text_structure.xml
349 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 15.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Wicemarszałek Sejmu Tadeusz Schaetzel.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#TadeuszSchaetzel">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#TadeuszSchaetzel">Jako sekretarze zasiadają pp. Kopeć i Skrypnyk. Protokół i listę mówców prowadzi p. Kopeć.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#TadeuszSchaetzel">Protokół 66 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#TadeuszSchaetzel">Komunikuję Izbie, że w sprawie posła Hutten-Czapskiego Sąd Marszałkowski wydał następujące orzeczenie.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie tego orzeczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#StepanSkrypnyk">„Orzeczenie.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#StepanSkrypnyk">Sąd Marszałkowski w składzie: przewodniczącego posła Bolesława Jerzego Świdzińskiego oraz członków Jana Śląskiego i dra Mariana Gładysza, posłów na Sejm, po zakończeniu przewodu sądowego na posiedzeniach w dniach 1 i 4 lutego 1938 r. rozpoznał sprawę posła Emeryka Hutten-Czapskiego, wszczętą na jego wniosek z dnia 14 stycznia 1938 r. w związku ze wzmiankami w kilku pismach codziennych, wydawanych w Warszawie, a mianowicie: w Warszawskim Dzienniku Narodowym, Dobrym Wieczorze, Kurierze Codziennym i Kurierze Porannym.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#StepanSkrypnyk">Wymienione wzmianki prasowe mniej więcej jednobrzmiące, a ukazujące się w różnych odstępach czasu, insynuują posłowi Emerykowi Hutten-Czapskiemu rolę przy wyrębie lasów na Kresach Wschodnich, uwłaczającą jego godność, jako posła i obywatela.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#StepanSkrypnyk">Sąd po przesłuchaniu p. posła Emeryka Hutten-Czapskiego i senatora Zygmunta Beczkowicza, jako ówczesnego wojewody nowogródzkiego, oraz po zbadaniu akt urzędowych, a mianowicie pism p. wojewody nowogródzkiego z 15. IV. 1930 r. nr R. III. 405/4 oraz z 16. IV. 1930 r. nr R. — III — 405/4 stwierdził:</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#StepanSkrypnyk">1) że sprawa dotyczy działalności p. posła Emeryka Hutten-Czapskiego w okresie, kiedy nie był posłem,</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#StepanSkrypnyk">2) że sprawę wyrębu lasów załatwił on zgodnie z poleceniem władz nadzorczych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#StepanSkrypnyk">Wobec powyższego Sąd Marszałkowski, zgodnie z wnioskiem rzecznika, posła Zygmunta Sowińskiego, orzeka, iż p. poseł Emeryk Hutten-Czapski nie uchybił w związku z tą sprawą godności posła i obywatela.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#StepanSkrypnyk">Przewodniczący: ( — ) B. Świdziński.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#StepanSkrypnyk">Członkowie: ( — ) Jan Śląski, ( — ) Dr M. Gładysz”.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#TadeuszSchaetzel">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy Skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1938/39 (druk nr 700): Rozprawa szczegółowa nad częścią 1) Prezydent Rzeczypospolitej — sprawozdawca p. Zaklika.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#TadeuszSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WalerianZaklika">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy na r. 1938/39 wykazuje w części 1 „Prezydent Rzeczypospolitej” w dochodach kwotę 144.470 zł, co w porównaniu do budżetu za rok 1937/38 daje zwyżkę dochodu w kwocie 8.480 zł. Na preliminowane dochody składają się: częściowy zwrot kosztów umundurowania, czynsze za lokale w gmachach reprezentacyjnych, głównie z wynajmu lokali z zamku w Poznaniu, dochód z wstępu przy zwiedzaniu gmachów zabytkowych, dalej z parków i ogrodów i wreszcie dochody z drobniejszych wpływów, ujęte w preliminarzu oznaczeniem „Różne dochody”.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#WalerianZaklika">Poważny wzrost dochodów, a to o 11.800 zł, jest preliminowany w § 10 działu 2 „Urządzenia reprezentacyjne”, co wydaje się uzasadnione ze względu na wzrastającą liczbę osób, zwiedzających gmachy zabytkowe; zaznaczyć przy tym należy, że opłaty wstępu dla zwiedzających są niskie a ponadto wojskowym, młodzieży, uczestnikom wycieczek zbiorowych przyznaje się znaczne ulgi.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#WalerianZaklika">Wydatki części I są preliminowane kwotą 3.126.000 zł. Wydatki te są wyszczególnione w trzech działach:</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#WalerianZaklika">W dziale I preliminuje się uposażenie Prezydenta Rzeczypospolitej w kwocie 195.000 zł oraz przelew z tytułu podatku dochodowego, opłaty emerytalnej i wpłaty na rzecz Funduszu Pracy w łącznej kwocie 55.050 zł. Obie pozycje są nie zmienione w stosunku do lat ostatnich, natomiast nadmieniam, że do r. 1931/32 wynosiło uposażenie Prezydenta Rzeczypospolitej 300.000 zł, a jeszcze w r. 1935/36 kwotę 235.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#WalerianZaklika">W dziale 2 „Kancelaria Cywilna” preliminowane są wydatki na sumę 1.667.750 zł. Rozpatrując ten dział, należy wziąć pod uwagę, że budżet Kancelarii Cywilnej obejmuje wydatki na właściwą kancelarię, wykonywującą czynności urzędowe przy Panu Prezydencie Rzeczypospolitej, następnie wydatki reprezentacyjne i Fundusz do rozporządzenia Pana Prezydenta, wreszcie wydatki połączone z użytkowaniem rezydencji, a to zamku w Warszawie, Łazienek, zamków na Wawelu i w Poznaniu, pałacu w Spalę i w Wiśle. Wedle przeprowadzonego przez biuro Kancelarii Cywilnej rozliczenia, na płace urzędników i funkcjonariuszy właściwej kancelarii, na odnośne świadczenia osobowe, podróże i przesiedlenia oraz wydatki biurowe przypada z preliminowanych wydatków kwota 270.999 zł 20 gr. Wydatki reprezentacyjne są preliminowane w kwocie 183.000 zł, fundusz dyspozycyjny 60.000 zł, zaś pozostałych 1.153.750 zł 80 gr stanowią kwoty, przeznaczone na utrzymanie rezydencyj. Utrzymanie w odpowiednim stanie zabytków narodowych w Warszawie i Krakowie jest koniecznością; najgodniejszą formą użytkowania tych zabytków jest przeznaczenie ich na rezydencje Głowy Państwa. Wydatki, które obciążają budżet Pana Prezydenta z tytułu przeznaczenia zabytków na rezydencje, musiałyby w każdym wypadku obciążać Skarb Państwa także wtedy, gdyby Wawel lub Łazienki przeznaczone były na Muzeum Narodowe, a różnica zachodziłaby w tym, że wydatki na ten cel znajdowałyby się w innej części budżetu.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#WalerianZaklika">W dziale 2 „Kancelaria Cywilna” w § 1 na płace preliminuje się 689.270 zł, więcej o 11.210 zł, niż w budżecie tegorocznym, z powodu zaangażowania urzędnika do prac inwentaryzatorskich na zamku i 4 niższych funkcjonariuszy oraz przesunięcia kilku urzędników i funkcjonariuszy do wyższych grup uposażeń. W § 2 „Różne świadczenia osobowe”, wynoszące łącznie 66.320 zł, i w § 3 „Podróże służbowe i przesiedlenia”, preliminowane w kwocie 16.490 zł, mieszczą się w porównaniu do budżetu roku bieżącego nieznaczne podwyżki. W § 4, preliminowanym w kwocie 42.000 zł na środki lokomocji, znajduje się wydatek na kupno jednego samochodu ciężarowego, którego nabycie okazuje się niezbędne wobec całkowitej niezdatności do użytku starego samochodu, pracującego w Łazienkach. W § 5 „Pomieszczenie” preliminowanych jest 281.990 złotych na opał, światło, wodę, utrzymanie czystości itp., co stanowi w porównaniu do budżetu tegorocznego zwyżkę o 24.306 zł. Tak znaczna stosunkowo zwyżka została spowodowana wzrostem wydatków w związku z nowourządzanymi apartamentami gościnnymi dla szefów państw obcych w zamku, rozszerzeniem sieci elektrycznej w Spalę i urządzeniem dolnego parku nad Wisłą w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#WalerianZaklika">Wydatki biurowe w kwocie 41.470 zł są preliminowane bez znaczniejszej zmiany. W § 8 „Inne wydatki” preliminuje się 15.240 zł wobec 12.706 zł w budżecie tegorocznym. Remont i konserwacja nieruchomości kosztować mają, tak jak w roku bieżącym, 62.000 zł.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#WalerianZaklika">W § 10 preliminuje się na urządzenia reprezentacyjne kwotę 112.000 zł, więcej o 58.000 zł w porównaniu do budżetu tegorocznego. Zwiększony wydatek jest wywołany zamierzonym urządzeniem apartamentów gościnnych dla szefów państw obcych.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#WalerianZaklika">Na utrzymanie parków i ogrodów preliminuje się 97.370 zł o 8.990 zł więcej niż w roku bieżącym. Zwiększenie kredytów jest spowodowane urządzeniem dolnego parku w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#WalerianZaklika">Wydatki reprezentacyjne 183.000 zł i fundusz do rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej w kwocie 60.000 zł pozostają bez zmian. Fundusz używany jest przez Pana Prezydenta na stypendia, dary z łaski i w ogóle datki na cele społeczne.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#WalerianZaklika">Wydatki w dziale 3 „Gabinet Wojskowy” są preliminowane w kwocie 1.208.200 zł, wyższej o 311.050 zł od sumy tegorocznego budżetu.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#WalerianZaklika">Główna zwyżka mieści się w § 1 „Płace”, preliminowanym w kwocie 688.200 zł w porównaniu do 480.600 zł w budżecie tegorocznym, i w § 2 „Różne świadczenia osobowe”, preliminowanym w kwocie 72.390 zł wobec 59.030 zł w budżecie tegorocznym, Ta znaczna zwyżka wydatków wymaga wyjaśnienia. Dotychczas służbę bezpieczeństwa na zamku pełnili funkcjonariusze, będący na etacie policji państwowej. W roku bieżącym zwolniono ze służby na zamku funkcjonariuszy policyjnych, których przydzielono z powrotem do właściwej im służby policyjnej, a na ich miejsce przyjęto podoficerów zawodowych, którzy pełnić będą czynności dotychczas na zamku zajętych funkcjonariuszy policyjnych.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#WalerianZaklika">W § 3 na „Podróże służbowe i przesiedlenia” preliminuje się 57.920 zł, o 16.920 zł więcej, niż w budżecie w roku bieżącym.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#WalerianZaklika">§ 4 „Środki lokomocji” preliminuje się w kwocie 121.840 zł. Pozycja ta wykazuje również znaczniejszą zwyżkę w kwocie 22.670 zł, spowodowaną głównie potrzebą kupna jednego samochodu. § 5 „Pomieszczenie”, preliminowany w kwocie 52.200 zł, wykazuje zwyżkę o 30.000 zł. Głównym powodem preliminowania wyższej kwoty jest to, że w związku z uporządkowaniem dolnej części parku nad Wisłą, na zamku warszawskim zostały zburzone dotychczasowe koszary i zachodzi potrzeba wydzierżawienia pomieszczeń dla kompanii zamkowej.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#WalerianZaklika">Wydatki objęte §§ 6 „Wydatki biurowe”, 8 „Inne wydatki”, 9 „Remont i konserwacja nieruchomości”, wynoszące łącznie kwotę 21.350 zł, są preliminowane w dotychczasowej wysokości. W § 10 „Wyżywienie” preliminuje się 94.000 zł, o 10.000 zł więcej, aniżeli w budżecie tegorocznym. Zwyżka ta znajduje uzasadnienie w podniesieniu się cen produktów konsumcyjnych. W § 11 „Wyekwipowanie” preliminuje się 74.000 zł, o 10.000 zł więcej, aniżeli w budżecie tegorocznym, z powodu zwiększonych kosztów wiekwipowania i umundurowania szeregowych. § 12 „Wydatki reprezentacyjne” preliminowane w kwocie 22.000 zł, nie wykazują zmiany.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#WalerianZaklika">Ogólna suma wydatków części 1 preliminarza budżetowego wynosi 3.126.000 zł. W porównaniu do budżetu tegorocznego preliminuje się więcej o 426.612 zł.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#WalerianZaklika">Komisja Budżetowa rozważyła preliminarz budżetowy Prezydenta Rzeczypospolitej na rok 1938/39 na posiedzeniu w dniu 20 grudnia 1937 r. i w dniu 5 lutego 1938 r. i przyjęła go bez poprawek.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#WalerianZaklika">Wicemarszałek Schadzek Kto z Panów Posłów zgłasza się do krótkich zapytań? Nikt. Do tej części budżetu nikt nie jest zapisany do głosu, ten punkt porządku dziennego uważam więc za wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#WalerianZaklika">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częściami 2a — Sejm i 2b — Senat — sprawozdawca p. Puławski.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#WalerianZaklika">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#IgnacyPuławski">Wysoka Izbo! W drukowanym sprawozdaniu Komisji Budżetowej o preliminarzach Sejmu i Senatu poddałem szczegółowej analizie zmiany, jakie zawierało przedłożenie w porównaniu z poprzednim budżetem, w końcu wykazałem zmiany proponowane przez komisję.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#IgnacyPuławski">Ograniczę się tylko do kilku objaśnień. W preliminarzu Sejmu na rok przyszły suma wydatków miała być zwiększona o 14.885 zł, a to wobec wstawienia w wydatkach nadzwyczajnych kwoty 15.000 zł z tytułu należności przedsiębiorstwom za roboty, dokonane w okresie rozbudowy gmachu Sejmu w latach 1925–1928.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#IgnacyPuławski">Uzyskane na dietach poselskich 40.000 zł oszczędności przeznaczone zostały częściowo na zorganizowanie biura prawnego w myśl wniosku kolegi p. Długosza, który referował ten dział podczas poprzedniej sesji i postulatów pp. posłów i senatorów w komisjach, częściowo na wydatki rzeczowe i drobne inwestycje, które nie mogły być uwzględnione w latach poprzednich podczas kompresji wydatków państwowych. Między innymi wkrótce zostanie zainstalowana w gmachu Sejmu automatyczna centrala telefoniczna, która ułatwi komunikację telefoniczną z miastem. Sprawa instalacji głośnikowej została załatwiona w ten sposób, że z dniem 1 stycznia r. b. stanowi ona już własność Sejmu.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#IgnacyPuławski">W czasie dyskusji ustalona została konieczność uzupełnienia biura Sejmu przez dodanie jednego etatu w Wydziale Prac Parlamentarnych, co powoduje zwiększenie wydatków osobowych o 2.200 zł. W związku z mającym się odbyć w r. 1938 w Warszawie kolejnym zjazdem Międzynarodowej Ekonomicznej Konferencji Parlamentarnej wstawiono do preliminarza 100.000 zł stanowiących 2/3 sumy, niezbędnej na ten cel. W wyniku zaprojektowanych zmian preliminarz Sejmu został zwiększony o sumę 102.200 zł, a w porównaniu z rokiem bieżącym o 117.085 zł.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#IgnacyPuławski">Również w budżecie Senatu wstawiona została pozycja 50.000 zł na organizację zjazdu. Ponieważ już samo przedłożenie zawierało zwiększenie wydatków o 26.140 zł głównie w związku z powołaniem do życia biura prawnego, jak i w Sejmie — preliminarz Senatu w wydatkach na rok przyszły będzie większy od obecnego o 76.140 złotych.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#IgnacyPuławski">Pragnąłbym, by Wysoka Izba wypowiedziała się, czy podziela mój pogląd, że do kompletu druków wysyłanych członkom Izb ustawodawczych należałoby włączyć „Dziennik Ustaw”. Wniosek mój w tej materii nie znalazł załatwienia w komisji ze względu na dodatkowe obciążenie budżetu.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#IgnacyPuławski">Wysoki Sejmie! Podczas dyskusji nad preliminarzem, jaki mam zaszczyt referować, poruszone zostały trzy zagadnienia: stosunek Rządu do parlamentu, warunki w jakich Sejm pracuje i wreszcie sprawa ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#IgnacyPuławski">W odniesieniu do pierwszego zagadnienia na podstawie wyjaśnień, jakich udzielił p. Premier na przemówienie jednego z kolegów, i przebiegu prac Komisji Budżetowej w bieżącej sesji wydaje mi się możliwe stwierdzenie, że stosunki te są poprawne i wzajemnie lojalne. Na ostatnim posiedzeniu Komisji Budżetowej p. Wicepremier oznajmił o gotowości Rządu zadośćuczynienia nawet tym wnioskom poselskim, które zgłoszone są i uchwalane w formie rezolucyj i na dowód tego wymienił szereg rezolucyj Izb, zrealizowanych przez Rząd w roku ubiegłym. Można powiedzieć, że współpraca Rządu i Izb czyni postępy.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#IgnacyPuławski">Gorzej przedstawiają się warunki pracy Izb ustawodawczych. Podnoszono na komisji, że czteromiesięczny okres sesji zwyczajnej jest za krótki, ażeby obok przepracowania budżetu można było wszechstronnie rozważyć projekty ustaw wnoszone przez Rząd. Wydaje mi się, iż z poglądem tym zgadza się większość komisji. Zresztą zagadnienie to było już niejednokrotnie podnoszone tak w Sejmie jak i w Senacie. Wysokiej Izbie znane jest stanowisko w tej sprawie p. Premiera. Będę niewątpliwie wyrazicielem większości komisji i sądzę i tej Wysokiej Izby, jeśli podniosę jeszcze raz konieczność wcześniejszego zwoływania sesji zwyczajnej. Rozpoczęcie sesji nawet w połowie listopada ułatwi Izbom prace i zapobiegnie takim wypadkom, jakie miały miejsce w sesji bieżącej, kiedy dwie ustawy, wygasające z dniem 31 grudnia ubiegłego roku, co do których Rząd wystąpił z projektem nowelizacji, nie mogły być ze względu na ferie świąteczne na czas uchwalone.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#IgnacyPuławski">Dotychczasowa praktyka wykazała w dostatecznej mierze, że ustawy tego rodzaju, jak pracownicze, przemysłowe, a i inne większe projekty ustaw, sięgające do podstaw ustrojowych, nie związane przy tym z budżetem, winny być przedkładane Izbom do uchwalenia podczas sesji nadzwyczajnej w tym celu zwołanej.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#IgnacyPuławski">To spotkanie się rzeczywistości polskiej w komisjach, jak wczoraj określił p. poseł Wierzbicki, wszechstronne prześwietlenie spraw i rzeczowa wymiana zdań w spokojnej atmosferze, bez szkodliwego w takich wypadkach pośpiechu, niewątpliwie wyszłoby na dobre ustawom, do uchwalania których jesteśmy powołani.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#IgnacyPuławski">Wreszcie trzecia sprawa — sprawa ordynacji wyborczej. Kilku pp. posłów wypowiedziało się zdecydowanie za zmianą ordynacji wyborczej. Na to jeden z pp. kolegów słusznie zaznaczył, że łatwo jest krytykować ordynację wyborczą, natomiast trudniej jest wystąpić z realnym projektem.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#IgnacyPuławski">Tyle miałbym do powiedzenia na ten temat jako sprawozdawca, tym bardziej, że zagadnień nie to wykracza poza ramy mego referatu.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#IgnacyPuławski">Niechaj mi wolno będzie, jako członkowi tej Izby, wypowiedzieć osobisty pogląd na ten trudny do rozwiązania problem.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#IgnacyPuławski">Od dnia uchwalenia ustawy wyborczej pewne odłamy prasy nie zaprzestały ani na chwilę ataków na nią, celem pomniejszenia w oczach społeczeństwa wagi Izb ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#IgnacyPuławski">Rzecz charakterystyczna, że obecna ordynacja wyborcza od czasu wyborów nie ma gorących obrońców. Nie podejmuje się odgadywania, co o niej myślą autorzy. Nie należy zapominać, że została ona uchwalona na przełomie dziejów naszego Państwa, w chwili tak ważnej dla narodu, w obliczu dwóch totalnych systemów, opartych o 3/4 naszych granic na zachodzie, północy i wchodzie. Rzecz jasna, że nie mogła ona być naśladownictwem podobnej ustawy kraju klasycznego parlamentaryzmu, jakim jest na przykład Francja.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#IgnacyPuławski">Nasza ordynacja wyborcza często nazywana jest eksperymentem. Można się zgodzić z tym określeniem. Jedno jest dla mnie jasne, — jakikolwiek będzie jej los, — że jeśli ona będzie zmieniona, to przy uwzględnieniu najwięcej demokratycznych tendencyj będzie ona inną, niż była poprzednia. Winna bowiem usunąć z okresu wyborów brutalną, nieprzebierającą w środkach walkę, unieszkodliwić rozchełstaną demagogię i dać Rzeczypospolitej parlament, reprezentujący istotne siły społeczeństwa, dla których interes Państwa, jako całości, będzie wyższym, niż interes grup społecznych, niż wyznawane doktryny.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#IgnacyPuławski">Mam również głębokie przeświadczenie, że ordynacja wyborcza nie będzie jedynym kryterium do oceny obecnego parlamentu. Na ocenę jego przez współczesność i historię złożą się przede wszystkim wartości, jakie wniesiemy w życie zbiorowe, rezultaty, jakie osiągniemy w dziele dźwignięcia Polski w jej rozwoju i rzetelny wysiłek w wykuwaniu lepszego ustroju społecznego. Tej najlepszej woli, tego uczciwego podejścia do pracy, jaka nam przypadła w udziale, nikt nie może nam odmówić.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#IgnacyPuławski">Wnoszę o przyjęcie preliminarza z poprawkami, uchwalonymi przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#TadeuszSchaetzel">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań. Wobec tego, że nikt się nie zgłasza, otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#TadeuszSchaetzel">Udzielam głosu p. Ekertowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#EdwardLudwikEkert">Wysoki Sejmie! Z racji kilkuletniego doświadczenia, jakie my posłowie zrobiliśmy stykając się z terenem i wykonując swoje obowiązki poselskie, uważam za wskazane wygłosić parę uwag właśnie w związku z doświadczeniem w sprawie ordynacji wyborczej. Spotykamy się bowiem ze zdaniem dość powszechnym, że ordynacja wyborcza nie odpowiada istotnym wymogom i pojęciom demokratycznym. Nie będę ujmował całości tego zagadnienia, ale dotknę jednej jego części, właśnie tej, która najsilniej z zawodem posła jest związana.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#EdwardLudwikEkert">Na wstępie dodam, że już postanowienie Konstytucji wyklucza punkt proporcjonalności z ustawy o ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#komentarz">(Głos: Nie wyklucza.)</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#EdwardLudwikEkert">Prawo wyborcze nie jest proporcjonalne, są cztery punkty. Otóż już ten punkt naszej Konstytucji uwalnia nas od tego, żeby zasadę proporcjonalności wprowadzić z powrotem. Osobiście jestem przeciwny zasadzie proporcjonalności, ponieważ wprowadza ona zamęt w Państwie przez sankcjonowanie wielkiej ilości partyj i przez zaburzenia porządku wewnętrznego. Uważam, że ona dla dobra Państwa konieczna nie jest.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Najlepiej usunąć mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#EdwardLudwikEkert">To należy do Was.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#EdwardLudwikEkert">Otóż dotknę tu jednej części, mianowicie tej części ordynacji wyborczej, która reguluje zetknięcie się posła z terenem. Rzeczą prostą jest i jasną, że zakres działalności poselskiej jest niesłychanie szeroki. Od zagadnień ogólnopaństwowych, wniosków prawodawczych, od pracy w terenie swego własnego powiatu i okręgu, aż do kontaktu z każdym obywatelem, do wyrównywania i załatwiania jego spraw — zakres ten jest ogromny. I dlatego też ważną misją posła jest utrzymywanie kontaktu ze społeczeństwem i wyrównywanie różnic, jakie istnieją między społeczeństwem a administracją. Zagadnienie bowiem współżycia administracji ze społeczeństwem nie jest takie proste, jakby się wydawało. Niejednokrotnie społeczeństwo ma wiele do zarzucenia administracji i dlatego zadaniem posła jest te różnice wyrównywać. A więc czy to chodzi dajmy na to o stosunek społeczeństwa do urzędów skarbowych, nie zawsze jest wszystko w porządku. Zachodzące różnice poseł musi wyrównywać. To samo jeżeli chodzi o stosunek do innych działów administracji, czy to będą starostwa, czy wydziały powiatowe, czy inne działy administracji państwowej, mamy wiele wypadków, kiedy pośrednictwo posła jest konieczne.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Nie wolno interweniować.)</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#EdwardLudwikEkert">Zaraz Panu wytłumaczę interwencję. Trafia się, że obywatela nie przyjmą w urzędzie i nie załatwią jego sprawy w dniu, kiedy jest w mieście, więc wtedy ktoś powinien tę nierówność usunąć. Trafiają się niedokładności w wymierzaniu podatków na szkodę obywateli, ktoś musi wówczas przyjść i usunąć te nierówności. Jeżeli obywatel nie jest załatwiony należycie, powtarzam należycie w danym urzędzie, trzeba by ktoś przyszedł mu z pomocą. To nie jest żadna interwencja, to jest wyrównywanie tych nierówności, które w społeczeństwie mogą istnieć.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#EdwardLudwikEkert">Proszę Panów! Nie ma tu wprawdzie autorytatywnych przedstawicieli Rządu, ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Mianowicie Rząd bardzo często narzeka, że opozycję dla niego stwarzają komuniści, ludowcy, socjaliści, rozmaite partie, ale Rząd zapomina o tym, że bardzo często niezadowolenie w kraju i podłoże do agitacji opozycyjnej wytwarza sama administracja, ci urzędnicy mianowicie, którzy niezupełnie dobrze załatwiają obywateli. I dlatego zadaniem posła w terenie jest, aby te nierówności między administracją a obywatelami wyrównywać. Dodam jeszcze jedną rzecz. Właściwie na plecy posła spadają wszystkie zarzuty, wszystkie obwinienia za to, co się dzieje w Państwie. Poseł, który odbywa zebrania polityczne ze swymi wyborcami, który składa im swoje sprawozdania, musi wysłuchiwać zarzutów, jakoby on był winien temu, za co odpowiedzialność ponosi ktoś inny. Dlatego rola posła jest mocno niewdzięczna. Prawda, że mogą oni to sobie odbić tu w Warszawie, kiedy przemawiają, ale to jest słaba satysfakcja, biorąc pod uwagę te przykrości, jakie go tam w dole spotykają. Zadanie posła, jeżeli chodzi o należyte postawienie stosunków w Państwie, jest ogromne. Swoją działalnością, może on wyrównywać różnice między administracją i obywatelem. Zaspokajając słuszne jego pretensje i słuszne jego prawa i wytwarzając stałą harmonię współżycia pomiędzy Państwem, Rządem a społeczeństwem, może on ogromnie dużo robić i na tym polega jego rola dobroczynna, biorąc oczywiście pod uwagę, że te rzeczy są wykonywane.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#EdwardLudwikEkert">Chciałbym nawiązać do tych słów, które wypowiedział p. Morawski o interwencji. Jest rzeczą słuszną, że w regulaminie sejmowym jest ustęp, że interwencje poselskie są zakazane. Jeżeli przypomnimy sobie to, co się działo dawniej, kiedy przychodził poseł do urzędu, czy też gdzieindziej i teroryzował naczelnika urzędu i swoim zachowaniem dawał do zrozumienia, że władza nie ma żadnego znaczenia, to to postanowienie jest zupełnie słuszne. Jestem przeciwnikiem protekcji, ale z jednym zastrzeżeniem, że jeżeli usuwa się posła od interwencji, żeby nie przyznawano takiego prawa i to w wyższym stopniu każdemu generałowi, każdemu pułkownikowi, każdemu biskupowi, każdemu staroście, każdemu naczelnikowi urzędu.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#EdwardLudwikEkert">Bo jeżeli takie stosunki będą istniały, to gadanie o tym, że posłowie interwencjami się nie zajmują nie ma żadnego znaczenia. Bo poseł może powiedzieć: moje stanowisko jest tego rodzaju, że ja co najmniej w tym samym stopniu takie same prawo mogę posiadać. Poseł obracając się w terenie zna miejscowych ludzi, a znając miejscowych ludzi może z tytułu działalności społecznej określić ich wartości i kto wie, czy jego ocena nie jest lepszą, niż ocena z innej strony idąca, która polega na tym, że interweniuje ciocia, jako prywatna znajomość, albo znowu udawanie się na polowanie do danego dygnitarza, co mu pochlebia i który potem uważa za punkt honoru dla swojego własnego prestiżu, żeby przeforsować jakąś protekcję. Dlatego uważam, że jeśli chodzi o stanowisko posłów, to w tych wypadkach, które wchodzą w zakres interwencji, to stanowisko może być jednak najbardziej uzasadnione. Bo zapytuje się, czy organizacja polityczna, która jest w terenie, może te zadanie lepiej wykonać? Były dawniej w terenie organizacje polityczne, które miały duże możliwości, ale mam wrażenie z własnego doświadczenia, że one w pełni, należycie te zadania, gdzie chodziło o opiekę nad obywatelem, nie zawsze mogły wykonać, bo przewodniczący organizacji nieraz miał skrupuły i nie zawsze mógł to zrobić, co chciał.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#EdwardLudwikEkert">Proszę Panów, nawiązując do tego, co powiedziałem, chcę dojść do konkluzji. Biorąc pod uwagę ogrom prac, który posiada poseł w terenie, uważam, że najwłaściwszą rzeczą byłoby, gdyby każdy powiat miał jednego posła. W tej sytuacji, jaka jest obecnie, że na jednym pośle spoczywa kilka powiatów, wykonywanie jego obowiązków poselskich staje się rzeczą prawie zupełnie niemożliwą. Najpierw zapytuję, w jaki sposób następuje podział trzech powiatów pomiędzy dwóch posłów?</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#EdwardLudwikEkert">Zapytuję, czy 4 powiaty, które wchodzą w skład jednego okręgu, mogą być obsłużone przez jednego posła, biorąc pod uwagę, że on bardzo gorliwie pracuje. Zapytuję dalej, czy możliwe jest na terenie Małopolski wschodniej obsłużyć 3 powiaty, jeżeli kolega Ukrainiec w tych samych powiatach się obraca i ma swoich klientów. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że zakres prac dotyczących jednego powiatu jest tak olbrzymi, że zapełnia życie posła, że każdy obywatel ma do niego wstęp o każdej godzinie dnia, że ta praca zupełnie go pochłania, to powiem, że obsłużenie 3 powiatów staje się rzeczą niemożliwą. Jeżeli weźmiemy nawet pod uwagę i uznamy to za właściwe, że poseł przeznacza jeden dzień w tygodniu dla jednego powiatu, drugi dzień w tygodniu dla drugiego powiatu i jeszcze jeden dzień dla trzeciego powiatu, jeżeli zapowie, że w tych a tych dniach przyjeżdża do miasta powiatowego w danym powiecie i daje możność rozmawiania ze sobą każdemu obywatelowi, to musimy jednak powiedzieć, że to jest zadanie bardzo ciężkie. Znając swój powiat, nigdy nie będę mógł powiedzieć z czystym sumieniem, że znam inny powiat dokładnie i na tym ten inny powiat cierpi i dlatego jestem zmuszony, będąc w innym powiecie, powiedzieć szczerze, że nie czuję się na siłach obsłużenia tego powiatu tak, jak to mogę zrobić w swoim powiecie. Dlatego stawiam tezę: dla każdego powiatu — jeden poseł, bo wtedy tylko poseł może dać gwarancję, że ludność może się udawać do niego z każdą sprawą i że wszystkie sprawy na tym terenie, wymagające załatwienia, mogą być załatwione.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#EdwardLudwikEkert">Jednak występują tu jeszcze inne względy, które wymagają rozszerzenia tej tezy. Mianowicie biorę pod uwagę stosunki w Małopolsce wschodniej. Tam byłoby rzeczą bardzo trudną utrzymanie tej tezy: dla jednego powiatu jeden poseł, dlatego, że wtedy mielibyśmy straszną wojnę narodowościową i wykonanie tej rzeczy byłoby rzeczywiście niesłychanie trudne. Dlatego też uważam za rzecz właściwą, ażeby pozostawić okręgi dwumandatowe, ale na dwu powiatach, wtedy można się spodziewać, że pewne antagonizmy, które występują, nie będą występować tak energicznie. A także uważam, że również w powiatach nie mieszanych narodowościowo postawienie tezy: okręg dwumandatowy z dwóch powiatów da możność wystąpienia przedstawiciela innego ugrupowania w formie nie tak może wojowniczej, ale kompromisowej, co przyczyni się do uspokojenia stosunków. Ale z drugiej strony, ponieważ żadna koncepcja nigdy nie jest doskonała i ma pewne braki, chciałbym jeden taki brak wychwycić, który można uzupełnić. Jest rzeczą znaną, że społecznicy, przeważnie biorąc, nie są to ludzie o wysokim stopniu fachowym w poszczególnych działach pracy, to są ludzie na ogół przeciętni, może więcej niż przeciętni, w każdym razie nie górujący nad otoczeniem. Dlatego też uważam, że jeśliby należało wprowadzić tezę dwumandatowych okręgów z dwóch powiatów, to należało by jednak tak to zorganizować, aby umieścić również paragraf na wprowadzenie fachowców do Izby Sejmowej: aby izby rolnicze, rzemieślnicze, przemysłowo-handlowe, izby fachowe delegowały swych przedstawicieli, którzy czy to w charakterze referentów, czy w charakterze mówców, czy w charakterze przewodniczących oddaliby duże usługi Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#EdwardLudwikEkert">W ten sposób przedstawiają się do pewnego stopnia wyniki doświadczeń w praktyce. Uważam, że okres tegoroczny i okres następnego roku winny być tym okresem, kiedy my wyciągniemy wnioski z naszego doświadczenia i kiedy będziemy przeprowadzali zmianę ordynacji wyborczej, wprowadzimy do niej zmiany na podstawie pewnego przemyślenia i doświadczenia.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#EdwardLudwikEkert">Tyle o samej sprawie ordynacji wyborczej. Na zakończenie powiem o pewnej rzeczy dodatkowej, mającej zupełnie inne znaczenie w formie pewnej uwagi. Mianowicie przy Sejmie mamy hotel sejmowy, który jest zajmowany przez posłów, ale nie przez wszystkich i to tylko w okresie sesji sejmowej. Natomiast w okresie, kiedy sesji nie ma, hotel ten używany jest przez ludzi prywatnych. Moje zdanie jest takie że ten hotel nie jest potrzebny i mógłby być użyty na inne cele państwowe z większym może pożytkiem. Uważam, że nie odpowiada godności Sejmu, aby hotel, który zasadniczo jest tylko dla potrzeb posłów, w pewnych okresach był dla potrzeb ludności cywilnej. Dlatego te: uważam za rzecz właściwą postawić taką sugestię, że w przyszłości w ramach budżetu Sejmu sprawę hotelu sejmowego można tak załatwić, ażeby ją wyłączyć z budżetu Sejmu, a przeprowadzić na zupełnie inne konto.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#TadeuszSchaetzel">Do głosu nikt nie jest zapisany. Rozprawa nad tymi częściami preliminarza została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#TadeuszSchaetzel">Przystępujemy do rozprawy szczegółowe nad częścią 3 — Kontrola Państwowa — sprawozdawca p. Śląski.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#TadeuszSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanSlaski">Wysoki Sejmie! Sprawozdanie z działalności Kontroli Państwowej, zawarte na str. 74 i 75 preliminarza budżetowego, oraz parę cyfr porównawczych, zamieszczonych na wstępie mego sprawozdania, zwalniają mnie z przedstawienia Wysokiej Izbie całokształtu prac dokonanych przez organa Najwyższej Izby Kontroli za okres 1936/37. Pragnę jedynie przedstawić Wysokiemu Sejmowi ustawowe podstawy prac Kontroli Państwowej i zwrócić uwagę Wysokiej Izby na te strony przepisów i ustaw, które wpływają ujemnie na działalność Kontroli i jej organów.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JanSlaski">Podstawą działalności Najwyższej Izby Kontroli jest jeszcze ustawa o Kontroli Państwowej z dnia 3 czerwca 1921 r., która szczegółowo określa zadania Najwyższej Izby Kontroli i sposób jej działania zgodnie z postanowieniami dawnej Konstytucji z 21 marca 1921 r.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JanSlaski">Powyższa ustawa ustala, że kontrola pod względem finansowym gospodarki Państwa ma polegać na kontroli jego dochodów i wydatków w celu sprawdzenia, czy czynności finansowe władz i urzędów były legalne, tj. zgodne z wolą ustawodawcy, z ramami budżetu i ustawy skarbowej, oraz czy były one wykonywane z należytą oszczędnością i celowo pod względem gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#JanSlaski">Dziś, gdy już trzeci rok obowiązuje ustawa konstytucyjna z 1935 r., nowelizacja dawnej, względnie uchwalenie nowej ustawy o Kontroli Państwowej staje się rzeczą konieczną.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JanSlaski">Najwyższa Izba Kontroli inicjatywy ustawodawczej nie posiada; o ile mi wiadomo projekt ustawy Rząd obecnie opracowuje i uzgadnia z Najwyższą Izbą Kontroli. Oczywiście projekt ten będzie wymagał nadzwyczaj dokładnego opracowania przez Izby ustawodawcze. Ustawa konstytucyjna z 1935 r. poza innymi zmianami rozszerzyła zakres działania kontroli na związki publiczno-prawne; poza tym ustawę wnosi Rząd, zatem instytucja, której czynności finansowe i gospodarcze mają być właśnie przedmiotem kontroli.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#JanSlaski">Rzeczą Izb ustawodawczych będzie, biorąc pod uwagę obowiązujące przepisy Konstytucji z jednej strony, 18-letnie doświadczenie Kontroli Państwowej z drugiej, takie postanowienia w nowej ustawie zamieścić, które by w jak najszerszej mierze Skarb od strat chroniły i w całej pełni dały Kontroli Państwowej możność wykonywania swych obowiązków ustawą konstytucyjną określonych, a co za tym idzie, umożliwiły ścisłą kontrolę parlamentarną nad działalnością Rządu.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#JanSlaski">Jak poprzednio mówiłem, nowa ustawa o Kontroli Państwowej powinna w znacznej mierze rozszerzyć działalność Najwyższej Izby Kontroli. Dlatego przewidywać należy na przyszłość wydatne zwiększenie ilości etatów Kontroli Państwowej oraz ustalenie w nowej ustawie warunków uposażeniowych odpowiednich do wysokich, pod każdym względem, kwalifikacyj, wymaganych od urzędników Kontroli Państwowej. Już dzisiaj trudno o dopływ odpowiednich sił, w szczególności posiadających przygotowanie techniczne, a nawet można obserwować odpływ kontrolerów, posiadających kwalifikacje fachowe, na inne stanowiska.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#JanSlaski">Przyczyną szeregu niedomagań i strat w naszej gospodarce państwowej jest dalej brak prawa budżetowego, brak przepisów ustawodawczych o umarzaniu strat Skarbu, brak przepisów, które by określały znaczenie i skutki prawne orzeczeń Kontroli Państwowej, oraz które by w dostatecznej mierze określały odpowiedzialność materialną funkcjonariuszów państwowych za zawinione narażenia Skarbu Państwa na straty.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#JanSlaski">Nie ma wątpliwości, że działalność organów Najwyższej Izby Kontroli byłaby jeszcze znacznie skuteczniejszą, gdyby wszystkie niedomagania ustawodawcze, poprzednio wymienione, zostały usunięte. Cóż, kiedy i tu, wobec nieposiadania inicjatywy ustawodawczej, Najwyższa Izba Kontroli sama o zmiany wystąpić nie może. W szeregu sprawozdań za lata ostatnie Najwyższa Izba Kontroli na ten dla gospodarki Państwa tak szkodliwy brak ustaw i przepisów zwraca uwagę; niestety, pomimo, że np. konieczność prawa budżetowego została niejednokrotnie podkreślona w ciągu obrad Komisji Budżetowej i na plenum Sejmu, Rząd w tym wypadku inicjatywy nie przejawia. Sądzę, że trzeba będzie wobec tego przyśpieszyć przygotowanie potrzebnych ustaw z inicjatywy poselskiej. Podstawy do wykonania kontroli parlamentarnej nad działalnością Rządu dają prace wykonane przez Najwyższą Izbę Kontroli. Trzeba tu rozróżnić uwagi o wykonaniu budżetu, które nam dają wyniki kontroli finansowej gospodarki Państwa w ramach budżetu na dany okres i sprawozdanie z czynności Najwyższej Izby Kontroli, składane w myśl art. 8 obowiązującej ustawy nie później jak w 6 miesięcy po ukończeniu okresu budżetowego.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#JanSlaski">Podstawę do ostatecznej oceny całokształtu finansowej gospodarki, administracji w danym okresie dają „Uwagi o wykonaniu budżetu”. Natomiast przeznaczeniem sprawozdań jest właściwie dać obraz czynności kontroli w okresie sprawozdawczym.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#JanSlaski">Sprawozdania te dają częściowo materiał do uwag o wykonaniu budżetu, nie mogąc ich jednak zastąpić i rzucają światło na pewne zagadnienia, objęte kontrolą w okresie sprawozdawczym. Nie omawiają one wprawdzie całokształtu działalności poszczególnych ministerstw, dają jednakże Izbom ustawodawczym pewny materiał dla oceny gospodarki państwowej w okresie sprawozdawczym, Przechodzę do omówienia preliminarza budżetowego Kontroli Państwowej na r. 1938/39. Preliminarz ten wykazuje po stronie dochodów sumę 143.000 zł, tj. o 700 zł mniej jak w roku ubiegłym. Dochody te składają się: z częściowego zwrotu kosztów umundurowania w sumie 1.700 zł, które tak samo jak pozycja „Dochody różne” 141.000 zł zmian w stosunku do bieżącego okresu budżetowego nie wykazują.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#JanSlaski">Dalej w pozycji „Komorne” 300 zł zamiast 1.000 zł w r. 1937/38. To ostatnie zmniejszenie związane jest ze zmianą lokalu okręgowej izby w Wilnie.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#JanSlaski">Po stronie wydatków preliminuje się 4.697.000 zł, tj. o 280.910 zł więcej, jak na rok bieżący.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#JanSlaski">Zwiększenie wydatków spowodowane zostało koniecznością objęcia kontrolą dodatkową prac nie przewidzianych na okres bieżący, a związanych z ustawą inwestycyjną. Musiano mianowicie już w roku bieżącym powiększyć liczbę urzędników VI grupy o 30, a niższych funkcjonariuszów w grupie XI o 3. O dodatkowe kredyty na te cele na okres bieżący Rząd jeszcze powinien wystąpić. W związku z powyższym zwiększeniem liczby urzędników wzrosły następujące pozycje wydatków: w § 1 płace: o 223.480 zł do sumy 3.839.000 zł, w § 2 — różne świadczenia osobowe o 9.030 zł do sumy 100.000 zł, w § 3 — podróże służbowe i przesiedlenia o 40.000 zł do sumy 500.000 zł, w § 6 — wydatki biurowe o 2.000 zł do sumy 40.000 zł, w § 6a — opłaty pocztowe, telegraficzne i telefoniczne o 2.000 zł do sumy 34.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#JanSlaski">Zwiększenie wydatków dla innych powodów wykazują następujące pozycje budżetu: § 4 — środki lokomocji o 400 zł do sumy 8.000 zł i § 9 — remont i konserwacja nieruchomości o 5.000 zł do sumy 15.000 zł. To ostatnie zwiększenie spowodowane jest koniecznością remontu i odnowienia gmachu okręgowej Izby Kontroli w Brześciu nad Bugiem.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#JanSlaski">Wydatki przewidziane w § 5 — pomieszczenia — 88.000 zł, § 7 — wydawnictwa — 25.000 zł, § 8 — inne wydatki — 36.000 zł, § 10 — wydatki związane z wykonaniem urzędu Prezesa Najwyższej Izby Kontroli 12.000 zł, oraz cały dział 1-a łącznej wysokości 278.960 zł (przelewy) zmian w stosunku do bieżącego okresu nie wykazują.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#JanSlaski">Dyskusja przeprowadzona w Komisji Budżetowej raz jeszcze wykazała, jak doniosłą rolę spełnia Najwyższa Izba Kontroli, umożliwiając Izbom ustawodawczym kontrolę nad czynnościami Rządu; życzenia wyrażone przez członków komisji szły w kierunku rozszerzenia działalności Najwyższej Izby Kontroli, żądając poddania jej kontroli także fundacyj, instytucyj ubezpieczeniowych prywatnych, a także w myśl obowiązującej Konstytucji — instytucyj publiczno-prawnych, a więc samorządów itp., żądano dalej poddania ściślejszej kontroli przedsiębiorstw państwowych, w szczególności spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, potworzonych przez te ostatnie.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#JanSlaski">Śledząc za szereg lat wstecz działalność i sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli, stwierdzić mogę, że w granicach jej uprawnień przyczyniła się ona w dużej mierze do usprawnienia gospodarki finansowej Państwa, spotykała się ona przy tym dotychczas z pełnym uznaniem sprawozdawców komisyj budżetowych oraz Izb ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#JanSlaski">Komisja Budżetowa rozważyła przedstawiony preliminarz budżetowy Kontroli Państwowej na posiedzeniu w dniu 20 grudnia 1937 r. i przyjęła go bez poprawek.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#JanSlaski">Proszę zatem Wysoki Sejm o uchwalenie tego preliminarza w brzmieniu, proponowanym przez Rząd i przyjętym przez komisję.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#TadeuszSchaetzel">Kto z Panów Posłów zgłasza się do krótkich zapytań?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławHermanowicz">Stawiam p. referentowi dwa pytania.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#StanisławHermanowicz">Pytanie pierwsze: W jaki sposób Najwyższa Izba Kontroli przeprowadza kontrolę w przedsiębiorstwach: „Polsko-Brytyjskie Towarzystwo Okrętowe” i spółka naftowa „Pollon”? W uwagach Najwyższej Izby Kontroli wskazano, że dane przedsiębiorstwa są kontrolowane „tylko co do sum należnych Skarbowi za jego udział”, a udział Skarbu Państwa w pierwszym przedsiębiorstwie wynosi 91%, a w drugim całe 100%.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#StanisławHermanowicz">Drugie pytanie: Tygodnik „Dziś i jutro” w nr 9–10 z grudnia 1937 r. informuje, że w kapitale zakładowym Syndykatu Emigracyjnego, spółka z o. o., udział Skarbu Państwa wynosi 70%, a Najwyższa Izba Kontroli podaje, że 0,53%. Zapytuję więc Pana Referenta, która z przytoczonych cyfr odpowiada stanowi faktycznemu?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanSlaski">Później odpowiem na oba te pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#TadeuszSchaetzel">Do krótkich zapytań nikt więcej się nie zgłasza. Otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#TadeuszSchaetzel">Udzielam głosu p. Hermanowiczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#StanisławHermanowicz">Wysoka Izbo! W roku ubiegłym p. Prezes Najwyższej Izby Kontroli w toku swojego przemówienia z dnia 12 lutego oświadczył, iż ogólna ocena działalności poszczególnych resortów administracyjnych nie należy do obowiązków Najwyższej Izby Kontroli. Nie nawiązałbym dzisiejszego przemówienia do zacytowanego oświadczenia p. Prezesa, gdyby nasz budżet państwowy i coroczne zamknięcia rachunków Państwa ograniczały się li tylko do działów administracji państwowej. Przeciwnie, obejmują one również i wyniki gospodarczej działalności Monopoli, Lasów, zakładów przetwarzających i przedsiębiorstw skomercjalizowanych oraz innych różnorodnych jednostek gospodarczych Państwa i finansowanych przez Państwo.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#StanisławHermanowicz">Jeżeli w latach ubiegłych, na marginesie obrad budżetowych padły słowa krytyki pod adresem Najwyższej Izby Kontroli za redagowanie sprawozdań w specyficznym stylu, okraszanym pewną dozą dyplomatycznej pikanterii, to nie z powodu braku w sprawozdaniach i uwagach ekonomiczno-politycznej oceny działalności poszczególnych resortów rządowych, lecz wskutek tego, że omawiane elaboraty nie zawierały w dostatecznym stopniu przeprowadzonych analiz bilansów obrotowych, rachunków strat i zysków oraz bilansów „netto” jednostek gospodarczych, prowadzonych lub finansowanych przez Państwo.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#StanisławHermanowicz">Rok trzeci studiuję sprawozdania i uwagi Najwyższej Izby Kontroli, a nie znalazłem ani jednego obliczenia w zakresie tak zwanego „martwego punktu” dla któregokolwiek bądź przedsiębiorstwa państwowego lub prowadzonego przy współudziale Państwa. Mało tego, że Najwyższa Izba Kontroli nie interesuje się „obliczoną normą obrotu” powierzanych jej rewizji przedsiębiorstw, lecz co gorsza w sprawozdaniach i uwagach brakuje elementów koniecznych do takich obliczeń. Brak więc obliczonych dokładnie kwot stałych kosztów ogólnych i ustalonych stosunków kosztów materiałów, robocizny oraz stałych kosztów warsztatowych — do przeciętnej ceny sprzedażnej, będącej wskaźnikiem, po osiągnięciu jakiej wysokości produkcji ewentualnie obrotu te lub owe przedsiębiorstwa przekroczą granicę samowystarczalności, a rozpoczną wzbogacać się osiągając czysty zysk.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#StanisławHermanowicz">Poza tym tak sprawozdania, jak i uwagi Najwyższej Izby Kontroli nie zawierają danych ilustrujących układ wzajemnych stosunków kosztów poszczególnych części produkcji każdego przedsiębiorstwa, jak surowce, robocizna, koszty warsztatowe, koszty ogólne i koszty handlowe. Jak ustosunkowują się wzajemnie koszty utrzymania takich działów ogólnych, jak rada nadzorcza, dyrekcja, dział handlowy, dział techniczny, dział rachunkowy? Jak ustosunkowywują się wzajemnie koszty utrzymania części działu handlowego: biuro zakupów, biuro sprzedaży, magazyn materiałów, magazyn wyrobów, ekspedycja? Jak ustosunkowywują się części działów księgowości: księgowość główna, księgowość fabryczna, kasa, biuro płac robotników itd. itd.?</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#StanisławHermanowicz">Poza tym nie znalazłem nigdzie w sprawozdaniach nawet wzmianki o tym, jak księgowość fabryczna przeprowadza kontrolę pracy, kontrolę ruchu materiałów, półfabrykatów i gotowych wyrobów? Jak przedsiębiorstwa państwowe kalkulują cenę własnego kosztu i cenę sprzedażną? Czy nie stosują one cen uprzywilejowanych w transakcjach obrotu wzajemnego? Również nigdzie nie znalazłem obliczeń wypłacalności przedsiębiorstw państwowych. Czy posiadają one fundusze utajone? Czy są w nich t. zw. rezerwy wypłacalności? Czy są we właściwy sposób obliczane i zabezpieczane kapitały amortyzacyjne?</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#StanisławHermanowicz">Brak obliczeń gospodarczej rentowności zainwestowanego kapitału państwowego, brak obliczeń procentowego stosunku kapitałów własnych do kapitałów wierzycieli.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#StanisławHermanowicz">Jaki jest stosunek kredytów towarowych i pożyczek gotówkowych krótkoterminowych do długoterminowych? Jaki jest stosunek majątku zakładowego do majątku obrotowego?</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#StanisławHermanowicz">W sprawozdaniach Najwyższej Izby Kontroli brak również danych, na podstawie których można byłoby ustalić, czy księgowość tego czy innego przedsiębiorstwa spełnia należycie swoje podstawowe zadania: informacyjne, kalkulacyjne i kontrolne?</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#StanisławHermanowicz">Czy bilanse oraz rachunki strat i zysków nie są fałszowane „in minus”, „in plus”, lub neutralnie? Czy są zupełne, prawidłowe, przejrzyste i kontynualne?</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#StanisławHermanowicz">Gdzie są te fachowe analizy rachunków strat i zysków, na dociekaniu których można byłoby ustalić, czy zyski naszych przedsiębiorstw są zyskami normalnymi, spekulacyjnymi, konsorcjonalnymi, nadzwyczajnymi?</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#StanisławHermanowicz">Niestety, dotychczasowe sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli są sprzeczne z wymogami nowoczesnej analizy rachunkowej, chociażby w takim stopniu i zakresie, jak przed chwilą nader pobieżnie i szkicowo skreśliłem. Zaś to, co one zawierają, jest na tyle ogólnikowe i podane w tak zdawkowym stylu, iż mimo woli stały się wylęgarnią różnego rodzaju wersyj i pożywką dla defetyzmu tak gospodarczego, jak i politycznego.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#StanisławHermanowicz">W związku z obecnym powojennym przewrażliwieniem psychicznym mentalność zagadkowej stylizacji sprawozdań Najwyższej Izby Kontroli sugeruje pobudzonej podejrzliwości społecznej różnorodne niepokojące domniemania. Jestem głęboko przekonany, iż jedną z najbardziej istotnych przyczyn rozdzwięku, który istnieje pomiędzy społeczeństwem a czynnikami rządzącymi, jest kikuci styl sprawozdań Najwyższej Izby Kontroli.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#StanisławHermanowicz">Na poparcie swojego zdania dla przykładu przytoczę tylko trzy pierwsze lepsze relacje, zaczerpnięte ze sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli za rok 1935/36.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#StanisławHermanowicz">W części I na str. 63 czytamy: „...w zakresie gospodarki Monopolu Tytoniowego ustalono, że Monopol wydaje próby reprezentacyjne oraz deputaty, których ogólna wartość przekracza 600.000 zł rocznie. Na możność poczynienia oszczędności w wymienionych wydatkach zwróciła Najwyższa Izba Kontroli uwagę Ministerstwa Skarbu”. Domysły... Pytania...</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#StanisławHermanowicz">Czy to dopiero w roku 1936 po raz pierwszy, kontrolując w każdym okresie, Najwyższa Izba Kontroli spostrzegła, że Monopol Tytoniowy wydaje nieprzewidziane w budżecie próby reprezentacyjne na tak zawrotne sumy? Jak liczny jest zespół uprzywilejowanych palaczy, którym wolno gratisowo wykurzać wyroby monopolowe na kwotę przekraczającą 600.000 złotych rocznie, wówczas gdy preliminarz budżetowy na rok 1938/39 na wszystkie świadczenia w naturze i na deputaty tytoniowe przeznacza zaledwie 167.860 złotych? Jakim więc prawem Monopol Tytoniowy samowolnie tak hojnie puszcza z dymkiem papierosa majątek skarbowy? Kto tu ponosi odpowiedzialność? Przecież nasz budżet państwowy nawet na marginesie swoich uwag nie zawiera i dotychczas nie zawierał najskromniejszej wzmianki o próbach reprezentacyjnych.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#StanisławHermanowicz">Najwyższa Izba Kontroli jednak nie ujawniła, jak były szacowane te prezenty. Czy tylko kosztami surowca i materiałów pomocniczych, a również i innymi kosztami produkcji jak: robocizną, kosztami warsztatowymi i kosztami ogólnymi, czy były one obciążone opłatami monopolowymi i ekwiwalentem podatkowym na równi z wyrobami przeznaczonymi na sprzedaż? W związku z tym wytworzyły się różnorodne domysły co do wysokości przekroczenia 600.000 zł, tym bardziej uzasadnione, że Najwyższa Izba Kontroli nie ustaliła, jaka suma została wydana na t. zw. próby reprezentacyjne, a jaka na deputaty.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#StanisławHermanowicz">U nas na Wileńszczyźnie omal, że nie w identyczny sposób wioskowi dowcipiarze informują turystów o odległościach. Zamiast ścisłego określenia żądanej odległości mówią przeważnie, że tyle to i tyle kilometrów „z hakiem”. Otóż takie „haki” bardzo często swoją długością kilkakrotnie przekraczają odległość podaną w kilometrach. Nie dziw więc, że wyjaśnienie Najwyższej Izby Kontroli: „suma przekraczająca 600.000 zł” jest równoznaczna mglistemu określeniu „600.000 z hakiem”.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#StanisławHermanowicz">Czytamy dalej: Kontrola zapasów Monopolu Tytoniowego stwierdziła nadwyżki zapasów dla droższych gatunków surowca zagranicznego, które dyrekcja na skutek wystąpienia Najwyższej Izby Kontroli zamierza przejrzeć i przeznaczyć częściowo do niższych grup, celem szybszego zużycia. Domysły... Pytania... Czyżby Monopol Tytoniowy fuszerował swoje wyroby „in minus”, niższe gatunki tytoniu ładując w opakowania, przeznaczone dla gatunków droższych? Czyżby nabierał swoich odbiorców na wadze? W jakim celu to wszystko czynił? Kto ponosi odpowiedzialność za takie postępowanie? Czy Najwyższa Izba Kontroli jest uprawniona do akceptacji zamierzeń Dyrekcji Monopolu, która postanowiła udoskonalić jedną z kolejnych partyj swoich wyrobów in plus, celem szybszego zużycia droższych gatunków surowca zagranicznego, załadowując go w opakowaniach artykułów tańszych? A może tak uszlachetnione papierosiki będą skonsumowane przez anonimowych specjalistów od gratisowych „prób reprezentacyjnych” itd. itd.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#StanisławHermanowicz">Na zakończenie przytoczę jeszcze jedną relację Najwyższej Izby Kontroli: „Monopole Tytoniowy i Spirytusowy posiadają znaczną ilość zbędnych dla swoich potrzeb gospodarczych nieruchomości wartości około 19 milionów złotych. Najwyższa Izba Kontroli wystąpiła o przekazanie ich właściwym ministerstwom”. Pytania: Jak to należy rozumieć takie określenie, jak przekazać właściwym ministerstwom? Przecież dane nieruchomości były nabyte i stanowią niekwestionowaną własność Monopolów Tytoniowego i Spirytusowego. Ile takich zbędnych nieruchomości stanowi własność każdego monopolu z osobna? Kiedy dane obiekty zostały nabyte i za jakie kwoty? Gdzie się znajdują i w jakim są stanie? Do jakich celów mogą być przydatne? Jakie to są te ministerstwa, którym Najwyższa Izba Kontroli pragnie przekazać omawiane nieruchomości o wartości przekraczającej 19.000.000 zł? Czy tak zwane właściwe ministerstwa zabiegają o ten tak kosztowny prezent? Czy wyraziły one przynajmniej chęć lub zgodę na objęcie ich w posiadanie? itd. itd. Uważam, że powyższe uwagi dobitnie wskazują Wysokiej Izbie na konieczność poczynienia pewnych zmian, zmian zasadniczych.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#StanisławHermanowicz">Kontrola działalności, jak i sama działalność przedsiębiorstw państwowych powinny być zrozumiałe nie tylko dla wtajemniczonych, lecz dla każdego, komu dobro Rzeczypospolitej leży na sercu. Polska, jako kraj rolniczy, posiadać winna i posiada w Izbach ustawodawczych olbrzymią większość reprezentantów rolników. Dlatego też słusznym mi się wydaje żądanie, by i kolegom rolnikom umożliwić krytyczny wgląd w działalność tak przedsiębiorstw państwowych, jak i samej Najwyższej Izby Kontroli. Sądzę, że żądanie to jest ogólnym żądaniem Wysokiej Izby. Chcemy, by konstytucyjny nakaz „kontrola Rządu jest prawem Sejmu” stał się wszechstronnie wykonalny. Opierając się na tym nakazie, domagamy się takich zmian, które by umożliwiły każdemu z nas — od pługa czy od kilofa, od warsztatu czy od biurka jasne zorientowanie się w sprawach tak dla nas zasadniczych i tak ważnych dla dobra gospodarki państwowej. Obecnie, czytając sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli, nawet specjalista ginie w labiryncie niedomówień i domyślników, które — jak to wyżej wskazałem — nie tylko uniemożliwiają wytworzenie jasnego sądu, lecz wręcz przeciwnie każdy sąd zagmatwają i zaciemnią do reszty. Stan taki nadal trwać nie może. Należy specyficzny charakter sprawozdań Najwyższej Izby Kontroli zmienić na całkiem odmienny, bo na fachowy i jasny; bezwzględnie więcej należy dawać materiału rzeczowego, materiału faktycznego, którego logicznym uzupełnieniem powinny być omówienia i wyjaśnienia — ścisłe i jasne, bez żadnych uogólnień i kikucich zdań. Każdą zmianę, która przyczyni się do ułatwienia nam wykonania konstytucyjnego nakazu, powitamy z całkowitym uznaniem.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#StanisławHermanowicz">A teraz z lekka zilustruję, jaką to troską Najwyższa Izba Kontroli otacza udziały państwowe w przedsiębiorstwach wspólnie prowadzonych z prywatnymi kapitalistami.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#StanisławHermanowicz">Zajrzyjmy do załącznika części I sprawozdania za rok 1935/36 pod tytułem: „Przedsiębiorstwa”, a pobieżnie przeglądając naliczymy 124 przedsiębiorstwa, do których Najwyższa Izba Kontroli nie wglądnęła ani razu. A przecie w zespole przedsiębiorstw zupełnie niekontrolowanych znajdziemy i takie, w których zaangażowanie Państwa przekracza 50% kapitału przedsiębiorstw, a mianowicie: kolej Piła — Gaworno — udział skarbu Państwa 50,52%, Towarzystwo Budowy i Eksploatacji kolei linowej Zakopane — Kasprowy Wierch — 51%, huta „Pokój” sp. akc. — 52%, Polskie Towarzystwo Naftowe sp. z ogr. odp. — Gdańsk — 52%, Bank Akceptacyjny — 52%, „Rella-Mella” Naftowy Przemysł sp. z ogr. odp. — Borysław — 53,7%, kolej Łupków — Cisną — 54,56%, kolej Puck — Krokowo — 54,81%, Stowarzyszenie Mechaników Polskich z Ameryki — 55,2%, Polska Agencja Morska sp. z ogr. odp. — 58%, kolej Chełmża — Mełno — 60,8%, „Polros” sp. z ogr. odp. — 61,7%, kolej Tarów — Szczucin — 64,6%, kolej Toruń — Czarnowo — 70%, kolej Herby — Kielce — 71,27%, kolej Delatyn — Kołomyja — Stefanówka — 72,51%, kolej Przeworsk — Dynów — 73,7%, Bank Zw. Spółek Zarobk. — 78%, kolej Toruń — Lubicz — 80%, Przemysł Chemiczny „Boruta” sp. akc. — 80,4%, British and Polish Trade Bank—81,5%, kolej Lwów — Stojanów — 83%, Polskie Linie Lotnicze „Lot” — 86%, kolej Drohobycz — Truskawiec — 88,23%, Zakłady Chemiczne „Grodzisk” — 89,54%, kolej Chabówka — Zakopane — 91,66%, kolej Muszyna — Krynica — 95,04%, Polskie Radio — 97%, Sp. Akc. Eksploatacji Soli Potasowych „Tesp” — 97,11%, kolej Tarnopol — Zbaraż — 98,3%, Towarzystwo Przetworów Drzewnych „Jarot” — 99,29%, kolej Siersza — Trzebinia — Skawce — 100%, Państwowe Zakłady Naftowe, spółka z o. o. Gdańsk — 100%, Spółka Naftowa „Pollon” — 100%, Zjednoczony Bank Ziemian — 100%, Spółka Naftowa „Polmin” — Poznań — 100%, P. K. O. z 6-ciu oddziałami — 100%. I dalej nie skontrolowano ani razu nawet takich przedsiębiorstw, jak: Tow. Osiedli Robotniczych, w którym Fundusz Pracy ma udział w kwocie 200.000 zł, Spółka Akc. „Potęga” — udział Skarbu Państwa wynosi 1.000.000 zł, Chłodnia i składy portowe w Gdyni — udział Państwa wynosi 10.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#StanisławHermanowicz">Celowo nieco dłużej zaabsorbowałem uwagę Wysokiej Izby niektórymi przedsiębiorstwami tej ani razu nie kontrolowanej setki, by tak niewiarogodnie licznym zaniedbaniom rewizyjnym Najwyższej Izby Kontroli przeciwstawić Wysokiej Izbie specyficzną pikanterię tej części sprawozdania, która z naciskiem podkreśla, iż „czynności rewizyjne objęły całokształt gospodarki Kancelarii Cywilnej i Gabinetu Wojskowego Pana Prezydenta Rzeczypospolitej”.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#StanisławHermanowicz">Poza tym Najwyższa Izba Kontroli komunikuje, iż „układ sprawozdania za rok 1935/36 nie różni się zasadniczo od układu sprawozdań za okresy poprzednie”. Twierdzenie powyższe niestety jest sprzeczne z istotnym stanem rzeczy. Sprawozdanie za rok 1935/36 nie posiada części III, tej tak ważnej części, która w latach poprzednich była niejako rekapitulacją stanu rachunkowości skarbowej.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#StanisławHermanowicz">Uważam, iż redukując trzecią część sprawozdania zbyt może lekceważąco Pan Prezes przekreślił naukową zasadę kontynualności układu sprawozdań powierzonej mu Izby.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#StanisławHermanowicz">Zarzuty powyższe skierowuję wyłącznie pod adresem Pana Prezesa Najwyższej Izby Kontroli i to na mocy oświadczenia tejże Izby, że „prace kontroli są wykonywane według z góry opracowanego i zatwierdzonego przez Pana Prezesa planu”.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#StanisławHermanowicz">Nie rozumiem gorliwych corocznych rewizyj całokształtu gospodarki Kancelarii Cywilnej i Gabinetu Wojskowego Pana Prezydenta Rzeczypospolitej — przy jednoczesnym kompletnym zaniedbaniu tej czynności aż w 124 tak różnorodnych przedsiębiorstwach. Na przeszkodzie bowiem temu zrozumieniu stoją niedostępne dla nas kulisy polityki personalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#TadeuszSchaetzel">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#TadeuszSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanSlaski">Wysoka Izbo! Pragnąłbym odpowiedzieć choć krótko na pytania skierowane przez p. Hermanowicza i na pewne szczegóły jego przemówienia. P. Hermanowicz zwrócił się do mnie z dwoma pytaniami: w jaki sposób Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę w Polsko-Brytyjskim Towarzystwie Okrętowym i w Spółce Naftowej „Pollon”.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanSlaski">Na zarzuty, odnoszące się do braku kontroli przedsiębiorstw mieszanych, oraz na konkretne zapytanie oświadczam, że zgodnie z postanowieniami ustawy o Kontroli Państwowej, Najwyższa Izba Kontroli powołana jest z urzędu wyłącznie do kontroli czynności gospodarczych i finansowych władz i urzędów państwowych. Towarzystwa akcyjne lub udziałowe mieszane, których akcje względnie udziały są w przeważnej części własnością Skarbu Państwa, nie podlegają bezpośredniej kontroli Najwyższej Izby. Instytucje takie, według art. 3 obowiązującej ustawy, mogą być kontrolowane jedynie w miarę uznania i na życzenie Rządu.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JanSlaski">Mam wrażenie, że mówiąc o czynnościach Najwyższej Izby Kontroli, możemy mówić tylko o tych czynnościach, które się mieszczą w ramach obowiązującej ustawy. Jeżeli mamy zastrzeżenia przeciw ustawie, przeciw brakowi przepisów, to w naszej możności leży w drodze wniosku ustawodawczego te niedomagania usunąć. Mam wrażenie, że jednocześnie odpowiedziałem Panu Koledze na te zarzuty, które stawiał w dalszym ciągu swego przemówienia, mówiąc o braku dostatecznej kontroli i braku dania przez Najwyższą Izbę Kontroli ogólnego obrazu gospodarki w przedsiębiorstwach państwowych; zadaniem Najwyższej Izby Kontroli nie jest, w myśl obowiązujących przepisów, dawanie ogólnego obrazu gospodarki, jedynie kontrola w myśl ustawy, o której poprzednio mówiłem.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JanSlaski">Na sprawy, poruszone w odniesieniu do gospodarki Monopolu Tytoniowego, odpowiedzieć nie jestem w stanie, to były szczegóły, na które może lepiej przy debacie nad Monopolem Tytoniowym będzie mógł odpowiedzieć sprawozdawca budżetu Monopoli.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JanSlaski">Dalej p. Hermanowicz był łaskaw powiedzieć, że kontrola przedsiębiorstw nie odbywa się dość często. Chcę tutaj zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że kontrola Najwyższej Izby Kontroli obejmuje sumy dochodzące do 8 czy 9 miliardów zł. W roku ubiegłym kontrolowano prawie 9 miliardów zł. W tych szczupłych ramach finansowych, w jakich się znajduje budżet Najwyższej Izby Kontroli, nie można co roku zbadać wszystkich przedsiębiorstw i urzędów i dlatego kontrola nasza nosi charakter kontroli wyrywkowej. Oczywiście, poza kontrolą Najwyższej Izby Kontroli, urzędy i ministerstwa tak samo kontrolują podległe im organy i dlatego odpowiedzialność za kontrolę wszystkich szczegółów nie leży wyłącznie na Najwyższej Izbie Kontroli.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#JanSlaski">Jeżeli chodzi o poszczególne urywki ze sprawozdania, to przyznaję, że ponieważ sprawozdanie i uwagi obejmują koło tysiąca stron druku, na każde zapytanie i na każdą uwagę odpowiedzieć nie jestem w stanie.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#JanSlaski">Na drugie pytanie p. Hermanowicza, jaki jest udział Skarbu Państwa w Towarzystwie Polsko-Brytyjskim i w Syndykacie Emigracyjnym, dzisiaj odpowiedzieć nie mogę, bo to jest jedna pozycja z wielu tysięcy podobnych. Mam wrażenie, że takie pytania, jeżeli kogoś interesują, było by lepiej zadać referentowi dzień przed tym, tak, żeby odpowiedź szczegółowa na te pytania mogła być przygotowana. Na pytania w formie tak wyrywkowej odpowiedzi dać nie mogę.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#JanSlaski">Mam wrażenie, że w ramach bardzo ogólnych odpowiedziałem na pytania p. posła Hermanowicza i proszę jeszcze raz Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza Najwyższej Izby Kontroli w brzmieniu proponowanym przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#TadeuszSchaetzel">Rozprawa nad tą częścią preliminarza została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#TadeuszSchaetzel">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Sprawozdawca p. Walewski.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#TadeuszSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JanWalewski">Wysoki Sejmie! W sprawozdaniu sejmowej Komisji Budżetowej, jakie Wysoka Izba ma przed sobą, starałem się możliwie szczegółowo i wszechstronnie omówić działalność Ministerstwa Spraw Zagranicznych w roku ubiegłym. Wobec tego pragnę obecnie ograniczyć się jedynie do omówienia pokrótce kilku najważniejszych problemów działalności tego resortu.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JanWalewski">Jeśli chodzi o cyfry preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na rok 1938/39, to wynosi on po stronie dochodów 8.400.000 zł, co w porównaniu z poprzednim okresem wykazuje ogólną zwyżkę o 1.500.000 zł. § 10 działu 3 przewiduje największą zwyżkę dochodów, wynosi ona bowiem 1.499.000 zł. Zwiększenie wpływów w tym dziale (opłaty konsularne) zostało ustalone na podstawie przewidywanego wzrostu dochodów, a to wskutek wprowadzenia w życie nowej taryfy opłat konsularnych. Taryfa ta wprowadza w szeregu opłat większe stawki, przy czym podkreślić należy z całym naciskiem, że podwyższono tylko te stawki opłat, które nie dotyczą naszych robotników i osadników, korzystających ponadto ze specjalnych ulg i zniżek.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JanWalewski">Po stronie wydatków ogólna suma preliminarza na rok 1938/39 wynosi w wydatkach zwyczajnych i nadzwyczajnych 38.863.000 zł, czyli o 440.000 zł więcej, aniżeli w roku ubiegłym.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#JanWalewski">Sejmowa Komisja Budżetowa uchwaliła na propozycję referenta, uzgodnioną z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Ministerstwem Skarbu, następujące poprawki do budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, mianowicie:</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#JanWalewski">W dziale 3 budżetu dochodów tworzy się nowy § 11 pod nazwą „Zwrot pożyczek udzielonych z Funduszu Pomocy Kredytowej Polakom Zagranicą” z sumą wpływów 380.000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#JanWalewski">Do tabeli etatów urzędniczych działu 3 § 10 budżetu wydatków „Urzędy dyplomatyczne konsularne” włącza się 20 etatów t.zw. urzędników przydzielonych do centrali według następującego podziału na grupy uposażeniowe: III grupa 1 etat, IV — 1, V — 2, VI — 6, VII — 4, VIII — 6 etatów. W tymże paragrafie ilość funkcjonariuszy niższych, (płatnych ryczałtowo) zwiększa się o 5.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#JanWalewski">W wykazie etatów osobowych administracji cywilnej, stanowiącym załącznik do art. 7 projektu ustawy skarbowej, wprowadza się następujące zmiany w ilości etatów M, S. Z.: w III grupie uposażeniowej 9 etatów zamiast 8, w IV — 18 zamiast 17, w V — 75 zamiast 73, w VI — 133 zamiast 127, w VII — 133 zamiast 129, w VIII — 149 zamiast 143, razem urzędników 1.314 zamiast 1.294; funkcjonariuszów niższych płatnych ryczałtowo 326 zamiast 321, razem funkcjonariuszów niższych 421 zamiast 416, ogółem personelu 1.735 zamiast 1.710.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#JanWalewski">W dziale 3 § 14 budżetu wydatków „Dopłata do Funduszu Pomocy Kredytowej Polakom Zagranicą” zwiększa się kredyt o 380.000 zł, t.j. z 360.000 na 740.000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#JanWalewski">Przystępując do krótkiego omówienia działalności Ministerstwa Spraw Zagranicznych w okresie sprawozdawczym, nie będę tutaj — w myśl dobrej tradycji parlamentarnej — poruszał zagadnień politycznych tego resortu, albowiem zostały one wyczerpująco omówione podczas ostatniego ekspose p. Ministra Becka na sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Mam jednakże, jak sądzę, prawo i obowiązek podkreślić na marginesie rozważań budżetowych Ministerstwa, że nasza polityka zagraniczna konsekwentnie i wytrwale prowadzona po myśli genialnych założeń Wielkiego Marszałka służy dobrze interesom Państwa i Narodu Polskiego, którego uzasadnione aspiracje mocarstwowe znajdują pełny wyraz w działalności tego resortu. Rzetelna współpraca z szeregiem innych państw na rzecz utrwalenia istotnego a nie fikcyjnego pokoju w świecie, współpraca pozbawiona znamion wszelkich szkodliwych doktryn czy fikcji pogłębia znakomicie stanowisko Polski na arenie międzynarodowej i skutecznie służy istotnemu pokojowi międzynarodowemu.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#JanWalewski">Jeśli chodzi o zawsze żywo nas obchodzące sprawy gospodarcze, to w ubiegłym roku po raz pierwszy wystąpiło przewidywane zresztą z góry zjawisko ujemnego bilansu handlowego w naszych obrotach zagranicznych. Zjawisko to, związane nierozerwalnie w naszych warunkach z okresami t. zw. dobrej koniunktury, utrzymane zostało w ciągu ubiegłego roku w granicach nie dających pola do niepokoju. Spośród okoliczności ograniczających naszą działalność eksportową, a przyczyniających się natomiast w sposób znaczny do impulsu przywozowego, wymienić należy przede wszystkim zły urodzaj głównych zbóż chlebowych w Polsce w ubiegłym roku. Wskutek tego nadwyżki eksportowe żyta i owsa, które stanowiły poważny składnik naszego wywozu, znikły ze statystyk, a nadwyżki jęczmienia silnie zmalały. Według słusznych przewidywań, dotyczących nowego urodzaju, sądzić należy, iż w roku przyszłym będziemy mieli w tej mierze do czynienia ze znaczną poprawą sytuacji. Jeśli idzie o kierunki naszego handlu zagranicznego, to uległy one w ciągu ubiegłego roku dosyć silnym przeobrażeniom. Obrót z Europą wzrósł, lecz silniej od niego wzrastał obrót z krajami zamorskimi, z których sprowadzamy wiele surowców. Na kraje te położony był również silny akcent eksportowy. W lecie ubiegłego roku doszło do ważnego traktatu handlowego z Francją, gdzie rząd francuski po raz pierwszy uznał zasadę, że jeżeli mamy płacić nasze długi i zobowiązania finansowe wobec Francji, to mamy prawo do pewnej nadwyżki naszego eksportu nad importem. Zasada ta i sam traktat dały już pomyślne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#JanWalewski">Jeżeli chodzi o obrót zamorski, to podkreślić przede wszystkim należy największą zmianę handlową na lepsze, jaka zaszła w roku ubiegłym. Mowa tutaj o naszych obrotach ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej, gdzie eksport nasz doszedł w r. 1937 do 100.000.000 zł i 70% importu. Ile w tej sytuacji jest elementu stałego, a ile koniunktury przejściowej, pokaże oczywiście przyszłość. Jedyną wielką negocjacją, jaka będzie miała zapewne miejsce w roku bieżącym, będą rokowania o traktat handlowy ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej, których celem było by dostosowanie naszego obrotu handlowego z Ameryką do nowych wymagań polityki handlowej Stanów i utrzymanie w ten sposób oraz zabezpieczenie naszych zdobyczy eksportowych. Podkreślić dalej muszę, iż w ubiegłym roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozbudowywało w dalszym ciągu metodycznie sieć naszych placówek zagranicznych, opiekujących się eksportem.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#JanWalewski">Jeśli chodzi o działalność prasowo-propagandową resortu, to sądząc z materiałów, jakie mi zostały przedstawione, muszę stwierdzić, iż sprężystość i szybkość oddziaływania naszej służby informacyjnej ulegają stałej rozbudowie. Podkreślić muszę z uznaniem, iż z akcji wyłącznie obronnej przeszliśmy na wszystkich terenach do ożywionej akcji ofensywnej prasowo-propagandowej. Na przeszkodzie tutaj stoi słabe wyposażenie techniczne naszej służby informacyjnej; aparat ten musi ulec modernizacji zgodnie z wymogami nowoczesnej techniki.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#JanWalewski">Zwłaszcza jeśli chodzi o kontakt radiowy macierzy z naszą emigracją zamorską, to emigranci nasi znajdują się dziś poza zasięgiem radiowego żywego słowa polskiego. Także i akcja propagandy radiowej dla zagranicy szwankuje w dużym stopniu. W tej dziedzinie wysiłki Ministerstwa Spraw Zagranicznych winny być moim zdaniem szczególnie zwiększone.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#JanWalewski">Trzecim wreszcie działem pracy Ministerstwa, mającym charakter społeczno-polityczny, są dziedziny zagadnień populacyjnych, kolonizacyjnych, surowcowych oraz kulturalnych, jak również opieki prawnej nad Polakami za granicą. Należy z radością podkreślić fakt uspołecznienia tych działów pracy przez wciągnięcie ich w orbitę szeregu organizacyj społecznych oraz zainteresowania tym zagadnieniem całego społeczeństwa w Polsce. Sprawa zaopatrzenia kraju w niezbędne surowce przemysłowe — tak aktualna dzisiaj — posiada dla nas pierwszorzędne znaczenie. Przecież około 50% całego naszego importu stanowią towary kolonialne, przychodzące do nas w dodatku za pośrednictwem obcego handlu. Kraj nasz stoi wobec zagadnienia swego uprzemysłowienia w możliwie szybkim tempie. Przeludniona wieś, jej roczny przyrost naturalny, wynoszący około 400.000 głów, powodują, iż sprawa bezpośredniego dostępu do surowców i terenów osiedleńczych ma dla nas kapitalne znaczenie. Problem surowcowy jest dyskutowany od szeregu lat na terenie międzynarodowym. Był on w roku ubiegłym przedmiotem obrad specjalnej komisji surowcowej Ligi Narodów z udziałem ekspertów polskich. Sprawę tę rozpatrywano w płaszczyźnie ekonomicznej. Komisja wysunęła wówczas szereg sugestyj, dotyczących zarówno finansowego, jak kolonialnego charakteru tego zagadnienia, które w pewnej mierze mogłoby złagodzić istniejące trudności i krzyczące niesprawiedliwości w dostępie do surowców. Ta sprawa nie może utknąć w labiryncie procedury Ligi Narodów i nie można na to pozwolić, aby utonęła ona w powodzi papierów ligowych. Trudno się oprzeć wrażeniu, iż działają tu hamująco rozgrywki polityczne jednych państw w stosunku do drugich, zainteresowanych problemem kolonialnym. Taktyka odwlekania tego problemu i usiłowania utopienia go w morzu papierów nie podniesie autorytetu Ligi Narodów.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#JanWalewski">Jeśli zaś chodzi o Polskę, to taktyka ta nie usunie problemu surowcowo-kolonialnego z dyskusji międzynarodowej dotąd, dopóki problem ten nie znajdzie w pełni swego słusznego i definitywnego dla Polski rozwiązania. Obok ekonomicznego charakteru problemu kolonialnego istnieje jeszcze jego oblicze ludnościowe. Należy udostępnić krajom pozbawionym własnych kolonij, a mającym silną jak my prężność ludnościową, takie obszary kolonialne, które ze względu na swoje warunki geograficzne i klimatyczne nadawałyby się do osadnictwa i pracy fizycznej elementu białego człowieka. P. Minister Beck może być pewny, iż wysuwając zainteresowania kolonialne Polski na terenie międzynarodowym na płaszczyźnie naszych potrzeb ekonomicznych i ludnościowych, będzie miał zawsze za sobą poparcie całego społeczeństwa. Dla nas zagadnienie jest tym większej wagi, iż zarówno w interesie równowagi strukturalnej całego kraju naszego, jako też w interesie rozsądnego społeczeństwa żydowskiego należy znaleźć drogi ujścia dla emigracji nadmiaru ludności żydowskiej z Polski; podaż emigracyjną ludności żydowskiej same źródła żydowskie określają na przeszło milion głów. W przeludnionej Polsce Żydzi nie będą mogli rozwiązać problemu swej egzystencji ekonomicznej ani dziś, ani jutro, dlatego też należy wykorzystać wszystkie możliwości, jakie się bądź obecnie otwierają, bądź otworzą w przyszłości, by problem ten mógł być należycie rozwiązany, a to zgodnie z interesem narodu i Państwa Polskiego, jak i zainteresowanej ludności.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#JanWalewski">Zarówno na sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, jako też w mym referacie budżetowym, poświęcono wiele miejsca i uwagi naszym rodakom na obczyźnie. Przeszło 8-milionowa masa, składająca się tak z obywateli polskich, jako też z obywateli państw zamieszkania, to przede wszystkim polski chłop i robotnik, których przeludnienie w ojczyźnie zmusiło do porzucenia polskiej ziemi, na której pracowali z dziada — pradziada i do oddania swej pracy i zdrowia obcym warsztatom pracy. Ta 8-milionowa masa stanowi nierozerwalną część Narodu Polskiego, a węzły krwi stwarzają naturalne i zrozumiałe podstawy normalne do interesowania się społeczeństwa polskiego w kraju losem naszych rodaków poza granicami naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#JanWalewski">Wysuwamy tutaj naczelną tezę, iż w interesie istotnego i rzetelnego międzynarodowego współżycia wskazane jest pogodzenie tych dwóch zasad, a mianowicie: lojalności każdej mniejszości narodowej wobec państwa, które zamieszkuje, oraz gwarantowania przez dane państwo pełnych możliwości narodowego, kulturalnego i gospodarczego rozwoju tychże mniejszości. W dążeniu do realizacji tak pojętych praw mogą być Polacy, zamieszkali poza granicami Rzplitej, pewni, że stoi za nimi opinia całego narodu polskiego. Wierzymy niezłomnie, iż hart i siła ludności polskiej gdziekolwiek się ona znajduje, mimo wszystkich prześladowań i ucisków, jakie niestety w niektórych państwach stosuje się do niej, pozwolą jej wytrwać na zagrożonych odcinkach.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#JanWalewski">Wysoki Sejmie! Mając zaszczyt referować od szeregu lat budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych, stwierdziłem niejednokrotnie wybitne tendencje oszczędnościowe, jakie cechowały budżet tego resortu. Wystarczy dla przykładu stwierdzić, iż budżet ten na r. 1938/39 jest mniejszy o około 14 milionów w porównaniu z budżetem tego resortu z r. 1928. Równocześnie zaś z każdym rokiem wzrasta i pogłębia się zasięg działalności tego resortu tak przecież związanego w swej pracy ogólną sytuacją międzynarodową.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#JanWalewski">Ostatnio jesteśmy świadkami daleko idącej zmiany metod pracy międzynarodowej, spowodowanej przede wszystkim kryzysem Ligi Narodów, Gdy dawniej nasz minister Spraw Zagranicznych miał możność czy to podczas sesji Ligi Narodów, czy też Rady Ligi osobistego i bezpośredniego kontaktu z szeregiem zagranicznych mężów stanu, który to kontakt ułatwiał i upraszczał w dużym stopniu omawianie szeregu aktualnych zagadnień w dziedzinie naszej polityki zagranicznej — dziś możność ta — nie z naszej winy — zmniejszyła się w dużym stopniu. Nie tylko bowiem nie widzimy dziś w Lidze Narodów przedstawicieli dalekich zamorskich państw, lecz również i niektóre europejskie mocarstwa Ligę Narodów opuściły. Licząc się z istniejącym stanem rzeczy, dyplomacja nasza musi zmieniać metody swej pracy, a zmiana ta musi za sobą pociągnąć reperkusje budżetowe. Jest to poważny problem, który pozwolę sobie już dzisiaj sygnalizować Wysokiej Izbie, bowiem przeprowadzenie oszczędności w tym budżecie, mającym w wysokim stopniu cechy i znamiona budżetu obronnego naszego kraju, nie może być czynione bez najmniejszego chociażby uszczerbku dla interesów Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#JanWalewski">Jestem głęboko przekonany, iż budżet tego resortu będzie musiał być w przyszłości wydatnie zwiększony.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#JanWalewski">Imieniem Komisji Budżetowej proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na r. 1938/39 wraz z przyjętymi przez nią poprawkami.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#TadeuszSchaetzel">Kto z Panów Posłów zgłasza się do krótkich zapytań? Wobec tego, że nikt się nie zgłasza, a do tej części budżetu nikt nie zapisał się do głosu, uważam ten punkt porządku dziennego za wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#TadeuszSchaetzel">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 6 — Ministerstwo Spraw Wojskowych. Sprawozdawca p. Starzak.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#TadeuszSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WładysławStarzak">Wysoki Sejmie! Rozprawa nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Spraw Wojskowych w Izbach ustawodawczych ma już tradycyjnie charakter specjalny. Gdy bowiem rozpatrujemy ten dział budżetu, czujemy i wiemy wszyscy, że w tym momencie dotykamy spraw najistotniejszych dla samego bytu naszego Państwa i że winniśmy tu skupić całą uwagę, by armia nasza, której podstawą materialną jest budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, otrzymała od nas maksymum środków, jakie Państwo do jej dyspozycji postawić może.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WładysławStarzak">Ta pełna w swej treści, a powszechna w zasięgu świadomość obronnych potrzeb Państwa, wraz z przywiązaniem i miłością, którą cały naród otacza armię, będącą zawsze czujną strażniczką niepodległego bytu, stwarza w Polsce współczesnej specjalny klimat duchowy, biegunowo różny od tego, jaki znamy z dramatycznych okresów naszej historii przedrozbiorowej. O ile wówczas wszelki wysiłek, zmierzający do pomnożenia polskiej siły zbrojnej, spotykał się w zwartej masie społeczeństwa z obojętnością, o tyle dziś wszelkie ofiary, ponoszone na ten cel, są dla społeczeństwa oczywiste i bezsporne. Tamten klimat duchowy doprowadził do rozbrojenia Polski przedrozbiorowej, a ten stwarza silną zarówno pod względem moralnym, jak i materialnym Polskę zbrojną.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#WładysławStarzak">Zjawisko to napozór proste posiada w istocie niezmierną wagę, zwłaszcza w warunkach geopolitycznych Polski i na tle obecnej sytuacji międzynarodowej. Jest ono bowiem bazą życiową Polski, gwarancją jej niepodległości i roli mocarstwowej. Ośmielę się też twierdzić, że o ile wiele dziedzin naszego życia i pracy twórczej jest jeszcze płynnych i nawpół tylko skrystalizowanych, to ta postawa narodu, wynikająca z jego serdecznych uczuć i najgłębszego świadomego przekonania, jest naprawdę czymś stałym, fundamentem niewzruszalnym, na którym można budować. Ta zdobycz duchowa, ten wielki kapitał moralny jest bodajże godniejszy podkreślenia niż poszczególne cyfry budżetu.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#WładysławStarzak">Intencja tych słów będzie zrozumiała tym lepiej, gdy uprzytomnimy sobie ogólną sytuację światową, której płynność i burzliwość stanowi tło, uwydatniające niezwykle plastycznie szczególne położenie, w jakim znajduje się Polska. Naród, któremu los kazał żyć w tak eksponowanym punkcie kontynentu europejskiego, naród, przez którego ziemię prowadzą odwieczne szlaki wypraw wojennych, którego terytorium zarówno w epoce napoleońskiej, jak w wojnie światowej było terenem najkrwawszych starć między wrogimi blokami państw, starć między cywilizacjami — musi zawsze pamiętać o tym, że żyć mu w kwietyzmie nie wolno, że kwestia pomnożenia jego gotowości bojowej jest dla niego problemem „żyć alba nie żyć”.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#WładysławStarzak">Bezsporne jest już, że świat przebywa dziś okres prawdziwej psychozy zbrojeniowej, podobnej do tej, jaka wystąpiła w latach poprzedzających wojnę światową. Wyścig zbrojeń osiągnął tempo niebywałe, a że hamulec Genewy z jej ideą bezpieczeństwa zbiorowego okazał się całkiem iluzoryczny i znikła wiara w skuteczność interwencji Ligi Narodów, wolno nam powiedzieć w prostym żołnierskim języku, że pokój świata trzyma się właściwie na słowo. Toteż poczucie bezpieczeństwa uległo w święcie gwałtownemu osłabieniu i wszystkie państwa zdobywają się dziś na maksymalny wysiłek, by wielokrotnie zwiększyć swój potencjał wojenny.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#WładysławStarzak">Stanęła więc i przed Polską konieczność przestawienia swego aparatu państwowego i gospodarczego na nowe tory. Bez względu na swe dążności pokojowe Polska musi być przygotowana na wszystkie ewentualności wojny nowoczesnej, zwanej wojną totalną, a problem obrony i zwycięstwa w wojnie totalnej przenosi nas na teren z gruntu odmienny od wszystkiego tego, co znamy z dotychczasowej historii. Oznacza on przede wszystkim to, co Wódz Naczelny nazwał organizacją woli zbiorowej, to jest zespolenie woli kierownictwa i milionowych mas narodu tak absolutne, by cały naród i aparat państwowy stanowiły jeden mózg i jedno ramię. W konkretnych kształtach sprowadza to konieczność oparcia przygotowań obronnych o potężny fundament przemysłu krajowego oraz konieczność wciągnięcia całego narodu do współpracy z armią.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#WładysławStarzak">Gdy mówimy o stworzeniu bazy przemysłowej dla armii, chodzi nam nie tylko o przemysł wojenny, lecz o całokształt gospodarstwa narodowego, które winno być tak rozbudowane i zorganizowane, by odpowiadało potrzebom narodu walczącego. Przysposobienie wojenne narodu oznacza zaś zarówno ściśle biorąc przysposobienie wojskowe obywateli do udziału w walce frontowej, jak też przygotowanie najszerszych mas do służby pomocniczej dla armii, do współdziałania z nią w zakresie różnych funkcyj specjalnych. Podłożem jego musi być psychiczna mobilizacja narodu, opierająca się przede wszystkim o system wychowania, wszczepiającego milionowym rzeszom młodzieży kult ideałów i wielkiego posłannictwa Polski.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#WładysławStarzak">Oba te działy, tj. dozbrojenie przemysłowe i przysposobienie wojenne narodu nie dadzą się rozbudować w skali wymaganej bez wielkiej maszynerii środków, a więc i bez wielkiego wysiłku finansowego. Tymczasem środki, jakie Polska może zmobilizować na cele obronne, są w porównaniu z sumami, wydatkowanymi przez inne państwa, nader szczupłe. Nasz budżet wojskowy nie wykracza i w tym roku poza normę paru lat ubiegłych; wprawdzie jest on o 32 miliony złotych wyższy niż w kończącym się roku budżetowym, ale zwyżka to raczej iluzoryczna, gdyż pochłania ją niemal w całości wzrost kosztów utrzymania żołnierza, pozostający w związku ze wzrostem cen, przede wszystkim artykułów rolnych.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#WładysławStarzak">W tych warunkach kierownictwo armii musi dokonywać naprawdę olbrzymich wysiłków, aby dotrzymać kroku armiom innych krajów. Szczupłość środków finansowych wyrównuje ono dobrą organizacją, oszczędną gospodarką, energią pracy. Podziwiać też trzeba rezultaty osiągnięte przez wojsko posiadanymi środkami. Tu właśnie wspomnieć należy o wielkich postępach w dziedzinie zaopatrzenia materiałowego wojska, której kierownictwo armii poświęca szczególnie wiele uwagi i troski.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#WładysławStarzak">Zaopatrzenie w sprzęt uzbrojenia polepszyło się znacznie, postępuje rozbudowa broni pancernej, jak też w ogóle motoryzacja i mechanizacja sprzętu. Lotnictwo nasze dotrzymuje kroku zagranicy, w niektórych zaś dziedzinach przoduje światowej technice lotniczej. Wzrosła nasza flota wojenna, chociaż tonaż jej jest jeszcze niewspółmierny do potrzeb i do pozycji, jaką Polska winna mieć na Bałtyku.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#WładysławStarzak">Wracając do wspomnianych prac wojska nad stworzeniem dla armii bazy przemysłowej, stwierdzić trzeba na wstępie, że jesteśmy obecnie w drugim wielkim etapie intensywnej rozbudowy naszego przemysłu wojennego i pomocniczego w rejonie centralnym. W pierwszym okresie, którego początek sięga zarania niepodległości i decyzji Wielkiego Marszałka, powstał tam już szereg ważnych wytwórni wojskowych i prywatnych. Szeroki zakrój prac, prowadzonych w chwili obecnej w Okręgu Centralnym, ich tempo i rozmach są Panom znane i mówią same za siebie. Nie potrzebuję też chyba dodawać, jak ogromna jest ich waga dla powiększenia potencjału militarnego Polski oraz dla wzmożenia dynamiki naszego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#WładysławStarzak">Nie rozwodząc się więc nad szczegółami rozbudowy Okręgu Centralnego, wspomnę jednak o tym niezmiernie ważnym obiekcie, jakim będą zakłady mechaniczne w Stalowej Woli. Prócz tych zakładów głównych Ministerstwo kładzie duży nacisk na rozbudowę przemysłu pomocniczego. Wojsko popiera tworzenie nowych zakładów przemysłowych, stara się zatrudnić istniejące placówki, troszczy się o źródła surowców. W tej ostatniej dziedzinie uwzględnia się jak najszerzej krajowe źródła surowcowe i prowadzi się studia nad zastosowaniem materiałów zastępczych.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#WładysławStarzak">Wszystkie te różnorodne prace realizuje wojsko własnym wysiłkiem z własnych zasobów, tj. z budżetu wojskowego, z dotacyj Funduszu Obrony Narodowej i z wpływów pozabudżetowych. Podkreślić trzeba, że nie zostały użyte na te cele sumy z pożyczek zagranicznych, gdyż pożyczki te nie są jeszcze realizowane i są zresztą w głównej mierze pożyczkami materiałowymi. Gdy tedy porównać szczupłość: środków, jakimi wojsko dysponuje, i wielkość osiągniętych rezultatów, łatwo ocenić jak olbrzymi jest wysiłek podjęty przez wojsko w celu stworzenia samowystarczalności surowcowej i przemysłowej kraju w tych dziedzinach, które są związane z potrzebami armii. Umiejętne wykorzystanie koniunktury, sprawność organizacji i oszczędne operowanie funduszami, oto czynniki, przy których pomocy kierownictwo armii dokonało tak imponującego dzieła.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#WładysławStarzak">Nadmieniam jeszcze, że praca zakładów wojskowych, znajdujących się pod zarządem wojska, zasługuje na pełne uznanie. Wyniki techniczne, osiągnięte przez przemysł wojenny, są bardzo dobre, a produkcja jego w niczym nie ustępuje zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#WładysławStarzak">Przechodzę teraz do drugiego działu prac wojska, związanych również ściśle z problemem nowoczesnej wojny totalnej, to jest przysposobienia wojennego narodu. Tu wysuwa się na czoło zagadnienie zwiększenia kadr przez organizowanie rezerw szkolnych poza ramami armii czynnej lub przygotowanych do służby pomocniczej. Punkt wyjścia do szeroko zakrojonej akcji w tej dziedzinie stwarza opracowany przez Ministerstwo projekt nowej ustawy o powszechnym obowiązku wojskowym. Wprowadza on tak zwaną uzupełniającą służbę wojskową podstawową lub doskonalącą, która już została częściowo zrealizowana na wyższych uczelniach w postaci Legij Akademickich, stwarza oddziały obrony narodowej, mające na celu pogłębienie przygotowania bojowego obywateli, wreszcie wprowadza obowiązek pomocniczej służby wojskowej, między innymi dla kobiet z wykształceniem licealnym.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#WładysławStarzak">Są to główne zarysy organizacji szkolenia rezerw; niewątpliwie będą one jeszcze przemyślane w szczegółach, ulegając pewnej koordynacji i powiązaniu z prowadzoną dotychczas akcją w dziedzinie przysposobienia wojskowego, przysposobienia, które w wielu wypadkach dało już doskonałe wyniki.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#WładysławStarzak">Ten fragmentaryczny obraz prac armii, jaki dałem, pozwala stwierdzić, że wojsko nasze, doceniając powagę sytuacji międzynarodowej i specjalne warunki geopolityczne Polski, podjęło i realizuje plan wielki o szerokim syntetycznym zakroju i rozumnie przemyślanych szczegółach. Kierownictwo armii zdaje chlubnie swój historyczny egzamin sprawności i zdolności organizacyjnych. Prace jego, prowadzone w omówionych działach nowoczesnej organizacji pogotowia wojennego, zasługują na prawdziwy podziw i stanowią chlubę naszego życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#WładysławStarzak">Jasne jest jednak dla każdego z nas, że tak ogromne zadania i plany, obejmujące tak powiększenie rezerwowych kadr armii, jak pomnożenie jej wyposażenia materiałowego oraz rozbudowę przemysłu wojennego i pomocniczego, przerastają ramy, zakreślone szczupłością dotychczasowych sum budżetowych i dotacyj pozabudżetowych. Stoimy przecież dopiero u wstępu podjętego dzieła. Tempo prac nie może ulec osłabieniu ani na chwilę; najbliższe lata nie zapowiadają wcale rozpogodzenia zachmurzonych horyzontów sytuacji światowej, przeciwnie, należy przypuszczać, że będziemy zmuszeni jeszcze do powiększenia naszych wysiłków. Winniśmy tedy dopomóc armii wszelkimi możliwymi sposobami do znalezienia środków finansowych, współmiernych z wielkością celu.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#WładysławStarzak">Do realizacji omówionych zamierzeń i planów potrzebny jest szeroki i intensywny współudział społeczeństwa. Środki materialne walki, które przygotowuje potężny wysiłek Państwa i armii, szkolenie rezerw — to jeszcze jednak nie wszystko. Niezbędna jest kooperacja milionowych rzesz obywateli z armią, współpraca samorzutna od dołu, przyniesiona dobrowolnie, jako świadomy czyn patriotyczny obywatela. Chodzi o to, aby każdy członek społeczeństwa z własnej inicjatywy znalazł czas na przygotowanie się do służby wojennej, tak by w momencie decydującym był zdolny do objęcia wyznaczonego mu posterunku na froncie lub poza frontem. To stworzy dopiero taką organizację wojenną narodu, w której każdy będzie miał wyznaczone miejsce, a wszyscy pracować będą w absolutnej koordynacji i harmonii z całością bojowej maszyny. Oto jest wielkie i odpowiedzialne zadanie, którego realizacja wypełni nam niewątpliwie najbliższe lata.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#WładysławStarzak">Świadomość konieczności takiej moralnej i organicznej jedności armii z narodem przeniknęła już głęboko do serc i umysłów społeczeństwa, o czym świadczy dobitnie zrozumienie powszechne dla spraw obrony narodowej. Ofiarność na te cele jest wielka i to zarówno w postaci pieniężnej, jak w darach materiału i sprzętu wojennego, a także w pracy oddawanej na potrzeby armii. W akcji tej przodują warstwy niezamożne. Hojne ofiary składają szkoły, organizacje i zrzeszenia robotnicze, gminy wiejskie i miejskie, pracownicy państwowi. Budując na tej podstawie, pracując usilnie nad jej rozszerzeniem, możemy osiągnąć rezultaty olbrzymie.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#WładysławStarzak">Z drugiej strony i społeczeństwo może być przekonane, że wojsko rozumie i docenia jego ofiarną postawę, jego zaufanie i przywiązanie. Godną odpowiedź jego na tę manifestację uczuć narodowych stanowi duch armii, jej świetna postawa i entuzjazm. Ostatnie wystąpienia wojska na manewrach i na publicznych defiladach zademonstrowały nam naocznie te wysokie walory. Możemy być pewni, że wszystko, co poświęcimy dla sprawy obrony Państwa, wszelkie inwestycje w tę dziedzinę, jaką jest armia narodowa, inwestycje tak uczuć naszych, jak i środków materialnych, opłacą się sowicie. Wojsko obowiązek swój wypełni i zda egzamin bojowy z odznaczeniem, jeśli tylko zajdzie tego potrzeba.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#WładysławStarzak">Proszę o uchwalenie bez zmian przedstawionego przez Rząd preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Wojskowych na rok 1938/39 wraz z załączonym planem finansowo-gospodarczym Funduszu Kwaterunku Wojskowego, nie przewidującym dopłat ze Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#TadeuszSchaetzel">Czy kto zgłasza się do krótkich zapytań? Wobec tego, że nikt zapytań nie zgłasza i nikt do tej części budżetu do głosu nie jest zapisany, uważam ten punkt porządku dziennego za wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#TadeuszSchaetzel">Zarządzam 15-minutową przerwę.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 12 min. 12 do godz. 12 min. 30.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#BohdanPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#BohdanPodoski">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 4 — Prezydium Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#BohdanPodoski">Sprawozdawca p. Zaklika.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#BohdanPodoski">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WalerianZaklika">Wysoki Sejmie! W rękach Panów Posłów znajduje się sprawozdanie Komisji Budżetowej, dotyczące 4-ej części preliminarza: Prezydium Rady Ministrów. Sądzę, że Koledzy zapoznali się z treścią sprawozdania, wobec czego uważam za zbędne jego odczytywanie, w szczególności tych części, które traktują tematy więcej szczegółowe, jak sprawy organizacji biur Prezydium Rady Ministrów, tudzież dotyczące Najwyższego Trybunału Administracyjnego, Polskiej Agencji Telegraficznej itp. Natomiast zamierzam poświęcić nieco czasu sprawom, które uważam za zasadnicze, a to mianowicie problemom, traktowanym w części I, ogólnej, drukowanego sprawozdania.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WalerianZaklika">Podkreśliłem w tej części referatu rolę Prezesa Rady Ministrów jako Szefa Rządu, nadaną mu postanowieniami art. 25 Konstytucji kwietniowej, Ustęp 3 tego artykułu brzmi: „Prezes Rady Ministrów reprezentuje Rząd, kieruje jego sprawami oraz ustala ogólne zasady polityki państwowej”. Wedle wyraźnego zatem postanowienia Konstytucji funkcja kierownicza, funkcja ustalania ogólnych zasad polityki państwowej nie jest atrybucją ciała kolegialnego — Rady Ministrów, działającej pod przewodnictwem Prezesa, ale jest uprawnieniem, a zarazem obowiązkiem przysługującym względnie nałożonym na jedną osobę, na Prezesa Rady Ministrów, Zadaniem Prezesa jest również koordynowanie prac poszczególnych ministrów tak, aby cały gabinet realizował w swojej działalności ustalone przez Prezesa Rady Ministrów ogólne zasady polityki państwowej.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#WalerianZaklika">Nadanie Prezesowi Rady Ministrów tych szczególnych a ważkich uprawnień zbliża nasz ustrój do systemu rządów kanclerskich, Prezes Rady Ministrów przestaje być w stosunku do ministrów primus inter pares i uzyskuje w odniesieniu do nich stanowisko kierownicze. Przez istnienie jednoosobowej naczelnej woli uzyskuje Rząd zwartość i siłę. Cechą naszej Konstytucji jest stworzenie prawnych podstaw dla tak pojętego silnego Rządu. Te prawne podstawy wynikają niewątpliwie poza tym również ze wzmocnienia władzy Prezydenta Rzeczypospolitej i z ograniczenia uprawnień parlamentu do funkcyj ustawodawczych i kontrolnych, Przedłożone sprawozdanie zawiera bliższe uzasadnienie tezy o nadrzędnej kierującej roli Prezesa Rady Ministrów, nadanej Prezesowi postanowieniami Konstytucji kwietniowej. Ale, Wysoka Izbo, prawa stanowią nie tylko przywilej — niewątpliwie nakładają na obdarzonego prawem także obowiązki. Im więcej praw, tym większa odpowiedzialność. Ustrój, nadający Prezesowi Rady Ministrów stanowisko kierownicze, poruczający mu zadanie ustalania zasad polityki państwowej, nakłada na Premiera obowiązek, aby rząd przez niego kierowany miał wyraźny, konstruktywny program, aby nie był rządem pozbawionym oblicza, załatwiającym zagadnienia chwili bieżącej, rządem pracującym z dnia na dzień, ale przeciwnie, aby zasady jego polityki sięgały wdał, aby wpływały twórczo na kształtowanie się przyszłości, aby realizowały postulat coraz to silniejszej, potężniejszej Polski! Narasta obowiązek, aby polityka rządu stawała się coraz bardziej istotną polityką Państwa i narodu, aby zasady tej polityki przenikały do świadomości społeczeństwa, stały się z czasem wspólnym dobrem duchowym rządu i społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#WalerianZaklika">Pragnę zastanowić się nad tym, czy wyniki obrad komisyjnych potwierdziły tezę wysuniętą przeze mnie, że Prezes Rady Ministrów jest odpowiedzialny za to, aby Rząd miał jasny, konkretny, zrozumiały dla społeczeństwa program polityczny, oraz odpowiedzialny za to, aby program ten był w sposób skoordynowany realizowany przez cały Rząd, przez wszystkie jego resorty.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#WalerianZaklika">Otóż w dyskusji na komisji nikt nie zaprzeczył tezie, stwierdzającej rolę kierowniczą nadaną postanowieniami Konstytucji Prezesowi Rady Ministrów, a w ślad za tym tezie, ustalającej potrzebę istnienia konkretnego programu politycznego, reprezentowanego przez Premiera. Niektórzy posłowie, jak poseł Dudziński, Hutten-Czapski, Pełeński tezę tę wyraźnie potwierdzili, Inni posłowie, biorący udział w dyskusji, poruszali przy budżecie Prezesa Rady Ministrów sprawy ogólnej polityki polskiej, jak sprawy wchodzące w zakres legislatywy i sądownictwa, stosunek Państwa do Kościoła, sprawy polityki narodowościowej i kresowej, problem żydowski, sprawy samorządu, opieki społecznej itp. Omawiali zatem sprawy, które wchodzą w zakres różnych resortów, ale ponieważ chodziło im o ogólną linię polityczną, przeto zwracali się do Prezesa Rady Ministrów jako do czynnika odpowiedzialnego za kształtowanie się zasad polityki państwowej także w zakresie fachowych resortów. W ten sposób, nie zabierając głosu w dyskusji dotyczącej interpretacji postanowień ustrojowych, tym niemniej stanęli na stanowisku, że Prezes Rady Ministrów jako szef Rządu jest odpowiedzialny za całokształt polityki państwowej, jest odpowiedzialny za to, aby także poszczególni ministrowie szli po linii wytyczonej przez niego państwowej polityki.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#WalerianZaklika">W Senacie sprawozdawca p. sen. Bisping podkreślił również naczelność stanowiska Prezesa Rady Ministrów, nadaną mu przez Konstytucję. Ze szczególnym naciskiem wskazywał na potrzebę koordynowania wysiłków i poczynań Rządu we wszystkich resortach, podkreślał, że Premier ponosi odpowiedzialność za jednolity kierunek polityki państwowej. Wskazując na to, co dzieje się wokół nas, powiada senator Bisping: „Współżyjąc w wielkiej rodzinie otaczających nas narodów, nie możemy ani przez chwilę stać się słabymi, musimy raczej wzmocnić tempo realizacji rządów silnych w ramach nowej Konstytucji, która jak gdyby dzisiejsze czasy przewidziała i daje pod tym względem wielkie możliwości”.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#WalerianZaklika">A dalej: „Potrzeba — powiada referent w Senacie — silnej, konsekwentnej, uzgodnionej we wszystkich resortach, począwszy od wójta, a skończywszy na ministrach, władzy...”. P. Premier na posiedzeniu komisji dnia 21 grudnia z. r. podjął dyskusję w sprawie programu rządowego. Nie tylko stwierdził potrzebę istnienia jednolitego programu rządowego, konieczność koordynacji prac panów ministrów, ale co więcej — nakreślił zarys swojego programu, przedstawił wytyczne polityki państwowej, którymi się kieruje. Jeżeli zatem niesporną jest sama teza, że Prezes Rady Ministrów winien ustalić program polityki rządowej, że program ten winien narzucić ministrom jako wytyczne ich działalności i powinien jako kierownik Rządu program ten we wszystkich działach pracy Rządu konsekwentnie realizować, to z kolei nasuwa się pytanie chwili obecnej, dnia dzisiejszego: Czy p. Premier generał Składkowski ma jasno skrystalizowany program polityki państwowej? Jakim jest ten program, w jakiej mierze, jakimi środkami jest realizowany i czy istnieje niezbędna koordynacja działania po szczególnych resortów i władz?</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#WalerianZaklika">Wydaje mi się, że nie jest moim zadaniem, jako referenta, dać odpowiedź na te pytania. Mógłbym stać się wyrazicielem własnych osądów, odbiec od zapatrywań większości komisji. Przy tym zachodzi niewątpliwie pomiędzy członkami komisji różnica w ocenie i trudno by było bez obawy błędu ustalić wypadkową rozbieżnych zapatrywań. Toteż sądzę, że zadaniem moim jest raczej postawienie problemu, rzucenie pytań. Odpowiedź dała w części dyskusja na komisji, da ją dalej dyskusja na plenum Sejmu.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#WalerianZaklika">Są jednak pewne rzeczy, które nie będą może przez nikogo kwestionowane, które zatem jako zapatrywanie referenta wypowiedzieć mi wolno. Otóż przede wszystkim będę może w stanie określić, jakie są zasadnicze wytyczne programu p. Premiera generała Składkowskiego. Będę mógł to uczynić, przypominając Wysokiej Izbie rzeczy znane, niesporne, zapamiętane, wyjaśnienia dane przez samego p. Premiera.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#WalerianZaklika">Przede wszystkim mamy w żywej pamięci, że gdy pułkownik Koc wydał swoją deklarację ideowo polityczną z 21 lutego z. r., uczynił to pod auspicjami Marszałka Śmigłego-Rydza, a deklaracja uzyskała również aprobatę Pana Prezydenta Rzplitej. Jeżeli zatem po ogłoszeniu deklaracji p. Premier pozostał przy władzy i pełni ją do dnia dzisiejszego, to nie ulega kwestii, że z treścią deklaracji solidaryzuje się; że akceptuje zasady tam wygłoszone, dotyczące Konstytucji, jako normy naszego życia wewnętrznego, że uważa obronę Państwa za najkardynalniejszą ideę, pod którą społeczeństwo powinno się skupić, że uznaje dziejowe związanie Narodu Polskiego z Kościołem katolickim, odrzuca komunizm, jest obrońcą ładu społecznego, chce zachować zasady własności prywatnej, otaczać opieką inicjatywę indywidualną, a rzeszom pracowników dać pewność jutra i stały wzrost poziomu życia, że docenia ważkość zagadnienia wsi, konieczność wzmożenia polskiego mieszczaństwa, że uznaje wytyczne ustalone w deklaracji w stosunku do mniejszości narodowych i problemu żydowskiego, że życie narodu chce oprzeć o właściwości i potrzeby ducha polskiego. Te tezy wyrażone w deklaracji lutowej są — wątpić w to nie można — tezami przyjętymi w pełni przez p. Premiera. To już daje zarys zasad polityki państwowej, którą chce się kierować p. Premier. Podkreślenie niektórych z tych zasad znajdujemy w przemówieniach p. Premiera, ostatnio w przemówieniu na Komisji Budżetowej dnia 21 grudnia z. r., kiedy mówił o 4 wytycznych pracy Rządu, którymi są: czynnik obrony Państwa, konkretna praca gospodarcza, właściwe własne oblicze Polski w życiu międzynarodowym i wreszcie dążenie do sprawiedliwości społecznej. W toku obrad nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych określił p. Premier swoje wytyczne w sprawie polityki narodowościowej i żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#WalerianZaklika">A więc wydaje się, że znamy program polityczny p. Premiera. Jeżeli teraz wpatrzymy się w ten obraz, w program akceptowany i głoszony przez p. Premiera, to musimy zauważyć zaraz, że są to zasady jeszcze mało sprecyzowane. W te ramy ogólne można włożyć treść niesłychanie różną. Zasada np. sprawiedliwości społecznej? Tak, niewątpliwie, godzimy się wszyscy, ale jak ją p. Premier rozumie, jaką treść w to pojęcie wkłada, jakimi drogami chce ją realizować? Na to pytanie dać może odpowiedź nie tyle barwne słowo, jak raczej życie, poczynania, pociągnięcia, realizacje podejmowane przez p. Premiera i jego Rząd.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#WalerianZaklika">I otóż nasuwa się pytanie, czy wykonywanie znanego w ogólnych zarysach programu p. Premiera daje nam tutaj w Sejmie, daje społeczeństwu odpowiedź na pytanie, jaką treść wkłada p. Premier w ogólne ramy, jakimi barwami pokrywa rysunek, jak ustala nieraz może mgławicowe kontury rysunku słowami kreślonego. I to jest najważniejsze. Gdyż na zasady ogólne, wytyczne, tezy ideowe, wyrażone przez p. Premiera, na to piszemy się niemal wszyscy, jednak społeczeństwo chce widzieć nie tylko słupy, nie tylko ogólny kierunek, ale chce widzieć jasno wytyczony tor działania.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#WalerianZaklika">Jestem przekonany, że Rząd, który by wyrażał nie tylko ogólny, nadmiernie może plastyczny program, ale który by stosował konsekwentne metody realizacyjne, dające odpowiedź na nasuwające się pytania i wątpliwości, byłby Rządem mogącym znaleźć oparcie o społeczeństwo. Zarazem społeczeństwo — te dzisiaj pesymistycznie nastrojone, bierne, dziwnie niechętne i oporne masy — stałoby się społeczeństwem dynamicznym, akceptującym rzucane hasła, współpracującym przy realizowaniu programu. Ogólne ramy programu rządowego, jego kontury muszą nabrać wyrazistości, obrazy — barwy i tętna życia przez jednolitą i konsekwentną działalność Rządu. Wydaje mi się, że tak społeczeństwo, jak i Wysoka Izba w tym kierunku odczuwają niedomagania. Odnosi się wrażenie, jak gdyby Rząd czekał na to, że otrzyma z zewnątrz płynące instrukcje i wskazówki, w jaki sposób realizowane być mają przyjęte przez jego szefa ogólne wytyczne programowe. Odnosi się wrażenie, że wobec braku jawienia się tych wskazówek Rząd pozostawia w nadmiernym stopniu życiu regulowanie spraw aktualnych i że w chwili, kiedy nabrzmiewanie pewnych problemów czyni decyzje koniecznymi, wydaje zarządzenia wykazujące znamiona dorywczości i pozbawione cech posiadania przewodniej linii politycznej. Żyjemy w okresie czasu, który wymaga ze strony Rządu inicjatywy, brania na siebie odpowiedzialności, podejmowania decyzyj, idących po jednej linii politycznej. Czy w tym okresie nie odczuwamy braku konsekwentnego, uporczywego realizowania ustalonego w ogólnych tylko zarysach programu politycznego? Jest rzeczą niewątpliwą, że brak konsolidacji społeczeństwa, rozbicie na liczne partie i ugrupowania, niesłychanie utrudniają sterowanie sprawami Państwa. Czy jednak właśnie stan ten nie narzuca tym silniej p. Premierowi potrzeby podejmowania samodzielnych programowych decyzyj i rozstrzygnięć, brania na swoją odpowiedzialność wykładni ogólnego programu zaakceptowanego przez niego?</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#WalerianZaklika">Ten brak jasnych linij realizacyjnych wynika może w części z tego, że działalność poszczególnych resortów, poszczególnych władz w wykonywaniu jednego, akceptowanego przez p. Premiera programu, nie wydaje się być należycie zapewniona. Odnosi się wrażenie, że pewne niesharmonizowane z ogólnymi zasadami kierunki i dążenia znajdują swoją ostoję w tym czy innym ministerstwie. Podobnie w terenie poszczególne urzędy wojewódzkie wydają się być przedstawicielami indywidualnej polityki, czasami w starostwach tego samego województwa mamy do czynienia z dziwnymi odchyleniami, Jest rzeczą oczywistą, że polityka Rządu mus: być elastyczna, że nie można stosować tych samych metod na różnych terenach, wykazujących daleko idące różnice warunków pracy Ale w działaniu wszystkich resortów i wszystkich władz przejawiać się winny te same zasady, zasady programu i polityki zaakceptowane; przez p. Premiera.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#WalerianZaklika">Może być, że w wyrażeniu swojej opinii poszedłem za daleko, że jako referent, który ma przedstawiać wyniki obrad komisyjnych, jestem zbyt subiektywny. Jeżeli to uczyniłem, przebieg dyskusji przyniesie korekturę moich wywodów. Natomiast zdecydowane wysunięcie samego problemu: jaka metoda budowania zasad polityki państwowej odpowiada naszej Konstytucji, kto jest za program Rządu odpowiedzialny i w jakiej mierze powinien Rząd we wszystkich swoich zespołach jednolicie pod kierownictwem Premiera wykonywać ustalony program, wydaje mi się w obecnym momencie szczególnie uzasadnione, a to przede wszystkim z tej przyczyny, ponieważ odczuwamy, że w naszym życiu państwowym zbliżamy się do okresu ważkich decyzyj, że niedaleka przyszłość przynieść powinna konieczne rozstrzygnięcia nabrzmiewających problemów politycznych, a po drugie także dlatego, ponieważ w toku opracowania znajduje się dekret, którego wydanie przewiduje art. 25 Konstytucji, postanawiający że organizację Rządu, a w szczególności zakres działania Prezesa Rady Ministrów, Rady Ministrów i Ministrów określi dekret Prezydenta Rzeczypospolitej. W tej drugiej sprawie przebieg dyskusyj budżetowych w Sejmie i Senacie powinien dać w swoim wyniku pewien obraz jak się na problem organizacji Rządu Izby zapatrują. Sądzę, że wynik da się streścić w opinii, że Izby odczuwają potrzebę organizowania Rządu w kierunku wzmocnienia autorytetu i władzy Prezesa Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#WalerianZaklika">Do tej chwili rozpatrywałem problem silnej władzy, koncentracji uprawnień w rękach szefa Rządu w odniesieniu do spraw politycznych.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#WalerianZaklika">Ten sam jednak problem słabości lub siły, sprawności lub chaosu, osiągania skoordynowanym działaniem pozytywnych wyników lub marnowania energii i wysiłków na rozbieżne poczynania staje przed nami w odniesieniu do zagadnień administracji państwowej. Przemiana żyjących niegdyś swoim własnym życiem gospodarczym i kulturalnym ciasnych terytoriów w jednolity organizm, skupiający mieszkańców Państwa w silnie związaną, ale zarazem ogromnie skomplikowaną całość, doniosłe przemiany techniczne, które stworzyły wielki przemysł, przemiany gospodarcze, wyrażające się w koncentracji kapitału, a zaniku wolnej konkurencji, przeżywanie się okresu liberalizmu, a coraz to silniejsze wkraczanie Państwa i organizacyj publiczno-prawnych w sferę życia zjawisko nazwane etatyzmem, ingerencjonizmem Państwa w sprawy gospodarcze, a także w sprawy, dotyczące kultury, nauki, sztuki, wychowania — to wszystko postawiło administrację państwową przed ogromem nowych zupełnie zadań. Państwa w dużej mierze starają się rozwiązać problem narastania zadań przez mechaniczny rozrost aparatu biurokratycznego. Im więcej spraw ciąży na Państwie, tym więcej tworzy się etatów urzędniczych, tym więcej kreuje się nowych władz, przybudówek, nadbudówek i dobudówek. Narasta biurokracja, ciąży coraz silniej swoją ilością i wadliwą organizacją pracy nad społeczeństwem, tłumiąc swobodę życia, możność rozwoju, dławiąc inicjatywę prywatną i to nie tylko w zakresie gospodarczym, wysysając przy tym zasoby finansowe Państwa. Z czasem traci Państwo możność odpowiedniego wynagradzania rozrastającej się bez końca armii urzędników, obniża skalę wynagrodzeń, doprowadza do powstawania niezmiernie licznego proletariatu urzędniczego. Źle wynagradzanemu stanowi urzędniczemu grozi utrata dawnego wysokiego poziomu moralnego, wybitniejsze jednostki i siły emigrują do innych zawodów. Państwo zdane jest coraz to bardziej na posługiwanie się zespołem ludzi nie stojących na wysokości zadania, skłonnych przy tym do uprawiania polityki związków zawodowych pracowniczych, przeciwstawiających się nieraz Państwu.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#WalerianZaklika">Stan ten czyni coraz to aktualniejszym i bardziej koniecznym postulat oparcia się na nowych metodach pracy, wyszukania nowych form administracji, które by umożliwiły rozwiązywanie komplikujących się i mnożących zadań bez proporcjonalnego, a niewątpliwie dzisiaj nadmiernego liczbowego rozrostu aparatu biurokratycznego.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#WalerianZaklika">Wielkokapitalistyczny przemysł stworzył nową naukę: organizacji pracy, oraz celowej administracji przedsiębiorstw. Administracja państwowa pozostała na ogół przy dawnych swoich systemach i schematach, nie dostosowanych do obecnych wymogów.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#WalerianZaklika">Przewrót w metodach administracji zarysowuje się w tych państwach, które stworzyły ustroje autorytatywne. Dzieje się to dla tej przyczyny, że w państwach autorytatywnych istnieje skoncentrowana w jednym ręku władza, która może ująć zadanie naczelnego planowania, decydowania i kontrolowania wykonania powziętego planu. W państwach tych znajduje zastosowanie zasada odpowiedzialności jednostki, tak jednostki stojącej na szczycie hierarchii — za losy państwa jak jednostki na dole — za należyte spełnianie skromnych zadań jej powierzonych.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#WalerianZaklika">Polska chce być państwem autorytatywnym, natomiast nie chce stać się państwem o ustroju totalnym. Polska chce silnego rządu, ale zarazem chce utrzymać życiowo uzasadnioną, odpowiadającą wymogom nowoczesnego państwa, demokrację przez zachowanie parlamentaryzmu, jako organu społecznej kontroli i ustawodawstwa, tudzież przez utrzymanie i rozwinięcie samorządu terytorialnego i zawodowego. Posiadanie silnego, autorytatywnego rządu przy utrzymaniu zdobyczy demokracji jest możliwe między innymi dzięki przyjęciu przez Konstytucję zasady jednoosobowego naczelnego kierownictwa rządu, a przez to możności koncentrowania w zakresie administracji państwowej pracy planowania, decyzji i kontroli wykonywania planu w rękach szefa rządu.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#WalerianZaklika">Jest zatem u nas zadaniem i obowiązkiem Prezesa Rady Ministrów, aby podjął wielki problem reorganizacji administracji państwowej, Praca w kierunku należytej organizacji i ciągłego czuwania nad stanem organizacyjnym administracji państwowej nie może być pozbawiona ciągłości. Zmiana szefa Rządu nie może pociągać za sobą przerwania pracy nad usprawnieniem administracji. Dlatego słusznie zostały przy Prezydium Rady Ministrów stworzone biura: Personalne, Usprawnienia Administracji i Prawne. Na tych trzech biurach, jako organach pomocniczych szefa Rządu, ciąży wielkie zadanie przygotowania reformy naszej administracji. Cel ten może być osiągnięty tylko przez ścisłą współpracę tych biur i koordynowanie ich wyników. Reforma bowiem administracyjna wymaga oprócz istnienia organu planującego, a następnie kontrolującego wykonanie, którym winno być Biuro Usprawnienia Administracji, współpracy Biura Prawnego, które powinno przepracować zagadnienia legislacyjne związane z reformą administracji, i Biura Personalnego, które dbać będzie o dostarczenie Państwu odpowiedniego, przeszkolonego i zdyscyplinowanego, włączonego w odpowiednie ramy organizacyjne, materiału ludzkiego. Czynnikiem naczelnie planującym, nadzorującym i koordynującym czynności tych biur jest z natury rzeczy premier lub podsekretarz stanu, któremu premier to specjalne zadanie poruczy.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#WalerianZaklika">W przedłożonym V Kongresowi Międzynarodowemu Nauk Administracyjnych sprawozdaniu polskiej komisji reformy administracyjnej, która to komisja działała przy Prezydium Rady Ministrów, znajdujemy następujący ustęp: „Należy stwierdzić, że koncentracja przy Prezydium Rady Ministrów spraw personalnych, jak również nadzoru i inicjatywy w sprawach, dotyczących organizacji administracji, jest już faktem dokonanym”.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#WalerianZaklika">Wedle projektu komisji reformy administracyjnej należy w rękach premiera połączyć wszystkie więzie organizacyjne, które decydują o kierunku i metodach pracy w administracji. Są to następujące kwestie:</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#WalerianZaklika">a) ogólny kierunek prac ustawodawczych ministrów i nadzór nad tymi pracami,</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#WalerianZaklika">b) nadzór nad organizacją całej administracji i inicjatywa w tej dziedzinie,</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#WalerianZaklika">c) ogólne kierownictwo i nadzór w sprawach personalnych i nadzór nad tymi sprawami,</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#WalerianZaklika">d) polityka budżetowa.</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#WalerianZaklika">„Organizacja” — czytamy w projekcie — „różnych działów administracji nie może być rozpatrywana jako wewnętrzna sprawa resortu, zależna wyłącznie od swobodnego uznania każdego poszczególnego ministra. Nadzór ogólny nad administracją i inicjatywa w dziedzinie organizacji i metod pracy w całej administracji winny być zachowane dla premiera. Inicjatywa w kwestiach organizacyjnych winna zatem wychodzić z jednego ośrodka organizującego, czuwającego nad organizacją całej administracji publicznej. Ten ośrodek organizujący winien być bezpośrednio poddany premierowi, czyli że winien się znajdować przy Prezydium Rady Ministrów”.</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#WalerianZaklika">Można stwierdzić, że w kraju naszym zostały stworzone przy Prezydium Rady Ministrów komórki, które podjąć mogą wielkie dzieło nadania Polsce nowoczesnego systemu administracyjnego. Równocześnie jednak należy stwierdzić, że to wielkie dzieło reformy administracji i metod pracy stoi jako zagadnienie dopiero przed nami, że obecny system administracji tkwi jeszcze zawsze w szablonach przeszłości, wykazuje wielkie niedomagania i ciąży nieznośnie na naszym życiu gospodarczym, społecznym, a nawet prywatnym. W toku dyskusji na Komisji Budżetowej z wielu stron były podkreślane przerosty naszej biurokracji, wadliwość systemu ciągłego mnożenia etatów, zjawisko ujemne narastania liczby urzędników niedostatecznie wynagradzanych. O sprawie tej mówił wczoraj także p. referent generalny budżetu. Zadanie dokonania reformy administracji staje się jednym z naczelnych zagadnień państwowych. Zagadnienie to winno być rozwiązane w niedalekiej przyszłości.</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#WalerianZaklika">Kończąc na tym moje uwagi, podkreślam, że Komisja Budżetowa po rozważeniu preliminarza części 4 budżetu przyjęła go z poprawką, zwiększającą w dziale 4 § 10 „dotacje na popieranie nauki i sztuki” o 200.000 zł. W ten sposób komisja pragnie w granicach możliwości finansowych Państwa umożliwić Funduszowi Kultury Narodowej rozszerzenie jego tak pożytecznej działalności.</u>
<u xml:id="u-24.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#BohdanPodoski">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#BohdanPodoski">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. sprawozdawcy, Czy kto z Panów Posłów zgłasza krótkie zapytanie do p. sprawozdawcy? Nikt. Wobec tego otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Hofman.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JakubHoffman">Wysoka Izbo! Słuchając referatu naprawdę żałowałem, że był on wygłoszony dzisiaj. Nazbyt krótko mamy czasu, aby rozwałkowywać tak ważne zagadnienie, jak reorganizacja administracji i ścisła organizacja Rząd u. Na to musielibyśmy poświęcić specjalne jakieś posiedzenie. Nie da się tego załatwić dzisiaj i dzisiaj w całości ogarnąć; zwłaszcza kiedy w dyskusji ma się, zgodnie z regulaminem, pół godziny czasu, mowy nie ma o tym, aby całokształt ten ująć. Spodziewam się zresztą, jak i sam p. referent, że niedługo będziemy mieli tutaj w Izbie ten problem do przewałkowania, że czas już na reorganizację administracji i wtedy w dyskusji niewątpliwie zabierzemy głos i w tej materii się wypowiemy.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#JakubHoffman">Jeżeli dzisiaj zabrałem głos, to chciałbym się zająć tylko jedną dziedziną, chciałbym omówić sprawę radia, a właściwie politycznego oddziaływania radia.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#JakubHoffman">Co to jest radio i jakie jest jego znaczenie? jeżeli przypomnimy sobie, że tak niedawno były czasy, kiedy te dwa wielkie wynalazki: radio i kino, nie były w tak szerokim zastosowaniu jak dzisiaj, to zobaczymy, że kino stało się dzisiaj narzędziem jako impreza dochodowa kapitału, podczas gdy radio stało się narzędziem reklamy i propagandy. Reklama i propaganda są to dwa różne pojęcia, o których kiedyindziej będziemy mówić. Ten instrument reklamy względnie propagandy wziął na siebie Rząd i posługuje się tym aparatem dla pewnych konkretnych celów. Jeżeli teraz przypatrzymy się oddziaływaniu radia na życie codzienne w zakresie politycznym, to przynajmniej ja osobiście mam pewne zastrzeżenia, czy w ostatnich czasach — obojętne, czy w ostatnich miesiącach czy latach — radio wykonywało to, do czego było obowiązane, względnie czy Rząd wpływał w ten sposób na radio, aby ono odpowiednio na społeczeństwo oddziaływało.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#JakubHoffman">Jeżeli chcę to scharakteryzować muszę się cofnąć o szereg lat wstecz. Każdy, kto był w Krakowie w sierpniu 1914 r., przypomni sobie, że już dnia 5 sierpnia gromady strzelców, późniejszych legionistów, chodziły po ulicach Krakowa, siedziały w tamtejszych kawiarniach i śpiewały różne pieśni. Między innymi była dosyć ciekawa pieśń. Jedna zwrotka tej pieśń: brzmiała: „Gdy skończym z Mikołą, pójdziem na Wilhelma, odbić Wielkopolskę, którą dławi szelma; co zrobimy z trzecim, diabli jeszcze wiedzą, może nam w przelocie jaskółki powiedzą”.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#JakubHoffman">Pierwszy jest problem rosyjski. Skończyliśmy z nim w 1920 r. Trzeci to problem austriacki. Dziś z nim nie sąsiadujemy, jest nam obojętny, nie mamy nic z nim do czynienia. Natomiast wezmę ten problem drugi, ten upostaciowany w słowie „Wilhelm”. Naturalnie nie będę go brał jako osoby, Siedzi sobie w Doom, Nie będę go brał jako symbolu Rzeszy Niemieckiej, ani tej dzisiejszej Trzeciej, ani tej dawniejszej cesarskiej, ale wezmę go jako symbol pewnego wyniku kultury, tego, co określamy mianem prusactwa, Z pojęciem prusactwa myśmy mieli od bardzo dawna do czynienia, mianowicie od wieku XIII, wtedy, kiedy przyszli Krzyżacy, sąsiadowali z nami, postępowali w taki, a nie inny sposób; to jest pewien symbol prusactwa, który do ostatnich czasów, nawet do dnia dzisiejszego istnieje tam i rozszerza się jeszcze gdzie indziej.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#JakubHoffman">Jeżeli bym chciał scharakteryzować to prusactwo, musiałbym stworzyć albo definicję swoją, albo posłużyć się definicją czyjąś, Zdaje się, iż będzie rzeczą trafną, że jeżeli będę tej definicji szukał u kogoś, to tylko u Niemca i to u takiego, który w dzisiejszych Niemczech jest szanowany i uznawany za ideologa Trzeciej Rzeszy. Jest nim Fryderyk Nitsche, Ten Nitsche w jednym ze swoich dzieł: „Zmierzch Bogów” charakteryzuje w ten sposób Niemcy.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#JakubHoffman">„Chyba znam Niemców, chyba wolno mi kilka prawd im powiedzieć. Nowe Niemcy przedstawiają tak wielki zasób odziedziczonej i nabytej dzielności, iż nagromadzonym skarbem sił przez czas jakiś nawet rozrzutnie szafować można. Nie wysoka to kultura, co wraz z nim doszła do władzy, tym mniej wykwintny smak, dostojna piękność instynktów — lecz bardziej męskimi cnotami nie może się poszczycić żadny inny kraj europejski... Jak z tego widać, pragnę być wobec Niemców sprawiedliwy.,. Powiem teraz o ich cechach ujemnych. Niemców zwano ongiś narodem myślicieli: myśląż oni dziś jeszcze? Niemcy nie ufają już duchowi, wszelką gorącość dla rzeczy istotnie duchowych pochłania polityka „Deutschland, Deutschland über alles” — obawiam się, że to kres filozofii niemieckiej... Czy są obecnie filozofowie w Niemczech? Czy są poeci? Czy są dobre książki niemieckie? — słyszę pytania za granicą. Rumienię się, lecz z rezolutnością. która mnie nie opuszcza nawet w rozpaczliwych chwilach, odpowiadam: „O tak, Bismarck”. Miałżeż bym jeszcze wyznać, jakie książki dziś się czyta? Przeklęty instynkt mierności, Nikt ostatecznie nie może dawać więcej, niż posiada: stosuje się to do jednostek, stosuje się do narodów... Należy się uczyć patrzeć, należy się uczyć myśleć, należy się uczyć mówić i pisać: celem zaś tych rzeczy jest dostojna kultura.,. Wiadomo już obecnie wszędzie: w rzeczy najważniejszej — a tą jest kultura — Niemcy już nic nie znaczą”.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#JakubHoffman">Jeżeli odczytałem tutaj ten wyjątek, charakteryzujący Niemcy, a właściwie nie całe Niemcy, bo trzeba znowu tam odróżniać pewne dość delikatne różnice pomiędzy południowymi i północnymi Niemcami i związałem z tym, od czego zacząłem — od radia, to chcę stwierdzić, że jednak w pewnym okresie czasu zaczęło się poprzez radio niejako może nie propagować, ale w każdym razie zachwalać prusactwo. I to prusactwo zachwalane przez radio, niejako popierane, oddziaływa w pewnej mierze na społeczeństwo, oddziaływa także w takim kierunku i w takim zakresie, jak o tym powiedział Nitsche, mówiąc o narodzie niemieckim. I zdaje mi się, że nie jest dobrze, jeżeli tak się dzieje, jeżeli radio staje się instrumentem pewnej propagandy, to należałoby się starać o to, ażeby dawało rzeczy szlachetniejsze i ładniejsze, ażeby działalność radia w tym kierunku nie ograniczała się tylko do Niemiec i prusactwa.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#JakubHoffman">W ostatnich czasach, to jest w końcu grudnia i początkach stycznia mamy dwa wielkie polityczne zdarzenia przez radio szeroko omawiane. Jedno, to jest sprawa Chin, drugie, sprawa Rumunii. Specjalnie zajmę się Chinami, mam jakiś sentyment do nich. Otóż nadawano w ostatnich dniach grudnia, że Japończycy zajęli część prowincji Szantung, gdzie była siedziba tego „szalonego szowinizmu, dążącego do zjednoczenia całych Chin”. Byłem wtedy akurat w szpitalu. Gdy usłyszałem to zdanie, zastanawiałem się, czy ten jegomość, który to zdanie powiedział, liczył się z tym, do kogo on to mówi. Przecież on to mówi do narodu polskiego, który także dążył do zjednoczenia swego Państwa i do wolności. Czyż można w ten sposób mówić? Dlaczego to radio właśnie w ten sposób mówi i to do kogo? Właśnie do tego społeczeństwa i o tej prowincji Szantung. Akurat jeden z moich znajomych przysłał mi ich pisma. Między innymi wziąłem dwa numery czasopisma „Miesięcznik Oświecenia Publicznego prowincji Szantung”, gdzie mój znajomy Chińczyk, który się nazywa Tung Huai Czuan, w jednym z numerów tego miesięcznika opisuje swoją podróż po Polsce, a w drugim miesięczniku opisuje rezultaty myślowe swojej podróży po Polsce. Bardzo ciekawe są to rzeczy. Otóż w pierwszym numerze, o którym mówiłem, daje na wstępie takie zdanie, jako tytuł: „Polska na drodze od rozbioru do odrodzenia”. Następnie podtytuł rozdziału pierwszego: „Polska jest właśnie wzorem dla Chin”. Uzasadnia to w ten sposób:</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#JakubHoffman">„Najbardziej pożałowania są godne Korea Indie i Polska; gdy się czyta historię tych państw zaginionych, ściska się serce”. „Tej wzruszającej piosenki uczył mnie przeszło 20 lat temu nauczyciel w szkole powszechnej. Gdy w sierpniu zeszłego roku przybyłem po raz pierwszy do Polski, słowa te mimowoli mi się przypomniały. Oprócz tej piosenki pamiętani jeszcze, jak będąc w szkole średniej, widziałem sztukę teatralną p. t. „Nieszczęście upadku Polski”. I gdy jechałem do stolicy Rzeczypospolitej wszystkie sceny tej sztuki stanęły mi znów przed oczyma, wystukiwane niby rytmicznym trzęsieniem się pociągu.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#JakubHoffman">Tak myślałem ze wzruszeniem o starych i nowych dziejach...”.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#JakubHoffman">Artykuł ten kończy się: „Zawsze interesowałem się Polską, i dlatego mogę dziś powiedzieć, że na swej drodze z niewoli do odrodzenia może ona nam służyć za wzór”.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#JakubHoffman">I w tym drugim numerze, gdy omawia to, co przeżył ten Chińczyk w Polsce i co zobaczył, gdy mówi o tym kolosalnym, jego zdaniem, postępie, jaki Polska zrobiła, widzimy także bardzo ciekawe ilustracje. Mamy na pierwszej stronie ilustrację, przedstawiającą jakiegoś Chińczyka, na drugiej stronie „Kosynierów pod Racławicami, na 3-ej obraz „Rozbiór Polski”, a na 4-ej takie dwa obrazki: „Pochód na Sybir” i „Odpoczynek w kopalni”. Zatrzymam się nad tymi dwoma obrazkami. Na górze z boku mamy napis brzmiący w tłumaczeniu „Po rozbiorze Polski patrioci pracowali dalej w ukryciu nad oświeceniem i wychowaniem narodu, żeby przygotować odrodzenie Polski,” i z lewej strony pod ryciną: „Pochód na Sybir” pisze: „Rycina przedstawia inteligentów polskich, skazanych za opór władzy na zesłanie, w drodze na Sybir pod eskortą wojskową”. A w dole, gdzie jest obraz „Odpoczynek w kopalni” — jest to obraz Malczewskiego: „Druga rycina przedstawia ich, wykonujących ciężkie roboty na Syberji”.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#JakubHoffman">Jeżeli słyszałem to radio wtedy i przypomniałem sobie te rzeczy, to naprawdę ogarnęło mną zdziwienie.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#JakubHoffman">Po co to było komunikowane, po co to prusactwo, które jest w danym wypadku upostaciowane, jeżeli chodzi o Chiny, przez Japonię, która robi gwałt nad tym człowiekiem chińskim, po co to jest reklamowane przez nasze radio, czy jest to istotny sens naszego życia w teraźniejszości i w przyszłości, aby tego rodzaju rzeczy propagować?</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#JakubHoffman">Jeżeli chodzi o Rumunię, no, to dzisiejsze gazety stwierdziły jednak, że to, co się tam działo przed miesiącem, to było jednak bardzo krótkotrwałe. Czyż referent polityczny radia nie był zanadto nieostrożny, czy nie zanadto zachwalał te historie, które się tam działy?</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#JakubHoffman">Pójdę jeszcze dalej w pewnej ocenie tych zjawisk, łącząc Japonię i Rumunię. Stawiam tu problem człowieka i to człowieka ukształtowanego w trzech postaciach: homo primogenius — człowiek pierwotny, homo sapiens — człowiek rozumny i wreszcie ostateczny wykwit — homo civis — obywatel. Jak ustosunkowało się prusactwo — obejmuję tym mianem wszystkie faszyzmy i totalizmy — do tych trzech kategoryj ludzi? Homo primogenius — tego dziś poza Afryką centralną i Australią chyba nie ma. Tam zdaje się to prusactwo nie oddziaływa, a jeśli oddziaływa, to w innym zakresie. Ale na homo sapiens oddziaływa i to oddziaływa niesłychanie. Jeżeli przejdziemy do charakterystyki tego oddziaływania, to nie mogę scharakteryzować tego inaczej, jak niesłychanie ujemnie. Mianowicie, co przyniósł homo sapiens? Pewne zadatki etyki, etyki odwiecznej i dla wszystkich ludów jednakowe prawo życia, prawo życia swobodnego, prawo wyznawania swych idei. Prusactwo upostaciowane czy w faszyzmie, czy w totalizmie — jest mi to obojętne — to prusactwo gniecie tę wolność, tę godność, ono niszczy homo sapiens, który później tę etykę podniósł do godności dziesięciorga przykazań Bożych. Te 10 przykazań Bożych, najwyższy wykwit etyki hominis sapientis, to wszystko prusactwo niszczy, gniecie, zabija. A homo civis, — ten człowiek, który się wykluł dopiero podczas rewolucji francuskiej, ten obywatel, który sobie wytworzył Deklarację Praw i Obywatela? Również jest przez prusactwo gnieciony. I tutaj to prawo człowieka i obywatela do brania pełnej odpowiedzialności za to, co się dzieje w kraju, przy tym systemie, który nazwałem prusactwem, a który w takiej czy innej postaci różnie się w różnych krajach nazywa, jest gniecione, jest gwałcone to zasadnicze prawo, które sobie człowiek wywalczył w trzecim etapie swego rozwoju. I z tym wiąże się pytanie, po co nasze radio to robi? Nie mogę sobie dać na to odpowiedzi, bo nie widzę żadnej potrzeby tego.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#JakubHoffman">Ponieważ p. Marszałek daje mi znak, iż kończy się mój czas, ograniczę się do konkretnej trzeciej sprawy. Od dwóch lat mówi się o tym, że na Wołyniu, w Łucku ma powstać stacja nadawcza, jako przeciwdziałanie stacjom kijowskiej i charkowskiej. Jednak muszę stwierdzić, że jeżeli program stacji nadawczej w Łucku nie będzie dostosowany do potrzeb przede wszystkim ludności miejscowej, jako kontrreklama i kontrpropaganda dla Kijowa i Charkowa, to znaczy nie będzie w szerokim rozmiarze uwzględniał programu w języku ukraińskim w duchu państwowym, ale przy zachowaniu kultury ukraińskiej, to jestem zdania, że szkoda pieniędzy na to radio i szkoda będzie tam to radio zakładać. Dlatego zaapelowałbym do p. Premiera, jako Szefa Rządu, który w myśl słów referenta ma koordynować prace Rządu, ażeby dobrze się nad tym zastanowił, bo jeżeli nie ma się dać odpowiedniego, szerokiego programu temu radiu, to szkoda naprawdę pieniędzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Bogusz.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#EdwardFranciszekBogusz">Wysoka Izbo! Pan generalny sprawozdawca kol. Sowiński w swoim głęboko i rzeczowo opracowanym, nadzwyczaj pięknym referacie dał wczoraj wyraz swemu, optymistycznemu zapatrywaniu na wiele przejawów naszego życia państwowego. Wraz z Wysoką Izbą szczerze oklaskiwałem referat i wywody kol. Sowińskiego, solidaryzuję się z nim bowiem w ocenie optymistycznej wielu przejawów naszego życia.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#EdwardFranciszekBogusz">Zabierając głos w dyskusji generalnej nad budżetem z początkiem obecnej sesji, stwierdziłem z wielką radością, iż całe społeczeństwo odnosi się z największą miłością i zaufaniem i przywiązaniem do armii. Podkreśliłem również swoją optymistyczną ocenę naszej polityki zagranicznej i wielu postępów w naszym życiu gospodarczym. Niemniej jednak tak w dniu 2 grudnia ub. r., kiedy wówczas przemawiałem, jak i w dniu dzisiejszym optymizm mój umniejsza moja ocena sytuacji pod względem polityki wewnętrznej. Tak jak wówczas nie widziałem tak i dziś nie widzę konkretnego planu prac naszego gabinetu, planu i programu ściśle opracowanego i konsekwentnie przez wszystkie resorty w uzgodnieniu ze sobą realizowanego.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#EdwardFranciszekBogusz">P. sprawozdawca kolega Zaklika w referacie swym, wygłoszonym na Komisji Budżetowej, przypominając 25 art. Konstytucji dał wyraz mniemaniu, że w dzisiejszej polskiej rzeczywistości Prezes Rady Ministrów ponosi odpowiedzialność za program polityki wewnętrznej w ciaśniejszym tego słowa znaczeniu, a także za działalność w takich formach, aby społeczeństwo mogło wniknąć w istotę tego programu, aby mogło zrozumieć jakie są jego założenia, zasady, cele i metody realizacji. Według p. Zakliki takimi sprawami, w których społeczeństwo chce widzieć wyraźną linię programową Rządu, jest stosunek Rządu do spraw ustrojowych, do społeczeństwa i to nie tylko jako do zbiorowiska jednostek, do których należy dotrzeć, ale może przede wszystkim w uwzględnieniu istniejących w życiu powiązań społeczeństwa, zespołów tego społeczeństwa. Dalej — stosunek Rządu do istniejących obozów politycznych, do problemu narodowościowego oraz żydowskiego, ustalenie istotnych celów wychowania młodzieży, stosunek Rządu do spraw socjalnych itd.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#EdwardFranciszekBogusz">W dzisiejszym swoim referacie dał wyraz kolega referent przekonaniu, że Rząd takiego ściśle opracowanego programu nie ma. Ten osąd p. referenta, jak i zarazem liczne przemówienia pp. posłów i senatorów, wygłoszone podczas sesji obecnej, utwierdzają mnie w tym przekonaniu, że moja ocena sytuacji pod tym względem, dokonana w początkach grudnia, była słuszna. Jestem z największym uznaniem i szacunkiem dla osoby p. Generała Składkowskiego, obecnego Premiera, podziwiam jego wysiłek rzeczywiście niezwykły i ogrom pracy składany dla dobra Państwa, nie mniej jednak muszę podkreślić, że tego ściśle skonkretyzowanego programu jego gabinet nie posiada. Możnaby przytoczyć na to szereg dowodów, wydaje mi się, że wystarczy jeden, a mianowicie: Byliśmy świadkami, w ostatnich czasach, faktów które się kilkakrotnie powtarzały, że ci sami koledzy posłowie bronili polityki jednego ministra, a krytykowali politykę innych ministrów tego samego gabinetu. Z tego wynika, że widocznie różni się linia postępowania w poszczególnych resortach jednego i tego samego Rządu.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#komentarz">(Głos: Właśnie.)</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#EdwardFranciszekBogusz">Czym wytłumaczyć ten brak tej linii i te trudności w konstruowaniu konkretnego programu? Pan Premier przemawiając kilkakrotnie podczas obecnej sesji najzupełniej słusznie podkreślił, że rządzenie przez półtora roku w wielkiej pustce, która powstała po śmierci Komendanta, przy braku skrystalizowanej większości w społeczeństwie i parlamencie nie jest rzeczą łatwą. Sądzę, że wszyscy pod tym względem przyznajemy p. Premierowi słuszność, sądzę, że ta okoliczność w dużej mierze p. Premiera usprawiedliwia. Powstała pustka. Wskutek skłócenia społeczeństwa powstały próżnia i szukanie nowych dróg wyjścia z impasu. Próżnię tę spróbował zapełnić płk Koc, tworząc Obóz Zjednoczenia Narodowego i ogłaszając rok temu deklarację ideowo-polityczną, która wyłuszczała ramowo najbardziej kardynalne zasady, określała kierunek, nie wskazywała jednak wyraźnie jasno określonej drogi. Rozpracowania tej deklaracji i realizowania jej w 100% w życiu mógł się podjąć Szef Rządu lub Obóz Zjednoczenia Narodowego. To do tej chwili nie zostało dokonane i uskutecznione i wskutek tego brak tego konkretnego programu i wskutek tego jest ta ciągła sprzeczność, której jesteśmy bezmała na każdym kroku świadkami.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#EdwardFranciszekBogusz">Wysoka Izbo! Wyrażam mniemanie, które już pozwoliłem sobie wypowiedzieć, przemawiając dwa miesiące temu, iż na długi jeszcze przeciąg czasu, na szereg lat naprzód, najwłaściwszą drogą dla Polski będzie droga umiaru, droga środka. Wskutek tego staje się nieodzowną konieczność stworzenia silnego polskiego centrum, które by realizowało ideologię chrześcijańską. W centrum tym powinni się skupić wszyscy ci, którzy szczerze pragną realizowania zasad, zawartych w deklaracji ideowo-politycznej płk Koca. Centrum to powinno się w pierwszym rzędzie oprzeć na chłopie polskim, który jest z natury swej w ogromnej większości czynnikiem umiaru. Ale także i to centrum musi mieć jasną, wyraźnie określoną drogę, gdyż droga nie określona wyraźnie niejednokrotnie zamienia się w bezdroża.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#EdwardFranciszekBogusz">Otóż kiedy do deklaracji polityczno-ideowej Obozu Zjednoczenia Narodowego, rozpracowanej należycie, dostosuje całą swoją działalność Szef Rządu i wytyczy ogólne zasady polityki państwowej w oparciu wyłącznie o tę deklarację ideowo-polityczną, wówczas sytuacja stanie się jasną. Nie ulega żadnej wątpliwości, że nie wszyscy wtenczas będą Rząd popierali. Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że nie wszyscy wtenczas pójdą tą drogą środka, niemniej jednak większość społeczeństwa zaakceptuje tę linię, o ile to będzie linia rzetelnego realizowania ideologii, zawartej w deklaracji ogłoszonej rok temu.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#EdwardFranciszekBogusz">Wysoka Izbo! Upływają dnie, miesiące i lata, a my wciąż trwamy w tym rozpaczliwym, wewnętrznym zmaganiu, w tej rozterce duchowej, nie możemy znaleźć właściwej drogi, nie możemy wyjść do tej chwili z tego impasu.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#EdwardFranciszekBogusz">Sądzę, że najwyższy czas z tym skończyć. Szereg niejasności musi zniknąć, muszą zniknąć różne niedomówienia i musimy ruszyć naprzód, gdyż kto nie idzie naprzód, ten się cofa, a czasu marnować nie wolno.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Kuźmowycz.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WołodymyrKuźmowycz">Wysoka Izbo! Zabierając głos przy budżecie Prezydium Rady Ministrów pragnę przede wszystkim zająć się w kilku słowach tym jego działem, który zasila Fundusz Kultury Narodowej.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#WołodymyrKuźmowycz">Przyznaję, że milion jest zbyt małą kwotą, żeby można opędzić te wielkie i różnorakie potrzeby kulturalne, że raczej ten milion jest symbolem. raczej przypomnieniem, iż należy skoncentrować swe wysiłki w tym kierunku. Mimo to, a może właśnie dlatego, że jest to symbol, my, przedstawiciele ukraińskiego społeczeństwa, jesteśmy bardziej zainteresowani tym, jak te małe, drobne kwoty są rozdzielane na poszczególne ośrodki naukowe, stypendia itd. Otóż na podstawie tego, co powiedział p. sprawozdawca w Komisji Budżetowej i co zawierają trzy sprawozdania Funduszu Kultury Narodowej za lata ostatnie, jak też na podstawie swych własnych obserwacyj mogę stwierdzić, że dla Funduszu Kultury Narodowej względnie dla jego zarządu nie istnieje opieka nad kulturą artystyczną i naukową twórczością narodu ukraińskiego. Z Funduszu Kultury Narodowej nie są subwencjonowane ani stowarzyszenia, ani ośrodki badawcze, ani pojedyńczy ludzie. Np. takie towarzystwo jak Naukowe Towarzystwo imienia Szewczenki, które ma dużą bibliotekę, mającą według słów Polaka Edwarda Chwalewskiego najpełniejszy na świecie zbiór druków XIX i XX wieku, nie ma zasiłku z Funduszu. Tak samo różne muzea we Lwowie, jak Muzeum Etnograficzne Ukraińskie, Muzeum dawnych zabytków ukraińskich i prehistorii, Muzeum przyrodnicze i archeologiczne, Muzeum Narodowe, wreszcie lokalne muzea w Kołomyi, w Stanisławowie, w Samborze, w Sanoku i Przemyślu, które ratują resztki etnografii i zabytków ludowych, nie znajdują się w rejestrze instytucyj popieranych przez Fundusz Kultury Narodowej. Wszystkie te ośrodki konserwacji zabytków i pielęgnowania kultury są na utrzymaniu dobroczynności publicznej społeczeństwa ukraińskiego. Nie korzysta też z Funduszu Kultury Narodowej muzyka, plastyka i sztuka ukraińska, nie korzystają poeci ukraińscy. Zeszłego roku z tego miejsca wspomniałem o dwóch wybitnych uczonych ukraińskich: jeden uczony, mający odznaczenia zagraniczne i tutejsze, drugi wybitny malarz znany w całym Państwie, żyją teraz w nędzy. Tak samo jeden z poetów ukraińskich żyje w nędzy i na jego leczenie trzeba było się odwołać do publicznej zbiórki. Znam szereg nazwisk młodych naukowców doktorów, z wybitnymi kwalifikacjami naukowymi, którzy żyją wprost w nędzy albo zarabiają wśród własnego społeczeństwa grosze na mizerną wegetację. Tak naprzykład jeden z nich pracuje w Masłosojuzie, drugi jest bezrobotny, trzeci, chociaż wydał cały szereg prac, ocenionych przez profesorów Polaków i studiował za granicą, obecnie siedzi na wsi u ojca emerytowanego nauczyciela szkół powszechnych, czwarty utrzymuje się z lekcji w wysokości 45 złotych miesięcznie, piąty siedzi na wsi u swego ojca wieśniaka, szósty siedzi też na karku swego ojca emeryta we Lwowie i od czasu do czasu jako członek Polskiego Towarzystwa Historycznego publikuje swoje prace u profesora Bujaka, siódmy też opublikował swoją cenną 500-stronicową pracę u profesora Bujaka i zarabia obecnie mizernych kilkadziesiąt złotych w prywatnym gimnazjum. Rejestr ten nie jest całkowity. Mogę więcej takich przykładów przytoczyć, z których widać, że talenty marnują się i nie mogą być rozwinięte ze względów czysto materialnych i że nikła pomoc może wyzwolić twórczość naukową i artystyczną nie tylko cenną i pożyteczną dla narodu, ale — mam wrażenie — że i dla Państwa. Jeden z nich ogłosił utwór poetyczny i w przedmowie do tego utworu robi gorzkie wyrzuty swemu społeczeństwu: „Zmusili mnie — pisze on — profesora ukrainoznawstwa, doktora historii i sztuki i znanego w literaturze narodu pisarza — składać stare papiery przez 8 godzin dziennie za 100 złotych... Tak utraciłem nadzieję doprowadzić swój utwór do pewnej doskonałej artystyczności... Publikuję go w brulionie”. Jedno z czasopism polskich cytując powyższe słowa, dodaje od siebie: „Tak pisze w przedmowie człowiek, którego ślad w dziejach literatury ukraińskiej pozostanie niezatarty... Obecnie jeszcze pełen energii twórczej i twórczych możliwości. Przedmowa ta jest smutnym dokumentem epoki”. Czy nie mamy prawa, my, przedstawiciele społeczeństwa ukraińskiego, ostrze tej uwagi odwrócić? Czy nie możemy mieć pretensji, ażeby Fundusz Kultury Narodowej z tytułu tego, że jest symbolem raczej, a nie istotnym zasilaniem potrzeb kultury, był też symbolem sprawiedliwości państwowej?</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#WołodymyrKuźmowycz">Dnia 16 czerwca ub. r. z tej oto trybuny zwróciłem się przeciwko poprawce Senatu, mocą której dwa słowa, mianowicie „inne narodowości”, miały być skreślone z projektu statutu Funduszu Kultury Narodowej. Zwróciłem się przeciw poprawce z tego powodu, że na podstawie doświadczenia uważałem, że lepiej będzie, ażeby te słowa nie dla dekoracji, ale dla istotnych potrzeb tam się znalazły. Nasi koledzy w Senacie motywowali nawet tę potrzebę dosyć szerokimi względami mówiąc, że nie wypada, aby właśnie w Funduszu Kultury Narodowej, który nosi miano Marszałka Piłsudskiego, a więc człowieka, z którym szersza myśl polityczna wiąże koncepcję polityczną i innych narodowości, aby właśnie w tym Funduszu skreślano te dwa słowa. Naszego głosu nie usłuchano. Myśmy usłyszeli dużo pięknych frazesów i w tej Izbie i w Senacie i Panowie, czcigodni nasi koledzy, zapewniali nas, że nie jest intencją Funduszu Kultury Narodowej preferować kulturę polską. Mam wrażenie, że w świetle tego co powiedziałem, te zapewnienia są tylko frazesami bez praktycznej wartości.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#WołodymyrKuźmowycz">Na sejmowej Komisji Budżetowej p. Premier powiedział słowa o głębokiej treści, słowa, które mogą być kluczem do rozwiązania niejednego, ogólnopaństwowego zagadnienia, szczególnie na odcinku ukraińskim: „Tak samo błędem jest domaganie się specjalnych praw dla większości narodowej polskiej, bo przecież dowodzi to braku zaufania we własne siły”. Z tych słów chcę wyciągnąć wniosek: albo Fundusz Kultury Narodowej oprze się o ofiarność polskiego społeczeństwa, wtedy, oczywiście, my nie będziemy mieć pretensji do jego polityki ani do kontroli rozdziału jego sum, albo on nadal będzie się opierać na sumach wpływających z podatków, wtedy oczywiście my będziemy podnosić te pretensje, albowiem podatki wpływają nie tylko od społeczeństwa polskiego, ale też i od ukraińskiego. Dlatego też proszę Pana Premiera, by w wykonaniu własnych słów polecił zrewidować dotychczasową politykę rozdziału sum z tego Funduszu, jako też polecił, by zarząd Funduszu Kultury Narodowej ogłaszał prędzej, przed sesją, jeżeli nie można drukiem, to w jakiś inny sposób sprawozdania z tego rozdziału. Chcemy bowiem mieć bardziej szczegółowy podczas sesji wgląd, aniżeli na podstawie sprawozdań drukowanych za okres paru lat wstecz.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#WołodymyrKuźmowycz">Przechodzę do drugiego działu, który zdaje mi się i Panom Kolegom, i Wysokiej Izbie jest już dostatecznie znany. Mamy pretensje do polityki propagandowej Polskiej Agencji Telegraficznej. Na Komisji Budżetowej kol. Celewicz podniósł kilka spraw drastycznych, jako też i wczoraj w tej Izbie przytoczył jeden przykład, przykład drastyczny, dający się sprowadzić do jednego zdania, że Polska Agencja Telegraficzna — nie wchodzę w to, czy z braku informacji, czy z innych powodów — bardzo często podaje wiadomości, które żadnym innym słowem nie można określić, jak tylko jako wiadomości z podejrzanych, powiedzmy, źródeł politycznych, a nawet powiedziałbym politycznej skandalistyki. Jeden przykład przypomnę. W swoim czasie P. A. T. podała wiadomość jakoby w Medyce podczas meczu footballowego zabity został sierżant wojsk polskich. Wiadomość ta okazała się z gruntu fałszywa, bo nie było tam w tym dniu ani meczu, ani nie zabito ze strony Ukraińców żadnego sierżanta. Znalazł śmierć istotnie sierżant, ale podczas jazdy koleją. Otóż wiadomości tej, która bezwarunkowo przyczyniła się do zaognienia atmosfery na odcinku polsko-ukraińskim, nie uważała P. A. T. za stosowne zdementować. Jest więc naszym postulatem, by agencja o zasięgu ogólnopaństwowym bardziej opierała się na informacjach odpowiadających prawdzie.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#WołodymyrKuźmowycz">Przejdę teraz do zagadnienia bardziej ogólnego. Bezwarunkowo Prezydium Rady Ministrów koncentruje u siebie sprawy ogólnopaństwowe, sprawy, które nie mogą być rozwiązywane w resorcie jednego Ministerstwa i dlatego istnieje np. Biuro prawne, Biuro ekonomiczne i inne biura. Jedno jedyne zagadnienie, bezwarunkowo jedno z najtrudniejszych, a może i najtrudniejsze — zagadnienie narodowościowe nie ma swego ośrodka koordynacji. Moim zdaniem jest to fałszywa taktyka, albowiem brak tego ośrodka, który by koncentrował, przemyślał, a potem wprowadzał w życie jakieś ustalone, oznaczone podstawy polityki narodowościowej, jest jedną z najbardziej ważkich przyczyn, dla czego t.zw. stosunki polsko-ukraińskie znalazły się w obecnej chwili w impasie. Jeżeli takie działy gospodarcze, jak np. kontrola cen, motoryzacja lub sprawa surowca dyktowego mogą mieć swoje biura czy komisje przy Prezydium Rady Ministrów, to nie rozumiem, dlaczego kwestia tak ważna, jak np. problem liberalizmu narodowościowego czy eksterminacji, problem oddzielnych instytucyj oświatowo-kulturalnych ukraińskich, czy sprawa jakiegoś nieokreślonego utrakwizmu społecznego, dlaczego te problemy mają być rozwiązywane w skali powiatowej. Przecież jasne jest po debatach nie tylko ostatniego roku, ale i poprzednich lat, po debacie t.zw. ukraińskiej, że w obecnej chwili jest różnica między polityką poszczególnych starostów, poszczególnych panów wojewodów, różnica pomiędzy tym, co mówią wojewodowie, a tym co mówi p. Premier. Istnieje obecnie wpływ na politykę państwową w stosunku do mniejszości narodowych, a specjalnie Ukraińców, wpływ czynnika poza urzędowego, społecznego. Bywają nawet wypadki, że i w tej Izbie przedstawiciele resortu inaczej mówią dziś, niż mówili temu parę lat. Np. p. Minister Oświaty, Sujkowski, inaczej, bardziej liberalnie przemawiał do przedstawicieli społeczeństwa ukraińskiego w czasie, kiedy ci przedstawiciele uprawiali politykę negacji w stosunku do Państwa, a inaczej teraz przemawia obecny p. Minister Oświaty, który w ogóle nie uznaje dynamizmu ukraińskiego w czasie, gdy się znajdujemy w okresie tak zwanej normalizacji stosunków polsko-ukraińskich. Jasnym jest, że nie można przejść też do porządku dziennego nad zjawiskiem, które wydaje się paradoksalnym, mianowicie nad tym, że przedstawiciele narodu polskiego z naszej dzielnicy z tej oto trybuny lub w Komisji Budżetowej skarżą się, względnie mówią, że trzeba się zorganizować, aby odeprzeć agresję Ukraińców. Przedstawiciele zaś Ukraińców malują znów w najbardziej czarnych i jaskrawych kolorach stan katastrofalny swego społeczeństwa. Ta różnica poglądów nie jest groteską, to jest coś bardziej ważnego, to jest błąd tragiczny, który wywodzi się z tego, że nie ma ośrodka koordynacji, który by sprawy te bardzo ważne koordynował nie z punktu widzenia uczucia, tylko rozumu, nie fantazji, tylko planu celowego. Jeden z bardzo wybitnych, moim zdaniem, najwybitniejszych znawców problemu ukraińskiego, zapytany, dlaczego jemu, gdy pisze i grozi w swoich artykułach eks re sprawy ukraińskiej, Chmielniszczyzną, wojną socjalną, upadkiem itd., dlaczego nie konfiskują jego artykułów, odpowiedział, że dla tego, bo w ministerstwach nie ma referentów od Chmielniszczyzny, czy wojny socjalnej, czy upadku. To powiedzenie jest bardzo sarkastyczne, ale moim zdaniem, trafia w sedno, że w chwili obecnej nie ma dla najbardziej ważkiego i najbardziej daleko idącego zagadnienia ośrodka koordynacji. Przecież taki czy inny stosunek Państwa do społeczeństwa ukraińskiego i naodwrót jest czymś głębszym i szerszym, niż kwestia usprawnienia administracji. To zagadnienie ukraińskie, Wysoka Izba przyzna, ma swój zasięg międzynarodowy i dotyka spuścizny historycznej, a nawet i psychologii narodowej.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#WołodymyrKuźmowycz">Mnie się zdaje, że trudno sobie wyobrazić, by w Państwie własnym była prawie, że ta sama albo może bardziej skondensowana polityka, jaką prowadziło polskie społeczeństwo w stosunku do nas w czasie austriackiej niewoli. Mnie się zdaje, że obecnie o polityce w skali ogólno-państwowej nie może decydować, jak decyduje, walka o każdy metr kwadratowy ziemi i walka o każdą duszę. Drugi wybitny polski znawca stosunków polsko-ukraińskich powiedział, że nie można myśleć o tej ziemi w kategoriach chwilowych korzyści dla jednego tylko narodu. Właśnie różne koncepcje, czy to nieokreślone współżycia czy regionalizmu, czy gospodarczego liberalizmu, czy nawet, jak obecnie w Komisji Budżetowej podnoszono, żądania objawów szczerej lojalności — te formułki zaciemniają tylko zagadnienie.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#WołodymyrKuźmowycz">Zagadnienie ukraińskie, moim zdaniem, zawarte jest w następującym pytaniu: czy możliwe jest, by stan walki narodowościowej, walki, która bezwzględnie osłabia jedną i drugą stronę, i polską i ukraińską, osłabia ekspansję kulturalną i gospodarczą, osłabia wspólny front przeciwkomunistyczny — czy ten stan walki można zamienić innym stanem, równoległego rozwoju i równoległej dynamiki obu potencyj narodowych w ramach jednego Państwa? To zagadnienie jest zbyt trudne, zbyt różnorodne, żeby je można było rozwiązać w skali powiatu czy województwa, czy nawet i pojedyńczego ministerstwa. Bezwarunkowo potrzeba ośrodka stałego, który by decydował na chłodno, że tak powiem, i w myśl zgóry powziętej racji stanu Państwa. Nie mam zamiaru podawać jakiegoś konkretnego rozwiązania tego zagadnienia. Oczywiście, tutaj chodzi o zasadę, żeby nareszcie powstał ośrodek koordynacji polityki narodowościowej. Nie idzie o to, żeby powstał natychmiast, idzie o to, żeby różne może i oryginalne inicjatywy miejscowe przeszły zawsze jakiś filtr centralny. Stan obecny, gdzie jest możliwa inicjatywa, począwszy od Ministerstwa a skończywszy na staroście i na prezesach różnych organizacyj społecznych, jest najgorszy. Dlatego w imieniu Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej stawiam postulat, by taki ośrodek polityki narodowościowej powstał. Jesteśmy pewni, że w tym ośrodku, w którym będzie górować ratio, znajdzie się też miejsce dla przedstawiciela ukraińskiego i dla fachowców, znawców sprawy ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Krupa.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WładysławKrupa">Wysoki Sejmie! Zbyteczną rzeczą byłoby dowodzić w Wysokiej Izbie, jak potężnym czynnikiem i bodźcem w pracy jest uznanie, jak wielkim i ważnym czynnikiem jest głos opinii publicznej. Jeśli chodzi o ten głos opinii publicznej, to stwierdzić musimy, że w ostatnich czasach pracom Rządu on nie pomagał. Przez Polskę płynie jeden wielki głos narzekania i krytyki, bardzo często nierzeczowej, opartej na niczym innym, jak tylko na wierutnej plotce.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#WładysławKrupa">W ostatnich miesiącach zdrowa i ostrożna, ta niełatwowierna część opinii publicznej zaskoczona i wstrząśnięta została aż nazbyt dokładanym i szczegółowym opisaniem przez prasę procesów sądowych wysokich urzędników administracji państwowej, oskarżonych o nadużycia. Człowiek rozumny wie, że to są tylko wyjątki, że to zdarzać się może na całym świecie, wszyscy to rozumieją i zdecydowanie nawet domagają się tego, że zło należy publicznie tępić. Zgadzamy się, że wszystkie szczegóły muszą być wyświetlone, że winni muszą być przykładnie ukarani, bez względu na ich stanowisko. Energiczne i bezwzględne dążenia w tym kierunku organów wymiaru sprawiedliwości znajdą w całym społeczeństwie największe uznanie. Ale te aż nazbyt szczegółowe, często tendencyjne opisywanie przebiegu procesów kompromitujących, myślę, że nie leży na linii dobra ogólnego, na linii solidnego wychowywania społeczeństwa w zaufaniu do organizacji Państwa, do uczciwości pracowników państwowych i publicznych. Ogłoszenie przykładnie srogiego wyroku z rzeczową motywacją byłoby może wystarczającą informacją społeczeństwa ze strony prasy, przy czym winien odpaść ten rujnujący zaufanie do swego młodego Państwa czynnik pogoni za sensacją kryminalną. Nie jestem zwolennikiem ograniczania i krępowania prasy w wypowiadaniu się w jakiejkolwiek materii, wiem, że prasie przypada wielkie i zaszczytne zadanie urabiania zdrowej opinii publicznej i przez nią wychowywanie społeczeństwa, stwierdzam jednak, że w ostatnim roku aż nazbyt wiele spotykaliśmy w prasie szeroko i drobiazgowo, niemal w sposób propagandowy, opisywania przestępstw wobec grosza publicznego. Ten sposób informowania społeczeństwa nie przyczynia się do podmurowania zaufania do Państwa i Rządu, obojętne, czy rządu tego reżimu, czy rządu przyszłego. W zetknięciu się bezpośrednim z najszerszymi masami ludu stwierdza się to okropne działanie jadu tych przykrych opisów procesów ludzi, którzy nie zmuszeni nędzą i niewystarczającym uposażeniem sięgnęli po grosz publiczny. Wynikiem tego jest ta ponura przygnębiona atmosfera braku wiary i najgorszego nastroju. A najbardziej zimny rachunek i rzeczowa obserwacja i pozytywne stwierdzenie wysiłku Państwa i narodu od chwili odzyskania niepodległości winny stworzyć wręcz odwrotny nastrój.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#WładysławKrupa">Sam nie tak odległy dzień odzyskania niepodległości winien nastrajać jak najbardziej ideowo wszystkich pracowników. Jesteśmy przecież w ostatnim czasie świadkami tworzenia nieznanych dotychczas w historii Polski podstaw gospodarczych Państwa w sercu kraju, które dadzą w pierwszym rzędzie przez stworzenie Centralnego Okręgu Przemysłowego możność obrony Państwa, po drugie — które dadzą silne podwaliny wielkiemu przemysłowi polskiemu. Wszak w oczach naszych w tych zaledwie kilkunastu latach odbywa się gigantyczna praca rozbudowy o własnych siłach od podstaw i z niczego Państwa. Czyż Polska miała kiedykolwiek w swej historii tak silną liczebnie i tak wyposażoną armię, jak dzisiaj? Czyż była kiedy tak uporządkowana waluta i budżet Państwa, jak dziś? Czyż z roku na rok powiększany budżet naszej oświaty, wedle naszej możliwości, nie winien budzić wiary w siebie? Czyż Gdynia i prace na wybrzeżu polskim i nasza flota wojenna i handlowa nic nie mówią? Jakże w krótkim czasie prześcignęliśmy całą przedrozbiorową historię Polski co do zdolności ofiarnego wysiłku w budowie Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#WładysławKrupa">W oczach naszych ulegają przemianie pod względem uporządkowania miasta i miasteczka, które w czasach gospodarczo dobrych przez setki lat tonęły w błocie, bez chodników, bez dróg, bez światła, kanalizacji i bez wody. Niestety, to wszystko tak mało wpływa na opinię publiczną, niestety, byle fantastyczna, częsta złośliwa plotka, rujnuje do dna tę odrobinę wiary w siebie.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#WładysławKrupa">Naród przez fakt 150-letniej niewoli we krwi ma opozycyjne ustosunkowanie się do najlepszej nawet pracy rządów, czy przed majem, czy też obecnych, jakby faktycznie w dalszym ciągu był to rząd zaborczy.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#WładysławKrupa">Nie możemy się pochwalić zdolnością umiejętnego tylko zestawienia i podania nawet najbardziej obiektywnego wielkich prac dokonanych, nie wykazujemy zdolności propagandy uczciwej propaństwowej tylko, nie czujemy wśród nas tego odpowiedniego czynnika, subtelnie wyczuwającego wrażliwe punkty opinii publicznej, czynnika zdolnego wpływać korzystnie na opinię publiczną. Biuro planowania czy biuro propagandy przy Prezydium Rady Ministrów funkcjonuje zupełnie niewystarczająco, opinia w Polsce jest na bezdrożach i mocna zgnębiona. Celowa współpraca z prasą w urabianiu opinii publicznej w imię samej tylko prawdy usunie choć w części ten koszmarny nastrój opinii publicznej. Jeśli chodzi o umiejętną propagandę, nie sposób nie wymienić nadzwyczaj wysokiego poziomu informacji społeczeństwa w Italii, w Sowietach, w Niemczech i obecnie bardzo dyskretnie działającą propagandę Japonii. Zręczna i pełna entuzjazmu propaganda Italii przestawiła całkowicie mentalność narodu włoskiego, dała mu niebywałą energię rozwiązywania bardzo wielkich trudności istniejących w tym kraju. Czy można zapominać o tym, jak wybitnie przyczyniła się do zasadniczych, niebywałych sukcesów politycznych propaganda w Niemczech, która starła choćby chwilowo różnicę poglądów, pozwoliła na zwalenie ograniczeń Traktatu Wersalskiego.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#WładysławKrupa">Prasa całego świata i polska również roi się od artykułów oświetlających przyjaźnie akcję Japonii w każdym kierunku, ile fotografij ukazuje się ciągle w prasie polskiej, przedstawiających triumfy oddziałów wojska japońskiego kroczącego zawsze z rozwiniętym sztandarem japońskim. Dzięki tej propagandzie, Japończyk staje się wszędzie mitycznym bohaterem, a wszelkie zamierzenia imperialistyczne wydają się w zupełności usprawiedliwione. Wielkie państwa troszczą się o propagandę, o nastrój i opinię publiczną całego świata.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#WładysławKrupa">Nie wolno zapominać, że poza bardzo ciężkim obowiązkiem rządzenia niemniej ważnym obowiązkiem Rządu jest wychowywać obywateli przez umiejętną propagandę prawdziwej rzeczywistości, drogą prasy, radia i wszystkich dostępnych środków informacyjnych. Zreorganizowanie biura planowań czy propagandy w sensie ściślejszej współpracy z prasą, w sensie ochrony przed defetyzmem opinii publicznej uważamy za konieczne i bardzo na czasie.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#BohdanPodoski">Zarządzam przerwę do godziny 16.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 5 do godz. 16 min. 12.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#StanisławKielak">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#StanisławKielak">Głos ma p. Mincberg.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Budżet Prezydium Rady Ministrów, jako ośrodka kluczowego wszelkiej władzy państwowej, nie może być rozpatrywany li tylko pod kątem widzenia zawartych w nim cyfr. Nie ograniczę się zatem do zagadnień jedynie prezydialnych. Poruszę również sprawy dotyczące szeregu innych resortów. Pragniemy bowiem widzieć w Prezydium Rady Ministrów nie tylko biernego obserwatora najrozmaitszych przejawów, lecz czynnego regulatora form bytowania państwowego. Wszelkie rozgałęzienia życia politycznego i gospodarczego ogniskują się i koncentrują w tym ośrodku, należy więc oczekiwać odpowiedniego wpływu ze strony p. Premiera na wszystko, co się w kraju dzieje.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JakubLejbMincberg">Ma się wrażenie, jak gdyby ktoś po prostu sobie powiedział: niech się dzieje wola Boska i dzieją się diable harce. Nie wystarcza tylko deklaracja życzliwości w stosunku do wszystkich bez różnicy obywateli. Społeczeństwo pragnie widzieć istotne objawy realizacji tej życzliwości. Jeżeli chodzi o społeczeństwo żydowskie, to rozpacz coraz bardziej je ogarnia. Mamy nieraz uczucie, że jesteśmy pozbawieni wszelkiej opieki państwowej. Dąży się do tego, by stworzyć jakieś formy państwowe, które by regulowały nasze życie polityczne, a zapomina się, że taka forma istnieje w postaci ustawy konstytucyjnej. Urojono sobie jakąś nieistniejącą kwestię żydowską w tym rozumieniu, jak ją przedstawiają sobie krzykacze i pałkarze partyjni. W tym samym czasie istotne postulaty ludności żydowskiej, które reprezentanci społeczeństwa żydowskiego od wielu lat wysuwali i wysuwają, pozostawia się odłogiem. Zamiast tej rzeczywistej kwestii żydowskiej powstał kompleks żydowski. Ale kompleksy rozwiązuje się nie drogą ulegania chorym umysłowo, lecz drogą leczenia psycho-analitycznego.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#JakubLejbMincberg">Z jednej strony czynniki rządowe dążą do podniesienia w wielu dziedzinach poziomu naszego życia, z drugiej, niestety, nic nie robią, aby unieszkodliwić elementy, które tym wielkim zadaniom stoją na przeszkodzie i które udaremniają jakiekolwiek w tym kierunku wpływy, mające naprawdę szanse urzeczywistnienia.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#JakubLejbMincberg">Słusznie ujął kwestię stanu umysłów obecnej doby referent budżetu Ministerstwa Oświaty p. Pochmarski, zaznaczając, że roztaczają się wobec nas cuda techniki, lecz głuche są cuda duszy i że wielkie ideały humanizmu, prawdy i dobra brutalnie depce szaleństwo dzisiejszego życia. Po co zezować na prawo albo na lewo, ażeby dać świadectwo egoizmom narodowym? Wystarcza zupełnie zapatrzony w siebie nacjonalizm, by nie widzieć bolączek reszty obywateli.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#JakubLejbMincberg">Trzeba raz na zawsze sobie powiedzieć; wolą dziejów tak się złożyło, że na jednej ziemi zamieszkują ludzie o rozmaitych pierwiastkach etnicznych. Należy je więc uszanować i umożliwić normalny ich rozwój. Skoro przyjęło się zasadę, że „Państwo Polskie jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli” i dano temu wyraz w najświętszym dokumencie, jakim jest akt ustrojowy, nie może być mowy o jakichś odchyleniach w tę lub inną stronę na korzyść tej lub owej grupy obywateli. Tym bardziej, jeżeli rzeczywista czy domniemana korzyść wyrządza szkodę innym grupom obywateli. Tej samej myśli dała wyraz p. Pełczyńska wczoraj w swym przemówieniu.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#JakubLejbMincberg">W ostatnich czasach rozpowszechnił się pogląd, zawleczony do nas jak zaraza od najbliższego sąsiada, że demokratyzm jest zanadto u nas rozkrzewiony. Zamiast więc dystylowanej społecznie demokracji wszechwładnie zapanowała zbarbaryzowana ochlokracja Zamiast demosu — mamy motłoch. I to ma być zbawiennym środkiem na wszystkie nasze utrapienia? Ale najbardziej zbawiennym remedium na trapiące nas bolączki — to oczywiście poniewieranie ludnością żydowską, zatruwanie jej życia, uniemożliwienie normalnej egzystencji. Nie ma dnia, żeby nie powstawały nowe projekty, mające na celu eksterminację i dyskryminację, które — zdaniem projektodawców — należałoby zastosować do Żydów. Niektóre z tych projektów robią wrażenie jakiegoś majaczenia w malignie. Choć każdy zdaje sobie sprawę, że prócz szkody interesom gospodarczym i politycznym Państwa tego rodzaju projekty nic przynieść nie mogą, mimo to bardzo często trafiają one do sfer wpływowych i stają się narzędziem walki przeciwko ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#JakubLejbMincberg">Rzuciło się hasło walki. Ale czy może być mowa nawet o walce wtedy, kiedy z jednej strony występuje uzbrojony od stóp do głowy przeciwnik, mający poparcie materialne i moralne, a z drugiej — zastraszony, zbiedzony, zmaltretowany i znękany obywatel narodowości żydowskiej? Toż to walka jaskiniowca, który napada na bezbronnego człowieka. Jeżeli taktyka partyjna zatruwa świadomie w ten sposób życie obywateli Żydów, to sprawą właśnie polityki rządowej jest, aby przeciwstawić jej antydotum w postaci obrony i opieki. To bowiem, o czym zapomina demagog partyjny, o tym zawsze i wszędzie pamiętać musi odpowiedzialny za losy ludności sternik życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#JakubLejbMincberg">Rzecz ciekawa, że nawet kanclerz austriacki dr Kurt Schuschnigg w książce swojej „Po trzykroć Austria”, omawiając błędy dawnej monarchii austro-węgierskiej, tak ujmuje sprawę stosunku do mniejszości narodowej: „Wydaje się, że drogą eksterminacji czy przymusowej asymilacji, drogą prześladowań, drogą ograniczenia praw obywatelskich, szykan kulturalnych i społecznych można dążyć do wielkości i potęgi państwa. Tak nie jest. Trzeba umieć wychować mniejszości narodowe w duchu państwowym. Trzeba je zrównać całkowicie pod względem praw i obowiązków z większością rządzącą, nie odmawiając równocześnie prawa do samodzielności w dziedzinie kulturalnej. To jest właśnie dowodem najwyższej mądrości politycznej i objawem najwyższego patriotyzmu wobec własnego państwa”. Dodać należy, że kanclerz Schuschnigg daleki jest od obozu demokratycznego, jest zagorzałym przeciwnikiem socjalizmu, wystarcza jednak, że nie jest zarażony trądem rasistowskim, ażeby miał zdrowy pogląd na tak niesłychanie ważne zagadnienie, jak sprawa mniejszości narodowych. Ten pogląd więcej może, niż w bardzo wielu innych krajach, winien obowiązywać u nas, skoro się zważy, że Polonia zagraniczna liczy bądź co bądź tak olbrzymią cyfrę, jak 9 milionów obywateli w szeregu krajów. Społeczeństwo polskie i sfery rządowe, mając na względzie dobro współbraci Polaków w różnych państwach, otaczają ich opieką na terenie międzynarodowym, tworząc równocześnie kontakty kulturalne i społeczne z Macierzą polską. Świadczy to tylko, iż więź braterska w doli i niedoli ujawnia się tu w sposób najbardziej szlachetny.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#JakubLejbMincberg">Ale niechaj posłuży to również za odpowiedź p. Premierowi, skoro w jednym ze swych przemówień zwrócił uwagę na alarmujący opinię publiczną stosunek naszych braci na całym świecie, kiedy chodzi o akty barbarzyństwa dokonywane przez rozbestwione elementy na ludności żydowskiej w Polsce. Dopóki świat światem, z wyjątkiem Kaina i Abla, wyciągnięta dłoń znamionuje tylko odruch szlachetnego dążenia do niesienia pomocy, ale nigdy nie ma na względzie czyjejkolwiek krzywdy. Zapewniam Pana Premiera, że żadnej Greulpropagandy nie prowadzimy i prowadzić nie chcemy. Tworzy ją kompromitujący Polskę czynami ten odłam społeczeństwa, który swoje porachunki polityczne i niezaspokojone apetyty partyjne zamyka gnębieniem ludności żydowskiej. Dążąc do zagłady różnych ośrodków życia żydowskiego, nasi wrogowie nie tylko oczerniają imię Polski za granicą, lecz niszczą najlepsze pierwiastki duchowe zarówno młodzieży polskiej, jak żydowskiej. Toć to zjawisko katastrofalne z punktu widzenia naszej przyszłości, jeśli wychowuje się młodzież w duchu nienawiści, jeśli krwiożerczą literaturą w stylu artykułów różnych piśmideł wpływa się na młode umysły, skoro daje się do rąk młodzieży kastety, petardy i bomby, ażeby tą bronią rozwiązała kwestię żydowską.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#komentarz">(P. Bakon: Któż to daje?)</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#JakubLejbMincberg">My też pytamy, kto daje.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#komentarz">(P. Bakon: Pan to twierdzi, Pan nie pyta się.)</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#JakubLejbMincberg">Ja twierdzę z całą stanowczością, a kto daje jest rzeczą wszystkich Polaków, rzeczą wszystkich nas razem myśleć i zapobiec temu.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#JakubLejbMincberg">Z drugiej strony zatruwa się duszę młodzieży żydowskiej, która widzi coraz bardziej rosnącą falangę wrogich sobie elementów. Bo jeśli starsze pokolenie spotyka się z objawami wrogiego stosunku do siebie ze strony pewnych warstw społeczeństwa polskiego, to nie identyfikuje ono narodu polskiego z endekami czy oenerowcami. Byliśmy świadkami innych czasów i wspólne łączą nas wspomnienia, zarówno przeżytych smutnych dni pod knutem caratu, jak pięknych dni odzyskania niezawisłości państwowej, Ale to młode pokolenie, ginące lub przeżywające katusze głodowego wycieńczenia na skutek akcji bojkotowej i pikietowej, akcji barbarzyńskiego i krwiożerczego znęcania się nad bezbronnym obywatelem Żydem, nie potrafi przecież rozróżnić tych tak niewspółmiernych pojęć i gotowe będzie może identyfikować ludzi o najlepszym nastawieniu duchowym z typem endeka lub oenerowca.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#JakubLejbMincberg">Co jednak władze rządowe robią, ażeby temu stanowi rzeczy zapobiec? Nic, kompletnie nic.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#JakubLejbMincberg">Jeżeli chodzi o kolegów posłów, to na odwrót, tak dalece pogłębiają oni częstokroć otchłań, tworzoną sztucznie przez demagogię partyjną, że niektóre przemówienia sejmowe stały się niejako rozgrzeszeniem dla rozmaitych czynów, a nieraz zwykłym hasłem do podejmowania walki w takich dziedzinach, które dotychczas były jeszcze nietknięte. Zdawało się, że właśnie ta sala będzie kuźnią myśli politycznej i będzie przeciwdziałała rozmaitym wyskokom i wybrykom przez spokojną i rozważną analizę istotnych zagadnień państwowych. Rzecz jasna, że krzykacz wiecowy nie musi być politykiem, ażeby zdobyć masy. Wystarczy, że jest puzonistą, który wypożyczone hasła głośno rozpowszechnia wśród wdzięcznego audytorium, wystarczy mu, jeżeli przez megafon stwierdzi, iż z chwilą, gdy Żydzi zostaną zgnębieni, robotnik i włościanin będą zbawieni.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#komentarz">(P. Bakon: Znajdą nowe warsztaty pracy.)</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#JakubLejbMincberg">Czy Pan Kolega chce należeć do tych puzonistów? Proszę bardzo.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#komentarz">(P. Bakon: Co ja chcę, to ja wiem.)</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#JakubLejbMincberg">My tutaj mamy zadania. Nasza praca winna iść w kierunku powiększenia bogactwa Skarbu Państwa, w kierunku uprzemysłowienia kraju, w kierunku rozszerzenia i pogłębienia walorów kulturalnych obywateli. Tymczasem dzieje się wprost przeciwnie. Wszystkie projekty, mające na celu eksterminację żydowską, są jednocześnie projektami w kierunku niszczenia źródeł Skarbu Państwa, w kierunku odprzemysłowienia kraju, w kierunku barbaryzacji najlepszych pierwiastków duchowych i kulturalnych życia zbiorowego w Państwie.</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Pozwolę sobie zestawić kilka opinii, wypowiedzianych przez członków Rządu w ostatnim czasie, w sprawie naszyci stosunków w kraju, z rzeczywistym ich stanem w obecnej chwili. P. Premier stwierdza z cała stanowczością, że należy wszystkim obywatelom zapewnić spokojne życie; p. Wicepremier wyraźnie oświadcza, że nie można i nie wolne budować przyszłości państwowej na negacji p. Minister Przemysłu i Handlu mówi o konieczności zmobilizowania wszystkich twórczych sił kraju dla podniesienia życia gospodarczego, P. Minister Oświaty potępia gwałty, popełniane przez młodzież akademicką, zaznaczając, że są one krzywdą dla napadniętych, a hańbą dla napadających. Wysoki Sejmie! Czy jednak obserwowana przez nas rzeczywistość nie jest zaprzeczeniem wszystkiego tego, co wypowiadają w swych enuncjacjach reprezentanci Rządu? Czy wszystkie te opinie znajdują praktyczne zastosowanie w najlżejszej nawet mierze w życiu, ażeby mogły wpłynąć na usunięcie ponurych objawów nienawiści, jakie opanowały codzienne życie w kraju?</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#JakubLejbMincberg">Bardzo nas to boli, a jeszcze bardziej smuci, że p. Premier do tej pory nie ma jeszcze wyrobionego pojęcia, czy pikieciarstwo jest przestępstwem, czy też nie. Dlatego może bagatelizuje uprawiany przez pikieciarzy terror bojkotowy i identyfikuje go z prymitywną formą handlu za rogatką małych miasteczek. Przede wszystkim należy rozróżnić prymitywną formę handlu i wyrafinowaną formę bojkotu. Zresztą w jednym wypadku chodzi o niedopuszczanie klienteli do kupca, a w drugim o obleganie przez odbiorców dostawcy. Nikt jeszcze nie użył żadnego gwałtu wobec kobieciny wiejskiej, która kury czy koguta nie chce ustąpić temu lub innemu handlarzowi, a pozostawia je w koszyku aż do przyjścia na targ; co innego natomiast, gdy wydziera się komuś kęs chleba przy użyciu pięści i gróźb, kastetów i pałek. Czyżby naprawdę trudno było wyrobić sobie pojęcie, czym jest pikieciarstwo we właściwej jego postaci? Jeżeli p. Premier na własne oczy tego nie widział — a wiemy przecież, że jak Harun — al — Raszid lubi osobiście badać stosunki, rozjeżdżając i zwiedzając rozmaite ośrodki — może by tedy raczył i ten odcinek naszego życia zlustrować? A na pewno wszelkie wątpliwości zostałyby bez reszty rozwiązane. Jestem przekonany, że gdyby rozpocząć planową i celową akcję tępienia tych szkodliwych dla ludności i Państwa zjawisk społecznych, nie doszło by do tego, ażeby p. Kowalski, prezes dzisiejszych endeków, na wiecu w Warszawie pozwolił sobie na zarzuty pod adresem Rządu, iż „nie posiada on ani krzty ducha narodowego”.</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#JakubLejbMincberg">Ponieważ wiele rzeczy się toleruje, a wiele się wprost aprobuje, wbrew opiniom, które pozwoliłem sobie przed chwilą przytoczyć, opozycja przeciwko Rządowi przybiera na sile, staje się coraz mocniejsza i aktywniejsza, a taranem, którym się posługuje w tej walce, jest oczywiście hasło usunięcia ludności żydowskiej z życia gospodarczego lub skazania jej zgoła na banicję.</u>
<u xml:id="u-35.23" who="#JakubLejbMincberg">Tym nastrojom, jak już powiedziałem, dają w dużej mierze wyraz także niektórzy posłowie i senatorowie. Posługują się oni tymi samymi metodami. Pragnąc bowiem załatwić porachunki leśne i rolne, jeden z pp. posłów nie zadowala się obecnym stanem uboju rytualnego, lecz koniecznie pragnie, ażeby rzeź rytualną zupełnie wieliminować z życia religijnego żydowskiego, wiedząc z góry, że jest to sprzeczne z Konstytucją, w myśl oświadczenia Rządu przed dwoma laty, a kto wie, czy przy sprawie uboju rytualnego nie zapragnie rozstrzygnąć jakichś poważnych zagadnień jurydycznych czy komunikacyjnych.</u>
<u xml:id="u-35.24" who="#komentarz">(P. Bakon: Będzie mniej nadużyć.)</u>
<u xml:id="u-35.25" who="#JakubLejbMincberg">Ażeby przyjść w sukurs niektórym gustom, operuje się kamer łonem, kiedy chodzi o dziennikarzy żydowskich zatrudnionych w dyplomacji, a artykułem dziennikarskim, kiedy wymienia się muzyków żydowskich zatrudnionych w Radio Polskim. Stała się modna w pewnej chwili metoda rumuńska, a już jeden z pp. posłów kopiuje przez kalkę wzory rumuńskie, zalecając rewizję praw obywatelskich ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-35.26" who="#JakubLejbMincberg">Proszę Panów! Ani gwałtem, ani terrorem, ani uszczupleniem praw, ani też mrzonką emigracyjną, którą wyraźnie niedawno określił p. wiceminister Szembek jako sprawę nieaktualną, wszystkich tych zagadnień się nie rozwiąże. Rozwiąże się je raczej na terenie wewnętrznego ułożenia zgodnych i zdrowych stosunków. Jest palącym zadaniem czynników rządowych położenie kresu akcji wykoszlawiania i wyradzania zdrowego sensu i zdrowych podstaw naszego bytowania.</u>
<u xml:id="u-35.27" who="#JakubLejbMincberg">Przytoczę bardzo ciekawy fakt, który zresztą nie jest odosobniony, że na zebraniach kupców chrześcijan postanawia się wyznaczyć pewien procent od obrotu dla Stronnictwa Narodowego. Nie chcę powtarzać tego, co było w prasie, że opodatkowano się na 1% od obrotów. Wysoki Sejmie! Ministerstwo Skarbu szuka rozmaitych sposobów, jak wzmocnić finanse państwowe przez obłożenie chociażby ułamkiem procentu obrotu handlowego, i z trudem oczywiście zdobywa na to zgodę Sejmu i Senatu. I słusznie, albowiem życie gospodarcze jest i tak już nadmiernie obciążone, ale z jaką łatwością obałamucony i otumaniony od dłuższego czasu kupiec chrześcijanin opodatkowuje się na rzecz Stronnictwa Narodowego.</u>
<u xml:id="u-35.28" who="#komentarz">(P. Bakon: Skąd Pan wie?)</u>
<u xml:id="u-35.29" who="#JakubLejbMincberg">Miałem oficjalne enuncjacje. Czy nie są to smutne paradoksy naszej jeszcze smutniejszej rzeczywistości?</u>
<u xml:id="u-35.30" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Psychoza, jaka ogarnęła pewien odłam społeczeństwa i jaką się kultywuje wśród szerokich warstw, przybiera do tego stopnia na rozmiarach, że demoralizuje i wynaturza ona podstawy współżycia wśród obywateli. Znam takie wypadki, kiedy rady miejskie, i to w miastach, gdzie ludność żydowska stanowi 60%, przyznają chrześcijańskim kasom bezprocentowym, mającym za zadanie wyłącznie eksterminację i wyrugowanie handlu żydowskiego, znaczne subwencje.</u>
<u xml:id="u-35.31" who="#komentarz">(P. Bakon: To jest wyrównywanie szans.)</u>
<u xml:id="u-35.32" who="#JakubLejbMincberg">Jeżeli wyrównywanie, to trzeba wyznaczyć subwencje tak samo Żydom, wtedy będzie równość.</u>
<u xml:id="u-35.33" who="#JakubLejbMincberg">Czy wszystko to jest zgodne z dążeniem naszych resortów gospodarczych do istotnego rozwoju przemysłu i handlu w Polsce? Czy to wszystko jest w zgodzie z pragnieniem p. Wicepremiera, ażeby podstawy Skarbu Państwa stały się mocniejsze i trwalsze? Skąd obywatel Żyd będzie czerpał swoje fundusze na podatki, skoro niszczy się jego warsztat pracy, a skąd Skarb Państwa będzie czerpał podatki, skoro tak poważny czynnik gospodarczy zostaje skazany na nędzę i zagładę? Rozagitowane masy nie zdają sobie może sprawy z tego, że prowadzona robota destrukcyjna jest w dużym stopniu wynikiem zewnętrznych dążeń do rozkładu handlu polskiego i przemysłu polskiego. Są jednak dosyć wyraźne w tej mierze znamiona.</u>
<u xml:id="u-35.34" who="#JakubLejbMincberg">Od pewnego czasu agenci hitlerowscy z Gdańska wpływają na firmy przemysłowe i handlowe łódzkie, ażeby zmieniły swoich przedstawicieli w Gdańsku. Jest to typowy sposób podminowywania i torpedowania placówek polskich w Wolnym Mieście dla zastąpienia ich pewnie z biegiem czasu firmami niemieckimi. Kto wie, czy takie narzucanie woli nazistowskiej firmom w Polsce nie pójdzie coraz dalej? Kto wie, czy po pewnym czasie nie stworzy się jakiejś Zentralobservationsstele für Handel und Industrie in Polen, która będzie miała za zadanie niszczenie placówek polskich w stylu sławetnej von Papenowskiej działalności czasu wojny w Stanach Zjednoczonych? A my tu łudzimy się i nie przeciwstawiamy nic z zewnątrz importowanym hasłom i krzewionej idei rasistowskiej, zgubnej w naszych warunkach dla gospodarki krajowej. Słyszymy naodwrót ostrzeżenia, ażeby patrzeć na palce wszystkim tym, którzy sieją alarmy w sprawie gdańskiej. Nie tylko Gdańsk, proszę Wysokiej Izby, winien być dla nas przedmiotem troski, lecz wszystko to, co w obecnej chwili dzieje się w tak zwanej Trzeciej Rzeszy powinno nas napawać troską o przyszłe losy. Polityka rasistowska nie idzie w kierunku zdobywania kolonij za górami, za lasami. Wyciąga macki ku najbliższym sąsiadom. To właśnie mają być kolonie niemieckie, a ludność sąsiednich krajów białymi murzynami.</u>
<u xml:id="u-35.35" who="#JakubLejbMincberg">Trzeba wzmocnić czujność wobec tych wyraźnych przygotowań, nie zaś przygotowywać grunt przez rozprzężenie wewnętrznych warunków i powaśnienie żyjących od setek lat na tej ziemi współobywateli. Igła magnetyczna naszego kompasu jest nastawiona na demokracje zachodnie. Tutaj jednak siłą zatrzymuje się ją na orientacji totalistycznej.</u>
<u xml:id="u-35.36" who="#JakubLejbMincberg">Wysoki Sejmie! Tak, istotnie sprawdza się obecnie wizja o czasach Goga i Magoga, kiedy naród żydowski będzie prześladowany. Nawet fonetyka imion sprawców tych prześladowań te czasy znamionuje. Dosyć wspomnieć o spustoszeniach, jakie wyrządza się ludności żydowskiej w Rumunii i Niemczech. Ale Polska, która przed 20 laty odczuwała jeszcze okrutny losy niewoli, nie powinna dopuścić do tego, ażeby i na naszym terenie krzywda w stosunku do współobywateli rozpanoszyła się.</u>
<u xml:id="u-35.37" who="#JakubLejbMincberg">Wysoki Sejmie! Jeszcze trwa krwawa uczta Baltazarowa, jeszcze słowa: mane, tekel, fares nie są wypisane na murach państw, budujących swój byt na łupiestwie i rabunku lub krzywdzie i torturach, stosowanych do swoich i obcych obywateli. Ale Polska ma inną przed sobą drogę, wytkniętą przez długoletnie wychowanie, tradycję historyczną i ustawę konstytucyjną, będącą aktem ostatniej woli Wielkiego Marszałka. Po tej drodze kroczyć winien Rząd Polski, jeśli naprawdę chce nadać realne kształty zadeklarowanej przez p. Premiera życzliwości w stosunku do wszystkich obywateli. Tylko na tej drodze może być osiągnięta wielka idea mocarstwowości i uprzemysłowienia kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#StanisławKielak">Głos ma p. Madejski.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#ZbigniewMadeyski">Wysoki Sejmie! Wsłuchiwałem się bacznie w tok przemówień przedstawicieli Rządu i członków Komisji Budżetowej. Padło tam wiele cennych myśli. Pragnę dać jednak wyraz przekonaniu, że realizacja tych myśli — a przecież chyba jedynie po to były one tam poruszane — leży w pewnym tylko niewielkim zakresie w ramach uprawnień konstytucyjnych ciał ustawodawczych. Innymi słowami, chcę dać wyraz przekonaniu, że istota wielu najważniejszych może zagadnień leży nie w takim czy innym akcie ustawodawczym lub w takiej czy innej ilości preliminowanych sum w budżecie, a raczej w sposobie, kierunku i aktywności realizowania przez Rząd istniejących uprawnień ustawowych oraz istniejących sum budżetowych.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#ZbigniewMadeyski">Uwagi moje dotyczą zarówno preliminarza budżetowego, jak i ustawy inwestycyjnej. Gdyśmy przeszło rok temu przystępowali do rozważania czteroletniego zamierzonego wysiłku gospodarczego, cel tego wysiłku został zrekapitulowany w sposób następujący: zabezpieczyć i utrwalić pokój, pogłębić, zjednoczyć i rozszerzyć Polskę gospodarczo i społecznie. Efekty tego wysiłku pod względem zabezpieczenia i pogłębienia gospodarczego zjednoczenia Polski już widać. Widać je tym wyraźniej, im dalej, niestety, jesteśmy dziś od zjednoczenia i rozszerzenia Polski pod względem społecznym. Abstrahuję w tej chwili od zjednoczenia politycznego, o którym przy tej okazji wówczas nie mówiliśmy, a którego stan dzisiejszy jest aż nadto dobrze wszystkim znany.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#ZbigniewMadeyski">O to społeczne pogłębienie, zjednoczenie i rozszerzenie Polski chodzi mi właśnie dzisiaj. Uważam je bowiem za jedną z najpilniejszych konieczności państwowych. W naszych warunkach geopolitycznych, gdy na 1 km granic morskich, praktycznie stanowiących jedyną naturalną przeszkodę w wypadku wojny, przypada rekordowa bodaj w stosunku do europejskich państw morskich cyfra 2776 km2 powierzchni kraju, a nadto, gdy główne zainteresowania polityczne rozwijają się na nieopancerzonych w sposób naturalny szlakach granic wschodnich i zachodnich, jako istotnie wartościową naturalną granicę Państwa i najskuteczniejszą gwarancję bezpieczeństwa uważam odporność indywidualną obywatela polskiego, odporność moralną i materialną. Zagadnienie zatem przebudowy struktury społecznej wysunąć pragnę do rzędu konieczności nie mniej doniosłych, jak gospodarczo-techniczna rozbudowa Polski. Postulat ten w oświadczeniach rządowych przewijał się tu i ówdzie. Nigdzie jednak nie znalazłem podbudowania pod ten postulat treści konkretnej, a całość problemu ujmującej. Dyskusja, a zwłaszcza referaty kolegów sprawozdawców dawały ze swej strony tylko oświetlenie fragmentów.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#ZbigniewMadeyski">Zagadnienie więc, zdaniem moim, stoi otworem. Zarówno dla prac Sejmu i Senatu, jak i dla prac Rządu. Mówiąc o tym w tej chwili, nawracam myślą do uwag przed chwilą przytoczonych, że mianowicie i przy obecnym stanie prawnym oraz przy obecnych uprawnieniach budżetowych Rząd ma wielkie pole do uaktywnienia się w tej dziedzinie. Powiem nawet więcej. W obecnej fazie pojęć i rozwoju syntetycznej myśli państwowo-społecznej bodaj że więcej realnych elementów działania ma w rękach właśnie Rząd, a nie ciała ustawodawcze. I dopiero doświadczenia i uzyskane w realizowaniu jednolitej, programowej, związanej w sobie polityki społecznej przez Rząd, mogą wpłynąć na właściwy, realny sposób ustawodawczego przebudowania struktury naszego organizmu społecznego przez parlament.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#ZbigniewMadeyski">Błąka się w naszym życiu zbiorowym wiele błędnych pojęć. Znamy wszyscy te „izmy” i naszą skłonność do wyżywania się w żonglowaniu nimi ze szkodą dla tego, co jest jedynie ważne, tj. sprawy polskiej. Nie o nich pragnę mówić.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#ZbigniewMadeyski">Zatrzymam się natomiast na jednej formułce, bardzo według mnie szkodliwej. Chodzi mi mianowicie o to, że tak bardzo często punkt widzenia gospodarczy jest, niezgodnie ze stanem faktycznym, identyfikowany z pojęciem produktywności, a punkt widzenia społeczny z pojęciem konsumcyjności. Zjawisko to nader istotne, bo z tego myślowego uproszczenia wyciągane są często w miarodajnych ośrodkach praktyczne wnioski, zamykające drogę normalnej zdrowej ewolucji tego właśnie, co nazwane zostało społecznym rozszerzeniem Polski. Nie chcę obciążać uwagi Wysokiej Izby przykładami, które stanowisko moje popierają. Jest ich na nasze nieszczęście bardzo wiele. Co gorsze, nie widzę tendencji do zmniejszania się ich ilości. Pragnę jednak jak najmocniej podkreślić, że uważam czynnik społeczny, czynnik człowieka, za niegorzej — w założeniu i w wykonaniu — produktywny, jak czynniki kalkulacji i rentowności gospodarczej oraz doskonałości technicznej. Chodzi tylko o to, by ten czynnik we właściwy sposób ustawić. Podczas dyskusji na Komisji Budżetowej z ust miarodajnych padło między innymi oświadczenie, że wszystko, co się dzieje w obecnym wysiłku inwestycyjno-przemysłowym, dzieje się przecież dla świata pracy. To oświadczenie właśnie cytuję jako przykład niewłaściwego ustawienia czynnika ludzkiego w polityce Państwa. Ciągle traktuje się ten t. zw. świat pracy jako obiekt pracy zbiorowej czy indywidualnej, dla którego coś czynić należy. Jakże trudno w praktyce naszego życia społecznego, a jeszcze trudniej w praktyce prac rządowych, wyżłobić robotnikowi i pracownikowi umysłowemu postawę przedmiotu pracy państwowej, wyposażonego w pełne, co najmniej jak u innych równe środki i możliwości działania i w pełną za wyniki tego działania odpowiedzialność. W ten sposób — prawdopodobnie wbrew woli autorów — podtrzymuje się w szeregach świata pracy punkt widzenia klasowy, tendencje paktowania z państwem i handlowania z nim, zamiast by właśnie w rozwiniętym ruchu, którym wreszcie zaczynamy przełamywać zwycięsko długoletni zastój kryzysowy, podnieść w tych masach społecznych poczucie integralności narodowej, obywatelskiej i wytwórczej i w rezultacie doprowadzić do organicznego związania się Państwa z obywatelem i obywatela z Państwem na śmierć i życie.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#ZbigniewMadeyski">Mówimy o Centralnym Okręgu Przemysłowym. Znamy już dziś istniejące i zamierzone giganty fabryczne, tak bardzo Polsce potrzebne, znamy kierunki linij wysokiego napięcia, gazociągi, koleje, drogi wodne, lądowe itp. urządzenia, zmierzające do gospodarczego przeobrażenia kraju. Nie z koniunkturalnej konieczności, a z najgłębszego przekonania wyciągamy rzetelną i upartą wolę dalszego rozbudowywania tego wysiłku. Znamy jednak równocześnie owe przerażające cyfry 6, 8 czy 10 milionów osób, zbędnych w produkcji rolniczej i t. zw. bezrobotnych w miastach. Znamy tę tragiczną cyfrę około 90% bezrobotnych niewykwalifikowanych przy równoczesnym braku robotników kwalifikowanych w bardzo wielu już dzisiaj zawodach. Znamy ten tak wiele mówiący współczynnik demograficzny, wykazujący stosunek mieszkańców wsi do mieszkańców miast w ilości przeciętnie dla Polski — 3 mieszkańców wsi na 1 mieszkańca miast, na całym terenie C. O. P — powyżej 3, a specjalnie na terenie wideł Wisły i Sanu dochodzący do 5 mieszkańców wsi na 1 mieszkańca miast.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#ZbigniewMadeyski">Cóż z tego? O wysiłkach Rządu w zakresie gospodarki materiałem ludzkim w związku z przebudową struktury gospodarczej Polski, a w szczególności w związku z C. O. P., nie słyszeliśmy. Techniczno-finansowa strona dominowała we wszystkich przemówieniach, nie wyłączając resortu pracy i opieki społecznej. Człowiek, ten wielomilionowy chłop i robotnik, zginęli gdzieś w nienazwanych czy niedociągniętych formułkach.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#ZbigniewMadeyski">Za lat parę będziemy mieli w C. O. P. dziesiątki, a w dalszym ciągu i setki tysięcy robotników i pracowników umysłowych. Z biegiem lat ta nowa masa ludzi pracy zmieni dzisiejsze oblicze socjalne terytorium C. O. P. Może nawet będzie dominować. Rola ich będzie miała w każdym razie od pierwszej chwili ogromne dla Państwa znaczenie z uwagi na koncentrację na tym terenie pierwszoplanowych interesów Państwa. Oto przesłanki, które skłaniają mnie do postawienia tezy, że nie może być dzisiaj dla Państwa obojętnym jacy ludzie, skąd, z jakim wyposażeniem zawodowym, w jakim nastroju do Państwa i służby społecznej przyjdą tam i wypełnią nowozałożone zakłady pracy. Nie może być dla Państwa obojętne, czy masa ta rozpłynie się po tym terenie byle jak, bez planu, bez woli kierowniczej, czy też napłyną tam zwarte, uświadomione i zdyscyplinowane społecznie szeregi ludzi, którzy pracować będą nie tylko po to, by zarobić na swoje i swoich rodzin utrzymanie, ale równocześnie stanowić nie gorszy od maszyny i kapitału, a lepszy, bo świadomy współczynnik wytwórczości. Dla Państwa nie może być obojętne, czy ludzie ci będą wegetowali w biernej postawie najemnictwa proletariackiego, czy też będą mieli legalne drogi dla ujawnienia swych trosk i uwag krytycznych o najbliższych sobie procesach wytwórczych i traktować będą placówki swej pracy zawodowej jako jeden z okopów, na których opiera się bezpieczeństwo i potęga Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#ZbigniewMadeyski">I na to właśnie chciałem zwrócić dziś uwagę Izby oraz Rządu. Przesunięcie takiej czy innej pozycji w budżecie ma znaczenie drugorzędne. Za rzecz decydującą uważam zasadnicze nastawienie oraz kierunek i tempo realizacji przy wykonywaniu budżetu. Punkt ciężkości zagadnienia leży po stronie tych, którzy będą budżet przez nas uchwalony wykonywali.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#ZbigniewMadeyski">Z tych przesłanek wychodząc, wyprowadzam wnioski szczegółowe, zmierzające w kierunku:</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#ZbigniewMadeyski">1) uruchomienia w centralnym mechanizmie prac państwowych ośrodka badań, inicjatywy, dyspozycji i kontroli w zakresie gospodarki materiałem ludzkim;</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#ZbigniewMadeyski">2) podjęcia na poważną skalę akcji organizowania polskiego rynku pracy pod kątem widzenia jego integralności; uwzględnione tu winno być przede wszystkim działanie w kierunku ilościowej i jakościowej analizy owych milionów ludzi, stanowiących dzisiaj bierną pod względem wytwórczym pozycję, zawodowe ich wyszkolenie czy przysposobienie, dostosowane do współczesnych i przewidywanych potrzeb gospodarstwa narodowego, rozwinięcie nowoczesnej, zracjonalizowanej akcji zapośredniczania pracy, tworzenie względnie pomoc w organizowaniu samodzielnych a trwałych warsztatów pracy i wreszcie zagadnienie dachu nad głową dla nowych rzesz pracowniczych, połączone z zagadnieniem osadnictwa;</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#ZbigniewMadeyski">3) ustalenia zasady, że świat pracy jest także w zakresie organizowania procesów wytwórczych organiczną częścią zbiorowości polskiej, zdolną do wzięcia na siebie współodpowiedzialności za doskonałość tych procesów, oraz wyciągnięcia z tej zasady praktycznych wniosków przy organizowaniu aktualnego wysiłku inwestycyjno-gospodarczego;</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#ZbigniewMadeyski">4) sukcesywnego realizowania przebudowy ustroju społecznego, opartego w swej istocie na czynniku pracy jako na pełnowartościowym partnerze w organizmie i życiu gospodarczym; mam tu na myśli osiągnięcia takie, jak postawa czynnika pracy w Państwie jako społeczno-gospodarcza podbudowa pod obowiązujący mechanizm ustrojowo-polityczny Państwa, jak stosunek pracy do kapitału i procesów produkcji, jak społeczne wyzwolenie proletariatu, jak zasady i mechanizm pokoju społecznego i wreszcie piękno oraz kultura pracy jako swoisty wkład do ogólnonarodowej kultury.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#ZbigniewMadeyski">Wnioski te pojęte są wszystkie jako materiał do realizacji. Realizacja ich w pewnej mierze wymagać będzie udziału ciał ustawodawczych. Zapoczątkowana jednak musi być w każdym razie przez czynniki rządowe, przez praktykę administracyjną i praktykę organizacji społecznych, przede wszystkim zawodowych. Mam głębokie przekonanie, że bez rozwinięcia aktywności w tym kierunku osiągnięcia planu przebudowy gospodarczej będą co najmniej połowiczne. Każda inicjatywa gospodarcza zależy tylko w części od materii, w większej mierze od ducha. Tą drogą rozumowania dochodzę do człowieka w Polsce, którego możliwości są olbrzymie, a stopień ich wyzyskania minimalny. Ten przyczynek myślowy pragnę dorzucić pod adresem Szefa Rządu dziś, gdy mówimy o mobilizacji środków i sił na najbliższy okres operacyjny.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Skrypnyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#StepanSkrypnyk">Wysoka Izbo! Przemawiam w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji Wołynia. Po zakończeniu prac komisyjnych zastanawialiśmy się, jak i przy jakich resortach mamy przemawiać na plenum. Zastanawialiśmy się z dwóch powodów: najpierw, że system pracy na terenie dzisiejszej Komisji Budżetowej niewątpliwie daje możność poruszania całego szeregu spraw, nie tylko o szerszym znaczeniu, ale i spraw lokalnych, daje nawet możność — powiedziałbym — załatwienia na terenie Komisji Budżetowej wielu z tych spraw przez wyjaśnienia przedstawicieli Rządu. I była druga przyczyna, która zmusiła nas też do zastanowienia się. Na plenum pozostaje nam jedynie całość zagadnienia ukraińskiego, które ciągle i zawsze poruszamy. I oto musieliśmy poddać analizie, jak Wysoki Sejm w ciągu ostatnich 10 lat reaguje na te wystąpienia Ukraińców, obywateli Rzeczypospolitej. Przyznam się, że obojętność cechowała stosunek Wysokiej Izby do tego, co obywatele Ukraińcy z tej Wysokiej Trybuny mówili. Kwestię ukraińska traktowało się jako coś dokuczliwego — powiedziałbym — jak muchę dokuczliwą, a nawet słyszało się nieraz, że jakby ci posłowie z tej trybuny nie mówili, to podobno by i sprawa ukraińska nie istniała. Nieraz przemówienia nasze były spotykane z oburzeniem, gdy poruszało się pewne konkretne zjawiska, ilustrujące rzeczywisty stan tego zagadnienia. Lecz będę obiektywny i stwierdzę, że nieraz spotykały nas i oklaski. Nie wiem, czy oklaski były przedmiotem głębokiej analizy, bo nieraz oklaskiwuje się słowa piękne, miłe, nie wiem, czy szczere, ale nieraz widocznie odczuwało się w przemówieniach posłów ukraińskich tę szczerość i tę szczerość również się oklaskiwało. Ta szczerość wynikała ze zrozumienia, jak wielką rolę w życiu narodu ukraińskiego odgrywa Polska, odczuwało się wówczas, że ten Ukrainiec mówił z głębokiego zrozumienia tego, jak Polska wielką może być, o ile i my, Ukraińcy, przyczynimy się do wzmocnienia jej siły i mocy.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#StepanSkrypnyk">Lecz czy wyciągano z tego wnioski? Mówię z pewnej perspektywy, analizując po pewnym czasie — stwierdzam, że Rząd nieraz ograniczał się do ogólnych deklaracji, A Izba? Izba nie wyciągała z tego żadnych wniosków i z terenu Izby nie było w tym kierunku żadnej inicjatywy, Przepraszam, przypomnę tu wniosek Polskiej Partii Socjalistycznej, która wystąpiła z projektem ustawy o autonomii, lecz wystąpiła tylko dla pięknego gestu, bowiem z góry wiedziała, że to są rzeczy nieistotne, jako że i społeczeństwo ukraińskie i społeczeństwo polskie do tych rzeczy nie były przygotowane. Otóż, proszę Panów, zastanawialiśmy się, czy dzisiaj, wobec braku stosunku generalnego do tego zagadnienia ze strony czynników decydujących w Państwie, stosunku wszystkich obowiązującego, czy warto to zagadnienie znowu poruszać, poruszać je z szerokim podejściem do niego, z głębokim zrozumieniem, czy to czasem nie będzie drażniło społeczeństwa polskiego. Bo wystąpienie swoje traktujemy jako wystąpienie nie dla prasy tylko miejscowej, nie dla ulicy, a dla zorganizowanego społeczeństwa. Toteż pragnę przypomnieć, że my, przedstawiciele społeczeństwa ukraińskiego Wołynia, staraliśmy się nigdy nie ilustrować swoich przemówień mnóstwem przykładów przykrych, drażniących, bo nie chodziło nam o nastawienie przeciw sobie społeczeństwa polskiego, nie chodziło o wywołanie jakichś niechętnych nastrojów. Szukaliśmy innej drogi do tego. Tymczasem zagadnienie to nie znalazło miejsca do rozwiązania u czynników decydujących. Przedstawiciele społeczeństwa polskiego w najwyższych Izbach też nie podjęli się jego rozwiązania i ta sprawa, niestety, wyszła na ulicę i ulica wzięła ją w swoje ręce, ulica tak ukraińska, jak i ulica polska.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#StepanSkrypnyk">Proszę Panów, ulica polska huczy do dnia dzisiejszego i szaleje, ulica ukraińska zamilkła, bo w pewnym momencie Rząd znalazł środki tragiczne. Drugim źródłem było i inne zjawisko, mianowicie uświadomienie wśród szerokiego społeczeństwa ukraińskiego roli Polski w życiu całego narodu, zrozumienie jeszcze jednej rzeczy, o której może my nie często mówiliśmy wobec społeczeństwa polskiego, a co więcej w stosunku do społeczeństwa własnego, że właśnie w Polsce mamy możność, mamy prawa do rozwoju wszystkich swoich wartości narodowych. I oto, proszę Panów, jeżeli ja dziś mówię i mówię przy budżecie Prezydium Rady Ministrów, to tylko dlatego, że w ostatnich czasach zaistniał wielki moment, powiedziałbym zdarzenie historyczne. Na terenie Komisji Budżetowej, gdy był rozpatrywany budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych 24 stycznia, p. Premier gen. Sławoj Składkowski wygłosił swoje oświadczenie o roli większości i obowiązkach mniejszości. P. Pełczyńska swoim przemówieniem wczorajszym znów przekonała nas, że o tym zagadnieniu należy mówić. Oto, proszę Panów, zastanówmy się nad oświadczeniem p. Premiera. Oświadczenie p. Premiera z dnia 24 stycznia 1938 r. przypadło w rocznicę, prawie że dosłownie w rocznicę drugiego wielkiego oświadczenia — Marszałka Piłsudskiego, które On wygłosił w styczniu 1920 r. w Równem: „Sam na kresach byłem wychowany i przeżyłem całą hańbę, jakiej nie oszczędzono nam, jako narodowi pobitemu. Kiedy mówimy o Kresach, to musimy zdać sobie sprawę z tego, co to są Kresy. Kresy to zetknięcie jednego narodu z innym, jednej kultury z inną, jednego wychowania z innymi. My Polacy byliśmy obiektem różnych polityk kresowych. Znamy tę politykę, jaką inni w stosunku do nas uprawiali. Nie znam innej polityki kresowej, jak polityki poniżenia i ucisku, której hasłem jest: „Biada zwyciężonym”! My Polacy wiemy po sobie dobrze, jakie to skutki za sobą pociąga, jak niedaleko prowadzi, jak niewielkie rezultaty osiąga... Ja chciałbym, by nasza polityka kresowa była polityką uczciwą”.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#StepanSkrypnyk">Oto w 18 rocznicę p. Premier powiedział, że „Naród Polski winien w sobie rozbudzić wysoką świadomość, że od jego stosunku do mniejszości narodowych zależą w znacznym stopniu losy Polski.”... Dlatego wszelkiego rodzaju objawy nienawiści czy zniecierpliwienia ze strony Narodu Polskiego do mniejszości uważam za ciężki błąd, który wcześniej czy później na Polsce zemścić się musi”. Dalej dokładnie określa obowiązki mniejszości, precyzując jaka ma być ta lojalność — nie formalna, a pełna treści.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#StepanSkrypnyk">Panie Premierze, ja żałuję jednego, że tak wielkiego, niewątpliwie historycznego oświadczenia, natchnionego słowami Wielkiego Marszałka, do dziś dnia nie rozplakatowano na całych kresach Rzeczypospolitej Polskiej. Bo ono nie może zostać jedynie tylko w diariuszu komisji, na stronicach niektórych pism, bo niecała prasa wydrukowała go nawet. Ona nawet nie zwróciła uwagi na to oświadczenie, a w wielu wypadkach analizując go, dużo znaków zapytania postawiła. Co więcej, właśnie po tym oświadczeniu pewna część prasy, prasa ulicy — ulica ma bowiem swoją prasę, — jakby wzmogła swoje ataki specjalnie w stosunku do społeczeństwa ukraińskiego. Oto już w dniu 10 lutego, a więc w dwa tygodnie po oświadczeniu p. Premiera, we wczorajszym numerze Gońca Warszawskiego czytamy: „Nie jest też inaczej i w sprawie ruskiej, nie wiadomo bowiem poco i w imię jakiej idei nasza oficjalna polityka kuma się z ruchem ukraińskim. Nie jest to dyktowane ani historią, ani tradycją polityki polskiej przedrozbiorowej. Polskę nowoczesną stać na politykę w tej sprawie, podyktowaną zimnym, nieubłaganym rozumem politycznym. Naród przeniknięty ideą nacjonalistyczną, jest dostateczną podstawą do prowadzenia takiej właśnie polityki. Uczucia i miraże są tu nie na miejscu. Długi czas, może nawet zbyt długi, zajęci jesteśmy nie tym, czym by należało, a Rząd nasz — jak to twierdzi p. Premier Składkowski — jest ciągle... „w atmosferze, w której muszą się dopiero krystalizować poglądy”. A tymczasem, widział to kto — gdzieś, na wschodnich rubieżach Rzplitej jakieś sobie małe Hrynki, za którymi idą już takie gromady, jak Kozaczki, Jużkowce, Ośniki, Małe Kuśkowce i inne, stały się prawie polskie. Za czyją sprawą? Księdza — jako siły intelektu i ducha polskiego, żołnierza, oficera K. O. P.-u — w prostej linii spadkobierców pana Wołodyjowskiego rycerzy.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#StepanSkrypnyk">Historia się powtarza, jak ongiś na Litwę szedł król polski Jagiełło z rycerstwem i duchowieństwem nawracać Litwinów. Zmieniły się tylko warunki, a intencje pozostały te same”. To jest prasa ulicy. My mamy też swoją ulicę i mamy prasę własnej ulicy, prasę o zabarwieniu szalenie szowinistycznym, prasę, którą my określamy jako 105-owo nacjonalistyczną. I dziwna rzecz, prasa ta bardzo rzadko jest konfiskowana, bo ona nic innego, Panie Premierze, nie robi, jak przedrukowuje z „Gońców”, „A. B. C.”, „Wieczorów Warszawskich”, a poza tym więcej nic, nawet komentarzy nie podaje. Oczywista rzecz, że tą ulicą nieznana ręka kieruje. I oto dalsze słowa, słowa pełne głębokiego zrozumienia i przyjęte przez społeczeństwo ukraińskie jako zupełnie słuszne, jako wynikające całkowicie z intencji p. Premiera, a mianowicie o tym, że jest rzeczą niebezpieczną, jeżeli mniejszość objawia zbytnie zniecierpliwienie w dążeniu do swych praw. My wyczytaliśmy tu wielkie stwierdzenie prawdy. I cała prasa ukraińska to należycie oceniła, przyjęła i komentowała. Lecz za ten ustęp chwyciła się znowu prasa ulicy i ona żąda od nas innej lojalności i innego sposobu ujawnienia jej. Otóż proszę Wysokiej Izby, ja przemawiam w imieniu społeczeństwa ukraińskiego z Wołynia. Lojalność aktywna? Czyż Wołyń w tym kierunku nie dał dużo dowodów, czy nie jest terenem, który najdokładniej płaci podatki, czy żołnierz pochodzący z terenu Wołynia nie jest najlepszym żołnierzem, w czym zgodni są wszyscy wojskowi, on nigdy kłopotu nie zrobił w wojsku. Ale to obowiązki, o których nie warto mówić, to wypływa już z tego zasadniczego prawa. My byliśmy tymi, którzy dla społeczeństwa polskiego, które żądało tych zewnętrznych przejawów, robiliśmy to, robimy i będziemy robić. Kilkanaście tysięcy społeczeństwa ukraińskiego zebrane razem nieraz manifestowało to swoje przywiązanie do Państwa. Konieczność wysłuchania hymnu polskiego była głęboko zrozumiana. Na cześć Wodza Naczelnego w roku 1936 była żywiołowa manifestacja 10.000 ludzi, ludzi zorganizowanych. Lecz jeżeli wysuwamy żądania nasze, to nie dlatego, że chcemy koniecznie tylko przyśpieszenia ich wykonania. Wypływa to z naszego obowiązku, ze zrozumienia obowiązków posła, a mianowicie, że niezałatwienie pewnych żywotnych rzeczy, pewnych ważnych zagadnień odbija się w społeczeństwie w sposób negatywny i to jest wykorzystywane przez tego trzeciego, który ciągle na te tereny kresowe lezie i który zawsze chciałby wbić klin między społeczeństwo polskie a ukraińskie Jeżeli mówimy, że dotychczasowy stosunek do całości zagadnienia ukraińskiego stwarza taką sytuację, że szkolnictwo ukraińskie, jako takie, zostało zlikwidowane, jeżeli w r. 1927 było jeszcze na Wołyniu 647 szkół z językiem wykładowym ukraińskim, a obecnie według statystyki jest 3 względnie 4, to mówimy dlatego, że ten stan jest dla nas niepokojący, bo zaistniały już takie rzeczy: kiedy w wielu szkołach zaprzestano wykładania języka ukraińskiego, zasygnalizowałem p. Ministrowi Oświaty na Komisji Budżetowej, że zaczyna już być wprowadzane tajne nauczanie. A przecież to są rzeczy niebezpieczne i przykre. Mówiliśmy o samorządzie, mówiliśmy o młodzieży. Pragniemy wciągnięcia nas w to działanie Państwa, chcemy, by w tym ogólnym ruchu nasz krok dotrzymywał kroku całemu społeczeństwu polskiemu. Pragniemy oddać wszystko dobre, co posiadamy. Lecz młodzież nasza nie może się dostać do szkół wyższych, a jeżeli się i dostanie, to nie może dostać pracy po ich ukończeniu. Nie mamy własnych warsztatów. Państwo musi tę młodzież przyjąć do pracy, zaopiekować się nią. Dlaczego jeszcze o tym mówimy? Dlatego, że społeczeństwo nasze robi pewne wysiłki, aby załatwić to z własnych środków, we własnych warsztatach, ale to nie wystarcza. Zresztą nie jest to zawsze dobre, tak jak nie jest dobre tajne nauczanie. Bo według naszego przekonania Państwo, szanując nasze właściwości narodowe, powinno dla zadowolenia naszych potrzeb dać w pierwszym rzędzie to, co jest najniezbędniejsze, a więc naprzykład oświatę w języku ukraińskim. Natomiast mamy już tajne nauczanie, które jest wywalczane, a nie otrzymane z rąk Państwa. Dlatego prosimy, aby Państwo te rzeczy załatwiało w każdej z poszczególnych dziedzin, które składają się na całość tego życia. Nie chcemy odosobnienia, a naprawdę sugeruje się przez tę prasę, o której mówiłem, żeby zepchnąć, pozostawić nas samych sobie. My nie chcemy tego, bo widzimy w tym tragedię.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#StepanSkrypnyk">Już na komisji zwracałem uwagę na brak koordynacji w działaniu poszczególnych reprezentantów władz, poszczególnych resortów. Pragnę to jeszcze podkreślić, albowiem przez to podrywa się autorytet Państwa jako takiego. Bo przeciętny obywatel nie rozumie, jeżeli w jednym urzędzie jest przychylnie załatwiany, a w drugim urzędzie ma trudności, albo wręcz niechętny stosunek do jego życzeń, do jego potrzeb i to wymaga naprawdę zastanowienia się. Toteż postulat, o którym dwukrotnie mówił p. Tymoszenko na Komisji Budżetowej, a do którego przyłączył się dziś p. Kuźmowycz, o skoordynowaniu spraw związanych z zagadnieniem ukraińskim w jednym jakimś urzędzie, podporządkowanym p. Premierowi, obecnie jeszcze raz podnoszę. Niewątpliwie autorytet Rządu, autorytet Państwa przez to zostanie podniesiony. Proszę Panów, to jedyny z tych postulatów, który reasumując moje przemówienie dzisiaj wysunąłem.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#StepanSkrypnyk">A teraz chciałbym zwrócić się do Was, Panowie przedstawiciele narodu polskiego, bo przecież ten naród reprezentujecie. Z głębokiego, historycznego już dzisiaj oświadczenia p. Premiera wynika jedno, z czym zupełnie jesteśmy w zgodzie, że hipoteka obydwóch narodów w dniu dzisiejszym jest zupełnie czysta i nie wolno nam obciążać jej sztucznymi sposobami. Musimy pamiętać o jednym, że tak, jak my razem przeklinamy czasy królewiąt, przyszłe pokolenia również będą sądzić nas. Oby ten sąd nie wypadł tak fatalnie, jak my sądzimy tych, którzy przyczynili się do tego, że w swoim czasie oba nasze narody musiały cierpieć wielowiekową niewolę u naszych odwiecznych wrogów.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WasylMudryj">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Rozprawa nad tą częścią preliminarza została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WasylMudryj">Przechodzimy do rozprawy szczegółowej nad częścią 15 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów. Sprawozdawca p. Gardecki.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WasylMudryj">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#ZygmuntGardecki">Wysoki Sejmie! Dla najogólniejszego scharakteryzowania działalności resortu poczt i telegrafów w r. 1936/37 i w bieżącym roku budżetowym muszę wskazać, że wśród prac tego resortu na pierwsze miejsce wysunięte były zagadnienia komercjalizacji, rozwoju sieci i listonoszów wiejskich, inwestycyj oraz wyszkolenia i poprawy bytu pracowników.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#ZygmuntGardecki">Prowadzone od szeregu lat prace nad przeobrażeniem organizacji przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” poprzez racjonalizację pracy, dokształcanie i zmianę psychiki pracowników w duchu handlowym, a więc zagadnieniami składającymi się na pojęcie faktycznej komercjalizacji, zostały uzupełnione sporządzeniem na dzień 1 kwietnia 1937 r. bilansu otwarcia, a więc zrealizowano również formalny warunek komercjalizacji. Równocześnie ze sporządzeniem bilansu otwarcia wprowadzone zostały nowe przepisy rachunkowo-kasowe, oparte na zasadach handlowych. Na podstawie tych przepisów prowadzona jest rachunkowość w Zarządzie centralnym (Ministerstwo Poczt i Telegrafów) i w dyrekcjach okręgów poczt i telegrafów. W tym okresie zatem przeprowadzona została komercjalizacja poczty, telegrafu i telefonu, postanowiona rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. o utworzeniu państwowego przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, które w art. 1 postanawia, że „przedsiębiorstwo winno być prowadzone według zasad handlowych z uwzględnieniem potrzeb Państwa i interesów gospodarstwa społecznego”.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#ZygmuntGardecki">Ponieważ myślą przewodnią prac nad komercjalizacją było poza naprawieniem gospodarki wewnętrznej zbliżenie poczty do klienta, dążono do objęcia obsługą pocztowo-telekomunikacyjną terenów, które dotychczas pozostawały poza zasięgiem jej oddziaływania. W tym celu zwiększono znacznie ilość placówek pocztowo-telekomunikacyjnych, których liczba na 1 grudnia 1937 r. wynosiła 5.002, podczas gdy w r. 1936 wynosiła 4.703. Skutkiem zwiększenia liczby placówek zmniejszył się teren obsługiwany przez 1 placówkę, który obecnie wynosi 78 km2, a w 1936 r. wynosił 83 km2, oraz liczba mieszkańców przypadających na 1 placówkę, która obecnie wynosi 6.855, a w 1936 r. wynosiła 7.234 mieszkańców. Największym udogodnieniem było rozszerzenie służby listonoszów wiejskich na obszarach województw centralnych i południowych. Nie objęto dotychczas służbą listonosza wiejskiego obszarów województw; białostockiego, wileńskiego (z wyjątkiem pow. wileńsko-trockiego), nowogródzkiego, poleskiego i wołyńskiego. Do końca lipca 1936 r. służba listonosza wiejskiego obejmowała obszar 41.188 km2, obecnie obszar ten został rozszerzony i wyraża się cyfrą 237.766 km2 a więc stanowi 61,2% powierzchni całego kraju. Uzupełnieniem pracy listonoszów wiejskich w zakresie obsługi pocztowej wsi jest pozyskanie sołtysów gromad wiejskich, zwłaszcza na tych terenach, gdzie służby listonoszów wiejskich jeszcze nie zaprowadzono, do sprzedaży znaczków pocztowych, opróżniania skrzynek i dostarczania korespondencji do najbliższych placówek pocztowych. Praca sołtysów posiada oczywiście charakter najzupełniej dobrowolny.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#ZygmuntGardecki">Dla ułatwienia zakupu znaczków pocztowych i druków płatnych przeprowadzono akcję rozszerzenia sieci punktów sprzedaży, podwyższając prowizję za sprzedaż znaczków z 1% na 2%, oraz wprowadzono szereg udogodnień dla prywatnych odsprzedawców. Specjalną uwagę zwrócono na sprzedaż znaczków w większych miejscowościach i to w godzinach wieczornych, w dniach świątecznych oraz na sprzedaż znaczków pocztowych na wsi, dopuszczając przy tym udzielanie sprzedawcom kredytu w znaczkach do wysokości 25 zł. Aby zapobiec trudności zaopatrzenia się w papier listowy na wsi oraz uczyć prawidłowego adresowania, co z kolei ma wpływ dodatni na prace sortowni przesyłek pocztowych, wprowadzono list pocztowy oraz wydano specjalne listy do korespondencji lotniczej.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#ZygmuntGardecki">Dla sprawności pracy aparatu pocztowo-telekomunikacyjnego posiadają podstawowe znaczenie lokale i urządzenia techniczne, jakimi ten aparat dysponuje. Z tego też powodu Ministerstwo Poczt i Telegrafów prowadzi akcję inwestycyjną i to zarówno w dziale budownictwa pocztowego, jak i urządzeń telekomunikacyjnych. Inwestycje w dziale budowlanym objęły roboty przy obiektach budowlanych na pomieszczenia urzędów, instalacyj technicznych oraz domów mieszkalnych, których koszt w przybliżeniu wyniósł 6.800.000 zł. Najważniejszą inwestycją w dziale budowlanym było kontynuowanie robót przy budowie centralnego dworca pocztowego w Warszawie, którego kubatura wyniesie około 314.000 m3.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#ZygmuntGardecki">W dziale teletechnicznym najważniejszą pracą było wybudowanie kabla na odcinku Toruń — Gdynia długości 220 m, kosztem około 11.000.000 zł. Przez wybudowanie kabla dalekosiężnego do Gdyni zakończona zostanie budowa drugiej magistrali kablowej Warszawa — Gdynia, która wspólnie z innymi inwestycjami zwiąże w sposób odpowiadający współczesnemu życiu gospodarczemu port gdyński z centrum kraju i ośrodkami przemysłu.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#ZygmuntGardecki">Akcja inwestycyjna przedsiębiorstwa w dziale teletechnicznym i związane z tym zwiększone zapotrzebowanie sprzętu przyczyniło się do rozszerzenia produkcji krajowej tak, że obecnie nie tylko montuje się niektóre wyroby sprowadzane przedtem z zagranicy, lecz używa się do ich produkcji coraz więcej surowca krajowego, a w wypadku sprowadzenia niektórych części z zagranicy większość procesów fabrykacyjnych wykonywana jest w kraju. Do magistrali kablowej Warszawa — Śląsk wzmacniaki i cewki Pupina były importowane, natomiast dla magistrali Warszawa — Gdynia wzmacniaki produkowane są w kraju, zaś cewki Pupina również częściowo są produkowane, a całkowicie montowane w kraju. Podobnie przedstawia się sprawa produkcji lamp katodowych, gdyż obecnie produkowane są prawie wszystkie typy lamp nadawczych i prostowniczych kenotronowych potrzebnych dla przedsiębiorstwa i spółki akcyjnej „Polskie Radio”. Dotychczas produkcja oparta jest o półfabrykaty importowane. prowadzone są jednak prace, zmierzające do przejścia w miarę możności na surowce przygotowane przez przemysł krajowy. Państwowe Zakłady Tele i Radiotechniczne opanowały całkowicie produkcję łącznic międzymiastowych i małych łącznic automatycznych oraz przygotowane są do produkcji dużych łącznic automatycznych miejskich. Zakłady przystępują również do produkcji dalekopisów, co ma bardzo duże znaczenie dla przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#ZygmuntGardecki">Przy omawianiu działalności resortu poczt i telegrafów nie mogę nie wspomnieć o przedsiębiorstwach nadzorowanych przez Ministra Poczt i Telegrafów. Do przedsiębiorstw takich należą: Państwowe Zakłady Tele i Radiotechniczne, Spółka Akcyjna „Polskie Radio”, „Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna” oraz spółka z ograniczoną odpowiedzialnością „Reklama Pocztowa”. Sprawozdanie z działalności i roczne zamknięcia rachunkowe tych przedsiębiorstw świadczą o zadowalającej gospodarce i dalszym pomyślnym ich rozwoju.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#ZygmuntGardecki">Państwowe Zakłady Tele i Radiotechniczne są największą placówką krajową, zaspokajającą potrzeby przede wszystkim wojska, poczty, kolejnictwa oraz rynku prywatnego w urządzenia telekomunikacyjne. Wartość wyprodukowanego przez Zakłady sprzętu w r. 1936 wyniosła 14.054.000 zł, podczas gdy w r. 1935 nie przekraczała zł 13.798.000, a w roku 1934 12.637.000 zł. Procentowo zwiększenie produkcji w ciągu ostatnich dwóch lat wyniosło 1 1,8%. Tak poważny wzrost produkcji P. Z. T. wywołał konieczność zaangażowania stosunkowo znaczniejszej ilości personelu. Według stanu na koniec 1936 r. w Zakładach było zatrudnionych 558 pracowników umysłowych i 1.636 pracowników fizycznych. Udział produkcji P. Z. T. na rynku radiofonicznym ogranicza się do sprzedaży ratalnej odbiorników detektorowych i tańszych odbiorników lampowych przy pokryciu ca 11% ogólnego zapotrzebowania rynku. Dążąc do podniesienia poziomu produkcji, Zakłady dokonały w okresie sprawozdawczym inwestycyj na sumę 396.000 zł. Osiągnięty przez te Zakłady czysty zysk bilansowy za r. 1936 wyniósł kwotę 281.000 zł.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#ZygmuntGardecki">Zadaniem Spółki Akcyjnej „Polskie Radio” jest budowa i eksploatacja stacyj radiofonicznych. W działalności Spółki za okres 1936/37 i część okresu 1937/38, to jest po wykupie większości portfelu akcyj z rąk prywatnych, zasługuje na podkreślenie przede wszystkim intensywna akcja inwestycyjna, przejawiająca się w budowie nowych i modernizacji i rozbudowie już istniejących radiostacyj. Wszystkie wydatki inwestycyjne pokryło Polskie Radio z własnych wpływów eksploatacyjnych. Obecnie posiada spółka 9 własnych stacyj nadawczych. Pomyślne warunki gospodarcze okresu sprawozdawczego pozwoliły spółce na rozpoczęcie budowy stacyj w Baranowiczach i Łucku oraz rozbudowy istniejących stacyj w Krakowie, Poznaniu i Łodzi.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#ZygmuntGardecki">W r. 1936/37 przybyło spółce 219.000 nowych abonentów, w wyniku czego stan abonentów na 31 marca 1937 r. wynosił 771.000 a na 1 grudnia 1937 r. liczba ta powiększyła się do 801.000 abonentów. Do tak znacznego wzrostu liczby abonentów przyczyniła się w dużej mierze zmiana taryfy radiofonicznej w końcu 1936 r., polegająca na obniżeniu opłat za aparaty bezlampowe z 3 zł na 1 zł miesięcznie oraz szeroka akcja propagandowa. Specjalną uwagę poświęcono radiofonizacji szkół, dostarczając bezpłatnie sprzęt odbiorczy w przypadkach trudnej sytuacji materialnej poszczególnych placówek oświatowych. Dzięki tej akcji 5.941 szkół posiada radioodbiorniki, co stanowi jednak dopiero 19,4% ogólnej ilości szkół. W związku z postępującą radiofonizacją kraju, a w szczególności wsi, oraz dzięki szerszemu zastosowaniu radia w szkolnictwie odpowiednio dostosowano programy, zwiększając w programie ogólnopolskim czas poświęcany na audycje wiejskie i szkolne.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#ZygmuntGardecki">Absorbując w znacznym stopniu pracę stacji raszyńskiej dla programu ogólnopolskiego, przystosowanego do potrzeb i wymagań najszerszych warstw społeczeństwa, program stacji Warszawa II poświęcono potrzebom ludności miast, w programach zaś regionalnych rozgłośni uwzględniono potrzeby lokalne, a w szczególności moment narodowościowy. Działalność programowa stacji „Polskiego Radia” w okresie sprawozdawczym wyraziła się liczbą ca 37.000 godzin nadawania programów. Obecnie każda stacja regionalna nadaje własny program w ciągu trzech do trzech i pół godzin dziennie. Niezależnie od własnych stacyj, które „Polskie Radio” obsługuje pod względem programowym i technicznym, dostarcza programów dla stacyj krótkofalowych Ministerstwa Poczt i Telegrafów i za ich pośrednictwem nadaje programy dla Polaków w Ameryce. Z dniem 1 kwietnia 1937 r. „Polskie Radio” wzorem innych radiofonii państwowych względnie upaństwowionych zlikwidowało całkowicie dział prywatnych reklam radiowych.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#ZygmuntGardecki">Według stanu na koniec okresu sprawozdawczego „Polskie Radio” zatrudniało w centrali i w rozgłośniach 636 pracowników umysłowych i 230 pracowników fizycznych.</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#ZygmuntGardecki">Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna ma na celu przebudowę, rozbudowę i eksploatację sieci telefonicznej w Warszawie, Łodzi, Lwowie, Borysławiu wraz z Zagłębiem naftowym, Bydgoszczy, Lublinie i Białymstoku. Z eksploatowanych przez Spółkę sieci zostały już zautomatyzowane wszystkie, za wyjątkiem sieci w Białymstoku. Ogólna wartość wykonanych przez Spółkę w r. 1936 inwestycyj wyniosła zł 7.495.</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#ZygmuntGardecki">W zakresie taryf z dniem 1 października 1937 r. P. A. S. T. obniżyła opłatę abonamentową: w Warszawie, Łodzi i Lwowie w taryfie A ze zł 13 do 12 (o 7,69%) w taryfie B ze zł 20 do zł 18 (o 10%) oraz w Lublinie, Borysławiu i Drohobyczu — ze zł 11 do zł 10 (o 9,09%). Równocześnie obniżono opłatę zmienną za rozmowy ponadkontyngentowe na sieciach warszawskiej, łódzkiej i lwowskiej w taryfie A oraz w Bydgoszczy, Lublinie, Borysławiu i Drohobyczu z 8 gr na 7 gr za rozmowę.</u>
<u xml:id="u-41.15" who="#ZygmuntGardecki">Obniżki taryfy telefonicznej przyczyniły się do spopularyzowania telefonu i powiększenia ilości abonentów do 93.000 na 1 września 1937 r.</u>
<u xml:id="u-41.16" who="#ZygmuntGardecki">Analizę preliminarza budżetowego znajdą Panowie w druku nr 700. Jeżeli Panowie w dyskusji poruszą cyfry niniejszego preliminarza, postaram się dać konkretną odpowiedź. Ponieważ wpływy resortu poczt i telegrafów oszacowane zostały realnie, a wydatki przewidziane zostały w granicach celowości, wnoszę o przyjęcie preliminarza, budżetowego resortu poczt i telegrafów bez zmian.</u>
<u xml:id="u-41.17" who="#ZygmuntGardecki">Jednocześnie wyrażam pod adresem p. Ministra Poczt i Telegrafów następujące postulaty:</u>
<u xml:id="u-41.18" who="#ZygmuntGardecki">1) podjęcia zasadniczej rewizji uposażeń pracowników przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i. Telefon”,</u>
<u xml:id="u-41.19" who="#ZygmuntGardecki">2) jak najrychlejszego zaprowadzenia służby listonoszów wiejskich na pozostałych terenach Państwa, aby uzyskać możność doręczania wszystkim mieszkańcom Rzeczypospolitej korespondencji przez organa pocztowe i aby poczta stała się naprawdę instytucją użyteczności publicznej;</u>
<u xml:id="u-41.20" who="#ZygmuntGardecki">3) zwiększenia wydatków na inwestycje oraz modernizację urządzeń, aby zwiększyć sprawność eksploatacyjną poczty, telegrafu i telefonu;</u>
<u xml:id="u-41.21" who="#ZygmuntGardecki">4) w urzędach pocztowo-telegraficznych pracuje szereg pracowników kontraktowych czasowych niejednokrotnie od lat kilkunastu, służbę wykonują jak najlepiej, sumiennie i obowiązkowo, niestety, nie mogą uzupełnić wykształcenia średniego, ażeby uzyskać charakter pracowników kontraktowych na czas nieograniczony. Wobec tego apeluję do p. Ministra Poczt i Telegrafów, ażeby pracowników kontraktowych czasowych, którzy przepracowali 10 lat, uwolnił od wymagań cenzusu i zatwierdził na pracowników stałych.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WasylMudryj">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#WasylMudryj">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. sprawozdawcy.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#StanisławHermanowicz">Ja mam 4 pytania.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#StanisławHermanowicz">Pytanie pierwsze: Dlaczego w bilansie otwarcia na dzień 1 kwietnia 1937 r. przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” brak rezerwy po stronie pasywów dla wierzytelności wątpliwych na sumę 2.224.719,25 (poz. 15)?</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#StanisławHermanowicz">Pytanie drugie: Na jakich papierach procentowych zakłady tele i radiotechniczne poniosły w r. 1936 stratę, wynoszącą 109.913,88 (poz. 6), posiadając tych papierów zaledwie na 50.778,01 (poz. 6 bilansu na dzień 31. XII. 1936)?</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#StanisławHermanowicz">Pytanie trzecie: Dlaczego dane zakłady spisując na straty w 1936 r. wątpliwe wierzytelności w ogólnej sumie zł 358.563,35 rozdrobniły ją na cztery pozycje, a mianowicie: poz. 5) „należności nieściągalne” — 256.724,98, poz. 11) „straty na odbiorcach” — 43.478,74, poz. 12) „rezerwa na pokrycie wątpliwych należności” — 16.189,72, poz. 13) „różne straty” — 42.169,91?</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#StanisławHermanowicz">Pytanie czwarte: Dlaczego te same zakłady w r. 1936 obciążyły rachunek strat i zysków kwotą równą 57.941,74 zł (poz. 7, 8 i 9) za rozebrany budynek, za maszyny zakwalifikowane na łom, za zużyty tabor, ruchomości itp. przy równoległym obciążeniu tegoż rachunku z tytułu odpisów amortyzacyjnych sumą równą 431.972,25 zł i przy posiadaniu do dyspozycji kapitałów amortyzacyjnych w wysokości 2.176.160,75?</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WasylMudryj">Czy są jeszcze jakieś zapytania? Nie ma. Na te pytania p. referent odpowie w końcowym swym przemówieniu.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#WasylMudryj">Otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#WasylMudryj">Udzielam głosu p. Hermanowiczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#StanisławHermanowicz">Wysoka Izbo! W okresie zwyżki cen na produkty pierwszej potrzeby sądzę, że utrzymanie dotychczasowych niskich płac pracowników publicznych jest niewskazane. Przed dwoma laty walcząc o równowagę budżetową, sprowadziliśmy siłę nabywczą naszych urzędników do krańcowych granic egzystencji. Dzisiaj przy wzroście kosztów utrzymania funkcjonariusze niższych grup uposażeniowych są pozbawieni środków do wyżywienia swojego często licznego potomstwa. Skutki zbyt niskich uposażeń nie dadzą długo na siebie czekać, a największą grozę sytuacji odtworzymy przy ocenie fizycznych zdolności u roczników poborowych. Jeśli już nie przesłanki sprawiedliwości społecznej, to przynajmniej przyszłe wymagania państwowe żądają od nas, aby żywiciele licznych rodzin otrzymali specjalne dodatki i zwrot kosztów za wykształcenie dzieci w średnich zakładach naukowych.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#StanisławHermanowicz">Celowo danym problemem absorbuję uwagę parlamentu i Wysokiego Rządu przy preliminarzu budżetowym Ministerstwa Poczt i Telegrafów, bowiem pracownicy tego resortu niejako tradycyjnie i to stale otrzymują najniższe uposażenie w porównaniu z poborami pracowników innych resortów państwowych.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#StanisławHermanowicz">Niezależnie od ogólnych bolączek materialnego uposażenia świata pracy, przede wszystkim należało by stawki płac pracowników przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” zrównać ze stawkami analogicznych urzędów służby cywilnej. Jednocześnie proszę Pana Ministra o zainagurowanie akcji w kierunku wprowadzenia automatycznych awansów dla pracowników podległego mu resortu, przy jednoczesnym zniesieniu tytularnych awansów z uwzględnieniem zasady, by do każdej grupy uposażeniowej przywiązane było stanowisko służbowe. Przy zasadzie automatycznych awansów należało by wziąć pod uwagę stanowisko służbowe i ilość lat pracy przy równych kwalifikacjach.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#StanisławHermanowicz">Funkcjonariusze pocztowi są najbardziej narażeni na różne choroby zakaźne, wynikające z charakteru ich zajęć. Warunki więc higieniczne pracy muszą koniecznie ulec zmianie. Należy też nie zapominać o pomocy lekarskiej dla członków rodzin emerytów. Pracownicy pocztowo-telekomunikacyjni i również pracownicy urzędów skarbowych bardzo często pracują bezpłatnie w godzinach wieczornych. Przeto słusznym się wydaje wprowadzenie dodatkowych wynagrodzeń za pracę w godzinach nadliczbowych oraz za pracę w niedzielę i święta. Jednak nie rozstrzygniemy przez to sprawy przeciążenia pracą pracowników państwowych. Zwiększenie ilości etatów jest także palącą koniecznością do zadowalającego załatwienia.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#StanisławHermanowicz">W porównaniu znowuż pracowników pocztowych do innych pracowników państwowych należy wskazać na krzywdzenie tych pierwszych w wypoczynkowych urlopach. Dlaczego pracownik pocztowy niższej grupy uposażeniowej po roku służby ma trzy tygodnie urlopu, a nie cztery, jak pracownicy innych instytucyj państwowych?</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#StanisławHermanowicz">Niedopuszczalne również jest pokrywanie manka kasowego przez pracownika z własnego uposażenia i to bez jakiejkolwiek rekompensaty. Jest ono i u nich nieuniknione. Zresztą w całej pracy pocztowej przy masowym wykonywaniu różnych czynności usterki mogą się zdarzać. Nawet służbowe przepisy wskazują, jak należy prostować te usterki, a tym samym dopuszczają ich możliwość. Dlaczego więc błąd popełniany przez pracownika z innego działu może być skorygowany bez uszczerbku materialnego tego pracownika, a kolega przy kasie jest aż tak uprzywilejowanym, że swój błąd pokrywa własnym ciężko zapracowanym groszem z narażeniem swego skromnego budżetu na niespodziewane wydatki? Dalej, że kasowe braki istnieją, wiedzą o tym wszyscy, a najlepszym tu dowodem jest taktyka pracowników wyższych stopni służbowych, prowadząca w miarę możności do uchylenia się od czynności z kasą związanych. Taktyka zupełnie zrozumiała i logiczna. Uważam więc za wskazane, aby zostały wprowadzone dodatki kasowe pocztowcom, podobnie jak mają kasjerzy innych instytucyj państwowych.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#komentarz">(Minister Poczt i Telegrafów p. Kaliński: Już załatwione.)</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#StanisławHermanowicz">Kwestia dalsza to czynności związane z P. K. O., a wykonywane przez tychże pracowników pocztowych bez dodatkowego wynagrodzenia. Stan taki nie może mieć miejsca w warunkach normalnych. Należy przywrócić wynagrodzenie za czynności P. K. O.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#StanisławHermanowicz">Poza kwestiami tutaj poruszonymi, że tak powiem, natury czysto materialnej pracowników pocztowych, na zakończenie zwrócę uwagę Wysokiej Izbie i p. Ministra na zagadnienie związane z organizacją pracy tego przedsiębiorstwa. Na podstawie istniejącego stanu rzeczy możemy stwierdzić, że dotychczasowe przepisy służbowe przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” są porozrzucane w wielu osobnych tomach — dziennikach urzędowych, komunikatach, okólnikach itp. Czy nie należało by znacznie uprościć pracę urzędnikom przez zebranie tych przepisów w jedną całość, która by się stała encyklopedią służbową każdego pracownika pocztowego?</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#StanisławHermanowicz">Nie byłbym posłem wileńskim, gdybym nie wspomniał o jeszcze jednej istniejącej bolączce świata pracy na naszym terenie. Zupełny brak nowoczesnych mieszkań, dostępnych pracownikom niższych grup uposażeniowych, ujemnie wpływa na stan zdrowotny ich i ich rodzin. Wielce pożądanym jest, by Ministerstwo Poczt i Telegrafów przyszło z wydatną pomocą związkom pracowniczym w celu powołania do życia spółdzielni mieszkaniowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Walewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JanWalewski">Wysoki Sejmie! Miałem zaszczyt już dać wyraz memu zapatrywaniu w sejmowej Komisji Budżetowej przy rozpatrywaniu budżetu tego resortu, iż na ogół działalność Ministerstwa Poczt i Telegrafów wydaje mi się wielce dla Państwa korzystną i widzimy w niej stały i trwały postęp. Miło mi jest, że dzisiaj z tej Wysokiej Trybuny mogę ówczesną opinię potwierdzić. Jest jednak jeden odcinek pracy, działalności resortu, co do którego mam szereg bardzo poważnych zastrzeżeń, chociaż wiem, iż p. Minister do tych spraw, o których za chwilę mówić mam zamiar, odnosi się bardzo przychylnie i bardzo pozytywnie.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#JanWalewski">Na Komisji Budżetowej podniosłem wówczas dezyderat utworzenia w Polsce nadawczego centrum krótkofalowego. Postulat ten uzasadniałem szeregiem danych, świadczących o tym, że zasięg naszej radiofonii w Europie zachodniej nie przekracza linii Frankfurtu nad Menem i audycje krótkofalowe, nadawane przez dwie polskie krótkofalówki SPW i SPD, do rodaków naszych za oceanem nie docierają. Pozwoliłem sobie również wymienić wszystkie przyczyny, które ze sprawy radiowej i jej zasięgu czynią w dobie obecnej palącą sprawę państwową nie cierpiącą zwłoki, bowiem grozi nam, że w światowym wyścigu zbrojeń w eterze pozostaniemy nieuchronnie na jednym z ostatnich miejsc.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#JanWalewski">Gdy stwierdziłem, że analiza dokonana przez Polskie Radio, gdy mowa o naszym europejskim zasięgu, całkowicie pokrywa się z moją opinią i że z analizy tej zaczerpnąłem materiał — odpowiedział mi wówczas p. dyrektor Starzyński argumentem, że gdyby urzędnik Polskiego Radia podobną rzecz pisał lub mówił, a jest ona nieprawdą, to w 24 godziny zwolniony byłby z zajmowanego stanowiska. Otóż zapatrzyłem się w powyższą analizę i mam ją w ręku. Nosi ona datę 18 czerwca 1935 r. Od tej chwili siła stacji warszawskiej nie uległa zmianie, owszem, zwiększył się tylko tłok w eterze, zwiększyły się zakłócenia w eterze ze strony całego szeregu obcych radiostacyj, więc dziś jest ona tak samo aktualną. W analizie tej powiedziano dosłownie: „Oprócz okolic Esen i Monachium Warszawę słychać dobrze o ile nie zakłóca Luksemburg. Na Pomorzu, Śląsku i w Prusach Wschodnich audycje Warszawy zakłóca Luksemburg, Motała i Mińsk. Stacje polskie we Francji są bardzo źle odbierane. Warszawę słychać tylko w godzinach wieczornych. Belgia Warszawy nie słyszy, chyba tylko czasem wieczorem, zakłóca Luksemburg i Motała. Holandia nie odbiera prawie wcale polskich stacyj, przeszkadza Luksemburg i Monachium, Anglia słyszy Warszawę tylko około godziny 22 zakłóca Luksemburg, Eifel i Droitwich. Związek Sowiecki Republik Rad odbiera stacje polskie tylko po godzinie 24”. A teraz przejdę do dalszych momentów. Na Komisji Budżetowej Sejmu p. Minister Poczt i Telegrafów oświadczył: „W zakresie bezpośredniego kontaktu radiofonicznego z wychodźtwem polskim w Europie nie przeprowadzamy specjalnych inwestycyj wobec tego, że wszystkie nasze stacje krajowe mają zasięg europejski”. W dwa dni potem w całej prasie ukazał się wywiad z naczelnym dyrektorem Polskiego Radia, który w sposób wyraźny i dobitny tłumaczył, dlaczego nasz jedyny długofalowy Raszyn nie może pokrywać Europy i dlaczego średniofalowe stacje, jako w ogóle z natury swej regionalne a w najlepszym wypadku krajowe, również Europy pokryć nie mogą i nie pokrywają. Te wywody dyrektora Polskiego Radia są najzupełniej słuszne, chociaż przeczą w zupełności zbyt optymistycznej, moim zdaniem, opinii p. Ministra, wypowiedzianej w komisji, Mówiąc o naszych krótkofalówkach, oświadczył poza tym p. Minister, że: „Listy, jakie otrzymujemy od emigrantów, wskazują, że audycje krótkofalowe mają dobry odbiór tak w USA, jak w Kanadzie”. Z tablic, jakie p. Minister demonstrował komisji, wynikać miało, że zasięg tych audycyj dość ściśle pokrywa się z rozmieszczeniem emigracji polskiej w Ameryce Północnej.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#JanWalewski">Wspomniany wywiad dyrektora Polskiego Radia operował również tymi samymi argumentami listów napływających zza oceanu. Ale w zasadzie, poruszając problem krótkofalowych stacyj, p. dyrektor Polskiego Radia podkreślił najdobitniej, że po to, by przy pomocy krótkich fal utrzymywać łączność niezawodną i pewną, należało by kilka razy na dzień zmieniać fale.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#JanWalewski">Zupełnie słusznie. Tak czynią Anglicy, Niemcy, Francuzi, Holendrzy i w ogóle wszyscy. Ale właśnie dlatego, gdy mowa o naszych krótkofalówkach, błąkamy się w sferze nieporozumień, albowiem krótkofalówki te, jako stacje telegraficzne, co podkreślam, telegraficzne, ad hoc tylko przystosowane do audycyj fonicznych, pracują na falach sztywnych komunikacji pocztowej i fal tych zmieniać nie mogą. Oto dlaczego audycje nasze do Ameryki nie docierają, a wszystko, co przedstawiono nam na komisji, jest jedynie tylko bilansem przypadków.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#JanWalewski">Nie ma potrzeby rozwodzić się nad znaczeniem i potęgą radia, Uspokajano nas, że z naszymi 280 kilowatami zajmujemy jakoby czwarte miejsce w Europie. To nie jest ścisłe. Jeśli wziąć „Radioinformator”, reklamowany przez Polskie Radio, wydany na r. 1938, to okaże się po podsumowaniu, co każdy jak najłatwiej może uczynić, że Sowiety, gdy mowa o długich i średnich falach, mają 1404 kilowaty, Francja 1184 kilowaty, Niemcy 950 kilowatów, Anglia 828 kilowatów, Italia 307 kilowatów, Polska 283 kilowaty. A więc nie czwarte miejsce, lecz szóste, przy czym prościej, choć mniej efektownie, było by zajrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć: Sowiety mają 7 razy więcej od nas, Francja bez mała 5 razy więcej, Niemcy bez mała 4 razy tyle, co my. Ale i ten sąd jest jeszcze zbyt optymistyczny, To szóste miejsce i ta ilość kilowatów 7 razy mniejsza od sowieckiej przedstawia się w innym zgoła świetle, gdy uwzględnić, jakie kolosalne wysiłki czynią i czyniły państwa w dziedzinie krótkofalowej.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#JanWalewski">Sprawy te w swych ogólnych zarysach nie są może tak skomplikowane, jakby się napozór wydawać mogło. Naczelny dyrektor Polskiego Radia przekonywał nas, że wcale powiększanie wybitne mocy stacji nadawczej długofalowej nie pociąga automatycznie za sobą wzrostu jej zasięgu. Nie postawił jednak kropki nad „i”. Właśnie dlatego, aby podwoić zasięg długofalowej stacji, należy z szeregiem zrozumiałych korekty w przyjąć, że moc jej powinna być podniesiona do kwadratu. Na luksus tego rodzaju nikt na świecie nie może sobie pozwolić, wszystkie mocarstwa radiowe od lat całych przerzuciły się do budowania ośrodków krótkofalowych, albowiem ośrodki te przy niewielkiej stosunkowo mocy pokrywają zasięgi, idące w dziesiątki tysięcy kilometrów, A więc mamy wszystkiego razem 280 kilowatów zarówno w stacjach średniofalowych, jak i w jedynym długofalowym Raszynie, który sam zresztą pochłania 120 kilowatów, a jednocześnie same tylko potężne krótkofalowe ośrodki brytyjskie mają 995 kilowatów, niemieckie z górą 400, holenderskie, nawiązujące swobodnie o każdej porze dnia i nocy z posiadłościami zamorskimi, 224 kilowaty, Japonia ma z górą 100 kilowatów w krótkofalowych stacjach, a my mamy 10 kilowatów w dwóch stacyjkach telegraficznych, których cała radiofoniczna działalność, niestety, w gruncie rzeczy jest fikcją.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#JanWalewski">Postawiwszy ten zarzut śpieszę go uzasadnić.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#JanWalewski">Mam przed sobą memoriał Światowego Związku Polaków, znany również obecnym na sali posłom. Wbrew wszystkim optymistycznym a nieusprawiedliwionym poglądom okazuje się mianowicie, że stacje nasze nie są za oceanem słyszane. Są niekiedy zupełnie przypadkowo uchwytne, ale to już jest tylko przypadek i nic więcej.</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#JanWalewski">„Prasa polsko-amerykańska — cytuję dosłownie argumenty dyr. Starzyńskiego — drukuje w całości programy naszych krótkofalówek, co świadczy o zainteresowaniu naszym programem”. Podobne artykuły i podobne zapewnienia czytaliśmy wszyscy niedawno w całej polskiej prasie. Jeden z autorów opisywał to nawet z łezką w oku, ale oto mam tutaj w ręku wycinek z polskiej gazety z Cleveland „Monitora”. Polemizuje on z autorem jednego z cyklu tych entuzjastycznych opisów w prasie warszawskiej i mówi dosłownie: „Bujda, Zwracaliśmy się do naszych czytelników „Zgody” i „Dziennika Związkowego” o nadsyłanie listów o odbiorze tych programów z Polski i otrzymaliśmy aż... jeden list i jedno ustne zgłoszenie. Czyli dwie osoby słyszały dwukrotnie ten program. Byle handel szedł” — dodaje od siebie „Monitor”, A teraz „Wiadomości Codzienne” z Cleveland: „Biuletyny Światowego Związku Polaków z Zagranicy” i artykuły w „Kurierze Krakowskim” opisują w superlatywach, jakie to wspaniałe programy przesyłają emigracji polskiej w Północnej Ameryce dwie krótkofalowe stacje polskie SPW i SPD. Powiada się, jakie to liczne tysiące rodzin polskich w Ameryce codziennie zasiadają przy odbiornikach, aby usłyszeć głos z Polski i rozkoszować się dawno niesłyszaną muzyką ludową, pieścić się pięknem polskiego języka. Wreszcie, co najbardziej kapitalne, powiada się, jakie to tysiące listów w ciągu bardzo krótkiego czasu napłynęły do Polskiego Radia i są wzruszającymi dokumentami potęgi i uroku Ojczyzny dla Polaków amerykańskich, Jest to zwykłe bujanie — mówią „Wiadomości Codzienne” z Cleveland — okazuje się bowiem, że w Ameryce programów tych wcale pochwycić nie można. Prasa polska w Ameryce, stosując się do życzeń Światowego Związku, zamieszcza programy z Polski w swych pismach — nawiasem mówiąc — bezpłatnie, ale cóż z tego, skoro z programów tych prawie nikt skorzystać nie może. Jeżeli panowie ze stacji radiowych chcą, to im poślemy listy, jakie otrzymujemy w redakcji, co jest z tym radiem z Polski, że się je ogłasza a wcale żadnego programu nie ma. Tu by można śmiało powiedzieć — bujać to my, nie nas. My tu w Ameryce znamy się na wszelkiego rodzaju bujaniach i bujaniem o tysiącach listów dziękczynnych nie zawrócicie nam panowie głowy. W miejsce tego postarajcie się naprawdę o to, żeby program radiowy z Polski był tu nadawany”. Nie koniec na tym. „Dziennik Polski” z Detroit, nawiązując do tych samych zapewnień naszej krajowej prasy o tysiącach Polaków, słuchających za oceanem głosu z Ojczyzny, pisze: „Wszystko to pięknie, ale przez wszystkie bogi radiowe i nie radiowe, gdzie autor tego artykułu nabrał tyle imaginacji, jeżeli nie chce się użyć wyrażenia — blagi. Jest to nic innego, jak tylko okłamywanie i siebie i społeczeństwa polskiego w ojczyźnie. Głos z Polski na krótkich falach nie dochodzi do uszu i serc spragnionych... Przykro to mówić i przykro o tym pisać, ale krytyka ma na celu jedynie i wyłącznie otworzenie oczu rodakom w ojczyźnie, by zachęcić ich do bardziej poważnych wysiłków. Nie pozwoli sobie zamydlić oczu taki np. rodak na wychodztwie polsko-amerykańskim, który wydał przeszło 400 dolarów na zainstalowanie specjalnego radia krótkofalowego o 20 aż lampach, specjalnej anteny i który spędził kilkadziesiąt godzin nad nastawianiem odbiornika na „głos z Polski”, by ze smutkiem stwierdzić, że głosu tego uchwycić nie może”. Polskie Radio pokazuje nam na komisji sejmowej listy, a „Codzienne Wiadomości” z Cleveland mówią: „Zdarzy się czasem, że wyjątkowo fala radiowa dostanie się na radio, ale to się trafi, jak ślepej kurze ziarno”. Mógłby więc spytać kto: Ale przecież Polskie Radio listy dostaje? Istotnie, dostaje. W okresie od 3 października do 16 listopada r. ubiegłego wpłynęło 170 listów, w czym 154 zza oceanu. Wśród tych 154 listów było 138 ze Stanów Zjednoczonych, a reszta z Kanady. Okazuje się, że w tym samym okresie nie popierany przez Światowy Związek Polaków, nie reklamowany przez nikogo, nie publikujący w gazetach swego hasła ani nazwiska amator krótkofalowiec z Warszawy pracujący na półkilowatowej stacyjce o wywoławczym sygnale SP2 HH, posiadał o wiele więcej listów niż Polskie Radio. Otrzymał mianowicie 300 połączeń ze Stanami Zjednoczonymi i otrzymał 151 listów, tj. o 13 więcej od naszego szumnie nazywanego broadcastingu na Amerykę. Ten sam amator w maju roku ubiegłego, jak okazuje się, otrzymał 386 listów z całego świata.</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#JanWalewski">Mam przed sobą depeszę od Międzyorganizacyjnej Rady Polskiej w Chicago, którą już na senackiej komisji odczytywał p. senator Roztworowski. Brzmi ona krótko: „Audycji krótkofalowych nie słychać. Prosimy interweniować. Wysyłamy memoriał”. Memoriał ten nadszedł. Donosi on, że Rada Międzyorganizacyjna rozpisała wśród czteromilionowej z górą kolonii polskiej ankietę, połączoną z nagrodami, na temat słyszalności Polskiego Radia. Nie otrzymała ani jednej odpowiedzi pozytywnej. Otrzymała natomiast inne. Jedną z takich mam w ręku, zaadresowana jest ona do redakcji pisma „Polacy Zagranicą”. Warszawa, Mazowiecka 1, wysłana została z Milwaukee 24 stycznia, a brzmi w sposób następujący: „Na pytanie w ostatnim numerze „Polacy Zagranicą” — „czy nas słyszycie?” — odpowiadamy: „Nie słyszymy. Konkurs tylko ośmieszył Polską Radę Międzyorganizacyjną, no i Światowy Związek Polaków”.</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#JanWalewski">Nie będę mnożył przykładów. Jak okazuje się, tego rodzaju raporty, meldunki i protesty właśnie na skutek zbyt intensywnego reklamowania polskich audycyj w polskiej prasie za oceanem i ciągłego ogłaszania programów naszych krótkofalówek napłynęły i napływają w dostatecznej ilości do centrali Światowego Związku Polaków w Warszawie. To samo donoszą wszystkie ośrodki polskie z całej południowej Ameryki, związki zawodowe, syndykaty, a nawet młodzież szkolna. Argument, jaki na senackiej Komisji Budżetowej przytoczył p. dyrektor Starzyński, że dostał list o słyszalności z Porto Alegro w Brazylii, jest tylko tym przypadkowym ziarnem, o którym mówią „Wiadomości Codzienne” z Cleveland, a które trafia się i ślepej kurze. Właściciel amatorskiej stacyjki, o której uprzednio miałem zaszczyt wspomnieć, mógłby w tym miejscu powiedzieć, że listów podobnych dostaje o wiele więcej, nie mając przy tym wcale pretensji do informowania świata o Polsce, ani do zaspokajania potrzeb 8 milionów Polaków w świecie.</u>
<u xml:id="u-47.12" who="#JanWalewski">Należy więc wyrwać się wreszcie z tego kręgu nieporozumień. Wobec kolosów angielskich i niemieckich, wobec radiowych gigantów krótkofalowych centrów, mających w swych kierunkowych antenach dosłownie cały świat, naszych 10 kilowatów w dwu telegraficznych stacyjkach jest niczym. Powiedzmy to sobie szczerze i wyraźnie: niczym.</u>
<u xml:id="u-47.13" who="#JanWalewski">P. dyrektor Polskiego Radia ostrzegał, że koszt krótkofalowego ośrodka sięga dziesiątków milionów. P. Minister Kaliński zechciał łaskawie wypowiedzieć opinię odmienną. Skonstatował mianowicie na senackiej Komisji Budżetowej, że koszt tego ośrodka wynosi mniej więcej 3 miliony złotych i że nie względy budżetowe stają na przeszkodzie zrealizowaniu programu na przestrzeni jednego roku, lecz niemożność techniczna. W oficjalnym budżecie, przedłożonym Wysokiej Izbie, centrum krótkofalowe w ogóle nie jest uwzględnione. Figuruje natomiast w dziale inwestycyjnym pozycja 10 milionów zł na budynki pocztowe. Podtrzymuję swój pogląd, wypowiedziany na Komisji Budżetowej przy tym resorcie, o niezbędnej hierarchii potrzeb. Oczywiście, budynki te są także potrzebne, ale moim zdaniem, bardziej jest potrzebna budowa nadawczego centrum krótkofalowego. Sądzimy, że sytuacja naszego przemysłu w tej dziedzinie nie może się przedstawiać aż tak źle, aby 4 stacje krótkofalowe trzeba było budować 3 lata. Sądzę, że może p. Minister zechce wraz ze mną podzielić bardziej optymistyczne przypuszczenia. Budowa krótkofalowego ośrodka da nam nareszcie nieistniejącą dziś łączność z obszarem za oceanem, z tą wielomilionową masą Polaków na obczyźnie. Sprawa jest pilna i słusznie mówi memoriał Światowego Związku Polaków z Zagranicy, że w Ameryce Północnej, od czasu odzyskania niepodległości przez Państwo Polskie, doszło już do pełnoletności całe pokolenie, które nigdy żywego słowa z Ojczyzny nie słyszało. Na apel choćby tylko 8-milionowego wychodztwa winniśmy dać odpowiedź.</u>
<u xml:id="u-47.14" who="#JanWalewski">P. Minister Poczt i Telegrafów zechciał już zadeklarować na komisjach sejmowej i senackiej, że w roku bieżącym samorzutnie postanowił półtora miliona na cel powyższy przeznaczyć. Wynikało by stąd, że z budżetu 10 milionów na budowę nowych budowli należało by przeznaczyć dalsze półtora miliona, by mieć owe 3 miliony na budowę centrum.</u>
<u xml:id="u-47.15" who="#JanWalewski">W porozumieniu z p. referentem budżetu Ministerstwa Poczt i Telegrafów proszę Wysoką Izbę o przyjęcie następującej rezolucji: „Sejm wzywa Rząd, by w ramach ustalonego budżetu Ministerstwa Poczt i Telegrafów wybudowano w całości nadawcze centrum krótkofalowe w roku budżetowym 1938/39”.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Dublasiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#KazimierzDublasiewicz">Wysoki Sejmie! Najlepszym dowodem zainteresowania się resortem Ministerstwa Poczt i Telegrafów jest ilość mówców, zabierających podczas tej sesji głos, oświetlających z różnych punktów widzenia dobre i złe strony działalności Ministerstwa i budżetu przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#KazimierzDublasiewicz">Podczas rozprawy nad zeszłorocznym budżetem Ministerstwa Poczt i Telegrafów powiedziałem, że za urzędowania obecnego tu Ministra Kalińskiego trwa celowa i planowa praca. Sprawozdawca poseł Gardecki podkreślił komercjalizację tego resortu, rozwój sieci telefonicznej, zagadnienie listonoszów wiejskich itp., a ja dodam, że dzięki zmianie w nastawieniu pracowników tego resortu w kierunku handlowym uprzystępnione zostały urzędy pocztowo-telegraficzne szerokiej masie klienteli. Proszę zajrzeć do urzędu pocztowego Warszawa 1, jak również do mniejszych urzędów na prowincji i przekonać się o wszelkich możliwych udogodnieniach dla interesantów oraz grzecznej obsłudze ich przez personel, pracujący często w nieodpowiednich warunkach.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#KazimierzDublasiewicz">W zeszłym roku zaapelowałem do Pana Ministra o przeprowadzenie szeregu postulatów, które częściowo zostały uwzględnione, a mianowicie: powiększono ilość placówek pocztowo-telegraficznych, rozbudowano sieć połączeń telefoniczno-telegraficznych, rozszerzone punkty sprzedaży znaczków pocztowych, wprowadzono w miastach kilkakrotną służbę doręczeń przez listonoszów, a w województwach centralnych i południowych zmniejszono obszar doręczeń obsługiwany przez listonoszów wiejskich; w kierunku poprawy bytu personelu: rozpoczęto akcję oddłużeniową, wydano zarządzenie do dyrekcyj o pierwszeństwie przy przyjmowaniu do służby przy równych kwalifikacjach dzieci pracowników pocztowo-telegraficznych, zwolniono ich od opłat za przesyłanie paczek żywnościowych, czym przy dobrej organizacji w niektórych miejscowościach obniżone zostały koszty utrzymania pracowników i ich rodzin; zwolniono ich od opłat radiofonicznych i tylko ze względów formalnych opłata ta z dniem 1. IV. 1938 r. wynosić będzie 1 zł; Ministerstwo dąży do ułatwienia pracownikom wykorzystania urlopów; subwencjonuje wydatnie komitet opieki nad dzieckiem itd. Podkreślić muszę: możliwość osiągnięcia przez funkcjonariuszów niższych górnej VI grupy uposażenia przedsiębiorstwa pocztowego (nie urzędników państwowych), co daje w sumie 240 zł podczas, gdy górna stawka pracowników fizycznych w Monopolach Państwowych wynosi 310 zł; mianowanie do tej grupy zależne jest naturalnie od posiadania większej ilości lat służby, zasług i kwalifikacyj służbowych; tendencję Ministerstwa do poprawy zewnętrznego wyglądu niższych funkcjonariuszów przez kupno lepszych gatunkowo materiałów i szycie mundurów i płaszczy na miarę oraz zwiększenie na ten cel kredytów.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#KazimierzDublasiewicz">Obecnie zamierzam przeanalizować całokształt działalności przedsiębiorstwa państwowego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” oraz stwierdzić, czy i w jakim stopniu nastąpiła poprawa bytu pracowników pocztowo-telegraficznych.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#KazimierzDublasiewicz">Preliminarz budżetowy na rok 1938/39 przewiduje 189.511.000 zł po stronie wydatków, a po stronie wpływów 221.511.000 zł, czyli o 17% więcej w porównaniu do okresu 1937/38, co świadczy najwymowniej o wspaniałym rozwoju przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#KazimierzDublasiewicz">Preliminowane wpływy są całkowicie realne, o czym świadczy fakt, że kwota wpływów na okres 1937/38, wynosząca złotych 189.440.000, będzie istotnie wyższa, gdyż, jak wynika z ogłaszanych publikacyj, za 8 miesięcy obecnego roku budżetowego wpływy te wynoszą 131.686.000 zł, a więc uwzględniając dalszy progresywny wzrost tych wpływów, można śmiało twierdzić, że okres 1937/38 przyniesie co najmniej 200.000.000 zł wpływów.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#KazimierzDublasiewicz">Zrobiwszy krótką analizę wpływów, przechodzę do właściwego celu mego przemówienia, to jest do zbadania, czy i w jakim stopniu osiągną korzyści z tak znacznej poprawy koniunktury pracownicy przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”. Słuszne bowiem jest, aby ta poprawa, ten szczególny rozwój przedsiębiorstwa, w którym i dla którego z całym poświęceniem pracownicy oddają swoje najlepsze lata życia, również w pewnym sprawiedliwym procencie spłynął i na nich w formie zaspokojenia ich postulatów, zmierzających do poprawy warunków bytowania. Aczkolwiek przedsiębiorstwo „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” musi być prowadzone, jak głosi rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1938 r., według zasad handlowych z uwzględnieniem potrzeb Państwa i interesów gospodarczych społeczeństwa, posiada ono charakter monopolistyczny i handlowy, to jednak w dalszym ciągu prowadzona w nim jest polityka głodowych płac, W porównaniu z innymi resortami na ogólną ilość personelu — pracowników pobierających poniżej 240 zł jest w Monopolu Spirytusowym 15%, w Monopolu Tytoniowym 28%, w Lasach Państwowych 78%, w Poczcie, Telegrafie i Telefonie 85%, w P.K.P. 93%, Słusznie też p. poseł Gardecki, jeden z pierwszych sprawozdawców, w dzisiejszym sprawozdaniu moment rewizji uposażeń pracowników tego przedsiębiorstwa uwypuklił i uważa za konieczne i sprawiedliwe zrównanie położenia materialnego pocztowców z pracownikami analogicznych przedsiębiorstw. Żałuję mocno, że jego rezolucja w tym względzie nie została przyjęta na Komisji Budżetowej, lecz jako postulat przyjęta do protokółu.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#KazimierzDublasiewicz">Jestem mocno przekonany, że p. Minister Kaliński co tylko może czyni w kierunku poprawy bytu pracowników podległego mu resortu, czemu dał wyraz chociażby przez awansowanie 25% pracowników do wyższych grup. Uważam jednak, iż w dziale pracowników umysłowych właśnie te dwie grupy powinny być zniesione jako niewspółmiernie niskie do obecnych warunków życia, wymogów ogólnych i służbowych, stawianych osobom zajmującym stanowiska urzędnicze, oraz jako grupy, nie znajdujące w praktyce odpowiednika w innych działach służby państwowej. Wydatniejszemu polepszeniu doli pracowników pocztowych stoi na przeszkodzie Minister Skarbu, który nie chce się zgodzić na zmianę uposażeń pocztowców ze względów budżetowych. Sprawozdawca generalny, p. Sowiński, omówił szczegółowo polepszającą się koniunkturę gospodarczą i realność sum budżetowych, przy czym podkreślił, że:</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#KazimierzDublasiewicz">1) różne przedsiębiorstwa państwowe, reprezentujące kapitał zakładowy około 11.123.500.000 zł dały za rok budżetowy 1936/37 okrągło 180,335.000 zł, czyli 1,62% w stosunku do kapitału zakładowego;</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#KazimierzDublasiewicz">2) Polskie Koleje Państwowe przy kapitale zakładowym 7.919.974.000 zł dały 79.272.000 zł nadwyżki, czyli 1% w stosunku do kapitału zakładowego;</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#KazimierzDublasiewicz">3) Lasy Państwowe przy kapitale zakładowym 2.609.607.000 zł dały dochodu 48.048.000 zł, czyli 1,84% w stosunku do kapitału zakładowego, podczas gdy przedsiębiorstwo „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” przy kapitale zakładowym 311.588.000 zł dało 46.320.000 zł dochodu, tj. 14,87% w stosunku do kapitału zakładowego.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#KazimierzDublasiewicz">Z powyższego zestawienia widzimy, że pomimo największego dochodu na rzecz Skarbu Państwa ze strony monopolicznego przedsiębiorstwa „Poczta Polska, Telegraf i Telefon”, które wydatkuje wraz ze świadczeniami socjalnymi na rzecz personelu 46,5% w stosunku do rozchodu, chociaż Polskie Koleje Państwowe wydatkują na tenże cel około 70%, pracownicy tego resortu, jak powiedziałem wyżej, są najgorzej płatni i w hierarchii stoją na szarym końcu wśród pracowników państwowych, nie mówiąc już o pracownikach zatrudnionych w przedsiębiorstwach i monopolach państwowych, czyli innymi słowy kosztem zdrowia i sił personelu pocztowego, oddanego służbie państwowej i społecznej, powstaje tak duży dochód, więc nieuzasadnione jest preliminowanie dotacji dla Skarbu 32 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#KazimierzDublasiewicz">Ważną jest zatem w tym wypadku strona rozchodowa preliminarza i nad nią szczegółowo zastanowić się wypada.</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#KazimierzDublasiewicz">Na pierwszy plan dotacyj rozchodowych wysuwa się nieproporcjonalne zwiększenie wpłaty do Skarbu, która w okresie 1937/38 wynosiła 24 miliony zł, a obecnie zwiększona została do 32 milionów, czyli o 33% pomimo, że wzrost wpływów przewidziany jest o 17%. Uważam, że zwiększenie wpłaty na rzecz Skarbu powinno odbywać się w tym stosunku, co i wzrost wpływów, Jeżeli więc od zwiększonych wpływów, przewidzianych na kwotę 32.071.000 zł, odejmiemy zwiększoną wpłatę do Skarbu Państwa, to jest 8 milionów, oraz 7.085.000 zł, przeznaczonych na inwestycje, to pozostanie niespełna 17.000.000 zł na wydatki eksploatacyjne i osobowe.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#KazimierzDublasiewicz">Nie wdając się w szczegółową analizę wydatków eksploatacyjnych, chociaż zwiększenie ich ma niewątpliwy wpływ na poprawę warunków i higienę pracy, przejdę od razu do analizy wydatków osobowych, gdyż z nich można się dowiedzieć, co zyskują pracownicy. Zacznę od wydatków na płace.</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#KazimierzDublasiewicz">Preliminarz na r. 1938/39 przewiduje sumę 80.263.150 zł, co w porównaniu z rokiem ubiegłym wynosi więcej o 8.274.350 zł. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że wydatki na płace w bieżącym okresie za pierwsze 8 miesięcy wynoszą 49.440.000 zł, to za cały okres wyniosą 74.160.000 zł, a po uwzględnieniu awansów od 1 stycznia rb. dojdą do sumy około 74.760.000 zł, faktyczne zatem zwiększenie wydatków na płace wyniesie tylko 5.505.150 zł.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#KazimierzDublasiewicz">Etaty pracownicze na okres 1938/39 ustalone zostały w ilości 18.423 pracowników umysłowych i 18.909 pracowników niższych. Razem 37.332 pracowników, co wobec etatów na rok 1937/38 daje zwiększenie o 3.051 osób.</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#KazimierzDublasiewicz">Jeżeli jednak wziąć pod uwagę, że to zwiększenie personelu winno kosztować według obowiązujących norm wynagrodzenia 9.785.000 zł, a zwiększenie wydatków na płace wynosi 5.503.000 zł, to okazuje się, że na uzupełnienie stanu personelu do ilości preliminowanych etatów zabraknie 4.282.000 zł.</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#KazimierzDublasiewicz">Powyższe świadczy, że zwiększenie etatów nie ma na celu poprawienia istniejących, nader ciężkich, warunków pracy, lecz traktowane jest tylko jako ewentualna rezerwa uzależniona od dalszego rozwoju przedsiębiorstwa, pociągająca za sobą konieczność zwiększenia personelu.</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#KazimierzDublasiewicz">Jeżeli zaś chodzi o wyrównanie etatów pod względem jakości, to zależne jest ono od awansów, Tym niemniej suma 5.503.000 zł, o którą zwiększono wydatki na płace, wydaje mi się zbyt niską i radość pracowników z powodu dość znacznego podniesienia etatów w grupach wyższych musi być znacznie osłabiona, gdyż wyzyskanie tych etatów będzie znacznie utrudnione z powodu braku kredytów.</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#KazimierzDublasiewicz">A należy wziąć pod uwagę, że pracownicy resortu pocztowego są wśród pracowników państwowych najbardziej pokrzywdzeni, gdyż olbrzymia większość ich znajduje się w niskich grupach uposażeniowych, co najlepiej ilustruje fakt, że na ogólną ilość 37.332 pracowników 31.544 otrzymuje wynagrodzenie miesięczne w granicach od 90 do 205 zł. Gdy od tego odjąć stawki podatku specjalnego i świadczeń socjalnych, to mamy istotny obraz nędzy pracownika przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, Poza tym duża ilość urzędników kontraktowych otrzymuje w Warszawie 100 zł, na prowincji 80 zł, a niżsi funkcjonariusze w Warszawie 90 zł, na prowincji 70 zł.</u>
<u xml:id="u-49.21" who="#KazimierzDublasiewicz">To niewspółmierne krzywdzące wynagrodzenie tak znacznej ilości pracowników pocztowych w porównaniu do pracowników innych przedsiębiorstw państwowych, policji, wojska, o czym mówiłem przy rozpatrywaniu preliminarza w 1937 r., wymaga jak najrychlejszej zmiany obecnej ustawy uposażeniowej w kierunku podniesienia uposażeń pracowniczych de właściwego poziomu, zapewniającego pracownikowi i jego rodzinie możliwą egzystencję. Ponieważ zmiana przepisów uposażeniowych może być rozpatrywana w ogólnej skali poprawy bytu pracowników państwowych, przeto zwracam się z apelem zniesienia podatku specjalnego w stosunku do pracowników pocztowych, jako najbardziej upośledzonych spośród ogółu pracowników państwowych, co byłoby pierwszym etapem wyrównania ich krzywdy materialnej.</u>
<u xml:id="u-49.22" who="#KazimierzDublasiewicz">Przechodząc z kolei do omówienia dalszych wydatków o charakterze świadczeń osobowych z zadowoleniem muszę stwierdzić zwiększenie ich stosunku do okresu 1937/38 o 2.274.500 zł. Jeżeli z tej sumy wieliminujemy 617.320 zł jako zwiększenie wydatków na opłatę świadczeń socjalnych w związku ze zwiększeniem ilości etatów, to pozostaje suma 1.657.260 zł, która wprawdzie w bardzo minimalnym stopniu, niemniej jednak wpłynie dodatnio na sytuację materialną pracowników.</u>
<u xml:id="u-49.23" who="#KazimierzDublasiewicz">Z sumy 1.657.260 zł przypada 911.460 zł na nowe dodatki służbowe, a mianowicie: za specjalność techniczną, służbę kasową, a także na zwiększenie kwot na inne dodatki służbowe w związku ze zwiększeniem ilości personelu. Natomiast brak jest jakichkolwiek kwot na dodatki dla zastępców dyrektorów urzędów, zastępców naczelników urzędów I i II klasy, kierowników oddziałów urzędów pozaklasowych, I i II klasy, zastępców naczelników obwodowych bez względu na klasę oraz kierowników działów i kontrolerów, o czym mówiłem już w roku ubiegłym, wykazując konieczność specjalnego wynagradzania tych pracowników z uwagi na ich ciężką i odpowiedzialną służbę. Nie uwzględniony został mój postulat, dotyczący specjalnego wynagrodzenia telefonistek, których praca jest nadzwyczaj wyczerpująca i rujnująca zdrowie.</u>
<u xml:id="u-49.24" who="#KazimierzDublasiewicz">Z zadowoleniem stwierdzam wprowadzenie do preliminarza budżetowego na rok 1938/39 zł 315.000 dodatków za służbę kasową. Uważam jednak, że wysokość tych dodatków jest niewspółmierna do odpowiedzialności i do kwot wpłacanych przez pracowników z ich kieszeni na skutek powstałych braków kasowych, wynikłych nie z ich winy, lecz spowodowanych przepracowaniem i niejednokrotnie niewłaściwymi warunkami urzędowania. I tak: dodatek kasowy dla urzędników wynosi: w urzędach pozaklasowych 15 zł, w urzędach I i II klasy 10 zł, w urzędach III i IV klasy 7 zł; dla niższych funkcjonariuszów w urzędach pozaklasowych i I klasy 7 zł, w urzędach II i III klasy 5 zł. Widzimy z tego zestawienia, jak minimalne kwoty będą otrzymywali ci pracownicy. Podkreślić również muszę, że wysokość dodatku kasowego powinna być nie mniejsza niż 30 zł, a dalszy wzrost uzależniony winien być nie od klasy urzędu, a od obrotu gotówkowego.</u>
<u xml:id="u-49.25" who="#KazimierzDublasiewicz">Dodatkiem kasowym nie zostali objęci agenci pocztowi, których czynności są identyczne z czynnościami kasjerów w urzędach pocztowych. Ta kategoria pracowników jest bodaj że najbardziej upośledzona, ponieważ wynagrodzenie ich wynosi od 40 do 95 zł miesięcznie i z tego też względu proszę Pana Ministra o objęcie tych pracowników nowowprowadzonym dodatkiem kasowym.</u>
<u xml:id="u-49.26" who="#KazimierzDublasiewicz">Jeśli już mowa o wydatkach, to wspomnieć należy o dodatkach za nocną służbę, które zgodnie z moją zeszłoroczną propozycją zostały uniezależnione pod względem wysokości od grupy uposażeniowej. Jednakże muszę wyrazić, że to zrównanie dla pracowników umysłowych spowodowało obniżenie dotychczasowej górnej stawki, gdy tymczasem w odniesieniu do pracowników niższych stawka górna została przyjęta jako ogólna norma wynagrodzenia za godzinę pracy w porze nocnej dla wszystkich pracowników tej kategorii. Skoro ustawodawstwo o ochronie pracy w odniesieniu do pracowników prywatnych przewiduje specjalne wynagradzanie za pracę nocną o 100% wyższe od zasadniczego uposażenia, to zasady te powinny tym bardziej obowiązywać w przedsiębiorstwie państwowym, jakim jest „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”. Wprowadzone obecnie stawki 17 groszy dla pracowników umysłowych i 15 gr dla pracowników niższych są niewystarczające, niewspółmierne do wysiłku wkładanego podczas pracy w porze nocnej. Zwracam się przeto do Pana Ministra z prośbą o poddanie rewizji rozporządzenia, zawartego w Dzienniku Urzędowym Nr 3/38 Ministerstwa Poczt i Telegrafów, w tym kierunku, by najniższa stawka wynagrodzenia za służbę nocną wynosiła, jak to proponowałem w roku zeszłym, nie mniej jak 25 groszy za godzinę pracy.</u>
<u xml:id="u-49.27" who="#KazimierzDublasiewicz">Również stwierdzam pewne obniżenie stawek wynagrodzenia za pracę w ambulansach pocztowych. Proponując w roku ubiegłym uzależnienie wynagrodzenia od wykonywanych czynności, a nie grupy uposażeniowej, uważałem, że dotychczasowa górna stawka, wynosząca 50 groszy za godzinę pracy, pozostanie bez zmiany, natomiast stawki 35 groszowe w odniesieniu do pracowników umysłowych ulegną podwyższeniu. Tymczasem zarządzenie Pana Ministra z dnia 27 stycznia r. b. zwiększa wprawdzie stawki dla pracowników umysłowych, pobierających dotychczas 35 groszy, na 40 gr, lecz równocześnie obniża górną stawkę z 50 na 40 groszy.</u>
<u xml:id="u-49.28" who="#KazimierzDublasiewicz">Wydaje mi się również niesłuszne pozbawienie pracowników ambulansowych prawa do pobierania wynagrodzenia za godziny pracy w nocy, pomimo że wynagrodzenie to utrzymane jest w odniesieniu do pracowników pobierających dodatki za specjalność. Praca w ambulansach pocztowych zasługuje na specjalne wyróżnienie, ponieważ odbywa się w zupełnie odmiennych warunkach niż praca w urzędach stałych, a szczególnie w nocy jest zbyt wyczerpująca i dlatego proszę Pana Ministra o objęcie pracowników, zajętych w pocztach ruchomych i konwojach, wynagrodzeniem za służbę nocną.</u>
<u xml:id="u-49.29" who="#KazimierzDublasiewicz">Nie znajduję w budżecie żadnych kwot na umundurowanie, względnie ekwiwalent za zużyte ubranie dla pracowników umysłowych. Jak już miałem możność stwierdzić, olbrzymia większość pracowników pobiera wynagrodzenie od 90 do 205 złotych, a w tej liczbie bardzo poważny odsetek stanowią pracownicy umysłowi, nic więc dziwnego, że postulat umundurowania względnie ekwiwalentu jest dla nich rzeczą niezmiernie ważną i w imię ich zasług dla przedsiębiorstwa powinien być załatwiony pozytywnie.</u>
<u xml:id="u-49.30" who="#KazimierzDublasiewicz">Przechodząc do dodatków za pracę na aparatach telegraficznych, uważam, że kwota 15 zł dla aparatów Hughes'a i Bodo jest bardzo krzywdząca w stosunku do obecnie wypłacanych tantiem, gdyż biorąc przeciętną, pracownicy przy tego rodzaju aparatach otrzymują około 30 zł miesięcznie, a przy stukaczach około 20 zł. Pominięte zostało zupełnie wynagrodzenie za pracę na aparatach Morse'a, co wydaje mi się niesłuszne. Zdaniem moim dodatek za pracę na aparatach szybko-piszących winien wynosić minimum 25 zł, a dla stukawek i Morse'a 15 zł miesięcznie. Dodatek ten winien obejmować również i tych pracowników, którzy specjalność tę posiadają, a ze względu na swoje zdolności zatrudniani są w administracji łub innych działach pracy.</u>
<u xml:id="u-49.31" who="#KazimierzDublasiewicz">Nie znajduję również w budżecie kwot, przeznaczonych na wynagrodzenia za służbę w niedzielę i święta oraz godziny nadliczbowe. Z obserwacji pracy pocztowej miałem możność przekonać się, że praca ponadliczbowa jest objawem codziennym w życiu pocztowca, a więc powinna być specjalnie honorowana, tym bardziej, że w odniesieniu do instytucyj prywatnych Państwo kładzie specjalny nacisk na dodatkowe wynagrodzenie za czynności wykonywane poza normalnymi godzinami urzędowania. Dodatek za służbę w święta i niedzielę w odniesieniu do pracowników pocztowych jest całkowicie uzasadniony, ponieważ praca ich trwa bez przerwy, natomiast inni pracownicy państwowi korzystają z wypoczynku w dni świąteczne i niedzielę, pomimo że ich wynagrodzenie jest znacznie wyższe od wynagrodzeń pracowników pocztowych.</u>
<u xml:id="u-49.32" who="#KazimierzDublasiewicz">Z zakresu spraw związanych z sytuacją materialną pracowników pocztowych muszę podnieść jeszcze konieczność przyznania specjalnego wynagrodzenia, w jakiejkolwiek by to nie było formie, pracownikom zatrudnionym w Gdyni, Centralnym Okręgu Przemysłowym, zagłębiu węglowym oraz Łodzi, gdyż warunki życiowe w tych ośrodkach przemysłowych są niewspółmiernie gorsze od warunków w pozostałych częściach kraju.</u>
<u xml:id="u-49.33" who="#KazimierzDublasiewicz">Sprawa zasiłków i nagród aczkolwiek posunęła się cokolwiek naprzód przez zwiększenie kwoty o 186.540 zł, to jednak w dalszym ciągu jest kwestią otwartą, gdyż kwota ta nie wystarczy na zaspokojenie potrzeb pracowników, którzy wskutek obarczenia liczną rodziną, chorób itp. potrzebują dodatkowej pomocy materialnej ze strony instytucji.</u>
<u xml:id="u-49.34" who="#KazimierzDublasiewicz">Przechodząc do sprawy budowy mieszkań dla pracowników pocztowych z przyjemnością stwierdzam, że akcja ta kontynuowana jest w dalszym ciągu i jedynie chcę prosić Pana Ministra o spowodowanie przystąpienia w pierwszej kolejności do budowy domów mieszkalnych dla pracowników pocztowych, zatrudnionych w Łodzi i Radomiu, gdzie warunki mieszkaniowe są wyjątkowo trudne.</u>
<u xml:id="u-49.35" who="#KazimierzDublasiewicz">Z zakresu spraw związanych z obowiązującymi obecnie przepisami o stosunku służbowym pracowników pocztowych chcę jeszcze raz powrócić do wymiaru urlopów wypoczynkowych. W roku ubiegłym stwierdzałem, że uzależnienie czasokresu urlopu od grupy uposażeniowej, nie od lat służby jest niewłaściwe i powinno być jak najrychlej usunięte, co uczyniono już zresztą w wojsku. Ponieważ sprawa ta w dalszym ciągu pozostaje bez zmian, przeto proszę Pana Ministra o zmianę odpowiedniego artykułu przepisów służbowych przez wprowadzenie zasady uzależniania czasokresu urlopowego od lat służby.</u>
<u xml:id="u-49.36" who="#KazimierzDublasiewicz">Przy tej sposobności muszę poruszyć sprawę urlopów wypoczynkowych dla agentów pocztowych. Obecnie ta kategoria pracowników otrzymuje urlop dwutygodniowy bez względu na ilość lat służby, pomimo że rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, regulujące normy urlopowe dla pracowników umysłowych, którymi niewątpliwie są agenci, określa wymiar urlopowy na jeden miesiąc po rocznej pracy.</u>
<u xml:id="u-49.37" who="#KazimierzDublasiewicz">Skoro już mówię o agentach pocztowych, uważam za swój obowiązek podnieść niewspółmierność otrzymywanego przez nich wynagrodzenia w stosunku do wykonywanych obowiązków służbowych. Aczkolwiek w tym kierunku zaistniała już pewna poprawa przez zaklasyfikowanie całego szeregu agencyj pocztowych 3 stopnia do stopnia 2, co w rezultacie dało pewną korzyść materialną zainteresowanym pracownikom, to jednak problem zasadniczego uregulowania uposażenia, warunków pracy i praw, nie został całkowicie rozwiązany, mimo że względy słuszności, jak również zyski, osiągane przez przedsiębiorstwo z działalność agencyj pocztowych, przemawiają za koniecznością bezzwłocznego uregulowania sytuacji materialnej i prawnej agentów pocztowych sposób odpowiadający ich wysiłkom, wkładanym w pracę na rzecz przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”.</u>
<u xml:id="u-49.38" who="#komentarz">(Wicemarszałek Mudryj daje znak świetlny, że czas przemówienia upłynął.)</u>
<u xml:id="u-49.39" who="#KazimierzDublasiewicz">Jeszcze tylko konkluzję wyciągnę, Panie Marszałku.</u>
<u xml:id="u-49.40" who="#KazimierzDublasiewicz">Zwracam się z apelem do Pana Ministra c podjęcie inicjatywy w kierunku zmiany odpowiednich przepisów ustawy emerytalnej, na moc której służba w pocztach ruchomych policzalna jest do wysługi emerytalnej w stosunku jeden rok za 14 miesięcy, lecz dopiero po nieprzerwanym okresie 10 lat. Uważam, że ustawodawca projektujący uprzywilejowane policzanie lat służby ambulansowej do wysługi emerytalnej, zdawał sobie sprawę, jak ujemnie oddziaływa na zdrowie tego rodzaju praca. Z tych więc względów uzależnianie policzalności tej służby do wysługi emerytalnej w stosunku 1 rok za 14 miesięcy dopiero po 10 latach pracy ambulansowej uważam za niewłaściwe, gdyż z tego dobrodziejstwa rzadko kto korzysta, natomiast słuszną rzeczą byłoby policzanie tej służby w obecnym stosunku, jednakże bez jakichkolwiek ograniczeń, to znaczy, że roczny okres pracy w ambulansach pocztowych powinien dawać prawo do zaliczalności tego czasu za 14 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-49.41" who="#KazimierzDublasiewicz">Na zakończenie zwracam uwagę na konieczność kodyfikacji przepisów, ażeby każdy pracownik przy załatwianiu poważniejszej sprawy z łatwością mógł odszukać potrzebny mu przepis i posługując się nim miał pewność, że jest on aktualny i że nie uległ zmianie. W dzisiejszym gąszczu przepisów pocztowych, zarządzeń i okólników odszukanie tego czy innego przepisu, jak również i różnorodna interpretacja, nasuwają duże trudności. Poza tym dużo jest nieżyciowych przepisów. Z tych też względów należy co pewien czas wydawać nowe przepisy, które by obejmowały wszystkie uzupełnienia i zmiany, jakie zaszły w okresie od wydania ostatnich przepisów (jak dziś od 7 lat obowiązującej ordynacji pocztowej) mając na uwadze łatwość posługiwania się nimi i jednolitość interpretacji przepisów tak przez urząd, jak i przez dyrekcję czy Ministerstwo.</u>
<u xml:id="u-49.42" who="#KazimierzDublasiewicz">Dziękując Panu Ministrowi za częściowe zrealizowanie wysuniętych przeze mnie postulatów podczas ubiegłych debat budżetowych, zwracam się z gorącym apelem o dalsze polepszenie sytuacji materialnej i prawnej pracowników pocztowych, gdyż dopuszczenie ich do udziału w zwiększonych zyskach eksploatacyjnych niewątpliwie przyczyni się do dalszego rozwoju przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”.</u>
<u xml:id="u-49.43" who="#KazimierzDublasiewicz">W konkluzji swoich wywodów odczytam następującą rezolucję w kierunku zaniechania, jak powiedział p. poseł Hermanowicz, „stosowania tradycyjnych niskich stawek uposażeniowych”. Brzmi ona jak następuje: „Wobec zbyt niskiego uposażenia pracowników przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, niewspółmiernego do uposażeń pracowników w innych przedsiębiorstwach i monopolach państwowych, Sejm wzywa Rząd do jak najrychlejszego przystąpienia do poprawy bytu pracowników pocztowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Perfecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#RomanPerfecki">Wysoki Sejmie! Doceniając wielkie znaczenie przeprowadzonej komercjalizacji przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon, rozszerzenia sieci pocztowo-telegraficznej przez zwiększenie placówek pocztowo-telegraficznych i agencyj pocztowych w Państwie, tudzież rozszerzenia służby listonoszów wiejskich, muszę, niestety, z przykrością wskazać na te niekorzystne przejawy, które wkradły się do służby pocztowej, w szczególności w południowych powiatach województwa krakowskiego na tak zwanej Łemkowszczyźnie, jakoteż w województwach południowo-wschodnich i wschodnich, zamieszkałych przez ludność ukraińską, które to praktyki w bardzo znacznej mierze niwelują te wszystkie korzyści, które miało przynieść usprawnienie służby pocztowo-telegraficznej.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#RomanPerfecki">Do takich niekorzystnych przejawów należą mnożące się coraz więcej fakty masowego niedoręczania w coraz to innych połaciach kraju ukraińskiej legalnej prasy, kalendarzy i książek, a nawet korespondencji w języku ukraińskim, nieprzyjmowanie przez urzędy pocztowe niejednokrotnie nawet reklamacyj adresatów, zwracanie przesyłek pocztowych pod pretekstem jakoby były mylnie adresowane, gdy imiona lub nazwiska adresatów podawane są w polskim języku, ale w brzmieniu ukraińskim, i inne niedozwolone praktyki służby pocztowej. W szczególności nie doręcza się czasopism ukraińskich na Łemkowszczyźnie w Złockiem koło Muszyny, w Brześciu k/ Tylicza, Nieznajomej k/Gorlic, w Czarnej k/ Nieznajomej, w Roztoce Wielkiej k/ Łabowej, w Jaworkach k/ Szczawnicy, we Florynce k/ Grybowa, Królowej Ruskiej, Śnieżycy, Roztokach Małych, Gładyszowie k/ Gorlic, Żdyni k/ Gładyszowa, w Gorlicach, Jaśle, Krynicy, Piwnicznej i innych miejscowościach bądź to w zupełności. bądź to tylko częściowo i sporadycznie.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#RomanPerfecki">Dotyczy to głównie rozpowszechnionych na Łemkowszczyźnie czasopism ukraińskich, „Łemko”, „Ukraińskij Beskid” i „Narodna Sprawa”. Co więcej urzędy pocztowe na terytorium Łemkowszczyzny zwracają czasopisma ukraińskie z dopiskami, iż adresat jest nieznany, gdy adresy odnośnych prenumeratorów są podane po polsku w brzmieniu ukraińskim. Dla przykładu okazuję trzy takie zwroty czasopisma „Narodna Sprawa”. Na jednym z tych egzemplarzy z daty 28 listopada 1937 r. adres był podany po polsku: „Szymczak Pawło, Szczawnica Czarna-Woda”. Poczta w Szczawnicy zwróciła tę przesyłkę z dopiskiem „Szymczak Pawło nieznany, jest natomiast Szymczak Paweł”. Dalszy przykład daję: „Urząd pocztowy zwrócił egzemplarz czasopisma „Narodna Sprawa” z daty 19 grudnia 1937 r. zaadresowany po polsku „Szlachtowa WP. Szlachtowśkyj Kondrat”, z dopiskiem „adresat o powyższym nazwisku nie jest znany, jest Szlachtowski”. W drugim przypadku jest podany „Szlachtowa WP Sierakowśkyj Walentyj”, a poczta dopisała „adresat o powyższym nazwisku nie jest znany, jest Sierakowski Walenty”.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#RomanPerfecki">Z Wołynia, Polesia, Chełmszczyzny i w ogóle z terenu województw wschodnich i województwa lubelskiego otrzymują administracje czasopism ukraińskich całe sterty reklamacyj z powodu niedoręczania im przez szereg miesięcy zaprenumerowanych przez nich wydań druków i czasopism ukraińskich. Cytuję charakterystyczne reklamacje z Dermania, powiat Zdołbunów, w których pod datą 18 grudnia 1937 r. zawiadamia jeden z prenumeratorów „Narodnej Sprawy”, iż tak on jak również i inni prenumeratorzy z Dermania otrzymali za cały rok 1937 tylko jedną książeczkę biblioteki „Ridne Słowo”. Drugi prenumerator ze wsi Jezioro w przeciągu r. 1937 aż cztery razy reklamował osobnymi listami i pocztówkami ofrankowanymi niedoręczenie mu czasopisma „Narodna Sprawa”, jednakowoż bezowocnie, gdyż w ostatniej pocztówce zawiadamia administrację tego czasopisma, że od 8 miesięcy nie otrzymuje „Narodnej Sprawy”, a poczta w Białej nad Horyniem nie przyjmuje reklamacyj, zlecając odniesienie się do administracji tego czasopisma ofrankowanymi listami czy też pocztówkami. Podobne reklamacje masowo napływają do wszystkich administracyj czasopism ukraińskich i na podstawie tych reklamacyj stwierdziliśmy niezbicie, iż okresowo nawet całe wsie, ba, nawet połacie kraju pozbawiane są drukowanego ukraińskiego słowa, gdyż w danym okresie czasu nie doręcza się w tych miejscowościach w ogóle żadnych egzemplarzy czasopism ukraińskich, książek, kalendarzy i innych druków, a mówię tu o wydawnictwach i czasopismach, które uprzednio przeszły cenzurę. Do takich połaci kraju w zupełności pozbawionych ukraińskiego drukowanego słowa należy Polesie i tu przytaczam urywek pisma nadesłanego nam z tego województwa: „Pozostawiono nas bez ukraińskiej prasy i książek i tym oderwani zostaliśmy od reszty Ukraińców. Gazet nie dopuszczają, nie doręczają i grożą, że gdy będziemy prenumerowali, to będziemy karani, A gdy pisaliśmy do redakcji, by nam przysyłali gazety polecono, to za taką odwagę robiono nam materialne szkody. Ci, którzy mają możność czytać drukowane swoje słowo, nie uzmysławiają sobie, jak to ciężko żyć uświadomionemu Ukraińcowi bez ukraińskiej książki i gazety. To straszne i niezrozumiałe! Być Ukraińcem i nie czytać tego, co najdroższe w świecie, swoje drukowane słowo. I to robi się w XX wieku kultury i cywilizacji”. Ten krzyk rozpaczy chyba nie potrzebuje komentarzy.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#RomanPerfecki">Co więcej, mnożą się fakty, które wskazują na ścisły związek organów pocztowych z policją państwową w tej właśnie nielegalnej konfiskacie drukowanego ukraińskiego słowa, gdyż często natychmiast po doręczeniu tego rodzaju przesyłek adresatom, a nawet przed odebraniem tychże z poczty, wkracza policja państwowa i bądź to je konfiskuje, bądź też nakazuje adresatom zwracanie ich z powrotem, wpierając w nich, że inaczej będą pociągnięci do odpowiedzialności, bo dana przesyłka mieści w sobie wydawnictwa skonfiskowane. Dzieje się tak nawet na terenie południowo-wschodnich województw, a ostatnio miały takie fakty miejsce w ciągu miesiąca stycznia bieżącego roku z przesyłkami kalendarzy „Zołotyj Kołos”, W Korszełówce poczta Podwołoczyska, w Staromiejszczyznie poczta Podwołoczyska, w Dorofijowce poczta Podwołoczyska, w Wolice Baryłowej poczta Sieńków, w Syniehówce poczta Zbaraż, w Górach Stryjowieckich poczta Maksymówka, w Kijdańcach poczta Maksymówka, w Romanowym Siole poczta Hałuszczyńce, w Stryjówce poczta Zbaraż — wszystko z tarnopolskiego województwa.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#RomanPerfecki">Przy tym stwierdzić muszę z przykrością, iż instytucja listonoszy wiejskich na naszym terenie nie stanęła na wysokości swego zadania. Na podstawie narzekań, nadsyłanych z kraju, okazuje się, że służbę tych listonoszy w nader licznych wypadkach cechuje niewykonywanie swych obowiązków tak, jak należy, niedbalstwo, niepunktualność i wyręczanie się innymi osobami przy doręczaniu przesyłek pocztowych. To powoduje, że doręczają oni te przesyłki albo z opóźnieniem nieraz kilku a nawet kilkunastodniowym, gdyż przytrzymują je u siebie albo u sołtysa czy wójta, albo doręczają przesyłki w niechlujnym i zniszczonym stanie, albo dają świadomie nadesłane czasopisma do czytania niewłaściwym adresatom, albo w końcu w ogóle nie doręczają nadesłanych przesyłek. Dla przykładu naprowadzam urywek jednego takiego zażalenia z okolic Dukli: „Ponadto chciałbym dowiedzieć się, czy jest obowiązkiem listonosza doręczać przesyłki adresatom do ich własnych rąk. Bo u nas to jest inaczej. Listonosz zostawia gdzie mu się podoba. Raz na plebanii, drugi raz w czytelni, czy spółdzielni, a pieniądze u księdza lub u przyjaciela i tym sposobem zabrakło mi kilka egzemplarzy gazety i trzy egzemplarze biblioteki „Ridne Słowo”. Takie praktyki są u nas na porządku dziennym w całym kraju, a dla dalszego przykładu przytaczam zażalenie ze wsi Dziewiątniki, powiat Bóbrka. Żalą się adresaci, że gdy przed wprowadzeniem listonoszów wiejskich otrzymywali przesyłki pocztowe codziennie, to obecnie otrzymują je z reguły 2 razy w tygodniu, a w najlepszym razie co drugi dzień.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#RomanPerfecki">Ponadto na jedną jeszcze dziwną praktykę z doręczeniami przesyłek pocztowych po wsiach zmuszony jestem zwrócić uwagę kompetentnych czynników. Pocztowa agencja w Bilczu Złotym powiat Borszczów z powołaniem się na rzekome rozporządzenie zarządziła, że z dniem 1 sierpnia 1937 każdy, kto chce otrzymać pocztę codziennie, musi zapłacić 2 zł miesięcznie za pocztową skrytkę i musi przez swego posłańca, — ma się rozumieć przezeń opłacanego — codziennie wybierać z pocztowej skrytki przeznaczone dlań przesyłki pocztowe. O ile kto nie zastosuje się do tego zarządzenia, to pocztowy urząd będzie mu doręczał nadesłane przesyłki pocztowe tylko 2 razy w tygodniu. Co przy tym najwięcej pikantne, to to, że odnośna urzędniczka oświadczyła interesantowi, który sam zgłosił się do wspomnianej agencji po pocztę dlań przeznaczoną, że o ile nie weźmie sobie pocztowej skrytki i nie opłaci jej, to chociażby osobiście zgłaszał się po odbiór poczty, jej nie otrzyma, a będzie mu ona doręczona w przeznaczonych dwóch dniach tygodnia, w środę lub piątek.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#RomanPerfecki">Przytaczam same fakty, a konkluzja z nich bardzo niepochlebna dla instytucji pocztowej. Co warte są wszystkie chociażby najlepiej pomyślane rozporządzenia i zarządzenia Ministerstwa Poczt i Telegrafów w kierunku usprawnienia służby pocztowej, gdy w praktyce przychodzi się co chwila stwierdzać w województwach, zamieszkałych przez ludność ukraińską, tak rażące fakty złej obsługi ludności przez organa pocztowe i nadużycia z ich strony, a praktyki z przesyłkami ukraińskiej prasy i druków ukraińskich, wyżej opisane, wywoływać muszą u tej ludności rozgoryczenie i niechęć do tego przedsiębiorstwa państwowego, które — tak jak jest w całym świecie — winno być przecież dalekie od wszelkiej polityki i od wszelkiego szykanowania ludności.</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski).</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#RomanPerfecki">Przechodzę obecnie do sprawy personelu przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, tudzież do polityki personalnej Ministerstwa Poczt i Telegrafów, jako też podległych mu organów. Stan personelu na dzień 31 października 1937 r. podał szanowny p. referent na 20.488 urzędników i 23.518 niższych funkcjonariuszów pocztowych, przy czym personel ten od 1 kwietnia do 31 października 1937 r. został zwiększony o 5.362 pracowników. Polityka personalna w stosunku do Ukraińców szła dotychczas w kierunku bądź redukcji, bądź też przenoszenia funkcjonariuszy narodowości ukraińskiej do zachodnich połaci Rzeczypospolitej. Nowych funkcjonariuszy narodowości ukraińskiej z reguły nie przyjmuje się do służby pocztowej. Doszło do tego, że na terytorium, zamieszkałym przez ludność ukraińską, jest znikoma tylko ilość Ukraińców, zajętych w służbie pocztowo-telegraficznej. Zdawało się, iż wobec nowej polityki, zainicjowanej w r. 1935, a której nadano obiecującą nazwę normalizacji stosunków polsko-ukraińskich, zmieni się na lepsze ten tak bardzo niekorzystny dla ludności ukraińskiej stan rzeczy. Niestety, rzeczywistość dowodzi czego innego, ba, nawet stwierdzić należy jeszcze dalsze pogorszenie. Przy najświeższych bowiem przyjęciach do służby pocztowej nowych funkcjonariuszy w czasie od 1 kwietnia do grudnia 1937 r. w ilości 5.362 pracowników przyjęto do służby zaledwie kilkunastu Ukraińców, zaliczając do nich nawet osoby, które nie są Ukraińcami, lecz tylko są wyznawcami religii grecko-katolickiej, bądź prawosławnej. Ponadto przyjęcie tych Ukraińców do służby dotyczy niemal w zupełności służby listonoszów wiejskich, a nie wyższych dykasteryj służby pocztowo-telegraficznej. Co więcej, od marca 1937 r. począwszy zaczęto przenosić nawet tę resztę kilku zaledwie funkcjonariuszy państwowych narodowości ukraińskiej, którzy wykonywali służbę we Lwowie, a starszych urzędników Ukraińców poddano pod kierownictwo młodych urzędników. Przy czym zaznaczyć muszę, że od r. 1927 Ukraińcy w ogóle nie awansują mimo najlepszych kwalifikacyj, jakkolwiek od tego czasu odbył się awans już poraz trzeci, ostatni dnia 1 marca 1937 r.</u>
<u xml:id="u-51.10" who="#RomanPerfecki">W końcu poświęcić muszę kilka krytycznych uwag sprawie radiowych audycyj, tego nowoczesnego, może najważniejszego czynnika oddziaływania na szerokie koła społeczeństwa w duchu jego uspołecznienia, podnoszenia kultury i oświaty, urabiania publicznej opinii i propagandy nowoczesnych idei ze wszystkich dziedzin ludzkiego ducha, a zarazem propagandy politycznej i narodowościowej. W dobrze zrozumiałym państwowym interesie wszystkie państwa idą obecnie w zawody w tworzeniu jak najliczniejszych i jak najpotężniejszych stacyj radiowych i starają się przy ich pomocy nie tylko spełniać te szczytne zadania, o których wyżej wspomniałem, i mieć w nich skuteczny instrument dla zwiększenia obronności państwa, ale i również oddziaływać przy ich pomocy i poza granicami swego państwa.</u>
<u xml:id="u-51.11" who="#RomanPerfecki">Na naszych oczach widzimy, jak bolszewicy dla swej komunistycznej propagandy o światowym zasięgu stworzyli na swym zachodnim pograniczu potężne stacje nadawcze i przy ich pomocy prowadzą szeroką propagandę komunistyczną również i na terenie Państwa Polskiego. Dla przeciwstawienia się tej groźnej propagandzie nie wystarczy jednak samo tworzenie stacyj radiowych o szerokim zasięgu lub też odpowiednia rozbudowa dotychczasowych stacyj. Jednocześnie musi nastąpić także radykalna zmiana strony programowej samych audycyj i przystosowanie ich do potrzeb nie tylko polskiej ludności, lecz także do potrzeb narodowości ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-51.12" who="#RomanPerfecki">Nie ulega wątpliwości, że radia sowieckie na Ukrainie sowieckiej są tak zasięgiem swym, jak i programem swych audycyj przystosowane do jak najintensywniejszej propagandy komunistycznej na ziemiach zamieszkałych przez ludność ukraińską w województwach wschodnich i południowo-wschodnich. Tymczasem w Polsce z wyjątkiem stacji radiowej we Lwowie, w której po długich wahaniach wreszcie wprowadzono ukraińskie audycje, inne stacje radiowe, mogące działać na terytorium wspomnianych województw, w ogóle nie mają żadnych audycyj ukraińskich. Co więcej, nawet we lwowskiej stacji radiowej audycje ukraińskie traktowane są po macoszemu, nie ma w nich żadnej programowości, są one bardzo chaotyczne i jest ich nader skąpa ilość. Nawet nie ma dla nich zorganizowanego osobnego referatu — działu ukraińskiego z własnym budżetem, co jedynie mogłoby umożliwić wyrobienie dobrze ujętego planu audycyj, które dawałyby możność zaspokojenia potrzeb bardzo licznych abonentów radiowych ukraińskiej narodowości i szerokich warstw ludności ukraińskiej, skupiających się przy słuchaniu radiowych audycyj przez głośniki w czytelniach, spółdzielniach i innych tego rodzaju instytucjach społecznych. Odpowiednio ułożone ukraińskie audycje spełniałyby swoje zadanie wobec szerokich mas ukraińskiej ludności i utrąciłyby tę propagandę idącą ze wschodu, o której wyżej wspomniałem. Ukraińskie audycje lwowskiego radia mogłyby ponadto podjąć ze swej strony celową propagandę na Ukrainie sowieckiej i popierać jakoteż wzmacniać ducha odporności milionowych mas narodu ukraińskiego przeciw niwelującej wszystkie narodowe pierwiastki doktrynie komunizmu, a zarazem zaskarbiłyby sobie wdzięczność tej ludności przez niesienie jej na falach eteru pociech religijnych w carstwie Stalina. Już obecnie mamy dowody, iż nawet te nieliczne audycje ukraińskie, nadawane z lwowskiej stacji radiowej, spełniają częściowo te wielką misję, o której właśnie wspomniałem. Mianowicie p. dyrektor Petry w skrzynce radiowej cytował ostatnio list, który otrzymał z pewnej miejscowości na sowieckiej Ukrainie położonej, w którym to liście autor pisze, że w jednej chałupie wiejskiej zebrała się tamtejsza ludność wiejska i ze skupieniem i radością słuchała nabożeństwa, nadawanego przez lwowskie radio z grecko-katolickiej cerkwi we Lwowie, tudzież kazania grecko-katolickiego metropolity Szeptyckiego. Ten fakt chyba najdobitniej wskazuje na doniosłość planowego rozbudowania ukraińskich audycyj we lwowskiej stacji radiowej, a następnie także w nowych stacjach radiowych w Baranowiczach i Łucku, których zasięg ma być daleko szerszy od obecnego zasięgu lwowskiej stacji radiowej.</u>
<u xml:id="u-51.13" who="#RomanPerfecki">Przy tym zwrócić muszę uwagę kompetentnych czynników na to, iż ze wzrostem międzynarodowego znaczenia kwestii ukraińskiej audycje ukraińskie wprowadzone zostały już w Czechosłowacji, w Niemczech, a nawet w Ameryce i Kanadzie. By te ukraińskie audycje spełniły swą wielką misję tak wewnątrz, jak i nazewnątrz Rzeczypospolitej wobec dziesiątków milionów ludności ukraińskiej, muszą być im poświęcone we lwowskim radio co najmniej dwie godziny tygodniowo, a nie tak jak jest obecnie, iż audycjom radiowym ukraińskim poświęca się przeciętnie zaledwie 5 minut dziennie. By audycje ukraińskie mogły objąć wszystkie dziedziny życia kulturalnego, oświatowego, społecznego, gospodarczego, wychowania fizycznego z osobnymi audycjami dla ludności wiejskiej, młodzieży, dzieci itd. musi się poświęcić im co najmniej dwie godziny tygodniowo. Musi też ustać chaotyczność i bezplanowość tak, by ludność z góry wiedziała, w których odcinkach czasu będą nadawane audycje ukraińskie.</u>
<u xml:id="u-51.14" who="#RomanPerfecki">Jak wspomniałem, należy zatem dla celowego zorganizowania tych audycyj stworzyć osobny dział we lwowskim radio dla audycyj ukraińskich z odpowiednim finansowym wyposażeniem, a zarazem należy zatrudnić w Polskim Radio odpowiednią ilość współpracowników, którzy byliby w możności postawić audycje ukraińskie na takim poziomie, aby one spełniać mogły swe wielkie posłannictwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Sapieha.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#LeonAleksanderSapieha">Wysoka Izbo! Przyłączam się najzupełniej do wywodów mojego przedmówcy p. Walewskiego, który powiedział wszystko, co w materii Polskiego Radia miało być powiedziane. Jednak ja osobiście dużo stykałem się z Polonią zagraniczną i widzę, jak najrozmaitsi moi znajomi cierpią z tego powodu, że nigdy nie mogą wejść w kontakt z polskimi audycjami. Słyszę różne wiadomości z Francji i Belgii, że dzisiaj do tego doszło, że po prostu kpią z naszych audycyj. Miałem list z Afryki od bardzo dzielnego pioniera, który reprezentuje całą grupę Polaków, i który mnie prosił, żebym interweniował w tej sprawie w Lidze Morskiej i Kolonialnej, aby poprzeć sprawę lepszych audycyj dla nich. Zupełnie są od kraju odcięci i w żaden sposób nigdzie nie mogą się audycyj z Polski dosłuchać.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#LeonAleksanderSapieha">Trzeba wiedzieć, co w innych krajach się dzieje, jaka jest prowadzona propaganda i praca w radiotechnice. Np. Anglicy we wszystkich swoich koloniach mają świetnie urządzone radiostacje, które transmitują Londyn, tak że np. wielki dzwon z Westminsteru słyszy się nie tylko w Europie, ale we wszystkich koloniach i dominiach angielskich. W Niemczech prowadzi się olbrzymią propagandę przez radio i dla narodu niemieckiego poza granicami tego państwa.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#LeonAleksanderSapieha">Aby zreasumować — jak powiedziałem, w tej sprawie wszystko było już powiedziane — zwracam się z apelem do Pana Ministra, ażeby sprawę budowy radiostacyj zechciał przyśpieszyć, mianowicie jednej, która by miała zasięg co najmniej 16.000 kilometrów, o mocy 40 kilowatów, i dwóch o zasięgu 11.000 i 25.000 kilometrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Budzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WacławBudzyński">Panowie przypominają sobie, że w Komisji Budżetowej walczyłem z Polskim Radio o polskie radio, o to, jak powinno w nim być. Panowie przypominają sobie, że na moją krytykę, która trwała pół godziny wraz z dokumentacją, odpowiadało trzech panów z tej strony,...</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#komentarz">(wskazuje na ławy rządowe)</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#WacławBudzyński">...z wielce szanownym p. Ministrem Kalińskim na czele, w ciągu półtorej godziny i stwierdzam, że żadnego punktu z mojej dokumentacji nie obalono. Wszystkie stoją. System Panów — takie odniosłem wrażenie — w tej dyskusji jest bardzo dowcipny. Kiedy mówimy to, to Panowie tamto. Kiedy my z tej beczki, to Panowie z tamtej beczki. Traktuje się nas niby laików, którzy nie znają zagadnienia i nie studiują do głębi, tylko zapominają o wielu rzeczach i powierzchownie, po łebkach je biorą, więc można sobie pozwolić na to, że się im odpowie cobądź, co zaś my mówimy, to jest „fiume”. Dam przykład taki najbardziej charakterystyczny. Mówiłem o wielkiej rozpiętości kultury w Polsce, powiedziałem obrazowo, że można tę olbrzymią rozpiętość przedstawić jako z jednej strony frak, a z drugiej strony parciane portki. Jakże tym ludziom, temu odbiorcy we fraku i temu w parcianych portkach dać jeden i ten sam program? Trzeba niewątpliwie specjalizacji programów. Powiedziałem, że z tego wynika bardzo oczywiste żądanie radia dla polskiej wsi. Na to powiedzieli Panowie, że tego w ogóle nigdzie nie ma, że to jest niemożliwe. Tymczasem to, co ja mówiłem: radio dla wsi, wyjąłem z Waszych, Panowie, uchwał, drukowanych w „Antenie” nr 30 z 1935 r., już po zasadniczych zmianach w gospodarce Polskiego Radia, po przejęciu Polskiego Radia przez Państwo. Tam jest wyraźnie powiedziane, że dopóki nie będziemy mieli stacji nadawczej dla wsi, rozbudować należy program niedzielny wiejski. A więc „dopóki nie będziemy mieli stacji nadawczej dla wsi”, a zatem ta stacja miała być, ma być i to jest słuszne, ja się z tym zgadzam. To jest Panów argument i ja go użyłem, a teraz go zacytowałem dla zilustrowania w jaki sposób się z nami dyskutuje.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#WacławBudzyński">Mówiłem o detektorach i zaznaczyłem, że sprawa detektorów jest w Polsce wielce oryginalna, gdyż my właściwie premiujemy zacofanie techniczne. Na to powiedzieli Panowie: Nie, to są zupełnie inne argumenty. Ja zaś powiedziałem: Trzeba umożliwić biednym ludziom kupowanie aparatów lampowych. Zdaję sobie sprawę z tego, że aparaty lampowe w Polsce to jest rzecz droga, a drożyznę aparatów powoduje cena lamp katodowych, która zależy od cen monopolistycznych kartelu żarówkowego, a te ceny są w Polsce najwyższe z całej Europy i Ameryki. Gdy we Francji taka lampa kosztuje 4 zł, w Ameryce 3 zł, w Czechosłowacji 4 zł, u nas średnio 10 zł, a nawet są i droższe. Oto jest według mnie przyczyna, że chłop nie może kupować. Na to usłyszałem: a elektryfikacja? Radio lampowe wymaga elektryfikacji, a przynajmniej akumulatora. Akumulator to jest cena kilkunastu złotych, czyli niemożliwa dla chłopa. Bronimy, powiadacie, biednych ludzi. Ale kiedy ten mały biedny człowiek, płacący od detektora złotówkę, zafunduje sobie aparat lampowy, to każecie mu płacić 3 złote miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#WacławBudzyński">Dalej sprawa detektorów na kresach. Mówiłem, że właściwie idziemy na rękę obcym stacjom, ponieważ detektor na kresach, jako mający mały zasięg, umożliwia odbiór stacji nadawczej, jeśli chodzi o Białoruś, tylko Mińska, a jeżeli chodzi o Wilno — Litwy. I otrzymałem list, który całkowicie potwierdza te rzeczy, że kiedy odbywały się audycje białoruskie z Mińska, to tłumnie przychodzono do detektorów, zmontowanych na wsiach i chłopi białoruscy kolejno słuchali tych audycyj białoruskich, które były nadawane z Mińska. To samo dzieje się w Wilnie, jeśli chodzi o wpływ audycyj litewskich. Baranowicze, które miały zamknąć murem radiowym granicę wschodnią, właściwie jeszcze śpią, tymczasem tamta propaganda działa. Z tego wyciągnąłem wniosek, że wbrew temu, co Panowie robią, musi być u nas rozbudowany system stacyj regionalnych. Jak w tej chwili wygląda ta rzeczywistość, możemy ją sobie w ten sposób przedstawić: stacje regionalne razem ze stacją centralną w Warszawie dają jeden przeplatany program. Z tego wychodzi, że każda stacja daje po kawałku, jak gdyby szatkowaną kapustę. Ta szatkowana kapusta razem z dodatkiem mięsa rytualnego w centrali tworzy bigos Polskiego Radia, to jest przepraszam — program Polskiego Radia. Tak jest w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#komentarz">(Głos: Dla tego jest wniosek o zniesieniu uboju rytualnego, żeby nie było w tej kapuście mięsa rytualnego.)</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#WacławBudzyński">Taka stacja nadawcza według mego projektu, który przedstawiłem, musi mieć swój program całkowity, swoje pełne oblicze, to oblicze zaś musi być naprawdę regionalne. Nakreśliłem wtedy Panom dwie linie: na zachodzie — Katowice i Poznań, a na wschodzie — Wilno i Lwów. Te zwłaszcza dwie stacje aż się proszą o odrębny program, powinien on być taki, żeby uwzględniał regionalnych odbiorców, żeby tym odbiorcom dawał jak najlepsze polskie słowo, jak najlepszą polską muzykę i śpiew, pierwszej klasy, plus jeszcze właściwości terenu: a więc po litewsku, po białorusku, po ukraińsku. Tak powinno być. To jest oblicze regionalne danej stacji i na to wszyscy się zgodzą absolutnie.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#WacławBudzyński">A teraz — co specjalnie będzie interesowało niektórych kolegów — problem rytualny.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Pan jest specjalistą nie od dziś.)</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#WacławBudzyński">Ale dziś będę go jeszcze poruszał. Musimy sobie powiedzieć elementarnie: po co jest radio? Radio jest megafonem ducha narodowego, megafonem polityki danego państwa, kultury danego państwa. Mussolini ze stacji nadawczej w Bari zdobywa politycznie Islam dla Italii, a my nie możemy jeszcze dotychczas przez swoje radio zdobyć Polski, zdobyć Polaków za granicą, bo to radio milczy. Jeżeli zatem powiemy, że radio jest megafonem ducha narodowego, to musimy sobie powiedzieć, że w tym megafonie musi być polska muzyka i musi być polski wykonawca przede wszystkim.</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#WacławBudzyński">I to nie jest kwestia nosa, jak to jeden z pp. posłów żydowskich powiedział na komisji: Co komu przeszkadza, że będzie z dłuższym nosem wykonawca na fortepianie. Nie, to jest kwestia mecenasostwa, to jest kwestia, kogo, jaką sztukę, jaką kulturę się popiera materialnie. Trzeba sobie powiedzieć, czy radio ma być mecenasem, ma być tym Wawrzyńcem Wspaniałym dla polskiej kultury i polskiej sztuki, czy ma być Wawrzyńcem Wspaniałym dla sztuki i kultury żydowskiej. W tym wypadku muszę zanotować — i nie waham się tego słowa użyć — postawę skandaliczną, jaką zajął mój oponent, w danym wypadku ten, który dyskutował ze mną na komisji, a mianowicie powiedział, że jeżeli z jednej strony ma argumenty posła żydowskiego, a z drugiej strony posła narodowego, p. Budzyńskiego, i te argumenty wzajemnie się neutralizują, bo są sprzeczne, to on jest w porządku. A ja mówię, że on nie jest w porządku. Bo o co chodzi posłom żydowskim? Żeby radio było jak najbardziej żydowskie, a posłom polskim chodzi o to, żeby radio było jak najbardziej, jak najczyściej polskie. Tymczasem ono nikogo nie zadowala, gdyż jest na pół polskie i na pół żydowskie. A według mnie, radio musi być całkowicie polskie, z regionalnym, lokalnym zabarwieniem swego terenu. Jeżeli mamy radio jako ten megafon nie ducha narodowego, ale jako megafon Judeo-Polski, to powiedzmy sobie, że nie jest to bagatelka. Zróbcie Panowie plebiscyt w Polsce, to przekonacie się, czy to się komu podoba, czy będzie chociaż jeden głos, któremu się podoba ten stan radia w Polsce, jaki jest obecnie. Na pewno nie będzie ani jednego głosu.</u>
<u xml:id="u-55.11" who="#WacławBudzyński">Jeżeli już tak chcecie popierać nie Polaków w Radio, to dlaczego nie Ukraińców? Oni są nam sympatyczniejsi, są nam bliżsi, są zdolniejsi, są muzykalni. Dlaczego nie Ukraińcami faszeruje się programy, tylko Żydami? Na to nie ma ze strony Panów odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-55.12" who="#WacławBudzyński">Nie krytykuję gołosłownie, przytoczę fakt. Polska muzyka symfoniczna. Polska muzyka symfoniczna to znikomy procent w Polskim Radio, olbrzymi zato procent muzyki obcej. Na przykład: W ciągu 8 ostatnich miesięcy Noskowskiego „Step” był nadawany 3 razy, w tym 1 raz z Warszawy i 2 razy z prowincji. A przecież nie zapominajmy, że prowincja polska to nie jest Stuttgart, to nie Monachium, to nie Mediolan ani Turyn, które są na najwyższym poziomie, ale to jest naprawdę prowincja. Karłowicza (symfonicznego) w ciągu ostatnich 8 miesięcy prawie wcale nie było, Żeleńskiego (znowu symfonicznego) nie słyszeliśmy ani razu. Pytam się więc, gdzie jest polska muzyka, dla kogo jest to Polskie Radio, gdzie jest megafon polskiej muzyki w Polskim Radio?</u>
<u xml:id="u-55.13" who="#WacławBudzyński">Jeszcze jeden przykład już z toku niemal dyskusji. Dziś jest 11 luty, biorę program z 9 lutego. Nie wybierałem specjalnie, tylko kiedy obmyślałem sobie, co mam dziś powiedzieć, wziąłem program przedwczorajszy. Czytam w tym programie: koncert solistów, śpiewa Szyfmanówna, na fortepianie Diksteinówna, akompaniuje Urstein.</u>
<u xml:id="u-55.14" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-55.15" who="#WacławBudzyński">Żeby to były wielkie siły żydowskie, owszem, proszę nam prezentować wielkich muzyków żydowskich, np. Hubermana, od czasu do czasu chętnie posłuchamy, ale takie siły, jak te, mamy polskie daleko lepsze.</u>
<u xml:id="u-55.16" who="#komentarz">(P. Sommerstein przerywa)</u>
<u xml:id="u-55.17" who="#WacławBudzyński">Teraz weźmy dyrygentów: Fitelberg i Górzyński Zdzisław, Fitelberg do wielkich orkiestr, Górzyński do małych, ale niech Panów to „ski” nie myli, bo w muzyce nawet Gliński to pseudonim. Usunięto Nawrota i Ozimińskiego, — nie mam prawa wchodzić w motywy usunięcia, ale mam prawo zapytać, czy nie było innych polskich dyrygentów, tylko musiano koniecznie zostawić Fitelberga i Górzyńskiego. Stwierdzam, że penetracja Żydów do Polskiego Radia odbywa się metodą jaczejkową, nie wiem czy naprawdę zdaje sobie z tego sprawę kierownictwo Polskiego Radia, czy widzi tę metodę podkopywania się Żydów, wślizgiwania się Żydów do Polskiego Radia.</u>
<u xml:id="u-55.18" who="#WacławBudzyński">Znowu przykład: Akompaniatorami w zeszłym roku byli Urstein i Lefeld — profesor konserwatorium, Polak. Lefeld odchodzi, czy sam, czy usunięty, nie analizuję tego faktu. Na to miejsce wchodzi Rosenbaum i Spielman, Rosenbaum oczywiście Ignacy i Spielman oczywiście Władysław. Okazuje się, że niepotrzebni są trzej, że trzech za dużo. Niby usuwają się w cień, czekają jednak aktywnie na wejście do Polskiego Radia. Nie odeszli zupełnie. Nie. Pomału, jedną nogą wchodzą do Polskiego Radia, bo proszę przejrzeć programy: 1 stycznia — p. Ignacy Rosenbaum występuje już nie jako akompaniator, ale jako solista w kwartecie; 5 stycznia znowu Ignacy Rosenbaum; 7 stycznia — znowu p. Ignacy Rosenbaum; 16 stycznia — znowu p. Ignacy Rosenbaum; 20 stycznia — p. Ignacy Rosenbaum; 27 stycznia — Spielman Władysław; 4 lutego znowu Rosenbaum.</u>
<u xml:id="u-55.19" who="#WacławBudzyński">Proszę Panów, to jest wyraźna akcja planowa. I jeszcze mało tego, wobec tego, że oni grają w kwartetach, to uzupełnia się te kwartety Żydami: Ledermann — skrzypek, Neuteich — wiolonczelista. Proszę Panów, nie przyjęto ich, bo jest za dużo akompaniatorów, to robi się to inaczej, inną drogą. Czy ta droga jest Państwu znana, czy tę drogę będziemy nadal tolerować? Nie dosyć na tym, że zajmują miejsce, że im się płaci za występy, ale z czasem oni będą jedynymi, bo oni jedni egzamin zdali, oni są pierwszymi kandydatami na zastępstwo i później obejmą stanowiska etatowe w Polskim Radio dlatego, że nikt inny nie zdawał egzaminu.</u>
<u xml:id="u-55.20" who="#komentarz">(P. Sommerstein: A dlaczego? Dlaczego nikt inny nie zdawał, to Pan wie lepiej ode mnie)</u>
<u xml:id="u-55.21" who="#WacławBudzyński">A dlaczego? Muszę zapytać, co na to p. Minister. Jeżeli p. Minister na to nic, to my dłużej już nie możemy tego stanu rzeczy tolerować, nie możemy pozwolić na to, co się dzieje w naszych oczach, nie możemy bezkrytycznie tego rodzaju metody aprobować.</u>
<u xml:id="u-55.22" who="#WacławBudzyński">Jeżeli chodzi o płyty, to już mówiłem na Komisji Budżetowej, jak jest skandaliczne zestawienie płyt. Paderewskiego raz grano w ciągu roku, Hofmana — pierwszorzędną siłę fortepianową dwa razy, natomiast stale Żydzi, Żydzi i Żydzi. Żydzi w fortepianie, Żydzi na skrzypcach.</u>
<u xml:id="u-55.23" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Pańscy wyborcy)</u>
<u xml:id="u-55.24" who="#WacławBudzyński">Nie moi, Panie adwokacie i mecenasie, muszę sprostować. Otóż na moim terenie jest 33.000 Żydów, trzeba raz wreszcie skończyć z tą legendą.</u>
<u xml:id="u-55.25" who="#komentarz">(P. Mincberg: Kto dawał polecenie do gmin żydowskich? Ja.)</u>
<u xml:id="u-55.26" who="#WacławBudzyński">33.000 Żydów jest na moim terenie, według arytmetyki wyborczej 1/4 część ludności to jest materiał wyborczy, który głosuje. Gdyby absolutnie wszyscy w 100% głosowali na mnie, to byłoby najwyżej do 9000 głosów żydowskich.</u>
<u xml:id="u-55.27" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Pan chodził do rabina.)</u>
<u xml:id="u-55.28" who="#WacławBudzyński">Byłem. A przecież wszystkich głosów otrzymałem 54.000. Nie Żydzi więc decydowali o moim wyborze.</u>
<u xml:id="u-55.29" who="#WacławBudzyński">W płytach w Polskim Radio widzimy niezwykle ciekawe rzeczy. Od czasu, kiedy Hitler stanął na czele Niemiec, Żydzi bojkotują muzyków niemieckich, niemieckich kapelmistrzów. Są dwaj kapelmistrze niemieccy pierwszorzędni, sławni na cały świat, Abendrot i Furtwaengler. Od czasu bojkotu przez Żydów muzyki niemieckiej nigdy się nie produkuje płyt z Abendrotem i Furtwaenglerem. Ciekawe, że również Polskie Radio tych płyt nie produkuje. Pytani się tedy kierowników działu płyt, dlaczego i my mamy razem z Żydami bojkotować pierwszorzędnych kapelmistrzów niemieckich? Zapytywał p. Sommerstein, gdy było nawoływanie do bojkotu muzyków żydowskich, czy w muzyce nos decyduje, a ja zapytuję dlaczego bojkotujecie Abendrota i Furtwaenglera, czy typ nordycki wykonawcy decyduje dla Was w muzyce?</u>
<u xml:id="u-55.30" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
<u xml:id="u-55.31" who="#WacławBudzyński">Proszę Panów, fakty, fakty, ja daję tu tylko małą wiązankę faktów, mam ich jednak bardzo dużo, to są dowody najoczywistsze, nie do obalenia, z datami, z danymi, że wpływ Żydów, że ilość Żydów jest olbrzymia w Polskim Radio, że mają swój system. Ja to nazywam systemem łańcuszkowym, bo gdzie się jeden wkręci, za nim ciągnie cały łańcuszek Żydów. Tego nie możemy tolerować, i dlatego złożyłem rezolucję: odżydzić Polskie Radio. Na to mój szanowny kolega i towarzysz broni, przewodniczący Komisji Budżetowej p. Tomasz Kozłowski zgilotynował mi tę rezolucję, uważając ją za antykonstytucyjną. Podporządkowałem się tej decyzji, sprawy tej nie wnoszę teraz, ale zastrzegam sobie prawo interwencji u odpowiednich czynników, żeby ten artykuł Konstytucji, na który się powołali Panowie na Komisji Budżetowej, odpowiednio interpretowano.</u>
<u xml:id="u-55.32" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Lepiej go zmienić.)</u>
<u xml:id="u-55.33" who="#WacławBudzyński">Pozwolę sobie ten artykuł odczytać: „Art. 7. Wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne. Ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość, nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień”. Zgoda. Ale ja się Panów pytam: radio jest megafonem ducha narodowego, radio wpływa na opinię i na sprawy publiczne w Polsce. Z jakiego tytułu wchodzą Żydzi do Radia, czyli za co otrzymują prawo wpływania na sprawę publiczną? Czy z tytułu zasług, czy z tytułu specjalnych wartości? Panowie powiedzą: Może tak. Ja tu dam jedno nazwisko, którego nie zna nikt z kierowników Radia, ponieważ ten pan nosi dzisiaj nazwisko przybrane, jest nim p. Apfelbaum. Jakie to zasługi upoważniły p. Apfelbauma do piastowania w Polskim Radio wysokiego stanowiska i do wpływania na sprawy publiczne w Polsce? Nie dzięki zasługom, nie dzięki wartościom specjalnym, tylko dzięki systemowi łańcuszkowemu, że Żydzi Żydów wprowadzają, p. Apfelbauma ulokowano w Polskim Radio. Żyd go wprowadził przy aprobacie cichej zjudaizowanych Polaków. Nie zasługi więc, lecz tacy ludzie i taki system wprowadzają Żydów do Polskiego Radia.</u>
<u xml:id="u-55.34" who="#komentarz">(Głos: Kto to jest?)</u>
<u xml:id="u-55.35" who="#WacławBudzyński">Wystarczy to, co powiedziałem, on sam się odezwie.</u>
<u xml:id="u-55.36" who="#WacławBudzyński">Twierdzę, że mamy prawo konstytucyjne domagać się, by w Polskim Radio, które uznajemy za megafon ducha narodowego, politycznego i kulturalnego Polski, żeby w Polskim Radio produkował się przede wszystkim Polak. Tak jak dzieci polskie w szkole uczyć powinien nauczyciel Polak, jak w gazecie polskiej powinien pisać dla Polaka Polak. Jeżeli odżydzenia się nie przeprowadzi na drodze faktycznej, to złożymy odpowiednie ustawy do Sejmu i te rzeczy konstytucyjnie przeforsujemy.</u>
<u xml:id="u-55.37" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Nie boimy się projektów Panów. Głos: Czujecie się silni. P. Sommerstein: Nie, tylko wierzymy w prawo i sprawiedliwość.)</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Franciszek Szymański.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#FranciszekCzapski">Wysoki Sejmie! Z preliminarza budżetu Ministerstwa Poczt i Telegrafów i z załączonego bilansu za rok ubiegły wynika, że przedsiębiorstwo państwowe „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” przy kapitale zakładowym 311.588.000 zł dało w r. 1936/37 dochodu 14,87%, co stanowi kwotę 46.320.000 zł, w budżecie na r. 1938/39 przewiduje się wpłatę do Skarbu Państwa z tego przedsiębiorstwa w sumie 32 milj. zł. Referent generalny w swoim sprawozdaniu wykazał, że jest to przedsiębiorstwo, które pod względem finansowym najlepiej prosperuje i stosunkowo wysoką kwotę wpłaca do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#FranciszekCzapski">Jak z jednej strony należy być zadowolonym z tego stanu rzeczy, to z drugiej strony wyrażam przekonanie, że dzieje się to częściowo kosztem płac najniższych kategoryj pracowników Polskiej Poczty i Telegrafu. Pracownicy tego przedsiębiorstwa należą do najgorzej uposażonych, a szczególnie źle są opłacani pracownicy fizyczni, jak teletechniczni, listonosze i inni.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#FranciszekCzapski">Ostatni rok był okresem, w którym nastąpiła pewna poprawa koniunktury gospodarczej, ale zwiększyła się również drożyzna i nastąpi! wzrost kosztów utrzymania. Kiedy na wszystkich odcinkach pracy i zatrudnienia odbyła się walka o poprawę zarobków i pracownicy otrzymali większe lub mniejsze podwyżki zarobków, to przedsiębiorstwo Poczta, Telegraf i Telefon, gdzie pracownicy jego ze względu na rodzaj warsztatu pracy nie mogli użyć tych środków działania o poprawę bytu, jak to uczynili pracownicy przedsiębiorstw prywatnych, nie otrzymali podwyżek. Stosuje się niskie płace graniczące często z wyzyskiem, szczególnie wobec pracowników fizycznych i listonoszy.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#FranciszekCzapski">Dyrekcja Poczt i Telegrafów w Poznaniu, gdzie koszty utrzymania są wysokie, a pracownicy przyzwyczajeni są do wyższej stopy życiowej niż na Kresach Wschodnich, wynagradza swoich pracowników fizycznych niżej, niż to czynią przedsiębiorstwa prywatne i samorządowe, przy czym bardzo niechętnie widzi, gdy ci pracownicy domagają się poprawy zarobków za pośrednictwem organizacji, której nie patronują dygnitarze dyrekcji. Odmawia się rozmów z przedstawicielami niezależnej organizacji, występującymi w interesie pracowników. Sądzę, że winniśmy stać na stanowisku, że pracownicy, którzy rzetelnie i sumiennie wykonują swoją pracę i obowiązki, winni posiadać prawo i możność obrony swoich interesów przez organizację, która im najlepiej odpowiada, a nie tylko tę, która podoba się temu lub owemu dygnitarzowi z dyrekcji. Gdyby prywatny przedsiębiorca posługiwał się takimi metodami i płacił takie zarobki za tak odpowiedzialną pracę, jak to ma miejsce w poznańskiej Dyrekcji Poczt, to znalazłyby się środki, które by zmusiły przedsiębiorstwo do odpowiedniego wynagrodzenia pracowników. Że jest to jednak przedsiębiorstwo państwowe, więc muszę tu, z tej trybuny domagać się od p. Ministra, aby wydał odpowiednie zarządzenie w kierunku poprawienia płac pracowników najniżej opłacanych. Pracownikom tym nie powinna stać się żadna krzywda z tego powodu, że drogą najzupełniej legalną domagają się polepszenia warunków pracy.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#FranciszekCzapski">Przytoczę jeszcze kilka cyfr, z których będzie wynikało, jak mizernie wynagradza się pracowników Poczt i Telegrafów. W Poznaniu pracownik kwalifikowany dziennie płatny zarabia 4 do 4.80 dziennie, a kontraktowy od 100 do 145 zł brutto miesięcznie. Pracownicy fizyczni sezonowi otrzymują o wiele mniej. Tak to wynagradza pracowników przedsiębiorstwo państwowe, gdy tymczasem prywatni przedsiębiorcy na podstawie dobrowolnej umowy płacą niewykwalifikowanym robotnikom 5 zł 20 gr dziennie jako najniższą stawkę. Jeżeli sprawę tę tutaj poruszam, to czynię to dlatego, aby wykazać, jak źle są opłacani pracownicy przedsiębiorstwa państwowego i jaki zły przykład daje to przedsiębiorstwo przedsiębiorstwom prywatnym.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#FranciszekCzapski">Nie potrzebuję chyba dodawać, jak taki stan, jaki przedstawiłem, wywołuje poczucie krzywdy i niezadowolenia, wtedy, kiedy jak to słyszeliśmy z ust. p. Premiera Składkowskiego, Rząd dąży do zaprowadzenia sprawiedliwości społecznej i sam chce ją stosować przy wykonywaniu rządów.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#FranciszekCzapski">Jak z jednej strony słuszne jest, aby takie przedsiębiorstwo jak Poczta i Telegraf dawało zyski i wpłacało je do Skarbu Państwa, tak z drugiej strony nie jest słusznym, aby dochody te powstawały kosztem niskich płac pracowników.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#FranciszekCzapski">Jestem przekonany, że nawet w ramach budżetu na rok 1938/39 istnieje możliwość podwyższenia płac najniższych kategoryj pracowników do norm zarobkowych stosowanych na danym terenie, a odpowiadających warunkom życiowym.</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Szymanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#GenadiuszSzymanowski">Wysoki Sejmie! Jeżeli radio jest potężnym czynnikiem w przeprowadzaniu pewnych zamierzeń, jeżeli jest ważnym czynnikiem kultury na ogół, to jakąż wielką pod tym względem wagę ma na kresach Rzeczypospolitej, szczególnie na kresach wschodnich? Przed chwilą była mowa o tym, że na terenie Polesia i Białorusi zwracają uwagę „ogonki” przed tymi mieszkaniami, w których są zainstalowane aparaty radiowe. To jest zupełnie zrozumiałe, dlatego że na zapadłej wsi radio jest dziś prawie jedynym łącznikiem ze światem kulturalnym. Czegóż słuchają na tej zapadłej wsi kresowej radiosłuchacze? Trzeba powiedzieć otwarcie, że w przeważającej niemal większości wypadków słuchają Rosji, stacji mińskiej lub moskiewskiej. Niektórzy szukają przyczyny tego w tym, że na wsi są przeważnie detektory i słuchacze słuchają na słuchawki, wobec czego nie ma kontroli tego, czego słuchacz słucha. Sądzę jednak, że przyczyny tego należy szukać głębiej, dużo bowiem zależy od tego, co polskie stacje nadają. Otóż wiele mówi się o regionalizmie, ale jednak o ile chodzi o odcinek radiofonii, to na kresach północno-wschodnich tego wcale nie widzimy. Radio nie nadaje prawie nic w języku białoruskim, a to byłoby przecież niewątpliwie atrakcją i chłop białoruski na wsi zamiast Mińska, wołałby słuchać Wilna.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#GenadiuszSzymanowski">Są jednak jeszcze bardziej rażące przykłady polityki stosowanej na odcinku radia, polityki — powiedziałbym — niewątpliwie szkodliwej ze względów państwowych, polityki, która skierowuje słuchaczy na wschód, która powoduje nastawianie aparatów na Moskwę i Mińsk, a nie na Wilno i Warszawę. W zeszłym roku miał miejsce taki wypadek: rozgłośnia wileńska chciała nadawać w niedziele — co drugą niedzielę — nabożeństwo prawosławne z Wilna i oto władze administracyjne położyły veto. Cóż, niech lepiej w niedzielę słuchają Mińska, niech słuchają agitacji komunistycznej, zamiast mszy świętej nadawanej z Wilna.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#GenadiuszSzymanowski">To niesłychany fakt, ale jednak, niestety, prawdziwy. Podobno specjalne względy przemówiły za tym, żeby zabronić nadawania nabożeństw prawosławnych przez rozgłośnię wileńską. Rozumiem, że w Polsce, gdzie większość obywateli jest wyznania rzymsko-katolickiego, to wyznanie niewątpliwie musi mieć pierwszeństwo. Ja rozumiem, że nadawanie nabożeństw katolickich przez rozgłośnie polskie też musi mieć pierwszeństwo. Ale, na miły Bóg, przecież te stosunki jakoś można ułożyć przy dobrej woli, można, powiedzmy, nadawać nabożeństwa prawosławne co drugą niedzielę, ale nie żeby ludzie słuchali agitacji komunistycznej, nadawanej specjalnie w niedziele w godzinach rannych i specjalnie nastawionej na odpowiedni antyreligijny ton.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#GenadiuszSzymanowski">Widząc takie wypadki w naszej rzeczywistości kresowej, jak to już podnosiłem w sesji ubiegłej, coraz bardziej przychodzi ml na myśl, że jednak w naszym życiu działa jakaś złośliwa ręka, bo komu, na miły Bóg, zależy na tym, komu, kto zdolny jest rozumować już nawet nie w nastawieniu państwowym, a w nastawieniu po prostu ludzkim, żeby zabraniać nadawania i możności słuchania nabożeństwa bardzo poważnemu odłamowi obywateli, bo przecież przeszło 4.000.000 obywateli polskich jest wyznania prawosławnego i z tym trzeba się liczyć.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#GenadiuszSzymanowski">Z tym jednak trzeba skończyć i z tego wysokiego miejsca zwracam się z apelem do Pana Ministra, aby był łaskaw w tę sprawę wejrzeć i braki wyrównać.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#TadeuszSchaetzel">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#TadeuszSchaetzel">Głosu udzielam p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#ZygmuntGardecki">Po wiem krótko nie zabierając Panom dużo czasu.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#ZygmuntGardecki">P. Hermanowicz po porozumieniu się z p. Ministrem otrzyma indywidualną odpowiedź w sprawie swoich zapytań.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#ZygmuntGardecki">Co do wniosków p. Dublasiewicza, zmierzających w kierunku podniesienia płac pracownikom Poczt i Telegrafu, ze względu na interes pracowników zgadzam się i uważam, że tę rezolucję Sejm powinien przyjąć.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#ZygmuntGardecki">Jeżeli chodzi o rezolucję p. Walewskiego, wzywającą p. Ministra do wybudowania nadawczego centrum krótkofalowego, ze względu na meritum sprawy uważam, że również powinna być przyjęta.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#ZygmuntGardecki">Innych spraw, omawianych przez innych kolegów, poruszać nie będę, albowiem za długo bym zajął czasu Wysokiej Izbie, ograniczam się tylko do wniosków i rezolucyj, które mają charakter merytoryczny i odnośnie do nich się ustosunkowałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#TadeuszSchaetzel">Co do przyjęcia do laski marszałkowskiej obu rezolucyj pp. Walewskiego i Dublasiewicza w tej chwili wypowiedzieć się nie mogę, ponieważ nie wypowiedział się w tej sprawie p. sprawozdawca generalny.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#TadeuszSchaetzel">Po przejrzeniu stenogramu z przemówienia p. Mincberga przywołuję go do porządku za niedopuszczalne wyrażenia pod adresem państw sąsiednich, użyte w dzisiejszym przemówieniu.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#TadeuszSchaetzel">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#TadeuszSchaetzel">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie złożonych przez posłów projektów ustaw.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#StepanSkrypnyk">Projekt ustawy złożony przez p. Wincentego Hylę o zniesieniu służebności w województwach krakowskim, lwowskim, stanisławowskim, tarnopolskim i w części województwa śląskiego.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#StepanSkrypnyk">Projekt ustawy złożony przez p. Czesława Wróblewskiego w sprawie uzupełnienia dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 4 listopada 1936 r. o zmianie przepisów o państwowym podatku gruntowym (Dz. U. R. P. nr 35, poz. 593).</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#StepanSkrypnyk">Projekt ustawy złożony przez p. Bolesława Formelę w sprawie zmiany ustawy o państwowym podatku dochodowym (Dz. U. R. P. z r. 1936 nr 2, poz. 6).</u>
<u xml:id="u-63.3" who="#StepanSkrypnyk">Projekt ustawy złożony przez p. Tadeusza Marchlewskiego w sprawie zakazu dołączania przy sprzedaży dodatkowych towarów i udzielania rabatów.</u>
<u xml:id="u-63.4" who="#StepanSkrypnyk">Projekt ustawy złożony przez p. Antoniego Michalskiego w sprawie zmiany dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 stycznia 1936 r. o ulgach w spłacie zobowiązań spółdzielni rolniczych i ich central.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#TadeuszSchaetzel">Projekty te przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie złożonych interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja złożona przez p. Tadeusza Szetelę do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie działalności prywatnych spółek leśnych.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja złożona przez p. Jakuba Bodzionego do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie obwałowania lewego brzegu Dunajca na terenie gminy Chełmiec Polski i Podegrodzie.</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja p. dr Stefana Barana do p. Ministra Spraw Wewnętrznych oraz p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie przejścia około 400 prawosławnych ukraińskiej narodowości na rzymsko-katolicyzm w gromadzie Hryńki, łanowieckiej gminy, krzemienieckiego powiatu, województwa wołyńskiego oraz częściowego przejścia prawosławnych ukraińskiej narodowości i w niektórych innych gromadach powyższego powiatu na rzymsko-katolicyzm z końcem 1937 r., wywołanego niedozwoloną akcją niektórych czynników miejscowego samorządu terytorialnego i Korpusu Ochrony Pogranicza, oraz w sprawie akcji w celu odebrania prawosławnym w Hryńkach ich dotychczasowej cerkwi i przemiany jej na rzymsko-katolicki kościół.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja złożona przez p. Bolesława Formelę do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie zmiany rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych z dnia 16 marca 1935 r. wydanego w porozumieniu z Ministrem Skarbu w sprawie szacowania nieruchomości ziemskich przymusowo wykupywanych przy przeprowadzeniu reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-65.4" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja p. Iwana Zawałykuta do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie niedopuszczalnych warunków higienicznych i sanitarno-policyjnych budynku sądu okręgowego w Kołomyi i w zabudowaniach więzienia przy tymże sądzie.</u>
<u xml:id="u-65.5" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja p. Dymitra Wełykanowicza do p. Ministra Komunikacji w sprawie nieposzanowania języka ukraińskiego przez funkcjonariuszy Polskich Kolei Państwowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#TadeuszSchaetzel">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę je p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#TadeuszSchaetzel">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#TadeuszSchaetzel">Następne posiedzenie odbędzie się dnia 14 lutego o godzinie 10 z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-66.3" who="#TadeuszSchaetzel">1. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-66.4" who="#TadeuszSchaetzel">a) w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o obowiązku odstępowania zwierząt pociągowych, wozów, pojazdów mechanicznych i rowerów dla celów obrony Państwa (druk nr 679),</u>
<u xml:id="u-66.5" who="#TadeuszSchaetzel">b) o zmianie ustawy o państwowym podatku dochodowym (druk nr 678),</u>
<u xml:id="u-66.6" who="#TadeuszSchaetzel">c) o podatku obrotowym (druk nr 680),</u>
<u xml:id="u-66.7" who="#TadeuszSchaetzel">d) o opłatach rejestracyjnych od przedsiębiorstw i zajęć (druk nr 681),</u>
<u xml:id="u-66.8" who="#TadeuszSchaetzel">e) o publicznej służbie zdrowia (druk nr 664),</u>
<u xml:id="u-66.9" who="#TadeuszSchaetzel">f) o izbach aptekarskich (druk nr 666),</u>
<u xml:id="u-66.10" who="#TadeuszSchaetzel">g) o ratyfikacji porozumienia dodatkowego z dnia 29 listopada 1937 r. do umowy o przedłużeniu umowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką z dnia 4 listopada 1935 r. (druk nr 682),</u>
<u xml:id="u-66.11" who="#TadeuszSchaetzel">h) o ratyfikacji porozumienia celnego z dnia 15 grudnia 1937 r. między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Rad (druk nr 683).</u>
<u xml:id="u-66.12" who="#TadeuszSchaetzel">2. Pierwsze czytanie projektów ustaw, złożonych przez posłów:</u>
<u xml:id="u-66.13" who="#TadeuszSchaetzel">a) Edwina Wagnera w sprawie zmiany ustawy z dnia 23 marca 1922 r. w przedmiocie zaopatrzenia weteranów powstań narodowych z 1831 r., 1848 r. i 1863 r. oraz wdów po nich (druk nr 672),</u>
<u xml:id="u-66.14" who="#TadeuszSchaetzel">b) dra Wiktora Maleszewskiego w sprawie zmiany ustawy z dnia 15 marca 1932 r. o pomocy finansowej Skarbu Państwa dla gminy m. Wilna na pokrycie zobowiązań z tytułu 5% obligacyj konwersyjnych m. Wilna z 1931 r. w funtach szterlingach (druk nr 670),</u>
<u xml:id="u-66.15" who="#TadeuszSchaetzel">c) Wincentego Hylę w sprawie ulgowej spłaty zaległości w samoistnych daninach komunalnych (druk nr 668),</u>
<u xml:id="u-66.16" who="#TadeuszSchaetzel">d) Leona Suchorzewskiego w sprawie poprawy finansów związków samorządowych (druk nr 671).</u>
<u xml:id="u-66.17" who="#TadeuszSchaetzel">3. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1938/39 (druk nr 700) rozprawa szczegółowa nad częścią 11 — Ministerstwo Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-66.18" who="#TadeuszSchaetzel">4. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o finansowaniu niektórych inwestycyj z funduszów państwowych w okresie od 1 stycznia 1938 r. do 31 marca 1939 r. (druki nr 579 i 665).</u>
<u xml:id="u-66.19" who="#TadeuszSchaetzel">5. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o zaciągnięciu pożyczki na cele inwestycyjne Państwowego Zakładu Higieny (druki nr 574 i 684).</u>
<u xml:id="u-66.20" who="#TadeuszSchaetzel">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-66.21" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 52.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>