text_structure.xml 90.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WojciechArkuszewski">Otwieram posiedzenie Komisji. Przepraszam za nieobecność pana przewodniczącego Tadeusza Mazowieckiego. Dołączy do nas za chwilę.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#WojciechArkuszewski">Witam wszystkich gości, którzy licznie przybyli na dzisiejsze posiedzenie. Poświęcone jest ono roli telewizji w procesie przygotowań do członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Członkowie Komisji otrzymali dwie ekspertyzy dostarczone nam przez Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Ich autorami są zespół kierowany przez panią Ewę Karpowicz oraz pan redaktor Jerzy Diatłowicki. Proponuję, aby na wstępie autorzy ekspertyz przedstawili krótko główne tezy swoich opracowań. Następnie przekażę głos panu prezesowi Robertowi Kwiatkowskiemu i jego współpracownikom. Na zakończenie wstępnej części posiedzenia oddam głos panu ministrowi Jackowi Saryuszowi-Wolskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PrzedstawicielkaBiuraStudiówiEkspertyzKancelariiSejmu">Wraz z obecną na sali panią Justyną Osiecką przeanalizowałyśmy programy telewizyjne pod kątem obecności w nich tematyki unijnej.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PrzedstawicielkaBiuraStudiówiEkspertyzKancelariiSejmu">Rozpocznę od omówienia kształtu naszego raportu, a następnie spróbuję w kilku zdaniach streścić zawartość opracowania. Doszłyśmy do wniosku, że nie ma sensu podejmować próby oceny zawartości programów telewizyjnych bez scharakteryzowania, choć w przybliżeniu, możliwości dziennikarzy w zakresie zdobywania informacji i wiedzy na tematy integracji europejskiej. Stąd w raporcie, poza podstawową częścią, a więc analizą programów telewizyjnych, znalazła się również obszerna cześć poświęcona możliwości zdobywania informacji na omawiany temat.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PrzedstawicielkaBiuraStudiówiEkspertyzKancelariiSejmu">W naszej ocenie rząd, a szczególnie Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, stara się i czyni wiele, aby dostęp do odpowiednich informacji był łatwy. Dziennikarzy zainteresowani zdobyciem informacji i chcący sprostać zadaniu orientacji w temacie integracji, mają możliwość zdobycia odpowiednich materiałów.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PrzedstawicielkaBiuraStudiówiEkspertyzKancelariiSejmu">Ocena programów telewizyjnych obejmuje jeden miesiąc. Być może nie jest to tak długi okres, aby można było przeprowadzić miarodajną i pogłębioną ocenę. Analizowałyśmy jednak szczególny okres, obfity w wydarzenia dotyczące Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#PrzedstawicielkaBiuraStudiówiEkspertyzKancelariiSejmu">Po analizie wystawiłyśmy krytyczną ocenę działań telewizji. Jednak chcąc całościowo spojrzeć na zagadnienie, musiałabym powiedzieć niestety, że opisany w raporcie obraz sytuacji nie jest w pełni sprawiedliwy. Przystępowałyśmy do pracy z nastawieniem, iż naszym zadaniem jest wydobywanie mankamentów programów telewizyjnych, szukanie błędów popełnianych przez dziennikarzy. Wykazanie tych wad miało na celu wskazanie tematów wymagających udoskonalenia.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#PrzedstawicielkaBiuraStudiówiEkspertyzKancelariiSejmu">W raporcie znalazło się więc mało komplementów, a niektóre audycje i dziennikarze niewątpliwie na to zasługują. Sporo natomiast wskazano błędów i mankamentów. Powtarzam, że takie było nasze założenie.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#PrzedstawicielkaBiuraStudiówiEkspertyzKancelariiSejmu">Jeszcze jedna kwestia wymaga podkreślenia. Stwierdziłyśmy, iż podstawowy warunek mający wpływ na wizerunek problematyki unijnej w telewizji, a jest nim dobre przygotowanie merytoryczne dziennikarzy, nie jest w pełni spełniony. Jest to generalny wniosek, a przykłady znajdą państwo w raporcie. Sądzę, że przy szerokiej dostępności do materiałów i informacji oraz priorytetu politycznego dla promocji tematyki integracyjnej na wielu forach i gremiach stan przygotowania dziennikarzy budzi pewne wątpliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyDiatłowicki">Podzielam konkluzje pani Ewy Karpowicz. Zajmuję się już po raz drugi tym zagadnieniem na zlecenie Biura Studiów i Ekspertyz, zaś bez adresata zajmuję się tym już od kilku lat. Nie mogę podzielić więc entuzjazmu, z jakim specjalistki BSE podjęły omawiany temat. To wszystko wiemy już od lat i nic się w tej dziedzinie nie zmienia. Przyglądając się prezentacji problematyki unijnej w mediach, zauważyłem, że są one odbiciem stanu stosunku do Unii Europejskiej naszych polityków. Przez lata brakowało woli politycznej wyeksponowania tematyki integracyjnej. Nie znam się na tym, więc nie wiem, jakie są powody tego stanu rzeczy. Być może politycy i media obserwują notowania sondaży publicznych i - zamiast starać się zaradzić - dostosowują się do oczekiwań społeczeństwa? Nie wiem. Faktem jest natomiast, że wiedza opinii publicznej w ciągu ostatnich kilku lat nie pogłębiła się. Wskazują na to wyniki szczegółowych badań przeprowadzanych przez różne instytucje, w tym także ostatnio przez telewizję publiczną. Wyniki dołączyłem w aneksie. Należy stwierdzić, że są tragiczne, nie lepsze i nie gorsze od wyników sprzed kilku lat. Można wysnuć wniosek, że wszystkie wysiłki mediów publicznych idą na marne. Powodów jest wiele. Pierwszy z nich to niepełne przygotowanie dziennikarzy. Ujmę to inaczej. Przygotowanie dziennikarzy do poruszania problematyki unijnej jest zerowe. Źródeł wiedzy jest wiele, ale wymaga to nakładu pracy i czasu, a takich nakładów telewizja czy radio nie rekompensują. Dziennikarze nie widzą powodu, aby pogłębiać wiedzę o Unii Europejskiej i ich prezentacje są raczej prezentacjami cudzych poglądów, a jeśli są to sprzeczne poglądy, widz otrzymuje dwie i sam musi wybrać właściwą dla siebie. Gdyby nie niesłychanie porządne relacje Jacka Pawlickiego z Brukseli w „Gazecie Wyborczej”, przeciętny odbiorca mediów nie wiedziałby nic o Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JerzyDiatłowicki">Zupełnie niezrozumiała dla mnie decyzja sprzed kilku lat podjęta przez Komitet Integracji Europejskiej o wyłączeniu telewizji spośród głównych kanałów informacji o Unii Europejskiej jest nadal utrzymywana w mocy. To - moim zdaniem - główna przyczyna tego stanu. Wszelkie działania rządu, takie jak wyjazdy w teren, tworzenie ośrodków itp., są oczywiście potrzebne, ale daleko niewystarczające. Uważam, że jeżeli nie powstanie program informacyjny o Unii Europejskiej z pełnym wykorzystaniem telewizji publicznej, wyniki referendum będą negatywne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JerzyOsiatyński">Prosiłbym, aby teraz udzielić głosu rządowi, a dopiero po tym Komisja zapoznałaby się z opinią telewizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WojciechArkuszewski">Pan Jerzy Diatłowicki poszedł trochę za daleko ze swoimi ocenami. Rząd nie ma takiej kompetencji, aby wyłączać telewizję z jakiegokolwiek procesu. Proszę pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JacekSaryuszWolski">Jesteśmy świadomi, że telewizja jest kluczowym nośnikiem informacji. To wynika ze wszystkich badań. Wśród telewizji największym zaufaniem w zakresie przekazywania wiadomości o Unii Europejskiej cieszy się telewizja publiczna. Wskazuje na to 96% respondentów. Nie będę powtarzać informacji podawanych w raportach. Ogólnie - jest lepiej w miarę zbliżania się terminu uzyskania członkostwa, lecz jeszcze daleko do ideału. Obecność tematyki europejskiej na ekranach telewizyjnych jest nieadekwatna do zapotrzebowania na te informacje i wagi tematyki. Z analiz przeprowadzonych przez Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, które zostały państwu dostarczone, dotyczących listopada 2000 roku, wynika że łączny czas programów o tematyce europejskiej nadawanych przez trzy stacje telewizji publicznej wyniósł w tym miesiącu 5 godzin 35 minut, co stanowi mniej niż 1% ogólnego czasu emisyjnego. Dane dotyczą programów specjalistycznych i cyklicznych, nie zaś programów informacyjnych. Cykliczne programy poświęcone integracji europejskiej pojawiają się bardzo rzadko na ekranach i to w porach małej oglądalności. Programy te ogląda 0,5–2,9% widzów i żaden z nich nie jest serwowany w prime time, czyli najlepszym czasie antenowym.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JacekSaryuszWolski">Z omawianej analizy wynika, że styl i język stosowane w programach są zbyt ogólnikowe, czasami zbyt urzędowy. Nie są to programy atrakcyjne dla szerokiej publiczności. Najlepszy z nich, Euroexpress jest oglądany przez 0,9% widzów, czyli 330 tysięcy osób. Zajmuje 13 miejsce na liście oglądalności programów publicystycznych.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#JacekSaryuszWolski">Powstaje pytanie, czy zapisana ustawowo misja informacyjna telewizji publicznej jest realizowana w wystarczającym stopniu. Naszym zdanie nie. Już w 1997 roku podejmowano próby, z których te adresowane do radia publicznego zaowocowały umowami ramowymi między radiem a rządem, przewidującymi wsparcie merytoryczne dla dziennikarzy i finansowe dla programów. Radio nie jest jednak przedmiotem naszej dyskusji. Umowa taka została zaproponowana telewizji publicznej, ale, niestety, nigdy nie została zawarta. W projekcie umowy przewidywano kofinansowanie programów, granty, szkolenia dziennikarzy, wyjazdy studyjne, a nawet wsparcie przy tworzeniu specjalnego stanowiska telewizji w Brukseli. Nie tracimy nadziei na podpisanie umowy. W tym zakresie nie można jeszcze mówić o satysfakcjonującej sytuacji. Sądzę, że należy teraz myśleć o przyszłości, iść sprawdzonym torem.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#JacekSaryuszWolski">Znam doktrynę telewizji i jej misję publiczną oraz zasady abonamentu. Jednak w materii tak ważnej dla całego społeczeństwa - i w tej ocenie zgadzają się rząd, parlament i środowiska społeczne - potrzebne są wzmożone działania. Nie chodzi przy tym tylko o referendum. To redukcjonistyczne podejście do tematu. Nie zależy nam tylko na wygraniu referendum, lecz przede wszystkim na przygotowaniu dobrego członkostwa Polski, co wymaga świadomego i dobrze wyedukowanego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#JacekSaryuszWolski">Oferta rządu w zakresie szkoleń, ekspertyz i współfinansowania programów jest nadal aktualna. Nie można tego traktować jak kupowania przez rząd za bardzo ograniczone środki czasu antenowego. Budżet jest bardzo szczupły i ogranicza możliwości do wsparcia finansowego. Możemy szkolić, ułatwiać dostęp do informacji i kontaktów itp. Nie chcę powiedzieć, że współpraca z radiem publicznym jest modelowa, jednak w pewnym sensie tak to można określić.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#JacekSaryuszWolski">Jeszcze jedna uwaga dotycząca treści i sposobu ich przekazywania. Mówiliśmy o programach cyklicznych, specjalistycznych, koncentrujących się na nowych formach prezentacji Unii Europejskiej. Chodzi o odejście od schematu typu najazd kamery na budynek, pokazanie flagi Unii itp., lecz pokazanie żyjącego społeczeństwa i funkcjonowania Unii. Podkreślamy, że nie wystarczą programy specjalistyczne, ale należałoby skupić się na nasyceniu programów informacyjnych treściami europejskimi. Rozmawialiśmy o tym z panem prezesem Robertem Kwiatkowskim oraz z doradcą panem Bolesławem Sulikiem. To niezrozumiałe, że w głównym wydaniu „Wiadomości” nie jest odnotowany szczyt Unii Europejskiej w Lizbonie, który miał kapitalne znaczenie dla przyszłości Europy i społeczeństwa informacyjnego oraz nowych technologii. To niedobrze, że w cotygodniowym programie „Siedem dni świat” nie poświęca się w ogóle czasu opublikowanemu dwa dni wcześniej raportowi okresowemu Komisji Europejskiej, tak istotnemu dla Polski dokumentowi oceniającemu nasz stan przygotowań.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#JacekSaryuszWolski">Rząd proponuje wsparcie merytoryczne, współpracę w zakresie zdobywania informacji, lecz nie kupowanie czasu antenowego. Możemy skontaktować dziennikarzy ze specjalistami w wielu ośrodkach naukowych, aby nie zarzucano telewizji, że mówi językiem rządu o sprawach integracyjnych. Zależy nam na uczuleniu ludzi na problematykę integracyjną, na kształtowanie stosunku społeczeństwa do Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#JacekSaryuszWolski">Wcześniej pan Bolesław Sulik podjął pewną inicjatywę wraz z 20 wydawcami telewizyjnymi, która szła w kierunku zmiany sytuacji w omawianych kwestiach. Jednak nie zakończyło się to konkretnym rezultatem. Nie chcę, aby nasza dzisiejsza rozmowa miała charakter sądu nad telewizją. Wolałbym, żeby uzmysłowili sobie państwo, że społeczeństwo w 90% czerpie informację z telewizji publicznej i nie może ona uciec od takiej odpowiedzialności. W sprawie integracji europejskiej mamy porozumienie polityczne i społeczne ponad podziałami. Tak samo powinniśmy doprowadzić do porozumienia wszystkich mediów, ale dominującą rolę będzie odgrywać telewizja publiczna. Rząd jest w stanie wydać w ciągu roku 5 milionów broszur, a ich waga będzie równa 5–10 minutom dobrego czasu antenowego w telewizji. Mamy poczucie, że zakładając ośrodki informacji europejskiej, wspierając działania organizacji pozarządowych itp., wykonujemy właściwie syzyfową pracę. Pozostałe 95% informacji powinno pochodzić z telewizji.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#JacekSaryuszWolski">Nie chcę powiedzieć, że prezentowany przez nas obraz sytuacji jest zupełnie czarny. W ekspertyzie wskazujemy na dobre programy o tematyce europejskiej. Rozmawiałem jednak od 1991 roku ze wszystkimi kolejnymi szefami telewizji publicznej i zawsze otrzymywałem deklaracje, ale potem obraz stawał się coraz ciemniejszy, choć nie powiem, że czarny. Opinia pana Jerzego Diatłowickiego jest bardzo skrajna, nasza nie. Proponujemy jednak skoncentrować się nad konstruktywnymi propozycjami, które doprowadzą do podniesienia wiedzy społeczeństwa nie tylko w celu uzyskania dobrego wyniku referendum, lecz w celu podjęcia wyzwań członkostwa w Unii, w celu lepszego wykorzystania możliwości członkostwa. Rok 2001 będzie rokiem przełomu w przygotowaniach do akcesji. Chcielibyśmy, aby był to także rok przełomu w zaangażowaniu telewizji publicznej w sprawy integracji. Proszę, aby państwo potraktowali moje uwagi jako zaproszenie do pójścia tym torem myślenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#TadeuszMazowiecki">Przepraszam za spóźnienie. Wynikało z faktu, iż musiałem wziąć udział w głosowaniu na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych. Przekazuję głos panu prezesowi Robertowi Kwiatkowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#RobertKwiatkowski">Proszę, aby po moim wystąpieniu pan przewodnicy udzielił głosu panu Bolesławowi Sulikowi, który koordynuje działania związane z promowaniem integracji europejskiej w telewizji publicznej, panu Michałowi Maliszewskiemu - dyrektorowi Telewizyjnej Agencji Informacyjnej oraz pani Barbarze Bilińskiej-Kępie - wicedyrektorowi programu 2 TVP.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#RobertKwiatkowski">Na wstępie pozwolę sobie odnieść się do kilku sformułowań, które szczególnie mnie dotknęły lub zainteresowały w wypowiedzi pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego. Rozpocznę od podziękowania za komplementy, jakimi na początku nas obdarzono. Telewizja publiczna cieszy się faktycznie wysokim poziomem oglądalności, a także wysokim poziomem zaufania opinii publicznej. Pozwólcie państwo, że postawię kropkę nad „i” dodając, że wynika to z odpowiedniej polityki programowej, takiego przedstawiania tematów, że widzowie akceptują sposób i rodzaj prezentowanych informacji. Istnieje związek między poziomem zaufania do telewizji publicznej a sposobem prezentacji tematów, w tym także problematyki europejskiej. Nie jest, jak sądzę, przypadkiem, że kolejni szefowie telewizji publicznej podobnie reagują na zachęty i ponaglenia ze strony tak wysokich urzędników państwowych jak pan minister. Telewizja rządzi się swoimi regułami. Musimy i chcemy je respektować. Naszym „panem” są widzowie. Do nich docieramy, a musimy to czynić w specyficzny sposób. Zależałoby mi na tym, aby Komisja nie przeszła do porządku dziennego nad ocenami zawartymi w materiałach ekspertów. Wydaje się, że powinienem odnieść się do tych opinii, choć mam świadomość, że później można powołać się na materiały pisemne tracąc z pola widzenia przebieg dyskusji. Mam nadzieję, a tak zostało to ujęte w zaproszeniu, będziemy mieli okazję rozmawiać nie tylko o roli telewizji publicznej, bo takie dyskusje już prowadziliśmy, chociażby u pana prezydenta rok temu czy też na wielu spotkaniach z panem ministrem Jackiem Saruyszem-Wolskim, lecz również na temat realizacji Programu Informowania Społeczeństwa. Telewizja publiczna nie jest podmiotem, lecz przedmiotem tego programu, co postaram się za chwilę udowodnić. Chętnie dowiedziałbym się, co dzieje się w ramach tego programu.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#RobertKwiatkowski">Wracając do recenzji, ubolewam że tej oceny dokonano na podstawie jednego miesiąca, a więc niewielkiego fragmentu programu. O dodatkowe wyjaśnienia, dokumenty lub kasety nikt nigdy nie zwracał się do telewizji. Dysponujemy oczywiście własnymi analizami i opiniami na ten temat - gdybyśmy wiedzieli, że takie analizy interesują państwa, dostarczylibyśmy odpowiednie materiały źródłowe bez - rzecz jasna - podsumowania i ocen, gdyż te przygotowaliby już eksperci Komisji. Część materiałów mam przed sobą. Pan dyrektor Michał Maliszewski przedstawi pewne dane. Antycypując to, co zaraz przedstawi pan dyrektor, chcę zaznaczyć, że w programach informacyjnych w ubiegłym roku ukazało się ponad 720 informacji dotyczących Unii Europejskiej i integracji, a więc statystycznie po 2 informacje w programie informacyjnym dziennie. Podobne dane dotyczą takich wydarzeń jak udział pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego w różnych programach informacyjno-publicystycznych. Np. w „Monitorze Wiadomości” problematyka unijna była poruszona 33 razy, zaś pan minister wystąpił osobiście 10 razy, a więc prawie tyle ile prezydent i premier razem.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#RobertKwiatkowski">Podobny trend utrzymuje się także w tym roku. W ciągu 33 dni ukazały się 82 informacje na temat Unii i integracji.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#RobertKwiatkowski">Dysponujemy odpowiednimi materiałami źródłowymi, które możemy udostępnić państwu. Żałuję, że nie dane nam było dopomóc w zdobywaniu takich materiałów wcześniej, aby eksperci Komisji mogli przeanalizować dane.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#RobertKwiatkowski">Pan minister odniósł się w swoim wystąpieniu do pewnych faktów, których nie pamiętam. Nie przypominam sobie, w jaki sposób został zaprezentowany szczyt Unii Europejskiej w Lizbonie. Jednak jeśli Komisja będzie mieć takie życzenie, prześlemy odpowiednie informacje na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#RobertKwiatkowski">Pozwolę sobie zareagować też na niektóre oceny zawarte w recenzjach. W podsumowaniu ekspertyzy Biura Studiów i Ekspertyz napisano: „Programy informacyjne nie poruszały niestety wszystkich ważnych tematów unijnych, np. rzadko informowały o problemach negocjacji”. Dla zilustrowania tej tezy autorzy napisali: „W analizowanym okresie, między 15 października a 15 listopada 2000 roku, przemilczały np. fakt wizyty w Polsce unijnego komisarza do spraw budżetu”. Nie rozumiem, jaka to niezwykła okoliczność? Jeśli przy okazji wizyty zawarto by jakieś porozumienie, podpisano umowę itp., można by uznać to za wydarzenie. Moje doświadczenie zawodowe uczy mnie, że opinii publicznej nie interesują wizyty ważnych urzędników, nawet z Brukseli. Pozwolę sobie więc mieć w tej sprawie odmienne zdanie. Mam wrażenie, że większość środowiska dziennikarskiego przychyliłaby się do tego poglądu.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#RobertKwiatkowski">Pan minister zarzuca, podobnie jak inni, że telewizja publiczna nie zamieszcza audycji o tematyce unijnej w tzw. prime time. Jest to, przekładając na polski, czas najwyższej oglądalności. Jednak w tym czasie nie wszystkie programy cieszą się najwyższą oglądalnością. Dysponujemy stosownymi danymi, z których wynika, że programy o tematyce unijnej pokazywane w prime time mają niską oglądalność. Z kolei audycje ukazujące się o godzinie 15.00 czy 16.00 traktuje się lekceważąco, ale niesłusznie. 1,5% oglądalności przekłada się na ponad 0,5 miliona ludzi, zaś 2,5% to 900 tysięcy osób. Mówiąc o niskiej oglądalności w tym przypadku, trzeba pamiętać, że jest to kilkaset tysięcy osób i sądzę, że nie jest to mała grupa.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#RobertKwiatkowski">Ekspertyzy są sprzeczne co do oceny postępowania telewizji w sprawach dotyczących rolnictwa i wsi. W ekspertyzie BSE, podpisanej przez panią Ewę Karpowicz stwierdza się, że dostrzeganie przez telewizję problemów związanych z negocjacjami i trudności w zakresie dostosowania obszarów wiejskich do wymogów Unii jest zaletą. Pan redaktor Jerzy Diatłowicki uważa zaś w swoim opracowaniu, że jest to przejaw realizacji linii politycznej tylko jednego ugrupowania, mając na myśli PSL. Moim zdaniem, to nie jest ekspertyza, lecz felieton, który zresztą świetnie się czyta. Trudno przyznać, że fragment ten ma coś wspólnego z rzeczywistością. Nie jestem odosobniony w poglądzie, że rolnictwo to jeden z trudniejszych i najbardziej złożonych problemów negocjacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#RobertKwiatkowski">W sprawie braków warsztatowych zgadzam się, gdyż w naszych ocenach jesteśmy jeszcze bardziej krytyczni. Na krytyce nie poprzestajemy. Do tej pory odbyły się 4 szkolenia, następne odbędzie się jutro, a do końca roku będzie przeprowadzonych wspólnie z Polską Fundacją imienia Roberta Schumana w sumie 13 szkoleń.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#RobertKwiatkowski">Od początku 1999 roku stworzono całą masę programów unijnych, w tym nie tylko programów ukazujących się na antenie ogólnopolskiej. W każdym ośrodku regionalnym powstają programy poświęcone problematyce europejskiej. Stosowną dokumentacją dysponuję i mogę ją przekazać najdalej za tydzień.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#RobertKwiatkowski">Ważną rolę odgrywają w podnoszeniu poziomu wiedzy widzów programy informacyjne, publicystyczne, poświęcone częściowo problematyce integracyjnej. Wystartowaliśmy też z innego rodzaju aktywnością, wychodząc z założenia, że potrzebne jest przyciągnięcie masowej publiczności, potrzebne są duże akcje widowiskowe. Zorganizowaliśmy więc Piknik Dwójki w Świdnicy pt. „W drodze do Unii”, który oglądało ponad 3 miliony widzów. Podczas organizacji imprezy napotkaliśmy na największe trudności ze strony administracji rządowej. Szczegóły poda pani dyrektor Barbara Bilińska-Kępa.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#RobertKwiatkowski">Drugim tematem posiedzenia jest realizacja Programu Informowania Społeczeństwa. Sam chętnie dowiedziałbym się, jak jest realizowany ten program. Nie wiem, czy istnieje jakiś organ koordynujący działania w ramach tego programu? Kierownictwo telewizji publicznej nic na ten temat nie wie. Dowiedziałbym się także chętnie, jakie istnieją możliwości dla telewizji publicznej w sprawach, o których mówi program. Udało się nam zdobyć Program Informowania Społeczeństwa, w którym przeczytaliśmy, że poza obowiązkiem narzuconym przez ustawę o radiofonii i telewizji mowa jest także o dostarczaniu dziennikarzom materiałów informacyjnych o Unii Europejskiej, ogólnych i specjalistycznych szkoleniach dziennikarzy, pomocy finansowej i organizacyjnej w wyjazdach do Unii wynikających ze scenariusza. Nas to nie dotyczy, gdyż mamy własnego korespondenta w Brukseli. Można się oczywiście zastanawiać, czy kadruje on budynki Unii Europejskiej lepiej czy gorzej, ale - jak mówiłem - w sprawach warsztatowych dalecy jesteśmy od samozadowolenia. Nie można jednak stwierdzać, że relacje korespondentów z Brukseli, Paryża czy Strasbourga trzeba zawsze oceniać źle. Dalsze zapisy Programu Informowania Społeczeństwa mówią o pośrednictwie w kontaktach między dziennikarzami a wysokimi urzędnikami. Taka pomoc została udzielona i bardzo za nią dziękujemy. Mowa jest też o wsparciu w zdobywaniu materiałów archiwalnych z krajów Unii Europejskiej. Nie posiadam na ten temat wiedzy, ale być może Urząd Komitetu Integracji Europejskiej miałby odmienne zdanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#BolesławSulik">Spełniam rolę koordynatora działań telewizji publicznej w zakresie spraw europejskich i integracyjnych. Staram się inspirować działania programowe w telewizji poprzez kontakt z antenami. Nie mam żadnych mocy decyzyjnych, ale uważam, że taka inspiracja jest potrzebna. Uważałem też, że moim zadaniem jest utrzymywanie kontaktów ze strukturami rządowymi, negocjacyjnymi. Spotykałem się z panem ministrem Jackiem Saryuszem-Wolskim. Po spotkaniu u pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w ubiegłym roku stworzyliśmy wspólną grupę roboczą, która doprowadziła m.in. do spotkania pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego z wydawcami Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Wydaje mi się, że było to spotkanie korzystne dla obu stron.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#BolesławSulik">W dalszym ciągu uważam, że stworzenie mechanizmów kontaktów, także nieformalnych, jest potrzebne obu stronom. Nie ma sensu wywarzania otwartych drzwi, gdyż telewizja publiczna jest otwarta na tematykę europejską i integracyjną. Mamy świadomość faktu, że telewizja musi odgrywać istotną rolę w procesie przygotowawczym.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#BolesławSulik">Nie jest naszym zadaniem ocena programów telewizyjnych o tematyce europejskiej. Można spierać się, czy programów takich jest dużo. Jestem zadowolony, że powstał obszerny raport BSE oceniający miesięczne emisje programów telewizji publicznej. Mam nadzieję, że jest to wstęp do szerszego omówienia działalności telewizji. Nie można jednak mówić, że telewizja mówi mało o Unii Europejskiej i integracji Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#BolesławSulik">Sądzę, że stałe kontakty między rządem a telewizją publiczną są potrzebne. Brakuje mi ich i do pana ministra kieruję pytanie w tej sprawie. Cztery miesiące temu otrzymałem zaproszenie podpisane przez pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego, który w imieniu pana premiera zaprosił mnie do udziału w pracach rady środowiskowej, która zajmie się informacją na temat negocjacji członkowskich. Potem dowiadywałem się, że rada nie ukonstytuowała się jeszcze. Rozumiem, że tak jest do dzisiaj. Byłoby to forum, na które bardzo liczyłem i które mogło odegrać pożyteczną rolę w kontaktach między rządem a telewizją publiczną. Byliśmy gotowi od dłuższego czasu do zaproszenia kierownictwa Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej na spotkanie poświęcone strategii działalności telewizji publicznej w perspektywie referendum. Nasza oferta jest wciąż aktualna. Z innych rozmów wynikało, że czas na to jest jeszcze nieodpowiedni.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#BolesławSulik">Biuro programowe Telewizji Polskiej SA pracuje nad założeniami działań programowych telewizji publicznej. Chcemy, aby przedstawiciele rządu przeprowadzili dyskusję na ten temat z szefami poszczególnych anten. Telewizja publiczna jest niezależnym nadawcą. Określa to ustawa. Byłoby to spotkanie partnerów, ale w tej sprawie partnerów bardzo sobie potrzebnych.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#BolesławSulik">Cieszę się, że rząd przeznacza w dalszym ciągu skromne środki budżetowe i środki pomocowe dla telewizji publicznej. Jest to właśnie forma pozwalająca rządowi mieć wpływ na problematykę i poziom programów unijnych. Pieniądze są bowiem przyznawane na konkretne programy, a decyzje zapadają poprzez głosowanie w komisji, w której sam kiedyś zasiadałem. W skład komisji wchodzą przedstawiciele struktur rządowych i dzięki temu mają wpływ na kształt programów. Nie wiem, czy przygotowuje się następną transzę tych środków, a zachęcałbym do powtórzenia tego „ćwiczenia”. To skuteczna forma inicjowania kolejnych działań telewizji. Producenci znoszą do komisji nowe pomysły programowe, rozpoczyna się praca.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#BolesławSulik">Można powtórzyć spotkanie pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego z wydawcami programów informacyjnych. Ostatnie takie spotkanie było owocne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MichałMaliszewski">Nie mogę zgodzić się z postawionym przez recenzentki zarzutem dotyczącym braku dobrej woli dziennikarzy przy zdobywaniu informacji o Unii Europejskiej. W rzeczywistości, gdy moi dziennikarze dzwonią do różnych agend rządowych z prośbą o informację, słyszą, że można ją znaleźć na stronach internetowych. Tymczasem moi dziennikarze są na tyle kompetentni, że sami potrafią domyśleć się, że pewne dane znajdą w Internecie.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#MichałMaliszewski">Z tematu integracja europejska odpytujemy wszystkich i wszędzie do tego stopnia, że poszukujemy pozytywnych przykładów przystosowania do wymogów Unii nawet na posterunkach Policji na „ścianie wschodniej”, co wyśmiał w swojej opinii pan Jerzy Diatłowicki.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#MichałMaliszewski">W „Monitorze Wiadomości” gościmy często polityków, którym zadajemy wiele pytań dotyczących integracji europejskiej. Kiedy przyjeżdża komisarz europejski, pokazujemy go nawet podczas rozmów z prymasem Józefem Glempem, chcąc pokazać, że wszystkie środowiska w kraju są zainteresowane wizytą przedstawicieli Unii Europejskiej. Tu jednak także zarzucono nam, że nie pokazaliśmy jednego z komisarzy, który odwiedził Polskę.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#MichałMaliszewski">Dobrym przykładem jest sprawa rolnictwa. Stwierdzono, że nie przekazujemy widzom informacji z przebiegu negocjacji. Na ogół trudno jest pokazać w telewizji sam przebieg negocjacji. W związku z dostosowaniami w dziedzinie rolnictwa zapraszaliśmy wielu gości, w tym komisarza Franza Fischlera, ministrów rolnictwa i rozwoju wsi oraz pan minister Jacek Saryusz-Wolski.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#MichałMaliszewski">Kiedy zarzuca się nam, że nasze wiadomości są nudne, abstrakcyjne i niezrozumiałe, być może wynika to z nudnego, abstrakcyjnego i niezrozumiałego języka, jakim przekazuje się dziennikarzom informacje dotyczące spraw europejskich.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#MichałMaliszewski">Na temat priorytetów dyskutowaliśmy już z panem ministrem. Pewnych faktów nie można zadekretować. W programach informacyjnych nie można sztucznie wprowadzić priorytetu integracji europejskiej. Wydarzenia dnia niosą za sobą pewną hierarchię. Dość dobrym przykładem jest kampania wyborcza. Standardy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji narzucają na nas równe traktowanie kandydatów. Wówczas widać, jak program informacyjny źle czuje się w takim „gorsecie”. Doceniając problematykę europejską, nie można wprowadzać sztucznych schematów.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#MichałMaliszewski">Zauważono słusznie pewne elementy tożsamości programów informacyjnych. Stwierdzono, że w „niepoważnym” programie, za jaki uznano „Teleexpress” znajduje się dwie trzecie informacji prezentowanych w „Wiadomościach”, choć inaczej podanych. O to właśnie nam chodzi. Nasza oferta jest różnicowana. Swoją formę ma także chwalona w ekspertyzie „Panorama”, ponieważ jest programem analitycznym. Wprowadza się tam więcej komentarzy i jest więcej czasu na zajmowanie się szczegółami zdarzeń. Jest to sposób telewizji publicznej na urozmaicenie oferty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#BarbaraBilińskaKępa">Zanim, rozpocznę, chcę zacytować pewne dane, które zamieszczono w ekspertyzie. Wynika z nich, że 55% społeczeństwa trochę interesuje się Unią Europejską, 16% bardzo interesuje się tematyką unijną. W kontekście takich danych anteny główne, przygotowujące programy telewizyjne mają zupełnie inne zadanie niż programy informacyjne. Naszą ambicją jest osiągnięcie stanu, w którym programy o omawianej tematyce oglądało nie owe 16%, lecz choć część z 55% trochę zainteresowanych Unią Europejską. Trzeba zadać sobie pytanie, czy do tak licznej widowni przemawiać będą politycy siedzący za stołem i trudnym językiem opowiadający o naszych przygotowaniach? Nie, i dlatego telewizja podjęła inne działania, z których ubiegłoroczny Piknik Dwójki w Świdnicy był największy. Relację obejrzało 3–3,5 miliona widzów. Transmitowaliśmy stamtąd 2 godziny programu na żywo, w którym w sposób lekki podaliśmy informacje, trafiające do 55% ludzi trochę interesujących się Unią Europejską. Podam kilka szczegółów przygotowań pikniku. Władze Świdnicy poinformowały nas, że organizują pierwsze w Polsce prereferendum dotyczące integracji europejskiej. Oceniliśmy ten pomysł jako świetną okazję do pokazania widzom tematu i w gronie specjalistów zaczęliśmy zastanawiać się, w jaki sposób podać ludziom lekko informacje o Unii i integracji. Miała to być formuła rozrywki i jednocześnie forma „sprzedania” wiedzy. Transmisja była wspierana reportażami o poszczególnych zagadnieniach związanych z życiem Unii Europejskiej, z rozwiązywaniem problemów dostosowawczych w rejonie Świdnicy itp. Do dyskusji w każdym z tematów zapraszaliśmy specjalistów.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#BarbaraBilińskaKępa">Zapraszaliśmy do udziału w tym programie pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego. Niestety, nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Szef Centrum Informacji Europejskiej powiedział, że może współpracować ze mną tylko nieoficjalnie, ponieważ nie mamy zgody na oficjalną współpracę. Przyznam, że byłam zaszokowana takimi odpowiedziami. Jedyną instytucją, która podeszła rzeczowo do naszej propozycji była Polska Fundacja imienia Roberta Schumana. Prowadziliśmy wiele rozmów, z których powoli wyłaniał się obraz programu. Ubolewaliśmy, że nie mogliśmy pokazać ludzi, którzy kojarzą się z integracją europejską, tzn. pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego. Dwie godziny programu na żywo były świetną okazją do zainteresowania ludzi tematyką unijną i przekazania w lekki sposób wiedzy o Unii. Krótko przed emisją programu dowiedzieliśmy się, że wojewoda dolnośląski zaskarżył decyzję władz samorządowych Świdnicy dotyczącą przeprowadzenia prereferendum. Mieliśmy poważny dylemat, czy powinniśmy transmitować piknik. Władze samorządowe postanowiły zorganizować piknik jako inicjatywę społeczną. Dzięki temu mieliśmy w telewizji świetny program, który oglądała szeroka widownia.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#BarbaraBilińskaKępa">W telewizji emitowane są programy specjalistyczne. Pojawiają się w obu programach ogólnopolskich i w 12 ośrodkach regionalnych. Sądzę jednak, że - choć są to audycje interesujące - skierowane są do 16% osób interesujących się Unią Europejską. Trzeba znaleźć taką formułę programów, aby dotrzeć do tych 55% trochę zainteresowanych Unią. Forma pikników, spotkań europejskich jest sprawdzona. Teraz planujemy przygotować w podobnej formule jak piknik w Świdnicy relację z ósmych Spotkań Europejskich organizowanych przez Polską Fundację imienia Roberta Schumana. Naszym zdaniem, ta lekka forma przyniosła owoce w postaci wzrostu zainteresowania widza tematyką unijną. W taki sposób możemy przekazywać wiedzę. Pokazały to doświadczenia ze Świdnicy.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#BarbaraBilińskaKępa">Wraz z Polską Fundacją imienia Roberta Schumana podjęliśmy inicjatywę szkoleń dla dziennikarzy regionalnych. Tematyka integracji w dużym stopniu łączy się z tematyką regionalną. Muszę podkreślić wagę zaangażowania Fundacji i jej prezesa, pani Róży Thun. Dzięki tej współpracy możemy myśleć o szerszych inicjatywach i realizować zadania telewizji publicznej na drodze do Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#TadeuszMazowiecki">Przystępujemy do dyskusji. Pan minister Jacek Saryusz-Wolski będzie musiał opuścić nas nieco wcześniej, jednak najpierw chcę udzielić głosu posłom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JerzyOsiatyński">Na wstępie chcę zwrócić uwagę panu prezesowi Robertowi Kwiatkowskiemu, że porządek obrad został określony jasno i chodzi o udział telewizji w procesie przygotowań do członkostwa Polski w Unii Europejskiej oraz realizacji Programu Informowania Społeczeństwa. Nie zajmujemy się dziś Programem Informowania Społeczeństwa. Pan prezes zapewne chciał dowiedzieć się czegoś na ten temat. Nie dziwię się, że skoro pan nie wie zbyt wiele, ma pan kłopoty z realizacją zadań telewizji publicznej w ramach tego programu.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JerzyOsiatyński">Proszę pana przewodniczącego o umieszczenie pana prezesa na liście gości zapraszanych na spotkanie, dotyczące omówieniu Programu Informowania Społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JerzyOsiatyński">Mówimy dzisiaj o roli telewizji w procesie integracji europejskiej. Uważam, że pytanie o Program Informowania Społeczeństwa jest próbą ucieczki od głównego tematu spotkania.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#JerzyOsiatyński">Pan prezes powiedział, że „panem” telewizji są widzowie. Tym jednak różni się telewizja publiczna od prywatnych, a z żalem muszę zauważyć, że coraz częściej znajduję cechy telewizji komercyjnych w telewizji publicznej. Wydawałoby się tymczasem, że telewizja publiczna powinna realizować zadania publiczne, a to trudno zaobserwować. Coraz częściej oglądamy w telewizji publicznej „mydło”, a programy europejskie także stają się „mydlane”.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#JerzyOsiatyński">Pan prezes zarzucił, że ekspertyzy dotyczą tylko jednego miesiąca. Rzeczywiście, choć trzeba zauważyć, że pan redaktor Jerzy Diatłowicki przygotował już drugą opinię, a pierwsza dotyczyła innego miesiąca. Zawsze bada się wycinek całości. Komu jednak potrzebna jest mapa w skali 1:1? Wystarczy mapa w skali 1:12. Jakie szczególne przyczyny powodują, że listopad był niereprezentatywny? Nie można jednak bez uzasadnienia mówić, że wybór jednego miesiąca powoduje, że ekspertyza jest niepełna. Moim zdaniem, był to reprezentatywny fragment programu. Niestety, w programach o tematyce europejskiej podaje się czasami sprzeczne dane, a informacje są wymieszane i podane w sposób nieprecyzyjny.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#JerzyOsiatyński">Pan prezes stwierdza, że nie można zbyt często pokazywać polityków, którzy mówią o integracji. Nam nie zależy na takiej formie prezentacji. Możecie pokazywać kogokolwiek, aby tylko widzowie zrozumieli, o co chodzi w procesie integracji europejskiej. Czy państwo postawili sobie kiedykolwiek pytanie, ile ludzie zrozumieli z tego, co im przekazaliście? Traktujecie integrację jako temat do wiadomości dnia. Wyobrażałem sobie tymczasem, że telewizja publiczna odgrywa rolę w procesie dostosowawczym, że pokaże główne wyzwania integracji z Unią Europejską. Nie muszą to być tylko rozmowy uczonych głów czy polityków. Odniosłem wrażenie, że gdyby nie pani Róża Thun i Polska Fundacja imienia Roberta Schumana, to telewizja nie miałaby nic do powiedzenia na temat integracji, nie potrafiłaby podać w lekki sposób tematu.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#JerzyOsiatyński">Proszę popatrzeć na poszczególne tematy. Bardzo ważną sprawą w negocjacjach jest dla Polski swobodny przepływ osób. Co telewizja publiczna miała do powiedzenia na ten temat, pomijając krótkie informacje w „Wiadomościach”? Jak pokazaliście swoim telewidzom, że ta sprawa ma dla nas fundamentalne znaczenie i dlaczego, na czym polega trudność negocjacji i jakie problemy są najistotniejsze? Co przeciętny widz może powiedzieć o głównych dylematach negocjacyjnych na podstawie waszych przekazów? Czy wie, co rozsądnego proponuje nam Unia Europejska, czy jesteśmy w stanie sprostać wszystkim wymaganiom?</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#JerzyOsiatyński">Podobne uwagi dotyczą problematyki rolnictwa, choć tu rzeczywiście widać pewną poprawę. Odczuwam pewien niedosyt. Opinia pana Jerzego Diatłowickiego, którą przygotował nam w ubiegłym roku, była bardziej krytyczna niż obecna. Nie wiem, czy wynika to z poprawy sytuacji, czy z faktu, że panu redaktorowi osłabło pióro i nie ma już siły lustrować wszystkich głupot i złośliwości. Telewizja często specjalizuje się w ośmieszaniu Unii Europejskiej i pokazywaniu, jakie głupoty będziemy robić, kiedy wejdziemy do Unii. A być może jednak sytuacja się poprawiła?</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#JerzyOsiatyński">Co telewizja publiczna ma do powiedzenia górnikom i hutnikom na temat restrukturyzacji ich gałęzi przemysłu w drodze do Unii Europejskiej? Nie są to sprawy ogólnopolskie, więc być może prezentuje się je w programach regionalnych. Proszę nam o tym powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#JerzyOsiatyński">Podkreślam jeszcze raz większą komercjalizację telewizji publicznej. Dostosowuje się biernie do wymagań rynku, w obawie o stratę widza emituje różne mdłe programiki. Nie chodzi nam o to, kto będzie ukazywać się na ekranie, lecz o to, co ma do powiedzenia. Być może powinni państwo pomyśleć o zatrudnieniu kogoś, kto będzie zajmować się tylko integracją, przeanalizuje całość emitowanych programów, zastanowi się nad treściami. Do tej pory ocena zaangażowania telewizji publicznej w najważniejszą w kolejnych latach sprawę jest zła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JerzyJaskiernia">Poruszona dzisiaj tematyka ma ogromne znaczenie dla przyszłości kraju. Nie należy zawężać jej do kwestii referendum, choć jego wyniki będą decydujące do kształtu tej przyszłości. Pierwsze pytanie dotyczy kryteriów pomiaru. Próbuję wczuć się w sytuację kierownictwa telewizji publicznej. Gdziekolwiek się pokażą, pyta się ich, dlaczego tak mało pokazuje się dane środowisko, od partii politycznych po wszystkie inne podmioty życia publicznego. Trzeba zastanowić się, czy istnieje optymalny lub oczekiwany wzorzec problematyki europejskiej w telewizji publicznej. Nie wiem, czy oglądalność na poziomie 1% to dużo, czy mało? Ktoś może udowodnić, że przy oglądalności rzędu 0,3% byłoby to dużo. Inny stwierdzi, że 1% to stanowczo za mało jak na wagę tej problematyki i skalę ryzyka.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#JerzyJaskiernia">Żałuję, że na sali nie ma teraz pana ministra Jacka Saryusza-Wolskiego. Rząd ma zapewne informacje porównawcze dotyczące krajów członkowskich z okresu przedakcesyjnego. Jaką politykę informacyjną stosowały przed referendum? Uważam, że wysiłki telewizji publicznej są znaczące. Przykładem może służyć Piknik Dwójki w Świdnicy. Czy jest to optimum, na które nas stać przy obecnych możliwościach? Czy też musimy zrobić znacznie więcej, biorąc pod uwagę kształt opinii publicznej i konsekwencje braku dostatecznej wiedzy na temat Unii Europejskiej? Dopóki nie opracuje kryteriów oceny, pojawiać się będą tylko przypadkowe sądy i oceny.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#JerzyJaskiernia">Drugi problem jest bardzo delikatny. Mówiono o tym podczas spotkania u prezydenta w minionym roku. Wspomniano o doświadczeniach Szwecji. Przyjeżdżając do Polski Szwedzi przywieźli dwóch zwolenników integracji i dwóch jej przeciwników, a ich kraj był już członkiem Unii. Wywołało to pewną konsternację, gdyż przywykliśmy do oficjalnego prezentowania tematu, zwłaszcza na spotkaniach formalnych u głowy państwa. Tymczasem trzeba zastanowić się, czy telewizja publiczna nie powinna prezentować także stanowiska eurosceptyków. To poważny problem. Na ile powinniśmy artykułować interesy 55% społeczeństwa, które opowiada się za integracją, a na ile pozostałych osób. Cały czas nie doceniamy argumentów stosowanych przez sceptyków, a to może doprowadzić przed samym referendum olbrzymi problem koncentracji często demagogicznych argumentów. Obserwowaliśmy to zjawisko przed referendum konstytucyjnym.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#JerzyJaskiernia">Kolejna kwestia dotyczy sposobu prezentowania tematyki unijnej. W Polsce można przede wszystkim zobaczyć w telewizji urzędników państwowych, którzy informują lub oceniają wydarzenia związane z integracją. Badaliśmy to zagadnienie w Danii, Finlandii i Szwecji. Tam większą wagę przywiązuje się do roli parlamentów. Często słyszymy pytanie, kto kontroluje proces integracji europejskiej? Zdaję sobie sprawę, że pokazywanie pracy naszej Komisji może tworzyć wrażenie, że jest to kolejna niedowartościowana instytucja. Jednak np. kiedy rząd przyszedł do nas z mandatem negocjacyjnym w sprawie rolnictwa, przeprowadziliśmy poważną dyskusję, w której padało wiele argumentów. Komisja spotykała się z przedstawicielami organizacji pozarządowych.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#JerzyJaskiernia">Czy w prezentacji procesu integracji nie byłoby wskazane przedstawienie ludzi, którzy posiadają mandat demokratyczny, którzy spotykają się w gminach z ludźmi. Czy w takich spotkaniach jak Piknik w Świdnicy nie powinni uczestniczyć także przedstawiciele parlamentu? Czy parlamentarzyści nie powinni być obarczeni większym ciężarem odpowiedzialności?</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#JerzyJaskiernia">Moje spojrzenie na tę problematykę jest mniej krytyczne niż mojego poprzednika. Telewizja publiczna ma świadomość wagi sprawy integracji, wykazuje wiele inicjatywy. Naszym zadaniem jest podpowiadanie, gdyż obecny dorobek może zostać wzbogacony kolejnymi działaniami. Sądzę, że to jest cel naszego spotkania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Byłoby niewłaściwe, gdyby posiedzenie toczyło się opierając się na logice wzajemnych pretensji rządu i telewizji publicznej. Nic nie wynika z takiej dyskusji. Obie strony wyjdą z sali nieco urażone z powodu niedoceniania ich wysiłków. Należy zastanowić się, czy dzisiaj, kilka lat przed ostatecznymi rozstrzygnięciami w sprawie integracji, można zrobić coś, aby informacja i promocja idei europejskiej były powszechniejsze i skuteczniej trafiały do naszego społeczeństwa. Jaką rolę mogłaby i powinna odgrywać telewizja publiczna, biorąc pod uwagę jej wiarygodność, zasięg itp.?</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Ponad cztery lata temu z obopólnej inicjatywy rządu i środków przekazu powołano radę strategii informacyjnej do spraw integracji europejskiej. Była to interesująca próba stworzenia systematycznego mechanizmu kontaktów. Było to zaprzeczenie obecnie obowiązującego modelu kontaktów. Rząd i kierownictwo telewizji publicznej spotykają się czasami na spotkaniach u prezydenta lub na forum Komisji Integracji Europejskiej, a brakuje stałych kontaktów rządu i mediów. Rząd ma obowiązek respektowania niezależności mediów, a więc są to równoprawni partnerzy. Powinni znaleźć sposób porozumienia się w tak istotnych sprawach dla polskiego społeczeństwa. Żałuję, że ponad trzy lata temu wymieniona apolityczna inicjatywa została zaniechana. Odczuwamy chyba pośrednie skutki braku takiej rady i stałej współpracy w sprawach integracji. Sądzę, że winą trzeba obciążyć rząd.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Telewizja publiczna nie może być w pełni zadowolona z dotychczasowych działań, choć zgadzam się, że „panem” telewizji są widzowie. Nikt nikogo nie zmusi do siedzenia przed ekranem telewizora i oglądania programów. Zapewne można w telewizji publicznej podjąć próbę pokazywania przez 10 godzin tematów unijnych, ale obawiam się, że badania poziomu świadomości Polaków po takiej próbie nie wykazałyby żadnych zmian. Sugeruję, że politycy nie powinni wypowiadać się na temat sposobów prezentacji tematyki, ponieważ nie jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie. Możemy natomiast powiedzieć, że w trakcie spotkań z wyborcami dostrzegamy masę uprzedzeń, stereotypów i utrzymujących się latami lęków przez Unią Europejską. Świadczy to, że źródła informacji publicznej, poza informacjami dobrymi, przekazują wiele złych opinii, a brakuje impulsów korygujących. Telewizja publiczna kształtuje wiedzę o wydarzeniach społecznych. W sprawie integracji można jednak mówić o niskiej skuteczności przekazu.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Powstrzymam się od podpowiadania, co i jak trzeba robić. Nie można jednak ograniczyć się stwierdzenia, że 16% Polaków wykazuje zainteresowanie tematyką integracyjną, zaś 50% trochę interesuje się tym tematem. Telewizja jest w stanie wpływać na intensywność zainteresowań i ich kierunki. Mam wrażenie, że telewizje podejmują próby kształtowania zainteresowań widzów, choć czasem są to kierunki zdumiewające.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Proponuję zastanowić się przede wszystkim nad mechanizmami współdziałania rządu, parlamentu i środków przekazu w ogromnym dziele, jakim jest doprowadzenie naszego społeczeństwa w wyniku racjonalnego wyboru do członkostwa Polski w Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JózefOleksy">Wypowiedź pana posła Jerzego Osiatyńskiego natchnęła mnie przeświadczeniem, że dziś telewizja publiczna została zawezwana przed oblicze Komisji, aby rozliczyła się z tego, co robi. Tak się stało. Nie znając sposobu przygotowania posiedzenia przez prezydium Komisji, nie zostały zadane pytania i skierowane prośby, które uczyniłyby to posiedzenie płodnym. Strony wypowiedzą swoje racje. Wysłuchamy recenzji, a opinia pana Jerzego Diatłowickiego przypomina beletrystykę i dobrze się ją czyta. Jednak jeśli nie będzie stałego elementu, o którym mówił pan poseł Włodzimierz Cimoszewicz, działania będą nadal dość żywiołowe.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JózefOleksy">Obserwuję, że różne media radzą sobie z tą trudną, złożoną materią. Jak słusznie zauważył pan redaktor Jerzy Diatłowicki, media mają przekazywać informacje i racje polskiego stanowiska w różnych sprawach. Zmartwiła mnie opinia, że „para idzie w gwizdek” i nic nie wynika z działalności telewizji publicznej. Nie wiem, czy 116 przypadków obecności tematyki unijnej na antenie w ciągu miesiąca to mało, czy dużo. Nie ma żadnych kryteriów pomiaru efektywności. Wszyscy musimy pamiętać, że w zakresie przekazu medialnego występuje płynność materii.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JózefOleksy">Teraz nie czas wzywać media przed Komisję i pokazywać im, jak powinny przygotowywać programy. Media są wolne. Nie możemy zapędzić się w twórczym niepokoju, że przekaz publiczny jest nadal mało przekonujący i mało konkretny. Sądzę, że to rząd powinien dać strawę mediom, a wtedy możemy je poprosić, aby w subtelny, profesjonalny sposób przekazały to dalej. Wówczas możemy rozliczać media z ich pracy. Wtedy można będzie wskazać, jakie błędy popełniono podczas prezentacji zagadnień. Dopóki telewizja publiczna nie dostaje od rządu i negocjatorów dobrego tworzywa, dopóty nie powinniśmy mieć pretensji, że telewizja pokazuje coś rzadziej czy częściej, lepiej czy gorzej.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#JózefOleksy">Gdybym był prezesem telewizji, co nie daj Boże, zemściłbym się po tym posiedzeniu na wszystkich politykach, przygotowując grupę dziennikarzy do wnikliwej analizy i zadawania setek pytań parlamentarzystom i urzędnikom na temat zawartości wszystkich dokumentów. Trzeba przyznać, że posłowie i urzędnicy nie znają zawartości tych dokumentów i zgadzam się, że powinniśmy mieć grupę sprawozdawców europejskich, z którymi spotkanie polityka byłoby poważnym wyzwaniem i groźbą. Byliby tak dociekliwi i tak dobrze przygotowani, że postronny słuchacz mógłby ocenić i stwierdzić, za czym chce się opowiedzieć. Uważam, że sami powinniśmy być bardziej profesjonalni. Główne dylematy negocjacyjne nie są znane telewizji, a ilu posłom są one znane? W jaki sposób ma je poznać prosty obywatel w gminie? To parlament musi najpierw określić te dylematy w dyskusji z rządem. Nie mówię tego agresywnie, lecz poddaję to uwadze państwa. Powinniśmy profesjonalnie przygotować się do prezentacji tematu integracji. Ludzie są zagubieni, lecz nie oglądają programów propagandowych.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#JózefOleksy">Wszyscy wiemy, ile dokumentów dostajemy i jak trudno jest je rzetelnie przestudiować. Przekaz publiczny powinien koncentrować się więc, mając na uwadze lęki i fobie społeczne, na korzyściach z integracji przez pryzmat pojedynczych obywateli i rodzin. Jeśli tego nie zrobimy, nic nie dadzą pełne słów audycje. Uważam, że powinniśmy dyskutować o udziale telewizji publicznej w realizacji Programu Informowania Społeczeństwa. To medium, które powinno mieć możliwość dyskutować na temat programu przygotowanego przez rząd. Należy dyskutować o konkretnych programach rządowych i realizacji tych zadań przez telewizję. Wtedy sam przyłączę się do dyskusji na temat dobrej lub złej realizacji pewnych zadań.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#JózefOleksy">Uczestniczę w wielu dyskusjach przybliżających tematykę integracyjną i stwierdzam, że politycy, organizacje społeczne, zawodowe i młodzieżowe mało interesują się tymi sprawami i rzadko uczestniczą w spotkaniach. Tymczasem telewizja jest obecna prawie zawsze.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#JózefOleksy">Uważam, że telewizja publiczna tym lepiej spełni swoją rolę, a nie posądzam jej o złe chęci, im większą wagę przywiążemy wszyscy do pogłębiania wiedzy na temat integracji. Uważam, że przydałaby się nadal rada, która przyczyniłaby się do koordynacji i koncentracji uwagi na temacie. Problematyka unijna będzie w pewnym zakresie refleksem wydarzeń politycznych, jak to napisano w jednej z ekspertyz. W całej Europie wiele tematów relacjonuje się w taki sposób. Chodzi o proporcje takich prezentacji do innych rodzajów analizy tematu, o sposób wydobycia sedna dylematów z obszernych opracowań dotyczących negocjacji i dostosowań, aby trafiło to do ludzi i przyciągnęło ich uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#TadeuszMazowiecki">Oddaję teraz głos panu ministrowi, ponieważ będzie musiał opuścić nas, aby uczestniczyć w spotkaniach z premierem Belgii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JacekSaryuszWolski">Przepraszam, że nie zostanę do końca. Przywiązuję ogromną wagę do tej tematyki i dzisiejszego spotkania. Zrezygnowałem z pierwszej części rozmów z premierem Belgii, ale w drugiej części spotkania muszę już uczestniczyć.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#JacekSaryuszWolski">Sądzę, że do tej pory w dyskusji zastanawiano się, czy „szklanka jest do połowy pusta, czy do połowy pełna”. Starałem się zastanawiać, jak ją do końca wypełnić, a nie sprzeczać się bez powodu. Chciałem, aby pokazywano jak najmniej żalu z jednej strony i jak najmniej samozadowolenia z drugiej. Jak powiedział pan poseł Jerzy Osiatyński, nie oceniamy prac rządu. W wypowiedziach nastąpiło jednak odwrócenie ról. Proponuję nadal debatować na ten temat w duchu spraw ponad podziałami. Odradzam państwu przekraczanie subtelnej granicy, ponieważ sprawa ma fundamentalne znaczenie dla kraju. Wskazane byłoby konstruktywne analizowanie tematu, a nie koncentrowanie się na zarzutach opozycji wobec rządu i odwrotnie.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#JacekSaryuszWolski">Urząd Komitetu Integracji Europejskiej zwrócił się do szefa telewizji publicznej, pana Ryszarda Miazka z propozycją zawarcia porozumienia o współpracy, na którą to propozycję Urząd KIE nie otrzymał do dzisiaj odpowiedzi. Tekst porozumienia dostarczymy państwu posłom. Chodziło w nim m.in. o powołanie czteroosobowego zespołu, wspólną pracę nad programami, decyzje o finansowaniu oraz wsparcie biura informacyjnego w Brukseli.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#JacekSaryuszWolski">Zwracaliśmy się do pana Bolesława Sulika, będącego wówczas szefem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, z prośbą o interwencję w zarządzie Telewizji Polskiej w sprawie przyznania bezpłatnego czasu antenowego na potrzeby kampanii informacyjnej skierowanej do społeczeństwa. Chodziło o wiadomość o istnieniu regionalnych centrów informacji europejskiej. Naszą prośbę potraktowano jako prośbę o spoty reklamowe i skierowano nas do Biura Reklamy Telewizji Polskiej SA. Przy czym chcę podkreślić, że Komitet Integracji Europejskiej jest naczelnym organem państwa, nie prowadzi działalności komercyjnej i emisja programów powinna odbywać się w ramach własnej działalności programowej Telewizji Polskiej jako realizacja prawa obywateli do informacji. Reguluje to art. 21 ust. 3 i 4 oraz art. 22 pkt 2 ustawy o radiofonii i telewizji. Nadal proponujemy nawiązanie długofalowej współpracy rządu z telewizją publiczną. Proponuję zawarcie umowy między Urzędem Komitetu Integracji Europejskiej a telewizją publiczną. Podobna umowa została podpisana z radiem publicznym i działa dobrze.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#JacekSaryuszWolski">Rząd kofinansuje szereg programów. Mogę podać ich nazwy: „Jedziemy do Europy”, „Unia to my”, „Kobieta w Unii Europejskiej”, „My to Europa”, „Już jutro”, „W drodze do Unii”, „Małe Europy”, „Można czekać, można żyć”, „Nie - dla bezrobocia”, „Musisz to zobaczyć - debata o Unii”, „Talk show na granicy” itd. Dostarczamy dziennikarzom materiały pisemne w dużych ilościach w formie tzw. gotowców. Fundujemy wyjazdy ekip telewizyjnych, które przygotowują ciekawe programy. Pokazuje się Unię Europejską, jej życie i mieszkańców, a nie budynki unijne. Zachęcam w dalszym ciągu do organizacji spotkań polskiej i europejskiej pielęgniarki, rolnika itd. To przybliża Polakom problemy mieszkańców Europy.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#JacekSaryuszWolski">Mój Urząd pośredniczy w kontaktach dziennikarzy z komisarzami i innymi pracownikami Unii. Udostępniamy też materiały archiwalne. W 1991 roku dostarczyliśmy telewizji Eurotekę. Umożliwiamy dziennikarzom kontakty z urzędnikami polskimi, ale sądzę, że mają już ich dosyć.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#JacekSaryuszWolski">Jak widać, formy wsparcia są różnorodne i są one realizowane zgodnie z zapisami Programu Informowania Społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#JacekSaryuszWolski">W związku z uwagami dotyczącymi Świdnicy muszę stwierdzić, że nie można być wszędzie. W wypowiedzi pani dyrektor było trochę niekonsekwencji. Z jednej strony mówi pani o nadmiarze gadających głów w telewizji, a z drugiej strony narzeka na brak ministra w Świdnicy. W czasie tego pikniku funkcjonowało tam nasze centrum informacyjne, a więc byliśmy obecni. Krytyka jest więc nieuzasadniona i niekonsekwentna.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#JacekSaryuszWolski">Grupa robocza powinna istnieć. Ta, na czele której stał pan Bolesław Sulik, przestała istnieć. Jednak w umowie, o podpisanie której nadal apeluję, znajdują się zapisy dotyczące powołania zespołu roboczego złożonego z czterech osób.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#JacekSaryuszWolski">Rząd nie chce redagować programów telewizyjnych. Nie mamy zamiaru zakładać w telewizji swojej redakcji. Nie chodzi nam o to, aby mówiono ciągle, co się dzieje w negocjacjach i legislacji. Naprawdę nie chodzi nam o informowanie o pracy rządu, lecz o wyzwaniach Unii dla wszystkich grup zawodowych i społecznych. Nie jest to kwestia inżynierii społecznej i strumienia informacji o polityce rządu, lecz kwestia edukacji. Nikt nie jest w stanie zastąpić telewizji publicznej w tej roli. Nie można zastąpić telewizji w realizacji tego zadania. Telewizja jest niezastąpiona.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#JacekSaryuszWolski">Rządowi nie zależy, aby pokazywać bez przerwy jego urzędników, którzy mówią o Unii. Jest to wprawdzie naszym zadaniem, ale nie pragniemy ciągle pokazywać się na ekranie. Pan prezes zarzuca mi, że zbyt często goszczę w telewizji. Jest tam bardzo miło, spotykam ciekawych dziennikarzy, ale nie przeceniam mojej roli ani roli moich urzędników w procesie informowania ludzi poprzez telewizję. Wolałbym, aby telewizja nauczyła Polaków, co to jest wspólna polityka rolna, polityka regionalna, to znaczy być prawnikiem w Unii, co znaczy swoboda zatrudnienia i dlaczego nam na tym zależy itp.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#JacekSaryuszWolski">Zakończę komplementem. W obszarze rolnym praca taka jest wykonywana prawie na piątkę, a na pewno na czwórkę z plusem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WojciechArkuszewski">Wysłuchałem tej dyskusji z rozczarowaniem. Można mówić, że dziennikarze są niekompetentni i to będzie prawda. Można to samo powiedzieć o politykach. Jednak z takich prawd niewiele wynika. Pan prezes będzie mówić, że prowadzi szkolenia itd.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#WojciechArkuszewski">Zastanawiałem się, czego naprawdę oczekujemy od telewizji publicznej. Wyobrażałem sobie, że oczekujemy trzech rzeczy. Mówiąc o Unii Europejskiej, pokazujemy jedność kultury europejskiej. Czy można odkryć tę jedność patrząc w ekran telewizora? Kiedy oglądam relacje w Polsacie, mam wrażenie, że mieszkam w Kalifornii. Być może trochę lepiej jest w telewizji publicznej. Tu można zobaczyć więcej Europy. Nie widzę jednak tu także jedności kultury europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#WojciechArkuszewski">Proces integracji europejskiej polega na tym, że odkrywa się jedność kultury, czemu towarzyszy odżycie separatyzmów uśpionych przez kilkaset lat. Jeżeli pojawiają się Walijczycy i inni, którzy już od dawna nie byli zauważalni, jest to przejawem istnienia jedności. U nas w telewizji nie zobaczymy takiego obrazu Europy. Nie chodzi mi o informację, lecz o filmy dokumentalne, fabularne i całą resztę. Chętnie zobaczyłbym to na ekranie.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#WojciechArkuszewski">Na czym polega wspólnota europejska? Kiedyś pewien dziennikarz, Jacek Poprzeczko, żył z tego, że dzień w dzień pisał felietony dla „Życiu Warszawy” o tym, jak rozpada się Europejska Wspólnota Gospodarcza. Najpierw czytałem je z irytacją, potem wydały mi się nawet śmieszne. Puenta felietonów była bez sensu, ale można było w nich znaleźć trochę prawdy. Unia Europejska nie znosi konfliktów i jest sposobem na ich rozstrzyganie. Chcielibyśmy, aby prezentowany Polakom obraz Unii udowadniał, że w Europie ludzie nauczyli się rozwiązywać spory i konflikty między krajami, grupami społecznymi czy zawodowymi. Tego w telewizji nie widać. Możemy oglądać kilku biurokratów i słyszeć wspólne stanowisko kilku rządów. Nie widać zaś różnic, które oni uczą się rozwiązywać. W moim przekonaniu tego brakuje w telewizji.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#WojciechArkuszewski">W procesie negocjacji mają miejsce ważne fakty i zdarzają się problemy. Wynikają z faktu, iż Brukseli i my mamy własne techniki negocjacji i swoje cele do osiągnięcia. Nie ujawniamy wszystkich faktów. Stanowisko Unii w wielu sprawach jest często inne niż to, co mówi w negocjacjach. Dziennikarze powinni poszukiwać zrozumienia tego procesu. Tego także nie widzę. Podam szczegółowy przykład. Kiedy toczyły się negocjacje w sprawie „zerowej” umowy dla produktów rolnych, Polska podniosła cła. Pomijam ocenę zasadności tej decyzji. Bruksela używała przez kilka miesięcy argumentu, że Polska narusza układ stowarzyszeniowy. Wystarczyło tylko otworzyć strony tego układu, aby zobaczyć, że nie w nim takiego zapisu. Jednak część dziennikarzy powtarzała po urzędnikach Brukseli, że naruszyliśmy układ stowarzyszeniowy. Inni nie ustosunkowali się w ogóle do tego zarzutu. Bruksela zastosowała formę nacisku na Polskę. Miałem poczucie, że dziennikarze nie rozumieją procesu, w którym uczestniczą i nie informują społeczeństwa, rozumiejąc relacjonowane zjawiska. Bezładnie przekazują przypadkowe informacje. To prawda, że Unia jest trudna do zrozumienia. Nie oczekuję, że nagle będzie lepiej. Interesuje mnie raczej, czy zarząd telewizji publicznej rozumie swoje problemy i czy stara się je rozwiązać. Nie jestem tego pewien po wysłuchanej dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#BogumiłBorowski">Zaniepokoiła mnie trudność w nawiązaniu kontaktów między wydawcami i dziennikarzami telewizji a pracownikami Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej. Pan prezes wspomniał bowiem, że pytający dziennikarze są odsyłani po informację do Internetu. Chciałbym, aby pan minister Jacek Saruysz-Wolski odpowiedział nam na piśmie, czy w strukturach Urzędu KIE przewidziano jedno lub kilka stanowisk dla pracowników, którzy ciągle byliby do dyspozycji dziennikarzy? Jeśli ich nie ma, najwyższy czas takie stanowiska utworzyć.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#BogumiłBorowski">Pan minister wspomniał, że zawarto umowę z Polskim Radiem w sprawie współpracy dotyczącej tematyki europejskiej. Dlaczego nie udało się podpisać takiej umowy z telewizją publiczną? Jak pan prezes Robert Kwiatkowski ocenia przyczyny tego stanu rzeczy i czy przewiduje podpisanie umowy?</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#BogumiłBorowski">Mam sugestię kierowaną do kierownictwa Telewizji Polskiej SA, aby wydawcy i dziennikarze nawiązali kontakt z sekretariatem naszej Komisji. Tutaj jest władza, a rząd to organ wykonawczy. Wykładnia członków Komisji Integracji Europejskiej byłaby właściwa i przydatna przy redagowaniu programów unijnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#TadeuszMazowiecki">Na sali są również przedstawiciele telewizji niepublicznych, więc być może chcieliby zabrać głos. Zachęcam państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WaldemarDubaniowski">Pozwolę sobie na jedno sprostowanie. Podana informacja, dotycząca wpłynięcia do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wniosku od Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej o udzielenie bezpłatnego czasu antenowego na programy promocyjne została skomentowana w taki sposób, iż Rada nie wpłynęła na telewizję publiczną, aby ta emitowała programy. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie ma takiej mocy. Ustawowo nie mamy takich możliwości. Problem może zostać rozwiązany bezpośrednio w rozmowach z zarządem telewizji, ale zapewne nie całkowicie bezpłatnie. Sądzę, że musiałby to być barter oparty na umowie dwustronnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#TadeuszMazowiecki">Zgadzam się z panem posłem Włodzimierzem Cimoszewiczem, że w debacie nie chodzi o wymianę zarzutów między rządem a telewizją publiczną. Mam nadzieję jednak, że wymiana poglądów nie będzie bezowocna. Naszym celem jest wspólne zastanowienie się, co można zrobić i co się robi dla osiągnięcia przełomu jakościowego, którego wciąż nie widać. Telewizja publiczna jest zasadniczym podmiotem procesu informowania społeczeństwa. Podkreślam, że podstawowym problemem i celem nie jest referendum integracyjne, choć jest ono bardzo ważne. Zakładając, że będziemy członkiem Unii Europejskiej, celem staje się dostosowanie do nowej sytuacji kraju. Nowe zadania staną przed mediami. Należy dziwić się, że dotychczas brakuje ludzi, którzy z pasją podjęliby się realizacji zadania informowania społeczeństwa. Jeśli będzie się tylko skłaniać dziennikarzy do zajmowania się tematem i zabraknie w działaniach pasji, nie zobaczymy znaczącego postępu.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#TadeuszMazowiecki">Powinniśmy zgodzić się, że nie jest to jedno z zadań, lecz zadanie najważniejsze, którego realizacja nie zakończy się w chwili przeprowadzenia referendum. Będą następne cele. Nie można przerzucać winy, lecz trzeba zastanowić się nad rozwiązaniem problemów. Nasza Komisja przeprowadziła szereg ciekawych debat, które nie zostały w ogóle zauważone przez telewizję. Nie stawiam państwu zarzutu, lecz zwracam uwagę na ten fakt. Prasa zresztą również pomijała to milczeniem. Odnoszę wrażenie, że nikomu nie chce się zagłębić w problematykę europejską, ponieważ wymaga to dużo pracy i czasu. Nie można się tylko powierzchownie zapoznać z tematem. Dziennikarze nie widzą elementów atrakcyjności w takiej pracy, a bez tego nie uczynimy kroku naprzód.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#TadeuszMazowiecki">Mam nadzieję, że takie spotkania, jak dzisiejsze mogą przyczynić się do zmiany sytuacji. Warto wyjaśnić pewne fakty. Być może warto zaproponować inne mechanizmy, aby poprawić relacje między UKIE a telewizją publiczną. Jeśli nie doszło do podpisania umowy, to być może można zaproponować coś innego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JerzyDiatłowicki">W moim felietonie jedno zdanie jest bardzo ważne, a mam wrażenie, że nie zostało wyczytane. Wszystko złe, co widziałem w telewizji, to objawy choroby trapiącej całkiem inny podmiot. To polityka informacyjna rządu. Telewizja nie wykreowała własnego, odrębnego zadania, jakim jest informacja o integracji, przenosi informacje przedstawiane przez różne podmioty rządowe.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#JerzyDiatłowicki">Pan prezes doliczył się 700 informacji o Unii. Jest ich znacznie więcej, ok. 1000. Prawie połowa z nich dotyczy jednak wypowiedzi kolejnych gości z zagranicy, którzy mówią o kolejnych przymiarkach co do daty naszego członkostwa. Unii Europejskiej dotyczą też takie enuncjacje rządowe, jak kolejne peany na cześć następnej i obecnej prezydencji Unii. Takie są nasze informacje unijne. O czym bowiem ma mówić telewizja, skoro przekazuje tylko informacje rządowe. Głównego winowajcę widzę więc w rządzie, ponieważ jego polityka informacyjna jest niejasna, niekonsekwentna i dopiero teraz, zgodnie z ustaleniami zgody ponad podziałami w sprawie integracji, stwierdza się, że polscy negocjatorzy nie będą zwolnieni z dnia na dzień. Tak zapewniła lewica.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#JerzyDiatłowicki">Telewizja broni się przed wykreowaniem własnej polityki integracyjnej, ponieważ nie chce podpaść politykom, a nie wie, o co im właściwie chodzi. To normalne zjawisko w wielu telewizjach publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JerzyOsiatyński">Z drugiego przekazanego nam raportu pana Jerzego Diatłowickiego wynika, że telewizja publiczna nie jest w stanie stworzyć własnej polityki informacyjnej. Czy może nie chce tego czynić? Dlaczego tak się dzieje, pana zdaniem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JerzyDiatłowicki">Spróbuję odpowiedzieć pan pytanie pana posła. Telewizja jest w stanie to czynić, lecz nie czyni z bardzo racjonalnych przesłanek. Po pierwsze, ze względu na niejasność ogólnej polityki w kwestii integracji. Telewizja, jak społeczeństwo, wyczuwa tę niejasność. Telewizja nie lubi takiej sytuacji nawet w drobniejszych sprawach, a co dopiero w tak fundamentalnej. Obawiam się już powiedzieć cokolwiek o upolitycznieniu telewizji bez względu na to, kto stoi na jej czele. Pan prezes wspomniał o PSL. Mogę udowodnić, że programy europejskie dotyczące rolnictwa były w ciągu ostatnich lat w oczywisty sposób analogiczne do polityki PSL w sprawach integracyjnych. Liczba programów rolnych, co pochwalił pan minister, bardzo wzrosła. Z oglądalnością jest nie najlepiej. Polityka rolna jest jednak sprawą całego społeczeństwa. Z badań na temat wiedzy o Unii Europejskiej wynika, że ludzie nic nie wiedzą. Bada się poczucie doinformowania, ale nie poziom wiedzy. Gdyby rolnicy dokładnie wiedzieli wszystko o Unii, nie wiem, czy nie popełniliby zbiorowego samobójstwa. Do dziś rolnicy nie wiedzą, którzy z nich mogą być brani pod uwagę podczas przygotowań do wdrożenia wspólnej polityki rolnej. Rozumiem powody, dla których PSL woli nie wychodzić z tą wiedzą „przed szereg”. Potraktowanie rolnictwa jako całości w polityce informacyjnej telewizji jest niewątpliwym błędem, który pokutować będzie jeszcze przez długie lata.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#RobertKwiatkowski">W związku z opinią pana redaktora Jerzego Diatłowickiego znalazłem się w trudnej sytuacji, ponieważ zburzył on konstrukcję całej mojej ostatniej wypowiedzi. Pan redaktor nazwał rzeczy po imieniu, na co ja nie miałem odwagi zwrócić uwagi, mając w pamięci moje poprzednie kontakty z komisjami sejmowymi. Nie są one tak przychylne tematyce europejskiej, jak Komisja Integracji Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#RobertKwiatkowski">Polityka informacyjna rządu, żeby rzec delikatnie, szwankuje. Pozostaje pytanie, gdzie szwankuje najbardziej. Nie może być tak, że telewizja publiczna ma własną politykę informacyjną w sprawie integracji. Nie jesteśmy od prowadzenia polityki. To robią partie polityczne, ruchy społeczne itp. To telewizji zarzuca się, że jest upolityczniona. Możemy opracować strategię programową, ale nie pójdziemy do górników i hutników, żeby powiedzieć coś od siebie. Pokażemy to, co politycy mają im do powiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#RobertKwiatkowski">Integracja europejska jest jednym z kluczowych zadań stojących przed Polską. To polska racja stanu. Jednak nie możemy kreować polityki państwa w tym temacie. Gdybym próbował podejmować takie działania, natychmiast zostałbym usunięty ze stanowiska prezesa zarządu. Nie jestem od kreowania polityki informacyjnej państwa. Chętnie odpowiadamy na wyzwania i zadania, jakie stawia przed nami klasa polityczna. Jeśli nie ma zdarzeń, które moglibyśmy pokazać, staramy się je organizować. Nie są to jednak zdarzenia polityczne, lecz kulturalne. Zapraszamy do studia polityków, pytamy, drążymy temat. To nasze zadanie.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#RobertKwiatkowski">Pan poseł Jerzy Osiatyński zarzuca mi, że stosuję wybiegi i chcę zmienić tor dyskusji. Być może zostałem źle poinformowany, ale w zaproszeniu napisano jasno, że w temacie posiedzenia jest realizacja Programu Informowania Społeczeństwa. Być może pan przewodniczący, mimo że napisano „udział telewizji”, miał na myśli tylko telewizję publiczną. Jednak napisano, że do udziału w posiedzeniu zaproszeni zostali także prezes telewizji TVN oraz prezes telewizji Polsat. Miałem prawo uważać, że w dyskusji mowa będzie o wszystkich stacjach telewizyjnych, czego nie było, a także o realizacji Programu Informowania Społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#RobertKwiatkowski">W Programie Informowania Społeczeństwa zapisano zadania telewizji publicznej, zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, oraz zadania wyznaczone dla jakiegoś organu wykonawczego. Telewizja nie jest stroną, podmiotem ani przedmiotem Programu. Obligacje ustawowe są jasne.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#RobertKwiatkowski">Pan poseł Jerzy Osiatyński w reakcji na wystąpienie pana ministra Jacka Saruysz-Wolskiego uznał, że sprawa realizacji zapisów ustawowych powinna być załatwiona w sądzie. Jesteśmy ograniczeni ustawą o radiofonii i telewizji. Wynikają z tego różne konieczności. Nie możemy przyjąć dowolnego programu, nawet z rządu i puścić po prostu na naszej antenie. Tego zabrania ustawa o radiofonii i telewizji oraz przepisy wykonawcze wydane przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. W omawianym przypadku istnieją określone procedury. Taki program promocyjny może być reklamą, dla której stosuje się 90% zniżki. Za czas reklamy nadawca nie ponosi odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#RobertKwiatkowski">Przepisy ustawy i akty wykonawcze odpowiadają zapisom konwencji Rady Europy oraz dyrektywy Unii Europejskiej o telewizji bez granic. Moim zdaniem, ta sprawa nie nadaje się do sądu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JerzyOsiatyński">Pan minister mówi, że telewizja nie przestrzega ustawy. Pan powiada, że jest przeciwnie. Do interpretacji, czy coś jest zgodne, czy niezgodne z prawem powołane są sądy. Dlatego o tym mówiłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#RobertKwiatkowski">Pan minister Jacek Saryusz-Wolski powołuje się na art. 22 ust. 2. Mówi się w nim: „Jednostki publiczne radiofonii i telewizji umożliwiają naczelnym organom państwowym bezpośrednią prezentację oraz wyjaśnianie polityki państwa”. Pan minister prawdopodobnie niewłaściwie interpretuje ten zapis. Chodzi w nim o wystąpienia Prezydenta, Marszałka Sejmu i Senatu czy Premiera bezpośrednio do widzów, w czasie najwyższej oglądalności. O tym traktuje także rozporządzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#RobertKwiatkowski">Sądzę, że są państwo już znużeni naszą dyskusją. Zawsze rozpoczyna się od ogólnych zarzutów, a im dłużej się dyskutuje, tym więcej szczegółów trzeba sobie wyjaśniać. Okazuje się zwykle, że nie jest tak źle, jak się wydaje. Pan minister powiedział także o kilku dobrych faktach. Ocenił pozytywnie informację o rolnictwie na drodze do Unii, choć tu różni się w ocenach z panem Jerzym Diatłowickim. Okazuje się, że dziennikarze przechodzą szkolenia. Pan przewodniczący na rację mówiąc, że brakuje nam pasjonatów tematu. Być może to objaw głębszej przypadłości.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#RobertKwiatkowski">Nie zarzucam panu ministrowi Jackowi Saryuszowi-Wolskiemu, że zbyt często pokazuje się w telewizji. Jest to efekt uzgodnień między nami. Kiedy nie dzieje się nic ważnego, przychodzi do studia pan minister i informuje o wizycie lub rozmowach z kimś ważnym. Często się nam zarzuca, że kreujemy rzeczywistość. To nie jest prawda. Jeśli się nic nie dzieje, nie mamy co pokazać.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#RobertKwiatkowski">Przestrzegałbym państwa i siebie przed próbą załatwienia sprawy poprzez podpisanie umowy. Nie można jej podpisać i zamknąć sprawy. Nie wiem, co jest w tekście umowy. O ile wiem, ma to przynieść powołanie komisji mieszanej, która będzie decydować o zawartości programów i audycji. Informuję, że zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji, z konwencją o telewizji transgranicznej oraz dyrektywą Unii Europejskiej, takie działanie jest niezgodne z prawem. Nadawca jest niezależny w kształtowaniu swojego programu. To powód, dla którego niektóre przepisy tej umowy mogą wejść w życie, a inne nie mogą. Opowiadam się, podobnie jak pan Bolesław Sulik, za nieformalnym mechanizmem konsultacyjnym oraz za większą aktywnością ludzi odpowiedzialnych za promowanie tematyki unijnej, w tym także dziennikarzy. Opracowujemy różne formy szkoleń. Dobrze współpracuje się nam z Polską Fundacją imienia Roberta Schumana. W maju br. przygotowujemy relację z parady Schumana. Organizowaliśmy pikniki i spotkania tematyczne. Informacje gospodarcze i polityczne „szprycujemy” informacjami o Unii Europejskiej i procesie preakcesyjnym.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#RobertKwiatkowski">Pan poseł Wojciech Arkuszewski powiedział o bardzo ważnej kwestii pokazywania jedności Europy. Po odpowiednim przygotowaniu mógłbym wiele o tym powiedzieć. Na prezentację produkcji europejskiej przeznaczamy teraz ok. 60% czasu. Poza Belgami jesteśmy jedyną telewizją europejską, która podpisała umowę stowarzyszeniową z telewizją „arte”. Od rządu polskiego nie dostaliśmy żadnych pieniędzy na ten cel, a - jak wiadomo - telewizja „arte” finansowania jest w Europie przez rządy, a nie podatników. Nie wspomnę już o bolączce telewizji publicznej, jaką jest narzucanie pewnych obowiązków i niedostarczanie jakichkolwiek instrumentów do wywiązywania się z tych obowiązków. Od lat posłowie znają już problem nieściągalności abonamentu, sprzeciwu Ministra Skarbu Państwa co do tworzenia kanałów tematycznych i nic nie jesteśmy w stanie w tej sprawie zrobić.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#RobertKwiatkowski">Zobowiązuje się, że problematyka europejska jest i będzie obecna na naszych antenach w coraz szerszym zakresie. Bardzo proszę, aby pozwolić to robić dziennikarzom, redaktorom wydań, redaktorom redakcji tematycznych itp. Ci ludzie wiedzą, jaka jest strategia polityczna w tym zakresie. Podkreślam jednak na koniec, że telewizja publiczna nie jest od tego, aby prowadzić politykę informacyjną państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#TadeuszMazowiecki">Choć zakończyliśmy dyskusję, kilka osób prosi jeszcze o głos. Zanim udzielę państwu głosu, chcę zapewnić pana prezesa, że nie było naszą intencją prowadzenie sądu nad telewizją ani ingerowanie w pracę telewizji. Dajemy to robić dziennikarzom, ale chcemy, aby robili to dobrze. Kiedy słyszę w „Tygodniu Jedynki” głos dziennikarza, który mówi o polityce polskiej i powiada, że politycy nie interesują się sprawami lokalnymi, a obowiązek ten wynika już z Konstytucji RP, gdyż w niej napisano, że poseł ma wyrażać interesy narodu. Choć nie jest to związane z tematem, to jednak podaję to jako przykład nieznajomości historii Polski. Widać, że nie rozumie, skąd taki zapis znalazł się w konstytucji. Była to reakcja na sejmikowanie, a czym innym jest sejmikowanie i kontakt z własnym okręgiem wyborczym. Nie chcemy zastępować dziennikarzy, ale zależy nam, aby poczuli oni w tematyce unijnej wielką sprawę dla Polski. Taka była intencja naszego spotkania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#HalinaNowinaKonopka">Szkoda, że dopiero dzisiaj dostaliśmy ciekawą ekspertyzę przygotowaną przez pana redaktora Jerzego Diatłowickiego. Czytałam ją teraz, ze stratą dla percepcji dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#HalinaNowinaKonopka">Mam dużo zastrzeżeń do działalności telewizji, ale uważam, że w tym konkretnym przypadku nie można mieć pretensji do telewizji publicznej. Przedstawiane tu zarzuty są nieuzasadnione. Jeżeli telewizja ma realizować linię polityki rządu, to w tematach związanych z Unią Europejską musi być albo eufemistyczna, albo nieuczciwa. Ma rację pan redaktor Jerzy Diatłowicki mówiąc, że zapraszani goście reprezentują zazwyczaj konkretne interesy polityczne lub produkcyjno-grupowe. Część z tych osób znam i wiem, co sobą reprezentują.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#HalinaNowinaKonopka">Chcąc mówić o Unii Europejskiej, trzeba tę problematykę znać. Jeśli tak jest, trzeba uczciwie powiedzieć, na czym Polska zyska, a na czym straci. Gdybyśmy jednak jasno powiedzieli ludziom, co stracimy i zyskamy, to obserwowalibyśmy znaczący odwrót od poparcia dla polskiej drogi do Unii Europejskiej. Telewizja nie może w tym przypadku powiedzieć prawdy. Może mówić nieprawdę lub mówić ogródkami, co czyni. W telewizji oglądamy coś, co jest nieuchwytne i niezrozumiałe. Ludzie nie wiedzą na tej podstawie, o co chodzi. Politycy chcą wymagać od telewizji rzeczy niemożliwych, a mianowicie przekonania społeczeństwa do korzyści płynących z Unii Europejskiej. Tego nie da się zrobić, gdyż korzyści są bardzo problematyczne.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#HalinaNowinaKonopka">Pan redaktor mówi, że po tylu latach od podpisania przez Polskę akcesu do Unii, większość społeczeństwa nie wie, że niczego nie możemy Unii narzucić i negocjować zmiany prawa europejskiego. A jest to zasadnicza sprawa. Jeżeli nie możemy zmienić prawa europejskiego, to znaczy, że musimy podporządkować się temu, co tam zapisano. Drążąc temat, można dojść do przekonania, że nie wszystkie rozwiązania służą Polsce i Polakom. Czy można mieć pretensję do telewizji, że nie czyni szkody politycznej linii rządu? Myślę, że to ja mogę mieć pretensję, ponieważ opowiadam się przeciwko integracji z Unią Europejską. Wszyscy, którzy opowiadają się za integracją, nie mogą mieć pretensji. Mam pretensję, że telewizja nie powie, że traktat zjednoczeniowy można odwołać, a zawarte w nim rozwiązania można zmienić. Potrzebna jest tylko wola polityczna, aby dokonać zmian na korzyść dla Polski. Chyba że Unia by się nie zgodziła. Nie żądajmy od telewizji, aby mówiła wbrew jedynie słusznej linii politycznej, jaką jest teraz integracja z Unią Europejską.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#HalinaNowinaKonopka">Tym razem, choć do telewizji ma wiele zastrzeżeń, będę jej bronić. Chwała jej, że działa tak jak działa, że nie mówi nieprawdy, a pewne fakty zaciemnia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#TadeuszMazowiecki">Jako poseł musiałbym z panią polemizować, lecz jako przewodniczący mam prośbę, aby w takich sprawach zabierać głos w debacie podstawowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#BogumiłBorowski">Jeszcze raz chcę wyraźnie zadać pytanie kierownictwu telewizji publicznej. Dlaczego po wykładnię nie sięgacie państwo do źródła, które jest dla was życzliwe? Chodzi o prezydium naszej Komisji, o wszystkich członków naszej Komisji. Szukacie gdzie indziej, a tam odsyła się was do Internetu. Żaden urzędnik nie udzieli wyczerpującej, kompleksowej informacji, ponieważ nie czuje się do tego kompetentny, boi się o swoją posadę itd. Zmieńcie podejście do źródeł informacji, zmieńcie adresata pytań, a będziecie mogli przygotowywać wspaniałe programy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#EwaFreyberg">Czuję niedosyt po dzisiejszej dyskusji. Odzwierciedla to sytuację w całym kraju - mówi się wiele ciekawych rzeczy, ale kiedy kończy się dyskusja, wynika z niej mało pożytecznego. Słuchając pana ministra, można stwierdzić, że rząd robi dużo, że bardzo się stara. Media mówią to samo, a wszyscy jesteśmy niezadowoleni z rezultatów.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#EwaFreyberg">Przyznaję rację panu redaktorowi Jerzemu Diatłowickiemu i panu prezesowi, że trzeba zacząć od Programu Informowania Społeczeństwa. Składam wniosek o powrót do tematu realizacji tego Programu. Od czasu jego prezentacji zmienił się dużo i jesteśmy bogatsi o doświadczenia. Proponuję wrócić do tematu i zastanowić się, co można poprawić w Programie Informowania Społeczeństwa. Sądzę, że konieczna jest poprawa koordynacji pracy wszystkich podmiotów ujętych w Programie. Programów o Unii Europejskiej nie reklamuje się, nie anonsuje się, że taki program będzie emitowany. To usprawnienie nic nie kosztuje. Trzeba tylko wymyślić, jak to zrobić.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#EwaFreyberg">Dysponujemy w Polsce ciekawymi badaniami, dotyczącymi percepcji przez poszczególne grupy społeczne informacji o Unii. Wiemy, które z nich są najbardziej niedoinformowane i najbardziej sceptyczne. Nie słyszałam, aby ktoś wykorzystał wyniki tych badań. To mogłoby pomóc w stworzeniu strategii. Nie jestem specjalistą i zamierzam doradzać. Jestem obserwatorem, który stara się logicznie ocenić, co można zrobić, co można poprawić. Sądzę, że dobrze byłoby jeszcze raz spotkać się dla omówienia Programu Informowania Społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WojciechArkuszewski">Osobą, która najbardziej pochwaliła telewizję za jej poczynania w omawianym obszarze była pani poseł Halina Nowina-Konopka. Być może taka puenta jest kłopotliwa dla pana prezesa Roberta Kwiatkowskiego. W moim przekonaniu pan prezes dokonał pewnego uniku, nazywając wszystko polityką informacyjną. Można mówić, że polityka informacyjna rządu źle funkcjonuje. To nie obejmuje jednak wszystkich zagadnień. Problem polega na tym, że prezentowany w telewizji obraz Unii Europejskiej jest nieprawdziwy. Można krytykować rząd, ale dobrze byłoby dowiedzieć się, czy władze telewizji publicznej starają się budować pogłębiony obraz Unii. Niepokoi mnie fakt, że pan prezes nie zgadza się ze mną w tej sprawie, uważając, że ten obraz jest wystarczająco dobry. Rozumiem, że dziennikarze uczą się, ale nie zauważyłem, aby się nauczyli. To mnie niepokoi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#TadeuszMazowiecki">Potraktujmy tę wypowiedź jako puentę naszego spotkania. Takie znaki zapytania stawiają politycy i wszyscy zainteresowani. Chcemy, aby polski obywatel wiedział jak najwięcej, aby był doinformowany. To nasze wspólne zadanie. Nie chcemy niczego nakazać, lecz chcemy się lepiej zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#TadeuszMazowiecki">Sądzę, że Urząd Komitetu Integracji Europejskiej i zarząd Telewizji Polskiej SA powinny podjąć od nowa temat współpracy. Czekamy na wnioski z takich dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#TadeuszMazowiecki">Dziękuję za udział w dyskusji. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>