text_structure.xml 186 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyWiatr">Otwieram posiedzenie Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Dzisiejsze obrady poświęcone będą dalszemu rozpatrzeniu wniosku wstępnego o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu osób związanych z wprowadzeniem stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JerzyWiatr">Na wstępie chcę państwa poinformować, że następujący posłowie usprawiedliwili swą nieobecność na dzisiejszym posiedzeniu Komisji: L. Błądek, B. Borusewicz, J. Taylor, A. Krawczuk oraz poseł A. Żelazowski, który wprawdzie przybył na posiedzenie, lecz zapowiedział, że będzie je musiał wkrótce opuścić.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#JerzyWiatr">Pragnę poinformować Komisję o wymianie korespondencji, która odbyła się między wiceprzewodniczącym panem posłem J. Taylorem a mną. Pismem z 11 stycznia br. pan poseł J. Taylor zwrócił się do mnie o przesunięcie terminu posiedzenia Komisji wyznaczonego na 16 stycznia, motywując to swoją chorobą i hospitalizacją.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#JerzyWiatr">Nie mogłem zaakceptować tej prośby i porozumiałem się w tej kwestii z wiceprzewodniczącym Komisji panem posłem M. Królem, który podziela moje zdanie, że nie jest to wystarczający powód do zmiany terminu posiedzenia. Chcę Komisji przypomnieć, że ja sam w ub.r. byłem dwukrotnie hospitalizowany, a mimo to Komisja ani razu nie została odwołana, choć przecież jej przewodniczący nie mógł wziąć udziału w posiedzeniach.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#JerzyWiatr">W tym samym czasie wpłynęło do mnie pismo pana posła B. Borusewicza, który zwraca się do mnie z prośbą o przesunięcie terminu posiedzenia Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, zaplanowanego na 16 stycznia br., z powodu natężenia prac Komisji Specjalnej. Pan poseł pisze m.in., że z tego powodu nie będzie mógł uczestniczyć w najbliższym posiedzeniu Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej i prosi, aby, uwzględniając tę okoliczność oraz chorobę pana posła J. Taylora, termin najbliższego posiedzenia naszej Komisji przesunąć na luty 1996 r.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#JerzyWiatr">Po porozumieniu się z panem wiceprzewodniczącym M. Królem, przekazałem panu posłowi B. Borusewiczowi informację, że nie przychylam się do jego prośby o przełożenie terminu posiedzenia. Oczywiście nieobecność na posiedzeniu pana posła Borusewicza jest usprawiedliwiona.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#JerzyWiatr">Chcę publicznie wyjaśnić, że w obecnej fazie prac Komisji, gdy postępowanie dowodowe zostało zakończone, przesuwanie z różnych powodów terminów posiedzeń nie ma żadnego uzasadnienia. W 20-osobowej Komisji choroby będą, niestety, zawsze dotykały któregoś z posłów, choć życzyłbym sobie i wszystkim państwu, aby tak nie było. Bądźmy jednak realistami.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#JerzyWiatr">Trzeba przyznać, że pewnym problemem jest nakładanie się terminów naszej pracy na terminy pracy Komisji Specjalnej, zwracam jednak uwagę na to, że dotyczy to tylko dwóch spośród 20 członków Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, tj. panów posłów B. Borusewicza i A. Żelazowskiego. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że ci dwaj posłowie są w szczególnie trudnej sytuacji w związku z bardzo intensywnym tokiem prac Komisji Specjalnej, ale w grę wchodzą tu jedynie dwa posiedzenia: dzisiejsze oraz posiedzenie, które odbędzie się w dniu 30 stycznia.</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#JerzyWiatr">Wprawdzie mówię tu jedynie o sprawie, która odnosi się do dwóch członków Komisji Specjalnej, lecz sądzę, że gdyby ci dwaj posłowie, z góry znając termin posiedzenia Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, wyznaczony na dzień 30 stycznia, wynegocjowali w Komisji Specjalnej taki układ zajęć, który nie uniemożliwiłby im udziału w posiedzeniu naszej Komisji 30 stycznia, to sprawa byłaby rozwiązana.</u>
          <u xml:id="u-1.9" who="#JerzyWiatr">Jak członkom Komisji wiadomo, w myśl Regulaminu Sejmu postanowienia o zwoływaniu i odwoływaniu posiedzeń podejmują: jednoosobowo przewodniczący Komisji, prezydium Komisji większością głosów, bądź cała Komisja także większością głosów. Ponieważ moja decyzja pokrywa się ze stanowiskiem większości prezydium Komisji, zmiana terminu mogłaby jedynie nastąpić w wyniku wniosku któregoś z posłów.</u>
          <u xml:id="u-1.10" who="#JerzyWiatr">Jeśli usłyszę taki wniosek, poddam go pod głosowanie. Jeżeli nie, to uznam, iż Komisja akceptuje przedstawione przeze mnie stanowisko. Nikt nie zgłasza wniosku. Dziękuję bardzo. Potwierdzam, iż następne posiedzenie Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej odbędzie się w dniu 30 stycznia, tj. w wyznaczonym terminie o godz. 10.30 w tej samej sali co dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-1.11" who="#JerzyWiatr">Pragnę również państwa poinformować, że wpłynęło do mnie pismo pana mec. Jacka Wasilewskiego, obrońcy gen. Cz. Kiszczaka, przedstawiające stanowisko obrony w tej części zarzutów, które odnoszą się do gen. Cz. Kiszczaka.</u>
          <u xml:id="u-1.12" who="#JerzyWiatr">Wpłynęły także pisemne oświadczenia następujących osób objętych wnioskiem wstępnym: gen. Czesława Piotrowskiego, pana Mieczysława Róg-Świostka, pana Emila Kołodzieja, gen. Tadeusza Hupałowskiego, pani Eugenii Kemparowej. Materiały te bądź zostały już przekazane członkom Komisji, bądź zostaną przekazane w dniu dzisiejszym wszystkim zainteresowanym nimi osobom, w tym również przedstawicielom środków masowego przekazu, jeżeli wyrażą takie życzenia.</u>
          <u xml:id="u-1.13" who="#JerzyWiatr">Jak rozumiem, wymienione wyżej osoby wykorzystały stworzoną im przez Komisję możliwość, przedstawiając swoje oświadczenia w postaci pisemnej.</u>
          <u xml:id="u-1.14" who="#JerzyWiatr">Zostałem również poinformowany przez pana prof. Jana Szczepańskiego, że nie zamierza wystąpić przed Komisją ani przedstawić swego oświadczenia pisemnego, ponieważ wszystko to, co miał do powiedzenia zawarł, w wystąpieniu przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej w poprzedniej kadencji Sejmu, na początku pracy tej Komisji. Zainteresowanych odsyłam więc do ówczesnego wystąpienia pana prof. J. Szczepańskiego.</u>
          <u xml:id="u-1.15" who="#JerzyWiatr">Uzupełniające materiały informacyjne zostały także przez gen. W. Jaruzelskiego przekazane do wiadomości członków Komisji i są one dostępne w sekretariacie. W tej fazie postępowania można je jedynie potraktować jako uzupełniające materiały informacyjne i jako takie pozostają one do dyspozycji osób zainteresowanych. Jeżeli będzie potrzeba, to powieli się je w większej liczbie egzemplarzy.</u>
          <u xml:id="u-1.16" who="#JerzyWiatr">Pragnę obecnie przypomnieć, na jakich zasadach będzie przebiegać dzisiejsze posiedzenie. Jest ono poświęcone przedstawieniu członkom Komisji przez osoby objęte postępowaniem względnie ich przedstawicieli prawnych, ich obrońców - oświadczeń końcowych. Komisja postanowiła, że w dniu dzisiejszym nie będzie się prowadziło dyskusji, ani też nie będzie się zadawało pytań autorom oświadczeń.</u>
          <u xml:id="u-1.17" who="#JerzyWiatr">Wszelkie nasuwające się w związku oświadczeniami refleksje członkowie Komisji będą mogli wyrazić wtedy, gdy Komisja przystąpi do oceny zebranego materiału. Ten etap procedowania nastąpi wówczas, gdy zostanie wyczerpany obecny punkt pracy Komisji. Czy nastąpi to na najbliższym posiedzeniu, czy na jednym z dalszych - to będzie zależało od przebiegu dzisiejszego posiedzenia i od tego, czy do końca obrad - planujemy, że będą one trwały do godz. 15 - zdążymy wysłuchać wszystkich oświadczeń.</u>
          <u xml:id="u-1.18" who="#JerzyWiatr">Jako pierwszy prosił o udzielenie głosu były członek Rady Państwa, pan minister Stanisław Wroński. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#StanisławWroński">Do mojego pierwszego oświadczenia sprzed 2 lat, tj. z 13 stycznia 1993 r., które i dziś w całej rozciągłości podtrzymuję, po 4-letnim poszukiwaniu prawdy historycznej przez Komisję, na podstawie przesłuchania mnóstwa osób i zgromadzenia pokaźnego zasobu dokumentacji źródłowej, krajowej i zagranicznej, ciągle niewystarczającej dla podjęcia trafnej oceny kwestii; po wysłuchaniu ekspertyz historyków, ale i pod wpływem tego, co się w Polsce i na świecie dzieje, pragnę dodać wypowiedź, tym razem odnośnie do prezentowanej tu filozofii stanu wojennego, wprowadzonego 13 grudnia 1981 r. uchwałą Rady Państwa, na podstawie obowiązującej podówczas Konstytucji Rzeczypospolitej Ludowej - filozofii tzw. mniejszego zła.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#StanisławWroński">Linię obrony opartą na filozofii tzw. mniejszego zła zaprezentowali zgodnie wszyscy pozostający przy życiu, zasiadający na ławie oskarżonych, wskazani we wniosku wstępnym jako odpowiedzialni za wprowadzenie i zrealizowanie stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#StanisławWroński">Nie pierwszy raz w dziejach narodu polskiego odnotowano dylematy wyboru dróg rozwiązywania najistotniejszych problemów niepodległości, granic i ustroju społecznego Polski. Próbowano rewolucyjnych w powstaniach rozstrzygnięć i ewolucyjnych form dochodzenia do celów. Wówczas wyłaniały się kwestie ceny, którą należało płacić za podjęte decyzje, ceny krwi i materialnych strat, a niekiedy wyboru między mniejszym lub większym złem, nie spóźniania się, ale też nie przedwczesnego podejmowania decyzji. Norwid nazywał błędy, które były popełniane w naszej historii, jako za wczesne lub za późne „zagajanie” walki.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#StanisławWroński">Niecierpliwy romantyzm ścierał się z realizmem, niekiedy posuniętym do stanu trójlojalizmu i Targowicy, uległości wobec zła, naruszającej godność narodową i osobistą. To wszystko razem należy rozważać w sytuacji, kiedy nie ma idealnego rozwiązania nabrzmiałych problemów bez ofiar i trzeba ponieść mniejsze lub większe straty substancji narodu w imię wyższych celów, pod presją konieczności wyższego rzędu.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#StanisławWroński">Taka sytuacja zaistniała w 1981 r. Trzeba było rozstrzygnąć, czy wstrzymać się z wprowadzeniem stanu wojennego, zaczekać jeszcze rok, dwa - któż z nas może powiedzieć jak długo - i czy ówczesnemu kierownictwu państwa obiektywnie dana była taka możliwość, kiedy wszystko pozostawało niepewne? Czy fala ruchu protestu robotniczego „Solidarność” opadnie i wyczerpie się w strajkach, jak to zapowiadało się pod koniec 1981 r., czy też przybierze - po pewnym okresie zmęczenia - na sile, napędzana przez swoich nawiedzonych liderów?</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#StanisławWroński">Do jakiej bariery, w ustępstwach wobec opozycji, może dojść kierownictwo państwa i do jakiej bariery reform społeczno-politycznych można dojść w ustroju, w którym panowały ideowe tabu, dogmaty wprawdzie już praktycznie przestarzałe, ale ciągle święte, jak w religii dogmaty Boga w trzech osobach.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#StanisławWroński">Przecież hasło „socjalizm tak, wypaczenia nie” było sprzeczne z intencjami liderów ruchu „Solidarności” i nie oddawało nastrojów całego ruchu protestu NSZZ. Było ono tylko życzeniowym hasłem kierownictwa partii PZPR, świadomie popieranym tylko przez część, zwłaszcza starszych wiekiem robotników, tych bardziej doświadczonych.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#StanisławWroński">Opozycja dążyła nie do reform ustroju, lecz do zmiany ustroju, dziś mówi się, że tylko w drodze pokojowej, przez stopniowe tzw. rozmiękczanie i „perforowanie” socjalizmu. W praktyce oznaczało to nękanie strajkami kroczącymi, branżowymi, regionalnymi, głodowymi, demonstracjami gwiaździstymi z perspektywą strajku generalnego.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#StanisławWroński">Oznaczało to wygnanie organizacji partyjnych z zakładu pracy przy niecofaniu się przed psychicznym terroryzowaniem części robotników nie przystępujących do strajków. Łączyło się to z okupacją budynków urzędów i państwowych, z taktyką tzw. żółwia w pracy, z bojkotem płacenia podatków przez rolników, a nawet z unikaniem płacenia za przejazdy tramwajowe.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#StanisławWroński">Była to taktyka jazdy na gapę, wspierana moralnie i materialnie, finansowo, nielegalnie przez obce potencje z Zachodu, które dotychczas nie otrzymały wiarygodnego sprawozdania, jak owe pieniądze były rozdysponowane. Była to taktyka rozprzężenia gospodarki i jej sparaliżowania aż do zapaści. Taktyka obmyślana w tempie, eskalująca napięcia polityczne.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#StanisławWroński">Wszystko to stosowano z perspektywą dotarcia do celu, jakim była zmiana konstytucyjnego ustroju społeczno-politycznego państwa, co też osiągnięto, ale dopiero po „okrągłym stole” w 1989 r. Nie mówiono o tym otwarcie w 1981 r. na zjeździe „Solidarności” w Radomiu, choć wspomniano już tam o „targaniu szczęk”. Jak zawsze w takich sytuacjach kryzysowych, otwiera się pole dla grasowania prowokatorów i agentów.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#StanisławWroński">Lider nr 1 ruchu „Solidarności”, stojąc we wsi Jureczkowa w 1980 r. przed wjazdem do ekskluzywnego kompleksu wypoczynkowego elit rządowych PRL w Arłamowie i patrząc na wschód, na otoczone 120-kilometrowym płotem z siatki drucianej tereny myśliwskie tego kompleksu, sformułował w swoisty sobie sposób pogląd, że system PRL jest niczym maszyna, której nie warto remontować przez wymianę części, że lepiej ją wyrzucić na złom.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#StanisławWroński">Za pouczający przykład rozwoju dla Polski wskazał Japonię, odległą od tego płotu o 10 tys. km. Oto jakie cele przyświecały liderom ruchu politycznego jesienią 1981 r., zarejestrowanego jako ruch zawodowy NSZZ. Cele te osiągnięte zostały w pełni po upływie 10 lat tylko w części dotyczącej wyrzucenia na śmietnik ustroju społeczno-politycznego PRL oraz osiągnięcia niczym nie ograniczonej przez Kreml niepodległości. Nie udało się, natomiast pójść dalej drogą sukcesu gospodarczego za przykładem japońskim.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#StanisławWroński">Tego nikt jeszcze nie w 1981 r. przed wprowadzeniem stanu wojennego, nie spodziewał się, ale prawda zawsze ujawnia się na końcu cyklu wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#StanisławWroński">Czy liderzy „Solidarności”, którzy oceniają wprowadzenie stanu wojennego jako zamach na wolność sądzą, że wyrzucenie na śmietnik PRL można było zrealizować wcześniej niż za 10 lat, gdyby nie wprowadzono stanu wojennego w grudniu 1981 r.? Jeśli tak to, kiedy? Już w sierpniu 1980 r. prymas S. Wyszyński ostrzegał z Jasnej Góry przed grzechem niecierpliwości mówiąc, że nie od razu Kraków zbudowano. Czy aby ich niecierpliwość osiągnięcia burzycielskich celów, wykruszenia Polski z Układu Warszawskiego, z systemu państw tzw. realnego socjalizmu, nie zaprowadziłaby wszystkich na plac Niebiańskiego Pokoju? To nie temperament publicystyczny dyktuje te słowa. Takie lub podobne perspektywy „zagajenia” dzieła liderów „Solidarności”, gdyby zrealizować je przed „pierestrojką” Gorbaczowa, nie są pozbawione realizmu.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#StanisławWroński">Twierdzę, że Wałęsa obwołany już po klęsce w wyborach prezydenckich 1995 r. jako symbol obalenia socjalizmu i osoba zasłużona w skali międzynarodowej, powinien się posunąć „na ławce swej sławy”, dając na niej miejsce i dla Gorbaczowa, wprawdzie nie noblisty, lecz nieomal honorowego obywatela RFN i USA, który został za to skazany przez tzw. sąd ludowy w Rosji na wieczne potępienie.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#StanisławWroński">Myślę, że powinno się znaleźć miejsce dla uznania zasług i gen. W. Jaruzelskiego przy doprowadzeniu do „okrągłego stołu” w 1989 r., który otwarł drogę do pokojowych zmian ustrojowych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#StanisławWroński">Sądzę również, że w sytuacji 1981 r. wprowadzenie stanu wojennego w Polsce spełniło rolę parasola ochronnego przed niewykluczonym niebezpieczeństwem co najmniej wojny domowej, rolę kaftana bezpieczeństwa nałożonego na ekstremizm i szaleństwo polityczne, zagrażające z obu walczących stron, skutkami tragicznymi, nie do wyobrażenia.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#StanisławWroński">Zlikwidowanie ustrojów społeczno-politycznych zwanych realnym socjalizmem w różnych krajach, odbyło się różnym kosztem. W Polsce ofiary transformacji, liczone łącznie, były mniejsze niż w NRD, (trzeba je liczyć łącznie z ofiarami muru berlińskiego), w Rumunii, na Węrzech, w Jugosławii. Stan wojenny z lat 1982–1983 spowodował straty ludzkie kilkakrotnie mniejsze od strat zamachu stanu J. Piłsudskiego w 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#StanisławWroński">Grabarzem prób zbudowania socjalizmu w krajach europejskich byli nie Wałęsowie; powaliły te usiłowania błędy, odstępstwa od ideałów, lecz i niedojrzałość obiektywnych warunków - materialnych i kulturalnych - w rozwoju tych krajów. Długa byłaby lista przyczyn krachu ustroju społeczno-politycznego w tych krajach, zarówno przyczyn wewnętrznych, jak i uwarunkowań zewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#StanisławWroński">Stan wojenny z 1981 r. rozpoczął ostatni rozdział istnienia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i jest fragmentem większej całości. Jaką jego ocenę wpiszemy do podręczników szkolnych dla młodzieży, ku przestrodze?</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#StanisławWroński">Dziś wśród hierarchów Kościoła Rzymskokatolickiego, jeden z najbliższych postawie wielkiego prymasa Stefana Wyszyńskiego, zaprezentowanej w sierpniu 1980 r. w obliczu zagrożeń dla Polski, biskup Tadeusz Pieronek powiedział, co następuje: „Wyjaśnianie wszelkich spraw z przeszłości na drodze li tylko prawnej - nie jest możliwe. Proponuję swoistą spowiedź wiernych, by sami przyznali się do popełnienia złych czynów i w swoich sumieniach wyznaczyli sobie kary”.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#StanisławWroński">Czy wina za złe czyny jest tylko po jednej stronie?</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#StanisławWroński">Skoro uznamy elementy nielegalności, elementy naruszenia ówcześnie obowiązującej konstytucji przy wprowadzeniu stanu wojennego, to czy możemy nie uznać naruszenia tejże Konstytucji i obowiązującego prawa w działaniach destrukcyjnych drugiej strony?</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#StanisławWroński">Skoro uznamy za słuszną krytykę ustroju społeczno-politycznego PRL i potępimy, bo potępić powinniśmy, wszystkie nieprawości, niegodziwości, a nade wszystko zbrodnie popełnione w owym czasie, niezależnie od tego, kto je popełnił, to czy możemy przyznać rację tym, którzy w krytyce Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej posunęli się do oceny skrajnej, jakoby straty narodu polskiego, spowodowane przez ustrój socjalistyczny przekraczały straty z lat II wojny światowej. Nie może być większego podarunku moralnego dla hitleryzmu niż taka haniebna ocena 45 lat istnienia państwa polskiego, dana przez polskiego premiera rządu J.K. Bieleckiego na Światowym Forum w Davos. Nie ma to nic wspólnego z prawdą ani ze sprawiedliwością ocen historycznych, z sumieniem. Choć można wiele zakłamać na długo, to prawdę trudno ukryć.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#StanisławWroński">To nie agitacja za przywróceniem czasów PRL przyniosła wyniki wyborów do parlamentu w 1993 r. i wyniki wyborów na prezydenta w 1995 r. Takiej propagandy nikt nie uprawiał.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#StanisławWroński">O tych wynikach nie zadecydowały tylko błędy prawicy społecznej ani same obietnice wyborcze. Pamięć o przeszłości jest żywa. Żywa jest pamięć tych zmian, jakie w życiu najszerszych mas ludzi pracy pracy nastąpiły za czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Ta pamięć przemówiła w czasie wyborów, nie sama wprawdzie, lecz w zestawieniu z doświadczeniami skutków zmian, które nastąpiły po wyrzuceniu na śmietnik symboli PRL.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#StanisławWroński">Owe zderzenie doświadczenia przeszłości i teraźniejszości sprawiło przegraną liderów „Solidarności” w wyborach 1993 r. i 1995 r. Przekornie dowodzi tego również pewien przyrost głosów w sondażach na rzecz „Solidarności” obecnie, kiedy na transparentach swych demonstracji wypisano żądania świadczeń socjalnych i przywilejów dla ludzi pracy, przypominających czasy PRL. Chodzi tu o bezpłatne lecznictwo, bezpłatną oświatę, pełne zatrudnienie oraz o slogan: „czy się stoi, czy się leży, podwyżka płacy się należy”.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#StanisławWroński">Idea socjalizmu nie została pogrzebana wraz z upadkiem PRL. Jest w niej coś, co Ojcu Świętemu pozwoliło powiedzieć, że i w marksizmie jest też zdrowe ziarno prawdy. Nauka społeczna papieża Jana Pawła II stawia prymat pracy przed kapitałem. Pan M. Krzaklewski może więc ulec reinkarnacji i dojść do hasła: „socjalizm - tak, wypaczenia - nie”. Byłby to ostatni, aczkolwiek niekonieczny dowód na potwierdzenie słuszności tezy mniejszego zła przy ocenie aktów wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981 r.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#StanisławWroński">I wreszcie, aby zamknąć myśl o filozofii tzw. zła, zadajmy pytanie najważniejsze: czy wyciągniemy budujące wnioski z błędów przeszłości?</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#StanisławWroński">Znana jest idea ugody narodowej od czasów Powstania Kościuszkowskiego i losów Bartosza Głowackiego, znane jest zawołanie naszych wieszczów: „Jeden tylko, jeden cud, z polską szlachtą polski lud”. Znane są dramatyczne dzieje usiłowań pogodzenia narodowych i społecznych problemów nękających nasz kraj od 200 lat. Nie skończyły się one jeszcze szczęśliwym zespoleniem.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#StanisławWroński">Usiłowali do niego nawiązać panowie Adam. Michnik i Włodzimierz Cimoszewicz pod hasłem pojednania w prawdzie. Niestety, źle odczytali ich intencje niektórzy sceptycy i ludzie żywiący się pamięcią o złej przeszłości. Idea ta wymaga pogłębienia i poszerzenia zarówno moralnego, tu jest wielkie pole dla działania Kościoła, jak i intelektualnego, a nade wszystko wymaga próby jej urzeczywistniania.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#StanisławWroński">Wcale nie chodziło o zapomnienie złej przeszłości, lecz o przekucie jej w chęć unikania błędów przeszłości, o włączenie się ludzi w imię wspólnego dobra na dziś i na całą przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#StanisławWroński">Jest to idea dla wszystkich. Będzie najlepszym sposobem rozliczenia się ze złą przeszłością, zgodnym z intencją wyrażoną przez biskupa T. Pieronka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyWiatr">Chęć zabrania głosu wyraził pan prezydent W. Jaruzelski. Proszę bardzo, panie generale.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechJaruzelski">W czasie trwającego już ponad 4 lata postępowania, miałem możliwość złożenia przez Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej oświadczeń w dniach: 22 września 1992 r., 21 listopada 1992 r., 9 marca 1993 r., 29 czerwca 1994 r. Przez wiele godzin udzielałem również szczegółowych odpowiedzi na postawione przez członków Komisji liczne pytania. Z kolei sam je zadawałem świadkom oraz ekspertom - historykom. Dostarczyłem również Komisji wielu dokumentów i materiałów, a niektóre z nich uzyskały rangę dowodową.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechJaruzelski">Niemniej jednak zabranie dziś głosu uważam za swój obowiązek. Istnieje bowiem możliwość i potrzeba przedstawienia ostatniego słowa, swego rodzaju podsumowującej wypowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WojciechJaruzelski">Wynika to m.in. stąd, że faktycznie, w jakiejś mierze trzeba się odnieść do materiałów zgromadzonych przez trzy Komisje sejmowe. Pierwszej - działającej pod przewodnictwem pana posła Edwarda Rzepki, drugiej której przewodniczy pan poseł Jerzy Wiatr; trzeciej - Komisji Nadzwyczajnej do zbadania skutków stanu wojennego, działającej pod przewodnictwem pana posła Bogdana Borusewicza. Materiały tej Komisji też zostały włączone do zasobów Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechJaruzelski">Widzę również potrzebę zajęcia stanowiska wobec różnych zarzutów, a także różnych opinii i komentarzy, które towarzyszyły pracy Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, dotycząc nie tylko spraw, które bezpośrednio odnoszą się do stanu wojennego, lecz sięgając często znacznie dalej i szerzej, właściwie do całej historii PRL.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#WojciechJaruzelski">Aby sprostać tak niezwykle złożonej i kontrowersyjnej materii, potrzebny jest jeszcze pewien czas na przygotowanie z konieczności szczegółowego i obszernego materiału. Odczytywanie go na posiedzeniu Komisji byłoby, jak sądzę, nadużyciem państwa cennego czasu i cierpliwości. Dlatego też postaram się w stosunkowo nieodległym terminie złożyć odpowiednie opracowanie na piśmie w nadziei, iż dotrze ono również do zainteresowanych sprawą posłów i historyków.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#WojciechJaruzelski">Dzisiaj niech mi wolno będzie ograniczyć się do następujących myśli.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#WojciechJaruzelski">Na wstępie deklaracja. Nie zamierzam stosować obrony na siłę, za wszelką cenę, zwłaszcza za cenę prawdy, jakkolwiek byłaby to gorzka prawda dla obu stron ówczesnego konfliktu.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#WojciechJaruzelski">W dzisiejszej wypowiedzi także muszę, występując jako - w istocie rzeczy - podsądny, skoncentrować się na przedstawieniu racji tzw. autorów stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#WojciechJaruzelski">Jedno jest nadal dla mnie niewątpliwe - stan wojenny był wstrząsem, okaleczeniem, lecz przede wszystkim był ocaleniem. Potwierdzają to, mimo prób bałamuctwa i różnych dokumentacyjnych luk i sprzeczności, znane dzisiaj zjawiska, fakty, dowody. W takim duchu zeznawała również zdecydowana większość świadków, w tym - co bardzo znaczące - powołanych również na wniosek niektórych zajmujących oskarżycielskie stanowisko członków Komisji.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#WojciechJaruzelski">Mimo to, mam świadomość, że zło, nawet mniejsze, jest również złem. Wypowiadałem się na ten temat wielokrotnie. Dlatego też, aby nie było wątpliwości, od razu na wstępie stwierdzam:</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#WojciechJaruzelski">- po pierwsze, system istniejący do 1989 r. miał ciężkie, organiczne wady i schorzenia, cierpiał na doktrynalną sklerozę. Próby jego reformowania były nie dość konsekwentne i głębokie. Dlatego też mogły udać się tylko częściowo. Okazały się więc niewystarczające;</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#WojciechJaruzelski">- po drugie, widzę liczne błędy, jakie popełniały władze, zarówno przed, jak i po wprowadzeniu stanu wojennego w swych ocenach, działaniach, retoryce. Wielu z nich żałuję, a o niektórych myślę nawet z zażenowaniem;</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#WojciechJaruzelski">- po trzecie, szczerze ubolewam z powodu śmierci górników z kopalni „Wujek” oraz innych ofiar, a także z powodu różnego rodzaju krzywd, cierpień, dokuczliwości, jakich doznało wielu ludzi;</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#WojciechJaruzelski">- po czwarte, pozostaję z całym szacunkiem dla tych społeczno-politycznych kręgów i osób, które miały wizję i odwagę stanąć przed laty do walki o demokratyczną Polską;</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#WojciechJaruzelski">- po piąte, biorę odpowiedzialność na siebie. Odpowiadam za podejmowane decyzje. Czuję się również odpowiedzialny za działania osób oraz instytucji, które mi podlegały. Choć nie o wszystkim mogłem wiedzieć i nie na wszystko mieć wpływ, to jednak nie zamierzam szukać łatwego usprawiedliwienia, a najwyżej zrozumienia.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#WojciechJaruzelski">Nie będę się przefarbowywać, upiększać ex post, mówić, że byłem inny niż byłem. Z niesmakiem obserwuję skróconą pamięć oraz cudowne nawrócenia różnych osób, ich dystansowanie się i odżegnywanie się od minionych czasów, tym od stanu wojennego, którego przecież nie raz byli beneficjentami.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#WojciechJaruzelski">Z drugiej strony, jak ocenić tych antypeerelowskich kombatantów, którzy w odwetowym zacietrzewieniu chcą zbijać na swych, nieraz zresztą wątpliwych zasługach, polityczny kapitał.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#WojciechJaruzelski">W tym miejscu pragnę podzielić się następującą refleksją. Spotykaliśmy się również na posiedzeniach Komisji z opiniami, że wprowadzenie stanu wojennego było zarówno bezprawne, jak i nieuzasadnione, że przygotowywano go z całą perfidią i premedytacją, że była to wojna wypowiedziana społeczeństwu, że dokonano zniewolenia narodu, że zrujnowano gospodarkę itd.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#WojciechJaruzelski">Odniosę się do tych zarzutów pod względem merytorycznym, bardzo konkretnie we wspomnianym już przeze mnie obszernym opracowaniu. „Solidrność”, a zwłaszcza jej radykalne kręgi, zobaczą się tam bez „aureoli”. Dziś chcę jedynie powiedzieć, że są osoby i polityczne kręgi, które uzurpują sobie prawo do wydawania sądów w imieniu narodu. Grzeszyliśmy tym ciężko, jako władza w czasach PRL, ale „gęby za lud krzyczące” trzeba rozumieć nie tylko jako przypadłość minionych czasów.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#WojciechJaruzelski">Również w III Rzeczypospolitej, w demokratycznej Polsce należałoby wyrokować za naród z większym umiarem i skromnością, bardziej ostrożnie.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#WojciechJaruzelski">W czerwcu 1989 r. różni politycy ogłosili hucznie nasze społeczeństwo jako społeczeństwo mądre, odpowiedzialne, wspaniałe, ale już we wrześniu 1993 r., a zwłaszcza w listopadzie 1995 r. społeczeństwo to okazało się być, ich zdaniem, zamroczone, zbłąkane, przypadkowe.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#WojciechJaruzelski">Natomiast społeczna ocena stanu wojennego jest w zasadzie trwała. Wszystkie sondaże prowadzone od 1982 r. przez Ośrodek Badania Opinii Społecznej, Ośrodek Badania Opinii Publicznej, DEMOSKOP oraz inne instytucje wykazują średnio ponad 2-krotną przewagę osób uznających za celowe wprowadzenie stanu wojennego nad tymi, którzy są innego zdania. Podobnie oceniane są moje intencje i motywacje. Jest to w pełni udokumentowane, Komisja może i chyba powinna sięgnąć do tych materiałów.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#WojciechJaruzelski">Odwołam się tu jedynie do badań z ostatnich lat. Badanie Ośrodka Badań Opinii Społecznej z grudnia 1994 r. Pytanie: jak ocenia pan (pani) decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego? Odpowiedzi: była słuszna - odpowiedziało 54% badanych, była niesłuszna - 23%, trudno powiedzieć - 23%.</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#WojciechJaruzelski">W 1995 r., o ile mi wiadomo, Ośrodek Badania Opinii Społecznej nie prowadził sondaży na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#WojciechJaruzelski">Badanie DEMOSKOP z listopada 1995 r. Pytanie: Czy pana, (pani) zdaniem gen. Jaruzelski wprowadzając stan wojenny dopuścił się: Odpowiedzi: - zdrady interesów narodu polskiego - 22%, - postąpił jak polski patriota - 45%, trudno powiedzieć odpowiedziało 33%.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#WojciechJaruzelski">Znamienne jest, że wyniki tego sondażu, znane przecież zarówno władzom, jak i - sądzę - mass mediom, nie zostały opublikowane.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#WojciechJaruzelski">Jak z powyższych badań wynika, wyraźna większość społeczeństwa polskiego mimo nieustającej, skierowanej przeciwko autorom stanu wojennego propagandowej kanonady, podtrzymuje oceny jawnie sprzeczne ze stanowiskiem pewnych środowisk społeczno-politycznych, wyrażanym także przez niektórych członków Komisji.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#WojciechJaruzelski">No cóż, widocznie w Polsce są nie do przyjęcia metody i drogi, jakimi poszły takie kraje jak: Hiszpania, Nikaragua, Chile, RPA i inne kraje, w których stany nadzwyczajne przyniosły nieporównanie cięższe skutki niż nasz stan wojenny.</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#WojciechJaruzelski">Czyżby do naszych tzw. wartości zaliczały się również nienawiść i odwet? Trwa bowiem nadal, a okresowo nawet nasila się, polityczne żerowanie na tragediach, na ofiarach różnych wydarzeń i zajść. Naświetlenia tych wydarzeń w celu wywołania określonej psychozy są z reguły jednostronne, tendencyjne. To, co było przeciwko ówczesnej władzy, ubierane jest w anielskie szaty. Tym, którzy byli za władzą, przypisywane są najgorsze cechy oraz intencje.</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#WojciechJaruzelski">Można również dostrzec faryzeizm, podwójną moralność. Setki robotników i chłopów poległych od kul policji i wojska w okresie II Rzeczypospolitej traktuje się, przepraszam za wyrażenie, jak śmiecie. Tam jest głuche milczenie, żadnych pomników, modłów, uroczystości. Co więcej, niedawno władze Krakowa podjęły decyzje o usunięciu skromnego kamienia upamiętniającego ofiarę krwawych zajść w tym mieście w latach 1923 oraz 1936 r.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#WojciechJaruzelski">Chyba nie tylko ja zadaję sobie pytanie, dlaczego Sejm, który rok temu nie przyjął uchwały w wersji potępiającej tzw. sprawców stanu wojennego, przyjął ją obecnie? Przecież logicznie rozumując, z taką przesądzającą oceną należałoby wstrzymać się do zakończenia prac prowadzonych przez Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#WojciechJaruzelski">Podobnie zresztą postąpił Sejm I kadencji, który swą uchwałą z 1 lutego 1992 r. uznał stan wojenny za nielegalny. Następnie Komisja wyłoniona przez tenże Sejm miała m.in. zbadać, czy był on legalny. Odwrócono więc elementarną kolejność rzeczy: „wóz stanął przed koniem” i w jednym kierunku go popycha. Przepraszam za tę przenośnię. Nie chcę, aby zabrzmiała ona jako próba wyrażania opinii o decyzji Sejmu. Chociaż jako obywatel mam, jak się wydaje, do tego prawo.</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#WojciechJaruzelski">Tłumaczenie, iż była to decyzja o wymiarze jedynie politycznym, moralnym, nie przesądzająca o innych rodzajach odpowiedzialności, nie brzmi przekonywająco. Odpowiedzialność konstytucyjna, którą bada Komisja, ma przecież wymowę par execellence polityczną.</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#WojciechJaruzelski">A odpowiedzialność karna? W tym miejscu pozwolę sobie przywołać, znaną mi z biuletynu, gorącą dyskusję, która odbyła się na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej 25 października 1994 r. Otóż kilku członków Komisji wyraziło sprzeciw wobec projektu rezolucji potępiającej zamach, którego byłem obiektem. Uzasadniali to, iż ewentualna uchwała w tej sprawie „będzie stanowiła nacisk na władzę sądowniczą”. Teraz okazuje się, iż uchwała Sejmu nie jest formą nacisku na jego Komisję. Niech mi wolno będzie pozostawić to bez komentarzy.</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#WojciechJaruzelski">Nad toczącym się postępowaniem przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej ciąży bardzo dziwna i znamienna dwoistość. Z jednej strony, podstawą wniosku Konfederacji Polski Niepodległej dotyczącego tzw. autorów stanu wojennego, jest rzekoma niekonstytucyjność naszego działania. W czasie posiedzeń pojawiały się nawet tak kuriozalne stwierdzenia, że przez powołanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego została naruszona konstytucyjna, przewodnia rola PZPR.</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#WojciechJaruzelski">Działy się również inne, dziwne zdarzenia. 22 listopada 1992 r. na zasiadającą wówczas Komisję miał miejsce swego rodzaju „desant” KPN z panami: Leszkiem Moczulskim i Krzysztofem Królem na czele. Ich nacisk okazał się być skuteczny. W rezultacie pan E. Rzepka zaczął mówić o ewentualnym zastosowaniu przy kwalifikacji naszego czynu art. 123 Kodeksu karnego, który mówi o „zdradzie państwa”.</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#WojciechJaruzelski">Z drugiej zaś strony, niemal cały przebieg przesłuchań zmierza do obciążenia nas odpowiedzialnością za, de facto, obronę tego państwa w jego ówczesnym ustrojowym, konstytucyjnym kształcie. Rozumiem ten dylemat. Chodzi o zachowanie wizerunku państwa prawnego, o cnotę lege artis. W przeciwnym przypadku trzeba byłoby iść jakobińsko-bolszewicką drogą. Zatem trzeba by zdelegalizować cały okres PRL ze wszystkimi tego wewnątrzpaństwowymi i międzynarodowymi konsekwencjami.</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#WojciechJaruzelski">Zaznaczam, że wiele zasadniczych prawnych uwag i wątpliwości przedstawi mój obrońca, pan mec. Kazimierz Łojewski.</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#WojciechJaruzelski">Ja chcę jeszcze dodać tylko jeden wątek. Jak wiadomo, Sejm ustawą i uchwałą z 25 stycznia 1982 r. usankcjonował decyzję Rady Państwa z 13 grudnia 1981 r. To posiedzenie Sejmu poprzedziła wnikliwa praca dwóch działających wspólnie komisji sejmowych: Komisji Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Prac Ustawodawczych. W ich skład wchodzili wybitni prawnicy, m.im. tacy jak: Rudolf Puchała, Zdzisław Czeszejko-Sochacki, Alfons Klafkowski, Adam Łopatka, Witold Zakrzewski.</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#WojciechJaruzelski">Na wspólnym posiedzeniu tych Komisji w dniu 13 stycznia 1982 r. była również obecna, co potwierdziła własnym podpisem, pani Hanna Suchocka. Komisje te przy 2 głosach wstrzymujących się (nie można dziś ustalić, czyje to były głosy) poparły i zarekomendowały Sejmowi wspomniane ustawę i uchwałę. Pani Hanna Suchocka zachowała mandat poselski i korzystała z niego aż do końca tamtej kadencji Sejmu, tj. do 1985 r.</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#WojciechJaruzelski">Pozwolę sobie również przytoczyć fragment uchwały Sejmu z 21 lipca 1983 r. o brzmieniu: „Dziś gdy znosimy stan wojenny, uznajemy, że historyczna zasługa w ocaleniu kraju, skutecznym i rozsądnym w wyprowadzeniu go znad skraju przepaści przypada Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego, dowódcom Wojska Polskiego, którzy wzięli na swoje barki ciężar odpowiedzialności w tym przełomowym okresie. Sejm wyraża im swe uznanie”.</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#WojciechJaruzelski">O ile mi wiadomo, uchwała ta nie została anulowana. Logicznie więc rzecz biorąc, jeśli mają być pociągnięci do odpowiedzialności członkowie niekonstytucyjnego organu, tj. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, to wraz z nimi powinno się ukarać czterystu kilkudziesięciu posłów ówczesnej kadencji.</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#WojciechJaruzelski">Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej z całą wnikliwością dążyła do uzyskania szczegółowego obrazu minionych wydarzeń. Zrozumiałe jest przy tym, że na sposób patrzenia zarówno poszczególnych członków Komisji, jak i historyków rzutuje w większym lub mniejszym stopniu, ich polityczna orientacja.</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#WojciechJaruzelski">Animozje, antypatie są rzeczą ludzką i osoby objęte postępowaniem wstępnym nie powinny się dziwić krytycznym, a także bolesnym ocenom i komentarzom, nawet takim faktom, jak udział osób z bliskiej rodziny niektórych członków Komisji w demonstracjach pod moim miejscem zamieszkania wieczorem 13 grudnia. Przeczytałem o tym w „Gazecie Wyborczej” z 26 sierpnia 1995 r.</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#WojciechJaruzelski">Natomiast są granice, których, moim zdaniem, przekroczyć nie można. Nakreśla je obowiązek posługiwania się faktami prawdziwymi, dowodami równouprawnionymi, sądami nietendencyjnymi. Muszę stwierdzić z wielką przykrością, iż normy te wielokrotnie naruszył zastępca przewodniczącego Komisji pan poseł Jacek Taylor. Ubolewam, że jest nieobecny na dzisiejszym posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#WojciechJaruzelski">Obrady Komisji miały charakter otwarty i jawny. Odbywały się w obecności przedstawicieli środków masowej informacji. Stąd też niektóre opinie wyrażane przez pana posła mogły uzyskać i częściowo uzyskały szerszy rezonans. Dlatego właśnie temat ten poruszam.</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#WojciechJaruzelski">Dla przykładu podam: pan poseł J. Taylor podczas posiedzenia Komisji w dniu 6 czerwca 1995 r. zapytał, a w istocie rzeczy stwierdził, co następuje: „Kto był pomysłodawcą zmiany roty przysięgi wojskowej, która to zmiana nastąpiła w 1977 r., gdy wprowadzono do roty przysięgi obowiązek wierności armii sojuszniczej Związku Radzieckiego”.</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#WojciechJaruzelski">Otóż, jak wiadomo, ja byłem wówczas ministrem obrony narodowej, a więc powyższa sprawa dotyczy przede wszystkim mnie. Nie wiem, z jakich powodów, ale mamy tu do czynienia z jaskrawym rozminięciem się z prawdą.</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#WojciechJaruzelski">Wyjaśniam, że pierwsza przysięga żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego pochodzi z 1943 r. Składałem ją w obozie sieleckim nad Oką w tymże roku, w dniu 11 listopada. W rocie przysięgi znajdują się m.in. takie słowa: „Przysięgam Ziemi Polskiej i Narodowi Polskiemu rzetelnie pełnić obowiązki żołnierza... Przysięgam Ziemi Polskiej i Narodowi Polskiemu, że do ostatniej kropli krwi, do ostatniego tchu... walczyć będę o wyzwolenie Ojczyzny, abym mógł żyć i umierać jako prawy i uczciwy żołnierz polski”.</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#WojciechJaruzelski">Ale także w rocie przysięgi znalazły się następujące wyrazy: „ Przysięgam dochowywać wierności Związkowi Radzieckiemu, który dał mi do ręki broń do walki ze wspólnym wrogiem”. Przysięga kończyła się wyrazami: „Tak mi dopomóż Bóg”.</u>
          <u xml:id="u-4.50" who="#WojciechJaruzelski">Przysięga ta ulegała w następnych latach różnym modyfikacjom. Wreszcie w 1952 r. powstał tekst, który dotrwał aż do czerwca 1988 r. Obok patriotycznych treści, znajdują się w nim również wyrazy: „Przysięgam strzec niezłomnie wolności, niepodległości i granic Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką i z innymi sojuszniczymi armiami, w razie potrzeby nie szczędząc krwi, ani życia, mężnie walczyć w obronie Ojczyzny”.</u>
          <u xml:id="u-4.51" who="#WojciechJaruzelski">Na czym więc polega istota sprawy? Po pierwsze nie ma w rocie mowy o wierności, a jedynie o przymierzu. Po drugie, regulaminy Sił Zbrojnych PRL były sukcesywnie, w miarę potrzeb nowelizowane. Każdorazowo regulamin służby wewnętrznej otwierała cytowana powyżej, obowiązująca od 1952 r. rota przysięgi wojskowej. Tak było również w regulaminie z 1977 r.</u>
          <u xml:id="u-4.52" who="#WojciechJaruzelski">Powstaje pytanie, w imię czego na forum Komisji przedstawiony został tak nieprawdziwy, a jednocześnie politycznie pikantny wątek?</u>
          <u xml:id="u-4.53" who="#WojciechJaruzelski">Podobnego gatunku jest stwierdzenie wyjęte również z posiedzenia Komisji z 6 czerwca 1995 r. Brzmi ono: „O ile mi wiadomo, bodajże co 6 miesięcy byliście zobowiązani do przesyłania (do Układu Warszawskiego - W.J) sprawozdań z działalności Ministerstwa Obrony Narodowej i nie mieliście nawet prawa decyzji w sprawie liczebności Wojska Polskiego, a także jego dyslokacji na przypadek wojny”.</u>
          <u xml:id="u-4.54" who="#WojciechJaruzelski">Niestety, w dzisiejszym oświadczeniu trudno mi omówić szczegółowo obowiązujące wówczas procedury i mechanizmy. Zostały one precyzyjnie opisane w odpowiedniej dokumentacji, zachowanej - jak sądzę - w pełni w Sztabie Generalnym WP. Żyją też ludzie, w tym znajdujący się nadal w służbie czynnej, którzy doskonale znają sprawę. Bardzo konkretnie i kompetentnie naświetla te problemy oświadczenie podpisane przez 9 generałów, które ukazało się 19 czerwca 1993 r. w gazecie „Rzeczpospolita”.</u>
          <u xml:id="u-4.55" who="#WojciechJaruzelski">W tej sytuacji mogę powiedzieć krótko, iż stwierdzenia użyte przez pana posła J. Taylora przedstawiają obraz zniekształcony, mówiąc bardzo oględnie.</u>
          <u xml:id="u-4.56" who="#WojciechJaruzelski">Co najmniej dziwna jest również opinia wypowiedziana przez pana posła 22 sierpnia 1995 r. Brzmi ona tak: „Była to tzw. grupa Moczulskiego uwięziona pod jawnie absurdalnym zarzutem próby obalenia państwa siłą”.</u>
          <u xml:id="u-4.57" who="#WojciechJaruzelski">Ten zarzut wcale nie był taki absurdalny. Mniej bym się dziwił, gdyby to stwierdzenie pana posła J. Taylora miało miejsce przed obszernymi zeznaniami, które na posiedzeniu Komisji 28 czerwca 1994 r. złożył pan Leszek Moczulski. Również w swojej książce pt. „Bez znieczulenia” napisał on: „13 grudnia komuniści przeszli do kontrofensywy”. To przecież oznacza, że do tego czasu ktoś inny był w ofensywie. Czy władza miała uważać, że ofensywa to tylko retoryka?</u>
          <u xml:id="u-4.58" who="#WojciechJaruzelski">A czy nic nie oznaczają słowa pana posła Andrzeja Ostoja-Owsianego, który na posiedzeniu 14 lutego 1995 r. powiedział: „Chciałbym, abyśmy sobie wprost powiedzieli, czy „Solidarność” była zdecydowana obalić rząd i partię? Bo np. Konfederacja Polski Niepodległej była na to zdecydowana”.</u>
          <u xml:id="u-4.59" who="#WojciechJaruzelski">Z kolei na posiedzeniu w dniu 6 kwietnia 1995 r. pan poseł mówił: „W 1981 r. byłem wykładowcą w jednej z podchorążówek Konfederacji Polski Niepodległej”. Trudno chyba uznać, że tego typu formacje tworzone były jedynie do ćwiczeń z musztry oraz w celu śpiewania piosenek legionowych.</u>
          <u xml:id="u-4.60" who="#WojciechJaruzelski">Inne stwierdzenie z posiedzenia z 22 sierpnia 1995 r.: „ Na 17 grudnia 1981 r. przygotowywano w Warszawie demonstracje uliczne, ale w reżyserii Andrzeja Wajdy”.</u>
          <u xml:id="u-4.61" who="#WojciechJaruzelski">Było inaczej. Od lat wiadomo, m.in. od Zbigniewa Bujaka, że Andrzej Wajda odmówił swego udziału w przygotowywaniu tej demonstracji, bo uznał, że może to być niebezpieczne. Po co więc sztucznie pomniejszać realnie wówczas istniejące wielkie niebezpieczeństwo?</u>
          <u xml:id="u-4.62" who="#WojciechJaruzelski">17 czerwca 1995 r. usłyszeliśmy od pana posła, iż Stanisław Kania „został odsunięty od władzy we wrześniu 1981 r.” W takich sprawach, zwłaszcza w postępowaniu dochodzeniowym, obowiązuje ścisłość. W owych burzliwych czasach każdy dzień, a tym bardziej miesiąc miał znaczenie. Stanisław Kania działał na czele PZPR aż do 18 października 1981 r. W tym czasie przewodniczył wszystkim posiedzeniom Biura Politycznego oraz Sekretariatu KC PZPR. Kierował delegacją partyjną na posiedzeniu Komisji współdziałania WPZPR-ZSL-SD w dniu 14 września oraz pracami delegacji partyjno-rządowej na spotkaniu z kierownictwem Episkopatu w dniu 17 września 1981 r.</u>
          <u xml:id="u-4.63" who="#WojciechJaruzelski">Stanisław Kania przewodniczył III Plenum KC PZPR, które odbyło się w dniach 2–3 września 1981 r. oraz IV Plenum, które miało miejsce w dniach od 16–18 października 1981 r. Na tymże plenum S. Kania wygłosił zasadniczy referat. Na tym samym posiedzeniu, w demokratycznym trybie, w tajnym głosowaniu 179 głosami za, przy 4 głosach przeciw zostałem wybrany I sekretarzem KC PZPR. Tak wyglądało to wrześniowe odsunięcie S. Kani.</u>
          <u xml:id="u-4.64" who="#WojciechJaruzelski">Na posiedzeniu Komisji 27 czerwca 1995 r. padły również następujące słowa: „Byłoby o wiele lepiej, gdyby Komisja dysponowała dokumentami dotyczącymi wprowadzenia stanu wojennego, ale przecież podstawowe dokumenty dotyczące tej kwestii zostały zniszczone na polecenie gen. W. Jaruzelskiego i gen. Cz. Kiszczaka”.</u>
          <u xml:id="u-4.65" who="#WojciechJaruzelski">W tym miejscu mam chyba prawo powiedzieć o złej woli. Przecież problem ten omawiany był wielokrotnie, w tym na posiedzeniach Komisji, a także był publicznie wyjaśniany. Mimo to, uporczywie upowszechniana opinia o zniszczeniu dokumentów może sugerować, iż chodziło o ukrycie okoliczności wprowadzenia stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-4.66" who="#WojciechJaruzelski">Krótko więc przypomnę, iż wszystkie protokoły z posiedzeń Biura Politycznego dotyczące wprowadzenia stanu wojennego, a także decydującego okresu jego realizacji, znajdują się w całości w państwowym Archiwum Akt Nowych. Od połowy 1982 r. posiedzenia Biura Politycznego protokołowano w inny, co nie znaczy, że mniej wiarygodny sposób. Skasowane zostały nie protokoły, a przez nikogo nie autoryzowane i nie podpisane robocze maszynopisy.</u>
          <u xml:id="u-4.67" who="#WojciechJaruzelski">Decyzję w tej sprawie po uwzględnieniu opinii członków Biura Politycznego, podjąłem jeszcze w czerwcu 1989 r. Proszę, aby gen. Cz. Kiszczaka, będącego zresztą obiektem różnych krzywdzących oskarżeń, tym nie obciążać.</u>
          <u xml:id="u-4.68" who="#WojciechJaruzelski">Na marginesie dodam również, że na tej sali komplementowano stronę niemiecką za porządek i pedanterię w prowadzeniu wszelkiej dokumentacji. A co stwierdził na posiedzeniu Komisji w dniu 7 kwietnia 1995 r. prof. Manfred Wilke z Republiki Federalnej Niemiec? Cytuję: „Nie prowadzono, niestety, ku naszemu ubolewaniu, w NRD protokołów z posiedzeń Biura Politycznego SED. Odnotowywano tylko treść podejmowanych uchwał”. A więc dokumentacja jest jeszcze mniejsza niż u nas, biorąc pod uwagę nawet tę zwięzłą dokumentację stosowaną od połowy 1982 r., kiedy to oprócz zapisu treści decyzji oraz jej wykonawców, prowadzono również zwięzły protokół, do którego załączano obszerne materiały wprowadzające i towarzyszące.</u>
          <u xml:id="u-4.69" who="#WojciechJaruzelski">Kolejny przykład. W czasie posiedzenia w dniu 29 czerwca 1994 r. usłyszeliśmy pytanie pana posła J. Taylora skierowane do świadka pana Pawła Chocholaka o brzmieniu: „Czy do wznowienia rokowań doszło w sytuacji gorszej niż ta, która występowała w momencie zerwania rokowań w grudniu 1981 r.? Wyjaśniam, że prawdopodobnie chodzi tu o zapoczątkowane rozmowy pod koniec sierpnia 1988 r. określające drogę do „okrągłego stołu”, ewentualnie o rozpoczęcie jego obrad w lutym 1989 r.</u>
          <u xml:id="u-4.70" who="#WojciechJaruzelski">Odpowiedź pana P. Chocholaka brzmiała: „Doszło w lepszej sytuacji gospodarczej i społecznej”. Na to pan poseł J. Taylor: „Czy nie peszy pana fakt, że w czasie wznowienia rokowań inflacja sięgała ponad 1000% rocznie?”</u>
          <u xml:id="u-4.71" who="#WojciechJaruzelski">Nie wiem, skąd zostały wzięte dane o inflacji. Z dostępnych mnie danych wynika, że inflacja sięgała: w 1988 r. - 65%, w 1989 r. w rezultacie urynkowienia cen żywności, a więc już w kilka miesięcy po „okrągłym stole” - 225%, zaś w 1990 r., tj. w roku terapii szokowej - 680%.</u>
          <u xml:id="u-4.72" who="#WojciechJaruzelski">Wznowienie rokowań odbyło się więc nie pod pistoletem inflacji, a w wyniku godnego szacunku poczucia odpowiedzialności stron - zarówno strony rządowej, jak i solidarnościowej. Nie wydaje mi się, aby inne interpretacje służyły prawdzie o tamtych czasach oraz naukom z niej płynącym.</u>
          <u xml:id="u-4.73" who="#WojciechJaruzelski">Proszę mi wybaczyć rozmiary tego wywodu. Jego polemiczny adres personalny dotyczy jednak szerszego zjawiska, z którym osoby objęte postępowaniem wstępnym często miały do czynienia w minionych latach. To jest tylko ilustracja.</u>
          <u xml:id="u-4.74" who="#WojciechJaruzelski">Dodam jeszcze jeden wątek. W czasie posiedzenia Komisji 21 czerwca 1994 r. pan poseł J. Taylor zgłosił wniosek, aby za materiał dowodowy uznać rozmowę telewizyjną przeprowadzoną przez red. Jerzego Diatłowickiego z przedstawicielem KGB przy polskim MSW, Witalijem Pawłowem.</u>
          <u xml:id="u-4.75" who="#WojciechJaruzelski">W całej wówczas ponad 2-letniej historii rozpatrywania odpowiedzialności autorów tzw. stanu wojennego, był to pierwszy przypadek wysuniętego na posiedzeniu Komisji zapotrzebowania na określony materiał dowodowy. W minionych latach było wiele innych, w tym telewizyjnych opinii i relacji, dotyczących wprowadzenia stanu wojennego, ale tylko wynurzenia przedstawiciela KGB zasłużyły na tego rodzaju wyróżnienie. Jak to ocenić w kontekście niedawnej telewizyjnej wypowiedzi przedstawiciela tegoż w innej sprawie, co zostało powszechnie oceniono jako ingerencja w nasze sprawy wewnętrzne.</u>
          <u xml:id="u-4.76" who="#WojciechJaruzelski">Jednocześnie pragnę przypomnieć, iż na posiedzeniu Komisji 29 czerwca 1994 r. pan poseł J. Taylor wyraził sprzeciw wobec wniosku, aby za materiał dowodowy uznać archiwalny zapis z niezwykle ważnego, ostatniego przed wprowadzeniem stanu wojennego, posiedzenia Rady Ministrów PRL, które odbyło się 7 grudnia 1981 r. Co więcej, pan poseł wyraził również dezaprobatę wobec propozycji, aby podobnie zakwalifikować list-oświadczenie Michaiła Gorbaczowa, skierowane 31 sierpnia 1995 r. do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-4.77" who="#WojciechJaruzelski">Nie potrafię odnieść się do wypowiedzi pana posła J. Taylora w sensie prawnym. Myślę jednak, że w świetle przytoczonych faktów, a jest ich więcej, mogą pojawić się z jego strony trudności w obiektywnej ocenie osób objętych wnioskiem wstępnym. Jest to więc również kwestia moralna.</u>
          <u xml:id="u-4.78" who="#WojciechJaruzelski">W toku prac Komisji były szeroko omawiane aspekty wewnętrzne i zewnętrzne ówczesnej sytuacji. Przy powszechnej zgodności, iż była ona dramatycznie trudna, pozostają znaczne różnice w ocenie jej przyczyn, eskalacji napięć, rodzaju niebezpieczeństw i słuszności rozstrzygnięć. Pod tymi względami różnią się i politycy, i historycy i obywatele.</u>
          <u xml:id="u-4.79" who="#WojciechJaruzelski">Te różnice utrzymywać się będą przez dalsze 10-lecia, a może i 100-lecia. Jednakże Komisja już obecnie musi podjąć decyzję i zająć stanowisko o wymiarze historycznym. Mam świadomość, jak trudne i odpowiedzialne jest to zadanie, ale o ile łatwiejsze niż rozstrzygnięcie dylematów, przed którymi stanęła ówczesna władza.</u>
          <u xml:id="u-4.80" who="#WojciechJaruzelski">Dziś wszyscy jesteśmy mądrzejsi o minione lata i uzyskane doświadczenia, o głębszą wiedzę i obfitsze materiały, choć nadal jest w nich wiele luk, a co gorsze - sprzeczności. Mimo to, nikt rozsądny i poważny nie może orzec z całą pewnością, co by się stało, gdyby stan wojenny nie został wprowadzony? Jaki mógłby być koszt tego zaniechania? Czy ówczesna władza mogła pozwolić sobie na luksus ryzyka - uda się, czy się nie uda? Jak słusznie mówili poseł Zbigniew Bujak oraz prof. Manfred Wilke, była to ruletka, loteria.</u>
          <u xml:id="u-4.81" who="#WojciechJaruzelski">Czy mogliśmy więc grać losem kraju i narodu? Czy ówczesna wiedza nie dostarczała dostatecznych, wiarygodnych sygnałów alarmowych? Czy paraliż państwa i katastrofa gospodarki oraz ich społeczne skutki nie stały u progu? Czy nie byłoby wręcz zbrodniczą naiwnością sądzić, że jakoś to będzie?</u>
          <u xml:id="u-4.82" who="#WojciechJaruzelski">Czy w podzielonym antagonistycznie świecie, w naszym geostrategicznym przeciągu, mogła być tolerowana na dłuższą metę polska schizma?</u>
          <u xml:id="u-4.83" who="#WojciechJaruzelski">Oburzająca jest niefrasobliwość, z jaką niektórzy próbują bagatelizować ówczesne zagrożenia. Aż chce się przywołać słowa sędziego z VI Księgi „Pana Tadeusza”: „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń siędzie ja z synowcem na czele i jakoś to będzie”.</u>
          <u xml:id="u-4.84" who="#WojciechJaruzelski">Właśnie - jakoś to będzie. Umieranie w chwale, jak ktoś słusznie powiedział, jest legendą tworzoną zazwyczaj przez tych, którzy żyją i chcieliby, aby inni gotowi byli umierać. Nie przypadkowo wszyscy przywódcy i dowódcy naszych powstań, poza Romualdem Trauguttem i jego towarzyszami, unieśli całą głowę. Ginęły zaś całe pokolenia, a sprawa polska cofała się, przegrywała.</u>
          <u xml:id="u-4.85" who="#WojciechJaruzelski">Tym razem byliśmy mądrzy przed szkodą. My, objęci tzw. wnioskiem wstępnym, mamy powody do smutku i goryczy, ale doznajemy również uczucia krzepiącej satysfakcji. Oto życie się toczy, Polska się rozwija, a mogło stać się inaczej, znacznie gorzej. Dramatyczna decyzja z grudnia 1981 r., chociaż szokująca i bolesna, temu zapobiegła. W rezultacie po latach, w odmienionych realiach międzynarodowych, udało się nam wspólnie znaleźć wyjście.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzyWiatr">Dziękuję bardzo, panie prezydencie. O głos prosi pan mec. K. Łojewski, ale nie wiem, czy chce pan wystąpić bezpośrednio po wystąpieniu pana gen. W. Jaruzelskiego. Jeśli tak, to pan prof. H. Jabłoński, który również zgłosił się do wypowiedzi, pozwoli, iż w pierwszej kolejności udzielę głosu panu mecenasowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzŁojewski">Wydaje mi się, że bardzo dobrze się stało, iż pan przewodniczący właśnie teraz udzielił mi głosu, po wypowiedzi mojego mandanta, pana prezydenta W. Jaruzelskiego. Bowiem wypowiedzi pana prezydenta W. Jaruzelskiego i moja wypowiedź będą stanowiły pewną całość. Wy-powiedź pana generała była wypowiedzią merytoryczną, mój głos będzie głosem prawnika.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#KazimierzŁojewski">Pod koniec toczącego się postępowania w sprawie tzw. autorów stanu wojennego, obrońca byłego prezydenta Rzeczypospolitej Wojciecha Jaruzelskiego pragnie wprowadzić do materiałów tej sprawy rozważania natury prawnej i merytorycznej - w nadziei, że z jednej strony zrealizuje się w ten sposób przysługujące każdemu człowiekowi prawo do obrony, zaś z drugiej, że być może przyczyni się to do wydania przez Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej orzeczenia końcowego, odpowiadającego prawu i prawdzie.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#KazimierzŁojewski">Będą to z natury rzeczy rozważania skrótowe, sygnalizujące już częściowo poruszane problemy, zawsze jednak problemy, które mają, zdaniem obrony, kluczowe znaczenie dla przedmiotowej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#KazimierzŁojewski">Jako pierwszy punkt moich rozważań chcę powiedzieć, co następuje. Postępowanie przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej w sprawie oceny działań i zachowań tzw. autorów stanu wojennego trwa już ponad 4 lata, a zostało zapoczątkowane wstępnym wnioskiem z dnia 5 grudnia 1991 r., podpisanym przez 51 członków Klubu Poselskiego Konfederacji Polski Niepodległej. Sygnatariusze wniosku domagają się pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej łącznie 35 osób, w tym grupy 9 osób członków byłej Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, w skład której wchodził mój mandant gen. W. Jaruzelski oraz 26 członków byłej Rady Państwa.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#KazimierzŁojewski">Wniosek wprowadza istotne rozróżnienie między tymi dwiema grupami osób. Członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego zarzuca się, że (cytuję): „W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. utworzyli i weszli w skład Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, tj. pozakonstytucyjnej, wojskowo-politycznej instytucji koordynującej i administrującej wprowadzenie i realizację stanu wojennego w Polsce. Następnie uczestniczyli w pozakonstytucyjnej działalności tej instytucji od 12 grudnia 1981 r. do dnia 21 lipca 1983 r.”.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#KazimierzŁojewski">Już w tym miejscu należy zauważyć, pomijając inne poważne uchybienia wniosku, o których będzie mowa w dalszym ciągu mego wywodu, że wniosek ten już w chwili jego składania nie nadawał się do rozpoznania z uwagi na jego ogólnikowość i niekonkretność w zakresie opisu załączonego zdarzenia. Dokument ten operuje takimi pojęciami jak: „koordynowanie, administrowanie, realizowanie” bez podania choćby przykładowo jednej konkretnej czynności, wykonanej przez członków WRON, wyjaśniającej w sensie merytorycznym podane wyżej pojęcia.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#KazimierzŁojewski">Z powyższego względu wniosek, bez badania jego innych uchybień, powinien być zgodnie z art. 4 ust. 3 ustawy o Trybunale Stanu, zwrócony marszałkowi Sejmu z opinią, że nie odpowiada on warunkom określonym w ustawie. Zgodnie bowiem z treścią art. 269 par. 2 Kodeksu postępowania karnego, mającego zastosowanie do niniejszej sprawy, wniosek powinien zawierać: „dokładne określenie zarzucanego czynu i jego kwalifikacji prawnej”.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#KazimierzŁojewski">W procesie karnym nie można operować hasłami bez pokrycia, tj. bez wypełnienia ich merytoryczną treścią, bowiem wniosek staje się wtedy tworem kształtowanym w sposób dowolny i nieodpowiedzialny.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#KazimierzŁojewski">Wyżej wymienione uchybienie otwiera tylko katalog dalszych, jeszcze poważniejszych uchybień i naruszeń prawa, jakie ciążą nad mniejszym postępowaniem od samego początku aż do chwili obecnej.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#KazimierzŁojewski">Uchybienia te przedstawiają się następująco:</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#KazimierzŁojewski">- po pierwsze, wniosek wstępny nie tylko nie zawiera opisu zarzucanego czynu, odpowiadającego wymaganiom prawa, lecz jest on również naruszeniem art. 4 ust. 3 pkt 2 ustawy o Trybunale Stanu. To znaczy nie zawiera on wskazania przepisów konstytucji lub innej ustawy, które zdaniem sygnatariuszy, zostały naruszone;</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#KazimierzŁojewski">- po drugie, wniosek wbrew nakazowi zawartemu w ust. 3 pkt 3 tego artykułu, nie zawiera uzasadnienia.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#KazimierzŁojewski">Naruszenia te, tj. brak opisu czynu, brak kwalifikacji prawnej i brak uzasadnienia wniosku komponują się w jedną całość i wskazują na to, że każde następne uchybienie prawne wynika z poprzedniego i odwrotnie - zachodzi między nimi sprzężenie zwrotne. Sygnatariusze nie zdołali znaleźć stosownego przepisu konstytucji, bowiem po prostu nie ma takiego przepisu, woleli więc samego czynu nie opisywać, poprzestając na pustych hasłach, które nic nie znaczą. Brak uzasadnienia wniosku jest prostą konsekwencją braku jego opisu i braku kwalifikacji prawnej, jako że nie sposób uzasadnić tezy, które nie ma racji bytu, gdyż teza ta nie istnieje.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#KazimierzŁojewski">Prawna nieczytelność wniosku, jak z tego widać, była dla jego sygnatariuszy zagadnieniem całkowicie obojętnym. Obrona ma już w tym miejscu rozważań prawo do stwierdzenia - nie tylko wynikające z mocy prawa, ale i prawo moralne - że w bagażu sygnatariuszy wniosku znajdowała się jedynie chęć politycznego rozprawienia się z osobami wskazanymi w tym dokumencie. Zdaniem obrony, nie było to działania per fas et nefas. To było działanie tylko per nefas.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#KazimierzŁojewski">Dodatkowym uzasadnieniem tego stwierdzenia jest porównanie sytuacji, w której znalazły się wymienione w treści wniosku osoby, tj. członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego z sytuacją, która stała się udziałem członków byłej Rady Państwa. Oto w zarzucie postawionym członkom byłej Rady Państwa, przy zresztą całej nieporadności zawartego w tym wniosku opisu, sygnatariusze znaleźli jednak przepis konstytucji, który ich zdaniem, został naruszony działaniem tych osób.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#KazimierzŁojewski">Nasuwa się więc pytanie: dlaczego nie zastosowano jednakowej miary w zakresie wywiązania się z obowiązków, które ciążą na wnioskodawcach z mocy ustawy? I następne pytanie: czy ta dyferencjacja jest wynikiem przypadku lub niefrasobliwości, czy też działaniem zamierzonym, podyktowanym oczywistym brakiem możliwości skonstruowania czegokolwiek sensownego w znaczeniu faktycznym i prawnym w odniesieniu do członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego?</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#KazimierzŁojewski">Nie jest rzeczą obrony drążyć to zagadnienie ponad to, co zostało już powiedziane. Obronie pozostaje jedynie wyrazić nadzieję, że zagadnienie to doczeka się oceny Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej w jej końcowym orzeczeniu oraz uzasadnieniu.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#KazimierzŁojewski">Nie koniec jednak na tym. We wniosku nie zarzuca się członkom WRON popełnienia jakiegokolwiek czynu zabronionego pod groźbą ustawy karnej. Zresztą słusznie nie zarzuca się. Jednakże już sama treść tego dokumentu przesądza, że postępowanie w przedmiotowej sprawie przed Trybunałem Stanu jest niedopuszczalne jako postępowanie sprzeczne z prawem. Jedynie bowiem zarzut popełnienia czynu karalnego, przestępstwa łącznie z naruszeniem ustawy konstytucyjnej jest warunkiem właściwości Trybunału Stanu do osądzania danego czynu popełnionego, tak jak było w omawianym przypadku, przed wejściem w życie ustawy o Trybunale Stanu z 1982 r.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#KazimierzŁojewski">Mówi o tym niedwuznacznie art. 22 tej ustawy, stanowiący że: „Trybunał Stanu właściwy jest również w sprawach czynów popełnionych przed dniem wejścia w życie niniejszej ustawy, o ile w czasie popełnienia były one zabronione pod groźbą kary”.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#KazimierzŁojewski">Zagadnienie to musi być traktowane z całym rygoryzmem prawnym, gdyż dotyczy ono właściwości funkcjonalnej danego organu, w tym przypadku Trybunału Stanu.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#KazimierzŁojewski">Tak długo, jak wniosek wstępny nie wskazuje na przepisy konstytucji „lub innej ustawy”, a konkretnie mówiąc, Kodeksu karnego, przepisy, które zostały naruszone, tak długo Trybunał Stanu i jego organ śledczy, w tym przypadku Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej, nie mają tytułu prawnego do prowadzenia postępowania. Nie można też tu stosować jakichkolwiek nadinterpretacji, jak to uczyniła Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej poprzedniej kadencji Sejmu, uzurpując sobie tytuł do uzupełniania tego braku we własnym imieniu i we własnym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#KazimierzŁojewski">Na posiedzeniu Komisji w dniu 4 listopada 1992 r., jej ówczesny przewodniczący - należy podkreślić, że nie cała Komisja - postanowił przeciąć ten węzeł gordyjski z pominięciem wspomnianego przepisu, jak również innych przepisów ustawy, oświadczając, iż czyny osób objętych wnioskiem wstępnym 51 posłów KPN podpadają pod kwalifikację art. 8 Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#KazimierzŁojewski">Pozwolę sobie zacytować tu słowa ówczesnego przewodniczącego Komisji (str. 1 protokołu tego posiedzenia). Jeżeli chodzi o odpowiedzialność karną, stwierdził przewodniczący Komisji, to można ten czyn zakwalifikować jako niezgodny z art. 246 par. 2 Kodeksu karnego z zaznaczeniem, iż czyn podsądnych obejmuje (tu cytat): „co najmniej naruszenie tego ostatniego przepisu”.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#KazimierzŁojewski">Powyższe oświadczenie jest wyrazem dokonania czynności typowo pozornej, z czego ówczesny przewodniczący Komisji musiał sobie zdawać sprawę. Nie chodzi tu tylko o brak tytułu prawnego dla wniosku, lecz również o to, że przepis artykułu Konstytucji, zamieszczony w rozdziale zatytułowanym „Ustrój polityczny” nie zawiera konkretnych treści merytorycznych w znaczeniu normy prawnej o charakterze roszczeniowym. Natomiast jest on typową proklamacją o charakterze systemowym, odnoszącą się do stwierdzenia, że: „Ścisłe przestrzeganie praw Polski Ludowej jest podstawowym obowiązkiem każdego organu państwa i każdego obywatela”. Odnosi się to do konstytucyjnego stwierdzenia.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#KazimierzŁojewski">Ówczesny przewodniczący nie poinformował ani Komisji, ani uczestników postępowania, jaki przepis konstytucji został naruszony działaniem osób objętych wstępnym wnioskiem. Posłużył się zatem jawną fikcją, zakładającą, że istnieje kwalifikacja prawna, która w rzeczywistości nie istniała.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#KazimierzŁojewski">Mało tego. Na tymże posiedzeniu Komisji, przewodniczący „dorobił” również do wniosku wstępnego kwalifikację prawną w zakresie prawa karnego, rzekomo naruszonego przez sprawców. Wybór padł na przepis art. 246 par. 2 Kodeksu karnego z zaznaczeniem, że czyn podsądnych obejmuje co najmniej naruszenie tego przepisu.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#KazimierzŁojewski">Na zarzut obrony, iż również kwalifikacja karnoprawna zawisła w powietrzu, bowiem na siłę została dopasowana do zdarzenia, które nie zostało pod tym kątem opisane we wniosku wstępnym i w ogóle nie nawiązuje do wniosku wstępnego, przewodniczący Komisji odpowiedział na tę uwagę tak osobliwym stwierdzeniem, że należy je w tym miejscu zacytować.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#KazimierzŁojewski">Oto cytat: „Na wniosek obrońcy Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej dokonała kwalifikacji prawnej wniosku wstępnego. Z interpretacji tej nie wynikało, aby członkowie Rady Państwa stanęli pod zarzutem naruszenia przepisu art. 246 Kodeksu karnego. Obecni na sali obrad członkowie grupy wnioskodawców wyrazili pogląd, że zarówno pierwsza grupa osób objętych wstępnym wnioskiem, tj. członkowie Rady Państwa, jak i druga grupa, tj. członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego powinni odpowiadać z art. 123 Kodeksu karnego. Jest to pogląd wyrażony dzisiaj przez posłów wchodzący w skład grupy wnioskodawców.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#KazimierzŁojewski">Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej przyjmuje ten pogląd do wiadomości i jeśli zgromadzone dowody dadzą podstawę do zaproponowania zmiany kwalifikacji, Komisja uprzedzi o takiej możliwości. Dzisiaj Komisja żadnej zmiany interpretacji dokonywać nie będzie”.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#KazimierzŁojewski">Tak więc nawet wtedy, Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej, uzurpując sobie uprawnienia, których nie posiadała, nie miała bowiem prawa do uzupełniania wniosku w jakimkolwiek kierunku, ustami swego przewodniczącego stwierdza, że właściwie nic jeszcze nie wiadomo, i że o kwalifikacji prawnej wniosku zadecydują zgromadzone w przyszłości dowody.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#KazimierzŁojewski">Do dnia dzisiejszego ta zapowiedź ówczesnego przewodniczącego Komisji nie została spełniona. Tak więc do dnia dzisiejszego, gdy zakończone zostało postępowania dowodowe, osoby objęte wnioskiem wstępnym nie dowiedziały się, jakie zarzuty formułował wobec nich wniosek i na jakich przesłankach prawnych opierają się te zarzuty, zarówno w sensie kwalifikacji konstytucyjnej, jak i prawnokarnej.</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#KazimierzŁojewski">Prawnika godnego tego miana musi ogarnąć w tym miejscu wstyd. Oto zdaniem organu, który ex definitione ma uosabiać prawo i jego godność, można to prawo traktować z taką pogardą dla jego ducha i litery. Na oczach opinii publicznej Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej Sejmu poprzedniej kadencji stwierdziła, że sprawcy - co wynika z wniosku, którzy wprowadzili stan wojenny dla ochrony istniejącego w PRL porządku, powinni odpowiadać z art. 123 Kodeksu karnego jako ci, którzy - tu zacytuję treść tego przepisu: „Mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części terytorium, obalenie przemocą ustroju lub osłabienie mocy obronnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, podejmują w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą do urzeczywistnienia tego celu”.</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#KazimierzŁojewski">Tak więc postępowanie, zatoczywszy wielki krok, składający się z naruszeń prawa, „ląduje” w punkcie, w którym już tylko jest miejsce na surrealizm.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#KazimierzŁojewski">Prezentowana obrona to nie tylko wyraz jednostkowej, obrończej konstrukcji prawnej. Dla Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej nie miały znaczenia nie tylko przepisy obowiązującego prawa, nie tylko poglądy i wnioski obrony, lecz również stanowisko, które w zakresie omawianej problematyki zajęło trzech wybitnych przedstawicieli nauki prawa, a mianowicie: prof. Leszek Gardocki, prof. Andrzej Gwiżdż i prof. Wojciech Sokolewicz, a jedna z tych osób jest obecnie sędzią Trybunału Konstytucyjnego.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#KazimierzŁojewski">Poglądy wyznawanej przez wymienione osoby doktryny identyfikują się jednoznacznie z tym, co obrona prezentowała w swych wystąpieniach, zaś stanowisko to nie ulega zmianie, niezależnie od tego, kto je wygłasza.</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#KazimierzŁojewski">Podam jeszcze, że w swej ostatniej opinii prof. Paweł Sarnecki stwierdził, co następuje: „Wydaje się niewątpliwe, że wniosek wstępny winien zawierać wskazania przepisu konstytucyjnego lub ustawowego, obrazę którego zarzucałby osobie wskazanej jako oskarżonej.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#KazimierzŁojewski">Istotnie, wobec osoby Wojciecha Jaruzelskiego artykuł taki nie został przywołany. Jest to niezgodne z art. 6 ust. 3 pkt 2 ustawy o Trybunale Stanu i winno spowodować odpowiednie kroki marszałka Sejmu, przewidziane w art. 4 ust. 4 powyższej ustawy, pod sankcją pozostawienia wniosku bez biegu (art. 5 ust. 5/”.</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#KazimierzŁojewski">Dalej idąc śladem rozumowania obrony, prof. P. Sarnecki stawia przysłowiową kropkę nad „i” w następującym zdaniu: „Właściwie z uwagi na zasadę dyskontynuacji prac parlamentarnych, prace Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej winny w obecnej kadencji toczyć się nad przedmiotowym wnioskiem KPN od początku. A więc Komisja obecnej kadencji winna ponownie zwrócić się w tej sprawie do marszałka Sejmu z wnioskiem o wykorzystanie przez niego uprawnień zawartych w art. 6 ust. 4 ustawy o Trybunale Stanu.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#KazimierzŁojewski">Skoro jednak tak się nie stało i postępowanie w obecnej kadencji Sejmu toczy się już 2 lata, należy przyjąć, że Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej obecnej kadencji Sejmu uszanowała swym postępowaniem braki wniosku KPN z grudnia 1991 r.”</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#KazimierzŁojewski">Prof. Paweł Sarnecki prawdopodobnie przez kurtuazję, nie wypowiada się w materii najważniejszej, tj. czy i jakie środki prawne posiadała Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej, aby uszanować omawiane braki. Jego myśl jest jednak na tyle jasna, że bez trudu można wyczytać z niej stwierdzenie, iż w stanie prawnym określonym przez ustawę o Trybunale Stanu, postępowanie w niniejszej sprawie toczyć się nie mogło i nie powinno.</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#KazimierzŁojewski">Podobną myśl, tyle że wygłoszoną w innej sprawie, bo na pewno w tej sprawie takiego poglądu poseł J. Taylor nie wygłosiłby, wyraził obecny zastępca przewodniczącego Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej poseł J. Taylor. Mianowicie w dniu 10 czerwca 1994 r., z trybuny sejmowej pan poseł powiedział, co następuje: „Dopiero dokładne sprecyzowanie zarzutów umożliwia podejrzanemu czy oskarżonemu obronę. Bez tego jest ona właściwie niemożliwa. Jeśli nie dopełni się warunków dotyczącego tego koniecznego sprecyzowania zarzutów, to tym samym pozbawia się zainteresowanych możliwości obrony”.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#KazimierzŁojewski">Świadomość i nawyki procesowe kształtowane są w znacznej mierze przez zbiory ocen i poglądów zawarte w komentarzach. W opracowaniu „Kodeks postępowania karnego - komentarz”, autorstwa sześciu teoretyków i praktyków prawa karnego - procesowego (wydanie Warszawa 1976 r., str. 364), znajdujemy taki oto zapis stanowiący wykładnię art. 269 Kodeksu postępowania karnego, mającego zastosowanie do sprawy obecnie rozpatrywanej.</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#KazimierzŁojewski">Cytuję: „Dokładne określenie zarzucanego czynu oznacza, że nie wystarcza sformułowanie zarzutu w sposób powtarzający podstawowe znamiona czynu. Konieczne więc jest opisanie działania podejrzanego i spowodowanych przez nie skutków, tj. wskazania, na czym polegało działanie sprawcy i jakiego rodzaju i w jakich rozmiarach nastąpił skutek. Opis czynu powinien być ujęty zwięźle, podobnie jak konkluzja aktu oskarżenia lub wyroku, w sposób ostateczny informując podejrzanego, co mu się zarzuca, aby wiedział, przed czym ma się bronić”.</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#KazimierzŁojewski">Jeśli zaś chodzi o uzasadnienie postanowienia, to zdaniem komentatorów, cytuję: „Nie może być ono ani zdawkowe, ani ogólnikowe, lecz powinno wskazywać zebrane dowody i stwierdzone okoliczności" (str. 365 cytowanego opracowania).</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#KazimierzŁojewski">Wbrew jednak temu prawnemu abecadłu sytuacja, jaka zapanowała na stałe w Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej w poprzedniej kadencji, była unikalna i osobliwa. Nie liczyło się już nic, co mogłoby podważyć powzięty z góry zamiar prowadzenia postępowania, które od samego początku toczyło się jakby contra lege. Działo się to w państwie, które w art. 1 Konstytucji proklamuje zasadę, zgodnie z którą, Polska jest demokratycznym państwem prawnym.</u>
          <u xml:id="u-6.45" who="#KazimierzŁojewski">W związku z tym, wypada zacytować opublikowany w „Polityce” z dnia 14 listopada 1992 r. (nr 45) głos publicysty, którego ani rzetelności, ani wrażliwości prawnej nikt nie podważa. Stanisław Podemski w artykule „Stan wojenny dla korzyści materialnych?” pisze: „Z Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej dochodzą niepokojące wiadomości. Członkom byłej Rady Państwa, przesłuchiwanym tu w związku z wprowadzeniem stanu wojennego, stawia się ogólnikowy zarzut pogwałcenia art. 246 Kodeksu karnego, a jest to jeden z najtrudniejszych w interpretacji przepisów ustawodawstwa karnego. Nie definiuje się zarzutu szczegółowo, ani nie uzasadnia się go. W dodatku zarzut ten brzmi nie tylko hańbiąco, ale i groteskowo: mówi się o wprowadzeniu stanu wojennego dla korzyści majątkowych lub osobistych”.</u>
          <u xml:id="u-6.46" who="#KazimierzŁojewski">Niestety, to jeszcze nie wszystko. Stanisław Podemski pisze dalej: „Obrońcy gen. Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, ludzie z pierwszego rzędu adwokatury (przepraszam, ale jest to określenie S. Podemskiego, nie moje) skarżą się na nie spotykaną w ich praktyce sądowej atmosferę. Obronie przerywa się w pół zdania, odbiera się głos lub się go nie udziela”.</u>
          <u xml:id="u-6.47" who="#KazimierzŁojewski">Tak toczyło się w poprzedniej kadencji Sejmu postępowanie w tej dramatycznej, skomplikowanej i co najmniej spornej na dalsze stulecie dla Polaków w sprawie. „Jednakże Komisja, coś w rodzaju zbiorowego prokuratora, mówi Podemski, zobowiązana jest przestrzegać jak każdy prokurator Kodeks postępowania karnego, a ten wymaga dokładnego określenia zarzucanego czynu i uzasadnienia, jeśli zainteresowany tego zażąda”.</u>
          <u xml:id="u-6.48" who="#KazimierzŁojewski">Autor, którego pogląd został przeze mnie zacytowany jedynie skrótowo, kończy swój artykuł stwierdzeniem, w którym odwołuje się wręcz do uczciwości, poczucia przyzwoitości i poczucia odpowiedzialności. Pisze on: „W Polsce nie lubimy szczególnie gry nie fair w stosunku do podejrzanego o najpoważniejsze nawet zbrodnie. Bledną wówczas zarzuty, a na pierwszy plan wysuwają się uprzedzenie, stronniczość wymiaru sprawiedliwości. Antypatie zmieniają się we współczucie i oburzenie na tak postępujące władze. Dyktuje to nasza tradycja i całe doświadczenie historyczne. Naruszenie procedury i praw oskarżonych zawsze zapowiadało czas niesprawiedliwości”.</u>
          <u xml:id="u-6.49" who="#KazimierzŁojewski">Zdawać by się mogło, że wyliczone naruszenia prawa wyczerpują katalog nieprawidłowości postępowania w niniejszej sprawie. Niestety, tak jednak nie jest. Nie można bowiem przejść do porządku dziennego nad jednym z najdonioślejszych problemów wskazujących na niedopuszczalność postępowania.</u>
          <u xml:id="u-6.50" who="#KazimierzŁojewski">Problem ten ogniskuje się w pytaniu (i w odpowiedzi na nie) - czy w Polsce obowiązuje i istnieje ciągłość systemu prawnego, czy też została ona przerwana ona przez fakt oddania władzy przez dawną formację polityczną nowej ekipie w 1989 r.?</u>
          <u xml:id="u-6.51" who="#KazimierzŁojewski">Jak wiadomo, w dniu 25 stycznia 1989 r. Sejm ówczesnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej wydał ustawę legalizującą stan wojenny, tym sposobem legitymizując działania dotyczące wprowadzenia i organizacji tego stanu.</u>
          <u xml:id="u-6.52" who="#KazimierzŁojewski">W 1 lutego 1992 r. a więc w nowych warunkach politycznych, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej po upływie 10 lat od tamtej ustawy podjął uchwałę stwierdzającą, że: „Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego z 13 grudnia 1981 r. była nielegalna”. Dzieje się to w czasie, gdy działa już Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej Sejmu, mająca za zadanie zbadanie legalności lub nielegalności stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-6.53" who="#KazimierzŁojewski">W grudniu 1995 r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podjął jeszcze jedną uchwałę, w której stwierdza się m.in.: „Sejm potępia sprawców stanu wojennego i wyraża nadzieję, że ich nielegalne działania zostaną sprawiedliwie osądzone”. Dzieje się to w piątym roku trwania prac obu kolejnych sejmowych Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnych dwóch kadencji, nieomal przed dzień zapadnięcia postanowienia, które kończy postępowanie w sprawie wyjaśnienia odpowiedzialności określonych osób za organizację i przebieg stanu wojennego. Postępowanie, którego ustawowym celem i sensem jest zajęcie stanowiska właśnie co do legalności lub nielegalności stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-6.54" who="#KazimierzŁojewski">Nie jest rzeczą obrony ocena stosunku Sejmu do obu swoich własnych, ze swego składu przecież wyłonionych komisji sejmowych. Zadanie obrony polega na ocenie tego zagadnienia z punktu widzenia prawa konstytucyjnego.</u>
          <u xml:id="u-6.55" who="#KazimierzŁojewski">Nie ulega wątpliwości, że państwo polskie jest osadzone w systemie prawa pozytywnego, należycie propagowanego w jego oficjalnym Biuletynie i w Dzienniku Ustaw. Nie ulega wątpliwości również i to, że - poza Konstytucją - ustawa jest najwyższym aktem normotwórczym oraz że zawarta w niej wola ustawodawcy obowiązuje wszystkich tak długo, jak długo nie zostanie zniesiona lub zmieniona przez akt analogicznej rangi, tzn. przez ustawę. Nie ulega wreszcie wątpliwości również i to, że system prawny państwa polskiego jest tworem stabilnym, poczynając od pierwszych dekretów Naczelnika Państwa z 1918 r. aż do chwili obecnej i że system ten zmienia się o tyle, o ile Sejm zajmie stosowne, odmienne lub korygujące stanowisko wyrażone w ustawie. Jest więc aksjomatem i nie podlega dyskusji fakt, że ustawa Sejmu z dnia 25 stycznia 1982 r. o legalności stanu wojennego obowiązuje do dnia dzisiejszego, ponieważ nie została uchylona lub zmieniona aktem tego samego rzędu, tj. ustawą.</u>
          <u xml:id="u-6.56" who="#KazimierzŁojewski">Obie cytowane uchwały Sejmu nie mają dla oceny zagadnienia stanu wojennego żadnej mocy prawnej, nie tylko z ww. przyczyn, ale również dlatego, że obracają się wyłącznie w kręgu ocen politycznych nie pretendujących - jak wynika z ich treści - do normotwórczego uregulowania tego problemu.</u>
          <u xml:id="u-6.57" who="#KazimierzŁojewski">Wniosek wynikający z tych rozważań jest jeden i tylko jeden. Ustawa z dnia 25 stycznia 1982 r. przesądza o niedopuszczalności toczącego się obecnie postępowania, bowiem jest prawomocna w tym znaczeniu, że odmienne uregulowanie poruszonej w nim materii jest z mocy prawa nieważne i nieobowiązujące. Ustawa ma więc moc rei juricate, co przy odpowiednim zastosowaniu przepisów Kodeksu postępowania karnego (art. 11 pkt 7) oznacza, że mamy do czynienia z ujemną przesłanką procesową.</u>
          <u xml:id="u-6.58" who="#KazimierzŁojewski">Ustawa o Trybunale Stanu z dnia 26 marca 1982 r. została, jak wiadomo, znowelizowana, i to w części najbardziej istotnej, dotyczącej podmiotów upoważnionych do złożenia wniosku wstępnego. Nowa ustawa stanowi, że wniosek wstępny powinien zostać podpisany nie jak dotychczas przez co najmniej 50 posłów, lecz przez co najmniej 115 posłów.</u>
          <u xml:id="u-6.59" who="#KazimierzŁojewski">Powstaje więc pytanie, czy wobec tak istotnej ustawowej zmiany, postępowanie wstępne, któremu początek dał wniosek 51 posłów z Konfederacji Polski Niepodległej, może się toczyć w dalszym ciągu? Pytanie to powstaje zwłaszcza w sytuacji, w której postępowanie zostało już raz odroczone oraz uległ zmianie skład orzekający Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej w wyniku powołania Sejmu nowej kadencji. Wystarczy powiedzieć, że obecnie w prezydium Komisji nie zasiada nikt z posłów ubiegłej kadencji, bowiem zarówno były przewodniczący, jak i dwaj jego zastępcy nie weszli w skład nowego Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-6.60" who="#KazimierzŁojewski">Sprawa byłaby jasna, gdyby znowelizowana ustawa, o której nawiasem powiem, że chyba nie jest szczytem dobrej legislacji, zawierała jakieś przepisy przejściowe, regulujące problemy intertemporalne na ewentualność zmiany ustawy w czasie, gdy podjęte postępowanie ulega odroczeniu, nie zostało ono jeszcze zakończone lub zmienia się skład orzekający.</u>
          <u xml:id="u-6.61" who="#KazimierzŁojewski">Ustawa jednak nie wprowadziła przepisów przejściowych. Oznacza to jednoznacznie, że do każdego postępowania przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej, zwłaszcza po zmianie jej składu osobowego, mogą mieć zastosowanie wyłącznie przepisy ustawy w jej brzmieniu nowym, znowelizowanym.</u>
          <u xml:id="u-6.62" who="#KazimierzŁojewski">Z powyższych względów nowela do ustawy ustalająca, że postępowanie wszczyna się na podstawie wniosku wstępnego podpisanego przez 115 posłów, wobec oczywistego braku takiej liczby sygnatariuszy, powoduje, że postępowanie jest niedopuszczalne z powodu uregulowanej w Kodeksie postępowania karnego ujemnej przesłanki procesowej w postaci: „braku skargi uprawnionego oskarżyciela albo zezwolenia na ściganie lub wniosku o ściganie pochodzącego od osoby uprawnionej”. Jest to art. 11 pkt 7 Kodeksu postępowania karnego w związku z art. 4 ust. 2 pkt 3 ustawy o Trybunale Stanu.</u>
          <u xml:id="u-6.63" who="#KazimierzŁojewski">Jedynym rozwiązaniem omawianego problemu było, zdaniem obrony, odesłanie wniosku marszałkowi Sejmu z opinią, że dokument ten nie odpowiada warunkom określonym w ustawie.</u>
          <u xml:id="u-6.64" who="#KazimierzŁojewski">W takiej sytuacji, co wynika z art. 4 ust. 5 ustawy o Trybunale Stanu, marszałek Sejmu wzywa wnioskodawców do uzupełnienia braków, a w przypadku niewykonania tego w ciągu 14 dni, pozostawia wniosek bez biegu. W omawianym układzie nie ma miejsca na jakiekolwiek rozwiązania natury praktycznej, podyktowane np. obawą, że wezwanie marszałka Sejmu do uzupełnienia braków nie miałoby adresata, skoro wiadomo, że wniosek z przyczyn obiektywnych nie może zostać uzupełniony na skutek braku wymaganej prawem liczby sygnatariuszy.</u>
          <u xml:id="u-6.65" who="#KazimierzŁojewski">Nie jest bowiem ani rzeczą, ani obowiązkiem Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej poszukiwanie rozwiązań innych niż te, jakie wynikają z ustawy.</u>
          <u xml:id="u-6.66" who="#KazimierzŁojewski">W opisanym stanie sprawy, obrona zdobywa się wreszcie na akt desperacji w postaci pisma z dnia 11 lipca 1994 r., skierowanego do Rzecznika Praw Obywatelskich, opisującego wszystkie podniesione uchybienia prawne i domagającego się od rzecznika ochrony i obrony. Zostały bowiem wyczerpane wszystkie możliwości, jakimi dysponował obrońca, który ograniczał się do wskazywania uchybień i, ujmując rzecz generalnie, do wołania o prawo.</u>
          <u xml:id="u-6.67" who="#KazimierzŁojewski">Nie sposób tu przytaczać korespondencji wywołanej tym pismem, jaka wywiązała się między rzecznikiem a obrońcą z jednej strony oraz rzecznikiem a panem przewodniczącym Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej z drugiej. Faktem jest jedno: Rzecznik Praw Obywatelskich - przepraszam, że muszę tu użyć tego określenia - umywając, niestety, ręce od zajęcia stanowiska w tej sprawie, zresztą pod osłoną pewnych formułek, spowodował jednak to, że swą opinię co do stawianych przez obronę zarzutów wyraził sam pan przewodniczący Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-6.68" who="#KazimierzŁojewski">Przewodniczący Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej w piśmie z dnia 18 października 1994 r., skierowanym do Rzecznika Praw Obywatelskich m.in. stwierdza, że: „Obrona miała rację wskazując na ułomności wniosku wstępnego. W sytuacji, w jakiej znajdowała się mniejszość opozycyjna w Sejmie poprzedniej kadencji, nie mając m.in. przedstawiciela w prezydium Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, nie istniała jednak możliwość nadania pracy Komisji właściwego toku”.</u>
          <u xml:id="u-6.69" who="#KazimierzŁojewski">Obrona pragnie jednak zająć odmienne stanowisko wobec zawartej w piśmie tezy, ogniskującej się w stwierdzeniu (z pierwszej strony), że należy podzielić zdanie mec. Kazimierza Łojewskiego, iż: „postępowanie to utrudnione jest przez brak precyzyjnego określenia zarzutów” i że nie udało się tego uchybienia naprawić: „wobec faktu nieistnienia grupy wnioskodawców uprawnionych do działania w tej sprawie”.</u>
          <u xml:id="u-6.70" who="#KazimierzŁojewski">Pozostając z całym szacunkiem dla pana przewodniczącego, obrona nigdy nie twierdziła, że w wyniku naruszenia ustawy o Trybunale Stanu, postępowanie jest utrudnione. Obrona twierdziła i twierdzi, że jest ono niedopuszczalne z racji naruszenia, pozwolę tu sobie powtórzyć raz jeszcze w celu rekapitulacji, następujących przepisów ustawy o Trybunale Stanu:</u>
          <u xml:id="u-6.71" who="#KazimierzŁojewski">- po pierwsze - art. 4 ust. 3 pkt 2 - braku faktycznego i prawnego określenia zarzutu,</u>
          <u xml:id="u-6.72" who="#KazimierzŁojewski">- po drugie - art. 4 ust. 3 pkt 3 - braku uzasadnienia dla zarzutu,</u>
          <u xml:id="u-6.73" who="#KazimierzŁojewski">- po trzecie - art. 4 ust. 3 pkt 3 - braku podpisu co najmniej 115 posłów we wniosku wstępnym,</u>
          <u xml:id="u-6.74" who="#KazimierzŁojewski">- po czwarte - art. 22 - przeprowadzenie postępowania mimo bezspornych okoliczności, że czyn zarzucany był popełniony przed dniem wejścia w życie ustawy o Trybunale Stanu, a nie wskazano w sposób prawem przewidziany, że narusza on również ustawę karną,</u>
          <u xml:id="u-6.75" who="#KazimierzŁojewski">- po piąte - art. 12 w związku z art. 11 pkt 7 Kodeksu postępowania karnego i uchwalenia przez Sejm ustawy z dnia 25 stycznia 1982 r., nie zmienionej żadną późniejszą ustawą, uznającej wprowadzenie stanu wojennego za legalny akt normatywny.</u>
          <u xml:id="u-6.76" who="#KazimierzŁojewski">W cytowanym piśmie znajduje się również bardzo interesująca wzmianka o tym, że po ukonstytuowaniu się Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej obecnej kadencji Sejmu, w dniu 21 października 1993 r. zwróciła się ona do Prezydium Sejmu o podjęcie decyzji co do dalszego postępowania.</u>
          <u xml:id="u-6.77" who="#KazimierzŁojewski">W dniu 21 stycznia 1994 r. Prezydium Sejmu po wysłuchaniu informacji na temat wszystkich wyłaniających się komplikacji oraz o stanie spraw: „podjęło decyzję, że wszystkie one mają być kontynuowane przez Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej Sejmu II kadencji”. Od tego czasu Komisja prowadzi postępowanie dowodowe, które obecnie bliskie jest ukończenia.</u>
          <u xml:id="u-6.78" who="#KazimierzŁojewski">Na tle powyższego akapitu obrona pragnie stwierdzić, znów pozostając z całym szacunkiem dla pana przewodniczącego, że Prezydium Sejmu nie było ustawowo upoważnione do wydawania tego rodzaju decyzji. Ustawa o Trybunale Stanu nie wymienia w ogóle tego organu, a więc nie wyposaża go w jakiekolwiek uprawnienia o charakterze decyzyjnym. Podmiotem posiadającym określone uprawnienia i obowiązki jest wyłącznie marszałek Sejmu, z tym że jego rola sprowadza się:</u>
          <u xml:id="u-6.79" who="#KazimierzŁojewski">- po pierwsze, do przyjęcia wniosku wstępnego od określonego, upoważnionego podmiotu lub podmiotów i przekazania go Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej,</u>
          <u xml:id="u-6.80" who="#KazimierzŁojewski">- po drugie, do odesłania wniosku, po zasięgnięciu opinii Komisji, wnioskodawcy z wezwaniem go do usunięcia braków w ciągu 14 dni, zaś w przypadku nieuzupełnienia wniosku w tym terminie, do pozostawienia sprawy bez biegu.</u>
          <u xml:id="u-6.81" who="#KazimierzŁojewski">Teoria prawa wylansowała już dawno pogląd, że zasadniczym komponentem prawo-rządności w sensie generalnym jest praworządność proceduralna, bez której nie ma tego, co w życiu społeczeństw i jednostki jest najważniejsze: nie ma bezpieczeństwa prawnego, pewności, iż w jakimkolwiek postępowaniu będą do tego postępowania miały zastosowanie przepisy prawa dla danej sprawy właściwe.</u>
          <u xml:id="u-6.82" who="#KazimierzŁojewski">Postulatowi temu w niniejszej sprawie nie stało się zadość. Osoby objęte wnioskiem wstępnym w ciągu ponad 4 lat nie mogły skorzystać nawet z tego minimum pewności prawnej, jaka wynika z ratyfikowanych przez Polskę konwencji dotyczących praw człowieka. To znaczy - Europejskiej Konwencji Ochrony Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, przyjętej w dniu 4 października 1950 r. i ratyfikowanej przez Polskę w zakresie protokołów: trzeciego, piątego i ósmego, w dniu 29 listopada 1991 r. Mam tu także na myśli naruszenie Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, przyjętego przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych w dniu 16 grudnia 1966 r., ratyfikowanego przez Polskę w dniu 3 marca 1967 r.</u>
          <u xml:id="u-6.83" who="#KazimierzŁojewski">Obie wymienione konwencje uznają za minimum: „Prawo do otrzymania szczegółowej informacji w języku dla oskarżonego zrozumiałym, o istocie i przyczynie skierowanego przeciwko niemu oskarżenia”. Mówi o tym art. 3 lit. A) pierwszej z cytowanych konwencji, z tym że druga konwencja zawiera analogiczny zapis, ale go nie cytuję, aby się nie powtarzać.</u>
          <u xml:id="u-6.84" who="#KazimierzŁojewski">To jednak nie wszystko. Przez przeszło 4 lata były prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Wojciech Jaruzelski składał wyjaśnienia na temat okoliczności nie związanych z tak kalekim nawet wnioskiem wstępnym, jaki zapoczątkował to postępowanie. Przez cały ten czas Wojciech Jaruzelski, niejednokrotnie w atmosferze upokarzających go pytań i uwag, a nawet jednostkowych aktów nienawiści, przy akompaniamencie stronniczych relacji wrogich mu mediów, tłumaczył się z czynu, który nie został mu zarzucony.</u>
          <u xml:id="u-6.85" who="#KazimierzŁojewski">Wojciech Jaruzelski ustosunkowywał się do zeznań świadków, ekspertów-historyków oraz innego materiału dowodowego, już tylko w obronie własnej czci, jako ten, który w najtragiczniejszych dla Polski chwilach, zdecydował się na podjęcie aktu odwagi i rozwagi, aktu ocenianego przez obecnie, po latach, przez większość polskiego społeczeństwa, jako wybór mniejszego zła.</u>
          <u xml:id="u-6.86" who="#KazimierzŁojewski">Jeśli zaś chodzi o sam zarzut utworzenia wespół z innymi osobami tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, to oceniając zagadnienie merytorycznie, należy uznać zarzut ten za całkowicie chybiony z tego względu, że ani poprzednia konstytucja PRL, ani obecna znowelizowana konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej nie zawierała i nie zawiera jakiegokolwiek zakazu tworzenia różnych organizmów o charakterze politycznym i społecznym. Jest również faktem, że tworzenie tych gremiów i zasiadanie w nich nie może być i nie jest oceniane nagannie z punktu widzenia obowiązującego prawa, nawet poza ramami konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-6.87" who="#KazimierzŁojewski">Przy przyjęciu odmiennego poglądu, jako jedni z pierwszych powinni zasiąść na ławie oskarżonych założyciele i uczestnicy takich pozakonstytucyjnych organizacji, jak: historyczny już dzisiaj „okrągły stół”, Rada Konsultacyjna przy byłym przewodniczącym Rady Państwa PRL i inne rady powoływane przez byłego prezydenta Rzeczypospolitej itp. Wszelkie inne argumenty są zbędne, sprowadzałyby się bowiem do zastosowania znanej już w prawie rzymskim zasady - redukcja ad absurdum.</u>
          <u xml:id="u-6.88" who="#KazimierzŁojewski">W omawianej problematyce nie ma, rzecz jasna, miejsca dla poglądu, że jeden organ pozakonstytucyjny winien być oceniany pozytywnie jako politycznie dobry, inny zaś negatywnie jako politycznie zły. Dla prawnika jest to zagadnienie obojętne, jeśli odwołuje się on do kategorii ustawowych jako jedynej i wyłącznej miary oceny. Sfera poprawności lub wadliwości podejmowanych przez gremia władzy decyzji politycznych podlega określonej perspektywie historycznej wyłącznie ocenie historyków i nie osiąga nigdy, rzecz jasna, stopnia pewności matematycznej.</u>
          <u xml:id="u-6.89" who="#KazimierzŁojewski">Tak jest również w sprawie obecnie rozpatrywanej. W ekspertyzach powołanych historyków uwidaczniają się różne niuanse w twierdzeniach, wynikające nie tylko z metodologii zastosowanych badań, lecz także - co dla obrony jest ewidentne - z sympatii lub antypatii politycznych. Nie zarzucając złej woli autorom ekspertyz, do tych opracowań należy podchodzić z rozważną ostrożnością, z wyżej wymienionych powodów. Ostrożność ta nakazuje poszukiwać jakiegoś wspólnego poglądu dla wszystkich ekspertów, poglądu przez nikogo nie kwestionowanego.</u>
          <u xml:id="u-6.90" who="#KazimierzŁojewski">Takim nie kwestionowanym wspólnym poglądem jest niewątpliwie zawarta we wszystkich ekspertyzach myśl, zaznaczona w sposób wyraźny lub dorozumiany, że przy różnym stopniu prawdopodobieństwa interwencji zbrojnej państw Układu Warszawskiego w grudniu 1981 r. nie można było takiej interwencji w sposób pewny wykluczyć.</u>
          <u xml:id="u-6.91" who="#KazimierzŁojewski">Powyższa właśnie myśl wskazująca, na odpowiedzialność autorów ekspertyz, miała i ma w opinii większości społeczeństwa polskiego, w odbiorze wszystkich ludzi nieporażonych nienawiścią i żądzą odwetu, niepodważalne prawo obywatelstwa i urasta niemal do rangi aksjomatu. To przekonanie nie pochodzi z próżni politycznej, ale jest poparte własną wiedzą i doświadczeniem każdego człowieka o średnim stopniu rozeznania w zawirowaniach ówczesnego okresu.</u>
          <u xml:id="u-6.92" who="#KazimierzŁojewski">Na te tematy wypowiadały się z resztą światowe autorytety polityczne, ludzie z politycznego olimpu. Ich uwagi dotyczące kryzysu w Polsce 1981 r. miały swoje uzasadnienie w dokładnej znajomości reguł gry, jaka toczyła się w tej części Europy. Aleksander Haig, sekretarz stanu USA za kadencji Reagana w swojej książce pt. „Realism Reagan and foreign policy” pisze, co następuje: „Dla Związku Radzieckiego Polska to casus belli, sprawa, dla której gotów jest on podjąć wojnę z sojuszem zachodnim. Sami Polacy nie mogą stać się panami własnego losu, dopóki ZSRR dysponuje przeważającą siłą i temu się sprzeciwia.</u>
          <u xml:id="u-6.93" who="#KazimierzŁojewski">Nigdy nie było żadnych wątpliwości co do tego, że ten potężny ruch w Polsce będzie zdławiony przez ZSRR. Jedynymi pytaniami było - kiedy to nastąpi i z jakim stopniem brutalności”.</u>
          <u xml:id="u-6.94" who="#KazimierzŁojewski">Tę właśnie wypowiedź miał w pamięci obrońca Wojciecha Jaruzelskiego, tj. ja miałem w pamięci, pytając świadka Zbigniewa Bujaka, czy przywódcy „Solidarności” liczyli się z faktem, że mogą znów w wagonach bydlęcych jechać na katorgę tysiące, a nawet setki tysięcy Polaków, śladem tych z 1940 r. i 1941 r.? Na sali posiedzeń powiało wtedy grozą. Polityk ten odpowiedział, że taka ewentualność nie była brana pod uwagę. Mówił tylko o tym, że naród by został i przetrwał - w ten sposób zostało wyczerpane to zagadnienie.</u>
          <u xml:id="u-6.95" who="#KazimierzŁojewski">Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Helmut Schmidt w opublikowanych na łamach „Die Zeit” w swoich wspomnieniach powołuje się rozmowę z prezydentem Francji Francois Mitterrandem i przytacza jego następujące słowa: „Widziałem tylko dwie, a nie trzy możliwości. To znaczy - albo rząd polski przywróci porządek w kraju, albo uczyni to Związek Radziecki. Trzecią hipotezę, że mogłoby dojść do zwycięstwa „Solidarności” i zwycięstwa rewolucji w Polsce, uważałem zawsze za czystą fikcję. W takim przypadku ruch ten zostałby zmieciony z powierzchni ziemi przez oddziały radzieckie”.</u>
          <u xml:id="u-6.96" who="#KazimierzŁojewski">Jan Nowak-Jeziorański, żeby przytoczyć i polskiego autora, w „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza” z 12 grudnia 1992 r., w artykule „Wyrok na generała” pisze: „Zgodnie z prawami każdej rewolucji, wzbierająca fala parła do przodu aż do zwycięstwa. W rok później, w końcu 1981 r. mogła ją powstrzymać już tylko sowiecka inwazja albo użycie sił własnych. Dopiero w jesieni 1981 r., to drugie rozwiązanie stało się istotnie, mniejszym nieszczęściem”.</u>
          <u xml:id="u-6.97" who="#KazimierzŁojewski">Tego samego zdania jest obecny I prezes Sądu Najwyższego, prof. Adam Strzembosz, który w uzasadnieniu rewizji nadzwyczajnej, wniesionej do Sądu Najwyższego na korzyść Ryszarda Kuklińskiego, stwierdza że tenże Kukliński: „podjął próbę przeciwdziałania bezpośredniemu zagrożeniu inwazją poprzez poinformowanie państw mających wpływ na losy świata”. Wiemy i nie trzeba tego w tym miejscu przypominać, jak się owi przywódcy ustosunkowali do tych informacji.</u>
          <u xml:id="u-6.98" who="#KazimierzŁojewski">Podsumowując wszystkie poruszone wątki, obrona jest prawnie, ale jak się zdaje, również moralnie upoważniona do stwierdzenia, że z racji uchybień prawnych, o których była mowa, postępowanie, które powinno się toczyć na mocy ustawy, przekształciło się już na samym początku w debatę historyczną, historiozoficzną, a przede wszystkim polityczną. Do tego stanu rzeczy przyczyniła się postawa wszystkich osób objętych wnioskiem wstępnym, z wyjątkiem pani Eugenii Kemparowej.</u>
          <u xml:id="u-6.99" who="#KazimierzŁojewski">W tym miejscu chciałbym dodać, że gdyby stało się tak, jak zamierzała to uczynić obrona, to nigdy nie doszłoby do wyjaśnień wszystkich osób objętych wnioskiem wstępnym. Obrona postulowała, szczególnie ja postulowałem pod adresem swojego mandanta, pana prezydenta W. Jaruzelskiego, aby powstrzymał się od wyjaśnień tak długo, jak długo w sposób poprawny prawnie nie zostanie skonstruowany wniosek. Stało się jednak inaczej, osoby te miały zresztą prawo do tego, aby inaczej postąpić.</u>
          <u xml:id="u-6.100" who="#KazimierzŁojewski">Otóż wszyscy podsądni, nie bacząc na kuriozalność prawną postępowania, postanowili rozpocząć i przeprowadzić walkę o swoją cześć i dobre imię, i to nie tylko przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej, ale przed całym społeczeństwem. Sądzę, że osoby objęte wnioskiem wstępnym kierowały się imperatywem nie znoszącym jakiejkolwiek alternatywy z tej prostej przyczyny, że godność człowieka jest wartością niepodzielną.</u>
          <u xml:id="u-6.101" who="#KazimierzŁojewski">Oczywiście rzeczą Komisji będzie znalezienie formuły pozwalającej na wydobycie się z impasu prawnego i danie swym orzeczeniem świadectwo prawdzie.</u>
          <u xml:id="u-6.102" who="#KazimierzŁojewski">W tym stanie rzeczy wnoszę, aby Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej po uprzednim stwierdzeniu naruszenia niniejszym postępowaniem wymienionych przepisów prawa oraz ratyfikowanych przez Polskę konwencji dotyczących praw człowieka postanowiła: uchwalić na mocy art. 6 ust. 3 ustawy o Trybunale Stanu, sprawozdanie do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej o umorzenie postępowania w sprawie Wojciecha Jaruzelskiego z wniosku wstępnego 51 posłów Konfederacji Polski Niepodległej z dnia 5 grudnia 1991 r.</u>
          <u xml:id="u-6.103" who="#KazimierzŁojewski">Panie przewodniczący, niech mi wolno będzie dodać na zakończenie kilka słów we własnym imieniu. Obrońca Wojciecha Jaruzelskiego pragnie od siebie przekazać kilka uwag i refleksji.</u>
          <u xml:id="u-6.104" who="#KazimierzŁojewski">Przez przeszło 4 lata wykonywałem ciężki, a jednocześnie zaszczytny dla mnie obowiązek obrony byłego prezydenta Rzeczypospolitej. Niejednokrotnie w osamotnieniu toczyłem walkę o najwyższą poza życiem ludzkim wartość, walkę o prawo, z tym przekonaniem, że walczę tym samym o Polskę, o jej demokratyczny ład, o odkłamanie historii, o wypędzenie z niej nienawiści i żądzy zemsty. Swoją pracę w służbie prawa starałem się wykonać najprawidłowiej i najsumienniej. Odwagi i wytrwałości dodawała mi myśl, że poniesiony trud nie może pójść na marne. Wierzę bowiem, że nienawiść i bezprawie nie mają w tym kraju przyszłości i w tym właśnie jawi mi się iskierka nadziei.</u>
          <u xml:id="u-6.105" who="#KazimierzŁojewski">Dziękuję za wysłuchanie moich uwag.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JerzyWiatr">Dziękuję, panie mecenasie. Udzielam głosu byłemu przewodniczącemu Rady Państwa, panu Henrykowi Jabłońskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#HenrykJabłoński">W ciągu kilku lat dochodzeń, prowadzonych aż przez dwa kolejne składy Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, dokonano dużego wysiłku badawczego, zgromadzono znaczną ilość źródeł, ustalono wiele szczegółów, faktów, wypowiedziano bardzo wiele słów i w rezultacie wiedza o przyczynach i okolicznościach wprowadzenia stanu wojennego posunęła się naprzód w minimalnym stopniu. Oczywiście wiem, że jakiekolwiek badanie nie jest konieczne do wydania odpowiedniego orzeczenia, a w 87 roku życia nawet byłoby niepoważne dziwić się temu.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#HenrykJabłoński">Pragnę jednak skorzystać z przyznanego nam prawa do wypowiedzenia ostatniego słowa na tym etapie postępowania i przedstawić Komisji kilka uwag ogólnych, wiążących się jednak, przynajmniej pośrednio, z rozpatrywanym tematem.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#HenrykJabłoński">Jeśli wolno tak się wyrazić, to rozpocznę „z oddali” i proszę Komisję o dużo cierpliwości, ale muszę się uciec do przykładów, aby udowodnić swą główną tezę.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#HenrykJabłoński">Jest dość powszechna skłonność, a w Polsce po wielekroć spotęgowana wśród parających się polityką, do uznawania ludzi o odmiennych koncepcjach politycznych za co najmniej podejrzanych w swym stosunku do ojczyzny, jeśli nie wręcz za sprzedawczyków i zdrajców. Toteż równolegle z tym występuje inne zjawisko. Musimy jakoś chronić przed opinią publiczną poglądy wielu bohaterów narodowych, jeśli nie pasują one pod jakimś względem do przyjętego powszechnie i uznanego za słuszny wzorca.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#HenrykJabłoński">I tak np. wiele szkół różnych stopni, do akademickich szkół włącznie, nosi imię ks. Stanisława Staszica. Cenimy powszechnie jego zasługi, oddajemy mu hołd jako wybitnemu patriocie. Czy to jednak znaczy, że akceptujemy również jego „Myśli o równowadze politycznej w Europie” z 1815 r., a więc kiedy jeszcze szmat wielkich robót dla kraju miał on przed sobą?</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#HenrykJabłoński">Czy odpowiada nam ówczesny zachwyt S. Staszica nad jednością wiary i tronu w cesarstwie rosyjskim, w którym powinni się złączyć wszyscy Słowianie, w tym oczywiście i Polacy? Oczywiście, że nie odpowiada nam taki pogląd. Z naszego punktu widzenia to nonsensy. Aby więc nie tłumaczyć, skąd się wzięły te poglądy, w jakich warunkach powstały i co oznaczały, ile w nich było złudzeń i naiwności a może (kto wie) i przebiegłości - znaleźliśmy stosunkowo wygodne wyjście. Mianowicie, bardzo wąsko upowszechniamy wiedzę o owych „Myślach...”. Zapewne nie najlepsze to rozwiązanie, ale w każdym razie chroni ono S. Staszica przed odsądzaniem go od czci i wiary przez tzw. gorących patriotów, co to i milionowej części tych zasług dla narodu nie mają co S. Staszic.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#HenrykJabłoński">A to przecież wciąż ten sam Staszic, znakomity pisarz polityczny okresu stanisławowskiego, ten sam przyszły budowniczy rozwoju gospodarczego Królestwa Kongresowego, głęboki myśliciel, znakomity organizator i społecznik. To warunki gruntownie się zmieniły, nakazały mu szukać nowych form służby narodowi, kierując jego talenty i energię do pracy, później zwanej „pracą organiczną”.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#HenrykJabłoński">Życie więc i działalność Stanisława Staszica rozpatrywać i oceniać trzeba w świetle czasów i warunków, narzucanych mu przez kraj zadań oraz wymuszanych przez okoliczności ograniczeń. Dopiero na drugim planie jest sprawa trafności, ewentualnie także zmienności niektórych jego poglądów, zarówno tych błędnych, jak i tych słusznych oraz wyboru metod na różnych polach działalności.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#HenrykJabłoński">Pozwalam sobie na tym odległym historycznie przykładzie pokazać to, o czym mówiłem na posiedzeniu w dniu 12 grudnia 1995 r. Upominałem się wówczas o wszechstronne uwzględnienie przy ocenie badanego zjawiska czy wydarzenia - okoliczności, czasu i miejsca. Bez tego bowiem można zabrnąć na manowce, a badanego wydarzenia nie zrozumieć. Nie zrozumiał mnie właśnie dziennikarz, który w tym, co mówiłem, dopatrzył się drwiny, gdy ja jak najpoważniej cytowałem pouczenie wybitnego historyka.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#HenrykJabłoński">W myśl tych wskazań, aby zrozumieć S. Staszica, jego poczynania w 1815 r., trzeba najpierw uzmysłowić sobie, jak ukształtował Europę Kongres Wiedeński, gdy na tronie rosyjskim i tzw. królestwa polskiego zasiadał Aleksander I, o którym S. Staszic, choćby od Czartoryskich, mógł wiedzieć jako o wyznawcy doktryn liberalnych, zwolenniku rządów konstytucyjnych i swobodnego rozwoju narodu polskiego. Wkrótce okazało się to nieprawdą, ale tego w 1815 r. S. Staszic nie mógł wiedzieć. Inna rzecz, że oględnie mówiąc, „przesadził” z wyciągnięciem wniosków. Na szczęście nie miały one znaczenia dla jego działalności na rzecz dobra kraju.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#HenrykJabłoński">Rozmyślnie wybrałem przykład jaskrawy w swej wymowie, ale tematycznie odległy, nie związany ze sprawą rozpatrywaną przez Komisję, aby przy pomocy tego przykładu pokazać, że zawsze, niezależnie od charakteru badanego wydarzenia, zbiorowego bądź jednostkowego, obowiązują żelazne zasady uwzględniania konkretnych warunków, w jakich to wydarzenie nastąpiło. Podkreślam - konkretnych warunków, bo mogą się one szybko zmieniać. Prawdę tę może nam plastycznie uzmysłowić inny przykład.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#HenrykJabłoński">Przez cały okres II Rzeczypospolitej toczył się spór między obozem, któremu przewodził Roman Dmowski, a piłsudczykami, kto więcej przyczynił się do odzyskania niepodległości. Ciekawy to temat, ale nie miejsce tu na rozwijanie go. Wystarczy przypomnieć, że zarówno jeden jak i drugi obóz, wraz ze wszystkimi, dużymi i małymi partiami, gruntownie zmienił swoje koncepcje, plany i sojusze w toku wojny.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#HenrykJabłoński">Nie ma w tym niczego dziwnego. W ciągu bowiem kilku zaledwie wojennych lat, zmieniły się niezależne od Polaków okoliczności, które w decydujący sposób wpłynęły na sytuację naszego narodu, a każda formacja polityczna musiała odpowiednio do tych okoliczności dostosowywać swoją strategię.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#HenrykJabłoński">Podany przykład doprowadza nas już bardzo blisko do tematu, którego badaniu Komisja poświęciła wiele czasu i trudu, a tzw. obwinieni sporo swego zdrowia psychicznego i fizycznego. Przykład ten daje bowiem jak na dłoni znakomitą ilustrację, jaką ogromną rolę mogą odegrać zmiany warunków zewnętrznych nie tylko z punktu widzenia poszczególnych formacji politycznych, ale i całych narodów. Mówi on zarazem, że nie można przenosić kryteriów ocen wydarzeń i ocen ludzi z jednego okresu na inny okres, choćby dzielił je nawet bardzo niewielki odstęp czasu.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#HenrykJabłoński">Dlatego wracam do mojej podstawowej tezy: kto, rozpatrując wydarzenia w Polsce w 1981 r. nie uwzględnia łącznie - podkreślam to - łącznie, międzynarodowych napięć okresu „zimnej wojny”, ofensywnej doktryny wojennej ZSRR, a w sferze tzw. obozu socjalistycznego doktryny Breżniewa oraz perspektyw rozwoju sytuacji gospodarczej, społecznej i politycznej w Polsce na skutek perturbacji wewnętrznych i działań sąsiadów - ten nie może zrozumieć motywów postępowania rządzących. Postępowania tych, którzy byli odpowiedzialni za losy ówczesnego państwa i za przynajmniej utrzymanie, a w miarę możliwości, rozszerzenie tego zakresu niezależności, jaki posiadaliśmy.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#HenrykJabłoński">Przecież nic nie straciły wówczas na aktualności nieco wcześniej wypowiedziane słowa prymasa S. Wyszyńskiego: „Na razie jesteśmy u siebie, w domu, ale kto zaręczy, jak długo tak będzie? Kto zaręczy, a my mamy obowiązek być u siebie w domu. Mamy obowiązek Ojczyźnie naszej, rodzinom, kulturze narodowej, pokojowi społecznemu i gospodarce zapewnić, abyśmy jak najdłużej byli u siebie w domu”.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#HenrykJabłoński">Wciąż też prawdziwa była ocena naszych sąsiadów, dokonana przez kardynała S. Wyszyńskiego: „Musimy być świadomi, że ludzie ci gotowi są bronić swoich układów politycznych w swoich narodach, chociażby kosztem Polski. Co im to szkodzi? Byle ratować taki czy inny ład, czy nieład we własnym organizmie narodowym i blokowym”. Stwierdzając zaś wzrost niepokojów społecznych prymas przestrzegał władze „Solidarności”: „... tak mi się w tej chwili sytuacja przedstawia. A jest ona, nie przeczę, trudna, jest ciężka. I dlatego też myślę, że gdybyśmy przeciągnęli strunę wysuwając nasze postulaty, moglibyśmy bardzo ciężko żałować następstw, które ściągnęlibyśmy na Polskę”.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#HenrykJabłoński">Prymas 1000-lecia wiele widział, wiele przeżył i doświadczył i dobrze wiedział, przed czym przestrzega. Przy wszystkich ograniczeniach i niedostatkach było czego bronić, wiele można było stracić.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#HenrykJabłoński">Późną jesienią 1981 r. szybko rosły napięcia wewnątrz kraju, coraz bardziej mnożyły się intensywne naciski zewnętrzne. Wreszcie te naczelne organy państwa, których obowiązkiem była baczna obserwacja rozwoju owej wielce złożonej sytuacji i wyciągania odpowiednich wniosków uznały, że w kroczyliśmy w ostatnią fazę kryzysu grożącego katastrofą.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#HenrykJabłoński">Z ową diagnozą łączy się pytanie: czy ci, którzy na różnych odcinkach pracy na szczytach państwa współodpowiadali za jego funkcjonowanie, mieli prawo na żądanie współdziałania odpowiedzieć, co następuje: „nie, najpierw udowodnijcie przy pomocy niewątpliwych dokumentów, że istotnie grozi nam niebezpieczeństwo. Powołajcie się na odpowiednią uchwałę uprawnionych do niej organów, któregoś z sąsiednich państw, świadczącą, że istotnie sytuacja jest katastrofalna”.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#HenrykJabłoński">Takie stanowisko byłoby przecież absurdalne. Skąd można byłoby wziąć te dokumenty? Wydaje mi się, że niektórzy badacze tamtych wydarzeń czasami wręcz zapominają, kto jakie miał możliwości. Nikogo nie mogą dziwić niedawno ujawnione cenzurki, wystawione polskim działaczom przez tzw. Komisję Susłowa lub Biuro Politycznego KPZR. Instytucje te miały odpowiedni aparat umożliwiający oceny poszczególnych członków KC PZPR bądź jako godnych szacunku „prawdziwych komunistów”, bądź jako wstrętnych wyznawców „socjaldemokratycznych idei pluralizmu” takich, jak np. Werblan lub Jabłoński. Aparat ten umożliwiał również zebranie argumentów uzasadniających domaganie się usunięcia Barcikowskiego z władz z powodu antyradzieckiego z natury rzeczy „rewizjonizmu”.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#HenrykJabłoński">Te możliwości wglądu były jednak jednostronne. Nikt bowiem w Polsce nie mógł wejrzeć w radziecką scenę polityczną. Trzeba było działać, opierając się na przesłankach ogólnych, wnioskach pośrednich i domniemaniach.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#HenrykJabłoński">Chcąc dziś zrozumieć postępowanie ówczesnych organów władzy PRL, trzeba się wczuć w konkretną sytuację z grudnia 1981 r., przy odrzuceniu zmąconego obrazu ówczesnych relacji zewnętrznych i wewnętrznych Polski np. nieodległymi w czasie stosunkami panującymi wtedy, gdy władzę objął już M. Gorbaczow. Co najwyżej można dostrzec następujący związek między tymi bliskimi sobie w czasie okresami. Mianowicie, można snuć rozważania, czy gdyby doszło do interwencji w Polsce, możliwości „głasnosti” i pierestrojki nie odsunęłyby się mocno w czasie, ze wszystkimi tego międzynarodowymi skutkami.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#HenrykJabłoński">Nie należy to już jednak bezpośrednio do zespołu spraw, którymi zajmuje się Komisja. Natomiast istotne jest, że stosując właśnie kryteria specyficzne dla ówczesnego układu stosunków, musieliśmy uznać słuszność przedstawionych nam argumentów, które dowodzą, iż realnie grozi nam, w najwyższym stopniu prawdopodobnie w bliskim czasie, wielkie niebezpieczeństwo i że powinniśmy wykorzystać swoje możliwości dla zapobieżenia temu niebezpieczeństwu, bowiem ryzyko jest zbyt duże.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#HenrykJabłoński">Nie chcę wydłużać swego oświadczenia i powtarzać argumenty przedstawione w różnych, poprzednich wystąpieniach. Niecelowe jest ponowne wyjaśnianie, dlaczego Rada Państwa zaakceptowała przedstawiony przez prezesa Rady Ministrów i przewodniczącego Komitetu Obrony Kraju wniosek o wprowadzenie stanu wojennego. Nie ma potrzeby powtarzać oceny legalności działań Rady Państwa, gdyż uczyniłem to m.in. na posiedzeniu w dniu 12 grudnia ub.r.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#HenrykJabłoński">Niemniej jednak raz jeszcze muszę podkreślić szczególny związek rozwoju sytuacji wewnętrznej i niebezpieczeństw zewnętrznych. Jak groźne memento wracały echem w pamięci słowa L. Breżniewa: „kak budiet usłażniatsia wajdiom, wajdiom”. Dalszym „komplikacjom”, a więc i groźbie interwencji może zapobiegłaby ustawa o szczególnych pełnomocnictwach.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#HenrykJabłoński">Możliwość wydania ustawy o szczególnych pełnomocnictwach jednak odpadła, bowiem stanu wyjątkowego nie przewidywała konstytucja. Pozostawał nam jako „środek zapobiegawczy”, bolesny, ale jedynie możliwy - stan wojenny. Rozwiązanie to miało poważny minus: brak prawnie ustalonych przepisów wykonawczych.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#HenrykJabłoński">Trzeba było uciec się więc do dekretów, których to przymus potwierdził później Sejm w formie ustawy. Warto tu dodać, że równoczesna decyzja Rady Państwa o zastosowaniu obowiązujących w czasie wojny przepisów ustawy z 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony PRL, usankcjonowała zatrzymanie w szeregach wojska, mimo upływu terminu służby, starego rocznika, co poważnie wzmacniało Siły Zbrojne, nie tylko liczebnie i bez potrzeby oficjalnej mobilizacji.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#HenrykJabłoński">Stan wojenny ograniczył, z natury rzeczy, prawa obywateli, a stworzone przezeń warunki uniemożliwiły niektóre przewidziane uprzednio działania ogólnopaństwowe, np. przeprowadzenie w terminie wyborów do rad narodowych (co prawnie uregulowano uchwałą Rady Państwa z 30 grudnia 1981 r.). Zakładaliśmy jednak, że pełne zachowanie konstytucyjnych struktur władzy i administracji łatwo pozwoli, po opanowaniu sytuacji, powrócić do normalnego funkcjonowania państwa i normalnych warunków życia obywateli.</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#HenrykJabłoński">Tak zrodziła się uchwała Rady Państwa i związane z nią dekrety, notyfikowane w dniu 14 grudnia 1981 r. sekretarzowi generalnemu Organizacji Narodów Zjednoczonych.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#HenrykJabłoński">Trudno mi jednak ograniczyć się do powyższej relacji. Oczywiste jest, że nawet spodziewając się tego najbardziej dla naszego kraju niekorzystnego rozwoju wydarzeń, można było mieć odmienne stanowiska wobec nich, zarówno wówczas, jak i obecnie, co okazało się nawet podczas obrad tej Komisji.</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#HenrykJabłoński">W czasie przesłuchań świadków, wolno nam było zadawać im pytania, ale nie mogliśmy ustosunkowywać się do ich wypowiedzi. Sądzę jednak, że w tym „ostatnim słowie” wolno mi to, w miarę możności jak najkrócej, uczynić. Muszę się przyznać, że ciarki mnie przeszły i do dziś zrozumieć nie mogę stanowiska, jakie tu zaprezentował jeden z najwybitniejszych działaczy ówczesnej „Solidarności”, stwierdzając, co następuje.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#HenrykJabłoński">Powiedział on, że w 1981 r. liczył się z możliwością interwencji sąsiadów w Polsce, ale uważał: „że mimo wszystko, istniejące ryzyko warto podjąć, nie wolno się przed nim cofać”. Twierdzenie to zrozumiałe jest w świetle oświadczenia: „Nawet gdyby miał zrealizować się najczarniejszy scenariusz, nie uważałbym tego za jakiś ostateczny dramat”. Powyższe stwierdzenia są zrozumiałe też wobec bagatelizowania skutków ewentualnej interwencji.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#HenrykJabłoński">Prawdą jest, że nawet na skutek najstraszniejszych przeżyć, narody łatwo nie giną, jak dowodzą tego przykłady Ukrainy i Białorusi. My także o tym wiedzieliśmy, ale czy to wystarczało dla określenia jasnego stanowiska władzy wobec ówczesnych wydarzeń i uzasadnienie dla podjęcia określonej decyzji? Powoływanie się - jak to uczynił pan poseł Z. Bujak - na przykłady Węgier i Czechosłowacji, jako przykłady wyjścia tych państw i ich narodów obronną ręką z doświadczeń interwencji - budzi, natomiast, jak największe wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#HenrykJabłoński">Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że skutki tych interwencji, mam tu zwłaszcza na myśli sytuację na Węgrzech, były bardzo bolesne społecznie. Druga i podstawową cechą odmienności polskiej sytuacji było to, że w polskim społeczeństwie wciąż była i zresztą jest żywa pamięć krzywd, doznanych od ewentualnych interwentów zarówno ze Wschodu, jak również z Zachodu, bo przecież wojska NRD traktowane byłyby jako ciąg dalszy Wehrmachtu. Ta pamięć nie pozwoliłaby pogodzić się z okupacją. Musiałyby pojawić się różne formy oporu, zapewne podsycane i wspomagane z zewnątrz, a to z kolei spowodowałoby represje wręcz nieporównywalne nawet ze wszystkim złem, jakie wydarzyło się w czasie stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#HenrykJabłoński">Każdemu wolno ryzykować własnym losem i życiem, zwłaszcza wtedy, jeśli ma się poczucie jakiejś misji. Świadomie jednak ryzykować losami narodu, narazić go na ciężkie upokorzenia i trudne do przewidzenia straty, i to po strasznych doświadczeniach, które każdy z nas miał w pamięci?</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#HenrykJabłoński">Być może, że starość przytłumiła moje zdolności rozumowania, ale mimo upływu lat wciąż nie mogę zaakceptować takiej perspektywy, wciąż aktualnie brzmią dla mnie cytowane już słowa prymasa S. Wyszyńskiego: „Mamy obowiązek Ojczyźnie naszej, rodzinie, kulturze narodowej, pokojowi społecznemu i gospodarce zapewnić, abyśmy jak najdłużej byli sami u siebie”.</u>
          <u xml:id="u-8.37" who="#HenrykJabłoński">Ośmielam się twierdzić, że warto o tym pamiętać również teraz, gdy podejmuje się starania zrozumienia całokształtu wydarzeń z grudnia 1981 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JerzyWiatr">Dziękuję bardzo. Udzielam teraz głosu byłemu zastępcy przewodniczącego Rady Państwa, panu premierowi Kazimierzowi Barcikowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzBarcikowski">Podzielam pogląd, że w tej fazie prac Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej objęci dochodzeniem członkowie władz PRL powinni się wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#KazimierzBarcikowski">Swoje oświadczenie zawrę w trzech punktach, nie wchodząc w szczegóły sytuacji 1981 r. i wyrażanych w toku prac Komisji sprzecznych opinii na ten temat. Natomiast będę chciał wyrazić swój pogląd na tę sytuację, nie naruszając niczyjego prawa do zachowania swojego zdania w ocenie ówczesnych wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#KazimierzBarcikowski">Punkt 1. Podtrzymuję swoje oświadczenie i wyjaśnienia złożone na posiedzeniu Komisji w dniach 12 i 13 stycznia 1993 r. Podtrzymuję też oceny zawarte w piśmie do przewodniczącego Komisji z dnia 8 maja 1985 r., dotyczące angażowania czynników zewnętrznych w osądzanie spraw Polski.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#KazimierzBarcikowski">W toku prac Komisji miałem możność zapoznania się z wieloma faktami, których istnienie mogłem tylko przeczuwać w 1981 r. Za taki fakt pośrednio potwierdzony przez ekspertów-historyków, uważam brak woli w kierownictwie radzieckim do poszukiwania innych dróg porozumienia w sprawach polskich poza tradycyjnym układem kontraktów i stosunków politycznych. Dotyczy to, oczywiście, lat 1980–1981.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#KazimierzBarcikowski">Poznane fakty nie zmieniają jednak wcześniej wyrażonej oceny sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#KazimierzBarcikowski">Punkt 2. Przyłączam się do opinii zawartej w oświadczeniu prof. H. Jabłońskiego, ówczesnego przewodniczącego Rady Państwa, a dotyczącej postępowania tejże Rady wobec faktu - stanu wojennego. W jednym tylko fragmencie chcę uzupełnić oświadczenie prof. H. Jabłońskiego.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#KazimierzBarcikowski">Powołuje się on na opublikowaną wypowiedź kardynała S. Wyszyńskiego o zagrożeniu polskiego domu. Otóż w bezpośredniej rozmowie z kardynałem S. Wyszyńskim wysłuchałem jego sugestii o konieczności dotrzymywania zobowiązań sojuszniczych oraz odpowiadałem na jego pytanie: jak nas - chodziło o kierownictwo partii - widzi Moskwa?</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#KazimierzBarcikowski">Dowodzi to przynajmniej jednego: prymas poważnie liczył się z tym, że utrata przez Moskwę jakiegoś minimum zaufania do polskiego kierownictwa pogorszy, a nie polepszy szanse na wewnętrzne rozwiązanie burzliwie rozwijającego się konfliktu.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#KazimierzBarcikowski">Ponieważ moja informacja o tej rozmowie może budzić podejrzenia o nadużycie nazwiska nieżyjącego już rozmówcy, to chcę wskazać, że żyją jeszcze najbliżsi współpracownicy księdza prymasa i myślę, że mogą oni potwierdzić prawdziwość tego wątku i tego poglądu. Znajduje to pośrednie potwierdzenie w opublikowanych protokołach Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. Mam tu na myśli zwłaszcza ten fragment, kiedy zwracałem się do Episkopatu, aby nie pozwolili poszargać parasola trzymanego przez nas nad tym, co dzieje się w Polsce. Nikt z kościelnych dostojników nie zakwestionował tej myśli.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#KazimierzBarcikowski">Punkt 3. Nie umniejszając wewnętrznych źródeł konfliktu, którego rozwój w warunkach 1981 r. musiał być tak, czy inaczej zatrzymany, trzeba powiedzieć, że nie można konfliktu tego rozpatrywać wyłącznie w wymiarze Polski. Popadlibyśmy w błąd prymitywnego polonocentryzmu, gdyby którakolwiek ze stron konfliktu chciała sobie przypisać rolę rozstrzygającą w przebiegu spraw światowych.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#KazimierzBarcikowski">Czas, który upłynął od wprowadzenia stanu wojennego i późniejsze wydarzenia polityczne, gruntownie zmieniające układ sił na świecie dają możliwość, a ściślej mówiąc zobowiązują do wzięcia pod uwagę tego, co w latach 1980–1981 było politycznym domniemaniem, trudnym do przyjęcia przez szeroką opinię społeczną. Pamiętamy, jak łatwo było wtedy zaprzeczać prawdom nawet najbardziej oczywistym, jeśli nie odpowiadały one ogólnej atmosferze społecznej.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#KazimierzBarcikowski">Dziś dla nikogo myślącego nie ulega wątpliwości, że sprawa Polski, dramatycznie ważna dla Polaków, była jednocześnie przedmiotem w światowej grze politycznej, w rozstrzygającym starciu dwóch potęg. W zimnej wojnie nie doszło, co prawda, do bezpośredniego militarnego zwarcia głównych przeciwników, ale w praktyce bez przerwy trwały wojny lokalne, jakże często mające charakter starć zbrojnych, podsycanych przez mocarstwa, choć one same w nich jawnie nie uczestniczyły. Można nawet mówić o kategorii wojen toczonych przez siły zastępcze, wojen dożywianych z bogatego, zagranicznego zaplecza.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#KazimierzBarcikowski">Komisja zajęła się, zgodnie zresztą z zadaniem, jakie otrzymała, wprowadzeniem stanu wojennego. Spór skoncentrował się na tym, czy było wówczas, czy nie było zagrożenia interwencją militarną z zewnątrz. Otóż w świetle stosowanej wówczas praktyki, stan wojenny trzeba postrzegać jako jedną z możliwości dramatu, przed którym staliśmy.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#KazimierzBarcikowski">Czy można było nie liczyć się z tymi zagrożeniami? Przypomnijmy sobie, że w grudniu 1981 r. trwały walki nie tylko w Afganistanie, ale również wojna w Libanie, wojna wszystkich ze wszystkimi, zawsze wspieranymi przez siły zewnętrzne. W wojnie domowej o podobnym charakterze krwawił Salwador, a potem również Nikaragua, a wsparcia i broni starczyło dla wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#KazimierzBarcikowski">Dla nas nie mogło być obojętne, jakie formy na terenie Polski przybierze konfrontacja mocarstw.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#KazimierzBarcikowski">Mogę mówić tylko o sobie. Miałem wtedy pełną świadomość konfliktu globalnego i nie żywiłem żadnych złudzeń. Liczyłem się z tym, że Polska może być wykorzystana jako paliwo w tym konflikcie. Dlatego dla mnie sprawą absolutnie nadrzędną było uchronienie kraju przed zmieleniem go w walcach światowych sprzeczności.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#KazimierzBarcikowski">Niedobry był stan wojenny - z tym godzimy się wszyscy, ale unikamy odpowiedzi na pytanie, co byłoby, gdyby stanu wojennego nie było lub gdyby w 1981 r. stan wojenny się załamał? Niewątpliwie sytuacja Polski byłaby wtedy bardziej dramatyczna, niż była w stanie wojennym. Na pewno Polski nie pozostawiono by wtedy w stanie wewnętrznego rozkładu. To przecież obawa przed polską eksplozją dyktowała wielu poważnym politykom Europy Zachodniej dążenie do uspokojenia tego konfliktu. Wielu z nich stan wojenny w polskim wydaniu przyjęło z ulgą, czemu dają wyraz w swych wypowiedziach.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#KazimierzBarcikowski">Wcześniej już miałem okazję wyrazić przekonanie, że w Polsce konieczne było porozumienie sił, nawet przeciwstawnych, w imię uchronienia kraju przed zniszczeniem. To moje stanowisko podlegało ostrym atakom zarówno ze strony partyjnej „konserwy”, jak i ekstremalnych sił „Solidarności”.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#KazimierzBarcikowski">W warunkach bezpardonowej walki politycznej, a taka przecież dominowała w latach 1980–1981, zwolennicy porozumienia bardzo wielu ludziom jawili się jako naiwni idealiści, poszukujący rozwiązań nierealnych. Prawdziwi realiści z jednej i drugiej strony dążyli do rozstrzygnięć. Dziś już wiemy, że nie tylko oni dążyli do ostatecznych rozstrzygnięć w Polsce. To nie w Polsce zapadały strategiczne decyzje dla świata, ale Polska była elementem tej decyzji.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#KazimierzBarcikowski">W miarę jak ukazują się publikacje, odsłaniające kulisy ówczesnego dramatu, a za takie wydawnictwa uważam wcześniej opublikowane prace Zbigniewa Brzezińskiego i późniejsze opracowanie Petera Schweitzera pt. „Victory”, wielu moich partyjnych oponentów z lata 1980–1981 stwierdza, że oni już wówczas wiedzieli i wówczas mieli rację w diagnozowaniu sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#KazimierzBarcikowski">Na poparcie swojego stanowiska przywołują oni również praktykę polityczną lat ostatnich i przejawy nienawiści podsycane z najwyższych szczebli politycznych. Próby destabilizacji sytuacji państwa, blokowania działań najwyższych jego władz są tu przywoływane. Również w opinii przedstawicieli obozu zwycięskiego, zwolennicy porozumienia w istocie uchodzą za szkodliwych maniaków. Ludzie trzeźwo myślący znów reprezentują pogląd o potrzebie walki i zdecydowanie opowiadają się po właściwej stronie.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#KazimierzBarcikowski">Otóż chcę bronić wyznawców idei porozumienia z czasów stanu wojennego i późniejszych. Jakkolwiek ich działania nie zapobiegły, dziś już wiemy, że nie mogły wtedy zapobiec wprowadzeniu stanu wojennego, to miały duże znaczenie dla eliminowania i ograniczania najostrzejszych skutków politycznych podziału, dla wytworzenia tego minimum wzajemnego zaufania, które było niezbędne dla podjęcia prac przy „okrągłym stole”.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#KazimierzBarcikowski">Dziś zaś nikt nie może zakwestionować faktu, że do rozmów przy „okrągłym stole” doszło z polskiej inicjatywy, kiedy pozwoliły na to warunki międzynarodowe. Jest to dla mnie rozstrzygającym dowodem o uzależnieniu spraw Polski od międzynarodowej konfiguracji, zresztą nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni w historii.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#KazimierzBarcikowski">Reprezentuję pogląd, że w trudnych latach 80. Polska została właściwie pokierowana i że kraj nasz wziął ten zakręt z nieporównaniem mniejszymi stratami od tych, które nam groziły. Mylą się ci, którzy widzą w tym zasługę tylko jednej, ale za to zwycięskiej strony. Jest to zgodne ze znaną zasadą - zwycięstwo ma wielu ojców. „Okrągły stół” był naprawdę miejscem spotkania i wspólnych ustaleń dwóch stron.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#KazimierzBarcikowski">Komisja ma podjąć stanowisko co do dalszego biegu sprawy twórców stanu wojennego. Warto więc przypomnieć, że faktycznych twórców tego stanu - i to po obu stronach - było znacznie więcej, aniżeli prawo może ogarnąć. Sprawa ta ma bowiem wymiar polityczny i wiąże się w pierwszym rzędzie z polityczną odpowiedzialnością, która, jak wszyscy wiemy, podlega dużym fluktuacjom, o czym wymownie świadczą oceny stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#KazimierzBarcikowski">Musimy też pamiętać, że nawet po okrutnych wojnach dochodzi do zawarcia pokoju, do porozumienia się w nowym układzie sił, stworzonym przez wojnę. W Polsce taką próbą zawarcia pokoju były obrady „okrągłego stołu”. W rzeczywistości podziały wzięły jednak górę nad potrzebą porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#KazimierzBarcikowski">Rozstrzygnięcie Komisji może być jakąś wskazówką na drodze do potrzebnego krajowi porozumienia, ale może też pogłębić stare podziały. Wybór należy do was - do posłów. Oczywiście można skazać nas za przeprowadzenie Polski przez największe zagrożenia, m.in. drogą, która prowadziła przez stan wojenny z 1981 r. Muszę jednak powtórzyć swoje stanowisko, że największy swój sukces jako polityka uważałem i uważam swój udział w zapobieżeniu rozkładowi państwa i obcej interwencji militarnej w sprawie Polski oraz w ograniczeniu możliwych skutków otwartego konfliktu wielkich mocarstw na terenie Polski. Niezależnie od werdyktu sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, w swoim sumieniu uważam się za usprawiedliwionego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JerzyWiatr">Dziękuję. Proszę o zabranie głosu byłego zastępcę przewodniczącego Rady Państwa, prof. Kazimierza Secomskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzSecomski">Na dramatyczne zagrożenie podstawowych warunków bytu i funkcjonowania państwa oraz żywotnych interesów narodu złożyły się:</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#KazimierzSecomski">- rosnące napięcia międzynarodowe oraz nacisk Związku Radzieckiego, wzrastający aż do pełnej gotowości w latach 1980–1981, do agresji wojskowej Armii Sowieckiej oraz NRD i CSRS,</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#KazimierzSecomski">- szybko potęgujący się proces załamywania się gospodarki polskiej, powodujący wielostronne skutki społeczne i naruszenie bezpieczeństwa wewnętrznego.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#KazimierzSecomski">Pierwszy z powyższych elementów stał się przede wszystkim przedmiotem analiz i dyskusji oraz tematem ocen sporządzonych przez ekspertów-historyków. Natomiast nie zostały odpowiednio pogłębione prace związane z ukazaniem zagrożeń o charakterze wewnętrznym, wynikających z gwałtownie pogarszającego się stanu gospodarki i jego wpływu na wzrost niepokojów i zakłóceń społecznych. Z tego punktu widzenia należy zwrócić uwagę na podstawowe dane i czynniki społeczno-gospodarcze, jak też na wewnętrzne i zewnętrzne przyczyny załamywania się naszej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#KazimierzSecomski">Generalny wskaźnik rozwoju, jakim jest wzrost dochodu narodowego wytworzonego, ukazuje w latach 1978–1981 ostry spadek gospodarki polskiej, mianowicie wskaźnik ten spadł o 20%. (W 1978 r. wynosił on 100%, podczas gdy w 1981 r. - 80%). W przeliczeniu na głowę ludności, która w tym czasie zwiększyła się z 35 mln do 35,9 mln osób, tj. o 900 tys. osób, spadek ten był jeszcze gwałtowniejszy. Dużo mniejszy dochód narodowy trzeba było dzielić na większą liczbę mieszkańców, w warunkach społecznych niepokojów i przy wzroście liczby rodzin, które wchodziły do sfer ubóstwa.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#KazimierzSecomski">Mimo spadku poziomu dochodu narodowego wytworzonego, liczba pracujących w gospodarce narodowej w latach 1978–1981 nie malała, a nawet wzrosła z 17,1 mln do 17,4 mln osób, przy nie zmienionej liczbie zatrudnionych w przemyśle, która wynosiła 5,2 mln osób. Nadal utrzymywało się dotychczasowe zatrudnienie w zakładach bez stosowania zwolnień.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#KazimierzSecomski">Znacznemu pogorszeniu ulegały warunki zaopatrzenia w towary na rynku, przy gwałtownym wzroście cen detalicznych towarów i usług nabywanych przez ludność. W handlu uspołecznionym ceny te w latach 1978–1981 wzrosły o 38%. Jednocześnie spadało powszechnie, bieżące zaopatrzenie rynku, w tym również w podstawowe artykuły. Sklepy świeciły pustką.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#KazimierzSecomski">Przy tak poważnym spadku (o 20%) dochodu narodowego wytworzonego, jeszcze silniej zmniejszyły się w tych latach nakłady inwestycyjne - o 39%, a na głowę ludności o 40%. Tym samym radykalnie zostały zredukowane możliwości ożywiania rozwoju społeczno-gospodarczego i tworzenia nowych miejsc pracy, pogarszając perspektywy poprawy w następnym okresie.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#KazimierzSecomski">Odrębnie trzeba podkreślić dotkliwy spadek liczby oddawanych do użytku mieszkań z 283,6 tys. - w 1978 r. do 180 tys. - w 1981 r. Wskaźnik liczby mieszkań oddawanych na 1 tys. mieszkańców zmalał jeszcze silniej z 8,1 - w 1978 r. do 5,2–1981 r., tj. do poziomu jednego z najniższych w krajach europejskich.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#KazimierzSecomski">Znacznie rosło zadłużenie zagraniczne oraz niekorzystnie kształtowały się obroty handlu zagranicznego. Ujemne saldo tych obrotów w latach 1978–1981 utrzymywało się w granicach 4,1 mln zł do 7,5 mln zł dewizowych w cenach bieżących. Potrzeby zaopatrzeniowe gospodarki, zwłaszcza zaś przemysłu, wpływały na dalszy poważny wzrost importu z ZSRR z 15,2 mln zł dewizowych w 1978 r. do 21,7 mln zł dewizowych w 1981 r.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#KazimierzSecomski">W 1981 r. szczególnie przemysł stanął w obliczu poważnego zakłócenia dostaw zaopatrzeniowych z ZSRR, w tym dostaw ropy i gazu. Jesienią 1981 r. zapadła decyzja o zredukowaniu dostaw ropy i gazu dla Polski o ok. 40%, poczynając od stycznia 1982 r., a następnie, w czasie wizyty przewodniczącego „Gospłanu” Dajbakowa, zapowiedziano dalsze zmniejszenie dostaw surowcowych oraz dostaw kooperacyjnych, w tym części zamiennych. W praktyce oznaczało to ultymatywne zagrożenie dla całej polskiej gospodarki już na początku 1982 r.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#KazimierzSecomski">Tak przedstawiał się stan gospodarczy Polski w końcu 1981 r. w podstawowych dziedzinach produkcji, w dodatku przy niskich zapasach, przy poważnym deficycie obrotów zagranicznych oraz przy pogłębiających się trudnościach zaopatrzenia rynku na potrzeby ludności.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#KazimierzSecomski">Równocześnie gwałtownie rosły trudności w bieżącym funkcjonowaniu gospodarki. Nasilały się strajki i przerwy w produkcji oraz niepokoje społeczne. Rosła temperatura sporów i negocjacji, rozszerzały się ruchy protestacyjne, manifestacje i zapowiedzi strajku generalnego. Wszystko to potęgowało przedstawione wyżej procesy ogólnego załamywania się społeczno-gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#KazimierzSecomski">Powyższe fakty wskazują na konieczność łącznego rozpatrywania rozwoju sytuacji wewnętrznej i sytuacji zewnętrznej oraz na ich powiązanie wzajemne. Podkreśliła to również ustawa z dnia 25 stycznia 1982 r. o szczególnej regulacji prawnej w okresie stanu wojennego (Dz.U. nr 3 z 1 lutego 1982 r.), która to ustawa, zatwierdzając dekrety Rady Państwa z dnia 12 grudnia 1981 r., we wstępie uznała konieczność ich wprowadzenia: „ze względu na zagrożenie żywotnych interesów narodu i państwa oraz w celu przeciwdziałania dezorganizacji życia społeczno-gospodarczego i zapewnienia sprawnego funkcjonowania organów państwowych, a także dla stworzenia warunków skutecznej ochrony suwerenności i niepodległości Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej...”.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#KazimierzSecomski">Polska stanęła w obliczu pilnej potrzeby efektywnego przywracania pokoju społecznego i odbudowy życia gospodarczego kraju. Ten nadrzędny cel wymagał nadzwyczajnych środków prawnych, jak też m.in. odsunięcia terminu wyborów do rad narodowych ze względu na napiętą sytuację.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#KazimierzSecomski">Starałem się zwrócić wyłącznie uwagę na te elementy ówczesnej sytuacji, jakie nie były poruszane w dzisiejszej dyskusji. Dziękuję za uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JerzyWiatr">Dziękuję, panu profesorowi. Proszę teraz o zabranie głosu gen. Czesława Kiszczaka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#CzesławKiszczak">Raz jeszcze przepraszam za częstą nieobecność na posiedzeniach Komisji. Nie wynikało to z zaniechania mojej strony, lecz jest skutkiem złego stanu zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#CzesławKiszczak">11 maja 1993 r. złożyłem przed Komisją bardzo obszerne wyjaśnienia dotyczące mojego udziału w przygotowaniu i przeprowadzeniu stanu wojennego, a także wewnętrznych i zewnętrznych uwarunkowań, które spowodowały konieczność jego wprowadzenia.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#CzesławKiszczak">Moje wyjaśnienia w pełni podtrzymuję. Z rozmów z kolegami, z obrońcą, a także ze stenogramów wiem, że żaden z moich argumentów i z przedłożonych dowodów, żadna z przedstawionych tez w czasie prac Komisji, nie została obalona lub podważona.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#CzesławKiszczak">W czasie, który minął od ówczesnych wydarzeń, liczne źródła potwierdzają realność zewnętrznej interwencji zbrojnej oraz blokady ekonomicznej. Liczni przesłuchani przez Komisję świadkowie, m.in. generałowie: Dudek i Ochocki, charakteryzują szczegółowo m.in., na czym polegało zagrożenie wewnętrzne.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#CzesławKiszczak">Tak jak przed blisko 15 laty, podobnie obecnie jestem przekonany, może jeszcze bardziej niż wtedy, że wprowadzenie stanu wojennego było złem, lecz złem koniecznym, które uchroniło Polskę przed nieuchronną tragedią katastrofy gospodarczej, konfliktu bratobójczego oraz obcej, zbrojnej interwencji ze wszystkimi tego groźnymi skutkami.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#CzesławKiszczak">Stanu wojennego można było uniknąć tylko w przypadku porozumienia się obu stron pozostających w konflikcie. Niestety, raz jeszcze potwierdziły się stare doświadczenia, iż do porozumienia muszą dojrzeć realia, i że do porozumienia i rozmów potrzeba dobrej woli obu stron, co było wówczas szczególnie ważne.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#CzesławKiszczak">Historycy będą przez długie lata, a nawet 10-lecia, dociekać, czy po obydwu stronach w 1981 r. była autentyczna chęć porozumienia. Kto bardziej zawinił? Nie sądzę jednak, aby naukowcy kiedykolwiek okazali się zgodni w tych ocenach.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#CzesławKiszczak">My ludzie ówczesnej władzy potrafimy samokrytycznie ocenić również własne błędy i publicznie się do nich przyznać. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o drugiej stronie, co znalazło również wyraz w wypowiedziach różnych polityków, a także niektórych historyków powołanych przez Komisję do opracowania ekspertyz.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#CzesławKiszczak">Eksperckie oceny stanu wojennego, głoszone publicznie przy różnych okazjach, dalekie są od obiektywizmu. Odnosi się wrażenie, że są to opracowania wykonane pod ciśnieniem bieżącej propagandy i służące walce politycznej. Nie chciałbym obciążać Komisji zbyt licznymi przykładami, przytoczę ich tylko kilka.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#CzesławKiszczak">Pan prof. Jerzy Holzer w wydawnictwie szkolnym i pedagogicznym z 1995 r., a więc już 14 lat od 13 grudnia 1981 r., w cyklu „Dzieje PRL” wydawanym w dużym nakładzie, mnoży ofiary śmiertelne stanu wojennego, jakby tych faktycznych ofiar było zbyt mało.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#CzesławKiszczak">I tak na str. 77 pisze: „W Gdańsku strajki i starcia uliczne trwały do 20 grudnia, zaś zginęły co najmniej 3 osoby...” Ten sam autor na str. 78 pisze, że w Jastrzębiu w kopalni „Manifest Lipcowy”, 15 grudnia były dwie ofiary śmiertelne.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#CzesławKiszczak">Dwa przykłady eksperta powołanego przez Komisję i dwa bezsporne kłamstwa. W Gdańsku zginął w nie wyjaśnionych okolicznościach tylko Antoni Browarczyk, a w kopalni węgla kamiennego „Manifest Lipcowy” ofiar śmiertelnych w ogóle nie było. Jest obawa, że jeszcze rok lub dwa i nastąpi „cudowne rozmnożenie” nie istniejących w rzeczywistości - na szczęście - nieboszczyków, ofiar komuny. To smutne zjawisko. Nie sposób jednak o nim dziś, w tym miejscu nie wspomnieć.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#CzesławKiszczak">Przytoczyłem te przykłady, aby unaocznić, jak instrumentalnie demonizowane są działania ówczesnych władz. Ekspertyzy, zwłaszcza panów profesorów Jerzego Holzera oraz Andrzej Paczkowskiego, opracowane dla potrzeb Komisji, zawierają wiele tendencyjnych, nieprawdziwych naświetleń, ocen i wniosków.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#CzesławKiszczak">Dotyczy to m.in. jednej, jedynej nieznanego autorstwa i nie podpisanej notatki, którą podniesiono do rangi dowodu mającego wykazać, że kierownictwo MSW oczekiwało pomocy zbrojnej ze strony Związku Radzieckiego. Kompletna bzdura. Zresztą sam zapis tej notatki też nie daje podstaw do takich rozważań. Ktoś na niższym szczeblu zastanawiał się, jak często się to wtedy zdarzało, „co będzie jeżeli...” i napisał, że w skrajnym przypadku dojdzie do okazania zbrojnej „pomocy”. To nie jest odkrycie Ameryki.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#CzesławKiszczak">Tej zbrojnej „pomocy” obawialiśmy się najbardziej i w ostatecznym rachunku to determinowało nasze przekonanie o konieczności wprowadzenia stanu wojennego, a mądrzy ludzie, większość społeczeństwa zrozumiała to. Jednak w ekspertyzie na str. 9 pan prof. J. Holzer i z tego uczynił pod moim adresem zarzut. Podobne sugestie wyrażali również w uporczywy sposób niektórzy członkowie Komisji.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#CzesławKiszczak">Mówiąc o tragedii w kopalni „Wujek”, pan profesor również sobie pofolgował pod moim adresem, wbrew prawdzie i bezspornym dowodom. Nie wchodząc w szczegóły, mogę zapewnić Komisję, że w tej sprawie uczyniłem wszystko, co w mojej mocy, aby nie było ofiar. Potwierdzają to nie słowa, lecz niepodważalne dokumenty, których nawet nie kwestionuje Prokuratura Wojewódzka w Katowicach. Jednak opinię publiczną świadomie wprowadza się w błąd.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#CzesławKiszczak">Czyni się nam zarzuty za ostre słownictwo. Przemilcza się jednak, że były to m.in. odpowiedzi na „szubienice Jurczyka”, „czerwone pająki” i na utwory w rodzaju: „a na drzewie zamiast liści będą wisieć komuniści” itp.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#CzesławKiszczak">Chcę poruszyć jeszcze jedną istotną sprawę, której odpryski pojawiły się również na niektórych posiedzeniach Komisji. Otóż 2 sierpnia 1989 r. poseł OKP Tadeusz Kowalczyk publicznie z trybuny sejmowej zarzucił resortowi, że w okresie 1981–1989, tj. m.in. w stanie wojennym, funkcjonariusze MSW spowodowali śmierć ok. 100 osób. Długo nie był jednak w stanie wymienić żadnego nazwiska. Zatem pozbawiony uzasadnienia wniosek Sejm powołał Nadzwyczajną Komisję pod kierownictwem posła Jana Marii Rokity. W wyniku moich monitów u marszałka Sejmu, Komisji przekazano listę 93 osób. Oprócz nazwisk podanych przez posła T. Kowalczyka, Komisja objęła badaniem 29 innych przypadków, łącznie przypadki zgonów 122 osób. Sprawie nadano duży rozgłos propagandowy. Twierdzono, że lista obejmuje osoby, które prowadziły działalność opozycyjną lub były z nią związane, a ich tajemnicza śmierć pozostaje w związku z tą działalnością. I tak wykreowano 122 tajemnicze zabójstwa polityczne, rzekomo dokonane przez MSW.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#CzesławKiszczak">Komisja zwana potocznie Komisją Rokity, przedstawiła Sejmowi w dniu 26 września 1991 r. obszerne sprawozdanie. Mnie go nie dostarczono, otrzymałem je prywatnie od jednego z posłów.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#CzesławKiszczak">Przewodniczący Komisji i jej członkowie urządzali propagandowe spektakle na plenarnym posiedzeniu Sejmu i na konferencjach prasowych. Zbrodnie były rzekomo bezsporne, a niektóre z nich, jak np. te z kopalni „Wujek”, zaplanowane z premedytacją i zrealizowane z zimną krwią. Jednakże analiza i ocena sprawozdania Komisji oraz całej propagandowej oprawy prowadziła do wniosku, że te prace były podporządkowane doraźnym, czytelnym celom politycznym.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#CzesławKiszczak">Temu przekonaniu dałem wyraz w obszernych pismach do ówczesnego marszałka Sejmu Mikołaja Kozakiewicza z dnia 1 października i 20 listopada 1991 r. Niestety, ani w owym czasie, ani też nigdy później, aż do dnia dzisiejszego, Sejm RP nie powrócił do tej sprawy, nie zażądał konkretnego i publicznego rozliczenia z sugerowanych zabójstw.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#CzesławKiszczak">Pogłębiona ocena sprawozdania posła J.M. Rokity wykazała, że zawiera ono wiele insynuacji i przeinaczeń oraz powołuje się nieprawdziwe, aby nie powiedzieć, sfabrykowane dowody. Ujawnił to m.in. ekspert sejmowej Komisji Nadzwyczajnej Andrzej Walewski w czasie zeznań w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie w dniu 6 czerwca 1995 r. Mimo to, w ciągu minionych lat, na podstawie sprawozdania Komisji Rokity, publicznie wracano do tych oskarżeń w zależności od politycznego zapotrzebowania. Nasilały się one zwłaszcza przed kolejnymi wyborami do różnego szczebla władz.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#CzesławKiszczak">W związku z tym, że postawione MSW zarzuty badała prokuratura, po 4 latach i 4 miesiącach zwróciłem się do ówczesnego marszałka Sejmu RP Józefa Oleksego (kopię otrzymał prokurator generalny RP) w dniu 22 grudnia 1993 r. oraz w dniu 24 stycznia 1995 r., z obszernymi, szczegółowo umotywowanymi pismami, w których prosiłem o zapoznanie Prezydium Sejmu RP z treścią mego pisma oraz o spowodowanie, aby minister sprawiedliwości - prokurator generalny RP przedłożył Sejmowi informację o wynikach ustaleń prokuratury i sądów co do zasadności tych ciężkich zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#CzesławKiszczak">Prosiłem również o spowodowanie tego, aby opinia publiczna zapoznała się z urzędowym komunikatem w tej sprawie. Sugerowałem, że najwłaściwsze byłoby imienne rozliczenie owych 122 zgonów. Od wysłania pierwszego pisma do Józefa Oleksego minęły 2 lata, a od wystąpienia posła T. Kowalczyka 6 lat i 5 miesięcy, dostateczny więc czas dla wyjaśnienia tych spraw i poinformowania opinii publicznej, ile prawdy zawiera to pomówienie.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#CzesławKiszczak">Na podstawie znajomości faktów i tego wymownego milczenia tych, którzy mają obowiązek powiedzieć prawdę społeczeństwu, mam prawo stwierdzić, że była to prowokacja podporządkowana celom politycznym. Nie było tajemniczych 122 zabójstw, a te, w które rzeczywiście zamieszani byli funkcjonariusze MSW, były przedmiotem prokuratorskich wyjaśnień. Niektóre z przypadków, gdy wina została udowodniona, były kierowane do sądów i zapadały stosowne wyroki.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#CzesławKiszczak">Czas zaprzestać propagandy i wmawiania społeczeństwu, że stan wojenny pochłonął 100 ofiar śmiertelnych. To były pomówienia posła T. Kowalczyka, których ani tzw. Komisja Rokity, ani prokuratura nie potwierdziły, pomimo upływu 6 lat.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#CzesławKiszczak">Panie przewodniczący, kategorycznie odrzucam zarzut, że jako minister spraw wewnętrznych, uczestnicząc w przygotowaniach do wprowadzenia w życie stanu wojennego działałem antykonstytucyjnie, a także z chęci korzyści materialnych lub osobistych.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#CzesławKiszczak">Był to stan wyższej konieczności. Państwo polskie stało przed groźbą śmiertelnego niebezpieczeństwa, a coraz bardziej radykalizująca się działalność „Solidarności” w 1981 r. wyprzedzała niebezpiecznie czas, który jeszcze nie dojrzał ani w Polsce, ani w ZSRR do głębokich przemian, które stały się możliwe dopiero w 1989 r.</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#CzesławKiszczak">Stan wojenny wprowadzono na podstawie konstytucji. Nie był on, wbrew pomówieniom, żadnym zamachem stanu. Pełnię władzy zachowały wszystkie organy konstytucyjne. Uchwałę i dekrety Rady Państwa, dotyczące stanu wojennego, zatwierdził Sejm ustawą z dnia 25 stycznia 1982 r., a dnia 22 lipca 1983 r. Sejm specjalną uchwałą wyraził wysokie uznanie dla Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego za jej polityczną misję. Ustawa i uchwała Sejmu nigdy nie zostały anulowane i to uznanie Wysokiej Izby jest nadal aktualne.</u>
          <u xml:id="u-14.29" who="#CzesławKiszczak">Jestem głęboko przekonany, że historia sprawiedliwie oceni wszystko i wszystkich uczestników tych przełomowych wydarzeń. I tych z lewa, i tych z prawa. Nie ulega wątpliwości, że gdyby nie było stanu wojennego w 1981 r., to nie byłoby „okrągłego stołu” ze wszystkimi jego konsekwencjami. Po prostu nie miałby ani kto, ani z kim rozmawiać. Tę brutalną prawdę trzeba sobie wreszcie uświadomić i wyciągnąć właściwe wnioski. Najprawdopodobniej nie miałby także kto składać wniosku o postawienie twórców stanu wojennego przed Trybunałem Stanu. Nie byłoby też wielu spośród obecnych na tej sali.</u>
          <u xml:id="u-14.30" who="#CzesławKiszczak">Na zakończenie z zażenowaniem muszę przypomnieć niektórym, że to ludzie stanu wojennego, Rady Państwa, wojska i ówczesnych władz byli współautorami abolicji i kilku amnestii. To oni na przełomie 1983–1984 prowadzili rozmowy z opozycją i Kościołem w sprawie zwolnienia wszystkich więźniów politycznych i zlikwidowania raz na zawsze instytucji więźnia politycznego. Działo się to na długo przed dojściem do władzy M. Gorbaczowa, przed pierestrojką. To my, autorzy stanu wojennego, ale i „okrągłego stołu”, to Polska torowała drogę przemianom, które nastąpiły w kilka lat później w Związku Radzieckim i w pozostałych krajach Układu Warszawskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JerzyWiatr">Dziękuję bardzo, premierze. Proszę o zabranie głosu byłego ministra, szefa Urzędu Rady Ministrów, pana gen. Michała Janiszewskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MichałJaniszewski">Żałuję, że kłopoty zdrowotne wykluczyły moją obecność na posiedzeniach Komisji w II połowie ub.r. Co prawda ryzyko nie ustało, ale nie mogłem nie przyjść na posiedzenie takie jak dzisiejsze. Nie mogłem pominąć tej okazji.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#MichałJaniszewski">Gdyby rozpatrywana sprawa nie była tak poważna i brzemienna w skutki, można byłoby mówić o pechu, który prześladuje Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej - tę poprzedniej kadencji Sejmu i tę obecną. Komisja jest już bowiem po raz drugi stawiana uchwałami Sejmu w sytuacji niezręcznej, nie do pozazdroszczenia, że nie powiem, w sytuacji kuriozalnej. Jeśli mogłoby to pogorszyć samopoczucie członków Komisji, to chyba w gorszej sytuacji znajdują się osoby objęte wnioskiem wstępnym.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#MichałJaniszewski">Wyłania się więc pytanie, czy nasze oświadczenia, czy cała wieloletnia praca dwóch Komisji sejmowych ma jeszcze jakikolwiek sens? Nie znajduję odpowiedzi na to pytanie, chyba że przez użyte w grudniowej uchwale Sejmu określenie: „zasługujących na potępienie sprawców stanu wojennego”, należy rozumieć ekstremalne siły „Solidarności”, które widziały swój główny cel w zburzeniu naszej ówczesnej państwowości, ówczesnego konstytucyjnego porządku.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#MichałJaniszewski">Mimo wszystko jednak odczuwam osobistą satysfakcję. Postępowanie dowodowe, w moim przekonaniu, zeznania świadków, pisemne oświadczenia autorytetów z zagranicy, poważna część ekspertyz historyków - wszystko to potwierdziło wyjaśnienia osób objętych wnioskiem wstępnym. W szczególności pełne potwierdzenie znalazły moje własne, obszerne wyjaśnienia. Zarówno te wyjaśnienia, które chciałbym przed Komisją w całej rozciągłości i w pełni potwierdzić, jak i te, które dotyczyły generalnych ocen oraz konkretnych faktów i szczegółów.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#MichałJaniszewski">Wyjątkową wagę mają analizy dotyczące splotu trzech zagrożeń, przed którymi stanęła Polska w 1981 r. przed wprowadzeniem stanu wojennego. Chodzi tu mianowicie o takie zagrożenia jak: katastrofa gospodarcza, rozpad państwa i widmo bratobójczego konfliktu oraz zagrożenie obcą, militarną interwencją.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#MichałJaniszewski">Analiza faktów potwierdziła również oczywistą konieczność wprowadzenia w tamtej sytuacji stanu wojennego i zasadność związanej z niej konkretnej, legislacyjnej procedury. Przyłączam się do głębokich ocen ówczesnych uwarunkowań, które były zawarte w poprzednich wyjaśnieniach osób objętych wnioskiem wstępnym, a w szczególności gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Dlatego proszę pozwolić, że ze swej strony ograniczę się już tylko do drobnych szczegółów.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#MichałJaniszewski">Wciąż od nowa potwierdzają się moje przypuszczenia, że pojawiać się będzie coraz więcej materiałów, wypowiedzi i wspomnień przemawiających na korzyść naszego stanowiska w tamtym okresie, a w szczególności stanowiska, które odnosi się do groźby obcej interwencji. W latach, które minęły od tamtego czasu pojawiły się materiały czechosłowackie, na które powołują się eksperci-historycy, tacy wojskowi byłej Armii Radzieckiej jak Mikulczyn, Kaczałow i inni.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#MichałJaniszewski">Od siebie dodam powołując się na wywiad, jakiego udzielił w dniu 11 kwietnia 1995 r., były premier NRD Hans Modrow, a więc osoba wysoce w tej sprawie kompetentna. Cytuję fragment tego wywiadu: „... sam dobrze pamiętam sytuację z 1981 r. i bardzo dobrze wiem, że to, co dokonało się 13 grudnia zapobiegło obcej interwencji, a więc konfliktowi zbrojnemu w Europie”.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#MichałJaniszewski">Dodam do tego również mniejszej wagi relację, spisaną przez jednego z oficerów Armii Radzieckiej i opublikowaną niedawno na łamach gazety „Polska Zbrojna”. Są to zwierzenia dowódcy Północnej Grupy Wojsk Radzieckich w Polsce w owym czasie, gen. Zarudina. Zwierzenia te przekazane zostały ówczesnemu dowódcy Śląskiego Okręgu Wojskowego, gen. Rapacewiczowi. Gen. Zarudin mówił, jaki jest szczęśliwy - słowa te były wypowiedziane w jakiś czas po wprowadzeniu stanu wojennego - że został przeniesiony na inne stanowisko w Armii Radzieckiej. Wojskowy ten mówił do gen. Rapacewicza: „Henryku, jaki ja byłem szczęśliwy, że nie musiałem wykonywać rozkazu, jaki otrzymałem z Moskwy”. Podaję to jako pewnego rodzaju ciekawostkę.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#MichałJaniszewski">Wreszcie podam również jako ciekawostkę następującą relację, zamieszczoną w przeglądzie tygodniowych dodatków do „Gazety Wyborczej”. Na Ukrainie, niedaleko polskiej granicy, znajduje się miejscowość o nazwie Hyrów, w której spotyka się reporter z obecnymi oficerami armii ukraińskiej, a jeden z nich w randze podpułkownika wspomina, co następuje.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#MichałJaniszewski">Cytuję: „... niewiele brakowało, a byłbym w Polsce nieproszonym gościem. To było w 1981 r., miałem wtedy 20 lat i czekaliśmy na rozkaz wejścia do Polski. Naszym dowódcą był Rosjanin, frontowiec z Saratowa, który znał Polaków i bardzo ich lubił. Zdobywał z nimi Berlin, a jeden z Polaków uratował mu życie. Powtarzał on - gdybym wierzył w Boga, to bym się modlił, aby nie wkraczać do Polski. Ktoś go „podkapował” do naczalstwa i zmieniono nam szefa”.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#MichałJaniszewski">Myślę, że tego rodzaju wspomnień, relacji, a może i dowodów będzie się stopniowo pojawiać bez liku i z czasem zostaną one zweryfikowane zgodnie z faktami. Jednocześnie żałuję - historycy pominęli to nawet w swych ekspertyzach, a moim zdaniem, ma to kolosalne znaczenie - że wciąż nie wyjaśniona pozostaje rewelacja gazety „Berliner Morgenpost” z dnia 13 grudnia 1992 r., w myśl której 29 października 1981 r. KPZR powiadomiła takie państwa jak: NRD, Czechosłowację, Węgry i Bułgarię o zakończeniu odpowiednich przygotowań i o gotowości wtargnięcia do Polski. Cztery tzw. bratnie partie miały zaakceptować te plany. Przepraszam, że raz jeszcze powtarzam to, co już mówiłem podczas posiedzenia Komisji 1,5 roku temu, ale gdyby znalazło to potwierdzenie, to byłoby to koronnym dowodem, że decyzja o interwencji wisiała na włosku.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#MichałJaniszewski">Trudno mi się również odnieść do niektórych ekspertów-historyków. Widzę w nich m.in. manierę spekulowania i domysłów, które snuje się wokół dokumentów nie podpisanych, niemiarodajnych, różnych roboczych analiz. Manierę dywagacji i nadawania tym niemiarodajnym notatkom wysokiej rangi dowodu. Taki charakter ma wspomniana przed chwilą przez gen. Cz. Kiszczaka notatka rzekomo zawierająca III wariant analizy sytuacji, który polegać miał na tym, że w razie poważnych perturbacji i niepowodzeń przy wprowadzaniu stanu wojennego, mielibyśmy oczekiwać na pomoc radziecką.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#MichałJaniszewski">Jednocześnie w tych samych ekspertyzach występuje zupełnie wydumane, karkołomne powiązanie wspomnianej notatki z zupełnie innym materiałem, tj. z notatką Sztabu Generalnego WP, mówiącą m.in. - co podkreślają eksperci - o zabezpieczeniu komunikacji wojsk własnych i sojuszniczych. To także ma być rzekomo symptom i dowód naszych intencji oraz liczenia na interwencję zewnętrzną.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#MichałJaniszewski">Wspomnę, że akurat było odwrotnie. Komitet Obrony Kraju już w czerwcu 1981 r. - mówiłem już na posiedzeniu Komisji i znajduje się to w jej dokumentach - a konkretnie wicepremier Jedynak, referujący te sprawy jako członek Komitetu Obrony Kraju, zajmował się właśnie systemem zabezpieczenia komunikacji. Chodziło właśnie o to, aby zapobiec szczególnego rodzaju awariom układu komunikacyjnego, gdyż to mogło być pretekstem do obwiniana nas przez Związek Radziecki, że nie potrafimy zabezpieczyć połączenia z wojskami radzieckimi stacjonującymi w NRD. Przecież przez Polskę przebiegała główna arteria komunikacyjna i nawet generał Pawłow mówił o jakimś korytarzu przez Polskę w swoich, dość swobodnych dywagacjach.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#MichałJaniszewski">Było więc odwrotnie. To nam zależało na utrzymaniu i zabezpieczeniu komunikacji, aby nie było jakichkolwiek pretekstów i zarzutów, że nie potrafimy tego zrobić własnymi siłami. Jak można, zresztą, wyobrazić sobie, że obca interwencja nastąpi przy pomocy linii kolejowych. Sprawne linie kolejowe były potrzebne w celu utrzymania przejazdów do NRD, a nie w celu wkroczenia do Polski.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#MichałJaniszewski">Chcę się tutaj powołać na znanego uczonego z Polskiej Akademii Nauk, prof. Andrzeja Wyczańskiego, który przy zupełnie innej okazji niedawno powiedział, że argumenty stosowane w tych listach są tak do siebie podobne, iż jako historyk stwierdza, że źródło tych informacji musi być to samo. Inspiracji historyków zawdzięczamy to, że z morza papierów, którymi dysponuje Komisja, obaj szanowni eksperci mogli wyłowić i powiązać ze sobą w tak absurdalny sposób te dwa dokumenty. Musieli więc być wspólnie zainspirowani.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#MichałJaniszewski">Przestrogą przed takim lekkomyślnym traktowaniem różnych materiałów roboczych niech będzie list napisany ostatnio przez krakowskiego historyka, prof. Andrzeja Manię do tygodnika „Polityka”. Nawiązuje on do artykułu, który ukazał się nieco wcześniej w „Polityce” i mówił o tym, że w 1956 r. gen. D. Eisenhower planował jakoby zbrojną pomoc amerykańską dla Gomułki w przypadku interwencji radzieckiej w październiku 1956 r.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#MichałJaniszewski">Posłuchajmy, co pisze na ten temat prof. A. Mania, krytykując te sądy: „Błędne wrażenie mogły natomiast sprawić sądy, że Stany Zjednoczone uznały za pożądany taki rozwój państw bloku komunistycznego, w wyniku którego doszłoby do przejmowania władzy przez tzw. narodowych komunistów na wzór marszałka Tito. USA nigdy jednak nie brały pod uwagę takich możliwości.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#MichałJaniszewski">Dokumenty Rady Bezpieczeństwa Narodowego znajdujące się w narodowym archiwum Stanów Zjednoczonych zawierają wielokrotnie analizę opcji. Są one czasem dostarczane do Rady przez poszczególne departamenty CIA i niejednokrotnie zawierają daleko odbiegające od linii politycznej danego prezydenta propozycje. Prezydent D. Eisenhower nigdy nie zakładał takiej możliwości”.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#MichałJaniszewski">Zacytowałem to tylko gwoli przestrogi, jak można z igły zrobić widły i do czego to może doprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#MichałJaniszewski">Oddzielną uwagę należałoby poświęcić materiałom Komisji Nadzwyczajnej do badania skutków stanu wojennego. Próbowałem polemizować tymi materiałami 1,5 roku temu wtedy jednak - i słusznie - nie było to możliwe, ponieważ nie stanowiły one materiału dowodowego i nie były włączone do zasobów tej Komisji.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#MichałJaniszewski">Teraz są włączone i podtrzymuję wszystko to, co wtedy mówiłem, nie określając wyraźnie adresu, lecz stawiając pewne zarzuty np. m.in. te dotyczące absurdalnej tezy, co to był dyrektoriat itd. Sprostowań, pomówień, fałszów zawartych w owych materiałach jest bez liku. Nie chciałbym zanudzać Komisji, można to wszystko odtworzyć na piśmie. W każdym razie rzeczowe argumenty dezawuują w całej rozciągłości materiały Komisji pana posła B. Borusewicza. Jest wiele dowodów na to, że w tamtych materiałach jest, nazwijmy to delikatnie, sporo przekłamań i nieprawdy.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#MichałJaniszewski">Otrzymałem, a sądzę, że otrzymały to również inne osoby objęte wnioskiem wstępnym ekspertyzę prof. Pawła Sarneckiego, w której to ekspertyzie autor odnosi się do zadanego przez pana przewodniczącego pytania dotyczącego roli Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego na gruncie prawa konstytucyjnego. Chciałbym powiedzieć, że pan profesor nadmierną wagę przywiązuje do dwóch faktów, a mianowicie do rozporządzenia Rady Ministrów z 21 grudnia 1981 r. i do uchwały Rady Państwa z 30 grudnia 1981 r. Dokumenty te w swych preambułach powoływały się bądź na wniosek, bądź na jakąś decyzję Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#MichałJaniszewski">Chcę stwierdzić, że nie było żadnej decyzji WRON z dnia 19 grudnia 1981 r., na którą powołuje się autor ekspertyzy. Wszystko się wzięło z „twórczej” inwencji pracownika, który redagował to rozporządzenie i chciał uszanować rolę Wojskowe j Rady Ocalenia Narodowego. Wysuwając tego rodzaju zarzut, ekspert powinien przecież wymienić taką decyzję. Powtarzam raz jeszcze, że jej nigdy nie było.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#MichałJaniszewski">Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego funkcjonowała przecież i później, w czasie trwania stanu wojennego oraz jego zawieszenia i nigdy nie dokonała najmniejszej ingerencji prawnej, rozkazodawczej, zwierzchniej w stosunku do jakiegokolwiek organu władzy państwowej. Nigdy tym organom niczego nie dyktowała. W tym sensie dywagacje pana prof. P. Sarneckiego należy sprostować.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#MichałJaniszewski">Mówiąc dalej o wprowadzeniu stanu wojennego ekspert powołuje się na art. 33 konstytucji i stwierdza, że ponieważ w tym artykule mówi się o możliwości ogłoszenia mobilizacji, to jest to tak poważna sprawa, że użyte wcześniej pojęcie „zagrożenia obronności i bezpieczeństwa państwa” dotyczy tylko bezpieczeństwa zewnętrznego. Jest to teza karkołomna. Pozostając z całym szacunkiem dla pana profesora, stwierdzam, iż widać, że pan profesor nie jest wojskowym. Trzeba bowiem powiedzieć, że zarządzenie mobilizacji nie jest jeszcze ogłoszeniem mobilizacji. Zarządzenie może być wydane wcześniej, nie musi być jawne, mobilizacja może być ukryta.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#MichałJaniszewski">Wreszcie - w tym samym artykule, co już pan profesor pominął, dosłownie w tym samym zdaniu mówi się, że stan wojenny można wprowadzić na części lub w całym terytorium kraju. Jak więc można wiązać, przy współczesnych środkach militarnych, możliwość zagrożenia wojennego tylko z częścią terytorium kraju. Te rozważania są naiwne.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#MichałJaniszewski">Ostatnia sprawa. Pan prof. P. Sarnecki w swej ekspertyzie mówi o tym, że tak doniosły akt jak uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego musi być poparty nie tylko uzasadnieniem, ale i bardzo wysokim stopniem pewności w tej sprawie. Przepraszam, ale istniał ten wysoki stopień pewności wówczas, niezależnie zaś od tego, nie mogę tu odmówić sobie powołania się na teorię podejmowania decyzji. Chodzi o to, że wszystkie tego typu lub podobne decyzje podejmowane są w określonych warunkach niepewności. Gdyby sytuacje były zupełnie jasne, wtedy nie byłoby decyzji, gdyż każda decyzja związana jest z jakimś ryzykiem. Odnosi się to również do prawnych decyzji Sejmu, gdy również istnieje ryzyko co do przewidywania skutków, jakie wywoła określony akt prawny. Istnieje również niepewność co do danych wyjściowych, przy pomocy których decyzję się formułuje.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#MichałJaniszewski">Teoria podejmowania decyzji bierze pod uwagę dwojakiego rodzaju błędy. Nawet w tych przypadkach, w których można je ściśle określić, operuje się rachunkiem prawdo-podobieństwa, a błędy decyzyjne mają swoją nazwę - Alfa i Beta. Otóż pierwszego rodzaju błąd - błąd Alfa polega na tym, że w danych wyjściowych do decyzji za prawdę przyjmuje się to, co w istocie jest fałszem. Byłby to np. zarzut pod naszym adresem, że za prawdę przyjęliśmy, jakoby istniało zagrożenie radziecką interwencją, a ono nie istniało.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#MichałJaniszewski">Jednocześnie istnieje jednak drugiego rodzaju błąd decyzyjny, błąd Beta. Mamy z nim do czynienia wtedy, gdy to, co przyjęto w danych wyjściowych za fałszywe, okazało się być prawdziwe. Co należałoby robić w tak ciężkiej sytuacji? Oczywiście, że należałoby rozważyć, które wyjście jest gorsze i podjąć decyzje unikającą tego gorszego wyjścia. To jest jedynie możliwa odpowiedź na pytanie dotyczące podejmowania decyzji w takich warunkach. Nauka jeszcze nie dostarczyła innego rozwiązania tej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#MichałJaniszewski">Dlatego przyłączam się do pełnego troski głosu pana przewodniczącego Rady Państwa prof. H. Jabłońskiego na temat dla mnie również wręcz szokującej wypowiedzi pana posła Z. Bujaka, który mówił, że Polska w okresach pokoju po powstaniach narodowych odradzała się i wobec tego, ten stan rzeczy, z którym mieliśmy do czynienia w 1981 r. nie był groźny dla egzystencji narodu. Omawiam ten fragment obrad Komisji z pamięci, nie cytuję tych słów dosłownie, lecz powtarzam je tak, jak je zapamiętałem.</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#MichałJaniszewski">My nie chcieliśmy jednak grać losami Polski. Odpowiedzialność konstytucyjną ponosi się zaś nie tylko za działanie, ale w takim samym stopniu za zaniechanie działania.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#MichałJaniszewski">Kończąc chcę powiedzieć, że osobiście uważam, iż w tamtym najtrudniejszym w moim życiu okresie, po prostu spełniłem swój obywatelski i żołnierski obowiązek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyWiatr">Dziękuję panu generałowi. Jako ostatni prosi o głos pan gen. T. Hupałowski, traktując to, jak rozumiem, jako umożliwienie mu złożenie ustnego uzupełnienia do oświadczenia przedstawionego na piśmie. Proszę bardzo, panie generale.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#TadeuszHupałowski">W przedłożonym Komisji piśmie podtrzymałem w całej rozciągłości to wszystko, co oświadczałem na posiedzeniach poprzedniej i obecnej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Dzisiaj też uważam, że wprowadzenie stanu wojennego było klasycznym przykładem zaistnienia stanu wyższej konieczności, gdy trzeba było poświęcić dobro chronione prawem na rzecz ratowania dobra o znacznie wyższej wartości.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#TadeuszHupałowski">Niemniej jednak, również dzisiaj pozwalam sobie ponownie zgłosić konstatację, iż w toku całego postępowania dowodowego nie została potwierdzona teza wniosku wstępnego, która odnosiła się do Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego jako do instytucji, która zawłaszczyła kompetencje organów konstytucyjnych, była koordynatorem i administratorem stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#TadeuszHupałowski">Twierdzenie moje wspierają i uzasadniają materiały archiwalne będące w posiadaniu Komisji, wypowiedzi świadków i osób obwinionych, a także opinie ekspertów, których większość wykazała niestosowność zarzutów zawartych we wniosku wstępnym. Nieliczni eksperci nie potrafili przedstawić prawdy materialnej, która uzasadniałaby wniosek wstępny. Jak sądzę, wykazałem to w sposób wystarczająco przekonywający w polemice z panem prof. Andrzejem Paczkowskim.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#TadeuszHupałowski">Ostatnio zapoznałem się z opinią pana prof. P. Sarneckiego. Autor pisze, że Rada Ministrów, uchwalając rozporządzenie, powołała się na decyzję Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego z dnia 19 grudnia 1981 r., tylko nie wskazuje, gdzie taką decyzję można przeczytać i zobaczyć. Nie można jej zobaczyć, bo takiej decyzji nie było, nie mówiąc już o tym, że dnia 19 grudnia 1981 r. nie odbyło się żadne posiedzenie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Pierwsze posiedzenie WRON odbyło się dnia 14 grudnia 1981 r., natomiast drugie dnia 23 grudnia 1981 r. Chcę też powiedzieć, co do rzekomego wniosku Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego w sprawie wyborów do rad narodowych, że nikt takiego wniosku nie przeczytał i przeczytać nie mógł. Pan prof. P. Sarnecki też go nie przeczytał.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#TadeuszHupałowski">Mój pełnomocnik prawny, pan mec. Bolesław Bronowicki przesłał do dwóch kolejnych Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej pięć pism, które potwierdzają wyrażone przeze mnie stanowisko w rozpatrywanej przez Komisję sprawie oraz zawierają dodatkowe zastrzeżenia na temat prawnej i merytorycznej zawartości wniosku wstępnego.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#TadeuszHupałowski">25 kwietnia 1995 r. przesłałem panu przewodniczącemu relację ze spotkania przedstawicieli parlamentu Republiki Czeskiej z panem gen. Wojciechem Jaruzelskim i ze mną w sprawie groźby interwencji w Polsce ze strony sił zbrojnych trzech państw Układu Warszawskiego. Zgodnie z tą relacją i z jednoznaczną opinią czeskiej komisji parlamentarnej, gen. W. Jaruzelski odegrał wybitną rolę w zażegnaniu tej groźby. Napisałem tę relację jako protest przeciwko oczywistym przekłamaniom podanym w telewizji publicznej. Proszę więc o potraktowanie tego listu jako materiału dowodowego w sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JerzyWiatr">Dziękuję, panie generale. Chcę podziękować wszystkim osobom, które złożyły końcowe oświadczenia, podziękować zarówno za wnikliwość, jak i za zwięzłość tych oświadczeń, co umożliwiło wyczerpanie tej części postępowania przed Komisją na dzisiejszym posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JerzyWiatr">W związku z tym, chcę przedstawić tok dalszych czynności, które Komisja będzie wykonywała w rozpatrywanej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JerzyWiatr">Na najbliższym posiedzeniu Komisji dnia 30 stycznia br., które odbędzie się w tej sali o godz. 10.30, Komisja przystąpi do końcowej dyskusji nad wnioskiem w sprawie, którą omawiamy. Będzie to dyskusja publiczna, ale z prawem głosu wyłącznie dla członków Komisji oraz ekspertów-prawników w takim zakresie, w jakim eksperci będą Komisji towarzyszyli swoimi radami przy podejmowaniu decyzji.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JerzyWiatr">Otwarty charakter tego posiedzenia oznacza, że wszystkie osoby objęte wnioskiem wstępnym, jak również przedstawiciele środków masowego przekazu oraz inne osoby mogą znajdować się na sali. Zgodnie zaś z wcześniejszymi ustaleniami, nikt, kto nie jest członkiem Komisji lub ekspertem-prawnikiem w czasie tego posiedzenia nie otrzyma głosu. Mówię to w tej chwili i w sposób wyraźny, aby później nie pojawiła się jakaś potrzeba wyjaśnień w sytuacji, gdyby np. ktoś spoza członków Komisji poczuł się na tyle zbulwersowany jakąś wypowiedzią, że chciałby się do niej ustosunkować. Tę fazę postępowania mamy już za sobą.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JerzyWiatr">Najprawdopodobniej, na posiedzeniu w dniu 30 stycznia Komisja będzie głosowała w sprawie wniosku grupy posłów o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej i karnej osób objętych postępowaniem. Przygotowane zostaną karty do głosowania, na których będą napisane nazwiska wszystkich osób wymienionych we wniosku wstępnym z wyjątkiem osób, w stosunku do których postępowanie zostało umorzone.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JerzyWiatr">Jak członkowie Komisji pamiętają, postępowanie zostało umorzone w odniesieniu do dwóch grup osób. Po pierwsze, wniosek wstępny obejmował kilku członków ówczesnej Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, nie podlegających trybowi odpowiedzialności konstytucyjnej, ponieważ osoby te w owym czasie nie były członkami Rady Ministrów, ani nie zajmowały innego stanowiska, które upoważniało do pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej. Wniosek obejmował również nazwiska osób dziś nieżyjących. Te dwie grupy osób zostały wykluczone z naszego postępowania. Karta do głosowania obejmować więc będzie wszystkie nazwiska objęte wnioskiem wstępnym z wyjątkiem tych dwóch grup, o których mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#JerzyWiatr">W stosunku do części osób objętych wnioskiem wstępnym, wniosek formułuje dwa zarzuty, natomiast w stosunku do części - tylko jeden zarzut. Mówiąc inaczej: członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego zostali wymienieni w związku z jednym zarzutem, członkowie Rady Państwa w związku z dwoma zarzutami.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JerzyWiatr">Karta do głosowania będzie więc tak skonstruowana, że członkowie Komisji będą mogli odrębnie głosować w odniesieniu do członków Rady Państwa i odrębnie w odniesieniu do pozostałych osób objętych wnioskiem wstępnym.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JerzyWiatr">Głosowanie będzie imienne. Karty więc będą podpisane, gdyż karta jest dokumentem historycznym, który pozostaje w dyspozycji Sejmu albo po wsze czasy, albo przynajmniej tak długo, jak długo zachowuje się dokumenty sejmowe.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#JerzyWiatr">Mówię o tym wszystkim dlatego, aby członkowie Komisji byli przygotowani na posiedzenie w dniu 30 stycznia br. Nieobecni dziś członkowie Komisji zostaną niezwłocznie powiadomieni o tym, że doszliśmy do momentu, w którym na następnym posiedzeniu Komisji realnie możliwe jest zakończenie głosowaniem czynności Komisji w rozpatrywanej sprawie. Później poinformuję państwa o tym, jakie czynności Komisja będzie musiała jeszcze wykonać, np. przyjąć sprawozdanie i całkowicie dokończyć postępowanie innymi jeszcze pracami.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#JerzyWiatr">Dziękuję wszystkim za udział w dzisiejszym posiedzeniu, zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>