text_structure.xml 110 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JanMariaJackowski">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam posłów oraz zaproszonych gości.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JanMariaJackowski">Porządek dzienny przewiduje dwa punkty: promocję polskiej kultury za granicą — ocenę działalności Polskich Instytutów Kultury (referują minister spraw zagranicznych oraz minister kultury i sztuki) oraz sprawy bieżące. Nie słyszę uwag do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#JanMariaJackowski">Stwierdzam, że porządek dzienny został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#JanMariaJackowski">Przystępujemy do rozpatrzenia punktu pierwszego. Proszę o zabranie głosu podsekretarza stanu Radosława Sikorskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#RadosławSikorski">Moje wprowadzenie będzie krótkie, ponieważ przesłaliśmy posłom obszerny materiał, który prezentuje stanowisko MSZ. Ministerstwo Kultury i Sztuki przekazało z kolei własny materiał. Nie warto powtarzać bardzo szczegółowych informacji, które znajdują się w naszym materiale.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#RadosławSikorski">Stan promocji kultury i nauki nie zadowala nas jako resortu. Uważamy, że w ciągu lat dziewięćdziesiątych nie zmieniliśmy tych mechanizmów na tyle, na ile zmieniły się warunki, w jakich odbywa się ta promocja. Odziedziczyliśmy pewną infrastrukturę po tzw. okresie minionym, która nie odpowiada już priorytetom naszej polityki zagranicznej, w tym polityki kulturalnej. Nie znamy w ogóle placówek w niektórych krajach, ważnych z punktu widzenia polskiego interesu narodowego. W innych krajach dopiero je tworzymy, a jeszcze w innych krajach mamy budynki (nawet w bardzo dobrych punktach miast), ale nie do końca jest wykorzystany potencjał promocyjny polskiej kultury. Nie da się tutaj wiele zrobić bez przeznaczenia większych środków.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#RadosławSikorski">Wielką wagę przywiązujemy do zmian, do reformy. Świadczy o tym powołanie przez ministra spraw zagranicznych pełnomocnika ds. reformy naszej dyplomacji kulturalnej.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#RadosławSikorski">Rafał Wiśniewski jest obecny na dzisiejszym posiedzeniu. O stanie naszej promocji świadczy stan jej finansowania. Jeśli w budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych weźmiemy pod uwagę wszystkie koszty promocji Polski za granicą (tzn. koszty utrzymania instytutów, rachunki za gaz, telefon, etaty attachatów kulturalnych, prasowych, funkcjonowanie centrali MSZ), to globalna suma za cały rok na cały świat wynosiła w zeszłym roku 6 mln dolarów.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#RadosławSikorski">Wzorcowe modele promowania instytutu kultury swego kraju za granicą, takie jak: British Council, Instytut Goethego dysponują środkami rzędu kilkuset milionów dolarów rocznie. Na przykład British Council zatrudnia tysiące pracowników i jest to 600 mln dolarów rocznie. Od Wielkiej Brytanii jesteśmy oczywiście krajem biedniejszym, ale nie 100 razy biedniejszym. Apeluję o to, aby w dyskusji i we wnioskach posłowie wzięli pod uwagę ten ważny aspekt.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#RadosławSikorski">Pozwolę sobie oddać głos dyr. Departamentu Promocji i Informacji - Sławomirowi Klimkiewiczowi. O planach naszej reformy powie pełnomocnik ministra ds. promocji kultury polskiej za granicą - Rafał Wiśniewski.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#RadosławSikorski">Na początku działania naszej administracji wprowadziliśmy konkursowy tryb naboru do instytutów. Odbył się już konkurs na dyrektora Instytutu Polskiego w tak ważnym z punktu widzenia naszych interesów kraju, jak Ukraina (w Kijowie). Dyrektor już przygotowuje się do wyjazdu. Następny konkurs na dyrektora Instytutu Polskiego w Berlinie odbędzie się wkrótce. Te decyzje będą podejmowane w trybie otwartych konkursów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#RafałWiśniewski">Chciałbym powiedzieć kilka słów nie tylko o pieniądzach. Oczywiście, jest teza wyjściowa - jeśli promocja Polski przez kulturę, naukę będzie w dalszym ciągu otrzymywała z ogólnej puli środków przeznaczonych na promocję Polski w świecie taki procent środków, jak do tej pory, to nie można się spodziewać zasadniczej zmiany w najbliższych latach. Jest to bardzo niedobra proporcja, biorąc zwłaszcza pod uwagę to, że pewnie tak nadal będzie przez wiele lat. Polska kultura, a nie polski przemysł, a nawet nie polska turystyka będzie głównym atutem promocyjnym, czy towarem eksportowym Polski w świecie.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#RafałWiśniewski">Dzisiaj środki są rzeczywiście minimalne. Ministerstwo Spraw Zagranicznych na promocję, na funkcjonowanie tego, co francuskim wzorem nazywamy dyplomacją kulturalną, czyli na 15 instytutów, trzydzieści kilka attachatów kulturalno-naukowych, na obsługę, promocję kultury przez centralę MSZ przeznaczyliśmy w ubiegłym roku 6 mln dolarów. Na efektywną pracę promocyjną, tzn. nie na utrzymanie budynków, administracji, poczty, telefonów etc., wydanych zostało tylko 750 tys. dolarów. 750 tys. dolarów jest to budżet programowy pojedynczych, większych placówek — British Council czy Instytutu Francuskiego. Te kraje dysponują 150–200 instytutami w świecie, podczas gdy my mamy 15 instytutów. W tym roku będzie 16. instytut. Nawet w tych krajach jest to wyłącznie jeden z instrumentów promocji kultury i nauki za granicą.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#RafałWiśniewski">Jeśli ktoś zna przykład niemiecki, to wie, że poza Instytutem Goethego jest jeszcze Fundacja Humboldta, która zajmuje się współpracą naukową, jest Internationes, która wspiera biblioteki niemieckie czy w ogóle naukę języka niemieckiego w świecie (również na poziomie elementarnym), jest Niemiecka Rada Muzyki. Wszystkie te instytucje razem tworzą pewną wiązkę oddziaływania. Dochodzimy tutaj do kluczowego punktu myślenia o reformie, tzn. o tym, czy Polska dysponuje podobną wiązką instrumentów. Można powiedzieć, że w niektórych punktach dysponuje, a w niektórych nie.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#RafałWiśniewski">Pierwszym miejscem jest MSZ, które ma zagraniczny czy zewnętrzny mechanizm oddziaływania w postaci attachatów kulturalno-naukowych, instytutów polskich - jest to w sumie przeszło 40 placówek. Mówiąc attachat trzeba mieć świadomość, że czasami jest to w ogromnym kraju jeden człowiek, mający na swoją działalność 1000 razy 2000 dolarów rocznie. W takim mieście jak Nowy Jork czy Seul nie mamy nawet attachatu kulturalnego czy naukowego.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#RafałWiśniewski">Drugim, bardzo istotnym, miejscem jest Ministerstwo Kultury i Sztuki, a trzecim, o którym się czasami zapomina, jest Ministerstwo Edukacji Narodowej, które zajmuje się dwiema kwestiami, istotnymi z punktu widzenia promocji kultury i nauki polskiej za granicą — wspiera środowiska i ośrodki polonistyczne za granicą, wspiera nauczanie języka polskiego za granicą w środowisku obcym (nie mówię tutaj o Polonii, lecz o cudzoziemcach) oraz ma pewne programy, umożliwiające zapraszanie na dłuższe pobyty studialne do Polski naukowców-polonistów, polonoznawców.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#RafałWiśniewski">Mimo bardzo dobrych relacji osobistych między tymi trzema ministerstwami, a także z Komitetem Badań Naukowych i PAN, mającą także swoje placówki w kilku ważnych miastach Europy, nie istniał żaden sformalizowany mechanizm koordynacji.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#RafałWiśniewski">Pierwszym elementem planowanej w MSZ reformy jest stworzenie płaszczyzny wypracowywania czegoś, czego do tej pory w Polsce nie było, chodzi o zagraniczną politykę kulturalną państwa. Do tej pory mieliśmy zagraniczne polityki kulturalne MSZ i MKiS, program współpracy z zagranicą PAN. Nie było natomiast czegoś takiego, jak zagraniczna polityka kulturalna państwa. Przypomnę, że np. w Niemczech jest ona prezentowana przez ministra spraw zagranicznych raz w roku czy raz na dwa lata. Raz na kilka lat prezentowana jest przez samego kanclerza.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#RafałWiśniewski">Powstanie tej płaszczyzny międzyresortowej - i nie tylko - koordynacji jest warunkiem niezbędnym do tego, abyśmy przede wszystkim wiedzieli, co w danych krajach robimy bądź co zamierzamy robić. Czy np. ubiegłoroczna decyzja rządu o przyznaniu MEN środków na otwarcie katedry kultury polskiej na uniwersytecie w Jerozolimie zmienia plan tworzenia w Tel Awiwie Instytutu Polskiego, czy też nie zmienia. Musi pojawić się sformalizowana płaszczyzna międzyresortowego porozumienia, gdzie będą toczyć się takie dyskusje, by nie działo się tak jak w niektórych stolicach Europy, gdzie mamy Instytut Polski, stację naukową PAN, szkołę polską i kilka ośrodków emigracyjnych, a między nimi nie ma praktycznie żadnej komunikacji.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#RafałWiśniewski">Myślimy także o pewnym zautonomizowaniu spraw dyplomacji kulturalnej w samym Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Większość naszych dyrektorów, radców czy attache kulturalnych ma status dyplomatyczny. Wydaje się nam, że muszą to być ludzie inaczej szkoleni, inaczej dobierani, inaczej rozliczani i inaczej prowadzeni w swojej pracy niż dyplomaci, którzy zajmują się sprawami spadkowymi, transportem zwłok i pomaganiem w czynnościach wizowych. Nie chcę tego zajęcia deprecjonować, ale jest to zupełnie coś innego od promocji Polski poprzez kulturę.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#RafałWiśniewski">Jednak dotychczasowy model doboru, szkolenia i rozliczenia w sensie formalnym był bardzo zbliżony dla obu tych kategorii. Nie chodzi o to, żeby sprawy kultury wyprowadzić z MSZ. Byłoby to sprzeczne z europejskimi wzorcami, gdzie te sprawy zawsze są powiązane z resortami spraw zagranicznych oraz z resortami kultury i oświaty. Chodzi o to, by nadać dyplomacji kulturalnej w ramach MSZ taki status wewnętrzny, który umożliwia operatywne działanie za granicą, co do tej pory jest z bardzo wielu względów bardzo trudne. Nie będę tutaj mówił o bardzo szczegółowych wewnątrzministerialnych rozporządzeniach i regulaminach.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#RafałWiśniewski">Reforma ma prowadzić do czegoś, co można powiedzieć, że jest bardzo banalne. Ma prowadzić do tego, byśmy z promocją Polski poprzez kulturę byli obecni, gdzie jest rzeczywiście taka potrzeba, a nie tam, gdzie wcześniej znaleźliśmy się, czasami trochę na zasadzie przypadku lub z powodu innych warunków. Zwracam uwagę na to, że 15 Instytutów Polskich (i tworzący się 16. instytut) jest ulokowanych wyłącznie w krajach europejskich i to nie wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#RafałWiśniewski">Nie mamy instytutów w tak ważnych miejscach, jak: Sankt Petersburg, Kijów, Bawaria, Rumunia, Hiszpania. Nie wspominam już o tym, że nie mamy instytutów na innych kontynentach oraz że nie mamy żadnych placówek kulturalnych, nawet pojedynczego attache do spraw kultury, w całej Ameryce Południowej i w całej Afryce. Chodzi o sprzężenie dwóch procesów.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#RafałWiśniewski">Jeden proces sprowadza się do uzyskania większych środków nie na infrastrukturę dyplomacji kulturalnej tylko na rzeczywiste działanie, na podniesienie tej śmiesznej kwoty 750 tys. dolarów, czy obecnie niespełna 1 mln dolarów do rzędu 2–3 mln dolarów, co jest pozycją w istocie śmieszną, biorąc pod uwagę to, że na EXPO w Lizbonie — na jedną imprezę w roku — wydaliśmy z budżetu państwa 2 mln dolarów. Większe międzynarodowa wystawa w Polsce ma budżet 0,5 czy 1 mln dolarów.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#RafałWiśniewski">Drugim procesem jest taka reforma zagranicznej polityki kulturalnej państwa, prowadzonej wspólnie przez przynajmniej trzy mienione wcześniej ministerstwa, a także inne instytucje oraz dyplomacji kulturalnej, która jest jednym z głównych narzędzi tej zagranicznej polityki kulturalnej państwa, by te ewentualnie większe środki można byłoby wydać w sposób świadomy i pożyteczny.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#RafałWiśniewski">Jeśli będą bardziej szczegółowe pytania, to jestem, oczywiście, do państwa dyspozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanMariaJackowski">Proszę o zabranie głosu pana ministra Ratajskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#SławomirRatajski">W zasadzie została już wypowiedziana większość wniosków. Mogę więc tylko odnieść się do nich, uprzedzając część wypowiedzi krótkim omówieniem przedłożonego posłom materiału.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#SławomirRatajski">Przedstawiliśmy dotychczasowe sposoby działania MKiS, promujące kulturę polską w poszczególnych krajach. Skupiliśmy się na naszym regionie, tzn. na regionie bałtyckim, na krajach sąsiadujących - wschodnia i południowa granica. Skupiliśmy się także na Niemczech, z którymi wiąże nas tradycyjna więź kulturalna, następnie mówimy o Włoszech, Japonii, Izraelu, Węgrzech czy USA. Od razu widać pewną reorganizację tych działań w stosunku do potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#SławomirRatajski">Ministerstwo Spraw Zagranicznych powiedziało już o konieczności współdziałania. Ministerstwo Kultury i Sztuki organizując różnego typu festiwale, Dni Kultury Polskiej w różnych regionach świata, widzi czasami dość małe efekty tych przedsięwzięć właśnie ze względu na brak koordynacji z innymi resortami, przede wszystkim z MSZ czy Ministerstwa Gospodarki. Bywa tak, że poniesione nakłady nie przynoszą oczekiwanych efektów, właśnie z powodu braku wspólnego programu strategicznego, wspólnego międzyresortowego programu działań.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#SławomirRatajski">W ubiegłym roku przeznaczyliśmy na te działania 7 mln zł, a skala kosztów jednego przedsięwzięcia - EXPO w Lizbonie - wynosi 2 mln dolarów, co stanowi ok. 7 mln zł. Oczywiście, przedsięwzięcie to było finansowane przez Ministerstwo Gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#SławomirRatajski">Takich punktów strategicznych jest więcej, jak chociażby planowany program strategiczny promocji Polski na rok 2000, który obejmuje Kraków-2000, Frankfurt-2000, Gniezno, Berlin i Hanower, EXPO o charakterze gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#SławomirRatajski">Niemożliwe jest prowadzenie promocji Polski bez uwzględnienia kultury. Nie można rozdzielić poszczególnych elementów promocyjnych i kultury. Nie można promować gospodarki czy kultury bez uwzględnienia tego, co stanowi o pewnym obrazie Polski, który chcemy utrwalić w społeczeństwach, tam, dokąd zmierza nasza promocja. Kierunkiem tej promocji jest przede wszystkim poszczególny obywatel. Często mówi się o wielkich imprezach, zapominając o tym, że przede wszystkim musimy docierać do poszczególnego obywatela kraju, w którym prowadzi się promocję.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#SławomirRatajski">Problemem, który również trzeba poruszyć, jest konieczność stałego badania skuteczności naszej promocji, czy potrzeb naszej promocji w poszczególnych krajach. Okazuje się, że ta promocja nie dociera do przeciętnego ewentualnego konsumenta czy obywatela, który mógłby mieć kontakt z Polską i dla którego - z naszego punktu widzenia - kontakt z Polską byłby ważny.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#SławomirRatajski">Konieczna jest zmiana kierunku - od charakteru opartego przede wszystkim na międzynarodowych umowach kulturalnych do działań systemowych i działań, które w zależności od pewnych warunków strukturalnych, społecznych, są tak usytuowane, by rzeczywiście docierać do szczególnie dla nas interesujących grup społecznych. Korzystamy również z tej sieci, która jest oferowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czyli Instytuty Kultury, czy attachaty kulturalne. Tutaj właśnie jest szczególnie istotna ścisła współpraca z MSZ. Czasami właśnie od aktywności tych instytutów zależy później możliwość promocji kultury, promocji Polski. Zależy od aktywności poszczególnych pracowników, indywidualności, które tworzą w instytutach własny program.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#SławomirRatajski">W zależności od terenu, na którym znajdują się te placówki, kierownicy tych placówek mogą uczynić promocję celową, pobudzić aktywność kulturalną i nadać właściwe formy tej promocji. Bywa tak, że organizuje się wielkie imprezy gospodarcze, w których kultura polska jest prezentowana w taki sposób, że często daje fałszywy obraz Polski. Dzieje się tak na skutek złego rozpoznania rynku, terenu i działania mijają się z celem oraz niecelowe okazują się poniesione nakłady.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#SławomirRatajski">Jak najbardziej celowe wydają się działania w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, Ministerstwem Edukacji Narodowej, z Ministerstwem Gospodarki czy Urzędem Kultury Fizycznej i Turystyki. Chodzi o koordynację działań. Kultura i promocja kulturalna występuje jako jeden z zasadniczych elementów w ogóle promocji Polski, a nie tylko promocji kulturalnej. Dyplomacja kulturalna działa jako pewien pierwszy otwierający drzwi czynnik budowania pewnego przedpola do innych działań promocyjnych, chociażby do wchodzenia nawet na rynki gospodarcze naszego kraju. Jest to bardzo istotny element.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#SławomirRatajski">Nasze wnioski zbliżają Ministerstwo Kultury i Sztuki do stanowiska MSZ, np. w kwestii niewykorzystania Instytutów Polskich jako placówek prowadzących naukę języka polskiego. Chodzi zwłaszcza o USA, a nie mamy tam nawet swojego instytutu. Istotnym terenem jest także Izrael. Do tej pory też nie było tam żadnej placówki o charakterze promocji kultury. Teraz mówi się o budowie Katedry Kultury Polskiej w Jerozolimie, która dzięki staraniom Ministerstwa Kultury i Sztuki i Ministerstwa Edukacji Narodowej może powstać jesienią tego roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JanMariaJackowski">Pragnę poinformować, że zostało wysłane zaproszenie do ministra edukacji narodowej. Wiem, że na sali jest przedstawiciel resortu edukacji. Czy zechciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#ElżbietaBober">Zgadzam się z wnioskami, które przedstawił minister Sikorski i minister Ratajski. Rzeczywiście, w tym zakresie musi być duża koordynacja.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#ElżbietaBober">Ministerstwo Edukacji Narodowej podejmuje różne wymienione dzisiaj działania, m.in. promocję języka polskiego dla cudzoziemców. Mamy w tym roku 88 lektorów w różnych ośrodkach akademickich. Są to lektorzy skierowani bezpośrednio przez MEN. Niezależnie od tego pracują również lektorzy wysłani bezpośrednio z uczelni w związku z bezpośrednią współpracą ośrodków akademickich.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#ElżbietaBober">Myślę, że jeszcze za mało działamy w promocji języka polskiego. Na razie skupiamy się w tej promocji na ośrodkach akademickich. W tej chwili chcemy promować nauczanie języka polskiego na poziomie podstawowym i średnim w różnych szkołach.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#ElżbietaBober">Pierwsze próby podjęliśmy na terenie Niemiec. Język polski jest nauczany w szkołach publicznych, również dla mieszkających tam Polaków jako język ojczysty, przede wszystkim jednak dla zainteresowanych Niemców. Podejmujemy również próby nauczania języka polskiego na terenie USA, ale jest to związane ze środkami przeznaczonymi na ten cel. Myślę, że dołożymy wszelkich starań, by wypromować kulturę i język polski poza granice kraju. Sądzę, że powinna być tutaj współpraca między resortami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanMariaJackowski">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JerzyWenderlich">Problematyka, o której dzisiaj mówimy, jest jednym z nielicznych tematów, który nie pobudza przedstawicieli jakiegokolwiek rządu po 1989 roku do jakiejkolwiek licytacji. Żaden rząd po 1989 r. nie ma atutów do tego, by licytować. W ciągu 5 lat sprawowania przeze mnie mandatu poselskiego jest to na pewno trzecie, a być może czwarte, posiedzenie poświęcone tej problematyce. Wciąż jakby wychodzimy z opcji zerowej.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#JerzyWenderlich">Na pewno rzeczą godną pochwały jest to, co na samym początku powiedział pan minister Sikorski informując, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych powołało pełnomocnika ds. reformy promocji kultury za granicą. Ze smutkiem jednak skonstatuję fakt, o którym jestem raczej przekonany, że jeśli nie zmieni się metoda, sposób i źródło finansowania instytutów kultury polskiej za granicą, to ten szczytny i w dobrej wierze powołany urząd niewiele będzie mógł zrobić, mimo dużych kompetencji, chęci i wysiłku.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#JerzyWenderlich">W poprzedniej kadencji Sejmu byliśmy zgodni co do tego, że ani MSZ ani MKiS same nie udźwigną tej problematyki.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#JerzyWenderlich">Pamiętam, jak jeden z wówczas opozycjonistów mówił, jak mało środków było przeznaczonych w roku 1996 na funkcjonowanie instytutów kultury polskiej za granicą. Powiedziałem wtedy, że jest to o ponad 100 proc. więcej niż było rok wcześniej. Był to duży skok, ale później stwierdziłem, że nawet gdyby to było 200, 300 czy 400 proc. więcej środków, to myślę, że te instytuty i tak pozostawałaby placówkami w większości martwymi, jakimi są do tej pory.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#JerzyWenderlich">Jeśli przeznaczamy 6 mln dolarów na funkcjonowanie 15 instytutów kultury i ponad 30 attachatów, to rzeczywiście wystarcza to tylko w zasadzie na utrzymanie logo, zapłacenie gazu, a na rzeczywistą działalność jest niewiele ponad 750 tys. dolarów. Wydaje mi się, że wzór EXPO w Lizbonie powinien podpowiedzieć metodę, jak zdobywać środki na funkcjonowanie tych instytutów kultury.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#JerzyWenderlich">Padła tutaj szokująca kwota 2 mln dolarów. Jeśli tę kwotę porównamy z owymi 6 mln dolarów przeznaczonymi na funkcjonowanie wszystkich instytutów kultury, to rzeczywiście jest to suma szokująca. Ta kwota jest jednak właściwa. Za tę kwotę udało się osiągnąć rezultat, który promuje Polskę rzeczywiście, a nie pozornie.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#JerzyWenderlich">Myślę, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych być może powinno zainicjować rozmowy przede wszystkim z Ministerstwem Gospodarki, bo tam są olbrzymie pieniądze. Myślę, że w wielu miejscowościach są organizowane, na wysokim poziomie, przedsięwzięcia kulturalne realizowane w formie półprofesjonalnej. Z całą pewnością samorządy ze satysfakcją zaprezentowania fragmentu kultury polskiej za granicą przeznaczą jakąś część środków, np. pokryją koszty transportu ekspozycji. Na pewno nie osiągnie się tutaj żadnego rezultatu, pozostając tylko przy środkach Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#JerzyWenderlich">Czy pełnomocnik podjął już szersze, interministerialne rozmowy w sprawie pozyskania większych środków na finansowanie tych martwych, a czasem rzeczywiście pięknych i usytuowanych w pięknych miejscach obiektów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JanMariaJackowski">Myślę, że odpowiedzi będą udzielane po pierwszej turze dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanByra">Ukrainę określa się jako polskiego partnera strategicznego, ale realizacja tego określenia, niestety, nie jest pełna. Przykładem tego jest ciągły brak instytutu polskiego w Kijowie. Przynajmniej od roku słyszę taką informację, że jutro, za dwa tygodnie, za miesiąc powstanie Instytut Polski w Kijowie.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JanByra">Gdy na początku marca br. miała miejsce debata o kierunkach polityki zagranicznej Polski przewodniczący Krzaklewski z trybuny sejmowej stwierdził, że już powstał ten instytut. Niestety, instytutu nie ma. Chciałbym zapytać ministra Sikorskiego o to, czy problemem są ludzie czy pieniądze? O ile wiem, odbył się już drugi konkurs na kierownika tej placówki i są pieniądze na ten cel. Finał jest taki, że w Kijowie ceny lokali z dnia na dzień drastycznie rosną i wydaje mi się, że należałoby podjąć jakąś natychmiastową decyzję.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#JanByra">Chyba nie ma konieczności kupowania jakiegoś wielkiego lokalu, może na początek wystarczy skromne biuro, a działalność można prowadzić wynajmując lokale. Gorąco proszę przedstawicieli resortu spraw zagranicznych, żeby tę sprawę możliwie szybko sfinalizowali. Przedstawiciele MSZ mówili o potrzebie koordynacji wszystkich resortów.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#JanByra">Czy minister Sikorski wie, jaki to Instytut Kultury Polskiej otworzył w Kijowie na wiosnę tego roku obecny przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych - poseł Bielecki wespół z byłym ambasadorem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MarekMarkiewicz">Kilka pytań dotyczących narzędzi promocji, o których nie było mowy, czyli o mediach. Wymieniono MSZ, MEN, natomiast nie było mowy o jednej z racji istnienia w ogóle mediów publicznych — osobno radia, osobno telewizji, dla których utrzymuje się program satelitarny „Polonia” i programy w Polskim Radiu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#MarekMarkiewicz">Ustawa o radiofonii wprowadza instytucję corocznie zawieranej umowy między władzami telewizji i radia a władzami Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Edukacji Narodowej. Umowy te na ogół są redukowane do kwestii finansowych. Czy nieco dalej posunęły się sprawy w ustalaniu tego, co nazwano polityką kulturalną państwa? Gdyby bowiem opierać się na oglądzie programu satelitarnego, to śladów takiej polityki nie ma. Wiąże się z tym szczegółowe pytanie.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#MarekMarkiewicz">Program „Polonia” powstał z myślą o rodakach za granicą, a także z myślą o promowaniu kultury. Od początku został on obciążony ciężką wadą, mianowicie niemożnością opłaty praw autorskich, co powoduje, że większość wykorzystywanych materiałów stanowią materiały archiwalne.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#MarekMarkiewicz">Czy w takiej umowie nie pomyślano o tym, że często twórcy rezygnują z honorariów i mogliby w tych programach promować swoje dzieła, wiedząc, że dociera to do odbiorców za granicą? To jest bardzo subtelny program. Program ten powstał przed wejściem w życie ustawy o prawach autorskich. Coś trzeba zrobić z tym problemem, w innym przypadku będzie to dla Polaków bardzo ciekawe archiwum, ale zarazem bardzo osłabione narzędzie promocji.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#MarekMarkiewicz">Czy MSZ wiadomo coś o losach memorandum, które zostało podpisane w 1993 r. z władzami rosyjskimi, a którego treść dotyczyła tego, że władze polskie utrzymują na „ślepym” kanale w Polsce program telewizji OSTANKINO (mający swego czasu w Warszawie dużą oglądalność), w zamian za to władze rosyjskie zobowiązują się do retransmisji polskiego programu sferycznego — nie satelitarnego — w dużych skupiskach polonijnych.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#MarekMarkiewicz">To memorandum zostało podpisane. W efekcie OSTANKINO nie działa w Polsce, więc rozumiem, że krok uczyniony w 1993 r. był krokiem w próżnię. A szkoda. Wyraźnie podkreślam różnicę między programem sferycznym, opierającym się na zwykłych antenach na dachach, a programem satelitarnym, do odbioru którego potrzebne są specjalne urządzenia, dosyć rzadkie w Kazachstanie czy na niedostępnych terenach Rosji.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#MarekMarkiewicz">Śledzę uważnie sytuację związaną z masztem dla odbioru Programu I Polskiego Radia. O ile się orientuję, do tej pory wszystkie wysiłki kolejnych prezydentów, premierów nie dały wielkich rezultatów. Efekt jest taki, że ten maszt pomalutku powstaje, ale ciężar wszystkiego ponosi wyłącznie Polskie Radio, które stało się inwestorem. Czy władze resortu spraw zagranicznych i edukacji wiedzą o tym, jakie to jest narzędzie promocji kultury, czy chcą się włączyć w tę sprawę, która jest dosyć zawstydzająca? Mówimy o środkach, a przecież tu mamy gotowe narzędzie do działań promocyjnych, którego szybkie powstanie znakomicie ułatwi sytuację.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#MarekMarkiewicz">W Polsce mamy dwa programy satelitarne — publiczny i prywatny. Polski program telewizji dociera do USA na dwóch częstotliwościach. Jeżeli można jeszcze znaleźć jakieś ślady w działalności telewizji publicznej, choć poddano to dużej krytyce na posiedzeniu Komisji Współpracy z Zagranicą, to nie widać żadnego śladu współpracy resortu spraw zagranicznych, resortu edukacji z telewizją prywatną. Być może i tutaj byłoby pole do koordynowania jakichś działań.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#MarekMarkiewicz">Moje pytania są może zbyt szczegółowe, ale gdy słyszę o tym, że jedyną przeszkodą jest brak pieniędzy (z czym się zgadzam), natomiast nie zawsze wykorzystane są już istniejące narzędzia. Mówię o tym, mając bardzo krytyczną opinię o programie „Polonia” i zawartości programów stacji komercyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#ZdzisławPodkański">Wsłuchując się w wypowiedzi, a zwłaszcza we fragmenty, które mówią o potrzebie koordynacji, współdziałania, o konieczności opracowania programu, dochodzę do wniosku, że po raz kolejny zatoczyliśmy duże koło, wykonaliśmy szereg czynności, działań naprawczych i wróciliśmy do tego samego miejsca.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#ZdzisławPodkański">Po 1989 r. odbyła się wielka dyskusja na temat tego, jak wyzwolić kulturę, powstała fundacja, wprowadzono koncepcję instytutów kultury tzw. autorskich. Powstał Dom Polski jakby na wzór „Cepelii” czy „Sztuki Polskiej”, a więc instytucja, która miała organizować handel w oparciu o powierzchnię instytucji kultury i podobnie jak Fundacja Kultury miała siedzibę w Ministerstwie Kultury i Sztuki.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#ZdzisławPodkański">Później doszliśmy do słusznego wniosku, potwierdzanego przez dzisiejsze kontrole Najwyższej Izby Kontroli, że pozostałości, które związane są z obrotem dziełami rodzą pewne nieprawidłowości, wątpliwości, np. sprawa czeska. Doszliśmy do wniosku, że te instytucje nie mogą przekształcić się w placówki handlowe, Dom Polski wyniósł się z Ministerstwa Kultury i Sztuki, Fundacja Kultury zajęła się swoimi problemami. Stwierdzamy, że trzeba jakiś program, jakąś koncepcję.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#ZdzisławPodkański">W czasach sprawowania urzędu przez ministra Kazimierza Dejmka został opracowany program, nazwany krótko „Copernikanum”, czyli Instytutu Kultury, który miał się zająć promocją polskiej kultury w kraju i za granicą. Celowo użyłem takiej kolejności, ponieważ nadal popełniamy ten sam błąd, gdyż w zasadzie mówimy o turystyce kulturowej — gdzieś ktoś wyjedzie, coś zaprezentujemy, ktoś coś zobaczy, coś go urzeknie.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#ZdzisławPodkański">Ciągle zapominamy o tym, że gdy mówimy o promocji kultury polskiej, to nie jest to tylko sprawa wyjazdów i przyjazdów prezentacji artystycznych, ale jest to także żmudna praca z obcokrajowcami, którzy zamieszkują na terenie Polski. Mamy ich coraz więcej i w zasadzie ta grupa jest najbardziej podatna do zaszczepienia i poznania polskiej kultury i ona może stać się naszymi ambasadorami na różnych kontynentach. Koncepcja „Copernikanum” nawiązywała do Instytutu Goethego.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#ZdzisławPodkański">Pojawił się dzisiaj głos mówiący o potrzebie promocji języka polskiego, nauczania języka polskiego, zwłaszcza na odległych kontynentach. Pojawiła się także cała koncepcja zespolenia wysiłków i współpracy, a więc połączenie tego, co dzisiaj znajduje się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w Ministerstwie Kultury i Sztuki i częściowo w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Ta koncepcja nie uzyskała ostatecznej akceptacji, głównie ze względu na sprzeciw ówczesnego ministra spraw zagranicznych i praktycznie rzecz biorąc temat został odłożony.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#ZdzisławPodkański">Mówimy dzisiaj o porozumieniu, tak jakby go do tej pory nie było. Takie porozumienie zostało zawarte i podpisane przez ministra Rosattiego i ówczesnego ministra kultury i sztuki. Uwzględniono w nim m.in. fakt, że przy wyłanianiu, powołaniu dyrektorów instytutów już wtedy ustalono konkursy, a nie dopiero dzisiaj, a do składu Komisji mieli być zapraszani przedstawiciele resortu kultury. Wcześniej nikt ich nie zapraszał.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#ZdzisławPodkański">W tym porozumieniu uwzględniono także zapis, który nakładał obowiązek konsultowania, a więc uzyskiwanie opinii MKiS, a nie tylko MSZ odnoszącej się do Instytutu Kultury. Dzisiaj słyszę, że znów odkrywamy wielkie sprawy, że trzeba razem popracować nad kadrą, a przede wszystkim nad programami. W materiale Ministerstwa Spraw Zagranicznych wyraźnie widać „przechył” dyplomatyczny i używanie kultury jako jednego z instrumentów polityki.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#ZdzisławPodkański">Jeżeli natomiast chcemy mówić o jakiejkolwiek wartości i fachowości, to znajdziemy to w materiale resortu kultury i sztuki. Wszystko wskazuje na to, że te resorty są po prostu zdane na siebie ze względu chociażby na ich specyfikę. Trudno wymagać od resortu spraw zagranicznych, żeby miał tylu fachowych pracowników co Ministerstwo Kultury i Sztuki.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#ZdzisławPodkański">Z roku na rok powtarza się sytuacja, że ze względu na brak środków i sytuację finansową w tych placówkach wakuje mniej więcej 1/5 etatów, które można by wykorzystać. Porozumienie więc jest. Myślałem, że ten temat zostanie „urwany”. Nie chcę nikogo obwiniać. Przypominam po prostu pewien proces.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#ZdzisławPodkański">Minister Weiss zapowiedział, że odkrył instytut jako placówkę podporządkowaną ministrowi kultury, która przejmie również kompetencje Ministerstwa Spraw Zagranicznych, inaczej mówiąc, odkrył to, co wcześniej odkrył minister Dejmek. Było to jakby wspólne odkrycie (chociaż w innym czasie) i zmierzało do tego samego celu.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#ZdzisławPodkański">Dzisiaj przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Kultury i Sztuki starając się przedłożyć i uzasadnić konieczność współpracy, pominęli dwa podstawowe problemy. Różne ekipy rządzące, w różnych barwach politycznych, zgodnie uznały (co prawda w różnych okresach), że instytuty autorskie są nieporozumieniem i nie najlepszym wydatkowaniem pieniędzy z niewielkimi efektami. Uznano, że potrzebna jest bliska współpraca, wspólne wyłanianie kadry, wspólny dobór kadry.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#ZdzisławPodkański">Po raz trzeci uznaje się, że powinna powstać jakaś instytucja, która łączyłaby wysiłki - może w formie instytutu - ze wskazaniem raczej ministra kultury i sztuki jako osoby kompetentnej do bezpośredniego nadzoru. Co prawda, nie widzę tutaj kwestii spornej. Przecież można powołać taką instytucję, która będzie łączyła nadzór.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#ZdzisławPodkański">Powiedziałem „po raz trzeci”, dlatego że taką koncepcję odkrył również pan prezydent zgłaszając Instytut Kultury podległy prezydentowi i łączący kompetencje kilku resortów, co tym samym rozwiązuje spór. Co więc dalej z koncepcją instytutu, koordynacji i z porozumienia, które właśnie zostało zawarte? Czy uznano, że było wadliwe, czy po prostu nie jest poznane, a może jest lepsza koncepcja?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AleksandraJakubowska">Mówimy o trzech centrach zajmujących się promocją Polski. Celowo używam określenia „promocja Polski”, a nie „promocja kultury polskiej”, ponieważ całkowicie zgadzam się z poglądem wygłoszonym przez ministra Ratajskiego, iż nie może być promocji Polski resortowej. Promocja w tak ważnej dla nas dobie przystąpienia do Unii Europejskiej musi być promocją całościową Polski pod każdym względem — gospodarki, kultury i różnych innych osiągnięć.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#AleksandraJakubowska">W połowie 1996 r. poleciłam zbadanie budżetu państwa za 1995 r. w jednym bardzo skromnym dziale - współpraca naukowo-techniczna i kulturalna z zagranicą. Okazało się, że w różnych resortach i w różnych urzędach centralnych w tym dziale znajduje się ponad 1 proc. budżetu państwa - ówczesne 2 bln zł, czyli ok. 60 mln dolarów. To są pieniądze przeznaczone na współpracę kulturalno-techniczną i naukową z zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#AleksandraJakubowska">Sprawdziliśmy wykorzystanie tych pieniędzy. W 3/4 te pieniądze są wykorzystywane na wyjazdy delegacji polskich za granicę i przyjmowanie delegacji zagranicznych w Polsce. Chociaż było późno - dane mieliśmy w połowie 1996 r. - usiłowaliśmy w konstrukcji budżetu w 1996 r. uszczuplić nieco środki, które są w resortach, ponieważ uznaliśmy, że są wydawane nieefektywnie i niewiele mają wspólnego z promocją Polski.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#AleksandraJakubowska">Podam jeden skromny przykład. W 1996 r. przez pół roku Komenda Główna Straży Pożarnej wydała na taką zagraniczną współpracę 1 mld zł i to wszystko było konsumowane przez delegacje, które wzajemnie przyjmowały się u nas i za granicą.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#AleksandraJakubowska">Wydaje się, że w sytuacji, w jakiej znajduje się Polska, rzeczywiście musi istnieć ośrodek, który zabierze nieco pieniędzy z resortów, abyśmy skończyli z promocją resortową, ponieważ ta promocja polega m.in. na tym, że w momencie gdy jedzie oficjalna delegacja rządowa na czele z premierem, to okazuje się, że premier nie może ze sobą zabrać żadnych materiałów promujących Polskę.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#AleksandraJakubowska">W naszych biurach radców handlowych są materiały sprzed dwóch i trzech lat. Na szczycie gospodarczym w Salzburgu radca handlowy rozdawał materiały promujące rząd Józefa Oleksego w momencie, gdy gościem był Włodzimierz Cimoszewicz oraz podawano dane gospodarcze sprzed roku.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#AleksandraJakubowska">W chwili gdy dokonujemy reformy administracyjnej i - jak zapowiedział rząd - ma nastąpić reforma centrum, bo być może warto rozważyć pojawiającą się od kilku lat propozycję stworzenia instytucji, która koncentrowałaby wszystkie wysiłki promocyjne Polski i która również konsumowałaby pieniądze, będące w budżecie państwa, a zapisane na te cele. W dyskusjach posługiwano się roboczą nazwą - Instytut Polski.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#AleksandraJakubowska">Myślę, że skupianie uwagi tylko na dwóch resortach, tzn. na Ministerstwie Spraw Za-granicznych, Ministerstwie Kultury i Sztuki i ewentualnie trzecim - Ministerstwie Edukacji Narodowej, jest zawężeniem całego problemu, ponieważ pieniądze są we wszystkich innych instytucjach, są tylko źle wykorzystywane. Powinniśmy zastanowić się nad tym, jak te pieniądze dobrze wykorzystać i czy rzeczywiście trzeba powoływać taką instytucję, czy wystarczy koordynacja między ośrodkami władzy centralnej, które dysponują takimi budżetami.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#AleksandraJakubowska">Kwestia koordynacji też ma swoje znaczenie. Ostatnio jeden z dyplomatów, rezydujący w europejskim państwie, opowiadał mi, że na mało znaczące lokalne seminarium zgłosiło swój akces: jeden wicepremier i czterech ministrów. Rozumiem, że globtroterzy są wszędzie - i w rządzie i w Sejmie - ale może zaczęlibyśmy liczyć pieniądze, które powinny być przeznaczane na promocję Polski.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#AleksandraJakubowska">Dlaczego termin bardzo ważnej imprezy dla Polski, która miała odbyć się w Brukseli w 1999 r. „EUROPOLI” został przesunięty? Czy brakuje na to środków, czy też uznano, że rok 2000 lub 2001 będzie lepszy dla wspierania naszych dążeń wejścia do Unii Europejskiej? Prasa poruszyła ten temat, ale nie ma jakby dalszego ciągu tej całej sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Wydaje mi się, że pierwsze wypowiedzi MSZ odpowiadają na postulaty czy na część wątpliwości poseł Jakubowskiej. Rzeczywiście, posłowie o dłuższym stażu dyskutują na ten temat już trzeci czy czwarty raz. Jednak po raz pierwszy usłyszałam coś, co mnie osobiście satysfakcjonuje, tzn. nie o jakimś porozumieniu jednego ministerstwa z drugim, tylko o stworzeniu narodowego programu szerokiej promocji Polski, nie tylko polskiej kultury.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Myślę, że głównym problemem nie jest to, czy trzeba powoływać odrębny instytut i jak ma się nazywać. Chodzi o koordynację na bardzo wysokim szczeblu, na szczeblu rządowym. Myślę, że taki program powinien się toczyć pod osobistym patronatem premiera, a nie tylko ministra spraw zagranicznych. Trudno o tym dyskutować, gdy nie ma jeszcze tego programu. Są to dopiero zamierzenia, jest pełnomocnik. Gdy program powstanie, to o jego zawartości z przyjemnością podyskutuje nie tylko Komisja Kultury i Środków Przekazu, ale także inne komisje sejmowe.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jestem więcej niż pewna, że jest tak, jak mówi poseł Jakubowska. Środków jest mało, ale są one osobno w Ministerstwie Kultury i Sztuki, osobno w Ministerstwie Spraw Za-granicznych. Tak naprawdę tych środków jest być może wystarczająco, ale są w bardzo dziwny sposób marnowane.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Parę lat temu trudno było o bardziej ofensywne działanie, m.in. z powodu dość separatystycznych tendencji resortów gospodarczych. Dopóki było Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, to oczywiście nakładem poważnych środków utrzymywało za granicą pewne struktury, prowadziło działalność. Między innymi była to jakaś racja bytu tego resortu. I tu był nie do przekroczenia spór pomiędzy MSZ, MKiS a resortami gospodarczymi, które uważały, że biura radców handlowych to jest państwo w państwie, zupełnie odrębna instytucja, zajmująca się promocją gospodarczą, kontaktami gospodarczymi, a cała reszta jest osobno.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Chciałabym uzyskać potwierdzenie, że w programie, który powstanie, otrzymamy także materiał ilustrujący, ile naprawdę jest pieniędzy i jak się je wydaje. Padały dzisiaj nazwy różnych instytucji i fundacji. My także mamy takie instytucje. Mamy fundacje działające na rzecz promocji, uzyskują nawet z tego tytułu różnego rodzaju nagrody. Twórcy tych fundacji otrzymują nagrody państwowe, które mają honorować ich działania. Warto więc zewidencjonować tę sferę działalności pozarządowej.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Moim zdaniem, w dyskusji mieszają się trochę dwa porządki. Ilekroć mówimy o promocji, zwłaszcza kultury, to mówimy o dwóch obszarach. Wcześniej to pomieszanie osłabiało działalność instytucji, które zajmowały się tą promocją.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jednak trochę czymś innym jest promocja Polski czy kultury w świecie, a czym innym jest działanie na rzecz środowisk polonijnych. Wcześniej ten spór był przedmiotem np. krytycznej oceny wielu instytutów kultury. Bardzo często, być może, na skutek niedopatrzeń służby dyplomatycznej, środowiska polonijne chciały traktować instytuty jako organizmy przeznaczone wyłącznie dla tych środowisk. Wtedy instytutom nie starczało już czasu na działanie dla środowisk zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">W przygotowywanym programie trzeba by bardzo wyraźnie powiedzieć, jaki strumień działań jest potrzebny dla Polonii, a co ma być promocją Polski w świecie. Rozumiem, że w pewnych momentach te działania będą się zbiegały. Jednak Polonia oczekuje od swego macierzystego kraju trochę więcej innych działań, pewnego ciepła, zainteresowania, więcej tradycji. Natomiast to, co ma być promocją Polski jako państwa, musi mieć nieco szerszy i chyba trochę inny zasięg.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Kwestia nauki języka polskiego. Czy są jakieś przeszkody formalne, by uczyć języka polskiego, ale tak, żeby zakończyć naukę czymś, co na całym świecie nazywa się egzaminem państwowym? Chodzi o to, by ktoś za granicą mógł się nauczyć języka polskiego tak, jak ja mogę się nauczyć w Polsce języka angielskiego - zdać odpowiedni egzamin, wyjechać gdzieś w sferę oddziaływania języka angielskiego i tam uczyć tego języka. Uczę się języka nie tylko po to, żeby go znać dla własnej przyjemności, lecz by perspektywicznie mieć z tego jakieś korzyści.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jeśli już mówimy o nauczaniu języka polskiego, to właśnie na takim poziomie. Nauczanie języka polskiego tylko „tak sobie” może być jedynie dla hobbystów, którzy bardzo lubią odpowiadać na trudne wyzwania i umieć wymówić: „chrząszcz brzmi w trzcinie”. Nauka nie zakończona takim egzaminem państwowym mija się z celem.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Proszę o potwierdzenie mojego rozumienia tego narodowego programu, iż będzie to program całościowy, uwzględniający dotychczasowe zamierzenia wszystkich resortów i będzie w niego wpleciona działalność organizacji pozarządowych oraz jego realizacja otrzyma bardzo wysoki patronat i nie ograniczy się do powołania kolejnego instytutu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanMariaJackowski">Do dyskusji zapisani są: poseł Urbańczyk, poseł Waniek, która ze względu na pracę w innej komisji zrezygnowała z głosu, dr Marek Konopczyński, Małgorzata Dzieduszycka, Elżbieta Bober. Po tych głosach zamkniemy dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JanMariaJackowski">Chciałbym zaproponować Komisji zebranie wniosków z dzisiejszej dyskusji w formie dezyderatu bądź opinii do prezesa Rady Ministrów. Proponuję powołanie do zespołu redakcyjnego posłów: Libickiego, Urbańczyka i siebie. Przedłożymy Komisji wnioski wypływające z dzisiejszej dyskusji. Nie słyszę sprzeciwu.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JanMariaJackowski">Stwierdzam, że przyjęliśmy takie postanowienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#AndrzejUrbańczyk">Starałem się uważnie słuchać wypowiedzi obu panów ministrów oraz pana pełnomocnika i wypisać to, co brzmi nowym tonem w porównaniu z debatami naszej Komisji prowadzonymi przez wiele lat. Nie pierwszy raz rozmawiamy o promocji polskiej kultury za granicą.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#AndrzejUrbańczyk">Stałym elementem jest zawsze wołanie o pieniądze. Pieniędzy jest za mało i uznajmy to za rzecz oczywistą. W każdej sferze, gdzie państwo chce wykazywać aktywność, mówimy, że pieniędzy jest za mało. To już jest natura państwa w systemie gospodarki rynkowej, gdzie są ograniczone możliwości dystrybucji pieniędzy przez państwo. Oczywiście, zgadzam się z tym, że pieniędzy jest za mało.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#AndrzejUrbańczyk">Po raz pierwszy natomiast usłyszałem o próbie stworzenia nowego pojęcia dyplomacji kulturalnej. Podoba mi się to, że zaczynamy myśleć w szerszych kategoriach, nie tylko przez formę instytucji, ale przez pewien styl myślenia o wszelkiej aktywności, nie tylko tej, która ma stempel działalności stricte kulturalnej.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#AndrzejUrbańczyk">Nie widzę dzisiaj w wypowiedziach ministrów i pełnomocnika chęci do tworzenia nowych instytucji.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#AndrzejUrbańczyk">Kilka lat temu byłem zwolennikiem koncepcji ministra Dejmka utworzenia owego „Copernikanum”. Dzisiaj, gdy procesy integracyjne ze światem są o wiele głębsze niż trzy, cztery lata temu, tworzenie nowej instytucji i scedowanie na nią pewnych zasadniczych obowiązków państwa może zwolnić z pewnych naturalnych — przyjmowanych spontanicznie — obowiązków innych, dziś już bardzo samodzielnych, uczestników życia politycznego i międzynarodowego. Jest przecież prawie niepoliczalna ilość kontaktów samorządowych w Polsce ze swoimi partnerami w wielu innych krajach.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#AndrzejUrbańczyk">Nie ma prawie miasta, które nie prowadziłoby własnej, malutkiej polityki zagranicznej i kulturalnej. Ta polityka wyraża się głównie przez kulturę, przez owe nieszczęsne wizyty, na które wydaje się bardzo dużo pieniędzy, ale także przez wymianę zespołów, wystaw, przez wspólne konferencje. Może być tak, że moglibyśmy mieć pokusę tworzenia nowej instytucji, która niczego nie opanuje, ponieważ proces będzie już bardzo żywiołowy.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#AndrzejUrbańczyk">Wydaje mi się, że wszystko to, co jest polskie i jest za granicą, nie może uciec od promocji kultury. Kultura jest pojęciem tak wysokim i tak szerokim, że dzisiaj konsulat, nawet jeśli nie ma w zakres swoich obowiązków wpisanych powinności dotyczących życia kulturalnego, w naturalny sposób jest także placówką kulturalną. Nawet katedra polonistyki czy slawistyki na obcym uniwersytecie jest też formą promocji kultury. Siatka narzędzi, jakimi dysponujemy, jest bogatsza niż nam się wydaje. Jest o wiele bogatsza niż ta zapisana zarówno w dokumencie MSZ, jak i w specyfikującym poszczególne formy dokumencie Ministerstwa Kultury i Sztuki.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#AndrzejUrbańczyk">Jeśli mówimy o tym, co może państwo i co jest obowiązkiem państwa, to myślę, że obowiązkiem państwa jest nakreślenie pewnych wyrazistych celów, które chce się polityce kulturalnej i promocji kultury dodać - do zwykłego i naturalnego celu, jakim jest dialog między kulturami.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#AndrzejUrbańczyk">Jesteśmy wśród innych ludzi po to, by prowadzić z nimi dialog. Obowiązkiem państwa jest dołożyć pewne specjalne zadanie, wynikające z ogólnej polityki państwa. Tak, jak w roku ubiegłym, tym szczególnym zadaniem była obecność w krajach, od których zależy nasza obecność w NATO, tak teraz uważam, że takim priorytetowym zadaniem musi być nasza obecność w krajach Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#AndrzejUrbańczyk">Gdybym szukał jakiejś instytucji, która miałaby określić te cele strategiczne, to w większym stopniu zdałbym się także na czynnik społeczny, nie tylko na urzędników państwa. Nie tworzyłbym ciał programujących czy koordynujących wyłącznie w strukturach rządu. Może powinna to być poświęcona temu zagadnieniu doroczna konferencja, w której uczestniczyliby przynajmniej najpoważniejsi reprezentanci tych kontaktów z innymi krajami, ze środowiskami twórczymi, opiniotwórczymi innych państw. Mamy przecież umowy kulturalne, mamy całą masę porozumień o współpracy między związkami twórczymi różnych krajów. Może więc te cele strategiczne przekazujmy wszystkim podmiotom dyplomacji kulturalnej na tej dorocznej konferencji, która określałaby jakieś dalekosiężne i trochę bliższe zadania.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#AndrzejUrbańczyk">Nie opowiadałbym się za znalezieniem nowych form koordynacji, nie ograniczonych wyłącznie do rządu, ponieważ dzisiaj kontakty międzynarodowe nie stają się wyłączną domeną państwa. Oczywiste jest, że nie powinniśmy pozwolić na to, by wymknęło się to z mechanizmów koordynujących państwo. Jestem np. przeciwnikiem dawania samorządom nawet 17 tak daleko idących uprawnień, aby mogły prowadzić samodzielną politykę zagraniczną. Absolutnie musi to być trzymane w ryzach racji stanu i odpowiedzialności centrum rządzenia. Jednak uspołeczniłbym ten proces i nie zamykał go do kontaktów Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ministerstwa Kultury i Sztuki, tylko stworzyłbym nową formę myślenia o tych sprawach. Można wtedy również włączyć w to biznes.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#AndrzejUrbańczyk">Dziwię się, że z obu dokumentów wyziera pewna nieśmiałość w kwestii sięgania po sponsoring, po pomoc do tych środowisk, które chcą, by kultura była forpocztą dla interesu ekonomicznego. Pamiętamy, jak przyjeżdżał szef „Gazpromu” i gdy chciał „wydusić” jakieś pieniądze, to przywiózł za własne pieniądze bardzo słynny rosyjski zespół. Może być tak, iż polskie sfery ekonomiczne potraktują kulturę nie na zasadzie, że wypada pokazywać się w jej towarzystwie, ale że tak należy, że kultura musi towarzyszyć działalności ekonomicznej. Dowodem na to, iż wszystko co polskie za granicą powinno tworzyć promocję kulturalną, jest przykład działalności konsulatu austriackiego w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#AndrzejUrbańczyk">Praktycznie jest on instytutem kultury austriackiej, choć nie jest nim formalnie. Jest zwykłym konsulatem, a konsul austriacki jest jedną z najważniejszych osobistości życia kulturalnego w moim mieście. Po prostu każda placówka musi kłaść nacisk na działalność kulturalną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MarekKonopczyński">Przede wszystkim przepraszam za nieobecność pana prof. Andrzeja Stelmachowskiego, prezesa „Wspólnoty Polskiej”, który w tej chwili „promuje” kulturę polską w Rosji, w Petersburgu.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MarekKonopczyński">Swoją skrótową wypowiedź ograniczę do dwóch wątków. Pierwszy wątek został już poruszony przez panią poseł Śledzińską-Katarasińską i posła Urbańczyka. W obu przedstawionych sprawozdaniach czy koncepcjach brakuje mi jako przedstawicielowi organizacji pozarządowej roli instytucji czy organizmów pozarządowych. Tak się składa, że te organizmy pozarządowe występują zarówno w Polsce, jak i poza granicami Polski i naprawdę dorobiły się wysokiej pozycji w krajach, w których funkcjonują.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#MarekKonopczyński">Pełnomocnik ministra spraw zagranicznych wspominał o instytucjach zagranicznych, które prowadzą pewną działalność kulturotwórczą czy promującą kulturę, czy też promującą dane państwo na terenie Polski. W gruncie rzeczy większość tych instytucji to właśnie organizmy pozarządowe. Zarówno w Europie, jak i Ameryce tego typu działalnością w imieniu państwa, rządu, zajmują się organizacje pozarządowe - fundacje, instytuty. Swoje korzenie formalnoprawne mają w ustawach pozarządowych.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#MarekKonopczyński">Apeluję o to, aby wziąć pod uwagę te organizmy, albowiem również takie są europejskie wymagania integracyjne.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#MarekKonopczyński">Zgadzam się z panią poseł Śledzińską-Katarasińską, że sprawa pomocy Polonii czy spolegliwej opieki nad Polonią jest sprawą różną od promocji Polski, czy od promocji kultury polskiej. Właściwie trudno mówić o promocji kultury polskiej przez instytucje. Można mówić o promocji kultury polskiej przez ludzi. Najlepszym nośnikiem czy promotorem wszelkich form działalności kulturalnej są ludzie. Ludzie, którzy mają autorytet, którzy mają osiągnięcia w różnych dziedzinach życia.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#MarekKonopczyński">Z tego powodu namawiałbym ministra spraw zagranicznych i ministra kultury i sztuki do sięgnięcia do środowisk polonijnych. Tam są ludzie, którzy wrośli w dane społeczności — amerykańskie, angielskie czy np. francuskie. Ludzie o pewnym znaczeniu społecznym. Sięgnięcie do tych ludzi może mieć kolosalne znaczenie i praktycznie może być bezkosztowe.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#MarekKonopczyński">Mówiliśmy dzisiaj o kosztach. One rzeczywiście wyglądają paradoksalnie w porównaniu do środków, które łożą inne państwa na tego typu działalność. Jako przedstawiciel organizacji pozarządowej proszę o wykorzystanie środowisk polskich, polonijnych do promocji kultury polskiej nie tylko na zasadzie odwoływania się do tradycji polskich, ale również wciągania tych ludzi do tego typu działalności.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#MarekKonopczyński">Środowiska polonijne posiadają określoną infrastrukturę i bazę materialną — np. przeżywająca teraz ogromne trudności lokalowe Biblioteka Polska w Paryżu, Instytut Piłsudskiego czy Fundacja Kościuszkowska w Nowym Jorku. Są ludzie i jest baza. Zamiast tworzyć jakieś nowe były formalne, administracyjne można na bazie takiej współpracy tworzyć pewne merytoryczne formuły promujące kulturę polską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MałgorzataDzieduszycka">Wypowiadam się w charakterze wolnego strzelca promocji. Czuję się jak weteranka, ponieważ pierwszy raz uczestniczyłam w takiej dyskusji na przełomie stycznia i lutego 1990 r. jako asystentka minister Cywińskiej. Była wtedy bardzo podobna dyskusja i głosy. Również mówiono o tym, że trzeba połączyć wysiłki radców handlowych z kulturą, że trzeba zreformować instytuty.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#MałgorzataDzieduszycka">Dokumenty znajdujące się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Ministerstwie Kultury i Sztuki na pewno przekonają o tym, jak niewiele się zmieniło, nawet merytorycznie. Jednak artykuł w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” wskazuje, że wizja jest konkretniejsza. Mówię o wywiadzie z dyr. Wiśniewskim. Chyba pięć razy uczestniczyłam w podobnych do dzisiejszego spotkaniach.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#MałgorzataDzieduszycka">Widzę, że teraz jest zdecydowanie większe zainteresowanie posłów tym tematem. Mniej osób znika w ciągu pierwszych 20 minut i mniej osób jest pogrążonych w lekturze czegoś innego. Przepraszam za ten przytyk. Jestem jednak osobą płacącą podatki również na pracę naszego Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#MałgorzataDzieduszycka">Obudzono dzisiaj „nieboszczyka” (zresztą wspaniałego), a mianowicie „Copernikanum”. Jestem autorką paru, prawdopodobnie nieprzydatnych, podobnych projektów. Miałam w ręku projekt „Copernikanum”, dosyć długo rozmawiałam o nim z prof. Sicińskim. Wydaje mi się, że „Copernikanum” mieszało pewne dwa przypadki — porządek promocji kultury polskiej i promocji Polski czy polskiej racji stanu przez kulturę.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#MałgorzataDzieduszycka">Jeśli wróciłoby się do tego projektu, to należałoby zreformować w ogóle myślenie o tej sprawie. Myślę, że jest to bardzo wyraźne w dzisiejszym artykule w „Rzeczpospolitej”. Ministerstwo Spraw Zagranicznych kładzie nacisk na promocję Polski przez kulturę. W takim razie powinno być porozumienie między Ministerstwem Kultury i Sztuki a Ministerstwem Spraw Zagranicznych w kwestii tego, w jakiej proporcji środki ministra kultury i sztuki powinny być zużyte na to porozumienie się tych dwóch ministerstw.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#MałgorzataDzieduszycka">Czym innym jest promocja kultury polskiej, polskich artystów, polskiej twórczości, a czym innym promocja Polski poprzez działania kulturalne, które w każdym kraju wyglądają inaczej. Wydaje mi się, że to, co mówiła poseł Śledzińska-Katarasińska i do czego nawiązywał mój przedmówca jest rzeczą niesłychanie istotną. Dodam jedynie, że dla promocji kultury polskiej ważne są nie tylko osoby z tzw. tradycyjnej Polonii, ale także osoby, które nie są uważane za Polonię, a są nią w jakiś sposób. Pan prof. Adam Podgórecki czy Krystian Zimmermann to jest Polonia i można do niej sięgać. Czasami to się robi i jest to absolutnie efektywne.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#MałgorzataDzieduszycka">Myślę, że niesłychanie ważną sprawą jest także pewna elastyczność i interwencyjność, tzn. jeżeli gdzieś na świecie powołujemy nową katedrę czy nowy instytut, to jednocześnie musimy myśleć o tym, żeby katedry, które istnieją, miały swoich studentów.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#MałgorzataDzieduszycka">Do nielicznych wyjątków należy np. Katedra Historii Polski na uniwersytecie w Toronto, powołana zresztą ze środków polonijnych. Katedra ta zwiększyła zainteresowanie studentów i prof. Wróbel osiągnął to, że w tej chwili jest 100 studentów, a 3 lata temu było ich 10.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#MałgorzataDzieduszycka">Mówiąc o interwencyjności mam na myśli możliwości prowadzenia — ze środków Ministerstwa Kultury i Sztuki, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i środków społecznych — jakiejś propagandy, promocji, dostarczanie bodźców na uniwersytetach, w środkach masowego przekazu. Chodzi o zwiększanie zainteresowania studentów danym kierunkiem, który w swym zakresie ma kulturę polską, czy też polską historię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#ElżbietaBober">Chciałabym odpowiedzieć pani poseł Śledzińskiej-Katarasińskiej, ponieważ moja wypowiedź była bardzo krótka i nie o wszystkim w niej wspomniałam. Przychylam się do głosu dra Marka Konopczyńskiego i pani Dzieduszyckiej, że istotną rolę odgrywają jednak środowiska polonijne. Ministerstwo Edukacji Narodowej ma bogate doświadczenia właśnie z tymi środowiskami.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#ElżbietaBober">Muszę podkreślić, że pierwsze nasze działania w promocji języka polskiego ukierunkowaliśmy właśnie na te środowiska, na Polaków mieszkających na wschodzie i na Polonię. Okazało się, że przez nauczycieli kierowanych z Polski do pracy dydaktycznej w tych środowiskach na poziomie przedszkola, szkoły podstawowej i szkoły średniej włączane są środowiska pozapolonijne.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#ElżbietaBober">W tej chwili jest bardzo duże zainteresowanie nauką języka polskiego wśród młodzieży, studentów na Wschodzie. Zgłaszane są gorące prośby o pomoc w tym zakresie. Nasza pomoc musi polegać przede wszystkim na dostarczeniu odpowiednich materiałów, podręczników, a z tym mamy bardzo duży kłopot. Mamy pewne doświadczenia ze Wschodem, ale nie mamy podręczników dla Zachodu.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#ElżbietaBober">88 lektorów pracuje na Zachodzie, a brakuje podręczników dla poziomu akademickiego. Nie mamy materiałów dla tych wszystkich, którzy chcą uczyć się języka polskiego. Nie decydują o tym środki, lecz nie ma autorów, którzy napisaliby odpowiedni podręcznik dla takiego poziomu. Zwracam się z prośbą o to, że jeżeli ktoś zasygnalizowałby nam, iż są autorzy skłonni do napisania takich podręczników, chętnie to wykorzystamy.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#ElżbietaBober">Pojawiła się również wielka potrzeba materiałów o historii, geografii Polski. Okazuje się, że w USA młodzież (szczególnie w Chicago), tam, gdzie w amerykańskich szkołach publicznych język polski jest jednym z języków obcych, poszukuje właśnie materiałów o Polsce. Okazuje się, że nie ma odpowiednich materiałów dla tej młodzieży. Myślę, że wszyscy powinniśmy dołożyć starań do tego, by wyprodukować odpowiednie materiały dla wszystkich poziomów nauczania.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#ElżbietaBober">Przede wszystkim mieliśmy na uwadze promocję języka polskiego, historii i kultury polskiej w środowiskach polonijnych. Współpracujemy na podstawie porozumień między ministerstwami. Na Wschodzie są polskie klasy lub szkoły z polskim językiem wykładowym. Mieści się to w systemie nauczania danego państwa. Uczniowie otrzymują odpowiednie świadectwa.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#ElżbietaBober">Na Zachodzie jednak nie ma zaświadczeń, które mówiłyby o znajomości języka polskiego. W tej chwili jesteśmy na etapie przygotowania odpowiednich świadectw, zaświadczeń. Współpracujemy w tym zakresie ze stowarzyszeniem o nazwie „Bristol”. Jest to stowarzyszenie skupiające nauczycieli zagranicznych i polskich na poziomie akademickim. Jego przewodniczącym jest prof. Władysław Miodunka z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stowarzyszenie to jest naszym doskonałym partnerem. Sądzę, że w niedługim czasie będzie przygotowane to, o czym mówiła poseł Śledzińska-Katarasińska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanMariaJackowski">Na tym wyczerpaliśmy dyskusję. Proszę o udzielenie odpowiedzi na pytania posłów przedstawicieli MSZ, MKiS oraz prezesa Popiołka, ponieważ również były pytania adresowane do Polskiego Radia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#RadosławSikorski">Zaczniemy od odpowiedzi szczegółowych, ponieważ pojawiły się kwestie dotyczące stanu zastanego i stanu obecnego, a które wynikają z pewnego niezrozumienia. Wyjaśnień udzieli osoba kompetentna, dyr. Departamentu Promocji i Informacji, Sławomir Klimkiewicz. Na temat planów resortu udzieli wyjaśnień pełnomocnik ministra ds promocji kultury polskiej za granicą Rafał Wiśniewski. Ja natomiast pozwolę sobie podsumować stanowisko naszego resortu wobec podnoszonych kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#SławomirKlimkiewicz">Z dużym zainteresowaniem słuchałem uwag, wypowiedzi, ocen i sugestii. Departament Promocji i Informacji zajmuje się formułowaniem celów polityki promocyjnej i prezentacji Polski za granicą. Kultura jest jednym z jej instrumentów. Wnikliwa lektura naszych materiałów znalazła odbicie w dyskusji. Cieszy nas to, że został zauważony fakt, iż instytuty polskie stanowią jeden z elementów naszej polityki promocji.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#SławomirKlimkiewicz">Oprócz tego są również attachaty kulturalne, attachaty naukowe, konsulaty, które realizują bardzo bogaty program prezentacji Polski. Z jednej strony program ten jest ograniczony środkami finansowymi, a z drugiej strony chciałbym odbudować nowe zjawisko, które zostało zaledwie zarysowane w przedstawionym Komisji programie. Jest nim pozyskiwanie pieniędzy od sponsorów zagranicznych i krajowych. To jest rzecz zupełnie nowa, która według nas powinna stanowić bardzo istotny element reformy. Chcielibyśmy, aby ten sposób finansowania kultury stał się nie wyjątkiem, a pewną powszechnością.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#SławomirKlimkiewicz">Pragniemy poinformować Komisję o dwóch sprawach. W tej chwili wszystkie instytuty na mocy prawa mogą otrzymywać dotacje od sponsorów krajowych i zagranicznych. Zostały utworzone specjalne rachunki i sumy te są przeznaczone na działalność docelową, tzn. dany sponsor dofinansowuje konkretne przedsięwzięcie lub cykl imprez albo pewną dziedzinę sztuki czy aktywności, która obejmuje nie tylko sztuki plastyczne, teatr, słowo pisane, język polski, poezję i kino, ale też bardzo ważny obszar, jakim jest prezentacja Polski jako państwa stabilnego, rozwijającego się gospodarczo, aktywnego członka stosunków międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#SławomirKlimkiewicz">Paradoksem jest to, że najłatwiej jest pozyskiwać partnerów w państwach bogatych. Jest to rzecz trywialna, ale w sumie wiele sponsorów wniosło wielki finansowy wkład w realizację danych przedsięwzięć promocyjnych w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Jest dużo gorzej w państwach wschodnich, do których przywiązujemy bardzo duże znaczenie w kwestii promocji, chociaż Instytut Polski w Moskwie znajduje się na czołowym miejscu, jeśli chodzi o umiejętność pozyskiwania dodatkowych środków. Jest to jeden z elementów bardzo ważny i chciałbym to podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#SławomirKlimkiewicz">Poseł Podkański pytał o współpracę między Ministerstwem Spraw Zagranicznych a Ministerstwem Kultury i Sztuki. Jest ona dobra lub bardzo dobra dzięki zaangażowaniu MKiS i to nie tylko moralnemu, ale organizacyjnemu i finansowemu. Na przełomie lat 1997/98 udało się zorganizować tak wielkie i wspaniałe przedsięwzięcie promocyjne, jak „Dni Polskie w kraju Saary”, jak kompleksowy program w Badenii-Wirtembergii prezentujący wszystko to, co kultura polska Anno Domini 1997–1998 ma najlepszego, czy udział Polski w Festiwalu Jeziora Bodeńskiego. Warto również wspomnieć poświęconą 300-leciu Unii Saskiej wystawę, która była oglądana w Warszawie, a która została zaprezentowana w Dreźnie.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#SławomirKlimkiewicz">Kwestia rekrutacji kadr pod „wspólnym berłem”. Powróciliśmy do dobrej, słusznej i właściwej praktyki organizowania konkursów na stanowiska dyrektorów i wicedyrektorów w placówkach. Każdy, kto spełnia warunki podstawowe, wyjściowe, ma prawo stanąć do konkursu, przedstawić swoją koncepcję promocji - nie tylko generalną, ale również w konkretnym kraju.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#SławomirKlimkiewicz">Muszę powiedzieć, że 15 dyrektorów instytutów polskich zaskoczyłoby wielce uwaga, że są to instytucje martwe. Nie chciałbym dyskutować z poglądem, który wydaje się nam być złym wyrażeniem pewnej myśli. Chciałbym jednak pokazać posłom roczne sprawozdanie Instytutu Polskiego w Berlinie. Gdyby ważyć to w kilogramach, byłoby to bardzo wymowne.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#SławomirKlimkiewicz">Przejdę do kwestii, które sformułował poseł Markiewicz. Sięgamy po 3 instrumenty promocyjne. Pierwszym jest telewizja „Polonia” (satelitarna), drugim ważnym instrumentem, którego rola będzie rosła, jest telewizja „Arte” i trzecim jest Program V dla Zagranicy Polskiego Radia.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#SławomirKlimkiewicz">Warto tu również wymienić publikacje, które powstają przy bliskiej, bardzo dobrej współpracy z Polską Agencją Informacyjną. Mają one charakter ogólny, tzn. prezentują pewne elementy polskiej polityki zagranicznej w stosunkach dwustronnych lub są poświęcone tak znakomitym postaciom z naszego życia kulturalnego, jak np. Chopin. Wspólnie przygotowujemy wydawnictwa, które prezentują tradycję i współczesność.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#SławomirKlimkiewicz">Poseł Markiewicz pytał nas o to, w jaki sposób wykorzystujemy te instrumenty. Jesteśmy w „Arte” w bliskim kontakcie i bliskiej współpracy. Chciałbym zwrócić uwagę na kilka ubiegłorocznych programów, na „Dni Polskie”, na cały cykl poświęcony Chopinowi. Trzeba powiedzieć, że zasięg „Arte” jest bardzo daleki, albowiem wykracza znacznie poza granice Polski. Jest to praktycznie cała Europa Zachodnia.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#SławomirKlimkiewicz">Jeśli chodzi o telewizję „Polonia”, to pamiętamy bardzo burzliwą dyskusję w bratniej Komisji. Jako resort oprócz tego, że finansujemy pewne programy, staramy się również odegrać bardzo aktywną rolę w formułowaniu zarówno tematów, jak też programów przygotowywanych przez telewizję „Polonia”.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#SławomirKlimkiewicz">W ubiegłym roku z naszych środków przygotowano i wyemitowano 49 audycji, które podejmowały bardzo różne tematy - od tradycji Polonii w danym kraju poprzez jej placówki po obraz, stereotypy Polaka w danym kraju. W ten sposób staramy się podejmować dialog i dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#SławomirKlimkiewicz">Poseł Markiewicz słusznie zauważył, że jest to telewizja, która siłą rzeczy jest zaadresowana do polskojęzycznego odbiorcy. Tak rzeczywiście jest, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że część filmów ma napisy w języku angielskim. Nasze placówki sygnalizują, że powiększa się krąg odbiorców tej telewizji. Nie można powiedzieć, że sytuacja jest idealna. Zawsze można zrobić więcej i liczymy, że propozycje programowe zebrane w tym roku prawie z całego świata wzbogacą ofertę telewizji „Polonia”.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#SławomirKlimkiewicz">Ten instrument traktujemy jako nasz priorytet. Powiększyliśmy o 300 proc. nasze środki, które chcemy przeznaczyć na tworzenie programów, których idee i pomysły zostały wyrażone przez środowiska polonijne, środowiska twórcze, kraj i zagranicę. Tę linię chcemy kontynuować.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#SławomirKlimkiewicz">Staramy się również pozyskać dotacje na pewne programy. Chcemy zainteresować telewizję „Polonia” tym, aby bardziej agresywnie sięgała po sponsorów zagranicznych, by prezentowała kulturę polską współcześnie i aby poszerzała swój zasięg.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#SławomirKlimkiewicz">Dokonana ostatnio analiza odbieralności programów pokazała, że obraz jest bardzo zróżnicowany. Dzieje się tak z kilku względów. Systemy przekazywania to: system satelitarny (pierwszy) i system naziemny (drugi). System naziemny poprzez kabel sprawdza się w krajach, gdzie jest bardzo dobrze rozwinięty system telewizji kablowej. Myślę tu przede wszystkim o Niemczech, Wielkiej Brytanii, Włoszech i częściowo Francji. Musimy pamiętać, o olbrzymim zapotrzebowaniu na naszą telewizję na Litwie, gdzie część programów jest retransmitowana, a także w Kazachstanie, gdzie walczymy wspólnie z telewizją „Polonia” o to, aby jakość odbioru była lepsza, by zaspokoić zapotrzebowanie na informację.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#SławomirKlimkiewicz">Chciałbym zasygnalizować być może symptom pewnej poprawy, jeśli chodzi o obecność telewizji „Polonia” w Stanach Zjednoczonych. Od 1 czerwca br. została wznowiona retransmisja na nowych warunkach. Zaangażowani w to partnerzy oferują aparaturę do odbioru satelitarnego po niższych cenach. W niektórych stanach udało się wejść do kabla. Mamy świadomość dużej złożoności tego problemu i pewnych zaszłości, dość trudnych do skorygowania.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#SławomirKlimkiewicz">Kwestia działalności innych placówek. Chciałbym poinformować, że wiele z nich, choćby Konsulat generalny w Los Angeles, który dysponuje niewielkimi środkami finansowymi - 1300 dolarów rocznie, zorganizował w ubiegłym roku 8 olbrzymich, wspaniałych imprez o wydźwięku nie tylko regionalnym, ale także ogólnoamerykańskim. Imprezy te podejmowały takie tematy, jak: wielka prezentacja Kieślowskiego, nowości kina polskiego, wielkie seminarium krytyki literackiej poświęcone Miłoszowi. Konsulat ten podejmuje również bardzo ważny temat - relacje i współpraca z diasporą żydowską.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#SławomirKlimkiewicz">Kwestia języka polskiego Instytuty Polskie prowadzą nauczanie języka polskiego lub też organizują jego naukę poza swoją siedzibą, ponieważ nie wszystkie dysponują odpowiednimi warunkami materialnymi. Starają się dostosować swoją ofertę do zapotrzebowania, które bardzo często jest różne. Ktoś np. chciałby odbudować czy wzbogacić swoją znajomość języka polskiego, a ktoś inny natomiast chciałby się nauczyć języka porządnie.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#SławomirKlimkiewicz">Na przykład w Niemczech obserwujemy zupełnie nowe zjawisko — ktoś chciałby się nauczyć języka polskiego tak, aby dostać właśnie ów certyfikat, który pozwoliłby działać jako osoba legitymująca się dokumentem, który urzędowo potwierdza stopień znajomości języka polskiego. Czynimy tu wielkie wysiłki, myślimy o pewnych koncepcjach, ale jeśli chodzi o certyfikację, to „kamyczek jest w ogródku” Ministerstwa Edukacji Narodowej. Od razu trzeba powiedzieć, że jest to sprawa bardzo złożona z punktu widzenia naszych przepisów tworzenia kadr i uzyskania akceptacji wymogów (które musi spełnić certyfikacja) przez kraj, w którym miałaby ona obowiązywać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#RafałWiśniewski">Nie jestem politykiem, lecz urzędnikiem i muszę udzielić informacji po prostu zgodnych z prawdą, boleśnie prawdziwych.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#RafałWiśniewski">Nie było łatwo zdobyć danych o pieniądzach, które przeznaczone są przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych na promocję kultury polskiej czy Polski poprzez kulturę. W roku 1991 na działalność programową przeznaczono 907 tys. dolarów, w roku 1992 — 680 tys. dolarów, w roku 1997 — 756 tys. dolarów. Nie muszę mówić, jak między rokiem 1997 a 1992 zmalała wartość dolara nie tylko w Polsce, ale również i w tych krajach, w których na naszej obecności kulturalnej nam szczególnie zależy.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#RafałWiśniewski">Dolar w 1992 r. na Ukrainie, w Mińsku, na Litwie, czy w Rosji to było coś zupełnie innego niż ten sam dolar dzisiaj. Możemy powiedzieć, że wraz z postulatami również i parlamentu rozbudowywanie struktur i programów dyplomacji kulturalnej w świecie szło istotnie o pomniejszenie środków, kilkukrotne w wartości realnej. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Daty są takie, że sprawiedliwie obdzielają odpowiedzialnością różne rządy i nie można tego składać na karb jednej administracji.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#RafałWiśniewski">Kwestia sponsoringu. Pozwolę sobie odpowiedzieć na to pytanie nie jako pełnomocnik, ale jako ktoś, kto zainicjował i zorganizował w ubiegłym roku najdroższą imprezę promującą współczesną kulturę polską za granicą i jakoś zebrał na nią 400 tys. dolarów, głównie niepolskich pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#RafałWiśniewski">We wszystkich większych krajach cywilizowanego świata, oprócz USA, udział dochodów własnych bądź sponsoringu w promocji kultury przez szeroko pojęte instytucje państwowe (zaliczając do nich również Instytut Goethego czy British Council) wynosi ok. 5 lub 10 proc. i nie więcej. Nawet British Council z tak rozwiniętym systemem nauczania języka, co daje 20 proc. jego budżetu, z typowego sponsoringu uzyskuje 5 proc.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#RafałWiśniewski">W fundacji japońskiej odpowiedzialnej za promocję kultury za granicą i dysponującej tak nieprawdopodobnymi środkami, 5 proc. środków pochodzi ze sponsoringu. To jest wątek faktograficzny. Natomiast wątek polityczny jest taki, iż nie można na razie liczyć na istotny sponsoring promocji naszej kultury, np. na Ukrainie.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#RafałWiśniewski">To są kraje, wobec których musimy zachowywać się tak, jak Niemcy czy Austriacy zachowywali się do niedawna, a może jeszcze do dzisiaj, wobec nas, tzn. płacić za wszystko i to płacić zarówno za promocję kultury ukraińskiej w Polsce, jak i za promocję kultury polskiej na Ukrainie. W przeciwnym razie tej promocji po prostu nie będzie. Oczekiwanie na zalew sponsorów jest po prostu oczekiwaniem chybionym. To bardzo dobrze, że do pewnego stopnia uporządkowano w Ministerstwie Spraw Zagranicznych sprawy pozyskiwania sponsoringu.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#RafałWiśniewski">Nic dziwnego, że nie akcentowaliśmy w naszym materiale spraw sponsoringu i pozabudżetowych środków działalności dyplomacji kulturalnej po tym, jaką „kąpiel” urządziła swego czasu, zwłaszcza niektórym dyrektorom instytutów polskich, Najwyższa Izba Kontroli publicznie piętnując ludzi, którzy nie mają z tego żadnych prywatnych zysków, wyciągali spod ziemi rozmaite środki na promocję (przynajmniej pośrednią) naszej racji stanu. Zrozumiała zatem jest ostrożność tych ludzi i tych, którzy za nich odpowiadają, w operowaniu tą argumentacją.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#RafałWiśniewski">Kwestia nauczania języka polskiego za granicą. Sprawą absolutnie kluczową jest międzynarodowy certyfikat znajomości języka polskiego. Ten certyfikat sam w sobie uruchamia rozwiązanie innych problemów.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#RafałWiśniewski">Jeżeli będzie taki certyfikat, to on sam uruchomi rynek wydawania podręczników, znajdą się autorzy, a Ministerstwo Edukacji Narodowej bądź wyznaczona przez rząd polski jednostka będzie wyłącznie aprobowała bądź nie aprobowała pojawiające się w różnych punktach świata inicjatywy wydawnicze.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#RafałWiśniewski">Są kraje, w których dostaje się dodatki do pensji za znajomość języka obcego. Są kraje, w których kursy kończące się certyfikatem, a odbywane przez studentów są zaliczane przez ich rodzime uniwersytety.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#RafałWiśniewski">W ostatnich latach systematycznie tracimy na tym globalnym rynku językowym niepowtarzalną szansę nawiązania konkurencji z językiem rosyjskim o to, który język jest pierwszym językiem w Europie Wschodniej, poznawanym przez zagranicę. Dla wielu ludzi na świecie takie czynniki, jak łaciński alfabet polski, czy mniejsze niebezpieczeństwa przyjazdu do Polski są atrakcją równoważącą ten czynnik, iż własny rynek języka polskiego jest oczywiście mniejszy niż rynek języka rosyjskiego. Tracimy tutaj pewną szansę i niezbędny jest pewien impuls, by tę kwestię rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#RafałWiśniewski">Jest pewna możliwość stworzenia swego rodzaju polskiego odpowiednika Action Francais, czyli wykorzystania lektorów języka polskiego za granicą za pewnymi, ale symbolicznymi opłatami do funkcji przedłużanego ramienia dyplomacji kulturalnej. Tak jak Instytut Francuski w Krakowie czy Warszawie wykorzystuje Akcję Francuską na uniwersytecie w Opolu, we Wrocławiu, w Gdańsku, w Szczecinie, my także moglibyśmy dopracować się takiego systemu, w którym nasze placówki dyplomatyczne zaopatrywałyby lektorów bądź wykładowców języka, historii i kultury polskiej w materiały promujące naszą kulturę - w gotowe wystawy, zestawy filmowe itp. Chodzi o to, by ci lektorzy czy wykładowcy w swoim mieście bądź przynajmniej uniwersytecie stawali się lokalnymi ambasadorami kultury polskiej.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#RafałWiśniewski">Przejdę teraz do spraw zasadniczych, dotyczących reformy. Jako dyrektor Instytutu Polskiego w Budapeszcie uczestniczyłem w dyskusji o „Copernikanum” i w kolejnych dyskusjach. Dyskusje te wychodziły z założenia, że owych 15 Instytutów Polskich stanowi swego rodzaju ekwiwalent dyplomacji kulturalnej brytyjskiej, francuskiej czy niemieckiej. W naszym odczuciu jest to założenie niesłuszne.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#RafałWiśniewski">Cała dyplomacja kulturalna - owych 15 czy już 16 Instytutów Polskich, kilkadziesiąt attachatów kulturalnych i placówek, w których nie ma nawet oddzielnego stanowiska, ale jest program oddziaływania w zakresie promocji kultury, to wszystko razem z trudem może nawiązać konkurencję z takimi instytucjami, jak: Instytut Goethego, British Council czy Instytut Francuski.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#RafałWiśniewski">Jeżeli zatem mówimy nie o instytutach polskich, tylko o dyplomacji kulturalnej, to nie może być mowy o wyprowadzeniu tej struktury z MSZ, ponieważ nie ma takiego przypadku na świecie, oprócz Węgier, gdzie należy to do resortu kultury i edukacji. Wszędzie są to quasi-autonomiczne instytucje pozarządowe - określenie quasi-autonomiczne jest nieprzypadkowe - lub są to posiadające pewną autonomię struktury ministerstwa spraw zagranicznych, działające w porozumieniu i na podstawie wspólnego programu z innymi agendami rządowymi. Dlaczego mówię o ministerstwie spraw zagranicznych? Dlatego że ministerstwo spraw zagranicznych nie jest założycielem i właścicielem żadnych instytucji kulturalnych w swoim kraju - jest obiektywne. Jeśli chce przeprowadzić jakiś program, np. na Słowacji, to z punktu widzenia ministerstwa jest wszystko jedno, czy w ewentualnym konkursie, czy przetargu na realizację tego projektu startuje instytucja Ministerstwa Kultury i Sztuki czy instytucja wojewody, czy instytucja jakiegoś samorządu lokalnego, czy też instytucja prywatna. Dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych ważny jest finalny efekt, a nie to, kto jest założycielem tej jednostki. Nie mówię tutaj o polskiej sytuacji, lecz o sytuacji w innych krajach.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#RafałWiśniewski">Dlaczego musi to być struktura do pewnego stopnia rządowa? W najbliższych latach trzeba podjąć bardzo twarde decyzje. Będą one łagodniejsze, jeśli będzie więcej pieniędzy. Natomiast jeśli nie będzie więcej pieniędzy, to możliwe, iż pojawi się niebezpieczeństwo podejmowania decyzji o tym, że gdzieś zamykamy placówkę, która jest dla nas ważniejsza. Takich dyskusji wykluczyć nie można.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#RafałWiśniewski">Dzisiaj w Grecji mamy samotnego attache kulturalnego z 650 dolarami rocznie na promocję kultury, ale kiedy się okaże, że np. Grecja ma szczególne opory w przegłosowaniu członkostwa Polski w Unii Europejskiej, to pojawi się pytanie, jak zwiększyć tam nasze oddziaływanie promocyjne. Albo będą na to dodatkowe środki w budżecie albo trzeba będzie to zrobić jakimś kosztem. Liczące kilkadziesiąt osób ciała konsultacyjne nie nadają się, niestety, do podejmowania takich decyzji i tu jest pewien zasadniczy problem.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#RafałWiśniewski">Przypomnę, że w roku 1998 Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie dostało środków nawet na promocję Polski w związku z integracją z NATO - chodziło o 1 mln 700 tys. zł. Są pieniądze na Lizbonę, nie ma na NATO. Ważna jest kwestia tego, jak z całego tortu środków promocyjnych państwa jest obdzielany ten dział, zwany promocją kultury.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#RafałWiśniewski">Chciałbym przejść do sprawy resortów gospodarczych. Przestudiowałem modele promocyjne wszystkich cywilizowanych krajów świata. W ciągu kilku tygodni lub miesięcy mogę przedstawić taki raport. Wyłącznie kraje małe, biedne bądź nowe tworzą struktury, które można by nazwać ministerstwami propagandy. Żadne kraje cywilizowane nie tworzą takich struktur, bojąc się tego ze względów wewnętrznych i zewnętrznych. Niewiele krajów cywilizowanych, rozwiniętych tworzy struktury inne niż płaszczyzny koordynacji do promocji kraju w ogóle.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#RafałWiśniewski">Zazwyczaj rozdziela się jednak element promocji gospodarczej i służące mu programy oraz instytucje od szeroko pojętej promocji kulturalno-naukowej i promocji turystycznej. W wielu krajach jest przynajmniej jakaś płaszczyzna obiegu informacji. Na przykład w Szwecji jest Rada ds. Rozwoju Szwecji. Nie ma jednak tendencji do tworzenia jednej instytucji, która dystrybuowałaby wszystkie środki, ponieważ władza takiej instytucji byłaby zbyt duża, do pewnego stopnia niebezpieczna i zawsze rodziłaby obawę o pewne „wyrodzenie się”. Uważamy, że w koncepcjach zgłaszanych rok, dwa lata temu (ale już nie „Copernikanum”) był błąd, polegający na zacieraniu się pewnych naturalnych różnic między promocją kraju poprzez gospodarkę, a np. promocją kraju poprzez kulturę. Trzeba to robić w sposób skoordynowany, ale nie tymi samymi środkami, nie przy pomocy tych samych ludzi i nie w ten sam sposób, ponieważ zupełnie inne są środowiska, do których chce się dotrzeć.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#RafałWiśniewski">Innych instrumentów wymaga dotarcie do dyrektora orkiestry symfonicznej, by w repertuarze jego orkiestry symfonicznej znalazł się wybitny polski utwór, a innych instrumentów wymaga dotarcie do potencjalnego inwestora. Zachęcałbym do kontynuowania tej debaty w formule pewnego rozdzielania spraw promocji Polski jako takiej od zagadnienia, jakim jest promocja poprzez kulturę i naukę, co musi zakładać upublicznienie dyskusji na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#RafałWiśniewski">Poprzez upublicznienie tej dyskusji widzę drogę do tego, o czym mówił poseł Urbańczyk, a mianowicie do wciągnięcia czynników społecznych. Sądzę, że nie powinna to być jedna w roku debata o promocji kultury za granicą, ale to muszą być duże konferencje (może organizowane wspólnie przez nasze ministerstwa) na temat np. promocji kultury polskiej na Wschodzie, gdzie będzie reprezentowany czynnik rządowy, będzie tym zainteresowany biznes, będą przedstawiciele samorządów i województw z tych miast i regionów, które są zainteresowane tym kierunkiem i gdzie przedstawianie pewnego konceptu rządowego spotykające się z dyskusją czynników społecznych, może przynieść bardzo dobre efekty.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#RafałWiśniewski">Jeśli powiedzie się reforma dyplomacji kulturalnej, o której myślimy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, to w przyszłym roku Komisja - i nie tylko - powinna otrzymać wydawnictwo takie samo, jak wydawnictwo wydawane przez Instytut Goethego, Instytut Francuski czy Instytut Cervantesa, gdzie po prostu będzie przedstawiona cała działalność dyplomacji kulturalnej i współpracy kulturalnej Polski ze światem.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#RafałWiśniewski">Takie wydawnictwo, szeroko dystrybuowane również do samorządów lokalnych, do struktur wojewódzkich, będzie naturalnym źródłem informacji i inspiracji oraz upublicznienia tych kwestii. To, co jest niepubliczne w działalności MSZ w zakresie promocji kulturalnej stanowi zaledwie 4–5 proc., a nie 90 proc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#RadosławSikorski">Chciałbym odpowiedzieć na kilka kwestii szczegółowych, m.in. pani Małgorzacie Dzieduszyckiej, która rekomenduje sięganie do przedstawicieli Polonii. Jest to oczywiście słuszny postulat. Trzeba jednak najpierw wiedzieć, gdzie są ci przedstawiciele Polonii i kim oni są. Jedna czwarta naszego narodu mieszka za granicą. Jesteśmy narodem diaspory. Podjęliśmy taki wysiłek dotarcia. Podjęliśmy taki wysiłek dotarcia. Pod moim nadzorem jest Departament Konsularny i Wychodźstwa, który zajmuje się sprawami Polonii.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#RadosławSikorski">Z naszej inicjatywy powstanie rada, która z kolei zleci sporządzenie pierwszego wielkiego WHO is WHO — kto jest nim — Polonii z indeksem terytorialnym i z indeksem różnych profesji po to, abyśmy mogli wykorzystywać naszych przedstawicieli za granicą.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#RadosławSikorski">Pan dr Konopczyński mówił o tym, że w promocji trzeba wykorzystywać ludzi. Zgadzamy się z tym absolutnie. Od paru lat i coraz intensywniej tworzymy siatkę konsulatów honorowych. Są to obcokrajowcy, osoby znane, o pewnym statusie materialnym, które działają z sympatii dla Polski. Od nas dostają jedynie plakietkę na drzwi i flagę, a wykonują czasami wspaniałą pracę na rzecz Polski.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#RadosławSikorski">Pani poseł Śledzińska-Katarasińska słusznie rozróżniła działalność polonijną od promocji wśród obcokrajowców. Szczególnie tam, gdzie dyplomaci mają trudności z językami, łatwiej jest koncentrować się na działalności wśród Polonii. Tak być nie może.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#RadosławSikorski">Poseł Wenderlich skrzywdził niektóre nasze instytuty, określając je jako „martwe”. To jest odbicie działalności instytutu w prasie niemieckiej. Natomiast tam, gdzie nie ma odbicia w prasie „tubylczej”, nie jesteśmy zadowoleni z pracy takiego instytutu.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#RadosławSikorski">Całkiem niedawno wstrzymałem awans służbowy wobec takiej osoby. Instrukcje mówią o tym, by skoncentrować się na tym, co jest istotą działania instytutu, tzn. na promocji Polski wśród mieszkańców danego kraju nie tylko pochodzenia polskiego, głównie niepolskiego pochodzenia.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#RadosławSikorski">Poseł Podkański słusznie zauważył, że za mało promujemy na kluczowym z punktu widzenia naszych interesów kierunku wschodnim. Podjąłem decyzję o obcięciu w tym roku i tak skromnych środków naszych placówek na Zachodzie. Uznałem, że priorytetem jest właśnie Wschód. O 10 proc. zmniejszyłem budżety placówkom na Zachodzie i skon-centrowane środki przekazaliśmy na Wschód - do Kijowa, Mińska, Wilna, Bukaresztu. Mam nadzieję, że spotka to się z aprobatą Komisji.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#RadosławSikorski">Poseł Markiewicz poruszył bardzo ważną sprawę retransmisji. Sprawdzę umowę, chociaż naprawdę jest to w gestii telewizji, ponieważ były to umowy między telewizjami, między Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Sprawdzę tę kwestię, ponieważ byłby to wspaniały instrument promocji. Wzrost nakładów na telewizję „Polonia”, o którym mówił dyr. Klimkiewicz, jest wzrostem o 3 mln zł rocznie. Mamy nadzieję, że za tę kwotę powstanie trochę programów promocyjnych o polskiej polityce zagranicznej i programów dla Polaków za granicą.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#RadosławSikorski">Myślę, że dobrze się składa, iż mamy prawie zbieżność poglądów. Zaprezentowaliśmy pewne opcje w kwestii tego, jak koordynować promocję Polski za granicą. Mamy takie opcje - instytut, czyli coś praktycznie pozarządowego, ministerstwo propagandy albo coś pośredniego. Dodam jeszcze jeden ważny element przeciwko koncepcji instytutu. Do tej pory nasi dyplomaci kulturalni mają status dyplomatyczny.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#RadosławSikorski">Oznacza to, że w krajach przyjmujących zwolnione są od podatków i ceł ich pensje, działalność instytutów, sprowadzane materiały. Gdybyśmy zdecydowali się na formułę instytutów, to od razu trzeba wziąć pod uwagę 30 proc. więcej środków przeznaczonych tylko na zapłacenie ceł i podatków. A to w naszej sytuacji naprawdę mijałoby się z celem.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#RadosławSikorski">Koncepcja instytutu ma więc także ten mankament. Musi być coś pośredniego. Proponowalibyśmy Radę ds. promocji z udziałem zainteresowanych resortów, instytucji pozarządowych i czynnika społecznego, o którym mówił poseł Urbańczyk. By ta rada mogła podejmować decyzje w kwestii priorytetów i budżetów we współpracujących z nią instytucjach, być może w tym akurat wypadku potrzebny by był pełnomocnik rządu z prawem koordynowania budżetów wszystkich innych resortów i instytucji, które mają coś wspólnego z promocją.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#RadosławSikorski">Środki finansowe na promocję rozrzucone są w różnych instytucjach. Poseł Jakubowska miała rację mówiąc, że są to niebagatelne kwoty. Jednak z efektów rozliczany jest ten resort, który ma ustawowy obowiązek koordynowania priorytetów polskiej polityki zagranicznej, a więc także i promocji, czyli MSZ, w którym tych środków jest w sumie najmniej. W naszym resorcie jest siatka placówek, wiedza i zaplecze eksperckie w tej dziedzinie. Myślę, że tak jak w innych cywilizowanych państwach nie unikniemy wiodącej roli Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#RadosławSikorski">Dziękuję bardzo za wszystkie uwagi i liczymy na wsparcie Komisji w tym, co jest kluczowe, tzn. w tegorocznej dyskusji o przyszłorocznym budżecie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#SławomirRatajski">Widzę, że bardzo zgodnie kreślimy wizję naszej promocji zagranicznej, która oczywiście, jest bardzo uzależniona od promocji w kraju. Gdy mówię o kwocie 7 mln zł, trzeba brać pod uwagę również to, że ta suma obejmuje tę promocję w kraju, która szczególnie jest skierowana na przedsięwzięcia związane z Polonią.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#SławomirRatajski">To, jakie pieniądze przeznaczymy na promocję, rzeczywiście uzależnione jest od skoordynowania działań w postaci tej rady, o której mówił minister Sikorski. Rady, która mogłaby uzyskać jedną, dużą sumę pieniędzy, przeznaczoną na promocję, która będzie w sposób rozsądny, systemowy, dystrybuowana zgodnie z aktualnymi potrzebami promocji kraju. Sumy, która każdego roku będzie desygnowana właśnie z puli rządowej. Oczywiście, można szukać pieniędzy gdzie indziej, ale nikt nie zastąpi rządu w promocji kraju.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#SławomirRatajski">Te sumy muszą być koniecznie uruchamiane. Wróciłem właśnie z posiedzenia rządu, gdzie taka kwota została przeznaczona na promocję Polski we Frankfurcie w 2000 roku i to jest właściwy cel. Jednak byłoby lepiej, gdyby można było zaplanować te pieniądze i później je dystrybuować. Dziękuję pani poseł Jakubowskiej za słowa zgodne z naszymi postulatami. EXPO'98 nie wyglądałoby tak jak wyglądało, gdyby nie bardzo intensywna praca Ministerstwa Kultury i Sztuki.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#SławomirRatajski">Jak widać, bez naszego udziału gospodarcze przedsięwzięcie nie miałoby żadnego kształtu promocyjnego. To dotyczy również Hanoweru 2000 i innych tego typu przedsięwzięć. Zgodna współpraca jest nieodzowna.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#SławomirRatajski">Odpowiadając na kwestię podniesioną przez posła Podkańskiego muszę powiedzieć, że oczywiście uczestniczymy we wszystkich radach, które wyłaniają szefów instytutów polskich, być może jeszcze w zbyt małym stopniu, ponieważ proporcje te są daleko bardziej przesunięte na korzyść Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Chciałbym, żeby MKiS miało trochę większy wkład merytoryczny. Oczywiście, Ministerstwo Edukacji Narodowej również uczestniczy w tych gremiach.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#SławomirRatajski">Kwestie organizacji pozarządowych, o których mówił poseł Urbańczyk. Muszę powiedzieć, że oczywista jest koordynacja ze „Wspólnotą Polską”, jeżeli mówimy o Polonii. Bardzo istotne jest nie tylko wykorzystywanie Polaków mieszkających za granicą, ale w ogóle obcokrajowców, którzy mają szczególnie bliskie uczucia skierowane ku naszemu krajowi. Dzięki takim ludziom udało się w tym roku świetne przedsięwzięcie: „Dni Kultury Polskiej” w Badenii-Wirtembergii.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#SławomirRatajski">Udało się dzięki indywidualnym staraniom, a nie instytucjom. Po prostu zgromadziliśmy tych ludzi i skoordynowaliśmy ich działania. To są te właściwe kierunki - nastawienie na tych rzeczywistych ambasadorów Polski, którzy działają w różnych krajach i których trzeba doceniać, nagradzać i w maksymalny sposób wykorzystywać w pewnych skoordynowanych działaniach promocyjnych. Dotyczy to bardzo wielu obszarów.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#SławomirRatajski">Podniesiono kwestię kierunku wschodniego. Prowadzimy bardzo intensywne działania w celu ożywienia naszych stosunków kulturalnych z Rosją. Podpisaliśmy z Rosją umowę o organizacji ogromnego przedsięwzięcia natury kulturalnej, ale skonstruowanego na takiej zasadzie, żeby zbliżyć i poznać poszczególnych twórców, przedstawicieli tych narodów — mówię o programie „Warszawa–Moskwa, Moskwa–Warszawa”.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#SławomirRatajski">Realizacja tego przedsięwzięcia przewidziana jest na rok 2001 w Polsce i na rok 2002 w Moskwie. Jest to bardzo dobrze przyjęta w Moskwie inicjatywa, której realizacja przede wszystkim będzie oparta na polskim programie. Ułatwia to bardzo nasze tego typu działania kulturalne i jakiekolwiek inne inicjatywy dyplomatyczne, polityczne skierowane na Wschód. To dotyczy również innych krajów.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#SławomirRatajski">Mocna i dobrze pojęta promocja kulturalna ułatwi również jakiekolwiek inne działania. Jest to bardzo istotne i musimy o tym pamiętać. Stąd nakłady skierowane na ten cel zawsze są nakładami, które przynoszą efekt pod warunkiem, że są skoordynowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#StanisławPopiołek">Poseł Markiewicz bardzo słusznie zauważył, że jednym z ważnych narzędzi promocji kultury polskiej jest radiowe centrum nadawcze Programu I Polskiego Radia. Chcę zapewnić Komisję i jej przewodniczącego, że zarząd Polskiego Radia podziela ten postulat widzenia, a z tego wynika to, że budowa radiostacji w Solcu Kujawskim będzie traktowana jako inwestycja najwyższego priorytetu. Mam przyjemność przekazać dobrą nowinę.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#StanisławPopiołek">Zostały zakończone wszystkie proceduralne przygotowania do rozpoczęcia budowy radiostacji. Budowa rozpoczęła się. Dzisiaj na moim biurku oczekuję na podpisanie dokumentu, który wybiera ostatecznie generalnego wykonawcę wszystkich prac kubatorowych. Nie podpisałem tego dokumentu, tylko dlatego że jestem obecny na posiedzeniu. Zrobię to natychmiast po powrocie.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#StanisławPopiołek">Z podpisanych umów wynika, że cykl budowy radiostacji wynosi 13 miesięcy od dnia podpisania. Czas zaczął się liczyć od 1–2 maja br. Jestem niezadowolony z zawartej w kontrakcie jednej klauzuli, która odnosi się do przewidywanej srogiej zimy. Na warunki klimatyczne nie ma jednak sposobu. Wszyscy przekonują mnie, aby akceptować tę klauzulę, zakładając, że technologia budowy obiektu radiowego uniemożliwi być może prowadzenie intensywnych prac przez 2–3 miesiące srogiej zimy. Jeśli nie będzie srogiej zimy, to będziemy prowadzić prace przygotowawcze w ten sposób, abyśmy za 13 miesięcy mogli słuchać Polskiego Radia emitowanego z nowej radiostacji.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#StanisławPopiołek">Poseł Markiewicz drugą część swego pytania skierował do Ministerstwa Spraw Za-granicznych i jeszcze nie uzyskał odpowiedzi, a ona również by mnie bardzo interesowała. Oprócz elementów natury technicznej, proceduralnej, administracyjnej jest również to, co nazywa się finansowaniem tej budowy.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#StanisławPopiołek">Zarząd Polskiego Radia traktuje tę budowę jako inwestycję narodową. W związku z tym bardzo wysoko cenimy wszelkie dotacje, które umożliwiają przyspieszenie oddania do eksploatacji tej radiostacji. Także dotacje Polskie Radio uzyskało w ubiegłym roku. Oczywiście, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji dotuje budowę zgodnie z harmonogramem. Jest zrozumiałe, że apel posła Markiewicza skierowany do MSZ byłby przez nas bardzo mile przyjęty, gdyby był odzew. Być może przyspieszyłoby to tak oczekiwany przez wszystkich moment emisji programu na cały kraj i poza jego granice.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#StanisławPopiołek">Polska dysponuje drugim narzędziem będącym w gestii Polskiego Radia. Chodzi mianowicie o emisję w kierunku wschodnim ponad 1760 godzin Programu V Polskiego Radia. W tym momencie chciałbym oddać głos wiceprezesowi Smolarowi, któremu ten temat jest szczególnie bliski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JanMariaJackowski">Nie chciałbym, aby nie był podpisany dokument, na który czeka cała Polska i dlatego Komisja zwalnia pana prezesa z dalszej obecności na naszym posiedzeniu, by mógł ten dokument podpisać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#EugeniuszSmolar">Polskie Radio jest ogromnym i nie zawsze dostrzegalnym mecenasem polskiej kultury i polskiej działalności gospodarczej i społecznej poza granicami kraju. Myślę tu o programie I, który był i będzie słuchany w całej Europie, o działalności Programu V, ale również o bezpośrednim mecenacie polskiej kultury. Mamy 3 orkiestry, 1 chór, które nieustannie występują w Polsce, ale również za granicą.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#EugeniuszSmolar">Niesłychanie intensywnie przygotowujemy się do Roku Chopinowskiego, który będzie miał miejsce w przyszłym roku - z dużym udziałem polskich twórców, w tym również i orkiestr nie tylko w Europie, ale i w świecie. Tak się składa, że koordynatorem Roku Chopinowskiego jest pracownik Programu II Polskiego Radia.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#EugeniuszSmolar">Program V Polskiego Radia to jest wielka tradycja sięgająca lat dwudziestych. Po zmianie priorytetów w roku 1997 przeniesiono punkt ciężkości na Wschód. Trzy lata temu zostały zlikwidowane pewne języki zachodnioeuropejskie. Teraz program ten nadaje w językach: polskim, angielskim, niemieckim, rosyjskim, ukraińskim, białoruskim, litewskim, czeskim, słowackim i esperanto.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#EugeniuszSmolar">Radio jest bardzo tanim produktem, choć cały koszt utrzymania Programu V wynosi 10 mln 500 tys. zł. W roku ubiegłym dotacja z Ministerstwa Spraw Zagranicznych wyniosła 4 mln zł, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji na koszty rozpowszechniania przeznacza 3 mln zł, a Polskie Radio SA będące spółką działającą w ramach prawa handlowego płaci z własnych funduszy 2,5 mln zł. Trudno powiedzieć, czy jest to duża czy mała kwota.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#EugeniuszSmolar">Gdy mówi się o upowszechnianiu kultury, to bardzo często mówimy o elitach, które najczęściej decydują o namacalnej przychylności wobec Polski. Mówimy o słuchaczu masowym, o kilku milionach słuchaczy rocznie. Ze względu na znaczny koszt nigdy nie zrobiono żadnych takich badań, nad czym ubolewam. Faktem jest jednak, że od Ameryki Północnej po Kazachstan nadawane są te programy w językach, które wymieniłem wcześniej. Możemy oczywiście służyć Komisji szczegółami.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#EugeniuszSmolar">Systematycznie, rutynowo poprzez retransmisje dostarczamy programy do 10 stacji polonijnych w USA, Kanadzie, Australii, Wielkiej Brytanii. Są to audycje poświęcone wydarzeniom bieżącym - publicystyczne, ale również audycje literackie, historyczne, językowe i muzyczne. Dodam, że istnieje współpraca z rozgłośniami publicznymi na całym świecie i Europejską Unią Nadawców. Następuje tu niesłychanie intensywna wymiana programów, głównie muzycznych i kulturalnych. Dodam jeszcze do tego osiągnięcia polskich reportażystów, którzy są bardzo znani jako twórcy reportażu społecznego i literackiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanMariaJackowski">Podsumowując dyskusję należy stwierdzić, że zespół przygotuje projekt dezyderatu do Prezesa Rady Ministrów. Komisja chętnie zapozna się z dokumentem dotyczącym strategii i wtedy wrócimy do dyskusji. Faktycznie, w obecnej dobie negocjacji i kierunków współpracy międzynarodowej polityka kulturalna czy w ogóle promocja Polski w świecie jest sprawą o niesłychanie doniosłym znaczeniu.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#JanMariaJackowski">Serdecznie dziękuję ministrowi Sikorskiemu, ministrowi Ratajskiemu, prezesowi Popiołkowi, dyrektorom, przedstawicielom resortów, doktorowi Konopczyńskiemu.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#JanMariaJackowski">Zamykam punkt pierwszy porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#JanMariaJackowski">Przechodzimy do punktu drugiego - Sprawy bieżące.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#JanMariaJackowski">Dzisiaj do komisji wpłynęło pismo od przedstawicieli wszystkich związków zawodowych działających w spółce regionalnej rozgłośni w Łodzi - Radio Łódź SA. Sprawa dotyczy kwestii związanych z wyborem i funkcjonowaniem zarządu tejże spółki. Materiał zostanie powielony i dostarczony posłom. Proponuję skierować ten dokument do rozpatrzenia przez podkomisję posła Wełnickiego.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#JanMariaJackowski">Następne posiedzenie Komisji odbędzie się 24 czerwca br. Chciałbym, abyśmy dokończyli rozpatrywanie sprawozdania podkomisji w sprawie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Do przyjęcia jest jeszcze 10 zmian i myślę, że jesteśmy w stanie rozpatrzyć to na posiedzeniu 24 czerwca br.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#JanMariaJackowski">Kolejne posiedzenie zostanie zwołane 30 czerwca br., ponieważ do tego czasu musimy rozpatrzyć wykonanie budżetu za 1997 rok. Ponieważ będą referenci z Ministerstwa Kultury i Sztuki, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Polskiej Agencji Prasowej, proponuję następujących koreferentów: posła Marcina Zawiłę w zakresie sprawozdania z wykonania budżetu MKiS, poseł Aleksandrę Jakubowską w dziale: wojewodowie oraz rozpatrzenie sprawy PAP w trybie opinii, Mariusza Grabowskiego w zakresie sprawozdania z wykonania budżetu KRRiT.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#JanMariaJackowski">Czy są jeszcze inne wnioski i uwagi? Nie ma.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#JanMariaJackowski">Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>