text_structure.xml 55.3 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#RyszardHayn">Otwieram posiedzenie poświęcone, zgodnie z dostarczonym państwu porządkiem dziennym, zapoznaniu się z informacją o stanie prac nad projektem rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia nauczycieli. Witam przybyłych na posiedzenie przedstawicieli rządu i licznych gości reprezentujących środowiska akademickie i instytucje zajmujące się lub zainteresowane kształceniem i doskonaleniem nauczycieli, a także przedstawicieli związków zawodowych. Witam panie i panów posłów. Wszyscy państwo otrzymali dokument przesłany w dniu 2 marca do Komisji przez panią minister Krystynę Łybacką. Jest to obszerna informacja, szeroko omawiająca problematykę standardów kształcenia nauczycieli oraz stan prac nad projektem rozporządzenia w tej sprawie. Oddaję głos panu ministrowi Franciszkowi Potulskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#FranciszekPotulski">Zacznę od generalnej uwagi, że jesteśmy w poważnym niedoczasie, i chyba uzasadnione jest twierdzenie, iż zmiany w systemie oświaty w Polsce należało rozpocząć od zmian standardów kształcenia nauczycieli. Ten niedoczas skłaniać powinien nas do tego, aby jak najszybciej rozpocząć kształcenie nauczycieli według nowych norm i nowych programów. Przypominam jednak, że pierwszych efektów wprowadzenia standardów możemy oczekiwać za 5–6 lat. To rodzi pewne skutki, bo trzeba odpowiedzieć na pytanie, co stanie się za 5–6 lat z obecnymi nauczycielami pracującymi w systemie oświaty według tradycyjnych i utrwalonych zasad. Przypominam, że obecny system kształcenia i doskonalenia nauczycieli jest dosyć złożony. Są uczelnie nastawione wyłącznie na kształcenie nauczycieli i przeważnie nazywają się akademiami pedagogicznymi tzn., że są to takie uczelnie, na których podejmujący studia od początku zakłada, iż będzie nauczycielem. Rozmowa z tymi uczelniami na temat nowych standardów kształcenia jest „łatwiejsza”. Są jednak również uczelnie kształcące nauczycieli, tzn. uniwersytety, ale również inne szkoły wyższe, które kształcą studentów według innego systemu. Przyjmują np. na matematykę wszystkich, którzy się zakwalifikują, i pierwsze dwa lata studiów poświęcone są generalnemu nauczaniu matematyki, a następnie wprowadza się podział na tych, którzy będą nauczycielami, i na tych, którzy nie będą nauczycielami. Nie jest to korzystne z punktu widzenia potrzeb oświaty. Gdyby Polska zdecydowała się na to, aby dostosować system kształcenia do wzorców europejskich, i gdyby nowa ustawa o szkolnictwie wyższym trafiła już do Sejmu, wówczas można by bardziej optymistycznie oceniać możliwości zmian w systemie kształcenia nauczycieli niż w tej chwili. Problem polega na tym, że studia nauczycielskie mają opierać się na przyjęciu zasady „3 + 2”, tzn. trzy lata kształcenia na poziomie licencjatu według określonych wymagań, prowadzących do opanowania określonych umiejętności, a następnie dwa lata studiów, po których student uzyskuje tytuł magistra. Tego obecnie nie ma. Obowiązuje stara ustawa o szkolnictwie wyższym, a przygotowana nowa ustawa jest już w zasadzie po wszystkich uzgodnieniach i skierowana została do Kancelarii Prezydenta RP. Zanim ta nowa ustawa o szkolnictwie wyższym zostanie przekazana do Sejmu, minie jeszcze trochę czasu. W sejmie projekt będzie omawiany, jak sądzę, dość szczegółowo. Oczekiwanie, że od dnia 1 października 2004 r. nastąpi zmiana systemu kształcenia nauczycieli, chyba nie zostanie spełnione. Dotrzymanie tego terminu jest wątpliwe. Konsultacje na temat standardów kształcenia nauczycieli zaczęliśmy od Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Uzyskaliśmy daleko idące zrozumienie i otrzymaliśmy wiele uwag, które wykorzystamy w końcowych pracach nad projektem rozporządzenia. Jesienią ubiegłego roku byłem gościem Konferencji Rektorów Uczelni Pedagogicznych i wówczas ustaliliśmy, że projekt rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia nauczycieli będzie przygotowany przez uczelnie pedagogiczne, a resort edukacji dokona jego konstruktywnej oceny.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#FranciszekPotulski">Chcieliśmy uniknąć sytuacji, że resort przygotowuje jakiś projekt, a później uczelnie go krytykują. Dzisiejsze posiedzenie Komisji sejmowej traktujemy jako jedną z ważnych konsultacji. Mamy jeszcze wiele wątpliwości co do niektórych zapisów projektu rozporządzenia i prosiłbym państwa o ustosunkowanie się do sugestii Państwowej Komisji Akredytacyjnej, żeby dyplom nauczyciela kończącego wyższą uczelnię miał taki tytuł, że jest to dyplom magistra nauczyciela matematyki lub innego przedmiotu. Chodzi o to, aby było wiadomo, co się za tym kryje. Nie powinien to być magister matematyki z przygotowaniem pedagogicznym, ale magister nauczyciel matematyki. Jest to ważna sprawa, bo chodzi o rozstrzygnięcie, czy przedmiot, czy też wykonywanie zawodu nauczyciela ma być tutaj wyróżnione. I to jest kluczowa kwestia standardów kształcenia, bo będzie to oznaczało, że wycofamy się z dotychczasowego sposobu upoważnienia nauczyciela do nauczania w zakresie zbliżonego przedmiotu. O tym, czy przedmiot jest zbliżony do kwalifikacji nauczyciela, czy nie, decyduje obecnie kurator oświaty na podstawie indeksu. Uczyłem matematyki na jednej z uczelni i na pytanie, czego mam nauczyć, odpowiedziano mi: wszystko jedno, byleby student miał w indeksie wpis, że uczył się matematyki, bo potem tego wymagają. Nam nie jest wszystko jedno. Chcemy, żeby w wyniku wprowadzenia w życie tego rozporządzenia pojawiły się ogłoszenia, że np. Uniwersytet Jagielloński organizuje kurs przygotowawczy nauczania chemii dla nauczycieli biologii, i żeby taki kurs uwzględniał to, co muszą umieć nauczyciele z zakresu chemii nauczający biologii. Nie może być tak, że każdy, kto pójdzie na kurs, dostanie uprawnienia do prowadzenia w szkole zajęć z zakresu chemii, ale inaczej ma być traktowany absolwent biologii, który chce się nauczyć chemii, a inaczej absolwent geografii, bo ten musi odbyć drugie studia. Chodzi generalnie o to, aby znacząco podnieść jakość kształcenia nauczycieli. Jest problem dwuprzedmiotowości, ale proponuję, abyśmy już nie dyskutowali na ten temat, czy była to zasadna decyzja Sejmu, czy nie. To jest zapisane w ustawie o systemie oświaty, że nauczyciel ma być przygotowany do nauczania dwóch przedmiotów. Znalezienie tego drugiego przedmiotu nie jest takie łatwe. Jeżeli uczelnia przygotowuje nauczyciela fizyki, to ustalenie, że drugim przedmiotem dla niego może być matematyka, wymaga mniejszego zakresu kształcenia niż odwrotnie. Nauczyciel matematyki, który ma być przygotowany do nauczania fizyki, powinien poświęcić więcej czasu na przygotowanie się do nauczania tego drugiego przedmiotu. Jest problem, co ma być takim drugim przedmiotem kształcenia w uczelniach wyraźnie jednokierunkowych. Odbyliśmy rozmowę na ten temat w Akademii Pedagogiki Specjalnej, a także odbędziemy rozmowę z Akademią Wychowania Fizycznego, co ma być drugim przedmiotem dla nauczyciela wf. W Akademii Pedagogiki Specjalnej ustaliliśmy, że możliwość kształcenia w zakresie drugiego przedmiotu istnieje, i wyszliśmy stamtąd nastawieni optymistycznie. Ta koncepcja dwuprzedmiotowości, mówiąc w pewnym skrócie, nie jest łatwa do wdrożenia. Chcemy określić standardy kształcenia nauczycieli, a jednocześnie chcemy, aby to uczelnia decydowała, czy jest w stanie przyznawać swemu absolwentowi taki tytuł w zakresie drugiego przedmiotu, czy też nie może tego zrobić. Być może, docelowo dyplom nauczyciela kończącego Akademię Pedagogiczną w Krakowie u pana rektora Michała Śliwy będzie taki, że jest to magister nauczyciel matematyki i nauczyciel fizyki.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#FranciszekPotulski">Będzie to oznaczało, że matematyki może uczyć aż do szkoły ponadpodstawowej włącznie, na każdym szczeblu kształcenia, natomiast fizyki tylko na szczeblu podstawowym i gimnazjum. Jeżeli będzie chciał uzyskać prawo nauczania fizyki również na szczeblu ponadgimnazjalnym, będzie musiał uzupełnić swoją wiedzę. Jest jeszcze kwestia znajomości języka obcego. Sądzę, że zostało to w standardach dobrze zaprogramowane. Nauczyciel po uzyskaniu licencjatu, czyli po trzech latach nauki, ma mieć opanowaną biegłą znajomość języka obcego. Jeżeli tak, to czego ma się uczyć dalej, gdy podejmuje studia magisterskie? Wychodzimy z założenia, że jeśli nie będzie nadal studiował języka obcego, to znajdzie się w sytuacji, w jakiej jest wielu z nas, a ja na pewno. W indeksie mam napisane, że opanowałem język angielski w stopniu dobrym, ale jest to wpis, za który nie ręczę. Kontakt z językiem musi być ciągły i tego trzeba wymagać. Ustaliliśmy, że na drugim stopniu studiów, tzn. na studiach magisterskich, będzie nauka języka związanego z przedmiotem, którego absolwent tych studiów będzie nauczał w zakresie specjalistycznym. Będziemy wiedzieli, że kiedy nauczyciel ma tytuł nauczyciela matematyki, to zna biegle język i może uczyć matematyki, natomiast magister nauczyciel matematyki będzie znał język w szerszym zakresie i będzie mógł korzystać z literatury fachowej z tego przedmiotu w języku obcym. Wolałbym dzisiaj nie rozmawiać o tym, jak postąpić z nauczycielami, którzy obecnie uczą w szkołach i którzy za sześć lat będą z punktu widzenia obowiązujących standardów różnić się od tych nauczycieli, którzy zostaną przygotowani do pracy według nowych standardów. Oczywiście, trzeba będzie znaleźć odpowiedź również i na to pytanie. Wstępnie rysuje się to tak, że należy zachować kwalifikacje przyznane nauczycielom i przydatne do pracy w zawodzie, ale bez prawa do dalszego awansowania. Oznaczać to będzie, że za 5–6 lat każdy nauczyciel powinien mieć równoważne umiejętności jak absolwent uczelni, żeby móc starać się o następny stopień awansu zawodowego. Dywagacje w tej sprawie są jednak teraz przedwczesne. Prosiłbym, aby uzupełniła moją wypowiedź pani Anna Dakowicz-Nawrocka reprezentująca departament kształcenia i doskonalenia nauczycieli i zajmująca się tymi sprawami już od dłuższego czasu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#RyszardHayn">Proszę bardzo panią o zabranie głosu. Po tym wystąpieniu dokonamy wymiany poglądów. Zwracam uwagę, że nie jest to jeszcze ostateczna wersja rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia nauczycieli, o wielu sprawach jeszcze nie zdecydowano, jest to wszystko w fazie tworzenia i nasze głosy mogą się przyczynić do tego, że projekt rozporządzenia będzie lepszy, niż jest obecnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AnnaDakowiczNawrocka">Państwo dysponujecie dokumentem, który był wysłany w dniu 27 lutego br. i przedstawia taki stan, jaki był w momencie jego wysłania. Od tego momentu cały czas trwały prace nad projektem rozporządzenia. Był on konsultowany przez różne osoby i gremia. Projekt ten w stosunku do tego, który państwo macie, uległ znacznym zmianom. Mam przed sobą projekt, który nosi datę 16 marca i jest on już uzgodniony wewnętrznie w resorcie, a także skonsultowany z Państwową Komisją Akredytacyjną, kuratorami oświaty i kilku uczelniami, o których mówił pan minister. Obecnie projekt ten będzie konsultowany już w ramach uzgodnień międzyresortowych. Jest to stosowny czas, aby rozmaite zmiany wnieść do projektu rozporządzenia. Chcieliśmy doprowadzić do tego, żeby w kwietniu to rozporządzenie było przygotowane do podpisu ministra. Generalnie to rozporządzenie ma taką konstrukcję, jaka została państwu przedstawiona, natomiast w wyniku konsultacji uzgodnień zostały wprowadzone następujące zmiany. Założyliśmy, że zgodnie z tym, co nakazuje nam ustawa o systemie oświaty, kształcenie nauczycielskie na studiach zawodowych odbywa się zawsze w zakresie dwóch specjalności czy dwóch przedmiotów i dwóch rodzajów zajęć. Przyjęto, że kształcenie nauczyciela, jako że odbywa się na określonym kierunku studiów, jest realizowane zgodnie ze standardami przyjętymi dla danego kierunku. Jeżeli ktoś podejmuje studia na kierunku fizyka, to znaczy, że na tym kierunku realizowane są pełne standardy nauczania właściwe dla danego kierunku. Ponieważ ustawa nakazuje nam przygotować nauczyciela do nauczania także drugiego przedmiotu, realizowane są zajęcia z tej drugiej specjalności czy drugiego przedmiotu w określonym przez podstawę programową i w wymiarze nie mniejszym niż 400 godzin. Na tych studiach zawodowych realizowane jest oprócz tego, przygotowanie pedagogiczne czy przygotowanie nauczycielskie w wymiarze co najmniej 450 godzin. Jest to przygotowanie szersze od tego, które obecnie jest realizowane, a wynika to z faktu, że dodane zostały zajęcia związane z metodyką nauczania drugiego przedmiotu. Ponadto realizowane są zajęcia z zakresu nauczania języka obcego, prowadzące do uzyskania zaawansowanej znajomości języka przez absolwenta studiów, a także zajęcia z zakresu technologii informacyjnej. Wszystkie studia nauczycielskie będą prowadzone w zakresie dwóch specjalności z uwzględnieniem dodatkowych wymagań wynikających z rozporządzenia o standardach kształcenia. W stosunku do studiów magisterskich, które miały charakter nauczycielski, tzn. przygotowywałyby do zawodu nauczyciela, przyjęliśmy następujące założenia. Studia magisterskie są z zasady prowadzone jako studia w zakresie jednego przedmiotu, jednej specjalności i przygotowują do nauczania we wszystkich typach szkół, a w szczególności do nauczania w szkołach ponadgimnazjalnych, w przeciwieństwie do nauczycielskich studiów zawodowych, które przygotowują do nauczania w szkołach podstawowych i w gimnazjach oraz w zawodowych szkołach zasadniczych.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#AnnaDakowiczNawrocka">Studia magisterskie są prowadzone jako studia w zakresie jednej specjalności, aczkolwiek jeżeli uczelnia decyduje się na prowadzenie studiów magisterskich w zakresie dwóch specjalności, to jednak musi spełniać warunek, że ta druga specjalność będzie realizowana w wymiarze co najmniej 900 godzin zajęć z przedmiotów merytorycznych właściwych dla tej drugiej specjalności. Pozostałe wymagania zostały określone w sposób następujący. Jak już powiedziałam, wymagania dotyczące kształcenia nauczycieli w stosunku do stanu obecnego zostały zwiększone. Dotychczas na podstawie uchwały Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, a następnie na podstawie rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia nauczycieli z ubiegłego roku wymagano, aby uczelnia w tym zakresie realizowała zajęcia w wymiarze 330 godzin. Obecnie w odniesieniu do tych studiów, które będą prowadzone w dwóch specjalnościach, zwiększono wymiar godzin do 450, ale 330 godzin pozostało jako właściwe dla studiów prowadzonych w zakresie jednej specjalności. W nowym projekcie rozporządzenia w sposób syntetyczny i bardziej treściwy zapisano te elementy, które odnoszą się do sylwetki absolwenta oraz treści kształcenia w zakresie psychologii i pedagogiki oraz dydaktyki. Opisane zostały również wymagania w zakresie znajomości technologii informacyjnej. Wskazaliśmy, że to kształcenie informatyczne powinno być realizowane w wymiarze co najmniej 150 godzin. Ten program kształcenia został pozytywnie zaopiniowany zarówno przez Radę Główną Szkolnictwa Wyższego, jak i przez radę do spraw Edukacji Informatycznej przy ministrze edukacji. Program ten został przygotowany przez zespół powołany w Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Opinie osób, które zapoznały się z projektem rozporządzenia, wskazują, że powinniśmy się zastanowić nad wymiarem zajęć, zwłaszcza nad tym wymiarem 150 godzin przewidzianych na kształcenie informatyczne w odniesieniu do propozycji całego kształcenia nauczycielskiego wymagało pewnego namysłu i wyważenia właściwych propozycji, jakkolwiek wydaje się, że treści te powinny być realizowane w kształceniu nauczycielskim w odpowiednim wymiarze i że kształcenie informatyczne powinno być eksponowane jako istotny element przygotowania nauczyciela do pracy. Kolejna ważna kwestia dotyczy opisu sprawności językowej absolwenta studiów nauczycielskich. Ustawa nakazuje nam określić, w jaki sposób i do jakiego poziomu kształcenia będzie realizowane przygotowanie nauczyciela w zakresie języka obcego. Wskazano, że ma to być zaawansowana znajomość języka. W związku z tym odnieśmy to do wymagań, które zostały sformułowane przez Radę Europy w dokumencie dotyczącym europejskiego systemu kształcenia językowego. Ustaliliśmy, że powinien to być poziom znajomości języka określany jako zaawansowany. Jest to poziom porównywalny ze znajomością np. języka angielskiego na poziomie wymaganym przy ubieganiu się o certyfikat językowy. Ustaliliśmy, że w czasie studiów magisterskich prowadzone będą studia uzupełniające i w tych ramach powinny być prowadzone zajęcia z zakresu praktycznego nauczania języka. Powinny one zawierać również elementy właściwe dla języka fachowego czy specjalistycznego dla danej dyscypliny wiedzy i nauczania. Naszym zdaniem, ważną częścią jest opis prowadzenia studiów podyplomowych. Są tu przepisy w dużym stopniu porządkujące ten poziom kształcenia i to, co działo się dotychczas w zakresie studiów podyplomowych. Wydaje się nam jednak, że powinniśmy się jeszcze nad tą częścią zastanowić, a to z tego powodu, że odnosimy tu zakres kształcenia do wymagań związanych z kształceniem kierunkowym. Po rozmowach i konsultacjach uznaliśmy, że powinniśmy to odnieść nie do wymagań związanych z kształceniem kierunkowym, tylko wprost do wymagań związanych z podstawą programową zajęć z danego przedmiotu.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#AnnaDakowiczNawrocka">Są przedmioty i zajęcia, które nie mają swego ścisłego odpowiednika w kierunku studiów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#RyszardHayn">Rozpoczynamy dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JerzyBłażejewski">Sprawa standardów kształcenia nauczycieli była przedmiotem żywej dyskusji - a także pewnej krytyki - na ostatnim posiedzeniu Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Proponuję zastanowić się nad kilkoma sprawami. Czy kształcenie nauczycieli powinno być kierunkiem studiów, czy też ma być dostosowane do przedmiotu, który wybiera student? Otóż mnie się wydaje, że to kształcenie powinno odbywać się na kierunku studiów i nie powinniśmy tworzyć innej kategorii kształcenia nauczycieli. Człowiek, który się kształci i chce być nauczycielem, niekoniecznie później zostanie nauczycielem. Może zechce zmienić kierunek studiów czy zawód. Uważam, że tytuł magistra czy licencjata powinien być związany z nazwą kierunku studiów np. magister matematyki. Natomiast do tego powinno być dodane to, czego nauczył się w sensie przygotowania do zawodu nauczyciela. Tam, gdzie w dyplomie byłoby zaznaczone, że ktoś jest magistrem fizyki, natomiast jest nauczycielem przygotowanym do nauczania fizyki i chemii tytuł mógłby być magister fizyki, nauczyciel fizyki i chemii. To samo dotyczy nauczyciela przygotowanego do nauczania biologii i przyrody albo chemii i przyrody. Osobiście proponowałbym wiązać to, co jest tu nazwane specjalnością, z przedmiotem nauczania w szkole. Jeżeli przedmiot kojarzy się z nazwą kierunku czy specjalności, to dobrze, a jeśli się nie kojarzy, to można zachować tytuł np. magister fizyki, zaś dalej może być podane, z jakich przedmiotów jest przygotowany do prowadzenia nauczania. Moim zdaniem, byłaby to jasna konstrukcja. Obstawiałbym przy tym, aby nie dodawać słowa „nauczyciel”, bo to jest zawód, natomiast „magister fizyki” określa dziedzinę czy specjalność wynikającą z ukończenia studiów. W związku z wprowadzoną dwuprzedmiotowością najlepiej byłoby, aby przedmiot zgodny z kierunkiem studiów, które ktoś kończył, był tym podstawowym - co jest oczywiste - natomiast ten drugi przedmiot byłby specjalnością, ale wyraźnie nazwaną, także jako przedmiot. Opiniowaliśmy bardzo pozytywnie część projektu rozporządzenia i jego rozwinięcie dotyczące opanowania technologii informacyjnej. Innych części Rada jeszcze nie opiniowała i mam nadzieję, że będziemy je wkrótce opiniowali. Kwestią do rozwiązania jest problem studiów podyplomowych. Te studia - według mnie - są źle zdefiniowane. Powinny się one dzielić na doskonalające i kwalifikacyjne. Doskonalające - to znaczy, że doskonali się to, czego się nauczyło w zakresie określonego kierunku i przedmiotu. Studia kwalifikacyjne polegają na tym, że np. ktoś był nauczycielem fizyki czy chemii, a chce być nauczycielem przyrody. Wówczas podejmuje i kończy studia kwalifikacyjne. Nie może być takiej regulacji, że studia podyplomowe wymagają uzupełnienia wiedzy z zakresu minimów programowych na danym kierunku. Ten zapis jest niemożliwy do zrealizowania. Można powiedzieć, że w takim samym w przybliżeniu wymiarze, jaki tu jest podany, czyli 900 godzin - a to jest bardzo dużo - realizujemy na studiach magisterskich studia kwalifikacyjne podyplomowe, gdzie przygotowujemy kogoś do nauczania określonego przedmiotu, jeżeli tej wiedzy nie uzyskał w czasie studiów.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JerzyBłażejewski">Powstanie taka konstrukcja, że będą studia podyplomowe doskonalące, które nie są regulowane wymiarem godzin, i studia podyplomowe kwalifikacyjne, które są już regulowane i które w nowym projekcie ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym są zapisane jako kwalifikacyjne. I wtedy jest wyraźnie powiedziane, że ten, kto skończy studia kwalifikacyjne, ma możliwość nauczania dodatkowego przedmiotu, nawet trzeciego. Może przecież być taka sytuacja, że w miejscu, w którym nauczyciel pracuje, zmieniła się struktura nauczania lub jest mniej młodzieży, będzie więc chciał nauczać trzeciego przedmiotu i w tym celu podejmie studia kwalifikacyjne. W niektórych przypadkach można by pomyśleć o studiach dwukierunkowych, co również przewiduje ustawa, chociaż nie bardzo wiem, jak to ma być realizowane. Można by jednak umożliwić nauczycielom kończenie jednocześnie dwóch kierunków. Będzie to dotyczyło oczywiście nie tylko zawodu nauczyciela. Chciałabym państwa poinformować, że Rada Główna Szkolnictwa Wyższego przystąpiła do dyskusji na temat nowelizacji listy kierunków i standardów nauczania na studiach wyższych. Jeżeli państwa interesowałyby te zagadnienia, mógłbym to zreferować na jakimś kolejnym posiedzeniu Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#TeresaJasztal">Wielka szkoda, że dopiero teraz przystępujemy do określania standardów kształcenia nauczycieli, skoro reforma oświaty jest już realizowana od kilku lat. Wszyscy pamiętamy wyniki kontroli, przeprowadzonej przez NIK na uczelniach i kierunkach nauczycielskich, które były druzgocące dla systemu kształcenia nauczycieli. Odnotowaliśmy to z przykrością. Zaproponowane w rozporządzeniu standardy kształcenia rokują nadzieję, że uczelnie będą opuszczali bardzo wysoko kwalifikowani nauczyciele. Nie będzie teraz tak wielkiej ochoty do studiowania pedagogiki tylko dlatego, że tam jest rzekomo łatwiej i przyjemniej. Wprowadzane obecnie wymagania i standardy są bardzo duże. Chciałabym, aby to rozporządzenie weszło jak najszybciej w życie i żeby uczelnie mogły kształtować nauczycieli według tych standardów. Nie wiem, czy równolegle do wprowadzenia w życie tego rozporządzenia nie należałoby rozpocząć prac nad całkowitą zmianą systemu wynagradzania nauczycieli i propozycji wynagrodzeń, począwszy od nauczyciela kontraktowego, który zaraz po ukończeniu studiów idzie do pracy w szkole. Jeżeli będzie wykształcony według wprowadzonych standardów, a więc będzie miał bardzo wysokie kwalifikacje, trzeba ustalić taką wysokość jego wynagrodzenia, żeby było ono w odpowiedniej proporcji do stawianych wymagań. To spowoduje, że poprawi się nabór kandydatów do zawodu i nie będą wykonywały go niemal same kobiety. W celu odpowiedniego przygotowania się do zawodu według tych nowych standardów młody człowiek będzie musiał być dobrze przygotowany już w szkole średniej. Po wprowadzeniu standardów nie będzie tak łatwo dostać się na studia nauczycielskie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#BarbaraHylaMakowska">Ogromnie się cieszę, że nareszcie wracamy do kształcenia nauczycieli w dwóch kierunkach do dwóch przedmiotów. Podzielam opinię, że kończąc jeden rozszerzony kierunek studiów, młody człowiek powinien otrzymać dyplom magistra bez wskazywania, że jest nauczycielem, bo może pójść do pracy w szkole, ale może również podjąć inną pracę. Drugi kierunek, który ukończy, stwarza możliwości podjęcia nauczania, chociaż nie w szkołach ponadgimnazjalnych. Popieram propozycję pani posłanki Teresy Jasztal, aby równocześnie rozważyć zmiany w systemie wynagrodzeń, który powinien odpowiadać wyższym kwalifikacjom nauczyciela, uzyskanym dzięki sprostaniu warunkom standardów kształcenia. Uczę w zespole szkół elektronicznych i wiem, że nie chcą podejmować tam pracy jako nauczyciele przedmiotów zawodowych tak bardzo potrzebni elektronicy. Wynagrodzenia, jakie mogą dostać, nie są zachętą do pracy w szkołach. Rynek pracy jest otwarty i system płac powinien preferować dobrych i wykwalifikowanych nauczycieli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#TomaszWinnicki">W rozpoczętym przed 6 laty procesie tworzenia państwowych wyższych szkół zawodowych istotną rolę odegrało inkorporowanie nauczycielskich kolegiów języków obcych, tak ważnych we współczesnej dydaktyce. Trwające obecnie przyporządkowanie specjalności zawodowych do kierunków studiów, a także proces ograniczania możliwości wyższych szkół zawodowych uczestniczenia w kształceniu podyplomowym idą akurat w odwrotnym kierunku niż to, co mówimy o standardach kształcenia nauczycieli. Mechanizm płacowy, o którym tu była mowa, powinien być wykorzystywany w niedalekiej przyszłości do motywowania nauczycieli kształcących się według starego modelu, aby zaczęli już myśleć o tym, że gdy pojawi się nowa generacja nauczycieli kształcących się według nowych standardów, ich warunki płacowe będą gorsze, jeżeli nie podniosą swoich kwalifikacji. Do tego celu może być wykorzystana niezbyt jeszcze rozbudowana sieć państwowych wyższych szkół zawodowych, których teraz jest 26, a wkrótce będzie 30. Taka jest nasza oferta pod warunkiem, że zapisy ustawowe stworzą nam możliwość kształcenia nauczycieli na tym poziomie, do którego mamy obecnie uprawnienia, tzn. do poziomu licencjackiego. Jesteśmy do tego dobrze przygotowani, bo większość naszych szkół prowadzi naukę języków obcych i jako obligatoryjny moduł - informatykę. Prosimy zwłaszcza Radę Główną Szkolnictwa Wyższego, której głos jest decydujący, żeby nieco bardziej liberalnie patrzyła na takie umocnienia wyższych szkół zawodowych, aby mogły one rozszerzać swoją działalność zgodnie z nowymi oczekiwaniami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JolantaGałczyńska">Nowe standardy kształcenia nauczycieli pozwolą na odwrócenie pokutującego w społeczeństwie myślenia o tzw. selekcji negatywnej do zawodu nauczycielskiego kandydatów na studia ze względu na rzekomą łatwość studiów pedagogicznych i potem niezbyt trudną pracę. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że weryfikacja wiedzy teoretycznej, nawet opanowanej na wysokim poziomie, następuje w zderzeniu z praktyką. Z przykrością stwierdzam, że postulat, który ciągle zgłasza Związek Nauczycielstwa Polskiego, aby zwiększyć liczbę godzin zajęć praktycznych, jakie odbywają studenci w placówkach oświatowych, w celu przekonania się o własnych niedostatkach albo też o własnych umiejętnościach i własnej przydatności do zawodu, ciągle nie jest realizowany. Praktyki pedagogiczne, jakie odbywają studenci poza uczelnią, są bardzo krytyczne z powodu zaniedbywania przez uczelnie właściwego nadzoru nad tymi praktykami. Zbyt mała jest liczba godzin praktyk i odbywają się one z reguły w placówkach położonych najbliżej uczelni. Naszym zdaniem, postulat poszerzenia praktyk pedagogicznych i sprawowania nad nimi odpowiedniej kontroli powinien zostać uwzględniony w standardach kształcenia nauczycieli. Postulat ten nie jest realizowany także ze względu na niedostatki finansowe i nad tym też trzeba się zastanowić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#RyszardHayn">Chciałbym zauważyć, że w informacji resortu o standardach kształcenia nauczycieli jest mowa o praktykach pedagogicznych studentów. I sprawa, o której pani mówiła, jest tam opisana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MichałŚliwa">Chciałbym państwa uspokoić w kontekście raportu NIK, że z kształceniem nauczycieli nie jest w Polsce tak źle. Od 6–7 lat, przynajmniej w uczelniach pedagogicznych, odbywa się kształcenie do dwóch przedmiotów na danym kierunku, a więc w dodatkowej specjalności. Nie ma dzisiaj absolwenta wyłącznie matematyka, ale jeżeli jest to matematyk, to z szeroką znajomością informatyki lub z opanowaną inną specjalnością. Również część uniwersytetów podejmuje kształcenie do dwóch przedmiotów. Sprawy te nie są takie łatwe i oczywiste, bo wiemy, że w Polsce kształceniem i doskonaleniem nauczycieli zajmuje się ponad 200 tzw. podmiotów, począwszy od uniwersytetów, poprzez wyższe szkoły pedagogiczne, państwowe wyższe szkoły zawodowe, a skończywszy na prywatnych inicjatywach, zespołach gospodarczych. Stąd też jest poważny problem z uzyskaniem porównywalnego poziomu. Projekt rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia nauczycieli jest ważnym przedsięwzięciem. Pamiętam moje rozmowy przed laty z panem ministrem Wittbrodtem i wówczas wstrzymywano się z taką inicjatywą w związku z ogromną liczbą instytucji zajmujących się kształceniem i doskonaleniem nauczycieli. Wypracowanie jakiegoś kompromisowego stanowiska było wtedy niemożliwe. Przygotowanie projektu rozporządzenia jest istotnym osiągnięciem. Można byłoby rozważać kolejne kwestie, które należałoby uwzględnić w przyszłości w formie konkretnych rozwiązań do standardów kształcenia. Należałoby się zastanowić np. nad sylwetką nauczyciela kształcącego nauczycieli. W przygotowanych standardach określona jest tylko sylwetka nauczyciela podejmującego pracę w szkole. Natomiast nie wiemy, a powinniśmy w jakiś sposób przynajmniej ogólnie określić, kto może czy powinien kształcić nauczyciela. Takiej refleksji też należałoby poświęcić dużo uwagi. Warto byłoby się w przyszłości zastanowić nad tym, jakie warunki powinna spełniać uczelnia czy instytucja zajmująca się kształceniem nauczycieli. W różnych standardach czy kryteriach określonych przez państwową Komisję Akredytacyjną; czy też w uchwałach Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, podejmujemy te sprawy, ale nie do końca. Mówimy w zasadzie tylko o wymogach czy kryteriach samego kierunku studiów, natomiast nie mówimy, jakie warunki powinna spełniać dana uczelnia czy instytucja podejmując kształcenie nauczycieli. Wśród nich ważnym kryterium jest stan kadry pedagogicznej, kadry psychologów i dydaktyków przedmiotowych. W dużym stopniu nieszczęściem w kształceniu nauczycieli jest to, że powstał pewien mit, iż gdy studentowi matematyki czy polonistyki da się 200 czy więcej godzin zajęć przedmiotowych, np. z zakresu pedagogiki, czy z zakresu psychologii, to wystarczy, aby zrobić z niego nauczyciela. Jest to fałszywe podejście. Uczelnia kształcąca nauczycieli powinna być od początku zorientowana programowo na przygotowanie do zawodu nauczycielskiego. Ważne jest także formowanie sylwetki, tj. osobowości studenta czy absolwenta tych studiów, ale na to nie ma za wiele czasu podczas studiów.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#MichałŚliwa">Jest to przecież kształcenie masowe. W przypadku rocznika liczącego 150 osób nie ma kształtowania cech i predyspozycji psychicznych kandydata do zawodu nauczyciela. Należy wyrazić wdzięczność sejmowej Komisji, że w tych ogólnie trudnych sprawach podejmuje tę problematykę i przywiązuje do tego wielką wagę. My, nauczyciele nauczycieli, chcemy, aby zawód nauczyciela był porównywalny w sensie rangi i prestiżu z zawodem prawnika, lekarza, architekta i aby do tego zawodu garnęła się najlepsza młodzież, żebyśmy przełamali fatalny krąg niemocy. Pani reprezentująca Związek Nauczycielstwa Polskiego mówiła o praktykach pedagogicznych. Przypomnę, że była praktyka inżynierska, trwająca jeden semestr podczas studiów. Myśmy w kształceniu nauczycieli w Polsce nigdy nie zdobyli się na to, żeby student przez cały semestr odbywał praktykę w szkole czy w placówce oświatowej i zorientował się, jak sobie daje radę. Były w przeszłości takie próby dla uczniów liceów pedagogicznych i od pierwszej klasy organizowano kontakty z dzieckiem, obserwowało się pracę nauczycieli organizowano hospitacje, ale potem, podczas kształcenia na uczelni, to zanikło. Teraz ogranicza się to do czterotygodniowych praktyk w jednym roku, a następnie trzytygodniowych w kolejnym roku, ale przeważnie brakuje środków na ich prowadzenie. W latach 70. ówczesny minister Kuberski proponował, aby wprowadzić praktykę trwającą jeden semestr, ale skończyło się na pomyśle. Nadal jest to poważny problem. Należałoby rozważyć jeszcze jedną kwestię, która dotyczy nie tylko kształcenia nauczycieli podczas studiów, ale kształcenia ich w szczególności w tym zakresie, aby byli przygotowani do kształcenia ustawicznego, aby nabywali nowe wiadomości wraz z tymi, których uczą i wychowują. Do mnie przemawia bardziej formuła nauczyciela jako wychowawcy, jako pedagoga, a mniej jako „przedmiotowca” i specjalisty. Jak wiemy, pozostaje nam dłużej w pamięci osobowość nauczyciela i jego stosunek do uczniów, niż to, czego uczył. To także wymaga głębszego namysłu, zwłaszcza w czasach współczesnych, nieco zwariowanych. Młodzi ludzie bardziej oczekują od nauczyciela, żeby był przewodnikiem duchowym i autorytetem, a mniej - wielkim specjalistą o uczonym. Wynika to ze specyfiki czasów, jakie przeżywamy, z niepewności i pewnego chaosu. Dlatego te dyscypliny, które traktują o człowieku i jego kształtowaniu, są dzisiaj atrakcyjne i młodzież dokonuje takiego wyboru, podejmując studia nauczycielskie. Jeszcze raz wyrażam wdzięczność Komisji ze zajęcie się sprawami kształcenia nauczycieli. Stwierdzam, że odbiór tych zamierzeń, służących podnoszeniu jakości kształcenia, jest na uczelniach pedagogicznych bardzo pozytywny. Gdyby jeszcze Komisja wsparła wysiłki, aby doszło do uchwalenia nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, to obecny parlament mógłby przejść do historii jako parlament, który uczynił tyle dla szkolnictwa, dla nauki i edukacji, jak żaden inny po roku 1989.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#RyszardHayn">My, panie profesorze, czekamy już bardzo długo, żeby projekt ustawy o szkolnictwie wyższym trafił do Sejmu, a wtedy będziemy nad nią intensywnie pracować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AntoniStryjewski">Odbywamy wstępną dyskusję nad projektem rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia nauczycieli. Możliwe jest jeszcze włączenie do tego projektu niektórych kwestii i pewnych uzupełnień. Jestem daleki od tego, aby ponownie tworzyć wyższe uczelnie kształcące wyłącznie nauczycieli i ograniczać zakres kształcenia do studiów nauczycielskich, bo one zapisały się różnie w historii. Przeciwko instytucji studiów nauczycielskich kierowano m. in. zarzut, że kształcono nauczycieli w sposób wybiórczy i wąski oraz nierozwojowo. Dotychczas mamy problem z wyższymi szkołami prowadzącymi wyłącznie studia nauczycielskie, zwłaszcza że chętnie chciały przemianować się na akademie pedagogiczne, a nawet uniwersytety nauczycielskie. Nie twórzmy ponownie studiów nauczycielskich jako odrębnych i wyłączonych z głównego nurtu nauk akademickich. Niech nauczyciele będą rzeczywiście ludźmi otwartymi. W opisie sylwetki absolwenta MENiS chce uwzględnić takie cechy, których nie można uzyskać w czasie studiów, tylko z którymi człowiek się rodzi. W związku z takim założeniem pytam, czy będzie prowadzona odpowiednia weryfikacja kandydatów nie tylko do zawodu nauczyciela, ale i na studia. Pan prof. Michał Śliwa ma rację, gdy mówi, że nauczyciel jest przede wszystkim wychowawcą, ale jednak zadaniem nauczyciela jest przekazywanie wiedzy. Natomiast może kształtować charakter ucznia przez swoją postawę. Nie może być nauczyciel wyłącznie do kształtowania charakteru. W zakresie wychowania działa wiele innych organizacji i na poziom wychowania oddziałują różne czynniki. Nauczyciel jest mistrzem nie dlatego, że jest przyjazny i uśmiechnięty, ale dlatego, że jest mistrzem w swoim zawodzie oraz w swoim zakresie wiedzy przedmiotowej i tę wiedzę umiejętnie przekazuje uczniom, kształcąc przy okazji charakter ucznia. Nauczyciel musi mieć przede wszystkim głęboką wiedzę, szczególnie w zakresie przedmiotu, który wykłada. Zarówno te cechy, jak i mistrzostwo nauczania muszą się wiązać z dbałością o warunki płacowe nauczyciela, aby mógł godnie żyć. W opisie sylwetki absolwenta jest punkt, że musi on rozumieć swoją pozycję społeczną i materialną. Komisja ma świadomość tego, co dzieje się w Polsce. Otóż samorządy coraz usilniej dążą do tego, aby zniweczyć Kartę Nauczyciela i ograniczyć zbyt duże dochody nauczycieli, mimo że Karta im tego nie gwarantuje. Samorządy chcą nauczycieli zatrudniać na takich zasadach jak kierowcę czy sprzątaczkę. W większości szkół publicznych zaczyna dominować taka tendencja, aby zatrudniać absolwentów bezpośrednio po studiach - po to, żeby móc im przez jakiś czas płacić jak najniższe pensje. Jeżeli mówimy o dwuprzedmiotowości i z góry zakładamy, że jeden przedmiot będzie przygotowywał nauczyciela do nauczania w pełnym zakresie, a drugi ma przygotować go nauczania na poziomie podstawowym lub, co najwyżej, na poziomie gimnazjalnym, to w rezultacie powstaje jakaś fikcja. Nauczyciel musi być dobrze przygotowany do pracy w szkole i nie będzie dzielił etatu między typy szkół. Dziwne jest to, o czym mówił pan minister, że jako nauczyciel akademicki miał nauczać matematyki bez jakiegoś określonego programu, byle uczniowie mieli zaliczoną lekcję matematyki.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#AntoniStryjewski">Z tego, co jest mi wiadome, każda uczelnia, każdy wydział, każdy instytut bardzo precyzyjnie określa kierunki studiów i treści programowe. W związku z tym student, który kształci się na kierunku fizyka, ma w programie studiów matematykę oraz wiele innych przedmiotów i w tym zakresie poziom jego wiedzy jest o wiele większy, umożliwiając mu nauczanie innych przedmiotów w szkole. I to trzeba uznać, nie stawiając żadnych ograniczeń. Trzeba na pewno prowadzić odpowiedni nabór kandydatów na studia przygotowujące nauczycieli. Jeżeli ktoś wiąże swoje plany życiowe z zawodem nauczyciela, powinien spełniać pewne warunki i trzeba je określić. Część tych warunków jest wymieniona w opisie sylwetki absolwenta w projekcie rozporządzenia, ale nie ma tam mowy o wymogach wstępnych, jakim powinien odpowiadać kandydat na studia, a musi on mieć pewne predyspozycje ukształtowane po szkole podstawowej, po gimnazjum, po szkole średniej. Wielokrotnie już stwierdzaliśmy na posiedzeniach Komisji, że praktyk pedagogicznych jest za mało, co powoduje, że absolwent nie jest przygotowany do pracy nauczycielskiej. Trudno oczekiwać, że bez odpowiedniej praktyki nauczyciel poradził sobie z sytuacjami konfliktowymi w obecnej szkole czy problemami agresji wśród uczniów. Przy rozstrzyganiu sprawy dwuprzedmiotowości mówienie, że jeden przedmiot jest ważniejszy, a drugi gorszy, jest nieporozumieniem i to jest wadliwe rozwiązanie w projekcie rozporządzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MariaNowak">Wiele już powiedziano o znaczeniu praktyk w kształceniu nauczycieli. Chciałabym do tego dodać, że na pewno dobrze się stało, iż wprowadza się zwiększoną liczbę godzin praktyk pedagogicznych. To jednak nie wystarczy. Trzeba zapewnić, aby te godziny praktyk były właściwie wykorzystane. Jako dyrektor szkoły miałam bardzo często praktykantów w swojej szkole. Zauważyłam, że prawie zawsze nauczyciele praktykanci pozostawieni są samym sobie. Pod koniec przynoszą dzienniczek, aby potwierdzić odbycie praktyki. Uczelnia kierująca studenta na praktykę w ogóle nie interesowała się przebiegiem i wynikami praktyk. Ważne było tylko zaliczenie praktyki. Studenci sami mają sobie poszukać szkoły, w której będą odbywali praktykę. Szukają najczęściej szkół jak najbliżej swojego miejsca zamieszkania. Jeżeli wybierają odleglejsze szkoły, to na pewno nikt z uczelni nie przyjedzie tam, aby sprawdzić, co robi praktykant. Praktykę powinien prowadzić nauczyciel, który jest mistrzem w zawodzie i autorytetem, który pokaże studentowi wszelkie tajniki działalności pedagogicznej. Mamy obecnie liczną rzeszę nauczycieli dyplomowanych. Zastanawialiśmy się, czy nie wprowadzić dla nich następnego stopnia awansu zawodowego. Sądzę, że tym nauczycielom można powierzyć prowadzenie praktyk, bo mają oni już dużą wiedzę i wysokie umiejętności w prowadzeniu zajęć szkolnych, a także mają sporo doświadczenia w sprawach wychowawczych. Ważny jest także okres odbywania praktyk. Najczęściej praktykanci wybierają sobie wrzesień albo maj. Tymczasem we wrześniu plan nauczania nie jest jeszcze przygotowany, zadania pomiędzy nauczycielami nie są rozdzielone i praktykant idzie na każdą lekcję, byleby siedział w klasie. Taki praktykant niewiele wówczas korzysta i nie nabywa żadnych umiejętności. W maju odbywają się w szkołach matury i praktykanci kierowani są do sal w celu pilnowania porządku. Uczelnie planujące praktyki powinny wiedzieć, w jakim czasie organizować praktyki, aby przyniosły one pożytek i praktykantom, i szkole, do której są kierowani. Nauczyciel, który opiekuje się i pomaga praktykantowi, musi otrzymywać za to dodatkowe pieniądze. Jeżeli tego się nie przestrzega, to taki nauczyciel sprawuje opiekę bez pełnego przekonania - tym bardziej że odbywa się to kosztem dodatkowego czasu pracy. Pomysł, aby praktyka była semestralna, jest cenny. Gdyby udało się to zrealizować, byłoby bardzo dobrze. W ciągu semestru praktykant miałby okazję kontaktu z rodzicami uczniów, uczestniczyłby w wystawianiu ocen.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#EwaKantor">To, co zapisano w przedstawionym nam projekcie w punkcie dotyczącym sylwetki absolwenta, jest - moim zdaniem - nie do przyjęcia. Jak można było takie teksty wpisać do standardów kształcenia na poziomie uniwersyteckim? Można takie rzeczy pisać dla nauczyciela kończącego kurs przygotowawczy albo zajęcia doskonalące. Jednak opis sylwetki absolwenta wyższej uczelni nie może się składać z takich „bajdur” typu: projektuje i realizuje proces oceniania oraz ewaluacji, współpracuje ze środowiskiem ucznia bliższym i dalszym itp. Takie stwierdzenia to po prostu kompromitacja tych, którzy formułują wizję tego, kim ma być nauczyciel, i proponują, co należy zmienić, żeby zacząć kształcić nauczycieli we właściwy sposób. Nie mówimy tu o służbie dziecku, o postawie i osobowości, ale o czymś niezbyt ważnym i nijakim. Uważam, że ta część projektu dotycząca sylwetki absolwenta jest nie do przyjęcia. Tak nie można opisywać sylwetki tego, kto ma rozpocząć pracę z uczniami. Można do tego dopisać wiele dalszych uwag, ale nadal nie będzie wiadomo, jaki powinien być nauczyciel. To jest szczyt pustosłowia i to się proponuje po tak wielu dyskusjach na temat nauczyciela. Mówiliśmy, żeby do zawodu nauczyciela wybierać najlepszych, którzy skończyli studia i mają odpowiednie predyspozycje do pracy w zawodzie. Nie można doprowadzić tu do walki między kandydatami na zasadzie wolnego rynku. Nauczycielem nie może być każdy, kto tego chce. Następna sprawa - to treści kształcenia i liczba godzin zajęć. Nie wiem, w jaki sposób można ukończyć drugi kierunek studiów przy wymiarze minimum 900 godzin. Nie do końca wiadomo, co to jest specjalizacja w zawodzie i ile na to trzeba czasu. Kiedy można podejmować studia dyplomowe i jaki tu ma być wymiar godzin. Czy podczas kształcenia uwzględni się nabycie wiedzy z zakresu psychiatrii i psychologii dziecka specjalnej troski? Gdzie zapisano, że to także trzeba uwzględniać? Moim zdaniem, zrobiono wiele, aby odejść od tego, co było dobre przy określaniu, kim powinien być nauczyciel. Nie ustalono, jaka to powinna być osoba, jakie powinna mieć cechy osobowości i jaką powinna mieć wiedzę oraz kim ma być dla ucznia. Wiele rzeczy w tym projekcie trzeba napisać od nowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#RyszardHayn">Kto z państwa chciałby zabrać głos? Czy po tej porażającej krytyce projektu nie ma chętnych do dyskusji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JanuszKowalski">Jestem rektorem małej wyższej szkoły zarządzania w Otwocku. Jestem nauczycielem od wielu lat, a sprawili to moi nauczyciele, którzy skłonili mnie do podjęcia tego zawodu. Jestem też od wielu lat związany ze szkolnictwem wyższym i mam okazję poznania różnych ludzi, a teraz sam decyduję o zatrudnianiu nauczycieli na uczelni, którą prowadzę. Ostatnio zatrudniłem doktora habilitowanego z dziedziny prawa gospodarczego. Fakt wysokiego poziomu wykształcenia niewiele dał, bo ten człowiek nie nadaje się na dydaktyka. Uważam - że z grubsza biorąc - są dwie kategorie pracowników uczelni wyższych. Albo jest się dobrym dydaktykiem, albo jest się pracownikiem naukowo-badawczym. Gdy robi się habilitację, to ma się trochę kłopotu z dydaktyką. Gdy jest się dobrym dydaktykiem, wówczas są kłopoty z uzyskaniem stopni naukowych. Oczywiście, są i tacy, którzy godzą jedno z drugim i dobrze się w tym czują. Jestem uczniem prof. Janusza Tymowskiego, który zainicjował w Polsce i zorganizował tzw. studia przemienne, o czym było swego czasu bardzo głośno. Mówię w tym przypadku o FSO i Zakładach Radiowych im. Kasprzaka, gdzie praktykowano ten system w taki sposób, że jeden semestr odbywało się w uczelni, a następny semestr w fabryce - i tak dalej przemiennie. Czy podobnego systemu nie można byłoby zastosować w przypadku kształcenia nauczycieli? Z wielkim niepokojem obserwuję brak kontaktu między szkołami średnimi a szkolnictwem wyższym i ta luka może się pogłębiać. Spróbujmy odbudować czy organizować takie kontakty, żeby ci, którzy pięknie mówią i znakomicie wykładają, byli do tego wykorzystani. Profesor lub nauczyciel akademicki może sprawować patronat nad szkołą czy opiekować się nauczycielami szkół średnich. Niektóre szkoły zdobywają standard wyznaczony przez ISO, a tam obowiązują odpowiednio zdefiniowane określenia jakości kształcenia. Państwo mówią o cechach osobowości i o pewnych postawach. O ile cechy osobowości wynikają ze swego rodzaju poczucia powołania i dotyczy to szczególnie niektórych zawodów, np. lekarza czy nauczyciela, o tyle z nabyciem i wykorzystaniem wiedzy mogą być niekiedy kłopoty, zwłaszcza w dydaktyce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#TeresaJasztal">Mój przedmówca powiedział o braku kontaktów między szkołami wyższymi i szkołami średnimi. Niedawno byłam na jednym ze spotkań świadkiem takiej dyskusji. Otóż padło pytanie o to, dlaczego uczelnie wyższe nie sięgają po znakomitych dydaktyków pracujących w szkołach średnich, którzy mogliby prowadzić na uczelniach zajęcia i wykłady? Są to ludzie wykształceni, z tytułem magistra, i mogliby być do tego wykorzystani, ale nie ma takiej praktyki. Nauczyciel-praktyk byłby czasem lepszym wykładowcą niż teoretyk z wysokim tytułem naukowym. To jest warte rozważenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MichałŚliwa">Powiem tylko jedno zdanie w związku z tym, że pojawiły się pewne wątki, które zakwalifikowałbym jako swego rodzaju postawę antyintelektualną. Jeżeli mówiłem, że widzę w przygotowaniu nauczyciela przede wszystkim przygotowanie go jako wychowawcy, a dopiero później jako specjalisty czy znawcy danego przedmiotu, nie oznacza to, że ma to być jakiś niewykwalifikowany czy niedouczony nieuk. Chodziło mi o to, aby był to dobrze przygotowany specjalista w zakresie swojego przedmiotu, ale jednocześnie nauczyciel, pedagog, wychowawca. Chciałbym jeszcze dodać, że uczelnie, które kształcą nauczycieli, muszą reprezentować najwyższy poziom w badaniach naukowych. Nie ma po prostu dobrej dydaktyki na każdej uczelni, także pedagogicznej, jeśli nie prowadzi się badań naukowych. Wielkim nieszczęściem jest to, iż uważa się, że gdy przygotowuje się nauczyciela do nauczania matematyki czy fizyki i doda mu się trochę godzin zajęć z psychologii, które będzie prowadził magister, to w zupełności wystarczy. Kandydat na nauczyciela musi brać udział także w konkretnych badaniach naukowych z tych dziedzin i proszę, aby to dokładnie rozważyć. Nie unikajmy wiedzy, nie unikajmy badań, bo są one niezbędne dla poznania wielu istotnych dla pracy nauczycielskiej zagadnień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#HalinaKurpińska">Chciałbym państwu ponownie przedstawić propozycję Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania, zawartą w naszej opinii do projektu zmiany w Karcie Nauczyciela, aby do planów studiów włączyć roczną praktykę nauczycielską. W omawianym dokumencie jest zapis o praktykach pedagogicznych, ale naszym zdaniem tak mała liczba godzin praktyki w szkołach nie przygotuje w stopniu wystarczającym młodego człowieka do bezpośredniej pracy z uczniami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#RyszardHayn">Zamykam dyskusję i proszę przedstawiciela rządu o odniesienie się do naszych wypowiedzi. Chciałem zwrócić uwagę na złożoność omawianej problematyki, o czym świadczą wypowiedzi - od skrajnie pozytywnych do skrajnie negatywnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#FranciszekPotulski">Jesteśmy tu po to, aby słuchać państwa uwag, ale w kilku przypadkach pozwolę sobie odnieść się do tych kwestii, które legły u podstaw filozofii tego dokumentu. Nie podzielam opinii, że jest to pustosłowie, ale istotnie są to tylko wytyczne dla uczelni i uczelnia będzie je realizowała. W związku z tym ocenę, czy nic się nie kryje za proponowanymi sformułowaniami, musi wydać uczelnia. Jeżeli np. nauczyciele akademiccy powiedzą, że to jest pustosłowie, wówczas trzeba to zmienić. Jeśli okaże się, że nauczyciele akademiccy to przyjmą, wtedy wymagane będą tylko korekty wynikające z warunków i programów, jakie realizuje każda uczelnia. Podniesiono tu kwestię, czy studia mają mieć charakter kierunku kształcącego do zawodu nauczyciela, czy też nauczycielem będzie ten, kto uzyska odpowiednią wiedzę na kierunku przedmiotowym, uzupełniająco przygotuje się do zawodu. Ja np. kończyłem studia matematyczne bez przygotowania pedagogicznego i dopiero potem przyuczyłem się do zawodu nauczyciela. Moja wiedza matematyczna była taka, że kariery naukowej bym nie zrobił, natomiast poradziłem sobie z dydaktyką, chociaż bywało z tym różnie. Zapytajmy nauczycieli: gdzie nauczyłeś się zawodu? Gdzie nauczyłeś się bycia nauczycielem - na uczelni, od kolegów, czy na własnych błędach? Chcemy, żeby do szkoły przychodził nauczyciel, który będzie w dostatecznym stopniu znał przedmiot, ale żeby umiał rozpoznawać potrzeby dzieci, żeby wiedział, jak wiedzę przedmiotową przekazać uczniom - tym bardziej że są różne stopnie przyswajania sobie wiedzy przez poszczególnych uczniów. Podmiotem działania nauczyciela jest człowiek i to wyznacza sposób postępowania, nawet przy reprezentowaniu najwyższego poziomu wiedzy. Naszym celem jest, żeby nie było studiów podyplomowych na uczelniach. Uczelnie mają kształcić na studiach, ale niekoniecznie podyplomowych, prowadzonych przeważnie dla pieniędzy, bo taki jest interes szkoły wyższej. Być może, należałoby rozważyć, czy stopnia nauczyciela-stażysty nie przyznawać w czasie studiów, oczywiście po spełnieniu odpowiednich warunków i odbyciu dłuższej praktyki. Tendencja do zmiany nazw uczelni pedagogicznych na akademie wynikła z tego powodu, że zaczynały się pojawiać szkoły wyższe bez odpowiednich uprawnień, i trzeba było wyróżnić te uczelnie, które prowadzą studia magisterskie. Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Krakowie długo nie chciała zmienić nazwy, uważając, że jest to jej historyczna nazwa i w zupełności wystarczy także dla prestiżu. Ponieważ studenci byli zdezorientowani, zmieniono nazwę. Wszyscy nauczyciele powinni mieć przygotowanie pedagogiczne, aby wiedzieć, jak się zachować w określonych sytuacjach w szkole, i tę wiedzę muszą zdobywać na studiach. Nie twierdziłbym, że jeśli ktoś jest dobrym dydaktykiem, nie może dobrze prowadzić badań, i odwrotnie; ten, kto ma predyspozycje do pracy naukowej, nie może być dobrym dydaktykiem. To nie jest reguła i może być różnie. Faktem jest jednak, że można być znakomitym naukowcem i niekoniecznie dobrym dydaktykiem - i na odwrót. Chcemy mieć w oświacie nauczyciela, który wie, jak rozmawiać z dzieckiem, które używa narkotyków albo którego rodzice się rozwodzą. Chcielibyśmy na początku maja br. zorganizować na Uniwersytecie im. Adama Miskiewicza w Poznaniu konferencję rektorów uczelni wyższych, na której omówilibyśmy wspólnie, jak wdrożyć nowy system kształcenia nauczycieli według nowych standardów. Chcielibyśmy, aby od 1 października 2004 roku nauczyciele byli kształceni według nowych zasad.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#RyszardHayn">Mam nadzieję, że nasze dzisiejsze spotkanie dało materiał do przemyśleń wszystkim jego uczestnikom. Dziękuję wszystkim za obecność. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>