text_structure.xml
76 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#HenrykOstrowski">Otwieram wspólne posiedzenie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Witam panie posłanki i panów posłów, przedstawicieli resortów i zaproszonych gości. W porządku obrad mamy dwa tematy: funkcjonowanie placówek opiekuńczo-wychowawczych i program dożywiania uczniów w szkołach. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie ma uwag. Zaczynamy obrady. Zaczniemy od rozpatrzenia problemów funkcjonowania placówek opiekuńczo-wychowawczych. Temat ten zreferuje przedstawiciel Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Koreferat wygłosi pani posłanka Bogusława Towalewska. Proszę o zabranie głosu panią minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JolantaBanach">W przesłanej państwu informacji zawarte są dość szczegółowe dane i wyjaśnienia dotyczące funkcjonowania placówek opiekuńczo-wychowawczych, które od roku 2000 są w obszarze zadań pomocy społecznej. Ta decyzja o przeniesieniu podległości tych placówek z resortu edukacji do resortu pracy i polityki społecznej spowodowana była głównie reformą ustrojową państwa, ale nie tylko. W ramach reformy ustrojowej państwa określono obowiązek prowadzenia placówek opiekuńczo-wychowawczych przez powiat jako zadanie własne, dotowane z budżetu państwa. Przesunięcie placówek opiekuńczo-wychowawczych z resortu edukacji do zadań z zakresu pomocy społecznej było spowodowane także przeświadczeniem, że trzeba w jednym miejscu zintegrować w sposób spójny system zarządzania tymi placówkami. Wynikało to z faktu, że do roku 2000 również w ramach pomocy społecznej wykonywano zadania związane z tworzeniem placówek opieki dla dzieci zaniedbanych, dla sierot i dla dzieci porzuconych. Potrzeba stworzenia jednego spójnego systemu pomocy społecznej w tym zakresie była przyczyną takiego usytuowania tych placówek. W wyniku tego przesunięcia i w wyniku zmiany ustaw dotyczących samorządu powiatowego oraz ustawy o pomocy społecznej wydane zostało 11 października ub. roku szczegółowe rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej w sprawie placówek opiekuńczo-wychowawczych. Rozporządzenie to wprowadziło standardy opieki i wychowania w placówkach opiekuńczo-wychowawczych oraz standardy świadczonych przez te placówki usług. Nadzór pedagogiczny nad placówkami opiekuńczo-wychowawczymi sprawuje wojewoda. Rozporządzenie określa typy tych placówek. Są to placówki wsparcia dziennego, placówki rodzinne, placówki interwencyjne, placówki socjalizacyjne i resocjalizacyjne. Te typy placówek są państwu dosyć dobrze znane, ponieważ do roku 2000 funkcjonowały one chociaż pod nieco innymi nazwami. Np. placówki socjalizacyjne funkcjonowały jako domy dziecka, a placówki resocjalizacyjne funkcjonowały pod nazwą młodzieżowych ośrodków wychowawczych i młodzieżowych ośrodków socjoterapeutycznych. Zgodnie z rozporządzeniem, wszystkie placówki mogą organizować swoją działalność w formie dziennej, całodobowej i turnusowej. Rozporządzenie daje także możliwość umieszczenia w tych placówkach dzieci niepełnosprawnych - pod warunkiem że dana placówka spełni określone wymogi odpowiadające temu celowi. Rozporządzenie określa system opieki nad dzieckiem wedle pewnego ładu społecznego i ekonomicznego, który oparty jest na założeniu, że placówkę trzeba zbliżać do dziecka i jego potrzeb. Nadaje się priorytet tworzenia placówek pobytu dziennego, placówek opieki środowiskowej, a więc takich, które pomagając dziecku pomagają jednocześnie rodzinie. Placówki te z założenia traktuje się jako ostatnie ogniwo systemu opieki nad dzieckiem. Jest to oczywiście model docelowy, który chcielibyśmy budować w praktyce, ale o tym powiem za chwilę. Obecnie wygląda to różnie. Jeśli chodzi o określone w rozporządzeniu standardy opieki i wychowania we wszystkich typach placówek, zakładają one, iż każde dziecko w placówce ma swojego stałego wychowawcę, który zobowiązany jest do przygotowania indywidualnego planu pracy z dzieckiem.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JolantaBanach">Taki plan musi być uzgodniony z dzieckiem, a także ustalony w porozumieniu z psychologiem, pedagogiem, pracownikiem socjalnym i innymi specjalistami. Zindywidualizowane oddziaływanie na dziecko opiera się na prowadzonej stale karcie pobytu. Karta pobytu powinna zawierać wszystkie dane dotyczące dziecka, a więc jego stanu zdrowotnego i rozwoju psychofizycznego oraz inne informacje dotyczące środowiska dziecka, w tym jego rodziny. Wychowawcę w jego pracy powinni wspierać zatrudniani w placówce różni specjaliści, a więc pedagog, psycholog, pracownik socjalny. Rozporządzenie określa również standardy świadczonych usług, a są to zdecydowanie wyższe standardy w stosunku do stanu poprzedniego. Np. placówka nie powinna obejmować swoim zasięgiem działania więcej niż 30 wychowanków. Poza oczywistymi wymogami dotyczącymi wyżywienia, zaopatrzenia w odzież, zabawki, książki, przybory szkolne i środki higieny, placówka powinna umożliwiać dziecku uczestnictwo w zajęciach pozalekcyjnych, rekreacyjno-sportowych, a także udzielać pomocy w nauce. Dzieci powinny mieszkać w pokojach nie większych niż pięcioosobowe. Rozporządzenie określa nawet katalog wyposażenia wszystkich pomieszczeń - nie tylko mieszkalnych - w placówkach. Ostatecznym terminem osiągnięcia tych standardów, podobnie jak w domach pomocy społecznej, jest 31 grudnia 2006 roku. Już obecnie standardy poprawiają się zadowalająco i w szybkim tempie. W roku 2000 w kraju funkcjonowały 1102 placówki opiekuńczo-wychowawcze, które organizowały pobyt dla 51.140 wychowanków, w tym 627 placówek całodobowych dla 25.839 dzieci. Te proporcje są o tyle istotne, że pozwalają zaobserwować tendencje do tworzenia placówek dziennego pobytu, czyli to, na czym nam zależało. Chciałabym krótko zasygnalizować problemy wynikające z funkcjonowania poszczególnych rodzajów placówek opiekuńczo-wychowawczych. Dane statystyczne dotyczące placówek zawarte są w naszej informacji, ale warto skupić się na problemach, na jakie one natrafiają. Placówki wsparcia dziennego mają w systemie pomocy społecznej priorytet w ramach tworzenia spójnego systemu opieki nad dzieckiem. Przeciętny koszt utrzymania dziecka w tych placówkach wyniósł 182 zł, chociaż różne są wysokości środków na utrzymanie placówek w różnych regionach i w poszczególnych powiatach: od 31 zł do 506 zł. Te różnice spowodowane są nie tyle obniżaniem w niektórych placówkach standardów pobytu dziecka, ile raczej podnoszeniem standardów, co powoduje zwiększenie kosztów utrzymania placówki i jej wychowanków. Placówki rodzinne stanowią pewną formę zastępczej opieki rodzinnej nad dzieckiem opuszczonym pozbawionym opieki rodziców. Jest to coś w rodzaju rodziny wielodzietnej. W takiej placówce może przebywać od czterech do ośmiorga dzieci. Tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach można dokonywać odstępstwa od tej zasady. Placówki rodzinne działają jako swego rodzaju jednostki budżetowe. Z punktu widzenia nadzoru nad wydatkowaniem środków publicznych jest to uzasadniony status. Dyrektorzy tych placówek rodzinnych sygnalizują, że napotykają problemy związane z tym sposobem finansowania.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JolantaBanach">Jest to przede wszystkim konieczność prowadzenia bardzo szczegółowej ewidencji księgowej i posługiwania się rachunkami i fakturami, tzn. ścisłego ewidencjonowania wydatków. Nie sprzyja to, zdaniem dyrektorów, tworzeniu atmosfery rodzinnej ani obniżaniu kosztów funkcjonowania tych placówek. Warto byłoby się zastanowić nad statusem placówek rodzinnych, zwłaszcza że dokonaliśmy pewnej zmiany, która uprościła sposób rozliczania się dyrektorów placówek rodzinnych, a mianowicie funkcjonują one opierając się na rozliczeniach tzw. stawki zryczałtowanej na utrzymanie dziecka, przyznawanej danej placówce. Innym problemem funkcjonowania rodzinnych domów dziecka jest zatrudnianie wychowawców według zasad przyjętych w Karcie Nauczyciela oraz finansowanie tych placówek z racji obowiązków ustawowych wynikających z Karty Nauczyciela. Nie muszę przypominać, że rodzi to określone implikacje finansowe podwyższające koszty funkcjonowania placówki. Samorządy często zwracają się indywidualnie albo grupowo w ramach swoich wystąpień do ministra pracy i polityki społecznej z prośbą o to, aby kolejny raz rozważyć kwestię statusu pracownika rodzinnego domu dziecka. Kolejny typ placówek to placówki tzw. interwencyjne i placówki specjalizacyjne. Zgodnie z nazwą, placówki interwencyjne powinny przyjmować dziecko na pobyt krótkookresowy i sprawować opiekę do momentu uregulowania jego sytuacji prawnej, a więc do momentu umieszczenia dziecka w rodzinie przysposabiającej, w rodzinie zastępczej albo w placówce stałego pobytu. Placówki socjalizacyjne zastąpiły ten rodzaj placówek, które znaliśmy jako funkcjonujące pod nazwą - domy dziecka. Statystyka dotycząca placówek - resocjalizacyjnych i socjalizacyjnych podana jest także w naszej informacji i w odpowiednich tabelach. Warto też zastanowić się nad problemami, jakie występują w placówkach resocjalizacyjnych. Przy tych placówkach działają szkoły na poziomie podstawowym, gimnazjalnym i ponadpodstawowym. Szkoły te podlegają nadzorowi resortu edukacji. Placówki resocjalizacyjne dzielą się na placówki całodobowe, czyli placówki długiego pobytu, i placówki krótkookresowego pobytu dzieci. Placówek krótkookresowego pobytu jest w Polsce 12, a placówek całodobowych i długookresowych, zwanych młodzieżowymi ośrodkami wychowawczymi, jest 45. Ta liczba jest niewystarczająca w stosunku do potrzeb. Charakter tych placówek, w których umieszcza się młodzież na mocy ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich, jest ponadpowiatowy. Obecnie jest to zadanie własne powiatu i powiat nie jest zainteresowany umieszczeniem wychowanków w tego typu placówkach, ponieważ zdarza się czasami, że w określonej placówce na terenie danego powiatu nie ma ani jednego wychowanka, który mieszkałby w tym powiecie. To nie stwarza motywacji dla powiększania liczby tych placówek. W związku z tym w przedstawionej państwu informacji sugerujemy możliwość przeniesienia placówek resocjalizacyjnych do samorządu wojewódzkiego i zajmowania się nimi w ramach zadań własnych tego samorządu. Taka możliwość przewidziana jest w znowelizowanej ustawie o pomocy społecznej z dnia 8 czerwca 2001 roku.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JolantaBanach">Wpisano tam, iż do zadań województwa należy organizowanie i prowadzenie jednostek pomocy społecznej o zasięgu ponadpowiatowym. Są więc warunki do przyjęcia przez samorząd województwa zadania prowadzenia placówek resocjalizacyjnych. Niestety, z tych możliwości samorząd województwa nie korzysta albo korzysta z wielkimi oporami. Zastanawiamy się, dlaczego jest taka sytuacja. Jeżeli w ustawie o dochodach jednostek samorządu terytorialnego nie uporządkujemy w sposób kompleksowy spraw dotyczących finansowania zadań własnych samorządów, zwłaszcza w zakresie prowadzenia placówek, to nie będzie żadnego bodźca skłaniającego samorząd wojewódzki do gotowości przejęcia tych zadań z powiatów. Kolejny problem placówek resocjalizacyjnych to zazębienie się kompetencji szkoły i placówki oraz podział odpowiedzialności między oświatę i pomoc społeczną. Powoduje to w praktyce nieco trudności organizacyjnych. Należy do nich np. dobranie właściwego profilu szkoły przy określonej placówce resocjalizacyjnej, odpowiadającego potrzebom znajdujących się w niej dzieci. Niektóre powiaty, prowadzące jednocześnie placówkę i szkołę działającą przy placówce, często dążą do likwidacji szkoły, dlatego że jest to zbyt duży koszt dla powiatu. Przy tym - jak mówiłam czasami zdarza się, że w danej placówce prowadzonej przez powiat nie ma ani jednego wychowanka z danego powiatu w działającej tam szkole. Przy rozdzielaniu funkcji dyrektora placówki i dyrektora szkoły występują często trudności z zachowaniem spójności procesu resocjalizacyjnego i procesu nauczania. To samo dotyczy uzgadniania wspólnego programu indywidualnej resocjalizacji i dydaktyki szkolnej. Te trudności wynikają z dwoistości kompetencji w tego typu placówkach. W przedstawionej informacji państwo otrzymali dane dotyczące średniego kosztu pobytu wychowanka w poszczególnych typach placówek. Jeżeli te koszty zestawi się z kosztem pomocy kierowanej do rodzin zastępczych, to można stwierdzić, że w każdym typie placówek, oprócz placówek dziennego pobytu zapewniającego długookresową całodobową opiekę nad dzieckiem, koszt pobytu dziecka w placówce jest większy niż koszt środków kierowanych do rodzin zastępczych. W informacji podajemy dane dotyczące średniego jednostkowego kosztu pobytu dziecka w placówce, natomiast nie przedstawiliśmy danych dotyczących wysokości pomocy świadczonej rodzinom zastępczym. Dla porównania podam, że wysokość środków z pomocy społecznej, przyznawanych na jedno dziecko rodzinom zastępczym, wynosi obecnie 629 zł 20 gr, a rodzinom niespokrewnionym przyznaje się o 157 zł 30 gr więcej, czyli 786 zł 50 gr. Jeżeli te kwoty odniesiemy do kosztów pobytu dziecka w placówkach, są one mniejsze. Priorytet, przyznany w systemie pomocy społecznej rodzinom zastępczym i placówkom dziennego pobytu dziecka współpracującym z rodziną, jest w świetle tych danych oczywisty także ze względów ekonomicznych, nie mówiąc już o względach społecznych. Zawsze efektywniej jest zbliżyć dziecko do rodziny zastępczej niż tworzyć nowe placówki opiekuńczo-wychowawcze. I taki jest kierunek zmian przez nas proponowanych. Warto zastanowić się nad problemem finansowania placówek opiekuńczo-wychowawczych.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JolantaBanach">Chcę podkreślić, że od momentu przejęcia przez pomoc społeczną obowiązku realizowania zadań związanych z finansowaniem placówek opiekuńczo-wychowawczych budżet tych placówek trudno nazwać zadowalającym. W roku 2000 wydatki budżetowe na placówki opiekuńczo-wychowawcze wraz z rezerwą oraz finansowaniem ośrodków adopcyjno-opiekuńczych, wynosiły 555.841 tys. zł. W roku 2001 wydatki na ten cel wraz z rezerwą celową, wynosiły tylko 547.535 tys. zł. Po dodaniu rezerwy na ośrodki adopcyjno-opiekuńcze była to kwota 556.890 tys. zł W stosunku do roku poprzedniego nie było praktycznie żadnego wzrostu wydatków na placówki opiekuńczo-wychowawcze. W roku 2002 wydatki na te placówki wraz z rezerwą celową i finansowaniem ośrodków adopcyjno-opiekuńczych wyniosą 571.600 tys. zł. Następuje więc pewien wzrost, spowodowany decyzją Sejmu. Przypomnę państwu, że w ramach prac budżetowych wydatki na pomoc społeczną zostały zwiększone o kwotę 117.500 tys. zł, w tym o 6 tys. zł zwiększono wydatki na placówki opiekuńczo-wychowawcze. To zwiększenie pozwoli utrzymać w miarę bezpieczny, chociaż nie satysfakcjonujący, poziom finansowania tych placówek, a zwłaszcza pozwoli na zniwelowanie powstałych zadłużeń w tym zakresie. Zwróciliśmy się do wojewodów o przedstawienie niedoboru w swoich budżetach środków na poszczególne działy pomocy społecznej. W wyniku uzyskanych informacji okazało się, że w placówkach opiekuńczo-wychowawczych zadłużenie, które przeniesione zostało na rok bieżący, wynosi 2407 tys. zł. A więc zwiększenie przez Sejm wydatków budżetowych o 6000 tys. zł bardzo się nam przyda. Poza globalnym zwiększeniem wydatków budżetowych na placówki opiekuńczo-wychowawcze, decyzja państwa posłów - za co dziękujemy - zwiększony został budżet wojewodów w wyniku przesunięcia części środków z rezerw celowych do tego budżetu w rozdziale - Placówki opiekuńczo-wychowawcze na kwotę 70.000 tys. zł. Jest to ważne dlatego, że środki na pomoc społeczną, w tym na placówki opiekuńczo-wychowawcze, są rozdzielane proporcjonalnie, według miesięcy w ciągu roku. Co miesiąc przekazywane są z budżetu wojewodów większe środki. Po uchwaleniu budżetu będzie możliwe zwiększenie transz na potrzeby placówek opiekuńczo-wychowawczych. Generalne pytanie, którego się spodziewam, jest takie, czy ta tendencja budowania systemu opieki nad dzieckiem, czyli zmniejszania się liczby dzieci przebywających w placówkach instytucjonalnych, zapewniających długookresową i całodobową opiekę, występuje, czy też nie występuje. Czy w związku z tym wzrasta liczba dzieci przebywających np. w placówkach krótkookresowych, zapewniających dzienną opiekę, albo w rodzinach zastępczych?Z przybliżonych danych, jakie posiadamy, wynika, że rośnie liczba placówek zapewniających dzienny pobyt dzieciom, a także rośnie liczba placówek zapewniających całodobową i długookresową opiekę, a więc domów dziecka i rodzinnych domów dziecka. Dynamika wzrostu liczby placówek dziennych jest większa niż dynamika wzrostu placówek całodobowych i długookresowych. Nieznacznie rośnie liczba dzieci w rodzinnych domach dziecka, natomiast ogólnie liczba dzieci przebywających w placówkach maleje.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#JolantaBanach">Dotyczy to dzieci starszych, co może oznaczać, że szkolne świetlice skutecznie spełniają swoje zadania. Oznacza to także, że rośnie standard placówek i że realizowane jest dostosowywanie placówek do wyznaczonych standardów. Proces ten będziemy stale monitorować. Mniej więcej na takim samym poziomie utrzymuje się liczba dzieci w rodzinach zastępczych, tzn. ok. 58.000. Podane liczby są wynikową wielu czynników, przy czym trudno jest przesądzać, które są decydujące. Mamy do czynienia z niżem demograficznym, a także z koniecznością dostosowywania standardów i ze zmniejszeniem liczby dzieci przebywających w placówkach w związku z założeniem, że nie może w nich przebywać więcej niż 30 dzieci. Trendy polegające na zmniejszaniu się liczby wychowanków objętych całodobową i długookresową opieką będą wtedy do zauważenia, kiedy system wspierania rodziny w Polsce, zwłaszcza system wsparcia pieniężnego, będzie na tyle efektywny, aby zapobiegać sytuacjom, w których dziecko z powodu ubóstwa rodziny jest umieszczane w placówce całodobowej. Taki powód nie powinien się pojawiać jako główny motyw kierowania dziecka do placówki opiekuńczo-wychowawczych. Jest to motyw obnażający słabość systemu materialnego wsparcia rodziny. Obecnie ten system wsparcia w Polsce, mimo że w skali ogólnych środków budżetowych, wydatkowanych na ten cel, jest znaczący, w wymiarze jednostkowym, czyli w konkretnej rodzinie, nie rozwiązuje żadnego problemu. W związku z tym podjęliśmy współpracę z Instytutem Pracy i Spraw Socjalnych, której efektem ma być zdefiniowanie nowych progów uprawniających do korzystania ze świadczeń rodzinnych - tak aby przy ograniczonych środkach budżetowych pomoc otrzymywały rodziny rzeczywiście potrzebujące tej pomocy i rodziny rzeczywiście biedne. W perspektywie ułatwi to możliwość urealnienia wysokości środków w postaci zasiłków rodzinnych, pielęgnacyjnych czy wychowawczych, kierowanych do rodzin. Dopiero wówczas możliwe będzie postawienie tamy zjawisku, że dzieci z powodu biedy trafiają do placówek, co nie powinno się zdarzyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#HenrykOstrowski">Dziękuję za wystąpienie. Proszę o wygłoszenie koreferatu panią posłankę Bogusławę Towalewską.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#BogusławaTowalewska">Nie wiem, czy wypada komentować informacje przekazane nam przez panią minister, ale chciałam na wstępie zwrócić uwagę na ciepło sformułowań, troskę o dziecko i zaangażowanie wyrażane przez panią minister. Zwracam tez uwagę na sformułowanie zawarte w informacji pisemnej, że „umieszczamy dziecko poza rodziną nie po to, by je zabrać, ale po to, by je oddać”. Wydaje mi się, że w tym zawarta jest treść i sens całej opieki społecznej nad dziećmi. Pani minister bardzo wnikliwie przeanalizowała treść ustawy o pomocy społecznej i treść rozporządzenia o placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na inną optykę spojrzenia na opiekę nad dzieckiem - taką, aby działania placówek opiekuńczo-wychowawczych były podporządkowane utrzymaniu przez dziecko więzi rodzinnych i środowiskowych, oraz temu, aby dziecko usamodzielniło się, bo celem tej opieki i pomocy jest to, aby dziecko wróciło do społeczeństwa, z którego go chwilowo zabrano, a przyczyny tego były różne. Czasami była to także wina rodziny. Bardzo dobrze, że w rozporządzeniu wprowadzono sformułowania o zobowiązaniach i wymogach - takich, jak prowadzenie w placówkach karty pobytu, jak indywidualny plan pracy z dzieckiem - bo to sprzyja przede wszystkim rozwojowi psychicznemu i fizycznemu dziecka. Z tego się niezmiernie cieszę. Pani minister bardzo wnikliwie scharakteryzowała wszystkie formy opieki nad dzieckiem i myślę, że dała wyraz temu, iż najwłaściwszą formą tej opieki będą placówki dziennego pobytu i domy dziecka jako najkorzystniejsze zarówno z punktu widzenia rozwoju dziecka, jak i z punktu widzenia kosztów ich utrzymania. Warte jest głębszej analizy tworzenie zawodowych wielorodzinnych domów dziecka, co zostało podane w materiale informacyjnym. Mnie się ten pomysł bardzo spodobał. Pani minister wnikliwie scharakteryzowała funkcjonowanie placówek opiekuńczo-wychowawczych w strukturach powiatowych. Propozycja, aby placówki resocjalizacyjne przenieść w gestię samorządów wojewódzkich, jest właściwa i chyba nie budzi wątpliwości, podobnie jak i pogotowie opiekuńcze. Spotkałam się z opiniami kuratorów sądowych, że trudno jest im umieścić dziecko w pogotowiu opiekuńczym, gdy w danym powiecie nie ma takiej placówki, a skierowanie dziecka do pogotowia opiekuńczego jest konieczne. Problemem jest podział kompetencji w placówkach resocjalizacyjnych między sprawowanie nadzoru nad czynnościami opiekuńczymi a wychowawczymi. Z części informacji dotyczącej strony finansowej utrzymania placówek wynika, że oprócz dotacji budżetowych duży jest udział środków samorządowych i środków od sponsorów, dzięki czemu można pokryć koszty utrzymania, które są większe od przyznawanych dotacji budżetowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#HenrykOstrowski">Dziękuję. Możemy rozpocząć dyskusję i zadawanie pytań. Proszę o zabieranie głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AntoniStryjewski">Przedstawiona nam informacja jest bardzo pouczającym dokumentem. Chciałbym zadać kilka pytań o charakterze raczej ogólnym. Czy monitoruje się przyczyny występowania patologii rodziny? To, że rodziny nie wypełniają swoich obowiązków wychowawczych wobec dzieci, niewątpliwie związane jest z patologiami, którym ulegają rodziny. Nie jest to, moim zdaniem, dokładnie badane, a patologie nie są skutecznie zwalczane przez czynniki rządowe i samorządowe. Czy monitoruje się przyczyny patologii występujących wśród młodzieży, a nawet dzieci? Często się zdarza, że porządne rodziny nie są w stanie przeciwdziałać patologiom, którym ulegają ich dzieci. Brakuje, moim zdaniem, przeciwdziałania przemocy w mediach oraz wspierania funkcji wychowawczych szkoły w zakresie np. zajęć pozalekcyjnych. W przeszłości zajęcia pozalekcyjne wydatnie wspomagały wychowanie dzieci i przyczyniały się do zapobiegania patologiom. Jak odbywa się współpraca czynników rządowych i samorządowych z kościołami, a szczególnie z Kościołem Rzymskokatolickim, w zakresie usuwania przyczyn patologii występujących wśród młodzieży? Ośrodki socjalizacyjne czy resocjalizacyjne nie rozwiążą problemów ratowania dzieci i młodzieży przed patologiami. Czy Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej pracuje nad projektem ustawy o płacy rodzinnej oraz projektem ustawy o materialnym dowartościowaniu pracy wychowawczej matki? Pani minister słusznie zauważyła, że część z patologii występujących w procesie wychowywana dzieci i część przyczyn porzucania dzieci wynika z niewydolności materialnej rodziny. W sytuacji, kiedy nawet oboje rodziców nie są w stanie utrzymać siebie i swoich dzieci z uzyskiwanych dochodów, konieczne jest ustawowe zagwarantowanie płacy rodzinnej oraz materialne dowartościowanie pracy wychowawczej matki. To powinno być szczególnie docenione przez polskie społeczeństwo i polski parlament. Stąd wynikają moje pytania o takie inicjatywy ustawodawcze.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#KrzysztofBaszczyński">Z dużą uwagą przeczytałem dostarczoną nam informację i wysłuchałem wypowiedzi pani minister. Do samej informacji nie mam żadnych uwag. Chciałem natomiast zwrócić uwagę obu Komisji i także pani minister na usytuowanie placówek opiekuńczo-wychowawczych, a szczególnie placówek interwencyjnych i resocjalizacyjnych. Rozmawiamy dzisiaj o problemie dzieci gorszego startu. Kilka lat temu był taki moment, kiedy chciano ten problem scedować wyłącznie na rodzinę, zapominając, że rodziny są różne i niestety - chcemy czy nie chcemy - pewne sprawy dotyczące gorszego startu tych dzieci muszą być rozwiązywane instytucjonalnie. Mam pytanie, co do zasadności podporządkowania placówek opiekuńczo-wychowawczych systemowi pomocy społecznej. Wiem, że pani minister jest zwolenniczką rozwiązania, aby tego rodzaju placówki były usytuowane w systemie opieki społecznej. Mam zupełnie inne zdanie w tej kwestii, a wynika to z przeprowadzonych przeze mnie wielu rozmów z przedstawicielami środowiska, które pełni te funkcje socjalizacyjne czy resocjalizacyjne. Ostatnio uczestniczyłem w spotkaniu w woj. zachodniopomorskim, a także w wyjazdowym posiedzeniu Komisji. Te spotkania dowodzą, jak wiele szkody robimy przez to, że część tych placówek, zwłaszcza tych, przy których są szkoły, podporządkowanych jest opiece społecznej. Chcemy czy nie chcemy, szkoła zawsze kojarzyła się z oświatą i szeroko rozumianą edukacją oraz z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Jest taka zasada, aby podejmując jakieś decyzje, przede wszystkim nie szkodzić. Niestety, po dwóch latach prowadzenia pewnego eksperymentu, znawcy tego przedmiotu, zwłaszcza psychologowie i pedagodzy, twierdzą, że jest to jednak nieudany eksperyment, ponieważ wyrwano z systemu edukacji część placówek, których zadaniem podstawowym nie jest opieka, jak to dzisiaj postrzega Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, ale przede wszystkim spełnianie funkcji wychowawczych i edukacyjnych. Cieszę się, że podejmujemy temat funkcjonowania placówek opiekuńczo-wychowawczych, ale nie wiem, czy nie popełniono tu błędu i czy nie zamierzamy nadal w nim tkwić. Uważam, że zarówno Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży, jak i Komisja Polityki Społecznej i Rodziny powinny po dwóch latach doświadczeń, uwzględniając głosy pochodzące ze środowiska oświatowego, rozważyć możliwość dokonania zmiany systemowej i powrotu części placówek opiekuńczo-wychowawczych - a myślę zwłaszcza o placówkach interwencyjnych i resocjalizacyjnych - do systemu oświaty. Sądzę, że wyrządzono nie tylko szkodę dziecku, ale również wprowadzono wiele bałaganu w zakresie spraw kompetencyjnych. Po pierwsze, jeżeli obecnie część tych placówek podlega opiece społecznej, to proszę zauważyć, że wyrwaliśmy z tych placówek czy zlikwidowaliśmy rady pedagogiczne. Wiadomo, że rola rady pedagogicznej jest ściśle określona. My chcemy dzisiaj na siłę przekonać - jak sądzę, z czysto ekonomicznych, a nie merytorycznych względów - że w tych placówkach powinni być zatrudnieni przede wszystkim opiekunowie, a nie wychowawcy i nauczyciele. Powstaje pytanie, czy mają to być placówki faktycznie tylko opiekuńcze, czy też mają to być placówki spełniające określoną funkcję wychowawczą, w tym także funkcję dydaktyczną. Stawiamy pracownikom tych placówek określone wymagania. Pytam panią minister i członków obu Komisji: czy jeżeli wyłączyliśmy z tych placówek rady pedagogiczne - bo ich tam nie ma - to zatrudnianie tam opiekuna mieści się w funkcjach tych placówek? Przecież opiekun ma zupełnie inną rolę do spełnienia niż wychowawca i pedagog.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#KrzysztofBaszczyński">Chyba że chodzi nam o koszty, bo one tutaj są dla niektórych najważniejsze. Bałagan kompetencyjny wokół placówek - o tym mówili dyrektorzy podczas wizytacji, jakie odbyliśmy podczas wyjazdowego posiedzenia Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży - powoduje, że jeżeli w placówce resocjalizacyjnej, w młodzieżowym ośrodku wychowawczym jest szkoła i internat, to dyrektor takiej placówki ma dwóch zwierzchników. Z jednej strony, jest ten, który nadzoruje pracę szkoły, czyli wydział edukacji, a z drugiej strony jest nadzór organu opieki społecznej. Często przepisy są tak wykluczające się wzajemnie - bo nie ma kompatybilności w obowiązującym ustawodawstwie - że dyrektor jest jakby między młotem a kowadłem. Dochodzi do takich sytuacji, że jeżeli dyrektor placówki zawiadujący i internatem i szkołą chciałby wziąć urlop w czasie ferii, to jeden organ nadzorujący twierdzi, że jest on dyrektorem placówki nieferyjnej, a drugi organ twierdzi, że jest on dyrektorem placówki feryjnej. Wobec tego, kto ma rozstrzygnąć ten spór, który może jest banalny, ale jakże istotny? Nie wspominam już o sprawach finansowych, które w takiej sytuacji są niezwykle trudne do udźwignięcia. Dyrektorzy tych placówek mówią, że jeżeli chcieliby zatrudnić psychologa, który będzie jednym z członków załogi internatu, a chcieliby go również skierować do szkoły, muszą podpisywać z nim oddzielną umowę. Rodzi się pytanie: po co? Przecież mogą być prostsze rozwiązania, które były już sprawdzone. Tymczasem teraz eksperymentujemy i chyba niepotrzebnie. Kolejna sprawa dotyczy konkursu, w wyniku którego powierza się komuś funkcję dyrektora, bo takie wymagania wynikają z ustawy o systemie oświaty, ale może to być osoba pełniąca funkcję dyrektora z namaszczenia ośrodka pomocy społecznej. Stawiamy określone wymagania nauczycielom i mówimy, żeby podnosili kwalifikacje zawodowe i ubiegali się o kolejne stopnie awansu - od nauczyciela kontraktowego aż do nauczyciela dyplomowanego. Kto ma w przypadku zatrudniania w placówkach nauczycieli oceniać ich merytoryczne przygotowanie, skoro likwidujemy nadzór pedagogiczny, a funkcje nadzoru sprawuje np. wydział zdrowia organu samorządowego. Nasza dzisiejsza dyskusja powinna doprowadzić do przerwania tego stanu tkwienia w błędzie i w złych rozwiązaniach systemowych. To po prostu nie sprawdza się, mimo że z informacji wynika, iż wszystko jest w porządku. Proszę porozmawiać z przedstawicielami organów prowadzących, z dyrektorami placówek, z tymi, którzy na co dzień muszą pracować w tym bałaganie kompetencyjnym. Uważam, że tam, gdzie przy placówce jest szkoła i internat, taka placówka powinna być przypisana oświacie, bo szkoła była zawsze związana z oświatą. Natomiast tam, gdzie szkoły nie ma, to na temat usytuowania placówki trzeba jeszcze rozmawiać. Jestem osobiście przekonany, po odbyciu wielu rozmów i dyskusji, że popełniony został błąd, i dzisiaj jest najwyższy czas, aby z tego błędu wyjść.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#HenrykOstrowski">O głos prosi pani minister. Proszę bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JolantaBanach">Przepraszam, panie przewodniczący, ale musze udzielić pewnych wyjaśnień w związku ze zgłoszonymi już wątpliwościami. Zacznę może od ostatniej wypowiedzi. Możemy oczywiście dyskutować o krzyżujących się kompetencjach organów nadzorujących placówki, ale bałabym się, panie pośle, używać sformułowań: „błąd systemowy”, „tkwienie w błędzie” czy „bałagan”. Proszę panią dyrektor departamentu pomocy społecznej, aby przedstawiła wyniki swoich spotkań z pracownikami tych placówek i opowiedziała o swoich doświadczeniach, wynikających ze zmiany kompetencyjnej nadzoru nad tymi placówkami. Problem niewątpliwie istnieje i my go szczerze referujemy w przypadku placówek resocjalizacyjnych, czyli tych placówek, gdzie mamy do czynienia z podwójnym nadzorem organów pomocy społecznej i pedagogicznym systemem oświaty, i możemy dyskutować, jak rozdzielić te dwie formuły funkcjonowania placówek, czyli zastępczej opieki rodzinnej sprawowanej nad dzieckiem, od potrzeb i obowiązków dydaktycznych wobec dziecka, bo są to rzeczywiście dwie różne sprawy. Od pewnego czasu placówki opiekuńczo-wychowawcze kontroluje Najwyższa Izba Kontroli. Z uzyskanych przeze mnie informacji wynika, że NIK nie ma zasadniczych uwag do funkcjonowania placówek. Przeciwnie, stwierdza się, że w wyniku wprowadzenia standardów następuje wyraźna poprawa warunków życia dzieci przebywających w tych placówkach. Namawiałabym do oddzielenia optyki dziecka od czasami słusznych uwag i wątpliwości, a nawet niezadowolenia wyrażanego przez pracowników placówek. Szkoda, że nie możemy dzisiaj powołać się na odczucia dzieci przebywających w placówkach. Uważam, że naszym wspólnym obowiązkiem - zarówno państwa posłów, jak i rządu - jest branie pod uwagę dobra dziecka, a tak rozpoczyna się rozporządzenie, że „placówka kieruje się dobrem dziecka”. Jeżeli oceniamy warunki, w jakich przebywają dzieci w ramach tego „eksperymentu”, jak mówi pan poseł i co bada NIK, to chcę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że te warunki pobytu dziecka w placówce uległy poprawie właśnie w wyniku wprowadzenia i kontrolowania ustalonych standardów. I to jest najlepsza ocena zmian, których dokonano przy wszystkich tych wątpliwościach, które zgłosił pan poseł i do których trzeba się odnieść poważnie oraz uwzględnić wtedy, kiedy będziemy decydować o statusie placówek, np. resocjalizacyjnych. Chcę wyraźnie podkreślić, że rozporządzenie z 11 października 2001 roku i znowelizowana ustawa o pomocy społecznej zabezpieczają prawidłowy proces wychowawczy poprzez wymóg przestrzegania standardów opieki i wychowania. Nie jest tak, że placówce opiekuńczo-wychowawczej może być zatrudniony po prostu opiekun dziecka. W takiej placówce z tej racji, żeby respektować wymogi prawidłowości procesu wychowawczego, jest obowiązek zatrudniania wychowawcy z odpowiednimi kwalifikacjami pedagogicznymi. Jest obowiązek zatrudniania psychologów, absolwentów wyższych studiów magisterskich, a także terapeutów, osób posiadających udokumentowane przygotowanie do prowadzenia terapii o profilu potrzebnym w pracy placówki.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JolantaBanach">Zatrudnia się pracowników socjalnych z ukończoną specjalizacją w tym zawodzie. Opiekunki dziecięce o niższych kwalifikacjach są zatrudniane tylko w placówkach, gdzie przebywają małe dzieci lub dzieci niepełnosprawne - po to, żeby można było zabezpieczać funkcje egzystencjalne tych dzieci, które nie są w stanie wykonywać pewnych czynności wokół siebie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#KrystynaWyrwicka">W ramach uzupełnienia wypowiedzi pani minister chce stwierdzić, że my też wizytujemy te placówki i mamy własne spostrzeżenia. Wiemy dokładnie, jakie tam następują zmiany. Niewątpliwie największy problem jest z placówkami resocjalizacyjnymi w obecnym ich kształcie. Mówimy o 45 placówkach w kraju i o stanie zastanym. Pewnym błędem jest to, że zostały one podporządkowane samorządowi powiatowemu, ale chcę podkreślić, że takie proste przeniesienie tych placówek do zarządzania przez samorządowe województwo też nie rozwiąże problemu. W celu budowania właściwego systemu opieki nad dziećmi w placówkach resocjalizacji musimy mieć na uwadze także powiat i małe powiatowe placówki resocjalizacyjne, które będą dla dzieci z danego powiatu i gdzie nie będzie takich praktyk, jakie stosuje się dzisiaj, że za nierealizowanie obowiązku szkolnego dziecko kierowane jest natychmiast do placówki resocjalizacyjnej. W tych placówkach są dzieci skierowane tam zgodnie z przepisami o postępowaniu w sprawach nieletnich, a więc te, które przekroczyły pewne granice demoralizacji. Trzeba zastanowić się, jak zbudować ten system, bo samo odciążenie powiatów od tych zadań niczego nie zmieni. Jeżeli pan poseł mówi o internacie i szkole przy placówce resocjalizacyjnej i wyciąga z tego wnioski, że placówka powinna być w systemie oświaty, to sądzę, że nie tu leży punkt ciężkości. Argumentacja pana posła jest w moim przekonaniu przeciwna temu, co pan poseł chciał osiągnąć. Nigdzie nie zostało stwierdzone, że w placówkach różnego typu nie ma miejsca dla wychowawców. Wręcz przeciwnie. Innym problemem jest objęcie nauczycieli - wychowawców zatrudnionych w placówkach opiekuńczo-wychowawczych przepisami Karty Nauczyciela. Obecny stan wynika nie z tego, że nam się nie podoba Karta Nauczyciela, bo stanowi o przywilejach nauczycieli. My na to patrzymy z punktu widzenia placówki opiekuńczo-wychowawczej, ponieważ pensum nauczycielskie wynosi 26 godzin. Powoduje to w pewien sposób działanie na szkodę dziecka, ponieważ wymienia się kadrę, a my mówimy o stałym wychowawcy i o dłuższym okresie jego pracy. Dyrektorzy placówek zgłaszają to jako dość znaczący problem, bo są trudności w ustalaniu czasu pracy wychowawców. Ostatnio odwiedziłam kilka placówek w woj. lubelskim. Nie ma w naszej informacji danych - za co przepraszamy - o środkach własnych samorządów na funkcjonowanie placówek. Samorządy rzeczywiście dają własne środki, chociaż nie wszędzie. I nie zależy to od zasobności finansowej samorządów. Czasami biedniejszy samorząd widzi lepiej te potrzeby i bardziej wspiera placówki niż ten, który ma więcej środków. Opiera się to na pewnej wspólnej polityce zmierzającej do przekształcenia placówek zgodnie z rozporządzeniem, o którym była mowa. Placówki te stają się placówkami wielofunkcyjnymi. Zmienia się standard życia dzieci, wprowadzane są systemy tzw. rodzinkowe, przeznacza się mieszkania dla usamodzielniających się wychowanków. Chciałoby się, aby te zmiany następowały szybciej, ale trzeba pamiętać również o ograniczeniach finansowych.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#KrystynaWyrwicka">Zmiany te są jednak już widoczne. Dzieje się tak dzięki kooperacji różnych podmiotów odpowiedzialnych za te zadania. Każde zmiany powodują występowanie pewnych mankamentów. System opieki zastępczej nad dziećmi wcześniej został włączony do systemu opieki społecznej. Powstały w ten sposób jakby dwa systemy. Brak kooperacji i usytuowania tych wszystkich zadań w jednym miejscu powoduje pewne rozmycie się odpowiedzialności. W ramach jednego systemu powstaje możliwość wyboru przez samorządy między szkoleniem, tworzeniem i powiększaniem liczby rodzin zastępczych a rezygnacją z prowadzenia placówek opiekuńczo-wychowawczych. Mamy świadomość, że przy wielu mankamentach, które jeszcze występują, w tym organizacyjnych i finansowych, pewne sprawy są rozwiązywane pomyślnie, chociaż może wolniej, niż byśmy tego oczekiwali, ale są to pojedyncze przypadki. Obecnie w nowym systemie podporządkowania placówek zniknęły statuty ramowe i dyrektorzy mają pewną samodzielność w realizacji własnych koncepcji, a rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej określa tylko pewne ramy, w których mogą się poruszać.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#HenrykOstrowski">Mam pewien problem, który dotyczy ośrodka szkolno-wychowawczego dla dzieci niedosłyszących i słabo słyszących w Gołocczyźnie. Ośrodek ten podlega resortowi edukacji, ma doświadczoną i wykwalifikowaną kadrę. Jest to ośrodek ogólnopolski i samorząd lokalny nie jest obciążony jego prowadzeniem, chociaż ponosi pewne koszty. Tymczasem samorząd w Ciechanowie ma jutro podjąć decyzję, aby zamknąć ten ośrodek. Jest to szkoła z tradycjami, istnieje od 1930 roku, uczy się tam ponad 100 dzieci. Rada pedagogiczna zwróciła się do mnie i do pani minister o pomoc, ponieważ brakuje ok. 1 mln zł na utrzymanie ośrodka. Jest to ośrodek bardzo nowoczesny, ma 5 hektarów pięknego ogrodu i ziemi uprawnej. Nie wolno tego zniszczyć tylko dlatego, że samorządu nie stać na utrzymanie ośrodka. Nie wiem, czy samorząd powiatowy ma prawo w tym przypadku podjąć decyzję o likwidacji ośrodka bez akceptacji wojewody i kuratora oświaty. Zgłaszam ten problem, który dotyczy zespołu szkół, bo jest tu szkoła podstawowa, zasadnicza szkoła zawodowa oraz szkoła specjalna, a także piękny internat. Ten ośrodek mógłby uczyć nawet 180 dzieci i pomieścić w internacie 130 dzieci, ale nie stać go na to z powodu braku funduszy. Moim zdaniem, nie można się zgodzić na zamknięcie tej placówki.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WłodzimierzPaszyński">Spróbuję odpowiedzieć pani posłance po zakończeniu obrad Komisji, ponieważ nie znam tej jednostkowej sprawy. Według mnie samorząd nie może takiej decyzji podjąć bez stosownych konsultacji i uzyskania zgody m.in. kuratora oświaty.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#EwaKantor">Czy resort analizując środki przeznaczone na utrzymanie placówek opiekuńczo-wychowawczych, zwłaszcza resocjalizacyjnych i placówek opieki całkowitej, nie dochodzi do wniosku, że należałoby zmienić pewne relacje patrząc na koszty trzymania tych placówek? Chodzi o zmiany relacji między liczbą zatrudnionych nauczycieli a liczbą opiekunów tych dzieci w kierunku zmniejszenia liczby nauczycieli, a powiększenia liczby opiekunów. Z praktyki wiadomo, że dzieci będące w domu dziecka chodzą w ciągu dnia do przedszkola i do szkoły i mają kontakt z nauczycielami, natomiast w godzinach nocnych przy tych dzieciach nie ma nauczyciela i pozostają tylko sami opiekunowie. Oszczędności czynione przez gminy kosztem zatrudnionych w placówkach opiekuńczych nie uwzględniają dobra dziecka. Według mnie z dziećmi powinna być osoba posiadająca pełne kwalifikacje pedagogiczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#FranciszekPotulski">Członkowie Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży mają do rozstrzygnięcia problem sygnalizowany przez panią minister Jolantę Banach, czy pracownicy placówek opiekuńczo-wychowawczych mają być objęci Kartą Nauczyciela, czy nie. Jest tu także kilka kwestii, np. z zakresu nadzoru kuratora oświaty nad działalnością tych placówek czy obowiązku konsultowania rozwiązań ze związkami zawodowymi. W placówkach zatrudnieni są nauczyciele, ale takiego obowiązku praktycznie nie ma. Wynika z tego wiele nieporozumień. Jest też pytanie, czy wszystkie placówki opiekuńczo-wychowawcze mają być w systemie oświaty, czy w systemie pomocy społecznej. Być może, te placówki, przy których są szkoły, powinny być ponownie włączone do systemu oświaty. I jest jeszcze następne pytanie: czy w placówkach opiekuńczo-wychowawczych będących w systemie opieki i pomocy społecznej należy zatrudniać nauczycieli na odpowiednich stanowiskach? Gdybyśmy się na to zdecydowali, oznaczałoby to, że w placówkach będących w systemie oświaty mogą być zatrudniani nie tylko nauczyciele, którzy objęci są Kartą Nauczyciela, ale i inni pracownicy. Czy ich także należałoby objąć przepisami Karty Nauczyciela? To jest ważna sprawa z jednego powodu, a mianowicie finansowania tych placówek. Dzięki staraniom Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, przy pomocy Komisji Finansów Publicznych, Sejm zdecydował o dołożeniu 160 mln zł na wdrożenie trzeciego etapu podwyżek dla nauczycieli, zgodnie z ustaleniami Karty Nauczyciela, od 1 grudnia br. Gdyby taka decyzja została ostatecznie przyjęta, oznaczałoby to, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej musi pamiętać, iż z tych ponad 100 mln zł, które dostało dodatkowo, trzeba wydzielić te środki na podwyżki płac dla nauczycieli zatrudnionych w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Finansowanie tych placówek nie jest objęte subwencją oświatową. Nawiasem mówiąc, samorządy mają szukać środków na podwyżki płac dla nauczycieli zatrudnionych w przedszkolach. Są to sprawy skomplikowane i nie wiem, jak zechce do tego podejść Komisja Polityki Społecznej i Rodziny, ale Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży proponuję, abyśmy zgodnie ze zwyczajem, przygotowali na jedno z najbliższych naszych posiedzeń opinię kierowaną w tej sprawie. Proponuję, aby taką opinię przygotował zespół poselski w składzie: poseł Henryk Ostrowski, posłanka Bogusława Towalewska, poseł Krzysztof Baszczyński i posłanka Krystyna Szumilas.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#HenrykOstrowski">Dziękuję za wypowiedzi. Ten punkt został wyczerpany. Przechodzimy do punktu drugiego, tzn. rozpatrzenia programu dożywiania uczniów w szkołach. Głos ma pani minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JolantaBanach">Zanim zabiorę głos na temat dożywiania uczniów w szkołach, wyjaśniam ponownie, że dysponentem rezerwy celowej w wysokości 160 mln zł, zgodnie z projektem ustawy budżetowej, jest minister pracy i polityki społecznej. Tak jest już od roku 1995. Winna jestem odpowiedź panu posłowi Stanisławowi Stryjewskiemu, bo pan poseł zadał istotne pytania dotyczące koncepcji płacy rodzinnej, współpracy z organizacjami pozarządowymi. Aktualnie nie pracujemy nad wprowadzeniem na mocy ustawy płacy rodzinnej z tych powodów, które wyjaśniałam jeszcze w poprzedniej kadencji parlamentu. Zasadniczym argumentem jest stwierdzenie, że wychowywanie dzieci nie jest zadaniem państwowym, takim jak inny rodzaj wykonywanej pracy, za którą przysługuje wynagrodzenie. Natomiast potrzebne jest wspieranie dochodów rodziny, o czym już mówiłam wcześniej, ale kierowane do dziecka, na jego potrzeby, bo to jest pomoc, która ma częściowo zrekompensować koszty utrzymania i wychowywania dziecka. Ma to być też pomoc, która zrekompensuje częściową dezaktywację rodziców, a zwłaszcza matki, związaną z wychowywaniem dziecka. Pomoc ta powinna być kierowana do dziecka - tak jak to jest w innych krajach. Ta pomoc, świadczona dzisiaj w postaci zasiłków rodzinnych, wychowawczych nie rozwiązuje żadnego z jednostkowych problemów. Państwo w skali globalnej wydaje pieniądze, ale niczego nie załatwia, jeżeli chodzi o skuteczne wsparcie rodziny. I to trzeba zmienić. I nad tym pracujemy, tzn. nad świadczeniami kierowanymi na uzupełnienie dochodów rodziny i kierowanymi do dzieci, ale nie nad koncepcją płacy rodzinnej. Oczywiście, pracujemy z organizacjami pozarządowymi. Kwestie patologii monitorują odpowiednie ośrodki badawcze oraz instytuty naukowe i badawczo-rozwojowe. Są różnorakie źródła patologii. Przyczyniają się do tego media - o tyle, że stymulują zachowania patologiczne. Należy zastanowić się, czy obowiązujące prawo w tym zakresie, tzn. przeciwdziałania patologiom, jest wystarczające, czy nie. Moim zdaniem, prawo to jest dosyć restrykcyjne. Dzięki temu mamy pojęcie pasma chronionego. Jest to zobowiązanie nadawców do nieemitowania w określonej porze produkcji zawierającej sceny przemocy. Ten przepis jest często naruszany. A więc nie jest to sprawa wydania nowego zapisu ustawowego, tylko sprawa respektowania obowiązującego prawa. Ten przepis jest naruszani z tego powodu, że sankcje, jakie grożą za jego naruszanie, są sankcjami mało dotkliwymi dla nadawców. Rząd, o ile wiem, przygotowuje nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, dzięki czemu zaostrzone będą sankcje wobec nadawców naruszających przepisy tej ustawy. W związku z tym zaczęły się protesty i chcę zwrócić uwagę państwa, że są to protesty solidarne nadawców publicznych i niepublicznych. To będzie zapewne tematem dyskusji w Sejmie wtedy, gdy ta nowelizacja zostanie przygotowana przez rząd. Program dożywiania uczniów, przygotowany przez ministra pracy i polityki społecznej wspólnie z ministrem edukacji narodowej i sportu, stał się programem rządowym w grudniu ub. roku. Rezerwa celowa na dożywianie uczniów, o czym wiedzą ci z państwa posłów, którzy pełnią swoje mandaty od wielu lat, istnieje od 1995 roku i środki te są przeznaczane na wspieranie gmin w zakresie organizacji dożywiania uczniów. Dożywianie uczniów w szkole jest zadaniem własnym gminy, a wynika z nałożonego na samorządy gminne obowiązku zapewnienia posiłku, odzieży i schronienia osobie tego pozbawionej.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#JolantaBanach">Jest to fundamentalne i obligatoryjne zadanie własne gminy. Zadanie to, dotowane z własnych środków, poszczególne gminy realizowały różnie, dlatego że mamy do czynienia z różnym poziomem zamożności gmin. Gminy w aglomeracjach miejskich dawały sobie z tym lepiej radę, gminy biedne, na terenach popegeerowskich, oczywiście gorzej. Dodatkowym problemem w realizacji zadania własnego gminy, jakim jest dożywianie uczniów, jest mała liczba stołówek i punktów wydawania posiłków. Tylko 25 proc., tzn. ok. 8800 spośród 33.000 szkół, ma stołówki i punkty wydawania posiłków. Jest to także bariera dla realizacji dożywiania dzieci i eliminowania zjawiska niedożywienia. W związku z tym parlament podjął w 1995 roku decyzję o ustanowieniu w budżecie państwa rezerwy celowej na wspieranie zadania własnego gminy w dożywianiu uczniów. Podkreślam, że jest to tylko wspieranie, bo jak państwo wiecie, warunkiem uruchomienia rezerwy celowej jest zagwarantowanie przez gminę przeznaczenia odpowiednich środków na ten cel we własnym budżecie. W programie rządowym określiliśmy granice przyznawania środków z rezerwy na poziomie uwzględniającym, że na to zadanie będzie przeznaczone nie mniej niż 30 proc. środków własnych gminy. Wojewoda może podjąć decyzję o odstąpieniu od tego warunku w sytuacji, kiedy w danej gminie mamy do czynienia z wysokim poziomem bezrobocia bądź gdy gmina dotknięta jest degradacją społeczną. Szacuje się, że w wyniku połączenia środków z rezerwy celowej, środków własnych gminy i innych środków pochodzących z funduszu przeciwalkoholowego. Z Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa możliwe będzie przeznaczenie ok. 287 mln zł na dożywianie uczniów w szkołach. Przy założeniu, że koszt posiłku wyniesie 1,97 zł, można będzie objąć dożywianiem 713 tysięcy dzieci w szkołach podstawowych i gimnazjalnych w całym kraju przez cały rok szkolny. W latach ubiegłych dożywiano czy wykazywano w sprawozdaniach podobną liczbę dzieci dożywianych, ale przez krótszy okres tylko przez połowę roku szkolnego. Szczegóły programu dożywiania dzieci przedstawiliśmy państwu w specjalnej broszurze. Państwo posłowie pytacie mnie najczęściej, jak aktualnie odbywa się owo dożywianie uczniów i w jakiej wysokości uruchomiona została rezerwa budżetowa na ten cel. W niektórych gminach radni twierdzą, że pieniądze z tej rezerwy celowej jeszcze do nich nie dotarły. Nie jest to do końca prawda. Otóż opóźnienia w przekazywaniu środków mogły wynikać z kilku powodów. Do tej pory środków z rezerwy celowej uruchomiono przed uchwaleniem budżetu państwa. W związku z tymi środkami na wspomaganie gmin w dożywianiu dzieci przekazywane były przez wojewodów do gmin czasami dopiero przed rozpoczęciem wakacji albo późną wiosną. W tym roku jest inaczej. 9 stycznia br. wystąpiłam do ministra finansów o uruchomienie rezerwy celowej przed uchwaleniem budżetu i minister finansów uruchomił tę rezerwę i przyznał wojewodom jedną trzecią rezerwy na pierwsze trzy miesiące w wysokości 48 mln zł. Z tej kwoty przeznaczono w styczniu na dożywianie dzieci 14 mln zł. Od wojewodów otrzymaliśmy szczegółowe informacje, kiedy te środki zostały przekazane gminom.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#JolantaBanach">Obecnie środki te zostały przekazane wszystkim gminom także w woj. kujawsko-pomorskim, gdzie w styczniu rzeczywiście nie przekazano gminom żadnych środków. Wojewoda wyjaśnił, że gminy nie były gotowe do wydania z własnych budżetów środków zagwarantowanych na ten cel. Obecnie gminy podjęły już uchwały budżetowe i mają już zaplanowane własne środki, a więc otrzymały pieniądze na dożywianie uczniów. I to była jedyna bariera płynnego przekazywania środków z rezerwy. Są gminy, które zwracają się do nas z prośbą o odstąpienie od warunku zapewnienia przez nie 30 proc. własnych środków. Czynimy to niechętnie i tylko w wyjątkowych okolicznościach. Wychodzimy z założenia, że wówczas, kiedy jest w szkole punkt dożywiania lub kiedy można go zorganizować ze środków rezerwy celowej, nie powinno być dla gminy wielkim ciężarem przygotowanie posiłków w ramach własnych możliwości. Obecnie, jak wynika z zebranych przez nas informacji, w budżetach gmin, poza środkami z rezerwy celowej, zadeklarowano udział własny w wysokości 128 mln zł. Z innych źródeł wojewodowie deklarują przypływ środków w wysokości 15 mln zł. Są to środki pochodzące głównie z Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa i z funduszu przeciwalkoholowego. Organizacje pozarządowe zadeklarowały przekazanie na ten cel 2380 tys. zł. Razem ze wszystkich tych źródeł przewidujemy na cały rok przeznaczenie na dożywianie uczniów kwoty ponad 306 mln zł. Dzięki temu dożywianiem będzie można objąć 1031 tysięcy uczniów, tzn. więcej, niż zakładaliśmy. W ankiecie przygotowanej przez MENiS było pytanie o nowo uruchomione punkty dożywiania i uzyskanych informacji wynika, że zadeklarowano gotowość uruchomienia ponad 2000 stołówek i punktów wydawania posiłków oraz rozpoczęcia tworzenia dalszych 625.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#HenrykOstrowski">Ponieważ sprawa dotyczy szkół, proszę o wypowiedź pana ministra edukacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WłodzimierzPaszyński">Pani minister mówiła także o naszych danych, a materiał przekazany państwu przygotowaliśmy wspólnie. Jeżeli będą jakieś pytania, to chętnie odpowiem, ale z punktu widzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu przedstawiona informacja była wyczerpująca.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#HenrykOstrowski">Zanim rozpoczniemy dyskusję i zadawanie pytań, proszę o wygłoszenie koreferatu panią posłankę Danutę Polak.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#DanutaPolak">Rządowy program wspierania gmin w dożywianiu uczniów jest podyktowany bardzo trudną sytuacją bytową wielu rodzin żyjących na pograniczu ubóstwa lub poniżej, które nie mogą zapewnić dzieciom odpowiedniego żywienia dla ich prawidłowego rozwoju. Z tego programu będą korzystać uczniowie szkół podstawowych i gimnazjalnych, z zwłaszcza z terenów wiejskich i popegeerowskich. Należało się zastanowić, czy proces dożywiania można zakończyć na etapie gimnazjum, ponieważ w tej samej sytuacji znajduje się wielu uczniów szkół średnich, tym bardziej, że jest to wiek intensywnego rozwoju młodych ludzi. Program rządowy przewiduje kontynuację tej akcji w dalszych latach. Należałoby w bieżącym roku zebrać informacje na temat bazy żywieniowej i gotowości placówek oświatowych do przygotowania i wydawania gorących posiłków dla uczniów. Pozytywnie należy ocenić fakt, że z pomocy zakładowej w tym programie mogą korzystać wszyscy zgłoszeni uczniowie za odpłatnością lub bez odpłatności, jeśli dochód w rodzinie nie przekracza 200 proc. kryterium dochodowego określonego w ustawie o pomocy społecznej. Rozszerzenie oferty żywieniowej może przyczynić się również do przełamania niechęci do korzystania z posiłków uczniów uciekających od piętna biedy. Niekiedy rodziny najuboższe, chcą ukryć swoje ubóstwo, nie zgłaszały dzieci na dożywianie. Dobrze się stało, że takie wnioski mogą składać teraz w ośrodkach pomocy społecznej nie tylko rodzice, ale i opiekunowie, a także dyrektorzy szkół i wychowawcy. Dyrektor szkoły odpowiedzialny jest za zorganizowanie punktów żywieniowych w szkole lub poza szkołą i musi zapewnić właściwą organizację spożywania posiłków. Środki na tworzenie punktów żywieniowych oraz zakup urządzeń mogą pochodzić z budżetu gminy lub budżetu wojewody, który na ten cel może przeznaczyć nie więcej niż 5 proc. rezerwy celowej na dożywianie uczniów w swoim województwie. Dotacja wojewody na utworzenie jednego punktu żywieniowego nie może przekroczyć kwoty 10 tys. zł. Problemem dla najbiedniejszych gmin może być udział środków własnych w wysokości co najmniej 30 proc. kwoty przeznaczonej na dożywianie uczniów. Dopuszcza się jednak obniżenie tego udziału procentowego dla gmin, w których bezrobocie przekracza półtorakrotność przeciętnej stopy bezrobocia w kraju. Obecnie gminy prowadzą dożywianie z własnych środków, oczekując częściowego zwrotu poniesionych wydatków z budżetu państwa. Pani minister poinformowała nas, że ta pierwsza transza środków pochodzących z rezerwy celowej została już przekazana do gmin. Pierwsza informacja statystyczna o realizacji programu dożywiania uczniów w gminach zostanie sporządzona do dnia 1 maja br. Wówczas wiadomo będzie, z jakich środków i w jakiej proporcji realizuje się dożywianie. Ze wstępnego zbiorczego zestawienia wynika, że najwięcej uczniów zostało zgłoszonych na dożywianie w woj. mazowieckim, a najmniej w woj. opolskim. Wynika to przede wszystkim z sytuacji demograficznej w danym województwie. Najwięcej, bo 400 nowych punktów wydawania posiłków, powstało w woj. podkarpackim, a najmniej w woj. opolskim. Organizacje pozarządowe najliczniej włączyły się do tej akcji w woj. śląskim, a tylko jedna w woj. wielkopolskim. Oprócz środków z rezerwy celowej i środków własnych gmin, przewiduje się również inne źródła finansowania, np. z funduszu przeciwalkoholowego, z Agencji Własności Skarbu Państwa oraz od sponsorów - w łącznej kwocie ponad 305 mln zł. Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie zasad i trybu udzielania pomocy w dożywianiu uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych w roku 2002 jednoznacznie określa rodzaj posiłku jako posiłek gorący, nie ograniczając liczby uczniów korzystających z dożywiania. Dlatego odpłatność za posiłek będzie zróżnicowana - z tym, że część uczniów może korzystać z dożywiania bezpłatnie.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#DanutaPolak">Za realizację programu rządowego odpowiadać będą koordynatorzy na szczeblu centralnym, wojewódzkim i gminnym oraz ośrodki pomocy społecznej. O właściwej realizacji programu dożywiania będzie można mówić wtedy, gdy żaden uczeń nie wyjdzie ze szkoły głodny, a gminy otrzymają zagwarantowane środki z budżetu państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#HenrykOstrowski">Dziękuję za wygłoszenie koreferatu. Przystępujemy do dyskusji i pytań.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#TadeuszCymański">Czy słuszny jest zapis, który definitywnie rozstrzyga o wstrzymaniu pomocy dla gmin, w których skala wydatkowanych środków na ten cel jest niższa niż w roku poprzednim? Jest zgłaszana propozycja, aby było to traktowane fakultatywnie, tzn. że ta pomoc w formie dotacji może być wstrzymana. Są gminy, w których skala potrzeb w tym zakresie jest wysoka, a z różnych względów radni zmuszeni są nieco ograniczyć te wydatki. Mam na myśli również takie przypadki, kiedy spełniony jest warunek przeznaczenia na ten cel co najmniej 30 proc. środków własnych. Sądzę, że nad tym zapisem należałoby się zastanowić. Druga kwestia wynika z niedawnej dyskusji na temat realizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Chciałbym zwrócić uwagę, że kierowanie środków z funduszu przeciwalkoholowego na bardzo szlachetny i bezdyskusyjny cel, jakim jest dożywianie dzieci, jest jednak odejściem od intencji ustawy, tzn. kierowania tych środków na pomoc i walkę z alkoholizmem. Oczywiście korelacja między biedą a alkoholizmem jest wyraźna i tu odwołuję się do tekstu sprawozdania i opinii wygłaszanych w toku dyskusji sejmowej. Wiem, że pieniędzy brakuje, ale środki z funduszu antyalkoholowego były dotychczas kierowane tam, gdzie trzeba było pomóc dzieciom pochodzącym z rodzin dotkniętych alkoholizmem. To jest jednak nieco inny wymiar, gdy środki te przeznacza się na dożywianie dzieci. Ta moja wątpliwość może nie jest dużego kalibru, ale warto precyzyjnie określić, że te środki powinny być wykorzystane w tych sytuacjach, kiedy ubóstwo jest ściśle związane z alkoholizmem. Trwają prace nad nowelizacją ustawy o wychowaniu w trzeźwości, aby bardziej nasilić walkę z alkoholizmem i na to przeznaczyć środki z funduszu antyalkoholowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#MirosławaKątna">Chcę odnieść się nieco polemicznie do wypowiedzi pana posła Tadeusza Cymańskiego. Obawiałabym się takiego uszczelniania, jeśli chodzi o środki pochodzące z opłat za zezwolenia na sprzedaż alkoholu, tj. doprecyzowanie zapisów, że te środki można przeznaczać tylko dla dzieci pochodzących z rodzin zagrożonych alkoholizmem. Moim zdaniem, bardzo trudno jest postawić taką granicę, a ponadto środki pochodzące z tego źródła są rzeczywiście dużymi środkami. Jeżeli postawimy tu jakąś tamę, to pozbawimy bardzo dużą grupę dzieci możliwości korzystania z tych środków. Przestrzegałabym przed takim uszczelnianiem, chociaż trzeba pilnować, aby te środki były wykorzystywane zgodnie z ich przeznaczeniem. Proponowałabym, abyśmy nie zmieniali tego zapisu w ustawie, a raczej nieco go zliberalizowali.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MariaNowak">Przedstawiony nam program dożywiania dzieci mieści się w systemie określonym w ustawie o pomocy społecznej. Pan przewodniczący zwrócił się o informacje do pana ministra edukacji, bo tak to jest postrzegane przez społeczeństwo. Ludzie przychodzą przede wszystkim do dyrektora szkoły, gdy w mediach słyszą o akcji dożywiania dzieci. Trafiają do kuratorów oświaty, do wizytatorów, nie rozumiejąc, że to odbywa się tylko przy współudziale i współpracy kuratorium i że jednak jest to system pomocy społecznej ze wszystkimi tego konsekwencjami. Mam sygnały, że rodzice bardzo niechętnie poddają się procedurze wymaganej ustawą o pomocy społecznej. Dożywianie dzieci w szkołach jest świadczeniem pomocy społecznej i wiąże się z koniecznością prowadzenia przez pracowników socjalnych całej wymaganej procedury. Rodzice czasami nie chcą podpisać informacji o ich stanie materialnym, bo uważają, że dożywiać dzieci ma szkoła, i nie łączą tego z systemem pomocy społecznej. To należałoby jakoś wyjaśnić, że dożywianie nie odbywa się w ramach szkoły i systemu oświaty, ale w ramach systemu opieki i pomocy społecznej. Mówiono tu, że dzieci, które powinny być dożywiane, mogą zgłaszać pedagodzy, wychowawcy, dyrektorzy szkół. I tak powinno być. Jeżeli jednak rodzice nie chcą poddać się tej całej procedurze kierowania dziecka na dożywienia, bo jest im obojętne albo niewygodne, to co należy wtedy robić? Procedura wymaga ustawowo, aby można było udzielić świadczenia z pomocy społecznej, jest bardzo konkretna. Jak pani minister zapatruje się na ten problem?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#EwaKantor">Czy konsultowano z gminami wysokość dochodu uprawniającego je do korzystania ze środków kierowanych na dożywianie uczniów? Mówimy wprost, że jest to dożywianie ucznia, a w myśl ustawy o systemie oświaty uczniem jest osoba uczęszczająca do szkoły. W związku z tym prosiłabym o informację, jakie organizacje pozarządowe prowadzą dożywianie uczniów, bo w niektórych województwach jest ich aż 26, a nawet więcej, a w innym - tylko jedna. W informacji podana jest wysokość środków na realizację zadań w zakresie dożywiania uczniów. Chciałabym wiedzieć, skąd pochodzą te środki. Czy również z organizacji pozarządowych?Jak państwo macie zamiar rozdzielać te środki, bo np. w woj. łódzkim mamy 50.768 dzieci, a organizacje pozarządowe zadeklarowały kwotę, która pozwala na przeznaczenie 10 zł na jedno dziecko. Tymczasem mówicie państwo o średniej wynoszącej 3 zł. Czy jest sens kierować tam jakieś dodatkowe środki na dożywienia dzieci, skoro ustalono taką średnią? Np. w woj. zachodniopomorskim organizacje pozarządowe zadeklarowały kwotę 9 zł na jedno dziecko. Czy nastąpi jakieś różnicowanie pomocy w postaci dożywiania według wielkości posiadanych środków? Skoro mówimy o łączeniu tych środków pochodzących z różnych źródeł, to powstaje pytanie, na co te środki będą faktycznie przeznaczone: czy na dożywianie dzieci, czy na zupełnie inne cele?</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AndrzejJagiełło">Brałem udział w kilku sesjach, na których podnoszona była kwestia dożywiania dzieci w szkołach, i mogę stwierdzić, że wąskim gardłem w realizacji programu dożywiania dzieci i młodzieży są punkty wydawania posiłków. Byłem zaskoczony, gdy w jednej z gmin wiejskich radni byli wprost bezsilni zastanawiając się, jak rozwiązać ten problem. Potrzebna jest daleko idąca pomoc ze strony urzędu wojewody, aby pieniądze trafiały terminowo do gmin, a tym samym do dzieci.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#HenrykOstrowski">Sądzę, że możemy już kończyć naszą dyskusję. Proszę teraz o krótkie odpowiedzi na pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JolantaBanach">Chciałabym wyjaśnić jedną kwestię o znaczeniu fundamentalnym i w pewnym sensie filozoficznym, chociaż ja osobiście nie widzę tu żadnego problemu. Nowoczesne państwo prowadzi politykę społeczną w formach wielopodmiotowych. W politykę społeczną zaangażowane są różne podmioty, a więc gmina, powiat, szkoła, ośrodek pomocy społecznej. Efektywność polityki społecznej należy o kojarzenia środków i zdolności organizacyjnych tych podmiotów. My nie robimy niczego innego, jak tylko to, że wspólnie ze szkołami prowadzimy dożywianie uczniów. Szkoły są miejscem egalitaryzującym młodzież w tym sensie, że żywienie dziecka w szkole nie stygmatyzuje tego dziecka, ponieważ źródło pokrycia kosztów posiłku, z jakiego korzysta dziecko, jest anonimowe. Nikt w szkole nie wyróżnia tych uczniów, za których płacą rodzice, od tych, za których płaci pomoc społeczna. Ta wielopodmiotowość polityki społecznej jest znakiem czasu we wszystkich demokracjach. Trudno pogodzić się z ciągłym prowadzeniem dyskusji o charakterze systemowym pomocy społecznej, że kiedyś było dożywianie w szkole i organizowane przez szkołę i że teraz też powinno być takie dożywianie, a pomoc społeczna nie powinna się tym interesować i za to płacić. Zaspokojenie potrzeby egzystencjalnej w polityce społecznej jest zadaniem pomocy społecznej. Oczywiście, może to być również zadaniem szkoły w ramach jej funkcji opiekuńczej, ale nie w takim kraju, jak Polska, w którym trzeba adresować pomoc, bo mamy zbyt mało środków, a one muszą trafiać do najbardziej potrzebujących. Jeżeli one nie trafią do najbardziej potrzebujących, oznaczać to będzie nieuzasadniony społecznie transfer środków od biedniejszych do bogatszych. W związku z tym musimy w tych warunkach prowadzić test dochodowy rodzin, bo nie mamy wystarczającej ilości środków, żeby karmić wszystkie dzieci. Mam nadzieję, że dojdziemy kiedyś do takiej sytuacji, w której oświata będzie mogła organizować karmienie wszystkich dzieci i dożywianie dzieci będzie jedną z wag subwencji oświatowej kierowanej do samorządów. Pozwoli to na idealne wyrównywanie szans. Jednak dopóki mamy mało środków, pomoc społeczna musi badać stan materialny poprzez test dochodowy. Chcę jednak wszystkich uspokoić, że prowadzone to jest tak, iż nikt w szkole nie wie, że kierownik ośrodka pomocy społecznej przeprowadza taki test dochodowy, czyli pyta rodziców. W szkole dzieci o tym nie widzą i nie powinny wiedzieć. Jeżeli jest inaczej, to należy takie przypadki zgłaszać do nas lub do MENiS, że ktoś próbuje stygmatyzować dziecko w szkole, w miejscu nauki. Musimy - niestety - pytać rodziców o wysokość dochodów. Pani posłanka pytała, co dzieje się w przypadkach, kiedy rodzina jest patologiczna i gdy nie ma żadnych dochodów. W takich przypadkach pracownik socjalny wie, co robić. Dziecko musi być nakarmione nawet wtedy, gdy rodzina się nim nie interesuje. Dziecko dożywiane jest na wniosek dyrektora szkoły, wychowawcy i każdego pedagoga, organizacji pozarządowej lub pracownika socjalnego. Oznacza to, że nie ma takiej sytuacji, aby jakiekolwiek dziecko potrzebujące dożywiania zostało pominięte. Pytaliście państwo o 30-procentowy udział własny gmin w ponoszeniu wydatków na dożywianie i od czego on faktycznie zależy. Czy dobrze zrozumiałam?</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#EwaKantor">Pytałam o to, na jakiej podstawie wyznaczane jest kryterium dochodowe upoważniającego do tego świadczenia w postaci dożywiania dziecka.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JolantaBanach">Chodzi o owe 200 proc., o czym częściowo już mówiłam. Pani posłanko, kryterium dochodowe w wysokości 200 proc. na osobę w rodzinie jest to kryterium wynikające z ustawy o pomocy społecznej. Ta ustawa określa próg dochodowy rodziny, który uprawnia do korzystania ze świadczeń w ramach systemu pomocy społecznej. Ta sama ustawa o pomocy społecznej daje możliwość rządowi ustalania w swoich programach korzystniejszych kryteriów dochodowych osób lub rodzin przy ubieganiu się o niektóre rodzaje świadczeń. W związku z tym na podstawie doświadczeń z lat ubiegłych, bo - jak mówiłam - rezerwa celowa wspierająca gminy ustanowiona została już w 1995 roku, i na podstawie kryteriów dochodowych obowiązujących w gminach w latach ubiegłych ustaliliśmy, co następuje: jeżeli rodzina nie przekroczy określonego progu dochodowości, to nie będzie musiała wnosić odpłatności za posiłki, a próg ten powinien się kształtować na poziomie dwukrotności kryterium ustalonego w ustawie o pomocy społecznej. Ustalono to także na podstawie badania wcześniejszego sposobu rozdysponowywania rezerwy celowej. Być może, ten próg dochodowości jest za wysoki, bo gmina jest uboga, ale gdy gmina jest uboga, to rzadko można znaleźć dziecko, które nie spełnia warunków wynikających z ustalonego kryterium dla rodzin o bardzo niskich dochodach. Ten wyższy pułap odpłatności nie dotyczy oczywiście gmin biednych. Jeżeli chodzi o stawki dożywiania przeznaczane przez organizacje pozarządowe, to wydaje mi się, że pani posłanka może pomyliła liczbę tych organizacji zajmujących się w poszczególnych województwach dożywianiem, ze stawką, jaka przeznaczają one na ten cel. Stawka jest wynikiem podzielenia kwoty podanej w naszej tabeli, a zadeklarowanej przez daną organizację, przez liczbę tych organizacji. Wtedy można ustalić, ile każda organizacja przeznacza średnio na dożywianie w ciągu roku.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#EwaKantor">Z moich obliczeń wynika, że np. woj. łódzkim organizacje pozarządowe przeznaczają na dożywianie dziecka 10 zł, a w woj. kujawsko-pomorskim tylko 20 gr. W związku z tym pytam, jak dokonuje się podziału rezerwy celowej na poszczególne województwa i gminy oraz czy jest to równy podział, czy też podział w zależności od potrzeb?</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#DanutaPolak">Ponieważ analizowałam tę tabelę, o którą pyta pani posłanka Ewa Kantor, to myślę, że nieporozumienie wynika z tego, iż postawiono tam kreskę nie w tym miejscu, gdzie trzeba. I z tego wynika zły podział środków przeznaczanych przez organizacje. Jeżeli zsumuje się te wielkości poziomo, to wszystko się zgadza.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WłodzimierzPaszyński">Padło pytanie o sprawę nadzoru i pani minister o tym nie mówiła, dlatego chciałem dodać, że oba resorty monitorują przebieg akcji dożywiania uczniów, zarówno wykorzystując do tego służby pomocy społecznej, jak i kuratoria. Dzięki temu mamy potrzebne informacje. Chciałbym dodać, że tylko minister pracy i polityki społecznej jest upoważniony do prowadzenia tego rodzaju działalności z zakresu pomocy społecznej. Natomiast myśmy długo dyskutowali o tej ewentualnej stygmatyzacji dziecka w szkole i sądzę, że zrobiono wszystko, aby tego nie było. Być może w ramach nowelizacji ustawy o systemie oświaty spróbujemy zaproponować przyznanie ministrowi edukacji narodowej i sportu prawa do prowadzenia tego rodzaju programów, ale jest to sprawa późniejsza. Wydaje mi się, że środki, które są czy będą pozyskiwane z organizacji pozarządowych, trzeba podzielić między liczbę dzieci, a także między liczbę dni w roku szkolnym. Wówczas te kwoty, o których tu była mowa, będą wielokrotnie niższe.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JolantaBanach">Pani posłanka Ewa Kantor może być nieusatysfakcjonowana uzyskanym wyjaśnieniem, bo teraz dopiero zrozumiałam, o co chodzi w pani pytaniu. Pani posłance chodzi o to, jak rezerwa celowa i dysponent centralny środków uwzględnia udział własny organizacji pozarządowych w przyznawanych wojewodom, a potem gminom limitów środków. Chcę powiedzieć, że dysponent centralny, czyli ani minister pracy i polityki społecznej, ani minister finansów nie mogą uwzględniać w swoich rachunkach deklaracji organizacji pozarządowych i nie mogą się na tym opierać, bo partnerem w realizacji tego programu jest gmina, a nie organizacja pozarządowa. Tylko gmina i tylko resort mogą gwarantować realizację zadania ustawowego, a organizacja pozarządowa nie. Może zdarzyć się i tak w ciągu roku, że organizacja pozarządowa nie przekaże zadeklarowanych środków, a więc nie możemy brać pod uwagę tych deklaracji i dlatego przedstawiamy je państwu tylko informacyjnie. Wkład własny organizacji pozarządowej może uwzględnić tylko gmina, czyli kierownik ośrodka pomocy społecznej we współpracy z dyrektorem szkoły, bo tylko oni określają potrzeby i kalkulują wydatki. Tylko oni wiedzą, ile i skąd będą mieli pieniędzy na dożywianie dzieci. Te informacje i te kalkulacje przekazywane są do wojewodów.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#HenrykOstrowski">Dziękuję za wyjaśnienia. Kończymy nasze obrady nad tym punktem. Prezydia Komisji proponują przyjęcie do wiadomości przedłożonej przez panią minister informacji. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisje przyjęły informację. Sprzeciwu nie ma. Dziękuję. Wyczerpaliśmy porządek obrad. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>