text_structure.xml 87.2 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#TeresaJasztal">Otwieram posiedzenie. Witam panie posłanki i panów posłów oraz przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, Najwyższej Izby Kontroli, Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, związków zawodowych. Porządek obrad, obejmujący dwa punkty, został doręczony członkom Komisji. Czy są uwagi do proponowanego porządku obrad? Nie ma uwag. Porządek obrad został przyjęty. Dodam tylko, że przewidujemy dodatkowy punkt - sprawy różne. Pierwszym tematem naszego posiedzenia jest dotychczasowy przebieg postępowań kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych na stopnie awansu zawodowego nauczycieli. Otrzymaliśmy w tej sprawie informację resortu i prosimy o wystąpienie wprowadzające pana ministra Tadeusza Sławeckiego, po czym wysłuchamy koreferatu pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego, a następnie będzie czas na zadawanie pytań i odbycie dyskusji. Proszę o zabranie głosu pana ministra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#TadeuszSławecki">Sprawa, którą mam zreferować, budzi trochę kontrowersyjnych opinii, a dotyczy przebiegu postępowań kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych dla nauczycieli ubiegających się o kolejne stopnie awansu zawodowego. Zakończyła się już tegoroczna sesja zimowa i można sformułować pewne wnioski. Nie chciałbym rozwijać tematu podstaw prawnych regulujących kwestie stopni awansu zawodowego przez nauczycieli, ale wspomnę tylko, że mieliśmy nieco inną sytuację do dnia 23 sierpnia 2001 r. i trochę inną po tej dacie, a więc po uchwaleniu zmian w ustawie o systemie oświaty i ustawy - Przepisy wprowadzające reformę ustroju szkolnego oraz zmian w ustawie - Karta Nauczyciela. Przepisy te weszły w życie z dniem 21 października 2001 r.Temat awansu zawodowego nauczycieli, jak już wspomniałem, budzi sporo emocji. Dlatego prosiłbym, abyście państwo wyrazili swoje opinie czy refleksje na ten temat. Jest to dla nas bardzo istotne, ponieważ jesteśmy w przededniu nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji dotyczącego sposobu uzyskiwania stopni awansu zawodowego przez nauczycieli. Podam kilka danych o stanie zatrudnienia nauczycieli z uwzględnieniem stopni kwalifikacyjnych. W dniu 10 września 2000 r. mieliśmy taką sytuację, że ok. 77 proc. nauczycieli zatrudnionych w szkołach i placówkach oświatowych stanowili nauczyciele, którzy uzyskali stopień nauczyciela mianowanego; nauczyciele kontraktowi stanowili ok. 16 proc., a stażyści ok. 7 proc. ogółu zatrudnionych. Po roku, tzn. w dniu 10 września 2001 r., nauczyciele dyplomowani stanowili ok. 2 proc., nauczyciele mianowani - ok. 76 proc., nauczyciele kontraktowi - ok. 14 proc., a stażyści - ok. 8 proc. ogółu zatrudnionych. We wrześniu bieżącego roku będziemy mieli nowe informacje o strukturze zatrudnienia nauczycieli według uzyskanych stopni awansu zawodowego. Obserwujemy taką tendencję, że w zasadzie nie ubywa nauczycieli mianowanych, natomiast wzrasta liczba nauczycieli dyplomowanych, a więc tych, który według założeń przyjętych przez ustawodawcę mieli być mistrzami w zawodzie. Dostarczyliśmy państwu informację oraz aneks do tej informacji o przebiegu postępowań kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych dla nauczycieli ubiegających się o kolejne stopnie awansu zawodowego. Dodatkowo chciałbym podać najbardziej aktualne dane zebrane w kuratoriach, a dotyczące liczby rozpatrzonych wniosków w sprawie postępowań o nadanie stopni zawodowych. W sesjach letniej i zimowej 2001 r. rozpatrzono łącznie 45.054 wnioski, z czego organ sprawujący nadzór pedagogiczny rozpatrzył 6838, a organ prowadzący - 38.216. W sesji zimowej rozpatrzono łącznie 15.776 wniosków, z czego komisje powołane przez organ prowadzący rozpatrzyły 2193, a przez organ sprawujący nadzór pedagogiczny - 13.589. Obserwujemy stały wzrost liczby składanych wniosków. Możemy już stwierdzić, jak odbywa się postępowanie w komisjach i jaka jest jakość pracy komisji prowadzących przewody kwalifikacyjne. Do ministra edukacji narodowej i sportu, w ramach postępowania odwoławczego, wpłynęło 570 odwołań od decyzji odmawiających nadania stopnia nauczyciela dyplomowanego, wydanych przez kuratorów oświaty. W większości przypadków powodem odmowy był brak akceptacji komisji kwalifikacyjnej. W toku postępowania odwoławczego organ drugiej instancji przeprowadzał również postępowanie wyjaśniające w ramach nadzoru sprawowanego w trybie art. 9h ustawy - Karta Nauczyciela. W 402 przypadkach, czyli w ok. 70 proc odwołań, wydaliśmy decyzje stwierdzające nieważność postępowania kwalifikacyjnego przeprowadzonego przez komisje.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#TadeuszSławecki">W konsekwencji spowodowało to uchylenie decyzji wydanych przez kuratora oświaty. Z tego trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski, ponieważ świadczy to o pewnych minusach prowadzonego postępowania. Oczywiście, będziemy to omawiać z kuratorami oświaty. Po dwóch latach doświadczeń w prowadzeniu postępowań kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych nasuwają się następujące wnioski. Mamy sporo zastrzeżeń do doboru osób zasiadających w komisjach. Eksperci wchodzący w skład komisji powinni w miarę możliwości reprezentować specjalność odpowiadającą typowi i rodzajowi szkoły, w której zatrudniony jest nauczyciel ubiegający się o kolejny stopień awansu zawodowego, a także specjalności zawodowej tego nauczyciela. Mówi się o tym dużo, ale rzeczywistość jest inna. Pierwsze postępowania kwalifikacyjne i egzaminacyjne odbywały się sprawnie, ale zauważono słabości wynikające z procedur obowiązujących w systemie awansów, a także braki w przygotowaniu merytorycznym i organizacyjnym poprzedzającym wdrożenie tego systemu. Stwierdzono przede wszystkim niedostateczną znajomość procedur awansu zawodowego zarówno wśród nauczycieli, jak i wśród ekspertów, pomimo znacznej liczby różnych wydawnictw zawierających instrukcje i objaśnienia, w jaki sposób należy ubiegać się o dany stopień awansu zawodowego. W związku z wprowadzeniem postępowań stwierdzamy znaczny wzrost zadań organów sprawujących nadzór pedagogiczny przy niezmienionym stanie zatrudnienia w tych organach. Przez pięć miesięcy w roku wizytatorzy zaangażowani są w prace komisji kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych, co odbywa się kosztem czasu przeznaczonego na sprawowanie nadzoru pedagogicznego. W uwagach sformułowanych w naszej informacji, a dotyczących słabych stron wdrażania systemu awansowania nauczycieli, zwraca się uwagę na „niewystarczające środki finansowe na obsługę prac komisji”. Może to budzić pewne nieporozumienia, a więc wyjaśniam, że środki finansowe są zagwarantowane w rezerwie celowej, ale zastrzeżenia budzi kwota zaledwie 150 zł za udział w pracy komisji, co sygnalizowały również związki zawodowe. Uznaje się, że jest to zbyt mała kwota, zwłaszcza że trzeba brać pod uwagę koszty delegacji i dojazdów. Pismo w tej sprawie otrzymałem od Związku Nauczycielstwa Polskiego. Często niewystarczające są warunki techniczne, a więc brak sal, sprzętu komputerowego i audiowizualnego. Zwracamy uwagę na słabe przygotowanie ekspertów biorących udział w postępowaniu kwalifikacyjnym i egzaminacyjnym, a także brak ekspertów w niektórych specjalnościach. Nie ma możliwości weryfikacji merytorycznej przy wpisie na listę ekspertów. Jest to poważny problem. Minister edukacji nie może faktycznie odmówić wpisania na listę ekspertów kogoś, kto przedstawi zbiór odpowiednich załączników stwierdzających posiadane kwalifikacje. Zdarzają się przypadki wpisywania na listę ekspertów osób nie mających doświadczenia w specjalności, którą reprezentują. Brak jest obiektywizmu bądź stosuje się nadmierny liberalizm przy ocenie spełniania przez nauczyciela wymagań na kolejny stopień awansu zawodowego. Występuje koncentrowanie się na aspektach formalnych przewodu kwalifikacyjnego, a także nieumiejętność uzasadnienia oceny merytorycznej.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#TadeuszSławecki">Czasami jest to tylko jedno albo dwa zdania. Stwierdzamy także brak precyzji i niespójność przepisów w dotychczas obowiązującym rozporządzeniu w sprawie uzyskiwania stopni awansu zawodowego przez nauczycieli. Stwarza to możliwość odmiennych interpretacji przepisów zarówno przez nauczycieli, jak i przez ekspertów. Zapisaliśmy także uwagę o braku umiejętności autorefleksji i samooceny czy samokrytycyzmu nauczycieli ubiegających się o stopień nauczyciela dyplomowanego, a więc mistrza w zawodzie. Nie chcę niczego uogólniać, bo wielu doskonałych nauczycieli zasługuje na ten stopień awansu zawodowego, ale część po prostu próbuje uzyskać ten stopień, bo ma do tego prawo, chociaż nie reprezentuje odpowiedniego poziomu. W toku postępowania kwalifikacyjnego następuje gromadzenie zbyt obszernej dokumentacji, zawierającej pliki rozmaitych zaświadczeń zamiast autorskich refleksji, wniosków i analiz. Załączniki te często wożone są wózkami. Nauczyciele uważają, że im więcej zgromadzą zaświadczeń opatrzonych rozmaitymi pieczątkami, tym większą mają szansę zyskania wyższego stopnia zawodowego. Zwrócić trzeba uwagę na subiektywność ocen merytorycznych dokonywanych przez wchodzących w skład komisji przedstawicieli organów prowadzących i związków zawodowych. Chciałbym odnieść się jeszcze do zapisu zawartego w art. 7a ustawy o zmianie ustawy - Karta Nauczyciela z 18 lutego 2000 r., a dotyczącego szczególnych przypadków zwolnienia niektórych nauczycieli z obowiązku odbycia stażu i postępowania egzaminacyjnego przy nadaniu im stopnia nauczyciela mianowanego. Dotyczy to głównie nauczycieli akademickich posiadających stopnie naukowe, a zatrudnionych w szkole. Powstała furtka dla stosowania takich zwolnień, ponieważ ustawodawca, uznał, że pewna grupa nauczycieli z różnych niezależnych od nich przyczyn, np. wyjazdu za granicę czy likwidacji placówki oświatowej, nie uzyskała mianowania. Nauczyciele posiadający uznany dorobek zawodowy mieli szansę skorzystania z tego, aby minister edukacji w szczególnie uzasadnionych przypadkach, po zasięgnięciu opinii kuratora oświaty, zwolnił ich z obowiązku odbycia stażu i postępowania egzaminacyjnego. Jednak każda tego rodzaju furtka w ustawodawstwie powoduje różnego rodzaju nadużycia. Myśmy już dwukrotnie zwracali się do państwa o zmianę daty obowiązywania tego przepisu, ponieważ nie byliśmy w stanie rozpatrzyć ponad 4000 wniosków, bo tyle ich zgłoszono, zwłaszcza gdy okazało się, że według naszych szacunków tylko 20–25 proc. tych wniosków było zgodnych z intencją ustawodawcy, tzn. były to szczególne przypadki i zgłaszający wniosek miał szczególny dorobek w zawodzie. Państwo pytacie często o losy niektórych wniosków i macie do tego pełne prawo, ale proszę mi wierzyć, że każdy wniosek jest przez nas starannie badany. Zwracamy się o opinie do kuratorów. Niektórzy kuratorzy podeszli do tego bardzo solidnie i sprawdzali w teczkach, dlaczego dana osoba nie ma mianowania, ale byli tacy, którzy tylko pisali na wniosku, że popierają starania danego nauczyciela. Występujemy w takich przypadkach do kuratorów, aby ustalili, dlaczego nauczyciel nie ma mianowania i czy zaniedbał to dyrektor szkoły, czy sam nauczyciel nie starał się o to mianowanie, i prosimy, aby wyrazili opinię. Wymaga to długiej mrówczej pracy w resorcie, co odbija się na sprawności naszego działania, bo wielu urzędników z różnych departamentów zajmuje się tylko teczkami, ponieważ trzeba wydać odpowiednie decyzje, właściwie uzasadnione. Od tych decyzji przysługuje odwołanie, co powoduje, że cała procedura trwa nieco dłużej.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#TadeuszSławecki">Często z dobrych intencji wynikają jakieś nadużycia czy przeoczenia, co wymaga dodatkowego sprawdzania. Proszę o uwagi państwa do przedstawionych informacji i o ewentualne propozycje zmiany w tym zakresie. Zaawansowane są już prace nad nowelizacją rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu i dlatego chcielibyśmy wykorzystać państwa uwagi przy ostatecznym redagowaniu tego rozporządzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#TeresaJasztal">Głos ma koreferent pan poseł Krzysztof Baszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KrzysztofBaszczyński">Nie będę odnosił się do tego, co przedstawił pan minister w swoim słowie wstępnym, ponieważ oceny tego wystąpienia dokonają członkowie Komisji w dyskusji, jaką ono niewątpliwie wywoła. Chciałbym natomiast zwrócić uwagę państwa posłów, ale również przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, na sprawy dotyczące awansu zawodowego nauczycieli w szerszym kontekście i nadziei, jakie ustawodawca wiązał z awansem zawodowym, oraz zastanowić się, co z tych nadziei zostało. Przypomnę tym, którzy prowadzą historyczne zapiski, że sprawa awansu zawodowego nauczycieli jest regulowana w ustawie - Karta Nauczyciela i było to już dwukrotnie nowelizowane właśnie w tym zakresie: w kwietniu 2000 r. i przy okazji uchwalania tzw. ustawy czyszczącej w sierpniu 2001 r. Sprawy awansu zawodowego regulują również przepisy wykonawcze, przede wszystkim rozporządzenie ministra edukacji w sprawie awansu zawodowego nauczycieli, o którym mówił pan minister i które ma być teraz nowelizowane, oraz rozporządzenie z lipca 2000 r. w sprawie wymagań, jakie powinni spełniać eksperci wchodzący w skład komisji kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych. Pan minister przypomniał, od czego zaczęto wprowadzanie w życie przepisów dotyczących awansu zawodowego. W momencie, kiedy ustawa weszła w życie ok. 77 proc. nauczycieli miało tytuł nauczyciela mianowanego, ok. 16 proc. stanowili nauczyciele kontraktowi, a 7 proc. - nauczyciele stażyści. Nauczycieli dyplomowanych wówczas nie było, chociaż pozwolę sobie przypomnieć, iż w toku prac Komisji pojawił się problem nauczycieli dyplomowanych. Okazało się, że część nauczycieli w latach, jak mówią niektórzy, „błędów i wypaczeń” uzyskała tytuły nauczyciela dyplomowanego. Kierujący wówczas resortem edukacji i kierujący polityką oświatową twierdzili, że te dyplomy można sobie teraz powiesić na ścianie, bo nie mają one żadnego tytułu prawnego i nie można tego tytułu traktować na równi ze stopniem nauczyciela dyplomowanego w nowych czasach. Rozważając wątek, jakie były wyobrażenia i oczekiwania, i co z tego zostało, trzeba przypomnieć też, że awans zawodowy nauczycieli ma dwa oblicza czy dwie strony. Z jednej strony jest to awans zawodowy określany jako sposób nawiązania stosunku pracy z nauczycielem, wraz z konsekwencjami, jeśli chodzi o rozwiązanie stosunku pracy. Awans zawodowy stażysty oznacza, że jest on zatrudniony na czas określony, a to zatrudnienie trwa cały rok szkolny. Awans zawodowy na nauczyciela kontraktowego, już po zmianach w ustawie, oznacza zatrudnienie na czas nieokreślony, bo udało się do tego przekonać ówczesną większość parlamentarną. Ten czas nieokreślony trwa faktycznie cztery lata, bo jeżeli w ciągu czterech lat nauczyciel kontraktowy nie uzyska wyższego stopnia awansu zawodowego, wówczas zostaje z nim automatycznie rozwiązany stosunek pracy. W przypadku nauczyciela kontraktowego nawiązanie stosunku pracy następuje na podstawie umowy o pracę. W przypadku nauczyciela mianowanego i nauczyciela dyplomowanego nawiązanie stosunku pracy następuje na podstawie mianowania. Jest tu jednak pewne zastrzeżenie, o którym należy przypominać nauczycielom. Może się tak zdarzyć - i tak się niestety zdarza, zwłaszcza gdy nauczyciel zmienia zakład pracy - że wówczas stosunek pracy nawiązuje się na podstawie umowy o pracę, a nie na podstawie mianowania.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KrzysztofBaszczyński">Jest to niezmiernie istotne, a kieruję tę uwagę pod adresem dziennikarzy, którzy często piszą, że w momencie kiedy nauczyciel uzyska taki stopień awansu zawodowego, który powoduje mianowanie lub uznanie za nauczyciela dyplomowanego, otrzymuje ochronę prawną. Tak jest istotnie, ale tylko do momentu kiedy nie zmienia zakładu pracy; jeżeli zmieni zakład pracy, sytuacja jest inna. Drugie oblicze czy druga strona awansu zawodowego to jest awans finansowy. Przypomnę członkom Komisji, że w zależności od tego, jaki stopień awansu zawodowego osiąga nauczyciel, takie ma wynagrodzenie. Najniższe wynagrodzenie ma nauczyciel stażysta: wynosi ono 82 proc kwoty bazowej, jaką jest średnia płaca w państwowej sferze budżetowej. Nauczyciel kontraktowy otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 125 proc. owej kwoty bazowej, nauczyciel mianowany - w wysokości 175 proc., a nauczyciel dyplomowany - 225 proc. kwoty bazowej. Tak miało być, a że tak nie jest, za chwilę o tym powiem. Z owym awansem zawodowym wiąże się pewne niebezpieczeństwo, jeśli chodzi o finansowanie płac nauczycieli. Proszę zauważyć, że ustawodawca był na tyle sprytny - przepraszam za takie słowo - że taką korelację awansu wprowadził tylko na trzy lata, bo obowiązuje to w przedziale lat 2000–2002. Rodzi się pytanie, które wkrótce postawią nam nauczyciele: co ma być dalej? Czy awans finansowy nauczycieli kończy się na roku 2002 i czy wobec tego, iż nauczyciele podnoszą nadal swoje kwalifikacje i umiejętności, nie należałoby uwzględniać tego w systemie wynagradzania, bo nikt chyba nie traktuje poważnie zapisanej w ustawie waloryzacji? Po roku 2002 ma obowiązywać tylko waloryzacja płac, i to wynikająca z wysokości inflacji. Jeżeli zdarzy się taki rok, że inflacja będzie bliska zera - oby się zdarzył! - oznaczać to będzie, że również waloryzacja będzie zerowa. Może nie powinienem tego komentować, ale trzeba wyraźnie powiedzieć, iż był to blef ówczesnej ekipy rządowej. Nauczyciele ulegli pewnemu mirażowi, a może to przynieść trudne do przewidzenia konsekwencje na przyszłość. Zapisy są bardzo korzystne i wynika z nich, że np. w roku 2002 nauczyciel dyplomowany będzie osiągać wynagrodzenie w wysokości 225 proc. średniej płacy pracownika państwowej sfery budżetowej. W roku 2000 zaczęto wprowadzać regulacje płac nauczycieli niemal w dźwięku fanfar, chociaż na kredyt, bo to trzeba powiedzieć. W roku 2001 kontynuowano regulację płac już bez fanfar, ale z wpłatą zaciągniętych na ten cel kredytów. I wreszcie w roku 2002, kiedy miał być wprowadzony trzeci etap reformy plac nauczycieli, podwyżka wynagrodzeń nauczycieli została zamrożona z przyczyn, których nie muszę wyjaśniać członkom Komisji. Mówiąc o trzecim etapie reformy wynagrodzeń, sadzę, że Sejm powinien zrobić wszystko, aby zapowiedziane wcześniej podwyżki nastąpiły w tym roku według zapisów ustawy, która została uchwalona na przełomie sierpnia i września ub. roku. Mam na myśli nowe brzmienie art. 30 Karty Nauczyciela. Kieruję to do przedstawicieli rządu, ale także do pań posłanek i panów posłów. Jeżeli okaże się, że będzie się realizować trzeci etap reformy wynagrodzeń jeszcze w tym roku, według zapisów sprzed zamrożenia podwyżek, ale przy założeniu, że część środków na ten cel da rząd, a część samorząd, to wówczas wszyscy nauczyciele przeżyją kolejne rozczarowanie.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#KrzysztofBaszczyński">Patrząc na wysokość subwencji oświatowej, która z przyczyn doskonale nam znanych jest na poziomie niewielkiego wzrostu - i to tylko nominalnego, a nie realnego - może okazać się, że samorządy nie będą miały na to środków. Uważam, że nasza Komisja powinna być na ten problem szczególnie wyczulona. Po to, aby nie tworzyć kolejnych iluzji, powinna być albo przez rząd, albo z inicjatywy poselskiej zgłoszona propozycja wprowadzenia nowego systemy wynagradzania, który pozwoli wypłacić nauczycielom gratyfikacje za to, co nazywa się awansem zawodowym, po roku 2003. W przeciwnym razie płace nauczycielskie pozostaną na takim samym poziomie. Problem, który zasygnalizowałem, a wiąże się on z awansem zawodowym nauczycieli, jest palący, tym bardziej że nauczyciele podnoszą swoje kwalifikacje, osiągają wyższe stopnie awansu zawodowego i oczekują określonej zapłaty czy gratyfikacji za to, co robią. Uważam, że jest to naturalne. Proszę zauważyć, że liczba awansów systematycznie rośnie, o czym mówił pan minister. W pierwszym roku obowiązywania systemu ubiegania się o wyższe stopnie awansu 44.851 nauczycieli, tj. 5 proc. ogółu zatrudnionych nauczycieli, złożyło wnioski o awans na nauczyciela mianowanego i dyplomowanego. W roku 2001, wyższe stopnie awansu zawodowego uzyskało 680, a do trzeciej sesji przystąpiło 10.550 nauczycieli. W roku 2001 ponad 2 proc. nauczycieli uzyskało stopień nauczyciela dyplomowanego. Na podstawie tych danych można wysnuć wniosek, że nauczyciele zaakceptowali tę nową koncepcję awansów zawodowych i że ten kwalifikacyjno-motywacyjny charakter awansu uaktywnił zawodowo nauczycieli. Jednak, gdy chłodno ocenić ten system, to wydaje się, że nauczyciele w pewnym momencie stwierdzą, iż ta droga awansu, zwłaszcza finansowego, jest już wyczerpana, co podkreślam, bo rokiem zamknięcia tego systemu jest rok 2002. I to jest ważny mankament tego systemu, chociaż sądzę, że tych mankamentów jest więcej. Czas, jaki upłynął od wprowadzenia tego systemu, stawia w innym, a nie w różowym świetle sprawę awansu zawodowego i ujawnia wiele słabości i złych rozwiązań. Słowa krytyki kierowane są pod adresem nadmiernego sformalizowania i nadmiernej biurokracji, która towarzyszy ubieganiu się o awanse. Według mojej oceny - a formułuję ją po odbyciu wielu rozmów z nauczycielami, dyrektorami szkół oraz przedstawicielami organów prowadzących i nadzorujących, a także z ekspertami - procedury, którym musi poddać się nauczyciel, są nadmiernie rozbudowane i właściwie niczemu nie służące. Jest to często uprawianie sztuki dla sztuki i nie ma to żadnego przełożenia na efekty pracy nauczyciela czy jakość jego pracy z uczniem. Moim zdaniem, bezzasadne, niepotrzebne, bezproduktywne i niezwykle pracochłonne, pomijając już koszty, jest pisanie przez nauczyciela planu rozwoju zawodowego, a następnie pisanie sprawozdania z jego realizacji. Chciałem zapytać przedstawicieli MENiS - chociaż to nie obecna ekipa kierownicza resortu zgotowała nauczycielom taki los - komu i czemu ma to służyć. Może wystarczyłoby zastąpienie tej całej pisaniny zwykłą stałą obserwacją, którą powinien prowadzić dyrektor szkoły jako pierwszy nauczyciel. Inaczej powinna być rozwiązana sprawa procedur towarzyszących awansowi na stopień nauczyciela dyplomowanego. Nauczyciele pytają, dlaczego w tym postępowaniu kwalifikacyjnym nie uczestniczy sam nauczyciel.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#KrzysztofBaszczyński">Dlaczego komisja ocenia anonimową osobę i to często przez pryzmat dobrze ułożonych i liczonych zaświadczeń i zgromadzonych dokumentów? To jest niedobre i nie daje właściwego obrazu. Zastanawiam się często, czy ci, którzy mają wgląd w te papiery, w ogóle je przeglądają i czy mają na to czas. Wydaje się, że traktuje się to „po łebkach”. Może należałoby wprowadzić procedurę i taki system, jak przy stopniach specjalizacji, bo tam przynajmniej mamy do czynienia z żywym człowiekiem. Kolejny temat, który wywołuje zastrzeżenia, to koszty towarzyszące pracom komisji, zwłaszcza prowadzących postępowanie kwalifikacyjne na stopień nauczyciela dyplomowanego i stopień nauczyciela mianowanego. Czy potrzeba aż tylu ekspertów w składzie komisji? Poddaję to pod rozwagę teraz, kiedy przygotowuje się nowelizację odpowiedniego rozporządzenia ministra. Jest to tym bardziej ważne, na co zwracają uwagę organy prowadzące, że są to tereny, gdzie nie ma ekspertów i trzeba ich sprowadzać z większych ośrodków, opłacając diety, noclegi i ponosząc inne poważne koszty. Prawda jest też taka, że są przypadki kupowania sobie ekspertów. Czy nas na to stać, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z faktem odrzucania wniosków o awans? Odrzucenie, wniosku również kosztuje, dlatego że członków komisji opłaca się także za odrzucenie a nie tylko za przyjęcie wniosku. Może czasami warto odrzucić wniosek, aby jeszcze raz się spotkać, ale to oczywiście podraża koszty. Czy nie należy zwrócić uwagi na to, że zbyt liczne komisje kwalifikacyjne powodują niemal paraliż normalnej pracy w resorcie, w organach prowadzących i w organach nadzoru, jakimi są kuratoria? Następuje to zwłaszcza wtedy, gdy te komisje pracują w tym samym czasie, kiedy odbywają się konkursy na dyrektorów szkół. Wskazałem tylko na niektóre złe rozwiązania, przynoszące więcej szkody niż pożytku oraz psujące wizerunek tego, o co chodziło ustawodawcy. Apeluję przede wszystkim do rządu, ale także do pań posłanek i panów posłów: postawmy sprawę awansu zawodowego nauczycieli na nogach, a nie na głowie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#TeresaJasztal">Przystępujemy do zadawania pytań i do dyskusji. Proszę tylko państwa, aby zabierając głos nie odbiegać od tematu dzisiejszego posiedzenia. Sprawy płacowe wiążą się z problemem awansu zawodowego, ale proponuję to pozostawić do dyskusji na innym posiedzeniu. Dzisiaj mamy mówić o przebiegu postępowań kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych na stopnie awansu zawodowego nauczycieli, a więc o tych procedurach, które służą nadawaniu tytułów zawodowych, a są przeprowadzane przez kuratoria i organy prowadzące.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#DanutaPolak">Chciałabym zgłosić kilka uwag jako członek komisji kwalifikacyjnej i egzaminacyjnej. Jako przedstawiciel z ramienia związków zawodowych brałam udział w wielu postępowaniach. Należy rzeczywiście odbiurokratyzować ten system. Zainteresowani nauczyciele często dostarczają komisjom ogromne ilości papierów, kaset, dyplomów itp. Największy problem powstaje zawsze przy ustalaniu ważności przedstawionych dokumentów, których członkowie komisji nie są w stanie ocenić. Są to często potwierdzenia udziału w organizacji różnych seminariów czy turniejów, olimpiad, rozmaitych zawodów. Mam na myśli postępowanie w przyznawaniu stopnia nauczyciela dyplomowanego. Dokonuje się oceny dorobku nauczyciela bez jego udziału, chociaż powinien to być najważniejszy element tego postępowania. Nauczyciel ubiegający się o tytuł nie ma być egzaminowany, ale powinien mieć możliwość złożenia wobec komisji wyjaśnień i przedstawienia uzupełniających danych o swojej dotychczasowej pracy. Procedura awansowania nie powinna się odbywać poza nauczycielem i bez jego bezpośredniego udziału. Proponuję też, aby dokładniej sprecyzować w rozporządzeniu zapisy w sprawie postępowania kwalifikacyjnego i egzaminacyjnego. Wymienia się tam obligatoryjne wymagania, jakim powinien odpowiadać kandydat, ale zapisano, co ponadto nauczyciel powinien - i jest to zapis ogólny, a komisje to dowolnie interpretują. Chodzi natomiast o to, czy kandydat musi spełniać te dodatkowe warunki, czy tylko może je spełniać. Wiele orzeczeń wydawanych przez komisje można było różnie odczytywać i często wydawane były niejednomyślnie. Stąd prawdopodobnie wynika duża stosunkowo liczba odwołań od tych orzeczeń czy decyzji. Moim zdaniem, trzeba jednoznacznie zapisać tylko to, co jest obligatoryjnym warunkiem, który nauczyciel ma spełnić. Praca ekspertów, dyrektora szkoły czy przedstawiciela związków zawodowych w komisji niczym się nie różnią i powinni być oni jednakowo traktowani i pobierać takie samo honorarium za tę pracę, bo to nie jest tylko samo siedzenie w zespole komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Uważam, że mamy już możliwość oceny tego, co system awansów zawodowych nauczycieli wprowadził w życie szkoły, chociaż trwa to dopiero dwa lata. Warto też na to spojrzeć z różnych pozycji. Można zapytać samych nauczycieli, czy z takiej ścieżki awansu są zadowoleni i z pewnością głosy będą podzielone, ale jednak większość nauczycieli uznaje te metody awansowania za niewystarczające, a także za niedogodne dla siebie. Warto też spojrzeć na to z pozycji samej szkoły, bo system awansu zawodowego nauczycieli został wprowadzony przede wszystkim nie po to, aby nauczyciele lepiej się czuli i byli dowartościowani, ale po to, aby lepiej pracowała szkoła. I robimy to głównie dla szkoły, dla uczniów, dla środowiska, a dla nauczycieli w jakimś stopniu, ale w moim przekonaniu w drugiej kolejności. Pozytywnie należy ocenić fakt, że mamy do czynienia z pewnym ożywieniem czy nawet boomem w zakresie doskonalenia się nauczycieli. I to jest najważniejszy skutek wprowadzonego systemu. Można oczywiście mówić o jakości doskonalenia czy dokształcania nauczycieli, bo różnie z tym bywa, ale wszyscy wiemy doskonale, że właśnie w edukacji permanentne doskonalenie jest niezbędne, aby ten zawód można było wykonywać uczciwie i rzetelnie. Wprowadzenie systemu awansu nauczycieli pozwala na osiągnięcie tego w procesie edukacji. Na tym korzysta szkoła i uczniowie, na tym korzystają rodzice, a także korzysta edukacja jako całość. I jest to znaczący plus wprowadzenia tego systemu. Można także spojrzeć na sprawność i efektywność działania tego systemu. I tu warto zastanowić się nad pewnymi zmianami i poprawkami. Ten system jest nadmiernie zbiurokratyzowany, o czym była mowa już w momencie jego wprowadzania. Nie zawsze jest tak, że dobry nauczyciel może uzyskać tytuł nauczyciela dyplomowanego, a raczej może to osiągnąć człowiek sprawny w gromadzeniu różnych dokumentów opisujących jego faktyczną czy tylko formalnie ocenioną pracę w szkole. Jest to najtrudniejsze zadanie, aby właściwie i obiektywnie ocenić kandydata do tytułu, ale wymaga to odbiurokratyzowania tego systemu. Mówię podobnie, jak pan poseł koreferent, ale mam nieco inne intencje. Jeżeli mówimy o odbiurokratyzowaniu procedur, rozumiemy to inaczej. Pan poseł Krzysztof Baszczyński twierdził, że niepotrzebny jest np. plan rozwoju zawodowego nauczyciela ani sprawozdanie z realizacji tego planu. W moim przekonaniu jest dokładnie odwrotnie. To jest właśnie jeden z ważniejszych elementów osiągania kolejnych stopni awansu, zwłaszcza plan rozwoju zawodowego. Według mnie człowiek powinien być świadomy tego, w jakim kierunku zmierza i co chce osiągnąć. To wymaga pewnej samooceny i nakreślenia pewnych punktów doskonalenia pracy zawodowej, co jest w pracy nauczyciela bardzo istotne. Musimy dokładnie wiedzieć, co należy rozumieć pod tym pojęciem „odbiurokratyzowanie systemu”. Ja rozumiem pod tym owo gromadzenie różnych dokumentów, które mają być gromadzone i są gromadzone według mnie zupełnie niepotrzebnie. Dobrym przykładem może być grupa nauczycieli nauczania początkowego, którym trudno jest wykazać się osiągnięciami w rodzaju organizacji olimpiad czy innych tego rodzaju przedsięwzięć dla uczniów. Mamy tu wielu bardzo dobrych nauczycieli, ale właśnie im będzie trudno przebrnąć przez te procedury przewidziane w ustawie i w rozporządzeniu, bo zajmują się początkową edukacją, która ma swoją specyfikę, jeśli chodzi o metody nauczania. Moim zdaniem, można powiedzieć, że system awansowania nauczycieli wpisuje się już w system edukacji i prowadzi do podniesienia poziomu pracy w szkole i procesu edukacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#TeresaJasztal">Chciałabym się skupić na jednej kwestii. W poprzedniej kadencji byłam członkiem podkomisji, która pracowała nad nowelizacją ustawy - Karta Nauczyciela i nad wprowadzeniem stopni awansu zawodowego nauczycieli. Padło wówczas pytanie, dlaczego funkcjonujące dobrze w oświacie stopnie specjalizacji zawodowej nie są dostosowywane do tytułów awansu zawodowego, proponowanych przez poprzednią ekipę kierowniczą resortu edukacji. W toku zdobywania stopni specjalizacji można było dobrze oceniać człowieka i nic nie stało na przeszkodzie, aby te stopnie dopasować do tytułów awansu. Filozofia była jednak wówczas inna i skutki są, jakie są, i wszyscy to widzimy. Gdy będzie teraz przygotowywana nowelizacja tego systemu, można wrócić do zgłaszanych wcześniej propozycji, aby całą procedurę nadawania tytułów zawodowych wyprowadzić z urzędów. Mamy wiele terenowych oddziałów doskonalenia nauczycieli, gdzie są eksperci od poszczególnych przedmiotów, są metodycy zajmujący się nauczaniem poszczególnych przedmiotów. Można ich z powodzeniem wykorzystać i niepotrzebni są wówczas eksperci oraz nie sparaliżuje to pracy kuratoriów i wizytatorów ani pracy resortu czy organów prowadzących. Moim zdaniem, nadawanie tytułów zawodowych nauczycielom w organach prowadzących może budzić czasem sporo zastrzeżeń, bo urzędnicy nie są do tego dobrze przygotowani, co potwierdzają różne badania i opinie. Był poprzednio taki pomysł, że skoro są zewnętrzne komisje egzaminacyjne, to może przy nich utworzyć komórki nadawania tytułów zawodowych nauczycielom i one mogłyby się tym zająć. Trzeba też policzyć środki finansowe, bo płacimy ekspertom za udział w tych komisjach, a gdyby te środki dodać, można by lepiej prowadzić postępowanie kwalifikacyjne i egzaminacyjne np. w ośrodkach doskonalenia zawodowego nauczycieli. Byłoby wówczas mniej uwag dotyczących niekompetencji ekspertów, a nawet gdy są oni kompetentni, to często nie znają procedur. Jest to problem do rozważenia. Wiadomo już, ilu nauczycieli uzyskało tytuły nauczycieli dyplomowanych czy nauczycieli mianowanych, i trzeba ustalić, jakie były tego koszty. Czy jesteśmy w stanie przewidzieć, ile trzeba będzie środków z budżetu, aby możne te postępowania prowadzić nadal, bo przecież uzyskiwanie kolejnych tytułów awansu zawodowego nie jest limitowane?Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na to, że system awansowania nauczycieli został już obudowany różnymi wyspecjalizowanymi instytucjami czy osobami, które na telefon układają nauczycielowi odpowiednie dokumenty, przypisane do różnych zadań. Czy jednak o to chodziło ustawodawcy, aby to zbieranie dokumentów było najważniejsze?Prawdą jest, że wprowadzenie systemu nadawania tytułów wyzwoliło pęd nauczycieli do doskonalenia swoich kwalifikacji. Omawialiśmy na jednym z posiedzeń prace instytucji i ośrodków kształcących nauczycieli i wiemy, jak to się odbywa i że nie wszystko realizuje się tak, jak trzeba. Można więc mieć wątpliwości co do jakości tego doskonalenia. Czy w związku z tym nie należałoby tego wyłączyć z instytucji rządowych, tzn. kuratoriów, i organów prowadzących, które mają zupełnie inne zadania od instytucji zewnętrznych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AntoniStryjewski">Kolejny raz, przynajmniej według mnie, potwierdza się to, że reforma oświaty okazała się wadliwa - zarówno w założeniach, jak i w procesie jej wdrażania. W celu pozyskania dla tej idei przychylności nauczycieli, a wyraźniej mówiąc, zneutralizowania niechęci nauczycieli do reformy, wprowadzono pomysł awansowania nauczycieli w połączeniu z wizją - a dzisiaj wiemy, że z mirażem - wzrostu ich wynagrodzeń. Moim zdaniem, należałoby zbadać, jak wielką pracę wykonali nauczyciele w przełożeniu reformy strukturalnej i programowej na codzienność edukacyjną, i docenić to finansowo. Tego nie było i nie ma, jak i nie było właściwej oceny wysiłku nauczycieli włożonego we wdrażanie reformy. Zarobki nauczycieli uzależniono od stopni awansów i dlatego oczywiste jest, że nauczyciele, chcąc lepiej zarabiać, będą próbowali uzyskiwać wyższe stopnie na drodze awansu zawodowego. Z materiałów, jakie nam przedłożono, a także z życiowej praktyki wynika, że plany awansowania nauczycieli w ramach reformy okazały się pewną fikcją. Ministerstwo sygnalizuje, że przewidywania były mniejsze, niż okazało się to w praktyce, i nauczyciele okazali się bardziej skłonni do ubiegania się o awanse. Z tego zapewne wynikły także różne perturbacje finansowe. Nie ustalono wcześniej, ilu nauczycieli może i powinno uzyskać kolejne stopnie awansu, a kuszono nauczycieli mirażami. O tym, że tego wszystkiego nie przygotowano właściwie, świadczy fakt, że komisje kwalifikacyjne nie były gotowe do pracy ani pod względem prawnym ani pod względem znajomości procedur i wymagań. Wszystko to było bardzo płynne i dlatego oczekiwania przekładane na żądania wobec nauczycieli były także płynne. Teraz państwo narzekacie, że nauczyciele przynosili wiele zbędnych dokumentów i zaświadczeń o swojej pracy. Stało się tak dlatego, że nikt nie wiedział, jak ma faktycznie wyglądać cała procedura ubiegania się o awans. Reforma oświaty i wprowadzenie systemu awansów zmusiły nauczycieli do uczestnictwa w różnych kursach i szkoleniach czy kursach podyplomowych, które rzekomo miały być potrzebne do uzyskania awansu. Chciałbym podkreślić, że uczestnictwo w tych kursach było opłacane przez samych nauczycieli, czyli wyciągnięto z ich portfeli niemałe pieniądze. Część z tych szkoleń była opłacana ze środków budżetowych w ramach tzw. grantów edukacyjnych przyznawanych uczelniom. To stało się okazją dla uczelni czy instytucji zajmujących się dokształcaniem nauczycieli do zdobycia dodatkowych pieniędzy. Duża część nauczycieli wyrażała się negatywnie o poziomie tych kursów, a nawet uznała za zbędne uczestniczenie w nich. Niczego się tam nowego nie dowiedzieli ani nie powtórzyli wiadomości. Wreszcie na końcu czeka nauczycieli niespodzianka, bo mimo ogromnego wysiłku i uzyskania stopni awansu, nie wiedzą, czy będą nadal zatrudnieni i czy w przypadku zatrudnienia uzyskają wyższe wynagrodzenia. Samorządy, mające mniejsze dotacje na zadania oświatowe, nie zapewniają nauczycielom wyższych zarobków, spychając kłopoty płacowe na dyrekcje szkół. I następuje taki proces, że dyrektorzy zwalniają nauczycieli wysoko wykwalifikowanych i zatrudniają nauczycieli stażystów gorzej przygotowanych, rozpoczynających dopiero drogę awansów. Nauczyciele przenoszący się do innych szkół także tracą pewne uprawnienia. System awansowania nauczycieli jest wadliwy. Pan poseł Kazimierz Marcinkiewicz słusznie zauważył, że nie chodzi tu o pozycję nauczyciela, jego godność i jego wartość, ale właściwie nie wiadomo o co chodzi.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AntoniStryjewski">A jak nie wiadomo, o co chodzi, to znaczy, że chodzi o deprecjację zawodu. Jaką wizję ma Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu poprawy tej drogi awansu nauczycieli? Czy MENiS może zagwarantować poprawę stanu finansów w oświacie i środki na odpowiednie wynagradzanie nauczycieli? Czy w następnym roku budżetowym nie będzie kolejnego zamrożenia płac nauczycieli?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#TeresaJasztal">Jestem zdania, że minister nie jest zaklinaczem rzeczywistości ani jasnowidzem, żeby odpowiedzieć na to pytanie pana posła, ale pytanie zostało zadane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#KrystynaSzumilas">Pani przewodnicząca prosiła o to, aby nie odnosić się do spraw finansowych i płacowych, ale ponieważ ta kwestia została jednak poruszona w koreferacie, chciałam zapytać pana posła Krzysztofa Baszczyńskiego, jak głosowało ugrupowanie, do którego należy, w czasie debaty nad ustawą w sprawie wynagrodzeń nauczycieli. Jak głosowało to samo ugrupowanie w momencie, kiedy uchwalono w ustawie - Karta Nauczyciela i kiedy ustalono, że pensja zasadnicza nauczyciela będzie wynosiła 75 proc. średniej płacy w sferze budżetowej, a resztę stanowić będą dodatki? To przede wszystkim spowodowało załamanie finansowe w 2002 r., a jako samorządowiec dokładnie to przeliczyłam na swoim terenie. Więcej o płacach nie będę mówić. Z koreferatu nie dowiedziałam się, jakie były cele wprowadzenia systemu awansu zawodowego nauczycieli i co z tych zamierzeń faktycznie zostało. Sądzę, że chodziło o podniesienie jakości i poziomu pracy nauczycieli oraz szkoły. Efektem tego systemu jest podnoszenie kwalifikacji nauczycieli, cokolwiek byśmy na ten temat mówili. Jeżeli niektórzy nauczyciele ukończyli kursy, ale niewiele na tym skorzystali, to - być może - jest to koszt tej operacji. Należałoby może spytać uczniów, co się zmieniło w szkole od momentu, kiedy wprowadzono system awansów zawodowych nauczycieli. Mam sygnały od uczniów i od ich rodziców, że jednak dzięki temu w szkole nastąpiły pewne zmiany na lepsze. Z wypowiedzi pana ministra i pana posła koreferenta wynikało, że awans na nauczyciela dyplomowanego oznacza osiągnięcie mistrzostwa w zawodzie. Tymczasem w świetle danych tak nie jest. Skoro wielu nauczycieli uzyskało taki awans, oznacza to, że poprzeczka wymagań nie jest ustawiona zbyt wysoko, bo praktycznie niemal wszyscy, którzy się o taki awans ubiegają, mogą go uzyskać. Mówi się, że system ten jest nadmiernie zbiurokratyzowany, że wymaga się przedstawienia zbyt wielu dokumentów. Mnie natomiast niepokoi co innego. Jeżeli nauczyciel i ekspert nie potrafią odróżnić dokumentu istotnego od nieistotnego, to może należałoby się zastanowić nad tym, jakie dokumenty mają znaczenie dla postępowania i jak wymusić ich odpowiednie honorowanie. Nie trzeba przy tym burzyć zasady przedstawiania dokumentów tylko dlatego, że ktoś nie umie odróżnić ważnego od zbędnego dokumentu. Pracowałam także w komisjach kwalifikacyjnych i czasami przerażało mnie to, w jaki sposób przygotowane były te dokumenty i jak je segregowano według pewnych punktów określających wymagania. Możemy się z tego naśmiewać, ale jeżeli chcemy w naszym życiu, również społecznym, zaprowadzić jakikolwiek porządek, musimy umieć rozróżniać numery punktów określających wymagania i przyporządkować do nich odpowiednie dokumenty. Jest to sprawa czysto porządkowa, ale istotna. Jeżeli chcemy młodych ludzi nauczyć skutecznego działania zgodnie z zasadami zarządzania, z psychologią itd., najpierw trzeba to działanie zaplanować, a więc musi być plan rozwoju zawodowego nauczyciela. Następnie musimy przeprowadzić to działanie i wreszcie musimy sprawdzić, czy to działanie przyniosło spodziewany skutek.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#KrystynaSzumilas">I po to jest sprawozdanie, aby ten, kto coś zaplanował i coś zrealizował, opisał, jakie to przyniosło rezultaty. I wydaje się, że jest to najtrudniejszy punkt dla wszystkich ubiegających się o stopnie awansu, ponieważ tu trzeba napisać coś konkretnego. Gdyby te sprawozdania były dobrze przygotowane, nie byłoby problemu z przyznaniem awansu. Być może, należałoby się zastanowić nad tym, jak to należy ująć w rozporządzeniu, żeby zmusić do takiego patrzenia na awans, a nie do zbierania papierków i zbędnych zaświadczeń. Moim zdaniem, w całej tej dyskusji na temat awansu zawodowego nauczycieli zgubiliśmy to, co ten system awansowania miał przynieść, a patrzymy na to tylko z pozycji nauczyciela, z pozycji dyrektora szkoły, z pozycji kuratora oświaty, z pozycji samorządowca, a więc z punktu widzenia tych osób, którym przybyło pracy. Z wypowiedzi koreferenta zrozumiałam, procedura awansowania jest tak zagmatwana, że może należałoby w ogóle z niej zrezygnować i przyznawać awanse bez żadnych procedur.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#TeresaJasztal">Uważam, że tylko pani posłanka tak zrozumiała wypowiedź posła koreferenta. Sądzę, że my wspólnie poszukujemy takiej drogi, żeby system awansowania służył i nauczycielowi, i szkole. Jeżeli patrzymy na to tylko z punktu widzenia kuratoriów i organów prowadzących, wynika z tego, że wielka liczba wniosków paraliżuje pracę tych organów na kilka miesięcy i trzeba temu zaradzić. Przypominam, że ów wskaźnik 75 proc. wprowadził pan minister Mirosław Handke, a nie posłowie opozycji, co stało się powodem rozbicia całego systemu płacowego nauczycieli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#DariuszBachalski">Chciałbym przedstawić pewne uwagi z punktu widzenia rodziców w kontekście dzisiejszej dyskusji. Państwa komentarze pozwalają mi sądzić, że mimo nazwania procesu kwalifikowania czy promowania nauczycieli pogonią za dokumentami, jest w tym coś pozytywnego. Jest to dowód na to, że spora grupa nauczycieli ma wyższe aspiracje, niż nam się wydawało. Są to aspiracje zawodowe, ale i osobiste. Bieda degraduje człowieka i trudno się dziwić, że nauczyciele robią czasami kuriozalne wysiłki, żeby więcej zarabiać. Zdajmy sobie sprawę z tego, że to oni wychowują i kształtują nasze dzieci, a naszym dzieciom i w ogóle nam, Polakom, brakuje wiary w siebie, brakuje umiejętności planowania własnego życia, czegoś, co można nazwać zarządzaniem własną przyszłością. Jeżeli będziemy hamowali rozwój zawodowy naszych nauczycieli, a także ich aspiracje, różnymi biurokratycznymi zabiegami i ograniczaniem środków na oświatę, odbije się to na naszych dzieciach. Bez względu na to, jak zorganizowany jest ten proces podnoszenia kwalifikacji nauczycieli, chcemy czy nie chcemy, będziemy mieli prędzej czy później grupę lepiej przygotowanych ludzi na rynku pracy. Nawet jeśli nie zawsze organizowane obecnie kursy dla nauczycieli związane są z nauczaniem, to pozyskana na nich wiedza, a także dokumenty potwierdzające podnoszenie kwalifikacji przydadzą się nauczycielom. Rynek pracy, mimo dużego bezrobocia, ciągle nie dostarcza wystarczająco dobrze wykwalifikowanych ludzi, przygotowanych do pracy w nowoczesnej gospodarce. Ostrożnie oceniałbym procedury postępowania kwalifikacyjnego i nie próbowałbym ich zmieniać, żeby stwarzać wrażenia, że hamuje się aspiracje i rozwój zawodowy nauczycieli. Najlepszym narzędziem, weryfikującym poziom kwalifikacji nauczyciela i w pewnym sensie pozwalającym na ocenę i ewentualną promocję nauczyciela w hierarchii zawodowej, byłaby weryfikacja zewnętrzna jego pracy. Gdyby można było wprowadzić taki element w system awansowania nauczycieli, najlepiej służyłoby to naszej młodzieży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#EwaKantor">To, co nam przedłożyło ministerstwo, przedstawia dokładnie stan faktyczny i pewną bezsilność prawną, a także nadmierną biurokrację i niekompetencję w systemie awansowania nauczycieli. Sens awansowania można sprawdzać tylko w praktycznym ocenianiu jego wyników. Nauczyciele zostali zmuszeni do ubiegania się o stopnie awansu zawodowego, chociaż prawdziwy, aktywnie pracujący nauczyciel nigdy nie był przeciwny podnoszeniu swoich kwalifikacji. Zbieranie dokumentacji w celu uzyskania stopnia nauczyciela dyplomowanego, zamiast dokonywania oceny człowieka z punktu widzenia jego dorobku zawodowego w kontekście zachowań i umiejętności ucznia oraz opinii rodziców, wypaczyło pojęcie etyki zawodowej nauczyciela i tego, czym jest w szkole nauczyciel. Odpersonalizowano po części zawód nauczyciela. Przez wprowadzenie zbiurokratyzowanego systemu awansu zawodowego nauczyciele skupili się na sobie, a nie na dobru ucznia. Należałoby ustalić, ilu nauczycieli posłano na szkolenia i czy kursy doskonalenia nie odbywały się kosztem różnych zastępstw i nie odbytych lekcji w szkole. Nie chcę mówić o poziomie wielu tych kursów, ale kosztowały one bardzo dużo. Może są dokładne dane, ile kosztowały i kto je prowadził. Jeszcze raz powtarzam, że magister uczył magistra, a tak nie powinno być. Moim zdaniem, system awansu zawodowego nauczycieli musi być oparty na wyższych uczelniach i tam ma być weryfikowana wiedza metodyczna i po części merytoryczna nauczyciela. Natomiast to, kim jest nauczyciel, co sobą reprezentuje jako osoba, musi być weryfikowane przez rodziców, przez otoczenie zewnętrzne szkoły, w której on pracuje. Powinno się zmniejszyć liczbę ekspertów oceniających nauczycieli, eliminując tych, którzy są na takim poziomie wiedzy i umiejętności, jak oceniany nauczyciel, a czasem nawet na niższym. Moim zdaniem, pracownicy nadzoru pedagogicznego nie powinni łączyć swoich funkcji z udziałem w awansowaniu nauczycieli. Mówimy o planie rozwoju zawodowego nauczyciela, ale w jakiej perspektywie. Czy w okresie całej jego kariery zawodowej? Skoro taki plan zatwierdzać ma dyrektor szkoły na trzy lata. Oznacza to, że chodzi tylko o okres trzyletni. Jest to chyba jakieś nieporozumienie. Nie powinniśmy zagłębiać się w szczegóły i opowiadać czy analizować, jakie kto ma doświadczenie z pracy w komisjach. Trzeba to wszystko tak określić, abyśmy nie musieli dyskutować o tym, do jakich dochodzi absurdów. System awansowania musi być czytelny i jednoznaczny. Nie może być takich sytuacji, że dyrektor biolog ocenia matematyka, a matematyk ocenia polonistę. Tymczasem w tym systemie są takie przypadki. To trzeba wyeliminować. Jeżeli chcemy mówić o solidnej pracy merytorycznej i dobrej realizacji programów nauczania oraz pracy z dzieckiem, musimy mieć właściwy ogląd i opinie wyrażone przez fachowców z danego przedmiotu. Nie może tego robić kuratorium, które ma nadzorować prawną stronę realizacji systemu awansowania nauczycieli. Nie musimy robić oka do nauczycieli i do szkoły, że jesteśmy mili i sympatyczni, bo skoro chcemy coś naprawić, to niestety musimy wymagać i sprawdzać.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#EwaKantor">Sprawdzający muszą być niezależni od sprawdzanych, nie mogą się „kumplować”, bo wtedy nie można sprawować obiektywnego nadzoru. Sądzę, że żaden z tych nauczycieli, którzy traktują swoją pracę jako powołanie, nie zrezygnuje z własnych aspiracji zawodowych. Muszą być jednak stworzone takie warunki, żeby następował pełny i autentyczny rozwój zawodowy, ale w całym okresie aktywności zawodowej, a nie tylko przez krótki okres i tylko dla potrzeb danej szkoły. System ten jest chory, dlatego że awans zawodowy i aktywność kończą się po kilku latach i można wtedy już do niczego nie dążyć, nic nie robić, bo jesteśmy nauczycielami dyplomowanymi. Co w takim razie zniszczy aktywność zawodową nauczycieli? Wadliwie przygotowany i źle prowadzony system awansowania. Dokształcanie merytoryczne nauczyciela musi trwać permanentnie, bo wymaga tego szybki rozwój wiedzy, a ponadto chodzi o gromadzenie nowych doświadczeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#DanutaGrabowska">Cieszę się, że zostanie zmienione rozporządzenie dotyczące awansowania nauczycieli, i proszę pana ministra, żeby, gdy będzie już gotowy jakiś jego nawet wstępny projekt, zapoznano nas z nim. Możliwe będzie wówczas zgłoszenie naszych uwag i propozycji. Trzeba też myśleć już o tym, co znajdzie się na ten temat w nowelizowanej ustawie o systemie oświaty. System awansowania nauczycieli powinien być spójny z innymi przepisami ustawy. Być może, to, co teraz powiem, wywoła święte oburzenie, ale od dawna się z tym nosiłam i muszę to powiedzieć, że Parkinson działa doskonale i w tym systemie. Gdy patrzę na statut i strukturę Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, dochodzę do wniosku, że nauczycieli mogłoby wcale nie być, a ta firma nadal by działała. I tak to idzie w dół. Przyjrzyjcie się państwo z resortu narzędziom, które macie w ręku. Ile osób zajmuje się w tych ośrodkach integracją europejską i kontaktami ze światem? Nie twierdzę, że jest to mało ważne, ale ile osób zajmuje się tym, aby np. nauczycielom geografii powiedzieć, że jest wiele podręczników do geografii, jednak ważnym podręcznikiem jest podręcznik „X”, bo zawiera następujące ważne treści. Jest to bardzo istotne, a gdzieś to po drodze zgubiono. Trzeba wrócić do normalnej zdrowej struktury doradztwa pedagogicznego i uporządkować system doskonalenia nauczycieli, poczynając od Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli aż do samego dołu, a wtedy wiele spraw zostanie uproszczonych. W taki sposób można faktycznie pomóc nauczycielom. Można mnie będzie posądzić o konserwatyzm, ale powiem jeszcze i to, że nie może być tak, iż jest obojętne, jaki kurs skończył nauczyciel - gorszy czy lepszy - byleby go skończył. Ja się z tym nie zgadzam, bo jeśli nauczyciel był na kursie gorszym, to może coś stracił. Nie jest wszystko jedno, na jakim poziomie odbywają się te kursy czy doskonalenia. Jeżeli nauczanie jest sprawą bardzo ważną, to musi być klarowny i zamknięty system doskonalenia i awansowania nauczycieli. Protestuję przeciw temu, aby firma, która rejestruje się nie wiadomo pod jakim szyldem, miała takie same uprawnienia jak wyspecjalizowany ośrodek doskonalenia, pracujący w oparciu o wyższe uczelnie o wysokim standardzie. Biurokracja jest, niestety, nieodłącznym elementem rozwoju i mimo że dużo o niej mówimy, mało robimy na rzecz jej zwalczania. Warto byłoby w nowym rozporządzeniu wprowadzić zapisy, które uprościłyby te procedury awansowania nauczycieli. To, że część nauczycieli chce wykorzystać te nadmiernie zbiurokratyzowanie procedury na swoją korzyść, jest normalne. W każdym zawodzie są mistrzowie i rzemieślnicy, wśród nauczycieli też. I to jest oczywiste w tak dużej grupie zawodowej. Dlatego im rozporządzenie będzie prostsze w swej konstrukcji i jednoznacznie określające swoje wymagania, tym mniejsza będzie możliwość dokonywania manewrów omijających wylegitymowanie się przez nauczyciela faktycznym dorobkiem zawodowym. Pani posłance, która dopytywała się o to, jak głosowano, odpowiem z czystym sumieniem, że zawsze głosowałam przeciw, a miałam czelność mówić takie oto rzeczy, że awansować nauczyciela finansowo można zawsze, jeśli ma się na to pieniądze, i nie trzeba po to zmieniać Karty Nauczyciela. Gdy ma się pieniądze, to można wtedy negocjować ze związkami zawodowymi wysokość uposażeń.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#DanutaGrabowska">Takie było i jest moje najgłębsze przekonanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#FranciszekPotulski">Zastanawiam się, czy uda nam się wymyślić taki temat, o którym będziemy mogli normalnie rozmawiać i szanować inne niż nasze własne poglądy. Chcę również poprzedzić swoje wystąpienie jeszcze jedną uwagą ogólną. Wiem, że to nieładnie, gdy karcone przez matkę dziecko pokazuje psu język, mówiąc, że to on zaczął. Nie jest to żadne wytłumaczenie, ale skoro pytanie padło, informuję panią posłankę Krystynę Szumilas, że klub SLD wstrzymał się w głosowaniu nad nowelizacją Karty Nauczyciela, chociaż uznaliśmy, że rozwiązanie w niej zawarte jest w części interesujące, a wstrzymaliśmy się głównie dlatego, że cała operacja nie została przygotowana finansowo, co zresztą było napisane w dokumentach Ministerstwa Edukacji Narodowej. W momencie, kiedy ministerstwo podejmowało reformę systemu oświaty - jeszcze wtedy, gdy ministrem był pan Jerzy Wiatr - wyliczono koszty tej całej operacji. Następnie, gdy pan minister Mirosław Handke to podjął, skierował pytanie do pana Leszka Balcerowicza, czy będą pieniądze na tę operację, i uzyskał odpowiedź w rodzaju: niech reforma sama się wyżywi. Inaczej mówiąc, w związku z niżem demograficznym i zmniejszeniem liczby uczniów zaproponowano redukcję zatrudnienia nauczycieli, aby z tego tytułu mieć pieniądze na reformę i wyższe wynagrodzenia przyjmując budżet oświaty na rok 2000, Komisja niemal jednogłośnie uznała, że 600 mln zł to jest za mało na tę operację, tym bardziej że trudną sytuację finansową pogłębiło wprowadzenie bonu oświatowego. Na tej podstawie przesunięto środki z gmin do powiatów w wysokości blisko 1 mld zł. W efekcie samorządy, gdy doszło do finansowania tej operacji, miały o 1,2 mld zł za mało. Uważam, że szkoła powoli wraca do stanu normalności i system awansowania nauczycieli trochę ożywił życie szkolne. Pani posłanka Krystyna Szumilas może tego nie pamiętać, bo jest za młoda, ale ja mam więcej lat i muszę powiedzieć, że szkoła teraz wraca do takiego stanu zaangażowania nauczycieli, jakie było 30 lat temu być może, wznowione będą różne formy zajęć dydaktycznych, jakie istniały dawniej; organizowane będą np. wycieczki, byleby rodzice mieli z czego zapłacić za te wycieczki. W tamtych czasach składka na komitet rodzicielski była w zasadzie przeznaczona właśnie na pokrycie takich wydatków. Obecnie wpłaty rodziców są przeznaczane głównie na pokrycie bieżących potrzeb szkoły. Jest rzeczywiście o czym rozmawiać w sprawie systemu awansów nauczycieli. Powiem coś, co może być uznane za kontrowersyjne, w związku z czym proszę o wyrozumiałość, szczególnie członków związku zawodowego. Do kwestii mianowania nauczycieli nie mam specjalnych uwag, być może dlatego, że nie mamy aż tak wielu egzaminów na mianowanie, bo z mocy prawa większość nauczycieli uzyskała mianowanie bez egzaminów. Sprawa awansowania dotyczy głównie nauczycieli dyplomowanych. W moim środowisku ktoś dla żartu powiedział, że nauczyciel ubiegający się o taki awans musi przedstawić 5 kg dokumentów, i część starających się potraktowała to poważnie. Moim zdaniem, nie można przyznawać awansu zawodowego zaocznie.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#FranciszekPotulski">I taką uwagę kieruję do pana ministra. Nie było to intencją ustawodawcy, bo przewidywano, że ma to być rozmowa kwalifikacyjna. Takie zaoczne przyznawanie awansu trzeba wyeliminować. Zdaję sobie sprawę z tego, że taka praktyka wynika z faktu, iż zapisano, aby ten awans przyśpieszyć dla części nauczycieli mających duże i nie kwestionowane kwalifikacje. Konieczna jest weryfikacja ekspertów uczestniczących w tym postępowaniu awansowym. Ekspertem nie może być każdy, kto chce nim zostać. Kwalifikacje eksperta powinny być takie, jak kwalifikacje kandydata do rady nadzorczej w przedsiębiorstwie. Musi ukończyć kurs, zdać egzamin i uzyskać patent na to, żeby został ekspertem. I to wcale nie oznacza, że jest się nim. Obecnie edukator musi ukończyć kurs i złożyć egzamin, a ekspert nie musi się niczym wykazać. Koncepcja wykorzystania w tym procesie pracowników ośrodków doskonalenia nauczycieli i ośrodków metodycznych jest - być może - zasadna. Nawiasem mówiąc, a zwracam się do pana posła Dariusza Bachalskiego, eksperci mieli zastępować tę zewnętrzna ocenę. Taka była intencja. Została ona wypaczona przez ustalenie, kto może zgłaszać kandydatów na ekspertów. Jednak w założeniu miała to być zewnętrzna ocena. Przyjmując tę zasadę, mieliśmy na myśli głównie pracowników uczelni pedagogicznych, uznanych za ekspertów, ale praktyka okazała się inna. Moim zdaniem, w sposób wyraźny trzeba podnosić poziom wymagań wobec nauczycieli ubiegających się o awans. Nauczyciele dyplomowani mieli być superligą w zawodzie. Tymczasem wymagania są różnie traktowane przez różne komisje. Jest tu często rozbieżność opinii, co ma być decydujące czy ważniejsze. Powinny być ustalone standardy minimalnych wymagań, ale w miarę ujednolicone. Może to być jakiś wykaz warunków koniecznych. Sugerowałbym, aby uznać, że nauczyciel dyplomowany musi władać przynajmniej jednym językiem obcym, a najchętniej dodałbym, że musi umieć nauczać języka obcego, bo o tym już kiedyś mówiliśmy. Wydaje mi się, że popełniono błąd, bo należało trzeci stopień specjalizacji określić z mocy prawa i uznać, że jest to nauczyciel dyplomowany, a więc poprzeczka wymagań powinna być ustawiona znacznie wyżej. Na pewno powinien to być nauczyciel dwóch przedmiotów. Sugerowałbym również wydłużenie okresu nabywania kolejnego awansu z trzech lat do siedmiu lat, aby nauczyciel mógł legitymować się znaczącym dorobkiem zawodowym. Jest jeszcze kwestia opracowania standardów oceny dyrektora szkoły. Mnie marzy się, aby ocena dyrektora była najważniejszym dokumentem przy określaniu kwalifikacji nauczyciela. Trzeba się zastanowić, co zrobić, żeby dyrektor nie bał się wystawiać nauczycielowi negatywnej oceny. Sam byłem dyrektorem i wiem, co pisaliśmy w opiniach, wstawiając tam różne sformułowania, aby napisać na końcu, że opinia jest jednak pozytywna. Warto byłoby się zastanowić nad tym, czy uzyskanie awansu na stopień nauczyciela dyplomowanego to jest już koniec drogi zawodowej, czy dopiero początek wyższego jej etapu. Może należy określić, jakie ma w szkole obowiązki i uprawnienia nauczyciel dyplomowany. Może tylko on ma być opiekunem stażysty i musi być bardziej dyspozycyjny, skoro więcej zarabia. Zaniepokoiło mnie to, o czym mówił pan minister, że znacząca część odwołań od decyzji komisji została uznana jako odwołania zasadne. Należy się zatem zastanowić, ile jest wśród tych wniosków o awans pozytywnie zaopiniowanych przez te same komisje, źle podjętych decyzji. Sądzę, że będziemy musieli wrócić do tematu wewnętrznej struktury płacy nauczyciela. Powinniśmy dokonać analizy wszystkich składników uposażenia nauczycielskiego i wyrazić opinię, z których obecnie stosowanych 15 składników pracy nauczyciela można byłoby zrezygnować na rzecz preferowania tylko dwóch części uposażenia: pensji zasadniczej i dodatku motywacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#FranciszekPotulski">Bardzo jest mi żal tego dodatku. Mam głównie o to pretensję do ówczesnego kierownictwa resortu edukacji, że w 2000 r. po 10 latach prób różnicowania płac podniesiono wszystkim nauczycielom płacę do 1310 zł i nie wydzielono żadnych środków na dodatki motywacyjne. W rezultacie ci nauczyciele, którzy mieli większy dorobek i dostosowali więcej za swoją pracę, zostali nagle zrównani ze wszystkimi innymi. Jest jeszcze kwestia prawidłowego podziału subwencji oświatowej. W jaki sposób należy dzielić tę subwencję, aby uwzględnić zróżnicowanie typów szkół i zmieniające się liczby uczniów? Wprowadzono wiele uwag i można się sprzeczać o to, czy wszystko jest w nich brane pod uwagę, ale w subwencji nie uwzględnia się stopnia kwalifikacji i awansu zawodowego nauczycieli. W poprzednim algorytmie było to zapisane i podawało się, ilu jest nauczycieli i z jakim wykształceniem, oraz uwzględniano to przy podziale subwencji. Sądzę, że do sprawy subwencji należałoby jeszcze powrócić. Być może, należałoby zwołać wspólnie z kolegami ze związków zawodowych konferencję na temat struktury i składników płacy nauczyciela.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#TeresaJasztal">Temat ten warto przedyskutować, ale nie jest on przedmiotem dzisiejszych naszych obrad.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#BożenaKizińska">Trzeba zastanowić się nad tym, czemu ma służyć awans zawodowy: czy tylko nauczycielowi, czy także uczniowi i szkole. Mówiono tu, że z dwuletniego doświadczenia wynika, iż uczniowie również korzystają z tego, gdy nauczyciele podnoszą swoje kwalifikacje i uzyskują wyższe stopnie awansu w zawodzie. Ja odnoszę jednak nieco inne wrażenie. Procedury postępowania awansowego powodują, że nauczyciel ma mniej czasu dla swoich uczniów. Moim zdaniem, nauczyciel nie jest podmiotem w postępowaniu kwalifikacyjnym i awansowym. Pomija się jego osobę, a najważniejsze są dokumenty, które zgromadził. Zapisy w obowiązującym rozporządzeniu są tak niejednoznaczne, że różne komisje interpretują je rozmaicie. Zapisy w rozporządzeniu powinny być jednoznaczne, aby wszyscy nauczyciele w całym kraju byli w jednakowej sytuacji, ubiegając się o awans, i aby eksperci czy inni członkowie komisji nie mieli wątpliwości, jak interpretować dokumenty przedkładane przez nauczyciela. Czy należy wydłużać proces uzyskiwania awansu przez nauczyciela? Osobiście uważam, że nie należy go przedłużać, ponieważ w każdym zawodzie następuje obecnie szybszy awans.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JarosławCzarnowski">Ograniczę się do jednego pytania i krótkiej wypowiedzi. Kiedy członkowie komisji kwalifikacyjnej i egzaminacyjnej będą traktowani tak samo pod względem wynagrodzenia i zwrotu kosztów? To pytanie kieruję do pana ministra. Warto byłoby rozważyć taką możliwość, czy oceniać kandydata do awansu tylko z punktu widzenia umiejętności zbierania dokumentów, czy też sprawozdania, jakie nauczyciel w okresie swojej pracy zawodowej poczynił postępy w przekazywaniu swojej wiedzy uczniom. Wymagałoby to uczestnictwa członków komisji w lekcjach czy w zajęciach, które nauczyciel prowadzi w szkole z uczniami. Wiem, że uzyskam odpowiedź, to dyrektor dokonuje oceny pracy nauczyciela, ale to jednak komisja bierze odpowiedzialność za decyzję, którą podejmuje w sprawie awansowania nauczyciela. Niepokoi nas fakt, że część nauczycieli, dobrze wykształconych i wyróżniających się, zrezygnowała z ubiegania się o stopień nauczyciela dyplomowanego. Mają już zgromadzoną dokumentację, zakończyli przewidziany staż, ale z rachunku ekonomicznego wiedzą, że uzyskanie stopnia awansu zawodowego nauczyciela dyplomowanego spowoduje utratę części ich zarobków. Po prostu będą zarabiali mniej. Ktoś, kto posiada trzeci stopień specjalizacji zawodowej, traci na tym. Państwo mówiliście tutaj, że koszty kształcenia i doskonalenia nauczyciela są bardzo wysokie. I jest to dowód na to, że koszty reformy oświaty są znacznie wyższe, niż przewidywano, i ponoszą je nie tylko nauczyciele, ale także rodzice i samorządy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#KrzysztofBaszczyński">W związku z wystąpieniem pani posłanki Krystyny Szumilas chcę wyraźnie stwierdzić, że w swojej wypowiedzi nie użyłem żadnego zdania, które dyskredytowałoby sprawę awansu zawodowego nauczycieli. Mówiłem tylko o sposobie wdrażania tego awansu i zwracałem uwagę, czego może pani posłanka nie usłyszała, iż można robić to samo, ale nie tak samo - poprzez uzyskiwanie kolejnych stopni specjalizacji zawodowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#TeresaJasztal">Zakończyliśmy dyskusję. Proszę o zabranie głosu przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#TadeuszSławecki">Dziękuję za głosy w dyskusji. Poruszono wiele problemów, począwszy od poziomu płac, po jakość ekspertów, ale taki był cel dzisiejszego posiedzenia Komisji. Wszystkie wypowiedzi zostały przez nas skrupulatnie odnotowane, chociaż często były one ze sobą sprzeczne. Mówiono o sprawach płac wskazując, że należy pomyśleć o nowym systemie wynagradzania nauczycieli. W związku z tym informuję, że obecnie trwają intensywne prace nad ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i niedługo projekt rządowy w tej sprawie trafi do Sejmu. Jestem członkiem wielu komisji i podkomisji i tam zmienia się nieco filozofia finansowania samorządów, ale nie słyszałem, żeby była mowa o likwidacji podziału środków między samorządy na podstawie subwencji oświatowej, chociaż tu i ówdzie zgłaszane są takie pomysły. Przy okazji rozpatrywania tych kwestii powinniśmy być przygotowani do tego, aby określić, w jaki sposób należy zapewnić środki na wynagrodzenia. Sądzę, że trzeba będzie spokojnie rozpatrzyć strukturę płac nauczycielskich i poszczególne składniki wynagrodzenia, o czym mówił pan poseł Franciszek Potulski. Do takiej dyskusji chętnie przystąpimy. Odniosę się teraz do kilku spraw związanych z tematem dzisiejszego posiedzenia. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu próbuje ucywilizować tę reformę - przepraszam za to określenie. Jeżeli jednak próbujemy coś zrobić zgodnie z intencją państwa, to jesteśmy wyzywani od wsteczników, oskarżani o to, że niszczymy reformę edukacji. Dzisiejsza dyskusja obnażyła słabość pewnego wycinka tej reformy. Państwo sami potwierdziliście nasze obserwacje i czuję się upoważniony po tej dyskusji do zintensyfikowania prac nad zmianą niektórych jej zasad. Tu trzeba podzielić nasze starania w tym kierunku na dwie części. Na to, co można załatwić w drodze rozporządzenia, i na to, co wymaga zmian w Karcie Nauczyciela, a na to resort nie ma już wpływu. Możemy tylko uzgodnić, czy propozycje zmian zostaną ujęte w poselskim projekcie ustawy, czy w rządowym. Pan poseł Antoni Stryjewski pytał, jaką MENiS ma wizję poprawienia systemu awansowania nauczycieli. Zgłoszono tu wiele propozycji, m.in. wyprowadzenia komisji kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych z resortu na zewnątrz, z wykorzystaniem ekspertów, którzy będą rzeczywiście ekspertami. Jest to godne rozważenia, tym bardziej że państwo proponujecie, aby wrócić do koncepcji podobnej do procedury nadawania stopni specjalizacji zawodowej. We wszystkich wypowiedziach mowa była o tym, aby w komisjach brał udział żywy człowiek, tzn. sam zainteresowany nauczyciel, i aby komisje nie zajmowały się wyłącznie stosami papierów. Jeżeli chodzi o te wymagane dokumenty, mamy już przygotowane pewne propozycje do rozporządzenia, którego projekt za chwilę omówi towarzysząca mi pani dyrektor departamentu. Na pewno niemożliwa była zmiana zasad gry, kiedy rozpoczęta była sesja zimowa postępowań kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych. To nowe rozporządzenie będzie miało wpływ na organizację i przebieg najbliższej sesji letniej. Nie wiem natomiast, czy uda się nam przed tą sesją wprowadzić bardziej radykalne zmiany w Karcie Nauczyciela, które zmieniłyby filozofię awansu zawodowego. Mówiliśmy tu o minusach, ale może zacytuję taką ocenę, że „kwalifikacyjno-motywacyjny charakter systemu awansu zawodowego pozytywnie wpłynie na aktywność zawodową nauczycieli”.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#TadeuszSławecki">I bezsprzecznie to osiągnięto. System ten wpłynął na aktywność zawodową nauczycieli. Jest jednak kolejne pytanie, zadawane także w tej dyskusji. Co dalej ma robić nauczyciel dyplomowany, który według założeń ma być mistrzem w zawodzie? Wydaje się, że musimy robić wszystko, aby był on rzeczywiście tym mistrzem, i określić, co ma być dalej, oprócz gratyfikacji finansowej. Czy taki nauczyciel nie zakończy swojej aktywności, nie spocznie na laurach, nie będzie już dążył do niczego nowego ani dla siebie, ani dla szkoły? Znamy wielu takich nauczycieli, którzy potrafią się sprężyć, aby osiągnąć stopień nauczyciela dyplomowanego, a następnie już nie dążą do dalszego rozwoju swoich umiejętności. Cenna była wypowiedź pana posła Franciszka Potulskiego, który zwrócił uwagę na konieczność określenia miejsca tych nauczycieli o najwyższych kwalifikacjach w szkole i wykorzystania ich wiedzy i mistrzostwa. To jest godne rozważenia. Uważam, że w naszym systemie nie zostanie zastosowana koncepcja amerykańska, która zmusza nauczyciela co pięć lat do weryfikacji swojego dyplomu, ale może się mylę. Mówiono tu o doskonaleniu nauczycieli i o różnych brakach w tym zakresie. Mówiono, że zbyt wiele pieniędzy wyciągnięto z kieszeni nauczycieli i że nie zawsze nauczyciel odnosił korzyści z takich czy innych studiów podyplomowych. Wszyscy o tym mówili, ale nie ma żadnych konkretnych propozycji rozwiązań. Były pieniądze na granty i jeśli pani posłanka Ewa Kantor jest tym zainteresowana, to mogę przygotować i przesłać informację, ile wydano na te granty zarówno za pośrednictwem kuratorów, jak i centralnie kontraktowanych. Chcę poinformować, że 29 marca br. pani minister podpisała rozporządzenie określające sposób rozdziału środków na dokształcanie nauczycieli. Przygotowanie rozporządzenia było jednym z trudniejszych zadań i blisko trzy miesiące prowadziliśmy z ministrem finansów korespondencję w tej sprawie. W rezultacie doszło do przygotowania i podpisania rozporządzenia i teraz okaże się, jak to się sprawdzi w praktyce. Były podnoszone kwestie pracy i dalszego losu Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli i terenowych ośrodków doskonalenia. Czas pokaże, jak zostaną one wykorzystane. Jeżeli są jakieś uwagi czy propozycje co do dalszego funkcjonowania tych ośrodków, to jesteśmy jak najbardziej otwarci i możemy na ten temat dyskutować. Nie powiększyliśmy zatrudnienia w resorcie w związku z wprowadzeniem systemu awansu zawodowego nauczycieli, ale nie ukrywam, że niektóre departamenty zostały sparaliżowane koniecznością wykonywania prac, do których nie były powołane. Musieliśmy zwrócić się o pomoc do Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, aby przejrzeć teczki z dokumentacją dołączoną do wniosków o awanse. Prowadzenie prac związanych z awansem zawodowym nauczycieli odbija się na pewno na pracy merytorycznej departamentów, ale staramy się wykonywać wszystkie prace na bieżąco. Pan prezes Jarosław Czarnowski podjął ponownie kwestię honorowania udziału w komisjach kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych. Przeznacza się 150 zł na członka komisji i mamy zaplanowane na to środki, ale o składzie komisji decyduje organ prowadzący.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#TadeuszSławecki">Przedstawiciel związku zawodowego uczestniczy w pracach komisji na wniosek nauczyciela, a więc nie jest to wymóg obligatoryjny. Dostrzegamy ten problem, ale nie mamy na to dzisiaj pieniędzy. Pan poseł Antoni Stryjewski pytał, czy MENiS gwarantuje poprawę finansowania wynagrodzeń dla nauczycieli. Można by to pytanie rozszerzyć: czy parlament gwarantuje poprawę tych finansów? My tylko możemy podzielić te środki według określonego algorytmu czy rozporządzenia i chyba wszyscy mamy świadomość tego, że problem jest, a pieniędzy nie ma. Tymczasem podwyżek wynagrodzeń trzeba dokonać w określonym momencie. Wiemy, że w trzecim etapie podwyżek nauczyciel dyplomowany powinien dostać 500 zł więcej, i na to muszą znaleźć się pieniądze. Było pytanie, jaka liczba składanych wniosków o awanse rozpatrywana jest pozytywnie. Nie mamy dokładnych danych, ale jest to ok. 60 proc. składanych wniosków. Dokładne dane będziemy mieli we wrześniu i będzie czas, żeby zaplanować na to pewne środki. Trudno jest jednak to zaplanować, ponieważ kto inny nadaje stopnie awansu, a my możemy zapisać tylko przybliżone wielkości. Pracujemy wspólnie z ministrem finansów i prezesem GUS nad systemem zbierania danych, bo ten, który mamy obecnie, nie jest wystarczająco dostosowany do potrzeb i jest nadmiernie inercyjny. Pani posłanka Danuta Grabowska prosiła, aby członków Komisji zapoznać z projektem rozporządzenia. Proszę, aby dokonała tego pani dyrektor departamentu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#DorotaIgielska">Z wielką przyjemnością słuchałam krytycznych uwag o procedurze postępowań w sprawach awansów. Projekt rozporządzenia, który został już przygotowany, uwzględnia wszystkie państwa uwagi. Naprawa systemu awansów może być przeprowadzona w dwóch etapach i na dwóch płaszczyznach. Sprawa pilną jest usprawnienie procedury postępowania kwalifikacyjnego na stopień nauczyciela dyplomowanego, aby zmniejszyć ilość dokumentów załączonych do wniosku. I to rozwiązuje nasze rozporządzenie, w którym precyzyjnie wskazuje się, jakie załączniki powinny być dodane przez nauczyciela do wniosku. Nastąpi też znaczne ułatwienie pracy nad wnioskami, a nauczyciel będzie dokładnie wiedział, czego od niego oczekujemy. Komisja też będzie wiedziała, co powinna dostać do oceny, i że nie mają to być jakieś wątpliwości jakości zaświadczenia. To jest możliwe na etapie nowelizacji rozporządzenia, które wkrótce zostanie podpisane przez panią minister. Była mowa o potrzebie zapewnienia uczestnictwa w postępowaniu kwalifikacyjnym nauczyciela ubiegającego się o stopień nauczyciela dyplomowanego. Tę kwestię reguluje ustawa - Karta Nauczyciela, gdzie przewidziano, że nauczyciel ubiegający się o stopień nauczyciela kontraktowego odbywa rozmowę kwalifikacyjną, a nauczyciel ubiegający się o stopień nauczyciela mianowanego zdaje egzamin i wreszcie, że ten nauczyciel, który ubiega się o najwyższy stopień - nauczyciela dyplomowanego - ma przedstawić tylko dokumentację swojego dorobku zawodowego. Ewentualne dopuszczenie do udziału nauczyciela w postępowaniu kwalifikacyjnym, prowadzonym przez komisję, będzie możliwe po nowelizacji Karty Nauczyciela. I jeszcze chciałam powiedzieć słowo na temat planu rozwoju zawodowego nauczyciela bo opinie państwa były w tej sprawie podzielone. Plan rozwoju zawodowego jest tym elementem, który i z założenia, i w praktyce jest bardzo ważny dla nauczyciela. Plan taki jest zatwierdzany przez dyrektora szkoły, z uwzględnieniem konkretnych potrzeb szkoły. W sytuacji gdy wielu nauczycieli ubiega się w danej szkole o awans, sporządzenie takiego planu przez nauczyciela jest wręcz niezbędne, aby nie okazało się, że wszyscy nauczyciele chcą np. odbyć i ukończyć kurs dla przewodników wycieczek szkolnych, a tylu przewodników w szkole nie potrzeba. Istotne jest to, aby ocena dorobku zawodowego nauczyciela, dokonywana przez dyrektora szkoły, była rzeczywiście oceną tego dorobku i była znaczącym elementem przy ubieganiu się o awans. Jakiekolwiek określenie kryteriów w tym zakresie jest także możliwe dopiero na etapie nowelizowania Karty Nauczyciela. W Karcie Nauczyciela zapisane jest, a nie wykorzystuje się tego w praktyce, że przed dokonaniem oceny dorobku zawodowego nauczyciela dyrektor szkoły zasięga opinii rady rodziców. Jeżeli jest tak, że nauczyciel, zajęty przygotowaniem się do uzyskania awansu, zaniedbuje pracę z uczniem, nie sądzę, aby rada rodziców wyraziła o nim pozytywną opinię, a także, aby w takim przypadku ocena dyrektora szkoły mogła być pozytywna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#TeresaJasztal">Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w dyskusji. Sądzę, że my ją dopiero zaczęliśmy i będziemy kontynuować przy zmianie ustawy - Karta Nauczyciela. Wtedy będzie czas, aby wrócić do wszystkich tych kwestii, o których dzisiaj mówiliśmy. W drugim punkcie posiedzenia mamy do rozpatrzenia przygotowany przez zespół poselski projekt opinii naszej Komisji dla ministra nauki, przewodniczącego Komitetu Badań Naukowych w sprawie kierunków zmian w organizacji i finansowaniu badań naukowych, o czym dyskutowaliśmy na posiedzeniu w dniu 12 lutego br. Wszyscy otrzymali projekt opinii. Głos ma pan poseł Kazimierz Marcinkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Komisja powołała czteroosobowy zespół do przygotowania projektu opinii. W tym zespole pracowali oprócz mnie panowie posłowie: Antoni Stryjewski, Ryszard Hayn i Kazimierz Sas. Przepraszam państwa za dość powolne tempo naszych prac. Komisja obradowała w tej sprawie 12 lutego br., a więc minęły już prawie dwa miesiące. Dzisiaj przedkładamy projekt opinii uzgodniony przez trzy osoby z czterech powołanych do tego zespołu. Staraliśmy się uwzględnić wszystkie te kwestie, które podczas dyskusji były poruszane, a także zgłaszane wówczas propozycje. Ostatni akapit opinii poświęciliśmy temu, co zostało nam przedstawione przez Najwyższą Izbę Kontroli w formie wniosków pokontrolnych w zakresie organizacji i finansowania badań naukowych. W opinii wskazujemy na to, że nakłady na badania naukowe są niewystarczające i że oczekujemy ich zwiększenia. Jednocześnie wskazujemy te kierunki działań, przedstawione przez ministra nauki, które uznajemy za najważniejsze i najpilniejsze do podjęcia. Podkreślamy także to, że niektóre zamierzenia Komitetu Badań Naukowych w zakresie możliwości finansowania badań mogą spotkać się ze sprzeciwem Ministerstwa Finansów, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie podatkowe. Wszyscy państwo zapoznaliście się z pełnym tekstem opinii, a więc nie będę jej przedstawił szczegółowo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#TeresaJasztal">Czy są uwagi do tekstu projektu opinii?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MartaFogler">Mam uwagę do akapitu, w którym zapisano, że „dalsza restrukturyzacja, komercjalizacja i prywatyzacja jednostek sfery nauki wymaga jednak wsparcia finansowego i organizacyjnego ze strony władz publicznych: rządowych i samorządowych”. Otóż do kompetencji samorządu nie należy wspomaganie jednostek naukowo-badawczych ani instytutów naukowych. Dlatego proponuję wykreślenie dwóch wyrazów: „rządowych i samorządowych”, a pozostawienie tylko tego, że chodzi w tym przypadku o wsparcie władz publicznych. Proponuję też skreślenie akapitu, który brzmi następująco: „W celu zwiększenia efektywności wydatkowania niewielkich środków finansowych przeznaczanych z budżetu państwa na naukę, Komisja uznaje za ważne: koncentrację tych środków na priorytetowych projektach celowych i zamawianych, wzmocnienie konkurencji w ubieganiu się o środki budżetowe oraz wstrzymanie finansowania jednostek nie rokujących szans rozwoju”. Wydaje mi się, że ten fragment opinii jest dość zagmatwany i niewiele wnosi, a rodzi się pytanie, kto będzie oceniał, które projekty są priorytetowe. Określenie „wzmocnienie konkurencji” wymagałoby tez doprecyzowania. Nie wiadomo także, kto będzie oceniał, które jednostki rokują szanse rozwoju, a które nie. Wykreślenie tego akapitu nie ma większego znaczenia dla całego tekstu opinii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzMarcinkiewicz">Pierwsza uwaga pani posłanki jest zasadna i można skreślić słowa „rządowych i samorządowych”, bo władza publiczna jest i taka, i taka. Jednak w przekonaniu i odbiorze publicznym często używa się pojęcia „władza publiczna”, mając na myśli tylko rząd, a więc uznając, że samorząd nie należy do tej władzy publicznej czy państwowej. Dlatego wprowadziliśmy te dwa pojęcia, ale można to skreślić. Natomiast jeśli chodzi o drugą propozycję, chce przypomnieć, że był to jeden z ważniejszych elementów w dyskusji na posiedzeniu Komisji w dniu 12 lutego br. Chodziło o to, że jeżeli jest mało środków, to trzeba je przede wszystkim koncentrować. Taką propozycję przedstawił minister i została ona poparta w wielu wypowiedziach poselskich, chociaż były osoby, które uważały inaczej. Jeżeli chodzi o wstrzymanie finansowania jednostek nie rokujących szans rozwoju, to także były głosy przeciwne takiej propozycji, ale z moich notatek wynika, że większość posłów nie tylko w czasie naszej dyskusji w dniu 12 lutego, ale także podczas pierwszego naszego spotkania z ministrem nauki w listopadzie ub. roku, wypowiadała się właśnie za takim podejściem do tej kwestii. Jest jeszcze ciągle kilkanaście ośrodków badawczych, które nie spełniają normalnych warunków i wymagań stawianych jednostkom naukowym, i one powinny przejść na własny rachunek, a nie korzystać z tak małych środków przeznaczanych przez państwo na naukę. Osobiście będę obstawał przy tym, aby zachować ten fragment naszej opinii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#TeresaJasztal">Pan poseł uważa, że taki zapis uzasadniają głosy w dyskusji, i jest on bardzo ważny. Wobec wyrażenia innego poglądu rozstrzygniemy tę sprawę w głosowaniu. Rozumiem, że pierwsza propozycja pani posłanki Marty Fogler, aby wykreślić słowa „rządowych i samorządowych”, nie budzi wątpliwości i możemy ją przyjąć. W sprawie przyjęcia lub odrzucenia wniosku o skreślenie zapisu, o którym wyrażono dwie odmienne opinie, przeprowadzimy głosowanie. Kto z państwa jest za skreśleniem akapitu wskazanego przez panią posłankę Martę Fogler? Stwierdzam, że Komisja przy 5 głosach za, 10 głosach przeciwnych i 2 wstrzymujących się odrzuciła wniosek o skreślenie wskazanego akapitu. Czy są inne uwagi do tekstu opinii?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#AntoniStryjewski">Chciałem zapowiedzieć, że posłowie Ligi Rodzin Polskich przedłożą w formie oświadczenia poselskiego inny projekt opinii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#TeresaJasztal">Głosujemy teraz nad przyjęciem całego tekstu opinii wraz z wniesioną poprawką. Stwierdzam, że Komisja 14 głosami za, przy 2 głosach przeciwnych i 1 wstrzymującym się przyjęła opinię w sprawie kierunków zmian w organizacji i finansowaniu badań naukowych. Przechodzimy do spraw różnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#FranciszekPotulski">Przypominam, że 10 kwietnia odbywamy posiedzenie wyjazdowe w Mądralinie w sprawie działalności Polskiej Akademii Nauk. Oczekuje obecności wszystkich członków Komisji na tym posiedzeniu. Szczegóły dojazdu na posiedzenie i porządek obrad zostaną państwu dostarczone. Otrzymujemy wiele zaproszeń na spotkania oraz imprezy i przyjęliśmy zasadę, że reprezentują nas na takich spotkaniach posłowie wskazani przez prezydium lub pochodzący z tego okręgu, w którym dane spotkanie się odbywa. Sekretariat Komisji będzie państwa informował o rodzaju i terminie danego spotkania czy imprezy. Proszę, aby państwo pamiętali, że reprezentują na takich spotkaniach nie tylko siebie, ale całą Komisję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#BarbaraHylaMakowska">Dochodzą do mnie sygnały, że w pogotowiach opiekuńczych pomija się w statutach nauczycieli tam zatrudnianych jako wychowawców, a wszystkich traktuje się jako pracowników opiekuńczych. Nie wiem, czy nie powinniśmy w tej sprawie odbyć posiedzenia Komisji wspólnie z Komisją Polityki Społecznej. Jest to próba wyłączenia nauczycieli wychowawców, pracujących w tych placówkach, spod działania Karty Nauczyciela.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#FranciszekPotulski">Mamy przygotowany projekt opinii w tej sprawie, ale wymaga to istotnie odbycia wspólnego posiedzenia z Komisją Polityki Społecznej. W przygotowanej opinii występujemy o to, aby minister edukacji oraz minister pracy i polityki społecznej uzgodnili, na jakich stanowiskach pracujące w placówkach opiekuńczo-wychowawczych osoby są uważane za nauczycieli z racji wykonywanych tam zadań. Przekazujemy tę uwagę panu ministrowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#TeresaJasztal">Dziękuję bardzo. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>