text_structure.xml 32.2 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyKoralewski">Otwieram posiedzenie Komisji Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Porządek dzienny jest jednopunktowy. Czy ktoś zgłasza uwagi do porządku dziennego? Nie widzę. Wobec tego proszę przedstawiciela Federacji Konsumentów o przedstawienie informacji na temat sytuacji polskiego konsumenta na rynku elektronicznym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MonikaKosińska">Jeśli mówimy o handlu elektronicznym, to należy podkreślić, iż jest to taka sama, aczkolwiek zewnętrznie inna, forma handlu, jak inne zakupy w handlu tradycyjnym. Dlatego wszystkie międzynarodowe organizacje konsumentów, jak również polska Federacja Konsumentów podkreślają, że ochrona konsumenta korzystającego z handlu elektronicznego powinna być taka sama, jak w przypadku innych form handlu. Wytyczne OECD mówią o tym wprost: „Konsumenci, którzy uczestniczą w handlu elektronicznym powinni mieć zapewnioną przejrzystą i skuteczną ochronę w stopniu nie mniejszym, niż poziom jej zapewniony w innych formach handlu”. Generalnie, kiedy rozmawiamy z konsumentami i kiedy sami korzystamy z formy handlu elektronicznego, stykamy się od razu z problemem ochrony danych na karcie kredytowej. Jest to zawsze największa obawa konsumentów. Taki haker czai się gdzieś przy komputerze, żeby wykorzystać dane z naszej karty kredytowej. Trzeba też zaznaczyć, że takie samo zagrożenie, polegające na kradzieży danych z karty kredytowej, może nastąpić w momencie, gdy płacimy w restauracji, a kelner idzie z naszą kartą na zaplecze, gdzie może spisać te dane spokojnie. Internet daje tylko oszustowi możliwość spokojnego i łatwiejszego wykorzystania danych. Oszust ten zyskuje czas - nie musi okazywać karty kredytowej, składać podpisu, wystarczy, że poda tylko numer karty i datę jej ważności. Są także inne zagrożenia, o których należy wiedzieć, korzystając z karty. Są one monitorowane przez organizacje konsumenckie. Jedenaście organizacji konsumenckich przeprowadziło monitoring zakupów internetowych, który miał na celu sprawdzenie, jak w praktyce chronione są prawa konsumentów. W związku z tym w trakcie tego monitoringu uczestnicy badania postawili się w sytuacji konsumenta, dokonywali zakupów różnych rzeczy, zarówno tych dość charakterystycznych dla handlu elektronicznego, jak na przykład nośniki informacji, oprogramowanie komputerowe, ale też bardziej pospolitych, jak ubranie, na przykład dżinsy oraz artykuły spożywcze. Postanowiliśmy się przyłączyć do tego monitoringu. Wykorzystaliśmy metodologię, która została opracowana przez europejskie organizacje konsumenckie i powtórzyliśmy monitoring w Polsce. Jego efekty można byłoby w zasadzie określić jednym zdaniem: sytuacja konsumenta w Polsce na rynku zakupów „on-line” jest podobna, jak w Europie. Zagrożenia, które dało się ustalić podczas monitoringu europejskiego dotyczą również polskiego konsumenta.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MonikaKosińska">Na razie w Polsce sklepów internetowych jest dużo mniej, szacuje się, że jest ich około 600, z tym że mniej więcej połowa z nich ma bardzo niskie obroty, takie jak malutki detaliczny sklep - dlatego też wybór towarów jest dużo mniejszy.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MonikaKosińska">Postanowiliśmy nabyć w sklepie internetowym dżinsy, tak jak to kontrolnie zrobiono w Europie. Wobec faktu, że biuro federacji znajduje się centrum Warszawy, było to w sumie pozbawione sensu. Po dwóch dniach poszukiwania sklepu internetowego, w którym można byłoby kupić spodnie, zrezygnowaliśmy i kupiliśmy buty.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MonikaKosińska">Oferta jest na tym etapie rozwoju handlu internetowego w Polsce bardzo ograniczona. Konsumenci skarżą się na trudny wybór produktów. Na ogół zdjęcia i oferta zamieszczona w internecie są niewyraźne. Kupowaliśmy na przykład bukiet kwiatów na imieniny jednej z pracownic biura. Wybór na stronie internetowej był niewielki, znaleźliśmy zamieszczone zdjęcia kilku kwiatów z opisem: duży, mały, średni bukiet. Podana też była cena. Nie wiem, który z tych bukietów wybrałam, bo przy odbiorze trudno to było z czymkolwiek porównać.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MonikaKosińska">Ucieszyliśmy się z tego, że na stronach internetowych polskich sklepów znaleźliśmy wszystkie konieczne informacje służące do kontaktu realnego, fizycznego ze sprzedawcą. Wszystkie sklepy podawały adres, siedzibę i telefon kontaktowy do sprzedawcy. Być może na razie wydaje się to informacja mało potrzebna, jednakże w miarę rozwoju tego handlu, postępującej globalizacji, będziemy, siedząc w Warszawie, robić zakupy może w bardzo odległych miejscach i wówczas takie informacje będą bardzo przydatne.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MonikaKosińska">Organizacje konsumenckie stwierdziły podczas badań, że już w trakcie procesu zakupu zmieniał się adres strony. Jeśli nie byłoby tej informacji o rzeczywistej siedzibie sklepu, ani adresu wirtualnego, konsument, który chciałby odstąpić od transakcji lub reklamować produkt - nie miałby na to szans. Konsument, który korzysta z tego typu handlu, musi mieć dostęp do pełnej informacji o sprzedawcy. Jest to postulat zarówno OECD, jak i organizacji konsumenckich.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MonikaKosińska">Konsument musi także mieć zapewnioną pełną informację o kosztach produktu. Polskie strony internetowe spełniają ten wymóg; są podawane pełne koszty, łącznie z kosztem przesyłki. Z badań europejskich wynika, że brak tej informacji stanowi największe zagrożenie dla klienta, gdyż często na stronach podaje się cenę produktu, natomiast jakby zapomina się doliczyć koszty przesyłki i nie podaje przelicznika na inne waluty. A to szczególnie ważne, jeśli dokonujemy zakupu za granicą.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#MonikaKosińska">Ciekawą kwestię stanowią regulaminy takich sklepów. Każdy z nich w zasadzie ma na swojej stronie regulamin sklepu. Jeśli chodzi o badania europejskie, to stwierdzono, że niestety, tylko w 40% sklepów udało się te regulaminy znaleźć, a w dodatku poszukiwania te były bardzo utrudnione. Trzeba było kilku kolejnych kroków, „kliknięć” na ekranie, aby się dostać do tych regulaminów.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#MonikaKosińska">Polskie sklepy internetowe mają ciekawe witryny, ale w wielu przypadkach naruszają interesy konsumenta, a co gorsza naruszają też obowiązujące w Polsce przepisy prawa. Przede wszystkim większość sklepów nie zmieniła rozplanowania swoich stron internetowych i nie podała informacji o możliwości odstąpienia od zakupu. Jeśli już pojawiały się takie informacje, to były niezgodne z prawdą, gdyż podawany termin był inny, niż obowiązujący, co w ewidentny sposób narusza interesy konsumentów, którzy są wprowadzani w błąd.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#MonikaKosińska">Polskie strony internetowe nie podawały, z wyjątkiem portalu Onet.pl, informacji o prowadzonej przez siebie polityce zapewniającej klientom prywatność. Jest to również postulat OECD i organizacji konsumenckich. Toczyła się cała batalia pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi, zakończona między innymi takimi ustaleniami, jak bezpieczny port. Chodzi o ochronę prywatności w Internecie osób robiących w ten sposób zakupy. Tu zawsze pojawia się problem hakera, różnych programów komputerowych, które w sposób niezauważalny dla posiadacza komputera instalują się w nim. Jest jeszcze druga, bardzo przyziemna strona medalu. Kiedy robimy zakupy w Internecie, musimy podać więcej informacji, niż wówczas, gdy dokonujemy zakupów w sposób tradycyjny. Trzeba podać imię, nazwisko, adres, pod który ma być towar dostarczony, a także numer karty kredytowej. Zdarzają się strony, które domagają się także innych danych, co budzi wątpliwości. Nie powinno się żądać ode mnie danych na temat mego wieku, koloru włosów itp. Są to dane, które najprawdopodobniej sprzedawca chce wykorzystać do celów marketingowych.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#MonikaKosińska">Jak mówiłam, organizacje konsumenckie domagają się, aby każdy sklep prowadził własną politykę zapewnienia konsumentom prywatności, o której będzie informował klientów na swojej stronie, podawał w jaki sposób przekazane przez nas dane będą zabezpieczone, jak będą wykorzystane. Powinna też być możliwość rezygnacji z otrzymywania przez klienta reklam drogą poczty elektronicznej.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#MonikaKosińska">Kolejny problem, to zapobieganie umieszczaniu plików cookie na komputerze użytkownika. Są to takie pliki, które serwer, z którego korzystamy robiąc zakupy, umieszcza w naszym komputerze. Z takiego pliku serwer dowiaduje się potem o kliencie, o jego preferencjach, co kupuje, jakim językiem się posługuje itp. Sprzedawca będzie mógł w ten sposób łatwo zrobić badania marketingowe. Łącząc się następnym razem z takim sklepem zostaniemy przywitani na przykład takim zdaniem: „Droga Moniko, czy zamierzasz znów kupić produkt x?”, albo: „Mam dla ciebie buty, jakich szukałaś”. Oczywiście osoby, które dobrze posługują się komputerem, bardzo łatwo ustawią swój komputer tak, że nie będzie on przyjmował plików cookie, albo wręcz będzie czyścił komputer z tych plików. Postulat pod adresem takich sklepów jest zasadniczy. Powinny one informować klientów, że umieszczają pliki cookie w naszym komputerze oraz w jakim celu to robią. W Polsce znalazłam tylko jeden sklep, który poinformował, że umieszcza pliki cookie w naszym komputerze i po co to robi. Natomiast wszystkie sprawdzone sklepy umieszczały tego rodzaju pliki w naszym komputerze, bez informowania o tym.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#MonikaKosińska">Ostatni problem, który jest niezwykle ważny w zakupach internetowych lub na odległość. to możliwość zwrotu towaru w ciągu 10 dni. Jak mówiłam, regulaminy w polskich sklepach bardzo różnie traktują ten problem. W Europie niestety zresztą też. Znaleziono sklepy, które nie dawały w ogóle możliwości zwrotu. Czasem też, jak się okazuje w praktyce, przy zakupach za granicą zwrot towaru może się okazać po prostu nieopłacalny. Jeśli policzy się koszty przesyłki, telefonu, zabezpieczenia produktu, to może się okazać, że przewyższają one jego cenę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyKoralewski">Czy podczas monitoringu były sygnały o ewidentnych przestępstwach, na przykład nadużyciu karty? Czy forma płacenia kartą jest jedyną dostępną? Może da się to robić za zaliczeniem pocztowym? Słyszałem, że jest już firma, która zajmuje się wyłącznie tym sposobem prowadzenia transakcji. Czy ktoś z państwa posłów chciałby też zadać jakieś pytanie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanOraniec">Chciałbym zapytać w związku z formą płacenia kartą kredytową. Zdarzyło mi się, że skradziono mi wszystkie karty, w tym złotą i tak szczęśliwie się to skończyło, że niczego z tych kart nie pobrano. Dowiedziałem się o tym po paru godzinach. Bank nie ponosi odpowiedzialności za wkład dopiero po upływie godziny, od zgłoszenia kradzieży. Po tej godzinie karta jest zabezpieczona. Wówczas pieniądze należne za towary zakupione w sklepach przy pomocy tych kart uiszcza sklep, czyli on ponosi stratę. Wiem, że za granicą przy posługiwaniu się kartą nikt nie żąda dowodu tożsamości. Dlaczego w polskich sklepach nie żąda się okazania dowodu osobistego przy realizacji kart? W rozmowach z bankowcami stwierdzają oni, że sprzedający powinien żądać dowodu tożsamości, aby sprawdzić, czy chociaż nazwisko się zgadza. Posiadanie karty - to kwestia indywidualnej decyzji. Karta Maestro na przykład umożliwia realizację kwoty 700 zł na dobę. Niektórzy nie wprowadzają takiego limitu i to ich ryzyko. Spotkałem się na stacjach benzynowych z sytuacją, że obsługa sprawdza, czy dana karta ma pokrycie w zgromadzonych na koncie środkach. Są urządzenia, które takie sprawdzenie umożliwiają. Zdarzało się, że realizowano ukradzioną kartę w wielu stacjach benzynowych na niewielkie stosunkowo kwoty, ale w ciągu doby wykorzystano kartę w sumie na 6 tys. zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#LonginaLewandowskaBorówka">Jeśli chodzi o sprawę okazywania dowodów osobistych, to chcę powiedzieć, że karta po to właśnie ma umieszczony podpis, aby można go było porównać z podpisem składanym na wydruku z czytnika. Gdyby od konsumenta ktoś zażądał dowodu osobistego oprócz karty po to, by potwierdzić tożsamość klienta, byłoby to działanie wykraczające poza uprawnienia, poza tym wbrew interesom konsumenta. Nie musi on mieć przy sobie dowodu osobistego, nie ma takiego obowiązku. Karta jest wystarczającym dokumentem. Karta zastępuje pieniądz. Jest podpisana przez klienta w momencie jej wydawania w banku. Taki sam podpis powinien być złożony przy dokonywaniu zakupów na druku z czytnika. Można sprawdzić stan konta, to jest możliwe tylko w sklepach zaopatrzonych w czytnik „post online” i dotyczy to kart tzw. płaskich, bankomatowych lub Maestro, kiedy płacimy bezpośrednio w kontakcie z kontem. Większość osób korzysta z kart płatniczych tzw. wypukłych, które są bardziej popularne: Mastercart, duża część kart Visa. Tu nie ma żadnego połączenia z kontem. Wydaje je City Bank, mają one pewien limit do wykorzystania i tu na pewno sklep nie połączy się z kontem klienta. Są to w gruncie rzeczy klasyczne kredyty, które są spłacane sukcesywnie. Różne banki do tego problemu różnie podchodzą. Różnica tkwi też w typie kart, nie wszystkie mają czytniki „post online” i wówczas korzysta się z kart kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#LonginaLewandowskaBorówka">Jeśli chodzi o korzystanie z karty przy zakupach internetowych, to wystarczy podać numer karty, imię, nazwisko i datę ważności karty. Nieuprawnione wykorzystanie kart jest oczywiście możliwe. Zawsze istnieje jakiś procent nieuczciwych osób, bez względu na to, jaki sklep odwiedzają, czy tradycyjny, czy wirtualny.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#LonginaLewandowskaBorówka">Trzeba też pamiętać, że są osoby, które nie otwierają żadnego sklepu, tylko uruchamiają witrynę www., na której oferują różne towary po to, żeby za dwa miesiące zniknąć ze stron internetowych. Jeśli chodzi o sposób płacenia w polskich sklepach internetowych, to możliwość płacenia kartą płatniczą oferowało tylko 17% sklepów. Niektóre były na tyle przezorne, że nawet za fakt płacenia kartą kazały sobie doliczać kilka procent więcej za towar. Reszta stosuje metodę opłacania tylko przy odbiorze, bądź i kartą, i przy odbiorze, przy czym chętniej korzysta się z płatności przy odbiorze towaru. Odnoszę wrażenie, że chyba jesteśmy „karani” za płacenie kartą, przynajmniej my nie otrzymaliśmy towaru, który miał być dostarczony w ciągu 10 dni i za który zapłaciliśmy kartą. Były to buty, więc widać idą do nas na piechotę od ponad dwóch miesięcy. Proponowano nam szybszą dostawę w zamian za zapłacenie gotówką. Ponieważ chcieliśmy sprawdzić, czy nasza karta zostanie wykorzystana w jakiś inny sposób - na szczęście tak się nie stało - zapłaciliśmy kartą. Przy żadnej z transakcji nie zauważyliśmy znaczącego ubytku pieniędzy będących na koncie, więc sądzimy, że nie została nieprawnie użyta. Jednakże zostaliśmy ukarani brakiem dostawy towaru za to, że upieraliśmy się przy płaceniu kartą.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#LonginaLewandowskaBorówka">Sądzę, że te wszystkie wątpliwości, które mają konsumenci, o których można przeczytać w pismach głównie komputerowych, przekładają się też na sklepy internetowe, stąd też oferta jest wirtualna, ale system płacenia tradycyjny. Nie mówię już o dostawach, które są poniżej wszelkich obyczajów.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#LonginaLewandowskaBorówka">W regulaminach sklepów internetowych brakuje bardzo istotnej rzeczy - to podkreślały też organizacje europejskie - określenia, co się dzieje w przypadku, gdy nie zostaje dotrzymany termin dostawy. Takich informacji w regulaminie nie ma.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#LonginaLewandowskaBorówka">Na razie sygnałów świadczących o niezadowoleniu klientów z poziomu usług handlowych za pośrednictwem internetu nie otrzymujemy. Mamy za to bardzo wiele zgłoszeń dotyczących nieprzestrzegania praw konsumentów, które istnieją od lipca 2000 r. związanych z ustawą o sprzedaży na odległość i poza lokalem przedsiębiorstwa. W internecie nie pojawiają się formularze, które powinny być - odstąpienia od umowy w terminie 10-dniowym. To nic zaskakującego. Nie pojawiają się one ani w TV publicznej, w teleshoppingu, ani w firmach akwizytorskich. Tu w ogóle handlujący jakby nie przyjęli do wiadomości, że taka ustawa weszła w życie od kilku miesięcy. W tej chwili staramy się pomóc konsumentom, wydaliśmy nowe wzory umów, formularz odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa. Cały czas informujemy przedsiębiorców oferujących te formy handlu, że postępują niezgodnie z prawem, ten formularz musi być zamieszczony.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#LonginaLewandowskaBorówka">Te same zagrożenia ze strony osób nieuczciwych, które występują w handlu tradycyjnym, występują też w handlu prowadzonym w Internecie. Tyle, że jest to sklep wirtualny, są też wirtualne oferty. U nas też się to będzie rozwijało i w jakimś obszarze dojdzie do naruszeń interesów konsumentów, wystąpią też z pewnością działania niezgodne z prawem. Będziemy nadal prowadzić monitoring tej formy sprzedaży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JerzyKoralewski">Mam pytanie następujące: czy Inspekcja Handlowa nie zajrzałaby na strony internetowe, gdzie reklamują się sklepy i nie spowodowała kontroli w kilku takich wirtualnych sklepach, chociażby pod kątem ich regulaminów oraz w aspekcie zaniedbań w odniesieniu do ustawy z lipca 2000 r.? Instrumenty prawne do działania Inspektor przecież posiada.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejKrólikowski">Chciałbym tu potwierdzić słowa przedstawicielki Federacji Konsumentów. Skargi na tego typu działalność jeszcze do nas nie wpływają. Natomiast monitorujemy to wszystko, co ukazuje się w prasie i w mediach na ten temat. Nie podejmowaliśmy sprawy z tej przyczyny, że na 17 jednostek organizacyjnych inspekcji, dostęp do Internetu ma jedna - Główny Inspektorat. Inne inspektoraty nie mają dostępu do Internetu, bo ich na to nie stać. Sądzę, że do połowy przyszłego roku, najdalej do trzeciego kwartału przyszłego roku, przynajmniej połowa wojewódzkich inspektoratów będzie miała dostęp do Internetu, gdyż zaczęły u siebie budować sieci komputerowe. Nie jestem optymistą, co do przyszłego budżetu, ale być może, że jakieś środki chociaż niektórzy wygospodarują na możliwość korzystania z Internetu w sposób stały. Naszą piętą achillesową są środki finansowe. Po tej dzisiejszej dyskusji spróbujemy, poprzez Główny Inspektorat, przyjrzeć się tym sklepom, ich regulaminom. Główny Inspektorat nie jest powołany do przeprowadzania samoistnych kontroli, ale zgodnie z sugestią pana przewodniczącego, spróbujemy rozeznać temat, przynajmniej chociażby w zakresie regulaminów, przygotujemy też grunt pod szersze badania, zlecając odpowiednie kontrole kolegom w terenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JacekHerde">Dotychczas nie otrzymaliśmy żadnych skarg na funkcjonowanie firm internetowych. Dostrzegamy ten problem, ale podchodzimy do niego przez pryzmat nowych, obowiązujących od lipca br. przepisów dotyczących między innymi nieuczciwych klauzul umownych, niespełniania wymogów ustawy, jeśli chodzi o oferty i obowiązek informowania konsumentów. Nasza praca ma charakter ciągły i dotyczy wszystkich firm, które prowadzą sprzedaż przy użyciu regulaminów, jako wzorców umów, a nie tylko firm internetowych. Żadnych odrębnych akcji z nimi związanych nie przeprowadzaliśmy. Oczywiście nie wyklucza to kwestii, że być może trzeba będzie położyć specjalny nacisk na kontrolę firm działających w systemie internetowym.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#JacekHerde">Nasze kompetencje są takie, jakie nam daje prawo: możemy wzywać firmy do zaniechania nieuczciwej konkurencji, czyli działalności niezgodnej z prawem. Robimy to na bieżąco. W tym roku wystosowaliśmy kilkaset wezwań tego typu i w ostateczności, gdy firma nie wyraża zgody na zmianę swoich postanowień umownych, pozostaje nam droga sądowa, czyli dochodzenie roszczeń przed sądem powszechnym, co jest działaniem mało sensownym. Są sprawy, które wszczęliśmy na przykład dwa lata temu, a firmy, przeciwko którym je prowadzimy, już dawno przestały istnieć. Działanie zmierzające do polubownej zmiany rodzaju działalności jest o wiele lepsze, szczególnie jeśli jest połączone z sugestią przekazania sprawy do Inspekcji Handlowej, by przyjrzała się innym aspektom działalności firmy. To daje lepsze rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#JacekHerde">Jeśli chodzi o przestępstwa w Internecie, to wczoraj, przy okazji innych kwestii, mieliśmy spotkanie w urzędzie, na którym był obecny przedstawiciel Komendy Głównej Policji, który reprezentował specjalny zespół zajmujący się przestępstwami w Internecie. Sygnalizowano nam, że są przypadki takich przestępstw i jest ich coraz więcej. Jeśli byłoby zainteresowanie tego typu tematyką, to proponuję zwrócić się do Komendy Głównej o bliższe dane w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#LeszekBalcerowicz">Chciałbym zwrócić uwagę na dwa zjawiska. Po pierwsze, że rozwój handlu elektronicznego jest w zalążkowej formie, a w związku z tym i skala patologii jest niewielka. Po drugie, jednak właśnie takie patologie się pojawiają. Odnośnie zaś tego zjawiska chciałbym zapytać, na ile są rozpowszechniane wytyczne OECD, na ile dotarło to do użytkowników tej nowej formy sprzedaży i jakie są plany w zakresie upowszechniania tej wiedzy? I pytanie drugie - czy jest możliwe prowadzenie systematycznej obserwacji poszczególnych sklepów elektronicznych z punktu widzenia stopnia przestrzegania wytycznych OECD, czy jest możliwe, by w konsekwencji publikować coś w rodzaju rankingu firm stosujących się do wytycznych, firm, które można polecać klientom oraz listę takich sklepów, które są na liście „grzeszników”? Jest to forma samoregulacji, bez konieczności uchwalania nowych ustaw, które nie będą potem przestrzegane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#LonginaLewandowskaBorówka">Federacja Konsumentów prowadzi dalszy ciąg owego monitoringu. Ponadto nowa wersja ulotki o firmach wysyłkowych została uzupełniona o przepisy nowej ustawy. Pokazaliśmy w tej ulotce wszystkie zagrożenia, napisana jest prostym językiem, który powinien dotrzeć do konsumentów. Wyniki badań tegorocznych też wydamy w formie ulotki, pisanej również przystępnym językiem, mówiącej o praktycznych zagrożeniach, wskazującej, na co zwrócić uwagę, gdy ktoś na przykład przekonuje nas, że nie jest istotne, czy stosuje on praktykę ochrony prywatności w swoim sklepie, że nie ma czego się obawiać przy podawaniu swoich danych itp. Wszystko to w swojej ulotce, na podstawie przeprowadzonego monitoringu i wytycznych OECD zamieścimy. Znajdą się tam także wyniki badań prowadzonych przez organizacje konsumenckie Unii Europejskiej. Jest to materiał w końcowej fazie opracowywania i powinniśmy w grudniu, podczas konferencji podsumowującej rok, państwu móc go przedstawić. Poprzez sieć naszych 52 klubów powinniśmy ulotkę rozpowszechnić i dotrzeć do konsumentów zainteresowanych tematyką sklepów internetowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MonikaKosińska">Globalny rozwój sieci www. wyprzedza zdecydowanie przepisy prawne. Okazało się, że prawo nie nadąża za rozwojem Internetu. Widać to chociażby po problemach związanych z zamieszczaną w nim pornografią. Jest to walka niezwykle trudna i mało skuteczna. Samoregulacja oraz rozpowszechnianie wytycznych OECD są najlepszym sposobem przeciwdziałania naruszeniom interesów konsumentów w handlu elektronicznym. Działania takie podejmują organizacje zachodnie. Probują one nadawać certyfikaty stronom, które zostały bardzo dokładnie sprawdzone. Również my zamierzamy kontynuować monitoring, nie poprzestaniemy na uzyskanych wynikach. Postaramy się też upomnieć sklepy naruszające interes konsumenta, aby stosowały się do przepisów prawa i do nakazów zdrowego rozsądku. Nie jest bowiem zrozumiałe, dlaczego sklepy nie umieszczają informacji o dziesięciodniowym terminie zwrotu towaru. Jest to przecież doskonałe narzędzie marketingowe i nie wiem, czemu nie jest wykorzystywane. Poza tym stworzymy konsumentom możliwość zgłaszania nieprawidłowości na naszej, już działającej, stronie www., na którą konsumenci zresztą bardzo chętnie piszą. Zresztą konsumenci już się w sieci zorganizowali, są już dwie strony, które zawierają przykłady oszustw dokonywanych na konsumentach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JerzyKoralewski">No, tak, ale niedawno powstał problem z wywieszaniem danych o najemcach, którzy nie płacą czynszu, zainteresował się tym Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Czy nie byłoby tu podobnie? Nasze instrumenty działania też musimy doskonalić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JacekHerde">Wytyczne OECD są w zasadzie implementowane do polskiego prawa przez ustawę z 2 marca 2000 r., w części dotyczącej umów zawieranych na odległość. Przełożeniem tego jest ulotka opracowana przez Federację Konsumentów, a sfinansowana przez nasz urząd. Jest kolportowana nie tylko przez federację, ale również przez delegatury urzędu i przez poszczególne jednostki terenowe inspekcji, a także przez powiatowych rzeczników konsumentów. Zakres edukacji, który prowadzimy, jest dość szeroki. Jeśli chodzi o listę, o której wspominał pan poseł Balcerowicz, jest to w tej chwili nie bardzo możliwe ze względu na ewentualność postawienia nam w takiej sytuacji zarzutu naruszenia dóbr osobistych. Nowa ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów, która jest w tej chwili w Sejmie, zawiera przepisy pozwalające prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów podawać do publicznej wiadomości nazwy firm oraz wystąpienia, które urząd wystosowywał w związku z naruszeniem prawa przez te firmy. Jeśli przepisy te wejdą w życie, to w jakimś zakresie pomogą rozwiązać problemy, o których dziś mówimy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KatarzynaMariaPiekarska">Chciałabym zapytać o sprawę związaną z ulotką. Wiem, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz federacja wydają bardzo dobre ulotki informacyjne. Czytam je, znam je, są u mnie w biurze poselskim i osoby tam przychodzące mogą się z nimi zapoznać. Chciałam zapytać, w jaki sposób one są dystrybuowane, jak można je otrzymać? Nigdy nie spotkałam się z nimi w ogólnie dostępnych, publicznych miejscach. Czy można je otrzymać tylko w oddziałach terenowych inspekcji bądź federacji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#LonginaLewandowskaBorówka">Powiem może, jak to wygląda od strony technicznej. Suma przeznaczona na wydanie ulotki starczyła na jej druk w dziesięciu tysiącach egzemplarzy. Dystrybucja objęła około 400 adresów: delegatury Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Inspekcji Handlowej, rzeczników powiatowych i miejskich oraz 52 kluby Federacji Konsumentów. Wszyscy dostali taką samą ilość ulotek, czyli po około 25 sztuk. Ta ulotka oraz nowa wersja „ABC konsumenta”, rozszerzona o przepisy, które weszły w tym roku, plus nowe wzory umów, które bardzo polecamy, bo jest tam omówione postępowanie uproszczone, są wzory odstąpienia od umowy, reklamacje, informacje o lombardzie - wszystkie te umowy, które mogą nieść jakieś zagrożenie dla konsumenta. Jest też komentarz naszych prawników. Te rzeczy są też wprowadzane na naszą stronę internetową. Bardzo wielu konsumentów z niej korzysta. Codziennie dostajemy kilkadziesiąt listów poprzez pocztę elektroniczną z zapytaniami, prośbami o załatwienie różnych spraw. Nasi prawnicy je rozpatrują i starają się pomóc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JacekHerde">Wysokość nakładu ulotki jest limitowana poziomem środków, jakimi dysponujemy jako urząd na ten cel. Prowadzimy nie tylko działalność wydawniczą. Musimy też zapewniać bezpłatne poradnictwo konsumenckie, a więc utrzymywać infrastrukturę organizacji konsumenckich. W skali roku są to koszty o charakterze stałym i co roku one wzrastają. Niektórzy rzecznicy na swoich stronach internetowych też zamieścili teksty ulotek, dzięki czemu zasięg ich oddziaływania jest większy. Z przykrością muszę powiedzieć, że nie mamy takich możliwości, aby ulotki trafiały szeroko, jeszcze przed tym, nim nastąpi naruszenie praw konsumenta. Z reguły jest tak, że dopiero wówczas gdy skarżący przychodzi do Inspekcji Handlowej lub pisze do naszego departamentu - zostaje poinformowany, w jaki sposób naruszony został jego interes i załączamy do tych wyjaśnień rzeczoną ulotkę, sugerując, by na przyszłość konsument wykazywał większą rezerwę i zwracał większą uwagę podczas korzystania z usług firm wysyłkowych lub podczas dokonywania zakupów w Internecie. Jest to działanie post factum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyKoralewski">Czy ktoś jeszcze chciałby w tej sprawie zabrać głos? Nie widzę. Jak rozumiem, dobrnęliśmy do końca dyskusji. Jeśli nie usłyszę głosów sprzeciwu uznam, że informacja na temat sytuacji polskiego konsumenta w handlu elektronicznym została przez Komisję przyjęta. Sprzeciwu nie słyszę, a więc informację przyjęliśmy. Chciałbym państwu przypomnieć, że dwa tygodnie temu mieliśmy okazję pogratulować Inspekcji Handlowej, która obchodziła swoje pięćdziesięciolecie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AndrzejKrólikowski">Inspekcja Handlowa ukończyła 21 września 2000 r. 50 lat swojej działalności. W niedługim czasie wejdziemy w nową fazę działalności, gdyż prawie na ukończeniu są prace legislacyjne nad nową ustawą o Inspekcji Handlowej. Dzisiaj senacka Komisja Prawa Europejskiego przyjęła ten projekt, wprowadzając bardzo drobną, acz ważną zmianę, idącą w kierunku, o jaki zabiegał pan poseł Koralewski w sejmowej Komisji Prawa Europejskiego: nieodpłatne pobieranie prób, zapisane w art. 16 pkt 10. Jest to w tym artykule bardzo silnie zaakcentowane. Jeśli poprawka zostanie przyjęta przez Sejm, będzie to postawienie kropki nad „i” w dyskusji, która była prowadzona poprzednio. To dla nas bardzo istotna sprawa, chodzi bowiem o to, aby nie było później dyskusji z przedsiębiorcami, czy wchodzi w grę odpłatność, czy też nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JerzyKoralewski">Czy są jeszcze jakieś sprawy, czy ktoś chciałby poruszyć jakąś kwestię w sprawach różnych? Nie widzę, wobec tego zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>