text_structure.xml 109 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JuliuszBraun">W imieniu pana przewodniczącego Borkowskiego i własnym otwieram wspólne posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Komisji do Spraw Układu Europejskiego. Po raz pierwszy spotykamy się w gronie tych dwóch Komisji. Porządek dzienny, który państwo otrzymali, przewiduje jeden punkt: dyskusję na temat miejsca kultury w procesie integracji Polski z Unią Europejską. Czy w sprawie porządku dziennego są uwagi? Nie widzę. Porządek dzienny przyjęliśmy. Chciałbym przywitać wszystkich gości, przedstawicieli zainteresowanych resortów, ministra Wacława Janasa, ministra Zdzisława Podkańskiego z Ministerstwa Kultury i Sztuki, ministra Stanisława Szymańskiego z Ministerstwa Spraw Zagranicznych i dyrektora Biura Integracji Europejskiej i Pomocy Zagranicznej z Urzędu Rady Ministrów Andrzeja Harasimowicza.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JuliuszBraun">Mówiąc o sprawach integracji europejskiej na ogół myślimy i dyskutujemy o gospodarce i rolnictwie, o których mówi się w tym kontekście najwięcej, natomiast rzadziej może mówi się o kulturze, której sprawom dzisiejsze posiedzenie chcielibyśmy poświęcić. Miejsce kultury, patrząc z tego punktu widzenia, wydaje się bardzo istotne, bowiem to przecież kultura decyduje o tożsamości narodów w jednoczącej się Europie. Jednocześnie w sferze kultury Polska jest dziś równorzędnym partnerem dla innych narodów Europy, dla Unii Europejskiej. Nie jest tu petentem, a partnerem równorzędnym. W działaniach struktur europejskich sprawy kultury obecne są coraz mocniej, nawet w ostatnich miesiącach, tak że nasze spotkanie odbywa się w ważnym momencie. Dzisiejsze posiedzenie przygotowywaliśmy od dłuższego czasu, dawno też już prosiliśmy o przygotowanie materiałów. Może był to nasz błąd, bo czasami zbyt duże wyprzedzenie sugeruje, że rzecz nie jest taka pilna. Dlatego niektóre z materiałów otrzymaliśmy dość późno, ale otrzymaliśmy je. Bardzo dziękuję. Chciałbym, aby dzisiejsze posiedzenie pozwoliło nam przede wszystkim dokonać bilansu działań polskich instytucji rządowych w zakresie objętym tematem obrad, a także by pozwoliło sformułować oceny i oczekiwania w tej sprawie. Zgodnie ze zwyczajem dotyczącym prowadzenia tego typu spotkań chciałbym na wstępie prosić o zabranie głosu przedstawicieli rządu, a później otworzyć dyskusję. W kolejności takiej, w jakiej zapisaliśmy to w porządku obrad, chciałbym prosić o zabranie głosu najpierw pana ministra Janasa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WacławJanas">Materiały, którymi państwo dysponują, pochodzące z Biura Pełnomocnika Rządu do Spraw Integracji Europejskiej oraz z Ministerstwa Kultury i Sztuki, dosyć szczegółowo informują o stanie i sytuacji formalnoprawnej, w jakiej się znajdujemy, oraz o możliwościach, jakie mamy na przyszłość. Chciałbym podkreślić dwa, a może trzy szczególne elementy, które czynią, iż Polska może sytuację, w jakiej nasza kultura się znajduje, wykorzystać dla jej dobra w sposób znacznie lepszy. Po pierwsze chciałbym stwierdzić, że Polska kultura w XX wieku wnosiła i wnosi znaczący wkład do kultury europejskiej. Tak było zawsze, niezależnie od tego, czy była to kultura krajowa, czy emigracyjna. Myślę, że leży w interesie kultury ogólnoeuropejskiej utrzymanie takiego miejsca naszej kultury. Od warunków, jakie stworzymy naszym działaniom, a w szczególności naszym twórcom, zależy pozycja polskiej kultury w jednoczącej się Europie. Polska od wielu, wielu lat w sposób istotny brała udział w ogólnoeuropejskiej wymianie kulturalnej, była ona obecna praktycznie we wszystkich krajach naszego kontynentu. Była obecna i była bardzo wysoko ceniona, i tak jest do dnia dzisiejszego.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WacławJanas">Jednocząca się Europa coraz większą uwagę przykłada do spraw kultury. Myślę, że programy, które tam są tworzone, upoważniają nas do tego, aby patrzeć w sposób, który umożliwiłbym - mówiąc prosto - wyciągnięcie korzyści dla polskiej kultury ze strony krajów, które są bogatsze o wiele od nas. Szczególnie w materiale Biura Pełnomocnika Rządu do Spraw Integracji Europejskiej są pokazane możliwości, które możemy wykorzystywać. Pragnę zwrócić uwagę, że mimo iż formalnie nie jesteśmy członkiem, to jeszcze przedtem, zanim podpisaliśmy umowę o stowarzyszeniu, braliśmy udział w niektórych przedsięwzięciach, prowadzonych przez Wspólnotę Europejską. Chciałem również powiedzieć, że w ostatnich latach dokonaliśmy sporego postępu w dziedzinie prawnych uregulowań w dziedzinie kultury, a w szczególności w ochronie praw autorskich i praw pokrewnych. Informuję państwa, że w lipcu ubiegłego roku Polska ratyfikowała konwencję berneńską, a zgodnie z układem mamy ratyfikować konwencję rzymską do końca roku 1996. Myślę, że istnieje potrzeba zintegrowania polskich wysiłków w dziedzinie współpracy z Unią Europejską w dziedzinie kultury w ramach naszego rządu, to znaczy Biura Pełnomocnika Rządu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Kultury i Sztuki, i sądzę, że w najbliższym czasie takie instytucjonalne współdziałanie zostanie zaproponowane, przyjęte i wprowadzone w życie. Liczę na to, że dzisiejsza dyskusja - na podstawie przedstawionych materiałów, a także na skutek wiedzy wielu wybitnych przedstawicieli naszego życia kulturalnego tu dziś obecnych, pozwoli na podjęcie takich spraw i w taki sposób, by można było powiedzieć, że w roku dwutysięcznym, kiedy najprawdopodobniej staniemy się formalnym członkiem Wspólnoty Europejskiej, będziemy mieli zagwarantowane praktycznie miejsce, które naszej kulturze i naszemu krajowi powinno być zagwarantowane.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WacławJanas">Chcę jeszcze powiedzieć, że w ramach krajów Europy Środkowowschodniej pozycja nasza jest wyjątkowo uprzywilejowana ze względów merytorycznych, co jest rzeczą oczywistą - nie chodzi tu o to, by podkreślić czyjąś inną słabość, ale nasza pozycja jest tak znacząca, iż musimy zdawać sobie z tego sprawę, i to jest dodatkowym elementem, po którym można się spodziewać korzyści dla naszej kultury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StanisławSzymański">Podobnie jak mój poprzednik, chciałbym powiedzie, że - jakkolwiek późno - wysłaliśmy, jak sądzę, szczegółowy materiał informacyjny, który daje pogląd na to, co w tej dziedzinie do tej pory zostało zrobione i czego należy oczekiwać. W związku z tym myślę, że na podstawie tego materiału możliwa jest bardziej konkretna dyskusja. W tej chwili chciałbym zwrócić uwagę, w oparciu o ten materiał, na pewne generalia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JuliuszBraun">Przepraszam bardzo, że przerywam, ale jest pewna konsternacja. Myśmy nie otrzymali materiału z MSZ. Nawet bezpośrednio przed posiedzeniem. Dlatego prosimy o nieco obszerniejszą wypowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#StanisławSzymański">Nie ukrywam, że jest to dla mnie wielka przykrość. Jakkolwiek osobiście za to nie odpowiadam, postaramy się to zaraz wyjaśnić, i proszę o wybaczenie, bo wczoraj ten materiał podpisałem osobiście i prosiłem o jak najszybsze wyekspediowanie. Mówię z całą szczerością, że jakkolwiek osobiście za to nie odpowiadam, to jednak fakt jest faktem, że podpisałem i prosiłem o natychmiastowe wysłanie. Będziemy poszukiwać. Przykro mi bardzo.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#StanisławSzymański">Przystępując w 1991 roku do Rady Europy i podpisując Europejską Konwencję Kulturalną, Polska znalazła się w organizacji, której działalność ma podstawowe znaczenie dla udziału państw Unii w europejskiej współpracy kulturalnej. Przez długi czas działania w sferze współpracy kulturalnej traktowane były w ramach wspólnot europejskich jako wyłączna domena państw członkowskich. Główną płaszczyzną współpracy w tej dziedzinie było dla nich Forum Rady Europy. Dopiero traktat o Unii Europejskiej z Maastricht, podpisany 7 lutego 1992 roku, który wszedł w życie 1 grudnia ubiegłego roku, wprowadził kulturę jako odrębną, równoprawną wobec innych, dziedzinę działalności Unii, ustanawiając jednocześnie ramy prawne dla akcji podejmowanych w dziedzinie kultury na płaszczyźnie wspólnotowej. Artykuł 128 traktatu z Maastricht określa ponadto, że Wspólnota przyczynia się do rozwoju kultur państw członkowskich, respektując ich narodową i regionalną różnorodność, jednocześnie uwypuklając wspólne dziedzictwo kulturowe. Jednym z instrumentów polityki Wspólnoty, która ma umożliwić realizację tych celów jest zasada subsydiów. Pozwolę sobie na osobistą refleksję: chciałbym zwrócić uwagę, że jest to ciągle zasada dyskusyjna, a w każdym razie głęboko dyskutowana. W tym gronie wymaga ona poważnej refleksji, zastanowienia się, w celu wypracowania polskiej zasady interpretowania tej zasady po to, by nie mogła być - co jest możliwe - traktowana instrumentalnie.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#StanisławSzymański">Współpraca Polski z Unią Europejską w dziedzinie kultury i udział krajowych instytucji kulturalnych w programach wspólnotowych jest funkcją generalnego stanowiska Unii wobec sześciu państw stowarzyszonych Europy Środkowej i Wschodniej. Rozszerzenie naszej współpracy kulturalnej z Unią Europejską zależy w podstawowym stopniu od generalnego stanowiska Unii w sprawie integracji państw stowarzyszonych. Formalnoprawne ramy współpracy określa Układ o Stowarzyszeniu, zawarty 16 grudnia 1991 roku, którego artykuły 90–95 odnoszą się do współpracy w dziedzinie informacji, sektora audiowizualnego oraz kultury. Artykuł 95 jest w całości poświęcony współpracy kulturalnej i wskazuje cztery zasadnicze  dziedziny współpracy: przekłady literatury pięknej, konserwacja i odbudowa zabytków oraz obiektów zabytkowych o znaczeniu historycznym i kulturowym, kształcenie osób zatrudnionych w sektorze kulturalnym oraz organizowanie wspólnych przedsięwzięć artystycznych o charakterze europejskim. Dotychczas Polska, podobnie jak i inne kraje stowarzyszone, mogła uczestniczyć jedynie w niektórych akcjach i programach wspólnotowych. Liczba tych programów stopniowo jednak wzrasta. Coraz więcej też polskich projektów, wniosków zyskuje pomoc finansową Komisji. Nadal niektóre programy kulturalne Unii nie są jednak w pełni otwarte dla Polski, a nawet przeznaczone są wyłącznie dla krajów członkowskich. Przykładem jest program wspierania festiwali filmowych i spotkań audiowizualnych, a także Europejska Nagroda Literacka. Dotychczasowa nasza współpraca z Unią w omawianej tu dziedzinie nie miała charakteru systemowego. Dopiero podjęcie przez Unię prac nad opracowaniem strategii przygotowania państw stowarzyszonych do członkostwa pozwoliło na bardziej całościowe spojrzenie na to zagadnienie.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#StanisławSzymański">W odpowiedzi na przedstawiony przez Komisję projekt dokumentu podkreśliliśmy, że współpraca z Unią w dziedzinie kultury powinna prowadzić do stopniowego włączenia państw stowarzyszonych do programów wspólnotowych. Wyraziliśmy również zainteresowanie innymi programami współpracy, na przykład tworzeniem Domów Europejskich. Jest to inicjatywa niemiecka. Ich realizacja zależy jednak głównie od pozyskania odpowiednich środków finansowych. W aneksie do postanowień szczytu Rady Europejskiej w Essen - 9 i 10 grudnia ubiegłego roku - zawierającym wyżej wymienioną strategię, stwierdzono, że nowe programy kulturalne, zaproponowane przez Komisję, oraz te, które są jeszcze dyskutowane, mogą zostać otwarte dla krajów trzecich, a odpowiedni udział krajów stowarzyszonych, stosownie do decyzji Rady Unii z 27 lipca 1994 roku, mógłby być możliwy.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#StanisławSzymański">Przewidziane jest rozpoczęcie dialogu strukturalnego w dziedzinie kultury na szczeblu ministrów - i tu uwaga: pierwsze spotkanie ministrów państw członkowskich z ministrami państw stowarzyszonych odbędzie się w marcu bieżącego roku. Zapowiedziano także dokonanie przeglądu programów oferowanych krajom Europy środkowowschodniej przez Unię Europejską i inne organizacje międzynarodowe w celu zwiększenia efektywności ich wykorzystania. Szczyt w Essen potwierdził też, że układy europejskie oraz układy dwustronne stwarzają szerokie możliwości intensyfikacji współpracy kulturalnej, obejmującej między innymi zachowanie europejskiej spuścizny kulturalnej i architektonicznej, kształcenie, niekomercyjną wymianę dzieł sztuki, produkcję filmową. Współpracę w dziedzinie audiowizualnej, a także współpracę w dziedzinie zapobiegania nielegalnemu handlowi dobrami kultury. Istotne znaczenie dla zbliżenia Polski z Unią Europejską w dziedzinie kultury zachowuje Rada Europy. Polska, jak sądzimy, powinna popierać ściślejszą współpracę między Unią Europejską i Radą Europy w tej dziedzinie. To są generalne uwagi, które chciałbym zaprezentować. Oczywiście, gotowi jesteśmy do udziału w dyskusji, udzielania informacji na stawiane przez Komisje pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejHarasimowicz">Nasz materiał został przesłany wcześniej, ograniczę się zatem tylko do wypunktowania niektórych spraw najistotniejszych i tych, którymi zajmuje się Departament Integracji Europejskiej w Urzędzie Rady Ministrów. Wspólnoty Europejskie pozostają największym mecenasem instytucjonalnym w sprawach kultury, z pewnością w Europie, ale prawdopodobnie i w skali światowej także. Współpraca kulturalna jest ciągle tym, co się nazywa w żargonie wspólnotowym filarem międzyrządowej współpracy, i kompetencje Komisji Europejskiej są w sprawach kultury ograniczone do spraw dotyczących przepływu dóbr kultury i ochrony własności intelektualnej, a więc do spraw związanych z handlem i pokrewnych. Traktat z Maastricht natomiast współpracę kulturalną, której głównym celem ma być respektowanie odrębności indywidualnych kultur narodowych i regionalnych - ten proces uzyskał największe wsparcie ze strony Komisji Europejskiej, jak i agend integracyjnych spoza Komisji Europejskiej, które są za sprawy kultury odpowiedzialne, a pozostają w strukturze współpracy rządów państw członkowskich. Sprawy współpracy kulturalnej Polski i Unii Europejskiej są regulowane obecnie dwoma dokumentami, mianowicie Układem Europejskim, już tutaj omawianym, oraz podpisanym 23 grudnia 1994 roku tzw. Protokołem dodatkowym, który zapewnia Polsce dostęp do programów wspólnotowych, których jest około 300, ale z tego kultury dotyczy kilkanaście, a w sposób pośredni zapewne kilkadziesiąt. Komisja, przewidując pewne nasze trudności z finansowaniem naszego udziału w tych programach - czasami jest to wymiar kilku milionów ECU rocznie - przewidziała możliwość dofinansowania tego udziału z Funduszu Pomocy Zagranicznej, głównie z Funduszu PHARE, przewidując, że na ten cel mogą być przez rząd polski, skierowane środki do wysokości 10 procent PHARE narodowego, który wynosi około 200 milionów ECU rocznie, a zatem 20 milionów ECU można by w ten sposób zużyć. To nie oznacza automatyzmu, jest to sprawa do negocjacji międzynarodowych, sprawa do negocjacji także i z Komisją, otwiera to jednak możliwość finansowania także ze źródeł pozabudżetowych.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#AndrzejHarasimowicz">W ramach funkcjonującego Komitetu Stowarzyszenia, który jest narzędziem wykonywania Układu Europejskiego na poziomie technicznym, ministerialno-technicznym, funkcjonuje od niedawna powołana, uzgodniona dwustronnie tzw. grupa robocza do spraw współpracy kulturalnej, która jest w fazie przygotowywania tego, co się nazywa w żargonie wspólnotowym terms of reforms, czyli zakreśla pole i metody działania między stronami. Tu Ministerstwo Kultury jest głównym podmiotem odpowiedzialnym za zawartość tego dokumentu, który określiłem jako terms of reforms. Chcę zwrócić także uwagę, że mecenat Unii dotyczy bardzo rozmaitych przedsięwzięć kulturalnych i określenie wysokości funduszy, jakie Komisja i państwa członkowskie przeznaczają na to jest bardzo trudne, albowiem one są poukrywane w różnych liniach i podliniach budżetowych. Ogromna część - większa niż wprost jest zapisana w budżecie w dziedzinie: kultura, ta jedna rubryka nie wyglądałaby zbyt imponująco, jakkolwiek jest to kilkadziesiąt milionów ECU - jest ukryte w liniach budżetowych, zwłaszcza w funduszach strukturalnych, które są kierowane na politykę regionalną. W ramach polityki regionalnej są to sumy rzędu kilkuset milionów ECU rocznie. Są transferowane fundusze na tzw. wielokulturowość, na współpracę transgraniczną czy też ponadgraniczną. Na przykład nauka flamenco w krajach członkowskich, stepowanie w Irlandii, studia nad językiem gaelickim, jodłowanie na pograniczu włosko-niemieckim są finansowane z pieniędzy wspólnotowych. Można by te przykłady mnożyć.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#AndrzejHarasimowicz">Chciałbym na zakończenie powiedzieć, jaka jest rola Biura Integracji Europejskiej i Pomocy Zagranicznej. Pełnomocnik Rządu, który jest naszym przełożonym, nie ma w tym przedmiocie jakichś specjalnych kompetencji, jest to raczej kompetencja Ministerstwa Kultury. Do nas należy koordynacja i pośrednictwo czy też ułatwianie kontaktów z agendami Komisji Europejskiej, co też staramy się robić poprzez zbieranie i uzupełnianie dokumentacji dotyczącej działań Wspólnoty w sferze kultury, poprzez pomoc instytucjom polskim, takim agendom, jak Komitet Kinematografii, jak Zarząd Kinematografii, jak inne, podobne, w pośredniczeniu, składaniu wniosków, stosownych aplikacji, tam gdzie jest możliwość korzystania z funduszy czy z innych form współpracy z agendami Unii. Dzięki naszym bezpośrednim inicjatywom udało się na przykład uzyskać pomoc finansową na restaurację ogrodów Zamku Królewskiego w Warszawie, w styczniu 1994 na konserwację teatru pałacowego w Łańcucie oraz amfiteatru w Łazienkach. To dla przykładu. Pośredniczyliśmy także w możliwości uzyskania przez polskich tłumaczy i autorów wykonania prac translacyjnych w odpowiednich programach wspólnych. Przygotowujemy także - to zostało w ramach przygotowania do uruchomienia tego protokołu dodatkowego w sprawie dostępu do programów wspólnotowych - przygotowaliśmy odpowiednie propozycje, dotyczące udziału polskich programów wspólnotowych o zabarwieniu kulturalnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JuliuszBraun">Otwierając dyskusję, chciałbym zachęcić do potraktowania tematu raczej szeroko niż formalnie. Chodziłoby nam o to, by na temat miejsca kultury w procesie integracji rozmawiać nie tylko w konwencji udziału Polski w poszczególnych programach wspólnotowych, ale właśnie szerzej. Zacznę od kilku tez, które być może wzbudzą kontrowersje i ożywią dyskusję. Wydaje mi się, na podstawie lektury otrzymanych materiałów i tego, co usłyszeliśmy, jest słabością naszą brak koordynacji między poszczególnymi instytucjami, które z polskiej strony zajmują się sprawami miejsca kultury w procesach integracji. Brak jasnej wizji tego, jakie to miejsce powinno być i brak zrozumienia dla znaczenia kultury przy budowaniu obrazu Polski w krajach Unii. Pozwoliłem sobie przygotować odbitki z wczorajszego 'Frankfurter Rundschau', gdzie jest obszerna informacja o wystawie Szajny we Frankfurcie, i jest to znakomity przykład, że w chwili gdy wokół obchodów oświęcimskich istnieją kontrowersje - mniejsza o to, skąd się biorą - to właśnie na gruncie imprezy o charakterze kulturalnym może dojść do spotkania niekonfliktowego, a znajdującego duże odbicie w opinii publicznej.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JuliuszBraun">Chciałbym również zwrócić uwagę na to, że nie ma chyba jasności, co do przygotowania formalnego Polski do udziału w życiu kulturalnym Europy. W materiale Ministerstwa Kultury i Sztuki jest informacja, iż w resorcie tym istnieje stanowisko pracy do spraw kontaktów z organizacjami międzynarodowymi, w tym z Unią. Potraktowanie Unii jako jednej z organizacji międzynarodowych jest chyba jakimś nieporozumieniem, a owocuje to później brakiem skuteczności działania i trudnością w przeniesieniu oczekiwań, formułowanych przez resort, na szczebel rozmów międzyrządowych. Znajdujemy tu na przykład takie sformułowanie: 'dezyderatem Ministerstwa Kultury i Sztuki wobec Unii jest włączenie Polski...', i tak dalej. To jest już poziom rozmów rządowych, a nie bardzo wiemy, jak dezyderat jednego z polskich ministerstw może być przełożony na kontakty międzyrządowe. Co do szczegółowych wątpliwości, to jeszcze w dyskusji pozwolę sobie kilka pytań zadać, a w tej chwili chciałbym zachęcić państwa do zabierania głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanBorkowski">Ze strony prezydium Komisji do Spraw Układu Europejskiego chcę podkreślić znaczenie tego, że rozmawiamy na temat kultury w kontekście Układu Europejskiego i integracji europejskiej. Po raz pierwszy do takiego posiedzenia doszło. Jest bardzo ważne, by mieć świadomość, że poza kwestiami materialnymi i rzeczowymi, które wynikają z Układu Europejskiego i z integracji i na których się na co dzień koncentrujemy, istnieje sfera niematerialna, intelektualna, która wymaga szczególnej troski. Trzeba podkreślić, że postępy w zakresie współpracy kulturalnej z Unią Europejską w świetle Układu Europejskiego nie są monitorowane w żaden sposób, tak jak na przykład sprawy gospodarcze. Bowiem sprawy gospodarcze są ujęte w program rządowy działań dostosowawczych, podobnie jak przepisy prawne, i pierwszy roczny raport z realizacji tych działań dostosowawczych nie uwzględnił kwestii kultury, nie zawiera tej kwestii. Nie mamy więc instrumentu, który oceniałby, czy istnieje w tej kwestii postęp, wynikający z wymogów, jakie stawia przed nami Układ Europejski.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#JanBorkowski">Następna sprawa to jest kalendarz. Z Układu Europejskiego w aspekcie kultury i dóbr intelektualnych istnieje jeden zapis, który dotyczy kalendarza. Mianowicie w artykule dotyczącym ochrony praw własności intelektualnej jest zapis, że przed upływem piątego roku Polska przystąpi do odpowiedniej konwencji i że dostosuje standardy ochrony dóbr intelektualnych. To jest istotne, bowiem dzisiaj mamy rok od wejścia w życie Układu Europejskiego, zostały zatem cztery lata, i warto notować, czy ten termin pięcioletni jest uwzględniany w zakresie ochrony praw własności intelektualnej. Wreszcie chciałem zwrócić uwagę na to, że dziś przedmiotem naszego posiedzenia powinna być rozmowa o realnej, rzeczywistej współpracy intelektualnej, jaka istnieje między Polską a państwami Unii Europejskiej, nie tylko samą Unią jako instytucją międzynarodową, bo jest to nasz bliski partner, który ogromnie wpływa na nasze myślenie, na naszą kulturę - i teraz pytanie, jak my to wykorzystujemy.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#JanBorkowski">My też mamy ogromnie dużo do zaproponowania. Gdy robimy analizę, co Polska może wnieść do Unii Europejskiej, w przypadku poszczególnych dziedzin gospodarki mamy często wątpliwości, czy jesteśmy w stanie spełnić wymogi co do standardu, co do konkurencyjności w poszczególnych dziedzinach gospodarki. Natomiast w odniesieniu do dorobku kulturalnego, w odniesieniu do naszej kultury takich wątpliwości nie ma, bowiem są to dobra, które tkwią w nas i powinniśmy wobec tego podjąć troskę o to, żeby w odpowiednim stanie wprowadzić nasz dorobek do relacji międzynarodowych. W tej sytuacji rodzi się postulat, by określić, co absolutnie, bezwzględnie chronimy jako nasz wkład do współpracy międzynarodowej, do relacji z Europą Zachodnią, które z naszych osiągnięć chcemy forsować, jakie chcemy chronić bezwzględnie i w przypadku, gdyby była możliwość wsparcia tego funduszami Unii Europejskiej, byśmy wiedzieli, co jest szczególnie godne finansowania i upowszechniania w państwach Unii Europejskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JuliuszBraun">Chciałbym przekazać przewodnictwo posłowi Borkowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JerzyWenderlich">Przewodniczący zachęcał do uogólnień, ale brak - przynajmniej na razie - chętnych do dyskusji i wypowiedzi, które już opadły, powodują, że uogólnienie jest zbyt, moim zdaniem, duże. Temat tego posiedzenia został sformułowany: `O miejscu kultury polskiej w procesie integracji europejskiej'. Rzecz polega na tym, że to miejsce chyba nie bardzo jeszcze sobie ułożyliśmy czy wyobraziliśmy, skoro nawet jakieś średnie uogólnienia przeradzają się w uogólnienia duże. Ja równie oczywiście na poziomie dużego ogółu będę mówić, dlatego że na poziomie szczegółu nie bardzo mam koncepcję wystąpienia.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JerzyWenderlich">Chciałbym sformułować dwa pytania. Minister Janas, mówiąc o naszym wkładzie do kultury europejskiej, wymieniał konwencję berneńską, wymieniał konwencję rzymską, ja mógłbym jeszcze dodać traktat budapeszteński, protokół madrycki. Rzeczywiście uregulowań prawnych na poziomie europejskim mamy dość sporo. Powinniśmy zastanowić się, czy rozmawiamy o kulturze w całym schemacie Europy połączonej jako elemencie, który rzeczywiście będzie bronił tożsamość narodową przed unifikacją wszystkich krajów w strukturze europejskiej, do której prowadzi działalność gospodarcza czy ekonomiczna. Pan minister, wypominając - i słusznie - konkluduje, że kiedy wejdziemy do Unii Europejskiej, kultura polska będzie miała w Unii Europejskiej miejsce takie, jakie winna mieć zagwarantowane. Uprzejmie bym prosił pana ministra, żeby zechciał powiedzieć, jakie to miejsce. Dla mnie jest to określenie-wytrych, gdzie nie bardzo jakieś konkrety z tego płyną. Pan minister Szymański mówił o zasadzie subsydiarności i mówił, jakoby są we współpracy europejskiej jakieś obiekcje co do utrzymania zasady subsydiarności jeśli chodzi o kulturę. Przyznam, że nie bardzo rozumiem, jakiego rodzaju mogą tu być obiekcje, przede wszystkim, jeśli chodzi właśnie o kulturę. Jeśli tu byłyby obiekcje, to znaczy co? Że Wschód wyzbywa się po integracji europejskiej takiego tańca jak kazaczok, Czesi wyzbywają się polki, my - mazura, i tworzymy jakiś zunifikowany taniec europejski. Ja być może kabaretowo upraszczam, co tak często zarzuca mi poseł Urbańczyk, ale wydaje mi się, że tym razem to przerysowanie jest uzasadnione. Tak więc uprzejmie proszę o wyjaśnienie, jakiego rodzaju obiekcje budzić może zasada subsydiarności w dziedzinie kultury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AlojzyKuca">Jestem wydawcą jedynego pisma, które promuje w świecie polską sztukę i polską kulturę czyli pisma pod nazwą 'Art&amp;Business'. Wydaję je od pięciu lat. Pismo na stałe zakorzeniło się w środowiskach kultury, kreowania opinii o Polsce, jest między innymi prenumerowane przez Bibliotekę Kongresu Stanów Zjednoczonych, jest prenumerowane przez największe muzea na świecie. Jest to ogromna dla mnie, jako wydawcy, satysfakcja.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#AlojzyKuca">Chciałbym mówić o moim postrzeganiu polskiej kultury w świecie, ponieważ uważam w tym gronie, w tak szacownym gronie, nie ma potrzeby przekonywania się co do spraw oczywistych, co do tego, czym jest polska kultura. Ponieważ pismo powstało z założenia z tezy, że są społeczności, w których kultura promuje, generuje i sprzyja przedsiębiorczości, przez co te społeczności stają się bogate, dążą do dobrobytu, a jednocześnie te społeczności kreują nową kulturę - taka była teza i ponieważ takie było hasło w przewidywaniu 'Art', to chciałbym trzymać się tego praktycznego, pragmatycznego punktu widzenia. Opowiem, jak to wygląda z naszego punktu widzenia.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#AlojzyKuca">'Art' został zauważony przez znaczące ośrodki kultury i sztuki w świecie, skutkiem czego jesteśmy zapraszani na targi sztuki w świecie. Bywamy już na zaproszenie organizatorów na targach sztuki w Chicago, Nowym Jorku, Kolonii, Madrycie, Paryżu, byliśmy w Moskwie - i zawsze mam ambiwalentne odczucia, kiedy słucham lub rozmawiam z naszymi gośćmi, ponieważ w Chicago, Kolonii, Madrycie jesteśmy jedynym, to jest jedyny ślad polski na tym obszarze, w tym zdarzeniu, jakim są targi sztuki, bardzo zresztą dla kreowania opinii o Polsce istotne, ponieważ kolekcjonerami, marszandami, zbieraczami są ludzie zamożni, są ludzie wpływowi. Musimy odpowiadać na pytania proste: dlaczego na rynku amerykańskim, księgarskim nie ma żadnej monografii o polskiej sztuce? Czy my może mamy taką monografię? W Kolonii w listopadzie odnotowaliśmy takie właśnie pytania naszych rozmówców. To są ludzie niezwykle zatroskani o polską kulturę, pracujący na rzecz wykreowania dobrego obrazu Polski, nowego obrazu Polski przez jej kulturę. Ale teraz w tej chwili wyjeżdżamy na targi sztuki do Madrytu i okazuje się, że znów jesteśmy jedynym polskim stoiskiem, że tylko nas 'Art' będzie szyld 'Art&amp;Business, Warsaw', i to jest trochę mało. Kolekcjonerzy podkreślają, że tylko z naszej perspektywy wydaje się, że polska sztuka jest znana za granicą. Przygotowując się do dzisiejszego spotkania, prosiłem naszych korespondentów w Paryżu, Kolonii, Londynie, w Chicago o informacje, jak jesteśmy postrzegani przez pryzmat własnej kultury. Wszystkie korespondencje zaczynają się od słów: 'Z polskiej perspektywy wydaje się, że polska sztuka jest znana za granicą. Mamy przecież tylu artystów, tak myślimy - to jest korespondencja z Kolonii od naszego przedstawiciela - ich liczbę ocenia się na około 12 tysięcy, wielu z nich ma liczne wystawy w kraju i poza nim, a ich sława wydaje się być znaczna. Tymczasem fakty przedstawiają się inaczej. W Niemczech, oprócz pojęcia polskiej szkoły plakatu oraz nazwisk Mirosława Bałki, Tomasza Opałki, Tomasza Ciesielskiego, Magdaleny Abakanowicz oraz w nieco mniejszym stopniu Mariusza Kruka, Leona Tarasiewicza, Zofii Kulik, Józefa Robakowskiego, polscy artyści są nieznani.' A ci wymienieni są znani, ponieważ oni są promowani przez galerie, które ich promują. W największej w Hanowerze księgarni, na Kreppke, gdzie sztuka i kultura mają oddzielny aneks, oddzielne piętro nie znajdziemy ani jednej polskiej monografii o kulturze. Natomiast są cztery półki w regale poświęcone sztuce i kulturze rosyjskiej, tyleż samo gruzińskiej, kazachskiej i każdej innej. O Polsce znajdziemy tylko takie publikacje - półka oznaczona 'Pommeranie, Schlesien' - i tam są publikacje o Polsce po niemiecku, z innego punktu widzenia. Mówię o tym dlatego, że jest tyle dobrej woli. Każdy z nas tyle robi dla promocji polskiej kultury, to powinniśmy połączyć nasze wysiłki i robić to razem.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#AlojzyKuca">Zwracałem się trzy lata temu do wielu instytucji w Polsce o współfinansowanie monografii polskiej sztuki, którą moglibyśmy, jako jedyni uczestnicy targów sztuki czy targów kultury, traktować jako materiał promocyjny. I nawet odpowiedzi nie dostałem do dzisiejszego dnia. Prosiłem tylko o pomoc finansową, nie o dotację. 'Art' nie dostaje złotówki dotacji od żadnej instytucji. Tymczasem kolejne szanse w tym roku, targi w Kolonii, targi w Paryżu, targi w Madrycie i targi w Chicago będą - wydaje mi się - niewykorzystane przez nas jako doskonałe miejsce promowania Polski. A od tego momentu zaczynają się kontakty polityczne, kontakty gospodarcze - taka jest konsekwencja i taka jest rola kultury. Minister Lang, minister kultury we Francji, przekonał swój rząd, że to kultura toruje drogę francuskim towarom, i minister Lang miał ogromne pieniądze na promowanie francuskiej kultury, aczkolwiek nam przydałyby się większe.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#AlojzyKuca">Opowiem jeszcze jedną anegdotę - mówiłem w telewizji amerykańskiej, również w telewizji niemieckiej, powiedziałem to w Madrycie - że ponieważ w żadnym liczącym się muzeum na świecie nie ma ekspozycji żadnego polskiego malarza, myślę o Prado, myślę o Luwrze, myślę o Metropolitan Museum w Nowym Jorku, myślę o Instytucie Sztuki w Chicago, o tych muzeach, które miliony ludzi odwiedzają, na przykład muzeum w Prado odwiedza półtora miliona zwiedzających rocznie. Często powtarzam i staram się ten pogląd forsować - przepraszam za przejaskrawienie - że zrobiłbym wszystko, żeby na przykład 'Bitwę pod Grunwaldem' Matejki z Muzeum Narodowego powiesić w Prado albo w Nowym Jorku i napisać: Jan Matejko, Polska. Często o tym mówię, że gdyby na przykład Gierymski wisiał w Luwrze, to byłby światowym malarzem. Ale co my robimy, ile potrafimy zrobić - ponieważ kultura to jest również biznes, to jest marketing, to są zasady rynku, jest to pewna technika, jest to know how, które należy znać i potraktować - i to jest najlepszy biznes dla Polski, bo naprawdę mamy świetną kulturę, doskonałych twórców, mamy ten towar, który tylko przy pomocy wiedzy marketingowej, know how należy korzystnie w świecie sprzedać. Bardzo zawsze się tym martwię, kiedy wracam z takich targów, na których patrzą na nas, jak na ciekawostkę kulturową: 'O, polskie stoisko'. W tej chwili na Zachodzie istnieje zalecenie, żeby uzupełniać galerie narodowe polskim malarzem współczesnym, tym powojennym, ponieważ blokada kulturalna powodowała, że zachodnie galerie nie mają dzieł z tego okresu. W związku z tym rozjeżdżają się kustosze po Europie Środkowej, po byłych krajach socjalistycznych, szukając dzieł, którymi mogliby uzupełnić swoje kolekcje. Najlepszym sposobem na to jest organizacja targów sztuki. Targi sztuki byłyby tym rynkiem, na który przyjeżdżaliby kustosze i marszandzi, i to byłoby źródło i miejsce do zakupu tych dzieł. Od trzech lat pielgrzymuję po wszystkich znaczących instytucjach i nie udało mi się... W ubiegłym roku udało mi się wpisać w kalendarz Międzynarodowych Targów Poznańskich targi sztuki w Poznaniu w czerwcu. One się nie odbyły. A Praga urządza je już po raz drugi w tym roku, Budapeszt je urządza, Moskwa je urządza. I znów jesteśmy białym miejscem na mapie Europy, gdzie tych inicjatyw praktycznych, pragmatycznych się nie organizuje.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#AlojzyKuca">Jeśli było w tym trochę żalu, to bezwiednie, bo wydawanie 'Art' kosztuje ogromne pieniądze. W ubiegłym roku powiedziałem nawet, że zaprzestajemy wydawać, bo zwrot na przykład prenumerat to jest piąta część kosztów wydania jednego numeru 'Art'. Ale kontynuujemy ten wysiłek, daje nam ogromną satysfakcję. Gdybym miał teraz sformułować cel, dla którego zabrałem głos, to właśnie powtórzyłbym, że wszyscy z nas tak wiele robią dla promocji polskiej kultury, to może istotnie, jak słyszę, należałoby zinstytucjonalizować intencje promowania polskiej kultury w Europie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Myślę, że bardzo dobrze, iż dzisiaj spotkaliśmy się w takim gremium i że próbujemy rozmawiać na ten temat, ale nie oczekiwałabym daleko idących ustaleń i wniosków, bo prawdę powiedziawszy, nie jesteśmy najlepiej przygotowani, nie mamy części materiałów, część uzyskaliśmy bardzo późno. Trudno było nawet porównać i zintegrować, zastanowić się, w jakim stopniu wypływają z nich wspólne wnioski, w jakim stopniu osobne. I nie dziwię się profesorowi Woźniakowskiemu, że czeka, by ktoś z nas coś powiedział i dopiero wtedy ewentualnie byłby skłonny do czegoś się odnieść, bo na razie można się odnieść do wszystkiego i do niczego. Tak to wygląda.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Pozwalam sobie mówić, ponieważ wydaje mi się, że jesteśmy w jakimś sensie usprawiedliwieni niedowartościowaniem problemu kultury do tej pory w pracach Unii Europejskiej. Z materiałów wyraźnie wynika, że do tej pory to nie była pierwszoplanowa sprawa, więc być może i u nas także nie było świadomości o wadze tej problematyki. Uderza mnie jedno we wszystkich tych materiałach: że zaczynamy od środka tę dyskusję. Może wynika to z naszego patrzenia na Unię i możliwości w niej, ale mówimy o programach, ewentualnie o jakichś pieniądzach, o tym, co możemy z poszczególnych programów uzyskać w jakiejś, często rozproszonej procedurze. Wydaje mi się i tego się spodziewałam po materiale Ministerstwa Kultury, że powinien powstać wiodący, strategiczny materiał programowy, dotyczący integracji na polu kultury z Unią Europejską, ale nie jako program-kalejdoskop, że jest miasto kultury albo miesiąc kultury, albo dofinansowanie jakiegoś festiwalu. Chodzi o to, by określić, jak polska kultura, polski rząd wyobrażają sobie tę strategiczną współpracę zarówno po stronie 'ma', jak i 'winien', to znaczy o określenie, z czym wchodzi do Unii w dziedzinie kultury strona polska.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Ja się bardzo cieszę, że już od marca minister kultury będzie uczestniczył w Radzie Ministrów Kultury Unii, ale już przed pierwszym uczestnictwem chciałabym strategię uczestnictwa naszego ministerstwa poznać czy nawet przedyskutować, bo przecież rozumiem, że nie jest to forum, na które się jedzie po kolejne tysiące ECU. Jest to forum, na którym należy przedstawić ofertę i oczekiwania. Pierwsze wejście powinno być programowe. Głównie na to właśnie chciałam zwrócić uwagę i prosić, jeśli mój pogląd zyska aprobatę, o przedstawienie materiału generalnego, strategicznego. Kultura może być lokomotywą integracji, ale musimy wiedzieć, na czym stoimy i co chcemy zaproponować. To jest miejsce, w którym coś możemy proponować Unii. W materiale z ministerstwa takiej propozycji nie widzę, a myślę, że obie Komisje z propozycjami modelowymi chętnie by się zapoznały. W tej chwili mamy informację, być może bardzo użyteczną, być może będzie jeszcze bardziej użyteczna dla różnych środowisk, z którymi się spotykamy.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jestem akurat po rozmowach wokół prób powołania ośrodka ruchu europejskiego. Idealny program, są partnerzy zagraniczni, mamy gdzie i do kogo postukać, ale nie możemy patrzeć na integrację tylko jako na źródło dofinansowywania określonych programów, natomiast musimy popatrzeć jako na strategiczny wkład Polski w Unię Europejską. Apeluję do obu Komisji i odpowiednich resortów, a zwłaszcza myślę o naszym resorcie, Ministerstwie Kultury, o zobligowanie do przedstawienia takiego programu działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#RyszardZając">Jestem trochę zdezorientowany dotychczasowym przebiegiem dyskusji, dlatego że toczy się ona na tak wysokim poziomie ogólności, iż trudno cokolwiek ustalić. Na pewno miejsca polskiej kultury w Europie nie wyznaczy uchwała Komisji sejmowej i dlatego też, jako człowiek konkretu, opowiadam się za propozycją poseł Katarasińskiej, aby Ministerstwo Kultury było łaskawe przedstawić pewną strategię dochodzenia do godnego miejsca dla polskiej kultury. Myślę, że przede wszystkim należałoby po prostu wyspecyfikować bariery, jakie polska kultura spotyka w procesie integracyjnym. I w związku z tymi barierami sformułować mechanizmy promocji polskiej kultury na tyle skuteczne, by te bariery można było pokonać. Chcę lekko polemizować ze zdaniem mojego kolegi klubowego, posła Wenderlicha, który pewnie się przejęzyczył, ale powiedział, że w procesie integracji polskiej kultury z kulturą europejską powinniśmy się bronić. Wydaje mi się, że to jest nieporozumienie. Istota integracji polega na tym, żeby się otwierać, a nie zamykać. Nie żeby się bronić, a żeby aktywnie promować własne wartości, a nie zamykać się przed wartościami innych narodów. Jest tu zasadnicze odwrócenie pojęć.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#RyszardZając">Wydaje mi się, że prócz barier finansowych są na pewno innego rodzaju bariery i chciałbym, by dzisiejsze posiedzenie Komisji przyniosło odpowiedź na pytanie, jakie są to bariery. Sądzę, że mamy tu na tyle reprezentatywne grono ekspertów, by dało się uzyskać taką odpowiedź. Myślę też, że warto by było zastanowić się dłużej nad tym, co mówił pan reprezentujący pismo 'Art&amp;Business', że kultura, jak każda inna sfera życia społecznego, również podlega prawom rynku. W związku z tym możemy różne wzniosłe apele kierować do różnych instytucji europejskich, natomiast tak naprawdę polska kultura zyska takie miejsce w kulturze europejskiej, jakie sobie wywalczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JerzyWenderlich">Korzystając z formuły ad vocem, która w Sejmie zanika, mówiłem, że należy się otwierać jak najbardziej, jeśli chodzi o prezentację naszego dorobku kulturalnego, a jeśli chodzi o obronę, to mówiłem, że musimy bronić się przed wciąganiem, wsysaniem nas w unifikację kulturalną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#IreneuszSkubis">Wprawdzie jak zwykle kolega Zając wywołał polemikę między posłami, ale ja bym wolał, żeby ta polemika powstała między resortami, resortem kultury, spraw zagranicznych, biurem integracyjnym pełnomocnika rządu, a nami posłami, żeby rozwiać pewne wątpliwości. Myślałem, że będzie dyskusja, a potem pytania, ale to się zbiło w jedną całość. Skoro tak, to chyba nie będzie truizmem, jeśli powiem, powiem to panom i paniom z Komisji Kultury, że temat kultury trafił do nas na wspólne posiedzenie jako kolejny temat po innych już omawianych, o wiele trudniejszych do integracji tematów. Wspomnę tylko problem integracji z rolnictwem, który wydaje mi się dzisiaj, w tym momencie praktycznie nie do przeskoczenia. Celowo wymieniłem rolnictwo, bo Komisja do Spraw Układu Europejskiego przebywała u nas u schyłku ubiegłego roku, i powiem uczciwie, że wszyscy, z którymi mieliśmy seminaria i zajęcia, obawiali się integracji w dziedzinie rolnictwa. I nie tylko. Nie obawiali się - i w związku z tym mało o tym mówiliśmy - integracji kulturalnej. Boć przecież z czym, jak z czym, ale z naszą kulturą jesteśmy naprawdę bardzo dawno w Europie, ba w świecie nawet. Drugą dziedziną można powiedzieć, są jakieś walki narodowowyzwoleńcze, od Kościuszki w Ameryce po Monte Cassino.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#IreneuszSkubis">Chciałbym, żebyśmy dziś skupili się nad zasięgnięciem informacji, ponieważ dzisiejsze połączone posiedzenie dwóch Komisji dla mnie jest raczej posiedzeniem seminaryjnym. My tu dzisiaj chyba uchwały nie podejmiemy. Niemniej dobrze, że tym tematem przybliżymy się do Europy. Ale skoro tak, to nie jest dla mnie ważne, ile otrzymamy ECU, jak mówił minister Szymański, dla mnie nawet nie jest ważne w tym momencie, do czego lub do których imprez zaprasza nas Unia Europejska lub Układ Europejski, dla mnie jest ważne, czy my mamy propozycje i czy przez ten rok, od podpisania traktatu w Maastricht, a jak gdyby ukoronowaniem tego traktatu i podtrzymaniem było Essen - czy my przez ten rok z konkretnymi propozycjami wyszliśmy do Unii Europejskiej i co planujemy na najbliższy okres trzech, czterech lat. I to pytanie kieruję do wszystkich resortów, konkretnie do Ministerstwa Kultury i Sztuki, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz do Biura Pełnomocnika.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#IreneuszSkubis">Bo skoro poseł Zając pyta o bariery, to zapewne państwo wiedzą, że największymi barierami w integracji z Układem Europejskim dla nas, Polaków jest sprawa ustawodawstwa. Sprawa ustawodawstwa jest to numer jeden. W związku z tym wydaje mi się, że ustawodawstwo i prawo dotyczące naszej kultury w porównaniu z prawem i ustawodawstwem europejskim dotyczącym dziedzictwa kultury jest najmniej rozbieżne. I tak na to patrząc, chciałbym dzisiaj, przynajmniej usłyszeć odpowiedź na to pytanie. Z czym wyszliśmy dotychczas i z czym planujemy wyjść. My, promując poprzez kulturę inne dziedziny życia politycznego i gospodarczego Polski i ułatwiając poprzez kulturę wejście do Europy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#RyszardUlicki">Myślę, że z poziomu ogólności warto zejść do spostrzeżeń elementarnych. Jedno z najbardziej elementarnych, musi zakładać, że warunkiem integracji europejskiej i światowej jest posiadanie własnej kultury i jej rozwój i myślę, że przypomnienie tej prostej zasady jest szalenie ważne. Są potrzebne umowy i plany strategiczne, ale przede wszystkim dbałość o rozwój własnej kultury narodowej jest podstawą działań w sprawach integracji i w każdej innej dziedzinie. Obecnie najwięcej dla polskiej kultury robi Polski Monopol Spirytusowy, ponieważ puszczenie butelek z Chopinem i innych bardzo okazjonalnych postaci popularyzuje polską kulturę na świecie, i dzięki tym opakowaniom Chopin zaczyna zdobywać sobie coraz większą popularność.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#RyszardUlicki">Myślę, że nieszczęście polega na tym, że mamy nikczemnie niski poziom finansowania kultury w Polsce i w związku z tym, jakby nam nie starcza na zabezpieczenie owego normalnego funkcjonowania kultury i instytucji kulturalnych, a z drugiej strony nie starcza na to, abyśmy byli w tej integracji ekspansywni. Na ogół jest tak, że jeżeli się robi coś za czyjeś pieniądze, to robi się to, czego chcą ci, którzy dają te pieniądze, i wtedy traci się inicjatywę. I nie my jesteśmy tymi, którzy wybierają strategiczne kierunki działania. Myślę zatem, że po pierwsze trzeba uporządkować cały obszar kultury w Polsce. Wydawało nam się, że kiedy już ustalimy prawa autorskie, będziemy pełnoprawnym obywatelem Europy i świata, ale okazuje się, że proces oprzyrządowania tych przepisów towarzyszących, mimo długich vacatio legis, nie doprowadził do uporządkowania tej kwestii. Sprawa jest ciągle otwarta. A jest to kwestia naszej wiarygodności na różnych rynkach i wiarygodności dla tych, którzy chcą z kulturą przychodzić do Polski. Jest to ważna sprawa: porządek na własnym podwórku. Musimy również zadbać o to, by w trosce o rozwój kultury zagwarantować także promocję awangardy, nowych i śmiałych poszukiwań, które są niezbędnie potrzebne i które świat zaciekawiają. To jest szansa na prezentowanie pewnego rodzaju ekspansywności.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#RyszardUlicki">Tu wyleję trochę miodu na serce ministra Podkańskiego, który obecnie milczy, kiedy trzeba mówić o folklorze, bo niektórzy uważają, że to jest maniakalne - ale przecież musimy chronić polski folklor narodowy. Musimy zadbać o to, żeby przestały znikać zespoły artystyczne, żeby folklor in crudo, który tu i ówdzie dał się jeszcze zachować, przestać traktować czysto dekoracyjnie. A jest to pewna szansa. Gdy się jeździ po Europie, to z przyjemnością się stwierdza, że tam dba się o zachowanie folkloru i nikt się nie boi, że folklorystyczna odrębność będzie dzieliła. Jest także niezbędny w integracji interwencjonizm państwowy, państwo musi mieć rzeczywiście solidny pomysły i wykreować instytucje, które będą się kwestiami integracji zajmowały w sposób bardziej nowoczesny. Trzeba wykorzystać także istniejącą kiedyś w przeszłości współpracę regionalną. Ona przynosi niekiedy bardzo dobre rezultaty. Ale trzeba wiedzieć, kto to robi, jak to robi, i trzeba współpracy regionalnej pomagać.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#RyszardUlicki">Niedawno byłem z pewnym prowincjonalnym teatrem na terenie Niemiec i Francji, była to wyprawa ze wszech miar pożyteczna, i prezentacja dorobku tego prowincjonalnego teatru została dobrze przyjęta w miastach współpracujących z Koszalinem. Konkretnie mówię o Bałtyckim Teatrze Dramatycznym, który pojechał z Mrożkiem, wystawiał go w Hamburgu, wystawiał go w Burges, i było to dobre. Musimy także korzystać z aspiracji ambitnych Polaków czy ambitnej Polonii, które nie tylko czekają, żeby coś im przywieźć, ale także są gotowe pomagać w integracji. Polonii jest potrzebna polska kulturalna obecność, między innymi po to, żeby poprawić jej notowania, jej image, jej pozycję, a z drugiej strony jest ona skłonna bardzo wiele zrobić, nawet dla własnej satysfakcji, żeby dorobek polskiej kultury został zaprezentowany. Ale żeby to zrobić musi także powstać mapa kulturalnych przyczółków w Europie i na świecie, którą będziemy doskonale znali i wiedzieli, gdzie są ludzie, gdzie są instytucje skłonne polskiej kulturze pomagać. Obawiam się, że w tej dziedzinie, obok tradycyjnych rozwiązań, a więc pewnych instytutów, placówek istniejących od lat, działających bardzo rutynowo, obszaru poszukiwań - pozarządowego - jest trochę za mało. Po to, by się integrować, trzeba także umieć się przeciwstawić niedobrym wzorcom kultury, które docierają do nas od tych, którzy chcą się z nami integrować. Oczywiście nie wolno popadać w fobie, ale trzeba zwrócić uwagę na zalew tandety kulturalnej, jaka płynie z Zachodu, i trzeba umieć dokonywać selekcji. Mowa polska zniknęła z polskiego radia, znika z telewizji, nieliczne niedobitki w środku nocy jedynie prezentują polską kulturę. Myślę o sympatycznym redaktorze Halberze, członku Komisji Kultury, który to robi z uporem - ale taka jest prawda.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#RyszardUlicki">Chciałem przeprosić za to, że powiedziałem, iż Polski Monopol Spirytusowy robi obecnie najwięcej dla polskiej kultur. Jest w tym pewna przekora, ponieważ trzeba na koniec powiedzieć, co dla nas jest celem integracji. Czy celem jest prezentowanie odrębności, czy rzeczywista chęć integrowania się, czy chęć zaciekawiania i poprawiania imageu Polaków i Polski, czy też prezentacja polskiego punktu widzenia na różne sprawy. Polski punkt widzenia na różne sprawy dotyczące historii, estetyki, wrażliwości i tak dalej, jest nieobecny na świecie. Jest nieobecny dlatego, że nie umieliśmy wykreować jednego pisma. Może to być pismo eklektyczne, ale ważne by było ono w kilku językach i docierało do świata, by pozwalało polskim intelektualistom mówić o polskich sprawach, ponieważ język polski jest mało znany tym, którzy o sprawach świata i integracji europejskiej i światowej często decydują.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyPistelok">Chciałbym odnieść się do wystąpień redaktora Kucy i posła Ulickiego. Redaktor Kuca poruszył najistotniejsze problemy związane z promocją polskiej kultury, której wartości nie trzeba podkreślać, ona jest wystarczająco wysoka. Natomiast nie mamy instrumentów do promocji tej kultury, szczególnie w Europie Zachodniej, z którą chcemy się integrować. Nie ma zbyt wielu placówek, które zajmują się promocją kultury na Zachodzie. Jest parę instytutów: jakże one duży wpływ mają na promowanie polskiej kultury, ale i również i biznesu. Miałem okazję zobaczyć w Düsseldorfie, gdzie Niemcy zupełnie bez przekonania oddali zrujnowany budynek, przeznaczając go na siedzibę instytutu kultury polskiej. Budynek został odrestaurowany przez krakowskie PKZ, i został zrobiony w tak doskonały sposób, że zaszokowało to stronę niemiecką, która traktowała nas jako tych, którzy wszystko robią gorzej. Budynek został odrestaurowany w tak piękny sposób, że otwarcie zaszczycił swoją obecnością sam Johannes Rau. Zaowocowało to kontraktami budowlanymi, a przecież było to otwarcie placówki, która promuje kulturę polską. Placówka ta, jak i wiele innych, nie ma zbyt wiele pieniędzy, jest uboga w wyposażenie wewnętrzne, w literaturę, w publikacje - na to pieniędzy MSZ nie ma lub też nie przeznacza.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JerzyPistelok">Dla mnie największym szokiem było to, że instytutu kultury polskiej nie ma w stolicy europejskiej, jaką niewątpliwie jest Bruksela. Bruksela przecież jest nie tylko siedzibą władz Unii Europejskiej różnego rodzaju komisji, różnych agend, częściowo Parlamentu Europejskiego, Sojuszu Północnoatlantyckiego. W rejonie Brukseli mieszka około 50 tysięcy Polaków. Nie ma również instytutu kultury polskiej w Holandii i w rejonie Lille. Tym dziwniejsze jest to, że nie ma go w Brukseli, gdzie rdzenni Belgowie wykazują duże zainteresowanie kulturą polską. Sprawami kultury polskiej w Brukseli zajmuje się attache z tak niską kwotą, że zastanawiam się, czy to jest rzeczywiście prawda. Tysiąc dolarów na rok, o takiej kwocie była mowa - to może starczy, żeby zaprosić kogoś raz do jakiejś galerii i pokazać cudzą sztukę, a nie własną. Jestem przekonany o tym, jak ważny instytut kultury polskiej byłby w Brukseli, wobec tego wystosowałem interpelację do ministra spraw zagranicznych w tej sprawie. I oto kolejne moje zaskoczenie, ponieważ w odpowiedzi minister Olechowski stwierdził, że w tej chwili na powołanie instytutu w Brukseli pieniędzy nie ma, dlatego że w tej chwili ważniejsze jest powoływanie i organizacja placówek na Wschodzie, w krajach byłego Związku Radzieckiego i w samej Rosji. To jest dla mnie zupełne zaskoczenie, bo w ten sposób mówimy o tym, żeby kulturę polską hamować na Zachodzie.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#JerzyPistelok">Jest sporo przedstawicieli rządu belgijskiego, którzy zrobią wszystko, żeby pomóc nam w sprawie instytutu kultury polskiej - i obyśmy znowu nie zostali zaskoczeni i wyprzedzeni przez naszych sąsiadów, bo z informacji placówek dyplomatycznych państw grupy wyszehradzkiej wiadomo mi, że w najbliższym czasie oni takie placówki powołają. W Brukseli będą mieć wszystkie najważniejsze kraje Europy swoje placówki, co ważniejsze instytuty, również kraje byłego bloku wschodniego, ale nie będzie instytutu kultury polskiej. Dlatego chciałbym zgłosić wniosek, żeby Komisja Kultury wystosowała dezyderat lub inny inaczej sformułowany postulat do MSZ, by określiło, w jakim czasie zamierza, czy w ogóle zamierza coś zrobić, by taki instytut kultury polskiej w Brukseli powołać i uważa, że jest to na tyle ważne, że należy się tym niezwłocznie zająć. Bez tegoż instytutu nie widzę możliwości promowania polskiej kultury nie tylko w Brukseli, ale również w Europie, skoro Bruksela jest stolicą Europy, ani nie widzę też większych możliwości nawiązywania kontaktów gospodarczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#ArturMiędzyrzecki">Proszę nie odbierać mi ostatniej nadziei. Sądziłem, że kultura w Polsce jest w dobrej kondycji. Zresztą zgadzam się w tej sprawie z posłem Ulickim. A tu słyszę, że nic nie wychodzi. Redaktor 'Art&amp;Business' płacze, że nas nie ma - ale pan zajmuje się tylko plastyką, a mówił pan o kulturze. Trzeba określać dokładnie, o czym się mówi. Pan mówił o galeriach malarskich, ale nie o Lutosławskim ani nie o Kapuścińskim. Kultura to są przecież różne dziedziny.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#ArturMiędzyrzecki">Nie można zaczynać w kulturze polskiej niczego od początku. Ona ma kilka wieków, od 'Lamentu Matki Boskiej pod krzyżem' do dzisiejszej poezji, którą to zresztą w zeszłym roku - młodą polską poezję - po angielsku wydano kosztem UNESCO, bez naszych funduszy. Coś się dzieje i działo zawsze.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#ArturMiędzyrzecki">Ministerstwo Kultury i Sztuki ze swoimi agendami, Ministerstwo Spraw Zagranicznych ze swoimi agendami, a w dodatku jeszcze Polski Komitet UNESCO, to są agendy wystarczające na wszelkie koordynacje, i - wydaje mi się - ta koordynacja w jakimś sensie może istnieć, istnieje. Jeśli idzie o brak jasnej koncepcji, o której mówił przewodniczący Juliusz Braun: to jest trudna sprawa, ale chcę podać kilka przykładów ku pokrzepieniu serc. Ktoś to musi robić u nas. Jeżeli idzie o plastykę, zapomniał pan powiedzieć o wystawie 'Europa, Europa', w której Ryszard Stanisławski był jednym z organizatorów, tam sztuka polska zajmuje ogromne miejsce. To jest wystawa pierwszorzędna, która będzie otwarta, powstała z ogromnym rozmachem. I skoro mówimy o obecności polskiej plastyki w świecie, to zacznijmy od tego, co jest. A to jest.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#ArturMiędzyrzecki">W mojej dziedzinie: od Kochanowskiego... To nie jest teoria. Mam w szafie w Pen-Clubie nowe przekłady Kochanowskiego, jeden wyszedł po francusku w Montrealu, a drugi został wydany w Paryżu, w kolekcji, w której ukazały się już inne tomy poezji polskiej. 'Mikołaj Doświadczyński' - któż to będzie wydawał? Wydawałoby się, że nikt. Ale mogę państwu pokazać fragmenty, we fragmentach, bo to jest obszerne dzieło, wydany w North University przekład angielski. Dwa przekłady 'Pana Tadeusza' dwa lata temu, jeden we Francji, drugi w Szwajcarii, po francusku. To nie jest tak źle. Miejsce polskiej poezji w świecie jest cenione. I jeśli idzie o imprezy wymienne, to ona się spotyka z poparciem ze strony ministerstw, o których mówiłem. Tu nie biłbym na alarm.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#ArturMiędzyrzecki">Prawo autorskie. Prawo autorskie to jest jeden problem, duży. Czy będziemy robili prawo w sensie europejskim, jak to robimy - i uważam to za słuszne, i to jest zgodne z tematem naszego spotkania, czy też położy się akcent wyłącznie na producenta, co jest wariantem amerykańskim, którego twórcy polscy nie lubią, podobnie jak twórcy francuscy czy angielscy. Ta sprawa jest ważna.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#ArturMiędzyrzecki">Poza tym my mamy twórców w naturalnym obiegu. I to jest główna rzecz. W tym roku na przykład Kapuściński dostał nagrodę nie tylko u Irzykowskich, ale również nagrodę Targów w Wiedniu. Lutosławski - jego osiemdziesięciolecie to był jeden wielki tryumf. Szczypiorski jest osobą liczącą się w Niemczech dzięki swojej książce, ale także jego rola w dziedzinach przyległych do kultury jest duża.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#ArturMiędzyrzecki">To nie znaczy, że wszystko jest tak świetnie. Mówię o kondycji. Pełno mamy takich krasnoludków, nie wiadomo, skąd się biorą, kto to robi... Jeszcze za czasów ministra Rostworowskiego, który jest historykiem sztuki i pojechał do Madrytu oglądać pawilon polski i tam ustalił pewne rzeczy, ale w końcu nie miało to żadnego wpływu na kształt pawilonu. On chciał pokazać Kantora przede wszystkim, a Kantor był tam wciśnięty... Podobno to było nieudane. Potem spotkałem materiały pochwalne w prasie polskiej. Jeżeli idzie o te materiały... Wyjeżdża balet... To było przed laty. I spotykam materiały w prasie warszawskiej, w jednym z dzienników... Że ten balet nie wystąpił wprawdzie w Nowym Jorku, ale w Stoneybroock, gdzie też jest publiczność. Jest to tak, jakby powiedzieć, że ten balet nie wystąpił wprawdzie w Warszawie, ale w Otwocku. Dokładnie. Nawet Otwock jest ciekawszy. Ja znam Stoneybroock, bo to jest miejsce uniwersytetu stanowego, oglądałem go z bliska.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#ArturMiędzyrzecki">Takie rzeczy, jak wpisywanie przez Ministerstwo Kultury obiektów cysterskich, które trzeba zwiedzać, do mapy kultury Europy, a to ministerstwo zrobiło (przedtem mapa takich obiektów urywała się mniej więcej, od zachodu, na linii muru berlińskiego), wpisywanie tych wszystkich obiektów, już nie tylko krakowskich, ale również Torunia i innych - jest pierwszorzędne, jest ważne.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#ArturMiędzyrzecki">My się dzielimy informacjami, taki ma charakter spotkanie - ja także wymieniam te fakty, o których wiem.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#ArturMiędzyrzecki">Kultura narodowa ma jeszcze jeden ważny aspekt, mianowicie jest to jedyna rzecz może dzisiaj, a zawsze tak było, na której może budować wspólne płaszczyzny, które są niesłychanie potrzebne, w każdym sensie, nawet w polityce współczesnej. Rola kultury jest bardzo duża i nie wolno jej upolityczniać - właśnie dlatego, by tę rolę spełniała. Jedyne, co się da zrobić dla niej, to jest praca dla inteligencji twórczej w kraju. Zresztą panowie posłowie o tym mówili. Wszystko rozbija się o brak pieniędzy. Nie różnimy się w tym, że trzeba resortowi kultury dać więcej pieniędzy, bo my wychowamy w ogóle troglodytów. Są trzy domeny: zdrowie, edukacja narodowa i kultura, które nie są objęte restrukturyzacją, więc trzeba się o nie mocniej upominać.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#ArturMiędzyrzecki">Chciałem jeszcze powiedzieć o takiej rzeczy: zła moneta często wypiera dobrą. O film polski oczywiście trzeba walczyć. Walczą o swoją kinematografię także kraje Unii Europejskiej. Nie musimy oglądać tylu mydlanych oper, które przychodzą z Ameryki. Ale to są drobniejsze sprawy.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#ArturMiędzyrzecki">Mamy jeszcze jedną sprawę. Instytuty polskie, o których mówił pan poseł przede mną. Oczywiście, instytuty polskie na Wschodzie są bardzo ważne i ja bym też je traktował priorytetowo. Jak państwo wiedzą, nie można mnie podejrzewać o tendencje antyzachodnie, wręcz przeciwnie, ale nasze instytuty w Kijowie czy w Mińsku to jest sprawa obiektywna, nie ulega wątpliwości, nie uchybiając nikomu. Na instytuty trzeba mieć pieniądze, a pieniędzy nie ma. Mieliśmy kiedyś na ten temat spotkanie w Komitecie UNESCO i do niczego to nie doprowadziło.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#ArturMiędzyrzecki">Inna sprawa. Takie rzeczy jak Sejny. Powstają samorzutnie na pograniczu polsko-litewskim. Powstają tam teatry, i to teatry pierwszorzędne. One mają mecenasów, otrzymują nagrody i dla obrazu całości kondycji kultury nie tylko w Warszawie czy w wielkich centrach trzeba to widzieć.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#ArturMiędzyrzecki">Instytuty to jest bardzo poważna wymiana. My mamy nie tylko instytut dobrze pracujący we Francji, teraz jest również centrum uniwersyteckie, trzecie miejsce to jest centrum księży Palotynów - to są trzy miejsca polskie, do których ludzie chodzą. I mamy też bardzo dobry instytut francuski w Polsce, więc to jest wymiana ze świetnymi referatami. To jest pierwszorzędne. To jest poważne traktowanie czytelników i publiczności polskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#ArturMiędzyrzecki">Chciałem powiedzieć jeszcze, że jedyne, co naprawdę można zrobić dla promocji kultury polskiej, to jest wspomaganie twórców polskich w kraju. Proszę zawsze pamiętać o ogromnej pauperyzacji środowisk, dotyczy ona zwłaszcza twórców młodych, bo może nie dotyczyła Lutosławskiego, nie dotyczy ludzi w moim wieku, którzy są już na odchodnym, ale jeżeli idzie o młodzież, trzeba ją wspierać, i to nie tylko na zasadzie takich czy innych stypendiów, ale ogólniejszą atmosferą. Trzeba wmontować sprawy kultury i sprawy integracji europejskiej w sposób myślenia. Ale to wymaga również pieniędzy. Idzie nie tylko o wyciągnięcie takiej czy innej, zresztą należnej sumy w ECU, ale o nasze podwórze. W innym przypadku nie możemy w ogóle mówić o sensownym udziale polskiej kultury w integracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AndrzejUrbańczyk">Chciałbym podtrzymać tenor dyskusji zaproponowany w poprzedzającej moje wystąpienie wypowiedzi. To znaczy, byśmy wewnętrznie spróbowali się przeciwstawić takim wymaganiom, że programem, akcją, decyzją ministerstwa można wszystko rozwiązać, szczególnie coś, co jest procesem, w którym uczestniczymy wszyscy jako obywatele. Proces integracji europejskiej nie jest wyłącznie funkcją uczestnictwa w Unii Europejskiej. Jest wielką transformacją ustrojową i to wszystko, co przeżywamy od paru lat jest przecież rzewną modernizacją naszego życia, mówiąc najkrócej. I w tym procesie mamy i ogromne zadania i mamy pewne obawy.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#AndrzejUrbańczyk">Mnie się wydaje, że posiadanie odważnej polityki w zakresie kontaktów z Europą jest w Polsce wspaniale wspierane, czyli zachowania instytucjonalne są wspomagane przez samorządy, przez organizacje społeczne, przez fundacje, przez ludzi, przez całą ogromną sieć kontaktów, które wykorzystujemy, bo one się otworzyły, one się stają. I wydaje mi się, że pozostaje w naszej gestii po pierwsze tworzenie dobrego prawa, i tutaj już napotykamy na pewne mentalne kłopoty.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#AndrzejUrbańczyk">Dam przykład odnoszący się do kultury. Otóż przyjęliśmy na jednym z pierwszych posiedzeń tej Komisji Kultury taki sposób myślenia o obowiązkach państwa wobec kultury nieresortowy, to znaczy powiedzieliśmy, że najlepiej by było, gdyby cały rząd, wszyscy ludzie, którzy mają wpływ na życie traktowali siebie jako jedno wielkie ministerstwo kultury. Bo kultura jest narodowym obowiązkiem i trudno na nią patrzeć branżowo. I teraz, kiedy uchwalaliśmy niedawno ustawę o autostradach, pojawił się wątek, który dotyczy kultury, zabytków archeologicznych. I otóż w polskim państwie, w nowych warunkach ustrojowych, nie sposób było wytłumaczyć polskim politykom gospodarczym, że jest obowiązkiem inwestora, który narusza tkankę ziemi w sposób nieodwracalny, uczestniczyć finansowo w badaniach ratowniczych nie z powodu jakichś nadzwyczajnych zachowań tego inwestora, tylko z naturalnego odruchu współczesnego, nowoczesnego przedsiębiorcy. Że trzeba tę cenę ochrony wkalkulować nawet w opłatę za użytkowanie autostrady. Nasi decydenci na szczeblu rządowym byli nieczuli na argumenty Ministerstwa Kultury, które powołując się między innymi na kartę maltańską, na zasady określające stosunek do dziedzictwa archeologicznego, powszechnie przyjęte w Europie, nie mogli przekonać ludzi myślących kategoriami technokratycznymi o tym, że trzeba inwestorów zobowiązać do finansowania prac archeologicznych na trasach autostradowych. Czyli jest to problem mentalny także polski i nie dotyczący Ministerstwa Kultury, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Urzędu Pełnomocnika do Spraw Integracji Europejskiej. To jest kwestia wytworzenia w Polsce pewnych nawyków, czyli w prawie polskim parlament przyjął przecież w swojej prawodawczej funkcji, zasadę porównywania i dostosowywania rozwiązań własnych do standardów europejskich. I to z reguły robimy. Ale jak łatwo pod terrorem pewnego strachu, że nie przyciągniemy inwestora, dlatego że na przykład o jeden procent będą większe koszty budowy, rezygnujemy z tego, co dotyczy kultury. I akurat tu odstępujemy od zachowań typowo europejskich.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#AndrzejUrbańczyk">To jest jedna kwestia, która z całą pewnością jest również kwestią kultury.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#AndrzejUrbańczyk">Jeśli już jesteśmy przy kwestiach ustawowych, jestem trochę zaniepokojony tempem realizacji ustawy o prawie autorskim. Wszystkie narzędzia już powinny działać. Nie powinno to trwać tak długo w sferze projektów. Prawo autorskie jest wielkim dorobkiem polskiego parlamentu i Komisji Edukacji, Nauki i Postępu Technicznego, a także środowisk twórczych. Z całą pewnością zyskaliśmy mocniejszą pozycję w kulturze europejskiej, a przynajmniej w polityce kulturalnej rozumianej po europejsku.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#AndrzejUrbańczyk">Z jednej strony robimy prawa wzorowane na standardach europejskich, a z drugiej wycofujemy się z aktywnego uczestnictwa w programach międzynarodowych, bo nie płacimy składek. Nie ma pieniędzy polskich na udział w programie dystrybucji filmów, gdzie można skorzystać z pewnych funduszy programu Unii Europejskiej, albo wycofujemy się z udziału w programie „Eurolmaqe”, który umożliwia produkcję filmową. Uważam, że powinniśmy wręcz gwarantować szczególnie w dziale „Kultura” w budżecie takie kwoty, poprzez które wyraża się mecenat państwa nad różnymi dziedzinami twórczości, bo obecność w instytucjach międzynarodowych pozwala na pozyskiwanie tych pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#AndrzejUrbańczyk">Jestem zaniepokojony tym, że podjęta przed bodajże 8 miesiącami inicjatywa stworzenia nowej koncepcji promocji kultury polskiej, która sprowadzała się do tego, by wysiłki trzech resortów: współpracy z zagranicą, spraw zagranicznych i kultury i sztuki połączyć, tworząc w ramach polskiego systemu instytucje będące odpowiednikiem Instytutu Goethego lub British Council, a więc nie tradycyjne kultywowanie modelu już lekko przestarzałego tradycyjnego Ośrodka Kultury Polskiej czy nawet instytutu, ale tworzenie nowej formy. Odbyły się nawet spotkania międzyresortowe. Dyskusje na ten temat dziwnie ucichły. Myślę, że należy do tej kwestii wrócić, dlatego że propozycje zarysowane być może w ułomnym projekcie „Copernicanum”, warte są jednak podjęcia.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#AndrzejUrbańczyk">Wydaje mi się, że brakuje informacji, która powinna być kierowana do wszystkich zainteresowanych uczestnictwem w programach europejskich gdzie, co, jak, za ile, w jakiej formie można wejść i wpisać się w ten europejski obieg myśli i w uzyskiwaniu środków do uczestnictwa w różnego rodzaju programach. Myślę, że będzie obowiązkiem, bo przecież integracja europejska to nie tylko Unia Europejska. Sądzę, że jakiś model informacji powinien być stworzony, by ludzie zainteresowani, nieraz przecież amatorzy, wiedzieli, że są szanse pokazania się z jednej strony, czyli otworzenie siebie i bycia otwartym na inne wartości kulturowe. To czemu w ogóle integracja europejska ma służyć to po pierwsze modernizacji, a po drugie naturalnemu kontaktowi ludzi. To jest najważniejsze w procesie integracji w planie kulturalnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JacekWoźniakowski">Bardzo szczęśliwie się stało, że Artur Międzyrzecki przypomniała rolę twórcy kultury. To znaczy, że żadna komisja nie zastąpi wybitnego pisarza czy wybitnego artysty. Najważniejsze jest to, żeby mogli oni działać bez przeszkód. Do tej listy nazwisk, której tu wysłuchaliśmy można byłoby dodać jeszcze wiele innych. Na przykład w dziedzinie rzeźby międzynarodową karierę robi Mitoraj, o którym zresztą świeżo nakręcono film. Jak wiadomo w dziedzinie filmu Kieślowski nie schodzi z ust krytyki filmowej. Jaka jest funkcja instytucji wobec tych ludzi. Myślę, że pierwsza funkcja już została bardzo dawno określona przez porzekadło, że najpierw nie trzeba przeszkadzać. Powinniśmy się tego bardzo pilnie trzymać, żeby rozmaite instytucje przysamorządowe czy ministerialne rzeczywiście nie przeszkadzały a jedyna forma, która umożliwia im pomaganie, to jest forma subsydialności. Tam, gdzie mogą działać instytucje lokalne, samorządowe wynikające z własnych inicjatyw, nie należy się wtrącać, należy je tylko wspomagać, wspierać finansowo, nie dyktują im jednocześnie co mają robić.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JacekWoźniakowski">W Polsce nie mamy takiego zwyczaju, że jeżeli jakieś fundusze publiczne angażuje się w pomoc dla rozmaitych inicjatyw, jak np. prowincjonalne pisma czy teatry, to uważa się, że ten kto angażuje fundusze, automatycznie powinien zacząć dyktować na co ten fundusz ma być wydany. Jest to też luka w naszym prawodawstwie. Musimy dojść do takiej sytuacji, w której fundusze publiczne zostają rozgospodarowane w sposób sensowny bez tego, żeby obdarowany za każdym razem mówił na co wyda pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#JacekWoźniakowski">Chciałbym jeszcze odnieść się do tzw. programów kulturalnych. Była tu mowa o wydawnictwach i prasie, o targach sztuki i wystawach oraz o polskiej gościnności dla różnych zespołów zagranicznych. Nie poruszony był przy tej okazji temat turystyki, jako element kultury oraz skandaliczny stan informacji turystycznej.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#JacekWoźniakowski">Wracając do tematu programów w dziedzinie kultury. Dlaczego one wydają mi się takie ważne w działalności kulturalnej międzynarodowej. Dobrze rozreklamowany program ustawia państwo czy grupę społeczną, która go wylansowała w szeregu partnerów, ludzi, którzy myślą o współdziałaniu; po drugie jest to wehikuł, który umożliwia współdziałanie międzynarodowe, międzypaństwowe, międzygrupowe. Uważam, że za mało się wpisujemy w listę ogólnoeuropejskich programów inicjatyw, które otwarłyby Polskę jako teren gościnny, gdzie się te problemy realizują i jednocześnie wylansowałyby nasze idee, które pod marką polskich instytucji funkcjonowałyby w całej Europie.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#JacekWoźniakowski">Ostatnio miałem do czynienia z dwoma programami, usiłowałem je wylansować w 4 lub 5 krajach Europy Zachodniej, i częściowo udało mi się to. Jeden z nich dotyczy kultur pogranicza, gdzie Polska ma wiele do powiedzenia ze względu na swoje tradycje historyczne. Udało mi się tym zainteresować Portugalię i Irlandię. Drugi program nazwałem umownie regionalizmem otwartym. Uściśliliśmy to sobie w Krakowie jako przygotowywanie nauczycieli do uczenia regionalizmu otwartego. Wydaje mi się, że program ten służy idei, aby dzieci i młodzież w szkołach zrozumiały własny region oraz to, że na nim świat się nie kończy; że służy on temu, by móc otworzyć się na inne regiony, a nie zamykać w zaściankowości.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#JacekWoźniakowski">Miałem na ten temat odczyty w kilku krajach i kilku środowiskach, wszędzie to zostało dobrze przyjęte. Nie bardzo jednak wiem, jakiej instytucji w Polsce zaproponować, bo chciałbym, aby program regionalizmu otwartego stał się naszym wkładem, łącznie z pewnym projektem konkursu przewodników regionalistycznych, jakie w nim zaproponowałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JuliuszBraun">Dyskusja wykazała jak wiele aspektów ma temat, o którym mówimy. Na pewno nie można negować, że pierwsze miejsce zajmują twórcy. Nie można też lekceważyć różnego rodzaju inicjatyw samorządowych, lokalnych różnych środowisk. Byłoby bardzo źle, gdyby jakikolwiek resort czy komisja usiłowały formalizować te działania. Niemniej jednak zadaniem naszej Komisji jest stworzenie wraz z innymi resortami warunków dla rozwoju tych wszystkich inicjatyw, jak i stwarzanie warunków dla wykorzystania tego wielkiego kapitału, o którym mówił np. pan Artur Międzyrzecki. Ten kapitał jest. Natomiast zmartwieniem naszym jest, że wykorzystywany jest często w sposób niewystarczający. Zgodnie z naszymi kompetencjami posłów możemy zwracać się przede wszystkim do instytucji rządowych, państwowych, by podejmowały różne działania dla lepszego wykorzystania tego kapitału.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#JuliuszBraun">Odnosząc się do całej naszej dyskusji chciałbym zadać kilka pytań. Znana jest anegdotka o dwóch handlowcach, którzy pojechali do Afryki sprzedawać buty. Jeden z nich po przyjeździe wysyła depeszę, że nie ma tu czego szukać, bo wszyscy chodzą boso, drugi natomiast przysyła depeszę, że rynek jest znakomity, wszyscy chodzą boso. Skojarzyło mi się to w związku z informacją zawartą w materiale przygotowanym przez Urząd Rady Ministrów, iż w I półroczu 1995 współpraca z jednostkami Komisji Europejskiej nie będzie łatwa ze względu na przyjmowanie nowych urzędników oraz fakt, iż Unia jest w trakcie określania się na nowo w dziedzinie kultury. Można uznać, że jest to moment trudny, ale można też uznać, że jest to moment, który stwarza niepowtarzalną szansę, żeby sprawy polskie właśnie w momencie kształtowania nowej polityki i w momencie kiedy przychodzą nowi ludzie do pracy - sprawy polskie znalazły swoje miejsce.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#JuliuszBraun">Przyłączam się do postulatu pani poseł Katarasińskiej, o sformułowanie strategicznych zadań przez władze państwowe. Byłoby ważne, by nie czekać aż Unia to wszystko spisze, bo wtedy będziemy mogli wyłącznie prosić o zmiany i kilka lat o to walczyć. Należy walczyć już w tej chwili.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#JuliuszBraun">Wiadomo, że stosunek np. rządu francuskiego do poszerzenia Unii jest pełen rezerwy, to jednak wydaje mi się, że w dziedzinie kultury okres przewodnictwa Francji może być dla nas korzystny ze względu na tradycyjne związki polskiej i francuskiej kultury. Jak wiadomo Francuzi na pozycję swojej kultury są bardzo wyczuleni. Mamy więc pół roku, aby wykorzystać tę sytuację.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#JuliuszBraun">Jak wygląda sprawa programu przekładów? Mamy informację, że Polska może z niego korzystać bezpośrednio, jeżeli jakiś wydawca zgłosi przekład. Wobec tego pytanie, czy wydawca zgłosił, jeśli zgłosił to ile. Bądź dlaczego nie staraliśmy się, żeby zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#JuliuszBraun">Drugą istotną sprawą jest Komitet Zbliżenia Ekonomii i Kultury. Jest o nim mowa w materiale pełnomocnika rządu ds. integracji. Istotne wydaje się włączenie Polski w działania dotyczące m.in. mecenatu prywatnego, a szczególnie wejście na forum Europejskiego Komitetu ds. Zbliżenia Ekonomii i Kultury. Pytanie czy zostało w tej sprawie cokolwiek zrobione w ciągu ostatnich już nie miesięcy, ale lat, bo rezolucja Rady w tej sprawie jest datowana w 1991 r. Czy coś zrobiono w sprawie tego programu i co dzięki niemu możemy uzyskać?</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#JuliuszBraun">Jeśli chodzi o program media, pan poseł Urbańczyk mówił już o sprawie niepłacenia składek. To jest fatalne posunięcie, bo już pewne pieniądze i tak wydaliśmy. Wróciły one do nas natychmiast i to w większej kwocie. W następnym roku wpłaciliśmy połowę składki, a potem wcale. W ten sposób nasze udziały przepadły. Przyłączam się do apelu, aby ta sprawa w ciągu br. została wyjaśniona i załatwiona, bo to nam się opłaca już nawet w wymiarze finansowym.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#JuliuszBraun">Czy istnieje rozeznanie rządu, na ile Polska uwzględnia dyrektywy szeroko rozumianej sprawy kultury. Jest np. sprawa zalecenia dotyczącego minimalizacji VAT na książki. Mamy tu zalecenie jeszcze Rady Europy w tej sprawie. Czy rząd polski jest skłonny przyjąć to zalecenie i ustalić zerową stawkę, która w większości krajów Unii obowiązuje.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#JuliuszBraun">Sprawy czytelnictwa. Zalecenia strategii z Essen są bardzo bliskie założeniom polityki kulturalnej państwa, jaka została przyjęta przez rząd polski przed dwoma laty. Tu korekta do materiału URM; nie trwają prace w tej dziedzinie, tylko zostały przyjęte w 1993 r. i nadal obowiązują. Kolejność wymienianych spraw jest bardzo podobna i w najnowszych zaleceniach z Essen i w polityce kulturalnej naszego państwa: sprawa czytelnictwa i sprawa ochrony dziedzictwa.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#JuliuszBraun">Czy istnieją koncepcje dotyczące naszych wewnętrznych przygotowań do integracji. Chociażby dotyczące uregulowań prawnych w zakresie obrotu sztuką, które bardzo utrudniają życie zarówno twórcom, jak i ludziom zajmującym się sprzedażą dzieł sztuki. Czy zrobiony został przegląd potrzeb w zakresie zmian legislacyjnych, związanych z integracją w sferze kultury?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WiesławGołębiewski">Wspólna integrująca się gospodarczo i prawnie Europa musi zachować swe odrębności w swej tożsamości narodowej. Jedyną i najskuteczniejszą drogą ku temu jest Europa wielości kultur. Przed integrującą się Europą staje druga odmienność. Mianowicie, że Europa silna zintegrowana, ale silna poprzez swe tożsamości, poprzez kultywowane wielości kultur. Ulegamy pewnemu złudzeniu, że dziś, przy skromnej ilości środków finansowych i instrumentów działalności w kulturze nie możemy liczyć na to, że polska oferta kulturalna, która jest bardzo skromna wewnątrz kraju, stanie się silną ofertą zagraniczną.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#WiesławGołębiewski">Obserwuje się, w wyniku silnych procesów integracyjnych, idących przez różne państwa, bliskość ich, całą sieć procesów integracyjnych, że w Europie Zachodniej nastąpiło z konieczności instytucjonalne zejście w dół, na poziom samorządu. Samorządy we Francji czy Anglii zajmują się procesami integracyjnymi. Tam jest etatowy pracownik, który z urzędu reguluje te kwestie. Natomiast u nas rozpoczął się ten proces na poziomie samorządów, tylko że jest on spontaniczny i trzeba w jakiś sposób nadać mu ramy instytucjonalności, by go wzmocnić od dołu i żeby miał możliwość widzenia kierunków swojej działalności.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#WiesławGołębiewski">Sprawą, która umknęła naszej uwadze jest rola elektronicznych mass mediów w procesie integracji. Słowo polskie i obraz polskiego twórcy powinny się znaleźć w dalekim eterze. Jest to minimum nakładów finansowych, a jednocześnie maksimum efektu. Bo poprzez specyfikę rozchodzenia się - kraj jest obecny w całej Europie.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#WiesławGołębiewski">Wspólna zintegrowana Europa musi oprzeć się zalewowi tandety na bardzo niskim poziomie ze strony amerykańskiej bądź japońskiej.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#WiesławGołębiewski">W pełni podtrzymuję oceny (przedstawione tu przez pana prof. Woźniakowskiego), że jesteśmy bardzo ubodzy w promowaniu istniejących u nas np. pereł architektury poprzez informację turystyczną, choć i tu bywają chlubne wyjątki. Tak się nieszczęśliwie składa, że zachodnie informatory turystyczne są precyzyjniejsze od naszych. Często żyjemy lub codziennie przejeżdżamy obok godnego uwagi obiektu nawet go nie zauważając. A turysta zachodni zbacza z trasy, aby zobaczyć opisany w informatorze, przykładowo w woj. kaliskim zamek w Gołuchowie przypominający architektonicznie zamki nad Loarą. W niektóre dni tygodnia stoi tam więcej samochodów z rejestracją zachodnią, niż samochodów z Polski. Turyści zachodni jadący do Warszawy celowo wybierają dłuższą trasę przez Kalisz, aby ten zamek zobaczyć. Mieszkając 50, 70 km od tego zamku często nie zdajemy sobie sprawy z tego, co obok nas się znajduje.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#WiesławGołębiewski">Popieram inicjatywę zgłoszoną przez panią poseł I. Śledzińską-Katarasińską, aby Ministerstwo Kultury i Sztuki przedstawiło nam opracowanie jasno określające kierunki w jakich zmierzamy w ramach integracji europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#WiesławGołębiewski">Pan minister W. Janas powiedział, że poprzez przyjęcie nas do Wspólnoty Europejskiej pewne problemy rozwiążą się same przez się z dnia na dzień i polska kultura zyska możliwości szerszej promocji. Jest to pewnego rodzaju schematyzm i ułuda, gdyż w innym wystąpieniu stwierdzono, że Polska będzie miała taką promocję, jaka będzie kondycja kultury w kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MonikaHamanowa">Chciałabym postawić Komisjom pytanie. Czy lepszemu zaakcentowaniu kulturalnej obecności Polski w integrującej się Europie nie służyłoby poluzowanie naszych przepisów wewnętrznych o ochronie dóbr kultury? Często słyszy się takie zdanie, że nasze muzea mają magazyny zawalone dziełami - tu sparafrazuję Kosińskiego - pierwszorzędnego malarstwa drugorzędnego, albo drugorzędnego malarstwa pierwszorzędnego i nie mają możliwości, aby je eksponować. Nie można tych obrazów sprzedać za granicę, gdzie mogłyby wzbogacić obraz polskiego malarstwa w zagranicznych galeriach publicznych i prywatnych. Mogłoby to mieć także pewne znaczenie dla Polonii, wśród której znajduje się już sporo ludzi o dość wysokim statusie społecznym, o dobrej sytuacji materialnej. Dla emigrantów z Polski możliwość pokazania swoim przyjaciołom portretu prababci namalowanego przez Aksentowicza miałaby duże znaczenie, umacniałaby więzi i polskie korzenie. Jest oczywiste, że należałoby te przepisy wyważyć tak, aby nie dopuścić do sytuacji, w której to prawdziwe polskie artystyczne patrimonium mogłoby zostać narażone na rozproszenie. Wydaje mi się, że poluzowanie tych obecnie bardzo ostrych przepisów mogłoby być celowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JanBudkiewicz">Chciałbym odnieść się do wypowiadanych przez kilku mówców słów o kapitale. O tym, że ten kapitał jest. Zacznę od wyrazu kapitał, o którym mówimy chyba jednoznacznie, a której dotyczy kultury i sztuki polskiej. Z tej dyskusji jasno wynika, że powinien zostać przygotowany generalny program, w którym ogólnie odpowie się na pytanie: co, jak, kto, gdzie? Nie dlatego, aby dyscyplinować poszczególne resorty i instytucje. My wszyscy powinniśmy być sojusznikami w tej sprawie. Powinniśmy zjednoczyć nasze działania. Nie tylko w przyszłości w Europie, ale przede wszystkim między sobą.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#JanBudkiewicz">Mówiono tu sporo o wystawach, ośrodkach kultury, festiwalach. Przed chwilą pan poseł Gołębiewski wspomniał o roli mass mediów. Pozwolę sobie kilka słów na ten temat powiedzieć. Mówiono już o tym, że nadszedł czas, który w niektórych instytucjach europejskich może pozwolić nam zaistnieć w sposób bardzo wyrazisty. Taki jest akurat czas, jeśli chodzi o mass media. Dlaczego tak twierdzę? W końcu ub.r. we Florencji brałem udział w posiedzeniu, które poświęcone było publicznemu radiu i telewizji w Europie. Z wielu wniosków i ustaleń, o których wkrótce będziemy mówić na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu dotyczącym radia i telewizji publicznej, kilka z nich chciałbym dziś państwu przytoczyć. Istnieje szansa na to, aby w najbliższym czasie zaistnieć w publicznych europejskich radiach i telewizjach. Będzie to ogromna szansa dla polskiego filmu, teatru, literatury, dla twórców i wykonawców. Wszyscy uczestnicy konferencji florenckiej (23 kraje Europy i Palestyna) podkreślali, że społeczeństwo europejskie nie może się zadowolić koncepcją radia i telewizji, w których liczą się jedynie prawa rynku, interes polityczny, czy wymagania reklamy. Radio i telewizja publiczne mają do spełnienia we współczesnej Europie swoistą misję humanistyczno-cywilizacyjną. Dlatego muszą aktywnie uczestniczyć w codziennej ewolucji Europy, wzmacniać jej tożsamość odwołując się do fundamentalnych wartości i praw człowieka, jakimi dla tych społeczeństw są m.in. kultura, tolerancja, pluralizm, dobro ogólne. Programy, które stanowią czynnik zrozumienia, muszą wykluczać wszelką dyskryminację bez względu na to, czy dotyczy ona pochodzenia, orientacji religijnej, seksualnej, wieku, czy siły nabywczej. Programy powinny umożliwiać wolny dostęp do ważnych wydarzeń politycznych, społecznych, gospodarczych, swobodną dyskusję, troskę o jakość programów bez nacisku na zdobywanie maksymalnej liczby widzów, promujące edukację, życie intelektualne i artystyczne, szczególnie przez międzynarodową współpracę publicznego radia i telewizji, co musi wzmacniać tożsamość europejską. Aby te cele były spełnione publiczne radio i telewizja muszą być niezależne politycznie i finansowo, posiadać struktury prawne pozwalające na dynamiczne zarządzanie i dostosowywać swoją strategię i taktykę do ewolucji świata i otoczenia, a w szczególności Europy. Usługi publiczne i kultura europejska stworzyły europejskie radio i telewizję. Dziś bardziej niż kiedykolwiek stanowią szansę dla Europy. Ta szansa musi być wykorzystana.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#JanBudkiewicz">Myślę, że akurat jest czas, gdy w radiu i telewizji przygotowuje się wręcz rewolucja, także ze względów technicznych (zapis komputerowo-cyfrowy), aby przy stałym kontakcie z innymi radiofoniami i telewizjami (taki kontakt jest otwarty) nasze szanse promocji polskiej kultury i sztuki wykorzystać w całej Europie, promując także kulturę i sztukę z innych krajów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#TadeuszSamborski">Nie chciałbym być posądzony o zbyt instytucjonalne widzenie tego problemu, który przez wiele godzin omawiamy, ale na zakończenie pragnę zapytać obu panów ministrów, jako przedstawicieli resortów, które w znacznym stopniu mają pogląd na temat naszej skuteczności w promowaniu polskiej kultury i utrwalaniu jej obecności w świecie, czy na styku obu resortów istnieje program skutecznego działania w tym zakresie i czy jest to korelacja tych działań? Jeśli taki program istnieje, to rozumiem, że są określone cele i choć ubogie - środki. Czy istnieje mechanizm sprawdzania skuteczności wdrażania tego programu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanBorkowski">Zamykam dyskusję w tej części naszego posiedzenia. Teraz poproszę o zabranie głosu przedstawicieli rządu i odniesienie się do pytań i uwag zgłoszonych w dyskusji. Proszę o bardzo syntetyczne wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejHarasimowicz">Nie chciałbym, abyśmy pozostali w błędnym przekonaniu o możliwościach naszej aktywności na obecnym etapie względem Komisji Europejskiej, czy Unii Europejskiej. Etap aktywności jest dopiero przed nami. Do tej pory nasza aktywność polegała na osobistych inicjatywach nie mających podstaw w podpisanych porozumieniach. Te rozmowy nieuchronnie prowadziły do finałowego pytania: to o co właściwie wam chodzi? Trzeba więc było precyzować, że chodzi nam o pieniądze. Uzyskujemy niezmienną odpowiedź, że na obecnym etapie nie jest to możliwe, a jeżeli chcemy uczestniczyć w programach kulturalnych Wspólnoty, to nie ma żadnych przeciwwskazań po sfinansowaniu swojego udziału. Etap aktywności, gdy będziemy mogli składać propozycje, które zostaną uwzględnione później przy podziale środków budżetowych, dopiero się zaczyna. Pan minister S. Szymański wspominał o tym, że w marcu br. odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów do spraw Kultury, w którym po raz pierwszy weźmie udział polski minister kultury i sztuki. Tam dopiero będzie szansa na przedstawienie postulatów. Do tej pory było to praktycznie niemożliwe - pomijam niektóre drobne inicjatywy.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#AndrzejHarasimowicz">Chciałbym zwrócić uwagę na to, że w najbliższym czasie promowanie polskiej kultury w krajach Unii Europejskiej może się odbywać tradycyjnym kanałem - poprzez stosunki bilateralne.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#AndrzejHarasimowicz">W okresie francuskiego przewodnictwa możliwość wykorzystania szczególnych stosunków łączących nas z Francją i szczególnej pozycji Francji w kulturze europejskiej (o czym mówił pan poseł Braun) dla zintensyfikowania tych kontaktów, najprawdopodobniej natrafi na bardzo formalną barierę, ponieważ premier Francji ogłosił listę priorytetów francuskich w okresie przewodnictwa i nie ma tam ani jednego słowa o kulturze. Natomiast współpraca bilateralna na tym polu może być rozwijana na podstawie istniejących umów o współpracy kulturalnej. Nie ma tu żadnych przeszkód.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#AndrzejHarasimowicz">Na bardzo słuszny postulat o potrzebie dokonania przeglądu potrzeb legislacyjnych w zakresie kultury można już w tej chwili odpowiedzieć częściowo pozytywnie. Zarys takiego przeglądu został dokonany w opracowaniu przygotowywanym przez nasz departament - w zapowiadanej „białej księdze” w sprawach gospodarczych, prawnych, społeczno-kulturalnych i naukowo-technologicznych. W części dotyczącej kultury, w kilkudziesięciostronicowym opracowaniu, które da najpełniejszy do tej pory przegląd stanu stosunków formalnych, traktatowych w dziedzinie kultury oraz pokaże, jak sprawy kultury są kierowane i finansowane w krajach Unii Europejskiej, jak to jest robione u nas, gdzie występuje zbieżność, a jakie są bariery, będzie można w prosty sposób uzyskać gotowy zarys tych posunięć legislacyjnych, które są niezbędne do usunięcia przeszkód wynikających z niedopasowania przepisów we współpracy kulturalnej. Przegląd potrzeb legislacyjnych jest także zawarty w pokazywanym przez pana przewodniczącego Borkowskiego raporcie. Nie jest on może satysfakcjonujący, ale opracowywany jest kolejny raport o wykonaniu programów dostosowujących polską gospodarkę oraz polski system prawny do wymogów Układu Europejskiego, który będzie dostępny za kilka tygodni. Z ogromnym prawdopodobieństwem należy zakładać, że w rozdziałach dotyczących Ministerstwa Kultury i Sztuki oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych zostaną zrelacjonowane posunięcia tych resortów w dziele harmonizacji przepisów prawnych oraz zostaną zapowiedziane następne posunięcia legislacyjne wraz z terminami ich realizacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#StanisławSzymański">Odbieram to spotkanie jako zaczyn do dyskusji na temat roli kultury, czy współpracy kulturalnej w dziele integracji europejskiej. Uważam, że kolejne spotkanie w tej sprawie jest niezbędne i to w krótkim czasie, chociażby dlatego, że nie wszystkie materiały zdążyły do państwa dotrzeć (w czym zawiniło także Ministerstwo Spraw Zagranicznych). Ta dyskusja pozwoli nam - instytucjom rządowym na poważniejszą refleksję i zastanowienie.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#StanisławSzymański">Osiągnięcia w dziedzinie kultury są naszą mocną stroną. Nie powinniśmy mieć obaw przed integracją. Temu szczęściu, że mamy takie osiągnięcia trzeba jednak pomagać i dlatego istnieje potrzeba wypracowania koncepcji i mechanizmów promocji naszej kultury we wspólnotach europejskich. To samo się nie zrobi.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#StanisławSzymański">Chciałbym nawiązać do refleksji, którą podzieliłem się we wstępie. Miałem na myśli sprawę pewnej dyskusyjności pojęcia subsydialności. Sądzę, że jest to pojęcie wieloznaczne. Być może w pośpiechu przedstawiłem sprawę w zbyt dużym skrócie. Podniosłem to w sensie relacji decyzyjnych, relacji między instytucjami wspólnotowymi i narodowymi, to jest ciągle dyskutowane. Tu właśnie sprawa wypracowania odpowiedniej koncepcji i mechanizmów promocji jest bardzo istotna.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#StanisławSzymański">Zgadzam się z wypowiedziami pani poseł Katarasińskiej i pana posła Brauna, że fakt, iż Unia Europejska stosunkowo niedawno, bo dopiero w Traktacie z Maastricht, zwróciła uwagę na dziedzinę kultury stanowi naszą szansę, a nie tylko problem. Trzeba podjąć to wyzwanie i wypracować odpowiednią strategię. Nie bez kozery wspomniałem o zbliżającym się spotkaniu ministrów kultury, jako o pewnym pręgierzu dopingującym i zmuszającym nas od przyspieszenia działań.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#StanisławSzymański">Jako przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych przede wszystkim notowaliśmy skrzętnie te wszystkie uwagi i wykorzystamy je w naszych dalszych pracach. Będą nam one bardzo pomocne.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#StanisławSzymański">Pan poseł Samborski pytał o współpracę między resortami kultury i sztuki oraz spraw zagranicznych. Jak sądzę, wynikiem intensywnej współpracy tych resortów jest wypracowany już nowy, generalny statut instytutów kultury za granicą. Statut nadaje instytutom kultury samodzielność finansową. W rozwijaniu działalności instytutów pomagałyby założone w tym celu fundacje, aby instytuty nie były zależne, jak dotychczas, wyłącznie od niezwykle skromnego w tej dziedzinie budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#StanisławSzymański">Na pytanie dotyczące tworzenia nowych instytutów kultury za granicą odpowiem, że w tym roku będziemy się starać o otwarcie nowych instytutów za granicą wschodnią (na Ukrainie, Białorusi i Litwie). Jest to spowodowane mizerią finansową Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie oznacza to, że nie widzimy potrzeby otwarcia instytutów w innych krajach, np. w Brukseli. Widzimy taką potrzebę, ale z całą szczerością chcę powiedzieć, że nie widzimy szansy otwarcia tego instytutu przed instytutami na Wschodzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WacławJanas">Chciałem zapewnić pana przewodniczącego J. Brauna i wszystkich państwa podzielających jego pogląd, że my - ludzie na co dzień pracujący w kulturze zawodowo mamy świadomość, że właśnie kultura może być najlepszym elementem zbliżania i integrowania się Polski z Europą. Jest to nasza zasługa historyczna, o której tu mówiono. Myślę, że jest to sprawa, której nie powinniśmy się wstydzić, a której powinniśmy pomóc.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WacławJanas">Oczekiwałbym na to, aby Komisje wystąpiły do rządu z wnioskiem, aby rząd przedstawił koncepcję integracji ze wspólnotami europejskimi w dziedzinie kultury w sensie struktur europejskich (gdzie możemy się czegoś domagać, czegoś żądać, lub coś uzyskać) i strategiczny plan promocji polskiej kultury za granicą.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#WacławJanas">Dyskusja wykazała niezbicie, że nie może być mowy o integracji treści. Może być mowa o integracji zasad prawnych, ochrony prawa autorskiego, pewnych przepisów dotyczących pożarnictwa, imprez. Jeśli chodzi o treść, to jest to sprawa twórcy, jego wrażliwości, tradycji, talentu, historii, odbioru itd., więc w tym sensie o integracji kultury mówić nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#WacławJanas">W ramach integracji w strukturach europejskich ministrowi kultury i sztuki zależy przede wszystkim na tym, aby programy przeznaczone do tej pory dla państw będących członkami Unii Europejskiej zostały udostępnione państwom, które dzisiaj członkami Unii nie są, ale są z Unią stowarzyszone. Myślę, że jest w tym nasz polski interes.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#WacławJanas">Uważam, że w pewnych inicjatywach typu kulturalnego powinniśmy wykorzystywać (o czym mówimy) nie tylko to, że Polska jest krajem stowarzyszonym. W ramach Inicjatywy Środkowoeuropejskiej są kraje będące członkami Unii Europejskiej. W ramach organizacji grupy państw Morza Bałtyckiego - Krajów Bałtyckich, której członkiem jest Polska są też kraje należące do Unii. Przez te kraje możemy wejść z naszymi propozycjami do Unii, czyli dostać się do środków finansowych.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#WacławJanas">Zależy nam na tym, aby jedno z miast polskich (myślimy o Krakowie) stało się europejskim miastem kultury na początku XXI wieku. Jak państwo wiedzą do 1997 r. wszystkie te tytuły zostały rozdzielone.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#WacławJanas">W programie działania w ramach struktur Unii Europejskiej powinno nam zależeć przede wszystkim na książce i czytelnictwie, ochronie dóbr kultury i imprezach mających charakter imprez ogólnoeuropejskich, czy ogólnoświatowych. Jak mi się wydaje, w ten sposób główny przedmiot dzisiejszej dyskusji powinien być skonsumowany.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#WacławJanas">Chwalenie się tym, że jedną konwencję już ratyfikowaliśmy, a drugą właśnie będziemy ratyfikować miało stanowić tylko ilustrację, że w ramach ochrony prawnej zmierzamy w tym kierunku, którego wymaga od nas Europa.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#WacławJanas">Podtrzymuję pogląd, że kultura polska zajmuje szczególne miejsce wśród kultur europejskich. Myślę, że nie odkryję Ameryki mówiąc, że wszystkie państwa leżące na wschód od Polski łakną polskiej kultury. Nie tylko mniejszość polska, ale i rdzenni obywatele tych państw. Zainteresowanie polską kulturą jest również ogromne w całej Europie. Ten strategiczny program, o którym mówimy, nie może być tylko programem ministra, czy rządu. Powinien to być program, na który składa się działalność rządu, samorządów, wojewodów, stowarzyszeń twórczych, zespołów folklorystycznych, miast bliźniaczych itd. To jest cała rzeka działań, które podejmują przedstawiciele naszego państwa, z całą siecią dopływów. Chodzi o to, aby polska twórczość, polska myśl wchodziła do krwioobiegu kulturalnego Europy. Możemy to osiągnąć różnymi środkami. Nie zawsze pieniądze decydują. Bywa tak, że łatwiej się to robi bez pieniędzy. Jest to jednak temat zupełnie odrębny.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#WacławJanas">W dyskusji mówiono o tym, że zbyt długo trwa wprowadzenie prawa autorskiego. Faktycznie trwa to długo. Na usprawiedliwienie chcę powiedzieć, że minister kultury i sztuki podpisał dwa rozporządzenia wykonawcze (zostały opublikowane), a trzecie jest już uzgodnione ze wszystkim stowarzyszeniami twórczymi i zawodowymi, które wystąpiły o uprawnienia do zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi. To nie było łatwe, a jest uzgodnione z całym środowiskiem. W tym czasie wszystkie te organizacje zdołały pozmieniać swoje statuty, odbyć zjazdy i odpowiednio, tak jak przewiduje prawo autorskie przygotować się do tego, aby formalnie wystąpić o zarządzanie prawami autorskimi i pokrewnymi.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#WacławJanas">Na początku 1994 r. dyskutowaliśmy bardzo poważnie na temat „Eurolmaqe”. Na „Eurolmaqe” przeznaczone było 25 mld zł. Składki wynoszą 7 mld zł, czyli ok. 1/3 tego co przeznaczyliśmy. Jeżeli to było ważne, to trzeba było te składki zapłacić. Jeśli tak się nie stało, to wynikło to z późniejszej dyskusji. Jest tu pan przewodniczący Komitetu Kinematografii T. Ścibor-Rylski, z którym na ten temat dyskutowaliśmy. Pierwszą sprawą, którą podjął, jest uregulowanie naszych zaległości wobec „Eurolmaqe” dlatego, że jest to dla Polski opłacalne. Informuję więc, że nie mamy zamiaru rezygnować i chcemy te zaległości uregulować.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#WacławJanas">W ramach Unii Europejskiej był do tej pory jeden przypadek wystąpienia państwa, którego obywatel tłumaczył polskie dzieło literackie na język obcy. Bo tak do tej pory przewidują przepisy, że polscy tłumacze nie mają możliwości z tego korzystać. Taka możliwość otwiera się dopiero w 1995 r.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#WacławJanas">Nasze stanowisko w sprawie podatku VAT na książki jest niezmienne. Uważamy, że w Polsce na książki podatek ten nie powinien obowiązywać. Sprawa ta zależy od ustawodawcy, który w porozumieniu z Komisją Kultury i Środków Przekazu powinien zdecydować, czy obecny stan rzeczy należy utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#WacławJanas">W dziedzinie dóbr kultury Polska straciła 5 razy tyle dzieł, ile obecnie ma. Spowodowały to nasze burzliwe dzieje, a także nasza nie zawsze właściwa dbałość o zabytki naszej sztuki. Dziś powstaje problem, czy magazyny muzeów otworzyć przed polskim obywatelem. Środowisko muzealne jest temu przeciwne, gdyż uważa, że to co jest zebrane powinno być w tym miejscu zachowane i nie powinno być przedmiotem swobodnego obrotu w ramach państwa. Stworzenie przepisów umożliwiających sprzedaż tych dzieł za granicę nie jest dziś brane pod uwagę. Może i dobrze, że nie jest. Każde z państw członkowskich Unii Europejskiej chroni swój rynek. Niezależnie od liczby licytacji i wyprzedaży w domach aukcyjnych przedstawiciel państwa (a zazwyczaj ministra kultury) ma zawsze prawo pierwokupu. Każde państwo dba o swoje dziedzictwo kulturowe. Nie widzimy dzisiaj żadnych możliwości, aby pozytywnie odnieść się do pytania, czy wniosku przedstawionego przez panią prof. M. Hamarową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanBorkowski">Wynikiem pracy połączonych Komisji może być opinia, dezyderat lub stanowisko. Myślę, że niektóre sprawy poruszone w dzisiejszej dyskusji należy doprowadzić do końcowych wniosków. W imieniu prezydiów obu Komisji zaproponuje je pan poseł J. Braun.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JuliuszBraun">Dzisiejsze posiedzenie traktujemy jako zaczyn dyskusji (o czym była mowa), otwarcie pewnych działań i postawienie problemu polityki kulturalnej państwa jako elementu działań międzynarodowych i ponadnarodowych.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#JuliuszBraun">Myślę, że nie ma konieczności, aby w sposób formalny uchwalać dezyderat, czy opinię. Zgodność poglądów była dość duża. Przypomnę więc tylko główne tezy naszej dyskusji, które były formułowane i oczekiwania, które z tej dyskusji wynikają.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#JuliuszBraun">Obie Komisje stwierdzają, że zagadnienia kultury mają duże znaczenie dla procesu integracji europejskiej. Komisje z uznaniem przyjmują, że działania w tej sprawie podejmowane są na wielu płaszczyznach, nie tylko przez instytucje rządowe, ale także przez instytucje pozarządowe, samorządy, fundacje, organizacje i poszczególne osoby.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#JuliuszBraun">Z uznaniem przyjmujemy deklarację pana ministra W. Janasa (rozumiem, że jest to deklaracja złożona w imieniu rządu), iż otrzymamy dokument określający strategię działań polskich władz w zakresie określenia miejsca kultury w procesie z Unią Europejską. Wydaje mi się, że jest to sprawa szczególnie ważna przed zbliżającym się spotkaniem Ministrów Kultury Krajów Europy. Sposób w jaki po raz pierwszy w tym gremium Polska zaprezentuje dwoje stanowisko i oczekiwania jest niewątpliwie bardzo ważny dla przyszłej pozycji naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#JuliuszBraun">Byłoby bardzo ważne, abyśmy w kolejnym raporcie dotyczącym działań dostosowawczych uzyskali szersze informacje. W tym raporcie, który pokazywał pan przewodniczący, wymienione jest tylko prawo autorskie. Oczekujemy, że program działań dostosowujących polską gospodarkę oraz system prawny do wymagań Układu Europejskiego obejmie także działania dotyczące kultury. Jest to ważne także dlatego, że działania dostosowawcze wiążą się z pewnymi kosztami. Kiedy omawiamy budżet, to w różnych dziedzinach pojawiają się środki potrzebne na realizację programu dostosowawczego. Jak dotąd kultura nie była tym programem objęta i nie otrzymywała środków na działania dostosowawcze.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#JuliuszBraun">Oczekujemy również na przygotowanie systemu informacji o tym, w jakich dziedzinach i konkretnie, w jakich projektach i programach europejskich mogą uczestniczyć polskie instytucje. Informacja taka powinna ukazywać się cyklicznie co kwartał lub co pół roku. Zainteresowane instytucje powinny z Urzędu Rady Ministrów lub z Ministerstwa Kultury i Sztuki dostawać informacje o tym, jakie są możliwości. Obecnie pojawiają się żenujące sytuacje, gdy polskie kandydatury nie są w ogóle zgłaszane do nagród i programów, gdyż nikt o tym po prostu nie wiedział.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#JuliuszBraun">Oczekujemy również szerszego otwarcia Polski na udział w programach, projektach europejskich, także tych, które mogą być realizowane na naszym terenie bądź z naszej inicjatywy.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#JuliuszBraun">Myślę, że nie wzbudzi sprzeciwu przedstawicieli innych regionów kraju gorące poparcie obu Komisji dla działań zmierzających do nadania tytułu Kulturalnej Stolicy Europy miastu Kraków.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#JuliuszBraun">Jeśli nie ma sprzeciwu, to taką konkluzją zakończymy nasze dzisiejsze posiedzenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JanBorkowski">W ostatnim zdaniu chciałem powiedzieć, że jeśli ta dyskusja nie satysfakcjonuje państwa, to z całą pewnością, to dzisiejsze posiedzenie będzie rzutowało na to, jak sprawy kultury będą zauważane w Komisji do Spraw Układu Europejskiego, a sprawy integracji europejskiej w Komisji Kultury i Środków Przekazu.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#JanBorkowski">Na tym zamykam wspólne posiedzenie obu Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>