text_structure.xml 84.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MarekSawicki">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam posłów oraz zaproszonych gości. Witam również przedstawicieli prasy, którzy przybyli na posiedzenie Komisji w niezbyt licznym składzie. Przy okazji chcę wyrazić żal, że organizowane przez Komisję seminarium sprzed dwóch dni nie zostało zauważone przez środki masowego przekazu. Temat seminarium jest przecież ważny, w kontekście wejścia Polski do Unii Europejskiej. Wiem, że zainteresowanie mediów budzą w ostatnich dniach sprawy dotyczące rządu, ale uważam, że polityka konsumencka również zasługuje na uwagę.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#MarekSawicki">Chcę zapytać, czy członkowie Komisji mają uwagi do przedstawionego porządku obrad? Nie słyszę uwag.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#MarekSawicki">Stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty bez zmian. Proszę przedstawicielkę Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej o przedstawienie informacji na temat żywności modyfikowanej genetycznie. Zgodnie z przyjętą w Komisji procedurą, po kolejnych punktach przeprowadzimy dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#BożenaNowicka">Zostałam upoważniona przez sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, Andrzeja Łuszczewskiego do przeproszenia posłów w związku z jego nieobecnością na posiedzeniu Komisji. Pan minister jeszcze dzisiaj rano zamierzał przedstawić informację osobiście, ale został nagle oddelegowany na posiedzenie Rady Ministrów i dlatego nie przyszedł na posiedzenie Komisji. Minister Andrzej Łuszczewski upoważnił mnie również do przedstawienia prośby do prezydium Komisji, dotyczącej ewentualnego uzgadniania terminów i tematyki posiedzeń między komisjami. Chodzi o to, że równocześnie odbywa się w gmachu Sejmu posiedzenie innej Komisji, na którym powinniśmy być również obecni, ponieważ tematyka dotyczy zakresu kompetencji naszego departamentu. Powoduje to pewne trudności, ponieważ na równolegle trwających posiedzeniach powinny być obecne te same osoby. Dlatego pan minister upoważnił mnie do przedstawienia prośby w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MarekSawicki">Od razu chcę odpowiedzieć, że tego rodzaju prośba nie będzie uwzględniona, a terminy i tematyka posiedzeń Komisji nie będą uzgadniane ze względu na przyczynę, o której tutaj mowa. W każdym resorcie jest minister i przynajmniej kilku wiceministrów, którzy mogą wziąć udział w posiedzeniach Komisji. Dodam, co zresztą sama może pani stwierdzić, że ani prezydium, ani członkowie Komisji nie wyrazili sprzeciwu wobec obecności pani dyrektor w obradach, ani nie zgłaszali wniosków w związku z nieobecnością ministra Łuszczewskiego. Chętnie wysłuchamy informacji, którą przedstawi nam pani dyrektor. Dlatego powtórzę, że przedstawiona prośba nie zostanie uwzględniona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#BożenaNowicka">Informację na temat żywności modyfikowanej przekazaliśmy członkom Komisji na piśmie. Dlatego rozumiem, że nie muszę przedstawiać poruszonych w informacji spraw. Przedstawię natomiast działania i procedury, które wiążą się z zakresem kompetencji Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w interesującej Komisję dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#BożenaNowicka">Organizmy modyfikowane genetycznie (GMo) są przedmiotem zainteresowania Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej od 1996 roku. W tym czasie niemal cały świat głośno mówił o problemach związanych z GMo. Sprawa trafiła do ministerstwa w związku z wnioskami firm, które zwróciły się o zezwolenia na prowadzenie badań nad zmodyfikowany-mi genetycznie roślinami. Do tego czasu nie było w Polsce stosownych przepisów prawnych, określających postępowanie z takimi organizmami. Dlatego wtedy właśnie minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej, działający w porozumieniu z ministrami ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa oraz zdrowia, a także Komitetem Badań Naukowych, powołał zespół ds. organizmów zmodyfikowanych genetycznie.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#BożenaNowicka">W skład zespołu weszli przedstawiciele nauki zajmujący się tą problematyką oraz przedstawiciele wymienionych poprzednio instytucji. Zespół działa przy ministrze rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Ma charakter organu opiniodawczo-doradczego. Każdy wniosek kierowany do ministerstwa jest przedmiotem dyskusji w zespole. Zespół liczy 14 osób.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#BożenaNowicka">W Polsce prowadzone są dotychczas tylko badania rozpoznawcze nad GMo. Pozwalają one obserwować rośliny zmodyfikowane genetycznie. Podkreślę, że badania dotyczą tylko roślin. Badania są prowadzone w określonych punktach, tzn. w Instytucie Ochrony Roślin oraz w Centralnym Ośrodku Badania Odmian Uprawnych. Jedno doświadczenie przeprowadzono w Akademii Rolniczej w Poznaniu. Nad każdym doświadczeniem sprawuje opiekę dwóch kuratorów. Są oni zobowiązani obserwować doświadczenie przez cały okres wegetacji. Przedkładają oni ministrowi rolnictwa i gospodarki żywnościowej sprawozdania, w których stwierdzają, czy doświadczenie jest prowadzone zgodnie z metodyką oraz czy nie zachodzą jakieś sytuacje, odbiegające od uznanych zasad związanych z prowadzeniem tego rodzaju doświadczeń.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#BożenaNowicka">W każdym przypadku podejmowania badań nad organizmami modyfikowanymi genetycznie, zainteresowana instytucja musi złożyć stosowny wniosek. W latach 1997 i 1998 wnioski w tej sprawie były kierowane do Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#BożenaNowicka">W związku z wejściem w życie ustawy o ochronie i kształtowaniu środowiska, od dnia 1 stycznia br. tego rodzaju wnioski powinny być kierowane do ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa. Wnioski są składane na takich samych formularzach jak w krajach Unii Europejskiej. Dlatego polski wnioskodawca badań musi spełnić wszystkie warunki, jakich wymaga się w państwach, gdzie problemy związane z GMo mają dłuższą tradycję.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#BożenaNowicka">Następnie każdy wniosek jest omawiany w zespole przy ministrze rolnictwa i gospodarki żywnościowej, o którym wspomniałam poprzednio. Zespół wybiera dwóch recenzentów do oceny prowadzonego badania. Jeden z recenzentów zajmuje się biotechnologią, drugi jest specjalistą z zakresu hodowli roślin. Każdy z nich opracowuje niezależnie pisemne recenzje, dotyczące badań nad modyfikowaną genetycznie rośliną. Dopiero wtedy, kiedy dany wniosek uzyska pozytywne opinie obydwu recenzentów, minister wydaje stosowne zezwolenie na przeprowadzenie doświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#BożenaNowicka">Przypomnę, że do końca ub. roku takie zezwolenie wydawał minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej, a od bieżącego roku może to czynić minister ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#BożenaNowicka">Przypomnę również, że każde doświadczenie jest nadzorowane przez dwóch naukowców od początku do końca. Uczestniczą oni przy zbiorze, a także przy niszczeniu roślin wykorzystywanych w badaniach. Chodzi o to, aby materiały z doświadczalnych poletek nie mogły być przekazane osobom niepowołanym.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#BożenaNowicka">Łączna liczba doświadczeń nad organizmami modyfikowanymi nie jest w Polsce zbyt wielka. W pierwszym roku tych badań było chyba cztery. W następnym, 1998 r. było ich 11 lub 12. Dokładnej liczby nie pamiętam. W bieżącym zaś roku jest ich chyba 7 albo 8. Stan badań ogranicza się do rozpoznania rozwoju danej rośliny na poletku doświadczalnym. Dlatego chodzi tylko o tzw. doświadczenia rozpoznawcze.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#BożenaNowicka">Polska jest zobowiązana do przystosowania własnego ustawodawstwa do ustawodawstwa Unii Europejskiej. Obowiązek wynikający z przyjęcia Białej Księgi dotyczy również ustawodawstwa związanego z organizmami modyfikowanymi genetycznie. Obowiązek ten został nałożony na ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa. Chcę przypomnieć, że Polska otrzymała pewne środki z Programu Ochrony Środowiska ONZ. Pozwalają one Ministerstwu Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa na przygotowanie Krajowego Programu Bezpieczeństwa Biologicznego. W ramach owego programu zostaną opracowane przepisy prawne, regulujące omawianą obecnie materię. Chodzi o ustawy, określające podstawowe zasady i procedury dotyczące badań nad GMo, a także szczegółowe przepisy zawarte w rozporządzeniach. Będą one określały m.in. sposoby i zakres wprowadzenia zmodyfikowanych organizmów do środowiska, wykorzystania ich przy produkcji żywności. Obecnie tę dziedzinę określa się umownie jako prawo genowe. Trwają nad nim różnorodne prace wstępne.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#BożenaNowicka">W przygotowanie prawa genowego zostaną zapewne włączone trzy resorty: Ministerstwo Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa - w zakresie wprowadzenia GMo do środowiska, Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej - w zakresie żywności oraz Ministerstwo Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - w zakresie roślin, pasz itd.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#BożenaNowicka">Ministrowie opracują stosowne przepisy wykonawcze. Na przykład minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej będzie odpowiedzialny za opracowanie rozporządzenia dotyczącego rejestracji nowych odmian roślin, które będą miały wprowadzony nowy gen. Na razie nie ma ani ustaw, ani rozporządzeń regulujących te kwestie. Mimo że trwają prace, np. nad nowelizacją ustawy o nasiennictwie, omawiana problematyka nie jest uwzględniona. Nie ma bowiem podstawy prawnej do jej wprowadzenia.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#BożenaNowicka">Przygotowanie projektu wspomnianego prawa genowego zostało zlecone Instytutowi Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, z którym współdziała grupa specjalistów z różnych dziedzin nauki. Dotychczas organizowano warsztaty, poświęcone temu projektowi. Efektem warsztatów są trzy opracowania, dotyczące różnych aspektów sprawy. W pierwszym jest mowa o koniecznych aktach prawnych; w drugim skoncentrowano się na zagrożeniach związanych z GMo, w trzecim zawarto propozycje rozwiązań instytucjonalnych. Dotychczas minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej nie wydał żadnego zezwolenia na wprowadzenie do obrotu roślin zmodyfikowanych genetycznie. Nie wydano również żadnego zezwolenia dotyczącego zwierząt, ponieważ w tej dziedzinie nie prowadzono nawet badań. Nie wydano również decyzji dotyczących rejestracji nowych odmian roślin.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#BożenaNowicka">Chcę poinformować członków Komisji, że krążyły czasem informacje o pojawieniu się na przejściach granicznych genetycznie zmodyfikowanego zboża. Oficjalnie nie otrzymaliśmy takiego zawiadomienia. Ponadto muszę podkreślić, że do tej pory nie dysponujemy efektywną metodą badań, pozwalającą szybko stwierdzić, że dany produkt lub zboże nie zostały poddane ingerencji genetycznej.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#BożenaNowicka">W tej sprawie zwróciłam się do instytutów biotechnologicznych, skąd otrzymałam kompetentne informacje. Naukowcy stwierdzili, że jeżeli istnieje tzw. wiadoma matryca, tzn. jeżeli wiadomo, w jakim kierunku zaszła zmiana genetyczna, wówczas można szybko stwierdzić zakres zmiany. Przy braku znajomości kierunku zmian poszukiwania muszą być czasochłonne, ponieważ trzeba prowadzić wieloaspektowe badania.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#BożenaNowicka">Obserwuję, co dzieje się w omawianej materii za granicą. Ostatnio przekazałam do pewnego ogólnodostępnego czasopisma opracowanie na temat wykrywania zmian genetycznych w produktach i roślinach. Ponieważ miało to miejsce w ubiegłym tygodniu, dlatego trudno mówić o jakichś efektach. Jednakże mówię o tym dlatego, że zapoznawanie się z dorobkiem bardziej zaawansowanych krajów, prowadzi do wzbogacenia naszych polskich doświadczeń.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#BożenaNowicka">Na zakończenie chcę zadeklarować chęć odpowiedzi na zapytania posłów, dotyczące przesłanej do Komisji informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MarekSawicki">Przed zapytaniami i dyskusją proszę o przedstawienie informacji na temat żywności modyfikowanej genetycznie przez panią prezes Małgorzatę Niepokulczycką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Muszę zacząć od stwierdzenia, że czuję się wyjątkowo stremowana. Wynika to z faktu, że muszę odczytać informację, czego nigdy nie robiłam. Nie chcę uchodzić za specjalistę od wszystkiego, dlatego nie będę omawiać materiału, a właśnie spróbuję go odczytać. Problematyka jest ważna, ale także skomplikowana. Nie chcę narobić bałaganu, przedstawiając ją „po swojemu”. Dlatego też przepraszam za taką formę przedstawienia naszej informacji. Postaram się, aby stało się tak po raz pierwszy i ostatni zarazem. Niestety, koleżanka zajmująca się problematyką żywności modyfikowanej genetycznie przebywa na urlopie.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Federacja przekazała Komisji bogaty - mam nadzieję - materiał na piśmie. Dlatego proszę nie załamywać się do końca, ponieważ nie wszystko będę odczytywała. Postaram się zwrócić uwagę na najważniejsze kwestie. Ponieważ informacja pisemna jest obszerna, uważam, że dla przypomnienia treści warto może przytoczyć jej fragmenty:</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Podstawowe zastosowanie organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMo) i ich produktów w żywności może być następujące:</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- mogą być stosowane bezpośrednio w żywieniu ludzi, np. pomidory o przedłużonej świeżości,</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- mogą stanowić surowiec do produkcji konkretnych wyrobów spożywczych, np. mąka z pszenicy opornej na szkodniki,</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- mogą stanowić surowiec do produkcji dodatków, bądź składników żywności,</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- mogą być stosowane bezpośrednio w przemyśle spożywczym, jak np. zmodyfikowane drożdże w piwowarstwie i piekarnictwie, preparaty w serowarstwie, zakwasy itp.,</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- genetycznie zmodyfikowane rośliny mogą być wykorzystywane jako pasza, bądź jej komponent w żywieniu drobiu, trzody chlewnej, bydła.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Ocena ryzyka związanego z zastosowaniem GMo lub produktów z nich pochodzących w żywieniu ludzi wymaga zidentyfikowania potencjalnych zagrożeń wynikających z ingerencji w materiał genetyczny organizmu. Ingerencja w materiał genetyczny może polegać na wprowadzeniu genu kodującego pożądaną cechę lub unieczynniu genu kodującego cechę niepożądaną. Nie można wykluczyć faktu, iż wraz z wprowadzeniem nowej, ściśle zdefiniowanej cechy zostanie wprowadzona inna cecha zakodowana w materiale genetycznym dawcy. Ponadto samo wprowadzenie nowej cechy może spowodować aktywność innych genów, które dotychczas były uśpione. Z podobnym efektem można się liczyć po usunięciu fragmentu materiału genetycznego kodującego niepożądaną cechę. Tak więc przy ocenie ewentualnych zagrożeń wynikających ze stosowania GMo powinny być uwzględniane następujące aspekty:</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- konsekwencje bezpośrednie, takie jak toksykologiczne, żywieniowe, alergenność,</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- konsekwencje bezpośrednie, wynikające ze zmian dotychczasowych poziomów produktów kodowanych przez geny wprowadzone lub zmodyfikowane na drodze inżynierii genetycznej,</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- pośredni wpływ nowych wytwarzanych produktów na przebieg metabolizmu w organizmie genetycznie zmodyfikowanym, co w konsekwencji może doprowadzić do wytwarzania nowych składników lub do zmienionego poziomu składników dotychczas wytwarzanych,</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- konsekwencje mutacji wywołanych modyfikacją genetyczną w GMo, takich jak przerwanie sekwencji genów kontrolujących kodowanie czy aktywacja uśpionych genów prowadząca do wystąpienia nowych składników lub do zmienionego poziomu składników dotychczas występujących,</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- konsekwencje transferu genów z GMo lub produktów pochodzących od tych organizmów do mikroflory zasiedlającej przewód pokarmowy,</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- możliwość szkodliwego wpływu na zdrowie wynikająca ze stosowania w żywieniu mikroorganizmów modyfikowanych genetycznie.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Według Kodeksu Żywnościowego Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) oraz Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), bezpieczeństwo żywności jest to pewność, że nie spowoduje ona szkodliwych skutków dla konsumenta, o ile jest przygotowana i spożywana zgodnie z przeznaczeniem. Na tej podstawie Światowa Organizacja Zdrowia przyjęła stanowisko, że żywność uzyskana z udziałem GMo lub same GMo służące jako żywność powinny być oceniane poprzez porównanie z odpowiednimi produktami konwencjonalnymi, dla których istnieją standardy bezpieczeństwa, a także powinny być tak samo bezpieczne.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Ostateczne prawo wyboru o jedzeniu żywności transgenicznej powinno należeć do konsumenta. Konsument powinien sam decydować o tym, czy wybiera warzywa otrzymane na drodze genetycznych udoskonaleń, czy w pełni naturalne, czy woli olej sojowy tradycyjny, czy też wyprodukowany z soi poddanej modyfikacjom genetycznym. Temu ma służyć odpowiednie i uczciwe znakowanie na każdym etapie produkcji, zbioru i przetwarzania żywności.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#MałgorzataNiepokulczycka">W maju 1998 r. Unia Europejska przyjęła rozporządzenie 1139/98/EC o obowiązkowym znakowaniu żywności wyprodukowanej przy użyciu genetycznie modyfikowanych organizmów. Rozporządzenie dotyczy jedynie żywności i jej składników, które całkowicie lub częściowo pochodzą z genetycznie modyfikowanej soi i kukurydzy. Zezwala ono na umieszczanie napisu informującego o obecności GMo w charakterze przypisu do listy składników.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Rozporządzenie nie obejmuje dodatków i składników żywności, enzymów, protein bakterii produkowanych przy pomocy genetycznie modyfikowanych mikroorganizmów oraz żywności wyprodukowanej z genetycznie modyfikowanych surowców. Rozporządzenie nie dotyczy także produktów przetworzonych, które nie zawierają już zmienionych białek lub sekwencji DNA. W ten sposób większość żywności zawierającej zmodyfikowane geny pozostaje nie oznaczona. Dlatego treść rozporządzenia jest w dalszym ciągu dyskutowana, wywołuje wiele kontrowersji i emocji wśród naukowców, producentów, konsumentów, organizacji ekologicznych.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Niezwykle istotna jest sprawa składników żywności, pochodzących z transgenicznej soi i kukurydzy. Według przybliżonych danych, ok. 25 proc. przetworzonej żywności zawiera co najmniej jeden składnik pochodzący z kukurydzy. Znaczna część zbiorów kukurydzy i soi pochodzi obecnie z upraw transgenicznych. Szacuje się, że 40 mln ha obszarów rolnych na świecie wykorzystywane jest pod uprawę genetycznie modyfikowanych roślin. Według przybliżonych szacunków, ok. 60 proc. wszystkich przetworzonych artykułów spożywczych obecnych na rynku Unii Europejskiej, może zawierać GMo.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Dodatki z soi lub kukurydzy stosowane są do wielu wyrobów mlecznych, piekarniczych, mięsnych, owocowych, warzywnych, rybnych, cukierniczych, czekoladowych, lodów, deserów, koncentratów spożywczych, przypraw, margaryn, miksów masła i margaryny lub masła i oleju, majonezów, sosów, zup błyskawicznych, napojów bezalkoholowych i alkoholowych, słodzików, octu, wina itd. Soja i kukurydza to podstawowe surowce do produkcji żywności dla wegetarian, żywności dietetycznej, przekąsek, żywności, używek i napojów typu instant, dań chińskich, dań typu „fast food”.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Niezależny miesięcznik konsumencki „WHICH” wydawany przez organizację konsumencką w Wielkiej Brytanii (Consumer's Associacion's Research and Testing Centre) opublikował w marcu 1999 r. raport na temat żywności modyfikowanej genetycznie. Między innymi zbadano 32 produkty spożywcze sprzedawane w brytyjskich supermarketach, z których wszystkie zawierały soję i kukurydzę bądź dodatki pochodzące z soi i kukurydzy. Żaden z tych produktów nie był oznaczony przez producenta jako transgeniczny.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Następnie poproszono producentów o wyjaśnienie. Jedynie ośmiu producentów stwierdziło, że zastosowane składniki, pochodne soi i kukurydzy pochodziły z gwarantowanych źródeł, miały certyfikat pochodzenia, tzn. ziarna z upraw całkowicie naturalnych, nie były wymieszane z ziarnem z upraw transgenicznych. Produkty te zawierały tylko jeden składnik pochodzący z soi lub kukurydzy.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Zdaniem 16 producentów ich wyroby nie zostały oznaczone, ponieważ zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem 1139/98/EC dodatki do żywności pochodzące z transgenicznej soi lub kukurydzy nie muszą być znakowane. Ośmiu producentów stwierdziło, iż nie zna źródeł pochodzenia zastosowanych w procesie produkcji składników, dlatego też nie znakuje swoich wyrobów.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Coraz więcej genetyków i specjalistów w dziedzinie żywienia wzywa do większej ostrożności, a przede wszystkim do dokładnego badania wpływu genetycznie modyfikowanej żywności na organizm człowieka. Nie wszystkie wątpliwości o żywności transgenicznej zostały wyjaśnione, a przecież coraz więcej nowych produktów trafia do sprzedaży. Specjaliści twierdzą, że należy ograniczyć podaż takiej żywności, dokładnie badać ją przed wydaniem zezwolenia, egzekwować od producentów obowiązek podawania na opakowaniu informacji o charakterze zastosowanych zmian i sposobie produkcji.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Wszyscy są zgodni, że istnieje pilna potrzeba nowelizacji dyrektywy 90/220/EEC o celowym wprowadzaniu do środowiska i na rynek GMo. Weszła ona w życie 23 października 1991 r. Od tego czasu na podstawie zawartych w niej przepisów wprowadzono na rynek europejski 18 produktów, spośród 30 zgłoszonych Komisji Europejskiej. Do chwili obecnej w obrocie znajduje się 11 produktów inżynierii genetycznej. Nie udało się zapewnić jednolitego wprowadzenia w życie przepisów dyrektywy w państwach członkowskich Unii Europejskiej, ponieważ nie ma zgodności co do kwestii oceny ryzyka dla zdrowia ludzkiego i środowiska naturalnego ze strony GMo, a także wobec poszczególnych przypadków konkretnych modyfikacji genetycznych i długofalowych efektów ich stosowania. Ostateczna decyzja o nowelizacji została podjęta 25 czerwca 1999 r. na spotkaniu Rady Ministrów ds. Środowiska UE. Spowoduje to zapewne wstrzymanie wydawania dalszych zezwoleń, do czasu wejścia w życie znowelizowanych przepisów.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Podczas dotychczasowych prac określono zakres nowelizacji dyrektywy.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Po pierwsze - wzięto pod uwagę aspekty etyczne i wprowadzono do postanowień zasadę ostrożności.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Po drugie - zniesiono uproszczoną procedurę autoryzacji i wprowadzono różne procedury, które mają być stosowane przy spełnieniu określonych warunków bezpieczeństwa, po zdobyciu odpowiedniego doświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Po trzecie - zniesiono zasadę milczącej zgody („tacit consent") stosowaną w przypadku braku sprzeciwu.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Po czwarte - wprowadzono postanowienia dotyczące obowiązku śledzenia drogi pro-duktów zawierających GMo i obowiązek konsultacji z opinią publiczną.</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Po piąte - postanowiono, iż obowiązkowe będzie zamieszczanie na opakowaniu produktu zawierającego GMo napisu „produkt zawiera organizmy genetycznie modyfikowane”.</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Po szóste - w przypadku, gdy nie da się uniknąć zanieczyszczenia produktu organizmami genetycznie modyfikowanymi, zostaną ustalone wartości progowe, poniżej których nie będzie obowiązywało ich specjalne znakowanie. Wreszcie zdecydowano, że okres autoryzacji rynkowej będzie wynosił 10 lat.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#MałgorzataNiepokulczycka">W Unii Europejskiej systematycznie wzrasta udział rolnictwa organicznego. W latach 1993–1998 powierzchnia upraw organicznych zwiększyła się z blisko 890.000 ha do 2.210. 000 ha. W 1998 r. było ponad 78 tys. gospodarstw ekologicznych. Przyczyną tego zjawiska są niewątpliwie zagrożenia wynikające z wielkoprzemysłowej produkcji żywności. Potwierdziły to również ostatnie alarmy wywołane skażeniem żywności bakteriami Listeria monocytogenes, chorobą szalonych krów, stosowaniem antybiotyków w paszach, podawaniem hormonów wzrostu bydłu rzeźnemu, czy aferą dioksynową. Wielu specjalistów uważa, że alternatywą dla roślin modyfikowanych genetycznie jest właśnie rolnictwo organiczne. Jednak ekspansję produktów naturalnych hamuje ich cena, przeważnie o 20 proc. wyższa od ceny żywności wytwarzanej metodami przemysłowymi.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#MałgorzataNiepokulczycka">W Polsce rolnictwo ekologiczne jest nadal bardzo wąską dziedziną produkcji rolniczej. Obszar produkcji ekologicznej w Polsce wynosi obecnie ok. 10 tys. ha, co stanowi ok. 0,05 proc. użytków rolnych. Zarejestrowanych jest łącznie 400 gospodarstw ekologicznych, w 1998 r. do powtórnej autoryzacji przystąpiły i otrzymały atest Stowarzyszenia EKOLAND 182 gospodarstwa, w tym 15 po raz pierwszy. Atest uzyskało również 5 przetwórni. Natomiast atest Polskiego Towarzystwa Rolnictwa Ekologicznego posiada 215 gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Z wyjątkiem konwencji o różnorodności biologicznej, którą Polska ratyfikowała w styczniu 1996 r., nie było praktycznie żadnych aktów prawnych mówiących bezpośrednio o organizmach modyfikowanych genetycznie. Od 1 stycznia 1999 r. obowiązują bardziej szczegółowe regulacje, a mianowicie ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. (Dz.U. 133/97, poz. 85 ze zmianami), która określa zasady wprowadzania organizmów transgenicznych do środowiska. Ustawa jest na razie przepisem martwym, ponieważ nie obowiązują żadne rozporządzenia wykonawcze. Projekty tych rozporządzeń zostały opracowane w Ministerstwie Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Wszystkie działania związane z GMo wymagają ścisłej współpracy między resortami ochrony środowiska, zdrowia, rolnictwa, przemysłu spożywczego, Komitetu Badań Naukowych, Urzędu Patentowego, instytutów naukowo-badawczych, organizacji konsumenckich i innych organizacji pozarządowych. Zasadne jest utworzenie kompetentnych struktur rządowych, które odpowiadałyby za prowadzenie i monitorowanie prac nad GMo na etapie badań laboratoryjnych, eksperymentalnych, uwalniania do środowiska, wprowadzania do obrotu krajowego i międzynarodowego, za stworzenie bazy danych, współpracę z zainteresowanymi resortami, współpracę z organizacjami międzynarodowymi.</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Federacja Konsumentów konsekwentnie stoi na stanowisku, iż wszystkie produkty wytworzone przy udziale inżynierii genetycznej muszą być obowiązkowo znakowane na każdym etapie zbioru, produkcji, przetwarzania i magazynowania. Jest to podstawowe, niezbywalne prawo konsumenta.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Znakowanie powinno obejmować również całą żywność wytworzoną przy użyciu biotechnologii, łącznie z żywnością zawierającą składniki i dodatki modyfikowane genetycznie, same GMo, a także żywność wyprodukowaną bezpośrednio z surowców transgenicznych. Jak najszybciej powinny być wprowadzone w życie wspomniane rozporządzenia wykonawcze do art. 37a ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r.</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Naszym zdaniem, oceny nie należy opierać na przypuszczeniach, czy prawdopodobieństwie, lecz na rzetelnych metodach badawczych. Zasadne byłoby określenie konkretnej wartości progowej, wskazującej na obecność zmodyfikowanego DNA lub białka, realnej do określenia przy użyciu istniejących, dostępnych metod badawczych.</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#MałgorzataNiepokulczycka">W tej sytuacji fundamentalną sprawą staje się rozwój ilościowych i jakościowych metod badawczych, wiarygodnych, niezawodnych, powtarzalnych, porównywalnych, a jednocześnie w miarę prostych i możliwych do zastosowania na szeroką skalę, zarówno do surowców, jak i produktów przetworzonych.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Przy ocenie bezpieczeństwa należy uwzględniać nie tylko wyniki prezentowane przez firmy ubiegające się o uzyskanie stosownego zezwolenia, ale przede wszystkim bazować na opiniach niezależnych, wyspecjalizowanych jednostek naukowych i badawczych. Konsument musi mieć pewność, że produkt dopuszczony i wprowadzony do obrotu jest dokładnie przebadany i w pełni bezpieczny. Leży to również w interesie samych producentów, zwłaszcza w przypadkach sporu, kontroli, obrotu międzynarodowego itp. Należy wymagać i egzekwować od producentów, aby nie mieszali zbiorów i surowców transgenicznych z tradycyjnymi - konwencjonalnymi podczas produkcji, zbioru, przetwarzania, magazynowania i dystrybucji. Coraz częściej podnoszona jest kwestia ewentualnego zanieczyszczenia upraw tradycyjnych przez uprawy genetycznie modyfikowane. Oficjalnie uważa się, iż wystarczy strefa ochronna szerokości ok. 180 m. Zwolennicy rolnictwa ekologicznego twierdzą natomiast, iż tylko strefa szerokości - minimum - 9,65 km gwarantuje, że uprawy ekologiczne nie zostaną zanieczyszczone.</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Bezwzględnie musi być przestrzegana zasada ostrożności przy wydawaniu zezwoleń na uwalnianie do środowiska i wprowadzanie do obrotu GMo, w sytuacji gdy nauka nie potrafi jeszcze udzielić satysfakcjonujących odpowiedzi na fundamentalne pytania dotyczące oceny ryzyka, wpływu na zdrowie człowieka i środowisko naturalne. GMo powinny być całkowicie wyłączone z produkcji żywności dla niemowląt i małych dzieci.</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Jak najszybszego uregulowania wymaga również procedura dopuszczania i wprowadzania do obrotu produktów importowanych. Jest to niezwykle istotne, ze względu na fakt, iż musimy się liczyć zarówno obecnie, jak i w najbliższej przyszłości z rosnącym importem do Polski produktów inżynierii genetycznej. Jak już wcześniej wspomniano, między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi toczy się od dłuższego czasu burzliwa dyskusja na temat produktów inżynierii genetycznej. Państwa Unii Europejskiej starają się maksymalnie ograniczyć ten import. Przyczyną jest opór europejskich środowisk konsumenckich, ekologów oraz dyskutowane propozycje nowelizacji dyrektywy 90/220/EEC. W tej sytuacji coraz więcej produktów transgenicznych może trafiać na polski rynek. W marcu 1999 r. Ośrodek Badania Opinii Publicznej przeprowadził ogólnopolski sondaż na temat żywności modyfikowanej genetycznie. Zrealizowano 1080 wywiadów z mieszkańcami Polski powyżej 15 roku życia. Uzyskano następujące wyniki:</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 32 proc. respondentów zdecydowanie poparło, a 40 proc. raczej poparło prowadzenie badań nad żywnością z wykorzystaniem biotechnologii i inżynierii genetycznej,</u>
          <u xml:id="u-6.45" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 17 proc. zdecydowanie, a 36 proc. raczej uważa, że takie badania mogą wiązać się z zagrożeniem zdrowia człowieka i środowiska naturalnego,</u>
          <u xml:id="u-6.46" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 67 proc. zdecydowanie zgadza się z opinią, iż muszą być one kontrolowane przez rząd i uregulowane prawem; 24 proc. raczej zgadza się z tą opinią.</u>
          <u xml:id="u-6.47" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Jednocześnie 57 proc. ankietowanych uważa, iż niezależnie od przepisów prawnych naukowcy będą robili, co zechcą,</u>
          <u xml:id="u-6.48" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 54 proc. uważa, iż zamiast zmieniać cechy dziedziczne roślin i zwierząt przy pomocy współczesnej biotechniki należy stosować tradycyjne metody hodowli,</u>
          <u xml:id="u-6.49" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 39 proc. uważa, że zastosowanie biotechnologii przy produkcji żywności, np. aby podwyższyć zawartość białka, przedłużyć termin przydatności do spożycia - jest pożyteczne, 49 proc. uważa, że może okazać się szkodliwe,</u>
          <u xml:id="u-6.50" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 63 proc. twierdzi, że wykorzystywanie biotechnologii do produkcji roślin np. odpornych na szkodniki jest pożyteczne; 25 proc. uważa, że może okazać się szkodliwe,</u>
          <u xml:id="u-6.51" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 64 proc. uważa za pożyteczne wprowadzanie ludzkich genów do bakterii w celu otrzymania leków lub szczepionek cennych w leczeniu człowieka; 20 proc. uważa, że może okazać się szkodliwe,</u>
          <u xml:id="u-6.52" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 89 proc. respondentów jest za dodatkowym oznaczaniem takiej żywności,</u>
          <u xml:id="u-6.53" who="#MałgorzataNiepokulczycka">- 51 proc. zdecydowanie popiera, a 37 proc. raczej popiera wykorzystywanie inżynierii genetycznej w badaniach nad lekami, szczepionkami. Jednocześnie 15 proc. zdecydowanie uważa, a 35 proc. raczej uważa, iż takie badania mogą wiązać się z zagrożeniem zdrowia człowieka lub środowiska.</u>
          <u xml:id="u-6.54" who="#MałgorzataNiepokulczycka">W końcu 61 proc. zdecydowanie, a 30 proc. raczej popiera wykorzystywanie biotechnologii i inżynierii genetycznej do oczyszczania i inaktywacji ścieków i odpadów. Jednocześnie 14 proc. zdecydowanie, a 28 proc. raczej zgadza się z opinią, że takie badania mogą stanowić zagrożenie zdrowia człowieka lub środowiska naturalnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MarekSawicki">Trochę nas pani postraszyła. Choć co do negatywnych skutków korzystanie z żywności genetycznie modyfikowanej, zdania są podzielone. W praktyce, rzeczywiście ważna wydaje się kwestia znakowania żywności: tak, aby konsument rzeczywiście mógł dokonać wyboru.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MarekSawicki">Niejako na marginesie wcześniejszej wypowiedzi chcę zwrócić uwagę na błędne koło związane z intensyfikacją produkcji. Z jednej strony zwiększamy produkcję, natomiast z drugiej - zastanawiamy się, co zrobić z bezrobotnymi, którzy właśnie z tytułu intensyfikacji - muszą gdzieś, po drodze odpaść z grona zatrudnionych.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MarekSawicki">Otwieram dyskusję i zapytuję, czy ktoś z państwa chce zabrać głos w związku z informacjami przedstawionymi przez panią dyrektor Bożenę Nowicką i panią prezes Małgorzatę Niepokulczycką?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#TadeuszPawlus">Chcę zgłosić uwagę, a także zapytanie, ale zacznę od krótkiego wprowadzenia. Artykuł 37a - wymieniany w obydwu informacjach - został wniesiony do ustawy o ochronie i kształtowaniu środowiska w lipcu 1997 r. Zaczął obowiązywać od dnia 1 stycznia 1999 r. Do dzisiaj nie ukazało się stosowne rozporządzenie ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, do czego został upoważniony w ustawie z dnia 29 sierpnia 1997 r. W przedstawionych informacjach zaprezentowano dwa różne stanowiska w sprawie rozporządzenia. Chciałbym usłyszeć, jak jest w rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#TadeuszPawlus">Pani prezes stwierdziła, że ustawa jest martwym przepisem, ponieważ nie zostały wprowadzone żadne rozporządzenia wykonawcze. W konsekwencji, po polskim rynku może sobie hasać każdy. W informacji Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej stwierdza się natomiast, że „jeżeli umowy międzynarodowe lub przepisy odrębne uzależniają posiadanie zezwolenia na obrót i rozprzestrzenianie towarów od spełnienia określonych wymogów, to przywóz lub wywóz tych towarów może być dokonany pod warunkiem spełnienia tych wymogów. Zatem rozumiem, że chodzi o zgodę ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa - zgodnie z rozporządzeniem, którego przecież nie ma. Znowu mamy błędne koło. Informacja o tym, że minister ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa nie wydał zezwolenia na wprowadzenie do obrotu - nie tylko żywności - ale w ogóle produktów, potwierdza się w kilku materiałach.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#TadeuszPawlus">W związku z tym chcę zapytać, na jakiej zasadzie, na polskim rynku hasają firmy oferujące leki powstałe z wykorzystaniem inżynierii genetycznej? W tym przypadku nie chcę, absolutnie, negować skuteczności tych leków. Sam je stosowałem. Są świetne. Chcę tylko wiedzieć, jak to się dzieje, że są one dostępne w Polsce?</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#TadeuszPawlus">Zwracam przy tym uwagę - o czym mówiła również pani prezes - że większość firm produkujących leki z wykorzystaniem osiągnięć inżynierii genetycznej pochodzi z państw nie będących członkami Unii Europejskiej. Leki pochodzą głównie ze Stanów Zjednoczonych, Norwegii i ze Szwajcarii. W tych właśnie trzech państwach mają swoje siedziby firmy produkujące te leki. Z tego rodzaju produkcją wchodzą na nasz rynek również firmy niemieckie. Mam na myśli insulinę. W tym przypadku należy przypuszczać, że Niemcy przestrzegają norm Unii Europejskiej. Jednak większość lekarstw powstaje poza krajami Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#TadeuszPawlus">Chcę zapytać, czy nie popełniam przestępstwa przepisując pacjentowi lek, który znalazł się na polskim rynku bez stosownego zezwolenia. Lek ten nie został oficjalnie dopuszczony do obrotu, ponieważ nie ma potrzebnego zezwolenia. Zezwolenie nie mogło zaś być wydane, ponieważ upoważniony do tego minister nie wydał stosownego rozporządzenia. Obecnie wydaje się, że postępuję wbrew ustawie i popełniam przestępstwo, przepisując pacjentowi tego rodzaju leki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MarekSawicki">W tej sytuacji muszę ostrzec pana posła, że nie broni pana nawet immunitet poselski. Czy ktoś z przedstawicieli ministerstw chce wypowiedzieć się w tej kwestii?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#BożenaNowicka">Nie potrafię wypowiedzieć się co do leków i nie mogę tego zrobić. Mogę natomiast poinformować członków Komisji co do wspomnianych rozporządzeń. Są one już po uzgodnieniach międzyresortowych; zostały podpisane przez ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa oraz ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Wiem również, że zostały skierowane do podpisu przez ministra zdrowia i opieki społecznej. Być może rozporządzenia zostały podpisane również przez ministra zdrowia, ponieważ moja informacja dotyczyła sytuacji sprzed kilku dni. Dlatego sądzę, że rozporządzenia powinny ukazać się w ciągu najbliższych dni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#ReginaPawłowska">Nawiązując do wyników ankiety, przedstawionych przez panią prezes, chcę zapytać o znajomość problematyki w społeczeństwie polskim. Wyniki ankiety - zdają się bowiem wskazywać, że przeprowadzono ją wśród osób znających temat. W ankiecie żądano tylko odpowiedzi potwierdzających jakieś zjawisko, bądź zaprzeczających występowaniu określonych jasno zagrożeń. Wydaje mi się przy tym, że powszechna znajomość problemów dotyczących żywności modyfikowanej genetycznie jest słaba. Gdybyśmy przeprowadzili ankietę, zaczynając od pytania, co to jest żywność modyfikowana, wówczas większość społeczeństwa nie wiedziałaby, o czym mowa.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#ReginaPawłowska">Jednocześnie mamy świadomość, że taka żywność napływa do Polski. Dlatego potrzebne jest - z jednej strony - zakończenie prac nad rozporządzeniami, natomiast z drugiej strony - prowadzenie kampanii uświadamiającej społeczeństwo w tej nowej materii, w tym uświadomienie zagrożeń. Dla przykładu w reklamach wiele mówi się o dobrych skutkach spożywania soi. Jednak jest ona sprowadzana z krajów, gdzie bywa modyfikowana genetycznie. Czy soja jest zatem źródłem zdrowia i należy jej używać ze świadomością, że jemy zdrową żywność?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MarekSawicki">Rzeczywiście, bywa soja większa od fasoli. Czy pani prezes może dodać coś nowego do poprzedniej informacji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Nie umiem odpowiedzieć na pytanie pani poseł, ponieważ to nie Federacja Konsumentów przeprowadzała badanie. W szczególności nie wiadomo mi, na jakiej grupie OBOP przeprowadził badanie. Jednakże nie sądzę, żeby chodziło o ankietowanie specjalistów, którzy znają problematykę. Na powszechny charakter ankiety wskazuje chociażby wzmianka, że pytania kierowano do osób powyżej 15 roku życia. Chodzi więc raczej o szeroki wachlarz respondentów. Jednakże przyznaję, że nie znam szczegółów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#BożenaNowicka">Z ankiety OBOP wynika m.in., że prawie 70 proc. respondentów zgadza się na prowadzenie badań nad żywnością z wykorzystaniem biotechnologii i inżynierii genetycznej. Dane te świadczą, że znajomość tematyki jest ogólnie mierna. Dysponuję danymi dotyczącymi Francji. Tam dość szeroko rozpowszechniła się uprawa zmodyfikowanych zbóż, ale proces ten uległ znacznemu zahamowaniu. Dotychczasowi producenci wycofują się pośpiesznie z tej działalności, ponieważ nie ma kto kupić ich towaru.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#BożenaNowicka">We Francji - podobnie jak w większości krajów Unii Europejskiej - ma miejsce ogromny odwrót od modyfikowanej żywności. Zresztą również władze Unii Europejskiej dostrzegają występujące zjawisko i tworzą różnego rodzaju bariery utrudniające działalność związaną z obrotem żywnością modyfikowaną genetycznie. W krajach Unii trwa, od dłuższego już czasu, burzliwa czasem dyskusja nad tym problemem. W konsekwencji społeczeństwo wie więcej na ten temat niż u nas. Można stwierdzić, że zainteresowanie tego rodzaju żywnością w krajach Unii słabnie. U nas jest gorzej w kwestii edukacji na omawiany temat, ale może tylko dlatego, że jest to zjawisko nowe.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#BożenaNowicka">Wydaje się jednak, że świat nie ucieknie od modyfikowanej genetycznie żywności. Dlatego warto, aby upowszechnić rzetelną wiedzę na ten temat. Jednocześnie należy wymagać, aby produkty modyfikowane genetycznie były wyraźnie oznaczone. Świadomy konsument będzie mógł rzeczywiście wybrać co kupuje. Powinien jednak wiedzieć, jakie skutki może powodować wybór żywności modyfikowanej.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#BożenaNowicka">Wiele godzin spędziłam na dyskusjach z naukowcami zajmującymi się genetyczną modyfikacją roślin. Muszę stwierdzić, że polscy naukowcy preferują raczej opinię, że nie ma zagrożeń związanych z korzystaniem ze zmodyfikowanej żywności. Najczęściej twierdzą, że nie ma się czego obawiać oraz że nie ma się przed czym bronić.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#BożenaNowicka">Wydaje mi się jednak, że tego rodzaju żywność jest stosowana zbyt krótko, żeby wprost stwierdzić, że jej spożywanie jest całkowicie bezpieczne. Taki sąd wynoszę z dyskusji naukowców znających przecież problematykę najdokładniej. Trzeba zatem wielu jeszcze badań, aby z całą pewnością zapewnić konsumentów zmodyfikowanej żywności, że nic im nie grozi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#ReginaPawłowska">Moje zapytanie wynikało również stąd, że w informacji stwierdzono, iż obszar produkcji ekologicznej w Polsce stanowi tylko ok. 0,05 proc. użytków rolnych. W związku z tym żywność ekologiczna jest droższa od żywności wytwarzanej metodami przemysłowymi. Jednak nawet w Polsce można spodziewać się, że znaczna liczba klientów woli kupić żywność ekologiczną. Chodzi o to, aby uświadomiony klient miał rzeczywistą szansę wyboru produktu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MarekSawicki">Dosyć często spotykamy się z zarzutem, że polskie, rozdrobnione rolnictwo nie jest wydolne. Zarzut ten kierowany jest wyłącznie do rolników, chociaż obecny kryzys w rolnictwie nie wynika z faktu rozdrobnienia rolnictwa, ani z winy rolników. Może się jeszcze zdarzyć, że istniejąca struktura rolnictwa, a nawet jego technologiczne zacofanie mogą niedługo okazać się nie tyle przekleństwem, co objawieniem.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#MarekSawicki">Problem związany z żywnością ekologiczną nie polega jedynie na jej braku, chociaż rzeczywiście jest jej zbyt mało. Polega natomiast na braku badań tej żywności oraz wiąże się z potrzebą szerszego dopuszczenia jej na rynek. Uważam, że w ogóle żywność produkowana w Polsce spełnia wymogi stawiane żywności ekologicznej. Prowadzenie badań, wydawanie certyfikatów jakości oraz intensyfikacja obrotu żywnością są obecnie bardzo pożądane. Jednak rozwiązanie tych problemów nie mieści się w zakresie kompetencji naszej Komisji.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#MarekSawicki">W odpowiedzi na zapytanie posła Tadeusza Pawlusa proponuję, aby pan poseł upoważnił prezydium Komisji do sformułowania zapytania lub dezyderatu do ministra zdrowia. Po co poseł ma żyć w niepewności i zastanawiać się, czy nie popełnia przestępstwa, przepisując pacjentom leki, których legalności w Polsce nie jest pewien.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#MarekSawicki">W dalszej części posiedzenia Komisja wysłucha informacji na temat ochrony konsumentów w systemie badań, certyfikacji i normalizacji. O przedstawienie informacji proszę pana prezesa Marcinka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyMarcinek">Tematem mojej części informacji jest ochrona interesów konsumentów przez normalizację. Zacznę od wyjaśnienia pojęcia normalizacji. Mimo faktu, że jest to działalność stosowana powszechnie od dość dawna, w wielu przypadkach nie jest identyfikowana z tym, co uważamy za działalność normalizacyjną.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JerzyMarcinek">Działalność normalizacyjna jest to działalność prowadzona zgodnie z ustawą o normalizacji z dnia 3 kwietnia 1993 r. oraz wydanymi do niej przepisami wykonawczymi. Ma ona na celu maksymalne uporządkowanie w określonej dziedzinie przez wydawanie postanowień przeznaczonych do powszechnego i wielokrotnego stosowania. Wynikiem działalności normalizacyjnej, wyrażonej w postaci reguł, są najczęściej normy. W Polsce są to tylko normy.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#JerzyMarcinek">Normy zaś są uznanymi regułami technicznymi, opracowanymi w wyniku konsensu na zasadzie powszechności. Przy czym konsens jest rozumiany jako brak stałego, umotywowanego sprzeciwu, co jest szczególnie ważne, biorąc pod uwagę pewną cechę polskiej mentalności. Chodzi o to, aby wyeliminować przypadki, kiedy podczas uzgodnień ktoś dla fałszywie rozumianej zasady zawsze będzie przeciwny, a w ten sposób nie będzie chciał dopuścić do uzgodnienia.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#JerzyMarcinek">Z kolei zasada powszechności polega na tym, że projekty norm są poddawane ankiecie powszechnej przez obwieszczenie o tym zamiarze w ogólnodostępnym miesięczniku „Normalizacja”. W ciągu dwóch miesięcy od ogłoszenia komunikatu, każdy obywatel może zgłosić uzasadnione zastrzeżenia i propozycje w stosunku do treści normy.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#JerzyMarcinek">Polska normalizacja nie działa w izolacji od innych państw. Działa w systemie normalizacji europejskiej i światowej. Od początku utworzenia Międzynarodowej Organizacji Normalizacyjnej (ISO) oraz Międzynarodowej Komisji Elektrotechnicznej (IEC) Polska jest członkiem tych organizacji.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#JerzyMarcinek">Od 1991 r. Polski Komitet Normalizacyjny jest członkiem stowarzyszonym Europejskiego Komitetu Normalizacyjnego (CEN) i Europejskiego Komitetu Normalizacyjnego Elektrotechniki (CENELEC).</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#JerzyMarcinek">Normalizacja europejska ukształtowała się w latach sześćdziesiątych. Powstała w związku z odmiennością rynku europejskiego. W zakresie dorobku europejskiego funkcjonuje ok. 7100 norm. Zgodnie z decyzją rządu z 28 września 1998 r., Polski Komitet Normalizacyjny został zobowiązany do wdrożenia co najmniej 80 proc. norm europejskich do zbioru norm polskich w terminie do końca 2002 r. Chodzi m.in. o to, że jednym z warunków integracji europejskiej jest integracja w zakresie normalizacji. Do dnia dzisiejszego zostało wdrożonych ponad 1200 norm. Niewiele, ale w tym czasie musieliśmy wykonać inne, wynikające z ustawy obowiązki. Chodziło o przekształcenie norm branżowych wprowadzonych przez ministrów do obowiązkowego stosowania.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#JerzyMarcinek">Prace prowadzimy zgodnie z programami i planami prac normalizacyjnych. Projekt prac normalizacyjnych jest obecnie uzgadniany; zebraliśmy już wszystkie uwagi z resortów. Uwzględnia on wdrożenie do końca 2002 r. wszystkich norm, a liczba norm wzrasta przecież w miarę upływu czasu. Powstanie zatem problem z wdrożeniem wciąż przybywających norm.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#JerzyMarcinek">Normalizacja europejska rozpoczęła się - jak wspomniałem - w latach sześćdziesiątych. Jednak istotnego przyspieszenia nabrała w latach osiemdziesiątych, a zwłaszcza po wy-daniu rezolucji Rady Europejskiej, dotyczącej tzw. nowego podejścia do harmonizacji norm i przepisów technicznych. Harmonizacja ustawodawstwa ma na celu przyjmowanie wymagań podstawowych, które mają spełniać wyroby wprowadzane na rynek wspólnotowy, jeżeli mają korzystać ze swobodnego przepływu w ramach wspólnoty. Stosowanie norm zharmonizowanych nie jest obowiązkowe. Producent ma możliwość zastosowania innych specyfikacji technicznych oraz wyboru różnych procedur oceny zgodności. Wyroby wyprodukowane zgodnie z normami zharmonizowanymi korzystają jednak z domniemania zgodności z odnośnymi wymaganiami podstawowymi.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#JerzyMarcinek">Władze państwowe doceniają znaczenie norm europejskich jako instrumentu integracji gospodarczej i przemysłowej, w obrębie rynku wewnętrznego oraz jako podstawy technicznej wspomagania legislacji. Dość powszechnie uważa się, że rola norm polega głównie na usuwaniu barier technicznych w handlu.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#JerzyMarcinek">Należy zapytać, w jaki sposób normalizacja wpływa na ochronę interesów konsumentów? Zacznę od informacji, że w ramach Międzynarodowej Organizacji Normalizacyjnej, od 1978 r. istnieje Komitet ds. Polityki Konsumenckiej (COPOLCO). Obecnie Komitet liczy 35 członków czynnych i 38 członków - obserwatorów spośród krajowych organizacji normalizacyjnych ISO i IEC. Celem działalności COPOLCO jest niesienie pomocy konsumentom w wykorzystywaniu efektów normalizacji. Chodzi o zwiększanie efektów normalizacji na szczeblach krajowym i międzynarodowym.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#JerzyMarcinek">COPOLCO promuje ochronę konsumentów oraz wdrażanie norm dotyczących konsumentów. Nie wszystkie normy międzynarodowe, a w konsekwencji także normy regionalne i krajowe, są przedmiotem bezpośredniego zainteresowania konsumentów. Dlatego COPOLCO ustala, jakie kwestie i w jakim trybie powinny być rozwiązywane z korzyścią dla konsumentów. Zdaniem COPOLCO, najważniejszymi obszarami w zakresie ochrony zdrowia i bezpieczeństwa są: elektryczność, zagrożenia medyczne i mechaniczne, promieniowanie, zagrożenia pożarowe, kompatybilność elektromagnetyczna, instalacje i konserwacje, wytrzymałość i toksyczność materiałów, instrukcje używania i znakowania, zabezpieczenia dla osób upośledzonych i szczególnie narażonych, np. osoby w podeszłym wieku i dzieci.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#JerzyMarcinek">W zakresie ochrony środowiska takimi obszarami są: walka z hałasem, zanieczyszczenie wody i powietrza, wymagania dotyczące znakowania środowiskowego, zagospodarowanie wyrobów, odpadów i pakowanie, oszczędzanie surowców i energii, analiza okresu żywotności wyrobów, systemy zarządzania środowiskiem.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#JerzyMarcinek">Najważniejszymi kwestiami w obszarze uwarunkowań użytkowych są dla COPOLCO: efektywność techniczna, trwałość, łatwość użytkowania, ergonomia i antropometria, konsumpcja energii, instrukcje użytkowania, rozumiane głównie jako informacja o wyrobach oraz ochrona danych osobowych. COPOLCO ustaliło listę priorytetowych dziedzin służących konsumentom. Są one następujące: urządzenia do użytku domowego, a w szczególności mechaniczne i elektryczne narzędzia dla majsterkowiczów - bezpieczeństwo i parametry techniczne, usługi, w tym turystyka i ochrona danych osobowych, wyroby dla dzieci - włączając urządzenia „odporne” na działania dzieci, zabawki, artykuły do pielęgnacji dzieci i urządzenia placów zabaw - karty inteligentne, urządzenia dla osób upośledzonych, systemy zarządzania środowiskiem i znakowanie, wyroby antykoncepcyjne, wyroby sportowe i rekreacyjne, włączając urządzenia osobiste ochronne, rowery, meble, symbole informacyjne do użytku publicznego.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#JerzyMarcinek">W tym zakresie zostały opublikowane przewodniki ISO/IEC, traktowane jako dokumenty tzw. poziome. Zawarte w nich postanowienia są wdrażane do norm międzynarodowych, a tym samym do norm europejskich i krajowych. Opublikowano m.in. także przewodniki, jak:</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#JerzyMarcinek">- „Informacje o wyrobie przeznaczone dla konsumenta”,</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#JerzyMarcinek">- „Opracowywanie znormalizowanych metod pomiaru parametrów (SMMP) artykułów konsumpcyjnych”,</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#JerzyMarcinek">- „Instrukcje użytkowania wyrobów stanowiących przedmiot zainteresowania konsumenta”,</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#JerzyMarcinek">- „Normy dotyczące opakowań. Wymagania konsumenta”,</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#JerzyMarcinek">- „Badania porównawcze wyrobów konsumenckich i usług. Zasady ogólne”,</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#JerzyMarcinek">- „Bezpieczeństwo dzieci a normy. Wytyczne ogólne”.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#JerzyMarcinek">Członkowie Europejskiego Komitetu Normalizacyjnego CEN i Europejskiego Komitetu Normalizacyjnego Elektrotechniki CENELEC, których członkiem - afiliantem jest Polski Komitet Normalizacyjny (PKN), uznają i popierają zamierzenia w zakresie polityki ochrony konsumentów oraz polityki informacyjnej, a w szczególności stwierdzenie, iż „przy podejmowaniu decyzji dotyczących konsumentów powinny być prowadzone konsultacje z konsumentami oraz powinno być zapewnione ich przedstawicielstwo”.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#JerzyMarcinek">Zasadą działalności normalizacyjnej jest uwzględnianie interesów wszystkich stron, zainteresowanych danym zagadnieniem. Zasada ta stosowana jest przez wszystkich członków CEN i CENELEC przy formułowaniu ich krajowego stanowiska oraz przy prezentowaniu tego stanowiska przez delegacje krajowe na szczeblu europejskim.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#JerzyMarcinek">Aby zasady te były przestrzegane, Generalne Zgromadzenia CEN i CENELEC zalecają co następuje:</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#JerzyMarcinek">1. Na szczeblu krajowym należy zapewnić udział konsumentów w inicjowaniu prac oraz opracowywaniu programów prac normalizacyjnych, jak również w ustalaniu polityki w kwestiach związanych z interesami konsumentów.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#JerzyMarcinek">2. Na szczeblu krajowym interesy konsumentów powinny być uwzględniane w pracach wszystkich komitetów technicznych, opracowujących projekty norm dotyczących interesów ogółu.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#JerzyMarcinek">3. Jeżeli jakikolwiek komitet CEN lub CENELEC opracowuje normę europejską, której przedmiot znajduje się w obszarze zainteresowania konsumentów, członkowie CEN i CENELEC powinni wykorzystać wszelkie możliwości, aby zachęcić konsumentów do aktywnego udziału w pracach delegacji krajowych.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#JerzyMarcinek">4. Prace normalizacyjne mają z natury charakter techniczny i kompleksowy. Jeżeli więc jest to możliwe i konieczne, pracownicy krajowych jednostek normalizacyjnych - członków CEN lub CENELEC - powinni zaznajamiać przedstawicieli konsumentów zarówno z zagadnieniami technicznymi, jak i z zasadami prac normalizacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#JerzyMarcinek">5. Członkowie CEN i CENELEC powinni zapewnić, aby wyniki ich prac normalizacyjnych podawane były w sposób skuteczny do wiadomości publicznej.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#JerzyMarcinek">6. Jeżeli przedstawicielstwo konsumentów jest utrudnione ze względu na brak środków finansowych, to członkowie CEN i CENELEC powinni uczynić wszystko, aby znaleźć sposób przezwyciężenia tych trudności.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#JerzyMarcinek">7. Zachęca się członków CEN i CENELEC do oceny środków stosowanych do badania opinii konsumentów. Ocenę taką mogą przeprowadzać oni albo we własnym zakresie, albo za pośrednictwem innych organizacji.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#JerzyMarcinek">8. Zachęca się członków CEN i CENELEC do przeanalizowania składu oraz zasad pracy różnych organizacji konsumenckich w innych krajach członkowskich, celem rozważenia, czy w celu spełnienia powyższych zaleceń nie byłoby wskazane wykorzystanie wyników tych analiz do wprowadzenia odpowiednich zmian w ich własnych organizacjach krajowych.</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#JerzyMarcinek">9. Szczególną uwagę należy zwrócić na ścisłe koordynowanie wszelkich działań wynikających z niniejszych zaleceń na terenie jednego kraju. Ułatwiłoby to wspólne podejście CEN i CENELEC do spraw związanych z interesami konsumentów.</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#JerzyMarcinek">Obowiązująca ustawa z 3 kwietnia 1993 r. o normalizacji podkreśla znaczącą rolę organizacji konsumenckich w normalizacji, m.in. poprzez delegowanie w skład PKN - ustalającego politykę normalizacyjną Polski - przedstawicieli organizacji konsumenckich. Aktualnie pani Małgorzata Niepokulczycka z Federacji Konsumentów i pani Maria Jeznach ze Stowarzyszenia Konsumentów Polskich są członkami PKN II kadencji na lata 1998–2002. Pani Małgorzata Niepokulczycka uczestniczyła także w pracach PKN I kadencji.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#JerzyMarcinek">Normy są tworzone w Polsce w 267 normalizacyjnych komisjach problemowych (NKP). Komisje są odpowiednikami komitetów technicznych, funkcjonujących w ramach organizacji międzynarodowych lub europejskich. Udział przedstawicieli konsumentów w NKP jest bardzo skromny. Wchodzą oni w skład tylko 20 komitetów, co oznacza udział w skali 7 proc.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#JerzyMarcinek">„Normalizacja nie jest działalnością prowadzoną przez normalizatorów zawodowych i tylko dla normalizatorów zawodowych”. Jest to cytat z Zielonej Księgi opublikowanej w 1990 r. przez Komisję Europejską. Normalizacja służy wszystkim użytkownikom, a więc także konsumentom. W związku z tym twierdzę, że ustawa o normalizacji daje dobre podstawy do wykorzystania zawartych w niej przepisów prawnych przez ruchy i organizacje konsumenckie. W moim przekonaniu, taka możliwość jest wykorzystywana bardzo skromnie.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#JerzyMarcinek">Na zakończenie wypowiedzi chcę zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Otóż - zgodnie z regułami organizacji międzynarodowych - normy są dokumentami do dobrowolnego stosowania. Zgodnie z obowiązującą w Polsce ustawą o normalizacji, ministrowie otrzymali delegacje do obowiązkowego stosowania norm. Podczas rozmów akcesyjnych z Unią Europejską, przedstawiciele Komisji Europejskiej formułowali zarzut, że wprowadzana w Polsce duża liczba norm obowiązkowego stosowania może stanowić barierę techniczną w handlu.</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#JerzyMarcinek">Wydawanie rozporządzeń przez ministrów jest procesem ciągłym. Chcę poinformować, że w tym zakresie zostały ostatnio znowelizowane kolejne dwa rozporządzenia. W dniu 14 września br. nowelizacji rozporządzenia dokonał minister gospodarki, natomiast w końcu miesiąca uczyni to najprawdopodobniej minister transportu. Łącznie, do obowiązkowego stosowania wprowadzono dotychczas 1302 normy. Wobec istnienia przeszło 18 tys. norm stanowi to ok. 7 proc. W porównaniu do rozwiniętych krajów europejskich, taki wskaźnik nie jest zły. Nie należy wstydzić się z tego powodu. Zdaję sobie sprawę, że wdrażanie przepisów europejskich, tzn. zarządzeń i dyrektyw, spowoduje, że liczba norm do obowiązkowego stosowania może jeszcze zmaleć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#SławomirWymysłowski">Zgodzę się z panem prezesem, że udział przedstawicieli organizacji pozarządowych, zajmujących się ochroną konsumentów, jest w komisjach problemowych bardzo skromny. Jednocześnie trzeba powiedzieć, jakie przyczyny spowodowały opisywaną sytuację. Najpoważniejszą z nich jest brak środków finansowych umożliwiających finansowanie uczestnictwa wolontariuszy w komisjach normalizacyjnych działających w kraju.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#SławomirWymysłowski">Obecnie w normalizacyjnych komisjach problemowych pracuje dokładnie 19 osób z naszej organizacji. Są to przeważnie wolontariusze. Ich udział w pracach Komisji nie wiąże się z żadną gratyfikacją finansową, ponieważ Federacja Konsumentów również nie czyni tego z własnych środków. Nie ma takiej możliwości.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#SławomirWymysłowski">W materiałach przedstawionych Komisji zwróciliśmy uwagę, że w ciągu 6 lat od wejścia w życie ustawy o normalizacji, jedynie w latach 1991 oraz 1998 udział przedstawicieli Federacji Konsumentów w pracach normalizacyjnych komisji problemowych był - w skromnym co prawda zakresie - honorowany. Takiej możliwości nie było w latach 1995–1997, a nie przewidziano stosownych środków także w br. Rządowy program polityki konsumenckiej na lata 1998–1999 nie przewiduje takiej możliwości.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#SławomirWymysłowski">Jeżeli nawet taka możliwość zostałaby uwzględniona, to ustawa o finansach publicznych całkowicie ją przekreśliła. Dlatego nasi wolontariusze pracują w komisjach tak jak w poprzednich latach, tzn. społecznie. Oczywiście, można cieszyć się z tego, że jakieś grono ludzi poświęca swój czas, nie patrząc na możliwości rekompensaty finansowej. Niemniej jednak mamy nadzieję, że w kolejnym rządowym programie polityki konsumenckiej na następne lata, taka możliwość dla przedstawicieli organizacji konsumenckich zostanie stworzona.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#SławomirWymysłowski">Chcę jeszcze przedstawić naszą opinię, dotyczącą ustalania norm w normalizacyjnych komisjach problemowych, a zwłaszcza na szczeblu Polskiego Komitetu Normalizacyjnego. Ustawodawca, konstruując w 1993 r. ustawę i przepisy wykonawcze, nie przewidział możliwości włączenia do prac PKN np. Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zresztą trudno mieć o to pretensje, ponieważ w tamtym czasie nie było takiego urzędu. Wyobrażamy sobie, że taka możliwość zostanie stworzona.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#SławomirWymysłowski">W konsekwencji, obok przedstawicieli pozarządowych organizacji konsumenckich, w Polskim Komitecie Normalizacyjnym znajdzie się przedstawiciel organu odpowiedzialnego z ramienia rządu za kreowanie polityki konsumenckiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MariaJeznach">Jestem przedstawicielką Stowarzyszenia Konsumentów Polskich. Podpisuję się pod słowami kolegi z innej organizacji konsumenckiej. Dodam, że dobrze by się stało, gdyby przedstawiciele organizacji konsumenckich otrzymywali gratyfikację finansową za pracę w normalizacyjnych komisjach problemowych - tak jak pozostali ich członkowie. Sądzę jednak, że jeszcze bardziej potrzebne byłyby pieniądze na ewentualne ekspertyzy, które wspierałyby argumentację przedstawicieli organizacji konsumenckich podczas dyskusji w komisjach problemowych.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#MariaJeznach">Nasi przedstawiciele znają problemy i przepisy dotyczące ochrony konsumentów, ale niekoniecznie znają się na przepisach tworzonych przez zawodowych normalizatorów. Dlatego przedstawiciele organizacji pozarządowych powinni korzystać z ekspertyz. Jednak również na ten cel nie ma pieniędzy. Dlatego chodzi nam nie tylko o tę niewielką gratyfikację za udział w pracach komisji normalizacyjnych, ale także o uwzględnienie jakichś środków dla organizacji pozarządowych na ekspertyzy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#TadeuszPawlus">Chcę zapytać o sprawę, która wiąże się z tym fragmentem wypowiedzi, kiedy mówił pan o dostosowaniu polskich norm do norm Unii Europejskiej. Mam na myśli to, jak będą traktowane polskie normy, które są lepsze od unijnych. Mówię o normach, które są korzystniejsze dla konsumentów, ale mają charakter lokalny. Czy nasze normy krajowe będą szanowane w Unii Europejskiej, czy będziemy musieli zaniżać ich wartość? Nie jest tajemnicą, że nasze normy dotyczące uzbrojenia, a zwłaszcza te dotyczące amunicji, są znacznie lepsze, bardziej rygorystyczne niż w krajach Unii Europejskiej. Czy także w tym przypadku będziemy równać w dół, czy możemy utrzymać to, co jest lepsze?</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#TadeuszPawlus">Co do przyjmowania wielu norm mam pewne wątpliwości. Mówił pan, że w obszarze szczególnego zainteresowania Polskiego Komitetu Normalizacyjnego mieszczą się również normy dotyczące środków antykoncepcyjnych. W tym miejscu przypomnę autentyczny fakt. Nie tak dawno, w ramach walki z AIDS, pewnemu krajowi afrykańskiemu zostały podarowane prezerwatywy. Jednak władze tego państwa odesłały nadawcy ów dar, ponieważ wyrób nie mieścił się w ich normach. Chodzi o to, że lokalne normy, w pełni uzasadnione na danym terenie, nie muszą przystawać do jakichś „uniwersalnych” norm. Czy podobne odrębności będą szanowane?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JerzyMarcinek">Spróbuję odpowiedzieć na zapytanie pana posła. Przypomnę, że od 1991 r. PKN ma status członka stowarzyszonego w europejskich organach normalizacyjnych. Chcąc uzyskać pełnię praw członkowskich, strona polska powinna spełnić 9 warunków, o których mówiłem poprzednio. Między innymi, do końca 2002 r. musimy wdrożyć co najmniej 80 proc. norm europejskich. Po uzyskaniu członkostwa będziemy musieli wdrożyć wszystkie normy, i to chyba w ciągu pół roku.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JerzyMarcinek">Normy europejskie są dobrowolne. Jednakże normy związane z dyrektywami tzw. nowego podejścia nie są całkowicie dobrowolne. Obecnie jest ich znacznie ponad 1000. Dobrowolność tych norm nie jest całkowita. Jeżeli dyrektywa odsyła do normy, która jest uzupełnieniem przepisu, wówczas owa dobrowolność jest już innego rodzaju. Nie jest to dobrowolność całkowita; przyjęcie i stosowanie normy jest bowiem „nieco” wymuszone.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#JerzyMarcinek">Jednakże, w odróżnieniu od organizacji międzynarodowych, zasady obowiązujące w organizacjach europejskich są trochę inne. Każdy członek CEN i CENELEC musi zapewnić wdrażanie norm europejskich do swojego zbioru norm. Zbiór ten nadal pozostaje wolny, oprócz wspomnianych już zastrzeżeń. Ponadto musi wycofać swoje normy, jeżeli są one sprzeczne z normami europejskimi. Najczęściej musi to uczynić w ciągu pół roku.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#JerzyMarcinek">Obecnie nasz udział w opracowaniu norm europejskich jest bardzo skromny. Jesteśmy raczej konsumentem i musimy wdrożyć normy przyjęte w Unii Europejskiej. W przyszłości uzyskamy prawo głosu nad proponowanymi dla Unii normami. Można przypuszczać, że podobnie jak Hiszpania, uzyskamy 8 głosów. Jeżeli wtedy norma zostanie przegłosowana, wówczas będziemy zobowiązani wdrożyć ją do naszego systemu. Natomiast chcąc, aby polskie normy zostały przyjęte jako normy europejskie, we własnym interesie powinniśmy aktywnie uczestniczyć w działalności europejskich organizacji normalizacyjnych. Wcześniej nie wspomniałem o dyrektywie dotyczącej informacji. Po nowelizacji, dyrektywa zobowiązuje do notyfikacji wdrażania przepisów prawnych oraz norm. W ciągu trzech miesięcy należy wstrzymać opracowanie norm, w tym celu, aby uniknąć sprzeczności między różnymi krajami. Normy mają usuwać przepisy techniczne. Są takie kraje jak Francja, gdzie w dziedzinie żywności 20 proc. norm opracowują sami Francuzi. Mają normy dobrowolne i stosują znak zgodności z normą - co w Polsce nie jest jeszcze znane. I tak blisko 7 proc. budżetu francuskiego odpowiednika PKN pochodzi z tego źródła.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#JerzyMarcinek">Idea normalizacji dobrowolnej polega na tym, aby wymagania w dokumentach, które nie są przepisami, musiały być niskie, tzn. takie, żeby wszyscy je mogli spełnić. Uznaje się np. we Francji, że norma dobrowolna nie może stanowić bariery technicznej w handlu. Dlatego Francuzi prowadzą często szeroką akcję informacyjną - także z udziałem konsumentów - że mają jakiś produkt tańszy od innego o połowę, ale jest to produkt naturalny i został właściwie oznakowany. Dlatego znak zgodności z normą ma być - również w Polsce - tym czynnikiem, który będzie promował wyroby zgodne z normą. Nie wiem, czy moja wypowiedź była zadowalająca, ale starałem się, aby tak się stało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AndrzejSuliński">Niedługo posłowie będą rozpatrywali projekt ustawy o ocenie zgodności, która merytorycznie wiąże się z ochroną interesów konsumentów w systemie badań i certyfikacji. Ta druga kwestia jest tematem informacji, którą jestem zobowiązany przedstawić Komisji i chętnie to uczynię.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#AndrzejSuliński">Polskie Centrum Badań i Certyfikacji (PCBC) działa od 1 stycznia 1994 r. Zostało powołane, na mocy ustawy o badaniach i certyfikacji, która weszła w życie tego samego dnia co ustawa o normalizacji. Ustawa nakłada pewne obowiązki statutowe na PCBC, m.in. organizowanie i nadzorowanie systemu badań i certyfikacji. Chcę stwierdzić, że udało się nam zorganizować taki system. Obecnie istnieje ok. 300 laboratoriów badawczych akredytowanych, tzn. takich, które będą uznawane w Unii Europejskiej po wejściu Polski do jej struktur. Istnieją również 83 jednostki certyfikujące wyroby w całej gamie, tzn. w zakresie certyfikacji dobrowolnej oraz obowiązkowej.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#AndrzejSuliński">W art. 13 ustawy o badaniach i certyfikacji stanowi się, że na rynek mogą być wprowadzone tylko wyroby, które nie stwarzają zagrożenia dla zdrowia, życia i środowiska. Wykaz takich wyrobów miał ustalić dyrektor PCBC.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#AndrzejSuliński">Pierwsza wersja takiego wykazu była już dwukrotnie skracana. Na mocy porozumienia z lipca 1998 r. między Polską a Unią Europejską w sprawie oceny zgodności, dyrektor stracił prawo wydawania wykazu. Po nowelizacji ustawy o badaniach i certyfikacji wykaz będzie wydawany przez Radę Ministrów. Obecnie dokument ten jest uzgadniany między resortami i niedługo zacznie obowiązywać.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#AndrzejSuliński">Proces akredytacji jest prowadzony na tych samych zasadach jak w Unii Europejskiej. Jednostki akredytujemy zgodnie z normami europejskimi. W tej sferze działalności nie ma żadnych problemów organizacyjnych. Ostatnio wynikł pewien problem w kontaktach z Unią Europejską. Otóż nasze akredytowane już jednostki nie mogą być modyfikowane w Unii. Inaczej mówiąc, certyfikacja przeprowadzona przez naszą jednostkę nie upoważnia producenta do znakowania swoich wyrobów systemem CE.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#AndrzejSuliński">System znakowania CE wynika z dyrektyw tzw. nowego podejścia i jest związany z pojęciem certyfikacji obowiązkowej w Unii Europejskiej. Staramy się zmienić zaistniałą sytuację, ponieważ taki stan powoduje utrudnienia dla polskich producentów. Zmiana sytuacji jest możliwa dzięki podpisaniu i wejściu w życie wspomnianego poprzednio porozumienia z Unią Europejską.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#AndrzejSuliński">W porozumieniu zapisano, że nasze jednostki będziemy sektorowo przystosowywać do tego, aby na daną dyrektywę wydać dokument certyfikujący wyrób. Stanie się tak dopiero wtedy, kiedy te jednostki zostaną sprawdzone przez audytorów Unii Europejskiej i umieszczone w oficjalnym wykazie publikowanym w „Journal Office”. Sprawdzona jednostka uzyska wówczas swój numer i będzie mogła zajmować się certyfikacją. Jednakże do czasu, kiedy Polska nie wejdzie do Unii Europejskiej, certyfikaty tych jednostek będą ważne tylko na rynku krajowym. W konsekwencji ich certyfikaty nie będą uznawane w krajach Unii. Ponadto nasze jednostki nie będą świadczyć usług w zakresie certyfikacji dla firm z Rosji lub z Ukrainy.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#AndrzejSuliński">W ramach certyfikacji szeroko promujemy certyfikację dobrowolną systemów jakości. Mają one zapewnić, że producent danego wyrobu spełnia nie tylko wymogi zgodne z normą, ale zarazem gwarantuje taką samą jakość na ustalonym poziomie. Takich przedsiębiorstw jest już w Polsce ok. 1100. Mamy nadzieję, że liczba ta zwiększy się znacznie.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#AndrzejSuliński">Rozpoczęła się również certyfikacja w zakresie zarządzania środowiskowego. Także w tej dziedzinie notujemy pewne osiągnięcia. Może nie są one imponujące, ale dotychczas 46 przedsiębiorstw uzyskało certyfikaty wdrożenia systemu zarządzania środowiskowego.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#AndrzejSuliński">Proces normalizacji postępuje coraz szybciej. Niedługo przedsiębiorstwa będą musiały spełniać kolejne normy, np. w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. Na razie jest to norma polska - dobrowolna, ale niedługo zacznie ona być normą obowiązującą. Na tej podstawie będzie można certyfikować dane przedsiębiorstwo.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#AndrzejSuliński">Chcę poinformować Komisję, że w pewnym momencie postawiliśmy tamę na wyroby, które nie spełniały wymogów. Przekonywano nas wtedy, że jeżeli wyrób jest oznakowany, np. systemem CE, wówczas na pewno spełnia wszystkie wymogi. Mimo to przeprowadzaliśmy własne badania i często okazywało się, że właśnie my mieliśmy rację.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#AndrzejSuliński">W tym miejscu warto może stwierdzić, że moduły oceny bywają różne. Jednym z nich jest ocena wyrobu przez producenta, który w państwach Unii ujmuje swoją ocenę w deklaracji. W Polsce nie ma stosownych przepisów. Mamy nadzieję, że niedługo zostaną uchwalone dwa projekty nowelizacji przepisów, dotyczące omawianej kwestii. Mam na myśli nowelizację Kodeksu cywilnego w części dotyczącej odpowiedzialności producenta za swój wyrób oraz projekt ustawy o bezpieczeństwie produktów. Te dwa akty prawne pozwolą wyciągnąć konsekwencje prawne w stosunku do producentów składających nierzetelne deklaracje. Trwają prace nad kształtem deklaracji producenta dotyczącej wyrobu. Formularz deklaracji znany jest z polskiej normy. Chodzi jednak o jednoczesne określenia procedury, aby na podstawie deklaracji można było wydać świadectwo dopuszczenia danego wyrobu do obrotu. Na temat certyfikacji mógłbym mówić jeszcze długo. Nie ma jednak powodów, aby przedłużać wystąpienie, ponieważ podstawowe dane zawarliśmy w przesłanej Komisji informacji. Ponadto postaram się odpowiedzieć na ewentualne zapytania posłów, dotyczące przedstawionych spraw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#SławomirWymysłowski">Chcę przedstawić swoje spostrzeżenia i refleksje wynikające z faktu, że jestem również członkiem Rady przy Polskim Centrum Badań i Certyfikacji. Pan Andrzej Suliński nie wypowiadał się na temat Rady, dlatego pozwalam sobie zwrócić uwagę także na tę kwestię. Już z samej nazwy wynika, jaki jest zakres kompetencji Rady. Z jednej strony Rada miała być organem opiniodawczo-doradczym dla dyrektora Centrum. Z drugiej - miała być organem stanowiącym.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#SławomirWymysłowski">Drugi zakres kompetencji był wykorzystywany w znacznie mniejszym stopniu niż pierwszy. Do pewnego jednak czasu Rada wydawała postanowienia. Obecnie nie ma takiej możliwości. W związku z tym jej funkcje zostały jeszcze bardziej zminimalizowane. Chcę podkreślić, że ostatnie posiedzenie Rady odbyło się w grudniu ub. roku. Nie wiem, co jest tego powodem. Można to traktować jako kolejny przykład marginalizacji Rady i Centrum, chociaż zdaję sobie sprawę, że to nie dyrekcja PCBC odpowiada za zaistniałą sytuację. Niemniej jednak jest to symptomatyczne zjawisko, ponieważ społeczny punkt widzenia, jaki mógł być artykułowany na posiedzeniach Rady, od prawie 10 miesięcy już artykułowany nie jest.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#SławomirWymysłowski">Uczestnictwo organizacji pozarządowych w pracach certyfikacyjnych jest jeszcze skromniejsze niż w przypadku działalności normalizacyjnej. W składzie Rady przy dyrektorze PCBC, organu liczącego ponad 30 osób, znajduje się chyba tylko jeden przedstawiciel organizacji pozarządowych, zajmujących się sprawami konsumenckimi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#MarekSawicki">Ponadto - tak, jak w przypadku Polskiego Komitetu Normalizacyjnego - w Radzie nie ma przedstawiciela Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wyobrażamy sobie, że obecna sytuacja zmieni się po wejściu w życie ustawy o ocenie zgodności wyrobów wprowadzonych do obrotu. Trudno mówić więcej na ten temat, ponieważ nie ma na sali przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki, które prowadzi prace nad projektem ustawy. Chcielibyśmy, żeby uczestnictwo w systemie akredytacji przedstawicieli organizacji pozarządowych, a także przedstawicieli instytucji rządowej kreującej politykę konsumencką państwa zostało znacznie wzmocnione. Temu celowi powinny służyć również przygotowywane akty prawne.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#MarekSawicki">Pan prezes zasygnalizował trudności związane z działalnością Rady przy dyrektorze Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji. Sądzę, że Komisja również powinna zainteresować się sprawą. Należałoby dowiedzieć się o przyczyny obecnej sytuacji oraz o ewentualne zagrożenia stąd wynikające.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#AndrzejSuliński">Rzeczywiście, nie czujemy się odpowiedzialni za to, że Rada nie jest zwoływana. Posiedzenia Rady zwołuje bowiem jej przewodniczący. Niemniej jednak chcę wyjaśnić sprawę. Otóż kilka miesięcy temu skład Rady miał być zmieniony. W tym czasie dokonano nowelizacji ustawy o badaniach i certyfikacji. Podczas prac nad ustawą nie uchwalono m.in. przepisu, że Rada Centrum będzie powoływana przez ministra gospodarki. Dlatego pozostał przepis, że Radę przy dyrektorze powołuje prezes Rady Ministrów. Tymczasem Centrum nie podlega już premierowi, lecz ministrowi gospodarki. Można zatem przypuszczać, że dotychczasowy przewodniczący Rady nie zwoływał posiedzenia, ponieważ oczekiwał na wyjaśnienie sytuacji prawnej i organizacyjnej po nowelizacji ustawy.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#AndrzejSuliński">Obecnie sytuacja zaczyna się wyjaśniać. Dlatego można oczekiwać, że posiedzenie Rady odbędzie się w niezbyt odległym terminie. Ponadto chcę sprostować informację dotyczącą liczby członków Rady - przedstawicieli organizacji pozarządowych. Jest ich czterech, ponieważ poza panem prezesem, w skład Rady wchodzą przedstawiciele stowarzyszeń naukowo-technicznych. Proporcje liczbowe w składzie Rady wynikały z jej regulaminu. Ze swojej strony zwróciliśmy uwagę, że w skład Rady powinien wejść również przedstawiciel Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Mamy nadzieję, że w niedługim czasie tak też się stanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#MarekSawicki">Czy w tym punkcie ktoś z państwa jeszcze chce zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń. Przechodzimy do spraw bieżących.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#MarekSawicki">Chcę przypomnieć członkom Komisji, że w dniach 27–28 września br. odbędzie się wyjazdowe posiedzenie w Kudowie Zdroju. Proszę zgłaszać swój udział w sekretariacie Komisji, aby właściwie można było załatwić sprawy organizacyjne związane z wyjazdem i realizacją programu.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#MarekSawicki">Jak każde posiedzenie wyjazdowe, również posiedzenie w Kudowie Zdroju okaże się bardzo cenne i potrzebne. Taką mam nadzieję. Wyjazd jest organizowany wspólnie z Inspekcją Handlową, która sprawdziła się już w tym zakresie. Tematy są bowiem zawsze bardzo dobrze przygotowane. Dlatego mam nadzieję, że również tym razem pobyt będzie owocny. Przypominam o potrzebie zgłoszenia się na wyjazdowe posiedzenie. Czy posłowie chcą zgłosić inne sprawy w tym punkcie? Nikt nie ma uwag ani wniosków. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>