text_structure.xml 137 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WojciechArkuszewski">Na prośbę pana posła J. Kalety wysłuchamy informacji w sprawie Banku Śląskiego. Przedstawi ją przewodniczący Komisji Przekształceń Własnościowych, pan poseł B. Pęk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#BogdanPęk">Wczoraj odbyło się pierwsze notowanie akcji Banku Śląskiego. Notowanie osiągnęło 6.750 tys. za akcję. Taki był kurs dnia. Jest to sprawa, nad którą parlament nie może przejść do porządku dziennego. Podczas posiedzenia Komisji Przekształceń Własnościowych próbowaliśmy obliczyć proporcje poszczególnych pakietów akcji, a uzyskaną kwotą przez budżet, inwestora strategicznego oraz pracowników, w tym również przez kierownictwo banku. Obliczyliśmy także zysk drobnych inwestorów, którzy nabyli po 3 akcje tego banku.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#BogdanPęk">Rzecz w tym, że różnica pomiędzy ceną emisyjną a ceną określoną na giełdzie warszawskiej jest swoistym rekordem świata. Niedoszacowanie akcji jest 13,5-krotne. Jeśli przyjmiemy, że pracownicy zakupili łącznie około 920 tys. akcji za kwotę 390 mld zł, to dzisiaj wartość rynkowa tych akcji wynosi około 6,2 bln zł. Zysk tej grupy wynosi około 5,8 bln zł. Oceniamy, że kadra kierownicza zarobiła od 7,5 do 15 mld zł na osobę, zaś pracownicy banku około 1,5 mld zł na osobę.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#BogdanPęk">Inwestor strategiczny, jakim jest holenderski bank ING, który zakupił pakiet stanowiący 26% sumy akcji, tzn. 2,4 mln akcji, po 500 tys. zł, wpłacił do budżetu państwa l.2 bln zł. Jest to mniej więcej tyle, ile wydano na komputery i inne techniczne wyposażenie banku w ciągu 4 lat jego istnienia. Bank ten posiada dzisiaj pakiet akcji wart - według wyceny giełdowej - 16,2 bln zł. Jego zysk wynosi 15 bln zł.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#BogdanPęk">W tym wyliczeniu nie ma 30% akcji, które nabyli drobni inwestorzy. Zysk tej grupy ludzi brutto wynosi mniej więcej około 15 bln zł.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#BogdanPęk">Biorąc pod uwagę tylko pakiet akcji, które zakupił inwestor strategiczny, oraz pakiety akcji zakupionych przez pracowników banku i jego kadrę kierowniczą, to proporcje są następujące. Łącznie z tego tytułu wpłynęło do budżetu 1,59 bln zł, natomiast zysk tych inwestorów wynosi 21 bln zł.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#BogdanPęk">13,5-krotnego niedoszacowania akcji nie da się wytłumaczyć jakimiś drobnymi błędami, które można popełnić przy procesie prywatyzacji. Jest to ewenement na skalę światową, a straty dla budżetu są liczone w kilkunastu bilionach złotych.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#BogdanPęk">Komisja Przekształceń Własnościowych postanowiła, że następne posiedzenie poświęci temu tematowi. Powołana została grupa posłów, która ma zapoznać się z materiałami źródłowymi, uzyskać wyjaśnienia od osób odpowiedzialnych za tę prywatyzację. Na podstawie tego kompleksowego materiału wyciągniemy wnioski.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#BogdanPęk">Na życzenie pana posła J. Kalety pozwoliłem sobie poinformować o tym państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WojciechArkuszewski">Chciałem zaproponować członkom Komisji, aby odbyło się wspólne posiedzenie Komisji Przekształceń Własnościowych i Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JerzyOsiatyński">Cieszę się, że odbędzie się posiedzenie z udziałem obu Komisji w sprawie Banku Śląskiego. Dzisiaj miałem okazję usłyszeć przez radio wypowiedź pana posła B. Pęka, który obciążył tym, co się stało, urzędników Ministerstwa Finansów pod kierownictwem poprzedniego ministra. Chciałem zwrócić uwagę panu przewodniczącemu B. Pękowi, że to, co robi, to jest zwykła polityczna „mokra robota”. Pan poseł wie, że transakcje podpisał obecny minister finansów. Sądzę, że pan poseł także wie, iż obecny minister finansów wydał pieniądze zanim jeszcze akcje trafiły na giełdę. Sądzę, że nie miał pan dostatecznej odwagi i charakteru, aby o tym także powiedzieć w środkach masowego przekazu, zamiast spuszczać nad tym zasłonę dymną.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JerzyOsiatyński">Dla porządku, chcę powiedzieć, że przypadek zdarzył, iż w momencie, kiedy przyszła informacja o nie znalezieniu strategicznego inwestora, to przekazując ministerstwo panu ministrowi M. Borowskiemu doradziłem mu, aby w tej sytuacji unieważnić przetarg. W momencie unieważnienia przetargu, wszystkie opcje stoją przed ministrem finansów. Można było w tym momencie zrobić wszystko, gdyż w gruncie rzeczy jest to okazja do tego, aby na nowo przygotować prospekt emisyjny. Z tego punktu widzenia wszystkie możliwości stały otworem przed ministrem finansów, panem M. Borowskim, który rzeczywiście przetarg postanowił unieważnić, ale nie zmienił prospektu emisyjnego.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#JerzyOsiatyński">Myślę, że warto się zastanowić na wspólnym posiedzeniu obu Komisji, w jakim stopniu, to co się stało, a mianowicie najpierw brakowało strategicznego oferenta, a później on wystąpił, nie było grą przeciwko Ministerstwu Finansów, interesom skarbu państwa. Grą prowadzoną przez naszych potencjalnych zachodnich partnerów, ale to wymagałoby odpowiedniego postępowania przez Urząd Ochrony Państwa, czy inne wyspecjalizowane agendy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WojciechArkuszewski">Proponuję, byśmy nie kontynuowali tej dyskusji w tej chwili. Na wspólne posiedzenie Komisji zaprosimy ministra finansów, przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#RyszardBugaj">Ta sprawa wymaga spokojnego podejścia i - być może - pewnego przygotowania. Sądzę, że należałoby porozumieć się z Komisją Przekształceń Własnościowych, aby powołany zespół został rozszerzony o reprezentację naszej Komisji. Trudno w gronie 60 osób rozpoczynać sprawę prywatyzacji Banku Śląskiego od początku.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#RyszardBugaj">Chcę zauważyć, że nakładają się pewne wątki, ale jest to sytuacja korzystna. Jak wiadomo, ma być powołany zespół międzykomisyjny ds. sytuacji banków, na wniosek prezydium Sejmu, ale został on powołany przez prezes H. Gronkiewicz-Waltz. Myślę, że dobrze byłoby, gdyby te same osoby z naszej Komisji weszły w skład zarówno z zespołu międzykomisyjnego, jak i zespołu powołanego przez Komisję Przekształceń Własnościowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JerzyEysymontt">Mam pytanie do pana posła B. Pęka, czy jest wstępny zamysł co do charakteru zespołu powołanego przez Komisję Przekształceń Własnościowych? Czy ma być to swego rodzaju komisja śledcza? Mam wrażenie, że moment jest dość niebezpieczny, gdyż pełen emocji. Są one zrozumiałe, gdyż duże pieniądze zawsze wywołują duże emocje. Moment jest szczególny także ze względu na to, że trwają prace nad budżetem i otrzymujemy różnego rodzaju informacje, nie zawsze rzetelne merytorycznie, co do standingu i sytuacji systemu bankowego.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JerzyEysymontt">Po pierwsze - nie bardzo wiem, z jaką intencją powołany został zespół do zbadania prywatyzacji Banku Śląskiego. Rozumiem, że sprawa jest szokująca, choć może warto byłoby się zastanowić, co nas zaszokowało. Może przyczyną tego jest jeszcze bardzo niedojrzały system gospodarki polskiej, który generuje także takie zjawiska.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JerzyEysymontt">Opowiadam się za tym, aby poważnie potraktować propozycje, które zasugerował poseł R. Bugaj. Bez względu na to, co zespół zamierza zrobić, uważam za konieczne, aby w jego skład weszli przedstawiciele naszej Komisji, być może, jeszcze innych. Przy czym już na wstępie powinno być wiadomo, co ten zespół ma zrobić, jaki jest cel jej działania, co, komu, i kiedy ma przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#JerzyEysymontt">Jeszcze raz podkreślam, poruszamy się w obrębie bardzo delikatnej materii. Zrobienie z niej gigantycznej afery upublicznionej, może mieć bardzo daleko idące, negatywne skutki dla funkcjonowania całego systemu gospodarczego w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WiesławCiesielski">Popieram propozycje zgłoszone przez moich przedmówców. Równocześnie proszę przewodniczącego Komisji Przekształceń Własnościowych o dostarczenie nam dzisiaj tych informacji, które przed chwilą przedłożył. Uważam, że powinniśmy zostać wyposażeni w szereg innych informacji, bowiem od wczoraj docierają do nas tylko te informacje, które charakteryzują obrót giełdowy. Nigdzie nie znalazłem danych o wielkości pakietu akcji Banku Śląskiego, który podlegał obrotowi, a przecież to też jest niezwykle istotna informacja.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WiesławCiesielski">Drugą propozycję zgłaszam w sprawie materiału Narodowego Banku Polskiego, który zawiera odpowiedzi na nasze pytania. Nie mogłem się z nim zapoznać, ponieważ otrzymałem go pół godziny temu, a przecież zawiera on ważne informacje, niezbędne przy dyskusji nad kierunkami prywatyzacji w 1994 r. Z tego względu proszę o przerwanie posiedzenia na pół godziny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JaninaKraus">Pomysł powołania zespołu jest bardzo dobry, tak samo, jak pomysł odbycia wspólnego posiedzenia obu Komisji. Chciałabym prosić, aby został on zrealizowany, choćby po to, byśmy w pełnym składzie dwóch Komisji mogli wysłuchać wyjaśnień ministra finansów i przedstawiciela Komisji Papierów Wartościowych. Uważam, że dopiero później należałoby wyłonić zespół. Proszę, aby taka była kolejność rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechArkuszewski">Zwracam się do pana posła B. Pęka z pytaniem, czy zespół podjął już prace?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#BogdanPęk">Moja obecność na posiedzeniu Komisji wynika tylko z tego faktu, że prosił mnie o to pan poseł J. Kaleta. Nie powołaliśmy zespołu o charakterze śledczym. Ze składu członków Komisji Przekształceń Własnościowych wyłoniona została grupa posłów, która ma za zadanie zbadać materiały źródłowe, umowy, przygotowanie emisji akcji itd. Ten zespół będzie starał się uzyskać informacje od właściwego departamentu Ministerstwa Finansów i jego szefów, a przede wszystkim od ministra S. Kawalca i dyrektora S. Sikory. Niezbędne będą również rozmowy z prezesem Komisji Papierów Wartościowych i prezesem Giełdy Warszawskiej. Zbiorczy materiał zostanie przedstawiony na posiedzeniu Komisji Przekształceń Wartościowych.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#BogdanPęk">Nie dysponuję dzisiaj upoważnieniem własnej Komisji do odbycia wspólnego posiedzenia z Komisją Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów oraz do rozszerzenia składu zespołu o kilku członków tej Komisji. Nie sądzę jednak, żeby to było niemożliwe. Proszę mi dać możliwość skonsultowania się przynajmniej z członkami prezydium Komisji Przekształceń Własnościowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechArkuszewski">Na tym ustaleniu zakończymy ten dodatkowy punkt porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#WojciechArkuszewski">Pan poseł W. Ciesielki złożył wniosek o przerwanie obrad na pół godziny, by posłowie mogli się zapoznać z materiałem Narodowego Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#WojciechArkuszewski">Kto jest za przyjęciem tego wniosku?</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#WojciechArkuszewski">Wniosek został przyjęty stosunkiem głosów: 13 - za, 2 - przeciw, 8 posłów wstrzymało się od głosowania.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#WojciechArkuszewski">Przechodzimy teraz do głównego przedmiotu naszych obrad, tzn. do projektu założeń polityki pieniężnej na 1994 r. Oddaję głos koreferentowi posłowi W. Michnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WaldemarMichna">Corocznie Sejm podejmuje uchwałę w sprawie założeń polityki pieniężnej na dany rok. Porównanie tych uchwał, podjętych w latach 1991–1993 z projektem założeń polityki pieniężnej na 1994 r. upoważnia do stwierdzenia, że projekt ten znamionuje kilka cech, które - z punktu widzenia możliwości osiągnięcia consensusu wśród specjalistów z zakresu polityki pieniężnej i przedstawicieli NBP - stanowią pewien regres w stosunku do uchwał z lat poprzednich. Np. z projektu założeń polityki pieniężnej zniknęły stwierdzenia, które podkreślały, że zadaniem tej polityki jest właściwe dostarczanie do gospodarki zasobów pieniężnych, przy czym akcentowano, że rak pieniądza nie powinien utrudniać procesów gospodarczych. Ten drugi człon został wyeliminowany z preambuły dokumentu NBP.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#WaldemarMichna">Zgłoszony projekt założeń, a także liczne towarzyszące mu opracowania zmierzają do przerzucenia ciężaru uzdrowienia pieniądza, systemu bankowego, a także przedsiębiorstw, głównie na system budżetowy państwa. Ta tendencja mogłaby być uznana za zrozumiałą, gdyby budżet był silny. Tymczasem jest on na to zbyt słaby. Dlatego tendencja NBP powinna ulec zmianie. Bank ten musi wykazywać większą aktywność własną w rozwiązywaniu spraw pieniądza i systemu bankowego.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#WaldemarMichna">Nie ulega wątpliwości, że nasz pieniądz trawi kilka chorób. Nie można go jednak wyleczyć przy pomocy słabego budżetu. Musi on być wyleczony w dużej mierze przez sam system bankowy. Oczywiście nie wyklucza to potrzeby angażowania się także budżetu państwa. Byłoby jednak niewłaściwe, gdybyśmy zachowali proporcję między systemem bankowym a budżetem, jaka wynika z dokumentów NBP.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#WaldemarMichna">Głównym elementem walki z inflacją ma być restryktywność w emisji pieniądza. Takie kwestie jak: stymulowanie oszczędności, wzrost kredytów dla przedsiębiorstw, doskonalenie kursu walutowego, wzrost inwestycji proeksportowych, problemy oddłużania przedsiębiorstw pozostają w cieniu, albo wręcz są pomijane, co najwyżej ograniczają się do opisu. Również niektóre funkcje z Narodowego Banku Polskiego są pominięte, lub skwitowane pewnego rodzaju opisem.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#WaldemarMichna">W tej sytuacji zaproponuję Komisji kilka kierunków korekty założeń polityki pieniężnej na 1994 r., a po ewentualnej ich akceptacji zostanie przygotowany projekt tekstu uchwały, który Komisja przedstawi na plenarnym posiedzeniu Sejmu. Innymi słowy. proponuję, by tekst uchwały został przyjęty na następnym posiedzeniu. Teraz proponuję kilka kluczowych korekt w formie tez, a nie w formie gotowego tekstu.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#WaldemarMichna">Przystąpię teraz do omówienia tych kwestii, którymi - moim zdaniem - powinien zainteresować się koreferent. Na wstępie wypunktuję główne tezy koreferatu:</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#WaldemarMichna">-celem polityki pieniężnej jest nie tylko walka z inflacją, bez ograniczania produkcji i zatrudnienia, ale także zapewnienie rozwoju i wzrostu gospodarczego kraju,</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#WaldemarMichna">- podaż pieniądza powinna być osadzona w realiach gospodarczych. W warunkach 1994 r., przy oczekiwanej inflacji oraz spodziewanym wzroście gospodarczym, dopuszczalny przyrost podaży pieniądze szacuję osobiście na 169 bln zł. Niezależnie od tego, przyrost ten jest uzasadniony spadkiem szybkości obiegu pieniądza, przy zakładanym obniżeniu stopy inflacji,</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#WaldemarMichna">- niezbędny jest realny wzrost kredytu dla gospodarki. Nastąpiło wyczerpanie się rezerw finansowych przedsiębiorstw. Ujawnia się ostro niedobór pieniądza transakcyjnego. Przy sztucznym głodzie pieniężnym nie jest możliwe kredytowanie przedsięwzięć, które powinny polegać na restrukturyzacji przedsiębiorstw,</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#WaldemarMichna">- problem złych kredytów stawia na porządku dziennym restrukturyzację finansową przedsiębiorstw i banków,</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#WaldemarMichna">- sytuacja banków wywołuje niepokój wśród deponentów oszczędności. Konieczne jest przyspieszenie prac nad powołaniem instytucji ubezpieczenia depozytów. Brak systemu ubezpieczenia depozytów obciąża budżet państwa skutkami błędów popełnianych przez banki.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#WaldemarMichna">- partycypacja Narodowego Banku Polskiego i banków komercyjnych w kredytowaniu sektora rządowego wymaga precyzyjnych uzgodnień, aby nie tworzyć kolizji z zasilaniem kredytowym gospodarki. Stosowany bowiem dotychczas sposób finansowania deficytu jest - jak się wydaje - najdroższy z możliwych. NBP powinien współdziałać w obniżaniu kosztów finansowania deficytu budżetowego w tym roku i w latach następnych,</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#WaldemarMichna">- w przypadku stopy procentowej chodzi o takie jej sterowanie, aby ostudzić oczekiwania inflacyjne,</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#WaldemarMichna">- w przypadku kursu walutowego, warto rozważyć ustalanie go przez rynek międzybankowy, z zapewnieniem interwencji banku centralnego,</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#WaldemarMichna">- należy zaktywizować instrumenty zachęcające do zwiększenia oszczędności,</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#WaldemarMichna">- należy wypracować odpowiedni model systemu bankowego.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#WaldemarMichna">Polityka pieniężna ustroju socjalistycznego była bierna wobec procesów gospodarczych. Myśl ekonomiczna ustroju gospodarki rynkowej stwierdza, że polityka pieniężna powinna być aktywna wobec problemów gospodarczych. Przytaczam na wstępie tę banalną prawdę po to, aby podkreślić potrzebę przygotowania projektu założeń polityki pieniężnej, nie jako produktu ubocznego programów gospodarczych i ustawy budżetowej, ale jako jednej z sił napędowych gospodarki. Pod względem intencji, polityka pieniężna ma być jednym ze źródeł napędu gospodarczego. Powinna ona być czynnikiem wymuszającym wzrost i rozwój gospodarczy.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#WaldemarMichna">Kwintesencją powyższych założeń jest art. 6 ust. 2 ustawy o Narodowym Banku Polskim z 31 stycznia 1989 r., z późniejszymi zmianami. Cytuję: „W zakresie swej działalności Narodowy Bank Polski: a) współdziała w kształtowaniu polityki gospodarczej państwa oraz w jej realizacji. Kieruje się ustawami i uchwałami Sejmu, b) inicjuje kierunki oraz kształtuje politykę pieniężną, w tym także politykę walutową, kierując się zaleceniami Sejmu. Czuwa nad prawidłowym funkcjonowaniem i rozwojem systemu bankowego, c) realizuje interesy państwa w zakresie współpracy z międzynarodowymi instytucjami bankowymi i bankami zagranicznymi.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#WaldemarMichna">Przytaczam te zadania Narodowego Banku Polskiego, wymienione w ustawie, ponieważ w tekście dokumentu, zawierającego założenia polityki pieniężnej, odnaleźć można tylko jedno zadanie - restrykcyjna polityka pieniężna jako instrument przeciwko inflacji. Polityka banku centralnego jest określana krótko, jako polityka pieniężna. Odróżnia się ją często od dawnej polityki pieniężno-kredytowej. Z przytoczonych zadań wynika jednak, że polityka pieniężna, w rozumieniu ustawy o Narodowym Banku Polskim, powinna dotyczyć całości gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#WaldemarMichna">Trudność w ukształtowaniu założeń polityki pieniężnej na 1994 r. wynika z kilku powodów:</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#WaldemarMichna">- z ogromnych trudności gospodarczych kraju oraz z faktu narastającego szybko długu publicznego.,</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#WaldemarMichna">- z wyjątkowo skromnej bazy studiów nad rolą i skutkami różnych strumieni pieniądza w gospodarce. W rezultacie polska myśl w zakresie polityki pieniężnej skazana jest w dużej mierze na doktryny. W niedostatecznym zakresie jest ona obudowana wynikami badań i analiz. Być może, celowe jest zamieszczenie w uchwale Sejmu postulatu o potrzebie rozwoju studiów i analiz nad znaczeniem różnych strumieni pieniądza w polskiej gospodarce. Nie możemy odwoływać się do doświadczeń Izraela, czy Islandii, bo to są kraje o innych realiach. Musimy mieć własne studia nad własną polityką pieniężną,</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#WaldemarMichna">- ze zróżnicowania poglądów różnych ośrodków myśli w sferze polityki pieniężnej, a zwłaszcza z różnic poglądów NBP i różnych ośrodków badawczo-naukowych. Dostarczone Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów ekspertyzy, wykonane przez przedstawicieli różnych szkół, wyraźnie wskazują na istotne różnice w poglądach między NBP a innymi ośrodkami myśli polityki pieniężnej. Utrudnia to naszej Komisji zajęcie stanowiska. Komisja Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów nie może nie docenić stanowiska NBP, ale nie może także zlekceważyć uwag i wniosków zrodzonych w licznych ośrodkach, w tym ośrodkach myśli ekonomicznej, kształtującej się np. w Instytucie Finansów. Akademickie ośrodki analityczno-naukowe zgodnie twierdzą, że w dobie przekształceń gospodarki socjalistycznej, scentralizowanej na gospodarkę rynkową, szybciej rosną transakcje handlowe niż produkt krajowy brutto. Natomiast Narodowy Bank Polski obstaje przy modelach klasycznych, to jest takich, jak gdyby Polska była od zawsze krajem gospodarki rynkowej. Z tego błędu metodycznego wyrastają błędy merytoryczne. Tworzy to politykę restrykcyjną, przynoszącą negatywne skutki dla gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#WaldemarMichna">Narodowy Bank Polski zakłada przyrost pieniądza krajowego o 24,5%, a depozytów bankowych o 36,7%. Ponieważ produkt krajowy brutto ma wzrosnąć nominalnie o 31,3%, wynika z tego, że kontynuowany jest ciąg restrykcji pieniężnych. W tej sytuacji nie ma pieniądza na wzrost kredytów. W jakimś sensie jest to pozostałość terapii szokowej, którą większość ośrodków ekonomicznych na świecie osądza negatywnie. Różnica między tempem wzrostu zasobów polskiego pieniądza, a wzrostem produktu krajowego brutto wyniesie 7,2%. Musi to skutkować ograniczeniem kredytów na inwestycje i na nakłady bieżące.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#WaldemarMichna">NBP zakłada pełną substytucyjność depozytów walutowych i pieniądza krajowego. Z 8 mld USD depozytów w bankach polskich, co najmniej połowa jest deponowana w bankach zagranicznych na 3–3,5%, podczas gdy my pożyczamy obce waluty na 7%. Trudno się zgodzić w tej sytuacji, że depozyty dolarowe są substytutem krajowego pieniądza. Tymczasem takie założenie realizuje Narodowy Bank Polski. Innym słowy, oszczędności w kraju narastają szybciej w walutach niż w złotych. Oszczędności walutowe tylko częściowo są zatrzymywane w kraju, gdy tymczasem w całości liczone są jako przyrost krajowego pieniądza. Doktryna ta ogranicza kredyt poprzez ograniczanie emisji pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#WaldemarMichna">Przed Komisją Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów stoi wyzwanie spełnienia roli mediacyjno-negocjacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#WaldemarMichna">Narodowy Bank Polski akcentuje zagrożenie inflacją. Traktuje on to zagrożenie jako wyznacznik polityki pieniężnej. Sądzę, że zasługuje on na szczególne omówienie. Za chwilę wrócę do tej kwestii. Teraz chcę tylko podkreślić, że wyznacznikami polityki pieniężnej powinny być także: potrzeba łagodzenia skutków terapii szokowej, stosowanej w gospodarce w latach poprzednich, a szczególnie w latach 1989–1991. Terapia ta polegała na świadomym wywołaniu wzrostu cen, po to, by unicestwić nawis inflacyjny, wyeliminować dotacje oraz wprowadzić nową strukturę cen. Kolejnym składnikiem terapii było zahamowanie dopływu pieniądza, a nawet eliminacja dużej części pieniądza z gospodarki. Pozbawienie pieniądza dużej części jednostek gospodarczych i gospodarstw domowych było głównym instrumentem terapii szokowej.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#WaldemarMichna">Polska myśl ekonomiczna akceptowała od początku samą zasadę takiego działania. Jednak cały świat dobrze już wie, że lekarstwo szokowe było parokrotnie przedawkowane. W tym tkwi istota sprawy. Upadały więc najczęściej najlepsze, a nie najgorsze przedsiębiorstwa. Z przedawkowanej terapii szokowej przedsiębiorstwa wyszły z długami i głodem pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#WaldemarMichna">Tego przedawkowania terapii szokowej Narodowy Bank Polski nie uwzględnia w polityce pieniężnej. Stan niedoboru pieniądza został uznany za prawidłową bazę wyjściową, a teraz dopływ pieniądza powiększany jest w rytmie mniejszym niż rytm wzrostu produktu krajowego brutto. Na to bowiem tylko zezwala doktryna.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#WaldemarMichna">Proponowana polityka pieniężna jest taka, jakby poprzednio nie było terapii szokowej. Zadławione długami polskie przedsiębiorstwa nie mają siły podjąć konkurencji na rynku. Chcę zilustrować tę tezę przykładami. Podaję za Zbigniewem Polańskim, a więc publikacją wydaną przez NBP, że w 1989 r. 88 przedsiębiorstw nie miało płynności finansowej, w 1991 r. - 1.457, w grudniu 1992 r. - 2.880, we wrześniu 1993 r - 5.176 przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#WaldemarMichna">Nie umocnimy pieniądza dławiąc przedsiębiorstwa. Ten kto mówi, że można umocnić pieniądz nie dając przedsiębiorstwom kredytu - moim zdaniem - myli się. Polityka pieniężna nie może polegać jedynie na ograniczeniu pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#WaldemarMichna">Jeszcze jeden przykład dotyczący zatorów płatniczych. Ich udział w wartości środków obrotowych wynosił: w 1989 r. - 44.8%, w l990 r. - 36,7%, w 1991 r. - 45,9%, w 1992 r. - 50,6%, zaś we wrześniu 1993 r. - 46%. Narodowy Bank Polski twierdzi, że zatory płatnicze są historyczną przeszłością. A obecnie występujące perturbacje nazywa kredytem kupieckim. Tymczasem zatory powstały na skutek zdławienia zasobów finansowych. Powstało zjawisko kreacji „zatorowego pieniądza” poza systemem bankowym. Taka jest rzeczywistość. W moim przekonaniu, co najwyżej 50% zatorów płatniczych można uznać jako kredyt kupiecki. Zatory płatnicze są wynikiem błędów polityki pieniężnej, a nie normalnym systemem. Jestem przekonany, że są one skutkiem braku pieniądza transakcyjnego, który nie musi być pieniądzem inflacyjnym.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#WaldemarMichna">Banki trzymają pieniądz na uwięzi w postaci obowiązkowej rezerwy, a przedsiębiorstwa zmuszają do tworzenia własnego pieniądza transakcyjnego. Ucieczka banków od kredytowania przedsiębiorstw jest wielkim problemem.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#WaldemarMichna">Ograniczeniu kredytowania sprzyja spadek realnych zasobów pieniądza. Z wyjątkiem 1992 r., od 1989 r. następuje realny ubytek pieniądza w stosunku do wzrostu inflacji i produktu krajowego brutto. Narodowy Bank Polski krytykuje przyrost pieniądza w 1992 r. Tymczasem wówczas wystąpił realny przyrost pieniądza, ale jednocześnie bardzo pokaźny spadek inflacji, a także wystąpiły pierwsze symptomy ożywienia gospodarczego. Świadczy to, że przyrost pieniądza o 7,5% nie wywołał inflacji. Ten przykład podważa doktrynalne stanowisko NBP.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#WaldemarMichna">Konstatacja jest następująca: nie ma ekonomicznych uzasadnień do tego, by w 1994 r. obniżyła się realna podaż pieniądza w stosunku do 1993 r. Przez realną podaż należy rozumieć realny wzrost pieniądza w stosunku proporcjonalnym w stosunku do PKB i do zakładanej inflacji. Rachunek więc jest następujący: w grudniu 1993 r. było 554 bln zł nominalnego pieniądza; zakłada się, że wskaźnik inflacji oraz wskaźnik wzrostu PKB wynoszą razem ponad 130%, zatem realna wartość pieniądza nie ulegnie zmianie, jeżeli w grudniu 1994 r. zasoby pieniądza wzrosną o około 130%, a więc do wysokości 169 bln zł.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#WaldemarMichna">Pomijam w tym rachunku spadek szybkości obiegu pieniądza, co jest przedmiotem kontrowersji. Niech to pominięcie będzie wyrazem kompromisu. Gdyby jednak uwzględnić opinię, że szybkość obiegu pieniądza spadnie, to wzrost pieniądza mógłby być dodatkowo, ponad 169 bln zł, powiększony.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#WaldemarMichna">Ilość pieniądza na 1000 zł PKB pozostanie bez zmian, jeżeli zasoby pieniądza wzrosną o 169 bln zł w stosunku do grudnia 1993 r. Wskaźnik ten nie naruszy tezy Narodowego Banku Polskiego, że prędkość obiegu pieniądza nie ulgnie zmianie. Chodzi jedynie o to, aby nie zmniejszać realnej podaży pieniądza w stosunku do ubiegłego roku.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#WaldemarMichna">Niedobór pieniądza wymusza wysoką stopę oprocentowania kredytów, zwłaszcza kredytów krótkoterminowych. Co więcej - niedobór ten powoduje ucieczkę od kredytu długoterminowego.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#WaldemarMichna">Przechodzę do polityki ograniczania inflacji. Zjawisko to można zmniejszyć m.in. przez zmniejszanie wypływu pieniądza na rynek, ale nie tylko. Dobrym sponsorem na walkę z inflacją jest zwiększenie podaży towarów i usług na rynku. Nie ma jej tam, gdzie suma pieniądza oraz suma wartości towarów i usług są sobie równe. Wieloletnie depozyty pieniądza również nie tworzą inflacji. W celu jej ograniczenia należałoby w 1994 r. realizować następujące zadania. Po pierwsze - sterować dopływem pieniądza, zgodnie z regułami monetarnymi, ale z uwzględnieniem wyników studiów nad rolą różnych strumieni pieniądza. Po drugie - należy opracować dość skuteczny system kontroli płac, który zastąpiłby popiwek. Żaden kraj, znajdujący się w stanie inflacji, nie rezygnuje z kontroli płac. Polska też nie może zrezygnować z tego instrumentu. Po trzecie - należy podwyższyć ściągalność zobowiązań jednostek gospodarczych i osób fizycznych wobec budżetu państwa. Zgadzam się z Narodowym Bankiem Polskim, że inflacja, która wystąpiła w listopadzie i grudniu ub.r., była m.in. wynikiem zmniejszenia dyscypliny ściągalności zobowiązań wobec budżetu i wobec całego systemu finansowego. Po czwarte - tworzyć należy bodźce ograniczające konsumpcję na rzecz oszczędności, a także zwiększania inwestycji w różnych formach. Po piąte - trzeba koncentrować uwagę na ograniczaniu kosztów produkcji. Jest to bardzo ważny sposób na ograniczanie inflacji. Trzeba pamiętać, że w Polsce ma ona głównie charakter kosztowy.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#WaldemarMichna">Polityka stymulowania i zagospodarowania oszczędności. Znamienne jest, że polskie społeczeństwo posiada na kontach około 8 mld USD. Nie ulega wątpliwości, że znaczna część tych środków stanowi pieniądz obrotowy przedsiębiorstw oraz rodzin prowadzących działalność gospodarczą. Jest jednak w tej sumie znaczna kwota należąca do ciułaczy, którzy oszczędzają na różne cele, w tym także chcąc sobie zapewnić bezpieczne życie. Zachodzi potrzeba aktywizacji społeczeństwa do oszczędzania w polskich pieniądzach. Dolaryzacja degraduje polską gospodarkę.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#WaldemarMichna">Zwiększenie oszczędności w złotych wydaje się możliwe przy pomocy następujących działań. Po pierwsze - dobrze temu służyć będzie rewaloryzacja depozytów, gdy są to oszczędności długoterminowe oraz oprocentowanie nie niższe niż depozytów dolarowych, a więc np. 4–5%. Po drugie - należy wiązać polskie oszczędności długoterminowe z preferencjami w zakupach akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw. Po trzecie - możliwie szybko należy uruchomić organizację i rozwój systemu dodatkowego ubezpieczenia społeczeństwa przez polskie firmy. System ubezpieczeń, realizowany przez firmę amerykańską Amplico na terenie kraju, zdobywa szybko rynek. Jest to sygnał, że należałoby przyspieszyć przygotowanie i wdrożenie systemu dodatkowych ubezpieczeń.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#WaldemarMichna">Gwarancje kredytowe. Narodowy Bank Polski deklaruje zaangażowanie się w rozwój gwarancji kredytowych krajowych oraz dla zagranicznych linii kredytowych. Jest to bardzo pozytywna deklaracja. Celowe jest, aby kreacja gwarancji dotyczyła głównie inwestycji proeksportowych oraz modernizacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#WaldemarMichna">Potrzebne jest też stworzenie systemu ubezpieczenia depozytariuszy środków finansowych w bankach.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#WaldemarMichna">Emisja pieniądza na dokapitalizowanie banków. W systemie szacowania deficytu budżetowego, według EWG, wydatki budżetowe związane z gwarancjami, lub wydatki na wielkie inwestycje, np. infrastrukturalne, nie są traktowane jako deficyt. Innymi słowy, pieniądze wydawane na inwestycje o szczególnym znaczeniu, np. na inwestycje proeksportowe, nie są traktowane jako deficyt. Nie chcę być posądzony o skrajny sposób traktowania tej sprawy, ale uważam, że należy wykazać pewną odwagę w kreacji kredytów i kreacji gwarancji dla przedsiębiorstw, które chcą inwestować na rzecz zwiększania eksportu.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#WaldemarMichna">Celowe byłoby również, w ramach deficytu budżetowego, wyróżnić deficyt związany ze stymulowaniem inwestycji infrastrukturalnych, aby mieć argument przy rozmowach z bankami międzynarodowymi, że ten deficyt ma charakter deficytu aktywnego.</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#WaldemarMichna">Sposób finansowania deficytu budżetowego, a co za tym idzie długu publicznego. Otóż deficyt budżetowy i dług publiczny będą występowały w długim horyzoncie czasowym. Słuszne są więc postulaty poszukiwania tańszego sposobu finansowania deficytu budżetowego. Wypracowanie nowego sposobu uwarunkowane jest współpracą rządu i NBP w tym zakresie. Sądzę, że należy też wziąć pod uwagę propozycje prof. Z. Fedorowicza, które przedstawił w swojej ekspertyzie.</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#WaldemarMichna">Model systemu bankowego. Niesłuszna jest tendencja sprzedawania banków kapitałowi zagranicznemu. Przykład Banku Śląskiego potwierdza tę opinię. Niezbędne jest opracowanie koncepcji dokapitalizowania banków, bez ich zbywania kapitałowi zagranicznemu. Mam na myśli pakiety kontrolne. Postulaty zmniejszania emisji pieniądza na dokapitalizowanie banków są ze wszech miar uzasadnione. Wiele na ten temat mówili eksperci na poprzednim posiedzeniu Komisji.</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#WaldemarMichna">Koncepcja oddłużania przedsiębiorstw. Wszystko wskazuje na to, że musimy zarzucić anglosaską koncepcję prywatyzacji na rzecz koncepcji francuskiej. Na początku przekształceń własnościowych, doradcy francuscy radzili nam, byśmy najpierw umacniali przedsiębiorstwa państwowe, przynajmniej te, które się do tego nadają, a następnie je prywatyzowali. Metoda anglosaska, która u nas została zastosowana, polega na wywołaniu bankructwa, a dopiero w następnej kolejności podmiot poddaje się prywatyzacji.</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#WaldemarMichna">W tej sytuacji, celowe jest zwrócenie większej uwagi na oddłużenie przedsiębiorstw, które gdyby nie historyczne zadłużenia, byłyby rentowne.</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#WaldemarMichna">Należy rozważyć możliwość oddłużania przedsiębiorstw metodą wykupu zadłużeń przez NBP w postaci długoterminowych obligacji. Długi powinien wykupić skarb państwa za pośrednictwem NBP. Podkreślam, że dotyczyć to może tylko tych przedsiębiorstw, które na bieżąco są rentowne. Jest to tym bardziej uzasadnione, że historyczne długi powstały na skutek manipulacji, polegającej na łączeniu inflacji z nagłym obniżeniem dopływu pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#WaldemarMichna">Pieniądz jako miernik wartości. W dokumentach, przedłożonych przez Narodowy Bank Polski, przypomina się jedną z funkcji pieniądza, jako miernika wartości. Celowe jest więc zaakcentowanie uruchamiania tej funkcji. W Polsce upowszechniona została liberalna doktryna, że dobro, które nie ma aktualnie ceny, nie ma także wartości. Na tej zasadzie zbywany jest, po symbolicznych cenach, majątek narodowy, m.in. kapitałowi zagranicznemu. Literatura światowa przynosi, w ostatnim czasie, nowe teorie. Nawet w literaturze anglosaskiej kwestionowana jest teza, o której mówiłem przed chwilą. W przypadku braku popytu, wycenę dóbr dokonuje się drogą dedukcji potencjalnych korzyści.</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#WaldemarMichna">Z obowiązku koreferenta chciałbym poczynić kilka uwag do dokumentu NBP o stanie pieniądza w 1993 r. Dokument ten stanowi tło do założeń polityki pieniężnej na 1994 r.</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#WaldemarMichna">Moim zdaniem, raport zajmuje się polityką banku centralnego i to głównie pod kątem wpływu na hamowanie inflacji, a nie stanem pieniądza. Wspomina on o konflikcie krótkookresowej polityki fiskalnej i pieniężnej. Natomiast pomija się istotny element, a mianowicie politykę średniookresową.</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#WaldemarMichna">Analiza czynników kreacji pieniądza sprowadza się do prezentacji statystyki. Brak jest komentarza. Wyrażona jest troska z powodu powrotu zjawiska zwanego dolaryzacją, ale nie ma wniosków w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#WaldemarMichna">Instrumenty polityki banku centralnego sprowadzono właściwie do stopy procentowej, którą w ciągu 1993 r. zmieniono tylko raz, i to nieznacznie, chociaż spadek inflacji i zmiany stóp rynkowych stwarzały warunki do odważniejszych posunięć. Bezkrytycznie przyjęto obniżkę stóp depozytowych, dokonaną przez PKO BP.</u>
          <u xml:id="u-13.55" who="#WaldemarMichna">Jedynie odnotowano rolę rynku kapitałowego, do tego niekonkretnie. Tymczasem wydarzenia takie, jak w przypadku Banku Śląskiego, wskazują na potrzebę głębszego wpisania rynku kapitałowego w politykę pieniężną.</u>
          <u xml:id="u-13.56" who="#WaldemarMichna">Zlekceważno kwestię kredytów dla gospodarki. Kredyty dla przedsiębiorstw znalazły się na dalekim planie. Choć napisano kilka uwag o funkcji transakcyjnej pieniądza, to pominięto rzecz ważną, a mianowicie zatory płatnicze.</u>
          <u xml:id="u-13.57" who="#WaldemarMichna">O polityce kursu walutowego wspomniano tylko przy okazji oceny siły nabywczej.</u>
          <u xml:id="u-13.58" who="#WaldemarMichna">Podsumowanie prowadzonej w 1993 r. polityki pieniężnej jest bardzo skromne. Brakuje wniosków na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-13.59" who="#WaldemarMichna">W tym miejscu chciałbym przytoczyć dwa cytaty z konferencji zorganizowanej przez Szkołę Główną Handlową i Akademię Ekonomiczną we Wrocławiu, na temat polityki pieniężnej. Na konferencji tej wystąpił prof. Z. Fedorowicz, który w swojej rozprawie pisze, m.in.: „Eksponowanie zwalczania inflacji, jako głównego celu polityki pieniężnej, wynika z przekonania właściwego monetarystom, iż inflacja jest zjawiskiem o charakterze czysto pieniężnym, którego jedyną przyczyną jest nadmierna podaż pieniądza. Z tego przekonania wynika prosta konkluzja, że znowu jedyną drogą zwalczania inflacji może być tylko restrykcyjna polityka pieniężna”... „Polityka pieniężna nastawiona na restrykcyjne ograniczenie podaży pieniądza, w celu zwalczania inflacji, jest nie tylko błędną, ale przynosi skutki odwrotne do zamierzonych”.</u>
          <u xml:id="u-13.60" who="#WaldemarMichna">Pozwolę sobie przedstawić kilka uwag do materiału NBP, który zawiera odpowiedzi na pytania posłów. W odpowiedziach tych jest dużo ekonometrii, a za mało jest ekonomii, a jeszcze mniej polityki pieniężnej, nie mówiąc o polityce gospodarczej. To sprawia, że odpowiedzi nie tworzą pomostu do consensusu. Sądzę, że odpowiedzi nie przybliżyły nas do zrozumienia sprawy.</u>
          <u xml:id="u-13.61" who="#WaldemarMichna">Nie są zrozumiałe modele oparte na wzorach Izraela czy Islandii, co nie tylko nic nie wyjaśnia, ale jeszcze budzi brak zaufania.</u>
          <u xml:id="u-13.62" who="#WaldemarMichna">Dostarczyłem członkom Komisji propozycje tez do projektu uchwały w sprawie założeń polityki pieniężnej na 1994 r. Brzmią one w ten sposób:</u>
          <u xml:id="u-13.63" who="#WaldemarMichna">1) Realne zasoby pieniężne w gospodarce narodowej powinny pozostać w 1994 r. na poziomie 1993 r. Kreacja pieniądza, a w tym głównie pieniądza polskiego, powinna być więc proporcjonalna do zakładanego wzrostu inflacji oraz zakładanego przyrostu PKB. Oznacza to, że przyrost pieniądza powinien wynosić 169 bln zł. Nie mówię w tym miejscu o szybkości obiegu pieniądza, bo ta sprawa jest kontrowersyjna.</u>
          <u xml:id="u-13.64" who="#WaldemarMichna">NBP podejmie możliwe działania, aby kreacja pieniądza służyła m.in. wzrostowi kredytów inwestycyjnych, zwłaszcza dla przedsiębiorstw, które produkują na eksport. Jeżeli decydujemy się na emisję dodatkowego pieniądza, to chodzi o to, by nie został on przeznaczony na konsumpcję, lecz na ożywienie gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-13.65" who="#WaldemarMichna">2) W celu zwiększenia tendencji do oszczędzania należy zapewnić pełną waloryzację oszczędności lokowanych na okresy dłuższe niż 1 rok. W tym samym celu należy również emitować obligacje prywatyzacyjne, w pełni waloryzowane w odstępach półrocznych oraz oprocentowane a w dodatku zapewniające pierwszeństwo w zakupie akcji atrakcyjnych przedsiębiorstw. Być może, wówczas równomierniej rozłożyłyby się takie sprawy, jak zakup papierów wartościowych, prywatyzowanych przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-13.66" who="#WaldemarMichna">3) Należy w możliwie pilnym trybie podjąć działania na rzecz utworzenia systemu ubezpieczeń depozytów. System ten powinien stopniowo zastępować system zobowiązań do kreowania nader wysokich rezerw bankowych, które w innych krajach wynoszą kilka procent, a w Polsce 23%.</u>
          <u xml:id="u-13.67" who="#WaldemarMichna">4) Należy otworzyć możliwość zwiększania zadłużenia budżetu w NBP z tytułu bezpośrednich zakupów bonów skarbowych od ministra finansów, w ujęciu kasowym, do 35 bln zł. Prof. J. Lipiński szeroko dokumentuje, iż nie ma żadnego znaczenia, czy bony skarbowe wykupi NBP, czy zrobią to inne banki. Chodzi tylko o to, że w tym drugim przypadku, z punktu widzenia budżetu państwa, koszty zakupu są większe.</u>
          <u xml:id="u-13.68" who="#WaldemarMichna">5) NBP i Ministerstwo Finansów podejmą działanie, zmierzające do wyeliminowania najdroższych form obsługi deficytu budżetowego, a w tym zwłaszcza zbyt dużego udziału obligacji krótkoterminowych na rzecz zwiększenia udziału obligacji długoterminowych. Określone powinny być przypadki, kiedy zadłużenie budżetu państwa powinno być waloryzowane i oprocentowane niską stopą procentową, w miejsce dotychczasowego systemu obciążania zadłużeń systemu państwa stopą procentową powiększoną na bieżąco o stopę inflacji. Chodzi o te propozycje, które prezentował prof. Z. Fedorowicz. Nie formułuję dyrektywy lecz postulat po to, aby przynajmniej rozważono tę sprawę. Trudno nie przyznać racji prof. Z. Fedorowicz, który twierdzi, że obciążenie budżetu z tytułu kosztów obsługi budżetu wynosi 17 bln zł. Jest to zbyt duża kwota, aby uznać ją za nieważną czy marginalną.</u>
          <u xml:id="u-13.69" who="#WaldemarMichna">6) W ciągu 3 miesięcy NBP przygotuje koncepcję wykupu tzw. historycznych długów przez skarb państwa od przedsiębiorstw, które posiadają dobre perspektywy rozwoju. Długi powinny być wykupione przez skarb państwa za pośrednictwem NBP. Obligacje powinny być długoterminowe i nisko oprocentowane. Służyć powinny wyzwoleniu przedsiębiorstw z zagrożeń bankructwem. Nie mogą one uczynić zadłużeń przedsiębiorstw złymi kredytami dla banków, choć nie mogą to być także długi dla tych banków bardzo atrakcyjne. Wykup zadłużeń nie może być kreacją nowego pieniądze. Może być tylko przesunięciem państwowych zadłużeń ze szczebla przedsiębiorstw na szczebel zadłużeń skarbu państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.70" who="#WaldemarMichna">Chodzi o to, że te zadłużenia przedsiębiorstw są w istocie państwowymi zadłużeniami, bo przecież są to przedsiębiorstwa państwowe. Te z nich, które na bieżąco uzyskują rentowność, powinny być oddłużone, żeby nie wisiał nad nimi miecz Damoklesa.</u>
          <u xml:id="u-13.71" who="#WaldemarMichna">7) Pełzający kurs walutowy powinien odzwierciedlać realną sytuację rynkową. Nie może wymuszać skokowych dewaluacji. Nie postuluję, żeby kurs lekko wyprzedzał inflację. Chodzi o to tylko, żeby kurs pełzający nie powodował raz czy dwa razy w roku, skokowej dewaluacji. Tej sprawy nie można pominąć.</u>
          <u xml:id="u-13.72" who="#WaldemarMichna">8) NBP powinien zwiększać aktywność, mającą na celu obniżenie stopy oprocentowania kredytu. Kwestia czynienia kredytów atrakcyjnymi dla przedsiębiorstw jeszcze długo powinna być kluczowym kierunkiem polityki pieniężnej.</u>
          <u xml:id="u-13.73" who="#WaldemarMichna">9) NBP powinien zwiększyć wykorzystywanie swych uprawnień w nadzorze banku. Do końca I półrocza br. bank ten powinien przygotować, we współpracy z rządem, docelowy model systemu bankowego. W innych krajach jest 3–4 -5 banków, natomiast u nas tworzy się kilkanaście. Mam na myśli duże banki, które mogą podjąć się kredytowania dużych inwestycji, jak np. budowy autostrad.</u>
          <u xml:id="u-13.74" who="#WaldemarMichna">Proponuję rozważyć te problemy. Chciałbym, aby dyskusja była profesjonalna, a nie ideologiczna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechArkuszewski">Głos zabierze przedstawiciel NBP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WitoldKoziński">Z dużą uwagą słuchałem wypowiedzi pana posła W. Michny. Zdaję sobie sprawę z tego, że od uchwał czy decyzji Komisji, w olbrzymim stopniu, zależeć będzie to, co stanie się z polskim złotym. Nie można nie docenić roli samej Komisji, a także Sejmu, któremu przyjdzie podjąć finalną uchwałę.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#WitoldKoziński">Nie miałem wiele czasu na zapoznanie się z tekstem, którego autorem jest pan poseł W. Michna. Sądzę, że w wypowiedzi pana posła przewijało się wiele wątków dyskusji, które były prowadzone na forum Komisji, w klubach parlamentarnych. Jestem w sytuacji osoby, która stara się tłumaczyć to, co robi bank centralny. Zdawało mi się - być może, że tylko mi się zdawało - że robi to owocnie. Dlatego z dużym smutkiem przyjąłem sporą część tego, o czym mówił pan poseł. Krytyka przeprowadzona przez pana posła, nosi jednak w sobie pewne wątki ideologiczne. Tak ją odebrałem.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WitoldKoziński">Podzielam pogląd, że pieniądz nie jest jedynym źródłem inflacji, także w Polsce. W tej sprawie nie ma sporu, a przeciwnie - jestem bardzo daleki od tego, aby tę tezę wpisywać do tekstu założeń polityki pieniężnej. Z całą pewnością nie ma jej w przedstawionym państwu dokumencie.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#WitoldKoziński">Nie można jednak zapominać o tym, że pieniądz może być autonomicznym źródłem inflacji. Można ją prowokować, nawet na wielką skalę, jeśli z polityki pieniężnej uczyni się narzędzie nieefektywnego oddziaływania na procesy gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#WitoldKoziński">Pozwolę sobie jeszcze raz wyłożyć Komisji w skrócie ideę naszego podejścia do polityki monetarnej. Polska gospodarka nie jest taką gospodarką, której opis można znaleźć w podręcznikach akademickich. Z całą pewnością nie jest tak, że dodawanie pieniądza do gospodarki przyniesie gospodarcze ożywienie, a hamowanie wzrostu podaży pieniądza będzie skutkowało klęską gospodarczą. Pomiędzy jednym a drugim stanem jest wiele stanów pośrednich. Sądzę, że polską gospodarkę charakteryzuje stan pośredni. Jest ona nasycona wysoce nieefektywnymi technologiami energo- i materiałochłonnymi. W sytuacji, gdy nie stwarza się bodźców do racjonalizacji gospodarki ukierunkowanie na wszystkie podmioty gospodarcze, to taka gospodarka zawsze brnęła w inflację. Tym szybciej, im szybciej podaje się jej pieniądz.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#WitoldKoziński">Trzeba mieć sporo czasu na to, aby podmioty mogły się przystosować do innych warunków, kreowanych przez gospodarkę rynkową. Mam na myśli bodźce, które miałyby skłaniać je do redukcji kosztów jednostkowych. Zanim przedsiębiorstwa wyrobią sobie nawyk do oszczędzania na kosztach, to w warunkach rozluźnionej polityki pieniężnej, będą reagowały podnoszeniem cen.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#WitoldKoziński">Przed polityką pieniężną stoi taki oto wybór: czy stosować restrykcyjną politykę pieniężną, wywierać presję na przedsiębiorstwa i w krótkim okresie czasu wymóc na nich dostosowanie się do reguł gospodarki rynkowej, co jest niezwykle trudnym, jeśli nie niemożliwym przedsięwzięciem, czy też „popuszczać” pieniądz, nie kontrolować pieniądza, dodawać go bez umiaru i przyglądać się, co będzie się działo z cenami.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#WitoldKoziński">Ani jedna, ani druga polityka, nie jest do przyjęcia dla banku centralnego. Staramy się iść drogą pragmatyczną, pewnej umiarkowanej restrykcyjności. Trudno bowiem powiedzieć, że nowela budżetowa, na którą NBP wyraził zgodę, jest kontynuacją tej polityki, o której mówił pan poseł W. Michna. Także nie mogę się zgodzić z oceną, że skokowa dewaluacja jest fragmentem polityki totalnego niszczenia polskiej gospodarki przez jakąś nadzwyczajną restrykcyjność. Czy o takiej polityce świadczyć ma obniżenie stóp procentowych, wprawdzie skromne, w latach 1992 i 1993?</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#WitoldKoziński">Nasza polityka jest oceniana różnie. Nie twierdzę, że nigdy nie popełniamy błędów, to samo odnosi się do mnie, jako wiceprezesa NBP. Jesteśmy otwarci na krytykę, jednakże argumenty, którymi pan poseł posłużył się w swoim expose, są jednostronne. Słychać głos pana profesora Z. Fedorowicza, którego osobiście bardzo cenię, chociaż nie zawsze się z nim zgadzam. Można również rozpoznać głos pana prof. L. Jaworskiego, z którym pracowałem wiele lat i z którym także w wielu sprawach nie zgadzam się. Obu tych naukowców bardzo cenię i staram się słuchać tego, co mówią. Byli to swego czasu wysocy funkcjonariusze NBP.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#WitoldKoziński">Starałem się ustosunkować do zasadniczej tezy, którą - jak sądzę - pan poseł przypisuje bankowi centralnemu, iż w masie pieniądza, jego przyroście widzimy jedyny czynnik inflacji. Uważam, że to nie jest kwestia nad którą moglibyśmy dyskutować.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#WitoldKoziński">Jeśli chodzi o propozycję modyfikacji naszych założeń, w dość zasadniczej kwestii, tzn. przyrostu podaży pieniądza, ze 155 bln zł na 169 bln zł, to widzę tutaj konstrukcję według idei prof. Z. Fedorowicza. Dowodził on, że ponieważ część pieniądza ogółem, na którą składa się pieniądz wyrażony w walutach, jest pieniądzem nieczynnym, wobec tego powinniśmy się koncentrować wyłącznie na ruchu pieniądza krajowego i do 155 bln zł można dodać nieco powyżej 13 bln zł.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#WitoldKoziński">Teza o nieczynności pieniądza niezłotowego jest nieprawdziwa. Starałem się kwestię tę zreferować na poprzednim posiedzeniu Komisji. Przypomnę ją w skrócie.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#WitoldKoziński">Po pierwsze - każdy obywatel może dokonać konwersji dolara na złotego i odwrotnie. Zdarza się to codziennie, w niemałej skali. Tylko z tego punktu widzenia nie wydaje się słuszna teza iż nie istnieje wymienialność dolara, czy innej waluty na złotego, czy odwrotnie.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#WitoldKoziński">Po drugie -istnieją bardziej złożone procesy konwersji waluty na złoty, takie jak: przyrost pieniądza złotowego, wynikający z odsprzedaży walut przez banki komercyjne bankowi centralnemu. Odsprzedaż ta materializuje się w ten sposób, iż powiększa się podaż pieniądza krajowego.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#WitoldKoziński">Tezę uznałem za ryzykowną, a dzisiaj pozwoliłem sobie wyostrzyć ocenę, w ten sposób, iż uznałem ją za nieprawdziwą.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#WitoldKoziński">Ustosunkuję się teraz do punktów, które przedstawił pan poseł W. Michna. Zawierają one m.in. kwestie, które kwalifikują się do dyskusji, nie uważam bowiem, że racja jest wyłącznie po stronie banku centralnego. Ale są także takie kwestie, które do dyskusji się nie nadają, ponieważ są - można powiedzieć - klasyką lub standardem.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#WitoldKoziński">Nie zgadzam się z tezą pana posła, iż dla ruchu cen w kraju nie ma znaczenia, czy deficyt budżetowy jest finansowany przez bank centralny, czy też przez banki komercyjne. Nie wynika to w żadnym razie z tekstu prof. J.Lipińskiego, który rozważa sytuację, kiedy NBP może dokonywać zakupów bonów skarbowych i sytuację, kiedy bank takich zakupów dokonywać nie może. Wyciągnięcie wniosku, że prof. J. Lipiński otwarcie deklaruje poparcie dla idei finansowania deficytu budżetowego przez NBP, nastąpiło na skutek - jak sądzę - niepoprawnego zinterpretowania jego tekstu.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#WitoldKoziński">Następujący wywód powinien przekonać państwa, iż finansowanie deficytu przez NBP nie jest obojętne dla stanu gospodarki. Otóż pieniądz na rachunkach bankowych, w tej pierwotnej postaci, wiąże się z przyrostem dochodu narodowego. Pieniądz w pierwotnej postaci nie jest kreowany przez banki komercyjne, lecz przez podmioty gospodarcze. Powiększanie dochodu narodowego, liczonego w cenach bieżących, prowadzi do powiększania masy pieniądza w gospodarce. Ten pieniądz, można sądzić, ma swój odpowiednik w dobrach i usługach konsumpcyjnych, z którymi „styka” się on na rynku, ponieważ jest on kreowany przez dochód narodowy. Jeśli więc wolumen, tzn. fizyczna postać dochodu narodowego, odpowiada wartościowo podaży pieniądza, to można sądzić, że ruch cen będzie zerowy, albo nieznaczny.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#WitoldKoziński">Jeśli jednak kreuje się dodatkowo pieniądz gotówkowy, taki, który nie ma swojego odpowiednika w towarach i usługach, to istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że ruch cen w kraju będzie bardziej agresywny, niż gdybyśmy mieli do czynienia z sytuacją, w której nie jest produkowany pieniądz gotówkowy.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#WitoldKoziński">Jaki podmiot może kreować pieniądz gotówkowy bez umiaru? Tym podmiotem jest bank centralny. Jeśli więc mówimy o tym, że należy szukać umiarkowania w finansowaniu deficytu budżetowego, to nie wynika to z naszych przesłanek doktrynalnych, lub że upieramy się przy ideach wziętych nie wiadomo skąd, z Izraela czy z Islandii. W tym miejscu nawiążę do jednego z zarzutów pana posła W. Michny. Jeżeli państwo pytają nas o analitykę i przykłady, jak się dzieje w innych krajach, to nie sposób tej analityki nie podać i nie sposób posługiwać się przykładami z innych krajów.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#WitoldKoziński">Wrócę do wątku finansowania deficytu przez NBP. Prosimy, wzywamy, staramy się indoktrynować publiczność, a także państwo, że należy wykazać wielkie umiarkowanie w finansowaniu tego deficytu. Z całą pewnością finansowanie deficytu budżetowego, przez Narodowy Bank Polski, służy rozkręcaniu inflacji w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#WitoldKoziński">Nie jesteśmy jednak doktrynalni, a zatem nie uważamy, że w ogóle tego nie należy robić. Przeciwnie - jeśli zgodziliśmy się na nowelę ustawy budżetowej w końcu 1993 r., która doprowadziła do monetyzacji prawie 8 bln zł, to mamy dowód, że nie kierujemy się ani przesłankami ideologicznymi, ani żadną doktryną, tylko zwykłą pragmatyką. Opisana jest ona pośrednio w art. 5 ustawy o Narodowym Banku Polskim, który mówi, że działalność NBP ma na celu w szczególności umacnianie pieniądza polskiego. Zatem pewne kwestie dyskusji nie powinny podlegać.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#WitoldKoziński">Jeszcze raz pozwolę sobie nie zgodzić się z tezą pkt 4, że finansowanie deficytu budżetowego przez NPB nie ma znaczenia dla kreacji pieniądza. Oczywiście ma - bardzo istotne i bardzo ważne.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#WitoldKoziński">Nie jesteśmy i nie byliśmy doktrynalni w rozmowach z sądem. 30 bln zł, które proponujemy w założeniach polityki pieniężnej, nie biorą się z niczego. Proszę nam pokazać, w którym miejscu zrobiliśmy błąd, w którym momencie nasze rachunki dają fałszywy, czy niewiarygodny wynik. Gotowi jesteśmy podjąć taką dyskusję. Natomiast nie może być tak, że nasze wyliczenia spotykają się jedynie z komentarzem, że profesorowi X czy Y wydaje się, iż szybkość obrotu pieniądza jest za mała, albo za duża.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#WitoldKoziński">Nie byliśmy doktrynalni w rozmowach z rządem dotyczących przyrostu zadłużenia budżetu z tytułu finansowania deficytu przez NBP. Uważamy, że 30 bln zł, to jest kwota, która spełnia przewidywaną inflację w wysokości 23%, licząc grudzień do grudnia. Powiedzieliśmy jednak, iż nie będziemy sabotować poczynań rządu i nie odmówimy dodatkowego finansowania deficytu, jeśli się okaże w trakcie realizacji ustawy budżetowej, że ścieżka inflacyjna jest zachowana, rezerwy dewizowe netto nie są zagrożone. Poziom tych rezerw bardzo silnie zależy od popytu krajowego. Jeśli jest on za duży, import rośnie szybciej niż byśmy chcieli, to rezerwy spadają.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#WitoldKoziński">Raz jeszcze powtórzę, że jeżeli ścieżka inflacyjna będzie utrzymywana i rezerwy netto będą ustabilizowane, to my chętnie zwiększymy finansowanie deficytu budżetowego. Finansowanie to nie może jednak być bezwarunkowe. Obowiązek monitorowania, co się dzieje z pieniądzem w kraju i co się dzieje z poziomem inflacji, nakłada na nas ustawa o NBP.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#WitoldKoziński">Bardzo dużo - i słusznie - mówił pan poseł W. Michna o zatorach płatniczych. Jest to niezwykle istotny problem. Daliśmy wkład intelektualny w ustawę o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków. Takim wkładem służymy dalej, lecz nie można od nas żądać, abyśmy byli agendą rządu i reprezentowali skarb państwa wobec banków, których właścicielem jest także skarb państwa. Mamy być emitentem obligacji. Idea jest słuszna, ale propozycja rozwiązania tego problemu jest inna.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#WitoldKoziński">Uwagi, które zgłosiliśmy na jednym z posiedzeń Komisji, odnośnie kredytu kupieckiego, są aktualne. Nie dowodzimy, że zatory płatnicze składają się wyłącznie z kredytów kupieckich. Jeżeli zatory te w 20–30% dadzą się wytłumaczyć kredytami kupieckimi, to jest to bardzo dużo.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#WitoldKoziński">Chcę jasno powiedzieć, że ani NBP, a także ja nie wyobrażam sobie, aby kwestię zatorów płatniczych można było rozwiązać przez wpompowanie 400 bln zł do polskiej gospodarki. Stojąc na innym stanowisku, to zwiększenie podaży pieniądza o 13 bln zł może być ocenione za kontynuację polityki, której nie chce wnioskodawca tego zwiększenia.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#WitoldKoziński">Sądzimy, że zadłużenie przedsiębiorstw można rozwiązywać przez emisję długoterminowych papierów wartościowych, przy bardzo skromnym oprocentowaniu. Emisja ta musiałaby służyć takiej oto idei, że państwo jest skłonne odciążyć przedsiębiorstwa względnie sprawne, poprzez stworzenie warunków do zejścia z długu, ale nie za wszelką cenę. Stąd np. niskie oprocentowanie papierów wartościowych.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#WitoldKoziński">Do emisji tego rodzaju papierów wartościowych - moim zdaniem - należałoby powołać zupełnie odrębną instytucję. Nie może się tym zajmować ani skarb państwa, ani Narodowy Bank Polski, zwłaszcza, że ten ma inne cele statutowe. Podmiotem może być niezależnie wykreowana instytucja przez stosowną ustawę. Może nim być bank, który wspólnie uznamy za niesprawny, a zatem należałoby go zlikwidować. Wreszcie może to być bank od początku powołany do życia, jak np. w Czechach.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#WitoldKoziński">Warto zachęcić wszystkich do pielęgnowania i materializowania idei oddłużania przedsiębiorstw. NBP całkowicie się z nią zgadza. Należy jednak dobierać tak instrumenty i w taki sposób budować konstrukcje oddłużeniowe, aby procesy oddłużenia czynić efektywnymi. Sądzę, że bezpośrednie wmontowanie do tej konstrukcji skarbu państwa lub Narodowego Banku Polskiego, uczyni te procesy niesprawnymi.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#WitoldKoziński">Pan poseł ma całkowitą rację mówiąc o konieczności ubezpieczenia depozytów. Parę dni temu rozmawialiśmy na ten temat z premierem M. Borowskim. Jesteśmy na dobrej drodze.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#WitoldKoziński">Do pkt 3 wnoszę poprawkę, bowiem przeciętny poziom rezerw nie wynosi 20% lecz 14,82%. Staramy się tworzyć demokratyczne warunki - jeśli tak można powiedzieć - rozwoju rezerw walutowych względem złotowych. Mamy zamiar wprowadzić rezerwy obowiązkowe od wkładów walutowych. Być może, że takie rezerwy uchronią nas od jakiejś nadzwyczajnej zwyżki stóp procentowych NBP, o co zabiegają pewne kręgi.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#WitoldKoziński">Chciałbym, aby nie była przeceniana rola NBP w tym, co dzieje się w polskiej gospodarce. Nie możemy jednocześnie sprzyjać wzrostowi gospodarczemu, walczyć z inflacją, zwiększać podaż pieniądza, zmieniać co chwilę sposób dewaluacji złotego. Pan poseł w pkt.7 pisze o kursie, który stosujemy do tej pory, ale mowa była również o kursie płynnym, który kompletnie nie sprawdził się w Rosji, a nawet można powiedzieć, że doprowadził do ruiny tamtejszy pieniądz.</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#WitoldKoziński">Możemy mieć wpływ na kredyt, nawet bardzo silny, ale przy pomocy instrumentu, którego nie chcemy stosować. Mam na myśli pułapy kredytowe.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#WitoldKoziński">Mamy wpływ na rezerwy dewizowe, ale tylko pośrednio. Jeśli uznać, że manipulowanie przy skokowej dewaluacji złotego nie jest stosowne, to pozostaje budowa całego szeregu narzędzi, które leżą poza NBP. Jest to raczej ukłon w stronę rządu. Niezależnie jednak od tego kto te narzędzia buduje, to poziom rezerw, w dużym stopniu, kształtuje się w sposób, który nie jest bezpośrednio zależny od banku centralnego.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#WitoldKoziński">To samo dotyczy regulacji systemowych, a mam na myśli przede wszystkim stopy procentowe w bankach komercyjnych. Myślenie, że bank centralny jest w stanie, w sposób dowolny, albo prawie dowolny, wpływać na zachowania banków w różnych dziedzinach, w tym na poziom stóp procentowych jest myśleniem przeniesionym z gospodarki centralnie planowanej do gospodarki współczesnej. Na świecie stosuje się administrowanie stopami procentowymi, i to się zdarzyło także w Polsce w 1989 r. Przypominam sobie dobrze, że regulacje polegały na ograniczeniu, od dołu lub od góry, stóp procentowych od kredytów i od depozytów. Są to instrumenty, które NBP, jeśli miałby stosować, to w czasie, który jestem w stanie sobie wyobrazić, nie będzie to możliwe. Wpływ NBP na zachowanie banków komercyjnych jest dostatecznie silny na to, by nie doprowadzić do anarchii w systemie mieszkaniowym. Trzeba jednak wiedzieć, jak rozkładać akcenty, jakimi posługiwać się instrumentami.</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#WitoldKoziński">Nawiązuję teraz do tekstu prof. Z. Fedorowicza i tekstu pana posła W.</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#WitoldKoziński">Michny. Czy banki komercyjne można zmusić do waloryzowania depozytów? W tekście prof. Z. Fedorowicza jest mowa o waloryzowaniu zarówno depozytów, jak i kredytów, zaś poseł W. Michna postuluje, by waloryzowane były depozyty.</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#WitoldKoziński">Raz jeszcze przypomnę, gdyż na poprzednim posiedzeniu wyjaśniałem, odpowiadając na pytanie pana posła R. Bugaja, że rachunki, które sobie przypominam, dają niekorzystny wynik dla banków komercyjnych i tym najprawdopodobniej należy tłumaczyć ich niechęć do stosowania waloryzacji. Jeśli jestem w błędzie, to bardzo chętnie przystąpimy do dyskusji w tej materii. Poza wszystkim NBP nie może nakazać bankom komercyjnym zachowywać się w myśl ekspertyzy prof. Z. Fedorowicza. Jeżeli jest to propozycja słuszna i jeżeli ja nie mam racji, mówiąc o tym, że waloryzacja kredytów i depozytów nie przynosi pożytku bankom komercyjnym, to najlepiej byłoby zorganizować spotkanie prezesów banków komercyjnych z stosowną grupą ekspertów. Można podjąć próbę przekonania tych prezesów, by dokonywali waloryzacji. Mam jednak daleko idące wątpliwości, czy to się uda, nawet gdybyśmy w tej mierze wspólnie działali.</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#WitoldKoziński">Bardzo słuszne są uwagi pana posła o restrukturyzacji sposobu finansowania deficytu budżetowego. Mówiliśmy o tym nie raz, że finansowanie papierami krótkoterminowymi jest niebezpieczne.</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#WitoldKoziński">Pośrednio pojawiło się pytanie, czy NBP, poza tym, że opiera się finansowaniu deficytu budżetowego, współdziała w tym finansowaniu, czy nie. Otóż współdziała. Nie znam oficjalnych informacji co do wysokości deficytu budżetowego za 1993 r. Według mojej wiedzy, deficyt nie przekroczył 50 bln zł, a proszę zauważyć, że udział NBP w finansowaniu tej wysokości deficytu wyniósł 30 bln zł. Czy jest to potanienie obsługi długu wewnętrznego? Oczywiście tak, ponieważ dyskonto, które pobiera NBP, z tytułu zakupu papierów wartościowych, wraca do budżetu państwa w postaci zysku.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#WitoldKoziński">Sytuacja w 1992 r. wyglądała bardzo podobnie. Finansowaliśmy deficyt budżetowy nominalnie w kwocie 42 bln zł, a okazał się on znacznie mniejszy niż zakładany.</u>
          <u xml:id="u-15.44" who="#WitoldKoziński">Wszystko to widzimy i naszą ideą jest szukanie optymalnego punktu finansowania deficytu budżetowego. Takiego punktu, który by redukował, w miarę możliwości, koszty obsługi długu wewnętrznego oraz nie prowokowałby inflacji na wielką skalę.</u>
          <u xml:id="u-15.45" who="#WitoldKoziński">Zacytuję pkt 8: „NBP powinien zwiększyć aktywność, mającą na celu obniżenie stóp oprocentowania kredytów”. Jesteśmy bardzo aktywni w tej mierze. Używamy różnych instrumentów, z różnym powodzeniem. Wydaje nam się, że najbardziej właściwą i skuteczną walką o względne wyrównanie się stóp od depozytów i kredytów, jest tłumienie inflacji.</u>
          <u xml:id="u-15.46" who="#WitoldKoziński">Ostatni punkt mówi o zwiększeniu wykorzystania uprawnień NBP w nadzorze banków, a także o tym, że pożądana jest współpraca z rządem przy sanowaniu banków. Zagrożenia w systemie bankowym są wielkie. Próbujemy im podołać. Mam nadzieję, iż szybciej zbliżymy się do celu, jakim jest uzdrowienie systemu bankowego w Polsce, we współpracy z rządem.</u>
          <u xml:id="u-15.47" who="#WitoldKoziński">Na koniec chciałbym podziękować za wysłuchanie naszego głosu i prosić, aby państwo z wielką rozwagą myśleli o tym, co może stać się w Polsce, jeżeli nie będziemy umiarkowani w kontroli ilości pieniądza krążącego w gospodarce. Na politykę pieniężną i na politykę ekonomiczną składają się jeszcze inne kwestie. Jednakże dzisiaj mówimy tylko o polityce pieniężnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JózefKaleta">Do dyskusji zgłosiło się trzech posłów. Oddaję głos panu posłowi R. Bugajowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#RyszardBugaj">Nie czuję się przygotowany do merytorycznej oceny licznych propozycji, które przedstawił pan poseł W. Michna. Wydaje się, że zawierają one wiele ważnych spraw, które wymagają pilnego przemyślenia i zbadania. Cały szereg postulatów wyrasta z opinii ekspertów.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#RyszardBugaj">Z pewnym pesymizmem patrzę na możliwość dalszej naszej pracy. Wystąpienie pana prezesa W. Kozińskiego ten pesymizm pogłębia. Powiem wyraźnie, że po kolejnych wystąpieniach Narodowego Banku Polskiego utwierdzam się w przekonaniu, że bank ten dość słabo interesuje się polską sytuacją gospodarczą i jej ewolucją. Jeżeli pan prezes mówi o sprawie instytucji ubezpieczeń depozytów, że trzeba byłoby coś zrobić, że jesteśmy gotowi, a słowa te zostały powiedziane w czasie, gdy NBP - o czym wiemy - pompuje biliony złotych w sanację banków, także tych, w których środki depozytów zostały sprzeniewierzone, aczkolwiek trzeba to robić, bo m.in. chodzi o wkłady drobnych ciułaczy, to - mnie się wydaje - że coś tu jest nie w porządku. Obowiązkiem NBP było, znacznie wcześniej, wyjść ze stosowną inicjatywą ustawodawczą, albo prowadzić taką politykę koncesji bankowych, żeby nie było tych zagrożeń, które powstały w systemie bankowym.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#RyszardBugaj">Jeden element wypowiedzi prof. Z. Fedorowicza nie został podważony nawet przez Narodowy Bank Polski. Nie podważył on, że przy obecnym sposobie oprocentowania kredytów inwestycyjnych, nie mogą być one brane przez rozsądnego klienta banku. Chyba, że na zupełnie cudowne przedsięwzięcie. Pojawiła się jedna propozycja, którą przedstawił prof. Z. Fedorowicz. Po raz drugi słyszę od prezesa W. Kozińskiego, że coś słyszał, coś czytał, że chyba nie jest ona opłacalna dla banków komercyjnych, ale można z nimi jeszcze porozmawiać w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#RyszardBugaj">Tak nie może być. Narodowy Bank Polski powinien mieć w tej sprawie jasny pogląd. A jeśli okazałoby się, że propozycja prof. Z. Fedorowicza jest słuszna, to już na wszelki wypadek pan prezes mówi, iż nie może przymusić banków komercyjnych do jej zastosowania. Może potrzebne jest prawo, które je do tego przymusi, lecz do kogo w tej sprawie, bardzo profesjonalnej, powinna należeć inicjatywa? Do posłów? Możemy tak się umówić, ale - moim zdaniem - jest to umowa bardzo wątpliwa.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#RyszardBugaj">Pan prezes zauważył w wypowiedzi posła Z. Michny wątki ideologiczne. Myślę, że we wszystkich naszych wystąpieniach są jakieś wątki ideologiczne, które możemy określić trochę inaczej. Możemy powiedzieć, iż mamy nieco inne aksjologiczne punkty wyjścia do myślenia o tej sytuacji. W stanowisku pana prezesa dostrzegłem bardzo silne aksjologiczne punkty wyjścia, które mnie bardzo niepokoją.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#RyszardBugaj">Mówił pan bardzo wyraźnie, powtarzając pewną obiegową tezę, że polskie przedsiębiorstwa są przede wszystkim zbiorem złomu. Podkreślał pan, że mamy tego rodzaju technologię, która powoduje, iż wszelkie ożywienie, wzrost popytu itp. zaowocują jedynie wzrostem cen, a nie pobudzeniem produkcji, która będzie akceptowana przez rynek.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#RyszardBugaj">Chcę zwrócić uwagę, że mamy już pewne doświadczenie. W ub.r. wzrost kredytu konsumpcyjnego, zmniejszenie oszczędności, a co za tym idzie wzrost popytu krajowego, zdecydowały o ożywieniu produkcyjnym i o wzroście produkcji również przedsiębiorstw państwowych. Nie bardzo widać czy skorelowało się to ze wzrostem dynamiki cen. Ta, która wystąpiła pod koniec ub.r. - o czym także wspominał pan prezes, wyrażając swoje obawy - ma szczególne przyczyny.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#RyszardBugaj">Niepokoi mnie, że nie ma porządnej diagnozy przyczyn zmieniającej się dynamiki inflacji. Miałem okazję mówić o tym na plenarnym posiedzeniu Sejmu. Zwracałem uwagę, że jeżeli jest problem nadmiernej dynamiki wzrostu wynagrodzeń, to trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, w którym miejscu wynagrodzenia rosną szczególnie dynamiczne. Poza dyskusją jest wzrost wynagrodzeń w bankach. Prezes H. Gronkiewicz-Waltz tłumaczy, że to jest takie miejsce, gdzie należy pozyskać wykwalifikowanych pracowników, a krótko mówiąc, nie należy zawracać głowy, bo to są pieniądze banku dla pracowników banku.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#RyszardBugaj">W tekście, który NBP dostarczył dzisiaj, jest następujące sformułowanie: „Podkreślić należy, że prognozy podaży pieniądza oparte są na ocenie obecnej sytuacji w zakresie stopy inflacji, która w listopadzie i grudniu była szczególnie wysoka oraz szybkości krążenia pieniądza. Niepokojąco wysoka inflacja, w powiązaniu z poluzowaniem polityki dochodowej i z nieznanymi jeszcze rozwiązaniami w zakresie kontroli płac w przedsiębiorstwach państwowych, stwarzają Narodowemu Bankowi Polskiemu przesłanki do zaostrzenia polityki pieniężnej”.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#RyszardBugaj">Dlaczego z góry przyjmujemy założenie, że uregulowania dotyczące wzrostu wynagrodzeń, które rząd zamierza przedłożyć, będą takimi uregulowaniami, które usprawiedliwiają zaostrzenie polityki pieniężnej? My ich jeszcze nie znamy, więc skąd takie założenia?</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#RyszardBugaj">Pan prezes wspomniał o tezie, której zakwestionować nie sposób. Zgadzam się z panem, że nie można postawić znaku równości między finansowaniem deficytu przez Narodowy Bank Polski i przez banki komercyjne, ale brak tej tożsamości nie upoważnia jeszcze do prostych wniosków. Od dwóch lat nie mogę doprosić się od Narodowego Banku Polskiego odpowiedzi na pytanie, jak może on objaśnić rok 1991. Dwie trzecie deficytu w 1991 r. zostało sfinansowane bezprocentowym kredytem NBP. Gdy porównuje się dynamikę narastającego deficytu budżetowego, finansowanego emisją, i dynamikę wzrostu cen, to nie widać bezpośredniego związku. Nie twierdzę, że w ogóle go nie ma, lecz że jest to znacznie bardziej skomplikowany układ, nad którym warto się zadumać. Proszę, by pan prezes powiedział kilka słów w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#RyszardBugaj">Formalnie rzecz biorąc, zgodnie z ustawą o Narodowym Banku Polskim, prezes tego banku przedkłada załącznik do ustawy budżetowej, który określa politykę pieniężną na dany rok. Z treści przedłożonego nam dokumentu wynika, że chodzi o szersze pole, a więc także o problematykę instytucjonalną systemu bankowego. Nie wiem, w jakim kierunku, zdaniem NBP, powinien ewoluować polski system bankowy. Nie wynika to z żadnego dokumentu. Wiadomo, że na świecie istnieją bardzo różne systemy, bardzo rozbieżne. Mają one swoje wady i zalety, a także są różne realia, do których te systemy są dostosowane, bądź niedostosowane. My posuwamy się po omacku.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#RyszardBugaj">Chciałem zapytać, czy jest trwała definicja pieniądza, którą posługuje się NBP? Domyślam się, że do pieniądza, do jego obiegu zaliczane są wszystkie depozyty terminowe, zarówno złotowe, jak i dewizowe. Są kraje, które pomijają te depozyty. Zatem jest możliwość wyboru. Myślę, że jeśli zostanie dokonany wybór, to powinien on być także oparty o pewne przesłanki natury empirycznej, związane z ruchem depozytów, z charakterem dynamiki tego ruchu. We wszystkich materiałach, przedłożonych nam przez NBP, nic na ten temat się nie mówi.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#RyszardBugaj">NBP umywa ręce, gdy chodzi o historyczne długi. Jestem pod silnym wrażeniem dwóch czy trzech przedsiębiorstw, które widziałem i z sytuacji których można wyciągnąć różne wnioski. Pan poseł W. Michna podał informacje dotyczące utraty zdolności kredytowej przez przedsiębiorstwa. Te dane są czysto formalne. Cała energetyka wykazuje dochody netto, ale gdy się rozmawia w tych przedsiębiorstwach, to okazuje się, że jest to fikcyjny rachunek, ponieważ odtworzenie majątku kosztuje 5–6 razy więcej niż wartość księgowa. To oznacza, że przedsiębiorstwa te podlegają dramatycznej dekapitalizacji. Nie było tego widać w ciągu ostatnich 2–3 lat, bo spadło zapotrzebowanie na energię w związku z recesją. Ale te przedsiębiorstwa są także przedsiębiorstwami przynoszącymi stratę i nie powinny mieć zdolności kredytowej. Gdyby rozważana była ich prywatyzacja, to nikt rozsądny nie kupiłby ich, nawet za małe pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#RyszardBugaj">W takiej samej sytuacji jest także rolnictwo. Gdyby gospodarstwa rolne prowadziły normalną rachunkowość i liczyły amortyzację, to 90% byłoby już bankrutami.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#RyszardBugaj">W dokumentach Narodowego Banku Polskiego nie widzę żadnej refleksji na ten temat. Nie zauważam, aby był to problem, który interesuje bank ten w jakikolwiek sposób.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#RyszardBugaj">Miałem okazję przyjrzeć się przedsiębiorstwom, których dług sięga 1989 r. Zatrudniają one po kilka tysięcy pracowników, mają względnie nowoczesny park maszynowy. Portfel zamówień jest taki, że można uruchomić dwie zmiany. Uzyskują one bieżącą rentowność. Przedsiębiorstwa te czekają na przekształcenie w jednoosobową spółkę skarbu państwa. Prawdopodobnie zostaną sprzedane za długi, tzn. za 15 mld zł.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#RyszardBugaj">Czy tak ma być? Czy rzeczywiście nie ma tu jakiegoś wielkiego problemu, z którym trzeba się zmierzyć? Potrzebny jest rzetelny dialog z NBP a nie zbywanie nas przez kierownictwo tego banku.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#RyszardBugaj">Czy Narodowy Bank Polski ma orientację, czy i w jakim zakresie banki komercyjne zaangażowane są w zakup papierów wartościowych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JózefKaleta">Na poprzednim posiedzeniu, poświęconym polityce pieniężnej, zgłosiliśmy wiele krytycznych uwag, wątpliwości i pytań. Wybitni eksperci krytycznie ocenili politykę pieniężną. Taką opinię wyrazili profesorowie Z. Fedorowicz, L. Jaworski, J. Lipiński i inni, a tylko jeden ekspert z rządowego Instytutu Finansów był bardzo powściągliwy. Polityka pieniężna jest także przedmiotem ostrej krytyki w czasopismach. Otrzymujemy bardzo wiele krytycznych uwag od prezesów banków, od związków banków. Te uwagi odnoszą się także do założeń polityki pieniężnej na 1994 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WitoldKoziński">Czy możemy otrzymać uwagi prezesów banków?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JózefKaleta">Tak. Wracam do głównego wątku. Odpowiedzi na pytania posłów i ekspertów oraz wyjaśnienia, udzielone przez NBP,w zasadzie pomijają merytoryczne propozycje zgłoszone na poprzednim posiedzeniu. Bank centralny z uporem obstaje przy swoim stanowisku. Np. stwierdza, że nie ma restrykcyjnej polityki pieniężnej. A przecież udowodniono, ponad wszelką wątpliwość, że nie ma praktycznych możliwości zaciągnięcia kredytów inwestycyjnych, jeśli kredytobiorca zamierza je spłacić. Mówił o tym także pan poseł R. Bugaj.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JózefKaleta">Na podstawie danych GUS udowodniono, że podaż pieniądza dla sektora gospodarczego malała w latach 1990–1993. W br. także nie będzie pożądanego przyrostu pieniądza, biorąc pod uwagę zakładany wskaźnik inflacji oraz zakładany przyrost produktu krajowego brutto.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#JózefKaleta">NBP nie proponuje żadnych zmian dotyczących finansowania długu publicznego, choć można było rozważyć, to co proponuje pan profesor Z. Fedorowicz, a także zamierza się nadal stosować tę samą polityką w zakresie kursu walutowego, stóp procentowych, oddłużania, zatorów płatniczych itd. Można powiedzieć, że nie ma żadnego pozytywnego odniesienia się do propozycji ekspertów. Kierownictwo banku centralnego uważa, że dotychczasowa polityka pieniężna była dobra i nie trzeba jej zmieniać.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#JózefKaleta">Myślę, że było inaczej. Polityka pieniężna nie mogła być dobra, skoro doprowadziła do kryzysu bankowego. Polityka restrykcyjnego kredytowania przedsiębiorstw była zabójcza dla gospodarki, a także dla banków. Na ostatnim posiedzeniu Prezydium Sejmu prezes H. Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że jest ogromny kryzys systemu bankowego. W sytuacji kryzysowej znalazły się banki spółdzielcze, BGŻ oraz banki komercyjne. Prezes proponowała, żeby przeprowadzić w tej sprawie generalną debatę i szukać na plenarnym posiedzeniu Sejmu dróg wyjścia z kryzysu. Uznaliśmy pomysł za nierozsądny. Powstałaby ogromna panika, gdyby społeczeństwo dowiedziało się, że ich depozyty są zagrożone. Doszłyby do głosu oczekiwania racjonalne i dopiero wówczas powstałaby lawina inflacyjna. Sądzę, że doszłoby do destabilizacji gospodarki, gdyby ujawniono bardzo trudną sytuację w systemie bankowym.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#JózefKaleta">Prezentowane przez NBP stanowisko wynika z ortodoksyjnie monetarystycznego punktu widzenia na politykę pieniężną. W dokumencie przedłożonym Sejmowi czytamy, że podstawowym celem polityki pieniężnej jest umacnianie wartości pieniądza polskiego. Jest to cel długofalowy, a gdy chodzi o ten rok, to podstawowym jest dalsze obniżanie stopy inflacji. Nigdzie na świecie nie traktuje się celów polityki pieniężnej w taki właśnie sposób. W literaturze dominuje pogląd, że podstawowym celem polityki pieniężnej jest osiąganie trwałego, zrównoważonego wzrostu gospodarczego, w celu optymalnego wykorzystania potencjału produkcyjnego, poprawy poziomu życia ludności. Stabilizację siły nabywczej pieniądza oraz inflację traktuje się jako cel pośredni. Jest to środek, który ma doprowadzić do realizacji podstawowych celów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#ZacytujęraportRezerwyFederalnejStanówZjednoczonych">„Ostatecznymi celami polityki pieniężnej, finansowej są wzrost gospodarczy i podnoszenie poziomu życia, nie stabilizacja kursów walutowych, albo zrównoważenie bilansu bieżących płatności zagranicznych”. W tym raporcie mówi się także, że odpowiednia masa pieniądza w gospodarce ma podstawowe znaczenie dla kształtowania się procesów ekonomicznych. Przyrost masy pieniądza, dostosowany do założonych zmian w kształtowaniu się podstawowych makroproporcji, jest jednym z najważniejszych celów polityki pieniężnej banku centralnego. Istotą tej polityki jest zapewnienie podaży pieniądza, gwarantującej płynny przebieg zjawisk rzeczowych.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#ZacytujęraportRezerwyFederalnejStanówZjednoczonych">W taki sposób traktuje się na świecie politykę pieniężną. Profesor Z. Fedorowicz ma rację, gdy mówi, że w cywilizowanym świecie nie sposób znaleźć tak ortodoksyjnie monetarystycznego punktu widzenia, jaki prezentuje nasz bank centralny. Prezes H. Gronkiewicz-Waltz mówi wciąż, że ją nie interesuje bezrobocie, recesja gospodarcza, natomiast interesuje ją tylko pieniądz.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#ZacytujęraportRezerwyFederalnejStanówZjednoczonych">Monetarystyczny punkt widzenia, najwyższy czas, by uległ zmianie. Domagają się tego wszyscy światli ekonomiści polscy, także posłowie. Sądzę, że kilkuosobowy zespół, który ma przygotować propozycje zmiany polityki pieniężnej, gdyż prezes NBP nie przedstawiła konkretnych propozycji, które mogłyby być przedmiotem debaty sejmowej, przedłoży je jeszcze przed uchwaleniem budżetu na 1994 r. W jakimś stopniu muszą one zostać uwzględnione przez NBP, gdyż nie można nadal tolerować pogarszającej się sytuacji systemu bankowego, która jest groźna dla gospodarki, gdyż może ją zdestabilizować w najbliższym czasie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WitoldKoziński">Nie chciałbym, aby to, co wyłożył pan poseł J. Kaleta, było zrozumiane w ten sposób, że głęboki kryzys w polskim systemie bankowym bierze się z błędnej polityki pieniężnej. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#WitoldKoziński">Kryzys w systemie bankowym wziął się z powstawania banków bez umiaru, także z braku właściwej kontroli nadzorczej, co - niestety - miało miejsce w historii NBP. Do tego się przyznajemy i próbujemy naprawić błędy. Przyczyną kryzysu były również niepoprawne procedury kredytowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JózefKaleta">Kto za to odpowiada?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WitoldKoziński">Nie wszystko da się złożyć na barki prezesa NBP. Jest jeszcze prawo bankowe, ułomne w tym względzie, zwłaszcza, gdy mówimy o bankach spółdzielczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#RyszardBugaj">Mniej więcej w połowie poprzedniej kadencji Sejmu, prezes H. Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że jeżeli chodzi o prawo bankowe, to nie ma potrzeby jego szybkiej nowelizacji. Należałoby zmienić drobiazgi, a więc nie ma problemu. Proszę się więc zdecydować, czy jest problem, czy go nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WitoldKoziński">Proponuję wrócić do dyskusji w obecności prezesa Narodowego Banku Polskiego. Mam pewne wątpliwości, czy wiernie zostały oddane jego myśli. Powtórzę więc tę propozycję, zwłaszcza że wiceprezes NBP nie jest tym samym co prezes, aczkolwiek w myśleniu o polskim systemie bankowym, o tym co się ostatnio dzieje w nadzorze bankowym, jestem zgodny z prezesem.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#WitoldKoziński">Nie powiedziałem, że polska gospodarka jest stertą złomu. Wyraziłem natomiast opinię, że mamy przestarzałe technologie i trzeba naciskać na rotację technologii. A jednym ze sposobów jest tworzenie pozytywnych bodźców monetarnych. Jeżeli tego nie zrobimy, to będziemy tkwili w tym samym miejscu.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#WitoldKoziński">Na koniec tej krótkiej riposty zacytuję fragment konstytucji banków centralnych w tzw. układzie Maastricht. Domyślam się, że pan poseł J. Kaleta nie cytował statutu Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych. Pozwolę sobie przedstawić tekst autentyczny, nie poddany subiektywnym interpretacjom. Otóż art. 105 układu w Maastricht stwierdza, że głównym celem europejskiego systemu banków centralnych jest utrzymywanie stabilności cen. Wydaje nam się, że Narodowy Bank Polski robi nieco więcej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JerzyEysymontt">Zacznę od uwagi formalnej na tle wypowiedzi prezesa W. Kozińskiego. Rozumiem, że kierownictwo Narodowego Banku Polskiego jest całkowicie autonomiczne w wystawianiu swojej reprezentacji na rozmowy z Komisją i ta reprezentacja jest w pełni kompetentna do podejmowania wszelkich niezbędnych decyzji.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#JerzyEysymontt">Przechodząc do dyskusji, chcę poruszyć trzy sprawy. Jesteśmy w konkretnej procedurze legislacyjnej i przedmiotem naszych obrad są dwa dokumenty. Musimy podjąć decyzję w sprawie założeń polityki pieniężnej na 1994 r., która - jak wiemy - silnie łączy się z elementami budżetu. Ta dyskusja prowokuje do różnego rodzaju dygresji. Na pewno są one bardzo interesujące, ale nie możemy sobie pozwolić na to, by w tych dygresjach zabrnąć za daleko.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#JerzyEysymontt">Popieram zatem pewne stanowisko NBP - jeśli dobrze go interpretuję - które nazwę formalistyczne, w dobrym tego słowa znaczeniu. Otóż NBP i jego kierownictwo jest konstytucyjnie i ustawowo odpowiedzialne za określone sprawy. Oczywiście istnieje obszar nieokreślności, który prawdopodobnie przebiega gdzieś pomiędzy polityką budżetową, czy szerzej rozumianą polityką gospodarczą rządu, a częścią polityki gospodarczej państwa, w której uczestniczy NBP. Musimy poruszać się ostrożnie w tym obszarze, by nie przerzucić na barki NBP zbyt wiele. Kieruję to pod rozwagę Komisji.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#JerzyEysymontt">Musimy zdążać do konkluzji, bo inaczej nie wykonamy swojego zadania.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#JerzyEysymontt">Odniosę się teraz do jednego z wątków wypowiedzi posła W. Michny, ale jeszcze wyraźniej zarysował się on w wyjaśnieniach prezesa W. Kozińskiego. O jakiej mówimy gospodarce?</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#JerzyEysymontt">Istnieje coś takiego z czym należy się pokornie zgodzić. Stoimy na niesłychanie niestabilnym gruncie w kwestiach teoretycznych, które odróżniam od kwestii ideologicznych. Nie ma dostatecznie dobrej i dostatecznie empirycznie podbudowanej teorii stanu gospodarki, w którym znajduje się także gospodarka polska.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#JerzyEysymontt">Jest to - moim zdaniem - jeden z tych faktów, o których dżentelmeni nie dyskutują. Niestety, na tym tle jest obszar faktów, o których dżentelmeni mogą dyskutować, ale nie ma rozstrzygających określeń, co jest słuszne, a co jest niesłuszne, co jest ważne, a co jest nieważne.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#JerzyEysymontt">Poseł W. Michna stwierdził, że w odpowiedziach NBP jest zbyt wiele ekonometrii. Niezupełnie zgadzam się z tą opinią. Są odwołania do pewnych modeli ekonometrycznych, o tyle uprawnione, że posłowie pytali, na jakiej podstawie NBP ocenia, że dane zjawisko wystąpi lub nie wystąpi, a jeśli wystąpi, to z jakim nasileniem. Natomiast każdy, kto cokolwiek miał do czynienia z ekonometrią wie, że dzisiaj ekonometryk jest często bezradny wobec tego typu gospodarki. Nie może on w sposób odpowiedzialny odpowiedzieć, że jego model jest modelem praktycznie sprawdzalnym.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#JerzyEysymontt">Z tym musimy się zgodzić, a - moim zdaniem - wynika z tego pewna dyrektywa praktyczna. Niestety, znajdujemy się w dość szerokim obszarze decyzji intuicyjnych, a kto inny nazwie je decyzjami woluntarystycznymi.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#JerzyEysymontt">Za przykład posłuży mi pkt 1 materiału przygotowanego przez pana posła W. Michnę. Mamy spór o to, czy przyrost podaży pieniądza powinien wynieść 155 bln zł, czy 169 bln zł. Po wysłuchaniu argumentów obu stron - moim zdaniem - ten spór jest nierozstrzygalny. Nie zgodzę się z interpretacją prezesa W. Kozińskiego, że kwota 169 bln zł wynika z przejęcia rozumowania profesora Z. Fedorowicza. Poseł W. Michna przytoczył dość prosty rachunek, wynikający z dwóch założeń, tzn. przewidywanego wzrostu produktu krajowego brutto i przewidywanej inflacji. Biorąc pod uwagę tylko te dwa rosnące wskaźniki, poseł W. Michna obliczył, jaka powinna być równoważąca tę dynamikę podaż pieniądza. Zakładam, że pomyłki arytmetyczne nie są prawdopodobne, bo rachunek arytmetyczny nie jest skomplikowany.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#JerzyEysymontt">Teraz jest pytanie, którego należy bronić stanowiska? Gdybym był na miejscu prezesa W. Kozińskiego, to oczywiście broniłbym stanowiska banku. Z punktu widzenia bankowego dodatkowa podaż pieniądza, nie przekraczająca 155 bln zł, jest rozwiązaniem bezpieczniejszym w ramach konstytucyjnych i ustawowych uprawnień oraz obowiązków NBP.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#JerzyEysymontt">Jak zareaguje Komisja - tego nie wiem, ponieważ racje są również po drugiej stronie. Trzeba mieć świadomość, że przeforsowanie kwoty 169 bln zł oznacza, że NBP odpowiadać będzie za realizację pewnego postulatu, numerycznie sprawdzalnego, który nie jest jego postulatem. Nie jest to dla mnie sprawa prosta.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#JerzyEysymontt">Z tych względów nie potrafię dzisiaj powiedzieć kto ma rację, a - niestety - musimy w końcu dojść do rozstrzygnięcia, także kilku innych spraw, które też są pozbawione ostrych kryteriów ułatwiających ocenę.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#JerzyEysymontt">Zawsze jednak musimy pamiętać o rozgraniczeniu odpowiedzialności. Minister finansów w całości odpowiada za budżet, ale zakres tej odpowiedzialności będzie większy, jeżeli zechcemy przyjąć iunctim między deficytem budżetowym - podażą pieniądza - inflacją. W modelu teoretycznym istnieje takie iunctim, gdyż występuje w nim silne sprzężenia zwrotne, a nie tylko szeregowe i to szczególnie sprzężenia zwrotne w czasie między tym, jaka jest inflacja, jaki jest deficyt i jaka jest podaż pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#JerzyEysymontt">Jeżeli natomiast z pokorą przyjmiemy, że nie ma całkiem dobrego takiego modelu, to wówczas powstaje pytanie, kto ponosi odpowiedzialność, gdy coś nie zostaje zrealizowane. W pragmatyce państwa, systemie prawa istnieje odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#JerzyEysymontt">Możemy uważać, że NBP jest zbyt ostrożne, ale jednocześnie musimy mieć świadomość za co ten bank odpowiada. Trafia do mojego przekonania, że obecny dziwny, częściowo „szary system” gospodarczy charakteryzuje się nieokreślonością, szczególnie w sferze stosunków pieniężnych. Być może, że przykład Banku Śląskiego jest przykładem afery kryminalnej - nie potrafię tego ocenić - ale dla mnie jest to argument, że masowe reakcje są nieprzewidywalne, dziwne, nie wytłumaczalne wg wyraźnego standardu.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#JerzyEysymontt">Zgadzam się z tym, że wnioskowanie przez model analogiczny, czy przez analog, taki jak inne kraje, jest zawodne. Powstaje jednak pytanie tego rodzaju, że jeżeli nie możemy estymować, bo nie mamy dostatecznie wiarygodnych szeregów, stabilności itd., to co nam pozostaje? Otóż pozostaje nam szukać protez.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#JerzyEysymontt">Sądzę, że my też będziemy posługiwali się pewnymi protezami intelektualnymi przy podejmowaniu decyzji, i nie wiem, czy lepszymi, czy gorszymi od tych, którymi operuje NBP. Sądzę, że powinniśmy być tego świadomi przy podejmowaniu odpowiedzialnych rozstrzygnięć, jak i tego, że szereg bardzo ważnych spraw, które pan poseł W. Michna kieruje pod naszą rozwagę, nie da się całkowicie rozstrzygnąć.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#JerzyEysymontt">Przyjrzyjmy się postulatowi w sprawie oddłużenia przedsiębiorstw. Mamy odpowiednią ustawę, która nie bez oporów została uchwalona i - moim zdaniem - nic z niej nie wynika. Już w momencie uchwalania ustawy nie wiedzieliśmy dokładnie, jak oddłużenie może zostać zrealizowane i dlatego znalazło się w niej wiele zapisów blankietowych.</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#JerzyEysymontt">Moim zdaniem, takim blankietowym zapisem, aczkolwiek nie bez znaczenia, jest zapytanie o szansę podmiotu. Kto tę szansę oceni i kto będzie odpowiadał za pomyłkę. W tym przypadku odpowiedzialność nie została wyraźnie przypisana jednej instytucji, która poniesie ją za skutki błędnych decyzji, a także poniesie odpowiedzialność typu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#JerzyEysymontt">Argument, że duża część polskiej gospodarki jest zwichnięta w profilu technologicznym - to argument banalny i trudno z nim dyskutować. Oczywiście nie jest on przesądzający, że należy tylko hamować. Wiadomo, że z ruchu na hamulcu nie ma żadnego wyjścia, ale również nie można nie doceniać tego argumentu.</u>
          <u xml:id="u-27.21" who="#JerzyEysymontt">Lokomotywa, jaką ma być eksport, może pociągnąć gospodarkę pod jednym warunkiem, że w znacznej części będzie ona konkurencyjna. Z kolei banalne jest stwierdzenie, że największe trudności przebrnięcia przez barierę konkurencyjną stwarza materiało-i energochłonność wyrobów przetworzonych.</u>
          <u xml:id="u-27.22" who="#JerzyEysymontt">Cały czas obracamy się w obrębie kilku błędnych kół. Dlatego przypuszczam, że znaleźliśmy się w kręgu wyboru mniejszego zła. Użyłem tego określenia, choć było ono nadużywane przez różne rządy. Przypuszczam, że jakiekolwiek podejmiemy decyzje w zakresie polityki pieniężnej na 1994 r., to będzie to wybór mniejszego zła, w dodatku - według naszego wyobrażenia, że nie jest on tym złem. Uważam, że powinniśmy się wystrzegać ze wszelkich miar czegoś, co można umownie nazwać zagrożeniami totalnymi. Dla mnie takim zagrożeniem jest nawrót inflacji rosnącej nieliniowo. Aczkolwiek na pytanie, kiedy to się stanie, czy w tym, czy w innym punkcie na wykresie, nie potrafię odpowiedzieć. Natomiast jestem przekonany, że takie zagrożenie jest realne.</u>
          <u xml:id="u-27.23" who="#JerzyEysymontt">Totalnym zagrożeniem, patrząc z drugiej strony, byłoby także pieniężne zablokowanie ruchów w gospodarce. Bariera pieniądza, nawet prymitywnej jego funkcji, środka wymiany, jest nie do pokonania.</u>
          <u xml:id="u-27.24" who="#JerzyEysymontt">Celowo skoncentrowałem się na sprawach ogólnych, gdyż uważam, iż wypada mieć świadomość, w jakim obszarze podejmujemy decyzje i czego one dotyczą. Jestem głęboko przekonany, że wszyscy, jak tu siedzimy, jesteśmy ludźmi dobrej woli. Także przedstawiciele NBP chcą swoje funkcje wypełniać jak najlepiej. Wydaje się, że można nawet do pewnego stopnia uchylić nasze różnice polityczne, które są istotne, bo przecież bardzo różnię się pod tym względem od innych członków prezydium Komisji. Natomiast nie można uchylić ułomności naszej wiedzy. Moim zdaniem, nie można tego przerzucić na działania intencjonalne, bo wówczas wchodzimy w alembik bez rozwiązania. Co najwyżej wzajemnie odbijać sobie będziemy piłkę, a to jest dobre tylko w tenisie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JerzyOsiatyński">Ustosunkuję się do propozycji koreferenta, gdyż mamy za sobą już sporą część dyskusji o charakterze ogólnym. Różnica pomiędzy 155 bln zł, którą to kwotę proponuje NBP, a 196 bln zł stanowi 14% i jest różnicą znaczącą. Warto pamiętać o tym, co powiedział prof. Z. Sadowski, ekspert zaproszony przez Komisję, że chociaż wcześniej doradzał zwiększenie deficytu budżetowe i bardziej ekspansywną politykę pieniężną, to nie powtórzyłby tej sugestii w warunkach 1994 r. Wydaje się, że taki też był ogólny wniosek z wystąpienia prof. J. Lipińskiego, który mówił o ograniczeniach ze strony handlu zagranicznego.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#JerzyOsiatyński">Reakcje dostosowawcze, na dodatkowy wypływ pieniądza, mają na ogół wiązany charakter. Częściowo jest to dostosowanie ilościowe, częściowo cenowe. Pamiętać trzeba także o tym, co się działo w listopadzie i w grudniu ub.r., kiedy znaczna część podwyżek cen została, w pewnym sensie, zalegalizowana przez bardzo dynamiczny wypływ pieniądza do gospodarstw domowych. Z tego punktu widzenia propozycja pieniądza - 14 bln zł - oznaczać może dalsze podwyższenie założonej w budżecie ścieżki inflacyjnej. Mówię - dalsze, gdyż - w moim przekonaniu - ta ścieżka już w tej chwili nie jest realistyczna.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#JerzyOsiatyński">Ustęp dotyczący dokapitalizowania banków jest niejasny. Wydaje mi się, że tego typu działania nie można zrealizować w taki sposób, jaki proponuje pan poseł W. Michna.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#JerzyOsiatyński">Jeżeli chodzi o pkt 2, to wydaje się, że waloryzacja oszczędności jest zapewniana przez dotychczasową politykę NBP. Bank centralny dąży do tego, by realne stopy procentowe były dodatnie. Można się zastanawiać, czy polityka jest dostatecznie skuteczna. Chciałem przestrzec posłów z dzisiejszej koalicji, że jest to próba indeksacji, której skutki trzeba będzie uwzględnić w następnym budżecie. Z tego punktu widzenia należy robić wszystko, aby odchodzić od różnego rodzaju indeksacji i polegać na polityce stóp procentowych. Być może, że powinna ona być bardziej zróżnicowana i bardziej elastyczna niż ta, którą prowadzi NBP. Osobiście mam sporo wątpliwości, na ile zasadne jest podporządkowanie całej wiązki stopom kredytu redyskontowego. Jest to temat, który wymagałby rozwinięcia, ale w każdym razie przestrzegam przed przyjęciem propozycji zawartej w pkt 2.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#JerzyOsiatyński">Poza dyskusją jest konieczność wprowadzenia systemu ubezpieczeń depozytów. Trzeba jednak pamiętać, że na ten cel przeznaczyć należy około 0,5 bln zł w budżecie. Jeżeli tę kwotę zamierza się pozyskać przez emisję obligacji skarbu państwa, to doradzam posłom z dzisiejszej koalicji trochę większą powściągliwość w formułowaniu swoich zmartwień na temat rozmiarów zadłużenia wewnętrznego. Jest to kolejny krok, poza dokapitalizowaniem BGŻ z naruszeniem ustawy Prawo bankowe, który zwiększa długoterminowe zobowiązania skarbu państwa.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#JerzyOsiatyński">Sama idea wprowadzenia systemu ubezpieczeń depozytów jest słuszna, ale jej realizacja musi oznaczać, w dzisiejszych warunkach, odpowiednie zwiększenie długoterminowych zobowiązań skarbu państwa, a w związku z tym należy stonować zastrzeżenia, co do tego, jakie są z tego tytułu niebezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#JerzyOsiatyński">Postulując zwiększenie finansowania deficytu budżetowego przez NBP z 30 bln zł do 35 bln zł trzeba pamiętać o efekcie mnożnikowym. Te pieniądze, emitowane przez NBP, mają trochę inne znaczenie niż oszczędności gospodarstw domowych. Sprawa jest zbyt banalna, żeby zasługiwała na dalszą dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#JerzyOsiatyński">Wszyscy jesteśmy zgodni, że trzeba podjąć działania zmierzające do wyeliminowania najdroższych form obsługi deficytu budżetowego, o czym mowa jest w następnym punkcie. Być może, ten postulat powinien być zapisany w sposób bardziej afirmatywny, dlatego, że pan premier M. Borowski podjął decyzję o uruchomieniu 5-letnich i 2-letnich obligacji skarbu państwa. Jest to niewątpliwie krok zmierzający we właściwym kierunku i zgodny z postulatem koreferenta. Trzeba jednak pamiętać, że po to, aby ten „wehikuł” mógł się okazać dostatecznie nośny, to muszą być odpowiednie bodźce do tego, aby rynek był gotów go zaakceptować. Nie można oczekiwać, że nastąpi radykalne potanienie obsługi długu wewnętrznego już w momencie wprowadzenia tego instrumentu, jakim są długoletnie obligacje skarbu państwa. Potanienie to może nastąpić po pewnym czasie, wówczas, kiedy instrument ten będzie dobrze „zadomowiony” wśród instrumentów obsługi deficytu budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#JerzyOsiatyński">Jeśli miałyby być wykupione tzw. historyczne długi przedsiębiorstw, to z pewnością nie przez Narodowy Bank Polski, gdyż nie on był bankiem komercyjnym. Wydaje się, że także panu posłowi W. Michnie nie o to chodziło, żeby NBP z powrotem przejął działalność banków komercyjnych. Przygotowanie koncepcji wykupu powinno być raczej domeną rządu iż NBP, którego konstytucja jest dostatecznie wyraźna.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#JerzyOsiatyński">Chcę zwrócić uwagę, że byłoby to kolejne rozszerzanie zakresu działalności banku centralnego, kolejne budzące wątpliwości. Pewna część operacji związanych z sanacją upadających banków, nie powinna sensu stricto być domeną działań banku centralnego. To samo odnosi się do działań komercyjnych związanych z koncepcją wykupu tzw. historycznych długów.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#JerzyOsiatyński">Odrębną kwestią jest ocena, czy te długi powinny być wykupywane, czy nie. Ponieważ jestem także historykiem myśli ekonomicznej, więc pozwolę sobie na konstatację, że historia ma czasem „szybki przebieg”. Może się więc okazać, że to, co dzisiaj uważamy za długi, które należy spłacać, następny Sejm nazwie długami historycznymi i zaproponuje to samo wobec nich rozwiązanie. Za chwilę znajdziemy się w takiej spirali, w której każde długi będą musiały być umarzane, a wszystko będzie się odbywało na rachunek podatników.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#JerzyOsiatyński">Za sprawę najważniejszą uważam pełzający kurs walutowy. Oczywiście nie są dobre skokowe dewaluacje. Biorąc ten punkt widzenia, wszyscy powinniśmy mieć świadomość, że założenie dotyczące dynamiki importu jest założeniem „sufitowym”. Możliwość ograniczenia relacji dynamiki importu do dynamiki PKB, która w ubiegłym roku wyniosła 17:4, a w 1994 r. ma wynieść 2,3:4,5 jest nierealna, chyba że chodzi o pewną koncesję na rzecz NBP i nie chcę pokazywać, jaki będzie prawdziwy spadek rezerw dewizowych. W każdym razie jest to zupełnie nieprawdopodobne założenie.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#JerzyOsiatyński">Jeżeli przyjmiemy, że dynamika wzrostu importu w relacji do dynamiki PKB będzie nie jak 4:1, lecz jak 1,5:1, to oznacza to deficyt w bilansie handlowym o dodatkowe 1,1 mld USD, przy czym takie zmniejszenie dynamiki importu już jest ogromnym sukcesem. W ub.r. import zamknął się wartością przeszło 16 mld USD i od tej kwoty odejmiemy 300 mln USD, ponieważ w ub.r. nie było suszy, a wobec tego nie będzie potrzeby importu zboża, a także odejmiemy wartość importu samochodów, gdyby został on skasowany, to i tak daleko jeszcze do zakładanych relacji dynamiki importu do dynamiki PKB. To pokazuje, że będziemy używali pozataryfowych form ograniczania importu. Trudno sobie wyobrazić, że nasi partnerzy nie zastosują żadnej realizacji, a zatem założenie wzrostu eksportu o 6% jest także założeniem astronomicznym.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#JerzyOsiatyński">Oba założenia, dotyczące spadku importu i wzrostu eksportu, oznaczają, że albo przyjęta ścieżka dewaluacji jest także astronomiczna, albo zakłada się taki manewr, którego istoty łatwo się jest domyśleć.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#JerzyOsiatyński">Nie budzi wątpliwości punkt, w którym postuluje się zwiększenie aktywności NBP, w celu obniżenia stopy oprocentowania kredytów. Mam natomiast wątpliwości, co do solidności wyjaśnień przedstawicieli NBP w sprawie ścieżki dochodzenia i konieczności utrzymania wysokich rezerw od depozytów złotówkowych. Jeżeli następuje obniżenie rezerw obowiązkowych, co sprawia, że system bankowy może płacić wyższą stopę od depozytów, to można sądzić, że nastąpi przesunięcie na rzecz oszczędności złotówkowych, a nie ucieczka dewiz, o czym mówi NBP.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#JerzyOsiatyński">Poza dyskusją jest także punkt mówiący o zwiększeniu wykorzystania uprawnień NBP w zakresie nadzoru.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#JerzyOsiatyński">Czy jednak NBP powinien przygotować, we współpracy z rządem, docelowy model systemu bankowego? Taki postulat został także zgłoszony przez koreferenta. Wydaje mi się, że bardziej naturalne jest przyjęcie kilku podstawowych celów, które chcemy osiągnąć w tym i w następnym roku. Do takich celów zaliczam utworzenie systemu ubezpieczeń depozytów, aktywniejsze oddziaływanie na stopy procentowe itd. Natomiast docelowe „wizje szczęśliwości” mają to do siebie, że szybko się deaktualizują.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Wiele moich uwag i wniosków, które zamierzałam zgłosić na dzisiejszym posiedzeniu Komisji, odnośnie założeń polityki pieniężnej na 1994 r., zostało już powiedziane. W związku z tym ograniczę się do kilku stwierdzeń i dwóch wniosków.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Narodowy Bank Polski przyjął bardzo wygodną dla siebie pozycję i broni jej z uporem. Stwierdzam to na podstawie dotychczasowych działań tego banku, który jest przecież naszym, polskim bankiem centralnym. Nie może więc być mu obojętna sytuacja gospodarcza. Nie wystarczą stwierdzenia o trudnej sytuacji gospodarczej, co więcej, wyrażane są one z pewnego dystansu. W odpowiedzi na postawione pytania, zgłaszane propozycje, otrzymujemy suchą informację. Mam na myśli propozycje zgłaszane przez ekspertów zaproszonych przez Komisję.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Narodowy Bank Polski powinien stale poszukiwać tańszego sposobu finansowania długu publicznego, razem z rządem i Sejmem. Powinien także włączyć się w likwidację zatorów płatniczych, oddłużenie przedsiębiorstw. Pożądana byłaby także większa aktywność banku centralnego w popieraniu wszystkich tych działań, które mają na celu ożywienie gospodarcze. Tam leży klucz do poprawy sytuacji w bankach, przede wszystkim jednak do poprawy sytuacji budżetu.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Kredyty są mało dostępne dla tych, którzy chcą rozwijać produkcję eksportową, a także dla rolników. Nie współgra to z instrumentami zapisanymi w ustawie budżetowej, które mają pobudzić te dwie dziedziny.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Podzielam opinię posłów, że projekt uchwały w sprawie polityki pieniężnej w 1994 r. powinien zostać zmodyfikowany. Mamy do tego dość wiedzy i dość dobrej woli, a także sądzę, że pomoże nam pan prezes W. Koziński. Modyfikacja powinna iść w tym kierunku, aby polityka pieniężna była dobra dla Polski a nie tylko dla banku centralnego.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Proponuję, aby najdalej w połowie tego roku odbyło się posiedzenie Komisji poświęcone wyłącznie polityce pieniężnej na najbliższe lata. Pan poseł J. Osiatyński jest przeciwko docelowemu modelowi systemu bankowego. Nie zaprzeczy jednak, że potrzebny jest taki system, który będzie wdrażany przez najbliższe lata. Mając go będziemy mogli razem z NBP bronić zawartych w systemie koncepcji i nie powtórzy się sytuacja, iż pan prezes W. Koziński będzie nas przekonywał, że zgłaszane przez posłów i ekspertów propozycje są niewłaściwe. Nikt z nas nie chce łamać prawa, natomiast chcemy stanowić prawo, które będzie dobrze służyło naszemu państwu, tym samym naszemu narodowi oraz pomnażaniu majątku narodowego. W te działania powinien się włączyć również Narodowy Bank Polski i wykazać więcej woli oraz aktywności, by lepiej służyć naszemu państwu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#RyszardFaszyński">Zacznę od pkt 8. Wymieniono już poglądy, czy przedsiębiorstwa mają taką technologię jak trzeba, czy są dostatecznie efektywne itd. Pan poseł J. Eysymontt miał rację mówiąc, że nie można nie dostrzegać tego problemu, przy czym odniósł go do środków podaży pieniądza. Otóż ja także uważam, że nie można z pola widzenia stracić „skrzywionego profilu technologii”, ale jeszcze z innego powodu. Skoro jesteśmy zgodni co do tego, że mamy przestarzałe technologie, to wniosek jest jeden: trzeba je wymienić na bardziej nowoczesne. Mówił o tym pan prezes W. Koziński, ostrzegając nas, że wymiana technologii wymaga długiego czasu, a na razie przedsiębiorstwa zareagują na większy wypływ pieniądza wzrostem cen.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#RyszardFaszyński">Choć kilka razy podnoszony był problem przestarzałych technologii, to jednak nikt nie mówił o prostej zależności: inwestycje - kredyt inwestycyjny. Nie znam innych możliwości wymiany technologii na technologie nowocześniejsze. Przedsiębiorstwo musi zainwestować i nie zrobi tego z własnych środków. Musi sięgnąć po kredyt inwestycyjny.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#RyszardFaszyński">Kluczową sprawą dla przedsiębiorstw jest więc dostępność do kredytów i ich stopa procentowa. Jeżeli dostrzega się konieczność wymiany technologii, to sprawa obniżenia oprocentowania kredytów przesuwa się na pierwszy plan.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#RyszardFaszyński">Ze wszystkich propozycji koreferenta najbardziej podoba mi się propozycja emisji obligacji prywatyzacyjnych, które przez pewien czas stanowić będą surogat papierów wartościowych. Popularność inwestowania w rynek papierów wartościowych szalenie rośnie. Pisze o tym również Narodowy Bank Polski. Jako jeden z powodów obniżki depozytów złotowych podaję przeniesienie oszczędności na giełdę. W związku z tym, na giełdzie pojawia się coraz to nowy kapitał. Ponieważ prywatyzacja, w wyniku której spółka trafia na giełdę, wymaga dużo czasu i precyzyjnego przygotowania, odpowiedź podażowa na popyt jest niewystarczająca i dlatego kapitał jest asocjowany przez wzrost kursów giełdowych.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#RyszardFaszyński">W związku z tym pojawiają się liczne głosy, że na giełdzie mamy do czynienia z pewnym przegrzaniem koniunktury i należy się z niej wycofywać. Słyszy się opinie, że coraz więcej na giełdzie jest spekulacji, a coraz mniej inwestowania.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#RyszardFaszyński">Otóż uruchomienie obligacji prywatyzacyjnych może przyczynić się do zdjęcia części „gorącego” kapitału, przegrzewającego koniunkturę, z giełdy. Nastąpiłoby wówczas pewne ochłodzenie koniunktury. Powszechne jest przekonanie, że najbardziej korzystne jest kupienie akcji w ofercie pierwotnej, a więc obligacje, które dawałyby pierwszeństwo do nabycia tych akcji mogłyby stanowić pewną konkurencję i kursy giełdowe nie byłyby windowane. Byłoby to zarazem rozwiązanie, które w pewien sposób likwidowałoby problem niedostatecznej podaży papierów wartościowych. Nie wyobrażam sobie, by można było ją gwałtownie zwiększyć bez psucia giełdy przez dopuszczenie papierów wątpliwych. Jeżeli duża liczba spółek zostanie dopuszczonych do publicznego obrotu, to nieuniknione są jakieś niedopatrzenia. Rośnie szansa, że przeoczy się jakieś elementy i zaczniemy mieć do czynienia z papierami o bardzo niskim bezpieczeństwie. Może dojść do spektakularnego załamania określonego papieru, a to bardzo osłabi rozwój rynku papierów wartościowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JaninaKraus">Przepaść w myśleniu o polityce pieniężnej, a nawet o polityce gospodarczej pomiędzy tym, co zaprezentował pan prezes W. Koziński, a tym co prezentuje znaczna część członków Komisji, wyraża się dylematem, iż pana prezesa nurtuje głównie to, co stanie się z polskim złotym. Natomiast my mamy na względzie to, co stanie się z polską gospodarką. Chcę popatrzeć na ten problem nie od strony procedur ekonometrycznych, mechanizmów, lecz od strony skutków.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#JaninaKraus">Twierdzę, że sytuacja gospodarcza zmierza ku katastrofie. Budżet na 1994 r. jest tylko odłożeniem w czasie tej katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#JaninaKraus">Pan poseł W. Michna wyręczył mnie w wyrażeniu moich myśli. W związku z tym powiem tylko o dwóch - moim zdaniem - fałszywych założeniach i fałszywych tezach, które wynikają z celu - powszechnie krytykowanego - polityki pieniężnej, iż NBP koncentrować się będzie na obniżaniu stopy inflacji. Myślę, że fałszywe jest twierdzenie o bezpośrednim związku między ograniczaniem inflacji i ograniczaniem podaży pieniądza kredytowego i gotówkowego. Była już o tym mowa, że inflacja w Polsce spowodowana jest wzrastającymi kosztami działalności gospodarczej, a nadmierną ilością pieniądza na rynku. NBP pisze w raporcie o stanie pieniądza w 1993 r.: „Szacuje się, że w ramach 23% wzrostu cen, dóbr i usług konsumpcyjnych, po pierwszych trzech kwartałach 1993 r., około 67% tego przyrostu stanowiły impulsy kosztowo-cenowe, wywołane decyzjami rządowymi. Składały się na nie decyzje o podwyższeniu kontrolowanych przez państwo cen paliw, gazu, energii elektrycznej, opłat za ciepłą wodę i centralne ogrzewanie, cen biletów za przejazdy środkami komunikacji publicznej PKS i PKP”.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#JaninaKraus">Podsumowując chcą powiedzieć, że ograniczenie podaży pieniądza w prostej linii prowadzi do hiperrecesji, sztucznego zadłużenia przedsiębiorstw i do zatorów płatniczych.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#JaninaKraus">Skoro jestem przy zadłużeniu, to - według mnie - pojęcie dług historyczny jest równoznaczne z pojęciem dług niezawiniony przez podmioty gospodarcze. W przypadku górnictwa węglowego to zadłużenie można szacować w tej chwili na poziomie 30 bln zł. Znacząca część tego zadłużenia wynika z polityki cenowej rządu. W 1990 r., kiedy cena transakcyjna 1 tony węgla kształtowała się na poziomie 471 tys. zł, a koszt wydobycia - ponad 190 tys. zł, rząd ustalił cenę na poziomie 115 tys. zł, nakazując sprzedaż węgla poniżej kosztów wydobycia. To stało się argumentem o nierentowności kopalń.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#JaninaKraus">Ustawa o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych przewiduje przejęcie przez skarb państwa tego typu długów przed prywatyzacją przedsiębiorstwa. Niestety, sektory najbardziej zadłużone, w tym górnictwo, zostały poddane szczególnej ścieżce przekształceniowej i nie skorzystają z możliwości przewidzianej ustawą o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#JaninaKraus">Fałszywa jest teza, że wysokość deficytu musi być skorelowana z koniecznością ograniczania inflacji. Nikt nie udowodnił, także NBP, że istnieje bezpośredni związek między poziomem deficytu a wysokością inflacji. Przeciwnie, istnieją uzasadnione poglądy, że w przypadku recesji należy uciekać się do wszelkich form wzmacniania popytu, m.in. przez zwiększenie deficytu budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#JaninaKraus">Także nikt nie udowodnił, że w warunkach, w jakich znajduje się nasza gospodarka, dodatkowa emisja pieniądza na renty, emerytury, ochronę zdrowia i oświatę, wywoła jakikolwiek wzrost cen w gospodarce.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#JaninaKraus">Kieruję wniosek do prezydium Komisji, byśmy wyświetlili następującą sprawę: w jakim stopniu dogmatyzm monetarystyczny NBP jest suwerenny, a w jakim stopniu wynika on z zewnętrznych uwarunkowań. Nie może się bowiem przebić pogląd o nowej filozofii budżetowej, także nowej filozofii polityki pieniężnej, opartej na proefektywnościowej kreacji pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#JaninaKraus">Wśród konsorcjów międzynarodowych, również ośrodków międzynarodowej finanserii, panuje przekonanie, które zacytuję. Cytat pochodzi z opracowania konsorcjum kanadyjskiego, które przygotowywało - proszę zwrócić uwagę - kierunki polityki dla rządu polskiego. Pomijam kuriozalność tego dokumentu i fakt, że rząd polski zleca opracowanie kierunków własnej polityki jakiemuś zagranicznemu konsorcjum. Opracowanie to dotyczyło polityki podatkowej, zatrudnieniowej, ale również pieniężnej i budżetowej. Cytuję jego fragment: „Polska jeszcze nie określiła polityki rozwoju gospodarczego. Bieżący kurs rozwoju jest określony przez zobowiązania Polski wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w wysiłkach zwalczania inflacji i utrzymania w miarę stałego kursu wymiany waluty”.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#JaninaKraus">Wnioskuję, byśmy mogli zapoznać się z listem intencyjnym, który został podpisany przez rząd Polski i prezesa NBP, dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Być może, że znajdziemy rozstrzygnięcie sprawy, o której mówiłam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WojciechArkuszewski">Który list intencyjny pani poseł ma na myśli?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JaninaKraus">Ostatni. Sądzę, że dyskutowanie o polityce pieniężnej i polityce budżetowej, bez znajomości zapisów tego listu intencyjnego, jest jałowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MieczysławKrajewski">W moim przekonaniu, kontrowersyjnych jest 5 spraw. Najpierw je wymienię a potem zaprezentuję swoje stanowisko. Tymi kontrowersyjnymi sprawami są: zwiększenie emisji pieniądza, sposoby obniżenia kosztów obsługi zadłużenia państwa z udziałem NBP, udział NBP w procesach oddłużeniowych przedsiębiorstw, zmniejszenie stóp procentowych od kredytów inwestycyjnych, rozwiązanie problemu kursu walutowego, który sprzyjałby wzrostowi eksportu.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#MieczysławKrajewski">Wszystkie te postulaty wywierają presję na NBP. Wynika ona z troski o gospodarkę. Próbowałem sobie odpowiedzieć na pytanie, w jakiej sytuacji jest rząd, a w jakiej NBP. Moim zdaniem, bez uzyskania odpowiedzi na to pytanie, nie jest możliwy consensus. Proszę zauważyć, że nikt nie mówi - nie. Natomiast nie ma zgody, gdy chodzi o to, kto ma ponosić ryzyko i ile świadczyć pieniędzy oraz odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#MieczysławKrajewski">W moim przekonaniu, rząd jest w takiej sytuacji, że budżet osiągnął granicę i stał się budżetem nieaktywnym. Nie tylko nie kreuje nowych procesów gospodarczych, ale nie jest w stanie wyhamować procesów negatywnych.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#MieczysławKrajewski">Z kolei NBP jest w takiej sytuacji, że odbiera propozycje rządu jako ryzykowne, ponieważ nie zostały określone kierunki eksportu, kierunki rozwoju rynku wewnętrznego.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#MieczysławKrajewski">Po wysłuchaniu wszystkich argumentów, nie widzę pola manewru w ramach polityki pieniężnej. Teza posła W. Michny, że kluczem jest polityka kredytowa otwiera pole manewru. W naszych bankach, a także bankach zachodnich, rośnie ilość pieniądza i banki te są skłonne przeznaczyć go na kredyty. Problemem są tylko warunki udzielenia kredytów. W tej chwili warunki są podyktowane poziomem inflacji, ilością kredytów nietrafionych. Skutkiem tego banki są skłonne oferować kredyty na takich warunkach, których nie mogą przyjąć przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#MieczysławKrajewski">Skoro mamy taką sytuację, to wyjściem z niej może być wyspecyfikowanie obszarów, gdzie polityka kredytowa może być efektywna. Kredyty powinny być gwarantowane przez państwo, a także należy szukać możliwości obniżenia stóp kredytowych bardzo selektywnie.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#MieczysławKrajewski">W związku z tym wnioskuję, aby załącznik do ustawy budżetowej nazwać „założenia polityki pieniężno-kredytowej” oraz by zmusić rząd i bank do porządnego przedyskutowania tych kwestii. Problemem jest utrzymanie polskiej gospodarki, ale jeżeli skutek miałby być tego rodzaju, że gospodarki nie uratujemy, a przy okazji padnie NBP, to sukces presji parlamentu na ten bank byłby dość wątpliwy.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#MieczysławKrajewski">Powtórzę raz jeszcze, że bez wyspecyfikowania obszarów, w których można osiągnąć selektywny sukces w efektywności kredytowej, NBP nie ma możliwości sensownego dialogu z rządem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WojciechArkuszewski">Pozwolę sobie zauważyć, że od dłuższego czasu przestała rosnąć realna wartość oszczędności w systemie bankowym. Dlatego pan poseł nie ma racji mówiąc, że rośnie masa pieniądza, którą można przeznaczyć na kredyty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#TadeuszSyryjczyk">Moim zdaniem, przydatne byłoby stanowisko rządu wobec zaistniałych kontrowersji, co do celów polityki Narodowego Banku Polskiego. Dysponujemy dokumentem z 27 grudnia 1993 r., w którym rząd pisze, że podziela pogląd NBP, iż dla realizacji podstawowego celu polityki pieniężnej, jakim jest umacnianie wartości pieniądza polskiego, konieczne jest dalsze obniżanie inflacji. Zatem rząd powinien się określić, bo - jak widać - prezentowane są odmienne stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#TadeuszSyryjczyk">Moim zdaniem, nawet w założeniach polityki pieniężnej, pomijając zgłoszone wnioski, występuje dość niebezpieczna tendencja do rozmywania funkcji banku centralnego. W założeniach tych stwierdza się, że NBP powinien zwiększyć udział w kapitale KUKE. Z kolei w koreferacie stawiane są wnioski, by bank ten miał koncepcję wykupu długów przedsiębiorstw, by włączył się w dokapitalizowanie banków. Mój przedmówca postulował, aby NPB włączył się także do kwestii zróżnicowania stóp procentowych dla różnych obszarów gospodarki. Powiedzmy sobie jasno, że każdy ruch, dla różnicowania stóp procentowych, dla dokapitalizowania jakiejś instytucji, jest w istocie dokonaniem redystrybucji finansów publicznych, poza systemem budżetowym państwa.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#TadeuszSyryjczyk">Stąd postulat, aby NBP zajmował się jednak problemem pieniądza, jako takiego, natomiast polityką zajmował się rząd, jest według mnie, ze wszech miar, zasadny. Możemy dyskutować, jaki jest zakres polityki rządowej, ale mieszanie zakresów tych dwóch instytucji powoduje, że coraz więcej operacji odbywa się, poza kontrolą parlamentarną. Dobrze więc, że zostanie powołany zespół w sprawie sanowania banków. Jest to jedno z tych działań banku centralnego, które zmniejsza jego zysk, a tym samym zmniejsza wpływy budżetu państwa. Poprzez system bankowy następuje wydatkowanie funduszy publicznych.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#TadeuszSyryjczyk">Stąd pierwsza generalna uwaga, byśmy nie obarczali NBP prowadzeniem polityki gospodarczej, w czym wyręczałby rząd.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#TadeuszSyryjczyk">Przejdę teraz do bardziej szczegółowej sprawy, a mianowicie oceny tzw. historycznych długów. Zgadzam się z tym, że występuje wiele długów, które wynikają stąd, że ktoś przejął inwestycje centralną, czy inwestycję zjednoczenia. Nie miał on nic wspólnego z podjęciem decyzji w sprawie inwestycji, a teraz przez sztuczny zabieg został obciążony długiem. Jest to wina właściciela, czyli państwa, który włożył zły aport, razem z obciążeniem nie licząc się co się dalej będzie działo.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#TadeuszSyryjczyk">Oprócz tego są decyzje o charakterze „księżycowym”, podejmowane w niezbyt odległym okresie, kiedy to przedsiębiorstwa zdając sobie sprawę, że nie ma rynku zbytu na ich towar, ale wykorzystując swoją samodzielność i swoją przejściowo dobrą kondycję finansową, na skutek bardzo wysokiej inflacji, dokonały inwestycji błędnych i szkodliwych gospodarczo. Jeśli my je teraz wszystkie rozgrzeszymy, to powstanie bardzo niebezpieczna sytuacja. Zachęcimy przedsiębiorstwa do wykonywania takich samych, jak poprzednio ruchów proinwestycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#TadeuszSyryjczyk">Wydaje się więc, że w obszarze kasowania historycznych długów, należy wykazać dużą ostrożność. Chodzi o takie przypadki, jak wybudowanie, w imię czystej autarchii, jednego z zakładów przeróbczych w Lubinie, choć drugi - taki sam - działa w Trzebini i jest rentowny. Z kolei pani poseł J. Kraus mówiła o górnictwie. Zgadzam się, że przez dłuższy czas stosowany był system „duszenia” ceny ze względu na inflację. Ale jak ocenić sytuację, kiedy brakuje pieniędzy na zapłacenie zaległości i równocześnie w ciągu jednej nocy znalazło się 6 bln zł na wypłaty dla górników. Nie jest więc prawdą, że jedyną przyczyną zadłużeń przedsiębiorstwa są zaszłości historyczne. Na to złożyło się również ciągłe oczekiwanie na zmiękczenie systemu rynkowego, że wówczas będzie można występować z wątpliwie ekonomicznymi roszczeniami.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#TadeuszSyryjczyk">Z wykupem długów historycznych wiążą się co najmniej trzy dodatkowe postulaty. Postulat pierwszy - ocena, jak działa istniejący system. Została uchwalona ustawa o restrukturyzacji finansowej banków i przedsiębiorstw. Wprawdzie wszyscy na nią narzekają, że jest ona nieskuteczna, zawiera blankietowe regulacje, ale trzeba się przyjrzeć, w jakim stopniu zadziałała ona skutecznie na oddłużenie przedsiębiorstw. Dopiero na podstawie tych informacji moglibyśmy wyrobić sobie pogląd co i jak należy korygować.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#TadeuszSyryjczyk">Postulat drugi dotyczy zabezpieczenia interesów własnościowych skarbu państwa. Pojawił się tego rodzaju sposób myślenia, że jeżeli przedsiębiorstwu przekazano złą inwestycję, czy ono samo się zadłużyło, to trzeba je ratować. Ale jest także inny problem. Jeżeli państwo włożyło majątek w przedsiębiorstwo, to pobiera dywidendę. Trzeba więc być konsekwentnym, tzn. tam, gdzie państwo zamierza oddłużać, trzeba przejść na formułę spółki skarbu państwa i ustanowić odpowiedni sposób zarządzania oraz uzyskać sytuację jednoznaczną, że kapitał, który wypłynął ze skarbu państwa do odrębnej osoby prawnej, ma swój jasny zapis w tytule własnościowym.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#TadeuszSyryjczyk">W tej chwili jest tak, że wprawdzie państwo zwiększa fundusze firmy państwowej, ale odebranie ich w jakiejś postaci jest uważane za dyskryminację sektora państwowego. Według tej doktryny przedsiębiorstwo nie musi spłacać kapitału, bo przecież płaci podatki. Podatki płaci każdy, natomiast państwo, jeśli włoży jakiś kapitał, to powinno mieć szansę na jego odzyskanie. Ten aspekt powinien być wyraźnie wyjaśniony, jeśli zostanie przyjęta koncepcja wykupu przez skarb państwa długów przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#TadeuszSyryjczyk">Poza tym o takiej koncepcji trzeba mówić bardzo ostrożnie i uczy nas doświadczenie z listopada i grudnia ub.r. Wówczas całkiem jeszcze mgliste obietnice zniesienia popiwku spowodowały, że tradycyjnie większy pod koniec roku wzrost płac osiągnął nadspodziewaną dynamikę, zamiast 7–8% płace wzrosły o 15%. Za tym poszedł wyższy wzrost inflacji i jeśli powtórzą się tego typu impulsy, to nie pomoże żaden mechanizm, ani dewaluacja dolara nie pomoże w równoważeniu bilansu, ani oddłużanie nie pomoże w skasowaniu zadłużeń przedsiębiorstw. Gdy pojawia się jakaś obietnica, to wówczas od razu zaczyna się widoczny ruch w kierunku czysto płacowym, który nie sanuje sytuacji w przedsiębiorstwach.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#TadeuszSyryjczyk">Na tym tle trzeba rozpatrywać problem udziału polityki pieniężnej i emisji pieniądza w inflacji. W tej chwili można odejść od tezy, że jest recesja w gospodarce ze względu na utrzymywanie się dobrych wyników przez 7 kwartałów. Niemniej jednak trzeba sobie powiedzieć, że skoro mamy szereg czynników, które są proinflacyjne, to poziom inflacji jest ich wypadkową, a zatem rozluźnienie polityki pieniężnej będzie dolaniem oliwy do ognia. Z faktu, że występuje inflacja kosztowa i występują czynniki inflacjogenne różnego typu, nie możemy wysuwać wniosku, że politykę pieniężną możemy uczynić mniej ostrożną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WojciechArkuszewski">Pan poseł W. Michna proponuje - aby na podstawie tej dyskusji, zespół w składzie posłowie: J. Kaleta, J. Eysymontt i W. Michna, we współpracy z NBP, przygotował pisemną wersję projektu uchwały. Zostanie ona dostarczona członkom Komisji przed zakończeniem pracy nad budżetem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JaninaKraus">Zrozumiałam, że odbędzie się jeszcze jedno posiedzenie poświęcone założeniom polityki pieniężnej na 1994 r. i wówczas będzie możliwość złożenia wniosku o odrzucenie tych założeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WojciechArkuszewski">Jeszcze jedno posiedzenie odbędzie się na zakończenie prac nad budżetem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WiesławCiesielski">Popieram tę propozycję i proszę abyśmy projekt otrzymali co najmniej na 3 dni przed posiedzeniem Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WaldemarMichna">Kilka minut temu poproszono mnie o wywiad dla telewizji. Powiedziałem, że jestem absolutnie przekonany, iż dojdziemy do jakiego kompromisu i wspólnie z NBP przedstawimy taki tekst, który będzie satysfakcjonował wszystkie strony. Jestem o tym przekonany, nastąpiły bowiem pewne zbliżenia poglądów. Prezes W. Koziński w różnych kwestiach zadeklarował przychylność i np. powiedział on, że jest możliwe sfinansowanie przez NBP deficytu budżetowego w wysokości 35 bln zł, ale pod pewnymi warunkami. Mnie osobiście to satysfakcjonuje. Natomiast w sprawie głównej, tzn. przyrostu podaży pieniądza o 169 bln zł stwierdził on, że jeśli ta kwota zostanie udowodniona ekonomometrycznie, to bank ją zaakceptuje.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#WaldemarMichna">W dużej mierze wyręczył mnie pan poseł J. Eysymontt w wyjaśnieniu, jaką rolę może odegrać model ekonometryczny, gdy prawdopodobieństwo parametrów jest nieistotne. Chcę tylko dodać, że nie jestem czynnym ekonometrykiem i w związku z tym poprosiłem o zdanie profesjonalnych ekonometryków. Okazało się, że tyle jest różnych estymacji i różnych kwestii w zakresie szybkości obrotu pieniądza, a także w tych zakresach na które wskazał prezes W. Koziński, że model ekonometryczny daje tylko niewielki stopień pewności, co do szacowanych kwot.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#WaldemarMichna">W związku z tym sądzę, że także w sprawie przyrostu pieniądza jest możliwy jakiś kompromis. Chodzi o to, żeby realna ilość pieniędzy na 1000 zł PKB nie spadała. Nie ma podstaw do tego, aby sądzić, że w 1994 r. powinna spaść ilość pieniądza w stosunku do 1993 r.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#WaldemarMichna">Sądzę, że zespół, o którym mówił pan poseł W. Arkuszewski, wypracuje kompromis, jeśli w punkcie startu zarysują się rozbieżne stanowiska. Nie uważam za potrzebne wyjście na plenarne posiedzenie Sejmu z rozbieżnościami pomiędzy Komisją a NBP. Byłoby to komentowane nieprzychylnie także przez zagranicę i wywołałoby dużo namiętności.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#WaldemarMichna">Poświęciłem więcej uwagi pierwszemu punktowi, bowiem sądzę, że w sprawie pozostałych otworzyła się możliwość porozumienia się z NBP. Chcę zaznaczyć, że swoich koncepcji nie traktuję dogmatycznie. Przedstawiłem je dlatego, że takiego zdania byli eksperci i inne środowiska, ale ostateczny zapis powinien być wspólny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WojciechArkuszewski">Na tym kończymy posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>