text_structure.xml
459 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
969
970
971
972
973
974
975
976
977
978
979
980
981
982
983
984
985
986
987
988
989
990
991
992
993
994
995
996
997
998
999
1000
1001
1002
1003
1004
1005
1006
1007
1008
1009
1010
1011
1012
1013
1014
1015
1016
1017
1018
1019
1020
1021
1022
1023
1024
1025
1026
1027
1028
1029
1030
1031
1032
1033
1034
1035
1036
1037
1038
1039
1040
1041
1042
1043
1044
1045
1046
1047
1048
1049
1050
1051
1052
1053
1054
1055
1056
1057
1058
1059
1060
1061
1062
1063
1064
1065
1066
1067
1068
1069
1070
1071
1072
1073
1074
1075
1076
1077
1078
1079
1080
1081
1082
1083
1084
1085
1086
1087
1088
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#WacławMakowski">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#WacławMakowski">Jako sekretarze zasiadają pp.: Frąckiewicz i Żyborski. Protokół i listę mówców prowadzi p. Frąckiewicz.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#WacławMakowski">Protokół 10 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono do niego żadnych zarzutów.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#WacławMakowski">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#WacławMakowski">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Filipowicz, Jóźwiak, Pisarek i Sanojca.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#WacławMakowski">Udzieliłem urlopu posłom: Bardzińskiemu, Polaczkowi i Sobczykowi na 1 dzień, Szczytt Niemirowiczowi na 2 dni, Żukielowi na 5 dni, Klimkowi na 6 dni, Bartusiowi zaś na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#WacławMakowski">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1939/40 (druk nr 100) — rozprawa szczegółowa nad częścią 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#WacławMakowski">Sprawozdawca p. Wicemarszałek Długosz ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WacławDługosz">Wysoki Sejmie! Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest jednym z najważniejszych ministerstw w Państwie. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest ważne nie tylko dlatego, że strzeże bezpieczeństwa Państwa, ale i dlatego, że władze I i II instancji tego resortu skupiają szereg funkcyj innych ministerstw i wreszcie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest władzą nadzorczą w stosunku do samorządu terytorialnego. Nic zatem dziwnego, że dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wywołuje duże i żywe zainteresowanie nie tylko Wysokiej Izby, ale i wśród społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WacławDługosz">Budżet tegoroczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych spotkał się z życzliwym przyjęciem na Komisji Budżetowej i nie potrzebuje on specjalnej obrony z mej strony. Szczegółowe dane, dotyczące tego resortu, podałem w druku nr 100 część 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, który Wysoka Izba posiada. Nadmienić jednak muszę, że w wydatkach tego Ministerstwa przeważają głównie wydatki osobowe, gdyż z ogólnej kwoty 211.480.000 zł wydatki na płace łącznie z przelewami i różnymi świadczeniami osobowymi wynoszą 135.554.000 zł, co stanowi 64,1% ogółu wydatków, W ciągu roku bieżącego na podstawie dekretu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 22 lutego 1938 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przekazało sprawy aprowizacyjne Ministerstwu Rolnictwa i Reform Rolnych, Na ogół budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych obraca się w kwotach nie wystarczających na pokrycie niezbędnych nieraz potrzeb, zwłaszcza Policji Państwowej i Korpusu Ochrony Pogranicza, Dodatkowe kredyty, jakie w tych dwóch działach były już przez Wysoką Izbę uchwalone w roku bieżącym, są wymownym tego świadectwem, Art. 6 ustawy skarbowej na okres od 1 kwietnia 1939 r. do 31 marca 1940 r., który daje możliwości poprawy stanu finansowego w tych działach, powstrzymał mnie, jako referenta, od stawiania specjalnych wniosków w tej sprawie. Mówię o tych rzeczach dlatego, że stan ten wymaga koniecznej poprawy, jeżeli chcemy uniknąć, aby się to nie odbiło na sprawności działania zarówno Policji Państwowej jak i Korpusu Ochrony Pogranicza.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WacławDługosz">Ogólnie stwierdzić należy znaczną poprawę, jeżeli chodzi o stan bezpieczeństwa w kraju. Przejawiło się to zarówno w likwidowaniu organizacyj komunistycznych, jak w walce z przestępczością. Miejsce odosobnienia w Berezie Kartuskiej stało się miejscem pobytu dla niepoprawnych przestępców, zagrażających życiu i mieniu obywateli.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#WacławDługosz">Na specjalne podkreślenie zasługuje wydanie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 21 listopada 1938 r. o prawie prasowym. Dekretem tym przekreślone zostały wreszcie wszystkie odrębne ustawodawstwa prasowe, jakie istniały dla każdej dzielnicy. Zadość uczyniono przy tym tym żądaniom, które od szeregu lat stale przy omawianiu tej sprawy były wysuwane. Już w połowie XIX wieku prasa zyskała sobie tak ogromny wpływ na życie publiczne, iż nazwano ją szóstym mocarstwem. I słusznie, rolę spełnia ona doniosłą, jako organ opinii publicznej, o ile tylko nie nadużywa słowa pisanego. W miesiącu styczniu został przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych wydany okólnik o konieczności zwracania bacznej uwagi na właściwe stosowanie norm nowego prawa prasowego.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#WacławDługosz">W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych poruszono szereg zagadnień, dotyczących spraw samorządowych, oraz sprawy narodowościowe.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#WacławDługosz">Jeżeli chodzi o sprawę ukraińską, to mimo dyskusji dość namiętnej zwrócono uwagę na normalizację stosunków między ludnością polską i ukraińską wierząc, że normalizacja ta stwarza warunki zaufania, spokoju oraz pozytywne osiągnięcia ukraińskiego społeczeństwa we wszystkich dziedzinach, a w szczególności w dziedzinie gospodarczej i społecznej.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#WacławDługosz">Co się tyczy sprawy żydowskiej, to poglądem komisji było, że w istniejącej sytuacji sprawa żydowska załatwiona być może przez emigrację Żydów z Polski. Jako zainteresowani w problemie rozwiązania emigracji żydowskiej winni wziąć udział i sami Żydzi.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#WacławDługosz">Wysoka Izbo! Na Komisji Budżetowej poruszyłem w referacie również sprawę zespolenia urzędów i izb skarbowych z władzami administracji ogólnej. Chcę temu zagadnieniu poświęcić chwilę czasu. Wojewoda, jako reprezentant Rządu na obszarze województwa, odpowiedzialny jest za tok pracy nie tylko administracji ogólnej, ale w ogóle za działalność całej administracji państwowej. Taki charakter nadaje wojewodzie rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o organizacji i zakresie działania władz administracji ogólnej z 1928 r. Dotychczasowe uprawnienia wojewody, przewidziane w tym rozporządzeniu, nie mogą wystarczyć, aby on mógł sprostać zadaniu i ponosić odpowiedzialność za stan rzeczy w województwie. Koniecznym jest, aby wojewoda niezależnie od dotychczasowych uprawnień posiadał możność bezpośredniego wpływania na bieg spraw administracji skarbowej, co daje zespolenie administracji ogólnej z administracją skarbową. Zespolenie administracji ogólnej z administracją skarbową podyktowane jest przede wszystkim koniecznością prowadzenia jednolitej polityki Rządu na terenach poszczególnych województw i powiatów. Do jednolitości tej polityki dąży się obecnie przez periodyczne zebrania naczelników władz I i II instancji pod przewodnictwem kierowników władz administracji ogólnej, przez uzgadnianie i ogólny nadzór nad sprawami osobowymi funkcjonariuszów państwowych ze stanowiska wymogów bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego oraz przez osobisty kontakt i wpływanie na bieg spraw skarbowych ze strony wojewodów i starostów. Jednak harmonizowanie działalności władz skarbowych z władzami administracji ogólnej od wypadku do wypadku nie daje gwarancji uniknięcia takich posunięć, które by mogły powodować sporadyczne wypadki zbiorowego oporu ludności, likwidowanego następnie przy pomocy władz bezpieczeństwa, kierowanych przez administrację ogólną. Tylko wyraźna, hierarchiczna zależność władz skarbowych od przedstawiciela Rządu, odpowiedzialnego za stan bezpieczeństwa na obszarze podległym, pozwoli na zastosowanie odpowiedniej i we właściwym czasie przeprowadzonej ingerencji w celu uniknięcia podobnych wypadków. Wykonawczy aparat skarbowy na szczeblu najniższym stanowi gmina miejska i wiejska. Dysponowanie tym aparatem spoczywa w rękach kierowników władz administracji ogólnej, wobec czego zespolenie wpłynie dobrze na usprawnienie tego aparatu. Dotychczasowa praktyka zmierza powoli, lecz systematycznie w kierunku zespolenia. Władze skarbowe przejęły przyjmowanie grzywien, nakładanych przez władze administracji ogólnej, oraz wszelkiego rodzaju opłat, wynikających z czynności tych władz, wreszcie ściąganie opłat z samorządu terytorialnego. Toteż ostateczne przeprowadzenie zespolenia władz administracji ogólnej z władzami skarbowymi pozwoli na zmniejszenie kosztów i uzyskanie oszczędności w obu tych kierunkach administracji państwowej, umożliwi ponadto przeprowadzenie unifikacji odnośnie świadczeń, ponoszonych przez obywateli na rzecz Skarbu i instytucyj publicznych, co jest niewątpliwie ze wszech miar pożądane, a wreszcie usunie też niezadowolenie, które w tej chwili istnieje. Tego rodzaju zespolenie tych władz istnieje na terenie woj. śląskiego, przynosi ono realne korzyści społeczeństwu i ułatwia pracę administracji państwowej na danym terenie.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#WacławDługosz">Mówiąc o Śląsku z tego miejsca, powtarzam teraz tak, jak to zrobiłem przy Ministerstwie Skarbu, kiedy chodziło o wpłatę pieniędzy do Skarbu Państwa: czas skończyć z separatyzmem, czas znieść kordony, które nas dzielą ze Śląskiem. Problem ten dojrzał do realizacji.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#WacławDługosz">W poruszonej przeze mnie sprawie włóczęgostwa odezwały się głosy, że mylne wyciągałem wnioski, zamiast bowiem zatrudniania włóczęgów w kamieniołomach należało by zastosować w stosunku do włóczęgów tzw. szupasowanie do miejsca przynależności. Sugerując, że należy w tej materii wydać ustawę, uważam, że sprawa ta nabrała takiej wagi, że nie wykluczam żadnego środka, byle została ona pozytywnie załatwiona.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#WacławDługosz">Wysoka Izbo! Cała Polska żyje pod znakiem wyborów do rad gromadzkich i miejskich. Wyniki tych wyborów wywołują różne refleksje. Specjalnie zaś oficjalne organy partyj politycznych starają się ukryć istotną prawdę i rzeczywistość, ujawnioną w wyborach samorządowych. Stronnictwa opozycyjne uważają samorząd terytorialny za teren walk politycznych. Do takiego stanowiska wyraźnie się przyznają. Tymczasem stwierdzić należy, że walki polityczne nie mają nic wspólnego z istotnymi zadaniami samorządu. Narzucać samorządowi terytorialnemu cele polityczne, to znaczy nie mieć żadnego zrozumienia dla jego istotnych celów i zadań. Dotychczasowe rezultaty wyborów nie mogą stanowić podstawy do wyciągania wniosków o ogólniejszym znaczeniu. Wybory do rad gromadzkich oraz wybory delegatów do kolegiów wyborczych gminnych z gromad, nie posiadających rad gromadzkich, odbyły się dotychczas na terenie województw środkowych z wyjątkiem pow. działdowskiego, dalej na terenie województw wschodnich oraz na terenie 8 powiatów przyłączonych w kwietniu 1937 r. do województw poznańskiego i pomorskiego. Rezultaty gromadzkich wyborów pozwalają już na analizę aktu wyborczego i na wyciągnięcie wniosków co do tendencji, jakie ujawniły się wśród społeczeństwa polskiego na odcinku wiejskim.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#WacławDługosz">I tak: wybory odbyły się w około 30.500 gromadach, które wybrały bez mała 375.000 radnych gromadzkich. W przeszło 87% gromad wyborów w ogóle nie było, ponieważ zgłoszono tam tylko jedną listę kompromisową. Kompromis ten był wyrazem istotnych nastrojów. Liczba zgłoszonych protestów wyborczych przeciwko wyborom bez głosowania wskutek unieważnienia listy wynosi zaledwie 1,9% gromad, w których odbyły się wybory. Jest to procent znikomy, a protesty były składane przez wszystkie ugrupowania polityczne, Obóz Zjednoczenia Narodowego i grupy bezpartyjne oraz mniejszości narodowe.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#WacławDługosz">Gdybyśmy chcieli przeanalizować skład polityczny rad, to na około 375.000 Obóz Zjednoczenia Narodowego oraz bezpartyjni prorządowi i grupy apolityczne osiągnęły około 80% ogólnej liczby mandatów, Stronnictwo Ludowe otrzymało 7% ogólnej liczby mandatów, Stronnictwo Narodowe — 5% i Polska Partia Socjalistyczna około 0,7%. Reszta mandatów przypadła innym grupom politycznym i mniejszościom narodowym. Na podstawie tych wyników stwierdzić należy, że wieś polska zdała egzamin i udowodniła całemu społeczeństwu, że idea konsolidacji narodowej i łączenia się dla realizacji wszystkim wspólnych celów jest silniejsza ponad wszystkie partyjne obozy.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#WacławDługosz">Wedle tych danych dziwnie wyglądają sukcesy wyborcze, podawane przez organy partyjnych ugrupowań opozycyjnych.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#WacławDługosz">W innej zupełnie płaszczyźnie należy rozpatrywać dotychczasowe rezultaty w wyborach miejskich. Wybory odbyły się w 141 miastach na ogólną liczbę 602 miast polskich, a więc odbyły się dopiero w 23% ogólnej liczby miast i w zasadniczej większości odbyły się tylko na terenie dwóch województw. Rezultaty te nie mogą więc być podstawą do wysuwania zbyt daleko idących wniosków. W miastach tych wybrano 2.516 radnych, z czego 42% ogólnej liczby mandatów otrzymały Obóz Zjednoczenia Narodowego, bezpartyjni prorządowi i bezpartyjni, 29% — Stronnictwo Narodowe i 10% — Polska Partia Socjalistyczna; pozostałą liczbę mandatów otrzymały inne mniejsze ugrupowania. Te same metody, jakie stosowała prasa opozycyjna przy wyborach do rad gromadzkich w podawaniu wyników wyborów, stosowano też przy wyborach w miastach. Celowo tę rzecz omówiłem, aby naświetlić, jak w istocie wyglądają dotychczasowe wyniki wyborów.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#WacławDługosz">Wysoki Sejmie! Żyjemy w okresie wielkich wstrząsów i przemian, przez jakie przechodzi cała Europa. Zmieniają się nie tylko pojęcia, programy i układ sił, powstaje nowa rzeczywistość, wymagająca nowej postawy narodów i państw. Nasza zdecydowana postawa w roku zeszłym przy rozgrywających się wypadkach dała nam wielkie sukcesy w dziedzinie polityki międzynarodowej. Stało się to na skutek postawy całego narodu. Nie daje nam to podstawy do spoczęcia na laurach, przeciwnie, nie możemy ustać w drodze wiodącej do wielkości. Sukcesy w tej dziedzinie zniewalają nas do zwrócenia bacznej uwagi na sytuację wewnętrzną. Jeszcze w naszym życiu politycznym nie ustały walki partyjne. Nie pozytywne i twórcze nastawienia, nie głęboka treść założeń ideowych, ale frazes i obłuda odgrywają w tych walkach nieraz dominującą rolę.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#WacławDługosz">A przecież życie wymaga czego innego. Wprawdzie w dołach różnych organizacji politycznych nurtują dziś inne prądy, coraz wyraźniej, silniej daje się słyszeć głosy, nawołujące do konsolidacji. I słusznie, w polityce bowiem naszej wewnętrznej musimy dotrzymać kroku, aby sprostać tym poczynaniom, które Państwo nasze ma do wypełnienia na terenie międzynarodowym.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#WacławDługosz">Pamiętając przy tym o naszej przeszłości, o naszych smutnych doświadczeniach z lat niewoli, w pamięci swojej wykuć musimy, że tylko przez zjednoczenie narodu, przez zwarcie i związanie obywatela z Państwem, przez aktywny udział całego narodu w życiu gospodarczym, społecznym i kulturalnym musimy doprowadzić Polskę do potęgi i siły.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#WacławDługosz">Niewątpliwie w tym wszystkim najważniejszą rolę odgrywa człowiek, który jest twórcą dziejów. Na wychowanie tego człowieka baczną uwagę zwrócić trzeba. Ciekawą naukę w tym względzie dla ludzi rządzących dał 14 czerwca 1933 r. Marszałek Józef Piłsudski, a którą czytamy „w Strzępach Meldunków”. Bo bez ludzi nie sposób jest dokonać niczego. Całe życie istnieje mus przystosowania się do instrumentu ludzkiego, gdyż człowiek odgrywa wszędzie pierwszorzędną rolę. Dlatego trzeba iść doborem ludzi. Wgłębiając się w treść tych słów, znaleźlibyśmy w nich nieraz rozwiązanie dla wielu spraw, które w życiu politycznym, gospodarczym czy społecznym występują.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#WacławDługosz">Wysoka Izbo! Proszę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wykazującego w dochodach sumę zł 15.639.000, w wydatkach sumę zł 211.480.000, w brzmieniu uchwalonym przez Komisję Budżetową,</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WacławMakowski">Otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Wicemarszałek Wenda.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#komentarz">(Powitany oklaskami)</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Wysoka Izbo! Przystępując do omówienia zagadnień, związanych z resortem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, poświęcę pierwsze swoje słowa Korpusowi Ochrony Pogranicza.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Rok ubiegły był egzaminem sprawności dla Korpusu Ochrony Pogranicza, który wykazał wysoki poziom nie tylko wyszkolenia, ale i gotowości bojowej zarówno podczas dni marcowych jak i w czasie przesilenia czeskiego. Z uznaniem też podkreślić należy, że Korpus Ochrony Pogranicza poza swoją codzienną twardą, odpowiedzialną żołnierską służbą stale spełnia z jak najlepszym wynikiem rolę krzewienia polskiej kultury i cywilizacji na rubieżach Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Nie mogę też pominąć milczeniem roli granatowego żołnierza, który pełni funkcję bezpieczeństwa publicznego w Państwie. Trzeba przyznać, że mimo trudności, istniejących w tej pracy, obowiązki swe spełnia policja ofiarnie, zyskując sobie uznanie społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Przejdę teraz do spraw mniejszości, którym sporo czasu i miejsca poświęcono podczas debat w tegorocznych komisjach. Istotnie, zagadnienia mniejszości narodowych tworzą trudny do rozwiązania kompleks, każde z nich ma bowiem swoje specyficzne cele.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Zarówno do sprawy żydowskiej jak i mniejszości ukraińskiej Obóz Zjednoczenia Narodowego ma stosunek ściśle sformułowany tak w deklaracji ideowej jak i w tezach, uchwalonych przez Radę Naczelną.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Już na obecnej sesji byliśmy świadkami ostrych wystąpień przedstawicieli mniejszości ukraińskiej, przy czym oni byli stroną atakującą. Narzekali, że krzywda dzieje się ludności. Sprawa nie przedstawia się jednak dla tej mniejszości tragicznie. Stąd taktykę działaczy Ukraińskich należało by traktować jako demonstrację metodą nieuzasadnionej obrony przez nieuzasadnione natarcie.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Na przestrzeni dwudziestolecia niepodległości istnienia Polski nie z naszej winy zawiodły metody tzw. normalizacji. Tonęła ona zawsze w ostatecznym rachunku w tolerowaniu przez skłonne do normalizacji grupy ludności ukraińskiej akcji o charakterze, powiedzmy najoględniej, odśrodkowym. W arsenale środków znajdowało też poczesne miejsce sięganie do fali międzynarodowych koniunktur.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Skoro ten stan rzeczy nie został pozytywnie uregulowany przez całą ludność ukraińską, zmuszeni zostaliśmy do podjęcia akcji, która — nie wymierzona przeciwko nikomu — zabezpieczy należycie stan naszego posiadania i polski interes państwowy.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Od samego początku powołania do życia Obozu Zjednoczenia Narodowego wyraziliśmy pogląd, że w stosunku do ludności ukraińskiej stoimy na stanowisku współpracy i bratniego współżycia obywatelskiego. Uznajemy odrębności kulturalne, narodowe tej mniejszości i szanujemy je, byleby nie godziły one w spoistość i całość Państwa Polskiego i nie dążyły do odgraniczenia się chińskim murem nienawiści.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Naród polski jest jedynym gospodarzem w swym Państwie i żadne przeszkody nie mogą stać na drodze do rozwoju i realizacji jego żywotnych interesów na obszarach ludności mieszanej.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Wykluczamy też kategorycznie działanie jakichkolwiek porozumień i obcych inspiracji w kształtowaniu stosunków współżycia z mniejszością ukraińską.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Skała naszych możliwości w wyrównaniu współżycia ludności polskiej z ludnością ukraińską jest rozległa. Od ludności ukraińskiej zależy wybór środków, jakie będziemy stosować. Sądzimy, że najwyższy czas, aby wybór ten został dokonany rozsądnie i na okres jak najdłuższy.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Stosunek nasz do mniejszości żydowskiej nie wynika z jakichś rasistowskich teorii — wyrasta on na podłożu obcości kulturalnej i uciążliwości Żydów jako elementu gospodarczego. Żądamy od tej mniejszości podporządkowania się woli całego narodu i poczynienia ze swej strony wszelkich kroków w kierunku zwiększenia emigracji. Ilościowa supremacja tej mniejszości w handlu, w przemyśle, rzemiośle i w licznych innych zawodach wolnych, wpływająca niejednokrotnie na obniżenie poziomu etycznego tych dziedzin życia publicznego, zmusza nas do jak najbardziej kategorycznego ograniczenia liczby Żydów w Polsce drogą masowej emigracji.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Niezależnie od wykonywania przez Rząd planu emigracyjnego, prowadzimy i prowadzić będziemy akcję organiczną unarodowienia wielu gałęzi naszego życia gospodarczego i kulturalnego, traktując ją jako działanie pozytywne Narodu Polskiego — gospodarza swej ziemi.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Nie traktujemy też tej akcji jako środka wywierania presji emigracyjnej, gdyż zarówno cały Naród Polski, jak i znaczna już część społeczeństwa żydowskiego i bez tego zdaje sobie sprawę z konieczności masowej emigracji Żydów z Polski. W związku z pewnymi oświadczeniami przedstawicieli mniejszości żydowskiej, składanymi w tej Izbie, stwierdzam, że poglądy nasze i akcja nie będą uzależnione od jakichkolwiek deklaracyj. Są one bowiem oparte na materiale dokładnie przestudiowanym i opracowanym. Są one niezmienne, jak niezmienną jest uchwała Rady Naczelnej Obozu Zjednoczenia Narodowego głosząca, że poszczególne jednostki pochodzenia żydowskiego, które życiem swym oraz stwierdzoną służbą dla Narodu Polskiego wykazały, że są Polakami, należą tym samym do polskiej wspólnoty narodowej. Ze środków, zmierzających do rozwiązania sprawy żydowskiej, wykluczamy zdecydowanie wszelką demagogię i licytację haseł, gdyż ani sprawa ta nie należy do zagadnień, dających się rozwiązać z dnia na dzień, ani też próby jej rozwiązywania w atmosferze gróźb, w atmosferze gwałtów nie tylko nie doprowadzą do pożądanych i pozytywnych wyników, lecz i samego zagadnienia nie posuną o krok naprzód. Tyle o mniejszości żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Na podstawie obserwacji życia społecznego w Polsce dochodzimy do wniosku, że cierpimy na przerost organizacyjny życia społecznego. Bujność organizacyjna jest tylko pozorna, nie wynikająca z prawdziwej twórczości. Ilość organizacyj jest w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do konkretnych rezultatów działalności. Cierpimy na inflację organizacyj społecznych, z których wiele spełnia równoległe role. Inflacja ta spłyca nasze życie społeczne i powoduje mierne wyniki pracy. Różniczkowanie organizacyj społecznych odbywa się według najrozmaitszych kryteriów: bądź decyduje przynależność do jednego z byłych zaborów, bądź przynależność do województw, bądź decydują o tym wybujałe niejednokrotnie ambicje osobiste, to znów każda partia chce mieć do swojej dyspozycji całą klawiaturę wszystkich możliwych organizacyj społecznych.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Jeśli w jednej wsi kilka organizacyj prowadzi przysposobienie rolnicze młodzieży, to na pewno i drożej to kosztuje i więcej niż należy zużywa sił instruktorskich. Dałoby się to samo zresztą powiedzieć i o innych dziedzinach życia społecznego. Obok wszelkich organizacyj wyższej użyteczności i innych wielce pożytecznych mamy niezliczoną moc drobnych, nieraz kilkunastu osobowych, organizacyj i organizacyjek. Gdybym chciał tutaj na przykładach demonstrować tzw. życie społeczne np. w miastach powiatowych, nie wiem, czy byłoby to bardziej przykre, czy zabawne. Dążymy do zwężenia zbyt rozpiętego wachlarza organizacyj społecznych, aby unikać rozproszenia wysiłków, aby unikać trwonienia zdolności ludzkich, no i środków materialnych. Zapewniamy, że nie chodzi nam o jakieś mechaniczne zrównanie i skupienie wszystkich organizacyj o różnych funkcjach i celach, lecz chodzi nam o jak najdalej idącą racjonalizację i usprawnienie życia organizacyjnego.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#ZdzisławZygmuntWenda">A teraz niech mi wolno będzie z tej trybuny słów parę powiedzieć na temat naszego życia politycznego. Konsolidacja narodowa zatacza coraz szersze kręgi: metoda Obozu Zjednoczenia Narodowego bezpośredniego kontaktu, bezpośredniego porozumiewania się ze społeczeństwem daje widoczne dobre rezultaty. Wynikiem tego jest ożywiona aktywność poszczególnych sztabów partyjnych, które jednoczą się w walce z Obozem Zjednoczenia Narodowego, Jednoczą się mimo wielkich i nieraz zasadniczych rozbieżności programowych, jednoczą się jedynie dla celów i potrzeb taktycznych. Na uwagę zasługuje fakt, że wyraźne sprzeczności grupowe, zachodzące między chłopstwem a ziemiaństwem, robotnikami a finansjerą, drobnomieszczaństwem a przemysłem, nie mącą zgodnej harmonii i jednolitej faktycznie taktyki sztabów i prasy partyjnej. Powiedziałbym, że sytuacja obecna na tej giełdzie politycznej jest czymś na kształt krzywego zwierciadła rzeczywistości. Byliśmy co prawda świadkami koalicji partyjnej Centrolewu, ale nie mieliśmy do czynienia z koncepcją „prawolewu” czy „lewoprawu”.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Bowiem gdy konserwatyści po cichu i głośno zachęcają do oporu przeciwko konsolidacji sztab ludowcowy, gdy organy prasowe przemysłu i finansjery patronują opozycji socjalistów w stosunku do Obozu, sądzę, że najwłaściwszą nazwą tej nieformalnej, ale faktycznej koalicji jest „prawolew”, czy „lewopraw”. Można jednak mniemać, że ten potworek z punktu widzenia biologii politycznej będzie w niedalekiej już przyszłości należycie respektowany i demonstrowany jako rzadki i ciekawy okaz z panoptikum osobliwości politycznych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Na szczęście koalicja ta nie jest niebezpieczna, gdyż pod wpływem ideologii Obozu Zjednoczenia Narodowego doły partyjne Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Narodowego, P. P. S. i innych pomniejszych ugrupowań coraz bardziej oddalają się psychicznie od swych sztabów i coraz liczniej garną się pod sztandary ideologii Obozu Zjednoczenia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Niestety nie możemy się porozumieć z tymi partiami jako całością, gdyż kierownictwo Stronnictwa Narodowego nigdy, nawet wtedy, kiedy było przy władzy, nie chciało brać odpowiedzialności za losy Państwa, a obecnie wyżywa się w ustawicznej negacji. Stronnictwo Ludowe wykazuje kolosalne rozbieżności między poglądami swej góry i dołu. Podczas gdy doły organizacji są trzeźwe, są pełne zrozumienia dla aktualnych zadań Narodu i Państwa i dla idei konsolidacji, góra z tępym uporem uprawia sabotaż idei konsolidacji i zdaje się nie rozumieć naszych państwowych konieczności. Niewątpliwie Polska Partia Socjalistyczna, posiadająca chlubne tradycje niepodległościowe, posiada wielu sympatyków wśród starszej generacji Obozu, ale są to uczucia raczej osobiste. Dopóki nie zejdzie ona ze stanowiska klasowego, nie odetnie się od wpływów i powiązań międzynarodowych...</u>
<u xml:id="u-4.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.33" who="#ZdzisławZygmuntWenda">...nie wykluczy ze swych szeregów mniejszości żydowskiej...</u>
<u xml:id="u-4.34" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-4.35" who="#ZdzisławZygmuntWenda">...porozumienie z nią nie będzie możliwe.</u>
<u xml:id="u-4.36" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.37" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Nie sądzę, by warto tu było mówić o innych, mniejszych zresztą, ugrupowaniach politycznych.</u>
<u xml:id="u-4.38" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Korzystając zaś z tego, że p. Minister Spraw Wewnętrznych sprawuje jednocześnie funkcje Prezesa Rady Ministrów, pragnę poruszyć sprawę dekretu prasowego, Uważamy ten dekret za krok nader ważny w dziedzinie uregulowania stosunków prawnych. Jest to posunięcie pozytywne nie tylko ze względu na ujednolicenie przepisów trzech dawnych zaborów i czwartego czeskiego, ale również na merytoryczną jego treść, zgodną z duchem Konstytucji kwietniowej.</u>
<u xml:id="u-4.39" who="#ZdzisławZygmuntWenda">W treści dekretu znajduje się szczęśliwe powiązanie idei dobra powszechnego z zasadą wolności słowa. W ramach dekretu umożliwiony jest pozytywny rozwój dziennikarstwa, a utrudniony jest negatywny wpływ nieodpowiednich jednostek lub destrukcyjnych organów prasowych na życie społeczne i państwowe.</u>
<u xml:id="u-4.40" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Przechodząc do zagadnień ogólnej polityki państwowej, mam zaszczyt oświadczyć, że Obóz Zjednoczenia Narodowego stoi na stanowisku, iż zadaniem tej polityki na odcinku omawianego resortu jest wpływanie na takie kształtowanie się stosunków, by naród cały czuł się odpowiedzialnym za losy Państwa, by armię zasilał obywatel o psychice prawdziwego żołnierza, by obywatel ten sprostał potrzebom epoki, która jak powiedział Naczelny Wódz Marszałek Edward Śmigły Rydz „w sposób coraz bardziej dobitny i twardy stawia wyjątkowe wymagania pod względem hartowności dusz, pod względem pracowitości rąk, pod względem zgodności i uderzenia serc i jednej woli”.</u>
<u xml:id="u-4.41" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Kończąc garść uwag, dotyczących polityki wewnętrznej Państwa, uważam za swój miły obowiązek w imieniu Koła Parlamentarnego Obozu Zjednoczenia Narodowego złożyć na ręce Pana Ministra Spraw Wewnętrznych wyrazy głębokiego uznania za niezmordowaną i mozolną pracę na tym Jego trudnym posterunku służby państwowej.</u>
<u xml:id="u-4.42" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.43" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Wyrazy tego uznania nie są odosobnione, gdyż całe społeczeństwo darzy Pana, Panie Premierze, największym zaufaniem, dając liczne dowody tej szczerej sympatii.</u>
<u xml:id="u-4.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Krupski.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#CzesławKrupski">Wysoka Izbo! Na tle dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz w nawiązaniu do sprawozdania referenta p. Wicemarszałka Długosza, pragnę się zastanowić, jak te rzeczy wyczuwa szeroki teren wsi naszej i ludności tamtejszej w odniesieniu do tych momentów, których dotknął w swoim referacie p. Wicemarszałek Długosz.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#CzesławKrupski">Chodzi mi mianowicie o dziedzinę stosunku wzajemnego administracji, samorządu i społeczeństwa, zorganizowanego w tych czy innych organizacjach terenowych. Otóż nie zastanawiając się bliżej nad zagadnieniem rozgraniczenia zadań tych trzech czynników, gdyż niewątpliwie musi być ten podział ściśle przeprowadzony, a będą te rzeczy niewątpliwie podniesione przez moich kolegów, którzy naświetlą tutaj potrzebę uregulowania dziedziny finansów komunalnych, a tym samym i właściwego zakresu działalności samorządów i rozgraniczenia ich działalności od administracji oraz administracji od samorządów — pragnę do tego zagadnienia podejść od innej strony.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#CzesławKrupski">Wiemy, że administracja powołana jest do sprawowania nadzoru nad samorządem, wiemy, że przedstawiciele administracji są jednocześnie przewodniczącymi w naszym samorządzie. Stwarza to warunki współpracy, które tutaj pragnąłbym omówić, a pragnę te rzeczy omówić na tle zjawisk minionego 20-lecia, zjawisk tych, które mają za sobą przecież już duży dorobek w dziedzinie wychowania obywatela, w dziedzinie wydobycia z terenu z naszego materiału ludzkiego tego, co wydobywać w ciągu tego 20 - lecia się dało. Otóż samorząd jest niewątpliwie wielką szkołą kształcenia, przygotowywania ludzi do pracy szerszej, poczynając od malutkiej komórki i maleńkiego regionu. Jeśli chodzi o obserwacje i spostrzeżenia dotychczasowe, to trzeba stwierdzić, że musimy dbać o to, żeby ci ludzie, których wyciągniemy z terenu i dźwigniemy do wyższych komórek organizacyjnych, przyszli z wyraźnym obliczem, wyraźnym zdaniem i z wyraźnym kręgosłupem. Z tego nie wynika, że ma to być dalsza ciągłość indywidualizmu rozbujałego czy sobiepaństwa. Nie. Muszą to być ludzie przygotowani do pracy zespołowej, na którą się składa całość dorobku jednostek, ale ta praca zespołowa nabierze barwy i rumieńca wtedy, jeżeli te jednostki będą wyraźne, o określonym światopoglądzie i świadome celu, do którego idą. I dlatego, by nie zatuszować tego celu, należy szukać granicy ingerencji czynnika administracyjnego. Granicą tą musi być z jednej strony nadzór właściwy, który ustawowo administracji przysługuje, a z drugiej strony dobro państwowe i publiczne. Ale dalsze przekraczanie tych granic w dziedzinie wychowania społeczeństwa jest ze wszech miar niewskazane. I dlatego tutaj niech mi wolno będzie zaapelować do Pana Premiera i zarazem Ministra Spraw Wewnętrznych, znając jego dotychczasowe pociągnięcia jak i jego wnikliwość i znajomość terenu z tytułu jego ruchliwości w terenie i przenikania w najdrobniejsze komórki życia naszego społeczeństwa i nawet jego jednostek. W wyniku tego mamy już szereg pociągnięć. Jedno datuje się dość dawno, była to kwestia traktowania interesantów, przyjmowania ludności i załatwiania jej przez administrację. Drugi nie tak dawny okólnik, bardzo słuszny, dotyczy pewnych ograniczeń w administracji, gdyż p. Premier i Minister Spraw Wewnętrznych słusznie podpatrzył zjawisko, że jest pewien przerost, że niektórzy panowie starostowie nieraz są prawie z urzędu przewodniczącymi wszystkich większych organizacji w swoim terenie. I tutaj p. Premier tamę temu położył i za to teren jest mu wdzięczny, gdyż to właśnie miało na celu pewne usamodzielnienie we właściwym zakresie poczynań społecznych.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#CzesławKrupski">Otóż, Panie Ministrze, tego samego oczekujemy w dalszej konsekwencji jako okólnika czy zarządzenia, aby i w dziedzinie prac samorządowych należyte jednostki, które są ku temu odpowiednie, wydobywać, ośmielać do wypowiadania się, do załatwiania pewnych poczynań gospodarczych w swoich drobnych regionach, gminach bądź też w powiecie, gdzie już bardziej dojrzały element się trafia. Tutaj ingerencja powinna już być bardzo ostrożna, a w każdym razie nie powinna powodować onieśmielania tego szarego człowieka, tego szarego obywatela, którego jego współziomkowie jako najlepszego gospodarza, jako najbardziej wyrobionego sąsiada do tego czy innego organu samorządowego delegowali.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#CzesławKrupski">W jeszcze większym stopniu dotyczy to dziedziny stosunku administracji do tzw. organizacyj dobrowolnych i wszelkiego rodzaju organizacyj społecznych. Między innymi chciałbym tę rzecz zilustrować na odcinku dobrowolnych organizacyj rolniczych, które wskutek pewnej okoliczności są bardzo ściśle powiązane z samorządem, mianowicie przez to, że samorząd w praktyce codziennej ma wspólne z administracją przewodnictwo w osobie przedstawiciela tej administracji. Otóż wiemy, że nasze organizacje rolnicze przeważnie znaczną część swoich budżetów mają z dotacyj, a między innymi z tzw. działu 10 samorządu. I to niewątpliwie stwarza troskę i konieczność ingerencji i dbałość o to, by te środki były celowo użyte, by nie były zmarnowane i to niewątpliwie daje bardzo duże wzmożenie — ponad ustawowe może potrzeby — ingerencji czynnika administracyjnego. Tym niemniej ingerencja ta nie powinna, moim zdaniem, broń Boże sięgać w dziedzinę fachowości i zawodowości. Tam już te rzeczy powinny być oddane wyłącznie czynnikowi obywatelskiemu i społecznemu.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#CzesławKrupski">Jeżeli sobie te rzeczy pozwalam tutaj poruszać i naświetlać, to dlatego, że jednak nie wszędzie są one dostatecznie uregulowane, a nieuregulowanie ich i przerosty w kierunku zbyt daleko posuniętej ingerencji właśnie stwarzają pewną tamę do wyrobienia typu człowieka samodzielnie myślącego, wartościowego, typu człowieka o właściwym kręgosłupie przekonaniowym i społecznym. Otóż z tego tytułu to zagadnienie pozwoliłem sobie tutaj naświetlić.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#CzesławKrupski">Pragnę pobieżnie, fragmentarycznie — może nie mając jeszcze dostatecznie głębokiego przeświadczenia, czy istotnie dało by się te rzeczy w drodze próby zastosować — nawrócić do pewnego tematu, który już był parokrotnie w dyskusjach poruszany. Niewątpliwie doceniam motywy repliki p. Premiera na Komisji Budżetowej w stosunku do jednego z kolegów sejmowych, że dla względów natury państwowej nie można oddać przewodnictwa w samorządzie w ręce czynnika obywatelskiego czy społecznego i że należy ten stan rzeczy, jaki jest, jeszcze zachować. Pozwolę sobie jednak jako luźną koncepcję rzucić myśl: czy przy utrzymaniu tej zasady w odniesieniu do organów stale pracujących, mających całą pracę wykonawczą i kierujących de facto życiem samorządu, jakimi są wydziały powiatowe, nie można było by w drodze próby zastosować zasady wprowadzenia na dorocznych zebraniach rad powiatowych czynnika obywatelskiego jako przewodniczącego tym obradom?</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#CzesławKrupski">Pragnę przejść obecnie do dzisiejszego uzupełnienia referatu zasadniczego p. Wicemarszałka Długosza i do tego ustępu, który on poświęcił zagadnieniom dopiero co odbytych wyborów samorządowych, a więc przede wszystkim wyborów samorządowych gromadzkich. Chcę to jego naświetlenie jeszcze bardziej rozszerzyć od dołu, od terenu, tak jak teren te rzeczy widzi. Otóż nie chodzi o to, że tam trafiło wielu naszych członków czy też sympatyków lub zwolenników, ale przede wszystkim witamy w tym, nie tylko my, członkowie Obozu Zjednoczenia Narodowego, zjawisko, że dopiero co odbyte wybory gromadzkie odbyły się niewątpliwie w atmosferze swobody, ze ścisłym respektowaniem okólnika p. Premiera, bo jednak wiemy i od stronnictw opozycyjnych, że naruszeń zasad tego okólnika prawie nie było. Najwięcej w tym wszystkim doceniamy, że te wybory miały charakter przede wszystkim apolityczny, gospodarczy, że w wyborach tych ludność powoływała z terenu najbardziej wartościowy materiał ludzki, podchodzący do zagadnień w samorządzie gospodarczo, a nie politycznie. I to właśnie jest największa cecha dodatnia wsi naszej polskiej, że tam jeszcze nie ma tego skażenia i wprowadzenia do samorządów polityki, co już nieco inaczej wygląda na odcinkach miejskich.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#CzesławKrupski">Więc mamy za sobą olbrzymi dorobek. I niewątpliwie, obserwując dopiero co powołane rady gromadzkie, stwierdzamy, że trafił tam element bez mała najlepszy, że to odnowienie gromad przy tych wyborach dało dźwignięcie ich na lepszy i właściwszy poziom. Ale to właśnie daje okazję do zastanowienia się i do pewnego zmartwienia, tyczącego się zagadnienia gromady w naszym ustawodawstwie. Gromada jest podstawą komórki samorządu, podstawą, jeżeli nie z punktu widzenia jego zadań gospodarczych, to z punktu widzenia wydobywania ludzi z terenu, wychowania charakterów ludzkich i przesuwania ich, przeciągania do wyższych komórek organizacyjnych, bo niewątpliwie takimi ośrodkami wychowania są — gromada i rada gromadzka. Przez nieistniejące prawie możliwości finansowe dla gromad w naszym ustawodawstwie, przez pozbawienie w naszym ustawodawstwie gromad wyraźnego oblicza instytucyj publiczno-prawnych, jednocześnie z tymi wyborami zaistniała obawa, ażeby ten dorobek w wyborach zdobyty nie rozpłynął się w pewnym marazmie i bezczynności tych gromad.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#CzesławKrupski">I dlatego tutaj niech mi wolno będzie, jako przedstawicielowi terenu wiejskiego, zaapelować do Pana Premiera i Ministra Spraw Wewnętrznych, ażeby Wysoki Rząd zechciał w drodze na razie chociażby odnośnych zarządzeń dać przydział pracy i możliwości materialnych gromadom dopiero co stworzonym, niezależnie od tych czynności, które one dotąd miały — wyboru sołtysa, wyboru delegatów do rad gminnych. Bo wszakże musimy sobie powiedzieć, że dotychczasowe gromady, spełniwszy te zaszczytne funkcje, popadały w bezczynność i nieraz po paru latach niejeden zapominał, że jest członkiem rady gromadzkiej, bo się te gromady zupełnie nie zbierały, gdyż nie miały przydziału pracy.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#CzesławKrupski">Otóż odnowionym gromadom w imię utrwalenia dorobku w zdobytym tam elemencie ludzkim należy jednak ten przydział pracy stworzyć. Nie mówię o gromadach, które mają możliwości finansowe własne w postaci majątków, ale mówię o gromadach pozbawionych tych możliwości. Otóż należało by, moim zdaniem, odciążyć z jednej strony gminy od pewnych funkcyj, którymi one i tak są już przeciążone, a to, co można, z gmin przesunąć na gromady, dając im jednocześnie przydział stamtąd środków materialnych. Ponadto, pomimo całej biedy wsi naszej, jaka wciąż istnieje, jednak stwierdzamy, że świta tam nieraz inicjatywa, jeżeli chodzi o budownictwo szkolne lub jakieś inne poczynania lokalne, inicjatywa do pewnego samoopodatkowania. Ponieważ w ramach naszego ustawodawstwa te rzeczy poprzez gminy są dopuszczalne, należało by może pójść tam w tym minimalnym zakresie na rękę. My sądzimy, że p. Premier, wydając swój okólnik przed dwoma laty — 29 stycznia 1937 r., bardzo obszernie komentujący art. 17 ustawy samorządowej, dotyczący gromad i wyliczający w kilkunastu punktach zakres możliwości działań gromady, niewątpliwie ten cel miał na myśli. Jednak musimy sobie powiedzieć, że 2 lata minęły, a w życiu ten okólnik został bez mała martwy. Otóż dzisiaj trzeba było by jednak ten przydział zakresu pracy i możliwości dać gromadom. Jeżeli niewystarczającym byłby przydział możliwości i zakresu prac opartych na dziedzinie finansowej, to w każdym razie jest szereg dziedzin opiniodawczych, dziedzin inicjatywy, dotyczących czy lokalnej opieki społecznej, czy — powiedzmy — pożarnictwa, stanu sanitarnego itp., które jednak mogą być przez gromady i załatwiane, a przede wszystkim inicjowane i omawiane z punktu widzenia swego małego podwórka. A to stworzy jednak aktywizm działania, częstsze zebrania i omawianie tych rzeczy, nie zmarnuje dorobku ludzkiego, tylko będzie go wyrabiało, uobywatelniało i da możność przekontrolowania, kogo z tych ludzi należy przesuwać dalej do samorządu wyższych kategoryj, i tę szkołę obywatela istotnie nam zachowa, nie zmarnuje. O to by tu chodziło.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#CzesławKrupski">Nawiązując w kilku słowach do przemówienia p. Wicemarszałka Wendy, muszę powiedzieć, że teren już nie tylko wiejski, ale i naszych miast powiatowych powita inicjatywę zlikwidowania przerostu organizacyjnego i wzajemnego pokrywania czy krzyżowania się zadań poszczególnych organizacyj, zwłaszcza jeżeli to znajdzie realny wyraz w zastosowaniu hasła, które przed chwilą tu zostało rzucone, z wielką ulgą i z wielkim zadowoleniem, bo mamy moc organizacyj, które powstały i skończyły się na wyborach prezydium lub zarządu — na tym działalność ich się zakończyła, figurują jeszcze w rejestrze, a już nic nie przedstawiają.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#CzesławKrupski">Otóż czerpiąc stąd doświadczenie, jeszcze raz nawiązuję do życia gromadzkiego. Zachodzi obawa, ażeby to życie gromadzkie, jak to się mówi, po kościach się nie rozlazło, a tylko, żeby ten materiał ludzki był należycie wykorzystany.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#CzesławKrupski">Wreszcie pragnę przejść jeszcze, już w paru słowach tylko, do wyższego stopnia naszego samorządu, który jest pomyślany a właściwie dotąd nie jest zrealizowany. Mam tu na myśli samorząd wojewódzki. Otóż o ile wydziały wojewódzkie są istotnie czynne, mają ciągłość tej czynności i załatwiają szereg spraw, są zżyte i wczute w zakres dziedzin sobie przydzielonych, to przecież samorządu wojewódzkiego w sensie rad wojewódzkich, które u nas istnieją, właściwie nie mamy. Mamy tylko namiastkę tego samorządu. Ta namiastka jest tylko dekoracją albo pewną reprezentacją, wprawdzie raz do roku zwoływaną, powiedzmy, ale nie mając ciągłości swojej pracy i kontaktu z zadaniami, nieraz nie może dostatecznie szeroko i należycie przedyskutować zagadnień, które znajdują wyraz w dorocznych sprawozdaniach panów wojewodów. Otóż z tą namiastką trzeba było by albo w tej postaci skończyć, albo na jej miejsce, jeśli sprawa już dojrzała i możliwości ku temu istnieją, postawić to, co byłoby istotnym samorządem wojewódzkim, nieco rozbudowanym, rozszerzonym, częściej powoływanym do czynności i mającym swój własny zakres i przydział oraz te pewne środki materialne, które istnieją, a które do tego samorządu mogą i powinny być skierowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Żeligowski.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(P. Żeligowski: Zrzekam się głosu.)</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Dudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JuliuszDudziński">Wysoki Sejmie! Przy analizie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych rzuca się w oczy jedna duża pozycja w wydatkach, pozycja stanowiąca prawie połowę budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jest to pozycja na Policję Państwową.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JuliuszDudziński">Na ogólną sumę 211.480.000 zł wydatki na policję wynoszą 100.544.840 zł i chociaż procentowy stosunek jest już bardzo wysoki, przyznać należy, że konieczności życiowe w tej dziedzinie są jeszcze większe, zmniejszyła się bowiem bardzo znacznie ochrona mienia i bezpieczeństwa obywatela w Państwie.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#JuliuszDudziński">Policja coraz mniej działa w interesie bezpośrednim obywatela, coraz częściej jest używana do załatwiania scysyj, wynikających z braku zdecydowanych rozstrzygnięć w dziedzinach gospodarczej, socjalnej i politycznej. Nie tyle zatem z wysokości pozycji budżetowej w wydatkach na policję, co z przesuwania się zakresu jej działalności z ochrony poszczególnego obywatela przed elementem występczym do rozstrzygania zatargów gospodarczych, socjalnych, politycznych wynika stwierdzenie, iż stajemy się coraz bardziej państwem policyjnym Fakt ten nie nastręcza już dzisiaj żadnej wątpliwości. Istnieje nawet pewien termin, który określa tego rodzaju politykę jako „politykę golędzinowską”. Sądzę, że nikt w tej Wysokiej Izbie nie będzie uważał tego stanu rzeczy za objaw dodatni. Zgodzimy się również wszyscy, że za ten stan nie jest w 100% odpowiedzialny p. Minister Spraw Wewnętrznych. Na nim to bowiem przede wszystkim skrupia się zła gospodarka resortów gospodarczych, stwarzająca nędzę i przestępczość jednostek jak również zbiorowe zaburzenia. Na nim się odbija również zła struktura gospodarcza i socjalna jak i wszystkie nieudolne poczynania przy jej naprawie i dopóki inne resorty ministerialne nie rozwiążą w całej pełni problemów gospodarczych i społecznych, nie może być mowy o tym, aby wydatki na policję mogły być zmniejszone.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#JuliuszDudziński">Nikt z nas na pewno sobie nie życzy, ażeby z braku zdecydowanych rozstrzygnięć w dziedzinach gospodarczej, socjalnej i politycznej zapanowała anarchia, uniemożliwiająca jakąkolwiek bądź działalność Rządu czy społeczeństwa. Przeciwnie, tylko w warunkach spokoju można myśleć o rozwiązywaniu jakiegokolwiek problemu. Dlatego też, jak już kilkakrotnie z tej wysokiej trybuny stwierdziłem, należy się p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych uznanie za to, że chociaż bezpieczeństwo osobiste i mienia poszczególnego obywatela się zmniejszyło, to jednak bezpieczeństwo publiczne i porządek publiczny zostały przez niego przy pomocy policji przywrócone i utrzymane.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#JuliuszDudziński">Nikt w tej Wysokiej Izbie nie zaprzeczy chyba, że akcja policyjna jest akcją negatywną, że akcja policyjna nie rozwiązuje narastających problemów życia i dlatego gwarantować stałego spokoju nie może. Stały spokój uzyskać można tylko przez załatwienie problemów.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#JuliuszDudziński">Nie czas i nie miejsce mówić o załatwianiu problemów gospodarczych i społecznych przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, lecz czas i miejsce porozmawiać na temat problemów politycznych, w wielkiej mierze od tego resortu uzależnionych. W dziedzinie politycznej widzę trzy ważkie, nie uregulowane, bo nie regulowane problemy: problem ukraiński, problem żydowski i stosunek do narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#JuliuszDudziński">Od czterech lat jestem świadkiem tylko drobnych rozgrywek i kłótni w sprawie ukraińskiej na terenie parlamentu. Powódź interpelacyj pod adresem Rządu ze strony posłów ukraińskich, ich ciągłe narzekania, coraz dalej idące pretensje oraz uszczypliwe docinki, a nawet awanturowanie się posłów Polaków przy wystąpieniach z trybuny Ukraińców przy absolutnej bezprogramowości Rządu w tej dziedzinie — to naprawdę niezbyt pocieszający obraz w dzisiejszych ciężkich czasach.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#JuliuszDudziński">Nie zniechęcajmy się jednak obecnym stanem rzeczy. Były bowiem czasy jeszcze cięższe, gdzie w bratobójczych walkach lała się krew obu narodów. Były również dni pełne chwały, gdyśmy wspólnie budowali wielkie imperium Jagiellonów. Czyżby historia nie była w stanie niczego nas nauczyć?</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#JuliuszDudziński">Pogadajmy rozumnie i spokojnie, a przede wszystkim szczerze, Koledzy Ukraińcy. Chociaż poseł ziem zachodnich, jestem do rozmowy z Wami aż nadto legitymowany. Noszę bowiem w lewej nodze kulę otrzymaną akurat lat 20 temu w bitwie z Wami pod Sulimowem, gdy I pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego przedzierał się na odsiecz Lwowa. Noszę również odłamek kartacza z pancerki pod Sirszą, gdy na rozkaz Naczelnego Wodza Marszałka Piłsudskiego biłem się o Kijów dla narodu ukraińskiego. Te dwie rany to nie tylko moja legitymacja do rozmów, to jest cały mój program ukraiński. Jeśli mowa o Lwowie — to przeciw Wam, jeśli mowa o Kijowie — to z Wami i dla Was.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#JuliuszDudziński">Moim zdaniem Polska może mieć dwa programy w sprawie ukraińskiej, mały i wielki. Program mały — to obrona status quo, to niszczenie na spółkę z bolszewikami żywiołu ukraińskiego. Program wielki — to program Marszałka Piłsudskiego: przez stworzenie niepodległej Ukrainy Nad- i Zadnieprzańskiej pozbawienie Wielkorosji jej zaborczych instynktów i zmuszenie jej w przyszłości do stworzenia razem z Polską i Ukrainą Stanów Zjednoczonych Słowiańszczyzny pod duchowym przewodnictwem Polski.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#JuliuszDudziński">Polska słaba może mieć tylko program mały, na program wielki może się pokusić tylko Polska mocarstwowa. Dlatego też każde działanie z Waszej strony na osłabienie Polski jest akcją samobójczą, bo odpalającą moment uzyskania przez Was niepodległości.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#JuliuszDudziński">Koledzy Ukraińcy! Jesteśmy jednej krwi, jesteśmy braćmi jednej wielkiej rodziny słowiańskiej. Interes nasz jest wspólny. Załatwić go z korzyścią dla stron obu można będzie na wielkich, szerokich gościńcach historycznych przy wspólnej akcji, a nie na wąskich dróżkach wzajemnych swarów i kłótni.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#JuliuszDudziński">Powiedzenie Marszałka Piłsudskiego, że Polska albo będzie wielka, albo jej nie będzie wcale, stosuje się tym bardziej do Was. Ukraina albo będzie wielka, albo jej nie będzie wcale. Nie stworzycie jej nigdy z ziem wchodzących w skład Rzeczypospolitej Polskiej, ziem o ludności odwiecznie mieszanej, stworzyć ją możecie na ziemiach czysto etnograficznie ukraińskich nad Dnieprem aż po Ural. Nie stworzycie jej nigdy na trupie Polski, bo jeśliby się nawet znalazła siła, która by nas mogła pochłonąć, to ta sama siła tym bardziej Was zmiele na proch. Próżne zatem i dla Was szkodliwe są konszachty niektórych Ukraińców z wrogami Polski, dążące do jej osłabienia, bo tylko w oparciu o silną Polskę może powstać wielka Ukraina.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#JuliuszDudziński">Rozumiem, że tak jak w narodzie polskim przed uzyskaniem niepodległości, istnieją i w narodzie ukraińskim najrozmaitsze orientacje. Jednak Wy, jako przedstawiciele jednego określonego kierunku politycznego, musicie się zdecydować i wybrać plan wielki czy mały, ale też z tego wyboru wyciągnąć daleko idące konsekwencje. Musicie się przede wszystkim wyrzec tych wszystkich panów, którzy za granicą szkalują naród polski i szkodzą naszej wspólnej sprawie.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#JuliuszDudziński">Musimy sobie jeszcze jedno zupełnie szczerze powiedzieć. Choćbyśmy nawet byli gotowi jeszcze raz Wam pomóc przy uzyskaniu niepodległości, to jednak musicie zrozumieć, że naród polski zbyt wysoką cenę zapłacił za swoją niepodległość, by ryzykować ją w awanturze.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#JuliuszDudziński">Był wielki historyczny moment — 1920 rok, gdzieście tę niepodległość mogli uzyskać. Nie uzyskaliście jej, ponieważ naród ukraiński jeszcze do niej wtedy nie dorósł. Wyciągnijcie naukę dla siebie z roku 1920, naukę tego rodzaju, że żadna interwencja z zewnątrz nie stworzy Wam państwa i przygotowujcie naród ukraiński na nowy moment historyczny, ewentualny rozkład i rozpadnięcie się Rosji Sowieckiej.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#JuliuszDudziński">Od świadomości narodowej Ukraińców naddnieprzańskich zależy los niepodległej Ukrainy. Tam musicie skierować wszystkie swoje wysiłki. Od nas możecie żądać jednego: dać Wam żyć, żyć kulturalnie i gospodarczo, o ile nastawicie się na wielki program, o ile pomożecie nam do rozwiązania innych duszących nas problemów, nie pozwalających nam na rozwinięcie skrzydeł. Pomóżcie nam w załatwieniu sprawy żydowskiej. Otworzą się wtedy wielkie gospodarcze i kulturalne możliwości i dla Was, pomóżcie nam w rozwoju gospodarczym Polski, a starczy chleba i dla Was. Nie możecie jednak wymagać od nas, byśmy własnymi rękami kopali sobie grób, wzmacniając element, chcący rozsadzić Państwo Polskie od wewnątrz.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#JuliuszDudziński">W przeciwieństwie do sprawy ukraińskiej, która dopiero zaczyna dojrzewać w świadomości obu narodów, sprawa żydowska już dojrzała i musi być natychmiast załatwiana.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#JuliuszDudziński">Nie jest już tajemnicą dla żadnego Polaka, powiem więcej, co mądrzejsi Żydzi zgadzają się na to, że jedynym rozwiązaniem kwestii żydowskiej to emigracja. Naród polski chce być panem na własnej ziemi i panem tym będzie. Asymilacja Żydów przez Polaków zbankrutowała kompletnie. Jedyne wyjście to rozejście się, rozejście zgodne z kulturą i charakterem Polaków. Załatwimy tę sprawę zgodnie z polską tradycją, załatwimy w myśl hasła: „Za naszą i waszą wolność”, pomóżmy Żydom w uzyskaniu własnej ziemi i własnego państwa.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#JuliuszDudziński">Czy naród żydowski jest już dzisiaj przygotowany, aby uzyskać tereny czy własne państwo? Śmiem twierdzić, że nie. Naród żydowski jest bowiem nastawiony na wyzysk obcych organizmów gospodarczych, nie jest przygotowany do tego, aby ciężkim, własnym wysiłkiem stwarzać własne gospodarstwo od podstaw. I dlatego też wszyscy ci wielcy faryzeusze, którzy występują w roli obrońców żydostwa, nie chcą się zgodzić na otwarcie granic własnego swego państwa dla emigracji Żydów. Powiadają oni: „Tak, mamy wielkie niezaludnione, urodzajne obszary, ale dla ich zaludnienia potrzebujemy pionierów, przede wszystkim pionierów, a nie kombinatorów najrozmaitszego typu”.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#JuliuszDudziński">W ten sam sposób na przykład mówi francuski minister kolonii p. George Mandel. I chociaż prawdziwe jego nazwisko brzmi Jeroboam Rotschild, to jednak p. minister mówi, że nie może przyjmować do kolonii francuskich Żydów nie pionierów, bo miałby we Francji antysemityzm.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#JuliuszDudziński">Dlatego też, jeśli chcemy naprawdę pomóc Żydom w uzyskaniu kolonii czy też własnego państwa, musimy ich do tego przygotować, musimy z kombinatorów zrobić pionierów.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#JuliuszDudziński">Lecz jak to zrobić? Otóż istnieje doskonały plan i to nie żadnego endeka czy członka O. N. R., lecz znanego liberała, dawnego posła z „Wyzwolenia”, p. mecenasa Łypacewicza, znawcy zagadnienia żydowskiego w Polsce. Jego zdaniem sprawa przewarstwowienia Żydów na pionierów ograniczałaby się do 600.000 Żydów, mężczyzn do 18 do 40 lat, których należało by zorganizować w batalionach pracy i tam w ciągu trzech lat przeszkolić.</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#JuliuszDudziński">Te 600.000 Żydów należy zaciągać do batalionów stopniowo przez trzy lata po 200.000 ludzi, Mielibyśmy zatem w pierwszym roku 200.000, w drugim 400.000, w trzecim 600.000 ludzi. Po trzech latach pierwsza partia 200.000 pionierów będzie gotowa, a z nią zabrać się może odpowiedni procent inteligentów, rzemieślników, kobiet i dzieci.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#JuliuszDudziński">Bataliony te, pracując na świeżym powietrzu, uprawiając sporty i musztrę wojskową, a słuchając wykładów o rolnictwie podczas długich wieczorów zimowych, przygotowywałyby naród żydowski do objęcia kolonii. Uczyć się będą zatem kopać kanały, budować szosy, osuszać bagna, jednym słowem robić już teraz w Polsce to, co czeka ich na własnej ziemi. Pokażą oni całemu światu, że robić to potrafią dobrze i z entuzjazmem.</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#JuliuszDudziński">Ma się rozumieć, nauka ta nie może się odbywać na rachunek biednego narodu polskiego. Koszty tej nauki musi ponieść naród żydowski i sądzę, że je z łatwością i chęcią poniesie.</u>
<u xml:id="u-8.31" who="#JuliuszDudziński">Już w roku zeszłym przy dyskusji nad ustawą o uboju rytualnym stwierdziłem na podstawie prowizorycznych obliczeń, że Żydzi, choć ich jest tylko 10%, zabierają nam 40% dochodu społecznego. P. mecenas Łypacewicz innymi drogami dochodzi do obliczenia, że Żydzi ponad przeciętny dochód mieszkańca miasta, który, jak Kolegom wiadomo, jest kilkakrotnie większy od dochodu mieszkańca wsi, mają w sumie około 2,5 miliarda zł dochodu rocznie nadto, z czego miliard zużywają na lepsze życie, a półtora na wywóz za granicę lub wykup majątku narodowego z rąk Polaków.</u>
<u xml:id="u-8.32" who="#JuliuszDudziński">Jest zatem z czego czerpać bez obniżania poziomu życiowego Żydów poniżej przeciętnej normy mieszkańców miast — Polaków.</u>
<u xml:id="u-8.33" who="#JuliuszDudziński">A koszt utrzymania tych 200.000 Żydów w pierwszym roku, a 600.000 w trzecim wynosiłby według norm wojskowych złotego na głowę dziennie, czyli w pierwszym roku 75 milionów, dodajmy na narzędzia jeszcze 25 milionów, okrągło 100 milionów rocznie, w drugim roku 200 milionów, w trzecim 300 milionów. Jakże daleko jeszcze do 2,5 miliarda. Możemy zatem czerpać dalej, ażeby wyprodukować dla nich w ciągu tych trzech lat odpowiednią ilość narzędzi pracy potrzebnych dla kolonii, pobudować okręty, które ich będą wywozić i kupić w kraju to zaopatrzenie, jakie uzyskują osadnicy Polacy w Południowej Ameryce.</u>
<u xml:id="u-8.34" who="#JuliuszDudziński">Sądzę, że prace te winny być rozpoczęte natychmiast, dlatego też w najbliższej przyszłości złożę do Wysokiego Sejmu odpowiedni wniosek.</u>
<u xml:id="u-8.35" who="#JuliuszDudziński">Dopiero w oparciu o taką organizację wychodźstwa żydowskiego może nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych kusić się o uzyskanie terenów. Pionierów bowiem weźmie każdy, kombinatorów i wyzyskiwaczy nikt nie chce.</u>
<u xml:id="u-8.36" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-8.37" who="#JuliuszDudziński">Przy takiej organizacji moglibyśmy nawet, gdyby na czas nie było terenów, rok, dwa zaczekać, to nie stanowiłoby wielkiej różnicy, mamy bowiem dość terenów, na których bataliony żydowskie mogłyby się wprawiać w pracy i dość dochodu Żydów, aby móc z niego czerpać.</u>
<u xml:id="u-8.38" who="#JuliuszDudziński">Ma się rozumieć ten program musi wykonać Rząd. A dla wykonania tego programu aparat rządowy musi być jednolity i oczyszczony z tych wszystkich jednostek, którym by program niniejszy nie przypadał do smaku, musi być oczyszczone z Żydów przede wszystkim Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-8.39" who="#JuliuszDudziński">Nie wiem, czy to prawda, lecz podobno w tym Ministerstwie jest znaczny odsetek Żydów na wyższych stanowiskach. Nie chce mi się w to wierzyć, lecz z kilkoma to się sam osobiście spotkałem. I tak: dyrektorem gabinetu Ministra jest p. Hausner, Żyd, kierownikiem wydziału porządku publicznego jest p. Jerzy Adelsztajn, w referacie paszportowym i ruchu granicznego p. Zburski, neofita, w referacie bardzo ważnym, bo mobilizacyjnym, jest p. Libkind-Lubodziecki, referentem wydziału wojskowego jest p. Wojciech Natansohn, a na kilkadziesiąt urzędniczek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych są tylko dwie radczynie, p. Scheinkönig i p. Heiden, narzeczona p. Adelsztajna.</u>
<u xml:id="u-8.40" who="#JuliuszDudziński">Nie chcę kwestionować może bardzo wysokich kwalifikacyj tych urzędników, sądzę jednak, że tak jak trzeba było dawniej wysyłać na emeryturę młodych urzędników o przekonaniach „narodowych”, gdyż nie dawali oni gwarancji sprawnego wykonania programu poprzednich rządów, tak teraz trzeba będzie usunąć Żydów z Ministerstwa i zatrudnić ich ewentualnie przy organizacji wychodźstwa, gdyż nie dają oni gwarancji, iż program antysemicki Rządu i Obozu Zjednoczenia Narodowego zostanie przez nich lojalnie wykonany.</u>
<u xml:id="u-8.41" who="#JuliuszDudziński">Zastanówmy się teraz nad trzecim problemem — stosunku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do własnego polskiego narodu.</u>
<u xml:id="u-8.42" who="#JuliuszDudziński">Zarówno p. Minister Składkowski, jak i Prezes Obozu Zjednoczenia Narodowego p. poseł Skwarczyński oświadczali niejednokrotnie, że naród polski zdał egzamin w pamiętnych dla Polski historycznych chwilach zatargu z Litwą i Czechosłowacją. Jakie z tego stwierdzenia winny wypływać konsekwencje? Sądzę, że tylko jedynie te, że należy ten dojrzały naród odpowiednio poważnie traktować. Tu zgodzę się z kolegą Sanojcą, że ścierają się z sobą dwie metody: metoda ciężkiej odpowiedzialnej pracy i metoda względnie łatwego bujania. Chciałbym, ażeby p. Minister Spraw Wewnętrznych i Obóz Zjednoczenia Narodowego stosowali do narodu polskiego metodę pierwszą, metodę ciężkiej odpowiedzialnej pracy, a nie metodę względnie łatwego bujania. Otóż mówić o antysemityzmie i emigracji Żydów, a jednocześnie tolerować Żydów na wysokich urzędach i wpuszczać ich coraz więcej do kraju, to — stosować metodę względnie łatwego bujania. Mówić o tym, że Rząd dekretem antymasońskim rozwiązał problem masonerii w Polsce, to — stosować metodę łatwego bujania. Zgadzam się z kolegą Sanojcą, że jak bujać — to dobrze, przynajmniej tak, żeby zachować pozory, ale pisać o rozwiązaniu 9 lóż polskich, podawać ich nazwy, następnie za kilka dni pisać już tylko o dwu rozwiązanych lożach bez podania nazw, to metoda względnie łatwego bujania.</u>
<u xml:id="u-8.43" who="#JuliuszDudziński">Nie chcę już dzisiaj mówić o wyborach sejmowych i nadużyciach wtedy popełnianych. Chcę jednak przytoczyć jeden tylko przykład bardzo drastyczny nieodpowiedniego ustosunkowania się władz podległych Ministrowi Spraw Wewnętrznych do obywatela, członka narodu polskiego. Miało to miejsce podczas wyborów samorządowych, które miały być czyste, do których administracja w myśl okólnika p. Ministra nie miała się wtrącać. Otóż w nieskonfiskowanym numerze „Zielonego Sztandaru” w artykule „300 kilometrów ciupasem” piszę członek Stronnictwa Ludowego o tym, jak wbrew prawu aresztowano i odstawiano ciupasem członków tego stronnictwa, prowadzących kursy przygotowawcze wśród swych członków do wyborów samorządowych. I pisze on między innymi: „W województwie kieleckim nie robiono instruktorom z Małopolski żadnych trudności, natomiast p. Muca, który odbywał kursy samorządowe w województwie lubelskim, aresztowano na terenie powiatu biłgorajskiego i pędzono przez jedenaście dni ciupasem o głodzie i chłodzie od posterunku do posterunku i od aresztu do aresztu, Osłabiony głodowaniem i ciężko przeziębiony prosił Muc o lekarza. Odmówiono. Prosił, by mógł zatelefonować do stronnictwa do Warszawy. Nie pozwolono. W Biłgoraju wsadzono go między przestępców, którzy wymusili na nim ostatnie 4 zł. W ten sposób w ciągu 11 dni odbył drogę wynoszącą około 300 km przy silnym mrozie, prawie bosy, zgłodniały, schorowany. A przecież p. Muc miał wszystkie papiery w porządku, nie popełnił żadnej zbrodni, nie ciążą na nim żadne przestępstwa, jest podoficerem Wojsk Polskich, jest instruktorem hodowli jedwabniczej, urządzał kursy z ramienia stronnictwa legalnego i jawnie działającego. Dlaczegóż więc pędzono go jak niebezpiecznego przestępcę? Dlaczego przez 11 dni znęcano się nad nim?” „Na Boga! Przecież nie można w ten sposób zabijać w ludziach resztek wiary w jakąś sprawiedliwość i prawo” — pisze na końcu autor tego artykułu i sądzę, że ma rację.</u>
<u xml:id="u-8.44" who="#JuliuszDudziński">Panie Ministrze! Niech Pan przyjdzie do Sejmu z wnioskiem rozwiązującym wszystkie inne poza Obozem Zjednoczenia Narodowego stronnictwa polityczne. Sejm na pewno ten wniosek uchwali, ale dopóki tego Pan nie zrobił, nie wolno urzędnikowi tak postępować z członkiem Narodu, który tak pięknie zdał egzamin w ciężkich dla Państwa chwilach.</u>
<u xml:id="u-8.45" who="#JuliuszDudziński">Proszę Wysokiej Izby! Czyż postępując z obywatelem w ten sposób, władze administracyjne przygotowują tło do zjednoczenia narodowego? Czyż nie jest to najlepszy sposób na wykopanie przepaści nie do zasypania między członkami jednego narodu? Czyż nie jest to najlepszy środek na wypędzenie z serca Polaka miłości Ojczyzny, a zaszczepienia dzikiej, ślepej nienawiści do Rządu, który przecież w oczach obywatela Ojczyznę naszą reprezentuje? Czyż hasło zjednoczenia nie jest w takich warunkach pustą deklamacją? Czyż nie narażamy w ten sposób najwyższych autorytetów, Pana Prezydenta i Naczelnego Wodza, którzy niedwuznacznie się za hasłem tym wypowiedzieli?</u>
<u xml:id="u-8.46" who="#JuliuszDudziński">Wysoki Sejmie! Po rewolucji majowej Marszałek Piłsudski i na Jego polecenie Bezpartyjny Blok pracował długo w społeczeństwie, ażeby autorytet Głowy Państwa i Naczelnego Wodza dźwignąć. Sądzę, że się to w wielkiej mierze udało. Obecnie zgłaszam apel do Obozu Zjednoczenia Narodowego, ażeby w dalszym ciągu prowadził tę pozytywną pracę i ażeby, broń Boże, tych autorytetów nie obniżył.</u>
<u xml:id="u-8.47" who="#JuliuszDudziński">Proszę Kolegów z Obozu Zjednoczenia Narodowego, Sejm poprzedni został rozwiązany, ponieważ nie był zdolny do zmiany ordynacji wyborczej. Zmiana ta była natychmiastową koniecznością. Tak powiedział Pan Prezydent. I chociaż byłem w Sejmie poprzednim, to jednak tego powiedzenia nie kwestionuję, albowiem według Konstytucji Pan Prezydent jest odpowiedzialny przed Bogiem i historią, a nie przed Sejmem.</u>
<u xml:id="u-8.48" who="#JuliuszDudziński">Sejm obecny ma zatem jako pilne zadanie zmianę ordynacji wyborczej. Gdyby to zadanie nie było tak pilnym, nie byłby Sejm poprzedni już w roku zeszłym rozwiązany. Uznawał to zresztą sam Obóz Zjednoczenia Narodowego, skoro ogłaszał wszędzie, na każdej ścianie, na każdym słupie: „Zapamiętaj cztery słowa: Sejm, to ordynacja nowa”, Zdaje się, że powiedziane wyraźnie — Sejm to ordynacja, nie tylko budżet. A zatem jeśli ma być zastosowana w społeczeństwie polskim metoda twardej odpowiedzialnej pracy, a nie metoda względnie łatwego bujania, to nic nie stało na przeszkodzie, ażeby obok Komisji Budżetowej, pracującej nad budżetem, pracowała Komisja Prawnicza nad ordynacją wyborczą. Zapewne, możecie Panowie powiedzieć, że ten wierszyk to zwykły trick wyborczy, którego używa przecież każdy dla przyciągnięcia wyborców. Mielibyście Panowie rację, gdyby za Obozem Zjednoczenia Narodowego nie stał Naczelny Wódz i gdyby nie było wyraźnego orędzia Pana Prezydenta. Uważam, że odwlekanie uchwalenia ordynacji wyborczej wystawia na szwank oba te autorytety, a tego nikomu robić nie wolno. Autorytety te są własnością całego Narodu. Obóz Zjednoczenia może być albo nie być, może być zaraz albo po kilku latach, jak Bezpartyjny Blok, rozwiązany, a instytucje Pana Prezydenta i Naczelnego Wodza będą trwać wiecznie, tak jak wiecznie ma trwać Polska, i dlatego nie wolno dla taktycznych rozgrywek poświęcać tak wielkich autorytetów.</u>
<u xml:id="u-8.49" who="#JuliuszDudziński">Wysoki Sejmie! Nowa ordynacja wyborcza musi być jak najszybciej uchwalona. Za to zobowiązanie wobec społeczeństwa jesteśmy wszyscy posłowie odpowiedzialni, wszystkim nam bowiem posłom obecnego Sejmu Pan Prezydent powierzył to zadanie. Dlatego też i ja poczuwam się do tego obowiązku, tym bardziej że na wiecach przedwyborczych członkowie Obozu Zjednoczenia Narodowego zarzucali mi, że ja jestem przeciwnikiem zmiany ordynacji wyborczej i tam wobec społeczeństwa miejscowego wymusili na mnie to przyrzeczenie, że się do zmiany ordynacji wyborczej przyczynię. I muszę dotrzymać słowa.</u>
<u xml:id="u-8.50" who="#JuliuszDudziński">Na sztandarze I pułku szwoleżerów Józefa Piłsudskiego, w którym miałem wielki zaszczyt służyć, a który brał wybitny udział w rewolucji majowej, jest wypisane hasło: „Tuum fac nec respice finem”, co można przetłumaczyć: „Rób swoje, reszta niech cię nie obchodzi”. Nie obchodzą mnie zatem takie czy, owakie drobnego kalibru rozgrywki, będę robił swoje. Nie chcę tylko urządzać wyścigu. Chcę dać możność Obozowi Zjednoczenia Narodowego spełnienia swego przyrzeczenia wobec wyborców, albowiem za Obozem stoi osoba Naczelnego Wodza. Dlatego też daję Obozowi for do 18 marca.</u>
<u xml:id="u-8.51" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-8.52" who="#JuliuszDudziński">Jeśli do tego terminu Koło Parlamentarne Obozu Zjednoczenia Narodowego nie złoży projektu ustawy o ordynacji wyborczej, to 19 marca ja taki projekt złożę. Albowiem nie chcę się przyczyniać do obniżania najwyższych autorytetów, albowiem nie chcę ponosić odpowiedzialności za to, że coraz bardziej stajemy się państwem policyjnym.</u>
<u xml:id="u-8.53" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Żenczykowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#TadeuszŻenczykowski">Wysoka Izbo! Chcę poruszyć zagadnienie, które wiąże się również i z tym resortem, mianowicie zagadnienie młodego pokolenia. Miałem już możność na Komisji Budżetowej przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zaakcentować, że ta dziedzina nasuwa dziś poważne obiekcje ze względu na brak wyraźnego, zasadniczego pionu wychowawczego w wychowywaniu młodzieży. Oczywiście dotyczyło to przede wszystkim młodzieży szkolnej. Jednak musimy sobie zdawać sprawę, że w tej chwili zagadnienie szkoły nie wyczerpuje i nie koncentruje całkowicie problemu młodzieży w Polsce, że jest to tylko jeden z czynników wychowawczych i że — śmiało możemy to stwierdzić — w tej chwili szkoła wpływa przez dłuższy okres czasu tylko na stosunkowo znikomą ilość młodzieży.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#TadeuszŻenczykowski">Młode pokolenie w Polsce przeżywało w Polsce niepodległej rozmaite okresy i rozmaite fazy. Pamiętamy pierwsze lata niepodległości, kiedy ciężar bieżących zagadnień Państwa absorbował cały aparat Państwa, kierował wysiłki tych ludzi, którzy Państwo wywalczyli, do dalszego jego cementowania i utrwalania jego mocy. I wtedy młode pokolenie zostało opuszczone, w pewnym stopniu nawet można powiedzieć zaniedbane. Były wtedy inne, bardziej ważne i bardziej doniosłe problemy natury państwowej. I trzeba to od razu również stwierdzić, w tym momencie do tego młodego pokolenia zaczęły dobierać się, że tak powiem, elementy, które najmniej może miały danych i kwalifikacyj do pracy wychowawczej wśród młodego pokolenia. Były to elementy, które już od wielu lat stały stale w taktyce negacji, jałowej krytyki, które nigdy nie zdobyły się na zdecydowane i pozytywne posunięcia, również jeśli chodzi o wywalczenie niepodległości. I dlatego przeżywaliśmy później okres, kiedy na terenie młodzieży, a zwłaszcza młodzieży akademickiej, widzieliśmy wpływy polityczne jednego tylko stronnictwa, które za wszelką cenę starało się tę młodzież wprzęgnąć do rydwanu swoich własnych ambicyj i taktyki działania politycznego. Na szczęście okazało się, że ta próba trafiła na grunt dobry, na grunt zdrowego pokolenia młodzieży polskiej, które szybko otrząsnęło się z tych naleciałości i pokazało swoje właściwe oblicze, niwecząc te rozmaite próby narzucenia jej pewnych taktycznych potrzeb poszczególnych partyj politycznych. Dowodem tego są rozmaite odpryski i rozmaite rozłamy, które na terenie akademickim, jeżeli chodzi o młodzież spod znaku Stronnictwa Narodowego, były bardzo powszechne i do dziś dnia następują niemal z każdym rokiem czy z każdym nieraz nawet miesiącem.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#TadeuszŻenczykowski">Jeśli chodzi o dalszą charakterystykę sytuacji młodego pokolenia, mam wrażenie, że można by było stwierdzić na podstawie tej poprzedniej diagnozy, że na tym terenie była pewnego rodzaju bezplanowość i dowolność poczynań, poczynań ze strony organizacji starszego społeczeństwa, które w ten sposób przyczyniły się w pewnym stopniu do rozdrobnienia organizacyj młodzieżowych, czego zresztą najlepszym dowodem jest fakt, że z ogólnej ilości młodzieży w Polsce tylko 11% jest zrzeszonych w organizacjach młodego pokolenia. Jest to objaw niekorzystny z punktu widzenia społecznego i wychowawczego. Wychowawczego z tego względu, że jak wiemy młode pokolenie dokształca się wychowawczo w organizacjach, bo nie daje mu tego szkoła, w której zresztą dość krótko przebywał. Jest to również objaw społecznie niekorzystny z tego względu, że młodzież w tych organizacjach nie przechodzi szkoły pewnego zbiorowego myślenia i nie uczy się podporządkowywania interesu jednostki interesowi grupy i całej gromady. Zresztą musimy stwierdzić, że jest to zagadnienie tym ważniejsze, że spojrzawszy na statystyki stwierdzimy łatwo, że obecnie około 50% młodzieży chłopskiej, która stanowi przecież olbrzymie gros młodzieży w Polsce, odchodzi ze szkoły po 4 latach nauki, A więc musi gdzieś dalej ta młodzież zdobywać wartości wychowawcze i dalej gdzieś musi kształtować swój charakter. Najlepszą i jedyną w tej chwili formą tego jest wciągnięcie młodzieży do pracy w organizacjach społecznych.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#TadeuszŻenczykowski">Oczywiście kiedy mówimy o zagadnieniu młodego pokolenia, musimy z góry pewne rzeczy sformułować i stwierdzić. Wychodzimy tu szerzej, poza teren akademicki. Na ogół utarło się bowiem przekonanie, że mówiąc o młodzieży zawsze patrzymy na wyższe uczelnie. Nie zapominajmy jednak o tym, że wyższe uczelnie to jest 48.000 słuchaczy, podczas kiedy młodzieży w wieku uniwersyteckim mamy w Polsce około 7 milionów. A więc zatem jest to w świetle ogólnych cyfr odcinek stosunkowo drobny i znikomy. Obok akademików mamy inne warstwy młodzieży, mamy młodzież chłopską, młodzież robotniczą, która w tej chwili wymaga odpowiedniego aparatu wychowawczego, który mógłby tę młodzież w należytym kierunku nastawić i ułatwić jej dojście do pracy dla Państwa. Jeśli chodzi o sytuację ogólną młodego pokolenia, to musimy stwierdzić, że jest to sytuacja trudna ze względu na warunki natury materialnej. Widzimy bowiem, że każdego niemal roku przybywa 440.000 młodzieży, która nie może znaleźć sobie pracy. Pomimo to, że uzupełnia ona stale naturalny ubytek starszego pokolenia, nie może jednak obecnie nasze zapotrzebowanie na rynku pracy przyjąć tej dużej podaży młodzieży. A bezrobocie w tym wieku młodym, w wieku najbardziej twórczym, jest szczególnie niebezpieczne. Niebezpieczne jest nie tylko z powodów materialnych, ale z bardziej ważnych i groźnych dlatego, że ono pozostawia pewne rysy na charakterze młodego człowieka, rodzi poczucie zbędności i mało wartościowości. Wynika z tego — mam wrażenie — prosta, ale zarazem bardzo skomplikowana diagnoza konieczności rozwiązywania tego zagadnienia na szerokiej płaszczyźnie, dlatego że nosi ona nie tylko charakter społeczny, ale i również w pewnych swoich wynikach ma posmak i odcienie natury politycznej. Sądzę więc, że zagadnienie przysposobienia zawodowego i gospodarczego młodzieży, wpajanie jej zasad ekonomii społecznej i gospodarki planowej jest rzeczą konieczną, która musi iść w parze z udostępnieniem tej młodzieży dojścia do warsztatów pracy.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#TadeuszŻenczykowski">Pragnę tu stwierdzić z prawdziwą wdzięcznością i wysokim uznaniem pod adresem p. Premiera, że jeśli chodzi o pracę dla młodzieży na odcinku administracji państwowej, to tam stan ten się wybitnie w ciągu ostatnich trzech lat poprawią. Widzimy, że kiedy przed trzema laty chłonność administracji i samorządów wynosiła 7.900 osób młodych rocznie, to w roku ubiegłym wynosiła ona już 11.120 osób z młodego pokolenia. A nadto, poza tym stałym uzupełnieniem naturalnego ubytku, dochodzi jeszcze ilość 20.000 młodzieży, która w ciągu ubiegłych trzech lat weszła do służby państwowej na skutek powiększenia ilości etatów i otworzenia nowych możliwości pracy w niektórych resortach.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#TadeuszŻenczykowski">Pod wpływem trudnych warunków, w jakich żyje nasze młode pokolenie, rodzą się w nim jako pewnego rodzaju naturalne reakcje pewne cechy wspólne, które jednoczą tę młodzież i które są wspólne dla całego młodego pokolenia, bez względu na to, czy takie lub inne w tej chwili posiada zabarwienie czy sympatie polityczne.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#TadeuszŻenczykowski">Mam wrażenie, że wyliczając te cechy należy się zatrzymać na pewnym radykalizmie, który cechuje młode pokolenie. Radykalizm ten wynika z dążenia do szybkiego i zdecydowanego zrealizowania swych postulatów. Radykalizm ten zresztą nie tylko się odnosi do spraw społecznych i gospodarczych, ale również cechuje on ujęcie spraw nacjonalizmu.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#TadeuszŻenczykowski">Drugą z tych cech, cechą niesłychanie powszechną, cechą cenną, jest szczery i gorący nacjonalizm młodego pokolenia, powstały niewątpliwie pod wpływem bojowej i żołnierskiej tradycji pokolenia niepodległościowego. Nie jest to bowiem nacjonalizm frazesów, lecz nacjonalizm pewnej gotowości i chęci do czynu, słowem nacjonalizm pozytywny i twórczy. Zresztą, jeśli chodzi o pewne fragmenty, fragmenty niesłychanie cenne i doniosłe tego ustosunkowania się patriotycznego młodzieży, wystarczy zacytować stosunek młodego pokolenia do armii, stosunek serdeczny i pełen tak gorącego entuzjazmu i sentymentu.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#TadeuszŻenczykowski">Dalszą cechą młodego pokolenia jest niewątpliwie głębokie poczucie sprawiedliwości społecznej. Wpływają na to w znacznym stopniu trudności materialne, trudności zdobycia pracy.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#TadeuszŻenczykowski">W ślad za tymi dowodami realnego stosunku młodego pokolenia do czekających go zadań w Państwie, idzie również wyraźnie odpolitycznienie jego zainteresowań. Widzimy, że minęły już dziś te czasy, kiedy stare partie polityczne mówiły, że młodzież jest za nimi, że one mają młodzież w swoich rękach.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Wenda.)</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#TadeuszŻenczykowski">Młodzież staje wyraźnie twarzą w twarz wobec zagadnienia odpowiedzialności za losy Państwa, wobec konieczności kształtowania przyszłych jego losów. Pojmuje te obowiązki, widzi potrzebę realnych osiągnięć i konkretnych czynów i dlatego wobec czekających ją zadań całkowicie odrzuca te rozmaite zaszczepione jej poprzednio hasła partyjne. Zdaje sobie bowiem młode pokolenie dobrze sprawę z tego, jak zaszczytne i bogate będzie przejmować dziedzictwo od pokolenia żołnierza Józefa Piłsudskiego. Wie, że Konstytucja nasza głosi, że wysiłkiem własnym winno będzie wzmóc siłę i powagę Państwa i za to będzie odpowiadać swoim imieniem i swoim honorem przed pokoleniami przyszłymi. Dowodów gorącego patriotyzmu młodzieży nie trzeba chyba w tej chwili cytować, bo jesteśmy pod świeżymi wrażeniami roku ubiegłego i pamiętamy, kiedy to w marcu i wrześniu przed siedzibą Naczelnego Wodza wznosiły się gorąco skandowane, proste, jakże pełne głębokiej treści okrzyki: „Wodzu, prowadź”, W tym chórze okrzyków dominowały głosy młodego pokolenia, które w ten sposób swoje nastroje entuzjazmu i pełnej gotowości do czynu gorąco akcentowało i manifestowało. Warto tu jeszcze podkreślić moment ważny, to jest fakt, że całe młode pokolenie łatwo znajduje między sobą język wspólny, łatwo potrafi się między sobą dogadać, bo wie, że jest wiele spraw i zadań, które je łączą, a tak mało jest tych, które je różnią. I to jest niewątpliwie ten cenny moment, na którym oparte zjednoczenie młodego pokolenia następować będzie z każdym rokiem coraz silniej i coraz mocniej. Naturalny, zdawałoby się, rozdźwięk między starymi a młodymi zaczyna w tej chwili tracić na swojej sile, bo zresztą coraz więcej tych młodych wchodzi do prac starszego społeczeństwa, a wchodząc w to życie wnosi wysokie i dobre walory. Mam też wrażenie, że sobie dobrze wypracowuje swój stan służby dla Polski.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#TadeuszŻenczykowski">Jeśli chodzi jednak o zagadnienie młodego pokolenia, którego sprawą chciałem zająć przez chwilę uwagę Wysokiej Izby, wydaje mi się, że jest tu jeden moment, który należałoby stwierdzić. Jest to sprawa niesłychanego rozproszenia tego zagadnienia między poszczególne resorty państwowe. Bez trudu mógłbym w tej chwili wyliczyć ponad 6 resortów państwowych, które są stale czynnie, urzędowo i organicznie związane ze sprawami młodzieży. Utrudnia to wybitnie jednolitą politykę wychowawczą Państwa w stosunku do młodzieży. I, aby podkreślić konieczność jednolitej polityki wobec młodego pokolenia, pragnę przytoczyć słowa Szefa Obozu Zjednoczenia Narodowego, gen. Skwarczyńskiego, który powiedział, że „zagadnienie wychowania młodzieży dojrzało w chwili obecnej do rozstrzygnięć w skali ogólnopaństwowej. Względy obrony, konieczność planowego kierowania życiem narodu, zapewnienia im warunków rozwoju domaga się zespolenia wysiłków wychowawczych i poddania ich kierownictwu Państwa”. Sądzę, że mówiąc w tej chwili o młodym pokoleniu w Polsce, możemy mówić o nim z pełną radością, stwierdzając, że to pokolenie wnosi do budowy gmachu państwowości polskiej nowe, pozytywne i twórcze walory. Cechuje to pokolenie niewątpliwie czynna postawa wobec życia. Gorący patriotyzm i zrozumienie odpowiedzialności za losy Państwa, wytrwałość i energia, przebojowość i entuzjazm, charakteryzuje je wreszcie postawa zdobywcza i poczucie wielkości i siły naszego narodu. Młode pokolenie, mając przed sobą wielką pracę, będzie do tej pracy musiało być wprzęgane w silniejszym stopniu, przy zastosowaniu jakiejś jednolitej polityki. W trudnej pracy budowania potęgi Państwa młode pokolenie jest elementem pozytywnym, konstruktywnym i wartościowym.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#TadeuszŻenczykowski">Wysoka Izbo! Ponieważ mam okazję mówić bezpośrednio po p. pośle Dudzińskim, chciałbym parę słów poświęcić i jego wystąpieniu. Uwagi te będą krótkie dlatego, że Wysoka Izba, jak zdążyłem zauważyć, odpowiednio już sama zareagowała na poszczególne momenty tego przemówienia.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#TadeuszŻenczykowski">Zagadnienie policji i bezpieczeństwa, które tak namiętnie i gorąco dziś poruszał p. Dudziński, omawiał on już nie pierwszy raz. Wydaje mi się, że ono było poruszone niesłychanie gorąco, ale ta temperatura przemówienia była w całkowitej sprzeczności z rzeczywistością. Wystarczyłaby niewielka fatyga ze strony p. Dudzińskiego, aby się o tym przekonać. P. pos. Dudziński stwierdził i tutaj z tej trybuny szeroko głosił, że w Polsce zanika bezpieczeństwo publiczne. Tymczasem rzućmy okiem na cyfry Małego Rocznika Statystycznego. Widzimy tam, że z roku na rok, a zwłaszcza cyfry ostatnie wskazują wyraźnie, że rozmaite przestępstwa, które by mogły podpadać pod kategorie groźnych dla bezpieczeństwa publicznego, maleją znacznie i wybitnie. Wystarczy tylko przejrzeć ten rocznik — którego obszerniej nie cytuję, tym bardziej że nie ma p. posła Dudzińskiego — aby się przekonać, że jego zarzuty były o tyle namiętne, co i gołosłowne.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#TadeuszŻenczykowski">Następnie chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jeden moment tego przemówienia odnośnie polityki bezpieczeństwa. Wydaje mi się, że w tej chwili nasza policja — co zresztą już dzisiaj p. Wicemarszałek Wenda wyraźnie stwierdził — znajduje dowody szerokiego uznania w społeczeństwie, bo widzimy jak ofiarnie i w jakich trudnych warunkach pełni swoją służbę. Widzimy, że nie tylko widnieją coraz liczniej krzyże zasługi za dzielność na mundurach policjantów, ale mnożą się również na cmentarzach drewniane krzyże, które kryją groby tych ludzi, którzy w walce o bezpieczeństwo ludności położyli swoje życie. Jeśli chodzi o momenty natury politycznej, które tutaj p. pos. Dudziński chciał poruszyć, wydaje mi się, że to były motywy i momenty znane, bo już raz przez niego omawiane, a które można scharakteryzować jako pewnego rodzaju daltonizm polityczny. P. pos. Dudziński bowiem na każdym kroku widzi granatowy mundur policjanta i to go niepokoi. Jest to daltonizm polityczny z odcieniem na granatowo.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#TadeuszŻenczykowski">Jeśli chodzi o problem ukraiński, p. pos. Dudziński zarzucił Rządowi bezprogramowość i zdawało by się, że w konsekwencji sam jakiś konkretny program wskaże. Wskazał go, owszem: program wielki i program mały. Program mały, to jest zdaniem jego zachowanie status quo, a program wielki — szeroka Ukraina naddnieprzańska. Ja sądzę, że w tej chwili również i p. pos. Dudziński nie będzie mógł osobiście wskazać środków realizacji tego ostatniego programu, a zatem pozostaje ten program, który nazywa małym. Mam więc wrażenie, że zarzucanie bezprogramowości w tej sprawie jest wybitnie subiektywne i niesłuszne. Wystarczyłaby uważna analiza przemówień w tej Wysokiej Izbie, która wyraźnie wskazywałaby, w jakich kierunkach kształtuje się nasza polityka w sprawach ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#TadeuszŻenczykowski">Poruszał jeszcze p.poseł Dudziński zagadnienie Żydów i emigracji. I tutaj właściwie występował jako zdecydowany zwolennik tych tez, które zostały już wyraźnie określone przez Obóz Zjednoczenia Narodowego. Oczywiście do aspiracyj wychowawcy pionierów kolonialnych żydowskich, jakie ma p. poseł Dudziński, powracać nie warto. Jest to sprawa całkowicie indywidualnych ambicyj p. posła Dudzińskiego i sądzę, że nad tymi ambicjami w tej chwili zastanawiać się nie mamy obowiązku.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#TadeuszŻenczykowski">Poruszenie zaś z tej trybuny w tak swoisty sposób spraw personalnych jednego z resortów, jest kwestią tylko osobistego taktu i sądzę, że ze względu na formę ich postawienia nie wymagają w tej chwili odpowiedniego wobec Izby naświetlenia.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#TadeuszŻenczykowski">Wystąpił p. poseł Dudziński również i z innym zarzutem, zarzutem, że Ministerstwo w stosunku do narodu zajmuje niewłaściwą pozycję i mówił wówczas p. poseł Dudziński, że istnieją dwie metody postępowania, jedna to metoda ciężkiej pracy, a druga — metoda łatwego bujania. Ale, Panie Pośle, tę ciężką pracę robi Rząd i robi Obóz, raczej Panu ta druga metoda w tej chwili przypada.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#TadeuszŻenczykowski">Że tak jest, mam wrażenie, można przytoczyć jeden z argumentów Pana. Wiemy dobrze, jakiej próby prawdy wiadomości ukazują się w prasie partyjnej. A Pan, człowiek doświadczony, wyrobiony parlamentarzysta w tej chwili operuje argumentem wziętym z prasy — jak wynika — osobiście niesprawdzonym, jakiegoś p. Muca? Z tego, co Pan tutaj był łaskaw cytować, wynika zupełnie wyraźnie, że na pewno zachodzi duża rozbieżność tego artykułu z rzeczywistością i ja sądzę, że operowanie takimi niesprawdzonymi argumentami to właśnie klasyczna metoda tego bujania. Jeśli chodzi o stanowisko, które p. pos. Dudziński zajął, jako pewnego rodzaju zwolennik Obozu, jako ten człowiek, który się w tej chwili troszczy i kłopocze o Obóz, to chciałbym prosić — jako członek tego Obozu — żeby Pan Poseł był łaskaw się tym nie niepokoić i nie kłopotać. Proszę o to właśnie w imię tego napisu na sztandarze 1 pułku szwoleżerów, który Pan cytował. Raczej lepiej się martwić o swoje sprawy, a nie o sprawy innych. Obóz na pewno sam wie, co ma robić i nie będzie się uciekać do rad i wskazań Pana Posła.</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#TadeuszŻenczykowski">Jeśli chodzi jeszcze o dalsze wystąpienie Pana Posła w roli obrońcy idei zjednoczenia, to sądzę, że jest Pan tym obrońcą nieproszonym. Na pewno i bez Pańskich tego rodzaju argumentacji zjednoczenie następuje. A że następuje, to wiemy o tym dobrze; mieliśmy tego niejednokrotnie dowody. Wyraźnie też podkreślamy, czy się to Panu podoba, czy nie podoba, zjednoczenie narodu na platformie naszej idei następuje i następować będzie dalej.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#TadeuszŻenczykowski">Chciałbym wreszcie jeszcze jeden poruszyć moment, który Pan był łaskaw tutaj omówić, to jest zagadnienie ordynacji wyborczej. Panie Pośle, ja cenię kawaleryjską Pana przeszłość, ale ordynacja wyborcza to nie są wyścigi konne i tutaj żadne terminy jako meta grać roli nie mogą.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Głos ma p. Gdula.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#TadeuszGdula">Wysoka Izbo! W ciągu ostatnich lat w związku z przyrostem ludności, wzrostem bezrobotnych nie tylko w miastach, ale przede wszystkim na wsi, częściowo na skutek wstrząsów gospodarczych i społecznych wywołanych kryzysem sprawa uprzemysłowienia kraju i uruchomienia nowych warsztatów pracy nabrała cech problemu, który wymaga zasadniczego rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#TadeuszGdula">W opinii powszechnej nabiera coraz większego znaczenia sprawa zmiany stosunku ilościowego ludności miast i wsi, a w związku z tym przemiany struktury gospodarczo - społecznej Państwa. Jesteśmy świadkami coraz zwiększającego się przypływu ludności ze wsi do miast za zarobkiem, który znaleźć spodziewa się w mieście bezrobotny małorolny czy bezrolny, pędzony głodem za kawałkiem chleba. Dojrzewa więc sprawa należytego przygotowania miast do wchłonięcia wielkich ilości nowych mieszkańców. Postawiona teza zmiany stosunku ludności miast i wsi z 1:2 na 1:1 i w związku z tym konieczność urbanizacji miast, przygotowania tych miast okazuje się rzeczą pilną, rzeczą, którą mają rozwiązać w najbliższej przyszłości same miasta.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#TadeuszGdula">Pragnę poświęcić kilka uwag sprawie inwestycyj miejskich, które mają nie tylko rozwiązać problem bezrobocia miejskiego, ale częściowo i wiejskiego, przygotować konieczne warunki dla rozwoju warsztatów pracy.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#TadeuszGdula">Sytuacja na odcinku inwestycyj publicznych w miastach przedstawia się bardzo poważnie, jeżeli mają one spełnić zadania, które na nie rzeczywistość nakłada. Stwierdzić należy, że znaczenie inwestycyj miejskich nie jest należycie doceniane w życiu gospodarczo-społecznym.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#TadeuszGdula">Podstawowe zagadnienia, jakimi są pomiary i plan zabudowania miast, tereny miejskie dla rozbudowy, znalazły skromne rozwiązanie. W ciągu 5 lat uzyskało 188 miast i osiedli na pomiary i plany zabudowania kwotę 5.047.700 zł, a to z Funduszu Pracy, Komunalnego Funduszu Pożyczkowo-Zapomogowego, Państwowego Funduszu Budowlanego. Pożyczki wprawdzie były długoterminowe, ale o wielkiej rozpiętości stopy oprocentowania, o rozmaitych wymaganiach formalnych, które często zniechęcają poszczególnych kredytobiorców. Scalenie kredytów do jednego źródła i ustalenie niskiego oprocentowania spowoduje normalny bieg uzyskiwania kredytów i wzmożenie akcji własnej związków samorządowych.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#TadeuszGdula">W tej podstawowej sprawie dla miast i osiedli ustalenie programu kredytowania będzie gwarancją przeprowadzenia do końca i w całości pomiarów i planów zabudowania, uwolni samorządy od ciągłej troski o uzyskanie kredytów, przerywania i marnotrawienia rozpoczętych robót.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#TadeuszGdula">Byłoby wielce interesującym przeprowadzenie badań, ile zmarnowało się pieniędzy w związkach samorządowych na skutek zmieniających się ustaleń podstaw prawnych, normujących sprawę sporządzania pomiarów i planów zabudowania, uzgodnień z władzami nadzorczymi, zmian w sporządzonych i gotowych planach rozbudowy dla poszczególnych miast i osiedli w należności od zmieniających się zasad planowania i wymagań urbanistycznych.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#TadeuszGdula">Potrzeby kredytowe są w tej dziedzinie bardzo wielkie. Zakończenie rozpoczętych podstawowych prac pomiarowych wymaga kredytu w wysokości około 10 milionów zł. Pomoc finansowa w sumie 2½ miliona zł rocznie umożliwiałaby w ciągu 10 lat wykonanie pomiarów i ogólnych planów zabudowania dla 300 miast i osiedli łącznie z już rozpoczętymi pracami. Problem tak rozwiązany uchroni miasta i mieszkańców od niepowetowanych błędów, pozwoli miastom i osiedlom na prawidłowy rozwój i racjonalne prowadzenie działalności inwestycyjnej. Wydatki miejskie na drogi i place publiczne w ciągu ostatnich lat 3 nie uległy zasadniczej zmianie, wahają się w cyfrach od 22 do 23 milionów zł, które dalekie są od zaspokojenia potrzeb komunikacyjnych miast.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#TadeuszGdula">Trzeba sobie powiedzieć, że dzięki Funduszowi Pracy i wkładom własnym związków samorządowych sytuacja ta o tyle ma wielkie znaczenie dla przyszłości rozwoju miast, że wystarczy w miastach poprowadzenie chodnika, wytyczenie drogi, zaopatrzenie tej drogi w takie rzeczy najkonieczniejsze, jak oświetlenie elektryczne, a koszty tej ulicy czy drogi w bardzo a bardzo szybkim tempie opłacają się i powodują szybkie wzmaganie się wkładów prywatnych inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#TadeuszGdula">Drugim podstawowym problemem inwestycyjnym jest elektryfikacja. W tej dziedzinie jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc wśród państw zachodniej Europy, mimo naturalnych źródeł energii elektrycznej. Na 602 miasta w Polsce około 100 miast jeszcze nie jest zelektryfikowanych. Sytuacja elektrowni istniejących przedstawia się ciężko w związku z wahaniami koniunkturalnymi. W czasie kryzysu elektrownie nie przeprowadzały prac renowacyjnych, tym więcej inwestycyjnych, w czasie koniunktury zaś nie mogły nadążyć zapotrzebowaniom mocy i energii elektrycznej, nie mając należycie zabudowanej sieci, siłowni i urządzeń rozdzielczych. Stąd wynikły ogólne starania o kredyt. Stwierdzić należy, że kredyty, przeznaczone w roku ubiegłym na elektryfikację, tylko w 40% zostały udzielone w formie pożyczek elektrowniom, reszta została przeznaczona na budowę linii Mościce — Starachowice — Warszawa.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#TadeuszGdula">W trzyletnim planie inwestycyjnym kwota na elektryfikację została podwojona w stosunku do ubiegłych 2 lat. Należy mieć nadzieję, że potrzeby elektrowni miejskich zostaną w większej mierze uwzględnione, jeśli mamy je wpleść w wielkie sieci o bardzo wysokim napięciu, a pozostałe miasta mają zaznać dobrodziejstwa nowoczesnej kultury.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#TadeuszGdula">Zagadnienie budownictwa szkolnego na terenie miast należy do zasadniczych obowiązków miast. W ciągu ostatnich lat obniżyły się wydatki zwyczajne miast na akcję budownictwa szkolnego, choć przyrost młodzieży szkolnej w miastach w ciągu ostatnich 8 lat wynosił na wsi 22,6%, w miastach 26,4%. Potrzeby w zakresie budownictwa szkolnego narastają w miastach, zwłaszcza w miastach C. O. P.-u w związku z podniesieniem gospodarczym tej części Państwa. Miasta nie są w stanie poświęcić więcej finansów nie tylko na budownictwo szkół powszechnych, przedszkoli, ale i na budownictwo szkół średnich, ponieważ stan finansowy miast jest ciężki. Pomoc z Funduszu Pracy i Towarzystwa Popierania Budowy Szkół Powszechnych jest niewielka, a i inne potrzeby inwestycyjne są też konieczne. Powrót do finansowej pomocy miastom ze strony Państwa wydaje się koniecznością, jeżeli miasta nie mają się załamać pod ciężarem nakładanych obowiązków, wymagających dalszego finansowego obciążenia i usuwania zaniedbań na polu budownictwa szkolnego.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#TadeuszGdula">Na wyższym poziomie kultury stawiamy te nieliczne miasta, w których zostały wybudowane wodociągi i kanalizacje. W r. 1938 było czynnych zakładów wodociągowych 165, kanalizacyjnych 120. W najbliższym dziesięcioleciu należy rozbudować lub przebudować istniejące w miastach stare zakłady wodociągowo-kanalizacyjne, ukończyć 72 rozpoczęte w r. 1933 w 59 miastach przedsiębiorstwa wodociągowo - kanalizacyjne, rozpocząć budowę nowych takich przedsiębiorstw w 177 miastach i uzdrowiskach. Realizacja tego programu wyniesie około 1 miliarda zł, realizacja programu minimalnego 200 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#TadeuszGdula">Niemniej podstawowymi inwestycjami dla miast są gazownie, rzeźnie, chłodnie, targowiska, hale targowe, choć na planie drugim wobec poprzednich.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#TadeuszGdula">Przy rozpatrywaniu zagadnienia inwestycyjnego w miastach nie możemy pominąć sprawy wyraźnie wytkniętego planu gospodarczych inwestycyj Państwa na poszczególnych terenach i sprawy sfinansowania przedsiębranych inwestycyj miejskich. W ostatnich latach plan gospodarczy inwestycyj państwowych staje się coraz wyraźniejszy, czego wyrazem jest uchwalona w komisji ustawa inwestycyjna. Do planu państwowego mogą i winny być dostosowane plany inwestycyjne miast, zwłaszcza na terenie C. O. P.-u.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#TadeuszGdula">Zagadnienie sfinansowania inwestycyj miejskich staje się dla miast obarczonych nasileniem bezrobocia coraz trudniejsze. Malejące możliwości finansowania przez samorząd inwestycyj miejskich w charakterze wkładów własnych, warunkujących uzyskanie zapomóg i pożyczek z Funduszu Pracy i Polskiego Banku Komunalnego, zagrażają w ogóle rozbudowie inwestycyj. Możności uzyskania kredytów w instytucjach kredytowych po oddłużeniu spadły do minimum, kredyt w Banku Gospodarstwa Krajowego i w bankach komunalnych jest za drogi.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#TadeuszGdula">Sprawa inwestycyj, warunkujących rozwój miast, wobec konieczności zmian strukturalnych, gospodarczo-społecznych nabiera cech pilnej konieczności.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#TadeuszGdula">Przy finansowaniu inwestycyj w poszczególnych miastach musi się wziąć pod uwagę konieczność różniczkowania warunków kredytowych i dostosowania ich do finansowych możliwości miast, które przedstawiają się rozmaicie. Miastom potrzeba zasadniczo dotacyj, wyjątkowo silnym finansowo pożyczek długoterminowych nisko oprocentowanych. Inwestycje miejskie powodują rozwój inwestycyj prywatnych, jak to wykazały obliczenia efektu gospodarczego 1 złotówki, włożonej przez m. Warszawę w urządzenie niektórych ulic miejskich. W Gdyni obliczenia wykazały, że każdy złoty, wydatkowany na inwestycje publiczne, pociąga za sobą 51 zł kapitałów inwestycyjnych prywatnych.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#TadeuszGdula">Stwierdzić należy, że wielkie zagadnienia inwestycyjne miejskie nie są realizowane w odpowiednim tempie. Konieczną jest rzeczą uwzględnienie w ogólnym planie inwestycyjnym miejskim zharmonizowania inwestycyj miejskich z potrzebami ogólnopaństwowymi i wysunięcie ich w tym planie ogólnopaństwowym na bliższe miejsce, aniżeli to się dzieje.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#TadeuszGdula">Miasta w istniejących warunkach finansowych nie są w stanie rozwinąć realnego ruchu inwestycyjnego.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#TadeuszGdula">Należy rozważyć, czy stworzenie banku inwestycyjnego i samorządowego obok działalności finansowej Funduszu Pracy, ograniczonej do finansowania samorządów, nie rozwiązałoby kapitalnego zagadnienia finansowania samorządowych robót inwestycyjnych, tak koniecznych dla rozwoju gospodarczego Państwa i przemiany gospodarczo społecznej.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Głos ma p. Szwed.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#StanisławSzwed">Wysoka Izbo! Według art. 72 Konstytucji z 23 kwietnia 1935 r. administracja państwowa jest służbą publiczną, a sprawują ją: administracja rządowa, samorząd terytorialny, samorząd gospodarczy. Według art. 75 Konstytucji do urzeczywistnienia zadań administracji państwowej w zakresie potrzeb miejscowych powołuje się samorząd wojewódzki, powiatowy i gminny. Najistotniejszym przeto momentem samorządu terytorialnego są zadania publiczne, ciążące na gminach wiejskich, miastach i samorządach powiatowych i wojewódzkich. Do realizacji tych zadań potrzebne są finanse. Sprawa więc finansów samorządowych traktowana być musi właściwie tylko od strony zadań samorządów, znaczenia tych zadań dla miejscowego społeczeństwa i Państwa, wagi ich w porównaniu z zadaniami objętymi budżetem Skarbu Państwa i w powiązaniu działalności samorządu z działalnością władz rządowych.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#StanisławSzwed">Nie licząc szeregu zadań z poruczonego zakresu działania, obowiązki samorządu terytorialnego są u nas rozległe i bardzo ważne dla Państwa i jego obronności. Samorząd ma na utrzymaniu przeszło trzykrotnie więcej dróg o twardej nawierzchni niż Państwo. Liczba łóżek w szpitalach samorządowych prawie czterokrotnie przekracza liczbę łóżek w szpitalach państwowych. Wydatki samorządu na opiekę społeczną są 3,5 razy wyższe od wydatków Państwa. Budowa i utrzymanie szkół, poza utrzymaniem nauczycieli, obciąża gminy. Jak wielką jest rozpiętość potrzeb na zaspokojenie szkolnictwa, widzimy to z cyfr przeciętnych wydatków na głowę mieszkańca danej jednostki samorządowej. Gminy wiejskie mają tu wydatki przeciętne od 50 gr do 1 zł 18 gr na jednego mieszkańca, zaś miasta od 1.40 zł do 4.70 zł i więcej. A przecież nie wszystkie potrzeby są zawsze zaspokojone. W szeregu gmin wiejskich preliminuje się na leczenie ubogich zaledwie 1/4 lub 1/6 część tych wydatków, jakie były czynione w latach poprzednich. W miastach niewydzielonych na remonty ulic i dróg preliminuje się niejednokrotnie tylko 1/60 część tego, co potrzeba na prawidłowy remont corocznie. Życie wymaga jednak pokrywania większych wydatków, nowe deficyty rosną i znowu staniemy przed koniecznością nowego oddłużenia.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#StanisławSzwed">Gminny podatek wyrównawczy, po raz czwarty już przedłużany, stał się głównym źródłem dochodowym gmin wiejskich, gdyż stanowi szczególniej na ziemiach wschodnich 80–85% preliminowanych dochodów gminy. System tego podatku prowadzi często do tego, że płatnicy, znajdujący się w gorszym położeniu gospodarczym, płacą więcej aniżeli ich sąsiedzi, posiadający więcej lepszych gruntów. Ma to miejsce szczególnie w tych powiatach województw wschodnich, gdzie właściciele gospodarstw rolnych na dużych połaciach mają gorszy stosunek gruntów uprawnych do nieuprawnych. Dla przykładu przytoczę gminę baksztańską powiatu wołożyńskiego, gdzie rolnicy mają z reguły 1/5 część gruntów pierwszej kategorii, a resztę drugiej kategorii, a iloraz obciążenia ich podatkiem wyrównawczym w stosunku do państwowego podatku gruntowego wynosi 3,74, podczas gdy płatnicy sąsiednich gmin, posiadający po połowie grunty pierwszej i drugiej kategorii, obciążeni są ilorazem od 1,1 do 1,7.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#StanisławSzwed">Na miastach ciąży zadanie racjonalizowania obrotu handlowego przez urządzanie odpowiednich targowisk, hal targowych, chłodni itp. Cała niemal dziedzina zdrowotności publicznej łącznie z zaopatrywaniem ludności w wodę należy do zadań samorządu. Prowadzone przez samorząd przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, jak wodociągi, elektrownie, gazownie itp. posiadają ważne znaczenie nie tylko w czasie pokoju, lecz i w czasie wojny.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#StanisławSzwed">„Zagadnienie samorządu i jego finansów jest zagadnieniem, które musi żywo interesować zarówno miejscowe społeczeństwo, jak i Państwo. Błędem byłoby stawianie sprawy w ten sposób, że zadania publiczne samorządu mają być realizowane o tyle tylko, o ile wystarczą na to środki po zaspokojeniu wszystkich potrzeb, objętych budżetem Państwa. Zadania samorządu powinny być traktowane na równi z zadaniami, objętymi budżetem Państwa”. Dlatego też sprawa finansów komunalnych jest podstawową dla gospodarki samorządu, o ile spełnić ma on te rozliczne i bardzo ważne zadania, nałożone szeregiem ustaw dotychczasowych i projektowanych.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#StanisławSzwed">Równie ważną kwestią jest sprawa uregulowania i finansowania niezbędnych inwestycji Tymczasem widzimy, że zasadnicza ustawy a mianowicie ustawa o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych z sierpnia 1923 r. w ciągu 15 lat swego istnienia doznała 44 zmian, a więc prawie po 3 rocznie, i to zarówno przed kryzysem gospodarczym, jak i po kryzysie. Nic też dziwnego, że jak ta ustawa szła W strzępy, tak też i gospodarka samorządu rozstrajała się coraz bardziej z upływem lat. Stan ten dokładnie jest znany Rządowi, gdyż na posiedzeniu Sejmu w dniu 1 grudnia 1937 r. p. Wicepremier i Minister Skarbu Kwiatkowski tak określił położenie samorządu: „Rząd realizował dwie akcje sprzeczne w założeniu w stosunku do samorządu terytorialnego. Z jednej strony zwężał podstawy finansowe samorządu przez obejmowanie dla siebie wciąż nowych źródeł dochodowych, a z drugiej przerzucał wykonywane przez siebie obowiązki — przeważnie kosztowne — na barki samorządu. W ten sposób samorządy doszły do stanu zupełnej wegetacji. Co gorsza, szereg opłat i podatków związanych organicznie z życiem, zadaniami i celami samorządowymi, przejął dla siebie bezpośrednio lub pośrednio Skarb”. Nic też dziwnego, że w następstwie tego stanu rzeczy trzeba było ratować samorząd terytorialny od zupełnego upadku, trzeba było zastosować bardzo radykalną kurację, jaką za pośrednictwem komisji oszczędnościowo-oddłużeniowych Rząd zastosował do związków samorządowych.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#StanisławSzwed">W rezultacie akcji oddłużeniowej, która objęła 51 miast wydzielonych na ogólną liczbę 53, 410 miast niewydzielonych na ogólną liczbę 550, 165 powiatowych związków samorządowych na ogólną liczbę 239, 1 wojewódzki związek samorządowy na ogólną liczbę 2 i 314 gmin wiejskich — z ogólnej sumy zadłużenia 1.105 milionów zł umorzono tym samorządom 35%, czyli 351,5 miliona zł, z czego 330,5 miliona zł dotknęło wierzycieli publiczno-prawnych, w czym należności Skarbu Państwa wyniosły 231 milionów zł, wierzyciele zaś prywatni stracili około 21 milionów zł, tj. około 12,5% swoich należności.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#StanisławSzwed">Od roku Rząd przejął na siebie obowiązek wypłacania dodatku mieszkaniowego nauczycielom szkół powszechnych w gminach wiejskich, w bieżącym roku ma przejąć ten obowiązek od miast niewydzielonych, a w r. 1940 od miast wydzielonych. Przez to odciąży te samorządy o sumę około 17 milionów zł rocznie. Wreszcie od roku Rząd stosuje dotacje dla samorządu terytorialnego w wysokości 10 milionów zł rocznie i dotacja ta ma być stosowana jeszcze dwa lata, tj. do czasu uchwalenia nowej ustawy o uregulowaniu finansów komunalnych.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#StanisławSzwed">Dotychczasowe posunięcia Rządu mają doprowadzić choćby do częściowego zrównoważenia budżetów samorządu terytorialnego, do ożywienia ich wegetacji i świadczą o zrozumieniu roli samorządu i wagi zleconych mu zadań publicznych, Tym niemniej jednak sprawa przyspieszenia zasadniczej reformy finansów samorządowych jest bardzo pilną, gdyż dotychczasowy system w wyniku tych 44 zmian jest raczej tylko szeregiem fragmentów, nie zawsze powiązanych w logiczną całość.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#StanisławSzwed">Tej zapowiedzianej przez Rząd zasadniczej reformie finansów komunalnych powinno towarzyszyć z jednej strony rozgraniczenie zadań publicznych pomiędzy Skarb Państwa i samorządy poszczególnych stopni i to poczynając od takich zadań, jak budowa szkół powszechnych, czego gminy wiejskie i większość miast o własnych siłach dokonać nie mogą, jak zagadnienie zdrowia publicznego i związana z nim sprawa kosztów leczenia ubogich, czego znów bez ustawowo przewidzianego współudziału Skarbu Państwa nie da się rozwiązać, jak zagadnienie utrzymania i remontu dróg i ulic przez podział wpływów z opłat drogowych pomiędzy związki powiatowe, miasta i gminy wiejskie. Z drugiej zaś strony do zasadniczej reformy finansów trzeba podchodzić z tym nastawieniem, że na barki samorządu nie można narzucać żadnych nowych obowiązków, żadnych nowych wydatków, na których pokrycie nie wskazują żadnych nowych źródeł dochodowych nowe projekty ustaw, choćby bardzo pilne i potrzebne, jak również nie mogą być samorządowi odbierane lub zmniejszane jakiekolwiek dochody bez zmniejszenia równocześnie obowiązków. Leży to w interesie całego społeczeństwa i gospodarstwa narodowego i powinno to interesować również w wysokim stopniu Skarb Państwa, który w ostatecznym wyniku poniesie konsekwencje finansowe dezorganizacji samorządu, podobnie jak poniósł je już przy oddłużeniu. Należy bowiem pamiętać o wzajemnej zależności, wzajemnym oddziaływaniu i przenikaniu się gospodarki Państwa i samorządu. I dlatego nie wolno dopuścić w ogóle do dezorganizacji gospodarki samorządu.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#StanisławSzwed">Pamiętając o tym, że na czoło wysuwa się obecnie zagadnienie zwiększenia obronności Państwa, nie trzeba zapominać, że szereg zadań samorządowych posiada duże znaczenie zarówno dla całego życia gospodarczego, jak i dla obronności Państwa. Trudno by przecież odmówić tego znaczenia problemowi dróg samorządowych, zagadnieniu zdrowia publicznego, oświaty, zakładom i przedsiębiorstwom samorządowym użyteczności publicznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Łysiak.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PawłoŁysiak">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jako rzecznik Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej mam obowiązek w świetle faktów przedstawić politykę Rządu i społeczeństwa polskiego w stosunku do narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PawłoŁysiak">Pragnę do zagadnienia tego podejść naprawdę rzeczowo, spokojnie i obiektywnie, Mimo to doskonale zdaję sobie sprawę z trudności mego zadania nie tylko z uwagi na zawiłość samego problemu, ale przede wszystkim z uwagi na pewien specyficzny nastrój, na atmosferę, i — że się tak wyrażę — klimat psychiczny, który w tej Izbie i poza Izbą wokół naszej sprawy się wytworzył. Bowiem bezspornym faktem jest, że przeważająca część przedstawicieli społeczeństwa polskiego i polityków polskich już na sam dźwięk słowa: Ukraina i ukraiński wpada w stan psychiczny, który nie tylko wyklucza możność spokojnego rozważania tego naszego zagadnienia, ale wprost graniczy z histerią, czego świadkami byliśmy w ubiegły poniedziałek, kiedy na pierwsze słowa naszego mówcy odezwały się słowa, że ukraińskiego narodu nie ma i Ukrainy nie ma.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PawłoŁysiak">Tym niemniej właśnie — zdaniem moim — obecna dyskusja budżetowa daje doskonały asumpt do spokojnego wysłuchiwania myśli pewnych przedstawiciela narodu ukraińskiego, a to ze względu na zasadniczy ton, który jak nić przewodnia przewijał się w przemówieniach szeregu mówców polskich w tej Izbie i na Komisji Budżetowej. Prawie każdy z mówców polskich podkreślał trudne, ciężkie, a jak niektórzy się wyrażali, nawet „tragiczne” geopolityczne położenie narodu i Państwa Polskiego, wciśniętego między dwa olbrzymie bloki na wschodzie i na zachodzie o wiadomej dynamice i prężności politycznej. Z tego oczywistego faktu mówcy ci wyciągali odpowiednie wnioski i dawali pewne wskazania w dziedzinie polityki wewnętrznej, gospodarczej, wzmożenia potencjału obronności itp.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PawłoŁysiak">Jednakowoż — zdaniem moim — prawie każdy z tych mówców popadał w jeden błąd zasadniczy. Przedstawiał bowiem sprawę tak, jak gdyby Państwo Polskie było pod względem narodowym państwem jednolitym, gdy rzeczywisty stan jest zupełnie inny i bezspornym faktem jest, że prawie 1/3 część obszaru Państwa, specjalnie na wschodzie, w zwartym skupieniu zamieszkana jest przez narodowość ukraińską i białoruską. Jeden rzut oka na jakakolwiek mapę rozsiedlenia narodowościowego przekona nas o tym dowodnie. I właśnie ten moment pragnąłbym wziąć jako punkt wyjścia przy dzisiejszych moich rozważaniach.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PawłoŁysiak">Wysoka Izbo! W r 1935 zaistniał w stosunkach polsko-ukraińskich bardzo poważny moment zwrotny. Oto przeważająca część społeczeństwa ukraińskiego, skupiona w obozie narodowym, reprezentowanym przez Ukraińskie Zjednoczenie Narodowo-Demokratyczne, stanęła na stanowisku realnym i zainicjowała politykę unormowania zaognionych dotychczas stosunków na odcinku polsko-ukraińskim. Podjęła ona próbę uzgodnienia ukraińskiej racji narodowej z polską racją państwową, przy czym kierowała nami nie chęć uzyskania tych czy innych korzyści względnie zdobyczy doraźnych, ale dążenie do podejścia do zagadnienia ze stanowiska szerszego i do spojrzenia na niego z perspektywy dalszej. Albowiem historia tych naszych stosunków dała pewnik niezbity, że eksterminacyjna polityka polska wobec narodu ukraińskiego w przyszłości doprowadziła do osłabienia wewnętrznego Państwa Polskiego, do wmieszania się czynników obcych w te stosunki i w rezultacie do wiadomych faktów z końca XVIII stulecia. A gdy ten proces historyczny i nas wciągnął w swój wir zawrotny, doprowadzając i nas do utraty naszej państwowości na rzecz tej samej potęgi wschodniej — uważaliśmy, że mamy wspólny interes polityczny w załatwieniu naszych porachunków wzajemnych, że powinniśmy dążyć do stworzenia na obszarach naszych pewnego rodzaju kondominium, do godziwego rozgraniczenia sfer naszych wpływów, a w konsekwencji — do stworzenia tutaj stanu prawdziwego spokoju i normalnych warunków dla dalszego bytowania.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#PawłoŁysiak">Dalszą przesłanką tej naszej polityki był fakt bezsporny zupełnego fiaska dotychczasowej polityki polskiej, polityki eksterminacyjnej w stosunku do narodu ukraińskiego, otwarcie głoszonej przez tzw. Obóz Narodowy, jako jedyne wskazanie w tej dziedzinie, a faktycznie wyznawanej i realizowanej przez przeważającą część społeczeństwa polskiego. Rzeczywistość bowiem wykazała, że jesteśmy za silni, zanadto uświadomieni i że za wiele nas jest, by można nas zetrzeć z oblicza tej ziemi. Wręcz przeciwnie. Właśnie ostatnie 20-lecie powojenne stanowi erę bezspornego, potężnego wzrostu dynamiki ukraińskiego ruchu narodowego na wszystkich obszarach zamieszkanych przez naród ukraiński i to właśnie stanowi jedyny powód aktualizacji problemu ukraińskiego w dziedzinie międzynarodowej. Że moment ten społeczeństwo polskie zapoznaje, też chyba stanowi truizm, jakiego udowadniać nie potrzebuję. I cieszy mnie, że dzisiejsze wystąpienie p. Dudzińskiego te moje myśli w zupełności potwierdziło.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#PawłoŁysiak">W naszym więc rozumieniu były to wszystko okoliczności, które winny były doprowadzić do zmiany dotychczasowego negatywnego nastawienia społeczeństwa polskiego do narodu ukraińskiego i powinny były zapoczątkować tutaj, na tej naszej ziemi nową erę.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#PawłoŁysiak">Niestety, rzeczywistość poszła zupełnie innymi torami — i właśnie w ciągu ostatnich 3 lat polityka Rządu i' społeczeństwa polskiego w kwestii ukraińskiej zupełnie wyraźnie wykazuje linię coraz większego zaostrzenia, które specjalnie w roku ubiegłym doszło do punktu kulminacyjnego swego nasilenia.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#PawłoŁysiak">Oczywiście nie mam zamiaru ani tym bardziej możności w tym bardzo krótkim czasie, który mam do dyspozycji, wyczerpania całego ogromu materiału z dziedziny chociażby nawet samego resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i z konieczności ograniczę się tylko do rzeczy najważniejszych. Sądzę jednak, że i one w zupełności wystarczą do obiektywnego zilustrowania naszej tezy o wprost niespotykanym dotychczas w naszej historii powojennej zaostrzeniu kursu antyukraińskiego ze strony miarodajnych czynników i społeczeństwa polskiego, specjalnie w roku ubiegłym.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#PawłoŁysiak">Przede wszystkim jesteśmy świadkami planowego i konsekwentnego pochodu władz administracji ogólnej przeciw ukraińskim organizacjom kulturalno — oświatowym i społecznym. Z błahych, zazwyczaj nie zbadanych dokładnie albo wręcz fałszywie przedstawionych powodów rozwiązuje się istniejące czytelnie „Proświty”, kółka „Silskiego Hospodara”, stowarzyszenia sportowe i inne. Odwołania od tych decyzyj władz I instancji do władz wyższych z reguły pozostają bez skutku i przychodzą odpowiedzi stereotypowe, na gotowych już formularzach, które oczywiście decyzje I instancji potwierdzają. Coraz trudniej jest uzyskać zezwolenie na odbycie jakiegoś zwykłego przedstawienia amatorskiego, jakiegoś koncertu, a nawet urządzenie święta Mikołaja dla dzieci, albo też wieczoru sylwestrowego. Na członków zarządów tych organizacyj Ukraińskich panowie starostowie sypią grzywny i kary pieniężne, nieraz sięgające setek złotych, co oczywiście robione jest w zrozumiałym celu i w zrozumiałej intencji. W ogóle lwia część pracy zarządów tych organizacyj idzie u nas obecnie na pisanie rekursów, skarg, odwołań, które zresztą z góry skazane są na niepowodzenie, ulegają zupełnie mechanicznemu zgilotynowaniu przez olbrzymi, szeroko rozbudowany aparat administracyjny.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#PawłoŁysiak">Przyznajemy, że metody postępowania są tutaj na różnych obszarach zamieszkałych przez ludność ukraińską różne, i z tego punktu widzenia zrozumiałym jest dla nas oświadczenie p. Premiera, które był łaskaw w tej materii złożyć na posiedzeniu Komisji Budżetowej. Ale jeśli nawet metody postępowania są na różnych obszarach różne, to tendencja, która im przyświeca, jest jedna i ta sama. I właśnie ciekawa rzecz, że posłowie ukraińscy z Wołynia zupełnie niezależnie podali szereg faktów, których wymowa jest oczywista. Tam w ogóle jest teraz tendencja polityczna tego rodzaju, aby zorganizowane życie ukraińskie zniwelować zupełnie. Wiemy o tym, że uległy likwidacji prawie wszystkie stowarzyszenia oświatowe i kulturalne ukraińskie, a na przykład prenumerowanie gazety albo czytanie książki ukraińskiej graniczy tam prawie że ze zbrodnią stanu. Skutki, oczywiście, tej polityki są już obecnie widoczne i nie kto inny jak właśnie p. Minister Sprawiedliwości na posiedzeniu Komisji Budżetowej przy debacie nad jego resortem był łaskaw nam podać cyfry statystyczne, dotyczące przestępców politycznych w całym Państwie, których wymowa jest rewelacyjna. Okazuje się, że 52% przestępców politycznych całego Państwa przypada właśnie na Wołyń, z czego przypada 50% na przestępców komunistycznych, Z tego więc punktu widzenia nie sądzimy, żeby polityka ta mogła poszczycić się specjalnymi sukcesami, o ile naturalnie za taką politykę uznamy mechaniczną niwelację zorganizowanego życia ukraińskiego przez władze administracyjne i policję, To samo, jeszcze w znaczniejszym stopniu, odnosi się do wszelkich publicznych wystąpień na podstawie ustawy o zgromadzeniach, Mnie samemu kilka dni temu zdarzył się wypadek, że całkiem legalnie i formalnie zwołane przeze mnie zabranie przedstawicieli społeczeństwa w Żurawnie, w tej mieścinie, w której mieszkam, gdzie tematem mego referatu było przygotowanie do nadchodzących wyborów samorządowych, zostało przez policję rozpędzone i rozwiązane. Posłyszałem zapewnienie, że to się stało na polecenie starosty, Zwróciłem się telefonicznie z interwencją, to także nie odniosło skutku. Wiem z góry, z jaką odpowiedzią się spotkam, zresztą odpowiedzi te są zawsze stereotypowe, że przecież przed każdym z nas stoi otworem droga wniesienia odwołań, że możemy się żalić i że poszczególne fakty niczego nie stanowią. Kto wie jednak, czy właśnie podobne twierdzenia, których ironia ukryta graniczy wprost z okrucieństwem, nie są gorsze, aniżeli otwarte stwierdzenie, do czego się właściwie zmierza i do czego się zdąża.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#PawłoŁysiak">Dalsza sprawa to sprawa tzw. rewindykacji rzekomo utraconych dusz polskich i organizacja szlachty zagrodowej. Nie mamy i nie możemy mieć nic przeciwko temu, jeśli ktokolwiek z tych lub innych pobudek zechce rozerwać więź wiążącą go dotychczas z jedną narodowością i oświadczyć się jako przynależny do narodowości drugiej, pod warunkiem jednak, że stanie się to zupełnie dobrowolnie i bez czyjegokolwiek bezpośredniego albo pośredniego przymusu.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(Głos: Bez terroru.)</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#PawłoŁysiak">A to przede wszystkim z tego powodu, że wiemy, iż masowe procesy asymilacyjne w czasach obecnych w ogóle nie istnieją, a poszczególne wypadki asymilacji oczywiście istnieją, ale są sporadyczne i raczej odnoszą się do jednostek, których moralna wartość, zdaniem naszym, jest bardzo niska i których utrata np. nam żadnej szkody nie przynosi, a sądzę, że nie przynosi też żadnej korzyści Polsce.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#PawłoŁysiak">Zupełnie inaczej wygląda sprawa, jeśli Ukraińców zmusza się do porzucenia swej wiary i narodowości w drodze przymusu bezpośrednie go lub pośredniego, jeśli grozi się im usunięciem z zajmowanej posady, gdy swojej wiary lub narodowości nie porzucą, albo też od zmiany wiary i narodowości uzależnia się przyjęcie na pewne posady, a że takie fakty istnieją, nikt temu nie zaprzeczy. W tym wypadku oczywiście akcję taką określić musimy jako atak na najświętsze dobro człowieka, jego duszę, i oczywiście tej akcji z całą stanowczością się sprzeciwiamy i sprzeciwiać się będziemy.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#PawłoŁysiak">Organizowanie tzw. szlachty zagrodowej, według oświadczeń panów kierowników tej akcji, również ma na celu w drodze bezpośredniego lub pośredniego przymusu wydrzeć tysiączną rzeszę tych Ukraińców greckokatolickiego obrządku, którzy od wieków są członkami naszego społeczeństwa, z łona naszego narodu. Argument, że są to zukrainizowani Polacy, oczywiście, nie wytrzymuje krytyki z tego względu, że my, jako narodowość nie panująca, nie mieliśmy żadnej możności przeprowadzania tak masowej asymilacji wobec innej narodowości. Zresztą twierdzenie takie, zdaniem naszym, kłóci się też z twierdzeniem przez stronę polską powtarzanym o wyższości kultury polskiej nad kulturą ukraińską. Ale jakkolwiekby sprawa wyglądała, uważamy, że są to już procesy historyczne, społecznie dawno przebrzmiałe, i nasze stanowisko jest, ażeby to, co istnieje, istniało dalej — quieta non movere. Uważamy, że wszczynanie podobnie gwałtownej akcji masowej w stosunku do ludzi, żyjących spokojnie wśród swego środowiska, równoznaczne jest w dzisiejszych czasach z rzucaniem płonących żagwi w i tak już zaognione stosunki na naszym terenie. Oczywiście, że tej akcji musimy się przeciwstawiać. Wyrażamy przy tym nasze głębokie przeświadczenie, że akcja ta na pewno zakończy się takim samym niepowodzeniem, jak szereg innych analogicznych akcyj o charakterze tzw. regionalnym, które były podejmowane przez społeczeństwo polskie w czasach poprzednich. A więc ta cała akcja robienia na gwałt Polaków ze spokojnych hucułów, bojków, łemków, poleszuków, którzy oczywiście do tej akcji się nie palili, dała, jak sądzimy, bardzo nikłe wyniki. Uważamy, że siła wewnętrzna, dynamizmu życia narodowego ukraińskiego na pewno okaże się elementem, który wytrzyma i najsilniejszy nacisk.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#PawłoŁysiak">Jeszcze mamy »do zanotowania jedną rzecz. Jak na komendę wszczęły władze administracyjne, policja i prokuratorzy, a następnie sądy akcję przeciwko naszemu duchowieństwu z powodu tzw. ruszczenia nazwisk osób greckokatolickiego obrządku, będących rzekomo Polakami. Jesteśmy świadkami masowego nakładania na naszych księży kar administracyjnych o zawrotnych wprost kwotach i masowych procesów karnych, z reguły kończących się wyrokami i to dosyć ciężkimi. Wychodzi się przy tym z bardzo niewybrednego założenia, że właściwie każde nazwisko ukraińskie, mające brzmienie przymiotnikowe, uważane być winno za polskie, Polska końcówka „ski” lub „icz” oczywiście w języku ukraińskim zawsze ma brzmienie „skyj” lub „ycz”, a więc jak napiszę np. Hanyczkyj czy Hanicki, albo napiszę Nestorowycz czy Nestorowicz, to jest to oczywiście zawsze jedno i to samo zależnie od języka, w którym dane nazwisko piszę. A gdy nawet napiszę odwrotnie, to będzie to tylko w najgorszym razie pomyłka gramatyczna, a nie czyn karygodny, podpadający pod sankcję karną. Skazywanie ludzi z tego właśnie powodu na karę więzienia po 6 miesięcy i kary wyższe jest czymś tak monstrualnym, że wprost wydaje się koszmarnym wymysłem, a to tym bardziej, że zawsze chodzi o tę właśnie osobę, do której dana metryka lub zaświadczenie metrykalne się odnosi. A więc nie ma urzędowego potwierdzenia nieprawdy. I zdaniem naszym decydującym jest zawsze stanowisko samej strony, jej wola przynależności do tej czy innej narodowości, a nie fakt, że jakiś ksiądz kiedyś przy wpisywaniu nazwiska noworodka do metryki tak albo inaczej je wpisał. Oczywiście mówi się o metryce.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(Głos: Mogło być sfałszowane.)</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#PawłoŁysiak">Proszę wysokiej Izby! Podnieśliśmy postulat autonomii terytorialnej jako nasz naczelny postulat polityczny i naczelne nasze hasło polityczne. Uczyniliśmy to nie dla demonstracji, ale z najgłębszych pobudek i w rzetelnym przekonaniu, że to jest jedyna metoda i jedyny środek załatwienia kwestii ukraińskiej w Państwie Polskim. Twierdzimy, że ramy obowiązujących przepisów prawnych dają nam pełną podstawę do prowadzenia akcji i walki o ziszczenie tego hasła politycznego. Bowiem przepis art. 93 § 2 kodeksu karnego wyraźnie powiada, że pod sankcje tego artykułu podpada tylko działanie, dążące do gwałtownej zmiany dawniejszego ustroju państwowego.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#PawłoŁysiak">Ponadto zadałem sobie trud i przeczytałem komentarz właśnie do kodeksu karnego pióra p. Marszałka tej Izby prof. W. Makowskiego i tam na stronie 325 wyczytałem co następuje: „Działanie zmierzające do zmiany ustroju, nie posiadające cech gwałtu, ale przeciwnie, oparte na prawie, wynikające z wyraźnych uprawnień ustawowych, lub też zasadniczo z nimi zgodne, nie będzie stanowiło zamachu przestępczego. Okoliczność tę zresztą wyraźnie podkreśla uzasadnienie Komisji Kodyfikacyjnej do kodeksu karnego zaznaczając, że działanie zmierzające do zmiany ustroju, ale nie uciekające się do przemocy, musiałoby się odbywać w granicach, przewidzianych przez ustawową formę wyrażania woli obywateli, dotyczącej ustroju Państwa, a zatem byłoby to działanie zgodne z prawem i bezkarne”. Wbrew temu oczywistemu stanowi prawnemu, do respektowania którego naszym zdaniem bezsprzecznie przede wszystkim powołany jest Rząd, mamy w związku z wniesieniem naszego projektu autonomicznego do zanotowania fakt, że na wyraźne zarządzenie Rządu ta nasza legalna akcja z góry postawiona została poza ramy prawa.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#PawłoŁysiak">W ogóle nie wolno obecnie w terenie wypowiadać słowa „autonomia”. Słowo to nie istnieje, ono zostało zupełnie wykreślone nie tylko z leksykonu politycznego, ale nawet z leksykonu mowy potocznej. Nie wolno słowa tego napisać w gazecie, nie wolno użyć na zebraniu, bo jak słyszymy, byłoby to jednoznaczne ze... zbrodnią stanu. Sądzimy, że wyżej przedstawiony jasny i oczywisty stan prawny zwalnia nas od obowiązku polemizowania z zapatrywaniem wyrażonym w okólniku Rządu w tej materii, który zatem uważamy za zupełnie dowolny i wręcz bezprawny.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#PawłoŁysiak">A jeśli chodzi o polityczną stronę zagadnienia, to wyrażamy zapatrywanie, że na pewno takimi mechanicznymi środkami represji, jakie tutaj zastosowano, tego kardynalnego problemu z powierzchni życia nie da się usunąć. Sprawa ta na pewno wypłynie na powierzchnię tego życia i wypływać będzie ciągle, albowiem wynoszą ją na tę powierzchnię najgłębsze i najistotniejsze nurty w nim działające.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#PawłoŁysiak">Przechodzę następnie do omówienia sprawy najdrażliwszej i najboleśniejszej — do sprawy wiadomych zajść z końca roku ubiegłego. Nie będę omawiał całokształtu faktów związanych z tą naprawdę tragiczną sprawą, która jak ponure i krwawe widmo do dnia dzisiejszego wisi na horyzoncie naszego życia zbiorowego. Chodzi mi bowiem w tej chwili o rzecz inną. Oto wnieśliśmy szereg interpelacyj, w których przytoczyliśmy szereg konkretnych faktów bicia osób narodowości ukraińskiej i niszczenia mienia osób prywatnych instytucyj ukraińskich. Na te wszystkie interpelacje — z jedynym wyjątkiem, w którym nam podano, że toczą się nie ukończone jeszcze dochodzenia prokuratorskie — otrzymaliśmy odpowiedź Rządu, że twierdzenia nasze i przytoczone fakty całkiem po prostu są nieprawdziwe i nie odpowiadają rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#PawłoŁysiak">Wysoka Izbo! Słyszeliśmy o różnych rzeczach i jak wiadomo pod słońcem różne rzeczy są możliwe, ale na pewno o jednej rzeczy nikt dotychczas nie słyszał — nie słyszał nikt, żeby ktoś mógł wymyślić sobie taki fakt czy wyssać sobie z palca podobne twierdzenie, że został pobity w taki okrutny i nieludzki sposób, jak to miało miejsce masowo przy końcu r. ub. na naszych ziemiach, lub żeby ktoś sobie wymyślił, że w ten sam sposób zostało zniszczone mienie osób prywatnych lub instytucyj ukraińskich. Pod tym względem, naszym zdaniem, tego rodzaju odpowiedzi na interpelacje stanowią wprost niebywałe dotychczas unicum. I oczywiście bezradni jesteśmy, bo nawet nie ma podstawy faktycznej do polemizowania z tego rodzaju załatwieniem sprawy, tak że tylko podkreślamy ten fakt i pozostawiamy go na razie bez żadnych dalszych komentarzy.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#PawłoŁysiak">Oczywiście, że z tego punktu widzenia i pod tym aspektem nie inaczej, jak tylko jako rażącą ironię musimy określić odpowiedź, którą usłyszeliśmy z ust p. Premiera na Komisji Budżetowej w tej sprawie. P. Premier był łaskaw oświadczyć, że jest optymistą. Oczywiście bardzo chętnie przytaknęliśmy tym słowom p. Premiera, ale, niestety, trudno nam po spokojnej i trzeźwej analizie tych wszystkich elementów, które składają się na rzeczywistość na naszym terenie, a w szczególności tych nastrojów i tendencyj, które bezsprzecznie istnieją po stronie drugiej, po konfrontacji tej „rzeczywistości rzeczywistej” z oświadczeniem p. Premiera — podzielić jego, że tak powiem, przysłowiowy optymizm, jeśli chodzi o nasze stosunki i o jutro na tych ziemiach.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#PawłoŁysiak">Jeszcze chcę parę słów poświęcić, skoro jestem przy słowie, odpowiedzi na wystąpienia dwóch pp. posłów w naszej sprawie w dyskusji budżetowej, mianowicie na wystąpienie p. posła Csadka i p. posła Sanojcy.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#PawłoŁysiak">P. poseł Csadek był łaskaw zadeklarować siebie jako przedstawiciela narodu ruskiego. Oczywiście nie będę się wdawał w rozważanie, o ile p. poseł Csadek jest legitymowany do oświadczenia, że jest przedstawicielem tego narodu, albowiem dotychczas nie słyszeliśmy nic o jego działalności właśnie w tej dziedzinie. Ale chodzi mi o rzecz zupełnie inną. P. poseł Csadek był łaskaw przytoczyć pewne cyfry statystyczne, z których wynika, że w Polsce na terenach wschodnich jest 1.675.000 Ukraińców, Rusinów 139.000, a Polaków 2.926.600, i z tego p. poseł Csadek wyciąga odpowiednie wnioski. Oczywiście mógłbym p. posłowi Csadkowi nadmienić, że statystyka podaje także szereg innych grup narodowościowych jak „tutejszych”; ponadto nie ulega żadnej wątpliwości, że o ile chodzi o ilość Polaków, to znajduje się wśród nich także bardzo dużo Żydów, którzy chcieli przedstawić się jako Polacy. Ale do czego to wszystko doprowadzi? Statystyka to, jak wiadomo, lina cyrkowa, na której można odpowiednio żonglować, trzeba tylko umieć, statystyka, to jest jeszcze — wedle wiadomego oświadczenia i powiedzenia — głupstwo do dziesiątej potęgi. Więc według naszego zdania tą drogą daleko nie zajdziemy i chyba nie potrzebujemy udowadniać, że to, co jest podane w statystyce: Rusini i Ukraińcy — to jest jeden i ten sam naród i nie ulega najmniejszej wątpliwości, że część naszego społeczeństwa określa się tym mianem „Rusinów”. Tutaj jednak chodziło o rzecz zupełnie inną. Nie zaprzeczamy, że w łonie społeczeństwa naszego działa jeszcze pewna grupa polityczna, która nie uznaje samoistności narodu ukraińskiego, która twierdzi, że nie jesteśmy narodem samoistnym, która twierdzi, że jesteśmy częścią narodu rosyjskiego. I właśnie sądzę, że p. poseł Csadek właśnie tych ludzi miał na myśli. Oczywiście nie odkrywamy tutaj Ameryki, bo wiemy dokładnie, że to jego wystąpienie odpowiada ideologii i światopoglądowi Obozu Narodowego, który w ślepej nienawiści do nas zawsze łączył się z Rosją i chce wygrywać także i tutaj ten element przeciwko nam. Uważamy, że sprawa ta nas nie dotyczy i ci panowie, którzy tak myślą jak p. poseł Csadek, mogą swoje działanie kierować według swoich myśli. My jednakowoż sądzimy, że politycznie sprawa ta wygląda tak, że kto w ten sposób działa, ten jest awangardą dla akcji Stalina, albowiem Rosji przedwojennej nie ma, a na terenie Rosji przedwojennej jest Związek Sowiecki. Więc politycznie ta sprawa tak się przedstawia.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WacławMakowski">Pan Poseł będzie łaskaw kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PawłoŁysiak">Muszę przerwać, więc kończę zapewnieniem, że naród ukraiński wytrwa na swoich pozycjach i mimo przeciwnych losów pójdzie naprzód z wiarą w swoje lepsze jutro i w zwycięstwo swej sprawy.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Ostrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#StanisławOstrowski">Wysoka Izbo! Fundamentalną podstawą uregulowania możliwości i uwzględnienia potrzeb naszego życia zbiorowego jest samorząd terytorialny. Zgodnie z założeniami naszej Konstytucji jest on niejako przedłużeniem ramienia administracji państwowej. Na tym tle należy rozpatrywać zagadnienia wsi i miast, które wśród różnorodnych, a coraz bardziej zróżniczkowanych zadań są siedliskiem ludzi, tworzących wartość i siłę Państwa.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#StanisławOstrowski">Znana jest powszechnie struktura ludnościowa naszego kraju. Istnieje słuszna tendencja przesunięcia nadmiaru ludności wsi do naszych miast. Jest jednak rzeczą ważną rozważenie, czy miasta nasze są lub będą w najbliższej przyszłości zdolne wchłonąć większe ilości elementu napływowego ze wsi. Według powszechnego mniemania możliwość taka może iść w parze jedynie z narastaniem procesu uprzemysłowienia miast naszych oraz z podjęciem długoterminowych celowych robót publicznych. Gdyby istniały w naszych warunkach widoki realizacji tych przedsięwzięć, proces nasiąkania miast ludnością ze wsi byłby skuteczny i zgodny z zamierzeniami stopniowej przemiany kraju rolniczego na kraj rolniczo — przemysłowy. Ale do miast naszych przenikają szeregi biedoty wiejskiej, która nadciąga raczej z uwagi na działanie miejskiej opieki społecznej i na sezonowe zarobki, jakie otrzymują niewykwalifikowani bezrobotni. Stan ten już dziś spostrzegany w naszych miastach jest poważnym dla nich ciężarem, a w niektórych dzielnicach kraju jest niepokojący z uwagi na dopływ elementu o swoistych zaletach i, wadach. Gdyby jednak w normalnych i odpowiednio wysokich warunkach gospodarczych miasta nasze miały przybierać w szybkim tempie na ludności i osiągnąć należyty poziom urbanistyczny — nie stać samorządu na uporządkowanie i nabycie terenów pod rozbudowę miast, na doprowadzenie do odpowiedniego stanu dróg, wodociągów, kanałów itp. z uwagi na trudną sytuację finansową miast, mimo postępowania oddłużeniowego z roku 1936. A zatem pierwszy i główny postulat w tej dziedzinie to szybka i celowa sanacja finansów komunalnych, a równocześnie dążenie do rozwiązania zagadnienia industrializacji kraju o zasięgu, przekraczającym Centralny Okręg Przemysłowy. Oba te zagadnienia leżą w interesie całego społeczeństwa i gospodarstwa narodowego, jeżeli ma dojść z jednej strony do przebudowy gospodarczej struktury Polski, a z drugiej, jeżeli chcemy uniknąć dezorganizacji gospodarki samorządu miast. Są to sprawy, które wzajemnie zazębiają się, jak wzajemnie oddziaływa na siebie i przenika się gospodarka Państwa i samorządu.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#StanisławOstrowski">Z kolei przejdę do krótkiego poruszenia niektórych zagadnień z dziedziny organizacji samorządu. Ustawa samorządowa z r. 1933 oraz wydane w ubiegłym roku ustawy wyborcze i statut m. Warszawy załatwiły pewną, znaczną część zagadnień z dziedziny organizacji samorządu. Należało by wyrazić życzenie, ażeby Wysoki Rząd wykorzystał swoje uprawnienia w kierunku całkowitego uregulowania spraw ustrojowych samorządu miejskiego i wiejskiego z uwzględnieniem zasady regionalizmu oraz tradycyj: lokalnych, a przede wszystkim, by zechciał przygotować ustawy, dotyczące pracowników samorządowych, praw emerytalnych itp.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#StanisławOstrowski">Postulat powołania samorządu wojewódzkiego jest nadal i stale aktualny. Istnieją oczywiście trudności finansowe, nie można wszakże powoływać się na nie bez końca. Dzięki niepowołaniu samorządu stopnia wojewódzkiego województwa południowe utraciły instrument, którego działalność za czasów zaborczych była potężnym elementem postępu kulturalnego i gospodarczego, a pod względem politycznym zdziałała wiele dla polskości.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#StanisławOstrowski">Rady wojewódzkie i ich wydziały w dzisiejszym stanie rzeczy stanowią, jedynie jak gdyby surogat samorządu, w niewielkim tylko stopniu oddziaływują istotnie na pracę samorządu, a to dzięki szczupłemu z natury rzeczy zakresowi działania i zbiurokratyzowaniu, to jest faktycznej preponderacji czynnika urzędowego w wydziałach wojewódzkich.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#StanisławOstrowski">Nadzór państwowy nad samorządem w dalszym ciągu posuwa się nieraz zbyt daleko. Czynniki nadzorcze częstokroć ingerują w sprawy samorządowe podejmując łub chociażby pragnąc podejmować decyzje w zastępstwie organów samorządu.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#StanisławOstrowski">Życie samorządowe domaga się ponadto jak najszybszej realizacji zgłoszonego w poprzedniej kadencji w postaci wniosku p. Dratwy projektu powołania państwowej rady samorządowej.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#StanisławOstrowski">Aczkolwiek w dziedzinie nakładania na samorząd nowych obciążeń obserwujemy korzystne zahamowanie, to jednakże nie możemy spuścić z oka tego problemu, gdyż istnieją wciąż zakusy regulowania ustawowego wielu zagadnień z przerzuceniem obowiązków na samorząd terytorialny bez zapewnienia mu atoli źródeł pokrycia płynących stąd wydatków.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#StanisławOstrowski">Istnieje natomiast szereg dziedzin, w których samorząd boryka się z ciężarami, przerzuconymi nań dawniej, niejednokrotnie bez istotnej potrzeby. Jako przykład wymienić tu należy ewidencję ludności, która jak to powszechnie wiadomo, jest instytucją pochłaniającą znaczne sumy, a w ogólności egzaminu życiowego dotąd nie zdała.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#StanisławOstrowski">Poza ciężarami z powodu świadczeń w tzw. poruczonym zakresie działania i brakiem środków finansowych względnie zużywaniem ich na cele społeczne mniej użyteczne, a co za tym idzie niemożliwością wykonywania przez gminy, zwłaszcza miejskie, jako ośrodki przebudowy struktury gospodarczej Polski, ich zadań, poruszyć należało by jeszcze utrudnienia wynikłe z faktu niedomagań organizacyjnych. Chcę przy tej sposobności nadmienić, że podobne stosunki rozbudowy aparatu administracyjnego, jakie były poruszone w przemówieniu p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, mają miejsce również i w samorządzie. Mimo poruczonych zadań, przerzuconych na samorząd, gdy należało by się spodziewać automatycznego zmniejszenia ilości pracowników służby państwowej, ilość ich narasta tam, jak i narasta w służbie administracyjnej samorządowej.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#StanisławOstrowski">Przykładowo również poruszyć wypadnie zagadnienie t. zw. dwutorowości władz w wielkich ośrodkach miejskich. Za czasów zaborczych we Lwowie i Krakowie państwo, dając wyraz swojej nieufności do organów szczerze polskiego samorządu miejskiego, powołało do życia w tych miastach swoją własną policję z urzędami, z tzw. dyrekcją policji na czele. Było to w całej b. Austrii zjawisko wyjątkowe, gdyż wszędzie funkcje bezpieczeństwa nawet należały do organów komunalnych i do policji komunalnej. Przepisy organizacyjne polskiej administracji nie tylko nie uprościły tego stanu rzeczy, ale go jeszcze pogłębiły, odbierając prezydentom i burmistrzom miast a oddając starostom grodzkim szereg funkcyj czysto administracyjnych, np. prawo administracyjnego karania. Dla przykładu pozwolę sobie przytoczyć następujący paradoks: władzą budowlaną we Lwowie jest zarząd miejski; uchybienia przez jego organa wykryte nie mogą być karane przezeń, ale w drodze doniesień odstępowane starostwu, grodzkiemu. Po ukaraniu winnego egzekwowanie grzywny pieniężnej przeprowadza urząd skarbowy, ale wykonanie pozbawienia wolności należy do zarządu miejskiego, posiadającego własny areszt. Doprowadzenie skazanego przeprowadzić musi Policja Państwowa, która zresztą, powołując się na brak podstawy prawnej, uchyla się nieraz od czynności, a dopełnia ich tylko na zlecenie indywidualne starosty grodzkiego. Byłoby to może humorystycznym, gdyby nie było objawem pewnego zamieszania kompetencyjnego. Objawów takich można by zanotować więcej, np. w czasie zeszłorocznej akcji porządkowej niższe organy Policji Państwowej w najlepszej wierze dezawuowały zarządzenia rzeczoznawców budowlanych, przyczyniając się do utrwalenia często zwalczanych przez właściwe władze budowlane wadliwości.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#StanisławOstrowski">Dlatego zgodnie z opinią Związku Miast należy domagać się, żeby Wysoki Rząd wykorzystując uprawnienia, przysługujące mu z art. 76 rozporządzenia P. Prezydenta Rzeczypospolitej o organizacji administracji, przystąpił również do uregulowania tej sprawy. Należało by, zdaniem moim, jak najrychlej usprawnić tę dziedzinę administracji przez przekazanie organom samorządowym wszystkich spraw z zakresu porządku administracyjnego wraz z pełną egzekutywą, tj, z prawem karania administracyjnego i egzekwowania w całej pełni kar.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#StanisławOstrowski">Sprawa egzekwowania kar prowadzi nas z kolei rzeczy do dziedziny egzekucji świadczeń pieniężnych w ogóle. Paradoksem swoistym jest, że samorząd terytorialny, pozbawiony egzekucji czy to nałożonych przez siebie kar i grzywien, czy to ważniejszych danin i opłat, jest zmuszony utrzymywać biura egzekucyjne dla ściągania obcych, np, taks zdrojowych i szeregu należności sądowych, Anomalię tę należało by usunąć przez przywrócenie związkom samorządowym pełnej samodzielności w dziedzinie egzekucji w ogóle.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#StanisławOstrowski">Egzekucja jest jednym z fragmentów skarbowości komunalnej. Polityka podatkowa samorządu niejednokrotnie ma na celu nie zapełnianie kas gminnych, ale uzyskanie pewnych efektów socjalnych czy gospodarczych. Można np, kierować przy jej pomocy ruch budowlany w określone tereny. Do takich instrumentów należy podatek od nieruchomości i zniesiony podatek od placów niezabudowanych. Zwłaszcza ten drugi daje małe efekty finansowe i jest uciążliwy, stanowi on wszakże instrument polityki terenowej i budowlanej miast. Dlatego reforma skarbowości i finansów samorządowych nie jest tylko zagadnieniem wyścigu gmin ze Skarbem Państwa do kieszeni podatników. Stan dzisiejszy praktycznie uniemożliwia samorządom uzyskiwanie efektów gospodarczych przez politykę podatkowy i dlatego przede wszystkim winien ulec zmianie.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#StanisławOstrowski">Jedną z większych bolączek miast i samorządów terytorialnych jest kwestia właściwego rozwiązania zasady racjonalnej polityki terenowej, a właściwie jej rozwiązania finansowego. Obowiązujące ustawodawstwo nakłada szereg obowiązków na samorządy w kierunku budowy dróg i innych urządzeń publicznych, a szereg samorządów stoi niewątpliwie przed problematem, w jaki sposób je rozwiązać. Samorządy więc obowiązane są nabywać odpowiednie tereny na cele regulacyjne, na cele budowy własnych instytucyj, jak również wszelkich innych celów użyteczności publicznej. W miarę rozwoju miast i samorządów, jak również w miarę możliwości finansowych, racjonalna polityka terenowa obejmuje cele: nabywania terenów dla rozbudowy miast, tworzenia rezerw dla zahamowania gwałtownej spekulacji gruntowej, a w dalszej fazie dla celów racjonalnego powiększania własnego majątku. Wszelkie akcje, zmierzające w tym kierunku, rozbijają się często o trudności finansowe. Niewątpliwie problemu tego nie można traktować jednolicie. Zależy on bowiem w dużej mierze od większej lub mniejszej zasobności samorządu. Zasadniczo można ująć możliwości finansowe samorządów w trzy kategorie: 1) samorządy, które dysponują własną gotówką i kredytami, mające środki finansowe dla częściowego lub całkowitego sfinansowania polityki terenowej, 2) samorządy, które mogłyby podjąć się tego zadania w wypadku uzyskania odpowiedniego kredytu i 3) samorządy, nie posiadające żadnych możliwości kredytowych i nie posiadające własnego majątku względnie posiadające w niedostatecznej mierze. Tym trzem kategoriom samorządów należało by przyjść z pomocą co najmniej w zakresie, w jakim są obowiązane ustawowo do nabywania terenów, a więc na cele regulacyjne, budowy szkół itp. Formą niewątpliwie najintratniejszą byłby przydział odpowiednich na ten cel kredytów państwowych lub też wypuszczenie odpowiednich obligacyj, które by stanowiły przymusowy środek płatniczy, przewidziany li tylko dla tego rodzaju transakcyj.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#StanisławOstrowski">Polityka terenowa poza środkami finansowymi wymaga jeszcze racjonalnych planów zabudowy, których w wielu miastach wskutek braku środków finansowych na pomiary i wskutek braku sił technicznych nie ma. Należało by przede wszystkim podwyższyć kwotę kredytów na ten cel, Ponadto wymaga się racjonalnej polityki inwestycyjnej, harmonizującej wysiłki Państwa i miast. Zharmonizowanie tej polityki jest naglące, ale nie przez narzucanie miastom linij kierunkowych, będących często wynikiem subiektywnych zapatrywań urzędników władz nadzorczych.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#StanisławOstrowski">Obecnie muszę odpowiedzieć w kilku słowach p. kol. Łysiakowi, który poruszył zagadnienia, obchodzące ziemie południowo-wschodnie. Mówiąc o sprawach ukraińskich stwierdził, jakoby strona polska powodowała się jednostronnością zapatrywań, a nawet zachowanie się strony polskiej określił jako „histeryczne”. Mam wrażenie, że zaszła tutaj gruba pomyłka. My na to zagadnienie patrzymy znacznie głębiej, uważamy je za historyczne zagadnienie na naszych ziemiach, sięgające bowiem dziesięciu wieków wstecz, od chwili, kiedy to latopis ruski Nestor podał do powszechnej wiadomości, że ziemie te były własnością Rzeczypospolitej Polskiej. Niewątpliwie — te pewniki stwierdziliśmy niejednokrotnie — nie mamy zamiaru prowadzenia jakiejkolwiek polityki eksterminacyjnej. Uznajemy zgodnie z tezami Obozu Zjednoczenia Narodowego odrębności Wasze narodowe, kulturalne i gospodarcze, ale żądamy za to jednego — żądamy lojalności w stosunku do Państwa Polskiego i odrzucenia myśli jakiegokolwiek rozluźnienia łączności ziem południowo-wschodnich z Rzecząpospolitą. Te rzeczy były dokładnie omówione w rezolucji, którą miałem zaszczyt swojego czasu przedstawić na terenie Sejmu w imieniu Lwowa i ziem południowo-wschodnich. I o ile Panowie zmienicie swoją taktykę, a nie będziecie podlegali różnym zewnętrznym podmuchom, gdy zamkniecie swoją działalność i dążności w ramach wspólnego domu, którym jest gmach Rzeczypospolitej, niewątpliwie szybciej dojdziemy do porozumienia.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#StanisławOstrowski">Mówi się o szlachcie zagrodowej jako o zatorze na drodze do harmonii, mówi się o zmuszaniu do zmiany obrządku. Spotkał mnie na Komisji Budżetowej zarzut ze strony p. Celewicza, godzący w moją działalność jako prezydenta m. Lwowa. Mam tu w tej chwili przed sobą cyfry, które wskazują, że tak u nas nie jest, mianowicie na stan zatrudnienia około 4000 pracowników mamy zatrudnionych grekokatolików 420, a zatem około 10%. Jest to cyfra, która niewątpliwie nie wskazuje na jakikolwiek proces eksterminacyjny czy proces zmuszania do przejścia kogokolwiek na obrządek inny.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#StanisławOstrowski">Panowie macie zwyczaj powtarzania ustawicznie tych samych zwrotów, podnosicie wiele rzekomych krzywd, które w zetknięciu z rzeczywistością wyglądają niejednokrotnie blado. Gdy Wy, Panowie, zmieniacie polskie nazwiska, nazywacie to, jak np. w przemówieniu p. posła Łysiaka, tylko pomyłką gramatyczną, gdy my je prostujemy, wołacie, że dzieje się Wam krzywda. A zatem jest to tylko pewnego rodzaju nieporozumienie i mam to przekonanie, że jeżeli Wysoki Rząd w przyszłości zechce uwzględnić pod względem industrializacji również tereny, które my wspólnie zamieszkujemy, jeżeli dobrobyt w Małopolsce wschodniej będzie wyższy i u Was i u nas, mam wrażenie, że to ostrze zagadnień i tarć narodowościowych, dzisiaj bardzo może nasilonych, niewątpliwie zostanie stępione.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WacławMakowski">Zanim udzielę głosu następnemu mówcy zwracam się do przyszłych mówców z apelem o streszczanie się. Dotychczas mówiło 8 mówców i zajęło nam to czasu więcej niż 4 godziny. Pozostaje jeszcze zapisanych około 30 posłów. Gdyby przemawiali w tym samym stosunku, trwałoby to około 20 godzin i nie skończylibyśmy w ciągu doby naszej dyskusji. Wobec tego apeluję do Panów o większe streszczanie się.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Ratajczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#StanisławRatajczyk">Wysoka Izbo! W Komisji Budżetowej zgłosiłem do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#StanisławRatajczyk">„Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm wzywa Rząd, jako organ nadzorczy nad samorządem, o wpłynięcie na samorządy terytorialne w tym kierunku, by nie uchylano się od zawierania układów zbiorowych pracy”. Rezolucja ta widocznie nie znalazła uznania większości komisji prawdopodobnie dlatego, że nie będąc członkiem komisji nie miałem możności należytego i wszechstronnego uzasadnienia tej rezolucji. Dlatego też obecnie pragnę tu wobec Wysokiego Rządu i Wysokiej Izby pokrótce tylko przedstawić stan rzeczy, jaki panuje w wielu samorządach terytorialnych.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#StanisławRatajczyk">Samorząd terytorialny szczególnie w województwach zachodnich zatrudnia wielkie ilości pracowników fizycznych. W interesie obydwóch stron leży unormowanie warunków pracy i płacy, zapewniające z jednej strony pracownikom minimum dochodu, a z drugiej strony samorządom spokojne i planowe wykonywanie zamierzonych prac. Wiadomo powszechnie, że układy zbiorowe pracy zmierzają do jednego i drugiego celu. Mimo to znakomita większość samorządów gminnych zajmuje wobec układu zbiorowego pracy stanowisko negatywne. To niezrozumiałe stanowisko należy umotywować tym, iż gminy, które dotąd wypłacały swym pracownikom zarobki bardzo niskie, pragną utrzymać wysokość stawek zarobkowych, lecz równocześnie także zapewnić sobie spokój. Ta kalkulacja w zasadzie nie zawodzi, albowiem w stosunku do samorządu terytorialnego, prowadzącego np. zakłady użyteczności publicznej, pracownicy nie mogą zastosować tych wszystkich środków, jakie mają do dyspozycji wobec pracodawców prywatnych. Ponadto nadmierna podaż rąk do pracy powoduje, że gminy samorządu terytorialnego czują się pewne i wiedzą, że w każdej chwili na miejsce dotychczasowego pracownika znajdą długoletnich bezrobotnych, którzy się zgodzą na każde warunki. Wystarczy jednak zapoznać się z warunkami pracy i płacy w wielu gminach samorządu terytorialnego, aby stwierdzić, że istniejąca dzisiaj sytuacja jest nad wyraz szkodliwa i niebezpieczna dla interesu ogólnopaństwowego. Gdy w wielu miastach wykwalifikowany rzemieślnik zarabia godzinowo 40 groszy, a niewykwalifikowany robotnik 15 do 30 groszy, wtedy trzeba koniecznie stwierdzić, że te płace muszą w konsekwencji wstrzymać przyrost ludnościowy i wyniszczyć fizycznie pracownika. Mimo więc, że nie ma strajków i krwawych awantur w zakładach samorządu terytorialnego, to jednak istnieje zło i szkody, które fatalnie mogą zaciążyć na naszej przyszłości.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#StanisławRatajczyk">Refleksje te może mogłyby się wydawać przesadzonymi, gdyby takie warunki zawsze i wszędzie istniały. Ale tak nie jest. Szereg miast i miasteczek unormowało warunki płacy układem zbiorowym ku obopólnemu zadowoleniu. Zaznaczam wyraźnie, że między nimi są i duże i małe miasta. Niestety jednak w większości wypadków, mimo że istnieją warunki sprzyjające zawarciu układu, gminy samorządu terytorialnego stosują bardzo krótkowzroczną politykę, negującą ustawę z dnia 14 kwietnia 1937 r. o układach zbiorowych pracy. W tych warunkach nastąpić musi koniecznie interwencja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Stan dotychczasowy bez szkody dla interesów Państwa utrzymać się dalej nie da. Na terenie Wielkopolski prawie wszystkie starania i zabiegi związku robotników i rzemieślników Zjednoczenia Zawodowego Polskiego rozbiły się o zdecydowanie negatywne stanowisko gmin samorządu terytorialnego.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#StanisławRatajczyk">Nielepsze a często gorsze stosuje się wynagrodzenie w samorządach terytorialnych w innych dzielnicach Polski. P. Minister Spraw Wewnętrznych powinien wpłynąć na samorządy terytorialne gmin miejskich, aby nie uchylały się od zawarcia układu zbiorowego pracy.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#StanisławRatajczyk">Jeżeli chodzi o powiatowe związki samorządu terytorialnego, to tu jest bardzo ważna kwestia zarobku dróżników, którzy w chwili obecnej otrzymują miesięczne wynagrodzenie w wysokości około 50 do 80 zł, a w bardzo rzadkich tylko wypadkach ca 100 zł. Przypuszczam, że nie ma nikogo, który by chciał twierdzić, że takie zarobki wystarczają na utrzymanie rodziny i wychowanie dzieci, szczególnie o ile chodzi o województwa poznańskie i pomorskie. Tu bowiem robotnik nie zwykł chodzić ani w łapciach, ani w łachmanach. Dróżnicy, którzy poza zwykłą pracą na drogach powiatowych i państwowych wypełniają równocześnie częściowo obowiązki stróży bezpieczeństwa publicznego, pragną, by ich nie spychano do roli żebraków. Za uczciwie i sumiennie wykonywane obowiązki domagają się dróżnicy godziwej zapłaty.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#StanisławRatajczyk">Jeżeli z roku na rok obserwujemy katastrofalny spadek liczby urodzin, jeżeli dajemy się wyprzedzać w tym względzie przez państwa i narody, które dawniej daleko za nami stały, to głównej tego przyczyny szukać musimy jedynie i wyłącznie w obniżaniu zarobków. Powiatowe związki samorządu terytorialnego tłumaczą się, że dróżnicy na drogach państwowych otrzymują takie same zarobki. To tłumaczenie wystawia złe świadectwo odpowiedniemu resortowi administracji państwowej, ale nie może być wystarczającym powodem do utrzymania dotychczasowego stanu w płacach dróżników powiatowych.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#StanisławRatajczyk">Sprawy, które dotąd poruszyłem, nie wywołują żadnych zmian w budżecie państwowym. Są to sprawy, które się tyczą samorządu terytorialnego. Nie widzę zatem żadnych przeszkód, które by utrudniały zlikwidowanie tego stanu rzeczy. Co prawda Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest w swych kompetencjach wobec samorządu terytorialnego nieco skrępowane, a i w samym samorządzie zmiany te ze względów budżetowych nie mogą być dokonywane z dnia na dzień, przy dobrej jednak chęci można je, jak praktyka wielokrotnie wykazała, uregulować w krótszym lub dłuższym okresie czasu. W żadnym wypadku nie można twierdzić, aby zmiany te nie były możliwe do zrealizowania.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#StanisławRatajczyk">Omawiając te sprawy, nie mogę pominąć milczeniem skutków, jakie dotychczasowy stan w samorządzie terytorialnym za sobą pociąga. Wiadomo jest powszechnie, że we wszelkich dziedzinach gospodarstwa prywatnego istnieje dążność do obniżania zarobków robotniczych. Związki zawodowe walczą z tym szkodliwym zjawiskiem wszystkimi legalnymi środkami. Jakże jednak trudna jest ta walka, gdy przedsiębiorcy prywatni znajdują umotywowanie dla obniżenia płac swoich pracowników w instytucjach państwowych. Kiedy Państwo daje przykład, jak należy wyzyskiwać pracownika fizycznego, to jest to sprawa, na którą nie można zamknąć oczu, choćby prawda była jak najbardziej nieprzyjemną i przykrą. I ten argument proszę wziąć pod uwagę, bo jego wartość gatunkowa jest bardzo wielka! Zły przykład działa z góry, a działa skutecznie.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#StanisławRatajczyk">Wreszcie chciałbym poruszyć krótko sprawę Pomocy Zimowej bezrobotnym. Mówię tu o komórkach Pomocy Zimowej, związanych z gminami samorządu terytorialnego, Fundusze Pomocy Zimowej powstają z publicznych składek i ofiar. Składkodawcy oddają część swego dochodu Pomocy Zimowej z tego względu, że pragną się podzielić z nieszczęśliwymi, którzy dzięki pewnym zjawiskom gospodarczym znaleźli się bez pracy na bruku. Ofiarodawcy chcą pomóc bezrobotnym, nie żądając od nich w zamian żadnej usługi. Niech lewa ręka nie wie, co prawa daje. Tymczasem organizację Pomocy Zimowej bezrobotnym obmyślano tak sprytnie, że za ofiary, które daje społeczeństwo, domaga się od korzystających z tych ofiar bezrobotnych tzw. odróbki. Więc już nie lewa, a trzecia ręka dowiedziała się o tym, co prawa daje.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#StanisławRatajczyk">Nie mam zamiaru protestować przeciwko zwyczajowi odróbki, o ile odróbka pobranej pomocy zimowej nie opiera się na zorganizowanym i świadomym wyzysku już i tak nieszczęśliwych bezrobotnych, a to przede wszystkim z tego względu, że bezzwrotna ofiara mogłaby działać demoralizująco, a zresztą marzeniem bezrobotnego jest nie jałmużna, lecz praca i godziwa zapłata.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#StanisławRatajczyk">Nie zaprzeczam zatem, że wszystko jest w porządku, jeżeli samorząd terytorialny korzysta i pomnaża dobro z ofiar, składanych przez społeczeństwo dla bezrobotnych, Ale jeżeli pomoc zimowa stała się z, jałmużny pożyczką, to wtedy należy przestrzegać uczciwości handlowej i w ogóle uczciwości. Stwierdzam, że w rzeczywistości dzieją się w dziedzinie odrobek pomocy zimowej wielkie nadużycia. Daję na to przykłady. W danym, przypuśćmy, mieście bezrobotny otrzymuje tygodniowo naturalia wartości 4.30 zł. Zobowiązany jest za to do czterech dni pracy. Wartość 8-godzinnego dnia pracy komitety oceniają na 1.80 zł, czyli cztery dni pracy mają wartość 7.20 zł. Dlaczego bezrobotny musi oddawać 7.20, jeżeli otrzymał naturalia wartości 4.30 zł? Czy to jest w porządku? Czy to się zgadza z uczciwością? Mało tego! W danej miejscowości wartość godziny pracy niekwalifikowanego robotnika ocenia się powszechnie na 50 gr, czyli 8-godzinny dzień pracy na 4 zł. Dlaczego Komitet Pomocy Zimowej wartość takiego samego dnia pracy ocenia na 1,80 zł? Czy to jest uczciwie? Jeżeli więc obliczymy różnicę między wartością odrobki i wartością udzielonych naturaliów, wtedy stwierdzimy, że na tym jednym bezrobotnym, korzystającym z pomocy zimowej wedle najniższej grupy, gmina samorządu terytorialnego zarobi 11.70 zł w 4 dniach pracy! Ten zarobek gminy na bezrobotnym w grupie czwartej wynosi 41.90 zł na 16 dni. Przykład z miasta Żnina. Grupa czwarta. Robotnik otrzymuje wartość zasiłku 22.10 zł. Pracuje 16 dni po 1.80 zł, co wynosi 28.80 zł. Na dobro gminy pozostaje 6.70 zł. Ale licząc odróbkę 16 dni po 4 zł jest 64 zł. Wartość zasiłku otrzymał robotnik 22.10 zł, gmina zarobiła w 16 dniach na każdym wynędzniałym bezrobotnym 41.90 zł. Nic więc dziwnego, że bezrobotni nazywają Pomoc Zimową „wyzyskiem zimowym”. Poza tym obowiązany do odrobku otrzymanej zapomogi zmuszony jest często pójść do miejsca pracy 10 i więcej kilometrów w jedną stronę. Przebywa więc w drodze około 4 do 5 godzin, plus praca 8 godzin, co razem uczyni około 13 godzin, i to za 1.80 zł, czyli wynagrodzenie wynosi ca 10½ grosza za godzinę.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#StanisławRatajczyk">Praktyki stosowane przez komitety lokalne Pomocy Zimowej, wielkodusznie rozdające ofiary z cudzej kieszeni, są tak oburzająco niesprawiedliwe, że trzeba natychmiastowej ingerencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, aby je uniemożliwić. Ze wspaniałego pomysłu, wykazującego solidarność społeczną, zrobiono machinę, która w sposób, przynoszący zaszczyt sprytowi jej wynalazców, w doskonały sposób, w lichwiarski i karalny sposób uprawia jakoby rozbój na otwartej drodze!</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#StanisławRatajczyk">Jako przedstawiciel tych bezrobotnych, w ich imieniu, a jako ofiarodawca na Pomoc Zimową we własnym imieniu protestuję przeciwko tym praktykom i domagam się radykalnej interwencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#StanisławRatajczyk">Sprawa mieszkań dla bezrobotnych. Gdy się układa wielki program gospodarczy, to równocześnie nie można zapominać o tym, że na przedmieściach wielkich i małych miast wznoszą się rudery, noszące szumne nazwy „Wesołych Miasteczek”, „Dębowych Gór” (Toruń), „Belwederów” (Inowrocław) i „Madery” (Grudziądz). Betonowe schrony wojskowe, opuszczone gmachy fabryczne, warownie, kryjące w sobie dziesiątki tysięcy wynędzniałych ludzi, setki tysięcy niedożywionych i nic nikomu niewinnych dzieci. Tam się niszczy zdrowie i podstawy narodu, tam w dzieciństwie kończy się już ten obywatel - żołnierz. Tam bierze początek prostytucja, tam wreszcie w nieopisanych warunkach mieszka, żyje, rozwija się i gnije obywatel, korzystający ze wspaniałomyślnych wysokich zarobków nie tylko na robotach publicznych, ale i w przemyśle prywatnym.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#StanisławRatajczyk">Gdzie lokuje się bezrobotny? Przytaczam tylko kilka fragmentów tej gehenny mieszkaniowej. I tak: Gdynia. Eksmitowanych umieszcza się w schronisku dla bezdomnych. Jest to jedna wielka ubikacja przepierzona firankami, kocami itp. Warunki higieniczne są tu poniżej wszelkiej krytyki. Nakło. Eksmitowane rodziny ulokowano w lepiankach ziemnych poza miastem a to rodziny Przybylskich, Grzegorków i Wełny. Z powodu braku urządzeń higienicznych rodziny te trapi nieustanna choroba. Grudziądz. Eksmitowanych lokuje się tu w tak zwanej Maderze. Jest to teren, na który wpuszcza się mieszkańców tego osiedla za okazaniem legitymacji, którą kontroluje osobnik ustanowiony przez zarząd miejski. Wstęp dla innych osób na ten teren jest pod groźbą surowej kary zakazany.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#StanisławRatajczyk">Takie i gorsze jeszcze warunki mieszkaniowe dla bezrobotnych i mało zarabiających organizują gminy i w innych miejscowościach, jak: Leszno, Ostrów, Wolsztyn, Poznań, Gniezno, Wągrowiec, Września, Środa itd., a nie inaczej jest w Warszawie, Łodzi czy Krakowie.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#StanisławRatajczyk">Z tą tragedią mieszkaniową bezrobotnych i mało zarabiających trzeba skończyć niezwłocznie. Walka z gruźlicą i innymi chorobami jest i będzie ograniczona tak długo, jak długo nie da się tym tysiącom biedaków i ich rodzinom godziwych zarobków i możliwych mieszkań. Tą sprawą winny zająć się przede wszystkim czynniki państwowe i samorządowe. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów winien spowodować, by na budowę mieszkań dla bezrobotnych i mało zarabiających Fundusz Pracy przeznaczał odpowiednie dotacje. Samorządy terytorialne muszą poczytywać sobie za obowiązek, by wstawiać rokrocznie do swych budżetów odpowiednie kwoty na cel budowy domów robotniczych, by w ten sposób likwidować obozy eksmitowanych rodzin robotniczych.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#StanisławRatajczyk">W tych kilku uwagach, wskazałem na poszczególne fragmenty zapalnego stanu rzeczy, które są szkodliwe dla Państwa i rzesz pracowniczych.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#StanisławRatajczyk">Pozwolę sobie i tu wobec członków Wysokiego Rządu i Wysokiej Izby złożyć w imieniu mych wyborców i w imieniu szerokich rzesz pracowników i robotników następujące oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#StanisławRatajczyk">Polskie rzesze pracownicze i robotnicze, zatrudnione tak w samorządach terytorialnych jak i w instytucjach oraz przedsiębiorstwach państwowych, dały dowody swego poświęcenia i ofiarności 20 lat temu, kiedy trzeba było wypędzać wrogów z ziem polskich. Dalej poprzez 20 lat wysiłku i zmagań społeczeństwa polskiego w odbudowie Polski gospodarczej i politycznej brały te dziesiątki tysięcy robotników czynny udział. Mimo niewystarczających zarobków składały i składają te wielkie rzesze pracownicze duże ofiary na różne urządzenia państwowe a szczególnie zbrojeniowe. W ostatnich bowiem widzą oni swój największy obowiązek aż do przelania krwi za Ojczyznę i w tym zawierają swe przeświadczenie o niezachwianej konieczności zjednoczenia Narodu Polskiego. Wyczerpani najgorszymi warunkami chcą i nadal sprostać swym obowiązkom obywatelskim, ale równocześnie oczekują od p. Premiera i Ministra Spraw Wewnętrznych oraz całego Rządu zarządzenia skierowanego do wszystkich samorządów terytorialnych, do wszystkich zakładów i przedsiębiorstw państwowych, by te instytucje zaprzestały wyzyskiwania robotników, rzemieślników oraz pracowników umysłowych i zastosowały w poszczególnych zakładach pracy wyższe i sprawiedliwsze wynagrodzenia od dotychczasowych. Do wszystkich samorządów terytorialnych — a) by samorządy te przystąpiły do zlikwidowania obozów eksmitantów i w tym kierunku rozwinęły na szerszą skalę, niż się to dzieje dotychczas, budownictwo dla pomieszczenia bezrobotnych i mało zarabiających robotników, b) by samorządy terytorialne nie odmawiały zawierania układów zbiorowych pracy wszędzie tam, gdzie związki zawodowe z przyczyn ważnych i uzasadnionych o zawarcie takich układów się zwrócą, c) by samorządy terytorialne niezwłocznie zaniechały hańbiących i krzywdzących praktyk w obliczaniu wartości pracy przy odróbce pomocy zimowej bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#StanisławRatajczyk">Panie Premierze! Jeśli chodzi o warunki mieszkaniowe, o obliczanie wartości pracy biednych bezrobotnych przy odrobkach pomocy zimowej, to pozwolę sobie przy tej sposobności przytoczyć jeszcze jeden przykład, o czym szeroko pisała prasa poznańska. „Kurier Poznański” z niedzieli 12 bm., choć wiadomo, że nie jest to organ robotniczy, a więc nie miałby powodu do wyolbrzymiania sprawy, tak piszę — cytuję wyjątki z tego artykułu: „W odległości 10 km od Kłocka przy szosie do Janowa leży duża wieś kościelna — Łopienno, licząca około 1.500 mieszkańców. Około 300 m za Łopienną, tuż nad jeziorem w kupach z piasku znajdują się mieszkania najbiedniejszych ludzi. 4 eksmitowane rodziny wykopały sobie w ziemi nory, obłożyły je chrustem i drzewem i tam zamieszkały, m. in. rodzina Aleksandrzaków z 6 dziećmi w wieku od 6 miesięcy do 8 lat. Ludzie ci znajdują się w skrajnej nędzy, żyją wyłącznie z żebraniny i nie trudno sobie wyobrazić, w jakich fatalnych warunkach odbywa się wychowanie dzieci. Np. rodzina Aleksandrzaków, licząca 8 osób, zajmuje dosłownie norę o rozmiarach 3 X 1½ m. Nie do wiary wprost jest fakt, że od ludzi mieszkających w norach pobiera zarząd gromady Łopienno kwotę 26 zł miesięcznie. A ponieważ ludzie ci — rzecz zrozumiała — nie mogą tego zapłacić, każe im się całą kwotę odpracować, licząc 2 zł za 1 dzień pracy.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#StanisławRatajczyk">Wskazując z tej trybuny sejmowej na niektóre tylko fragmenty tych okropności ludzkich, jestem głęboko przekonany, że p. Premier tej praktyce wielu samorządów terytorialnych bliżej się przyjrzy i wyda odpowiednie zarządzenie, które poskromi raz na zawsze tak wysoce szkodliwą działalność, przez którą cierpią najbiedniejsi. Dotychczasowy bowiem bieg spraw w omawianej przeze mnie dziedzinie nie tylko szkodzi krzywdzonym robotnikom i ich rodzinom, ale także szkodzi Państwu i interesom narodu, a następnie podkopuje zaufanie nie tylko do samorządu, ale i do Państwa i Rządu. Trzeba niezwłocznie skończyć z hańbiącą i krzywdzącą bezrobotnych praktyką, stosowaną w samorządach terytorialnych. Oceniajmy należycie godność człowieka i wartość jego pracy, ale nie tylko w słowach, a przede wszystkim w realnych czynach.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Trockenheim.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JankielTrockenheim">Wysoka Izbo! Zabierając głos w debacie nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, pragnę na wstępie powołać się na ważką enuncjację, wypowiedzianą z tej wysokiej trybuny przy otwarciu bieżącej kadencji sejmowej. Dnia 2 grudnia ubiegłego roku p. Premier gen. Składkowski złożył następujące oświadczenie: „Wierzę głęboko, że drogą główną, drogą linii wytycznej, gdzie zawsze zejdą się nasze myśli, będzie droga testamentu Marszałka Piłsudskiego. Jest to wytyczna uzgodniona, droga, na której Polska — w myśl wskazań Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i Marszałka Śmigłego Rydza — znajdzie miejsce w dziejach Narodu”. Testamentem Marszałka Piłsudskiego jest Konstytucja kwietniowa.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#JankielTrockenheim">A więc Rząd przez usta swojego szefa złożył przy otwarciu Sejmu deklarację, że jego droga — to droga Konstytucji kwietniowej, że w przyszłej swojej pracy pozostanie wierny tej Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Długosz.)</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#JankielTrockenheim">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma za zadanie regulowanie życia wewnętrznego kraju i stanie na straży przestrzegania ustaw w tej dziedzinie, a zwłaszcza ustawy zasadniczej, jaką jest Konstytucja.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#JankielTrockenheim">Jako przedstawiciel ludności żydowskiej, uważam za swój obowiązek wskazać na krzywdy, jakie się dzieją tejże ludności i które są w wyraźnej sprzeczności z obowiązującymi ustawami, a w szczególności z duchem i literą Konstytucji. W swoich dalszych wywodach będę zmuszony domagać się usunięcia tych krzywd i dlatego uważałem za wskazane przypomnieć oświadczenie, które dopiero co zacytowałem. Muszę przy tym z góry się zastrzec przeciw zarzutowi, postawionemu jednemu z moich kolegów na Komisji Budżetowej, jakoby wyrażeniem żalów ludności żydowskiej miało się zamiar przemawiać do zagranicy. Otóż nie. Przemawiam do Rządu Rzeczypospolitej, do Sejmu i społeczeństwa polskiego. U nich pragnę znaleźć zrozumienie, u nich domagam się sprawiedliwości, jest to moje prawo i — co więcej — mój obowiązek.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#JankielTrockenheim">Wysoka Izbo! Zacznę od modnego hasła odżydzenia handlu, hasła, głoszonego przez wielki odłam społeczeństwa polskiego, a nawet przez sfery miarodajne, hasła, które dzisiaj w dyskusji było przez niejednego z mówców rzucone. Hasło to pociąga za sobą szereg bezprawi, jak pikiety, ekscesy itd., jednym słowem podważa bezpieczeństwo życia i mienia ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#JankielTrockenheim">Tu muszę pokrótce powtórzyć to, co już wypowiedziane zostało z tej trybuny przez przedstawicieli społeczeństwa żydowskiego. Nie my, Żydzi, jesteśmy winni, że udział nasz w handlu jest większy, aniżeli nasz stosunek procentowy do ogółu ludności. Niedopuszczanie Żydów do innych gałęzi zatrudnień, nieprzyjmowanie Żydów na posady rządowe i komunalne, na kolejach, w tramwajach, na robotach publicznych, zamknięcie przed robotnikiem żydowskim wrót wielkiego przemysłu, górnictwa itd. — oto są przyczyny, które zmusiły i zmuszają tych zewsząd wypartych a nigdzie niedopuszczalnych do szukania podstaw bytu w handlu.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#JankielTrockenheim">Wyniki spisu ludności z roku 1931, które zostały niedawno ogłoszone, stwierdzają, że wśród 28.000 pracowników kolejowych zatrudniono na terenie województw centralnych, wschodnich i północnych 40 Żydów...</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#komentarz">(Przerywania.),</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#JankielTrockenheim">...a wśród przeszło 16.000 urzędników Poczty i Telegrafu na terenie tychże województw znajduje się 20 Żydów. Te dwa przykłady wskazują dobitnie, jak bardzo Żydzi wyeliminowani są z tych gałęzi zatrudnień, do których inni mają dostęp otwarty.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#JankielTrockenheim">A po tym wszystkim przychodzi się z żądaniem wyeliminowania Żydów i z handlu. A dąży się do tego nie uczciwymi środkami wolnej konkurencji, lecz za pomocą usunięcia od handlu koncesjonowanego, za pomocą bojkotu, pikiet, ekscesów, które po krótkiej przerwie znowu mają miejsce w różnych miastach i miasteczkach, jak Garwolin, Ryki, Skarżysko, Sosnowiec i innych, skąd dochodzą nas żale i głosy rozpaczy kupców żydowskich.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#JankielTrockenheim">Czy jest to dopuszczalne, czy jest to zgodne z enuncjacją wypowiedzianą z tej wysokiej trybuny, którą miałem zaszczyt dopiero tu zacytować?</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#JankielTrockenheim">Szermierze odżydzenia handlu muszą przecież zdać sobie sprawę, że 3 i pół miliona ludności musi wszak mieć jakieś podstawy egzystencji, że uczynienie z milionów ludzi żebraków jest nie tylko niesprawiedliwe, nieludzkie, lecz i niebezpieczne.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#JankielTrockenheim">Poruszam tu pobieżnie tę sprawę, gdyż jest ona związana z kwestią narodowościową i bezpieczeństwa, które podlegają kompetencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a będziemy jeszcze mieli sposobność szerzej to zagadnienie omówić przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#JankielTrockenheim">P, poseł Dudziński w swoim dzisiejszym przemówieniu wskazał na statystykę, która zupełnie nie odpowiada prawdzie, że Żydzi zabierają 40% dochodu społecznego. P. Dudziński, którego znam jeszcze z poprzedniej kadencji, nie jest bardzo mocny w statystyce.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#komentarz">(P. Dudziński:</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#JankielTrockenheim">To Żydzi układają statystykę, więc powinna być dobra. Jeśli chodzi o jego statystykę, na którą się powołał w dyskusji nad ubojem rytualnym, to przytoczył on, że obrót mięsem wynosi 4 miliardy zł w Polsce. A ja w swoim czasie wykazałem na zasadzie statystyki prawdziwej, Małego Rocznika Statystycznego, że ten cały obrót wynosił wszystkiego 280 milionów zł. To samo tutaj się powtarza, że p. poseł Dudziński nie jest bardzo biegły w statystyce. Natomiast my jesteśmy w posiadaniu innych cyfr, a mianowicie Biuro Statystyczne Żydowskie...</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#JankielTrockenheim">...oszacowało udział Żydów w podatkach pośrednich i bezpośrednich w roku 1932 na 33% ogólnych wpływów z tych podatków.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#komentarz">(P. Szczepański: A majątek żydowski obliczyliście? (Głos: Nie wspomniał Pan o potajemnym uboju.)</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#JankielTrockenheim">Wysoka Izbo! Usiłuje się problem żydowski rozwiązać za pomocą jeszcze innego hasła, a mianowicie za pomocą hasła o emigracji żydowskiej. Hasło to nie schodzi z ust referentów budżetowych, hasło to było przedmiotem dzisiejszych przemówień moich przedmówców i za pomocą tego hasła usiłuje się rozwiązać zaognioną kwestię żydowską w Polsce. Przeciw takiemu stawianiu kwestii mam zasadnicze zastrzeżenie. Postulat emigracji nie powinien mieć podłoża politycznego. Nie można powiedzieć do obywateli żydowskich, zamieszkałych na ziemiach polskich z górą 800 lat: Musicie odejść, bo jesteście Żydami. Uznajemy, że istnieje w Polsce zagadnienie emigracji, zagadnienie, dotyczące nie tylko zdeklasowanego Żyda, lecz i bezrolnego chłopa i pozostającego bez pracy robotnika. Jesteśmy gotowi współpracować z Rządem i społeczeństwem polskim dla wynalezienia terenu na kolonizację obywateli polskich bez różnicy narodowości.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#komentarz">(Głos: Dla siebie poszukajcie. Różne okrzyki.)</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#JankielTrockenheim">Istnieje zaś kraj, na którym szczególnie koncentrują się wysiłki i dążenia narodu żydowskiego do osiedlenia się tam i stworzenia siedziby narodowej. Mam oczywiście na myśli Palestynę. Jesteśmy głęboko przeświadczeni, a utwierdzają nas w tym dzieje dotychczasowej kolonizacji palestyńskiej, że zdolność absorpcyjna tego kraju bynajmniej jeszcze nie została wyczerpana, że może on jeszcze pomieścić wielkie masy Żydów. I dlatego będziemy bardzo wdzięczni Rządowi Polskiemu, jeśli nam będzie pomocny w naszych wysiłkach, aby wrota Palestyny zostały szeroko otwarte dla masowej emigracji żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#komentarz">(P. Dudziński: Kupcie od nas karabiny i jazda na Arabów!)</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#komentarz">(P. Sommerstein: My już tam mamy karabiny.)</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#komentarz">(P. Mincberg: Takich kawalerzystów, jak Pan, nie mamy.)</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#komentarz">(P. Dudziński: Jak wyemigrujecie, to się poświęcę i pojadę z Wami.)</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Jedź Pan już.)</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#JankielTrockenheim">Wysoka Izbo! Oczywiście nie będę tutaj reagował na te absurdalne i fantastyczne plany p. posła Dudzińskiego co do stworzenia batalionów pracy.</u>
<u xml:id="u-24.31" who="#komentarz">(Głos: On za to poprowadzi Waszą kawalerię.)</u>
<u xml:id="u-24.32" who="#JankielTrockenheim">Wysoka Izbo! W tym samym czasie, kiedy ze sfer miarodajnych propaguje się emigrację Żydów, zostają przez te same sfery uczynione kroki, które wywołują skutek wręcz przeciwny. Mam na myśli wykonanie ustawy o pozbawieniu obywatelstwa. Nie będę krytykował samej ustawy, która została uchwalona w czasie ubiegłej kadencji, uważam jednak za konieczne zwrócić uwagę na sposób wykonania tej ustawy. Nagłe i masowe pozbawianie obywatelstwa Żydów polskich, zamieszkałych za granicą, odstrasza obywateli polskich od wyjazdu za granicę, celem poszukiwania pracy i urządzenia się tam, gdyż nim się obejrzy, może zostać pozbawiony obywatelstwa, a tym samym i opieki Państwa. Nie jest też dla nikogo tajemnicą, że właśnie owe posunięcia były przyczyną tego szatańskiego dzieła ościennego państwa przerzucenia przez granicę polską kilkunastu tysięcy ludzi w ciągu jednej nocy,</u>
<u xml:id="u-24.33" who="#komentarz">(Głos: Właśnie.)</u>
<u xml:id="u-24.34" who="#JankielTrockenheim">I tak mógł zajść paradoksalny fakt, że zamiast emigracji mamy przymusową szkodliwą reemigrację.</u>
<u xml:id="u-24.35" who="#komentarz">(Głos: No, widzi Pan!)</u>
<u xml:id="u-24.36" who="#JankielTrockenheim">Chciałbym tutaj poruszyć jeszcze sprawę związaną z obozem zbąszyńskim, który wprawdzie w tej chwili jest już w fazie rozwiązania, bo układ ostatni, który został zawarty z Niemcami, przewiduje powrót prowizoryczny Żydów do Niemiec celem uporządkowania ich majątku, ale czy jeszcze dużo znajdą ze swego majątku, który tam pozostał?</u>
<u xml:id="u-24.37" who="#JankielTrockenheim">Wysoka Izbo! W tym czasie, kiedy uchodźców lub raczej wygnańców żydowskich trzyma się właśnie w tym mieście granicznym Zbąszyniu lub w innych punktach pogranicznych, władze administracyjne wysiedlają obywateli Żydów, z miejscowości pogranicznych, wykorzystując do tego celu ustawę o pasie granicznym.</u>
<u xml:id="u-24.38" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie. P. Sommerstein: Niesłusznie.)</u>
<u xml:id="u-24.39" who="#JankielTrockenheim">Setki Żydów w Gdyni, w Bielsku i w innych miejscowościach w pobliżu granicy są wysiedlane, aczkolwiek są to spokojni i lojalni obywatele, zajmujący się uczciwą i produkcyjną pracą, którzy w niemałej mierze przyczynili się swoją inicjatywą, trudem i przedsiębiorczością do rozwoju tych miast.</u>
<u xml:id="u-24.40" who="#JankielTrockenheim">Miałem sposobność przeczytać odpis odwołania, jakie wniósł do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pewien Żyd, kuśnierz z zawodu, którego wysiedlono z Chorzowa. Człowiek ten służył w wojsku polskim, został ranny na wojnie, jest nadal żołnierzem rezerwy. Zapytuje on w swoim odwołaniu: W razie wojny powołają mnie do obrony granic i bez obawy, abym je zdradził, a w czasie pokoju wypędza się mnie z pasa granicznego, jako niebezpiecznego dla tych granic. Każdy przyznać musi, że pytanie to nie jest pozbawione logiki, tym bardziej że przy odzyskaniu Zaolzia żołnierz Żyd wykazał ofiarą życia, że gotów jest bronić własną krwią granic Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-24.41" who="#komentarz">(P. Szczepański: To jest obowiązek. Jak jecie chleb, to jest to Waszym obowiązkiem.)</u>
<u xml:id="u-24.42" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Na chleb ciężko pracujemy.)</u>
<u xml:id="u-24.43" who="#JankielTrockenheim">Poruszę jeszcze na zakończenie sprawę prasy. My żydowscy przedstawiciele parlamentami, wskazywaliśmy nieraz, że główną przyczynę brutalnych wystąpień antyżydowskich stanowi pewien odłam prasy, który postawił sobie za cel ustawiczne podburzanie przeciw Żydom.</u>
<u xml:id="u-24.44" who="#JankielTrockenheim">Muszę z żalem stwierdzić, że nowy dekret prasowy, który wyposaża Rząd w dość szerokie prerogatywy, nie jest stosowany w odpowiedniej mierze do propagandy i podjudzania przeciw ludności żydowskiej. Władza administracyjna zachowuje się również z niezrozumiałą pobłażliwością w stosunku do tego rodzaju ulotek i plakatów. Nie powinno się też było dopuścić do takich odczytów, jak ks. Trzeciaka w Warszawie p. t. „Zmierzch Izraela”...</u>
<u xml:id="u-24.45" who="#komentarz">(Przerywania.),</u>
<u xml:id="u-24.46" who="#JankielTrockenheim">...który nie po raz pierwszy spowodował czynne wystąpienia antyżydowskie.</u>
<u xml:id="u-24.47" who="#JankielTrockenheim">Jeśli jeszcze dodam do tego tragiczną sytuację studentów Żydów na wyższych uczelniach, o czym zresztą będziemy mówili jeszcze przy budżecie Ministerstwa Oświaty, jeśli wspomnę o tzw. urbanizacji, zrównującej z ziemią w imię estetyki setki domów żydowskich, to Wysoka Izba będzie przekonana, że poseł żydowski ma naprawdę uzasadnione żale i postulaty. Żale te i postulaty kierujemy do Wysokiego Rządu i mamy prawo oczekiwać, że ważkie oświadczenie, wypowiedziane z tej trybuny dnia 2grudnia ub. r., zostanie w czyn wprowadzone.</u>
<u xml:id="u-24.48" who="#JankielTrockenheim">Wysoka Izbo! Na dzisiejsze oświadczenie Wicemarszałka płk. Wendy odnośnie zagadnienia mniejszości żydowskiej w Państwie stwierdzam imieniem Żydowskiego Koła Parlamentarnego co następuje:</u>
<u xml:id="u-24.49" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze jedna deklaracja.)</u>
<u xml:id="u-24.50" who="#JankielTrockenheim">Oświadczenie Wicemarszałka płk. Wendy jest tylko jeszcze ostrzejszym niż dotąd sformułowaniem znanego nam stanowiska Obozu Zjednoczenia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-24.51" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze nie uciekacie?)</u>
<u xml:id="u-24.52" who="#JankielTrockenheim">Sformułowanie to oznacza wypowiedzenie zdecydowanej walki ze strony Obozu Zjednoczenia Narodowego społeczeństwu żydowskiemu w Polsce.</u>
<u xml:id="u-24.53" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-24.54" who="#JankielTrockenheim">To wypowiedzenie walki zmusza nas do zdecydowanej obrony społeczeństwa żydowskiego w Polsce przeciw tej eksterminacji.</u>
<u xml:id="u-24.55" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-24.56" who="#JankielTrockenheim">Akcję tę uważamy za wręcz szkodliwą dla wewnętrznej spoistości Państwa Polskiego. Deklaracje, złożone podczas tej sesji przez reprezentantów parlamentarnego Koła Żydowskiego w Komisji Budżetowej i na plenum Sejmu w sprawie współpracy społeczeństwa żydowskiego dla Państwa Polskiego, złożone były nie Obozowi Zjednoczenia Narodowego, lecz skierowane były do Rządu Rzeczypospolitej, który jest Rządem Państwa, a nie ugrupowania politycznego.</u>
<u xml:id="u-24.57" who="#JankielTrockenheim">Deklaracje nasze oparte są na fakcie naszej wiekowej łączności z Rzecząpospolitą i na Konstytucji Państwa Polskiego. O realizowanie tej Konstytucji w życiu walczyć będzie społeczeństwo żydowskie niezachwianie nadal ramię przy ramieniu...</u>
<u xml:id="u-24.58" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-24.59" who="#JankielTrockenheim">...z wszystkimi, którzy Konstytucji tej bronią, i przeciw wszystkim, którzy fundamenty tej Konstytucji podrywają.</u>
<u xml:id="u-24.60" who="#komentarz">(Oklaski na ławach żydowskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Stoch.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#FranciszekStoch">Spokój polityczny jest poważną gwarancją spokoju publicznego, dlatego przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zajmę się specjalnie zagadnieniami politycznymi, a na tym tle szczególnie sprawą ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#FranciszekStoch">Sejm poprzedni został rozwiązany dekretem Prezydenta, jako nie będący wyrazem rzeczywistych nastrojów społeczeństwa, i powołanie nowego Sejmu nastąpiło z wyraźnym wskazaniem zmiany ordynacji wyborczej. Taką była enuncjacja Głowy Państwa.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(Ustęp skreślony przez Marszałka na podstawie art. 42 pkt (2) regulaminu.)</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#FranciszekStoch">Akt rozwiązania Sejmu ze wskazaniem jako konieczności zmiany ordynacji wyborczej miał taką, płynącą konsekwentnie z treści dekretu wymowę polityczną, iż nie tylko skład poprzedniego Sejmu nie odzwierciedlał nastrojów mas, ale nadto z góry zostało przesądzone, że grupy, które wyłoniły Sejm poprzedni, nie mają w społeczeństwie dostatecznego oparcia i że metodą dotychczasowej ordynacji nie można oczekiwać właściwego wypowiedzenia się obywateli. Innymi słowy, z treści dekretu wyprowadzić należy logiczny wniosek, że Pan Prezydent nie uznał, by czynniki polityczne z dawnego BB, zgrupowane następnie pod nazwą Obozu Zjednoczenia Narodowego, miały szanse reprezentowania całego społeczeństwa i zezwalając na powołania nowego Sejmu w trybie obowiązującej ordynacji....</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WacławMakowski">Panie Pośle, prosiłbym o troszkę wyraźniejsze mówienie, gdyż nie słyszę, co Pan mówi.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#FranciszekStoch">...nawet bez zakreślenia terminu z góry niejako przewidywał, że nowy Sejm długo trwać nie będzie, a ustąpi miejsca takiemu Sejmowi, który na podstawie zmienionej ordynacji stanowić będzie rzeczywistą reprezentację woli narodu.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#FranciszekStoch">W tej interpretacji woli Głowy Państwa, oczywistej z treści dekretu, jest bez znaczenia komentarz, że wola tą była prawdopodobnie wynikiem utrwalającej się wśród czynników decydujących świadomości, że w obliczu wstrząsów zewnętrznych należy do współdziałania i współodpowiedzialności powołać poza Ozonem także inne grupy z politycznej opozycji, ale komentarz ten wysuwa się na czoło przy rozważaniu zagadnień spokoju publicznego, bo nie zanosi się na polityczne dolce far niente i zbyt ostre zakręty mogą nieostrożnego jeźdźca bardzo łatwo wysadzić z siodła.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#FranciszekStoch">Sejm nowy powstał bez współdziałania opozycji, która zasadniczo w kampanii wyborczej udziału nie brała. Śmiem twierdzić, że koniunktura, jaka po wyborach wynikła przez znaczny udział wyborców, stających do urny wyborczej, i na tle absencji stronnictw opozycyjnych, była niespodzianką zarówno dla Rządu, jak i dla Ozonu...</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">(Głos: Skąd Pan wie to wszystko.)</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#FranciszekStoch">...i stąd wypłynęły różne, a jakże różne oceny wartości aktu wyborczego, w dystansie zaledwie dwóch z górą miesięcy.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#FranciszekStoch">W dniu otwarcia Sejmu Obóz Zjednoczenia Narodowego w triumfalnym hymnie zwycięstwa wziął od razu wysokie C, głosząc, że niczego więcej nie pragnie, gdyż skupił głosujących na siebie 67% ogółu, zaś Rząd przez usta swych reprezentantów — może z dość niepewnym przekonaniem wewnętrznym — akceptował koncepcję Ozonu, deklarując przez usta p. Wicepremiera, że społeczeństwo w większości swej udzieliło Ozonowi kredytu bez żadnego zastawu.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#FranciszekStoch">Wprawdzie już trzeciego dnia po swej mowie p. Wicepremier na zebraniu Zarzewiaków wzniósł powtórzony przez całą prasę okrzyk na cześć rozszerzonej konsolidacji narodowej, lecz na trybunie sejmowej dominowała w dalszym ciągu koncepcja o wyłączności Ozonu.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#FranciszekStoch">To byłaby pierwsza faza, trwająca z górą dwa miesiące. Druga faza zaczęła się przy dyskusji nad budżetem. Dyskusja generalna dała okazję do ogłoszenia przez kierownictwo Ozonu zmienionej koncepcji. Wśród wyrażonych wielokrotnie przez Ozon akcentów harmonii i całkowitej zgodności z Rządem padło wówczas oświadczenie, że wybory były zwycięstwem nie OZN, lecz Rządu. Nie znajduję satysfakcji w znęcaniu się nad przeciwnikami...</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(Głos: Kiedy Pan będzie mówił o eunuchach?)</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#FranciszekStoch">...więc ograniczę się do uwypuklenia, co za paradoks przez to oświadczenie stoi do rozwiązania. Twierdzi się, że zwyciężył Rząd, a więc słusznie można by wyprowadzić wniosek, że Sejm, który ma Rząd kontrolować, wybrany w takich warunkach, jest niepotrzebny, bo społeczeństwo wyraziło zaufanie Rządowi. Nie pójdę tak daleko. Spróbuję innego rozwiązania. Rozumuję więc, że jeżeli Rząd zwyciężył, a nie OZN, względnie jeżeli zwyciężył Rząd per prokuram Ozonu, w takim razie OZN nie mając własnego, bezpośredniego oparcia w społeczeństwie lub w najlepszym dla niego wypadku mając oparcie poprzez Rząd, będzie miał prawo wykonywać swoje czynności tylko o tyle, o ile będzie Rząd popierał. Dochodzimy pomału do rozwiązania paradoksu. Czy oświadczenie p. posła Skwarczyńskiego, bardzo, jak wykazałem, paradoksalne, nie jest wprowadzeniem Ozonu na linię tak dobrze ongiś znaną, linię polityczną dawnego BBWR?</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#FranciszekStoch">Rozważania moje pozornie tylko mają charakter teoretyczny, bo jak się okaże ze ścisłego określenia stosunku grupy ozonowej do Rządu wynikać będą poważne konsekwencje w wielu dziedzinach, a szczególnie w omawianej teraz kwestii zmiany ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#FranciszekStoch">Pamiętamy dobrze złożone może przed miesiącem na stosowne zapytanie jednego z senatorów wyjaśnienie p. Premiera, które da się odtworzyć w ten sposób, że apel do Rządu o przyśpieszenie sprawy ordynacji wyborczej nie jest aktualny ze względu na istniejące w ciałach ustawodawczych organizacje polityczne, które przede wszystkim temat ten do rozwiązania podjąć powinny. Takie stanowisko reprezentanta Rządu było zrozumiałe i mogło wystarczyć w okresie działania pierwszej fazy koncepcyjnej, kiedy to OZN występował jako samodzielna i niezależna siła polityczna, poświadczeniu zaś p. posła Skwarczyńskiego złożonym podczas debaty generalnej nad budżetem, kiedy OZN przez wyzbycie się pretensji do zwycięstwa w wyborach zasunął się niejako za plecy Rządu, stając w jego cieniu, powtórne zapytanie pod adresem Rządu w warunkach politycznych zasadniczo zmienionych staje się aktualne i na czasie, bo Rząd, mając oddany mu do dyspozycji na wzór dawnego B. B. W. R. nowy organ polityczny, nie powinien obawiać się, że czynnik ten naruszy przez niesubordynację stosunek zależności z oświadczeń powyższych konsekwentnie wypływający.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#FranciszekStoch">Żadne zagadnienie państwowe nie może być rozwiązywane w określonych ramach danego jedynie zainteresowania. Nie można się wyrzekać idealnych rozwiązań w skali jak najszerszej, z uwzględnieniem dłuższego okresu czasu i przez równoczesne rozwiązanie szeregu kompleksów, które w tym dłuższym okresie czasu do rozwiązania można przewidywać. Czyniąc zadość takim zastrzeżeniom, w artykule zamieszczonym w jednym z pism stołecznych, w artykule — akcentuję to — zawierającym indywidualne moje poglądy na daną kwestię, próbowałem dokonać syntezy naszej sytuacji wewnętrznej na odcinku konsolidacji i wyborów oraz wskazać sposoby i kolejność rozwiązania. Zbliżamy się do końca sesji budżetowej i ze strony Ozonu względnie ze strony Rządu nie widać nic takiego, co można było by traktować jako chociażby początek rozwiązania któregokolwiek z problemów domagających się odpowiedzi. Nie rezygnuję i nie wycofuję się ani z jednej tezy, wypowiedzianej przeze mnie we wspomnianym artykule. Uważam więc, że przed dokonaniem zmiany ordynacji wyborczej potrzebna jest w interesie Polski, powiem, potrzebna jest jako konieczność historyczna konsolidacja współczesnego obozu narodowego i w tej konsolidacji OZN powinien wziąć udział.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#FranciszekStoch">Podtrzymuję, że nie jest możliwe wejście grup opozycyjnych do OZN, i że walka, która toczyła się i toczy, nie może być zakończona poddaniem się, a tylko pojednaniem. Nie wycofuję się z zajętego w tym artykule stanowiska, że o ile dokona się konsolidacji i o ile przez wyłonienie wspólnego politycznego ośrodka dyspozycji będzie się realizować różne zadania, czekające swego rozwiązania, już nie przez OZN, ale pod wspólną firmą dokonanej konsolidacji, w takim i jedynie w takim wypadku można by przewidywać odsunięcie sprawy ordynacji wyborczej na okres późniejszy po załatwieniu zmiany Konstytucji i wyboru w 1940 r. Prezydenta. Przez dokonanie konsolidacji i wyłowienie wspólnego ośrodka dyspozycyjnego, kierującego polityką na terenie ciał ustawodawczych, można by...</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#FranciszekStoch">...stworzyć surogat udziału mas opozycyjnych w decyzji spraw nie dających się odsunąć na czas po nowych wyborach.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#FranciszekStoch">Jedynie wzgląd na sytuację Państwa dyktował mi podobne rozwiązanie w konstrukcji swej nie spotykane i stawiające przed wszystkimi grupami politycznymi, które do konsolidacji mają należeć, obowiązek dużych wyrzeczeń i postulat zrozumienia naszej racji stanu.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#FranciszekStoch">Koncepcja moja daleka jednak było od rozgrzeszenia OZN i pozostawienia nadal aż do wyboru Prezydenta takiego układu sił, jaki w tej chwili jest polską rzeczywistością. Gdyby dano mi do wyboru dwie tego rodzaju ewentualności: albo utrzymanie dotychczasowego stanu i Sejmu co najmniej do 1940 roku, albo też domaganie się rozwiązania Sejmu i przeprowadzenia nowych wyborów, niezależnie w jakim czasie i w jakich okolicznościach mają być dokonane, bezwarunkowo oświadczam się za drugą ewentualnością. Z dwojga złego wybiorę to drugie jako dla Polski zło mniejsze, bo już wolę za przykładem wybitnego publicysty Studnickiego widzieć szanse konsolidacji, podobnie jak w 1920 r. w obliczu niebezpieczeństwa, aniżeli iść w grożące niebezpieczeństwo przy takim nastroju mas politycznie zniecierpliwionych, jak to odczuwamy powszechnie.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WacławMakowski">Panie Pośle, jeszcze raz proszę mówić trochę wyraźniej. Nic nie mogę zrozumieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#FranciszekStoch">Gdyby zaszła ta druga ewentualność i gdyby OZN względnie Rząd, doceniając sytuację, zdecydował się w najbliższym czasie przystąpić do zmiany ordynacji wyborczej i rozwiązania Sejmu, to mimo odmiennych i z góry oczekiwanych tendencyj, że OZN, mając w swych rękach większość, nie zechce uchwalić ordynacji bez zagwarantowania dla siebie szczególnych przywilejów, nie obawiam się tego, by taka ordynacja wyborcza znalazła aprobatę Głowy Państwa.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#FranciszekStoch">Przypominam dokonaną na wstępie analizę oceny przez Pana Prezydenta siły politycznej i wpływu społeczeństwa ze strony Obozu Zjednoczenia Narodowego...</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#FranciszekStoch">...wyraźnie mówiąc — dyskwalifikację tej grupy politycznej do wyłącznego reprezentowania mas społecznych, by zwłaszcza po stwierdzeniu przez Ozon w debacie generalnej swej słabości w ostatnich wyborach, nowa ordynacja, sformułowana pod znakiem przywilejów dla takiej grupy politycznej, mogła posiadać szanse do jej zadekretowania.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#FranciszekStoch">Proszę strawestować odpowiednią maksymę łacińską: „bas dat qui cito dat”.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#FranciszekStoch">Obecnie mamy względny spokój.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#FranciszekStoch">W spokoju niejeden węzeł, bardzo nawet skomplikowany, można rozsądnie rozwiązać. Gorzej jest, gdy coś się dzieje pod przymusem i gdy namiętności dyktują sobie wzajemnie warunki. Nie mam na myśli nacisków wewnętrznych, przewiduję jedynie układ rzeczy, jaki może powstać na skutek sytuacji od zewnątrz. Przypuśćmy, że obawy te okażą się płonne, ale w takim razie pozostaną naciski wewnętrzne, znajdujące uzasadnienie swoje nie tylko w głodzie politycznym, jaki dojrzewające masy odczuwają, ale przede wszystkim w dekrecie Pana Prezydenta i w niespełnionych obietnicach, którymi Ozon w okresie wyborów tak hojnie szafował.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#FranciszekStoch">Nie ze względu na interesy grupowe, ale li tylko powodowany obawą o prawidłowy rozwój naszych stosunków wewnętrznych kieruję apel do Pana Ministra Spraw Wewnętrznych, by zagadnieniom wyżej przedstawionym zechciał poświęcić najbaczniejszą uwagę i rychłe rozwiązanie do skutku doprowadził.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WacławMakowski">O treści przemówienia tylko co wygłoszonego powezmę sąd dopiero po zaznajomieniu się ze stenogramem, ponieważ nic nie mogłem dosłyszeć z tego, co Pan Poseł mówił.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Cieplak,</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#MarianBogdanCieplak">Wysoka Izbo! Proszę mi pozwolić, że od tego poprzedniego „niezależnego” wolnego bujania przejdę ponownie do realnych spraw, związanych z budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Szczególnie chcę dotknąć, jako czynny członek związku gmin, zagadnień samorządowych, zwłaszcza w gminach wiejskich.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#MarianBogdanCieplak">Stwierdzić należy niewątpliwie, że Rząd p. Premiera Składkowskiego sprawom samorządowym poświęca wiele uwagi i idzie samorządowi gminnemu na rękę. Wystarczy wspomnieć i z uznaniem podkreślić załatwienie rok temu pozytywnie dla gmin wiejskich znanej powszechnie sprawy dodatków mieszkaniowych dla nauczycieli. Przejęcie wypłaty dodatków mieszkaniowych przez Skarb Państwa nie tylko przyniosło gminom ulgę, ale co ważniejsze, przynajmniej częściowo została załatwiona przyczyna zadrażnień i sporów między gminami a nauczycielstwem. Mówię — częściowo, gdyż wobec niezbyt dokładnego przepracowania tego zagadnienia przepisy w tej mierze nasuwają jeszcze szereg wątpliwości interpretacyjnych. Sądzę, że zostanie to jednak przez odpowiednie czynniki, a więc przede wszystkim p. Ministra Spraw Wewnętrznych i p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, usunięte przez wydanie rozporządzeń wykonawczych.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Długosz.)</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#MarianBogdanCieplak">Jeżeli już mówię o zagadnieniach szkolnych, to z punktu widzenia samorządu byłby jeszcze jeden z ważnych postulatów pod adresem Rządu do zrealizowania. Chodzi mianowicie o przyjście z pomocą gminom wiejskim przy budowie publicznych szkół powszechnych. Sądzę, że sprawiedliwość tego wymaga, aby został przywrócony obowiązek udzielenia przez Państwo gminom 50% kosztów budowy szkół powszechnych. Przyczyniłoby się to bez wątpienia do zdwojenia wysiłków tak samorządów, jak i samego społeczeństwa w sprawie budowy szkół powszechnych. Ludność, zwłaszcza wiejska, zrozumiałaby, że sprawa podniesienia oświaty, walka z analfabetyzmem — to nie tylko sprawa samorządu, ale to są sprawy Państwa, które tym zagadnieniem interesuje się, że warto jeszcze więcej wysiłków położyć, by stanąć pod tym względem na równi z innymi, szczególnie zachodnimi państwami Europy.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#MarianBogdanCieplak">Podniesienie oświaty — to sprawa wagi pierwszorzędnej dla Państwa, to również zagadnienie szeroko pojętej obronności Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#MarianBogdanCieplak">Dlatego też pozwalam sobie zwrócić uwagę p. Premiera, by był łaskaw nie zapomnieć o postulatach samorządów, a mianowicie: 1) udzieleniu gminom zasiłków ze Skarbu Państwa w wysokości 50% kosztów budowy szkół, 2) przyznaniu gminom pożyczek na cele budowy szkół i urzędów gminnych, 3) udzielaniu dalszej pomocy w dostarczaniu materiałów budowlanych z lasów państwowych przy uwzględnieniu dłuższych okresów spłaty i wreszcie o obniżeniu taryf kolejowych dla gmin wiejskich, w tych wypadkach, kiedy zachodzi konieczność sprowadzenia materiałów budowlanych.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#MarianBogdanCieplak">Chciałbym tu również poruszyć sprawy finansów komunalnych. Wiadomo, że dotychczasowe źródła dochodowe gmin wiejskich oparte są na ustawie o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych z 1923 r. kilkadziesiąt razy już nowelizowanej oraz opierają się także na podatku wyrównawczym, ciągle przedłużanym. Te dochody gmin są niewystarczające, a powodują jedynie bardzo wiele czynności związanych z wymiarem i poborem. Naprawdę, czas, by ta tymczasowa ustawa, która już 16 lat obowiązuje, była zastąpiona przez nową. Czas skończyć z nią naprawdę i zdobyć się na nową, na dużą miarę zrobioną ustawę. Oczywiście jest to zadanie niełatwe. Jest to zadanie związane z równoczesnym usprawnieniem administracji, ustaleniem czynności własnych i poruczonych gmin, a więc rozgraniczeniem czynności między Państwem a samorządem. Trzeba było by, sądzę, na jedną stronę złożyć to, co jest do wykonania przez Państwo, a na drugą — to, co jest do wykonania przez samą gminę. Następnie rozgraniczyć czynności między Państwo i samorząd, opierając się na pewnych stałych założeniach i kolejno Państwu jak i samorządom przydzielić odpowiednie kwoty na wykonanie tych czynności. Zanim jednak zostanie wykonana ustawa, trzeba sobie zdać sprawę, że w tej chwili tych przerzuconych na gminę czynności jest zbyt dużo, i co ważniejsze, przeważnie nie zostały jednocześnie zwiększone źródła dochodu, a przecież możliwości finansowe gmin są już dawno wyczerpane i nie wystarczają na pokrycie nawet ustawowych zadań dotychczasowych. Dlatego przede wszystkim narzuca się pierwszy postulat: Nie przekazywać nowych czynności gminom bez dania wystarczających na ich pokrycie dochodów, bo coraz nowe czynności narzucane gminom, wywołują pod tym względem jeszcze większe zamieszanie finansowe.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#MarianBogdanCieplak">Ostatnio znajdują się w Sejmie projekty rządowych ustaw o publicznej służbie zdrowia, zwalczaniu gruźlicy, nierządu i chorób wenerycznych. I chociaż problemy objęte tymi projektami są wielkiej wagi, finansową stronę opracowano znowu po macoszemu, nakładając po prostu obowiązki i koszta, wynikające z wykonania tych projektów, na samorządy gminne, między innymi gminy wiejskie, znowu bez podania źródeł dochodowych.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#MarianBogdanCieplak">Również ogromnym obciążeniem gminy są tzw. koszty leczenia. Zdarzało się, że jeden czy kilku umysłowo chorych, znajdujących się na terenie jednej gminy, dosłownie rujnowało budżet tej gminy.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#MarianBogdanCieplak">Należało by odciążyć gminę z dotychczasowych czynności poruczonych oraz usprawnić to, co mają gminy wykonywać. Jedną z najbardziej uciążliwych czynności to wymiar, pobór i egzekucja podatków. Skomasowanie podatków, uregulowanie ich wymiaru, poboru i egzekucji to zadanie, którego załatwienie pójdzie na rękę nie tylko Państwu i samorządom, ale też i płatnikom, którzy szczególnie na wsi nie orientują się często nawet, jakie właściwie podatki na nich ciążą. Toteż wielkim wołaniem ludności wiejskiej jest wołanie o stworzenie jednego, jednolitego podatku płatnego raz na rok. Modne jest dzisiaj planowanie wszędzie, sądzę, że należało by i człowiekowi ze wsi dać możność planowania w jego szczupłych dochodach na cały rok. Załatwi się to przez skomasowanie dotychczasowych podatków i stworzenie jednego raz w roku płaconego podatku.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#MarianBogdanCieplak">Mój przedmówca, p. Trockenheim, poruszył znowu sprawę żydowską, tak bardzo ważną i przez Sejm tak szeroko omawianą.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#MarianBogdanCieplak">Panie Pośle! Chcę odpowiedzieć jako należący do tej części społeczeństwa, które antysemityzmu nie żywiło. Wadą wielką wszystkich waszych oświadczeń jest jedno, mianowicie składanie w tej sprawie całej odpowiedzialności za kryzys na naród polski. Ciągle wydaje Wam się, że jesteście narodem wybranym i narodem bez winy. Jeżeli Pan Poseł chciał do nas apelować, żebyśmy przypomnieli sobie sprawy księży Trzeciaków, to ja chcę apelować: Panie Pośle, nie dopuszczajcie do Mińsków Mazowieckich. Nie dopuszczajcie do tęgo, żeby na 10 komunistów było 9 Żydów, nie dopuszczajcie do tego, żeby na 10 waluciarzy było akurat 10 Żydów, nie dopuszczajcie wreszcie do tego, ażeby na wszystkich murach miasta ukazywały się spisy tych, którzy nie chcą płacić na Pomoc Zimową, gdzie na 100 nazwisk jest co najmniej 80 — nie przesadzam — nazwisk żydowskich.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#komentarz">(Przerywania na ławach żydowskich.)</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#MarianBogdanCieplak">Jeżeli Panowie uznają, że olbrzymia większość win w ciągu dziesięcioleci spada również na Panów i przede wszystkim na Panów, to sprawa żydowska niewątpliwie będzie łatwiej rozwiązana.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#MarianBogdanCieplak">P. poseł Stoch na trybunie sejmowej troszczył się niezmiernie o autorytet Pana Prezydenta Rzeczypospolitej. Aż dziw, że tak bardzo. Dlaczego, pytam, Panie Pośle, opozycja nie troszczyła się o autorytet Pana Prezydenta i wykonanie Jego woli, gdy mówił, że dla Polski trzeba zjednoczenia narodowego, że dla Polski trzeba skupienia wszystkich sił narodowych...</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#MarianBogdanCieplak">...dlaczego się nie troszczyła o ten autorytet i wskazania, kiedy Pan Prezydent, rozpisując nowe wybory, wskazał, że zadaniem nowego Sejmu będzie zmiana ordynacji wyborczej. Wyłączając się od głosowania do tego Sejmu, który ma zmienić ordynację wyborczą, wyłączyła się również opozycja razem z Panem nie tylko od decyzji w sprawie ordynacji wyborczej, ale w ogóle wyłączyła się w tym okresie od wpływu na losy Państwa i decyzję w sprawach Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#MarianBogdanCieplak">P. poseł Stoch atakował również nasz stosunek przychylny do Rządu i administracji państwowej. Proszę Państwa, przy każdym budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest w modzie psychoza, psychoza złą, której się wielu poddaje, że wypada nam w działaniu administracji państwowej szukać tylko złych stron. Pragnę należeć do tych, którzy chcą znaleźć także aktywa tych prac i podliczyć te aktywa. Pragnę widzieć i widzę coraz sprawniejsze funkcjonowanie aparatu państwowego, coraz ściślejszy związek jego z życiem, coraz wyższy autorytet władz wojewódzkich i władz powiatowych, coraz żywszy kontakt tych władz ze społeczeństwem polskim. Jeżeli tutaj słusznie podkreślano zasługi granatowego munduru, to nie należy przypomnieć, że kadry policyjne inną jeszcze pracę wykonują, mianowicie pracę społeczną. Chcę podkreślić z tej trybuny, że kadry policyjne są nieustannie czynne przy każdej akcji pomocy bezrobotnym, a szczególnie pomocy biednym dzieciom.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#MarianBogdanCieplak">Nasz obiektywny stosunek do Rządu, do tego Rządu, płynie nie z przesłanek egoistycznych, Panie Pośle, nie jest dyktowany żadnymi względami ubocznymi, płynie on nade wszystko z przesłanek historycznych. Nie trzeba zapominać o tym i społeczeństwo należy uświadamiać, że Rząd ten jest rządem wielkich sukcesów państwowych i sukcesów narodowych...</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#MarianBogdanCieplak">...że Rząd ten jest rządem Zaolzia, załatwienia spraw Litwy i rządem planów gospodarczych na wielką skalę.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#MarianBogdanCieplak">Nie należy zapominać również o przesłankach historycznych takiej miary: Jesteśmy pokoleniem, które szczęśliwymi oczyma ogląda polską rzeczywistość. Pomyślmy, Panowie Posłowie, jakże szczęśliwi byliby męczennicy syberyjscy, jak szczęśliwy byłby Łukasiński i Traugutt, gdyby bodaj w przedśmiertnej wizji widzieć mogli rząd polski, wojsko polskie, szare i granatowe mundury polskie. Te emocjonalne względy są według nas niezmiernie ważne. Poza tym rozumiemy, że kiedy świąt cały przeżywa swoje wielkie wydarzenia w czasie wyścigu zbrojeń i inflacji konfliktów, rządzenie jest funkcją bardzo ciężką, toteż nie wolno nam Polakom marnować sił na bezpłodne rozgrywki w kraju czy tu, ale bardziej niż kiedykolwiek skupić je dla wspólnego działania.</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-32.26" who="#MarianBogdanCieplak">Te przesłanki podyktowały także szefowi sztabu Obozu Zjednoczenia Narodowego słowa uznania dla p. Premiera, którego pracę nieustannie twórczą niewątpliwie darzy zaufaniem większość społeczeństwa. Społeczeństwo, Panie Premierze, wcale nie chce, aby Pan rychło odszedł na swobodę i długie przechadzki z melonikiem na bakier.</u>
<u xml:id="u-32.27" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. ks. Padacz.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WładysławJózefPadacz">Wysoki Sejmie! Są ustawy, które są najbardziej życiowe, najbardziej konieczne, a jednak przez bardzo wielu obywateli nie zachowywane. Dzieje się to wtedy, gdy wchodzi w grę łatwość zdobycia pieniądza, gdy jednostki, etycznie mniej wyrobione, dążą do zbogacenia się per fas et nefas. Otóż taką jest ustawa, którą się łamie bardzo często u nas w Police, łamie się wbrew prawom Boskim i ludzkim, mianowicie ustawa o ograniczeniach w sprzedaży, podawaniu i spożyciu napojów alkoholowych. Jakaż jest geneza tej ustawy? Po wojnie światowej Polacy, uzyskawszy upragnioną wolność, pragnęli, żeby Ojczyzna ich była jak najlepszą, chcieli mieć ją w rzędzie państw przodujących ludzkości. Dobrze zaś wiedząc, że alkoholizm czyni gorszym społeczeństwo i obniża jego wartości moralne, pierwszy Sejm Rzeczypospolitej Polskiej dnia 23 kwietnia 1920 r. uchwalił ustawę przeciwalkoholową, którą następnie jeszcze obostrzono i w 1922 r. ogłoszono. Ustawa ta przetrwała lat 9. W ciągu tego czasu wszyscy ci, którzy bogacili się na rozpowszechnianiu alkoholu jako środka spożycia, oraz ci, którzy pragnęli Państwu doraźne, nie trwałe korzyści przynieść, starali się o zniesienie albo przynajmniej o złagodzenie ustawy. I dopięli swego celu. Dnia 21 marca 1931 r. Izby ustawodawcze ostatecznie uchwaliły inną ustawę o ograniczeniach w sprzedaży, podawaniu i spożyciu napojów alkoholowych. Nowa ustawa znacznie zmieniła dawną, ale w każdym razie pozostawiła szereg ograniczeń nie tylko w sprzedaży, ale w podawaniu i w spożyciu, jak z tytułu ustawy wynika. Wprawdzie rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. zniosło kilka artykułów owej ustawy, jednak to, co pozostało, daje mocną podstawę do wysiłków, mających na celu zatamowanie pijaństwa i niszczenie dróg do niego prowadzących.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#WładysławJózefPadacz">Dlaczego pierwszy Sejm tak radykalnie pod tym względem postąpił i ustawę tak radykalną wydał? Działo się to dlatego, że zdawano sobie sprawę z faktu, że alkoholizm szkodzi jednostce, społeczeństwu, a także szkodzi samemu Państwu.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#WładysławJózefPadacz">Przede wszystkim zaznaczę, że Kościół katolicki, w myśl ostrzeżenia Pisma Świętego: „Pijanice nie posiądą królestwa Bożego”, zawsze i we wszystkich krajach zwalczał pijaństwo jako jeden z grzechów głównych. W Polsce ostro gromili zwolenników alkoholu ks. biskup Krasicki, ks. Staszyc, ks. Ficek i inni. I obecnie w Polsce katolicki ruch przeciwalkoholowy zgrupowany w takich organizacjach, jak Katolicki Związek Abstynentów, Związek Nauczycieli Abstynentów, Związek Księży Abstynentów, Polska Liga Przeciwalkoholowa i Związek Bractw Wstrzemięźliwości, grupuje tych wszystkich, którzy chcą Polski trzeźwej i walczą o zdrowie moralne narodu. Biskupi polscy na synodach diecezjalnych wydali szereg przepisów, w jaki sposób niszczyć klęskę alkoholizmu. Również Synod Plenarny w Częstochowie tą sprawą się zajął. Zaś Akcja Katolicka w swoich statutach ramowych w art. 5 ma powiedziane, że powinna szerzyć katolicki ruch trzeźwości.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#WładysławJózefPadacz">Nie będę tu stosował metody, o której dzisiaj była mowa, metody tzw. łatwego bujania, ale w swoich dalszych wywodach oprę się na zdaniach znawców sprawy omawianej. Nie będę jednak nużył Wysokiej Izby nazwiskami owych znawców.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#WładysławJózefPadacz">Kto z Panów Posłów poruszoną przeze mnie sprawą się interesuje, znajdzie te wszystkie dane w dziełach dobrze znanych w Polsce, a mianowicie: „Wykłady o alkoholizmie”, „Walka o powszechną trzeźwość”, „U źródeł naszego ubóstwa” i „Podstawa obronności Państwa”. Są to dzieła, które traktują o tym właśnie zagadnieniu, które z trybuny sejmowej w tej chwili poruszam.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#WładysławJózefPadacz">Przejdę teraz do konkretnego ujęcia rzeczy.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#WładysławJózefPadacz">Obserwując życie spostrzegamy, że w wielu rodzinach jedno dziecko jest dobrze zbudowane, a inne jakieś chuderlawe, słabowite albo też wszystkie są niedorozwinięte. Kiedy zapytamy o przyczynę takiego stanu rzeczy, to wtedy na dnie prawdy ukaże się najczęściej alkoholizm ojca albo ojca i matki. A jak wyglądają ogniska domowe, gdzie alkohol staje się ulubionym napojem rodziców? Wówczas gniazdo szczęścia domowego zamienia się w piekło grzechu i zgnilizny moralnej. Jedna ze znawczyń tych spraw w swoim dziele pisze co następuje: „Rodziny, których obie głowy nie dbają o trzeźwość i które oddają się nałogowi bez względu na własne dzieci, są skazane na zagładę i dobrowolnie idą w przepaść nędzy moralnej, fizycznej i materialnej. Tam, gdzie rodzice staczają się do stanu, w którym zatracają obraz i podobieństwo Boże, wytwarzają się gniazda przestępstw i zbrodni. Dzieci, nie mające podtrzymania moralnego ze strony matki, idą drogą, wyznaczoną przez nałóg ojca”. Jeżeli teraz uwzględnimy inne warunki, mianowicie szkolne, które znam dobrze, bo pracuję w tym właśnie dziale, to i tutaj okazuje się, że w szkole łatwo poznać dzieci, pochodzące z rodzin alkoholików. Według badań dyrektora gimnazjum we Lwowie, który potem wydał drukiem cenną swą pracę, u dzieci pojawia się szereg wad prawie jednocześnie występujących, a w szczególności gniew połączony często z reakcjami głosowymi i motorycznymi, skłonność do robienia przycinków otoczeniu, nieposłuszeństwo, brak zamiłowania do czystości, próżność lub chęć przypodobania się otoczeniu, zazdrość, zarozumiałość, pociąg do dręczenia zwierząt, złośliwość, chęć przywłaszczenia sobie cudzych rzeczy, wreszcie bardzo pospolita wada, mianowicie kłamstwo. Po tych ujemnych cechach łatwo można poznać dzieci alkoholików w szkole. Dodać jeszcze trzeba, że te dzieci są nieposłuszne, zbyt lękliwe, a niekiedy, zbyt śmiałe. Badania naukowe wykazały statystycznie, że w przeważającej liczbie najgorzej uczą się dzieci alkoholików i że one to stanowią najwyższy procent pozostawionych w tej samej klasie.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#WładysławJózefPadacz">Niedawno przeprowadzono ankietę w Warszawie i okazało się, że dzieciom w szkołach wcale nie jest obcy alkohol, że nawet przynoszą go czasem do szkół. Jedna z nauczycielek w szkole powszechnej dała temat do wypracowania pod tytułem: „Jaki był najmilszy dzień w twoim życiu”. Dzieci różne odpowiedzi dawały, ale jedna z odpowiedzi zastanowiła nie tylko nauczycielkę, ale całe grono nauczycielskie, bo mały chłopiec napisał, że najmilszym dniem w jego życiu był ten, gdy tatusia do więzienia zabrali. Proszę Wysokiej Izby! Po udzieleniu wyjaśnień chłopca zrozumiano, dlaczego taka odpowiedź nastąpiła. Ojciec tego dziecka był alkoholikiem! Przychodząc pijany do domu dręczył nie tylko żonę, ale też swoje dzieci; gdy dostał się do więzienia za popełnione przestępstwo wtedy dopiero spokój nastał w domu. A zatem alkohol odbiera miłość ku rodzicom i odwrotnie odbiera miłość wrodzoną i daną przez Boga rodzicom do dzieci. A w późniejszym wieku, gdy chłopiec stanie się samodzielnym młodzieńcem, pragnącym pracować na swoje utrzymanie, alkohol nie przestaje swej destrukcyjnej roboty prowadzić. Jeżeli bowiem ów młodzieniec jest pracownikiem komunikacyjnym, a lubi napoje alkoholowe, to nie tylko wtedy jest winien, gdy spowodował katastrofę przez nadużycie napojów alkoholowych, ale i wtedy, gdy pozornie trzeźwy, kierując maszyną, źle obliczył odległość i spowodował nieszczęście, Mamy tu następcze działanie alkoholu, Jednym słowem, nieszczęśliwe wypadki zdarzają się nie tylko wtedy, gdy ktoś nadużył napojów alkoholowych, ale i wtedy, gdy dnia poprzedniego pił, a potem odważył się prowadzić pojazd mechaniczny.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#WładysławJózefPadacz">Gdziekolwiek przeto rzucimy okiem, spotykamy alkoholizm pod różnymi formami i postaciami. A tymczasem alkoholizm szkodzi Państwu w wybitny sposób. Można tu w dalszym ciągu cytować zdania wybitnych ekonomistów i społeczników, ale można oprzeć się i na własnym doświadczeniu.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#WładysławJózefPadacz">Każdy z Panów Posłów tu obecny mógł obserwować i na pewno obserwuje życie w Polsce. Ja swoją praktykę duszpasterską zacząłem we Francji wśród robotników polskich i mogę stwierdzić, że wielu tych robotników, którzy zmuszeni zostali do powrotu do Polski, wróciło dlatego, że tam nadużywali francuskich napojów alkoholowych. Najwięcej spraw karnych w sądach francuskich mają nasi emigranci z powodu awantur, jakie urządzają po pijanemu oraz, niestety, z powodu kradzieży. Znam też różne parafie, gdyż pracowałem jako duszpasterz na różnych odcinkach, byłem też w parafii robotniczej i to, co widziałem, skłoniło mnie do tego, że postanowiłem wypowiedzieć walkę alkoholizmowi. Nasz robotnik polski zamiast przyczyniać się do gromadzenia sił narodowych, w iluż wypadkach marnuje swoje zdrowie i swoje oszczędności na napoje alkoholowe!</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#WładysławJózefPadacz">Dane statystyczne wykazują, że najwięcej zbrodni mamy w święta i w dni przedświąteczne, a zatem wtedy, kiedy najwięcej używa się napojów alkoholowych, że robotnicy najczęściej opuszczają pracę w fabrykach i warsztatach w dni poświąteczne. Dlaczego właśnie w te dni? Oczywiście z powodu używania napojów alkoholowych oraz z powodu następczego ich działania.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#WładysławJózefPadacz">Jeszcze jeden powód do walki z alkoholizmem: obronność Państwa. Czyniono doświadczenia w wojsku i okazało się, że z dwóch wyznaczonych oddziałów ten oddział wcześniej skończył pracę, któremu nie dawano napojów alkoholowych. Tak samo było przy strzelaniu: ta grupa żołnierzy lepiej strzelała, która nie używała alkoholu. Zresztą sam, jako dowódca oddziału wojska w 1920 r., mogę stwierdzić, że najlepiej spisywali się ci moi żołnierze, którzy byli harcerzami. Harcerze, nie używający napojów alkoholowych, są tym mocnym, wartościowym elementem w wojsku. A zatem wszyscy ci którzy nie używają owych napojów, są najbardziej pożądani w wojsku.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#WładysławJózefPadacz">Dla charakterystyki przytoczę jeszcze to, co podaje p. Hans Schmidt w swojej pracy: „Warum haben wir den Krieg verloren”. W książce tej opisuje trzy ofensywy niemieckie na wiosnę w 1918 r. na froncie zachodnim. Ofensywy początkowo szły dobrze, ale załamały się; przyczyny autor dopatruje się w tym, że po zdobyciu miast i miasteczek francuskich rozpoczynało się gromadne picie win i innych napojów spirytusowych, słabła zdolność marszowa i wytrzymałość żołnierza, osłabło zaopatrzenie frontowych oddziałów, przesuwanie rezerw itd. Przytoczę dosłowny rozkaz pułkowy, wydany na podstawie rozkazu wyższych władz: „Po zdobyciu Albert, Moreuil i Soissons utknęła dobrze postępująca ofensywa, ponieważ wojska bezmyślnie się poupijały i niezdolne były do parcia naprzód”. Oto skutek używania w wojsku napojów alkoholowych.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#WładysławJózefPadacz">A teraz co dzieje się w Polsce? Omówię jednocześnie obowiązującą ustawę przeciwalkoholową i stan faktyczny.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#WładysławJózefPadacz">Art. 8 obowiązującej ustawy przeciwalkoholowej mówi: „Zakazuje się sprzedaży detalicznej lub innego detalicznego pozbycia, tudzież podawania do spożycia w lokalach i miejscach publicznych napojów, zawierających jakiekolwiek ilości alkoholu: a) nieletnim do lat 21 i uczniom wszelkiego rodzaju szkół niższych i średnich, bez względu na ich wiek, b) innym spożyciom w zamian za zboże lub inne wytwory gospodarstwa wiejskiego, albo na pokrycie zobowiązań, lub za wykonaną pracę”. Takie jest brzmienie art. 8. Tymczasem z listów, które otrzymuję — a niektóre są całym elaboratem, jak ten np. otrzymany z Krakowa od emerytowanego kolejarza — okazuje się, że artykuł ten nie jest przestrzegany. Wygłosiłem multum referatów w różnych kołach przeciwalkoholowych na temat naszej ustawy przeciwalkoholowej i w czasie dyskusji okazało się, że młodzież szkolna kupuje napoje alkoholowe i przynosi je swoim rodzicom. Również i na wsi na kredyt niekiedy sprzedają napoje alkoholowe, aczkolwiek wyraźnie ustawa mówi, że tego czynić nie wolno. Gdyby p. Premier udał się na zebranie któregokolwiek katolickiego koła abstynenckiego w Warszawie i posłuchał, co mówią zebrani słuchacze, to przekonałby się, że ustawa tak ważna nie jest przestrzegana.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#WładysławJózefPadacz">Art. 5 ustawy mówi, że nie mogą być nadane zezwolenia na miejsce detalicznej sprzedaży napojów alkoholowych z wyszynkiem, znajdujące się w odległości krótszej niż 100 m. od zewnętrznych granic budynków, w których mieszczą się kościoły, klasztory, sądy, szkoły itd. Tymczasem tu w Warszawie nawet, w odległości może 15 m. od jednej ze szkół na Pradze znajduje się detaliczna sprzedaż napojów alkoholowych, ale właściciel, żeby ujść ręki sprawiedliwości, napisał na szybie wystawowej, że ma pokój gościnny z zakąskami. Do czego zakąski? Do sprzedawanych na miejscu napojów alkoholowych. W ten sposób obchodzi się Ustawę.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#WładysławJózefPadacz">Art. 11: „Kto w stanie nietrzeźwości wywołanym nadużyciem napojów alkoholowych zachowaniem swoim daje powód do publicznego zgorszenia, tudzież w stanie nietrzeźwości znajduje się w miejscu publicznym, bez względu na swoje zachowanie się podlega karze, przewidzianej w artykule 10”, tj. karze do 300 zł.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#WładysławJózefPadacz">Gdyby który z posłów Wysokiej Izby zrobił sobie małą eskapadę po Warszawie w sobotę czy w niedzielę, przekonałby się, ilu obywateli znajduje się w stanie nietrzeźwym w te dni na ulicy.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#WładysławJózefPadacz">Dzisiaj rozmawiałem z pewnym tramwajarzem. Był zadowolony, że poruszyłem wczoraj sprawę palenia papierosów w tramwajach, gdzie służba ruchu i pasażerowie marnują sobie zdrowie w tumanach dymu. Zaznaczył także, że jest jeszcze inne nieszczęście, mianowicie — bezceremonialne zachowanie się nietrzeźwych pasażerów w wagonach. Konduktorzy, żeby nie wstrzymywać ruchu, pozwalają, żeby w wagonie pozostali, narażając się wszakże na wiele nieprzyjemności. I tę sprawę trzeba uregulować, nakazując ścisłe zachowywanie przepisów ustawy przeciwalkoholowej.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#WładysławJózefPadacz">Gdyby ci wszyscy, którzy łamią ustawę przeciwalkoholową, ustanowioną karę 300 zł płacili, nie rozpijano by naszej polskiej młodzieży!</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#WładysławJózefPadacz">Chcemy, żeby ta młodzież była mocna, żeby w razie niebezpieczeństwa potrafiła wystąpić naprzód z karabinem i bronić granic naszej Ojczyzny, nawet ofensywnie, bo najlepszą obroną jest ofensywa. Ale tymczasem młodzież rozpija się. Na podstawie listów, na podstawie informacyj, które mam, muszę stwierdzić, że prawdopodobnie połowa właścicieli wszystkich tych miejsc gdzie sprzedaje się napoje alkoholowe, łamie ustawę przeciwalkoholową w ten sposób, że albo sprzedaje alkohol w czasie zakazanym, albo też dzieciom, lub młodzieży, albo na kredyt czy też pod zastaw lub za wykonaną pracę.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#WładysławJózefPadacz">Wysoki Sejmie! Całe zdrowo myślące społeczeństwo polskie domaga się energicznej walki z alkoholizmem. Jesteśmy zbyt biednym narodem, aby pozwolić sobie na marnowanie pieniędzy na to, co szkodzi zdrowiu, co obniża wartości moralne człowieka. Jesteśmy zbyt biedni — bo według danych wziętych z urzędowych danych statystycznych okazuje się, że majątku narodowego przypada na Polaka około 517 zł, a tymczasem o wiele więcej na mieszkańca innych krajów europejskich. Za nami idzie tylko Rumunia, w której na obywatela, przypada zaledwie 500 zł, przed nami zaś jest nawet Łotwa, bo Łotysz ma 579 zł majątku. Tak samo ma się rzecz z oszczędnością w Polsce: każdy z Polaków według danych statystycznych posiada przeciętnie 33 zł oszczędności. Jesteśmy pod tym względem na ostatnim miejscu wśród państw najbardziej kulturalnych, bo przed nami jest jeszcze innych 10. Podobnie spożycie cukru i pszenicy w porównaniu z innymi państwami jest najniższe w Polsce, ale za to ziemniaków u nas spożywa się najwięcej.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#WładysławJózefPadacz">Toteż nic dziwnego, że alkoholizm się szerzy, bo nasi obywatele są słabo odżywiani, często mają słabą wolę, a jednak nie przestrzega się tej ustawy, która wszakże jest całkowicie słuszna, a której zachowania domagają się wszyscy zdrowo myślący Polacy.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#WładysławJózefPadacz">Stowarzyszenie Kobiet Katolickich otrzymuje listy z dziesiątkami i setkami podpisów, by zwrócono się z prośbą do Rządu o spowodowanie ścisłego wykonywania ustawy przeciwalkoholowej i by wprowadzono tę, która w 1922 roku była uchwalona. Podpisów pod tymi podaniami jest bardzo wiele i sądzę, że p. Premier zwróci na nie uwagę. Dla przykładu podam, że w Warszawie parafia Serca Pana Jezusa nadesłała 1408 podpisów, Św. Trójcy 943, św. Augustyna 118; z poza Warszawy z parafii Wiskitki 100 podpisów, z Rawy Mazowieckiej 1343, z Falenicy 315 itd. Wszystko to świadczy, że kobiety polskie chcą, by społeczeństwo było trzeźwe i by mogły w zdrowej atmosferze wychowywać swoje dzieci.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#WładysławJózefPadacz">Gdyby tu w Sejmie było więcej niewiast...</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#komentarz">(Oklaski. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#WładysławJózefPadacz">...to na pewno ich głos rozległby się tak mocno, jak głos kobiet amerykańskich, które przy końcu ubiegłego wieku zwróciły się do rządu z prośbą o energiczną walkę z tymi, którzy rozpijają naród amerykański. I tak kobiety amerykańskie wołały (a na pewno nasze jeszcze głośniej zwróciłyby się do społeczeństwa i do Rządu): „Zwracamy się do Was z błaganiem, abyście się wyrzekli swego zawodu, który ludzkość do zguby prowadzi, aby nasi mężowie i bracia, a w szczególności nasi synowie nie byli narażeni na najstraszniejsze pokusy i byśmy nie patrzyli na nich kroczących po drogach, co do występku prowadzą, na duszy i ciała zatratę. Odzywamy się do Waszego sumienia, czynimy to w imię zrujnowanego życia rodzinnego, zawiedzionych nadziei i złamanych serc. Na cześć naszego Państwa, na dobre imię naszego miasta i na rany Boga żywego, który Was i nas sądzić będzie, na zbawienie na koniec Waszej własnej duszy, która kiedyś usprawiedliwiona lub potępiona zostanie — zaklinamy Was i błagamy — porzućcie ten grzech straszliwy i stańcie w szeregach tych, którzy usiłują siebie samych i swoich bliźnich podnosić i uszlachetniać”.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#WładysławJózefPadacz">To jest głos kobiet amerykańskich.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#WładysławJózefPadacz">Nasze kobiety polskie do tego głosu się przyłączają i jeszcze głośniej wołają o dobrą ustawę przeciwalkoholową.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#WładysławJózefPadacz">Wysoki Sejmie! P. Premier wykazał niezwykłą i cenną, iście generalską energię w uporządkowaniu spraw administracyjnych. Panie Premierze! Jesteśmy wszyscy pewni, że nie zabraknie Panu energii i że dziś jeszcze wyda Pan okólnik o ścisłym przestrzeganiu ustawy przeciwalkoholowej i ukręci Pan głowę hydrze alkoholizmu.</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WacławMakowski">Sprawdziłem, że w stenogramie przemówienia p. Stocha są zwroty niedopuszczalne. Skreśliłem je ze stenogramu i za użycie ich przywołuję Pana Posła Stocha do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#WacławMakowski">Przerywam posiedzenie do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 7 do godz. 16 min. 7.)</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#WacławMakowski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Orlański.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#MieczysławOrlański">Wysoka Izbo! Jestem już piątym mówcą, który na tej trybunie w dyskusji nad tym bardzo ważnym budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zabiera głos w sprawach samorządowych. Zamierzam ograniczyć się do pewnego fragmentu, nie chcąc przedłużać dyskusji, z uwagi na zapisanych jeszcze kilkudziesięciu mówców.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#MieczysławOrlański">Pragnę jednak stwierdzić, że zagadnienie samorządu w Polsce jest zagadnieniem bardzo ważnym, zagadnieniem, które musi być doceniane. Przecież zakreślamy obecnie wielki program, jeżeli chodzi o unarodowienie miast. Wszak samorząd, jako klasyczny reprezentant dobra publicznego, musi dokonać szeregu inwestycyj. Ażeby to uczynić, musi mieć doskonale prosperujący aparat pracowników samorządowych. Pozwalam sobie tu zwrócić uwagę Wysokiego Rządu i Wysokiej Izby na ten fakt, że już w dobie obecnej, kiedy samorząd nie przechodzi jeszcze do intensywnego prowadzenia robót publicznych, już jest do zanotowania fakt ucieczki w szeregu miejscowości sił fachowych z samorządu do Centralnego Okręgu Przemysłowego. Oczywiście jest rzeczą nader wskazaną, aby jak najwięcej elementu polskiego szło do Centralnego Okręgu Przemysłowego, ale jest również rzeczą wskazaną, ażeby ten element fachowy był zatrudniany również i w innych miastach Polski. Przecież te miasta prowadzą tak ważne zakłady dobra publicznego, jak wodociągi, muszą budować dobre szosy, prowadzić gazownie, a więc szereg tych zakładów dobra publicznego, które mogą być prowadzone jedynie przez samorządy, a nie będą te instytucje dobrze prowadzone, o ile będzie brak wykwalifikowanych sił fachowych. A przecież musimy pamiętać, że zakłady dobra publicznego, zakłady samorządu odgrywają wielką rolę w czasie pokoju, ale jeszcze większą rolę będą odgrywały w czasie wojny. I dlatego pozwalam sobie tutaj z tej trybuny zaznaczyć, że odbywa się masowa ucieczka sił technicznych przede wszystkim z wielkich miast Polski.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Długosz.)</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#MieczysławOrlański">Ażeby uzdrowić sytuację samorządów, przede wszystkim jest rzeczą konieczną rozgraniczenie źródeł dochodowych samorządów od źródeł państwowych. Do tej pory mamy tego rodzaju sytuację, że ustawy nakładają na samorząd coraz większe obowiązki, gdy tymczasem nie wskazują realnych wpływów na zaspokojenie powyższych zobowiązań. I mamy tego rodzaju skutek, że albo te ustawy są tylko ustawami papierowymi i nie są wykonywane w życiu, albo kosztem innych działów budżetowych samorząd pokrywa te wydatki, a przez to wprowadza chaos w prowadzeniu normalnej gospodarki samorządowej. Często również się zdarza, że samorząd, chcąc wykonać te nowe obowiązki, musi imać się środków, które niestety godzą w interesy pracownika, a mianowicie jego poborów nie podwyższa, ewentualnie niejednokrotnie nawet je zmniejsza.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#MieczysławOrlański">Zagadnienie samorządu jest zagadnieniem stosunku żywego człowieka do człowieka. Przecież urzędnik samorządowy jest najbardziej zbliżony do życia, on jest tym wykładnikiem kultury polskiej w szeregu miast i miasteczek, szczególnie na kresach, on stara się zaszczepić masom ten wysoki poziom kultury i gospodarki; jakżeż ten urzędnik będzie wypełniał swą rolę wtedy, kiedy bieduje? Rozumiemy doskonale zagadnienie wsi, wiemy, jak ono jest palące, rozwiązane może być jednak na długiej fali. Pamiętajmy, że ten rolnik jednakże zostawi ten jeden czy kilka zagonów ziemi dla swego syna, tymczasem sytuacja pracowników, jak to doskonale jest znane Wysokiej Izbie, jest rozpaczliwa. Przecież pobory o wysokości dwustu kilkudziesięciu złotych nie wystarczą na to, ażeby można z nich wychować dzieci, a przecież urzędnik ma prawo dać swoim dzieciom choćby takie same wykształcenie, jakie on sam posiada. Przecież dzieci jego nie pójdą pracować na rolę, bo jej nie mają. Otóż uważam, że jest kardynalnym obowiązkiem dać tego rodzaju minimum uposażenia, które by pozwoliło pracownikowi wypełnić wszystkie obowiązki, jakie na nim ciążą.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#MieczysławOrlański">Nie chcę tutaj z uwagi na wielką jeszcze ilość mówców omówić całego długofalowego programu naprawy. Chciałbym tylko zaapelować do Wysokiego Rządu, ażeby ten stan wyjątkowo ciężki, jaki został wprowadzony w r. 1931, a mianowicie wskutek wstrzymania awansu automatycznego, możliwie szybko został usunięty. Jest zupełna niesprawiedliwość w stosunku do pracowników samorządowych, ich zasięg kariery życiowej w dobrym tego słowa znaczeniu jest bardzo ograniczony; jeżeli nie wprowadzimy tych minimalnych awansów, wtedy przed tym urzędnikiem nie ma żadnej przyszłości. Otóż konieczność przywrócenia awansów przez szczeblowanie jest pilną koniecznością samorządową. Zdarzają się wypadki, pomimo wyroku Sądu Najwyższego z 1936 r., który dozwala na awansowanie urzędników w granicach najwyższego szczebla, że poszczególne samorządy nie honorują jednak powyższych zarządzeń i również niektóre władze nadzorcze, mimo powyższego wyroku, stoją na stanowisku, że urzędnik nie może awansować do najwyższego szczebla. Uważamy, że było by wskazane, ażeby Wysoki Rząd wydał w tym przedmiocie okólnik, że powyższy wyrok sądowy winien być stosowany zarówno przez samorządy, jak i przez władze nadzorcze.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#MieczysławOrlański">Wreszcie doskonale Wysokiej Izbie jest wiadomo, że stan prawny pracowników samorządowych dotychczas nie został rozstrzygnięty, że sprawa kilkakrotnie była tutaj omawiana, czy to w postaci wniosków poselskich, czy w poprzedniej sesji w postaci wniosku rządowego i nie znalazła załatwienia. Rozumiemy, że nie jest to sprawa łatwa, że wtedy, kiedy przed Państwem stoją tak wielkie zagadnienia, nieraz trzeba cierpliwie przepracować poszczególne punkty. Chcielibyśmy jednak, ażeby w granicach nawet tych wyjątkowych rozporządzeń, jakim jest rozporządzenie z 1924 r. o dostosowaniu uposażenia pracowników samorządowych do uposażenia pracowników państwowych, honorowane były prawa pracownicze.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#MieczysławOrlański">Otóż art. 21 powyższych przepisów oszczędnościowych przewidywał dodatek komunalny w wysokości 15% do czasu ustawowego uregulowania spraw pracowniczych. Chcielibyśmy, ażeby Wysoki Rząd jednakże postarał się przywrócić brzmienie tego art. 21 w tym sensie, jakie zostało mu nadane rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z 1924 r.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#MieczysławOrlański">Trzecią bolączką, której można zaradzić są stosunki personalne. Niestety, możemy śmiało powiedzieć, że bardzo często pracownicy samorządowi są ofiarą tych lub innych rad lub zarządów miejskich. Otóż bardzo często zmieniają się zarządy w poszczególnych miastach i wtedy następują zupełnie nieuzasadnione rugi. Chcielibyśmy, ażeby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w tych wypadkach wzmocniło swój nadzór nad samorządem, ażeby nie stwarzać niepotrzebnych emerytów, którzy mogliby dawać jeszcze w dalszym ciągu swoją wiedzę samorządowi, żeby oni z tego powodu, że nie odpowiadają tym zarządom, które przychodzą do władzy w tym czy innym ratuszu, jednakże nie byli zwalniani.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#MieczysławOrlański">Wreszcie mamy taką anomalię, jak płacenie podwójnych składek emerytalnych. Otóż tzw. ustawa scaleniowa nakazuje ściąganie składek emerytalnych od funkcjonariuszów miejskich fizycznych do ZUP'u, a z drugiej strony statut emerytalny nakazuje ściąganie powyższych składek do funduszów samorządowych. Stan ten trwa od kilku lat, ludzie ci otrzymują tylko jedne zasiłki, tymczasem opłacają podwójne składki. Dlatego poruszam tę fragmentaryczną rzecz, że ona trwa od lat kilku, tymczasem pracownicy zainteresowani przesyłają szereg memoriałów i czekają na zmianę powyższej ustawy scaleniowej. Rozumiem, że może jest rzeczą małą przychodzenie z nowelizacją drobnej ustawy, ale z chwilą, gdy stan ten trwa już od lat kilku, nie możemy dopuścić do tego rodzaju sytuacji, ażeby pracownik, otrzymujący sto kilkadziesiąt złotych poborów, płacił podwójne składki ubezpieczeniowe wtedy, kiedy otrzymuje tylko jedną emeryturę.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#MieczysławOrlański">Jeżeli pozwoliłem sobie poruszyć tych kilka kwestyj, to pragnę jednocześnie zaznaczyć publicznie, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych w osobie p. Premiera i w osobie p. Wiceministra Korsaka pracownicy samorządowi zawsze widzą tych ludzi, którzy ujmują zagadnienia nie papierowo, ale realnie, podchodzą, jak żywy człowiek do człowieka.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#MieczysławOrlański">Chciałem poruszyć tych kilka kwestyj w tym celu, ażeby Wysoki Rząd i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w dalszym ciągu czuwały nad rozwiązaniem tych spraw, ażeby sytuacja materialna pracowników samorządowych w granicach możliwości i konieczności państwowych w tych punktach, w których daje się rozwiązać, była już teraz rozwiązana.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#MieczysławOrlański">Chciałem podkreślić, że jeżeli chodzi o pracę tej wielkiej rzeszy 90.000 pracowników samorządowych, to pracuje ona na ogół bardzo zgodnie z reprezentacjami miast, w szczególności ze Związkiem Miast Polskich. Szereg postulatów, jakie są wysunięte przez Związek Miast Polskich, jest jednocześnie wysuwany przez pracowników samorządowych. Panuje tutaj całkowita współpraca i kooperacja.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#MieczysławOrlański">Koniecznością zarówno z punktu widzenia związków samorządowych, jak i pracowników jest wprowadzenie Państwowej Rady Samorządowej, a właściwie uruchomienie Państwowej Rady Samorządowej. Szereg prac i bolączek mógłby być omówiony tam przy wspólnym stole i jesteśmy przekonani, że ¼, a może połowa tych spraw, którymi zajmuję uwagę Wysokiej Izby, byłaby tam roztrząśnięta i pozytywnie załatwiona,</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#MieczysławOrlański">Również uważamy, że było by rzeczą wskazaną, ażeby Rząd przystąpił do projektu wprowadzenia samorządu wojewódzkiego w całej Polsce, Rozumiemy, że nie może nastąpić to w tej chwili, ale stwierdzamy, że częściowo, kolejno, począwszy od województw zachodnich, należało by ten samorząd najwyższego stopnia, samorząd wojewódzki wprowadzić, Również przez udział czynnika obywatelskiego w życiu publicznym samorządu najwyższego stopnia można by było realizować hasło dobra ogólnego — poprzez samorząd i pracę społeczną dla potęgi Polski,</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Alfred Milewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#AlfredMilewski">Wysoka Izbo! Z punktu widzenia rolniczego również chciałbym omówić zadania samorządu terytorialnego, a specjalnie zadania gmin wiejskich.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#AlfredMilewski">Deklaracja ideowo - polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego, ogłoszona w lutym 1937 r. przez płk. Adama Koca, głosi, że „Państwo jest jedyną formą prawidłowego i zdrowego bytu narodu i daje narodowi technikę potęgi i organizację jego wiecznego rozwoju. Nie ma tedy sprzeczności pomiędzy interesem narodu a interesem Państwa”. Dodajemy do tego, że nie ma sprzeczności między interesem Państwa a interesem samorządu, bo czynnik obywatelski jest powołany art. 4 i 72 Konstytucji kwietniowej do współadministrowania Państwem.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#AlfredMilewski">Samorząd terytorialny winien odciążyć administrację państwową w tych dziedzinach i objąć winien wszystkie te sprawy, które powstają na tle sąsiedzkiego współżycia ludzi, związanych z danym terenem. Wobec tego zadania samorządu terytorialnego są ogromne. Podkreślam, że praca samorządu terytorialnego ma służyć również i idei szeroko pojętej obrony narodowej. Rzetelna praca dla tej podstawowej w życiu naszym idei, wykonana przez właściwych ludzi, podniesie stan gospodarczy Państwa, wyrobi siły moralne i twórcze w narodzie oraz wytworzy nowe wartości.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#AlfredMilewski">Biorący udział w życiu samorządu terytorialnego winni uczciwie dążyć do rozwoju gospodarczego i kulturalnego swych terenowych środowisk, dawać bezinteresowną i obywatelską pracę na rzecz dobra powszechnego i ponosić odpowiedzialność za losy narodu i Państwa. Zagadnienia gospodarcze, społeczne, kulturalne, wyrobienie duchowe i obywatelskie stanowi istotną treść samorządów, przeto twierdzenie, że samorząd służyć winien tylko zagadnieniom gospodarczym, uważam za zwężenie jego działania. Natomiast musi zniknąć z życia samorządu stanowczo wszelka demagogia, gra polityczna, nienawiść klasowa i grupowy egoizm, Tak pojęta praca w samorządzie przygotowuje obywatela do dalszych zadań dla dobra Państwa.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#AlfredMilewski">Samorząd terytorialny obok własnych zadań wykonuje i sprawy poruczono, przy których organ samorządowy występuje jako organ administracji państwowej. Trud ten, jako czynność odciążająca administrację państwową, ponosi samorząd chętnie i bez szemrania. Ale na samorząd terytorialny, a zwłaszcza na gminę przerzucone są ciężary, których wykonanie przerasta siły gminy, nie dając jej w zamian dochodów lub tak minimalne, że nie można brać tego poważnie pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#AlfredMilewski">Wprawdzie okólnik p. Premiera nakazuje odciążenie samorządu, terytorialnego, jednak pomimo tego gminy nadal muszą wykonywać wciąż nowe czynności im narzucone. Najdotkliwiej przeciążone są gminy czynnościami na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych i sądów. Zapłata za czynności, które wykonuje gmina na rzecz wspomnianych zakładów i sądów, jest naprawdę zbyt niska, zaś doręczanie wezwań sądowych nie tylko obciąża gminę, lecz koliduje z obowiązującym ustawodawstwem, bowiem gminy są zmuszone doręczać korespondencję taniej niż urzędy pocztowe, a przecież za robienie konkurencji przedsiębiorstwu pocztowemu każdy obywatel zostaje pociągany do odpowiedzialności sądowej, Ostatnio przerzucono na gminy wykonywanie ustawy o szkodnictwie leśnym i polnym, nic dając gminom ani sił pomocniczych, ani też wynagrodzenia. A jest to — zwłaszcza na ziemiach wschodnich i w okolicach Rzeczypospolitej o większym zalesieniu — duże obciążenie gminy. Ustawa z dnia 25 kwietnia 1938 r. o opłatach rejestracyjnych przekreśliła zasadę pobierania należności przez władze skarbowe, wprowadziła należności na rzecz związków samorządowych, izb rzemieślniczych, izb przemysłowych oraz szkół zawodowych. Pobór tych opłat przerzucono również na gminy wiejskie i miejskie. Toteż należy zastanowić się nad możliwościami odciążenia gminy z zakresu spraw poruczonych i nad zwiększeniem ilości pracowników, aby gminy spełnić mogły swoje zadania, o których wspomniałem już na wstępie.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#AlfredMilewski">Poważnie odciążyłoby gminy skomasowanie podatków. Do chwili zaś wprowadzenia reformy podatkowej należy uprościć wymiar danin publicznych, należy z powrotem wprowadzić wspólne książki biercze dla wymiaru podatków, które mają wspólną podstawę wymiarową, jak podatek gruntowy, wyrównawczy, specjalne opłaty drogowe i świadczenia w naturze.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#AlfredMilewski">Z jednoczesnym coraz większym obciążeniem samorządu gminnego sprawami poruczonymi uszczupla się jego prawa. Odebrano gminom np. egzekucję należności własnych, grzywien administracyjnych z orzeczeń starosty i wójta oraz kar szkolnych, wymierzanych przez inspektora szkolnego.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#AlfredMilewski">Nie można negować korzyści ze skomasowania czynności egzekucyjnej w ręku urzędu skarbowego i odciążenia gminy z tej czynności. Jednak zbyt powolne ściąganie należności przez egzekutora urzędu skarbowego, i to czasami należności tylko urzędu skarbowego, powoduje powstanie dużych zaległości na rzecz gminy. Grzywny administracyjne z orzeczeń starosty i wójta i kary szkolne mijają się z celem, to jest środkiem wychowawczym, bowiem egzekwowanie ich przez urząd skarbowy następuje czasami po rocznym okresie, przez co ukarany bagatelizuje nałożoną karę, a to podrywa autorytet władzy wymierzającej. Egzekucja tak podatków jak i grzywien winna być przywrócona gminie, Każda gmina z odsetek egzekucyjnych może utrzymać we własnym zakresie poborcę.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#AlfredMilewski">Egzekucja własnych należności winna być prowadzona przez poborcę gminnego, nie zaś przez samego wójta, Rola wójta gminy w gminie zbiorowej jest tak poważna, że autorytet jego nie może być podważany przez czynności egzekucyjne i konsekwencje z tego wynikające. Wójt jednak, jako ten czynnik społeczny, winien wspólnie z zarządem gminnym kierować egzekucją.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#AlfredMilewski">Na podstawie mego kilkuletniego doświadczenia mogę stwierdzić, że samorząd terytorialny wywiązuje się bardzo dodatnio ze swych tak różnorodnych i trudnych zadań, a zadania samorządu, zwłaszcza powiatowego i gminnego, szczególnie w województwach północnych i wschodnich są ogromne.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#AlfredMilewski">Dla przykładu przytoczę bardzo poważną rolę, którą odgrywa samorząd terytorialny na Polesiu. Przez mądre i celowe, gospodarcze pokierowanie pracami samorządu terytorialnego umiał wojewoda poleski zespolić miejscową ludność z Państwem i narodem polskim, a próby, zmierzające do sztucznego wykazania odrębności narodowej, do sztucznego białoruszczenia i ukrainizowania Poleszuków nie odniosły żadnych rezultatów, Poleszuk nie tylko czuje się dzisiaj formalnym obywatelem polskim, ale młodsze pokolenie wyraźnie szczerze i otwarcie przyznaję się do narodowości polskiej.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#AlfredMilewski">Jedną z przeszkód, wpływających na opóźnienie całkowitego zespolenia Poleszuka z Państwem i narodem polskim jest stosowanie przez cerkiew prawosławną odrębnego kalendarza, tj. kalendarza juliańskiego, Jednak warunki gospodarcze i życie żądają unifikacji kalendarza. Sprawę tę poruszał tu w roku ubiegłym p. poseł Szymanowski, motywując ją szeroko i uzasadniając konieczność unifikacji kalendarza. Zwracam się więc powtórnie z apelem do Wysokiego Rządu i konsystorza prawosławnego, aby tę sztuczną zaporę, dzielącą Polaków wyznania prawosławnego od Polaków wyznania rzymskokatolickiego, wreszcie usunął.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#AlfredMilewski">Samorząd terytorialny jest więc i musi być w całym Państwie czynnikiem jednoczącym naród i może to zadanie całkowicie wypełnić, bo dociera pracą swą do najniższych komórek zbiorowych, do gromad, które przez rady gromadzkie i sołtysów wypełniają całkowicie swe zadania.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#AlfredMilewski">Ale osoby sołtysa nie należy wykorzystywać do załatwiania drobiazgów i spychania go, jak zresztą i samą gminę do roli listonosza, jak Niemcy wyrażają się, do roli Mädchen für alles. Za stratę czasu na pokrycie kosztów dojazdu i częściowego wynagrodzenia poniesionych na rzecz współobywateli strat materialnych, wynikających z zaniedbania własnego gospodarstwa, należy się sołtysowi i wójtowi odpowiednie wynagrodzenie. Niestety, często jest to niedoceniane nie tylko przez rady gromadzkie i gminne, ale również i przez władze nadzorcze.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#AlfredMilewski">Na zakończenie poświęcić chciałbym kilka słów urzędnikom samorządu terytorialnego, a zwłaszcza pracownikom gminnymi. O uposażeniu mówił tu przede mną właśnie kol. Bogdański. Najgorzej przedstawia się sprawa tzw. wieczystych praktykantów, którzy w gminach pracują, pobierając ryczałtowo po 80, najwyżej do 100 zł miesięcznie i mają na utrzymaniu nieraz liczną rodzinę. Nie ma dla nich przepisów i norm dyscyplinarnych. Nie ma dla pracowników samorządowych przepisów regulujących szczeblowanie w danej grupie uposażeniowej. Od dobrej woli starostów, inspektorów samorządu gminnego, zarządów i rad gminnych zależą ich awanse i uposażenia, a sprawiedliwość wymaga, aby za ciężką pracę mogli przynajmniej awansować do wyższych szczebli. Ponieważ wójtowie i pracownicy samorządu terytorialnego spełniają w 70% swej pracy zadania z zakresu poruczonego państwowego, sprawiedliwym byłoby przyznanie im zniżek kolejowych na zasadach, jakie obowiązują pracowników państwowych, Dla usprawnienia działalności gmin wskazanym byłoby ustalenie ilości pracowników. Jako minimalna obsada powinna być przyjęta norma: do 5.000 ludności — 1 sekretarz, 1 pomocnik i 1 praktykant płatny, na dalsze 3.000 ludności — 1 pomocnik. Dotychczasowe etaty nie są wystarczające. Pracownicy są przeciążeni pracą i przez to nie wykonują należycie swych obowiązków i często z przepracowania jako młodzi zapadają na zdrowiu, przechodzą na emeryturę i stają się ciężarem związków samorządowych.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#AlfredMilewski">Apeluję więc do Wysokiego Rządu o wydanie odpowiednich przepisów i norm prawnych i rozważenie powyższych wniosków.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Wydra.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechWydraNawrocki">Zamiast wstępu o roli i zadaniach samorządu od razu chcę przystąpić do rzeczy, mianowicie chcę mówić o ingerencji władz państwowych w sprawy samorządowe, o sprawach nadzoru, o sprawach kontroli i inspekcji.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WojciechWydraNawrocki">Otóż jednym z najważniejszych uprawnień pod tym względem jest sprawa zatwierdzania kierowników samorządu terytorialnego, burmistrzów, wiceburmistrzów, prezydentów itd. Oczywiście jest to sprawa bardzo ważna. Tutaj spełnia się ten postulat harmonijnej współpracy społeczeństwa z władzami państwowymi. Z jednej strony kierownik samorządu terytorialnego musi mieć zaufanie społeczeństwa, obywatelstwa, a z drugiej strony musi mieć zaufanie władz państwowych. Jasną jest rzeczą, że władza państwowa gra tutaj decydującą rolę. Jeżeli nie zatwierdzi danego kierownika samorządu terytorialnego, odwołania od tego nie ma. Otóż tak się utarło przynajmniej w ostatnich latach, mam tu na myśli zwłaszcza teren Wielkopolski, że te stanowiska kierownicze w samorządzie terytorialnym uważano za pewnego rodzaju nagrodę dla osób zasłużonych. Nie chcę oceniać tego zjawiska, bo to jest zbyt skomplikowana sprawa, tym bardziej że trzeba by ustalić kryteria zasługi, Ale tak się złożyło, że kiedy zatwierdzano np. zasłużonych legionistów, to nie zatwierdzano np. powstańców wielkopolskich. Zaznaczam, że to było przed kilku laty. Sprawa ta ogromnie przykro dotknęła społeczeństwo wielkopolskie. Podkreślam z całym naciskiem, że w ostatnich latach sprawa ta już nabrała dobrego biegu. Tutaj muszę podkreślić życzliwą postawę wojewody poznańskiego płk Maruszewskiego, który należycie docenił rolę powstańców wielkopolskich i w ten sposób przyczynił się do pewnego rodzaju odprężenia tej sytuacji, jaka tam się wytworzyła.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WojciechWydraNawrocki">Ale nie o tym chcę mówić. Chcę specjalnie dotknąć sprawy kontroli sprawowanej przez władze państwowe nad samorządem terytorialnym.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#WojciechWydraNawrocki">Otóż ta kontrola jest różnorodna. Przede wszystkim tę kontrolę sprawuje samorząd sam przez komisje rewizyjne samorządowe, ale prócz tego władza państwowa przez inspektorów powiatowych, wojewódzkich i ministerialnych. Ale do tego dochodzi jeszcze trzeci czynnik kontroli, mianowicie: na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. powołano do życia Związek Rewizyjny Samorządu Terytorialnego. Nie koniec na tym. Podczas obecnej sesji sejmowej rozpatrywano tę sprawę także na posiedzeniach Komisji Budżetowej. Otóż przy rozpatrywaniu budżetu Najwyższej Izby Kontroli Państwa padły zdania, żeby znieść Związek Rewizyjny Samorządu Terytorialnego, a kontrolę tej gospodarki powierzyć Najwyższej Izbie Kontroli. Sprawozdawca budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych p. poseł Długosz na posiedzeniu Komisji Budżetowej Sejmu w dniu 12 stycznia br. pozytywnie ocenił działalność Związku Rewizyjnego Samorządu Terytorialnego. Mamy więc tutaj nagromadzony aparat inspekcyjny czy kontrolny. Jeżeli do tego dodamy, że takie doraźne, dorywcze kontrole przeprowadza także Urząd Skarbowy, Ubezpieczalnia Społeczna, Fundusz Pracy, Państwowy Bank Rolny i Izby Rolnicze, to oczywiście widzimy, że ten aparat kontrolny jest ogromnie wielki i bardzo skomplikowany. Do czego dochodzi? Do dublowania funkcyj, bo to samo, co zrobiła na przykład komisja rewizyjna samorządowa, to samo potem robi inspektor samorządu powiatowego, oczywiście w nieco innym pojęciu, w nieco innym zakresie, i to samo Związek Rewizyjny Samorządu Terytorialnego, dość, że zachodzi tutaj to niepotrzebne dublowanie funkcyj. Rozumiem, że trzeba ustanowić hierarchię tych instytucyj kontrolnych, natomiast zupełnie niepotrzebne jest dublowanie funkcyj, bo to utrudnia normalny tok urzędowania. Przecież zdajemy sobie sprawę, że rachmistrz, u którego odbywa się kontrola, musi udostępnić cały materiał organom kontrolnym, nie może natomiast pełnić normalnego urzędowania. Dlatego uregulowanie tej sprawy uważam za nadzwyczaj pilne.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#WojciechWydraNawrocki">Przy tej sposobności nasuwają mi się pewne analogie. Mamy 3.143 gmin wiejskich i 603 miejskich, 239 powiatowych związków samorządowych, 3 wojewódzkie związki samorządowe, (bo w całej Polsce ich jeszcze nie ma) następnie idą związki międzykomunalne, zakłady, przedsiębiorstwa, spółki, w których większą część udziałów mają związki samorządu terytorialnego. Otóż, jeżeli którykolwiek z tych organów nadrzędnych, tj. Najwyższa Izba Kontroli czy Związek Rewizyjny Samorządu Terytorialnego miałby sprawować funkcję kontrolką, tę istotną bezpośrednią funkcję kontrolną, oczywiście, że nie da rady. Tak jest dzisiaj z inspekcją pracy. Mamy ponad 1.300 tysięcy zakładów pracy podlegających kontroli. Tymczasem w r. 1937 dokonano 20.619 inspekcyj, a więc zaledwie 1½%. To samo zdarzyłoby się gdyby tutaj naczelne organy inspekcyjne chciały przeprowadzać bezpośrednio kontrolę działalności gospodarki samorządów, zamiast zostawić ją samorządowym komisjom rewizyjnym. Dlatego powtarzam, że uproszczenie i uregulowanie tej sprawy jest ogromnie palące.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#WojciechWydraNawrocki">Nasuwa się jeszcze druga analogia, a mianowicie: P. Lepecki powiedział, że istnieje w Polsce przeszło 200 biur planowania. Bo tak to jest, że każdy planuje, wszyscy planujemy i mówimy o tym, tylko na nieszczęście tak mało potem się dzieje, tak mało jest wyników tego planowania. Mam wrażenie, że tutaj popełnilibyśmy ten sam błąd: ustanowimy szereg instancyj czy instytucyj kontrolnych, ale one w rzeczy samej swojego zadania nie będą mogły spełnić. Wyobrażam sobie, że dobrze by było, gdyby sprawę, poruszoną przez p. Lepeckiego, załatwić w ten sposób: zebrać wszystkich planistów z tych 200 biur planowania, zakreślić im pewien okres czasu i polecić im opracowanie jednego planu, który potem należy zrealizować. Tak samo należało by postąpić z instytucjami kontrolnymi. Trzeba opracować taki system kontroli, który by istotnie przyczynił się do uzdrowienia tych stosunków.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#WojciechWydraNawrocki">Nie będę poruszał sprawy pracowników samorządowych, bo szczegółowo poruszył już ją kol. p. Orlański, natomiast powiem, że sprawa ta naprawdę domaga się natychmiastowego załatwienia dlatego, że na tym tle dochodzi do bardzo przykrych nieporozumień, mato nieporozumień, dochodzi do procesów zawodowych i to z winy władz administracyjnych. Istnieje na przykład okólnik w sprawie 15% dodatku komunalnego, okólnik zabraniający wypłacania tego dodatku komunalnego. Otóż co się okazuje? Pracownicy samorządowi wytaczają skargi i samorząd terytorialny przegrywa. To jest bardzo przykre zwłaszcza dla małych miast, nie dysponujących wielkimi funduszami. Wyroki, zasądzające na zapłacenie kilku albo kilkunastu tysięcy złotych, mają rygor natychmiastowej wykonalności. Przychodzi komornik sądowy i zajmuje wpływy. Uważam więc, że trzeba by natychmiast przystąpić do załatwienia tych spraw.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#WojciechWydraNawrocki">Na zakończenie spraw samorządowych chciałbym podkreślić tutaj zasadniczą rzecz, a mianowicie: istnieją różne zapatrywania na rolę samorządu terytorialnego. My uważamy samorząd za przedłużenie ramienia państwowego, a nie za jakąś instytucję, z której można ostrzeliwać Instytucje państwowe, władze państwowe. Taki pogląd jest przestarzały i my dzisiaj temu poglądowi hołdować nie będziemy.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#WojciechWydraNawrocki">Chciałbym poruszyć inne zagadnienie, moim zdaniem bardzo poważne, mianowicie sprawy gospodarcze Wielkopolski, sprawy przygranicza zachodniego. Zaznaczam, że tylko dotykam tego zagadnienia, nie rozwijam go, bo chciałbym to uczynić przy omawianiu innych budżetów. Powszechne jest twierdzenie o zamożności Wielkopolski. To twierdzenie staje się coraz to bardziej legendą. Niestety tak nie jest. Jeżeli zwłaszcza w ostatnim czasie obserwujemy ogromne zainteresowanie się czynników rządowych (zresztą to jest zupełnie słuszne, bo tak musi być) sprawą C. O. P., to nie ulega kwestii, że ogałacamy po prostu Wielkopolskę z niektórych placówek gospodarczych, przemysłowych i handlowych i dlatego tutaj nie ma dzisiaj normalnego życia gospodarczego. Wszak rolnictwo wielkopolskie najbardziej ucierpiało wskutek kryzysu. Jeżeli do tego dodamy dwukrotne posuchy, to tym bardziej zdajemy sobie sprawę, jakie straty poniosło rolnictwo, które zawsze było nastawione na intensywną gospodarkę. To samo dzieje się z rzemiosłem, to samo dzieje się z kupiectwem.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#WojciechWydraNawrocki">Dobrze się stało, że wojewoda poznański powołał do życia Wielkopolską Radę Gospodarczą, która energicznie zajęła się zbadaniem sytuacji gospodarczej na przygraniczu i opracowała odpowiedni plan działania. Przedstawię go przy omawianiu budżetów innych resortów. Sejmik Wojewódzki Wielkopolski uchwalił na zapoczątkowanie tej akcji kwotę 300.000 zł. Oczywiście jest to kwota bardzo, bardzo mała. Bank Gospodarstwa Krajowego ostatnio uchwalił 250.000 zł. Wymienione kwoty są nadzwyczaj małe, a ożywienie życia gospodarczego Wielkopolski jest konieczne. Nie chodzi tutaj o jakiś partykularyzm dzielnicowy, o patriotyzm lokalny, tu chodzi o rzecz, moim zdaniem, ogromnie poważną. Patrzymy przecież na ogromny rozwój gospodarczy sąsiada zachodniego. Otóż mimo wszystko musi powstać u Polaków, zwłaszcza na przygraniczu, pewnego rodzaju kompleks niższości. Jeżeli do tego dodamy tę nieszczęsną, bo tak ją trzeba nazwać, emigrację robotników sezonowych na roboty do Niemiec, to mamy tutaj bądź co bądź nie bardzo pocieszający objaw.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#WojciechWydraNawrocki">Dlatego chciałbym zaapelować do Pana Premiera, jako posła naszego, posła ziemi kaliskiej, ażeby postulaty Wielkopolskiej Rady Gospodarczej ze specjalną traktował życzliwością i w miarę możliwości przeznaczył odpowiednie fundusze na uaktywnienie życia gospodarczego Wielkopolski.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#WojciechWydraNawrocki">Oczywiście, jako poseł Wielkopolski, nie mogę nie dotknąć zagadnienia żydowskiego. Byłbym go nie poruszał, gdyby nie wystąpienie p. kolegi Trockenheima. Nie mogę naprawdę wyjść ze zdziwienia, jak wciąż i wciąż trzeba dotykać tego zagadnienia i to bez skutku. Zdawało się na początku naszej sesji, że już dogadaliśmy się. Ustaliliśmy, że opinia wszystkich Polaków w naszym Państwie jest co do tego zgodna, mianowicie że Żydzi z Polski muszą iść. Tymczasem dowiadujemy się, że nie, że oni chcą współpracować z nami nad potęgą Państwa. Chciałbym tutaj podkreślić opinię Wielkopolski, która ze sprawą żydowską już dawno się uporała i chciałaby, żeby cała Polska tak samo się uporała.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#WojciechWydraNawrocki">Lapidarnie to streszczę. Punkt pierwszy: Żydzi z Polski muszą iść. Punkt drugi: Im wcześniej to uczynią, tym lepiej dla nich. Punkt trzeci: Ponieważ nie okazują zbytniej skwapliwości, zdaje się, że trzeba im pomóc specjalnym ustawodawstwem. Innego rozwiązania nie widzę. Jeżeli pp. posłowie żydowscy tutaj powołują się na naszą szlachetność, rycerskość i wielkoduszność, to dla nas jest rzecz jasna. My będziemy ogromnie szlachetni, będziemy ogromnie wielkoduszni, jeżeli Panów tutaj nie będzie. Na przykład z ogromną przyjemnością przyjmiemy zaproszenia od któregokolwiek z Panów, jako, powiedzmy, marszałka sejmu żydowskiego w Palestynie czy gdziekolwiek, na otwarcie sejmu żydowskiego.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#WojciechWydraNawrocki">Jak otrzymam zaproszenie, to pojadę z przyjemnością.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#WojciechWydraNawrocki">Jeszcze jedną rzecz chciałbym poruszyć. Czytając prasę najrozmaitszego rodzaju, stwierdzamy następujący fakt: ilekroć przemawia poseł z Obozu Zjednoczenia Narodowego, to zawsze spotyka się z tą samą reakcją prasy. Jeżeli poseł dodatnio ocenia działalność Rządu, prasa daje do zrozumienia, że to jeden z „lizusoidów”...</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#WojciechWydraNawrocki">...tak, Pan Kolega mnie już wyręczył — że osmańskie pokłony bije Panu Premierowi, Rządowi, że nie ma własnego zdania itd. Jeżeli negatywnie ocenia postępowanie Rządu, to prasa uważa to za rozłam w O. Z. N., za atak O. Z. N. na Rząd, za konflikt między Rządem a O. Z. N., twierdzi jakoby Minister musiał odpierać ataki Ozonu, dochodził do kontrataku itd. Jednym słowem: rozpacz. Otóż chciałbym zaapelować do tej prasy, wiem, że to jest beznadziejne, ale mimo wszystko z tej wysokiej trybuny mogę to uczynić, żeby bodaj zechciała krytycznie ocenić postępowanie każdego posła, a więc i posła Obozu Zjednoczenia Narodowego. Posłów tzw. „niezależnych” zrobiono bohaterami narodowymi na ogromną skalę. Natomiast każdy z posłów z Obozu Zjednoczenia Narodowego, to — według tejże prasy — człowiek mało wartościowy, bez własnego zdania, bez zdolności do rozsądnego ujmowania spraw. Mnie się wydaje, że taka postawa prasy jest zbyt prymitywnym ujęciem tego zagadnienia. Ale my pogodzimy się z tym. Wolimy raczej być szarymi pracownikami, którzy nie tak dużo i patetycznie będą mówić, a natomiast chcą dokonać takich rzeczy, o których mówić będą następne pokolenia.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Pawłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JanPawłowski">Wysoki Sejmie! W ciągu 20 lat niepodległości zbudowano w Polsce dużo gmachów publicznych, potrzebnych tak bardzo na pomieszczenie władz, urzędów i instytucyj publicznych, zwłaszcza rządowych. Tylko w małej bowiem ilości Państwo nasze otrzymało po zaborcach odpowiednie gmachy publiczne, a rozmieszczenie ich w terenie nie zawsze — rzecz prosta — odpowiadało interesom i potrzebom Polski. Były one przecież budowane z myślą o wręcz odmiennych, nie polskich celach. Toteż szczera i głęboka radość społeczeństwa towarzyszy zawsze tym budowom i pracom nad ich realizacją podjętym oraz życzenia, aby jeszcze więcej, celowiej i ekonomiczniej budowano. Oto nie tylko i robotnik i technik i fabrykant zarobi przy budowie i ludność będzie mogła sprawy swoje w odpowiednio wygodnych gmachach publicznych załatwiać, urzędnik w ludzkich warunkach swą ciężką pracę wykonywać, ale powstaje i zostaje wrośnięty w teren trwały i widomy znak władztwa i siły zorganizowanego Państwa. Ta trwała, twarda i bezustanna wymowa, jaką potężne gmachy publiczne przemawiają do obywateli, ma szczególnie wielkie znaczenie i wyjątkowy ciężar gatunkowy na naszych terenach województwa tarnopolskiego.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#JanPawłowski">A jednak w Tarnopolu, wojewódzkim mieście, mimo jego kresowego i kluczowego położenia oraz zniszczenia wojennego, jakiego doznało podczas wojny światowej, nie wybudowało przez całe długie 20 lat ani dawne Ministerstwo Robót Publicznych, ani obecne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ani jednego gmachu publicznego. I nie tylko Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ale żadna władza czy instytucja publiczna — poza Ministerstwem Spraw Wojskowych i Koleją — nie postawiła w Tarnopolu w ciągu pierwszego 20-lecia niepodległości ani jednego gmachu publicznego. Nie lepiej ten odcinek wygląda i w innych miastach podolskich.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#JanPawłowski">Wojewódzki urząd tarnopolski mieści się dotąd w czterech różnych budynkach rozrzuconych w różnych częściach miasta, mimo że jeszcze przed 10 laty Skarb Państwa kupił za kilkadziesiąt tysięcy złotych śliczną parcelę w centrum Tarnopola pod budowę gmachu dla województwa. I obecny budżet nie zawiera znowu, niestety, na ten cel żadnych kredytów. Reszta urzędów z resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie lepiej jest pomieszczona, przeważnie mieści się w budynkach wynajętych. Komenda wojewódzka Policji Państwowej np. zajmuje klasztor OO. Jezuitów. A w Tarnopolu nie powinniśmy z klasztorów rzymskokatolickich robić domów czynszowych, bo brak tam jest wielki opieki duchowieństwa rzymskokatolickiego. Sam resort Ministerstwa Spraw Wewnętrznych płaci obecnie tytułem czynszu rocznego za pomieszczenie swoich urzędów w Tarnopolu około 50.000 złotych. Przez 20 lat to milion złotych. A procent przez 10 lat od kapitału włożonego w kupno placu? Jaki wspaniały gmach dla województwa mógłby stanąć za te pieniądze. Jakże bardzo chcemy, aby to wreszcie raz nastąpiło!</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#JanPawłowski">Rozumiemy, że w hierarchii potrzeb musimy ważniejszym celom i ważniejszym potrzebom ustąpić miejsca z naszymi bolączkami, ale nie może to przecież trwać ciągle. Nie możemy być stale w tej hierarchii odstawiani na dalsze, niższe szczeble. Nie powinien ten problem przekształcić się w stałe źródło strat pieniężnych w gospodarce publicznej. A przede Wszystkim wydaje nam się, że czas już najwyższy, aby Państwo Polskie przemówiło także i wymową trwałych, potężnych polskich gmachów publicznych do obywateli Podola. Wartości i doniosłości skutków takiej wymowy nie potrzebuję ani uzasadniać, ani jej wykazywać, jest bowiem oczywista. Plany i kosztorysy tych skromnych inwestycyj są od dawna w posiadaniu departamentu budowlanego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#JanPawłowski">Bardzo źle jest również pomieszczony okręgowy urząd pocztowy. Ciasnota ogromna i skutkiem tego kilkometrowe ogonki klientów — zjawisko, do którego nie chcemy się jednak przyzwyczaić na stałe. Chcemy wierzyć, że z tych 8 miln. zł, które budżet Ministerstwa Poczt i Telegrafów w dziale 2 § 30 przeznacza na inwestycje, zostanie odpowiednia suma przeznaczona na rozpoczęcie budowy gmachu pocztowego w Tarnopolu już w r. 1939.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#JanPawłowski">Mógłbym jeszcze przytoczyć dużo przykładów ogromnych potrzeb miast podolskich na tym odcinku, potrzeb, które jeszcze ciągle cierpliwie czekają w kolejce na swe zaspokojenie. Nie będę ich jednak wyliczał. Wskażę tylko na jedną niezmiernie dotkliwą bolączkę — brak budownictwa rządowego i samorządowego w dziedzinie szpitalnictwa na naszym terenie.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#JanPawłowski">Województwo tarnopolskie, stojące pod względem gęstości i ilości zaludnienia na jednym z czołowych miejsc w Państwie, jest bardzo słabo wyposażone w szpitale powszechne. Nie ma ani jednego szpitala dla umysłowo chorych, Całą ogromną i gęsto zaludnioną południowo-wschodnią połać Państwa ma obsłużyć pod tym względem jeden zakład w Kulparkowie i ma wystarczyć na potrzeby kilkumilionowej ludności. Jest to oczywiście za mało. Wiadomo bowiem, że na tle głębokich wstrząsów wojennych i wynikłych w skutkach ogromnych trudności życiowych notuje się wszędzie po wojnie niebywały wzrost liczby chorych psychicznie. Województwo nasze i pod tym względem zajmuje, niestety, jedno z czołowych miejsc, a nie posiada odpowiedniego zakładu. Szpital kulparkowski jest stale przepełniony, stąd też stałym zjawiskiem jest następująca sytuacja: jeżeli ktoś tam zachoruje umysłowo, to musi, choćby to była najbardziej niebezpieczna dla otoczenia forma tej choroby, czekać tygodnie i miesiące nieraz na umieszczenie go w zakładzie. I odwrotnie, jeżeli chory, którego z trudem umieszczono w zakładzie, cokolwiek zostanie podleczony, zakład kulparkowski zaraz go odstawia do rodziny względnie gminy, bo trzeba miejsca dla następnego. Jakie na tym tle wytwarzają się sytuacje i powstają praktyki — nie sposób milczeć, a ciężko jednak mówić!</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#JanPawłowski">Zdaję sobie sprawę, że zagadnienie to wybiega szeroko poza ramy naszego województwa i że w dziedzinie państwowej polityki budowlanej znajduje tylko fragmentaryczne odbicie, a istota jego na terenie Małopolski jest związana z kwestią Tymczasowego Wydziału Samorządowego w likwidacji. Jestem głęboko przekonany, że zagadnieniu temu Wysoki Rząd poświęca całą swoją specjalną uwagę i że tylko brak środków odwleka jego rozwiązanie zgodnie z interesem Państwa i potrzebami ludności. Wierzę, że w sprawiedliwej Polsce, do której naród nasz prowadzi dziś Obóz Zjednoczenia Narodowego, ta piekąca kwestia znajdzie niechybnie szybkie i sprawiedliwe rozwiązanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Erdman.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AlfonsErdman">Wysoka Izbo! Nie chciałbym się przyczyniać do inflacji przemówień i dlatego będę mówił bardzo krótko, chciałbym jednak zwrócić uwagę, i to bardzo mocno, na niewłaściwe traktowanie samorządu i na niebezpieczeństwa, które stąd dla tego samorządu i dla Państwa wypływają. Jeżeli obradujemy nad budżetem państwowym, to nie możemy zapominać o tym, że jego istotną częścią, że dalszym ciągiem budżetu państwowego są budżety naszych samorządów. I część to jest niemała, część to jest bardzo znaczna, bo jeżeli zestawimy same wydatki zwyczajne wszystkich samorządów razem wziętych za rok 1938/39, to otrzymamy sumę przeszło 913 milionów, a jeżeli dodamy do tego wydatki nadzwyczajne, to przekroczymy miliard złotych. Proszę to porównać z budżetem państwowym — już sama ta suma zdaje się dowodzić, jak ważnym czynnikiem jest samorząd terytorialny.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#AlfonsErdman">Ale nie tylko swoją liczbą waży samorząd, waży on również ciężarem gatunkowym, waży pracą, udziałem swoim w podnoszeniu Polski i pod względem kulturalnym i gospodarczym wzwyż.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#AlfonsErdman">Ażeby uwypuklić wagę udziału samorządu w tej pracy, pozwolę sobie przytoczyć niektóre dane. Otóż Mały Rocznik Statystyczny za rok 1931 daje porównanie niektórych rodzajów wydatków Państwa i samorządu w latach 1926/27, 1927/28 i 1928/29. Dane te podaję na podstawie zamknięć rachunkowych Państwa i samorządu. Proszę Panów, przyjrzyjmy się tym liczbom. Ile łoży Państwo, ile łoży samorząd? Będę mówił okrągłe cyfry, podając kolejno wyżej podanymi latami.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#AlfonsErdman">Państwo łożyło w wyżej podanych latach na szkolnictwo powszechne 185 miln., 229 miln., 272 miln.; a w tychże latach samorząd: 65 miln., 86 miln., 118 miln. Jeżeli więc weźmiemy procentowy stosunek, to samorząd dawał 43% tego, co łożyło Państwo. Jeżeli Weźmiemy zdrowie publiczne, to Państwo w tychże latach łożyło: 10 miln., 10 miln., 14 miln.; samorząd; 85 miln., 114 miln., 157 miln. Jeżeli weźmiemy opiekę społeczną, to Państwo łożyło 78 miln., 68 miln, i 62 miln., natomiast samorząd 43 miln., 57 miln, i 73 miln. Jeżeli weźmiemy drogi, to Państwo łożyło: 24 miln. 33 miln., 50 miln.; samorząd 110 miln., 159 miln, 242 miln. Nawet w takiej dziedzinie jak popieranie produkcji rolniczej mamy: Państwo 31 miln., 37 miln., 53 miln.; samorząd: 5 miln, 10 miln., 12 miln. Więc wydatki samorządu dochodziły do 22,5% wydatków Państwa. Już te same cyfry mogą świadczyć, jak wielki i jak ważki jest udział samorządu w podnoszeniu Polski wzwyż. I dlatego ustosunkowanie się do budżetowania samorządów naszych musi być takie same, jakie jest do budżetu państwowego.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#AlfonsErdman">Tymczasem mamy rzecz wręcz odwrotną. Pierwszym warunkiem realności budżetu — zupełnie słusznie zostało to ustalone — jest równowaga budżetowa. Tę rzecz gwarantuje nawet Konstytucja, która w art. 50 wyraźnie powiada, że Sejm nie może bez zgody Rządu uchwalić ustawy pociągającej za sobą wydatki ze Skarbu Państwa, na które nie ma pokrycia w budżecie. Wysoki Rząd, zresztą zupełnie słusznie, bardzo mocno pilnuje, żeby ten przepis był ściśle przestrzegany. Niestety, jeśli chodzi o budżety samorządów, to rzecz ta nie tylko nie jest przestrzegana, ale na każdym kroku notorycznie łamana. Istnieje co prawda art. 69 w ustawie o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych, który zastrzega te rzeczy, ale zdaje mi się, że ten artykuł jest tylko po to, żeby nikt się do niego nie stosował. Że tak jest, pozwolę sobie powołać się na słowa p. Wicepremiera, wygłoszone z tejże samej trybuny przy zeszłorocznej debacie budżetowej. P. Wicepremier wyraźnie stwierdził, że Rząd „z jednej strony zwężał podstawy finansowe samorządu przez odejmowanie dla siebie wciąż nowych źródeł dochodowych, a z drugiej przerzucał wykonywane przez siebie obowiązki, przeważnie kosztowne, na barki samorządu”. A wynik tego postępowania był taki, jak to p. Wicepremier określił, że „samorządy doszły do stanu zupełnej wegetacji” i że trzeba było stosować środki zaradcze. P. Wicepremier zastosował następujące środki: po pierwsze oddłużenie samorządu terytorialnego, po drugie 10-milionowe dotacje roczne w ciągu 3 lat i wreszcie rozpoczęcie odciążania samorządu od narzuconych mu obowiązków. W tym wypadku chodzi o dodatki mieszkaniowe dla nauczycieli. P. Wicepremier określił te środki jako tymczasowe, aż do czasu normalnego uregulowania podstaw finansowych dla samorządu, stwierdzając, że ta rzecz musi być poważnie przeprowadzona, i określając, że na to potrzeba 3 lat. Te tymczasowe, środki byłyby dobre, mogą one samorządom umożliwić przetrwanie tego czasu pod dwoma warunkami: po pierwsze, że będą one ściśle i w całej rozciągłości wykonane, i po drugie, że nie będą łamane przez czynniki czy to rządowe, czy Rządowi podległe. Jak ta rzecz się w praktyce, proszę Panów, przedstawia? Jesteśmy w trudnościach finansowych. Przy rozpatrywaniu budżetów widzieliśmy, że każdy budżet, każdy resort ma za mało. I przyjął się zły zwyczaj, że poszczególne resorty, mając trudności finansowe, próbują część ciężaru przerzucić na barki samorządu. Formalnie wygląda to na dobrowolne przejęcie danego obowiązku przez samorząd. Mówi się samorządowi: no dobrze, nie wybudujecie gimnazjum, to gimnazjum zwijamy. I samorząd z zapałem dobrowolnie buduje gimnazjum. Nie dacie takich a takich zasiłków, to się wynosimy od was. I samorząd nabiera zapału i te rzeczy robi. Jest to dobrowolna akcja pod przymusem. Ja pozwolę sobie kilka cyfr dać dla przykładu. Nie będę wymieniał samorządów, ale dla skrócenia będę cytował tylko cyfry. Oto stałe subsydia roczne poszczególnych samorządów na rzecz szkolnictwa średniego: 16.000, 12.000, 7.500, 22.000, 23.500, 4.000 zł, a rekord bije jeden samorząd, który wymienię, to miasto Kościan, które zmuszone było kosztem 450.000 zł wybudować gmach przy zaciągnięciu pożyczki w Banku Gospodarstwa Krajowego; obsługa tego długu wynosi 22.000 zł rocznie, a ponadto miasto płaci 14.000 zł subsydium rocznie na utrzymanie. Czy to są rzeczy normalne, czy te rzeczy nie muszą zachwiać równowagi budżetu danego samorządu? Przejdźmy teraz do innego resortu — do sądów. I znowu tak samo, ta dobrowolna akcja. Znowu będę cytował tylko cyfry subwencji na rzecz sądów w poszczególnych budżetach samorządów: 3.000, 3.500, 3.000, 7.000, 14.000, 10.000; taka Lida — 14.000.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#komentarz">(Głos: Trzeba skontrolować.)</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#AlfonsErdman">Jeszcze przytoczę miasto Częstochowę, która wybudowała więzienie za 218.000 zł, Przeworsk wybudował pałac sprawiedliwości za 200.000. Toruń — 6 gmachów wybudował względnie przebudował kosztem 5.500.000 zł, wartość czynszowa wynosi 440.000 zł rocznie. To przerzucanie pewnych ciężarów na samorząd ze strony pewnych resortów ministerialnych może zachwiać równowagę budżetową samorządów.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#AlfonsErdman">Poza tym jest pewien nacisk administracyjny, pewne zarządzenia organów podwładnych Rządowi na wstawianie pewnych sum do budżetów. Dam jeden przykład, nie wymieniając tego samorządu: gdy w przeszłym roku na pewne cele istniało w budżecie danego samorządu 700 zł, to w tym roku zażądano wstawienia 40.000 zł. Zaczęły się targi, no i ostatecznie skończyło się na 10.000–12.000. Do tego dodamy trzecią rzecz, o czym już była mowa, co już robi cały Wysoki Rząd, bo jednak od Rządu przychodzą ustawy do Sejmu, mamy ich 5, mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze 15. Każda ustawa obciąża samorządy nowymi ciężarami bez wskazania źródeł pokrycia. Mnie się zdaje, że jednak z tymi metodami dostępowania trzeba ostatecznie skończyć.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#AlfonsErdman">Chcę się wyraźnie zastrzec, że samorządy bynajmniej nie chcą się uchylać od tych obowiązków, które na nie spadają. Uznajemy ich celowość, a uznajemy niektórych konieczność nawet, ale stwierdzam, że przerzucanie na samorządy pewnych ciężarów bez dawania im pokrycia, to jest znowu zachwianie równowagi budżetowej, co nie leży ani w interesie Państwa, ani naszego normalnego rozwoju. I dlatego pozwalam sobie zgłosić następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#AlfonsErdman">„Sejm stwierdza konieczność zaniechania dalszego nakładania na związki samorządowe nowych obowiązków bez jednoczesnego udostępniania tym związkom nowych wystarczających źródeł dochodowych na pokrycie zwiększonych wydatków”.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#AlfonsErdman">Chciałbym, żeby ta rezolucja — nie wątpię, że Wysoki Sejm ją przyjmie — nie została tylko papierową, ale żeby ją sobie naprawdę głęboko Wysoki Rząd zechciał wziąć do serca i żeby budżetowanie samorządów, utrzymanie równowagi w samorządach było tak samo traktowane, jak utrzymanie równowagi w budżecie państwowym.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Döllinger.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#ZygmuntDoellinger">Wysoki Sejmie! Od dłuższego szeregu lat rozważa Rząd jedno z wielkich zagadnień, do jakich niewątpliwie zaliczyć należy zagadnienie podziału administracyjnego Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#ZygmuntDoellinger">Odzyskanie niepodległości wysunęło konieczność urządzenia się wewnątrz własnego już Państwa i nieodpartą potrzebę złamania narzuconych przemocą granic dzielnicowych oraz wytyczenia nowych linij podziału administracyjnego w oparciu o tradycję historyczną poszczególnych ziem, o powiązanie gospodarcze i kulturalne oraz o zagadnienie i wymogi obronności naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#ZygmuntDoellinger">W ostatnich dwóch latach jesteśmy świadkami konkretnych już przemian, dokonanych w województwach zachodnich, w szczególności w Poznańskiem i na Pomorzu, oraz w województwach centralnych naszego Państwa, które to przemiany jako słuszne, dobrze przemyślane i zgodne z historyczną tradycją przyjęły się w opinii naszego społeczeństwa. Wynika z normalnego toku rzeczy, że i inne ziemie naszego Państwa objęte zostaną planową przemianą granic administracyjnego podziału. Tym się kierując, pragnę zwrócić uwagę tak Wysokiej Izby, jak i Wysokiego Rządu na południowo-zachodnią część naszego Państwa, na granice województwa śląskiego i krakowskiego, a w szczególności na powiaty żywiecki i bialski województwa krakowskiego.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#ZygmuntDoellinger">Powiat żywiecki jest powiatem, o którym dziejopis żywiecki, sławetny wójt miasta Żywca Andrzej Komoniecki powiada, że „jest w nim wszystko, co potrzeba, krom samego chleba”. Na użytki rolne, które stanowią grunta przeważnie 4 i 5 klasy, przypada zaledwie okrągło 37% powierzchni całego powiatu. Resztę zaś powierzchni, tj. około 63%, stanowią lasy, nieużytki, powierzchnie wód, dróg oraz powierzchnie zabudowane.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#ZygmuntDoellinger">Stosunek ilościowy ludności do powierzchni powiatu żywieckiego wykazuje gęstość zaludnienia 121 osób na 1 km², stosunek zaś ilościowy ludności do powierzchni użytków rolnych wykazuje niezwykłą cyfrę 324 osoby na 1 km², podczas gdy przeciętna gęstość zaludnienia województwa śląskiego w roku 1931 wynosiła 307 osób na 1 km².</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#ZygmuntDoellinger">Ludność Żywiecczyzny jest prawie wyłącznie narodowości polskiej i jednolita także pod względem wyznaniowym, a w stolicy Żywiecczyzny w mieście Żywcu na podstawie starego przywileju królewskiego nigdy nie mieszkali i po dzień dzisiejszy nie mieszkają Żydzi.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#ZygmuntDoellinger">Niezwykła gęstość zaludnienia Żywiecczyzny w stosunku do użytków rolnych wywiera tragiczny niemal wpływ na gospodarkę rolną, powodując większą niż gdzieindziej w Polsce karłowatość gospodarstw rolnych i ich niesamowystarczalność. Tych karłowatych gospodarstw rolnych jest w ziemi żywieckiej 93½%, zaledwie zatem 6½% można określić jako gospodarstwa wystarczalne. Ta gęstość zaludnienia powoduje dalej rozdrobnienie gruntów i rozrzucenie poszczególnych parcel gruntowych. Przeciętnie 1 mórg użytków rolnych w powiecie żywieckim podzielony jest na 10 parcel gruntowych. Nierzadko się trafia podział na 30, 50 i 70 parcel gruntowych, a w jednym stwierdzonym wypadku w gromadzie Kaniesznica na 186 parcel gruntowych.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#ZygmuntDoellinger">Ten stan rzeczy wywołuje niezwykłe następstwa. Powołam się na wcale nieodosobnione przykłady, o których czytałem. I tak w gromadzie Radziechowy podczas wprowadzonego tam scalenia gruntów miałem w ręce wypis z księgi gruntowej, wedle której w gospodarstwie 2½-hektarowym części przypadające na poszczególnych współwłaścicieli były określone w liczniku cyfrą 41.565 a w mianowniku — 16.329.600, w gromadzie Cisiec własność podobnego gospodarstwa określoną była w częściach przypadających na współwłaścicieli w liczniku cyfrą 29.114.160, w mianowniku zaś cyfrą 1.650.786.000. Dla uzmysłowienia sobie tragizmu tych cyfr podam, że jedna półtoramiliardowa część morga równa się czteromilionowej części metra kwadratowego.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#ZygmuntDoellinger">Nie mogąc wyżyć z ziemi, rolnik szuka innych źródeł utrzymania, a więc pracy najemnej, w przemyśle ludowym, w chałupnictwie, emigruje w poszukiwaniu za pracą, a wreszcie przyjmuje gościnnie letników, którzy tu w poszukiwaniu za słońcem, lasami i wodą z całej Polski przyjeżdżają.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#ZygmuntDoellinger">Żywiecczyzna graniczy na przestrzeni około 70 km z Czechosłowacją, a także na dużej przestrzeni z powiatem cieszyńskim woj. śląskiego, z którym zresztą jest topograficznie, obyczajowo, społecznie, gospodarczo i kulturalnie związana. Ostatnio powiązanie to jest także przeprowadzone za pomocą linii komunikacyjnej, albowiem od pamiętnych historycznych dni październikowych kursuje pośpieszny pociąg z Warszawy przez Żywiec do Śląska Cieszyńskiego bezpośrednio.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#ZygmuntDoellinger">Od najdawniejszych czasów łączność ta, brutalnie kiedyś rozerwana, istniała. Wchodziła bowiem Żywiecczyzna ongiś w skład księstwa Oświęcimskiego, które wraz z księstwem Zatorskim stanowiło historyczny powiat śląski. Świadczy o tym obok szeregu innych źródeł historycznych także i orzeł śląski w herbie miasta Żywca, który wprawdzie zmienić pragnął cesarz austriacki Franciszek II, niemniej jednak ten orzeł w herbie ozdobił miasto bezpośrednio po odzyskaniu tych ziem przez Rzeczpospolitą w swej dawnej historycznej formie. Żywiecczyzna była, jest i będzie płucami Śląska i naturalną krynicą zdrowia, obfitującą w ciszę górską, zieleń, słońce i żywiczne powietrze dla ludzi skołatanych wytężoną pracą w przemyśle śląskim. Związanie ziemi żywieckiej ze Śląskiem odpowiada historycznemu związkowi tych ziem, wzajemnemu, kulturalnemu ciążeniu tych ziem ku sobie i jest koniecznością gospodarczą i społeczną powszechnie na Żywiecczyźnie zrozumianą i głęboko odczuwaną.</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#ZygmuntDoellinger">A teraz powiat bialski województwa krakowskiego, o którym mówię w porozumieniu z posłem tego okręgu, p. Antonim Wieczorkiewiczem.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#ZygmuntDoellinger">Mało jest chyba w Polsce takich wręcz „mistycznych” granic, jak ta, którą tworzy mała rzeczka, zwana Białką. Od wiek wieków zawsze ta rzeczka coś dzieli. Najpierw dzieliła dzielnice książąt dzielnicowych w okresie piastowskim, następnie dwa kraje koronne monarchii austriackiej, a obecnie dzieli dwa województwa, dwa powiaty-miasta i gminy wiejskie. Z jednej strony tej rzeczki np, jest Bystra polska, z drugiej Bystra śląska, Mikuszowice polskie — Mikuszowice śląskie, Komorowice polskie — Komorowice śląskie.</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#ZygmuntDoellinger">Rzeczka, którą w każdym miejscu można śmiało przekroczyć, dzieli jedną i tę samą ludność na Ślązaków i Polaków (w gwarze ludowej), wytwarzając sztuczną, nikomu niepotrzebną granicę pomiędzy ziemiami najściślej ze sobą związanymi gospodarczo, społecznie i kulturalnie. W rozwoju historycznym doszło nawet do tego, że po jednej stronie tej rzeczki obowiązują szczególne prawa ustrojowe, Mam tu na myśli autonomię śląską z własnym Sejmem śląskim, z własnym skarbem śląskim i innymi ustrojowymi odrębnościami, po drugiej zaś stronie tej właśnie rzeczki tych odrębności nie ma.</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#ZygmuntDoellinger">Wmyślmy się w rozumowanie przeciętnego mieszkańca z nad brzegu tej dziwnej rzeczki. Nie rozumie on na pewno, dlaczego tak jest dziś w odrodzonej Ojczyźnie, jak było za czasów, gdy tak być musiało.</u>
<u xml:id="u-46.15" who="#ZygmuntDoellinger">Spotkałem niedawno znanego mi rolnika, powracającego smutnie wraz ze swym wozem i koniem z drugiej strony tej rzeczki, a po zagadnięciu powiada do mnie: Wracam do domu, chciałem coś zarobić koniem przy zwózce kamienia, nie przyjęli mnie jednak do pracy, twierdząc, że przyjmują tam tylko Ślązaków. Podobną odpowiedź otrzymują także pracownicy umysłowi i pracownicy fizyczni. Takie fakty głęboko zapadają w psychikę. Przecież po obu stronach tej dziwnej rzeczki mieszkają tacy sami ludzie. Odrębność ustawodawstwa ustrojowego, odrębność skarbu śląskiego wytwarza znaczne różnice gospodarcze i społeczne po obu stronach rzeczki Białki, powodując zgoła niepożądane rezultaty w życiu naszym narodowym i zbiorowym.</u>
<u xml:id="u-46.16" who="#ZygmuntDoellinger">Z powyższych względów mam zaszczyt prosić Wysoki Rząd o takie przeprowadzenie zmian granic województwa śląskiego i krakowskiego, aby oba powiaty żywiecki i bialski weszły w skład województwa śląskiego,</u>
<u xml:id="u-46.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-46.18" who="#ZygmuntDoellinger">W ścisłym związku z moimi wywodami pozostaje jeszcze problem bardzo ciekawy, problem połączenia miast Bielska śląskiego i Białej krakowskiej. Leżą one także nad tą mistyczną rzeczką Białką, stanowią one całość pod każdym względem. Mówią one same o sobie, że są siostrami, ale połączyć ich w żaden sposób od wieków nie można. Ktokolwiek — nie będący z tamtych stron — zawita do tych miast, nie jest w stanie określić, gdzie kończy się Bielsko śląskie, a zaczyna się Biała krakowska, tak są ściśle ze sobą te miasta powiązane. I w tym jednym właśnie mieście mamy dwóch burmistrzów, dwa zarządy i dwie rady miejskie, urzędują tam dwaj starostowie i szereg innych władz państwowych i samorządowych. Nie rzadko, ale bardzo często mieszka się w jednym z tych miast, położonym w innym powiecie a nawet w innym województwie, a urzęduje się, pracuje i załatwia swoje sprawy życiowe w drugim mieście, położonym w innym powiecie i w innym województwie.</u>
<u xml:id="u-46.19" who="#ZygmuntDoellinger">Znam te miasta i nastroje w nich nurtujące dobrze, byłem bowiem burmistrzem w jednym z tych miast i to mnie upoważnia do dania wyrazu powszechnego dążenia mieszkańców, aby po setkach lat minionych oba te miasta złączyć w jedno silne miasto, administrowane przez jednego włodarza, a skończyć nareszcie z tą niczym nieuzasadnioną odrębnością dwóch siostrzanych, od wiek wieków gospodarczo, społecznie i kulturalnie związanych organizmów samorządowych.</u>
<u xml:id="u-46.20" who="#ZygmuntDoellinger">Jak w wielu innych wypadkach, tak i w tym, trzeźwy osąd i dojrzałe przemyślenie wykazuje wojsko, które nigdy nie uznając tego nie sensownego stanu rzeczy, tworzy w obu miastach jeden garnizon wojskowy, z jednym komendantem i wspólnymi władzami wojskowymi na czele i traktując społeczeństwo tak, jakby nie mieszkało w dwóch różnych miastach, ale w jednym wspólnym mieście.</u>
<u xml:id="u-46.21" who="#ZygmuntDoellinger">Proszę Wysokiego Rządu o wydanie stosownych zarządzeń, aby Już podczas następnej sesji budżetowej było w Polsce o jedno miasto i jednego burmistrza mniej, ale za to powstało na rubieżach południowo-zachodnich jedno wielkie silne, zjednoczone miasto, które niewątpliwie spełni swoją powinną służbę dla Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-46.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WacławMakowski">Ograniczam czas przemówień do 15 minut. Uprzedzam Izbę, że zapisanych jest jeszcze 16 mówców.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Karlikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WalentyKarlikowski">Wysoka Izbo! Jak wynika z przedłożenia rządowego, budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynosi 211.480.000 zł. Kwota ta jest dosyć duża, jeśli chodzi o całość budżetu naszego, tym niemniej jednak suma ta jest koniecznością państwową.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#WalentyKarlikowski">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest tym resortem, który musi zagwarantować obywatelom ład, spokój, bezpieczeństwo, nic dziwnego więc, że od stopnia potrzeby gwarantowania tego ładu i bezpieczeństwa zależy wysokość wydatków personalnych.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#WalentyKarlikowski">W miarę wzrostu spoistości narodowej wszystkich obywateli, w miarę poprawy dobrobytu i zanikania takich zjawisk życiowych, jak bezrobocie, kryzys — zmniejszać się będzie konieczność ingerencji organów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#WalentyKarlikowski">W imieniu ludności Wołynia, którą mam zaszczyt reprezentować w tej Wysokiej Izbie, mogę stwierdzić, że praca Korpusu Ochrony Pogranicza jak i policji państwowej oraz administracji przynosi pozytywne korzyści narodowi jak i Państwu. Nie ma jednak róży bez kolców, nie ma też administracji, która by w tym czy innym miejscu nie szwankowała, pośród której nie było by jednostek nie odpowiadających powołaniu. Więc i wśród administracji na Wołyniu te przypadki zdarzają się może dlatego, że kilka, kilkanaście lat temu kresy wschodnie uważane były przez dość duży odłam opinii jako miejsce poprawcze. Opowiadano sobie, iż gdy ktoś nie nadawał się w urzędach centralnych, przenoszono go na kresy. Trzeba jednak przyznać, iż dzięki sprężystości i twardej ręce p. Premiera ten stan rzeczy w ostatnich latach uległ poprawie, za co p. Premierowi składam podziękowanie ludności Wołynia. Zwracam się do Pana Premiera, jako Ministra Spraw Wewnętrznych, w imieniu ludności Wołynia o kontynuowanie rozpoczętej w tym kierunku pracy i przydzielenie do urzędów na Wołyniu personelu o pełnych kwalifikacjach służbowych i moralnych. Proszę również o szerokie stosowanie możliwości zatrudnienia w tych urzędach personelu spośród miejscowego społeczeństwa, odpowiadającego omawianym warunkom.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#WalentyKarlikowski">Czym jest praca na Wołyniu, jakich wymaga kwalifikacji, p. Premierowi jest dobrze wiadomym. Stawiając jednak pracownikom z jednej strony wysokie wymagania, należy też pomyśleć i o ich warunkach bytowania. Obecne uposażenie personelu, szczególnie niższego, jest za niskie. Proszę więc Pana Premiera usilnie, by przy rozpatrywaniu awansów miał to na uwadze i uwzględnił w najszerszej mierze potrzeby Wołynia.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#WalentyKarlikowski">O ile chodzi o sprawy samorządu terytorialnego i jego potrzeby, zostały one szeroko omówione przez referenta budżetowego p. Wicemarszałka Długosza. Do wywodów referenta muszę dołączyć apel społeczeństwa wołyńskiego, by Pan Premier zwrócił specjalną uwagę na sprawy gospodarcze na Wołyniu. Muszę podkreślić, że społeczeństwo wołyńskie od kilku lat stara się wyrównać braki na odcinku gospodarczym i w dużej mierze własnym wysiłkiem osiągnęło pewne wyniki. Jednakże bez pomocy Rządu i uruchomienia większych kredytów inwestycyjnych dla samorządu praca nie będzie mogła pójść takimi krokami, jakich wymaga się od Wołynia, jako zaplecza Centralnego Okręgu Przemysłowego. Należy również podkreślić, że względy obrony na wypadek agresji wymagają również zwrócenia uwagi na tę połać kraju.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#WalentyKarlikowski">Przy okazji omawiania budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych często słyszeliśmy i w dawnych sejmach i w obecnej kadencji biadolenie niektórych działaczy na niewłaściwe zachowanie się obywateli — Polaków i administracji państwowej w odniesieniu do społeczeństwa ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#WalentyKarlikowski">Jako poseł ziemi Wołyńskiej i współpracujący ze społeczeństwem ukraińskim, pragnąłbym przed Wysokim Sejmem poruszyć w krótkich choć zarysach ten temat, tak często w Wysokiej Izbie z różnych stron poruszany.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#WalentyKarlikowski">W chwili obecnej walczą między sobą dwie krańcowo różniące się koncepcje. Jedna wyrosła z marzeń kierowników ruchu szowinistyczno-ukraińskiego, podsycanych często pomocą z poza granic naszej Ojczyzny, dopomina się o autonomię dla ziem południowo-wschodnich, a nawet skrycie dąży do oderwania tych ziem od Macierzy. Druga, wywodząca się z szeregów szowinistycznych polskich, neguje istnienie narodu ukraińskiego. Wynikiem tej koncepcji jest chęć asymilacji choćby policyjnej, choćby przymusowej. Widocznym jest jednak, że obydwie koncepcje krańcowe, zbyt ekscentryczne, nie wytrzymują próby życia i w życiu tym nie znajdują uzasadnienia. Gdyby pominąć wszystkie inne dane i obserwacje, gdyby pominąć dorobek doświadczeń i spostrzeżeń z lat Rzeczypospolitej przedrozbiorowej i z lat wspólnej niewoli — wystarczy przejrzeć dorobek i te spostrzeżenia, jakie stały się udziałem naszego pokolenia i naszych wysiłków, aby dojść do wniosku, gdzie leży prawda i jakie drogi prowadzą do rozwiązania tego problemu. Wystarczy pójść za linią postępowania Wielkiego Marszałka Polski i Jego wskazań, aby wykryć te zasady, które mają problem ukraiński rozwiązać. Z tej linii i z tego postępowania wynikało i wynika, że w żadnym razie nie będzie rozwiązaniem ani autonomia, ani gwałtowna asymilacja.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#WalentyKarlikowski">Ci, którzy mianują się przewodnikami ludności ukraińskiej, muszą ciągle pamiętać, że nie kto inny, jak Marszałek Piłsudski był największym rzecznikiem sprawy ukraińskiej i że wskazania Wielkiego Marszałka są drogowskazem naszej myśli państwowej.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#WalentyKarlikowski">Obywatele polscy narodowości ukraińskiej muszą związać się z Państwem Polskim, wczuć się w ideę państwową, zrozumieć, iż Państwo nasze i Naród Polski nie jest dla nich obcą przemocą, ale tym ambasadorem, strażnikiem porządku i gwarantem, który jedynie jest zdolny zabezpieczyć ich interesy. Przewodnicy ruchu muszą uczciwie przyznać, że metody terroru, ucisku i nietolerancji nie leżały i nie leżą, a my zapewnić ich możemy, że nie będą leżeć w usposobieniu Polaków i metodach postępowania Państwa. Obywatele polscy narodowości ukraińskiej muszą się spotkać z obywatelami polskimi narodowości polskiej na polu pozytywnej pracy i we współpracy nad zachowaniem całości Państwa Polskiego, nad ogólnym dobrobytem i potęgą Polski, wśród pracy i troski o wspólne dobro, jakim być musi polska państwowość — niezawodny gwarant spokoju i mocy.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#WalentyKarlikowski">Obywatele ziemi wołyńskiej i południowo-wschodniej rubieży Rzeczypospolitej narodowości ukraińskiej i ruskiej muszą się poczuć braćmi obywateli Polaków tej ziemi, ziem centralnych, zachodnich i południowych, dzielić ich radości i smutki, dobrobyt i niedostatek. Obserwując życie i nastawienie większości społeczeństwa ukraińskiego na Wołyniu z ufnością należy patrzeć w przyszłe nasze współżycie. 20 lat współpracy po odzyskaniu niepodległości zarówno na polu gospodarczym jak i kulturalnym wykazało, co należy stwierdzić z całą stanowczością, że olbrzymi odłam społeczeństwa ukraińskiego rzetelnie współpracuje z Polakami i tej współpracy udziela.</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#WalentyKarlikowski">Że ta współpraca może istnieć i że daje ona piękne wyniki przy dobrej woli obywateli, może posłużyć przykład z tegoż Wołynia, gdzie większa część odłamu społeczeństwa ukraińskiego, stojąca na gruncie państwowości polskiej, współpracuje ramię przy ramieniu z czynnikiem polskim we wszystkich organizacjach zawodowych, w samorządzie terytorialnym i gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#WalentyKarlikowski">Jako jeszcze jeden dowód tej rzetelnej współpracy niech posłużą ostatnie wybory na Wołyniu do rad gromadzkich, gdzie na ogólną ilość 2.730 rad w 2.689 radach dokonano wyborów przez aklamację. Na tę olbrzymią ilość rad gromadzkich tylko w 10 wypadkach były protesty, a w 20 wypadkach dokonano wyborów. Jakżeż wymownie świadczy ten fakt, że pomiędzy elementem polskim, zamieszkującym teren Wołynia, jak i czynnikiem reprezentującym Państwo Polskie bardzo głęboko zazębiona jest współpraca. Ale pragnę tutaj jeszcze na tej trybunie stwierdzić jedno, że o ile na terenie praca ta postępuje coraz bardziej i układa się współpraca, to wystąpienia takie, jak to miało miejsce przy dyskusji generalnej nad przedłożeniem budżetu Państwa, kiedy pomiędzy jednym z przedstawicieli narodowości polskiej p. Chmielińskim a p. Skrypnykiem nastąpiło starcie, absolutnie są niepotrzebne. Kolega Chmieliński poruszył kwestię niewykonania przez kolegę Skrypnyka tych wszystkich zobowiązań, jakie w stosunku do społeczeństwa polskiego i ukraińskiego na Wołyniu złożył, bowiem nie mówił absolutnie przed wyborami o tym, że na terenie parlamentu będzie rzecznikiem autonomii. Na wszystkich tych zebraniach obracał się w granicach Konstytucji obowiązującej nas i zdaje mi się, że w dalszym ciągu to p. Skrypnyka obowiązywać powinno. Nic dziwnego, że kolega Chmieliński oburzony wystąpił, może za ostro, w stosunku do p. Skrypnyka, tym niemniej jednak stawiam pytanie pod adresem p. Skrypnyka, tak jak on postawił z tej wysokiej trybuny w stosunku do kolegi Chmielińskiego: Czy mógłby to powiedzieć w Beresteczku, co mówił tu? Czy byłby wybranym, gdyby o autonomii przed wyborami w tym Beresteczku mówił?</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#WalentyKarlikowski">Należy więc stwierdzić, że dla większości społeczeństwa ukraińskiego obce są gry i mafijki, stosowane przez prowodyrów ekscesów i jątrzenia sprawy ukraińskiej. Cele tych wichrzycieli są aż nadto widoczne.</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#WalentyKarlikowski">Deklaracja Obozu Zjednoczenia Narodowego jasno precyzuje swój stosunek do współżycia między społeczeństwem polskim a ukraińskim. Z tej wysokiej trybuny podczas debaty nad expose Rządu poszczególni posłowie Obozu Zjednoczenia Narodowego nawoływali do zgodnej, harmonijnej współpracy tych społeczeństw. Jako przedstawiciel ziemi wołyńskiej przyłączam się gorąco do tego apelu dla rozkwitu, rozwoju i potęgi naszej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, dla dobra jej obywateli.</u>
<u xml:id="u-48.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Dobkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#JózefDobkowski">Wysoka Izbo! Sprawy, które chciałbym poruszyć, dotyczą może więcej bolączek pewnego terenu, niż bolączek całego kraju, ale nie mogę ich nie poruszyć. Reprezentuję część tej Polski, którą ongiś w książce swojej Wańkowicz określił jako dalszy etap wędrówki Smętka, który z nad morza przewędrował do Prus Wschodnich, a dalej przewędrował w granice dzisiejszej Rzeczypospolitej. Jest to kraina wzdłuż polskiego pogranicza, tzw. powiaty nadgraniczne kurpiowskie i sąsiadujące z nimi. Kraina błota, kraina bezdroża, kraina biedy i kraina wielkiego przywiązania do Polski. Dziwny kontrast: bieda wielka, ale nadzwyczajny patriotyzm. Każdy krok ludności tego terenu czy to w stosunku do władz państwowych, czy w stosunku do wyborów do parlamentu, czy w stosunku do wyborów do samorządu wykazał w tym terenie jednolitość, uczciwość i głęboką polskość tego ludu, pomijając jego historyczne zasługi, jakie położył. A jednak Polska dzisiejsza niezupełnie składa egzamin wobec tych ludzi, którzy tyle do niej przywiązania właśnie mieli; wiemy dobrze i rozumiemy, z jakich przyczyn dotychczas to się działo i całkowicie się z tym zgadzamy. Ale jednak nastawienie wysiłku ogólnego Państwa idzie w kierunku tych terenów, które już są samowystarczalne bodaj że gospodarczo, a tam, gdzie lud naprawdę żyje w nędzy, tam wysiłek Państwa jest niewielki, jednak ci ludzie mimo wszystko w dalszym ciągu są pracowici i uczciwi.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#JózefDobkowski">Dość na przykład powiedzieć, że Państwo ze swoich funduszów na tym terenie pobudowało od 1918 r. do roku obecnego 1 km i 200 m szosy rocznie, gdy tymczasem samorząd tego terenu zbudował w tym samym czasie 23 razy tyle dróg, to jest na 25 km, zbudowanych przez Państwo, 575 km zbudował ten biedny samorząd, który ledwie dyszy, a jednak rozumie, że trzeba z tego błota jakoś wyleźć. A inaczej nie wylezie, tylko drogą pracy możliwie nasilonej. Dlatego też zmuszony jestem zwrócić na te rzeczy uwagę i do Pana Premiera, jako Ministra Spraw Wewnętrznych, zwrócić się z apelem, ażeby na tym terenie szczególniej położyć nacisk na popieranie tego, co jest głęboko w tym terenie dzisiaj uzewnętrznione. Np. sprawą tą jest nadgranicze. Zaraz za pasem granicznym, zaraz za słupkami granicznymi inny świat się robi, inne pola, inne domy, inne szkoły, inni tam ludzie po prostu żyją, a z tej strony ludzie chętnie zerkają w tamtą stronę, tym bardziej, że wielokrotnie z tamtej strony za granicą są ośrodki, które im dają bądź co bądź środki do utrzymania, gdyż ludzie idąc na saksy stamtąd przynoszą pieniądze dosyć ciężko zapracowane na czarny chleb. A co gorsze, proszę Państwa, ci, którzy dają im ten chleb tam za granicą, wielokrotnie stawiają im pewne wymagania. To jest znane dzisiaj już powszechnie i przez Związek Zachodni bardzo dobrze opracowane, że po prostu wymaga się od tych robotników nastawienia: jeżeli nie będziesz się potem w Polsce zachowywał w taki sposób, jak nasze sugestie ci wskazują, to nie masz więcej po co po ten chleb przychodzić. A robotnik po chleb ten musi pójść dlatego, że jemu ziemia nie wystarcza na to, żeby go utrzymać. Przed wojną szedł do Ameryki, przywoził dolary i z tych dolarów właśnie budował i żywił rodzinę. Dzisiaj tych dolarów nie ma, muszą być marki, ale te marki zwykle pokrywają się pewnymi sugestiami ośrodków dyspozycyjnych zachodnich. Dlatego też bardzo ważną jest sprawą, że ile razy wzdłuż pogranicza pruskiego coś się poczyna, powinno się poczynać przede wszystkim w tym sensie, żeby to było atrakcyjne, żeby to miało w sobie przede wszystkim głęboko pomyślaną planowość i żeby było oparte na zasadzie budowania polskości w jak najlepszym oczywiście stylu, w najlepszym przekonaniu, że się buduje rzecz najlepszą.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#JózefDobkowski">Oto przykład taki: W miasteczku Rajgród postanowiono zamienić walącą się szkołę, do której doprawdy wiatry nawiewały śniegu, a deszcz wlewał się przez ściany. Przystąpiono oczywiście z wielkim rozmachem do budowania szkoły nad pięknym jeziorem. I cóż się stało? Oto założono fundamenty i jednocześnie rozpoczęło się poszukiwanie funduszów. A z drugiej strony, za jeziorem zaraz, Niemcy poczęli budować dom dla Gränzschutzu, ale gdy zobaczyli, że się buduje szkoła polska, zaprzestali tamtego budynku i rozpoczęli budować też szkołę, którą w ciągu roku postawili, piękną szkołę, którą wszyscy widzą po tamtej stronie i od razu jakby jest pokazane: Przyjrzyjcie się, oto jest system, oto jest opieka nad narodem.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#JózefDobkowski">To są, proszę Państwa, przykre rzeczy, ale niestety trzeba je powiedzieć dlatego, że co jak co, ale teren kurpiowski powinien jak największej opieki doznawać od władz państwowych. Jeżeli, powiedzmy, w funduszach państwowych ściśle przeznaczonych na budownictwo szkolne, w funduszach w preliminarzu zakreślonych nie będzie sum odpowiednich, należy znaleźć je w Funduszu Inwestycyjnym, względnie znaleźć jakieś inne fundusze, jak Fundusz Pracy, które by przyszły z wydatną pomocą, by bezdroża wszelakie można było zamienić na względnie chociaż dobre drogi lub też nawet na dobre szosy. Na przykład taka anomalia wzdłuż granicy: Kurpie położone są wzdłuż działów wodnych dopływów prawobrzeżnych Narwi, drogi wszystkie idą działami wodnymi, wszystkie są jakby dobiegowe do granicy, ale oczywiście te, które łączą, są albo odległe tak daleko od granicy, jak trasa, która idzie do Warszawy z Wilna o 50 km od granicy, albo tak niewykończone, jak druga szosa, która idzie w odległości 10 km od granicy. Więc taką anomalię się stwarzaj w planie budowlanym dla dróg np. nie ma wyrównania tej anomalii. Dojeżdża się z Augustowa do Myszyńca i chcąc się przedostać w dalszym ciągu do Przasnysza, Chorzel lub Mławy trzeba pojechać do Ostrołęki, potem do Różany, z Różany do Chorzel i zrobić zamiast 25 km — 132 km, co oczywiście jest konieczne do zrobienia, bo samochód z Myszyńca do Chorzel przez Czarnię nie przejdzie, a tylko tamtędy można by było drogę sobie skrócić.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#JózefDobkowski">Otóż takie są rozmaite niedokładności. Rozumiem, że to są resztki dawnej zaniedbanej gospodarki w tamtych terenach. Rozumiem jednocześnie, że Państwo przede wszystkim zwraca uwagę na rzeczy już grubo i dobrze rozpoczęte w Państwie, ale i te, które wcale nie były zaczęte, żyją jeszcze w stanie na pół, powiedzmy, pierwotnym, wymagają też należytej opieki. O to właśnie apeluję i chciałbym doczekać się tego momentu, żeby ci wszyscy — i Kurpie, i sąsiadujący z nimi Szczuczyniacy, powiedzmy i Augustowiacy, ci, którzy mają wszystkie warunki ku temu, żeby swoją piękną okolicą zachwycić ludzi zwiedzających kraj, i swoich i obcych, tyle piękna przyrody tam jest — żeby ci ludzie doczekali się jednocześnie zmiany tych warunków, odpychających właśnie od zwiedzania jednego z najpiękniejszych zakątków Rzeczypospolitej. Sprawy krajoznawcze wymagają głębokiego zastanowienia się i dużego jednocześnie nakładu społecznego i państwowego, by mogły być wykorzystane w całości dla dobra ogólnopaństwowego i dla dobra ściśle lokalnego. Proszę Państwa, tam niewiele nawet trzeba, tam potrzeba przyjść raczej z tym dobrym gestem, z tym codziennym, sympatycznym gestem do tych ludzi, żeby widzieli, że choć grosze, ale do nich przychodzą — niekoniecznie miliony, bo nie są to inwestycje obliczone na jakieś nadzwyczajnie wielkie sumy. Kurp nie chce luksusu, ale chce widzieć przede wszystkim dobrą wolę władz. Ta dobra wola władz na każdym kroku zaznaczona niesłychanie zjedna sobie tych ludzi. A pamiętajmy jeszcze i o jednej sprawie, ujętej ze stanowiska politycznego: jest tam taki konglomerat polityczny w terenie, że go albo chwycimy w swoje ręce i wtedy będzie całkowicie i posłuszny i dyspozycyjny, bo naród kurpiowski nie lubi władzy stawiać się kantem, albo też oczywiście pójdzie na demagogię, o co dzisiaj jest łatwo. Łatwo słowem sprytnym ludzi pociągnąć i wtedy ta ludność stanie się ośrodkiem dyspozycyj innych nastawień w stosunku do prac państwowych.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#JózefDobkowski">W ostatnich wyborach przekonałem się, że ci ludzie mają największe zaufanie do Pana Premiera i Ministra Spraw Wewnętrznych i powiadają, że zaradzenie biedzie jest w ręku Pana Ministra. Nie dlatego, żeby pochlebstwa mówić, tylko po prostu mówię to, co mi mówili ci wszyscy chłopi i co tutaj tylko w formie sprawozdawczej w tych kilku minutach mi udzielonych podaję. Sądzę, że Pan Minister Spraw Wewnętrznych zwróci uwagę na to, żeby samorządy lokalne mogły znaleźć odpowiednie fundusze, ażeby i te drogi mogły wyrównać i żeby mogły oświatę odpowiednio wyposażyć tak w szkoły, jak i w pomoce naukowe, żeby lud kurpiowski nie tylko tą dawną świetną tradycją z Polską był związany, ale i dzisiejszym twórczym wysiłkiem przywiązanie to zaakcentował. Lud ten jest dziś z Rządem, lecz zawsze mówi: Chcemy, żeby i Rząd był zawsze z nami.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Onufrejczuk.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Trzeciak.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#JanTrzeciak">Wysoka Izbo! Korzystam z debaty nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, żeby poruszyć zagadnienia, które nie wchodzą ani w zakres budżetowania, ani w zakres ustawowy, a wchodzą właściwie w zakres praktyki administracyjnej, praktyki rządzenia. I z tego miejsca zwracam się do Pana Premiera i Ministra Spraw Wewnętrznych z apelem, ażeby te postulaty, oparte na dosyć licznych obserwacjach i dosyć licznych próbach realizacyjnych, zechciał wziąć pod uwagę i w miarę możności w swojej praktyce instrukcyjnej uwzględniał.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#JanTrzeciak">Chodzi tu o to, że wczorajsza rozprawa na Komisji Inwestycyjnej zupełnie jasno uprzytomniła nam, że najbliższe lata będą dla ziem wschodnich latami dosyć ciężkimi. Niewątpliwie będziemy brali udział — mówię tu o ziemiach przede wszystkim północno-wschodnich — w ogólnym planie, w ogólnym wysiłku Państwa, natomiast skutki, szczególnie w pierwszych latach, dla nas będą mniejsze, niż przypuszczalny nasz wysiłek. Konieczności nadrzędne całkowicie usprawiedliwiają takie załatwienie sprawy, Godzimy się z tym i szykujemy się do tego, że trzeba będzie przetrwać, trzeba będzie swoje zadanie spełnić, no i — doświadczenie już mamy w tym względzie — pasa jeszcze raz zacisnąć.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#JanTrzeciak">Jednakże są konieczności, są zadania, których odkładać nie możemy i które spełnić musimy w najbliższych latach. Będę mówił przede wszystkim o województwie nowogródzkim, będę wychodził — że tak powiem — z lokalnych stosunków, ale dotknę tematów, które będą interesowały może całą Polskę, w każdym razie wschód nasz cały.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#JanTrzeciak">Województwo nowogródzkie ma bardzo zły układ ludnościowy, bo ludność wiejska do miejskiej ma się prawie jak 9 do 1. Poza tym — prawie żadnego rozwoju przemysłu miejscowego, poza tym — dosyć ograniczone możliwości rozwoju produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#JanTrzeciak">Skoki produkcji rolnej, które się cytuje obecnie, są spowodowane głównie dużym wysiłkiem Państwa, ale i dużym wysiłkiem tegoż miejscowego rolnictwa, np. w akcji scaleniowej. Niewątpliwie to jest ta inwestycja, w której od szeregu lat uczestniczymy i której tempo nie zapowiada się słabiej, jednakże przyrost naturalny, prawie że maksymalny, ten fatalny stosunek ilościowy ludności wiejskiej do miejskiej, prawie absolutna niemożliwość przed młodzieżą wiejską stojąca zarobkowania poza rolnictwem i zdobycia zawodu, na co się składa szereg przyczyn, jak przede wszystkim: brak warsztatów, w których można terminować, brak szkół zawodowych, no a te, które są, są przy dzisiejszych stosunkach często niedostępne — powoduje to, że są tam ogromne zadania do spełnienia. A jeszcze ten teren nasz, który jest ciągłym polem ścierania się dwu kultur, zmusza do specjalnych wysiłków w kierunku załatwienia tych minimalnych postulatów.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#JanTrzeciak">I tutaj przychodzimy do zaszeregowania — powiedzmy — celów w pewnej hierarchii ich ważności, któreśmy sobie — to całe miejscowe społeczeństwo — zgodnie określili, jako idące w następującej kolejności. Pierwsza rzecz — to jest podnoszenie rolnictwa. Następnie — organizacja zbytu i organizacja przemysłu rolnego. Przemysł ten jest najbardziej nam dostępny i najbardziej realny. Następnie — przygotowanie naszych miasteczek do przyjęcia nadmiaru ludności wiejskiej, co łączy się, oczywiście, już z zagadnieniem rozpoczęcia szkolenia zawodowego młodzieży wiejskiej. Następne ważne zadanie, jakie sobie wszyscy stawiamy, to jest powolne zasypywanie tego przedziału, jaki jest między ludnością wiejską a inteligencją miejską, może dokładniej nawet powiem — między ludnością wiejską a sferami urzędniczymi. Jako piąte zadanie, które sobie wysuwamy, to jest oświata i kultura na wsi, problem szkolenia młodzieży wiejskiej w zawodach nierolniczych i wreszcie własna drobna inicjatywa gospodarcza w handlu, rzemiośle i drobnym przemyśle.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Długosz.)</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#JanTrzeciak">To są te cele, które przed nami stają jako niezbędne do wykonania i które wykonać możemy, musimy.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#JanTrzeciak">Czy siły są nieograniczone do wykonania tego? Otóż siły są niewątpliwie bardzo ograniczone. Ze strony Państwa te siły są mocno ograniczone, ze strony społeczeństwa na ogół niezamożnego — również. I bazy dyspozycyjne, bazy realizacyjne, jakie się nam wysuwają, to są z jednej strony samorządy gospodarcze, dalej samorządy ziemskie, terytorialne, a potem organizacje społeczne względnie ludzie nawet nie zorganizowani, z inteligencją maszerującą na czele tego ruchu. Jeżeli chodzi o inteligencję w przecięciu wielkim, inteligencję obejmującą siedziby gmin, to oczywiście w znacznej mierze jest to inteligencja urzędnicza.</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#JanTrzeciak">Te trudności, jakie dziś spotykamy w realizowaniu tego programu, wyrastającego od dołu na odcinku samorządów, powoduje zbytnie nastawienie administracji samorządowej na przedłużenie ramienia centralnego rządowego. Administracja samorządowa uważa siebie właśnie dzisiaj za przedłużenie ramienia centralnego administracji ogólnej państwowej i w bardzo niedużym procencie zostawia miejsce u siebie na załatwianie tych spraw lokalnych.</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#JanTrzeciak">Więc o to pewne przestawienie mentalności i o uwzględnienie naszych postulatów w instrukcjach, płynących od p. Premiera, bardzo prosimy, Chodzi tu o to, ażeby czy to wójt, czy p. przewodniczący wydziału powiatowego miał u siebie zagwarantowany — że tak powiem — zahipotekowany pewien duży, dosyć znaczny procent czasu, uwagi i chęci na załatwienie tego programu, rosnącego od dołu.</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#JanTrzeciak">Oczywiście, ten program rosnący od dołu musiałby być przedyskutowany, musiałby być akceptowany przez władze centralne, żeby on się zmieścił w ogólnym planie państwowym. Tego nie negujemy, ale z chwilą, jak do tego dojdzie — a żeby do tego doszło, również apelujemy do Pana Premiera — musi być administracja samorządowa nastawiona na wykonanie potrzeb i na uwzględnienie tych myśli i tych możliwości, jakie tkwią u dołu.</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#JanTrzeciak">Dzisiaj, z jednej strony może to, że tak powiem, zwrócenie się frontem administracji samorządowej do swojej centrali utrudnia nam to zagadnienie. Następnie, jak wszyscy wiemy, od dawna narzekamy na ten olbrzymi zakres czynności poruczonych, które ciążą na samorządzie, a z drugiej strony jeszcze jedna rzecz — już tu dzisiaj wymieniana, ale pod innym kątem widzenia — to jest tzw. praca społeczna administratorów samorządowych. P. płk. Wenda i jeszcze któryś z moich przedmówców zwracał uwagę na przerost organizacyj. Ten przerost organizacyj jest tak ogromny, że, powiedzmy, na terenie miasteczka powiatowego o 5.000–10.000 mieszkańców ilość organizacyj, absorbujących uwagę społeczeństwa, dochodzi do 70, na terenie gminy niewiele mniej. Ta praca tak zwana społeczna, oczywiście, nie może być hamowana. Konstytucja pozwala wszystkim społecznie się organizować, tworzyć towarzystwa i związki, jednak nie sądzę, ażeby ta droga, jaką obiera większość organizacyj społecznych, była właściwa, bo takie towarzystwo, takie grono osób zawiązuje się dla spełnienia pewnych celów, a jedyną możliwością realizacji tych celów jest uzyskanie poparcia w Ministerstwie, następnie u panów wojewodów i w końcu wszystko się sprowadza do przerzucenia wszystkiego na wójta gminy. I jeżeli się rozmawia z wójtami gmin, to równie ciążą im wciąż rosnące czynności poruczone, które zajmują im wiele czasu i energii, jak i ta działalność tak zwana społeczna. Otóż, szczególniej w naszych warunkach, które zapowiadają się bardzo ciężko i groźnie, sądzimy, że należy prosić o to, ażeby została dokonana dosyć duża lustracja tych wszystkich prac społecznych, komitetów, zbiórek, lig, obchodów itd. i żeby od tych czynności administratorowie samorządu byli jak najbardziej zwolnieni, bo to tylko umożliwi użycie ich do wykonania tych zadań, które nam narastają.</u>
<u xml:id="u-52.13" who="#JanTrzeciak">Drugi czynnik, na który stawiać musimy, który musi odegrać u nas dużą rolę, to jest w ogóle świat urzędniczy. Świata urzędniczego — mimo jego dobrej woli — dziś nie można użyć do wykonywania tych celów, któreśmy sobie zakreślili na wstępie, dlatego że on jest uwikłany po prostu również w tę działalność społeczną. Otóż sądzę, że wszyscy odetchnęliby z ulgą i niektóre instytucje użyteczności wyższej nawet mogłyby zrezygnować w tym wypadku z rozszerzenia swoich agend na nasze tereny tym kosztem, że w zamian za to powstałaby u nas praca, inicjatywa własna, która by pozwoliła nam przetrwać do tego okresu, aż ziemie północno-wschodnie wejdą w orbitę ogólnego planu inwestycyjnego, a wtedy kiedy będziemy mieli już więcej luzów i będziemy dysponowali większymi środkami i finansowymi i ludzkimi, można będzie sobie pozwolić na luksus przerostów organizacyjnych.</u>
<u xml:id="u-52.14" who="#JanTrzeciak">Poza tym jeszcze dwie drobne sprawy. Otóż zaobserwowano od lat sprawę szkodliwości przeniesień urzędników w tych wypadkach, kiedy idą oni do nas bez chęci, idą do nas jakby szli za karę, kraju tego nie lubią, czekają tylko momentu powrotu do tych okolic, w których życzą sobie pracować. I niewątpliwie jeżeli jeszcze tutaj chodzi o stosunkowo wysoki szczebel w administracji czy to w powiecie, a nawet w województwie, to takie nastawienie niewątpliwie nie sprzyja załatwianiu naszych spraw.</u>
<u xml:id="u-52.15" who="#JanTrzeciak">Poza tym sygnalizuję Panu Premierowi już w tej płaszczyźnie, jaka może interesować Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, że obserwujemy dużą szkodę, jaką robi nam zniesienie ustawy o ulgach budowlanych. Na terenie ziem północno-wschodnich nie powstał ani jeden budynek luksusowy w czasie obowiązywania tych ulg budowlanych, natomiast koniecznym jest przy tej proporcji 10% ludności miejskiej do 90% wiejskiej stawianie w miasteczkach — nawet spróbujemy to własnymi siłami w szeregu ośrodków budować — budynków tak niezbędnych jak hale targowe, budynki i lokale dla rzemieślników, dla drobnego przemysłu itd. Otóż, teraz niewątpliwie bardzo by się przydało przedłużenie ustawy o ulgach podatkowych dla naszych ziem, bo powiadam, główny sens zniesienia ulg to było luksusowe budownictwo, ucieczka kapitału. W naszych warunkach ta obawa nie zachodzi i dlatego prosimy Pana Premiera, aby w swoim resorcie tym zagadnieniem się zainteresował.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WacławDługosz">Głos ma p. Jankowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#BolesławJankowski">Wysoka Izbo! Żyjemy w czasach, kiedy niepodobna odgrodzić naszych obrad sejmowych od tego wszystkiego, co się jednocześnie dzieje nie tylko w Polsce, ale w Europie, ba nawet w świecie całym. Niejednokrotnie wypada nam stwierdzać ścisłe powiązanie przyczynowe faktów i zdarzeń, bardzo nawet od siebie terytorialnie odległych. Obserwując to wszystko, co się w dzisiejszych mało spokojnych czasach dzieje dokoła nas i wyciągając z tego logiczne wnioski, trudno nam na tej sali dyskutować nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jako jedynie nad pewną sumą dochodów i wydatków starostw, nad etatami policji, pracami Urzędu Statystycznego. Wydaje mi się, że trzeba poszerzyć bardziej nasz pogląd na rolę tego Ministerstwa w całokształcie życia państwowego. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest nie tylko najbardziej rozległym aparatem dla wykonywania zarządzeń Państwa, lecz także ważkim aparatem, który pośrednio wychowuje obywateli. W naszej strukturze państwowej obywatel, który przeszedł przez działalność wychowawczą szkoły i wojska, najczęściej spotyka w charakterze reprezentanta władzy urzędnika z resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#BolesławJankowski">Natrafiamy tutaj na problem bardzo istotny, jest to stosunek obywatela do Państwa. Na ten temat niejednokrotnie mówiło się na tej sali. Narzekano na naszą administrację albo ją chwalono. Mówiono o rządach silnej ręki lub też potępiano pobłażliwość władzy. Wydaje mi się, że na to zagadnienie należy spojrzeć także i z innego punktu widzenia. Obywatel może być tak zwanym lojalnym, tj. biernie wykonywującym te wszelkie nakazy i przestrzegającym zakazu i nic poza tym — jasno musimy sobie powiedzieć, że ten stosunek obywatela do Państwa nam dziś nie wystarcza. Polsce potrzeba obywatela twórczego, obywatela z inicjatywą, obywatela, który świadom jest nie tylko swych praw, ale i swych obowiązków. Toteż wszelkie zarządzenia władz i takie postępowanie ich przedstawicieli, które inicjatywę obywatela zabijają lub głuszą, są sprzeczne z ideą głoszoną w Konstytucji, że Państwo Polskie jest wspólnym dobrem obywateli. Doprowadziliśmy już bowiem do tego, że obywatel wciąż czeka na inicjatywę władzy i na interwencję Państwa w najbłahszych nawet sprawach. Nie współdziała się na wsi w wykrywaniu przestępstw i wykroczeń, mówiąc sobie, że od tego jest policja. Nie łata się dziur na drogach i nie podpiera płotów, zanim nie przyjdzie zarządzenie ze starostwa. Nie ma czasu na to, by przytaczać tu rozliczne fakty, chciałbym jednak zwrócić uwagę na ten stan, podkreślając jego niebezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#BolesławJankowski">Minister Spraw Wewnętrznych jest w dziele wychowania obywatela dorosłego kontynuatorem pracy Ministra Oświaty. Podkreślam to dlatego, że doceniam rolę administracji państwowej w dziedzinie wpływu na postępowanie obywatela i na jego prawdziwy i istotny związek z Państwem. Wpoić należy szeroko przeświadczenie, że wszyscy, a nie tylko władza, jesteśmy odpowiedzialni za to, co się w Polsce dzieje, i za to, czegośmy jeszcze nie dokonali. Polska nie należy do władzy, Polska nie jest rządowa, Polska jest nasza.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#BolesławJankowski">Przywiązując tak wielką wagę do działalności administracji publicznej w pracy nad aktywizacją obywatela chciałbym, ażeby ta administracja stała na wysokości zadania. Administracja jest jednak związana najściślej z zagadnieniem ludzi. W stosunku do całej Polski, a nie tylko do terenu, który reprezentujemy, musimy się zdobyć na stwierdzenie, a raczej tylko uświadomienie sobie prawdy zupełnie oczywistej i bezdyskusyjnej. Człowiek słaby, człowiek chwiejny, człowiek tchórzliwy, człowiek bez dostatecznego przygotowania na stanowisko przedstawiciela Państwa, żadnego zagadnienia nie rozwiąże, bo albo będzie się go bał, albo go nie będzie rozumiał. I dlatego też apeluję do p. Ministra Spraw Wewnętrznych o jeszcze większą niż dotąd troskę w doborze ludzi, którym powierza się zaszczyt reprezentowania władz. Przez lat 20 wiele już mieliśmy dowodów, że w niejednym wypadku słuszną koncepcję i właściwe podejście do zagadnienia przekreślił nieodpowiednio dobrany człowiek.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#BolesławJankowski">Z tym zagadnieniem wiąże się także kwestia koordynacji działalności poszczególnych resortów. I w tej dziedzinie można by dać całą serię przykładów niedostatecznie uzgodnionych lub nawet sprzecznych ze sobą zarządzeń poszczególnych ministerstw. Może nie bardzo widać to na górze, z dołu jednak się to. odczuwa. Przy tej inflacji biur planowania, jaką dzisiaj przeżywamy, przydałoby się może jedno, ale solidne biuro koordynacji. Symbolem tego braku współdziałania może być obrazek, jaki często widzimy na wsi, kiedy umundurowany policjant przechodzi obok oficera w mundurze, nie mówiąc mu nawet dzień dobry, bo to jest inne ministerstwo. Fakty te oczywiście komentuje ludność wiejska.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#BolesławJankowski">I jeszcze jedno. Urzędnik stanie wówczas na wysokości zadania i będzie wykonywał swoje zadania spokojnie i z rozwagą, jeśli pozbawi się go codziennych, ludzkich trosk o podstawę egzystencji jego własnej i jego rodziny, gdy da mu się możliwość wychowania i kształcenia dzieci, gdy wreszcie przestanie on być tematem wszystkich szopek i rewii, jako symbol nędzarza. Trzeba sobie uświadomić, że urzędnik państwowy na głodowej pensji będzie zawsze złym urzędnikiem, a pracę swą spełniać będzie nerwowo. I ten fakt należy podnieść również, że przy obecnym systemie uposażeniowym tylko ludzie, którzy wskutek braku samodzielności i inicjatywy nie mieli możliwości wybicia się na innym polu, trafiać będą do urzędów. Ale o to nam, zdaje się, nie chodzi. Zdaję sobie sprawę, że zagadnienie poprawy bytu urzędników jest trudne. Doceniam wysiłki p. Premiera w dziedzinie awansów urzędniczych, niemniej jednak to, cośmy usłyszeli z ust p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, jest dla nas bardzo smutne. Nie wątpię, że Rząd przy najbliższej okazji uczyni wszystko, aby stopę życiową urzędników, zwłaszcza niższych kategorii, podnieść do poziomu elementarnych wymogów życia kulturalnego. Zerwać trzeba z zasadą, że wydatki na pensje urzędnicze są wyłącznie konsumcyjne. Urzędnik nie jest złem koniecznym, lecz instrumentem działania Państwa, dopóki zaś Rząd nie znajdzie możliwości realnej pomocy rzeszy urzędniczej, proszę p. Premiera, aby uczynił wszystko, co jest możliwe, by stosunek do urzędnika w ramach istniejących norm uczynić bliższym i serdeczniejszym, by przełożeni widzieli w nim nie tylko podwładnego, ale także człowieka i obywatela.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#BolesławJankowski">Jeden z posłów na Komisji Budżetowej poruszył zagadnienie bardzo istotne, jeżeli chodzi o politykę personalną Rządu. Żalił się mianowicie, że urzędnicy należący do jego narodowości są przenoszeni poza obszary przez narodowość tę zamieszkane. Był to głos przedstawiciela mniejszości. Takie głosy usłyszeć można i w innych regionach Polski w stosunku do urzędników rdzennych Polaków. Stoimy, zdaje się, wobec dziwnego nieporozumienia. Zgoda na to, że urzędnik musi znać teren, na którym pracuje. Tej zasady nie przekreślamy, ale nie pozbawiajmy Rządu możliwości przesuwania urzędników z jednych terenów na drugie, jak to czynią zresztą wszystkie państwa. Musimy to w Polsce czynić tym intensywniej, że poszczególne jej ziemie żyły przez 150 lat odrębnym życiem. Państwo Polskie jest jedną zwartą całością, nie możemy pozwalać na to, by w zakresie polityki urzędniczej tworzono z Polski federację województw lub jakiś sui generis związek byłych obszarów zaborczych.</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#BolesławJankowski">Kilkakrotnie w czasie obecnej debaty sejmowej słyszeliśmy utyskiwania w związku z przepisami o ochronie granic. Stwierdzić muszę, że polskie przepisy graniczne są w stosunku do norm prawnych, obowiązujących w otaczających nas państwach, niemal idylliczne. Lojalny obywatel może na terenie pasa granicznego pod rządami obecnych przepisów o ochronie granic spokojnie żyć i pracować, bo prawa te jego także chronią. Wobec tych jednak, którzy chcą burzyć spokój i porządek na granicach, musi mieć Państwo możność działania szybkiego i skutecznego. Ponieważ jednak teren pasa granicznego, zarówno wskutek pewnych ograniczeń natury gospodarczej jak i ekscentryczności swego położenia geograficznego, znajduje się w położeniu specjalnym, zwracam się z apelem do władz o szczególną opiekę nad' pograniczem zarówno na wschodzie jak i na zachodzie naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#BolesławJankowski">Na straży granic wschodnich stoi Korpus Ochrony Pogranicza. I on także był przedmiotem ataków z różnych stron. Rzecz dziwna, że spełniana bez zarzutu służba graniczna, szeroko prowadzona działalność kulturalna i charytatywna, z której korzystają wszyscy bez różnicy wyznania czy narodowości mieszkańcy wschodniego pogranicza, że to wszystko, co robi dla społeczeństwa Korpus Ochrony Pogranicza, znalazło się pod obstrzałem. Trudno się w tym doszukiwać rzeczowej krytyki, nie widząc przyczyn głębszych. Do przyczyn tych należy przede wszystkim nieufność, którą wzbudzają niektórzy przywódcy ukraińscy wobec wszystkiego, co się czyni dla ludności Wołynia i Małopolski wschodniej. To nic nie szkodzi, że Korpus Ochrony Pogranicza podnosi kulturę rolną nad granicą, że niesie pomoc sanitarną, z której korzystają wszyscy bez wyjątku. Pewnego typu działacze ukraińscy wołają: „Nie wierzcie im”.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#BolesławJankowski">Analizując te sprawy napotykamy na jeszcze jedno zjawisko dla nas zupełnie niezrozumiałe. Mieliśmy z Ukraińcami wspólnego wroga — była nim Rosja, ta sama Rosja, która ich dzisiaj wynaradawia i rusyfikuje cały prawie naród ukraiński, mieszkający w swojej siedzibie narodowej nad Dnieprem i Donem. A dzisiaj niektórzy panowie posłowie ukraińscy, zapominając o niedawnej jeszcze przeszłości i nie widząc współczesnej rzeczywistości za Zbruczem, pragną podpisać naród ukraiński pod niesławnej pamięci pozostałościami rządu rosyjskiego. P. Witwicki protestuje przeciwko odebraniu cerkwi prawosławnych w Chełmszczyźnie. Czyżby zapomniał o tragedii, którą przeżyła ziemia chełmska jeszcze za życia naszego pokolenia? Czyżby nie czytał „Ziemi Chełmskiej” Reymonta? Chcemy wiedzieć, kto nawracał nahajkami kozackimi unitów na prawosławie! P. Skrypnyk oburza się na powrót na katolicyzm licznych wsi na Wołyniu. Czyżby i on historii nie znał? Czyżby nie wiedział, że naród polski ma prawo do tych ludzi i że ludzie ci chcą powrócić do wiary swoich ojców, którą tamtym odebrał najeźdźca moskiewski. Za te smutne sprawy z przeszłości, za te cierpienia wielu tysięcy Polaków nie chcemy obarczać odpowiedzialnością narodu ukraińskiego, choć to nam sugerują niektórzy posłowie.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#BolesławJankowski">Wysoka Izbo! Minęło już 20 lat od chwili, gdy w granicach zmartwychwstałego Państwa Polskiego rozpoczęliśmy współżycie z narodem ukraińskim na tych ziemiach, do których prawa historyczne Rzeczypospolitej nie ulegają żadnej wątpliwości. Przez ten tak długi czas, zdawało by się, że można by już ustalić stosunek do siebie dwóch narodów, z których jeden jest gospodarzem Państwa, a drugi żyje w nim w skromnej jedynie części, mając swą siedzibę poza naszymi granicami. Tymczasem jednak z okazji każdej debaty sejmowej słyszymy rozważania zasadnicze na temat naszego wzajemnego stosunku. Ciągle wysuwamy nowe propozycje, jakby w tym czasie stan rzeczy uległ jakiejś zmianie.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#BolesławJankowski">Stosunki polsko-ukraińskie są zagadnieniem o rozmiarach historycznych i taka czy inna deklaracja niewiele ma na nie wpływu. Ustalmy fakty: cztery województwa południowo-wschodnie są terenem: narodowościowo mieszanym, przy czym rozmieszczenie ludności polskiej i ukraińskiej jest tego rodzaju, iż nie daje podstaw do stworzenia zdecydowanej większości. Elementem twórczym i konstruktywnym był na tych ziemiach zawsze żywioł polski. Nadmienić trzeba, że poza dzisiejszą granicą polityczną Państwa Polskiego żyje na Ukrainie sowieckiej kilkusettysięczna masa Polaków, czego, jak dotąd, panowie posłowie ukraińscy nie przyjmują do obrachunku. Granica Zbrucza jest dla nas elementem stałym i bezdyskusyjnym. Przypominamy, że nie kto inny, jak Semen Petlura fakt ten uznał za oczywisty.</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#BolesławJankowski">Wobec tych faktów, które są dostatecznie jasne i zrozumiałe, staje przed nami zadanie tylko jedno: jak ułożyć współżycie i współpracę z tą częścią narodu ukraińskiego, którą historia z naszymi ziemiami i narodem polskim nierozłącznie związała. To zadanie przy wzajemnej dobrej woli uważam za łatwe. Lecz dobra wola musi być oczywista. Do eksterminacji narodu ukraińskiego nie dążymy i takiej polityki nie moglibyśmy uznać za celową. Nikt nam jednak nie może zabronić dbania o żywioł polski na terenach, na których razem mieszkamy, i czynienie wrzawy z powodu każdego faktu pomocy elementowi polskiemu na ziemiach wschodnich Uznajemy za nieuzasadnione, a dla naszego współżycia szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#BolesławJankowski">Jesteśmy bratnim narodem. To słowo „bratni, które padało nieraz z ust posłów i działaczy ukraińskich, nie jest dla nas liczmanem bez wartości. Dlatego też stwierdzamy, że o naszych sprawach będziemy rozmawiać tylko sami i bez pośredników. Są dziś w Europie czynniki, które usiłują narzucić nam swoje pośrednictwo w ułożeniu naszych wzajemnych stosunków. Trzeba przyznać, że są to pośrednicy wytrawni. Oni to na naszych oczach pośredniczą między Anglikami i Irlandczykami. Oni to dokładają starań, aby Francja jak najszybciej porozumiała się z separatystami bretońskimi i alzackimi. Oni wreszcie pragną normować na swój sposób stosunki między Flamandami i Walonami w Belgii. Codzienna prasa przynosi nam coraz to nowe fakty z działalności owych sławnych pośredników.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WacławDługosz">Panie Kolego, proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#BolesławJankowski">W tej chwili. Zamiary ich przedstawia także ta mapka.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#komentarz">(Mówca pokazuje mapą.)</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#BolesławJankowski">Na ziemiach wschodnich poprzez swych wypróbowanych działaczy i kilkadziesiąt tysięcy kolonistów pośrednicy ci pragną wejść między nas. Zapytuję, kto będzie płacił grube odsetki z tytułu tego pośrednictwa. Nie pragniemy ich płacić my, Polacy, ale nie życzymy narodowi ukraińskiemu, aby on poniósł konsekwencje za naiwność czy złą wolę niektórych swoich działaczy. Oświadczamy, że każdego pośrednika między narodem polskim i narodem ukraińskim uderzymy mocno i bezzwłocznie po łapach i to zdaje się miał na myśli p. poseł Chmieliński w swoim przemówieniu, kierując je może zbytecznie personalnie w stronę p. posła Skrypnyka. Idziemy na współpracę z narodem ukraińskim.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#BolesławJankowski">Stwierdzam to jasno i wyraźnie, a mój związek z ziemią, którą reprezentuję, upoważnia mnie do tego.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WacławDługosz">Proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#BolesławJankowski">Już kończę, Panie Marszałku.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#BolesławJankowski">Siedzę na Wołyniu od roku 1916. W roku 1918 przeżyłem 10-dniowe bombardowanie Kijowa, gdzie wojska ukraińskie musiały się cofnąć przed przeważającymi siłami bolszewików. Mówię dziś o rzetelnej współpracy i nie czuję żalu, że byłem już przez Ukraińców w swoim czasie aresztowany. Toteż dziwi mnie szczególnie oświadczenie, złożone przez p. posła Burę w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Grupy Wołyńskiej, który stwierdził, że przemówienie posła Chmielińskiego zniszczyło dorobek współpracy polsko-ukraińskiej. Czyżbyście Panowie tak mizernie oceniali Okres lat 20 i jego dorobek, by jedno przemówienie było w stanie go zniszczyć! Jest tu pewna nieszczerość, lub co daj Boże, tylko niefortunne sformułowanie.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#BolesławJankowski">Padały tu nawet słowa przeciwko asymilacji państwowej. Pozwalam sobie więc zapytać, czy Państwu Polskiemu wolno dążyć do tego, by jego obywatel był z nim związany, czy ma pozwolić, by obywatel ten grawitował w stronę jakiegoś innego państwa, w dzisiejszym układzie stosunków chyba w stronę Sowietów? Po 20 latach niepodległości musi już wreszcie dojść do stabilizacji w umysłach obywateli Państwa. Nie mamy zamiaru wydzierać dusz. Nie stosowaliśmy i nie będziemy stosować takiej polityki, jaka jest stosowana chociażby w stosunku do naszej mniejszości w Niemczech, ale też trudno wymagać, by Państwo pozwalało burzyć swój wysiłek nad unormowaniem stosunków. Toteż zwalczamy i zwalczać będziemy wszelkie objawy nienormalności w stosunkach na ziemiach wschodnich. Był już taki okres, kiedy Polak, chcąc gdzieś dostać posadę państwową, czy też uzyskać przychylną decyzję władz, zmuszony był podawać się za Ukraińca. Jeśli ten właśnie stan. Panowie uznajecie za normalny, to stwierdzam, że to jest nieporozumienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#WacławDługosz">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#BolesławJankowski">Pragniemy wspólnie z Wami załatwiać istotne życiowe sprawy, dbać o nasze wspólne interesy. Mówicie, że na wsi wołyńskiej jest ciasno, a siedzi tam przecież 80.000 obcych kolonistów, sprowadzonych przez carską Rosję. Skarżycie się, że nie możecie osiedlić się w miastach, a przecież miasta musimy zdobyć wspólnie. Przed nami jest dużo pracy. Niech tylko ci mali ludzie na dole próbują porozumieć się między sobą, niech podchodzą do siebie z wzajemną ufnością i przeświadczeniem, że łączy nas bardzo wiele, a dzieli mało — a skutki takiego współżycia nie dadzą na siebie długo czekać.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#BolesławJankowski">My swój stosunek do zagadnienia współżycia polsko-ukraińskiego ustalamy nie tutaj w Warszawie na podstawie not werbalnych, ale tam w terenie na podstawie czynów. Myśmy wyszli ze szkoły Józefa Piłsudskiego. W Was chcemy widzieć kontynuatorów pracy i dzieła Semena Petlury. Kto by jednak chciał pielęgnować tradycję hetmana Skoropadskiego, będzie w nas miał wroga i to wroga bez pardonu.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#BolesławJankowski">P. poseł Skrypnyk w swoim przemówieniu uważał za właściwe wypomnieć posłowi Chmielińskiemu jego niedawne kontakty ze Stronnictwem Narodowym. Jest to dowodem, że żyje on jeszcze w sferze starych pojęć i nie bierze pod uwagę zmian, jakie zaszły w ciągu jego długiego stażu parlamentarnego. Na Wołyniu mogą być tylko Polacy, albo nie-Polacy. Dla nas poseł Chmieliński jest Polakiem, toteż jego miejsce jest w obozie polskim, jakim jest Obóz Zjednoczenia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#BolesławJankowski">Proszę Panów, powtarzam raz jeszcze: czas się zabrać do roboty. Nie spekulujcie na politykę wołyńską czy na małopolską, Wołyń ani Małopolska nie są koloniami, lecz integralnymi częściami Państwa. Polityka może być tylko jedna — polityka polska.</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#WacławDługosz">Głos ma p. Filipski.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#FranciszekFilipski">Panie Premierze! Wysoki Sejmie! Zabieram głos w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, aby z tej tu wysokiej trybuny poruszyć pewne zagadnienia, dotyczące samorządu terytorialnego w Polsce. A czynię to dlatego, bo żywię głęboką troskę o przyszłość samorządu i rozumiem, że od dobrze zorganizowanego i sprawnie działającego samorządu zależny jest rozwój naszych miast i osiedli. I wydaje mi się, że nie ma w Polsce nikogo, kto by podważał to twierdzenie. I odnoszę wrażenie, że rolę i znaczenie samorządu rozumieją i doceniają wszystkie czynniki Państwa. Powszechnie przecież mówi się, że samorząd jest szkołą wychowania obywatelskiego i społecznego, że wiąże on obywatela z Państwem i zaprawia do pracy publicznej. Powszechnym jest twierdzenie, że dobry samorządowiec to zarazem dobry obywatel Państwa. A zatem samorząd cieszy się ogólnym uznaniem, nikt nie podważa racji jego istnienia. Odwrotnie, Państwo darzy samorząd coraz to większym zaufaniem, przekazując mu nowe funkcje i zadania z zakresu własnej administracji. Z tej wysokiej trybuny padały niejednokrotnie oświadczenia o ważności samorządu terytorialnego. Ale mimo, zdawało by się, tej przychylnej atmosfery, samorząd terytorialny nie zdołał dotychczas uzyskać dla siebie niezbędnych warunków rozwojowych. Mimo ważności swych funkcji samorząd jest instytucją, walczącą z coraz to większymi trudnościami. Nie byłbym zdolny w granicach tak krótkiego przemówienia wyliczyć wszystkich tych trudności. Z konieczności więc poruszę tylko zasadnicze.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#FranciszekFilipski">Zdaniem moim, aby samorząd sprawnie funkcjonował, musi mieć należycie urządzone 3 podstawowe elementy. Pierwszym z nich to zagadnienie ustrojowe i zakres działania. Zasadniczą organizację wszystkich komórek samorządowych i ich zakres działania normuje ustawa z dnia 23 marca 1933 r. o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego, Sama nazwa wskazuje, że ustawa ta nie reguluje w sposób ostateczny kwestii ustrojowej związków samorządowych, lecz wprowadza do obowiązujących w poszczególnych dzielnicach ustaw zmiany, starając się w ten sposób upodobnić normy prawne na całym obszarze Rzeczypospolitej. Oczywiście Wydanie tej ustawy jest wielkim krokiem naprzód w dziedzinie unifikacji ustrojowego ustawodawstwa samorządu we wszystkich dzielnicach Polski. Ale ustawa ta, z natury rzeczy, nie wyczerpuje wszystkich zadań i funkcyj, spełnianych przez związki samorządowe. Dziesiątki, a nawet setki przepisów prawnych nakłada na samorządy szereg zadań i obowiązków. Tych obowiązków coraz więcej przybywa, bo tak się utarło w Polsce, że gdy trzeba coś zrobić, to bez namysłu i zastanowienia spycha się to na samorząd. W ten sposób samorządy nasze słały się aparatem biurokratycznym, obciążonym setkami różnych poleceń, zaleceń, żądań itp. W powodzi tych przepisów, często nawet sprzecznych ze sobą, tonie ten biedny zarząd gminny lub miejski, zapominając o swej zasadniczej roli, tj. o roli kierownika samorządu i jego agend.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Surzyński.)</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#FranciszekFilipski">My, samorządowcy, rozumiemy, że samorząd nie jest tylko celem samym w sobie, a jest on zarazem drugą formą administracji publicznej i że z tego względu szereg czynności z zakresu tej administracji musi wykonać administracja samorządowa. Ale obok tego mamy prawo wołać: mniej papieru, mniej statystyki, wykazów, mniej zbędnej roboty. Mamy prawo domagać się uproszczenia manipulacji biurowych i zdjęcia z samorządu wiele zbędnej roboty. W imię dobra samorządu i w dobrze zrozumianym interesie publicznym mamy prawo dążyć do uproszczenia wielu czynności z tzw. zakresu poruczonego.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#FranciszekFilipski">Niemniej ważnym zagadnieniem jest skodyfikowanie ustawodawstwa samorządowego. Ciągłe zmiany przepisów prawnych prowadzą do tego, że wykonawca nie jest często w stanie zorientować się co do ich aktualności. Dalej nasuwa się sprawa nadzoru Państwa nad samorządem. Rozumiemy, że samorząd, jako korporacja prawa publicznego, działająca w ramach obowiązujących ustaw, musi podlegać nadzorowi czynnika państwowego. Ale z drugiej strony pragnę zaznaczyć, że spotykamy niejednokrotnie zbyt duże skrępowanie w działalności samorządu, Wydaje mi się, że nadmierna ingerencja władz państwowych w działalność samorządu stoi w sprzeczności z podstawowymi jego założeniami i w sumie daje ujemne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#FranciszekFilipski">Następnie chcielibyśmy, jako podlegli resortowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, aby jedynie ten resort miał prawo dysponowania żądaniami pod adresem samorządu. Nie jest rzeczą zdrową, a przeto i pożądaną, aby samorząd był środkiem dyspozycji urzędów i instytucji wszystkich innych resortów.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#FranciszekFilipski">Mówiąc o nadzorze, nie mogę nie wspomnieć o zagadnieniu kontroli samorządu w zakresie jego czynności. Muszę stwierdzić, że lej kontroli i różnych rewizji jest nieco za dużo. Dla orientacji przytoczę, że obok wydziału powiatowego jako władzy nadzorczej, obok własnej komisji rewizyjnej, rewidują samorządy przedstawiciele urzędu skarbowego, ubezpieczalni społecznej, Funduszu Pracy, Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, Czerwonego Krzyża itd. Przynajmniej raz do roku odwiedza nas inspektor wojewódzki, inspektor Związku Rewizyjnego. A jeśli do tego doda się jeszcze kontrolę władz wojskowych, sądowych, to całość daje obraz ilości czasu, jaki tracimy przy tych kontrolach. Koniecznym więc jest uporządkowanie tych zagadnień, jeśli chcemy, by samorząd terytorialny dobrze spełniał swoje zadania.</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#FranciszekFilipski">Drugim podstawowym elementem dobrze działającego samorządu terytorialnego jest kwestia finansów. Źródła dochodowe samorządu terytorialnego opierają się na ustawie z dnia 11 sierpnia 1923 r. o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych. Ustawa ta mimo swej tymczasowości trwa i obowiązuje przez lat przeszło 15 i była nowelizowana czterdzieści kilka razy. Ujemną cechą tej ustawy jest to, że nie zapewnia ona samorządowi niezbędnych dochodów. Wszystkie źródła dochodowe są niestałe i w dużym stopniu uzależnione od koniunktury gospodarczej kraju.</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#FranciszekFilipski">Od 1923 roku dużo się zmieniło w Polsce. Zycie poszło naprzód. Samorząd, jako instytucja powołana do zaspokajania potrzeb obywateli, winien czynić zadość wymaganiom życia. Stąd też samorząd winien uruchamiać nowe szkoły, przedszkola, szpitale, ośrodki zdrowia, przytułki, schroniska, budować drogi, mosty, regulować rzeki, budować wodociągi, kanalizację i w ogóle musi czynić to, co nowoczesnemu państwu i jego obywatelom jest potrzebne.</u>
<u xml:id="u-62.9" who="#FranciszekFilipski">Na przestrzeni minionych lat 15, tj. od 1923 r., potrzeb wszelkiego rodzaju w naszym życiu ponarastało mnóstwo. My wszyscy, którzy stoimy na czele związków samorządowych, rejestrujemy te potrzeby, a jednocześnie jesteśmy bezsilni, jeśli chodzi o ich realizację. Dzisiejsza działalność samorządu jest z reguły wegetacyjna, a w większości wypadków deficytowa. Łatwo to stwierdzić na podstawie zamknięć rachunkowych. Specjalnie w ciężkiej sytuacji finansowej znajdują się miasta, a w szczególności miasta niewydzielone z powiatowych związków samorządowych. Większość budżetów tych miast z góry przewiduje niedobór, którego pokrycie preliminuje się z zapomogi lub pożyczki komunalnego funduszu zapomogowego. Ilość samorządów, jakie się zgłosiły do wspomnianego funduszu o zapomogi, jest zastraszająco duża. Fundusz ten nie jest w stanie obsłużyć wszystkich zapotrzebowań, bo również ma ograniczone możliwości finansowe. A więc powstaje sytuacja bez wyjścia. Na domiar złego, wymiar i egzekucja podatków samorządowych zostały przekazane urzędom skarbowym.</u>
<u xml:id="u-62.10" who="#FranciszekFilipski">Skoncentrowanie wszelkiej egzekucji administracyjnej rzekomo miało być tańsze, skuteczniejsze i mniej drażliwe dla płatnika. Kilkuletnie doświadczenie dowiodło czego innego. Nikt na tej koncentracji nie zyskał, a samorząd stracił. Stan faktyczny jest taki, że samorząd nie ma prawa wglądu lub ingerencji w akcję egzekucyjną władz skarbowych i pozostaje na łasce losu. Nie wiemy, kiedy i jaką sumę otrzymamy z egzekucji, zwłaszcza, że najpierw z wpływów pokrywa się należności skarbowe, a dopiero reszta, jeżeli się zostanie, używana jest na pokrycie należności komunalnych. Nadto spotyka się często spisywanie protokołów nieściągalności odnośnie osób materialnie odpowiedzialnych, a powszechną jest rzeczą niewykonywanie wniosków egzekucyjnych, co powoduje przedawnienie prawa do egzekucji lub czyni dany wniosek nieaktualnym. Nie będę przytaczał przykładów, potwierdzających moje wywody. Bogaty w tym przedmiocie materiał posiada Związek Miast. Chcę tylko stwierdzić, że odebranie samorządowi prawa egzekucji własnych danin publicznych pogłębiło ciężki stan finansowy samorządu.</u>
<u xml:id="u-62.11" who="#FranciszekFilipski">Zdawało się, że akcja oddłużeniowa poprawi finanse komunalne. Tymczasem niewiele to pomogło. Sama Komisja Oddłużeniowa stwierdziła, że oddłużenie nie usunie trudności finansowych związków samorządowych bez zastosowania innych środków. Jednym z tych środków — i to zasadniczym — jest niewątpliwie gruntowna reforma finansów komunalnych i zabezpieczenie samorządowi dochodu w wysokości niezbędnej do zaspokojenia jego istotnych potrzeb. Reforma ta winna rozgraniczyć dochody samorządów od dochodów Państwa i winna nadać samorządom swobodę ustalania wysokości podatków na swoje cele.</u>
<u xml:id="u-62.12" who="#FranciszekFilipski">Dalej koniecznym jest uruchomienie taniego kredytu inwestycyjnego. W obecnych warunkach takiego kredytu jest brak i to hamuje akcję inwestycyjną na odcinku samorządowym. Następnie musi być przestrzegana zasada, iż bez rozszerzenia źródeł dochodowych nie można na samorządy nakładać nowych ciężarów. Pełnemu zrozumieniu ciężkiej sytuacji samorządu dało wyraz wielu mówców z tej wysokiej trybuny. Pozwolę sobie powołać się na przemówienie Wicepremiera i Ministra Skarbu p. Kwiatkowskiego z dnia 1 grudnia 1937 r., kiedy p. Wicepremier Kwiatkowski stwierdził ważność problemu uregulowania finansów komunalnych i zapowiedział, że na pełną reformę potrzebny jest okres trzyletni. Od tego ważkiego powiedzenia minęło już przeszło dwa lata, a zatem należy sądzić, że w bieżącym roku, jako tym trzecim, oczekiwana i zapowiedziana reforma zostanie dokonana. Jest to problem, którego rozwiązanie leży nie tylko w interesie samorządu i społeczeństwa, ale również i Państwa.</u>
<u xml:id="u-62.13" who="#FranciszekFilipski">Wreszcie trzecim elementem, o którym mam zamiar słów kilka powiedzieć, jest aparat wykonawczy w samorządzie, czyli tzw. problem pracowniczy. Prawdą jest, że ustrój samorządu i unormowanie zakresu działania oraz środki finansowe są podwaliną dobrego funkcjonowania każdego związku samorządowego. Ale i normy ustrojowe i jak najlepiej zorganizowane finanse nie wyjdą na korzyść, jeśli aparat wykonawczy będzie źle postawiony. Jak w każdym zagadnieniu, jak w każdym przedsiębiorstwie, tak i w życiu poszczególnych samorządów dominującą rolę spełnia człowiek. Jeśli pracownik samorządowy jest dobrym pracownikiem, posiadającym przygotowanie zawodowe i zaprawienie w pracy, jeśli cechują go znamiona uczciwości, moralności publicznej i wyrobienia społecznego, to stanowi on ten trzeci czynnik składowy dobrze prosperującego samorządu. Ale aby pracownik samorządowy dobrze pracował i był pożyteczny na swym stanowisku, trzeba mu stworzyć należyte do tego warunki. Niestety musimy sobie z przykrością powiedzieć, że tych warunków w naszym samorządzie brak. Mimo to że od odzyskania niepodległości w roku ubiegłym minęło lat 20, mimo że w tym czasie uregulowano wiele zagadnień we wszystkich prawie dziedzinach naszego życia, to jeśli chodzi o pracowników samorządowych nie zdołaliśmy wprowadzić dotychczas jednolitego porządku prawnego. A jest tych pracowników w Polsce blisko 100.000. Wykonywują oni funkcje z zakresu administracji publicznej, a więc czynią to, co spełniają urzędnicy w administracji państwowej. I z tego tytułu stosunki służbowe tej 100.000 rzeszy pracowniczej winny być wreszcie w sposób jednolity unormowane. Jeżeli karmicielki obcych niemowląt posiadają w Polsce i to od 1924 r. uregulowane prawa i swoje obowiązki, to tego samego mają prawo domagać się także i pracownicy samorządowi. O pilności, ważności i potrzebie uregulowania tego zagadnienia mówi się przecież powszechnie.</u>
<u xml:id="u-62.14" who="#FranciszekFilipski">Toteż za zgodą władz klubu poselskiego Obozu Zjednoczenia Narodowego pozwoliłem sobie w dniu wczorajszym zgłosić do laski marszałkowskiej projekt ustawy, normujący stosunki służbowe członków zarządów i pracowników samorządów. Projekt ten rozwiązuje tak od dawna wałkowany problem pracowniczy w samorządzie. Mam niezłomną nadzieję, sądząc z ogólnych nastrojów wszystkich zainteresowanych czynników, że Wysoki Sejm w najbliższym czasie zajmie się przepracowaniem tego tak ważnego zagadnienia i że w 21 roku po odzyskaniu naszej niepodległości pracownicy samorządowi doczekają się generalnego załatwienia swoich spraw.</u>
<u xml:id="u-62.15" who="#FranciszekFilipski">Omówione przeze mnie zagadnienia są fragmentami i to bardzo skróconymi, wyjętymi z całokształtu naszego życia samorządowego. Mają one jednak znaczenie zasadnicze i od ich rozwiązania zależny jest dalszy rozwój życia samorządowego i społecznego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-62.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#LeonSurzyński">Głos ma p. Hankiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#GrzegorzHankiewicz">Wysoki Sejmie! W uzupełnieniu przemówienia mego kolegi klubowego dr Łysiaka pragnę poruszyć niektóre sprawy z odcinka polsko-ukraińskiego. Przede wszystkim muszę z przykrością stwierdzić, że władze administracji ogólnej I i II instancji nie przeciwstawiają się akcji przeciwukraińskiej, którą prowadzi niemal cała prasa miejscowa polska oraz liczne polskie organizacje społeczne.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#GrzegorzHankiewicz">Administracja jako czynnik nadrzędny w Państwie, której zadaniem jest stać na straży dobra wszystkich obywateli bez różnicy narodowości i bez różnicy religii, nie wypełnia niestety tego swego zadania. Zamiast ukrócić tę akcję przeciwukraińską władze administracji ogólnej często ją forytują, a nawet wszystkimi stojącymi im do dyspozycji środkami ułatwiają realizację tych poczynań. Nie będę omawiał bliżej, w jaki sposób odnosi się administracją do przejawów i działalności ukraińskiego kulturalnego życia, gdyż szczegółowo już omówił to mój kolega dr Łysiak. Podnieść jednak muszę, że nie jednakowo traktuje się towarzystwa ukraińskie i polskie, nie w jednakowej mierze postępuje się na tym odcinku. Ukraińskim towarzystwom robi się zazwyczaj różne trudności, polskie proteguje się. Istnieją nawet polskie towarzystwa, które nie są zarejestrowane w województwie.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#GrzegorzHankiewicz">P. Premier na Komisji Budżetowej wypowiedział zdanie, że Ukraińcy nie mają powodów do zażaleń, gdyż ukraińskie towarzystwa prosperują dobrze i że żale Ukraińców są nieusprawiedliwione. Niestety, sprawa inaczej nieco się przedstawie i to zdanie p. Premiera polega na pewnym nieporozumieniu. Nie przeczę, że ukraińskie kulturalne i gospodarcze towarzystwa rozwijają się, lecz dzieje się to tylko dzięki dynamice ukraińskiego społeczeństwa, dzięki ofiarnej...</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#komentarz">(Głos: Za nasze pieniądze.)</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#GrzegorzHankiewicz">...i bezprzykładnej pracy ukraińskiego inteligenta i ukraińskiego rolnika, często wbrew utrudnieniom, stawianym przez administrację.</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#GrzegorzHankiewicz">Samo zaś istnienie ukraińskich towarzystw gospodarczych i ich rozwój nie stanowi jeszcze o tym, że ukraińskiej ludności dobrze się powodzi. Bo czyż można o tym mówić, że ukraińskiej ludności dobrze się powodzi pod względem gospodarczym, gdy ukraiński rolnik nie może nabyć ziemi, kiedy ukraiński inteligent nie może dostać zajęcia, kiedy ukraiński robotnik tylko z tego tytułu, że jest ukraińskiej narodowości, nie dostaje posady, nie dostaje zajęcia ani pracy lub jest zwalniany, jeżeli nie chce zmienić narodowości lub religii?</u>
<u xml:id="u-64.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-64.8" who="#GrzegorzHankiewicz">Czy dzieje się dobrze, jeżeli ukraińska młodzież ma utrudniony albo zupełnie zamknięty wstęp do szkół akademickich i fachowych, a po ukończeniu tych szkół nie ma możności zarobkowania, nie ma możności pracy?</u>
<u xml:id="u-64.9" who="#komentarz">(Głos: I polska młodzież nie ma możności.)</u>
<u xml:id="u-64.10" who="#GrzegorzHankiewicz">Tak wygląda ta rzeczywistość, tak wygląda ta pomyślność ekonomiczna ukraińskiego narodu.</u>
<u xml:id="u-64.11" who="#GrzegorzHankiewicz">Natomiast stwierdzić muszę, że te dziedziny życia ukraińskiego, które nie zależą od społeczeństwa ukraińskiego i jego pracy, lecz są zależne od Rządu, jak np. szkolnictwo powszechne i wychowanie, nie wykazują żadnego rozwoju mimo wszelkich usiłowań ukraińskiego społeczeństwa, a nawet widoczny jest upadek tych wszystkich instytucyj w porównaniu ze stanem, jaki istniał przed wojną światową.</u>
<u xml:id="u-64.12" who="#GrzegorzHankiewicz">Przechodzę do spraw samorządu. We wszystkich państwach mieszanych pod względem narodowościowym samorząd odgrywa specjalną rolę.</u>
<u xml:id="u-64.13" who="#komentarz">(P. Wadowski: Polska nie jest państwem narodowościowym.)</u>
<u xml:id="u-64.14" who="#GrzegorzHankiewicz">Mniejszości narodowościowe mają w samorządzie możność rozwijać swoje właściwości narodowe, kulturalne...</u>
<u xml:id="u-64.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-64.16" who="#GrzegorzHankiewicz">...i gospodarcze. Inaczej zgoła dzieje się w Polsce. Przed siedemnastu laty uchwalił Sejm...</u>
<u xml:id="u-64.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-64.18" who="#GrzegorzHankiewicz">...ustawę o samorządzie wojewódzkim, która nadawała Ukraińcom poważne prawa w samorządzie wojewódzkim, łącznie z osobnymi kuriami narodowościowymi w sejmikach wojewódzkich, Ustawy tej nie wprowadzono w życie. Nowa ustawa o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego z 1933 r. ograniczyła w ogóle samorząd. Wprowadziła nową, nieznaną dotąd instytucję gmin zbiorowych na terenie województw południowo-wschodnich. Instytucja ta okazała się nieżyciową. Ograniczono niepotrzebnie kompetencje</u>
<u xml:id="u-64.19" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
<u xml:id="u-64.20" who="#GrzegorzHankiewicz">gromad, tych zdrowych komórek samorządu, które wykonywały swe zadania. Natomiast gminy zbiorowe zbiurokratyzowały się, spowodowały przerost wydatków osobowych tak, że faktycznie gminy te nie wypełniają swego zadania.</u>
<u xml:id="u-64.21" who="#GrzegorzHankiewicz">Cały aparat biurokratyczny w samorządzie znajduje się w polskich rękach i stanowi w stosunku do ukraińskiego narodu narzędzie służące celom eksterminacyjnym. Natomiast administracja zazwyczaj nie respektuje uchwał gmin lub gromad, o ile takowe dotyczą pewnych funduszów na cele ukraińskie kulturalne lub gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-64.22" who="#GrzegorzHankiewicz">Wskutek różnych nadużyć przy poprzednich wyborach Ukraińcy nie mają należnego im przedstawicielstwa w samorządzie. Mimo swej przewagi liczebnej w południowo-wschodnich województwach nie mają Ukraińcy w żadnej radzie powiatowej większości, a przedstawicielstwo ich w radach wojewódzkich jest znikome. Na północnym i na wschodnim Podolu nie ma ani jednego Ukraińca w radach powiatowych.</u>
<u xml:id="u-64.23" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
<u xml:id="u-64.24" who="#GrzegorzHankiewicz">Nie dopuszcza się Ukraińców, względnie nie zatwierdza się na stanowiska wójtów...</u>
<u xml:id="u-64.25" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-64.26" who="#GrzegorzHankiewicz">...a natomiast na te stanowiska powołuje się osoby obce...</u>
<u xml:id="u-64.27" who="#komentarz">(Głos: Jakto obce?)</u>
<u xml:id="u-64.28" who="#GrzegorzHankiewicz">...nie obeznane z miejscowymi stosunkami, odnoszące się nieraz nieżyczliwie, a nawet wrogo do miejscowego ukraińskiego społeczeństwa. Ale także przy ostatnich wyborach samorządowych, przeprowadzonych już na podstawie nowej ustawy z 16 sierpnia 1938 r., wbrew okólnikowi p. Premiera, by organa administracji przeprowadziły wybory obiektywnie, bez nadużyć, działy się liczne nadużycia.</u>
<u xml:id="u-64.29" who="#GrzegorzHankiewicz">Przechodzę do omówienia położenia ukraińskiej ludności, zamieszkałej w tak zwanym pasie granicznym. Pasem granicznym objęte są bardzo znaczne połacie kraju, zamieszkałe przez większość ukraińską. Ustawa i rozporządzenia o granicach Państwa z 1936 r. względnie 1937 r. wydane zostały w celach obrony Państwa...</u>
<u xml:id="u-64.30" who="#komentarz">(Przegrywania.)</u>
<u xml:id="u-64.31" who="#GrzegorzHankiewicz">...jako lex specialis. Zdawało się, że ustawa ta służyć będzie wyłącznie celom obrony Państwa, że tylko pod tym kątem widzenia stosowana będzie w życiu. Tymczasem ustawa ta stała się bronią skierowaną przeciw Ukraińcom...</u>
<u xml:id="u-64.32" who="#komentarz">(Głos: Przesada.)</u>
<u xml:id="u-64.33" who="#GrzegorzHankiewicz">...a w niektórych powiatach pod płaszczykiem obrony Państwa prowadzi się jak najdalej idącą politykę eksterminacyjną przeciw Ukraińcom, zwłaszcza tam, gdzie na czele administracji stoją osoby, które identyfikują kwestię racji i obrony Państwa z koniecznością niszczenia wszystkiego, co jest ukraińskie...</u>
<u xml:id="u-64.34" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-64.35" who="#GrzegorzHankiewicz">W większości powiatów, położonych w pasie granicznym prawie uniemożliwiane jest życie i rozwój legalnych ukraińskich organizacyj kulturalno-oświatowych jako też spółdzielczych. Instruktorów oświatowych Ukraińców wysiedla się bez wszelkiego powodu, nie dopuszczając ich do pracy...</u>
<u xml:id="u-64.36" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-64.37" who="#GrzegorzHankiewicz">...do przeprowadzenia lustracyj.</u>
<u xml:id="u-64.38" who="#GrzegorzHankiewicz">Ukraińcy prawie z zasady nie mogą uzyskać w niektórych powiatach pozwolenia na nabycie gruntu i to nie tylko od osób innej narodowości, ale także w tych wypadkach, kiedy stroną pozbywającą jest strona ukraińska. Przy odmówieniu zezwolenia czynniki administracyjne przeważnie nie kierują się względami obrony Państwa, lecz względami narodowościowymi. Już sam fakt, że ktoś deklaruje siebie za Ukraińca, że jest grekokatolikiem lub prawosławnym, wystarcza do odmówienia mu zezwolenia. Może to być nawet najlojalniejszy, najspokojniejszy obywatel. Zdarzają się wypadki, że odmawia się zezwolenia obywatelom, którzy są urzędnikami państwowymi, których synowie służą w armii polskiej.</u>
<u xml:id="u-64.39" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
<u xml:id="u-64.40" who="#GrzegorzHankiewicz">Jeszcze cięższe jest życie ukraińskiej ludności w strefie nadgranicznej. Prócz wspomnianych trudności mamy tutaj różnego rodzaju ograniczenia osobistego życia mieszkańców, które stosowane nieraz bezwzględnie, a nawet dokuczliwie, drażnią niepotrzebnie miejscową ludność i wywołują rozgoryczenie.</u>
<u xml:id="u-64.41" who="#GrzegorzHankiewicz">Uważam, że takie stosowanie ustawy o granicach Państwa nie prowadzi do celu, wytyczonego tą ustawą, a przeciwnie, powoduje zgoła odwrotne skutki. Twierdzę, że mechaniczne stosowanie środków przymusowych, szykany i dokuczanie ludności jeszcze nigdy nie służyły skutecznie obronności Państwa.</u>
<u xml:id="u-64.42" who="#GrzegorzHankiewicz">Dla przykładu przytoczę, że nawet taka apolityczna instytucja, jak „Narodnia Torhowla”, narażona jest na prześladowania. W Ołyce pow. łuckiego opieczętowano skład „Narodnej Torhowli” rzekomo wskutek defektu budynku, w którym się ten skład mieści. Faktycznie jednak stało się to wskutek planowej akcji społeczeństwa polskiego w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-64.43" who="#komentarz">(Głos: Skąd Pan wie?)</u>
<u xml:id="u-64.44" who="#GrzegorzHankiewicz">Dla charakterystyki nastrojów i nastawienia społeczeństwa polskiego wspomnę tylko, że odbywały się nawet specjalne narady polskich czynników społecznych, ażeby zniszczyć „Narodnią Torhowlę” i ją zlikwidować.</u>
<u xml:id="u-64.45" who="#GrzegorzHankiewicz">Wysoki Sejmie! Rząd i czynniki Obozu Zjednoczenia Narodowego powołują się częstokroć na testament polityczny Marszałka Piłsudskiego i twierdzą, że wprowadzają zasady, które Mu przyświecały w życiu. Tymczasem jak obcym i dalekim jest to, co pisał i mówił Marszałek Piłsudski w kwestii uprzywilejowania elementu polskiego i w kwestii kresowej polityki, od tego, co obecnie się dzieje na odcinku polsko-ukraińskim w tej materii. Otóż Marszałek Piłsudski był zasadniczo przeciwny uprzywilejowaniu strony polskiej, wyrażając się do osadników, że stwarzanie przywilejów dla Polaków wytworzyłoby między stroną polską a ludnością miejscową mur nie do przebycia i że Polacy muszą budować swą przyszłość w warunkach gospodarczych podobnych do warunków ludności miejscowej. A w sprawie polityki kresowej wyrażał się następująco: „Polska przez 150 lat stanowiła kresy dla państw zaborczych. Znamy my, Polacy, dobrze metody, jakie stosowano na kresach, poznaliśmy je nazbyt dobrze, abyśmy chcieli je naśladować na naszych kresach”. Dalej powiedział Marszałek Piłsudski, że Polacy będąc obiektem różnych polityk kresowych powinni zdawać sobie sprawę, że eksterminacyjna polityka kresowa nie prowadzi do celu, wyrażając się: „Wiemy dobrze, wiemy po sobie, jakie to skutki za sobą pociąga, jak niedaleko prowadzi, jak niewielkie rezultaty osiąga. Chciałbym, by nasza polityka kresowa była polityką uczciwą”.</u>
<u xml:id="u-64.46" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-64.47" who="#GrzegorzHankiewicz">A teraz pozwolę sobie tylko...</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#LeonSurzyński">Panie Pośle, czas Pański upłynął.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#GrzegorzHankiewicz">Zaraz kończę. Ukraiński naród na długich szlakach swego bytu historycznego przeżył dużo ciężkich okresów. Były próby fizycznego zniszczenia go...</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#GrzegorzHankiewicz">...próby asymilacji i moralnego rozłożenia jego organizmu narodowego. Wszystko to przetrwał naród ukraiński, zatrzymał swą substancję narodową i zwiększył swą potencję przez niebywały dotychczas wzrost świadomości narodowej. Ta wielka siła potencjalna narodu ukraińskiego daje rękojmię, że naród ukraiński obecnie w XX stuleciu nie da się zniwelować ani zdenacjonalizować.</u>
<u xml:id="u-66.3" who="#GrzegorzHankiewicz">W tej wierze i w tym przekonaniu ukraiński naród ze wszelkich sił pracować będzie mimo stawianych mu przeszkód w imię lepszej przyszłości.</u>
<u xml:id="u-66.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#LeonSurzyński">Głos ma p. Baran.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#StepanBaran">Wysoki Sejmie! W dyskusji generalnej w dniu 13 bm. i w czasie dyskusji w dniu dzisiejszym poruszyli niektórzy panowie posłowie polscy...</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#StepanBaran">...narodowości polskiej, ja tak rozumiem...</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-68.4" who="#komentarz">(Głos: A jakim Pan jest posłem?)</u>
<u xml:id="u-68.5" who="#StepanBaran">...sam Rząd w tej sprawie dotychczas głosu nie zabierał — kwestię ukraińską, głównie w związku z przemówieniem p. Witwickiego w dniu 13 bm. Poruszyli oni sprawy, które z naszej strony nie mogą pozostać bez odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-68.6" who="#StepanBaran">P. poseł Csadek oświadczył ni mniej ni więcej tylko to, że nasze żądania stoją w sprzeczności z Konstytucją obowiązującą w Państwie Polskim, mając widocznie na myśli nasze żądania autonomii terytorialnej w Polsce...</u>
<u xml:id="u-68.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-68.8" who="#komentarz">(Głos: Stary temat.)</u>
<u xml:id="u-68.9" who="#StepanBaran">...zabawił się przy tym w statystykę narodowościową i w opiekuna ludności ruskiej w przeciwstawieniu do ludności ukraińskiej, podając cyfry populacyjno-statystyczne ziem południowo-wschodnich z liczbą ludności 6.200.000 dusz, z czego 2.926.000 Polaków, 1.675.000 Ukraińców, 1.139.000 Rusinów oraz 421.000 Żydów. Tym zestawieniem podkreślił on, że większość relatywną na tym obszarze tworzą Polacy, zamilczawszy dyskretnie, że do terytorium województwa lwowskiego wchodzi wielki, czysto polski obszar na zachód od Sanu, nie należący zupełnie do terytorium etnograficznego ukraińskiego, bo terytorium na wschód od Sanu po Zbrucz, a więc wschodnia Galicja, wykazuje i obecnie absolutną większość ukraińską. Charakterystyczny jest podział na Ukraińców i Rusinów, tak jakby na tym terytorium istniały dwa odrębne narody, które odrębnie należy traktować. To zestawienie zgodne jest też z wykazami oficjalnej statystyki Głównego Urzędu Statystycznego, opartej na nierealnej dzisiaj kombinacji nazw „ruski” i „ukraiński” w celach wyłącznie politycznych.</u>
<u xml:id="u-68.10" who="#StepanBaran">Za to też p. poseł Csadek otrzymał pochwałę ze strony jedynego dziennika rosyjskiego „Ruskij Gołos” we Lwowie, organu nacjonalistów rosyjskich starego przedwojennego autoramentu, który w numerze 36 z 15 bm. w artykule „Balszoj dień w Sejmie” („Wielki dzień w Sejmie”), pisze dosłownie tak: „Zupełnie niespodzianie w obronie ludności rosyjskiej w Galicji wystąpił poseł Csadek, który oświadczył: „Jako poseł, który otrzymał wiele tysięcy głosów rosyjskich, uważam za swój obowiązek stanąć w obronie ludności rosyjskiej, która w tym Sejmie nie ma swego reprezentanta. W jednym tylko powiecie otrzymałem 27.000 głosów rosyjskich mimo agitacji ukraińskiej, która nie była zainteresowana w wyborach w tym powiecie. Naród rosyjski domaga się opieki i wzięcia go w obronę przed agitacją ukraińską”. Cud był chyba, że 27.000 moskali głosowało na p. posła Csadeka...</u>
<u xml:id="u-68.11" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-68.12" who="#StepanBaran">...bo notoryczną jest rzeczą, że koło Sanoka nie ma w ogóle ludności rosyjskiej czy też moskiewskiej. Cud ten był możliwy tylko dlatego, że słowo „ruski” Moskale tłumaczą zawsze słowem „rosyjski” — „moskiewski”.</u>
<u xml:id="u-68.13" who="#StepanBaran">Znowu p. poseł Sanojca powiedział, że nie wie, skąd się wziął naród ukraiński, zawsze byli tylko Polacy i Rusini. Dopiero za jego życia powstała partia ukraińska, reprezentacja ukraińska i naród ukraiński,</u>
<u xml:id="u-68.14" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-68.15" who="#StepanBaran">Nie, Panie Pośle Sanojca, nie za pańskiego życia powstała nazwa „Ukraina” i „ukraiński”. Nazwa ta istniała już w wieku XII, więc przed 800 laty, wspólnie z nazwą „Ruś”, która obejmowała wyłącznie tylko terytoria zamieszkałe przez przodków obecnych Ukraińców. W tym czasie terytoria moskiewskie nazwy „Ruś”, „Rosja” zupełnie nie używały, a nazwy tej zaczęły używać dopiero w wieku XVIII w celach głównie swej polityki zaborczej.</u>
<u xml:id="u-68.16" who="#StepanBaran">Na dowód przytoczę kilka dat. W jednym z najstarszych naszych latopisów, w Latopisie Ipatiewskim, nazwa „Ukraina” powtarza się kilkakrotnie, a mianowicie pod r. 1187, 1189, 1213, 1280, 1282.</u>
<u xml:id="u-68.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-68.18" who="#StepanBaran">Tą nazwą oznaczano ziemie, które nazywano też Rusią, a które nie obejmowały ziem obecnie rdzennie moskiewskich. Nazwa „Ukraina” na oznaczenie terytorium i „ukraiński” na oznaczenie narodu powtarza się w najstarszych naszych dumach historycznych wieku XVI i wieków następnych.</u>
<u xml:id="u-68.19" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-68.20" who="#StepanBaran">Istnieją, proszę Panów, mapy i opisy historyczne z wieku XVI, XVII i XVIII, znajdujące się głównie w Muzeum Brytyjskim w Londynie oraz Francuskiej Bibliotece Narodowej w Paryżu, z nazwą na kartach geograficznych „Ukraina” w odróżnieniu od terytorium Polski, Litwy, Transylwanii i zawsze w odróżnieniu od Moskowii, a na oznaczenie Ukrainy nie używa się nigdy słowa „Ruś”, „Rosja”. Widziałem niektóre odbitki tych map, żałuję, że w tej chwili nie mogę w Warszawie ich zaprodukować. Z wielu wspomnę najważniejszą — francuskiego inżyniera i geografa Levasser de Boblane pod nazwą „Typus Generalis Ukrainae” wydaną w Rouen we Francji w 1650 r. Jest to jedno z największych dzieł kartograficznych Europy z połowy XVII wieku, sporządzone przez geografa inżyniera Francuza w służbie króla polskiego w latach 1630 do 1647. Na podstawie autopsji i pomiarów na miejscu nazwą „Ukraina” objęto tam całe prawie ówczesne etnograficzne terytorium ukraińskie, nawet galicyjskie Podole i Pokucie, pozostawiając nazwę „Ruś”, „Russia” tylko dla środkowej Galicji, która wówczas tworzyła województwo ruskie. Do map tych dołączono obszerny opis ziemi i jej ludności, którą autor ceni jako ludność ze starą kulturą; opis utrzymany jest w duchu dla tej ludności nader sympatycznym. Moskiewskie ziemie na tej klasycznej mapie Boblana noszą nazwę „Moskovia”. Tyle z geografii historyczno-politycznej. Nie jesteśmy jako naród wynalazkiem Niemców czy Austriaków. Nazwa „Ukraina” jest nazwą naszą wiekową na równi z nazwą „Ruś”, skradzioną później przez zaborczą Moskwę dopiero w w. XVIII. Nazwę „Rusi”, jako nazwą obecnie wyłącznie historyczną, nie gardzimy, używając dzisiaj, zgodnie z naszymi potrzebami narodowymi, nazwy „Ukraina” i „ukraiński”.</u>
<u xml:id="u-68.21" who="#StepanBaran">Jesteśmy starym kulturalnym narodem, z oznaczonymi dążeniami kulturalnymi i politycznymi i tworzymy wszędzie jeden monolit narodowy bez względu na granice polityczne, złączony wspólnotą krwi, wspólną tradycją historyczną i obyczajami, wspólną mową oraz wspólnymi dążeniami narodowymi. Nie jesteśmy żadnym mechanicznym robotem, który rozsypuje się w kupę złomu za wyjęciem choćby jednej śrubki. Jedno jest u nas żywe ciało, jedna jest u nas żywa dusza i wszelkie sztuczne próby dzielenia nas obrócą się wniwecz.</u>
<u xml:id="u-68.22" who="#StepanBaran">W odpowiedzi na dzisiejsze przemówienie p. prezesa Wendy zaznaczam z naciskiem imieniem Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej, że nie chcemy być przedmiotem czyichkolwiek eksperymentów...</u>
<u xml:id="u-68.23" who="#komentarz">(P. Döllinger: Tego w przemówieniu p. Pułkownika nie było.),</u>
<u xml:id="u-68.24" who="#StepanBaran">...chcemy natomiast — licząc się z istniejącymi faktami — być podmiotem i współgospodarzem ziemi, na której w granicach Państwa Polskiego tworzymy większość, w formie zdobycia dla niej autonomii terytorialnej.</u>
<u xml:id="u-68.25" who="#komentarz">(Przerywania. Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Budzanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#TeofilBudzanowski">Wysoka Izbo! Od tej jeremiady ukraińskiej przejdźmy do rzeczywistości, boć przecież w Polsce narzekać na krzywdę jakakolwiek narodowość chyba naprawdę nie może. Bo i narodowi ruskiemu, Rusinom czy Ukraińcom, jak Panowie chcecie, dzieje się u nas lepiej, niż by się Wam działo tam właśnie w Rosji. Dlaczego w Moskwie nie mówicie tego, co tutaj mówicie? Bo byście się tam nie ośmielili tak mówić.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#TeofilBudzanowski">Wróćmy do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i do zagadnienia, które mnie w tej chwili bardzo interesuje, zagadnienia roli samorządu terytorialnego. Gdyby ktoś z prasy opozycyjnej dobrze wsłuchał się w tenor dzisiejszych przemówień moich przedmówców, to chyba załamałby ręce i powiedział, że upadły wszystkie jego zarzuty o totalizmie Obozu Zjednoczenia Narodowego, o jakichkolwiek dążeniach totalistycznych, bowiem tutaj ciągle mówiło się o roli gminy, mówiło się o tym, że gmina jako podmiot ma do spełnienia wiele, że obywatel w gminie musi żyć własnym życiem i to życie swoje organizować. Coraz wyraźniej dzisiaj ujawnia się nowa rola gminy terytorialnej jako rola samodzielna, rola, której zadaniem jest zaspokojenie najistotniejszych potrzeb o charakterze lokalnym. Czy ten czynnik lokalny jest należycie zaspokojony w naszych dzisiejszych stosunkach, czyśmy się doczekali z dawna oczekiwanej decentralizacji w sprawach, które nie do zadań Państwa, lecz do zadań gminy jako pewnego określonego regionu należą? Nie. A przecież jest wiele spraw gospodarczych, oświatowych, społecznych, organizacyjnych, które dają się pomyśleć tylko jako sprawy lokalne. Należy więc ściśle rozróżnić lokalne funkcje gminy od spraw, które są wytworem współczesnego życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#TeofilBudzanowski">We własnych sprawach gmina powinna mieć głos decydujący, aby samorząd terytorialny był rzeczywistym samorządem, a sprawom ogólnym taż sama gmina służyć powinna tak, jak tego doktryna ustrojowo-państwowa wymaga.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#TeofilBudzanowski">Samorząd gminny jest podstawową komórką administracyjną i organizacyjną życia publicznego; powinna być ona wyposażona we wszystkie uprawnienia, które pozwoliłyby jej w pełni realizować zadania jej zlecone jako zadania państwowe i zadania, należące do jej obowiązków, wynikających z założeń, które ją stworzyły jako główną komórkę organizowania życia obywateli.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#TeofilBudzanowski">Zwracam uwagę, że mimo wielu osiągnięć, zawalone papierową robotą gminy terytorialne nie mogą ze względu na atrybuty wyposażeniowe spełniać całkowicie swoich zadań w dziedzinie gospodarczej, opieki społecznej, budownictwa szkolnego i w dziedzinie upowszechnienia oświaty wśród młodzieży pozaszkolnej.</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#TeofilBudzanowski">P. kolega Cieplak poruszył sprawę budownictwa szkolnego. Gminy wiele wysiłków w tej dziedzinie podejmują, Znakomicie im pomaga Towarzystwo Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych. Ale nie wszystkie gminy umieją zdobyć się na należyty wysiłek. Nie wszystkie nawet wydziały powiatowe umieją potraktować zagadnienie budownictwa szkolnego na odpowiednim poziomie w stosunku do innych zagadnień, realizowanych przez siebie. Mógłbym przytoczyć bogaty, zamożny powiat, który wydaje na rozmaite cele gospodarcze ogromne sumy, a na cele budownictwa szkolnego wstawia do swego rocznego preliminarza budżetowego dosłownie tysiąc złotych. Prawdopodobnie tak złożyły się okoliczności, które zmuszają wydział powiatowy do takiego zapreliminowania funduszów na budownictwo szkolne. Bo niewątpliwie dobra wola działaczy samorządowych wraz z przewodniczącymi samorządów terytorialnych i powiatowych istnieje, ale, jak to już poprzednicy moi mówili, źródeł dochodowych samorząd terytorialny ma zbyt mało.</u>
<u xml:id="u-70.6" who="#TeofilBudzanowski">Gdyby do tego wysiłku, jaki w dziedzinie budownictwa szkolnego podejmuje społeczeństwo wraz z gminą terytorialną, z wydziałem powiatowym i Towarzystwem Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych, dodać chociażby 100.000 zł rocznie na każdy powiat, to jestem przekonany, że już przy tej pomocy moglibyśmy zakreślić realny plan budownictwa szkolnego, który zrealizowalibyśmy najwyżej w ciągu kilkunastu lat w całej Polsce.</u>
<u xml:id="u-70.7" who="#TeofilBudzanowski">Ale nie tylko budownictwo szkolne należy do zagadnień i do obowiązków gminy. Do obowiązków gminy należy także i upowszechnienie oświaty i kultury na wsi. I o tym zagadnieniu chciałbym parę słów powiedzieć, Spójrzmy więc na dziedzinę życia oświatowego na wsi. Jest tam już świadomość, że Rzeczpospolita to nie tylko władza państwowa i obywatele w orderach. Jest tam świadomość, że Rzeczpospolita — to kraj o wielu milionach obywateli, nie tylko pałace i kamienice, ale i chałupy przysiadłe, często jeszcze i strzechą kryte, i wioski z wyboistymi drogami, na szczęście coraz rzadsze, i ciasna izba szkolna, i ciasna izba chłopska. Rzuca się w oczy obraz życia wsi, który da się ująć w mickiewiczowskie: „Buchnęło, zawrzało i zgasło”.</u>
<u xml:id="u-70.8" who="#TeofilBudzanowski">Myślę w tej chwili o tych miejscowościach, o tych wielu miejscowościach, gdzie było już wszystko: i kółko rolnicze i koło gospodyń, koła młodzieży wiciowej, siewowej, zielonej, były koła młodzieży katolickiej i Strzelec i koła polityczne i najrozmaitsze inne wyczyny. Ale w tych miejscowościach nic się znów nie dzieje i nie wiadomo kiedy dziać się będzie. Bo jakiej tam trzeba pracy, by wszystkie drogi, obejścia i izby przewietrzyć, by ludzkie myślenie przewietrzyć, uczucia oczyścić, a przede wszystkim poprawić charaktery i do służby Państwu uczynić gotowymi. Są tam zarazki, są tam mikroby tej roboty partyjnej, która długo żarła nasze życie społeczno-państwowe. Ideę służby państwowej wieś już dziś coraz bardziej rozumie, ale oczekuje życia zorganizowanego.</u>
<u xml:id="u-70.9" who="#TeofilBudzanowski">Do tej pory Obóz Zjednoczenia Narodowego doraźnie przyszedł do wsi. Po raz pierwszy dopiero trafił głębiej przed wyborami. I były miejscowości, o których panowie z opozycji harcujący tutaj na konikach czy bachmatach swoich, sądzą, że to ogromna masa opozycyjna. Były miejscowości, o których się mówiło, że — nie śmiej tam, człowiecze, pójść, że tam ludzie nie wzniosą nawet okrzyku na cześć Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. I proszę Was, Panowie Posłowie, Wskażę tu takie miejscowości, które miały opinię całkowicie skomunizowanych: Dubno i Łunna, gminy nad Niemnem. Okazało się, że kiedy z tymi ludźmi pomówiliśmy, kiedyśmy do nich poszli po raz pierwszy, bo daleko mieszkają od środowisk życia społeczno-kulturalnego, to ci ludzie jednomyślnie stanęli na zew Obozu Zjednoczenia Narodowego i jednomyślnie stanęli przy Rządzie polskim. Tam byli Polacy, którym źle się działo, i tam byli nie-Polacy, tam byli katolicy i byli nie-katolicy i wszyscy jak jeden, bez żadnych kombinacyj, bez żadnej obłudy, szczerze przy Polsce wielkiej, przy Rzeczypospolitej, której przewodzi Rząd nasz, stanęli i stanąć zawsze są gotowi, kiedy wezwie ich Rząd Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-70.10" who="#TeofilBudzanowski">Przecież w chatach naszych tętni życie, biją gorące serca dla Polski, ale jeszcze drogi pracy nie są należycie rozświetlone, jeszcze trzeba odrobić polską lukę cywilizacyjną i kulturalną, wyrównać zaniedbania. Trzeba ustawowo zorganizować oświatę wśród szerokich rzesz ludu. Dotychczas oświata ta organizowana była odgórnie, często filantropijnie. Taka metoda byłaby niewątpliwie metodą skuteczną, gdyby w pracy oświatowej, tak, jak np. w pracy militarnej, mógł decydować rozkaz, komenda, bezwzględne posłuszeństwo i dyscyplina. Wtedy grupa ludzka byłaby przedmiotem oddziaływania. Dziś jest ona także przedmiotem oddziaływania odgórnego albo przedmiotem oddziaływania społecznika, oświatowca, nauczyciela, który zaharowuje się, zdrowie swoje marnuje, ale dzięki brakowi ustawowej organizacji tej pracy należytych skutków często osiągnąć nie może.</u>
<u xml:id="u-70.11" who="#TeofilBudzanowski">Ale gdzie mamy na celu wychowanie i budzenie pełniejszego człowieka, gdzie chodzi o podniesienie kultury tego człowieka, to w grę musi wejść oddziaływanie nie odgórne, ale musi człowiek, świadomy swoich własnych potrzeb kulturalnych, sam najlepiej i najpełniej te potrzeby zaspokajać.</u>
<u xml:id="u-70.12" who="#TeofilBudzanowski">I tu otwiera się wielkie pole działania dla gminnych komisyj oświatowych, któreśmy już w tej Wysokiej Izbie stworzyli, które znając środowisko, odczuwając jego potrzeby, będą mogły prace te należycie organizować przez wprowadzanie odpowiednich form pracy oświatowej i przez udostępnienie odpowiedniej książki środowisku. Sprawy te jednak — wracam jeszcze raz do tej samej myśli, którą wyraziłem — wymagają odpowiedniego uporządkowania ustawowego i stworzenia odpowiednich warunków materialnych. I tu wielką rolę ma gmina terytorialna do spełnienia.</u>
<u xml:id="u-70.13" who="#TeofilBudzanowski">Proces dojrzewania kulturalnego szerokich rzesz trwać będzie długo, właściwie nigdy skończyć się nie może, bo poziom ogólnej kultury stale podnosić się musi, ale podnosić się on może tylko na zdrowych podstawach organizacyjnych, które stworzyć może i powinna odpowiednia ustawa, dotycząca organizacji upowszechnienia oświaty i organizacji stałych bibliotek gminnych.</u>
<u xml:id="u-70.14" who="#TeofilBudzanowski">Tylko przez upowszechnienie oświaty zrobimy człowieka, jak powiedział Wielki Marszałek do nauczycielstwa, „lepszym, doskonalszym, silniejszym”. Zdrowa myśl obywatelska, idea, gwiazda przewodnia Państwa, musi żyć i działać, musi się ona stać powszechną, aby górując nad sprzecznymi tendencjami, wzajemnie się wzmagającymi i rywalizującymi o wpływy, kształtować naszą polską rzeczywistość, którą charakteryzować musi nie bezduszność, nie brak śmiałości, entuzjazmu i bojowości, nie wieczne kompromisy światopoglądowe, nie strach przed wszystkim i wszystkimi, nie blednica i martwota, ale wiara w wielką przyszłość Polski mocarstwowej, sprawiedliwej, szczerze demokratycznej i przy całkowitym swoim demokratyzmie umiejącej służyć naczelnemu dobru, jakim jest naród i Państwo.</u>
<u xml:id="u-70.15" who="#TeofilBudzanowski">Każdy pracownik państwowy i oświatowy, każdy pracownik samorządowy i każdy obywatel wiedzieć musi, jak jest sformułowany program Państwa, ku czemu Polska idzie — a to mówi Obóz Zjednoczenia Narodowego — i ta idea musi być ideą przewodnią jego działalności dla wspólnego dobra. Kto zaś od tej idei się uchyla, kto jej służyć nie chce, kto nie przyczynia się do powiększenia wspólnego dobra, staje sam poza nawiasem życia i tylko do siebie może mieć pretensję, że oderwał się od rzeczywistości. W dziedzinie wychowania obywatela samorząd terytorialny razem z pracownikami oświatowymi wiele ma do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-70.16" who="#TeofilBudzanowski">Przy tej okazji mimo woli nasuwa się konieczność powiedzenia paru słów na temat, który tutaj był parokrotnie poruszany, mianowicie o stosunku prasy opozycyjnej do Obozu Zjednoczenia Narodowego i tej Wysokiej Izby. Przecież to nic dziwnego, że opozycja zajmuje takie stanowisko. Przecież to jest jej rola, to jest jej robota, ona z tego żyje, to jest zupełnie naturalne. Nie dziwmy się, trzeba ją rozumieć, ale trzeba jednocześnie wykonywać to, co należy, tak jak my spokojnie z rozwagą wykonujemy i będziemy wykonywali swoje poselskie obowiązki.</u>
<u xml:id="u-70.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#WacławMakowski">Proszę Panów Posłów o zamknięcie swych przemówień w granicach 10 minut.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Onufrejczuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Wysoki Sejmie! Dużo dobrej woli wykazali przedstawiciele ludności ukraińskiej Wołynia w swych deklaracjach z tej trybuny przed Wysoką Izbą. To nie były tylko słowa, bo za słowami szedł czyn w terenie.</u>
<u xml:id="u-72.1" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Ziarno zgodnej pracy dla dobra wspólnej ojczyzny, posiane przez Wielkiego Budowniczego Rzeczypospolitej, dało piękny owoc, nad którym najlepsi synowie ziemi wołyńskiej, zorganizowani w Wołyńskim Zjednoczeniu Ukraińskim, czuwali i pomnażali to dobro.</u>
<u xml:id="u-72.2" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Hasło wzajemnego poszanowania było niby pochodnia, z którą szło się na wieś, aby zaświecić tam również światełko i rozwiać ponury mrok, pozostawiony przez zaborcę. Ciężka to jest praca, albowiem rozszalała wichura porewolucyjna ze wschodu z bezbożnictwem i komunizmem na czele stawiała duży opór i trzeba było naprawdę wielkiego wysiłku, aby go przemóc. Lecz mimo wszystko doniesiono naczelne hasła na wieś wołyńską, zaczęły one przyświecać ludziom na wsi i dawać im warunki rozwoju ludzkiego, a Państwu pożytek, Ale przyszły inne czasy, przyszły złe czasy niepokoju, o których nie wolno nam milczeć, bo wszak jakieby złe one nie były, to powołanie się na Konstytucję i domaganie się wprowadzenia zasad i praw przez nią zagwarantowanych jest największym naszym prawem, którego legalność jest niewątpliwa i stoi poza wszelką dyskusją.</u>
<u xml:id="u-72.3" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Stąd też:</u>
<u xml:id="u-72.4" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">1) wprowadzenie tolerancji religijnej w stosunki społeczne,</u>
<u xml:id="u-72.5" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">2) uznanie ukraińskiej narodowej odrębności i zagwarantowanie wszechstronnych praw języka ukraińskiego w państwowym życiu,</u>
<u xml:id="u-72.6" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">3) umożliwienie swobodnego rozwoju ukraińskiej kultury, co jest nie tylko prawem naszej ludności, ale i obowiązkiem w stosunku do niej samego Państwa, i wreszcie,</u>
<u xml:id="u-72.7" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">4) podniesienie dobrobytu ukraińskiej ludności drogą zabezpieczenia jej interesów we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego — to są, Wysoka Izbo, najistotniejsze potrzeby ludności, którą mamy zaszczyt reprezentować.</u>
<u xml:id="u-72.8" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Zaspokojenie tych potrzeb leży w możliwościach Rządu, bowiem, jak zaznaczyłem, wpływają one z praw uroczyście zagwarantowanych nam Konstytucją Rzeczypospolitej. Załatwienie tych potrzeb w naszym pojęciu byłoby właśnie tą sumienną polityką kresową, którą miał na myśli największy autorytet współczesnej Rzeczypospolitej w swoim przemówieniu w mieście Równem na Wołyniu dnia 9 stycznia 1920 roku.</u>
<u xml:id="u-72.9" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">I od administracji państwowej, podległej p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, spodziewamy się poszanowania tych praw. Tymczasem w życiu codziennym dzieje się co innego. Niestety, dużo ludzi myśli i czyni teraz inaczej: że pojęcie uczciwej polityki jest koniunkturalnym, że bardzo często siła określa zasięg jej uczciwości oraz że moralny element nie może służyć za fundament polityki.</u>
<u xml:id="u-72.10" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Pozwolę sobie zastanowić się chwilę i ogólnikowo zilustrować rzeczywistość w kilku jej fragmentach.</u>
<u xml:id="u-72.11" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Pomimo wydanego dekretu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, normującego stosunek Państwa do Kościoła prawosławnego i jego wewnętrzny ustrój — życie Kościoła prawosławnego na Wołyniu w obecnej chwili jest w stanie chaotycznym i daje pretekst osobom niepowołanym do wtrącania się w te sprawy, co jest szkodliwe dla Kościoła i dla Państwa oraz ujemnie wpływa na normalne funkcjonowanie Kościoła. Nieuznawanie przez państwowy czynnik administracyjny naszej nazwy historycznej, narodowej i robienie z nas jakiegoś dziwoląga, jak: ruski, tutejszy, poleszuk, pomimo wydanego okólnika przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych, ma w ostatnich czasach na Wołyniu szczególnie częste zastosowanie.</u>
<u xml:id="u-72.12" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Kwestia zatrudnienia inteligencji ukraińskiej wygląda obecnie bodajże gorzej jak kiedykolwiek. Wystarczy jeśli powiem, że w zeszłym troku było tylko około 7% zatrudnionej inteligencji ukraińskiej na Wołyniu, a nawet ściśle mówiąc prawosławnej, w samorządzie miejskim i wiejskim i że w tym troku ta liczba znacznie się zmniejszyła. I tu właśnie nie od rzeczy będzie podkreślić to dziwne nastawienie, jakie modne jest obecnie na Wołyniu, dotyczące kwestii wyznania urzędnika. Bowiem już nie narodowość, tylko religia stoi na przeszkodzie do otrzymania posady. I tym dziwniej to wygląda, bo nieraz mówią o tym ludzie, którzy zdają sobie w całej pełni sprawę, że zmuszanie człowieka do robienia ze swoim sumieniem jakiegoś kontraktu w obliczu obowiązku wyżywienia rodziny nie jest właściwą drogą do zasług i do kariery.</u>
<u xml:id="u-72.13" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Drukowane słowo w języku ukraińskim nie dociera do wsi wołyńskiej. I to zjawisko uznajemy za szkodliwe pod każdym względem, albowiem wytwarza niewiedzę istotnego stanu rzeczy, na której żerują czynniki szkodliwe, rozsiewając różne sensacyjne słuchy, co z kolei dezorganizuje społeczeństwo i jest szkodliwe ze względów ogólnopaństwowych. Lukę wytworzoną w tej dziedzinie wykorzystuje czynnik wrogi i nasila swą wywrotową robotę.</u>
<u xml:id="u-72.14" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Również stwierdzamy, że powódź prasy w języku rosyjskim o nastawieniach i tendencjach wszechmoskiewskich wdziera się w masy wołyńskie i szerzy tam szkodliwe wpływy. Mamy na myśli rozszerzanie gazet rosyjskich, które rozrzucane są teraz na wsi i wśród duchowieństwa, i nikt ternu nie stoi na przeszkodzie. Natomiast drukowane słowo ukraińskie ginie podczas odbywania drogi między wydawnictwem a odbiorcą.</u>
<u xml:id="u-72.15" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">To są nasze niektóre bolączki, o których usunięcie zwracam się w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji Wołynia.</u>
<u xml:id="u-72.16" who="#WłodzimierzOnufrejczuk">Wysoka Izbo! Koledzy posłowie, przedstawiciele ludności polskiej Wołynia, podkreślali wczoraj i przedwczoraj pozytywne ustosunkowanie się ludności ukraińskiej Wołynia do Państwa Polskiego. Stwierdzamy również to i my, i dumni jesteśmy, że nie patrząc na podenerwowanie ostatnimi zmianami, jakie zaszły w nastrojach, ludność ta zachowuje godną, milczącą równowagę, nie poddając się żadnym prowokacjom, bo głęboko wierzy, że wielka idea Wielkiego Marszałka zwycięży, i czeka, że słuszne żądania jej zostaną przez p. Ministra załatwione.</u>
<u xml:id="u-72.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Celewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#PCelewicz">Wysoka Izbo! P. poseł pułk. Wenda, szef sztabu Obozu Zjednoczenia Narodowego, omówił w swoim dzisiejszym przemówieniu stosunek Obozu do narodu ukraińskiego, zamieszkującego Państwo Polskie.</u>
<u xml:id="u-74.1" who="#PCelewicz">Na marginesie tego przemówienia mam zaszczyt w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji oświadczyć, co następuje:</u>
<u xml:id="u-74.2" who="#PCelewicz">Primo: Pan pułk. Wenda oświadczył dosłownie: Naród polski jest jedynym gospodarzem w swym Państwie i żadne przeszkody nie mogą stać na drodze do rozwoju i realizacji jego żywotnych interesów na obszarach mieszanej ludności. Oświadczenie to usiłuje wielomilionową ukraińską ludność, zamieszkałą w Państwie Polskim, zepchnąć do roli obywateli drugiej klasy, do przedmiotu panowania, a w dodatku oświadczenie to stoi w rażącej sprzeczności z art. 1 ust. 1 kwietniowej Konstytucji. Artykuł ten mówi dosłownie: Państwo Polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli.</u>
<u xml:id="u-74.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-74.4" who="#PCelewicz">Ludność ukraińska w Państwie Polskim jest ludnością autochtoniczną, zamieszkałą na tych terytoriach od wieków. Ludność ukraińska nie da się zepchnąć do roli obywateli drugiej klasy i walczyć będzie o realizację równych obywatelskich praw we wszystkich dziedzinach społecznego życia.</u>
<u xml:id="u-74.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-74.6" who="#PCelewicz">W tej walce opierać się będziemy o postanowienia kwietniowej Konstytucji, którą dał Polsce w swej ostatniej woli, jako granitowy fundament Państwa, Wielki Marszałek. Wielka dynamika i uświadomienie narodu ukraińskiego dopomoże nam do zwycięstwa, gdyż nie ma takiej siły zdolnej do sprowadzenia nas do roli helotów.</u>
<u xml:id="u-74.7" who="#komentarz">(Głos: Jakiego zwycięstwa?)</u>
<u xml:id="u-74.8" who="#PCelewicz">— Do zwycięstwa o zrealizowanie artykułu pierwszego Konstytucji, że Państwo Polskie jest dobrem wszystkich obywateli.</u>
<u xml:id="u-74.9" who="#PCelewicz">Secundo: Historia wszystkich czasów wszędzie i zawsze stwierdza, że w stosunkach między mniejszością a większością, między narodem państwowym a narodem-mniejszością, klucz do sytuacji politycznej dzierży naród państwowy. Od jego stanowiska, od jego polityki, od jego programu działalności, od jego umiejętności rządzenia i mądrości stanu zależy współżycie czy walka. Nie możemy się przeto zgodzić z poglądem p. pułk. Wendy, że od ludności ukraińskiej zależy wybór środków, jakie Państwo będzie wobec niej stosować.</u>
<u xml:id="u-74.10" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-74.11" who="#PCelewicz">Tertio: P. pułk. Wenda skwalifikował ukraińskie przemówienia w tym Sejmie jako demonstracje, jako metodę nieuzasadnionej obrony przez nieuzasadnione natarcie. Zastrzegamy się stanowczo przeciwko takiemu obrażającemu nas twierdzeniu. Spełniamy w tym Sejmie, jako przedstawiciele narodu ukraińskiego, ciężki, odpowiedzialny i niewdzięczny obowiązek, staramy się doprowadzić do zaistnienia normalnych stosunków między obu narodami. Obowiązek ten spełniamy zgodnie z naszym sumieniem i w najlepszej wierze i sądzimy, że postępujemy zgodnie nie tylko z interesem narodu ukraińskiego, ale także w interesie Państwa.</u>
<u xml:id="u-74.12" who="#PCelewicz">Sytuacja nasza w tym Sejmie jest nad wyraz trudna. Doszło do tego, że mimo 20-letniego wspólnego bytowania w granicach Państwa, wielu panów posłów Polaków nie może pogodzić się z faktem istnienia narodu ukraińskiego i demonstruje głośno przeciwko używaniu tego terminu przez naszych posłów.</u>
<u xml:id="u-74.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#WacławMakowski">P. Jóźwiak ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#StanisławJóźwiak">Wysoki Sejmie! Zabierając głos przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, chciałbym przede wszystkim powrócić do oświadczenia, które tu na tej sali padło dziś rano z ust p. posła Trockenheima, który wyraźnie nam oświadczył: Naród żydowski, który korzysta z prawa azylu przez 800 lat...</u>
<u xml:id="u-76.1" who="#komentarz">(Głosi Tego nie powiedział.)</u>
<u xml:id="u-76.2" who="#StanisławJóźwiak">Powiedział: 800 lat mieszka tutaj — nie zamierza emigrować i nie zamierza też żadnych środków ku temu podjąć, żeby emigrację przygotować, nie uważa w ogóle, że wola Narodu Polskiego, wszystkich obozów, bo i obozu opozycji i obozu Zjednoczenia Narodowego jest w tym wyjątkowo zgodna, że dom polski jest za mały i w tym domu nie ma miejsca dla mniejszości narodowości żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-76.3" who="#StanisławJóźwiak">Ja uważam, że to oświadczenie p. pos. Trockenheima absolutnie nie przysłuży się narodowi żydowskiemu. Ja uważam, że wygłaszanie tutaj takich deklaracyj przyczynia tylko szkodę jemu i utrudnia także działalność Rządu. I potem Panowie się nie dziwcie, że będą ekscesy, jeżeli Panowie takie stanowisko zajmujecie.</u>
<u xml:id="u-76.4" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-76.5" who="#StanisławJóźwiak">Ja ich nie urządzałem jeszcze w moim życiu. Niech Panowie wiedzą, że dom Polski jest za ciasny, że nasze dzieci śpią na ziemi i wy musicie się wyprowadzić, nie my.</u>
<u xml:id="u-76.6" who="#StanisławJóźwiak">P. poseł Trockenheim wspominał dalej o tym, że Żydzi brali udział w zdobyciu Zaolzia. Faktycznie tak jest, ale brali udział w tym zdobyciu przede wszystkim kupując zapasy od tamtejszych kupców i później puszczając je na pasek...</u>
<u xml:id="u-76.7" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-76.8" who="#StanisławJóźwiak">...i zarabiając grube pieniądze. To mogą stwierdzić organy administracji państwowej. Tak, braliście udział i wybitny udział w zdobyciu tego Śląska Zaolziańskiego.</u>
<u xml:id="u-76.9" who="#StanisławJóźwiak">Proszę Wysokiej Izby! Przechodząc do dalszych zagadnień, chciałbym zwrócić uwagę p. Premiera na pewną lukę w naszym ustawodawstwie o pasie granicznym. Ustawa o pasie granicznym dotychczas, przynajmniej na terenach ziem zachodnich, nie może być dostatecznie wykonywana, gdyż posiada pewną lukę. Pan wojewoda ma prawo odmówić zezwolenia, ale ustawa nie powiada, jak tego, kto wszedł w posiadanie ziemi, z tego posiadania wyzbyć, a w posiadanie może każdy wejść, kto zrobi odpowiedni kontrakt. I dlatego dziś jest stan taki, że setki ludzi, którym panowie wojewodowie odmawiali przewłaszczenia nieruchomości, siedzą na tych nieruchomościach i nie myślą się z nich wyprowadzić, czekając na dalsze pobudki, przychodzące z zewnętrz granic Rzeczypospolitej. Jest to stan anormalny i chcąc, żeby ta ustawa dobrze działała, musi być w tym punkcie bezwzględnie znowelizowana.</u>
<u xml:id="u-76.10" who="#StanisławJóźwiak">Chciałbym dalej poprosić p. Premiera i zwrócić uwagę na pewne niedociągnięcia, powiedzmy na pewne pomieszanie pojęć, co jest zasługą a co jest obowiązkiem obywatela Rzeczypospolitej. Na skutek apelu p. Premiera o przedstawienie do odznaczenia list osób przez władze administracji ogólnej, przez organizacje społeczne, nastąpiła ogromna ilość tych podań i p. Premier obdarowywał te osoby w dobrej wierze, uważając, że te osoby faktycznie się Państwu Polskiemu zasłużyły. Ja w niektórych wypadkach muszę stwierdzić, że jednak niektóre osoby, które otrzymały odznaczenia, nawet kardynalnych obowiązków wobec Rzeczypospolitej Polskiej nie wypełniły i nie płaciły podatku przez iks lat, przesuwały swoją własność na trzecie osoby, chcąc się uchylić od egzekucji skarbowej. A znam też takie wypadki, gdzie uchylali się od pewnej akcji społecznej i to systematycznie, jak np. od Pomocy Zimowej. Obdarowywanie właśnie takich osób Krzyżami Zasługi musi wywrzeć w społeczeństwie niezadowolenie, tym więcej że z drugiej strony w Wielkopolsce mamy mnóstwo zasłużonych powstańców, których podania o nadanie im Krzyża Zasługi ze względów formalnych przez Kapitułę Krzyża i Medalu Niepodległości nie mogły być uwzględnione i dotychczas nie zostały uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-76.11" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów p. Sławoj Składkowski: Jakto, 2.000 powstańców otrzymało odznaczenia.)</u>
<u xml:id="u-76.12" who="#StanisławJóźwiak">Nie wszyscy, Panie Premierze.</u>
<u xml:id="u-76.13" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów p. Sławoj Składkowski: Nie wszyscy od razu mogą dostać. Niech Pan Kolega wpierw dobrze się dowie, a potem mówi.)</u>
<u xml:id="u-76.14" who="#StanisławJóźwiak">Panie Premierze, zostało masę osób, które złożyły podania do rozpatrzenia.</u>
<u xml:id="u-76.15" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów p. Sławoj Składkowski: Zawsze zostają, nie ma takich odznaczeń, ażeby wszyscy dostali.)</u>
<u xml:id="u-76.16" who="#StanisławJóźwiak">Dalej chciałbym tu Panu Premierowi przypomnieć, że masa Polaków za granicą, którzy kolosalny obowiązek wojskowy w czasie zarania odrodzonego Państwa spełnili, nie została dotychczas odznaczona. Mówię tu o ochotnikach armii amerykańskiej. Takie żale do mnie doszły, Panie Premierze.</u>
<u xml:id="u-76.17" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów p. Sławoj Składkowski: Niech Pan ich poda, będą odznaczeni.)</u>
<u xml:id="u-76.18" who="#StanisławJóźwiak">Dobrze, Panie Premierze, bardzo dziękuję Panu Premierowi, że Pan Premier tę kwestię załatwi nareszcie.</u>
<u xml:id="u-76.19" who="#StanisławJóźwiak">Chciałbym dalej poruszyć jeszcze jedno zagadnienie, mianowicie zagadnienie ordynacji wyborczej. Zagadnienie nowej ordynacji wyborczej uważa społeczeństwo polskie jako zagadnienie pilne, zagadnienie, którego rozwiązanie ciąży na Wysokiej Izbie. Uważam, że pewne wytyczne muszą być przy nowej ordynacji wyborczej, a mianowicie ta wytyczna, że w wewnętrzne spory między Polakami nie mają się mieszać trzecie osoby. I dlatego nieodzownym warunkiem nowej ordynacji wyborczej muszą być kurie narodowościowe, musi być kuria żydowska z osobnymi listami i z osobnymi lokalami wyborczymi, musi być zagwarantowany stan polskiego posiadania na ziemi czerwieńskiej i na kresach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-76.20" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
<u xml:id="u-76.21" who="#StanisławJóźwiak">Na razie ta kuria, a później przyjdzie jeszcze co innego.</u>
<u xml:id="u-76.22" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-76.23" who="#StanisławJóźwiak">Chciałbym jeszcze tu poruszyć pewien przykry fakt, przypomnieć go Wysokiej Izbie — p. poseł Skrypnyk w jednym ze swoich przemówień uważał za wskazane zadenuncjować kolegę, którego nawet ja osobiście nie znam, o pewne poglądy i kontakty polityczne. Ja uważam, że nie jest wstydem i nie było wstydem w Polsce być nacjonalistą, gdyż największym nacjonalistą w Polsce był nasz Wódz Józef Piłsudski, bo gdyby nie był nacjonalistą, to by dziś Polski nie było. Więc wskazywanie na kogoś z trybuny sejmowej, że jest nacjonalistą, uważam za niesłuszne, tym więcej że p. poseł Skrypnyk nie miał do tego żadnego prawa, podpisawszy wniosek o oderwanie ziemi czerwieńskiej od Polski i nie ma prawa się mieszać w wewnętrzne spory pomiędzy Polakami.</u>
<u xml:id="u-76.24" who="#komentarz">(P. Skrypnyk: Ja protestuje przeciw takiej insynuacji.)</u>
<u xml:id="u-76.25" who="#StanisławJóźwiak">Pan może protestować.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#WacławMakowski">Panie Pośle, o takim wniosku nic nie słyszeliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#StanisławJóźwiak">Polska myśl narodowa nie jest własnością jednego stronnictwa, jest własnością wszystkich Polaków, którzy z nauki historii naszej ojczyzny wyciągnęli odpowiednie wnioski, aby historia upadku Rzeczypospolitej więcej się nie powtórzyła.</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Pietrzak.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#JanPietrzak">Wysoki Sejmie! P. referent Wicemarszałek Długosz jako sprawozdawca budżetowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wypowiedział następujące zdanie: „Czas skończyć z separatyzmem na Śląsku”. Wypowiedzenie to wywołuje pewną nieufność do ludu śląskiego. Więc oświadczyć pragnę, że lud śląski nigdy nie uprawiał separatyzmu i takowego uprawiać nie będzie. Już na Komisji Budżetowej przy budżecie Ministerstwa Skarbu złożyłem oświadczenie, że Śląsk jest częścią Państwa Polskiego i z tego tytułu ma obowiązki, od których się nie uchyla, jak również nie uchyla się od żadnych ofiar na cele kulturalno-oświatowe. Jeżeli chodzi o składkowanie na takie cele, jak Fundusz Obrony Morskiej, Pomoc Zimowa, Opieka nad matką i dzieckiem, pomoc obywatelom naszym poza granicami Państwa Polskiego i budowa szkół, to Śląsk zawsze był na pierwszym miejscu. I tu udowodnię, że daleki jest od jakiegokolwiek separatyzmu i spełnia to zadanie, jakie spełnić winien każdy obywatel w granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Stwierdzam również z tego miejsca, że powrót Śląska do Macierzy był dość trudny; po tak długiej niewoli trzeba było chwytać trzykrotnie za broń, ażeby sobie utorować drogę powrotu do Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-80.1" who="#JanPietrzak">Poza tym był plebiscyt, w którym trzeba było nie tylko mówić głośno, ale również i pisać „Polska” na karteczkach, To słowo „Polska” napisało 460.000 Polaków, obywateli tej cennej ziemi śląskiej i tą karteczką przyczynili się do rozszerzenia granic Rzeczypospolitej Polskiej. Nie tylko do rozszerzenia, ale wchodząc w ramy granic Rzeczypospolitej Polskiej, zabrali swój dorobek, zabrali to, co im się słusznie należało jako ich praca wykonywana u zaborcy. Przynieśli ze sobą ten tak koniecznie potrzebny naszej Ojczyźnie skrawek ziemi, obfitujący w węgiel i huty żelazne i cynkowe, żeby przez to wyposażyć naszą Ojczyznę w to, co jej dać powinni. Za tę pracę obywatelską spotkała lud śląski dzisiaj pewna niespodzianka i rozczarowanie przez wypowiedzenie p. Wicemarszałka, dającego nam przydomek separatystów. Słowo separatyzm oznacza, jakobyśmy nie łączyli się z całością narodu polskiego. Wobec tego, że to wypowiedzenie mogłoby spowodować pewne nieporozumienie na zewnątrz, a w szczególności u ludu śląskiego, i mogłoby być źle zrozumiane, dlatego w imieniu swoim i imieniu moich kolegów posłów, zasiadających tu w tej Wysokiej Izbie, oświadczam, że zastrzegamy się stanowczo przeciwko takiemu wypowiedzeniu i proszę, ażeby w przyszłości unikać podobnych zadrażnień pomiędzy ludem śląskim a sąsiadującym województwem, które reprezentuje również p. Wicemarszałek Długosz.</u>
<u xml:id="u-80.2" who="#JanPietrzak">Zatarte zostały granice i drogowskazy zostały zniesione, jesteśmy jednym narodem, chcemy ponosić wszyscy razem to, czego Polska od nas żąda, ale chcemy być braćmi dla całości Narodu i Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-80.3" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-80.4" who="#JanPietrzak">Głos ma p. Skwarczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#komentarz">(Powitany hucznymi oklaskami.)</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#StanisławSkwarczyński">Wysoka Izbo! Chcę w krótkim przemówieniu określić stosunek Obozu Zjednoczenia Narodowego, jego Klubu Parlamentarnego i mój do sprawy reformy wyborczej. Sprawa ta została tutaj poruszona, a nadano jej ze strony niektórych mówców dziwne i specyficzne oświetlenie. Uważam, że niektórzy panowie albo mają krótką pamięć, albo też nie czytali orędzia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Dla przypomnienia przeczytam to orędzie o rozwiązaniu Izb.</u>
<u xml:id="u-81.2" who="#StanisławSkwarczyński">„Od czasu ostatnich wyborów do Izb ustawodawczych nastąpiły w życiu wewnętrznym Polski istotne przemiany, miały miejsce nowe, a doniosłe inicjatywy w dziedzinie stojących przed społeczeństwem zadań, wzrosło w szerokich masach narodu zrozumienie potrzeby czynniejszego współudziału w pracy dla Państwa. Uznałem tedy za wskazane odnowienie składu tych Izb, ażeby mogły one w pracy swej dać pełniejszy wyraz nurtujących w społeczeństwie prądów. Od nowych Izb ustawodawczych oczekiwać będę zajęcia stanowiska w sprawie ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu. W związku z powyższym na podstawie art. 13 ust. (2) pkt. h) ustawy konstytucyjnej rozwiązuję Sejm i Senat z dniem dzisiejszym”. Ja nie czuję się powołanym do interpretowania słów Pana Prezydenta i biorę je tak, jak one zostały ogłoszone. Nie są tu określone ani terminy uchwały o ordynacji wyborczej, ani też nie jest powiedziane, że ten Sejm jest powołany li tylko do tego celu, ażeby tę ordynację wyborczą uchwalić.</u>
<u xml:id="u-81.3" who="#StanisławSkwarczyński">Obóz Zjednoczenia Narodowego, na skutek bojkotu wyborów przez partie opozycyjne, został postawiony w sytuacji takiej, że w tych Izbach właściwie jedynie nasz Obóz decyduje o tym, jak będzie rozpatrywać sprawę ustawy wyborczej i w jakim czasie ją opracuje.</u>
<u xml:id="u-81.4" who="#StanisławSkwarczyński">Zmiany ustawy wyborczej domagały się były głównie wszystkie partie opozycyjne, które do tej Izby wejść nie zechciały. Musimy więc my, Obóz Zjednoczenia Narodowego tak przepracować ordynację wyborczą, by uwzględnić życzenia naszego społeczeństwa, nawet z opozycją włącznie. Uświadamiamy sobie dokładnie trudność tego zadania, bo skoro my ordynację wyborczą uchwalimy, a nieobecni tutaj powiedzą, że ta ordynacja im nie odpowiada, to znowu zbojkotują wybory i będzie dalej ta sama sytuacja — i w kółko Macieju.</u>
<u xml:id="u-81.5" who="#StanisławSkwarczyński">Praca, która jest przed nami, jest więc pracą poważną. Na zebraniu naszego Klubu miałem sposobność o tej sprawie słów kilka powiedzieć i wyraziłem się tam, że zastrzegamy się, iż nie będziemy pracować nad jakąś tymczasową ordynacją wyborczą. Zostało to przez prasę podchwycone i powiedziano, że przecież każdy Sejm ma prawo ordynację wyborczą zmieniać, więc każda jest tymczasowa. Oczywiście. O Konstytucji też można by powiedzieć, że jest tymczasowa, bo Sejm ma też prawo tę Konstytucję zmieniać — wprawdzie inną większością głosów, ale też ma prawo.</u>
<u xml:id="u-81.6" who="#StanisławSkwarczyński">Rozważmy tu liczne sugestie, narzucane nam, Obozowi, z zewnątrz w licznych rozmowach i artykułach prasy, że winniśmy uchwalić ordynację wyborczą tymczasową, byle tylko zadowolić opozycję i skłonić ją do wzięcia udziału w wyborach. Na tej podstawie wybrana Izba miałaby, jako pełna reprezentacja ludności, uchwalić prawdziwą ordynację wyborczą i będziemy mieli sobie rok po roku ciągłe wybory, nieustanne wybory. O, będzie pięknie! Przeciw temu wypowiadamy się stanowczo. Sądzę, że orędzie Pana Prezydenta wyraźnie mówi, że te właśnie, ostatnio wybrane Izby, mają rozpatrzyć kwestię ustawy wyborczej, a nie tymczasowej, lecz przemyślanej i trwałej.</u>
<u xml:id="u-81.7" who="#StanisławSkwarczyński">Jeszcze jedno słowo wyjaśnienia p. Dudzińskiemu, niestety nieobecnemu. P. Dudziński mówił tu, żeśmy w agitacji wyborczej obiecywali od razu zmienić ordynację wyborczą. Chcę stwierdzić stan faktyczny: wkrótce po orędziu Pana Prezydenta z dnia 13 września, bo dnia 19 września miałem sposobność przemawiać na zebraniu w Łucku i przemówienie to było przez całą prasę polską wydrukowane, a więc chyba doszło do świadomości tak wybitnego polityka, jak poseł Dudziński. Mówiąc tam o pracach przyszłych izb nad ordynacją wyborczą, powiedziałem tak: „Żąda Pan Prezydent Rzeczypospolitej, by Izby ustawodawcze wypowiedziały się w sprawie ordynacji wyborczej. Nie rzucamy obietnic ani frazesów, ustawa będzie wypracowana. Wymaga to długiej pracy. Niech więc przyszłe Izby pracę tę wykonają”. Czy to już zapowiedź, że my tak sobie prędziutko, szast, prast ordynację wyborczą uchwalimy? Może nieobecny tu p. poseł Dudziński przeczyta sobie w prasie albo tutaj ze stenogramu moje przemówienie i da na to odpowiedź. Mnie się zdaje, że to było to samo stanowisko, które zajmujemy i dzisiaj, że pracować będziemy nad dobrą ordynacją wyborczą, rozpracowywać i uchwalimy ją taką, by solidnie zobowiązania swoje względem Państwa i w myśl zleceń Pana Prezydenta Rzeczypospolitej wykonać.</u>
<u xml:id="u-81.8" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#WacławMakowski">Nikt więcej nie jest zapisany do głosu. Czy Pan Referent zechce zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#komentarz">(P. Długosz: Proszę.)</u>
<u xml:id="u-82.2" who="#WacławMakowski">P. referent ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#WacławDługosz">Wysoki Sejmie! Dziś p. poseł Dudziński w swoim przemówieniu omawiając sprawę żydowską wymienił parę osób, które pracują w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i mają być rzekomo pochodzenia żydowskiego. Otrzymałem w tej materii dowody. Przede wszystkim od p. dyrektora departamentu Hausnera otrzymałem metryki, które mam w ręku, na podstawie których mogę stwierdzić, że od trzech pokoleń jest on katolikiem, jak również jego rodzina i nigdy Żydem nie był. Takież oświadczenie i metrykę z r. 1919 otrzymałem od p. radczyni Scheinkönigowej. Dla sprostowania te rzeczy podaję do wiadomości Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-83.1" who="#komentarz">(P. Döllinger: Panie Referencie, takie wystąpienie należy napiętnować.)</u>
<u xml:id="u-83.2" who="#WacławDługosz">Jednocześnie chcę zaznaczyć, że p. dyrektor departamentu Hausner ma brata księdza, wydaje książki religijne, między innymi współpracował w wydaniu książki, którą mam tu w ręku: „Dzieje biblijne”, wydane przez księdza Józefa Boczara.</u>
<u xml:id="u-83.3" who="#WacławDługosz">Wysoka Izbo! Dziś tutaj podczas debaty padły ze strony p. posła Dudzińskiego słowa, których już dawno ta Izba nie słyszała. Mianowicie padł frazes, że Polska staje się coraz bardziej państwem policyjnym. Powiedział więcej, fakt ten nie nastręcza już żadnej wątpliwości. Istnieje nawet pewien termin, który określa tego rodzaju politykę, jako politykę „golędzinowską”. Chciałbym, abyśmy się chwilę zastanowili nad tym słowem. Jeżeli mówi się o państwie policyjnym, to można rozumieć przez to, że jest nadmierna ilość policji. Tego nie ma. Boć sam p. Dudziński powiedział, że jednak policji nie ma tak dużo. Ja w referacie, który koledzy otrzymali, podkreśliłem to wyraźnie, że jest duża ilość posterunków nieobsadzonych, że ludność domaga się coraz bardziej, ażeby była zabezpieczona przed różnymi przestępstwami. Dalej jeżeli wezmę cyfry, które charakteryzują jaka ilość mieszkańców przypada w innych państwach na jednego policjanta, to znowu będziemy mieli dowód, jak Polska pod tym względem stoi jeszcze daleko od innych państw. A więc, na jednego policjanta w Turcji wypada 341,2, w Austrii 413,7, w Węgrzech 420,34, w Niemczech 485 mieszkańców — mówię w cyfrach okrągłych — w Portugalii — 610, w Ameryce Północnej — 833, w Grecji — 847, w Polsce — 1166. Gdzież tu może być mowa o tym, że policji jest za dużo w Polsce?</u>
<u xml:id="u-83.4" who="#WacławDługosz">Jeżeli weźmiemy jeszcze pod uwagę obszar, warunki komunikacyjne, w jakich policja pracuje, to niewątpliwie stwierdzić trzeba, że pod tym względem nie ma jakichkolwiek przerostów, przeciwnie, raczej należy jeszcze ten aparat policyjny wzmocnić, jeżeli on ma swoją rolę należycie pełnić.</u>
<u xml:id="u-83.5" who="#WacławDługosz">Ale ktoś może postawić jeszcze inne pytanie: Sprawa nie polega na ilości policji, ale na funkcji, jaką spełnia policja. Proszę Wysokiej Izby, wszyscy już niejednokrotnie o tym mówiliśmy, że aparat policyjny jest przeciążony. Przecież policja ma zapewnić bezpieczeństwo, ma zabezpieczyć spokój i ład w Państwie, spełnia rolę porządkową, spełnia tego rodzaju funkcje, których w innych państwach policja nie spełnia. I tej pracy przybywa coraz więcej. Wystarczy powiedzieć, że ustawa o szkodach w lasach, polach znowu nakłada specjalne ciężary i obowiązki na policję. I ta policja jest przeciążona istotnie pracami, które nie należą do niej.</u>
<u xml:id="u-83.6" who="#WacławDługosz">Może być jeszcze trzecia kwestia — w czyich rękach jest ten aparat, kto nim dysponuje. Proszę Wysokiej Izby! Przecież wiemy, że policja jest w dyspozycji Ministra Spraw Wewnętrznych. Jest to Komenda Główna Policji. Dzisiaj tu pod adresem p. Premiera padało dość dużo komplementów, padało dość dużo życzliwych słów. Przecież i p. poseł Dudziński powiedział, że za tego rodzaju stan w 100% nie można winić p. Premiera. A więc jeżeli tak jest, jeżeli ma się zaufanie do tego czynnika, który tym aparatem dysponuje, to musimy się zgodzić jeszcze i na inną rzecz, że jeżeli jest stworzona policja, która stanowi pewne zwarte szeregi, policja w Golędzinowie, to musimy sobie odpowiedzieć na jedno pytanie, czy policja ma służyć do tego, żeby w pewnych wyjątkowych okolicznościach, przy jakichśkolwiek, powiedzmy, strajkach miała używać broni palnej? Czy mają koniecznie padać ludzie zabici? Mnie się zdaje, że nie. Istnieją środki prewencyjne, które winny być tak zastosowane, by śmiertelnych wypadków nie było. Gdyby p. poseł Dudziński zadał sobie trud i przeczytał mój referat, to ja tam, gdzie mówię o bezpieczeństwie w Państwie, podałem cyfry, podałem ilość zatrudnionych robotników przed paru laty i w ostatnim czasie. Podałem ilość strajkujących ludzi, podałem jakie zakłady, jakie strajki były i wszystkie przytoczone cyfry wyraźnie świadczą o tym, że nastąpiła znaczna poprawa. Co więcej, nikt nie notuje od dwóch lat, aby były jakiekolwiek wypadki jakichś demonstracyj ulicznych, w których byliby zabici. Przed tego rodzaju wypadkami zabezpiecza policja, która jest zgrupowana w szeregach w Golędzinowie. Etatów tej policji jest w tej chwili przewidzianych na 10 kompani rezerwowych, w tym jest przewidziane 20 etatów oficerskich, 1.500 szeregowców. W istocie jest 14 oficerów i 1003 szeregowców. Nadto przewidziane są dwa szwadrony, w tym czterech oficerów i 186 koni, de facto to jest 2 oficerów i 185 koni. Mnie się wydaje, że to, co zostało zorganizowane w Polsce, nie jest jakimś zjawiskiem odosobnionym, nie jest wymysłem polskim. Gdybyśmy wzięli Francję, to przecież we Francji istnieje 60 tysięczna gwardia narodowa, która spełnia rolę tę, jaką u nas policja golędzinowska, i nikomu na myśl nie wpadło, żeby powiedzieć, że Francja jest państwem policyjnym.</u>
<u xml:id="u-83.7" who="#WacławDługosz">Dalej p. poseł Dudziński, rozpatrując sytuację w swoim przemówieniu, powiedział, że z tych zwycięstw i sukcesów międzynarodowych, jakie w zeszłym roku jako Państwo osiągnęliśmy, należy wyciągnąć konsekwencje. Użył słów następujących: „Zgadzam się z Kolegą Sanojcą, że ścierają się z sobą dwie metody, metoda ciężkiej odpowiedzialnej pracy i metoda względnie łatwego bujania”.</u>
<u xml:id="u-83.8" who="#WacławDługosz">Wysoka Izbo! Nie wiem, co miał na myśli p. poseł Dudziński. Bo jeżeli wszyscy zwracali się z uznaniem do p. Premiera, do p. Ministra Spraw Wewnętrznych i podkreślali jego pracę, to wydaje mi się, że przecież to powiedzenie, to' słowo „bujanie” nie może się odnosić w tym wypadku do p. Ministra. Raczej odwrotnie, jest ktoś inny, kto buja. Ten, kto powiedział mowę i wyszedł. To jest, mnie się wydaje, ta metoda, która w naszym życiu politycznym niejednokrotnie odgrywa dość poważną rolę. Dzisiaj rano przemawiając powiedziałem, że istnieje jeszcze fałsz i obłuda i to istotnie jest ta metoda, która niejednokrotnie charakteryzuje nasze poczynania polityczne.</u>
<u xml:id="u-83.9" who="#WacławDługosz">A dalej drugie powiedzenie. Czy trzeba zaprzęgnąć naród do ciężkiej, odpowiedzialnej pracy? Jako przykład tego, że się nie szanuje obywatela i tego złego stosunku Rządu do ludności p. Dudziński przytoczył wypadek szupasowania jednego z agitatorów z pewnego powiatu województwa lubelskiego. Ja nie znam tego wypadku, nie mogę go charakteryzować. Ale mnie utkwił w pamięci jeden moment, kiedy p. poseł Dudziński powiedział, że był to instruktor jedwabniczy. Wysoka Izbo, zapytuję, czy istotnie trzeba instruktora jedwabniczego gdzieś z Krakowa czy z jakiej innej miejscowości przysyłać do województwa lubelskiego, do powiatu biłgorajskiego na wybory gromadzkie? Ja znam taki wypadek z innego województwa, gdzie ludność wiejska po przyjeździe tego rodzaju agitatora, który gdzieś z nieznanych okolic przyjeżdżał, jeździł i podpalał dom za domem, zwracała się do nas: ludzie, na miłość Boską, mówicie o silnym Rządzie, a czemuż pozwalacie na to, żeby agitację prowadzić taką, która musi się skończyć wybuchem. Trzeba temu zaradzić. Nie chcę tłumaczyć tego wypadku, nie jest to moją rzeczą, ale mówię na podstawie obserwacji zjawisk, które się nieraz w życiu spotyka, że tego rodzaju wypadki są i że jeżeli się nie zapobiegnie tego rodzaju akcji, to może się to skończyć krzywdą nie dla nikogo innego, jak dla tejże ludności. Nie przytoczył tu p. poseł Dudziński wypadku, aby właśnie w tamtym powiecie kogoś skrzywdzono. Przeciwnie, usuwa się jednostkę, która jest jednostką szkodliwą, złą, która może w pewnym wypadku wywołać pożar, a taka praca niechybnie musi być surowymi środkami wstrzymana.</u>
<u xml:id="u-83.10" who="#WacławDługosz">Pyta dalej p. poseł Dudziński, jak sobie wyobrażamy pracę. Wysoka Izbo! Jutro mija tydzień, kiedyśmy obchodzili 20-lecie istnienia Sejmu Rzeczypospolitej. Po raz pierwszy w dziejach Sejmu Rzeczypospolitej zjawił się w Sejmie Pan Prezydent Rzeczypospolitej łącznie z Naczelnym Wodzem Marszałkiem Śmigłym Rydzem. Wydaje mi się, że to jest dowód wielkiego uznania, że to jest rzecz, która niewątpliwie powinna być odpowiednio przez społeczeństwo i Izbę oceniona.</u>
<u xml:id="u-83.11" who="#WacławDługosz">W przemówieniu p. Marszałka słyszeliśmy charakterystykę tych rzeczy, które się dokonały w ciągu 20 lat. Polska, która powstała z niewoli, Polska rozbita na trzy zabory, Polska bez armii, Polska bez urzędów, bez kolei, bez pieniędzy i Polska po 20-leciu — ten, kto patrzy oczyma uczciwymi, musi powiedzieć, że Polska dokonała wielkich rzeczy. I jeżeli dzisiaj Obóz Zjednoczenia Narodowego nawołuje do zwartości, do sprzęgnięcia sił i mówi, że należy wyciągnąć konsekwencje z sytuacji, z tych sukcesów, któreśmy uzyskali w roku zeszłym, to na jakiej drodze? Na drodze pracy uczciwej i rzetelnej. P. poseł Dudziński ma możność poprzeć tę pracę przez wstąpienie do szeregów Obozu Zjednoczenia Narodowego. Ja wiem, że w Polsce opozycja popłaca, wiem, że jest w Polsce łatwiej zdobyć sobie popularność krytyką niż pracą rzeczową i twórczą. Ale przecież ta praca, którą my wykonujemy i na którą idziemy, jest niełatwa.</u>
<u xml:id="u-83.12" who="#WacławDługosz">I nie można w tej chwili dyskontować tego, co się dzisiaj w prasie pisze i co się mówi, bo przecież przypomnijmy sobie, proszę Wysokiej Izby, weźmy dzienniki z ostatnich paru dni. Powszechnie się przygotowywało to przedpole walki, mówiło się, że dopiero tutaj na tej trybunie pokażą się ci ludzie, którzy mają podnieść poziom pracy parlamentarnej, ci, którzy dopiero mają przekonać społeczeństwo, jaki jest stosunek społeczeństwa do Sejmu. Ale wydaje mi się, że tego rodzaju przemówienia, jak te, które tu słyszeliśmy wczoraj i dzisiaj, te przemówienia właśnie, które niejednokrotnie ze strony tzw. niezależnych posłów tutaj padały, bynajmniej nie świadczą o tym, żeby oni szli po tej twardej drodze, jaką my kroczymy. A niewątpliwie ta droga jest twarda i ciężka, bo trzeba iść do szerokich mas społeczeństwa, iść do mas wiejskich i robotniczych, iść do miast i przekonywać, że dzisiaj stosunek obywatela do policjanta polskiego musi być inny niż za czasów zaborczych, że policjant polski spełnia ciężką rolę, bo musimy się zgodzić na jedną rzecz, że Państwo ma prawo przymusu do obywateli nieposłusznych, że Państwo ma prawo zmusić obywatela do wykonywania takich czy innych funkcyj i obowiązków w stosunku do Państwa i nie wolno przechodzić nad tym do porządku dziennego, a policja spełnia niewątpliwie swój ciężki obowiązek, trzeba stwierdzić to zupełnie obiektywnie, zresztą wyraz temu dali koledzy posłowie w swoich przemówieniach.</u>
<u xml:id="u-83.13" who="#WacławDługosz">I dlatego wydaje mi się, że ten, kto chce patrzeć na przyszłość naszego narodu, wie, że nas czeka praca ciężka, wie, że jeszcze trzeba wiele rowów zasypać, że trzeba wiele niedokładności usunąć, ale można to zrobić tylko przez wzajemne zaufanie, przez krytykę, rzetelną i uczciwą, ale jednocześnie przez odwagę, ażeby pochwalić to, co istotnie w tym Państwie, w tym narodzie, w tym społeczeństwie się dokonywa.</u>
<u xml:id="u-83.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-83.15" who="#WacławDługosz">Jeżeli chodzi o sprawę, która specjalnie od paru dni nabrała tak jaskrawego wyrazu — atak o sprawę ordynacji wyborczej, to sądzę, że dzisiejsze oświadczenie Szefa naszego Obozu kładzie kres tendencyjnym oświetleniom prasowym. Nie idąc na drogę wyścigu, nie uznajemy tego rodzaju ultimatum, jakie zostało dzisiaj rzucone, że jeżeli Obóz Zjednoczenia Narodowego do 18 marca nie zgłosi projektu ordynacji wyborczej, to ktoś zgłosi ją w dniu 19 marca. Uważam, że tego rodzaju stawianie ultimatum czy rzucanie jakichkolwiek terminów nie jest rzeczą poważną. Musimy kroczyć tą drogą, jaką nam nakazuje obowiązek i do czego wzywa orędzie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej. Wydaje mi się, że na świecie nie ma państwa, które byłoby zadowolone z ordynacji wyborczej. Trzeba ją zrobić taką, aby była zgodna z interesami Państwa i była przystosowana do sytuacji politycznej, jaką w tej chwili przeżywamy.</u>
<u xml:id="u-83.16" who="#WacławDługosz">Musimy, jak Marszałek Józef Piłsudski powiedział, uczynić Polskę wielką. Polska może żyć jako Państwo wielkie, potężne i mocarne. Wydaje mi się, że odgłos, z jakim praca nasza spotyka się nie tutaj w pismach, ale tam na dole, świadczy, że uwieńczona będzie pomyślnymi rezultatami.</u>
<u xml:id="u-83.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-83.18" who="#WacławDługosz">P. poseł Erdman zgłosił rezolucję treści następującej: „Sejm wzywa Rząd do zaniechania dalszego nakładania na związki samorządowe nowych obowiązków bez jednoczesnego udostępnienia tym związkom nowych wystarczających źródeł dochodowych na pokrycie zwiększonych wydatków”. Uważam tę rezolucję za słuszną. Dlaczego? Nam wszak chodzi o równowagę budżetową. Jeżeli w budżecie Państwa stawiamy warunek wyraźny, że budżet Państwa musi być zrównoważony, to zdrowa gospodarka naszych samorządów również tego wymaga. I dlatego, jako referent budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wypowiadam się za przyjęciem rezolucji zgłoszonej przez p. posła Erdmana.</u>
<u xml:id="u-83.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#WacławMakowski">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-84.1" who="#WacławMakowski">Poza porządkiem dziennym prosił o głos p. Wawrzkowicz do osobistego oświadczenia.</u>
<u xml:id="u-84.2" who="#WacławMakowski">Udzielam głosu p. Wawrzkowiczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#AntoniWawrzkowicz">Wysoka Izbo! W dniu 13 bm. w dyskusji ogólnej nad preliminarzem budżetowym zapytał mnie kolega Sanojca, zabierając głos po mnie, kto upoważnił mnie do zabierania głosu w sprawie tak zw. brzeskiej, względnie w sprawie Witosa i towarzyszy, nazywając to — nie wiem, czy godnym tej Wysokiej Izby określeniem — „bujaniem”. Początkowo chciałem nad tym przejść do porządku dziennego, jednak po namyśle, zwłaszcza, że scripta manent, a protokół już sporządzony i by na przyszłość zastrzec się przeciw tak niepoważnym pytaniom, odpowiadam; do poruszenia tej kwestii upoważniło mnie moje niezależne sumienie poselskie, ugruntowane na Konstytucji, regulaminie Sejmu i na wielkiej maksymie: salus Rei publicae suprema lex — jednym słowem upoważniło mnie do tego i prawo i obowiązek.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#WacławMakowski">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-86.1" who="#WacławMakowski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie projektu ustawy, złożonego przez posła Jóźwiaka.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#MieczysławOrlański">Projekt ustawy, złożony przez posła Stanisława Jóźwiaka, w sprawie zakazu delegowania urzędników państwowych na stanowiska dodatkowo wynagradzane.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#WacławMakowski">Projekt ten przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-88.1" who="#WacławMakowski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie złożonych interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#MieczysławOrlański">Interpelacja, złożona przez posła dra Józefa Putka do p. Ministra Komunikacji w sprawie uporządkowania przystanków kolejowych na terenie powiatu wadowickiego.</u>
<u xml:id="u-89.1" who="#MieczysławOrlański">Interpelacja, złożona przez posła dra Józefa Putka, do p. Ministra Opieki Społecznej w sprawie emigracji zarobkowej do Niemiec.</u>
<u xml:id="u-89.2" who="#MieczysławOrlański">Interpelacja p. Edwarda Dutkiewicza do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie dodatku na mieszkania dla nauczycielek zamężnych.</u>
<u xml:id="u-89.3" who="#MieczysławOrlański">Interpelacja, złożona przez p. Antoniego Wawrzkowicza, do p. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie wydzielenia gromad gminy zbiorowej wiśniowa z powiatu administracyjnego krośnieńskiego i przyłączenia ich do powiatu rzeszowskiego, tudzież o pozostawienie ich przy sądzie grodzkim w Strzyżowie.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#WacławMakowski">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę je p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-90.1" who="#WacławMakowski">Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się jutro, w piątek dn. 17 lutego o godz. 9 z porządkiem dziennym następującym.</u>
<u xml:id="u-90.2" who="#WacławMakowski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#MieczysławOrlański">1) Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1939/40 (druk nr 100). Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
<u xml:id="u-91.1" who="#MieczysławOrlański">14 — Ministerstwo Opieki Społecznej;</u>
<u xml:id="u-91.2" who="#MieczysławOrlański">16 — Emerytury i zaopatrzenia;</u>
<u xml:id="u-91.3" who="#MieczysławOrlański">17 — Renty inwalidzkie i pensje.</u>
<u xml:id="u-91.4" who="#MieczysławOrlański">2) Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-91.5" who="#MieczysławOrlański">a) o zastawie rejestrowym na maszynach i aparatach (druk nr 83);</u>
<u xml:id="u-91.6" who="#MieczysławOrlański">b) o likwidacji Kasy Emerytalnej dla robotników Kolei Państwowych w b. dzielnicy pruskiej (druk nr 84);</u>
<u xml:id="u-91.7" who="#MieczysławOrlański">c) o popieraniu melioracyj wodnych dla potrzeb rolnictwa (druk nr 85).</u>
<u xml:id="u-91.8" who="#MieczysławOrlański">3) Pierwsze czytanie projektów ustaw, złożonych przez posłów:</u>
<u xml:id="u-91.9" who="#MieczysławOrlański">a) Juliusza Dudzińskiego w sprawie zmiany dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 listopada 1938 r. o rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich (druk nr 78);</u>
<u xml:id="u-91.10" who="#MieczysławOrlański">b) dra Stefana Barana w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r. o prawie o notariacie (druk nr 79).</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#WacławMakowski">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-92.1" who="#WacławMakowski">Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>