text_structure.xml
263 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#WiesławaZiółkowska">Dzisiejsze posiedzenie jest poświęcone zapoznaniu się z opiniami ekspertów po to, abyśmy mogli skierować pierwsze pytania pod adresem rządu i NBP. Od jutra zaczynamy pracę nad projektem ustawy budżetowej na 1995 r. Komisja Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów zajmie się właściwymi dla niej częściami budżetowymi.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#WiesławaZiółkowska">Państwo otrzymaliście 25 ekspertyz. Niektóre z nich mają charakter ogólny i dotyczą głównie makroproporcji, ale znacząca część ekspertyz dotyczy poszczególnych części budżetowych. Ekspertyzy otrzymali państwo dopiero wczoraj i dlatego poproszę ekspertów, by zaprezentowali główne tezy swoich opinii.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#WiesławaZiółkowska">Do uwag państwa dotyczących ustawy budżetowej, a także polityki pieniężnej ustosunkuje się rząd i NBP. Mam prośbę, aby odpowiedzi zostały udzielone na piśmie, ale tylko do uwag szczegółowych zawartych w ekspertyzach.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#GrzegorzKołodko">Zapoznaliśmy się z ekspertyzami, na tyle na ile czas pozwolił. Ponieważ o godz. 11 zaczyna się posiedzenie Rady Ministrów, na które będę się musiał udać, ze strony Ministerstwa Finansów jest bardzo liczna i silna reprezentacja. W posiedzeniu udział bierze 5 wiceministrów, wielu dyrektorów departamentów i kilku doradców ministra finansów. Jesteśmy do państwa dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#GrzegorzKołodko">W ubiegły piątek wygłosiłem informację i wprowadzenie do projektu ustawy budżetowej. Jeszcze raz chcę zadeklarować pełną gotowość Ministerstwa Finansów i innych resortów do jak najlepszej współpracy z Komisją. Jesteśmy do państwa dyspozycji, nie tylko dzisiaj, ale także każdego dnia, podczas których będą trwały prace nad projektem ustawy budżetowej. Również stawiamy do dyspozycji Komisji naszych ekspertów, jeżeli państwo będą mieli dodatkowe informacje i wyjaśnienia bezpośrednio z resortu finansów. Jesteśmy gotowi odpowiedzieć ustnie na pytania i dlatego jest taka liczna reprezentacja ministerstwa. Zgodnie z życzeniami Komisji, jeśli nie zostaną udzielone odpowiedzi w czasie posiedzenia, odpowiemy na nie pisemnie.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#GrzegorzKołodko">Mam nadzieję, że na dzisiejszym posiedzeniu Rady Ministrów zostanie przyjęta autopoprawka wynikająca z propozycji rozdysponowania środków, które są uwolnione wskutek decyzji dotyczącej skali ulg z tytułu wydatków na remonty mieszkań. Zgodnie z sugestią wyrażoną z trybuny sejmowej, rząd może dzisiaj przyjąć autopoprawkę zmierzającą do zwiększenia z tego tytułu puli środków przeznaczonych na dotację dla gmin na dofinansowanie zasiłków mieszkaniowych, w pierwszej kolejności, a także jeszcze kilka mniejszych zmian. Jeżeli taka decyzja zostanie dzisiaj podjęła, to w części popołudniowej posiedzenia zostanie przedstawiona taka informacja.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#GrzegorzKołodko">Chciałbym bardzo serdecznie podziękować za krytyczne uwagi, które już zostały zgłoszone, zadeklarować jeszcze raz chęć jak najdalej idącej pomocy, przeprosić że muszę udać się na posiedzenie Rady Ministrów. Pozostawiam swoje koleżanki i kolegów do dyspozycji państwa. Liczę na to, że pomoc Komisji przyczyni się do tego, że budżet będzie miał jeszcze lepszą treść i formę od tej, którą rząd przedstawił izbie w formie projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wiceprezes NBP poinformował mnie, że też ma jakieś zajęcie i nie będzie mógł uczestniczyć w naszym posiedzeniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KrzysztofBarburski">Pozwolę sobie powtórzyć moją prośbę. O godz. 1230 jest posiedzenie komisji senackiej w sprawie ustawy o prawie dewizowym. Będę chciał wziąć udział w tym posiedzeniu. Do dyspozycji państwa pozostawiam członka zarządu, dyrektora departamentu Ryszarda Kokoszczyńskiego, a także członka zarządu Jerzego Stopyrę. Poza tym obecni są dyrektorzy departamentów i doradcy. Sądzę, że ta grupa ekspertów odpowie na państwa pytania w sposób zadawalający.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WiesławaZiółkowska">Po tych wstępnych informacjach możemy już przystąpić do prezentacji przez ekspertów ich głównych tez dotyczących budżetu i polityki pieniężnej na rok 1995.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#NataliaGajl">Moja ekspertyza dotyczy samego budżetu i kwestii prawnych a także proceduralnych. Nie zajmuję się, ponieważ to nie leży w gestii moich znajomości, zasadnością ekonomicznego czy społecznego podziału. Wydaje mi się, że pierwsze uwagi formalno-prawne są na miejscu, jako pewne wprowadzenie do dalszej ekonomicznej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#NataliaGajl">Zacznę od uwagi nie najważniejszej, ale legislacyjnie zawsze istotnej. Część tekstowa przedstawionego projektu ma cały szereg formalno-prawnych błędów. Nie jest uporządkowana według jednakowych kryteriów. Poszczególne paragrafy nie łączą się z sobą. Można np. wskazać, że dotacje celowe dla gmin zostały ujęte w art. 15, 16 i 38, natomiast subwencje ogólne, które są bardzo istotne, znalazły się tylko (poza subwencją adresowaną dla gmin warszawskich) w załączniku nr 2. Czyni to niestety ustawę trudno czytelną. Naturalnie są to zastrzeżenia o charakterze marginalnym, drugorzędnym.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#NataliaGajl">Znacznie ważniejszym problemem jest zagadnienie delegacji, których jest w tym akcie prawnym bardzo dużo. Powstaje pytanie, czy jest słuszny zakres proporcji, skoro prawie 1/3 przepisów, to są delegacje.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#NataliaGajl">Można zrozumieć potrzebę delegacji wobec bardzo złej sytuacji ekonomicznej, wahliwości i deflacji, niemniej jednak trzeba byłoby się zastanowić, czy wszystkie delegacje są rzeczywiście w takim układzie potrzebne.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#NataliaGajl">Zwracam uwagę na to, że Trybunał Konstytucyjny w niejednym ze swoich orzeczeń podkreślał, iż delegacja ma mieć charakter wykonawczy, a więc ustalać zasady i tryb danego zagadnienia, a nie rozwiązywać w sposób nowy ustawodawczą treść.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#NataliaGajl">Druga kwestia, która z tym się łączy, jest roczność ustawy. Na całym świecie w ustawodawstwie szuka się możliwości przedłużenia tekstu rocznego, który dzisiaj nie jest wystarczający dla nowoczesnej gospodarki. Z tego względu, nie należy jednak wprowadzać na okres jednego roku takich zasad, jak podział kompetencji pomiędzy poszczególne organy państwa. Ta kwestia jest niezależna od roczności budżetu.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#NataliaGajl">W omówionym projekcie powtarza się wada, która wystąpiła w zeszłym roku, a jest bardzo krytykowana w nauce. Chodzi o tzw. obładowanie ustawy. Jest to błąd, ponieważ ustawa powinna wyłącznie zajmować się dochodami i wydatkami na dany rok i nie wprowadzać innych, dodatkowych obciążeń czy rozwiązań. Na przykład w art. 43 rozszerza się stosowanie ustawy o zobowiązaniach podatkowych. W art. 14, podobnie jak w poprzednim roku, wprowadza się dywidendę dla przedsiębiorstwa. To ostatnie rozwiązanie ma tę wadę, że czyni gospodarkę finansową przedsiębiorstw niestabilną - przedsiębiorstwa nie wiedzą jakie obciążenia są wprowadzane co roku - a z drugiej strony burzy zasadę wynikającą z ustawy o gospodarce, że sektory powinny być jednakowo traktowane. Dawniej sektor prywatny był silniej obciążony, dzisiaj silniej jest obciążony sektor państwowy, wbrew zasadzie o równości obciążeń.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#NataliaGajl">Do istotnych zagadnień każdego budżetu i jego prezentacji należy sposób przedstawienia cyfr. Patrząc na dwa tomy, które otrzymaliśmy, można sądzić, że jest to bardzo szczegółowe opracowanie, w którym, przy wnikliwej analizie, można znaleźć różne informacje o kierunkach działania. Ta szczegółowość była także przed wojną i w tym zakresie jesteśmy w czołówce krajów europejskich. Powstaje jednak pytanie, czy sama szczegółowość wystarcza, by przedstawiony materiał był jasny i czytelny. Niestety nie można w ten sposób odczytać tego aktu prawnego.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#NataliaGajl">Podnosiłam tę kwestię w ub. roku i ówczesnym minister finansów twierdził, że w ciągu roku nastąpi rozwój funkcjonalnej, ekonomicznej klasyfikacji.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#NataliaGajl">Funkcjonalna i ekonomiczna klasyfikacja daje ten komfort, że Komisja otrzymuje całe zadanie ułożone według kosztów, ze wskazaniem na ekonomiczne i socjalne zalety danego rozwiązania. Powinna także otrzymać inny możliwy wariant.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#NataliaGajl">Z tego punktu widzenia tylko niektóre zadania ułożone zostały funkcjonalnie, co jest pewnym osiągnięciem w stosunku do dawnej klasyfikacji. Jeśli się jednak weźmie pod uwagę, że każdy z resortów próbuje ustalić dla siebie większą liczbę zadań i otrzymać więcej środków, to trudno jest Komisji bez wariantowych rozwiązań zadecydować, który resort ma swoje głębsze racje od innego resortu. Jeżeli w zeszłym roku nie były poczynione prace nad unowocześnieniem klasyfikacji, to należy zacząć je od razu, żebyśmy przyszły budżet mieli bardziej odpowiedni.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#NataliaGajl">Istotne zastrzeżenia rodzi traktowanie dochodów z prywatyzacji na równi z pozostałymi dochodami. Dla mnie jest to jedna z największych wad proponowanego budżetu na rok 1995.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#NataliaGajl">Co to oznacza? Naturalnie, uzyskując dochody z prywatyzacji można zmniejszyć deficyt budżetowy, ale to niczego nie rozwiązuje. Odwrotnie, prowadzi do wyprzedaży majątku narodowego. Dotychczasowa treść art. 34 ust. 1 pkt 7 ustawy Prawo budżetowe, tego rodzaju swobodnych działań nie umożliwia. Przyjęto bowiem słuszne założenie, iż w ustawie budżetowej z góry się określa kierunki prywatyzacji majątku państwowego oraz przeznaczenie środków z tego tytułu płynących.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#NataliaGajl">Obecnie mamy wiele mankamentów. Nie została jeszcze uchwalona ustawa o skarbie państwa, co na pewno bardzo niekorzystnie wpływa na wszystkie działania. Mam nadzieję, że ta ustawa się ukaże, ale niezależnie od niej istnieją wszelkie przesłanki dla utrzymania kontroli nad majątkiem prywatyzowanym, nad zasilaniem w ten sposób obecnej działalności przedsiębiorstw państwowych czy spółek skarbu państwa, które prywatyzowane dla samej idei być nie mogą. We wszystkich państwach wysoko rozwiniętych pewien sektor jest w rękach publicznych.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#NataliaGajl">Wobec tego, jeżeli zakładamy, że przedsiębiorstwa na razie działające jako publiczne, mają być skomercjalizowane, to oznacza to, że mają się samofinansować i rozwijać. Będą więc potrzebowały odpowiednich kredytów i subwencji na te cele. Muszę powiedzieć, że dobrze się stało, iż przedsiębiorstwa publiczne, które wchodzą w postępowanie układowe lub ugodowe, będą wspomagane przez bank w środki, zgodnie z ich planami restrukturyzacyjnymi. Przewiduje się pomoc z drugiej i trzeciej transzy pożyczki dostosowawczej na restrukturyzację przedsiębiorstw. Trzeba to bardzo silnie podkreślić, z tym tylko, że należy postulować, by komisja sejmowa sprawdzała jak wykorzystywane są środki i czy są one sukcesywnie przelewane. Inaczej będziemy mieli taką sytuację, jaką znamy z FOZZ, czy z innych przypadków, kiedy środki zagraniczne były niewykorzystywane, co jest na pewno działaniem nagannym.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#NataliaGajl">Skoro jestem przy głosie, to chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jedną merytoryczną kwestię, a mianowicie na problem gospodarki lokalnej. Wiadomo, że samodzielne budżety i decentralizacja mają swoje granice. jak byśmy nie patrzyli na samorząd lokalny, to przekazywanie tak dużej liczby zadań, co ma obecnie miejsce, z budżetu państwa na rzecz budżetu lokalnego wymaga dofinansowania tych jednostek.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#NataliaGajl">Jak wygląda obraz tego w ustawie? Mamy dotacje celowe i przedmiotowe. jest ich bardzo wiele i są one ustalone szczegółowo na określone cele i jeśli cel nie zostaje wykonany, to dotacja jest cofana. Wobec tego jest to scentralizowana forma dofinansowania. Natomiast subwencje ogólne, które są pomyślane jako kryteria obiektywne, znacznie mniej centralizujące działalność przedsiębiorstw, ustalone czy to według liczby mieszkańców czy według innej obiektywnej skali, są w tej ustawie prawie nie ujęte. Wobec tego, zamiast udziałów, dodatków czy innej formy subwencji obiektywnych, mamy pewne scentralizowanie, które jest przeciwne propagowanemu obecnie modelowi.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#NataliaGajl">Niezależnie od tego czy będziemy mieli powiaty, czy nie, to kwestia form i konstrukcji dotacji pozostanie aktualna. Dlatego trzeba o to zadbać w samej ustawie budżetowej.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#NataliaGajl">Chciałam się z Komisją podzielić ostatnią uwagą, jaka się nasuwa z analizy przedstawionego projektu budżetu na rok 1993. Dotyczy ona tzw. omówienia artykułów ustawy budżetowej. Omówienie 47 artykułów, z których składa się ustawa, zawarto jedynie na 9 stronach. Nie jest to ani charakterystyka, ani też objaśnienie i uzasadnienie treści poszczególnych artykułów, czego można by się spodziewać. Jest to w większości jedynie krótkie powtórzenie samej treści danego artykułu. W takim ujęciu „omówienie” niestety nie spełnia swego zadania, ani bowiem nie objaśnia, ani nie uzasadnia proponowanych rozwiązań. Dlatego Komisja będzie miała wiele pytań, które będą zmierzać do rzeczywistego uzasadnienia proponowanych rozwiązań, nieraz kontrowersyjnych.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#NataliaGajl">Powstrzymam się na tej pierwszej, ogólnej części mojego wystąpienia. Uwagi szczegółowe państwo dostaliście w tej chwili. Bardzo przepraszam, że nie byłam w stanie wcześniej ich przedstawić. Kiedy będą omawiane poszczególne kwestie, chętnie włączę się do dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WiesławaZiółkowska">Informuję państwa, że rozpoczął swoją pracę ośrodek analiz budżetowych. Ma on zaplecze merytoryczne, a także komputerowe. Posłowie zgłaszający swoje wnioski lub poprawki będą mogli liczyć na to, że zostaną one prawidłowo opracowane od strony legislacyjnej. Także będą mogli uzyskać dodatkowe informacje, czy przeliczenia, korzystając z programu komputerowego.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#WiesławaZiółkowska">Oddaję głos panu prof. Owsiakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#StanisławOwsiak">Moja ekspertyza dotyczy należności i zobowiązań skarbu państwa w projekcie ustawy budżetowej na rok 1995.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#StanisławOwsiak">Cecha jednoroczności budżetu, z którą nie możemy sobie poradzić, pomimo, że środowiska naukowe od lat zgłaszają postulat wydłużenia okresu budżetowego, przynajmniej w odniesieniu do wydatków majątkowych, niestety ciąży na dokumencie, który miałem przyjemność opiniować. Ta cecha budżetu ma swoje zalety do których zaliczyć trzeba przede wszystkim możliwość kontrolowania przez parlament bieżącej działalności rządu w zakresie finansów publicznych. Kontrola parlamentu nad budżetem państwa i finansami publicznymi w praktyce oznacza kontrolę nad całą działalnością władzy wykonawczej. Ta cecha jest istotna i nie można dążyć do sytuacji, iż budżet będzie dwu lub trzyletni, bo kłóci się to z pewnymi zasadami gospodarki publicznej.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#StanisławOwsiak">Powtarzam, postulat wydłużenia planowania budżetowego odnośnie części majątkowej budżetu. W dziedzinie należności i zobowiązań skarbu państwa ułomność budżetowania rocznego polega na tym, że sama ustawa budżetowa nie pokazuje zaszłości w sferze finansów publicznych lecz jedynie skutki tych zaszłości dla bieżących dochodów i wydatków budżetowych, przy czym skutki te z reguły wykraczają poza jeden rok budżetowy. Tymczasem te zaszłości z lat ubiegłych mają istotne znaczenie, gdyż pokazują, jakie jest rzeczywiste (kasowe) saldo dochodów i wydatków budżetowych na koniec roku fiskalnego i w jakim stopniu różni się ono od salda memoriałowego. Są tu pewne możliwości manipulowania, niekoniecznie w negatywnym tego słowa znaczeniu.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#StanisławOwsiak">Pewne należności i zobowiązania skarbu państwa powstałe w okresach poprzednich dość silnie mogą rzutować na dany rok fiskalny, na który jest opracowywany budżet państwa. Wreszcie, aby ocenić stan finansów publicznych musimy także mieć szerszą perspektywę, aby określić, co się działo w latach przeszłych i jakie to będzie miało konsekwencje dla bieżącego wydatkowania budżetowego, a także dla budżetów, które będą sporządzone w latach następnych.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#StanisławOwsiak">Rodzą się merytoryczne pytania, a mianowicie, jeżeli powstają zaległości - oczywiście trzeba badać przyczyny i skutki - to w jakim stopniu zaległości wobec skarbu państwa naruszają zasadę powszechności podatkowej i równości podatników wobec prawa. Czy te należności wobec skarbu państwa oznaczają w jakimś stopniu redystrybucję, czy korektę redystrybucji zapisaną w ustawie. W jakim stopniu zaległości podatkowe oznaczają korektę redystrybucji dochodów w stosunku do redystrybucji określonej przez prawo podatkowe i prawo budżetowe.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#StanisławOwsiak">Na należności względem skarbu państwa można popatrzeć jako na pewien instrument polityki ekonomicznej państwa. Analiza stanu tych oszczędności może prowadzić do oceny, czy w egzekwowaniu należności podatkowych stosowany jest bezwzględny fiskalizm, czy też zróżnicowane i racjonalne podejście do każdego przypadku, tak, aby z jednej strony zadość uczynić wymogom powszechności podatków, zaś z drugiej strony, żeby aparat skarbowy stwarzał szansę, przez umorzenia, odstąpienie od poboru itd., wyjścia z długów bez uciekania się, tam gdzie nie jest to konieczne, do doprowadzania podatników do bankructwa.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#StanisławOwsiak">Jeżeli chodzi o zobowiązania skarbu państwa wobec podmiotów zewnętrznych, to rodzi się pytanie, czy możliwe jest zmniejszenie, zwłaszcza, gdy obsługa (odsetki) stanowi istotne obciążenie finansów publicznych. Powstaje także pytanie, czy rząd nie nadużywa takiej instytucji, jaką jest poręczenie kredytów banków dla różnych podmiotów na różne tytuły.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#StanisławOwsiak">W budżecie na rok przyszły dostrzegam wiele pozytywnych zmian. W roku 1995 przewiduje się bezwzględny spadek stanu na 31 grudnia należności do 155,1 bln zł. Oznacza to utrwalenie pozytywnej tendencji ograniczania zjawisk długów wobec skarbu państwa. Zgadzam się jednak z prof. Gajlową, że w dokumencie za mało jest wyjaśnień i interpretacji decyzji, które są zapisane w omawianym projekcie ustawy budżetowej. Przykładem może być brak odpowiedzi na pytanie, czy spadek należności wobec skarbu państwa jest wynikiem umorzenia tych długów, czy poprawy ich ściągalności. Przydałyby się informacje, jak działa aparat skarbowy, tzn. w jakim stopniu przyczynią się on do ujawnienia należności wobec skarbu państwa i w jakim stopniu zostały one wyegzekwowane. Wiąże się to z kwestią egzekwowania należności podatkowych, jako instrumentu polityki fiskalnej, gdy tymczasem brakuje informacji, jaki jest zakres decyzji administracyjnych, podejmowanych arbitralnie, a jaki zakres rozwiązań systemowych, np. oddłużenia przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#StanisławOwsiak">W tym kontekście rodzi się też pytanie, czy przewidywane zmniejszenie zadłużenia, głównie przedsiębiorstw państwowych, będzie miało związek z ich komercjalizacją. Czy będzie to jeden z elementów oddziaływania na te przedsiębiorstwa - uczynienie z umorzenia zobowiązań wobec skarbu państwa instrumentu oddziaływania na różne sfery działalności przedsiębiorstw, na jego restrukturyzację i poprawienie jego efektywności.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#StanisławOwsiak">Nie zauważyłem w dokumencie żadnych informacji o zadłużeniach jednostek budżetowych względem otoczenia. Jest to istotna sprawa. Ministerstwo podjęło pewien trud oddłużenia dwóch sektorów - zdrowotnego i edukacyjnego, ale ten trud nie jest wystarczający. Sektory te wciąż borykają się z trudnościami płatniczymi na około kilkunastu bilionów złotych. Mówię „około”, ponieważ w materiałach nie znalazłem żadnej informacji na ten temat.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#StanisławOwsiak">Należy odnotować radykalny wzrost zobowiązań z tytułu poręczeń kredytów i odsetek od tych kredytów. Zobowiązania z tego tytułu wzrosły w roku 1994 aż o 83,3 bln zł. Przyczyny tego skokowego wzrostu zostały wyjaśnione. jest to rezultat pewnych decyzji podjętych w latach 1990–1993 odnośnie gwarancji dla inwestycji centralnych, ale powstaje generalne pytanie, czy rząd nie nadużywa poręczeń kredytowych, zwłaszcza, że jeśli popatrzy się na stronę należności skarbu państwa od innych podmiotów, to tamta pozycja wykazuje tendencję rosnącą.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#StanisławOwsiak">Następuje przyrost należności państwa z tytułu kredytów mieszkaniowych i odsetek. Ponieważ ta pozycja nie jest mała, powstaje pytanie, jaka jest strategia rządu. Czy będzie to trwała tendencja w latach przyszłych, czy może te kredyty mają charakter przejściowy. Należy także zadać pytanie, czy będzie to element polityki społecznej.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#StanisławOwsiak">Nie wymieniłem wszystkich pytań, które zawarłem w opinii, natomiast jeśli chodzi o moją ocenę generalną, odnośnie stosunkowo wąskiego zagadnienia należności i zobowiązań, to mogę uczciwie powiedzieć, na podstawie materiałów, które przeczytałem, że odnoszę wrażenie, iż rząd kontroluje stan zobowiązań i należności oraz kwestię długu publicznego krajowego i zagranicznego. W tym względzie zostało wiele zrobione, choć także wiele pytań zostaje otwartych, np. uważam, że koszt obsługi zadłużenia krajowego jest zbyt wysoki, a zatem, czy ministerstwo podejmie próbę zmniejszenia tego kosztu przez restrukturyzację zadłużenia itd.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#StanisławOwsiak">Jeśli chodzi o szczegóły, to nie ma oceny jednoznacznej, natomiast ogólna ocena zamierzeń rządu na 1995 r. jest pozytywna w tym sensie, że ranga długu krajowego i zagranicznego, ranga zmniejszenia należności jest wyraźnie wyeksponowana.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę prof. Belkę o zreferowanie swoich uwag.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#MarekBelka">Chciałbym, zgodnie z propozycją sekretariatu Komisji, odnieść się do założeń polityki pieniężnej na 1995 r. i do dokumentu zawierającego stanowisko rządu do tych założeń. Wiąże się to pośrednio i bezpośrednio do projektu budżetu, ale nie nawiązuje w sposób oczywisty do moich poprzedników. Może powinienem zabrać głos w drugiej części dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WiesławaZiółkowska">Jestem w kłopotliwej sytuacji, ponieważ też nie miałam możliwości zapoznania się z ekspertyzami, gdyż otrzymałam je przed posiedzeniem Komisji.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#WiesławaZiółkowska">Proponuję, byśmy wyczerpali kwestie dotyczące ustawy budżetowej, a następnie przystąpili do oceny polityki pieniężnej.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę, aby ocenę ustawy budżetowej kontynuował pan prof. Zienkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#LeszekZienkowski">W swojej wypowiedzi będę koncentrował się na budżecie, ale nie sposób bym nie odniósł się do dokumentu Narodowego Banku Polskiego. Chcę z państwem podzielić się kilku wątpliwościami, związanych z dokumentami, które miałem okazję czytać. Zacznę od problemu inflacji.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#LeszekZienkowski">Należę do tych ekonomistów, którzy uważają, że na inflację wpływa nie tylko podaż pieniądza i deficyt budżetowy, ale także istotną rolę odgrywają oczekiwania inflacyjne oraz pewna inercja samego procesu inflacji. Sądzę, że w tych poglądach nie jestem daleki od opinii naukowych pana prof. Kołodki, który wielokrotnie podkreślał rolę oczekiwań inflacyjnych.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#LeszekZienkowski">Sądzę, że podane przez rząd składniki inflacji, zgodnie z terminologią prof. Kołodki, oznaczają przestrzelenie w tym zakresie. Są one zbyt optymistyczne i nie uwzględnia się wielu czynników, które będą oddziaływały silnie proinflacyjnie.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#LeszekZienkowski">Niewątpliwie należy się liczyć z silną presją na wzrost płac. Bank nie obniży ex ante stopy procentowej tak, jakby to wynikało z założeń. Praktycznie rzecz biorąc jest to niemożliwe. Mimo wszystko denominacja przyniesie jakiś impuls inflacyjny.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#LeszekZienkowski">Proszę zwrócić uwagę, że założony kurs dolara rośnie o 15,5%. Ten wskaźnik trzeba odnieść, nie do indeksu cen towarów konsumpcyjnych, ale do indeksu cen towarów przemysłowych, a z reguły wzrost tych cen jest wyższy niż kurs dolara.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#LeszekZienkowski">Bardzo wiele elementów wpływa na to, że trzeba uznać, iż nastąpiła tzw. przestrzelenie i efekt będzie przeciwny od założonego. Sądzę, że prof. Kołodko uważa, iż w ten sposób obniży oczekiwania inflacyjne, ale tak nierealistyczne założenia powodują reakcję odwrotną.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#LeszekZienkowski">Być może będę niegrzeczny, albo się mylę, chcę jednak powiedzieć, że w materiałach NBP znalazłem model inflacji i nie wyobrażam sobie, aby na podstawie tego modelu, nawiasem mówiąc nie przyczynowo-skutkowego, bez zewnętrznej ingerencji w parametry, można było wygenerować inflację 17%. Jako statystyk zajmujący się tego typu problematyką modelowania, nie wyobrażam sobie możliwości wygenerowania tego 17% wzrostu cen.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#LeszekZienkowski">W tym miejscu mam pytanie do NBP. Na podstawie jakich założeń stwierdza, że nastąpi spadek szybkości obiegu pieniądza w 1995 r.?</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#LeszekZienkowski">Z problemem inflacji wiąże się ściśle problem założeń dotyczących kształtowania się kosztów przedsiębiorstw. W tej sprawie widzimy zupełnie odmienne poglądy banku centralnego i Ministerstwa Finansów. A materiale NBP czytamy, że w latach ubiegłych wystąpił znaczny wzrost dynamiki kosztów ogółem przedsiębiorstwa, zaś zrealizowanie zakładanego celu spadku inflacji wymaga odwrócenia tej tendencji. Z kolei Ministerstwo Finansów pisze, że warunkiem spadku inflacji jest utrzymanie tendencji do obniżania się kosztów ogółem. Te dwie instytucje przedstawiają zupełnie inne oceny tak ważnej sprawy.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#LeszekZienkowski">Założenia prezentowane w budżecie są niesłychanie optymistyczne. Wynagrodzenia rosną 26–27%, amortyzacja - 24%, energia elektryczna - 20%, gaz - 24,5%, a indeks cen sprzedaży - 19,5%. Trzeba dodać, iż zakłada się wyższą ściągalność składek ZUS, co też podnosi koszty. Daleko idący optymizm występuje także w kwestii oszczędności. Ocena przyrostu oszczędności gospodarstw domowych ma bardzo istotne znaczenie dla ogólnej oceny sytuacji gospodarczej, w tym także budżetu. Jeżeli zgodzimy się z NBP, że nastąpi zwolnienie tempa gromadzenia oszczędności, spadek krańcowej skłonności do oszczędzania, to wówczas założenia budżetu są z tym sprzeczne. Z moich obliczeń wynika, że wzrost oszczędności w ujęciu nominalnym musiałby wynieść około 50%, przy wzroście dochodów do dyspozycji o 30%. Znowu jest to założenie niesłychanie optymistyczne.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#LeszekZienkowski">Nie chcą przedłużać wypowiedzi zasygnalizuję tylko, że mam również pewne możliwości, jeżeli chodzi o dotacje. Zakłada się bardzo wysoki wzrost dotacji na finansowanie zadań gospodarczych, bo o 43%, w tym podstawowym elementem jest oddłużenia z tytułu składki na ZUS - 8 bln zł. Nie jestem przeciwny tego typu polityce oddłużeniowej i dawałem temu wyraz wielokrotnie, ale to musi być polityka selektywna. Jeżeli będziemy oddłużać z tytułu składki ZUS w ogóle, to będziemy podtrzymywać przedsiębiorstwa nieefektywne, które nigdy nie staną się efektywne. Są to wówczas wyrzucone pieniądze.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#LeszekZienkowski">Wstępne prace prowadzone przeze mnie i prof. Belkę wskazują, że zadłużenie na rzecz ZUS dotyczy wszystkich kategorii przedsiębiorstw nie koncentruje się w przedsiębiorstwach nierentownych. Jeżeli będziemy oddłużać te przedsiębiorstwa, które już teraz są nierentowne, to takie działanie zmierzać będzie do podtrzymywania przedsiębiorstw nie rokujących nadziei. Tymczasem powinniśmy dać o to, aby dobre przedsiębiorstwa stały się przedsiębiorstwami lepszymi, a nie podtrzymywać złych przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#LeszekZienkowski">Mój przedmówca już mówił, że utrzymywany będzie wzrost obsługi zadłużenia krajowego. Nie jestem pewien, co w tej pozycji oznacza suma 9 bln zł na wydatki z tytułu poręczeń. Czy chodzi o limit poręczeń pod zakup eksportowy, czy o jakąś inną wielkość? Jeśli byłyby to poręczenia z tytułu kontraktów eksportowych, to limit wynosi 61 bln zł. Jeżeli natomiast w przyszłym roku budżet będzie płacił 9 bln zł z tytułu już udzielonych poręczeń, to z tego należy wyciągnąć wniosek, że trzeba być bardziej ostrożnym przy udzielaniu tych poręczeń. Aczkolwiek opowiadam się za tego typu poręczeniami, ale tę rolę muszą przejąć instytucje ubezpieczeniowe. Powinno być rozwinięte ubezpieczenie od ryzyka i budżet nie powinien być obciążony w całości ryzykiem związanym z udzielaniem gwarancji.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#LeszekZienkowski">Być może się mylę, 9 bln zł dotyczy zupełnie czego innego, ale jest to istotna pozycja i należałoby ją wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#LeszekZienkowski">Mam jeszcze szereg innych uwag wskazujących na sprzeczności między dokumentem NBP a budżetem oraz szereg wątpliwości co do realnego rozmiaru indeksu cen i produktu krajowego brutto. Nie jest możliwe, aby przy wzroście produkcji przemysłowej o 4%, produkt krajowy brutto mógł wzrosnąć o 5%. Jest to zupełnie nieprawdopodobne.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WiesławaZiółkowska">Informuję, że opinia pana prof. Zienkowskiego będzie przedstawiona na piśmie. Taką informację otrzymałam od sekretariatu Komisji i proszę, aby pan profesor dotrzymał obietnicy.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WiesławaZiółkowska">Swoje tezy przedstawi teraz pan prof. Sadowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#ZdzisławSadowski">Odniosę się tylko do ustawy budżetowej, ponieważ nie otrzymałem dokumentu NBP a za mało było czasu na to, żeby się o niego upomnieć. W pewnym sensie ułatwia mi to zadanie, bo nie widzę tych sprzeczności, o których mówili koledzy.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#ZdzisławSadowski">Projekt budżetu oceniam jako spójny i sporządzony w sposób profesjonalny. Natomiast zwracam uwagę na daleko idącą jego zależność od przyjętych założeń podstawowych, czyli wzrostu PKB o 5% i ograniczenia tempa inflacji do 16,9% w ciągu roku i 22,8% w ujęciu średniorocznym.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#ZdzisławSadowski">Uważam, że założenie dotyczące tempa wzrostu PKB nie wydaje się niemożliwe do osiągnięcia, biorąc pod uwagę dotychczasową dynamikę, chociaż nie jest to łatwe zadanie. Tempo to opiera się na bardzo napiętych przewidywaniach dotyczących wzrostu popytu konsumpcyjnego, inwestycyjnego i eksportowego.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#ZdzisławSadowski">Następna moja uwaga dotyczy założonego tempa inflacji. Moje poglądy w tej sprawie są zbieżne z poglądami prof. Zienkowskiego. Krótko mówiąc uważam, że tak ostre wyhamowanie inflacji wydaje się nierealistyczne, z trzech głównych powodów. Pierwszy powód to ten, że tegoroczne tempo inflacji okaże się wyższe o 3–5 punktów procentowych niż przewidywane w projekcie. Zatem punkt wyjścia będzie wyższy niż założony w projekcie ustawy budżetowej. Nawet gdyby przyjąć, że roczne tempo zostanie obniżone do 17%, to średnioroczne z natury rzeczy musi być wyższe i wynieść co najmniej 24%.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#ZdzisławSadowski">Nadal będą szybko rosły wszystkie podstawowe elementy kosztów produkcji: ceny paliw i energii, zaopatrzenia importowego oraz płace. Projekt przewiduje szybszy wzrost cen energii i paliw od tempa inflacji.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#ZdzisławSadowski">Można poczynić obserwacje, że w sensie teoretycznym jest możliwe doprowadzenie, mimo tych przeszkód, do takiego tempa inflacji, ale potrzeba stymulowania wzrostu gospodarczego, a przynajmniej utrzymania go na obecnym poziomie, nie pozwala na prowadzenie restryktywnej polityki pieniężnej, nie mówiąc już o innych względach. Inflacja, w moim przekonaniu, to nie jest zjawisko czysto monetarne, ale strukturalne, ponieważ zależy od ograniczeń wynikających z przyczyn niemonetarnych. Z punktu widzenia monetarnego, inflację można ograniczyć, natomiast bariery społeczne są takie, że tego zrobić nie można.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#ZdzisławSadowski">To prowadzi mnie do wniosku, że założenie 17% inflacji nie będzie osiągalne. Na podstawie swoich obliczeń mogę stwierdzić, że jeżeli się uda sprowadzić inflację roczną do stopy 21%, zaś w ujęciu średniorocznym do 25,7%, to można będzie to uważać za sukces. Wtedy nominalny wzrost wartości PKB powinien wynieść 32%, aby realny wzrost mógł wynieść 5%. Ta pierwsza liczba jest warta zapamiętana, ponieważ w moim przekonaniu do niej trzeba odnosić rozmaite założenia dotyczące wzrostu wielkości nominalnych w budżecie.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#ZdzisławSadowski">Trzeba zauważyć, że tempo roczne inflacji (grudzień do grudnia) jest ważny tylko dla oceny wielkości typu zasobowego, jak np. stan majątku, natomiast dla wszystkich wielkości strumieniowych decydujące jest tempo średnioroczne.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#ZdzisławSadowski">Moim zdaniem, bardzo ważne są ewentualne skutki nie osiągnięcia założonych wskaźników. Jest to temat szeroki, ale nie chcę go nadmiernie rozwijać. Nie uczyniłem tego także w tekście opinii. Zwracam tylko uwagę, że niespełnienie założeń może spowodować daleko idące zmiany proporcji między poszczególnymi wielkościami budżetowymi. W szczególności wzrost cen szybszy niż założony przyczyniłby się do zwiększenia kwot dochodów budżetowych i jednocześnie do redukcji realnej wielkości kwot wydatków. Korzyść z tego osiągnięta polegałaby na obniżeniu deficytu, jednak stałoby się to jednocześnie przeszkodą w realizacji szeregu zadań polityki budżetowej, a nawet mogłoby wpłynąć negatywnie na możliwość wzrostu produkcji ze względu na osłabienie czynników stymulujących, zarówno w zakresie popytu konsumpcyjnego, jak i w zakresie bodźców inwestycyjnych. Przy wyższym tempie inflacji maleją szanse spełnienia założeń dotyczących obniżki oprocentowania kredytów bankowych, co może osłabić zamierzoną stymulację popytu inwestycyjnego.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#ZdzisławSadowski">Nawiasem mówiąc, zakłada się utrzymanie ulg inwestycyjnych na dotychczasowym poziomie, który ja uważam za dosyć ograniczony. Wobec tego wydaje mi się, że bodźce inwestycyjne z założenia już są słabe.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#ZdzisławSadowski">Projekt budżetu nie mówi w ogóle o możliwości nie spełnia podstawowych założeń. Wobec tego nie wiadomo, jakie środki zamierza się podjąć w razie odchylania się ścieżki inflacji od zamierzeń. Może to oznaczać, że istnieje gotowość podjęcia działań restryktywnych zarówno w polityce budżetowej, jak i pieniężnej. To jednak mogłoby łatwo zagrozić wzrostowi gospodarczemu.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#ZdzisławSadowski">Kilka uwag sformułowałem odnośnie strony dochodowej budżetowej. Wzrost ogólnej sumy dochodów budżetowej w relacji do PKB do 31,3%, w świetle potrzeb wydatkowych, nie wydaje się zatrważający, gdyż oznacza to ciągle stosunkowo niski poziom bezwzględny, a założony wzrost dochodów podatkowych jest równoległych do PKB, co uważam za racjonalne. Nie wypowiadam się w ogóle o dochodach z prywatyzacji, gdyż w materiale brakuje zał. nr 12 o kierunkach prywatyzacji majątku państwowego, wobec czego nie ma podstaw do oceny tych założeń.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#ZdzisławSadowski">Pewien niepokój budzi fakt, że dochody z podatku dochodowego od osób fizycznych mają wzrosnąć nieco szybciej niż PKB w ujęciu nominalnym. Oznacza to wzrost obciążenia, a ponieważ główna masa tych dochodów pochodzi od najniższego przedziału dochodowego, wydaje się to wadliwe, zwłaszcza, że przewidziany jest szybszy wzrost dochodów z podatków pośrednich, które relatywnie silniej dotykają grup o niższej zamożności. Groźba szybszej inflacji jeszcze tę sprawę wyostrza. tego już nie rozwijam, ale traktuję jako istotny problem do rozważenia.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#ZdzisławSadowski">W odniesieniu do podatku od osób prawnych podnoszę sprawę, która nie wiem, czy jest przedmiotem rozważań, polegającą na tym, że w zasadach obliczania wyniku finansowego przedsiębiorstw nie stosuje się w ogóle inflacyjnej adiustacji wartości kapitału, który pozostaje stale wartością nominalną. Prowadzi to do poważnego zawyżenia tego wyniku, a wraz z nim do wadliwości obciążenia podatkowego.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#ZdzisławSadowski">Nie proponuję, aby już w tym projekcie budżetu rozwiązać tę sprawę, gdyż jest ona zbyt skomplikowana. Natomiast stawiam ten problem, ponieważ uważam, iż w warunkach ciągle wysokiej inflacji coś powinno się z tym zrobić, dlatego że obraz sytuacji przedsiębiorstw jest fałszywy.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#ZdzisławSadowski">Po stronie wydatków budżetu zwracam uwagę na fakt, że w sformułowana w programie „Strategia dla Polski” intencja redukowania społecznych kosztów transformacji, znajduje w projekcie budżetu bardzo ograniczony wyraz. Zdaję sobie sprawę z istniejących ograniczeń i wobec tego nie mam aspiracji do formułowania daleko idących pretensji, ale faktem jest, że jeżeli redukowanie społecznych kosztów transformacji w ogóle nie jest realizowane, to coś jest nie tak. W tym miejscu wymieniam wzrost obciążenia podatkowego dochodów osobistych, który dotyka silniej grup nisko zarabiających. Trudno przypuszczać, że nowe zasiłki mieszkaniowe dla najmniej zarabiających wyrównają znaczniejszą część podwyżek opłat za mieszkania. Zasiłki dla bezrobotnych rosną wprawie w wymiarze realnym, ale rośnie też i to bardzo poważnie, liczba osób tracących uprawnienia do zasiłku. Jest tutaj - moim zdaniem - istotny problem społeczny.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#ZdzisławSadowski">Na tle tych ograniczeń trzeba podkreślić pewien wysiłek dla budżetu wynikający z waloryzacji rent i emerytur, zarówno pracowniczych jak i rolniczych. Przewiduje się poważny wzrost realnej wartości tych dochodów oraz wzrost relacji emerytury pracowniczej do przeciętnego wynagrodzenia do 64,6%, co stanowi znaczną poprawę, choć nie realizuje jeszcze oczekiwań.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#ZdzisławSadowski">W tym kontekście ubolewam, że nadany został przedwczesny i niepotrzebny rozgłos konfliktowej sprawie kryterium waloryzacji. Warunki społeczne dla zmiany kryterium na cenowe mogą dojrzeć tylko pod warunkiem wygaszenia oczekiwań inflacyjnych, co jeszcze nie następuje.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#ZdzisławSadowski">Kolejny raz podkreślam, że wciąż brakuje w budżecie przejrzystego ujęcia rzeczywistego obciążenia wydatków budżetowych świadczeniami emerytalnymi. Prowadzi to do wyolbrzymiania tego obciążenia w odbiorze prasowym i społecznym. Wobec tego tworzy się szkodliwą iluzję, jakoby emerytury i renty pracownicze były płacone z budżetu. Moim zdaniem, potrzebne jest klarowne wyjaśnienie wielkości planowanej dotacji dla tej dziedziny, połączone z prezentacją tego, że prawie 3/4 kwoty dotacji wraca do budżetu w postaci podatków osobistych. Tego można się doszukać w projekcie budżetu, ale nie zostało to klarownie przedstawione.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#ZdzisławSadowski">Dodam od razu ogólniejszą uwagę, że moim zdaniem, uzasadnienie do projektu ustawy budżetowej nie jest napisane w taki sposób, w jaki mnie by się podobał. Uzasadnienie nie zawiera wyjaśnień, natomiast sprowadza się do opisu tabel. Na przykład nie mogłem znaleźć powodów ostrego wzrostu dotacji do KRUS o ponad 40%.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#ZdzisławSadowski">Kolejny problem, który poruszam w swojej opinii dotyczy statusu finansowego nakładów na inwestycje w człowieka. Wydatki bieżące na oświatę, kulturę, zdrowie rosną w wyrażeniu realnym, ale po uwzględnieniu rezerw. Nie ma natomiast jasności co do rzeczywistych możliwości wygospodarowania tych rezerw. Przy tym szczególnie zastanawiające jest fakt, że dla sfery nauki żadna rezerwa nie jest przewidywana i następuje dalszy istotny spadek nakładów na tę dziedzinę, której udział w PKB nie pozostaje już od dawna w rozsądnej proporcji.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#ZdzisławSadowski">Jeżeli zaś uwzględnić prawdopodobieństwo szybszej inflacji, niż założona, to przyrosty realne na wszystkie dziedziny tej sfery, nawet przy wykorzystaniu rezerw, bardzo się kurczą, a udziały w PKB spadają. Przy urealistycznieniu przewidywań inflacyjnych do stopy rocznej 21%, czyli w ujęciu średniorocznym do około 25,7%, zawarte w projekcie budżetu poszczególne wielkości nominalne wydatków reprezentują wzrost realny tylko w przypadku wydatków na kulturę. W sumie daje to obraz budzący niepokój i myślę, że sprawa wymaga bliższego rozważenia.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#ZdzisławSadowski">Nie wnikam bliżej w ujęcie resortowe. Spojrzałem tylko na jedną sprawę i również nie ma dla niej gotowego wyjaśnienia. Wobec tego tylko ją wymienię. Są bardzo poważne rozpiętości pomiędzy resortami w kwotach przeciętnych wynagrodzeń przypadających na jeden etat obliczeniowy, od 10,2 mln zł miesięcznie w MSZ i 5,7 mln zł w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych do 4,7 mln zł w Ministerstwie Edukacji Narodowej oraz zbliżonych w Ministerstwie Zdrowia, a także Ministerstwie Kultury i Sztuki. Nie widać przy tym dążenia do redukcji tych różnic.</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#ZdzisławSadowski">Odniosę się także do deficytu budżetowego. Utrzymanie deficytu na założonym poziomie 3,2% PKB byłoby pożądane, jednak główna wątpliwość dotyczy tego, że przy prawdopodobnym wyższym tempie inflacji deficyt będzie zmniejszony kosztem istotnych sfer wydatków. Podobnie przekonujące wydaje się założenie utrzymania zadłużenia krajowego na niezmienionym poziomie - około 24% PKB, przy redukcji długu zagranicznego do 40% PKB. Przy wyższej inflacji nastąpiłoby efektywne zmniejszenie długu krajowego. Powstaje więc wątpliwość, czy sytuacja pozwala już na takie redukowanie deficytu i zadłużenia krajowego? Czy nie byłoby słuszniejsze przyjęcie mniej ostrych założeń, co do obniżenia tempa inflacji, przy utrzymaniu dążenia do stabilizacji zadłużenia? Dałoby to inną konstrukcję budżetu.</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#ZdzisławSadowski">Jedyny postulat, jaki mogę w tej chwili mogę sformułować, dotyczący tej sprawy, to postulat rozważenia, czy budżetu nie należałoby uchwalać w sposób elastyczny, tzn. umożliwiający adaptację wydatków budżetowych w przypadku wyższego tempa inflacji. Oczywiście oznaczałoby to pewną delegację dla rządu. Moim zdaniem, jest to problem do rozważenia, ponieważ przy utrzymaniu sztywności proporcji grożą te konsekwencje, o których mówiłem wcześniej.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#ZdzisławSadowski">Ostatnia uwaga dotyczy sposobu finansowania długu krajowego. Odczytałem, że ma być on w rosnącym stopniu finansowany bonami skarbowymi. Otóż powstaje wątpliwość, czy taki akcent na finansowanie krótkookresowe jest właściwy, czy jednak nie należałoby pójść dalej w kierunku obligacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WiesławaZiółkowska">Przepraszam pana profesora za niedostarczenie materiału dotyczącego polityki pieniężnej. To niedociągnięcie zaraz zostanie usunięte.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#WiesławaZiółkowska">Wystąpi teraz pan profesor Kluczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JanKluczyński">Moja opinia nie dotyczy problemów w skali makro. Odnosi się ona do wydatków na oświatę, szkolnictwo wyższe i naukę w projekcie ustawy budżetowej na rok 1995. Ponieważ tekst z moimi uwagi został państwu dostarczony, rozumiem, że zwolniony jestem ze szczegółowego prezentowania całego tego tekstu. W związku z tym ograniczeń się do pewnych podstawowych informacji.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#JanKluczyński">Pierwsza uwaga dotyczy globalnych wydatków na edukację w najbliższym roku. W tym miejscu nawiążę do mojego przedmówcy, pana prof. Sadowskiego i stwierdzę, że te proporcje w niczym się nie zmieniają. Wydatki na edukację kształtować się będą na poziomie 12,6% ogółu wydatków budżetu państwa wobec 12,9% w przewidywanym wykonaniu w roku 1994. Oznacza to pewną niewielką zmianę negatywną dla tej sfery. Podobnie też kształtują się wydatki bieżące całej sfery edukacji narodowej w całości wydatków budżetowych. Stanowić one będą 23,5%, wobec 23,2% w roku 1994. W produkcie krajowym brutto udział wydatków na oświatę i wychowanie, szacowany jest na poziomie 4,35% do 4,36%, wobec 4,32% w 1994 r.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#JanKluczyński">Na tym tle rodzi się pytanie, na ile te planowane wydatki są właściwe dla zadań merytorycznych, jakie stoją przed sferą edukacji. Chciałem państwu przypomnieć, że wobec obiektywnych procesów demograficznych, tylko w szkołach podstawowych liczba uczniów zmniejszy się o 0,6%, natomiast wzrośnie liczba uczniów w szkołach ogólnokształcących i zawodowych o 1,7%. Rośnie również populacji młodzieży w wieku studiów wyższych i osiągnie swój szczyt w roku 2002. Wobec tego przygotowanie infrastruktury edukacyjnej, łącznie z kadrowym zapleczem, wymaga pewnego wyprzedzenia i wiążących się z tym nakładów.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#JanKluczyński">Nieprzyjemnym społecznie procesem jest zmniejszający się wskaźnik skolaryzacji na przestrzeni ostatnich 3 lat. W 1993 r. wynosił on 16,9%, w 1994 r. 16,7%, zaś w 1995 r. wyniesie 16,6%. W praktyce oznacza to dalsze ograniczenie dostępności do bezpłatnego szkolnictwa i wzrost obciążeń ludności wydatkami na kształcenia. Wydźwięk społeczny tego procesu jest negatywny.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#JanKluczyński">Jakie stąd wynikają ogólne refleksje i wnioski? W wielu krajach obserwuje się - także w tych, które borykają się z bezrobociem, a może zwłaszcza w tych - wzrost wydatków na edukację. Uważa się tam, iż najlepszym rodzajem przyszłościowych inwestycji są wydatki na kapitał ludzki, a formą aktywnego zwalczania bezrobocia jest tzw. zaparkowanie młodzieży w szkole. Służyć to ma temu, by nie płacić zasiłków dla bezrobotnych, których masowo kreują szkoły średnie, a poza tym liczy się na to, że w okresie kilku lat, kiedy nadejdą lata prosperity, ta młodzież będzie racjonalnie wykorzystana. Co najważniejsze, ta młodzież nie jest wyjęta spod kontroli, nie rozbija sobie głowy na ulicach i również nie czyni tego wobec społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#JanKluczyński">Niewątpliwym sukcesem budżetu państwa na 1995 r. jest po raz pierwszy na przestrzeni lat zaplanowany skromny wzrost płac całej sfery budżetowej, w tym szkolnictwa. Jednak ze względu na obawę o realność wskaźnika inflacji, ten wzrost może okazać się niezbyt wysoki. A nawet jeśli tak by się nie stało, to planowany wzrost jest także poniżej oczekiwań społecznych tej grupy zawodowej.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#JanKluczyński">Wadą założeń budżetowych na rok 1995 jest dalsza degradacja majątku i wyposażenia całej sfery edukacji. Zabraknie pieniędzy na konieczne inwestycje, wyposażenie szkół, bibliotek, laboratoriów naukowych. Sądzę, że polska młodzież, która wchodzić będzie do Europy w XXI w., na jej rynek pracy, dalej nie będzie znała języków obcych i komputerów, co jest zupełnie żenujące.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#JanKluczyński">Projekt budżetu państwa na rok 1995 zakłada wzrost wydatków w sferze edukacji, bez podwyżek płac na poziomie 107%. W tym samym projekcie budżetu państwa na rok 1995 przewiduje się jednocześnie wzrost wydatków: Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o 199,2%, Kancelarii Prezydenta RP o 135,6%, Kancelarii Senatu o 152,7%, Kancelarii Sejmu o 134,3%, Najwyższej Izby Kontroli o 138,7%, Sądu Najwyższego o 193,6%, Naczelnego Sądu Administracyjnego o 161,9%, Ministerstwa Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej o 147,5%, Ministerstwa Łączności o 275,6%, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o 148,1%, natomiast Ministerstwa Edukacji Narodowej o 108%.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#JanKluczyński">W dokumentach podkreśla się „subtelnie” dofinansowanie KUL, które to dofinansowanie nigdy nie jest ujawnione we wskaźnikach dotacji. Myślę, że nie należałoby tego trzymać w tajemnicy i podać jak KUL partycypuje w ogólnych wydatkach na edukację.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#JanKluczyński">Na zakończenie, chcę podać kilka spostrzeżeń dotyczących rozwiązań systemowych. W przysłowiowej biedzie należy racjonalnie gospodarować środkami. Chcę także powiedzieć, że oczekiwania sfery edukacji będą zawsze wyższe od realnych możliwości budżetu państwa. Rozwiązanie widzę tylko w jednym postępowaniu, a mianowicie ta sfera bezwzględnie wymaga gruntownych reform systemowych. Dzisiaj szkolnictwo zawodowe masowo kreuje bezrobotnych. Jest to model edukacji stworzony przed wielu laty, w warunkach centralnej gospodarki planowej, kiedy zakładało się, że można zbilansować potrzeby tej gospodarki ze strumieniem kształconych kadr. Była to fikcja. Tym bardziej w warunkach zmiennych sytuacji doktryna kształcenia musi zmienić się generalnie, od wąskich specjalizacji na rzecz kształcenia ogólnego dla nieznanej rzeczywistości. Dopóki resort edukacji tego nie zrozumie i nie zostanie na nim wymuszona rozsądna zmiana proporcji kształcenia ogólnego kosztem kształcenia zawodowego, tak długo będziemy kreować bezrobotnych, będziemy płacić zasiłki i będziemy źle gospodarować majątkiem narodowym.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#JanKluczyński">Jeszcze bardziej ostre uwagi mógłbym poczynić w odniesieniu do sposobu gospodarowania w sferze nauki. Jedynym dysponentem środków, w czasach, gdy liczne placówki naukowe są rozwiązywane lub grozi to im w najbliższym czasie, jest Komitet Badań Naukowych, który wprowadził biurokratyczne zasady podziału skromnych środków finansowych i pełne ich rozdrobnienie. Funkcjonuje instytucja tzw. grantów, która przyczynia się do tego rozdrobnienia.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#JanKluczyński">Znane mi są, bo byłem recenzentem, wyniki kontroli NIK w zakresie gospodarowania pieniędzmi na naukę. Te wyniki potwierdziły, że granty, generalnie biorąc, nie zdają egzaminu bo powodują dalsze rozdrobnienie niewielkich pieniędzy, a co najgorsze są źle wydatkowane. Wytworzyły się grupy nacisku, które pomiędzy sobą rozdają te środki. Moim zdaniem, całe szkolnictwo wyższe i nauka nie ma do tego odpowiedniego dostępu. Ten system rozdawania pieniędzy wymaga generalnej zmiany.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#JanKluczyński">Dzisiaj Komitet Badań Naukowych jest średniej wielkości resortem, który zatrudnia 239 osób, które zajmują się wyłącznie „obróbką” wniosków. Do tego jeszcze należy dodać licznie zatrudnionych przez Komitet ludzie ze środowiska naukowego, którzy opiniują wnioski. Cały ten wielki wysiłek idzie w przysłowiowy gwizdek.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#JanKluczyński">Kończąc moje uwagi i refleksje stawiam jeden generalny wniosek, że w warunkach ograniczonych środków, bezwzględnie wymagane jest lepsze nimi gospodarowanie. W jednym i drugim resorcie może to nastąpić wyłącznie po dalekich i głębokich zmianach systemowych. W obecnym systemie funkcjonowania szkolnictwa i nauki, lepsza gospodarka środkami jest nierealna.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Po tych interesujących szczegółach, które przedstawił pan prof. Kluczyński, zgodnie z wolą prezydium Komisji, przejdę do spraw o charakterze bardziej syntetycznym, koncentrując się na problemach dotyczących finansów sektora publicznego. Aby nie zabierać państwu zbyt dużo czasu, powiem o cechach charakteryzujących ten sektor, a potem podzielę się z państwem swoimi refleksjami na temat możliwości przeprowadzenia pewnych zmian obecnie lub w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Finanse sektora publicznego, znajdujące wyraz w jego bilansie, cechują dążenia prodochodowe. Wynika to stąd, że budżet naszego państwa, jest budżetem, gdzie zasadniczą rolę po stronie dochodowej spełniają podatki. Stanowią one 57% wpływów sektora publicznego. W ustawie budżetowej na 1995 r. przewiduje się wzrost wydatków pośrednich, powstałych wskutek przeciętnego wzrostu cen.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Generalnie szacuje się wzrost cen umownych towarów i usług konsumpcyjnych w skali miesiąca na poziomie 1,3%. Dodatkowym elementem w omawianym obszarze jest dyspozycja o ograniczeniu wyrobów i usług objętych stawką podatku VAT na poziomie 7%, co należy odczytać, że nastąpi zwiększenie stawki VAT dla wielu wyrobów. Konsument zatem zapłaci więcej.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Przewiduje się także wzrost cen urzędowych, o czym była już mowa na tej sali, takich jak: energia elektryczna, gaz, woda, leki. Szczególnie dramatyczny jest wzrost cen leków, gdyż dotyka najuboższych, a zarazem najbardziej potrzebujących kategorii ludności, tj. rencistów i emerytów, ludzi starych i chorych. W sumie planowane podwyżki cen oznaczają proces pauperyzacji społeczeństwa i postępujące jego rozwarstwienie pod względem dochodowym.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Ponadto zakłada się wzrost planowanych dochodów budżetowych z tytułu podatków dochodowych od osób fizycznych. Działa tu prosta zasada: większe wynagrodzenie i większe wydatki.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Z załączonych i znanych mi dokumentów wynika, że najwięcej dochodów dostarczają kategorie najuboższych. Przytaczam dane w dostarczonym państwu tekście. W sumie mamy tendencję do przerzucania podatków na konsumenta. Jest to działanie doraźne i uproszczone, które nie może być rozwiązaniem utrzymanym w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Generalnie można przyjąć dwa odniesienia do rozmiarów obciążeń podatkowych, a mianowicie, że podatki są funkcją korzyści, jakie społeczeństwo z ich płacenia uzyskuje oraz, że podatki są funkcją zdolności podatkowej podatnika. W projekcie budżetu przyjęto zasadę drugą, co oczywiście powoduje niekorzystne skutki społeczne.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Następną cechą bilansu sektora publicznego jest preferencja funduszy celowych. Zdawałoby się, że otrzymujemy optymistyczny obraz, bowiem przewiduje się przejście od ujemnych wartości funduszy celowych do wartości dodatnich, co ma nastąpić już w 1995 r. Ten pozytywny obraz zaciemnia fakt, że wynik dodatni występuje tylko ze względu na transfery dokonywane wewnątrz sektora publicznego. Inaczej mówiąc fundusze celowe są finansowane w znacznej części z budżetu państwa.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">W moim przekonaniu akceptacja dla gospodarki funduszowej może być wtedy, kiedy opiera się ona głównie na środkach własnych, angażując środki budżetowe w niewielkiej części, jako strumień dodatkowy. Wtedy nie przeczy to idei funduszu. W obecnej sytuacji tworzy się parabudżety, które w pewnej mierze żyją własnym życiem i których kontrola jest znacznie bardziej utrudniona niż ma to miejsce w stosunku do budżetu właściwego.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">W związku z funduszami celowymi, pozwolą państwo, że zatrzymam się chwilę przy kwestii Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Sytuacja, o której była już tu mowa i dlatego nie będę jej powtarzać, świadczy o niewydolności ubezpieczeń społecznych. Powinien on opierać się na składkach, jako zasadniczym źródle dochodów. Składka zaś musi być skalkulowana na poziomie pokrywającym koszty, czyli w tym przypadku - świadczenia. Natomiast u nas tak nie jest. Te trudności dodatkowo pogłębia fakt, że część pracodawców - o tym też była mowa - uchyla się od obowiązku ubezpieczenia pracowników zatrudniając ich na „czarno”.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Nie rozwiąże tego problemu proponowana ustawa o ubezpieczeniu społecznym nakładająca obowiązek ubezpieczenia także na umowy zlecenia. Trzeba przejść do radykalnej zmiany i chciałam to bardzo wyraźnie podkreślić. Dziwi mnie zatem, że w pakiecie ustaw koniecznych do uchwalenia w najbliższej przyszłości, przedstawionym w uzasadnieniu do projektu ustawy budżetowej, nie ma ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych, wyodrębnionych z ubezpieczeń społecznych. Reforma w tym zakresie zdjęłaby z wydatków budżetowych znaczną część przypadającą obecnie do dyspozycji Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Kolejną cechą bilansu sektora publicznego jest selektywny sposób traktowania wydatków. Przewiduje się powiększenie wydatków na cele socjalne, ale są to głównie świadczenia pieniężne. Przy niskim poziomie dochodów społeczeństwa, taki poziom wydatków na usługi społeczne prowadzi do ograniczenia możliwości zaspokojenia potrzeb ludności.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">W tym kontekście wydatków publicznych niepokoi fakt z innej płaszczyzny, której wątek rozpoczęła pani prof. Gajlowa. Chodzi o to, że gminy partycypują w wydatkach publicznych - w moim przekonaniu - w zbyt małym procencie, co przy delegacji zadań na rzecz samorządów lokalnych, jest sprawą nie do przyjęcia. Rola finansów lokalnych zwiększa się na całym świecie, ale musi za tym iść strumień środków pieniężnych. Inaczej tego rozwiązać nie można.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Można powiedzieć, że finanse publiczne w tym ujęciu, który został zaprezentowany w bilansie, są kreatorem rozwoju gospodarczego, a nie społecznego. Jest on niejako w zapleczu tego projektu.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Na zakończenie, chciałem przedstawić kilka syntetycznych propozycji. Pierwsza propozycja, która wynika z mojego dotychczasowego wywodu, dotyczy ograniczenia partycypacji w wydatkach sektora publicznego segmentu - fundusze celowe. Wymaga to przede wszystkim przeprowadzenia reformy systemu ubezpieczeń społecznych, wyodrębnienia ubezpieczeń zdrowotnych i rozbicia monopolu ZUS w tym zakresie, który jest podtrzymywany nadal w różnych propozycjach i różnych projektach. Tym tendencjom jestem przeciwna.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Sądzę, że warto zastanowić się nad zmianą struktury wydatków, przywracając właściwe proporcje między świadczeniami pieniężnymi i świadczeniami w postaci usług, co koresponduje z wypowiedzią mojego przedmówcy.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Uważam, że należy zwiększyć rolę podatku dochodowego od osób prawnych w dochodach budżetu państwa, co wynika z polityki proinwestycyjnej rządu.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Wreszcie jest sprawa dotycząca ściągalności podatków, która wymaga jeszcze bardzo wielu korekt.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AnnaBańkowska">Chciałam wnieść krótkie sprostowanie do wypowiedzi pani profesor. Zaniepokoiło mnie jedno zdanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WiesławaZiółkowska">Posłowie zgłaszają do mnie wolę wyrażenia swojej opinii, ale przewidujemy dyskusję po wysłuchaniu ekspertyz.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AnnaBańkowska">Proszę mi udzielić głosu. Pani profesor powiedziała, że trzeba zreformować Fundusz Ubezpieczeń Społecznych. Całkowicie się z tym zgadzam, ale pani profesor również zawarła informację, że ta reforma powinna polegać na wyodrębnieniu funduszu ubezpieczeń zdrowotnych z ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#AnnaBańkowska">Otóż ubezpieczenia społeczne, według polskich zasad, nie obejmują ubezpieczeń zdrowotnych i na tym ta reforma nie może polegać, ponieważ nie mieści się ona w regule funkcjonowania FUZ.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wchodzimy już w merytoryczną debatę i nie była to uwaga poruszająca nieścisłość wypowiedzi eksperta. Ubezpieczenia społeczne obejmują nie tylko ubezpieczenia emerytalno-rentowe, ale także zdrowotne, ale to już jest zupełnie inna debata.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WiesławaZiółkowska">Wysłuchamy teraz pana prof. Tomidajewicza.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JanuszTomidajewicz">Moja opinia dotyczy makroekonomicznych założeń budżetu i w znacznym stopniu jest zbieżna z opinią pana prof. Sadowskiego. Dlatego nie będę mówił o pewnych zasadniczych sprawach, natomiast dodam tylko kilka uzupełnień czy dodatkowych argumentów, mieszczących się w tej wspólnej linii rozumowania.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#JanuszTomidajewicz">Założenia dotyczące wzrostu aktywności gospodarczej również wydają mi się ryzykowne. W odniesieniu do obu wskaźników, tzn. do PKB i inflacji, czyli podstawowych założeń makroekonomicznych, używam nieco innego sformułowania. Nie mówię, że są one nierealistyczne, ale na pewno są one obarczone znacznym poziomem ryzyka, które powinno być w jakimś stopniu uwzględnione w budżecie. Powinny być uwzględnione pewne rezerwy, zabezpieczenia przed tym ryzykiem, którym są obciążone podstawowe założenia makroekonomiczne.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#JanuszTomidajewicz">Podstawę do przyjęcia PKB o 5% w cenach realnych stanowi, co wynika z uzasadnienia do budżetu, założenie o utrzymaniu się w 1995 r. dotychczasowych tendencji wzrostowych w gospodarce i wynikające z tego założenia szacunki produkcji i popytu. Głównym motorem tego wzrostu będzie rozwój eksportu na rynki zachodnie. To założenie jest uzależnione od koniunktury, jaka będzie się kształtowała w warunkach zewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#JanuszTomidajewicz">Wewnętrzne czynniki wzrostu są uwzględnione w prognozie wzrostu PKB o 5%, w bardzo skromnym stopniu, a niektóre z nich są nierealistyczne. Wzrost konsumpcji indywidualnej o 3,5%, zaś konsumpcji zbiorowej o 2% nie jest tym, co by uzasadniało wzrost PKB, natomiast inwestycji o 7% nasuwa pewne wątpliwości, bo skąd przedsiębiorstwa czerpać będą możliwości finansowe na tak znaczny rozwój inwestycji. Rozporządzalny wynik finansowy - celowo nie mówię o zysku netto - wzrośnie w sektorze przedsiębiorstw do 3,1% wobec 2,8 w 1994 r. Zysk netto wzrośnie silniej, ale trzeba będzie z niego odprowadzić 20% dywidendę. Zatem nie będzie mógł on służyć procesom rozwojowym.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#JanuszTomidajewicz">Nie można oczekiwać pobudzenia gospodarki także od strony budownictwa mieszkaniowego, ponieważ nie wprowadza się żadnych nowych rozwiązań.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#JanuszTomidajewicz">Można by coś uzyskać gdyby został wprowadzony system kredytów kontraktowych, o których się mówi, ale na przyszły rok nie są jeszcze przewidziane.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#JanuszTomidajewicz">Czynnikiem, który może sprzyjać realizacji założonego wzrostu PKB, jest znaczny optymizm, jaki utrzymuje się w przemyśle co do wzrostu produkcji. To nastawienie na wzrost koniunktury w przemyśle może mieć istotne znaczenie na wzrost PKB.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#JanuszTomidajewicz">Przyjęta przy budowie budżetu prognoza przyszłorocznej inflacji w wysokości średnio 20% PKB - ta informacja nie jest podana w założeniach do budżetu - jest wielkością bardzo ambitną, tym bardziej, że szereg czynników będzie wpływało na wzrost inflacji od strony kosztowej. Dodatkowo chciałbym zaznaczyć, że przy dobrych rokowaniach ze strony przemysłu, jeśli chodzi o wzrost produkcji, występują także oczekiwania inflacyjne. Jest to czynnik, który na pewno będzie odgrywał istotną rolę.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#JanuszTomidajewicz">Chciałbym również podkreślić, że polityka pieniężna, nawet przy przyjętych założeniach, nie może stanowić zdecydowanej bariery hamującej wzrost inflacji. Nie mogę więc odczytać na czym rząd opiera swój optymizm co do przyszłorocznego poziomu inflacji i uważam, że ryzyko inflacji jest szczególnie wysokie.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#JanuszTomidajewicz">Konsekwencją wysokiej inflacji jest to, o czym mówił już prof. Sadowski, a mianowicie istotna zmiana w strukturze budżetu. Dotychczas ponadplanowy wzrost inflacji jest dla budżetu źródłem pewnych zysków inflacyjnych, które są wykorzystywane na zmniejszenie deficytu budżetowego. Taki kierunek wykorzystania tych nadzwyczajnych zysków inflacyjnych wydaje się głównym kierunkiem, którego należy się spodziewać.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#JanuszTomidajewicz">Następną kwestią jest konsekwencja ewentualnego wzrostu inflacji, w porównaniu z przewidywaniami, na strukturę wydatków budżetowych. Niestety nie da się przeprowadzić dobrego rachunku, który by pokazywał te wielkości, dlatego że należy wziąć pod uwagę, iż struktura wydatków budżetowych w poszczególnych działach jest zróżnicowana ze względu na składniki, które tworzą inflację, tzn. dobra konsumpcyjne, dobra przemysłowe i inwestycje. Niestety nie znamy tej struktury, nie można jej odczytać z budżetu i w związku z tym nie byłem w stanie oszacować konsekwencji ewentualnego wzrostu inflacji dla wydatków budżetowych.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#JanuszTomidajewicz">Natomiast starałem się zrobić rachunek symulacyjny, biorący pod uwagę dwa warianty wzrostu inflacji, tzn. inflację średnioroczną dla PKB w wysokości 24% i w wysokości 27%, konsekwencji dla kształtowania się poziomu realnych wydatków w poszczególnych działach budżetowych. Myślę, że jest to informacja dająca pewną orientację co do tego, czego można się spodziewać w przypadku niespełnienia się optymistycznej prognozy inflacyjnej. Informacja ta jest podana w mojej opinii.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#JanuszTomidajewicz">Poza tym, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwie szczegółowe kwestie. Jedna dotyczy długu publicznego. Nadal występuje zjawisko, iż jednostki budżetowe wchodzą w nowy rok budżetowy z zadłużeniem, chociaż by w aptekach spotykamy wywieszki, że są nieregulowane zobowiązania skarbu państwa z tytułu zwrotu dopłat do leków. Nie mamy żadnej informacji o skali tego zjawiska, a to jest też element zadłużenia publicznego i powinno się tę sprawę wziąć pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#JanuszTomidajewicz">Druga sprawa dotyczy źródeł dochodów, w szczególności źródeł z prywatyzacji. Chciałbym wyrazić obawę, że przewidywane dochody z prywatyzacji ogółem na 23 bln zł są obarczone dość istotnym ryzykiem. Myślę, że m.in. sytuacja na giełdzie wskazuje, że chłonność naszego rynku kapitałowego jest ograniczona. Wzrost dochodów z prywatyzacji kapitałowej w wysokości 12,5 bln zł może natrafić na barierę rynku kapitałowego.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#JanuszTomidajewicz">Należy również pamiętać o tym, że gdy mówimy o 23 bln zł wpływów z prywatyzacji, to należy wziąć pod uwagę, że równocześnie budżet ponosi straty z tytułu prywatyzacji, wynikające z tego, że wyłączone zostają z płacenia dywidendy przedsiębiorstwa prywatyzowane. Te straty na prywatyzacji wyniosą około 10,8 bln zł rocznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WiesławaZiółkowska">Pan prof. Lubiński przedstawił ekspertyzę dotyczą problematyki bilansu płatniczego i zadłużenia zagranicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MarekLubiński">Postaram się ograniczyć swoją wypowiedź na temat bilansu płatniczego i bilansu handlowego w założeniach do ustawy budżetowej do niezbędnego minimum. Chciałbym się skoncentrować na jednej kwestii, tzn. na wymianie towarowej z zagranicą i realności pewnych założeń, które w tej materii zostały przyjęte. Taki akcent nie oznacza, że lekceważę kwestię przepływów kapitałowych, ale to co w tej kwestii zostało zawarte w ustawie budżetowej, jest bezpośrednią konsekwencją realizacji porozumień z Klubem Londyńskim i z Klubem Paryskim. W związku z tym pole manewru jest dość ograniczone.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#MarekLubiński">Nie jestem specjalnym wielbicielem liczb, ale niestety muszę się do nich odwołać. W ustawie budżetowej zakłada się, że w 1995 r. eksport wzrośnie o 7%, w wyrażeniu realnym, o 10% nominalnie, natomiast import odpowiednio o 5% i 8,2%. Powstaje pytanie, czy te wielkości są realne?</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#MarekLubiński">Otóż wszelkie przewidywania czy spekulacje na temat tego, jak będą się rozwijały nasze obroty towarowe z zagranicą, są sprawą niesłychanie trudną z tego względu, że w tej dziedzinie obserwuje się niesłychanie dużą niestabilność, nawet w granicach jednego roku. W 1994 r. mamy do czynienia z interesującą sytuacją, czyli tym, który może stanowić pewną podstawę do przewidywań na rok przyszły. Jeżeli za punkt odniesienia przyjmiemy rozwój sytuacji w roku ubiegłym, to w ciągu pierwszych 9-miesięcy tego roku eksport wzrósł ponad 20%, natomiast import o 7,2%. Przewiduje się, że po upływie ostatniego kwartału br. odpowiednie przyrosty wyniosą 5,1% i 13,8%, czyli będzie znacznie szybsze tempo wzrostu importu, niż importu.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#MarekLubiński">Aby ustosunkować się do tego, co może być w przyszłym roku, należy się zastanowić, czy nastąpi kontynuacja tego, co miało miejsce w ciągu 9-miesięcy, czy też będzie dalszy ciąg tego, co najprawdopodobniej będziemy obserwowali w ostatnim kwartale br. Aby odpowiedzieć na to pytanie należy określić czynniki, które kształtowały i jakie będą kształtowały nasze obroty towarowe z zagranicą. Zwykle wymienia się politykę kursową. Pomyślnie stosunkowo wyniki pierwszych 9-miesięcy tego roku są związane z opóźnionym efektem dewaluacyjnym z sierpnia ub. roku. Wczytując się w założenia ustawy budżetowej wyraźnie widać zmniejszenie się tempa dewaluacji oraz tempo to będzie niższe od tempa wzrostu cen wyrobów przemysłowych. Wydaje się, że ten czynnik nie będzie elementem, który może działać stymulująco na eksport i hamująco na import.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#MarekLubiński">Istotny jeszcze jest wzrost energii, gdyż w naszej sprzedaży na rynki zagraniczne dość znacząco ważną wyroby energochłonne, a zatem cena energii jest ważnym elementem wyznaczającym koszty wytwarzania, a w konsekwencji cenę wyrobu i jego konkurencyjność.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#MarekLubiński">Praktycznie rzecz biorąc, pozytywne skutki dewaluacji, jeśli rzeczywiście miały one pozytywne znaczenie, w przyszłym roku będą najprawdopodobniej wyłączone.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#MarekLubiński">Drugim elementem, któremu także przypisywano dość duże znaczenie, to jest ożywienie gospodarcze na Zachodzie. Rzeczywiście w 1994 r., w stosunku do 1993 r. nastąpiło ożywienie koniunktury, przy czym zgodnie z przewidywaniami organizacji międzynarodowych, tempo wzrostu utrzyma się na poziomie roku bieżącego, z możliwością niewielkiej recesji w Stanach Zjednoczonych w drugiej połowie roku. Czyli też nie będzie to czynnik, który może oddziaływać stymulująco na eksport.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#MarekLubiński">Argumentację w spiera fakt, że import z krajów OECD, które są naszymi głównymi partnerami handlowymi, ma w przyszłym roku, w wyrażeniu wolumenowym, zwiększyć się w granicach od 4%–7,4%, z tym, że druga liczba jest górnym przedziałem dla jednego tylko kraju. Jeśli dostrzeżemy, że są to wielkości mniejsze niż przewidywane tempo wzrostu naszego eksportu, to z tego wynika jeden prosty wniosek, a mianowicie musi dokonać się wzrost udziału naszych eksporterów w rynku. Zatem nasza ekspansja musi być znacznie silniejsza niż normalny wzrost popytu i to wszystko w warunkach, kiedy relacja między stopą inflacji, a stopą dewaluacji będzie działała antywzrostowo.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#MarekLubiński">Do tego należałoby dołączyć jeszcze jeden element. W ustawie budżetowej przewiduje się 3% wzrost cen towarów w eksporcie. Wydaje się, że jest to założenie mało realne, gdyż we wszystkich krajach rozwiniętych a w konsekwencji również w handlu światowym, jest bardzo wyraźna tendencja do stabilizacji cen, a nawet w pewnych przypadkach do ich spadku. W związku z tym założenia przyjęte w ustawie budżetowej nakładają na naszych eksporterów obowiązek, po pierwsze zwiększenia wolumenu, po drugie wzrostu poziomu uzyskiwanych cen. W sumie jest to stosunkowo mało realne, czyli należy oczekiwać, że eksport będzie wzrastał w stopniu mniejszym niż zakładano i to zarówno w wyrażeniu wolumenowym, jak i w wyrażeniu nominalnym.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#MarekLubiński">Drugą stroną medalu jest import. Oprócz wymienionego czynnika, związanego z polityką kursową, tzn. mniejszym tempem dewaluacji niż wzrostu cen krajowych, co sprzyja wzrostowi importu, wystąpią jeszcze dwa czynniki. Jednym jest obniżenie podatku importowego z 6 do 5% oraz obniżenie ceł średnio (średnia ważona) z 11,5% do 10,8%. Z tego wynikałoby, że można oczekiwać szybszego wzrostu importu niż jest to zawarte w ustawie budżetowej.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#MarekLubiński">Przy rozważaniach relacji między tempem wzrostu eksportu i importu, należałoby wspomnieć o jeszcze jednym elemencie, a mianowicie o skutkach wymiany, jakie mogą wynikać z ożywienia gospodarczego. Trudno powiedzieć na ile mechanizm ujawni się w przypadku gospodarki polskiej, ale normalnie w okresie ożywienia gospodarczego występuje tendencja do wzrostu importu, wynikająca stąd, że nie zawsze wzrost krajowych możliwości podażowych jest proporcjonalny do wzrostu popytu. Zwykle występuje także drugie zjawisko, jakim jest tendencja do absorbowania części podaży eksportowej przez rynek wewnętrzny. W warunkach polskich jest to bardziej prawdopodobne, gdyż głównym przedmiotem naszego eksportu są wyroby o niskim stopniu przetworzenia, czyli artykuły surowcowe i zaopatrzeniowe, które stosunkowo łatwo przesunąć z rynku zagranicznego na rynek krajowy i odwrotnie. Byłby to dodatkowy element, oprócz uprzednio wymienionych, który może sprawić, że wzrost eksportu będzie wolniejszy, a importu szybszy niż to było założone.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#MarekLubiński">Jeżeli będzie taki rozwój wydarzeń, to powstaje pytanie, jakie są tego konsekwencje? Wydaje się, że skutki tego nie będą groźne w najbliższym roku, a to z tego względu, że w bilansie płatniczym została założona nadwyżka rzędu 650 mln dolarów. Nawet jeśli skonsumuje tę nadwyżkę większy od zakładanych deficyt obrotów towarowych, to jedyną konsekwencją będzie zmniejszenie przyrostu rezerw.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#MarekLubiński">Natomiast sugerowany przeze mnie rozwój wydarzeń jest zagrożeniem na dłuższą metę. Jeżeli w przyszłym roku obciążenie bilansu płatniczego z tytułu spłaty różnorodnych naszych zobowiązań w stosunku do Klubu Londyńskiego i Klubu Paryskiego są stosunkowo niewielkie, to w przyszłości zobowiązania te będą sukcesywnie narastały. Biorąc pod uwagę dwa elementy: utrzymywanie się deficytu w handlu zagranicznym, aczkolwiek trudno określić jego skalę i niewielki dopływ do Polski inwestycji zagranicznych, w przyszłości będzie niesłychanie trudno sfinansować rosnące obciążenia wobec naszych wierzycieli zagranicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę o zabranie pana prof. Dymarskiego. W następnej kolejności.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WłodzimierzDymarski">Chciałem się też ustosunkować do podstawowych założeń budżetu. W kategoriach jakościowych - moim zdaniem - słusznie zakłada się, że zrealizowanie podstawowych celów budżetu wymaga równoczesnego szybkiego wzrostu gospodarczego oraz stabilizacji makroekonomicznej, a w tym przede wszystkim obniżania stopy inflacji. Oba te procesy wzajemnie się warunkują. Obniżenie stopy inflacji zwiększa skłonność do inwestowania, a tym samym samym pobudza wzrost, ale również wzrost gospodarczy stanowi warunek stabilizacji. Gdyby miały następować próby dalszego obniżania stopy inflacji bez zapewnienia wyraźnego wzrostu gospodarczego, to w moim przekonaniu, może to dać tylko przejściowy, krótkotrwały efekt, okupiony wysokimi kosztami społecznymi oraz odsunięciem w czasie rozwiązań wszystkich podstawowych problemów gospodarki.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WłodzimierzDymarski">W kategoriach ilościowych rzecz rozpatrując, podzielam opinię, że zakładana stopa inflacji nie ma uzasadnienia w przedstawionym dokumencie. Poza jedną przesłanką, którą można domniemywać i o której była tutaj już mowa, a mianowicie oczekiwania co do stopy inflacji mogą mieć istotny wpływ na faktyczny poziom inflacji.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#WłodzimierzDymarski">Wobec tego należy przyjąć, że prawdopodobieństwo tego, iż faktyczny poziom inflacji będzie wyższy od zakładanego, jest co najmniej równe temu, że poziom będzie taki, jaki zakłada się w ustawie budżetowej. Gdyby wystąpił wariant zwiększonej inflacji, w budżecie wzrosłyby również nominalne dochody budżetu.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#WłodzimierzDymarski">Projekt ustawy nie określa kierunków przeznaczenia ewentualnej dywidendy inflacyjnej, co każe domniemywać biorąc pod uwagę dotychczasową praktykę, że zamiarem projektodawcy jest zmniejszenie w takim przypadku niedoboru budżetu w stosunku do założeń. Jeśli taki jest zamiar, to uważam, że ustawa powinna wyraźnie to stwierdzać.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#WłodzimierzDymarski">Myślę, że trzeba wziąć pod uwagę alternatywne rozwiązanie, gdyż przyjęcie pierwszego rozwiązania oznaczałoby zgodę na obniżenie realnych wydatków budżetu. W tym roku najprawdopodobniej wystąpi taka sytuacja. Alternatywne rozwiązanie, które poddaję pod rozwagę, polegałoby na zobowiązaniu ministra finansów do przeznaczenia ewentualnej nadwyżki inflacyjnej na dofinansowanie newralgicznych sektorów sfery budżetowej, tzn. nauki, oświaty, szkolnictwa wyższego i ochrony zdrowia, przy pozostawieniu nominalnego niedoboru budżetu w wysokości ustalonej w projekcie, co i tak oznaczałoby zmniejszenie tego niedoboru w kategoriach realnych.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#WłodzimierzDymarski">Proponowane rozwiązanie uzasadnia bieżąca sytuacja tych działów sfery budżetowej, jak i przyjęte w budżecie ustalenia co do poprawy ich sytuacji. W przypadku zwiększonej inflacji ustalenia te są wielce wątpliwe co do ich realności.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#WłodzimierzDymarski">Zmniejszeniu deficytu budżetowego w kolejnych latach powinno towarzyszyć stopniowe zmniejszanie restrykcyjności polityki pieniężnej, tak aby utrzymać dynamikę wzrostu gospodarczego. Należy bowiem zauważyć, że sytuacja: mniejszy deficyt, łatwiejszy dostęp do pieniądza bardziej sprzyja wzrostowi gospodarczemu niż odwrotna kombinacja: większy deficyt i trudniejszy dostęp do pieniądza, bowiem ta pierwszy sytuacja daje niższą stopę procentową, a w związku z tym wyższy poziom inwestycji.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#WłodzimierzDymarski">Przejdę do pewnych cech budżetu, które w sposób oczywisty wynikają z przedstawionego dokumentu, a o których nie było jeszcze mowy. Dostrzegam dwie takie wyraźne cechy. Jedną z nich jest duża relatywnie wielkość budżetu na 1995 r., a druga - znacznie ograniczone pole swobody wyboru.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#WłodzimierzDymarski">Pierwsza cecha wyraża się wysokim i rosnącym wskaźnikiem redystrybucji PKB, co jest zgodne z założeniami przyjętymi w „Strategii dla Polski”. Po stronie wydatków jest to 34,6%, ale także relatywnie duża wielkość budżetu znajduje swój wyraz w wysokim udziale budżetu państwa w dochodach sektora publicznego. Jest to 62% wobec zaledwie 9% udziału gmin. Stan ten odzwierciedla ciągle nierozwiązane, choć od kilku lat w pełni uświadamiane problemy przebudowy systemu ubezpieczeń społecznych, w szerokim tego słowa rozumieniu oraz reformy samorządowej. Uważam, że bez podjęcia zdecydowanych działań, trudno oczekiwać, by ta sytuacja się zmieniła.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#WłodzimierzDymarski">Ograniczone pole swobodnego wyboru ma również źródła w przeszłości niedawnej i bardziej odległej. Około 1/6 wydatków budżetowych pochłania obsługa długu publicznego i mniej więcej taka sama część przeznaczona jest na dotacje dla dwóch głównych funduszy ubezpieczeń społecznych, czyli ZUS i KRUS. Gdyby do tych dwóch grup wydatków doliczyć środki przeznaczone na renty i emerytury w resortach MON, MSW, sprawiedliwości oraz na deputaty dla emerytów i rencistów kolejowych, a także na Fundusz Pracy na mniejsze fundusze celowe, to suma sztywnych wydatków dochodzi do 42% wydatków budżetowych. Pokazuje to, jak bardzo budżet obciążony jest skutkami przeszłości oraz uzasadnia konieczność dokonania reform, których domagali się eksperci w swoich wystąpieniach.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#WłodzimierzDymarski">Chciałbym także zwrócić uwagę, że dotacje budżetowe na inwestycje centralne są niemal w całości przeznaczane na kontynuowanie zadań rozpoczętych przed rokiem 1994. Na kilkudziesięciu stronach doliczyłem się 5 zadań inwestycyjnych rozpoczętych w 1994 r. i 1 zadanie, którego realizacja rozpocznie się w 1995 r. To także potwierdza bardzo wąskie pole manewru.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#WłodzimierzDymarski">Przejdę teraz do kilku spraw szczegółowych. Pierwsza dotyczy Funduszu Pracy. Zakłada się, że wydatki na aktywne formy polityki rynku pracy wyniosą 13,5%. Niestety nie ma żadnej informacji, jakie będą kierunki zmian. Sądzę, że należy ją podać, ponieważ ten wskaźnik jest podstawowym wskaźnikiem, który informuje o charakterze polityki rynku pracy. Również należałoby określić, ku jakim proporcjom rząd zmierza w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#WłodzimierzDymarski">Zwrócę także uwagę na formalne elementy konstrukcji budżetu. Otóż w części 30 - MON i części 31 - MSW nie ma działu „Ochrona zdrowia”, mimo że w obu tych resortach są bardzo poważne nakłady na ochronę zdrowia. Jeżeli wyodrębnieniu tego działu nie przeszkadza tajemnica wojskowa, to myślę, że dla jasności obrazu warto byłoby go wydzielić w tych dwu częściach budżetowych.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#WłodzimierzDymarski">W uzasadnieniu do budżetu podana jest kwota świadczeń emerytalno rentowych dla żołnierzy zawodowych, funkcjonariuszy służb MSW, członków ich rodzin itd. w kwocie 24.747 mld zł. Podliczyłem składniki tej sumy i brakuje 858 mld zł. Być może, że ta kwota jest gdzieś ukryta, a jeśli nie, to będzie co dzielić. Na zakończenie pozwolę sobie zwrócić uwagę na jedno zdanie w uzasadnieniu do budżetu, które mnie zaskoczyło. Otóż przeczytałem, że zasady ustalone w projekcie ustawy o kształtowaniu środków na wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej, nie zostały zastosowane do naczelnych organów władzy kontroli i sądownictwa. Uzasadnieniem jest szczególny statut tych jednostek, co można uznać, ale także - ten fragment mnie zaskoczył - brak jest pełnych danych dotyczących wielkości zatrudnienia i wysoko.ci płac. W związku z tym kwoty środków na wynagrodzenia w naczelnych organach włączono do budżetu, zgodnie z otrzymanymi propozycjami. Myślę, że dysponenci pozostałych części budżetowych też chcieliby, aby do budżetu włączyć kwoty, zgodnie z ich propozycjami.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wojewoda kielecki był na tyle odważny, iż podjął się zaopiniowania zbiorczego budżetu wojewodów.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#ZygmuntSzopa">Ocena projektu budżetu państwa w części dotyczących budżetu wojewodów na rok 1995 jest zadaniem skomplikowanym i trudnym, szczególnie dla wojewody. Zdaję sobie przecież sprawę, że projekt budżetu był przygotowany przez wicepremiera Kołodkę, który jest moim przełożonym i znam swoje miejsce w szeregu. Wiem, co jest w tym przypadku wolno wojewodzie.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#ZygmuntSzopa">Dlatego proszę traktować moją wypowiedź, jako pewne wskazówki, co powinno się zrobić, jeśli nie w tym, to w przyszłym budżecie. Moja ocena jest próbą zwrócenia uwagi na najistotniejsze kwestie, z punktu widzenia wojewodów, jako realizatorów zadań finansowych. Tej oceny - oczywiście w cudzysłowie - chciałbym dokonać w płaszczyznach: formalno-prawnych regulacji dotyczących opracowania projektu budżetów przez wojewodów, projektowane wydatki na 1995 r., rozwiązania formalno-prawne przewidywane w projekcie ustawy budżetowej na 1995 r.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#ZygmuntSzopa">Rozważając kwestie dotyczące formalno-prawnych regulacji procesu planistycznego, należałoby podkreślić, że aktualne rozwiązania wynikające z prawa budżetowego i uszczegółowione w corocznych zarządzeniach ministra finansów w sprawie zasad, trybu i terminów opracowania materiałów do projektu budżetu państwa, nasuwają szereg uwag. Uogólniając, można powiedzieć, że podstawowym kanonem w procesie planistycznym jest dla wojewodów określony przez ministra finansów od 1993 r. limit wydatków na dany rok budżetowy. Oznacza to, że wojewodowie opracowując swoje budżety dokonują podziału przydzielonego limitu na poszczególne zadania, a nie dokonują faktycznego szacunku swoich potrzeb w oparciu o realia dotyczące funkcjonowania państwowych jednostek budżetowych i wykonywanych przez nie zadań, jak również gospodarki pozabudżetowej powiązanej z tymi budżetami.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#ZygmuntSzopa">Konsekwencją takiego trybu postępowania jest zgłaszanie wraz z projektem budżetu braku wydatków w stosunku do wielkości ustalonych w oparciu o przydzielony limit. Tego rodzaju zgłoszenia nie zostają na ogół uwzględniane.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#ZygmuntSzopa">Kwestią o istotnym znaczeniu dla realizacji zadań przez wojewodów jest rozmiar projektowanych wydatków budżetowych na 1995 r. w projekcie ustawy budżetowej.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#ZygmuntSzopa">Jak stwierdzono w objaśnieniach do projektu budżetu, wojewodowie ustalili samodzielnie strukturę swoich budżetów w ramach limitów określonych dla każdego województwa. Potwierdza to, że wojewodowie nie mieli wpływu na rozmiar swoich budżetów, a jedynie dostosowali potrzeby swoich regionów do rozmiaru narzuconego limitu. Wielkość wydatków, jak już zaznaczono, zaplanowano w budżetach wojewodów w łącznej wysokości 138.873,9 mld zł. Jest to znaczna kwota, lecz nie mówi, w jakim stopniu zapewnia sfinansowanie zadań objętych budżetami. Na pytanie to należałoby szukać odpowiedzi w zgłoszonych przez wojewodów informacjach o brakujących wydatkach. Takiej wiedzy nie posiadam i jedynie z własnego rozeznania mogę powiedzieć, że braki kształtują się w przedziale 30–40% ustalonych limitów. Zdaję sobie sprawę, że zgłoszone braki w wielu pozycjach mogą być zawyżone, nie mniej jednak po ich korekcie można byłoby z dużym prawdopodobieństwem określić ich rozmiar.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#ZygmuntSzopa">Wrócę jeszcze do limitów wydatków dla poszczególnych województw. Sprawa ta budzi wiele kontrowersji. Mimo zastosowania w bieżącym roku, w odniesieniu do niektórych rodzajów wydatków, nowych metod ich naliczania (opieka społeczna, utrzymanie i modernizacja dróg wojewódzkich) był to zabieg, który nie mógł dać spodziewanych efektów. Aby mówić o czytelności ustalania limitów wydatków, muszą być wypracowane we wszystkich dziedzinach właściwe kryteria. Zastosowanie tych kryteriów wyłącznie w kilku działach i to nie decydujących o strukturze budżetu nie spełnia naszych oczekiwań.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#ZygmuntSzopa">Kryteria takie zapobiegną emocjom i znikną spekulacje np. dlaczego dla woj. opolskiego przewidziano i zastosowano 128,2% wzrost budżetu na 1995 r. w odniesieniu do budżetu na rok bieżący, a dla woj. słupskiego zastosowano tylko 107,9% wzrostu budżetu. Albo też dlaczego dla woj. katowickiego zwiększono limit wydatków budżetowych na 1995 r. z kwoty 11.744,7 mld zł do kwoty 13.322,9 mld zł, tj. o 1.578,2 mld zł, co stanowi 13,4% limitu początkowego. Natomiast dla woj. przemyskiego zwiększono limit wydatków z kwoty 1.519,3 mld zł do kwoty 1.549 mld zł, tj. o 29,7 mld zł, co stanowi zaledwie 1,9% limitu początkowego.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#ZygmuntSzopa">Mówiąc o projekcie budżetu na 1995 r. nie można ograniczać się wyłącznie do rozmiaru przewidywanych wydatków. Jest to ważne, ale najistotniejszą wydaje się perspektywa rozwiązań systemowych w zakresie budżetu. Mam tu na myśli przede wszystkim wydatki na służbę zdrowia.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#ZygmuntSzopa">Jeśli chodzi o rozwiązania formalno-prawne, chcę zwrócić uwagę na następujące kwestie.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#ZygmuntSzopa">Po pierwsze - projekt ustawy budżetowej nie przewiduje dla wojewodów upoważnienia do tworzenia w ich budżetach na 1995 r. rezerwy w wysoko.ci 1% wydatków ogółem, tak jak miało to miejsce w r. 1993 i roku bieżącym.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WiesławaZiółkowska">Informuję pana, że prawo budżetowe przyjęte przez parlament przewiduje takie rozwiązanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#ZygmuntSzopa">Po drugie - do rozwiązania jest również kwestia ewentualnego upoważnienia wojewodów do dokonania przeniesień wydatków między działami w ramach własnego budżetu. Upoważnienie takie, podobnie jak w latach poprzednich, przewiduje się dla ministra finansów. Nie kwestionując zasadności takiego rozwiązania, wydaje się być uzasadnionym wniosek o przesunięcie tego upoważnienia dla wojewodów. Przecież to oni w ramach limitów wydatków określają wielkości wydatków dla poszczególnych działów, a jeśli tak, to dlaczego nie pójść dalej i upoważnić ich do zmian z jednoczesnym zobowiązaniem do informowania o takich zmianach ministra finansów.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#ZygmuntSzopa">Rozwiązanie takie proponowane jest dla gmin w ramach tzw. zadań pilotażowych. W projekcie ustawy budżetowej przewiduje się bowiem upoważnienie rad gmin do dokonywania zmian między działami w ramach dotacji celowych.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#ZygmuntSzopa">Po trzecie. Artykuł 28 projektu ustawy budżetowej stwarza dla państwowych jednostek budżetowych, zaliczanych do działu oświata i wychowanie oraz ochrona zdrowia, możliwość przeznaczenia uzyskiwanych dochodów na środki specjalne. Z uprawnienia tego wyłącza się dochody uzyskiwane ze sprzedaży składników majątkowych.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#ZygmuntSzopa">Odnośnie tego rozwiązania wskazane byłoby jego zmodyfikowane i danie uprawnienia państwowym jednostkom budżetowym ochrony zdrowia do pozostawienia uzyskiwanych dochodów ze sprzedaży składników majątkowych.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#ZygmuntSzopa">Dochody uzyskiwane ze sprzedaży takich składników w ochronie zdrowia pochodzą głównie ze sprzedaży środków transportowych. Za takim rozwiązaniem przemawia z jednej strony szczupłość środków, jakimi dysponują te jednostki, jak również to, że stworzona zostałaby możliwość częściowego odtworzenia taboru samochodowego, głównie w kolumnach transportu sanitarnego. należy przy tym nadmienić, że mamy do czynienia w wielu przypadkach ze sprzedażą składników majątkowych pozyskanych wcześniej przez jednostki od różnych darczyńców, zarówno krajowych jak i zagranicznych. Przekazywanie do budżetu państwa pozyskanych stąd dochodów budzi wiele zastrzeżeń.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#ZygmuntSzopa">Przedstawione wyżej uwagi do proponowanych w projekcie ustawy budżetowej na 1995 r. rozwiązań, w przypadku ich przyjęcia, pozwoliłyby na ułatwienie finansowania zadań realizowanych przez wojewodów.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#ZygmuntSzopa">Podsumowując przedstawione uwagi do projektu zbiorczego budżetu wojewodów należałoby stwierdzić, że rozmiar tego budżetu, jak i budżetów poszczególnych wojewodów, jest pewnego rodzaju kompromisem. Zdaję sobie sprawę, że rozdzielić można w budżecie państwa tylko tyle środków, ile można uzyskać ze źródeł przypisanych temu budżetowi. Tak więc niepokój wojewodów powinien budzić nie projektowany rozmiar ich budżetów, lecz brak rozwiązań systemowych dotyczących finansowania niektórych zadań. Chodzi tu głównie o finansowanie ochrony zdrowia. Problemu tej dziedziny nie da się załatwić jednorazowymi decyzjami typu „oddłużenie”. Działanie takie zawiera w sobie więcej polityki niż ekonomii. Problem pozostaje nadal nie rozwiązany, a zobowiązania rosną.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#ZygmuntSzopa">Sądzę, że w toku prac nad ustawą budżetową wypracowane zostaną nowe rozwiązania pozwalające na usprawnienie gospodarki budżetowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WiesławaZiółkowska">Przechodzimy do oceny założeń polityki pieniężnej na 1995 r. Rozpoczyna pan prof. Jaworski, a następnie posłuchamy pana prof. Belkę.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WładysławJaworski">Na wstępie chciałbym przeprosić zebranych, gdyż sprecyzuję tezę, która absolutnie wykracza poza to, co należy do eksperta.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#WładysławJaworski">Mam pewne wątpliwości, czy jest celowe, by Komisja a następnie Sejm rozpatrywał założenia polityki pieniężnej, bo cóż z tego, że dotychczas to robił, cóż z tego, że coś ustala się, skoro po przeanalizowaniu roku 1993, widać wyraźnie, że zdania były wykonane tylko po jednej stronie - po stronie restrykcyjnej polityki pieniężnej. Podobna sytuacja ma miejsce w 1994 r., gdyż nie następuje, zgodnie z założeniami, zwiększenie dostępności kredytów dla jednostek gospodarczych, obniżenie stopy procentowej i także nie następuje zwiększenie aktywności wobec procesów gospodarczych. Od pewnego czasu NBP wykazuje wyraźną skłonność do wykonywania tylko pewnej strony założeń, natomiast drugą stronę uważa się za nieobowiązującą i wobec tego nie jest ona realizowana.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#WładysławJaworski">Jeżeli NBP realizuje to co uważa za słuszne, to można zapytać, po co my tu dyskutujemy. Jest to wątpliwość, która wykracza poza rolę eksperta, ale ponieważ od paru lat śledzę te zagadnienia, to dostrzegam, że takie podejście banku centralnego zaczyna być pewną regułą.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#WładysławJaworski">Jeśli chodzi o założenia na rok 1995, to sytuacja wygląda podobnie. Nadal zakłada się ograniczenie kredytu dla gospodarki, gdyż kredyty krótkoterminowe mają wzrosnąć o 12%, a realnie oznacza to ich spadek, natomiast kredyty inwestycyjne mają wzrosnąć o 28%, ale przy obecnej stopie procentowej nikt takiego kredytu nie bierze. Nie jest przewidziane wyraźne obniżenie oprocentowania kredytów przez banki komercyjne, a wiadomo, że na to obniżenie składa się wiele czynników, przede wszystkim polityka fiskalna i polityka pieniężna NBP w tym obowiązkowe rezerwy. Nie ma też wyraźnej deklaracji co do obniżenia kredytu refinansowego. Odwrotnie, utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytu refinansowego, co m.in. zwiększa oczekiwania inflacyjne, bo z tego wynika, że NBP nie wierzy w to, co sam napisał w założeniach polityki pieniężnej.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#WładysławJaworski">Moja uwaga jest następująca. Jeżeli będzie utrzymywana ta sama sytuacja, to możemy liczyć, że działania NBP nie tyle będą zgodne z założeniami, ile będą zgodne z tym, co bank ten uważa za stosowne. Może ma rację, ale jest to sprzeczność, która się powtarza i z tego wynika, że będzie w dalszym ciągu kontynuowana.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#WładysławJaworski">Jest jeszcze taka sprawa, którą absolutnie nie rozumiem. Dokument NBP liczy sobie kilkadziesiąt stron. Dziwna to sprawa - został pominięty problem systemu bankowego. W ogóle nie ma takiego rozdziału. Zgodnie z ustawą o Narodowym Banku Polskim, bank ten odpowiada za system bankowy. W dokumencie nie ma na ten temat ani słowa, a przecież mamy do czynienia z bardzo daleko idącym kryzysem systemu bankowego, o czym wszyscy wiemy dokładnie. Mamy dekapitalizację systemu bankowego, ogromny spadek rentowności, utrzymuje się ogromna suma złych kredytów i mamy także koncern NBP, na co poszło 6 bln zł, problem wejścia do Unii Europejskiej, konsolidacji itd.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#WładysławJaworski">Bez rozdziału oceniającego sytuację kryzysową systemu bankowego - nie chodzi o to, kto jest temu winien, czy same banki, czy NBP, minister finansów czy jeszcze ktoś czwarty - i podania sposobu wyjścia z tego kryzysu - moim zdaniem - ten dokument nie powinien być prezentowany w Sejmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#LeszekBelka">Uważam, że założenia polityki pieniężnej powinny być dyskutowane w parlamencie.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#LeszekBelka">Skoncentruję się na dwu i pół stronicowym dokumencie pt. „Stanowisko rządu do założeń polityki pieniężnej na 1995 r.”, bowiem stanowi on kwintesencję problematyki dyskutowanej dzisiaj, a dotyczącej kierunków polityki monetarnej państwa.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#LeszekBelka">W swojej wypowiedzi przyjmuję podstawowe założenie, że inflacja jest jednak w długim i średnim okresie zjawiskiem pieniężnym. W okresie krótszym wzrost cen jest wywoływany szeregiem innych czynników, o których była tutaj mowa. Polityka pieniężna w dużej mierze decyduje o inflacji, a na pewno w zasadniczej mierze decyduje o tempie inflacji w dłuższym okresie.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#LeszekBelka">Obecne tempo inflacji jest tak wysokie, że uniemożliwia zrównoważony wzrost gospodarczy w Polsce, np. w 1993 r. był możliwy wzrost produkcji przemysłowej, mimo 30% inflacji, ale budownictwo, sektor kredytochłonny, znajdował się w stagnacji. Trudno sobie wyobrazić, aby budownictwo w Polsce mogło stać się tym, czym jest w wielu krajach, czyli lokomotywą wzrostu gospodarczego przy inflacji kilkudziesięcioprocentowej. Myślę, że NBP i Ministerstwo Finansów podzielają pogląd, że walka z inflacją jest jednym z najważniejszych priorytetów prowzrostowych dla naszej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#LeszekBelka">Kolejnym założeniem, które przyjmuję, jest istnienie silnej zależności między średnio i długookresowym tempem wzrostu cen, a podażą pieniądza w obiegu. W tym roku mamy inflację wyższą od planowanej nie tylko z powodu suszy, nie tylko dlatego, że wprowadzono opłaty wyrównawcze w imporcie żywności. Przede wszystkim jest to spowodowane znacznie większym niż przewidywano wzrostem ilości pieniądza w obiegu. Główny Urząd Statystyczny podaje komunikaty o ponad 3% wzroście, ale nie cen żywności, lecz cen realizacji produkcji przemysłowej. Jest to wbudowana inflacja, która nie ma nic wspólnego z pogodą i innymi warunkami losowymi. Niewątpliwie jest ona podsycana pieniądzem, który cyrkuluje.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#LeszekBelka">Oczywiście, pieniądz ten znalazł się w gospodarce z zupełnie innych przyczyn i trafił do niej zupełnie innymi kanałami niż przewidywaliśmy. Rację ma pan prof. Jaworski, że kredyt w sposób zastraszający kurczy się, ale wiadomo, że czynnikiem kreującym pieniądz w 1994 r. jest napływ pieniądza zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#LeszekBelka">Z tego punktu widzenia można powiedzieć, że są trzy główne instrumenty regulowania podaży pieniądza: polityka kursu waluty, decyzje dotyczące bezpośredniego finansowania deficytu budżetu państwa oraz najbardziej dyskusyjna, myślę że niesłusznie, polityka stopy procentowej.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#LeszekBelka">Kurs waluty - wobec przyrostu rezerw walutowych państwa, nikt nie przejmuje się zagrożeniami dla eksportu. Dzisiaj przyjmuje się, że dalsze zwolnienie tempa nominalnej dewaluacji złotówki jest możliwe i słuszne z punktu widzenia ograniczenia ilości pieniądza w obiegu. Podzielam ten pogląd i nie dyskutuję. Z punktu widzenia obsługi długu publicznego, bezpośrednich interesów Ministerstwa Finansów, jest to bardzo ważne, bo nie tylko obniża wartość złotową długu zagranicznego i koszty jego obsługi, ale przede wszystkim obniża koszty sterylizacji dokonywanej przez NBP.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#LeszekBelka">W stanowisku rządu są dwie sprawy do których chciałbym się odnieść. Pierwsza, to różnica poglądów dotyczących skali bieżącego finansowania deficytu. Rozumiem, że sporne jest 15 bln zł, gdyż stanowisko NBP jest takie, że wielkość środków uzyskanych z zakupów papierów wartościowych przez NBP będzie umożliwiała jedynie refinansowanie już istniejącego zadłużenia, natomiast w projekcie budżetu zakłada się bezpośrednie finansowanie deficytu przez NBP w wysokości 15 bln zł dodatkowego przyrostu pieniądza z tego tytułu. W dokumentach obu instytucji jest zasugerowana możliwość kompromisu, tzn. jest propozycja określenia bezwzględnej wielkości zakupu bonów skarbowych przez NBP w danym roku.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#LeszekBelka">W tym miejscu chcę zadać pytanie, czy to znaczy, że Ministerstwo Finansów zgadza się na to, że w przypadku dalszego napływu pieniądza zagranicznego w 1995 r., nie będzie potrzebne bezpośrednie finansowanie deficytu budżetowego? Zadaję to pytanie, gdyż z dokumentów NBP i rządu wynika pewna sprzeczność poglądu.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#LeszekBelka">Druga kwestia dotyczy stopy procentowej. NBP stoi na stanowisku, że polityka kursowa powinna sterować przepływem towarowym, natomiast do regulowania przepływów kapitałowych powinno się stosować politykę stopy procentowej. Rozumiem przez to, że NBP wierzy w to, co się eufemistycznie nazywa napływem kapitału, tj. że kapitał napływa ze względu na wysokie krajowe stopy procentowe od depozytów. Skłonny jestem sądzić, że tak zwany przyrost kapitału krótkookresowego jest po prostu finansowym wyrazem nierejestrowanego eksportu. Dopóki nie będą miał rozsądnych i wiarygodnych estymacji ze strony NBP, że saldo przepływu kapitałów krótkoterminowych, to jest kapitał spekulacyjny, który przychodzi do Polski znęcony wysokimi stopami procentowymi, to nie uwierzę w to.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#LeszekBelka">Jeżeli prawdą jest, że napływ kapitału krótkoterminowego jest finansowym wyrazem eksportu nierejestrowanego, to w związku z tym polityka stóp procentowych nie ma specjalnego znaczenia. Wręcz przeciwnie ustalanie stopy procentowej na wyższym poziomie powoduje zwiększoną konwersję depozytów walutowych na złotowe, bo rozwiera się cena pieniądza zagranicznego i cena pieniądza krajowego.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#LeszekBelka">Można powiedzieć, że z punktu widzenia ograniczania ilości złotówek w obiegu, NBP powinien dokonywać równolegle operacji potanienia ceny pieniądza zagranicznego - zwolnienie dewaluacji i pieniądza krajowego - obniżenie stóp procentowych.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#LeszekBelka">Jakie wyciągam z tego wnioski? Stopy procentowe od depozytów powinny być realnie dodatnie. Może wystarczy oprocentowanie zero zamiast 2% czy 3%. Słyszę uwagi, że zero nie jest liczbą dodatnią, ale wobec minus 5% na depozytach dolarowych, jest to całkiem niezłe oprocentowanie.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#LeszekBelka">Przywiązanie NBP do krótkookresowego kontrolowania kształtowania się stopy procentowej dla obrony depozytów i jednoczesne bezpośrednie transmitowanie postulatu - moim zdaniem - słusznego, że długookresowe stopy procentowe powinny być przynajmniej nie ujemne, jest dla mnie niezrozumiałe. Wczorajszą obniżkę stopy procentowej z 26,5% na 26% od warunkowych operacji sprzedaży bonów skarbowych, odbieram jako przyznanie się NBP do tego, że był zbyt sztywny w swojej polityce stóp procentowych.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#LeszekBelka">W dwóch kwestiach, wokół których dotyczy się spór NBP z Ministerstwem Finansów, zajmuję różne stanowiska. Jeśli chodzi o finansowanie przez NBP deficytu budżetowego, jestem po stronie NBP. Uważam, że dopóki będziemy mieli napływ pieniądza zagranicznego, powinno to być jedyne źródło wzrostu podaży pieniądza w obiegu. Natomiast w kwestii stóp procentowych, bliższym mi jest stanowisko Ministerstwa Finansów, bardziej elastyczne, bardziej skłaniające się do obniżania stóp procentowych. Uważam, że lepiej pasuje do naszych potrzeb gospodarczych.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wysłuchamy teraz pana prof. Fedorowicza, a następnie pana prof. Sopoćkę.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#ZdzisławFedorowicz">Odniosę się do dwóch zagadnień: inflacji i realnego wzrostu PKB. Są to dwa fundamenty, na których opiera się realność założeń ustawy budżetowej i pomyślny rozwój naszej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#ZdzisławFedorowicz">Wbrew opinii, którą wygłosił mój przedmówca, pan prof. Belka, nie uważam, żeby u nas inflacja była zjawiskiem czysto monetarnym. Wobec tego nie uważam, żeby środkiem do zwalczania inflacji była polityka pieniężna banku centralnego. Przeciwnie, jestem zdania, że zapis, iż podstawowym celem polityki pieniężnej w 1995 r. jest zmniejszenie inflacji, wprowadza w błąd. Nie można przy pomocy środków polityki pieniężnej zwalczać inflacji tego typu, z jaką mamy do czynienia w Polsce.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#ZdzisławFedorowicz">W tym samym dokumencie czytamy, że w krótkim okresie czasu, a przecież rok 1995 jest to okres krótki, na inflację wpływają nie tylko czynniki monetarne, ale również impulsy o charakterze niemonetarnym. W gruncie rzeczy ilościowe zadanie polityki pieniężnej na rok 1995 powstało przez podsumowanie wskaźników: realnego wzrostu produktu krajowego brutto - 5% i zakładanego stopnia inflacji - 17% oraz uwzględnia się jeszcze coś co nie zostało wyraźnie oszacowane z tytułu zwolnienia szybkości krążenia pieniądza.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#ZdzisławFedorowicz">Jeżeli oszacowany wzrost cen na 17% ma charakter egzogeniczny w stosunku do polityki pieniężnej, jeśli inflacja jest niebezpiecznym procesem, który powinien być kontrolowany i trzymany w ryzach, to w dokumencie NBP, ale również w ustawie budżetowej, powinna być przedstawiona morfologia tego 17% wzrostu wskaźnika cen od grudnia do grudnia. Wiadomo, że na to musi się złożyć: 1) wzrost cen ustalanych w sposób administracyjny przez państwo, w tym obszarze, gdzie mamy do czynienia z takimi cenami, 2) wzrost kursów walutowych i wobec tego bezpośredni wzrost cen artykułów importowanych, 3) przeniesione efekty kosztowe wzrostu cen administrowanych, wzrostu kursów walutowych na koszty, a więc i ceny w innych gałęziach produkcji. Potrzebny jest dokładny obraz po to, aby można było monitorować, jak w trakcie roku te czynniki się kształtują oraz co można zrobić, aby przeciwdziałać przekroczeniom, które w tym obszarze mogą się zdarzyć, a które są bardzo prawdopodobne, co stwierdzało wielu moich przedmówców.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#ZdzisławFedorowicz">Tymczasem, jeśli wszystko odnosi się do polityki pieniężnej, to stajemy w sytuacji, kiedy nie wiadomo, kto odpowiada za czynniki faktycznie wpływające na wzrost inflacji. NBP z reguły zmniejszenie inflacji odnotowuje na swoją niekorzyść, jako rezultat znakomitej polityki pieniężnej. Milczy, jeżeli wskaźniki inflacji zostają przekroczone.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#ZdzisławFedorowicz">Oczywiście obserwuje się korelację pomiędzy podażą pieniądza i wskaźnikami wzrostu cen, ale korelacja nie jest związkiem przyczynowo-skutkowym. Nikt nie udowodnił, że wzrost podaży pieniądza powoduje wzrost cen, a można dowodzić coś przeciwnego, a mianowicie, że wzrost cen powoduje wzrost podaży pieniądza, choćby dlatego, że jeżeli wymienia się towary po wyższych cenach, to absorbuje się większe kwoty pieniądza transakcyjnego.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#ZdzisławFedorowicz">Zamiast pozostawać w sferze doktryny monetarystycznej, zwłaszcza, gdy chodzi o krótkie okresy, trzeba sprecyzować morfologię zakładanego 17% wzrostu inflacji i ustalić, kto odpowiada za to, że mamy do czynienia z jakimiś odchyleniami w poszczególnych elementach.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#ZdzisławFedorowicz">Nie kłócę się o słowa, ale dla mnie lepszy jest zapis, na temat celów polityki pieniężnej, który nie figuruje na początku dokumentu NBP, ale w dalszej jego części, że podstawowym celem polityki pieniężnej w 1995 r. jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania obiegu pieniężnego, wspieranie tendencji wzrostowych w gospodarce, a przyrost pieniądza ogółem nie powinien być samoistnym czynnikiem proinflacyjnym. jest to prawidłowe postawienie sprawy dlatego, że na wzrost cen będą działały czynniki zewnętrzne w stosunku do obiegu pieniężnego, a polityka pieniężna nie powinna się tylko do tego dokładać. Ma ona zapewnić prawidłowy obieg pieniądza i wspierać tendencje rozwojowe.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#ZdzisławFedorowicz">Wobec tego na pierwszy plan wysuwa się polityka stopy procentowej, o której mówił także pan prof. Belka. W moim przekonaniu mamy do czynienia z sytuacją, która jest krytykowana i zwalczana w krajach o gospodarce rynkowej, a mianowicie z uznaniowością polityki pieniężnej, a nie z jakąkolwiek regułą polityki pieniężnej. Jest szereg sformułowań, które można znaleźć w dokumentach urzędowych i podręcznikach, iż polityka pieniężna powinna się opierać na przejrzystych regułach, które byłyby przewidywalne i zrozumiałe. U nas nic takiego nie ma. Także na rok 1995 NBP zakłada, że w miarę prawidłowej realizacji założonej ścieżki inflacji oraz utrzymywania się pozytywnych tendencji w gospodarce, nominalna stopa kredytu redyskontowego będzie obniżana, tzn. według uznania. A ja proponuję, by komisja sejmowa sformułowała postulat, iż NBP opracuje regułę, według której będzie modyfikował stopę procentową, np. przewidywana stopnia inflacji na miesiąc, dwa lub trzy, w stosunku do tego marża w określonej wysokości, by stopa procentowa była realnie dodatnia. Wtedy wraz z upływem czasu można monitorować przestrzeganie tej reguły polityki pieniężnej. Nie byłoby takich niezupełnie zabawnych sporów, jakie miały miejsce między ministrem finansów, a prezesem NBP, że obniża się stopień dewaluacji złotego, co oczywiście wpływa na obniżenie stopy inflacji, a stopa procentowa ani drgnie. Gdyby była reguła, że stopa procentowa jest związana w jakiś sposób ze stopą inflacji, przewidywano na dany okres, to taka zmiana stopy dewaluacji musiałaby wywołać zmianę stopy procentowej. Tymczasem u nas to wszystko zależy od uznania. bardzo się cieszę, że zapowiedziana została konferencja na temat samodzielności banku centralnego. Samodzielność nie oznacza nieomylności banku centralnego i nie oznacza braku demokratycznej kontroli nad jego funkcjonowaniem. Moim zdaniem potrzebne są reguły. W tym miejscu nawiązuję do tego, o czym mówił pan prof. Jaworski, że dowolność zarządzania tak ważnym elementem funkcjonowania gospodarki, bez przestrzegania reguł ustalonych, uzgodnionych i demokratycznie kontrolowanych, naraża naszą gospodarkę na niebezpieczeństwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#AndrzejSopoćko">Podczas wystąpienia prof. Fedorowicza, głównym moim zajęciem było podkreślanie w moim tekście tych samych sformułowań. Aby nie powtarzać się, chciałem zwrócić uwagę na dwie strony procesu kształtowania równowagi pieniężnej, które wynikają z uwarunkowań socjologicznych.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#AndrzejSopoćko">Wydaje mi się, że trudności z dopięciem budżetu powodują, że wszystkie elementy polityki pieniężnej związane z realizacją budżetu stają się priorytetowe dla Ministerstwa Finansów. Natomiast wszystkie te elementy, w każdym razie zasadnicze dla systemu bankowego, stają się częścią kształtującą postawy banku centralnego wobec różnych wariantów polityki pieniężnej. Oczywiście priorytet ma zwalczanie inflacji, ponieważ taka, jak obecnie stopa inflacji nie daje możliwości prowadzenia racjonalnej polityki kredytowej w średnich i długich okresach. Zachodzą zjawiska ogromnie dokuczliwe, wynikające z tego, że spłaty kredytów długoterminowych bardzo niedobrze rozkładają się w czasie i stanowią ogromne obciążenie dla pierwszych okresów spłat. Przy wysokiej inflacji powstaje duże zagrożenie nie spłacenia tych kredytów.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#AndrzejSopoćko">Mamy jeszcze jedno zjawisko, które nie do końca potrafię wytłumaczyć. Występuje ono często w sytuacji, gdy istnieje duża rozpiętość między tempem wzrostu cen konsumpcyjnych, które kształtują cenę pieniądza pozyskiwanego od ludności, a tempem wzrostu cen produktów sprzedawanych przez przedsiębiorstwa. Powoduje to bardzo wysokie koszty pozyskania pieniądza, dodatkowo podnoszone przez wyjątkowo wysoką stopę obowiązkowych rezerw w banku centralnym. Jest to sytuacja, która dla banków nie tworzy dobrych perspektyw rozwojowych, ponieważ stwarza największe trudności w płaszczyźnie, która przynosi im największe dochody. Tą płaszczyzną jest polityka kredytowa. Sądzę, że tendencja, która wydaje się słuszna, bardzo ostrożnej czy restryktywnej polityki monetarnej została jednak przesadzona. Od wielu lat idziemy w tym kierunku, podczas gdy, obiektywnie rzecz biorąc, poziom monetaryzacji gospodarki powinien się podnosić, a z drugiej strony tempo obiegu pieniądza maleje i musi maleć. W warunkach, gdy trzeba odbudowywać zasoby kapitałowe, także banków a w przyszłości również innych instytucji, musi następować spadek obiegu pieniądza. W tej sytuacji nawet neutralna polityka pieniężna, w istocie jest restrykcyjna. Jeżeli w 1995 r. przyrost podaży pieniądza odniesiony jest do 17% przyrostu inflacji, to można powiedzieć, że jest on neutralny. NBP liczy, że być może uda się zahamować działanie czynników inflacyjnych.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#AndrzejSopoćko">Jednak doświadczenia z ostatnich paru miesięcy wskazują, że czynniki inflacyjne znajdują się poza kontrolą banku centralnego i rządu. Chyba jest to w ogóle niemożliwe, by można było je w jakiś sposób kontrolować. Impulsem inflacyjnym, który wystąpił, był wzrost cen żywności. Według danych GUS z 1993 r. gospodarstwa domowe wydają na zakup żywności do 40% swoich dochodów.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#AndrzejSopoćko">Musi to oddziaływać pośrednio, ale łańcuch nie jest długi, na ceny wyrobów przemysłowych. Chociażby pod wpływem roszczeń rewindykacyjnych wzrastają koszty, co przekłada się na ceny.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#AndrzejSopoćko">Uważam, że jeszcze na tym poziomie rozwoju gospodarki i konsumpcji czynniki, które kształtują inflację są czynnikami kosztowymi. Wzrasta znaczenie czynników popytowych, jednak nadal mają one znaczenie drugorzędne, co udowadniają także doświadczenia ostatnich miesięcy. W dalszym ciągu nie liczyłbym na to, że restrykcyjna polityka pieniężna da tu istotne efekty makroekonomiczne.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#AndrzejSopoćko">Obawiam się, że może być wręcz odwrotnie, tzn. przejście przedsiębiorstw z normalnych rozliczeń poprzez rachunki pieniężne na rozliczenia poprzez zobowiązania i należności, powstanie zatorów płatniczych, sytuacja kiedy pojawią się nowe elementy osadzania pieniądza, albo zapotrzebowania transakcyjnego na pieniądz, takie zjawiska wywoła restrykcyjna polityka monetarna.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#AndrzejSopoćko">Powiem więcej, w tej chwili mamy do czynienia ze schodzącą inflacją, natomiast warunkiem osiągnięcia pułapów, które pozwolą nam na włączenie się do międzynarodowego rynku. Jest wzrost gospodarczy. Pozwoliłem sobie napisać, że nawet parę punktów więcej inflacji nie jest warte jednego punktu spadku PKB.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#AndrzejSopoćko">Nie proponuję biernej roli banku centralnego, ale sądzę, że trzeba byłoby, tak jak mówił prof. Fedorowicz, określić reguły lub przygotować warianty na inne scenariusze procesów inflacyjnych od tych, które optymistycznie zostały założone. Sądzę, że powinny to być scenariusze, które nie pokładają zbyt wielkiej wiary w to, że obcięcie podaży pieniądza może spowodować pozytywne skutki.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#AndrzejSopoćko">Warto byłoby powiedzieć jeszcze o jednej kwestii. Finansowanie budżetu poprzez sprzedaż bonów skarbowych jest paradoksalnie niekorzystną dla niego sytuacją. Wydłużanie się okresu zapadalności bonów skarbowych powoduje, że płaci się odsetki odpowiednio do poziomu inflacji sprzed iluś miesięcy. Ponad połowa bonów skarbowych znajdujących się na rynku, to są bony powyżej 6 miesięcy. Ta tendencja się wydłuża, więc w tych warunkach spadająca inflacja powoduje, że realne oprocentowanie płaconych bonów skarbowych rośnie.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#AndrzejSopoćko">Wobec tego nie specjalnie popieram inicjatywę, skądinąd słuszną, odejścia od bezpośredniego finansowania deficytu budżetowego przez zakup bonów przez bank centralny. Czy będzie to bank centralny czy banki komercyjne finansowanie budżetu z tego tytułu jest rzędu kilku bilionów złotych, natomiast trzeba popatrzeć na drugą stronę. Jeżeli budżet w głównej mierze będzie się finansował w bankach komercyjnych, to popatrzmy, co już się dzieje - 50% aktywów jest lokowanych w bonach skarbowych i ma to niesłychanie silne oddziaływanie na stopy procentowe. Nie sądzę, aby można nazwać zdrową sytuację koncentracji zainteresowania banków na papierach skarbowych. Zdrowe byłoby takie kształtowanie polityki zarządzania aktywami banków, żeby zwiększał się udział części kredytowej, czemu powinny towarzyszyć pewne operacje służące zmniejszeniu stopy procentowej, a przynajmniej co do jednej bank centralny jest nadmiernie ostrożny.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WiesławaZiółkowska">Czy pominęłam któregoś z ekspertów, który chciałby się wypowiedzieć jeszcze w sprawie budżetu na 1995 r.?</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#BohdanWyżnikiewicz">Jestem ekspertem od założeń makroekonomicznych budżetu państwa. Moi przedmówcy powiedzieli większość tego, co miałem zamiar powiedzieć przychodząc tutaj. W tej sytuacji wyostrzę jedynie dwa problemy, bowiem zostały one zaprezentowane zbyt łagodnie.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#BohdanWyżnikiewicz">Pierwsza sprawa dotyczy wątku inflacyjnego. W dokumentach rządowych jest mowa o 17% stopie wzrostu inflacji. Założenia na podstawie których została wyszacowana ta stopa, zostały przyjęte w sierpniu br. Od tego czasu trochę się zmieniło w gospodarce. Tegoroczny wskaźnik inflacji, liczony grudzień do grudnia, „otrze się” o 30%, czyli jest to 6 punktów procentowych więcej od wskaźnika, o którym mowa w „Strategii dla Polski” i około 4 punktów procentowych więcej niż przyjęto w ostatecznej wersji dla budżetu na rok 1995. Pomimo nowych warunków inflacyjnych, nadal mówi się o 17%. Tej wysokości stopa inflacji jest absolutnie nierealistyczna.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#BohdanWyżnikiewicz">Niebezpieczeństwo utrzymania założenia, iż wzrost inflacji nie przekroczy 17% jest niebezpieczne. Najbardziej tragiczne może być to, że pod koniec przyszłego roku powstaną silne napięcia w sferze budżetowej. Przy tych ustaleniach, wynagrodzenia w sferze budżetowej będą miały o wiele niższą wartość realną. Będą z tego powodu kłopoty, o których nie chcę mówić.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#BohdanWyżnikiewicz">Niezbyt ostro została naświetlona także inna sprawa. Z góry zakłada się, że w gospodarce utrzymają się tendencje wzrostowe. Każdy z nas chciałby, aby tak się stało, ale jak spojrzymy na realia roku 1994, to okazuje się, że czynnikiem powodującym ożywienie gospodarcze jest przede wszystkim popyt zewnętrzny - nadzwyczaj duży wzrost eksportu wiążący się z końcem recesji na Zachodzie. Natomiast jest bardzo mało czynników wewnętrznych generujących wzrost gospodarczy. Prawdę powiedziawszy tych czynników nie widać. Aby się o tym przekonać, wystarczy popatrzeć na rozkład produkcji w działach gospodarki. Tylko przemysł wyraźnie powiększył swoją produkcję, natomiast w pozostałych działach takich jak rolnictwo, budownictwo, transport, handel detaliczny, sytuacja jest, w najlepszym przypadku, stagnacyjna. Zakładany wzrost popytu wewnętrznego na dobra konsumpcyjne i inwestycyjne nie zagwarantuje 5% wzrost PKB. ten wskaźnik można będzie osiągnąć tylko wówczas, jeżeli nastąpi wzrost eksportu, a to się może nie zdarzyć w przyszłym roku.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#BohdanWyżnikiewicz">Była dzisiaj już mowa o tym, że widać początki recesji na Zachodzie. Cykl koniunkturalny w krajach o rozwiniętej gospodarce rynkowej jest dobrze zbadany i rzeczywiście w Stanach Zjednoczonych są już sygnały, że w drugiej połowie przyszłego roku może się rozpocząć recesja. Szybko przerzuci się ona na inne kraje.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#BohdanWyżnikiewicz">Reasumując nie ma makroekonomicznych podstaw do tak optymistycznego wzrostu, jak zakładany 5 procentowy wzrost PKB.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WiesławaZiółkowska">Dotychczasowy przebieg dyskusji wskazuje, że są przynajmniej trzy problemy, do których powinien ustosunkować się rząd. W opinii zdecydowanej większości ekspertów powtarzały się takie pytania, jak: czy ścieżka inflacyjna została prawidłowo oszacowana, czy realne są wskaźniki odnośnie dynamiki eksportu i importu oraz czy realny jest wskaźnik wzrostu PKB? Oprócz tych zasadniczych pytań eksperci wskazali na wiele szczegółowych kwestii, które także nie mogą pozostać bez odpowiedzi ze strony Ministerstwa Finansów.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#WiesławaZiółkowska">Jeśli chodzi o trzy zasadnicze problemy, to rysują się następujące możliwości: albo rząd przedstawi korektę ścieżki inflacyjnej, albo rząd i NBP przedłożą Komisji listę takich działań, które zostaną podjęte w momencie, gdy wystąpią odchylenia od wskaźników prognostycznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#UrszulaSztanderska">Przedstawię państwu kilka problemów związanych z funkcjonowaniem rynku pracy. W projekcie budżetu przyjęto dość optymistyczne szacunki dotyczące zmian, które mają się dokonywać w 1995 r. na rynku pracy. Chciałabym się odnieść do nich oraz poinformować, jakie globalne zmiany mogą wynikać z przyjętej konstrukcji oraz zmiany strukturalne, tzn. które prawdopodobnie grupy będą szczególnie chronione przez budżet, a które upośledzone w wyniku tych rozwiązań. Na rynku pracy dokonuje się prawdziwych wyborów i one mają istotne znaczenie nie tylko dla kondycji całości, ale także dla poszczególnych grup.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#UrszulaSztanderska">Przyjęto, że absorpcja zatrudnienia będzie się odbywała przy malejącej dynamice wydajności pracy. Tylko dzięki temu można uzyskać to, co założono, że sektor zatrudnienia będzie miał stabilizowaną liczbę pracujących i to bez wzrostu zatrudnienia w sektorze budżetowym, czego sobie nie mogę wyobrazić. Gdyby przyjąć, że tendencje w zakresie pracochłonności utrzymają się, to należałoby przewidywać minimalne zmniejszenie liczby pracujących. Nie znam podstaw, by sądzić, że będzie inaczej, ty. bardziej, że planowany budżet będzie generował raczej spadek pracochłonności niż jego wzrost.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#UrszulaSztanderska">Nie wykluczam, że nie został doszacowany - explicite nie jest to ujawnione - napływ nowych osób na rynek pracy. Szacunki z uwzględnieniem zmiany aktywności różnych grup, pokazują, że liczba osób, które będą chciały podjąć pracę będzie się wahała w granicach 85–103 tys. osób. Jest to bardzo ostrożny szacunek. Wobec tego należałoby sądzić, że tę liczbę musi wchłonąć sektor zatrudnienia, a jak przed chwilą powiedziałam, nie ma podstaw do takiej oceny. W projekcie budżetu jest deklaracja, że polityka zatrudnienia zdoła zaabsorbować nadwyżkę, która może się pojawić na rynku pracy. Obecnie pewnym sukcesem polityki rynku pracy jest przegrupowanie środków, umocnione w budżecie na 1995 r., na prace interwencyjne, roboty publiczne i dofinansowanie zatrudnienia młodocianych, kosztem innych form aktywnej polityki rynku pracy. Takie zachowania mają charakter wyłącznie krótkookresowy.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#UrszulaSztanderska">Roboty publiczne, prace interwencyjne obejmują zwykle okres do pół roku. Oznacza to, że muszą się znaleźć środki na zatrudnienie tej samej liczby osób w następnych 6-miesiącach, natomiast przyrost liczby osób w ten sposób zatrudnionych, wymaga zwiększenia środków.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#UrszulaSztanderska">Takie przegrupowanie środków nie rozwiązuje problemu, ponieważ tylko niewielki odsetek osób podejmujących tego rodzaju pracę, później znajduje trwałe zatrudnienie. W połowie roku ci ludzie znowu wejdą na rynek pracy, co wymaga kontynuacji tej samej polityki i jej realizacja wymaga znacznie więcej środków niż zostało przewidzianych w budżecie.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#UrszulaSztanderska">Konkluzja jest następująca: środki polityki gospodarczej i samoczynne procesy, jakie będą działały na rynku pracy, nie mogą być podstawą do tego typu bardzo korzystnych ocen, jakie zostały zawarte w dokumencie rządowym.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#UrszulaSztanderska">Jak budżet może generować zmiany na rynku pracy w wymiarze globalnym?</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#UrszulaSztanderska">Powiem jakie tendencje ten budżet przede wszystkim wywołuje. Po pierwsze, wzrost zatrudnienia subsydiowanego. Może to być środek polityki gospodarczej, kiedy subsydiuje się miejsca pracy, żeby podtrzymać zatrudnienie. Są jednak granice takiego subsydiowania, a także należy zadać pytanie o to, jak długo może być kontynuowana taka polityka. Czy przejawia się subsydiowanie? Po pierwsze, w oddłużaniu z zaległości wobec ZUS, ale nie ma to charakteru systemowego, lecz jest adresowany podmiotowo, uznaniowo i podtrzymuje częściowo zatrudnienie nieefektywne, więc szans na zamienienie tej formy na efektywną nie jest wielkie.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#UrszulaSztanderska">Po drugie. Przesunięcie środków w ramach polityki rynków pracy do prac interwencyjnych, robót publicznych i refinansowania zatrudnienia młodocianych, ma miejsce bardzo często na rzecz dziedzin, gdzie zatrudnienie nie jest efektywne, np. w ramach prac interwencyjnych zatrudnia się bezrobotnych do opieki społecznej. W ten sposób trafiają tam dwa strumienie środków: przeznaczone na opiekę społeczną oraz na prace interwencyjne. Podobnie wygląda chwilowe zatrudnianie pielęgniarek. Nie potrafię ocenić skali tych zjawisk, ponieważ dysponuję danym, które nie są reprezentacyjne dla Polski, niemniej takie zjawisko istnieje i jest to rozwiązanie krótkookresowe.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#UrszulaSztanderska">Subsydiowanie miejsc pracy jest bardzo dyskusyjne. We wszystkich krajach, które podejmują się tej polityki, próbuje się oceniać jej perspektywy na ile może być ona kontynuowana. Nie znalazłam żadnych uzasadnień, by nasza polityka zatrzymywania ludzi w miejscu pracy, w ten sposób realizowana, mogła mieć perspektywę.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#UrszulaSztanderska">Drugą cechą tego budżetu, jeśli chodzi o rynek pracy jest dalsze stymulowanie wzrostu kosztów pracy. Wszystkim jest wiadomo, jak wpływa wzrost kosztów pracy na skłonność pracodawcy do zatrudniania pracowników. Oczywiście jest to bariera dla wzrostu zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#UrszulaSztanderska">Z jakiego powodu sądzę, że będzie generowany wzrost kosztów pracy, zarówno realny, jak i relatywny? Realny, dlatego, że wprowadza się składkę na ZUS od prac zleconych. Już teraz niemała część obciążeń wynika z kosztów ubezpieczenia społecznego w takim kształcie, jak to funkcjonuje i objęcie dodatkowych prac taką składką zwiększa koszt pracy dla pracodawcy.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#UrszulaSztanderska">Rozumiem cel wprowadzenia ubezpieczenia chorobowego w sektorze prywatnym. Chodzi o wyrównanie szans obu sektorów, bowiem pracodawca prywatny będzie zmuszony, w wyniku tej regulacji, do ponoszenia kosztu ze względu na utracony przez pracownika zarobek z powodu choroby w okresie do 35 dni. Jest to jednak podniesienie kosztu pracy dla pracodawcy w sektorze prywatnym. Wobec tego nie ma podstaw, by przypuszczać, że będzie on miał dodatkowy impuls do wzrostu pracochłonności w gospodarce, co się bierze za podstawę konstrukcji budżetu.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#UrszulaSztanderska">Ponadto koszty pracy rosną także relatywnie. Wprawdzie systemowe ulg inwestycyjne obniżają cenę kapitału, ale równocześnie od kilku lat mamy impulsy, które podnoszą koszty pracy relatywnie do kosztów kapitału. Długofalowo może to być bardzo korzystny bodziec, wyzwalający tendencję do modernizacji gospodarki, ale kosztem zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#UrszulaSztanderska">Działa także samoczynny mechanizm, który podnosi koszty pracy. Wystarczy, że indeks cen produktów konsumpcyjnych rośnie szybciej niż cen produktów przemysłowych i uzyskiwanych w eksporcie, w efekcie realna płaca pozostawać może na stosunkowo niskim poziomie, ale względny koszt pracy będzie rósł u pracodawcy, bowiem musi więcej wyprodukować, aby sfinansować zatrudnienie.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#UrszulaSztanderska">Te wszystkie tendencje nie są korzystne dla promowania zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#UrszulaSztanderska">Następną konsekwencją polityki rynku pracy jest przesunięcie zatrudnienia do szarej strefy. Sądzę, że żadna policja skarbowa i różnego rodzaju ograniczenia nie są w stanie zahamować procesu przechodzenia pracowników do szarej strefy i pracodawców z częścią swojej działalności, gdyż leży to w interesie obydwu stron, gdy rosną koszty pracy.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#UrszulaSztanderska">Budżet ten stawia na dezaktywizację. Pan prof. Sadowski bardzo dobrze ocenił, iż rosną emerytury a także zasiłki dla bezrobotnych w relacji do przeciętnej płacy pracownika najemnego, ale ten „kij ma dwa końce”. Drugim końcem jest dążenie do dezaktywizacji, bardzo powszechne w regionach, gdzie istnieją możliwości dodatkowego zarobku w szarej strefie.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#UrszulaSztanderska">Ocena jest następująca: budżet będzie skłaniał do redystrybucji dochodów w kierunku osób, które są bierne, natomiast nie widzę promocji wychodzenia z trudnej sytuacji na rynku pracy. Zaś dla Sejmu powstaje pytanie, jak długo będzie można subsydiować zatrudnienie i w jakiej skali. Przed chwilą usłyszeliśmy, że 40% wydatku budżetu, to są sztywne wydatki na dofinansowanie ubezpieczeń społecznych i Funduszu Pracy oraz, że jest to skutek przeszłości. Te budżet tworzy fakty, i takie skutki pojawią się w przyszłości, w większym nasileniu. Im będzie większa liczba osób dezaktywizujących się, tym będzie większa skali tych wydatków. Nie wiem, czy bariera typu ograniczenia przechodzenia na rentę dla inwalidów III grupy, będzie dostatecznie silna, by przeciwdziałać stymulacji, jaką tworzy budżet.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#UrszulaSztanderska">Pozwolę sobie jeszcze powiedzieć kilka słów o skutkach redystrybucyjnych. Ograniczenie praw ubezpieczeniowych sektora prywatnego w zakresie ubezpieczeń chorobowych, wywołuje oczywisty skutek. Nie znajdą w nim pracy ludzie chorowici, słabsi w starszych grupach wiekowych. Rozumiem, że nie to jest intencją projektodawcy, natomiast oczywistą będzie sytuacji, że ci ludzie będą wypierani z rynku pracy.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#UrszulaSztanderska">W Polsce mamy regiony, gdzie stopa bezrobocia jest stosunkowo wysoka i choć przeciętna płaca jest niska, to jeśli będzie podnoszona relacja zasiłku do przeciętnej płacy, to korzyść z tej formy dochodów będzie atrakcyjna. Wiele osób dezaktywizuje się, bowiem marginalny koszt zatrudnienia jest dla nich zniechęcający do aktywności, skoro na rynku pracy mogą uzyskać płacę wyższą o 20–30%. Wszystkie badania potwierdzają, że osoby o wyraźnych lukach edukacyjnych szukają pracy dopiero, gdy kończy im się uprawnienie do zasiłku, ale jest to już zbyt późno żeby wejść na rynek pracy. Ten problem pozostaje nie rozwiązany.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#UrszulaSztanderska">Utrzymywanie tej konstrukcji zasiłku jest czynnikiem sprzyjających umacnianiu różnic regionalnych i różnic w bezrobociu w zależności od wykształcenia. Jednocześnie w budżecie przewiduje się koncentrację środków dla krótkookresowych form zatrudniania, kosztem ograniczenia środków na kształcenie. Tymczasem badania pokazują, że sposób, który pozwolił bezrobotnym znaleźć miejsce na rynku pracy - ponad połowa badanych przypadków - polega na uczestniczeniu w różnych formach kształcenia. W badaniach reprezentacyjnych dla ludności polskiej ocenia swoją poprawę na rynku pracy w wyniku uczestnictwa w robotach publicznych tylko 12% osób, w wyniku prac interwencyjnych - około 25%, a w wyniku uczestnictwa w szkoleniach finansowanych z Funduszu Pracy - 64%. Te środki są w budżecie ograniczane, zatem żeby wyjść z bezrobocia, nie proponuje się drogi o długookresowych sutkach. 5% środków aktywnych na rynku pracy mają stanowi nakłady na kształcenie.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#UrszulaSztanderska">W najgorszej sytuacji będą osoby o deficycie kwalifikacji, których będzie coraz więcej, gdyż maleją realne nakłady na oświatę. Wobec tego wydaje mi się, że ten budżet dla rynku pracy jest wyjątkowo stagnacyjny.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WiesławaZiółkowska">Tę część posiedzenia zakończymy wystąpieniem pana prezesa Topińskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#AndrzejTopiński">Chciałem zwrócić uwagę na parę problemów, które nasunęły mi się po lekturze założeń polityki pieniężnej na 1995 r. Będzie to raczej rodzaj komentarza niż propozycje poprawek.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#AndrzejTopiński">Nie sposób znaleźć w dokumencie NBP koncepcji polityki rezerw zagranicznych. Dlatego nie potrafię zająć stanowiska, czy zakładane tempo rezerw jest szybsze, czy wolniejsze, niż być powinno i jaka jest w tej sprawie polityka banku centralnego oraz rządu. U zarania reform funkcjonował dogmat: wysokość rezerw zagranicznych powinna odpowiadać 3-miesięcznemu importowi. Przekroczyliśmy tę wysokość 3–4 krotnie, co NBP odnosi do całych, a nie tylko do swoich rezerw - w moim przekonaniu, nie ma to zbyt wielkiego uzasadnienia. W każdym razie polityka państwa musi zdobyć się na pewien wysiłek i sprecyzować cele w zakresie rezerw zagranicznych, ponieważ z ich tworzeniem wiąże się nie tylko wzrost prestiżu gospodarczego kraju, ale także bardzo wysokie koszty. Są one bardzo wyraźnie widoczne w założeniu polityki pieniężnej na 1995 r. Można powiedzieć, że są one zdominowane w swoim kształcie przez przyjęte założenia, co do kształtowania się rezerw zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#AndrzejTopiński">Proszę np. zwrócić uwagę na dynamikę kredytu dla sektora pozarządowego. Zakładany przyrost został przyjęty w wysokości 22%, czyli na poziomie inflacji. Jeżeli od tego przyrostu odejmie się kwoty kapitalizacji odsetek, czyli prosty przyrost kredytu (w obliczeniach NBP został popełniony błąd, gdyż nie uwzględniono kredytów mieszkaniowych), to wówczas okaże się, że kredyty dla sektora pozarządowego nie wzrosną realnie, a prawdopodobnie spadną. Stąd wynika pewien problem, bowiem dotychczasowe ożywienie gospodarcze jest sfinansowane ze źródeł przedsiębiorstw, bez zaciągania kredytu, ale mnie się wydaje, że te możliwości samofinansowania wzrostu ulegają wyczerpaniu. Widać to obecnie na rynku kredytowym, przynajmniej bank PKO BP to odczuwa. Pojawia się wyraźny wzrost popytu na kredyt ze strony przedsiębiorstw i pojawiają się duże projekty inwestycyjne. Sądzę, że przy założeniach co do stóp procentowych, które są zawarte w dokumencie NBP dynamika kredytu będzie wyższa od prognozowanej.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#AndrzejTopiński">Ciekawe jakie będą tego konsekwencje, jeśli mam rację, dla możliwości zadłużania się budżetu, a także dla wysokości rezerw obowiązkowych.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#AndrzejTopiński">Chciałbym także zwrócić uwagę na bardzo silny wpływ przyjętych założeń co do przyrostu rezerw zagranicznych na wysokość stóp procentowych. W zakresie stóp procentowych stanowisko prezentowane w założeniach jest bardzo ogólne i w związku z tym niezbyt czytelne. Powiada się - co prawdopodobnie jest celowym nieporozumieniem - że podstawową stopą procentową banku centralnego będzie stopa redyskontowa ustalana w stosunku rocznym. Jej wysokość będzie kształtowana w powiązaniu z wielkością przewidywanego wskaźnika inflacji. Porównywanie stopy redyskontowej ze stopą inflacji jest nieporozumieniem. Trzeba byłoby najpierw stopę redyskontową przeliczyć na stopę procentową i dopiero wtedy porównywać.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JanStopyra">Tak się robi.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AndrzejTopiński">Możliwe, że tak się robi, ale nie podaje się tego w raporcie o stanie pieniądza, gdzie są wysokości nominalne stóp redyskontowych odnoszone do stopy inflacji.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#AndrzejTopiński">Trzeba wyjaśnić o jakich stopach procentowych jest mowa w materiale dotyczącym założeń polityki pieniężnej, gdzie przewiduje się utrzymanie realnie pozytywnego poziomu. Czy mówimy o depozytach złotowych ludności, czy środkach przedsiębiorstw, czy o kredycie dla przedsiębiorstw. Sądzę, że obecnie jest bardzo wysokie zagrożenie utrzymania realnej wartości oprocentowania 3 i 6-miesięcznych depozytów ludności. Wiąże się to także ze stosowaną polityką rezerw obowiązkowych, prowadzonych przez NBP, który nie odróżnia bardzo kosztownych dla banków środków pozyskiwanych od ludności z bardzo tanimi i dużo niżej oprocentowanymi środkami przedsiębiorstw. W związku z tym banki w których dominują depozyty ludności, prawdopodobnie nie będą miały możliwości utrzymać założonego poziomu stóp procentowych.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#AndrzejTopiński">Trzeci sygnał dotyczy rachunku zadłużenia budżetu i wysokości deficytu budżetowego. Różne pozycje dotyczące wysokości deficytu budżetowego i zadłużenia nie zostały ujęte w prezentowanych zestawieniach. Obok kredytów bankowych, przynajmniej w przypadku PKO BP, istnieją wielobilionowe wierzytelności tego banku w stosunku do budżetu, które są w ogóle pomijane w zestawieniu budżetowym. W przypadku PKO BP na koniec roku będzie 5 bln zł, a w przyszłym roku może być to suma dwukrotnie większa. To nieformalne finansowanie się budżetu w systemie bankowym musi być włączone do procesu decyzji budżetowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WiesławaZiółkowska">Na tym wyczerpaliśmy wystąpienia ekspertów. Członkowie Komisji otrzymali opinie ekspertów nieobecnych na naszym posiedzeniu. W sumie jest 27 ekspertyz. Jest ich tyle, aby posłowie mogli wyrobić sobie pogląd na budżet i politykę pieniężną i to nie na podstawie jednej czy dwóch ekspertyz. Tym razem wnioski ekspertów bardzo często są takie same. Sądzę, że teraz posłowie chcą zapytać ekspertów, przedstawicieli rządu i NBP. Otwieram tę część posiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#RyszardBugaj">Proszę, abyśmy nie uznali, że dzisiaj zamykamy listę pytań. Kwestie, które później mogą okazać się wątpliwe, też powinny być przedmiotem wyjaśnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WiesławaZiółkowska">Pan poseł ma rację. Oprócz pytań, które zostały zadane w czasie dzisiejszej dyskusji otrzymałam jeszcze pytania od posłów, nie tylko członków naszej Komisji. Zostaną one przesłane do Ministerstwa Finansów i NBP. Pan premier Kołodko zapewnił nas dzisiaj, że pytania na które nie otrzymamy dzisiaj ustnej odpowiedzi, albo odpowiedzi nie będą nas satysfakcjonowały, zostaną wyjaśnione na piśmie. Spodziewam się, że na piśmie otrzymamy także odpowiedzi na pytania, które zostaną skierowane do Ministerstwa Finansów.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#JerzyOsiatyński">Chętnie uzyskałbym więcej informacji na temat nierealności indeksów, o czym mówił prof. Zienkowski, gdyż też mam wątpliwości dlaczego PKB i poszczególne udziały są liczone według wskaźnika inflacji dóbr konsumpcyjnych, zamiast deflatorem PKB, co sprawia, że wiele rachunków jest zaniżonych, a w każdym razie odbiega od rzeczywistości. Chciałbym móc porównać swoje notatki z uwagami prof. Zienkowskiego, a także dowiedzieć się od rządu dlaczego były stosowane deflatory ceny dóbr konsumpcyjnych a nie PKB.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#JerzyOsiatyński">Chciałem także prosić panią przewodniczącą, abyśmy mogli dostać notatkę z wystąpienia pana prezesa Topińskiego. Nie do końca bowiem uchwyciłem istotę pkt 2 związanego z podażą kredytów, w powiązaniu z tym, co dotyczyło kredytów mieszkaniowych i proszę także o rozwinięcie tego tematu. Łatwiej się polemizuje czy zajmuje stanowisko, kiedy materiał jest napisany, niż gdy słyszy się tylko słowa, bo w tym drugim przypadku zawsze jest możliwe nieporozumienie.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#JerzyOsiatyński">Z góry przepraszam za następną prośbę, bo zdaję sobie sprawę, że może być ona dosyć kłopotliwa. Wszyscy eksperci podważali realizm wskaźników inflacji. Różnice pomiędzy poszczególnymi ocenami sprowadzały się do tego, czy wskaźniki są zupełnie nierealistyczne, czy nie realistyczne ze względu na przyjęte określone założenia. Wobec tego chciałem prosić rząd, żebyśmy mogli dostać rachunek, jakie będą skutki inflacji wyższej o jeden punkt procentowy - myślę o wskaźniku średniorocznym, który w projekcie ustawy budżetowej został założony na 22,7% - a zwłaszcza gdyby średnioroczna stopa inflacja kształtowała się na poziomie 26%. Jest to taki punkt odniesienia, który wydaje się być po środku między opiniami przedstawianymi w debacie budżetowej zarówno w Sejmie jak i poza Sejmem.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WaldemarMichna">Chciałbym postawić dwa pytania pod adresem NBP. Otóż nieprzewidziany przypływ pieniądza zagranicznego spowodował zakłócenie polityki pieniężnej. Wydawać by się mogło, dobroczynny przypływ pieniądza spowodował zwiększenie podaży pieniądza, a w związku z tym nastąpiły procesy nadpłynności banków, zwiększona inflacja itd.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#WaldemarMichna">Pieniądz zagraniczny powinien być wykorzystany, powinien on pracować i dawać nam efekty, natomiast w tym przypadku akcentowane są we wszystkich enuncjacjach jego negatywne skutki. Stąd moje pytanie, jeśli by się powtórzyła sytuacja, czego raczej należy sobie życzyć, czy NBP ma koncepcję zaangażowania pieniądza zagranicznego, żeby nie był on przyczyną zakłóceń, lecz żeby pracował. Chodzi mi o to, jakie zostały wyciągnięte wnioski z sytuacji, która wystąpiła w tym roku?</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#WaldemarMichna">Dwukrotnie w ciągu roku, Komisja Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów postulowała na plenarnym posiedzeniu by odchodzić w uchwale Sejmu dotyczącej założeń polityki pieniężnej, od liczb na rzecz sprawdzalnych reguł, na co zwracali uwagę dwaj eksperci. Co z tego, że my uchwalimy, iż wzrost podaży pieniądza powinien wynieść 155 bln zł i inne elementy, skoro rozwój sytuacji okazuje się pretekstem do innego potraktowania elementów uchwały Sejmu. Z tego powodu narosło poczucie, przynajmniej wśród członków Komisji, że od lat nie jest wykonywana uchwała Sejmu.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#WaldemarMichna">Nie chcę pytać, dlaczego w założeniach polityki pieniężnej na 1995 r. nadal prognozowane procesy mają wyraz liczbowy, natomiast chcę zapytać, czy po dzisiejszej dyskusji w uchwale Sejmu możemy odejść od limitów na rzecz reguł zdatnych do późniejszej kontroli przez Sejm, byśmy niezależnie od dokonanych przez NBP zmian, mogli powiedzieć, że mieszczą się one w granicach reguł, bo np. emisja pieniądza była odpowiednia ze względu na wystąpienie określonych warunków, że zwiększono lub zmniejszono kredyt dla sektora przedsiębiorstw, gdyż znajduje to uzasadnienie w określonych czynnikach itd. Chodzi o tego rodzaju reguły, które dawałyby podstawę do późniejszej oceny polityki pieniężnej. W tym roku zmienią się jeden parametr i cała uchwała Sejmu stała się nieaktualna, ponieważ zapisaliśmy ją w wielkościach bezwzględnych. Znajdziemy się w trudnej sytuacji, gdy będziemy musieli oceniać wykonanie tej uchwały przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#WaldemarMichna">Powtarzam swoje pytanie, czy na tle postulatów ekspertów, jest możliwe, że w zapisach uchwały Sejmu dotyczącej polityki pieniężnej przynajmniej częściowo odejdziemy od liczb do reguł?</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#RyszardBugaj">Chciałem postawić pytania adresowane do Ministerstwa Finansów.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#RyszardBugaj">Interesuje mnie, czy były robione analizy wykorzystania ulg. Dowiedzieliśmy się, że w roku ubiegły ulgi remontowe i mieszkaniowe pochłonęły 13 bln zł. W 1994 r. pochłoną zapewne więcej, chociaż nie wiem ile. Z materiału Ministerstwa Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa wynika, że w 1994 r. zbudujemy łącznie poniżej 70 tys. mieszkań. To by oznaczało, że za kwotę tych ulg, które trzeba traktować jako ubytek budżetu państwa można by wybudować więcej mieszkań komunalnych.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#RyszardBugaj">Chciałem przedstawicieli Ministerstwa Finansów zapytać o ocenę tego faktu i bliższe rozpoznanie w sprawie ulg, jeżeli ono istnieje.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#RyszardBugaj">Następne pytanie - jakie mają być losy uregulowań dotyczących kontroli wynagrodzeń? Jaki jest stan i perspektywa tych uregulowań? Wydaje się, że jest to bardzo ważna kwestia, a nie jest przedmiotem naszej uwagi. Tymczasem warunkuje ona różne prognozy.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#RyszardBugaj">Trzecie pytanie związane jest z ambitnymi oczekiwaniami dotyczącymi wpływów z prywatyzacji kapitałowej. Myślę, że jakiś z tym będzie miała związek realizacja ustawy o Narodowych Funduszach Inwestycyjnych. Stąd moje pytanie, kiedy należy się spodziewać, iż świadectwa udziałowe znajdą się na rynku? Odwlekanie tej sprawy może mieć istotne znaczenie dla wpływów z prywatyzacji kapitałowej.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#RyszardBugaj">Dwa pytania chciałem skierować do Głównego Urzędu Statystycznego, ale z nich zrezygnuję, ponieważ nie widzę już na sali przedstawiciela tej instytucji.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#RyszardBugaj">Jedno pytanie skieruję do Narodowego Banku Polskiego i częściowo do Ministerstwa Finansów. Czy mógłbym usłyszeć trochę więcej informacji na temat kształtowania się różnicy stóp oprocentowania depozytów i udzielonych kredytów oraz pożyczek, tzn. jak to się kształtuje w różnych przekrojach?</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#RyszardBugaj">Na tym tle, chciałbym zapytać jak wygląda sprawa, z którą zgłasza się do nas sporo zakładów pracy, te które dużo eksportują i dużo importują. Skarżą się na horrendalne koszty związane ze sprzedażą i zakupem dewiz. Twierdzą, że marże są niezależne od tego, czy kwoty są niewielkie czy kilkumilionowe. Jeden z zakładów, duży eksporter i importer twierdzi, że jego koszty z tego tytułu w ciągu roku przekraczają 100 mld zł. Proszę o trochę informacji w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WiesławaZiółkowska">Rozumiem, że jest to pierwsza tura pytań w dniu dzisiejszym, co wcale nie oznacza, że już dzisiaj zamykamy listę pytań. Intencją przewodniczącej jest to, aby żadne pytanie nie zostało bez odpowiedzi. W związku z tym proszę osoby, które będą udzielały odpowiedzi, aby zaznaczały, w przypadku gdy napotkają na jakieś trudności, iż na dane pytanie odpowiedź zostanie udzielona na piśmie. To pozwoli uniknąć zastrzeżeń, że zostały zadane pytania, na które nie padły odpowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Ustosunkowując się do wypowiedzi ekspertów należałoby zauważyć, iż dotyczą one szerokiej skali tematycznej na której mieszczą się nie tylko zagadnienia budżetowe, ale także polityki gospodarczej. Gdybyśmy dzisiaj w sposób wyczerpujący zechcieli odpowiedzieć na wątpliwości, zwłaszcza na zarzuty, a w szczególności uzgodnili stanowiska, to można powiedzieć, że byłby to początek i równocześnie zakończenie debaty budżetowej.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#ElżbietaChojnaDuch">Opinie ekspertów dotyczyły różnych tematów dlatego nie odnosiły się one do zagadnień szerszych lecz do poszczególnych fragmentów ustawy budżetowej. Miały one różny charakter i różne znaczenie zarówno merytoryczne jak i formalne, gdy dotyczyły pewnych procedur, znaczenie podstawowe i uboczne.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#ElżbietaChojnaDuch">W wielu wystąpieniach ekspertów przewijał się ten sam problem, a mianowicie podważana była realność wskaźników inflacji.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#ElżbietaChojnaDuch">Z punktu widzenia tworzenia warunków trwałego wzrostu gospodarczego, istotne znaczenie ma umocnienie stabilizacji makroekonomicznej, w szczególności polityka stałego obniżania tempa inflacji. Fundamentalnym założeniem projektu budżetu państwa na 1995 r. - cel do którego rząd dąży - jest zasadnicze obniżenie tempa inflacji z 27% do 17% w stosunku grudzień do grudnia. Można powiedzieć, że jest to zadanie bardzo ambitne, mobilizujące, trudne do wykonania, ale jak powiedział prof. Sadowski, mieszczące się w granicach możliwości. Jego realizacji służą różne instrumenty jak: właściwe sterowanie wzrostem cen administracyjnych, zwłaszcza energii elektrycznej, paliw silnikowych, kształtowanie tempa stopniowej dewaluacji złotego i inne.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#ElżbietaChojnaDuch">Wydaje się, że ogromne znaczenie ma także wygaszanie oczekiwań inflacyjnych społeczeństwa, a zwłaszcza sfer gospodarczych. Jeżeli przekonamy, że nastąpi znaczny spadek tempa inflacji, to można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że taki spadek faktycznie nastąpi. Jeżeli nie zdołamy przekonać poszczególne podmioty, to oczywiście pewien spadek inflacji nastąpi, ale na mniejszą skalę.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#ElżbietaChojnaDuch">Dlatego też wydaje się, że duże znaczenie ma poczucie odpowiedzialności za słowo, sposób prezentowania, uzasadniania poglądów zarówno ze strony przedstawicieli wszystkich instytucji rządowych, pozarządowych, a w szczególności wypowiedzi poselskie. Dobrze będzie, jeżeli sobie wszyscy uświadomili, iż obracamy się w dziedzinie, w której publiczne wypowiadanie się tworzy pewne fakty, trochę na zasadzie samo sprawdzającej się prognozy. Ponadto byłoby słuszniej dla tzw. dobra państwa prowadzić dyskusję na temat narzędzi, mających na celu obniżanie wskaźnika inflacji, a nie podważać takich czy innych prognoz rządu, które mogą się sprawdzić, ale nie muszą. W szczególności można by mówić o pewnych instrumentarium prawnym, o ustawach które należałoby wprowadzić i innych aktach prawnych niższego rzędu, o polityce gospodarczej, w tym np. o dyscyplinie podatkowej, czy w ogóle o zagadnieniach dotyczących wykonania budżetu państwa.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#ElżbietaChojnaDuch">Można powiedzieć, że założenie dotyczące polityki inflacyjnej jest ambitne, ale zdaniem rządu, możliwe do osiągnięcia i dlatego też taki stopień zaproponował w projekcie budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WiesławaZiółkowska">Dopiero zaczynamy pracę nad budżetem i myślę, że powinniśmy zejść ze stopnia ogólnikowości i deklaratywności i zmierzać ku konkretnym propozycjom. Na tym etapie nie ma już czasu na deklaracje. Potrzebne są albo konkretne propozycje albo konkretne odpowiedzi, które byłyby bardzo mocno uzasadnione merytorycznie.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#WiesławaZiółkowska">Myślę, że będę wyrazicielem posłów, którzy wysłuchali ekspertyz, zadając rządowi trzy zasadnicze pytania. Pierwsze pytanie, czy właściwie została oszacowana ścieżka inflacyjna? Jeśli pani minister chce nas przekonać, mimo zastrzeżeń ekspertów, które nie były gołosłowne, że ścieżka inflacyjna jest prawidłowa, to proszę podać jakimi konkretnymi działaniami ma się to osiągnąć i jakie są ustawowe regulacje korygujące ewentualne odchylenia od przyjętej ścieżki inflacyjnej, stwarzające dla rządu i NBP pole manewru.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#WiesławaZiółkowska">Drugie pytanie dotyczy założonej dynamiki eksportu i importu. Sprawa jest ważna nie tylko ze względu na dochody budżetowe z ceł, bowiem eksport, na co wskazywali nasi eksperci, jest siłą napędową wzrostu PKB.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#WiesławaZiółkowska">Trzecie pytanie dotyczy realności założonego wskaźnika wzrostu PKB.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#WiesławaZiółkowska">Także NBP proszę o konkretne odpowiedzi na wątpliwości, które zgłosili eksperci oraz na pytania pana posła Michny. Także proszę szczegółowo odnieść się do zagadnień na które wskazał pan prezes Topiński, ponieważ koncepcja rezerw zagranicznych, realność stóp procentowych - te obie sprawy niewątpliwie będą powracały w trakcie realizowania polityki pieniężnej.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#WiesławaZiółkowska">Chciałam podkreślić, że nie zamykamy dzisiaj dyskusji nad założeniami polityki pieniężnej. Stała podkomisja przygotowuje projekt uchwały w tej sprawie. W najbliższym czasie przedstawi nam ten projekt i wtenczas zapadną ostateczne rozstrzygnięcia na forum tej Komisji.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#WiesławaZiółkowska">Zwracam się z uprzejmą prośbą do pani minister aby odpowiadała pani na te pytania, które zostały postawione, a jeśli któreś z nich nastręcza trudności, a to ze względu, że przed odpowiedzią musi się pani minister skonsultować z wicepremierem Kołodko, lub dlatego że nie dysponuje pani dzisiaj danymi itd., to proszę nam o tym powiedzieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">To co powiedziałam przed chwilą, proszę potraktować jako wstęp do omówienia zagadnienia, które ma charakter absolutnie podstawowy.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#ElżbietaChojnaDuch">Nasza prognoza inflacji opierała się z jednej strony na podwyżkach cen kontrolowanych, przeszacowaniu wartości majątku trwałego, dewaluacji złotego i na kwestiach, które w pewnym sensie są niewymierne, bo zależą od przeszłej sytuacji gospodarczej, od pewnych zdarzeń losowych nawet pogodowych czynników, takich jak susza.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#ElżbietaChojnaDuch">Prognozując ścieżkę inflacji, liczyliśmy się z tym, że ustawa o kształtowaniu środków na wynagrodzenia w sferze budżetowej spowoduje zwiększenie popytu wewnętrznego, konsumpcji, ponieważ rosną płace. Liczymy na wzrost inwestycji, ponieważ zaplanowaliśmy wspomaganie popytu inwestycyjnego w ustawie budżetowej. Poręczenia kredytów, które także zaproponowaliśmy w ustawie budżetowej, przyczynią się z pewnością do ograniczenia wzrostu wskaźnika inflacji i wzrostu konsumpcji.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#ElżbietaChojnaDuch">Liczmy również na pewne zewnętrzne uwarunkowania. Braliśmy pod uwagę ocenę koniunktury zewnętrznej. Wkraczamy w okres ożywionej koniunktury nie tylko w Polsce, ale także na świecie.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#ElżbietaChojnaDuch">Przedstawiłam czynniki, które miały wpływ na wyszacowane wskaźniki inflacji. Chciałam podkreślić, że wskaźnik inflacji nie jest wyrazem prostej symulacji danych statystycznych, ale pewnych celów do których dążymy i które chcemy osiągnąć.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#ElżbietaChojnaDuch">Proszę, aby do szczegółowych kwestii mogła się odnieść pani prof. Gotz-Koziorkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Postaram się przedstawić, w miarę dużym skrócie, momenty - w moim przekonaniu - najważniejsze, z punktu widzenia realizmu zakładanej stopy inflacji na 1995 r.- 16,9% grudzień do grudnia i 22,7% średnio w skali roku.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">W prognozach inflacyjnych występują dwa zespoły czynników: względnie wymiernych i trudnowymiernych albo czasami całkiem niewymiernych. Czynniki względnie wymierne, oddziałujące na stopę inflacji, powodują swego rodzaju impulsy inflacyjne. Jest to pierwsza grupa istotnych elementów określających inflację, natomiast losy inflacji i poziom inflacji zależy od kształtowania się szeroko pojmowanego popytu i polityki pieniężnej.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Jeżeli spojrzymy w programy stabilizacyjne od 1990 r., to dostrzeżemy, że czynniki wymierne, czyli dające się względnie wyszacować, a więc podwyżki cen kontrolowanych zaopatrzeniowych i detalicznych, przeszacowanie wartości środków trwałych plus dewaluacja, absorbują około 70% przewidywanego efektu inflacji. Pozostała część pochodzi u nas w dużym stopniu z konieczności finansowania deficytu budżetowego.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Podwyżki cen kontrolowanych były wbudowane w mechanizm inflacji od początku historii naszej stabilizacji. Gdy się weźmie zestawienie dla poszczególnych lat tych podwyżek, ich rozkładu i skali, to zupełnie wyraźnie widać, że w kolejnych latach skala i natężenie ulega znacznemu ograniczeniu. Ilość i natężenie podwyżek przewidzianych na rok 1995 jest znacznie mniejsze niż miało to miejsce w poprzednich latach. Jest to pewnego rodzaju element logicznej konstrukcji. Podwyżki te są, nadal mają one sprzyjać utrzymaniu cen nośników energii na pewnym poziomie, nie mniej jednak mają one mniejsze działanie, jako impuls inflacyjny.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Oprócz czynników wymiernych, zdarzają się oczywiście wszelkiego rodzaju zmiany taryf, protekcyjnych ceł. Wprowadzenie opłat wyrównawczych w tym roku jest pewnego rodzaju szokiem cenowym. Tak samo inne czynniki trudno przewidywalne, jeśli zdarzają się to są szoki realne, tak jak np. susza, która wystąpiła w 1992 r. i która niestety zdarzyła nam się również i w tym roku.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Część podwyżek cen kontrolowanych występuje w charakterze czynników kosztowych. Jeżeli jest wzrost cen zaopatrzeniowych, to działa to na zwiększenie kosztów, tak samo dzieje się, gdy przedsiębiorstwa importują materiały do produkcji czy maszyny.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Również od strony czynnika kosztowego można rozważać wzrost płac, tzn. wpływ tego czynnika kosztowego na wzrost inflacji. Należy podkreślić, że poczynając od 1992 r. ten element, na swój sposób inflacjogenny, ulega wygaszeniu w gospodarce polskiej, ponieważ obserwuje się wzrost wydajności pracy. Dlatego od strony wzrostu kosztów pracy, jako czynnika kosztowej inflacji, zagrożenie ustaje. Jest ono natomiast stosunkowo silne w przypadkach nadmiernego wzrostu płac i zagrożenie ma charakter presji popytowej. U nas szacowana jest, jako dość wysoka dochodowa elastyczność popytu na żywność, dość duży jest udział wydatków na żywność w budżetach gospodarstw domowych. Dlatego silniejszy od zakładanego wzrost płac powoduje natychmiast wzrost popytu na żywność. W krótkich okresach podaż żywności nie reaguje dostatecznie elastycznie i w związku z tym, ceny żywności rosną.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Od początku naszej stabilizacji jest wiele kontrowersyjnych ocen na temat restrykcyjnego, bądź adaptacyjnego, akomodacyjnego charakteru polityki pieniężnej. Trzeba się zgodzić ze zdaniem jednego z ekspertów, że polityka monetarna nie likwiduje źródeł inflacji, a tylko może sprzyjać wygaszaniu inflacji, bądź stawać się nośnikiem inflacji i procesów inflacyjnych przy nadmiarze pieniądza w gospodarce. W naszej polityce pieniężnej przyrosty podaży pieniądza są prognozowane pod wymierne czynniki oraz w granicach 0,2–0,3 całego średniego wzrostu cen w skali roku, pod finansowanie deficytu budżetowego i ruch cen umownych, co w jednym i drugim przypadku jest trudno mierzalne i trudne do oceny i które również w ogromnej mierze kojarzą się, w moim przekonaniu i większości osób zajmujących się sprawami inflacji, z inercją inflacyjną. Tę inercję powodują indeksacje wszelkiego rodzaju dochodów. Szczególnie groźna jest indeksacja rent i emerytur, gdyż jest to przyrost dochodów indeksowanych cenami z przeszłości, a jednocześnie ta grupa ludności nie przyczynia się w danym okresie do powiększania produktu. Jest to swoisty moment w charakterystyce naszej inflacji.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">W moim przekonaniu jest bardzo ważne zdawanie sobie sprawy z tego, że prognozy inflacyjne nie są wyssane z palca wielkości. Są one oparte, na ile jest to możliwe, na racjonalnej kalkulacji w granicach 70–75%. Pozostaje 25% swego rodzaju niepewności, która wiąże się z takimi czynnikami, jak np. susza, która wystąpiła w tym roku i spowodowała około 2,4 punkta procentowego dodatkowej inflacji w skali roku, czy opłaty protekcyjne, które zaowocowały podwyżką około 0,8 punkta procentowego.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Występują momenty takie, jak: podwyżka płac w sektorze przedsiębiorstw, która miała miejsce w okresie nieobowiązywania tzw. neopopiwku. Z tego powodu już w kwietniu ceny wzrosły silniej niż zakładano.</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Przezwyciężenie stopy inflacji wymaga konsensu na skalę społeczną, zdecydowania w pokonywaniu inflacji. Nie ma to charakteru deklaratywnego i wynika z mojego najgłębszego przekonania.</u>
<u xml:id="u-55.11" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Uważam, że największym zagrożeniem jest niekontrolowany wzrost płac. Jeśli negocjacje w ramach Komisji Trójstronnej miałyby się nie powieść, jeśli płace w sektorze przedsiębiorstw miałyby wzrosnąć znacznie ponad oczekiwania, to wystąpi presja popytu wzmocniona oddaniem sferze budżetowej zaległej części płac, waloryzacją rent i emerytur przewidzianą na marzec plus indeksacja tych świadczeń w czerwcu. Zagrożenie to jest mniej lub bardziej realistyczne w zależności od przekonania całego społeczeństwa, rządu - brakuje nawet słów na określenie potrzeby zaangażowania w ten cel, z którego wagi zdają sobie wszyscy sprawę.</u>
<u xml:id="u-55.12" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Panuje u nas, nie chciałabym powiedzieć lekkomyślne, bo może wynikać z niedostatecznej w danym momencie wnikliwości, skłonność do przesadnych ocen, np. we wrześniu br., kiedy stopa inflacji wzrosła do 4,5%, czyli o 1,5% ponad oczekiwania, mówiło się już o odwróceniu tendencji, o gwałtownym przyroście inflacji i oczekiwano wysokiej inflacji na koniec roku. W 1992 r., kiedy wystąpiła susza, we wrześniu odchylenie od prognozowanej stopy inflacji było ponad 2 punkty procentowe. Do końca roku udało się to wygasić. Dopiero ten wzrost inflacji rykoszetem wrócił w ostatnich miesiącach 1993 r. powodując wzrost cen żywca.</u>
<u xml:id="u-55.13" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Nie twierdzę, że nie ma pewnych zagrożeń. Dlaczego m.in. ocenia się, że prognozowana stopa inflacji na 1995 r. jest za niska? Mówi się bowiem, o sporo wyższej, od zakładanej, stopie inflacji na koniec tego roku „ocierającej się”, jak powiedział jeden z ekspertów, o 30%. Inflacja nie musi wynieść 30% jeśli teraz nie wzrosną nadmiernie płace i jeśli nie poluzowana zostanie nadmiernie podaż pieniądza. A także jeśli nie będą podsycane oczekiwania inflacyjne. Producenci i sprzedawcy wychwytując sygnały nadawane z różnych kierunków będą podwyższać stopę inflacji.</u>
<u xml:id="u-55.14" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Jedno jest pewne, u nas stopa inflacji w skali roku nie może być niższa od zakładanej. Prawdopodobieństwo jest zupełnie znikome. Prognozuje się podaż pieniądza po to, aby nie ograniczała ona zbyt możliwości wzrostu gospodarczego. Po to ustala się pewien harmonogram podwyżek cen kontrolowanych, aby nie wykroczyć poza ścieżkę inflacji.</u>
<u xml:id="u-55.15" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Skoro już jestem przy tym temacie, to chcę powiedzieć, że wyższa stopa inflacji we wrześniu wynikała m.in., że w tym miesiącu dokonano znaczącej podwyżki cen kontrolowanych, która miała być przeprowadzona wcześniej, bowiem tę podwyżkę rozłożono na trzy etapy. Skomasowanie w jednym miesiącu podwyżek musiało podnieść wskaźnik inflacji we wrześniu.</u>
<u xml:id="u-55.16" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Jeśli się podaje informację o odchyleniach trendu inflacyjnego, to trzeba pilnie i wnikliwie patrzeć, jakie były tego przyczyny.</u>
<u xml:id="u-55.17" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Utrzymanie się w przyszłym roku na poziomie inflacji 17% (grudzień do grudnia) jest celem ambitnym. Jestem na 100% przekonana, a może nawet bardziej głęboko, że gdybyśmy przyjęli wskaźnik 21% (grudzień do grudnia), a średnioroczny - 27%, to nie będziemy mieli niższej inflacji, a może nawet wyższą od tych wskaźników o 2 punkty procentowe z racji różnych okoliczności, które po drodze nam się zdarzają.</u>
<u xml:id="u-55.18" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Im częściej powtarzać się będzie argument, że cel jest prawie nieosiągalny, że w żaden sposób nie przystaje do rzeczywistości, tym mniejsze są szanse, a wydaje mi się, że cel nie jest bardzo rozbieżny z rzeczywistością na tle konkretnych szacunków, obserwacji tego co się dzieje ze stopą inflacji w poszczególnych latach. Wygasa ona ze względu na kształtowanie czynników wymiernych. Jest jeszcze ta „reszta” w której mieszczą się oczekiwania inflacyjne.</u>
<u xml:id="u-55.19" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Myślę, że oczekiwania inflacyjne zaczynają odgrywać większą rolę niż w poprzednich latach, stąd mój apel. Czynnik ten jest niezmierny ważny i dodam jeszcze, że nie da się określić ilościowo skali ewentualnego „poślizgnięcia się”. Natomiast prognozowanie inflacji wyższej o 5 punktów procentowych, czy o 3 punkty procentowe jest dla polskiej gospodarki nie do przyjęcia. Zgadzam się z tym, że sprawą rządu jest posiadanie pewnych zabezpieczeń i rozważanie, jak przeciwdziałać temu co się może zdarzyć, ale uważam, że nie jest to jeszcze ten etap dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WiesławaZiółkowska">Rozumiem, że pani profesor jest doradcą ministra finansów. Nawiązując do jednego z wątków pani wypowiedzi, chciałam przypomnieć, że na rok 1993 średnioroczny wzrost inflacji był planowany na poziomie 39%, a wykonany - 35%.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Jest to kwestia tego, jak się kształtuje inflacja w drugiej połowie poprzedniego roku. Bałabym się podawać tego rodzaju informacje, bo trzeba mieć cały ciąg, z roku na rok z uzasadnieniem...</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#WiesławaZiółkowska">Powiedziałam: średnia inflacja roczna.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#WiesławaZiółkowska">W wypowiedziach obu pań obserwuję myśl główną, że jeżeli założymy niższą inflację, to w ten sposób będziemy mieć niższą inflację, zaś mówienie o tym, że może być ona wyższa prowadzi do tego, że na pewno taka będzie.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#WiesławaZiółkowska">Przyznaję, że kiedyś też użyłam takiego uproszczenia, ale później sprawdziłam dokładnie, jak kształtowała się inflacja w relacji do planowanego wskaźnika i stwierdziłam, że to uproszczenie jest za daleko idące, ponieważ w 1993 r. średnia inflacja wynosiła 35% a była planowana na 39%. Także w 1992 r. wystąpiła tego rodzaju różnica in minus w stosunku do planu, przy czym ta różnica wynosiła 1,5 punktu procentowego.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#WiesławaZiółkowska">Zakładany poziom inflacji jest to kwestia pewnych wyborów politycznych i strategicznych. Gdyby pani prof., jako doradca dawała jasne odpowiedzi na zarzuty pod adresem szacunków, które padały z ust ekspertów, to moja ingerencja nie wyglądałaby w taki sposób.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#WiesławaZiółkowska">Między rozumowaniem, że plan jest ambitny, a rozumowaniem życzeniowym jest bardzo cienka granica. Nie jest rolą Komisji uchwalanie ambitnego planu, ani przyjmowanie życzeniowego myślenia. Rolą Komisji jest uchwalenie realnego budżetu, którego później nie zakwestionuje pan prezydent.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#JerzyOsiatyński">Kontynuując tok wywodów pani przewodniczącej, chcę powiedzieć, że to o czym mówiła pani prof. Gotz-Koziorkiewicz opiera się na zaklinaniu rzeczywistości. Jest niedobrze dyskutować nad rządową prognozą inflacyjną, natomiast należałoby dyskutować nad instrumentami. Chcę więc obie panie, panią minister-profesor i panią profesor zapytać, jakie to nowe instrumenty walki z inflacją są zaprojektowane w ustawie budżetowej, których nie było w 1994 r.? Chcę także zapytać obie panie, czy gorzej jest prognozować inflację o 5 punktów więcej, czy mieć inflację na koniec roku o 5 punktów więcej.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#JerzyOsiatyński">Pani prof. Gotz-Koziorkiewicz mówiła o inflacji przyrostowej, ale z punktu widzenia konstrukcji budżetu ważny jest wskaźnik przeciętny. Na 1994 r. planowany był wskaźnik średnioroczny 27%, a zmierzamy do 32%. Planowana była pewna ścieżka inflacji przyrostowej, która miała nas doprowadzić na koniec roku do poziomu inflacji, mierzonej grudzień do grudnia, na poziomie 23%. Pani profesor mówi o odwróceniu tendencji. Niestety nie ma tu żadnego odwrócenia tendencji. Od marca br. jest jedna tendencja, nad czym bardzo ubolewam, ale takie są fakty. Biuletyny statystyczne podają wskaźniki inflacji za ostatnie 12 miesięcy: 30%, 31%, 31 z ułamkiem, 32%, 33%, a w październiku 36%. Taka jest ścieżka inflacyjna na której się państwo znajdujecie, więc nie mówmy o odwracaniu tendencji i nie zaklinajmy rzeczywistości. Natomiast trzeba powiedzieć, jakie są instrumenty w rezultacie których w 1995 r. nie dopuści się do tego, żeby inflacja wymknęła się spod kontroli, tak jak to miało miejsce w br.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#JerzyOsiatyński">Pani profesor mówiła o skutkach suszy, która wystąpiła w 1992 r. i nałożyła się rykoszetem na to, co się stało w 1993 r. Jest to prawda, ale nie wspomniała pani, nie wiem dlaczego, o tym, że był bardzo silny wzrost cen węgla, który zaczął się w połowie października ub.roku, dlatego, że koalicja zapowiedziała, iż nie będzie popiwku i w górnictwie zafundowano sobie dwie podwyżki płac, a w ślad za tym w hutnictwie.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#JerzyOsiatyński">Na jakiej podstawie obie panie zakładają, że w warunkach, kiedy nie ma dobrego instrumentu kontroli płac, zdołacie zapanować nad dynamiką wzrostu płac w sektorze przemysłowym? Trzeba także pamiętać, że w tym sektorze nastąpi umocnienie związku pomiędzy przedsiębiorcami, załogami i administracją państwową w rezultacie komercjalizacji, jeżeli do niej dojdzie. Prawdopodobnie w sferze produkcji materialnej będzie przekroczenie zakładanego wzrostu płac, że wszystkimi tego konsekwencjami.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#JerzyOsiatyński">Starałem się spokojnie odszukać nowe instrumenty. Panie oczywiście mają rację, że wprowadzenie stawek protekcyjnych typu opłaty wyrównawcze, jest jednorazowe, ale powiedzmy sobie uczciwie także, że zakres opłat wyrównawczych nie jest stały. Rada Ministrów może go w każdym momencie zmienić, a także może podnieść stawki. Jakie są zabezpieczenia, że to nie nastąpi?</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#JerzyOsiatyński">Są jeszcze różne inne elementy wyhodowanych przez rząd, o charakterze protekcjonistycznym, zaczynając od stawki podatku akcyzowego na samochody. Te instrumenty będą nadal występowały.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#JerzyOsiatyński">Otwartym jest pytanie, zadane przez prezesa Topińskiego, ale także ja pozwoliłem sobie go zadać z trybuny sejmowej - pytanie o dynamikę rezerw zagranicznych. Jest to element, który nie całkiem poddaje się kontroli i trzeba pamiętać, że w latach spłacania kredytu zagranicznego będzie dokładał się do inflacji.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#JerzyOsiatyński">Nie widzę w jaki sposób Ministerstwo Finansów jest w stanie zapewnić, że inflacja będzie taka, jak się ją planuje. A co do ambitnych celów, to chciałem paniom powiedzieć, że w każdej gospodarce rynkowej, minister finansów dąży do tego, żeby jego wskaźniki inflacji były ambitne, ale rozbieżność między tym co się zakłada, a tym co zostało zrealizowane nie może przekraczać 1–1,5 punktu procentowego, by panować nad oczekiwaniami inflacyjnymi. Jeżeli różnice są większe, to minister finansów traci wiarygodność i nie jest w stanie czegokolwiek kontrolować, gdyż przedsiębiorcy nie patrzą na jego wskaźniki, ale na inne wskaźniki.</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#JerzyOsiatyński">Chodzi o to, żeby nie zaklinać rzeczywistości, tylko jakość sobie z nią poradzić.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#WiesławaZiółkowska">Chciałam państwu zaproponować następujący sposób procedowania. Uważam, że należy szczegółowo zapoznać się z ekspertyzami. Sądzę, że także rząd musi spokojnie rozważyć kwestie zawarte w ekspertyzach. Dlatego, jeśli państwo się zgodzicie, zawiesimy dyskusję i powrócimy do niej w najwcześniejszych z możliwych terminie.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#WiesławaZiółkowska">Zgadzam się z tą częścią wypowiedzi posła Osiatyńskiego, w której stwierdził, że rząd musi powiedzieć jakie działania będzie podejmował, ale nie zapominajmy, że także Narodowy Bank Polski oddziałuje na inflację.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#WiesławaZiółkowska">Sądzę, że Komisja Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów ma dwie możliwości. Na pewno nie będziemy szukać ambitnych rozwiązań, ani życzeniowych. Jedna możliwość polega na tym, że rząd przedstawi nam prognozę dochodów wydatków, urealnioną i odpowiedź na pytanie pana posła Osiatyńskiego, ile kosztuje jeden punkt procentowy inflacji, ponad zakładaną średnioroczną inflację, albo - to jest druga możliwość - przedłoży nam zestaw działań, innych niż zawarte w uzasadnieniu do budżetu, które spowodują, że osiągnięta zostanie zakładana inflacja.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#JerzyOsiatyński">Mnie chodziło nie tylko o to, ile kosztuje jeden punkt procentowy, ale także żeby zrobione zostały szacunki, co się będzie działo w budżecie, jeżeli stopa inflacji będzie 26%. Chodzi o to, że funkcje mogą być nieciągłe i dlatego skutków wzrostu inflacji o jeden procent nie można mnożyć przez 3 czy przez 4. Dlatego prosiłem o wyszacowanie ich dla 26% inflacji, gdyż ten wskaźnik wydaje mi się bardziej wiarygodny.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wracam do swojej propozycji dalszego sposobu procedowania. Sądzę, że stanowisko rządu co do uwag ekspertów powinno być przedłożone na piśmie. Otrzymać powinniśmy także albo urealnienie pewnych szacunków dochodowych i wydatkowych, albo propozycję działań, które będą podejmowane w razie odchylania się od wyznaczonej ścieżki inflacyjnej. To drugie rozwiązanie wymaga włączenia się w nie Narodowego Banku Polskiego. Działania korygujące mogą dotyczyć zarówno kształtowania dochodów i kształtowania cen.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#WiesławaZiółkowska">Jeżeli zostałby przyjęty taki sposób procedowania, to czułabym się do zdjęcia tego tematu z obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Pierwsza propozycja oznacza przedłożenie nowego projektu budżetu państwa. Natomiast dostosujemy się do drugiej propozycji i rząd przedstawi ścieżkę cenową. Wydaje mi się, że stworzy ona możliwość do konkretnej dyskusji. Przedstawimy również działania, które rząd podejmuje w celu przezwyciężenia inflacji.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#ElżbietaChojnaDuch">Sądzę, że dyskusja nad inflacją nie ma mieć charakteru seminaryjnego a w związku z tym należy zauważyć, że inflacja ma ścisły związek z dochodami budżetu państwa, który polega na tym, że wyższa inflacja oznacza także wyższe dochody, ale równocześnie rosną wydatki, zwłaszcza na dotacje do FUS i KRUS, na wyższą waloryzację rent i emerytur. Rosną także koszty obsługi długu krajowego i długu zagranicznego, subwencja ogólna dla gmin. W sumie inflacyjny wzrost dochodów budżetowych nie rekompensuje wzrostu wydatków z tego samego powodu. Trzeba podkreślić, że rośnie, a nie maleje deficyt budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#WiesławaZiółkowska">Nie uogólniałabym w taki sposób, jak pani minister, że ewentualna korekta ścieżki inflacyjnej oznacza całkowicie nowy budżet. Moim zdaniem jest to uproszczenie za daleko idące, natomiast niewątpliwie po stronie dochodowej i wydatkowej muszą wystąpić korekty.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#WiesławaZiółkowska">Czy jest zgoda na to, abyśmy do tego tematu wrócili w innym terminie, ustalonym z rządem?</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#JanStopyra">Chcieliśmy się odnieść do polityki stopy procentowej, ale to zagadnienie wiąże się w sposób nierozerwalny z polityką inflacyjną. Jeśli pani przewodnicząca pozwoli, powiem kilka zdań, jak NBP widzi możliwości osiągnięcia ścieżki inflacyjnej, założonej w budżecie państwa, jak i w założeniach polityki pieniężnej.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#JanStopyra">Prawdą jest to, co powiedział pan poseł Osiatyński, że bieżąca inflacja ma tendencję rosnącą, ale prawda jest również taka, że są wygenerowane pewne oczekiwania związane z obniżaniem tempa inflacji. Oczekiwania te nie powstały na skutek zapowiedzi, że inflacja będzie malała, są to pewne oczekiwania rynkowe, przede wszystkim banków, które się przejawiają w olbrzymim popycie, od 2–3 miesięcy, na długoterminowe bony skarbowe.</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#JanStopyra">Jeżeli popyt na te instrumenty o stałym oprocentowaniu przewyższa znacznie podaż, to oznacza, że ci którzy te bony kupują i finansują zakupy np. ze zgromadzonych terminowych lokat rocznych, których średnia stopa procentowa wynosi około 30–32%, liczą na to, że w najbliższym czasie stopa inflacji będzie malała, a w związku z tym będzie możliwe obniżenie nominalnych stóp procentowych, bez odpływu depozytów z systemu bankowego. Innymi słowy, dzisiaj bon roczny ze stałym dyskontem na poziomie 27%, nabywca finansuje depozytem, który jest oprocentowany na 31%, ale za dwa miesiące stopa procentowa tego depozytu może wynieść 29–28%. W skali roku, suma kosztów finansowania zakupu bonów rocznych może być znacznie niższa niż przychód. Takie operacje świadczą o tym, że rynek oczekuje tego, iż stopa inflacji będzie spadała.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#JanStopyra">Odniosę się teraz do polityki stóp procentowych. Eksperci sformułowali kilka zarzutów, a główny był taki, że NBP nie zaproponował żadnych zasad. O tym mówił prezes Topiński, a także prof. Jaworski.</u>
<u xml:id="u-65.4" who="#JanStopyra">Trzeba wyraźnie powiedzieć, że jeżeli gaszenie inflacji jest celem, który trzeba osiągnąć, to instrumentem służącym osiągnięciu tego celu jest stopa procentowa i kurs walutowy. W związku z tym sugestie, aby przyjąć zasadę, iż stopa procentowa bazowałaby na spadającej inflacji plus 2, 3 punkty procentowe, z punktu widzenia osiągania tego celu, wydają się być nieprawdziwe. Oznaczałoby to, że bank centralny ma ograniczone pole działania w zakresie polityki stopy procentowej i inflacja byłaby wielkością wynikową naszych decyzji.</u>
<u xml:id="u-65.5" who="#JanStopyra">W skrajnym przypadku można sobie wyobrazić, przy założeniu, że następować będzie wzrost dochodów, że prowadzona jest polityka wysokich realnie stóp procentowych i wówczas większość dochodów odkłada się w postaci oszczędności. Nie stoi to w sprzeczności z polityką antyinflacyjną. Oczywiście jest pytanie o koszt takiej polityki stopy procentowej.</u>
<u xml:id="u-65.6" who="#JanStopyra">Padło pytanie, jakie NBP proponuje zasady w polityce stopy procentowej. W materiale NBP zostało wyraźnie powiedziane, że punktem dolnym dla polityki stopy procentowej jest to, co wyznacza przychodowość tzw. walutowych instrumentów oszczędnościowych, jak np. lokaty walutowe. Innymi słowy, jeżeli stopa procentowa od depozytów procentowych miałaby się kształtować w sposób trwały poniżej tego, co jest przychodowością depozytów walutowych, liczonych jako stopa dewaluacji plus stopy procentowe, mielibyśmy sytuację, że przy generalnie utrzymującym się tym samym popycie na pieniądz, w strukturze podaży pieniądza nastąpi wzrost skłonności do oszczędzania w walutach, spadek skłonności do oszczędzania w złotych. Konsekwencją tego, przy założeniu, że dobrze będzie kształtować się sytuacja w bilansie płatniczym, bo nadal utrzyma się koniunktura w Niemczech i będzie to główny kierunek naszego eksportu, powstanie nadpłynność dewiz, która odkładać się będzie w postaci wzrostu depozytów walutowych i w postaci wzrostu rezerw zagranicznych w bankach, ale nie w Narodowym Banku Polskim.</u>
<u xml:id="u-65.7" who="#JanStopyra">Jeśli chodzi o górną granicę, to trudno dzisiaj powiedzieć, na co stopa procentowa powinna oddziaływać w szczególności. Pan prezes Topiński zadał pytanie: czy na kredyty czy na depozyty? Jest to instrument toporny. Oddziaływuje on na kredyty i na depozyty, natomiast trzeba ocenić czy w danym momencie, w bieżącej polityce ważniejsze jest to, by stopa procentowa oddziaływała na skłonność do oszczędzania, czyli na depozyty czy też ważniejsze jest by stymulowała ona absorpcję kredytową, czyli żeby oddziaływała na przyrost kredytów.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#WiesławaZiółkowska">Toniemy znowu w morzu słów. Komisja odbyła taką debatę dwa tygodnie temu.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#WiesławaZiółkowska">Jest problem inflacji i faktycznie przy odpowiedniej polityce stóp procentowych można ją tłumić. Jakimi innymi instrumentami NBP zamierza oddziaływać na inflację? Co NBP ma zamiar w zakresie rezerw zagranicznych?</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#JanStopyra">Mamy taki zestaw instrumentów, jakimi możemy się posłużyć. Nic nowego z rękawa się nie wyciągnie. W przyszłym roku chcemy wykorzystywać instrument, jakim jest polityka kursowa i odpowiednio prowadzić politykę stopy procentowej.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#JanStopyra">Zanim przejdę do kursu walutowego, chciałbym powiedzieć kilka zdań o rezerwach walutowych, gdyż padł zarzut, że ich przyrost w roku bieżącym był nadmierny, niesterowalny i wygenerował wyższą inflację, do czego przyczynią się rząd i NBP.</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#JanStopyra">Otóż NBP świadomie dopuścił, poprzez politykę kursową, do takiego przyrostu rezerw, dlatego że do końca września nie były znane skutki operacji oddłużenia Polski w ramach redukcji zadłużenia w Klubie Londyńskim. W związku z tym, niezbędny był przyrost rezerw walutowych. Teraz etap redukcji mamy za sobą i można już powiedzieć, że w polityce kursowej powinniśmy brać pod uwagę dwa aspekty, tzn. kreowanie kursu na takim poziomie by poziom rezerw w NBP zabezpieczał przynajmniej 3-miesięczny import oraz by rezerwy przyrastały w ciągu roku w takim tempie, by płatności rządu polskiego wobec Klubu Paryskiego i Klubu Londyńskiego można było realizować z tego przyrostu.</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#JanStopyra">W założeniach polityki pieniężnej prezentujemy wykres dotyczący narastania kosztów obsługi długu zagranicznego. Możecie państwo zobaczyć, że dążenie do wygenerowania w roku przyszłym przyrostu rezerw walutowych w NBP o 650 mln dolarów ma swoje uzasadnienie w tym, że w następnych latach trzeba będzie z tych dewiz finansować obsługę naszego długu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-67.4" who="#JanStopyra">Ktoś mógłby powiedzieć, że recesja w krajach zachodnich dopiero się skończyła, gospodarka niemiecka ma dobre perspektywy na rok przyszły, a więc przez kilka lat nasz eksport mógłby znaleźć zbyt na rynkach międzynarodowych. Otóż już przewiduje się, że w II półroczu przyszłego roku gospodarka amerykańska może przejawiać symptomy przegrzania gospodarczego. Gdyby tak było, to odbije się to na rynkach europejskich i na naszym eksporcie.</u>
<u xml:id="u-67.5" who="#JanStopyra">Dlatego sądzę, że podejście NBP, iż jednym z priorytetów naszej polityki jest utrzymanie rezerw walutowych na takim poziomie, by mieć pewność iż wystarczą one na obsługę płatności zagranicznych, jest podejściem - w moim przekonaniu - rozsądnym i bardzo przezornym.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#WiesławaZiółkowska">Załóżmy, że eksperci mają rację i ścieżka inflacji jest o 3-punkty procentowe wyższa od założonej na rok przyszły. Jakie NBP podejmie działania w takiej sytuacji? Jak ma zamiar ingerować?</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#JanStopyra">Jeżeli powodem takiej sytuacji będzie przyrost rezerw zagranicznych, to będziemy prowadzili bardziej aktywną politykę kursową. Gdyby nadmierne finansowanie budżetu wygenerowało taką stopę inflacji, to będziemy je ograniczać. Wszystko zależny od sytuacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę, aby pan dyrektor przedstawił na piśmie swego rodzaju scenariusz działań podjętych przez NBP, gdyby okazało się, że założenia, które przedstawili eksperci, sprawdzają się w praktyce.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#JanStopyra">Podejmiemy się takiego zadania, ale chciałem zauważyć, że w materiale NBP jest specjalny rozdział poświęcony pewnym szokom popytowych i podażowym, które mogą się zdarzyć w gospodarce. Z tego względu, to co napiszemy, będzie pewnym powtórzeniem alternatyw szokowych, które już są zawarte w materiale.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#WiesławaZiółkowska">Nie chodzi tylko o „szoki”. Pan dyrektor jest obecny na tym posiedzeniu od rana i wie pan, że żaden z ekspertów nie w „szokach” dopatrywał się źródła nieco wyższej ścieżki inflacyjnej. Sądzę, że pan dyrektor zrozumiał o co mi chodzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#RyszardBugaj">Domyślam się, że model, którym posługuje się Ministerstwo Finansów do objaśnienia obecnej fazy inflacji, jak i do jej prognozowania, jest zbliżony do tego, który przedstawia pan Orłowski z Banku Światowego. Wspólne są elementy, które znalazłem także w wypowiedzi pani profesor, takie jak wczesne impulsy polityki dochodowej i polityki pieniężnej. Na tym tle, chciałbym zapytać o dwie sprawy, o których pani profesor nie mówiła. Rozumiem, że bardzo spokojnego rozważenia i oszacowania wymaga także pytanie, w jakim stopniu przyrosty wynagrodzeń, przeliczane na koszt pracy jednostkowej, będą współczynnikami stosunkowo stałymi?</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#RyszardBugaj">Z tym jest związana druga sprawa. W 1994 r., jak się wydaje, duża część przyrostu wydajności była możliwa ze względu na wzrost popytu, ale miało to miejsce przy istniejących zasobach majątkowych. Prawdopodobnie wchodzimy w taki etap, iż wzrost wydajności będzie coraz mocniej warunkowany przyrostem inwestycji, także inwestycji o krótkim okresie skutkowania. Czy Ministerstwo Finansów brało pod uwagę ten aspekt w swoich szacunkach?</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#RyszardBugaj">Jeśli dobrze rozumiem, to 20% obciążenie zysku, które ma zastąpić dywidendę i popiwek, w sumie doprowadzi do znacznego wzrostu obciążenia przedsiębiorstw publicznych. Można przypuszczać, że będą one dążyły do obrony swojego zysku netto. Czy Ministerstwo Finansów brało to pod uwagę przy szacowaniu ścieżki inflacyjnej?</u>
<u xml:id="u-73.3" who="#RyszardBugaj">Czy rząd zamierza dokonać nowej oceny inflacji w 1994 r. i jej skutków przechodzących na rok przyszły? Czy może podtrzymuje, to co zawarł w dokumencie?</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#JerzyOsiatyński">Chciałem prosić o wyjaśnienie fragmentu wypowiedzi pani minister. Powiedziała pani, że wyższa stopa inflacji musiałaby oznaczać wyższy deficyt budżetowy. Zawsze uważałem, że im wyższa stopa inflacji, tym większa możliwość sfinansowania deficytu. Pani minister przedstawiła tezę odwrotną, dla której nie znajduję uzasadnienia i dlatego proszę o wyjaśnienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#WiesławaZiółkowska">Zaproponowałam państwu odłożenie dyskusji w sprawie założonej na przyszły rok inflacji. Rozumiem, że panowie posłowie życzą sobie, aby pomimo tego zostały udzielone odpowiedzi na ich pytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#RyszardBugaj">Niekoniecznie dzisiaj.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wolą rządu jest, kiedy udzieli odpowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Zgodnie z poprzednią sugestią pani przewodniczącej, proponuję, aby pani prof. Gotz-Koziorkiewicz odpowiedziała na zarzuty pana posła Osiatyńskiego, natomiast szczegółowe wypowiedzi, w związku z konkretnymi pytaniami, będą możliwe po przedstawieniu informacji o dochodzeniu do odpowiedniej ścieżki inflacyjnej poprzez ścieżkę cenową. Taki materiał statystyczny zaprezentujemy Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Być może, że źle odczytuję zarzuty pana posła Osiatyńskiego. Pan poseł przedstawił narastającą, z miesiąca na miesiąc, inflację w tym roku, natomiast ja mówiłam, że jeśli coś się dzieje w wymiernych składnikach, to zmienia się inflacja. Chciałam podkreślić że inflacja w I kwartale b. roku była sporo niższa od zakładanej, natomiast sporo wyższa w II kwartale, głównie dlatego, że zmieniono harmonogram realizacji podwyżek cen kontrolowanych. Mówiła o tym, że bardzo uważnie trzeba patrzeć i obserwować wskaźniki inflacji w poszczególnych miesiącach oraz to, co ma wpływ na zmiany w stosunku do oczekiwań. Jest to nieodzowne, by można było patrzeć realistycznie na prognozy i na to co się dzieje.</u>
<u xml:id="u-79.1" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Faktem jest, że stopa inflacji odchyla się od oczekiwań, z tym, że bardzo dużą część tych odchyleń można wytłumaczyć zmianą strategii, głównie w zakresie cen kontrolowanych. Realizowany był zupełnie inny harmonogram i pan Hebros bardzo dokładnie szacuje skutki skali poszczególnych kwartałów i przelicza, jak przenoszą się one na średnią stopę inflacji w skali poszczególnych miesięcy.</u>
<u xml:id="u-79.2" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Absolutnie nie zgadzam się z poglądem, że wystąpiła tendencja do przyspieszenia inflacji. W poszczególnych miesiącach stopy są zróżnicowane i nie układają się one w trend rosnący. Wprawdzie stopy inflacji w lipcu i sierpniu były wyższe od oczekiwanych, ale niższe niż w czerwcu i maju. Pan poseł doskonale wie, że na średnią stopę za ostatnie 12 miesięcy wpłynął dość znaczny wzrost cen w listopadzie i w grudniu.</u>
<u xml:id="u-79.3" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Po co o tym mówię? Otóż to, jaka będzie średnia inflacja w przyszłym roku zależy od tego, jaki będzie wskaźnik inflacji w listopadzie i grudniu. Jeżeli będzie na poziomie 5–6%, to grozi nam bardzo wysoka średnia, ale nie mamy podstaw, żeby tak zakładać. Jeśli wskaźnik inflacji w ciągu ostatnich dwóch miesięcy tego roku ukształtuje się na poziomie 1,5–2%, to wskaźnik średniej inflacji nie odchyli się dramatycznie od założonego, aczkolwiek jakieś odchylenie będzie, bo rzeczywistość jest taka, że precyzyjnie zaplanować stopy inflacji i utrzymać ją do końca, z takich czy innych względów, nam się nie udaje.</u>
<u xml:id="u-79.4" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Zadałam sobie trud bardzo szczegółowej analizy zmian inflacji w poszczególnych miesiącach i kwartałach, z uwzględnieniem czynników mierzalnych i niemierzalnych, jak np. dodatkowa presja popytu, czy przyrost podaży pieniądza nieco ponad miarę. Jeżeli ocenia się ex post, to można dostrzec, że popyt na pieniądze, który wzrósł trochę w ciągu jednego czy dwóch miesięcy, w następnych miesiącach spadał, m.in. dzięki oczekiwaniom inflacyjnym. Pan poseł wie, znacznie lepiej niż ktokolwiek inny, że dokonać precyzyjnego szacunku i utrzymać go z miesiąca na miesiąc, prawie nigdy nam się nie.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#WiesławaZiółkowska">Komisja nie stawia żądania, aby inflacja zakładana w każdym miesiącu pokrywała się z inflacją realizowaną.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Ze wszystkich zagrożeń, przed którym ostrzegali eksperci, prawdziwe jest zagrożenie ze strony nadmiernego wzrostu płac w przedsiębiorstwach, jeśli wystąpi na początku przyszłego roku. Zgadzam się, że gdy zniesiony zostanie neopopiwek i jeśli nie zagra mechanizm negocjacji trójstronnych, to może dziać się coś niedobrego. Gdybym miała postawić pytanie o realizm w szacowaniu stopy inflacji, to podniosłabym tę kwestię i starałabym się zwrócić uwagę rządu na potrzebę maksymalnie dobrego rozwiązania tego problemu, bowiem jest on dla inflacji bardzo ważny.</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#ElżbietaGotzKoziorkiewicz">Przedmiotem dogłębnych rozważań jest także kwestia sterowania podażą pieniądza, kursem walutowym, może bardziej niż kontrola samej podaży pieniądza. Rozłożenie ewentualnej redukcji stopy Crowla, jest to problem, którego w tym momencie nie mogę szerzej prezentować, natomiast jeszcze raz powtórzę, że głównym zagrożeniem jest zbyt wysoki przyrost płac. Ten, nie inny.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#WiesławaZiółkowska">Teza jest dyskusyjna. Przypomnę, że w kwietniu, kiedy zdejmowaliśmy popiwek, to też podniosły się głosy, że grozi to niezrealizowanej ścieżki inflacyjnej. Okazało się, że temu źródłu inflacji przypisywano zbyt duże znaczenie.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#WiesławaZiółkowska">Dwa tygodnie temu Komisja odbyła dyskusję na temat źródeł inflacji. Uczestniczyli w niej m.in. wicepremier Kołodko, wiceminister Kalicki oraz wiceprezes NBP Koziński. Wskazano, że jest tych źródeł bardzo wiele i ma na to wpływ zarówno rząd, jak i bank centralny. Nie będziemy wracać do tej dyskusji, natomiast chcę powiedzieć, że po wysłuchaniu opinii ekspertów, z których większość wskazuje na nierealność zakładanej ścieżki inflacyjnej, Komisja Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, jeśli ma przyjąć budżet w wersji proponowanej przez rząd, to musi mieć zestaw działań rządu i NBP, jakie będą podjęte, aby osiągnąć prognozowaną stopę inflacji.</u>
<u xml:id="u-82.2" who="#WiesławaZiółkowska">Muszę państwu powiedzieć, że dostrzegam jeszcze jeden czynnik proinflacyjny, a mianowicie ucieczka od obecnego pieniądza w związku z denominacją, o czym nie było mowy, zaś przy omawianiu projektu ustawy denominacyjnej wszyscy gwarantowali, że ten proces nie wywoła żadnego impulsu inflacyjnego. Są już sygnały, że wzrasta sprzedaż towarów, a nie jest to jeszcze ten czas, gdy dokonuje się przedświątecznych zakupów. Zarówno hurtownie, jak i handel detaliczny oceniają, że ten dodatkowy popyt jest wywołany ucieczką od starego pieniądza. Fachowcy twierdzą, że akcja propagandowa i wyjaśniająca na czym ma polegać denominacja, zostały podjęte za późno.</u>
<u xml:id="u-82.3" who="#WiesławaZiółkowska">Ponieważ rząd i NBP został zobowiązany uchwałą Sejmu do przedstawienia Sejmowi do 30 listopada br. - niestety za późno - przygotowań poczynionych do denominacji, chciałam zapytać, czy te dokumenty są już w Sejmie. Razem z grupą posłów będę wnioskowała, aby na następnym posiedzeniu Sejmu ta kwestia była rozważana, ponieważ brak pełnej informacji powoduje wzmożony popyt, który z różnym nasileniem występuje w wielu częściach Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#JanuszCichosz">Ponieważ doszliśmy do wniosku, że przedłożenie rządowe budzi wątpliwości od strony warsztatu, proponuję abyśmy się zwrócili także do ekspertów, by przedłożyli swoje estymacje. Ponieważ każdy z nich mówił: „według mojego wyliczenia”, wynika z tego, że zrobili ono jakieś obliczenia. Poprośmy o nie i porównajmy je z obliczeniami rządu. Nie może być tak, że ważne jest to, co mówią eksperci, a zdanie rządu jest „funta kłaków warte”.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#WiesławaZiółkowska">W niektórych ekspertyzach są podane obliczenia. Jeżeli pan poseł wskaże w których brakuje, to wystąpimy o wyjaśnienia do ekspertów, by wskazali na jakich podstawach oparli swoje przypuszczenia co do nierealności ścieżki inflacyjnej, wystąpimy także, zgodnie z życzeniem pana posła Osiatyńskiego, do prof. Zienkowskiego o dodatkowe wyjaśnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#JanuszCichosz">Zgodnie z porządkiem obrad mieliśmy wysłuchać opinii ekspertów. Ekspertyzy otrzymaliśmy bardzo późno i bazujemy tylko na tym, co dzisiaj usłyszeliśmy. Wielu ekspertów twierdziło, że według ich obliczeń, stopa 17% jest nierealna. Ma to taką samą wagę, jak stwierdzenie rządu, że według jego obliczeń, ta stopa jest realna.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#WiesławaZiółkowska">Całkowicie się z panem posłem zgadzam. Zaproponowałam odłożenie dyskusji na temat inflacji, po to, żebyśmy mogli dokładniej zapoznać się z materiałami. W całej rozciągłości podzielam pana pogląd, że tam, gdzie zdaniem pana posła i innych posłów nie ma dokładnych przesłanek, na podstawie których eksperci szacują, iż inflacja będzie przebiegała inaczej, niż zakłada to rząd, należy zwrócić się o uzupełnienie ekspertyzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#WiesławPiątkowski">Chcę powiedzieć parę słów na temat procedury w związku z omawianym tematem. W projekcie budżetu mamy podane wielkości nominalne wydatków. Bez określenia stopy inflacji nie można oszacować ich wielkości realnej. Czy w tej sytuacji w ogóle możemy dyskutować nad częściami budżetowymi? Czy nie należałoby poczekać aż otrzymamy informacje uwiarygadniające zakładaną stopę inflacji? Nie znając stopy inflacji, nie można także określić stopy wzrostu PKB.</u>
<u xml:id="u-87.1" who="#WiesławPiątkowski">Przy okazji, chciałem zwrócić się do rządu w następującej sprawie. W projekcie budżetu nie znalazłem informacji, czy zakładany wskaźnik wzrostu PKB na 1994 r. zostanie zrealizowany, a jeśli nie, to jakiego rzędu mogą wystąpić odchylenia?</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#WiesławaZiółkowska">Pan poseł ma rację, że nie znając stopy inflacji nie możemy nic powiedzieć o realnej wartości wydatków, ale są takie części budżetu, jak np. GUS i CUP, gdzie dominują wydatki na płace, a te są wielkością wynikającą z ustawy o kształtowaniu środków na wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej. Dlatego możemy te części rozpatrywać nie czekając na zweryfikowane wskaźnika inflacji, ale już pojutrze, realizując porządek dzienny, napotkamy na tę barierę, więc do tego czasu musimy uzyskać z Ministerstwa Finansów i NBP wyjaśnienia. Prezydium Komisji podejmie rozmowy z prezesem NBP i z ministrem finansów, aby te informacje dotarły do Komisji jutro po południu, byśmy w czwartek mogli przystąpić do omawiania strony dochodowej budżetu.</u>
<u xml:id="u-88.1" who="#WiesławaZiółkowska">Czy możemy przejść do następnych pytań i uwag ekspertów do budżetu?</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#JerzySkrobisz">Pan poseł Bugaj zadał pytanie o strukturę stóp procentowych od depozytów i kredytów. Otóż pewne informacje na ten temat zawarliśmy w „Raporcie o stanie pieniądza”. Na stronach 11 i 55 podajemy wykresy oraz tabele, które informują o przeciętnych stopach procentowych.</u>
<u xml:id="u-89.1" who="#JerzySkrobisz">Chciałbym zwrócić uwagę, iż w 1994 r. widać dość wyraźnie następujące zjawisko. Otóż spłaszcza się tzw. krzywa przychodowości, innymi słowy, depozyty o różnych terminach zapadalności mają podobne stopy procentowe. Jeszcze dwa lata temu depozyt 6-miesięczny był znacznie niżej oprocentowany niż depozyt roczny, a ten jeszcze niżej niż depozyt 2-letni. W tym roku różnice między stopami procentowymi są niewielkie, co świadczy, w jakimś stopniu, o spadaniu oczekiwać inflacyjnych.</u>
<u xml:id="u-89.2" who="#JerzySkrobisz">Utrzymuje się nadal spora różnica, w zakresie struktury stóp procentowych, między depozytami awista, a depozytami terminowymi. Bierze się ona z dwóch przesłanek. Po pierwsze, stopa rezerwy obowiązkowej od depozytów awista jest znacznie wyższa niż od depozytów terminowych. Po drugie, duże banki komercyjne bazują w znacznym stopniu na tanim pieniądzu w celu pozyskania środków na kredyty. Oferują one klientom kredyty, których oprocentowanie zaczyna się od 33%, ale wzrost konkurencyjności w systemie bankowym w pozyskiwaniu lepszych klientów powoduje, że banki dosyć agresywnie obniżają stopy procentowe od niektórych rodzajów kredytów, oferując oprocentowanie nawet na poziomie 28%, co oczywiście może się wiązać z tym, że dobry klient zawiera z bankiem umowę, iż prowadzi w nim rachunek bieżący ze znacznie niższą stopą procentową, niż mógłby uzyskać w innych bankach.</u>
<u xml:id="u-89.3" who="#JerzySkrobisz">Dwie przesłanki, które wymieniłem, powodują że ciągle jeszcze stopy procentowe od depozytów awista są znacznie niższe niż w przypadku depozytów terminowych, mimo, że na rynku pieniężnym krótkoterminowe depozyty są równie wysokooprocentowane, jak depozyty długoterminowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#RyszardBugaj">Pan mówił o oferowanych stopach procentowych. Umowy kredytowe są zawierane ze sporo wyższym oprocentowaniem.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#JerzyStopyra">Narodowy Bank Polski nie dysponuje informacjami na temat stóp procentowych, które klienci płacą bankom, natomiast dysponujemy danymi, które pozwalają nam określić pewną przybliżoną stopę procentową, obliczoną w ten sposób, że odnosimy dochód, który banki otrzymują z tytułu zapłaconych odsetek od kredytów, do średniego zadłużenia kredytowego w bankach. Tak obliczona stopa procentowa wynosi poniżej 20%, ale oczywiście trzeba pamiętać, że znaczna część kredytów ma kapitalizację odsetek oraz że znaczna część kredytów nie jest spłacana, co zaniża wynik.</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#RyszardBugaj">Czy pan dyrektor może wyjaśnić tę sprawę, która była przyczyną interwencji ze strony przedsiębiorstw, które są znaczącymi eksporterami, a także importerami?</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#JerzyStopyra">Regulacje NBP dotyczące marż przy zakupie i sprzedaży dewiz, są następujące: stosujemy ceny kupna-sprzedaży walut w NBP, jako marżę, plus - minus 2 punkty procentowe od kursu średniego. Banki komercyjne mieszczą się w tym limicie i dlatego trochę mnie dziwi sygnał, że marże są za wysokie. nam się wydaje, że banki na rynku zagranicznym międzybankowym starają się marże zmniejszać. Przyznam, że podana przez pana posła informacja zaskoczyła mnie, ale sprawdzimy ją.</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#WiesławaZiółkowska">Czy pan poseł ma jeszcze pytania?</u>
</div>
<div xml:id="div-95">
<u xml:id="u-95.0" who="#RyszardBugaj">Jedno skierowałem do Ministerstwa Finansów i nie otrzymałem odpowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-96">
<u xml:id="u-96.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Ponieważ padło wiele pytań w trakcie przedpołudniowej dyskusji, chciałam zapytać w jaki sposób procedujemy, czy wracamy do wszystkich pytań, czy tylko mam odpowiedzieć na pytanie pana posła.</u>
</div>
<div xml:id="div-97">
<u xml:id="u-97.0" who="#WiesławaZiółkowska">Zostawiam to do decyzji pani minister.</u>
</div>
<div xml:id="div-98">
<u xml:id="u-98.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Padły pytania dotyczące zamierzeń rządu, co do obniżenia kosztów obsługi długu publicznego. Pewne wątpliwości budziła zakładana dynamika eksportu i importu. Wiele zarzutów wynikało z nieprecyzyjnego zrozumienia uzasadnienia do ustawy budżetowej. Niektóre zarzuty dotyczyły kwestii wynagrodzeń.</u>
<u xml:id="u-98.1" who="#ElżbietaChojnaDuch">Podstawowymi czynnikami oddziałującymi na wysokość kosztów obsługi długu publicznego jest rozmiar deficytu budżetowego w danym roku, w latach przeszłych i przyszłych oraz zobowiązania długoterminowe. Zasadniczą możliwością obniżenia tych kosztów jest obniżenie długo krajowego w stosunku do PKB i corocznej relacji deficytu budżetowego w stosunku do PKB.</u>
<u xml:id="u-98.2" who="#ElżbietaChojnaDuch">Przyjęcie przez rząd 3,3% wysokości deficytu w relacji do PKB, wydaje się, tak jak w przypadku wskaźnika inflacji, założeniem ambitnym, ale również możliwym do zrealizowania.</u>
<u xml:id="u-98.3" who="#ElżbietaChojnaDuch">Obniżenie kosztów obsługi długu publicznego można osiągnąć także przez ograniczenie zaciągania zobowiązań długoterminowych. Rząd ostatecznie zakończył wykorzystywanie obligacji do innych celów niż uzyskiwanie pożyczek na sfinansowanie deficytu budżetowego. Nie proponujemy żadnych obligacji na dokapitalizowanie instytucji finansowych, co jest ukrytym wydatkiem, który nie powiększył deficytu w latach ubiegłych.</u>
<u xml:id="u-98.4" who="#ElżbietaChojnaDuch">Sposób finansowania deficytu ma wpływ na minimalizowanie kosztów obsługi długu publicznego, czyli chodzi o dobór instrumentów i ich oprocentowanie. Podstawowym problemem w tym obszarze jest pogodzenie sprzeczności, tj. konieczności wydłużenia horyzontu instrumentów finansujących (obligacje), kosztem ograniczenia instrumentów krótkoterminowych, które w warunkach wysokiej inflacji, wysokiego ryzyka inwestycyjnego, cieszą się większym popytem. Ich sprzedaż powoduje relatywnie niższe koszty obsługi długu.</u>
<u xml:id="u-98.5" who="#ElżbietaChojnaDuch">Mówiąc dobitnie, każde wyemitowanie obligacji wieloletnich, w miejsce bonów skarbowych krótkoterminowych, oznacza wzrost kosztów ogółem. Biorąc z kolei pod uwagę konieczność zapewnienia bezpieczeństwa finansowania państwa, przez wydłużenie terminu zapadalności instrumentów finansowych, staramy się godzić te sprzeczności, aby ponosić minimalne koszty obsługi długu. Niemniej jednak istotnym czynnikiem w tym względzie jest struktura instrumentów oraz oprocentowanie. Zależy ono od stóp procentowych NBP i można powiedzieć, że liczymy na ich istotne obniżenie w roku przyszłym.</u>
<u xml:id="u-98.6" who="#ElżbietaChojnaDuch">Na ręce pana posła Zająca przesłaliśmy odpowiedź na interpelację. Wyjaśniamy bardzo szeroko i szczegółowo zjawisko powiększania krajowego długu publicznego, które jest wywołane corocznymi niedoborami budżetu państwa, a także opisane zostały elementy powodujące wzrost sprzedaży bonów skarbowych i obligacji. Nie chcę powtarzać tego co jest zawarte w odpowiedzi na interpelację i proponuję ją wykorzystać.</u>
<u xml:id="u-98.7" who="#ElżbietaChojnaDuch">Pani prof. Gajlowa zadała pytanie dotyczące wynagrodzenia w sferze budżetowej. Sposób obliczania środków na wynagrodzenia, w podziale na wynagrodzenia bazowe i podwyżki wynagrodzeń, jest przedstawiony w projekcie ustawy, która znajduje się w Sejmie. Ponadto szczegółowe dane są zawarte w zał. nr 10 i 11 do ustawy budżetowej.</u>
<u xml:id="u-98.8" who="#ElżbietaChojnaDuch">Nie jest dla mnie w pełni jasna uwaga pani profesor, że nie jest dobrze, iż obok samych środków na wynagrodzenia są środki i limity na podwyżki. natomiast zgadzam się z opinią, że wyjaśnienia zawarte w uzasadnieniu do projektu ustawy budżetowej są stosunkowo syntetyczne. Rząd będzie dążył do tego, aby te syntetyczne założenia wyjaśnić szerzej. Jednak zwracam uwagę na to, że objaśnienia odsyłając do załączników do ustawy budżetowej, a w nich można znaleźć odpowiedź na wiele pytań nie tylko pani prof. Gajlowej, ale także na wiele pytań i zastrzeżeń posłów.</u>
<u xml:id="u-98.9" who="#ElżbietaChojnaDuch">Ministerstwo Finansów przekazało komisjom do rozpatrzenia projekt ustawy o kształtowaniu środków na wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej razem z zestawieniami zawierającymi szczegółowe informacje o zatrudnieniu i wynagrodzeniach w sferze budżetowej.</u>
<u xml:id="u-98.10" who="#ElżbietaChojnaDuch">Rząd nie przedstawią informacji o zatrudnieniu i wynagrodzeniach w częściach podlegających włączeniu do budżetu państwa bez weryfikacji, z bardzo prostego powodu, gdyż nie posiada pełnych informacji w tym zakresie. Plan wydatków na wynagrodzenia jest analizowany i weryfikowany, nie przez rząd, ale przez parlament na podstawie informacji przedstawionych przez dysponentów odpowiednich części budżetowych.</u>
<u xml:id="u-98.11" who="#ElżbietaChojnaDuch">Pytanie pana prof. Sadowskiego dotyczyło pewnych różnic przeciętnych wynagrodzeń w poszczególnych resortach. Według pana profesora różnice te wynoszą około 4 mln zł w MEN do 10 mln zł w MSZ. Nieporozumienie polega prawdopodobnie na tym, że pan profesor porównywał średnie wynagrodzenia w centralach resortu do średnich wynagrodzeń w jednostkach, które są im podporządkowane.</u>
<u xml:id="u-98.12" who="#ElżbietaChojnaDuch">Pani poseł Ziółkowska zwróciła się do Ministerstwa Finansów o przekazanie danych o wynagrodzeniach w centralach ministerstw. Przedstawimy takie informacje w najbliższym czasie. Będą one dotyczyły średnich wynagrodzeń planowanych na 1995 r. i sądzę, że GUS uzupełni nasze dane podając rzeczywiste średnie wynagrodzenia w 1994 r.</u>
<u xml:id="u-98.13" who="#ElżbietaChojnaDuch">Dodać należy, że wiele wątpliwości można wyjaśnić studiując szczegółowo uzasadnienie do projektu ustawy budżetowej. Na przykład pan prof. Zienkowski nie znalazł wyjaśnienia dla 8 bln zł na poręczenia. Na str. 205 uzasadnienia ta kwota została szczegółowo rozpisana. Przeznacza się ją na: spłatę zobowiązań przejętych przez skarb państwa od Fabryki Samochodów Małolitrażowych w kwocie 2.700 mld zł, poręczenie udzielone przez ministra finansów na spłatę kredytów bankowych zaciągniętych na finansowanie inwestycji centralnych w kwocie 4.300 mld zł, z czego na spłatę odsetek przypada 2.764 mld zł, spłatę rat kapitałowych 1.531 mld zł, jak również z tytułu odpowiedzialności skarbu państwa za wkłady oszczędnościowe ludności w bankach spółdzielczych w kwocie 1.900 mld zł.</u>
<u xml:id="u-98.14" who="#ElżbietaChojnaDuch">Na stronie 280 uzasadnienia są zawarte dane, które odpowiadają na pytanie prof. Sadowskiego dotyczące funduszu emerytalno-rentowego. Dochody własne funduszu w wielkości ponad 96% są to wpływy ze składek od rolników i wyniosą one w 1995 r. 4.124 mld zł, a więc będą o 33,3% większe od przewidywanych dochodów w 1994 r.</u>
<u xml:id="u-98.15" who="#ElżbietaChojnaDuch">Dane dotyczące KUL znajdują się na str. 163 uzasadnienia. KUL jest traktowany jak szkoła państwowa i informacje na temat jego finansowania są zawarte w uzasadnieniu.</u>
<u xml:id="u-98.16" who="#ElżbietaChojnaDuch">Prof. Kluczyński wyraził opinię, że w przyszłym roku spadną nakłady na oświatę. Jeszcze raz podkreślam, gdyż wiele razy mówił o tym premier Kołodko w wystąpieniach publicznych, że w 1995 r. nastąpi wzrost realnych wydatków. Rząd proponuje rozwiązanie problemu przekroczenia zatrudnienia, które trwa od kilku lat. Określone propozycje będą konkretyzowane. Analizując wydatki w tym dziale, autor nie dostrzega pozytywnych aspektów, które były wielokrotnie podkreślane.</u>
<u xml:id="u-98.17" who="#ElżbietaChojnaDuch">W dwóch wypowiedziach poselskich podnoszona była sprawa zobowiązań wymagalnych jednostek budżetowych. Według stanu na koniec września 1994 r., zobowiązania te wynoszą 10.900 mld zł. Zdecydowana większość zobowiązań wymagalnych dotyczy jednostek zdrowia - rzędu 7.382 mld zł, a także oświaty - 2.910 mld zł. Z tytułu dopłat do cen leków zobowiązania wynoszą 3.290 mld zł. W pozostałych działach zobowiązania wymagalne są dużo mniejsze.</u>
<u xml:id="u-98.18" who="#ElżbietaChojnaDuch">Rząd przyjął we wrześniu uchwałę, która stwarza warunki do potrącenia zobowiązań jednostek ochrony zdrowia do kwoty 4.200 mld zł. Jeśli chodzi zaś o jednostki oświaty i wychowania, to zgodnie z zapowiedzią pana premiera Kołodki, złożoną w czasie debaty budżetowej na posiedzeniu plenarnym, rozważymy możliwość przekazania w tym roku dodatkowych środków na ich oddłużenie.</u>
<u xml:id="u-98.19" who="#ElżbietaChojnaDuch">Założenia co do wzrostu eksportu i importu są - w naszym przekonaniu - możliwe do osiągnięcia. Zresztą ekspert, który zgłosił wątpliwości, nie podważył naszych danych. Nie zgadzamy się ze stwierdzeniem, że sytuacja gospodarcza na rynkach zachodnich będzie gorsza, albo co najwyżej taka sama, jak w tym roku. Wszystkie znane nam prognozy, w tym Międzynarodowego Funduszu Walutowego i OECD mówią o wychodzeniu z recesji i oczekiwaniu ożywienia na rynkach tych krajów.</u>
<u xml:id="u-98.20" who="#ElżbietaChojnaDuch">Założony stopień dewaluacji w 1995 r. ma na celu utrzymanie realnego kursu złotego na poziomie z roku 1994, indeksowanego cenami produkcji przemysłowej, a nie cenami towarów konsumpcyjnych. Oznacza to, że polityka kursu walutowego nie będzie przeszkadzać w utrzymaniu pozytywnych tendencji wzrostu eksportu i ograniczenia tempa wzrostu importu.</u>
<u xml:id="u-98.21" who="#ElżbietaChojnaDuch">Pan wojewoda kielecki miał obszerną wypowiedź, którą rozpoczął od stwierdzenia, że zna swoje miejsce w szeregu, co jak sądzę miało oznaczać, że nie będzie zbyt krytyczny wobec projektu ustawy budżetowej. Otóż nie chodzi o miejsce w szeregu lecz o to, że budżet został uchwalony przez rząd i przedstawianie tego projektu przez jego przedstawicieli, zgodnie z wyrażonym w poprzednich latach życzeniem Komisji, nie powinno być prezentacją sprzecznych opinii.</u>
<u xml:id="u-98.22" who="#ElżbietaChojnaDuch">Jest prawdą, że wojewodowie opracowali projekty budżetów na podstawie limitów określonych przez Radę Ministrów. Tryb ten był stosowany nie tylko przez wojewodów, ale także przez dysponentów części budżetowych - ministrów i kierowników urzędów centralnych. Opracowanie budżetu na podstawie wcześniej ustalonych limitów jest stosowane po to, aby łatwiej było doprowadzić do zbilansowania budżetu i można było uniknąć uznaniowych kryteriów, jakimi są potrzeby zgłaszane przez dysponentów poszczególnych części budżetowych.</u>
<u xml:id="u-98.23" who="#ElżbietaChojnaDuch">Proponowane przez pana wojewodę upoważnienie do dokonywania przez wojewodów zmian w uchwalonych budżetach, jest krytykowane przez liczne komisje sejmowe, np. przez Komisję Polityki Społecznej. Przyznanie wojewodom pełnej samodzielności w tym zakresie byłoby jeszcze bardziej dyskusyjne. Propozycja zawarta w projekcie ustawy budżetowej, jest kompromisowa i wydaje się - wyważona.</u>
<u xml:id="u-98.24" who="#ElżbietaChojnaDuch">Możliwość przyznania jednostkom ochrony zdrowia i oświaty dochodów ze sprzedaży składników majątkowych, jako środek specjalny, jest odstępstwem od ogólnie obowiązujących zasad wynikających z przepisów prawa budżetowego.</u>
<u xml:id="u-98.25" who="#ElżbietaChojnaDuch">Wypowiedź pani Urszuli Sztanderskiej dotyczyła procesów zachodzących na rynku pracy. Można zgodzić się ze stwierdzeniem, że procesy rynkowe samoczynnie nasilają podnoszenie wydajności pracy, ale wydaje się, że nie w każdym przypadku są równoznaczne z osłabieniem popytu na pracę. W warunkach założonego wzrostu gospodarczego, co wynika z ocen publikowanych na łamach środków masowego przekazu, przewidywany niewielki wzrost zatrudnienia o 0,5% w 1995 r. w porównaniu z 1994 r. i zmniejszenie bezrobocia o 10 tys. osób na koniec 1995 r., są uzasadnione.</u>
<u xml:id="u-98.26" who="#ElżbietaChojnaDuch">W projekcie budżetu na 1995 r. zwiększono planowany deficyt budżetu państwa w stosunku do PKB o 0,1 punkta procentowego w relacji do 1994 r. Należy przy tym zwrócić uwagę, że poziom wydatków dostosowano, z jednej strony do możliwości ich sfinansowania, a z drugiej strony uwzględniono niezbędne uwarunkowania, które były wielokrotnie poruszane przeze mnie i przez wielu przedstawicieli rządu, jak np. system ubezpieczeń społecznych, koszty obsługi długu publicznego i inne sztywne wydatki.</u>
<u xml:id="u-98.27" who="#ElżbietaChojnaDuch">Nie jest intencją rządu pobudzanie koniunktury przez zwiększenie, ponad niezbędne minimum, deficytu budżetowego. To, czy zaplanowane na 1995 r. wydatki budżetowe będą czynnikiem generującym dobrą koniunkturę, zależy nie tylko od kwot, jakie otrzymają poszczególne resorty z budżetu, ale także od podjęcia przez te resorty niezbędnych działań podnoszących zarówno efektywność wydatków, jak i zmierzających do wyeliminowania zbędnych wydatków.</u>
<u xml:id="u-98.28" who="#ElżbietaChojnaDuch">Nie wchodząc w szczegóły, odniosę się jeszcze do jednej uwagi pan Sztanderskiej. Rynek krajowy charakteryzuje się niedostosowaną do struktury popytu, strukturą zdolności produkcyjnych. Koncepcja wspierania rozwoju gospodarczego przez system ulg inwestycyjnych ma na celu tworzenie nowych miejsc pracy, jak i restrukturyzację produkcji oraz zakresu świadczonych usług.</u>
<u xml:id="u-98.29" who="#ElżbietaChojnaDuch">Poruszone zostały istotne problemy oddziałujące na rynek pracy, które będą wymagały stałej analizy i obserwacji skutków, w szczególności co do kosztów pracy. Działania zmierzające do zwiększenia zatrudnienia, przeciwdziałania powiększaniu się bezrobocia, uzależnione są od wariantu, jaki można przyjąć w danych warunkach. W wariancie preferującym walkę z bezrobociem w krótkim okresie, płace realne otrzymują się na niskim poziomie, co abstrahując od innych czynników nie powoduje zwiększenia kosztów pracy.</u>
<u xml:id="u-98.30" who="#ElżbietaChojnaDuch">W warunkach pewnej stabilizacji na rynku pracy, można wprowadzić koncepcję długookresowej walki z bezrobociem, co powoduje wprawdzie w krótkim okresie wzrost obciążeń pracodawcy, ale za to w długim okresie doprowadzi do wzrostu płacy realnej, a co za tym idzie, także wyższych realnych świadczeń emerytalnych.</u>
<u xml:id="u-98.31" who="#ElżbietaChojnaDuch">Ujednolicenie zasad płacenia zasiłków chorobowych nie spowoduje - zdaniem Ministerstwa Finansów - wzrostu atrakcyjności zatrudnienia „na czarno”.</u>
<u xml:id="u-98.32" who="#ElżbietaChojnaDuch">Jeśli chodzi o ściągalność należności podatkowych, poproszę o wypowiedź ma ten temat dyrektor Plutę.</u>
</div>
<div xml:id="div-99">
<u xml:id="u-99.0" who="#RyszardKokoszczyński">Nawet zostawiając na boku sprawy fundamentalne, tzn. problem inflacji założonej na rok przyszły wspólnie przez rząd i NBP oraz rozszerzenie podanych przez nas informacji o zasadach reagowania przez NBP na ewentualne zagrożenia odbiegające od przewidywań, jest jeszcze kilka spraw, które w przedpołudniowym posiedzeniu podnieśli eksperci oraz posłowie w drugiej części posiedzenia. Do nich chciałbym się odnieść, zostawiając szersze uzasadnienie do odpowiedzi pisemnej.</u>
<u xml:id="u-99.1" who="#RyszardKokoszczyński">Zacznę od poprawek faktograficznych, które chciałbym zgłosić już teraz aby w świadomości członków Komisji nie pozostały pewne fakty lub liczby źle zinterpretowane, bądź czasami nawet umieszczane w nieodpowiednim kontekście.</u>
<u xml:id="u-99.2" who="#RyszardKokoszczyński">Do rozumowania prof. Sopoćki w sprawie wzajemnej relacji inwestowania przez banki w papiery skarbowe bądź rozszerzania akcji kredytowej, chciałbym zgłosić drobną poprawkę. Biorąc pod uwagę, że w chwili obecnej bony skarbowe stanowią około 20% portfela aktywów banków komercyjnych, a nie 50%, jak sugerował pan profesor, to ten fakt osłabia jego rozumowanie w tej części ekspertyzy.</u>
<u xml:id="u-99.3" who="#RyszardKokoszczyński">Profesor Sopoćko przedstawia w swojej ekspertyzie pisemnej potencjalną relację między finansowaniem przez banki komercyjne deficytu budżetowego, a kredytowaniem podmiotów niefinansowych. Ten wywód zawiera założenie, że udział bonów skarbowych w portfelu banków stanowi 50%, natomiast rzeczywisty udział tych bonów skarbowych w aktywach banków jest daleko niższy i wynosi 20%. Jest to tak duża różnica liczbowa, że zmienia ona rozumowanie pana prof. Sopoćki w sposób istotny.</u>
<u xml:id="u-99.4" who="#RyszardKokoszczyński">W wypowiedzi prof. Belki zawarta była informacja dotycząca ewentualnych rozbieżności między stanowiskiem rządu, a NBP co do udziału banku centralnego w bezpośrednim finansowaniu deficytu budżetowego. Chciałem podkreślić, choć jest to zapisane w naszych materiałach, ale być może wymaga komentarza, na co zdaje się wskazywać reakcja prof. Belki, że zakupy bonów skarbowych u ministra finansów przez NBP, w wysokości około 103 bln zł, są równoważne mniej więcej przyrostowi zadłużenia budżetu w NBP o 15 bln zł. Najkrócej mówiąc, te dwie liczby są różnym opisem tego samego stanowiska i nie są w związku z tym świadectwem żadnej sprzeczności w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-99.5" who="#RyszardKokoszczyński">Na koniec 1995 r. w portfelu NBP będzie pewna pula bonów skarbowych, która będzie podlegała wykupowi w ciągu przyszłego roku. Na ten wykup minister finansów musi wydać pewną sumę pieniędzy w ujęciu gotówkowym, czyli w ujęciu kasowym. Ta suma pieniędzy jest równa mniej więcej 103 bln zł, według obecnych założeń dotyczących pewnych parametrów cenowych na rok przyszły. Aby minister finansów mógł wydać 103 bln zł w sposób neutralny dla przepływu gotówki między ministrem finansów, a bankiem, musi sprzedać NBP bony skarbowe, za które kasowo dostanie 103 bln zł. Ponieważ jednak bony są papierem z dyskontem i odpowiednia część tego dyskonta staje się zadłużeniem w trakcie roku, to z tego tytułu mamy przyrost zadłużenia budżetów NBP. Ponieważ odsetki od pożyczek są ujęte w wydatkach budżetu, to księgowo poprawne jest to, że ten przyrost jest udziałem NBP w finansowaniu deficytu budżetowego, rozumianego jako różnica między dochodami a wydatkami.</u>
<u xml:id="u-99.6" who="#RyszardKokoszczyński">Jest to więc kwestia księgowego ujęcia papierów z dyskontem, które wprowadziliśmy m.in. na skutek sugestii Komisji Polityki Gospodarczej Budżetu i Finansów, wyrażonej 2 lata temu, że ujęcie księgowe Ministerstwa Finansów, czyli budżetu i polityki pieniężnej, czyli NBP, powinno być zgodne. Zgodność tych ujęć powoduje, że te dwie wielkości są wyrazem tego samego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-99.7" who="#RyszardKokoszczyński">Pan poseł Michna poruszył dwie sprawy o znaczeniu merytorycznym. Prawdą jest, że napływ dewiz do Polski wydawał się przez długi czas niezwykle pożądany. Sądzę, że dołączyliśmy do dość licznego grona krajów, które w pewnym momencie przeżywały tak silny napływ kapitału zagranicznego, że zagroził on stabilizacji wewnętrznej polityki gospodarczej, a nie tylko pieniężnej.</u>
<u xml:id="u-99.8" who="#RyszardKokoszczyński">Problem polega na tym, że trudno odpowiedzieć na pytanie, postawione przez pana posła Michnę, czy można spowodować, aby te pieniądze wpływały bezpośrednio na bardziej pozytywny przebieg procesów gospodarczych. Tego typu relacja, jaka powstała, świadczy o tym, że podmioty krajowe zdecydowały się, w ramach swojego portfela inwestowanych aktywów, przeznaczyć większą część na aktywa zagraniczne. Mogło to oznaczać, że brak im równie atrakcyjnych propozycji wydawania zasobów na dobra krajowe.</u>
<u xml:id="u-99.9" who="#RyszardKokoszczyński">W tym zakresie polityka pieniężna może tylko odgrywać rolę zniechęcającą. Typową reakcją wszystkich krajów, które miały podobny problem było zniechęcanie do takiej struktury aktywów, bądź przez obniżkę kursów własnej waluty, która powodowała, że przychód z tego typu lokowania aktywów był niższy niż z ich lokowania w kraju, albo przez odpowiednie administracyjne restrykcje dotyczące przepływu kapitałów przez granice.</u>
<u xml:id="u-99.10" who="#RyszardKokoszczyński">Wpływ pozytywny może wywrzeć polityka fiskalna. Dostosowania pieniężne są w pewnym sensie obronne, natomiast dostosowania fiskalne mogą by bardziej pozytywne. Wymaga to szerszego wyjaśnienia. Postaramy się dać temu wyraz na piśmie, aby pan poseł Michna mógł uzyskać obszerniejszą wypowiedź w tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-99.11" who="#RyszardKokoszczyński">Pan poseł zadał także pytanie, czy można nie formułować operacyjnych celów polityki pieniężnej w kategoriach ilościowych agregatów, związanych z podażą pieniądza i jej strukturą.</u>
<u xml:id="u-99.12" who="#RyszardKokoszczyński">Założenia polityki pieniężnej w tym kształcie, jaki został państwu przedstawiony, są próbą pewnego kompromisu. Na stronach 41–43 zostały sformułowane reguły zachowania NBP w warunkach odbiegających od przewidywanych. Natomiast nasz problem, co do maniery przedstawiania celów operacyjnych, jest następujący. Dopóki NBP uczestniczy bezpośrednio w finansowaniu deficytu budżetowego, to musimy, ze względu na konieczną spójność ustawy budżetowej z dokumentem NBP, przedstawiać wielkości w postaci agregatów pieniężnych. Musimy bowiem przedstawić sumę pieniądza, jaką NBP wykreuje dla sfinansowania deficytu budżetowego.</u>
<u xml:id="u-99.13" who="#RyszardKokoszczyński">Podobnym w swojej naturze wyznacznikiem takiego, a nie innego podejścia, jest konieczność obsługi zadłużenia zagranicznego kraju z czym się wiąże poziom rezerw dewizowych w banku centralnym. Musimy również określić, w postaci ilościowej, jak będzie rozkładał się w czasie poziom rezerw dewizowych, by umożliwiał on skrupulatne regulowanie naszych zobowiązań i jak się to ma do potencjalnego stabilnego przebiegu procesów w handlu zagranicznym, gdzie również ostateczną gwarancją wymienialności złotego jest możliwość sięgania do rezerw dewizowych państwa przez podmioty handlujące i banki komercyjne.</u>
<u xml:id="u-99.14" who="#RyszardKokoszczyński">Ze względu na te dwa ograniczenia jest oczywiste, że jeśli chcemy, aby one stanowiły spójny obraz, to musimy mówić przynajmniej o bilansie NBP, który może służyć do oceny spójności polityki pieniężnej i polityki budżetowej, jak i do obserwowania, czy realizacja celów w trakcie roku lub w dłuższym okresie, jest zgodna z zamierzeniami. Gdyby nie te dwa uwarunkowania, możliwa byłaby nawet całkowita rezygnacja z prezentowania, jako celów operacyjnych, agregatów ilościowych. Niestety te dwa uwarunkowania mają charakter sztywny i ku naszemu żalowi - dość trwały.</u>
</div>
<div xml:id="div-100">
<u xml:id="u-100.0" who="#WiesławaZiółkowska">Powiedział pan, że informacja podana przez eksperta, iż banki angażują 50% swojego portfela w zakup skarbowych papierów wartościowych, jest błędna. Czy są takie banki, które osiągają ten wskaźnik zaangażowania swoich aktywów w zakup tych papierów i jaka jest skala tego zjawiska?</u>
<u xml:id="u-100.1" who="#WiesławaZiółkowska">Drugie pytanie kieruję do prof. Belki. Załóżmy, że wielkość X podaży pieniądza jest - zdaniem NBP i rządu - wielkością bezpieczną, tzn. nie kreuje inflacji. W ramach wielkości X przeznacza się określone środki na zakup skarbowych papierów wartościowych dla sfinansowania deficytu budżetowego.</u>
<u xml:id="u-100.2" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę uzasadnić, na jakich przesłankach opiera pan profesor swoje rozumowanie twierdząc, że także finansowanie deficytu jest inflacjogenne i w dłuższym czasie jest niekorzystne dla budżetu?</u>
</div>
<div xml:id="div-101">
<u xml:id="u-101.0" who="#LeszekBelka">Na część problemów odpowiedział pan dyrektor Kokoszczyński. Wyjaśnił on błąd, który tkwił w moim rozumowaniu, ale nie dotyczył on meritum sprawy. Moja odpowiedź jest następująca: zakładam, że inflacja jest funkcją ilości pieniądza w obiegu i że nie mamy pełnej kontroli nad różnymi elementami podaży pieniądza, a przynajmniej nad jednym poważnym elementem, tzn. nad pieniądzem zagranicznym. Dwa kolejne elementy, nad którymi chcielibyśmy mieć kontrolę, to: część podaży pieniądza, która jest wynikiem działalności kredytowej dla sektora niefinansowego oraz część podaży pieniądza, która jest wynikiem finansowania sektora publicznego, czyli finansowania deficytu budżetowego.</u>
<u xml:id="u-101.1" who="#LeszekBelka">Jeżeli chcemy jakoś kontrolować ogólny agregat, to należy uelastycznić, to co jest możliwe. Ponieważ nie wszystko znajduje się pod kontrolą, to trzeba mieć możliwość reagowania elastycznie innymi częściami agregatu, aby kompensować te części agregatu nad którymi nie mamy kontroli.</u>
<u xml:id="u-101.2" who="#LeszekBelka">O co chodzi?</u>
<u xml:id="u-101.3" who="#LeszekBelka">Otóż jeśli nieprecyzyjnie panujemy nad tą częścią podaży pieniądza, która pochodzi z zagranicy, w związku z tym, jeżeli okazałoby się, że tego pieniądza jest więcej niż planujemy, to powinniśmy mieć możliwość elastycznego reagowania w innych częściach podaży pieniądza. Gdy Sejm usztywni działania NBP w zakresie finansowania sektora publicznego, to będzie trudno zapanować nad całym agregatem pieniężnym za pomocą oddziaływania na tę część pieniądza, która pochodzi z zagranicy. Wiemy, że narzędzia polityki pieniężnej są bardzo zgrubne. Kurs walutowy jest „młotem pneumatycznym”, którym próbujemy otworzyć precyzyjny zamek. jeszcze bardziej nieprecyzyjnym instrumentem są stopy procentowe dla sterowania kredytem dla sektora niefinansowego. Po co więc jeszcze usztywniać politykę sterowania podażą pieniądza za pomocą limitu finansowania deficytu budżetowego?</u>
<u xml:id="u-101.4" who="#LeszekBelka">Stąd mój postulat, by NBP nie miał żadnego limitu finansowania deficytu budżetowego. Co więcej, jeśli się okaże, że mamy „deszcz” dewiz, to NBP powinien móc, przy pomocy out-rightów, zmniejszać zadłużenie sektora publicznego w NBP. Chodzi o to, aby technicznie można było kontrolować cały agregat pieniądza w obiegu.</u>
</div>
<div xml:id="div-102">
<u xml:id="u-102.0" who="#WiesławaZiółkowska">Pana teza prowadzi mnie do smutnej refleksji. Kurs walutowy, stopa procentowa są instrumentami, którymi trudno jest się posługiwać w kontrolowanym kreowaniu podaży pieniądza i właśnie dlatego należy usztywnić element, jakim jest finansowanie deficytu budżetowego w ramach planowanej podaży pieniądza.</u>
</div>
<div xml:id="div-103">
<u xml:id="u-103.0" who="#RyszardBugaj">Postulat pana profesora byłby zrozumiały, gdyby pan chciał potwierdzić, że jedyny parametr, jaki powinna kontrolować polityka gospodarcza, to jest podaż pieniądza. Wtedy moglibyśmy się zgodzić, że sprawę finansowania deficytu budżetowego należy zostawić w rękach NBP, ale nawet pan profesor twierdzącej odpowiedzi na to nie udzieli.</u>
</div>
<div xml:id="div-104">
<u xml:id="u-104.0" who="#LeszekBelka">Zaczęłem swoją wypowiedź od założenia, że naszym podstawowym, czy jedynym instrumentem kontrolowania inflacji, jest kontrolowanie podaży pieniądza w obiegu.</u>
</div>
<div xml:id="div-105">
<u xml:id="u-105.0" who="#RyszardBugaj">Jeśli jest to stwierdzenie seminaryjne, to można go przyjąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-106">
<u xml:id="u-106.0" who="#LeszekBelka">Jest to coś więcej niż stwierdzenie seminaryjne. Większość ekonomistów uznaje tezę, iż w długim i średnim okresie inflacja jest zjawiskiem pieniężnym, w tym sensie, że pieniądz finansuje podwyżki cen.</u>
</div>
<div xml:id="div-107">
<u xml:id="u-107.0" who="#WiesławaZiółkowska">Już teraz wiem, dlaczego zdaniem profesora należy odebrać bankowi centralnemu instrument jakim jest zakup skarbowych papierów wartościowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-108">
<u xml:id="u-108.0" who="#LeszekBelka">Ten instrument trzeba odebrać Sejmowi a nie NBP.</u>
</div>
<div xml:id="div-109">
<u xml:id="u-109.0" who="#WiesławaZiółkowska">To uzupełniające stwierdzenie okazało się konieczne. Może pan profesor poinformuje nas jeszcze, w których krajach nie określa się limitu finansowania deficytu budżetowego przez NBP?</u>
</div>
<div xml:id="div-110">
<u xml:id="u-110.0" who="#LeszekBelka">Na przykład w Czechach. Nie jest to jednak odpowiedź na pana pytanie, bo w budżecie tego kraju nie ma deficytu.</u>
</div>
<div xml:id="div-111">
<u xml:id="u-111.0" who="#WiesławaZiółkowska">Jest to jednak nadużycie ze strony pana profesora.</u>
</div>
<div xml:id="div-112">
<u xml:id="u-112.0" who="#LeszekBelka">W wielu krajach o rozwiniętym systemie bankowym nie ucieka się do finansowania deficytu budżetowego za pomocą emisji pieniądza.</u>
</div>
<div xml:id="div-113">
<u xml:id="u-113.0" who="#WiesławaZiółkowska">Nikt nie optuje za odwrotnym rozwiązaniem, ale niestety wybór jest tylko pomiędzy złymi rozwiązaniami.</u>
<u xml:id="u-113.1" who="#WiesławaZiółkowska">Przypominam moje pytanie do pana dyrektora Kokoszczyńskiego. Każda wielkość średnia jest informacją zniekształconą.</u>
</div>
<div xml:id="div-114">
<u xml:id="u-114.0" who="#RyszardKokoszczyński">Mogę zaryzykować tezę, że żaden bank nie zaangażował 50% portfela w zakup skarbowych papierów wartościowych. W tej chwili nie dysponuję bilansami indywidualnych banków, których w Polsce jest dużo i tylko mogę obiecać odpowiedź na piśmie. Natomiast biorąc pod uwagę, że 20% jest średnią dla całego systemu i jakie banki nabywają papiery skarbowe, to mogę domniemywać, że żaden nie przekracza 50 wskaźnika 50%.</u>
</div>
<div xml:id="div-115">
<u xml:id="u-115.0" who="#WiesławaZiółkowska">Przyjmujemy to wyjaśnienie i oczekujemy informacji na piśmie. Nie chodzi nam o 2163 banków, lecz jedynie o największe banki.</u>
<u xml:id="u-115.1" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę przedstawicieli Ministerstwa Finansów o dalszą wypowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-116">
<u xml:id="u-116.0" who="#wMinisterstwieFinansówEugenniaPluta">Pytanie pana posła Bugaja dotyczyło ulg mieszkaniowych. Jutro przedstawimy Komisji szczegółową kalkulację podatku dochodowego, więc proszę zdecydować, czy teraz mam omówić tę część, czy po przedstawieniu wyjaśnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-117">
<u xml:id="u-117.0" who="#WiesławaZiółkowska">Rozumiem, że w tym materiale będzie informacja o ulgach mieszkaniowych. Natomiast chciałabym jeszcze zapytać, jakie wywołuje skutki ulga z tytułu zakupu obligacji? Czy ta ulga jest wykorzystywana i w jakiej wysokości.</u>
</div>
<div xml:id="div-118">
<u xml:id="u-118.0" who="#EugenniaPluta">Odpowiedź na to pytanie jest także zawarta w naszym materiale.</u>
</div>
<div xml:id="div-119">
<u xml:id="u-119.0" who="#WiesławaZiółkowska">Powrócimy do tych obu spraw po jego otrzymaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-120">
<u xml:id="u-120.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">O kontroli wynagrodzeń poinformuje pan minister Pazura.</u>
</div>
<div xml:id="div-121">
<u xml:id="u-121.0" who="#RyszardPazura">Nie będzie popiwku bis, natomiast rząd zakłada, że wdroży negocjacyjne metody kształtowania wynagrodzeń. W tej chwili jest przygotowywany projekt ustawy i mogę omówić jego strukturę, jeśli jest taka potrzeba.</u>
</div>
<div xml:id="div-122">
<u xml:id="u-122.0" who="#RyszardBugaj">Kiedy zamierza się wprowadzić tę ustawę?</u>
</div>
<div xml:id="div-123">
<u xml:id="u-123.0" who="#RyszardPazura">Byłoby dobrze, gdyby ustawa weszła w życie z początkiem 1995 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-124">
<u xml:id="u-124.0" who="#RyszardBugaj">Czy nie za późno?</u>
</div>
<div xml:id="div-125">
<u xml:id="u-125.0" who="#RyszardPazura">Ustawa przewiduje roczne programy i umowy zakładowe oraz ponadzakładowe. przewiduje także monitoring płacowy w układzie kwartalnym. Jeśli więc wejdzie w życie w I kwartale przyszłego roku, to nie będzie już za późno.</u>
<u xml:id="u-125.1" who="#RyszardPazura">Stan jest następujący: projekt ustawy jest po pierwszym czytaniu przez Komisję Trójstronną. Wprowadzone zostały korekty i jutro jest drugie czytanie projektu. Mam nadzieję, że w ciągu tygodnia zostanie przedstawiony Radzie Ministrów do ostatecznej akceptacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-126">
<u xml:id="u-126.0" who="#RyszardBugaj">Czy ta ustawa jest taka, jak prasa o niej pisze?</u>
</div>
<div xml:id="div-127">
<u xml:id="u-127.0" who="#RyszardPazura">Prasa podchwyciła pierwszy projekt. Obecna wersja nie zawiera już wielu elementów, m.in. nie zawiera elementu zamrożenia płac.</u>
</div>
<div xml:id="div-128">
<u xml:id="u-128.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Odpowiadam na dalsze pytania, zadane przez prof. Gajlową dotyczyła prac nad klasyfikacją budżetową. Minister finansów podjął takie prace i nowa klasyfikacja zostanie oparta na europejskiej klasyfikacji, a zatem dostosowana będzie do wymogów Układu Europejskiego. Dotychczas opracowane zostały założenia, które uzyskały pozytywną opinię Głównego Urzędu Statystycznego oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Termin ostatecznego zakończenia prac nad NKB uzależniony będzie w dużym stopniu od terminu uchwalenia przez Sejm szeregu aktów prawnych oraz przez rząd - aktów wykonawczych. Te akty dotyczą następujących zagadnień: ochrony zdrowia, funduszy emerytalnych, powołania instytucji skarbu państwa, reformy administracji państwowej i terenowej. Można powiedzieć, że działanie jest dwutorowe, gdyż wymaga uchwalenia pakietów aktów prawnych.</u>
<u xml:id="u-128.1" who="#ElżbietaChojnaDuch">Pani prof. Gajlowa sformułowała zarzut, że w tekście projektu ustawy nie zostały wyodrębnione subwencje ogólne oraz, że nie zostały określone formy obliczania takiej subwencji. Wyjaśniam, że kwoty subwencji ogólnych zostały zamieszczone w załączniku nr 2, natomiast sposób ich obliczenia został podany w uzasadnieniu do projektu ustawy budżetowej, ale także reguluje go ustawa o finansowaniu gmin.</u>
<u xml:id="u-128.2" who="#ElżbietaChojnaDuch">Art. 40 projektu ustawy określa zasady poboru dywidendy. Regulacja ta wynika z art. 14 ustawy o gospodarce finansowej przedsiębiorstw państwowych, która zawiera odpowiednią delegację do ustawy budżetowej.</u>
<u xml:id="u-128.3" who="#ElżbietaChojnaDuch">Na zarzut, iż w projekcie ustawy jest za wiele delegacji dla ministra finansów, można odpowiedzieć, że nie są one ani bardziej obszerne ani bardziej skomplikowane niż w latach poprzednich. Z naszych wyliczeń wynika, że dotyczą one tylko 5 artykułów.</u>
<u xml:id="u-128.4" who="#ElżbietaChojnaDuch">To co odnosi się do dochodów z prywatyzacji, wyjaśnimy na piśmie, ponieważ w grę wchodzą pewne decyzje polityczne, a poza tym większość dochodów pochodzić będzie z prywatyzacji kapitałowej i programu NFI, a te dwie sprawy są w gestii Ministerstwa Przekształceń Własnościowych. Wiadomo, że jeśli program NFI zostanie wdrożony później, to dochody z tego tytułu będą odpowiednio mniejsze. Jednakże kalkulacja tych dochodów w wysokości 4 bln zł wynika z przemnożenia ceny świadectwa udziałowego (400 tys. zł) przez liczbę potencjalnych nabywców (10 mln osób).</u>
<u xml:id="u-128.5" who="#ElżbietaChojnaDuch">Ściągalność należności podatkowych wyjaśni minister Modzelewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-129">
<u xml:id="u-129.0" who="#WitoldModzelewski">Pozwolę sobie poinformować państwa o wskaźnikach, których kształtowanie się w trzech punktach czasowych tego roku: 30 czerwca, 30 sierpnia, 30 września, obrazuje stan ściągalności podatków. Zacznę od tezy najbardziej podstawowej. W ciągu tego roku nastąpił spadek nominalny - chyba po raz pierwszy - zaległości podatkowych ciążących na podmiotach gospodarczych, przy czym ta informacja dotyczy podmiotów uspołecznionych, gdzie były największe zaległości podatkowe. Chcę to odnotować z pewną satysfakcją. Ponieważ udało nam się doprowadzić zarówno do względnego, jak i bezwzględnego spadku zaległości podatkowych. Na dzień 30 czerwca zaległości te wynosiły 35,3 bln zł., na 31 sierpnia - 32,8 bln zł., na 30 września - 32,5 bln zł.</u>
<u xml:id="u-129.1" who="#WitoldModzelewski">Równocześnie następuje wzrost stopnia wykonalności liczony jako stosunek kwoty należnej do wpływów które w tym okresie zostały dokonane. Na 30 czerwca wynosił on 45%, na 31 sierpnia - 53%, na 30 września - 56,6%. Oznacza to, że spada kwota, którą zalegają uspołecznione podmioty gospodarcze, a także poprawia się na korzyść budżetu stosunek między kwotą wpływów, a kwotą, która w dalszym ciągu jest nieuregulowana.</u>
<u xml:id="u-129.2" who="#WitoldModzelewski">Ponadto cywilizuje się dług. Jeden ze wskaźników, którym posługujemy się w tej dziedzinie jest, odpowiada na pytanie, jaka część zaległości podatkowych jest zrestrukturyzowana, tzn. dla jakiej części zaległości zostały ustalone nowe terminy płatności, tak, żeby podmioty gospodarcze mogły się z nich wywiązać. Na 30 czerwca na ogólną kwotę zaległości, kwota zrestrukturyzowana stanowiła 37%, na 31 sierpnia - 43%, na 30 września - 44%. Widać stąd, że stopień restrukturyzacji długu poprawia się.</u>
<u xml:id="u-129.3" who="#WitoldModzelewski">Głównym sprawcą tego stanu jest zarządzenie ministra finansów z 4 marca br., które wprowadziło tzw. oddłużenie budżetowe. Tylko przez dwa miesiące funkcjonowania zarządzenia, zostało nim objęte 6.700 podmiotów gospodarczych. Z pierwszych dwóch terminów płatności wpłynęło 1 bln zł. Na podstawie tego zarządzenia do dnia 31 sierpnia zrestrukturyzowano kwotę zadłużenia wynosząca 4,3 bln zł.</u>
<u xml:id="u-129.4" who="#WitoldModzelewski">Są to bardzo obiecujące efekty i aż żal, że zarządzenie będzie obowiązywało tylko do końca tego roku. Restrukturyzujemy zaległości z tytułu podatku obrotowego, podatku od wzrostu wynagrodzeń, dywidendy. Z satysfakcją muszę powiedzieć, że w nowych podatkach zaległości kształtują się w granicach poniżej 3%, a to oznacza znacznie poniżej standardu za który uznaje się 4,5% należności podatkowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-130">
<u xml:id="u-130.0" who="#WiesławaZiółkowska">Czy są pytania do rządu, NBP lub ekspertów?</u>
</div>
<div xml:id="div-131">
<u xml:id="u-131.0" who="#TadeuszSyryjczyk">Czy możemy dostać informacje w formie pisemnej o wydatkach na określone cele w skali poszczególnych województw, określane przez wojewodów?</u>
<u xml:id="u-131.1" who="#TadeuszSyryjczyk">Pod koniec ubiegłego roku tworzyliśmy parafundusz w Urzędzie Kultury Fizycznej i Turystyki, finansowany z podatku od gier i zakładów wzajemnych. Gdzie ten rachunek jest ujęty w budżecie?</u>
</div>
<div xml:id="div-132">
<u xml:id="u-132.0" who="#WiesławaZiółkowska">Częściowa odpowiedź na pierwsze pytanie pana posła, jest w uzasadnieniu do projektu ustawy budżetowej na stronach 240–243, ale wydaje mi się, że podana tam informacja wymaga uzupełnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-133">
<u xml:id="u-133.0" who="#TadeuszSyryjczyk">Tę informację czytałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-134">
<u xml:id="u-134.0" who="#WiesławaZiółkowska">Rozumiem, że pan poseł wnosi o uzupełnienie i doprecyzowanie kryteriów standaryzowania wydatków w budżetach wojewodów.</u>
<u xml:id="u-134.1" who="#WiesławaZiółkowska">Czy ktoś z Ministerstwa Finansów potrafi odpowiedzieć na drugie pytanie pana posła?</u>
</div>
<div xml:id="div-135">
<u xml:id="u-135.0" who="#ElżbietaSuchocka">Rozumiem, że chodzi o dopłaty z totalizatora. To nie jest żadna forma gospodarki budżetowej i pozabudżetowej. Parlament ustalił, że Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki pobiera dochody, nie uznając ich za jakąkolwiek z form budżetu. Środkami dysponuje prezes urzędu i zgodnie z ustawą raz na pół roku ma zdawać informacje na co pieniądze zostały wykorzystane.</u>
</div>
<div xml:id="div-136">
<u xml:id="u-136.0" who="#WiesławaZiółkowska">Będziemy zajmować się budżetem Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki na rok przyszły i rozumiem, że urząd wykaże wpływy z tego tytułu po stronie dochodowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-137">
<u xml:id="u-137.0" who="#TadeuszSyryjczyk">Może wykaże i na tym opiera się problem. Powołano coś, co nie jest funduszem w rozumieniu prawa budżetowego, ani nie jest elementem budżetu. W związku z tym powstaje pytanie, czy do projektu ustawy budżetowej nie należy wprowadzić zapisu, który spowoduje, że komuś będzie przedstawiana kalkulacja wpływów i wydatków. Rachunki specjalne, na które czasami wpływają grosze, podlegają ewidencji w ustawie budżetowej, natomiast bardzo poważny de facto rachunek specjalny pozostanie poza kontrolą finansów publicznych. W moim przekonaniu, jest to stan sprzeczny z prawem budżetowym, a nawet z konstytucją, bo zasadą jest, że wpływy i wydatki publiczne są ewidencjonowane w budżecie państwa. Wyjątki od tej reguły są określone bardzo precyzyjnie, ale w istocie i one są ujęte w budżecie.</u>
<u xml:id="u-137.1" who="#TadeuszSyryjczyk">Postuluję, aby Ministerstwo Finansów przedstawiło nam autopoprawkę, która umożliwi, na razie incydentalnie w tej ustawie budżetowej, ujęcie wpływów i wydatków tego parafunduszu. W przyszłości rozwiązanie powinno polegać na nowelizacji ustawy przedmiotowej. Przypomnę, że gdy ją uchwalaliśmy, rząd zapewniał, że nie jest zwolennikiem dezintegracji budżetu. Nastąpiła ona faktycznie, a także formalnie, bo nie jest ujmowana w budżecie pewna grupa wpływów i wydatków.</u>
</div>
<div xml:id="div-138">
<u xml:id="u-138.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Parlament uchwalając ustawę miał świadomość, że tego rodzaju dochody nie znajdą się w ustawie budżetowej. Widać taka była intencja parlamentu i inicjatywa zmiany tego stanu nie powinna należeć do rządu, lecz raczej do parlamentu, ponieważ my nie nie możemy ingerować w jego wolę.</u>
</div>
<div xml:id="div-139">
<u xml:id="u-139.0" who="#TadeuszSyryjczyk">Nie może tak to wyglądać. Fundusz Literatury, na którym jest kilkadziesiąt milionów złotych, został ujęty w ustawie budżetowej i będziemy go rozpatrywali, natomiast fundusz na którym przypuszczalnie będzie dziesiątki miliardów złotych, jest „na luzie”. Mówiłem o tym, że środki znajdą się poza kontrolą, kiedy uchwalaliśmy ten parafundusz, ale rząd deklarował, że jednak będą pewne formy kontroli.</u>
<u xml:id="u-139.1" who="#TadeuszSyryjczyk">Należy oczekiwać, że do części tekstowej projektu ustawy budżetowej zostanie wprowadzony artykuł, a w ślad za nim załącznik do budżetu, który będzie pisywał tę nową formę finansów publicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-140">
<u xml:id="u-140.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Rzeczywiście, jest to forma dziwna, która nie istnieje w obecnym prawie, zwłaszcza prawie budżetowym. Nie jest to fundusz, gdyż ten musi być określony specjalną ustawą, a takiej ustawy nie ma. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłaby inicjatywa poselska do sformułowania korekty ustawy o grach liczbowych i zakładach wzajemnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-141">
<u xml:id="u-141.0" who="#TadeuszSyryjczyk">Czy rząd uchyla się od kontroli finansów publicznych?</u>
</div>
<div xml:id="div-142">
<u xml:id="u-142.0" who="#ElżbietaChojnaDuch">Kontrolą zajmuje się parlament, natomiast rząd jest wykonawcą i projektodawcą budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-143">
<u xml:id="u-143.0" who="#HelenaGóralska">Kiedy ustawa była uchwalana, wyraziłam pogląd, że prezes Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki, jeśli będzie miał dobrą wolę, to na kartce zapisze sobie, na co wydał pieniądze, a jeśli nie będzie miał takiej woli, to nawet tego nie musi zrobić. Nie słyszałam wtedy żadnego sprzeciwu ze strony rządu, a prezes Urzędu Kultury FIzycznej i Turystyki zapewniał, że wszystko będzie gospodarnie i jeśli zajdzie potrzeba, to przedstawi sprawozdanie.</u>
<u xml:id="u-143.1" who="#HelenaGóralska">Chciałam zwrócić uwagę, że fundusz emerytalno-rentowy rolników nie jest funduszem celowym, w rozumieniu przepisów prawa budżetowego, tym niemniej jest zamieszczony w budżecie.</u>
<u xml:id="u-143.2" who="#HelenaGóralska">Domagam się byśmy dostali plan wydatków i dochodów parafunduszu, którym dysponuje prezes Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki.</u>
</div>
<div xml:id="div-144">
<u xml:id="u-144.0" who="#ElżbietaSuchocka">Fundusz emerytalno rentowy rolników jest omówiony tylko w uzasadnieniu, natomiast w ustawie budżetowej nie został on ujęty.</u>
</div>
<div xml:id="div-145">
<u xml:id="u-145.0" who="#WiesławaZiółkowska">Rysuje się nam osobny problem dotyczący prawa budżetowego.</u>
<u xml:id="u-145.1" who="#WiesławaZiółkowska">Wyślemy pismo do prezesa Rady Ministrów z prośbą o przedstawienie sprawozdania z wykonania oraz planu na rok przyszły parafunduszu, którym zarządza prezes Kultury Fizycznej i Turystyki.</u>
</div>
<div xml:id="div-146">
<u xml:id="u-146.0" who="#tadeuszSyryjczyk">Musimy spowodować, aby nastąpiło włączenie tego rachunku w normalny ryb prawny. Nie będziemy co roku kontrolowali te środki specjalnym sposobem. W prawie budżetowym są ustanowione procedury nadzorcze nad funduszami celowymi, zarówno ze strony rządu, jak i zewnętrzne. W tym przypadku nie ma ani jednych ani drugich. Kiedyś rząd nie sprzeciwiał się takiemu rozwiązaniu, mimo że dopytywaliśmy się, czy aprobuje powstanie tego typu tworu.</u>
<u xml:id="u-146.1" who="#tadeuszSyryjczyk">Czy nie powinniśmy wystąpić z dezyderatem, aby rząd przedstawią nam jakieś propozycje rozwiązania tego problemu? Odpowiedzi ze strony rządu są niezadawalające. Mimo wszystko, rząd odpowiada za całe finanse publiczne w procesie ich wykonywania.</u>
</div>
<div xml:id="div-147">
<u xml:id="u-147.0" who="#WiesławaZiółkowska">Tej sprawy dzisiaj nie załatwimy. Uważam, że parafundusz Urzędu Kultury Fizyczne i Turystyki trzeba wprowadzić do ustawy budżetowej na 1995 r., natomiast aby rozwiązać tę kwestię w sposób trwały, należy w prawie budżetowym uzupełnić listę funduszy, aby nie było wątpliwości, że cokolwiek jest poza kontrolą parlamentu.</u>
</div>
<div xml:id="div-148">
<u xml:id="u-148.0" who="#TadeuszSyryjczyk">Z tego, o czym się dzisiaj dowiedziałem nie wynika, czy dysponowanie środkami takiego parafunduszu jest objęte normami prawa budżetowego. Ten rachunek przypomina fundusz dyspozycyjny prezesa urzędu i jest traktowany na takiej samej zasadzie, jak drobne pieniądze w gabinecie ministra na kupno oranżady. To jest niepokojące.</u>
</div>
<div xml:id="div-149">
<u xml:id="u-149.0" who="#WiesławaZiółkowska">Poprosimy Biuro Legislacyjne KS o opinię w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-149.1" who="#WiesławaZiółkowska">Czy mogę uznać, że w dniu dzisiejszym kończymy pracę? Nie widzę sprzeciwu.</u>
<u xml:id="u-149.2" who="#WiesławaZiółkowska">Kończymy pracę następującymi postanowieniami. Pytania, na które nie uzyskaliśmy odpowiedzi zostaną wyjaśnione na piśmie. Do premiera Kołodki i prezesa NBP skierujemy pismo z pytaniem, jakie działania zamierza podjąć, jeśli okaże się, że ścieżka inflacyjna jest wyższa od zakładanej w budżecie. Zwrócimy się również do ekspertów, którzy podważyli kalkulacje dotyczące ścieżki inflacyjnej, zawartej w budżecie, aby przedstawili swoje szacunki.</u>
<u xml:id="u-149.3" who="#WiesławaZiółkowska">Na tym kończymy posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>