text_structure.xml
103 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#CezaryMiżejewski">Witam przybyłych posłów oraz zaproszonych gości. Przypomnę, że przedmiotem dyskusji będzie budżet polityki regionalnej, szczególnie zaś środki przekazywane z centrum do regionów na wsparcie procesów restrukturyzacyjnych. Problematyka ta ujęta jest w V rozdziale przedstawionych nam „Zasad polityki regionalnej państwa”. Rozpoczynamy posiedzenie z małym opóźnieniem, gdyż przed chwilą zakończyło się spotkanie podkomisji działającej w ramach sejmowej Komisji ds. Układu Europejskiego. Na tym posiedzeniu zajmowano się oceną realizacji przez rząd przedsięwzięć dostosowujących Polskę do postanowień w/w układu. Omawiano m.in. programy regionalne. Uczestniczyłem w dyskusji, dowiadując się dzięki temu wielu ciekawych rzeczy, których nie poznałem na poprzednim posiedzeniu naszej komisji, a część spraw na dzisiejszym spotkaniu owej podkomisji stawiano zupełnie inaczej niż w toku naszych obrad.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#CezaryMiżejewski">Dzisiejsze posiedzenie proponuję podzielić na trzy części. W pierwszej spróbujemy odpowiedzieć na pytanie: co to jest budżet polityki regionalnej? W drugiej - jakie są priorytety wspierania przez budżet inicjatyw regionalnych (w sensie terytorialnym i celowościowym)? W trzeciej zaś - w jaki sposób (za pomocą jakich instytucji) budżet wspomaga politykę regionalną?</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#CezaryMiżejewski">Zacznijmy od pierwszego pytania. Otóż w „Raporcie” czytamy, że budżet składa się z dwóch elementów - wydatków na politykę sensu stricto i sensu largo. Poszczególne zakresy są skonkretyzowane. Z naszej inicjatywy Biuro Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu przygotowało ekspertyzę, w której przeanalizowało projekt budżetu państwa z punktu widzenia polityki regionalnej państwa. Opracowanie to zostało dostarczone członkom Komisji. Zawarte w nim treści wykorzystam, wprowadzając do dyskusji.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#CezaryMiżejewski">Wydaje mi się, że „Raport” wprowadza częściowo w błąd. Zestawiając w nim ekspertyzę oraz nasze dotychczasowe wnioski, można stwierdzić, że CUP, czy też szerzej - Rada Ministrów, w ramach wydatków ponoszonych na politykę regionalną ujmuje środki, których na to konto zapisać raczej nie można. W „Raporcie” mówi się o wszystkich środkach kierowanych do regionów, czyli także budżetach wojewodów i subwencjach ogólnych gmin. Moim zdaniem, należy natomiast uznać za taki budżet tylko wydatki świadomie ponoszone przez rząd na konkretne cele regionalne. Do dziś nie wiadomo, czy „Zasady” i zawarte w nich kryteria mają wpływ na podział tych środków. Aby kwestię wyjaśnić, konsultowałem się także z członkami Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, którzy potwierdzili wątpliwości. W budżecie państwa zawarto trzy rodzaje ogólnych wydatków: fundusze regionalne (rezerwy przeznaczone na różne cele); fundusze zagraniczne (PHARE oraz Banku Światowego, np. przeznaczone na małą przedsiębiorczość) oraz fundusze sektorowe (np. na wsparcie restrukturyzacji górnictwa i hutnictwa) i celowe (przykładowo - Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, czy też środki będące w gestii Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa). Na tle tych uwag może nasunąć się wniosek, że inny jest rzeczywisty budżet polityki regionalnej, niż widzi się go w „Raporcie”.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#CezaryMiżejewski">Czy pan minister Marcin Rybicki zgadza się z takim postawieniem sprawy, czy też uważa, iż w „Raporcie” prawidłowo zdefiniowano budżet polityki regionalnej?</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MarcinRybicki">Rzeczywiście, w „Raporcie” ujęto dwie grupy środków, ale bardzo wyraźnie zostały one rozróżnione - przeznaczone na politykę sensu stricto i sensu largo. Skoncentrowaliśmy się na pierwszej grupie. Do niej zalicza się z pewnością rezerwę na wspieranie regionalnych programów restrukturyzacji oraz rezerwę na dofinansowanie inwestycji infrastrukturalnych w regionach zagrożonych strukturalnym bezrobociem. Na nich się skupiliśmy, wskazując także na drugi rodzaj, gdyż mogłaby powstać dyskusja na kanwie pytania - gdzie jest reszta środków?</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#MarcinRybicki">„Raport” jest dokumentem przyjętym przez Radę Ministrów. Musi zatem odzwierciedlać poglądy nie tylko ludzi zajmujących się stricte problemami polityki regionalnej, którzy sympatyzują z poglądem, że tylko bardziej wąsko pojmowane środki można powiązać z polityką regionalną. Dlatego wskazujemy również na inne, bardziej lub mniej dyskusyjne, fundusze. Nie widzę więc sprzeczności w treści „Raportu”, wymieniamy przecież dwie grupy środków. Oczywiście spierać się można o stopień powiązania części wydatków traktowanych largo z realizacją polityki regionalnej. Możliwe są dwa skrajne punkty widzenia - wszystkie środki z budżetu wydawane są w jakichś regionach, a zatem mają ów związek; za budżet polityki regionalnej trzeba uważać tylko te wydatki, których charakter wynika z nazwy (np. przeznaczone wyłącznie na restrukturyzację regionów). Tak rozumując, można dojść do absurdu. Czystość terminologiczna jest pożądana, ale nie zawsze jest możliwa i potrzebna.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#CezaryMiżejewski">Będę kontynuował ten wątek. Otóż, wydaje mi się, że różnica jest dosyć istotna. Zadałem sobie sporo trudu, aby przełożyć to, co CUP w „Raporcie” nazywa środkami sensu stricto na wydatki przewidziane w projekcie budżetu na 1996 r. Gdyby oceniać sprawę z tego punktu widzenia, to okaże się, że rząd na politykę regionalną sensu stricto wyasygnuje 30% wydatków budżetu. Tymczasem prawda jest zupełnie inna - rząd, czy też CUP, w „Raporcie” zamazuje obraz zaangażowania budżetu państwa w politykę regionalną. Jeśli uwzględnimy bowiem również budżety wojewodów i subwencje ogólne dla gmin, to otrzymamy wspomniane 30%. Jeżeli natomiast spróbujemy przeanalizować ilość środków rzeczywiście skierowanych na ten cel, to otrzymamy wydatki na poziomie 3–4%. Różnica jest zasadnicza. „Raport” stwarza wrażenie satysfakcjonującego. Można odnieść nawet wrażenie, że aż 99% środków kieruje się na realizację polityki regionalnej, bo przecież wydatkowane są „gdzieś w Polsce”. Ja jednak bronię tezy, że za takie uznać można tylko kwoty kierowane po to, aby osiągnąć cel nakreślony w ramach realizacji polityki regionalnej państwa. Przecież to, że wojewoda wałbrzyski dysponuje budżetem nie oznacza, że objęto nim specjalne środki, że o jego rozmiarze zdecydowało świadomie ukierunkowane działanie państwa. Świadczy raczej o tym, że pokryte mają być z niego normalne zadania społeczno-gospodarcze. Mogłem przyjrzeć się efektom pracy zespołu zadaniowego powołanego przy URM. Analizowałem szkic opracowania dotyczącego budżetu polityki regionalnej. Nie zamieszczono tam wydatków z budżetów wojewodów, ale środki zmienne, dodatkowo tam kierowane, z uwagi na podjęte świadome, konkretne decyzje. Ponownie zatem podkreślam - różnica jest zasadnicza.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzSzczygielski">Powinniśmy podjąć próbę rozstrzygnięcia, co jest składową treścią budżetu państwa i polityki regionalnej. W przeciwnym wypadku nie wyjdziemy z zaklętego kręgu różnej interpretacji pojęć. Myślę, że profesor Grzegorz Gorzelak potwierdzi to, o czym mówiliśmy w kuluarowych rozmowach w bilansie wpływów i dochodów danego obszaru, który też przecież waży na sytuacji finansowej określonego regionu. Tego problemu szerzej nie poruszaliśmy na posiedzeniach Komisji, bo brakuje nam stosownych informacji. Nie zdradzę tajemnicy wspomnianych kuluarowych rozmów, jeśli stwierdzę, że kwestia wynika m.in. z zaniechania poboru składek ZUS w części obszarów. Swoje znaczenie mają także regionalizowane zwolnienia z podatków ekologicznych. To wszystko ma konkretny wymiar finansowy, a nie znajduje przecież odbicia w ustawie finansowej. Nie zmienia to faktu, że tego typu „pośrednie (ukryte) świadczenia” są elementem polityki regionalnej. Dopiero takie ich zbilansowanie pozwoli sprecyzować, ile środków wpływa do danego regionu.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzSzczygielski">Oczywiście, można powiedzieć, że faktycznie budżet państwa jest w 100% regionalny, gdyż wszystkie wydatki są przestrzennie alokowane. Problem natomiast polega na tym, czy przyjmiemy zaprezentowaną tu zasadę podejścia wyrównawczego, stosowaną zresztą - w jakiejś mierze - także w polityce przestrzennego zagospodarowania kraju, a nie polaryzacyjnego. Jeśli opowiemy się za pierwszą koncepcją, to należy określić środki, które w procesie recyrkulacji dochodów państwa będą lokowane w tych regionach, które - dzięki temu - otrzymają, z jakichś względów potrzebne, wsparcie. Na poprzednim posiedzeniu Komisji stwierdziłem, że trudno jest mi przyjąć zasadę, że tylko nieinnowacyjne (wyrównawcze) alokowanie środków jest sterowalne regułą prowadzenia polityki regionalnej. Nie krytykuję treści przedstawionych przez rząd dokumentów. Opierają się przecież również na doświadczeniach krajów europejskich, w których często podejście wyrównawcze ma strategiczny charakter. Jednak w Polsce dysproporcje nie są tak duże, a zatem - być może - elementy koncepcji polaryzacyjnej dadzą się zastosować, przynajmniej przez jakiś czas. Jeśli mamy mówić o budżecie polityki regionalnej, to musimy wiedzieć, ile środków pozostaje w regionach z racji centralnie podejmowanych decyzji o przyznaniu ulg lub zwolnień z obowiązku świadczeń na rzecz budżetu (nie wspominam tu o działaniach będących poza prawem), ile i na jakich zasadach przekazywane jest z budżetu. Przy czym nie chodzi tu o ilości wyliczone na podstawie algorytmu stosowanego wobec poszczególnych województw, lecz o kwoty przeznaczone na specjalne kryteria i na podstawie specjalnych kryteriów. Tylko wówczas będziemy mogli precyzyjnie ustalić, jaka część budżetu państwa tworzy budżet polityki regionalnej. Inaczej ciągle będziemy obracać się w kręgu swoistego „chciejstwa”. Być może jest to dobre, ale do przodu nas nie posuwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#ZbigniewZysk">Posłużę się najpierw cytatem z drugiej strony przywołanego przez przewodniczącego Komisji opracowania Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Czytam tam, że „głównym celem polityki regionalnej wykorzystywanie zróżnicowanych regionalnie zasobów, szans i predyspozycji dla przyśpieszenia procesów transformacji i rozwoju gospodarki oraz dla łagodzenia społecznych skutków przekształceń regionalnych struktur gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#ZbigniewZysk">Priorytety polityki regionalnej państwa dla lat 1996–1998 są następujące:</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#ZbigniewZysk">- wspieranie niezbędnej restrukturyzacji starych okręgów przemysłowych, przede wszystkim w województwach: katowickim, łódzkim i wałbrzyskim;</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#ZbigniewZysk">- przeciwdziałanie zagrożeniom strukturalnej recesji i degradacji społecznej regionów rolniczych, zdominowanych uprzednio przez nieefektywne państwowe gospodarstwa rolne;</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#ZbigniewZysk">- aktywizację obszarów tzw. ściany wschodniej w oparciu o specyficzne zasoby i cechy środowiska oraz wykorzystanie walorów przygranicznego położenia;</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#ZbigniewZysk">- pomoc w restrukturyzacji miast i subregionów zdominowanych przez wielkie, nieefektywne zakłady przemysłowe, głównie w południowo-wschodniej części kraju;</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#ZbigniewZysk">- pomoc miastom i makroregionom przygranicznym, które potrafią efektywnie wykorzystać rentę położenia i rozwijać współpracę transgraniczną”.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#ZbigniewZysk">A teraz kilka słów komentarza. Otóż, jeśli utrzymuje się, że realizowana jest pewna koncepcja polityki regionalnej, to chciałbym spytać jej autorów - jak załamuje się ona w projekcie budżetu? Pochodzę z województwa olsztyńskiego, dotkniętego silnym (w granicach 20%) bezrobociem, brakiem inwestycji centralnych oraz innych form wspomagania lokalnych inicjatyw. Na naszym przykładzie można zilustrować nieistnienie związku między stopniem bezrobocia i specjalnymi środkami budżetowymi, dzięki którym można by przeciwdziałać temu zjawisku. Zresztą, problemów jest w naszym województwie zdecydowanie więcej. Przeanalizowałem różne możliwości skierowania dodatkowych, innych środków do regionu olsztyńskiego. Nie dopatrzyłem się ich wiele. Przykładowo - w zasadzie jesteśmy pominięci w programie budowy autostrad (odległość prawie 150 km). W tym zakątku Polski niedługo może być bardzo źle, będzie zupełnie zapomniany, a jego mieszkańcy niczego nie będą mogli się dopomnieć, nawet objęcia porządną siecią dróg. Usiłowaliśmy zrobić coś w ramach inicjatywy - „Zielone Płuca Polski”. Przedstawiliśmy stosowny program, wystąpiliśmy o pieniądze potrzebne na jego realizację, nadal ich brak, program jest zawieszony w próżni. Województwo, będące w dodatku obszarem postpegeerowskim, zostało pozostawione praktycznie samemu sobie. W związku z tym pytam - czy w Polsce jest jakakolwiek polityka regionalna? Czy członkowie Komisji mają świadomość, nad czym dyskutują?</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AnnaTruszkowska">W kilku słowach chcę się odnieść do wystąpienia posła Zbigniewa Zyska. Zabrzmiało ono bardzo dramatycznie. Czy województwo olsztyńskie zostało pozostawione samemu sobie? Czuję się w obowiązku, w imieniu szefa resortu pracy, wyjaśnić, że kierowano w ten region środki z dwóch rezerw celowych. Od czasu zidentyfikowania obszarów zagrożonych szczególnie wysokim bezrobociem strukturalnym, czyli od 1991 r., na stosownej liście uprawnionych dosyć szybko zostały umieszczone kolejne rejonowe urzędy pracy z tego terenu (dotyczy to także województw: suwalskiego i - nieco później - elbląskiego, koszalińskiego). Dziś tylko miasto Olsztyn i jego najbliższe okolice nie są objęte działaniem tego instrumentu. Zatem - województwo otrzymywało dotacje do inwestycji infrastrukturalnych realizowanych jako zadania własne gmin. Od dwóch lat istnieje wymóg, aby przedsięwzięcia te podejmowano w ramach robót publicznych, finansowanych z rezerwy celowej, w połączeniu ze środkami pochodzącymi z Funduszu Pracy i Aktywizacji Osób Bezrobotnych. W założeniach do projektu ustawy budżetowej na 1996 r. przewiduje się dalsze istnienie tej rezerwy (627 mld starych zł). Dopóki województwo olsztyńskie będzie uznane za obszar zagrożony szczególnym bezrobociem, dopóty może ubiegać się o te środki. Przypominam także, że w 1995 r. część rezerwy przeznaczonej na regionalne programy restrukturyzacyjne skierowano na wsparcie inwestycji przewidzianych w programie Masterplan (ochrona regionu Wielkich Jezior Mazurskich). W jego ramach kilkanaście gmin z pogranicza województw suwalskiego i olsztyńskiego otrzymało z rezerwy celowej dofinansowanie wspólnie zaplanowanych przedsięwzięć proekologicznych. Godzi się również przypomnieć, że od samego początku województwo olsztyńskie, jako uznane - bez mała w całości - za obszar zagrożony strukturalnym bezrobociem, uzyskiwało znacznie zwiększone środki z FPiAZ na aktywne formy przeciwdziałania temu zjawisku. Przez ostatnie 2–3 lata stosowne kwoty były nawet trzykrotnie większe od przeciętnej. Mam nadzieję, że pan poseł Zbigniew Zysk uzna, iż nie można powiedzieć, że województwo było całkowicie pozbawione wsparcia finansowego. Dodam jeszcze, że nie wspomniałam o środkach z programu PHARE - STRUDER. Myślę, że uczyni to przedstawiciel Polskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Uwzględnić również trzeba cały zestaw ulg podatkowych, które stosowane są w tym województwie. Można się natomiast zastanowić, czy właściwie ustawione są priorytety przyznawania środków z obu agencji rolnych, bo jest to przecież klasyczny region popegeerowski. Podział tych sum nie zależy wprost od rządu, lecz od kierownictw agend.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanBorkowski">Mam formalny wniosek. Proszę o potraktowanie regionu olsztyńskiego jako przykładu i o nieomawianie problemów poszczególnych województw. Inaczej dyskusja pochłonie bardzo dużo czasu i nie pozwoli na uogólnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#GrzegorzGorzelak">Poruszę jeden problem, rozpatrując go z dwóch punktów widzenia. Wydaje mi się, że trudno mówić o polityce regionalnej sensu largo, trzeba ograniczyć się do „polityki explicite”, czyli do tych działań rządu i innych organów naczelnych, które opierają się na wcześniej sformułowanych zasadach i priorytetach. Może być to zarówno reguła wyrównania, jak też polaryzacji.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#GrzegorzGorzelak">Innymi słowy - polityką regionalną są tylko te działania, którym przyświecają określone cele. Im podporządkowane są instrumenty, środki itp. Z drugiej jednak strony, na całym świecie dzieje się tak, że przekształcenia w przestrzeni gospodarczej kraju są, tak naprawdę, wynikiem polityk sektorowych, a nawet - szczególnie dziś - polityki regionalnej i polityk sektorowych prowadzonych przez organizacje międzynarodowe.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#GrzegorzGorzelak">Sektorowe przedsięwzięcia wywierają dwa rodzaje skutków: będące wynikiem świadomych działań oraz rezultatem poczynań ukrytych, czyli tych, o których mówił pan poseł Kazimierz Szczygielski, wskazując na dotacje, ulgi, zwolnienia, zaniechania itp. Sądzę, że potrzebne jest określenie przez specjalistyczny zespół wagi obu rodzajów działań (świadomych i ukrytych). Przecież trudno jest rzetelnie ocenić, jakie znaczenie ma dla województwa katowickiego realizacja „Kontraktu dla Śląska”, czy też budżetu wojewody, bez określenia wysokości dotacji na węgiel, w tym także subsydiów przeznaczonych na jego eksport. Przecież oznacza to dofinansowywanie miejsc pracy w ten właśnie sposób, a nie w formie zasiłków dla bezrobotnych górników, którzy mogliby stracić zatrudnienie, gdyby nie owe subsydia. Zatem bez zbadania i oceny skutków takich działań nie naszkicujemy pełnego obrazu polityki regionalnej w tym województwie.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#GrzegorzGorzelak">Po drugie - w żadnym kraju nie występuje zbieżność polityk sektorowych z celami polityki regionalnej. Spójrzmy na sytuację w Komisji Europejskiej. „Dyrekcja Szesnasta” od wielu lat hołduje, ostatnio może z mniejszym przekonaniem, zasadzie wyrównywania różnic międzyregionalnych. Natomiast „Dyrekcja Generalna Dwunasta” promuje zasadę polaryzacji, zajmując się badaniami, innowacjami i technologiami, wspomaga placówki naukowe, a wiadomo, że sektor ten jest jednym z silniej spolaryzowanych segmentów życia społeczno-gospodarczego. Z kolei „Dyrekcja Generalna Czwarta” stara się nie dopuścić do ograniczenia wolnej konkurencji, ograniczając dotowanie producentów w regionach zacofanych, bo to nie idzie w parze z mechanizmami wolnego rynku.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#GrzegorzGorzelak">Innymi słowy - naturalna jest wielotorowość i sprzeczność działań agend „centralnego rządu europejskiego”. Trzeba wiedzieć o tych różnicach, trzeba wyciągać z nich wnioski dla swojej sytuacji i sięgnąć po owoce tej wiedzy. Przykładowo - w Polsce mamy określone priorytety w polityce technologicznej, lokalizujemy je w przestrzeni, dzięki polityce regionalnej staramy się albo niwelować różnice, albo częściowo tylko je złagodzić, lub też postawić na wsparcie terenowych trendów prorozwojowych. Wybór nie powinien być przypadkowy. Obawiam się jednak, że nasza wiedza o tym, jak naprawdę działania wspomnianego „centralnego rządu” i jego agend wpływają na polską sytuację, jest bliska sercu. Wina się rozkłada - częściowo obciąża to administrację i - w jakimś stopniu - naukę, bowiem badacze nie zajmowali się dotychczas poważnie tymi problemami, dziedzina zwana nowoczesną ekonomiką regionalną jest w powijakach, prawdopodobnie tworzyć się będzie w ciężkich bojach ze statystyką regionalną.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#CezaryMiżejewski">Zanim udzielę głosu kolejnym mówcom, podkreślę, że w tej części dyskusji nie powinno chodzić o aktualny procentowy wskaźnik wydatków budżetowych - czy ma być to 5, 90, czy 100% - ale o sprecyzowanie naszych wymagań pod adresem kolejnych dokumentów rządowych. W związku z tym ponawiam tezę - „Raport” zawiera w części nieprawdziwe stwierdzenia, które zamazują obraz rzeczywistego zaangażowania państwa w politykę regionalną. Zwróćmy uwagę na to, że w „Raporcie” mówi się o przeznaczaniu 30–40% wydatków budżetowych na ten cel, zaś w „Zasadach” (rozdz. V), wspominając o środkach centralnych, wskazuje się de facto tylko na rezerwę kierowaną na restrukturyzację regionalną, która wynosi dziś 0,13%. Uważam, że w projekcie uchwały przedstawionym Sejmowi powinniśmy postulować, aby rząd wyraźnie określił rzeczywiste wydatki na politykę regionalną oraz ich stosunek do tzw. „środków pomocowych” płynących z zagranicy.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WiesławŻółkiewski">W dyskusji pojawiło się domniemanie, że w ramach inwestycji centralnych jedne województwa się promuje, inne zaś nie. Chciałbym sprostować ten pogląd. Oczywiście - inwestycji takich jest dużo, ale nie jest to sposób preferowania danego obszaru, lecz na określonym terenie realizuje się przedsięwzięcie wymagające nakładów przekraczających 200 mld starych złotych. Inwestycje te, jako szczególnie kosztowne, wymagają nadzorowania, nie mają jednak żadnych przywilejów, są finansowane z różnych źródeł, w tym także wspomagane z budżetu państwa. Skoro w danym województwie nie podejmuje się takich przedsięwzięć, to - oczywiście - nie znajdują się one w wykazie trafiającym m.in. do Sejmu. Znajdują się w nim, jeśli spodziewane nakłady przekroczą wspomnianą granicę. Finansowanie odbywa wówczas się ze środków budżetowych, za pośrednictwem kredytów gwarantowanych przez państwo. Chciałbym uniknąć dalszej dyskusji na ten temat. W grę wchodzi bowiem zbieg okoliczności, raczej przypadkowy - w jednym województwie ma miejsce takie przedsięwzięcie, w innym zaś nie. W dodatku większość z nich rozpoczęto przed wieloma laty, dziś są kontynuowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MarekKozak">Pozwolę sobie na uwagę porządkującą - być może - dyskusję, choć sam czuję się zagubiony. W opracowaniu Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu (str. 6, pkt 3.4 - Środki zagraniczne na bezpośrednią pomoc dla regionów) mowa jest wyłącznie, wprawdzie bez używania stosownej nazwy, o programie współpracy transgranicznej. Wymienione tam preferencje nie są priorytetami zawartymi w programie PHARE traktowanym jako całość pomocy Unii Europejskiej dla Polski, lecz wyłącznie tego jednego, specyficznego przedsięwzięcia. W dodatku - z przyczyn, być może, metodologicznie zasadnych - nie wspomina się w ogóle o programie STRUDER, który jako jedyny jest zorientowany na kompleksowe wsparcie rozwoju regionalnego. Tymczasem w przyszłym roku wydatkowane będą środki przewidziane nie tylko w ramach realizacji tego programu, ale również przyznana przez Unię Europejską kwota 20 mln ECU na rozwój inicjatyw regionalnych, przynajmniej tak wynika z mych informacji. Nie są to sumy bardzo duże. Warto jednak ustalić, czy ich pokazywanie wynika tylko z tego, że akurat analizuje się wydatki budżetu państwa, że są wymienione w stosownych dokumentach, czy też dlatego, że kwoty te są realnym wsparciem tzw. „głównych inwestycji” realizowanych w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#CezaryMiżejewski">Wyjaśniam, że ekspertyza dotyczy wyłącznie projektu budżetu państwa na 1996 r. Zatem ocenia się w niej wyłącznie polski wkład do współpracy transgranicznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JózefŁochowski">W trakcie prac sejmowej Komisji Systemu Gospodarczego i Przemysłu, której przewodniczę, dosyć długo - właściwie od dwóch lat - dyskutujemy m.in. nad tym, czym powinien być program polityki przemysłowej państwa. Myślę, że wiąże się to z rozważaniami na temat polityki regionalnej. Gdy zastanawialiśmy się nad argumentami przemawiającymi za rozwojem określonej branży, to od razu okazywało się, że za inną stoi również wiele czynników. W końcu okazało się, że - wskutek różnych nacisków - wszystkie branże są ważne, choć ponoć ktoś wytypował tylko trzy z nich. Nie chcę przypominać które, by nie wywoływać dyskusji nad czwartą. Innymi słowy - nie ma branż istotnych i nieistotnych. Okaże się bowiem, że w regionie łódzkim najważniejszym jest przemysł lekki, zaś w katowickim - górnictwo itp.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#JózefŁochowski">Załóżmy, że wybraliśmy kilka branż, które powinny być traktowane priorytetowo. Co z tego wynika, poza określonym zapisem? Minister Przemysłu i Handlu, który jest adresatem takich postulatów, nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie - nie dysponuje ani środkami, ani innymi instrumentami, opracowuje wyłącznie programy. O pieniądzach decyduje resort finansów, a o kwestiach organizacyjnych - resort przekształceń własnościowych. Moim zdaniem, przykład ten dobrze ilustruje niebezpieczeństwo tworzenia „sobie a muzom”.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#JózefŁochowski">Dlatego uważam, że nadszedł czas, aby prowadzenie polityki regionalnej mogło służyć stymulowaniu rozwojowych procesów gospodarczych. Z tego punktu widzenia oceniam, że przewodniczący Cezary Miżejewski właściwie usystematyzował problematykę. Nie jestem w stanie orzec, która z grup jest ważniejsza. Zgadzam się jednak, że sfera wyrównywania rozwoju poszczególnych regionów, choć ogólna, jest bardzo ważna. Przecież niektóre województwa, np.: olsztyńskie i suwalskie, nie poradzą sobie same, nie wystarczą im własne środki. Druga kwestia to nowe technologie i wspieranie nowych rozwiązań, bez kierowania się aspektem terytorialnym. Wreszcie - zagadnienie polityki sektorowej. Posłużę się tu ponownie przykładem. Otóż, świadome objęcie dokładnie czterech hut gwarancjami i poręczeniami skarbu państwa oraz przeznaczenie około 2 bln. zł na kredyty z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej spowodowało, że w ciągu dwóch lat w polskim hutnictwie dokonała się prawdziwa rewolucja. Z absolutnego, zacofanego „kopciuszka”, legitymującego się zaledwie kilkoma procentami ciągłego odlewania stali, a jest to wskaźnikiem nowoczesności w tej branży, przemysł ten stał się nowoczesny, dysponując wskaźnikiem na poziomie 65–70%. Pod względem konkurencyjności stawia to polskie hutnictwo dosyć wysoko w światowej czołówce. Właśnie dlatego nasze wyroby są poszukiwane, huty nie mogą nadążyć z produkcją, a trzy lata temu były skazane na zagładę. Jeśli Komisja zgłosi takie zapotrzebowanie, deklaruję dostarczenie opracowań wykazujących, jak pozytywne efekty można osiągnąć dzięki takiej świadomej polityce branżowej.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#JózefŁochowski">Powtarzam - nie mogę orzec, który z wymienionych na wstępie elementów polityki regionalnej jest najważniejszy. Gradacja nie ma tak istotnego znaczenia, jak kierowanie się nimi. Jak to zrobić? Uważam, że w budżecie trzeba zaplanować stosowne środki. Oczywiście, potencjalnie każdy musi stracić. Nie oznacza to, że ów uszczerbek spowoduje zabranie pieniędzy jednemu województwu i przekazanie drugiemu. To byłby absurd. Chodzi o uszczuplenie kwot przeznaczonych dla poszczególnych działów gospodarki i o stworzenie odpowiedniej puli środków przeznaczonych na te cele. Uważam jednocześnie, że dysponowanie nią nie powinno przybrać formy dotacji. Na marginesie, polemizując z prof. Grzegorzem Gorzelakiem, chcę powiedzieć, że dziś nie dotuje się eksportu polskiego węgla. Pośrednio można się tego doszukiwać, ale prostej analogii nie należy czynić. Ja proponuję sposoby zastosowane wobec energetyki i hutnictwa, czyli - poręczenia, gwarancje skarbu państwa oraz nisko oprocentowane i łatwo dostępne kredyty, bez własnego poręczenia i dokumentów wymaganych w normalnym trybie przez banki. Przecież są dziś w Polsce fabryki dysponujące doskonałym umaszynowieniem oraz klientem chcącym kupić ich produkcję, brakuje im jednak pieniędzy na zakup 50 ton wełny czy bawełny.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#CezaryMiżejewski">W dalszym ciągu dyskusji przejdziemy do kwestii poruszonych przez przedmówcę. Czy ktoś chciałby jeszcze zabrać głos w sprawie zdefiniowania budżetu polityki regionalnej?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanBorkowski">Problem polityki regionalnej pojawił się wraz z „przymierzaniem się” Polski do Unii Europejskiej. Związek ten ciąży na naszym myśleniu, skłania do przyspieszenia działań. Pamiętać bowiem powinniśmy o tym, że w przyszłości fundusze Unii mogą trafić do Polski, jeśli u nas będą one miały swoje odpowiedniki. Ta zależność będzie wymuszała stosowne przedsięwzięcia.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JanBorkowski">Przechodząc do kwestii budżetowych, chciałbym spytać - czy obecne prace nad koncepcją polityki regionalnej są na tyle zaawansowane, aby przedstawić Ministrowi Finansów oczekiwania co do wyrównywania poprzez budżet państwa różnic między regionami? Uważam bowiem, że gdyby nie środki z Unii Europejskiej przeznaczone na ten cel, to w jej krajach członkowskich byłyby obszary „pustynne” oraz tereny intensywnego rozwoju. Dzięki nim w każdym zakątku tych państw istnieje gospodarka, lepsza lub gorsza, różnego typu, ale jest. Jeśli chcielibyśmy zwrócić uwagę na potrzebę wyrównywania owych różnic u nas - a za tym optuję - to trzeba by dysponować koncepcją, w której znajduje się również wyliczenie koniecznych środków oraz wskazanie, na co mają być przeznaczone. Trzeba zatem sporządzić swoistą listę oczekiwań pod adresem budżetu państwa. Dopóki to nie powstanie, jedna z podstawowych sfer polityki regionalnej, wspomniana przez posła Józefa Łochowskiego, zamiast w centrum zainteresowań, ciągle pozostawać będzie na marginesie.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WiesławŻółkiewski">Bez wątpienia kontrowersyjne jest wiązanie budżetu polityki regionalnej z jej wąskim i szerokim pojmowaniem. Klasyczny przykład podał poseł Józef Łochowski, wykazując, jak można z powodzeniem zrestrukturyzować hutnictwo dzięki finansowaniu z różnych źródeł i w różnych formach. Dodam, że środki te zarezerwowane były w budżecie, nie miały nadzwyczajnego charakteru. Opowiadam się za pogłębioną analizą sposobów pokrywania kosztów związanych z realizacją polityki regionalnej. Nie jest prawdą, że należy wydzielić specjalną, jedną pulę środków na przemiany strukturalne. Pieniądze te mogą pochodzić z różnych części budżetu.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#WiesławŻółkiewski">Sporne jest również to, czy wiązać z polityką regionalną tylko środki tworzące rezerwy celowe, brać pod uwagę również dotacje będące w gestii różnych ministerstw i wojewodów. One także składają się na budżet państwa. Słusznie podkreślił pan poseł Jan Borkowski, że najpierw należy zdefiniować cele, zadania i konkretne oczekiwania, a dopiero potem mówić o oczekiwaniach pod adresem budżetu. Odwrotne podejście jest niewłaściwe. Ponadto - cudów nie ma, budżet jest jeden, środki znane. Pozostają zatem tylko ich przesunięcia. Trzeba się zdecydować - czy ograniczyć dotacje i stworzyć odrębną pulę, z której finansować można wyrównywanie poziomów między regionami, czy też zarezerwować na to odpowiednie sumy w budżetach wojewodów i odpowiednich ministerstw. Jedno nie ulega wątpliwości - niezbędne jest określenie priorytetowych zadań.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#CezaryMiżejewski">Warto przypomnieć, że co najmniej półtora biliona złotych (starych) zostało już wyodrębnionych w postaci rezerwy budżetowej.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#CezaryMiżejewski">Przepraszam bardzo, czy pan minister Marcin Rybicki chce złożyć samokrytykę teraz, czy też po wysłuchaniu uwag pana Kazimierza Szczygielskiego?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#MarcinRybicki">Chętnie najpierw wysłucham tego głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#KazimierzSzczygielski">Powinniśmy uświadomić sobie kilka spraw. Po pierwsze - mówimy o budżecie państwa, który stanowi zaledwie 1/3 produktu krajowego brutto. Pozostała część jest poza kontrolą centrali. I bardzo dobrze. Jeśli dodam do tego budżet gmin, to otrzymamy połowę PKB. Innymi słowy - połowy nie obejmuje wiedza (kontrola) państwa. Oczywiście przydałyby się badania, mówił o nich profesor Grzegorz Gorzelak, które ukazałyby cyrkulację kapitału w Polsce, gdyż wówczas łatwiej da się uchwycić potrzeby, dostosowując do nich ewentualne wspomaganie finansowe. Świadomość tego, że dysponujemy tylko 1/3 środków - w dodatku część z nich idzie na pokrycie tzw. „sztywnych” potrzeb państwa, zaś reszta może być lokowana w trudnych obszarach lub też na, popierane przeze mnie, cele innowacyjne, dowodzi, że jest ich niewiele. Wówczas budżet można zawęzić do praktyki regionalnej sensu stricto.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#KazimierzSzczygielski">Po drugie - został nam przedstawiony wykaz trzydziestu - czterdziestu różnego rodzaju polityk: społecznej, rolnej, przemysłowej itp. Oznacza to, że za każdą z nich stoi jakiś cel - resortowy, czy też regionalny oraz określone potrzeby finansowe. W związku z tym nasuwa się pytanie: czy ktoś z obecnych na tej sali jest w stanie powiedzieć, kto koordynuje przeznaczanie środków na realizację poszczególnych przedsięwzięć, według jakich zasad się to odbywa? Przepraszam, może jestem w błędzie, ale wydaje mi się, że w Polsce nikt nie udzieli odpowiedzi, nikt jasno nie przedstawi reguł krążenia tych środków, nawet tych, które przechodzą przez centrum. Sądzę, że nie ma stosownej diagnozy, zaś perspektywa jest zamazana.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#KazimierzSzczygielski">Proszę pana ministra Marcina Rybickiego, aby powiedział nam, jakie kwoty, zgodnie z regułami zawartymi w „Zasadach” są przeznaczone na restrukturyzację starych okręgów przemysłowych, na przeciwdziałanie strukturalnym zagrożeniom chroniczną recesją, na aktywizację, na promocję? Jaki jest w tym udział środków zagranicznych?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MarcinRybicki">Nie zgadzam się z oceną dokonaną przez pana przewodniczącego Cezarego Miżejewskiego, która - jak rozumiem - w formie wniosku ma się znaleźć w końcowym stanowisku Komisji. Stwierdził pan poseł, że „Raport” rozmywa problematykę finansowania polityki regionalnej, że - w dodatku - istnieje sprzeczność między nim i „Zasadami”, gdyż w nich mówi się tylko o źródłach finansowania programów regionalnych, natomiast w pierwszym dokumencie odzwierciedlona jest cała paleta środków. Po pierwsze - nie wydaje mi się, aby zachodziła tu kolizja, a po drugie - źle byłoby, gdybyśmy w „Raporcie” nie ukazali zróżnicowania linii finansowania, zawężając zagadnienie wyłącznie do treści „Zasad”, w których wskazaliśmy tylko na dwa źródła, które ściśle kojarzą się z polityką regionalną, pojmowaną właśnie sensu stricto. Bez ukazania aspektów związanych z rozumieniem sensu largo obraz byłby niepełny, chociaż można dyskutować, czy wszystkie z wymienionych linii zasilania mają taki sam stopień „regionalnego przełożenia”. W trakcie dyskusji powoływano się na przykład inwestycji centralnych. Ma on „kliniczny” charakter. W wielu bowiem przypadkach praktycznie można związać je z realizacją polityki regionalnej, zaś teoretycznie tak ich się nie traktuje, choćby z tego względu, że rozpoczęte były dawniej i nie przykładano do nich wówczas regionalnego kryterium. Uważam, że w najbliższym czasie trzeba rozstrzygnąć problem przyszłości inwestycji centralnych na tle polityki gospodarczej rządu, głównie zaś w kontekście bardziej ogólnej doktryny. W związku z tym, koniecznie proszę o rozważenie, czy wniosek przewodniczącego Cezarego Miżejewskiego jest zasadny, czy nie idzie za daleko.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#MarcinRybicki">Pojawiło się także pytanie o ilość potrzebnych środków, o możliwość sformułowania pod adresem stosownych oczekiwań i uzyskania konkretnej, ścisłej odpowiedzi. Uwarunkowania są dwojakiego rodzaju. Po pierwsze - trzeba wziąć pod uwagę zdolność absorpcji regionów. Wynika ona z przyjętych tam programów oraz określeniu w nich przedsięwzięć i kosztów ich realizacji. W Polsce opracowano wiele regionalnych programów restrukturyzacyjnych, stopień ich zaawansowania jest różny. Niektóre z nich uważa się za „domknięte”. Niesłusznie, bo nie powinno się identyfikować ich z planami. Powinny być raczej traktowane jako otwarte, dzielące się na poszczególne fazy wymagające finansowania. Na pewnym etapie trzeba bowiem zainwestować w szeroko rozumianą infrastrukturę, na innym w instytucje aktywizujące itp. Moim zdaniem, wystąpienia wojewodów o przyznanie środków, których ciągle brakuje, pozwala jednak na przybliżony szacunek potrzeb finansowych. Drugim kryterium, którym można się posłużyć, jest zakres kofinansowania środków pomocowych. Ciągle nie wywiązujemy się z zaciągniętych wcześniej zobowiązań z tytułu korzystania z zagranicznych źródeł zasilania polityki regionalnej. Dostając pieniądze w ramach realizacji programu PHARE - STRUDER, polski rząd zobligował się do uzupełnienia tych kwot. Analizując poszczególne zobowiązania, ocenić można istniejące potrzeby. Przy okazji można jednak dojść do wniosku, że się z nich nie wywiązujemy. Z problemem tym spotyka się PARR, ciągle monitorowana przez Brukselę domagającą się ukazania stanu zaangażowania polskich środków. Uważam, że te dwa kryteria mogą pomóc w sformułowaniu potrzeb i wystąpieniu o dodatkowe pieniądze. Podkreślam, że w projekcie budżetu na 1996 r. są one niewielkie.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#MarcinRybicki">Słusznie wskazano w dyskusji na zagadnienie koordynacji działań. Przypomnę, że aby poprawić sytuację, niedawno powstał Podkomitet Rady Ministrów ds. Polityki Regionalnej i Obszarów Wiejskich. Jego zadaniem jest zapobieganie rozproszeniu inicjatyw i prac resortów podejmowanych w tym zakresie. Są zatem szanse na lepszą koordynację. Z drugiej jednak strony, jesteśmy w przededniu reformy centrum gospodarczego, postulaty Komisji mogłyby przyczynić się do skuteczniejszego rozwiązania tego problemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#GrzegorzGorzelak">Uzupełnię jeszcze uwagi dotyczące koordynacji. Jedną z dróg ewolucji będzie (powinno być) stopniowe obejmowanie polityk sektorowych, lub ich części, zasadami polityki regionalnej. Cóż bowiem oznacza ona w wysoko rozwiniętych krajach Europy? Sprowadza się ona tam do regionalizacji polityk sektorowych. Z reguły, wyodrębnia się części kraju, uznawane - na podstawie różnych kryteriów - na priorytetowe, najważniejsze. Towarzyszy temu stosowanie systemu zachęt, ulg, czy też środków pomocnych dla określonego rodzaju przedsięwzięć lokalizowanych na wytypowanych obszarach. Innymi słowy - następuje ograniczenie nieskoordynowanych polityk sektorowych, podporządkowywanie ich bardziej zintegrowanym (jednolitym) zasadom polityki regionalnej. Nie pojmuje się jej jednak jako przesuwanie pieniędzy bezpośrednio do regionów, lecz jako celowe, wielokierunkowe oddziaływanie na zachowanie mniej lub bardziej autonomicznych podmiotów gospodarczych po to, aby ich działania były zgodne z przyjętymi preferencjami. Zatem - nieuchronna jest ingerencja w polityki sektorowe, co oczywiście nie wyklucza z góry wystąpienia sprzeczności, będą one zawsze istniały.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#GrzegorzGorzelak">Pozwolę sobie jeszcze na kilka słów komentarza do uwag o celach polityki regionalnej. Uważam za nieoczywiste twierdzenie, że działalność gospodarczą trzeba podejmować także na pustyni. Wybór lokalizacji danego przedsięwzięcia - z istoty swej - ma zawsze charakter polityczny, mniej lub bardziej osadzony w programach partii. Dla części opcji politycznych celowe jest wyrównywanie poziomów rozwoju ekonomiczno-gospodarczego poszczególnych obszarów, dla innych najważniejszy jest prymat efektywności, osiąganej nawet kosztem równości, czy też sprawiedliwości społecznej. Zatem pole do sporów i dyskusji istnieje. Zespół badawczy kierowany przez profesora Jerzego Kołodziejskiego, pracujący nad koncepcją przestrzennego zagospodarowania Polski, jest zmuszony uznać obiektywne istnienie procesów polaryzacji i w swym stanowisku skłania się do poglądu, że dążenie do pełnego zrównoważenia struktury przestrzennej kraju jest niecelowe, a polityka powinna zmierzać do równoważenia. Chodzi zatem o politykę równoważenia rozwoju, nie zaś o jego zrównoważenie. To jest znacząca różnica, pomijając semantyczne podobieństwa. Uważam, że przeciwstawianie się naturalnym tendencjom polaryzacyjnym może być tak kosztowne, że kraj zmuszony - tak jak Polska - do utrzymywania wysokiego tempa wzrostu gospodarczego, do przeprowadzenia procesów restrukturyzacyjnych, musiałby zejść z tej drogi.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#GrażynaGęsicka">Wrócę do głównego tematu dzisiejszego posiedzenia - do budżetu polityki regionalnej, do kierunków dysponowania nim. Środki na politykę rozumianą sensu stricto, znajdującą się w rezerwach celowych. Ich analiza wykazuje, że projektowanie potrzeb oraz późniejsza realizacja zależy od rozmaitych instytucji. To zróżnicowanie jest naturalne przy prowadzeniu polityki regionalnej pojmowanej szeroko. Ciągle powraca pytanie - kto powinien się zająć planowaniem i dysponowaniem środkami w pierwszym przypadku, kto zaś koordynowaniem decyzji sektorowych w drugim. Wydaje mi się, że nadal brak takiego organu. Warto zatem poprzeć zawarty w „Zasadach” postulat utworzenia Państwowego Funduszu Regionalnego i wyraźnego określenia reguł jego funkcjonowania. Po dokonaniu przeglądu zestawu różnych pozycji budżetowych, przeznaczonych na realizację polityki regionalnej, nasuwa się pytanie - czy tworząc je kierowano się kryteriami wynikającymi z „Zasad”? Uważam, że odpowiedź jest trudna. Można uznać, że w pewnym sensie - zależność jest widoczna w konstrukcji rezerw celowych. Z kolei wynika z nich, że priorytetem budżetu sensu stricto jest - na dobrą sprawę - wspieranie współpracy zagranicznej. Jeśli natomiast przeanalizujemy budżet sensu largo - choć brakuje dokładnych danych z poszczególnych województw - to wydaje się, że nie trzyma się on dokładnie „Zasad”. Zwracam ponadto uwagę, że w tym, podstawowym przecież, dokumencie nie mówi się o priorytecie dla współpracy nadgranicznej, można potraktować to jako dowód na sprzeczność między zamierzeniami w sferze polityki regionalnej a realizacją budżetu.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#GrażynaGęsicka">Kolejny problem da się sprowadzić do pytania - kto jest odbiorcą środków budżetowych? Z dokumentów nie można wydedukować jednoznacznej odpowiedzi, świadczą raczej o tym, że jest różnie. Sądzę zatem, że dokładniej trzeba rozważyć propozycję utworzenia Państwowego Funduszu Regionalnego oraz procedury dysponowania zgromadzonymi na nim środkami.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#CezaryMiżejewski">Pierwsza część dzisiejszej dyskusji była poświęcona odpowiedzi na pytanie o pojęcie budżetu polityki regionalnej. Wydaje mi się, że - niezależnie od zastrzeżeń ministra Marcina Rybickiego - w końcowych wnioskach powinniśmy podkreślić, iż pojęcie to musi być sprecyzowane jasno, a nie rozmyte jak obecnie.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#CezaryMiżejewski">Drugi nasuwający się wniosek - środki przeznaczone bezpośrednio na politykę regionalną powinny być wyraźnie wyodrębnione w budżecie.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#CezaryMiżejewski">Przechodzimy obecnie do omówienia priorytetów wsparcia budżetowego. Można wyróżnić ich dwa rodzaje - przestrzenne i celowościowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MieczysławKrajewski">Przepraszam bardzo, ale muszę nawiązać jeszcze do poprzedniej części obrad. Otóż, niektóre regiony, klasycznym przykładem jest katowicki, nie mogłyby istnieć bez polityki sektorowej. Dotyczy to płaszczyzny wyrównywania poziomu cywilizacyjnego, bo na tym obszarze chodziło o dobre i złe skutki górnicze. Podobny związek zachodzi na płaszczyźnie restrukturyzacji, gdyż nowe technologie wiązać trzeba z koniecznością innego przetworzenia węgla.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#MieczysławKrajewski">Pozwolę sobie także na polemiczny komentarz do interesującego wystąpienia profesora Grzegorza Gorzelaka. Otóż nie można dobrze liczyć, rachując tylko efektywność cząstkową. Znów posłużę się przykładem województwa katowickiego. Gdyby obliczać jego efektywność, to uwzględnić trzeba skutki przestawienia polskiej energetyki z węgla na inne surowce. Powie ktoś - no dobrze, ale przecież węgiel można sprowadzać z zagranicy. Taką prognozę trzeba uznać za powierzchowną, bo niedługo zabraknie potencjalnych źródeł importu. Polski węgiel wydobywa się najtaniej w Europie. Jeśli zaś takie prognozy opierają się na tanim wydobyciu odkrywkowym, to ich autorzy muszą wiedzieć, że pokłady te zostaną wkrótce wyeksploatowane. Należy zatem myśleć nie w kategoriach chwili, ale strategicznie. W związku z tym spytajmy - jakie inwestycje byłyby potrzebne w przypadku przejścia na gaz lub ropę? Bez wyobrażenia sobie tych skutków uprawiać się będzie „ekonomię księżycową”.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#MieczysławKrajewski">Profesor Grzegorz Gorzelak odniósł się do znaczenia konkurencji. Myślę, że zdaje pan sobie świetnie sprawę z istnienia megatrendów w zakresie efektywności, które powodują podział świata na Północ i Południe, oczywiście pod względem cywilizacyjnym. Cały rozwój centrum cywilizacyjnego odbywał się m.in. pod wpływem planu Marshalla, w którym celowo zakładano zwiększenie konkurencyjności Europy w stosunku do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jeżeli chcemy podzielić świat na bogate centrum i biedną resztę, to trzeba przyznać rację tezom profesora Grzegorza Gorzelaka. Moim zdaniem jednak nie można tak pojmować konkurencyjności. Jeśli bowiem zwiększam ją w danym regionie, to czynię to samo z konkurencyjnością rynku światowego. Uważam, że nie przeprowadził pan dobrego wywodu ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#MieczysławKrajewski">W związku z powyższym, uważam, że dokładnie trzeba przeanalizować sytuację w wyspecyfikowanych regionach. Należy ocenić, na ile ściśle są powiązane z polityką sektorową, tę część uwag prof. G. Gorzelaka bardzo popieram. Myślę, że Łódź jest w podobnym położeniu jak Katowice. W zbliżonym będą regiony turystyczne itp. Trzeba wiedzieć, w jakim stopniu wyrównywanie poziomów powiązać z polityką regionalną, a w jakim potraktować ten problem jako samodzielny. Ocenić również trzeba, na ile procesy innowacyjne nie prowadzą do dwubiegunowego - na wzór Północ-Południe - podziału, lecz do umocnienia trendów rozwojowych, nowatorskich w różnych regionach. Jeśli będziemy je lokować geograficznie tylko w jednym miejscu, to nieuchronnie doprowadzi to do zahamowania efektywności gospodarczej w skali całego świata. Innymi słowy - powstaną obszary skazane w całości na wymarcie albo na podtrzymywanie wegetacji. Uważam, że tego typu teorie głosi się w imieniu bogatych, w interesie tych centrów ekonomicznych, które dawno się już ukształtowały i mają się bardzo dobrze. Proszę zatem, aby tego rodzaju uwag nie czynić przy okazji rozważania tej problematyki, gdyż dezinformują one członków Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#CezaryMiżejewski">Nadal mamy trudności z precyzyjnym zdefiniowaniem budżetu polityki regionalnej. Przyjmijmy jednak, że dysponuje się środkami wewnętrznymi i tzw. „pomocowymi”, płynącymi z zagranicy. Powstaje zatem pytanie - w jaki sposób i na co rząd je przeznacza? Zasadniczy kłopot sprawia zwłaszcza ustalenie regionów, do których trafiają pieniądze. Aby wyjaśnić wątpliwości, starałem się dotrzeć do wszystkich stosownych dokumentów rządowych. Z programu polityki społeczno-gospodarczej na lata 1994–1997 wynika, że z budżetu będzie się wspierać obszar Polski północnej, południowo-wschodniej, północno-wschodniej i - częściowo - centralnej. Być może któregoś regionu nie wymieniłem, ale wyliczenie to wykazuje, że - w zasadzie - pomocą ma być objęty cały kraj. Natomiast w rozpatrywanym dziś, na wspomnianym już posiedzeniu podkomisji Komisji ds. Układu Europejskiego, „Raporcie z działań dostosowujących polską gospodarkę do postanowień układu” stwierdza się, że obszary te corocznie będą ustalane przez Sejm w ramach przyjmowanych „Założeń polityki społeczno-gospodarczej”. W 1994 r. nie uchwalono ich, w 1995 nie wymieniono żadnych regionów. W ich projekcie na 1996 r. czytamy, że szczegóły określone są w „Zasadach polityki regionalnej państwa”, zaś te odwołują się do „Strategii dla Polski”. Przyjęto zatem swoisty „blankietowy” kierunek regulacji. Problem jednak w tym, że przywołane dokumenty są wzajemnie sprzeczne, co sygnalizowała już pani dr Grażyna Gęsicka. W „Zasadach” czytamy, że celem wsparcia z budżetu i polityki regionalnej jest m.in. „promocja najbardziej atrakcyjnych miast i aglomeracji dla osiągnięcia liczącej się pozycji w europejskiej strukturze powiązań gospodarczych, naukowych i kulturalnych”. W „Strategii” i „Założeniach” na 1996 r. cel ten nie występuje. Odnotowano natomiast w nich „pomoc miastom i makroregionom przygranicznym, które potrafią efektywnie wykorzystać swe położenie i rozwijać współpracę transgraniczną”. Nasuwa się kolejne pytanie - co jest rzeczywistym dążeniem rządu: popieranie współpracy transgranicznej czy wspomnianych „lokomotyw rozwoju”, skoro w kilku równoległych dokumentach można dostrzec sprzeczności? W najnowszym z nich, czyli w projekcie „Założeń” na 1996 r. (opracowano je w czerwcu br.) spotykamy pięć priorytetów: stare okręgi przemysłowe, regiony postpegeerowskie, ściana wschodnia, monokultury i rejony przygraniczne. Spróbujmy ustalić, ile środków kieruje się na poszczególne z nich.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#CezaryMiżejewski">Dowodziliśmy już, że najwięcej ma trafić do regionów przygranicznych - 2 bln 200 mld starych złotych w 1996 r. (wewnętrzne i pomocowe łącznie). Na drugim miejscu trzeba wymienić województwo katowickie, a nie stare okręgi przemysłowe. Nie mieliśmy dostatecznie dużo czasu, aby przeprowadzić dokładną analizę i dokonać gradacji pozostałych priorytetów. Nie zmienia to faktu, że nadal otwarte pozostaje pytanie o rzeczywiste cele polityki regionalnej, o autentyczne priorytety wsparcia budżetowego, bowiem dokumenty programowe rządu nijak mają się do zawartości budżetu.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#CezaryMiżejewski">Czy podobne wątpliwości istnieją w przypadku kryteriów celowościowych wsparcia budżetowego? W „Zasadach” stwierdza się, że wspierane będą programy restrukturyzacji. Podstawowym warunkiem otrzymania środków jest stworzenie instytucji kapitałowej. Okazuje się, że w czasie przekazania pieniędzy instytucje te są pomijane. Powstaje zatem kolejna rozbieżność między dokumentami a rzeczywistością. Przypomnę, że priorytetem rządu określonym w „Założeniach” na 1996 r. jest „poprawa efektywności wykorzystania środków przeznaczonych na wspieranie rozwoju regionalnego, w tym powstawanie instytucji rynku kapitałowego (fundusze, fundacje, konsorcja, agencje), w zdolnościach kumulowania i dystrybucji środków wspierających regionalny rozwój restrukturyzacji gospodarki”. Proszę o wskazanie w projekcie budżetu choćby jednego zaplanowanego na ten cel wydatku. Będzie trudno, gdyż pieniądze przeznaczone na politykę regionalną przechodzą przez budżety wojewodów i kierowane wyłącznie na inwestycje centralne, nie mając nic wspólnego z regionalnymi programami. Ponownie zatem okazuje się, że zamierzenia rządu dotyczące poszczególnych obszarów i określone w oficjalnych dokumentach nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistych wydatkach budżetu państwa. Inaczej rzecz się ma ze środkami zagranicznymi, pomocowymi. Nie są przeznaczone wyłącznie na inwestycje, ale także na inne przedsięwzięcia, przechodząc przez inwestycje kapitałowe.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#CezaryMiżejewski">Rząd prowadzi więc dwie polityki - ze środków pomocowych udziela się poręczeń i gwarancji, wspiera instytucje i małe projekty infrastrukturalne, natomiast z budżetu czyni się nakłady tylko na inwestycje i wyłącznie za pośrednictwem wojewodów. Prowadzi do tworzenia na poziomie regionalnym dwóch równolegle funkcjonujących podmiotów - wojewodów z pieniędzmi państwowymi oraz agencji i innych instytucji kapitałowych wspieranych z puli zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#CezaryMiżejewski">Do takich wniosków prowadzi porównanie zapisów zawartych w dokumentach rządowych z ponurą rzeczywistością.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AnnaTruszkowska">Proszę pozwolić mi na powrót do wątku podjętego m.in. przez posłów: Kazimierza Szczygielskiego i Józefa Łochowskiego, gdyż wiąże się on ze sposobem wydatkowania środków finansowych. Wydaje mi się niebezpieczne dzielenie, jednej w istocie, polityki na dwie lub trzy, traktowanie wspierania rozwoju regionalnego w oderwaniu od polityk sektorowych. Podkreślam, że MPiPS od początku akcentowało, że skutki restrukturyzacji danego sektora - szczególnie wówczas, gdy pozbywa się elementów uznawanych za zbędne - mają znaczenie dla polityki regionalnej w skali mikro. Trudno przecież uznać, że likwidacja huty „Bobrek”, dokonana w ramach programu naprawy hutnictwa, nie może wpłynąć na lokalny rynek pracy. Zdaniem szefa resortu pracy, powiązanie obu tego typu związków trzeba badać i w tym sensie przydatne jest łączenie obu rodzajów polityki. Przywołam kolejny przykład - huty „Ostrowiec”. Jako jedna z pierwszych przeszła przez pozytywny proces restrukturyzacji, ale był on wspierany - w miarę możliwości MPiPS - działaniami jej w otoczeniu. Zatem - rzecz nie w tym, aby poszczególne polityki prowadzić osobno, trzeba patrzeć na efekt ostateczny, czyli skutki na rynku pracy.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#AnnaTruszkowska">Po drugie - nie wyobrażam sobie restrukturyzacji górnictwa bez wsparcia resortu pracy - za jedną z głównych barier uznaje się tu nadmiar zatrudnienia i niemożność znalezienia alternatywnych miejsc pracy. Pojawiały się nawet kuriozalne pomysły przyznania gratyfikacji finansowych górnictwa osobom, które zdecydują się szukać zatrudnienia w innym województwie. Dla nas są to egzotyczne wprost propozycje.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#AnnaTruszkowska">Wobec powyższego uważam, że polityka regionalna i sektorowa powinna się przenikać, że związek między nimi powinien być zachowany. Ponadto - pierwszą z nich, być może, powinno się traktować jako wsparcie dla resortowych przedsięwzięć w tzw. „trudnych województwach”, bo chodzi przecież o działania na rzecz powstawania i rozwijania dziedzin gospodarki alternatywnych wobec tych, które się restrukturyzują, czyli - w istocie - kurczą. W tym kontekście można rozpatrywać problem wskazany przez pana przewodniczącego Cezarego Miżejewskiego - kwestię roli instytucji kapitałowych wspierających rozwój w otoczeniu restrukturyzowanego sektora, inaczej mówiąc - pomagających w tworzeniu nowych miejsc pracy. Wiadomo przecież, że jeśli dokonujemy przekształceń na Śląsku, to rośnie - z tego punktu widzenia - znaczenie innych niż przemysł ciężki dziedzin gospodarowania. W tym związku widzę kolejny argument przeciwko wspomnianemu rozdzielaniu obu polityk, a jednocześnie za szukaniem ich wspólnych punktów. Drugi aspekt problemu sprowadza się do pytania - czy na szczeblu centralnym ma powstać instytucja kapitałowa w formie specjalnego funduszu państwowego, z którego finansować się będzie wszystkie przedsięwzięcia, czy też powinno wspierać się istniejące fundusze regionalne zasilające inicjatywy powstające w otoczeniu restrukturyzowanych sektorów? O wątpliwościach dotyczących stanu koordynacji działań rządu nie wypada mi szerzej mówić, jako pracownikowi jednego z ministerstw.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#KrzysztofBudnik">W dyskusji często wskazywano na to, że większość środków, które wiążą się z celami polityki regionalnej, jest kierowana przez administrację na inwestycje. W tej sytuacji nasuwa się pytanie - czy pod etykietą „polityka regionalna” nie kryją się niedoszacowane pozycje w budżecie? Jeśli tak, to może lepiej zrezygnować z rezerwowania środków na cele regionalne, a w zamian za to precyzyjniej planować inne pozycje budżetowe? Pytania te kieruję do przedstawicieli rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#CezaryMiżejewski">Do odpowiedzi zgłosił się już reprezentant Ministerstwa Finansów. Zanim udzielę mu głosu, zadam dodatkowe pytanie. Otóż, w projekcie budżetu państwa przewiduje się pewne środki na politykę regionalną w formie rezerw celowych. Pojawia się także projekt rozporządzenia, w którym proponuje się kierunki podziału tych kwot. Jednak z tegorocznego projektu aktu wykonawczego, zresztą z poprzednich także, wynika zbyt mało konkretów. Stwierdza się w nim, że środki przeznacza się na programy regionalne (wałbrzyski, łódzki itp.), ale później pojawia się zasada zwykłego przetargu na inwestycje, w dodatku niekoniecznie pozostające w ramach tych programów. Jak to się ma do celów polityki regionalnej? Pytanie wydaje mi się retoryczne, gdyż miałem okazję koreferować projekt budżetu na 1994 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#ZbigniewZysk">Być może nie jestem dobrze poinformowany, nie brałem bowiem udziału w początkowej fazie prac Komisji, ale odczuwam brak dobrej diagnozy istniejącego stanu. Przecież aby przystąpić do planowania i realizacji jakiejkolwiek polityki, trzeba dysponować pogłębioną analizą potrzeb, trzeba dysponować mapą ich występowania. Bez tego nie można prawidłowo sformułować celów polityki regionalnej, ani też przyjąć obiektywnych kryteriów podziału środków. Gdybyśmy je mieli, to bez ryzyka można powiedzieć, że najbardziej palącym problemem jest realizacja „Kontraktu dla Śląska”.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#ZbigniewZysk">Ja mam wątpliwości, czy tak rzeczywiście jest, czy ów kontrakt to kwestia najpilniejsza. Nie wiem, kto i na jakiej zasadzie uznał, że nie ma ważniejszych spraw. Przecież jeszcze niedawno dużo mówiono wyłącznie o Łodzi. Też nie wiem, jakie kryteria zdecydowały o takiej ocenie. Próbowałem je sprecyzować, odszukać. Czy sytuacja wygląda tak, że któregoś dnia któryś z ministrów proponuje, że trzeba to i to zrobić w tym lub innym regionie? Zostając członkiem Komisji, miałem nadzieję, że wyrobię sobie pogląd o skali problemu, że pomogą mi w tym dostarczone materiały. Pewien zrąb oczywiście mamy. Ale czy pozwoli on oszacować wagę i wielkość problemu? Wiem, że polityka regionalna powinna być realizowana. Ja jednak nadal nie wiem, co jest do zrobienia. Przykładowo - przedstawiciel Ministerstwa Finansów twierdzi, że inwestycje centralne idą planowo, zgodnie z przyjętymi zasadami. Ze swych doświadczeń, także parlamentarnych, wiem, że jest inaczej. Twierdzę, że jest to raczej polityka robiona pod osobistości itp. Jeździłem po Polsce. Pytałem ludzi, co zdecydowało o lokalizacji danego przedsięwzięcia. Dowiadywałem się np., że przy okazji otwarcia kopalni soli w 1992 r. przyznano kilka odznaczeń, zaś rok później już musiano ją zamknąć. Dlaczego tak się stało? Dlaczego inwestycja pojawiła się w tym właśnie miejscu? Dzieje się tak w sytuacji katastrofalnego stanu regionów postpegeerowskich. Nie inwestuje się w nie, nie ma pieniędzy na restrukturyzację. Przedstawicielka MPiPS utożsamia - w zasadzie - politykę regionalną z socjalną, bo jeśli znajdzie się parę groszy dla bezrobotnych, to jest to jakaś polityka. Moim zdaniem, jest to nieporozumienie. Podobnie jak wspieranie przedsięwzięć gmin. Oczywiście, można aktywizować ludzi poprzez dofinansowywanie inwestycji infrastrukturalnych w gminach. Trzeba jednak wiedzieć, do czego to prowadzi. Czy rzeczywiście przygotowujemy dany obszar do samodzielnego funkcjonowania, czyniąc nakłady na nowe wodociągi i chodniki przy ulicach? Mam poważne wątpliwości. Wysłuchałem dziś informacji i wyjaśnień, ciągle jednak brak mi zarysowania strategicznych celów. Być może w fazie wcześniejszych prac Komisji o tym mówiono.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#CezaryMiżejewski">Nie można wykluczyć, że gdyby pan poseł Zbigniew Zysk brał udział w poprzednich posiedzeniach, jego przerażenie byłoby jeszcze większe. Rzeczywiście, jest mniej więcej tak, jak pan to zasygnalizował.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WiesławŻółkowski">Uważam, że trzeba ostatecznie rozwiać wątpliwości powstałe wokół inwestycji centralnych. W ustawie - Prawo budżetowe jasno rozstrzygnięto ten problem. Z przepisów wynika, że w trakcie prac nad budżetem rząd powinien przedstawić zestaw najbardziej kosztownych inwestycji podejmowanych w Polsce. Chodzi zatem tylko o ich prezentację. Innymi słowy - nie chodzi o podejmowanie decyzji w tych sprawach. Te podejmowane były przez wojewodów, czy też ministrów. Mówię „były”, bo dziś inwestycje te są kontynuowane. Kiedyś prowadzono inną politykę, coś rozpoczęto i dziś chodzi o to, aby pokazać, jakie jest zaawansowanie prac i jakie są źródła finansowania. Można zrezygnować z tej prezentacji, gdyby nie wymogi progu budżetowego. Dodatkowo podkreślę, że nazwa „inwestycje centralne” może być myląca, używa się jej tradycyjnie, równie dobrze można mówić o „najkosztowniejszych”. W jednym województwie może być ich - przykładowo - pięć, a w drugim ani jednej, bo wcześniej nie zostały one rozpoczęte. Oczywiście można w ogóle z nich zrezygnować. ale wcześniej muszą zapaść stosowne decyzje.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#WiesławŻółkowski">Nie jest prawdą, że środki przeznaczone na restrukturyzację trafiają tylko na inwestycje. Działają przecież różne agencje - np. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dostaje znaczne kwoty na różne cele - na dopłaty do oprocentowania kredytów, na gwarancje i poręczenia, a także na bezpośrednie finansowanie inwestycji w rolnictwie. Oczywiście, pewna kwota zostaje wydzielona tylko na inwestycje objęte programami restrukturyzacyjnymi, te zaś opracowywane są przez wojewodów. Akceptowane zamierzenia, niezależnie od działania w tych regionach agencji, fundacji oraz innych instytucji kapitałowych, finansowane są głównie z budżetu. Inwestycje są eksponowane, bo bez nich trudno sobie wyobrazić restrukturyzację regionu, natomiast program nadal tworzy się m. in. stosownie do uchwał rządu z 1993 r.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#WiesławŻółkowski">W dyskusji podkreślano, że należy skupić środki przeznaczone na określone cele. Oczywiście, można zlikwidować rezerwy budżetowe i przekazać je centralnemu funduszowi regionalnemu. Jego ewentualne utworzenie budzi kontrowersje. Proszę choćby zapoznać się z poglądami posłanki Wiesławy Ziółkowskiej, przedstawianymi na posiedzeniach Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów. W przeszłości powstawało wiele różnych funduszy, a nawet fundusików. Skutkiem było rozproszenie środków. Nie zdało to egzaminu. W następstwie musiano je zlikwidować. Znów pojawia się tendencja do rozpraszania, a nie koncentrowania środków. Rozporządzanie przez wojewodę swoim budżetem nie odbywa się dyktatorsko. Uprzednio konsultuje się on z władzami regionalnymi, podejmuje decyzje wynikające z wcześniej przyjętych programów, które przecież nie wzięły się z sufitu, lecz z analizy konkretnych potrzeb społeczno-gospodarczych. Powtarzam zatem - powstanie nowej instytucji jest kontrowersyjne, w dotychczasowej praktyce ustalano przynajmniej reguły, które pozwolą stwierdzić, kto i co daje, na jakich warunkach i przez kogo jest kontrolowany. W każdym razie - nie można powiedzieć, że wojewodowie nie dysponują fachowcami, którzy dobrze przeprowadzą ten proces. Nie można także wykluczyć, że regionalny fundusz, czy też agencja nie są w stanie zrobić tego lepiej.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#WiesławŻółkowski">W projekcie przyszłorocznego budżetu, na potrzeby województwa katowickiego przeznaczono 450 mld starych złotych na finansowanie różnych celów. Zobaczymy, jak wykorzystane zostaną te środki. Ponadto dla kilku innych regionów przewidziano „ekstra” rezerwę. Oczywiście na wspomaganie inwestycji określonych w programach regionalnych. Można bowiem rozpraszać te środki, ale na co innego je skierować?</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#WiesławŻółkowski">Prawo budżetowe przewiduje możliwość dotowania kredytów wziętych na sfinansowanie danej inwestycji. Stosowne kwoty powinny być przewidziane w budżecie. Można wówczas zmniejszyć odsetki lub tworzyć specjalne fundusze. Jeśli pojawi się ich wiele, to rezultatem będzie rozproszenie środków, nastąpi rozdanie społecznych pieniędzy różnym regionom, przy braku pewności co do ich wykorzystania. Uważam, że ten, kto przyznaje dofinansowanie, powinien mieć możność skontrolowania sposobu ich spożytkowania. Można powiedzieć, że to przejaw tendencji centralistycznych. Nie zgadzam się z tym zarzutem. Chodzi bowiem o efektywniejsze wykorzystanie szczupłych przecież środków, o wykonanie dzięki nim „mocnego uderzenia” w wybranych regionach. Można by przecież rozdzielić katowickie 450 mld na kilka województw, ale z jakim efektem?</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#TomaszGórzyński">Moje wątpliwości budzą nie tyle intencje pana przewodniczącego Cezarego Miżejewskiego, ale kierunki, w których poszła dyskusja będąca próbą zdefiniowania podstawowych przecież pojęć, a to zawsze jest trudnym przedsięwzięciem. Drugie moje zastrzeżenie nie dotyczy sposobu stawiania problemów do dyskusji, ale wrażenia, jakie wytworzyło się wokół dokumentów - myślę o „Raporcie” i „Zasadach” - które rząd przedstawił Sejmowi, na jego zresztą wniosek. Wydaje mi się, że między tymi opracowaniami nie ma sprzeczności. W dyskusji wskazuje się bowiem na te same trudności i słabości polityki regionalnej, które zostały ujawnione w dokumentach rządowych. Czym są „Zasady”? Proszę, aby członkowie Komisji nie traktowali ich jako zamkniętej recepty na prowadzenie polityki regionalnej w Polsce. Nie to było zamiarem autorów. Z pewnością zamierzali oni wskazać na hierarchię problemów i przyczyn powodujących, że polityka ta nie jest taka, jak chcielibyśmy, że nie jest na miarę naszych oczekiwań. Zwracam uwagę, że w tym katalogu znalazły się kwestie o rozstrzygającym znaczeniu. W tym miejscu wypada wrócić do zagadnień ustrojowych, związanych z funkcjonowaniem państwa. Czy da się odejść od tych problemów, pytając o sposób przydzielania środków przez centrum na wojewódzkie lub gminne przedsięwzięcia? Na tej linii zawsze powstaje iskrzenie, nie da się tej kwestii racjonalnie rozwiązać. Dobitnie to podkreślam, bo chcę zwrócić uwagę na fakt, że dotykamy różnych sfer, różnych rządowych dokumentów, w końcu zaś o rozstrzygnięciach zapadających w różnych formach działalności rządu. Jeśli mówimy o celach i gradacji priorytetów dotyczących regionów, to odwołujemy się do opracowań obejmujących problematykę polityki regionalnej, które dopiero zostały zapoczątkowane - a mianowicie do koncepcji polityki przestrzennego zagospodarowania kraju. Rodzenie się właśnie teraz wątpliwości co do hierarchii problemów i reakcji rządu na sytuacje powstające w województwach jest naturalne. Z drugiej jednak strony przesłanki mające służyć dokonaniu gradacji tylko częściowo wiążą się z długofalowymi, skomplikowanymi procesami restrukturyzacji rozwoju regionalnego. Przy czym - należy powiedzieć wyraźnie, a nie wstydliwie sugerować, że często działania te mają charakter doraźnej interwencji państwa. Dotyczy to sfery wspomnianej przez panią Annę Truszkowską oraz wielu innych na bieżąco powstających problemów rozwoju regionalnego. Tego nie powinniśmy się wstydzić. Pozwolę sobie w tym miejscu powołać się na opinie profesora Grzegorza Gorzelaka wygłoszoną na jednym z poprzednich posiedzeń. Uzasadniał on, że w kompetencjach rządu leży polityka pojmowana także jako działania o charakterze „interwencjonizmu doraźnego”. Biorę to określenie w cudzysłów, gdyż dla wielu jest dyskusyjne. Zgadzam się z twierdzeniem, zawartym zresztą także w „Raporcie”, że funkcjonowanie centralnych instytucji polityki regionalnej nie jest doskonałe, że racjonalnie nierozstrzygalny jest obecnie gnębiący nas problem dostosowania zróżnicowanego oddziaływania na zróżnicowane problemy w regionach, a nawet na niższych szczeblach.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#CezaryMiżejewski">Pana dyrektora wzburzyła krytyka „Raportu” i „Zasad”. Robimy to jednak z przyjaźni. Chcemy, aby lepsze były dokumenty, aby lepsza była polityka regionalna. Rozbieżności są jednak zasadnicze. Pan Tomasz Górzyński, powołując się m.in. na profesora Grzegorza Gorzelaka, podkreśla polityczny aspekt decyzji. Natomiast godzinę temu, na wspomnianym posiedzeniu sejmowej podkomisji Komisji ds. Układu Europejskiego - minister Jacek Sariusz-Wolski akcentował konieczność skwantyfikowania tego procesu, przyjęcia precyzyjnych kryteriów, a więc jego odpolitycznienia. Rozbieżność jest zatem widoczna.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#KazimierzSzczygielski">Moim zdaniem, rozwiązanie każdego problemu powinno przejść przez trzy logiczne fazy - postulację, optymalizację i realizację. Innej drogi nie ma. Pan dyrektor T. Górzyński mówił o tym ostatnim etapie, oczywiście tu gospodarzem jest rząd. Można wprawdzie recenzować jego decyzje, nawet wstępnie je opiniować, ale ostateczna odpowiedzialność spoczywa na Radzie Ministrów, nie w sensie opcji politycznych, którymi się kierowano, lecz za przyjęte kryteria i preferencje. Sejmowi przedstawiano dokumenty dotyczące dwóch poprzednich faz. Jeśli się pod nimi podpiszemy, to weźmiemy na siebie część odpowiedzialności za sferę postulacji, czyli za proponowane cele oraz optymalizację, czyli za wskazanie źródeł finansowania oraz koncentrowanie środków, co sprowadza się do akceptacji określonego modelu działania państwa w tym zakresie. Reszta pozostaje w gestii władz wykonawczych i jest objęta jej wyłączną odpowiedzialnością.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#KazimierzSzczygielski">Z pewnymi zastrzeżeniami, ale jednak mogę zaakceptować sferę postulacji określaną w przedstawionych dokumentach. W „Zasadach” zarysowano cele polityki regionalnej, chociaż dominuje zasada rekultywacji, przy braku innowacyjności, za którą ja się opowiadam. Mimo wszystko mogę zgodzić się, że cele są. Powstaje jednak pytanie - jak załamują się one w budżecie, jak wygląda koordynacja działań? Moim zdaniem, nie przekazano odpowiedniej wiedzy na ten temat.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#KazimierzSzczygielski">Z całą przykrością muszę zaprotestować przeciwko stanowisku zajętemu przez panią Annę Truszkowską reprezentującą Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej. Nazwała ona propozycje składane górnikom restrukturyzowanych kopalni „egzotycznymi pomysłami”. Uważam, że w Polsce dziwne jest to, że ludzie nie szukają pracy. Migracja istnieje w małym zakresie. Moim zdaniem, próba wyprowadzenia ze Śląska lub innego zagrożonego obszaru, części ludzi za pomocą systemu zachęt jest wskazana. Przecież kiedyś sprowadzano ich tu, oferując atrakcyjne płace i świadczenia socjalne. Nie powinno się dziś z góry przekreślać odwrotnego kierunku działań. Nie twierdzę, że będzie to wystarczające antidotum, ale problem z pewnością wart jest rozważenia. Uważam, że nie można prowadzić polityki regionalnej, kurczowo trzymając się zasady - za wszelką cenę pozostawić ludzi w ich dotychczasowym miejscu pracy i zamieszkania. Ponownie, bez żadnych kontekstów, posłużę się przykładem Śląska. Jeśli rachunek kosztów zatrzymania tam ludzi okaże się ogromny, to można zdecydować się na migrację. Jednym z niebagatelnych argumentów są również względy zdrowotne.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#KazimierzSzczygielski">Przedstawiciel Ministerstwa Finansów opowiedział się za zasadą centralizacji dysponowania środkami budżetowymi. Wiem, że ludzie związani z tym resortem bronić będą tej reguły niczym niepodległości. Do niedawna było 20 funduszy celowych, dziś pozostało chyba 12. Ja też nie jestem zwolennikiem tworzenia specjalnych funduszów na realizację każdego programu, bo spowoduje to rozmycie się środków.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#KazimierzSzczygielski">Popieram raczej podporządkowanie tego problemu regułom walnej gospodarki. Istnieje jednak strategiczna kwestia - czy w ramach tych ogromnego sektora, jakim jest polityka regionalna, wskazane jest utworzenie funduszu celowego? Odpowiedź zależy od przyjętych zasad. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na bardzo pozytywne - mimo pewnych patologii - efekty działania Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, które lokują go na czołowym miejscu w Europie, a może i na świecie. Gdyby nie było NFOŚiGW, to nie mielibyśmy 2% środków budżetowych przeznaczonych na inwestycje w ochronie środowiska. Oczywiście powstaje dziś problem, czy fundusz ten nie przybiera zbyt quasi-bankowego charakteru. Istnieją jednak zasady dostępu do tych kredytów. Uważam, że oszczędnie gospodaruje on pieniędzmi. Otwarte pozostaje pytanie o powstanie państwowego funduszu regionalnego, o jego usytuowanie i cele. Można przyjąć, że zadania te rozwiązać można w inny sposób, nie powołując funduszu. Wtedy jednak rząd, już bez recenzji Sejmu, powinien określić narzędzia realizacji polityki regionalnej.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#KazimierzSzczygielski">Potem Sejm mógłby oceniać efekty działań, pamiętając, że część zamierzeń akceptował, ale za takie efekty przyjęcia realistycznej koncepcji polityki odpowiedzialny jest rząd. Jeśli egzamin nie zostanie zdany, wówczas przyjąć należy inny model.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#MieczysławKrajewski">Na początku chciałbym wprowadzić do dyskusji trochę spokoju, bo przedstawiciele rządu zaczynają się zbytnio denerwować. Według mnie na poprzednim posiedzeniu Komisji doszliśmy do wniosku, że opisanie w „Raporcie” aktualnego stanu było dużym krokiem do kroku, chociaż opis nie jest wierny. Jeśli wskazujemy na braki, to nie dlatego, aby czynić zarzuty, ale po to, aby wskazać na niedostatki, na potrzebne uzupełnienia. Gdyby przyjąć, że w polityce regionalnej chodzi o stworzenie danym obszarom warunków do samorozwoju, do podnoszenia ich zdolności konkurencyjnych, to z tego punktu widzenia „Raport” ma wiele wad. Zdolności te bowiem mają różne hamulce polityczne, materialne, subiektywne itp. Geografii ich występowania nie mamy. Rząd nie powinien się obrażać na taką opinię, bo najważniejsze jest usunięcie braku. Jeśli bowiem nie wyspecyfikujemy tych dodatkowych czynników, to trudno mówić o istnieniu polityki regionalnej.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#MieczysławKrajewski">Apeluję o spokojniejsze reakcje. Nerwowość nie służy rzeczowości analizy. Projekt rezolucji powstanie na końcu naszych prac. Ponadto - proszę wierzyć w siłę koalicji rządzącej.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#MieczysławKrajewski">Po drugie - jeśli przyjmiemy, że budowanie zdolności do samorozwoju jest syntezą polityki regionalnej, to trzeba określić, jaką rolę w wyrównywaniu poziomu może odegrać polityka sektorowa. Wspomniał o tym także poseł Józef Łochowski. W związku z tym, wydaje mi się konieczne wskazanie wprost, gdzie i na ile o efektach może przesądzić ta polityka, gdzie wiele zależy od subiektywnych właściwości regionu, od jego materialnej i duchowej kondycji. Potrzebna jest również ocena innowacyjnej zdolności poszczególnych obszarów, co interesowało posła Kazimierza Szczygielskiego. Trzeba wykorzystać istniejącą specyfikę, bo podwyższanie Himalajów jest bardzo trudne.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#MieczysławKrajewski">Innowacyjność może być alternatywna, można ją pobudzać na różnych polach, myślę, że o to chodziło posłowi K. Szczygielskiemu. Gdyby regiony musiały iść drogą tradycyjnych technologii innowacyjnych, a nie alternatywnych, to z pewnością zwycięży zasada polaryzacji. Jeśli zaś ludzkość ma się obronić, to trzeba szukać innych, nowych rozwiązań. Powołam się na ciekawy przykład wiążący się z budową gmachu Sejmu. Otóż konstruktorzy usiłowali rozwiązać problem wznoszenia stropu klasycznymi sposobami. W końcu posłuchali jednak rad pilota, który zaproponował wykorzystanie zasady skrzydła lotniczego. Dzięki temu uzyskano lepszy efekt, w dodatku szybciej i taniej. Ponownie podkreślam, że tradycyjne myślenie o innowacyjności może prowadzić do owego „podwyższania Himalajów”, a to jest bardzo mozolne. Jeśli zaś pojmiemy ją jako poszukiwanie specyfiki regionu, jego odrębności, to możemy się porozumieć. Według mnie, uzupełnienie obrazu zarysowanego przez CUP o te elementy jest konieczne. Komisja nie została powołana po to, aby bronić rządowych dokumentów, efektem jej prac powinny być pełniejsze materiały, dające lepszą orientację w problematyce.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#GrzegorzGorzelak">Słusznie podkreślono, że w Polsce brakuje polityki regionalnej, ja twierdzę, że właściwie od końca lat 60-tych. Wszelkie niekonsekwencje i niespójności w dokumentach w tym właśnie mają swe źródło. Zgadzam się, że wyjątkiem, a także pewnym osiągnięciem był plan przestrzennego zagospodarowania kraju z 1973 r. Nie był on jednak realizowany. Przywracanie równowagi spowodowanej kryzysem lat 1978–82 było niczym innym, jak powrotem do struktur przedkryzysowych i element regionalny nie miał żadnego znaczenia. Budowa zrębów nowego układu politycznego i gospodarczego w okresie transformacji ustrojowej odbywała się - bez mała całkowicie - z pominięciem zagadnień przestrzennych, regionalnych. Z pewnością mnie łatwiej niż przedstawicielom rządu powiedzieć, że istnieje głębokie pęknięcie między tym, co robi CUP, a tym, co czyni rząd. Dyskutując nad materiałami opracowanymi przez CUP jesteśmy w trudnej sytuacji, bo - w zasadzie - powinniśmy usłyszeć ze strony jego reprezentantów, że musieliby stanąć w opozycji do rządu, gdyby chcieli zrealizować zamierzenia Urzędu. Tymczasem pan minister Marcin Rybicki i pan dyrektor Tomasz Górzyński z urzędniczej lojalności bronią rządu. Trzeba zrozumieć ich trudną sytuację.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#GrzegorzGorzelak">Moim zdaniem, jedynym wyraźnym elementem polityki regionalnej w okresie transformacji są inicjatywy Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej. Są one bardzo zregionalizowane, nie mają jednak szans na oddziaływanie prowzrostowe, na zmianę istniejących struktur. Polityka ta zmierza raczej w kierunku ich petryfikacji, bo nie może być inaczej, jeśli bezrobotnemu pomaga się w jego dotychczasowym miejscu zamieszkania i pracy, nie dopuszczając myśli o migracji.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#GrzegorzGorzelak">Nie ma najmniejszych szans na to, aby w ciągu najbliższych tygodni czy miesięcy powstała spójna koncepcja polityki przestrzennej państwa. Pracuje nad tym m.in. zespół kierowany przez profesora Jerzego Kołodziejskiego. Finalne, sensowne - bo podbudowane rzetelną diagnozą - wyniki pojawią się najwcześniej w czerwcu przyszłego roku. Zespół ten dokonuje jednak na bieżąco wyborów merytorycznych. Natomiast rzeczą Komisji, ciała składającego się z posłów, jest zakreślenie politycznych ram polityki regionalnej. Jest ona bowiem niezwykle „polityczna”. Taki bowiem charakter ma odpowiedź na pytanie - czy polityka regionalna na polegać na wyrównywaniu różnic, na dawaniu każdemu tam, gdzie on jest tego, co by chciał, czy też na wspieraniu efektywności, wzrostu gospodarczego, na zmianie struktur przestrzennych kraju? Bez tych rozstrzygnięć politycznych w próżni mogą być zawieszone decyzje merytoryczne, profesjonalne.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#GrzegorzGorzelak">Wrócę jeszcze do tezy, którą postawiłem na poprzednim posiedzeniu. Otóż, mówiąc o koncepcji polityki regionalnej powinniśmy ciągle pamiętać, że w próżni politycznej oraz instytucjonalnej pozostaną te rozważania, jeśli nie rozstrzygnie się zakresu kompetencji rządu i samorządów, jeśli nie określi się, jakie decyzje pozostają w centrali, a jakie zależą od regionów. Innymi słowy - będzie tak dopóty, dopóki nie rozstrzygniemy struktury terytorialnej kraju, a w tym kwestii ustrojowej pozycji regionów, choćby tego, czy mają one być rządowe, czy też samorządowe. Zasadnicze znaczenie ma przesądzenie - czy pozostanie 49 słabych województw, pozbawionych ciała przedstawicielskiego i centralnie zarządzanych, czy też w ich miejsce powstanie kilkanaście województw włączonych w system samorządowy, z pełną reprezentatywnością polityczną na szczeblu regionalnym. Inne kwestie, w tym także rozstrzygnięcia profesjonalne, mają wtórny charakter wobec tych politycznych decyzji. Nie podejmie ich ani CUP, ani fachowy zespół pracujący nad koncepcją polityki przestrzennej. Może to zrobić tylko Sejm, politycznie przecież zróżnicowany i konstytucyjnie umocowany do takich rozstrzygnięć. Ponownie podkreślam - jeśli one nie zapadną, to podobne do dzisiejszej dyskusje mogą toczyć się przez następne lata na różnych torach. Osobiście z pracą tej Komisji oraz z ewentualnym powołaniem stałego organu Sejmu wiążę nadzieję na szybsze podjęcie przez izbę stosownych decyzji.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#GrażynaGęsicka">Po wypowiedzi przedmówcy należałoby się ponownie zastanowić, czy warto dyskutować o kwestiach praktycznych, szczegółowych bez rozstrzygnięć strategicznych. Moim zdaniem, warto o nich mówić, zanim bowiem zapadną fundamentalne decyzje, wiele będzie się jeszcze działo. Przecież życie nie zamarło w oczekiwaniu - rozdysponowuje się środki, trafiają one do określonych regionów. Dlatego właśnie warto zejść na ziemię i zająć się bieżącą polityką. Proponuję powrót do dwóch zagadnień - programy regionalne a alokacja środków budżetowych, sposób jej dokonywania, czyli poruszona w „Zasadach” kwestia utworzenia funduszów regionalnych.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#GrażynaGęsicka">Jeśli chodzi o pierwszą sprawę, to wydaje mi się, że obecnie programy te funkcjonują niezależnie od systemu alokacji środków. Skłania do tego wniosku analiza projektu budżetu na 1996 r. Spytajmy zatem - jakie przedsięwzięcia w ramach programów regionalnych zamierza wspierać państwo? Z lektury projektu wynika, że będą to głównie inwestycje infrastrukturalne. Oczywiście, jest to potrzebne, ale są przecież inne instrumenty rozwoju regionalnego - położenie nacisku na zasoby ludzkie, na ich kształcenie; na informację; na współpracę między instytucjami; na otoczenie dla przedsiębiorczości, głównie małej; na innowacje i technologie itp. Potrzebne jest także wsparcie instytucjonalizacji rozwoju regionalnego, bo nie powstanie ona od razu. Jeśli do tego zestawu przymierzymy budżet, to okaże się, że pieniądze państwowe idą na inwestycje, natomiast inne instrumenty są finansowane albo ze środków własnych regionów, albo z pomocowych, albo też nie są w ogóle wspierane. Wydaje mi się, że taki system jest zły. Jeśli w przyszłości powstanie państwowy fundusz regionalny, to państwo powinno zbalansować poparcie dla sfery inwestycyjnej i pozainwestycyjnej.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#GrażynaGęsicka">W jaki sposób programy regionalne powinny być łączone z programem państwa? Naturalną metodą jest wspieranie ich wspólnych celów i preferowanych przedsięwzięć. Wydaje mi się, że aż takie uprzywilejowanie inwestycji nie jest jedyną drogą do pobudzania rozwoju regionalnego. Jeśli chodzi o kwestię funduszy regionalnych, to dyskutowanie o nich dziś wydaje się być zbędne, bowiem część budżetu przeznaczona na te cele jest bardzo mała. Za dwa, trzy lata po stowarzyszeniu z Unią Europejską pojawią się jednak duże środki. Trzeba zatem dysponować całym systemem instytucji, które będą w stanie przyjąć te pieniądze i spożytkować, nie tylko na inwestycje, ale również na inne przedsięwzięcia. Dlatego już trzeba zacząć jego budowę. Jaki charakter powinny mieć fundusze regionalne? Czy mają być spółką kapitałową z wyłącznym udziałem podmiotów publicznych, czy też dopuścić należy także udział kapitału prywatnego? Na to pytanie dziś nie odpowiemy. Prace koncepcyjne należy jednak prowadzić. Rząd powinien przedstawić stosowne projekty, przyjmując - na tym etapie - wariantowe rozwiązania.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#MarekKozak">Tytułem uzupełnienia końcowych wniosków pani dr G. Gęsickiej chcę podkreślić, że znaczna część pytań, które dziś sformułowaliśmy, ma walor tylko w krótkim okresie. Przecież po wejściu Polski do Unii przestaje być zasadne zastanawianie się nad szczegółowymi rozwiązaniami, gdyż będziemy musieli dostosować się do istniejących w Unii Europejskiej reguł. Oczywiście, nie będą one identyczne z dzisiejszymi, będą się zmieniać, bo i środki się zmniejszą. Wszak Unia zostanie znacznie poszerzona. Nie oznacza to bynajmniej, że nastąpi rewolucja, że zmienią się wszystkie instytucje. Z pewnością część z nich pozostanie. Dlatego uważam, że warto już dziś rozpocząć prace nad tworzeniem funduszów regionalnych. Pytać się bowiem powinniśmy nie o to, czy wprowadzimy je w Polsce, ale kiedy to uczynimy. Czy zrobimy to „za pięć dwunasta”, czy też wcześniej? Potrzebny jest czas na ich okrzepnięcie po to, aby miały szanse na lepsze funkcjonowanie w nowych warunkach.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#MarekKozak">Podniesiono tu problem wyboru między polityką wyrównywania różnic a nastawioną innowacyjnie. W krajach Unii realizuje się oba cele. Finansuje się rozwój infrastruktur, inwestuje w tzw. „kapitał ludzki”. Wybiera się jednocześnie pewne obszary i procesy, pewne innowacyjne punkty zaczepienia, które w przyszłości mogą przesądzić o konkurencyjności gospodarki europejskiej na światowym rynku. Zatem pieniądze nie zawsze trafiają do regionów zacofanych, często dostają je obszary najwyżej rozwinięte, gwarantujące innowacyjność gospodarki. Myślę, że Polska też stoi przed takim wyborem.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#ZygmuntJakubczyk">W dyskusji powracało pytanie - czy w Polsce prowadzi się politykę regionalną, czy dysponujemy zasadami i terytoriami podobnymi do stosowanych w krajach Unii? Odpowiedź jest prosta - nie ma polityki regionalnej, jest zaledwie quasi-polityka. O problemie zaczęto nareszcie mówić w Sejmie, co spowodowała poselska inicjatywa uchwalenia stosownej rezolucji. Kontynuując tę dyskusję, powinniśmy podkreślać zawsze, że koncepcja polityki regionalnej musi być stworzona, i to niezależnie od przewidywanej reformy centrum i podziału terytorialnego kraju. Zgadzam się z profesorem Grzegorzem Gorzelakiem, że ważne jest polityczne rozstrzygnięcie wskazanych przez niego problemów. Z kolei jednak nie można przyjąć za pewnik, że o polityce regionalnej da się dyskutować tylko z punktu widzenia dalekiej perspektywy. Najpierw trzeba powiedzieć o dzisiejszej sytuacji, trzeba rozważyć problem w kontekście aktualnego podziału administracyjnego i stosowanych reguł postępowania. Można podejść do sprawy jeszcze inaczej - przedstawiamy koncepcję realizacji tej polityki w warunkach istnienia 49 województw, alternatywnie proponujemy rozwiązania aktualne dla, przypuśćmy, tylko siedemnastu. Tego jednak nie zrobiono. Chodzi o to, aby pojawiły się stosowne opracowania i dokumenty, wtedy rozmowa będzie poważniejsza i konkretniejsza.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#ZygmuntJakubczyk">Mówiono tu o sytuacji w różnych województwach, często o wałbrzyskim. Pochodzę z tego województwa, dlatego byłem współinicjatorem uchwalenia rezolucji Sejmu. Wiem, że w części województw kończą się własne możliwości rozwoju. Nikt dziś nie określił, jaki procent środków budżetowych zostanie przeznaczony na realizację polityki regionalnej. Mówi się o tym tylko bardzo ogólnie, wspominając, że w 1995 r. ten udział spadł, gdyż wynosi od 0,9 do 0,13%. Poseł Kazimierz Szczygielski podkreślił rolę Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, dodając, że będzie on partycypował w budżecie w wysokości 2%. Dlaczego zatem nie możemy precyzyjnie wyznaczyć puli dla polityki regionalnej? W innych krajach europejskich robi się to, stwarzając szansę na osiąganie założonych celów. Powtarzam - możliwości województw kończą się, brak jest środków na instytucje polityki regionalnej, nie znane są możliwości wsparcia ze strony centrum. Doprowadza to do sytuacji, w której „każdy drapie co może”. Dla mnie przykładem jest m.in. „Kontrakt dla Śląska”. Trzeba to nazwać po imieniu, niedługo bowiem tropem katowickiego pójdą inne województwa. Dlaczego mają tak nie uczynić - Olsztyn, Koszalin, o Wałbrzychu nie wspominając?</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#GrzegorzGorzelak">Ponieważ tylko Śląska władze się boją?</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#ZygmuntJakubczyk">Nic dodać, nic ująć. Jasno postawiona sprawa. Nie chciałbym, aby z mych słów wynikała zapowiedź wymuszania przez województwo wałbrzyskie często politycznych działań.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#MieczysławKrajewski">Kwestia Śląska jest bardzo istotna, może istotniejsza, niż się powszechnie uważa.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#ZygmuntJakubczyk">Jako że wszedł mi pan w słowo, wyjaśnię, że nie mam nic przeciwko programowi dla województwa katowickiego, niech się on nawet nazywa kontraktem. Zadam jednak panu pytanie - czymże różni się Śląsk od województwa wałbrzyskiego? Przecież problemy są te same.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#ZygmuntJakubczyk">Nawiążę teraz do wystąpień przedstawiciela Ministerstwa Finansów. Na szczeblu rządowym dokonano uzgodnień. W ich wyniku realizuje się politykę, nazwijmy ją nawet regionalną, wobec województwa wałbrzyskiego. Jednak bieżące decyzje kierownictwa resortu uniemożliwiają odbywanie się tego zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Czy na tym tle ma u nas dojść do protestów społecznych na katowicki wzór? Przecież nie o to chodzi. Idzie o politykę prowadzoną w skali całego kraju, według czytelnych reguł i kryteriów. W tym celu musi pojawić się koncepcja, jakiś sensowny plan. Dobrze, że pracuje nad nim zespół kierowany przez profesora Jerzego Kołodziejskiego. Dobrze, że o polityce regionalnej mówi sejmowa komisja nadzwyczajna. Mam nadzieję, że efektem naszych prac będzie skierowanie do Sejmu wniosku o powołanie stałej komisji, która zajmie się tą problematyką. Myślę, że spowodowałaby ona kompleksowe zajęcie się kwestiami polityki regionalnej. Dziś tego nikt nie robi.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#ZygmuntJakubczyk">Na następnych posiedzeniach, w tym na wyjazdowym, będziemy mówili o polityce w skali mikro, na szczeblu lokalnym, o funkcjonowaniu regionalnych instytucji, a wreszcie o tym, czy są warunki, aby na tym poziomie prowadzić politykę regionalną.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#ZygmuntJakubczyk">Uważam, że wnioski z każdego posiedzenia są istotne, że powinny potwierdzać, iż trzeba zerwać z quasi-polityką, że potrzebna jest stała komisja sejmowa. Tylko wtedy nasze prace będą miały sens.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AlojzyGąsiorczyk">Mandat mam od wyborców województwa katowickiego. Przykro mi, że spotykam się często z tak małą wiedzą o „Kontrakcie dla Śląska”. Najczęściej wie się, że został podpisany w październiku. Tymczasem prace nad realizacją zawartych tam zamierzeń trwają już od 3 lat, niektóre są bardzo zaawansowane. Podpisanie było tylko zwieńczeniem wcześniej podjętych inicjatyw. Trzeba było się na nie zdecydować, bo - jak słusznie zauważył przedmówca - kończą się możliwości własne dużej części województw, w tym także katowickiego. Pomoc władz centralnych okazała się niezbędna. Proponuję, aby najpierw dokładnie zapoznać się ze śląskim kontraktem, a dopiero potem prowadzić nad nim dyskusję, może wtedy będzie ona bardziej rzeczowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#ZygmuntJakubczyk">Proszę o głos w trybie ad vocem. Zostałem źle zrozumiany. Naprawdę nic nie mam przeciwko „Kontraktowi dla Śląska”. Posługując się tym przykładem, chciałem jedynie spytać, dlaczego podobnych programów nie tworzy się dla innych województw? Czy to ma być rozwiązanie modelowe dla polskiej polityki regionalnej?</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#CezaryMiżejewski">Dziękując za te wyjaśnienia, wyrażam nadzieję, że na sali nie ma nikogo z województwa łódzkiego.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#CezaryMiżejewski">Zbliżamy się do podsumowania dzisiejszego posiedzenia. Przed każdym spotkaniem zastanawiam się, w jakim kierunku powinna pójść ocena przedstawionych dokumentów. „Zasady” mają bardziej charakter naukowego opracowania niż dokumentu rządowego. W wielu miejscach ich autorzy prowadzą dywagacje, zastanawiają się - czy zrobić tak, czy też inaczej. W związku z tym stoi przed nami pytanie - czy to my powinniśmy zaproponować Sejmowi, które rozwiązanie wybrać? Przykładowo - jeśli stwierdza się, że należy rozważyć celowość utworzenia funduszów regionalnych, to Komisja ma sugerować, aby zrobić to w przyszłym roku? Problem z pewnością istnieje. Nie można bowiem przyjąć „Zasad” wprost, mimo, że poseł Mieczysław Krajewski uspokajał autorów sporymi możliwościami koalicji rządzącej. W dokumencie tym sformułowano cele, ale zabrakło instrumentów ich realizacji, a te mogą wyglądać różnie. Czy to Sejm powinien określić, jak ma wyglądać budżet polityki regionalnej i jakie mają być priorytety wsparcia środkami budżetowymi? Zgodziliśmy się, że kwestie te nie są odpowiednio precyzyjnie określone w przedstawionych dokumentach.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#CezaryMiżejewski">Podobnie z kierunkami przeznaczania pieniędzy - czy tylko na inwestycje, czy też na inne cele? W dokumentach nie określono także przyszłej instytucjonalnej płaszczyzny polityki regionalnej. Rząd w jednym miejscu deklaruje wspieranie instytucji kapitałowych, ale z drugiej strony nie przez nie przekazuje pieniądze. Tymczasem niektórzy szacują, że z chwilą zjednoczenia się z Unią Europejską do wykorzystania, do „przerobienia” będzie około 40 bln starych złotych. Czy to my powinniśmy zaproponować stosowne, mogące temu podołać instytucje? Myślę, że będziemy musieli to zrobić, bo odkładanie problemu na później, do załatwienia przez kogoś innego źle posłuży sprawie, nie posunie jej do przodu.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#AnnaTruszkowska">Ostatni głos nie powinien należeć do strony rządowej, myślę jednak, że ogólnymi wnioskami nie uda się zakończyć tej debaty. Choćby z tego powodu, że na temat realizacji polityki regionalnej w 1996 r. będzie musiał się wypowiedzieć Sejm. Z kolei - czy wnioski skierowane zostaną z Komisji Nadzwyczajnej do Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, czy też nie, to i tak ta ostatnia zdecyduje, skreślić czy nie pozycje dotyczące inwestycji w ramach programów restrukturyzacyjnych i innych rezerw celowych. Mogę zgodzić się z profesorem Grzegorzem Gorzelakiem, że koncepcja polityki regionalnej zależy od generalnych rozstrzygnięć ustrojowych, uważam jednak, że ważne, choć tylko szczegółowe, decyzje zapadną już niedługo, w trakcie prac nad budżetem. Ponadto nadmienię, że pewne prowizoryczne rozwiązania przyjmowane na etapie prób hodowania funduszy regionalnych zaczynają podlegać tendencji samoutrwalania się. Niczego nie sugerując, przypomnę, że możliwość otrzymania przez Polskę środków z programu PHARE - STRUDER zaistniała dzięki mądrej polityce rządu, ale prowadzonej w 1991 r. Tworzono wtedy agencje rozwoju regionalnego z 50% udziałem wkładu państwowego, przyznanego wówczas, gdy drugą połowę stanowić będą środki miejscowe. Rząd uznał jednocześnie, że pierwszeństwo w tworzeniu agencji powinny mieć regiony wskazane w przyjętych wtedy dokumentach, opracowywanych m.in. przez CUP. Gdyby tych agencji nie utworzono, to partnerów dla inwestycji Unii Europejskiej by nie było.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#ZygmuntJakubczyk">Uspokoję chyba przedmówczynię, jeśli poinformuję, że składanie propozycji korekt w projekcie budżetu nie jest ani zamiarem Komisji, ani nie leży w jej kompetencjach. Jeśli powstanie stała komisji ds. polityki regionalnej, to będzie mogła oceniać projekt na 1997 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#CezaryMiżejewski">Złożyło się jednak tak, że to ja będę robił koreferaty do stosownych części projektu budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WiesławŻółkiewski">Jeśli ze strony Komisji padną jakieś propozycje, to powinny one mieć bardzo konkretny charakter. Nie mogę się ograniczyć do ogólnego wskazania, że środków nie należy kierować na inwestycje, lecz na inne cele.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#WiesławŻółkiewski">Wskazywano na konieczność powołania państwowego funduszu regionalnego. Może on być powołany tylko ustawą. Przygotowanie jej projektu i uchwalenie go trwa długo. Prace muszą zacząć się odpowiednio wcześniej, bo w ich rezultacie powinna powstać dalekosiężna dojrzała koncepcja. Trzeba jednocześnie precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie, czy rezultatem ma być parabudżet.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#HelmutPaździor">Dobrze stało się, że rozpoczęto dyskusję o polityce regionalnej. Sprawa jest bowiem bardzo ważna. Mamy możliwość obserwowania, jak rozwiązywano problem w trakcie łączenia Niemiec, co i jak robiono we wschodnich landach. Myślę, że nie można z góry powiedzieć, że ten kierunek jest dobry, a ten zły, że trafnie lub nie wybrano regiony. Powinno się korzystać z usług instytutów naukowych, z rad różnych ekspertów. W Polsce istnieje jednak spore rozbicie dzielnicowe. Uważam, że sprowadzenie problemu do małych województw byłoby szkodliwe. Trzeba go rozstrzygać, myśląc w kategoriach makroregionów. Zgadzam się jednocześnie z posłem Kazimierzem Szczygielskim, opowiadam się bowiem za innowacyjnością w polityce regionalnej, za obecnością w niej zasady konkurencyjności. Większe szanse powinien mieć ten region, który precyzyjniej i lepiej przedstawi cele, który bardziej przekonywująco je uzasadni.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#CezaryMiżejewski">Czy ktoś chce jeszcze zabrać głos? Skoro nie, to zamykam posiedzenia Komisji. Dziękuję za udział w dyskusji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>