text_structure.xml 86.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#TeresaJasztal">Otwieram wspólne posiedzenie Komisji Edukacji Nauki i Młodzieży oraz Komisji Zdrowia. Witam przedstawicieli resortu edukacji narodowej i resortu zdrowia, Najwyższej Izby Kontroli, związków zawodowych oraz pozostałych zaproszonych gości. Witam panie posłanki i panów posłów. Na dzisiejszym posiedzeniu omówimy dwa zagadnienia: realizację szkolnych zajęć z przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” oraz problemy edukacji seksualnej jako profilaktyki zdrowotnej, społecznej i wychowawczej. Informacje uzupełniające materiały pisemne złożą przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu oraz Ministerstwa Zdrowia. Zaczniemy od rozpatrzenia informacji ministra edukacji narodowej i sportu o realizacji zajęć edukacyjnych „Wychowanie do życia w rodzinie”. Mam uwagę wstępną i prośbę, aby wszystkie wypowiedzi były związane z treścią tej informacji i abyśmy nie próbowali od nowa budować programu tego przedmiotu albo redagować podręczniki bądź zmieniać rozporządzenia dotyczące tych spraw. Chciałabym też prosić, jeżeli będzie na to zgoda obu Komisji, żeby nasze wypowiedzi po wystąpieniach przedstawicieli resortów nie przekraczały pięciu minut, tak, żeby czas trwania posiedzenia nie przekroczył dwóch godzin. Na sali są osoby, które nie były zaproszone na dzisiejsze posiedzenie, i serdecznie je witam, ale podjęliśmy decyzję, że osoby te będą mogły się przysłuchiwać naszym obradom, natomiast nie będę udzielała im głosu. Czy są uwagi do porządku posiedzenia? Nie ma uwag. Czy ktoś sprzeciwia się propozycji, aby wystąpienia w dyskusji nie trwały dłużej niż pięć minut? Jest sprzeciw. Wobec tego przegłosujemy tę propozycję. Proszę bardzo. Stwierdzam, że większością głosów Komisje przyjęły moją propozycję. Będę więc pilnowała czasu wystąpień, oczywiście z pewną tolerancją, ale proszę, aby nie przedłużać nadmiernie wypowiedzi. Proszę o zabranie głosu przedstawiciela MENiS.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#TomaszGobanKlas">Postaram się mówić w granicach pięciu minut, dlatego że informacja o realizacji przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” została przedłożona na piśmie członkom obu Komisji. Jest tu dużo dat i powołań na akty ustawodawcze i rozporządzenia. Postaram się więc wskazać tylko na kilka najważniejszych elementów zawartych w informacji. Wprowadzenie do nauczania szkolnego przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” ma długą historię i miało zmienne koleje losu. Były to początkowo zajęcia ponadobowiązkowe, wprowadzone jeszcze w latach 70. jako zajęcia pod nazwą „przysposobienie do życia w rodzinie socjalistycznej”. O ile pamiętam, nie było wyjaśnione, co znaczy „rodzina socjalistyczna”, ale ten przymiotnik był używany obowiązkowo. Później ten przymiotnik odrzucono, a stało się to ponad 20 lat temu, i pozostawiono przedmiot o nazwie „Przysposobienie do życia w rodzinie”. Przedmiot został uznany za obowiązkowy i był z różnymi zmianami i perturbacjami realizowany w klasach od V do VIII w szkołach podstawowych i na wszystkich poziomach szkół ponadpodstawowych. W 1993 r. Sejm uchwalił ustawę o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Art. 4 ust. 1 tej ustawy zobowiązywał ministra edukacji narodowej do wprowadzenia w programach nauczania szkolnego zajęć z zakresu wiedzy o życiu seksualnym, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia poczętego oraz o metodach i środkach świadomej prokreacji, a także nałożył obowiązek opracowania szczegółowego programu szkolnego zajęć w tym zakresie. Na tej podstawie wydano zarządzenie w sprawie szkolnego programu nauczania obejmującego treści z zakresu wychowania seksualnego i życia rodzinnego. W roku 1996 zaszła kolejna zmiana. Sejm uchwalił nowelizację wspomnianej ustawy, wprowadzając m.in. obowiązek realizacji w szkołach przedmiotu „Wiedza o życiu seksualnym człowieka”. W związku z tym minister edukacji narodowej wydał we wrześniu 1997 r. stosowne zarządzenie w sprawie sposobu wprowadzenia tego przedmiotu do nauczania szkolnego w odpowiednim wymiarze w ostatnich klasach szkół podstawowych i we wszystkich szkołach ponadpodstawowych. Według zaleceń ministra, odpowiedzialność za organizowanie tych zajęć miała spoczywać na wychowawcach klas. Sugerowano, aby na spotkania klasowe zapraszani byli lekarze ginekolodzy, seksuolodzy, pielęgniarki i higienistki szkolne oraz inni specjaliści. To wywołało protesty rodziców, a przy tym brak było środków finansowych na realizację tego przedmiotu. Nastąpiło opóźnienie w podjęciu decyzji o rozpoczęciu zajęć, które zaczęły się od 1 stycznia 1998 r. 19 stycznia 1998 r. minister edukacji narodowej powołał zespół opiniodawczo-doradczy do spraw wprowadzenia przedmiotu „Wiedza o życiu seksualnym człowieka” do nauczania szkolnego, który opracował nowe treści programowe oraz zasady wdrożenia przedmiotu. 12 sierpnia 1999 r. wydano rozporządzenie w sprawie sposobu nauczania szkolnego oraz zakresu treści dotyczących wiedzy o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartościach rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#TomaszGobanKlas">Obecny stan jest następujący. Od 1 września 2002 r. przedmiot „Wychowanie do życia w rodzinie” jest realizowany w szkołach zgodnie ze zmodyfikowaną w 1999 r. podstawą programową, uzupełnioną o treści dotyczące m.in. metod antykoncepcji, profilaktyki, przemocy seksualnej, poradnictwa młodzieżowego. Zostało to określone w rozporządzeniu ministra edukacji narodowej z dnia 26 lutego 2002 r. w sprawie podstawy programowej wychowania szkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół. Zmiany wprowadzone do podstawy programowej uwzględniają zobowiązania wynikające z zapisów: Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, Narodowego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, Krajowego Programu Przeciwdziałania Narkomanii, Krajowego Programu Zapobiegania Zakażeniom HIV oraz „Konwencji o prawach dziecka”. W ślad za zmienioną podstawą programową „Wychowania do życia w rodzinie” Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu wszczęło procedurę weryfikacyjną podręczników do tego przedmiotu. Ostateczne decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Aktualnie zajęcia edukacyjne „Wychowanie do życia w rodzinie” realizowane są zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 19 lipca 2002 r. Stosownie do tego rozporządzenia zajęcia „Wychowanie do życia w rodzinie” są realizowane w klasach V i VI szkół podstawowych, w gimnazjach, szkołach ponadgimnazjalnych, liceach ogólnokształcących, liceach profilowanych itd. Dodam, że w klasach gimnazjalnych „Wychowanie do życia w rodzinie” jest realizowane w wymiarze 14 godzin w ramach zajęć edukacyjnych „Wiedza o społeczeństwie”, natomiast w szkołach ponadgimnazjalnych - w wymiarze 14 godzin z podziałem na grupy dziewcząt i chłopców. Nauczyciele mają prawo wyboru programu i podręczników oraz możliwość wykorzystywania w procesie dydaktycznym różnych środków multimedialnych. Kwalifikacje nauczycieli do prowadzenia zajęć „Wychowania do życia w rodzinie” ocenia się na ogólnie obowiązujących zasadach, określonych w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 10 września 2002 r. W myśl wymogów zapisanych w tym rozporządzeniu kwalifikacje do prowadzenia tych zajęć mają osoby, które ukończyły studia magisterskie bądź wyższe zawodowe na kierunku zgodnym lub zbliżonym do treści nauczanego przedmiotu i posiadają przygotowanie pedagogiczne. W tym roku przewiduje się przeprowadzenie badań stanu kwalifikacji i przygotowania nauczycieli do prowadzenia przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”. MENiS planuje wzmożenie nadzoru nad prowadzeniem zajęć. Tyle tytułem wstępu. Są ze mną specjaliści, z którymi razem będziemy mogli ustosunkować się do ewentualnych pytań i wypowiedzi państwa posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#TeresaJasztal">Może jednak wysłuchamy informacji przedstawiciela Ministerstwa Zdrowia przewidzianej w drugim punkcie, a dotyczącej edukacji seksualnej z punktu widzenia profilaktyki zdrowotnej, społecznej i wychowawczej. Jeżeli jest zgoda, to dyskusja dotyczyłaby obu problemów i obu informacji. Nie ma sprzeciwów. Proszę o zapoznanie nas z informację Ministerstwa Zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MichałSobolewski">Pani minister Ewa Kralkowska przybędzie na posiedzenie z pewnym opóźnieniem. Jeżeli chodzi o przygotowany przez nas materiał, był on opracowany głównie przez Zakład Psychosomatyki, Seksuologii i Patologii Międzyludzkich Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Dlatego proszę, aby temat zreferował główny autor programu, który jest kierownikiem tego Zakładu, pan dr Bohdan Wasilewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#TeresaJasztal">Bardzo proszę, panie doktorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#BohdanWasilewski">Spróbuję przedstawić krótko konkluzję zbiorczego materiału o różnych aspektach edukacji seksualnej, zbudowanego na podstawie informacji, które przesłały: Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, Krajowe Centrum do spraw AIDS, Pełnomocnik Rządu do spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, Instytut Matki i Dziecka oraz Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Z referowania części tego materiału rezygnuję, chciałbym natomiast odesłać państwa do bardzo rzeczowych wypowiedzi pana prof. Zbigniewa Izdebskiego, który powoływał się na wiele źródłowych opracowań z tego zakresu. Jeżeli będzie to niezbędne, przytoczę pewne stwierdzenia i fakty, ale chciałbym ominąć tę część, która dotyczy oceny stanu praktycznej edukacji seksualnej ze względu na oszczędność czasu mojego wystąpienia. Pierwszy etap wdrożenia edukacji seksualnej w postaci zainicjowania bardzo szerokiego zakresu wykształcenia edukatorów został już dokonany, głównie za sprawą środowisk katolickich. Zostało to wykonane w szybkim tempie i w szerokim zakresie. Niemniej jednak minęło już sporo lat i obecnie powstaje problem dalszego doskonalenia jakościowego. Ostatnio wiele uczelni podjęło kształcenie podyplomowe i jest bardzo ważną sprawą wykorzystanie absolwentów tych studiów i unifikacja programów. Zapowiedziane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu działania w zakresie nadzoru nad przebiegiem zajęć szkolnych z tego przedmiotu są bardzo istotne, ponieważ to gwarantuje, że praktyczne prowadzenie tych zajęć będzie lepsze niż dotychczas. Badania dowodzą, że w ramach tak szerokiego przedmiotu, jakim jest „Wychowanie do życia w rodzinie”, unika się trudnych tematów, które dotyczą zagadnień seksuologicznych. Zagadnienia te są często pomijane albo traktowane marginalnie. Istnieje w tym zakresie pełna dowolność i zbyt duża możliwość zachwiania proporcji w przekazywanych treściach, a także znaczne luki tematyczne. Bardzo istotną sprawą jest towarzyszący tym treściom duży ładunek polityczny i ideologiczny i trudno tego uniknąć. Chodzi natomiast o to, żeby w warunkach wolności światopoglądowej nie zniknęło to, co jest najważniejsze, aby podstawowe treści, które są niezbędne dla prawidłowego życia w rodzinie, były przekazywane. Są też niedobory w postaci zaplecza dla tego systemu edukacji, którym są bez wątpienia poradnie zajmujące się seksuologią, szczególnie takie, które dysponują odpowiednim przygotowaniem do zajmowania się problemami seksuologii dziecięcej i młodzieżowej. Jest ich zbyt mało, a szkolenie specjalistów w tym zakresie jest niewystarczające. Bez wątpienia jest tu wiele do nadrobienia, bo nie pozostaje to w odpowiedniej proporcji do tysięcy edukatorów i szerokiego szkolenia w tym zakresie. O ile w zakresie edukacji i szkolnictwa zrobiono wiele - chociaż jest teraz potrzeba przejścia do wyższej jakości tej edukacji - to szkolnictwo specjalne i niepełnosprawni, zakłady opiekuńczo-wychowawcze, zakłady karne stanowią jeszcze bardzo często pole niczyje.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#BohdanWasilewski">Tutaj konieczne jest nadrobienie zaległości i przygotowanie odpowiednich specjalistów, ponieważ musza oni być nieco inaczej wykształceni. Jest to zadanie otwarte. Zapomina się o tym, że edukacja seksualna to nie jest tylko edukacja „pierwszego razu”, czyli ludzi bardzo młodych, ale jest to również edukacja ludzi, którzy z powodu kalectwa, przewlekłej choroby czy wieku znaleźli się w nowej sytuacji biologicznej. Oni także wymagają edukacji. Mamy obecnie do rozwiązania ważny problem przekazania lekarzom, pielęgniarkom, personelowi służby zdrowia informacji pozwalających na uczestnictwo w edukacji seksualnej i poradnictwie ludziom dorosłym, którzy muszą znaleźć nowy sposób funkcjonowania również w sferze intymności i w zakresie seksualnym. Nie chciałbym przedłużać mojego wystąpienia, bo uważam, że tu może najwięcej wnieść dyskusja. Chciałbym tylko podkreślić rolę współpracy i interdyscyplinarnego charakteru tego typu edukacji oraz konieczność wykorzystania - także przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu - ekspertów z dziedziny medycyny. W tym zakresie są możliwości i gotowość ze strony np. Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#TeresaJasztal">Czy przedstawiciele jednego i drugiego resortu chcieliby się jeszcze w tej sprawie wypowiedzieć? Nie widzę zgłoszeń. Otwieram dyskusję. Czy nikt nie chce zabrać głosu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KrzysztofBaszczyński">To chwilowe milczenie jest dla mnie zrozumiałe, bo o edukacji seksualnej czy o seksie powinno się mało mówić, a po prostu seks powinno się uprawiać, jak mówią niektórzy. To jest uwaga tylko na marginesie, bo jednak jest o czym mówić. Myślę, że te wszystkie zawirowania, które towarzyszą edukacji seksualnej, świadczą o tym, że właściwie nie umiemy w sposób odpowiedni mówić o tej edukacji. Proszę zauważyć, że był nawet taki moment, gdy pojawienie się słów „edukacja seksualna” w podręcznikach wywoływało u niektórych niezdrowe skojarzenia. Jest to - niestety - dowód na to, że dorośli w sposób bojaźliwy i zakłamany podchodzą do spraw edukacji seksualnej, a przecież, jeżeli tak wiele mówimy o patologii występującej w tym zakresie, to sądzę, że trzeba o tym mówić w sposób otwarty, a przede wszystkim rozmawiać z naszymi dziećmi czy naszymi wychowankami. Pozwalam sobie zabrać głos dlatego, że wydaje mi się, iż to, co dzisiaj oferujemy młodzieży w tym zakresie, jest jakimś nieporozumieniem. Zaraz to państwu zaprezentuję. Rozumiem, że dzisiaj dano nauczycielom możliwość wyboru metod i treści nauczania, ale jeżeli w tym przypadku jest to wybór, który nie uwzględnia podejścia medycznego, a do seksu, czy raczej edukacji seksualnej podchodzi się w sposób ideologiczny, to coś tu nie jest w porządku. Sądzę, że to, co państwu za chwilę przedstawię, powinno dać do myślenia przede wszystkim resortowi edukacji narodowej. Mam przed sobą podręcznik „Wychowanie do życia w rodzinie”. Jest to podręcznik, którym posługują się nauczyciele, a im przecież powierzamy nasze dzieci. Jeden z tematów zapisanych w tym podręczniku brzmi następująco: „Seksualność - darem i zamiarem w zamyśle bożym”. Jakie są zagadnienia programowe w ramach tego tematu? Oto one: „Możliwość współudziału człowieka w dziele stwarzania - darem bożym”, „Powołanie do rodzicielstwa - idźcie i napełniajcie ziemię”, „Akt seksualny jako wyraz miłości oblubieńczej kobiety i mężczyzny”. Kolejny temat, który w ramach edukacji seksualnej ma być przekazany młodzieży szkół gimnazjalnych jest następujący: „Znaczenie przykazania - nie cudzołóż; konsekwencje nieprzestrzegania przykazania - nie cudzołóż”. W ramach tego tematu uczniowie robią różnego rodzaju ćwiczenia. Oto ćwiczenie 4: „Wyjaśnij w kilku zadaniach przykazanie - nie cudzołóż”. Ćwiczenie 5: „Dokończ zdanie - łamanie przykazania nie cudzołóż pociąga za sobą następujące konsekwencje...”. Nie chcę tego komentować. To jest program adresowany do młodzieży gimnazjalnej. Na stronie 25 tego podręcznika znajdują się kolejne tematy: „Gdy człowiek posługuje się człowiekiem - pożądliwość”. Zagadnienia programowe dla młodzieży są tu następujące: „Człowiek jako podmiot i przedmiot”. „Podmiot człowieka - źródła, konsekwencje; uprzedmiotowienie człowieka przez: seks przedmałżeński, pornografię i prostytucję”. I teraz młody człowiek ma do rozwiązania ćwiczenie 4: „Napisz list do przyjaciela, który w ostatniej korespondencji do ciebie zwierzył ci się, że jest zwolennikiem seksu przedmałżeńskiego. Przekonaj go, że współżycie przedmałżeńskie nie jest wyrazem miłości, ale pożądliwości”.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#KrzysztofBaszczyński">Na stronie 42 podręcznika jest mowa o metodach naturalnego planowania rodziny. Temat jest następujący: „Zagadnienia podstawowe. Pojęcie - metody naturalnego planowania rodziny. Argumenty za stosowaniem metod naturalnej regulacji poczęć”. A oto ćwiczenia, które ma wykonać młody człowiek: „Wyobraź sobie, że jesteś lekarzem. W kilkuminutowym wystąpieniu przekonaj swoich słuchaczy o zasadności stosowania naturalnej regulacji poczęcia”. Jakie mają być osiągnięcia uczniów, uzyskane przy pomocy tego tematu? „Uczniowie potrafią zdefiniować pojęcie - metody naturalnego planowania rodziny. Potrafią przedstawić argumenty za etycznymi i biologicznymi uwarunkowaniami naturalnej regulacji poczęć”. I teraz, od razu, jak obuchem, młodzież dowiaduje się o antykoncepcji i wynikającej z niej zagrożeniach. Nauczyciel najpierw przedstawia młodzieży „rodzaje środków antykoncepcyjnych i ich działanie” oraz „skutki uboczne ingerencji w funkcjonowanie organizmu kobiety; ujemne skutki stosowania środków antykoncepcyjnych”. Na ćwiczeniach uczeń ma „podać przykład negatywnych skutków stosowania środków antykoncepcyjnych na psychikę człowieka”. W ćwiczeniu 2 ma „wykonać plakat, dowolną techniką, krytykujące sztuczne metody zapobiegania ciąży”. I jeszcze jeden temat: „Rodzina - szkołą wiary”. Jest on przeznaczony dla młodzieży w ramach edukacji seksualnej. Tu są takie zagadnienia: „Bóg i Chrystus jako centrum życia rodziny”; „Matka, ojciec, dzieci jako dar dla siebie”; „Przynależność rodziny do Kościoła”. I ćwiczenia dla uczniów: „Napisz krótko lub przedstaw w formie plastycznej: „Rodzino, bądź szkołą wiary”.”. W tym, na co zwróciłem uwagę, nie ma ani odrobiny cynizmu czy kpiarstwa z mojej strony. To jest po prostu bolesne, że młodzieży gimnazjalnej, z którą mamy rozmawiać o zagrożeniach wynikających z braku wiedzy i niedostatków edukacji seksualnej, o zagrożeniach wynikających z warunków współczesnej cywilizacji, proponujemy taki pogram. Czy my jako dorośli - adresuję to przede wszystkim do przedstawicieli obu resortów - nie przesadziliśmy w ideologizowaniu tego, co nazywa się edukacją seksualną? Uważam, iż powinniśmy się wstydzić, że jako dorośli fundujemy młodzieży tego rodzaju program. Mówiłem już, że dzisiaj nauczyciel ma prawo wyboru, ale jeżeli jest to program dopuszczony do użytku szkolnego przez ministra edukacji narodowej, to należałoby się nad tym zastanowić. O tak poważnych sprawach i o konsekwencjach, które wynikają z braku wiedzy na ten temat, powinno się mówić w sposób otwarty, a nie używać do tego ideologii i tego typu sformułowań, które śmieszą młodych ludzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#TeresaJasztal">Dobrze, że pan poseł powiedział, iż nauczyciel może wybrać podręcznik. Sądzę, że ani my, ani resort nie mamy pełnego rozeznania, jakie podręczniki z tego przedmiotu dopuszczono do użytku szkolnego i jakie są wykorzystywane przez nauczycieli. Warto byłoby mieć taką wiedzę. Sądzę, że to, co resort zapowiada podając w informacji, iż nastąpi weryfikacja czy sprawdzenie treści przekazywanych w podręcznikach, będzie zapewne służyło dopuszczeniu takiego ich zakresu, który umożliwi lepsze przekazywanie treści w ramach przedmiotu „Wiedza o życiu w rodzinie”. Będą tam także informacje o naturalnych metodach zapobiegania ciąży, bez obudowywania tego w treści, które powinny być rozważane na lekcjach innego przedmiotu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AntoniStryjewski">Zacznę od pewnej uszczypliwej uwagi, ale nie sposób odpowiedzieć inaczej na konstatacje pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego, co należy robić z seksem. Pan poseł powiedział, że trzeba go uprawiać. Ja do tego dodam: nie rób pan tego bez sensu. To na dobry początek naszej rozmowy...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#TeresaJasztal">Proponuję, aby dopowiadane z sali uwagi i dobre rady posłowie zachowali dla siebie. Każdy z nas jest dorosły i dobrze wie o wielu sprawach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AntoniStryjewski">Będę dalej kontynuował, a życzliwych uwag pani przewodniczącej wysłucham po mojej wypowiedzi. Nawiązując do informacji, które dostaliśmy, chcę zwrócić uwagę na to, że w moim przekonaniu panuje swoisty terror ze strony środowisk liberalno-komunistycznych czy postkomunistycznych, które wielokrotnie przekonywały nas, że nie można ich identyfikować z polską racją stanu i polską tradycją. Ten terror antyrodzinny, antymałżeński i antydziecięcy jest widoczny, gdy zastanowimy się na historią uchwalania i propagowania ustawy aborcyjnej oraz stosunku możliwości przeprowadzania aborcji w naszym kraju, a także nad nauczaniem seksualności czy przekazywaniem informacji ze sfery seksualnej życia człowieka. Ten terror miał i ma różne oblicza. W latach 40. i 50. obowiązywał model rodziny socjalistycznej, który dotrwał do lat 80. Przypomnieć trzeba wprowadzenie w życie przepisów ustawy aborcyjnej w latach 60. i dalsze związane z tym perturbacje, co było szczególnie widoczne w latach 90. Później wprowadzono tzw. „wychowanie w rodzinie” i w rezultacie upowszechnienie tzw. „wychowania seksualnego”. Ten terror miał i ma swoje odbicie w propagowaniu w mediach przemocy, seksizmu czy hedonizmu. I to się odbywa przy swoistej bezradności i bezsilności organów państwa, powołanym do przeciwdziałania takim wadliwym treściom. Proszę zwrócić uwagę, że - jak się okazało - sądy nie wiedzą, co to jest pornografia. Tymczasem pornografia chętnie jest używana do tego, żeby rozbudzać niezdrowe instynkty nie tylko wśród dzieci i młodzieży, ale i ludzi dorosłych, z czego w konsekwencji wynikają różne kłopoty. Oczywiście naród broni się przed tym terrorem - co wynika nawet z materiałów przedstawionych przez rząd - i to czasami skutecznie. Świadczą o tym chociażby liczne protesty pisane do władz państwowych o zawrócenie z drogi edukacji seksualnej, o ograniczenie możliwości dokonywania aborcji. Wyraża się to w marszach w obronie życia poczętego i w różnych pismach, w organizowaniu się wielu środowisk. W moim przekonaniu istnieje głęboka i powszechna niezgoda społeczna na edukację seksualną dzieci i młodzieży. I to jest fakt rzeczywisty. Natomiast w wyniku działania tego terroru, o którym mówiłem, ta powszechna niezgoda jest - używając seksualnego terminu - gwałcona, w czym uczestniczy także strona władz państwowych i różnych instytucji. Proszę zwrócić uwagę, że używa się do gwałcenia tej powszechnej niezgody Polaków na seksedukację manipulowania słowem oraz tematami i treściami w ramach przedmiotu, który ma rzekomo prawidłowo edukować uczniów. Manipuluje się wizją człowieka. Pan poseł Krzysztof Baszczyński mówi, że seks trzeba uprawiać, i nie rozumie tego, że nie można tego robić bez sensu i wyłącznie dla przyjemności, że jest to konieczność życiowa. Pan poseł cytował kilka wybranych przez siebie fragmentów podręcznika i dziwi go, że w państwie narodu katolickiego pojawiają się treści przedstawiające płciowość człowieka z perspektywy religijnej. Być może, pan poseł jest człowiekiem areligijnym czy wrogiem religii i chce to wyrazić, chociaż nie ma takiej konieczności, aby to czynił właśnie tutaj.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AntoniStryjewski">Zdziwienie pana posła jest o tyle niezrozumiałe...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#TeresaJasztal">Panie pośle, bardzo przepraszam, ale mówi pan nie na temat, i odbiorę panu głos. Proszę mówić na temat, który jest przedmiotem naszego posiedzenia, a nie analizować, co pan poseł Krzysztof Baszczyński miał na myśli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AntoniStryjewski">Proszę zwrócić uwagę, że w programie przeznaczonym dla gimnazjów jest taki temat jak osiąganie akceptacji własnej płciowości. W zadaniach programowych szkoły mowa jest o umożliwieniu określenia tożsamości płciowej - kobiecości i męskości - dziewczętom i chłopcom, którzy mają zaledwie 12 czy 13 lat. Okazuje się, że jest problem, bo chłopiec nie wie, że jest chłopcem, a dziewczynka, że jest dziewczynką, i do uświadomienia tego mają im służyć zajęcia szkolne. Okazuje się, że w treściach nauczania brak jest wyjaśnienia i akceptacji własnej płci. Czy trzeba tłumaczyć uczniowi, że jeśli jest chłopcem, a ma poczucie, że jest dziewczynką, to ma zaakceptować to, że jest dziewczynką, a zaprzeczyć, że jest chłopcem? To jest jakiś absurd. I tu trzeba bić na alarm, że takie treści nauczania są w jakiejś części realizowane i ujęte w programach szkolnych. A co jest w treściach programowych dla liceów? Mowa jest tam o formowaniu trwałych związków. Jak to brzmi? Nie chodzi tu o małżeństwa, ale o trwałe związki, które mogą być zarówno normalne - w tym sensie, że heteropłciowe, jak i nienormalne związki zboczeńców. W związku z tym to właśnie powinno dziwić pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#TeresaJasztal">Panie pośle, mówi pan znacznie dłużej niż pięć minut i już przekroczył pan swój czas. Dziękuję bardzo. Udzielam głosu następnej osobie zgłoszonej do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#UrszulaKrupa">Nie przygotowałam sobie takiego udokumentowanego wystąpienia, ale krótko zwrócę się do pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego. Cały problem i cała tragedia polega na tym, że pan nie rozumie, co autorzy tego podręcznika chcieli przekazać młodzieży, upatrując w wieku dojrzewania wyższy poziom rozwoju i w tym sensie, że człowiek nie jest tylko i wyłącznie ciałem, ale jest rzeczywistością cielesno-duchową. I dlatego ci autorzy wskazują na duchową stronę człowieka. W okresie dojrzewania dziecko powinno mieć na tyle wykształcone ośrodki mózgowe, aby rozumieć przewagę ducha na ciałem. To, co państwo proponujecie, to jest po prostu szerzenie pornografii pod wieloma postaciami. Nie tak dawno zapowiedziano w Komisji Zdrowia uznanie sztucznego zapładniania za procedurę wysoko specjalistyczną w lecznictwie. Tym samym jest propagowanie edukacji seksualnej w oświacie. Tragedią jest to, że ludzie wykształceni, także lekarze, nie wiedzą wiele o tych sprawach, natomiast dzieci chce się uświadamiać o używaniu prezerwatyw. Mówi się o pierwszym małżeństwie, a później można zawierać kolejno następne, co jest traktowaniem człowieka jak rzeczy, instrumentalizowaniem człowieka. W większości normalnych podręczników psychiatrycznych, psychologicznych można przeczytać o tym, że rozwój człowieka to jest wychodzenie z cielesności w kierunku ducha. Pan poseł Krzysztof Baszczyński mówi dość lekko o Panu Jezusie, o wartościach chrześcijańskich i treściach religijnych. Chcę zauważyć, że w ewangelii mowa jest o człowieku zewnętrznym, czyli cielesnym i o wyższym człowieku - duchowym, czyli wewnętrznym. Gdy nie ma się doświadczenia duchowości, to są takie perturbacje i następuje psychopatyzacja społeczeństwa. Jako przedstawicielka Ligi Polskich Rodzin i lekarz twierdzę, że to, co państwo proponujecie jako edukację seksualną, jest demoralizacją. Jedynym podręcznikiem godnym polecenia jest ten, z którego fragmenty czytał pan poseł Krzysztof Baszczyński, nie rozumiejąc nawet, o co tam chodzi. Radziłabym poczytać trochę takich materiałów. Kiedyś proponowałam pani minister Izabeli Jarudze-Nowackiej i innym paniom lekturę prostej, nienaukowej książki „Trud istnienia”. Tam opisane są poziomy rozwoju człowieka. Radzę wszystkim się z tym zapoznać i dopiero potem zabierać głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#TeresaJasztal">Chciałabym ponownie wszystkim przypomnieć, że nie rozmawiamy teraz o tym, jakie mamy przekonania w omawianej sprawie, bo publiczna szkoła polska ma informować, a prawo do uzyskania informacji ma każdy, dziecko również, oczywiście na odpowiednim poziomie jego rozwoju. O tym wie każdy nauczyciel. Prosiłabym, aby odnosić się do tego, co jest dzisiaj przedmiotem naszej dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#RyszardHayn">Nie chciałem zabierać głosu, ale nie można przejść spokojnie nad tym, co usłyszeliśmy przed chwilą. Czy wychowanie seksualne to przemoc? Czy sztuczne zapłodnienie to pornografia? Czy istotnie panuje w polskim narodzie głęboka i powszechna niezgoda na edukowanie seksualne? Mówiono to o terrorze, zboczeniach, przywoływano ewangelię. Wychowanie seksualne to nie nauka religii, to nauczanie przedmiotu, który ma przygotować młodego człowieka do życia w warunkach, jakie istnieją. Możemy sobie wymyślać taki czy inny świat wirtualny, z Bogiem czy bez Boga, lecz rzeczywistość jest taka, jaka jest. Wydaje się, że taka dyskusja zastępcza nie ma żadnego sensu, bo wyjdziemy stąd i tak podzieleni. Państwo prezentujecie skrajne poglądy, a ja staram się słuchać, co mówi, i patrzeć, co robi młodzież, i zrozumieć, jakie są jej oczekiwania. A z tego, co słyszę, i widzę, wynika, że te oczekiwania są zupełnie inne od tego, o czym państwo mówicie. Mam uwagę do informacji resortu edukacji o realizacji przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”. Jest tam stwierdzenie, że „Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu podjęło działania, których celem jest uporządkowanie spraw związanych z funkcjonowaniem i statusem nauczycieli konsultantów”. Na czym ma polegać owo porządkowanie spraw i na czym w ogóle będzie polegało to porządkowanie? Już ponad rok działa nowy rząd i chyba najwyższy czas, aby resort wypracował w tej kwestii jakieś stanowisko. Druga moja uwaga odnosi się do stwierdzenia, też zawartego w informacji, że „Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu w ślad za zmienioną podstawą programową „Wychowania do życia w rodzinie” wszczęło procedurę weryfikacyjną podręczników do tego przedmiotu”. I dalej stwierdza się, że jednak „decyzje nie zostały jeszcze podjęte”. Nie chcę rozwijać tego, o czym mówił pan poseł Krzysztof Baszczyński, ale można znaleźć w podręcznikach do omawianego przedmiotu więcej takich fragmentów, w których traktuje się „Wychowanie do życia w rodzinie” jak naukę religii. Dlatego pytam: kiedy zostanie podjęta i zakończona ocena podręczników?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#IrenaNowacka">Rozumiem, że dzisiaj mamy przedstawionym informacjom wydać pozytywną opinię albo zgłosić zastrzeżenia. Podzielam uwagi, jakie zgłosił pan poseł Ryszard Hayn, aby przyspieszyć ocenę podręczników. Wskazał na taką potrzebę także pan poseł Krzysztof Baszczyński. Przekonywanie uczniów, że nie ma żadnej seksualności, jest zwyczajnym kłamstwem. Kiedy oglądamy telewizję i dowiadujemy się, że gdzieś psy rozszarpały zwłoki porzuconego noworodka, a gdzie indziej znaleziono noworodka w reklamówce, to ci, którzy mówią, że seksualność nie jest związana z istotą ludzką od zarania dziejów, są po części odpowiedzialni za to, że noworodki są porzucane. Jeśli w książkach pokazuje się, że tu jest motylek, a tam jest kwiatek i w jakiś dziwny sposób jest ich coraz więcej, to nie dziwmy się, że coraz młodsze dziewczynki zachodzą w ciążę, bo o niczym nie mają pojęcia. Jest to problem nie tylko tych dzieci... Proszę słuchać spokojnie tego, co mówię, tak jak ja spokojnie słuchałam tego, o czym mówił pan poseł Antoni Stryjewski. Im szybciej przejrzane zostaną wszystkie podręczniki, tym lepiej będzie dla nas wszystkich. A do pana posła Antoniego Stryjewskiego mam następującą uwagę. Rodzina socjalistyczna milionom Polaków kojarzy się z rodziną sytą, z rodziną, w której nie trzeba było się martwić o to, czy dzieci mają buty i zeszyty do szkoły. Proszę nie kpić z tego, co przez 50 lat było dobre dla dzieci i dla rodzin. Mówiono tu o bezradności organów państwa czy sądów wobec pornografii, bo organy te nie wiedzą, czym ona faktycznie jest. Pan poseł bierze udział w stanowieniu prawa i od pana posła również zależy, jak jest ono definiowane i jak trzeba temu przeciwdziałać. Jestem przekonana, że na tej sali nie ma nikogo, kto godziłby się z upowszechnianiem pornografii wśród dzieci. Odnoszę wrażenie, że resort edukacji nie przygotował dość starannie informacji na dzisiejsze posiedzenie. Moim zdaniem, nie jest ona wyczerpująca i rzeczowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#StanisławJarmoliński">Z pewnym zażenowaniem słucham wypowiadanych tutaj uwag na temat kilku fragmentów z podręcznika, które odczytał pan poseł Krzysztof Baszczyński. Zastanawiam się, ilu z moich przedmówców ma fachowe przygotowanie do tego, aby oceniać poglądy i zachowania ludzkie w sprawach seksualizmu oraz oceniać takie zjawiska jak pornografia, odnosić się do aborcji czy do procedur wysokospecjalistycznych w zakresie wspomaganego rozrodu itd. Pan poseł Krzysztof Baszczyński niczego nie proponował, a tylko przedstawił temat do dyskusji, i wywołało to burzę wśród osób reprezentujących określoną orientację polityczną. Państwo, którzy z nim dyskutujecie, posługujecie się inwektywami, a nie argumentami, i bazujecie wyłącznie na własnych poglądach o tym, że istnieje jakaś siła sprawcza, która przekona pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego i przy okazji mnie, żebyśmy unikali prezerwatyw, chociaż wszyscy wiedzą, że to chroni przed AIDS. Ta siła sprawcza ma spowodować, żeby nie wprowadzać wysokospecjalistycznych procedur wspomaganego rozrodu, podczas gdy wiadomo, że co najmniej dwa tysiące par małżeńskich w Polsce czeka na to, żeby mieć własne dziecko dzięki zastosowaniu tej procedury... Pani doktor, proszę nie robić uwag, bo pani ma takie pojęcie o aborcji, jak ślepy o kolorach...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#TeresaJasztal">Bardzo przepraszam, ale chcę apelować do wszystkich o umiar w wypowiedziach. Jest to temat, który nas dzieli i będzie nas dzielił chyba zawsze, ale proszę nie wywoływać swoimi wypowiedziami kolejnych agresji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#StanisławJarmoliński">Proszę zwracać uwagę tym, którzy pchają się „między wódkę a zakąskę”. Słuchałem cierpliwie tego, co plótł pan poseł Antoni Stryjewski, a później pani posłanka Urszula Krupa, i ogrania mnie przerażenie na myśl o tym, że młodzież Rzeczypospolitej miałaby być chowana na takich wiadomościach. Uprzejmie informuję, że gdy planowanie rodziny opiera się na metodach tzw. naturalnych, to wskaźnik Perla - jeżeli państwo wiecie, co to znaczy - wynosi 60 proc. Oznacza to, że mniej więcej na 100 par 60 par będzie musiało mieć - niestety - niechciane dziecko. Gdy mówimy o planowaniu rodziny, to planujemy, czyli czegoś chcemy albo nie chcemy. Natomiast wskaźnik Perla w przypadku stosowania tabletki antykoncepcyjnej wynosi zero procent, a w przypadku stosowania wkładki antykoncepcyjnej wynosi ok. 1,5 proc. Zupełną nieprawdą i idiotyzmem medycznym jest twierdzenie, że tabletka hormonalna szkodzi zdrowiu. Tabletkę hormonalna tego typu, jaką się upowszechnia jako tabletkę antykoncepcyjną, stosuje się powszechnie, zwłaszcza u młodocianych, przy regulacji krwawienia i cyklu hormonalnego w leczeniu degeneracji policystycznej jajników itd. To trzeba wiedzieć, a nie opowiadać jakieś dyrdymały. Jeżeli ktoś twierdzi, że stosunek przerywany jest jedyną z nie najgorszych metod unikania ciąży, to stwierdzam autorytatywnie na podstawie mojego 35-letniego doświadczenia lekarza ginekologa, że prowadzi to wprost do nerwic, przede wszystkim u kobiet, ponieważ prowadzi do anorgazmii, natomiast w ogóle nie zabezpiecza przed ciążą. Pani przewodnicząca ma rację: wyjdziemy z tej sali jeszcze bardziej podzieleni, a ten podział wynika z tego, że państwo, którzy twierdzą, że podręcznik, o którym była mowa, jest doskonały i że trzeba wzywać Ducha Świętego do każdego aktu seksualnego, opierają swoje przekonania na głębokiej wierze, że tak trzeba. Natomiast ci, którzy twierdzą inaczej, opierają się na doświadczeniach kilku tysięcy lat gatunku homo sapiens, popartych teraz dodatkowo badaniami naukowymi. Nie chcę być zbyt niegrzeczny, ale jak się słucha pana posła Antoniego Stryjewskiego, to ja przynajmniej mam od razu przed oczami obraz słownej pornografii i mogę sobie wyobrazić, jak będzie pisana. To, co pan był łaskaw odnieść do wypowiedzi pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego, to jest coś z Mleczki: Obywatelu, nie pieprzcie bez sensu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#TadeuszCymański">Chciałbym postawić następujące pytanie, bo wydaje się, że ten temat bardzo nas dzieli: czy jest prowadzone w którymś z resortów jakiekolwiek badanie czy monitoring tych obszarów, które mają największy wpływ na zachowania i poglądy oraz - w konsekwencji - na skutki nieuświadomienia, złego uświadomienia czy określonego podejścia do sprawy seksualności? Mam tu na myśli przede wszystkim rolę mediów - nie tylko telewizji, ale i czasopism, zwłaszcza wielonakładowych, którymi interesuje się młodzież. W naszej dyskusji, podgrzanej obustronnie, zdarzają się wypowiedzi nie zawsze eleganckie. Jednak chyba stać nas na to, żeby zauważyć coś pozytywnego w tym kontrowersyjnym i trudnym temacie, dzielącym nie tylko posłów, ale i obywateli. Materiały informacyjne, które otrzymaliśmy na dzisiejsze posiedzenie, wskazują, że ta dwubiegunowość, gwałtowne zmiany i wielkie emocje pojawiały się stale w okresie ostatnich kilkunastu lat, bez względu na to, która opcja polityczna dochodziła do władzy. Myślę, że warto zauważyć, iż pojawiło się jednak coś, co już nie jest kontestowane. I mowa jest o tym w niektórych fragmentach informacji, że o zagadnieniach sfery seksualności należy jednak dyskutować i właściwie odczytywać te treści oraz działać z wyraźnym ukierunkowaniem na poszanowanie życia w rodzinie, z podkreśleniem wartości i znaczenia tradycyjnej rodziny oraz jej stabilności. Mowa jest o potrzebie integralności sfery seksualnej i rozwoju człowieka. To, co jest tradycyjne i nieco konserwatywne, nie było w zasadzie nigdy kontestowane, nawet w sytuacji dojścia do głosu środowisk liberalnych, które ktoś może określić bardziej dosadnie, bo tu w naszej dyskusji padają takie słowa, które nie powinny być używane i nam nie przystoją. Prowadzone badania, wielokrotnie weryfikowane, wskazują na to, że wpływ rodziny i również szkoły nie tylko w omawianej dzisiaj dziedzinie jest bardzo iluzoryczny. Badania dowodzą, że coraz większe i rosnące znaczenie ma wpływ grupy rówieśniczej; co kiedyś było niedoceniane, a zwłaszcza wpływ mediów. Ostatnie badania z ubiegłego roku, przeprowadzone na bardzo dużej próbie przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji - chociaż trudno jest dzisiaj powoływać się na jej autorytet - wykazały, że w bilansie całodniowym w życiu Polaków oglądanie telewizji zajmuje ponad trzy godziny. Sądzę, że każdy z nas mógłby to potwierdzić. Unikając pokusy operowania skrajnościami, dostrzegam wiele złego w tym obszarze i to mnie bardzo niepokoi. Warto zauważyć, a mówię to z wielką przykrością, że bardzo wiele negatywnych zjawisk w dziedzinie inicjacji, jak i zachowań przemocy, perwersji czy hedonizmu, ma związek z obecnością w życiu młodych ludzi nie tylko narkotyków, ale także coraz częściej - alkoholu. I chciałbym zapytać, co resort edukacji robi w tej dziedzinie poza postawą - nie powiem, czy bohaterską - pani minister edukacji, która podczas głosowania nad ustawą promującą i reklamującą alkohol wstrzymała się od głosu. Nie wiem, co miało to oznaczać, ale chciałem powiedzieć, że w ustawie o wychowaniu w trzeźwości bardzo mocno podkreślone jest w art. 13, iż zabrania się reklamy i promocji alkoholu, zwłaszcza jeśli jest to kierowane do małoletnich lub prowadzone metodą aluzyjnych skojarzeń. Tu mamy wskazanie na związek z atrakcyjnością seksualną. Mam mocne przekonanie co do siebie i mogę mówić tylko we własnym imieniu, że odnosząc się do tych kwestii, staram się zmieścić w średniej strefie stanów normalnych i nie mam sobie nic do zarzucenia. Będąc mężczyzną, nie wiem, czy przed, czy po gwarancji, bo mam 48 lat, gdy patrzę na reklamy dotyczące alkoholu, to odniesienie seksualne jest dla mnie oczywiste i widoczne gołym okiem. Trzeba być ślepym i mieć w żyłach wodę, a nie krew, żeby nie zauważyć, o co chodzi w tej sprawie. Reklamowanie alkoholu i kojarzenie tego z seksualnością oraz konsekwencje co do postawy wobec takiej reklamy są widoczne. Poruszam ten temat w tonie spóźnionej refleksji na posiedzeniu obu Komisji, dziękując tym wszystkim, którzy dali świadectwo swoich poglądów, a także postawy w momencie, kiedy ta ustawa była głosowana w Sejmie. Czy zauważa się wszystkie te zjawiska, które powinny budzić niepokój rodziców i wychowawców? Nie wymieniam parlamentarzystów i ministrów, ale nasza odpowiedzialność jest jeszcze większa niż rodziców i wychowawców. Czy jesteśmy dostatecznie aktywni, aby przeciwdziałać wczesnej inicjacji seksualnej, permisywnej postawie wobec życia seksualnego, dominującej roli mediów w przekazywaniu informacji na te tematy, rosnącej liczbie urodzeń pozamałżeńskich oraz wysokiemu odsetkowi dziewcząt w wieku poniżej 19 lat rodzących dzieci? Czy widzimy związek przyczynowy i korelację między alkoholizmem a seksualnością?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AndrzejWojtyła">Chciałbym zadać kilka pytań autorom raportu o edukacji seksualnej. Podane są tam dane dotyczące zdrowia reprodukcyjnego populacji polskiej, gdzie stwierdza się m.in., że w 2001 r. odsetek kobiet, które były u ginekologa i miały podczas tej wizyty przeprowadzone badania wewnętrznych narządów płciowych, spadł w stosunku do 1997 r. o 6 proc. Dlaczego jest aż tak duży spadek i czy resort zdrowia widzi jakieś możliwości zaradzenia temu zjawisku? Chciałbym odnieść się do danych dotyczących liczby urodzeń żywych według wieku matek. Gdy przeanalizujemy te dane, to okazuje się, że Polska jest - zwłaszcza pod względem liczby ciąż, które występują u 12-latek - w bardzo korzystnej sytuacji, bo niecałe 8 proc. ciąż stanowią ciąże u kobiet poniżej 19 roku życia. Z porównań międzynarodowych wynika, że np. w USA ciąże u kobiet, które nie przekroczyły 16 roku życia, sięgają 6–7 proc. Jeżeli podane wskaźniki są dokładne i gdyby wśród naszych nastolatek spadała liczba ciąż z roku na rok, bo w stosunku do stanu z 2000 r. spadła o 7 proc., byłoby to zjawisko bardzo pozytywne. W raporcie Ministerstwa Zdrowia zawarte są także informacje innych resortów i urzędów. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu przedstawiło dodatkowe informacje na temat realizacji przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”. Jednocześnie w raporcie o edukacji seksualnej Pełnomocnik Rządu do spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn podaje, że ten przedmiot nie spełnia swego zadania, ponieważ nadal głównymi źródłami informacji na temat życia seksualnego są dla młodzieży grupy rówieśnicze oraz media. Z badań przeprowadzonych przez Pełnomocnika wynika, że większość licealistów, którzy uczęszczali na zajęcia dotyczące życia seksualnego, oceniła je jako nieciekawe i niepotrzebne. W związku z tym pytam: czy rząd wie, dlaczego te lekcje są nieciekawe i oceniane przez młodzież jako niepotrzebne? Jakie są tego przyczyny i jakie zamierza się podjąć działania, aby skuteczność tego przedmiotu była lepsza i aby zajęcia były ciekawe i potrzebne? Z materiałów, jakie otrzymaliśmy z MENiS, podpisanych przez panią minister, nie wynika, jakie działania zostaną podjęte, aby te lekcje były pożyteczne i ważne dla dalszego życia młodych ludzi. Otrzymaliśmy również informację o założeniach budowania systemu profilaktycznej opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą w środowisku nauczania. Operuje się tu wieloma danymi statystycznymi i chciałbym wiedzieć, w jaki sposób je zbierano. Mam wrażenie, że obecnie brak jest nadzoru medycznego w dziedzinie pediatrii i medycyny szkolnej, co utrudnia zbieranie informacji na temat wszystkich zjawisk z zakresu stanu zdrowotności dzieci i młodzieży oraz z zakresu tego problemu, którym się dzisiaj zajmujemy na posiedzeniu połączonych Komisji. Uważam, że przedstawione założenia do systemu profilaktyki zdrowotnej nie zawierają rozwiązań, które mogłyby wzmocnić nadzór nad całą pediatrią, a głównie medycyną szkolną, a także pozwoliły na wprowadzenie sprawnego systemu informatycznego, który służyłby monitorowaniu zjawisk zachodzących w tej dziedzinie medycyny. Chciałbym jeszcze odnieść się do problemu przemocy, bo w materiałach obu resortów nie znalazłem opisu tego zjawiska.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#AndrzejWojtyła">Mamy wiele sygnałów i przykładów stosowania przemocy w rodzinie, wykorzystywania seksualnego nieletnich, tymczasem mało się na to zwraca uwagi. Czy uznano, że medialne informacje na ten temat są wyolbrzymiane i dlatego w materiale nie ma o tym mowy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#BogusławWontor">Chciałbym przyłączyć się do opinii części przedmówców oraz zapytać, kiedy wreszcie ministrowie edukacji narodowej i zdrowia podejmą energiczne działania, aby przedmiot „Wychowanie do życia w rodzinie”, a szczególnie zajęcia z zakresu edukacji seksualnej prowadzone były w sposób właściwy. Do tej pory podchodzi się do tego tematu „jak do jeża”, a nie o to chodzi. Już tu mówiono, że młodzież jest edukowana w tym zakresie przede wszystkim przez ulicę. Chciałbym wreszcie przeczytać w raporcie resortowym, że młodzież będzie miała w szkole edukację seksualną w ramach przedmiotu, który ma przekazywać jej taką edukację. O tym, że ta edukacja jest źle prowadzona, świadczą statystyki dotyczące np. obniżenia się wieku rozpoczęcia inicjacji seksualnej czy szerząca się prostytucja dziecięca. Myślę, że pan poseł Antoni Stryjewski jest znakomicie w tym zorientowany, ponieważ tak jak ja mieszka na „ścianie zachodniej” Polski. Jak wynika z raportów Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, notuje się coraz więcej przypadków prostytucji dziecięcej poza granicą z Niemcami, ale uczestniczą w tym polskie dzieci w wieku 8 czy 9 lat, i to zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. Jest to szerząca się patologia, a wynika ona z braku uświadomienia i profilaktyki wśród dzieci i małoletnich oraz niezbyt odpowiedzialnego stosunku do przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” i zajęć z zakresu edukacji seksualnej. Mamy wielu wybitnych naukowców i specjalistów, którzy powinni wypowiadać się jednoznacznie i fachowo w tych sprawach, a trwają między nimi dyskusje, czy prezerwatywa chroni przed chorobami wenerycznymi, czy nie chroni. Wydaje mi się, że jest to bardzo proste do udowodnienia. Takich przykładów z dziedziny seksuologii czy wychowania seksualnego można podać więcej. Jakie konsekwencje wyciąga jeden i drugi resort wobec ludzi, którzy współpracując przy ustalaniu programów i treści tego nauczania i wychowania, głoszą herezje czy półprawdy, zaprzeczając sobie wzajemnie? Nie bardzo wiadomo, którzy mają rację. Moim zdaniem, nie można tego tolerować. Nie wierzę w to, że jeżeli ktoś jest naukowcem, nie wie, czy prezerwatywa jest skutecznym środkiem ochronnym i zapobiegawczym, czy nie jest, a tylko głosi jakiś swój punkt widzenia, niekoniecznie oparty na wiedzy. Z tym trzeba skończyć. Dziwię się, że oba resorty to tolerują i na to pozwalają, że zezwala się na upowszechnianie publikacji czy książek, które niczego nie wyjaśniają i zaprzeczają uznanym w świecie zachowaniom w sferze seksualnej i poglądom naukowym. Czy mamy takie książki współfinansować? Tego nie potrafię zrozumieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#TadeuszPolański">Poruszę nieco inny temat, ale wiążący się z wychowaniem młodzieży. Nie chcę zawężać naszych rozważań do spraw wychowania w rodzinie i proponuję to rozszerzyć na kwestie przygotowania młodych ludzi do życia we współczesnym świecie. Gdy oglądam relacje telewizyjne i dowiaduję się, że 14- czy 15-letnie dzieci dokonują mordów w sposób bezwzględny i cyniczny, bawiąc się ludzkim życiem, to jest to dla mnie wstrząsające. Nad tym trzeba się głęboko zastanowić. Uważam, że nawet najlepsze programy nauczania będą mało skuteczne, jeżeli nie będzie ścisłej współpracy rodziców i nauczycieli oraz środowisk lokalnych i szkoły. Chodzi o to, abyśmy mówili jednym głosem wobec pokus i zagrożeń współczesności, a sądzę, że będzie ich coraz więcej, jeżeli się im nie przeciwstawimy solidarnie i wszyscy. Chcę zwrócić uwagę na sprawy opieki nad dziećmi i młodzieżą w środowisku wiejskim. Jej zakres jest dalece niewystarczający. Mam na myśli np. opiekę i profilaktykę stomatologiczną czy w ogóle zdrowotną. Dzieci wiejskie są tej opieki i pomocy pozbawione. Czy jeden i drugi resort zmierzają zmienić tę sytuację?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#GertrudaSzumska">Kiedy Ministerstwo Zdrowia przyłączy się do działań profilaktycznych w zakresie zapobiegania nieodporności na zakażenia narządu rodnego dojrzewającej dziewczyny? Dziewczyna w okresie dojrzewania ma zmniejszoną odporność w obrębie dróg rodnych, co jest powodem szerzenia się chorób wenerycznych, takich jak np. rzeżączka i inne. Czy są prowadzone badania wpływu edukacji seksualnej na szerzenie się chorób wenerycznych i przemocy seksualnej? Dodam, że odległe następstwa takiej edukacji wyrażają się w niepłodności, ciąży pozamacicznej, infekcji płodu, powstawania nowotworów i śmierci pacjentek szpitali ginekologicznych. Jakie konkretne działania zamierza profilaktycznie podjąć resort zdrowia w zakresie edukacji seksualnej, realizowanej w ramach przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”? Dlaczego, mimo zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia, resort zdrowia nie wprowadził w ramach obligatoryjnych zajęć na uczelniach medycznych treści dotyczących metod rozpoznawania objawów płodności? Jakie przesłanki merytoryczne powodują, że treści dotyczące metod rozpoznawania objawów płodności nie są tematem szkoleń lekarzy ginekologów i położnych? Obecnie tylko ok. 5 proc. kadry medycznej w Polsce może udzielać porad pacjentkom w tym zakresie. Dlaczego w ośrodkach zdrowia równolegle z poradniami „K” nie funkcjonują poradnie rozpoznawania płodności, do czego obliguje zalecenie Światowej Organizacji Zdrowia? Na jakiej podstawie skierowano do szkół atrakcyjne oferty promocji środków antykoncepcyjnych? Jest to sprzeczne z art. 72 oraz art. 12 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, gdyż oferowanie młodym ludziom środków antykoncepcyjnych jest równoznaczne z zachęcaniem ich do współżycia seksualnego, czyli prowadzi do demoralizacji. Podatnicy nie wyrażają zgody na ten sposób pozyskiwania klientów antykoncepcji, gdyż doświadczenia krajów zachodnich wykazały, że wzrost użytkowników środków antykoncepcyjnych wśród młodzieży spowodował wzrost liczby ciężarnych nastolatek, co stanowi dodatkowe obciążenie podatników. Dlaczego resort zdrowia nie respektuje art. 1 ustawy o systemie oświaty, zapewniającego wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny? Dlaczego resort zdrowia nie respektuje art. 38 Konstytucji RP, który stanowi, że : „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”, skoro promuje antykoncepcję hormonalną, a taka antykoncepcja, jak podaje informator firmy Schering, powoduje obumieranie zapłodnionego jaja...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#TeresaJasztal">Przepraszam, my rozpatrujemy wyłącznie kwestie edukacji seksualnej w szkołach...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#GertrudaSzumska">To jest także element edukacji seksualnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#TeresaJasztal">Proszę mi wskazać, w którym punkcie podstaw programowych przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” jest zapisane to, o czym mówi pani posłanka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#GertrudaSzumska">To dotyczy edukacji seksualnej w szkole.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#TeresaJasztal">Pani posłanko, proszę przeczytać podstawy programowe i odnieść to, o czym pani mówi do odpowiednich sformułowań ujętych w tych podstawach. Mam wrażenie, że próbujemy powiedzieć wszystko, co wiemy na jakiś temat, natomiast nie próbujemy odnieść się do propozycji zawartych w podstawach programowych, o których nas informuje MENiS.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#MariaGajeckaBożek">Jestem już 33 lata lekarzem i z dużym zainteresowaniem wysłuchałam tego „wywodu medycznego”. Dłużej tych głupot nie mogę słuchać i opuszczam posiedzenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#TeresaJasztal">Jestem w trudnej sytuacji, bo nie jestem lekarzem. Większość posłów obecnych na tej sali też nie jest lekarzami. Myślę, że debata na ten temat odbyła się już w Komisji Zdrowia w roku ubiegłym, kiedy była mowa o raporcie, który został dzisiaj przedstawiony obu Komisjom, i nie ma potrzeby, aby tę debatę powtarzać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#EwaKantor">Bez względu na sposób, w jaki prowadzona była dyskusja, i inwektywy, jakie tu padły pod adresem niektórych osób, które starały się powiedzieć prawdę o problemach wychowania dzieci i młodzieży oraz przygotowania do życia w rodzinie i bez względu na to, co się dzieje w tym obszarze, musimy jednak wyraźniej zwrócić uwagę na pewne kwestie. Odniosę się tylko do materiałów przygotowanych na dzisiejsze posiedzenie i tego, co zapisane jest w ustawie o systemie oświaty. Dlaczego resort edukacji próbuje mówić o sprawach, które są tematem posiedzenia, tylko w aspekcie informacji o przedmiocie „Wychowanie do życia w rodzinie”, a więc tylko o realizacji zajęć edukacyjnych z zakresu edukacji seksualnej i wiedzy na ten temat? Tymczasem ustawa o systemie oświaty stanowi wprost, że system ten „respektując chrześcijański system wartości, przyjmuje za podstawę uniwersalne zasady etyki. Kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości do ojczyzny, poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego przy jednoczesnym otwarciu na wartości kultury Europy i świata”. I dalej: „Szkoła powinna zapewniać każdemu warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotowywać do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności”. To, czego świadkami byliśmy na tej sali, nie miało nic wspólnego z tolerancją. Tak jest, panie pośle. To było spychanie w kąt, panie pośle Baszczyński, ludzi, którzy mają inne poglądy niż pan na temat wychowania, i tego, czym powinna być szkoła. Chcę podkreślić, że podejmowane są próby zmiany systemu wartości w społeczeństwie polskim i przystosowania tego społeczeństwa do liberalnego, laickiego systemu wartości. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować słowa Jana Pawła II, który powiedział, że jeżeli „prawo człowieka do wolności w oderwaniu od obiektywnej prawdy o nim samym będzie dominujące, doprowadzi do sytuacji, w której nie wychowamy społeczeństwa i nie wychowamy człowieka”. Będziemy wtedy mieli takie przypadki, o których mówi pan poseł, że nasze dzieci są tuż za naszą granicą zwabiane i używane do celów seksualnych, że dzieci mordują swoich rodziców. Mamy taką sytuację, ponieważ nie mówimy o podstawowej sprawie; o wychowaniu opartym na systemie wartości. Jeżeli chcemy prowadzić rzetelną dyskusję, to musimy mówić o systemie wartości. Ja chcę dyskutować o wychowaniu w rodzinie, opartym na systemie wartości chrześcijańskich i prawie naturalnym oraz na tym wszystkim, co ma służyć człowiekowi w oparciu o prawo naturalne, a nie o wykorzystywaniu człowieka jako narzędzia, z czym mamy do czynienia. W związku z tym proszę o uzupełnienie przez resort edukacji przedłożonej nam lakonicznej informacji pisemnej o to, na jakiej podstawie dokonano owej wnikliwej analizy obowiązujących zadań i treści kształcenia w roku 2000, w związku z czym doprowadzono do zmian w programie przedmiotu „Wiedza o życiu w rodzinie”. W ocenie rodziców i środowisk nauczycielskich był to atak środowisk liberalnych i libertyńskich, nieuznających panującego w naszym społeczeństwie systemu wartości zapisanego w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#EwaKantor">Była to próba przeformowania społeczeństwa i jego demoralizacji. Proszę, aby resort edukacji poinformował nas, w ilu szkołach jest zachowana procedura realizacji programu nauczania, który przyjęli rodzice. W ilu szkołach dokonano zmiany programu nauczania przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” i treści podręcznika w związku z tymi zmianami? W ilu szkołach zmieniono konsultantów i edukatorów w zakresie wychowania seksualnego? Jeżeli uzyskamy takie informacje, będziemy wtedy mogli mówić w sposób prawidłowy o tym, czy polska szkoła zapewnia przestrzeganie Konstytucji i prawa. W art. 72 Konstytucji stanowi się, że o wychowaniu decydują rodzice, a nie resort edukacji i grupa feministek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#TeresaJasztal">Pani posłanko, polską szkołę obowiązuje nie tylko ustawa o systemie oświaty. My często, mówiąc np. o tzw. ustawie antyaborcyjnej, myślimy tylko o jednym jej zapisie, a więc o tym, czy można przerywać ciążę z przyczyn społecznych, a inne zapisy pomijamy. W ustawie o systemie oświaty zawarte są przepisy, które zobowiązują ministra edukacji do takiego, a nie innego zachowania. Nie uważam, że jeżeli ktoś wyznaje i uznaje określone wartości, jest głęboko wierzącym katolikiem, ma prawo odmawiać innym dostępu do informacji, również dzieciom. Nie można zabraniać informowania o prawie naturalnym, jak pani mówi, ani o każdym innym. Ja mam prawo do każdej informacji, również naukowej, a nie tylko tej opartej na wierze. Szkoła publiczna, państwowa ma prawo informować o wszystkich poglądach i doświadczeniach. Możemy się z czymś nie zgadzać, ale nie możemy zabraniać przekazywania informacji i przedstawiania równych poglądów. Jak pani posłanka dobrze wie, wszystkie kwestie związane z tą tematyką są uzgadniane z rodzicami, a część tych zajęć nie jest obowiązkowa i pani też o tym wie. I tak, jak na część tych zajęć, prowadzonych w ramach edukacji seksualnej, nie muszą chodzić, to do udziału w lekcji religii są przymuszani. I nic złego się nie dzieje i nikt nie protestuje i nie ma żadnych awantur. Myślę, że każdy z nas pozostanie przy swoim zdaniu, ale przydałoby się wszystkim niewyrażanie zbyt kategorycznych sądów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#DorotaKwaśniewska">Przysłuchuję się dyskusji i odnoszę wrażenie, że nie mówimy o tym, o czym mówić powinniśmy. My nie dokonujemy dzisiaj ani zmian w ustawie o systemie oświaty, ani zmian w treściach programowych przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”. Zapominamy o pewnych istotnych zapisach zawartych w rozporządzeniu, że udział ucznia w zajęciach z zakresu edukacji seksualnej nie jest obowiązkowy oraz że zgodę na udział ucznia niepełnoletniego w tych zajęciach wyrażają rodzice albo prawni opiekunowie w formie pisemnej, a po osiągnięciu pełnoletniości decyduje sam uczeń. Niektórzy z państwa mówią bardzo dużo o rodzinie i o tym, że ona ma o wszystkim decydować. Przecież to jest zapisane w rozporządzeniu. Bardzo tego sobie życzę, bo jestem matką i jestem zadowolona, że kiedy uznam, iż moje dziecko ma chodzić na jakieś zajęcia, to podpiszę stosowne oświadczenie, a jeśli nie wyrażę zgody, to moje dziecko nie będzie brało udziału w takich zajęciach. Mogę zawsze zapoznać się z programem, który będzie realizował nauczyciel. Nie wiem, dlaczego zgłasza się zastrzeżenia do jakichś zajęć, skoro jest zagwarantowane takie prawo rodzicowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#TeresaJasztal">Istotnie, taki miał być temat naszych rozważań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#TadeuszCymański">Korzystam z mojego niezbyt długiego, ale jednak doświadczenia parlamentarnego. Pamiętam, że w poprzedniej kadencji temat antykoncepcji często pojawiał się w dyskusjach poselskich. Był to jeden z podstawowych wątków toczonych sporów, a nawet ataków czy krytyki. Pytanie o wpływ środków antykoncepcyjnych, zwłaszcza chemicznych, na zdrowie zawsze budziło emocje. Pan poseł Stanisław Jarmoliński, jako ekspert, powiedział, że występuje tu zero szkodliwości. Pamiętam, jak wiceminister zdrowia, pytany o tę kwestię, zamienił pojęcie „szkodliwość środków antykoncepcyjnych” na to, że „są nieobojętne”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#TeresaJasztal">Przepraszam, to nie jest ten temat, który dzisiaj omawiamy. Rozpatrujemy dzisiaj dwie informacje resortowe, a to są już rozważania teoretyczne o środkach czy lekach stosowanych czy niestosowanych i takich czy innych skutkach ich stosowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#TadeuszCymański">Skoro mówimy o treści tych informacji, to można w nich znaleźć fragmenty o kierunkach nauczania czy informowania także o środkach antykoncepcyjnych w ramach omawiania szeroko rozumianej seksualności. Mnie interesuje, czy w tym nauczaniu i podręcznikach jest to uwzględnione i jak to jest przedstawione. Czy pogląd, że te środki są nieszkodliwe, jest oficjalnym stanowiskiem? - bo chcę, aby moje dzieci, uczestnicząc w tych zajęciach, miały jasną wykładnię, a nie słuchały rozbieżnych opinii. Czy my w związku z dzisiejszym tematem zwracamy uwagę na szerszy kontekst również innych działań legislacyjnych? Jeżeli mówimy o inicjacji seksualnej, o zagadnieniach związanych z pornografią, to chciałbym zwrócić uwagę na to, że mamy tu dużą rolę do odegrania jako parlament. Chciałbym zapytać, czy fakt np. legalnego posiadania w obiegu prywatnym tzw. pornografii twardej jest czymś pozytywnym, czy jednak negatywnym. Nie jest to pozytywne, co potwierdza pani minister Izabela Jaruga-Nowacka, siedząca obok mnie. Tymczasem chciałbym przypomnieć, że posłowie ubiegłej kadencji, chyba nie wiedząc, co czynią, poparli poprawkę do Kodeksu karnego, która wyłączała spod penalizacji fakt posiadania środków pornografii twardej. W tym przypadku weto prezydenta było miłosierne, ale świadczy to jednak o czymś bardzo niepokojącym. Proszę się nie dziwić, że później w debacie sejmowej ożywa dyskusja na te tematy, bo problemem są nie tylko poglądy religijne czy światopoglądowe, ale jest to problem patrzenia na wolność i rozumienia wolności postępowania. Jaka jest obecnie skala penalizacji takich zjawisk? - bo ten temat ciągle istnieje. Byłem zwolennikiem penalizowania posiadania pornografii, a polski parlament zdecydował inaczej. Nie chcę nikogo zawstydzić i podawać, kto jak głosował, ale to uchwalono. Wynika z tego wniosek dla posłów, że podobnie jak w sferze seksualności, nie należy robić tego, co się uważa, ale uważać, co się robi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#EwaKralkowska">Dyskusje na te tematy zawsze budzą emocje i marzy się takie spojrzenie na wszystkie te zagadnienia, które byłoby spojrzeniem racjonalnym i pozwoliłoby wszystkim pozostać przy swoim światopoglądzie, natomiast spojrzeć na sprawę z punktu widzenia dobra dzieci, dobra społeczeństwa, dobra rodziny oraz z punktu widzenia obiektywnych osiągnięć nauki i obiektywnej wiedzy. Sądzę, że w tak szacownym gronie państwa posłów takie spojrzenie jest możliwe i najważniejsze. Chcę odnieść się do kilku spraw i pytań skierowanych do ministra zdrowia. Na część zadanych pytań, które wykraczają poza temat dzisiejszego posiedzenia Komisji, trzeba byłoby odpowiedzieć i dyskutować w innych gremiach. Np. na pytanie, czy dany środek antykoncepcyjny jest szkodliwy, czy nieszkodliwy, nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem. Środki antykoncepcyjne są różne i są to związki chemiczne, a jak każdy związek chemiczny czy lek, stosowany niewłaściwie, powoduje skutki negatywne, a stosowany właściwie, zgodnie ze wskazaniami medycznymi, działa tak, w jakim celu jest użyty. W związku z tym należałoby przeprowadzić długą dyskusję merytoryczną i to oddzielną dla każdego leku, bo są to leki. Istnieją ogromne materiały źródłowe na ten temat i każdego zainteresowanego odsyłam do tych materiałów, bo one są przygotowane na różnym stopniu ogólności i wiedzy medycznej. Dla każdego jest tam odpowiednia informacja, bez względu na poziom przygotowania merytorycznego i posiadanej wiedzy. Absolutnie nie można się zgodzić z takimi stwierdzeniami, jakie padły na tej sali, że np. życie seksualne jest demoralizacją, bo skąd by się wzięli ludzie na tym świecie? Mówiono, że seksualną nazwą jest gwałcenie. To jest sfera działania prokuratora, a nie nazwa seksualna. Nie chciałbym oceniać wypowiedzi nikogo z państwa posłów ani odnosić się do jakichś dziwnych określeń czy sformułowań, zwłaszcza, że większość z nich wykracza poza merytoryczny zakres naszej dyskusji, a skupia się w kwestiach politycznych. Na politykę też jest miejsce, ale nie przy takim temacie, bo jest to temat wyłącznie merytoryczny. Czy edukacja seksualna ma jakikolwiek wpływ na zdrowie i na życie rodziny, na życie społeczeństwa? Sądzę, że obszerne opracowanie Ministerstwa Zdrowia, merytorycznie umotywowane, które przedstawiliśmy państwu, odpowiada na te wszystkie pytania. Napytania dodatkowe odpowie pan dr Bohdan Wasilewski. Proponowałabym, żeby nie wgłębiać się w zakres bardzo fachowej wiedzy medycznej, mimo że jest wśród nas i państwa posłów grupa medyków. Służymy wszelkimi dokumentami i pogłębioną wiedzą. Jak ta wiedza medyczna jest wykorzystywana w udzielaniu informacji, w edukowaniu młodzieży, rodziny i społeczeństwa? Wydaje mi się, bo żyjemy w wolnym kraju, że każdy obywatel ma prawo decydować, z jakiej wiedzy chce korzystać i jaka jest mu przydatna, a także, jakie będzie kreował i popierał postawy moralne. Natomiast obowiązkiem organów administracji publicznej jest umożliwienie obywatelowi korzystania z każdej wiedzy, a z której on chce skorzystać, to jest już jego wybór, bo żyjemy w kraju wolnym. Padły tu również pytania dotyczące dokumentu pt. „Opieka profilaktyczna w miejscu nauczania i wychowania”.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#EwaKralkowska">Nie jest on dzisiaj przedmiotem naszych rozważań. Przekazaliśmy państwu tu wstępny dokument, wychodząc z założenia, że rząd działa w sposób jawny i transparentny. W związku z tym, mając już taki dokument na pewnym etapie jego przygotowania, przekazaliśmy go do wiadomości państwa posłów. W momencie, gdy będzie tu już dokument ostateczny i przyjęty, z przyjemnością odbędziemy z państwem dyskusję na temat jego treści.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#BohdanWasilewski">Chciałbym zacząć od uwagi ogólnej, że rozumiem role ekspert medycznego jako reprezentanta rzetelnej wiedzy, która nie jest fryzowana na potrzeby polityczne, tylko jest zapleczem dla edukatora, który dokonuje wyboru i który ze względu na swój światopogląd może się od niektórych rzeczy odciąć, a inne rzecz skomentować. Natomiast nie powinien uciekać od faktów, które są też zbiorem podstawowych informacji, o których wiedza jest dla młodzieży niezbędna i ma podstawowe znaczenie. Jednak często tak się dzieje w praktyce, że zamiast mówić otwarcie i ze znajomością rzeczy o sprawach trudnych, albo się tego unika, albo się problem zawęża. Z tego faktu wynika wielkie i odpowiedzialne zadanie dla zespołu atestacyjnego, który powinien działać przy resorcie edukacji narodowej. Nie chciałbym, aby członkowie tego zespołu czuli się zastraszeni tego rodzaju dyskusją, jaką tu państwo odbyli. Mówię o tym wprost, mając w pamięci prof. Kozakiewicza, który był wielkiej klasy człowiekiem i wielkiego formatu politykiem, ale dzisiaj takich ludzi nie ma. Proszę mi wierzyć, że w sytuacji tak ostrych kontrowersji trzeba roztoczyć jakiś parasol ochronny nad ludźmi, którzy chcą i podejmują się wykonania dobrej merytorycznej pracy, i aby można było prowadzić rozmowy, ale na płaszczyźnie rzetelnej wiedzy. Trzeba rozumieć, że poza dużą polityką trzeba także wykonywać codzienną, zwykłą pracę. Apeluję, aby zapewnić możliwość wykonywania takiej rzeczowej pracy, ponieważ teraz przy tak dużej rozpiętości i różnorodności programów np. medycznego szkolenia podyplomowego, ktoś musi doprowadzić rzeczy do jakichś cywilizowanych standardów. Przepraszam, że nie odniosę się do wszystkich pytań. Pan poseł Andrzej Wojtyła mówił o bardzo konkretnych sprawach. Powiem ogólnie, że pozytywne dane zamieszczone w naszym raporcie potwierdzają również dane GUS. Jest tu pozytywna tendencja ograniczania liczby niepożądanych ciąż, ale nie przeceniajmy efektu edukacyjnego. Nie mitologizujmy wpływu tej edukacji na młodych ludzi. Przeliczcie państwo liczbę godzin i efektywnie wykorzystanego czasu pedagogicznego. Wiadomo, że tylko co dziesiąta minuta tego czasu trafia do ucznia, a jak źle są prowadzone zajęcia, to tego czasu przyswajania wiedzy jest jeszcze mniej. W porównaniu z edukacją domową i edukacją ulicy, to wszystko, co jest mu serwowane na lekcjach, to jest tylko pewien materiał, z którego on korzysta, ale jednak nie jest to przyswojenie pełnej informacji. Jeżeli chodzi o inne kwestie poruszone w dyskusji, jak np. sprawa odporności immunologicznej, trzeba byłoby wyjaśnić to bardzo szczegółowo z autorami pytań, a w tej chwili byłoby to nie możliwe, bp należałoby rozwijać wiele spraw, aby to wyjaśnić do końca. Powiem tylko tyle, że nie ma metody terapeutycznej, która w ogóle jest wolna od ryzyka, ale zawsze obowiązuje kalkulacja pomiędzy ryzykiem zaniechania a ryzykiem wdrożenia danej procedury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#TeresaJasztal">Proszę o zabranie głosu pana ministra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#TomaszGobanKlas">Pani posłanka Ewa Kantor, która zadała najbardziej ogólne pytania, wyszła z posiedzenia, ale może przeczyta to w stenogramie. A więc krótko odpowiem. Pani posłanka zadając pytanie, dlaczego resort edukacji nie przestrzega ustawy o systemie oświaty z 1991 roku, przywołała preambułę do tej ustawy, która ma oczywiście charakter kierunkowy i wartościujący, ale przywołała tylko część tej preambuły. W pierwszym zdaniu tej preambuły czytamy: „Oświata w Rzeczypospolitej Polskiej kieruje się zasadami zawartymi w Konstytucji Rzeczypospolitej, a także wskazaniami zawartymi w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, w Międzynarodowym Pakiecie Praw Obywatelskich i Politycznych oraz w Konwencji o Prawach Dziecka”. Tak się składa, że chociaż ja przedmiotowo odpowiadam w resorcie za szkolnictwo wyższe, byłem w Genewie jako przewodniczący polskiej delegacji, która przedstawiała raport o tym, jak Polska wykonuje wskazania Konwencji o prawach dziecka, i dobrze to znam. Pytania tam stawiane pod adresem Polski to były pytania dotyczące tego, na ile w naszym kraju dziecko jest traktowane podmiotowo, a nie przedmiotowo, a więc czy ma pewne uprawnienia, w tym, o czym mówiła pani posłanka, tzn. czy ma prawo do informacji. Dziecko ma prawo być ciekawe i ma prawo zadawać rozmaite pytania. Jeżeli tutaj przyjmujemy taką perspektywę wychowawczą, z której wynika, że powiemy dziecku tylko to, czego my chcemy - tu użyję słowa, którego nie lubi pan poseł Antoni Stryjewski - to gwałcimy ducha Konwencji o prawach dziecka. Otóż wychowanie seksualne jest relatywnie nowym przedmiotem. Gdy kończyłem szkołę średnią, nie miałem takiego przedmiotu i jakoś się wychowałem. Mam jedną córkę i rodzinę. A więc wprowadzenie wychowania seksualnego nie jest warunkiem normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Odniosę się do tego, co mówił słusznie poseł Tadeusz Cymański - do ogromnej roli mediów w otoczeniu współczesnego człowieka. Różnica między pokoleniem, do jakiego ja należę, czy, sięgając wstecz, pokoleniem naszych dziadków a pokoleniem współczesnym jest taka, że teraz są liczne media, chociaż i innych czynników jest więcej, jak choćby gruntowne przemiany społeczne. Jest to o tyle istotne, że ciekawość młodzieży i stopień dojrzewania społecznego się zmienia. Zmieniają się obyczaje społeczne. Jeżeli dawniej dziewczęta 14- czy 15-letnie wychodziły za mąż, to uświadomienie seksualne odbywało się w inny sposób niż dzisiaj, kiedy one wychodzą za mąż przeważnie w wieku 25–27 lat. W połowie XIX wieku pierwszy podręcznik w Polsce dotyczący wychowania w rodzinie i edukacji seksualnej miał znamienny tytuł „Zbiór niezbędnie potrzebnych wiadomości i rad dla rodziców i opiekunów celem uratowania młodzieży od okropnych skutków samogwałtu” - i był wystarczający. Dzisiaj jednak nie byłoby celowe przedrukowanie tego podręcznika jako jedynego. Czasy się zmieniły i muszą się zmieniać podręczniki. MENiS samo nie monitoruje ani mediów, ani procesów wychowawczych. Resort nie jest instytutem badawczym, natomiast korzysta z ekspertów i z wyników badań.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#TomaszGobanKlas">Zgadzam się z ostrą oceną negatywnego często wpływu na młode pokolenia. W ostatnich dniach polska prasa opublikowała wyniki nadań przeprowadzonych w Anglii czy w USA nad młodzieżą, która słucha muzyki RAP. Okazało się, że wśród RAP-owców i fanek RAP-u mamy większą podatność na zachorowalność na HIV. Nie ma żadnych wątpliwości, że z RAP-em wiąże się wiele patologii społecznych. Jest tylko pytanie, które wykracza poza nasz resort: czy możemy zakazać młodzieży słuchania RAP-u? Nie możemy. Nie może tego zrobić Ministerstwo Kultury. Kto to może zrobić bez wprowadzenia dyktatury typu komunistycznego, kiedy nawet jazz był w latach 50. zakazywany. To nadaje się bardziej na dyskusję seminaryjną niż parlamentarną, ale problem istnieje. Szkoła polska wymaga rzeczywiście pewnego uzupełnienia o nowy rodzaj edukacji, mianowicie edukacji medialnej. Tu można by wyjaśniać pewne kwestie dotyczące np. pornografii, RAP-u, a także seksualności, co można w inny sposób symboliczno-wirtualny, lepiej przekazać. Dlaczego były konieczne zmiany i weryfikacje treści w podstawie programowej „Wychowanie do życia w rodzinie”? Otóż weszły w życie nowe programy zapobiegania narkomanii, alkoholizmowi, HIV itp. i trzeba było to uwzględnić w programach szkolnych. Nie zostały jeszcze podjęte decyzje w sprawie podręczników i jest to zadanie do wykonania w najbliższym czasie. Potrzebny jest czas dla ekspertów na szczegółowe analizy treści.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#EwaArciszewska">Centrum Metodyczne Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej jest placówką centralną, prowadzoną przez ministra. Ze względu na różne potrzeby, wynikające również z reformy edukacji, placówka ta zajmowała się bezpośrednio realizacją zadania polegającego na doskonaleniu nauczycieli, które nie jest w zasadzie zadaniem centralnej placówki. Centralne placówki doskonalenia nauczycieli zajmują się przygotowaniem kadr do systemu doskonalenia kadr nauczycielskich. Konsekwencją było przygotowanie nauczycieli konsultantów, którzy teraz pracują w wojewódzkich i powiatowych placówkach doskonalenia nauczycieli. W końcowej fazie przygotowań jest projekt rozporządzenia ministra, w którym zostaną określone zadania placówek doskonalenia nauczycieli - centralnych, wojewódzkich i innych tworzonych przez jednostki samorządu terytorialnego, a także zadania doradców metodycznych i wymagania, jakim powinni oni odpowiadać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#IzabelaJarugaNowacka">Chciałabym odnieść się do pytania, dlaczego informacje dotyczące życia seksualnego młodzież czerpie głównie z mediów i z innych źródeł, a nie ze szkoły. Wydaje mi się, że już odpowiedzieliśmy sobie na to pytanie, ale żeby postawić kropkę nad „i”, dodam, że dzieje się tak dlatego, że prawo w Polsce, które stanowi parlament, nie jest w praktyce dobrze realizowane. Jak wiadomo, m.in. decyzją parlamentu została wprowadzona do programów nauczania szkolnego wiedza o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej, o metodach i środkach świadomej prokreacji. Niestety, przez wiele lat, o czym państwo dobrze wiecie - a dzisiejsza dyskusja w dużej mierze to potwierdza - spieramy się, czy to prawo może być i w jakim zakresie realizowane. Ono, tak jak każde prawo, powinno być realizowane. Mnie martwi fakultatywność tego przedmiotu. Nie powinna być fakultatywna i cenzurowana wiedza. Powinna ona być rzetelna, aby dać młodzieży pełne informacje. Mamy poza wszystkim innym do czynienia z konkretną sytuacją społeczną i oczywiście organy administracji publicznej nie powinny zajmować się ideologią, bo do tego powołane są inne, cieszące się znacznie wyższym autorytetem, instytucje publiczne, m.in. kościoły i związki wyznaniowe, a także rodzina. Administracja publiczna powinna przekazywać rzetelną i pełną informację, do czego Polska się zobowiązała, podpisując wiele konwencji międzynarodowych. Mamy do czynienia z ważnym problemem społecznym nie tylko dlatego, że życie seksualne człowieka jest istotnym elementem prawie każdego życia ludzkiego. I zwłaszcza początek tego życia może być albo udanym startem w dorosłe życie albo dramatem. Gdybyśmy odrzucili emocje i przestali chcieć coś komuś nakazywać oraz zrozumieli, że po przedstawieniu informacji młodzież sama podejmie rozsądne decyzje, to - być może - nie czulibyśmy się sami winni tym dramatom, które jednak mają miejsce na skutek naszych zaniedbań. W roku 2001, co wynika z rządowego raportu o realizacji ustawy o planowaniu rodziny, dziewczynki w wieku 15 lat i poniżej urodziły 55 dzieci. Czy to jest ich dobry start w dorosłe życie - odpowiedzą sobie wszyscy ojcowie i matki obecni na tej sali. Myślę, że musimy liczyć się z tym, iż nie informując i nie ucząc młodzieży, narażamy ją na owe choroby będące niestety plagą XXI wieku i, że nie będzie ona umiała uniknąć przemocy seksualnej, tym bardziej, że Polska na skutek otwarcia granic, staje się dość tanim rynkiem, gdzie wykorzystywane są dziewczęta i chłopcy przez przyjezdnych, ale i naszych pedofili. Jeżeli nie będziemy o tym mówić poważnie i wyobrażać sobie, że należymy do innego, lepszego świata, zamiast realnie zmierzyć się z problemami, które są, i podejmować dialog z młodzieżą, to niestety takie programy, które nie odpowiadają na pytania młodzieży, zostaną odrzucone i będzie ona szukała informacji w innych źródłach - poza szkołą. Prowadzone są badania na temat zachowań seksualnych młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#IzabelaJarugaNowacka">Wynika z nich m.in., że 14,8 proc. młodzieży poniżej 15 lat rozpoczęło życie seksualne. Możemy - i róbmy to - namawiać młodzież do tego, aby zaczynała to później, tłumaczmy, że jest to za wcześnie, ale miejmy świadomość, że tak jest. 72,9 proc. tych, którzy tak młodo rozpoczynali życie seksualne, nie stosowało żadnych zabezpieczeń, a 27,1 proc., jak się domyślam, stosowało przede wszystkim prezerwatywy. Chciejmy, żeby świat był lepszy, ale nie wymusimy tego na młodych ludziach. Oni muszą mieć dostarczoną - i to jest naszym obowiązkiem - rzetelną informację z pokazaniem całego systemu wartości. Nie wyobrażam sobie, żeby młody człowiek bez informacji na temat tego, co się może zdarzyć w przypadku wczesnego rozpoczęcia życia seksualnego, rozpoczął je bardziej lekkomyślnie, niż po przedstawieniu mu tej wizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#KrzysztofMakuch">Jest faktem, o czym wspomniała przed chwilą pani minister, że inicjacja seksualna jest w Polsce z roku na rok coraz wcześniejsza. Należy również zwrócić uwagę na to, co zawarte jest w przedstawionym dokumencie, że pozyskiwanie przez młodzież wiedzy na temat informacji dotyczących życia seksualnego i metod planowania rodziny przedstawia się w sposób następujący. Aż 65 proc. dowiaduje się o tym z telewizji, 24 proc. dziewcząt, a 14 proc. chłopców - z domu rodzinnego, 25 proc. - ze szkoły, a tylko 8 proc. dziewcząt i 8 proc. chłopców - od lekarza specjalisty. Mówię o tym dlatego, że tylko wiedza przekazana przez profesjonalistę może służyć zarówno osobie, która jej potrzebuje, jak również jej otoczeniu. Jeżeli aż 65 proc. wiedzy na te tematy pochodzi z telewizji i czasopism, która to wiedza - jak wiadomo - różni się od założeń programu szkolnego, to ten program powinien być tak przygotowany i realizowany, żeby był rzeczowy i interesujący w sensie pozytywnym. Dlatego trzeba szczególną uwagę poświęcić edukacji seksualnej. Z raportu Ministerstwa Zdrowia wynika, że ponad 50 proc. kobiet nie chodzi przynajmniej raz w roku do ginekologa i nie jest w ogóle badana. Więcej niż 50 proc. nie ma robionych badań cytologicznych. Mamy więc tu ogromne pole do działania dla środowiska oświatowego i dla środowiska lekarskiego, które jest przygotowane do tego tematu. Chciałbym zdecydowanie zdementować to, o czym tu mówiono, że 5 proc. lekarzy jest w stanie udzielać porad w sprawie płodności i regulowania płodności. Środowisko lekarskie jest do tego przegotowane. Proszę zauważyć, że aż 91 proc. osób ankietowanych, jest za tym, aby prowadzić w szkołach zajęcia o wychowaniu seksualnym. Zdecydowana większość badanych uważa, że takie zajęcia powinny być poświęcone zwłaszcza antykoncepcji, a także chorobom przenoszonym drogą płciową. Nie jestem pewien, czy to jest dobrze realizowane. Wiele zapisów w informacjach resortów ma charakter deklaratywny. Ciągle nie rozstrzygnięto sprawy weryfikacji podręczników, a uważam, że błędna wiedza jest gorsza niż zupełna niewiedza. Zwracam uwagę na to, aby sprawę przygotowania podręczników oddać w ręce specjalistów: socjologów, seksuologów, lekarzy, a także zaangażować wszystkie autorytety, bo potrzebny tu jest kompromis w niektórych kwestiach. Sądzę, że następny raport o edukacji seksualnej będzie jeszcze dokładniejszy i wykaże, że parlament wybrał właściwą drogę, aby edukacja seksualna była prowadzona w szkołach na zasadzie dobrowolności i na zasadzie prawa rodziców do oceny programu. Środowisko lekarskie popiera takie rozwiązanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#TeresaJasztal">Dziękuję państwu. Zapoznaliśmy się z informacjami i wyjaśnieniami. Sądzę, że kolejne nasze spotkanie przebiegnie w lepszej atmosferze i pewnie nieraz będziemy o tych sprawach rozmawiali. Są to problemy bardzo ważne. Podstawa programowa do omawianego przedmiotu nie dotyczy tylko spraw seksualnych, ale dotyczy również rodziny i wielu innych zagadnień, chociaż my ciągle mówimy o jednym. Dziękuję. Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>