text_structure.xml
92.3 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#AntoniSzymański">Otwieram posiedzenie Komisji Rodziny. Witam posłów i zaproszonych gości. Porządek dzienny jest państwu znany. Czy są jakieś uwagi? Nie słyszę. Zatem uznaję, że porządek dzienny został przyjęty. Możemy przystąpić do jego realizacji. Budujemy taki system opieki nad dzieckiem pozbawionym czasowo lub trwale opieki ze strony rodziców naturalnych, który opiera się na rodzinnopodobnych formach opieki, to jest na rodzinach adopcyjnych, rodzinach zastępczych i rodzinnych domach dziecka. Dzisiejsze posiedzenie poświęcone jest aktualnej sytuacji rodzinnych domów dziecka. Interesuje nas, czy ta forma opieki nad dzieckiem sierocym rozwija się, jakie pojawiają się problemy w związku z powoływaniem nowych rodzinnych domów dziecka.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#AntoniSzymański">Zaprosiliśmy do dyskusji na ten temat przedstawicieli rodziców z rodzinnych domów dziecka, żeby od nich usłyszeć, jakie są najważniejsze problemy do rozwiązania. Proszę, żeby dyrektor Krystyna Wyrwicka z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej przedstawiła analizę sytuacji rodzinnych domów dziecka, z uwzględnieniem najważniejszych problemów.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KrystynaWyrwicka">Jeśli pan przewodniczący pozwoli, skoncentruję się na tych kwestiach, które są trudne. Przekazaliśmy informację na temat funkcjonowania rodzinnych domów dziecka, placówek rodzinnych, bo zgodnie z nowym nazewnictwem w rozporządzeniu w sprawie funkcjonowania placówek opiekuńczo-wychowawczych są to placówki rodzinne.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KrystynaWyrwicka">W momencie przejęcia tych placówek z systemu oświaty pojawiły się problemy, które mają dwojaki charakter. Jedne wiążą się z przejęciem tego zadania przez samorządy i próbą traktowania tych placówek podobnie jak rodziny zastępcze, jeśli chodzi o stronę finansową. W konsekwencji powoduje to znaczne ograniczenia środków finansowych. Nie można jednak generalizować, bo nie wszędzie tak się dzieje.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KrystynaWyrwicka">Druga grupa problemów wiąże się ze zmianami przepisów. Placówki rodzinne stały się - zgodnie z ustawą o pomocy społecznej - jednostkami budżetowymi samorządów. W praktyce oznacza to z jednej strony pewną ich niezależność, czyli samodzielność, z drugiej strony ograniczenia wynikające z ustawy o finansach publicznych i z ustawy o rachunkowości.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#KrystynaWyrwicka">Powoływanie przez samorządy samodzielnych jednostek budżetowych powoduje, że uruchamiana jest cała procedura rozliczeń księgowych, których dotychczas te placówki nie miały. Powołanie uchwałą samorządu takiej jednostki powoduje, że powinna pojawić się księgowa i cały system rozliczeń. Na to nie ma dodatkowych środków. W dotychczas funkcjonujących rodzinnych domach dziecka nikt nie ma umiejętności, aby te zadania wykonywać.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#KrystynaWyrwicka">Sytuacja poszczególnych placówek w kraju jest bardzo zróżnicowana. Ustawa dopuszcza takie zróżnicowanie. Samorząd powołując jednostkę, niekoniecznie musi nałożyć na nią obowiązek prowadzenia rachunkowości. Są powiaty, gdzie dzieje się to na zewnątrz. Zadania te wykonują inne służby starosty, czyli powiatowe centrum pomocy rodzinie albo skarbnik urzędu. Wtedy nie ma problemów. Gorzej jest w powiatach, gdzie jest wyraźne wskazanie, że księgowość musi prowadzić sama placówka.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#KrystynaWyrwicka">Z ustawy wynika, że placówki rodzinne nie mogą rozliczać kwoty ryczałtowej, którą poprzednio uzyskiwały. Kwota zryczałtowana była przeznaczona na bieżące utrzymanie dziecka, to znaczy na koszty wyżywienia, ubrania, środków czystości.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#KrystynaWyrwicka">Dzisiaj od placówek rodzinnych żąda się przedstawiania rachunków, co bardzo komplikuje życie, bo łączy się to z tym, że w zasadzie każdy zakup musi być dokonywany w sklepie, który wystawia rachunek. Nie można racjonalizować wydatków, mówić o pewnej ekonomii i dokonywać tańszych zakupów np. na bazarze. Praktyka jest bardzo różna. Są samorządy, które utrzymują formę ryczałtu i przekazują taką kwotę, a są takie, które dosłownie stosują literę prawa. Niewątpliwie pojawia się pewien problem. Jesteśmy w kontakcie z Ministerstwem Finansów. Rozważamy propozycję takich zapisów, które umożliwiłyby przynajmniej utrzymanie kwoty ryczałtowej na bieżące wydatki.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#KrystynaWyrwicka">Pan przewodniczący pytał, jaka jest sytuacja rodzinnych domów dziecka i jakie są oczekiwania. Uważamy, że jest to jedna z lepszych form opieki nad dzieckiem pozbawionym opieki rodzicielskiej. Niewątpliwy jest jej priorytet nad placówkami opiekuńczo-wychowawczymi innego typu.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#KrystynaWyrwicka">Mimo występujących problemów w 2000 r. działało 141 placówek rodzinnych, a przebywało w nich 1.775 dzieci. W 1999 r. funkcjonowało 125 rodzinnych domów dziecka, a przebywało w nich 863 dzieci. Wyraźnie widać, że jest mniejszy wzrost, jeśli chodzi o liczbę rodzinnych domów dziecka, natomiast zwiększa się liczba dzieci przebywających w tych domach.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#KrystynaWyrwicka">Koszty są bardzo zróżnicowane w zależności od województwa. Przedstawia to załączona do materiałów tabelka. W województwie podlaskim, gdzie funkcjonuje jeden rodzinny dom dziecka, średni miesięczny koszt utrzymania dziecka wynosi 1.760 zł. Jest to najwyższy koszt w kraju. Najniższy jest w woj. dolnośląskim i wynosi 1.040 zł.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#KrystynaWyrwicka">Jeśli porównamy koszt w placówce opiekuńczo-wychowawczej innego typu, czyli socjalizacyjnej, najwyższy koszt jest w woj. podkarpackim i wynosi 2.000 zł, a najniższy w woj. dolnośląskim i wynosi 1.264 zł. Wyraźnie widać, że pobyt dziecka w placówce rodzinnej jest tańszą formą opieki.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#KrystynaWyrwicka">Jeżeli chodzi o strukturę wydatków w rodzinnych domach dziecka, najwyższą pozycję stanowią płace, jest to ok. 50% łącznych kosztów tych placówek. Problemy, jakie pojawiają się, poza kwestiami finansowymi, wiążą się ze sprawą mieszkań, w których działają rodzinne domy dziecka, a także ze sprawą zakończenia pełnienia roli rodzinnego domu dziecka.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#KrystynaWyrwicka">W przeszłości było tak, że osoby, które decydowały się na założenie rodzinnego domu dziecka, oddawały własne mieszkania. Dzisiaj trudny jest moment przejścia na emeryturę, bo nie wiadomo co dalej. Ludzie stracili swoje mieszkania, więc nie mogą opuścić mieszkań, w których działały rodzinne domy dziecka. Zasoby mieszkaniowe, które mogłyby służyć kolejnym rodzinnym domom dziecka, są zablokowane.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#KrystynaWyrwicka">Kolejna sprawa łączy się z zatrudnieniem i z przejściem na emeryturę i dotyczy zmniejszania liczby dzieci. W rozporządzeniu wyraźnie stwierdza się, że kiedyś musi nadejść moment, w którym przestaje się pełnić rolę rodzinnego domu dziecka. Z racji osiągnięcia podeszłego wieku zaczyna się pełnić zupełnie inne role, staje się dziadkiem i babcią. To powoduje, że liczba dzieci w placówce zmniejsza się. Pozostaje problem zatrudnienia tych osób. Jeśli z 12 dzieci zostaje 3, czy oboje rodzice nadal mają pozostawać w zatrudnieniu, czy jedna z osób nie powinna być zatrudniona. Czy może być dwoje wychowawców na troje dzieci, gdy rozporządzenie wyraźnie stwierdza, że na 6 dzieci jest jeden wychowawca?</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#KrystynaWyrwicka">Z mojego punktu widzenia najważniejszy problem, to droga wyboru kierunku rozwoju. Czy rodzinny dom dziecka to instytucja, czy forma wielodzietnej rodziny zastępczej?</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#KrystynaWyrwicka">Jeśli chodzi o regulacje prawne, wzrost liczby placówek rodzinnych dokonuje się głównie na mocy art. 12 ustawy, a więc zlecania zadania. Taką możliwość na mocy ustawy mają starostowie. Zlecenie zadania ułatwia w pewien sposób działanie, ponieważ wtedy placówka może otrzymać dotację, którą rozlicza w nieco inny sposób, mianowicie jak organizacja pozarządowa.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#KrystynaWyrwicka">Wzrost liczby placówek wiąże się więc z powstawaniem niepublicznych rodzinnych domów dziecka, ponieważ publiczne rodzinne domy dziecka mają najwięcej kłopotów.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#KrystynaWyrwicka">Ponieważ zadanie to było przejęte z systemu oświaty, pozostaje problem zatrudniania osób w publicznych placówkach i wszystkich uprawnień z tego wynikających. Rozwiązanie obecnie obowiązujące nie jest propozycją konsekwentną. Osobom prowadzącym placówki trudno jest podjąć decyzję o kierunku ewentualnych przekształceń.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#KrystynaWyrwicka">Jeśli rodzinny dom dziecka działa jako instytucja, są zagwarantowane prawa pracownicze dla osób pracujących z dziećmi. Z drugiej strony działalność jako wielodzietna rodzina zastępcza wiąże się z większą swobodą działania, z większą możliwością tworzenia rodzinnych warunków, ale wtedy osoby opiekujące się dziećmi tracą uprawnienia pracownicze. Jesteśmy na etapie, w którym powinniśmy rozstrzygnąć, w którą stronę zmierzamy. Oczywiście nie możemy skrzywdzić nikogo, kto wcześniej zdecydował się prowadzić rodzinny dom dziecka na określonych zasadach. Tyle tytułem wstępu. Jestem do państwa dyspozycji, gdyby pojawiły się jakieś pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#AntoniSzymański">Otwieram dyskusję. Chciałbym zaznaczyć, że spotykamy się nie tylko po to, żeby bliżej poznać problematykę rodzinnych domów dziecka, ale aby pomóc w rozwoju tych form opieki nad dziećmi pozbawionymi opieki ze strony rodziców naturalnych. Proszę o formułowanie konkretnych wniosków.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JacekKasprzyk">Poruszamy bardzo drażliwy temat, bo łatwo jest komuś przypisać nadmiar wrażliwości społecznej albo jej brak. To skłania nas wszystkich do bardzo poważnej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#JacekKasprzyk">Z wielką uwagą wysłuchałem informacji zaprezentowanej przez panią dyrektor Krystynę Wyrwicką. Przyznaję, że moje rozeznanie w sytuacji rodzinnych domów dziecka pozwala potwierdzić wnioski zawarte w materiałach i w pani wypowiedzi. Słusznie pani zaznaczyła, że sytuacja poszczególnych rodzinnych domów dziecka jest bardzo zróżnicowana.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#JacekKasprzyk">Chciałbym przypomnieć, że na jednym z posiedzeń Komisji sformułowałem wniosek, aby określić, czym ma być rodzinny dom dziecka. Czy ma to być instytucja, której państwo zleca opiekę nad dziećmi, ponosząc określone koszty finansowe, czy instytucja typu humanitarnego, co oznaczałoby, że rodzinie, która zapewnia opiekę dziecku, pomaga się finansowo, ale nie zabezpiecza wszystkich praw?</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#JacekKasprzyk">Z danych, które otrzymaliśmy, wynika, że średnio na jeden rodzinny dom dziecka przypada 12,5 dziecka. Jeżeli porównamy koszty utrzymania jednego dziecka w 16 województwach i przyjmiemy, że średnio jest to kwota 1.200 zł brutto miesięcznie, to oznacza, że średnio na jeden rodzinny dom dziecka przypada 15 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#JacekKasprzyk">Stajemy przed bardzo poważnym problemem, mówiąc o polityce prorodzinnej, o pomocniczości państwa w relacjach z normalnie funkcjonującą rodziną, która życzyłaby sobie takich dochodów na zabezpieczenie podstawowych dóbr i możliwości rozwojowych. Zawsze rozważamy ten problem albo z punktu widzenia ekonomicznego, albo z punktu widzenia społecznego.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#JacekKasprzyk">Jestem wielkim zwolennikiem rodzinnych domów dziecka. Konieczne jest określenie, czym te placówki mają być, jaki mają mieć charakter. Potem trzeba zdecydować, czy państwo pomaga takiej rodzinie, czy w stu procentach pokrywa koszty jej utrzymania. Przeraża mnie informacja zawarta w materiale, dotycząca problemu urlopu rodziców opiekujących się dziećmi. Czy dzieci mają w tym czasie przebywać w domu dziecka? O ile pamiętam ze swojego życiorysu, rodzice razem ze mną jechali na urlop. Albo stwierdzenia znajdujące się w materiale są przesadzone, albo problem jest naprawdę poważny.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#JacekKasprzyk">Inny ważny problem wiąże się z przejściem rodziców na emeryturę. Czy rodzina przestaje istnieć, gdy rodzice osiągają wiek emerytalny?</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#JacekKasprzyk">Należy zastanowić się, jaki jest efekt pobytu dziecka w rodzinie zastępczej i w rodzinnym domu dziecka. Co się z dzieckiem dzieje? W jakim stopniu zabezpieczony jest jego start w dorosłe życie? Czy tego typu analizy były przeprowadzane?</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#JacekKasprzyk">Jeżeli państwo wywiąże się z zobowiązań, które prawem nałożyło na siebie, i przekaże stosowne środki finansowe rodzinie, to również z racji tego, że dysponujemy środkami publicznymi, chcielibyśmy wiedzieć, jaka jest przyszłość dzieci po opuszczeniu tych placówek, jaką mają szansę na podjęcie studiów?</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#JacekKasprzyk">Dyskusja, którą dzisiaj prowadzimy, jest bardzo trudna. Zgłaszam wniosek, aby wspólnie ze środowiskiem reprezentującym rodziny zastępcze stworzyć system prawny, który gwarantowałby stabilność dochodów i uprawnień osób zajmujących się dziećmi. Niech opieka nad dziećmi stanie się w Polsce normalnym zawodem. Państwo powinno stawiać określone warunki, oczywiście umożliwiając ich realizację i zabezpieczając byt rodziny. Dziwię się, że ktoś się denerwuje, ponieważ musi prowadzić księgowość. Jeżeli zgodził się działać na zasadzie instytucji i ma do dyspozycji środki finansowe, musi ponosić tego konsekwencje. Być może minister finansów domaga się nadmiernie szczegółowej księgowości, co może świadczyć o podejrzeniu o nieprawidłowości. Sądzę, że powinna być wprowadzona uproszczona kontrola nad działalnością rodzinnych domów dziecka. Zapewne Ministerstwu Finansów zależy na informacji o celowości wydawania środków. Pomimo licznych uwag nadal jestem zwolennikiem rodzinnych domów dziecka. Dziecko powinno trafiać do rodziny, a nie do instytucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#BarbaraPassini">Chciałabym poprzeć ostatnią konkluzję posła Jacka Kasprzyka, który stwierdził, że należałoby stworzyć możliwość zawodowej opieki nad dziećmi we własnym domu, natomiast poruszyły mnie argumenty, jakich użył pan poseł na wstępie swojej wypowiedzi. Mam na myśli porównywanie kosztów, jakie ponosi budżet państwa w związku z pobytem jednego dziecka w rodzinnym domu dziecka z dochodami rodziny, która wychowuje własne dzieci. To nie jest alternatywa. W rodzinnych domach dziecka przebywają dzieci, w przypadku których ingerował sąd, który zabrał dzieci z rodziny naturalnej niewłaściwie zajmującej się dziećmi. Alternatywą dla tych dzieci jest albo dom dziecka, gdzie koszty są średnio dwukrotnie wyższe, albo pogotowie opiekuńcze.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#BarbaraPassini">Koszty ponoszone przez duże placówki w 80% przeznaczone są na płace. To oznacza, że niewiele z tych dużych kwot przeznacza się na dzieci. W przypadku rodzinnych domów dziecka jest to ok. 50% całej kwoty. Dlaczego rodzinne domy dziecka nie chcą prowadzić rachunkowości? Zwracam uwagę na to, że należy porównywać rodzinny dom dziecka do rodziny wielodzietnej. W rodzinie wielodzietnej wiele zadań domowych wykonują dzieci. Dzieci mogą robić zakupy. Trudno jest dziecku prosić o rachunek na rodzinny dom dziecka. Kiedy dziecko idzie po lody, również musi poprosić o rachunek na rodzinny dom dziecka.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#BarbaraPassini">Jeśli chodzi o część dzieci przebywających w rodzinnych domach dziecka, ich otoczenie nie wie o tym, że są to dzieci z rodzinnych domów dziecka. Przypuszcza się, że są to dzieci wychowujące się w rodzinach naturalnych. Dzieci często mają nazwisko swoich opiekunów. Dlaczego takie dzieci chce się naznaczać?</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#BarbaraPassini">Poseł Jacek Kasprzyk miał wątpliwości, co się dzieje z wychowankami rodzin zastępczych i placówek rodzinnych. Mamy do czynienia z tzw. opieką następczą, która jest pracą społeczną byłych opiekunów. Młodzi ludzie, którzy skończyli 18 lat i usamodzielnili się, są w bezpośrednim kontakcie ze swoimi opiekunami, którzy prowadzili rodzinny dom dziecka. Są pod ich czułą opieką. Ludzie ci są dziadkami dla swoich „przyszywanych” wnuków. W przypadku dużych placówek nie ma mowy o czuwaniu nad dalszymi losami młodych ludzi. Jeżeli placówka liczy 40, a nawet 120 wychowanków, nie jest możliwe otaczanie wszystkich wychowanków, którzy opuszczają placówkę, troskliwą opieką.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JacekKasprzyk">Chciałbym wyjaśnić pani dyrektor, że moją intencją nie było rozliczanie rodziców z rodzinnych domów dziecka, lecz zwrócenie uwagi, że pomocniczość państwa powinna być skierowana do każdej rodziny. Rodzina zastępcza jest jednym z fragmentów życia rodzinnego w Polsce. Daleki jestem od tego, żeby mieć niechętny stosunek do rodzinnych domów dziecka. Zwróciłem uwagę na to, że musi odbywać się rozliczenie kosztów, ale powinno się to dokonywać w formie uproszczonej. Funkcjonowania rodziny nie można porównać do prowadzenia działalności gospodarczej. Taka była intencja mojej wypowiedzi. Musi być inny sposób rozliczenia kosztów, nie upokarzający, lecz dający kontrolę.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejKozioł">Z mojego punktu widzenia dyskusja przybrała niepokojący wymiar polemiki. Myślę, że na pewno nie było intencją prezydium Komisji, żeby taki był przebieg dzisiejszego posiedzenia. Stąd moja prośba, żeby zwrócić na to uwagę.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#AndrzejKozioł">Chciałbym odnieść się do materiału przedstawionego przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Dziękuję za rzetelne informacje. Na str. 5 jest fragment mówiący o zlecaniu prowadzenia placówek rodzinnych. Wymienia się różne instytucje. Dobrze się dzieje, że rozszerza się te możliwości. Zdarzył się jednak pierwszy w Polsce przypadek, że ogłoszono przetarg na prowadzenie tego typu usługi.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#AndrzejKozioł">Jest to rzecz niebywała. Dziecko przebywa w rodzinnym domu dziecka ponad 10 lat, a czasem ponad 20 lat. Czy jest to właściwe rozwiązanie problemu? Czy jest to odpowiednia forma zlecenia tego typu usługi? Moim zdaniem, tego rodzaju praktyki są bardzo niebezpieczne. Jeżeli twierdzimy, że rodzinne domy dziecka są tak naprawdę wielodzietnymi rodzinami, choć nienaturalnymi, to wprowadzenie takiego sposobu zlecania opieki nad dziećmi stanowi wielkie zagrożenie.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#AndrzejKozioł">Jeśli chodzi o kontrowersyjną sprawę rozliczania kosztów prowadzenia rodzinnych domów dziecka, wydaje się, że gdybyśmy zmienili zapis w art. 33 ust. 1 ustawy o pomocy społecznej i wprowadzili wyrazy „nie dotyczy placówek rodzinnych”, byłoby to rozwiązanie problemu.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#AndrzejKozioł">Zastanawiające jest, dlaczego na podstawie tych samych przepisów w województwie podkarpackim, które reprezentuję, każdy powiat inaczej interpretuje przepisy i wprowadza własne rozwiązania. Interweniowałem w tej sprawie do dyrektor Krystyny Wyrwickiej. Jeśli żądano prowadzenia pełnej księgowości, domagałem się wstrzymania tego typu żądań, ponieważ to w istotny sposób podnosi koszty.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#AndrzejKozioł">Całość dotacji na utrzymanie dziecka w placówce rodzinnej wynosi miesięcznie 1.300 zł. Rzeczywista kwota przypadająca miesięcznie na jedno dziecko w województwie, które reprezentuję, wynosi 550 zł.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#AndrzejKozioł">W czasie dyskusji powinniśmy szukać rozwiązań możliwych do wprowadzenia, zwłaszcza że ustawa o pomocy społecznej, nad którą niedawno zakończyliśmy w Komisji prace, jest już w Sejmie. Istnieje możliwość wprowadzania zmian do projektu ustawy, które pomogłyby rozwiązać przynajmniej część problemów.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#AntoniSzymański">W czasie następnego posiedzenia Sejmu odbędzie się drugie czytanie projektu nowelizacji ustawy o pomocy społecznej. Jeśli byłyby dobrze uzasadnione wnioski, należy je zgłosić.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#HelenaSuława">Prowadzę rodzinny dom dziecka w powiecie żywieckim od 10 lat. Obecnie wychowuję w nim 10 dzieci. Dzisiaj reprezentuję rodzinne domy dziecka powiatu żywieckiego w woj. śląskim.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#HelenaSuława">Po raz pierwszy uczestniczę w posiedzeniu Komisji. Bardzo się cieszę, że zostaliśmy zaproszeni do uczestniczenia w dyskusji na temat rodzinnych domów dziecka. Działalność naszego rodzinnego domu dziecka oceniana jest przez powiatowe centrum pomocy rodzinie, starostwo i Towarzystwo Przyjaciół Dzieci jako wzorcowa, osiągająca bardzo dobre wyniki. Mimo to, warunki finansowe, jakie zostały nam stworzone przez starostwa powiatowe, zagrażają likwidacją naszych domów. Powiem państwu, jak wygląda sytuacja w powiecie żywieckim, a takich powiatów jest wiele.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#HelenaSuława">W 1998 r. na jednego wychowanka otrzymywaliśmy miesięcznie 677 zł, bez uwzględnienia płac i kosztów czynszu. W I półroczu 1999 r., przy prawie 10-procentowej inflacji, kwota wynosiła 622 zł. W II półroczu 1999 r. spadła do 491 zł. W 2000 r., przy inflacji 7,6% była to kwota 489 zł. Jak potoczą się losy 2001 r., na razie nie wiadomo. Przy inflacji na poziomie 8,5% przyznany budżet wynosi 352 zł miesięcznie na jedno dziecko, to jest mniej o 325 zł od kwoty uzyskiwanej w 1998 r.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#HelenaSuława">Zarząd powiatu w 2000 r. podjął uchwałę następującej treści: „W celu wprowadzenia gospodarnego wykonania budżetu w żywieckich rodzinnych domach dziecka ustala się uchwałą zarządu powiatu szczegółowe normy wydatków finansowych...”. Podam kilka przykładów. Podręczniki, przybory i wszystkie koszty szkolne rocznie dla jednego wychowanka określone są na kwotę 180 zł, płacone w miesięcznych ratach po 15 zł. Komplet książek do gimnazjum kosztuje ok. 300 zł. Na kupno tych książek brakuje 120 zł. Za co kupić zeszyty, przybory szkolne, świadectwa, opłacić wyjazd ze szkołą do kina czy teatru, nie mówiąc już o jakiejkolwiek wycieczce?</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#HelenaSuława">Koszty związane z dojazdami do szkoły i opłatami telefonicznymi przewidziano na kwotę 16 zł miesięcznie na jednego wychowanka. Bilet miesięczny z mojej wsi do Żywca kosztuje 120 zł, więc miesięcznie do jednego biletu brakuje 104 zł. Do Żywca dojeżdżają dwie wychowanki, więc w sumie brakuje 208 zł miesięcznie. Do zapłacenia pozostaje jeszcze rachunek telefoniczny.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#HelenaSuława">Koszty związane z opałem przewidziano w wysokości 16 zł miesięcznie na 1 wychowanka. Rocznie dla wszystkich 10 wychowanków jest to kwota 1.920 zł. Koszt ogrzania części domu wynosi ok. 4 tys. zł. Brakuje ponad 2 tys. zł. Do września ub.r. mieliśmy normę zużycia energii 2 kW dziennie na jedno dziecko, co przy długich zimowych wieczorach wystarczało na oświetlenie i obejrzenie dobranocki.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#HelenaSuława">Kto ma zapłacić za energię zużytą do prania, prasowania, podgrzania wody do mycia, nie mówiąc już o gotowaniu? Kiedy mówiliśmy, że jest to bardzo mała kwota, powiedziano nam, że możemy prać w nocy.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#HelenaSuława">W taki sposób ustalone są wszystkie normy. Chcę dodać, że normy te obowiązują od 1 września 2000 r., ponieważ wcześniej były one niższe.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#HelenaSuława">Aby żywieckie rodzinne domy dziecka mogły funkcjonować, aby dzieci mogły dojeżdżać do szkoły, umyć się, uczyć i w miarę normalnie żyć, musieliśmy zadłużyć się. Jest to kwota dla 3 żywieckich rodzinnych domów dziecka za 1999 r. ok. 30 tys. zł, a za 2000 r. ok. 70 tys. zł. Jest to miesięcznie 188 zł na jednego wychowanka. Niestety, starostwo nie uznaje naszych długów, twierdząc, że nasza pożyczka to nasza sprawa. Nie można finansowego ciężaru utrzymania przyjętych przez nas dzieci przerzucić na nas. Czy my, prowadzący rodzinne domy dziecka i nasze dzieci mamy żyć nędznie tylko dlatego, że okazaliśmy naszym wychowankom serce i zdecydowaliśmy się pomóc państwu w wychowaniu dzieci? Po co i dla kogo ustalone zostały standardy usług świadczonych w placówkach? Przecież na realizację standardów potrzebne są pieniądze. Na te i inne pytania odpowiada nam się: „Jak wam się nie podoba, to rozwiążcie działalność”. To jest przyszłościowa wizja polityki prorodzinnej, jaką prowadzą władze naszego powiatowego centrum pomocy rodzinie. Czy ktoś zastanawiał się nad tym, że jeżeli my ulegniemy likwidacji z powodu braku środków finansowych, to naszych 31 dzieci nie przestanie jeść, myć się, uczyć. Nikt z naszych władz w celu gospodarnego wykonania budżetu nie szuka oszczędności w państwowym domu dziecka, gdzie miesięczne utrzymanie jednego wychowanka jest dwukrotnie wyższe niż w rodzinnym domu dziecka. O różnicach w sposobach wychowania dzieci nie trzeba chyba mówić.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#HelenaSuława">Taka sytuacja rodzi następne problemy i pytania, co z dobrem dziecka, co z jego uczuciami, więzią emocjonalną, poczuciem bezpieczeństwa. Dlatego zwracamy się do państwa z ogromną prośbą o ustalenie dla wszystkich rodzinnych domów dziecka w Polsce miesięcznej minimalnej stawki na utrzymanie jednego dziecka. Żywieckie starostwo, usprawniając nam pracę, zawiesiło w br. rozliczanie poprzez rachunki, ale wcale nie dlatego, aby nam pomóc, lecz dlatego, że nie chce pokryć naszych wydatków. Starostwo i powiatowe centrum pomocy rodzinie nie przyjmują do wiadomości, że pieniądze, które przeznaczają dla nas, nie wystarczają na utrzymanie rodzinnych domów dziecka.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#HelenaSuława">Jeszcze jeden problem, który chciałabym poruszyć, dotyczy konieczności wykonywania prac biurowych, zlecanych nam przez powiatowe centrum pomocy rodzinie. Prowadzimy kadry, księgowość, a więc m.in. zeszyt zamówień publicznych, zeszyt ilościowo-wartościowy, książkę inwentarzową, opisywanie rachunków, szczegółową kartę miesięcznych rozliczeń.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#HelenaSuława">Październikowa wizytacja w żywieckich rodzinnych domach dziecka zaleciła nam także prowadzenie kart wyposażenia wychowanków. Prowadzimy dokumentację sądową, szkolną, zdrowotną dzieci, a teraz dodatkowo zobowiązano nas do opracowywania indywidualnych planów z dzieckiem oraz kart pobytu dziecka w placówce. Kto z państwa, posiadając swoją rodzinę, robi to wszystko, czego żąda się od nas? Kto, robiąc to wszystko, zrobi to dobrze?</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#HelenaSuława">Jak przedłużyć dobę, aby znaleźć czas na bycie z dziećmi i ich wychowywanie oraz pomoc w nauce i serdeczną rozmowę? Brak przepisów powoduje, że samorządy nie wiedzą, czym są rodzinne domy dziecka.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AntoniSzymański">Pani wypowiedź zawierała wiele wniosków. Apelowałbym o taki właśnie sposób wypowiadania się.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#HannaSobieraj">Od 15 lat prowadzę rodzinny dom dziecka w Jedwabnie, w woj. warmińsko-mazurskim. Z uwagą wysłuchałam wypowiedzi mojej przedmówczyni. Poruszyła wiele nurtujących nas spraw. Chciałabym zaakcentować kilka ważnych dla nas problemów. Nie jesteśmy przeciwni rozliczaniu. Każdy rodzinny dom dziecka ma swoją księgowość. Jeśli chodzi o rodzinny dom dziecka, który prowadzę, jego księgowość jest prowadzona przez powiatowe centrum pomocy rodzinie. Obarczono mnie obowiązkiem rozliczania rachunków z wszelkich zakupów dotyczących utrzymania dziecka. Chodzi o zakupy następujących artykułów: pasty do zębów, mydła, papieru toaletowego, chusteczek higienicznych, zeszytów, butów itd.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#HannaSobieraj">Mam w domu 11 dzieci. Każde z nich wymaga wielkiej troski, zapobiegliwości, opieki, pomocy, rozmowy. Razem z mężem wychowaliśmy już 6 dzieci. Wśród 11 dzieci, którymi teraz się opiekujemy, jest 6 rodzeństwa. Są to sieroty naturalne w wieku 11–24 lata. Zajmuję się nimi 10 lat. Nie ma granicy wiekowej, po przekroczeniu której przestajemy interesować się dzieckiem. Nie ma mowy o urlopie czy o zamknięciu drzwi.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#HannaSobieraj">Moja rodzina, choć formalnie z punktu widzenia starostwa jest coraz mniej liczna, staje się coraz bardziej rozległa. Po kilkunastu latach swojej pracy i życia poświęconego dzieciom mogę mówić o znaczących efektach. Dzieci świetnie sobie radzą w życiu. Pozakładały rodziny. Mają pracę. Moje dzieci nie są bezrobotne, nie czekają na pomoc państwa. Kilkanaście lat mojego całkowitego poświęcenia dzieciom dało efekty.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#HannaSobieraj">Opowiem państwu, jak wygląda dzień w naszej rodzinie. Mąż zastanawia się rano, co kupić. Do tej pory pewne zakupy robiły dzieci, tak jak w każdej rodzinie. Teraz my musieliśmy przejąć tę funkcję. Nie obdarzono nas zaufaniem. Musimy rozliczać się z każdej wydanej złotówki.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#HannaSobieraj">Czy nie jest to zaprzeczenie idei wychowania rodzinnego? Chodzi przecież o to, żeby nasze dzieci, na ogół liczne rodzeństwa, znalazły rodzinę, opiekę, wychowanie, żeby nauczono je, jak poradzić sobie w dorosłym życiu.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#HannaSobieraj">Teraz stałam się petentem opieki społecznej. Jeżeli otrzymam jakiekolwiek pieniądze z centrum pomocy rodzinie, muszę rozliczyć ich wydanie, przedstawiając rachunki. Ja muszę to robić, ale wiem, że nie wszystkie starostwa tego wymagają.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#HannaSobieraj">Bardzo bym prosiła, aby, mając na uwadze nasz spokój, poczucie bezpieczeństwa naszych licznych rodzin, ustalono ogólne zasady, które będą obowiązywały wszystkie rodzinne domy dziecka, niezależnie od tego, w jakim działają województwie. Zbyt duże różnice w traktowaniu rodzinnych domów dziecka są dla nas nieprzyjemne. Myślę, że na to nie zasłużyliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JerzyBiedrzycki">Prowadzę rodzinny dom dziecka od 1988 r. Formuła rodzinnych domów dziecka nie jest polskim pomysłem. Idea rodzinnych domów dziecka powstała w wielu krajach m.in. w Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Australii.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#JerzyBiedrzycki">Większość problemów, z jakimi borykają się rodzinne domy dziecka w Polsce, wynika z faktu, że wiele osób, które z nami współpracują, nie wie, na czym polega funkcjonowanie rodzinnych domów dziecka. Wypowiedź posła Jacka Kasprzyka świadczy o tym, że obraz rodzinnych domów dziecka w świadomości ludzi, którzy nie są bezpośrednio zaangażowani w pracę z dziećmi, jest nierzeczywiste.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#JerzyBiedrzycki">Rodzinny dom dziecka jest placówką opiekuńczo-wychowawczą. W wielodzietnej rodzinie wychowywane są sieroty naturalne lub społeczne. Nie ma alternatywy, czy rodzinny dom dziecka jest rodziną, czy placówką. Mnogość form opieki nad dzieckiem zapewni zaspokojenie jego potrzeb.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#JerzyBiedrzycki">Polska ratyfikowała Konwencję praw dziecka, w której stwierdza się, że dzieci powinny mieć możliwość wszechstronnego rozwoju. Kiedy dzieci nie mają rodziców, ten obowiązek przejmuje państwo. Dzieci, które przychodzą do nas, nie są takie same, jak dzieci wychowywane w rodzinie wielodzietnej.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#JerzyBiedrzycki">Rodzina wielodzietna wychowuje dziecko od jego urodzenia. Matka zna każdy gest dziecka i wie, czego ono potrzebuje. My przyjmujemy dzieci z całym bagażem ich negatywnych doświadczeń. Dzieci wyniosły te doświadczenia z domów biologicznych, a także z pobytu w placówkach państwowych. Musi upłynąć pewien czas, zanim zdiagnozujemy dzieci i podejmiemy nad nimi pracę. Stwierdzenie, że każda rodzina chciałaby mieć 1 tys. zł na jednego członka, uważam za niestosowne.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#JerzyBiedrzycki">W innych krajach systemy opieki nad dziećmi powstawały wiele lat. W Polsce ten system zmienia się od ok. 5 lat. Wtedy zaczęto mówić o reformie systemu. Czy jesteśmy do tego przygotowani? Myślę, że ludzie, którzy sprawują opiekę nad dziećmi, są do tego przygotowani. Większość ludzi nie jest jednak zorientowana w tej problematyce.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#JerzyBiedrzycki">Co należy zrobić? Na pewno trzeba nawiązywać partnerskie relacje między powiatowymi centrami pomocy rodzinie a pracownikami rodzinnych domów dziecka. Musimy się porozumieć.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#JerzyBiedrzycki">W dyskusji pojawiło się pytanie, czy dzieci wychowujące się w rodzinnych domach dziecka kończą studia? Moim zdaniem, jeśli predyspozycje dziecka na to pozwalają, należy umożliwić mu skończenie studiów. Niestety, obecne przepisy, w tym ustawa o pomocy społecznej, zamykają drogę. Ja uważam, że dzieci, które wychodzą z rodzinnych domów dziecka, powinny wiedzieć, gdzie należy szukać pracy, kiedy trzeba ją podjąć.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#JerzyBiedrzycki">Po opuszczeniu rodzinnego domu dziecka młodzi ludzie powinni podjąć pracę i płacić podatki, a więc spłacić dług, który zaciągnęli.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#AntoniSzymański">Apelowałbym o zwracanie szczególnej uwagi na nurtujące państwa problemy. Komisja Rodziny może oczywiście patronować konferencji poświęconej rodzinnym domom dziecka czy różnym formom opieki nad dzieckiem. Dzisiaj koncentrujemy się na problemach i chcemy znaleźć ich rozwiązanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JózefHałka">Występuję jako dyrektor rodzinnego domu dziecka, a także jako przewodniczący Ogólnopolskiego Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Rodzinnej Opieki nad Dzieckiem.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#JózefHałka">Dlaczego powstał związek? Ponieważ było duże rozproszenie rodzinnych domów dziecka w Polsce i każdy powiat dowolnie interpretował przepisy, uznaliśmy, że celowe będzie utworzenie organizacji związkowej, która będzie reprezentacją osób prowadzących rodzinne domy dziecka.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#JózefHałka">Uważamy, że obecnie obowiązujące przepisy nie są dobre i mamy następujące propozycje zmian. Przepisy dotyczące tych form opieki nad dzieckiem powinny być jasne, proste i stabilne. Sposób ich sformułowania nie może powodować różnic interpretacyjnych, z czym mamy do czynienia w wielu powiatach. Obecnie poszczególne starostwa, opierając się na tej samej podstawie prawnej, mają dalece różniące się od siebie wymagania w stosunku do placówek rodzinnych.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#JózefHałka">Przepisy powinny być proste, zrozumiałe zarówno dla prowadzących placówki, jak i organów, które sprawują nadzór administracyjny i merytoryczny. Nie każdy doskonały wychowawca, potrafiący cały swój czas z miłością oddać dzieciom, jest z wykształcenia lub z zamiłowania prawnikiem. Najbardziej oczekiwaną formą ukazania się przepisów byłoby wydanie jednolitego tekstu ustawy oraz dołączenie do niej aktów prawnych, a więc rozporządzeń, które byłyby spójne.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#JózefHałka">Wypracowane i przyjęte rozwiązania prawne, których celem jest dobro dziecka, powinny być długofalowe, ponieważ dotyczą szczególnego zjawiska, jakim jest proces wychowawczy, przebiegający w długim dystansie czasowym, co skutkuje nawiązaniem więzi w relacji dziecko - rodzic. Podam przykład mało czytelnych przepisów. W par. 40 ust. 6 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej stwierdza się, że w placówce rodzinnej może przebywać od 4 do 8 dzieci, a w szczególnie uzasadnionych przypadkach dzieci może być mniej lub więcej. W par. 41 ust. 1 pkt 2 jest napisane, że jeden etat wychowawcy przypada na 6 dzieci, jeśli zapewnia on całodobową opiekę doraźną. Dlaczego twierdzimy, że jest tu niejasność? Nikt z nas nie jest ośmiornicą. Mamy tylko dwie ręce i dwa kolana. Naturalną potrzebą dziecka jest chęć przytulenia się i bycia na rękach u ojca i matki. Nie mogę wziąć na ręce więcej niż dwoje dzieci. Stąd formułowaliśmy wniosek, żeby w placówce rodzinnej przebywało od 4 do 8 dzieci i aby przyznać dwa etaty wychowawcy.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#JózefHałka">Dzieci przychodzą do nas zapóźnione. Musimy nadrabiać te zapóźnienia. Podam państwu przykład. Przyjęliśmy do naszego domu 6-miesięczną dziewczynkę, która ważyła 4,5 kg. Musimy nadrabiać nie tylko zapóźnienia żywieniowe, ale i emocjonalne, intelektualne, społeczne. Chodzi o to, żeby dziecko jak najszybciej zapomniało o koszmarze, jaki przeżyło w swojej naturalnej rodzinie. Jest to proces, który trwa 24 godziny na dobę. My nie wiemy, co znaczy urlop. Nie można powiedzieć, że kwoty na rodzinne domy dziecka są wygórowane. Uważam, że chore jest państwo, jeżeli koszt utrzymania więźnia wynosi 1.500–1.700 zł, a średni koszt utrzymania dziecka w rodzinnym domu dziecka wynosi miesięcznie 1.335 zł. Wydaje się, że nie jest to kwota wygórowana, tym bardziej że jest to średnia brutto. W skład tej sumy wchodzą płace dla wychowawców, opłaty za energię, gaz i kwota przeznaczona na samo dziecko.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#JózefHałka">Im wyższe wykształcenie prowadzących rodzinny dom dziecka, tym mniej zostaje na dziecko. Dotychczas byliśmy zatrudniani na podstawie Karty Nauczyciela. Obowiązuje nas droga awansu nauczycielskiego. Nauczyciel stażysta ma niższą pensję i wtedy większa część środków przekazywana jest na dziecko. Jeżeli nauczyciel jest mianowany lub dyplomowany, jego płaca jest wyższa, wobec tego mniejsza część środków z kwoty 1.335 zł przypada na dziecko. Stąd nasz postulat, aby oddzielić płace od kwoty przypadającej na dziecko. Pieniądze przeznaczone na dziecko powinny być jednolite w całym kraju. Nie może być dowolności interpretacyjnej czy możliwości przesunięć finansowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AntoniSzymański">Czy materiał, który otrzymałem od pana, mogę traktować jako wypowiedź środowiska rodzinnych domów dziecka?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JózefHałka">Tak. 10 lutego br. odbył się pierwszy ogólnopolski zjazd związku zawodowego, który reprezentuję. Przekazałem panu przewodniczącemu wnioski i uchwały tego zjazdu. Do związku należy 11 województw.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#UrszulaWachowska">Przysłuchując się wypowiedziom osób prowadzących rodzinne domy dziecka, widzę, że jest to problem niesłychanie trudny. Rozumiem wszystkie trudności, jakie państwo sygnalizujecie. Alternatywą dla rodzinnego domu dziecka jest oczywiście dom dziecka. Dziecko w rodzinnym domu dziecka czuje się lepiej, więc powinniśmy rozwijać głównie tę formę opieki. Po raz kolejny zadaję pytanie, czy zamierzamy wezwać do odpowiedzialności rodziców naturalnych dzieci przebywających w rodzinnych domach dziecka. W większości te dzieci nie są przecież sierotami naturalnymi, lecz sierotami społecznymi. Rodzice są pozbawieni wszelkich obowiązków wobec dzieci i odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#UrszulaWachowska">Z państwa wypowiedzi wynika, że istotne problemy wiążą się z mieszkaniami. Czy wszyscy państwo korzystacie ze służbowych mieszkań, czy są to też wasze mieszkania? Opowiadałabym się za tym, żeby były to prywatne mieszkania ludzi, którzy decydują się na założenie rodzinnego domu dziecka. Uważam, że należy ograniczyć liczbę przyjmowanych dzieci. Nie kwestionuję sukcesów pani, która wychowała kilkanaścioro dzieci. Serdecznie gratuluję. Trzeba jednak ograniczyć liczbę dzieci do 6–8. To prawda, że nie jest się w stanie wypełnić wszystkich obowiązków rodzica w sytuacji, gdy dzieci jest więcej, niż to jest możliwe do opanowania. Moim zdaniem, nie może być więcej niż 8 dzieci.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#UrszulaWachowska">Kolejny problem dotyczy rodziców, którzy osiągają wiek emerytalny i nie mają swojego mieszkania. Gdyby prowadzili rodzinny dom dziecka w swoim mieszkaniu, przy ograniczonej liczbie dzieci, mogliby tak dobierać wiek dzieci, żeby osiągnięcie pełnoletności dzieci zbiegało się z osiągnięciem wieku emerytalnego. Nie jest to trudność nie do przezwyciężenia.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#UrszulaWachowska">Jeśli chodzi o rozliczanie się finansowe, jako posłanka Komisji Rodziny przejmuję państwa postulat, że musi być wyliczona pewna kwota i według tych samych kryteriów przyznawana wszystkim rodzinnym domom dziecka. Rodzinne domy dziecka nie mogą być rozliczane z każdego lizaka czy innego drobnego zakupu.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#UrszulaWachowska">Rodziny muszą być obdarzone zaufaniem. Jeśli dzieci dobrze się czują, jeśli widać, że są najedzone, odziane i pogodne, to znaczy, że zostały spełnione warunki i nie można obciążać rodziców drobiazgowym rozliczaniem wydanych pieniędzy. Trzeba rozliczać się z ogólnej kwoty. Uważam również, że należy rozdzielić fundusz płac od funduszu na prowadzenie rodzinnego domu dziecka. Jest to logiczne rozwiązanie. Osobiście przejmuję państwa wnioski.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JózefHałka">Proponowaliśmy zapis, żeby rodzinny dom dziecka był rodziną jednopokoleniową. Uznaliśmy bowiem, że jeżeli 8 dzieci wychowa się do ich usamodzielnienia, jest to tak długi proces, że mamy moralne prawo mówić, iż zasłużyliśmy na emeryturę. Kiedyś był przepis, na podstawie którego wiele osób prowadzących rodzinne domy dziecka musiało zrezygnować ze swoich mieszkań. Osoby te znalazły się teraz w bardzo trudnej sytuacji. Kiedy usamodzielniają się ich ostatni wychowankowie, de facto stają się kloszardami.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#ZdzisławBrewiński">Prowadzę rodzinny dom dziecka od 1989 r. Pewne unormowania dla rodzinnych domów dziecka były zawarte w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z 1994 r. Był tam ustanowiony rozdział między wydatkami koniecznymi do rozliczania poprzez rachunki, takimi jak zakup sprzętu, wyposażenie mieszkania, a płacami i wydatkami zryczałtowanymi nie podlegającymi rozliczeniu, przeznaczonymi bezpośrednio na dziecko, takimi jak koszty wyżywienia, zakupu odzieży, podręczników i przyborów szkolnych, lekarstw.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#ZdzisławBrewiński">Kwota otrzymywana przez nas za pokwitowaniem, czyli podstawa do zaksięgowania przez organ prowadzący, była przekazywana nam z pełnym zaufaniem. Nie rozliczaliśmy się z tej kwoty zryczałtowanej, przeznaczonej na koszty dziecka. Myślę, że do tego rozwiązania należy wrócić.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#ZdzisławBrewiński">Chciałbym zwrócić uwagę na następujący zapis w ustawie o pomocy społecznej. W art. 2a ust. 13 rodzinne domy dziecka są oddzielone od placówek opiekuńczo-wychowawczych. Cytuję: „...rodzinna opieka zastępcza - oznacza to rodziny zastępcze oraz instytucjonalne formy rodzinnej opieki nad dzieckiem”. Rodzinne domy dziecka stały się domami rodzinnymi, żeby złagodzić negatywny odbiór sformułowania „dom dziecka”.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#ZdzisławBrewiński">Intencją ustawodawcy było, żeby podkreślić rodzinną formę opieki nad dzieckiem. W art. 33n ustawy o pomocy społecznej znajduje się stwierdzenie, że placówki opiekuńczo-wychowawcze i ośrodki adopcyjne są placówkami budżetowymi, a więc obowiązuje je ustawa budżetowa. Można przyjąć, że placówki rodzinnej opieki zastępczej są placówkami budżetowymi i dotyczy ich ustawa budżetowa, natomiast rodzinne formy opieki zastępczej są rodzinami instytucjonalnymi.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#ZdzisławBrewiński">Zgadzam się z propozycją posła Andrzeja Kozioła, żeby w art. 33n ustawy o pomocy społecznej dopisać wyrazy „nie dotyczy rodzinnych domów dziecka”. Dzięki temu usunęlibyśmy źródło naszych problemów. W naszym powiecie powiedziano nam, że jest to absurd, ale ustawa o finansach publicznych i ustawa budżetowa narzucają konieczność rozliczania. Jeśli jesteśmy placówkami budżetowymi, obowiązują nas rygory tych ustaw.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#ZdzisławBrewiński">Poszczególne powiaty zajmują różne stanowiska w tej sprawie. Jedne opierają się na rozporządzeniu Ministerstwa Edukacji Narodowej i nie wymagają szczegółowych rozliczeń, inne ściśle interpretują literę prawa.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#ZdzisławBrewiński">Wydaje mi się, że postulaty, które formułowaliśmy od wielu lat, dotyczące zmniejszenia liczby przyjmowanych dzieci od 4 do 8, zostały uwzględnione w rozporządzeniu. Dyrektor Józef Hałka cytował zapis, że w placówce rodzinnej przebywa od 4 do 8 dzieci. Jednak w par. 41 określającym normy zatrudnienia jest stwierdzenie, że jeden etat wychowawczy przysługuje na 6 dzieci. Rozumiem, że to dotyczy domów dziecka. Gdyby tam znalazł się zapis, że nie dotyczy to rodzinnych domów dziecka, byłoby to właściwe rozwiązanie. To oznaczałoby, że jeżeli mam pod opieką 6 dzieci, jestem zatrudniony na etacie. Jeżeli opiekuję się 4 dzieci, to znaczy, że jestem zatrudniony na 3/4 etatu?</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#ZdzisławBrewiński">Dzisiaj prasa łódzka podała, że prowadzący pogotowie rodzinne otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 1.664 zł i może mieć 1–3 dzieci. Ja opiekując się 4 dzieci, jestem zatrudniony na 2/3 etatu. Na podstawie Karty Nauczyciela moja zasadnicza pensja wynosi 1.010 zł. Otrzymuję dodatek stażowy. Za pracę na 2/3 etatu otrzymuję 808 zł brutto. Zgodnie z tą interpretacją, prowadząc rodzinny dom dziecka dla 4 dzieci, mogę otrzymać wynagrodzenie w wysokości 808 zł brutto. Z tego punktu widzenia zapisy w rozporządzeniu wydają się absurdalne. Musimy pamiętać, że kwestie te były niegdyś unormowane. Nie wyważajmy otwartych drzwi. Podam inny przykład. W rozporządzeniu znajduje się stwierdzenie, że w placówce rodzinnej wychowawca może łączyć funkcję administracyjną i obsługi. Może, to znaczy, że nie musi. Co wtedy, gdy nie chce? Czy może zatrudnić pracownika obsługi? To wskazuje na konieczność bardziej precyzyjnych zapisów. Niejasność przepisów sprzyja dowolności interpretacyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AntoniSzymański">Naszym najważniejszym zadaniem jest wypracowanie wniosków z dzisiejszego spotkania. Istotne jest, abyśmy zakończyli posiedzenie z przekonaniem, że uruchamiamy jakiś proces, który rozwiązuje problemy nurtujące państwa środowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#TadeuszBlumczyński">Prowadzę rodzinny dom dziecka 23 lata. W dyskusji pojawiło się wiele postulatów, żeby zaznaczyć w przepisach, iż dana regulacja nie dotyczy rodzinnych domów dziecka. Uważam, że nie jest to właściwe rozwiązanie. Mam ogromną prośbę do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, żeby przygotowało odrębne rozporządzenie dotyczące rodzinnych domów dziecka.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#TadeuszBlumczyński">Jeżeli takie rozporządzenie ukazało się w odniesieniu do rodziny zastępczych, które opiekują się jednym bądź dwojgiem dzieci, to dlaczego my nie zasłużyliśmy na takie rozwiązanie? Nie wiemy, co było przyczyną pominięcia nas w tym procesie.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#TadeuszBlumczyński">Pan poseł pytał o możliwość podjęcia nauki przez nasze dzieci w szkołach wyższych. Zapis w ustawie o pomocy społecznej jest jednoznaczny. Dziecko po ukończeniu 18 roku życia powinno odejść z rodzinnego domu dziecka i uczyć się dalej, korzystając z internatu. Jakie jest przełożenie tego zapisu na praktykę? Mieszkam w Poznaniu, w którym jest wiele szkół wyższych. Czy muszę usunąć dziecko ze swojego domu, żeby zamieszkało w domu akademickim? Jest to bezsensowne. Ukończenie przez dziecko 18 roku życia oznacza koniec jego edukacji.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#TadeuszBlumczyński">Chciałbym ustosunkować się do kwestii emerytury. My musimy z czegoś żyć. Tak się układa nasza praca z dziećmi, że nie mamy możliwości podjęcia pracy w innym miejscu. Ja sam zajmuję się dziećmi. Gotuję, sprzątam, przywożę, odwożę, pomagam w odrabianiu lekcji. W moim przypadku przejście na emeryturę oznacza koniec przyjmowania dzieci. Rodzina nadal istnieje w takiej formie jak dotychczas, tylko pełni inne funkcje. Tworzą ją nadal te same osoby. Bardzo boli nas kwestia sposobu usamodzielniania dzieci. Wiem, że trzeba by odwołać się do poczucia odpowiedzialności biologicznych rodziców, ale efekt jest żaden. Jeżeli dziecko jest pod moją opieką od trzeciego roku życia, zupełnie nie zna swojej biologicznej matki. Czy mamy szansę uzyskania od rodziców biologicznych jakichkolwiek pieniędzy na dziecko? Skądże, to oni wystąpią o alimentację i mają szansę wygrać sprawę.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WiesławJurgielewicz">Formułowali państwo zarzut, że brak jest ze strony powiatowych centrów pomocy rodzinie zaufania do państwa działalności. Podstawowy jest dylemat, czy rodzinny dom dziecka jest placówką, czy rodziną. Jeżeli rodzinny dom dziecka jest placówką, tego zaufania nigdy nie będzie. Obowiązuje ustawa o finansach publicznych i muszą państwo rozliczać się z ponoszonych wydatków.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#WiesławJurgielewicz">Problemem jest określenie ryczałtu. My stosujemy tę formę w swojej działalności. Nie rozliczamy rodzinnych domów dziecka z drobnych zakupów. Wymagamy natomiast przedstawiania rachunków za rozmowy telefoniczne, zużycie energii. Takie są wymagania i nic na to nie poradzimy.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#WiesławJurgielewicz">Powiatowe centra pomocy rodzinie funkcjonują od 1 stycznia 1999 r. Na podstawie moich dotychczasowych doświadczeń mogę stwierdzić, że problemem będzie ustalenie ryczałtu. Nie ma przepisów wykonawczych o finansowaniu placówek opiekuńczo-wychowawczych. Mamy rozporządzenie regulujące funkcjonowanie placówek, ale nie ma w nim mowy o finansach. Jest tylko wyszczególnione kieszonkowe.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#WiesławJurgielewicz">Wysokość ryczałtu powinna być ustalana przez powiat. Możemy uwzględniać koszty ponoszone na dziecko przez inne placówki. Wówczas wysokość ryczałtu będzie niższa.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#WiesławJurgielewicz">Wydaje mi się, że podstawową kwestią jest określenie, w jakim celu organizujemy rodzinne domy dziecka. Czy mają to być placówki, czy rodziny? Jeśli chodziłoby wyłącznie o zapewnienie dziecku opieki, nie byłoby potrzeby tworzenia rodzinnych domów dziecka. Można by je pozostawić w państwowych domach dziecka, gdzie miałyby zapewnioną opiekę. Jeśli zależy nam na stworzeniu ciepła rodzinnego, poczucia intymności, więzi emocjonalnej, potrzebne są rodzinne domy dziecka.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#WiesławJurgielewicz">Należy zaproponować oddzielenie wynagrodzenia i określić minimalny koszt utrzymania dziecka albo zaproponować wyliczenie przez powiat lub wojewodę kosztu miesięcznego utrzymania dziecka w rodzinnym domu dziecka. Jeżeli określimy wysokość kosztu utrzymania dziecka, powiat będzie wypłacał miesięcznie tę kwotę pomnożoną przez liczbę dzieci. Wtedy będzie całkowite zaufanie do osób prowadzących rodzinne domy dziecka, które będą dysponować tymi kwotami, podobnie jak rodziny zastępcze. Jeżeli rodzinne domy dziecka pozostaną placówkami, nie unikniecie państwo konieczności rozliczeń. Do tego należy dodać obowiązek sporządzania planów budżetowych, wykonywania wszystkich czynności administracyjnych, zapewnienia zastępstwa.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#WiesławJurgielewicz">Niejednokrotnie małżonek, z którym jest zawarta umowa o pracę, nie wyjeżdża na urlop samodzielnie, bez dzieci. Małżonkowie wyjeżdżają razem, trzeba więc organizować zastępstwo. Nie chodzi o pieniądze, lecz o administracyjne procedury, które zajmują wiele czasu. Zaufanie jest niezbędne, żeby prawidłowo wychowywać dzieci. Jeśli państwo będziecie żyć w nieustannym zagrożeniu, odbije się to niekorzystnie na waszych dzieciach. Sądzę, że na koniec roku robicie zakupy częściowo niepotrzebne, bo musicie wydać pieniądze. Jeżeli dziecko przebywa w rodzinnym domu dziecka, wiadomo, że choruje, że może niespodziewanie zniszczyć ubranie i że pieniądze potrzebne są natychmiast. Jeśli działacie państwo na zasadzie placówki, otrzymujecie pieniądze na delegacje, natomiast brakuje pieniędzy na ubrania dla dzieci. Trzeba złożyć wniosek do zarządu powiatu. Procedura trwa średnio 2–3 tygodnie. Zdaję sobie sprawę, że jest to poważny problem i dla jednostki obsługującej, i dla jednostki prowadzącej. Myślę, że osoby prowadzące rodzinne domy dziecka powinny nie tyle być dyrektorami placówki, co zastępować rodziców biologicznych. Dzieci są spragnione uczuć. Osoba pracująca w rodzinnym domu dziecka powinna być opiekunem zastępującym rodzica biologicznego. Powinna otrzymywać miesięcznie pewną kwotę, którą będzie racjonalnie gospodarować.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JacekKasprzyk">Chciałbym sformułować pewien wniosek i prosić przedstawicieli rodzinnych domów dziecka o ustosunkowanie się do niego. Nie liczyłem na zrozumienie i sympatię, bo byłbym bardzo naiwny. Państwo macie swój obszar działalności i z tego się wzajemnie rozliczacie. Ja staram się analizować problem z punktu widzenia interesów dziecka i zaangażowania państwa w opiece nad dzieckiem. Rodzinne domy dziecka, rodziny zastępcze, państwowe domy dziecka są elementami sprawowania opieki nad dziećmi pozbawionymi opieki ze strony naturalnych rodziców.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#JacekKasprzyk">Próbuję odpowiedzieć na pytania. Na ile realizowana jest opiekuńczość państwa wobec dziecka w naszym kraju? Jakie instrumenty są do tego wykorzystywane? Czy reprezentowana jest grupa zawodowa, która ma się tym zajmować? Jestem zwolennikiem rodzinnych domów dziecka z dwóch powodów. Po pierwsze - ze względu na okazywane dziecku ciepło, inny sposób wychowania i wprowadzania go w życie. Po drugie - uważam, że świat rozwija się w takim kierunku, iż coraz więcej będzie potrzebnych socjalnych miejsc pracy, a bardzo dobrym i efektywnym socjalnym miejscem pracy jest opieka nad dzieckiem.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#JacekKasprzyk">Wiele mówi się w Polsce o polityce prorodzinnej, o wzmacnianiu roli rodziny, a z drugiej strony tworzy się instytucje. Musimy odpowiedzieć na podstawowe pytanie, czy rodzinny dom dziecka jest instytucją. W państwa wypowiedziach przejawiały się dwa różne spojrzenia na tę kwestię.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#JacekKasprzyk">Jeżeli jeden z panów reprezentuje związek zawodowy rodziców z rodzinnych domów dziecka, to znaczy, że traktuje się rodzinny dom dziecka jak instytucję. Mamy do czynienia z obroną praw pracowniczych. Inni postrzegają rodzinne domy dziecka jako wielodzietną rodzinę.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#JacekKasprzyk">Proponowałbym rozpoczęcie prac legislacyjnych nad ustawą regulującą funkcjonowanie rodzinnych domów dziecka. Byłaby to inicjatywa Komisji Rodziny. W ustawie powinniśmy określić, kto powinien łożyć na utrzymanie dziecka, jaka ma być wysokość środków i jakie wymagania stawia się osobom zakładającym rodzinne domy dziecka. Obecnie przedstawiciel powiatu musi przekazać pieniądze na funkcjonowanie rodzinnego domu dziecka. Ma pewną swobodę w określaniu wysokości środków i sposobu kontroli ich wydatkowania. Z jednej strony ograniczane są warunki egzystencji dzieci. Z danych, które państwo przedstawiliście, wynika, że rzeczywista wielkość środków przeznaczonych na utrzymanie dziecka z roku na rok jest coraz niższa. Z drugiej strony trzeba rozwiązać kwestie związane z zatrudnieniem. Opiekunowie w rodzinnych domach dziecka przejmują od państwa pewne obowiązki w zakresie opieki nad dzieckiem i angażują się całym sercem w pracę z dziećmi. Są to bardzo delikatne kwestie.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#JacekKasprzyk">W ustawie powinniśmy określić, czy rodzinny dom dziecka jest instytucją, jakie się przed nią stawia zadania, i zabezpieczyć odpowiednie warunki rozwoju dzieci.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#JacekKasprzyk">Kwestię rodzinnych domów dziecka należy traktować jako problem społeczny. Ważne jest, żeby nie dopuścić do pozbywania się dziecka z rodziny z powodów ekonomicznych. Uważam, że w ustawie o pomocy społecznej nie rozwiążemy problemu funkcjonowania rodzinnych domów dziecka. Możemy rozwiązać kwestie finansowe, i to jedynie częściowo. Musimy uregulować sprawy zdrowotne dzieci, dążyć do zabezpieczenia ich wszechstronnego rozwoju, a także uwzględnić prawa pracownicze osób zajmujących się dziećmi, nie zapominając, że tworzą oni bliską i głęboką więź z dziećmi.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#JacekKasprzyk">Celowo pytałem o to, co dzieje się z młodym człowiekiem, który skończy 18 lat. Czy to państwo muszą samodzielnie ponosić konsekwencje jego wchodzenia w dorosłe życie? Czy ktoś w tym pomaga? Reguły muszą być jasno określone. Na pewno powinniśmy rozwijać rodzinne domy dziecka jako formę opieki nad dzieckiem pozbawionym opieki rodziców biologicznych. Rozwiązania, które zaproponujemy, muszą być trwałe.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#JacekKasprzyk">Należy powołać podkomisję, która rozpoczęłaby prace nad przygotowaniem projektu ustawy dotyczącej funkcjonowania rodzinnych domów dziecka. Zapewniam o moim wielkim szacunku dla państwa prowadzących rodzinne domy dziecka.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#AntoniSzymański">Przystępujemy do odpowiedzi na pytania. Proszę panią dyrektor Krystynę Wyrwicką o informację, jakie działania podejmuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Czy resort ma przygotowany kalendarz wprowadzania ewentualnych zmian?</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#AntoniSzymański">W dyskusji poruszono wiele problemów, dotyczących m.in. zasad zatrudniania w rodzinnych domach dziecka, potrzeby ponownego wprowadzenia ryczałtu.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#KrystynaWyrwicka">Na wstępie chciałabym ustosunkować się do propozycji ustawy o rodzinnych domach dziecka. Trochę mnie to zaniepokoiło. Gdybyśmy w każdej kwestii dotyczącej dziecka osieroconego tworzyli jedną ustawę, powinniśmy przygotować przede wszystkim ustawę o wspieraniu rodzin naturalnych, bo zależy nam na tym, żeby było jak najmniej dzieci osieroconych.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#KrystynaWyrwicka">Powinniśmy pracować również nad ustawą o rodzinach zastępczych, ustawą o pogotowiach rodzinnych, rodzinnych domach dziecka i ustawą o placówkach.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#KrystynaWyrwicka">Czy zależy nam na budowaniu spójnego systemu? Oczywiście dzisiaj sposób finansowania rodzinnych domów dziecka jest pewnym problemem, co nie oznacza, że w całym systemie opieki nad dzieckiem osieroconym najważniejsze są rodzinne domy dziecka. Wszystkie te elementy trzeba traktować łącznie. Dlaczego funkcjonowanie rodzinnych domów dziecka mielibyśmy regulować poprzez wprowadzenie nowej ustawy?</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#KrystynaWyrwicka">Podstawowy jest problem, czy rodzinne domy dziecka bliższe są rodzinie, czy funkcjonowaniu instytucji? W dyskusji pojawiło się wiele zarzutów, że dzisiejsze rozwiązania prawne stanowią bardzo poważne ograniczenia dla państwa działalności. Zgodnie z przepisami ustawy placówki rodzinne wymieniane są wśród innych placówek. Chodzi o placówki rodzinne, socjalizacyjne, resocjalizacyjne. Rozporządzenie reguluje funkcjonowanie wszystkich placówek, wprowadzając pewne wyłączenia wynikające ze specyfiki danej placówki. Nie można mówić o odrębności placówek rodzinnych.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#KrystynaWyrwicka">Poruszali państwo kwestię kontynuacji nauki i usamodzielnienia wychowanków. Mówili państwo, że dziecko nie może kontynuować nauki, jeśli nie opuszcza placówki rodzinnej. W projekcie poselskim nowelizacji ustawy o pomocy społecznej są zmiany, które porządkują kwestię konieczności opuszczania przez dzieci rodzin zastępczych, natomiast nie zmienia się formuły placówek rodzinnych.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#KrystynaWyrwicka">Jeśli mówimy o placówce, która ma sprawować opiekę nad określoną liczbą dzieci, to jedne dzieci muszą tę placówkę opuścić, żeby mogły przyjść kolejne. Jeśli będziemy tworzyć rodzinę wielopokoleniową, to nie będzie miejsca dla nowych dzieci. Biorąc pod uwagę formułę placówki rodzinnej, nie możemy wprowadzić innego rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#KrystynaWyrwicka">Wprowadzamy poprawkę dotyczącą usamodzielnienia w rodzinie zastępczej, bo zakładamy, że tak jak w naturalnej rodzinie po ukończeniu pełnoletności dziecko może pozostać w rodzinie i mieszkać. W przypadku placówek rodzinnych muszą zwalniać się miejsca, aby mogły być przyjęte nowe dzieci.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#KrystynaWyrwicka">Ustawa nie stwierdza, że w momencie osiągnięcia pełnoletności wychowanek musi opuścić placówkę. Mówimy o kontynuacji nauki w danym typie szkoły. Jeśli dziecko uczęszcza do liceum, ma prawo do otrzymywania świadczeń, pozostając w rodzinnym domu dziecka. Funkcjonowanie wszystkich placówek opiekuńczo-wychowawczych jest zadaniem własnym samorządów. Obecne finansowanie przez budżet państwa to dotacja państwa, która powinna uzupełniać środki przeznaczane na ten cel przez samorządy. Pojawia się dylemat, czy powinniśmy sztywno regulować zasady dotowania placówek.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#KrystynaWyrwicka">Sformułowano propozycję wydzielenia kosztów związanych z wynagrodzeniem i rozdzielenia ich od bieżących kosztów utrzymania dziecka. Chciałabym państwu powiedzieć, że wynagrodzenia są bardzo zróżnicowane - od 1.000 zł miesięcznie do 4.000 zł. Musimy zastanowić się nad tym, czy wprowadzać ujednolicenie wynagrodzeń.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#KrystynaWyrwicka">Czy jeśli mówimy o kosztach utrzymania dziecka, odnosimy to do średniej krajowej, czy uwzględniamy specyfikę poszczególnych województw? Czy abstrahujemy od tego, jakie są zasoby mieszkaniowe, jakich wymagają nakładów remontowych, czy uwzględniamy te kwestie?</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#KrystynaWyrwicka">Uśrednianie jest w pewnym sensie niebezpieczne. W domach pomocy społecznej było to o wiele łatwiejsze, bo mamy do czynienia z zupełnie inną grupą osób. Jeśli ustalamy średnią dla 100 osób, to nawet jeśli jest ona określona z pewną granicą błędu, jest ona do przyjęcia. Jeśli mamy do czynienia z 6–8 dzieci, różnice cenowe będą wpływały na realny koszt utrzymania.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#KrystynaWyrwicka">Założenie było takie, że starostowie, dysponując budżetem na funkcjonowanie placówek, będą świadomie wybierali lepsze formy, w tym również ekonomicznie tańsze. Moim zdaniem, nie ma dylematu, czy bardziej wskazane jest prowadzenie placówki socjalizacyjnej, czy placówki rodzinnej. Placówka rodzinna jest lepsza ze względu na dobro dziecka i na koszty ekonomiczne.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#KrystynaWyrwicka">Przywoływali państwo rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej, które precyzyjnie określało, ile pieniędzy przeznacza się na żywność dla dziecka, ile na środki czystości i odzież. Trzeba jednak powiedzieć, że państwa sytuacja wcale nie była korzystna, ponieważ byliście jak gdyby filią państwowego domu dziecka, jeśli chodzi o formułę finansową. To dom dziecka przekazywał państwu środki.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#TadeuszBlumczyński">To były pojedyncze przypadki.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#KrystynaWyrwicka">Obowiązywało inne prawo budżetowe. Ustawa o finansach publicznych wyraźnie określa sposób finansowania różnych jednostek w samorządzie. Wyodrębnione są jednostki budżetowe, zakłady budżetowe, gospodarstwa pomocnicze i środek specjalny.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#KrystynaWyrwicka">Zastanówmy się, w jakiej formule możecie państwo funkcjonować. Myślę, że w jednym jesteśmy zgodni. Chodzi mianowicie o wprowadzenie pewnej kwoty ryczałtu. Jeśli rodzinne domy dziecka są jednostkami budżetowymi, znalezienie możliwości wyłączenia jest niezwykle trudne.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#KrystynaWyrwicka">Jeśli zrezygnowalibyście państwo z formuły jednostek budżetowych, stracilibyście wszystko, co jest przywilejem pracowniczym. Bylibyśmy w punkcie wyjścia. Nie ukrywaliśmy, że sposób przejmowania zadań był dla nas bardzo uciążliwy.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#KrystynaWyrwicka">Do dziś ponosimy skutki obowiązywania w placówkach opiekuńczo-wychowawczych Karty Nauczyciela. Będziecie mieli państwo w pewnym sensie zamkniętą drogę awansu zawodowego, ponieważ musielibyście przedstawiać swoje osiągnięcia dydaktyczne, co jest niewykonalne.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#KrystynaWyrwicka">Nieustannie wracam do kwestii, czym powinny być rodzinne domy dziecka. Konieczne jest przeanalizowanie ewentualnych strat i zysków. Teraz ustawa dopuszcza możliwość przyjęcia formuły placówki niepublicznej. Jeśli funkcjonuje się na zasadach placówki publicznej, czyli jednostki budżetowej, trzeba liczyć się z pewnymi ograniczeniami. Prowadzimy rozmowy z Ministerstwem Finansów, czy możliwe jest - i jakich zmian ustawowych by to wymagało - wprowadzenie w tych jednostkach budżetowych formuły ryczałtu.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#KrystynaWyrwicka">Część pytań dotyczyła kwestii związanych z zatrudnieniem. Rozporządzenie jest czytelne. W placówce może przebywać od 4 do 8 dzieci. Jeśli jest do 6 dzieci, jeden z rodziców jest zatrudniony na etacie. Jeżeli jest powyżej 6 dzieci, dwoje rodziców może być zatrudnionych na etatach.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#ZdzisławBrewiński">Zdarzało się, że ludzie pracowali na 2/3 etatu, bo mieli pod opieką 4 dzieci.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#KrystynaWyrwicka">Zwracam uwagę, że jest nadzór wojewódzki i służby wojewody. W takich sytuacjach trzeba na bieżąco reagować. Gdybyśmy próbowali dostosowywać ramy prawa do wszystkich nieprawidłowości, które pojawiają się w kraju, nie byłoby to właściwe rozwiązanie.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#KrystynaWyrwicka">Reagujemy na różne indywidualne sygnały od państwa. Rozmawiamy ze starostami. Przy zmianie ustawy o finansowaniu jednostek samorządu terytorialnego trzeba będzie wprowadzić system sankcji za nierealizowanie nałożonych ustawowo zadań. My również otrzymujemy informacje od służb wojewody, które mają wpisane zadania nadzoru, że mimo przedstawiania różnych nieprawidłowości wprowadza się niewiele zmian.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#KrystynaWyrwicka">Pan dyrektor mówił o placówce rodzinnej, która miałaby mieć formułę jednopokoleniową. Jest mi to o tyle trudno zrozumieć, że w placówce mogą przebywać dzieci w różnym wieku. Gdyby osoba rozpoczynała pracę w placówce mając 25 lat, oznaczałoby to, że po osiągnięciu 50 roku życia przechodzi na zasłużoną emeryturę, kiedy ostatnie dziecko usamodzielni się. Staraliśmy się zabezpieczyć czas kierowania ostatniego dziecka do placówki rodzinnej, który byłby zbieżny z momentem osiągnięcia wieku emerytalnego przez osoby zajmujące się dziećmi. To oznacza, że w placówce rodzinnej mogłyby pojawić się dwa pokolenia dzieci.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#KrystynaWyrwicka">Pani posłanka poruszyła problem odpowiedzialności rodziców naturalnych za losy usamodzielniających się wychowanków. Chciałabym powiedzieć, że do rodzinnych domów dziecka najczęściej trafiają dzieci, których sytuacja prawna jest uregulowana. Rodzice są pozbawieni władzy rodzicielskiej. Kontakty dzieci z rodzicami naturalnymi są więc nikłe. Pozostaje jedynie możliwość ewentualnej egzekucji od rodzin naturalnych kosztów pobytu.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#KrystynaWyrwicka">Kwestia jednostek budżetowych i obowiązującej je dyscypliny budżetowej. Jedna z pań wspomniała o zaciągnięciu pożyczki i o zobowiązaniach starosty. Inna sytuacja jest wówczas, gdy nieregularnie otrzymują państwo środki i pojawia się konieczność zaciągnięcia pożyczki. Wtedy starostwo jest zobowiązane do przekazania środków. Inna jest sytuacja, w której następuje przekroczenie planu finansowego. Nikt nie wyegzekwuje od starosty tych pieniędzy, jeśli państwo wydaliście więcej, niż to było przewidziane w planie.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#KrystynaWyrwicka">Nie uzyskałam dziś odpowiedzi od państwa na pytanie, w jakim kierunku powinny przekształcać się placówki rodzinne. Mam przed sobą wystąpienie Ogólnopolskiego Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Rodzinnej Opieki Zastępczej nad Dzieckiem. Zapoznałam się z regulaminem i statutem związku. Związek ma za zadanie ochronę interesów pracowniczych. Nie znalazłam wzmianki o ochronie interesów dzieci. Nie chcę państwa krzywdzić, ale pismo, które otrzymałam, wskazuje, że bliższa państwu jest instytucjonalna forma działania. Musimy wspólnie odpowiedzieć na pytanie, jakie są zyski i straty, wynikające z faktu, że rodzinne domy dziecka przestają być jednostkami budżetowymi. Nie wszystkie powiatowe centra pomocy rodzinie powinny być posądzone o złą wolę. System prawny obliguje je do podejmowania określonych działań. Gdybyśmy wspólnie starali się zmienić formułę funkcjonowania, udałoby się rozwiązać część problemów. Niepubliczne placówki otrzymują dotację w jednej kwocie. Ich pracownicy zrezygnowali jednak z pewnych uprawnień.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#KrystynaWyrwicka">Rozwiązaniem problemów finansowych jest przyjęcie formuły placówki niepublicznej i wówczas otrzymują państwo dotację na jedno dziecko, której wielkość ustala się w stosunku do kosztów ponoszonych na jedno dziecko w placówkach socjalizacyjnych. Wówczas koszty będą zróżnicowane regionalnie. Takie rozwiązanie nie wymaga głębokich zmian ustawowych. W obowiązującym stanie prawnym możliwe wydaje się tylko jedno rozwiązanie, mianowicie znalezienie formuły na kwotę ryczałtową. Wtedy nie jesteśmy w stanie zadbać o jednolitość związaną z wysokością finansowania. Gdybyśmy mieli jasność, że zmierzamy w dobrą stronę, jesteśmy w stanie przygotować propozycje zmian i zgłosić je w drugim czytaniu nowelizacji ustawy o pomocy społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#AntoniSzymański">Czy Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej jest w stałym kontakcie z rodzinnymi domami dziecka? Czy trwają konsultacje? Czy resort przygotowuje jakieś rozwiązania? Rozumiem, że trwają poszukiwania wspólnie z Ministerstwem Finansów. Zakładam, że propozycje zostaną przedstawione w niedługim czasie. Czy zaproponujecie państwo jakieś zmiany w nowelizacji ustawy o pomocy społecznej? Czy przewiduje się jakieś zmiany w rozporządzeniu?</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#KrystynaWyrwicka">Moim zdaniem, nie ma błędów w rozporządzeniu. Występują pewne problemy interpretacyjne, które w kontaktach ze służbami powiatowych centrów pomocy rodzinie staramy się wyjaśniać.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#KrystynaWyrwicka">Na pytania pana posła nie chciałabym odpowiadać już dziś wiążąco. Przygotowaliśmy propozycję, która zmierza do tego, żeby nie zmieniając formuły jednostki budżetowej wprowadzić kwotę zryczałtowaną na określone cele. Wymaga to rozmów z Ministerstwem Finansów.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#KrystynaWyrwicka">W aktualnym stanie prawnym rodzinne domy dziecka mogą funkcjonować poza tym systemem, czyli jako placówki niepubliczne. Wtedy nie mają trudności w rozliczeniach finansowych. To nie wymaga zmian ustawowych. Problem dotyczy placówek publicznych już funkcjonujących. Wiąże się ze sposobem rozliczania.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#KrystynaWyrwicka">Państwo zgłaszali propozycję zapisu: „jednostki budżetowe, którymi są placówki opiekuńczo-wychowawcze, z wyłączeniem placówek rodzinnych”. Wówczas pojawia się pytanie, czym są placówki rodzinne. Jeśli je wyłączamy, dajemy możliwość jednej formy funkcjonowania, to znaczy jako placówki niepubliczne. W związku z tym tracą państwo uprawnienia pracownicze.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#DariuszAtlas">W dzisiejszej dyskusji dostrzegam pomieszanie pojęć, jeśli chodzi o funkcjonowanie rodzinnych domów dziecka. Problem polega na tym, że ustawa o pomocy społecznej zdefiniowała placówki opiekuńczo-wychowawcze jako jednostki budżetowe lub zakłady budżetowe. W związku z tym obowiązują rygory ustawy o finansach publicznych. Oznacza to, że dana jednostka ma plan finansowy, którego przekroczyć nie można. Zadłużenie, które jest w Żywcu, kwalifikuje się do pociągnięcia do dyscypliny naruszenia ustawy o finansach publicznych. Państwo prowadzący rodzinne domy dziecka są pracownikami samorządowej jednostki budżetowej, mają prawo do dodatkowego wynagrodzenia rocznego.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#DariuszAtlas">Jeśli chodzi o sprawę księgowości, tego się nie wyeliminuje, jeżeli wybieramy formę prowadzenia domu rodzinnego jako jednostki budżetowej. Pełna księgowość musi być prowadzona. Oczywiście dopuszczalne są pewne uproszczenia, ale nie w takim zakresie i nie w kierunku ryczałtów.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#DariuszAtlas">Jednostka budżetowa ma rozdzielone strumienie dochodów i wydatków. Wszystkie swoje wydatki rodzinny dom dziecka powinien pokrywać ze środków otrzymywanych z budżetu powiatu. Jeżeli drugi rodzic pracuje i odda część zarobionych pieniędzy na rodzinny dom dziecka, te pieniądze powinny być przekazane na dochody samorządu terytorialnego.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#DariuszAtlas">Opiniując ustawę wprowadzającą reformę administracji publicznej, optowaliśmy za usunięciem zapisu, iż rodzinne domy dziecka są jednostkami budżetowymi. Wiedzieliśmy o tym, że to może paraliżować wykonywanie zadań. Jedynym rozwiązaniem jest wybranie formuły placówki niepublicznej. Nie wiem, co stoi na przeszkodzie, chyba rachunek zysków i strat. Jest to kwestia decyzji, w jakim kierunku mają zmierzać rodzinne domy dziecka i placówki opiekuńczo-wychowawcze.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JaninaMiazgowicz">Od kilku lat spotykam się z rodzinami wielodzietnymi. Prowadzę zajęcia w szkole rodziców wielodzietnych i spotykam się z osobami, które prowadzą rodzinne domy dziecka. Ich problemy są mi bardzo bliskie.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#JaninaMiazgowicz">Konieczne jest znalezienie złotego środka. Rodziny wielodzietne są bardzo odpowiedzialne. Jeden z rodziców zazwyczaj ciężko pracuje na utrzymanie rodziny i nie ma go w domu. Do rodzinnych domów dziecka przychodzą dzieci bardzo zranione, które potrzebują obojga rodziców.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#JaninaMiazgowicz">Rodzinny dom dziecka różni się od państwowego domu dziecka nie tylko mniejszą liczbą dzieci, ale przede wszystkim nawiązaniem bliskiej relacji emocjonalnych. Więzi, które powstają w rodzinnych domach dziecka, są podobne do tych, które kształtują się w rodzinach naturalnych.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#JaninaMiazgowicz">Wydaje mi się, że jest ogromna niekonsekwencja w polityce prowadzonej wobec tych dzieci. Zależy nam przecież na tym, żeby te zranione dzieci nie były już nigdy krzywdzone, a mimo to, kiedy dziecko kończy 18 lat, jego opiekunowie muszą mu powiedzieć „Zamknij za sobą drzwi, bo my nie jesteśmy normalną rodziną”.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#JaninaMiazgowicz">Rodzice prowadzący rodzinne domy dziecka muszą być zatrudniani i otrzymywać pieniądze, bo dzieci są tak skrzywdzone, że wymagają ich stałej obecności. Nie można wymagać, aby dziecko po ukończeniu 18 roku życia opuściło rodzinny dom dziecka. To nie jest jeszcze w pełni dojrzały człowiek.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#JaninaMiazgowicz">Rodzinne domy dziecka wymagają wsparcia społecznego. Konieczne jest uświadomienie społeczeństwu, co ci rodzice naprawdę robią. To nie są zwykli pracownicy.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#JaninaMiazgowicz">Zwracam się do rodziców z rodzinnych domów dziecka. Organizacje pozarządowe, stowarzyszenia i fundacje mogą zakładać rodzinne domy dziecka. Jak się ma ten zapis do waszej praktyki?</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#JaninaMiazgowicz">W normalnych rodzinach wychowuje się 4–5 dzieci naraz, albo rozkłada się ten proces w czasie. Rodzice z rodzinnych domów dziecka powinni mieć możliwość podjęcia decyzji, czy wezmą pod opiekę 8 dzieci naraz i je wychowają, a później przejdą na zasłużoną emeryturę, czy rozłożą to w czasie. Kiedy to zrobią, powinna to być ich decyzja.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#JaninaMiazgowicz">Ogromnie obciążające dla rodziców z rodzinnych domów dziecka jest to, że jedne dzieci odchodzą, a inne są brane pod opiekę, żeby rodzice mogli osiągnąć wiek emerytalny. Jest to bardzo niesprawiedliwe.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#TadeuszBlumczyński">Chciałbym prosić panią dyrektor Krystynę Wyrwicką o wyjaśnienie, pod jakim względem moje dzieci są gorsze od dzieci z rodzin zastępczych. Wydaje mi się, że szukają państwo sprzeczności tam, gdzie ich nie ma. Mogę być dyrektorem placówki, ale nie jestem dyrektorem wobec dzieci. Dyrektorem jestem wobec wojewody, prezydenta miasta, dla dzieci jestem tatą. Mój dom funkcjonuje najnormalniej w świecie. Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że wychowankowie rodzinnych domów dziecka nie mają nikogo na świecie - tylko nas. O tym proszę nie zapominać. W rodzinach zastępczych jest nieco inaczej, bo dzieckiem opiekują się osoby z nim spokrewnione. Naszą rodzinę stwarza się od podstaw.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#TadeuszBlumczyński">Uważam, że jeśli dziecko będzie mogło dłużej przebywać w rodzinie zastępczej niż w rodzinnym domu dziecka, będzie to krzywdzące dla dzieci, którymi się opiekujemy. Są to takie same dzieci, tylko jeszcze bardziej zranione niż te wychowywane w rodzinach zastępczych. Nasze dzieci mają za sobą bardzo obciążające doświadczenia i o tym trzeba pamiętać.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#TadeuszBlumczyński">Nasze funkcjonowanie w dużym stopniu zależy od wyobraźni ludzi, którzy pełnią rolę organu założycielskiego. Moja placówka funkcjonuje nadal na dawnych zasadach. Mam przyznane środki zryczałtowane. Uzyskaliśmy zgodę prezydenta miasta. Wszystko zależy od dobrej woli.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#KrystynaWyrwicka">Nie zauważyłam w żadnym fragmencie swojej wypowiedzi stwierdzenia, że dzieci przebywające w placówkach rodzinnych są gorsze niż dzieci wychowywane w rodzinach zastępczych. Mówiłam o momencie usamodzielniania i przychodzeniu kolejnych dzieci.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#KrystynaWyrwicka">W rodzinie zastępczej nie ma takiego wymogu, natomiast w rodzinnym domu dziecka musi być minimum 4 dzieci, żeby rodzic był zatrudniony na etacie. W tym kontekście mówiłam o zwolnionym miejscu przez usamodzielającego się wychowanka dla kolejnego dziecka. W ten sposób wyraża się różnica między instytucją, czyli placówką, a rodziną zastępczą. Nikt nie twierdzi, że musicie państwo wyrzucać dzieci, kiedy osiągną pełnoletność. Dzieci mogą nadal u państwa zamieszkiwać. Kończy się natomiast otrzymywanie pieniędzy na dziecko. Jeśli dziecko kontynuuje naukę, jako zamieszkujące u rodziny obcej, ma prawo do świadczeń na kontynuowanie nauki.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JózefHałka">W odpowiedzi na wątpliwości pani dyrektor, czy ma to być jednostka budżetowa, czy rodzina, odpowiadam w sposób następujący. Do 2000 r. byliśmy pracownikami kuratoriów. Nie wolno zmieniać reguł w trakcie trwania naszej pracy. Nie można pozbawiać pracowników ich praw nabytych. Relacje między nami i naszymi dziećmi można porównać do relacji między rodzicami i dziećmi. To jest niuans prawny, że jesteśmy jednostką budżetową, a rodzice są zatrudnieni na etatach wychowawcy. Organem powołującym placówki rodzinne jest starosta. Co zrobić z liczną grupą ludzi, którzy dotychczas pracowali i jeszcze nie nabyli praw emerytalnych? Czy można powiedzieć im, że przestają pracować na zasadzie placówki publicznej i stają się placówką niepubliczną oraz że tracą wszystkie prawa pracownicze? Jest to niemoralne. Tak nie można postępować z ludźmi, którzy wychowali wiele dzieci i poświęcili im swoje życie.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#JózefHałka">Poruszyliśmy problem rozliczeń ryczałtowych, mając nadzieję, że posłowie rozumiejąc specyfikę placówki rodzinnej będą w stanie wprowadzać zmiany do istniejącego stanu prawnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WiesławJurgielewicz">Chciałbym zaproponować konkretny wniosek. Z naszej dyskusji wynika, że rodzinny dom dziecka jest dobrą ideą, którą trzeba rozwijać. Moim zdaniem, w obecnej formule placówki te nie będą się rozwijać. Oczywiście powinniśmy bronić interesów placówek, które już działają. Nowe placówki nie powstają, choćby z powodu określonych standardów warunków lokalowych. Który powiat dysponuje lokalami, które mógłby udostępnić? Jeżeli będzie to prywatne mieszkanie, kto pokryje koszty zapewnienia odpowiednich standardów? Czy rodzinne domy dziecka nie mogłyby stać się specjalistycznymi rodzinami zastępczymi, zgodnie z zapisem art. 33e ustawy o pomocy społecznej? W związku z tym w przepisach przejściowych z dnia 21 stycznia 2000 r. proponowałbym skreślenie wyrazów, iż rodzinne domy dziecka stają się placówkami. Proponuję następujące brzmienie art. 33e ust. 1 pkt 3 ustawy o pomocy społecznej: „rodziny, o których mowa w pkt. 2, pełniące zadanie pogotowia rodzinnego i specjalistycznej rodziny zastępczej...”.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#WiesławJurgielewicz">W rozporządzeniu w sprawie placówek opiekuńczo-wychowawczych proponuję skreślenie ust. 1 pkt 3 w par. 3. Wnoszę również o dodanie w ustawie o pomocy społecznej po wyrazach: „placówki opiekuńcze są jednostkami budżetowymi” zdania: „Nie dotyczy rodzinnych domów dziecka”.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#KrystynaWyrwicka">Jest to jeden z pomysłów, który bardzo mi się podoba. Moim zdaniem, rodzinne domy dziecka są bliskie wielodzietnej rodzinie zastępczej. Pana propozycja łączy się z utratą uprawnień pracowniczych. Moglibyśmy poradzić sobie z tym problemem, wprowadzając regulację, że starosta zatrudnia opiekunów i zawiera z nimi umowę o pracę. Nierozstrzygnięty pozostaje jednak problem Karty Nauczyciela.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#JacekKasprzyk">Przedstawiciel powiatowego centrum pomocy rodzinie proponuje państwu rozwiązanie wprowadzające przetargi. Instytucje, które mają wydatkować środki, będą organizowały przetargi, kto wykona tę usługę taniej i lepiej. Do tego zmierza pana propozycja. Wiem, że nie mówił pan o tym wprost.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#JacekKasprzyk">Tematem dzisiejszego posiedzenia jest sytuacja rodzinnych domów dziecka, a my koncentrujemy się na problemach pracowniczych. Umknęły nam kwestie związane z dobrem dziecka.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#JacekKasprzyk">Nie chciałbym, żeby odnieśli państwo wrażenie, że ktoś jest niezadowolony z waszej pracy. Nie powinniśmy udawać, że możemy być cudotwórcami.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#JacekKasprzyk">Chciałbym ponowić swój wniosek o powołanie podkomisji. Trzeba zastanowić się nad prawnym umocowaniem opieki nad dzieckiem, w tym również opieki realizowanej w rodzinnych domach dziecka. Powinniśmy uwzględnić problemy związane z wychowaniem dziecka, a także prawa pracownicze osób zajmujących się dziećmi.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#JacekKasprzyk">Dotychczas próbowaliśmy wprowadzić regulacje w jednym akcie prawnym. Gdyby uważnie przeanalizować ten problem, okazałoby się, że konieczne są nowelizacje kilkunastu ustaw, jeśli chcemy rozwiązać istniejące trudności. Nie jest prawdą, że przy braku środków budżetowych jesteśmy w stanie zaspokoić wszystkie państwa potrzeby. Dokonuje się cięć finansowych. Zrozumiałe jest, że protestują państwo przeciwko ograniczeniu swoich praw pracowniczych, które przyznano kilkanaście lat temu. Pozbawienie praw pracowniczych oznacza poważne konsekwencje materialne. Ważne jest, żeby rozstanie się z dzieckiem nie było rozstaniem z dotychczasowym sposobem życia.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#AntoniSzymański">Musimy zmierzać do sformułowania wniosków. W dyskusji zgłoszono wiele wniosków. Poseł Jacek Kasprzyk zaproponował powołanie podkomisji. Żeby Komisja mogła podjąć decyzję w tej sprawie, musimy spotkać się w większym gronie. Należy natomiast zebrać wszystkie wnioski, które zgłoszono w dyskusji, a które dotyczyły nowelizacji ustawy o pomocy społecznej.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#AntoniSzymański">Na przyszłym posiedzeniu Komisji odbędzie się drugie czytanie projektu nowelizacji ustawy o pomocy społecznej. Jeżeli chcemy przeprowadzić jakiekolwiek zmiany ustawowe w br., jest to jedyna możliwość. W tej kadencji Sejmu zapewne nie będzie kolejnej nowelizacji ustawy o pomocy społecznej.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#AntoniSzymański">Proponuję, abyśmy wybrali trzy osoby spośród członków Komisji, które zbiorą wnioski z dzisiejszej dyskusji i wyodrębnią te, które dotyczą projektu nowelizacji ustawy o pomocy społecznej. Jeśli posłowie uznają je za zasadne, mogą je zgłosić indywidualnie lub jako grupa trzech posłów. Połączone Komisje Rodziny oraz Polityki Społecznej będą rozpatrywać te poprawki.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#AntoniSzymański">Część wniosków dotyczyła rozporządzenia regulującego funkcjonowanie placówek.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#AntoniSzymański">Chciałbym zaproponować, aby w skład zespołu weszli następujący posłowie: Urszula Wachowska, Jacek Kasprzyk i Andrzej Kozioł.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#AntoniSzymański">Rozumiem, że zespół przedstawi wniosek w sprawie ewentualnego powołania podkomisji w celu rozpoczęcia prac nad ustawą regulującą funkcjonowanie rodzinnych domów dziecka. Ponieważ na dzisiejszym posiedzeniu jest liczna reprezentacja rodzinnych domów dziecka, proponuję, aby przesłali państwo swoje sugestie do Komisji Rodziny. Trzyosobowy zespół rozważy te propozycje i ewentualnie zgłosi poprawki do ustawy o pomocy społecznej w drugim czytaniu.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#AntoniSzymański">Czy jest zgoda na moją propozycję? Nie słyszę sprzeciwu, zatem stwierdzam, że propozycja została przyjęta.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JózefHałka">Odpowiadam posłowi Jackowi Kasprzykowi. Jeżeli my, jako pracownicy będziemy bezpieczni, to nasze dzieci będą czuć się bezpiecznie. Jeśli czujemy się zagrożeni, atmosfera napięcia jest obecna w naszych domach. Dzieci z niepokojem obserwują tę sytuację. Staramy się funkcjonować normalnie, jakby nic nam nie zagrażało.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#KrystynaWyrwicka">Odpowiadam na wątpliwość posła Jacka Kasprzyka związaną z ogłaszaniem przetargów. Myślę, że formuła przetargowa bardziej dotyka instytucji niż rodziny zastępczej. W przypadku rodzin zastępczych rodziny muszą odbyć szkolenie i są przygotowywane przez ośrodki adopcyjno-opiekuńcze. One nie podlegają formule przetargu. Może to natomiast dotyczyć placówek rodzinnych.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#KrystynaWyrwicka">Poseł Andrzej Kozioł wspomniał, że zdarzył się już taki przypadek. Przetargi mogą dotyczyć placówek nowo powstających. Jeśli muszą brać w nim udział placówki pracujące od wielu lat, wskazuje to na pewne nieprawidłowości w realizacji prawa.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#AntoniSzymański">Zmierzając do zamknięcia posiedzenia Komisji, chciałbym odnieść się do wypowiedzi posła Jacka Kasprzyka. Rozmawiamy dzisiaj o wielu problemach, które można rozwiązać. Nie obejmujemy całej problematyki, bo nie rozmawiamy o tym, jak rodzinne domy dziecka spełniają swoją rolę. Wynika to z powszechnego przekonania, że rodzinne domy dziecka, rodziny zastępcze, rodziny adopcyjne są sprawdzoną i dobrą alternatywą dla dzieci, które są pozbawione opieki ze strony rodziców naturalnych. Nie musimy przekonywać się, że są to formy właściwe, godne wsparcia, wobec których państwo ma obowiązek wprowadzenia takich rozwiązań, żeby mogły jak najlepiej spełniać swoje zadania.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#AntoniSzymański">W imieniu sejmowej Komisji Rodziny chciałbym wszystkim rodzicom z rodzinnych domów dziecka serdecznie podziękować za ich serce i pracę.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#AntoniSzymański">Dziękuję za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>