text_structure.xml 71.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#LeszekMoczulski">Otwieram posiedzenie Komisji. Chciałbym bardzo serdecznie powitać naszych przyjaciół z Wileńszczyzny z szefem Polskiego Klubu Poselskiego w Sejmie Republiki Litwy, posłem Ryszardem Maciejkiańcem. Mamy dwa punkty porządku dziennego. Pierwszy, to sprawy związane z sytuacją Polaków na Litwie. Poprosimy naszych gości, aby nam przybliżyli te sprawy. Drugi punkt porządku, to różne kwestie organizacyjne dotyczące kwietniowego posiedzenia Komisji w Pułtusku, a także wyjazdów zagranicznych planowanych w kwietniu i w maju. Czy są postulaty w sprawie porządku dziennego? Jeśli nie, to proszę o głos Ryszarda Maciejkiańca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Przede wszystkim chciałbym podziękować za zaszczyt, że zechcieli państwo nas przyjąć. Nie zaczynając jeszcze dyskusji, chcieliśmy złożyć na ręce posła L. Moczulskiego wileńską palmę, w związku ze zbliżającą się Niedzielą Palmową i życzyć wszystkiego najlepszego.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#RyszardMaciejkianiec">Na zaproszenie Parlamentarnego Klubu PSL jesteśmy w Polsce już parę dni. Dziś byliśmy na otwarciu rolno-przemysłowych targów międzynarodowych w Bydgoszczy. Z tych spotkań w znacznej mierze ciekawiły nas problemy rozwoju gospodarczego, kontakty między Polską a Litwą na płaszczyźnie gospodarczej i współpraca w innych dziedzinach. Niewiele mógłbym chyba dodać, ponieważ poseł L. Moczulski i niektórzy członkowie Komisji byli obecni 19 lutego br. na IV Zjeździe Związku Polaków na Litwie, gdzie z ust delegatów i na podstawie przyjętych decyzji Zjazdu, mogli zorientować się w naszych problemach i tematyce, która nurtuje polską społeczność na Litwie.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#RyszardMaciejkianiec">Oczywiście nasza sytuacja w znacznym stopniu będzie zależała od tego, co będzie zawierał traktat polsko-litewski, którego treści nie znamy i jak traktat będzie realizowany, jak będzie obrastał odpowiednimi konkretyzującymi umowami międzyresortowymi. Zdaje się, że znaczną rolę będzie mogła tu pełnić Komisja, która kontrolowałaby : po pierwsze - żeby układ był dobry; po drugie - żeby był wykonywany. Z niektórych prasowych publikacji wynika, że w pewnym stopniu jest on słabszy od poprzedniej deklaracji polsko-litewskiej. Ale z drugiej strony traktat unormuje wiele spraw i w wielu sprawach nam pomoże, wyjaśni pewne kwestie, które dotychczas obie strony mogły traktować dowolnie; teraz będzie to normowane. Dlatego prosilibyśmy, aby traktat był do końca dotarty i realizowany.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#RyszardMaciejkianiec">Uczestnicy Zjazdu chyba zwrócili uwagę, że Polacy na Litwie mają w zasadniczych tematach zbieżne poglądy i nie toczą między sobą sporów. Goście z Polski przyjęli z zaskoczeniem, że Związek Polaków na Litwie, Stowarzyszenie Naukowców Polaków, Stowarzyszenie Medyków, Centrum Kultury, wszyscy występujący na Zjeździe i samodzielne organizacje - nie toczyli między sobą sporów personalnych. W zasadniczych kwestiach, praktycznie we wszystkich, są ze sobą zgodni. Chciałbym to szczególnie podkreślić, ponieważ w różnych nieuczciwie przygotowywanych publikacjach w Polsce, kreuje się obraz jakby powszechnego skłócenia Polaków na Litwie, czy w innych państwach, przenosząc automatycznie wzorce polskie na nasz grunt, bez uwzględnienia naszej innej mentalności i warunków. Nam potrzebna jest jednomyślność, w związku z tym, że mamy trochę trudniejsze życie niż państwo tutaj, którzy możecie sobie pozwolić na szersze dyskusje i spory. Więc to chciałem podkreślić, bo nawet będąc tu, przeczytaliśmy wystąpienie ambasadora Rzeczypospolitej - Polacy na Wschodzie są tacy inni, Polacy na Litwie to nacjonaliści itd. Chociaż prasa polska nie pisała po Zjeździe o nacjonalizmie, a nawet podkreślała, że rzeczywiście w niektórych wypadkach Polacy ostro stawiali pytania, ale jest to ich walka o swój byt, o swoje prawa i nie można tego nazwać nacjonalizmem, bo nie było tam wypowiedzi antylitewskich. Były poruszane problemy mniejszości narodowej, nie były to wypady antylitewskie, czy antypaństwowe.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#RyszardMaciejkianiec">Jeżeli można, prosiłbym, żeby Komisja w miarę możności wpływała na działalność dyplomacji polskiej, przedstawicielstw państwa polskiego. Jeżeli dyplomaci naświetlają nieuczciwie nasze środowisko i stanowisko, coś tu jest nie w porządku. Mnie się zdaje, że dyplomacja polska nie musi kierować się środowiskiem polskim poza granicami, natomiast chciałoby się, żeby godnie reprezentowała państwo polskie i życzliwie współpracowała ze środowiskiem polskim poza krajem. Natomiast poza granicą wschodnią Polski, praktycznie we wszystkich obecnie samodzielnych państwach, obraz jest - niestety - jednakowy. Tak na Litwie, jak na Białorusi i - zdaje się - na Ukrainie. Więc wiele nam by pomogło, gdyby ktoś na serio stale zajmował się tymi sprawami, nawet tym, jak są wydawane środki konsularne na pomoc Polakom.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#RyszardMaciejkianiec">Zostawię Komisji program Związku Polaków na Litwie, uchwalony na Zjeździe i szereg rezolucji, które praktycznie mówią o wszystkich poruszanych tematach, które uznajemy za priorytetowe, a więc szkolnictwie, sprawach kultury, ale jednocześnie rozwoju gospodarczego. Nieobecność polskich podmiotów gospodarczych, mała intensywność kontaktów na terenie państw wschodnich, źle odbija się na naszych losach. Obecność takich podmiotów łagodziłaby obyczaje i sprzyjałaby w rozstrzyganiu wielu problemów, a jednocześnie sprzyjałaby rozwojowi Polski. Inne państwa, szczególnie na Zachodzie, przykładają wielką wagę do tego, aby ich wyroby, towary, usługi, pojawiały się na rynku - preferują, dopłacają itd.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#RyszardMaciejkianiec">O problemach oświaty, może powie R. Brazis.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#RyszardMaciejkianiec">Były i nadal są aktualne problemy zwrotu ziemi, więc w tej sprawie została przyjęta oddzielna rezolucja. Sytuacja, która budzi zaniepokojenie, to przyszły podział administracyjny Litwy. Zwarcie mieszkający Polacy nie znają się w różnych jednostkach administracyjnych, więc wystąpią określone trudności. Dziś np. w rejonie wileńskim i solecznickim Polacy praktycznie są w stanie wygrać każde wybory, ponieważ stanowią zwarte, historyczne skupisko. Także w jednym, jak i w drugim rejonie udało się wygrać wybory samorządowe, a także wybory do Sejmu Republiki Litwy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#RomualdBrazis">Moim zdaniem, Uniwersytet Polski w Wilnie jest centralną kwestią dla Polaków mieszkających na Litwie, dla ludności, która nie z własnej woli znajduje się poza granicami kraju. Kiedy porównuje się sytuację Polaków w Ameryce z Polakami na Litwie i mówi, że Amerykanie polskiego pochodzenia nie życzą sobie i nie organizują uniwersytetu, a wy o znacznie słabszych siłach, którzy macie mniej inteligencji, zasobów, chcecie uniwersytetu, jest to argumentacja, która właściwie nie przemawia do ludności polskiej na Litwie. Dlatego, że ludzie czują się u siebie. Nie powinni podporządkować się zasadom przyjętym odgórnie przez panującą większość. Tym bardziej, że reguły europejskie, dotyczące mniejszości, zezwalają na wiele. Na taką inicjatywę zezwala również ustawodawstwo litewskie, ustawa o nauce i studiach, ustawa o prawach mniejszości narodowych. Więc nie ma kwestii formalno-prawnej, jest tylko kwestia, jak działać najskuteczniej.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#RomualdBrazis">Zaczęliśmy od skutecznego działania w ten sposób, że w 1991 r. przystąpiliśmy do pracy dydaktycznej z tą grupą młodzieży, która chciała podjąć te ryzykowne studia. W tym samym roku złożyliśmy do rządu Republiki Litwy wniosek o rejestrację i udzielenie uczelni licencji. Uprzednio przeprowadziliśmy badania, czy będą chętni do studiowania. Badania ankietowe wykazały, że corocznie około 2500 absolwentów szkół na Litwie chciałoby podjąć studia na takim uniwersytecie. Wyniki były zachęcające. Sprawdziliśmy zatem, czy te ankiety są prawdziwe - zaprosiliśmy młodzież, żeby przyjechała, pokazała si. I rzeczywiście przyjechała. Najwięcej kandydatów zapisało się na studia medyczne; zrobiliśmy dla nich grupę przygotowawczą studiów medycznych. Tak jak i na innych kierunkach, były to studia przygotowawcze. Wyjątek stanowił kierunek ekonomii, albowiem mieliśmy umowę ze Szkołą Główną Handlową w Warszawie o wspólnym prowadzeniu studiów; była solenna, sprawdzona obietnica pomocy finansowej ze strony firmy Colmex. Dzięki fundacji firmy Colmex do dziś profesorowie SGH mogą przyjeżdżać do Wilna i realizować nasz wspólny program kształcenia. Więc inne kierunki były traktowane przygotowawczo, a ten pracował od razu według normalnych programów studiów uniwersyteckich.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#RomualdBrazis">Zapleczem dla tej inicjatywy uniwersyteckiej jest 15 tys. dzieci i młodzieży, która uczęszcza do szkół z polskim językiem nauczania. Liczba polskich pierwszych klas jest znacznie większa niż w ubiegłych latach. W ciągu ostatnich 5 lat liczba uczniów w szkołach polskich wzrosła z 9 do 15 tys. Więc przybyło 6 tys. dzieci i to zasadniczo dzięki przypływowi uczniów do klas początkujących. Więc jeżeli ta tendencja się utrzyma, to możemy oczekiwać wzrostu liczby uczniów w klasach z językiem polskim; ta liczba powinna w ciągu jakiegoś czasu podwoić się. To będzie zaplecze kształcenia.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#RomualdBrazis">Można zapytać, dlaczego nie lepiej kierować młodzież na studia do Polski, do renomowanych uniwersytetów. Otóż do omówienia jest kilka kwestii. Obecnie, przez Komisję MEN, udaje się na studia do Polski ok. 20 osób - jest 20 stypendiów rządu polskiego. To kropla w morzu potrzeb, albowiem już teraz trzeba 750 nauczycieli do szkół polskich na Litwie, ze względu na to, że z 1,5 tys. nauczycieli pracujących w szkołach, połowa jest w wieku emerytalnym, inni potrzebują dokształcania. A więc jest mała liczba stypendiów rządu polskiego na studia we Polsce. Można ją powiększyć wysiłkiem różnych organizacji i fundatorów. Ale powstaje następna kwestia - młodzież w Polsce się zadomowi. To wykazuje już praktyka z poprzednich wyjazdów - żenią się, wychodzą za mąż, zakładają rodziny i nie sposób ściągnąć ich z powrotem na te tereny; w ten sposób jest to emigracja już nie przymusowa, ale równie dla nas uciążliwa.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#RomualdBrazis">Inną wersją jest przygotowywanie młodzieży polskiej do studiów w języku litewskim na uczelniach państwowych Litwy. Jest takie rozwiązanie, które prowadziłoby do integracji, czyli można mówić również o asymilacji Polaków na Litwie i wcielenie tej ludności do ciała etnicznie litewskiego. Ta wersja nie odpowiada pewnym zasadom, którym hołduje ludność polska na Wileńszczyźnie. Więc chcąc pogodzić te dwa wątki kulturowe, polski i litewski, chcąc zapewnić młodzieży studia również częściowo w języku litewskim, aby była konkurencyjna na rynku pracy Litwy i mogła w pełni podejmować funkcje obywatelskie w tym państwie, trzeba zapewnić studia częściowo w języku litewskim, częściowo zaś w języku polskim. Tę formułę może zrealizować działający od trzech lat Uniwersytet Polski w Wilnie. Innych wersji na razie nie widać, taka jest praktyka.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#RomualdBrazis">Obecnie po sesji zimowej na uniwersytecie studiuje 168 osób, 20 - to studiujące zaocznie nauczycielki klas początkowych w szkołach polskich, 19 osób - z różnych przyczyn jest zapisanych tylko jako kandydaci, albo wolni słuchacze. Więc w ciągu tych lat liczba studentów nie wykazywała tendencji do zmniejszania się, wręcz przeciwnie - corocznie przybywa około 50–60 osób. Kadra pedagogiczna jest miejscowa, ale znaczna część wykładowców dojeżdża z Warszawy, z Gdańska. Kierunek prawa jest patronowany przez Uniwersytet Gdański. Dziekanem tego kierunku jest profesor Jaśkiewicz, wychowawca wielu prawników w Polsce i znawca języka litewskiego. Katolicki Uniwersytet Lubelski zorganizował w tym roku cykl wykładów ogólnouniwersyteckich; na wykłady dojeżdżają profesorowie z Lublina. Uniwersytet Jagielloński przysyła swoich profesorów filologii polskiej. Zaangażowane są także: Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Krakowie, Uniwersytet Poznański. Łódzkie środowisko uniwersyteckie jest również bardzo nam przychylne. Mamy bardzo dużo wyrazów życzliwości, pomocy, wsparcia finansowego, pomocy książkowej. Mamy już zgromadzonych 30 tys. tomów książek, w tym bardzo dobrych. Dzięki staraniom Instytutu Pamięci Narodowej Komisji Badania Zbrodni nad Narodem Polskim została zgromadzona bardzo cenna kolekcja 4,5 tys. książek, to są rzeczywiście białe kruki, których na Litwie nie ma nigdzie indziej.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#RomualdBrazis">Kwestia numer jeden, to oczywiście uzyskanie licencji. Niewłaściwe byłoby sformułowanie, że Uniwersytet Polski w Wilnie jest nielegalny. To mija się z prawdą, że Uniwersytet jest zgodny z ustawodawstwem Republiki Litwy, działa jawnie, wszystkie dokumenty o jego działalności są złożone do rządu litewskiego, więc nie ma tu mowy o nielegalności. Inna sprawa, że przewleka się udzielenie licencji. 11.02.1994 r. został złożony plik dokumentów wg nowych przepisów, które zostały uchwalone przez rząd litewski, określających tryb rejestracji i kwalifikowania wyższych uczelni. Dzisiaj dzwoniłem do Wilna, do biura Uniwersytetu i otrzymałem wiadomość, że z rządu przyszła odpowiedź na nasz wniosek. Rząd nie odrzucił wniosku, tylko poprosił o dodatkowe wyjaśnienia, szczegóły, rozwinięcie informacji dotyczących Uniwersytetu. Atmosfera wokół Uniwersytetu jest oczywiście kontrowersyjna, ale chcę zaznaczyć, że mamy już sporo profesorów litewskich, w tym również osoby bardzo znaczące, np. członka sądu konstytucyjnego, który pracuje u nas jako profesor zwyczajny. Jest więcej przykładów wspaniałych profesorów, specjalistów, którzy pracują na uniwersytecie, nie czekając, aż uczelnia będzie miała ustalone prawo do wydawania uznawanych na Litwie dyplomów.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#RomualdBrazis">Problemem numer dwa są pomieszczenia. Uniwersytet jest na razie bez dachu nad głową. Dzięki ofiarności polonii amerykańskiej i innych krajów, kupiliśmy 126 metrów kwadratowych pomieszczeń mieszkalnych, część z nich jest niezamieszkała, służą one jako studium plastyczne i kwatery dla przyjeżdżających profesorów. To jest oczywiście kropla w morzu potrzeb uczelni i bardzo by się chciało, aby środowiska parlamentarne obu krajów tworzyły atmosferę sprzyjającą załatwianiu takich spraw. Te sprawy załatwiają władze samorządowe miasta Wilna. Są również możliwości kupna pomieszczeń, i tu rząd nie ma możliwości ingerencji, nie może zabronić komuś sprzedaży. A więc są możliwości rozwiązania, trzeba tylko stworzenia właściwej, ciepłej atmosfery wokół tej inicjatywy.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#RomualdBrazis">Chcę zaznaczyć, że ludność polska na Litwie jest skoncentrowana głównie w Wilnie, w rejonie wileńskim, solecznickim. Młodzież dojeżdża na wykłady i musi wracać tego samego dnia, nieraz do 50 km, co jest uciążliwe. Jestem pełen podziwu dla tej młodzieży wiejskiej, która ma tyle silnej motywacji do studiów w tak trudnych warunkach. Dlatego cieszę się, że być może, dzięki wstawiennictwu PSL, będziemy lepiej zrozumiani z naszą inicjatywą.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#RomualdBrazis">Chciałem zaznaczyć, że uniwersytet, chociaż sam jest biedny i żyje z „czapkowania”, jednak nie tworzy struktury jedynie ściągającej pieniądze. Wsparliśmy malarkę ludową, panią Annę Krepsztul, która jest inwalidą, ale maluje piękne obrazy. Jej dzieła zostały przekazane w darze Towarzystwu Przyjaciół Uniwersytetu Polskiego, działającemu w Chicago. Towarzystwo zorganizowało aukcję i pieniądze uzyskane w ten sposób przekazało Uniwersytetowi. Uniwersytet zaś część tych pieniędzy, na znak hołdu dla ludności z terenów, skąd pochodzi pani Anna Krepsztul, przeznaczyło 2 tys. dolarów na wsparcie budowy kościoła w Onżadowie na Białorusi i wsparcie rolników, rodzin szczególnie biednych w parafii onżadowskiej- turgielskiej, taboryskiej. Za te pieniądze kupowane są źrebięta, aby rodziny rolnicze mogły wyhodować konie i miały czym uprawiać ziemię. Tylko we współdziałaniu między ludnością, która pozostaje na wsi i tą grupą, która w Wilnie tworzy Uniwersytet, może istnieć perspektywa rozwoju kultury ludności polskiej na Wileńszczyźnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#LeszekMoczulski">Może teraz przeszlibyśmy do pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanStypuła">Związek Polaków na Litwie reprezentuje 280 tys. Polaków. Czy są poza nim inne związki? Ponieważ Senat ma obowiązek opiekowania się Polakami za granicą oraz Polonią, sprawuje jakiś przyjemny nadzór, mam następujące pytanie: łomżyńskie, to województwo położone nie bezpośrednio, ale pośrednio blisko Litwy. Dowodem tego jest, że w Łomży, w technikum weterynaryjnym oraz liceum ogólnokształcącym uczy się już 12 uczniów, polonusów z Litwy. Chciałbym usłyszeć, jak wygląda sprawa z dotarciem tej masy towarowej pomocy bezpośrednio przez Związek? Jest dużo fundacji, jak również istnieje taka organizacja, jak Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”; jaka jest współpraca z tymi fundacjami a konkretnie ze Wspólnotą?</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JanStypuła">Pan Z. Klonowski reprezentuje biznes. Ponieważ chcemy również dać jakiś wkład, co mogłoby pana zainteresować, jeśli chodzi o woj. łomżyńskie, jak można pomóc w zakresie biznesu?</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#JanStypuła">Po zjeździe ZPL zbieramy narzędzia rolnicze, ale jest również do tego komentarz. Nie chciałbym tu wywołać jakichś nastrojów nacjonalistycznych, ale posiadamy informację, że ten sprzęt, konkretnie z woj. łomżyńskiego, nie zawsze trafia do Polaków. Cieszymy się, że znajduje się on poza granicami, na Litwie, ale intencją było, aby sprzęt trafił do Polaków. Rolnicy z woj, łomżyńskiego zaproponowali przyjazd na pół roku młodych ludzi z Litwy do Polski; stanowiliby oni siłę fizyczną w rolnictwie, a jednocześnie mogliby się czegoś dobrego nauczyć; taka przynajmniej była intencja przy spotkaniu z kierownictwem Związku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Odnośnie reprezentatywności, związek jest jedyną organizacją społeczno-polityczną. Natomiast organizacji społecznych zarejestrowanych w Ministerstwie Sprawiedliwości jest sporo, około 10. Więc jest Stowarzyszenie Naukowców Polaków, Stowarzyszenie Medyków Polaków, Stowarzyszenie Katolickie. Prawo wystawiania kandydatów i udziału w wyborach ma jedynie ZPL.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#RyszardMaciejkianiec">Próbowano - chyba w Polsce - propagować ideę, żeby Polacy byli we wszystkich partiach litewskich i stamtąd, przez tamte partie polityczne, próbowali rozstrzygać swoje problemy. Jak na razie ta idea nie znalazła poparcia i w zasadzie na palcach jednej ręki można policzyć Polaków w innych partiach politycznych Litwy. W partiach litewskich nie ma także innych mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#RyszardMaciejkianiec">Czy ZPL reprezentuje wszystkie poglądy? Na pewno nie, bo ludzie są różni, może nie wszystkim odpowiada program związku. Natomiast chcemy, żeby on rzeczywiście odpowiadał wszystkim. Dlatego przed Zjazdem był opracowywany nie tylko przez działaczy związku; zebraliśmy wszystkie organizacje społeczne, które opracowywały nawet poszczególne rezolucje, tak, aby to nie było pomysłem grupy działaczy, ale szerszego środowiska. Także po Zjeździe odbyło się spotkanie przewodniczących organizacji społecznych, na którym uzgodniliśmy bez sporów wiele spraw, bo w niektórych wypadkach sytuacja wymagała od nas wspólnego wystąpienia. Nie mam tu na myśli kwestii politycznych, natomiast wiele spraw pomieszczeń, pomocy itp. dałoby się rozstrzygać, gdybyśmy występowali o nie przed władzami Litwy wspólnie, jako wszystkie organizacje polskie, i jeżeli chodzi o jakąś pomoc, zwracając się do odpowiednich instytucji w Polsce. Więc w zasadzie związek nie jest wszystkim, ale oczywiście - jak nam się zdaje - ma znaczącą rolę i wszystkie organizacje uznają jego przewodnictwo w wielu sprawach polskich na Litwie.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#RyszardMaciejkianiec">Jeśli chodzi o pomoc, to jest różnie. Związek w tym roku - powiedzmy otwarcie - otrzymał bezpośrednio kilka worków noszonych ubrań. Nie narzekamy, pomoc po prostu jest rozproszona, dochodzi różnymi kanałami. Konsul rozwoził po szkołach 13 magnetofonów. Każdy reklamuje się, każdy coś włoży, nosi, to jest rozproszone, rozdzielone i nie wiadomo, co z tego wynika. Natomiast tu padło zdanie, że „my bardzo dużo Polakom przekazujemy, i co wy z tym robicie”. Chciałoby się, żeby była chociaż jakaś informacja o pomocy, jakiś ośrodek. Tak samo zresztą jak i w Polsce, nie ma ośrodka, który by w jakiejś mierze koncentrował przepływ pomocy. Każde ministerstwo ma komórkę, czy departament do współpracy z Polakami za granicą - Ministerstwo Kultury i Sztuki, Ministerstwo Edukacji Narodowej, w URM jest odpowiednia instytucja, „Wspólnota Polska”. Każdy to załatwia na własną rękę i tu nie da się wiele skoordynować. Ze Wspólnotą pracujemy życzliwie. Prezes A. Stelmachowski jest wyjątkowo życzliwy w stosunku do naszych potrzeb i problemów. Inna rzecz, czy wszyscy we Wspólnocie są tak życzliwi, to jest odrębne pytanie, ale to już państwo decydujecie o tym, kto zajmie jakie stanowisko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#ZarząduOśrodkaWspomaganiaRolnikówiPrzedsiębiorczościRolniczejLucjanaBinkiewicz">Od czerwca 1993 r., kiedy była ogłoszona akcja pomocy rolnikom Wileńszczyzny, otrzymaliśmy wszystkiego 20 transportów z używanym sprzętem rolniczym o napędzie konnym i jeden transport z nasionami pszenżyta i żyta. Jak odbywa się podział sprzętu? Praktycznie korzystają z niego rolnicy rejonów solecznickiego, wileńskiego, trockiego, częściowo z Kowna, Ignaliny, a teraz powstało koło rolnicze w Szyrwintach. Po prostu każdy z rolników chciałby otrzymać narzędzia dla siebie. Co się tyczy jakości, pierwszy transport, który otrzymaliśmy z woj. opolskiego, to był złom. Potem były lepsze transporty, najlepszy otrzymaliśmy z woj. radomskiego. Transporty są dzielone na koła rolnicze. W dobie obecnej, w rejonie wileńskim jest około 40 kół rolniczych, w solecznickim ok. 30, trockim - około 20, jedno w rejonie kowieńskim, jedno w ignalińskim i jedno w szyrwińskim.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#ZarząduOśrodkaWspomaganiaRolnikówiPrzedsiębiorczościRolniczejLucjanaBinkiewicz">Senator S. Stypuła powiedział, że sprzęt trafia do Litwinów, z powodu tego, że otrzymały go koła w Ignalinie i w Kownie. Ale to też są Polacy, jak to często mówi się w Polsce - Litwini polskiego pochodzenia. Prezes koła z Ignaliny pan Władysław Sajkowski dłuższy czas mieszkał w Polsce, dwa lata temu wrócił na Litwę i otrzymał zwrot ziemi. Z tych 20 transportów podstawowa część - 13 została w rejonie wileńskim, bo tu ze sprzętu korzystają rejon święciański, szyrwiński, ignaliński, kowieński, 3 transporty poszły do rejonu trockiego, tam ludności polskiej jest najmniej, 4 transporty do rejonu solecznickiego. W transporcie zboża było 5 ton pszenżyta i 2 tony żyta ozimego. Zboże też rozdzieliliśmy w zależności od liczby rolników w kołach. Co prawda nasiona pszenżyta były bardzo dobre - superelita, lub elita, to część z nich przeznaczyliśmy dla spółek rolnych, ponieważ one posiadają najlepsze warunki do uprawy pszenżyta. Rolnik, który u nas teraz pracuje, nie ma maszyn do czyszczenia, sposobu na wysuszenie ziarna, więc żeby nie zmarnować, przekazaliśmy część pszenżyta dla spółek, z tym, że będzie potem ono oddane gospodarzom indywidualnym. Pierwszy transport przyszedł 16.06.1993 r.; ostatnio prawie co tydzień otrzymujemy transport z Polski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Może warto byłoby dodać, że we wsiach ludność jest mieszana, więc jeżeli jest koło, to ziemię uprawiają wspólnie Polacy, Białorusini, Litwini. W tym małym środowisku wiejskim nie da się na siłę tworzyć jakichś podziałów, temu dać pług, temu nie dać. Chyba pan senator J. Stypuła rozumie, że to jest normalne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#LucjanaBinkiewicz">Zbieramy wykaz rolników, którzy są w kołach i nazwiska praktycznie są polskie. Oczywiście wszystkich ludzi nie można poznać, ale nazwiska są polskie. Tylko w jednym rejonie kowieńskim nazwiska są litewskie, ale tam są rzeczywiście Polacy, którzy mówią dobrze po polsku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#ZygmuntKlonowski">Jaką pomoc widzimy ze strony Polski dla biznesu na Wileńszczyźnie? Przede wszystkim największą pomoc widzielibyśmy w tym, żeby Polska pomagała swoim firmom, które nie boją się wchodzić na nasz rynek, w promocji polskich towarów na rynku litewskim, w propagandzie współpracy między konkretnymi firmami. Składaliśmy już wizytę w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, gdzie rozpatrywaliśmy te pytania - konkretnie, w jakich dziedzinach widzielibyśmy współpracę. Jak dalej będzie się toczyć rozpatrywanie tych pytań - trudno powiedzieć, ale złożyliśmy konkretne wnioski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MariaDmochowska">O ile wiem, istnieje polsko-litewska izba handlowa. Czy państwo mają jakieś kontakty z izbą i czy nawiązują kontakty z polskimi partnerami prywatnymi? Większość polskiej ekspansji gospodarczej odbywa się już drogami prywatnymi, a więc Business Center Club, czy stowarzyszeniami drobnej przedsiębiorczości. Kontakty z ministerstwami stają się coraz mniej merytorycznie przydatne. Bardziej przydatne są kontakty prywatne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ZygmuntKlonowski">W Wilnie istnieje już polski klub biznesu; powstał niedawno. Jest jeszcze organizacją początkującą. Z czasem chyba będzie mieć swoje znaczenie dla współpracy z Polską. Są konkretne przykłady współpracy. Na przykład nasza firma już przeszło rok współpracuje z polską firmą Stomil. Jesteśmy przedstawicielami Stomilu na Litwie, bardzo skutecznie walczymy z wyrobami rosyjskimi, nawet zachodnimi. Takich przykładów jest sporo. Ze strony polskiej trzeba stworzyć system współpracy banków. To naprawdę jest na początkującym poziomie. Obecnie nie ma systemu gwarancji, np. wszystkie rozliczenia odbywają się przed opłatą. Firma państwowa nie może rozszerzać kontaktów bez gwarancji banków polskich, gwarancje banków litewskich nie są uznawane. Jest dużo takich drobiazgów. Przede wszystkim trzeba byłoby zwrócić uwagę na rozszerzenie kontaktów bankowych, a za tym ruszy i szersza współpraca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WojciechZarzycki">Rektor R. Brazis wiązał przyszłość uniwersytetu z utrzymaniem polskości na wsi, stąd też można powiedzieć, że tyle polskości, ile ziemi uprawianej rękami Polaków. Stąd pytanie: na jaki obszarze Polacy mogą gospodarować, jakie byłyby potrzeby zwrotu ziemi i - w perspektywie - jak wielkie byłyby to gospodarstwa, ilu ludzi chciałoby zajmować się rolnictwem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#RomualdBrazis">To jest pytanie, na które trzeba będzie odpowiedzieć wspólnym wysiłkiem. Mogę przekazać swoje spostrzeżenia, że te gospodarstwa są nazbyt rozległe. Zwrot ziemi napotyka na różne trudności. Ludzie nie mogą odnaleźć swoich dokumentów archiwalnych, archiwa zostały zniszczone i ta sprawa się przedłuża. A więc zasadniczo chodzi o gospodarstwa o rozmiarach od kilku do kilkunastu ha. To są drobne gospodarstwa pozbawione jakiegokolwiek zaplecza. Właściwie narzędzia konne zostały w znacznej części zniszczone podczas okresu dużych gospodarstw, wielkiej mechanizacji. Teraz ci ludzie napotykają na trudności. Oprócz indywidualnych gospodarstw rolnych są resztki byłych kołchozów, spółki rolnicze, tam również znajdują się resztki zgromadzonych narzędzi. Nie zawsze rolnicy mogą doczekać się pomocy od tych spółek, które prowadzą swoje gospodarstwa. Aby zebrać swój urodzaj, muszą oczekiwać w kolejce, nieraz i do późnej jesieni. To jest trudna sytuacja. Można oczywiście wydzierżawić wielki obszar, niektórzy próbują prowadzić gospodarstwa 50 ha, niektórzy nawet większe, starają się, to są młodzi, prężni ludzie, zaciągają kredyty, ryzykują. Ale to jest wszystko jeszcze w stadium pierwotnego kształtowania się. Jeżeli nie da się znaleźć formuły, w jaki sposób nastawić te gospodarstwa na najbardziej wydajne formy pracy, aby były rentowne, to trudno będzie oczekiwać postępu w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#RomualdBrazis">Wiele osób po prostu obawia się odzyskiwać własności, bo nie jest w stanie jej uprawiać. Myśli, że lepiej się zrzec ziemi na rzecz spółki lub komuś wydzierżawić. Niektórzy potrzebują nawet wielkiej zachęty, aby starali się o tę ziemię. Nie jest tak jednoznaczne, że wszyscy się starają o zwrot. Niektórzy nie chcą, boją się, że nie podołają tej sprawie. W ubiegłym roku ludzie zwracali się do Uniwersytetu, aby wziął ich ziemię i coś z nią zrobił. Być może jest to dobry pomysł, ale odpowiadaliśmy, że najpierw posiadacze ziemi muszą otrzymać dokumenty własności. Tylko wtedy będą mogli przekazać ziemię, czy podpisywać jakieś umowy. Dopóty, dopóki nie mają dokumentów własności, to wszystko mogłoby tylko zaszkodzić w odzyskaniu ziemi. Więc taka nieco niepewna sytuacja panuje w zakresie rolnictwa. A obszary oczywiście są znaczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WaldemarTomaszewski">Mam zaszczyt reprezentować rejon wileński, odpowiednik polskiego województwa, największy rejon w republice pod względem liczby mieszkańców i powierzchni - ponad 100 tys. mieszkańców i 250 tys. ha. Chciałbym odpowiedzieć na pytanie, ile ziemi posiada polski żywioł, ile ziemi mógłby posiadać. Jeżeli zacząć od punktu wyjściowego, tzn. 1991 r., gdy weszła w życie ustawa sejmowa o zwrocie nieruchomości i ziemi, to można byłoby nawet stwierdzić, że Polacy mogli mieć 100% ziemi w rejonie wileńskim. Sam pochodzę z tego rejonu i wiem, że właściwie ludności litewskiej tam nie było, nawet dziesiątej części procenta.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#WaldemarTomaszewski">Jednak po wejściu w życie ustawy o zwrocie nieruchomości, Sejm, rząd zaczęły przyjmować kolejne poprawki i uzupełnienia i teraz sytuacja jest już niekorzystna dla ludności polskiej. Dzisiaj w rejonie wileńskim 64% ludności, to Polacy, Litwini stanowią 20% mieszkańców. Po ogłoszeniu stosownej uchwały rządu o przydzielaniu działek przyzagrodowych po 2–3 ha ziemi, nawet dla tych, którzy tej własności nie mieli, automatycznie 20% ziemi zostanie w rękach niepolskich. Nawet jeżeli będzie ona dzielona sprawiedliwie - tu też są spore wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WaldemarTomaszewski">Oprócz tego istnieje wielkie zagrożenie, jest praktykowany tzw. zwrot ziemi w ekwiwalentnej naturze, tzn., że osoby narodowości litewskiej, nie mające własności w rejonie wileńskim, mogą tą własność przenieść w głąb Litwy. W zasadzie zwrot ziemi rozpoczął się w tym samym okresie, gdy zostały rozwiązane samorządy rejonowe, w których władzę sprawowali Polacy. Przez komisarzy zostały obsadzone wszystkie gminne służby reformy rolnej, które w największym stopniu decydują o zwrocie tej ziemi. W zasadzie na przykładzie rejonu wileńskiego z 24 gmin w 23 w 80% te służby składają się z narodowości niepolskiej i kierownicze stanowiska zajmują nie Polacy. Co oznacza to w praktyce? Na przykład ostatnio służby regulacji rolnej sterowane centralnie, niezależnie od samorządów i utworzone nie po naszej myśli, szykują dla zarządu zatwierdzenia zwrotu ziemi. Otóż na ostatnim posiedzeniu zarządu służba ta przygotowała zwrot ziemi 190 osobom, z tego 140 to nie były żadne zwroty, a po prostu zwrot ekwiwalentnie w naturze. Chodzi o różne wielkości - 5, 10 nawet 70 ha ziemi. Staramy się sprzeciwiać takiej sytuacji, jednak jest bardzo trudno, chociaż z 37 radnych ze Związku jest 29. Jednak nie mamy żadnego wpływu na zarząd, ponieważ wszystkie służby, które decydują o zwrocie ziemi - służba regulacji rolnej, dział rolniczy, agrarne służby reformy rolnej w gminach, ustawowo nie są podporządkowane samorządom. Myślę, że akurat to jest „podpasowywaniem” ustawodawstwa pod Wileńszczyznę. Sytuacja jest taka, że porównując stan wyjściowy z 1991 r., kiedy było wielkie prawdopodobieństwo, że ziemia zostanie w rękach ludności polskiej, teraz sytuacja kardynalnie się zmieniła i może okazać się, że w rejonie wileńskim ziemia nie będzie w rękach Polaków.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#WaldemarTomaszewski">Chciałbym podać jeszcze jeden przykład, który też ilustruje nie najlepszą sytuację. Np. w rejonach podmiejskich ok. 30 tys. ha - ogromne przestrzenie - zostały zaliczone do strefy rezerwowej miasta, wbrew ustawie o zwrocie ziemi. Uchwała rządowa mówiła o tym, że może być zwrócone 50% ziemi, ale w tym akurat okresie nie były respektowane polskie dokumenty własności, zaczęto je respektować od maja 1993 r., akurat w czerwcu 1993 r. zwrot ziemi na terenach podmiejskich został wstrzymany. Praktycznie nigdy nie można było uzyskać tej ziemi. Sytuacja ze zwrotem ziemi jest naprawdę ciężka. Właściwie ustawodawstwo Litwy jest utworzone tak, że jedne ustawy kolidują z innymi, np. delegacji z Polski mogą być przedstawione jedne ustawy, bardzo piękne, że wszystko się zwraca i wszystko gra, ale w praktyce urzędnicy, którzy nie są narodowości polskiej mogą stosować inną ustawę i ziemi nie zwracać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#LucjanaBinkiewicz">Chciałam dodać kilka liczb.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#LucjanaBinkiewicz">Wszystkiego na Litwie jest 110 tys. gospodarstw prywatnych, przeciętna wielkość gospodarstwa wynosi 8,9 ha. W rejonie solecznickim jest 1200 gospodarstw prywatnych, w rejonie wileńskim 2856, przeciętna wielkość gospodarstwa, to 7,6 ha. Jak już wspominał W. Tomaszewski, w rejonie solecznickim właścicielami gdzieś 90% - może więcej - ziemi są Polacy, w rejonie wileńskim jest to osiemdziesiąt kilka procent, większy jest napływ posiadających ziemię Litwinów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MarianŻenkiewicz">Zanim zadam pytania, ponieważ są one trudne, chciałbym dokonać ogólnego stwierdzenia. Otóż uważam, że w tego typu gronach, jak Komisja, na takich spotkaniach należałoby chyba odrzucić zahamowania, jakie mamy w języku dyplomatycznym i mówić prosto o faktach tak, jak one mają w rzeczywistości miejsce. Nie jest to żaden komentarz do tego, co było powiedziane, jest to raczej przedkomentarz do tego co powiem. Pytania są następujące: czy w tej chwili pan R. Maciejkianiec, jako poseł do parlamentu litewskiego, niewątpliwie znający ustawodawstwo międzynarodowe, ocenia, że polityka rządu litewskiego zarówno w zakresie ustawodawstwa, jak i jego wykonania w stosunku do mniejszości polskiej, narusza standardy europejskie w tym zakresie? Jeśli narusza, to jakie? Czy są inne działania, które godziłyby w interes mniejszości polskiej? Jeśli tak, to jakie?</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MarianŻenkiewicz">Druga sprawa, jak państwo oceniacie stanowisko polskiego konsula na Litwie? Czy jest to konsul, który bardziej dba o dobre interesy między konsulatem a rządem litewskim, czy dba bardziej o interesy Polaków, czy dba w sposób zrównoważony o obie grupy tych interesów.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MarianŻenkiewicz">Trzecia sprawa - otóż dwa lata temu rozwiązano samorządy. Jednym z podstawowych był zarzut o działanie przeciwko państwu litewskiemu w domyśle, współdziałanie z puczystami moskiewskimi. Czy w tym zakresie zostały wszczęte śledztwa prokuratorskie? Jeśli zostały wszczęte, to czy jeszcze trwają, czy też są umorzone? Jaki jest finał tej sprawy, bo ciągnie się ona już dwa lata - na te pytania sekretarz ambasady litewskiej nie umiał mi odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MarianŻenkiewicz">Pytanie do prof. R. Brazisa. Gdyby pan zechciał powiedzieć, jaki jest roczny koszt utrzymania Uniwersytetu Polskiego i skąd pochodzą środki? Rozumiem, że metoda „czapkowania” może być skuteczna, ale przez krótki okres czasu, natomiast jeśli chcemy mówić o działalności w dłuższej perspektywie, to trzeba znaleźć trwałe źródła zasilania uniwersytetu, a skoro tak, to trzeba wiedzieć, ile pieniędzy na ten cel potrzeba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Część ustawodawstwa już jest. Istnieje ustawodawstwo o mniejszościach narodowych, które reguluje niektóre sprawy. Natomiast - moim zdaniem, jako prawnika - jest rzeczą złą, kiedy nie respektuje się, nie wykonuje istniejącego prawa. To jeszcze gorzej niż gdyby go nie było. Natomiast wiele osób, które zajmują się mniejszościami narodowymi na Litwie, ciągle podkreśla istnienie ustawodawstwa o mniejszościach narodowych. Nie chcę tego specjalnie podkreślać, ale jeżeli na zebraniu publicznym dyrektor departamentu ds. mniejszości narodowych komentuje, że nie mogę występować w języku polskim, bo jest to oficjalne spotkanie, a na sali 90% osób jest narodowości polskiej i zadaje mi pytania w języku polskim, to jest jawne nierespektowanie ustawodawstwa. Główny problem, to nie respektowanie już istniejącego prawa. Jest i sprawa używania oficjalnego języka mniejszości. Istnieje wiele spraw jeszcze niedopracowanych. Jeżeli traktat zostanie podpisany, a tak na pewno postąpi Litwa i Polska, z tego traktatu na pewno musiałby wyniknąć coś pełniejszego, np. zmiana zasad wydawania dowodów osobistych. Muszą być zapewnione odpowiednie zasady podziału administracyjnego, tak, aby nie rozdzielać mniejszościowego środowiska. Jest też mowa o możliwości istnienia wyższej uczelni. Litwa przystępuje do szeregu organizacji międzynarodowych, więc miejmy nadzieję, że sytuacja się poprawi. Natomiast nie powiedziałbym, że dziś ona jest dobra. Po prostu ustawodawstwo nie jest jeszcze pełne, nie jest jasne, a tego co jest nie respektuje się.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#RyszardMaciejkianiec">W sprawie konsula i ambasadora już mówiłem, osobiście oceniam całą tę ekipę jednakowo. Powiem otwarcie, jeżeli poseł M. Żenkiewicz chce takiej otwartości. Ja wcale nie myślę, że jestem obywatelem państwa polskiego i nie chcę tego. Niech służba dyplomatyczna godnie reprezentuje swoje państwo, a tam znajdzie się miejsce dla mniejszości polskiej. Teraz jest zajęta nie wiem czym, tylko nie interesem państwa polskiego. Praktycznie w wielu wypadkach swoimi nieprzemyślanymi artykułami i wystąpieniami, skłóca się państwo polskie i litewskie, Polaków i Litwinów.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#RyszardMaciejkianiec">O rozwiązaniu samorządów. Samorządy zostały rozwiązane, wszczęto śledztwo, trwa to już trzeci rok. Wiązano autonomię i pucz, a to są różne sprawy. Zjazdy radnych samorządowych odbywały się z udziałem przedstawicieli władz litewskich. Na jednym z takich zjazdów był pan Vytautas Landzbergis, przywódca państwa litewskiego, więc były one legalne. Wszystkie propozycje utworzenia autonomii były przedkładane rządowi Republiki Litewskiej, nie były przedstawiane w Moskwie, czy gdzie indziej. Specjalnie powołana komisja rządowa omawiała ten projekt i nawet wypracowała własny projekt autonomii lokalnej. Natomiast potem jakby publicznie powiązano te dwie rzeczy - pucz i walkę o autonomię. To są różne rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#RyszardMaciejkianiec">Polacy nie brali udziału w puczu. Trwające 3 lata śledztwo chce udowodnić to, co jest niemożliwe do udowodnienia. W związku z tym już trzy lata radni z gmin, starości, niektórzy od dawna niepracujący, już po cztery czy więcej razy są zapraszani do prokuratury z tymi samymi pytaniami. Prokuratura i my wiemy, że nic ze tego nie wyniknie. Znamy to środowisko i nikt w puczu nie brał udziału, a po drugie - nikt z nas nie ukrywał się. I ludzi denerwuje to ciągnące się bez końca śledztwo, niby nie śledztwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MarianŻenkiewicz">Sekretarz ambasady litewskiej na moje pytanie udzielił m.in. takiej odpowiedzi, że nie można dokończyć śledztwa, albowiem wielu świadków z tego okresu jest poza granicami państwa. Ponadto, w domyśle, jako element ewentualnego uczestnictwa mniejszości w puczu podawał przykład częstych spotkań, w ostatnim czasie przed puczem, pewnego człowieka z Moskwy, podał nazwisko, nie pamiętamy go w tej chwili. Później został on osadzony w więzieniu lefortowskim jako współuczestnik tegoż puczu, stąd było moje pytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Ale on chyba przyjeżdżał na zaproszenie partii Algirdasa Brazauskasa, to był człowiek partii z Moskwy, więc nie my ich zapraszaliśmy. Jeżeli robił to pan Algirdas Brazauskas, czy ktoś z jego partii, to już ich problem. A jeżeli on przejeżdżał przez nasze terytorium, to nie mamy własnego wojska i policji, żeby go nie wpuścić. To pytanie powinno być skierowane do prezydenta państwa litewskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#RomualdBrazis">Ile rocznie potrzeba pieniędzy na utrzymanie Uniwersytetu Polskiego. Otóż ta liczba jest płynna, z roku na rok zmienia się sytuacja cenowa. W tym roku obliczenia dają liczbę 70–75 tys., co oznaczałoby, że miesięcznie potrzebujemy na funkcjonowanie około 6 tys. dolarów. Niestety, tych pieniędzy nie mamy i ciągle jest udręka z tym, że bardzo cienko nam się przędzie. Pieniądze pochodzą z darowizn. Jeżeli chodzi o stypendia studenckie, to fundatorami stypendiów są liczne osoby prywatne, m.in. jest wśród nich sporo posłów na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, za co chciałbym w imieniu studentów i swoim podziękować.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#RomualdBrazis">Chciałbym zasugerować jeszcze jedną formę wsparcia pracowników Uniwersytetu, wzorując się na fundacjach międzynarodowych, które kształtują programy Kopernikus i inne, m.in. fundacje Georga Sorosa. G. Soros zorganizował formę pomocy uczonym w Rosji, na Litwie, Białorusi itd. Można otrzymać dwuletnie stypendium na realizację projektu naukowego, czy też dydaktycznego. Moim zdaniem, mogłoby powstać coś podobnego z inicjatywy fundacji prywatnej, może nawet rządowej w Polsce. Uczeni mogliby zgłaszać wnioski na realizację m.in. projektów naukowo-dydaktycznego kształcenia i mieliby w ciągu 2 czy 3 lat zapewnione wynagrodzenie za pracę.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#RomualdBrazis">Zamiast tego obserwujemy inną sytuację. Przyznam, że w niektórych publikacjach gazetowych i radiowych nasi adwersarze twierdzą, że na Litwie nie ma uczonych, nie ma kto pracować na uniwersytecie. Otóż gdyby tak było, nie byłoby komu wyjeżdżać do Polski i podejmować pracy np. w charakterze wojewódzkiego lekarza naczelnego, lub profesora uniwersytetu. Nie chcę tu wskazywać osób, ale mamy takie przykłady, które świadczą o tym, że nasza kadra naukowa wcale nie jest taka zła, jeżeli może zajmować tak poważne stanowiska pracy w kraju. Powstaje pytanie, dlaczego nie ma formuły umożliwiającej wsparcie tychże uczonych pracujących na miejscu, aby zatrzymać kadrę, nie dopuścić do emigracji czołówki inteligencji polskiej na Litwie. A więc teraz te środki - 6 tys. dolarów miesięcznie - są chyba całkowicie w ramach możliwości finansowych. W przyszłości - jak mówiłem - formułą mogłoby być stypendialne wsparcie na realizację projektów naukowo-dydaktycznych.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#RomualdBrazis">Jakie są gospodarstwa, czego im brak? Marketingu, badania rynku, w co inwestować - to jest morze pytań, na które nie mamy odpowiedzi. To jest praca badawcza i wymaga rzetelnego wsparcia, może ona również zaowocować, nie tylko w interesie ludności polskiej mieszkającej na Litwie, ale również w interesie obywateli Rzeczypospolitej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#KrystynaOzga">Mam pytanie, jaką funkcję spełniają koła rolników, czy są one prawnie zarejestrowane? Jeśli tak, to gdzie, i czy mają określone struktury statutowe? Trochę poszerzyłabym pytanie, które zadał przedmówca. Rektor R. Brazis poinformował, że głównymi sponsorami są osoby prywatne, ale czy tylko? Jest to aż niewiarygodne, żeby tylko prywatni sponsorzy utrzymywali uniwersytet, w którym podejmuje naukę znaczna grupa młodzieży. Czy jest jeszcze inny sponsoring? Z jakich źródeł pochodzą środki, które utrzymują uniwersytet?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#RomualdBrazis">Na razie nie ma innych poważnych źródeł finansowania, taka jest prawda. Wspomniałem o firmie Colmex, która finansuje część kształcenia ekonomicznego. Jest inicjatywa Akademicka „Wschód” i z niej płyną pieniądze na dojazdy profesorów z Warszawy do Wilna, częściowo również na ich zakwaterowanie w Wilnie. W pewnym stopniu pieniądze były wydane również na zakup sprzętu komputerowego, 5 tys. dolarów z tej kwoty zostało wydane na opłatę pracowników i zakup sprzętu w Wilnie. Ale są to środki bardzo małe. Dlaczego ta inicjatywa utrzymuje się? Dlatego, że ludzie są niedopłacani, albo wcale nie opłacani. Jeżeli ktoś wykłada i otrzymuje za godzinę lekcyjną 0,25 dolara, to on więcej wyda na dojazdy do uniwersytetu. Ludzie pracują z entuzjazmu, ale to tak długo nie może się utrzymać. Powinniśmy znaleźć formuły na finansowanie. Jest jedna bardzo prosta formuła. Jeżeli teraz złoży się na depozyt w banku litewskim jakąś kwotę w litach, to można, nie naruszając kapitału, uzyskać około 60% rocznych odsetek. To już coś jest. Oczywiście istnieje ryzyko, dlatego, że może się zmienić sytuacja kursu dolara i te pieniądze częściowo przepadną, ale w teraz jest to sposób na rozwiązanie problemu finansowego. Właśnie w depozycie trzymamy część pieniędzy. Gdybyśmy nie mieli takiego sposobu, już dawno musielibyśmy ogłosić, że nie możemy dalej istnieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#LucjanaBinkiewicz">Koła rolnicze powstały z konieczności, zaczęliśmy je tworzyć, kiedy przyszła pomoc „Wspólnoty Polskiej”. Jak wspomniałam wcześniej, nie możemy podzielić otrzymywanej techniki indywidualnie dla każdego gospodarza. Z tego powodu zaczęliśmy tworzyć koła, aby zrzeszyli się w nich rolnicy i mogli wspólnie wykorzystać otrzymany sprzęt, dzieląc go między sobą. Te koła są rejestrowane w gminach, ale nie mają statutu. Na Litwie oficjalną organizacją, gospodarzem rolnym, jest związek, posiada swój statut i jest zarejestrowany przez ministerstwo sprawiedliwości Litwy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PiotrPankanin">Rektor R. Brazis wspomniał co nieco o sprawie kondycji inteligencji polskiej. Chciałem zapytać, jak wygląda w tej chwili aktualny przekrój społeczeństwa polskiego na Litwie. Mówiliśmy tu o rolnikach, chciałbym wiedzieć, ilu jest pracowników najemnych, jak dużo jest inteligencji, czy zajmuje ona jakieś poważne stanowiska w strukturach państwa litewskiego? Przede wszystkim chodzi mi o kondycję inteligencji na Litwie, czy istnieje takie zjawisko, jak przyjazd Litwinów na powrót do Litwy? Wiem, że na emigracji litewskiej wydano jedną z najwspanialszych encyklopedii narodowych, która ukazała się poza własnym krajem. Czy jest jakiś wyraźny kontakt tej inteligencji litewskiej polskiego pochodzenia, czy ludzie próbują wracać?</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PiotrPankanin">Czy otrzymanie licencji spowoduje dotację z kasy państwa litewskiego do uniwersytetu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#RomualdBrazis">Ustawa o prawach mniejszości narodowych przewiduje, że państwo i samorządy powinny wspierać inicjatywy zmierzające do poprawy stanu edukacji i kultury mniejszości narodowych. Więc państwo przyjmuje wtedy takie zobowiązanie, co również jest pewną przeszkodą do szybkiego zarejestrowania uczelni. Ale to wsparcie jest bardzo nieznaczne, i tak np. Stowarzyszenie Naukowców, zarejestrowane w Ministerstwie Sprawiedliwości, otrzymuje pewne wsparcie poprzez departament narodowości - gdzieś w granicach około 10.000 litów rocznie. Na takie wsparcie może liczyć Stowarzyszenie, tak jak i inne mniejszości narodowe na Litwie. 10 tys. litów trzeba podzielić przez 4, aby uzyskać liczbę w dolarach. To jest mała kwota.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#RomualdBrazis">Pytanie o stan inteligencji polskiej, jej stosunek do inteligencji litewskiej i kwestię powrotu. Na razie mogę tylko odnotować tendencje upływu inteligencji polskiej z Litwy. Już wspomniałem o tym, że część wykształconych, mających stopnie doktora osób wyjeżdża i podejmuje pracę w Polsce. Niektórzy wyjeżdżają dalej na Zachód, młodzi ludzie podejmują pracę na uniwersytetach zachodnich, czy w Japonii. Sporo osób odbywa w Polsce studia doktoranckie z różnych dziedzin, medycyny, ekonomii, politologii. Narybek jest i po kilku latach będziemy mieli zastęp młodych doktorów, ale utrzymanie się ich na Litwie będzie pozostawało kwestią bardzo ważną. Nie znam przykładów powrotu z Zachodu, czy z Polski.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#RomualdBrazis">Jeżeli chodzi o pozycję inteligencji polskiej, to statystyki wykazują niekorzystną sytuację. Otóż ilość osób z wyższym wykształceniem wśród ludności polskiej statystycznie jest kilkakrotnie - trudno powiedzieć precyzyjnie ile - mniejsza niż średnia w Republice Litewskiej. Obecnie ta sytuacja poprawia się, bo dynamicznie wzrasta liczba osób dążących do uzyskania wyższego wykształcenia, ale na razie ten stan jest niezadowalający. Jakie pozycje zajmują osoby pochodzenia polskiego w hierarchii państwowej i naukowej na Litwie? Otóż wśród członków Akademii Nauk Litwy nie ma Polaków. W Sejmie litewskim jest 5 czy 6 osób narodowości polskiej. Rezultaty wyborów są uzależnione od ogólnego nastawienia do mniejszości polskiej, dlatego, że często ludzie nie otrzymują głosów, nie dlatego, że są głupi i niegodni wybrania, ale dlatego, że są nie tej narodowości, którą chce widzieć większość i tracą część głosów. Nie wiem, jakie byłyby szanse wygrania mandatu poselskiego w tych rejonach, gdzie nie ma w ogóle Polaków. Tego eksperymentu jeszcze nikt nie zrobił, może dla ciekawości w przyszłości można byłoby to zrobić. Zdaje się, że nazwisko posła, który przemawiał na zjeździe brzmi Adrukajtis. Mówił on, że Polacy na Litwie zapewne zechcą podążać ku takiemu modelowi, że pokochają Litwę tak bardzo, że będą mogli zostać wybrani również na stanowisko prezydenta Republiki Litwy. Takie bardzo życzliwe życzenie jest wyrażone przez przedstawiciela inteligencji litewskiej. Tylko z drugiej strony Polacy nie muszą się uczyć miłości do Litwy, dlatego, że Adam Mickiewicz nauczył nas kochać ją bez pamięci. Jest tylko kwestia znalezienia tego miejsca, tak żeby stać się prezydentem. W najbliższej przyszłości chyba nie widać takich szans.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#RomualdBrazis">Nie widzę również nikogo na stanowisku ministra, wiceministra, dyrektora departamentu, dyrektorów instytutów naukowo-badawczych, rektorów państwowych uczelni wyższych, dziekanów, kierowników katedr. Owszem, jestem członkiem rady naukowej, jedynym nie-Litwinem w tym gremium, które liczy 36 osób i jest czołówką świata naukowego Republiki Litwy, wybraną, aby przygotowywać wszelkie uchwały i ustawy dotyczące nauki i studiów na Litwie. Można podać ten przykład dla zrównoważenia sytuacji. Jestem również w zarządzie radia i telewizji, gremium wyznaczonym przez Sejm Republiki Litwy do nadzoru nad funkcjonowaniem środków masowego przekazu. Tam jest też przedstawiciel mniejszości rosyjskiej, to gremium jest już bardziej rozcieńczone. W Sądzie Najwyższym jest również Polak, Józef Tomaszewicz, w Sądzie Najwyższym pracują dwaj Polacy. W Akademii Policyjnej pracuje profesor Polak. Kiedy zaczęliśmy tworzyć Stowarzyszenie Naukowców, to doliczyliśmy się na całej Litwie 60 Polaków ze stopniem doktora, podczas gdy Uniwersytet Stefana Batorego przez 19 lat swojego istnienia wychował dwa razy tyle doktorów i doktorów habilitowanych. Więc ten okres nie był najlepszy, nie był tak owocny i szans nie było wiele.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#RomualdBrazis">Jeżeli chodzi o państwowy Uniwersytet Wileński, to przez cały okres powojenny były w nim grupy z wykładowym językiem rosyjskim. Jest to rzecz naturalna, panujące państwo zadbało o to, żeby język rosyjski był tam obecny. Polskich grup nie było, chociaż ludność polska na Litwie była tak samo liczna, jak ludność rosyjska, ale przyczyny są jasne. Niezrozumiałe jest, dlaczego studentów Rosjan było na Uniwersytecie Wileńskim mniej więcej 8%, to znaczy mniej więcej tyle, ile stanowiła ludność rosyjska w republice, natomiast Polaków było średnio 2%, trzy razy mniej niż procentowo stanowiła ludność polska na Litwie. Pozostaje tylko wielkie pytanie naukowe, czy możemy dojść do przyczyn tego zjawiska, bo można się spierać, że Polacy nie chcieli się uczyć, studiować i dlatego taka jest proporcja. Ale stąd też mała liczba inteligencji. Większa jest liczba inteligencji technicznej, bo stosunkowo łatwiej było się dostać na uczelnie techniczne w Wilnie i w Kownie. Stąd też inteligencji humanistycznej jest szczególnie mało, technicznej jest więcej. Ale nie miała ona możliwości kształcenia się w języku polskim, stąd też nie jest tak dobrze przygotowana do funkcji kulturotwórczej, która jest w tym czasie akurat potrzebna. Największy zastęp inteligencji, to nauczyciele. Jak mówiłem, czynnie pracujących jest 1,54 tys.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AdamDobroński">Sprawą bezsprzecznie najpilniejszą z tych, które nasuwają się jest traktat polsko-litewski. Chciałbym prosić R. Maciejkiańca o komentarz odnośnie tego, co było i co nas czeka. Po pierwsze - czy posłowie polscy i Związek Polaków na Litwie miał do tej pory jakiś kontakt, wiedział cokolwiek, co się dzieje i jakie są aktualne nastroje? W MSZ mówiono mi, że Litwa jednak nie zdecydowała o tzw. wielkiej ratyfikacji traktatu, poprzez dyskusje najpierw w Sejmie. Czy Związek szykuje się jakoś do tego? Co w ogóle dzieje się z traktatem po tamtej stronie, w Związku i wśród posłów polskich w parlamencie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Przede wszystkim traktat jest tajemnicą państwową wysokiej wagi i dlatego nie jesteśmy obeznani z jego treścią. O czym jest mowa wiemy tylko z przecieków prasowych. Natomiast przed wyjazdem nie było dyskusji o formie ratyfikacji, były nieliczne wystąpienia określonych grup, które chciały, aby w tytule, lub preambule figurowało nazwisko gen. Lucjana Żeligowskiego. Rządząca partia jest raczej za ratyfikacją traktatu, a to już najwyższy czas, więc zdaje mi się, tym bardziej że nie jest on wyjątkowo konkretny i szczegółowy, że chyba raczej powinien zostać ratyfikowany. Może wynikną problemy z Ukraińcami, ponieważ w traktacie stwierdza się, że stolicą Litwy jest Wilno, a Polski Warszawa. W traktacie polsko-ukraińskim nie ma zapisu, że stolicą Ukrainy jest Kijów, mogą być protesty innych państw, ale to już problem tych, którzy podpiszą traktat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WitMajewski">Mam pytanie do R. Maciejkiańca, bo z tego, co mówił rektor R. Brazis, są to trochę dziwne wypowiedzi. Rektor R. Brazis mówi, że na utrzymanie uniwersytetu potrzeba 6 tys. dolarów miesięcznie. Zajmowałem się trochę organizacją nauki, byłem wicedyrektorem instytutu, teraz liczymy koszty kształcenia studentów w kraju. W Polsce, w dobrym roku 1978 koszt kształcenia jednego studenta, przy założeniu, że istnieje już baza inwestycyjna, wynosił 1500 dolarów. W ramach tych studiów planuje się kształcenie medyków, to są najdroższe studia i tu koszty są nieporównywalnie wyższe, niż studiów humanistycznych. W każdym razie, jeżeli rektor R. Brazis twierdzi, że nie ma żadnej bazy lokalowej, to koszty są nieporównywalne, bo pan musi przez 20 lat inwestować, chociażby w elementarną bazę. Dlatego mam pytanie do Związku, czy przemyślał realistycznie ten program.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WitMajewski">Teraz druga sprawa. Patrząc na mniejszość niemiecką w Polsce, gdyby Niemcy powiedzieli, że chcą kształcić lekarzy w wybudowanej tu akademii, to ja bym zakwestionował taki sposób myślenia. Przecież lekarz musi leczyć każdego pacjenta, używa fachowej terminologii lekarskiej, farmaceutycznej, w języku państwowym, bo inaczej nie zrealizuje w aptece recepty itd. Żeby to był obieg zamknięty trzeba by tworzyć polskie szpitale, apteki. Więc myślmy kategoriami tego typu, czy to są sprawy realistyczne. Poruszaliśmy problem szkolnictwa wyższego na Litwie, słyszałem, że jest w miarę sprawnie funkcjonujące seminarium nauczycielskie, że jest średnia szkoła rolnicza na wysokim poziomie. Moim zdaniem, gdybyśmy skoncentrowali się na rozwijaniu tego typu inicjatyw, to przy pewnym wsparciu byłaby pewna szansa, żeby to w przyszłości przekształcać w jakieś poważne uczelnie. Natomiast obawiam się, że jeżeli z takimi sumami, realiami będziemy chcieli tworzyć uniwersytet, to tylko zrazimy polską młodzież, która nie uzyska wystarczających kwalifikacji i - być może - niepotrzebnie spalimy sprawę nie osiągając efektu. Przecież musimy myśleć, że Polacy na Litwie są w bardzo trudnej sytuacji. Polakom tam są potrzebne efekty, inicjatywy, które skończą się jakimś kolejnym obolałym problemem, a w sensie praktycznym niczego nie rozwiążą. Mam pytanie, czy Związek przemyślał swoją inicjatywę uniwersytetu, bo jednak bardzo silnie eksponuje go w dokumentach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Związek Polaków popiera i będzie nadal wspierał tę inicjatywę, w miarę możności będzie szukał środków na jego utrzymanie wykorzystując swoje kontakty. Poseł M. Majewski nie ma rozeznania, ponieważ Uniwersytet ma w idei założenie wydziału medycznego, natomiast od kilku lat - po dzień dzisiejszy - jest założenie, żeby polska grupa była właśnie na państwowym Uniwersytecie Wileńskim. Część polską mogliby wykładać wykładowcy z Uniwersytetu Polskiego w Wilnie. Natomiast baza, potrzebna dla wydziału medycznego jest bardzo potężna i nie da się jej uruchomić w najbliższych latach. Więc medycy, to zupełnie odrębny temat i chodzi raczej o to, żeby grupa Polaków, znająca terminologię polską i litewską, była przygotowana w dziedzinie medycyny na uniwersytecie państwowym.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#RyszardMaciejkianiec">Ceny oczywiście są u nas trochę inne; posłowie litewscy otrzymują może diety dziesięciokrotnie mniejsze niż posłowie polscy. Tak samo kształtuje się struktura społeczeństwa, więc studenci u nas zadowalają się 5 dolarami na miesiąc, jak i wykładający profesorowie zadowalają się innymi sumami, niżby zadowolił się profesor z Warszawy, czy Krakowa. Oprócz tego wiele działań wykonywanych jest społecznie, stąd te zmniejszone nakłady finansowe.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#RyszardMaciejkianiec">Po drugie - gdybyśmy wzięli pieniądze, które wydaje Polska na szkolenie około 400 studentów Polaków z Litwy, to na pewno tych środków wystarczyłoby na utrzymanie nie tylko takiego uniwersytetu. Dziś mamy w Polsce 400 studentów, doktorantów, ale głównie studentów. Na każdego studenta przypada 3 mln zł miesięcznie - ma bezpłatną bursę, przeszło milion złotych stypendium i ulgi. Jeżeliby to „przerzucić”, wystarczyłoby na utrzymanie niejednego uniwersytetu, takiego, jakim kieruje R. Brazis.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#RyszardMaciejkianiec">W organizacjach polskich jest pewna specjalizacja. Kontakty między Związkiem i Stowarzyszeniem Naukowców są bardzo bliskie, wszystkie organizacje społeczne nie mogą funkcjonować samodzielnie. Głównym motorem działania uczelni jest oczywiście Stowarzyszenie Naukowców, ze Związku płynie wszelkie możliwe wsparcie, bo wiadomym jest, że bez inteligencji nie da się rozstrzygać problemów mniejszości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WitMajewski">Mnie interesuje, dlaczego nie można tego robić w oparciu o studium nauczycielskie i inne polskie inicjatywy, które mają już pewne ugruntowanie na Litwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#RomualdBrazis">Rzeczywiście, uniwersytet, bo tak się teraz nazywa Uniwersytet Pedagogiczny, jest wyspecjalizowaną uczelnią, która kształci nauczycieli. Łatwo się do niej dostać, studenci wcale nie myślą o zawodzie nauczycielskim. Najczęściej potem szukają innej pracy. To jest sprawa charakterystyczna dla tej uczelni, marginesowa dla naszego problemu. Dla naszego problemu może bardziej istotne jest to, że grupy polskie łącznie obejmują tam na wszystkich latach około 100 osób, to jest kropla w morzu potrzeb, nawet kształcenia nauczycieli na Litwie. Chcieliśmy założyć na tej uczelni wydział nauczycieli polskich, na którym byłyby zgromadzone siły nie tylko polonistów, ale biologów, fizyków, jak potrzebuje tego cały wachlarz specjalności nauczycielskich. Ale nie doszliśmy do porozumienia z władzami tej uczelni. Powiedziano nam, że szkoła będzie kształcić nauczycieli dla szkół polskich w języku państwowym, czyli po litewsku i wprowadzi lektoraty w języku polskim. Młodzież trafia do tej uczelni, nie zawsze po polskich szkołach, a te same wymagają wsparcia intelektualnego, brakuje m.in. dobrych polonistów, czyli przygotowana jest niewystarczająco. Dostaje się na studia, na których będą uczyli po litewsku, a potem ma uczyć dzieci polskie w szkole po polsku. Uważaliśmy to za podejście nienormalne, takiego rozwiązania nie mogliśmy przyjąć i dlatego po prostu byliśmy zmuszeni podjąć się tej inicjatywy. A jak mogliśmy inaczej postąpić? Nie mamy wpływu na tę uczelnię. Połączenie elementów filologii polskiej ze studiami biologii - ciekawe połączenie. Ale też uczelnia ta nie angażuje uczonych, którzy są tam na miejscu, mało angażuje się uczonych z Polski.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#RomualdBrazis">Dlaczego są małe koszta? Dlatego, że zapraszamy bardzo dużo profesorów z Polski. Jakość kadry profesorskiej -zobaczmy na przykładzie kierunku prawa - to czołówka na uniwersytetach litewskich. Takim zestawem profesury nie może poszczycić się żaden uniwersytet na Litwie. A tam są wszelkie ograniczenia, trudności, ale wybraliśmy tę drogę, na którą zostaliśmy właściwie pchnięci.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#RomualdBrazis">Jeśli chodzi o Niemców, często czyta się, aby nie zakładać uniwersytetu polskiego w Wilnie, bo Niemcy założą przynajmniej jeden uniwersytet w Polsce. Otóż przypomina mi się jeden epizod: mój wujek opowiadał, że kiedy był malutki i naiwnie wierzył we wszystko, uwierzył, kiedy mówiono mu, że jeżeli weźmie kamień i uderzy się nim w kolano, to zając, którego on widzi, upadnie. Tak uczynił i upewnił się, że zając bynajmniej nie zechciał z tego powodu padać. Abyśmy nie znaleźli się w takiej sytuacji, jak mój wujek w wieku dziecinnym.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#RomualdBrazis">Prezes R. Maciejkaniec już powiedział, że kształcenie medyków częściowo po litewsku, a częściowo po polsku, rozwiązuje kwestię kosztów, ponieważ koszta dokształcania w języku polskim nie są tak wielkie. Zrazić młodzież można łatwo, młodzież jest bardzo wrażliwa. Charakter, który przeszedł już wielkie próby, może oprzeć się różnym pomówieniom. A młodzież, która uczy się na takiej uczelni, liczącej zaledwie 3 lata, jest uczulona i kiedy dorośli ludzie zaczynają bardzo surowo karcić profesorów i studentów, ludzie czują się zagubieni, jakby tacy mali, chcą się schować od tego wszystkiego - rzeczywiście. Ale trzeba mieć na uwadze, że ta sama młodzież ma szansę wyjazdów, praktycznie wszyscy studenci byli już chociaż jeden raz na studiach częściowych w Polsce. Teraz, już po 2,5 roku studiów w Wilnie, studenci wyjechali na studia semestralne w Szkole Głównej Handlowej, sposobią się do złożenia egzaminów na stopień licencjata. Jesienią pojawią się pierwsze dyplomy licencjata Uniwersytetu Polskiego w Wilnie. To samo mogę powiedzieć o kierunku informatyki. Informatykom poradziłem, aby zadbali o dodatkowe specjalizacje w zakresie nauczyciela fizyki, bo są to pokrewne specjalności. Umówiłem się z kierownikiem Kolegium Nauczycielskiego Fizyki na Uniwersytecie Warszawskim. Profesor twierdzi, że oni dobrze się orientują w tych zagadnieniach fizyki i matematyki, które były wykładane podczas tego krótkiego pobytu, a w języku angielskim odbierają treść wykładów nawet trochę lepiej, niż studenci tego kolegium.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#RomualdBrazis">Podobna sytuacja jest w przypadku nauczycieli pedagogiki klas początkowych, którzy wyjechali na studia do Krakowa. Także nie jest to metoda na zrażanie młodzieży, tylko nieodpowiedzialne wyrażenie dezaprobaty dla tego jej czynu, może rzeczywiście wyrządzić wielką szkodę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#ZdzisławPodkański">Chciałem zgłosić wniosek formalny. Naprawdę jesteśmy pełni uznania dla naszych gości, to spotkanie jest bardzo interesujące, pouczające, ale gościnność polega również na tym, że gości się szanuje. Naszych gości czekają kolejne spotkania i chciałbym złożyć wniosek formalny, proponowałbym, aby po dwóch godzinach interesującej dyskusji zamknąć tę część posiedzenia z życzeniami i nadzieją, że ulży się troszkę nie tylko w prowadzeniu Uniwersytetu. Polacy na Litwie na pewno będą realizowali ambitne zadania, a my będziemy lepiej pomagać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#LeszekMoczulski">Dziękuję serdecznie naszym przyjaciołom z Litwy, którzy do nas przybyli.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#LeszekMoczulski">Posiedzenie, które odbędzie się 7 kwietnia br. prezydium chce poświęcić sprawom Zaolzia. Przyjedzie delegacja organizacji polskich ziem na Zaolziu. Chodzi głównie o sprawy natury finansowej, ale delegacja chce przedstawić generalnie sytuację mniejszości polskiej na Śląsku Cieszyńskim.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#LeszekMoczulski">Drugie posiedzenie odbędzie się pod koniec kwietnia 23 i 24 kwietnia 1994 r. w Pułtusku. Tematem będzie sytuacja Polaków na Białorusi. Rozmawiałem z ministrem A. Olechowskim, który obiecał, że w posiedzeniu będzie uczestniczył ambasador RP na Białorusi, zapraszamy także szefa Związku Polaków na Białorusi. Myślę też, że niedługo będzie tam musiała pojechać delegacja Komisji.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#LeszekMoczulski">9 i 10 kwietnia obaj wiceprzewodniczący Komisji pojadą na spotkanie w Karagandzie. Poza tym Prezydium Komisji na posiedzeniu wyjazdowym będzie musiało rozstrzygnąć sprawy związane z Polską Szkołą w Paryżu. Bardzo ważną rzeczą jest obecność Komisji na uroczystościach na Monte Cassino. Prezydium zależy, aby na uroczystości pojechała spora grupa posłów, tak, abyśmy podzielili się pracą. Będzie to równocześnie zlot kierownictw organizacji polonijnych z całego świata i w sposób najprostszy, bez konieczności kosztownych podróży, możemy z nimi się spotkać, nawiązać kontakty. Dobrze byłoby, żeby pojechało przynajmniej 5–6 posłów. Pobyt musi trwać minimalnie 4–5 dni od 16 do 20 maja. Na uroczystości jedzie wielka ekipa polska. Najważniejsze, abyśmy szybko ustalili listę osób, które by chciały wziąć udział w wyjeździe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#MariaDmochowska">Zwierzchnictwo nad delegacją polską nie jest jeszcze znane. Czyni się starania, żeby był to prezydent. Na pewno jedzie kardynał Józef Glemp. Z Polski wyjeżdża 120 autokarów organizacji kombatanckich. Z Urzędu ds. Kombatantów jedzie jeden autokar i zaproponowano parlamentarnemu Zespołowi Tradycji Niepodległościowych wspólną podróż. Myślę, że są tam jeszcze wolne miejsca. Uroczystości są zaplanowane na 19 kwietnia 1994 r. i będą trwały bardzo długo. Byłoby dobrze, gdyby posłowie zostali włączeni w oficjalną delegację. To są uroczystości na Monte Cassino, jest jeszcze zaplanowane składanie wieńców na cmentarzu niemieckim. Na Monte Cassino my się z nikim nie zdołamy spotkać, ale na drugi dzień - 19 kwietnia 1994 r. - odbywa się coroczna specjalna audiencja u Papieża dla uczestników bitwy. Cała polska delegacja bierze udział w audiencji. Jeśli wcześniej porozmawiamy, to 19 kwietnia 1994 r. można się spotkać z kombatantami po audiencji, w Rzymie. Radziłabym, żeby napisać o tej chęci spotkania się do przywódców organizacji kombatanckich, trzeba to z nimi wcześniej uzgodnić. Proponowałabym, żebyśmy napisali poprzez konsulaty do organizacji kombatanckich Francji, Holandii, Danii, ponieważ byłoby bardzo dobrze, żeby członkowie Komisji uczestniczyli w obchodach 50-lecia inwazji w Normandii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#LeszekMoczulski">Kończymy nasze obrady, zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>