text_structure.xml
159 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Dnia 23 kwietnia 1987 r. Komisja Polityki Społecznej, Zdrowia i Kultury Fizycznej, obradująca pod przewodnictwem posła Zbigniewa Gburka (SD), rozpatrzyła:</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">-informację ministra zdrowia i opieki społecznej dotyczącą wykorzystywania bazy szpitalnej;</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">-kształcenie i zatrudnienie wyższego i średniego personelu medycznego.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">W posiedzeniu wzięli udział przedstawiciele: Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej z ministrem Mirosławem Cybulko, Najwyższej Izby Kontroli, Komisji Planowania przy Radzie Ministrów, Ministerstwa Finansów, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia, Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, Akademii Medycznych w Warszawie i Poznaniu.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">Informację uzupełniającą do przekazanych Komisji materiałów nt. wykorzystania bazy szpitalnej przedstawił wiceminister zdrowia i opieki społecznej Zdzisław Szymborski: Materiał, który przedstawiliśmy Komisji, wzbogacony wnioskami z dzisiejszej dyskusji, będzie przedmiotem spotkania z lekarzami wojewódzkimi w dniach 11-14 maja 1987 r. Operatywne przekazanie wniosków lekarzom wojewódzkim jako tym, którzy będą je realizować, wydaje się być w pełni słusznym rozwiązaniem.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">Stan bazy szpitalnej oceniamy Jako niedostateczny zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Wskaźnik liczby łóżek szpitalnych na 10 tys. mieszkańców jest w Polsce najniższy spośród wszystkich krajów naszego obozu. Dopiero w 2010r. zbliżymy się do 100 łóżek na 10 tys. mieszkańców. Wskaźnik ten można będzie uznać za zadowalający, ale wiele krajów socjalistycznych już dziś go przekroczyło.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#komentarz">Jakość bazy szpitalnej również jest niska. Olbrzymia liczba łóżek znajduje się w obiektach starych, sprzed I wojny światowej.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#komentarz">Poprawa sytuacji musi iść dwiema drogami. Po pierwsze, będziemy budować nowe szpitale. Po drugie, zwrócimy szczególną uwagę na właściwe wykorzystanie istniejących łóżek. W tej chwili w budowie znajduje się 50 szpitali różnej wielkości. Sytuacja jest bardzo zróżnicowana w poszczególnych województwach; najgorsza występuje w województwach: ostrołęckim, radomskim, siedleckim i tarnowskim, w których wskaźnik łóżek na 10 tys. ludności kształtuje się poniżej 40. (średnia krajowa wynosi 70).</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#komentarz">Inwestycje szpitalne ciągną się bardzo często po kilkanaście lat. W wyniku tego wiele szpitali oddawanych do użytku jest przestarzałych. Zwiększonego przyrostu łóżek szpitalnych spodziewamy się wpłatach 1989-1990. Przewidujemy, że rocznie oddawanych będzie 8 tys. łóżek. Dla porównania: w ostatnich latach przekazywano do użytku ok. 5 tys. łóżek rocznie.</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#komentarz">Lepsze wykorzystanie istniejącej bazy szpitalnej nastąpi dzięki wprowadzeniu eksperymentu finansowo-płacowego w szpitalnictwie. Od 1 maja 1987 r. eksperyment ten zaczynają zespolone szpitale wojewódzkie w Krakowie i Białymstoku, zaś od 1 lipca dołączą dwa kolejne ZOZ - piotrkowski i ciechanowski. Eksperyment będzie polegał przede wszystkim na stworzeniu zachęt do zwiększenia liczby osób leczonych w szpitalu. Zasadniczym celem jest zintensyfikowanie okresu diagnozy, który jest w leczeniu szpitalnym najwęższym gardłem. Okres ten może być skrócony bez szkody dla pacjenta. Wielu badań wykonanych przed przybyciem do szpitala nie musi się powtarzać w szpitalu. Intensyfikacja okresu diagnozy będzie polegała na jego skróceniu, eksperymentu nie można więc w żadnym przypadku kojarzyć z zagęszczaniem szpitali.</u>
<u xml:id="u-1.10" who="#komentarz">W najbliższych dniach będziemy mieli sformułowane wszystkie zasady eksperymentu. Skonsultujemy je z Federacją Związków Zawodowych pracowników Ochrony Zdrowia i wprowadzimy eksperyment w życie.</u>
<u xml:id="u-1.11" who="#komentarz">Koreferat przedstawił poseł Kazimierz Grzybowski (bezp): W systemie opieki medycznej szpitale spełniają rolę filarów utrzymujących lecznictwo na określonym poziomie. Zapotrzebowanie na pomoc lekarską świadczoną w Szpitalach wzrasta w związku ze zmianami demograficznymi (wzrost liczby urodzeń, starzenie się społeczeństwa) oraz rosnącymi zagrożeniami zdrowotnymi. Liczba osób leczonych w szpitalach wzrasta również na skutek potrzeby wykonania badań pomocniczych, przeprowadzenia obserwacji, opieki lekarskiej i pielęgniarskiej nad przewlekle chorymi itp. zabiegów, niemożliwych do przeprowadzenia w warunkach ambulatoryjnych.</u>
<u xml:id="u-1.12" who="#komentarz">Podstawową przyczyną decydującą o niedostatecznych warunkach leczenia szpitalnego jest niewystarczająca baza. Szpitali mamy wciąż za mało. Podana w informacji resortu liczba łóżek nie jest w stanie zaspokoić społecznych potrzeb. Co roku przybywa chorych wymagających hospitalizacji.</u>
<u xml:id="u-1.13" who="#komentarz">Rosnąca liczba hospitalizowanych wynika również z niedomagań systemu podstawowej opieki zdrowotnej. Nakłady inwestycyjne przeznaczone na poprawę bazy materialnej służby zdrowia nie szły w parze z rozwojem całej gospodarki narodowej. Udział tych nakładów w nakładach ogółem wynosił zaledwie 1%.</u>
<u xml:id="u-1.14" who="#komentarz">Według stanu na koniec 1984 r. szpitale wszystkich rodzajów dysponowały 242 tys. łóżek. Szpitale zespołów opieki zdrowotnej posiadały 120 tys. łóżek, wojewódzkie szpitale zespolone - 32 tys., szpitale specjalistycznych zespołów opieki zdrowotnej - 14 tys., szpitale wojewódzkie - 12 tys., szpitale kliniczne akademii medycznych - 20 tys. i szpitale instytutów naukowo-badawczych nieco ponad 3 tys. łóżek. Ponadto mieliśmy 34 tys. łóżek w szpitalach psychiatrycznych oraz nieco ponad 9 tys. łóżek w szpitalach uzdrowiskowych.</u>
<u xml:id="u-1.15" who="#komentarz">W okresie powojennym przybyło 125 tys. łóżek, z tego 56 tys. w szpitalach nowo wybudowanych, a pozostałą część nowych łóżek uzyskano w wyniku rozbudowy i adaptacji istniejących obiektów. Obecnie w budowie znajduje się 42 tys. łóżek. Zakłada się, że 25 tys. łóżek zostanie oddanych do użytku w bieżącej 5-latce, a pozostałe 17 tys. łóżek przekazanych zostanie po 1990 r.</u>
<u xml:id="u-1.16" who="#komentarz">Znaczna liczba szpitali mieści się w obiektach starych, wyeksploatowanych. Obiekty te, nawet po modernizacji, nie stwarzają właściwych warunków leczenia i pobytu chorych. Mamy w Polsce szpitale mieszczące się w zaadaptowanych dworach i pałacach. Przykładem są szpitale w Siedlcach i Drewnicy k/Warszawy, gdzie oddział psychogeriatrii jest zlokalizowany w byłej stajni kozackiej. Przeciętny wiek szpitali w Polsce przekracza 65 lat, Zużycie techniczne budynków jest znaczne, ale z powodu deficytu łóżek nie mogą być one wycofane z eksploatacji.</u>
<u xml:id="u-1.17" who="#komentarz">Miernikiem stanu bazy materialnej szpitalnictwa jest liczba łóżek szpitalnych na 10 tys. mieszkańców. Departament programowania i kontroli resortu zdrowia informuje, że w 1985 r. liczba łóżek szpitalnych (łącznie ze szpitalami psychiatrycznymi) wynosiła 245 tys., co daje 65,6 łóżek na 10 tys. mieszkańców. W 1986 r, liczby te wzrosły odpowiednio do 247 tys. i 65,8. Jeśli uwzględnimy łóżka znajdujące się w obiektach pozaszpitalnych, tzn. izbach porodowych, półsanatoriach, prewentoriach, różnego typu sanatoriach, ośrodkach leczenia odwykowego, to w 1985 r. wskaźnik wyniósł 69,9 łóżek na 10 tys. ludności.</u>
<u xml:id="u-1.18" who="#komentarz">Nasz wskaźnik prezentuje się bardzo mizernie w porównaniu z innymi krajami europejskimi. W Związku Radzieckim odpowiedni wskaźnik wynosi i 28, w NRD - 102, a w Rumunii - 89. Według oceny kwiatowej Organizacji Zdrowia wskaźnik niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania opieki stacjonarnej nie może być niższy od 100 łóżek na 10 tys. mieszkańców. Z informacji resortu zdrowia wynika, że wskaźnik ten osiągniemy w Polsce dopiero w 2010 r.</u>
<u xml:id="u-1.19" who="#komentarz">Niekorzystnie kształtują się wskaźniki łóżek w podstawowych oddziałach szpitalnych. Z powodu braku łóżek większość szpitali jest nadmiernie zagęszczonych. Nagminnym zjawiskiem są tzw. dostawki w salach dla chorych i na korytarzach.</u>
<u xml:id="u-1.20" who="#komentarz">Stan sanitarny naszych szpitali, mimo pewnej poprawy w ostatnim okresie, jest niedostateczny. Stan 30 % szpitali jest wręcz niezadowalający.</u>
<u xml:id="u-1.21" who="#komentarz">Do najczęstszych niedociągnięć należy niewłaściwe prowadzenie dezynfekcji. Wiele urządzeń jest okresowo nieczynnych, m.in. z powodu zwiększonej awaryjności, wyeksploatowania oraz niewłaściwej obsługi. Pewnej poprawie uległa sterylizacja na suche, gorące powietrze. Poprawiła się również czystość mikrobiologiczna oddziałów szpitalnych. Nie zaszły natomiast większe zmiany w blokach żywieniowych i pralniach. Niedociągnięcia występują w zakresie segregacji bielizny jej magazynowania i wydawania na oddziały.</u>
<u xml:id="u-1.22" who="#komentarz">Wiele szpitali i sanatoriów boryka się z niedoborem wody. Problemy te są ostatnio często sygnalizowane przez środki masowego przekazu. Podawane są fakty nieprzyjmowania pacjentów na leczenie sanatoryjne z powodu braku wody. Sytuacje takie zdarzają się zwłaszcza w południowych regionach kraju.</u>
<u xml:id="u-1.23" who="#komentarz">Źle jest również z odprowadzaniem ścieków. Obowiązek ten spełnia tylko 43% szpitali i sanatoriów a dostateczny stopień oczyszczenia uzyskuje 61% zakładów. Brakuje w tej dziedzinie widocznej poprawy.</u>
<u xml:id="u-1.24" who="#komentarz">Dla lepszego zrozumienia wykorzystania bazy szpitalnej chciałbym zapoznać posłów z pojęciem łóżek rzeczywistych i etatowych. Zgodnie z normą Ministerstwa Zdrowia na każde łóżko szpitalne powinno przypadać 6m². Gdybyśmy chcieli przestrzegać tej normy to stracilibyśmy ponad 20% miejsc w szpitalach jako że na powierzchni odpowiadającej 100 tzw. łóżkom etatowym znajduje się faktycznie 120 łóżek. W zakładach opieki psychiatrycznej wskaźnik ten sięga nawet 142. Jest to niezgodne z wymogami współczesnej opieki zdrowotnej.</u>
<u xml:id="u-1.25" who="#komentarz">Szczególnie trudna sytuacja występuje, jak wspomniałem w placówkach lecznictwa psychiatrycznego. Bywa, że na powierzchni przeznaczonej na 1 łóżko znajdują się dwa. Wskaźnik kubaturowy nie przekracza 130 m³ na pacjenta. W obecnie projektowanych szpitalach wskaźnik ten wynosi 240 - 300 m³, a i to odpowiada zaledwie dostatecznemu standardowi. Nie muszę mówić, że warunki takie odbijają się negatywnie na leczeniu chorych i pracy personelu medycznego. W wielu szpitalach pomieszczenia socjalne zamieniono na sale chorych.</u>
<u xml:id="u-1.26" who="#komentarz">Wskaźnik liczby łóżek na 10 tys. mieszkańców jest zróżnicowany w poszczególnych regionach kraju. W woj. radomskim wynosi 33, a w woj. stołecznym 77. Najkorzystniejsza sytuacja jest w dużych ośrodkach akademickich, aczkolwiek i tam występują trudności w dostępie do leczenia szpitalnego, ponieważ część oddziałów klinicznych przyjmuje pacjentów z całej Polski. Według szacunkowych danych władz stołecznych brakuje obecnie ok. 6 tys. łóżek szpitalnych dla Warszawy i województwa; szczególnie ostre braki występują w położnictwie i ginekologii.</u>
<u xml:id="u-1.27" who="#komentarz">Narasta liczba zachorowań na choroby psychiczne. W tej sytuacji wzrost liczby łóżek w placówkach leczenia psychiatrycznego o 2,5 tys. należy ocenić jako niewystarczający. W ostatnich latach przybyło, dzięki funduszowi przeciwalkoholowemu, ok. 670 łóżek w zakładach psychiatryczno-odwykowych. Pozytywnie należy ocenić fakt budowy pawilonów psychiatrycznych przy nowo wznoszonych szpitalach. Oprócz braku łóżek psychiatria cierpi również na brak personelu średniego i niższego.</u>
<u xml:id="u-1.28" who="#komentarz">Rocznie rejestrujemy w naszym kraju ok. 70 tys. nowych przypadków chorób nowotworowych. Na oddziałach onkologicznych brakuje łóżek. W tej sytuacji niezwykle krytycznie należy ocenić przedłużającą się budowę Centrum Onkologii w Warszawie. Z przyjemnością natomiast wypada odnotować znaczne przyspieszenie budowy Zespołu Onkologiczno-Pediatrycznego w Kielcach. Prace wyprzedzają oficjalny harmonogram o 1 rok. Kielecki w „Budopol” przekazał już pierwsze obiekty: hotel dla pielęgniarek i 50-łóżkowy oddział. Dyrektor budowy twierdzi, że przyśpieszenie mogłoby być jeszcze większe, gdyby nie bariera materiałowa.</u>
<u xml:id="u-1.29" who="#komentarz">W związku z narastaniem liczby urazów i wypadków istnieje pilna konieczność zwiększania liczby łóżek na oddziałach ortopedycznych. Deficyt łóżek występuje także na oddziałach neurologicznych i urologicznych. Konieczność zapobiegania rozszerzającym się chorobom cywilizacyjnym wymaga zwiększenia liczby łóżek na oddziałach kardiologicznych oraz rozbudowy oddziałów intensywnej terapii po zawałach serca.</u>
<u xml:id="u-1.30" who="#komentarz">Poprawa zaopatrzenia oddziałów kardiologicznych w sprzęt medyczny i diagnostyczny pozwoliłaby zwiększyć liczbę zabiegów chirurgicznych. W Polsce wykonujemy niewiele takich zabiegów, a wysyłanie chorych za granicę jest bardzo kosztowne. Tymczasem liczba schorzeń kardiologicznych rośnie z roku na rok. Zwiększa się również umieralność z tego powodu, zwłaszcza mężczyzn w wieku produkcyjnym. W tej sytuacji zwiększenie bazy łóżkowej oddziałów kardiologicznych jest pilną koniecznością. Dysponują one obecnie trzema tysiącami łóżek, a potrzeby szacuje się na ok. 6 tys. łóżek.</u>
<u xml:id="u-1.31" who="#komentarz">Obecny potencjał lokalowy i kadrowy oddziałów kardiologicznych pozwala wykonać w ciągu roku ok. 2 tys. zabiegów operacyjnych. Tymczasem potrzeby, licząc najskromniej, wynoszą 20 tys. rozmaitych zabiegów operacyjnych. Niezbędne Jest wprowadzenie nowej aparatury. Dzięki temu uzyskalibyśmy lepsze wskazania do zabiegów operacyjnych. Pozwoliłoby to uniknąć przypadków nagłej śmierci, zwłaszcza z powodu zawałów serca.</u>
<u xml:id="u-1.32" who="#komentarz">Do chorób, które najczęściej prowadzą do leczenia szpitalnego należą: choroby układu krążenia, trawiennego, oddechowego, moczowo-płciowego oraz zatrucia i urazy, zaś w przypadku kobiet - powikłania ciąży, porodu i połogu. Największe trudności w zapewnieniu opieki medycznej w szpitalach mają województwa o najniższych wskaźnikach liczby łóżek na 10 tys. mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-1.33" who="#komentarz">Dla oceny opieki nad chorymi istotne znaczenie mają wskaźniki wykorzystania łóżek w ciągu roku. Przyjmuje się, że granicą jest tu wykorzystanie łóżka szpitalnego przez 300 dni w roku; po przekroczeniu tego okresu występują objawy przeciążenia, wzrasta niebezpieczeństwo zakażeń wewnątrz-szpitalnych. Szybszemu zużyciu ulegają pomieszczenia dla chorych, niewydolne są trakty komunikacyjne, węzły sanitarne i sprzęt szpitalny. Przy rozpoznawaniu, leczeniu i rehabilitacji mogą wystąpić różnego rodzaju nieprawidłowości, co powoduje wydłużenie okresu leczenia lub przypadki nieracjonalnego skracania pobytu chorych w szpitalu.</u>
<u xml:id="u-1.34" who="#komentarz">Stopień eksploatacji naszych szpitali i niektórych oddziałów znajduje się niemal na granicy niebezpiecznej normy. Z materiałów resortu wynika, że zapotrzebowanie na łóżka szpitalne z roku na rok wzrasta. Najwyższe wskaźniki wykorzystania łóżek szpitalnych osiągnęły województwa: białostockie, bielskie, chełmskie, katowickie, legnickie. W szpitalach ogólnych i specjalistycznych wzrasta liczba pacjentów, co powoduje konieczność dokonywania coraz większej liczby badań i zabiegów. Pozyskanie nowoczesnego sprzętu dla szpitala zmusza do przeznaczania odpowiednich pomieszczeń na ten sprzęt, a w konsekwencji - do likwidacji części łóżek. Według opinii fachowców czas leczenia pacjenta w szpitalach polskich jest ciągle zbyt długi i waha się od 10,8 do 16 dni. Najkrótszy wskaźnik leczenia - właśnie 10,8 dnia - ma woj. konińskie.</u>
<u xml:id="u-1.35" who="#komentarz">Skrócenie pobytu pacjenta w szpitalu może być osiągnięte m.in. poprzez usprawnienie diagnostyki laboratoryjnej. Niestety, większość szpitali nie honoruje wyników badań wykonanych w lecznictwie ambulatoryjnym.</u>
<u xml:id="u-1.36" who="#komentarz">Koszty leczenia w szpitalach są bardzo zróżnicowane, np. w terenowym szpitalu ZOZ pobyt pacjenta w 1984 r. kosztował 23,5 tys. zł, w szpitalu klinicznym - 38 tys. zł, w instytucie naukowo-badawczym - 71 tys. zł. Koszty te wzrastają w miarę większej liczby wykwalifikowanych pracowników w szpitalu, dokonywania specjalistycznych badań - np. tomografii komputerowej, wydłużenia pobytu w szpitalu w związku ze specyfiką leczenia (onkologia, kardiochirurgia), większego potencjału aparatury naukowo-badawczej.</u>
<u xml:id="u-1.37" who="#komentarz">W ostatnich latach oddaje się do użytku ok. 5 tys. łóżek rocznie, do 1990 r. planuje się rozpocząć budowę ponad 25 tys. łóżek szpitalnych. Aby plan ten był wykonany, przyspieszyć trzeba cykl inwestycyjny. Resort ocenia, że w bieżącym 5-leciu powinno się rozpocząć budowę co najmniej 24 szpitali. Nie będzie to miało wpływu na zwiększenie bazy szpitalnej, gdyż wykruszy się stara substancja szpitalna. Corocznie odnotowujemy też poważny przyrost ludności. Sytuacja ta uzasadnia postawienie wniosku o zwiększenie zakresu inwestycji szpitalnych, co postulowano już niejednokrotnie na posiedzeniu naszej Komisji. Konieczna jest również szybsza rozbudowa i budowa domów opieki dla przewlekle chorych. Obecnie 15 % łóżek szpitalnych zajmują ludzie starzy, wymagający opieki, a nie leczenia. Na umieszczenie w domach pomocy oczekuje 12 tys. osób, z czego przynajmniej połowa przebywa w szpitalach. Wybudowanie 1 łóżka w domu pomocy społecznej jest o połowę tańsze od łóżka szpitalnego, którego koszt obecnie wynosi 10 - 12 mln zł. Nie stosujemy w należytym zakresie technologii budowy szpitali systemem pawilonowym, która umożliwia uzyskiwanie szybszych efektów. Budowlani niechętnie podejmują się inwestycji dla służby zdrowia. Obecnie rozpoczyna się budowę kilku nowych szpitali, ale przy wydłużaniu cyklu inwestycyjnego może nastąpić zagrożenie realizacji planu 5-letniego. Nie możemy dopuścić do tego, aby - podobnie jak w Bełchatowie - wykazywano niedokończone szpitale jako inwestycje przekazywane do eksploatacji.</u>
<u xml:id="u-1.38" who="#komentarz">Przy niedoborze bazy szpitalnej konieczne jest bardziej racjonalne wykorzystanie istniejących miejsc. Skrócenie pobytu chorego w szpitalu tylko o 1 dzień pozwoliłoby na dodatkową hospitalizację 300 tys. chorych rocznie. Konieczna jest również modernizacja i rozbudowa starych szpitali oraz lepsze dostosowanie profilu i struktury łóżek szpitali ZOZ i wojewódzkich do faktycznych potrzeb zdrowotnych regionu. Wymaga to usprawnienia informacji o sytuacji poszczególnych województw i centralnej dyspozycji, jak również przygotowania dokumentacji w zakresie rzeczywistych potrzeb lecznictwa ambulatoryjnego i szpitalnego.</u>
<u xml:id="u-1.39" who="#komentarz">Niezbędne jest rozszerzenie i unowocześnienie zaplecza diagnostycznego i technicznego, należałoby otwierać oddziały szybkiej diagnozy i scentralizowanych pracowni diagnostycznych. Należy zapewnić rozwój różnego rodzaju form opieki nad ludźmi starymi i przewlekle chorymi w miejscu zamieszczaniu.</u>
<u xml:id="u-1.40" who="#komentarz">W 1985 r. z powodu braku pielęgniarek wyłączonych było z użytkowania 390 łóżek szpitalnych, a w 1986 r. - 140.</u>
<u xml:id="u-1.41" who="#komentarz">Niepokojący jest stan zaopatrzenia szpitali w leki i materiały opatrunkowe. Ze szpitali warszawskich, a również i z innych miast mamy doniesienia o braku środków do narkozy - co powoduje konieczność przekładania zabiegów operacyjnych, o braku zastawek, stymulatorów, cewników.</u>
<u xml:id="u-1.42" who="#komentarz">Ostatnio na Prezydium Rządu rozpatrywano problem zaopatrzenia w leki, sprzęt i aparaturę. Według informacji, jaką w tej sprawie umieściła „Trybuna Ludu”, podejmowane są działania interwencyjne, niestety, w wielu przypadkach sytuacja jest nadal alarmująca.. Przerwy w dostawach leków to nie to samo, co przerwa w zaopatrzeniu zakładu pracy w bawełnę. Na leki muszą znaleźć się środki, a dostawy muszą być rytmiczne i ciągłe. Jeżeli nawet w obecnej trudnej sytuacji ekonomicznej nie udaje nam się zapewnić w pełni środków na ważne potrzeby ochrony zdrowia, to na leki ratujące życie muszą być środki i dewizy. Przerwa w dostawach niektórych lewków decyduje często o życiu człowieka.</u>
<u xml:id="u-1.43" who="#komentarz">Dla zapewnienia lepszego wykorzystania bazy szpitalnej konieczne jest wprowadzenie w szpitalach racjonalnych zasad finansowo-ekonomicznych oraz usprawnienia organizacyjnego. Problemy te są uwzględniane w II etapie reformy gospodarczej, mają one zapewnić uruchomienie motywacji ekonomicznych gwarantujących bardziej efektywne wykorzystania potencjału służby zdrowia. Poprzeć należy np. zamierzenie wprowadzenia częściowej odpłatności za niektóre usługi lecznicze, np. za leczenie osób w stanie nietrzeźwym.</u>
<u xml:id="u-1.44" who="#komentarz">Przy omawianiu problemów lecznictwa szpitalnego nie sposób pominąć zgłaszanych przez społeczeństwo krytycznych uwag co do kultury udzielania świadczeń przez pracowników służby zdrowia. Niezbędne jest podnoszenie kwalifikacji ordynatorów szpitali oraz zwiększenie zarobków personelu medycznego, zarówno lekarskiego, średniego, Jak i pomocniczego.</u>
<u xml:id="u-1.45" who="#komentarz">Częściowo krytyczne oceny społeczne pracy służby zdrowia mają swoje uzasadnienie, ale znaczna część niedociągnięć spowodowana jest szczupłością bazy szpitalnej oraz trudnymi warunkami socjalnymi i materialnymi pracowników.</u>
<u xml:id="u-1.46" who="#komentarz">(Dyskusja.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JaninaKorpała">Koreferent przedstawił niedomagania lecznictwa szpitalnego oraz warunki, które powodują ten stan rzeczy. Wszyscy wiemy, że od lat wydatki na ochronę zdrowia są niewystarczające, opóźnienia w realizacji i tak szczupłych planów inwestycyjnych przyczyniają się do dalszej degradacji i obniżania poziomu, usług służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JaninaKorpała">Sytuacja ekonomiczna kraju nie pozwala na zwiększenie nakładów na inwestycje służby zdrowia. Trzeba mieć jednak na uwadze, że niektóre województwa znajdują się w stanie krytycznym. Mówię to po wysłuchaniu dyskusji, jaka miała miejsce na terenie woj. krakowskiego na spotkaniu z pracownikami służby zdrowia. Niezbędne jest przyspieszenie dostaw aparatury i sprzętu medycznego dla tego województwa oraz spowodowanie, aby ten, który jest już zainstalowany, był efektywnie wykorzystywany. Z informacji Najwyższej Izby Kontroli wynika, że często nowoczesny i unikalny sprzęt medyczny jest wykorzystywany tylko w nieznacznym stopniu.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JaninaKorpała">Posłowie poprzedniej kadencji Sejmu zwracali uwagę na niewykorzystane łóżka szpitalne z powodu braku personelu pielęgniarskiego. Problem ten występuje równie ostro obecnie. Wraz z podejmowaniem budowy obiektów szpitalnych budować należy hotele i mieszkania dla personelu medycznego.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JaninaKorpała">Wybudowanie łóżka szpitalnego kosztuje 10 mln zł, a w domu pomocy społecznej - o połowę mniej. Rozbudowa domów dla przewlekle chorych pozwoliłaby na zwolnienie miejsc w szpitalach.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JaninaKorpała">Najważniejszym problemem jest jednak, aby inwestycje służby zdrowia wykonywane były terminowo. Może należałoby wprowadzać do planu mniej zadań, ale realizować je szybciej i do końca.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanFirst">Informacja, jaką przedstawił nam resort zdrowia, jest przygnębiająca. Obyśmy nie musieli korzystać z pomocy szpitala. Mam przede wszystkim na myśli trudne warunki zarówno w szpitalach, jak i w przychodniach. Należałoby wyrazić uznanie personelowi medycznemu za pracę w takich warunkach.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JanFirst">Jak wynika z przedstawionych materiałów 30% szpitali po dokonaniu kontroli stanu sanitarnego przez resort otrzymało ocenę niedostateczną. W tych szpitalach można więc nabawić się choroby, a nie wyleczyć.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JanFirst">Niedopuszczalne jest, aby budowa szpitala ciągnęła się przez 10–15 lat. Obiekt szpitalny oddany do użytku po tak długim czasie dekapitalizuje się, traci funkcjonalność. Przewlekle wykonywane są remonty szpitali. Niedawno w telewizji pokazano reportaż dotyczący rozbudowy i remontu jednego ze szpitali. W jednym z ujęć znalazła się scena, w której dyrektor szpitala z kierownikiem budowy klęczą na ziemi nad planem rozbudowy szpitala. Reporter chyba specjalnie dał takie ujęcie, aby pokazać, że służba zdrowia w stosunku do wykonawców znajduje się w pozycji klęczącej. Rozmowa nie toczyła się normalnie za stołem konferencyjnym.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JanFirst">Narzekamy na brak pielęgniarek, a w niektórych szpitalach pielęgniarki przepisują na maszynach niezbędne formularze, gdyż szpital nie otrzymuje odpowiedniej liczby druków.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JanFirst">Niepokoić mogą wnioski zawarte w materiale resortu zdrowia. Są one zbyt ogólne, nie wnoszące nic nowego, a powinny być bardziej konkretne i postulatywne.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#ZenonDramiński">Przy obecnym systemie finansowania inwestycji szpitalnych nie ma możliwości uzyskania znaczniejszej poprawy w rozwoju bazy szpitalnej. W najtrudniejszej sytuacji znajdują się małe i średnie województwa, które z braku środków finansowych nie mogą podjąć decyzji o rozpoczęciu budowy szpitala, chociaż istnieje taka potrzeba. Koszt budowy szpitala wynosi przeciętnie ok. 8 mld zł, co niejednokrotnie stanowi połowę 5-letniego budżetu województwa. Przeciętnie z budżetu województwa 30% środków przeznacza się na cele rolnictwa, a przecież trzeba zaspokoić potrzeby gospodarki komunalnej, oświaty, ochrony środowiska, kultury, kultury fizycznej itp. W warunkach wydłużonego cyklu inwestycyjnego trzeba mieć dużą odwagę, aby podejmować decyzję o rozpoczęciu budowy szpitala. Największą barierę w realizacji inwestycji służby zdrowia stanowi niedostatek środków inwestycyjnych, materiałów budowlanych, mocy wykonawczych.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#ZenonDramiński">Powołanie funduszu rezerwowego na wsparcie inwestycji, które rokują szybkie zakończenie, nie rozwiązuje problemu. Trzeba więc szukać innych, bardziej realnych rozwiązań, które pozwoliłyby na przyspieszenie rozwoju bazy szpitalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JacekBugański">Nasza Komisja rozpatrywała niedawno materiały resortu, które przedstawiały sytuację w zakresie zaopatrzenia służby zdrowia w niezbędny sprzęt i urządzenia medyczne. I w tym zakresie sytuacja nie wygląda najlepiej, a mimo to wskazywano również na niewłaściwe wykorzystanie specjalistycznej aparatury.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JacekBugański">Tylko w 43 szpitalach zakaźnych mamy oczyszczalnie ścieków, inne - odprowadzają nieczystości do sieci komunalnej, co powoduje zagrożenie epidemiologiczne. Jest to sytuacja katastrofalna, niedopuszczalna.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#BolesławaHrabia">Przy przyjmowaniu pacjenta do szpitala powinno się żądać wyników badań wykonanych w warunkach ambulatoryjnych. Czy nie byłoby słuszne wprowadzenie książeczek zdrowia? Ma to szczególne znaczenie dla ludności wiejskiej. W takiej książeczce powinna być wpisywana diagnoza lekarza leczącego, przebieg leczenia, wyniki badań ambulatoryjnych i podstawa ubezpieczenia. Obecnie rolnicy muszą legitymować się specjalnymi formularzami, dosyć dużego formatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#HelenaPorycka">Jestem zobowiązana do przedstawienia potrzeb woj. siedleckiego. Sytuacja tego regionu jest ciężka i nam wrażenie, że nawet w 2000 r. nie osiągniemy średniego wskaźnika 100 łóżek na 10 tys. mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#HelenaPorycka">Województwo odczuwa niedobór środków finansowych na inwestycje służby zdrowia, trudności pogłębia przedłużający się okres realizacji inwestycji i remontów. W Garwolinie remont szpitala ciągnie się już kilka lat. Postanowiono przy okazji wykonywanego remontu dokonać modernizacji obiektu, co wydłuża jeszcze okres wykonania robót. Takie decyzje powinny być podejmowane bardzo ostrożnie. Należy się trzymać raczej początkowo planowanego zakresu remontu. Niedopuszczalne są fakty - które mają miejsce w Garwolinie, że w szpitalu położono już glazurę, założono grzejniki, ale po dokonaniu inspekcji przez jednostkę nadrzędną zadecydowano, że glazura ma być innego koloru, a grzejniki przesunięte o kilka centymetrów.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#HelenaPorycka">Niedobór łóżek szpitalnych w naszym regionie jest duży, a do stanu bazy szpitalnej wliczano także łóżka umieszczone na korytarzach, a nawet miejsca na podłodze.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#HelenaPorycka">Dla osiągnięcia większych nakładów na inwestycje służby zdrowia postanowiliśmy zwrócić się do zakładów pracy z propozycją przeznaczenia części wypracowanych nadwyżek na ten cel. Apelujemy również o włączenie się ludności do świadczenia czynów społecznych.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#HelenaPorycka">Mówiono w dyskusji, że w szpitalach znajduje się wiele osób starych, które nie wymagają leczenia, lecz opieki. Często rodzina mieszka daleko, odwiedza nawet pacjenta w szpitalu i zgłasza personelowi medycznemu krytyczne uwagi, pretensje i żądania. Moim zdaniem, dzieci dobrze sytuowane powinny przynajmniej częściowo pokrywać koszty utrzymania rodziców w szpitalach i domach pomocy społecznej.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#HelenaPorycka">Przeprowadzenie badań analitycznych w warunkach ambulatoryjnych powinno być warunkiem przyjęcia pacjenta do szpitala. Obecnie przeprowadzanie różnego rodzaju badań trwa 5–6 dni i to wtedy, jeżeli pacjent nie jest przywieziony w sobotę, bo wówczas badania rozpoczyna się dopiero od poniedziałku.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#HelenaPorycka">Ocena stanu sanitarnego szpitali budzi niepokój. I tak mamy szczęście, że dotychczas nie wybuchła u nas jakaś epidemia.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#HelenaPorycka">Trudne warunki pracy w szpitalach zniechęcają do podejmowania tam pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#ElżbietaStruwe">Stan sanitarny szpitali terenowych należny jest w dużym stopniu od operatywnego działania i nadzoru lekarza wojewódzkiego, władz politycznych i administracyjnych. Jak wykazały kontrole - 30% naszych szpitali otrzymało niedostateczną ocenę stanu sanitarnego, a w 20% szpitali stwierdzono brak podstawowych urządzeń technicznych służących do utrzymania czystości. Niepokoić może fakt, że pacjenci narażeni są na zakażenia szpitalne, że otrzymują niejednokrotnie żywność nieświeżą, nie nadającą się do spożycia.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#ElżbietaStruwe">Przy okazji spotkania z lekarzami wojewódzkimi resort powinien zwrócić szczególną uwagę na konieczność wzmożenia nadzoru nad stanem sanitarnym szpitali. Wykryte niedociągnięcia, spowodowane niewłaściwą pracą personelu medycznego, należy surowo karać i stawiać wysokie wymagania.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#ElżbietaStruwe">Chciałabym podać jako przykład pozytywny woj. wałbrzyskie. Rejon ten dysponuje starą bazą szpitalną, ale starania lekarza wojewódzkiego oraz nadzór ze strony władz politycznych i administracyjnych przyczyniły się do tego, że stan tych szpitali jest dobry i nie ma zastrzeżeń co do ich stanu sanitarnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#HelenaMożejko">Przy wyliczaniu okresu obciążenia łóżek szpitalnych inne normy powinny być przyjęte dla szpitali, które prowadzą oddziały pulmonologiczne, onkologiczne, gdzie okres leczenia jest z reguły dłuższy.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#HelenaMożejko">Coraz szerzej stosujemy sprzęt jednorazowego użytku, ale nie mamy w wielu szpitalach spalarni zużytego sprzętu. Niedostatecznie rozbudowane jest zaplecze szpitali służące do dezynfekowania sprzętu i urządzeń medycznych.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#HelenaMożejko">Resort powinien opracować i przesłać do wszystkich szpitali instrukcję użytkowania środków odkażających.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#HelenaMożejko">W szpitalach powtarza się często badania analityczne, gdyż analizy wykonywane ambulatoryjnie są niedokładne, co spowodowane jest prymitywnymi urządzeniami do prowadzenia tych badań w ambulatoryjnych laboratoriach.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#HelenaMożejko">Podano pewną liczbę łóżek szpitalnych nie wykorzystanych z powodu braku personelu pielęgniarskiego. Myślę, że liczby te są zaniżone, że rzeczywiście jest ich więcej. Dla przeciwdziałania temu zjawisku należałoby opracować taki system motywacyjny płac, aby zachęcić średni personel medyczny do wydłużenia czasu pracy tam, gdzie występują niedobory. Za zwiększony wysiłek należy płacić więcej.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#HelenaMożejko">W dyskusji zwracano uwagę na stosunkowo niskie uposażenia pracowników służby zdrowia. Tak się jednak dzieje, że kiedy mówi się o podwyżkach - prasa umieszcza artykuły ukazujące negatywne zjawiska w pracy służby zdrowia. Na pewno takie zjawiska występują, ale trzeba je prezentować w odpowiednim czasie i obiektywnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanuszSzymborski">Ostatnie dyskusje społeczne nt. służby zdrowia są interesujące i dogłębne. 0 powadze problemu świadczy również nasze dzisiejsze posiedzenie. Niestety, jeśli chodzi o wytyczanie konkretnych celów działalności w dziedzinie ochrony zdrowia - oczekujemy na interwencję sił nadprzyrodzonych, bądź zaklinamy się na różne świętości.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JanuszSzymborski">W każdym zorganizowanym działaniu muszą być cele. Wszystkie elementy procesu organizacyjnego muszą posiadać własne cele i je realizować. W naszym przypadku mamy do czynienia z celem bardzo ogólnym. Zawiera się on w haśle „czyńmy tak, abyśmy zdrowi byli”. Znacznie gorzej przedstawia się sytuacja, gdy chcemy ustalić hierarchię celów. Nie możemy dopracować się spójnego systemu celów na różnych szczeblach administracyjnych naszego państwa.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JanuszSzymborski">Zwracam uwagę, że w obecnej trudnej sytuacji gospodarczej bardzo łatwo jest znaleźć usprawiedliwienie dla własnej nieudolności i bierności. Często ukazuje się przyczyny negatywnych zjawisk: brak łóżek, pieniędzy, wyszkolonych kadr itp. Zbyt łatwo rozgrzeszamy własną bierność i brak aktywności. Jasne, że z rękawa nie wyjmie się żadnego nowego szpitala, ale można starać się o jego budowę w sposób bardziej lub mniej zorganizowany. Dowodem na to jest zróżnicowanie w budowie szpitali w naszym kraju. Dlaczego w Kielcach można szybko wybudować obiekt służby zdrowia, a w Warszawie - jak wskazuje przykład Centrum Onkologii - niewiele da się zrobić? Twierdzę, że tam gdzie cele ogólne zostały rozpisane na poszczególnych wykonawców, sytuacja jest lepsza.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#JanuszSzymborski">Niedawno wyszły wytyczne ministerialne, dotyczące opieki nad. noworodkami w naszym kraju. Proponowane rozwiązania są dobre i nowoczesne. Może nareszcie dopracujemy się właściwego systemu matka - dziecko. Wdrażanie proponowanych rozwiązań przebiega różnie, w zależności od województwa. Przykład niektórych regionów pokazuje, że rozwiązania można wdrożyć nawet w dzisiejszych, trudnych warunkach gospodarowania.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JanuszSzymborski">Postuluję, by każdy szpital polski miał oddział lub łóżko przeznaczone do intensywnej terapii. Aktualnie aż 60% naszych szpitali nie posiada stanowisk intensywnej terapii i nie ma możliwości udzielenia pomocy choremu, który nagle zasłabł. Instrukcja w tej sprawie została wydana w 1975 r. lecz nie została do chwili obecnej zrealizowana. Okazuje się, że we współczesnej Polsce pacjent, który ulega atakowi serca w pobliżu szpitala lub w szpitalu, nie ma gdzie być reanimowany. A przecież można zmienić niekorzystny stan rzeczy. Nie wierzę, by stały na przeszkodzie wkłady dewizowe, zadłużenie zagraniczne itp. Sprawa polega na czym innym - trzeba konsekwentnie wyegzekwować obowiązujące przepisy.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#JanuszSzymborski">Na zakończenie pragnę przypomnieć, że żadna dziedzina gospodarki nie może być rozpatrywana w oderwaniu od całego systemu gospodarczego. Sytuacja w szpitalnictwie jest pochodną trudności całego systemu ochrony zdrowia w naszym kraju. Jeśli miałbym formułować jakieś optymistyczne prognozy, to byłyby one związane z ewentualnym wdrożeniem II etapu reformy gospodarczej. Czas najwyższy, by dokonać kompleksowych zmian w zakresie ochrony zdrowia.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JadwigaWróbel">Ja nie jestem członkiem tej Komisji, choć przysłuchuję się z uwagą jej obradom. W koreferacie poselskim była poruszana sytuacja w zakresie ochrony zdrowia w woj. konińskim. Nie podzielam niektórych krytycznych uwag. Zwracam uwagę, że nasze województwo zajmuje pierwsze miejsce w kraju, jeśli chodzi o czas przeznaczany na hospitalizację przeciętnego pacjenta. W Koninie pacjenci najkrócej zajmują łóżka szpitalne. Czy jest to sytuacja prawidłowa? Osobiście nie zgadzam się z tendencją do systematycznego skracania okresu hospitalizacji przeciętnego pacjenta. Nie demonizujmy wskaźnika przepustowości szpitali, bo nie o to chodzi w ochronie zdrowia. Nie wyrzucajmy matki zaraz po porodzie do domu. Może to odbić się na jej stanie zdrowia, co spowoduje konieczność ponownego przyjęcia do szpitala.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JadwigaWróbel">Bardzo niepokoi mnie zjawisko, związane z zajmowaniem miejsc w szpitalach przez osoby stare i niepełnosprawne. Mamy obecnie ok. 6 tys. osób starych, nie mających odpowiednich warunków bytowania w zamieszkiwanych lokalach. Ludzie ci systematycznie zajmują łóżka szpitalne. W związku z takim stanem rzeczy postuluje się budowę domów spokojnej starości. Zwracam się z pytaniem - czy bardziej są nam potrzebne szpitale, czy też domy starców? W moim przekonaniu, musimy nadać wszelkie priorytety budowie szpitali. Sprawę ludzi starych, zajmujących łóżka szpitalne można rozwiązać poprzez skuteczne egzekwowanie świadczeń alimentacyjnych, należnych tym ludziom od ich dzieci. Zmuśmy dzieci, by płaciły na utrzymanie starych rodziców, jeśli już nie chcą mieszkać razem z nimi.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JadwigaWróbel">Na zakończenie chcę podkreślić konieczność podjęcia wszelkich działań na rzecz skrócenia przeciętnego cyklu budowy szpitala w naszym kraju. To skandal, że szpital jest jednym z najdłużej budowanych obiektów. Konkurować z nim może chyba tylko centrala telefoniczna.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#MałgorzataPerczyńska">Postaram się zrelacjonować krótko stanowisko naszej organizacji, dotyczące podstawowych problemów polskiego szpitalnictwa. Rozumiemy w pełni konieczność podniesienia czystości i estetyki zakładów leczniczych. Nasza organizacja nie może jednak pominąć uwarunkowań, rzutujących na niezadowalający stan sanitarny obiektów szpitalnych. Wpływa nań wiele elementów, wśród których wymienić należy: zacofanie funkcjonalne w stosunku do współczesnych wymagań sanitarnych, zły stan techniczny większości obiektów szpitalnych oraz znaczne niedobory personelu. Trzeba podkreślić wyjątkową słabość służb technicznych w zespołach opieki zdrowotnej i uczelniach medycznych. Brak jest przepisów resortowych określających wymagania sanitarne dla zakładów służby zdrowia, nie nadano też priorytetu sprawom, dotyczącym utrzymania bieżącej higieny w obiektach szpitalnych. Do tego wszystkiego należy dodać niesprawność niektórych systemów organizacyjnych szpitalnictwa oraz brak konsekwencji w egzekwowaniu wykonywania obowiązków sanitarnych przez personel szpitalny.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#MałgorzataPerczyńska">Zacofanie funkcjonalne naszego szpitalnictwa charakteryzuje się przede wszystkim istnieniem tzw. pokojów wielołóżkowych. W wielu placówkach mamy do czynienia ze zbiorowymi łazienkami, brak jest również wewnętrznych toalet. Pokoje chorych nie mają często podłączonej bieżącej wody, a dostępność do łóżek Jest ograniczona szczupłością powierzchni. Prawidłowa pielęgnacja chorych Jest utrudniona przez brak centralnych stacji przygotowania łóżek, centralnych sterylizatorami i innych elementów infrastruktury funkcjonalno-usługowej szpitalnictwa.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#MałgorzataPerczyńska">Zły stan techniczny obiektów szpitalnych Jest spowodowany brakiem systematycznych remontów bieżących i kapitalnych. Powoduje to nadmierną awaryjność instalacji, zakłóca dopływ pary technologicznej, ciepłej i zimnej wody oraz powoduje niedogrzanie pomieszczeń. W naszych szpitalach są szczerniałe ściany i sufity, łatwo zauważyć ubytki w tynkach i materiałach wykładzinowych. Wrażenie wszechobecnego brudu potęgowane Jest uszkodzeniem podłóg itp. Nieczynne kolumny w tzw. brudownikach uniemożliwiają konieczną sanityzację basenów i kaczek. Często mamy do czynienia ze źle praną bielizną pościelową, co Jest spowodowane dewastacją pralni. Brak komór dezynfekcyjnych wyklucza możliwości dezynfekcji kocy, materacy i innych przedmiotów, które są zbiorowo wykorzystywane przez wielu chorych.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#MałgorzataPerczyńska">Słabość służb technicznych w zespołach opieki zdrowotnej i uczelniach medycznych wynika m. in. z niedostatecznych płac tego personelu. Nie stwarza to warunków umożliwiających utrzymywanie właściwego stanu technicznego obiektów poprzez zabiegi konserwacyjne oraz remonty bieżące i kapitalne. Notuje się zbyt słabe inwestowanie w infrastrukturę komunalną, co powoduje zaniedbania w zakresie podłączania obiektów do sieci kanalizacyjnej oraz budowie oczyszczalni ścieków. Zwracamy zwłaszcza uwagę na szybko postępującą dewastację istniejących urządzeń gospodarki wodno-ściekowej, a przede wszystkim - oczyszczalni ścieków.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#MałgorzataPerczyńska">Stale narastają niedobory personelu obsługi, w tym zwłaszcza pracownic salowych, co utrudnia utrzymanie czystości i porządku w pomieszczeniach szpitalnych. Brak perspektyw w zakresie mechanizacji czynności porządkowych zmusza do poszukiwań rozwiązań alternatywnych, np. angażowania obcych jednostek spółdzielczych i prywatnych, wykorzystywania ochotniczych hufców pracy, zwiększania zakresu obowiązków pielęgniarek itp.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#MałgorzataPerczyńska">Przepisy resortowe nie określają jednoznacznie wymagań sanitarnych w zakładach służby zdrowia. Prawo charakteryzuje się nadmierną liczbą ustaleń szczegółowych, zawartych w materiałach o charakterze instruktażowym. Materiały takie są mało dostępne na stanowiskach pracy, co ogranicza efektywność działań kontrolnych organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Nie istnieje żaden wewnętrzny system kontroli sterylizacji, co przy wątpliwej jakości obsługi aparatury sterylizacyjnej stwarza zagrożenie dla zdrowia i życia chorych - poprzez używanie materiałów o niepewnej sterylizacji.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#MałgorzataPerczyńska">Wszystko co zrelacjonowałam do tej pory, jest przedmiotem stałej uwagi organizacji związkowej. Ponieważ nie rozwiążemy tych spraw sami, więc postanowiliśmy zwrócić na nie uwagę kompetentnych czynników administracyjnych naszego kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#StanisławJaworski">Zwraca uwagę ten nurt dzisiejszej dyskusji, który postuluje zmianę mentalności władzy i jej sposobu patrzenia na problemy ochrony zdrowia. Nasuwa się refleksja, czy nie nazbyt wiele wymagamy od władz, zaś zbyt mało od siebie. Przecież Sejm jest władzą stanowiącą, a o jakości jego pracy i społecznym autorytecie świadczy postawa parlamentarzystów. Musimy się zastanowić nad naszą własną postawą obywatelską i sposobem widzenia problemów ochrony zdrowia. Każdy z nas ma przecież własne kontakty i doświadczenia, związane ze szpitalnictwem. Przeciętny obywatel musi mieć prawo, by urodzić się i umrzeć w godziwych warunkach. Zwracam uwagę, że większość naszego społeczeństwa stanowią kobiety, które mają kontakt ze szpitalnictwem Przy okazji rodzenia dzieci. Każdy z nas ma więc własne doświadczenia i propozycje ulepszeń.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#StanisławJaworski">Czy zastanawialiście się kiedyś państwo nad tym, kto ma opiekować się chorym? W moim przekonani powinna to przede wszystkim robić jego rodzina - tak jest w każdym cywilizowanym kraju. Zgłaszam pytanie, czy ten punkt widzenia uwzględniani przy wyborze ścieżki rozwoju naszego państwa? Gdzie jest miejsce dla dużej, trzypokoleniowej rodziny w przeciętnym polskim mieszkaniu? Czy polityka zatrudnienia, związana z różnorakimi migracjami wewnętrznymi sprzyja, czy też utrudnia rodzinną opiekę nad osobami chorymi i starymi? Są to pytania retoryczne. Model rozwoju kraju nie przewidywał, by rodzina sprawowała zasadnicze funkcje opiekuńcze. Myślano, że państwo będzie zdolne do zastąpienia rodziny.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#StanisławJaworski">Na zakończenie ponawiam postulat, by zmienić nasz sposób patrzenia na szpitalnictwo. Uważam, że ochrona zdrowia Jest najbardziej produktywną dziedziną gospodarki. Przecież oszczędności z tytułu właściwego stanu zdrowotnego społeczeństwa są olbrzymie. Zechciejmy dostrzec ten aspekt sprawy, gdy rozmawiamy o II etapie reformy gospodarczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#StanisławKoba">Zwrócił moją uwagę pogląd, że o ochronie zdrowia powinny myśleć przede wszystkim władze centralne. Osobiście uważam, że wielką rolę w kształtowaniu poziomu ochrony zdrowia ma inicjatywa i postawa władz terenowych. Przecież władze wojewódzkie mogą dogadać się z terenowymi zakładami pracy, by finansowały zakup drogiej i skomplikowanej aparatury, medycznej. Dobra wola władz wojewódzkich jest podstawą koordynacji wysiłku całego regionu na rzecz poprawy zdrowotności. Mamy na to wyraźne dowody. Jeśli w dzisiejszej dyskusji pozytywnie mówiono o regionie kieleckim, to jest to wynik odpowiednich starań i zabiegów administracji wojewódzkiej. Warto, by pamiętali o tym również przedstawiciele innych regionów kraju.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#StanisławKoba">Zastanawiam się nieraz, dlaczego niektórzy nasi pacjenci tak długo pozostają na łóżku szpitalnym. Nie zgadzam się z poglądem, że jest to wyłącznie wynikiem błędów subiektywnych czy też złej organizacji pracy. Na pewno część winy leży w sferze wymienionych zjawisk, lecz mamy też do czynienia z niedostatkami bazy materialno-technicznej szpitalnictwa. Brak jest środków transportu chorych, notujemy niedostatek wielu urządzeń infrastruktury technicznej. Te elementy składają się np. na niemożność przetransportowania pacjenta na badania w innej placówce służby zdrowia. Pacjent, który raz „wypadł” z harmonogramu transportowego, długo czeka na następne okazje, blokując tym samym miejsce w szpitalu. Po niedawnej wypowiedzi ministra Cz. Kiszczaka jestem optymistą i uważam, że trudności transportowe szpitalnictwa będą sukcesywnie rozwiązywane.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#StanisławKoba">Mówi się ostatnio dużo o złym stanie sanitarnym kraju, wskazując na dużą liczbę zakażeń i infekcji szpitalnych. Należy zgodzić się z taką oceną. Dodać trzeba, że część infekcji nie jest w ogóle wykrywana i rejestrowana, ponieważ brakuje laboratoriów wyposażonych w specjalistyczną aparaturę do wykrywania i oznaczania zakażeń.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#StanisławKoba">Podzielam spostrzeżenia niektórych dyskutantów, że w szpitalach znajduje się wielu starych ludzi, którzy nie mogli znaleźć opieki w miejscu zamieszkania. Część oddziałów szpitalnych staje się powoli oddziałami geriatrycznymi. Niedawno zwiedzałem szpital, w którym najmłodszy pacjent miał 67 lat. Składa się na to wiele przyczyn, które wymagają wyjaśnienia.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#StanisławKoba">Przedstawiciel Akademii Medycznej w Łodzi, były poseł - prof. Henryk Rafalski: Przysłuchując się dyskusji odnoszę wrażenie, że od 14 lat dyskutujemy tak samo i o tym samym. Z jednej strony resort prezentuje materiały statystyczne, a z drugiej - prezentowane są koreferaty poselskie i stanowiska organizacji związkowych. Z konfrontacji tych dokumentów nie rodzi się jednak nowa jakość, która oddziaływałaby bezpośrednio na przebieg realnych procesów szpitalnictwa.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#StanisławKoba">Pierwszy sensowny projekt programu budowy terenowych szpitali został opracowany w latach 60. Chodziło o budowę szpitali powiatowych o pojemności do 300 łóżek. W oparciu o te jednostki ochrony zdrowia rozwinęła się następnie sieć punktów ochrony zdrowia w terenie. W 1973 r. przedstawiono program kompleksowej budowy obiektów szpitalnych. Projekt zyskał rangę dokumentu rządowego i przewidywał osiągnięcie dość ambitnych celów. Przewidywano, że z końcem lat 90. osiągniemy wskaźnik 70 łóżek szpitalnych na 10 tys. mieszkańców. Wskaźnik ten stawiałby nas w dolnej strefie średniego poziomu europejskiego. Program nie powiódł się zarówno w sferze wojewódzkiej, jak również w dawnej powiatowej. Plany były bardzo dobrze przygotowane, zawierały m.in. dokumentację planowanych obiektów, natomiast zupełnie zawiodło wykonanie. Negatywnie trzeba też ocenić sposób centralnego sterowania rozwojem ochrony zdrowia.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#StanisławKoba">Popieram w pełni głos posła Z. Bramińskiego, postulujący całkowite przeorientowanie naszego spojrzenia na problemy szpitalnictwa. Nasza Komisja już od dawna zachęcała resort, by stawiał sobie bardziej ambitne cele inwestycyjne. Zachęcaliśmy przedstawicieli resortu do prezentowania ambitnych wskaźników i domagania się od władz centralnych odpowiedniego poziomu zabezpieczenia materiałowego inwestycji. Patrząc na zaprezentowane dzisiaj materiały resortowe można zauważyć, że nasze postulaty są realizowane. Trzeba pochwalić resort, który po raz pierwszy wystąpił z żądaniem umożliwienia przyrostu nowych łóżek szpitalnych w wysokości 8 tys. rocznie. Zamierzamy osiągnąć w 2010 r. wskaźnik 100 łóżek na 10 tys. mieszkańców, co postawi nas w grupie państw o średnim poziomie rozwoju szpitalnictwa w Europie.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#StanisławKoba">Postuluję, by rozwój szpitalnictwa w pełni dorównywał tempu przyrostu ludności naszego kraju. Dotychczasowy przyrost 5–6 tys. łóżek rocznie z ledwością wyrównywał ubytki wynikające z dekapitalizacji bazy szpitalnictwa, natomiast zupełnie nie odpowiadał zwiększaniu się liczby mieszkańców. Musi to ulec zmianie.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#StanisławKoba">Nawołuję do zmiany sposobu rozdziału ról między władze centralne i terenowe w zakresie budowy obiektów szpitalnych. Obecnie panuje moda na decentralizację - co oznacza, że wszystkie troski i kłopoty pozostawiono władzom terenowym. Jest to sytuacja nieprawidłowa. W tak rozwiniętych krajach jak Szwecja czy Wielka Brytania, sieć szpitali wybudowano wyłącznie w oparciu o środki centralne. Co mają zrobić nasi wojewodowie, którzy nie posiadają wystarczających środków materialnych i finansowych, natomiast dobrze znają potrzeby ludności lokalnej w zakresie ochrony zdrowia? Uważam, że jeśli władza centralna tworzy kompleksowe programy polepszenia sytuacji i nie wywiązuje się z nich, to jest społeczeństwu coś dłużna. Nie można zepchnąć własnych błędów na władze wojewódzkie. Dlatego też uważam, że najwyższy czas przywrócić rangę centralnemu finansowaniu rozwoju szpitalnictwa.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#StanisławKoba">Dodatkowym argumentem, by poruszyć sprawę odpowiedzialności władz centralnych za rozwój szpitalnictwa, jest stawianie ambitnych celów. Jeśli resort proponuje tak wysokie wskaźniki rozwoju szpitalnictwa, to powinien się również domagać reorientacji sposobów finansowania i planowania budowy szpitali.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ZbigniewGburek">Z dzisiejszej dyskusji wynika kilka bezspornych wniosków. Wszyscy widzimy, że łóżka szpitalne nie są wykorzystywane w sposób optymalny. W tym zakresie istnieje wiele rezerw prostych, które powinniśmy wykorzystać. Proponuję, by rozważyć możliwość podzielenia łóżek szpitalnych na te, które są związane z intensywną terapią, z postępowaniem diagnostycznym i z dłuższym hospitalizowaniem.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#ZbigniewGburek">Musimy bezwzględnie doprowadzić do skrócenia cykli inwestycyjnych w budowie szpitali. Zastanówmy się, czy resort zdrowia musi ponosić odpowiedzialność za organizację procesu inwestycyjnego. Czy ma on na to środki materialne, finansowe i możliwości kadrowe? W obecnym stanie rzeczy resort jest jednym z wielu petentów przedsiębiorstw i kombinatów budowlanych. Ostatnio resort stał się „choinką”, której obwiesza się dodatkowymi zadaniami - przykładem może być niedawne przydzielenie zadań związanych z pracą izb wytrzeźwień.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#ZbigniewGburek">Stan sanitarny na terenie obiektów szpitalnych jest niezadowalający. Musimy doprowadzić do przestrzegania technologicznego reżimu procesu leczenia. Szpital nie może być obiektem otwartym dla każdego. Muszą istnieć reguły postępowanie zapewniające sterylność i czystość.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#ZbigniewGburek">Wiele uwagi poświęcono dzisiaj działalności stacji diagnostycznych. Są one często źle wyposażone, a wyniki ich badań nie są Porównywalne. Musimy doprowadzić do ujednolicenia wyposażenia oraz zasad i reguł funkcjonowania stacji diagnostycznych. Tylko wówczas wyniki analiz będą rzetelne.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#ZbigniewGburek">Wielką bolączką systemu ochrony zdrowia jest transport. Od momentu powstania tzw. Zespołów Opieki Zdrowotnej transport stał się piętą achillesową. W ZOZ jest zarząd, który znajduje się w siedzibie gminy, natomiast wiele placówek znajduje się w tzw. terenie. Łączność i możliwość dojazdu do tych placówek muszą ulec poprawie.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#ZbigniewGburek">W materiałach resortowych mówi się o tzw. wskaźniku wykorzystania łóżka szpitalnego, który wynosi w naszym kraju ok. 300 dni na rok. Czy rzeczywiście jest to wskaźnik realny? Jest wiele wersji obliczania takiego wskaźnika. Chcę zapytać, dlaczego wskaźnik oficjalny wynosi tylko 300 dni na rok. Co dzieje się z pozostałymi 60 dniami? Może usłyszymy coś na ten temat od przedstawiciela resortu?</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#ZbigniewGburek">Powiedziano w dyskusji, że w związku z II etapem reformy można odnotować pewien optymizm. W świetle materiałów resortowych optymizm wydaje mi się nierealny. Trudno o optymizm, gdy połowa średniego personelu medycznego nie podejmuje pracy w zawodzie. Trudno o optymizm, gdy nie działamy wyprzedzająco w stosunku do przyrostu demograficznego. Jak można być optymistą, gdy niektóre szpitale nie funkcjonują z uwagi na brak pielęgniarek? Wszystko to sprawia raczej pesymistyczne wrażenie. Lepiej myśleć realnie i opierać się na rzeczywistych wskaźnikach, niż przewidywać zbyt optymistycznie i potem srodze się na tym zawieść.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#ZdzisławSzamborski">Rozumiem, że jest to moje ostatnie wystąpienie w dniu dzisiejszym. Jeżeli więc przewodniczący obrad pozwoli, to chciałbym ustosunkować się również do kilku innych problemów.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#ZdzisławSzamborski">Najpierw odpowiem na pytanie dotyczące norm. Są to normy wstępne. Szacujemy, że brakuje ok. 20 tys. pielęgniarek.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#ZdzisławSzamborski">Jeśli chodzi o sprawę poruszoną w dzisiejszej „Trybunie Ludu”, to chciałbym podziękować za głosy popierające naszą koncepcję oraz za wszystkie dodatkowe wnioski zgłoszone w toku dzisiejszej dyskusji. Wnioski zawarte w materiale resortu wymagają niewątpliwie rozszerzenia i omówienia z lekarzami wojewódzkimi. Jak już wspomniałem, spotkanie z tymi lekarzami nastąpi w połowie maja.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#ZdzisławSzamborski">Bliskie są mi głosy zwracające uwagę na konieczność zwiększenia liczby miejsc w domach pomocy społecznej. Dlaczego budowa domów pomocy społecznej idzie tak opornie, dlaczego tak mało ich powstaje? Wybudowanie szpitala wojewódzkiego jest powodem, do wielkiej chwały dla władz wojewódzkich. Jest najczęściej realizacją dawno złożonego wniosku całego społeczeństwa. Budowa domu pomocy społecznej interesuje natomiast stosunkowo wąską grupę społeczną i nie gwarantuje takiego splendoru jak budowa szpitala. Niestety, zapominamy, że łóżko w domu pomocy społecznej jest ponad dwukrotnie tańsze, niż łóżko szpitalne. A przecież z powodu braku miejsc w domach pomocy społecznej blokowanych jest wiele łóżek szpitalnych.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#ZdzisławSzamborski">W Polsce mamy w rzeczywistości do czynienia tylko z alimentacją dzieci przez rodziców. Alimentacja w odwrotną stronę nie funkcjonuje. Jeśli jednak nawet sprawy te uregulujemy, to zawsze część ludzi starszych będzie wymagała opieki stacjonarnej. Dziś znajdują oni miejsce w domu pomocy społecznej.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#ZdzisławSzamborski">Niezależnie od tego intensywnie rozwijamy otwarte formy pomocy społecznej, głównie domy pobytu dziennego. Uważamy bowiem, że domy pomocy społecznej nie są dla wielu ludzi najlepszym rozwiązaniem, a pozostawienie ich w dotychczasowym środowisku jest dużo bardziej humanitarne.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#ZdzisławSzamborski">W NPSG przewiduje się wybudowanie 8 tys. łóżek w domach pomocy społecznej. Z informacji wojewodów wynika, że plany wojewódzkie są o 3 tys. mniejsze. Rozmowy trwają, mam więc nadzieję, że uda się jednak wybudować te 8 tys. łóżek.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#ZdzisławSzamborski">Osobiście bardzo popieram nową koncepcję finansowania budownictwa szpitalnego. Wymaga to jednak zmiany uprawnień rad narodowych. Z wielu powodów nie dysponują one dostatecznymi środkami na budownictwo szpitalne - dlatego konieczna jest jakaś polityka centralna, która umożliwiałaby uruchamianie środków pod warunkiem, że województwo znajdzie wykonawcę.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#ZdzisławSzamborski">Kilka słów dodatkowych wyjaśnień w sprawie eksperymentu. Jest to tzw. eksperyment płacowo-zatrudnieniowo-finansowy. To, co rozpoczniemy 1 maja br., będzie pierwszą fazą. Od przyszłego roku zamierzamy bowiem wprowadzić w służbie zdrowia znacznie głębszy eksperyment finansowo-ekonomiczny. Obecny eksperyment jest pierwszym, delikatnym sygnałem zmian, które nastąpią.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#ZdzisławSzamborski">Na czym polega eksperyment? Postaram się omówić to w sposób obrazowy. Załóżmy, że w ciągu roku w szpitalu leczy się 1000 pacjentów, a koszt leczenia jednego z nich wynosi 40 tys. Oznacza to, że budżet finansuje działalność szpitala w kwocie 40 mln zł. W tych 40 tys. kosztów leczenia jednego pacjenta jest np. 10 tys. zł kosztów stałych (ogrzewanie, energia elektryczna, środki czystości itp.). Chcemy więc za każdego dodatkowego pacjenta, którego szpital będzie leczył, dać 30 tys. zł. Jeśli więc liczba leczonych pacjentów wzrośnie o 10% , to szpital otrzyma nie 40 mln zł, lecz 43 mln zł.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#ZdzisławSzamborski">Eksperyment nie oznacza skrócenia czasu leczenia ani zagęszczenia szpitali. Chodzi przede wszystkim o skrócenie okresu diagnostycznego.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#ZdzisławSzamborski">Pragniemy również zainteresować personel. Jeśli w kosztach leczenia jednego pacjenta 10 tys. zł stanowi wynagrodzenie personelu, to za każdego dodatkowego pacjenta szpital otrzyma 8 tys. zł. Przewidujemy również, że płace zaoszczędzone na etatach (w wyniku atestacji) będą pozostawać w danej komórce szpitala.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#ZdzisławSzamborski">Tak przedstawiają się w ogólnym zarysie podstawowe zasady i cele eksperymentu. Jeśli się on sprawdzi, to nowe zasady zostaną upowszechnione. Sądzę, że do końca 1983 r. będziemy mieli jasność, co trzeba zmodyfikować, a co można zostawić.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#ZdzisławSzamborski">Spotykamy się z różnymi wątpliwościami, czy nowe zasady nie będą skłaniały do kanciarstwa. Mówi się, że szpital będzie wypisywał pacjenta, a po trzech dniach ponownie go przyjmował jako nowego pacjenta. Uważamy, że nowe rozwiązania trzeba sprawdzić w praktyce, a za kanciarstwo należy karać. Mamy jednak nadzieję, że zdecydowana większość pracowników służby zdrowia to ludzie solidni i uczciwi.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#ZdzisławSzamborski">W kolejnym punkcie porządku obrad Komisja rozpatrzyła problem kształcenia i zatrudnienia wyższego i średniego personelu medycznego.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#ZdzisławSzamborski">Podstawą dyskusji była informacja opracowana przez resort zdrowia i opieki społecznej, którą uzupełnił minister Mirosław Cybulko. Potrzeby służby zdrowia wymagają zapewnienia wysoko wyspecjalizowanej kadry medycznej z wyższym i średnim wykształceniem. System kształcenia tych kadr oparty jest na szkolnictwie wyższym, policealnym i średnim zawodowym nadzorowanym przez resort. System ten obejmuje kształcenie w akademiach medycznych lekarzy, stomatologów i farmaceutów, w mniejszym zakresie analityków medycznych i magistrów pielęgniarstwa oraz średnie zawodowe szkoły medyczne - jedno-, dwu- oraz dwuipółletnie studia policealne, a także cztero- i pięcioletnie licea medyczne, kształcące różnych specjalistów dla służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#ZdzisławSzamborski">Obecnie kształcimy lekarzy w 11 akademiach medycznych. W 1945 r. mieliśmy 7.700 lekarzy, a w 1986 r. już 75.482. Wskaźnik na 10 tys. mieszkańców wzrósł do 19,6. Farmaceutów mieliśmy w 1945 r. - 240, a w 1986 r. 16.190 i wskaźnik na 10 tys. mieszkańców wzrósł odpowiednio z 0,6 do 3. Stomatologów mieliśmy w 1945 r. 150, a w 1986 r. 17 tys. i osiągnęliśmy wskaźnik 4,6 na 10 tys. mieszkańców. Wskaźnik pielęgniarek wzrósł odpowiednio z 2,8 na 10 tys. mieszkańców w 1945 r. do 49,6 w 1986 r. Wskaźnik położnych w 1986 r. na 10 tys. mieszkańców wynosi 5,7. Osiągnięcie tych wskaźników wymagało ogromnego wysiłku w dziedzinie kształcenia kadr medycznych, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w ciągu 40 lat liczba mieszkańców naszego kraju zwiększyła się o 12 mln.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#ZdzisławSzamborski">System rekrutacji na studia medyczne poddawany jest ocenie i modyfikacji, staramy się dokonywać coraz lepszej selekcji kandydatów. Kształcenie lekarzy uzupełniane jest na studiach za granicą, przede wszystkim w krajach socjalistycznych; obecnie kształci się w tym trybie 686 studentów polskich, w tym na studiach lekarskich 404, stomatologicznych 125, sanitarno-lekarskich 116 i lekarsko-higienicznych 41. Zakłada się, że do 1990 r. będziemy wysyłać na studia zagraniczne corocznie ok. 200 obywateli polskich.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#ZdzisławSzamborski">Kadra medyczna z wyższym wykształceniem szkolona jest również w instytutach nauczania klinicznego w Rzeszowie i w Kielcach. Instytut w Kielcach ma podstawy do tego, by w przyszłości awansować na filię Krakowskiej Akademii Medycznej, a następnie na samodzielną uczelnię medyczną.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#ZdzisławSzamborski">Zdajemy sobie sprawę, że zaspokojenie potrzeb społecznych w zakresie kadr medycznych z wyższym wykształceniem jest u nas nadal daleko niewystarczające, że znajdujemy się na jednym z ostatnich miejsc nawet wśród krajów socjalistycznych.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#ZdzisławSzamborski">Resort podejmuje działania na rzecz dalszej rozbudowy i modernizacji uczelni medycznych, jednak potrzeby inwestycyjne akademii medycznych nie znajdują pełnego pokrycia finansowego i zaspokajają zaledwie 50–60% potrzeb.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#ZdzisławSzamborski">Obowiązujący obecnie system kształcenia kadr medycznych na poziomie średnim funkcjonuje od 1961 r., tj. od chwili wprowadzenia jednolitych form kształcenia zawodowego w całym kraju. Ustawa z 1984 r. o rozwoju systemu oświaty i wychowania stworzyła nowy stan prawny w zakresie podziału zadań i kompetencji w stosunku do szkolnictwa medycznego. Zadania resortu zdrowia realizowane są w ścisłym porozumieniu z resortem oświaty, który odpowiedzialny jest za treść, poziom i efektywność przygotowania kadr dla potrzeb gospodarki narodowej. Resort zdrowia określa kierunki kształcenia, opracowuje programy i plany nauczania, określa zestawy pomocy dydaktycznych do przedmiotów zawodowych, a także zatwierdza podręczniki specjalistyczne.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#ZdzisławSzamborski">Akademie medyczne - jak już mówiłem - pracują w bardzo trudnych warunkach i zagęszczenie tych uczelni jest już u szczytu ich możliwości. Znacznie poprawi się sytuacja w Łodzi po rozbudowie Centrum Medycznego i Centrum Zdrowia Matki Polki oraz w Krakowie i Warszawie, gdzie podjęto nowe inwestycje.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#ZdzisławSzamborski">Niedostatek bazy materialnej w instytutach kształcących stomatologów nie pozwala na zwiększenie naboru kandydatów na ten kierunek studiów.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#ZdzisławSzamborski">Czynimy wiele wysiłków dla zapewnienia akademiom medycznym kadry wykładającej na odpowiednim poziomie. Opracowano nowe programy nauczania, które realizowane są już na I i II roku studiów, a w tym roku obejmą również III rok nauczania. Generalnie przyjmujemy kierunek, że akademia medyczna powinna kształcić lekarzy o wysokim poziomie przygotowania ogólnego. Dopiero po ukończeniu studiów należy rozpoczynać specjalizację.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#ZdzisławSzamborski">Staramy się zapewnić warunki dla właściwego doboru kandydatów na akademie medyczne. Obecnie stosowany testowy system egzaminów ma wprawdzie przeciwników, gdyż uważa się, że nie ma możliwości osobistego kontaktu z kandydatem na studia, ale w obecnych warunkach wydaje się on najbardziej sprawiedliwy.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#ZdzisławSzamborski">Trybunał Konstytucyjny obalił nasze postanowienia co do ograniczenia do 50% naboru kobiet na akademie medyczne. Nie odwoływaliśmy się od tej decyzji. Niektóre specjalności medyczne wymagają jednak dobrej kondycji fizycznej i psychicznej i nie zawsze mogą być wykonywane przez kobiety. Ponadto kobiety - lekarki po pewnym okresie odchodzą na urlopy wychowawcze i macierzyńskie, co powoduje poważny ubytek kadry zatrudnionej w placówkach służby zdrowia. Chcieliśmy na studia stomatologiczne przyjmować co najmniej 30% mężczyzn, ale w świetle ostatniego postanowienia Trybunału Konstytucyjnego nie wydaliśmy takich zaleceń.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#ZdzisławSzamborski">Korzystam z porad grupy nieformalnych doradców, do których zwracam się z prośbą o odpowiedź na niektóre pytania. Chcieliśmy np., aby lekarze pracowali w przychodniach przez 7 godzin, a po godzinach pracy - przy odpowiednim dodatkowym wynagrodzeniu - prowadzili wizyty domowe. Zwróciłem się w tej sprawie z pytaniem do moich doradców, czy jest to zamierzenie realne? Odpowiedziano mi, że właśnie nadmierna feminizacja zawodu utrudnia realizację tego zamierzenia, gdyż kobiety niechętnie przyjmują propozycje wydłużenia czasu pracy.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#ZdzisławSzamborski">Coraz więcej studentów osiąga dobre wyniki nauczania; obecnie 45% studentów uzyskuje średnią ocenę - 4.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#ZdzisławSzamborski">Dopływ kadr medycznych do poszczególnych województw nie jest równomierny, ale konieczna jest większa troska o te sprawy ze strony wojewodów - zwłaszcza tam, gdzie odczuwa się poważny niedobór lekarzy. Zapewnić trzeba mieszkania dla młodych lekarzy, którzy zechcą podjąć pracę.</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#ZdzisławSzamborski">Zakwaterowanie w hotelach pielęgniarskich, zwłaszcza pokojach wieloosobowych, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Pielęgniarka często po 12 godzinach pracy musi mieć warunki godziwego odpoczynku. Wydaliśmy zalecenie, aby przy każdym nowo budowanym szpitalu równocześnie wznoszony był blok mieszkalny. Sytuacja mieszkaniowa lekarzy w wielkich aglomeracjach jest często gorsza niż w terenie.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#ZdzisławSzamborski">Ostatnio wiele pochodzących z miasta osób kończących studia medyczne godzi się na podejmowanie pracy na wsi. W ub.r. skierowaliśmy do pracy na wieś 160 absolwentów. Ostatnia regulacja płac przyczyniła się do tego, że absolwenci akademii medycznych chętniej podejmują pracę w terenie. Zastanawiamy się, czy nie należałoby przywrócić wypłat tzw. dodatków osiedleńczych i ryczałtów za opiekę lekarską nad dziećmi i młodzieżą szkolną.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#ZdzisławSzamborski">Szczegółowe dane dotyczące kształcenia kadr medycznych na poziomie wyższym i średnim zawarte są w przekazanej przez nas informacji.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#ZdzisławSzamborski">Koreferat przedstawił poseł Stanisław Koba (PZPR): Medycyna jest nauką, rzemiosłem i sztuką. Dla uprawiania zawodu lekarza potrzebna jest rozległa wiedza teoretyczna i praktyczna, umiejętności i doświadczenie, duża kultura osobista.</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#ZdzisławSzamborski">Pacjenci oczekują od lekarza rzetelnej i fachowej pomocy. Ta rzetelna pomoc polega nie tylko na skrupulatności działań, ale przede wszystkim na podstawowej wiedzy zawodowej i wysokim jej poziomie. Bez głębokiej wiedzy, bez nieustannego kształcenia, uzupełniania wiadomości zawodowych po uzyskaniu dyplomu nie może być mowy o dobrym wykonywaniu zawodu lekarza.</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#ZdzisławSzamborski">Niedostatki pracy lekarzy mają kilka źródeł. Przynajmniej trzy z nich wymagają szerszego omówienia. Idzie o proces edukacji zawodowej w akademiach medycznych, kształcenie podyplomowe oraz system awansów samodzielnych pracowników naukowych w medycynie.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#ZdzisławSzamborski">Nie jest tajemnicą, że poziom kształcenia studentów wydziałów lekarskich nie jest zadowalający. Do nierzadkich należą przypadki, że student IV i V roku nie orientuje się w podstawowych zagadnieniach klinicznych i wykazuje żenującą niewiedzę praktyczną.</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#ZdzisławSzamborski">Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Program studiów medycznych, zwłaszcza w pierwszych latach, obejmuje zbyt wiele przedmiotów paraklinicznych, a nawet paramedycznych. Program ten nie powinien zawierać powtórzeń materiału obowiązującego w szkole średniej, zwłaszcza w zakresie biologii ogólnej. Humanistyczne elementy kształcenia studenta powinny koncentrować się na podstawowych zagadnieniach poznawczych i w większym stopniu obejmować historię medycyny. Ten przedmiot jest niedoceniany z punktu widzenia otwierania studentom dróg badawczych prowadzących do zasadniczych odkryć w medycynie, do zrozumienia problemów socjologicznych, filozoficznych i ogólnohistorycznych. Humanistyczne wykształcenie studenta medycyny nie powinno rozmijać się z jego edukacją zawodową, raczej być jego integralną częścią.</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#ZdzisławSzamborski">Etyczna postawa lekarza jest warunkiem dobrego wykonywania zawodu. Tego przedmiotu, tj. etyki, nie ma w programie nauczania przedmiotów klinicznych ani w podręcznikach akademickich. Nie ocenia się pod tym kontem studentów. Wykładowcy czy egzaminatorzy nie zauważają u studenta ujemnych cech charakterologicznych, psychicznych i nieetycznych zachowań. Ocenia się tylko opanowanie materiału przewidzianego programem studiów.</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#ZdzisławSzamborski">To samo dotyczy specjalizujących się lekarzy. Nie zwraca się uwagi na ich postawy etyczne, kulturę osobistą, skromność, uczciwość, sprawiedliwość, życzliwość. Nie każdy wynosi takie wartości z domu czy środowiska, w którym się wychował, ale każdy lekarz powinien je posiadać.</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#ZdzisławSzamborski">Problem doboru kandydatów zaczyna się już w czasie kwalifikowania na studia. Absolwent anonimowo odpowiada na testowe pytania z przedmiotów szkolnych. Do tego wyniku dodaje się punkty preferencyjne za pochodzenie i to decyduje o przyjęciu na studia, brak jest jakiejkolwiek oceny predyspozycji psychologicznych.</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#ZdzisławSzamborski">Mój wnuk idąc do 1 klasy musiał o 3 miesiące wcześniej przejść serię wielogodzinnych testów psychologicznych. Kandydat na lekarza nawet nie deklaruje się, czy dobrowolnie i świadomie podejmuje obowiązek służenia chorym. Człowiek idący na studia medyczne powinien zdawać sobie sprawę z tego, że medycyna to coś więcej niż zawód dający pieniądze i pozycję. Jeżeli tylko tego oczekuje - będzie urzędnikiem służby zdrowia, rzemieślnikiem.</u>
<u xml:id="u-16.42" who="#ZdzisławSzamborski">W ciągu 6 lat nauki na akademii medycznej obowiązuje studenta 6.300 godzin dydaktycznych; w tym tylko 30 poświęcone jest zagadnieniom etyki i deontologii. Problemy etyki przewijają się przypadkowo przy nauczaniu przedmiotów klinicznych. Pomocnym w rozwiązywaniu problemów etycznych - ale nie tylko - byłby samorząd lekarski, o reaktywowanie którego ubiegamy się bezskutecznie ód wielu lat.</u>
<u xml:id="u-16.43" who="#ZdzisławSzamborski">Blokowy system kształcenia studentów, stosowany od wielu lat, ujawnił swoje braki. Słuchacze III roku studiów nie mają kontaktu z pacjentem, z kliniką. W ciągu paru tygodni trudno ich nauczyć podstaw ogólnej diagnostyki lekarskiej. Nauczanie diagnostyki lekarskiej, głównie internistycznej, wymaga omówienia dziesiątków objawów i wyników badań, prezentacji jak największej liczby przypadków chorobowych. Nie można tego dokonać w ciągu kilku tygodni. Szczególnie niepokojący jest fakt, że student w czasie nauczania przedmiotów klinicznych, a więc rozpoznawania i leczenia chorób, nie jest jeszcze przygotowany z zakresu podstaw farmakologii, która wykładana jest dopiero na wyższych latach studiów. Bez tych podstaw umyka cała złożona problematyka lecznictwa i nie ma już kiedy tego nadrobić.</u>
<u xml:id="u-16.44" who="#ZdzisławSzamborski">Większą uwagę w czasie studiów powinno zwrócić się na szkolenie w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej. Ciężar szkolenia praktycznego należy przesunąć z klinik wysoko specjalistycznych do odpowiednio rozbudowanych przychodni przyklinicznych oraz związanych z uczelnią szpitali terenowych. Do nauczania przedmiotów podstawowych i klinicznych brak jest ogólnokrajowego programu, obowiązującego we wszystkich akademiach medycznych, na tym samym poziomie i w tym samym zakresie. W rzeczywistości studenci kształceni są według możliwości i zdolności asystentów. Konieczne jest przygotowanie zestawu podręczników medycyny z każdej dziedziny. Podręczniki te, same w sobie stanowiłyby program nauczania. Obecnie student rozporządza kilkoma podręcznikami z każdej dziedziny o bardzo różnym poziomie i zakresie materiału. Problem przygotowania nowych podręczników dla studentów medycyny był przedmiotem szerokiej dyskusji w latach 1984–1986 na łamach „Problemów szkolnictwa i nauk medycznych”. Niestety, nie zrealizowano postulatów, z tej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-16.45" who="#ZdzisławSzamborski">Przyjęty obecnie tok nauczania studentów pomija prawie całkowicie dziedzinę periodycznego piśmiennictwa medycznego. Student kończący studia często nie zna nawet tytułów czasopism medycznych publikowanych w Polsce. Nie ma rozeznania w nazwach ważniejszych czasopism światowych. Program nauczania języków obcych jest daleki od potrzeb. Zazwyczaj student nie jest w stanie odróżnić pracy poglądowej od doniesienia oryginalnego. Nie umie odróżnić wartości publikacji o tematyce klinicznej., opartej na dużym materiale klinicznym i solidnych podstawach metodycznych, od wartości banalnego doniesienia kazuistycznego. Większość studentów jest całkowicie nie przygotowana do samodzielnego wyszukiwania publikacji naukowych. Czytelnie i biblioteki lekarskie świecą pustkami - a powinny być zapełnione pełną zapału młodzieżą.</u>
<u xml:id="u-16.46" who="#ZdzisławSzamborski">W zakresie metod i środków dydaktycznych, obok tradycyjnych form nauczania należy położyć większy nacisk na samokształcenie studentów. Wiąże się z tym problem tworzenia nowoczesnych pracowni dydaktycznych, wyposażonych w przeźrocza, komputery, filmy, wideo itp.</u>
<u xml:id="u-16.47" who="#ZdzisławSzamborski">Kształcenie podyplomowe jest zagadnieniem, które również wiąże się z omawianym dziś tematem. Zagadnienie to nie zostało ujęte w materiałach resortu, choć kształcenie podyplomowe jest w naszym kraju stosunkowo szeroko rozbudowane. Istnieje wiele specjalistycznych ośrodków tego kształcenia. Każdego roku kliniki akademii medycznych prowadzą szkolenia o bogatej i zróżnicowanej tematyce. Działają Wojewódzkie Ośrodki Doskonalenia Kadr Medycznych. Wydawać by się więc mogło, że sytuacja w tym zakresie jest zadowalająca - jest jednak mniej zadowalająca, niż się wydaje. Znaczna część lekarzy poprzestaje na studiach i nie dokształca się w życiu zawodowym. Nie korzystają oni z możliwości, stwarzanych przez kliniki i ośrodki kształcenia. Wyjątek stanowią kandydaci do egzaminów specjalistycznych I i II stopnia. Skutki tego są odczuwalne w postaci narzekań pacjentów na niski poziom zawodowy lekarzy, co notujemy zwłaszcza w mniejszych miejscowościach i szpitalach prowincjonalnych.</u>
<u xml:id="u-16.48" who="#ZdzisławSzamborski">Medycyna stanowi dziedzinę, w której stałe dokształcanie się jest po prostu nieodzowne. Wielu lekarzy nie garnie się jednak do dokształcenia. Przyczyny tego stanu są rozmaite, ale wymagają zdecydowanego przeciwdziałania. Trzeba zwalczać absencję lekarzy na zebraniach szkolenia podyplomowego, niejednokrotnie organizowanych przez znakomite ośrodki kliniczne. Władze akademii medycznych wielokrotnie postulowały wprowadzenie obowiązku szkolenia podyplomowego dla wszystkich lekarzy. Proponowano, by od wykonania tego obowiązku uzależnić okresową odnowę zezwolenia na uprawianie zawodu lekarza. Pojawiają się ostatnio sugestie powołania w szkołach wyższych wydziałów kształcenia podyplomowego. Warto dodać, że w wielu krajach wszyscy lekarze są zobowiązani do odbywania określonej liczby szkoleń, a zezwolenia na pracę zawodową są odnawiane w zależności od stopnia wywiązania się z tego obowiązku. Wprowadzenie takiego systemu w naszym kraju przyczyniłoby się do podwyższenia kwalifikacji zawodowych ogółu lekarzy.</u>
<u xml:id="u-16.49" who="#ZdzisławSzamborski">Wprowadzenie przez resort obligatoryjnego szkolenia lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej zdało egzamin. Szkolenia te, organizowane w oparciu o Wojewódzkie Ośrodki Doskonalenia Kadr Medycznych, powinny zostać rozszerzone na lekarzy - stomatologów i farmaceutów, zwłaszcza tych, którzy uzyskali specjalizację w drodze weryfikacji zawodowej. Obligatoryjnym szkoleniem należy również objąć średni personel medyczny, w tym również pielęgniarki środowiskowe i pracowników socjalnych. CMPK - Zakład Podstawowej Opieki Zdrowotnej powinien zapewnić dobre programy, skrypty i inne pomoce naukowe do stałego dokształcania pracowników zespołu środowiskowej opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-16.50" who="#ZdzisławSzamborski">Ważną sprawą jest system awansów pracowników naukowo-dydaktycznych. Ustawa o szkolnictwie wyższym reguluje to w sposób jasny i przejrzysty, uwzględniając z jednej strony samodzielność szkół wyższych, a z drugiej - umożliwiając korygujące ingerencje właściwych ministrów. W zakresie medycyny występuje wiele niekorzystnych zjawisk, dotyczących awansów pracowników naukowo-dydaktycznych. Zjawiska te wynikają nie z ducha ustawy, lecz z niedostatecznego wykorzystywania jej możliwości.</u>
<u xml:id="u-16.51" who="#ZdzisławSzamborski">Pierwszym z tych zjawisk jest zbyt wolny tok nadawania tytułów profesorów nadzwyczajnych i zwyczajnych. Skutkiem tego jest powszechnie znany fakt, że wielu pracowników naukowych medycyny uzyskuje stopnie naukowe dopiero pomiędzy 60. a 70. rokiem życia, a więc w okresie przedemerytalnym. Tytuł profesora staje się więc rodzajem nagrody za uprzednio prowadzoną działalność i często nie stwarza horyzontu czasowego do prowadzenia działalności naukowej, wynikającej z nominacji profesorskiej. Skutki tego stanu rzeczy są wyjątkowo niekorzystne dla rozwoju młodej kadry naukowej i stanu medycyny w ogóle.</u>
<u xml:id="u-16.52" who="#ZdzisławSzamborski">W krajach legitymujących się najwyższym poziomem medycyny większość grona profesorskiego stanowią wybitni naukowcy w wieku 30–40 lat. Tendencje do przyspieszenia cyklów nominacyjnych mają obecnie miejsce w wielu krajach, m. in. w Związku Radzieckim. Istnieje paląca potrzeba szerokiej dyskusji na powyższy temat i przełamania zachowań stagnacyjnych. Wydaje się, że konieczna jest w tej materii jednoznaczna inicjatywa centralnych władz służby zdrowia na rzecz przełamania nieprzychylnego nastawienia kręgów społecznych, nie zainteresowanych zmianą sytuacji. Profesor medycyny - wychowawca kolejnych pokoleń docentów i profesorów musi mieć do dyspozycji dłuższy czas na działalność wychowawczo-naukową.</u>
<u xml:id="u-16.53" who="#ZdzisławSzamborski">Okres kształcenia młodego naukowca wynosi zwykle 10–20 lat do momentu osiągnięcia przez niego tytułu doktora habilitowanego, co jest równoznaczne z tzw. samodzielnością naukową. Taki właśnie okres musi być pozostawiony każdemu profesorowi na realizację zamierzeń wychowawczych.</u>
<u xml:id="u-16.54" who="#ZdzisławSzamborski">Inną stroną omawianego zagadnienia jest rotacja kadr naukowych na hierarchicznie najniższych stanowiskach: asystenta - stażysty, asystenta i starszego asystenta. Zasada okresowych ocen tych pracowników powinna być oparta na przeświadczeniu, że pracownik lichy - jednoznacznie nie rokujący pomyślnego rozwoju naukowego - powinien być w najkrótszym możliwie czasie przesuwany na inne stanowisko. Blokada etatów przez tego rodzaju pracowników stwarza równocześnie trudną do przekroczenia zaporę na drodze rozwoju młodych absolwentów akademii medycznych. Wynajdywanie młodych talentów, osób odznaczających się wybitnymi Zdolnościami i stwarzanie im możliwości rozwoju powinno należeć do stałego rytuału postępowania kierowników klinik i zakładów naukowych.</u>
<u xml:id="u-16.55" who="#ZdzisławSzamborski">Kolejnym poważnym problemem jest los tych pracowników naukowych akademii medycznych, którzy osiągnęli stopień doktora habilitowanego. Ustawa o szkolnictwie wyższym ogranicza się jedynie do wymienienia takich stanowisk w hierarchii naukowej jak profesor, docent, adiunkt oraz starszy asystent. Przepis nie wymienia więc stanowiska adiunkta habilitowanego. Wspomina się jedynie, że doktor habilitowany może zostać mianowany adiunktem na czas nieokreślony, za zgodą właściwego ministra (art. 164, pkt 69). Równocześnie ustawa wspomina, że jeśli adiunkt uzyska stopień doktora habilitowanego i Centralna Komisja Kwalifikacyjna ds. Kadr Naukowych zatwierdzi uchwałę o nadaniu tego stopnia, to może on być zatrudniony na dalsze 6 miesięcy. Równocześnie ustawa przewiduje, że na stanowisko profesora i docenta mianuje właściwy minister na wniosek rektora uczelni, zaopiniowany przez radę wydziału i senat, lub też z własnej inicjatywy - po zasięgnięciu opinii rektora (art. 165, pkt 1). Jest oczywiste, że kadra doktorów habilitowanych stanowi podstawową grupę pracowników, z której wywodzić się będą w przyszłości profesorowie i docenci.</u>
<u xml:id="u-16.56" who="#ZdzisławSzamborski">Niestety, znane są przykłady doktorów habilitowanych, którzy nie uzyskują nominacji na stanowisko docentów mimo spełnienia wszystkich warunków ustawowych. Resort powinien zwrócić szczególną uwagę na te przypadki i poddać je indywidualnej analizie. Mając uprawnienia ingerencyjne, kierownik resortu może skutecznie korygować zaistniałe nieprawidłowości. Warto też zwrócić uwagę, że pojawia się wiele uwag krytycznych związanych z nadmiernie wydłużonym procesem nadawania tytułów naukowych.</u>
<u xml:id="u-16.57" who="#ZdzisławSzamborski">Kolejną sprawą, jaką chcę omówić, są problemy szkolenia średniego personelu medycznego. Szkoły medyczne w naszym kraju prowadzą kształcenie na 22 kierunkach. Kształci się ok. 80 tys. uczniów, natomiast zatrudnionych jest 6 tys. nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących i zawodowych w pełnym wymiarze godzin. W grupie tej jest 1.300 osób z wyższym wykształceniem medycznym. Jest to liczba niewystarczająca, zwłaszcza do nauczania przedmiotów specjalistycznych.</u>
<u xml:id="u-16.58" who="#ZdzisławSzamborski">Techników analityki i pielęgniarstwa kształci się w dwóch typach szkół: 2-letnich i 2,5-letnich policealnych studiach medycznych oraz w 5-letnich liceach. Pozostałe szkoły to roczne studia policealne, studia policealne 2-letnie oraz 2,5-letnie. Ze względu na strukturę organizacyjną są to jednokierunkowe szkoły samodzielne lub też zespoły szkół medycznych, kształcące w kilku zawodach. Sieć szkolna jest ustalona przez władze terenowe w stosunku do istniejących potrzeb.</u>
<u xml:id="u-16.59" who="#ZdzisławSzamborski">Baza lokalowa szkół jest w części własnością wydziałów zdrowia. Wiele szkół i kierunków kształcenia medycznego zorganizowano również w oparciu o lokalową bazę oświaty. Dotyczy to szkół, które powstały po 1973 r czyli w czasie, gdy szkolnictwo medyczne pozostawało pod nadzorem ministra oświaty i wychowania.</u>
<u xml:id="u-16.60" who="#ZdzisławSzamborski">Generalnie należy stwierdzić, że średnie szkolnictwo medyczne nie pokrywa zapotrzebowania placówek ochrony zdrowia na personel medyczny. Dotyczy to w szczególności zawodów: pielęgniarki, położnej, techników elektrokardiologii itp. Szczególny deficyt pielęgniarek odczuwa się w pionie lecznictwa psychiatrycznego. W zakresie diagnostyki laboratoryjnej z każdym rokiem narasta brak fachowego personelu średniego. Zastępczo przyjmowali są do pracy technicy chemii, którzy po podjęciu pracy dopiero uczą się zawodu.</u>
<u xml:id="u-16.61" who="#ZdzisławSzamborski">Deficyt średniego personelu medycznego w latach 1982–1986 został częściowo zmniejszony przez powiększenie limitu przyjęć w istniejących szkołach. Decyzja resortu w tej sprawie nie zwiększyła jednak bazy lokalowej szkół; jest ona wykorzystana maksymalnie, szkoły pracują na dwie zmiany, także w soboty wolne od pracy. Dalszy wzrost kadry jest możliwy tylko poprzez budowę nowych obiektów szkolnych, aby zrównoważyć deficyt ilościowy, nie obniżając poziomu przygotowania do zawodu.</u>
<u xml:id="u-16.62" who="#ZdzisławSzamborski">Deficyt kadry pielęgniarskiej mogą zrównoważyć szkoły pielęgniarstwa dla pracujących. Na mocy decyzji ministra zdrowia i opieki społecznej zostały one powołane jako wydziały szkoły dziennej z wykorzystaniem jej bazy i kadry nauczycielskiej. Jest to dodatkowy czynnik obciążający bazę istniejących szkół.</u>
<u xml:id="u-16.63" who="#ZdzisławSzamborski">Środowisko zawodowe pielęgniarek, a szczególnie Polskie Towarzystwo Pielęgniarskie od kilku lat występuje z uzasadnionym wnioskiem, aby przy nowo budowanych szpitalach na 800 i więcej łóżek planować równocześnie budowę szkoły medycznej - jako inwestycję równorzędną.</u>
<u xml:id="u-16.64" who="#ZdzisławSzamborski">Nowego spojrzenia wymagają potrzeby w dziedzinie kształcenia. Należy je określić w sposób adekwatny do norm zatrudnienia oraz do potrzeb i planów rozwojowych ochrony zdrowia. W przeciwnym razie brak personelu stanie się jedną z istotnych barier, hamujących przyjęcia pacjentów do nowych obiektów szpitalnych. Sytuacje takie już wystąpiły w praktyce.</u>
<u xml:id="u-16.65" who="#ZdzisławSzamborski">Minister zdrowia i opieki społecznej zapowiada, że docelowe Wskaźniki zatrudnienia są w opracowaniu i będą wprowadzone od II kwartału br. Należałoby te prace przyspieszyć, a Jeśli nie uda się - to przynajmniej utrzymać termin pierwotny. Następnym etapem postępowania musi być weryfikacja zapotrzebowania na średni personel medyczny do 1990 r. i na dalsze lata.</u>
<u xml:id="u-16.66" who="#ZdzisławSzamborski">Należy nadmienić, że część absolwentów szkół migruje między województwami ze względu na brak mieszkań lub podejmuje pracę w innych zawodach. Wśród przyczyn tego stanu rzeczy należy wymienić: warunki finansowe, warunki pracy zawodowej - stare i przepełnione szpitale, a także brak motywacji do pracy w wybranym zawodzie, co wynika z wadliwej rekrutacji. Nauka zawodu często nie jest dostosowana do potrzeb praktyki, a możliwości selekcji kandydatów w trakcie ich kształcenia są bardzo ograniczone.</u>
<u xml:id="u-16.67" who="#ZdzisławSzamborski">Poruszając problem motywacji do pracy w zawodach medycznych należy zwrócić uwagę nie tylko na potrzeby ilościowe, ale przede wszystkim na poziom przygotowania zawodowego. Chodzi nie tylko o wiedzę fachową, ale także o umiejętność pełnienia ról zawodowych w sposób instrumentalny, jak też prezentowania właściwych postaw wobec podmiotu pracy zawodowej, jakim jest człowiek. Często słyszy się, że absolwenci są słabo przygotowani do pracy zawodowej oraz że w szkołach -pielęgniarskich uczy się medycyny - a nie pielęgniarstwa.</u>
<u xml:id="u-16.68" who="#ZdzisławSzamborski">Od 1973 r. średnie szkolnictwo medyczne podlega Ministerstwu Oświaty i Wychowania, przeżywając te same kryzysy, jakim ulega cała oświata. Jest to bardzo niebezpieczne dla szkolnictwa medycznego, które kształci do wykonywania zawodu bardzo szczególnego. Braki edukacyjne szczególnie ostro występują w tych zawodach, które przygotowują do bezpośredniego kontaktu z człowiekiem chorym, np. w zakresie pielęgniarstwa i położnictwa.</u>
<u xml:id="u-16.69" who="#ZdzisławSzamborski">Środowisko pielęgniarskie reprezentowane przez Polskie Towarzystwo Pielęgniarskie od wielu już lat występowało z wnioskiem o włączenie średnich szkół medycznych w gestię ministra zdrowia i opieki społecznej. Powinno się to przyczynić do większej integracji z przyszłym miejscem pracy. Chodzi o ustanowienie takiej regulacji prawnej dla średniego szkolnictwa medycznego, która zapewni dostosowanie planów i programów nauczania do specyfiki szkół i zawodu, umożliwi określenie odpowiednich kwalifikacji osobowościowych dla kandydatek do szkoły. Oczekuje się, że nowe rozwiązani a powinny stwarzać podstawy prawne do eliminowania z zawodu osób z charakteropatią, osób niedostosowanych społecznie i uczniów o nagannym zachowaniu. Oczekuje się nowych regulacji prawnych w nadziei, że zapewnią odpowiednią rangę egzaminom dyplomowym, praktycznej nauce zawodu itp.</u>
<u xml:id="u-16.70" who="#ZdzisławSzamborski">Od ub.r. szkolnego minister zdrowia i opieki społecznej przejął nadzór nad szkolnictwem medycznym, ale ta formalna decyzja nie wpłynęła - jak dotychczas - na funkcjonowanie szkół.</u>
<u xml:id="u-16.71" who="#ZdzisławSzamborski">Akt prawny określający uprawnienia i obowiązki ministra zdrowia i opieki społecznej w odniesieniu do średnich szkół medycznych pozostawia w gestii ministra oświaty i wychowania dużą część decyzji, dotyczących organizacji procesów kształcenia i wychowania. Chodzi o te decyzje, które były poddawane ostrej krytyce w świetle wniosków średniego szkolnictwa medycznego i Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego. Dotyczy to przede wszystkim regulaminu klasyfikacji, systemu ocen i promowania, regulaminu egzaminu zawodowego, egzaminu sprawdzającego, statutu zespołów szkół itp. W cytowanym akcie prawnym proponuje się zmienić zapis, by umożliwić zwiększenie uprawnień ministra zdrowia i opieki społecznej w zakresie regulacji legislacyjnej funkcjonowania szkół medycznych. Miałoby to na celu dostosowanie pracy szkół medycznych do wymogów środowisk zawodowych, którym to szkolnictwo służy.</u>
<u xml:id="u-16.72" who="#ZdzisławSzamborski">W wykazie zasadniczych szkół zawodowych mówi się o szkoleniu higienistek szpitalnych. Nie wiem, na czym ma polegać ich praca, czy mają zastąpić ginący zawód salowych, czy też pełnić rolę młodszych pielęgniarek? Mam również obiekcje, czy ujęte w przepisach kryterium wieku - 17 lat - nie będzie kolidowało z ustawą o zatrudnieniu młodocianych.</u>
<u xml:id="u-16.73" who="#ZdzisławSzamborski">W przedstawionym materiale podano, że do 1990 r. nie planuje się rozwoju średnich szkół medycznych. Chcę zapytać, jak wygląda ta decyzja w kontekście planowanego wzrostu zatrudnienia w ochronie zdrowia? Planuje się rozbudowę tylko trzech szkół medycznych, a 44 szkoły wymagają kapitalnych remontów, które należałoby przeprowadzić w warunkach zawieszonej - przynajmniej częściowo - działalności dydaktycznej.</u>
<u xml:id="u-16.74" who="#ZdzisławSzamborski">Postulat resortu zdrowia zobowiązujący wojewodów do uwzględnienia problemów rozbudowy szkół i internatów średnich szkół medycznych w terenowych planach rozwoju jest postulatem słusznym, choć trudnym do realizacji. Propozycje te nie zawsze znajdują zrozumienie władz terenowych. Dotyczy to szczególnie terenów w których są aktualnie prowadzone inwestycje służby zdrowia. Na str. 12 materiałów resortowych zawarto wiele słusznych wniosków, związanych z omawianym tematem. Są to jednak sformułowania ogólnikowe, bez terminów i osób odpowiadających za realizację prac.</u>
<u xml:id="u-16.75" who="#ZdzisławSzamborski">Bardzo ważnym problemem jest kształcenie pielęgniarek w akademiach medycznych. Pielęgniarstwo jest zawodem mającym wielką wagę społeczną i dużą tradycję. Historia pielęgniarstwa jest bogata i piękna. Pod koniec lat 60. otwarty został Wydział Pielęgniarski w Akademii Medycznej w Lublinie; znaleźliśmy się w licznej grupie krajów, które prowadzą ten rodzaj studiów wyższych. W 1986 r. pielęgniarstwo zostało formalnie uznane za dyscyplinę naukową, w której można nadawać stopnie naukowe. Obecnie funkcjonuje 5 wydziałów pielęgniarskich, prowadzących studia dzienne. Ponadto w Akademii Medycznej w Lublinie działa Oddział Zaoczny Wydziału Pielęgniarstwa. Kandydatkami na studia dzienne są pielęgniarki i położne z rocznym bądź dwuletnim stażem pracy. Przyjęci na oddział zaoczny muszą legitymować się zatrudnieniem w szkolnictwie. Łączny limit przyjęć na kierunek pielęgniarstwa waha się od 200 do 230 osób, zatem przeciętne przyjęcia roczne wynoszą ok. 40–45 osób na każdym wydziale pielęgniarstwa. Limit na studia zaoczne waha się od 60 do 120 miejsc.</u>
<u xml:id="u-16.76" who="#ZdzisławSzamborski">Statutowe cele kształcenia wyższego w dziedzinie pielęgniarstwa obejmują przygotowanie wysoko kwalifikowanych pielęgniarek i położnych. Mają one być wykształcone w zakresie opieki klinicznej, zwłaszcza w intensywnym nadzorze i terapii, w zakresie transplantacji, stacji dializ i innych specjalnościach chirurgicznych. Statutowe cele mówią o kształceniu kadr dla potrzeb opieki środowiskowej, profilaktycznej, wychowania zdrowotnego oraz pracy organizacyjnej w szpitalach, sanatoriach i przychodniach. Programy nauczania mówią o przygotowaniu kadr do pracy nauczycielskiej w szkołach pielęgniarskich i położniczych, ośrodkach doskonalenia zawodowego, wyższych uczelniach itp. Statutowe cele kształcenia przewidują również przygotowanie kadr do prowadzenia badań naukowych w dziedzinie pielęgniarstwa. Studia dzienne trwają 4 lata, zaś szacowana liczba magistrów pielęgniarstwa wynosi ok. 3.000 osób, co stanowi 1,5% całego personelu pielęgniarskiego w naszym kraju.</u>
<u xml:id="u-16.77" who="#ZdzisławSzamborski">Częste zarzuty, jakoby wykształcone pielęgniarki uciekały od zawodu, jak również zarzuty o kształceniu pracowników administracyjnych, nie znajdują potwierdzenia w codziennej praktyce zawodowej. Wydziały pielęgniarstwa dokonują naboru spośród adeptek zawodu pielęgniarki i położnej, nie prowadząc przekwalifikowania zawodowego, lecz nadając tytuł zawodowy - magister pielęgniarstwa. Absolwenci pozostają w tym samym zawodzie, a więc nie zuboża to kadry pielęgniarskiej, lecz odwrotnie - wzbogaca się jej potencjał intelektualny.</u>
<u xml:id="u-16.78" who="#ZdzisławSzamborski">O ewentualnym przekwalifikowaniu zawodowym będzie można mówić wówczas, gdy resort zdrowia i opieki społecznej urzeczywistni - krytykowaną dość często - propozycję nadawania absolwentom studiów zaocznych tytułu magistra nauczania medycznego. Podejmowanie przez magistrów pielęgniarstwa pracy w charakterze nauczycieli w szkołach pielęgniarskich, bądź na stanowiskach pielęgniarek wojewódzkich nie może być określone jako ucieczka od zawodu. Jeśli lekarz zostaje nauczycielem akademickim, bądź lekarzem wojewódzkim, to nikt nie czyni mu podobnego zarzutu.</u>
<u xml:id="u-16.79" who="#ZdzisławSzamborski">Kształcenie pielęgniarek i położnych na poziomie akademickim powinno podlegać planowaniu. Chodzi o rozpoznanie zapotrzebowania na tę kategorię pracowników w różnych układach organizacyjnych kompleksu ochrony zdrowia. Dotychczasowy stan rozeznania potrzeb jest niezadowalający. Pięć wydziałów pielęgniarskich, które funkcjonują już kilkanaście lat, nie jest w stanie sprostać nawet tak podstawowemu celowi kształcenia, jakim jest przygotowanie nauczycieli dla szkół pielęgniarskich i szkół położnych. Powodem tego są zbyt niskie limity przyjęć na studia. Powszechnie stwierdza się niedobory nauczycieli w szkołach pielęgniarskich, nie operuje się jednak precyzyjną wielkością tego niedoboru. Sprzyja to kształtowaniu negatywnych opinii o działalności wydziałów pielęgniarstwa. Ustanowienie studiów pielęgniarskich wywołało zrozumiałe oczekiwania społeczne, które nie mogą być zaspokojone z uwagi na zbyt niskie limity przyjęć. Rygorystyczne przestrzeganie limitowania, liczby kandydatów nie pozwala na zaspokojenie nawet najpilniejszych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-16.80" who="#ZdzisławSzamborski">Warto zauważyć, że mała liczba studentów na roku studiów utrudnia nauczycielom akademickim wypracowanie obowiązującego pensum dydaktycznego. Zdarza się, że nauczyciel akademicki uczy kilku przedmiotów, podobnie jak czynią to nauczyciele w szkołach podstawowych. Proponuję przyjęcie wskaźnika 1:10, czyli relatywizowanie związku między liczbą pielęgniarek z wyższym wykształceniem i liczbą pielęgniarek zwykłych.</u>
<u xml:id="u-16.81" who="#ZdzisławSzamborski">Do 1973 r. podstawowym źródłem naboru kadry dydaktycznej w szkołach pielęgniarskich i położnych byli absolwenci Studium Nauczycielskiego Szkół Medycznych z wykształceniem półwyższym. W miarę powoływania studiów pielęgniarskich działalność SNSM była stopniowo ograniczana, a następnie została zlikwidowana. W celu zapewnienia zatrudnionym w szkolnictwie absolwentom SNSM możliwości uzupełnienia wykształcenia do poziomu wykształcenia wyższego, powołano w 1975 r. Oddział Zaoczny Studiów Pielęgniarskich w Lublinie. Formę tę powołano tylko dla wymienionej grupy osób. Większość tych osób już uzupełniła wykształcenie i nadszedł czas zlikwidowania studiów zaocznych. Zdziwienie budzi zarządzenie ministra zdrowia i opieki społecznej z grudnia 1965 r., rozszerzające tę formę studiów na inne grupy osób. Prowadzenie studiów pielęgniarskich w trybie zaocznym budzi poważne wątpliwości. Jeśli uznać pielęgniarstwo za dyscyplinę naukową, to ma ono swe miejsce nie w naukach teoretycznych, lecz w tzw. naukach stosowanych. Pielęgniarstwo nie nada Je się do kontemplowania w wygodnym fotelu, lecz musi mieć ścisły kontakt z pacjentem, działać w naturalnym środowisku chorego. Z tych właśnie powodów nie organizuje się lekarskich studiów zaocznych i trudno byłoby spotkać lekarza, który by się tęgo domagał. Niestety, środowisko pielęgniarskie wywiera silną presję na rozszerzenie studiów zaocznych. Sposobem zaocznym można ewentualnie przygotować przyszłego nauczyciela do roli dydaktycznej, ale nie można ukształtować jego postaw i przygotować go do pełnienia roli wychowawczej.</u>
<u xml:id="u-16.82" who="#ZdzisławSzamborski">Przygotowanie pielęgniarek nie może odbywać się trybem zaocznym. Kształtowania osobowości, intelektu i charakteru młodzieży w szkołach pielęgniarskich nie można oddać w ręce słabo wykształconych nauczycieli. Studia zaoczne nie zapewniają warunków do bezpośredniego oddziaływania wychowawczego na przyszłego nauczyciela, a w czasie ich trwania nie ma nawet, mowy o zapoznaniu go z organizacją procesu wychowawczego w szkole, internacie itp. Zamiast kontynuować działalność studiów zaocznych - lepiej zwiększyć limit przyjęć na studia stacjonarne w zakresie pielęgniarstwa. Zwiększenie limitu o 50–75% z powodzeniem pozwoliłoby na zlikwidowanie zaocznych studiów pielęgniarskich, które kształcą ok. 60 absolwentów na I roku studiów.</u>
<u xml:id="u-16.83" who="#ZdzisławSzamborski">Tylko dzienna forma studiów pielęgniarskich wydaje się być uzasadniona. Studia takie powinny być organizowane w dwóch wersjach. Mogą to być studia o charakterze ogólnozawodowym, podejmowane bezpośrednio po ukończeniu liceum ogólnokształcącego i trwające 5 lat. Inna wersja studiów dla pielęgniarek i położnych to studia 3-letnie, które obejmowałyby osoby z dużym stażem pracy w zawodzie. Studia takie miałyby charakter nieco sprofilowany na jeden z następujących kierunków nauczania: pielęgniarstwo w powszechnej ochronie zdrowia, pielęgniarstwo kliniczne, metodyka nauczania w pielęgniarstwie oraz problemy organizacji i zarządzania.</u>
<u xml:id="u-16.84" who="#ZdzisławSzamborski">Ważnymi zadaniami stojącymi przed systemem ochrony zdrowia są: kształtowanie poczucia odpowiedzialności każdego człowieka za zdrowie swoje i swych bliskich oraz działanie na rzecz rozwoju nowych mniej kosztownych form opieki zdrowotnej. To drugie zagadnienie jest związane z działalnością poradni pielęgnowania zdrowia, poradni opieki przedlekarskiej, grup opieki zdrowotnej, opieki sąsiedzkiej, pensjonatów opieki pielęgniarskiej, spółdzielczych form pomocy pielęgniarskiej itp.</u>
<u xml:id="u-16.85" who="#ZdzisławSzamborski">Praktyka pokazuje, że lekarzom bliższe są medycyna szpitalna i rola korekcyjno-naprawcza niż pielęgnowanie zdrowia i działalność profilaktyczna. Tymczasem ludzie w pewnych fazach choroby i w pewnych okresach życia wymagają głównie opieki pielęgnacyjnej. Chodzi o osoby w podeszłym wieku, niesprawne, przewlekłe i psychicznie chore, samotne itp. Jestem przekonany, że szeroki wachlarz zadań obecnej opieki w systemie ochrony zdrowia może być z powodzeniem wypełniany w tańszych formach organizacyjnych, np. przez magistrów pielęgniarstwa. Podjęcie tych zadań wymaga rozszerzenia zakresu studiów pielęgniarskich.</u>
<u xml:id="u-16.86" who="#ZdzisławSzamborski">Chcę poruszyć ważną kwestię, związaną z zatrudnieniem wyższego i średniego personelu medycznego. W materiale resortowym zupełnie pominięto sprawy kształcenia podyplomowego. Odgrywa ono bardzo ważną rolę w zakresie przygotowania kadr w poszczególnych specjalnościach lekarskich. W zakresie zatrudnienia materiał resortowy ogranicza się tylko do pobieżnego przedstawienia terytorialnego zróżnicowania globalnych wskaźników zatrudnienia w poszczególnych zawodach medycznych. Operowanie wskaźnikami globalnymi - np. liczba łóżek na 10 tys. mieszkańców - nie daje możliwości dokonania wszechstronnej oceny aktualnej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-16.87" who="#ZdzisławSzamborski">W zakresie zatrudnienia jest wiele symptomów złej sytuacji ogólnej. W miastach akademickich część kadry medycznej jest zatrudniona przy udzielaniu świadczeń o zasięgu ponadwojewódzkim, natomiast inna część kadry pracuje na rzecz dydaktyki i nauki. Kadra pracująca w innych resortach, w których sieć placówek medycznych nie ma większego związku z ogólną liczbą ludności, nie jest obciążona tak, jak pozostała część specjalistów medycznych. Pełna analiza sytuacji w zakresie zatrudnienia musi uwzględniać takie problemy jak: istnienie bazy sanatoryjnej - co powoduje konieczność wyłączenia części kadry medycznej z zadań ogólnospołecznych, sezonowe zwiększanie się poziomu ludności w niektórych regionach wczasowo-turystycznych, zależność od posiadanej bazy materialnej, różnice w zakresie uprzemysłowienia województw. Każdy z tych czynników wywiera wielki wpływ na ogólną sytuację zatrudnieniową w służbie zdrowia. Jeśli chcemy racjonalnie rozmieszczać kadry medyczne, to musimy pamiętać o specyficznych cechach niektórych regionów.</u>
<u xml:id="u-16.88" who="#ZdzisławSzamborski">Postuluję przedstawienie prognozy zatrudnieniowej uwzględniającej pełny bilans, tzn. wielkość ubytków i przyrostów, a nie tylko przyrosty absolwentów. Materiał resortowy jest zbyt jednostronny. Nieuwzględnianie ubytków kadrowych zaskoczyło np. sferę usług stomatologicznych. Można przypuszczać, że w najbliższych dwóch latach na emerytury odejdzie duża grupa lekarzy, którzy podjęli pracę w latach 50.</u>
<u xml:id="u-16.89" who="#ZdzisławSzamborski">Aż do 2000 r. nie należy spodziewać się wyraźnego wzrostu liczby lekarzy - stomatologów i jeszcze przez wiele lat przyrost ten nie będzie adekwatny do potrzeb. W wielu przychodniach rejonowych i wiejskich ośrodkach zdrowia stoją puste gabinety dentystyczne. Jest wiele mieszkań dla lekarzy stomatologów, są dobrze wyposażone gabinety. Wszystko to nie zastąpi kadry specjalistów. Na wszystkich spotkaniach wyborczych poruszany jest problem braku opieki stomatologicznej w szkołach. Próchnicę zębów stwierdza się prawie u wszystkich uczniów szkół podstawowych. Sytuacja w zakresie pomocy stomatologicznej jest tak niezadowalająca, że wymaga podjęcia przez resort jakichś radykalnych posunięć administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-16.90" who="#ZdzisławSzamborski">Możliwości zwiększenia naboru na studia stomatologiczne są ciągle aktualne. Można rozważać zorganizowanie w Kielcach oddziału, względnie wydziału stomatologicznego Krakowskiej Akademii Medycznej. Potrzebna jest tylko decyzja i pomoc władz centralnych. Na marginesie dodam, że źle się stało, iż słuszne propozycje ministra zdrowia i opieki społecznej, zmierzające do odfeminizowania wydziałów stomatologicznych, zostały storpedowane przez Trybunał Konstytucyjny.</u>
<u xml:id="u-16.91" who="#ZdzisławSzamborski">Istniejące instrumenty - przepisy, preferencje, przydziały etatowe - są niedostateczne do prowadzenia racjonalnej polityki kadrowej. Nie jest to tylko moja opinia. W swym wystąpieniu oparłem się m.in, na materiałach, dotyczących sytuacji w środowisku pielęgniarskim, dostarczonych przez doc. Helenę Lenartowicz z Wydziału Pielęgniarskiego Akademii Medycznej. Duża część pracowników służby zdrowia ma podobne problemy jak te, które zasygnalizowałem w swym wystąpieniu.</u>
<u xml:id="u-16.92" who="#ZdzisławSzamborski">Na zakończenie zwracam uwagę, że materiał resortowy nie powinien być materiałem sporządzonym tylko przez jeden departament. W materiale brak jest elementów, będących przedmiotem zainteresowania innych departamentów. Chodzi szczególnie o profilaktykę lecznictwa, rehabilitację, nadzór nad medycyną pracy, farmację itp. Materiał pomija też niektóre realia prawne. Mówiąc o jego niedostatkach należy wspomnieć o problemie wykorzystania kadr, zupełnie pominiętym w opracowaniu przedstawionym naszej Komisji. Być może będzie to odrębny temat naszego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-16.93" who="#ZdzisławSzamborski">Mimo wielu uwag krytycznych trzeba pozytywnie ocenić całokształt działalności Departamentu Szkolnictwa i Nauki Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, który opracował materiał. Proponuję przyjąć informację do akceptującej wiadomości Jako podstawę do dyskusji poselskiej.</u>
<u xml:id="u-16.94" who="#komentarz">(Dyskusja.)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanuszSzymborski">Zacznę do dymorfizmu płciowego, o którym mówili minister M. Cybulko i poseł St. Koba. Jakieś kroki trzeba przedsięwziąć Jeszcze w tym roku, ponieważ badania wykażą z pewnością znaczne przegięcie w kierunku feminizacji. Sądzę, że wyjściem byłoby zniesienie egzaminów testowych i powrót do poprzedniej formy egzaminu. Nie kwestionuję tym samym wyroku Trybunału Konstytucyjnego ani nie wyrażam wotum nieufności wobec pań, współpracę z którymi zresztą bardzo sobie cenię.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanuszSzymborski">Kolejny problem to wyrównywanie różnic w przestrzennym rozmieszczaniu kadr. Hasło o wyrównywaniu różnic zostało zapisane w uchwale X Zjazdu PZPR. W związku z tym w każdym materiale, który trafia do moich rąk, w tym i w materiale dotyczącym kadr medycznych poszukuję odpowiedzi, jak jest realizowana ta dyrektywa. Muszę powiedzieć, że tym razem nie znajduję wyraźnej odpowiedzi. Minister w swoim wystąpieniu wspomniał o preferencjach dla kadr podejmujących pracę na wsi. Jako lekarz praktyk uważam, że centralne systemy preferencyjne raczej osłabiają zainteresowanie pracą w mniejszych ośrodkach, zamiast je zwiększać. Zgadzam się z ministrem, że główne atuty znajdują się w rękach władz terenowych. Niemniej wzmocnienie preferencyjne ze strony centrum Jest zdecydowanie za małe.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JanuszSzymborski">Jeśli chodzi o kadry medyczne dla szkół, to pragnę stwierdzić, że medycyna szkolna jest tym elementem służby zdrowia, za który każdy może nas „zahaczyć”. Zalecenia resortu odnoszące się do tej kwestii powinny być konsekwentniej egzekwowane. Chodzi zwłaszcza o ryczałty. Który lekarz wojewódzki zgodzi się, aby z puli podwyżki zabrać pewną kwotę na ryczałty?</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JanuszSzymborski">W materiale resortu we fragmentach poświęconych średnim kadrom medycznym nie znalazłem ani jednego zdania nt. felczerów.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JanuszSzymborski">W ogóle nie wiadomo, czy oni istnieją? Na moim terenie mam kilku felczerów. Są to ludzie bardzo rozgoryczeni, rozżaleni, skarżący się. Obcięlibyśmy wiedzieć, czy są oni uważani za średnią kadrę medyczną? Kto wie, czy biorąc pod uwagę ich ogromne doświadczenie nie należałoby honorować bilansów zdrowia, które sporządzają. Na pewno nie zrobią tego gorzej, niż świeżo upieczony absolwent akademii medycznej.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#JanuszSzymborski">Chciałbym ustosunkować się do niektórych spraw poruszonych w koreferacie. Z całą pewnością trudno zadekretować nauczanie etyki i uznać, że wprowadzenie tego przedmiotu do programu studiów lekarskich natychmiast podniesie poziom etyczno-moralny lekarzy. Po szkole absolwenci trafiają przecież do takiego środowiska, jakim ono jest. Stąd duże znaczenie kształcenia podyplomowego lekarzy i pielęgniarek. Pielęgniarki mają już wybór - myślę o specjalizacji. Nie muszą iść na wyższe studia, by się dowartościować, tym bardziej jeśli po zrobieniu specjalizacji dyrektor nie zapomni o podwyżce płacy.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#JanuszSzymborski">Są natomiast problemy ze szkoleniem podyplomowym lekarzy. Jako były pracownik akademii medycznej i obecnie lekarz pracujący w terenie uważam, że nie można nikogo uszczęśliwiać na siłę. Człowiek zadaje sobie przede wszystkim pytanie: co będę miał ze zrobienia specjalizacji? Co będę miał za udział w szkoleniu? Co stracę, jeśli tego nie zrobię? Czy ktoś mnie będzie z tego rozliczał?</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#JanuszSzymborski">System, w jakim tkwi lekarz pracujący w terenie, nie stymuluje go do podnoszenia poziomu wiedzy. Efekty kształcenia takiego lekarza będą niewielkie. Trzeba też coś zrobić z tymi, którzy prowadzą szkolenia podyplomowe mam na myśli ordynatorów, którzy w ogóle nie są gratyfikowani za tę pracę. Czy szkoli, czy nie szkoli, to na jedno wychodzi. Pragnę wyrazić osobisty żal do ministra za to, że wykluczył możliwość preferowania ordynatorów przy ostatnich podwyżkach; w sytuacji, gdy nie ma izb lekarskich, są oni ostateczną ostoją prawdziwej, hipokratesowej medycyny. Tymczasem podwyżki dla pielęgniarek wyniosły 2 tys. zł, dla młodych lekarzy 2.300. a na dodatek wprowadzono ograniczenie w postaci kwoty 3 tys. zł na osobo, której nie można było przekroczyć. Tymczasem ja miałem pełno podstawy, by kilku ordynatorom dać podwyżki po 8–10 tys. zł. Przyjęty system uniemożliwiał preferencyjne potraktowanie ordynatorów. Musiałem imać się różnych karkołomnych wybiegów.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#HelenaMożejko">Popieram wnioski zawarte w koreferacie posła St. Koby w sprawie kształcenia realizowanego przez akademie medyczne. Wiem, że wkraczam tym samym w sferę kompetencji ministra zdrowia, które zostaną szczegółowo określone w przyszłej ustawie o urzędzie tego ministra. Niemniej jednak środowisko pielęgniarskie odczuwa pewne niedostatki jeśli chodzi o poziom kształcenia medycznego.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#HelenaMożejko">Nasze środowisko negatywnie zaopiniowało wniosek w sprawie otwierania kierunków kształcących higienistki szpitalne. Mimo to wniosek zrealizowano Uważamy, że racjonalniejszym, a przede wszystkim mniej kosztownym rozwiązaniem byłoby wydłużenie nauki w liceach medycznych i stworzenie perspektywy studiowania.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#HelenaMożejko">Mamy negatywne doświadczenia z asystentkami szpitalnymi. Nienajlepiej również wygląda szkolenie pielęgniarek. Są szkoły z prawdziwego zdarzenia, ale są też szkoły zorganizowane na bazie szkół zawodowych, zespołu szkół średnich, a nawet szkół podstawowych. Brakuje tam nauczycieli wykładających przedmioty klinicystyczne. Stąd niski poziom nauczania i w rezultacie niedostateczne przygotowanie zawodowe absolwentek. W tej sytuacji należałoby się zastanowić, czy nie byłoby celowe wprowadzenie przy uzyskiwaniu II stopnia specjalizacji wymogu pracy (przez pewien okres) w szkolnictwie medycznym.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#HelenaMożejko">Współpraca szkół medycznych z zakładami pracy: są w tej sprawie porozumienia, ale mało sprecyzowane. Problem generalnie pozostaje od lat nie rozwiązany.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#HelenaMożejko">Środowisko nasze opowiada się za tym, by przy nowo wznoszonych szpitalach budowane były równocześnie szkoły medyczne (pielęgniarskie, położnicze, kształcące techników medycznych itp.) wraz z internatami. Musimy pamiętać, że młodzież kształcąca się w tych szkołach pochodzi z reguły spoza miast będących siedzibą szpitali.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#HelenaMożejko">Szkolenie podyplomowe pielęgniarek zostało w zasadzie zlikwidowane, istnieje ono tylko na papierze. W rzeczywistości brakuje kadr i pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#HelenaMożejko">Dlaczego obserwujemy ucieczkę od zawodu pielęgniarskiego?</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#HelenaMożejko">Wśród wielu powodów wymieniłabym również niską mechanizację pracy pielęgniarki. Wykonuje ona nadal wiele prac fizycznych. Czy nie udałoby się wprowadzić większej mechanizacji w szpitalach m.in. w dziedzinie transportu wewnętrznego? Samego problemu ucieczki od. zawodu nie należałoby generalizować. Zjawisko to ma różne rozmiary w różnych miejscowościach.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#HelenaMożejko">Obsada kadrowa szkół medycznych i pielęgniarskich. Nasze środowisko zdecydowanie opowiada się za tym, aby dyrektorem szkoły pielęgniarskiej była pielęgniarka. Nauczyciele innych „branż” nie zawsze rozumieją specyfikę tego zawodu.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#HelenaMożejko">Postulujemy również opracowanie katalogu uprawnień magistrów pielęgniarstwa. Trzeba określić, co osoby takie mogą robić w zakresie profilaktyki, oświaty, nadzoru specjalistycznego itp.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JaninaKorpała">Materiały resortu i koreferat w pełni oddają sytuację w dziedzinie szkolenia kadr medycznych. Popieram wnioski zawarte na str. 11 i 12 materiału resortowego. Mam prośbę do ministra, aby wszystkie wnioski były zrealizowane z dużą konsekwencją.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JaninaKorpała">Jak wygląda etyka lekarska? Gros lekarzy, pielęgniarek i salowych to zacni i oddani pracownicy służby zdrowia. Zdarzają się jednak i tacy, którzy nie spełniają wymogów stawianych przez etykę. Konieczne jest więc zwrócenie większej uwagi na ten problem w procesie kształcenia. Wszyscy wiemy, że zawód lekarza jest bardzo ciężki i odpowiedzialny, ale jeśli ktoś zdecydował się na taki wybór, to powinien być w swojej działalności zawodowej człowiekiem bez skazy.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzGrzybowski">Zabieram dziś głos po raz, drugi, ponieważ uważam, że bez dobrej kadry, rozmieszczonej równomiernie w terenie, nie będzie właściwie wykorzystana materialna baza służby zdrowia.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#KazimierzGrzybowski">Na podstawie wieloletnich obserwacji stwierdzam, że poziom nauczania w naszych akademiach medycznych jest dobry. Absolwenci są właściwie przygotowani merytorycznie do pracy lekarza. Obserwuję natomiast nieco inny problem. Współczesna młodzież jest mniej aktywna społecznie. Myślę, że wynika to w dużej mierze z sytuacji, w jakiej znajduje się nasz kraj. Poziom ogólnej kultury oraz nastawienie do współdziałania z innymi są niższe niż w moim pokoleniu. Władze uczelni powinny zwrócić na to większą uwagę. Podoba mi się program Akademii Medycznej w Łodzi, który stara się uwzględnić tę problematykę. Słusznie powiedział jeden z profesorów, że obecnie lekarzy więcej uczymy, a mniej kształcimy.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#KazimierzGrzybowski">Zawody i specjalności deficytowe: na terenie mojego województwa mamy tylko 3. radiologów, 2. pulmonologów i 1 anatomopatologa. Kto ma wykonywać badania specjalistyczne? Taka sytuacja negatywnie rzutuje na możliwość wykorzystania istniejącej bazy.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#KazimierzGrzybowski">Jako posłowie jesteśmy bardzo często atakowani za niedostateczną opiekę lekarską nad młodzieżą szkolną oraz opiekę lekarską w zakładach pracy. Trzeba coś zrobić, aby lekarze i pielęgniarki chcieli pracować w szkołach i zakładach pracy.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#KazimierzGrzybowski">Widzę możliwość rozwiązania problemu braku lekarzy i pielęgniarek na niektórych terenach. Wystarczy, jeśli przy każdym nowo budowanym szpitalu będzie się jednocześnie wznosić bloki mieszkalne, a ośrodki zdrowia oddawać do użytku wraz z 4–5 mieszkaniami dla lekarzy i średniego personelu medycznego. Mieszkania rozwiązują problem braku lekarzy i pielęgniarek. Władze tych województw, które potrafiły zapewnić lekarzom i pielęgniarkom mieszkania, nie narzekają teraz na br. jak kadr medycznych. Uważam, że żywiołowy, niekontrolowany przyrost personelu medycznego nie będzie prowadził do poprawy usług lekarskich.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#KazimierzGrzybowski">Chcąc mieć dobrą kadrę lekarską i pielęgniarską musimy wydatkować odpowiednią sumę pieniędzy. Ostatnia podwyżka płac w wysokości przeciętnie 2–3 tys. zł jedynie złagodziła problem, ale go nie rozwiązała. Płace lekarzy są w obecnych warunkach bytowych zdecydowanie za niskie. Satysfakcji moralnej z wykonywania zawodu musi towarzyszyć także satysfakcja materialna.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#KazimierzGrzybowski">Swego czasu było w kraju głośno wokół rotacji lekarzy z klinik do szpitali. Problem był niezwykle kontrowersyjny. Wiadomo, jak to jest, kiedy mieszkanie powiązane jest z pracą. Tamta sprawa nie wyszła. Mam nadzieję, że obecne rozwiązania zdadzą lepiej egzamin. Niepokoję się jednak brakiem specjalistów.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#LeszekJaworski">Chciałbym ustosunkować się do dwóch spraw: sytuacji materialno-socjalnej pracowników akademii medycznych i programów nauczania.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#LeszekJaworski">Jeszcze w 1978 r. średnia płaca w nauce i szkolnictwie wyższym stanowiła 138% średniej płacy krajowej. Tymczasem w 1986 r. wskaźnik ten spadł do 82%. Na marginesie - w ub.r. średnia płaca całej sfery budżetowej stanowiła 80% średniej płacy krajowej. Wprawdzie obiecują nam znaczną podwyżkę od 1 października, ale nie wiadomo, jak to w praktyce będzie wyglądało.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#LeszekJaworski">Warunki kształcenia na akademiach medycznych są bardzo ciężkie. Dotyczy to zwłaszcza zakładów teoretycznych. Wszyscy wiedzą, że bardzo często przy łóżku chorego tłoczy się 10–15 studentów, którzy go na wszystkie strony wygniatają, przeszkadzając w zdrowieniu.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#LeszekJaworski">Na szczególną uwagę zasługują warunki socjalne młodych pracowników nauki. Jak wiadomo lekarze i pielęgniarki mogą korzystać z mieszkań rotacyjnych. Tymczasem większość akademii medycznych nie dysponuje żadnymi mieszkaniami rotacyjnymi. Jeśli dodamy do tego niskie płace, to nie dziwmy się, że na akademii medycznej będą wkrótce zostawali ci, których stać na zabawę w naukę, a nie ci, którzy mają do nauki predyspozycje. Zemści się to srodze za 15–20 lat.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#LeszekJaworski">W szkolnictwie medycznym sporym balastem są przedmioty ogólno-polityczne, wprowadzone po 1982 r. Do tej pory nie zdołano dostosować ich do specyfiki i potrzeb akademii medycznej. Jest to „nauka dla nauki”, nie służy ona humanizowaniu przyszłych lekarzy.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#LeszekJaworski">Nigdzie na świecie nie ma jednolitych programów kształcenia lekarzy. Niemniej jednak reforma obecnie wprowadzana może spowodować, że absolwenci dwóch różnych uczelni medycznych będą nieporównywalni pod względem wyposażenia w wiedzę fachową. W naszym kształceniu brakuje przede wszystkim kontaktu studenta z pacjentem już od I roku studiów. Obecnie studenci stykają się z łóżkiem chorego dopiero na III roku studiów.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#LeszekJaworski">Hamulce w kształceniu pielęgniarek uruchamiają niejednokrotnie koleżanki osób starających się o miejsce na uczelni. Jeśli nie przełamiemy tych barier, to być może niedługo trzeba będzie zlikwidować wydziały pielęgniarskie. Musimy zadać sobie pytanie, co z nimi będzie po nasyceniu stanowisk kierowniczych w pielęgniarstwie osobami z wyższym wykształceniem.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#LeszekJaworski">Szkolenie podyplomowe: nie zgadzam się z poglądem, że nie ma bodźców do podnoszenia kwalifikacji tą drogą. Światowa Organizacja Zdrowia stawia nasz system kształcenia podyplomowego za wzór. Pragnę jednak zauważyć, że zarządzenie ministra zdrowia wprowadzone przed dwoma laty, a dotyczące II stopnia specjalizacji, stało się przyczyną istnej gehenny, jaką przechodzą lekarze pracujący w terenie. Muszą tyrać od rana do wieczora. Uważam, że resort powinien zweryfikować ten akt prawny.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#LeszekJaworski">Przedstawiciel Akademii Medycznej w Łodzi prof. Henryk Rafalski:</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#LeszekJaworski">Chciałbym sformułować kilka uwag w związku z informacjami zawartymi w materiale resortu zdrowia i problemami poruszonymi w koreferacie.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#LeszekJaworski">Pierwsza sprawa to organizacja i rejonizacja akademii medycznych w Polsce. Są właściwie dwie szkoły rozwoju szkolnictwa medycznego: jedna preferuje duże uczelnie z kilkoma wydziałami, druga zaś uczelnie małe, rozmieszczone proporcjonalnie do liczby ludności i obiektów służby zdrowia. Jeśli podzielimy Polskę z północy na południe na dwie równe części, to okaże się, że w Polsce zachodniej mamy 8 akademii medycznych, zaś w Polsce wschodniej tylko 3. Poprawa rozmieszczenia akademii medycznych w Polsce wymaga powołania dodatkowych wydziałów lekarskich, a także utworzenia nowych uczelni we wschodniej części kraju.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#LeszekJaworski">Kolejne zagadnienie można ująć następująco: kierunki kształcenia w akademiach medycznych a faktyczne potrzeby ochrony zdrowia w dziedzinie lecznictwa, rehabilitacji oraz technik medycznych i farmaceutycznych. Obecnie mamy dobrze rozbudowane tylko kierunki tradycyjne, tzn. lecznictwo. Kierunek rehabilitacyjny znajduje się w niedorozwoju zarówno w szkolnictwie wyższym, jak i średnim. Kierunki diagnostyczne pojawiły się dopiero w latach 70. Nie ma również postępu w rozbudowie kierunku technik medycznych oraz administratorów i organizatorów ochrony zdrowia. Nie wiem doprawdy, dlaczego w kraju, w którym istnieje państwowy system ochrony zdrowia, nikt do tej pory nie zdobył się na kształcenie administratorów i organizatorów ochrony zdrowia. Bez specjalistów w zakresie diagnozy i techniki medycznej współczesna medycyna staje bezradna. Tradycyjna słuchawka jest niewystarczająca, zresztą wielu lekarzy ma słaby słuch.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#LeszekJaworski">Następny problem to kształcenie medyczne a zaspokojenie potrzeb kadrowych służby zdrowia w wymiarze terytorialnym. Większość kadr medycznych skupiona jest w 3–4 aglomeracjach. A proszę spojrzeć na Czechosłowację, NRD czy Bułgarię. Kraje te za pomocą pewnych środków administracyjnych i systemu płacowego dopracowały się dość dobrego rozmieszczenia kadr medycznych w terenie. Jest ono zrelatywizowane w stosunku do liczby mieszkańców i obiektów służby zdrowia. Obserwowane u nas zjawisko zamykania placówek służby zdrowia z powodu braku kadr jest przejawem wadliwej polityki zatrudnienia w ochronie zdrowia.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#LeszekJaworski">Na świecie przyjmuje się następującą proporcję: na każdego lekarza powinno przypadać 5 pielęgniarek. Tylko wówczas praca lekarza jest efektywna. W Polsce daleko jeszcze do takiego wskaźnika. Nawet w planach nie jest on przewidywany. Tempo i sprawność kształcenia w akademiach medycznych można zaakceptować. Musi być ono natomiast zdecydowanie poprawione w stosunku do personelu średniego. Warto w tym miejscu odwołać się do programu rządowego z 1973 r. Jednym z nielicznych w pełni wykonanych jego zapisów, był zapis dotyczący kształcenia medycznego na poziomie wyższym. Nie zrealizowano natomiast planów odnoszących się do szkolnictwa średniego. Powodem są m.in. reorganizacje tego szkolnictwa, jakie miały miejsce w latach 70. Ówczesny minister oświaty i wychowania, który obecnie jest głównym „biskupem” Polski w Rzymie uważał bowiem, że wszystkie szkoły średnie muszą być skupione w jego resorcie.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#LeszekJaworski">Następny problem to potrzeby kadrowe ochrony zdrowia a możliwości kształcenia akademii medycznych. Przedstawiciel związków zawodowych pracowników ochrony zdrowia ma rację mówiąc, że nie może mieć miejsca podział na nauczycieli lepszych i gorszych. Nauczyciele wykładający chemię i biologię mają zarobki o 40% niższe od klinicystów. Pacie ministrze, proszę wreszcie rozwiązać ten problem, bo to zależy od pana. W przeciwnym razie za parę lat zabraknie nauczycieli przedmiotów przedklinicystycznych. Chodzi przecież o grupę 800 ludzi w całym kraju.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#LeszekJaworski">Należy zwrócić uwagę na utrzymanie pewnej równowagi między rozbudową szpitali terenowych i szpitali klinicznych. Można by również nowo budowane szpitale, które są w bliskim zasięgu szpitali klinicznych, wykorzystywać jako bazę kształcenia klinicznego.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#LeszekJaworski">Nie będę rozwijał tematu dotyczącego nowelizacji programów nauczania. Bezspornym faktem jest, że programy te przeżyły się. W programie nauczania na akademiach medycznych 6% godzin nauczania poświęcone jest powtarzaniu programu szkoły średniej, a 17% przedmiotów pozamedycznych. Jest to olbrzymia rezerwa skrócenia okresu studiów medycznych, wymaga to jednak głębszych przemyśleń i decyzji. Trzeba przy tym mieć na uwadze, że u nas, w Polsce, mamy najkrótszy dzień, tydzień i rok nauczania w szkołach i uczelniach.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#LeszekJaworski">Blokowy system nauczania musi być zmieniony. To samo dotyczy stosowanego obecnie systemu rekrutacji na studia medyczne. Obecnie 30% studentów leczonych jest w poradniach zdrowia psychicznego, a z tego 15% wykazuje zaburzenia osobowości i nie powinno być przyjęte na studia medyczne.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#LeszekJaworski">Aby dostać się na studia medycznej prawie 2/3 przyszłych kandydatów w ciągu dwóch, a nawet więcej lat bierze korepetycje. Przed przyjęciem na studia i dopuszczeniem do egzaminów powinny być rozpoznane predyspozycje kandydata do pracy w służbie zdrowia. Można dokonywać tego w różny sposób, np. poprzez obserwacje w czasie pracy w szpitalu przed egzaminem, przez wydłużenie postępowania kwalifikacyjnego, co umożliwiłoby obserwację zachowań i postaw etycznych i społecznych. Duża liczba studiujących nie nadaje się do wykonywania zawodu lekarskiego. 1/3 ankietowanych absolwentów szkół medycznych stwierdziła, że brzydzi się chorego. Jak tacy ludzie mogą dobrze wykonywać swój zawód?</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#LeszekJaworski">Obecnie kształcona młodzież jest mniej odpowiedzialna, toteż bardziej starannie badać trzeba predyspozycje zawodowe i cechy osobowościowe przed przyjęciem na studia. W procesie szkolenia trzeba naprawiać błędy systemu wychowawczego w domu i szkole.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#LeszekJaworski">Bezwzględnie należy zaniechać scholastycznego nauczania. Tutaj podstawowe błędy wykazuje nasza profesura. Należy się koncentrować na nauczaniu interdyscyplinarnym, a pod koniec studiów wprowadzać egzaminy państwowe.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#LeszekJaworski">Już w poprzedniej kadencji Sejmu Komisja Zdrowia domagała się rotacji lekarzy w szpitalach, przynajmniej co 2–3 lata. W szerszym zakresie kształcić należy lekarzy dla potrzeb podstawowej opieki zdrowotnej.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#LeszekJaworski">W 1983 r. Najwyższa Izba Kontroli dokonała oceny stanu zatrudnienia kadry lekarskiej. Błędy, jakie wówczas ujawniono w zakresie polityki zatrudnienia lekarzy, a dotyczy to również całej inteligencji, nie zostały do dziś usunięte. Nadal odczuwamy poważne niedobory kadr specjalistycznych na różnych szczeblach administracji państwowej i terenowej oraz w służbie zdrowia.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#LeszekJaworski">Niezależnie od presji, jaka wywierana jest na resort przez opinię społeczną, minister musi dokonywać wyboru najważniejszych celów. Z szacunkiem wspominam decyzje byłego ministra Bednarskiego, które przyczyniły się do powstania sieci szpitali powiatowych.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#LeszekJaworski">Najwyższą rangę, a co za tym idzie i preferencje w uposażeniu należy przyznać ordynatorom szpitali, lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej, lekarzom zatrudnionym w stacjach sanitarno-epidemiologicznych oraz w organizacji służby zdrowia. Te kraje, które to zrozumiały i postawiły właśnie na tych ludzi, mają dobrze zorganizowaną służbę zdrowia.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#LeszekJaworski">Błędy, w polityce zatrudnienia opisane w informacji Najwyższej Izby Kontroli, wynikały z niedoceniania istotnych problemów w przeszłości.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#LeszekJaworski">Przez 35 lat byłem nauczycielem akademickim. Należałoby zbadać, jaka część kadry medycznej z wyższym i średnim wykształceniem medycznym pracuje w innych zawodach i jakie są tego przyczyny?</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#LeszekJaworski">Na akademiach medycznych nie ma samorządu studenckiego, studenci nie biorą udziału w kolegiach, prawie nie istnieją organizacje polityczne i społeczne.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#LeszekJaworski">Nabór dokonywany jest na podstawie testów i zdobytych punktów Preferencyjnych za płeć oraz pochodzenie społeczne. Feminizacja zawodu spowodowała, że bardziej ruchliwy element męski opuścił uczelnie. Uczelnie są terenem ciągłych eksperymentów. Programy nauczania układa się „pod wykładowców”, a nie potrzeby.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#LeszekJaworski">Lekarz powinien mieć głęboką wiedzę ogólną oraz pasuję wykonywania zawodu. Czy absolwent akademii medycznej umie przygotować program komputerowy, czy potrafi obsłużyć nowoczesne urządzenia medyczne, np. ultrasonograf, tomograf? Kto ma tego wszystkiego nauczyć studentów? Kadra nauczycielska powoływana jest często w bardzo dziwnych układach i decydują kryteria nie merytoryczne, ale pozamerytoryczne. Dobry profesor powinien wokół siebie tworzyć szkołę; takich przypadków jest coraz mniej. Nie ocenia się wykładowcy według wyników pracy dydaktycznej i wychowawczej, aby liczby publikacji. W szczycie kariery lekarz habilituje się. O jego habilitacji decyduje zespół 125 ludzi, z których naprawdę zna się na przedmiocie może 11, a reszta patrzy tylko, czy habilitujący się jest - człowiekiem miłym, czy nie.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#LeszekJaworski">Zgadzam się z krytycznymi uwagami co do celowości kształcenia podyplomowego. Po co to mozolne wypełnianie testów; chyba tylko po to, aby dokonać rotacji kadr w szpitalach.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AntoniPruszewicz">Szkolnictwo medyczne jest niedoinwestowane. Na 1 studenta AM w 2 Poznaniu przypada 1,2 m² powierzchni. Zgadzam się ze stanowiskiem resortu, że akademie medyczne wyczerpały możliwości zwiększenia naboru kandydatów na studia. W naszej uczelni, przy nieznacznym tylko powiększeniu bazy w 1978 r. kształciło się 180 studentów, a obecnie - 360. Rozbudowane będą akademie medyczne w Krakowie, Warszawie i Łodzi. Doinwestowania wymagają także inne ośrodki medyczne Odczuwamy niedobór publikacji zagranicznych, ostatnio zablokowano nam środki dewizowe przeznaczone na ten cel. Prosilibyśmy o interwencję w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#AntoniPruszewicz">Akademia medyczna nie może pracować bez fachowej kadry technicznej, takiej jak akustycy, elektronicy, mechanicy. Płace tych pracowników są u nas bardzo niskie i pracują tylko entuzjaści. Musimy często przymykać oczy na różnego rodzaju nieformalności i przekroczenia obowiązujących przepisów. Kierownicy katedr na uczelni oraz dyrektorzy instytutów powinni być obsadzani w drodze konkursu. Bardzo pożądana jest międzyregionalna wymiana kadr. Niestety, stosowanie systemu konkursowego jest niemożliwe, m.in. z braku rezerwy mieszkaniowej.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#AntoniPruszewicz">Również z braku mieszkań utrudniona jest rekrutacja młodych pracowników naukowych. W Poznaniu przy pomocy władz terenowych podjęto budowę hotelu asystenckiego. Należy apelować o większe Wsparcie takich przedsięwzięć przez władze terenowe i przedsiębiorstwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejSidor">W dyskusji mówiono wiele nt. kształcenia lekarzy i średniej kadry medycznej. Uwadze naszej umknęło jednak kilka tematów.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#AndrzejSidor">Niedawno mówiliśmy o fatalnym stanie sanitarnym kraju. Nawyków sanitarnych trzeba uczyć od najmłodszych lat. Stare to przysłowie, że czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#AndrzejSidor">Nie mówiliśmy nic nt. higienistek szkolnych. Takie higienistki kształci się w ciągu 2 lat i zadaniem ich jest szerzenie światy sanitarnej w szkole oraz kontrola i przyuczanie do nawyków czystości - takich jak mycie rąk, czyszczenie zębów itp. Dziś trzeba użyć higieny nawet nauczycieli. Zobaczmy, co się dzieje w pokoju nauczycielskim w czasie przerwy, ile tam dymu; to samo dzieje się często w gabinetach lekarskich.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#AndrzejSidor">Nie kształcimy pielęgniarzy, a w wielu specjalnościach są oni bardzo potrzebni, jak np. w psychiatrii czy ortopedii; pielęgniarki nie dają sobie tam rady. Zobaczmy co się dzieje w szkołach pielęgniarskich. Nie ma tam prawie mężczyzn. W szkole pielęgniarskiej na moim terenie jest tylko 4. chłopców. Większość instrumentariuszy stanowili kiedyś mężczyźni; do tej pracy potrzebna jest duża siła fizyczna, W Związku Radzieckim w karetkach reanimacyjnych pracują pielęgniarze i jest to słuszne, gdyż jest to bardzo ciężka praca. Jeżeli chcemy zwiększyć nabór chłopców do szkół pielęgniarskich to musimy zapewnić wyższą płacę za ciężką pracę.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#AndrzejSidor">Zgadzam się, że coraz trudniej znaleźć kandydatów na stanowiska ordynatorów, kierowników przychodni, dyrektorów instytutu, przełożone pielęgniarek. Dodatki za wykonywanie tych funkcji są śmiesznie małe i nikt nie chce podejmować takiej odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#AndrzejSidor">Rzeczywiście, studenci do III roku studiów nie mają prawie kontaktu z chorym. Program tak jest wypełniony wykładami z anatomii, biologii, chemii, a następnie kolokwiami i egzaminami, że nie ma czasu na kontakt z chorym. Bez reformy programu studiów nie będzie to nadal możliwe.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#AndrzejSidor">Nie prowadzimy w toku studiów testów sprawdzających, ozy kandydat na lekarza rzeczywiście „sprawdza się”. Nie zdarzyło się, aby studiującemu powiedziano, że nie nadaje się na lekarza, że powinien opuścić uczelnię i zostać np. pielęgniarzem.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#AndrzejSidor">Poza centralnymi ośrodkami kształcenia medycznego nie ma u nas mniejszych szpitali, które miałyby prawo prowadzenia specjalizacji lekarskiej. Było przecież tak kiedyś, że w niektórych terenowych szpitalach wysokiej klasy specjaliści mogli przekazywać swoją wiedzę i umiejętności przyszłym adeptom sztuki lekarskiej. Nie można tego lekceważyć. Wokół wysokiej klasy specjalistów powinni skupiać się młodzi lekarze i przejmować ich doświadczenie i wiedzę. Uważaliśmy kiedyś, że Akademia Medyczna w Białymstoku nie reprezentuje należytego poziomu, a po kilku latach z uczelni tej wyszło wielu wybitnych specjalistów i prezentuje, ona wysoki poziom, przewyższający czasem renomowane ośrodki. Podobnie było z Akademią Medyczną w Szczecinie, która dziś prezentuje wysoki poziom nauczania. Kpimy obecnie z nowo Otworzonej Akademii Medycznej w Bydgoszczy, ale zobaczymy, jak to będzie za kilka lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MałgorzataPerkowska">Chciałabym podziękować prof. H. Rafalskiemu za podniesienie w dyskusji problemu kwalifikacji zdrowotnych kandydatów i studentów akademii medycznych. Znaczna część studentów trafia na studia medyczne i farmaceutyczne nie mając ku temu predyspozycji zdrowotnych. Obserwuje się u nich choroby układu nerwowego, schorzenia wątroby, uczulenia. Tacy ludzie nie powinni studiować w akademiach medycznych.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#MałgorzataPerkowska">System naboru na studia budzi wiele zastrzeżeń społecznych. Podkreśla się często, że pielęgniarki odchodzą od zawodu, że nie nadają się do wykonywania swej pracy itp. Zwracam uwagę, że system opiera się na selekcji negatywnej, natomiast nikt nie pomyślał o ewentualnym wdrożeniu zasad selekcji pozytywnej. Powinniśmy analizować kandydatów, bacznie się im przyglądać, biorąc pod uwagę cechy psychofizyczne i psychomotoryczne. Trzeba wybrać ludzi, którzy będą lubili swój zawód i będą mogli w nim pracować. Osoby nienadające się do zawodu powinny być Jak najwcześniej eliminowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#StanisławKoba">Korzystając z obecności kierownika resortu zwracam uwagę na kryzys kadrowy. Nie ma chętnych do objęcia stanowisk ordynatorów szpitali w terenie. Zasiadam w różnych komisjach konkursowych, oceniających kandydatów na dyrektorów i widzę, że nie ma w kim wybierać. Jest to niepokojące zjawisko i trzeba je zmienić.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#StanisławKoba">Mówi się wiele o konieczności rotacji kadr lekarskich. Nie zawsze Jest to możliwe w praktyce szpitalnictwa. Docent wykształcony w klinice specjalistycznej często nie nadaje się do pracy w terenie. Jest on specjalistą bardzo wąskim, natomiast w terenie trzeba się znać na wszystkim. Znam przypadek takiego pracownika, który przyjechał do Kielc i miał odwagę przyznać się, że nie potrafi wykonać żadnej operacji chirurgicznej. Przecież nie była to Jego wina. Nie demonizujmy więc bezwzględnej rotacji kadr, widzianej ze szczebla resortowego.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#StanisławKoba">Jestem również przeciwny tworzeniu za wszelką cenę wąsko wyspecjalizowanych klinik medycznych. Już dziś są przykłady klinik, które przyjmują bardzo wąską grupę pacjentów, a innym chorym odmawiają, motywując to wąską specjalizacją, Nic nie mówiłem, Jak dotąd, o higienie w szkole. Ponieważ temat poruszono w dyskusji, więc pozwolę sobie zgłosić swe uwagi. Opieka lekarska w szkole Jest niewystarczająca. Proponuję, by z miejscowego ZOZ wyznaczyć Jednego lub dwóch lekarzy, którzy raz w tygodniu mieliby administracyjny nakaz prowadzenia działalności profilaktycznej wobec uczniów. Jest to Jedyne rozwiązanie możliwe do zastosowania w szybkim czasie. Są to środki administracyjne, lecz realne i skuteczne. Za dodatkową pracę można być dać lekarzom gratyfikację w formie nagrody lub stałego dodatku finansowego. Sytuacja w zakresie stomatologii Jest dramatyczna. Realnym rozwiązaniem Jest szerokie stosowanie profilaktyki stomatologicznej. Przez długie lata nie zapewnimy wystarczającej liczby stomatologów w szkołach. Popierajmy działanie różnych form profilaktycznych, np. klubów „Wiewiórka” itp. Takie kluby działają w wielu szkołach, prowadząc akcję uświadamiającą, bezpłatnie rozdając szczoteczki do mycia zębów itp. Są to rozwiązania tanie, a mogą być efektywne.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#StanisławKoba">Trzeba podkreślić wielką rolę nauczycieli szkolnych w utrzymaniu higieny i w prowadzeniu profilaktyki zdrowotnej. Przeraża powszechna ignorancja nauczycieli w tych sprawach. Niedawno odwiedziłem pewną szkołę w okolicy Kielc. Musiałem uczniom obcinać paznokcie, choć z powodzeniem mogli to przecież zrobić sami nauczyciele. Byłem poirytowany, gdy oglądałem szkolne toalety. Stwierdzam, że poziom troski o higienę i sprawy sanitarne jest zbyt mały w środowisku nauczycielskim. Jest to pole do naszych dalszych działań.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#ZbigniewGburek">Po tak bogatej dyskusji można sformułować kilka uwag, mających charakter uniwersalny. W wielu wypowiedziach podkreślano te same sprawy. Jeśli tyle osób ma podobne zdanie, to rodzi się obawa o to, że system rekrutacji do Zawodów medycznych jest chybiony. Świadczy o tym duża liczba osób odchodzących od zawodu.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#ZbigniewGburek">Z drugiej strony zwraca uwagę powszechna chęć studiowania medycyny. Może należy dać szansę wszystkim kandydatom, by potem wyłonić z nich osoby najbardziej predysponowane do zawodu. Może Wszyscy kandydaci powinni być przyjmowani na studia - chociaż na trzy miesiące, by można było ocenić ich przydatność. Popieram propozycję prof. H. Rafalskiego w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#ZbigniewGburek">Obiektywną koniecznością jest odfeminizowanie uczelni medycznych. Przed wojną zabiegi takie robili rektorzy akademii medycznych. Dawali sobie dobrze radę nie tylko z problemem feminizacji, lecz również z problemem narodowościowym. Także dzisiaj uczelnie posiadają odpowiednie uprawnienia, by wprowadzić np. studia na wydziale męskim i wydziale żeńskim. Można by wówczas uniknąć kolizji z rozwiązaniami konstytucyjnymi. Podkreślam jeszcze raz, że defeminizacja jest obiektywną koniecznością.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#ZbigniewGburek">Dzisiejsza dyskusja miała bardzo wysoki poziom. Zgłoszono wiele konkretnych uwag. Myślę, że kierownictwo resortu musi przeanalizować przebieg dyskusji i wyciągnąć właściwe wnioski.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#ZbigniewGburek">Proponuję, by nasze posiedzenie zakończyło się uchwaleniem dezyderatu. W tym dokumencie znalazłyby się wszystkie najważniejsze sprawy, wymagające interwencji szczebla centralnego. Postuluję by powołać komisję, która przygotowałaby tekst dezyderatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Chcę ustosunkować się do kilku spraw szczegółowych, poruszonych w dyskusji. Dziękuję za aktywność polemiczną, nie sądziłem, że nasz materiał będzie powodem aż tak poważnej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Zwracam uwagę, że nie ma obecnie możliwości przyjęcia wszystkich kandydatów na studia medyczne. Mamy 18 tys. kandydatów rocznie, konkurujących między sobą o 6.270 miejsc. Proporcja jest więc zbyt niekorzystna, by przyjąć wszystkich. Na przeszkodzie stoją warunki lokalowe uczelni, jak również szczupłość bazy socjalnej, np. mała liczba miejsc w akademikach. Zwracam uwagę, że ok. 30% kandydatów na studia medyczne ma za sobą pracę w jednostkach służby Zdrowia. Można więc uważać, że ta część kandydatów przeszła już jakąś weryfikację zawodową.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Zgadzam się z poglądem, że uważnej weryfikacji wymagają programy nauczania w szkołach medycznych. Obecnie trwają prace nowelizacyjne. Podkreślam, że nowe programy opracowują same uczelnie, bowiem ich przedstawiciele tworzą odpowiednią komisję resortową. Dążymy da tego, by nowy program miał charakter podstawowy i by stanowił bazę, w oparciu o którą poszczególne uczelnie mogłyby opracować własne uzupełnienia specjalistyczne.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Mówiąc o kadrach naukowych należy podkreślić, że sama procedura zatwierdzania tytułu profesora zwyczajnego i nadzwyczajnego trwa długo, bo ok. trzech lat. Podkreślam przy tym, że zanim wniosek wyjdzie z uczelni, mija ok. pół roku. Dopiero później zaczyna się rola resortu, który sprawuje opiekę nad dalszym postępowaniem kwalifikacyjnym.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Poruszono w dyskusji problem niechęci do zajmowania stanowisk ordynatorów szpitali terenowych. Sytuacja jest podobna, jak w całym społeczeństwie. Nie ma zbyt wielu chętnych na stanowiska kierownicze, mistrzowskie itp. Czy chodzi tylko o zbyt niskie płace? Prawda jest bardziej skomplikowana. Trzeba mieć nie tylko odpowiednie płace, lecz również uregulowane kompetencje i obowiązki oraz zwykłą chęć do działań organizacyjno-kierowniczych. Bez zmian kompleksowych niewiele da się załatwić siłami resortu.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Wiele uwagi poświęcono kształceniu pielęgniarek. Jesteśmy w stałym kontakcie z przedstawicielami tego środowiska. W najbliższy wtorek spotkam się z zarządem Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego, by omówić interesujące nas kwestie, w tym także sprawy kształcenia pielęgniarek w szkołach średnich i na uczelniach.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Zgadzam się z poglądem, że zbyt wolno postępuje przekazywanie średnich szkół medycznych z układu organizacyjnego resortu oświaty i wychowania do układu organizacyjnego naszego resortu. W 30. województwach już przejęliśmy te szkoły, natomiast w 6. regionach szkoły znajdują się pod wspólnym zarządem: naszym i dotychczasowego gospodarza. Przekazanie oświacie średnich szkół medycznych było dużym błędem; liczba kandydatów stale spadała, były też inne negatywne efekty. Obecnie staramy się, by jak najszybciej odzyskać nasze dawne obiekty szkolne.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Zgadzam się z poglądem, że wiele pozostaje do zrobienia w zakresie profilaktyki i higieny w szkolnictwie. Popieram wypowiedzi posłów A. Sidora i S. Koby, by wzmocnić działania profilaktyczne. Obecnie w prawie każdej szkole mamy pielęgniarski środowiskowe. Nie należy bezwzględnie twierdzić, że w szkole zawsze musi być lekarz, niektóre placówki są na to po prostu za małe. W zakresie higieny jest wiele tzw. rezerw prostych, które zależą od dobrej woli i chęci wielu osób związanych ze szkolnictwem.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">W Polsce mamy obecnie ok. 3.200 felczerów. Pracują oni na samodzielnych stanowiskach, a część z nich przekwalifikowała się i obsługuje różne urządzenia medyczne. Mamy o nich bardzo dobrą opinię i chcemy zawsze korzystać z ich długoletniego doświadczenia zawodowego.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Czy zamierzamy skrócić okres studiów medycznych? Jest to problem bardzo delikatny i długofalowy. Ostatnio zarysował się pewien program nauczania, który można zrealizować w ciągu 5 lat. Skrócenie okresu studiów odbyłoby się kosztem tzw. przedmiotów paramedycznych. Nowy system prowadziłby do wykształcenia lekarza o specjalności ogólnej. Wykształcenie byłoby potem uzupełniane na kursach specjalizacyjnych, które trwałyby do trzech lat.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Mówiono dziś o skryptach i innych pomocach dydaktycznych. Skrypty są drukowane przez wszystkie akademie medyczne, choć prezentują bardzo zróżnicowany poziom. Najlepsze są wydawane w akademiach medycznych w Krakowie, Łodzi i Poznaniu. W zakresie skryptów sytuacja nie jest najgorsza. Znacznie gorzej przedstawia się sprawa, jeśli chodzi o medyczne czasopisma zagraniczne: wiele ośrodków wojewódzkich nie ma środków na ich zakup. Zwracam uwagę, że w Centralnej Bibliotece Lekarskiej w Warszawie są wszystkie czasopisma, a możliwość robienia odbitek jest praktycznie nieograniczona. Ostatnio zachęcany uczelnie, by zamawiały odbitki w Warszawie, łagodząc w ten sposób własne trudności zaopatrzeniowe.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Mówiono kilkakrotnie o systemie kształcenia podyplomowego. Warto podkreślić, że uzyskanie II stopnia specjalizacji zawodowej jest bardzo pracochłonne i odrywa od codziennej pracy zawodowej. Mamy świadomość istniejących niedoskonałości, lecz uważamy, że zbyt wcześnie na wprowadzanie nieprzewidzianych zmian. Analizujemy i obserwujemy ten problem, zaś ewentualne zmiany byłyby poprzedzone szeroką konsultacją środowiskową.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Dziękuję za wszystkie uwagi i za wnikliwość dyskutantów. Zanotowałem wszystkie wnioski. Proponuję, by pod koniec tego roku stworzyć nam możliwość złożenia sprawozdania nt. tego, co już zrobiliśmy i tego, co zostało jeszcze do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#MinisterzdrowiaiopiekispołecznejMirosławCybulko">Wracając do propozycji opracowania dezyderatu poselskiego chciałem zapytać, czy ktoś ma inne zdanie w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#ZenonDramiński">Jeśli dobrze zrozumiałem wypowiedź ministra M. Cybulko, to ustosunkował się on do większości naszych uwag. Dyskusja i nasze wnioski skierowane były do resortu zdrowia i opieki społecznej. Kierownik resortu zobowiązał, się do rozpatrzenia wniosków i do przekazania sprawozdania nt. ich realizacji. W tej sytuacji wydaje mi się, że nie jest potrzebne opracowanie dezyderatu, ponieważ nie ma spraw, które wymagałyby interwencji władz centralnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#ZbigniewGburek">Zgadzam się z moim przedmówcą, że większość naszych wniosków i uwag dotyczyła spraw resortowych. Mówiliśmy jednak także o kilku sprawach ponadresortowych, wymagających stanowiska władz centralnych. Myślę o konieczności rozstrzygnięcia spraw związanych z nadzorowaniem działalności średnich szkół medycznych. Odpowiedzialność należy ostatecznie umiejscowić w resorcie zdrowia. Mówiliśmy też o konieczności usprawnienia postępowania awansowego przy nadawaniu stopni naukowych. Są to sprawy ponadresortowe i powinniśmy je zasygnalizować w naszym dezyderacie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanuszSzymborski">W dzisiejszej dyskusji obnażono wiele słabości systemu ochrony zdrowia w naszym kraju. Mówiono o sprawach bardzo poważnych, wskazując na dramatyczne niedomagania. Jestem zdania, że niektóre elementy naszej dyskusji należy zasygnalizować rządowi. Zwracam uwagę, że opracowanie projektu dezyderatu nie przesądza o niczym. Wszyscy członkowie Komisji ocenią propozycję dezyderatu i wówczas będzie można zdecydować, czy nadajemy mu bieg formalny, czy też nie. Popieram wniosek o opracowanie dezyderatu poselskiego.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JanuszSzymborski">Komisja zaakceptowała propozycję posłów Z. Gburka i J. Szymborskiego. W skład podkomisji przygotowującej dokument weszli posłowie: S. Koba, A. Sidor, J. Szymborski i K. Grzybowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#ZbigniewGburek">Porządek obrad dzisiejszego posiedzenia przewidywał rozpatrzenie projektu uchwały w sprawie oceny realizacji ustawodawstwa dotyczącego bezpieczeństwa i higieny pracy. Do chwili obecnej nie dysponujemy opinią Rady Społeczno-Gospodarczej przy Sejmie PRL i Zespołu Ekspertów Sejmowych na ten temat. Proponuję w związku z tym, by odłożyć dyskusję nad ustawodawstwem dotyczącym bezpieczeństwa i higieny pracy na następne posiedzenie - do czasu gdy już otrzymamy brakujące opinie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#EdwardBajda">Kierowałem pracami podkomisji, która przygotowała materiał poselski dotyczący poruszonego tematu. Jesteśmy gotowi zaprezentować nasze stanowisko, ale popieram wniosek mego przedmówcy, by poczekać do momentu uzyskania brakujących opinii, W ten sposób będziemy przestrzegali określonej procedury dyskutowania dokumentów sejmowych.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#EdwardBajda">Komisja zaakceptowała przedstawioną propozycję.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>