text_structure.xml 54.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Dnia 20 grudnia 1979 r. Komisja Nauki i Postępu Technicznego obradującą pod przewodnictwem posła Jerzego Bucia (PZPR), rozpatrzyła:</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">- stan i kierunki rozwoju kształcenia i rozmieszczenia kadr dla potrzeb szkolnictwa wyższego, instytutów naukowo-badawczych oraz zaplecza badawczego gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">W posiedzeniu udział wzięli przedstawiciele: Ministerstwa Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki z wiceministrem Stanisławem Czajką, Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej z wiceministrem Józefem Grendą, Komisji Planowania przy Radzie Ministrów, Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Pracy, Płac i Spraw Socjalnych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Polskiej Akademii Nauk oraz Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej Kadr Naukowych.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">Podstawą dyskusji były materiały opracowane przez resort nauki, szkolnictwa wyższego i techniki, Najwyższą Izbę Kontroli oraz koreferat podkomisji nauki i kadr naukowych wygłoszony przez posła Józefa Więckowskiego (bezp.).</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">Jak wynika z informacji przygotowanej przez Ministerstwo Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki w latach 1976-1978 liczba pracowników naukowych wzrosła z około 63 tys. do około 67.500. Tempo wzrostu było nieco niższe niż w latach 1970-1975, kiedy szeregi pracowników naukowych wzrastały rocznie o około 4 tys. Mimo nadania w latach 1976-1978 1.038 tytułów naukowych profesora nadzwyczajnego, nastąpił przyrost liczby profesorów Jedynie o 254 osoby. Liczba zatrudnionych docentów, systematycznie maleje w jednostkach resortowych, a w szkołach wyższych i placówkach PAN nowo powołani docenci rekompensują jedynie ubytki naturalne. Przyrost liczby docentów jest w skali kraju zerowy. Wiąże się to m.in. z zaostrzeniem kryteriów awansu dla osób nie posiadających stopnia doktora habilitowanego. W latach 1976- 1978 powołano na tej zasadzie jedynie 241 docentów, tj. około 19% ogółu powołanych. Około 50% wniosków z tej grupy nie uzyskuje pozytywnej opinii Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">W 1976 r. 32% pracowników naukowych miało do 29 lat, 30% od 30 do 40 lat, 20% od 40 do 60 lat i 18% powyżej 60 lat. Średnia wieku profesorów wynosiła 57 lat, docentów 51 lat, adiunktów 42 lata, a asystentów 27 lat.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#komentarz">Szkoły wyższe zatrudniają 66% ogółu pracowników naukowych, placówki PAN - 7%, a placówki resortowe - 27%. Stwierdza się dysproporcje w regionalnym rozmieszczeniu placówek badawczo-rozwojowych oraz w nasyceniu ich kadrą samodzielnych pracowników naukowych. Profesorowie i docenci stanowią 16% zatrudnionych w Polskiej Akademii Nauk i jedynie pół procenta zatrudnionych w placówkach rozwojowych resortu. Nie zakładając, że nasycenie kadrami we wszystkich rodzajach placówek powinno być identyczne uważamy, że przedstawione dysproporcje nie znajdują uzasadnienia.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#komentarz">Liczba osób uzyskujących stopień naukowy doktora wykazuje w ostatnich 20 latach znaczną dynamikę. Uznanie doktoratu jako wymogu przy powoływaniu na stanowisko adiunkta, wprowadzenie zasady rotacji nauczycieli akademickich oraz utworzenie studiów doktoranckich i aktywne propagowanie zasady, że kandydat do tytułu profesora winien wykazać się wypromowaniem doktora, umożliwiło uzyskanie tego postępu.</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#komentarz">W Polsce obowiązuje powszechnie akceptowana zasada, zgodnie z którą każdy może podejmować starania prowadzące do otwarcia przewodu doktorskiego i uzyskania stopnia naukowego doktora; Jedynie rekrutacja na studia doktoranckie poddaje się procedurze planistycznej. Dlatego też kształcenie kadr odbywa się w oparciu o 5-letnie programy, których nie mogą obejmować normalne rygory planowania. Program na lata1976-1980 przewidywał nadanie tego stopnia około 16 tys. osób. W latach 1976-1978 zrealizowano 71% tego programu. Pomyślna jego realizacja rokuje nadzieje na wyrównanie istniejących dysproporcji między placówkami poszczególnych pionów nauki. Wymaga jednak odnotowania fakt, że w 1978 r. po raz pierwszy od bardzo długiego czasu liczba osób, które uzyskały stopień naukowy doktora utrzymała się na poziomie poprzedniego roku. Może to być oznaką zbliżenia się do pułapu możliwości obecnych form doktoryzowania. Wyniki lat następnych pozwolą na bliższe wyjaśnienie zjawiska.</u>
          <u xml:id="u-1.9" who="#komentarz">W ostatnich latach istotnym ogniwem w procesie kształcenia doktorów stały się studia doktoranckie. Jest ich obecnie 119.</u>
          <u xml:id="u-1.10" who="#komentarz">Liczba słuchaczy studiów stacjonarnych wyniosła w 1978 r. - 3760 osób i utrzymywała się od 7 lat na prawie nie zmienionym poziomie; liczba słuchaczy studiów dla pracujących wzrastała do 1975 r. i od tego czasu ustabilizowała się na poziomie około 2600. Od r. 1976 udział absolwentów studiów doktoranckich wśród ogółu promowanych doktorów przekracza 20%. Zmodyfikowane w 1976 r. zasady odbywania tych studiów dały doktorantom szereg nowych uprawnień socjalnych oraz nałożyły nowe obowiązki na opiekunów naukowych, rady wydziałów i kierowników studiów. Sprawność studiów doktoranckich stacjonarnych dla rocznika rozpoczynającego studia w 1974 r. wyniosła w szkołach technicznych 40%, uniwersytetach i szkołach pedagogicznych 30%, a w akademiach rolniczych 90%.</u>
          <u xml:id="u-1.11" who="#komentarz">Rosnąca liczba nadawanych stopni doktora wzbudza obawy niektórych środowisk, co do poziomu naukowego przedstawianych rozpraw. CKK opierając się na przeprowadzonej w ostatnich latach analizie poziomu naukowego rozpraw stwierdziła, że jedynie około. 6 do 8% badanych przypadków można zakwalifikować jako nie spełniające wymogów. CKK kontynuuje systematyczną kontrolę około 400 wybranych przewodów doktorskich rocznie. Zamierza także poddać ponownej recenzji około 2-3proc. corocznie bronionych doktoratów. Wnioski i propozycje wynikające z tych działań, aż do cofnięcia uprawnień doktoryzowania, przedkładane będą w Ministerstwie Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki.</u>
          <u xml:id="u-1.12" who="#komentarz">Osoby przedstawiające rozprawy habilitacyjne rekrutują się prawie wyłącznie ze szkół wyższych i placówek naukowo-badawczych. Jest więc stopień naukowy doktora habilitowanego progiem, który przekraczają jedynie osoby zdecydowane kontynuować swój rozwój naukowy. Nie każdy pracownik, który uzyskał ten stopień, powoływany jest na stanowisko docenta. Poza cechami osobowymi bierze się pod uwagę stan nasycenia danego instytutu kadrą i niekiedy uzależnia się powołanie na stanowisko docenta od przeniesienia się do pracy w innej uczelni czy placówce.</u>
          <u xml:id="u-1.13" who="#komentarz">W przypadku kadr ze stopniem doktora habilitowanego trudno jest mówić nawet o formalnym planowaniu rozwoju. Obecnie około 600 do 650 corocznie nadawanych stopni nie zapewnia bazy kadrowej dla powołań na stanowiska docentów. Wśród przyczyń powodujących niedostateczne umasowienie habilitacji należy wskazać nie zawsze konsekwentne podejście do habilitacji jako wymogu do zajmowanego stanowiska docenta. Co pewien czas też odżywa debata nad celowością utrzymywania dwóch stopni naukowych. Wpływa to demobilizująco na tych, którzy mają rozpocząć pracę nad habilitacją lub też już ją podjęli. Nie bez znaczenia jest fakt, że w małych szkołach wyższych najwyżej kwalifikowani nauczyciela akademiccy muszą realizować znaczną liczbę ponadwymiarowych godzin zajęć dydaktycznych.</u>
          <u xml:id="u-1.14" who="#komentarz">W ostatnich latach osiągnięto znaczny postęp w szybkiej realizacji wniosków o nadanie tytułu naukowego profesora. Wśród 287 wniosków pozytywnie rozpatrzonych przez Radę Państwa w 1978 roku, jedynie 60 zostało przekazanych z resortu w terminie nieznacznie przekraczającym rok od daty zgłoszenia wniosku ministrowi. Zaobserwowano znaczne skrócenie procesu opiniodawczego na terenie uczelni. Praktycznie trwa on także około roku. Z ogólnej liczby 864 tytułów naukowych nadanych przez Radę Państwa w ciągu ostatnich 3 lat pracownikom szkół wyższych podległych MNSzWiT, minister lub CKK zaopiniowali negatywnie 201 wniosków uczelni, w tym CKK 72. Wynika z tego, że około 20 proc. wniosków z uczelni nie znalazło poparcia w dalszym procesie opiniodawczym.</u>
          <u xml:id="u-1.15" who="#komentarz">Koreferat podkomisji przedstawił poseł Józef Więckowski (bezp.): Sprawne funkcjonowanie uczelni wyższych, instytutów naukowych PAN i resortowych oraz ośrodków badawczo-rozwojowych jest determinowane właściwym rozmieszczeniem kadry, optymalną jej strukturą, dobrze działającym mechanizmem wymiany, selekcji i uzupełniania ubytków oraz szybkim podnoszeniem średnich kwalifikacji i dostosowaniem kadry do zmieniających się potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-1.16" who="#komentarz">Aby uzyskać możliwie najlepszy obraz wskazanych problemów, podkomisja zebrała informację w 26 instytucjach naukowych Krakowa, Warszawy, Gdańska i Łodzi. Stwierdzono, że nie ma jednolitego trybu wyłaniania młodych kandydatów na pracowników naukowych. Większość rozmówców uważała, że najwłaściwszą drogą jest studencki ruch naukowy.</u>
          <u xml:id="u-1.17" who="#komentarz">Zarządzenie MNSzWiT zezwalające na zatrudnienie studentów ostatnich lat jako asystentów stażystów, nie jest dla młodzieży atrakcyjne, gdyż spółdzielczość studencka oferuje im znacznie większe zarobki. W ostatnich latach systematycznie obserwuje się zmniejszanie liczebności tej grupy pracowników, co grozi powstaniu tzw. luki pokoleniowej po okresie zestarzenia się pozostałej kadry.</u>
          <u xml:id="u-1.18" who="#komentarz">Drugim ujemnym zjawiskiem jest brak stałej aktywnej oceny tej grupy pracowników przez bezpośrednich opiekunów naukowych i kierowników zespołów.</u>
          <u xml:id="u-1.19" who="#komentarz">Niepokojąca jest powszechność przeżywania okresów zniechęcenia i niewiary we własny siły (ponad 70% osób tej grupy - wg ankiet) przy czym jako główną przyczynę podaje się obciążenie dydaktyką. Rzeczywiście należy ocenić, że normy dydaktyczne są zbyt dużej powinny one ulec zmniejszeniu, jak również liczebność grup, z którymi prowadzi się zajęcia.</u>
          <u xml:id="u-1.20" who="#komentarz">Z czynników hamujących rozwój tej grupy pracowników można wymienić również bardzo ograniczone możliwości uczestnictwa w konferencjach i sympozjach oraz przebywania na stażach.</u>
          <u xml:id="u-1.21" who="#komentarz">Poważne problemy występują w następnej wg hierarchii grupie pracowników badawczych i nauczycieli akademickich - wśród adiunktów. Zjawiskiem obserwowanym w uniwersytetach, uczelniach technicznych, a także instytutach resortowych jest głównie rozrost liczby i starzenia się tej grupy. Jednocześnie rozwój naukowy dużej części tych osób ulega zahamowaniu, nie osiągają oni stopnia doktora habilitowanego. Wszyscy kierownicy placówek potwierdzają dużą przydatność tej grupy, szczególnie do dydaktyki i spraw organizacyjnych. W instytutach resortowych o rozrośniętej ponad miarę grupie adiunktów informowano, że instytuty te są biurem zleceń swojego zjednoczenia prowadzącym często badania spłycone, nie wymagające wysokich umiejętności i jednocześnie nie prowadzące do stopnia doktora habilitowanego. Rozmowy z adiunktami wykazały, że większość osób tej grupy nie poczuwa się do obowiązku samodzielnej pracy naukowej i samodzielnej inicjatywy badawczej.</u>
          <u xml:id="u-1.22" who="#komentarz">Postulowano konieczność uzdrowienia tej sytuacji, podając jako jedno z możliwych rozwiązań wprowadzenie w uczelniach ośmioletnich terminów (po nominacji) przeglądu dorobku naukowego, a następnie w przypadku braku postępów w rozwoju naukowym przy jednoczesnej przydatności, dydaktycznej, przeniesienie na stałe stanowisko dydaktyczne ze zwolnieniem z obowiązku pracy badawczej. Ilość takich stanowisk winna być w uczelniach i zespołach ograniczona.</u>
          <u xml:id="u-1.23" who="#komentarz">Wspólnym poważnym problemem dla grupy docentów i profesorów Jest zbyt zaawansowany wiek. W wielu szkołach i instytutach ok. 80% docentów ma ponad 45 lat, a najniższy wiek profesorów wynosi 5 lat dla nadzwyczajnych i 50 dla zwyczajnych. Trudno, odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak się dzieje. Docentów i profesorów jest ciągle za mało, zarówno dla potrzeb badawczych, jak i nauczania. Negatywne opinie CKK w grupie profesorów dotyczą jedynie 8% składanych wniosków. Nie pomaga w rozładowaniu tej sytuacji dopuszczona ustawowo droga do uzyskania stanowiska docenta bez habilitacji. Znaczna część nadsyłanych wniosków jest odrzucana przez CKK. Zgłaszane są postulaty, aby jedyną drogą do uzyskania stanowiska docenta była habilitacja, pod warunkiem dopuszczenia prac konstrukcyjnych i technologicznych do przewodów tego rodzaju. Ustawa pozwala na obronę prac tego rodzaju. Błędne jest bowiem mniemanie, że praca konstrukcyjna lub technologiczna nie może być na odpowiednim poziomie naukowym.</u>
          <u xml:id="u-1.24" who="#komentarz">Wspólnym obowiązkiem profesorów i docentów jest kształcenie kadry naukowej. Kontrola NIK-u wykazała, że możliwości promocyjne docentów i profesorów nie są w pełni wykorzystane.</u>
          <u xml:id="u-1.25" who="#komentarz">Zdaniem podkomisji, rady naukowe uprawnione do nadawania stopnia doktora powinny zostać zobowiązane do aktywnego sterowania procesem powoływania promotorów.</u>
          <u xml:id="u-1.26" who="#komentarz">Ostatnim problemem omawianej grupy jest brak równomiernego jej rozmieszczenia na mapie naukowej Polski. Podkomisja uważa, że dla złagodzenia tego stanu należy przenosić nie pojedynczych naukowców, a małą kilkuosobową grupę współpracujących już ze sobą i w miarę możliwości i potrzeby zapewnić jej pomoc w organizacji nowego warsztatu pracy, szczególnie laboratorium. Może to być grupa z jednego ośrodka, reprezentująca różne dyscypliny. Sprawy mieszkaniowe i finansowe związane z przeniesieniem ułatwia uchwała Rady Ministrów z 1979 r.</u>
          <u xml:id="u-1.27" who="#komentarz">Środowisko naukowe uważa jednak, że dwunastoprocentowe odsetki nałożone na kredyt przyznany na zagospodarowanie się w nowym miejscu pracy są przesadnie wysokie. Podkomisja proponuje obniżenie oprocentowania kredytu.</u>
          <u xml:id="u-1.28" who="#komentarz">Podkomisja uważa, że studia doktorskie winny być organizowane odmiennie. Promotorzy winni prezentować swój warsztat naukowy i dorobek doktorantom, a tzw. wykłady winny raczej przypominać wspólne studiowanie. Osobnym rodzajem zajęć winny być seminaria poświęcone szczegółowemu studiowaniu artykułów z czasopism naukowych i fragmentów własnych rozpraw doktorskich. Rady naukowe powinny zatwierdzać jedynie te programy studiów, które wymienione warunki spełniają.</u>
          <u xml:id="u-1.29" who="#komentarz">CKK dokonała wyrywkowej kontroli poziomu przewodów doktorskich. Na 121 przewodów aż 25% oceniono negatywnie. Rozsądne wydają się zalecenie, aby CKK szerzej korzystała z prawa cofania radom naukowym uprawnień do nadawania stopnia doktora w przypadku stwierdzenia, że promuje ona zbyt wielu słabych doktorów.</u>
          <u xml:id="u-1.30" who="#komentarz">Sprawność doktorskich studiów stacjonarnych wynosi w szkołach wyższych technicznych 43%, uniwersytetach - 31%, PAN - 30%, akademiach rolniczych - 90% (CKK ocenia najniżej poziom tych prac). Te same studia dla pracujących mają sprawność w szkołach wyższych technicznych - 3%, uniwersytetach - 8%, akademiach rolniczych - 9%. Jednocześnie np. w Politechnice Łódzkiej w latach 1975-79 tylko ok. 20 - 25% doktorów uzyskało stopień przez studia doktoranckie, a pozostali w sposób klasyczny. Ok. 60% doktoratów uzyskują kandydaci po co najmniej ośmiu latach od ukończenia studiów magisterskich. Wynika stąd wniosek, że studia doktoranckie mogą być podjęte dopiero po uzyskaniu pewnej dojrzałości naukowej i sprecyzowaniu kierunku badawczego.</u>
          <u xml:id="u-1.31" who="#komentarz">Z innych spraw szczegółowych zwrócono podkomisji uwagę, że stypendia doktoranckie są zbyt niskie i nie zróżnicowane, nie ma możliwości stymulowania wybranych kierunków badawczych; powinno się zapewnić publikację drukiem wszystkich rozpraw doktorskich. Spełnienie tych postulatów wymaga dodatkowych środków finansowych, muszą być one bardzo ostrożnie zbadane.</u>
          <u xml:id="u-1.32" who="#komentarz">Habilitacja jest następnym etapem rozwoju pracownika naukowego i stanowi potwierdzenie całkowitej samodzielności w badaniach naukowych. Rozbieżność ocen „czym jest praca habilitacyjna” w środowiskach naukowych i CKK nie jest duża. Odrzuca się zaledwie 5 - 6% habilitacji.</u>
          <u xml:id="u-1.33" who="#komentarz">Bardzo specjalne sytuacje występują w szkołach artystycznych np. szkoły muzyczne mają specjalności artystyczne (dyrygenci, kompozytorzy, artyści muzycy, instrumentaliści i wokaliści) i specjalności naukowe (teoria muzyki, wychowanie muzyczne). Pierwsi uzyskują tylko wyższe stopnie specjalizacji! przez przeprowadzenie przewodów kwalifikacyjnych na stanowiska, drudzy awansują przez doktoraty i habilitacje.</u>
          <u xml:id="u-1.34" who="#komentarz">Podkomisji sygnalizowano, że w pionie naukowym żadna ze szkół nie ma prawa habilitowania np. w teorii muzyki i że istnieje potrzeba powołania chociaż jednej rady złożonej nawet z pracowników kilku szkół, która miałaby prawo nadawania stopni naukowych. Wydaje się, że należałoby rozszerzyć tę propozycję w odniesieniu do wszystkich nowych i słabo rozwiniętych kadrowo dziedzin nauki.</u>
          <u xml:id="u-1.35" who="#komentarz">Wiek habilitantów jest poważnym problemem. Procent osób, które uzyskały habilitacje po co najmniej dwunastu latach od doktoratu wzrósł z 25% w 1975r. do 35 % w 1977 r. Wzrasta procent habilitacji po 50 roku życia z 15% z 1975 do 17% w 1977r.</u>
          <u xml:id="u-1.36" who="#komentarz">Niemal wszyscy rozmówcy zwracali uwagę, że nauczyciele akademiccy, a szczególnie w akademiach medycznych nie mają jednakowych szans na-awans w porównaniu z pracownikami naukowo-badawczymi. Nauczyciel akademicki jest obciążony dydaktyką i dodatkowo w akademiach medycznych zajęciami klinicznymi.</u>
          <u xml:id="u-1.37" who="#komentarz">Wszyscy rozmówcy zwracali uwagę na fikcyjność tzw. „pensum naukowego” w szkołach wyższych. Jest ono niewątpliwie trudno wymierzalne, a w większości przypadków rozlicza się je drogą automatyzmu administracyjnego. O wiele rozsądniejsze byłoby wprowadzenie rygoru zajęć seminaryjnych, planowanych i rozliczanych tak jak dydaktyka ze studentami.</u>
          <u xml:id="u-1.38" who="#komentarz">Zgłoszono również potrzebę lepszej organizacji pracy nauczyciela akademickiego. Rozproszenie spowodowane różnorodnością zajęć i brak „ciszy administracyjnej” bardzo zakłócają efektywność pracy badawczej, a czasem zupełnie ją uniemożliwiają.</u>
          <u xml:id="u-1.39" who="#komentarz">Utrudnione są wyjazdy na seminaria, konferencje i staże specjalistyczne i to zarówno za granicę, jak i w kraju. Należy ułatwić wyjazdy młodym zdolnym ludziom, którzy dopiero się rozwijają, a także tym, którzy dają „produkcję” naukową i kształcą kadry. Aby nauka utrzymywała się na dobrym poziomie, musi być szybka wymiana informacji i to bezpośrednia, między ludźmi. Trzeba jednak skrupulatnie rozliczać wyjeżdżających.</u>
          <u xml:id="u-1.40" who="#komentarz">Ogólnie przeważała w środowisku opinia, że główne ustalenia ustaw są zasadne i ustawy nie wymagają nowelizacji. Zwracano jednak uwagę, że dorywcze zarządzenia w zakresie polityki i gospodarki kadrami muszą być bardzo rozważnie podejmowane.</u>
          <u xml:id="u-1.41" who="#komentarz">Powszechne uznanie zyskało stanowisko resortu, że nie będzie powoływania nowych rachitycznych uczelni. Zwracano jednak uwagę na niebezpieczeństwo tzw. filii oraz rozbudowy istniejących słabych szkół.</u>
          <u xml:id="u-1.42" who="#komentarz">Sygnalizowano, że rozmieszczenie kadr naukowych w Polsce jest bardzo nierównomierne. Uniwersytety czy politechniki z wieloletnimi tradycjami mają wiele kierunków dobrze obsadzonych, ale i tam występują tzw. dziedziny deficytowe. Lepsza sytuacja jest w instytutach Polskiej Akademii Nauk, natomiast znaczna część instytutów resortowych i ośrodków badawczo-rozwojowych ma bardzo duże braki kadry naukowej.</u>
          <u xml:id="u-1.43" who="#komentarz">Nie grozi nam nadprodukcja kadr wysokokwalifikowanych. Z ocen CKK wynika, że przyrost roczny liczby profesorów nie przekracza 2% co oznacza, że w ciągu najbliższych pięciolatek nie zaspokoimy potrzeb instytucji naukowych. Najwyższy jednak czas zacząć precyzyjniej sterować rozwojem kadry uwzględniając kierunki rozwoju nauki, indywidualności naukowe i potrzeby gospodarcze kraju.</u>
          <u xml:id="u-1.44" who="#komentarz">(Dyskusja.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JerzyBuć">W uczelniach medycznych do zajęć naukowych i dydaktycznych dochodzi praktyka kliniczna, jako trzeci rodzaj działalności pracowników naukowo-badawczych. Stanowi to dodatkowe obciążenie, co powinno znaleźć wyraz w modyfikacji istniejących przepisów dotyczących tzw. pensum naukowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#BożenaHagerMałecka">Konieczne jest systematyczne ocenianie funkcjonowania rad naukowych na podstawie protokołów zebrań i planów działania oraz poziomu doktorantów i habilitantów.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#BożenaHagerMałecka">Różna jest specyfika poszczególnych rodzajów szkół wyższych. Szczególnie wyraźnie widać to na przykładzie akademii medycznych, w których pensum naukowe i dydaktyczne jest jednakowe dla klinik otwartych oraz dla klinik, w których pacjenci są dobierani pod kątem zainteresowań naukowych kadry.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#BożenaHagerMałecka">Zbyt duża jest liczba adiunktów. Ich status jest wyjątkowy - nie podlegają oni rotacji Konieczne jest rozwiązanie tej kwestii, jednak posunięcia drastyczne nie są możliwe. Należy rozpatrzyć indywidualnie sytuację wszystkich adiunktów i powyznaczać im terminy przeprowadzenia rozpraw habilitacyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#BolesławStrużek">Są instytuty lub zakłady, w których występują braki asystentów i starszych asystentów. Jest to sytuacja paradoksalna, gdy w jednostce naukowo-badawczej obok kilku profesorów i docentów nie ma młodszych pracowników naukowych. Sytuacja taka powstaje w zakładach, które mają zbyt małe pensa zajęć dydaktycznych. Z drugiej strony w jednostkach, w których obciążenie dydaktyką jest znaczne, rozwój młodych pracowników bywa zwykle bardzo opóźniony.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#BolesławStrużek">Wniosek postulujący wprowadzenie sztywnego terminu zakończenia rozprawy habilitacyjnej jest nierealny. Założenie, iż każdy pracownik naukowy musi osiągnąć szczyt kariery i rozwoju naukowego jest zbyt mechaniczne.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#BolesławStrużek">Słuszną natomiast jest propozycja wymogu osobistej prezentacji tez prac doktorskich przed radą naukową. W efekcie w chwili otwarcia przewodu stopień dojrzałości doktorantów byłby znacznie wyższy. Również w czasie naboru na studia doktoranckie należy preferować kandydatów, którzy w momencie ubiegania się o przyjęcie mogą już przedstawić wstępne tezy swojej rozprawy. Trzeba podkreślić, że opóźnienia prac habilitacyjnych spowodowane są nie tylko czynnikami subiektywnymi. Istnieje przecież obowiązek publikacji rozprawy habilitacyjnej, na którą to publikację czeka się średnio 2–3 lat. Być może jest to specyfika studiów rolniczych, jednak zaobserwowałem, że z dwóch elementów oceny przewodu doktorskiego dokonanej przez radę naukową, to jest wartości rozprawy i sposobu obrony, często ten drugi dominuje, co nie jest zjawiskiem korzystnym.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#BolesławStrużek">Pogarsza się stosunek liczby pracowników naukowych do liczby studentów. Obserwuje się znaczne przeciążenie pracowników naukowych zajęciami dydaktycznymi, a także administracyjnymi. Włączenie wyższych uczelni do badań w ramach problemów węzłowych poprawiło jakość kształcenia pracowników naukowych, ze względu na rozszerzenie warsztatu pracy badawczej. Powiązanie uczelni i instytutów resortowych w płaszczyźnie badań podnosi walor użytkowy prowadzonych przez nie prac.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#HenrykRafalski">Mówimy dziś o 68 tys. pracowników naukowych w Polsce. Pytamy czy przygotowanie ilościowe i jakościowe tej kadry jest wystarczające z punktu widzenia potrzeb rozwoju naszego kraju. Nie wiemy ilu pracowników naukowych potrzebuje gospodarka i kultura, wiadomo tylko, że nadprodukcja długo jeszcze nie będzie nam grozić.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#HenrykRafalski">Jak wynika z dostarczonych materiałów, szczyt rozwoju naukowego osiąga się po około 37 latach od ukończenia studiów. Nie ma drugiego zawodu, gdzie kwalifikacje zdobywałoby się przez blisko 40 lat, przy jednoczesnych znikomych motywacjach ekonomicznych tego wysiłku. Wydaje się, że ze względu na to, iż pracownicy nauki pracują praktycznie wyłącznie z motywów ideowych zasługują oni na szczególną opiekę i uznanie.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#HenrykRafalski">Poważnym problemem jest nadmiar obciążeń pracowników nauki. Przyczyn powolnego awansu adiunktów można upatrywać i w tym, że muszą oni wybierać między pracą na stopień a pracą badawczą rzeczywiście ich interesującą. Konieczne jest wydatne zmniejszenie pensum dydaktycznego, przy czym w akademiach medycznych występuje sytuacja skrajna i konieczność takiego rozwiązania jest paląca.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#HenrykRafalski">W obecnych warunkach akademie medyczne nie mogą wywiązywać się z nałożonej na nie odpowiedzialności za jakość świadczeń profilaktyczno-leczniczych w ich rejonie. Zmianie winny również uleć przepisy nakładające na akademie obowiązek wypracowania we własnym zakresie środków na prowadzenie działalności badawczej. Warto również zasygnalizować, że od 3 lat żadna uczelnia medyczna w kraju nie otrzymuje środków dewizowych na zakup aparatury naukowo-badawczej. Środki, które otrzymuje resort zdrowia, przeznaczane są w całości na zakup aparatury leczniczej, co jest zresztą zupełnie zrozumiałe. Niedostatecznie liczebna kadra nie jest w stanie we właściwy sposób kształcić studentów.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#HenrykRafalski">Powinno zostać zmienione rozporządzenie prezesa Rady Ministrów nakazujące finansowanie wyjazdów na sympozja i konferencje naukowe ze środków własnych wyjeżdżających. Powinny zostać stworzone bodźce dla rozwijania stażów krajowych. Jest w kraju wiele ośrodków, w których staże takie mogłyby być z pożytkiem organizowane, jednak brak jest odpowiednich funduszy.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#HenrykRafalski">Dotychczas podejmowane działania nie przyczyniły się do poprawy rozmieszczenia kadr naukowych. Niezbędne są nowe środki i bodźce dla uzdrowienia tej sytuacji, konieczne jest również zwiększenie nakładów na rozwój warsztatów badawczych, zwłaszcza w akademiach medycznych.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#HenrykRafalski">Zmianie musi ulec sytuacja, w której tytuł profesora zwyczajnego osiąga się w wieku emerytalnym, gdy możliwości twórcze danej osoby są już na wyczerpaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JózefGrenda">Kierownictwo resortu podziela pogląd o specyfice akademii medycznych, która polega na tym, że mają one rozszerzony zakres zadań, gdyż obok obowiązków naukowych, dydaktycznych i klinicznych, sprawują nadzór nad działalnością profilaktyczno-leczniczą na swoim terenie. Podobna sytuacja występuje również w instytutach naukowo-badawczych, które są obciążone dodatkowo kształceniem podyplomowym. Przeciążenie pracowników naukowych jest tym większe, że nabór na studia medyczne wzrósł o ok. 50%, a liczba młodych pracowników nauki została utrzymana na dotychczasowym poziomie. W tych trudnych warunkach nasi nauczyciele akademiccy z pełnym zaangażowaniem realizują swoje zadania.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JózefGrenda">Problem dalszego rozwoju naukowego adiunktów był rozważany już przed 20-laty. Nadal adiunkci są niedoceniani, gdyż wypełniają gros zadań dydaktycznych. Być może należy wrócić do koncepcji „stałych” adiunktów, gdyż stan obecny, w którym adiunkci blokują dopływ nowych kadr koniecznie musi ulec zmianie.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#JózefGrenda">Dane statystyczne zebrane przez resort świadczą o tym, że istnieje możliwość równoległego zdobywania specjalizacji oraz stopnia doktora. Trzeba przy tym pamiętać, że doktorat jest stopniem naukowym, podczas gdy specjalizacja oznacza określony zasób wiedzy umożliwiający wykonywanie zawodu.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#JózefGrenda">Dostrzegając trudności lokalowe i braki w wyposażeniu akademii medycznych, resort stoi na stanowisku, że zespoły nauczania klinicznego są instytucją przynoszącą bardzo wiele korzyści. Takie wyjście akademii w teren do ośrodka wojewódzkiego sprzyja z jednej strony rozwojowi tego ośrodka, z drugiej zaś umożliwia prowadzenie w szerszym zakresie praktycznego nauczania studentów.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#JózefGrenda">W celu poprawy rozmieszczenia kadr w terenie resort wprowadził szereg bodźców ekonomicznych, które przyniosły już odczuwalne skutki.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#JózefGrenda">Zgadzając się z propozycją oceny funkcjonowania rad naukowych, chciałbym wyrazić wątpliwość czy możliwe jest powołanie organu kompetentnego do przeprowadzania takich ocen.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#JózefGrenda">Zdaniem resortu, obecny system umożliwia dokształcanie przez uczestnictwo w z jazdach i delegacjach; zwłaszcza młodzi pracownicy nauki mają duże możliwości wyjazdów na konferencje naukowe. Natomiast wyjazdy zagraniczne są dopuszczalne w zasadzie po 3–4-letniej pracy w kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MarianMięsowicz">W dyskusji poruszany był problem unormowania wymagań w stosunku do awansów, zwłaszcza w placówkach naukowych. Mało natomiast uwagi poświęcono kwestii transferu kadry naukowej do celów związanych z szeroko rozumianym rozwojem kraju. Zdobycie stopnia doktorskiego powinno być momentem, w którym pracownik naukowy decyduje czy pozostaje w placówce naukowo-badawczej, czy też przechodzi do innej pracy. Jednak, aby taka alternatywa była możliwa, muszą zostać stworzone warunki rozwoju naukowego także poza uczelniami i instytutami. Tymczasem przemysł nie jest zainteresowany zatrudnieniem ludzi z doktoratami. W rezultacie ośrodki naukowe kształcą same dla siebie.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MarianMięsowicz">Wydaje się, że automatyczna rotacja młodszych pracowników nauki może prowadzić do obniżenia poziomu prac doktorskich. Powinna istnieć możliwość wprowadzenia nowej kadry nie tylko w drodze usuwania starej.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MarianMięsowicz">Nie rozumiem prezentowanych dziś wątpliwości co do poziomu prac habilitacyjnych. Właściwym czynnikiem opiniującym prace habilitacyjne powinna być opinia środowiska. Można by nawet zrezygnować z rozpraw habilitacyjnych i przy przyznawaniu stopnia brać pod uwagę całość dorobku naukowego kandydata. Z drugie j strony rozprawy habilitacyjne są o tyle celowe, że umożliwiają syntetyczne opracowanie dotychczasowych dokonań naukowych habilitanta.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#MarianMięsowicz">Nie można zapominać o roli kierownika zespołu naukowego. Atmosfera naukowa środowiska odgrywa zasadniczą rolę, a kształtuje ją w decydującym stopniu osobowość kierownika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MarianMichniewicz">Znaczne jest obciążenie nauczycieli akademickich godzinami ponadliczbowymi zajęć dydaktycznych. Problem ten był już poruszany w opinii Komisji. W odpowiedzi na tę opinię stwierdzono, że w pełni realizowane są zasady, zgodnie z którymi zatrudnienie w godzinach ponadwymiarowych nie może przekraczać 1/2 etatu. Powyższa rozbieżność wynika z tego, że resort rozpatruje placówki naukowe jako całość, podczas gdy posłowie analizują indywidualne przypadki. Dla zmniejszenia dotkliwości obciążenia zajęciami dydaktycznymi, należy wprowadzić znaczną elastyczność w wykonywaniu tego obowiązku.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MarianMichniewicz">W zbyt małym stopniu wykorzystywane są krajowe staże naukowe, podobnie jak staże naukowe w ZSRR.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#MarianMichniewicz">Problem rotacji adiunktów można rozwiązać już w chwili doboru kandydatów do pracy naukowej. Obecnie istniejący system selekcji nie zdaje egzaminu.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#MarianMichniewicz">Zatwierdzanie bardzo słabych doktoratów jest możliwe, gdyż często brak jest w radzie naukowej specjalistów w danej dziedzinie wiedzy, a ponadto o doborze recenzentów faktycznie decyduje promotor. Należy wprowadzić zasadę, że jeden z recenzentów będzie typowany przez radę naukową, a drugi przez ministerstwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#RyszardJanuszBender">Konieczne jest stworzenie możliwości prowadzenia wykładów przez wszystkich pracowników naukowych ze stopniem doktora habilitowanego.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#RyszardJanuszBender">Szczególnie niepokojąca jest sytuacja, gdy „zasiedzenie” się pracowników naukowych ma miejsce w nowych uczelniach, zwłaszcza że placówki te często izolują się od innych ośrodków badawczych. Byłoby celowym wprowadzenie obligatoryjnych staży krajowych przed uzyskaniem stopnia doktora. Należy też propagować wizyty i gościnne wykłady profesorów i docentów w różnych ośrodkach krajowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JerzyBukowski">Czy została rozstrzygnięta sprawa wykładowców i starszych wykładowców? Rozpatrując problem adiunktów, należy pamiętać, że stoimy przed rozwiązaniem sprawy form przechodzenia z 10-latki na studia wyższe. Wydaje się, że wówczas adiunkci mogą okazać się bezcenni.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JerzyBukowski">Musimy się zastanowić dla kogo kształcimy doktorów i doktorów habilitowanych; dla szkoły wyższej, dla nauki czy też dla potrzeb instytutów naukowo-badawczych. We wszystkich trzech wypadkach chodzi o różny typ kwalifikacji. Mam wrażenie, że obecnie staramy się otrzymać jakiś konglomerat.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JerzyBukowski">Istnieje u nas zwyczaj, że jeśli kształci się kadrę na tym szczeblu, to przede wszystkim z myślą o potrzebach instytucji kształcącej. Zbyt często całą drogę rozwoju naukowego od asystenta do profesora zwyczajnego przechodzi się, pracując stale w jednej uczelni, w jednym zakładzie. Jeśli środowisko, w którym odbywa się ten rozwój, ma dostatecznie mocne tradycje, model ten jakoś funkcjonuje. Jednak osoby awansujące zgodnie z tym modelem w środowiskach słabszych, nawet jeśli są bardzo zdolne, nie mają szans na osiągnięcie wyższego poziomu. Obecnie nie raz łatwiej wyjechać na staż naukowy zagranicę niż do Łodzi, Wrocławia czy Krakowa, w których to ośrodkach wiele dziedzin nauki stoi często na nie gorszym poziomie niż za granicą. Na dawnych pruskich uczelniach był zwyczaj, że pierwsze samodzielne stanowisko naukowe uzyskiwało się poza macierzystą uczelnią. Powrót na stały etat na pełną profesurę w swojej szkolę był ukoronowaniem kariery.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#JerzyBukowski">Zbyt często mówimy o wzroście ilości kadr, myśląc kategoriami dzisiejszego kształtu instytucji naukowych. Za mało dyskutujemy jakie zadania postawi przed nami struktura szkół wyższych za 10 lub 20 lat. W kształceniu kadr naukowych są pewne sprzeczności. Z jednej strony głosimy zasadę, że warunkiem podstawowym dobrego kształcenia kadr naukowych jest oparcie go na szerokich i ogólnych podstawach, z drugiej zaś strony życie wymusza coraz to głębszą specjalizację. Musi więc powstać jakaś forma równoległego kształcenia specjalistów dla potrzeb gospodarki i naukowców. Być może przydatne byłoby zróżnicowanie stopni: np. doktor medycyny jako najwyższa specjalizacja i doktor nauk medycznych jako stopień naukowy.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#JerzyBukowski">Wiąże się z tym pytanie czy prace inżynierskie mogą być uznawane za habilitacje. Jeśli nadamy habilitacji dawny sens: kwalifikacji do nauczania, to nadawanie tego typu stopni będzie jak najbardziej uzasadnione i wszyscy się z tym zgadzają. Nie może to jednak prowadzić do składania nieuzasadnionych wniosków o powoływanie na stanowiska docentów osób nie mających ani dorobku konstrukcyjnego, ani podstaw do obrony pracy habilitacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#JerzyBukowski">Jesteśmy obecnie w sytuacji, w której minął okres nazwany kiedyś przez ministra górnictwa okresem radosnego tworzenia szkół wyższych. Nie twierdzę, że żadna z obecnie istniejących szkół nie ma szans osiągnięcia szczebla akademickiego i stania się rzeczywistym ośrodkiem naukowym, pragnę jednak przypomnieć, że trzy najstarsze szkoły inżynierskie m.in. w Poznaniu i Częstochowie dochodziły do szczebla politechnik przez ponad 10 lat. Mieliśmy kiedyś dobrze rozwinięty system dwustopniowego kształcenia inżynierów i magistrów inżynierów. Koledzy z innych krajów socjalistycznych zazdrościli go nam. Znaczna sieć szkół inżynierskich dobrze wywiązywała się z roli wyższych szkół zawodowych. Obecnie wszystkie szkoły chcemy awansować do szczebla akademickiego. Przecież w ZSRR nikt nie usiłuje przyjmować założenia, że każda politechniczna szkoła wyższa ma mieć taką samą rangę jak Instytut Leningradzki, Okazją do ponownego przemyślenia tej sprawy może być nieunikniona reorganizacja szkół wyższych związana z wprowadzeniem szkoły 10-letniej.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#JerzyBukowski">Na obecnym etapie potrzebne jest istnienie instytucji kontrolnej o zasięgu ogólnokrajowym jaką jest Centralna Komisja Kwalifikacyjna. Podobna do obecnej dyskusja o roli CKK toczyła się przed 6–7 laty. Wraz z profesorami Szczepańskim i Mięsowiczem zadaliśmy sobie wówczas trud sprawdzenia - jak działały podobne instytucje w poprzednich latach. Okazało się, że wszystkie kolejne poprzedniczki CKK odrzucały, podobnie jak obecnie - osiem do dziesięciu procent wniosków awansowych. Nie można więc mówić o wystąpieniu obecnie jakichś przegięć.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#JerzyBukowski">Nie zgadzałbym się z postulatem ponownego wprowadzenia dwumiesięcznego terminu na uprawomocnienie się doktoratu. Przepis ten jest zaczynem donosicielstwa. CKK powinna kontrolować poziom doktoratu, jednak nie w celu rewidowania poszczególnych decyzji, lecz w celu sprawdzania - jak poszczególne rady naukowe wykorzystują posiadane uprawnienia i ewentualnego wysuwania wniosków o cofnięcie tych uprawnień. Nie uważam, aby procent odrzuconych wniosków o powołanie na stanowisko docenta bez habilitacji był zbyt wysoki. Ciągle bowiem pokutuje mniemanie zrodzone w latach poprzednich, gdy droga ta była łatwa i szeroko otwarta, że tego rodzaju awans może zastępować, a nie uzupełniać normalną drogę uzyskiwania tego stanowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanJanowski">W trakcie naszych poselskich rozmów z przedstawicielami środowisk naukowych wielokrotnie słyszeliśmy, że istniejące ustawodawstwo w zakresie gospodarki kadrami naukowymi oceniane jest jako dobre i nie wymagające zmian. Podkreślano równocześnie, że choć przepisy stwarzają lokalnym środowiskom pełną możliwość kontroli poziomu kadr naukowych, to jednak wiele okoliczności i aktów wykonawczych wymusza często nie najlepsze rozwiązania. Dotyczy to małej mobilności kadr i niedrożności mechanizmów rotacyjnych. Nie wszystkie sprawy wyglądają także jednoznacznie: np. wieloletni adiunkci są często najlepszą i niezastąpioną kadrę do prowadzenia pracochłonnych i rutynowych prac badawczych, wymagających często sporego doświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JanJanowski">Brak mobilności kadr wiąże się nie tylko z istniejącymi ograniczeniami narzucanymi przez życie, ale także z mentalnością środowisk. Studentom już od pierwszych lat studiów wpajamy system myślenia, w którym zmiana uczelni, na której się pracuje, jest dowodem pewnej porażki naukowej.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#JanJanowski">Nasz system studiów doktoranckich generalnie nie zdaje egzaminu. Ani przemysł, ani gospodarka nie są zainteresowane studiami prowadzonymi w innej instytucji. Studia nie zwiększają więc ruchu kadr naukowych.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#JanJanowski">Z wyjątkiem jednej odosobnionej opinii dotyczącej środowiska łódzkiego, nie spotkaliśmy się generalnie z negatywnymi ocenami funkcjonowania Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej. Dyskusyjna wydaje się tylko sprawa merytorycznego uzasadniania decyzji negatywnych. Zgadzam się, że niemożliwe jest ujawnianie nazwisk recenzentów, gdyż i obecnie CKK ma dostatecznie dużo kłopotu ze znalezieniem ludzi o odpowiednich kwalifikacjach gotowych wydawać opinie bez oglądania się na naciski środowiskowe. Niezbędne jest jednak takie informowanie, by w miarę możliwości likwidować rozgoryczenie i poczucie niezrozumiałości decyzji.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#JanJanowski">Pewne wątpliwości budzi również stosowany system dokumentacji osiągnięć naukowych. Nie powinno się żądać kompletnego wykazu publikacji, a jedynie powołania się na te osiągnięcia, które dana rada uważa za szczególnie predestynujące do uzyskania kolejnego stopnia naukowego. Obecnie często kandydat na profesora, posiadający na swym koncie dwie, trzy prace o wysokiej jakości, musi przez kilka lat czekać aż obrosną one odpowiednią ilością pozycji drobniejszych.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#JanJanowski">Należy także zastanowić się nad systemem rozpatrywania doktoratów i habilitacji na szczeblu uczelni. Reprezentuję wydział, w którego radzie naukowej zasiada 45 osób, reprezentujących pięć pokrewnych kierunków. Połowa habilitacji bronionych przed naszą radą jest dla mnie niezrozumiała. Są jednak przypadki, gdy podobny zakres prac rozpatruje rada złożona z 9 osób. Zdarza się wówczas, że jedyną osobą znającą się na temacie habilitacji jest opiekun naukowy. Proponuję więc, aby powołać ogólnokrajowe lub regionalne komisje złożone z przedstawicieli danej specjalności, które mogłyby bardziej kompetentnie i jednolicie rozpatrywać wpływające wnioski. Zmiany wymaga także obowiązujący sposób doboru recenzentów. W moim odczuciu niezbędne jest, by co najmniej dwóch recenzentów pochodziło z innych ośrodków naukowych.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#JanJanowski">Często zdarza się, że na wydziałach specjalistycznych bronione są prace z historii danej nauki. Można zdobyć stopień doktora medycyny na podstawie pracy głównie historycznej. Uważam, że tego typu prace powinny być bronione na wydziałach historii.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#JanJanowski">Trudności się także z nowo powstającymi dziedzinami nauki. Organizację i zarządzanie uznaliśmy za osobną gałąź nauki stosunkowo niedawno i mamy obecnie w kraju nie więcej niż dwóch - trzech profesorów w tej dziedzinie. Kto ma więc oceniać nowych adeptów nauki? Mówi tu o pewnej sprzeczności między systemem specjalizacji w medycynie.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#JanJanowski">Obecnie podobny problem pojawi się w naukach technicznych. Sprawa ta wymaga głęboko przemyślanego i długofalowego rozwiązania. Nie zawsze akty wykonawcze wydawane są przez resort po konsultacji ze środowiskami. Przykładem może być ostatnie zarządzenie w sprawie oceny kadr naukowych. Wydano 6-stronicowy formularz. W dużej uczelni wypełnienie tych formularzy związane będzie z tak dużym wysiłkiem, że nie pozostanie już czasu na ocenę merytoryczną. Będzie dużo papieru na podkładki, zaniknie natomiast system oceny kadr nawet tam, gdzie obecnie on istnieje.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#JanJanowski">Przewodniczący Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej do spraw kadr naukowych prof. Witold Czachórski: Wnikliwe uwagi zawarte w referacie i dyskusji wiążą się zarówno z bieżącym funkcjonowaniem komisji, jak i z problemami perspektywicznymi modelu funkcjonowania oceny kadr naukowych. Mogę wypowiadać się jedynie, co do obecnej pracy CKK i naszych najbliższych zamierzeń. Bardzo cieszy mnie uznanie, z jakim praca Komisji spotyka się w opinii posłów i znaczenie jakie przywiązywane jest do utrzymywania poziomu kadr naukowych.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#JanJanowski">Centralna Komisja Kwalifikacyjna podjęła próbę oceny poziomu prac doktorskich. Obecnie, kiedy doktorat uzyskuje się w licznych ośrodkach, liczbę 6 do 8% prac uznanych przez nas za niespełniające wymagań oraz dalszych 10–15% uznanych za słabe należy uznać za niezbyt wysoką. Przyczyny tego stanu są złożone: zbyt pochopne przyznawanie prawa do prowadzenia przewodów doktorskich, niedbała praca promotorów, nieodpowiedni dobór recenzentów. Należałoby przywrócić przepis o dwumiesięcznym okresie, w którym decyzją rady wydziału o nadaniu stopnia doktora może być zrewidowana przez ministerstwo. CKK nie ma oczywiście, ani możliwości, ani ambicji do zatwierdzania doktoratów.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#JanJanowski">Istnienie jednak takiej klapy bezpieczeństwa umożliwiłoby sprostowanie najbardziej rażących pomyłek, a ponadto znacznie podniosłoby samokontrolę ciał decydujących o nadaniu tego stopnia.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#JanJanowski">Istnieją obecnie dwie drogi dochodzenia do stanowiska docenta. Jestem daleki od generalizowania i stwierdzania, która z nich jest właściwsza. Duża ilość odrzucanych wniosków o powołanie na to stanowisko pracowników bez habilitacji związana jest z reminiscencjami okresu, gdy prowadzono bardzo liberalną politykę. Dziękuję posłowi Bukowskiemu za wskazanie, że poziom 6–8% kandydatów odrzucanych przy zatwierdzaniu habilitacji nie odbiega od praktyki całego 35-lecia.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#JanJanowski">Miewamy kłopoty z obowiązującym przy habilitacji wymogiem publikacji prac. Zdajemy sobie sprawę, że ścisłe przestrzeganie tego wymogu opóźniłoby awans wielu osób o wiele lat bez ich winy. Z drugiej jednak strony nie chcielibyśmy rezygnować z generalnego wymogu publikacji, bowiem nie możemy dopuszczać do tworzenia się ośrodków naukowych, których działalność w dziedzinie publikacji nie wykracza poza maszynopis.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#JanJanowski">Przyczyny decyzji negatywnych są ujawniane i komunikowanie przewodniczącemu rady naukowej, która podjęła decyzję o nadaniu stopnia. Powinien on przekazać te uwagi zainteresowanemu. Nie podejmujemy decyzji, negatywnych pochopnie. Muszą one zostać zatwierdzone wewnątrz komisji przez dwa kolejne szczeble.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#JanJanowski">W porównaniu z systemami obowiązującymi w innych krajach pierwszym stopniem profesorskim jest u nas docentura. Dalsze awanse mają charakter już głównie prestiżowy. Nie jest więc tak szalenie istotną sprawą ich przyśpieszanie, jeśli miałoby się wiązać z obniżaniem kryteriów.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#JanJanowski">W najbliższym okresie CKK zamierza rozpocząć systematyczną wyrywkową kontrolę poziomu doktoratów oraz rozpocząć szeroko zakrojone prace nad ustaleniem dysertabilności poszczególnych dyscyplin naukowych, a więc stopnia, w jakim niezbędne jest w nich uzyskanie habilitacji i w jakiej formie mogłaby być ona składana.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#JanJanowski">Wiceminister nauki, szkolnictwa wyższego i techniki Stanisław Czajka: Obecny stan kształcenia naszych kadr naukowych można uznać za zadowalający, a w porównaniu z innymi krajami, dysponującymi znacznie lepszymi warunkami materialnymi, nawet za bardzo dobry. Za najważniejsze resort uważa przyśpieszenie składania prać habilitacyjnych i podwojenie ich liczby, a także przyśpieszenia awansów profesorskich.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#JanJanowski">Za niepokojące uważamy pogłębianie się tendencji do tworzenia się zawodu: adiunkt. Zdajemy sobie sprawę, że w związku z gwałtownym rozwojem szkół wyższych w latach pięćdziesiątych nastąpiło znaczne obciążenie dydaktyczne tych ludzi, przy równoczesnym skłanianiu się samodzielnych pracowników nauki do przerzucania swych obowiązków dydaktycznych na barki adiunktów. Obecnie jednak nadszedł czas, w którym musimy podjąć w tej sprawie zdecydowane działanie. W najbliższym czasie przedstawimy propozycje wprowadzania 8-letniego okresu rotacji dla adiunktów.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#JanJanowski">Konieczne jest zlikwidowanie dysproporcji w rozmieszczeniu, kadry naukowej. Uchwała Rady Ministrów z 19 lipca jest próbą rozwiązania tej sprawy. Podnoszono tu problem wysokiego oprocentowania zapomogi udzielanej przenoszącym się pracownikom. Nie uważam sprawy tej za szczególnie istotną, zważywszy, że należy jako zasadę traktować jej umarzanie.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#JanJanowski">Zarządzenie w sprawie ocen okresowych było dyskutowane z przedstawicielami uczelni. Ministerstwo nie uważa, aby najważniejszy w tej sprawie był kształt arkusza ocen.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#JanJanowski">Etaty dla najzdolniejszych absolwentów są potrzebne. Sprawa ta obecnie leży w gestii rektorów, którzy nie mają limitu etatów. Gdyby w uczelniach sprawnie przebiegała rotacja, problem nie istniałby. Rozważamy uelastycznienie systemu pensum dydaktycznego i naukowego. Między innymi przez możliwość przenoszenia pensum na poprzednie lub następne lata akademickie.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#JanJanowski">Niedorozwój krajowych stażów naukowych wiąże się nie tylko z limitowaniem funduszu delegacyjnego. To także problem mieszkań, sposobu odrabiania pensum, dodatków. I zgadzam się z opinią, że obecnie często łatwiej wyjechać na Zachód, niż do sąsiedniego miasta. Będziemy dążyli do rozwiązania tej sprawy w miarę możliwości.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#JanJanowski">Jeśli chodzi o system awansowania kadr naukowych, niezbędne jest usprawnienie pracy rad naukowych oraz rozwój rzeczywistej krytyki naukowej.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#JanJanowski">Podejmiemy w najbliższym czasie temat studiów doktoranckich. Jest to grupa zawodowa pierwsza w resortowej kolejce do podwyżki płac. Będziemy mocniej egzekwować formalne wymogi przy przyjmowaniu na te studia.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#JanJanowski">Niełatwo rozwiązać sprawę wykładowców i starszych wykładowców. Osiągnęliśmy na razie tyle, że ta grupa zawodowa nie rozrasta się. Nie najszczęśliwszym wydaje się natomiast pomysł, by ludzi tych wykorzystać w przyszłych dwuletnich szkołach specjalizacji zawodowej, gdyż nie możemy placówek tych skazywać od początku na kadrę dobraną w drodze selekcji negatywnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JerzyBukowski">W swoim czasie wiele uczelni oparło swój rozwój na wykładowcach. Nie byłbym więc pewny czy oparcie na tych ludziach z dużym doświadczeniem przyszłych szkół pośrednich między szkołą 10-letnią a wyższą byłoby błędem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JerzyBuć">Na wszystkich spotkaniach poselskich pracownicy uczelni podkreślają, że istniejące regulacje ustawowe dają im wystarczające możliwości dla starań o należyty poziom kadry naukowej. Przeszkody stwarza życie i nie zawsze przemyślane zarządzenia wykonawcze. Wielu rektorów stwierdza, że rotacją byłaby znacznie łatwiejsza do przeprowadzenia, gdyby uczelnie dysponowały 10–20 procentową rezerwą w stosunku do potrzeb dydaktycznych.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JerzyBuć">Należy zachować dużą wstrzemięźliwość przy wprowadzaniu nowych przepisów i rozwiązań. Przykładem może być sprawa adiunktów. Nie można objąć ich wszystkich rotacją, gdyż w uczelniach potrzebni są także wysoko kwalifikowani i doświadczeni dydaktycy, bez ambicji do samodzielnej pracy naukowej, potrafiący jednak rzetelnie przeprowadzać niezbędne badania rutynowe.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JerzyBuć">Proponuję, aby podkomisja przygotowana opinię dla resortu, w oparciu o przebieg obrad.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#JerzyBuć">Proponuję też, abyśmy ujęli w dezyderacie sprawę wysokiego oprocentowania zapomogi dla przenoszących się pracowników naukowych i szerzej stwarzania dla nich odpowiednich udogodnień. Jeśli uważamy, że korzystnie społecznie jest zachęcić pewną grupę ludzi do prowadzenia przez wiele lat dwóch domów, musimy pogodzić się z niezbędnymi kosztami.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#JerzyBuć">Powinniśmy wystąpić także o zlikwidowanie limitów funduszu delegacyjnego dla pracowników naukowych. Skoro zależy nam na zwiększeniu ruchliwości kadr, wdrożeń, kadr, nie możemy godzić się z istnieniem sztucznych barier.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>