text_structure.xml
80 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Dnia 1 grudnia 1981 r. Komisją Nauki Postępu Technicznego, obradująca pod przewodnictwem posła Jana Janowskiego (SD), rozpatrzyła:</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">- problemy działalności wydawniczej na rzecz nauki i szkolnictwa wyższego oraz zaopatrzenia szkół wyższych i placówek naukowych w literaturę i zagraniczne czasopisma naukowe.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">- informacjo sytuacji w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Radomiu.)</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">(W posiedzeniu udział wzięli: minister nauki, szkolnictwa wyższego i techniki Jerzy Nawrocki, przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Sztuki z wiceministrem Stanisławem Puchałą, Ministerstwa Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego z wiceministrem Józefem Kardysiem, Ministerstwa Finansów Polskiej Akademii Nauk z sekretarzem naukowym Zdzisławem Kaczmarkiem, Najwyższej Izby Kontroli, RSW „Prasa-Książka-Ruch”, Państwowego Wydawnictwa Naukowego, „Ars Polona”, CINTE oraz zaproszeni rektorzy kilku wyższych uczelni.)</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">(W obradach uczestniczyli również przewodnicząca Komisji Kultury i Sztuki poseł Krystyna Marszałek-Młyńczyk (SD) i wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Jan Paweł Fajęcki).</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JerzyNawrocki">W uzupełnieniu materiału rządowego pragnę dodać, że otrzymałem od wicepremiera Zbigniewa Madeja list stwierdzający, że „doceniając olbrzymie jej znaczenie. ( …) sprawa była przedmiotem rozważań sztabu antykryzysowego i mimo braku dewiz zespół przydzielił na import czasopism zagranicznych dodatkowo 10 mln zł dew. w gotówce”. Wydawałoby się, że powinno to ułatwić sytuację, lecz zagraniczni kontrahenci potraktowali tę wpłatę jako zwrot zaległości za czasopisma sprowadzane w latach ubiegłych i nadal odmawiają bieżących dostaw.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#StanisławPuchała">Obecna sytuacja w zakresie produkcji literatury naukowej jest dramatyczna. W latach 1978–79, drukowaliśmy 150 do 160 mln egzemplarzy książek, w roku obecnym 120 mln egzemplarzy, a potrzeby wynoszą ok. 250 mln. W 1982 r. możemy liczyć na 100 mln egzemplarzy. Oznacza to cofnięcie się o ok. 15 lat. Spadek produkcji książek jest znacznie głębszy od spadku produkcji węgla czy też spadku dochodu narodowego. Praktycznie nie otrzymujemy papieru z importu. Środki dewizowe zaspokajają zaledwie 35% potrzeb przemysłu poligraficznego. Dostawy przemysłu krajowego zaspokajają potrzeby w 30% . Jeśli przemysł poligraficzny nie otrzyma w 1982 r. ok. 50 mln zł dew., załamie się z przyczyn technicznych.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#StanisławPuchała">Minister kultury i sztuki wystąpił do Prezydium Rządu z wnioskiem, aby sprawa ta, po uzyskaniu opinii Komisji Planowania, stała się przedmiotem obrad rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#ZdzisławKaczmarek">Zagraniczne czasopisma naukowe przesłały praktycznie do Polski przychodzić. Polska Akademia Nauk już w latach ubiegłych zredukowała poważnie liczbę zamawianych tytułów i poniżej tego poziomu zejść już nie możną. Stoimy, więc przed koniecznością uzyskania znacznych środków na pokrycie zadłużenia z lat 1979–81 i na bieżące potrzeby roku 1982. Według naszych ocen, potrzeby są większe niż szacuje Ministerstwo Nauki i sięgają 38 mln zł dew. Kwoty proponowane przez Komisję Planowania są znacznie niższe. Aby zostały one lepiej wykorzystane, podjęliśmy starania o przejęcie przez ORPAN począwszy od 1983 r. importu i eksportu czasopism od CHZ „Ars Polona”.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#ZdzisławKaczmarek">Ceny książki w 1982 r. będą musiały poważnie wzrosnąć. Obecnie do każdej książki z roku na rok coraz więcej dopłacamy. W 1982 r. koszty produkcji książek wzrosną wielokrotnie, a nie ma nadziei na odpowiedni wzrost dopłat z budżetu.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Koreferat na temat krajowych publikacji naukowych oraz importu literatury i czasopism naukowych z zagranicy przedstawił poseł Kazimierz Orzechowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzOrzechowski">W minionym pięcioleciu opublikowano 7.932 tytuły publikacji dydaktycznych o łącznej ilości 20.700.300 egzemplarzy, co czyni średnio 1,83 tytułu na przedmiot. Nie opublikowano w tym czasie ani jednego podręcznika i centralnego skryptu.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#KazimierzOrzechowski">Liczba opublikowanych tytułów dydaktycznych przypadająca średnio na wybadany przedmiot była różna w różnych pionach studiów, wahając się od 2,8 (uniwersytety, WSP) do 1,3 (uczelnie rolnicze). Łączna wysokość nakładów wzrastała dość znacznie do 1978 r., następnie jednak zaczęła spadać. Na lata 1981–1985 resort planuje 3.764 tytuły publikacji dydaktycznych, ożyli z górą dwa razy mniej niż w ubiegłym pięcioleciu.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#KazimierzOrzechowski">Nadal całość publikacji dydaktycznych zamierza się wydawać w rozpoczętym pięcioleciu w wydawnictwach centralnych. Aby ocenić te zamierzenia resortu trzeba uwzględnić dodatnie i ujemne strony publikowania centralnych Oficynach, podkreślane zgodnie przez resort nauki, szkolnictwa wyższego i techniki, kultury i sztuki oraz Polską Akademię Nauk.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#KazimierzOrzechowski">Dodatni jest niewątpliwie fakt, że są to publikację stojące z reguły na wysokim wydawniczym poziomie. Również ich nakłady są średnio ponad dziesięć razy wyższe niż wydawnictw uczelnianych. Mimo to i one nią pokrywają istniejącego zapotrzebowania. Zamierzone na zaspokojenie popytu przez okres 2–3 lat rozchodzą się po kilku dniach lub w najlepszym razie kilku miesiącach.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#KazimierzOrzechowski">Natomiast niewątpliwie ujemne jest to, że cykl produkcyjny centralnych oficyn jest przeciętnie dwa razy dłuższy niż poligrafii uczelnianej. Ponadto, koszty publikacji w centralnych wydawnictwach są znacznie wyższe niż w uczelniach.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#KazimierzOrzechowski">Problem kosztów wymaga starannego rozważenia w świetle uchwały nr 23b Rady Ministrów z dnia 12.X.1973 r. dotyczącej m.in. finansowania deficytowych publikacji nieperiodycznych, jakimi są wszelkie publikacje naukowe. Uchwała nałożyła na resort nauki, szkolnictwa wyższego i techniki obowiązek dofinansowywania publikacji realizowanych w centralnych oficynach, resort jednak nie mógł podołać temu obowiązkowi. W rezultacie za lata 1977–1980 niedobór z tego tytułu wyniósł w resorcie 126 mln zł, a na rok bieżący szacuje się go na dalsze 60 milionów.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#KazimierzOrzechowski">Po drugie należy wziąć pod uwagę, że od 1 stycznia 1982 r. centralne wydawnictwa przejdą na system samofinansowania, co spowoduje wzrost cen ich usług. Według informacji wzrost ten, wliczywszy zwyżkę cen papieru, wyniesie 400–450% . Analogicznie też wzrośnie finansowe obciążenie resortu.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#KazimierzOrzechowski">Z przytoczonych faktów wynika, że publikacji podręczników jest za mało, a więc ilość ich powinna zostać zwiększona. Wymaga to albo znacznego zwiększenia zamierzonych nakładów, albo też uzyskania i opublikowania nowych opracowań „typu podręcznikowego”.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#KazimierzOrzechowski">Za zwiększeniem nakładów przemawiają względy finansowe. Produkcja monografii o mało skomplikowanym składzie staje się - jak wiadomo - opłacalna dopiero przy nakładzie przewyższającym 20.000 egzemplarzy. Skład podręczników jest kosztowniejszy, zatem i nakład powinien być odpowiednio wyższy. Wówczas istniałaby szansa poważnego zmniejszenia obowiązku dofinansowywania publikacji przez resort. Oczywiście jeżeli uchwała nr 236 nie zostanie uchylona, co byłoby ze wszech miar pożądane.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#KazimierzOrzechowski">Za uzyskaniem nowych dydaktycznych opracowań przemawiają względy merytoryczne, których nie trzeba tu tłumaczyć. Aby to jednak osiągnąć, konieczne jest stworzenie odpowiedniego systemu, motywacyjnego skłaniającego do pisania podręczników i skryptów. Nasuwają się tu dwie możliwości. Pierwszą byłoby znaczne podniesienie stawek autorskich z zastosowaniem ich progresji jako swoistej premii za rezygnację z nadmiernej rozwlekłości tekstu, dotąd nagminnej. Negatywnym skutkiem tej metody byłoby dodatkowe zwiększenie nawisu inflacyjnego. Drugą możliwość proponuje resort kultury i sztuki w postaci wprowadzenia takiego systemu awansów naukowych, który szerzej uwzględniałby publikacje dydaktyczne, w tym zwłaszcza podręczniki. Uważam, że ten drugi sposób rokuje większe szanse i powinien zostać zastosowany.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#KazimierzOrzechowski">Osobną sprawą jest poziom publikacji dydaktycznych oraz związana z tym kwestia doboru autorów. Dotychczasowa praktyka w tym względzie spotkała się z negatywną oceną. Działalność ministerialnych zespołów dydaktyczno-wychowawczych, zajmujących się programowaniem i typowaniem autorów podręczników, niejednokrotnie miała charakter tylko formalny.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#KazimierzOrzechowski">Uważam, że decyzja o tym, który tekst może stać się ogólnokrajowym podręcznikiem, powinna należeć do środowiska naukowego, nie zaś do czynnika biurokratycznego lub produkcyjnego. Należałoby więc dla danego przedmiotu opracować równolegle kilka skryptów, wydając je w niewielkich nakładach w uczelnianej poligrafii. Po sprawdzeniu przydatności skryptów w dydaktyce należałoby je łącznie przedyskutować i zaopiniować w gronie wszystkich specjalistów danej dyscypliny (nie tylko profesorów i docentów) i wówczas dopiero podjąć decyzję.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#KazimierzOrzechowski">Wewnętrzna struktura publikacji naukowych jest tradycyjna, tzn. przeważają prace z szeroko pojętych nauk społecznych. Łącznie w pięcioleciu stanowią one 54,9% ogółu wydanych tytułów brąz 55,5% arkuszy. Ich przewaga była procesem postępującym: dla 1980 r. odnośne odsetki wyniosły 56 oraz 59,4. Dowodzi to postępującego ilościowego regresu wydawnictw z zakresu dyscyplin ścisłych, przyrodniczych i technicznych.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#KazimierzOrzechowski">Jest to symptom niepokojący, choć nie świadczy o zaniku polskiej twórczości naukowej w tych dziedzinach. Mamy tu do czynienia.z następstwami powołanej już uchwały nr 236 RM z 1973 r. w sprawie dofinansowywania wydawnictw deficytowych. Wiadomo, że skład tekstów matematycznych, fizycznych, chemicznych itp. jest trudny i bardzo kosztowny. Resort nie miał środków na odpowiednie dofinansowywanie wydawnictw, toteż uchwała RM praktycznie uniemożliwiła umieszczenie tego rodzaju publikacji w planach centralnych oficyn wydawniczych. Musimy zdać sobie sprawę, że w warunkach samorządności i samofinansowania działalności tych oficyn możliwości druku prac matematyczno-przyrodniczych będą w nich maleć w sposób nieograniczony.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#KazimierzOrzechowski">Jest również sprawą podstawowej wagi, iż w minionym pięcioleciu niepokojąco wydłużył się czas produkcji publikacji naukowych, dochodząc - według informacji resortów - do 36 miesięcy, a w odniesieniu do czasopism matematyczno-przyrodniczych - aż do 49 miesięcy. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że po upływie trzech czy czterech lat nawet najbardziej odkrywcza publikacja z dziedziny nauk ścisłych dezaktualizuje się i może niejednokrotnie pozbawić badacza pierwszeństwa dokonanego odkrycia. Dodajmy zaś. że przeciętny światowy czasokres publikacji wynosi ok. 6 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#KazimierzOrzechowski">Import zagranicznych publikacji naukowych, zwłaszcza czasopism, jest bezwzględnie konieczny. Wszystkim nam jednak doskonale wiadomo, że w ostatnich latach nastąpił gwałtowny spadek tego importu zwłaszcza z krajów II obszaru płatniczego i że w następnych latach stan ten będzie się jeszcze bardziej pogarszał.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#KazimierzOrzechowski">Centralny limit dewizowy na wydawnictwa zwarte uległ nawet w latach 1975–1980 pewnemu zwiększeniu (o 4,5% ) ponieważ jednak, w tym samym czasie ceny książek na Zachodzie wzrosły ponad dwukrotnie, w efekcie import ich zmalał o 40% .</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#KazimierzOrzechowski">Istnieje ogólne przeświadczenie, że przy tak drastycznych ograniczeniach dewizowych należy importować książki przede wszystkim w systemie zamówień, a nie w sprzedaży księgarskiej. Zarzuty wysuwane przeciw sprzedaży księgarskiej nie wydają się jednak w pełni uzasadnione. Odnośne mechanizmy przedstawiają się następująco: importem książek naukowych zajmują się dwie instytucje - ORPAN oraz PP Składnica Księgarska - czyniąc to za pośrednictwem CHZ Ars Polona. Podziału limitu dewizowego między obie te instytucje dokonuje Ministerstwo Kultury i Sztuki, przy czym proporcje podziału zmieniają się stopniowo na korzyść ORPAN-u: w 1975 r. przyznano mu 45,5% ogólnych kwot, zaś w 1980 r. - już 51,3% . ORPAN zakupuje książki, wydawnictwa ciągłe nieperiodyczne oraz antykwaryczne egzemplarze czasopism. W 75% czyni to na podstawie zamówień odbiorców (tzw. fiszki). W ramach umów z zagranicznymi dostawcami ORPAN otrzymuje wszystkie nowości, które oferuje w swoich księgarniach (tzw. standing order) i w tej formie dokonuje dalszych 20% realizowanego przez siebie importu. Książki niezakupione zwraca się wydawcom. Pozostałe 5% stanowią zakupy na Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie. Rozliczenia są dokonywane w porozumieniu i za pośrednictwem CHZ Ars Polona.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#KazimierzOrzechowski">Efekty importu realizowanego przez ORPAN maleją wskutek wspomnianego wzrostu cen książek w świecie. Jeżeli stan tego importu w 1975 r. przyjąć za 100, to w 1980 r. odnośny wskaźnik importu na rzecz PAN wyniósł już tylko 70, potrzeby zaś resortu nauki, szkolnictwa wyższego i techniki - zaledwie 80.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#KazimierzOrzechowski">Limit dewizowy przydzielany PP Składnica Księgarska jest dzielony pomiędzy różne resorty. Kluby MPiK oraz Dom Książki, z zachowaniem pewnej niewielkiej rezerwy dla Ministerstwa Kultury i Sztuki. W 1980 r. podział ten kształtował się następująco: 38, 6% dla resortów, 18,3.% dla klubów, 41% dla Domu Książki oraz 2,1% jako rezerwa. Zwraca uwagę wysoki udział Domu Książki, co niepokoi Świąt nauki. Jest rzeczą charakterystyczną, że wykorzystanie limitów dewizowych przez PP Składnica Księgarska z reguły znacznie przekracza przydział. Np. w 1979 r. różnica in plus wyniosła tylko niewiele mniej niż przyznane kwoty (3,353.000 zł dew.). W ponad 30% złożyły się na to własne środki dewizowe resortów przemysłowych; resztę stanowił dewizowy kredyt u zagranicznych dostawców.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#KazimierzOrzechowski">PP Składnica Księgarska importuje w 95% literaturę naukową i techniczną. Literatura popularna oraz piękna stanowi zaledwie 5% zakupów.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#KazimierzOrzechowski">Trzeba podkreślić, że Składnica nie ma w praktyce możliwości swobodnego kształtowania -zakupów. W myśl międzynarodowych zobowiązań jest ona bowiem zmuszona do zakupienia wszystkich eksponatów, dostarczonych przez zagranicznych wystawców na Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie, to zaś pochłania całość limitu Domu Książki oraz MPiK, a nierzadko też rezerwę ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#KazimierzOrzechowski">Zakupy Składnicy Księgarskiej dokonywane w tym trybie nie oznaczają jednak utraty odnośnych kwot dla nauki, ponieważ większość nabywanych dzieł nosi charakter naukowo-techniczny. Po drugie, Składnica Księgarska poważnie uprzywilejowuje klientelę ORPAN-u (PAN oraz szkoły wyższe), ponieważ odprzedaje tym klientom nabyte pozycje za Złotówki, nie obciążając dewizowego limitu ORPAN-u. W 1980 r. według niepełnych danych odnośne zakupy wyniosły równowartość ok. 210.000 zł dew., co jest bardzo poważną pozycją.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#KazimierzOrzechowski">Obowiązkowy zakup eksponatów z Targów, obciążający ORPAN a zwłaszcza Składnicę Księgarską pochłania całość posiadanych funduszów - poza zakupem na zamówienie i na rzecz resortów. Stąd też dokonywanie zakupów poza targami stało się niemożliwe bez zaciągania długów u zagranicznych kontrahentów, trzeba wiedzieć, że merytoryczna wartość przymusowo zakupywanych na Targach pozycji bywa czasem tak mierna, że graniczy z niezawinionym marnotrawstwem posiadanych dewiz. Po prostu nie mamy wpływu na to, co się do nas na Targi przysyła.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#KazimierzOrzechowski">Import wydawnictw zwartych z I obszaru płatniczego odbywa się również za pośrednictwem CHZ Ars Polona. Zdaniem ORPAN-u pokrywa on krajowe potrzeby. Należałoby zwiększyć limity na zakupy w NRD i na Węgrzech (w jęz. niemieckim), gdzie publikuje się szczególnie dużo tłumaczeń światowej literatury naukowej. W ten sposób można by znacznie odciążyć zakupy książek naukowych i technicznych z II obszaru płatniczego.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#KazimierzOrzechowski">Postulaty Składnicy Księgarskiej w tej sprawie przedkładane CHZ Ars Polona, pozostały jednak bez rezultatu. Dystrybutorzy książek importowanych z obszaru płatniczego, zwłaszcza zaś Składnica Księgarska, są zdania, że w tym względzie pośrednictwo CHZ Ars Polona jest nie tylko zbyteczne, lecz przynosi konkretne szkody. CHZ Ars Polona zawiera w tym obszarze umowy importowe bez jakiegokolwiek rozeznania aktualnych potrzeb. W tym stanie rzeczy byłoby celowe, aby PP Składnica Księgarska uzyskała prawa, eksportu i importu bez pośrednictwa CHZ Ars Polona oraz by mogła prowadzić sprzedaż za dewizy importowanych wydawnictw, co pozwoliłoby w pewnej mierze odtworzyć wydatkowany fundusz dewizowy.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#KazimierzOrzechowski">Import zagranicznych czasopism - zwłaszcza z II obszaru płatniczego - jest w tej chwili największą troską polskiego świata nauki. Przytoczę następujące fakty: Wedle światowych norm np. UNESCO import czasopism do kraju powinien obejmować 30 tys. tytułów, w tym 15 tys. dla potrzeb szkolnictwa wyższego. W minionym pięcioleciu import ten ogółem wynosił średnio rocznie 15.174 tytuły; w okresie tym nastąpił duży w zrost importu czasopism radzieckich ze 1225 tytułów w 1975 r. do 3190 tytułów w 1980 r.; co stanowi wzrost o 260%; wskutek ograniczeń dewizowych prenumerata czasopism z II obszaru płatniczego w minionym pięcioleciu zmalała o 1951 tytułów i 16.294 egzemplarze. W resorcie nauki, szkolnictwa wyższego i techniki musiano zrezygnować z prenumeraty niemal tysiąca tytułów w 3.500 egzemplarzach; w bieżącym roku wedle stanu z końca lutego do szkół wyższych nie wpłynęło 1900 tytułów, których prenumerata nie została przerwana; ogólną przyczyną tego stanu rzeczy są zmniejszające się przydziały dewiz. Drastyczne ubytki bieżące spowodowane są zadłużeniem CHZ Ars Polona u zagranicznych wydawców z II obszaru płatniczego. W dziale Nauka wynosi ono za lata 1980–1981 ponad 35 mln zł dew., a według informacji min. Krzaka - w ogólnej skali dwa razy więcej. Winy za to nie ponosi resort ani PAN - a jedynie Ars Polona. Odnośne kwoty limitowe lub gotówkowe przekazywane były w całości.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#KazimierzOrzechowski">Obecne braki czasopism zagranicznych płyną stąd, że Ars Polona - wbrew powszechnie respektowanym zasadom - przekazuje prenumeratę kwartalnie, chociaż zagraniczni wydawcy wymagają wpłat rocznych. W tej sytuacji kontrahent po pierwszym kwartale wstrzymuje automatycznie wysyłkę.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#KazimierzOrzechowski">Jako ciekawostkę podam, że gdy w tej materii interweniowano u ministra finansów, wyjaśnił on, że aktualne niedobory czasopism mogą w przyszłości przynieść nawet pewną finansową korzyść, ponieważ w terminie późniejszym zaległe tomy (numery) będzie można nabyć ze zniżką. Wyjaśnienie to zostało złożone na piśmie i chyba nie wymaga komentarza.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#KazimierzOrzechowski">Drogą, która mogłaby umożliwić uzyskiwanie czasopism zagranicznych jest bezdewizowa wymiana. Niestety polskie czasopisma naukowe w zestawieniu z czasopismami ze strefy dolarowej są tak tanie, że kontrahentom zachodnim nie opłaca się ich wymiana za własne. Po prostu nabywają je za pośrednictwem Ars Polona za cenę kilku - lub nawet kilkakrotnie niższą.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#KazimierzOrzechowski">Finansowanie importu piśmiennictwa naukowego ma swe źródło w środkach dewizowych określanych centralnie w ramach NPSG, zatem w okresach 5-letnich. Kwotami na zakup książek dysponuje Ministerstwo Kultury i Sztuki. Kwotami na zakup czasopism dysponowała RSW Prasa-Książka-Ruch, przeznaczając je wyłącznie na potrzeby resortów nieprzemysłowych. Napływ czasopiśmiennictwa naukowego do resortów gospodarczych jest finansowany odmiennie. Resorty mają mianowicie prawo importu literatury w ramach 10% wpływów uzyskanych z eksportu aparatury naukowo-badawczej. To pozwoliłoby im - w znacznej mierze - uniknąć fatalnych skutków ograniczeń dewizowych, które zaciągały na resortach przemysłowych. Tak więc czasopisma naukowe napływają do kraju dwiema drogami, które nie są ze sobą skoordynowane. Techniczna i rozliczeniowa strona importu czasopism znajduje się - zgodnie z odpowiednim aktem prawnym - wyłącznie w ręku CHZ Ars Polona. Bez uchylenia tego aktu monopolistyczna pozycja Ars Polona - mimo powszechnej krytyki jej działania i powodowanych przez nią szkód - jest niewzruszalna.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#KazimierzOrzechowski">Jest sprawą ważną jakie czasopisma importuje się do kraju, zwłaszcza z II obszaru płatniczego. Według informacji podanej przez Ars Polona, w 1980 r. wartość czasopism społeczno-politycznych, popularnych oraz ilustracyjnych - zatem nienaukowych - stanowiła 22% ogółu wydatkowanych kwot. Na rok bieżący anulowano zakup wielu tytułów z II obszaru płatniczego, zmniejszając o połowę ponoszone koszty.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#KazimierzOrzechowski">Jednostkowy koszt prenumeraty czasopism naukowych jest bardzo zróżnicowany. Najdroższym czasopismem sprowadzanym do kraju jest Central Patents Index prenumerowany przez Instytut Ekonomiki Przemysłu Chemicznego w Gliwicach, którego prenumerata za 1981 r. kosztuje ponad 545.000 dolarów.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#KazimierzOrzechowski">Sprawą dużej wagi jest też, ile egzemplarzy poszczególnych czasopism sprowadza się do kraju.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#KazimierzOrzechowski">Jak wykazały badania CINTE sprowadza się w pojedynczych egzemplarzach 35% czasopism, 45% czasopism sprowadzamy w ilości 2–5 egzemplarzy, 20% zaś - powyżej 5%. W 1980 r. 336tytułów czasopism importowano w ilości przekraczającej 30 egzemplarzy: stanowi to 22,2% wszystkich importowanych egzemplarzy. W CINTE stwierdzono, że ograniczenie wieloegzemplarzowości do 30 sztuk jednego tytułu przyniosłoby (wg cen z 1980 r.) oszczędności rzędu 2,25 mln zł dewizowych. W warunkach obecnych trudności dewizowych wieloegzemplarzowość, której nie uzasadniają względy merytoryczne, powinna zostać ograniczona.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#KazimierzOrzechowski">Starano się wprowadzić pewne zmiany organizacyjne dla usprawnienia racjonalizacji importu wydawnictw. Nastąpiło to zarządzeniem nr 47 ministra nauki, szkolnictwa wyższego i techniki z dnia 7.XII. 1979 r., wydanym na mocy międzyresortowego porozumienia i polegało na powołaniu w ramach CINTE Międzyresortowej Komisji do spraw importu wydawnictw z krajów II obszaru płatniczego. Było to jednak posunięcie chybione - przede wszystkim dlatego, że Komisji przyznano jedynie opiniodawczą funkcję. Przewodniczący komisji w styczniu br. wystąpił do premiera Pińkowskiego w sprawie alarmującej sytuacji w zakresie importu czasopism z II obszaru płatniczego, jego pismo zostało jednak wstrzymane w ministerstwie. W rezultacie sama komisja nie widzi zapewne racji swej egzystencji, skoro w ubiegłym roku odbyła trzy posiedzenia, a w roku bieżącym, gdy sytuacja w imporcie czasopism uległa tak dramatycznemu pogorszeniu, zebrała się tylko jeden raz.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#KazimierzOrzechowski">W istniejącej kryzysowej sytuacji trzeba znaleźć wyjście, które umożliwiłoby przetrwanie najbliższych kilku lat w taki sposób, aby polska nauka i wyższe nauczanie nie poniosły strat, nie dających się później odrobić. Są tu dwie sprawy: kwestia wydawnictw krajowych oraz kwestia importu literatury i czasopism z II obszaru płatniczego.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#KazimierzOrzechowski">Jeśli chodzi o krajowe wydawnictwa naukowe to występują następujące przeszkody:</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#KazimierzOrzechowski">a) trudności, a w przyszłości nawet niemożność publikowania w oficynach centralnych, zwłaszcza tekstów o trudnym składzie;</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#KazimierzOrzechowski">b) nadmiernie przewlekły czas produkcji wydawnictw, grożący w przypadku czasopism z dziedzin ścisłych i przyrodniczych dezaktualizacją danych;</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#KazimierzOrzechowski">c) wysokie koszty produkcji powodujące konieczność wysokich dopłat przez resort i PAN;</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#KazimierzOrzechowski">d) brak papieru.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#KazimierzOrzechowski">W tym stanie rzeczy jedyną szansą zdają się być zakłady poligraficzne uczelniane, resortowe i PAN-u.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#KazimierzOrzechowski">O uczelnianej poligrafii wiadomo, że jest lepiej - niż centralne oficyny - przystosowana do produkcji składów trudnych (matematyczno-przyrodniczych), produkuje dwa razy szybciej i znacznie taniej, jest bardziej operatywna i dyspozycyjna. Jej moce produkcyjne nie są w pełni wykorzystane.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#KazimierzOrzechowski">Na rozpoczęte pięciolecie resort uplasował wydawnictwa dydaktyczne w centralnych oficynach wydawniczych i to rozwiązanie należy utrzymać, mimo przeciwwskazań, o których była mowa wyżej. Produkcję naukową natomiast trzeba oprzeć na wydawnictwach uczelnianych i resortowych, dając absolutny priorytet czasopismom naukowym, zwłaszcza tym o szczególnie trudnym składzie. Nie możemy dopuszczać do sytuacji, w której praca z dziedziny matematyczno-przyrodniczych przez cztery lata czeka na opublikowanie.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#KazimierzOrzechowski">Uczelniane zakłady poligraficzne są niejednakowo wyposażone. Najlepiej - jak sądzę - wyposażony jest Uniwersytet Jagielloński oraz Uniwersytet im. A. Mickiewicza. Dlatego też nieodzowne jest zawarcie porozumienia między wszystkimi wyższymi uczelniami w Polsce, również spoza resortu nauki, szkolnictwa wyższego i techniki, celem ustalenia najwłaściwszego „ podziału pracy” w zakresie wydawnictw naukowych.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#KazimierzOrzechowski">Oczywiście wszystko to będzie nierealne, dopóki trwać będzie niedostatek papieru.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#KazimierzOrzechowski">Należy rozważyć różne możliwości uzyskania papieru na druk. Nasuwają się trzy takie źródła. Pierwsze - to oszczędności w ramach samych uczelni. Należy m.in. zrezygnować z wydawania bezwartościowych materiałów informacyjnych, zwłaszcza produkowanych przy okazji rozmaitych sympozjów.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#KazimierzOrzechowski">Po drugie, znaczny odsetek publikacji naukowych stanowią prace doktorskie i habilitacyjne. Należałoby rozważyć, czy nie byłoby celowe zrezygnować z ich publikacji, zwłaszcza prac z dziedziny nauk społecznych, z reguły obszernych. Dotychczasowe przepisy o stopniach i tytułach naukowych przewidują obowiązek opublikowania rozprawy habilitacyjnej. Należałoby uzgodnić z CKK możliwość zawieszenia tego wymogu na czas ostrego kryzysu. Zrozumiałą obawę, by poziom habilitacji nie uległ wskutek tego obniżeniu, można by zmniejszyć, przewidując np. czasowe zwiększenie liczby recenzentów w przewodach. Rozprawy doktorskie i prace habilitacyjne często zawierają cenne i ważne osiągnięcia naukowe, które dla dobra nauki muszą być rozpowszechnione. Można by więc utworzyć swoisty „bank” tych prac, gdzie gromadzono by ich teksty w postaci mikrofisz, równocześnie publikując katalogi tych zasobów z krótkimi informacyjnymi notami o treści.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#KazimierzOrzechowski">Innym sposobem wyjścia z trudności mogłoby być uzyskanie przez uczelnie papieru poza przydziałami, np. w zamian za makulaturę dostarczaną do fabryk, nawet własnym transportem.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#KazimierzOrzechowski">Inną możliwością uzyskania przez uczelnie papieru dobrej jakości zdaje się rokować fakt, iż swego czasu kraj nasz eksportował rocznie ok. 400.000 ton makulatury, a obecnie eksportu tego zaniechano.</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#KazimierzOrzechowski">Jeśli chodzi o import czasopism z II obszaru płatniczego, to również rysują się tutaj pewne możliwości.</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#KazimierzOrzechowski">Po pierwsze, można by tak podnieść cenę krajowych czasopism, aby stały się one wymienialne w stosunkach z II obszarem, a ich zakup w Ars Polona był mniej opłacalny dla zagranicznego kontrahenta.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#KazimierzOrzechowski">Drugą możliwość kryje w sobie wieloegzemplarzowość w imporcie czasopism. Na czas kryzysu należałoby podjąć decyzję - niewątpliwie bolesną i niepopularną - aby każde czasopismo z II obszaru płatniczego sprowadzane było do kraju tylko w jednym egzemplarzu. System ten musiałby objąć wszystkich bez wyjątku odbiorców we wszystkich resortach - resorty obrony narodowej oraz spraw wewnętrznych nie wyłączając - byłaby zatem w tym celu konieczna decyzja na szczeblu rządowym.</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#KazimierzOrzechowski">Sprawdzony egzemplarz czasopisma byłby podstawą dla sporządzenia kopii mikrofiszowej negatywowej, następnie byłby kopiowany diapozytywowe i dostarczany wszystkim zainteresowanym szkołom i instytucjom. Mikrofiszowanie jest zabiegiem prostym, bardzo szybkim i tanim. Odpowiednia aparatura jest produkowana w NRD, podobnie jak wysmagany drobnoziarnisty materiał fotograficzny, który można by zresztą produkować również w kraju. Odczytywanie mikrofisz jest możliwe na typowych zeissowskich czytnikach - stosunkowo tanich i produkowanych w NRD.</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#KazimierzOrzechowski">Jest rzeczą zrozumiałą, iż tego rodzaju postępowanie musiałoby być uzgodnione z zagranicznymi wydawcami z uwagi na prawa wydawnicze. Należałoby zawrzeć odpowiednie umowy, eonie byłoby trudne, gdyby zastrzeżono, iż sporządzane mikrofiszowe kopie nie znajdą się w obrocie lub że będzie to obrót ograniczony.</u>
<u xml:id="u-5.56" who="#KazimierzOrzechowski">Zdaję sobie sprawę, że tego rodzaju postępowanie będzie musiało przełamać dotychczasowe nawyki. Będzie to jednak konieczne, przy czym, w ten sposób konieczność narzucona nam przez kryzys mogłaby stać się przesłanką dla unowocześnienia techniki gromadzenia i przechowywania zbiorów bibliotecznych.</u>
<u xml:id="u-5.57" who="#KazimierzOrzechowski">Jestem głęboko przekonany, że system mikrofiszowania jest jedyną, a przy tym skuteczną i niekosztowną drogą uratowania naszych zasobów literatury naukowej, zwłaszcza czasopiśmienniczej.</u>
<u xml:id="u-5.58" who="#komentarz">(Pytania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MieczysławLubiński">Jakie są rozmiary eksportu polskich książek i Czasopism?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#StefanPoznański">Prasa podała, iż ruszyła celulozownia w Kwidzyniu. Jaki jest aktualny stan robót w tym obiekcie?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Jak przedstawia się sprawa dofinansowywania książek przyjętych już do planu wydawniczego, z których autorami podpisano odpowiednie umowy, a których cykl wydawniczy może przeciągnąć się poza rok 1982?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanuszStefanowicz">British Council uruchamia nowy komputerowy system informacyjny, zwłaszcza w zakresie nauk matematyczno-przyrodniczych. Jego organizatorzy w zrozumieniu naszej trudnej sytuacji płatniczej zwrócili się 17.11. do resortu finansów, aby wydał zgodę na opłaty za usługi tego serwisu w złotówkach - do 3 mln zł rocznie. Do tej pory nie ma jeszcze odpowiedzi na tę, jakże atrakcyjną, propozycję.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#BożenaHagerMałecka">Kto odpowiada za to, że akademie medyczne nie mają żadnych możliwości dokonywania zakupów wydawnictw w krajach II obszaru płatniczego?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JózefKardyś">W Kwidzyniu rozpoczęto produkcję celulozy bielonej, która docelowo ma wynosić 120 tys. ton rocznie. Do tej pory importowaliśmy 90 tys. ton celulozy rocznie. Uruchomienie produkcji w Kwidzyniu oznacza więc wymierne zyski. Taka skala produkcji celulozy bielonej zasadniczo zwiększy możliwości produkcji papieru do druku, pisania i rysowania. Nigdy nie eksportowaliśmy 400 tys. ton makulatury rocznie. Osobiście wstrzymałem eksport makulatury, bowiem krajowy skup nie daje naszemu przemysłowi takich jej ilości jakie są potrzebne.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławPuchała">Uchwała Rady Ministrów nr 236 obowiązuje nadal. Z podpisanych umów nie można się wycofać, a wzrost kosztów produkcji nie jest winą wydawnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanuszPalacz">Wartość eksportu polskich czasopism osiąga średnio 2700 tys. zł dew. rocznie, w tym czasopism matematycznych - 1700 tys. zł dew. Eksport książek jest znacznie mniejszy i wynosi średnio 400–600 tys. zł dew.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#JanuszPalacz">Akademie medyczne powinny uzyskać środki na import niezbędnych wydawnictw z puli resortu zdrowia, bowiem jest to jednostka wiodącą w tym zakresie. Dotyczy to także roku bieżącego, w którym przeznaczono na ten cel 2800 zł dew.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#RyszardSosiński">Pieniądze, o których mowa, poszły na spłatę długów.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanJanowski">Odpowiedź ta niczego nam nie wyjaśnia.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#RyszardSosiński">W poprzednich latach resort także nie dysponował środkami finansowymi.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanuszPalacz">Wydaje się to jakimś nieporozumieniem. Ministerstwo Zdrowia otrzymało na prenumeratę wydawnictw 2974 tys. zł dew. Całe zadłużenie, jeśli chodzi o prenumeraty, powstało dopiero w roku bieżącym. Gdyby nie resort nauki, który jesienią ub. roku wygospodarował na ten cel dodatkowe środki, to w chwili obecnej sytuacja byłaby jeszcze gorsza.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanuszPalacz">W latach 1975–1981 skreślono nam prenumeratę ok. 4 tys. czasopism z II obszaru płatniczego. Zamawiały je poszczególne akademie medyczne i instytuty naukowo-badawcze. Obecnie prenumerujemy 1300 tytułów na ok. 9 tys. czasopism medycznych wydawanych na świecie. Nic dziwnego, medycynie że w takich warunkach trudno jest polskiej medycynie dotrzymać kroku światowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#TadeuszCiepliński">Nie mogę udzielić szczegółowego wyjaśnienia na pytanie posła J. Stefanowicza. Sprawa wymaga zbadania.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełKrystynaMarszałekMłyńczykSDprzewodniczącaKomisjiKulturyiSztuki">Problemy działalności wydawniczej były również przedmiotem obrad sejmowej Komisji Kultury i Sztuki, i to kilkakrotnie. Posłowie wysuwali wiele uwag zbieżnych z tymi, które zostały zgłoszone w toku dzisiejszej dyskusji. Komisja nasza Skierowała do rządu wiele dezyderatów domagających się generalnego uporządkowania gospodarki papierem oraz wygospodarowania większej ilości papieru na cele wydawnicze. Podjęte przez Radę Ministrów decyzje - m.in. w sprawie racjonalnej gospodarki papierem, utworzenia urzędu pełnomocnika do spraw gospodarki papierem, racjonalizacji druków - nie przyniosły dotychczas spodziewanych rezultatów. Sytuacja w zakresie wydawnictw stale się pogarsza. Dlatego też Komisja Kultury i Sztuki wystąpiła przy omawianiu korekty planu na rok 1981 o uznanie sprawy wydawnictw książkowych dla potrzeb oświaty, kultury i nauki za Szczególnie ważne.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PosełKrystynaMarszałekMłyńczykSDprzewodniczącaKomisjiKulturyiSztuki">W uchwale sejmowej zapisano, że rząd zabezpieczy warunki dla wydawania książek i prasy, a działalność wydawnicza znajdzie się wśród priorytetów społeczno-gospodarczych. Za tym zapisem nie nastąpiły jednak spodziewane działania. W związku z tym Komisja postanowiła domagać się od Rady Ministrów określenia programu realizacji tego priorytetu oraz potwierdzenia, że priorytet ten będzie zachowany w 1982 roku i wiatach następnych. Komisja Kultury i Sztuki zaproponowała, aby taki program Prezydium rządu rozpatrzyło jeszcze w tym roku. Pozyskanie poparcia dla tej sprawy posłów - członków Komisji Nauki i Postępu Technicznego pozwoli jeszcze szerzej umotywować te starania.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PosełKrystynaMarszałekMłyńczykSDprzewodniczącaKomisjiKulturyiSztuki">Wymaga rozpatrzenia sprawa ustalania cen książek. Komisja Planowania dąży do tego, aby ceny te ustalać na podstawie faktycznych kosztów produkcji. Nie wydaje się to uzasadnione. Sprawy książki należy uznać za obszar chroniony i szukać innych rozwiązań.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MieczysławSerwiński">O właściwe potraktowanie sprawy produkcji niezbędnej ilości książek dla potrzeb oświaty, kultury i nauki występuje wielu posłów, również na posiedzeniach plenarnych Sejmu. Dramatyzm sytuacji polega na tym, że wszystkie potrzeby w tym zakresie są niezmiernie pilne. Dotyczą one bowiem i podręczników szkolnych, i książek beletrystycznych i wydawnictw naukowych. Wszyscy narzekamy na brak papieru, natomiast, co trzeba specjalnie podkreślić, nie narzekamy na brak autorów. Powstaje przykry paradoks, że wielkie wartości i możliwości intelektualne są „nagryzane” przez prozaiczne sprawy techniczno-drukarskich, klejów itp, Ponad wszelką wątpliwość musimy jednakże zapewnić dostęp do literatury światowej i utrzymać, zwłaszcza poprzez czasopisma, łączność nauki polskiej z nauką światową. Trzeba podjąć starania, aby rozszerzyć wymianę naszych - jakże często wartościowych - czasopism z innymi krajami.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Komisja Spraw Zagranicznych również rozważała problemy wydawnictw, poligrafii oraz wymiany książek i czasopism z zagranicą. Trzeba zwrócić uwagę, że wciąż jeszcze nie możemy przezwyciężyć starych przyzwyczajeń i tak, jak na całym świecie, produkować wiele wydawnictw i opracowań w systemie małej poligrafii. Każdy chce prezentować swoje myśli w formie kosztownych publikacji, ale musimy obecnie zastosować pewne ograniczenia i hierarchię potrzeb.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Zakłady poligraficzne podlegają wielu resortom. Nie sprzyja to racjonalnemu wykorzystaniu ich mocy produkcyjnych. W drukarniach, które pracują dla potrzeb szkolnictwa wyższego i nauki, notujemy większy spadek zdolności produkcyjnych niż w wielkich drukarniach. Sprowadzono wiele nowoczesnych urządzeń, zastosowano tzw. fotoskłady, natomiast nie zadbano, aby istniejące urządzenia poddać modernizacji i przedłużyć ich żywotność. Pogoń za unowocześnieniem poligrafii, zainicjowana w ramach koniunktury sukcesu, spowodowała zaniedbania w zakresie modernizacji posiadanego parku maszynowego.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Komisja nasza proponowała, aby w resortach związanych z nauką stworzyć pulę dewizową na utrzymanie starego parku maszynowego poligrafii. Postulatów tych jednak nie zrealizowano. Część środków dewizowych przyznanych na zakup części zamiennych lub ich regenerację przeznaczono w 1980 r. decyzją Ministerstwa Kultury i Sztuki na zakup nowoczesnych urządzeń. Niektóry z tych maszyn nie są dotychczas zainstalowane.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Zaniedbane zostało szkolenie kadr w poligrafii, zwłaszcza na poziomie średnim. Brakuje w związku z tym linotyplsów, monotypistów i techników. Około 15–20% maszyn przygotowanych do produkcji stoi z powodu braku pracowników do ich obsługi.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Wydaje się konieczne, aby część wpływów dewizowych z eksportu wydawnictw naukowych przeznaczać na import niezbędnych tytułów zagranicznych. Trzeba również rozważyć możliwość wprowadzenia odpisów dewizowych dla drukarń, aby utrzymać zdolności produkcyjne naszego przemysłu poligraficznego dla potrzeb nauki. Dlaczego system taki może obowiązywać w odniesieniu do fabryki samochodów, a nie można go zastosować w odniesieniu do ośrodków naukowych i ich zaplecza poligraficznego? Może się okazać, że w roku przyszłym: żadna drukarnia nie będzie chciała wbrew swoim Interesom finansowym podejmować prac dla potrzeb nauki i oświaty.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Rektor Szkoły Głównej Planowania i Statystyki Stanisław Nowacki: Zgadzam się z oceną, że sytuacja jest dramatyczna. Grozi nam dezorganizacja badań naukowych oraz kształcenia specjalistów. Rozmawiałem z dyrektorem naszej biblioteki - panią która pracuje w szkole 40 lat nie pamięta tak ciężkich czasów. Tymczasem w szkołach humanistycznych biblioteki spełniają rolę laboratoriów. Pragnę sformułować opinię o potrzebie nie tylko nieograniczania, ale wręcz zwiększania środków dewizowych na zakup książek. Mówię to jako profesor i jako ekonomista, bo wiem, jak niewielkie są te środki.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Na uwagę zasługują propozycje prof. Orzechowskiego. Zgadzam się, że wobec konieczności ograniczeń trzeba przede wszystkim zmniejszać nie liczbę tytułów importowanych czasopism, a liczbę powtarzalnych egzemplarzy. Minimum nie może jednak wynosić 1 egzemplarz, a co najmniej 3. Ważne jest także, kto tymi egzemplarzami dysponuje. W wielu przypadkach wykorzystanie czasopism jest niewielkie. Dotyczy to zwłaszcza egzemplarzy trafiających poza biblioteki uniwersyteckie. Te pojedyncze egzemplarze powinny być kierowane przede wszystkim do bibliotek centralnych, które właśnie w tym celu zostały powołane.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Chcę także poprzeć tezę prof. Orzechowskiego o konieczności rozwoju uczelnianych zakładów poligraficznych. Teza ta nabiera szczególnego znaczenia w nowej sytuacji szkół wyższych. Fakt, że o planach wydawniczych tych zakładów decydują senaty, gwarantuje ich wysoki poziom. Nie sądzę natomiast, aby należało pozbawiać młodych pracowników nauki dostępu do uczelnianej poligrafii. Zwracam uwagę, że poligrafia uczelniana nie służy tylko potrzebom macierzystej szkoły wyższej. Warunkiem jej rozwoju jest jednak system dofinansowywania.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#PosełJanPawełFajęckiSDwiceprzewodniczącyKomisjiSprawZagranicznych">Nie można traktować książki jako zwykłego dobra ekonomicznego. Oczywiście obecnie ceny czarnorynkowe książek są wielokrotnie wyższe od oficjalnych i nie zawsze pobierane w złotówkach, ale nie musimy wzorować się na czarnym rynku.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#RafałŁąkowski">Plan tegoroczny przyjęliśmy na dosyć wysokim ambitnym poziomie. Obecnie okazuje się, że nie ukaże się ok. 70 zaplanowanych pozycji, a papieru otrzymamy jedynie na pokrycie 80% potrzeb. Poza papierem wąskim gardłem jest poligrafia.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#RafałŁąkowski">Reforma gospodarcza znacznie pogorszy sytuację, zwłaszcza w poligrafii. O polityce poszczególnych drukarń, nawet naukowych, będzie decydował zysk. Teksty naukowe zawsze będą najmniej opłacalne. W naszym wydawnictwie zapasy tekstów sięgają obecnie 4 lat. Dokonaliśmy już pewnej ich weryfikacji pod kątem aktualności. Ta sytuacja odbija się na gotowości autorów do współpracy z nami.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#RafałŁąkowski">Koszt produkcji książki w 80% powstaje poza wydawnictwem. Honoraria i koszty wydawnicze nie przekraczają 20% . Gdyby cena książki miała pokrywać wszystkie koszty, podręcznik akademicki nie mógłby kosztować poniżej tysiąca złotych. Przy tej cenie zabrakłoby nabywców, a zmniejszenie nakładu oznacza dalszy wzrost ceny. Wydawnictwa naukowe w warunkach reformy nie mają szans na samofinansowanie. Uważamy, że cena książki powinna być wyznaczana przez wydawcę, w pewnym jednak zakresie dotowanie musi być utrzymane. Trzeba równocześnie zwiększyć dotacje dla bibliotek naukowych.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#RafałŁąkowski">Jestem za dalszym rozwojem małej poligrafii i wydawnictw uczelnianych; musi się to jednak odbywać równolegle z modernizacją drukarń resortowych w Poznaniu i w Krakowie. Państwowe wydawnictwa nie mogą być wypierane przez uczelniane.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#RafałŁąkowski">Oczywiście, nie wszystkie tytuły będą deficytowe. Encyklopedia będzie kosztowała drogo, jak na czarnym rynku, i będzie zarabiała na inne tytuły.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#StefanPoznański">Są i inne możliwości pozyskania dewiz na import czasopism. Nasi naukowcy wyjeżdżają na staże i kontrakty. Procenty od ich zarobków ściąga Polservice na utrzymanie swojego biurokratycznego aparatu. Myślę, że kwoty te należałoby przejąć i przeznaczyć na rozwój nauki.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#StefanPoznański">Można by także podjąć kształcenie odpłatne studentów z krajów rozwijających się. Moja uczelnia ma takie możliwości, a nawet bylibyśmy w stanie zapewnić wykłady i skrypty w języku angielskim.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#StefanPoznański">Czy nie mamy zbyt wielu przedsiębiorstw handlu zagranicznego? Załatwienie najprostszego wyjazdu przez Polservice trwa trzy lata. Jak podała prasa, w roku bieżącym wyjechało na delegacje zagraniczne więcej handlowców z MIIZ, niż w latach ubiegłych, gdy było czym handlować. Może więc warto trochę środków odebrać aparatowi handlu zagranicznego?</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#StefanPoznański">Istnieją także możliwości sprzedaży know-how różnych technologii. Nikt u nas nie próbuje sprzedawać tego typu dóbr. My zawsze najchętniej dokonujemy sprzedaży surowców.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#StefanPoznański">Mam pytanie do pana. Łąkowskiego: czy wysoki koszt książki nie wynika z nadmiernej rozbudowy administracji? Bo ci, którzy pracują w poligrafii, zarabiają niewiele - i dlatego brak chętnych do tej pracy.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#StefanPoznański">Postulowano tu, aby uwzględniać podręczniki przy awansie naukowym. Jeśli miałbym opiniować, to nikt by mnie do tego nie zmusił. Wielu profesorów nie pisze podręczników ze względu na długi cykl wydawniczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JerzyBukowski">Zaliczanie przez naszych wierzycieli kolejnych spłat na konto zadłużenia odcina nas od bieżącego dopływu książek. W związku z tym, że, jakbyśmy nie dramatyzowali, niewiele więcej od ministra Krzaka wyciągniemy, proponuję rozważyć możliwość innego trybu przekazania bieżących wpływów dewizowych indywidualnym odbiorcom. Wpłata poczyniona przez Prezydium Polskiej Akademii Nauk lub osobiście profesora Kaczmarka nie mogłaby być przecież zaliczona na konto długów CHZ Ars Polona. W międzyczasie, być może, zdołalibyśmy się dogadać w sprawie rozłożenia spłat. Zdaję sobie sprawę, że przez wiele lat walczyliśmy o centralizację zakupów. W obecnej sytuacji wydaje mi się, że pewne pozorne odstąpienie od tego byłoby jedyną szansą „wyjścia spod gilotyny”. Można też wykorzystać międzynarodowe stowarzyszenia naukowe. Zazwyczaj cała składka za przynależność przeznaczana jest przez nie na prenumeratę ich czasopism. Można więc się z nimi porozumieć i sprowadzić część literatury tą drogą, W ten sposób udałoby się może uzyskać około stu tytułów. Sądzę, także, że sporo naukowców posiada - za własne środki lub drogą prywatnej wymiany - nie zinwentaryzowaną prenumeratę indywidualną. Uważam, że tego rodzaju zasoby należałoby inwentaryzować. Niech te czasopisma będą w prywatnej bibliotece, ale też niech system informacji naukowej będzie w stanie przekazać informację, że takie i takie czasopismo można uzyskać, zwracając się prywatnie do profesora „X”.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Znalezienie rozwiązania problemu będzie niezwykle trudne. Na pewno skutki reformy w zakresie nauki muszą być przez pewien czas łagodzone. Uważam jednak, że należy dofinansowywać nie wydawnictwa, ale studentów biblioteki.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">W materiałach resortu znalazłam stwierdzenie, że PWN produkuje więcej podręczników niż monografii i że podobnie powinny postępować inne wydawnictwa. Dalej stwierdza się, że znaczna część produkcji PWN będzie rozpowszechniana poprzez uczelnie. Nie uważam tego za słuszne. Dydaktyka może korzystać z małej poligrafii uczelnianej, ale z książki naukowej korzystają nie tylko studenci. Nie można pozbawić dostępu do niej chętnych spoza kręgu nauki.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Być może, mamy w Polsce obfitość autorów, ale potencjalnych. Piszą oni niechętnie nie tylko ze względu pa przewlekły cykl wydawniczy, ale także ze względu na beznadziejnie niskie honoraria, które nie zawsze pokrywają koszty własne.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WaldemarMichna">Gorąco popieram propozycję, by dotować studentów i biblioteki, a nie wydawnictwa. Taki system działa we Francji: każdy student otrzymuje stypendium na książki, które kosztują tyle, ile kosztują rzeczywiście, co umożliwia racjonalną pracę wydawców. Obecnie podręczniki kupują zarówno ci, którzy z nich korzystają, jak i ci, którzy nigdy po nie sięgają. Równocześnie wydawnictwa czują się zwolnione od prób dotarcia ze zróżnicowaną ofertą do różnych grup czytelników. Według zainteresowanych wydawnictw koncepcja taka byłaby do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WaldemarMichna">Na 3–4 lata potrzebne jest Stosowanie nowej organizacji gospodarki książką. Dlatego niezbędna jest centralizacją. Rok temu mówiliśmy, że w każdym ośrodku powinien istnieć jeden punkt, w którym dostępne byłyby wszystkie wydawane książki i sprowadzane czasopisma. Obecnie powinniśmy osiągnąć przynajmniej tyle, aby w każdej dziedzinie powstał taki Ośrodek dla całego kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MieczysławLubiński">Szukając możliwości zwiększenia eksportu polskich czasopism powinniśmy korzystać z doświadczeń węgierskich. Tłumaczy się tam wszystkie istotniejsze tytuły na język angielski. Powinniśmy robić to samo. W istotnym stopniu poszerzylibyśmy wtedy możliwości zbytu czasopism, a tym samym zyskali środki na niezbędne zakupy.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#BogusławPłaza">RSW posiada w swojej strukturze CHZ Ars Polona i tym samym odpowiada za jej zobowiązania finansowe.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#BogusławPłaza">Do 1980 r. nie było zasadniczych problemów z importem czasopism, mimo licznych zarządzeń nakazujących ograniczenie tego importu. Problem powstał w ub. roku, kiedy to pojawiły się kłopoty płatnicze. Bank Handlowy przestał realizować zlecenia. Czynione starania spowodowały, iż problem został częściowo złagodzony. Dług wynoszący 2, 5 mln zł dew. przeszedł na rok bieżący. Pomimo trudnej sytuacji, udało się utrzymać zaopatrzenie w czasopisma i książki także w I połowie br. W II półroczu nasi partnerzy wstrzymali dostawy, nie byli bowiem pewni, czy zdołamy uregulować nasze zadłużenie wynoszące obecnie ok. 12 mln zł dew. Zaproszono nas na obrady operacyjnego sztabu antykryzysowego. Sztab odniósł się przychylnie do naszych wniosków zmierzających do utrzymania importu. Do Komisji Planowania skierowano pismo, w którym mówi się o przynajmniej częściowej regulacji płatności. Przyznano na ten cel 10 mln zł dew. Obecnie rodzi się dylemat, czy uregulować zaległości, czy też przeznaczyć tę sumę na przedpłaty. Niektóre firmy od razu potrącą sobie należne zaległości. W opinii RSW należy zapłacić zaległości, a co do prenumeraty na rok 1982 wystąpić o jej realizację na warunkach kredytowych.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#BogusławPłaza">Spadek ilościowy eksportu czasopism wynika stąd, że od 1975 r. ceny idą stale w górę - średniorocznie w granicach 15% .</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#BogusławPłaza">Problem dziś omawiany winien znaleźć wyraz m. in. w dezyderacie skierowanym do ministra handlu zagranicznego, bowiem dotyczy także spraw pozostających w jego gestii.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#BogusławPłaza">Ceny na nasze wydawnictwa są co rok aktualizowane i regulowane. Drastyczne ich podniesienie oznaczałoby całkowite zamarcie eksportu. Byłoby to sprzeczne z założeniem, że Polska mimo kryzysu powinna być obecna w świecie. Biblioteka Kongresu USA zamawia nadal nasze wydawnictwa i kieruje je do całej sieci bibliotek stanowych.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#BogusławPłaza">Po 1979 r. przekazaliśmy poszczególnym resortom limity na eksport wydawnictw, bowiem RSW nie jest powołana do jakiegokolwiek nadzoru w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#BogusławPłaza">Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, pomimo trudności, Wypracowały sobie trwałą pozycję. Cieszą się uznaniem nie tylko w kraju, ale 1 na świecie. Znalazło to wyraz na forum Unesco, gdzie wymieniono je jako dobry przykład przepływu informacji zarówno krajów socjalistycznych, jak i kapitalistycznych. Kluby spełniają zadania wypływające z szeregu uchwał ONZ oraz konwencji helsińskiej. Obecnie czynione są starania, aby do Klubów trafiały tzw. zwroty pism zachodnich; w tej sprawie toczą się rokowania.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#BogusławPłaza">Międzynarodowe Targi Książki to zestaw interesujących tytułów z całego świata. Około 100 tys. egz. daje możliwość kompleksowego spojrzenia na wiele dziedzin, Dziś brakuje nam ok. 2 mln zł dew., aby zakupić to, co będzie eksponowane na Targach. Idea Targów jest tak istotna, że nie można ż nich zrezygnować.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#BogusławPłaza">Reforma gospodarcza - to zagadnienie złożone. W naszym wypadku chodzi o problem przeliczników. Jeśli 1 dolar ma kosztować ok. 85 zł, to gdy kupimy książkę za 10 dolarów, jej cena powinna wynosić 850 zł. Kto będzie kupował książki po takich cenach? Jeśli ceny będą za wysokie zrodzi się kwestia dopłat.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#BogusławPłaza">Wydaje się konieczne opracowanie przez wszystkie zainteresowane strony memoriału w omawianych dzisiaj sprawach. Można by w nim zawrzeć stanowisko wobec większości podniesionych w dyskusji problemów. Memoriał taki jest potrzebny, ponieważ dotychczasowe działania nie przyniosły pożądanych skutków.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#BogusławPłaza">Dyrektor CHZ Ars Polona Janusz Palacz: Obawiam się, że 10 mln zł dew., jakie przeznaczono do naszej dyspozycji, nie rozwiążą występujących problemów. Prof. J, Bukowski wymienił wiele posunięć, jakie należałoby jego zdaniem podjąć, ale nie tędy prowadzi droga do rozwiązania najbardziej istotnych kwestii. Na Zachodzie w wielu wypadkach mamy do czynienia z monopolistami, którzy znając sytuację płatniczą Polski, a w tym sytuację CHZ Ars Polona, nie będą chcieli z nami rozmawiać bez zapłaty za poprzednie dostawy. Według naszych opinii, musielibyśmy posiadać sumę ok. 25 mln zł dew., aby załatwić problem prenumeraty na rok przyszły. W tym kontekście na uwagę zasługuje informacja; że w br. sprowadziliśmy czasopisma naukowe za kwotę 27 mln zł dew. oraz książki za 8 mln zł dew.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#BogusławPłaza">Można postulować rozwiązanie CHZ Ars Polona, ale to niczego nie zmieni. Sami będziemy zmuszeni zamknąć przedsiębiorstwo, gdy nie obroty handlowe będą zbyt niskie. Zmuszą nas do tego 3 „S”.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#BogusławPłaza">Dziwi uwaga o trudnościach z zakupami w krajach socjalistycznych. W tym zakresie nie mamy żadnych ograniczeń.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#BogusławPłaza">W sprawie Targów Książki konieczne jest wyjaśnienie. Nikt nie musi na Targach niczego kupować. Wystawcy prezentują swoje najnowsze książki, które my możemy, ale nie musimy zakupić. Po zakończeniu Targów przejmujemy je w tzw. komis, a gdy nie znajdą nabywców, po 9 miesiącach zwracamy wydawcom. Wielu dostawców rezygnuje z odsyłania im książek i decyduje się na sprzedanie nam za złotówki. Choćby z uwagi na to wydaje się, iż, nie powinniśmy rezygnować z Targów.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#BogusławPłaza">Nie zgadzam się z opinią, że ceny naszych publikacji są niskie. Po pierwsze ą one co roku korygowane; po drugie - należy brać także pod uwagę poziom edytorski naszych prac, a także opóźnienie, z jakim się ukazują. Z tego ostatniego względu wiele z nich po prostu nie nadaje się już do sprzedaży za granicę.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#BogusławPłaza">CHZ Ars Polona realizuje także indywidualne zamówienia ambasad i osób prywatnych, tj. tych wszystkich, którzy płacą w dolarach. Uzyskujemy tym samym pewne środki dewizowe.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#BogusławPłaza">Zastępca dyrektora generalnego CINTE Mieczysław Stańczak: Z uwagi na występujące obecnie trudności wiele naszych bibliotek utraciło ciągłość zbiorów. Tym samym straciły one na wartości, a polscy naukowcy mają zdecydowanie utrudniony dostęp do źródeł. Z tego też względu potrzebne są szybkie i trafne decyzje, aby wyjść z powstałego impasu. Należy przede wszystkim ograniczyć ilość zakapowanych wydawnictw. Kupujemy średnio 8 tys. tytułów w nakładzie 66 tys. egz. rocznie. Można dokonać tu określonych korekt. Posiadamy wiele centralnych bibliotek naukowych. One to właśnie przede wszystkich powinny zostać wyposażone w importowane czasopisma i książki. Należy także zapewnić im odpowiedni sprzęt poligraficzny, aby mogły udostępniać posiadane tytuły innym placówkom. Resort nauki powinien otrzymać całość limitów i środków przeznaczonych na zakup literatury naukowej. Pozwoliłoby to uniknąć wielu powtarzających się zakupów.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#BogusławPłaza">CINTE wydaje „Przegląd Polskich Czasopism Naukowych”; wydawnictwo to ukazuje się w czterech językach. Zwraca uwagę nikły odzew światowych ośrodków naukowych, nikłe zapotrzebowanie. Główną przyczynę tego stanu rzeczy upatruje my w obniżaniu się poziomu naszego piśmiennictwa naukowego. PAN powinna zwrócić szczególną uwagę na poziom wydawanych czasopism. Konieczne jest zwrócenie uwagi na jakość wydawnictw, co przyczyni się do zmniejszenia ich liczby. W konsekwencji da to możliwość - przy odpowiednich tłumaczeniach istotnego zwiększenia eksportu naszych publikacji naukowych.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#BogusławPłaza">CINTE otrzyma pomoc ze Związku Radzieckiego w postaci przekazania fotokopii czasopism trudno dla Polski dostępnych. Musimy jednak mieć odpowiednio przygotowany warsztat, aby móc wykorzystać otrzymane mikroklisze Obiecano nam również pomoc w regeneracji bębnów selenowych, stosowanych w maszynach do przetwarzania informacji.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#BogusławPłaza">Dyrektor zespołu NIK Czesław Dąbrowski: W świetle badań NIK i biorąc pod uwagę aktualną sytuację gospodarczą, uważamy za niezbędne skoordynowanie działań i skoncentrowanie wszystkich środków dewizowych przeznaczanych na zakup książek i czasopism. Zachodzi pilna potrzeba dokonania odpowiedniej selekcji potrzeb, ponieważ wszystkich nie będzie można zaspokoić. Nie w pełni wykorzystywane są możliwości - m.in. CINTE - w zakresie deponowania prac doktorskich i habilitacyjnych. Z obserwacji NIK wynika, że przyczyną przedłużania się cyklu wydawniczego są nie tylko kłopoty techniczne. Cały proces przygotowawczy i edytorski przebiega często niesprawnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyNawrocki">W resorcie przeanalizujemy wszystkie propozycje i wnioski, które zostały zgłoszone w sprawie zabezpieczenia importu literatury zagranicznej. Ministerstwo może być koordynatorem wszystkich zakupów książek i czasopism, pod warunkiem jednak, że będziemy mieli czyste konto, bez obciążeń w postaci zadłużeń i zobowiązań.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanJanowski">Generalnie opowiadamy się za ograniczeniem żądań importowych, ale również za jak najbardziej oszczędną gospodarką zasobami literatury, które możemy zgromadzić nie tylko w postaci bezpośrednich zakupów.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JanJanowski">W sprawie cen należałoby opowiedzieć się za dopłacaniem - w przypadkach takiej konieczności - do kupna, ale nie do produkcji wydawnictw, ponieważ powoduje to zawsze marnotrawstwo w fazie ich przygotowywania. Być może, należy zastosować i taki zabieg, aby wydawnictwom, które wyprodukują pozycje zbędne, ograniczać w następnym roku przydziały papieru. Nie satysfakcjonuje nas działalność CHZ Ars Polona, chociaż nie jesteśmy powołani do oceny pracy tej centrali handlowej. Sprowadzanie setek wydawnictw dla resortów gospodarczych wydaje się - po zapoznaniu się z nimi - zbędne. Nie wzbudzają one żadnego zainteresowania. Konieczne jest wydzielenie z kompetencji centrali handlu zagranicznego Ars Polona sfery nauki i jej potrzeb. Musimy mieć wpływ na to, aby odpowiednie środki dewizowe były w całości spożytkowane na zaspokojenie potrzeb ośrodków naukowych. Odpowiednia podkomisja opracuje i przedłoży na następnym posiedzeniu projekt kompleksowej opinii zawierającej postulaty rozwiązań w, zakresie sprowadzania i wydawania w kraju czasopism i książek naukowych oraz ewentualne dezyderaty. Ponadto Prezydium Komisji winno podjąć inicjatywę wspólnych dalszych działań z Komisją Kultury i Sztuki, Oświaty i Wychowania, Spraw Zagranicznych i innych zainteresowanych.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#JanJanowski">Komisja przyjęła jednomyślnie powyższe propozycje.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#JanJanowski">W kolejnym punkcie porządku dziennego Komisja na wniosek przewodniczącego posła Jana Janowskiego (SD) zwróciła się do ministra nauki, szkolnictwa wyższego i techniki o przedstawienie informacji nt. sytuacji w Wyższej Szkole Inżynierskiej w Radomiu oraz.stanu negocjacji z komitetem strajkowym i komitetem protestacyjnym tej uczelni.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#JanJanowski">Minister Jerzy Nawrocki poinformował posłów, że w dniu dzisiejszym, tj. 1 grudnia o godz. 15 wznowione zostaną rozmowy negocjacyjne przedstawicieli konferencji rektorów szkół wyższych oraz przedstawicieli Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Rozmowy prowadzone w piątek 27 listopada nie zostały zakończone, ponieważ obie strony zaangażowane w konflikt poprosiły o czas na skonsultowanie propozycji zgłoszonych przez negocjatorów ze społecznością akademicką.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#JanJanowski">Propozycje te dotyczą: przeprowadzenia referendum w sprawie sposobu weryfikacji i wyboru władz akademickich albo w formie wyboru senatu i powierzenia mu dokonania weryfikacji, albo wyboru kolegium elektorów, które dokona weryfikacji lub wyboru rektora z mocą stanowiącą. Treść pytań referendum oraz dokonanie wyboru komisarza sprawującego nadzór nad jego przebiegiem wymaga uzgodnienia stron. Referendum odbyłoby się po zawieszeniu strajku. Jedyną władzą uczelni będą organy wyłonione w nowych wyborach.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#JanJanowski">Przyjęcie tych propozycji i przystąpienie do ich realizacji powinno doprowadzić do zawieszenia strajków w Radomiu i w pozostałych szkołach wyższych. Minister wystąpił do Komisji z prośby o rozważenie możliwości wysłania obu stron zaangażowanych w konflikt pilnego telexu wzywającego, aby pozytywnie ustosunkowały się do propozycji przedstawionych przez negocjatorów.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MieczysławLubiński">Uważam za celowe poparcie przez Komisję sejmową wysiłków zmierzających do kompromisowego rozwiązania konfliktu w Radomiu.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#BożenaHagerMałecka">Należy zwrócić uwagę na fakt przemilczenia przez Polską Agencję Prasową stanowiska, jakie zajęła Komisja Zdrowia i Kultury Fizycznej na posiedzeniu w dniu 27 listopada w sprawie konfliktu radomskiego i strajków studenckich. Komisja Nauki i Postępu Technicznego powinna przekazać opinii publicznej swoje stanowisko nie w formie zdawkowej, ale w pełnym brzmieniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JerzyBukowski">Komisja powinna powiedzieć wszystko, co w tej sprawie jest do powiedzenia, z uwagi na charakter 1 konsekwencje powstałej sytuacji. Nie wystarczy przesłanie naszych najlepszych życzeń stronom obrad wznawianych w dniu dzisiejszym. Komisja powinna podtrzymać stanowisko zajęte w tej sprawie na poprzednim swoim posiedzeniu. Nie widzę możliwości dlaczego angażowania się w sprawę konfliktu w Radomiu inaczej, niż przy pełnym, swobodnym i merytorycznym wypowiedzeniu się i zajęciu zdecydowanego stanowiska. Nie możemy pozwolić sobie na apele, które są tylko pobożnymi życzeniami. Mu simy utrzymać rozmowy z rządem w trybie ustalonym w naszej praktyce sejmowej i nie możemy być „popieraczami” gremiów, które się wyłoniły społecznie, nawet jeśli działają w najszlachetniejszych intencjach. Jest to tym bardziej istotne, że wysiłki przewodniczącego Komisji posła Jana Janowskiego podjęte jeszcze przed wybuchem strajków i idące w słusznym kierunku zostały zdezawuowane. Nie możemy sobie pozwolić na zdezawuowanie naszej Komisji. Powinniśmy przedstawić naszą decyzję w postaci dezyderatu do rządu ze wskazaniem na te siły, które konflikt rozdmuchały i wyniosły na szczebel zagadnienia ogólnopaństwowego. To, jak zachowamy się wobec konfliktu w Radomiu i strajków studenckich, ma istotne znaczenie dla sprawy nr i w naszym państwie, jakim jest inicjatywa zawiązania porozumienia narodowego. Prezydium Komisji powinno wystosować list do obradujących w Radomiu ze zwróceniem uwagi na wszystkie okoliczności towarzyszące powstałemu konfliktowi z powołaniem się na swoje stanowisko z dn. 27.Xl. br.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#JerzyBukowski">Rektor SGGW-AR w Warszawie Maria Radomska: Popieram stanowisko posła prof. J. Bukowskiego, ponieważ problem strajków studenckich jest zbyt poważny, trudny i poruszający nas wszystkich. Nie można powstrzymywać się od zabrania głosu - tym bardziej, że sytuacja wokół konfliktu i w związku z konfliktem jest znacznie poważniejsza, niż niektórzy chcą to widzieć. W przypadku przedłużania się konfliktu i hamowania prób doprowadzenia do kompromisu sytuacja może stać się tragiczna.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#StefanPoznański">Studenci Akademii Techniczno-Rolniczej w Olsztynie oświadczyli, że będą strajkować, dopóki problem w Radomiu nie zostanie rozwiązany. Powinniśmy wypracować w tej sprawie zdecydowane stanowisko. Tym bardziej, że nie można twierdzić, iż strajki takie mogą trwać, ponieważ straty są tu niewymierne. Straty są bardzo poważne i konsekwencji powstałej sytuacji nie można w żadnym przypadku lekceważyć. Wystąpienie rektora prof. M. Hebdy w telewizji pogorszyło sytuację.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Sprawozdawca">Poseł Waldemar Michna (ZSL) zauważył, że jedynym konkretem, jakim dysponuje Komisja, jest wystąpienie do premiera z sugestią przeprowadzenia referendum z urzędu. Wskazał, że Komisja kierowała się dotychczas zasadą nieingerencji w sprawy wewnętrzne uczelni, skoro jednak dawno już doszło do licznych ingerencji z obu stron i skoro sprawa stała się ogólnokrajową, nadszedł czas na aktywne działanie rządu.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#Sprawozdawca">Poseł Mieczysław Serwiński (bezp.) stwierdził, że referendum jest sprawą niepoważną i trudno wyobrazić sobie sytuację, w której student I roku wybiera rektora. Wyraził pogląd, że należy przeprowadzić w Radomiu wybory na tej samej zasadzie, na jakiej odbyły się one w innych szkołach wyższych i nie mówić później o weryfikacji rektora przez nowo wybrany senat, a po prostu o jego wyborze.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#Sprawozdawca">Poseł Jan Janowski (SD) zauważył, że wszystkie te propozycje już padały, że były gotowe ordynacje i harmonogram, a każdorazowo sprawa rozbijała Się o dopuszczenie prof. Hebdy do kandydowania.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#Sprawozdawca">Poseł Stefan Poznański (PZPR) z żalem zauważył, że studenci lepiej wiedzą, co dzieje się w Radomiu, niż on jako poseł.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#Sprawozdawca">Następnie ze strony posłów Mieczysława Lubińskiego Andrzeja Gawłowskiego (PZPR) padły uwagi, że referendum zarządzone odgórnie, a nie uznane przez jedną ze stron nie miałoby sensu; angażowanie się Komisji w sprawę radomską byłoby niepoważne; bardzo łatwo jest całą sprawę zepsuć w najlepszej intencji 1 najlepiej będzie poczekać na wynik rozmów w Radomiu.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#Sprawozdawca">Poseł Jan Janowski (SD) dodał, że środowisko radomskie każdemu słowu na ten temat bardzo dokładnie się przysłuchuje. Przypomniał, że nagrana wypowiedź rektora Hebdy na posiedzeniu Senatu WSI w dn. 15.X. 81 r., iż nie zamierza kandydować jest podstawą protestu 1 jedną z fundamentalnych przeszkód do osiągnięcia porozumienia.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#Sprawozdawca">Pod koniec obrad głos zabrał poseł Jerzy Bukowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JerzyBukowski">Sprawa radomska powinna być przez nas potraktowana jako punkt wyjścia do głębszych refleksji czym ma być ten konstytucyjny organ, jaki reprezentujemy - jeden z ostatnich cieszących się jeszcze zaufaniem społecznym. Nie można tej sprawy odrywać od innych wydarzeń politycznych w naszym kraju, których tempa często nie doceniamy. Nie doceniamy, jak łatwo jest z dnia na dzień stracić twarz. Pozwólcie więc, że powiem kilka słów o sprawach ogólniejszych.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#JerzyBukowski">Mówiliśmy rok temu o odnowie. Szczególnie dużo mówiono o niej w partii. Spójrzmy, jak przekładają się poszczególne realne zjawiska, z jakimi mamy dziś do czynienia, na język tego, czego od odnowy oczekiwaliśmy. Popełniliśmy w przeszłości wiele błędów i płacimy za to ciężko nie tylko w dolarach. Nastąpiła dewaluacja i przewartościowanie pojęć, czego skutki odczuwamy dziś przy okazji prób tworzenia Frontu Porozumienia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#JerzyBukowski">Trwa wielkie nieporozumienie na temat konstytucyjnej roli i zadań partii. Przed 6 laty zapisaliśmy „w art. 3 Konstytucji, że PZPR jest przewodnią siłą narodu w budowle socjalizmu. Deformacja, którą obserwujemy nadal, kryje się za próbami zastępowania pojęcia „przewodnia pojęciami kierownicza” lub „wiodąca” rola PZPR. Problem ten wypływa ponownie przy okazji sprawy radomskiej. Przypomina mi to wielkie rozrachunki z partią i jej działaczami podjęte przez „Solidarność” przed rokiem. Jestem posłem z Radomia i jestem przekonany, że rok temu zabrano ml dobrego wojewodę, dobrego I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego, wielu innych dobrych działaczy, którzy niemało dla tej ziemi zrobili - w imię spokoju społecznego i zgody narodowej. Ostatnią postacią radomskiego „high-lifeu”, jaka pozostała w Radomiu, jest prof. Hebda. Dziwię się więc, że nikt z szeregowych członków partii 1 jej centralnych organów nie odważył się bronić I sekretarza KW, nie odważył się bronić wojewody, a nagle ta sama partia broni ze wszystkich sił Hebdy. Nie czyni się tak bynajmniej dla jego zalet osobistych. Niczego mu nie ujmując pod tym względem - nie jego należałoby bronić.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#JerzyBukowski">Naciski te dotarły do ministra, zmieniając już podjęte przez niego decyzje, dotarły do innych organów władzy. Podjęto trud przekonania prof. Hebdy, by nie rezygnował, gdy do rezygnacji był gotów, i podejmuje się wciąż trud podtrzymywania go w uporze, by nie ustępował z funkcji, której efektywnie wypełniać nie jest w stanie. Trwa więc on na tej straconej pozycji nie we własnym, ale w cudzym interesie.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#JerzyBukowski">Powtarzam raz jeszcze: nie sądzę Hebdy, ale więcej zalet miał i wojewoda i sekretarz. Podziwiam ten brak politycznego wyczucia sytuacji, który każę centralnym organom partyjnym czynić z tej sprawy pole własnego uwiarygodniania się we własnych oczach.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#JerzyBukowski">Hebda dawno już ustąpiłby z własnej woli - zaraz jak minister Nawrocki mu powiedział, że nie może stawiać żadnych warunków. Tu pokuszę się o pewien akcent osobisty - historia się powtarza. Kierowałem Politechniką Warszawską w latach 1951–53. Był to czas i teren trudny. Na uczelni działały w ramach organizacji partyjnej co najmniej trzy skłócone koterie. W stosunkach z partią nie popierałem żadnej z nich, kierując się zawsze interesem szkoły. Doszło jednak do tego, że jednej z tych koterii naraziłem się na tyle, że minister Rapacki wezwał mnie i rzekł: „Pan wie, że mamy do Pana wiele zaufania. Nie możemy jednak uniknąć podgryzania Pana w sposób, który będzie trudny do zdemaskowania i obrony”. Tak więc ustąpiłem ze stanowiska w 1953 roku, aby wrócić na nie w roku 1959. Zdaję sobie sprawę, że analogia ta jest pochlebna dla Hebdy - w moim wieku mogę sobie pozwolić na samochwalstwo - ale zasługuje na uwagę.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#JerzyBukowski">Wybrano Radom jako miejsce, w którym partia wykaże, że nadal sprawuje kierowniczą rolę w przebrzmiałym sensie, tj. gdy wydziały KC pełnią funkcję kierowniczą w stosunku do resortu wybrano Radom, gdyż wydawało się niektórym że Hebda jest merytorycznie mocny, a „Solidarność” z WSI Radom - słaba. Jedno i drugie jest zresztą prawdą - Hebda ma duże zasługi dla tej szkoły, a „Solidarność” tamtejsza zachowywała się często niepoważnie. Ale mimo to rachuby zawiodły. Okazało się, że stawka na Hebdę to kolejny atak na wymykającą się szansę tych sił w partu, które zdają sobie sprawę z jej prawdziwej konstytucyjnej roli.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#JerzyBukowski">Kolejny atak ludzi, którzy pragną wrócić do starego sposobu rządzenia, nie powiódł się. Ale straty są niewymierne i pod tym względem każda porażka tych sił jest zarazem ich sukcesem.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#JerzyBukowski">W tej sytuacji musimy się wcześniej czy później ustosunkować do tego, jak rozumiemy konstytucyjne zadania PZPR. Nie wolno nam w Sejmie do żadnego zagadnienia podchodzić w sposób spłycony, lokalny. Ja. mimo wszystko jestem optymistą i wierzę, że „Solidarność” pójdzie za głosem Wałęsy. Aby jednak to osiągnąć, musimy wskazać tych, którzy wywołali sprawę radomską, a nie pofatygowali się nawet do Radomia oraz dać im do zrozumienia, że nie warto było sięgać po te zapałki.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#JerzyBukowski">W najbliższym czasie będziemy musieli równie głęboko rozważyć sprawę Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#JerzyBukowski">Podsumowując dyskusję przewodniczący obradom poseł Jan Janowski (SD) zaproponował, aby zgodnie z popartym licznymi głosami wnioskiem prof. Bukowskiego przesłać obu stronom radomskiego konfliktu stanowisko Komisji uchwalone w dn. 27. XI. 81 r. oraz do czasu zakończenia negocjacji nie podejmować innych działań ani nie zajmować nowego stanowiska. W razie zaistnienia nowych zaszłości lub nagłej potrzeby zostanie zwołane nadzwyczajne posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#JerzyBukowski">Zebrani posłowie jednomyślnie uchwalili powyższą propozycję.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#JerzyBukowski">Następnie w wolnych wnioskach głos zabrał przewodniczący Komisji poseł Jan Janowski (SD), który poinformował, że wpłynęły do Komisji zastrzeżenia co do trybu powołania przez ministra J. Nawrockiego Komisji Kodyfikacyjnej ds. ustawy o tytułach naukowych.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#JerzyBukowski">Minister J. Nawrocki wyjaśnił, że pozostawił prof. Pełczewskiemu (bezpartyjnemu) wolną rękę co do doboru składu Komisji. „Solidarność” odmówiła delegowania do niej swych przedstawicieli. Minister docenia potrzebę dodatkowego rozpatrzenia oraz wyjaśnienia uczelniom, konferencjom rektorów oraz zainteresowanym stowarzyszeniom i związkom trybu powoływania Komisji Kodyfikacyjnej i jej składu.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>