text_structure.xml
346 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 9 min. 40.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczą na posiedzeniu Marszałek Sejmu Czesław Wycech i Wicemarszałek Jerzy Jodłowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#CzesławWycech">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#CzesławWycech">Powołuję na sekretarzy posłów Józefa Boreckiego i Stanisława Hasiaka.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#CzesławWycech">Protokół i listę mówców prowadzi poseł Józef Borecki.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#CzesławWycech">Proszę Posłów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#CzesławWycech">Protokóły 17 i 18 posiedzeń Sejmu uważam za przyjęte, gdyż nie wniesiono przeciw nim zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#CzesławWycech">Prezydium Sejmu zawiadamia, że udzieliło urlopów następującym obywatelom posłom, względnie usprawiedliwia ich nieobecność na dzisiejszym posiedzeniu: Bruski Józef, Dłuski Ostap, Drożniak Edward, Dulemba Antoni, Kędzierski Józef, Nowak Roman, Olszewski Jerzy, Spychalski Marian, Stefański Stanisław, Strzemiecki Zbigniew, Zawadzki Kazimierz.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#CzesławWycech">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został Obywatelom Posłom doręczony.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#CzesławWycech">Czy w sprawie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia pragnie ktoś z Obywateli Posłów zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#CzesławWycech">Nikt się nie zgłasza.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#CzesławWycech">A więc uważam, że Sejm porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia, przedstawiony przez Prezydium Sejmu, zatwierdził bez zmian.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#CzesławWycech">Przystępujemy do dalszego ciągu łącznej dyskusji nad projektami: ustawy budżetowej i uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na rok 1958 oraz sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1956.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Kazimierzowi Śliwie.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#KazimierzŚliwa">Wysoki Sejmie! W swoim wystąpieniu chciałbym poruszyć niektóre zagadnienia z dziedziny gospodarki komunalnej.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#KazimierzŚliwa">Gospodarka komunalna i mieszkaniowa jest wybitnie gospodarką terenową, najściślej i w pełni związaną z działalnością rad narodowych. Usługi komunalne zaspokajają najbardziej niezbędne, codzienne potrzeby ludności miast i osiedli i w decydujący sposób kształtują warunki bytowe mas pracujących. Gospodarka komunalna spełnia również poważną funkcję w stosunku do wszystkich dziedzin naszego życia gospodarczego. Jeżeli wymienić tylko takie podstawowe sprawy, jak mieszkaniowe, zarówno od strony eksploatacji istniejących zasobów, jak i polityki lokalowej i budownictwa mieszkaniowego, zaopatrzenie ludności w wodę, sprawy komunikacji miejskiej i stan sanitarny naszych miast i osiedli — to widzimy, że są to problemy najbardziej trudne, zaniedbane i nabolałe, na które w niedostatecznym stopniu zwracaliśmy dotychczas uwagę. Rozwiązanie tych problemów zależeć będzie przede wszystkim od gospodarności rad narodowych, prawidłowej polityki i skutecznej pomocy Ministerstwa, od zwiększenia udziału społeczeństwa w ponoszeniu kosztów utrzymania i rozwoju urządzeń i usług komunalnych, oraz ekwiwalentnego świadczenia przemysłu na rzecz gospodarki miejskiej.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#KazimierzŚliwa">Należy wskazać, że w wyniku realizacji słusznej polityki w zakresie decentralizacji i demokratyzacji naszego życia gospodarczego szczególnie poważne zmiany zaszły już na odcinku gospodarki terenowej, której główną treść stanowi gospodarka komunalna.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#KazimierzŚliwa">Rok ubiegły — pierwszy rok samodzielności rad narodowych — w zakresie gospodarki komunalnej potwierdził słuszność przeprowadzonej decentralizacji zarządzania. W poważnym stopniu wzmogło się w aparacie rad narodowych poczucie gospodarności i odpowiedzialności za realizację podstawowych zadań. Zwiększone uprawnienia na ogół rady narodowe wykorzystały we właściwym kierunku, przeznaczając w trybie wykonania budżetów oszczędności i wygospodarowane środki na niezbędne potrzeby komunalne. W ten sposób zostały dofinansowane i zrealizowane w przerobie nakłady na remonty kapitalne budynków mieszkalnych w 106,2% w stosunku do założeń Narodowego Planu Gospodarczego, a remonty kapitalne gospodarki komunalnej zostały przekroczone o 16,5%.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#KazimierzŚliwa">Szereg miejskich rad narodowych w znacznie większym procencie przekroczyło swoje zadania. Dla przykładu podam, że takie miasta Kielecczyzny, jak Starachowice i Radom wygospodarowały ca 15 mln zł, przeznaczając tę sumę na zaspokojenie najniezbędniejszych potrzeb gospodarki komunalnej.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#KazimierzŚliwa">Pozytywne na ogół wyniki ubiegłego roku w resorcie gospodarki komunalnej, rzecz jasna, nie mogą nam przesłaniać olbrzymich jeszcze zaniedbań, jakie istnieją w tej dziedzinie. Rozmiary świadczonych usług komunalnych, ich jakość, stan urządzeń pozostają w tyle za stale rosnącymi potrzebami i wymaganiami naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#KazimierzŚliwa">Ze szczególną siłą zaniedbania te występują w województwach centralnych. Pozwolę sobie przytoczyć niektóre tylko przykłady z woj. kieleckiego.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#KazimierzŚliwa">Do podstawowych problemów na terenie Kielecczyzny zaliczyć należy wysoce niedostateczne zaopatrzenie ludności w wodę. Na 31 miast tego województwa tylko 11 posiada wodociągi komunalne, w pozostałych zaś czynne są jedynie studnie publiczne lub prywatne. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że na skutek robót górniczych nastąpił zanik wody w studniach. Występuje to w Końskich, Opocznie, Szydłowcu, Opatowie i Sandomierzu, zwłaszcza w rejonie siarki.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#KazimierzŚliwa">Ponadto istnieje wiele miejscowości nie posiadających studni publicznych z powodu braku wody w górnych pokładach geologicznych i zachodzi konieczność budowy głębokich studni wierconych. Studni takich w tej chwili należałoby wybudować około 65 kosztem 25 mln zł.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#KazimierzŚliwa">Podobnie przedstawia się sprawa kanalizacji. Na 31 wymienionych miast tylko 8 ma urządzenia kanalizacyjne, i to w niedostatecznym zakresie. Brak jest przeważnie oczyszczalni. ścieków, co powoduje zanieczyszczenia wód powierzchniowych, z których czerpie się wodę pitną.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#KazimierzŚliwa">Jeszcze bardziej niekorzystnie przedstawia się stan ulic i mostów. Tylko 50% ulic w miastach Kielecczyzny ma nawierzchnię twardą, a reszta to nawierzchnia gruntowa. Nawierzchnia twarda — to w 70% tzw. „kocie łby”, a tylko niespełna 30% — to nawierzchnia ulepszona.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#KazimierzŚliwa">Nakłady na ten cel, mimo czynów społecznych, w stosunku do potrzeb były i są niewspółmiernie niskie. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest szybkie niszczenie się taboru samochodowego tak komunikacji miejskiej, jak i powiatowej, pogłębiające straty tych przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#KazimierzŚliwa">To są podstawowe potrzeby i zaniedbania gospodarki komunalnej, nie licząc takich jak gazyfikacja, gdyż tylko jedno miasto Radom ma częściową sieć gazową, czy nawet oświetlenie ulic, a do ubiegłego roku dwa miasta powiatowe nie posiadały w ogóle oświetlenia elektrycznego.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#KazimierzŚliwa">W pewnym stopniu zakłada poprawę, względnie złagodzenie sytuacji ustalony samodzielnie przez rady narodowe plan i budżet na rok bieżący. W ramach globalnej dotacji wyrównawczej rady narodowe przeznaczyły ogółem na wydatki bieżące w zakresie całego resortu w budżetach terenowych 4.856,2 mln zł, tzn. 105,5% w stosunku do wykonania roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#KazimierzŚliwa">Prawie 50% ogólnych wydatków stanowi dopłata do kapitalnych remontów. Niewątpliwie tak poważny udział remontów kapitalnych w budżecie jest wyrazem realizacji przez rady narodowe słusznej polityki, zmierzającej do utrzymania urządzeń komunalnych w stanie zdolności do wykonania zwiększonych usług, oraz poprawy ich jakości. Mimo podniesienia nakładów na remonty kapitalne stanowią one zaledwie połowę bieżących potrzeb w tym zakresie, nie licząc poważnych zaległości z lat ubiegłych.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#KazimierzŚliwa">W poważnym stopniu na wielkość wzrastających z roku na rok wydatków budżetowych na gospodarkę komunalną wpływa poziom odpłatności za usługi komunalne. Jest rzeczą zrozumiałą, że miasto musi ponosić świadczenia na rzecz utrzymania ulic, placów, oświetlenia, zieleni miejskiej itp., natomiast pozostałe usługi winny być odpłatne i pokryć co najmniej koszty własne. Tymczasem do każdego metra sześciennego wody. państwo dopłaca w bieżącym roku około 35% średniej ceny, tzn. kwotę 164,6 mln zł, a do każdego pasażera korzystającego ze środków komunikacji miejskiej — przeciętnie około 0,25% ceny biletu, co daje w sumie 284,8 mln zł. Również gazownie komunalne przynoszą stratę 35,5 mln zł. Taryfa za gaz dla zakładów przemysłowych pokrywa zaledwie około 40% kosztów własnych produkcji gazu.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#KazimierzŚliwa">W ogóle gospodarkę komunalną i mieszkaniową charakteryzuje to, że jej dochody stanowią zaledwie 7,1% wydatków.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#KazimierzŚliwa">Skutki nierentowności przedsiębiorstw gospodarki komunalnej prowadzą do tego, że brak jest bodźców ekonomicznych do rozwoju usług komunalnych, każde bowiem przekroczenie zadań planowych pociąga za sobą trudności finansowe.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#KazimierzŚliwa">Ważniejsze natomiast jest to, że tak niskie opłaty za usługi komunalne sprzyjają m. in. olbrzymiemu marnotrawstwu, a nierzadko i dewastacji urządzeń.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#KazimierzŚliwa">Resort gospodarki komunalnej winien wypracować skuteczne środki i wnioski w zakresie likwidacji nierentowności usług komunalnych. W większym stopniu należy zainteresować i uprawnić w zakresie ustalenia taryf i opłat za usługi komunalne same rady narodowe, przy równoczesnym rozpracowaniu odpowiadającym dzisiejszym wymogom struktury organizacyjnej. Należy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że opłaty za usługi komunalne, szczególnie za czynsz mieszkaniowy i za przejazdy środkami komunikacji miejskiej, stanowią poważny udział w budżetach rodzinnych — i dlatego ich zmiana wymaga gruntownego przemyślenia, aby nie naruszyć podstawowych kosztów utrzymania rodziny pracowniczej. Należałoby więc rozważyć, czy w najbliższym okresie czasu przynajmniej przedsiębiorstwa przemysłowe nie mogłyby świadczyć pełnej odpłatności za usługi komunalne.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#KazimierzŚliwa">Zdaję sobie sprawę z wieloletnich zaniedbań na odcinku gospodarki komunalnej, jak również z potrzeb gospodarki w innych dziedzinach, rozumiem że tych niedomagań nie jesteśmy w stanie usunąć w stosunkowo krótkim czasie. Tym niemniej należy dołożyć wszelkich starań, by zaniedbania te były szybciej i bardziej planowo usuwane, nie tylko drogą dofinansowania przez państwo, lecz także drogą ciągłego wyzwalania inicjatywy społecznej w formie czynów społecznych itp. Mają w tym wypadku duże pole do działania miejskie komitety Frontu Jedności Narodu, miejskie rady narodowe, komitety blokowe itp. Koniecznym staje się również opracowanie perspektywicznych planów w skali poszczególnych województw i miast z uwzględnieniem priorytetu potrzeb zmierzających do złagodzenia dysproporcji występujących między poszczególnymi miastami czy województwami. Plan ten należałoby oprzeć na uprzednio sporządzonej dokładnej inwentaryzacji istniejących urządzeń komunalnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Franciszkowi Pawłowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#FranciszekPawłowski">Wysoki Sejmie! W swoim wystąpieniu pragnę zająć się omówieniem tylko jednego odcinka naszego życia gospodarczego, ale bardzo drażliwego i czułego ze względu na jego znaczenie w dniu codziennym. Chodzi mi o produkcję przemysłu lekkiego, częściowo drobnego i spółdzielczości pracy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#FranciszekPawłowski">Przemysł lekki w realizacji swoich planów napotyka na poważne trudności. Kierownictwo tego przemysłu robi poważny wysiłek, by sprostać zadaniom jakie nakłada nań społeczeństwo, aby spełnić właściwą rolę w budownictwie socjalizmu w Polsce, tj. dać na rynek potrzebną ilość różnego rodzaju materiałów tekstylnych, wyrobów odzieżowych, skórzanych i innych, wchodzących w skład jego wytwórczości.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#FranciszekPawłowski">W dziedzinie tej nastąpił poważny wzrost. Wzrost ten widzimy w planie tegorocznym, wynoszącym w produkcji towarowej w stosunku do 1957 r. 106,2%. Tym wzrostem jednak nie możemy się uspokajać. W innych dziedzinach przemysłowych wzrost jest znacznie wyższy.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#FranciszekPawłowski">Musimy pamiętać, że corocznie przybywa nam około pół miliona ludności, którą musimy ubrać, której potrzeby musimy zaspokoić. Tymczasem na rynku dają się odczuwać poważne braki różnych asortymentów wytwórczości przemysłu lekkiego, szczególnie dla dzieci i młodzieży. Chcąc uzupełnić te braki — jak zaznaczył poseł Korzycki — schodzimy w części z rynków zagranicznych, które zdobyliśmy z dużym poświęceniem, a zdobyć je po raz drugi będzie nam bardzo trudno.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#FranciszekPawłowski">Trudności przemysłu lekkiego w dużej mierze są natury obiektywnej, niezależne w tej chwili od przemysłu. Trudności te wytworzyły się w przeszłości, lub leżą poza jego działalnością, są zależne od przemysłu maszynowego, chemicznego, czy też od Ministerstwa Handlu Zagranicznego. Ale są i niedociągnięcia subiektywne, występujące w samym przemyśle lekkim.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#FranciszekPawłowski">Pragnę tu zaznaczyć, że produkcja przemysłowa w dużej mierze w warunkach naturalnych zależy od trzech czynników:</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#FranciszekPawłowski">1) od ludzi zatrudnionych w tym dziale produkcji,</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#FranciszekPawłowski">2) od umaszynowienia czy też uzbrojenia technicznego przemysłu i</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#FranciszekPawłowski">3) od surowców.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#FranciszekPawłowski">O uzbrojeniu, o mocy produkcyjnej tego przemysłu mówiła z tej trybuny sejmowej posłanka Tatarkówna, przewodnicząca Komisji Przemysłu Lekkiego, Rzemiosła i Spółdzielczości Pracy na poprzedniej sesji sejmowej — wobec tego nie widzę potrzeby powtarzania się. Zaznaczam tylko, że sytuacja na tym odcinku jest nadal niezadowalająca, co poważnie rzutuje na produkcję. Pragnę natomiast zatrzymać się dłużej nad zagadnieniem surowców dla przemysłu lekkiego — branży tekstylno-skórzanej.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#FranciszekPawłowski">Nasz przemysł lekki jest przemysłem często określanym jako tradycyjny. W poważnych rozmiarach powstał on jeszcze w okresie gdy byliśmy w niewoli, pod zaborami. Na jego rozwój w ówczesnej dobie wpływały różne przesłanki, które dziś w pewnym sensie są nieaktualne. Te przesłanki związane były z ustrojem kapitalistycznym, jak i z inną konfiguracją ówczesnego państwa. Lokalizacja tego przemysłu z dzisiejszego punktu widzenia, nie jest zbyt szczęśliwa. Należałoby dołożyć wysiłku, aby przemysł ten został więcej rozluźniony, nowe zakłady winny być budowane w rejonach pozbawionych większych ośrodków zatrudnienia, gdzie występuje nadmiar rąk do pracy. Przemysł ten bowiem nie jest związany ściśle li tylko z występującymi w danym miejscu surowcami. Większość surowców sprowadzana jest dla tego przemysłu z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#FranciszekPawłowski">Bawełnę sprowadzamy ze Związku Radzieckiego, Ameryki, Egiptu czy innych państw; wełnę z krajów dominialnych; skórę z Ameryki Południowej, Afryki, Jugosławii, Szwecji, Austrii i Belgii. Z zagranicy sprowadzamy również len i włókna syntetyczne.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#FranciszekPawłowski">Dziś każde państwo posiadające surowce dla przemysłu lekkiego stara się u siebie rozwijać ten przemysł, szczególnie jeśli posiada duże zaludnienie, co ma miejsce w Azji i w Egipcie, by dać swoim ludziom pracę, by handlować artykułami gotowymi czy też półfabrykatami, bo to daje większą korzyść. Sprowadzanie więc przez nas surowców dla przemysłu lekkiego sprawia nam poważny kłopot.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#FranciszekPawłowski">Kłopot ten nabiera jeszcze ostrzejszego znaczenia, gdyż nasze możliwości płatnicze za granicą są ograniczone, co utrudnia nabycie surowca.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#FranciszekPawłowski">W bawełnę — na skutek korzystnych zagranicznych transakcji — jesteśmy zaopatrzeni w dostateczną ilość i nie grozi nam w tej chwili zakłócenie produkcji. W okresie minionym na tym odcinku zaopatrzenia mieliśmy poważne trudności, co miało wpływ na akumulację przemysłu lekkiego i na dochód robotnika. Nie mając surowca, zmuszeni byliśmy nieraz używać surowca lepszego do gorszych tkanin, i odwrotnie, co obniżało znów jakość zamówionych tkanin; dochodziło nawet do tego, że aby ratować sytuację surowcową, chronić nasze zakłady od postoju — pożyczaliśmy surowiec od innych państw.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#FranciszekPawłowski">W tej chwili mamy poważne trudności w zaopatrzeniu w wełnę, którą przeważnie sprowadzamy z krajów dominialnych. Krajowe zaopatrzenie w tej dziedzinie wynosi zaledwie ok. 10%, resztę pokrywamy z importu. Możliwości nasze, pochodzące z wewnętrznego rynku, są stosunkowo ograniczone, choć i w tej dziedzinie możemy coś ulepszyć.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#FranciszekPawłowski">Wysiłek nasz winien być skierowany na zwiększenie runa owczego z hodowli krajowej. Na tym odcinku panuje obecnie do pewnego stopnia zahamowanie i chaos. Nastąpiła bowiem poważna obniżka hodowli owiec, a jakość ich jest bardzo różnorodna i stosunkowo niska wydajność strzyżu od jednej sztuki.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#FranciszekPawłowski">Należałoby dążyć do zwiększenia ilościowego owiec, do ich uszlachetnienia i zrejonizowania, by podnieść jakość i wydajność. Wełna ta powinna być właściwie zebrana i dostarczona do przemysłu, w jednakowej jakości w całej swojej masie. Obecnie część runa owczego zostaje u chłopów, lub odsprzedawana jest chałupnikom, i idzie do ręcznej przeróbki. W ten sposób uzyskana włóczka jest znacz nie gorsza. Stosunkowo wiele surowca jest nie wykorzystanego i wyrób ręczny absorbuje dużo czasu. Fabryczna włóczka wełniana jest znacznie lepsza. Chłopki niechętnie dziś siadają do kołowrotka, aby prząść wełnę. Należałoby zorganizować właściwy sposób wymiany włóczki za runo owcze. Państwo poważnie by na tym zyskało. Obecny sposób wymiany szwankuje.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#FranciszekPawłowski">Mówiąc o dalszym rozwoju naszego przemysłu lekkiego, należy zwrócić usilną uwagę na włókno syntetyczne wysokiej jakości. Lepsze bowiem włókna syntetyczne, a szczególnie wełnopodobne, o dużej karbikowatości, sprowadzamy z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#FranciszekPawłowski">My wyrabiamy włókna z kazeiny, z celulozy, a. nie wyrabiamy jeszcze z węgla, na czym ponosimy straty. Gdyby udało się nam węgiel przerobić na włókna wełnopodobne i inne, i dopiero je wywieźć, otrzymalibyśmy 10-krotnie większy zarobek. Nim to jednak nastąpi, musimy pokonać poważne trudności, brak nam bowiem maszyn i nie znamy jeszcze sposobów wytwarzania włókien syntetycznych wysokiej jakości.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#FranciszekPawłowski">Przemysł chemiczny winien zrobić wszystko, żebyśmy nie potrzebowali włókien syntetycznych sprowadzać z zagranicy. W ślad za rozwojem tego rodzaju przemysłu stopniowo winniśmy zmieniać umaszynowienie zakładów przemysłu tekstylnego, przestawiając je na produkcję włókien sztucznych. Produkcja ta jest łatwiejsza, nie ma zrywów i jest tańsza, a materiał nie gorszy, niż z włókien naturalnych. Całkowicie jednak na razie nie da się zastąpić włókna naturalnego sztucznym, jak również nie da się zlikwidować importu surowców naturalnych, jak wełny i bawełny z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#FranciszekPawłowski">Z importem włókien sztucznych mamy poważne trudności, co znów wpływa na nasz rynek wewnętrzny. Np. przemysł krajowy planował wytworzyć materiał wełnopodobny z włókna sztucznego „phrix”, nie mnący się, na mundurki szkolne. Taki mundurek szkolny, uszyty z tego materiału przez zakłady przemysłu lekkiego, kosztowałby maksimum około 300 zł, co dodatnio wpłynęłoby na kieszeń świata pracy, tymczasem przemysł nie dostał surowca i cała produkcja została wstrzymana.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#FranciszekPawłowski">W Warszawie powstał zakład przemysłu terenowego, który miał produkować komplety bielizny z materiału sztucznego w ilości, która by wystarczyła przynajmniej po jednym komplecie dla każdej warszawianki — zakład nie otrzymał surowca, produkcja została ograniczona, a część ludzi trzeba będzie prawdopodobnie zwojnic z pracy.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#FranciszekPawłowski">Z zagranicy sprowadzamy szmaty potrzebne nam do przemysłu lekkiego. Import ten możemy ograniczyć z łatwością do 50%, przez co zaoszczędzimy dewizy tak bardzo nam potrzebne. Szmaty ze sfatygowanych ubrań wełnianych w naszych rodzinach idą do ognia, lekkomyślnie niszczymy w ten sposób surowiec tak potrzebny dla przemysłu lekkiego.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#FranciszekPawłowski">Kraje bogate, obfitujące w surowiec pierwszej jakości szanują wszelkiego rodzaju odpady, a my je niszczymy. Uważam, że należałoby na tym odcinku poczynić wszelkie starania i podjąć walkę z marnotrawstwem, co niewątpliwie da poważne wyniki. W każdej rodzinie, w każdym domu winny być zorganizowane zbiornice szmat, szczególnie wełnianych.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#FranciszekPawłowski">Z drugiej znów strony należałoby zachęcić nasze rodziny do zbierania szmatek przez bodziec ekonomiczny, żeby opłaciło się te odpady zbierać, a nie jak dziś, że za kilo szmat wełnianych płaci się 3 zł; cena za te szmaty winna być podniesiona do ceny znacznie wyższej, równej tej, jaką płacimy za granicą.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#FranciszekPawłowski">Jeśli chodzi o marnotrawstwo, to marny już ku temu specjalną inklinację; u nas nie zbiera się papierów a pali się je, a stale narzekamy na brak drewna.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#FranciszekPawłowski">Nieco więcej uwagi pragnę poświęcić takim surowcom, jak len i konopie. Nie mogę pogodzić się z tym, że włókno lnu sprowadzamy z zagranicy i że do tych surowców krajowych dopłacamy przeszło 600 mln zł. Wydaje mi się, że mamy odpowiednie warunki naturalne do uprawy lnu i konopi, jak odpowiednią glebę i klimat, oraz doświadczenie w ich uprawie. Włókno tych roślin może poważnie złagodzić pewne braki w naszym przemyśle tekstylnym, jak również przynieść sporo dewiz z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#FranciszekPawłowski">Co do obszaru, jeśli chodzi o uprawę lnu i konopi, stoimy na drugim miejscu w Europie i w świecie. Wydajność jednak lnu z 1 ha w Polsce jest bardzo niska i ulegała ona stale w ostatnich latach pogarszaniu.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#FranciszekPawłowski">W 1949 r. przeciętnie plon lnu z 1 ha wynosił 34,5 q w klasie 3,5, a w 1956 r. spadł już do 28,4 q w klasie 4,5, gdy tymczasem za granicą wydajność z 1 ha średnio wynosi około 60 q lnu, i to znacznie lepszej jakości.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#FranciszekPawłowski">Do tego rodzaju wyników w tych plantacjach przyczyniła się stosunkowo niska cena w poprzednim okresie i administracyjny stosunek do plantatorów, a ostatnio niewłaściwy odbiór przez przedsiębiorstwo skupu. Na odcinku odbioru istniała bowiem masa nadużyć, oszukiwano chłopów na wadze i w klasie, nie dostarczano właściwego ziarna siewnego itp. W Polsce siejemy obecnie około 100 tys. ha lnu. Areał ten jest wystarczający, aby pokryć zapotrzebowanie naszego przemysłu, cena za len i konopie jest w tej chwali właściwa, chłopu opłaci się siać te rośliny — korzyści są widoczne. Chodzi tylko o to, aby podszedł on do uprawy tych roślin z taką samą pieczołowitością i z takim samym nastawieniem, jak to robi przy uprawie buraka, żeby nie wybierał najgorszej ziemi pod ich zasiew, ale właściwą dla tego rodzaju roślin, i żeby ona była starannie uprawiona i nawożona, jak również chodzi i o to, żeby plantacje te były zasiane ziarnem siewnym selekcjonowanym i starannie obrobione — a na pewno wydajność i jakość ulegnie poprawie. Kłopot jest z tym, że ziarno siewne w poważnej części musimy sprowadzać z zagranicy. Ministerstwo Rolnictwa powinno się tą sprawą specjalnie zainteresować, aby wyhodować ziarno siewne lnu w Polsce.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#FranciszekPawłowski">Powiedziałem, że chłopu opłaci się uprawiać len. Gdyby udało nam się podnieść średnią wydajność z ha do 45 q, co jest zupełnie możliwe, a klasę podnieść do 2,5, rolnictwo za słomę odziarnioną z obszaru 100 tys. ha otrzymałoby 1.800 mln zł, czyli o 1.110 mln zł więcej niż w 1956 r.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#FranciszekPawłowski">Uprawa lnu jest również opłacalna dla nas w eksporcie, w porównaniu do innych roślin. I tak: za len z 1 ha przy zbiorze 30 q otrzymalibyśmy 220 dolarów, za pszenicę przy zbiorze 15 q otrzymalibyśmy 128 dolarów, za rzepak przy zbiorze 8 q — 123 dolary, a za buraki cukrowe przy zbiorze 200 q — 220 dolarów.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#FranciszekPawłowski">Właściwie rozbudowany przemysł lniarski może przynieść nam poważne korzyści, zaoszczędzić pewną ilość dewiz, a nawet przysporzyć ich na inne cele. Materiały lniane na rynkach zagranicznych są dobrze płatne. Za 1 m tkaniny brezentowej otrzymujemy w Finlandii 92 centy, a w Niemieckiej Republice Federalnej 84 centy. Jest ona wytwarzana z krajowych pakuł. Wartość włókna na jej wytworzenie wynosi około 32 centów za 1 metr. Korzyść widoczna.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#FranciszekPawłowski">Jeżeli należycie dopilnujemy wszystkich czynności przy uprawie, zbiorze i przeróbce słomy lnu na włókno, na pewno wówczas znacznie zmniejszy się import włókna lnu, a może całkowicie ulegnie likwidacji.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#FranciszekPawłowski">Odbiorem surowców krajowych dla przemysłu lekkiego zajmuje się Centralny Zarząd Skupu Surowców Skórzanych i Włókienniczych za pośrednictwem GS-ów. Na temat tego skupu masę pisano w różnych gazetach i dużo się mówi wśród chłopów. W przedsiębiorstwie skupu wykryto — jak już wspomniałem — wiele nadużyć, marnotrawstwa na szkodę państwa i chłopów. Wszyscy o tym wiedzą, źle tylko, że Ministerstwo Przemysłu Lekkiego nie chce o tym słyszeć.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#FranciszekPawłowski">Dobrze, że nareszcie Ministerstwo decyduje się zmienić politykę w tej dziedzinie. Kontraktacje lnu i konopi przejmują roszarnie na swoim zapleczu. Zginą prawdopodobnie na tym odcinku przerosty administracyjne, i zginie prawdopodobnie marnotrawstwo surowca przez likwidację transportów z całego kraju, w czasie których wytwarzało się masę targanu, który obniżał poważnie wartość surowca; zaoszczędzi to około 180 tys. wagonów, a może i zginie marnotrawstwo w postaci gnojenia stert słomy lnianej i konopianej.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#FranciszekPawłowski">Z rejonów dalszych chłopi mają dostarczać już gotowe włókno, obrobione sposobem chałupniczym. Należałoby tu przyjść chłopom z pomocą i w porę dostarczyć odpowiednich przyrządów i narzędzi do półmechanicznej obróbki słomy lnianej i konopianej. Pragnę zaznaczyć, że chłopi na tym zyskają, bo zapłata za tę obróbkę jest stosunkowo wysoka, dniówka przy tej pracy będzie wynosiła około 100 zł; szczególnie ma to duże znaczenie w rejonach wiejskich o większym zaludnieniu, gdzie występują małe gospodarstwa rolne i wskutek tego istnieje pewien nadmiar wolnych rąk do pracy.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#FranciszekPawłowski">Chłopskie włókno, obrobione sposobem chałupniczym, ma tę wartość, że jest więcej jednolite i lepszej jakości, gdyż 65% stanowi włókno długie, a tylko 35% pakuły. Przemysł zaś roszarniczy daje przy obecnym uzbrojeniu najwyżej 30% włókna długiego, a 70% pakuł i tym sposobem można obrobić tylko słomę długą, natomiast sposobem chałupniczym każdą, nawet i krótką słomę, co przysporzy pod względem ilościowym i jakościowym włókna dla przemysłu. Przy obróbce chłopskiej zwiększy się również ilość siemienia lnianego, co ma poważne znaczenie dla naszej gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#FranciszekPawłowski">Aby zmniejszyć straty w przemyśle lniarskim, należy właściwie wykorzystać paździerze od lnu i konopi. Z paździerzy tych można wytworzyć płyty do wyrobu mebli, które zastąpią nam poważnie drewno. Przemysł chemiczny winien dostarczyć odpowiedniego kleiwa, a przemysł maszynowy urządzeń do ich wytwarzania.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#FranciszekPawłowski">Ważnym surowcem dla przemysłu lekkiego jest skóra. Surowiec ten jest u nas również deficytowy, a jego braki uzupełniamy przez import. Przed wojną również skórę importowaliśmy. Należałoby jednak pomyśleć o tym, żeby braki te nieco złagodzić, nie uszczuplając podaży artykułów skórzanych na rynek, a przeciwnie — ilość ich zwiększyć. Czy wszystko zostało zrobione w tej dziedzinie? Prawdopodobnie nie, choć ostatnio zbiór skór surowych z produkcji krajowej na skutek właściwej polityki rolnej znacznie się zwiększył. Dużo jeszcze skór idzie do ziemi i ulega zniszczeniu, szczególnie ze zwierząt padłych.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#FranciszekPawłowski">Uważam, że cenę na skóry bydlęce, nawet i cielęce, należałoby podnieść. Zwyżka ceny na skórę świńską dała poważne rezultaty. Z nabyciem skór surowych za granicą mamy poważne trudności. Przed wojną kupowaliśmy skórę surową na rynkach europejskich. Dziś każde państwo stara się u siebie tę skórę wygarbować i wytworzyć z niej wyroby skórzane. Aby je sprowadzać — na taki luksus na razie nas nie stać.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#FranciszekPawłowski">Hodując inwentarz zwracamy uwagę na szereg spraw — tylko nie na jego skórę. Zawsze traktujemy skórę jako rzecz uboczną. Tymczasem ona tak bardzo nam jest potrzebna. Należy wszcząć energiczną walkę z gzem bydlęcym, który wyrządza poważne szkody dziurawiąc skórę bydła. Każda rysa, każde silniejsze uderzenie zwierzęcia obniża wartość skóry, co bardzo często lekceważą nasi hodowcy.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#FranciszekPawłowski">Skóry nasze wcale nie są najlepiej garbowane. Na rynku skór jest brak. Na skutek tego przemysł zmuszony jest w szybszym tempie wytwarzać skóry garbowane, skracając ich procesy technologiczne, co osłabia jakość skór garbowanych. Do garbowania używane są gorszej jakości garbniki, a niekiedy jeszcze sprowadzane z zagranicy, co ma również wpływ na jakość skóry. W konsekwencji artykuły skórzane wytworzone z tych skór szybciej w użyciu niszczeją.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#FranciszekPawłowski">Często do zakładów garbarskich dostarczane są niewłaściwe sorty skór surowych, za grube.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#FranciszekPawłowski">Zakłady garbarskie są przeważnie jednokierunkowe, a ponieważ surowca u nas jest brak, zakłady, chcąc sprostać swoim zadaniom, surowiec ten strużą (szpachlują), a odpady wyrzucają do śmietnika. Na takie marnotrawstwo nie możemy sobie pozwolić, to wywołuje poważne straty w naszej gospodarce narodowej. Straty ponosi i robotnik, bo musi więcej się napracować, a mniej zarobi.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#FranciszekPawłowski">Wszystko to wypływa z braku odpowiedniej ilości surowca. Brak skór można by nieco złagodzić przez wprowadzenie w większej ilości skóry sztucznej. Za granicą skóra ta jest dość powszechnie używana. Jest ona dostatecznie chłonna, przewiewna, lekka, wobec tego jest praktyczna i dla zdrowia nieszkodliwa. Skórę tę wytwarza się z odpadów skórzanych i z innych domieszek chemicznych, a u nas w tej chwili, mimo deficytu w skórze, mimo trudności w sprowadzaniu jej z zagranicy, bardzo często odpady bywają wyrzucane lub palone. Cały ten produkt uboczny powinien być wykorzystany, by zwiększyć ilość wytwarzanej sztucznej skóry, jak również winniśmy dołożyć starań, aby polepszyć jej jakość.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#FranciszekPawłowski">Pod koniec swego przemówienia pragnę jeszcze zaznaczyć, że rozpoczęta likwidacja Centralnego Zarządu Skupu Surowców Skórzanych i Włókienniczych przebiega bardzo powoli. Mnie niepokoi to, że dziś przedsiębiorstwo skupu zaczyna organizować własne punkty skupu, i to w pobliżu już istniejących punktów GS. Na ten temat można by przytoczyć szereg przykładów.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#FranciszekPawłowski">Istnieje duży deficyt lokalowy, a tu obok siebie powstają dwa punkty uspołecznione o jednakowej czynności, które prowadzą pracę na rzecz przemysłu lekkiego. GS-y są zdolne same zebrać całość środków krajowych do przemysłu lekkiego. Być może, że nie wszystko jeszcze w spółdzielczości GS jest w porządku; jest tam może wiele jeszcze błędów, ale błędy te jednak można zlikwidować. GS-y są bowiem pod stałą kontrolą czynnika społecznego, czemu w takiej mierze nie podlegają przedsiębiorstwa państwowe.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#FranciszekPawłowski">Uważam, że dotychczasową czynność przedsiębiorstwa skupu winny przejąć właściwe centrale przemysłowe i zbierać potrzebny surowiec za pośrednictwem GS-ów. Natomiast nadzór agrotechniczny winien być więcej skupiony, przejęty przez fachowców, którzy mobilizowani są w tej chwili przez kółka rolnicze i organizacje branżowe. Pośrednik taki, jakim jest Centralny Zarząd Skupu Surowców Skórzanych i Włókienniczych, na wsi jest niepotrzebny, tym więcej że działalność jego nie należała do najlepszych.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#FranciszekPawłowski">Myślę, że gdyby te wszystkie operacje i zabiegi, jakie tu wymieniłem w swoim przemówieniu, udały się, gdyby czujność nasza i oszczędność zostały wzmożone — deficyt tych surowców znacznie zostałby złagodzony i zmniejszyłyby się wydatki państwa za granicą na rzecz tych surowców. Na pewno dopłata państwa na rzecz skupu surowców włóknistych i skórzanych w kraju znacznie by się obniżyła, a po regulacji cen uległaby zupełnej likwidacji.</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Michałowi Szulcowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MichałSzulc">Wysoki Sejmie! W związku z debatą budżetową chciałbym poruszyć aktualny temat aktywizacji miast i miasteczek w aspekcie rozwoju i działalności spółdzielczości, rzemiosła i drobnej wytwórczości.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#MichałSzulc">Zagadnienie to było w obecnej kadencji sejmowej niejednokrotnie tematem obrad Komisji Przemysłu Lekkiego, Rzemiosła i Spółdzielczości Pracy — i nie tylko w stosunku do poszczególnych miast i miasteczek, ale nawet do całych regionów, jak Kurpi, Biłgoraju, czy Mazur i Ziemi Lubuskiej.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#MichałSzulc">Z inicjatywy Komisji wysyłano delegacje dla zbadania warunków ożywienia gospodarczego okręgów kurpiowskiego i biłgorajskiego. Dla ożywienia gospodarczego Ziem Zachodnich powstało także Towarzystwo Rozwoju Ziem Zachodnich, którego działalność, mimo wielu trudności, staje się coraz bardziej aktywna i efektywna. Prasa nasza okazuje coraz skuteczniejszą pomoc w realizacji rozwoju gospodarczego naszych Ziem Zachodnich i zdecydowanie rozprawia się z atakami zachodnich rewizjonistów na nasze granice nad Odrą i Nysą.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#MichałSzulc">Wydawałoby się, że w związku z tym znacznie ożywi się wszelka inicjatywa spółdzielczości pracy, wytwórczości prywatnej i rzemiosła, zwłaszcza tam, gdzie warunki lokalne dają możliwość taniej adaptacji nadających się lokali, ulg podatkowych, kredytów i zaopatrzenia.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#MichałSzulc">Tymczasem rzeczywistość daleko odbiega od zamierzonych celów. Widzimy jak w dużych miastach, a zwłaszcza przemysłowych, przy głównych ulicach w sąsiadujących ze sobą oknach wystawowych konkurują zawody obuwnicze, krawieckie, fotografów itp. Chciałbym przy tym nadmienić, że z tej trybuny padały zdania, jakoby w tych miastach socjalistycznych sklepy prywatne w śródmieściach raziły nasze oko. Ja na to odpowiem, że tak jest, albowiem dla reaktywizacji przedsiębiorczości prywatnej mamy najmniej miejsca w śródmieściach dużych miast. My chcemy reaktywizacji, ale aktywizacji oczekują ludzie pracy właśnie na peryferiach miast, w małych miasteczkach i w gromadach. I taki musi być dalszy proces w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#MichałSzulc">Fałszywie przez niektórych pojęte ożywienie naszego życia gospodarczego przyczyniło się do tego, że małe miasta i miasteczka, nie tylko na Ziemiach Zachodnich, w dalszym ciągu czekają na przebudzenie z letargu, lub wegetują, jak nasi renciści ze starego portfelu — z tą różnicą, że dla tych ostatnich już wschodzi słońce wiosenne.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#MichałSzulc">Powstaje pytanie, jakie są nadal przyczyny tego stanu rzeczy?</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#MichałSzulc">Moim zdaniem, po pierwsze — zbyt często jeszcze w publicystyce i w wystąpieniach mamienie inicjatyw prywatnych możliwością łatwych zysków właśnie w śródmieściach wielkich miast. Po drugie — mozaika wydanych przepisów, ustalających rozmaity tryb załatwiania spraw przedsiębiorczości indywidualnej, rozdzielających kompetencje pomiędzy różne resorty i prezydia rad narodowych. Po trzecie — niedostateczna dziś jeszcze aktywność poszczególnych rad narodowych, oraz brak bodźców ekonomicznych dla mniej atrakcyjnych zawodów.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#MichałSzulc">Źle zrozumiana zasada rozwoju przedsiębiorczości indywidualnej sprzyjała tendencjom spekulacyjnym, pragnieniom jak najszybszego wzbogacenia się.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#MichałSzulc">I tu pozwolę sobie na dwa charakterystyczne przykłady.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#MichałSzulc">W pewnym mieście wyłączonym z powiatu, na tzw. fali Października, rzekomy rzemieślnik — nie jest pewne czy ślusarz, czy tokarz — założył warsztat wyrabiający piece blaszane z blachy odpadowej, opalane trocinami, do ogrzewania powietrza w halach fabrycznych. Koszt produkcji jednego pieca — około 5 tys. zł, cena sprzedaży 10 tys. zł, zdolność produkcyjna przy zatrudnieniu 2 pracowników 2 piece tygodniowo, a dochód 10 tys. zł tygodniowo.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#MichałSzulc">Drugi wypadek: ślusarz otwiera sobie wytwórnię siatki drucianej, przy czym koszt 1 m2 wynosił 14–20 zł, cena sprzedaży 24–45 zł za 1 m2. Dochód wynosi około 6–10 tys. zł miesięcznie. I w tym wypadku surowcem są rzekomo odpady, lecz czy tylko odpady? Niestety, nie.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#MichałSzulc">Dla przykładu: w tym samym mieście, w fabryce metalowej przemysłu kluczowego, przy kontrolnej inwentaryzacji stwierdzono manko 12 ton blachy produkcyjnej. Dochodzenia wykazały, że kierownik magazynu, do spółki z zaopatrzeniowcem, upłynniali w ten sposób materiały odpadowe.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#MichałSzulc">Jak z przytoczonych przykładów wynika, żywiołowa reaktywizacja rzemiosła, czy drobnej wytwórczości prywatnej, bez kontrolowanego zaopatrzenia prowadzi częstokroć do korupcji, oszustwa i złodziejstwa.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#MichałSzulc">Niewątpliwie na niektórych terenach reaktywizacja rzemiosła i drobnej wytwórczości nie rozwija się tak, jak tego pragną zainteresowani. W prawidłowym ich rozwoju powstają i takie opory i hamulce, o jakich wspominał w swym przemówieniu poseł Lechowicz. Ale trzeba spoza drzew widzieć i sam las. Wszak z cyfr podanych przez posła Lechowicza wynika, że tylko w 1957 r. przybyło 38.526 nowych warsztatów rzemieślniczych, a zatrudniono w tych zakładach 47.471 osób, przy czym należy nadmienić, że przy obecnym systemie podatkowym i wysokości składek ubezpieczeniowych istnieją wypadki ukrywania ilości zatrudnionych, zwłaszcza zatrudnionych systemem chałupniczym lub pracujących dorywczo — spośród pracowników uspołecznionych zakładów.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#MichałSzulc">Chciałbym podkreślić, że w obecnej dobie nowe rady narodowe, wyposażone w szerokie kompetencje, w trosce o właściwie pojęty interes gospodarczy swoich terenów, mogą i powinny stworzyć odpowiednie warunki rozwoju rzemiosła, a w zależności od potrzeb lokalnych ułatwić rozwój takich warsztatów rzemieślniczych, jak bednarskie, zduńskie, garncarskie, kołodziejskie, kowalskie itp.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#MichałSzulc">Rady narodowe jako koordynator profilu produkcji, planów produkcji, lokalizacji, inwestycji i zaopatrzenia, muszą uwzględniać rozwój rzemiosła i drobnej wytwórczości — przede wszystkim w interesie dobra społecznego i codziennych potrzeb ludności.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#MichałSzulc">Dla prawidłowego zrealizowania tych zadań, oraz w oparciu o uchwałę Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów Nr 241 z dnia 9 lipca 1957 r. w sprawie przygotowania aktów regulujących działalność rzemiosła i przemysłu prywatnego, wydaje mi się szczególnie pilną sprawą wydanie nowego prawa przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#MichałSzulc">Głównym celem nowego prawa winno być takie określenie granic prowadzenia przedsiębiorczości indywidualnej, które by nie dopuszczało do naruszenia interesów społecznych i zasad naszego ustroju, a jednocześnie sprzyjałoby użytecznej i na zdrowych zasadach opartej inicjatywie w działalności gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#MichałSzulc">Winno ono mieć decydujące znaczenie w oddziaływaniu ekonomicznym takimi środkami jak:</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#MichałSzulc">1) właściwy system podatkowy,</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#MichałSzulc">2) odpowiedni rozdział kredytów, z uwzględnieniem preferencji dla szczególnie pożądanych zawodów,</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#MichałSzulc">3) wysokość czynszów za lokale rzemieślnicze w zależności od zawodu i terenu, z uwzględnieniem aktywizacji małych miast i miasteczek, a w szczególności na Ziemiach Zachodnich,</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#MichałSzulc">4) właściwa polityka w dziedzinie zaopatrzenia i cen za surowce itp.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#MichałSzulc">Jestem przeświadczony, że nowe prawo przemysłowe — obok określenia zasadniczych ram rozwoju przedsiębiorstw prywatnych pod względem zabezpieczenia interesu społecznego i zasad naszego ustroju — stworzy przedsiębiorcy działającemu w ramach prawa poczucie stabilizacji gospodarczej, która jest warunkiem podejmowania zdrowej inicjatywy gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#MichałSzulc">Równolegle bardzo ważnym, a na wielu odcinkach decydującym czynnikiem w ożywieniu gospodarczym małych miast i miasteczek powinien być sektor spółdzielczy.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#MichałSzulc">Podstawowy warunek działalności spółdzielczości pracy w naszym ustroju do przede wszystkim sektor uzupełniający przemysł kluczowy w produkcji masy towarowej, przeznaczonej na rynek krajowy i zagraniczny, oraz działalność usługowa dla potrzeb ludności.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#MichałSzulc">Mimo poważnych osiągnięć w działalności przemysłowej, wynoszącej w 1957 r. około 19,5 mlrd zł, istnieje szereg zjawisk hamujących prawidłowy rozwój spółdzielczości, a to przede wszystkim: przerosty administracyjne, zbyt wysokie koszty produkcji, brak wykwalifikowanego personelu, brak dostatecznej kontroli i z tym związane kradzieże i nadużycia.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#MichałSzulc">Stan ten powinien ulec radykalnym zmianom poprzez:</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#MichałSzulc">1) zaostrzenie kontroli i rewizji przez personel fachowy,</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#MichałSzulc">2) wprowadzenie materialnej odpowiedzialności pracowników aż do wysokości udziałów,</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#MichałSzulc">3) podniesienie kwalifikacji pracowników i mechanizację produkcji, co przyczyni się do obniżki kosztów,</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#MichałSzulc">4) zwiększenie zainteresowania zasobami lokalnych surowców wtórnych i odpadowych, oraz</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#MichałSzulc">5) dążenie do maksymalnego i racjonalnego wykorzystania źródeł i rezerw zaopatrzenia materiałowego.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#MichałSzulc">W działalności usługowej spółdzielczość dążyć musi do: systematycznego podnoszenia gospodarności i bezpośredniego materialnego zainteresowania członków i pracowników w rzetelnym wykonywaniu usług pod względem jakościowym i wartościowym, zmniejszenia aparatu administracyjnego i rewizji cen za usługi — z punktu widzenia gospodarczego, co umożliwi przewagę konkurencyjną nad małymi warsztatami rzemiosła prywatnego.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#MichałSzulc">W zakresie usług rzemieślniczych szczególną uwagę należy zwrócić na faktyczne potrzeby lokalne i rentowność tych zakładów.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#MichałSzulc">Takie są ogólne założenia działalności sektora nieuspołecznionego oraz spółdzielczości pracy, mogące przyczynić się realnie do aktywizacji miast i miasteczek, a przedłożony Sejmowi projekt uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na 1958 r. wskazuje w rozdziale IV na środki, jakimi winna być realizowana aktywizacja terenów gospodarczo zaniedbanych.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#MichałSzulc">W związku z tym będę głosował za budżetem i Narodowym Planem Gospodarczym na rok 1958.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#CzesławWycech">Obecnie głos ma poseł Józef Wydra.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JózefWydra">Wysoka Izbo! Na debatę nad planem i budżetem państwa na rok 1958 poważnie rzutują uchwały XI Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JózefWydra">Głęboko przemyślane i słuszne, znalazły głęboki oddźwięk i zrozumienie w społeczeństwie, które widzi w nich konsekwentną linię postępowania i prawidłowe kierunki rozwiązywania trudnych problemów.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JózefWydra">Sytuacja, w jakiej się znajdujemy, wymaga dużych wysiłków i dokładnych badań działalności na wszystkich odcinkach, przede wszystkim ekonomicznych, i szczegółowej analizy działalności zadań poszczególnych resortów i organizacji gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#JózefWydra">Po wielu latach bagatelizowania problemów handlu wewnętrznego, a koncentrowania całej uwagi na sprawach produkcji, na czoło problemów ekonomicznych wysuwają się z coraz większą ostrością zagadnienia handlu. Bezpośredni wpływ handlu na zaopatrzenie ludności i sprawne zaspokajanie jej potrzeb stwarza konieczność możliwie szybkiego usunięcia istniejących niedomagań.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#JózefWydra">Decydujące znaczenie ma tu jeszcze za duża sztywność działania istniejących w tym zakresie organów administracyjnych, jak i przedsiębiorstw. Wynika to z faktu, że na całość aparatu handlowego wpływa od wielu lat funkcja rozdzielania masy towarowej otrzymywanej z wyższego ogniwa organizacyjnego.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#JózefWydra">W ubiegłym okresie zapominano, że handel powinien spełniać przede wszystkim funkcje reprezentowania życzeń konsumentów wobec producentów i z tego tytułu wpływać na program i poziom produkcji.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#JózefWydra">Niski poziom usług świadczonych przez handel od strony zaopatrzenia ilościowego, jakościowego czy sezonowego, jak również poważne niedomagania w kulturze obsługi konsumenta przez personel aparatu handlu — przynoszą niewymierne szkody nie tylko gospodarcze, ale przede wszystkim polityczne, albowiem obywatel wytwarza sobie sąd o państwie na podstawie funkcjonowania tego aparatu, z którym ma najczęściej do czynienia.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#JózefWydra">Biurokratyczny charakter handlu i postępująca deprawacja aparatu handlowego w ubiegłym okresie stworzyły warunki, w których nie można było mówić o poprawie. Brak bodźców materialnego zainteresowania zastąpiły administracyjne zarządzenia i okólniki.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#JózefWydra">Zmiany w modelu gospodarczym objęły również i handel. Resort handlu wewnętrznego sukcesywnie wprowadzał zmiany, które nie wymagały decyzji Rządu, a w styczniu br. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów podjął niektóre niezbędne uchwały, związane ze zmianami modelowymi.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#JózefWydra">Te zmiany nie następują jednak równolegle z reorganizacją wojewódzkich zarządów handlu i referatów handlu przy powiatowych i miejskich radach narodowych. Istnieje niewątpliwie słuszny pogląd, że terenowe zarządy handlu powinny być organem aparatu administracyjnego, bez prawa ingerencji w merytoryczną działalność przedsiębiorstwa. Reforma ta powinna być w ciągu 1958 r. całkowicie przeprowadzona. Wymagać ona będzie również reorganizacji władz handlu, oraz samego urzędu ministra, jak również pogłębienia rozpoczętej już zmiany stylu pracy władz handlu w kierunku systematycznego ograniczania administracyjnych metod działania na rzecz metod posługujących się narzędziami polityki ekonomicznej.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#JózefWydra">Wiejska i miejska spółdzielczość, rozprowadzająca ponad 50% masy towarowej, ma uzasadnione podstawy do korzystania z przyznanej jej autonomii i winna być podporządkowana jedynie administracyjnym dyrektywom władz terenowych.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#JózefWydra">Brak rozwiązania tych istotnych spraw utrudnia w poważnym stopniu prawidłową współpracę i zdrowe współzawodnictwo między handlem państwowym a spółdzielczym.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#JózefWydra">Spółdzielnie bowiem, wbrew zasadniczym założeniom, działały często w oderwaniu od swych członków i ich potrzeb, a również i sami członkowie spółdzielni nie czuli się gospodarzami, nie przejawiali dostatecznej troski o jej formy gospodarowania majątkiem, wielokrotnie przekraczającym sumę wniesionych wkładów, które były raczej symboliczne. Biurokratyzm, centralizacja zarządzania i łamanie podstawowego prawa samorządności spółdzielni — to jedna z podstawowych przyczyn obojętnego stosunku członków do swojej spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#JózefWydra">Ostatnie dwa lata przywracają spółdzielczości jej prawidłowy charakter, a członkom prawa gospodarowania we własnym przedsiębiorstwie.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#JózefWydra">W założeniach programowych, uchwalonych przez VI Kongres Stronnictwa Demokratycznego odnośnie handlu, m.in, postulujemy:</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#JózefWydra">— prawo wyboru przez handel dostawców spośród różnych producentów,</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#JózefWydra">— prawo wyboru hurtownika przez detalistę,</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#JózefWydra">— umożliwienie zakładom wytwórczym prowadzenia własnej sieci detalicznej dla sprzedaży swoich wyrobów,</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#JózefWydra">— wnikliwą analizę rynku przez handel na wszystkich szczeblach jego sieci,</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#JózefWydra">— dalsze znaczne rozszerzenie sieci detalicznej oraz racjonalniejszą jej lokalizację, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb miast, miasteczek, osiedli i wsi,</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#JózefWydra">— podniesienie estetyki i kultury handlu oraz usprawnienie obsługi klientów,</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#JózefWydra">— możliwie szerokie powiązanie działalności handlowej z usługową w zakresie użytkowania i naprawy artykułów danej branży.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#JózefWydra">Miło mi stwierdzić z tej trybuny, że zarówno w uchwałach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, dezyderatach Komisji Handlu Wewnętrznego, jak i w poczynaniach Rządu widzimy zgodność poglądów na kierunki rozwojowe handlu z naszymi założeniami.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#JózefWydra">Wysoka Izbo! Drobna wytwórczość, której produkcja w przemyśle socjalistycznym wyniesie w tym roku według cen zbytu około 33 mlrd zł, stanowi 9% wartości przemysłu socjalistycznego. Szeroki wachlarz produkowanych artykułów, odpowiednie rozmieszczenie zakładów, zadania aktywizacji miast i miasteczek, jak również zatrudnienia osób, które nie mogą być zatrudnione w zakładach zwartych, poza tym produkcja artykułów regionalnych, świadczenie usług — oto podstawowe zadania, jakie ma ona do wykonania.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#JózefWydra">Zadania niewątpliwie bardzo ważne — nie tylko z punktu widzenia ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#JózefWydra">Ustawa o radach narodowych i kształtujący się nowy model gospodarczy zakłada dużą decentralizację zarządzania państwowym przemysłem drobnym, a proces samorządności spółdzielczości pracy, wyrażony m.in, w projekcie nowej ustawy o spółdzielniach i ich związkach, który został już przyjęty przez Wysoką Izbę w pierwszym czytaniu, wymaga — podobnie jak i w odniesieniu do handlu, o czym już zresztą mówiłem — reorganizacji zarządów przemysłu na szczeblu wojewódzkich i powiatowych rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#JózefWydra">Uprawnienia rad narodowych już w tym roku powinny również rzutować na politykę inwestycyjną. Dotychczas nierzadko zdarzało się, że projekty takich samych zakładów przewidywały na tych samych terenach przemysł państwowy i różne piony spółdzielczości. Ograniczone środki, jakie w tym roku możemy zapewnić na inwestycje, zobowiązują do jak najracjonalniejszego ich wykorzystania — bez opóźnień i bez poślizgów — i takiej ich lokalizacji, ażeby mogły mieć jak najlepsze warunki zaopatrzenia w surowce i miejscową siłę roboczą. Zadanie niewątpliwie trudne i już obecnie zachodzi obawa, że nie wszystkie obiekty zostaną w terminie uruchomione. Z trzech np. budowanych fabryk obuwia w Augustowie, Łukowie i Mławie według posiadanych przeze mnie wiadomości tylko w Mławie prace postępują zgodnie z harmonogramem, natomiast w dwóch pozostałych następują opóźnienia. W zakładach wyodrębnionych i terenowych, podległych resortowi przemysłu drobnego i rzemiosła, nastąpiła w 1957 r. niewątpliwe znaczna poprawa, co znajduje swój wyraz nie tylko w przekroczeniu planu produkcji, ale i w poważnym wzroście akumulacji.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#JózefWydra">Sam resort, jak i zarządy przemysłów wyodrębnionych, czy terenowych, kierując się uchwałami XI Plenum są w możności uzyskania dalszych efektów ekonomicznych, a to głównie przez wzrost wydajności pracy, przez obniżkę absencji i przerostów w zatrudnieniu, konsekwentną walkę z marnotrawstwem panującym w dalszym ciągu w naszej gospodarce — marnotrawstwem wynikającym wielokrotnie ze złej organizacji, ze zbytniego oddalenia zakładu pracy od zarządu, z niefrasobliwości i braku troski o dobro społeczne. Często się przecież słyszy: to nie moje, to państwowe, co mnie to obchodzi. Wydaje mi się, że jest to jedna z najgroźniejszych chorób społecznych — stąd niszczenie surowca, stąd utrudniona walka z kradzieżami.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#JózefWydra">Według opinii Najwyższej Izby Kontroli, jak i samego-resortu, moc produkcyjna niektórych zakładów nie jest w pełni wykorzystana i jest to istotny problem, wiążący się ściśle z rentownością przedsiębiorstwa. Pełne wykorzystanie zakładów pozwoliłoby również na zwiększenie zaopatrzenia rynku w cały szereg poszukiwanych artykułów.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#JózefWydra">Terminowy, i w ilości faktycznie potrzebnej, przydział surowców jest jednym z podstawowych elementów wykorzystania w pełni mocy produkcyjnej, bo przede wszystkim brak surowca hamuje wzrost produkcji, a z drugiej strony obserwujemy nieprawidłowy jego rozdział, zwiększanie się ponadnormatywnych zapasów surowców w niektórych przedsiębiorstwach. Przykładowo podaję, że tylko przedsiębiorstwach podległych Zarządowi Przemysłu Wikliniarskiego i Centralnemu Zarządowi Przemysłu Sprzętu Gospodarczego zapasy wzrosły w okresie pierwszych 9 miesięcy ub. roku ze 112 na 180 mln, tj. o 68%.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#JózefWydra">Przy przejściu przedsiębiorstw w gestię rad narodowych w niektórych przedsiębiorstwach obserwujemy niepokojące objawy uciekania od produkcji artykułów mniej rentownych, rozprowadzanych na terenie całej Polski, a produkowania artykułów dających lepszą akumulację, przy zaspokajaniu w te pierwsze tylko własnego województwa. Ta polityka rad narodowych może spowodować niepożądane braki niektórych artykułów w innych rejonach.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#JózefWydra">W tych warunkach bardzo istotną sprawą jest rola rad narodowych, jako koordynatora profilu produkcji oraz powiązania tej produkcji z lokalnymi rezerwami i planem rozwoju sił wytwórczych każdego województwa z osobna wziętego. W takim ustawieniu uniknęlibyśmy spiętrzenia się planów produkcyjnych, idących w kierunku łatwych i chodliwych asortymentów, a zmusilibyśmy zarówno przemysł terenowy, spółdzielczość pracy, jak i rzemiosło czy prywatny przemysł do wypracowania produkcji zaspokajającej realne potrzeby własnego rynku — zgodnie z potrzebami ludności miejskiej i wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#JózefWydra">Resort przemysłu drobnego i rzemiosła, jak zresztą sama nazwa wskazuje, sprawuje opiekę i nadzór nad indywidualnym rzemiosłem i prywatnym przemysłem. W okresie ostatnich dwóch lat Rząd i zainteresowane resorty opracowały i wydały cały szereg rozporządzeń regulujących rozwój inicjatywy indywidualnej. Z perspektywy czasu trzeba stwierdzić, że nie wszystkie rozporządzenia spełniły swoje zadanie; i tak np. złagodzenie przepisów o wydawaniu kart rzemieślniczych spowodowało masowy napływ w szeregi rzemiosła również elementów spekulujących, co w poważnym stopniu rzutuje na panującą opinię o niepożądanych skutkach styku rzemiosła z przemysłem i instytucjami uspołecznionymi.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#JózefWydra">Oceniając sytuację rzemiosła można stwierdzić, że polityka Rządu w stosunku do rzemiosła, jakkolwiek nie dała w pełni spodziewanych efektów, spowodowała wzrost ilości zakładów rzemieślniczych. Następował rozwój warsztatów na skutek stosowania przez władze państwowe szeregu udogodnień i środków zachęty.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#JózefWydra">Na czoło tych posunięć wysuwa się przede wszystkim polityka podatkowa. Reforma przepisów o opodatkowaniu rzemiosła, zwalnianie na dwa lata od podatków nowo zakładanych warsztatów, wprowadzenie kart podatkowych obejmujących znaczną część rzemiosła, jak i reforma przepisów proceduralnych — spowodowały, że liczba sporów między władzami podatkowymi a rzemiosłem zmalała do minimum.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#JózefWydra">Kontakty z handlem uspołecznionym rozwijały się w ubiegłym roku dosyć pomyślnie i osiągnięcia na tym odcinku należy ocenić pozytywnie. Zresztą rezultaty tych kontaktów odczuwamy na co dzień, stykając się z handlem posiadającym już spory asortyment produkcji indywidualnej. Natomiast zagadnienie usług dla ludności, pomimo nieznacznej poprawy, w dalszym ciągu przedstawia się niezadowalająco. Niepokojący jest również objaw rozwoju niejawnego rzemiosła, zwłaszcza w takich zawodach jak krawiectwo męskie i damskie, szewstwo, instalatorstwo światła i wodno-kanalizacyjne, zduństwo, malowanie mieszkań — uprawiane przeważnie przez robotników zatrudnionych w przedsiębiorstwach państwowych czy spółdzielczych.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#JózefWydra">Pomimo niewątpliwej poprawy — o czym przed chwilą mówiłem — sytuacja rzemiosła nie jest łatwa. Najpoważniejsza trudność, której na pewno szybko nie rozwiążemy, to sprawa surowców. Wprawdzie przydziały w 1957 r. globalnie były większe, ale jednak biorąc pod uwagę wzrost warsztatów wyniosły one na poszczególny zakład mniej niż w roku poprzednim. Do końca 1957 r. rzemiosło dokonywało zakupu szeregu materiałów pomocniczych w drobnych ilościach w handlu detalicznym. Obecnie Ministerstwo Handlu Wewnętrznego nie zezwoliło handlowi detalicznemu na wystawianie rachunków, a nawet na uwidocznianie nazwisk nabywców na paragonach, i zamierza wprowadzić zakaz zaopatrywania się rzemieślników w normalnej sieci handlu uspołecznionego, pozostawiając im możność zaopatrywania się w bardzo nielicznych i przeważnie jeszcze nieuruchomionych sklepach specjalistycznych. Oznacza to w praktyce pozbawienie rzemiosła możności dokonywania zakupu w detalu niezbędnych materiałów pomocniczych, a tym samym ogranicza możliwości korzystania przez ludność z usług, które rzemieślnicy mogliby świadczyć.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#JózefWydra">Moim zdaniem, praktyczniej byłoby zezwolić rzemiosłu na zaopatrywanie się za okazaniem karty rzemieślniczej bezpośrednio w detalu, aniżeli zmuszać, by dodatki te kupowali konsumenci i dostarczali je rzemieślnikowi przy zamawianiu usługi. Wtedy i konsument będzie zadowolony, bo nie będzie musiał tracić czasu, i będzie również mniejsze zużycie, bo w interesie rzemieślnika jest jak najoszczędniejsze zużywanie surowca przez siebie kupowanego.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#JózefWydra">Następne zagadnienie to ceny detaliczne na artykuły zaopatrzenia rzemiosła. Ceny te, ustalane niejednokrotnie na poziomie kilkakrotnie wyższym od cen zaopatrzeniowych, z jednej strony uniemożliwiają wykonywanie produkcji i usług po cenach cennikowych, z drugiej zaś zachęcają do nieprawidłowych obrotów pomiędzy przedsiębiorstwami uspołecznionymi a prywatnym przemysłem i rzemiosłem, oraz do dokonywania nadużyć na tym tle.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#JózefWydra">Uchwały XI Plenum KC PZPR przewidują powszechne koncesjonowanie rzemiosła. Jest to problem nowy, który wzbudził powszechny niepokój w rzemiośle i może zaważyć na jego rozwoju. Wydaje się, że w tej sprawie potrzebne są szybkie decyzje, które powstrzymałyby samo ograniczanie działalności rzemiosła i tendencję do zlikwidowania warsztatów, a takie tendencje w związku z zamierzonym koncesjonowaniem i ustaleniem nowych, wyższych stawek podatku kwotowego, jak również niezałatwieniem do tej pory ulg dla rzemiosła w nowych stawkach czynszu za lokale użytkowe — nurtują wśród rzemieślników.</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#JózefWydra">Jeżeli z jednej strony zakładamy dalszy rozwój rzemiosła i zwiększenie o 600 mln zł wpływów do budżetu od miejskiej gospodarki nieuspołecznionej, a z drugiej — obserwujemy tendencje w pewnym sensie ograniczające, to zrozumiałe jest, że organizacje rzemieślnicze, jak i sami rzemieślnicy z niepokojem obserwują ostatnie posunięcia Rządu.</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#JózefWydra">Na zakończenie kilka uwag, dotyczących działalności spółdzielczości pracy.</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#JózefWydra">Spółdzielczość pracy stanowi niewątpliwie poważne ogniwo w gospodarce narodowej. W podstawowej działalności wytwórczej i usługowej, jak również i budowlanej, osiągnęła ona ponad 23 mlrd zł, zatrudniając ponad 400 tys. osób. Jedną trzecią zatrudnionych stanowią kobiety. Nie bez znaczenia jest również fakt zatrudniania ponad 81 tys. inwalidów i 35 tys. chałupników.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#JózefWydra">Duże znaczenie ma spółdzielczość pracy dla zaopatrzenia rynku, dostarczając prawie 16% masy towarowej na rynek i stanowiąc 90% całego uspołecznionego potencjału usługowego. Nie bez znaczenia jest również fakt, że w niektórych województwach, jak olsztyńskie, koszalińskie, zielonogórskie, spółdzielczość decydująco wpływa na uprzemysłowienie kraju.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#JózefWydra">W ciągu 12 lat spółdzielczość pracy zakumulowała poważne środki finansowe. Fundusze własne osiągnęły na koniec ub. roku 4,5 mlrd zł. Taka akumulacja pozwoliła spółdzielczości już od 1951 r. nie korzystać z pomocy państwa na cele inwestycyjne.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#JózefWydra">Roczne wpłaty z tytułu podatku obrotowego i dochodowego wyniosły w 1956 r. 2 mlrd zł, a w 1957 r. suma ta wynosi ponad 2,6 mlrd zł.</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#JózefWydra">Plan produkcji spółdzielczości jest na rok bieżący wyższy o 8,7% i niewątpliwie mógłby być jeszcze podwyższony. Podstawowymi warunkami zwiększenia planu są: lepsze zaopatrzenie w surowce i zwiększenie inwestycji. Niepokojącym jednak jest fakt, że wzrost produkcji niektórych przemysłów, jak np. materiałów budowlanych, planowany jest na poziomie średniej wzrostu całej produkcji, co nie gwarantuje nie tylko poprawy, ale w perspektywie i poważnego rozwoju budownictwa, natomiast pogłębia kryzys, jaki istnieje w zaopatrzeniu w materiały budowlane.</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#JózefWydra">Proces centralizacji i biurokratyzacji narastał w spółdzielczości od 1949 r. stopniowo i systematycznie, gdyż stosowano bezkrytycznie te same metody pracy jak do przemysłu państwowego, a co w rezultacie przyniosło daleko idące ograniczenia uprawnień spółdzielni i ich związków. Nadmiernie rozbudowana sprawozdawczość, planowanie, drobiazgowe przepisy inwestycyjne, centralizacja zaopatrzenia i zbytu, to tylko niektóre przyczyny, które w praktyce uniemożliwiły samodzielność gospodarczą spółdzielni no i odwrotnie — doprowadziły do rozbudowania aparatu administracyjnego i wzrostu biurokracji.</u>
<u xml:id="u-9.48" who="#JózefWydra">Minął rok od II Zjazdu Delegatów Spółdzielczości Pracy, na którym podjęto zasadnicze uchwały, wytyczające kierunki działania i sięgające we wszystkie dziedziny spółdzielczości pracy. Przez wyzwolenie oddolnej inicjatywy i dzięki dodatkowej pomocy państwa w surowcach i maszynach zadania gospodarcze zostały w ubiegłym roku wykonane z poważną nadwyżką.</u>
<u xml:id="u-9.49" who="#JózefWydra">Ożywiła się również działalność organów samorządowych, które rozwijają inicjatywę, samodzielnie i przeważnie prawidłowo rozstrzygają szereg trudnych problemów. W roku ubiegłym ujawniło się też szereg ujemnych objawów, jak zmniejszenie ilości punktów usługowych oraz liczby zatrudnionych w usługach, odejście ponad 15 tys. fachowców, przeważnie do rzemiosła indywidualnego, zawyżanie cen, ucieczka od produkcji deficytowej czy mniej dochodowej.</u>
<u xml:id="u-9.50" who="#JózefWydra">Wzrost samodzielności i samorządności spółdzielni wymaga od związków i central również przestawiania swojej działalności — przede wszystkim w kierunku zwiększenia instruktażu i kontroli. Kontrola powinna się stać jednym z podstawowych środków oddziaływania na zrzeszone spółdzielnie. W związku z tym wzrasta rola instruktażowa rewizji, co wymaga systematycznego podnoszenia kwalifikacji zawodowego aparatu rewizyjnego, a przede wszystkim zwiększenia częstotliwości dokonywanych rewizji, przy czym rewizja pełna powinna być dokonywana co najmniej corocznie, co w obecnej, sytuacji nie jest realizowane.</u>
<u xml:id="u-9.51" who="#JózefWydra">Jak już wspomniałem, spółdzielczość pracy zatrudnia około 35 tys. chałupników; tworzone są również, wprawdzie na zupełnie innych zasadach, zespoły chałupnicze, chałupnicy pracują bezpośrednio z handlem uspołecznionym, a w wielu wypadkach — pokątnie — na rzecz prywatnych nakładców. Istnieje pilna konieczność prawidłowego rozwiązania tego ogólnospołecznego problemu, jakim jest chałupnictwo, problemu mającego ścisły związek z zagadnieniami zatrudnienia w mieście i na wsi.</u>
<u xml:id="u-9.52" who="#JózefWydra">Wysoki Sejmie! Rok miniony był rokiem trudnym, ale i rokiem postępu w działalności handlu, przemysłu drobnego, rzemiosła i spółdzielczości pracy. Zdajemy sobie sprawę, że i bieżący rok nie będzie łatwiejszy. Omawiany budżet daje w zasadzie wystarczające środki na zrealizowanie planów założonych na rok 1958, ale wymaga to niewątpliwie poważnych wysiłków wszystkich pracujących w tych działach gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-9.53" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Józefowi Kieszczyńskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JózefKieszczyński">Wysoki Sejmie! Nawiązując do dyskusji nad budżetem i planem gospodarczym na ostatnim posiedzeniu Sejmu pragnę poruszyć sprawę wydajności pracy i co się z tym wiąże — problem przerostów zatrudnienia w zakładach hutniczych w świetle uchwał XI Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JózefKieszczyński">W dyskusji na zebraniach z robotnikami wynikało, że w zasadzie zdają sobie sprawę z wagi i aktualności uchwał, rozumiejąc równocześnie, że problemy wynikające z tych uchwał, są bardzo ważne i trudne, ale zarazem i bardzo pilne do realizacji.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JózefKieszczyński">Trudne i pilne, jeśli rzetelnie, dogłębnie będziemy je realizować. A życie domaga się właśnie takiej rzetelnej realizacji, bo konieczne to jest dla dobra gospodarki narodowej i — jak praktyka to na pewno potwierdzi — konieczne również dla dobra naszych załóg.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#JózefKieszczyński">Do najpilniejszych spraw — bo to zwężane jest z poprawą naszej stopy życiowej — zaliczyć trzeba wzrost wydajności pracy. Jeśli bardzo często, zwłaszcza w okresie przemian październikowych, słyszeliśmy głosy w prasie, na zebraniach, o wyższej stopie życiowej w innych krajach, m. in. i wśród naszych sąsiadów, co niewątpliwie pokrywa się z prawdą, to zasadniczym brakiem w owej dyskusji i enuncjacjach było niewskazywanie na źródła, na drogę, jaką osiągnięto ten poziom.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#JózefKieszczyński">Myślę, że między wieloma czynnikami, które stworzyły tę wyższą stopę życiową, nie wolno nam pominąć najważniejszego, tj. wydajności pracy. A oto jak wygląda sytuacja u nas, w porównaniu z innymi krajami.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#JózefKieszczyński">Huta „Pokój”, produkując w ciągu roku niespełna pół miliona ton stali, zatrudnia blisko 9 tys. robotników; w hucie „Bierut” 560 tys. ton stali wytwarza 9.600 robotników, a w hucie im. Lenina zatrudnia się 17 tysięcy ludzi dla wyprodukowania 1.100 tys. ton stali. Tymczasem w hucie „Gottwald” w Czechosłowacji do wytworzenia 1 mln ton stali wystarczy 8.500 robotników. W NRF huta produkująca 1 mln ton stali zatrudnia 6 tys. robotników, a w USA huta, której produkcja wynosi 6 mln ton, zatrudnia 20 tys. robotników. Dane te mówią same za siebie.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#JózefKieszczyński">Jakie są przyczyny tak niskiej wydajności w naszym hutnictwie? Po pierwsze — między innymi za wysoki stan zatrudnienia oraz nie właściwa struktura jego w zakładzie. Po drugie — zła dyscyplina pracy.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#JózefKieszczyński">Z tego, co powiedziałem, wynika, jak ważną i pilną sprawą jest walka z przerostami w naszym przemyśle. Do realizacji tego zamierzenia — między innymi — w dużym stopniu przyczyni się projekt ustawy o zmianie przepisów o rentach i zaopatrzeniach. Hutnictwo zatrudnia obecnie najmniej 7 tys. ludzi, którzy powinni już przejść na emeryturę. I większość z nich przejdzie chętnie. Rozmawiałem kiedyś ze starym robotnikiem w hucie „Batory”. Powiedział mi: „Mam lat 68. Zamiast palić fajkę i piastować wnuki, muszę z 20-letnim karlusem stawać do ładowania wagonów i żądają, żebym dawał jak on taką samą normę. W moim wieku chciałbym już spokojniej żyć”.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#JózefKieszczyński">Życzenie takie właśnie wielu ludzi, którzy powinni pójść na zasłużony odpoczynek, zostanie spełnione z dniem 1 lipca br. Niejeden z nich może się jeszcze przydać produkcyjnie — są przecież wśród emerytów ślusarze, palacze i inni fachowcy.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#JózefKieszczyński">Jeżeli mowa o przerostach w hutnictwie, to mamy w hutach dużo niedokwalifikowanej siły, nie ustabilizowanej — częściowo ze wsi. I ci pracownicy nie stanowią kadry w pełni wydajnej. Odciąga ich od huty często gospodarka rolna. Pracę w hutnictwie traktują raczej sezonowo, jako dodatkowe źródło dochodu. Na ogół ta część robotników zdaje sobie sprawę, że musi wybrać jeden zawód i jeden główny sposób zarobkowania. W większości wybiorą swoje gospodarstwo rolne. Uchwałą o konieczności uporządkowania kadr przemysłowych nie są zaskoczeni, ani szczególnie rozgoryczeni. Z selekcją pracowników w tej grupie nie powinno być Większych trudności.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#JózefKieszczyński">Z uchwały — i to jest jasne — nie mogą być zadowoleni notoryczni bumelanci, symulanci i inny tego rodzaju destrukcyjny element w hutach. Ci muszą odejść dla dobra uczciwych załóg hutniczych, dla dobra przemysłu. Przy zwalnianiu takich uciążliwych pracowników nie potrzebujemy mieć żadnych skrupułów. Te posunięcia będą stosunkowo proste i bezbolesne dla załóg hutniczych. A przy tym wyraźnie korzystne dla hutnictwa.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#JózefKieszczyński">Właściwy dobór i rozmieszczenie kadr oraz ustabilizowanie ich w sensie zawodowym, przede wszystkim jednak oczyszczenie kadr hutniczych z nieuczciwych elementów dezorganizujących dyscyplinę pracy — to przecież sprawy, o których mówi się już od dawna. W wyniku takich posunięć wyłania się wyraźnie realna możliwość osiągnięcia wyższej wydajności pracy indywidualnej i ogólnej, niższych kosztów produkcji, spadku nieuzasadnionej absencji chorobowej.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#JózefKieszczyński">Jeśli uporamy się z przerostami w wymienionych wyżej grupach, to zostanie nam jeszcze pewna część nadwyżki wśród pracowników fizycznych i umysłowych, ale te nadwyżki możemy wykorzystać właśnie dla dobra hut i załóg. W tych ostatnich przerostach znajdziemy ludzi na niektóre miejsca, przenoszonych w stan spoczynku, których można wykorzystać przede wszystkim dla tak zwanych zmienników do oddziałów wielkich pieców, stalowni, koksowni. Dotychczas nasi robotnicy, pracujący na tych wydziałach, nierzadko przepracowują wszystkie niedziele w miesiącu z powodu braku zastępstwa. W samych tylko stalowniach potrzeba na zmienników przynajmniej 200 ludzi.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#JózefKieszczyński">Niezależnie od spraw, które poruszyłem, hutnictwo zamierza szeroko rozwinąć uboczną produkcję materiałów budowlanych. Pewne grupy pracowników będzie więc można przesunąć na ten odcinek gospodarki zakładowej. Własna baza materiałów budowlanych poważnie ułatwi hutnictwu złagodzenie problemu mieszkaniowego. Surowiec podstawowy mamy w dużych ilościach w postaci żużla wielkopiecowego. Kosztownych inwestycji dla tej produkcji nie potrzeba. Wiele urządzeń technicznych do przerobu żużla i surowców wtórnych hutnictwo potrafi wykonać sposobem gospodarskim. Są również wzory i bogaty materiał doświadczalny. Przede wszystkim w hucie im. Nowotki w Ostrowcu, która bardzo wydatnie rozwinęła ten przemysł uboczny. Załoga Ostrowca z własnych surowców wybudowała dużą kolonię mieszkaniową i buduje dalej, a ponadto znaczne ilości budulca' odstępuje innym zakładom i przedsiębiorstwom budującym.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#JózefKieszczyński">Uboczna produkcja materiałów budowlanych rozwija się pomyślnie również w hucie im. Dzierżyńskiego, a ostatnio podejmują próby także inne nasze zakłady. Sprawa materiałów i prefabrykatów budowlanych winna być w tej chwili w centrum zainteresowania większości hut.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#JózefKieszczyński">Jeszcze parę słów o nowej polityce mieszkaniowej. Załogi hutnicze przyjęły uchwałę, rzecz jasna, bez tryskającego entuzjazmu. Ale zgodnie z logiką — z dużym zrozumieniem. Nikt lepszego rozwiązania na razie nie wymyślił. Poruszałem ten problem z wielu hutnikami Powiadają tak: „Dotychczas, gdy robotnik czy pracownik mieszkanie mógł otrzymać za darmo, nadzieja na przydział mieszkania była w praktyce bardzo słaba — zwłaszcza dla młodych pracujących w hutnictwie od niedawna. Pierwszeństwo mieli, i słusznie, ci, którzy pracują w hutnictwie długie lata. Nowa polityka przydziału mieszkań państwowych dla najbardziej potrzebujących i najmniej zarabiających robotników stwarza lepsze perspektywy i bardziej realną nadzieję”.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#JózefKieszczyński">Stwierdziłem też w tych rozmowach, że uchwała o kaucjach mieszkaniowych zwiększa wiarę robotników w poprawę warunków mieszkaniowych. Dla mieszkania warto odmówić sobie bardzo wiele, aby zebrać na kaucję — oświadcza niejeden. Kaucja plus wyposażenie łazienki, plus urządzenia gazowe, to przeciętnie kwestia 5 tys. złotych. Nie każdy potrzebujący mieszkania będzie mógł wygospodarować taką kwotę z zarobku. Moim zdaniem można by na pożyczki, względnie zapomogi kaucyjne przeznaczyć pewne sumy z funduszu zakładowego. Rady zakładowe na pewno najmniej zarabiającym przyjdą z pomocą. Pieniądze, które dawaliśmy dotychczas w formie zapomóg z funduszów związkowych naszym rencistom, również mogą odegrać poważną rolę.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#JózefKieszczyński">W ubiegłym roku Związek nasz przeznaczył na ten cel łącznie z radami zakładowymi kilka milionów złotych. Te obowiązki obecnie odpadają. Tak czy inaczej ponury i bardzo ciężki problem mieszkań, choć nie znajdzie w najbliższym czasie pełnego rozwiązania, niemniej znacznie się rozjaśni, stworzy się lepszą perspektywę.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#JózefKieszczyński">Trzeba szerzej wyjaśniać ludziom, aby właśnie tak tę sprawę rozumieli. Byłoby błędem oczekiwać niezwłocznie radykalnych zmian na lepsze, automatycznego polepszenia sytuacji. Musimy wspólnym wysiłkiem rad narodowych, załóg, rad robotniczych, administracji, przyczynić się do zwiększenia budowlanej bazy towarów ej, organizowania spółdzielni mieszkaniowych, czy zakładowych form budownictwa itd., usprawnienia wykonawstwa, unormowania przydziałów mieszkań. Uchwały XI Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i nowy projekt zapowiedzianej w tym zakresie ustawy stwarzają lepsze do tego warunki i to stanowi ich zasadnicze znaczenie.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#JózefKieszczyński">Wracając jeszcze do sprawy przerostu kadr, rzetelnie związanych z hutnictwem pracowników, należy się spodziewać raczej właściwego ich rozmieszczenia i lepszego wykorzystania, niż zwolnienia. Takie jest moje osobiste zdanie i nie wątpię, że potwierdzi się ono w praktyce. Trzeba tylko umiejętnie zabrać się do rzeczy: dokładnie przeanalizować wszystkie stanowiska pracy i prawidłowość rozstawienia kadr. Mamy w hutach doświadczonych inżynierów i ekonomistów, którzy pracowali w hutnictwie w latach przedwojennych i pamiętają ówczesną gospodarkę obliczoną na jak największą rentowność zakładów. Mogą to, co korzystne, zastosować i obecnie dla lepszego zorganizowania pracy, likwidacji zbędnych stanowisk i funkcji, pełniejszego wykorzystania zdolności produkcyjnej agregatów, zwiększenia wydajności pracy.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#JózefKieszczyński">Wszystko to, co wyżej powiedziałem, dotyczy tylko części problemów, które stoją obecne przed hutnictwem. Zadania są niełatwe, ale mogę stwierdzić, że już dziś widać, iż załogi hutnicze trud ten podejmą po gospodarsku, jest to bowiem trud prawdziwie twórczy.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#CzesławWycech">Pragnę Obywateli Posłów poinformować, że Prezydium Sejmu na życzenie wielu posłów postanowiło dziś prowadzić obrady przed południem do godz. 13.30, zarządzić przerwę obiadową do godz. 17 i następnie po południu prowadzić obrady od godz. 17 do godz. 21.30.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#CzesławWycech">Obecnie zarządzam 15-minutową przerwę w obradach i proszę o punktualne przybycie na posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 11 min. 25 do godz. 11 min. 55.)</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#CzesławWycech">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#CzesławWycech">Pragnę jeszcze dodatkowo poinformować Obywateli Posłów, że Prezydium Sejmu postanowiło zwołać ostatnie w tej sesji posiedzenie Sejmu na dzień 28 marca, tj. piątek.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Wacławowi Kiełczewskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WacławKiełczewski">Wysoki Sejmie! Jako samodzielny rzemieślnik z dużym zadowoleniem przyjąłem do wiadomości, że w rozdziale o „Podstawowych zadaniach planu na rok 1958” przewiduje się dalszy rozwój rzemiosła „w niezbędnych dla gospodarki narodowej kierunkach”.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WacławKiełczewski">Bardzo słuszne jest, że przewiduje się wprowadzenie ulg inwestycyjnych dla rzemieślników inwestujących w pożądanych dla gospodarki narodowej kierunkach. Zalecenie polepszenia zaopatrzenia rzemiosła w surowce, przewidziane w planie na rok 1958, będzie niewątpliwie powitane z wielką ulgą przez wielotysięczną rzeszę rzemieślników, którzy muszą na tym tle borykać się z nieprzezwyciężonymi trudnościami.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#WacławKiełczewski">Projekt planu zakłada, że liczba warsztatów, liczba zatrudnionych i obroty w rzemiośle wzrosną o 13% w stosunku do wyników osiągniętych w 1957 r. W tym samym projekcie, jednak umieszczone zostało zalecenie dla sektora uspołecznionego, które zakładany wzrost uniemożliwi. Zaleca się bowiem, że „obroty rzemiosła i drobnego przemysłu prywatnego z tytułu dostaw, robót i usług na rzecz gospodarki uspołecznionej, począwszy od 1958 r., winny ulegać stopniowemu ograniczeniu...”. Wiemy z doświadczenia, że tego rodzaju zalecenie będzie przez sektor uspołeczniony realizowane w tempie bardzo szybkim i może doprowadzić do całkowitego wyeliminowania rzemiosła z dostaw, robót i usług jeszcze w bieżącym roku. Realizacja tego zalecenia unie możliwi wzrost ilościowy warsztatów rzemieślniczych, być może że nawet spowoduje spadek ilościowy warsztatów, a w każdym razie wywoła z całą pewnością spadek zatrudnienia. Stwierdzam, że już dziś na skutek wewnętrznych zarządzeń resortowych warsztaty branży metalowej, budowlanej i drzewnej stoją bez robót. Takie przynajmniej posiadam wiadomości z Warszawy, Poznania i Śląska.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#WacławKiełczewski">Nie mogę pogodzić się z tym, aby rzemiosło miało być wyeliminowane z kooperacji z przemysłem, bo to w pierwszym rzędzie odbije się niekorzystnie na samym przemyśle. Trudno mi. się również pogodzić z ograniczeniem rzemiosła w zakresie dostaw i usług. Już dziś mam wiadomości z terenu szpitalnictwa o trudnościach spowodowanych dla szpitali w zakresie robót remontowych. Nie wyobrażam zaś sobie, w jaki sposób w okresie letnim przeprowadzone zostaną remonty szkół, jeżeli rzemiosło zostanie od nich odsunięte.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#WacławKiełczewski">Nie upłynęły jeszcze miesiące od chwili, kiedy Wysoki Sejm raczył uchwalić ustawę o robotach i dostawach. W ustawie tej ograniczyliśmy styk sektora prywatnego z uspołecznionym przez ustalenie dolnych granic zleceń dla jednostek gospodarki indywidualnej. Ustawa dopuściła jednak udział sektora nieuspołecznionego w przetargach na roboty i dostawy i określiła zarazem środki kontroli społecznej i administracyjnej w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#WacławKiełczewski">Skoro więc przed tak niedawnym czasem taką ustawę uchwaliliśmy, to kierowaliśmy się oczywistym interesem gospodarki narodowej. Dostrzegliśmy, że istnieją jeszcze pewne konieczne i wyjątkowe przypadki, kiedy współpraca sektora uspołecznionego z nieuspołecznionym jest jeszcze konieczna i pożyteczna. Dlatego dzisiaj nie można uchwalać przepisu, który by przekreślał ustawę, którą sami przed paru tygodniami uchwaliliśmy. Zdaję sobie dobrze sprawę z tego, że u podstaw zalecenia nakazującego ograniczenie udziału rzemiosła w robotach i dostawach leży obawa przed nadużyciami, jakie się dzieją na styku dwóch sektorów, jednakże doświadczenia planu 6-letniego uczą nas, że całkowite usunięcie rzemiosła od kontaktów z sektorem uspołecznionym absolutnie nie zmniejszyło nadużyć w tym sektorze.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#WacławKiełczewski">Inne zagadnienie, palące dla rzemiosła, które projekt uchwały poruszył, a nie wskazał drogi rozwiązania, to sprawa zaopatrzenia rzemiosła w surowce. Powiedziano, że należy zwiększyć zaopatrzenie. Mam wrażenie, że tu należałoby jasno powiedzieć, że należy powiększyć zaopatrzenie z puli centralnej, gdyż możliwości korzystania z surowców lokalnych i odpadowych są przez rzemiosło od dawna w pełni wykorzystywane i bez powiększenia puli centralnej zaopatrzenie poprawić się nie może.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#WacławKiełczewski">Wreszcie ostatnie zagadnienie, które mnie niepokoi, to sprawa młodzieży uczącej się zawodu. W rozdziale traktującym o urządzeniach socjalnych i kulturalnych znajdujemy liczby dotyczące uczniów w pierwszych klasach szkół zawodowych dla młodzieży niepracującej. Niepokoi minie, dlaczego nie ma podanej liczby uczniów w szkołach zawodowych dla pracujących, bo takie szkoły już istnieją i działają. Czy nie przewiduje się rozwoju tych szkół?</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#WacławKiełczewski">Z zagadnieniem tym wiąże się problem kapitalny dla rzemiosła, a mianowicie czasokres nauki zawodu w rzemiośle. Od z górą jednego roku rzemieślnicy przy każdej okazji słyszą od kompetentnych przedstawicieli resortów, że czasokres nauki w rzemiośle zostanie przedłużony mniej więcej do lat 3, że wszelkie zarządzenia w tym przedmiocie są już gotowe i lada dzień zarządzenie to się ukaże. Tymczasem przed kilku tygodniami okazało się, że zainteresowane resorty bynajmniej nie uzgodniły jeszcze swego stanowiska w tym przedmiocie. Resorty mają różnorakie formalne zastrzeżenia, w jaki sposób odnośne zarządzenie ułożyć — i sprawa tkwi niestety na martwym punkcie.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#WacławKiełczewski">Mieliśmy w międzyczasie XI Plenum KC PZPR. Mamy w tym przedmiocie uchwałę tegoż Plenum, która mówi między innymi, że „należy przedłużyć zbyt krótki obecnie okres nauki zawodu..., ustalić specjalne stawki płac dla uczniów, wprowadzić dla ogółu młodzieży posiadającej świadectwo z ukończenia nauki zawodu obowiązkowy wstępny staż pracy...”. W referacie zaś Ministra Jędrychowskiego na tymże Plenum czytamy, że nauka zawodu winna trwać zasadniczo 3, a w niektórych zawodach 4 lata. Zarówno uchwała XI Plenum, jak teza referatu Ministra Jędrychowskiego pokrywają się całkowicie z postulatami rzemiosła i znalazły wśród tegoż rzemiosła nader żywy oddźwięk.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#WacławKiełczewski">Dlatego z tej trybuny pozwolę sobie zaapelować do resortowo właściwych ministrów, apeluję również, i zwłaszcza, do właściwych dyrektorów departamentów: Wyjdźcie ze ślepej uliczki źle skonstruowanej listy rzemiosł i realizujcie uchwały XI Plenum!</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Adamowi Jakuszko.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#AdamJakuszko">Wysoki Sejmie! W wypowiedzi swojej chciałbym zatrzymać uwagę Wysokiej Izby na niektórych zagadnieniach przemysłu spożywczego.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#AdamJakuszko">Komisja Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów, na wniosek Komisji Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego, przedkłada Sejmowi projekt rezolucji, wzywającej Rząd do przyśpieszenia realizacji inwestycji w przemyśle mleczarskim, mięsnym i cukrowniczym, oraz polecający Rządowi wydatne doinwestowanie przemysłu rolno-spożywczego w 1958 r. i w latach następnych. Rezolucja ta stanowi część uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym i ustawy budżetowej.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#AdamJakuszko">Projekt rezolucji należy powitać z pełnym uznaniem. Jest ona w pełni uzasadniona i konieczna. Konieczność tę uzasadnia nowa sytuacja w rolnictwie, powstała w wyniku nowej polityki rolnej oraz zaniedbania w rozwoju przemysłu.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#AdamJakuszko">Rola i zadania przemysłu spożywczego polegają nie tylko na przerobieniu tego, co dostarczy wieś. Przemysł spożywczy wpływa na kształtowanie kierunków produkcji rolnej z punktu widzenia potrzeb konsumenta i wymiany międzynarodowej. Zadanie to jest szczególnie ważne w warunkach państwa socjalistycznego, gospodarującego według określonego planu i dążącego według założeń tego planu do pełnego zaspokojenia potrzeb społecznych. Dlatego przyrost zdolności przetwórczej przemysłu spożywczego winien wyprzedzać w pewnym sensie przyrost produkcji rolnej. Potrzeby społeczne wytyczają kierunki rozwoju przemysłu. Przemysł z kolei wpływa na kierunki produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#AdamJakuszko">Wszyscy jesteśmy jak najbardziej zainteresowani w rozwoju rolnictwa. Liczymy na to, że rozwój rolnictwa pozwoli nam na eksport nadwyżek i zapełnienie luki w bilansie płatniczym handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#AdamJakuszko">W szeregu artykułów, np. w cukrze, jesteśmy bardzo bliscy optymalnego, z punktu widzenia racjonalnego żywienia, spożycia na jednego mieszkańca. Jest to niezaprzeczalny dowód. rozwoju przemysłu. Nadwyżki będziemy mogli eksportować. Tymczasem grozi absurdalna sytuacja: dalszy wzrost produkcji rolnej może być hamowany przez brak zdolności przerobowej przemysłu spożywczego. Do powstania takiej sytuacji dopuścić oczywiście nie można. Chodzi o to, żeby produkcja rolna rosła, i to w pożądanym kierunku. Państwo dysponuje całym arsenałem środków, jak polityka cen, preferencje, kredyty; no i oczywiście przemysł rolny — jako „argument” najpoważniejszy.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#AdamJakuszko">Pomyślny rozwój przemysłu spożywczego zależy nie tylko od rozwoju produkcji rolnej, ale również od rozwoju całego przemysłu, a w szczególności przemysłu ciężkiego, a to zarówno ze względu na bazę techniczną, jak i na zbyt.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#AdamJakuszko">To, że dzisiaj możemy z czystym sumieniem i wiarą w skuteczność przyjąć zgłoszony przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów projekt rezolucji, zalecający Rządowi przyśpieszenie rozwoju przemysłu spożywczego, zależy właśnie od tego, że dysponujemy odpowiednią bazę techniczno-materiałową. Należy oczekiwać, że Rząd, zobowiązany rezolucją, zrobi wszystko co możliwe, aby w oparciu o posiadane środki, w oparciu o bogate doświadczenia przemysłu spożywczego zapewnić przede wszystkim potrzebny przyrost zdolności produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#AdamJakuszko">Rozwój gospodarczy każdego państwa, jego wszechstronne uprzemysłowienie charakteryzuje pewna stała prawidłowość. Polega ona na tym, że dynamika wzrostu produkcji przemysłu spożywczego jest nieco wolniejsza od dynamiki wzrostu całego przemysłu. Na skutek tego maleje nieznacznie udział w wartości produkcji globalnej.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#AdamJakuszko">W okresie planu 6-letniego wzrost produkcji przemysłu spożywczego był jednakże za niski w porównaniu ze wzrostem produkcji globalnej. Wystąpił niedorozwój przemysłu spożywczego, ale na tle niedorozwoju rolnictwa nie raził. Pod koniec sześciolatki wystąpiły poważne trudności. Dziś przemysł pracuje pod naciskiem zwiększonej podaży surowca, często przekraczającej zdolności przerobowe, co stawia przed nim nowe trudne zadania.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#AdamJakuszko">Począwszy od 1956 r. niedorozwój ten został przyhamowany. Wpłynęło na to częściowe wejście do produkcji obiektów budowlanych w latach poprzednich oraz zwiększenie nakładów inwestycyjnych w 1955 r. Wzrost produkcji przemysłu spożywczego wyniósł w 1956 r. w cenach porównywalnych 10,1%, podczas gdy dla całego przemysłu wskaźnik wzrostu wyniósł ok. 9,5%. Ale nakłady inwestycyjne roku 1956 spadły w porównaniu z rokiem poprzednim o około 8%. W 1957 r. przy wzroście produkcji globalnej o 9,4% produkcja przemysłu spożywczego wzrosła o 9,2%, co można by uznać za prawidłowe, gdyby nie niedorozwój w sześciolatce.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#AdamJakuszko">Plan inwestycyjny na rok bieżący nie pokrywa w zaistniałych warunkach potrzeb przemysłu. Utrzymanie wysokiego tempa tego wzrostu jest nieodzowne. Mimo poważnych jeszcze braków inicjatywę przejęło rolnictwo i dyktuje to tempo. Do czasu wyrównania zachwianej równowagi, do czasu pełnego nasycenia rynku, tempo wzrostu produkcji, a więc i zdolności przerobowej przemysłu, nie może być zahamowane. Powinno być ono silniejsze od tempa rozwoju całego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#AdamJakuszko">Z czasem, w miarę wzrostu produkcji towarów trwałego użytku, a wzrost ten będzie duży i przy stabilizacji płac wystąpić może zjawisko zmniejszenia popytu na niektóre droższe artykuły spożywcze, a w tym — wierzę — również i na wódkę. Wynika stąd potrzeba śledzenia za rozwojem popytu i podaży i bardzo operatywnego kierowania produkcją. Stąd wniosek: rozszerzać asortyment, ulepszać opakowania, walczyć o obniżkę kosztów własnych. O taką obniżkę, która pozwalałaby w miarę nasycania rynku i zmniejszania popytu na rzecz dóbr trwałych — obniżać ceny.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#AdamJakuszko">Jeśli jestem przy kosztach, chciałbym wskazać na kilka nieprawidłowości decydujących często o ich poziomie i związanych z kierunkiem inwestowania.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#AdamJakuszko">Ogólnie zgadzamy się, że lokalizacja przemysłu spożywczego w Polsce jest niekorzystna. Stan ten odziedziczyliśmy i musimy się z nim godzić. Oczywiście tylko tak długo, jak długo jest to konieczne. Kłopotów mamy dużo i duże również dodatkowe nakłady.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#AdamJakuszko">W 1957 r. trzeba było przerzucić wagonami następujące ilości buraków cukrowych: ze Zjednoczenia Warszawa do Zjednoczenia Poznań i Toruń 160 tys. ton, ze Zjednoczenia Lublin do Zjednoczenia Poznań i Śląsk 150 tys. ton. Niezależnie od tego przerzuty między cukrowniami w ramach zjednoczeń wyniosły około 460 tys. ton — razem prawie 800 tys. ton, co po przeliczeniu na wagony 15-tonowe daje 880 pociągów po 60 wagonów każdy. Ile spalonego niepotrzebnie węgla, ile zmarnowanej nieproduktywnie energii.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#AdamJakuszko">Sytuacja w ziemniakach jest jeszcze gorsza. Oglądałem w Ministerstwie mapkę przerzutów ziemniaka przemysłowego. Te krzyżujące się długie linie, przerzuty ze wschodu na zachód i z północy na południe — to również ogromne nieproduktywne nakłady i związane z tym straty.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#AdamJakuszko">Znane są wędrówki mięsa, jaj, owoców.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#AdamJakuszko">Wielkość zagadnienia właściwej lokalizacji i jego wpływ na koszty własne chciałbym przedstawić bardziej szczegółowo na przykładzie przemysłu cukrowniczego, niezależnie od podanych przed chwilą cyfr odnośnie przerzutów buraka.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#AdamJakuszko">Średni koszt własny cukru wyniósł dla całego przemysłu 5.697 zł za 1 tonę. W cukrowni Gniezno 1 tona cukru kosztowała 5.352 zł, a w cukrowni Chybie 6.639 zł. Różnica 1.287 zł. Złożyły się na to przede wszystkim wysokie koszty zakupu, w związku z oddaleniem od bazy surowcowej. Stan techniczny i inne czynniki ze względów zrozumiałych pomijam. W Gnieźnie koszty zakupu wyniosły 3,56 zł na 1 q buraków, a w cukrowni Chybie 14,66 zł. Różnica 11,10 zł. Wynosi to w przeliczeniu na 1 tonę cukru 793 zł i stanowi 61,5% różnicy w poziomie kosztów własnych tych dwu cukrowni.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#AdamJakuszko">W cukrowni Sokołów koszty zakupu były jeszcze wyższe i wyniosły '15,47 zł na 1 q buraków. Obciąża to 1 tonę cukru sumą 1.090 zł, co stanowi 16,8% kosztów ogólnych, a w stosunku do innych pozostałych kosztów po odliczeniu kosztów zakupu — 20,3%. Dla porównania — w Gnieźnie wskaźnik ten wynosi 5,1%.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#AdamJakuszko">Koszty zakupu wyniosły w całym przemyśle cukrowniczym w 1957 r. około 507 mln zł, co obciążyło 1 tonę cukru sumą 479 zł, a w 1956 r. około 444 mln zł, co obciążyło 1 tonę cukru sumą 572 zł. Sumy oczywiście nie bagatelne.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#AdamJakuszko">Rozbudowa istniejących zakładów pogłębia jeszcze trudności wynikające ze złej lokalizacji. W bezpośrednim zapleczu nie możemy bowiem zapewnić tym zakładom pełnego zaopatrzenia surowcowego. Wniosek nasuwa się taki: trzeba budować zakłady nowe w rejonach stanowiących najkorzystniejszą bazę surowcową. Polityka taka jest przez państwo prowadzona oczywiście w miarę możliwości finansowych państwa, które — jak wiadomo — są ograniczone. I dlatego z rozbudowy i modernizacji zakładów istniejących rezygnować nie możemy.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#AdamJakuszko">W interesie całego społeczeństwa leży, aby efekt produkcyjny inwestycji był jak najszybszy. Za takim rozwiązaniem przemawiają również i inne względy. Mimo niewątpliwie dużych osiągnięć, rolnictwo polskie nie powiedziało ostatniego słowa. Stan obecny może być i z pewnością będzie znacznie poprawiony. Towarowość gospodarstw rolnych jest w stosunku do krajów przodujących pod tym względem znacznie niższa. Państwo stwarza rolnictwu coraz lepsze warunki rozwoju. Plony zbóż, okopowych, ilość bydła są w dalszym ciągu niskie w porównaniu z możliwościami. Z pewnością wystąpi dalszy wzrost produkcji rolnej. W związku z tym zapewnione zostanie zaopatrzenie surowcowe i tym nowym zakładom, i tym starym, które były rozbudowane.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#AdamJakuszko">Niemniej kierunek na nowe budownictwo winien stawać się w przemyśle spożywczym coraz wyraźniejszy i osiągać coraz większy udział w nakładach inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#AdamJakuszko">Piętą achillesową przemysłu spożywczego jest brak, ewentualnie zły stan maszyn. Dotychczasowe inwestycje w przemyśle charakteryzowały się małym udziałem nakładów na maszyny i urządzenia — w stosunku do nakładów globalnych. W sześciolatce udział ten wyniósł niecałe 30%. W 1956 r. 36,7%, a w 1957 r. 33,6% nakładów ogólnych. W planie na rok 1958 przewiduje się na maszyny i urządzenia 35,4% nakładów, a po potrąceniu nakładów na budownictwo mieszkaniowe i administracyjne — właśnie inwestycyjne, aż 39,5%, co jest jeszcze wskaźnikiem niskim. Inwestycje nowe stanowią w tej chwili w przemyśle spożywczym około 40% nakładów ogólnych.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#AdamJakuszko">Radykalna zmiana proporcji między nakładami na maszyny i budynki może nastąpić tylko pod tym warunkiem, że te maszyny będą produkowane w kraju. Stan obecny, choć znacznie lepszy niż przed kilku laty, nie jest zadowalający. Rozwój przemysłu maszyn spożywczych jest nakazem chwili. Potrzebne zaplecze produkcyjne istnieje. Już nieraz rozwiązywane były w Polsce powojennej zadania trudniejsze i w gorszych warunkach, bo bez tego zaplecza, jakie stanowi przemysł ciężki. Nakazem chwili stała się kiedyś, w określonych warunkach międzynarodowych, produkcja na cele obronne. Wysiłkiem inżyniera i robotnika polskiego powstał przemysł „S”. Dziś przemysł ten stanowi istotną pomoc w produkcji na rynek.</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#AdamJakuszko">W oparciu o przemysł ciężki przy pomocy tegoż przemysłu „S”, możemy i powinniśmy stworzyć nowy przemysł — nazwijmy go „S 1” dla podkreślenia znaczenia dla naszej gospodarki — przemysł budowy maszyn spożywczych.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#AdamJakuszko">20 marca br. otwarta została w auli Politechniki Warszawskiej wystawa maszyn spożywczych, produkowanych przez Centralny Zarząd Budowy Maszyn Przemysłu Spożywczego, podległy resortowi przemysłu spożywczego i skupu. Jest tam szereg ciekawych pozycji. Postęp widoczny. Szereg maszyn znajduje się w budowie. Między innymi wirówka do mleka, nadająca się do zlewni. Biuro konstrukcyjne pracuje nad nowymi typami. Jest jednak szereg maszyn i urządzeń, które jeszcze musimy importować. Robić ich jeszcze nie umiemy, a przemysł czekać nie może. I dlatego na te maszyny muszą znaleźć się potrzebne dewizy.</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#AdamJakuszko">Podobnie jak przy zagadnieniu lokalizacji pragnąłbym zagadnienie umaszynowienia procesów produkcyjnych zilustrować przykładem, w jaki sposób mechanizacja odbija się na poziomie kosztów własnych. Tym razem z przemysłu piwowarskiego.</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#AdamJakuszko">Średni koszt własny 1hl piwa jasnego beczkowego wyniósł w przemyśle piwowarskim za 3 kwartały 1957 r. 138,78 zł. W Tychach 1 hl kosztował 120,30 zł, a w Łańcucie 171,73 zł. Różnica 51,43 zł, co oznacza zwiększenie kosztów produkcji w Łańcucie na całą produkcję 3 kwartałów o ponad 4,5 mln zł. Różnica składa się z następujących pozycji (we wskaźnikach):</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#AdamJakuszko">[tabela]</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#AdamJakuszko">Tychy są browarem dużym, nowoczesnym i zmechanizowanym, Łańcut prymitywnym, małym. I tu leżą przyczyny tak poważnych różnic w kosztach własnych.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#AdamJakuszko">Poważne różnice występują w kosztach własnych również w przemyśle owocowo-warzywnym i tłuszczowym. Bardzo niewielkie natomiast, bo w granicach 5%, w przemyśle tytoniowym, który należy do przemysłów dobrze i nowocześnie urządzonych.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#AdamJakuszko">Argumentem na rzecz natychmiastowego doinwestowania jest również dekapitalizacja majątku niektórych gałęzi przemysłu spożywczego, szczególnie przemysłu cukrowniczego. Nakłady na inwestycje i kapitalne remonty w porównaniu z amortyzacją wyglądają w tym przemyśle następująco: za 3 lata od 1956 r. wraz z planem na rok 1958 nakłady wyniosły 769 mln zł, amortyzacja 1.179 mln zł.</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#AdamJakuszko">W ten sposób amortyzacja jest wyższa od nakładów w ciągu tych 3 lat o 410 mln zł, czyli o 53,6%.</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#AdamJakuszko">W innych przemysłach jest różnie. W mięsnym, owocowo-warzywnym, ziemniaczanym i mleczarskim nakłady przewyższają amortyzację. Potrzebę szybkiej rozbudowy tych przemysłów dyktują inne względy: potrzeby społeczne.</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#AdamJakuszko">Przyjrzyjmy się z kolei produkcji sadowniczej i warzywniczej. Poseł Korzycki w swoim wystąpieniu powiedział, że w rozwoju sadownictwa i warzywnictwa widzi jedną z możliwości podniesienia dochodów wsi i intensyfikacji gospodarki. To prawda. Ale równolegle — moim zdaniem — postępować winna rozbudowa przechowalnictwa i przemysłu przetwórczego. I to nie tylko przez państwo w planie centralnym, ale również przez spółdzielczość wszystkich typów i rady narodowe. Przechowalnie winni urządzać również sami chłopi w swoich gospodarstwach.</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#AdamJakuszko">Jeśli chodzi o przetwórstwo owocowo-warzywne, to zagadnieniem palącym jest uregulowanie cen na produkty, których koszt własny jest wyższy od ceny sprzedażnej. Bez tego nie osiągniemy prawidłowego rozwoju produkcji.</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#AdamJakuszko">W tej chwili jest ogromne dążenie do uruchamiania nowych winiarni. Zjawisko jak najbardziej szkodliwe. Dzieje się tak dlatego, że tylko produkcja wina jest opłacalna. W winie osiągamy stan nasycenia rynku. Istniejący przemysł gwarantuje już dzisiaj zaspokojenie potrzeb. Winiarnie przemysłu kluczowego są w stanie, przy bardzo niewielkich nakładach, zapewnić potrzebny przyrost. Zrobią to przy tym znacznie lepiej i taniej.</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#AdamJakuszko">Inicjatywę i środki skierowane obecnie na produkcję win należy wykorzystać do uruchamiania produkcji konserw warzywnych i owocowych. Rynek odczuwa brak tych wyrobów. Spożycie konserw warzywnych w Polsce jest żenująco niskie w porównaniu z krajami wysoko rozwiniętymi i daleko nie wystarczające, jeśli chodzi o wymagania racjonalnego żywienia. Ponad 90% przetworów warzywnych stanowi w Polsce kapusta i ogórki kiszone. Konserwy groszkowe, szparagi, fasolka i inne przetwory — oto są kierunki rozwoju.</u>
<u xml:id="u-15.41" who="#AdamJakuszko">Jeśli chodzi o przetwory owocowe, to kompoty, dżemy, galaretki, bezalkoholowe napoje chłodzące, płynny owoc itp. Możliwości wyboru asortymentu są ogromne. I dlatego zezwolenia na uruchamianie winiarni winny być wydawane tylko wyjątkowo i to przez jeden urząd: Ministerstwo Przemysłu Spożywczego i Skupu. Partyzantka na tym odcinku byłaby szkodliwa.</u>
<u xml:id="u-15.42" who="#AdamJakuszko">Z regulacją cen, o której wspomniałem poprzednio, nie można zwlekać. Wydaje mi się, że podwyższenie cen na te wyroby należałoby połączyć z jednoczesną obniżką ceny równie masowego artykułu spożywczego. Sprawa wy maga oczywiście ekonomicznego przygotowania i rozwagi.</u>
<u xml:id="u-15.43" who="#AdamJakuszko">Rozwój różnych form produkcji społecznej stwarza potrzebę koordynacji. Bez niej mogą powstać poważne szkody i anomalie graniczące z chaosem. Potrzeba koordynacji występuje szczególnie ostro w przemyśle owocowo-warzywnym. W mięsie i zbożu np. koordynację zapewnia to, że państwo jest jedynym dysponentem skupionego surowca; ceny skupu są przy tym stałe. Inaczej jest z warzywami i owocami. Nie ma tu wyłączności skupu. Ceny kształtuje podaż i popyt. Baza surowcowa jest bardzo niejednolita i kapryśna. Znane są wypadki poważnych spekulacji. Brak znajomości kierunków inwestowania partnerów może powodować nieekonomiczne nakłady. Lokalizacja nowych przetwórni wymaga uzgadniania. Istnieje potrzeba uzgadniania również planów produkcji w zależności od potrzeb rynku — i wiele innych zagadnień. Niezależnie od tego, który z partnerów poniósłby straty w wyniku konkurencji, będą to zawsze straty społeczne.</u>
<u xml:id="u-15.44" who="#AdamJakuszko">Te wielkie zadania na odcinku koordynacji mogą spełniać wojewódzkie rady narodowe, każda w stosunku do swego terenu. Ustawa o radach narodowych przewiduje dla nich duże uprawnienia również w stosunku do przemysłu kluczowego. Wojewódzkie rady winny z tych uprawnień szeroko korzystać. Nie przeszkodzi to wcale w normalnej pracy zjednoczeń branżowych przemysłu kluczowego, które mają powstać.</u>
<u xml:id="u-15.45" who="#AdamJakuszko">Pełna i właściwa realizacja zadań wypływających z rezolucji wymagać będzie od Rządu poważnego wysiłku. Wydaje mi się, że istnieje potrzeba zrewidowania w ramach resortu proporcji nakładów na poszczególne przemysły. Osobiście jestem przeciwny budowie makaroniarni w Łęczycy i na jakiś czas wszelkich makaroniarni. Jestem przeciwny inwestowaniu w przemyśle spirytusowym i gorzelnictwie. Zamiast tego budujmy krochmalnie. Jestem przeciwny dalszemu rozbudowywaniu przemysłu owocowo-warzywnego w woj. krakowskim. Budowle rozpoczęte trzeba oczywiście dokończyć. Potrzebne natomiast wydają się przetwórnie owocowo-warzywne w północno-zachodniej części woj. warszawskiego.</u>
<u xml:id="u-15.46" who="#AdamJakuszko">Poprzyjmy inicjatywę spółdzielczości w kierunku uruchamiania małych zakładów w nieczynnych obiektach, szczególnie na Ziemiach Zachodnich. Oczywiście rozsądnie, z uwzględnieniem potrzeb terenu i jego zaplecza surowcowego, na podstawie ekonomicznego rachunku. Uruchomić trzeba nieczynne rzeźnie i masarnie. Celowe wydaje się podjęcie uchwały, zapewniającej przynajmniej niektórym obiektom nowo wznoszonym priorytetu w zaopatrzeniu materiałowym. Budowlom tym zapewnić trzeba wykonawców poważnych i dysponujących sprzętem mechanicznym.</u>
<u xml:id="u-15.47" who="#AdamJakuszko">Resorty prowadziły szerokie badania odnośnie efektywności inwestycji. Wypracowane zostały wskaźniki, jaki typ zakładu w poszczególnych przemysłach jest najbardziej ekonomiczny — duży, średni czy mały; położony w mieście czy na wsi. Badania te należy kontynuować, rozszerzać, a wyniki udostępnić wszystkim Zainteresowanym organizacjom, szczególnie wojewódzkim radom narodowym.</u>
<u xml:id="u-15.48" who="#AdamJakuszko">Uporządkowanie i doinwestowanie przemysłu spożywczego winno stać się jednym z elementów usprawniania całokształtu naszej gospodarki. Wypada życzyć Rządowi, szczególnie Ministerstwu Przemysłu Spożywczego i Skupu, powodzenia w tym trudnym dziele.</u>
<u xml:id="u-15.49" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Zygmuntowi Załęskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#ZygmuntZałęski">Wysoka Izbo! Nie bez wzruszenia po dziesięcioletniej przerwie staję ponownie na tej trybunie. Dziękuję losowi, że pozwolił mi znowu służyć Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. W miarę sił, w miarę możliwości moich będę starał się to czynić dalej.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#ZygmuntZałęski">Dziś wypadło mi mówić w ślad za kol. Jakuszką na temat przemysłu spożywczego. Zabrał mi nieco tematu, ale wdzięczny jestem, bo zwolnił mnie jednocześnie od tego, by się powtarzać, a mogę podkreślić, że się całkowicie solidaryzuję z tym, co on Wysokiej Izbie tu przedłożył. Solidaryzuje się z nim cała nasza Komisja, gdyż istotnie stan i potrzeby przemysłu spożywczego, niestety, były dotychczas zaniedbane.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#ZygmuntZałęski">Sytuacja wytworzyła się szczególnie przykra, że nakłady na przemysł spożywczy nie były zharmonizowane z rosnącą produkcją rolną, nie wyzyskane zostały dotychczas te efekty, które nowa polityka opłacalności dała w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#ZygmuntZałęski">Jakaż jest sytuacja? Postaram się zilustrować niektórymi ogólnymi, wskaźnikami.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#ZygmuntZałęski">Przemysł spożywczy reprezentuje około 1.000 zakładów z 2.700 niejako zakładami filialnymi, i zatrudnia około 235 tys. pracowników, tzn. około 8%. Produkcja towarowa wynosi 92 mlrd zł tj. około 27%, a w cenach porównywalnych produkcja globalna wynosi około 24%.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#ZygmuntZałęski">Akumulacja przemysłu spożywczego wynosi 32 mlrd zł, co stanowi około 36% ogólnej akumulacji gospodarki uspołecznionej.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#ZygmuntZałęski">Eksport w roku ubiegłym wyniósł 11,5%, na rok bieżący przewidywane jest 15% ogólnego eksportu.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#ZygmuntZałęski">W zestawieniu z tymi liczbami inwestycje wynosiły niestety niewiele więcej ponad 2%. Powtarzam — niestety. W ostatnich latach planu 6-letniego, w pierwszych latach planu 5-letniego inwestycje spadły w stosunku np. do 1953 r., gdyż wynosiły 3,7%. Oprócz inwestycji również i kapitalne remonty stanowią zaledwie 3% nakładów w całości gospodarki uspołecznionej — Tytułem uzupełnienia chciałbym podkreślić, że import maszyn i urządzeń, które niestety musimy sprowadzać, stanowił w 1957 r. tylko 0,8%, a na 1958 rok przewidziano w planie 1,7%.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#ZygmuntZałęski">Podałem te liczby dla ilustracji, ale nie chcę rozdzierać szat z tego tytułu, gdyż wiem, że ostatnio Rząd uznał konieczność doinwestowania przemysłu spożywczego w sposób znacznie wydatniejszy, aniżeli to było dotychczas. Myśmy na Komisji naszej formułowali: „Należy wydatnie zwiększyć nakłady, należy zmienić proporcje — które wynikają z przedstawionych przeze mnie liczb ilustracyjnych — wydatniej podnieść nakłady na przemysł spożywczy”. Przemysł rolniczy powinien wyprzedzać rozwój produkcji rolniczej, przemysł powinien być czynnikiem dźwigania rozwoju produkcji rolniczej.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#ZygmuntZałęski">Nasze doświadczenia przedwojenne, i przed pierwszą wojną na zachodzie kraju, wyraźnie wskazywały znacznie wyższą produkcję rolniczą, znacznie wyższe efekty pracy rolnika na tych terenach, gdzie rozwinięty był przemysł spożywczy. Jest to zjawisko powszechne, ogólnoświatowe, i jeżeli chcemy podźwignąć rolnictwo nasze w szybkim tempie, to jednym z instrumentów tego podnoszenia winien być rozwinięty, bądź choćby rozwijający się przemysł spożywczy.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#ZygmuntZałęski">Kolega Jakuszko podkreślał szczególne zaniedbanie w tym zakresie na naszych terenach wschodnich. Całkowicie się z tym solidaryzuję. Tu należy skupić główną uwagę.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#ZygmuntZałęski">Gdy w roku ubiegłym w dyskusji na temat planu 5-letniego niektórzy koledzy podkreślali konieczność zwiększenia nakładów na przemysł spożywczy, obywatel Minister Jędrychowski powiedział: „Tak jest, ja nie neguję tych potrzeb, ale pamiętajcie, że również istnieją potrzeby nakładów na komunikację, na przykład”. Niewątpliwie jest to słuszne, ale chciałbym podkreślić, że inwestując w przemysł spożywczy na ziemiach wschodnich, jednocześnie inwestujemy niejako w komunikację, bo zwalniamy — i to właśnie w tych szczytowych jesiennych momentach — zdolności przewozowe kolejnictwa. To jest lepszy środek, aniżeli bezpośrednie nakłady na rozwój komunikacji, bo zwalniamy tabor kolejowy w momencie największych potrzeb, umożliwiamy mu pracę dla obsługi innych gałęzi gospodarczych i osiągamy dodatnie efekty gospodarcze bez niezbędnych nakładów inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#ZygmuntZałęski">Ja bym podkreślił, że nie tylko to, ale przez nakłady na przemysł spożywczy na terenach ziem wschodnich osiągać będziemy jeszcze inne niewątpliwie bardzo dodatnie efekty, bo stworzymy zakłady pracy w tych naszych podupadłych niestety miastach i miasteczkach, rozwiążemy tam zagadnienie miejscowego bezrobocia i to w sposób jak można najłatwiejszy, bo bez konieczności budowy mieszkań, co jest regułą w związku z budową nowych zakładów produkcyjnych, szczególnie większych.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#ZygmuntZałęski">Budowa nowych zakładów — ale powstaje pytanie jakich zakładów i gdzie? Sądzę, że nie należy sięgać do czasów, jak mi się zdaje, minionych i kontynuować — a niestety to się jeszcze zdarza — budowę zbyt dużych zakładów. Rozważaliśmy tę sprawę w obradach Komisji, nie mamy jeszcze uzgodnionego wyraźnie stanowiska, ale słuszne są głosy, które podkreślają, że nie ma potrzeby budowania np. mleczarskich zakładów o przeróbce czterdzieści tysięcy litrów dziennie. Nie jest szczególnie konieczne rozwijanie przetwórni mleka w proszku na terenie obsługi dużych ośrodków spożywczych, gdzie mleko jest potrzebne; proszkownie zdają się być właściwsze na terenach odległych od wielkich rynków zbytu.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#ZygmuntZałęski">Nie zdaje się nam słuszna budowa wielkiej, aczkolwiek nie największej, ale stosunkowo dużej, na dwadzieścia tysięcy ton zdolności ubojowej rzeźni w Białymstoku. Są to już fakty dokonane, dokumentacja jest przygotowana, a wydaje się, że zakład w Białymstoku, w związku z istniejącą tam chłodnią, będzie dobrze funkcjonował. Nie chcemy tego, co się jeszcze często zdarza, a czego np. rzecznikiem jest Instytut Mięsny — ażeby rozwiązać zagadnienie gospodarki mięsnej przez budowę wyłącznie dużych zakładów, może nie dwudziestotysiącznych, ale dużych, dowozić żywiec do nich, i rozwozić z nich mięso. Wydaje nam się to nieekonomiczne, a szczególnie niewłaściwe do realizacji obecnie.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#ZygmuntZałęski">Prawda, przemysł mięsny jest wybitnie niedoinwestowany, ale również prawdą jest, że w zakresie przemysłu mięsnego są nie wyzyskane dotychczas moce produkcyjne. Istnieją rzeźnie miejskie, które nie spełniają swoich funkcji usługowych, jakie by mogły spełniać w większym stopniu. Wskazywaliśmy na Komisji, że należy wyzyskać te rezerwy. Unikniemy tego, że rzeźnie będące w dyspozycji państwa nie są w stanie w momencie nasilonej podaży wykonać należycie swych funkcji.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#ZygmuntZałęski">Niestety trochę egoizmu państwowego przemysłu mięsnego przejawia się w tym, że nie uwzględniał on możliwości rozwiązania tego problemu przez kierowanie bezpośrednio żywca do dyspozycji spółdzielczych przetwórni — czy to będzie pion „Społem”, czy to będzie pion CRS. Zwracaliśmy się o to i deklaracja resortu idzie w tym kierunku, że uwaga nasza będzie uwzględniona. To groźne nasilenie podaży, jakie było w lecie przeszłego roku, w ten sposób będzie można ominąć. Groźne — powiadam — dlatego, że w przemyśle mięsnym — szczególnie w przemyśle mięsnym — występuje ostra sezonowość podaży. Chciałbym podkreślić, że w 1956 r. w najniższym miesiącu wrześniu mieliśmy tylko 36% przeciętnej miesięcznej podaży żywca, w innym miesiącu natomiast 170%. Bodźce, które były ustawione na rok 1956, zostały zmienione i w 1957 r. nie ma tak dużych różnic, ale jest jednak 58% we wrześniu i 139% w listopadzie. Nastawiając aparat na 58% nie wykonamy 139, nastawiając na 139% mamy zbędne moce produkcyjne i dlatego wyzyskanie tego, co jest dotychczas niezużytkowane, może często prymitywne — nazbyt prymitywne — zdaje się nam bardzo celowe, bo to rozwiąże wiele słabych momentów zdolności produkcyjnej przemysłu mięsnego; w odniesieniu do rzeźni — podkreślam.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#ZygmuntZałęski">Sprawa przetwórstwa mięsnego wymaga niewątpliwie doinwestowania zarówno na odcinku państwowym, jak i na odcinku społecznym. Niewątpliwie spółdzielczość, mając określone zadanie, dołoży starań, ażeby należycie przetwórstwo swoje zainwestować, ale przy tej okazji chciałbym podkreślić, że w przemyśle mięsnym — a podobnie w przemyśle owocarsko-warzywnym — występuje już wyraźne zagadnienie sektora spółdzielczego, państwowego, a w części i prywatnego i konieczne jest zharmonizowanie pracy w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#ZygmuntZałęski">Z radością przyjęliśmy do wiadomości na Komisji, że resort podjął to zagadnienie, jeśli chodzi o odcinek przetwórstwa owocowo-warzywnego. Kolega Jakuszko podkreślał, że tu jest łatwiejsza sytuacja, bo nie jest skoncentrowany skup. W mięsie zagadnienie jest trudniejsze. Są elementy narzekań na zbytni egoizm przemysłu mięsnego, w którego ręku jest cała masa towarowa żywca. Niesłuszną byłoby rzeczą, aby koordynatorem był przemysł mięsny, ale słuszną jest rzeczą, aby koordynator był i zdaje się, że tym koordynatorem powinno być Ministerstwo Przemysłu Spożywczego. Ale w tej sprawie nie wystarczy inicjatywa samego resortu, konieczne są zarządzenia takie, które by resortowi dawały prawo, możliwość i które by jednocześnie zwróciły sposób myślenia organizacji spółdzielczych we właściwym kierunku.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#ZygmuntZałęski">Podkreśliłem momenty dotyczące przemysłu mięsnego, mógłbym mówić również o innych przemysłach. W szczególności należałoby mówić o wielkich potrzebach przemysłu mleczarskiego. Prawda, przeszedł on teraz na własny garnuszek spółdzielczości. Może przesadnie powiedziałem „na własny garnuszek”, dlatego że korzysta on jeszcze z subwencji, ale niewątpliwie nie będzie korzystał z bezpośrednich nakładów państwowych, a będzie korzystał z kredytów państwowych, z kredytów, które musi zaciągać w sposób, że tak powiem, oględny, ale musi je zaciągać w dużej skali, dlatego że w zakresie przemysłu mleczarskiego sytuacja jest bodaj gorsza niż w przemyśle mięsnym.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#ZygmuntZałęski">Zdolność przerobowa tych zakładów, które są, nie wystarcza, pracują one na maszynach w wybitnym stopniu zużytych. Ale najistotniejszy jest ten moment, że sieć zakładów odbiorczych mleka jest wysoce niewystarczająca w stosunku do tego, ażeby obsłużyć cały teren, aby być aparatem uspołecznionym, który zdolny jest skupić, całą podaż, z tych głuchych często wiosek, gdzie komunikacja jest trudna i gdzie dotychczas skup mleka był zaniedbany. A przecież stamtąd artykuł trzeba zdjąć, w sposób właściwy go przerobić, dać do dyspozycji konsumentowi jako pełne mleko, czy zwrócić rolnikowi chude mleko i mieć artykuł w tłuszczach, w maśle, niezbędny w kraju, bądź przydatny bardzo dla eksportu.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#ZygmuntZałęski">Dłuższą chwilę będę chciał się zatrzymać nad zagadnieniem akumulacji 32 miliardów zł. Wspominał o tym już kol. poseł Korzycki. Wspominał dla zaakcentowania, jak wielki tu jest udział akumulacji przemysłu spożywczego. Ja we wstępnych liczbach również o tym mówiłem. Ale chciałbym prosić Kolegów o to, aby zechcieli zwrócić uwagę, jakie elementy składają się na tę wysoką akumulację przemysłu spożywczego. Ja na pewno nie wyczerpię całości zagadnienia, ale chciałbym zwrócić uwagę, że przemysł spożywczy dlatego skumuluje tak dużo, bo staje się dłużnikiem przede wszystkim resortu górnictwa i energetyki z tego tytułu, że zużywa 2 1/4 mln ton węgla, zużywa trzysta kilkadziesiąt milionów, kilowatów energii elektrycznej — otrzymywanych znacznie poniżej kosztów produkcji. Przemysł spożywczy staje się dłużnikiem wobec polskich kolei państwowych, ponieważ korzysta z usług w wymiarze 20 mln ton załadunku. Należy akumulację tego przemysłu poważnie obniżyć o kwotę — nie umiem tego sformułować — zdaje mi się parę miliardów złotych.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#ZygmuntZałęski">Dalej przemysł spożywczy akumuluje to, co jest różnicą ceny między dostawami obowiązkowymi a normalnymi cenami artykułów rolnych. Te 4,5–5 mlrd zł różnicy cen między dostawami obowiązkowymi i normalnymi, to właśnie jest również część tej wysokiej akumulacji przemysłu spożywczego.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#ZygmuntZałęski">Ale to nie jest wszystko. Jeżelibyśmy zwrócili uwagę, że cały majątek trwały przemysłu spożywczego szacowany jest w tej chwili na 5 mlrd zł, że np. 76 cukrowni jest zarejestrowanych w księgach tylko na miliard złotych, tzn. 13 mln na cukrownię, wtedy gdy przeciętna cukrownia to kwota rzędu 300 mln zł, to amortyzacja, którą odpisuje przemysł spożywczy z tytułu tak nisko oszacowanego majątku trwałego wysoce nie odpowiada rzeczywistości i następuje wyraźnie moment dekapitalizacji przemysłu spożywczego. Ta wysoka akumulacja to zjadanie środków trwałych, bo amortyzacja nie wystarcza, aby utrzymać moc produkcyjną przemysłu tego w należytym stanie.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#ZygmuntZałęski">Jeżelibyśmy tej operacji dokonali, pozostaje reszta akumulacji, którą bym chciał podzielić na dwie części. Jedna część przemysłu pracuje mniej więcej na normalnych zasadach handlowych, akumuluje tak, jak każdy zakład powinien mieć zysk. Niektóre artykuły, jak dżemy, marmolada, są deficytowe dla przemysłu, ale to jest drobiazg w stosunku do momentu, który chcę poruszyć.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#ZygmuntZałęski">Jeżeli przemysł spirytusowy sprzedaje po cenach 8-krotnie wyższych niż koszty produkcji, przemysł tytoniowy po cenach 5-krotnie mniej więcej wyższych, przemysł cukrowniczy — znaczy cukier, mydło — mniej więcej 2-krotnie, drożdże 4-krotnie, to tu występuje zagadnienie swoiste, szczególne. Tego nie można nazwać normalną akumulacją. Ta część jest niczym innym, jak podatkiem spożywczym, płaconym przez konsumenta przy okazji zbytu tych artykułów. I tak, jednym podpisem można byłoby zdecydować, że akumulację przeniesie się z przemysłu spożywczego np. do handlu, albo — jak mnie się zdaje — powinno się przenieść do Ministerstwa Finansów bezpośrednio jako normalny podatek spożywczy.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#ZygmuntZałęski">Ja zdaję sobie sprawę z trudności z tym związanych, ale chcę podać to jako ilustrację do tego o czym na początku mówił prof. Balcerski — zły układ cen, jaki jest, powoduje brak czytelności tego, co my w tych materiałach sejmowych otrzymujemy. Właściwą czytelność uzyskać, to jest ustalić właściwe ceny. I w tym zakresie całkowicie solidaryzuję się z prof. Balcerskim, ale zdaję sobie sprawę z trudności z tym związanych.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#ZygmuntZałęski">Pamiętam, co mówił na ten temat kol. poseł Olszewski, jeżeli się nie mylę, polemizując z posłem Makarczykiem. Wystarczy, że wiem, a skąd inąd też wiem, że ta sprawa jest na warsztacie, że będzie uregulowana we właściwym momencie. Podkreślam tylko konieczność jej uregulowania po to, aby mieć właściwy obraz.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#ZygmuntZałęski">Prof. Balcerski w swym przemówieniu dał jeszcze inne akcenty. Powiedział, że przy właściwym ustawieniu cen będziemy mieli określone warunki dla postępu w technice, jeżeli się nie mylę. To niewątpliwe słusznie. Po osobistej rozmowie z prof. Balcerskim nie podejrzewam go, że jest technokratą, ale boję się, że tego rodzaju akcenty powodują u nas nawrót do tych momentów, by technolodzy i technokraci wystąpili na front. I znowu odwołam się do tej wystawy przemysłu spożywczego w Politechnice Warszawskiej. I ja też z przyjemnością stwierdziłem, że nasz przemysł maszynowy już jest zdolny produkować szereg artykułów niezbędnych dla przemysłu rolnego. Z przyjemnością podkreślę, że słuszna jest zasada, iż w gospodarstwach niedoinwestowanych, opóźnionych w rozwoju — jak nasze — przemysł ciężki winien być wysunięty na front. Dużo w tym zakresie zrobiono, dobrze że zrobiono, ale mnie się zdaje, że należy wyraźnie podkreślić, że zadaniem przemysłu ciężkiego powinna być przede wszystkim obsługa krajowych potrzeb. I słusznie tutaj kol. Jakuszko podkreślił, że przemysł ciężki dotychczas nie zaspokaja potrzeb przemysłów lekkich w takim zakresie, w jakim by mógł to zrobić.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#ZygmuntZałęski">Wystawę obserwowałem jako dodatnią zapowiedź, ale pamiętam o skargach resortu, jak trudno jest lokować zapotrzebowanie inwestycyjne w naszym przemyśle maszynowym. Ale na wystawie zwróciłem uwagę na jeden moment szczególny. Otóż pokazana tam jest rzeźnia. Ot, model rzeźni o zdolności ubojowej 900 krów na dobę i 900 świń na dobę. Te 900 świń to bym darował, to nie jest wyjątkowa rzecz, bo jak mnie informował resort, podobna rzeźnia we Wrocławiu bije 1000 sztuk, ale 900 krów na dobę — to znaczy wystarczy trzy rzeźnie bydła w Polsce. Z punktu widzenia technologa, który na pewno odwiedzał zakłady na świecie, o których wspominał prof. Balcerski, to jest idealne rozwiązanie, bo na pewno koszty pracy takiej rzeźni będą niskie, tylko ja zapytam: a co z transportem? Co z transportem?</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#ZygmuntZałęski">Otóż wspominałem, że niesłuszne jest zmierzać w kierunku najłatwiejszych, najsłuszniejszych z samego punktu widzenia technicznego rozwiązań sprawy, należy ujmować zagadnienie i z punktu widzenia gospodarczego — i dobrze byłoby, gdyby Obywatel Minister zechciał wejrzeć w pracę swego biura projektowego.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#ZygmuntZałęski">Jeżeli już mają to robić, niech traktują to jako ćwiczenie, a nie jako okazję do reklamowania tego przez całą prasę, bo słuszne mogłoby to być jedynie wtedy, gdybyśmy mogli eksportować takie rzeźnie. Nie bardzo jednak wierzę, że są takie zamówienia i gotów bym powiedzieć, by wyeksportować takich projektantów.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#ZygmuntZałęski">I tutaj w związku z przemówieniem kolegi posła Balcerskiego chciałbym jeden moment podkreślić. No, prawda, rzeczywiście prawda, że ta Ameryka ma tak znakomicie urządzone właśnie takie rzeźnie, prawda, że ma niskie nakłady na pracę, ale ja bym chciał dać taki drobniutki przyczynek.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#ZygmuntZałęski">Ameryka — nowy świat i imigracja wielkiej ilości ludzi ze Starego Świata. Między innymi (nie wiem, nie miałem tych liczb w ręku), prawdopodobnie około 2 miliony Polaków z ziem polskich tam poszło.</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#ZygmuntZałęski">Co to znaczy? Ta sprawa ma dwa aspekty. Jeden, to jest nasza wewnętrzna polska sprawa, a drugi to sprawa amerykańska — USA.</u>
<u xml:id="u-17.35" who="#ZygmuntZałęski">Tam przyjechało 2 miliony ludzi w pełni gotowości do pracy, w pełni sił. Jeżelibyśmy porachowali, że wychowanie jednego człowieka do lat 20 w naszych polskich skromnych warunkach kosztuje co najmniej 2 tys. dolarów — skromnie rachuję — w naszym ubogim dochodzie narodowym, to 2 miliony ludzi, którzy przyjechali w pełni gotowości do pracy, po 2 tys. dolarów, to jest 4 miliardy naszego wkładu do gospodarki Ameryki.</u>
<u xml:id="u-17.36" who="#ZygmuntZałęski">Mówię wyraźnie „naszego wkładu”, bo Ameryka nie musiała wychowywać tych ludzi do pracy, tych bardzo cennych ludzi — mogła więc na tym oszczędzić na inwestycje. Oszczędziła zresztą znacznie więcej niż te 4 miliardy, i tu gotów jestem gratis sprzedać koledze posłowi Kisielewskiemu argument słuszniejszy, jeśliby poszukiwał pożyczek na terenie Ameryki. To nie za ładne oczy, to z tytułu naszego wkładu, który w rozwój gospodarki narodowej Ameryki myśmy jako Polacy włożyli — a włożyliśmy nie tylko my, włożyli i inni — możemy, egzekwować: oddaj, co wziąłeś.</u>
<u xml:id="u-17.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-17.38" who="#ZygmuntZałęski">I jeszcze parę słów — przepraszam Obywatela Marszałka za przeciągnięcie nieco czasu — o zagadnieniu ścieków, które mnie osobiście bardzo dręczy, zagadnieniu, o którym mówił i Minister Jędrychowski poprzednio, ale zdaje się, że mówiąc nie doceniał, jak wielki i przykry jest to problem. W nakładach inwestycyjnych na rozwój mocy produkcyjnej przemysłu spożywczego należałoby przewidzieć pewne środki na to, aby te zakłady nie były przekleństwem dla otoczenia przez spuszczanie wielkiej ilości ścieków bezużytecznie i w sposób zatruwający, do wody.</u>
<u xml:id="u-17.39" who="#ZygmuntZałęski">Na zakończenie słówko na temat modelu. Mówi się o likwidacji centralnych zarządów' i organizowaniu zjednoczeń. Przyznam się, że nie widzę dokładnie co to jest ale byłoby, zdaje się rzeczą niesłuszną potraktowanie wszystkich przemysłów znowu jednakowo, znowu według jednego modelu.</u>
<u xml:id="u-17.40" who="#ZygmuntZałęski">Zdaje mi się, że funkcje, które spełniają te przemysły, warunki w jakich pracują charakter ich produkcji, jest często różny i nie należałoby tego w jeden sposób rozwiązywać.</u>
<u xml:id="u-17.41" who="#ZygmuntZałęski">Wydaje mi się, że przemysł tytoniowy na przykład, przemysł spirytusowy, jako dawne organizacje monopolowe dość dobrze zdają egzamin, gdy pracują tak jak teraz.</u>
<u xml:id="u-17.42" who="#ZygmuntZałęski">Zdaje mi się, że przemysł cukrowniczy mający tradycje kartelu cukrowniczego, ma sporo elementów dodatnich w obecnej strukturze, ale wiem, że inne przemysły nie mają tego charakteru. Najpierw, że obok nich są inni producenci, a po wtóre charakter gospodarki ich jest inny.</u>
<u xml:id="u-17.43" who="#ZygmuntZałęski">Gospodarka — własność narodowa. Nie tak dawno z tej trybuny ten akcent był podkreślany: najwyższą formą własności — własność ogólnonarodowa. Trudno w tej sprawie mieć wątpliwości, tylko nasuwa się pytanie: czy narodowa to znaczy państwowa?</u>
<u xml:id="u-17.44" who="#ZygmuntZałęski">Jeżelibyśmy obejrzeli się wstecz, to tradycje państwa, to państwo jako takie kształtowało się w innych warunkach, Inne zadania, inne cele miała ta forma organizacji narodu, dla innych potrzeb było ono powołane. Dla gospodarki narody muszą szukać nowych form zarządzania ze swego ramienia.</u>
<u xml:id="u-17.45" who="#ZygmuntZałęski">Niewątpliwie doświadczenia, jakie zdobyliśmy w ostatnich latach, podpowiedziały powołanie rad robotniczych jako wyraz poszukiwania nowych form zarządzania przez naród swoimi zakładami pracy, ale w odniesieniu do przemysłu rolniczego chciałbym postawić w formie pytania: czy nie należałoby powołać do tego i producentów surowca?</u>
<u xml:id="u-17.46" who="#ZygmuntZałęski">Dlaczego? Gdy byłem ostatnio na naradzie produkcyjnej przemysłu cukrowniczego, gdy obok siebie pomieszani zasiadali przedstawiciele przemysłu cukrowniczego i przedstawiciele plantatorów buraka cukrowego, gdy wszyscy oni mają świadomość, że jeden bez drugiego to nic, bo przecież jedynym odbiorcą buraka cukrowego jest przemysł cukrowniczy, a przemysł cukrowniczy ma swoją bazę surowcową tylko wśród producentów buraka — czy nie należałoby pomyśleć, ażeby te narady produkcyjne, które przecież odbywały się i odbywają od czasu do czasu, miały funkcje bardziej określone w zakresie gospodarki przemysłu cukrowniczego, i to nie tylko na najwyższym szczeblu, ale i tam w poszczególnych zakładach, w poszczególnych cukrowniach, co niewątpliwie wyszłoby na pożytek przemysłu cukrowniczego w ogóle i na pożytek plantatorów buraka.</u>
<u xml:id="u-17.47" who="#ZygmuntZałęski">Zdaję sobie sprawę z novum tego tematu, zdaję sobie sprawę z trudności realizowania sprawy, zwłaszcza że poszczególne cukrownie nie pracują w jednakowych warunkach, a więc i plantatorzy znaleźliby się nie w jednakowych warunkach, a te rzeczy należy regulować jednolicie, w sposób jednolity dla całego kraju.</u>
<u xml:id="u-17.48" who="#ZygmuntZałęski">Wydaje mi się, że w momencie gdy przystępujemy do ustalenia modelu gospodarczego na dłuższy okres, na dalsze perspektywy należałoby rozważyć, czy w przemyśle spożywczym nie należy wyzyskać producentów surowca jako ważnego czynnika w zarządzaniu poszczególnymi dziedzinami gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-17.49" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#CzesławWycech">Udzielam głosu posłowi Zbigniewowi Jakusowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#ZbigniewJakus">Wysoki Sejmie! Jesteśmy obecnie w momencie rozwijającej się we wszystkich zakładach i środowiskach dyskusji i twórczych posunięć, zapoczątkowanych uchwałami XI Plenum KC PZPR i wywołujących powszechne ożywienie.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#ZbigniewJakus">Pesymiści mogą powiedzieć, że przeżywaliśmy już niejedno podobne ożywienie, które szybko mijało, a potem nastawała trudna rzeczywistość. Istotnie, ale o ileż różne jest to dzisiejsze ożywienie społeczne, które przecież nie budzi łatwego zadowolenia, bo związane jest z poważnymi i ciężkimi, ale koniecznymi zadaniami, nie odrywa nadziei od możliwości, ale kształtuje twardą świadomość rzeczywistości i daje jaśniejszy obraz najbliższej przyszłości. Świadomymi wykonawcami stają się same załogi zakładów przemysłowych, które realizują uchwały XI Plenum KC PZPR w bieżącej pracy i życiu codziennym.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#ZbigniewJakus">Nasza debata nad projektem planu i budżetu państwa na bieżący rok Zbiega się więc z nową sprzyjającą atmosferą na dole — na placówkach pracy i realizacja planu znajdzie na pewno podatną glebę, co nie pozostanie bez wpływu na wyniki końcowe 1958 r.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#ZbigniewJakus">W bieżącym roku w całokształcie naszej gospodarki z całą mocą akcentowane jest miejsce i rola hutnictwa, którego rozwój w wyniku konieczności przejściowo przyhamowany w ostatnich latach, wymaga obecnie szczególnej uwagi i troski, bo może się stać powodem wielu trudności w dalszym rozwoju gospodarki kraju.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#ZbigniewJakus">Takie symptomy istnieją, a mówią o nich wyraźnie wyniki hutnictwa w 1957 r. i nieco ograniczone jeszcze możliwości lat następnych. Ciężka praca hutników w 1957 r. dała wprawdzie wiele dobrych wyników. Wyprodukowano 10,5 mln ton koksu, przekraczając zadania planowe o sto kilkadziesiąt tysięcy ton. W wyrobach walcowanych plan wykonano w 101,3%, dając 57 tys. ton wyrobów walcowanych dodatkowo. W produkcji surówki wydatnie poprawione zostały wskaźniki techniczno-ekonomiczne, np. zużycie koksu obniżono z 1.096 na 1.039 kg na tonę surówki. Lepiej wykorzystano użytkową objętość wielkich pieców, poprawiając ją z 1.298 na 1.182 m3 na tono/godz. Mimo to jednak plan produkcji surówki, wynoszący 3.740 tys. ton, nie został w pełni wykonany. Osiągnięto produkcję 3.682 tys. ton, co stanowi wzrost w stosunku do 1956 r. o 176 tys. ton. Jednakże do wykonania planu brakło 58 tys. ton surówki.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#ZbigniewJakus">Również stalownie nie wykonały swojego planu, mimo osiągniętej poprawy wskaźników techniczno-ekonomicznych, a przede wszystkim poprawy wydajności z 1m2 trzonu pieca z 4,9 1956 r. o 176 tys. ton. Jednakże do wykonania w 1957 r. osiągnęła wielkość 5.304 tys. ton wobec planu 5.370 tys. ton, co dało niedobór 66 tys ton stali. W ciągu 1957 r. hutnictwo wypracowało 1,5 mlrd zł obniżki kosztów i około 4,5 mlrd zł akumulacji, osiągając rentowność swoich przedsiębiorstw w wysokości 6,6%.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#ZbigniewJakus">Gdzie tkwi przyczyna tego stanu? Jedną z najważniejszych przyczyn niewykonania planu produkcji były poważne opóźnienia na wszystkich budowach, co w konsekwencji zadecydowało również o niewykonaniu planu inwestycyjnego w hutnictwie. Z tych powodów terminy rozruchu wielu agregatów były wielokrotnie przesuwane i niedotrzymywane, a ostatecznie odbijało się to na produkcji.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#ZbigniewJakus">Podobnie kształtowała się sytuacja w 1957 r. w hutnictwie metali nieżelaznych i kopalnictwie rud. Produkcja hutnictwa nie jest w stanie jeszcze zabezpieczyć zapotrzebowania naszego przemysłu i rynku na wyroby hutnicze, stąd stosunkowo wysoki import wyrobów hutniczych, który jednak w pełni nie pokrywa powstających niedoborów. Wzrost zapotrzebowania na wyroby hutnicze jest dużo większy od wzrostu zdolności produkcyjnej hutnictwa.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#ZbigniewJakus">Stan obecny wiąże się szczególnie z inwestycjami zaniżonymi na skutek ogólnej koniecznej redukcji akumulacji na rzecz konsumpcji oraz z nieprzychylną, żywiołową atmosferą ubiegłego roku wokół hutnictwa.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#ZbigniewJakus">Raptowny brak frontu robót powodował rozprzężenie i demobilizację potencjału roboczego w przemysłowych przedsiębiorstwach budowlanych, co z kolei odbijało się na rozwoju produkcji w 1957 r. i odbija się jeszcze w 1958 r.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#ZbigniewJakus">Mam również na myśli nieprzychylną opinię o hutnictwie sprzed roku, ponieważ jeszcze dzisiaj, gdy ujawniają się ujemne symptomy takiego stosunku do hutnictwa, jest w kraju szereg ludzi — a nie brakło ich i na tej sali sejmowej — którzy głoszą nierozważne hasła: „rozwijać chemię, a nie hutnictwo, bo chemia ma surowce a hutnictwu tych surowców brak, bo w chemii jesteśmy niezależni a w hutnictwie uzależniamy się od innych krajów itd.”. Mało tego — były głosy, że następuje zmierzch stali jako podstawowego materiału konstrukcyjnego, że nastaje era mas plastycznych, materiałów prefabrykowanych i metali lekkich, które już stal wypierają.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#ZbigniewJakus">Tego rodzaju głosy przysporzyły nam wiele trudności. Wywoływały one wątpliwości w celowość wysiłku hutników, a u słabszych rodziły niewiarę.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#ZbigniewJakus">Odprawa dana przeciwnikom hutnictwa zmieniła nieco atmosferę. Ponadto w drugiej połowie ub. roku regulacja płac w hutnictwie wpłynęła dodatkowo pozytywnie na sytuację i w IV kwartale obserwowaliśmy znaczną poprawę.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#ZbigniewJakus">Reakcją na wspomniane głosy są znowu inne głosy, które chciałyby wrócić do błędnych proporcji niedawnej przeszłości. Mówi się, że w niektórych resortach przemysłu, z wyjątkiem hutnictwa i przemysłu maszynowego nakłady na inwestycje w planie 5-letnim w stosunku do sześciolatki poważnie wzrosły, bo o kilkanaście lub kilkadziesiąt procent, a w hutnictwie zmniejszyły się i wynoszą 80% nakładów sześciolatki.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#ZbigniewJakus">Nasuwa się pytanie: kto ma rację?</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#ZbigniewJakus">Wiadomo Obywatelom Posłom, że Polska nie jest potęgą stali i nawet gdyby miał nastąpić w przyszłości zmierzch stali, to i tak nie byłoby powodu do rozpaczy, bo zaległości mamy duże. Kraje wysoko uprzemysłowione, będące potęgami w produkcji stali, nie przeżywają takich obaw. Rozwijają wszystkie dziedziny przemysłu, między innymi i chemię, ale przede wszystkim rozwijają produkcję stali, bo ona jest podstawą rozwoju przemysłowego, a tym samym podstawą dobrobytu kraju.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#ZbigniewJakus">Kilka zaledwie krajów w świecie ma lepsze warunki surowcowe dla przemysłu hutniczego niż Polska, a przecież wszystkie przodujące produkcyjnie kraje mają rozwinięte hutnictwo.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#ZbigniewJakus">W ostatnim dziesięcioleciu w przodujących krajach świata tempo rozwoju produkcji tali wyraża się cyfrą 44%, a tempo rozwoju produkcji tworzyw sztucznych wyraża się cyfrą mniejszą, bo zaledwie 40%. Stal jest więc i długo jeszcze będzie podstawowym materiałem konstrukcyjnym, a inne materiały coraz lepiej będą ją uzupełniać.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#ZbigniewJakus">Tworzywa sztuczne i zresztą chemia, jako całość, jest bardzo ważną gałęzią gospodarki narodowej i wymaga troskliwej opieki i pomocy. Niesłuszne więc, z punktu widzenia racjonalnego rozwoju gospodarki narodowej, są żądania przywilejów dla którejkolwiek z dziedzin naszego przemysłu. Równomierny rozwój wszystkich gałęzi, ze szczególnym uwzględnieniem kluczowych pozycji w całokształcie gospodarki narodowej, jest nakazem w planowej gospodarce.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#ZbigniewJakus">Wszelkie więc głosy, negujące lub pomniejszające rolę hutnictwa w naszej gospodarce, wynikają z, niezrozumienia aktualnej sytuacji i są jak najbardziej szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#ZbigniewJakus">Wysoka Izbo! Plan hutnictwa na 1958 r. jest napięty, podobnie jak w 1957 r. Wzrasta on o 4,5%, mimo to jednak będzie bardziej realny, jeśli zapanuje sprzyjająca atmosfera, którą winniśmy wytworzyć wokół hutnictwa. Plan ten jest w niektórych asortymentach zaniżony w stosunku do uchwalonego w roku ubiegłym przez nas planu 5-letniego. W najważniejszych jednak asortymentach plan 1958 r. kształtuje się następująco: surówka żelaza 3.870 tys. ton, co stanowi wzrost w stosunku do 1957 r. o 4%, stal surowa 5.600 tys. ton, tj. wzrost o 4,3% w stosunku do poprzedniego roku, a wyroby walcowane 3.700 tys. ton, to znaczy wzrost o 3,6% w stosunku do 1957 r.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#ZbigniewJakus">Jeżeli plan, który uchwalimy, zostanie wykonany i osiągniemy produkcję stali na poziomie 5.600 tys. ton, to na lata 1959/60 pozostaje przyrost 1.400 tys. ton stali, czyli po 700 tys. ton rocznie, tj. ponad 10% przyrostu rocznego. Uzyskanie takiego przyrostu wobec 4,3% w 1957 r. i 4% w 1958 r. jest wyjątkowo trudne, stwarza bardzo poważne napięcie. Podobnie przedstawia się sytuacja jeśli chodzi o przyrost produkcji surówki i wyrobów walcowanych, których wielkość wynika z bilansu stali.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#ZbigniewJakus">Wynika z tego, że realizacja pięciolatki w hutnictwie wymaga, poza maksymalnym usprawnieniem samego hutnictwa, nadzwyczajnej i troskliwej pomocy i opieki wszystkich. Może bowiem zagrozić zjawisko gospodarcze nazywane „głodem stali” groźne szczególnie w budownictwie. Generalne rozwiązanie „głodu stali” wymaga stopniowego rozwiązywania poszczególnych problemów i bolączek przemysłu hutniczego oraz jego załóg.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#ZbigniewJakus">Rzeczą najważniejszą jest przeznaczenie części rezerw wygospodarowanych w toku realizacji planów na dalsze zwiększenie inwestycji hutniczych, jeszcze w bieżącym roku, i zwiększenie nakładów w latach następnych. Rady narodowe, które ostatnio hutnikom mniej poświęcały uwagi, powinny otoczyć załogi hutnicze systematyczniejszą opieką i przychodzić im z pomocą, zwłaszcza w przydziałach mieszkań.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#ZbigniewJakus">Ciężka praca hutników polskich często przedwcześnie wyczerpuje ich zdrowie, szczególnie wtedy, gdy brak specjalistycznej służby zdrowia. Dlatego też należałoby rozwiązać kwestię ambulatoriów przyzakładowych przez ewentualne włączenie ich do zakładów, co wpłynie niewątpliwe na poprawę zdrowotności załóg i polepszenie dyscypliny pracy.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#ZbigniewJakus">Wymieniłem niektóre bolączki, ale najważniejszą rzeczą — podkreślam to parokrotnie — jest odpowiednia atmosfera społeczna wokół hutnictwa. Największe wartości bowiem przedstawia sobą praca człowieka. Praca polskich hutników jest ofiarna, ciężka i mozolna i należy im się za nią uznanie i szacunek całego narodu.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#ZbigniewJakus">Wysoki Sejmie! Mówiąc o hutnictwie, trudno nie wspomnieć o najważniejszym zakładzie hutniczym, o największej dotychczasowej inwestycji przemysłowej kraju, tj. o Hucie im. Lenina. Tym bardziej, że Nowa Huta zawsze była i jest w centrum uwagi społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#ZbigniewJakus">Ta Huta, której budowę rozpoczęto 8 lat temu, dzisiaj jest bezsprzecznie największym przedsiębiorstwem w kraju, o rocznej produkcji wartości ponad 3 mlrd zł, dając zatrudnienie ponad 16-tysięcznej załodze.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#ZbigniewJakus">Obok kombinatu powstało 100-tysięczne miasto, w którym ukształtowała się już wyraźna społeczność i pod względem kulturalnym nie ustępuje ona innym miastom, mimo że posiada dopiero kilkuletnią tradycję.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#ZbigniewJakus">Wiele ujemnych zjawisk procesu rozwojowego mieszkańców Nowej Huty, takich jak chuligaństwo, o którym m.in, mówił poseł Drobner w swoim celnym i pożytecznym przemówieniu — należy już raczej do przeszłości. Nowa Huta jest żywym dowodem, że socjalistyczne warunki dają najszybsze tempo rozwoju społecznego, nawet w wypadku tak różnorodnej zbiorowości. To zasługuje na uwagę nie tylko socjologów, ale całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#ZbigniewJakus">O nowoczesności Huty świadczy nowoczesność techniki radzieckiej, leżąca u podstawy jej budownictwa. Z uznaniem o niej wypowiadały się delegacje wielu krajów socjalistycznych, z uznaniem wyrażały się również ostatnie delegacje krajów zachodnich Europy i USA.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#ZbigniewJakus">Często słyszy się o olbrzymich przerostach w zatrudnieniu, które wywołują oburzenie, szczególnie w porównaniu z nowoczesnymi hutami innych krajów. Jednak te porównania nie dają prawidłowego obrazu, ponieważ często buduje się huty bez zakładów pomocniczych, takich jak zakłady materiałów ogniotrwałych, fabryki części zamiennych dla urządzeń, zakład koksochemiczny, zakład energetyczny, dolomitownia itp., które w kombinacie naszym są jego częściami i zatrudniają ponad 1/3 załogi. Poza tym nie można zapominać o rozwojowym charakterze Huty, który cechuje się stałym szkoleniem załogi i pomimo że moce produkcyjne szybko rosną, załoga w zasadzie maleje.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#ZbigniewJakus">Należy podkreślić fakt, że załoga Huty, pracując ofiarnie, nadspodziewanie szybko opanowała ten trudny zakład i jego technikę. Czy oznacza to, że w dziedzinie zatrudnienia jesteśmy szczęśliwą oazą w kraju, wzorem i przykładem? Bynajmniej nie. Przerosty zatrudnienia są u nas nie mniejszą na pewno plagą, niż w innych zakładach w kraju. Zagadnieniem tym zajmuje się obecnie cały nasz zakład. Problem likwidacji przerostów, jako ważny czynnik wzrostu wydajności, uzdrowienia atmosfery, staje przed nami w całej ostrości. Realizując uchwały XI Plenum Komitetu Centralnego Partii Huta zmniejszy załogę o kilkaset osób, niezależnie od tego że przejmuje w tym roku do ruchu nowe moce produkcyjne, wymagające zatrudnienia około 1000 osób. Ludzie zwalniani znajdą częściowo zatrudnienie w jednostkach usługowych i w produkcji ubocznej.</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#ZbigniewJakus">Zdecydowana większość załogi, tej, która kilka lat temu była zbieraniną różnych ludzi z całego kraju, pracuje obecnie ofiarnie i jej zasługą jest to, że obecnie poziom produkcji jest zadowalający. W 1958 r. Huta da krajowi około 1,5 mln ton koksu, 1 mln ton surówki, ponad 1 mln ton stali i ponad 1/2 mln ton blachy.</u>
<u xml:id="u-19.34" who="#ZbigniewJakus">Rentowność Huty wyraża się cyfrą 11%, podczas gdy rentowność całego hutnictwa wynosi 6,6%. Świadczy to o słuszności i opłacalności budownictwa socjalistycznego.</u>
<u xml:id="u-19.35" who="#ZbigniewJakus">Dwa lata już Huta jest przedsiębiorstwem dochodowym. W ub. roku Huta dała 266 mln czystego zysku, a w tym roku osiągany w kombinacie dzienny zysk przekroczył 1 mln zł. Niewątpliwie dotychczasowe nasze wyniki nie zbliżają się jeszcze do maksymalnych możliwości, jakie daje Huta im. Lenina — symbol budownictwa socjalistycznego. Ale są one już obecnie namacalnym, przekonywającym dowodem, że wbrew zgorzkniałym malkontentom i sceptykom — w imię właśnie coraz lepszej przyszłości po stokroć opłaca się budować socjalizm w naszym kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#CzesławWycech">Zarządzam przerwę w obradach do godz. 17.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 13 min. 30 do godz. 17 min. 10.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JerzyJodłowski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#JerzyJodłowski">Proszę Obywateli Sekretarzy o zajęcie miejsc.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JerzyJodłowski">Przystępujemy do dalszego ciągu dyskusji. Głos ma poseł Edward Gierek.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#EdwardGierek">Wysoki Sejmie! Debata budżetowa jest znakomitą okazją do skupienia uwagi opinii publicznej, uwagi całego społeczeństwa na podstawowych problemach natury gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#EdwardGierek">Produkcja i ekonomika to sprawy o zasadniczym znaczeniu dla życia narodu i państwa, dla dalszego rozwoju naszego kraju. Truizmem stała się już teza, że od prawidłowej, oszczędnej i dalekowzrocznej polityki ekonomicznej, od pełnego i terminowego wykonania ujętych w planie zadań gospodarczych zależy w prostej linii rozwiązanie naszych trudności rynkowych i finansowych i — co jest sprawą najważniejszą — stałe podnoszenie standartu życiowego społeczeństwa. Kto wnikliwie i bez uprzedzeń przestudiował projekt Narodowego Planu Gospodarczego na rok bieżący oraz zespół rozległych działań ekonomicznych, opracowany na ostatnim Plenum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, ten wie, że dokumenty owe w istocie rzeczy stanowią dojrzały wyraz żywotnych interesów społeczeństwa, odzwierciedlają jego dążenia i potrzeby; mówiąc lapidarnie — próbują rozwiązać szereg ważnych spraw, dotyczących żołądka i kieszeni obywatela.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#EdwardGierek">Dbałość o stałe podnoszenie — w granicach uzyskiwanych możliwości — materialnego i duchowego bytu ludzi pracy stanowi naczelną dewizę naszej Partii i sojuszniczych stronnictw politycznych, a także władz państwowych. Dowodzi tego wydatne podniesienie dochodów ludności miejskiej i rolniczej, dokonane na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy, m.in, kosztem znacznej redukcji wydatków inwestycyjnych państwa, co nie jest pozbawione znaczenia w sytuacji nacechowanej wyjątkowym spiętrzeniem trudności gospodarczych. Z drugiej strony prawdą jest i to, że ów szybki wzrost realnych dochodów ludności przekroczył zaplanowane rozmiary, że towarzyszyło mu zjawisko niedostatecznego wzrostu wytwórczości przemysłowej i rolniczej oraz przyrostu dochodu narodowego, jak również liczne objawy osłabienia dyscypliny produkcyjnej i społecznej. W konsekwencji doprowadziło to — jak wszyscy już obecnie wiemy — do zagrożenia równowagi rynkowej i nadmiernej emisji pieniądza, jak również do naruszenia naszego bilansu handlowego i płatniczego z zagranicą. Mówiąc krótko, w roku ubiegłym spożywaliśmy więcej, niż wytwarzaliśmy.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#EdwardGierek">Rozsądne kroki, przedsięwzięte przez naszą Partię i Rząd, wsparte produkcyjnym wysiłkiem klasy robotniczej, spowodowały, iż pod koniec ubiegłego roku sytuacja gospodarcza kraju uległa wyraźnie odczuwalnej poprawie. Zdołaliśmy ustalić relatywną równowagę na rynku, powiększyć zapasy surowców w przemyśle i rezerwy towarowe w handlu. Zlikwidowaliśmy niebezpieczeństwo spadku wartości waluty.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#EdwardGierek">Wniosek nasuwa się sam. Nasza gospodarka uzyskała, w porównaniu ze stanem sprzed roku, potencjalne możliwości lepszego startu, możliwości szybkiego i bardziej harmonijnego rozwoju.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#EdwardGierek">Doświadczenia minionego roku skłaniają jednak również do innych konkluzji. Ich sens można wyłożyć następująco:</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#EdwardGierek">Utrzymanie i utrwalenie równowagi gospodarczej, rozumiane jako nieuchronna, życiowa konieczność i nakaz chwili, jak również dalsza poprawa warunków bytu społeczeństwa, jako przedmiot naszej głównej troski — wymagają zasadniczej poprawy w sposobie funkcjonowania naszego organizmu gospodarczego, a przede wszystkim maksymalnego wzrostu produkcji we wszystkich jej branżach, działach i wskaźnikach. Kto chce, rzeczywiście a nie na papierze, polepszać i ułatwiać życie narodu, ten musi za swoje uznać hasło „więcej produkcji, więcej towarów przemysłowych i rolniczych”. Bez tego, bez znacznego, i szybkiego podniesienia produkcji w przemyśle, w rolnictwie, w rzemiośle a także i w drobnej wytwórczości, bez zwiększenia ilości i polepszenia jakości towarów przeznaczonych zarówno na rynek wewnętrzny jak i na potrzeby eksportu, wszelkie słowa — choćby najpiękniejsze — na temat poprawy sytuacji życiowej społeczeństwa będą po prostu pustym dźwiękiem, wekslem bez pokrycia. Zauważmy, iż takich słów słyszymy ostatnio niemało.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#EdwardGierek">Do realizacji postulatu przyrostu produkcji prowadzą dwie drogi. Są one od siebie nieodłączne, stanowiąc organiczną jedność.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#EdwardGierek">Pierwsza droga — to maksymalne, możliwie pełne wykorzystanie naszego, niemałego już potencjału wytwórczego w przemyśle i na roli, uruchomienie wszystkich rezerw w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#EdwardGierek">Druga — oznacza kontynuację wysiłku inwestycyjnego państwa i społeczeństwa, w rozmiarach wyznaczonych przez racjonalną kalkulację ekonomiczną i aktualne możliwości.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#EdwardGierek">Innej drogi nie ma.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#EdwardGierek">Prawda ta, wielokrotnie potwierdzana przez życie, determinuje znaczenie i charakter naszego planu gospodarczego, podkreśla jego społeczną doniosłość, której uchwała Wysokiej Izby nada obowiązującą moc państwowej ustawy.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#EdwardGierek">Oczywiście ważne jest nie tylko to, ile się produkuje, lecz także to, jak się produkuje i za ile. W ten sposób przechodzę do zagadnienia o kapitalnym wprost znaczeniu — do zagadnienia wydajności pracy.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#EdwardGierek">W ostatnim roku w niektórych gałęziach gospodarki narodowej zanotowaliśmy, co jest wysoce pocieszające, pewien wzrost wydajności pracy. Nie jest jednakże dla nikogo tajemnicą, że w ogólnym przekroju społeczna wydajność pracy w Polsce jest daleko niższa od wskaźników, osiągniętych w Związku Radzieckim czy w przodujących, najbardziej rozwiniętych krajach kapitalistycznych.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#EdwardGierek">Pozwolę sobie zacytować parę przykładów.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#EdwardGierek">W naszym hutnictwie, o którym już tutaj mówiono, przypadają rocznie na jednego robotnika 52 tony produkcji. W sąsiedniej Czechosłowacji wskaźnik ten wynosi ponad 100 ton rocznie, w Związku Radzieckim — 130 ton, w Anglii — 123 tony, w Niemieckiej Republice Federalnej — 140 ton, a w Stanach Zjednoczonych — około 200 ton. Podobnie wygląda sytuacja w wielu innych gałęziach przemysłu, np. w przemyśle chemicznym, w przemyśle cementowym i w szeregu innych.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#EdwardGierek">Warto o tym pamiętać przy porównywaniu poziomu płac w Polsce z odpowiednio wyższymi zarobkami w wysoko rozwiniętych krajach Europy i Ameryki. Szkoda, naprawdę szkoda, iż niektórzy nasi adwersarze nie chcą jakoś uwzględnić tego punktu widzenia w swoich rozważaniach.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#EdwardGierek">Mógłby ktoś powiedzieć: cóż nas obchodzą wskaźniki wydajności za granicą, w Związku Radzieckim czy w krajach kapitalistycznych? Otóż obchodzą. Żyjemy w określonym świecie, jesteśmy jego częścią składową, nikt i nic nie zdoła nas od tego świata odizolować. I dlatego, jeśli chcemy w ciągu kilku lub kilkunastu lat osiągnąć standard życiowy, zbliżony do tego jaki osiągnięto w najsilniejszych ekonomicznie krajach świata, to musimy również dostosować uprzednio ekonomiczne wskaźniki naszej produkcji do wskaźników światowych.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#EdwardGierek">Cóż jest przyczyną obecnego niskiego poziomu wydajności pracy? Przyczyn jest kilka, przy czym — jak wykazała chłodna, rzeczowa analiza — jedna z głównych polega na utrzymywaniu w większości zakładów i przedsiębiorstw nadmiaru zatrudnionych. Dlatego dobrze się stało, że Komitet Centralny Partii zajął się tym tak nabrzmiałym problemem. Problem ten różni ludzie próbują zresztą różnie naświetlać. Sądzę, że jakiekolwiek byłyby tutaj komentarze, fakty najwymowniej świadczą o nienormalnościach w tym względzie i o słuszności decyzji.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#EdwardGierek">W kopalniach węgla, o czym wie resort górnictwa, który zresztą zaczął już porządkować te sprawy, notujemy niepokojące dane. Na przykład kopalnia „Mysłowice”, która przed wojną w 1938 r. wydobywała 3.820 ton węgla na dobę, zatrudniając 2.325 pracowników, obecnie przy prawie nie zmienionych rozmiarach wydobycia zatrudnia 4,181 pracowników. Stanowi to zwiększenie zatrudnienia o około 75%. W tej samej kopalni pracowało w okresie przedwojennym 88 pracowników umysłowych, a obecnie pracuje ich 393. Wydobycie kopalni „Wieczorek” jest obecnie nawet niższe niż przed wojną, ale zatrudnienie wzrosło z 4.097 do 6.272 pracowników.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#EdwardGierek">Parę analogicznych przykładów z hutnictwa.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#EdwardGierek">W oddziale wielkich pieców Huty „Pokój” liczba zatrudnionych pracowników fizycznych wzrosła, w porównaniu z okresem przedwojennym, z 490 do 661 osób, a ilość pracowników umysłowych z 12 do 56. Podobnie w stalowni tej samej huty, liczba pracowników fizycznych wzrosła z 558 do 891, a umysłowych z 15 do 49.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#EdwardGierek">Sądzę, iż cyfry te mówią same za siebie. Likwidacja przerostów w zatrudnieniu — zarówno w produkcji jak i w administracji — urosła do rangi jednego z głównych zadań gospodarczych na rok bieżący.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#EdwardGierek">Nie mają racji ci, którzy w związku z tym, niczym kruki, skrzeczą o czekających nas rzekomo kataklizmach. Bezrobocia w Polsce nie będzie. Przeciwnie, sytuacja na rynku pracy kształtuje się inaczej. Plan na rok bieżący zakłada zwiększenie zatrudnienia o przeszło 100 tys. ludzi. Jednocześnie przyrost ludności w wieku zdolności do pracy będzie najmniejszy spośród wszystkich lat powojennych i wyniesie około 65 tys. osób. Szereg ważnych gałęzi gospodarki, takich jak górnictwo węgla, górnictwo rudy żelaznej, metali nieżelaznych, przemysł materiałów budowlanych, gospodarka komunalna, handel, drobna wytwórczość, PGR-y — odczuwa dotkliwy brak rąk do pracy i mogą one wchłonąć duże rzesze nowych pracowników.</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#EdwardGierek">Pewnie, w niektórych regionach mogą wystąpić przejściowe lokalne nadwyżki rąk do pracy, są to jednak kłopoty, które przy mądrym i rozważnym postępowaniu można usunąć.</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#EdwardGierek">Z zagadnieniem wydajności wiąże się ściśle sprawa kosztów produkcji.</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#EdwardGierek">Wiadomo, że podstawowym warunkiem dalszego podniesienia dochodów ludności jest, obok wzrostu produkcji przemysłowej i wydajności pracy, zwiększenie akumulacji — osiągnięcie dalszej znacznej obniżki kosztów własnych. Zmiany systemu zarządzania naszym przemysłem, większa samodzielność przedsiębiorstw, powołanie rad robotniczych, utworzenie funduszu zakładowego i innych bodźców materialnego zainteresowania, spowodowały znacznie większe niż dotychczas zainteresowanie załóg ekonomicznymi wynikami działalności przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#EdwardGierek">Rok 1957 przyniósł po raz pierwszy przekroczenie zadań obniżki kosztów własnych. Jednakże możliwości dalszej obniżki kosztów są w naszym przemyśle jeszcze bardzo duże.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#EdwardGierek">Na przykład zużycie surowców w przemyśle kluczowym, w maszynowym, w hutniczym, w chemicznym przekracza znacznie wskaźniki zagraniczne. Wykorzystanie rezerw obniżki kosztów własnych produkcji wymaga — moim zdaniem — pełnego zaangażowania się do tej sprawy wszystkich kierowników produkcji, inżynierów, techników i robotników.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#EdwardGierek">Kiedy to nastąpi, wówczas — jestem przekonany — zaistnieją możliwości doprowadzenia ogólnego zużycia surowców i wydajności pracy do wskaźników osiąganych w przodujących zakładach. Wymaga to jednak — jak już powiedziałem — pracy z załogami, wysłuchiwania opinii robotników i podtrzymywania ich inicjatywy. A sprawy te na szczęście układają się u nas coraz lepiej.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#EdwardGierek">Wysoki Sejmie! Mówiłem już na wstępie, że jedną z najważniejszych dróg pomnażania naszego dorobku wytwórczego jest kontynuacja inwestycji. Stworzony w ubiegłych latach potencjał wytwórczy, w postaci rozbudowanych i nowowybudowanych zakładów przemysłowych, stanowi niewątpliwie poważną bazę materialno-produkcyjną, która — umiejętnie eksploatowana, unowocześniana i intensyfikowana — może i powinna przyczynić się do wydatnego przyrostu globalnego produktu i dochodu narodowego.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#EdwardGierek">Jednakże potrzeby stałego i prężnego rozwoju gospodarki wymagają corocznie nowych wielkich nakładów inwestycyjnych. Inwestycje, otwierające nowe możliwości produkcyjne, są niezbędne dla zabezpieczenia odpowiednio szybkiego tempa wzrostu dochodu narodowego, dla zabezpieczenia stałego przyrostu towarów przeznaczonych nie tylko na wewnętrzne spożycie, ale i na eksport.</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#EdwardGierek">Musimy pamiętać, że tylko drogą inwestycji możemy zapewnić nowe warsztaty pracy szybko rosnącej z roku na rok ludności. Musimy pamiętać, że przyrost ten wynosi w naszym kraju 19,5 na każdy tysiąc mieszkańców i jest jednym z najwyższych w Europie. I już dzisiaj musimy zrobić wszystko co niezbędne, aby zapewnić odpowiednią pracę tym zastępom młodzieży, które rozpoczną działalność wytwórczą za kilka lat.</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#EdwardGierek">Plan na rok 1958 przewiduje wzrost nakładów inwestycyjnych w przemyśle o 7% w stosunku do 1957 r. Na inwestycje przeznaczamy około 16% dochodu narodowego. Jest to więcej niż w roku ubiegłym, ale mniej niż w latach 1952–1954, tzn. w okresie szczególnego i nadmiernego napięcia inwestycyjnego. W krajach o właściwej dynamice rozwojowej wskaźnik ten osiąga około 18%.</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#EdwardGierek">Aczkolwiek ta część dochodu narodowego, jaką przeznaczamy na inwestycje w roku bieżącym, jest w stosunku do potrzeb rozwojowych naszej gospodarki nie dość wysoka, to jednak dla naszego niezamożnego jeszcze społeczeństwa oznacza ona duży wysiłek. Dlatego ważne jest, aby nakłady inwestycyjne dawały możliwie szybko jak najlepsze efekty gospodarcze, oraz stymulowały równomierny i proporcjonalny rozwój naszej gospodarki bez niepotrzebnych zakłóceń.</u>
<u xml:id="u-22.35" who="#EdwardGierek">Plan gospodarczy na rok 1958 w zakresie inwestycji odpowiada — moim zdaniem — tym podstawowym wymogom.</u>
<u xml:id="u-22.36" who="#EdwardGierek">Proporcje nakładów inwestycyjnych na poszczególne gałęzie przemysłu ustalono zgodnie z potrzebami gospodarki i z planami jej rozwoju.</u>
<u xml:id="u-22.37" who="#EdwardGierek">Znacznie, bo o 34% zwiększono nakłady na przemysł lekki, o 14% wzrastają nakłady na rozbudowę przemysłu spożywczego. Poważne będzie tempo rozbudowy przemysłu materiałów budowlanych.</u>
<u xml:id="u-22.38" who="#EdwardGierek">W zakresie rozbudowy przemysłu ciężkiego na czoło wysuwa się przemysł chemiczny, którego nakłady inwestycyjne zwiększą się o 9% w stosunku do roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-22.39" who="#EdwardGierek">Przemysł hutniczy i maszynowy ograniczy przejściowo w bieżącym roku swoje nakłady inwestycyjne, skoncentruje je jednak głównie na takich podstawowych obiektach, jak Nowa Huta, jak huta „Warszawa”, jak zakłady przemysłu elektro i teletechnicznego.</u>
<u xml:id="u-22.40" who="#EdwardGierek">W rezultacie wysiłku inwestycyjnego lat ubiegłych oraz nakładów obecnych, powinniśmy w roku bieżącym oddać do produkcji szereg kluczowych obiektów w Hucie im. Lenina: w przemyśle koksowniczym, w przemyśle maszynowym (szczególnie chodzi tu o odlewnie staliwa).</u>
<u xml:id="u-22.41" who="#EdwardGierek">Przemysł chemiczny uruchomi dalszy ciąg produkcji nawozów w Kędzierzynie, przygotuje do rozruchu pierwszy etap fabryki kauczuku syntetycznego w Oświęcimiu i szereg jeszcze innych zakładów różnych branż.</u>
<u xml:id="u-22.42" who="#EdwardGierek">Jestem przekonany, że nowe zasady finansowania inwestycji, a szczególnie przekazanie do dyspozycji zakładów i przedsiębiorstw własnych środków inwestycyjnych, przyczynią się niewątpliwie do zwiększenia efektywności naszej polityki inwestycyjnej.</u>
<u xml:id="u-22.43" who="#EdwardGierek">Za pozytywne zjawisko wypada również uznać daleko idącą koncentrację środków inwestycyjnych na obiektach, które dadzą efekty już w latach 1958–1959. Dotyczy to, jak już mówiłem, zwłaszcza hutnictwa, energetyki, chemii i przemysłu materiałów budowlanych.</u>
<u xml:id="u-22.44" who="#EdwardGierek">Oczywiście nie twierdzę, że nasza polityka, a zwłaszcza praktyka inwestycyjna jest już idealna. Na naszej działalności inwestycyjnej ciąży wciąż jeszcze wiele wad i braków, które powodują, że budujemy jeszcze i długo, i drogo. Okresy uruchomienia nowych obiektów oraz procedura osiągania projektowanej zdolności produkcyjnej są w dalszym ciągu nadmiernie przedłużane. W rezultacie zamraża się na długi czas poważne wartości ze szkodą dla społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-22.45" who="#EdwardGierek">Sądzę, że główną przyczyną wysokich kosztów budownictwa jest wciąż jeszcze zła organizacja i złe zaopatrzenie budów. W efekcie planowane terminy ukończenia budów nie są dotrzymywane. Niedowład w organizacji budów prowadzi do marnotrawstwa materiałów, do ich niszczenia i rozkradania. Złe i późne określanie potrzeb budowy powoduje, moim zdaniem, trudności w zaopatrzeniu i przestoje na budowach.</u>
<u xml:id="u-22.46" who="#EdwardGierek">Wszyscy już wiedzą na pamięć, że każdy dzień opóźnienia w uruchomieniu obiektów na naszych placach budowy przynosi dotkliwe szkody gospodarcze. Z tej trybuny mówiono o budowie fabryki kauczuku syntetycznego jako jednej z kluczowych w 1958 r. Każdy miesiąc opóźnienia w uruchomieniu tego obiektu to strata znacznych ilości; cennych dewiz. Dlatego pora najwyższa, aby kierownictwa resortów, inwestorzy i budowniczowie ponosili pełną odpowiedzialność za właściwe przygotowanie budowy, za jej dokumentację, organizację, zaopatrzenie, oraz za terminowe ukończenie budowy.</u>
<u xml:id="u-22.47" who="#EdwardGierek">Myślę, iż można wyrazić nadzieję, że zwiększona samodzielność przedsiębiorstw budowlanych, powiązanie ich z inwestorem w drodze umowy o wykonanie zadań, oraz udział załóg budowlanych w zyskach podniesie poziom gospodarności na placu budowy, pomoże utrzymać się w granicach planowanych kosztorysów, oraz zapewni większą dyscyplinę terminów oddawania obiektów.</u>
<u xml:id="u-22.48" who="#EdwardGierek">Wysoki Sejmie! Warto, zastanawiając się nad naszą sytuacją wewnętrzną, zatrzymać się na chwilę nad niektórymi kierunkami rozwojowymi gospodarki światowej. Chciałbym wyrazić w tym względzie mój punkt widzenia w takich rozmiarach, na jakie pozwala mi czas. Chciałbym to uczynić tym bardziej, że raz po raz, w różnych przemówieniach i wypowiedziach publicystycznych na ogólne tematy ekonomiczne i społeczne, pojawiają się jakieś parabole, próby zestawień, po prostu próbuje się tu i ówdzie, często w sposób dość mglisty a za to dość krzykliwy, porównywać rzeczy nieporównywalne.</u>
<u xml:id="u-22.49" who="#EdwardGierek">Również i z tej trybuny usłyszeliśmy np. stwierdzenie, że w rozważaniach o gospodarce kapitalistycznej można pominąć kryzysy gospodarcze, czy takie zjawisko jak wojny, które zakłócają normalny bieg tej gospodarki. Zakłócają normalny bieg, a zatem są one w kapitalizmie czymś nienormalnym?</u>
<u xml:id="u-22.50" who="#EdwardGierek">Obawiam się, że w takim stwierdzeniu kryje się podstawowe źródło wielu błędów w myśleniu ekonomicznym, błędów, które później przy porównywaniu rzeczy nieporównywalnych tak łatwo mącą perspektywy, tak lekko pozwalają na niedocenianie naszych wysiłków ekonomicznych.</u>
<u xml:id="u-22.51" who="#EdwardGierek">Kryzysy w świecie kapitalistycznym są czymś normalnym. Ich nawroty biorą się z określonych ekonomicznych źródeł, ich tętno, ich przypływy i odpływy zgadzają się z normalnym tętnem gospodarki kapitalistycznej, choćby tego bardzo nie chcieli jej twórcy. Nie trzeba się zasłaniać mistyką, nie trzeba szukać przyczyn nadprzyrodzonych, skoro można je znaleźć w normalnym funkcjonowaniu gospodarki kapitalistycznej. I teraz stajemy w obliczu podobnych zjawisk.</u>
<u xml:id="u-22.52" who="#EdwardGierek">Dla nikogo nie jest tajemnicą, że podstawowym ogniskiem trudności ekonomicznych w świecie kapitalistycznym są Stany Zjednoczone, a to zarówno ze względu na swój udział w produkcji świata kapitalistycznego, stanowiący połowę tej produkcji, jak i na udział w handlu zagranicznym (około jedna czwarta) i w wywozie kapitału (około trzy czwarte) świata kapitalistycznego.</u>
<u xml:id="u-22.53" who="#EdwardGierek">Nie tak dawno, bo w październiku 1957 r., Eisenhower stwierdził, że ekonomika Stanów Zjednoczonych zażywa „chwili wytchnienia”. Było to stwierdzenie bardzo subtelne, godne wielkiego męża stanu, ale za tą misterną i subtelną fasadą kryją się po prostu oznaki załamania, niepokój wynikający z tego, że również i Ameryka leży w określonym świecie i zależna jest od jego obiektywnych praw.</u>
<u xml:id="u-22.54" who="#EdwardGierek">Oczywiście nie chcę mówić tutaj o tym dla obrony naszych własnych słabości, lub mglistego pocieszania się, że gdzie indziej zaczyna być nieróżowo. Ale skoro myślimy ekonomicznie, musimy pamiętać, zwłaszcza wtedy gdy mówimy o Polsce, o naszym własnym rozwoju, że w owych bogatych, wysoko uprzemysłowionych Stanach Zjednoczonych zaznacza się dalszy spadek produkcji, spadek inwestycji, wzrost bezrobocia, spadek dochodów ludności i ograniczenie konsumpcji.</u>
<u xml:id="u-22.55" who="#EdwardGierek">Nie, to chyba nie są jeszcze oznaki takiego kryzysu, jaki przetoczył się przez świat w 1929 r. Być może, że zjawiska te w ogóle będą miały inny przebieg i przybiorą inne kształty. My nie jesteśmy wróżbitami. Zostawmy to tym, którzy nawet do cyfr, a więc do rzeczy ścisłych i konkretnych potrafią dorabiać mistyczne kluczyki.</u>
<u xml:id="u-22.56" who="#EdwardGierek">Trzeba jednak wiedzieć, że w naszym świecie zjawiska ekonomiczne podlegają różnym określonym i konkretnym przemianom, że nie wystarczy zżymać się na nasze trudności i przy tym jak konik szachowy przebiegać po szachownicy poszczególnych państw i zatrzymywać się tam, gdzie to jest wygodne. Myślenie ekonomiczne zakłada nie tylko znajomość własnego mechanizmu naszej gospodarki, ale i mechanizmu całej gospodarki światowej, i to zarówno tego, który wynika z przyczyn czysto ekonomicznych, jak i tamtego, którego podstawa jest o wiele szersza, ogólno-społeczna.</u>
<u xml:id="u-22.57" who="#EdwardGierek">Wysoki Sejmie! Z tej trybuny domagano się października gospodarczego. Ja chciałbym zapytać, czymże innym są nasze stałe wysiłki jak nie konsekwencją tamtego, politycznego Października? Moim zdaniem stale i nieugięcie wyciągamy jedynie słuszne konsekwencje z tamtego Października.</u>
<u xml:id="u-22.58" who="#EdwardGierek">Gospodarka krajowa, zwłaszcza nasza gospodarka, nie może sobie pozwolić na wstrząsy, które ktoś chciałby widzieć w postaci rewolucyjnej. Rozwija się ona u nas metodą ewolucji. Gdybym się chciał spierać o poszczególne słowa i pojęcia, mógłbym odpowiedzieć, że ta nasza metoda ewolucyjna jest bądź co bądź zaczynem wielkiej powszechnej praktyki rewolucyjnej, praktyki realizowalnej na co dzień również i w tych dziedzinach, w których postęp powstaje dość powoli. Obawiam się jednak przede wszystkim, że w nawoływaniach o tzw. październik gospodarczy jest nie tylko sporo niewiedzy o naszym życiu gospodarczym, ale i nieco demagogii, czy — jeżeli mam być delikatniejszy — sarmackiej nieco buńczuczności.</u>
<u xml:id="u-22.59" who="#EdwardGierek">Przy takiej metodzie polemicznej pojęcie Października gotowe stać się w ustach niektórych już tylko pojęciem oderwanym od konkretnej treści politycznej, lub — jeżeli niektórzy to wolą — egzorcyzmem odpędzającym złośliwych Belzebubów. Nasz Październik trwa, a w dziedzinie ekonomicznej dokonujemy wymiany pewnych wartości w ruchu, w dynamicznym rozwoju, w żywym nurcie codziennych przeobrażeń.</u>
<u xml:id="u-22.60" who="#EdwardGierek">W jednym z usłyszanych przed kilkoma dniami przemówień było kilka interesujących mnie uwag o cenach i płacach. Ale zaraz potem autor tych uwag popisał się goryczą, wynikającą ze złudzenia, że nic się w tej dziedzinie nie robi.</u>
<u xml:id="u-22.61" who="#EdwardGierek">Przy tej okazji usłyszałem także, jakoby podwyżka płac w górnictwie niewiele dała. Autor takiego stwierdzenia powinien by przyjechać na Śląsk i do Zagłębia Dąbrowskiego, porozmawiać z górnikami, posiedzieć nieco w środowiskach, które na ten temat mają sporo do powiedzenia.</u>
<u xml:id="u-22.62" who="#EdwardGierek">Bo tymczasem na skutek reform przeprowadzonych w górnictwie udało nam się odesłać wojsko, które pracowało w kopalniach do koszar, przekazać więźniów tym instytucjom, które zajmują się ich reedukacją, by nie pracowali w zawodzie określanym jako zaszczytny, udało nam się podnieść wydajność pracy, znieść część niedziel wydobywczych i co najważniejsze — ustablilizować załogi.</u>
<u xml:id="u-22.63" who="#EdwardGierek">A więc — czy podwyżka płac w górnictwie dała coś, czy nie dała? Naszym zdaniem dała bardzo wiele i jeszcze da dużo. Sądzę, że ten szczegół należałoby również uwzględnić na ekranie projekcyjnym.</u>
<u xml:id="u-22.64" who="#EdwardGierek">Łatwo przychodzi niektórym operować również swoją znajomością literatury. Mówiło się tutaj o pracy dzieci w fabrykach — i zaraz pojawiły się postacie Engelsa i Dickensa, których chciano kreować na oskarżycieli także i... naszego systemu. Wydaje mi się, że ta parabola sięga za daleko, że coś tutaj zawiodło — albo wiedza literacka, albo znajomość stanu rzeczy. Niewątpliwie istnieją i u nas pewne dokumenty, które są objawem pewnych smutnych zjawisk. Trzeba jednak powiedzieć, że w wielu wypadkach zjawiska te są albo rezultatem niektórych nadużyć, w tym lekceważenia naszego ustawodawstwa, albo też reliktami świata i stosunków, które dawno powinny były przeminąć. I w takim wypadku jednak sięganie po Engelsa i Dickensa to retoryczna przesada. Nasz Żeromski, gdy w „Ludziach bezdomnych” opisywał Zagłębie Dąbrowskie, na pewno w swym naturalistycznym opisie był równie ostrym sędzią jak Dickens. A jednak nikt by się nie odważył zestawiać jego opisu ze stanem dziś tam istniejącym, ponieważ pomimo wszystko wiele się zmieniło.</u>
<u xml:id="u-22.65" who="#EdwardGierek">Darujmy więc sobie tych czcigodnych świadków niemieckich i angielskich, zwłaszcza że jeden z nich zobaczyłby w naszej rzeczywistości zjawiska, o których mógł zaledwie marzyć.</u>
<u xml:id="u-22.66" who="#EdwardGierek">Trzeba więc, mówiąc o tym, co w naszej rzeczywistości jest jeszcze dokuczliwe i przykre, mówić równocześnie o nie wykorzystanych możliwościach — ustawowych, materialnych, psychicznych. Nie bez powodu zresztą w pracach komisji sejmowych, poprzedzających debatę budżetową, radziliśmy przede wszystkim, wszyscy razem, nad możliwościami usprawiedliwiającymi nowe wydatki i nowe reformy.</u>
<u xml:id="u-22.67" who="#EdwardGierek">Wszyscy mamy jakiś wspólny gospodarski obowiązek, obowiązek dokonywania stałych rozrachunków z bieżącą rzeczywistością. Jeśli ktoś jednak w obrazie gospodarki polskiej chciałby widzieć jedynie to, co ją jeszcze w tym czy innym przedmiocie dyskwalifikuje, lub niezupełnie tłumaczy, jeśli po prostu jednostronnie przyglądać się będzie jej przemianom, utraci zdolność szerszego widzenia. Źle będzie gdy ktoś, jak ów poczciwy molierowski Jourdain, dowie się dopiero późno w życiu, że język, którym mówił na co dzień, to po prostu proza, a nie poezja. Źle jest też, gdy zabierając się do analizy zjawisk ekonomicznych operuje się figurami poetyckimi, efektownymi zestawieniami, zapominając, że obowiązuje tu twardy język konkretnej prozy. Niezależnie jednak od tego mam nadzieję, że wszyscy byliśmy uważnie wysłuchani przez nasz Rząd, który rozważy i ustosunkuje się do wszystkich naszych uwag i propozycji.</u>
<u xml:id="u-22.68" who="#EdwardGierek">Chciałbym na koniec, Wysoki Sejmie, powiedzieć, że ustawa, nad którą toczy się ta obszerna dyskusja, jest odbiciem naszych aktualnych możliwości i dlatego zasługuje na to, by ją poprzeć w całej rozciągłości.</u>
<u xml:id="u-22.69" who="#EdwardGierek">Razem z moimi przyjaciółmi, posłami z PZPR, będę za nią głosował wiedząc, że jej wykonanie uwzględni również możliwie wszystkie praktyczne i słuszne wnioski, które w tej debacie się pojawiły.</u>
<u xml:id="u-22.70" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JerzyJodłowski">Przed udzieleniem głosu następnemu mówcy chciałbym zwrócić się do wszystkich dalszych dyskutantów o ścisłe przestrzeganie regulaminowego limitu czasu przemówień i nie przekraczanie 30 minut, gdyż do głosu jest zapisana jeszcze bardzo poważna liczba mówców.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Stanisławowi Waisowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#StanisławWais">Wysoki Sejmie! Rozpatrując plan i budżet resortu górnictwa, a w nim środki inwestycyjne na rok 1958 dla przemysłu naftowego, zauważa się jego nikłe możliwości rozwojowe w obecnym roku.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#StanisławWais">Z analizy pracy przemysłu naftowego wynika, że zadania wytyczone temu przemysłowi w Narodowym Planie Gospodarczym na rok 1957 zostały zrealizowane pomyślnie.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#StanisławWais">Ogólna produkcja artykułów tego przemysłu według cen zbytu wykonana została w 1957 r. w kwocie 2.155 mln zł, co stanowi przekroczenie planu rocznego w kwocie 90 mln zł.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#StanisławWais">Łączna akumulacja w tym przemyśle za rok 1957 wyniosła około 1.045 mln zł, co stanowi przekroczenie zadań rocznych o 120 mln zł, tj. o 13%.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#StanisławWais">Pozytywna realizacja za rok ubiegły planowanych przez ten przemysł zadań gospodarczych nie wpłynęła jednak w istotny sposób na poprawę sytuacji w zakresie pokrywania potrzeb kraju na produkty naftowe własnymi surowcami. Krajowe wydobycie ropy wraz z produkcją gazoliny stanowiło w 1957 r. zaledwie 10,8% ogólnych potrzeb gospodarki produktów naftowych. Niekorzystna pod tym względem sytuacja spowodowała dalsze zwiększenie importu produktów naftowych i ropy, który to import wynosił w 1957 r. 1.764 tys. ton.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#StanisławWais">Wartość tego importu wyraża się kwotą około 58 mln dolarów, względnie prawie 3 mlrd złotych w aktualnych cenach zbytu. Mimo szerokiego stosowania wtórnych metod eksploatacji ropy oraz wprowadzenia takich nowoczesnych metod, jak zawadnianie i hydrauliczne szczelinowanie, wydobycie ropy zmalało z 183 tys. ton w 1956 r. na 180 tys. ton w 1957 r. Również i wydobycie gazu ziemnego uległo zmniejszeniu z 434 mln m3 w 1956 r. na 414 mln m3 w 1957 r.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#StanisławWais">W planie na rok 1958 założony został dalszy spadek wydobycia, a mianowicie: ropy na 170 tys. ton, gazu ziemnego na 360 mln m3. Główna przyczyna tego niepokojącego stanu rzeczy to dotychczas mała znajomość zasobów ropy i gazu ziemnego w Polsce. Stan ten wynika ze szczupłego i niedostatecznego rozmiaru prac geologiczno-poszukiwawczych, jakie realizowano w ostatnich latach.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#StanisławWais">W 1957 r. odwiercono łącznie 63 tys. metrów geologiczno-poszukiwawczych. Wiercenia te były utrzymane w dalszym ciągu na poziomie 1956 r. Prace sejsmiczne, prowadzone na dużych obszarach naszego kraju, pozwoliły na wykrycie w 1957 r. 13 struktur geologicznych. W środkowej i północnej części Polski odkryto 7 struktur w rejonach: Oborniki, Szamotuły, Mogilno, Gopło, Chojnice, Świecie i Kołobrzeg.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#StanisławWais">Odkrycia nasze potwierdzają się analogicznie po stronie Związku Radzieckiego w rejonie Kaliningradu. Odkrycia tamtejsze, jak wiemy, rokują duże perspektywy radzieckiemu przemysłowi naftowemu, a według oceny geologów radzieckich i polskiemu przemysłowi naftowemu.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#StanisławWais">W Przedgórzu Karpat, na podstawie poszczególnych prac sejsmicznych, wydzielono 6 struktur nadających się do założenia wierceń geologiczno-poszukiwawczych w rejonach: Przemyśla, Lubaczowa, Tomaszowa, Mędrzechowa, Słonnego i Wary.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#StanisławWais">Najważniejszym wydarzeniem z zakresu prac geologiczno-poszukiwawczych w 1957 r. — było odkrycie na podstawie przeprowadzonych uprzednio badań sejsmiki złoża gazu ziemnego w rejonie Lubaczowa.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#StanisławWais">Otwór Lubaczów Nr 2 uzyskał w głębokości 1.007 m gaz w bardzo poważnej ilości, bo około 1000 m3 przepływu na minutę, przy ciśnieniu 100 atm. na głowicy.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#StanisławWais">Jeśli chodzi o wielkość zaopatrzenia kraju w produkty naftowe w 1958 r., to zostało ono ustalone w wysokości 2 mln ton, co oznacza dalszy wzrost zapotrzebowania o około 270 tys. ton w porównaniu z 1957 r.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#StanisławWais">Plan prac geologiczno-poszukiwawczych na 1958 r. zakłada dalszą kontynuację badań sejsmicznych oraz odwiercenie w ramach limitu inwestycyjnego 67 tys. metrów strukturalno-poszukiwawczych, z głównym nasileniem wierceń w rejonie Przedgórza.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#StanisławWais">W związku z odkryciem złoża gazowego w Lubaczowie kierownictwo resortu podjęło decyzję zwiększenia planu wierceń o 14 tys. m celem okonturowania wspomnianego złoża.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#StanisławWais">Łączna ilość wierceń na 1958 r. wynosiłaby zatem 97 tys. m.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#StanisławWais">W porównaniu z innymi krajami, jak Rumunia, Węgry, Czechosłowacja, Niemcy, Włochy, Austria, stanowi to około 10% wierconych metrów poszukiwawczych w tych krajach.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#StanisławWais">Z przeprowadzonej analizy sytuacji przemysłu naftowego wynika, że czołowym zagadnieniem jest rozwój poszukiwań naftowych rokujących u nas pomyślne rozwiązanie. Główną zaś sprawą jest zwiększenie ilości metrów.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#StanisławWais">Stwierdzić należy, że jakkolwiek obecny potencjał wiertniczy jest wyższy o około 40 tys. m od ilości wierceń wykonywanych dla celów naftowych, to jednak stan jego jest niezadowalający. Wynika to ze zużycia urządzeń wiertniczych i wciąż jeszcze niewystarczającej jakości urządzeń oraz narzędzi wiertniczych produkcji krajowej.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#StanisławWais">Dotychczasowe wyniki prac geofizycznych, jak też wstępne założenia programu poszukiwań, wskazują na pilną potrzebę przygotowywania się do tych zadań, począwszy już od bieżącego roku. W tym celu konieczne jest uwzględnienie dostaw nowoczesnych urządzeń wiertniczych i sprzętu z zagranicy. Pomóc w tym może przemysłowi naftowemu Ministerstwo Handlu Zagranicznego, realizując te potrzeby w ramach przeznaczonych dewiz w planach resortu górnictwa i energetyki. Stanowiłoby to przejściowe rozwiązanie potrzeb wiertnictwa w najbliższych latach.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#StanisławWais">Niezależnie od tego staje się konieczne i celowe rozwinięcie krajowej produkcji urządzeń i sprzętu wiertniczego, zarówno przez Fabrykę Maszyn w Gliniku, jak też i przemysł maszynowy.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#StanisławWais">Jak z projektu planu na rok 1958 wynika, przemysł naftowy w dalszym ciągu jest jeszcze niedostatecznie finansowany szczególnie w zakresie wierceń. Przeznaczenie nawet 14 tys. m w 1958 r. na odwiercenie nowo odkrytego złoża nie rozwiązuje sprawy poszukiwań w ogóle. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że dla pokrycia obecnych potrzeb kraju należałoby odkryć zasoby ropy w ilości około 40 mln ton, a gazu ziemnego w ilości około 10 mlrd nr.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#StanisławWais">W związku z tym Komisja Przemysłu Ciężkiego, Chemicznego i Górnictwa przy omawianiu planu i budżetu na rok 1958 dla przemysłu naftowego wysunęła wniosek, aby resort górnictwa zmobilizował swoje środki i wygospodarował pewne sumy z przeznaczeniem ich na wzmożenie wierceń w poszukiwaniu ropy i gazu ziemnego. A zatem przy ustalaniu planu i budżetu na następne lata, a szczególnie na rok 1959 dla tego przemysłu, należy mieć na uwadze zwiększenie środków dla jego prawidłowego. rozwoju.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#StanisławWais">Dotychczasowy wynik wiercenia w Lubaczowie podkreśla zdecydowanie perspektywę odkrycia nowych i bogatych zasobów gazu na Przedgórzu.</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#StanisławWais">Wstępne warunki wskazują na to, że nowo odkryte złoże w Lubaczowie posiada wielomiliardowe zasoby gazu ziemnego. Nadmienić przy tym należy, że 1 miliard m3 gazu stanowi wartość około 500 mln zł. Ogólne zaś nakłady inwestycyjne na poszukiwania naftowe w ostatnich latach nie przekraczały kwoty 200 mln zł rocznie.</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#StanisławWais">Zarówno wysokość odprowadzonej akumulacji, jak i zarysowujące się efekty poszukiwań wykazują, że przemysł naftowy jest absolutnie rentowny i daje gospodarce narodowej poważne korzyści materialne.</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#StanisławWais">Jeśli się zważy poziom akumulacji osiągnięty w 1957 r. w kwocie 1.045 mln zł i poziom nakładów inwestycyjnych 677 mln zł na cały przemysł łącznie z rafineriami CPN i z wydatkami na cele specjalne, to staje się widoczna dysproporcja między nakładami inwestycyjnymi uzasadnionymi i ekonomicznie szybko opłacalnymi tegoż przemysłu. Dlatego też staje się konieczne ponowne wszechstronne rozważenie na najbliższe lata likwidacji występującej dysproporcji pomiędzy osiąganą akumulacją a nakładami na rozwój i postęp techniczny w tym przemyśle.</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#StanisławWais">Zdanie wybitnych geologów polskich i zagranicznych, niezmienne od szeregu lat, świadczy o realnych perspektywach odkrycia złóż naftowych w naszych kraju. Nie wydaje się więc słuszne stałe odkładanie na lata późniejsze odpowiedniego zwiększenia wierceń.</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#StanisławWais">Zważmy, że przynajmniej 10-krotnie obniżamy dochód z tego przemysłu, który jak dotąd tylko przy 11% krajowego pokrycia zapotrzebowania na paliwa i smary z surowców własnych — jest w stanie dać poważną akumulację.</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#StanisławWais">Wzrastające potrzeby kraju na produkty naftowe wymagają również budowy szóstej rafinerii w pierwszych latach następnej pięciolatki, o zdolności przeróbczej 2 mln ton ropy rocznie. Przyniesie to dla kraju duże oszczędności dewiz wydawanych na kupno gotowych produktów naftowych, a inwestycja taka zamortyzuje się w ciągu 2 do 3 lat.</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#StanisławWais">W czasie omawiania budżetu i planu na rok 1958 dla przemysłu naftowego Ministerstwo Przemysłu Chemicznego wystąpiło z wnioskiem o wydzielenie rafinerii nafty z resortu Ministerstwa Górnictwa i Energetyki i przyłączenia ich do resortu chemii.</u>
<u xml:id="u-24.31" who="#StanisławWais">Załogi i pion inżynieryjno-techniczny przemysłu naftowego utrzymują, i słusznie, że dotychczasowe kilkakrotne reorganizacje tegoż przemysłu nie stwarzały warunków jego stabilizacji, należałoby zatem dać mu możność okrzepnięcia w celu prowadzenia konstruktywnej pracy nad właściwym jego rozwojem i znalezieniem wielkiej ropy, tak bardzo potrzebnej dla naszej gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-24.32" who="#StanisławWais">Reasumując swoje wystąpienie jestem przekonany, że przedłożony Wysokiemu Sejmowi projekt budżetu państwa na rok 1958 jest wyrazem troski Partii i Rządu o dalszą poprawę warunków dla wzrostu potencjału gospodarczego w naszym kraju, a w tym i dla przemysłu naftowego, co na pewno przyczyni się do polepszenia warunków bytowych, socjalnych i kulturalnych naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-24.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Mieczysław Porzuczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MieczysławPorzuczek">Wysoka Izbo! Zabierając głos w debacie nad projektem budżetu państwa oraz uchwałą o Narodowym Planie Gospodarczym na rok bieżący, pragnę dorzucić kilka uwag, które zebrałem w czasie posiedzeń Komisji Przemysłu Ciężkiego, Chemicznego i Górnictwa, jak również w czasie moich spotkań z wyborcami.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#MieczysławPorzuczek">Uwagi moje dotyczą: zaopatrzenia wsi w maszyny i narzędzia rolnicze, w wyroby hutnicze i metalowe, w węgiel i nawozy mineralne.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#MieczysławPorzuczek">Nie ulega dla nas, posłów, najmniejszej wątpliwości, że przemysł, świadczący swe usługi na rzecz wsi i rolnictwa, w zasadzie dostatecznie zareagował na uchwały VIII Plenum KC PZPR oraz styczniowe wytyczne nowej polityki rolnej, co w rezultacie miało poważny i zarazem korzystny wpływ na poprawę zaopatrzenia wsi w niezbędne środki produkcji, których wieś odczuwała dotkliwy brak.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#MieczysławPorzuczek">Jakkolwiek wytyczne nie działają samoczynnie i nie są one uniwersalnym środkiem szybko i skutecznie leczącym wszelkie schorzenia w rolnictwie, to jednak gwoli prawdy i bez przesady można dziś z zadowoleniem stwierdzić, że stopniowa i zarazem konsekwentna ich realizacja już daje rezultaty.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#MieczysławPorzuczek">Słusznie ktoś zauważył, że w powojennej historii wsi i rolnictwa polskiego wspomniane wytyczne stały się wydarzeniem o wielkim znaczeniu, które na pewno można zaliczyć do najważniejszych po dekrecie o reformie rolnej.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#MieczysławPorzuczek">Szczególne znaczenie ma ich realizacja na terenach Ziem Zachodnich, gdzie na skutek popełnianych błędów i wypaczeń poprzedniego okresu obserwowaliśmy niepokojące zjawisko, zjawisko dotyczące niepewności, tymczasowości oraz braku stabilizacji w rozwoju życia gospodarczego tych ziem.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#MieczysławPorzuczek">Dokonując w ostatnim okresie stabilizacji stosunków prawnych, zwłaszcza w zakresie posiadania i własności na terenach Ziem Zachodnich, dajemy tym samym zdecydowaną odprawę wszelkiego rodzaju naciskom rewizjonistycznej propagandy zachodnio-niemieckie j, która stawiała nam zarzuty o naszej nieudolności w zagospodarowaniu tych ziem, które dziś, po 12 latach działalności władzy ludowej, zamieszkuje blisko 1/3 ludności naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#MieczysławPorzuczek">Należy dodać, że zwiększony zakres pomocy dla wsi ze strony państwa w postaci znacznie zwiększonej ilości maszyn i narzędzi rolniczych, materiałów budowlanych, nawozów mineralnych, kredytów i elektryfikacji wsi wpływa dodatnio na dalszy gospodarczy i kulturalny jej rozwój.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#MieczysławPorzuczek">Nasz przemysł spełnia coraz lepiej swą służebną rolę wobec wsi. Jako posłowie z ramienia Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego zdajemy sobie w pełni sprawę, że dalszy rozwój naszego rolnictwa, jest w poważnym stopniu uzależniony od dalszego rozwoju naszego przemysłu, zwłaszcza ciężkiego, chemicznego i spożywczo-rolnego, o czym tak ciekawie mówił kolega poseł Załęski.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#MieczysławPorzuczek">Z przedłożonych nam materiałów, które były przedmiotem ożywionej dyskusji w komisjach sejmowych, wynika, że obok wielu innych w dalszym ciągu wzrastają nakłady finansowe na mechanizację rolnictwa. Z tegorocznego projektu planu wynika, że dostawy maszyn rolniczych będą zwiększone w stosunku do ubiegłego roku o około 37%, czyli będą przeszło dwukrotnie większe w stosunku do 1956 r. Wzrost zaopatrzenia gospodarki chłopskiej w maszyny rolnicze spowoduje również zapowiedziana sprzedaż niektórych maszyn POM-owskich i PGR-owskich na ogólną sumę około 500 mln zł.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#MieczysławPorzuczek">Poprawa w produkcji i zaopatrzeniu w maszyny rolnicze wpłynęła na to, że już w roku ubiegłym mogli się w nie znacznie lepiej zaopatrzyć chłopi indywidualni, zespoły maszynowe i spółdzielnie produkcyjne. Trzeba również dodać, że i jakość produkowanych maszyn rolniczych na skutek doświadczeń przemysłu maszynowego i krytyki użytkowników systematycznie, choć jeszcze powoli się poprawia. Wzrosło również zainteresowanie przemysłu unowocześnieniem produkowanego sprzętu i wprowadzeniem do produkcji sprzętu najbardziej nowoczesnego.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#MieczysławPorzuczek">Mimo niewątpliwej poprawy w dalszym ciągu słyszy się narzekania ze strony użytkowników, że niektóre maszyny i narzędzia rolnicze są nadal kiepskie, że są niedbale wykonane. Wskazuje się na spotykane wady oraz usterki materiałowe i konstrukcyjne.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#MieczysławPorzuczek">Najlepszą oceną naszego przemysłu będzie zaopatrzenie wsi w dobre pługi i kultywatory, młocarnie i siewniki, widły, łopaty i inne narzędzia. Należy zatem uczynić ze strony przemysłu wszystko, ażeby użytkownik chwalił sobie maszyny rolnicze, jak to się dzieje w stosunku do młocarń MSC-6 z „Waramy” w Dobrym Mieście. Jest to nieodzowny warunek dla umacniania stałej więzi między miastem a wsią, między przemysłem a rolnictwem. Oczywiście wymogi muszą tu być obustronne — chłopi również muszą dawać znacznie więcej i lepszych jakościowo produktów rolnych.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#MieczysławPorzuczek">Należy obok tego dodać, że po VIII Plenum KC PZPR zaistniała konieczność szybkiego przestawienia się zakładów z produkcji dużej ilości sprzętu traktorowego, przeznaczonego dla gospodarki zespołowej, na produkcję maszyn i narzędzi dla gospodarki indywidualnej.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#MieczysławPorzuczek">W 1956 r. przemysł dostarczył około 70% sprzętu dla gospodarki uspołecznionej a tylko 30% dla gospodarki indywidualnej. Natomiast w roku ubiegłym sytuacja przedstawiała się tu wręcz odwrotnie. Takie raptowne przestawienie w produkcji wymagało ze strony przemysłu zarówno olbrzymiego wysiłku jak i zmysłu organizacyjnego.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#MieczysławPorzuczek">Mimo niewątpliwej poprawy zamówienie na maszyny i sprzęt rolniczy, głównie trakcji konnej, jest nadal duże, na co wskazują, między innymi, tegoroczne Targi Poznańskie. Wystarczy podać, że w 1956 r. GS-y woj. wrocławskiego sprzedały maszyn rolniczych za sumę ponad 12 mln zł, w roku ubiegłym już za sumę 42 mln zł, natomiast zamówienie na rok bieżący jest znacznie wyższe od wykonania roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#MieczysławPorzuczek">Podobnie wygląda sytuacja i w innych województwach. W roku bieżącym przewidziane są również odpowiednie sumy kredytów dla chłopskich zespołów maszynowych. Należy stwierdzić, że przeważająca ilość maszyn rolniczych wykupiona z byłych GOM-ów, z GS-ów i PZGS-ów oraz Centrali Zaopatrzenia Rolnictwa w zasadzie — nie generalizując tu sprawy — znalazła się w posiadaniu zamożnych chłopów, co może powodować moim zdaniem zależność od posiadaczy maszyn chłopów małorolnych oraz wdów, sierot, repatriantów przyjeżdżających ze Związku Radzieckiego i nowo osiedleńców na Ziemiach Zachodnich.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#MieczysławPorzuczek">Wobec znanej sytuacji Ministerstwo Rolnictwa i Główny Komitet Związku Kółek i Organizacji Rolniczych winny stworzyć odpowiednie warunki do dalszej organizacji zespołów maszynowych przez chłopów mało i średniorolnych, których gospodarstwa z różnych przyczyn podupadły ekonomicznie. W odniesieniu do tych gospodarstw, które nie posiadają odpowiedniego sprzętu, olbrzymie zadania rysują się przed POM-ami, pod warunkiem jednak, że POM-y muszą stopniowo zmieniać profil parku maszynowego, dostosowując go również do potrzeb gospodarstw indywidualnych.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#MieczysławPorzuczek">Wobec stale rosnącego zapotrzebowania na maszyny i powstawania zespołów maszynowych należy POM-y w szerszym zakresie przygotować już dziś do remontu maszyn. POM-y w naszych warunkach ekonomicznych mają rację bytu, z tym, że winny one być placówkami postępu rolniczego w swej codziennej praktycznej działalności. Jestem zdania, że państwu może się nawet niekiedy opłacać dopłata do niższej ceny pobieranej za usługi POM-owskie, pod warunkiem, że POM stanie się placówką, która będzie na serio pomagać we wzroście plonów i kultury rolnej. Przekazana z budżetu państwa złotówka na takie cele będzie na pewno odpowiednio procentować.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#MieczysławPorzuczek">Sądzę, że już dziś należy:</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#MieczysławPorzuczek">1) szerzej udostępnić spółkom i zespołom maszynowym remont sprzętu przez POM-y po cenach przystępnych, bez stosowania specjalnych narzutów i</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#MieczysławPorzuczek">2) upłynniany sprzęt POM-owski i PGR-owski winien być sprzedawany przede wszystkim zespołom maszynowym bezpośrednio, lub też na zasadzie przetargów bez pośrednika, co będzie miało dodatni wpływ na obniżenie kosztów własnych.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#MieczysławPorzuczek">Wysoka Izbo! Niemały wysiłek wykazał w ostatnim okresie przemysł chemiczny zwiększając w poważnym stopniu produkcję nawozów mineralnych. Ma on słuszną ambicję zaopatrzenia rolnictwa w niezbędną ilość nawozów, co w naszych trudnych jeszcze przecież warunkach ekonomicznych ma bardzo poważne znaczenie. Na skutek tego już w roku bieżącym całe rolnictwo ma otrzymać 671 tys. ton nawozów w czystym składniku, co oznacza wzrost o 7,3% w stosunku do roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#MieczysławPorzuczek">W stosunku do roku ubiegłego poważnie, bo o 16,3% wzrasta zaopatrzenie w nawozy azotowe, w każdym roku poszukiwane przecież przez rolników. Z tego wynika, że zaopatrzenie 1 ha powierzchni wyniesie już ponad 43 kg. Jakkolwiek osiągnięta dzięki poważnemu wysiłkowi przemysłu ta ilość nawozów, przypadająca na 1 ha nie jest zbyt wysoka w stosunku do krajów przodujących w ich wysiewie, to jednak w magazynach wielu GS-ów leżą duże ilości nawozów, zwłaszcza potasowych i fosforowych. Jednym z powodów jest prawdopodobnie brak pieniędzy, które wieś chętniej wydaje na budownictwo i remonty, maszyny rolnicze, wozy, radioodbiorniki, maszyny do szycia, rowery i motocykle, tu i ówdzie pralki elektryczne i inne artykuły przemysłowe.</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#MieczysławPorzuczek">Mimo oficjalnych wypowiedzi czołowych przedstawicieli partii politycznych i Rządu, że obniżki cen nawozów nie będzie, gdyż to powoduje nierentowność zakładów produkcyjnych, pewien procent chłopów nadal łudzi się nadzieją, licząc, że taka obniżka nastąpi.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#MieczysławPorzuczek">Wiemy, że jeszcze dziś niejeden chłop wprost powiada, że pole na rok a nawet dwa można oszukać, natomiast nie można się obejść bez narzędzi rolniczych. Pilniejszym — ich zdaniem — jest remont walącego się budynku niż kupno nawozu.</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#MieczysławPorzuczek">Dla dobrego rolnika nawozy sztuczne, nawet przy obecnych znacznie podwyższonych cenach, na pewno są opłacalne i dlatego też warto je stosować. W przeliczeniu na pszenicę kwintal np. superfosfatu w Polsce w 1938 r. kosztował 49,8 kg pszenicy, a obecnie tylko 40 kg.</u>
<u xml:id="u-26.27" who="#MieczysławPorzuczek">Wobec tego niezmiernie ważne zadania stoją przed państwową służbą rolną, związkami kółek i organizacji rolniczych, stacjami chemiczno-rolniczy mi, które w znacznie szerszym stopniu winny prowadzić pracę uświadamiającą, powiązaną z organizacją doświadczalnictwa nawozowego. W dalszym ciągu musi budzić uzasadniony niepokój olbrzymie marnotrawstwo nawozów mineralnych z powodu kiepskiego opakowania i magazynowania.</u>
<u xml:id="u-26.28" who="#MieczysławPorzuczek">Z dotychczasowych doświadczeń wiem, że Ministerstwo Przemysłu Chemicznego na ogół szybko reaguje na krytyczne uwagi i postulaty posłów, toteż mam chyba prawo sądzić, że uczyni i tym razem wszystko, ażeby poprawić opakowania nawozów. Natomiast CRS winna przystąpić do budowy odpowiednich magazynów, ażeby nie przechowywać nawozów w stodołach, w podmokłych piwnicach, oborach i szopach, bowiem na skutek wadliwego przechowania nawozy tracą na swej wartości użytkowej, a chłop natomiast w zasadzie płaci za nawóz pełnoprocentowy.</u>
<u xml:id="u-26.29" who="#MieczysławPorzuczek">Na marginesie pragnę jeszcze dodać, że osobiście nie jestem zbyt przekonany o słuszności eksportu około 100 tys. ton nawozów azotowych, poszukiwanych przez chłopów, uważam, że tym razem decyzja zapadła nieco za wcześnie. Mam obiekcje chociażby dlatego, że nawozów sztucznych, zwłaszcza azotowych, odczuwamy w każdym roku poważny brak. Takie sygnały są już i w tej chwili. Wiemy, gdzie tkwi przyczyna powodująca często jeszcze jednostronne stosowanie nawozów, niemniej jednak nie można przecież tego zmienić zarządzeniem, czy nakazem, gdyż wymaga to dużego nakładu pracy, cierpliwości i doświadczeń. Sądzę, że lepiej zaniechać w przyszłości importu zbóż (chyba że dla celów produkcyjnych), a wysiewać więcej nawozów na jeden hektar. Jestem zdania, że Ministerstwo Rolnictwa w porozumieniu z zainteresowanymi resortami zajmie stanowisko w tej materii.</u>
<u xml:id="u-26.30" who="#MieczysławPorzuczek">Jednym z poważnych braków, mimo widocznej poprawy, jest nadal niedostateczne zaopatrzenie wsi, a zresztą nie tylko wsi, w wyroby hutnicze i metalowe. W celu uzasadnienia tego podaję, że przydział wyrobów hutniczych dla wsi za pośrednictwem CRS wynosił w latach 1954–1955 około 36 tys. ton, w 1956 r. przydział wzrósł do 37,5 tys. ton, a w roku ubiegłym wynosił już ponad 48 tys. ton, podczas gdy na ogół realne zapotrzebowanie terenu wynosiło około 100 tys. ton.</u>
<u xml:id="u-26.31" who="#MieczysławPorzuczek">Braki w tej dziedzinie w roku bieżącym na skutek wyraźnego ożywienia życia gospodarczego, remontów kapitalnych i budownictwa rysują się jeszcze poważniej, bowiem na zapotrzebowanie terenu, wynoszące 237 tys. ton, przemysł dostarczy tylko 68 tysięcy, czyli około 29%.</u>
<u xml:id="u-26.32" who="#MieczysławPorzuczek">Chodzi tu głównie o tregry, stal prętową, bednarkę, walcówkę, rury i blachy. Szczególne natomiast braki występują w dalszym ciągu w produkcji narzędzi ogrodniczych, co powoduje rozgoryczenie wśród zrzeszonych i niezrzeszonych ogrodników.</u>
<u xml:id="u-26.33" who="#MieczysławPorzuczek">Centrala Spółdzielni Ogrodniczych ma niebywałe kłopoty z zaopatrzeniem w wyroby hutnicze swoich placówek. A oto niektóre tylko jej potrzeby:</u>
<u xml:id="u-26.34" who="#MieczysławPorzuczek">— rury grzejne zamówienie — 558.000 mb.</u>
<u xml:id="u-26.35" who="#MieczysławPorzuczek">— stal zbrojeniowa zamówienie — 684 tony.</u>
<u xml:id="u-26.36" who="#MieczysławPorzuczek">I tak dalej.</u>
<u xml:id="u-26.37" who="#MieczysławPorzuczek">Nie widzę tu potrzeby wyliczania długiego rejestru brakujących narzędzi rolniczych, gdyż są to braki powszechnie znane. Przypominam po prostu o tym dlatego, ażeby zainteresowane resorty wyciągnęły dla siebie odpowiednie wnioski i podjęły możliwie jak najwcześniej ich realizację.</u>
<u xml:id="u-26.38" who="#MieczysławPorzuczek">Warto przy tej sposobności postawić pytanie, czy za występujący w naszym kraju — jak mówił poseł Jakus — pewien „głód stali”, wyrobów walcowanych dla potrzeb przemysłu, budownictwa, rzemiosła i wsi, należy uczynić odpowiedzialnym tylko i wyłącznie resort przemysłu ciężkiego. Z przedłożonych materiałów wynika, że brak leży raczej w tym, że od 1953 r. począwszy nakłady inwestycyjne w omawianym resorcie — mowa o hutnictwie — wykazują wyraźną tendencję spadkową, nie notowaną natomiast w pozostałych gałęziach przemysłu. A zatem, dla poprawy sytuacji zachodzi chyba pilna potrzeba rozpatrzenia przez Rząd wniosków w tej sprawie, podjętych przez Komisję Przemysłu Ciężkiego, Chemicznego i Górnictwa, celem przywrócenia przemysłowi hutniczemu 'właściwej rangi w naszym kraju, co będzie miało duży wpływ na dalszy i harmonijny rozwój gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-26.39" who="#MieczysławPorzuczek">Mimo poprawy w przydziale węgla dla wsi nadal jeszcze w niektórych rejonach kraju występują okresowe braki węgla, co wpływa między innymi na zahamowanie w rozwoju hodowli. Sądzę, że stosując zgodnie z zapowiedzią oszczędność węgla w przemyśle, a w przemyśle energetycznym w szczególności, będziemy mogli wygospodarować pewne ilości węgla na rynek dla wsi. Chodzi tu głównie o zwiększenie norm przydziałowych dla ludności małorolnej i pozarolniczej zamieszkałej na wsi. Zwiększając przydział węgla dla wsi na pewno nie spowodujemy zmniejszenia eksportu, a natomiast wpłyniemy w pewnym stopniu na ograniczenie niszczenia często zmeliorowanych i utrzymanych w dobrej kulturze łąk torfowych. Wpłynie to również na oszczędność naszych lasów i tak przecież mocno przetrzebionych, zwłaszcza w okresie okupacji niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-26.40" who="#MieczysławPorzuczek">Jak wielkie szkody przynosi nam nienadzorowana eksploatacja złóż torfowych, dowodzi przykład z powiatu Działdowo, gdzie na ogólną ilość 3.300 ha łąk już zniszczono ponad 1.000 ha. Są to, moim zdaniem, braki i straty niepowetowane.</u>
<u xml:id="u-26.41" who="#MieczysławPorzuczek">Wiemy, że z powodu znacznych trudności ekonomicznych, jakie obecnie przeżywamy, nie można na razie w pełni zaniechać eksploatowania torfu na cele opałowe, ale poprzez zwiększony przydział węgla jego eksploatację można na pewno ograniczyć.</u>
<u xml:id="u-26.42" who="#MieczysławPorzuczek">Występujący na niektórych terenach brak drewna i węgla powoduje również kradzieże drewna z lasów państwowych, bądź też z lasów będących własnością Państwowego Funduszu Ziemi, czego dowodzi fakt, że w mocno zalesionym woj. olsztyńskim w latach 1955–1957 skradziono ogółem blisko 10 tys. m3 drewna, na łączną sumę około 4 mln zł. W tym czasie tylko w lasach państwowych ujawniono 3.793 kradzieże drewna. Są to liczby wprost zastraszające. Należy sądzić, że i w innych województwach, gdzie występuje brak drewna, kradzieży jest znacznie więcej.</u>
<u xml:id="u-26.43" who="#MieczysławPorzuczek">A oto co pisze w liście do „Zielonego Sztandaru” w dniu 12 marca 1958 r. ob. Jan Eliasz ze wsi Turbowice, pow. Rawa Mazowiecka. Oto fragmenty jego listu: „W listopadzie ub. roku sprzedałem państwu 2 tuczniki o łącznej wadze 400 kg, z czego część w ramach obowiązkowych dostaw. Otrzymałem więc zlecenie na zakup 1.400 kg węgla. Ale do dziś węgla tego pobrać nie mogę”. I dalej: „Trzeba było kupić węgiel pokątnie w cenie 90 zł za 100 kg”. „W dniu 22 stycznia rozeszła się wieść, że następnego dnia będzie przywieziony do gminnej spółdzielni węgiel. Już od 1 godziny w nocy tego dnia zjeżdżali się chłopi do Białej Rawskiej. Przed świtem było już ponad 100 wozów. A że węgla nie było dużo, więc można sobie wyobrazić co się działo. Z bramy nie pozostało śladu”. I tak dalej. Przykładów, które dowodzą okresowego braku opału, jest dużo więcej. Sądzę, że zawodzi tu bardzo często dystrybucja.</u>
<u xml:id="u-26.44" who="#MieczysławPorzuczek">Zdaję sobie sprawę, że niełatwo będzie już dziś lub jutro rozwiązać w sposób pozytywny wymienione braki i dolegliwości dnia codziennego, których jest jeszcze stosunkowo dużo w naszym kraju. Niemniej jednak przy wysiłku naszego Rządu i jego dobrej woli wiele spraw przeze mnie tu poruszonych da się na pewno z korzyścią dla wsi i miasta załatwić.</u>
<u xml:id="u-26.45" who="#MieczysławPorzuczek">Wieś za otrzymanie większej pomocy finansowo-materiałowej na pewno odpowie zwiększonym wysiłkiem w produkcji rolniczej, oraz sumiennym wykonaniem swych obowiązków wobec państwa.</u>
<u xml:id="u-26.46" who="#MieczysławPorzuczek">Sądzę, że z dużą uwagą i przyjemnością zarazem wysłuchaliśmy wypowiedzi Ministra Finansów ob. Dietricha, który w swym referacie w styczniu br. między innymi stwierdził, że plan wpływów z tytułu podatku gruntowego za 1957 r. w wysokości 3,5 mlrd zł został po raz pierwszy od wielu lat na skutek bardziej realnego wymiaru przekroczony, co świadczy dobitnie o tym, że chłopi coraz lepiej rozumieją swoje obowiązki i potrzeby kraju.</u>
<u xml:id="u-26.47" who="#MieczysławPorzuczek">Świadczy to również o należytym stosunku chłopów do tych wszystkich przemian, jakie zaistniały w Polsce po VIII Plenum KC PZPR i IV Plenum NK ZSL. Należy też sądzić, że lepsze zaopatrzenie wsi w niezbędne środki produkcji, walka z marnotrawstwem, dalszy wzrost oszczędności i gospodarności w naszym kraju, wzrost społecznej dyscypliny w realizacji wszystkich świadczeń wobec państwa — pozwolą na pełne wykonanie przez rolnictwo tych niełatwych, lecz zdaniem naszym realnych zadań, które wynikają z projektu uchwały o Narodowym Planie Gospodarczym na rok bieżący.</u>
<u xml:id="u-26.48" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Władysław Krym.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WładysławKrym">Wysoka Izbo! Pozwolę sobie zatrzymać się na trzech, moim zdaniem zasadniczych zagadnieniach, nurtujących przemysł wełniany, a mianowicie na:</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WładysławKrym">1) mocy produkcyjnej przemysłu,</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WładysławKrym">2) inwestycjach, remontach i częściach zamiennych,</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#WładysławKrym">3) zaopatrzeniu surowcowym.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#WładysławKrym">Projekt planu resortu przemysłu lekkiego na rok 1958, jakkolwiek zakłada wzrost produkcji w porównaniu z latami ubiegłymi, to jednak w niedostatecznym jeszcze stopniu zabezpiecza stale coraz bardziej rosnące potrzeby rynku.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#WładysławKrym">Związane to jest z mocą produkcyjną i zaopatrzeniem surowcowym, jak: wełna, przędza czesankowa, przędza z włókien sztucznych i syntetycznych, oraz przędza bawełniana.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#WładysławKrym">Problem niedoboru mocy produkcyjnej w przemyśle włókienniczym wynika przede wszystkim na skutek ograniczenia inwestycji w ubiegłym okresie, a szczególnie importu maszyn, co spowodowało z konieczności zwiększenie współczynnika zmianowości, który w planie na rok 1958 wynosi: w przemyśle bawełnianym w przędzalniach cienkoprzędnych 2,70, w tkalniach bawełnianych 2,29, w tkalniach wełnianych 2,34, w przędzalniach wełnianych zgrzebnych, 2,32. Przy czym podkreślić należy, że zespoły zgrzebne pracują na trzy zmiany, lecz ze względu na synchronizację parku przędzalnie zgrzebne wełniane pracują przy zmianowości 2,32.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#WładysławKrym">Poważnym zagadnieniem jest również problem pracy na trzeciej zmianie, która odbywa się w trudnych warunkach, tym bardziej iż poważny odsetek pracowników zatrudnionych w zakładach produkcyjnych stanowią kobiety i młodociani, przy czym w niektórych okręgach około 70% robotników to ludzie dojeżdżający z okolicznych miejscowości, nieraz nawet bardzo odległych, co niewątpliwie odbija się ujemnie na wydajności pracy i jakości produkcji, jak to ma miejsce w okręgach bielskim, łódzkim i tomaszowskim.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#WładysławKrym">Pragnąłbym na chwilę zatrzymać się nad stanem parku maszynowego, aby wykazać Wysokiej Izbie, w jak trudnych warunkach pracuje przemysł wełniany w świetle napiętych zadań planowych, a osiąganych tylko dzięki podniesieniu zmianowości i wydajności maszynowej.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#WładysławKrym">Park maszynowy w przemyśle wełnianym jest bardzo przestarzały, bowiem ponad 90% ogółu maszyn podstawowych, które mają bezpośredni wpływ na wielkość produkcji, liczy ponad 50 lat; maszyny te już dawno się zamortyzowały, a wiele z nich kwalifikuje się po prostu na złom. Tylko trudna sytuacja gospodarcza wymaga, aby nadal jeszcze utrzymywać je w ruchu.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#WładysławKrym">Nakłady inwestycyjne w przemyśle wełnianym w okresie planu 6-letniego były stosunkowo niskie i stanowiły zaledwie 19,6% ogółu nakładów przemysłu lekkiego, stąd też przeznaczone były prawie wyłącznie na utrzymanie zakładów w ruchu.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#WładysławKrym">Większość bowiem zakładów zbudowanych przez kapitalistów nie posiada podstawowych urządzeń związanych z higieną i bezpieczeństwem pracy, urządzeń energetycznych, dźwigów itp., które są nieodzowne w normalnym przedsiębiorstwie; dlatego też przyznane środki zostały przeznaczone przede wszystkim na powyższe cele.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#WładysławKrym">Przemysł wełniany opracował wprawdzie szereg wersji w kierunku rozwoju tego przemysłu w planie 5-letnim, a wynikłe z tego tytułu wielkości produkcyjne, oparte o możliwości, zostały przyjęte do ustawy sejmowej w planie 5-letnim na lata 1958–1960; zaznaczyć przy tym należy, że realizacja programu inwestycyjnego z różnych względów nie zawsze przebiega zgodnie z planem.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#WładysławKrym">Jeśli chodzi o przyznane ogółem limity inwestycyjne na rok 1958, to dla resortu przemysłu lekkiego wynoszą one 1.262.700 tys. zł. Z tego na przemysł wełniany przypada 250.214 tys. zł, co stanowi 19,8% ogółu nakładu. W tym import maszyn ogółem dla resortu wynosi 60 mln rbl dewizowych. Z tego na przemysł wełniany przypada ca 9,1 mln, co stanowi 15,2% ogólnej sumy importu maszyn, z czego zakontraktowano maszyn dla przemysłu wełnianego na sumę 6,2 mln rbl, co stanowi około 70%, przyznanych limitów importowych dla przemysłu wełnianego na rok bieżący.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#WładysławKrym">W ramach inwestycji przewiduje się zainstalowanie 180 krosien produkcji krajowej, z tego 106 za Ziemiach Zachodnich — w Zielonej Górze i Sulechowie, wyprodukowanych przez Bielskie Zakłady Remontu Maszyn, podległe Ministerstwu Przemysłu Lekkiego.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#WładysławKrym">Poza tym plan inwestycyjny na lata 1958–1960 zakładał import 200 krosien wysoko wydajnych; import ten jednak stoi pod znakiem zapytania i każde opóźnienie w dostawach mogłoby spowodować zmniejszenie zdolności produkcyjnej przemysłu, a w konsekwencji zmniejszenie produkcji już w 1959 r. o ca 800 tys. m bież. tkanin wełnianych, z braku dostaw planowanej ilości krosien.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#WładysławKrym">Import maszyn zakłada szereg maszyn dla przędzalnictwa czesankowego i innych maszyn pomocniczych, nie produkowanych w kraju.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#WładysławKrym">Jak już zaznaczyłem poprzednio istnieje w przemyśle poważny problem z krosnami, który zarysowuje się od czasu likwidacji fabryki krosien w Bielsku; odbiło się to bardzo niekorzystnie na parku maszynowym i w konsekwencji doprowadziło, mimo ciągłych remontów, do stanu co najmniej groźnego dla przyszłej produkcji.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#WładysławKrym">W tej chwili sytuacja wygląda w ten sposób, że z konieczności Bielskie Zakłady Remontu Maszyn, podległe Ministerstwu Przemysłu Lekkiego, podjęły się wyprodukowania krosna, co im się udało i krosna takie już pracują w przemyśle włókienniczym. Ale cóż z tego? Został odtworzony przestarzały typ krosna z okresu przedwojennego o niskiej wydajności 90 obrotów na minutę. Wydaje się, że lepiej będzie, jeżeli zakłady remontowe zajmą się remontem maszyn i częściowo produkcją części zamiennych, do czego zostały powołane, a budową maszyn niech się zajmie przemysł ciężki.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#WładysławKrym">Przemysł lekki, posiadający olbrzymi potencjał produkcyjny, zatrudniający około 465 tys. ludzi, zajmujący drugie miejsce pod względem akumulacji w państwie, nie posiada dotychczas odpowiedniego zaplecza w krajowym przemyśle maszynowym.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#WładysławKrym">Największe zacofanie panuje w zakresie produkcji maszyn farbiarskich i wykończalniczych, gdyż z tej dziedziny nie wychodzi żadna maszyna, a jeżeli wyjdzie, to jest nieudanym typem, albo nie nadaje się w ogóle do produkcji. Dla przykładu: wyprodukowano aparaty do luźnego surowca i przędzy niezdatne ze względu na niezastosowanie odpowiedniego materiału do tego rodzaju produkcji, a zakupione maszyny do przeprowadzenia prób przez przemysł wełniany stoją do dziś dnia nieczynne.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#WładysławKrym">Lepiej natomiast przedstawia się sytuacja z produkcją krajową maszyn potrzebnych dla przędzalnictwa zgrzebnego, a zwłaszcza zespołów, które pracują w przemyśle dość dobrze. Należałoby tylko wyposażyć je w sprzęt, w który wyposaża się maszyny idące na eksport. Niechże osiągnięcia w zakresie maszyn przędzalniczych staną się wzorem i obowiązkiem całego przemysłu maszynowego.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#WładysławKrym">Przejdę z kolei do zagadnienia remontów i części zamiennych.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#WładysławKrym">Nakłady na kapitalne remonty w planie na 1958 r. dla przemysłu lekkiego wynoszą ca 455 mln zł, w tym dla przemysłu wełnianego — 100,6 mln zł, co stanowi 22,1% w stosunku do całości nakładów.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#WładysławKrym">Jak już zaznaczyłem, z uwagi na plany produkcyjne, które w stosunku do lat ubiegłych są stale podwyższane, zachodzi konieczność uruchomienia maszyn, przy większym współczynniku zmianowości, co z kolei wpływa na ich intensywną eksploatację. Ponieważ w planach inwestycyjnych ze względu na ogólne możliwości kraju nie przewiduje się dostatecznej wymiany starego parku maszynowego, to obecnie wymagana jest stała troska o systematyczne przeprowadzanie remontów w pełnym zakresie technicznym.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#WładysławKrym">Na tym odcinku właśnie zakłady napotykają na poważne trudności w zaopatrzeniu w części zamienne odpowiedniej jakości, ilości i asortymencie oraz terminowości dostawy. Dotyczy to części zamiennych do maszyn podstawowych.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#WładysławKrym">Jeśli chodzi o produkcję części zamiennych w 1958 r. w przemyśle lekkim, to 54,8% pokryte będzie z własnych warsztatów przyzakładowych, 28,8% z Centralnego Zarządu Artykułów Technicznych i Części Zamiennych, podległego Ministerstwu Przemysłu Lekkiego, a pozostała część z przemysłu ciężkiego — 15,4% oraz przemysłu terenowego i spółdzielczego około 1%.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#WładysławKrym">Jak z tego widać, resort przemysłu lekkiego zaopatruje się w ca 83,6% w części zamienne we własnym zakresie. Mimo to są wypadki — i to zasadniczo z winy raczej przemysłu maszynowego — że do niektórych typów maszyn przędzalniczych, tkackich, wykończalniczych i przygotowawczych w tej chwili nikt części zamiennych nie wykonuje, co w niedalekiej przyszłości może spowodować wycofanie tych maszyn z ruchu. Jeżeli sytuacja w zaopatrzeniu w części zamienne nie zostanie w jakiś sposób uregulowana i przemysł lekki będzie traktowany jako drugorzędny w dostawach części zamiennych i materiałów potrzebnych do produkcji tych części, mogą nastąpić poważne zaburzenia w wykonaniu zadań produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#WładysławKrym">Wreszcie ostatnie zagadnienie — wpływ jakości i normatywów surowców na wykonanie planów i zdolność produkcyjną.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#WładysławKrym">Na wstępie stwierdzić należy, że sytuacja zaopatrzeniowa w podstawowe surowce włókiennicze uległa w 1957 r. dość istotnej poprawie. Wzrosły zapasy bawełny, wełny i niektórych innych surowców. Mimo zdawałoby się korzystnej sytuacji na tym odcinku, przemysł wełniany odczuwa poważne braki surowcowe, pracuję ciągle jeszcze poniżej normatywów, co odbija się ujemnie na jakości i rytmiczności produkcji.</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#WładysławKrym">Jeżeli chodzi o wełnę czesankową, przy planowanym normatywie zapasu 50 dni, przemysł wełniany rozpoczął produkcję w 1958 r. z zapasem 20-dniowym. Poniżej normatywu pracuje przemysł wełniany również w produkcji wełny zgrzebnej. Zamiast 70 dni zapasu normatywnego faktyczny zapas na 1 stycznia 1958 r. wynosił 54 dni.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#WładysławKrym">Przemysł wełniany bardzo dotkliwie odczuwa brak odpowiedniego zapasu przędzy czesankowej, która stanowi podstawowy półprodukt wysokowartościowego asortymentu tkanin.</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#WładysławKrym">Zapas przędzy czesankowej według normatywu powinien wynosić 50 dni, natomiast faktyczny zapas wynosi zaledwie 24 dni według stanu na 1 stycznia 1958 r.</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#WładysławKrym">Sytuacja zaopatrzeniowa w pierwszym kwartale br. uległa znacznemu pogorszeniu w związku z niedostatecznym zrealizowaniem dostaw surowców włókienniczych z importu przez centrale handlowe podległe Ministerstwu Handlu Zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#WładysławKrym">Te niedobory surowcowe musiały mieć ujemny wpływ na produkcję i jeżeli przemysł wykonał swe produkcyjne zadania planowe, to odbyło się to w ciężkich warunkach, tj. przy dalszym zmniejszaniu zapasów surowcowych oraz naruszaniu dyscypliny asortymentowej i surowcowej.</u>
<u xml:id="u-28.35" who="#WładysławKrym">Brak dostatecznego zaopatrzenia surowcowego w przemyśle wełnianym, a zwłaszcza czesankowym, którego proces technologiczny wymaga odleżenia się włókna częściowo już przerobionego w postaci czesanki, ogranicza warunki do poprawy jakości produkcji. Z tego też względu przędza czesankowa wyprodukowana w kraju odbiega znacznie od jakości przędzy importowanej, powodując obniżenie wydajności w tkalniach i innych oddziałach produkcyjnych na skutek dużej ilości zrywów i nierównomierności.</u>
<u xml:id="u-28.36" who="#WładysławKrym">Przy przerabianiu przędzy czesankowej, otrzymywanej z importu, wydajność tkalni zwiększa się o ca 10 do 15%, co świadczy o tym, że gdybyśmy poprawili jakość produkowanej w kraju przędzy czesankowej przez stworzenie odpowiednich warunków pracy w przemyśle — mam tu na myśli przede wszystkim sprawę zaopatrzeniową — to moglibyśmy zwiększyć również ilość tkanin, a także znacznie poprawić ich jakość.</u>
<u xml:id="u-28.37" who="#WładysławKrym">W związku z tym nasuwają się następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-28.38" who="#WładysławKrym">1. Resort przemysłu lekkiego powinien zwrócić większą uwagę na przemysł wełniany w sensie przydziału limitów finansowych i rzeczowych, mając na uwadze poważnie przestarzały park maszynowy.</u>
<u xml:id="u-28.39" who="#WładysławKrym">2. Przemysł ciężki powinien z większą troską i odpowiedzialnością dopilnować zwiększenia i terminowości dostaw maszyn dla przemysłu lekkiego, rozwinięcia produkcji krajowej kro sień wysoko wydajnych oraz maszyn farbiarskich i wykończalniczych w oparciu o nowoczesną myśl techniczną.</u>
<u xml:id="u-28.40" who="#WładysławKrym">3. Handel zagraniczny powinien zabezpieczyć sukcesywne i asortymentowe dostawy surowców, zgodnie z planem oraz zwrócić większą uwagę na terminowy przebieg dostaw maszyn z importu.</u>
<u xml:id="u-28.41" who="#WładysławKrym">4. Przemysł chemiczny powinien rozwinąć w szerszym zakresie produkcję włókien syntetycznych (wełnopodobnych), tak dzisiaj lansowanych w świecie, oraz poprawić jakość barwników produkowanych przez przemysł chemiczny.</u>
<u xml:id="u-28.42" who="#WładysławKrym">5. Handel wewnętrzny w związku z decentralizacją dystrybucji i likwidacją składnic powinien dbać o ściślejszą współpracę placówek handlowych z przemysłem, w zakresie uzgadniania dostaw asortymentu produkcji z odpowiednim wyprzedzaniem w składaniu zamówień, oraz o terenowe powiązanie odbiorcy z producentem, celem uniknięcia zbędnych przerzutów towarowych.</u>
<u xml:id="u-28.43" who="#WładysławKrym">6. Ministerstwo Przemysłu Lekkiego przy reorganizacji przemysłu winno wziąć pod uwagę jako słuszny postulat wydzielenie przemysłu czesankowego jako jedno zjednoczenie, nie łącząc go z inną branżą.</u>
<u xml:id="u-28.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Stefanowi Batorskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#StefanBatorski">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#StefanBatorski">W toku odbywającej się dyskusji nad budżetem i planem gospodarczym chciałbym w paru słowach omówić niektóre zagadnienia dotyczące resortu chemii. Będę mówił o instytutach branżowych chemii. Przedtem jednak poruszę pokrótce inne sprawy, które w pewnym sensie mogą naświetlić i uzupełnić poruszany temat.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#StefanBatorski">Omawiając sprawy naszej chemii musimy uwzględnić tę okoliczność, że nasz przemysł chemiczny właściwie i praktycznie zaczął rozbijać się dopiero po 1945 r., a szczególnie w ostatnich latach, przy czym tempo jego rozboju było nawet szybsze, niż miało to miejsce b krajach wysoko uprzemysłowionych. W 1957 r. uzyskaliśmy wzrost wartości produkcji w stosunku do 1956 r. o 16,8%, przy równoczesnym obniżeniu kosztów własnych produkcji w stosunku do 1956 r. o 5%, czyli na sumę około 637 mln zł. Są to niewątpliwie poważne osiągnięcia naszej chemii.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#StefanBatorski">Są jednak i istotne niedociągnięcia: szereg produkcji bazuje na przestarzałych i nieekonomicznych technologiach, wskaźniki techniczno-ekonomiczne, co prawda znacznie już lepsze w 1957 r. niż w latach poprzednich, pozostają jednak jeszcze znacznie w tyle w porównaniu do krajów wysoko uprzemysłowionych technicznie. Jakość produkcji niektórych asortymentów nie zawsze jest zadowalająca. W ogólnych zarysach taki jest stan obecny naszej chemii.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#StefanBatorski">A jak zarysowuje się przyszłość? W projektach planów perspektywicznych rozwoju przemysłu chemicznego w okresie od 1956 do 1970 r. zamierzamy zainwestować około 70 mlrd zł i zwiększyć produkcję 6–7-krotnie.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#StefanBatorski">Założenia te są rzeczowe i uzasadnione potrzebami naszej gospodarki narodowej. Są konkretne przesłanki, że środki finansowe i materiałowe, potrzebne do tej rozbudowy, znajdą się. To jednak jeszcze nie wszystko. Zarysowuje się już obecnie pewne niebezpieczeństwo, które może spowodować opóźnienie realizacji tych projektów rozbudowy. Czynnikiem hamującym może okazać się brak opracowanych technologii, a w związku z tym dokumentacji, nawet wówczas jeśli częściowo uda się zakupić licencje za granicą. Nie opracowuje się u nas bardzo ważnych zagadnień związanych z zamierzonym rozwojem chemii, jak: sprawy zgazowania paliw, chemii polimerów i olefin, problemu kauczuku, chloru, procesów elektrochemicznych i innych.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#StefanBatorski">Reasumując powyższe, uważam, że działalność instytutów branżowych resortu chemicznego winna zmierzać do ulepszenia dotychczasowych metod wytwórczości, jak również do rozwinięcia nowych produkcji.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#StefanBatorski">Zagadnienie dostosowania naszych placówek naukowo-badawczych do rozwiązania istniejących niedomagań przemysłu chemicznego, oraz do przezwyciężenia wyłaniających się trudności rozwojowych, powinno być przez miarodajne czynniki poważnie rozważone.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#StefanBatorski">Przystępując z kolei do omówienia sprawy samych instytutów chemii należy podkreślić, że specjalnie w chemii stałe prowadzenie badań naukowo-technicznych jest niezbędnym warunkiem utrzymania należytego poziomu technicznego i dalszego rozwoju produkcji. Taka już jest specyfika nowoczesnej chemii. Toteż we wszystkich państwach wysoko uprzemysłowionych przeznacza się na te cele wielkie środki finansowe. Na przykład w USA wydaje się przeciętnie od 4–5% od obrotu na samą chemię, wydaje się około 400 mln dolarów rocznie na badania chemiczne. Mniej trochę, lecz również bardzo poważne kwoty przeznacza się na ten cel w Anglii, Francji, NRF, we Włoszech i w innych państwach.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#StefanBatorski">Pomimo tak wielkich wydatków w wymienionych krajach na cele badawcze prasa fachowa tych krajów alarmuje opinię publiczną, że wszystko to jest za mało w porównaniu z wysiłkiem Związku Radzieckiego na polu badań naukowo-technicznych.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#StefanBatorski">Jak się przedstawia sprawa u nas? U nas w resorcie chemii wydaje się na badania około 1% od obrotów. W stosunku do potrzeb wydaje mi się to trochę za mało. No, niestety na razie na więcej nas nie stać. Niemniej jednak w miarę powiększania się dochodu naszej gospodarki narodowej, i my winniśmy pójść w ślady tych potęg przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#StefanBatorski">Rozpatrzmy więc, jak obecnie u nas przedstawia się sytuacja pod tym względem. Bezsprzecznie pewne, niekiedy i dość poważne posunięcia, zostały już dokonane. W resorcie przemysłu chemicznego utworzono 11 instytutów branżowych o charakterze naukowo-badawczym, których zadaniem jest opracowywanie problemów techniczno-naukowych z dziedziny przemysłu chemicznego.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#StefanBatorski">Analizując dotychczasowe wyniki tych prac, stwierdzić można pewne niewątpliwe osiągnięcia instytutów w postaci opracowania nowych metod produkcyjnych, wprowadzenia szeregu ulepszeń w procesach technologicznych, oraz współpracy z zakładami produkcyjnymi w zagadnieniach intensyfikacji produkcji. Niemniej jednak poświęca się u nas jeszcze za mało uwagi konieczności powiązania nowoczesnych zdobyczy chemii z rozwojem przemysłu chemicznego. Nie widać należytej dynamiki w sprawie przygotowania kadr pracowników naukowo-badawczych dla branżowych instytutów chemii. Nie widać również dostatecznych wysiłków w kierunku modernizacji urządzeń i wyposażenia placówek badawczych. Słaby jest stosunkowo kontakt naszych pracowników z instytutami zagranicznymi. Uwidocznia się niekiedy zbyt słabe powiązanie instytutów branżowych z produkcją.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#StefanBatorski">Niejednokrotnie trwonimy środki materialne i rozpraszamy nasze wysiłki z powodu tego, iż — jak już nadmieniłem — za mało stosujemy w praktyce osiągnięcia naukowo-techniczne tych placówek badawczych.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#StefanBatorski">Wdrożenie wyników pracy badawczej przebiega powolnie, a nieraz napotyka na brak zrozumienia i przewlekanie ich realizacji. Tym samym nie wykorzystujemy w sposób właściwy roli przypadającej instytutom branżowym we wprowadzaniu postępu technicznego, w unowocześnieniu często już przestarzałych metod produkcji i wprowadzaniu nowych gałęzi produkcji.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#StefanBatorski">Mimo wymienionych poprzednio osiągnięć nie można stwierdzić, że praca tych instytutów jest wystarczająca dla naszych potrzeb gospodarczych. Nie wszystkie instytuty, podległe resortowi chemii, są na odpowiednim poziomie.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#StefanBatorski">Istnieje konieczność reorganizacji niektórych jednostek, a nawet może wyłonić się potrzeba zrewidowania ich samodzielności oraz wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#StefanBatorski">Wydaje mi się konieczne, że trzeba włożyć pewne wysiłki w celu postawienia pracy instytutów na poziomie dostosowanym do wielkich potrzeb rozwojowych naszego przemysłu chemicznego. Nieodzowne jest polepszenie stanu kadr pracowniczych przez umożliwienie instytutom angażowania wybitnie uzdolnionych absolwentów szkół wyższych i zdradzających inwencję do prac badawczych pracowników z produkcji, jak również zwiększenie ilości zatrudnionych w instytutach samodzielnych pracowników nauki, jak kandydatów nauk, doktorów, docentów i profesorów. Winniśmy wziąć pod uwagę, że planuje się ogromny rozwój przemysłu chemicznego w nadchodzących latach. Taki wielki rozwój nie jest możliwy bez znacznego wzmożenia prac o charakterze naukowo-badawczym.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#StefanBatorski">Wymieniłem już, jak wielkie środki finansowe przeznacza się na te cele w państwach przodujących w przemyśle chemicznym. Nadzwyczajny wprost rozwój przemysłu chemicznego w tych krajach opiera się w głównej mierze na pracach własnych placówek badawczych.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#StefanBatorski">Dobrze zorganizowane i we właściwy sposób prowadzone instytuty wpływają decydująco na wzrost zysków przedsiębiorstwa. Udowodnione to zostało w USA, w Związku Radzieckim i w innych krajach kapitalistycznych i zaawansowanych gospodarczo.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#StefanBatorski">U nas również można by przytoczyć podobne dane. Weźmy np. może jeden z najlepiej prosperujących instytutów chemii — Instytut Przemysłu Syntezy Chemicznej. Opracowana w tym instytucie metoda otrzymywania kwasu octowego i bezwodnika octowego, przy poniesionych kosztach badań w sumie ca 0,5 mln zł, dała w jednym tylko roku produkcję wartości ok. 40,5 mln zł, w tym czystego zysku ok. 16,6 mln zł. Jak widzimy — znikome koszty badań w stosunku do korzyści.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#StefanBatorski">Można by przytoczyć i więcej podobnych przykładów — przykładów przemawiających faktami za docenianiem roli dobrze pracujących instytutów. U nas niejednokrotnie twierdzi się, że instytuty nasze źle pracują, że trzeba je likwidować i że korzystniej jest kupować licencje za granicą. Nie wiem, czy zwolennicy takiego rozwiązania są w dostatecznym stopniu zorientowani, że sprawa ta nie jest tak prosta. Nie zawsze możemy mieć pewność, że kupiona licencja odpowiada najnowszemu poziomowi techniki, poza tym licencje sprzedawane rzadko kiedy obejmują całokształt metody technologicznej i wymagają dużego wkładu pracy badawczej przy ich realizacji.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#StefanBatorski">Przytoczę następujący przykład. Proponuje się nam zakupienie licencji na produkcję jednej z mas sztucznych, a mianowicie polietylenu. Proponuje nam NRF. Zażądano od nas około 1,2 mln dolarów, z tym, że licencja obejmuje tylko recepturę katalizatora, bez rozwiązań potrzebnej do produkcji aparatury. Nawet tak wielki wydatek nie zwalnia nas od przeprowadzenia rozległych prac w odpowiednim instytucie. Jeśli chodzi o zakup większej ilości potrzebnych nam licencji, musielibyśmy przeznaczyć bardzo poważne kwoty dewizowe, na które nas prawdopodobnie jeszcze nie będzie stać. Jedynym więc środkiem zaradczym jest nie likwidować naszych placówek badawczych, a wręcz przeciwnie, wzmóc ich rozwój i pracę.</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#StefanBatorski">W naszym narodzie drzemią niewyczerpane zasoby myśli twórczej — czego daliśmy niejednokrotnie przykłady na przestrzeni kilkudziesięciu lat w osobach wybitnych pionierów i nowatorów przemysłu w kraju i za granicą, jak Ignacy Łukasiewicz (pierwszy, który wynalazł sposób destylacji ropy naftowej), profesorowie Kostanecki, Narutowicz i wielu innych.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#StefanBatorski">Przez stworzenie odpowiednich warunków należy umożliwić ujawnienie się tych zdolności twórczych dla dobra naszej gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#StefanBatorski">Harmonijne zespolenie wysiłków myśli twórczej pracowników naukowo-badawczych z ofiarnością i pracowitością załóg fabrycznych niewątpliwie zapewni rozkwit naszej wielkiej chemii.</u>
<u xml:id="u-30.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JerzyJodłowski">Zarządzam 20-minutową przerwę w obradach.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 19 min. 10 do godz. 19 min. 40.)</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#JerzyJodłowski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#JerzyJodłowski">Jako pierwszy po przerwie ma głos poseł Marian Miśkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#MarianMiśkiewicz">Wysoki Sejmie! Pragnę poruszyć niektóre zagadnienia Ministerstwa Łączności. W niektórych dziedzinach działalności tego resortu występuje, moim zdaniem, cały szereg niedomagań, które obciążają niepotrzebnie budżet naszego państwa, jak i naruszają interesy usługobiorców.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#MarianMiśkiewicz">Materiały sprawozdawcze Wojewódzkiego Zarządu Łączności w Łodzi wskazują, że w 1957 r. nastąpiło poważne pogorszenie pracy służby łączności w zakresie np. doręczania telegramów. Wskaźnik opóźnień w doręczaniu telegramów podniósł się w skali całego Wojewódzkiego Zarządu Łączności o 139,3% i wynosi 23,7%, natomiast w 1956 roku tylko 9,9%. Złośliwi twierdzą, że gdyby w tym kierunku rozwijała się dalsza działalność poczty, należałoby wyprzedzać wysłanie telegramu listem, aby odbiorca powiadomiony o wysłaniu telegramu mógł sam zwrócić się do urzędu po jego odbiór.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#MarianMiśkiewicz">W Wojewódzkiej Centrali Telekomunikacji pogorszył się wskaźnik ilości rozmów telefonicznych, niedoszłych do skutku, o 77,2% i wynosi 7,8%, mimo zmniejszenia się ogólnej ilości rozmów.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#MarianMiśkiewicz">Wzrosła w skali krajowej ilość nadużyć i kradzieży w odniesieniu do przesyłek zagranicznych, z 8,8 na 100 tys. przesyłek w 1956 r. do 18,7% w III kwartale 1957 r. Również w obrocie krajowym, a zwłaszcza w paczkach, wskaźnik kradzieży wzrósł do ponad 40 na 100 tys. przesyłek, przy 30,2% w 1956 r.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#MarianMiśkiewicz">Przytoczone przykłady obciążają w poważnym stopniu dobre imię poczty i, mimo pewnej tendencji do poprawy, wymagają wzmocnienia i zaostrzenia nadzoru wszystkich szczebli wobec nieuczciwych manipulacji.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#MarianMiśkiewicz">Nie można tego stanu tłumaczyć brakiem nadzoru i za małą liczbą pracowników administracji. Odwrotnie, należy i można osiągnąć lepsze wyniki pracy poczty i telekomunikacji przy jednoczesnym zmniejszeniu personelu administracyjnego.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#MarianMiśkiewicz">Przed wojną na terenie naszego kraju istniało 8 dyrekcji okręgowych Poczt i Telegrafów z liczbą 1.130 pracowników administracyjnych, a więc średnio na jedną dyrekcję wypadało 141 pracowników. Obecnie mamy 18 wojewódzkich zarządów łączności lub ich odpowiedników z liczbą 3.397 pracowników administracji, tj. średnio na jedną dyrekcję 188 pracowników.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#MarianMiśkiewicz">Obok tego powołano po wojnie cały szereg odrębnie działających, z odrębną administracją przedsiębiorstw, jak np. transportu samochodowego łączności, Przedsiębiorstwo Robót Telekomunikacyjnych itp. Istnienie tych przedsiębiorstw w terenie spowodowało powołanie ich odpowiedników na szczeblu centralnym w postaci centralnych zarządów. Ogółem działalność gospodarcza resortu łączności wykonywana jest obecnie przez 102 przedsiębiorstwa, oraz jednostki zbliżone do przedsiębiorstw, jakimi są wojewódzkie zarządy łączności.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#MarianMiśkiewicz">Spotykam się z coraz bardziej licznymi głosami w terenie, i to z głosami nie przypadkowych ludzi, lecz z głosami fachowców, którzy stwierdzają, że obecny system organizacyjny przedsiębiorstwa „Poczta Polska Telegraf i Telefon” można uprościć z korzyścią, a nie ze stratą dla jego działalności, przede wszystkim pod kątem skomasowania większej ilości podobnych zagadnień, oraz większej operatywności w ręku jednej instancji, jednego zarządu. Doprowadziłoby to do likwidacji zbędnych rozliczeń pomiędzy poszczególnymi, wzajemnie świadczącymi sobie usługi przedsiębiorstwami i do zmniejszenia przerostów w administracji. Jest to tym bardziej aktualne, że wzrost ilości administracji wyprzedza daleko wzrost ilości usług świadczonych na rzecz gospodarki narodowej i społeczeństwa; mało tego, wzrost ilości administracji wyprzedził również znacznie wzrost ogólnej ilości pracowników łączności.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#MarianMiśkiewicz">Poruszając tę sprawę, daleki jestem od wysuwania wniosków, że należy naśladować mechanicznie dawny system organizacyjny, ponieważ gospodarka planowa i szerszy zasięg usług telekomunikacyjnych i pocztowych usprawiedliwia pewien wzrost administracji. Należy jednak, parafrazując znane ludowe przysłowie, dla porównania przypomnieć, że nie tylko ilość kucharek, lecz ich umiejętności decydują o jakości przygotowanego posiłku.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#MarianMiśkiewicz">Uważam również za słuszne zaabsorbować Wysoki Sejm niektórymi problemami, dotyczącymi telewizji i radiofonii.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#MarianMiśkiewicz">Stale wzrastająca siła nabywcza ludności naszego kraju musi znajdować nie tylko pokrycie w niezbędnej ilości masy towarowej na rynku, lecz wymaga również rozszerzenia różnorakiego zakresu usług, a w tym i usług o charakterze kulturalno-rozrywkowym.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#MarianMiśkiewicz">Dlatego też z pewną aprobatą należy potraktować uchwałę Prezydium Rządu Nr 21/55 z dnia 19 lutego 1955 r., która nakreśliła program rozwoju telewizji w Polsce na okres do 1960 r. W realizacji tej uchwały nastąpiły jednak, moim zdaniem, poważne dysproporcje.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#MarianMiśkiewicz">Dysproporcje te polegają głównie na tym, że tempo inwestycji w urządzeniach nadawczych dla telewizji wyprzedziło znacznie rozszerzenie bazy produkcyjnej odbiorników telewizyjnych, a to z kolei ma wpływ na wzrost nierentowności telewizji.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#MarianMiśkiewicz">Na inwestycje w dziale telewizji wydatkowano dotychczas około 112 mln zł. Składają się na to zarówno środki resortu łączności, jak i środki społecznych komitetów budowy ośrodków telewizyjnych. Warto podkreślić, że środki wydatkowane dotychczas na ten cel stanowią sumę przewidzianą w zasadzie do wydatkowania na cały plan 5-letni. W tym zakresie wyjątkowo plan inwestycyjny wykonany został przynajmniej o 2 lata przed terminem.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#MarianMiśkiewicz">Z końcem 1957 r. działały już w kraju 4 telewizyjne ośrodki nadawcze: w Warszawie, Łodzi, Poznaniu i Katowicach. Działają również dwa ośrodki doświadczalne: w Szczecinie i w Gdańsku. Trzy ośrodki, a to Warszawa, Łódź, Katowice, połączone są w jeden system centralny stacjami przekaźnikowymi. W bieżącym roku uruchomiono ośrodek nadawczy programu katowickiego we Wrocławiu.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#MarianMiśkiewicz">Według szacunkowych obliczeń wszystkie ośrodki nadawcze (poza Szczecinom i Gdańskiem) obejmują swoim zasięgiem tereny zamieszkałe przez około 11–12 milionów mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#MarianMiśkiewicz">Koszty eksploatacji działających ośrodków telewizyjnych wyniosą w 1958 r. 77.300 tys. zł, w tym koszty programu 42.600 tys. zł, koszty obsługi technicznej 30.400 tys. zł. Natomiast dochody brutto z opłat abonamentowych wyniosą tylko 24 mln zł. Wynika więc z tego, że resort dopłaci do telewizji w 1958 r. 53.300 tys. zł, tj. blisko 1 tys. zł na jednego posiadacza telewizora. Uspokajanie się, że straty te pokrywane są dochodami z radiofonii, nie jest bynajmniej przekonywające.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#MarianMiśkiewicz">Należy przyjąć, że pewne wyprzedzenie inwestycji w stosunku do bazy odbiorczej jest na pewno konieczne, albowiem nikt nie kupiłby telewizora przed uruchomieniem stacji nadawczej.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#MarianMiśkiewicz">Nie można jednak zgodzić się, aby już od 4 lat z rzędu z każdym rokiem pogłębiał się deficyt telewizji. A oto przykład: w 1957 r. dopłaciliśmy do telewizji ponad 34 mln zł, a w 1958 r. dopłacimy ponad 53 mln.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#MarianMiśkiewicz">Sytuacja ta zaistniała dlatego, że przy dość dużej zdolności nadawczej programu telewizyjnego mamy w kraju stosunkowo niewielką ilość telewizorów.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#MarianMiśkiewicz">Na koniec 1957 r. mieliśmy zarejestrowanych zaledwie 23 tys. telewizorów, na ogólną ilość — jak szacujemy około 35 tys. telewizorów, które są w posiadaniu obywateli w całym kraju. Trzeba więc mieć pretensje do resortu, że nie umiał rozwinąć swej operatywności w ujawnieniu około 10–12 tys. telewizorów nie zarejestrowanych.</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#MarianMiśkiewicz">Aby zmieścić się w planowanych na 1958 r. stratach należy przede wszystkim wykonać plan krajowej produkcji telewizorów i osiągnąć 80 tys. zarejestrowanych odbiorników. W tym roku dla pełnego pokrycia deficytu telewizji przy obecnej zdolności nadawczej należałoby osiągnąć ilość 180 tys. zarejestrowanych odbiorników telewizyjnych. Można to będzie osiągnąć w 1959 r. pod warunkiem, że w tym samym roku przemysł krajowy i import zapewni dostawę na rynek przynajmniej 150 tys. aparatów telewizyjnych.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#MarianMiśkiewicz">Tymczasem z produkcją krajowych telewizorów jest bardzo źle. Już dzisiaj zarysowuje się zagrożenie wykonania przewidywanego planu. Zakłady produkujące zapowiedziane „Belwedery” nie wykonują swych zobowiązań, w rezultacie czego handel nie dostarcza zgodnie z terminem telewizorów nawet tym, którzy na podstawie uzyskanych talonów dawno już za nie zapłacili wpłatami na książeczki PKO docelowego oszczędzania.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#MarianMiśkiewicz">Karygodny wprost jest i taki fakt — jak mnie informowano — że około 15% zakupionych z przemysłu telewizorów przez Warszawską Stację Obsługi Telewizji do rozprowadzenia i zainstalowania wśród indywidualnych nabywców, jeszcze przed aktem sprzedaży musi być naprawionych. Zachodzi więc pytanie, po co istnieje kontrola techniczna w zakładach produkujących telewizory? Mało tego, około 50% telewizorów zakupionych przez indywidualnych nabywców wraca natychmiast do naprawy. Dalej, mimo że nie upłynął jeszcze okres gwarancyjny, wiele telewizorów marki „Belweder” było już naprawianych kilkakrotnie. Taki stan rzeczy wymaga ostrego ustosunkowania się pod adresem resortu, któremu podlegają zakłady produkujące telewizory. Nie można bowiem bez końca tolerować braku odpowiedzialności za złą jakość produkcji oraz niewykonywania planowych zadań ilościowych.</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#MarianMiśkiewicz">Pod adresem resortu łączności należy wysunąć następujące uwagi:</u>
<u xml:id="u-32.26" who="#MarianMiśkiewicz">Wydaje się celowe — zgodnie z ogólną sytuacją inwestycyjną w kraju — hamować nadmierne apetyty inwestycyjne, bez uwzględnienia możliwości odbiorczych. Dotyczy to zarówno uruchamiania dalszych ośrodków nadawczych z własnymi studiami i programami, jak również dalszego zakupywania za granicą nadajników jedynie po to, aby nadawać ten sam program telewizyjny na dwóch zakresach częstotliwości równolegle, np. na pierwszym i trzecim., aby jeszcze więcej do telewizji dopłacać.</u>
<u xml:id="u-32.27" who="#MarianMiśkiewicz">Niezbyt jasna jest również polityka inwestycyjna resortu w kierunku zbyt szybkiego uruchamiania stacji radiowych pracujących na falach ultrakrótkich, przynajmniej do czasu, kiedy przemysł będzie w stanie rzucić na rynek odpowiednią ilość odbiorników przystosowanych do odbioru tego zakresu fal. Stacje takie uruchomiono już w Warszawie, Katowicach i Opolu. Przewiduje się dalsze uruchamianie takich stacji.</u>
<u xml:id="u-32.28" who="#MarianMiśkiewicz">Zgadzając się z obiektywną prawdą, że perspektywa dla radiofonii to fale ultrakrótkie, które zabezpieczają prawie niczym nie zakłócony odbiór programu radiowego, należy jednak uwzględnić, że obecnie w kraju ilość aparatów przystosowanych do odbioru fal ultrakrótkich jest bardzo znikoma, a na rok 1958 przemysł zobowiązał się do dostarczenia zaledwie 37 tys. takich odbiorników.</u>
<u xml:id="u-32.29" who="#MarianMiśkiewicz">W tej sprawie musi więc obowiązywać zasada: najpierw odbiorniki, później nowe stacje, albo przynajmniej ściślejsza niż dotychczas korelacja. Nie można bowiem przy planowaniu i realizacji inwestycji kierować się staropolskim przysłowiem „zastaw się, a postaw się”.</u>
<u xml:id="u-32.30" who="#MarianMiśkiewicz">Uważam, że w zakresie radiofonii przewodowej należy głównie kierować się ewentualnym zaspokojeniem potrzeb ludności w miejscowościach, gdzie nie ma energii elektrycznej, natomiast ograniczać zasięg tego typu inwestycji tam, gdzie można korzystać z odbiorników lampowych na sieć elektryczną. Uzasadnieniem tej tezy może być fakt, że w 1956 r. zainstalowanie jednego głośnika kosztowało średnio 425 zł, a prócz tego pochłania to duże ilości przewodów potrzebnych do innych celów, np. elektryfikacja i telefonizacja.</u>
<u xml:id="u-32.31" who="#MarianMiśkiewicz">Resort łączności powinien wzmóc operatywność w ujawnianiu tele- i radiopajęczarzy. Najlepszym dowodem, że warto się tym zająć, jest fakt, że tylko w 1956 r. ujawniono około 100 tys. przypadków nie zarejestrowanych radioodbiorników, ściągając z tego tytułu odszkodowanie na sumę 11,7 mln zł. Szacunkowe rozeznanie udowadnia, że ilość takich przypadków z roku na rok rośnie. Albowiem w r. 1957 wykryto np. już 130 tys. tele- i radiopajęczarzy.</u>
<u xml:id="u-32.32" who="#MarianMiśkiewicz">I jeszcze jedna sprawa, dotycząca Ministerstwa Łączności. Powinno ono również w końcu dopilnować i spowodować, aby budowa urzędów pocztowych, szczególnie w małych miejscowościach, jak również pocztowych urzędów obwodowych prowadzona była w oparciu o dokumentację typową. Dotychczas prawie każdy nowy budynek miał opracowaną osobną dokumentację. Obawiam się, że dzieje się to dlatego, aby aktualna ilość projektantów w biurach studiów i projektów nie cierpiała na brak pracy.</u>
<u xml:id="u-32.33" who="#MarianMiśkiewicz">W zakresie wniosków bardziej ogólnych zarysowuje się konieczność skupienia w jednym resorcie całości planowania i rozwoju telewizji. Takim resortem, mimo mych krytycznych uwag, powinno być Ministerstwo Łączności.</u>
<u xml:id="u-32.34" who="#MarianMiśkiewicz">Działalność społecznych komitetów do spraw rozwoju telewizji powinna być podporządkowana ogólnemu planowemu rozwojowi telewizji w Polsce, nawet kosztem przesunięcia terminu realizacji wniosków tych komitetów przynajmniej do czasu wyrównania wydatków telewizji z dochodami.</u>
<u xml:id="u-32.35" who="#MarianMiśkiewicz">Doświadczenia nad telewizją kolorową nie powinny być dokonywane kosztem zaniedbań w usprawnianiu telewizji czarno-białej, ponieważ technika jej nie została jeszcze do końca opanowana.</u>
<u xml:id="u-32.36" who="#MarianMiśkiewicz">Wysoki Sejmie! Jestem najgłębiej przekonany, że poruszone przeze mnie problemy będą rozwiązane bez, konieczności wprowadzenia konkurencji państwowej poczty, telegrafu, telefonu, telewizji i radia, z powołanymi specjalnie do tego celu przedsiębiorstwami prywatnymi, parafrazując sugestie w sprawie usprawnienia uspołecznionego handlu.</u>
<u xml:id="u-32.37" who="#MarianMiśkiewicz">Wysuwając niektóre uwagi dotyczące pracy Ministerstwa Łączności jestem przekonany, że mogą się one przyczynić do lepszego gospodarowania, że mieszczą się one w ramach ogólnej troski całego Sejmu o poprawienie stanu naszej gospodarki narodowej, oraz oszczędnego i przemyślanego wydatkowania środków na inwestycje.</u>
<u xml:id="u-32.38" who="#MarianMiśkiewicz">Takie też, a nie inne zadania stawia przed nami sytuacja gospodarcza kraju, ujęta w cyfry i zestawienia w przedłożonych pod obrady Sejmu projektach budżetu i planu gospodarczego państwa na rok 1958.</u>
<u xml:id="u-32.39" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JerzyJodłowski">Udzielam głosu posłowi Stanisławowi Opałce.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#StanisławOpałko">Wysoki Sejmie! Pragnę w swym wystąpieniu omówić niektóre problemy przemysłu chemicznego, a przede wszystkim rozwój produkcji nawozów sztucznych, o których przede mną mówił m.in. poseł Porzuczek.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#StanisławOpałko">Znaczenia tego przemysłu dla gospodarki narodowej nie trzeba podkreślać. Chemia bowiem wykazuje największą dynamikę rozwojową w świecie. Odnosi się to i do naszego kraju. Warunki dla rozwoju tego przemysłu stworzyła dopiero władza ludowa, a pełne uznanie chemia znalazła w naszym społeczeństwie po szerokiej dyskusji w prasie, po przedstawieniu rozwoju tego przemysłu w krajach mocno uprzemysłowionych i wykazaniu znaczenia i możliwości rozwoju chemii u nas. Głos zabierali działacze, najwybitniejsi specjaliści przemysłu chemicznego.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#StanisławOpałko">Nie znaczy to, że przemysł chemiczny od początku nie był doceniany, nie było jednak uznania dla tego przemysłu, takiego jak w obecnym planie 5-letnim, nie było nawet takiej atmosfery w społeczeństwie, jaka jest obecnie. Zrozumienie to najlepiej widać w cyfrach, obrazujących środki finansowe przeznaczane w poszczególnych latach na przemysł chemiczny.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#StanisławOpałko">Nakłady inwestycyjne na przemysł chemiczny z każdym rokiem są większe i np. w 1950 r. wynosiły 745.900 tys. zł, z czego w przybliżeniu 15% na przemysł nawozów sztucznych. W 1955 r. 2.011.700 tys. zł, z czego 25% na nawozy sztuczne, w 1957 r. 2.800 tys. zł, z czego na nawozy sztuczne około 20%.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#StanisławOpałko">Rośnie procentowo wartościowy udział produkcji przemysłu chemicznego w wartości ogólnokrajowej produkcji przemysłowej. I tak w 1949 r. udział chemii stanowił 3,15%, a w 1956 r. 4,07% i z każdym rokiem udział chemii w wartości produkcji ogólnokrajowej rośnie.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#StanisławOpałko">Jak już zaznaczyłem, resort chemii do 25% nakładów przeznacza na rozwój przemysłu nawozów sztucznych.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#StanisławOpałko">Skutki tego rozwoju najlepiej widać w zużyciu średnim nawozów sztucznych przed wojną i w obecnych latach.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#StanisławOpałko">W 1937 r. na 1 ha średnio użyto nawozów azotowych w Polsce 1,53 kg, fosforowych 2,86 kg, potasowych 2,39 kg; średnio na jeden hektar tych trzech nawozów używano 6,78 kg.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#StanisławOpałko">W 1950 r. użyto na 1 ha nawozów azotowych 5,75 kg, fosforowych 6,32 kg, potasowych 11,24 kg, razem — średnio na jeden hektar tych nawozów używano 23,31 kg.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#StanisławOpałko">W 1956 r. na 1 ha użyto nawozów azotowych 12,36 kg, fosforowych 9,99 kg, potasowych 17,5 kg — razem daje to średnio 39,85 kg, a więc prawie 40 kg nawozów sztucznych na jeden hektar.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#StanisławOpałko">Cyfry te ilustrują najlepiej stosunek państwa do rozwoju przemysłu nawozów sztucznych. W ubiegłych latach w różnych wystąpieniach starano się tłumaczyć słaby rozwój produkcji rolnictwa, słabą wydajność z jednego hektara, niczym innym jak tylko brakiem nawozów sztucznych, których w tym czasie — trzeba to powiedzieć — nie było pod dostatkiem.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#StanisławOpałko">Tłumaczono, że przed wojną nawozów było znacznie więcej. Było przed wojną pod dostatkiem nawozów, ale dla wielkich gospodarstw chłopskich, dla bogatych chłopów, a miliony gospodarstw chłopskich mało i średniorolnych nie miały możliwości nabycia tych nawozów. Za biedne były te gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#StanisławOpałko">Nawozów sztucznych mamy w kraju niewspółmiernie więcej, chociaż nie we wszystkich asortymentach pod dostatkiem. Mamy chwilowo pewien nadmiar niektórych gatunków nawozów azotowych, brakuje zapotrzebowań na pełną zdolność produkcyjną maszyn i urządzeń przeznaczonych do tego celu. Jest to objaw chwilowy, bo wraz ze wzrostem kultury rolnej będą w większych ilościach używane przez nasze rolnictwo i te gatunki nawozów azotowych. Rolnicy mocno występowali pod adresem przemysłu chemicznego, zarzucali słabe tempo rozwoju przemysłu nawozów sztucznych, mówili; dajcie nawozy, a zobaczycie jaka będzie wydajność z każdego hektara.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#StanisławOpałko">Takie słowa padały i z trybuny sejmowej w poprzedniej kadencji. Cyfry mówią, że w 1946/1947 r. średnio na jeden hektar było 8,83 kg, w 1950/1951 r. — 23,31 kg, w 1956/1957 r. — 39,85 kg nawozów sztucznych. Tak wielki wzrost produkcji i zużycia nawozów sztucznych z całą pewnością stwarzał warunki do podniesienia wydajności z każdego hektara, do zmniejszenia deficytu produktów rolnych na rynku.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#StanisławOpałko">Czy w pełni odpłacony został przez rolnictwo wkład państwa w rozwój przemysłu nawozów sztucznych? Odpowiedź będzie różna — inna pracownika przemysłu, inna rolnika.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#StanisławOpałko">Przemysł dał w ciągu 10 lat pięciokrotnie więcej nawozów sztucznych na jeden hektar, w 1958 r. da 44,5 kg średnio nawozów sztucznych na jeden hektar.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#StanisławOpałko">Produkcja rolna nie rośnie wprost do wskaźnika wzrostu nawozów sztucznych, ale wytrawni rolnicy — teoretycy i praktycy uznają, że mimo ogromnego wkładu w produkcje przeznaczone dla rolnictwa wskaźnik wydajności z każdego hektara jest stosunkowo niski.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#StanisławOpałko">Z całą pewnością trzeba brać pod uwagę wiele przyczyn tłumaczących taki stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#StanisławOpałko">Wydaje się jednak, że przed kółkami rolniczymi, zarządami rolnictwa, Ministerstwem Rolnictwa stoi zagadnienie uczenia rolników racjonalnego używania nawozów sztucznych, podnoszenia ogólnych wiadomości rolniczych na wsi. Chodzi o podniesienie kultury rolnictwa, a wtedy nawóz sztuczny, w cenie obecnej, biorąc pod uwagę koszty wytwarzania w cenie bynajmniej nie za wysokiej, opłacalnej da słuszne i pożądane efekty.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#StanisławOpałko">Rolnictwo ma do przemysłu chemicznego często pretensje nie o ilość i jakość nawozów sztucznych, ale o opakowanie i magazynowanie.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#StanisławOpałko">Nawozy wysiewa się w rolnictwie nie systematycznie, a z produkcji, z fabryk musi być odbiór systematyczny. Rolnictwo potrzebuje mieć nawozy w określonym czasie i do terminów wysiewu muszą one być właściwie magazynowane. Magazynowanie może do czasu zapotrzebowań przez indywidualnego rolnika na nawozy odbywać się przy fabrykach produkujących te asortymenty, w miastach wojewódzkich lub powiatowych. Magazynów odpowiednich do masowego przechowywania nawozów nie posiadają ani fabryki, ani dystrybutorzy trudniący się rozprowadzaniem nawozów, jak np. spółdzielczość wiejska. Budowanie magazynów przy fabrykach i magazynowanie tu nawozów z kilkumiesięcznej produkcji jest wprost niemożliwe, gdyż w okresach siewu nawozów zachodziłaby potrzeba użycia ogromnej ilości taboru kolejowego i samochodowego.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#StanisławOpałko">Pozostaje więc z konieczności magazynowanie nawozów przez WZGS-y i PZGS-y.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#StanisławOpałko">Cała rzecz polega na tym, że ani WZGS-y, ani PZGS-y tych magazynów w dostatecznej ilości nie posiadają i magazynują nawozy w prowizorycznych szopach, w miejscach, w których nawozy nie powinny być składane. Doprowadza to do zawilgacania nawozów, brylenia się ich, do niszczenia opakowań papierowych.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#StanisławOpałko">Odbiorca nawozów sztucznych, kupując nawozy, kinie na wszystkie strony, złorzecząc przemysłowi, że nawozy muszą być złej jakości, bo się bryłą, przeklina opakowanie papierowe, a przecież nawilgocone worki przez złe magazynowanie przy rozładunkach pękają, niszczą się nawozy, jest ogólne niezadowolenie. Tu nie pomogą żadne wyjaśnienia, że worki są niedobre, trzeba, aby przemysł robił mocniejsze. Ale jedyne wyjście to systematyczny odbiór przez rolników produkcji bieżącej, a jednocześnie stopniowo budowa magazynów na nawozy sztuczne w miastach wojewódzkich i powiatowych.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#StanisławOpałko">Magazynowanie nawozów sztucznych urasta do poważnego problemu i muszą zapaść decyzje rządowe w przyszłości co do rozwiązania sprawy budowy magazynów. Potrzebne środki finansowe i materiałowe trzeba przewidywać w miarę możliwości w naszych planach gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#StanisławOpałko">Przemysł chemiczny wprowadza nowe asortymenty nawozów sztucznych. Między innymi w tym roku okoliczni rolnicy jak i pobliskie PGR-y Tarnowa będą mogły korzystać z wody amoniakalnej nawozowej, posiadającej własności saletrzaku, a cena tej wody jest o 50% niższa od saletrzaku. Zakłady Azotowe w Tarnowie przygotowują się do wykonania rozpryskiwaczy, którymi posługując się nawet w małym gospodarstwie chłopskim będzie można rozpylać wodę amoniakalną. Brak cystern jest powodem, że nie można tego taniego nawozu rozsyłać na całą Polskę, nie mówiąc o trudnościach szybkiego rozładowania tych cystern.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#StanisławOpałko">Mimo ogromnych sum, przeznaczonych na produkcję nawozów sztucznych, brak wciąż dodatkowych funduszów umożliwiających wprowadzenie w Tarnowie produkcji precypitatu przeznaczonego do tuczenia zwierząt. Zakłady Azotowe w Tarnowie produkują precypitat z przeznaczeniem do wysiewu. Nawóz ten nie jest rozpowszechniony z uwagi na dość wysoką jeszcze cenę.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#StanisławOpałko">Technologia opracowana przez instytut daje możliwość zastosowania precypitatu jako znakomitego środka paszowego, z przeznaczeniem dla tuczu. Trzeba 20 mln zł na inwestycje, by produkować 10 tys. ton rocznie tej znakomitej paszy. 20 mln zł nie jest dużo, ale przemysł chemiczny ma dużą ilość asortymentów, na których wprowadzenie potrzeba w sumie pokaźną ilość środków inwestycyjnych. Są to sprawy, które stoją przed nami.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#StanisławOpałko">Przemysł chemiczny ma poważne osiągnięcia, nie sposób w krótkim przemówieniu ująć wszystkich spraw. Ma on też jeszcze duże braki. Cały wysiłek idzie nie tylko w kierunku wprowadzenia nowych asortymentów, ale równocześnie widać pełną koncentrację sił, gospodarskie podejście tak resortu, jak i ogółu pracowników przemysłu chemicznego do podniesienia wydajności pracy, rozumiejąc, że tylko tym sposobem możemy pomóc naszemu narodowi.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#StanisławOpałko">Plan rozwoju przemysłu chemicznego na 1958 r. wykazuje dalszą dynamikę; wprowadzone będą nowe asortymenty w produkcji, a rynek otrzyma zwiększoną masę towarową. Bardzo uciążliwa — w dużej ilości stanowisk produkcyjnych szkodliwa dla zdrowia praca pracowników przemysłu chemicznego powiększy dobra materialne naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#StanisławOpałko">Na koniec pragnę zapewnić posła Porzuczka, mającego obawy o nawozy azotowe, jako kierownik dużego zakładu produkującego nawozy azotowe, że z całą pewnością nawozów azotowych na rynku nie zabraknie; mamy kłopoty ze zbytem obecnej produkcji, a w Kędzierzynie wchodzi do produkcji w tym roku II ciąg azotowy.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#StanisławOpałko">My zwiększamy ilość nawozów — niech rolnictwo zwiększy wydajność z każdego hektara, by pomóc państwu w zaoszczędzeniu dewiz przeznaczonych na zakup produktów rolnych za granicą.</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Henryk Milczarek.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#HenrykMilczarek">Wysoki Sejmie! Pragnę powiedzieć kilka uwag o znaczeniu przemysłu chemicznego dla naszej gospodarki narodowej oraz o perspektywach jego rozwoju. Poza górnictwem, hutnictwem i przemysłem maszynowym, których znaczenie dla rozwoju gospodarki narodowej jest powszechnie znane i od dawna uznane, na czoło zagadnień bieżących wysuwa się potrzeba szybkiego rozwoju przemysłu rolno-spożywczego oraz chemicznego.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#HenrykMilczarek">Pełne zrozumienie dla intensyfikacji przemysłu rolno-spożywczego powstało z chwilą nabrania przeświadczenia, że aktualnym zagadnieniem dla naszej gospodarki jest wydatne wzmożenie eksportu i zarazem zahamowanie importu, co można osiągnąć najszybciej przez rosnącą produkcję rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#HenrykMilczarek">Wywóz artykułów rolnych po załamaniu w 1956 r. wzrósł w 1957 r.; w bieżącym roku planowany jest dalszy 30% wzrost w stosunku do roku ubiegłego. Wywóz ten stanowi 16% wartości całego zamierzonego eksportu i przewyższa zarazem plan importu tych artykułów zarówno wartościowo o 90 mln zł dewizowych, jak i procentowym udziałem (16% w eksporcie i 12% w imporcie). Natomiast udział przemysłu chemicznego w naszym handlu zagranicznym przedstawia się znacznie gorzej, bo każdy złoty dewizowy eksportu obciążony jest 3 złotymi dewizowymi importu. Udział produktów chemii w przywozie wynosi około 13%, zaś w wywozie niespełna 4%. Rachunek ten nie stanowi bilansu gospodarki resortu chemii, gdyż obejmuje także pozycje chemiczne spoza jego zasięgu.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#HenrykMilczarek">Chemia przenika wszystkie dziedziny życia, zasila swymi wytworami bezpośrednio lub pośrednio każdą produkcję, a więc i rolnictwo.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#HenrykMilczarek">Propagowany obecnie rozwój rolnictwa i przemysłu rolnego uzależniony jest w dużej mierze od zaopatrzenia chemicznego w nawozy sztuczne i wszystkiego rodzaju środki ochrony roślin owado-, grzybo- i chwastobójcze. Ilość i asortyment nawozów sztucznych są jeszcze niedostateczne, a stosowanie środków ochrony roślin w wielu przypadkach nie wyszło poza granice doświadczeń.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#HenrykMilczarek">Możliwości zwiększenia plonów roślinnych przez szersze używanie nawozów sztucznych są na ogół znane, natomiast nie każdy wie, że coroczne straty w zbiorach, wywoływane przez przeszło 500 chorób i szkodników roślinnych, wynoszą od 10 do 20% ogólnej wartości plonów. Każdy procent zmniejszenia tych strat — to uratowanie około miliarda zł dochodu narodowego.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#HenrykMilczarek">Analiza struktury towarowej handlu zagranicznego wykazuje, że udział surowców przemysłowych wraz z paliwem w imporcie stale wzrasta, dochodząc w 1957 r. do 53%, gdy średnia światowa wynosi ponad 40%, zaś udział w eksporcie stale maleje, osiągając w 1957 r. poziom 60%, a w planie na 1958 r. nawet 52%, gdy średnia światowa wynosi ponad 20%.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#HenrykMilczarek">Stwierdzając, iż dążność ta jest zdrowym przejawem, świadczącym o rosnącym uprzemysłowieniu naszej gospodarki, należy jednak zauważyć, że przemysł nasz w zbyt dużej mierze przerabia obce surowce, nie wykorzystując należycie własnych, głównie węgla. Znając stosunek importu surowców i produktów chemicznych do ich eksportu, wynoszący 3 do 1, wnioskujemy logicznie, że należałoby rozbudowywać właśnie przemysł chemiczny — łącznie z koksochemią — który zużywa duże ilości węgla w postaci surowca produkcyjnego i energetycznego.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#HenrykMilczarek">Zarzut, że przemysł chemiczny potrzebuje zbyt mało pracowników, nie jest całkiem słuszny, bo np. w stosunku do włókiennictwa zatrudnia on nawet więcej — proporcjonalnie do wartości produkcji.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#HenrykMilczarek">Przemysł rolno-spożywczy zatrudnia relatywnie trzykrotnie więcej pracowników aniżeli chemiczny, a przecież nikt nie kwestionuje obecnie słuszności jego rozbudowy. Zresztą przemysł chemiczny w całym świecie stanowi jedną z nielicznych gałęzi produkcji przynoszących największe zyski. Są w świecie kraje bardziej przeludnione niż Polska, a posiadające jednak niezmiernie rozwiniętą produkcję chemiczną. Z dużych dochodów jednej gałęzi wytwórczej można zakupywać i przywozić inne gotowe produkty, których wyrób w kraju jest nieopłacalny.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#HenrykMilczarek">Przed rokiem gradowa chmura zawisła nad perspektywą rozwoju chemii. Okrzyknięto nieopłacalność większości produktów chemicznych na skutek sporządzenia kalkulacji, opartej na wysokiej koniunkturalnej cenie dewizowej węgla. Dzisiaj nad chemią wisi jeszcze chmura, ale już mniejsza i o różowej poświacie.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#HenrykMilczarek">Plany rozwojowe oparte są na strukturalnych przesłankach, a nie koniunkturalnych wahaniach. Strukturalne przesłanki stanowią:</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#HenrykMilczarek">1) ogromne zasoby węgla kamiennego i brunatnego, które są podstawowymi surowcami chemicznymi i energetycznymi,</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#HenrykMilczarek">2) duże zasoby innych surowców chemicznych, z poważniejszymi aktualnymi niedoborami tylko w zakresie ropy naftowej, soli potasowych i fosforytów,</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#HenrykMilczarek">3) obecny niedosyt produktów chemicznych w kraju i duże możliwości eksportowe,</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#HenrykMilczarek">4) zamierzony perspektywiczny rozwój wielu dziedzin gospodarki narodowej, potrzebujących zwiększonych usług produkcji chemicznej,</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#HenrykMilczarek">5) możliwości budowy nowoczesnych urządzeń i wyboru najbardziej opłacalnych metod produkcyjnych dla nie wyrabianych dotychczas asortymentów — jest to potencjalna korzyść słabego uprzemysłowienia,</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#HenrykMilczarek">6) kadra starszych doświadczonych chemików i znacznie liczniejsza rzesza dyplomowanych młodych chemików, których wiedzę i młodzieńczą energię trzeba wykorzystać.</u>
<u xml:id="u-36.18" who="#HenrykMilczarek">Zasadniczym problemem jest wykorzystanie węgla jako surowca chemicznego. Oparcie rozwoju wielkiej syntezy organicznej wyłącznie na chemicznej przeróbce węgla stało się w ostatnich latach nieopłacalne. Natomiast zawsze korzystna jest mała synteza, organiczna, przetwarzająca ciekłe produkty z koksochemii pochodzenia benzolowego i smołowego — barwniki, leki syntetyczne, środki ochrony roślin i inne.</u>
<u xml:id="u-36.19" who="#HenrykMilczarek">Do pełnego rozwoju przemysłu chemicznego potrzeba w zakresie surowcowym, oprócz produktów koksochemii, także produktów petrochemicznych. Obecnie znaczna część ropy w postaci gazów i mazutu jest używana do celów energetycznych, a zawiera przecież cenne składniki, służące do wyrabiania tworzyw i włókien sztucznych, środków piorących, kauczuku i wielu innych.</u>
<u xml:id="u-36.20" who="#HenrykMilczarek">W niektórych krajach przy wielkich rafineriach ropy istnieją urządzenia przetwarzające pozostałości ropy na cenne surowce chemiczne. Z tej racji zgłoszony projekt Rządu przejęcia przez resort chemii przemysłu naftowego zasługuje na pełne poparcie.</u>
<u xml:id="u-36.21" who="#HenrykMilczarek">Ze względu na niedostatek ropy naftowej należy wykorzystać w jak najszerszej mierze surowce ją uzupełniające, a tańsze od węgla, mianowicie gaz ziemny i gaz koksowniczy, które są dziś zużywane ogólnie do celów energetycznych. Otrzymanie znacznie tańszych nawozów azotowych i tworzyw sztucznych zależne jest w najbliższej przyszłości od hojniejszego zadysponowania tych gazów do użytku przemysłu chemicznego.</u>
<u xml:id="u-36.22" who="#HenrykMilczarek">Ważnym problemem w tworzeniu bazy surowcowej dla wielkiego przemysłu chemicznego jest najbardziej ekonomiczne wykorzystanie węgla w elektrowniach. Mianowicie przy każdej nowo budowanej elektrowni winno być zainstalowane urządzenie do wytlewania węgla w celu uzyskania produktów ciekłych do przeróbki chemicznej, zaś otrzymywany półkoks stanowić będzie tanie źródło wytwarzania energii elektrycznej.</u>
<u xml:id="u-36.23" who="#HenrykMilczarek">Wzrastające zapotrzebowanie koksu hutniczego powodować będzie stały rozwój koksochemii, który jednakże musi zmodernizować urządzenia i rozszerzyć asortyment jednolitych składników smołowych i benzolowych dla potrzeb przemysłu chemicznego. Obecnie w naszych koksowniach i gazowniach przerabia się około 15% wydobytego węgla, gdy w całym świecie średnio około 25% — w Niemczech Zachodnich np. prawie połowę.</u>
<u xml:id="u-36.24" who="#HenrykMilczarek">Jeśli się zważy, że same produkty koksowania przedstawiają wartość dwa i pół raza większą niż zużyty węgiel, a końcowe wyroby chemiczne dają wielokrotnie wyższą wartość — 10, 20 a nawet i 30-krotną, należy pomyśleć dość wcześnie o stworzeniu takiego przemysłu chemicznego, który by zdobył wszystkie uboczne produkty, uzyskane z koksowania, wytlewania oraz krakingu pozostałości ropowych, przerobić na wysokowartościowe wyroby chemiczne, zarówno na potrzeby krajowe jak i na eksport.</u>
<u xml:id="u-36.25" who="#HenrykMilczarek">Do tej pory wywoziło się około 30% wartości uzyskiwanych surowców węglopochodnych, co stanowi ponad 25% wartości całego eksportu chemicznego, zaś zużycie ich w przemyśle chemicznym dochodzi również do 30%.</u>
<u xml:id="u-36.26" who="#HenrykMilczarek">Do szybszego i prawidłowego rozbudowania urządzeń wytwórczych niezbędne jest przede wszystkim ożywienie i pogłębienie pracy instytutów chemicznych. Nie mogą one działać skutecznie w dotychczasowych warunkach, nie powinny tkwić w pozycjach budżetowych, lecz korzystać z szerszego poparcia materialnego resortu chemii.</u>
<u xml:id="u-36.27" who="#HenrykMilczarek">Koszty utrzymania instytutów chemicznych stanowią u nas zaledwie około 1% wartości zbytu produkcji chemicznej, gdy np. w Anglii — 3,5%, we Francji — 1,5%, a więc w krajach posiadających już nowocześnie rozbudowany przemysł chemiczny.</u>
<u xml:id="u-36.28" who="#HenrykMilczarek">Praca badawczo-naukowa winna być w najbliższej przyszłości dostatecznie wyposażona w środki materialne, tak, aby plany prac instytutów nie były absorbowane np. pomysłami uruchomienia własnej produkcji ubocznej dla powiększenia funduszów instytutów, a pracownicy zbyt wiele czasu i energii nie poświęcali zdobywaniu dorywczych dochodów z prac zleconych.</u>
<u xml:id="u-36.29" who="#HenrykMilczarek">Projektowany fundusz postępu technicznego winien powstawać w formie procentowego udziału w cenie zbytu produktów i być zużytkowany całkowicie na potrzeby postępu swej branży.</u>
<u xml:id="u-36.30" who="#HenrykMilczarek">Dotychczasowy system nagradzania pracy racjonalizatorów, a zwłaszcza wynalazców jest niezadowalający. Powzięcie decyzji o zakwalifikowaniu wynalazku, czy udoskonalenia technicznego, i ustalenie wysokości pieniężnej nagrody wymaga długiego czasu i kończy się często przyznaniem stosunkowo niewielkiej kwoty, co niekiedy zniechęca wynalazcę do dalszych twórczych wysiłków.</u>
<u xml:id="u-36.31" who="#HenrykMilczarek">Postulatem chemii jest również uwzględnienie w przyszłym systemie płac faktu większego udziału pracy umysłowej w produkcji chemicznej zarówno technika, jak i robotnika, aniżeli w innych gałęziach przemysłu, jak również trudniejszych warunków zdrowotnych pracy.</u>
<u xml:id="u-36.32" who="#HenrykMilczarek">Z zatrudnieniem winny być związane wyższe wymagania kwalifikacyjne, co z pewnością znajdzie wyraz w nowych płacach. Do tej pory obserwuje się jeszcze zjawisko przyjmowania młodzieży do 18 lat, która po ukończeniu szkoły podstawowej nie uczęszczała zupełnie do szkół zawodowych, albo je opuściła, gdyż łatwość stosunkowo dobrego zarobkowania w przemyśle nie zachęcała do nauki. Zdobywanie wiedzy stało się dla niektórych nieopłacalne, wolą korzystać z życia ułatwionego, bez potrzeby pokonywania przeszkód i kształcenia swego charakteru.</u>
<u xml:id="u-36.33" who="#HenrykMilczarek">Dlatego nowy system płac i zatrudnienia winien przyczynić się do przywrócenia opłacalności rzetelnej wiedzy zawodowej, ograniczyć możliwości awansu dla nieuków, co szczególnie ważne jest w przemyśle chemicznym. A dalszy postulat, to wprowadzenie obowiązku dokształcania zawodowego dla młodzieży pracującej w wieku do 18 lat.</u>
<u xml:id="u-36.34" who="#HenrykMilczarek">Z bieżących potrzeb chemii należy wymienić konieczność częstszych kontaktów z zagranicą, wysyłania chemików na praktyki przemysłowe, szybszego załatwiania zakupu aparatury produkcyjnej i laboratoryjnej oraz surowców i półproduktów, niezbędnych do wytwarzania pełnego asortymentu.</u>
<u xml:id="u-36.35" who="#HenrykMilczarek">Chociaż chemia jest uciążliwym klientem przemysłu maszynowego, to jednak nie może być traktowana gorzej od innych branż, gdyż powstają zatory w ukończeniu inwestycji, co powoduje duże straty dla gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-36.36" who="#HenrykMilczarek">Jeśli dziedzina chemii nie ma pozostać na długie lata ciężarem handlu zagranicznego — winien on w miarę swoich możliwości przyczynić się także do złagodzenia tego stanu.</u>
<u xml:id="u-36.37" who="#HenrykMilczarek">Warunki rozwoju gospodarczego w świecie ulegają ciągłym przemianom w kierunku zarzucania przestarzałych pojęć autarkicznych, tworzenia wielkich rejonów gospodarczych i dążenia do ukształtowania się podziału pracy w gospodarce wszystkich narodów. W pewnych dziedzinach ten podział pracy już się ustalił, w innych dopiero powstaje. Trwa pewnego rodzaju wyścig, kto ma być głównym dysponentem w zakresie asortymentu, ilości, jakości i wzrostu produkcji danej dziedziny. Plan perspektywiczny winien uwzględnić nie tylko odrabianie wieloletniej zaległości, lecz wybiegać naprzód w takich zamierzeniach, które są całkiem nowe lub pozwolą na jednoczesny start z innymi krajami. Poprzedzać go winna głęboka analiza nie tylko istniejących warunków geograficznych, posiadanych surowców, możliwości zbytu, przyrostu sił roboczych, ale i struktury psychicznej narodu, jego inteligencji i twórczej wyobraźni.</u>
<u xml:id="u-36.38" who="#HenrykMilczarek">Myślę, że taka analiza doprowadzi do wysunięcia przemysłu chemicznego na czołowe miejsce w naszej gospodarce narodowej.</u>
<u xml:id="u-36.39" who="#HenrykMilczarek">We wrześniu 1953 r. odbył się Zjazd Naukowo-Techniczny, zorganizowany przez Komitet Chemii i Technologii Organicznej Polskiej Akademii Nauk, z udziałem przedstawiciela Rządu, inż. Lesza, ówczesnego Wiceministra Górnictwa. Zjazd ten miał wytyczyć kierunki prac badawczych dla chemicznego wykorzystania węgla i przyczynić się do opracowania kompleksowego planu w tym zakresie — w konsekwencji czego obecny okres gospodarczy miał stać się pięcioleciem chemii węgla. Nastąpiła pewna zwłoka, ale niezbędne jest rychłe ukończenie tych prac przygotowawczych, ażebyśmy mogli tak nazwać następne pięciolecie.</u>
<u xml:id="u-36.40" who="#HenrykMilczarek">W publicznych wypowiedziach największymi entuzjastami rozwoju przemysłu chemicznego okazali się publicyści i literaci. A jak wiadomo w naszej literaturze często zjawiają się wieszczowie. I ja — choć z innego środowiska — przyłączam swój głos do ich chóru.</u>
<u xml:id="u-36.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Jan Brzoza.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#JanBrzoza">Wysoki Sejmie! Mój głos w dyskusji dotyczy wycinka budżetu i planu gospodarczego na 1958 r., a mianowicie zagadnień związanych z przemysłem lekkim.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#JanBrzoza">Zagadnienia tego resortu już wielokrotnie były poruszane w wielu środowiskach, na łamach prasy, w pismach naukowych. Nawet dzisiaj na ten temat kilku posłów zabierało już głos w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#JanBrzoza">To żywe zainteresowanie problemami tego przemysłu niewątpliwie nie wynika z jakiegoś nadzwyczajnego naszego zainteresowania i sympatii dla tego resortu, lecz z obaw i z trwogi, czy przemysł ten zdolny będzie wybrnąć z niezmiernie ciężkiej sytuacji, w jakiej się znalazł.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#JanBrzoza">Dowodem tej trudnej sytuacji są założenia planu Ministerstwa Przemysłu Lekkiego na 1958 r. Plany te przewidują mniejsze tempo wzrostu produkcji w porównaniu do lat poprzednich, jak również nie przewidują pokrycia zapotrzebowania rynku krajowego. Plan tego resortu zakłada również poważne zmniejszenie ilości wyrobów na eksport, a porównując wartość produkcji w planie na 1958 r. widzimy, że jest ona także niższa od zadań wynikających z planu 5-letniego.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#JanBrzoza">Ta trudna sytuacja omawianego resortu wynika z braku wolnych mocy produkcyjnych, z powodu ich wyczerpania, szczególnie w przemyśle bawełnianym, wełniarskim, jedwabniczo-dekoracyjnym i garbarskim.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#JanBrzoza">Zachodziłoby pytanie, czy w gospodarce planowej mają prawo występować tego rodzaju zjawiska?</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#JanBrzoza">Dla lepszego zobrazowania sytuacji mocy produkcyjnych w przemyśle lekkim pozwolę sobie przedstawić Obywatelom Posłom stan urządzeń i parku maszynowego w przemyśle włókienniczym.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#JanBrzoza">Wycinek tego zagadnienia, dotyczący przemysłu weimarskiego, omówił poseł Krym. Ja postaram się rozwinąć ten problem dla całego resortu.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#JanBrzoza">„W trzech podstawowych branżach naszego przemysłu posiadamy i urządzenia produkcyjne, których charakterystyka pod względem wieku nie ma precedensu w żadnej innej gałęzi polskiego przemysłu. W przemyśle bawełniarskim i lniarskim znaczna część maszyn przekracza już pięćdziesiąt lat swego istnienia, a posiadamy i takie, których wiek zbliża się do okrągłej setki.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#JanBrzoza">Konieczność wymiany maszyn, które osiągnęły więcej niż dwukrotny okres amortyzacyjny, liczony na 25 lat, nie powinna wymagać żadnych innych uzasadnień. Tym bardziej, że w warunkach dzisiejszego szybkiego rozwoju środków produkcji 25-letni okres amortyzacji maszyn jest nie do przyjęcia, bowiem skazywałoby to z góry przemysł na zacofanie w stosunku do innych krajów”. Korzystając z materiałów, którymi dysponuje NOT, mogę powiedzieć, że 56,7% maszyn w przemyśle bawełniarskim pochodzi z lat 1870–1920. Maszyny pochodzące z tego okresu w zasadzie nie różnią się od siebie poziomem technicznym, a zatem więcej niż połowa czynnych urządzeń metodą i organizacją produkcji głęboko tkwi w tradycjach XIX wieku.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#JanBrzoza">W naszym przemyśle bawełniarskim mamy więc do czynienia z wysokim odsetkiem maszyn zmuszających do stosowania przestarzałych metod przeprowadzania procesu technologicznego i przeżytych metod organizacji produkcji. Do tej kategorii należy wliczyć wszystkie maszyny zainstalowane w latach do 1920 r. i 70% tych, które zainstalowano w latach 1920–1939, a zatem odsetek maszyn czynnych, których metody produkcji są wybitnie nieekonomiczne, wynosi u nas około 70% całego czynnego parku maszynowego.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#JanBrzoza">Istota zacofania naszego przemysłu nie polega bynajmniej na tym, że w ogóle posiadamy u siebie stare maszyny, ponieważ tego rodzaju przykłady można znaleźć w wielu innych krajach, lecz że stanowią one tak wielki odsetek ogólnej liczby maszyn. To on w zasadzie decyduje o ogólnym naszym poziomie we włókiennictwie. Nawet kilka nowszych zakładów nie jest w stanie zmienić tego faktu — wysoki odsetek maszyn przestarzałych kładzie się cieniem na całym systemie gospodarki naszego przemysłu bawełniarskiego.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#JanBrzoza">Mogłoby się zatem wydawać, że świadomość o tak wielkiej liczbie maszyn starych wywoła odpowiednio energiczne kroki, mające na celu wyznaczenie kierunków rozwoju naszego włókiennictwa oraz zdecydowane działanie na odcinku unowocześnienia naszego parku maszynowego. Jednakże jeszcze w tej chwili nie mamy konkretnego programu zmierzającego do zmiany sytuacji w przemyśle włókienniczym, ani też nie posiadamy jeszcze wyraźnie skrystalizowanego zdania, w jaki sposób należałoby przystąpić do opracowania tego rodzaju programu. Jedno wydaje się pewne, że sprawa ta nie znajdzie właściwego rozwiązania w drodze dotychczasowych, niejako doraźnie wykonywanych prac nad ustalaniem branżowych planów rozwoju przemysłu włókienniczego. Zagadnienie prawidłowego rozwoju poszczególnych branż przemysłu włókienniczego jest zagadnieniem dość trudnym, które wymagałoby prac ciągłych, wykonywanych przez specjalistów, znających całokształt zagadnień związanych z przemysłem włókienniczym w Polsce i posiadających doskonalę orientację w kierunkach rozwoju przemysłu krajów, zwłaszcza takich, które znajdują się pod względem surowcowym w podobnych jak Polska warunkach, a jednocześnie reprezentują wysoki poziom techniczny”.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#JanBrzoza">Powyżej przedstawiona opinia wystarczająco z pewnością tłumaczy takie założenia planu i budżetu na bieżący rok. Nasuwałoby się nowe pytanie — czy kierownictwo resortu nie zdawało sobie sprawy z postępu dekapitalizacji przedsiębiorstw i czy naprawdę nie inwestowało?</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#JanBrzoza">Tak, inwestowało. Przecież wybudowano kilka nowych przędzalń, dokonywano remontów kapitalnych starych urządzeń i maszyn, ale nakłady inwestycyjne były niedostateczne i stanowiły niewiele więcej jak połowę odprowadzanych odpisów amortyzacyjnych z przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#JanBrzoza">Były podobno — jak stwierdzał Obywatel Minister na posiedzeniu Komisji sejmowej — koncepcje rozwiązania problemu modernizacji i nowych inwestycji krajową produkcją maszyn włókienniczych. Ale to, co zrobiono w minionym okresie, czy można uważać za planowe rozwiązanie tego trudnego problemu?</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#JanBrzoza">W 1949 r. za sumę 819 tys. dolarów zakupiono w Szwajcarii licencję na produkcję krosna typu Saurera. I mimo że upływa już 9 lat i termin korzystania z prawa licencji, nie wyprodukowano ani jednego krosna tego typu. Dopiero dziś podejmuje się decyzje o poczynieniu pierwszych kroków dla przygotowania warunków do produkcji tego krosna. A przecież wcześniejsze rozpoczęcie tej produkcji zależało wyłącznie od woli kierownictwa resortu. Resort w tym czasie poszedł na produkcję innego krosna, które nie zostało opanowane właściwie przez przemysł maszynowy w jego budowie. Krosno to, mimo, że automatyczne, ma mniejszą wydajność od krosna sprzed 50 lat.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#JanBrzoza">O ile dodamy jeszcze poważne straty wynikłe w ostatnich latach z nieudanych eksperymentów, między innymi urządzenia przędzalni wyłącznie z maszyn produkcji krajowej w Głuszycach, to stwierdzić trzeba, że ta „nauka” bardzo nas drogo kosztuje. Mówię „nauka”, bo tak określił swego czasu na posiedzeniu Komisji sejmowej Obywatel Minister te nie przemyślane eksperymenty w dziedzinie budowy maszyn włókienniczych. Takie stwierdzenia nas nie zadowalają, gdyż inżynierowie-fachowcy, mający możność zobaczenia za granicą najbardziej postępowych urządzeń zakładów włókienniczych oraz mający możność, z racji swojego wykształcenia, dokonania potrzebnych wyliczeń winni odpowiadać za takie nieudane eksperymenty, przynoszące ogromne straty społeczeństwu.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#JanBrzoza">Przy obecnej, nadal jeszcze trudnej, sytuacji finansowej kraju — w grę tu wchodzi bardzo napięty bilans płatniczy — kierownictwo resortu widzi dziś rozwiązanie problemu modernizacji przedsiębiorstw i wzrost mocy produkcyjnych przez wyprodukowanie tych urządzeń w dużej części w krajowym przemyśle maszynowym.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#JanBrzoza">W zasadzie kierunek ten należy uznać za słuszny, niemniej jednak w rozwijam u produkcji asortymentu maszyn należy być bardzo ostrożnym. Maszynowy przemysł krajowy powinien pójść na masową produkcję tylko tych maszyn, których technologiczny proces produkcji jest dobrze opanowany i maszyny w użyciu zdały egzamin, jak to ma miejsce z trzepalniami i zgrzeblarkami dla przędzalń bawełniarskich. Przemysłowi ma szynowemu można by zlecić do produkcji także maszyny włókiennicze, których budowa jest najmniej skomplikowana, a samo ich wykonanie nie wymagałoby dużego oprzyrządowania.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#JanBrzoza">Przeglądając kierunki rozwojowe przemysłu maszyn włókienniczych spostrzega się, iż przemysł ten zakłada sobie opanowanie bardzo szerokiego asortymentu maszyn, jak kompletne urządzenie przędzalń bawełniarskich średnioprzędnych i cienkoprzędnych, automatyczne cewiarki i inne.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#JanBrzoza">Jestem zdania, że nie tylko nie można się zgodzić, ażeby takie maszyny jak obrączkowe dla przędzalń cienkoprzędnych produkować u nas, ale nie należy absolutnie zawracać sobie tym głowy, przynajmniej przez kilkanaście lat.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#JanBrzoza">Była u nas w kraju tendencja — i jeszcze niekiedy przebija się — rozwijania jak najszerszym frontem równocześnie niemal wszystkich gałęzi produkcji. Wyobrażano sobie, że niezależnie od wielkości kraju i wielkości zapotrzebowania, niezależnie od możliwości pokrycia go dostawami z zagranicy — najkorzystniejszy jest taki układ, gdy wszystko będziemy produkować sami. Tego rodzaju koncepcja oznaczała w praktyce niepotrzebne rozpraszanie sił i środków, oznaczała rezygnację z tak potężnego i skutecznego środka, jakim w naszych warunkach jest koncentracja wysiłków na określonych kierunkach.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#JanBrzoza">Takie kraje jak Holandia, Szwajcaria, czy Szwecja rozwijają stosunkowo niewielki wachlarz produkcji, jednak w swoich dziedzinach produkcji utrzymują się pod względem technicznym na bardzo wysokim poziomie.</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#JanBrzoza">Wtrąciłem powyższą uwagę po to, ażeby lepiej przekonać Obywateli Posłów, że nie należy wchodzić do produkcji szerokim asortymentem maszyn, lecz tylko takim, którego produkcja będzie mogła być masowa i producent — przemysł maszynowy będzie się mógł specjalizować i doskonalić. Maszyny o wysoko precyzyjnej konstrukcji, o różnorodnym typie i różnym przeznaczeniu resort powinien importować. Zresztą — jak już poprzednio powiedziałem — sprawy te wymagają systematycznych badań, pracy i koncepcji, zespołu ludzi-specjalistów.</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#JanBrzoza">A czy w bieżącym roku plan i budżet przewidują jakieś radykalne zmiany? Sumy przewidziane na inwestycje w 1958 r. są wprawdzie wyższe od sum z 1957 r., ale niższe od wycinka planu 5-letniego na 1958 r., mimo zmiany cen na materiały zaopatrzeniowe.</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#JanBrzoza">Podobnie sytuacja przedstawia się w zakresie kapitalnych remontów. Na kapitalne remonty planuje się na 1958 r. kwotę 453 mln zł, tj. o 158 mln zł więcej niż w 1957 r. Wydawałoby się, że wzrost ten jest znaczny, jeśli jednak wziąć wzrost cen na szereg artykułów zaopatrzeniowych niezbędnych do remontów, to wzrost ten nie będzie taki znaczny.</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#JanBrzoza">Resort przemysłu lekkiego w planach na 1958 r. opiera preliminowane dochody na maksymalnych możliwościach produkcyjnych przędzalń i działów garbarskich przemysłu skórzanego, przy jednoczesnym założeniu pełnego zaopatrzenia w surowce. W planie produkcji przemysłu lekkiego przewidziano również pełne wykorzystanie inwestycji planowanych do oddania w 1958 r. Realność wykonania tych inwestycji, a tym samym i produkcji, w chwili obecnej budzi wątpliwości z uwagi na niedostateczne zabezpieczenie importowych dostaw maszyn i urządzeń. Na ogólną sumę 310 mln zł przewidzianego importu w zakresie inwestycji zawarto kontrakty na około 160 mln zł. Szczególnie zagrożenie dotyczy przemysłu bawełniarskiego i garbarstwa, w których na skutek niezrealizowania dostaw już w I kwartale 1958 r. może powstać w stosunku do planu niedobór około 300 ton przędzy bawełnianej, odpowiadający około 2 mln metrów tkanin, wartości 35 mln zł, oraz w przemyśle skórzanym zmniejszenie w stosunku do planu produkcji o około 10 mln zł.</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#JanBrzoza">Chcę tutaj dodać, że resort przemysłu lekkiego w swych planach przewiduje uruchomienie w tym roku 14 obiektów na Ziemiach Zachodnich, jednak do tej pory poważna część tych obiektów jest w posiadaniu innych resortów, które absolutnie nie kwapią się z ich oddaniem i mimo uchwały Rządu Nr 381/57 z roku ubiegłego formalności z przekazaniem przeciągają się w nieskończoność. Szczególnym przykładem mogą służyć trudności resortu z uzyskaniem obiektów w Sulechowie, z których jeden zajmuje resort rolnictwa, a drugi — resort handlu wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#JanBrzoza">Obok przedstawionego zagadnienia, bardzo niepokojący problem na bieżący rok stanowi zagadnienie zaopatrzenia przemysłu w surowce. Z przedstawionych przez resort cyfr wynika, że w niektórych surowcach, jak np. w wełnie, w wyczesach wełnianych, skórach, zapasy na 1958 r. są niższe od zapasów lat ubiegłych. Znając nierytmiczną pracę zakładów w latach ubiegłych przy stosunkowo lepszych zapasach surowców, niż to się zakłada na obecny rok, można mieć obawy o przestoje przedsiębiorstw, wynikłe na skutek nieterminowego dostarczania surowców.</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#JanBrzoza">Obok tych obaw już w I kwartale br. wystąpiły znaczne zaniżenia dostaw surowców. I tak na zaplanowane w I kwartale 350 ton czesanki argonowej Ministerstwo Handlu Zagranicznego sprowadzi tylko 110 ton; przędzy sztucznego jedwabiu planowano 700 ton — przemysł otrzyma 300 ton; wełny przewidziano 4.325 ton — Ministerstwo Handlu Zagranicznego dostarczy tylko 3.500 ton; przędzy wełnopodobnej phrix planowano 250 ton — Ministerstwo Handlu Zagranicznego nie dostarczy ani kilograma.</u>
<u xml:id="u-38.31" who="#JanBrzoza">Wobec takiej sytuacji Rząd winien wydać dyspozycje Ministerstwu Handlu Zagranicznego dotyczące zwiększenia odpowiedzialności za terminowość, asortymentowość i ilość dostaw surowców dla przemysłu lekkiego.</u>
<u xml:id="u-38.32" who="#JanBrzoza">Chcę teraz poświęcić kilka słów zagadnieniu jakości artykułów produkowanych przez resort przemysłu lekkiego.</u>
<u xml:id="u-38.33" who="#JanBrzoza">Statystyki wykazują, że spożycie artykułów włókienniczych czy obuwniczych przypadające na jednego mieszkańca jest dość duże, odpowiadające mniej więcej średniej światowej, znacznie wyższe niż było przed 1939 r.</u>
<u xml:id="u-38.34" who="#JanBrzoza">Ale czy tylko ilością metrów tkanin i ilością par obuwia przypadających na głowę można mierzyć pewien dobrobyt społeczeństwa? W grę tu musi wchodzić rodzaj i jakość materiałów. Dlatego też warto się zastanowić, czy lepiej produkować mniej, a wyższej jakości, i tą drogą dążyć do zaspokojenia potrzeb ludności, czy nadal produkować masowo towary niskiej jakości, co prowadzi do olbrzymiego marnotrawstwa surowców wskutek szybkiego ich zużywania.</u>
<u xml:id="u-38.35" who="#JanBrzoza">W przemyśle wełnianym przy stosowaniu właściwej przędzy, przy starannej pracy otrzymujemy gotowy produkt, ładny na oko, ale znacznie mniej trwały niż pozornie identyczne tkaniny produkcji zagranicznej. A dzieje się tak dlatego, że gonimy za ilością, a mamy małe zapasy surowca. W naszych warunkach surowiec i półfabrykat nie ma czasu na leżenie, w którym nabierałby cennych właściwości. U nas surowiec i półfabrykat jest przekazywany bezpośrednio z maszyny na maszynę. Tak jest ze skórą na podeszwy. Garbowanie jej powinno trwać 90 dni. Tymczasem już po 45–55 dniach oddaje się ją do produkcji, bo maszyny czekają.</u>
<u xml:id="u-38.36" who="#JanBrzoza">Przy takiej sytuacji surowcowej wnioski nasze winny iść w kierunku produkcji wysokogatunkowych artykułów. Gdyby nastąpiła wyraźna poprawa jakości produkcji poszłoby w parze jej zmniejszenie, a tym samym oszczędność surowca, i nie odbijałoby się to na konsumencie. Bo konsument zamiast dwóch par kiepskich butów chętnie kupiłby jedną parę lepszych, które wystarczyłyby mu na taki sam, albo dłuższy okres czasu. Teoretycznie można założyć, że za sprzedaż mniejszej ilości artykułów o większej wartości użytkowej można by uzyskać tę samą kwotę, co za sprzedaż większej ilości gorszego towaru. Wymaga to jednak pełnej gwarancji dla interesów klienta, bo interes państwa byłby tu oczywisty.</u>
<u xml:id="u-38.37" who="#JanBrzoza">Należy nam zwrócić resortowi przemysłu lekkiego uwagę, że przy obecnym dużym popycie, a nie specjalnie wybrednym guście konsumentów, poważnie obniżyła się dyscyplina kontroli jakości produkowanych artykułów. Są przykłady jaskrawego lekceważenia tego zagadnienia przez kierownictwa zakładów produkcyjnych. Świadczą o tym sprawozdania z przeprowadzonych w tym zakresie kontroli.</u>
<u xml:id="u-38.38" who="#JanBrzoza">Obok innych zagadnień dyskutowanych w związku z planem gospodarczym i budżetem Ministerstwa Przemysłu Lekkiego należy też zatrzymać się i nad sprawą zatrudnienia i płacy. W 1957 r. poważnie zarysował się brak rąk do pracy, szczególnie w przemyśle bawełniarskim. Wystąpiło również zjawisko nadmiernej absencji i zwiększenia „zaplanowanych” zwolnień lekarskich. Zjawiska te wystąpiły w grupach mniej sumiennych robotników, ale miały one głębsze podłoże gospodarcze. Trzeba bowiem przyznać, że warunki pracy i wysokość płac robotników tej branży, w porównaniu chociażby z branżą handlu wewnętrznego czy też przemysłu drobnego, są na niekorzyść przemysłu lekkiego.</u>
<u xml:id="u-38.39" who="#JanBrzoza">I tak, podczas gdy w I półroczu 1957 r. przeciętna płaca robotnika w przemyśle drobnym wynosiła 1.608 zł, w handlu wewnętrznym — 1.340 zł, to w przemyśle lekkim tylko 1.109 zł. Trzeba nadmienić, że porównując średnie płace robotników 12 branż, widzimy że robotnicy branży przemysłu lekkiego znajdują się właśnie na 12 miejscu. Biorąc pod uwagę trudne warunki pracy, wynikające nie tylko z przestarzałych urządzeń, ale także z konieczności pracy na trzy zmiany, nie należy się dziwić, że praca w tych warunkach nie jest atrakcyjna; stąd silna fluktuacja, a jednocześnie stały brak rąk do pracy w podstawowych zawodach.</u>
<u xml:id="u-38.40" who="#JanBrzoza">Zdajemy sobie sprawę z trudności, jakie w tym zakresie ma Rząd, że jakikolwiek ruch płac wymaga poważnych kwot. Niemniej wnioski Komisji, mówiące o uwzględnieniu w planowaniu w najbliższym okresie regulacji płac dla grup pracowników nie objętych do tej pory regulacją — są słuszne. Szczególnie pilną sprawą jest rozwiązanie problemu płac robotników zatrudnionych na nocnych zmianach.</u>
<u xml:id="u-38.41" who="#JanBrzoza">Przy wysuwaniu takich wniosków wymaga się wykazania możliwości ich realizacji.</u>
<u xml:id="u-38.42" who="#JanBrzoza">Ministerstwo Przemysłu Lekkiego w planach na 1958 r. przyjęło w zasadzie wskaźnik wykorzystania surowca na poziomie planu i wykonania 1957 r. W związku z tym oraz wobec stwierdzenia przejawów marnotrawstwa i braku dbałości o zabezpieczenie mienia państwowego wynika, że w resorcie przemysłu lekkiego istnieją możliwości poprawienia wyników działalności, a zatem możliwości zmniejszenia wydatków i zwiększenia wpłat do budżetu z tytułu podatku obrotowego lub części zysku.</u>
<u xml:id="u-38.43" who="#JanBrzoza">A oto kilka przykładów braku troski kierownictwa przedsiębiorstw o oszczędność cennych surowców i produktów. Ten brak troski przejawia się w zaniedbaniu ewidencji obrotu towarowego, co stwarza dogodne warunki do dokonywania wszelkiego rodzaju nadużyć. I tak, w Prudnickich Zakładach Przemysłu Bawełnianego dokonano w lipcu 1957 r. kradzieży w oddziale składalni około 2,5 tys. metrów popeliny z partii przygotowanej do wprowadzenia do magazynu wyrobów gotowych. Mimo wprowadzenia tej partii do magazynu na drugi dzień po dokonaniu kradzieży brak tak poważnej ilości tkaniny nie został ujawniony. Ujawniły go dopiero przypadkowo organy MO.</u>
<u xml:id="u-38.44" who="#JanBrzoza">Wypadki takie zdarzają się i w wielu innych zakładach, a w raportach zalicza się takie wypadki automatycznie na poczet skurczów tkanin w procesie wykańczania.</u>
<u xml:id="u-38.45" who="#JanBrzoza">Różnice wykazywane w ewidencji z tego tytułu dochodzą do wielkości fantastycznych i sięgają do 100% skurczu lub 100% wyciągu. W wyniku tego systemu w wykończalni znikają całe partie tkanin, liczące nawet ponad 7 tys. metrów.</u>
<u xml:id="u-38.46" who="#JanBrzoza">Wielkie rezerwy obniżki kosztów produkcji tkwią również w przemyśle futrzarskim, gdzie mimo iż zużycie surowca jest odmienne i poważnie odbiegające od norm, nikt nie docieka przyczyn tych uchybień, a tłumaczy się je zużywaniem małych skór do produkcji. Stan jest jednak wręcz odwrotny, gdyż ilość skór małych, zużytych do produkcji, stanowi tylko niewielki odsetek skór przerobionych. Stwierdzić można ponadto, że normy obowiązujące w państwowym przemyśle futrzarskim i faktyczne zużycie skór futerkowych na jednostkę produkcji jest o wiele większe od analogicznego zużycia w przemyśle terenowym.</u>
<u xml:id="u-38.47" who="#JanBrzoza">Odrębnym zagadnieniem, mającym poważny wpływ na kształtowanie się sum budżetu resortu przemysłu lekkiego, jest sprawa skupu krajowych surowców włókienniczych i skórzanych. Istniejący dotychczas układ organizacyjny skupu, wyznaczone ceny na te surowce, korzystanie z ogniw pośredniczących w kontraktowaniu i skupie i tym podobne okoliczności spowodowały deficytowość działalności skupowej, wyrażającą się planowanym na 1958 r. zmniejszeniem wpłat do budżetu z tytułu części zysków o 1.700 mln zł.</u>
<u xml:id="u-38.48" who="#JanBrzoza">Wnioski z dyskusji Komisji sejmowej, jak również kontroli w kierunku reorganizacji skupu, znajdują częściowy wyraz w zarządzeniu Ministra z dnia 31 grudnia 1957 r., na mocy którego z dniem 1 lipca 1958 r. kontraktacja i skup słomy lnianej i konopnej przekazuje się przedsiębiorstwom roszarniczym, nadzorowanym przez Centralny Zarząd Włókien Łykowych. Ta częściowa reorganizacja skupu już w 1958 r., i to tylko za jedno półrocze, przyniesie oszczędności około 80 mln zł. W roku następnym suma oszczędności wzrośnie dwukrotnie.</u>
<u xml:id="u-38.49" who="#JanBrzoza">Wysoka Izbo! Ograniczony czas wystąpienia nie pozwala mi na omówienie wielu innych ważnych problemów, dotyczących przemysłu lekkiego. Ale i te, które przedstawiłem, rzucają dość ostre światło na niezbyt pomyślną sytuację tej gałęzi gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-38.50" who="#JanBrzoza">Nie należy jednak, opierając się wyłącznie na tym co mówiłem, wnioskować, że omawiany przeze mnie resort ma jedynie ujemne strony w swej działalności.</u>
<u xml:id="u-38.51" who="#JanBrzoza">W ostatnim okresie widzimy usiłowania poprawienia przez resort niektórych niedociągnięć z lat ubiegłych. Zwiększono asortyment w poszczególnych branżach resortu, uczyniono wiele, aby towar dostarczany konsumentowi był bardziej estetyczny. A to, że opracowane przez sejmową Komisję Przemysłu Lekkiego, Rzemiosła i Spółdzielczości Pracy wnioski i dezyderaty płynące z troski o poprawę zaistniałej sytuacji zostały przyjęte przez Rząd i przez Komisję Planu Gospodarczego, Budżetu i Finansów, dowodzi rosnącej troski i zrozumienia dla potrzeb przemysłu lekkiego i daje gwarancję zmiany na lepsze.</u>
<u xml:id="u-38.52" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma poseł Jan Miozga.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#JanMiozga">Wysoka Izbo! Postulat o konieczności utworzenia ośrodka myśli i polityki motoryzacyjnej oraz zabezpieczenia mu dostatecznego wpływu na wszystkie działy i gałęzie gospodarki narodowej, związane z motoryzacją, znalazł swój wyraz w uchwale Rady Ministrów o powołaniu Rady Motoryzacyjnej. Jest to wydarzenie o wielkiej doniosłości i otwiera wielkie możliwości naprawy dotychczasowej sytuacji w dziedzinie motoryzacji oraz właściwego jej wykorzystania dla gospodarczego i społecznego rozwoju Polski.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#JanMiozga">Mimo częstego narzekania motoryzacja w naszym kraju jednakże się rozwija. Świadczy o tym ilość taboru, który powiększa się może nie o tyle, ile byśmy chcieli, jednakże stale rośnie.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#JanMiozga">Wraz ze wzrostem motoryzacji rosną i problemy z nią związane lub na nią się składające. I tutaj trzeba stwierdzić, że nie zawsze nadążamy z rozwiązywaniem problemów, które wyrastają jako nowe, lub które już istniejąc rozrastają się do wielkich zagadnień.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#JanMiozga">Wśród najważniejszych problemów, które dotychczas nie znalazły swojego właściwego rozwiązania, trzeba wymienić niektóre:</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#JanMiozga">— przygotowanie produkcji silników wysokoprężnych dla samochodów ciężarowych i autobusów;</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#JanMiozga">— rozwinięcie produkcji nadwozi autobusowych w takim stopniu, który by eliminował definitywnie konieczność importu i pozwolił na właściwy rozwój komunikacji autobusowej;</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#JanMiozga">— unormowanie zaopatrzenia w samochody indywidualnych nabywców w powiązaniu z polityką cen, podatków i ceł;</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#JanMiozga">— zorganizowanie zaplecza technicznego, tak dla transportu ciężarowego i komunikacji autobusowej, jak również i indywidualnych użytkowników taboru samochodowego;</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#JanMiozga">— znalezienie właściwego rozwiązania dla zaopatrzenia, taboru samochodowego w części zamienne, tak od strony produkcji, jak i importu.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#JanMiozga">Tych parę najważniejszych problemów nie wyczerpuje listy wielu zagadnień motoryzacyjnych, oczekujących na rozwiązanie lub uporządkowanie, gdyż instytucji i komisji jest omal że -nie więcej, niż nierozwiązanych problemów.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#JanMiozga">Powołanie Rady Motoryzacyjnej nastąpiło m.in, po to, ażeby skoordynować wysiłki istniejących już instytucji, ażeby wykorzystać dorobek wszystkich tych grup fachowców, które zakończyły swe prace nad poszczególnymi problemami, i tych, które pracują w chwili obecnej nad ważnymi i istotnymi zagadnieniami.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#JanMiozga">Według danych statystycznych z końca 1957 r. w Polsce znajdowało się w przybliżeniu łącznie 190 tys. samochodów i 410 tys. motocykli. Samochody ciężarowe i ciągniki w ilości 120 tys. sztuk stanowiły 63% taboru, samochody osobowe w ilości 62 tys. sztuk — 33%, zaś autobusy w ilości 6.600 sztuk — 4%.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#JanMiozga">Podobne proporcje w ostatnich latach przedwojennych kształtowały się inaczej. Tabor ciężarowy stanowił tylko 20% ogólnej ilości pojazdów. Zmiana struktury jest wynikiem poważnych zadań przewozowych, w obliczu których stanęła nasza gospodarka po zniszczeniach wojennych.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#JanMiozga">Żywiołowy wzrost ilości motocykli, który jest 12 razy większy niż przed wojną, wyraźnie świadczy o tym, że niestety pojazdy jednośladowe stanowią na razie trzon zmotoryzowania naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#JanMiozga">Nieprawidłowa jest struktura ładowności taboru ciężarowego. 4% dwutonowych pojazdów to zdecydowanie mało, a wynik takiego stanu rzeczy to przysłowiowy pęczek marchwi przewiezionej w potężnej ciężarówce.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#JanMiozga">Ilość samochodów dostępnych dla użytkowników indywidualnych jest niedostateczna. Import taboru w dużej ilości marek i typów nie zapewnia dostatecznego zaopatrzenia w części zamienne. Zresztą nie sprowadzanie samochodów, ale podjęcie własnej produkcji popularnego środka lokomocji, może przyczynie się do poprawienia sytuacji w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#JanMiozga">Realna ocena sytuacji naszego przemysłu motoryzacyjnego też nie wypada korzystnie. Odczuwa się dotkliwy brak precyzyjnych odkuwek i odlewów; sytuację powyższą poprawi z pewnością budująca się Huta Warszawa oraz zakończenie przestawiania FSC Lublin na bazę surowcową naszego przemysłu motoryzacyjnego.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#JanMiozga">Niedostatecznie rozwija się przemysł kooperujący przy wytwarzaniu samochodów. Asortyment i jakość wyrobów przemysłu gumowego, precyzyjnego, tworzyw sztucznych itp., bez których nie można mówić poważnie o opanowaniu produkcji samochodów, są wciąż niedostateczne.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#JanMiozga">Przemysł samochodowy powinien jako jedno z głównych zadań traktować uruchomienie wydziałów metalurgicznych w Lublinie. Zadaniem przemysłu samochodowego będzie też rozpoczęcie seryjnej produkcji terenowych samochodów ciężarowych z napędem na wszystkie koła.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#JanMiozga">Plan 1958 r. uwzględnia zwiększenie produkcji samochodów na bazie typu „Warszawa” o około 50%, tj. 11.700 sztuk, tj. 147% w stosunku do 1957 r. W oparciu o elementy samochodu osobowego „Warszawa” zostanie rozszerzona produkcja samochodów dostawczych, skrzyniowych, furgonetek, sanitarek oraz małych autobusów. Przewiduje się wykonanie około 1.000 sztuk samochodów osobowych „Syrena”, 1.200 sztuk autobusów, tj. 123,6% w stosunku do 1957 r.; motocykli, skuterów i motorowerów około 85 tys. sztuk, tj. 136,7% w stosunku do 1957 r. Przewiduje się modernizację silnika samochodowego „Warszawa” i zwiększenie jego mocy z 50 KM do 65 KM, przy jednoczesnym zwiększeniu zużycia paliwa do około 10 litrów na 100 km.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#JanMiozga">Zastanówmy się, po jakiej linii idą europejskie wytwórnie sprzętu motoryzacyjnego. Charakterystyczną cechą jest:</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#JanMiozga">a) ograniczenie pojemności silników,</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#JanMiozga">b) większy stopień sprężania w cylindrach,</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#JanMiozga">c) zwiększanie ilości obrotów.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#JanMiozga">Co to praktycznie znaczy? Po prostu postęp w konstrukcji samochodów, coraz wyższy stopień kultury technicznej użytkowników; w tych warunkach kwestia paliwa i oleju wysuwa się na plan pierwszy. Zaplecze techniczne też pozostawia wiele do życzenia. Chociaż ilość zakładów można uznać za wystarczającą, bolączką ich jest niewłaściwe wyposażenie, nieracjonalne wykorzystanie parku maszynowego, czy też niewłaściwe stosowanie procesu technologicznego. Mimo dość znacznego zwiększenia taboru osobowego nie nastąpi w planie 5-letnim pełne pokrycie potrzeb przewozowych. Sytuację może tutaj poprawić, obok dostarczenia większej ilości taboru, wprowadzenie do krajowej produkcji wielomiejscowych autobusów o wysokoprężnych silnikach; musimy autobusy produkować sami, gdyż nie możemy wydawać tak wielkiej ilości dewiz na import.</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#JanMiozga">Trzeba stwierdzić, że inwestycje w transporcie, z punktu widzenia potrzeb tego działu gospodarczego, są zbyt małe. Jednakże stan taki istnieje w wielu dziedzinach naszej gospodarki i musimy na razie tak gospodarować, by proporcje były zachowane.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#JanMiozga">Udział komunikacji autobusowej w porównaniu z innymi krajami jest niedostateczny i przewozy autobusowe nadal nie będą mogły w pełni zaspokoić potrzeb ludności, szczególnie w rejonach o słabo rozwiniętej sieci kolejowej. Z uwagi na wysokie obciążenie kolei przewozami pasażerskimi jedyna droga do pełnego pokrycia zaopatrzenia ludności w dziedzinie komunikacji pasażerskiej leży w rozwoju parku autobusowego i samochodów osobowych.</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#JanMiozga">Dlatego należy dążyć, aby założenia dostaw autobusów i samochodów osobowych nie tylko zostały wykonane, ale w miarę możności znacznie przekroczone.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#JanMiozga">Usprawnienie komunikacji na Śląsku jest ciągle problemem trudnym do rozwiązania z wielu względów. Między innymi powodem wielu trudności w komunikacji są braki w taborze autobusowym i tramwajowym. Trzeba sobie jasno sprawę uprzytomnić, że Śląsk, to jedno wielkie miasto, w dodatku miasto przemysłowe, które ze względu na swe ogromne znaczenie gospodarcze dla całego kraju musi mieć sprawną i szybką komunikację. A jeśli tak, to trzeba zaopatrzyć Śląsk w nowe, dobre i pojemne, autobusy i tramwaje.</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#JanMiozga">W 1958 r. zakłada się dalszy rozwój PKS. Przewiduje się przewiezienie 52,3 mln ton ładunku i 240 mln pasażerów, co oznacza w porównaniu z 1957 r. wzrost o 22,5% i 26,9%. Ten wzrost przewozów jest wynikiem dostaw nowego taboru.</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#JanMiozga">Motoryzacja transportu ładunków jest motoryzacją ogólnego transportu drogowego, znajdującego się u nas jeszcze na nader niskim poziomie technicznym. Przejście na przykład w przewozach ładunków z zaprzęgów konnych na zmotoryzowane środki transportowe jest w naszych warunkach wciąż jeszcze sprawą przyszłości. Dla przykładu zwróćmy uwagę, że w najbardziej uprzemysłowionym okręgu około 50% ładunków miejscowych przewozi się zaprzęgami konnymi. W rolnictwie wciąż jeszcze posługują się w olbrzymiej większości transportem konnym. W konsekwencji, zamiast objawów motoryzacji transportu rolniczego, obserwujemy stały wzrost ilości koni. Wydaje się jednak, że godne poparcia jest wszystko to, co ogranicza nadmierny wzrost koni, który bardzo boleśnie czujemy przy każdorazowym ustalaniu bilansu zbóż.</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#JanMiozga">Ze sprawą rozwoju motoryzacji i zwiększenia przewozów taboru samochodowego wiąże się ściśle zagadnienie dróg.</u>
<u xml:id="u-40.32" who="#JanMiozga">Na powierzchni 100 km2 jest zaledwie 31,5 km dróg o trwałej nawierzchni, a ich wykorzystanie wynosi tylko 1,5 samochodu lub 700 ton ładunku rocznie na 1 km bitej drogi. Choć stan dróg uległ poprawie, zaledwie 30% ogólnej długości znajduje się w stanie dobrym, 50% — w średnim, a 20% — we wręcz złym. Niepokojący jest objaw przechodzenia dróg z klasy wyższej do niższej, co jest głównie wynikiem niedostatecznych nakładów przewidzianych na przebudowę.</u>
<u xml:id="u-40.33" who="#JanMiozga">Bieżące roboty drogowe są tak oszczędnie prowadzone, że nawet w pełni nie zapobiegają normalnemu zużyciu. Nasze drogi są wprawdzie powolnie, ale stale dewastowane. A właśnie te złe drogi Skracają żywot naszych pojazdów daleko skuteczniej niż nasz zły olej czy benzyna, gdyż rocznie straty taboru samochodowego wskutek złego stanu dróg szacuje się na ponad 300 mln zł. Robi się dużo, aby temu złu zapobiec. Cóż, kiedy brak dostatecznych funduszów ogranicza je do obecnego opłakanego minimum. Dopiero w latach 1959–1960 przewiduje się zahamowanie dekapitalizacji dróg, a to dzięki 3-krotnemu wzrostowi sum przeznaczonych na konserwacje i remonty.</u>
<u xml:id="u-40.34" who="#JanMiozga">Na zachodzie w ostatnich latach nie tylko eksploatacja dróg centralnych, ale i budowa nowych dróg przestała opierać się na dotacjach państwa. Drogi są tam samowystarczalne, podatek drogowy stwarza fundusz remontowy, który umożliwia utrzymanie dróg w dobrym stanie. Podatek ten, na równi z ubezpieczeniem pojazdu, jest powszechny i powinien być płacony od każdego pojazdu znajdującego się na drodze publicznej, niezależnie od jego siły napędowej i osobowości prawnej właściciela, gdyż każdy pojazd jest niszczycielem dróg.</u>
<u xml:id="u-40.35" who="#JanMiozga">Ponieważ ten podatek mógłby spowodować poprawę naszych dróg, powinien może i u nas w kraju znaleźć zastosowanie. Obserwujemy w kraju wyraźny wzrost pojazdów mechanicznych, obserwuje się również coraz liczniejszych turystów odwiedzających nasz kraj i zwiedzających go przy pomocy własnych samochodów.</u>
<u xml:id="u-40.36" who="#JanMiozga">Nabrzmiewa zatem również coraz bardziej problem zapewnienia samochodom indywidualnej obsługi technicznej. Trudności na drodze realizacji rozbudowy sieci przydrożnych stacji obsługi jest bardzo wiele. Byłoby może na czasie stwierdzić, że przydrożne stacje obsługi należałoby traktować wyraźnie jako rzemieślnicze punkty usługowe, co podniesie ich operatywność i stworzy właściwy charakter pracy tym obiektom. Zarysowuje się tutaj niezwykle doniosła rola Izby Rzemieślniczej, którą należałoby ewentualnie zainteresować zagadnieniem rozbudowy sieci przydrożnych stacji obsługi.</u>
<u xml:id="u-40.37" who="#JanMiozga">Perspektywy polskiej motoryzacji, ujęte w danych liczbowych, pozwalają w porównaniu do chwili obecnej przewidywać zdecydowaną poprawę. Opracowany już długofalowy plan perspektywiczny przewiduje 9-krotny wzrost liczby produkowanych samochodów w 1965 r. w stosunku do produkcji obecnej, a pod koniec trzeciej pięciolatki, tj. w 1970 r., produkować będziemy łącznie 178 tys. samochodów rocznie, czyli 12,5 razy więcej niż obecnie. Należy jednak pamiętać, że rozwój produkcji samochodów to nie tylko przemysł motorowy i jego zaplecze materiałowe, lecz także zagadnienie przygotowania kadr technicznych.</u>
<u xml:id="u-40.38" who="#JanMiozga">Jest zatem sprawą nie podlegającą dyskusji, że tak poważne zwiększenie produkcji sprzętu motoryzacyjnego pociąga za sobą konieczność wykształcenia znacznej liczby inżynierów, techników i samodzielnych wykwalifikowanych robotników, nie mówiąc już o konieczności rozwoju zaplecza eksploatacyjnego, a więc zwiększenia ilości personelu naprawczego i obsługowego.</u>
<u xml:id="u-40.39" who="#JanMiozga">Oznacza to, że potrzebować będziemy nie tylko dobrze wyszkolonych specjalistów w dziedzinie produkcji samochodów, ale również jeszcze większej ilości specjalistów z dziedziny eksploatacji — obsługi i naprawy tych pojazdów. Trzeba pamiętać, że jakie kadry będziemy posiadać, taka też będzie nasza motoryzacja.</u>
<u xml:id="u-40.40" who="#JanMiozga">Poruszyłem niektóre tylko problemy naszej motoryzacji i transportu z myślą o dalszym jej rozwoju i wskazaniem najważniejszych zagadnień, które uważałem za słuszne i aktualne.</u>
<u xml:id="u-40.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JerzyJodłowski">Głos ma Wiktor Obolewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WiktorObolewicz">Wysoka Izbo! Doświadczenia nasze własne, jak również doświadczenia wszystkich krajów europejskich i pozaeuropejskich wysoko uprzemysłowionych wskazują, że podstawą rozwoju przemysłu w ogóle jest przemysł ciężki, to znaczy hutnictwo i przemysł maszynowy. (Wzmiankę tę, na ogół znaną, robię dlatego, że ta bezsprzeczna prawda niestety nie dotarła jeszcze do całego naszego społeczeństwa.)</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#WiktorObolewicz">Podczas spotkań z wyborcami padają nieraz słowa negacji słuszności naszego wysiłku nad rozwijaniem przemysłu ciężkiego. Są ludzie, którzy uważają ciągle, że lepiej by było zaniechać rozbudowy przemysłu ciężkiego, a raczej rozwijać silnie przemysł lekki, przetwórczy i chemiczny, przerabiać węgiel, siarkę i inne kopaliny na środki chemiczne, sprzedawać je i w ten sposób zapewnić dobrobyt i szczęśliwość naszemu narodowi.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#WiktorObolewicz">Jakoś do niektórych ludzi z trudem dochodzi świadomość, że przemysł chemiczny, przetwórczy, czy przemysł lekki, czy każdy inny przemysł — również opiera się na hutnictwie i maszynach, że chcąc postawić na właściwym poziomie np. przemysł chemiczny, trzeba dać mu miliony ton stali i innych metali nieżelaznych w postaci urządzeń konstrukcyjnych, maszyn, naczyń, środków transportowych itd., że zakup tych środków za granicą kosztowałby nas miliony dolarów, na co nas nie stać.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#WiktorObolewicz">Wielu ludzi jeszcze nie może zrozumieć, że tak mocno krytykowany brak dostatecznej ilości maszyn i urządzeń rynkowych, takich jak maszyny gospodarstwa domowego, pralki, lodówki, samochody, motocykle, rowery, radia, telewizory i dziesiątki innych, potrzebnych człowiekowi urządzeń — to przecież również są wytwory przemysłu ciężkiego, że brak ich w dostatecznej mierze wskazuje, że przemysł ciężki pomimo silnej rozbudowy jeszcze nie może podołać swoim zadaniom, jeszcze wymaga dużej opieki i dostatecznych środków inwestycyjnych. W tym miejscu trzeba zaalarmować, że od kilku lat przemysł ciężki, a w nim i przemysł maszynowy — a o nim właśnie chcę mówić — są jeszcze poważnie niedoinwestowane.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#WiktorObolewicz">Po latach sytości inwestycyjnej dla przęsłu ciężkiego przyszły lata niedosytu. Odbywa się to na korzyść innych dziedzin naszego życia gospodarczego, m. in. na korzyść przemysłu spożywczego i przetwórczego. Jakkolwiek jest to nieodzowne dla nadrobienia niedomagań lat poprzednich i zupełnie uzasadnione aktualną sytuacją gospodarczą w kraju, to jednak nie może taki stan trwać długo. Już obecnie w najbliższych latach na ten fakt należy zwrócić szczególną uwagę.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#WiktorObolewicz">Plan inwestycyjny w przemyśle maszynowym w ramach przemysłu ciężkiego przewiduje wydatkowanie sumy 1.635 mln zł, co stanowi zaledwie około 6,8% inwestycji w całym przemyśle. Dla porównania można podać, że np. w CSR i ZSRR wskaźnik ten jest znacznie korzystniejszy niż u nas, i nie ma tam tendencji spadkowej, podczas gdy u nas jest tendencja wyraźnie spadkowa. W Anglii albo NRF wskaźnik ten przekracza 20% i wcale nie wykazuje tendencji spadkowej.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#WiktorObolewicz">Plany inwestycyjne przemysłu maszynowego zmierzają do zmniejszenia dysproporcji wewnętrznych w tym przemyśle przez budowę lub rozbudowę odlewni żeliwa, kuźni i warsztatów produkcyjno-mechanicznych, kładą nacisk na rozszerzenie produkcji antyimportowej i zwiększenie eksportu. Z uznaniem też trzeba przyjąć fakt, że plan inwestycyjny przemysłu maszynowego uwzględnia szeroko aktywizację Ziem Zachodnich.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#WiktorObolewicz">Plan produkcyjny na 1958 r. w przemyśle maszynowym, w ramach Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego przewiduje wzrost wartości produkcji globalnej w stosunku do 1957 r. o 14,8%. Udział wartości tej produkcji w stosunku do globalnej wartości całego przemysłu wyniesie około 12,4% co wskazuje, że przemysł maszynowy rozwija się, ale jeszcze nie dorównuje krajom wysoko uprzemysłowionym, w których wartość produkcji przemysłu maszynowego w stosunku do całego przemysłu dochodzi do 40%. Głównym kierunkiem planu produkcyjnego przemysłu maszynowego w bieżącym roku jest zwiększenie produkcji dla potrzeb rynku wewnętrznego i eksportu, oraz maksymalne pokrycie potrzeb gospodarki narodowej, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb inwestycyjnych energetyki, chemii, hutnictwa, transportu i budownictwa.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#WiktorObolewicz">Wartość planowanej produkcji towarów powszechnego użytku w przemyśle ciężkim wyniesie 8.550 mln zł, czyli wzrośnie w stosunku do 1957 r. o 38%. Pomimo tak znacznego wzrostu pokrycie zapotrzebowania wielu towarów potrzebnych, jak np. wymienione już poprzednio samochody, motocykle, rowery, lodówki, pralki, maszyny do szycia i inne — będzie niedostateczne i w towarach tych w bieżącym roku będzie jeszcze duży deficyt na naszym rynku. Poważnie wzrasta wartość wyrobów przemysłu maszynowego, przeznaczonych na eksport. W skali całego przemysłu wartość eksportowanych maszyn, urządzeń i środków transportowych będzie stanowiła w bieżącym roku około 25,5% wartości całego naszego rocznego eksportu. Mówił o tym już poseł Olszewski.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#WiktorObolewicz">Nie zatrzymując się szczegółowo na wielu ważnych gałęziach przemysłu maszynowego i wielu ważnych momentach w tym przemyśle, trzeba z uznaniem podkreślić znaczne osiągnięcia przemysłu maszynowego, wyrażające się w opanowaniu i rozwijaniu produkcji w szeregu nowych, trudnych asortymentów, jak np.: duże statki pełnomorskie, jednostki kolejowej trakcji elektrycznej, ciężkie maszyny elektryczne, duże turbiny, samochody, różne aparaty elektryczne i wiele innych. Tylko w 1957 r. przemysł maszynowy opanował i uruchomił produkcję 115 nowych wyrobów, a w tym 55 nowych typów maszyn, wykonał około 150 prototypów odmian i modeli, opracował 165 nowych konstrukcji. W 1958 r. przewiduje się opanowanie i uruchomienie produkcji dalszych 125 wyrobów w tym 65 nowych maszyn. Przewiduje się wykonanie 185 prototypów odmian i modeli, opracowanie około 190 nowych konstrukcji.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#WiktorObolewicz">Wszystkie branżowe gałęzie przemysłu maszynowego mają wytknięte główne kierunki postępu technicznego, chociaż istniejące dotychczas przepisy nie stwarzają jeszcze dostatecznie sprzyjającego klimatu dla rozwoju myśli wynalazczej i racjonalizatorskiej.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#WiktorObolewicz">Niewątpliwie osiągnięcia przemysłu maszynowego byłyby jeszcze większe, gdyby nie poważne trudności i słabości występujące w tym przemyśle. I o nich trzeba parę słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#WiktorObolewicz">Na przemyśle maszynowym ciąży jeszcze nierównomierny jego rozwój. Istnieją ciągle jeszcze poważne dysproporcje pomiędzy zdolnością produkcyjną zakładów a zapleczem półfabrykatów jak odkuwki, odlewy, łożyska, kable, przewody itd. Powoduje to poważne zakłócenia w kooperacji międzyzakładowej, czego wynikiem jest ciągle jeszcze nierytmiczność produkcji w wielu zakładach przemysłu maszynowego. Nierytmiczność produkcji, wyrażająca się w braku pracy w pierwszej połowie miesiąca oraz w nadmiernym wysiłku przy stosowaniu godzin nadliczbowych w drugiej połowie — dezorganizuje pracę w zakładach, powoduje wrażenie bałaganu organizacyjnego, demoralizuje załogę, powoduje utratę autorytetu kierownictwa, marnotrawstwo materiałów i niepotrzebny, nieproporcjonalny wzrost kosztów produkcji.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#WiktorObolewicz">W istniejącym ciągle — choć zmniejszającym się z każdym dniem — wadliwym układzie kooperacyjnym, w trudnościach dostaw materiałowych i w nierytmicznej produkcji widzą niektórzy pracownicy przemysłu maszynowego i chyba nie bez racji, jedno z głównych źródeł wszystkich bolączek w tym przemyśle. A bolączek jest sporo. Mówiono o nich na XI Plenum Komitetu Centralnego Partii, którego uchwały zmierzają właśnie do uzdrowienia wielu momentów w przemyśle. Ich aktualność i konieczność potwierdza dowodnie wiele zakładów naszego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#WiktorObolewicz">W wielu zakładach pracy zaznacza się poważny spadek dyscypliny pracy, lekceważący stosunek do swoich obowiązków, brakoróbstwo, marnotrawstwo. W 1957 r. w przemyśle maszynowym nieusprawiedliwiona absencja wyniosła ogółem 5.162 tys. godzin. Na jednego robotnika wzrosła z 9 godzin w 1956 r. do 17 godzin w 1957 r., a przecież nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy nie odzwierciedla jeszcze całego problemu upadku dyscypliny pracy, gdyż wielu pracowników, pomimo obecności w zakładzie, nie pracuje wydatnie przez cały dzień. Stracone godziny z tej utajonej absencji są niewymierne, ale niewątpliwie bardzo duże. Szczegółowa analiza zatrudnienia w przemyśle maszynowym wykazuje, że istnieją tu znaczne przerosty zatrudnienia, że bez szkody dla wyników pracy może odejść z tego przemysłu w chwili obecnej ponad 24 tys. ludzi.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#WiktorObolewicz">Lekceważący stosunek do pracy wyraża się m. in. w wielkiej ilości braków. I chociaż procent braków na ogół we wszystkich branżach przemysłu maszynowego jest nieco mniejszy niż w 1956 r., to jednak wartość tych braków jest ciągle jeszcze bardzo duża. W dużej ilości braków — prócz lekceważącego stosunku do swoich obowiązków, niewątpliwie też ma udział niski poziom zawodowy stosunkowo dużej części załogi w wielu zakładach pracy. Istniała do niedawna, a gdzieniegdzie istnieje dotychczas niechęć wielu ludzi do podnoszenia swoich kwalifikacji. Wynika to ze zbyt łatwego uzyskiwania przez pracowników mało wykwalifikowanych zarobków równych, albo i wyższych od zarobków wysokokwalifikowanych robotników, wykonujących trudne prace. Stan ten powoduje wiele poważnych szkód w naszej gospodarce. Powoduje on u dużej części młodych pracowników nieposzanowanie pracy i zawodu, niechęć do uczenia się, a u pracowników starszych, wykwalifikowanych, powoduje rozgoryczenie, poczucie krzywdy i powolny zanik poczucia obowiązkowości i odpowiedzialności za wykonywaną pracę.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#WiktorObolewicz">Poważną bolączką jest sprawa norm czasowych. Jest faktem, że w wielu zakładach dopuszczono do znacznych wypaczeń w systemie normowania czasu, co stwarza tym zakładom bardzo duże dodatkowe trudności. Wypaczenia te powodują duże szkody materialne i moralne, stają się często przedmiotem zatargów i nieporozumień pomiędzy robotnikami a pracownikami technicznymi normującymi czas pracy. Z tymi zjawiskami rozpoczęto walkę. Wiele zakładów przemysłu maszynowego uregulowało już te sprawy. Trzeba, by dyrekcje i rady robotnicze wszystkich pozostałych zakładów, gdzie sprawa norm pracy pozostawia jeszcze wiele do życzenia, zajęły się tym zagadnieniem jako bardzo ważnym.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#WiktorObolewicz">W wielu zakładach pracy przemysłu maszynowego zaznacza się znaczny spadek autorytetu kierownictwa, a zwłaszcza średniego dozoru technicznego. Powodem tego jest niewątpliwie wspomniany wyżej upadek dyscypliny pracy, nieposzanowanie pracy i zawodu, upadek poczucia obowiązkowości i odpowiedzialności u sporej części załóg, jak również stosunkowo niski poziom zawodowy średniego dozoru technicznego.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#WiktorObolewicz">Specjalną pozycją w zakładzie — w naszym przemyśle maszynowym na ogół niestety niedocenianą — jest stanowisko mistrza. Jest to stanowisko kluczowe, od którego zależna jest praca podstawowej grupy w zakładzie, a w konsekwencji wyniki pracy całego zakładu. Konieczne jest tu zwiększenie uwagi na stanowisko mistrza wszystkich kierowniczych czynników przemysłu i poszczególnych zakładów. Potrzebne jest zwiększenie wymagań, a jednocześnie zwiększenie opieki i szkolenie mistrzów. Zwiększając wymagania na wszystkich stanowiskach kierowniczych w zakładach przemysłu maszynowego, musi też być okazana personelowi kierowniczemu pomoc i stworzona właściwa atmosfera dla poprawy autorytetu kierownictwa.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#WiktorObolewicz">Wiele się u nas słyszy, że przemysł nasz jest zacofany, że jest niewłaściwa organizacja pracy. Uwagi te odnoszą się zresztą nie tylko do przemysłu. Opinia ta jest w większości niesłuszna i ci fachowcy, którzy znają prócz naszego przemysłu także przemysł krajów wysoko uprzemysłowionych, z opinią tą niezupełnie się zgadzają. Większość naszych zakładów przemysłowych wyposażona i zorganizowana jest nie gorzej niż podobne, najlepsze zakłady za granicą. Zasadnicza różnica polega na tym, że precyzja i dyscyplina stosowania przepisów i schematów organizacyjnych, obowiązkowość i poczucie odpowiedzialności w zakładach zagranicznych są na ogół znacznie wyższe niż u nas. I właśnie te momenty decydują o wynikach pracy przemysłu i całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#WiktorObolewicz">Wysoka Izbo! Poruszone przeze mnie niektóre momenty sytuacji w przemyśle maszynowym wiążą się bezpośrednio z planem i budżetem na 1958 r. i decydują o realizacji tych planów nie tylko w jednym roku, ale w całej najbliższej przyszłości. Nasze wielkie osiągnięcia gospodarcze, zdobyte wielkim wysiłkiem milionowych rzesz uczciwych ludzi pracy, byłyby niewątpliwie jeszcze większe, gdyby nie przeszkody częściowo tu wymienione.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#WiktorObolewicz">Naród polski stać na wielkie czyny (oczywiście nie myślę tu o romantycznej treści tych czynów). Wykazała to historia miniona i teraźniejsza. Wysiłkiem Sejmu i Rządu trzeba doprowadzić do tego, by zdolność do wielkich czynów była zachowana również na zwykły, szary i żmudny dzień pracy. Rozwijając w narodzie wytrwałość, obowiązkowość i poczucie odpowiedzialności za wykonywaną pracę, trzeba rzucić hasło: każdy obywatel sumiennie wykonuje swoje obowiązki zawodowe.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JerzyJodłowski">Na tym kończymy 19 posiedzenie Sejmu.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#JerzyJodłowski">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#JerzyJodłowski">Następne posiedzenie poświęcone w dalszym ciągu dyskusji nad budżetem i planem gospodarczym na rok 1958, odbędzie się jutro, o godz. 9,30.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#JerzyJodłowski">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 30.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>