text_structure.xml 36.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#FranciszekPotulski">Otwieram posiedzenie Komisji. Mamy rozpatrzyć informację ministra edukacji narodowej i sportu na temat rozporządzenia z dnia 7 stycznia 2003 r., na mocy którego dokonano zmian w rozporządzeniu z dnia 21 marca 2001 r. w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania egzaminów i sprawdzianów w szkołach publicznych. Celem naszego dzisiejszego spotkania z udziałem małej liczby gości jest zapoznanie członków Komisji z treścią tego rozporządzenia, podpisanego 7 stycznia br. Proszę o uznanie tego spotkania za informacyjne i ograniczenie się w zasadzie tylko do pytań, chociaż nie wykluczam wypowiedzi, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Rozporządzenie już obowiązuje. Do spraw, które są w nim regulowane, wrócimy, ponieważ w planie pracy Komisji mamy dokonanie w początkach kwietnia oceny stanu przygotowań do matury w roku szkolnym 2002/2003. Proszę panią minister o wprowadzenie do naszej rozmowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KrystynaŁybacka">Jestem trochę zaskoczona, bo sądziłam, że mam mówić o rozporządzeniu, które reguluje sprawy przygotowań do matury roku 2005.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#FranciszekPotulski">W planie pracy Komisji jest odbycie posiedzenia na temat oceny przygotowań do egzaminu maturalnego w roku bieżącym. Posiedzenie takie odbędziemy za półtora miesiąca. Dzisiaj chcemy uzyskać tylko informację o rozporządzeniu wydanym 7 stycznia br. - i nic więcej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KrystynaŁybacka">Rozumiem. Nie będę omawiała szczegółowo treści rozporządzenia, które jest paniom posłankom i panom posłom znane, ponieważ zostało państwu wcześniej doręczone. Ustosunkuję się tylko do katalogu zmian wprowadzonych tym rozporządzeniem w stosunku do pierwszego modelu tzw. „nowej matury”, a jak wiadomo tego dotyczy w znacznym stopniu rozporządzenie; w 2005 roku będzie już obowiązywał ten rodzaj egzaminu maturalnego. Pierwsza zmiana, moim zdaniem najbardziej istotna, dotyczy samego traktowania dwóch poziomów wymagań na egzaminie maturalnym: poziomu podstawowego i poziomu rozszerzonego. Przypomnę, że w dawnym modelu tzw. „nowej matury” o wyborze poziomu maturzyści decydowali przed przystąpieniem do egzaminu. Na podstawie przeprowadzonej próby wśród ok. 2 proc. ubiegłorocznych tzw. nowych maturzystów zaobserwowaliśmy dwojakiego rodzaju przypadki negatywnego oddziaływania takiej regulacji. Pierwszy przypadek ma miejsce wówczas, kiedy przystępujący do zdawania egzaminu na określonym poziomie maturzysta kieruje się zbyt niską samooceną i zdaje egzamin maturalny na poziomie podstawowym. Gdy dowiaduje się, jakie są wymagania na poziomie rozszerzonym, dopiero wówczas zdaje sobie sprawę z tego, że mógłby z powodzeniem zdać egzamin na tym rozszerzonym poziomie, gdyby mógł się na to zdecydować w momencie zapoznania się z pytaniami egzaminacyjnymi. Nie miałoby to zbyt poważnych skutków, gdyby dotyczyło tylko frustracji maturzysty. Jednak chodzi o to, że większość tych wyższych uczelni, które już w roku ubiegłym łączyły rekrutację kandydatów na studia z wynikami egzaminu maturalnego, wymaga zdawania tego egzaminu na poziomie rozszerzonym. Maturzysta wybierający zdawanie egzaminu na poziomie podstawowym ma utrudnioną drogę do studiów i otrzymania indeksu wybranej przez siebie uczelni. Musi liczyć na to, że uczelnia wyznaczy pewien limit przyjęć na podstawie klasycznego egzaminu wstępnego. I taki maturzysta musi zdawać dwa egzaminy: egzamin maturalny i egzamin wstępny na uczelnię, mimo że założeniem nowej matury jest wyeliminowanie postępowania rekrutacyjnego na wyższych uczelniach. Drugi przypadek negatywnego oddziaływania niewłaściwego wyboru poziomu egzaminu maturalnego ma miejsce wtedy, gdy maturzysta miał zbyt wysoką samoocenę i przekonanie o swoich możliwościach. I często zdarza się, że taki maturzysta nie zdał matury według wybranego przez siebie poziomu rozszerzonego, podczas gdy zdałby ją, ale na poziomie podstawowym. Wówczas tracił cały rok, bo dodam, że wydający poprzednie rozporządzenie nie przewidzieli możliwości wcześniejszego zdawania maturalnego egzaminu poprawkowego, tzn. przed rozpoczęciem rekrutacji na studia. W związku z tym, po konsultacjach z gremiami uczniowskimi i nauczycielskimi, a także po uzyskaniu jednolitej opinii Komisji Programowej działającej przy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej postanowiliśmy wprowadzić pewną modyfikację. Polega ona na tym, że zachowujemy dwa poziomy egzaminu maturalnego: podstawowy i rozszerzony, ale maturzysta decyduje o wyborze poziomu, na jakim będzie zdawał egzamin, po zapoznaniu się z zadaniami.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KrystynaŁybacka">Do zdawania egzaminu na poziomie podstawowym przystępują wszyscy i to jest owo minimum, które musi zdać każdy maturzysta. Po oddaniu pracy wykonanej na poziomie podstawowym maturzysta otrzymuje arkusz z zadaniami na poziomie rozszerzonym. Rozwiązuje te zadania, dopóki starcza mu wiedzy, i w rezultacie otrzymuje dwa zaświadczenia: jedno - o zdaniu matury na poziomie podstawowym z określoną liczbą uzyskanych punktów, bądź niezdaniu egzaminu i wtedy niczego więcej nie dostaje, i drugie zaświadczenie - o uzyskaniu na poziomie rozszerzonym określonej liczby punktów. To pozwala wyeliminować oba przypadki, o których mówiłam, a dodatkowy element pozytywny takiego rozwiązania to możliwość elastycznego przeprowadzania akcji rekrutacyjnej przez wyższe uczelnie, które mogą zawyżać swoje wymagania w pierwszym terminie rekrutacji. Natomiast wtedy, gdy nie wypełnią swoich limitów przyjęć, mogą nieco obniżyć wymagania i dopuścić w drugim terminie kandydatów, którzy zdali egzamin na poziomie podstawowym, a uzyskali odpowiednią liczbę punktów. Na tym polega pierwsza istotna zmiana. Druga zmiana, od dawna dyskutowana i kontestowana, to przesunięcie matematyki z przedmiotów obowiązkowych do grupy przedmiotów wybieranych przez maturzystów. Przypomnę, że przedmiotami obowiązkowymi na egzaminie pisemnym są: język polski i język obcy nowożytny oraz jeden z 10 przedmiotów do wyboru, którego dokonuje maturzysta. Są to następujące przedmioty: biologia, chemia, fizyka i astronomia, geografia, matematyka, historia, historia muzyki, historia sztuki, wiedza o społeczeństwie, wiedza o tańcu. Zależało nam na tym, aby maturzysta mógł zarówno w części pisemnej, jak i w części ustnej egzaminu dokonywać takiego zestawienia przedmiotów, które będą tożsame z wymaganymi przez uczelnie. Chodzi o to, żeby mógł komponować swój egzamin maturalny poza dwoma przedmiotami, które musi zdawać, niezależnie od tego, na jakie studia się wybiera, to znaczy język polski i język obcy nowożytny. Inne przedmioty, z których zamierza zdawać egzamin, maturzysta wybiera stosownie do wymogów uczelni, na którą się wybiera. Egzamin oceniany jest przez egzaminatorów wpisanych do ewidencji egzaminatorów, a wyniki egzaminu wyrażane są w skali procentowej, zgodnie z obowiązującym w tym zakresie ustaleniem zawartym w poprzednim rozporządzeniu. Egzamin na poziomie podstawowym jest zdany w części ustnej, jeżeli z każdego przedmiotu obowiązkowego maturzysta otrzymuje co najmniej 30 procent możliwych do uzyskania punktów, a w części pisemnej podobnie. Wyniki egzaminów zdawanych na poziomie rozszerzonym nie mają wpływu na zdanie matury na poziomie podstawowym. Zwolnieni z egzaminu maturalnego są laureaci i finaliści olimpiad przedmiotowych, bez względu na to, czy dany przedmiot był nauczany w szkole, czy też nie był. Absolwenci szkół z językiem nauczania mniejszości narodowej jako językiem wykładowym zdają egzamin z tego języka. To ustalenie jest wprowadzone na wyraźne życzenie reprezentantów mniejszości narodowych. Absolwenci z zaburzeniami i odchyleniami rozwojowymi lub ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się zdają egzamin maturalny w warunkach i formie dostosowanych do indywidualnych potrzeb psychofizycznych absolwenta, np. przy użyciu odpowiedniego alfabetu, stosowaniu odpowiedniej wielkości czcionki w testach, komputerów dla niepełnosprawnych, tzn. tego, co jest niezbędne, aby przy pewnym stopniu dysfunkcji nie ograniczało maturzysty w wykazaniu się posiadaną wiedzą. Staramy się zachować w jak największym stopniu tzw. zewnętrzność przeprowadzania egzaminu maturalnego. Wprowadzamy zasadę już wcześniej stosowaną, że podczas egzaminów zewnętrznych przynajmniej jeden z nauczycieli kierujących egzaminem musi być spoza grona nauczycieli uczących w danej szkole czy placówce oświatowej. Chcielibyśmy, aby wszyscy nauczyciele przyjmujący egzamin maturalny byli z zewnątrz, ale jest to wielka operacja, którą będziemy wprowadzać stopniowo. W tym roku szkolnym jest to niemożliwe, ale od przyszłego roku szkolnego egzaminy zewnętrzne w szkołach odbywać się będą w dniach wolnych od zajęć, aby ułatwić organizację samego procesu przeprowadzania ocen zewnętrznych. Chciałabym poinformować o harmonogramie działań wynikających z rozporządzenia, a dotyczących przygotowania matury w roku 2005. Otóż w styczniu 2003 r. okręgowe komisje egzaminacyjne przygotowały informatory egzaminacyjne, które do 15 lutego zostały przekazane do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. W maju br. ogłoszony zostanie przetarg na druk informatorów, a także lista olimpiad, których laureaci i finaliści zwolnieni będą z egzaminu maturalnego w 2005 roku. W sierpniu br. informatory o maturze w 2005 roku będą przekazane do szkół, tzn. z dwuletnim wyprzedzeniem. Do 15 grudnia 2003 r. nastąpi przekazanie do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej propozycji arkuszy egzaminacyjnych do matury na maj 2005 r. W roku 2004 przeprowadzonych będzie wiele działań przygotowujących okręgowe komisje egzaminacyjne i szkoły do przeprowadzenia egzaminu maturalnego w 2005 r. W grudniu 2004 r. nastąpi ogłoszenie harmonogramu egzaminów maturalnych i ogłoszenie przetargu na druk arkuszy egzaminacyjnych. Ustne egzaminy maturalne rozpoczną się 18 kwietnia 2005 r., a egzaminy pisemne - 5 maja 2005 r. Szacunkowe koszty ogólne egzaminu maturalnego w roku 2005 i przygotowań do egzaminu maturalnego na rok 2006 wyniosą ponad 44 mln zł, w tym sam koszt przeprowadzenia egzaminu maturalnego w roku 2005 dla ok. 400 tysięcy uczniów wyniesie 41 mln zł. W roku bieżącym na przygotowanie arkuszy egzaminacyjnych na rok 2005 przeznaczy się 519 tys. zł, na przygotowanie 37 informatorów dla szkół - 3040 tys. zł, na szkolenie autorów testów egzaminacyjnych - 270 tys. zł. To jest wszystko, co chciałam państwu przekazać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#FranciszekPotulski">Proszę o zadawanie pytań dotyczących zmian w rozporządzeniu, a odnoszących się głównie do przygotowania i przeprowadzenia egzaminu maturalnego. W prasie ukazało się ostatnio sporo wypowiedzi i artykułów na ten temat, ale członkowie Komisji powinni posiadać nieco szerszą wiedzę, i stąd to nasze dzisiejsze spotkanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KrystynaSzumilas">Sądziłam, że na dzisiejszym posiedzeniu odbędziemy szeroką dyskusję o egzaminie maturalnym, ponieważ jest to kluczowy element reformy edukacji. Pani minister bardzo szybko podała kilka faktów wynikających z rozporządzenia oraz dotyczących środków finansowych i kosztów przygotowania oraz przeprowadzenia egzaminu maturalnego. Nie zdążyłam wszystkiego zanotować. Mam więc prośbę, aby to, co dotyczy terminarza ujętego w harmonogramie i kosztów przeprowadzenia matury w 2005 r., zostało nam przekazane w formie pisemnej informacji. W związku z przygotowaniem do matury w roku 2005 i omawianym rozporządzeniem chciałabym podnieść trzy podstawowe kwestie. Pierwsza dotyczy podejmowania decyzji przez uczniów dopiero na egzaminie, czy mają zdawać go w trybie rozszerzonym, czy podstawowym. Pani minister mówiła, że chodzi o to, iż są uczniowie ze zbyt niską samooceną i są uczniowie z bardzo wysoką samooceną. Moim zdaniem, szkoła jest m.in. po to, aby uczeń nabył umiejętności oceny swoich możliwości, i trzeba mu dać do tego szansę. Jeżeli nie da mu się takiej szansy w czasie trzech lat nauki w szkole średniej, to on w dorosłym życiu będzie miał taki nawyk, że decyzje może podejmować w ostatnim momencie, i nie będzie podejmował odpowiedzialnie żadnej decyzji w swoim życiu. Nie sprzyja temu założenie, że tę najważniejszą w życiu decyzję, czy będzie zdawał maturę na poziomie rozszerzonym, czy podstawowym, uczeń podejmować ma dopiero na egzaminie maturalnym, mając przed sobą gotowe zadania i będąc w stresie. Wydaje się, że to nie ma nic wspólnego z zasadami pedagogiki i odpowiedzialnym przygotowaniem ucznia do podejmowania życiowej decyzji. Jest to po prostu tylko pójście mu na rękę i sprzyjanie bylejakości oraz temu, że on do końca będzie przekonany, iż da sobie radę - bez względu na stopień przygotowania do egzaminu - i rozwiąże zadania na rozszerzonym poziomie. Będzie liczył na to, że mu się to uda. Pamiętajmy jeszcze o tym, że zdawanie egzaminu maturalnego to jest stres, co nie ułatwia podejmowania decyzji, jak ma się go zdawać. Na egzamin uczeń powinien iść z jasnym przesłaniem, że dostanie testy i zestaw zadań, które ma rozwiązać, a nie zastanawiać się dopiero na sali, na jakim poziomie ma zdawać. Może jest czas na to, aby tę kwestię przemyśleć. Druga kwestia jest związana z przeprowadzaniem egzaminu i jego wynikami. Pani minister mówiła o elastycznym sposobie naboru kandydatów na wyższe uczelnie. Czy przed wydaniem tego zmienionego rozporządzenia odbyły się konsultacje ze środowiskami wyższych uczelni i jak one odniosły się do tego rozporządzenia? Jak będzie odbywało się przyjmowanie na studia przy tak skonstruowanym rozporządzeniu w sprawie „Matury 2005”? Jestem mocno tym zaniepokojona, ponieważ w informacjach prasowych są zawarte stwierdzenia, że wyższe uczelnie nie zgadzają się z takim sposobem przeprowadzania egzaminu maturalnego w roku 2005, tym bardziej że egzamin maturalny ma zastąpić egzamin wstępny na studia. Jeżeli uczelnie zostaną zmuszone do tego, aby tylko na podstawie złożenia egzaminu maturalnego przyjmować na studia, będą chciały organizować rok próbny poprzedzający właściwe studia, aby jednak dokonać pewnej selekcji.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#KrystynaSzumilas">Czy MENiS podjęło rozmowy z uczelniami i czy zawarte jest jakieś porozumienie w tej sprawie? Chodzi mi o to, jaki będzie właściwy tryb przyjmowania na studia w roku 2005? Trzecia kwestia, również kontrowersyjna, to ponadobowiązkowy egzamin z matematyki na maturze. Wyrażane są różne opinie na ten temat. Ja osobiście uważam, że matematyka jest podstawowym przedmiotem i powinna być przedmiotem obowiązkowym na egzaminie maturalnym. Chciałabym powołać się na opinię prof. Białeckiego, wyrażoną w raporcie PISA, gdzie stwierdza, że „umiejętność myślenia w kategoriach matematycznych i naukowych jest niezbędna dla zrozumienia problemów ekonomicznych, społecznych czy związanych ze współczesnymi technologiami i współczesną nauką. Uczniowie, którzy mają dzisiaj wysokie kompetencje matematyczne, już w niedalekiej przyszłości będą decydowali o sukcesie swojego kraju w rozwoju nowoczesnej konkurencyjnej gospodarki. Z drugiej strony - ci, których kompetencje w tych dziedzinach są najniższe, będą mieli trudności na rynku pracy oraz w aktywnym uczestnictwie w życiu publicznym”. Czy nie należałoby jeszcze pomyśleć o tym, aby matematyka była przedmiotem wiodącym, tak jak to jest w edukacyjnych standardach międzynarodowych? Czy nie należałoby pomyśleć o tym, aby nie skazywać „humanistów” na to, aby w przyszłości zajmowali na rynku pracy gorsze miejsca?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#FranciszekPotulski">Chciałbym też wziąć udział w dyskusji i zadać kilka pytań. Nie podzielam poglądu na temat potraktowania matematyki na egzaminie maturalnym. Uważam, że są to święte słowa wskazujące, że rozwija ona umiejętność myślenia. Przypomnę jednak, że wszyscy tu siedzący zdawali kiedyś matematykę jako przedmiot obowiązkowy, co nie u wszystkich przełożyło się na korzyści, jakie powinni mieć z tego faktu. Przepraszam, nie chcę nikogo urazić. W każdym razie kiedyś matematyka była przedmiotem obowiązkowym i nie można powiedzieć, że był to okres, w którym te pokolenia uczniów rozwijały gospodarkę, umiały myśleć itd. Jest ten przedmiot w szkole, jest ocena na świadectwie, matematyka jest - moim zdaniem - najsympatyczniejszym przedmiotem, a nauczycieli matematyki pamięta się najdłużej - lepiej albo gorzej. Podzielam jednak pogląd, że matematyka nie powinna być przedmiotem obowiązkowym na maturze. Najprawdopodobniej większość uczniów i tak wybierze matematykę i będzie zdawać egzamin z tego przedmiotu. Moim zdaniem, obowiązkowa matematyka oznacza nierówne szanse dla tych, którzy w dalszym toku edukacji będą musieli i tak zdawać więcej egzaminów, np. na akademiach medycznych. Oczywiście w tej chwili wymieniamy tylko poglądy i argumenty. Nie podzielam poglądu w sprawie dokonywania przez ucznia już w czasie egzaminu wyboru, czy będzie zdawać maturę na poziomie podstawowym, czy rozszerzonym. Jest to kłopotliwe dla komisji egzaminacyjnej, ale bardzo korzystne dla ucznia. Jeżeli chodzi o jego stres i jego przygotowanie się do egzaminu, to nie podzielam poglądu pani posłanki Krystyny Szumilas. Za tym moim poglądem przemawia moje doświadczenie z przeprowadzaniem matur dla dwudziestu roczników. Tu jest może potrzebna pomoc przy podejmowaniu decyzji przez ucznia i miałbym prośbę do pani minister, aby nieco jaśniej przedstawiła nam, jak to się ma odbywać w czasie egzaminu. Ten punkt rozporządzenia, gdzie mowa jest o tym, że uczeń w czasie egzaminu w jego części pisemnej może zdecydować, na jakim poziomie chce zdawać, budzi trochę pytań i wątpliwości. Trzeba to dookreślić albo jeszcze dodatkowo wyjaśnić. Informuję panią minister, że w toku prac nad nowelizacją ustawy o systemie oświaty zwróciliśmy się do rządu i do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, aby wprowadzić zapis, iż CKE ma obowiązek współpracy z przedstawicielami wyższych uczelni. I taki zapis będziemy preferować, chociaż nie określiliśmy jeszcze, czy to ma być współpraca z konferencjami rektorów różnych typów uczelni, czy też z Radą Główną Szkolnictwa Wyższego lub Państwową Komisją Akredytacyjną. Mam jeszcze kilka pytań. W paragrafie 42 w pkt. 3 rozporządzenia zapisano, że „Egzamin maturalny z przedmiotów dodatkowych jest zdawany na poziomie rozszerzonym...”. Rozumiem, że dotyczy to przedmiotów wymienionych w paragrafie 40 w ust. 3. Co spowodowało, że przedmioty wymienione do wyboru w paragrafie 40 w ust. 2 pkt 2 lit. c, nie są zdawane na poziomie rozszerzonym? W związku z paragrafem 44 uważam, że nie ominie nas dyskusja, czy uznawać na maturze certyfikat ze znajomości języka obcego jako dowód zdania egzaminu zewnętrznego, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#FranciszekPotulski">W paragrafie 44 wskazane jest, kiedy można uznać maturzystę za „zwolnionego” z egzaminu, i jest wyjaśnienie, iż dotyczy to laureatów i finalistów olimpiad przedmiotowych. Czy tego nie można odnieść także do certyfikatów potwierdzających znajomość języka obcego? Jest także mowa w rozporządzeniu o liczbie zestawów pytań egzaminacyjnych. Czy nie ma obaw, że w przypadku dużej liczby uczniów przystępujących do egzaminu powstanie „giełda przedegzaminacyjna”? Dlaczego w paragrafie 71 różnicuje się tak znacznie czas trwania egzaminów podany w minutach? Czy nie mogłyby to być pełne godziny i krotności godzin zegarowych? Czy nie należałoby tego ujednolicić? W rozporządzeniu jest mowa o tym, że absolwent, który nie zdał egzaminu dojrzałości w sesji wiosennej, może przystąpić ponownie do egzaminu dojrzałości w sesji wiosennej, może przystąpić ponownie do egzaminu dojrzałości w najbliższej sesji zimowej przed komisją powołaną przy kuratorze oświaty. Czy należy ten zapis rozumieć w taki sposób, że kurator oświaty może powołać tyle komisji, ile jest powiatów w danym województwie, czy też ma to być jedna komisja wojewódzka?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MirosławaKątna">Chciałabym też powołać się na swoje 30-letnie doświadczenie psychologa. Nie bardzo rozumiem wyrażone przez panią posłankę Krystynę Szumilas niepokoje, albowiem 18- czy 19-letni, a więc prawie dorosły człowiek jest w pełni świadom dokonywanych przez siebie wyborów. Uważam, że szansa, jaką się teraz stwarza młodym ludziom, świadczy o poważnym ich traktowaniu. Umożliwienie im dokonania wyboru nawet w momencie pewnego stresu, jaki towarzyszy przystąpieniu do egzaminu maturalnego, jest pewnym wyzwaniem, ale jednocześnie jest to gwarancja dana młodym ludziom, że będą mogli dokonać świadomego i mądrego wyboru. To nie są dzieci nie do końca mentalnie i emocjonalnie rozwinięte, to już ludzie dojrzali. Dajemy im po raz pierwszy szanse oceny własnych możliwości. Pani minister bardzo jasno i klarownie to przedstawiła i dlatego budzi we mnie ogromne zdumienie wystąpienie pani posłanki Krystyny Szumilas, która tego nie zrozumiała, ale być może to ja nie zrozumiałam tego niezrozumienia. Następna kwestia dotyczy matematyki. Matematyka od dawna jest przedmiotem bardzo kontrowersyjnym i budzącym lęk z punktu widzenia umiejętności przyswajania go przez młodych ludzi. Niemniej jednak stwarzamy teraz młodym ludziom szansę dokonywania wyboru tego przedmiotu na egzaminie maturalnym. Nie mogę zgodzić się z takim poglądem, że ci wszyscy, którzy posiedli wiedzę matematyczną, mają większe i lepsze szanse wejścia w dorosłe życie, są lepiej przygotowani społecznie i ekonomicznie. Nie wiem skąd biorą się takie wnioski. Znam wielu dojrzałych i cudownych ludzi, który niekoniecznie byli za pan brat z matematyką. Dlatego nie przesadzałabym z wyolbrzymianiem znaczenia wiedzy matematycznej. Potraktowanie matematyki w taki sposób, jak wielu innych przedmiotów, jest ze wszech miar uczciwym podejściem do maturzystów. Opieram się na swojej wiedzy psychologa i na tym, że poznałam już wiele pokoleń młodych ludzi. Demonizowanie sprawy uznania matematyki za przedmiot nadobowiązkowy jest nieporozumieniem i dużą przesadą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#RyszardHayn">Już mówiono o dwóch poziomach zdawania matury i o matematyce także powiedziano. Ja chcę tylko zauważyć, że pani minister jest matematykiem i chyba rozumie te sprawy lepiej niż my. Matematykiem jest także pan przewodniczący i znamy jego pogląd w sprawie matematyki jako przedmiotu i tematu egzaminu maturalnego. Chciałbym zaapelować, aby wydanego rozporządzenia już nie zmieniać, bo to może wywołać tylko kolejne zupełnie niepotrzebne nieporozumienia. To rozporządzenie jest nie tylko klarowne, a wyjaśnienia pani minister były na tyle przejrzyste, że trzeba mieć dużo złej woli, aby dopatrzyć się w tym rozporządzeniu błędów czy luk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#TeresaJasztal">Moim zdaniem, nie chodzi teraz o to, aby do tego rozporządzenia wnosić poprawki, bo zostało ono już wydane. Artykuły prasowe, w których podjęto ten temat, dotyczyły faktycznie trzech spraw. Wskazano na liczbę punktów konieczną do uzyskania na egzaminie i twierdzono, że powinna być ona wyższa. Skoro uczeń może otrzymać ocenę dopuszczającą i zdaje egzamin, to nie jest istotna liczba punktów, jakie uzyska. Kwestionowano dwa poziomy zdawania egzaminu maturalnego i sposób dokonywania wyboru czy deklaracji ucznia, na jakim poziomie chce zdawać maturę. Zgłaszano wątpliwości, czy drukowanie dwóch arkuszy egzaminacyjnych dla wszystkich maturzystów nie zwiększa znacznie kosztów. Teraz chodzi nam o to, abyśmy znali wszystkie argumenty, a nie wnosili nowych rozwiązań, bo powstałoby tylko kolejne zamieszanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AntoniStryjewski">Zacznę od tych dwóch poziomów egzaminu maturalnego. Prosiłbym panią minister o wyjaśnienie, czy rozwianie moich wątpliwości, bo wprowadzanie dwóch poziomów matury może rodzić społeczne przeświadczenie, jakobyśmy mieli dwie matury. Zacznie się wartościowanie tych matur i wartościowanie szans. Pani minister sama zwróciła uwagę na to, że maturzysta, który ma zaliczony poziom podstawowy, ma jeszcze szanse wejścia na drogę wyższej edukacji, ale towarzyszyć jej mogą pewne trudności i bariery, jakie mogą stawiać szkoły wyższe. Czy przewiduje się, że mogą pojawić się takie komplikacje życiowe przy wartościowaniu matur? My wychodzimy naprzeciw uczniowi, licząc się z tym, że przeżywa stres i trudności związane z przystąpieniem do egzaminu dojrzałości. Może się jednak okazać, że te trudności przy zdawaniu matury są niczym w porównaniu z tym, co czeka go w życiu. Podkreślamy ciągle stres ucznia, np. przy zdawaniu matematyki, ale proszę zauważyć, że obecny system edukacji wprowadza jeszcze przed maturą dwa inne egzaminy zewnętrzne, bardzo ważne i bardzo trudne: po szóstej klasie szkoły podstawowej i po gimnazjum. Oznacza to, że maturzysta nie staje po raz pierwszy przed czymś wyjątkowo trudnym. On oczywiście musi być do tego egzaminu odpowiednio przygotowany psychicznie, ale przede wszystkim mieć odpowiednią wiedzę. Trudności psychiczne pojawiają się wtedy, kiedy nie ma się wiedzy. Chcę jeszcze zasygnalizować opinie, jakie przekazują mi nauczyciele liceów. Otóż mają oni w tym roku uczniów po egzaminie gimnazjalnym i okazuje się, że poziom wyuczenia tych uczniów jest dramatycznie niski. Mieliśmy tego dowód, analizując wyniki egzaminów gimnazjalnych. Okazało się, że uczniowie mają poważne trudności ze zdawaniem egzaminów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#FranciszekPotulski">Czy pan poseł mógłby się skupić na sprawach matury i treści rozporządzenia, bo do tego, o czym pan mówi, będziemy jeszcze wracać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AntoniStryjewski">Chcę tylko zwrócić uwagę na fakt, że ten poziom uczniów gimnazjów przełoży się później na efekty egzaminów maturalnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KrystynaSzumilas">Gdyby to rozporządzenie było dobrze opracowane, opozycja nie wniosłaby uwag. Myślę, że po to są Komisje, aby omawiać wszystkie akty normatywne i mówić, co się nam w nich nie podoba albo budzi wątpliwości. I chodzi o to, aby zainteresowane ministerstwo czy rząd wyciągały wnioski z naszych dyskusji. Każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania i każdy powinien być tu poważnie traktowany. Żart pana przewodniczącego na temat zdawania przez nas wszystkich matury przypomniał mi o ważnym zagadnieniu, o którym wcześniej nie powiedziałam. Chodzi mi o zewnętrzność matury, bo można się zastanawiać, czemu wśród osób, które kiedyś zdawały obowiązkowo maturę, także z matematyki, efekt jest taki, jaki jest w dniu dzisiejszym. Gdybyśmy tak o tym dyskutowali, byłaby to poważna dyskusja i przyniosłaby efekt na przyszłość. Nie będę wracała do tematu matury z matematyki, chociaż też mogę powołać się na swoje doświadczenia. Pracowałam z osobami bezrobotnymi i wiem o co pracodawcy pytają młode osoby i czego oczekują od nich przyjmując je do pracy. I albo to przyjmiemy i będziemy się starali ułatwiać młodym ludziom znalezienie pracy, albo nie będziemy się tym interesowali. To jest kwestia wyboru i o tym powinien myśleć resort edukacji. Niepokoi mnie to, że w rozporządzeniu nie przywiązuje się należytej wagi do zewnętrzności egzaminu maturalnego. Przy okazji omawiania wyników sprawdzianów po szóstej kasie szkoły podstawowej i egzaminów gimnazjalnych mówiliśmy, że potrzebni są obserwatorzy zewnętrzni na tych egzaminach. Chciałabym uzyskać więcej informacji na ten temat, w jaki sposób i czy w ogóle będą rozszerzone szkolne komisje egzaminacyjne o osoby z zewnątrz. Pani minister wspomniała o środkach potrzebnych na szkolenia egzaminatorów. Chciałabym wiedzieć, w jakim stopniu ci egzaminatorzy, którzy zostali już przeszkoleni i przygotowani do matury w 2002 roku, będą wykorzystani przy przeprowadzaniu matury w roku 2005. Czy będą oni poddani dodatkowemu szkoleniu i w jakim zakresie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#FranciszekPotulski">Proszę o zabranie głosu panią minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#KrystynaŁybacka">Być może, czegoś nie zrozumiałam w pytaniu pani posłanki Krystyny Szumilas, ale chciałabym poinformować, że dopiero w tym rozporządzeniu po raz pierwszy wprowadzamy konieczność udziału nauczyciela z zewnątrz w egzaminie maturalnym. W poprzednim rozporządzeniu tego nie było. Jest to pierwszy krok, aby tę zewnętrzność zapewnić. Byłoby najlepiej, gdyby całe składy komisji egzaminacyjnej były złożone z osób z zewnątrz. Robimy - jak mówiłam - dopiero pierwszy krok w tym kierunku i będziemy starali się to osiągnąć. Trudno to wprowadzić wtedy, gdy zdaje egzamin maturalny 400 tysięcy uczniów, co wymagałoby ciągłego przemieszczania się egzaminatorów. Tomy zaczynamy dbać o zewnętrzność egzaminów, poprzednio tego nie było. I teraz chciałabym się odnieść do kilku kwestii o charakterze ogólnym. Kwestia wyboru przez ucznia poziomu, na jakim chce zdawać egzamin maturalny. Jeżeli chcemy uczciwie i poważnie traktować egzamin maturalny i młodego człowieka, który zdaje ten egzamin, to proszę, abyśmy zwrócili uwagę na dwa fakty. Ten egzamin maturalny w 2005 r. ma być jednocześnie egzaminem na wyższą uczelnię. Pozwólmy więc młodemu człowiekowi dokonywać wyboru przedmiotów egzaminacyjnych i zdawać w taki sposób, aby mógł wykazać się w maksymalnym stopniu swoją wiedzą. To jest tak, jak powiedzielibyśmy młodemu człowiekowi, że ma zdawać egzamin na Uniwersytet Warszawski, ale musi wcześniej podjąć decyzję o tym, czy się tam dostanie, zanim zobaczy pytania egzaminacyjne i zacznie je rozwiązywać. Jestem przekonana, że przyjęte rozwiązanie jest słuszne, bo nie odbiera maturzyście prawa do samodzielnego podjęcia decyzji i przygotowuje go do umiejętności podejmowania decyzji w sprawie najważniejszej nie tylko z punktu widzenia zdobycia świadectwa dojrzałości. Rozumiem kontrowersyjność innej kwestii. Zgadzam się z poglądem wyrażonym przez panią posłankę Krystynę Szumilas, że współczesny człowiek w dobie cywilizacji informacyjnej musi posiadać umiejętność posługiwania się językiem matematyki. Proszę jednak nie mylić tej umiejętności z koniecznością zdawania egzaminu ze szczegółowej wiedzy matematycznej. To są dwie zupełnie różne kwestie. Posłużę się przykładem ucznia, który chce studiować historię sztuki, filozofię lub polonistykę na dowolnej uczelni. On będzie mógł wybrać tym lepszy uniwersytet, im więcej zdobędzie punktów z zestawu przedmiotów, których znajomości ten uniwersytet będzie wymagał. Jego zadaniem jest tak przygotować się do egzaminu maturalnego, żeby w maksymalnym stopniu wykazać się wiedzą z tego zestawu przedmiotów. Naszym zadaniem jest bardzo dokładne sprawdzenie ucznia po szóstej klasie szkoły podstawowej z jego wiedzy matematycznej, następnie bardzo dokładnie przygotować go i sprawdzić jego wiedzę i umiejętności posługiwania się językiem matematyki po gimnazjum i nie dopuścić go do matury, jeżeli on nie zna matematyki. Jednak nie fetyszyzujmy znaczenia egzaminu, który ma wykazać znajomość matematyki. To są dwie zupełnie inne kwestie. Znamienne jest, że matematycy to rozumieją. Jeszcze raz podkreślam, że język matematyki to język współczesnego człowieka, ale to nie znaczy, że ten człowiek musi na egzaminie rozwiązywać równania algebraiczne, mimo że ma zamiar podjąć studia na polonistyce. Jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia, o którą państwo pytacie. Określiliśmy, jak ma wyglądać egzamin maturalny.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#KrystynaŁybacka">Teraz staje wielkie zadanie przed uczelniami. Zgodnie z ustawą, uczelnie muszą określić, z jakich przedmiotów, na jakim wydziale i na jakim kierunku niezbędny będzie określony zasób wiedzy, aby ktoś mógł ubiegać się o studia na danej uczelni, na danym wydziale czy kierunku. Uczelnie muszą też podać z jakim poziomem matury i z jaką liczbą punktów kandydat na studia ma szanse uzyskać indeks. Jeżeli ktoś twierdzi, że uczelnie będą zmuszone organizować rok zerowy dla maturzystów, bo będą mieli byle jakie przygotowanie do studiów, to zadaję pytanie, czym to się różni od poprzedniej wersji nowej matury. Otóż tym, że uczeń dokonuje wyboru poziomu egzaminu, prezentuje na egzaminie maturalnym swoją wiedzę i ma możliwość wykazać się znajomością wiedzy z określonych przedmiotów. Rektorzy mogą powiedzieć, że nie przyjmą na studia innych absolwentów poza tymi, którzy zdali egzamin z określonego katalogu przedmiotów, w tym z matematyki, i uzyskali powyżej 50 punktów. Takie jest święte prawo uczelni. Gdy odbywaliśmy dyskusję z rektorami uczelni, pojawił się oczywiście ten wątek matematyki. Konkluzja nasza była prosta. Jeżeli panowie rektorzy uważają, że nie będą przyjmować na jakikolwiek kierunek studiów bez znajomości matematyki, proszę postawić taki wymóg. Rektorzy zaprotestowali przeciw temu, bo przecież nie można tego wymagać od kandydatów np. na polonistykę i na wiele innych kierunków. I na tym rzecz polega, że egzamin maturalny ma być jednocześnie egzaminem wstępnym na uczelnie. Traktujemy maturę zgodnie z jej głównym założeniem, że ma zastąpić postępowanie rekrutacyjne na wyższą uczelnię. Kolejny problem dotyczy uznawania certyfikatów ze znajomości języków obcych. Zauważcie państwo, że my nie znosimy uznawania tych certyfikatów ani w tym, ani w następnym roku. Mówimy, że kiedy zaczynają się egzaminy zewnętrzne, których zadaniem - oprócz wielu innych, które spełniają - jest standaryzacja wymagań, to nie możemy powiedzieć, że część tej standaryzacji wyrzucamy poza system i ktoś inny ma dokonać za nas oceny zasobu wiedzy. Z bardzo dużym wyprzedzeniem ogłosiliśmy, że dopóki obowiązuje matura w starym kształcie, niczego nie zmieniamy. Jeżeli wprowadzamy standaryzację, to niechże wszyscy zdają zgodnie z wymaganiami. Czym innym są olimpiady przedmiotowe, ponieważ one muszą odbywać się według standardów, bo charakteryzują się tym, że wymagany jest rozszerzony zakres wiedzy. Oczywiście zachęcamy, żeby zdobywać certyfikaty ze znajomości języków obcych, bo one się przydają, gdy ubiegamy się o atrakcyjną pracę. Problem, o którym mówił pan poseł Antoni Stryjewski, powstałby wówczas, gdybyśmy dzielili maturzystów na tych, którzy zdają egzamin na poziomie podstawowym, i tych, którzy zdają na poziomie rozszerzonym. Obecnie egzamin na poziomie podstawowym zdają wszyscy, a każdy może przystąpić do rozwiązywania zadań na poziomie rozszerzonym i rozwiązywać je dopóty, dopóki starcza mu wiedzy. Przy wprowadzaniu dwóch poziomów nie może być tylko jeden arkusz egzaminacyjny, bo są zasadnicze różnice wymagań na poziomie podstawowym i na poziomie rozszerzonym, a maturzysta, gdyby dostał jeden arkusz mógłby zacząć od rozwiązywania najtrudniejszych zadań i jeśliby nie zdołał ich rozwiązać, oblałby całą maturę. Na pytania zadane przez pana przewodniczącego odpowiemy na piśmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#FranciszekPotulski">Odbyłem rozmowy z wieloma dyrektorami szkół, którzy uznali, że to rozporządzenie jest znacznie lepsze od poprzedniego. Dziękuję państwu za udział w obradach. Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>