text_structure.xml
113 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Dnia 19 lutego 1988 r. Komisja Polityki Społecznej, Zdrowia i Kultury Fizycznej, obradująca pod przewodnictwem posłów Mariana Króla (ZSL) i Zbigniewa Gburka (SD) rozpatrzyła:</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">- raport o stanie jakości zdrowotnej żywności w kraju;</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">- informacje Głównego Inspektora Pracy o zadaniach Państwowej Inspekcji Pracy w zakresie poprawy warunków pracy w II etapie reformy gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">W posiedzeniu uczestniczyli: przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej z wiceministrem Jerzym Bończakiem, Ministerstwa Rolnictwa, Leśnictwa i Gospodarki Żywnościowej z wiceministrem Stanisławem Śliwińskim, Główny Inspektor Pracy Jan Laskowski, przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli, Komisji Planowania przy Radzie Ministrów, Państwowego Zakładu Higieny, Stowarzyszenia „Zdrowy Człowiek”, Rady Krajowej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia, Polskiego Towarzystwa Lekarskiego oraz naukowcy.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">Wprowadzenie do raportu o stanie jakości zdrowotnej żywności w kraju przedstawił wiceminister zdrowia i opieki społecznej Jerzy Bończak: Zagadnienia zdrowej żywności są ściśle zwiazane ze stanem zdrowotnym naszego kraju, a więc z tematyką posiedzenia Komisji w dniu wczorajszym. Dostarczone materiały obejmują dane przeglądowe wynikające z działalności Państwowej Inspekcji Sanitarnej w ostatnich latach. Mamy duże zastrzeżenia do jakości środków żywności (chodzi mi zarówno o handel, jak i życie rodzinne). Żywienie jest w naszym kraju nieracjonalne, choć zagadnieniu temu poświęcamy dużo uwagi.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">W dniu 24 marca br. w URM odbędzie się coroczna narada z udziałem wojewodów i wojewódzkich inspektorów sanitarnych, która dokona rozliczenia za 1987 r. W dostarczonym materiale rozliczenia tego nie ma, gdyż nie dysponujemy jeszcze pełnymi materiałami za ub. r. Od 1983 r. postępują pewne pozytywne zmiany, ale nie na miarę naszych oczekiwań.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#komentarz">Według danych WHO, środki spożywcze są odpowiedzialne za blisko 30% przypadków chorób nowotworowych. Jakość środków spożywczych ma też aspekt ekonomiczny - mam na myśli przypadki dyskwalifikowania ich ze względów mikrobiologicznych i chemicznych. Straty z tego tytułu wynoszą kilkaset milionów złotych rocznie.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#komentarz">W 1985 r. zanotowano 16 tys. zatruć pokarmowych, a w 1986 r. o kilka tysięcy więcej. W 1987 r. dynamika wzrostu uległa obniżeniu, jednak jeszcze występowała. Jeden przypadek zatrucia pokarmowego kosztuje ok. 150 tys. zł. Epidemie - jak np. ta, której źródłem była mleczarnia w Białymstoku - spowodowały wielomilionowe straty finansowe, a przede wszystkim zdrowotne, edukacyjne i moralne.</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#komentarz">W sumie jesteśmy jednak na dobrej drodze. Podejmujemy działania wspólne z Ministerstwem Rolnictwa, Leśnictwa i Gospodarki Żywnościowej, ale ogólna kultura naszego społeczeństwa odgrywa tu, niestety, niechlubną rolę. Problem ten wymaga działań międzyresortowych i udziału całego społeczeństwa. Poważną rolę w dążeniu do poprawy jakości zdrowotnej żywności odgrywa nauka. Musimy przebudować nasz system żywienia i można stwierdzić, że przebudowa ta trwa. Pod auspicjami premiera opracowano m.in. materiały dotyczące edukacji żywnościowej społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#komentarz">Z opinii i wniosków Komisji resort zdrowia i opieki społecznej wyciągnie wnioski dla swojej działalności, aby w 1988 r. uzyskać dalszą poprawę. Będzie ona jednak jeszcze daleka od oczekiwań.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#StanisławŚliwiński">Jesteśmy zarówno producentami, jak i konsumentami żywności. Tym bardziej zależy nam, żeby ta żywność była zdrowa i zawierała wszystko, co potrzebne jest do żywienia.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#StanisławŚliwiński">Przedłożona informacja omawia zasady kontroli jakości zdrowotnej i wyniki badań prowadzonych w 1986 r. Brak jeszcze pełnych danych za ub. r. Stwierdzono, że nie wystąpiły zagrożenia jakości zdrowotnej, surowców roślinnych. Częstotliwość przekroczeń maksymalnie dopuszczalnych poziomów stężeń szkodliwych substancji w materiale roślinnym wyniosła w 1986 r. 1,2%.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#StanisławŚliwiński">Poziom pozostałości pestycydów chloroorganicznych nie przekracza dopuszczalnych limitów. Nadal obserwowana jest tendencja spadkowa pozostałości tych pestycydów, aczkolwiek spadek jest wolniejszy niż w latach 70. Nie stwierdza się pozostałości pestycydów fosforoorganicznych i karbaminianowych w produktach zwierzęcych. Pozostałości polichlorowanych dwufenyli stwierdzane są w większości prób, z tym że w zasadzie nie przekraczają dopuszczalnego poziomu. Pozostałości metali ciężkich w materiale zwierzęcym nie przekraczają dopuszczalnego poziomu, z wyjątkiem dziczyzny. Badania nie wykazały pozostałości antybiotyków w produktach zwierzęcych.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#StanisławŚliwiński">Nie stwierdzono pozostałości pestycydów powyżej maksymalnego dopuszczalnego poziomu w badanych przetworach spożywczych.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#StanisławŚliwiński">Badania dotyczące skażenia kadmem przetworów dla dzieci wykazały, że surowce stosowane do tej produkcji zawierają kadm powyżej limitu ustalonego dla przetworów dietetycznych. Głównym czynnikiem sprzyjającym pobieraniu kadmu przez rośliny jest brak wapnia i wysokie zakwaszenie gleb. Postęp w tej dziedzinie przyniósłby zarówno wyższe plony, jak i zmniejszenie zanieczyszczeń.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#StanisławŚliwiński">Wyniki wieloletnich badań w zakresie zanieczyszczeń żywności wskazują, że jej jakość zdrowotna jest odpowiednia. Niezbędne jest przyspieszenie wydania rozporządzenia ministrów zdrowia oraz rolnictwa w sprawie pozostałości środków ochrony roślin w środkach spożywczych oraz metod oznaczania tych pozostałości.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#StanisławŚliwiński">Stworzy to podstawę prawną do egzekwowania właściwego stosowania środków ochrony roślin.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#StanisławŚliwiński">Konsekwentnego rozwiązania wymaga problem zawartości kadmu w surowcach roślinnych. Badania wykazały, że poprawę w tym zakresie można uzyskać dzięki właściwemu wapniowaniu gleb. Przyjęty przez rząd w 1987 r. program produkcji wapna nawozowego stwarza realne możliwości rozwiązania problemu zakwaszenia gleb w ciągu kilkunastu lat. Warunkiem jest konsekwentne działanie wszystkich partnerów.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#StanisławŚliwiński">W zakresie jakości zdrowotnej produktów dla dzieci kontynuowane będą prace dotyczące selekcji surowców roślinnych. Dla potrzeb tej produkcji prowadzi się specjalne nawożenie upraw i ścisłą kontrolę pozyskiwanego surowca.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#StanisławŚliwiński">Zasadniczego rozwiązania wymaga problem produkcji żywności dietetycznej o specjalnym przeznaczeniu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami wszystkie przetwory dietetyczne (w tym również przeznaczone dla chorych na cukrzycę) muszą odpowiadać wymaganiom stawianym przetworom dla niemowląt i małych dzieci, Zakłady produkcyjne muszą spełniać bardzo wysokie wymagania sanitarno-techniczne. Przetwory dietetyczne nie mogą zawierać środków konserwujących i sztucznych barwników, co jest kolejnym utrudnieniem przy produkcji przetworów dla diabetyków. Musimy przyznać, że większość producentów nie jest w stanie sprostać tym wymogom. Nasuwa się pytanie, czy stosowanie tak rygorystycznych wymagań, w pełni uzasadnionych w przypadku przetworów dla niemowląt i dzieci, powinno dotyczyć przetworów dla chorych na cukrzycę? Głównie z tych przyczyn przemysł nasz nie produkuje żywności specjalnej w tak szerokim wyborze, jak w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#StanisławŚliwiński">Systemowego i pilnego rozwiązania wymagają sprawy cen przetworów dla niemowląt i dzieci oraz wyrobów dietetycznych. Utrzymywanie niskich cen urzędowych, powodujących konieczność stosowania dotacji, niejednokrotnie dochodzącej do 300% ceny, jest, naszym zdaniem, niezasadne i utrudnia rozwój tej produkcji. Należy ustalić dla tych produktów ceny wynikające z rzeczywistych kosztów wytwarzania, natomiast rekompensować ich wyższy koszt przez specjalne dodatki dla dzieci i ludzi chorych, bądź stosować rozwiązania podobne jak przy sprzedaży leków - częściową odpłatność przez konsumenta (np. na recepty).</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#StanisławŚliwiński">Dla zapewnienia produkcji żywności przeznaczonej dla diety niskocukrowej zgodnie z narodowym programem profilaktyki cholesterolowej konieczne jest wydanie przez Głównego Inspektora Sanitarnego zezwolenia na peklowanie mięsa drobiowego przeznaczonego do produkcji wędlin. Biorąc pod uwagę, że ok. 60% spożywanego u nas mięsa stanowią wędliny oraz nasilającą się zapadalność na choroby krążenia, wydaje się bardzo pożądane wprowadzenie na rynek niskocholesterolowych asortymentów wędlin.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#StanisławŚliwiński">Kolejną sprawą jest stosowanie polifosforanów do produkcji wędzonek (szynka, baleron, polędwica). Polifosforany stosowane są m.in. w USA, W. Brytanii, Holandii, Danii, Francji, Jugosławii, ZSRR i na Węgrzech. W Polsce uzasadnieniem negatywnej decyzji nie są własności toksyczne polifosforanów, ale niekorzystny bilans fosforu i wapnia w diecie. Wycofanie polifosforanów z wędzonek nie poprawi bilansu fosforu i wapnia (udział fosforu z tego tytułu stanowi niecały 1% fosforu w diecie, natomiast wyrównanie bilansu wymaga zmniejszenia spożycia fosforu o 20 - 25%), spowoduje zaś obniżenie produkcji wędzonek o 10 tys. ton rocznie. Dlatego raz jeszcze ponawiamy prośbę do Głównego Inspektora Sanitarnego i wydanie zezwolenia na stosowanie polifosforanów do produkcji wędzonek.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ZbigniewGburek">Opinia obiegowa jest taka, że jakość zdrowotna polskiej żywności jest zła. Badania naukowe w części potwierdzają tę opinię, ale badania te nie obejmują całej żywności, a metody stosowane dla jej oceny nie pozwalają na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków. Dziś tu nie rozstrzygniemy tych kwestii, ale przedstawione z dostępnych mi źródeł informacje na ten temat przybliżą posłom działania mające na celu wyjaśnienie przyczyn pogarszającej się jakości wyrobów spożywczych pod względem fizykochemicznym; wyrobów mleczarskich, mięsa, drobiu, przetworów mięsnych i owocowo-warzywnych. Myślę, że przemyślenia te posłużą do sformułowania wniosków, dotyczących zwłaszcza organizacji przemysłu przetwórczego, w celu zahamowania tego niekorzystnego trendu marnotrawienia efektów ciężkiej pracy chłopów, załóg PGR i spółdzielczości rolniczej. Badania i kontrole wewnętrzne w zakładach przetwórstwa rolno-spożywczego nie spełniają swej roli, są mało wnikliwe lub nierzetelne. Wskazywano nawet na wypadki wystawiania atestów stwierdzających zgodność wyrobów z obowiązującymi normami bez wykonywania badań ich jakości.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#ZbigniewGburek">Czynniki powodujące skażenie żywności można podzielić na chemiczne, fizyczne i biologiczne. Pomijając substancje celowo dodawane do żywności, których dodatek jest limitowany i kontrolowany, czynniki skażające dostają się do żywności ze środowiska lub są skutkami działalności ludzkiej, np. zabiegów weterynaryjnych, zabiegów ochrony roślin i innych.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#ZbigniewGburek">Skażenia żywności czynnikami chemicznymi determinowane są w głównej mierze skażeniami i degradacją naturalnego środowiska oraz chemizacją rolnictwa i przetwórstwa. Tutaj nasuwa się wniosek pesymistyczny: dopóki środowisko, w którym żyjemy - a więc atmosfera, woda i gleba - nie będzie wolne od podstawowych czynników skażających, dopóty jakość zdrowotna żywności będzie budziła wiele zastrzeżeń.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#ZbigniewGburek">Oddzielną kwestią jest wzrastająca chemizacja rolnictwa związana ze stosowaniem nawozów mineralnych oraz środków ochrony roślin. Tego rodzaju działalność prowadzona w sposób niewłaściwy może powodować skażenie żywności w rejonach intensywnej uprawy. Może również przyczyniać się do tego niekontrolowane przemieszczanie żywności z rejonów wysokiego skażenia. Przemieszczanie kontrolowane i odpowiednio programowane może odegrać pozytywną rolę w sensie ekonomicznym bez narażania zdrowia społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#ZbigniewGburek">Polskie prawodawstwo wykazuje słabości również w dziedzinie ustalania dopuszczalnej pozostałości substancji o szkodliwym działaniu w określonych produktach żywnościowych. Jak dotąd nie ma zarządzeń wykonawczych dotyczących pozostałości pestycydów czy antybiotyków, mimo upływu 15 lat od wydania ustawy o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#ZbigniewGburek">Skażenia żywności środkami ochrony roślin dotyczą ryb, mięsa, smalcu, w mniejszym stopniu mleka i pieczywa; sporadycznie jaja i olej zawierają ponadnormatywne ilości DDT. Niepokojący jest fakt wzrostu zanieczyszczenia mleka surowego i sproszkowanego. W 1983 r. zanotowano wzrost skażenia warzyw fungicydami, podobnie jest z innymi pestycydami, dla których nie ma ustalonych norm dopuszczalnych pozostałości.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#ZbigniewGburek">Skażenie żywności metalami pochodzi ze środowiska, ale dostają się też one do żywności podczas procesów przetwórczych, głównie z naczyń i urządzeń technicznych. Bardzo silnie akcentuje się wpływ zanieczyszczeń środowiska działalnością przemysłu, rozwojem aglomeracji miejskich oraz rozwojem tras komunikacyjnych - przy braku płynnych paliw bez dodatku ołowiu. O ile dopuszczalne stężenie tych metali dla dorosłych mogą być nieszkodliwe, o tyle niepokojące jest ich występowanie w produktach spożywczych przeznaczonych dla dzieci. Wskazywano, że w dietach dzieci i młodzieży dość często występowały ołów i kadm w ilościach, których spożycie przekraczało dawki tolerowane przez człowieka. Chodzi przede wszystkim o emisje zanieczyszczeń przemysłowych oraz wpływ spalin na uprawy zlokalizowane w pobliżu dróg i autostrad. W niektórych rejonach dotyczy to również rtęci - są to sygnały alarmujące i wskazujące na konieczność systematycznych badań zmierzających do eliminacji lub choćby zmniejszenia stopnia skażenia żywności tymi czynnikami.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#ZbigniewGburek">Rtęć znajduje się głównie w mięsie, ziemniakach i pieczywie, podobnie ołów, natomiast kadm - w pieczywie i ziemniakach.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#ZbigniewGburek">Skażenia żywności azotanami, azotynami i N-nitrozaminami stanowią niebezpieczeństwo dla człowieka z uwagi na ich pośrednie działanie rakotwórcze. Nośnikami tych substancji są mleko i jego przetwory, a także warzywa. Wydaje się, że proces wędzenia ryb powoduje wzrost N-nitrozodimetyloaminy. Co się tyczy skażenia wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi - znanymi związkami rakotwórczymi, to aktualny stan badań w Polsce nie pozwala na pełną ocenę stopnia i zakresu występowania tych związków, a tym samym stopnia skażenia żywności.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#ZbigniewGburek">Skażenia żywności antybiotykami i innymi lekami weterynaryjnymi powodują u człowieka alergie, rozwój grzybic, a w przypadku antybiotyków przede wszystkim wzrasta odporność drobnoustrojów wykluczająca skuteczne działanie takich leków. Szczególnie niebezpieczna jest pozostałość chloroamfenikolu. Wykazano obecność antybiotyków w mleku, jajach, mięsie drobiowym. Wyniki te świadczą o nieprzestrzeganiu okresów karencji i nieodpowiedniej działalności Weterynaryjnej Inspekcji Sanitarnej.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#ZbigniewGburek">Promieniotwórcze skażenie żywności radioaktywnym jodem zaobserwowano po katastrofie czarnobylskiej. Obecnie występuje ono jeszcze na granicy stężeń dopuszczalnych w niektórych produktach, jeśli chodzi o stront. Niebezpieczeństwo skażenia strontem wiąże się z długoletnim okresem połowicznego rozpadu tego pierwiastka i jego kumulowaniem się w nieładzie kostnym człowieka i zwierząt.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#ZbigniewGburek">Skażenie żywności mykotoksynami stwierdza się w mleku krów podkarmianych paszą z wytłokami arachidowymi, zawierającymi alfa-toksynę B1 - chodzi tu o bydło karmione na Wybrzeżu. W sokach jabłkowych wykryto patulinę, co świadczy o używaniu do produkcji surowców zapleśniałych.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#ZbigniewGburek">Mikrobiologiczne skażenie żywności są coraz częstsze. Co trzecia próbka mleka zakwalifikowanego do przetwórstwa na mleko w proszku dla niemowląt była zanieczyszczona gronkowcami chorobotwórczymi, a w 2/3 próbek wykrywano bakterie coli, które są wskaźnikiem stanu sanitarnego gleby. Również w mrożonkach znaleziono ilość gronkowców, która może spowodować zatrucie pokarmowe z powodu wysokiego stężenia toksyny gronkowcowej.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#ZbigniewGburek">Nasuwają się następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#ZbigniewGburek">- skażenie żywności spowodowane jest w głównej mierze działalnością człowieka naruszającego równowagę biologiczną środowiska oraz nie przestrzegającego podstawowych zasad tzw. dobrej praktyki we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego;</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#ZbigniewGburek">- zapobieganie skażeniom żywności jest możliwe na drodze eliminacji wszystkich zagrożeń przenikających do niej ze środowiska - powietrza, wody i gleby oraz przestrzegania zasad dobrej praktyki rolniczej, hodowlanej, przetwórstwa spożywczego, dystrybucji i żywienia - zwłaszcza zbiorowego;</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#ZbigniewGburek">- należy zaniechać dodatku cukru do przetworów mlecznych, gdyż stają się one wtedy pożywkami dla bakterii (zatrucia gronkowcami i salmonellą w serkach homogenizowanych). Należy zaprzestać produkcji tych przetworów dopóki nie będą stworzone warunki sterylności produkcji, gwarantowanego transportu i dystrybucji;</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#ZbigniewGburek">- biorąc pod uwagę wysoki stopień skażenia żywności w regionach uprzemysłowionych celowe jest jej przemieszczanie, które jednak nie powinno być przypadkowe, lecz powinno przebiegać zgodnie z ustalonymi zasadami uwzględniającymi rodzaj i stopień skażenia;</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#ZbigniewGburek">- wzrastająca chemizacja rolnictwa, związana przede wszystkim ze stosowaniem nawozów mineralnych, środków ochrony roślin, środków dezynfekujących, antybiotyków oraz leków weterynaryjnych, posiada znaczący wpływ na stopień skażenia żywności zarówno pochodzenia roślinnego, jak i zwierzęcego. Konieczne jest w tym przypadku racjonalne stosowanie wszystkich środków, co jest możliwe do osiągnięcia na drodze podniesienia kwalifikacji osób odpowiedzialnych za takie działania i uświadomienia ich o skutkach zdrowotnych związanych z niewłaściwym postępowaniem. Dodatkowym czynnikiem eliminującym skażenia jest działalność kontrolna odpowiednich służb, które także powinny legitymować się odpowiednimi kwalifikacjami;</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#ZbigniewGburek">- z procesów produkcyjnych należy bezwzględnie wyeliminować urządzenia, sprzęt, naczynia i opakowania, z których składniki mogą przenosić się do żywności. Właściwa eksploatacja, konserwacja i naprawa maszyn oraz urządzeń służących do produkcji żywności jest jednym z elementów jakości zdrowotnej żywności (w grę wchodzą odpowiednie materiały eksploatacyjne, jak; smary, oleje, środki zwilżające i inne);</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#ZbigniewGburek">- wyraźna dwutorowość badań związanych ze skażeniem środowiska i skażeniem żywności utrudnia wykazanie konkretnych związków przyczynowo-skutkowych i wyznaczenie dróg poprawy istniejącego stanu. Konieczna jest zatem integracja badań i odpowiednie ich skoordynowanie. Niezbędne jest prowadzenie stałego monitorowania, chociażby tylko wybranych i uznanych za priorytetowe, czynników skażających żywność, na wzór badań związanych ze skażeniem radioaktywnym;</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#ZbigniewGburek">- minister zdrowia powinien być koordynatorem inspekcji sanitarnej żywności. Wymaga to ustawowego podporządkowania mu Weterynaryjnej Inspekcji Sanitarnej;</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#ZbigniewGburek">- trzeba się zastanowić, jak wyegzekwować od organów kontroli wewnętrznej rzetelne atestowanie produktów spożywczych. Ogromna w tym rola organów założycielskich oraz Państwowej Inspekcji Pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Czy na sali znajduje się przedstawiciel resortu ochrony środowiska i zasobów naturalnych? Czy jest przedstawiciel Polskiego Komitetu Normalizacji, Miar i Jakości? Czy są przedstawiciele resortu rynku wewnętrznego? Nie widzę nikogo z tych osób. Właściwie mogłabym już dalej nie mówić. Nie ma bowiem na tej sali najważniejszych partnerów do dyskusji. O zadaniach ministra ochrony środowiska w zakresie, który dzisiaj tutaj omawiamy, nie muszę mówić. Podobnie bez zaangażowania pozostałych instytucji, które wymieniałam, nie osiągnie się w dziedzinie zdrowotności żywności żadnego postępu.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Jeśli nie będziemy zaostrzać norm - zamiast łagodzić, jak proponuje to minister rolnictwa - również nic z tego nie będzie. Konieczny jest administracyjny nacisk ze strony państwa na wyegzekwowanie obowiązujących norm.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Po co potrzebny byłby przedstawiciel Ministerstwa Rynku Wewnętrznego? Przecież mówimy, że konieczna jest przebudowa zwyczajów żywieniowych wśród ludnością a to zależy przecież od podaży. Ubolewam więc, że taką mamy sytuację.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Z wypowiedzi ministra rolnictwa wynika, że jest wspaniale - nic tylko konsumować. Dawniej mówiło się, że nie pozostaje nic innego, jak tylko żyć powietrzem. Teraz nawet i powietrze jest zanieczyszczone. Było takie powiedzenie: żyć tylko miłością - teraz to też niebezpieczne, bo panuje AIDS.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Uważam, że koreferent właściwie przedstawił te sprawy, bez rozdzierania szat, ale też bez wybielania sytuacji.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Według bardzo ostrożnych szacunków 15% naszej populacji to inwalidzi. Przyzwyczailiśmy się, że inwalida to ślepy, głuchy, kulawy. Tacy inwalidzi też są, a jest to obecnie wynikiem stanu bhp w naszych zakładach pracy, ale zastraszająco rośnie liczba inwalidów na skutek spożywania złej żywności. Dzieje się tak wtedy, kiedy matka już w trakcie ciąży odżywia się niewłaściwymi produktami. Nazwijmy rzecz po imieniu: to jest degeneracja.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Pomimo, że w Ministerstwie Rolnictwa jest tak doskonały nastrój, „Bobovitów” w dalszym ciągu nie można dostać. Żenujące jest też istnienie dwóch technologii w przemyśle przetwórczym - tej na eksport, gdzie sprawdza się i opiłowuje paznokcie, stosuje białe kitle i wszelkie szykany higieny, zwłaszcza wtedy kiedy przyjeżdża inspekcja z USA, oraz tej technologii na krajowy użytek, którą nikt się nie przejmuje. I tak przeżyjemy, a jeśli nawet nie - to co z tego? I tak jest nas za dużo.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Parę słów chciałam powiedzieć o azotynach i azotanie sodu, stosowanych jako podstawowy składnik peklowania mięsa. Im bardziej ono różowe, tym więcej tych substancji zastosowano. W technologii eksportowej stosuje się wszystko, tylko nie to. Skąd się w ogóle te substancje wzięły? Otóż jest to lekarstwo na brud, opóźniają one bowiem powstawanie jadu kiełbasianego. Federacja Konsumentów zabrała się za te substancje z dużymi trudnościami, bo przecież brakuje nam mięsa; udało nam się zmienić tę normę, ale jest to oaza na pustyni.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Na moje pytanie o zakaz pewnych upraw wzdłuż ciągów komunikacyjnych postawione na posiedzeniu plenarnym Sejmu, przedstawiciel ministerstwa odpowiedział, że na szczęście regulamin nie przewiduje dyskusji, bo byłaby ona nieparlamentarna.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#MałgorzataNiepokulczycka">Popieram wnioski zaprezentowane przez posła Z. Gburka. Proponowałabym do tego dokonanie przeglądu norm, zlikwidowanie odstępstw od i tak zbyt liberalnych norm oraz ustanowienie norm tam, gdzie ich jeszcze nie ma. Nie przekonuje mnie argument, że nie stać nas na nowe technologie w przetwórstwie żywności. Jeśli zrobić całościowy rachunek, uwzględnić koszty leczenia inwalidów - to okaże się, że jest to opłacalne. bardzo drastycznych normach i ich konsekwentnym egzekwowaniu widzę możliwość poprawy sytuacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JerzyWasilewski">Zaopatrzenie ludności w niezbędną ilość dobrej jakościowo żywności stanowi przedmiot stałego zainteresowania Najwyższej Izby Kontroli. Wynika to głównie z rangi prawidłowego wyżywienia w hierarchii potrzeb społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JerzyWasilewski">Przedstawiony Komisji raport Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej o stanie jakości zdrowotnej żywności w kraju stanowi głównie informację o wynikach oceny artykułów spożywczych, które w świetle badań Państwowej Inspekcji Sanitarnej i Państwowego Zakładu Higieny wykazały negatywne odchylenia od norm. Wynikający z tych danych obraz, szczególnie dotyczący artykułów mleczarskich, jest mocno niepokojący. Ale stan ten potwierdzają, niestety, również ustalenia NIK.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#JerzyWasilewski">Należy przy tym podkreślić olbrzymią rozpiętość między rozmiarami niewłaściwej jakości artykułów spożywczych, stwierdzanymi przez kontrole zewnętrzne, a danymi w tym zakresie prezentowanymi w formie wskaźnika reklamacji przez zakłady produkcyjne w sprawozdawczości statystycznej i zakładowych rejestrach reklamacji, który średnio dla wyrobów spożywczych wynosił zaledwie ok. 0,2%. Pocieszające jest jednak, że po gwałtownym obniżeniu poziomu jakości żywności w początku lat 80., poczynając od 1984 r. stwierdzona jest stopniowa jej poprawa w wielu branżach przemysłu spożywczego, która m.in. wyraża się obniżonym wskaźnikiem wadliwości wyrobów - co pokazuje również omawiany raport. Niemniej wskaźnik ten jest nadal zbyt wysoki.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#JerzyWasilewski">W II półroczu ub. r. NIK zbadała na zlecenie Rady Państwa skup i przetwórstwo mleka oraz zaopatrzenie rynku w artykuły mleczarskie, ze szczególnym uwzględnieniem wykonania wniosków NIK przekazanych po podobnej kontroli przeprowadzonej w 1984 r.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#JerzyWasilewski">Kontrola ta wykazała, że według danych służby kontroli jakości wojewódzkich związków spółdzielni mleczarskich w latach 1984–1986 nastąpiło pewne polepszenie jakości przetworów, a udział wyrobów niezgodnych z wymogami norm zmniejszył się w badanych próbkach z 21% do 15%.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#JerzyWasilewski">Podobne obniżenie wskaźnika wadliwości wykazały również wyniki badań organoleptycznych i fizykochemicznych, przeprowadzonych w I półroczu ub.r. przez Państwową Inspekcję Handlową. Analizy wykazały, że wskaźnik wadliwości niektórych wyrobów był jednak nadal bardzo wysoki. Normom nie odpowiadało od 35 do 39% zbadanych serów twarogowych chudych i tłustych, 25% napojów mlecznych i serków homogenizowanych oraz 22% serów dojrzewających i śmietany.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#JerzyWasilewski">Należy przy tym nadmienić, że wskaźnik wadliwości obejmuje nie tylko wady jakościowe, ale również inne formalne wady z punktu widzenia prawidłowości obrotu towarami, jak np. brak właściwych oznaczeń dotyczących produkcji i przydatności do spożycia, czy nieznaczne odchylenia od norm w składzie chemicznym - nie świadczące w zasadzie o pogorszeniu jakości zdrowotnej samego wyrobu. Przykładem tego może być przekroczenie o 0,1 punktu dopuszczalnej zawartości wody w maśle i twarogach.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#JerzyWasilewski">Przy odnotowaniu ogólnej poprawy jakości wyrobów mleczarskich pod względem mikrobiologicznym (ilość bakterii) niezgodne z normami było w 1986 r. nadal od 16 do 37% prób badanego masła, mleka spożywczego, napojów mlecznych, serów twarogowych i śmietany.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#JerzyWasilewski">W niektórych kontrolowanych spółdzielniach mleczarskich stwierdzono przy tym szczególnie złą jakość wyrobów. Np. w OSM w Staszowie (woj. tarnobrzeskie) ponadnormatywną zawartość mikroorganizmów posiadało 100% badanej śmietany i 77% masła, w OSM w Brzegu (woj, opolskie) - 94% śmietany i 65% serów twarogowych tłustych, a w OSM Jelcz - Laskowice (woj. wrocławskie) 65% serów dojrzewających.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#JerzyWasilewski">Jedną z przyczyn tego stanu było mało skuteczne działanie wojewódzkich służb kontroli jakości. W 1986 r. w 18. województwach służby te nie przeprowadzały w ogóle lub przeprowadzały tylko w znikomych ilościach badania mikrobiologiczne wyrobów mleczarskich, natomiast kontroli jakości wyrobów pod względem cech fizyko-chemicznych i organoleptycznych dokonywały one w zadowalających rozmiarach jedynie w 36. województwach.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#JerzyWasilewski">Ustalono przy tym, że odpowiedzialnymi za drastyczną - jak stwierdzono w omawianym dzisiaj raporcie - jakość serków homogenizowanych, a w mniejszym stopniu również innych wyrobów, są nie tylko producenci. Wskaźnik wadliwości badanych w I półroczu 1987 r. partii serków w sklepach był ponad dwukrotnie wyższy od stwierdzonego w zakładach produkcyjnych i wynosił 52% w jednostkach detalicznych spółdzielczości „Społem” i aż 67% w spółdzielczości „Samopomoc Chłopska”. Wynikało to z niewłaściwego transportowania i przechowywania przetworów mlecznych w punktach sprzedaży wskutek niedostatecznego ich wyposażenia w urządzenia chłodnicze lub ich niewykorzystania z winy pracowników handlu, a także nieodpowiednich warunków higieniczno-sanitarnych stwierdzonych w 23% kontrolowanych przez IRCh sklepów.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#JerzyWasilewski">Gdy mowa o niezadowalającym poziomie jakości zdrowotnej żywności - celowe też jest zastanowienie się nad głównymi przyczynami tego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#JerzyWasilewski">W IV kwartale 1986 r. NIK z własnej inicjatywy przeprowadziła kontrolę oddziaływania instrumentów ekonomiczno-finansowych na jakość wybranych artykułów spożywczych w początkach lat 80., kiedy notowano osłabienie dyscypliny i rozluźnienie reżimu technicznego oraz nieprzestrzeganie podstawowych zasad higieny produkcji. Konsekwencją tego było duże zróżnicowanie jakości wyrobów wytwarzanych w podobnych warunkach technicznych i z surowców o identycznej jakości. Sprzyjał temu niezrównoważony rynek artykułów spożywczych oraz brak właściwej reakcji ze strony jednostek handlowych, przyjmujących do obrotu również wyroby niezgodne z obowiązującymi normami.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#JerzyWasilewski">Należy przy tym dodać, że w I etapie reformy gospodarczej nie nadano odpowiedniej rangi problemom jakości produkcji przetworów spożywczych. Dopiero w ramach doskonalenia mechanizmów reformy wprowadzono wiele istotnych aktów prawnych, mających na celu większe zainteresowanie jednostek produkcyjnych i handlowych wytwarzaniem oraz wprowadzaniem do obrotu wyrobów dobrej jakości. Na szczególną uwagę zasługują postanowienia wprowadzające obowiązek lub możliwość:</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#JerzyWasilewski">- obniżenia ceny w przypadku pogorszenia jakości towarów w stosunku do wymogów określonych przy ustalaniu ceny ich zbytu;</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#JerzyWasilewski">- obligatoryjnego stosowania kar umownych przy dostawach towarów o wadliwej jakości, a w przypadku nienaliczania tych kar - obciążania zysku odbiorcy wpłatami na Fundusz Rozwoju Rynku, którego środki mają służyć lepszemu zaspokojeniu potrzeb konsumentów;</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#JerzyWasilewski">- zaliczania do kosztów nie uzasadnionych 70% kosztów poniesionych w związku z usunięciem ujawnionych przez odbiorców wad wyrobów, a do strat nie uzasadnionych 100% kar umownych i odszkodowań za obniżoną jakość towarów;</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#JerzyWasilewski">— stosowania wyższych cen na wyroby oznaczone państwowymi znakami jakości „Q” i „1” oraz ulg podatkowych z tytułu produkcji tych wyrobów.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#JerzyWasilewski">Wprowadzone instrumenty ekonomiczno-finansowego oddziaływania nie spowodowały, niestety, oczekiwanego zaktywizowania działań jednostek produkcyjnych i handlowych na rzecz poprawy jakości artykułów spożywczych - m.in. na skutek niedostatecznego wdrażania poszczególnych rozwiązań systemowych przez producentów artykułów spożywczych i zainteresowane jednostki obrotu towarowego.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#JerzyWasilewski">Znaczna część badanych przedsiębiorstw i spółdzielni unikała często konsekwencji finansowych z tytułu produkowania i sprzedaży w sieci detalicznej artykułów spożywczych nieodpowiedniej jakości. Wskazuje to na małą jeszcze moc zapobiegawczą ustanowionych sankcji za wadliwą produkcję wyrobów, a także brak skutecznej kontroli w tym zakresie. Nadzór nad przestrzeganiem przepisów i postanowień, zmierzających do podniesienia poziomu jakości produktów spożywczych, sprawowany był głównie przez zewnętrzne organy kontrolne, obejmował on jednak ze względu na ograniczony potencjał i niejednokrotnie codzienne dostawy, tylko niewielką ilość artykułów spożywczych dostarczanych na zaopatrzenie rynku.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#JerzyWasilewski">Mała skuteczność oddziaływania preferencji i sankcji ekonomicznych na poprawę jakości produkowanych artykułów spożywczych wynikała również z ich niewystarczającego wpływu na rentowność działalności produkcyjnej i handlowej. Stosowany system dotowania produktów i duża dowolność w ustalaniu umownych cen zbytu umożliwiały nie tylko pokrycie negatywnych skutków finansowych złej produkcji, ale nawet bezzasadne znaczne zwiększenie zysków.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#JerzyWasilewski">Do ograniczenia oddziaływania instrumentów ekonomiczno-finansowych na poprawę jakości produkcji przyczyniał się szczególnie brak powiązania wyników jakościowych z poziomem wynagrodzenia pracowników. Konsekwencje ekonomiczne związane ze złą jakością nie były w sposób odczuwalny przenoszone na pracowników, którzy się do tego bezpośrednio przyczynili. Konsekwencje te wpływały tylko w minimalnym stopniu na zwiększenie lub zmniejszenie zysków. Tracono w ten sposób indywidualne i grupowe funkcje motywacyjne skłaniające zatrudnionych do szczególnej troski o produkcję wyrobów dobrej jakości.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#JerzyWasilewski">Przekazywaniu do handlu złych artykułów spożywczych - w tym również wyrobów skażonych substancjami szkodliwymi dla zdrowia - nie przeciwdziałał nadmierny liberalizm odbiorców w zakresie ustalania warunków dostaw i egzekwowania postanowień zapisanych w umowach z producentami. Odbiorcy nie zorganizowali właściwego odbioru jakościowego. Brakowało również powiązania między wynagrodzeniami zainteresowanych służb przedsiębiorstwa a wynikami obiektywnej oceny jakości wyrobów. Nie przestrzegano obowiązku naliczania kar i obniżania cen z tytułu złej jakości towarów.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#JerzyWasilewski">W raporcie wspomniano, że jakość wyrobów mleczarskich jest ściśle związana z jakością pozyskiwanego mleka surowego i stanem zdrowotnym bydła. Pogląd ten w pełni potwierdzają wyniki kontroli NIK.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#JerzyWasilewski">Analizy laboratoryjne losowo pobranych prób 135 tys. l. mleka dostarczonego do 41 punktów skupu i 51. spółdzielni wykazały, że ponad 76% badanej ilości nie odpowiadało klasie I, przy czym 62% nie mieściło się w ogóle w parametrach normatywnych. Ilość mleka pozaklasowego wahała się od 13% w OSM w Pasłęku do 100% w OSM w Kozienicach. Surowiec nie spełniający wymogów jakościowych pochodził w ok. 14% od krów chorych na zapalenie wymion i ponadnormatywne skażenie mikrobiologiczne, a w 12% miał skład chemiczny niezgodny z normą.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#JerzyWasilewski">Ustalono również, że zła jakość mleka surowego wynika m.in. z niezadowalającego stanu zdrowotnego krów. W latach 1984–1986 odsetek krów objętych zwalczaniem chorób wymienia wzrósł w sektorze uspołecznionym z 32 do 41%, a u rolników indywidualnych z 10 do 12%. Ten stan - przy równoczesnym nieprzestrzeganiu okresu karencji w dostawach mleka od krów leczonych - był przyczyną coraz częstszego skażenia mleka antybiotykami.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#JerzyWasilewski">Niepokojącym zjawiskiem jest także stosunkowo duże natężenie występowania przypadków białaczki. W 1986 r. przebadano 25% pogłowia bydła na terenie 15. województw, stwierdzając przypadki białaczki u około 1/4 liczby sztuk w sektorze uspołecznionym. W gospodarstwach indywidualnych stwierdzono białaczkę u 4% badanego bydła. Zwalczanie choroby zostało opóźnione nieobjęciem badaniami całego pogłowia bydła. Było to spowodowane brakiem dostatecznej ilości antygenu do wykrywania białaczki.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#JerzyWasilewski">Poprawie jakości mleka nie sprzyjało także stałe naruszanie postanowień ustawy z 1970 r. o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia. Chodziło o wydanie odpowiednich przepisów wykonawczych określających obowiązujące warunki sanitarne przy uzyskiwaniu mleka w gospodarstwach rolnych, a także zasady planowego tworzenia tych warunków. W dalszym ciągu trwają uzgodnienia międzyresortowe dotyczące tych problemów. Resort zdrowia i opieki społecznej również uczestniczy w pracach legislacyjnych. Brak tego aktu prawnego oraz tolerancyjność w odbiorze mleka - wywołana głównie niedoborem tłuszczu mlecznego na rynku - osłabiła motywację producentów i spółdzielni mleczarskich do podjęcia działań zapewniających znaczną poprawę jakości mleka.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#JerzyWasilewski">Warto dodać, że wciąż brakuje jednoznacznego uregulowania prawnego i precyzyjnego przypisania odpowiedzialności za stan sanitarno-higieniczny produkcji mleka w gospodarstwach rolnych. Najwyższa Izba Kontroli ustaliła również, że jakość zdrowotna i przydatność konsumpcyjna wyrobów spożywczych była systematycznie obniżana przez niedobór wymaganych opakowań i materiałów opakowaniowych. Było wiele reklamacji jakościowych wynikających z tego powodu. W ub. r. reklamacje takie stwierdzono w 50% badanych jednostek przemysłu koncentratów spożywczych i w 23% spółdzielni mleczarskich.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#JerzyWasilewski">W wyniku naszych badań ustaliliśmy konieczne i niezbędne posunięcia mające służyć poprawie jakości zdrowotnej wyrobów spożywczych. W sferze pozyskiwania produktów spożywczych niezbędne jest ciągłe uświadamianie producentom potrzeb i metod produkcji zdrowych surowców, koniecznych do wytwarzania artykułów spożywczych dobrej jakości. Można to osiągnąć poprzez systematycznie i fachowo prowadzony instruktaż. Konieczne jest zapewnienie większej ilości łatwo dostępnych środków technicznych służących do produkcji i utrzymywania właściwej higieny produkcyjnej artykułów mleczarskich. Ważnym zadaniem w sferze pozyskiwania surowców jest zapewnienie bieżącego i skutecznego nadzoru nad przestrzeganiem przez producentów wymogów reżimu technologicznego gwarantującego uzyskiwanie surowców właściwej jakości.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#JerzyWasilewski">Uznaliśmy za niezbędne wysunięcie szeregu postulatów w zakresie skupu. Chodzi głównie o właściwe wyposażenie techniczne punktów skupu surowców rolniczych. Pracownicy odpowiedzialni za prowadzenie skupu powinni być rozliczani ze swych podstawowych obowiązków i sposobu ich wykonywania. Zaostrzenia wymagają sankcje za nieprzestrzeganie warunków sanitarno-higienicznych w punktach skupu. W przypadkach drastycznych należy je zamykać, aż do czasu spełnienia obowiązujących wymogów sanitarnych. Postulujemy również uaktywnienie i zwiększenie skuteczności działania organu samorządu spółdzielczego i wiejskiego w zakresie poprawy jakości kupowanych produktów rolnych.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#JerzyWasilewski">W sferze przetwórstwa rolno-spożywczego niezbędne jest dostosowanie zdolności wytwórczych przemysłu spożywczego do potrzeb społecznych. Trzeba też na bieżąco egzekwować wykonywanie przepisów o ogólnej higienie pracowników zakładów przetwórczych, jak też kontrolować stan sanitarno-higieniczny tych zakładów.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#JerzyWasilewski">Ostatnią sferą gospodarki, do której odnoszą się nasze wnioski jest obszar handlu. Postulujemy wprowadzenie właściwego wyposażenia technicznego sieci handlu, ze szczególnym uwzględnieniem urządzeń chłodniczych. Zbyt wiele do życzenia pozostawia sposób organizacji zbytu artykułów rolno-spożywczych. Postulujemy uzdrowienie struktur organizacyjnych i sposobu działania jednostek zbytu. Podkreślamy również konieczność egzekwowania od pracowników handlu wykonania postanowień sanitarno-higienicznych w lokalach sklepowych. Artykuły spożywcze muszą być przechowywane w sposób prawidłowy. Bezwzględnie należy przestrzegać prowadzenia jakościowych ocen przyjmowanych towarów i norm odbioru jakościowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JanuszSzymborski">Przyznam się, że zamierzałem mówić tylko o problemach dzieci, na czym znam się zawodowo. Dotychczasowa dyskusja, a przede wszystkim stanowisko NIK, pobudziła mnie jednak do przedstawienia szerszego poglądu na omawiane kwestie. Wydaje mi się, że czas najwyższy, aby zadać sobie kilka zasadniczych pytań.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#JanuszSzymborski">Dysponujemy obszernym raportem przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa, Leśnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Jego wymowa jest pozytywna. Przyznaję się otwarcie, że prowadzone badania świadczą o braku problemów związanych ze skażeniami żywności. Wszystko byłoby dobrze, gdybyśmy nie usłyszeli raportu NIK. Jego wymowa jest zupełnie inna. Jak to się dzieje, że dwie jednostki administracji centralnej przedstawiają diametralnie odmienne materiały dotyczące tej samej kwestii? Czy problem istnieje, czy też go nie ma? Czy można nadal udawać, że nie ma w Polsce problemu niezdrowej żywności?</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#JanuszSzymborski">To co powiedziałem brzmi mocno i zdecydowanie, ale takie są po prostu fakty. Ponieważ nie podejrzewam resortu rolnictwa o złą wolę i chęć dezinformowania posłów - pozostaje twierdzić, że resort po prostu nie wie o wielu problemach. Zgodzimy się wszyscy, że tak być nie powinno.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#JanuszSzymborski">Wielokrotnie już mówiłem, że naturalne żywienie niemowląt jest znakomitym środkiem przeciwdziałającym chorobom dzieci. W obecnej, trudnej sytuacji rynkowej trzeba tylko życzyć wszystkim polskim dzieciom, by były żywione mlekiem matki. Karmienie piersią to najprostsza i najtańsza metoda zapewnienia dobrego stanu zdrowia dziecka. Za granicą ok. 80–90% matek karmi piersią swe dzieci przez cały pierwszy rok życia. Niestety, w naszym kraju wskaźnik ten wynosi tylko 10–15%, a i to dotyczy tylko 6. miesięcy życia dziecka. Gdybyśmy upowszechnili karmienie piersią, to natychmiast można by odnotować spadek zachorowalności dzieci, spadek liczby zgonów niemowląt itp. To jedyna realna droga dla nas na dzisiaj, choć w perspektywie wiele zostanie do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#JanuszSzymborski">Myślałem już, że nigdy nie usłyszę z ust przedstawiciela rządu tłumaczenia, że na rynku brakuje waty, ponieważ jest ona zużywana na zabawki, do uszczelniania okien itp. Niestety, taka logika wywodu powróciła na dzisiejszym posiedzeniu 1 to w odniesieniu do odżywek dla dzieci typu „Bobo-frut”. Woła to o pomstę do nieba, tym bardziej że dokumenty reformy gospodarczej wyraźnie precyzują dzieci jako grupę społeczną wymagającą specjalnej ochrony ze strony państwa. Okazuje się, że dokumenty reformy stwierdzają jedno, zaś przedstawiciel resortu mówi wręcz, te sytuacja w dziedzinie zaopatrzenia w „Bobo-fruty” nie ulegnie poprawie. Szafuje się przy tym argumentem nadmiernego poziomu dotacji do produkcji tego artykułu. Zgadzam się, że argumenty ekonomiczne są ważne i że powinniśmy stale ograniczać poziom dotacji, ale przecież chodzi o dzieci, które wymagają szczególnego podejścia. Taką sytuację określa się w teorii ekonomii jako tzw. preferencje społeczne.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#JanuszSzymborski">Argumentacja ekonomiczna w przypadku odżywek dla dzieci brzmi nieco cynicznie. Dzieci są przecież dobrem znacznie ważniejszym niż wiele doraźnych celów równowagi rynkowej, reformy itp. Można by być równie cynicznym mówiąc, że dzieci także odgrywają ważną rolę w gospodarce. Tylko dzięki kilku milionom dzieci wskaźnik spożycia alkoholu na głowę przeciętnego mieszkańca Polski kształtuje się na obecnym poziomie. Gdybyśmy odliczyli dzieci, to wyszłoby, że dorosłe społeczeństwo pije w sposób zastraszający.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#JanuszSzymborski">Chciałbym zapytać, czy minister może wymienić jakiś artykuł żywnościowy, którego cena wzrosła, ponieważ nie mógł być dotowany, a równocześnie jest on dostępny na rynku i charakteryzuje się dobrą jakością? Wydaje mi się, że niełatwo znaleźć taki przykład. Świadczy to o konieczności stosowania szerszych kryteriów niż tylko ekonomicznych, tzn. likwidowania dotacji do produkcji i podwyższania cen. Zwracam uwagę, że resort rolnictwa zabiega, aby resort zdrowia i opieki społecznej nieco obniżył normę obowiązującą na mięso. Mięso jest droższe i ciągle mamy kłopoty z jego nabyciem. Na dodatek jakość wyrobów mięsnych pozostawia sporo do życzenia.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#JanuszSzymborski">Nie zgadzam się z opinią, że stan ochrony zdrowia jest dobry, ponieważ nie notujemy epidemii, dużych zatruć itp. Zapewne można tak twierdzić, ale fachowcy wiedzą, że o stanie zdrowia społeczeństwa decydują drobne, niezauważalne, codzienne dolegliwości i choroby. Łatwiej zauważyć epidemię niż absencję chorobową z tytułu przeziębienia. Zarówno jedno, jak i drugie zjawisko odbija się jednak na stanie zdrowia ludności.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#JanuszSzymborski">Mówiono dzisiaj znowu o konieczności wprowadzenia działań profilaktycznych w celu utrzymania tzw. zdrowia publicznego. Już od dawna postuluje się, aby wykorzystać w zakresie działań profilaktycznych średni personel medyczny. Mamy całą armię pielęgniarek i położnych, ale - niestety - ich dotychczasowa rola nie polegała na propagowaniu profilaktyki zdrowotnej, lecz na likwidowaniu skutków zachorowań. Najwyższy czas, by zmienić ten stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#JanuszSzymborski">Na zakończenie muszę powiedzieć też coś pozytywnego nt. materiału przygotowanego przez resort zdrowia i opieki społecznej. Dokument resortowy nie zawiera czegoś, co zawierały dotychczas wszystkie takie dokumenty - próby przerzucania odpowiedzialności za obecny stan rzeczy na kogoś innego.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#HelenaPorycka">Gdy się słucha całej dzisiejszej dyskusji - rodzi się refleksja, że gdy bierzemy w rękę jakiś artykuł spożywczy, to aż strach pomyśleć, jak jest on niezdrowy. Przeraża mnie skażenie żywności. Mówiono wiele nt. złej jakości mleka. Okazuje się, że w naszym kraju jest dużo mleka, ale że nie jest ono zdrowe. Zastanawiam się, co resort rolnictwa może zrobić, aby poprawić jakość mleka.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#HelenaPorycka">Mieszkam na wsi, znam dobrze środowisko wiejskie i jego mentalność. Przeczytałem w materiałach, że jeśli krowa jest leczona przez weterynarza, to przez 5 dni od podania leków rolnik nie powinien odstawiać mleka do punktu skupu. Zastanawiam się jak to wytłumaczyć rolnikom. Jak im uświadomić, że to mleko obniża jakość całego transportu zlewanego w jedną cysternę.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#HelenaPorycka">Kluczem do rozwiązania tej kwestii jest zrozumienie mentalności rolnika. On uważa, że to mleko nie jest dla niego i że w punkcie skupu nikt go nie odróżni od mleka dobrego. Jedzie więc na skup bez żadnych zahamowań. Może lekarz weterynarii powinien powiadamiać punkt skupu mleka, u którego gospodarza leczył ostatnio krowy, co eliminowałoby dostawy mleka z tego gospodarstwa. Czy jednak rolnik nie umówi się wtedy ze swym sąsiadem i nie przekaże mu swego mleka w celu odwiezienia do skupu pod innym nazwiskiem? Naprawdę nie wiem jak temu zaradzić, ale klucz do sprawy leży w mentalności przeciętnego rolnika w naszym kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#ElżbietaPrusinowska">Uważnie przeczytałam wszystkie materiały na dzisiejsze posiedzenie. Zgadzam się z opinią, że materiały resortowe tylko przedstawiają aktualną sytuację, że są zbyt pasywne. Temat naszej dyskusji budzi jednak głębsze skojarzenia. Skażenie żywności następuje w wyniku rozwoju cywilizacji. Postępuje chemizacja rolnictwa i nie ma szans, abyśmy w najbliższych latach mogli zmienić ten stan rzeczy. Nie możemy zatrzymać postępu cywilizacyjnego. Skoro nie możemy walczyć ze zjawiskiem, to trzeba starać się ograniczyć jego złe skutki. Musimy pogodzić zdrowie narodu z postępem cywilizacyjnym.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#ElżbietaPrusinowska">Wielkim problemem w produkcji zdrowej żywności jest chemizacja rolnictwa. Pierwszym jej elementem jest nawożenie. Celem nawożenia jest dostarczenie glebie substancji odżywczych, głównie azotu, potasu i fosforu. Nasze gleby bardzo potrzebują nawozów, bo nie są glebami najwyższej klasy. Czy jednak nie można by stosować nawozów mniej szkodliwych? Niedawno zwiedzałam w Tarnowie wystawę rolniczą, gdzie eksponowano nawozy chemiczne zawierające tzw. mikroelementy. Są one znacznie zdrowsze niż nawozy tradycyjne. Może będzie to pierwsza jaskółka pozwalająca na wyprodukowanie zdrowej żywności w lokalnych ogródkach przydomowych i na działkach.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#ElżbietaPrusinowska">Kilku słów komentarza wymaga system badań i analizy gleby w Polsce. Wszelkie badania glebowe zmierzają do określenia zawartości azotu, potasu i fosforu w glebie. Niestety, analizy zawartości tych pierwiastków przeprowadzane są tylko pod kątem zdolności plonotwórczej danego obszaru glebowego. Pomija się zupełnie inną optykę - poziom szkodliwości tych pierwiastków. Wszyscy wiemy, że po przekroczeniu pewnego stężenia azotu czy potasu roślina nie może być źródłem zdrowej żywności. Trzeba unowocześnić system badań gleby.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#ElżbietaPrusinowska">Prawie 80% gleb na terenie Polski to gleby kwaśne i bardzo kwaśne. Taka ich struktura szczególnie sprzyja odkładaniu się substancji trujących, np. kadmu i ołowiu. Wydaje mi się, że trzeba stosować więcej wapna do nawożenia naszych gleb. Nie jest to nawóz szkodliwy, natomiast jego dostępność jest wielka. Nie darmo się mówi, że większa część Polski leży na skałach wapiennych.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#ElżbietaPrusinowska">Od wielu wieków szkodniki były zwalczane tylko w sposób naturalny. Biologiczna walka ze szkodnikami była mniej skuteczna, ale za to zdrowsza niż walka chemiczna. Także szkodniki były kiedyś bardziej wrażliwe na środki biologiczne i chemiczne. Niestety, dzisiejsze szkodniki są już uodpornione na wiele środków chemicznych i reagują dopiero na bardzo duże ich dawki bądź też na nowo wynalezione preparaty.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#ElżbietaPrusinowska">Wielką rolę w nawożeniu gleb i w walce ze szkodnikami odgrywa kultura stosowania środków chemicznych. Nie wystarczy mieć dobre środki chemiczne, trzeba jeszcze umieć posługiwać się nimi. W naszym kraju kultura stosowania tych środków jest stosunkowo niska. Brakuje świadomości i wiedzy nt. konsekwencji wynikających ze zmiennej wilgotności powietrza, zmiennych wiatrów, ciśnienia atmosferycznego itp. Co gorsza, brakuje również wiedzy z zakresu niezbędnych wymogów ochronnych przy stosowaniu środków chemicznych. Trzeba pilnie przeszkolić rolników, ponieważ stopień chemizacji będzie się nasilał. Chodzi konkretnie o przyspieszenie wydania rozporządzenia resortu rolnictwa oraz resortu zdrowia, które ma dotyczyć sposobów stosowania środków chemicznych w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#ElżbietaPrusinowska">Kilka słów chcą poświęcić mikrobiologicznym zagrożeniom jakości mleka. Przyznam się, że niezbyt dobrze znam ten temat, ale sporo rozmawiałam z fachowcami z tej dziedziny. Wiem, że resort robi bardzo wiele, aby podwyższyć higienę produkcji oraz skupu mleka. Wprowadza się różne klasy czystości mleka, różnicując cenę skupu w zależności od zaliczenia mleka do konkretnej klasy jakościowej. Popatrzmy jednak jak w praktyce wygląda skup mleka na wsi. Wszystkie dostawy - zarówno te najlepsze, jak też i mleko tzw. pozaklasowe - są zlewane do jednego pojemnika i potem odwożone do zakładu przetwórczego. Czy tak powinno być? Tłumaczono mi wprawdzie, że mikroorganizmy i tak giną przy późniejszej termicznej obróbce mleka, ale czy tak jest naprawdę? Warto dodać, że badania jakości mleka nie są prowadzone w sposób systematyczny, lecz tylko incydentalnie i wyrywkowo. Na zdrowy rozum biorąc, zmienne ceny skupu mleka niczego nie przynoszą, jeśli potem wlewa się wszystko do jednej konwi.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#ElżbietaPrusinowska">W materiałach resortu zdrowia jest wniosek, aby rozpowszechnić tzw. biodynamiczne metody produkcji rolnej. Chodzi o to, że produkty rolne uzyskane w wyniku uprawy biodynamicznej nie zawierają żadnych substancji szkodliwych. Niestety, w Polsce nie ma chyba żadnego instytutu badawczego, który zajmowałby się tą problematyką. O ile wiem, nie istnieje też żaden oficjalny program działania w tym zakresie. Kto zatem ma rozpowszechniać metody biodynamiczne? Czy zostawiamy ten problem spontanicznie działającym rolnikom-ekologom?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#StanisławDyrszka">Podjęliśmy bardzo ważny temat. Pragnę przy tym podkreślić, że odpowiedzialny za jakość żywności jest nie tylko rolnik, ale i przemysł, zwłaszcza chemiczny. Rolnik produkuje w oparciu o środki, które są do jego dyspozycji. Znamy wiele krajów, w których stosuje się znacznie większe ilości nawozów mineralnych, ale jest to równoważone m.in. przez mikroelementy. Stosujemy o połowę mniej środków chemicznych niż w krajach wysoko rozwiniętych, ale tam rolnik ma do dyspozycji środki o krótszym okresie karencji i niższej toksyczności. Również poziom świadomości naszych rolników jest niższy, co rodzi zrozumiałe obawy. Niezrozumiała jest sprawa wapnowania gleb. Przecież nasz kraj „siedzi” na wapnie. W moim odczuciu, jest to nieudolność resortu rolnictwa - choć może zbyt ostro to wyraziłem.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#StanisławDyrszka">W latach 70. w województwach opolskim, katowickim i częstochowskim zmuszano do stosowania wapna odpadowego z huty cynku w Miasteczku Śląskim. A gdzie były nasze ministerstwa i NIK? Resort dawał nawet dotacje, żeby tę truciznę wywozić na pola. Tego błędu nie wolno w przyszłości popełnić ponownie.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#StanisławDyrszka">Jak wyglądają nasze zakłady przemysłu rolno-spożywczego? Interesowałem się tą sprawą. Niektóre młyny powinny być już zamknięte, a nadal produkują mąkę w warunkach antysanitarnych. Jakość pieczywa wynika z jakości surowca. Jak to wygląda w skupie? Zboże zbiera się coraz częściej kombajnami. Rano i pod wieczór wilgotność jest wysoka, zboże powinno być przesuszone. My je magazynujemy bez suszenia, potem idzie ono na przemiał i w rezultacie kupujemy często pieczywo złej jakości. To jest marnotrawienie wysiłku rolnika.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#StanisławDyrszka">To samo dzieje się z olejem rzepakowym. Gdy rolnik czeka z plonami przed skupem nieraz trzy doby, a rzepak ma wysoką wilgotność, trzeba rozładowywać go przy pomocy kilofa i łopaty. Taki surowiec nie nadaje się do produkcji oleju. W sumie więc w łańcuchu produkcji zdrowej żywności dużo ma do powiedzenia przemysł spożywczy.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#StanisławDyrszka">Sprawa jakości mleka zakrawa na tragedię. Prędko nie rozwiążemy tego problemu w pełni. Armia producentów indywidualnych pozbawiona jest kontroli. Gdy krowa zachoruje, weterynarz przyjedzie i przepisze leki, ale nie zawiadomi mleczarni. A i tak całość mleka zlewa się do jednego baniaka. Nie bez winy są tu spółdzielnie mleczarskie, zatrudniające rzeszę instruktorów żywienia, którzy powinni badać zdrowotność bydła. Obory pozbawione są tych badań. U bydła występuje intensywnie białaczka. W oborach gospodarstw państwowych jest to szybko likwidowane, ale u rolników indywidualnych - nie. Trzeba koniecznie tego pilnować. Nie zgodziłbym się z ministrem J. Bończakiem, że jesteśmy na dobrej drodze.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanMatusiak">Na wsi urodziłem się i wiele lat mieszkałem. Faktem jest, że dużo gospodarstw produkuje inaczej żywność dla siebie, a inaczej na sprzedaż. Dla siebie - nawozi obornikiem, a dla „mieszczuchów” - pryska. Oznacza to, że świadomość jest - trzeba tylko postawić barierę, ustalić normy i stosować kary.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JanMatusiak">W wielu sklepach obserwuję zakurzone słodycze, nabierane rękami, które jednocześnie przeliczają pieniądze: gdy to widzę, to nie kupuję. Trzeba temu postawić tamę.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JanMatusiak">Znam gminy, w których zużycie nawozów wynosi 300–400 kg NPK na hektar, czyli przeszło dwukrotnie więcej od przeciętnej krajowej. Trzeba postawić tamę nadmiernemu nawożeniu. Wierzyć się też nie chce, że kraj który stoi na wapnie nie może uporać się z wapnowaniem gleb. Bez tego zaś samowystarczalność żywnościowa pozostanie na papierze. A przed wyborami do rad narodowych znowu spadnie na posłów lawina zarzutów i będziemy chodzili ze skwaszonymi minami. Nasza Komisja powinna zdecydowanie powiedzieć, że jest to problem silnie podnoszony.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławKoba">W woj. kieleckim nie ma już ani jednej rzeki, której wody można byłoby zaliczyć do I klasy czystości. Zanieczyszcza się Puszczę Kozienicką. Taki jest krajobraz pięknej niegdyś Kielecczyzny. Stan czystości gleby rzutuje bardzo poważnie na stan czystości wód powierzchniowych i wgłębnych. Obserwuje się postępujący proces zanieczyszczania i degradacji gleb, co potwierdzają wyniki badań laboratoryjnych i kontroli terenowych wykonywanych przez Państwową Inspekcję Sanitarną.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StanisławKoba">Stan obiektów, w których magazynuje się, stosuje lub unieszkodliwia pestycydy bardzo często budzi zastrzeżenia. Niemal powszechnie brak myjni aparatury używanej do oprysków. Ścieki wywozi się do miejsc przypadkowych. Nie rozwiązano sprawy likwidacji przeterminowanych środków chemicznych i opakowań po nich. W momencie grzebania pestycydów dochodziło niejednokrotnie do skażenia gleby oraz zanieczyszczenia najbliższych studni. W 1987 r. obecność pestycydów w glebie stwierdzono w 30% pobranych prób. Typowym przykładem jest zanieczyszczenie studni w jednej z posesji w Kunowie, gdzie w 1987 r. stwierdzono blisko 200-krotne przekroczenie dopuszczalnej zawartości dichlorfosu w wodzie. Przyczyną było - prawdopodobnie - wylanie na „dziko” środków ochrony roślin na istniejące wysypisko odpadów. W br. stwierdzono obecność pestycydów również w studni na sąsiedniej posesji.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StanisławKoba">Są podstawy do twierdzenia o powszechnej obecności pestycydów w środowisku. Niepokoi brak aktu prawnego, określającego dopuszczalną ich zawartość w glebie i w wodach powierzchniowych.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StanisławKoba">Powszechnie znany jest problem nadmiernego nawożenia gleb gnojowicą, często niedostatecznie przefermentowaną. Niezmiernie niepokojący jest generalny brak kanalizacji na wsi, zwłaszcza we wsiach posiadających wodociągi publiczne. W efekcie prawie wszystkie ścieki wprowadzane są bezpośrednio do ziemi, bądź na „dzikie” wylewiska. Powstaje przy tym niebezpieczeństwo epidemii.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#StanisławKoba">Skażenia gleb metalami ciężkimi pochodzą najczęściej z nawozów sztucznych, odpadów przemysłowych i spalin samochodowych. Brak jest aktu prawnego określającego dopuszczalną zawartość metali ciężkich w glebie.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#StanisławKoba">Duże niebezpieczeństwo stanowią odpady przemysłowe. Wiele składowisk jest źle zlokalizowanych i stanowi niebezpieczeństwo dla wód podziemnych i powierzchniowych. Część zakładów nie posiada w ogóle składowisk, a odpady stosuje się do niwelacji terenu, wywozi w miejsca przypadkowe lub na wysypiska komunalne. Wśród odpadów niebezpiecznych dla środowiska dominują w woj. kieleckim piaski poformierskie i osady pogalwaniczne. Niepokoi fakt utwardzania dróg lokalnych piaskami poformierskimi i żużlem hutniczym, który również stanowi źródło skażeń chemicznych. Przykład degradacji środowiska wskutek lokalizacji (bez uzyskania opinii PIS) wysypiska komunalnego, na które następnie wywożono także odpady przemysłowe - to otoczenie nie eksploatowanego już obecnie wysypiska dla Kielc w Barczy, gdzie kilkanaście hektarów lasu uległo zniszczeniu wskutek toksycznych odcieków, a studnie wiejskie są tak zanieczyszczone, że mieszkańcom dowozi się wodę.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StanisławKoba">Generalnie nie jest uregulowany problem utylizacji osadów ściekowych z oczyszczalni komunalnych. Do rolniczego wykorzystania powinny być dopuszczane tylko osady przebadane, a tereny tak nawożone powinny być poddane regularnej kontroli sanitarnej. Stwierdza się często bardzo duże zanieczyszczenie pod względem bakteriologicznym i parazytologicznym, dyskwalifikujące użycie osadów do celów rolniczych. Problem ten nie jest prawnie uporządkowany, a osady ściekowe stosowane są przez indywidualnych rolników do nawożenia upraw.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławPaca">Wiemy, że nagminnie brak weterynarzy. Czy nie ma możliwości szkolenia ich w większej liczbie? Brak weterynarzy - to podstawowy błąd. Weterynarz powinien docierać wszędzie, gdzie jest hodowla trzody, bydła, drobiu. Rolnicy uskarżają się, że jeden lekarz weterynarii obsługuje kilka gmin, często nie ma środka lokomocji. Weterynarze powinni przeprowadzać szczepienia i badania we wszystkich punktach, gdzie jest hodowla. Trzeba pomyśleć o większym dopływie kandydatów do uczelni weterynaryjnych przynajmniej w następnym 5-leciu. Niezależnie od tego problemem jest duży odsetek absolwentów, którzy nie idą na wieś, a najchętniej pracują w urzędach wojewódzkich lub innych instytucjach.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#BolesławaHrabia">Dużo mówiono tu o mentalności rolników, a mało o mentalności pracowników służb weterynaryjnych i gospodarstw uspołecznionych. Bardzo dobrze, jeżeli lekarz weterynarii zjawia się na wezwanie, ale zazwyczaj nie pokusi się on o uświadomienie rolnika o okresie karencji, jeżeli zaś krowa dostanie antybiotyki - o tym, że nie wolno mleka odstawiać. Padł też zarzut, że rolnicy uprawiają inaczej dla siebie, a inaczej na sprzedaż. Uważam, że jeżeli nie będzie bodźców za dobrą żywność, rolnicy będą nadal stawiali na ilość. To samo co z mlekiem zachodzi z ziemniakami. Nikogo nie interesuje, ile rolnik sypał nawozów. Za dobre ziemniaki, wyprodukowane bez użycia nawozów sztucznych, nie płaci się więcej. Preferuje się tylko sadzeniaki.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#BolesławaHrabia">Trzeba postawić na jakość żywności, dawać rekompensatę za dobre produkty. To poważny problem dla resortu rolnictwa. Jeżeli się go nie rozwiąże - można mówić godzinami o tych sprawach, a efektu nie będzie, natomiast będziemy mieli złą żywność i trudno mieć o to do kogoś konkretnego pretensję.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#BolesławaHrabia">Kierownik Zakładu Badania Żywności w Państwowym Zakładzie Higieny Halina Pazur: Pragnę poruszyć sprawę fosforanów oraz azotanów i azotynów. Fosforany są dozwolone w rożnych krajach, ale w niektórych nie dopuszcza się ich dla kobiet w ciąży i małych dzieci. Mięso jest u nas racjonowane. Jest to ważne źródło żelaza. Dlatego resort zdrowia sprzeciwia się nadmiernej ilości fosforanów w żywności.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#BolesławaHrabia">Azotany i azotyny stosowane są na całym świecie. Ich dopuszczalną ilość zmniejszono u nas dziesięciokrotnie w stosunku do starego rozporządzenia. Bez tych składników nie można produkować wędlin. Wielka ilość azotanów i azotynów znajduje się w warzywach i tu stan rzeczy się nie poprawia. Warzywa kumulują azotany. Przekraczanie dozwolonych norm, ustalonych przez WHO, jest łatwe, ale skutki fatalne.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#BolesławaHrabia">Sprawa jakości mleka: trzeba pić mleko świeżo przegotowane, wtedy niebezpieczeństwo jest mniejsze. Istnieją możliwości poprawy obecnego stanu rzeczy. Byłam w niedużej mleczarni w Kraśniku, w woj. lubelskim. Mleczarnia płaci weterynarzowi za telefon. Sygnalizuje on przypadki chorób krów, od których mleka nie należy przyjmować. Mleczarnia kontroluje surowiec i premiuje za dobrą jakość. Około 95% wyrobów tej mleczarni znajduje się w I klasie jakości. Mleczarnia zaopatruje rolników w urządzenia chłodzące.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#BolesławaHrabia">Największym niebezpieczeństwem są zanieczyszczenia metalami. Mają one to do siebie, że nic z nimi nie można zrobić, najwyżej będą się przemieszczały.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#BolesławaHrabia">Żywność dla dzieci musi być szczególnie czysta, a tymczasem wyrażono zgodę na stosowanie nawozów odpadowych z dwóch kopalń.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#BolesławaHrabia">Powinno się stosować wyłącznie nawozy terenów wolnych od zanieczyszczeń.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#BolesławaHrabia">Nie zgadzam się z ministrem S. Śliwińskim w sprawie cen: żywność dla dzieci musi być dotowana. Trzeba uwzględnić, że przy urlopach macierzyńskich dochody rodziny zmniejszają się.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#BolesławaHrabia">Nawozy powinno się stosować przy przestrzeganiu norm zawartości metali. Przy ściekach przemysłowych zawartość metali jest olbrzymia.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#HenrykGertig">Rozpowszechniło się w naszym kraju pojęcie „zdrowej żywności”. Byłbym za jego wyeliminowaniem. Powinno się raczej mówić o „żywności atestowanej” bądź „żywności wysokiej jakości”. Hasło zdrowej żywności bardzo żywo podchwycili różni przedsiębiorczy producenci propagując takie produkty, jak kiełki pszeniczne, płatki kukurydziane, otręby itp. Czy jest to rzeczywiście zdrowa żywność, skoro nie jest atestowana - nie wiemy. Nie wiadomo właściwie ile w tych otrębach, znajduje się metali ciężkich, albo jakie jest ich zanieczyszczenie biologiczne. Hasło to służy więc wprowadzaniu konsumenta w błąd.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#HenrykGertig">Były tu już poruszane sprawy związane z legislacją. Dziwię się, że od tylu lat brak nam ustawy dotyczącej dopuszczalnych pozostałości pestycydów w żywności. Odpowiedzialne za to zagadnienie resorty powinny się wreszcie porozumieć i wydać odpowiednie przepisy.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#HenrykGertig">Również sprawa nadzoru weterynaryjnego powinna być rozwiązana inaczej niż dotychczas. Wiąże się z tym przecież sprawa zdrowotności produktów zwierzęcych, a mówiąc prawdę służba weterynaryjna nie czuje tych problemów. Nadzór nad nią sprawuje minister rolnictwa. Należy się więc zastanowić, czy jest to właściwe podporządkowanie.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#HenrykGertig">Jeśli mowa o nadzorze, to jest on niespójny w różnych fazach produkcji żywności. Wymaga to reorganizacji. Zapominamy też o tym, że w działalności różnych służb kontrolnych brak kadr o odpowiednich kwalifikacjach. Powinien być położony większy nacisk na szkolenie tych kadr. Odbywa się to m.in. na wydziałach farmacji, ale absolwenci nie są należycie wykorzystani. Przepraszam, że przedstawiam niektóre sprawy hasłowo - tym bardziej że nie o hasła tu chodzi, lecz o konsekwentny i spójny program. Ważną rolę w sprawach, o których dziś dyskutujemy, odgrywa Państwowy Zakład Higieny. Jest on jednak bardzo obciążony. Można by go nieco odciążyć powołując specjalistów regionalnych. Skąd ich wziąć? Mamy w kraju 7 wydziałów farmaceutycznych, w których istnieją katedry brontologii. W oparciu o te placówki należałoby szkolić kadrę.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#HenrykGertig">Drażliwą sprawą są wynagrodzenia w służbie zdrowia, w tym pracowników stacji sanitarno-epidemiologicznych. Jeśli płace te nie ulegną radykalnej poprawie, nie będziemy mieli kadry w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#HenrykGertig">Przedstawiciel Instytutu Żywności i Żywienia Stanisław Kafel: Całe życie zajmuję się higieną żywności. Współpracuję też z Akademią Rolniczo-Techniczną w Olsztynie. Zajmuję się tym zagadnieniem zarówno w kraju, jak i przez wiele lat za granicą, pracując w FAO w Rzymie i Genewie. Swego czasu kraje eksportujące mięso zwróciły się do FAO, aby podjąć działania umożliwiające eksport mięsa z krajów III świata do krajów zdolnych płacić za nie twardą walutą. Zorganizowaliśmy konferencję międzynarodową poświęconą temu, co trzeba zrobić i jakie spełnić wymogi, aby eksport ten mógł się rozwijać. Po konferencji tej zapytałem przedstawiciela Sudanu, czy zamierzają zastosować się do tych zaleceń. Odpowiedział mi, że nie i nie rozumie dlaczego mieliby to robić, skoro pod bokiem mają kraj taki, jak Libia, który jest na tym samym poziomie sanitarnym i który kupi od nich całe mięso.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#HenrykGertig">Przebywając niegdyś w Waszyngtonie interesowałem się nadzorem nad produkcją żywności. Tamtejsza służba bada żywność u producenta i jeśli jest coś niedobrze - zostawia odpowiednie wytyczne. Pytałem, co się dzieje z produktami żywnościowymi, jeśli wytyczne te nie są realizowane, czy np. niszczy się je albo wycofuje z rynku? Byli tym pytaniem zdziwieni, powiedzieli, że produkty te nie są przecież ich własnością. Zalecenia są jednak skrupulatnie wykonywane, wystarczyłaby bowiem mała wzmianka w prasie, że ktoś nie wykonał zaleceń, aby „wypaść” z rynku.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#HenrykGertig">Swego czasu doszło u nas w kraju do masowego zatrucia majonezem. Przyjechał do mnie wówczas prywatny wytwórca majonezu i pytał co robić, aby ustrzec się salmonelli? Czy istnieje na to jakiś sposób. Dysponowaliśmy takim sposobem, opracowaliśmy bowiem odpowiednią technologię. Stwierdził wówczas, że ma przy sobie tylko kilkaset tysięcy, ale jest skłonny na ten cel przeznaczyć więcej. Otrzymał oczywiście tę technologię za darmo.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#HenrykGertig">Odkąd minister J. Bończak został głównym inspektorem sanitarnym sprawa higieny ruszyła nieco z miejsca. Definitywnej poprawy jednak jeszcze nie ma. Przytoczyłem te wszystkie przykłady, aby uzmysłowić posłom, że dopóki nie ma konkurencji, bodźców ekonomicznych za produkcję dobrej żywności i odpowiedzialności za produkcję żywności złej - nie można liczyć na nic lepszego. Nasuwa się w tym miejscu refleksja ogólniejsza. Chory jest nasz system ekonomiczny. Dopóki nie będziemy konsekwentnie uzależniali wyników ekonomicznych od jakości żywności, nic nie osiągniemy.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#HenrykGertig">Salmonella zaczyna się już od pasz, lecz gdy badamy je według polskiej normy, to bakterii nie znajdujemy. Istnieją jednak sposoby wykrycia salmonelli. Powstaje tylko pytanie, co z taką paszą potem zrobić. Nie stać nas na napromieniowanie całej jej ilości, ani też na odpowiednią obróbkę termiczną.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#HenrykGertig">Mówimy dużo o mleku - że jest brudne, że bez sensu jest mieszać czyste mleko z brudnym. Jeśli ktoś produkuje mleko czyste, to powinien za to otrzymywać dajmy na to 60 zł - zaś ten, który produkuje brudne otrzymując 45 zł przyszedłby do sąsiada zapytać, jak to zrobić, żeby uzyskać odpowiednią jakość mleka.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ElżbietaStruwe">W myśl przepisu zawartego w rozdziale III ustawy o ochronie żywności: kto produkuje środki szkodliwe dla zdrowia podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Czy tego typu kary stosuje się?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrzmiel">Problem zdrowotności naszej żywności zaczął być wszędzie podejmowany. Zajmowała się nim również Rada Gospodarki Żywnościowej przy Radzie Ministrów. Rada Ministrów wydała nawet uchwałę w tej sprawie. Mamy w tej batalii wspaniałego sojusznika, którego nie wolno nam lekceważyć. Są to miliony matek, które dbają o zdrowie swoich dzieci. Panie ministrze rolnictwa: jeśli nie kupię kolorowego telewizora, to mogę to jeszcze przeżyć, w jednym ubraniu mogę chodzić 10 lat, ale nie daruję, jeśli moje dziecko zostanie kaleką albo zachoruje z powodu skażonych produktów żywnościowych. Sytuacja pod tym względem jest tragiczna. Na Śląsku stwierdzamy niebywały wzrost alergików wśród dzieci. Dzieci 9–10-letnie z powodu alergii, którą niegdyś lekceważyliśmy i nie dawaliśmy nawet na nią zwolnień lekarskich - nie są zdolne chodzić do szkoły. W tej sytuacji występowanie o jakiekolwiek złagodzenie norm podlega, moim zdaniem, pod ten paragraf, o którym mówiła poseł E. Struwe.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#WojciechTrzmiel">Bardzo cenię gen. J. Bończaka, ale nie może być tak, aby ponosił on skutki czyjegoś wadliwego działania. Czy tak trudno zespolić te działania w jednym ręku? Widzimy w tej dziedzinie postęp, ale niedostateczny.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#WojciechTrzmiel">Apeluję o to, aby ratować enklawy. Musimy uruchomić produkcję czystej marchwi. Żadne zalecenia lekarzy wobec dzieci nie mogą być wprowadzane w życie, bo marchew jest trucizną. Na Śląsku sprzedaje się dwie butelki soku marchwiowego na miesiąc dzieciom chorym na celiakię. To jest skandal. Głównym kierunkiem uderzenia powinno być mleko, owoce i warzywa, a nie otręby i kiełki pszeniczne.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#WojciechTrzmiel">Chyba nadszedł już czas, aby wkroczyć w działalność ogródków działkowych. Na Śląsku niektóre z nich produkują trucizny, ale właściciele nie jadają tych produktów tylko sprzedają je, bo jest to dozwolone. Wszystko o czym mówimy tutaj nie jest tylko sprawą nas i naszych dzieci, ale jest to kwestia grożących nam zmian genetycznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#HenrykRafalski">Jeśli można prosić Komisję o przyjęcie tego wniosku, to powinna ona sformułować ostry dezyderat dotyczący wyegzekwowania obowiązujących przepisów zanim wystąpi o nowelizację ustawy. Od 15 lat minister rolnictwa nie zdołał wydać 9 zarządzeń wykonawczych, a minister zdrowia nie może wyegzekwować 6 zarządzeń od innych zobowiązanych do ich wydania. W związku z tym ustawa od 15 lat jest blankietem.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#HenrykRafalski">Stoimy na tej sali przed dylematem, czy w warunkach ciągłego niedoboru żywności należy kontrole liberalizować, ozy też ją wzmagać. Opowiadam się za tym drugim. Skoro ma się czegoś mało, to trzeba się z tym pieczołowicie obchodzić. Tymczasem z szacunków wynika, że przy ciągłym niedoborze żywności ciągle marnujemy jej prawie 30%.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#HenrykRafalski">Dlaczego władze nie rozumieją, że należy rozbić monopol producentów i przetwórców żywności? Dowodzi tego historia ostatnich 40 lat. W ciągu 10 lat kraje EWG, które mają mało ziemi uporały się z samowystarczalnością żywnościową i od dawna mają olbrzymie nadwyżki żywności.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#HenrykRafalski">Trzeba skończyć w tej dziedzinie ze statystyką przyrostu produkcji. Nie oszukujmy się, liczy się tylko produkcja na 1 mieszkańca.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#HenrykRafalski">Nowelizacja ustawy musi nastąpić. Przemawia za tym wiele czynników. Powstały w ostatnich latach nowe technologie. Stosuje się nowe środki zarówno w obrocie, jak i przetwórstwie. Nauka dopracowała się nowych poglądów na znaczenie żywności dla zdrowia. Z 300 stosowanych środków chemicznych w naszym rolnictwie, przynajmniej 50 ma działanie rakotwórcze, przy czym jest ono rozłożone na długie lata - jednak dokładnie zbadane i udokumentowane.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#HenrykRafalski">Ten spór między ministerstwami, którego tu byliśmy świadkami, nadaje się do rozstrzygnięcia przez Trybunał Stanu. Niech Komisja wystąpi więc z wnioskiem do Trybunału. Sejm dysponuje dziś takimi instytucjami, dlaczego by ich nie wykorzystywać?</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#HenrykRafalski">Przykro mi, że minister rolnictwa przedstawia Komisji tego rodzaju nieodpowiedzialny materiał.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StanisławŚliwiński">Problem dziś poruszany jest drażliwy, ważki, każdego żywo obchodzący. Wiele uwag i wniosków, jakie tu padły, wykorzystamy - to jest oczywiste. Pomoże nam to w wielu kwestiach.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#StanisławŚliwiński">Jeden z moich przedmówców powiedział bardzo ważną rzecz, że produkcja żywności to taka sama produkcja, jak każda inna i musi się opłacać. Sejm co roku rozpatruje raport dotyczący programu rozwoju gospodarki żywnościowej. W ub. r. były nawet opory wśród posłów dotyczące przyjęcia sprawozdania z realizacji tego programu. Chciano odmówić rządowi zaufania. Stan rozwoju tej produkcji jest bowiem niezadowalający.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#StanisławŚliwiński">Pamiętajmy, że do produktu, który jest na stole, w całym cyklu produkcyjnym dotyka się bardzo wielu ludzi. Jeśli nie ma odpowiednich materiałów - np. stali kwasoodpornej, jeśli przemysł przetwórstwa spożywczego jest ledwie rentowny, a jego modernizacja odkładana od 40. lat, to trudno liczyć na dobre efekty. W Kanadzie na 1.000 mieszkańców przypada 1.240 m2 powierzchni składowania produktów żywnościowych, w Polsce zaledwie 30. Serce się rolnikom kraje, gdy widzą, jak przechowywane jest zboże, bo nie ma odpowiedniej liczby suszarni. Przetwórstwo ziemniaków odbywa się jak za króla Ćwieczka. W kopcach marnuje się od 25 do 30% ziemniaków. Ma więc rację prof. H. Rafalski mówiąc o marnotrawstwie żywności. Rolnik, który nie ma środków produkcji odpowiedniej jakości, też czuje się zwolniony od produkowania na właściwym poziomie.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StanisławŚliwiński">Sugerowano w dyskusji, aby dzieci objąć specjalną troską i nie podwyższać cen na niektóre artykuły żywnościowe dla dzieci, jak np. odżywki „Bobo-frut”. Gdybyśmy nie podwyższali cen, to automatycznie muszą wzrosnąć dotacje do produkcji tych artykułów. Nie mam nic przeciwko dzieciom i rozumiem konieczność ochrony ich interesów, ale budżet ma swe granice. Jeśli dotacje będą zbyt duże, to budżet „pęknie”. Jest jednak inna kwestia związana z dotacjami. Czy wszyscy obywatele naszego kraju mają pić gotowane mleko? Czy prawo do taniego mleka jest takie samo dla osoby zarabiającej 100 tys. zł, jak dla zarabiającej 15 tys. zł? Obecny system dotacji do produkcji oznacza dotowanie wszystkich obywateli „po równo”. Nie wiem, czy jest to prawidłowe z punktu widzenia społecznego.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#StanisławŚliwiński">Jak jest w innych krajach? Dotacje są utrzymywane w każdym systemie gospodarczym, ale mają inny charakter niż u nas. Nie są to dotacje do produkcji, ale jest to dotowanie konsumpcji grup i osób najuboższych bądź też najbardziej potrzebujących. Matka małego dziecka ma prawo kupić mleko tańsze i zdrowsze niż sprzedawane normalnie. Wszyscy inni obywatele muszą płacić normalną cenę za mleko. Warto też dodać, że ceny za zdrową żywność muszą być wyższe niż ceny żywności normalnej. Wysoka cena wynika z konieczności opłacenia kosztów utrzymywania skomplikowanego technologicznego reżimu produkcji.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#StanisławŚliwiński">Kilka słów nt. tzw. zielonych pasów ochronnych wzdłuż ciągów komunikacyjnych. Już od dawna słyszy się sugestie, aby ziemię wokół ciągów komunikacyjnych zaorać, zasiać, ponieważ zieleń będzie absorbowała szkodliwe substancje, m.in. produkty spalania benzyny. W naszym kraju co roku ubywa ok. 25–30 tys. ha ziemi przeznaczonej pierwotnie na cele rolnicze. Coraz większy areał gruntów jest wykorzystywany poza sferą rolnictwa. Oczywiście można zaorać i obsiać obszary przy ciągach komunikacyjnych, ale czy to jest rozwiązanie naszych trudności? Co zrobić z roślinami, które wyrosną w warunkach silnego zagrożenia ekologicznego? Jak spożytkować te rośliny - jakie zwierzę je zje? Czy nie lepiej skoncentrować siły i środki na walce ze źródłami zanieczyszczeń, niż borykać się ze skutkami?</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StanisławŚliwiński">Nie można rozpatrywać produkcji zdrowej żywności w oderwaniu od ogólnej sytuacji gospodarczej naszego kraju. Bije się na alarm, że ktoś produkuje złą mąkę, ale co możemy zrobić, by temu zaradzić? Co z tego, że mąka jest zła, skoro nie ma innej i musimy ją brać do wypieku chleba. Kluczem do sukcesu jest zmiana stosunków rynkowych. Trzeba stworzyć na rynku konkurencję, która będzie eliminowała złych producentów. Od pozornie błahej sprawy jakości mąki dochodzimy więc do kwestii związanych z reformą gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#StanisławŚliwiński">Jedna z dyskutantek postulowała szersze wykorzystanie wapna do nawożenia gleby, podkreślając dużą dostępność substancji wapiennej w naszym kraju. Dobrze wiemy, że „Polska stoi na wapnie”, ale co konkretnie zrobić, aby zwiększyć wydobycie tego surowca? Znowu odzywa się sprawa zmian systemowych i problemy aktualnej sytuacji gospodarczej. Aby zwiększyć wydobycie, trzeba mieć nowe maszyny, ludzi, środki transportu itp. Bilans maszyn i urządzeń, a zwłaszcza środków transportu, jest obecnie bardzo napięty i trudno wyobrazić sobie, aby w najbliższym czasie coś się zmieniło. Można mieć wielkie i słuszne plany w zakresie produkcji zdrowej żywności, ale nie wolno abstrahować od sytuacji całej naszej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#StanisławŚliwiński">Czy opryskiwanie roślin pestycydami stanowi źródło zagrożenia dla jakości produktów żywnościowych? Odpowiedź jest prosta - przy dzisiejszym sposobie organizowania oprysków w Polsce - oczywiście tak. Stan techniczny używanych przez nas opryskiwaczy systematycznie się poprawia, ale nadal jest niezadowalający. Różnica między polskim a zagranicznym sprzętem jest szczególnie dostrzegalna na międzynarodowych targach i wystawach. Szacujemy, że gdyby rolnicy mieli lepsze opryskiwacze, to można by zaoszczędzić ok. 40% środków chemicznych rozpylanych w Polsce w ciągu roku.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#StanisławŚliwiński">Czy rolnicy mają świadomość niedoskonałości sprzętu i czy chcą zużywać mniej pestycydów? Mentalność przeciętnego rolnika zmieniła się znacznie na korzyść przez ostatnie lata. Rolnicy dobrze wiedzą, że opryskiwacze mogą być lepsze, przyjeżdżają po przydziały i talony do różnych organów administracji. Sama prasa pisze, że przy okazji rozdziału nowoczesnego sprzętu rolniczego bywają nadużycia, łapownictwo itp. Wynika z tego, że rolnicy wiedzą w czym rzecz, ale trudna sytuacja kraju wyciska swe piętno i na tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#StanisławŚliwiński">Rolnik nie może tłumaczyć się nieznajomością przepisów. Jeśli ktoś opryskuje sad pestycydami, to musi mieć świadomość zagrożenia ekologicznego oraz wiedzieć, jak się zachowywać, by nie skazić środowiska. Proponuję, abyśmy konsekwentnie wymagali takiej samej wiedzy od producentów maszyn i urządzeń rolniczych. Producent przeciekających opryskiwaczy musi mieć świadomość, że wylewające się środki chemiczne obciążają jego sumienie. Rzecz w tym, by obciążały również jego kieszeń. Będziemy konsekwentnie działać na rzecz utrzymania odpowiedniego poziomu jakościowego produkcji sprzętu i urządzeń rolniczych.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#StanisławŚliwiński">Mówiliśmy wszyscy o sprawach smutnych i drażliwych. Trzeba jednak zachować obiektywizm i umiar przy sporządzaniu kompleksowych ocen. Nie można zgodzić się z tezą, że cała żywność produkowana w Polsce to wielka trucizna. Oczywiście nie znaczy to, że problemu nie ma. Prawda leży - jak zwykle - pośrodku. Znamy zagrożenia, uświadamiamy sobie ich rozmiar i staramy się je zmniejszyć. Uczynimy wszystko, aby doskonalić system badań i analiz jakości żywności. Zgadzam się też z poglądem poselskim, że trzeba chronić te tereny, gdzie można jeszcze produkować zdrową żywność. Można to nazwać chronieniem „oaz” nie skażonych ekologicznie.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#StanisławŚliwiński">Jak wygląda aktualny stan skażenia środowiska i jak będzie wyglądał w przyszłości? Dobrze wiemy, że skażenie ekologiczne wciąż posuwa się naprzód i że do 1995 r. na pewno nie zahamujemy postępującej degradacji. Możemy się co najwyżej spodziewać zmniejszenia dynamiki wzrostu emisji niektórych gazów szkodliwych, jak np. SO2. Warto dodać, że wielkie są zanieczyszczenia, które mają swe źródło za granicami naszego kraju. Szacuje się, że są one porównywalne z emisją szkodliwych związków na terenie Polski.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#StanisławŚliwiński">Co można zrobić już teraz? Nie chcemy czekać z założonymi rękami, lecz podejmujemy próby przeciwdziałania. Staramy się obecnie doprowadzić do likwidacji ogródków działkowych położonych wewnątrz wielkich aglomeracji miejskich. Działki trzeba przenieść poza miasto. Na skażonych działkach można sadzić kwiatki, ale nie można uprawiać roślin nadających się do spożycia. Działki nie mogą być rozsadnikiem skażonej żywności.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#StanisławŚliwiński">W dyskusji kilkakrotnie mówiono o problemie przestrzegania norm jakościowych w procesie produkcji żywności. Nasz resort uważa, że trzeba być praworządnym. Jeśli opracowano normy prawne, to trzeba ich przestrzegać. Dołożymy wszelkich starań, by konsekwentnie egzekwować ustalenia w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#StanisławŚliwiński">Czy nadzór weterynaryjny na wsi jest dobrze zorganizowany? Czy jego niedomagania mają wpływ na jakość żywności? Wydaje mi się, że lekarzy weterynarii jest dosyć, a nawet mówi się, że mamy do czynienia z ich „nadprodukcją”. Nie jest łatwo znaleźć pracę po ukończeniu studiów weterynaryjnych. Na pewno nie wszyscy lekarze pracują tak jak byśmy sobie tego życzyli. Znowu trzeba się jednak odwołać do sytuacji gospodarczej i rynkowej. Brakuje wielu środków technicznych, leków, aparatów itp. W naszym resorcie co roku staczana jest prawdziwa bitwa o przydział samochodów dla lekarzy weterynarii w terenie. Lekarz bez samochodu na pewno nie będzie się dobrze wywiązywał ze swych obowiązków.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#StanisławŚliwiński">Poruszono w dyskusji kwestię roli inspekcji weterynaryjnej i jej przyporządkowania organizacyjnego. Jest to kwestia otwarta i możemy ją przedyskutować z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#StanisławŚliwiński">Mówiono także wiele o niskich płacach. Moim zdaniem, często przywiązujemy nadmierną wagę do spraw płacowych. Nie tylko poziom płac decyduje o jakości produkcji. Wyniki niedawnych badań przeprowadzonych w jednostkach pionu mleczarskiego wykazały, że wykształcenie u pracownika nawyku częstego mycia rąk trwa przeciętnie 6 miesięcy. Mamy do czynienia z wielką fluktuacją kadr w tym przemyśle. Nie tylko płace mają na nią wpływ.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#StanisławŚliwiński">Dziękuję za wszystkie uwagi w dyskusji, wnioski i postulaty. Zanotowałem wszystkie wypowiedzi i przekażę je odpowiednim służbom resortowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyBończak">Materiał przedstawiony przez nasz resort został znacznie rozszerzony w wyniku dzisiejszej dyskusji. Poruszono bardzo ważne sprawy. Wydaje mi się, że nadszedł już czas, aby problematyce wytwarzania zdrowej żywności nadać wielką, międzyresortową rangę. Tylko w ten sposób osiągniemy pożądane rezultaty, na czym nam wszystkim bardzo zależy.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MarianKról">Nie będę podsumowywał dzisiejszej dyskusji, bowiem była bardzo szeroka i bogata. Przypominam, że jednym z inspiratorów podjęcia tego tematu był prof. H. Gertig, obecny dzisiaj na sali. Dziękujemy za pomysł odbycia dyskusji nt. produkcji zdrowej żywności.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#MarianKról">Mamy dobre programy działania, chodzi tylko o to, aby być konsekwentnym w ich realizacji. Dobrze, że wiceminister J. Bończak deklaruje gotowość poważnego zajęcia się tym tematem. Mam nadzieję, że w wyniku współpracy różnych resortów będziemy mogli odnotować pozytywne osiągnięcia w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#MarianKról">Proponuję, aby dzisiejsza dyskusja została podsumowana i ujęta w ramy dezyderatu poselskiego przez podkomisję pod kierownictwem posła Z. Gburka.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#MarianKról">Komisja przystała na tę propozycję.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#MarianKról">W kolejnym punkcie obrad rozpatrzono informację Głównego Inspektora Pracy o zadaniach Państwowej Inspekcji Pracy w zakresie poprawy warunków pracy w II etapie reformy.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#MarianKról">Zwracam uwagę, że do dyskusji nad tym tematem mają służyć przygotowane materiały pisemne. Otrzymaliśmy dwa materiały: informację Głównego Inspektora Pracy związaną z zadaniami w zakresie poprawy warunków pracy w II etapie reformy gospodarczej oraz „Program działania Państwowej Inspekcji Pracy na rok 1988”. Zanim przystąpimy do omawiania tematu, chcę stwierdzić, że oba materiały zostały przygotowane rzetelnie i poważnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StanisławLaskowski">Dziękuję za tę pochlebną ocenę. Nasz organ ma za zadanie sprawowanie nadzoru nad wykonywaniem prawa, ale nie jest jednostką, która to prawo stanowi. Mówię o tym celowo, bo często zachodzą nieporozumienia: ludzie patrzą na niedoskonały stan prawa w obszarze warunków pracy, utożsamiając całe to zagadnienie ze złym lub dobrym działaniem naszego organu.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#StanisławLaskowski">Jakie są warunki pracy w Polsce? Nie są one ani takie dobre jakbyśmy sobie tego życzyli, ani takie złe jak to się nieraz słyszy w dyskusji. Są to warunki porównywalne z tymi, jakie występują w innych państwach europejskich. Mamy przykłady przedsiębiorstw, których powinniśmy się wstydzić, ale mamy też takie zakłady pracy, które nadają się do nakręcenia w nich filmów instruktażowych.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#StanisławLaskowski">Jakie są efekty działania Państwowej Inspekcji Pracy? W 1987 r. przeprowadziliśmy ponad 2 tys. kontroli w 36,5 tys. zakładów produkcyjnych, gdzie pracuje 7,5 mln zatrudnionych. Wydaliśmy ok. 40 tys. nakazów na piśmie, wiele zaleceń pokontrolnych, wstrzymaliśmy o 7% budów więcej niż w 1986 r. Skierowaliśmy o 10% więcej ludzi do innych robót niż wykonywali je w chwili kontroli. Ta ostatnia kwestia wymaga komentarza. W zakładach produkcyjnych panuje duży bałagan. Część pracowników nie przedłuża atestów, nie wykonuje badań okresowych itp. Okazuje się, że nasi inspektorzy muszą przesuwać na inne stanowiska gazowników, spawaczy, energetyków, którzy nie poszli na badania okresowe i nie mogą wykonywać w związku z tym swego zawodu.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#StanisławLaskowski">W 1987 r. nałożyliśmy sporo kar pieniężnych - na łączną sumę 266 mln zł. Oprócz stałych obiektów zainteresowania naszego organu, zbadaliśmy niektóre nowe obszary działalności. Chodzi mi głównie o kontrolę maszyn i urządzeń pod kątem zachowania norm bezpieczeństwa, określanych jako tzw. znak B. Zgłosiliśmy sporo uwag np. do produkcji kombajnów, pras do słomy itp.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#StanisławLaskowski">Innym nowym terenem naszej działalności stały się biura projektowe. Nie kontrolowaliśmy sposobu pracy biura, lecz interesowało nas, czy na etapie projektowania konkretnych urządzeń zostały uwzględnione normy bezpieczeństwa technicznego? Warto dodać, że kontrola w biurze projektowym różni się znacznie od kontroli w zakładzie przemysłowym. W przedsiębiorstwie zawsze znajdujemy sojuszników wśród załogi, ułatwiających nam poszukiwanie prawdy. W biurach konstrukcyjnych nie mamy żadnych sojuszników, i dlatego kontrola jest tam trudniejsza.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#StanisławLaskowski">Jakie dominujące tendencje ujawniły się w zakresie wypadków przy pracy w 1987 r.? Znacznie zmalała liczba wypadków przy pracy powodujących ciężkie uszkodzenie ciała. Warto dodać, że w ub. r. skoncentrowaliśmy się na badaniu i analizowaniu wypadków śmiertelnych oraz wypadków z ciężkim uszkodzeniem ciała. Wypadki drobne rejestrujemy tylko w przemyśle spożywczym. Dzieje się tak, ponieważ każdy wypadek przy produkcji żywności niesie ze sobą zagrożenie związane z jakością artykułów żywnościowych. Warto dodać, że w całej Europie żadne państwo nie rejestruje wypadków przy pracy, powodujących absencję krótszą niż przez okres 3. dni. Mówiąc o absencji chcę poinformować, że w ub. r. wzrosła absencja w pracy przypadająca na jeden wypadek. Nie da się tego jednoznacznie skomentować - potrzebne są dalsze analizy i badania.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#StanisławLaskowski">Brakuje wciąż ostatecznych danych statystycznych z dziedziny chorób zawodowych w 1987 r. Wiemy już jednak, jakie są generalne tendencje w tym zakresie w ciągu ostatnich lat. W latach 1980–1981 zanotowano gwałtowny wzrost liczby chorób zawodowych. Czy jest to wynik rozszerzonej rejestracji tych zjawisk, czy też wierne odbicie rzeczywistości? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Warto tylko pamiętać, że zaczęła się wtedy sprawa huty Skawina wraz ze wszystkimi konsekwencjami.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#StanisławLaskowski">Obecnie mamy do czynienia z pewnym spadkiem wskaźnika liczby chorób zawodowych. Są jednak pewne wyjątki, m.in. znacznie wzrastają choroby słuchu. Nie wolno udawać, że w Polsce nie ma problemu z chorobami słuchu. Przeciwdziałanie tym chorobom musi polegać na szerzeniu oświaty zdrowotnej. Warto dodać, że w RFN też są duże kłopoty z tymi chorobami. Niemcy przebadali pracowników wielu zakładów produkcyjnych stwierdzając, że 55% zatrudnionych, którzy powinni nosić nauszniki ochronne, nie przywiązuje żadnej wagi do tego obowiązku. Równocześnie udowodniono, że noszenie nauszników znacznie utrudnia zapadnięcie na chorobę słuchu. Oceniamy, że w polskim przemyśle wskaźniki kształtują się podobnie, tyle że nauszników jest zbyt mało, a ludzie skarżą się, że ich jakość jest niedostateczna.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#StanisławLaskowski">Zapewniam w imieniu Państwowej Inspekcji Pracy, że zajmiemy się badaniami natężenia hałasu w różnych miejscach. Nie mamy jednak pozwolenia na wchodzenie do kin, dyskotek, klubów itp.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#StanisławLaskowski">Jeśli najwyższe władze państwowe udzielą nam takiego zezwolenia, to będziemy kontrolowali również te miejsca rozrywek. Być może część z nich trzeba będzie zamknąć, ponieważ hałas przekracza tam wszelkie dopuszczalne normy.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#StanisławLaskowski">Na drugim miejscu są choroby inwazyjne, a przede wszystkim żółtaczka. To są choroby brudu. Polska nie jest pod tym względem wyjątkiem. W innych krajach choroby inwazyjne też są na drugim miejscu, po słuchu. Na trzecim miejscu znajduje się pylica płuc i na tym samym poziomie choroby gardła. Te ostatnie rosną szybko od 1984 r., gdyż wtedy uznano je za choroby zawodowe nauczycieli i niektórych pracowników kultury. Nic też dziwnego, że nastąpił taki ogromny wzrost. Gdy się z nauczycielami rozmawia, uskarżają się na przeładowane klasy - ale nikt nie wspomina o tym, że dawniej chorób gardła nie zaliczano do chorób zawodowych.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#StanisławLaskowski">Na 9 tys. przypadków chorób zawodowych prawie 1/3 dotyczy nauczycieli i pracowników służby zdrowia. Nikt nie rejestruje liczby pracujących w warunkach szkodliwych, rejestruje się tylko choroby zawodowe. W ogóle nie mamy pełnego rozpoznania sytuacji, jest zbyt dużo pustych obszarów statystycznych. Wprowadzono np. zasadę, że dane o wypadkach w sferze niematerialnej zbiera się co 5 lat. W rzemiośle mamy informacje z cechów, ale przecież poza cechami rozwinęły się różne firmy prywatne, polonijne. O rolnikach indywidualnych wiemy też tylko z danych ZUS o odszkodowaniach. Potrzebne jest ujednolicenie i uporządkowanie informacji. Całość powinien opracowywać GUS, niezależnie od różnic układów i systemów.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#StanisławLaskowski">Akcentujemy problem systemów. Dawniej system powiązany był z administrowaniem gospodarką. Po 1981 r. stary system upadł, a nowy nie powstał. Brak jest doradztwa.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#StanisławLaskowski">Jesteśmy zaniepokojeni różnymi aktualnymi rozwiązaniami. Sami nie zdołamy tego wszystkiego dopilnować. Gdy np. Sejm uchwalał pakiet ustaw związanych z II etapem reformy, to okazało się, że minister przemysłu jest odpowiedzialny za stwarzanie bezpiecznych warunków pracy, a w budownictwie już tego nie ma. Spenetrowaliśmy statuty wielu ministerstw. Nowe resorty mają dylematy ze swoimi funkcjami. Minister pracy i spraw socjalnych rozwiązał departament pracy i zostaliśmy na placu boju sami. Nie przejmujemy się, nadaliśmy ostre tempo, jest dobra atmosfera pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#StanisławKoba">Poważny problem stanowią choroby pracowników służby zdrowia. Wirusowe zapalenie wątroby to nie tylko sprawa brudnych rąk. Upominałem się już dość dawno temu o te sprawy, jak również o szczepienia dziewcząt zabezpieczające przed różyczką. Wiceminister J. Bończak obiecał wówczas szczepienia pracowników służby zdrowia za 5–6 miesięcy, ale upłynęły 2 lata i nic z tego nie wyszło. Dobrze by było, żeby Główny Inspektor Pracy wymusił te szczepienia na ministrze zdrowia. Sprawa mnie niepokoi, bo moi pracownicy przechodzą wirusowe zapalenie wątroby i to nie wskutek brudu. Mnie np. ugryzł pacjent.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#StanisławKoba">Coraz częściej wśród pracowników służby zdrowia spotykamy się z trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. Dojdzie do tego, że ludzie nie będą chcieli pracować w naszych placówkach. Dotyczy to również dentystów i chirurgów, którzy najczęściej zapadają na żółtaczkę, ostatnio zaś pielęgniarek, (łatwo o ukłucie, skaleczenie itp.). Należy wystąpić do ministra zdrowia o szczepienie pewnej kategorii pracowników służby zdrowia narażonych na żółtaczkę zakaźną.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AdamBanaś">W materiałach podano, że w 1987 r. PIP przeprowadziła ok. 52 tys. kontroli, których efektem było ok. 147 tys. zaleceń pokontrolnych. Czy ich zrealizowanie przyczyniło się w sposób zdecydowany do poprawy warunków pracy? Czy przeprowadzane są kontrole powtórne, sprawdzające realizację zaleceń? Czy są przypadki uchylania się od realizacji tych wniosków i czy można wówczas podjąć odpowiednie działania? Chciałem podkreślić, że dostarczony materiał pozwala na precyzyjne wyrobienie sobie poglądu.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#ElżbietaZakrocka">Jestem odmiennego zdania nt. materiałów. Przedstawiają one stan zastany i mówią co trzeba zrobić, nie przedstawiają programu i wytycznych. Do materiału takiego powinien być dołączony pakiet spraw, które chce się załatwić. Wśród załóg są ogromne problemy z przestrzeganiem warunków pracy, szczególnie w II etapie reformy, gdy stawia się na rentowność i efektywność. Przedsiębiorstwo jest zainteresowane wykorzystaniem kadry. Ileż to lat walczono o to, żeby pracować 8 godzin, a teraz mamy pole otwarte do pracy w godzinach nadliczbowych. A ile zmarnowanych godzin pracy powoduje żółtaczka nabyta przez dokonanie zastrzyku igłą wielokrotnego użytku?</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#ElżbietaZakrocka">W materiale mówi się o nasileniu działalności profilaktycznej przemysłowej służby zdrowia. Tymczasem lekarze z tej służby uciekają. Powinniśmy służbę zdrowia w zakładach pracy najbardziej pielęgnować, żeby dzięki niej pracownicy byli zdrowi i produkowali jak najwięcej. Pożądane byłoby, żeby zakładową służbę zdrowia można było finansować ze środków przedsiębiorstwa, a więc na rachunek kosztów.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#ElżbietaZakrocka">Jednym z głównych powodów wzmożonej działalności kontrolnej jest występowanie wypadków. Dlaczego tak jest? Na przykład ostatni wypadek w zakładach im. Harnama w Łodzi, gdzie zginęło kilku ludzi spowodował, że we wszystkich przedsiębiorstwach zaczęły się wzmożone kontrole. Podobnie, gdy rozbił się samolot i było dużo ofiar, dopiero wtedy zaczęły się badania kontrolne. Najważniejsze jest, żeby w porę zapobiegać.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JaninaKorpała">W programie II etapu reformy gospodarczej i w warunkach zaostrzenia wymogów efektywnościowych nie wolno zgubić sprawy warunków pracy. Chodzi mi o profilaktykę i zapobieganie, prężność służb bhp, społecznych inspektorów pracy, o nadzór związków zawodowych, przemysłowej służby zdrowia - niezależnie od mistrzów i brygadzistów. Trzeba szkolić w zakresie stosowania środków ochrony osobistej, podnosić kulturę pracy. Te sprawy musimy skutecznie egzekwować. Mądry dyrektor przedsiębiorstwa pilnuje, by te wymagania były spełniane, bo wtedy niska jest absencja i wypadkowość.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MariaKoput">Znamy bardzo trudną sytuację w zakładach pracy. Czy, zdaniem Głównego Inspektora Pracy, mamy u nas bezpieczne warunki pracy, czy nie? Co się w tym zakresie zmieni w najbliższym czasie? Materiały nie dają odpowiedzi co do poprawy warunków pracy na każdym stanowisku. Co jest przyczyną tego, że młodzi ludzie, którzy po raz pierwszy przystępują do pracy, często przychodzą z wielkimi uszkodzeniami słuchu?</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JanMatusiak">Stosuję taką filozofię: żądam od innych, zaczynam od siebie. W inspekcji pracy w woj. sieradzkim widzę wielkiego sprzymierzeńca. W całym kraju PIP dysponuje armią ludzi. W zakładzie pracy muszę tak sterować siłami inspekcji pracy i ruchem związkowym, żeby PIP nie musiała zajmować się wieloma sprawami. Staram się tak robić w swoim zakładzie i uważam, że taka powinna być filozofia w każdym zakładzie. Do PIP zwracam się tylko w takich sprawach, których w zakładzie nie można „uciągnąć”. W socjalistycznym systemie zarządzania - niech każdy robi to, co do niego należy. Dodajmy, że siły PIP w województwie to tylko 1 człowiek, który zbyt wiele nie wskóra.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanLaskowski">W niektórych sprawach występujemy do rządu. Nie Jesteśmy jednak organem zarządzającym i nie musimy się z tego spowiadać. Nikomu nie chcemy wskazywać, co ma robić. Swoim pracownikom - zabroniłem. Konkretnie pokazaliśmy, co robimy i co ma się zmienić w przepisach prawnych, których już część uległa zmianie.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#JanLaskowski">Umowa o pracę oparta na przepisach Kodeksu pracy nie jest już jedyną formą. Mamy umowy cywilno-prawne, mamy pracę bez umów, jesteśmy w tej sytuacji bezradni. Stare metody są nieskuteczne. Mamy np. taką sytuację: ktoś pracuje do godz. 14 w stoczni, a od 14.15 - w spółce, która remontuje dach tej samej stoczni; ma umowę cywilno-prawną, a nie formalny stosunek pracy.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#JanLaskowski">To nieprawda, że zmalało zatrudnienie w budownictwie. Nastąpiło tylko przesunięcie z przedsiębiorstw uspołecznionych do prywatnych. W całości zatrudnienie w budownictwie wzrosło. Ale przez dotarcie do przedsiębiorstw nie znajdziemy niektórych placów budów: a kościoły?, a budowle prywatne? Tam też zdarzają się wypadki. Musimy zmienić system kontroli - nie od strony przedsiębiorstw, ale terytorialnie podchodzić do naszych zadań. Remonty dachów robi się bez żadnego zabezpieczenia. Robotnik musi być chroniony - wszystko jedno, czy to czyn społeczny, czy rada parafialna. Państwo ma obowiązek chronić. Rozwiązań dla przedsiębiorstw szukać nie będziemy.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#JanLaskowski">Zaczynamy nowy typ kontroli: system zarządzania a warunki pracy. W tym celu trzeba było przeszkolić 150. inspektorów, co trwało parę miesięcy. Działalność tę zamierzamy rozszerzać. Taki typ kontroli nie wynika z ustawy, ale mam prawo interpretowania ustawy. Kończy się to wystąpieniem do przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#JanLaskowski">Będziemy kontrolowali biura projektów maszyn i urządzeń. Odnaleźliśmy stare rozporządzenie RM o imporcie maszyn. W jednej ze spraw zamknęliśmy w związku z tym wydział technologiczny w Hucie „Florian” i nie obeszło się bez kontrargumentów W rodzaju: a skąd weźmiemy stal”?</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#JanLaskowski">Stan bezpieczeństwa pracy w Polsce odpowiada średniemu w Europie. Mamy tylko ogromne zróżnicowanie sytuacji, często dochodzi do wypadków wskutek zwyczajnego niechlujstwa i niedbalstwa, mimo że są techniczne możliwości poprawy tego stanu.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#JanLaskowski">Jedyną osobą, która może nakazać zamknięcie jakiegoś wydziału jest Główny Inspektor Pracy. Uważam, że dla mnie powinny być zastrzeżone tylko najpoważniejsze sprawy, a i tak muszę jeszcze zasięgnąć opinii organu założycielskiego - przy czym obecnie nie zawsze wiadomo, kto jest tym organem.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#JanLaskowski">W sprawie żółtaczki - wystąpię, ale chciałem zauważyć, że Państwowy Inspektor Sanitarny ma pod tym względem takie same uprawnienia, jak ja.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#JanLaskowski">Dlaczego mówimy o systemie? Bo opowiadanie, że się nawzajem wychowamy - to mrzonki. Musi być system, który zmusza do właściwego postępowania.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#JanLaskowski">Z nakazami jest różnie. Nakazy sprzeczne z prawem i niemożliwe do wykonania są nieskuteczne. Ostatnio napisano do rzecznika praw obywatelskich, że nasze działania godzą w konstytucyjne prawo obywateli do pracy, bo nasi inspektorzy odsunęli kobiety od pracy przy rtęci. Z nakazami jest więc różnie. Np. inspektor odsunął osoby, które nie miały badań uprawniających do pracy na wysokości. Po pewnym czasie sprawdzał wykonanie i okazało się, że nie mają uprawnień do wykonywania robót elektrycznych.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#JanLaskowski">Od dawna istnieje problem fabryki okładzin ciernych w Markach. Właściwie powinno się zamknąć ten zakład. Azbest „hula” nawet na biurku dyrektora. Byłoby to jednak jednoznaczne z zamknięciem przemysłu motoryzacyjnego, obrabiarkowego, części przemysłu maszyn rolniczych itd. Wybraliśmy więc inną metodę, zaczęliśmy od nękania. Najpierw odsunęliśmy od pracy kobiety. Skarżyli się, że nie dadzą w ten sposób rady. Zależne od nich zakłady zorientowały się w sytuacji i złożyły się na nową technologię. Czy więc takie działanie nie okazało się lepsze od ostrego postawienia sprawy?</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#JanLaskowski">W Hucie „Florian” zamknąłem wydział, ponieważ nikt z jego pracowników nie mógł doczekać emerytury. Wszyscy odchodzili na rentę.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#JanLaskowski">Pewne problemy powstają w związku z II etapem reformy. Na przykład wiąże się to z nowym systemem rejestracji działalności gospodarczej. Wiele spraw nie jest jeszcze wyjaśnionych, ale można mieć nadzieje, że z czasem ustabilizują się.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#JanLaskowski">Minister pracy jest zobowiązany przedstawić koncepcje w zakresie ochrony pracy do końca marca. Na razie nic o tym nie słychać. Może minister I. Sekuła spowoduje, że termin ten zostanie dotrzymany.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#JanLaskowski">Przepraszam za to zdanie o 70-leciu. Zostało to niezręcznie sformułowane, powiem więcej - brzmi ono zupełnie idiotycznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#MarianKról">Chciałbym prosić Komisję, aby upoważniła prezydium do przygotowania projektu opinii, którą powinniśmy skierować do wicepremiera Z. Sadowskiego.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#MarianKról">Proponuję przyjąć oba materiały Państwowej Inspekcji Pracy. Przekazywane nam materiały PIP są zawsze czytelne, zrozumiałe i obiektywne. Życzymy, aby było tak nadal.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>