text_structure.xml 354 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#StanisławCar">Otwieram posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#StanisławCar">Jako sekretarze zasiadają pp. Sosiski i Tarnowski. Protokół i listę mówców prowadzi p. Sosiński. Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#StanisławCar">Protokół 38 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu sprzeciwów.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#StanisławCar">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Kaczorowski, Kondysar, Pietrzak i Szczypa. Udzieliłem urlopu posłom: Długoszowi i Götz - Okocimskiemu na 1 dzień, Tymoszence na 2 dni, Budzyńskiemu i Krawczyńskiemu na 5 dni, Wróblewskiemu na 6 dni, Krzeczunowiczowi zaś na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw: a) o dodatkowych kredytach na r. 1934/35 (druk nr 351), b) o dodatkowych kredytach na r. 1936/37 (druk nr 353). Proponuję odesłanie tych spraw do Komisji Budżetowej. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że propozycja moja została przyjęta. Sprzeciwu nie słyszę, sprawę tę prześlę p. przewodniczącemu Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Pierwsze czytanie projektu ustawy, złożonego przez p. Józefa Morawskiego w sprawie zmiany granic sądów okręgowych w Jaśle i Rzeszowie (druk nr 348). Proponuję odesłanie tej sprawy do Komisji Prawniczej. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że propozycja moja została przyjęta. Sprzeciwu nie słyszę, sprawę tę prześlę p. przewodniczącemu Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1937/38 (druk nr 300). Rozprawa szczegółowa nad częścią 14 — Ministerstwo Opieki Społecznej. Sprawozdawca p. Tomaszkiewicz.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#StanisławCar">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Wysoka Izbo! Żeby w jednym słowie ująć punkt wyjścia dyskusji w Komisji Budżetowej nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Opieki Społecznej oraz zasadniczy jej ton, należałoby to wyrazić może w sposób następujący: Bogactwa naturalne, kapitał i praca ludzka — to trzy elementy działalności gospodarczej człowieka, to trzy czynniki, składające się na przyrost bogactwa kraju i kształtowania się stosunków społecznych. Z tych trzech bogactwa naturalne przedstawiają najbardziej stały i niewzruszony element; bardziej zmienny jest kapitał, bowiem narastanie jego związane jest ściśle z natężeniem pracy. Najbardziej jednak dynamicznym elementem jest praca, boć ona ożywia lub obniża wartość dwu pozostałych elementów.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Jest już truizmem powtarzanie, że w krajach o małych zasobach bogactw naturalnych i niedorozwoju kapitałowym praca może wypełniać braki w zakresie surowców i kapitału. Każda polityka, a więc i gospodarcza i społeczna, liczyć się musi z możliwościami wykorzystania tych elementów, wśród których praca jest najbardziej czynnikiem złożonym, najbardziej uzależnionym od psychiki człowieka. Tak więc polityka gospodarcza, właściwa w kraju zamożnym, nie zawsze będzie wskazana w kraju ubogim.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Na którym z tych trzech elementów oprzeć się winna polska polityka gospodarcza? Jest to powszechna, nie od dziś zresztą obowiązująca i ujawniona opinia, że jedynym elementem, przedstawiającym w Polsce ogromne zasoby i możliwości, jest praca. Przy szczupłych bogactwach naturalnych, przy brakach kapitału polska polityka gospodarcza wymagać musi wyrównania tych braków przez pracę. Dla tego celu polityka gospodarcza winna zmierzać do premiowania pracy ludzkiej, właściwej jej organizacji, wzmożenia wydajności. Jak dla kapitału stwarza się warunki rentowności i bezpieczeństwa, tak dla pracy stwarzane być muszą te same warunki rentowności i bezpieczeństwa. Przede wszystkim zaś warunki psychiczne. Cała więc polityka nastawiona być powinna na popieranie pracy. Jeśli zaś polityka gospodarcza jest nastawiona na podniesienie znaczenia pracy, to polityka społeczna — ciągle w polskim rozumieniu warunków — winna być nastawiona na wydobycie możliwie największych wartości ze społeczeństwa z największym dlań pożytkiem. Da się to uzyskać przez przyjęcie zasady, że jedyną legitymacją do awansu społecznego jest wydajna, twórcza, uczciwa praca.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Należy stwierdzić, że sama polityka gospodarcza i życie gospodarcze nie były i nie są jeszcze nastawione na popieranie czynnika pracy. W małym, bardzo małym jeszcze stopniu stała się praca właściwym kryterium dla awansu społecznego. Powoduje to z jednej strony szukanie wszelkich innych legitymacyj oraz zniechęcenie do pracy tych, którzy tych innych legitymacyj uzyskać nie mogą. A przecież Konstytucja nasza daje pod tym względem zupełnie wyraźne wskazania. Uprzywilejowanie pracy w Polsce jest koniecznością gospodarczą, społeczną i polityczną. Ono przywrócić może zbiorowy optymizm, o który tak bardzo chodzi, i zapewnić realizację prawdziwego wyścigu pracy z wszystkimi następstwami śmiałej i owocnej polityki gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Oczywiście, gdy mówię o pracy, to w szerokim tego słowa znaczeniu. Nie chodzi tu o zmechanizowanie pracy, a tym mniej o zmechanizowanie człowieka. Nie jest i nie może być ideałem dzisiejszego człowieka Taylor. Ten tępy niewydajny system zaprzągł człowieka do maszyny, nałożył mu pasek i kółka i przekształcił go w maszynę, co nie szło w parze ani ze zwiększeniem zarobku, ani z powiększeniem czasu wypoczynku. Robotnik stał się trybem, śrubą, kółkiem, w którym na nic uwiędła dusza. Taylor nic był jedynym nowoczesnym organizatorem wyzysku pracy. Oto w połowie 1935 r. rozpoczął się w Zagłębiu Donieckim ruch stachanowski. T. zw. stare normy naukowo - techniczne określały, że wydobycie węgla w ciągu jednej zmiany 6 godzinnej pod ziemią powinno dać 7 ton. Górnik Stachanow wydobył w ciągu 6 godzin 102 tony, następnego dnia 176 ton, później 240 ton. Oto rewolucja w organizacji, powiedzmy, wydajności pracy. Niedługo znaleźli się więksi jeszcze rewolucjoniści. Andrzej Gorbatniuk wydobył w ciągu jednej zmiany w szybie im. Kalinina 405 ton węgla. Rekordy Stachanowa i Diukanowa trzykrotnie przewyższają wydajność pracy w kopalniach w Niemczech przy użyciu młotków pnetumatycznych a wyniki Artnichowa i Stiepanenkowa przewyższają normy niemieckie pięciokrotnie. To dało powód do uogólnienia możliwości człowieka. „Żadnego oglądania się na normy techniczne wydajności pracy — chociażby potrzykroć sprawdzone — ani też na ustaloną według planu zdolność wytwórczą przedsiębiorstw” — czytamy w „Za Industralizacju” z dnia 10 października 1935 r.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Tayloryzm czy stachanizm w Rosji Sowieckiej dał, bo dać musiał, odruchy tenoru w stosunku do stachanowców ze strony ogółu robotników, teroru zresztą tolerowanego zarówno przez władze przedsiębiorstw jak milicję i prokuraturę. Miarą zresztą stosunków dla pracy gospodarstwa sowieckiego jest praca kobiet w przemyśle. Mimo zmniejszenia się zatrudnienia w wielkim i średnim przemyśle w 1934 r. ilość kobiet wzrasta i stanowiła w 1934 r. 36,8% ogółu zatrudnionych. Jest jeszcze dziwniejsze, że w tym państwie praca kobiet jest stosowana i w tych gałęziach, gdzie w innych państwach praca kobiet jest niedozwolona ze względu na zdrowie. I tak w przedsiębiorstwach hutniczych i metalurgii zajętych było w r. 1934 w stosunku do ogółu zatrudnionych 23,5% kobiet w obróbce metali i budowie maszyn, 19,6% w przemyśle górniczo - hutniczym, 31,1% w wydobyciu i Obróbce minerałów. Przyczyna ta sama c wszędzie — niższa płaca. Nawet w przemyśle węglowym, gdzie, zdawałoby się, dla kobiet miejsca być nie powinno, udział ich w stosunku do ogółu robotników w okresie I i II piatiletki potroił się i wyniósł w r. 1934 – 19,3%. W kraju, gdzie tayloryzm święci największy triumf, gdzie się zrodził, robotnicy walczą w tej chwili. Chcą to, co pośpiech czasowi wyrwał, podzielić, chcą odszkodowania za stratę duszy, chcą dywidend za inwestycję własnego życia.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Mówię o wszelkiej pracy mózgu i mięśni — o tej, jaka się toczy w fabryce, w warsztacie rzemieślniczym czy na roli, jak i o tej, która powstaje w samotnych przemyśleniach twórczych inicjatywy gospodarczej, społecznej, kulturalnej, administracyjnej czy artystycznej, o wszelkiej pracy, z której wzrasta bogactwo materii i ruchu.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Na plan pierwszy wysunąć tu należy pracę społeczną, skoro Konstytucja w art. 7 uzależniła uprawnienia jednostki do wpływania na sprawy publiczne od wartości wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego. Jest to niewątpliwie nowe pojęcie pracy społecznej jako obowiązku w służbie publicznej. Powojenne przeobrażenia gospodarcze i socjalne, bezrobocie, słowem wszystko to, co kazało państwu liberalnemu przekształcić się w państwa społeczne, wywołało gruntowną zmianę w pojęciu pracy społecznej. Stała się ona obowiązkiem i służbą, przestała być amatorstwem i przypadkowością. Ani amatorem, ani improwizatorem, a tem mniej dyletantem nie może być współczesny działacz społeczny. Wymagane być musi dobre przysposobienie, rzeczowa zaprawa do pracy, skoro staje się ona dyscypliną i umiejętnością. Działalność społeczna bowiem nabiera z każdym dniem cech powszechności i obejmuje wszystkie dziedziny życia zbiorowego. Wkracza do warsztatów pracy i usiłuje do nich wprowadzić inżyniera społecznego, który by dbał o człowieka nie tylko jako o splot mięśni, lecz jako o twórcę i spożywcę, mającego prawo do radości z postępu produkcji. Chce uczynić z człowieka - maszyny świadomego uczestnika produkcji, Dopomaga w organizowaniu siły zbiorowej związków i wykazuje konieczność szerszych perspektyw wytwórczości. Na wsi szuka sposobów podniesienia poziomu życia rolnika, staje do pomocy w dźwiganiu gospodarki, szuka nowych form pracy i współżycia ludzi. Budzi potrzeby, uświadamia ideały, organizuje siły. Dopóki bowiem nie zjawi się poczucie potrzeby, pragnienie zmiany, nie można ruszyć woli do czynu.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#LeopoldTomaszkiewicz">W ten sposób pogłębia się związek pomiędzy losem i sprawami jednostki, a losem i sprawami ogółu. Ideologia wszelkich ugrupowań społecznych wprowadza uznanie tej wzajemnej zależności. Już przed półtora wiekiem wyrazi! to w jednym zdaniu Staszic: „Społeczność jest jedną moralną istnością, której członkami są obywatele”. Doświadczenie uczy, że nie masz innego sposobu odgrodzenia się od chorób, jak polepszanie stanu zdrowia powszechnego i tępienie źródeł zarazy. Niepodobna też zapewnie rozwoju i trwałości dorobku narodu inaczej, jak przez wciąganie mas w dziedzictwo i współtworzenie kultury. Wydobywanie sił z jednostki i gromad ludzkich — oto istota pracy społecznej. Przez trud i twórczość wszystkich przetwarza ona życie zbiorowe i życie jednostek. Nie ofiamicy, lecz przodownicy działać muszą na wszystkich polach. Przodownik idzie w gromadzie jako współtwórca, a wartość jego pracy znaczy się nie tym, co sam robi, lecz tym, co zdoła dobyć z gromady, w której pracuje.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#LeopoldTomaszkiewicz">To też z radością powitać należy rozwój lwowskiego Studium Pracy Społecznej, powstałego z t. zw. kursów pracy społecznej, założonych jeszcze w r. 1934 oraz warszawskiego Studium Społeczno - Oświatowego. Studium to szkoli narazie dwie grupy młodzieży: kierowników i wychowawców zakładów opiekuńczo-wychowawczych oraz organizatorów życia społecznego, zdolnych do samodzielnego organizowania i wypełniania funkcyj nauczycieli szkół dla dorosłych i młodzieży, instruktorów i fachowców - bibliotekarzy. Należy podkreślić, że lwowskie Studium powstało przy czujnej pomocy Ministerstwa Opieki Społecznej. Wśród organizacyj kształcących działaczy społecznych dla poszczególnych odcinków wymienić winienem jeszcze Uniwersytety Robotnicze im. Adama Skwarczyńskiego oraz uniwersytety wiejskie.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Na tym miejscu zasługuje na podkreślenie powstanie w ostatnich czasach nowej gałęzi socjologii, a mianowicie socjologii wsi. Powstanie tej gałęzi nauki stanowi pierwszorzędną wagę nie tylko dla nauki, ale i naszego życia społecznego, politycznego i kulturalnego, w którym narastające problemy wsi domagają się obiektywnego oświetlenia. Trzeba to tym mocniej zaznaczyć, że pozostawaliśmy w tej dziedzinie bardzo daleko w tyle. Dość wspomnieć, że jedyne, 5-tomowe dzieło o chłopach polskich, które zrewolucjonizowało nauki społeczne w Ameryce i decydująco zaważyło nad rozwojem metod socjalnych w Europie, nie zostało dotąd wydane nawet w skrócie po polsku. Wychowanie nowych kadr działaczy społecznych pozwoli nie tylko zwiększyć wydajność prac społecznych, ale wpłynie niewątpliwie i na uzdrowienie stosunków w organizacjach społecznych, które w tej chwili wykazują bardzo często przerost, rozdrobnienie nadmierne, a w wyniku tego dają małą wydajność pracy, a nawet zniechęcenie do pracy społecznej w ogóle. Oto jest odcinek, który nie zna bezrobocia, gdzie zapotrzebowanie pracy stale wzrasta i rozszerza się.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Mówiąc o pracy jako najważniejszym elemencie bogactwa, mocy i sił dynamicznych Polski, mam na myśli nie tylko jej wartość materialną. Podkreślić chcę przy tym jej rolę dla względów populacyjnych. Wiemy, że tempo naszego przyrostu naturalnego spada bardzo poważnie, wynosiło w ubiegłym pięcioleciu 340 tysięcy głów rocznie wobec 490 tysięcy w latach poprzednich. Przyrost naturalny jednak jest u nas na tyle wielki, że majątek narodowy i dochód narodowy przypadający na głowę spada systematycznie, czyli, że wzrost majątku i dochodu społecznego nie nadąża za wzrostem ludności. A więc Polak systematycznie biednieje, zamiast bogacić się. Wszelkie zatem działania polityki gospodarczej muszą być oceniane z punktu widzenia tego, czy przeciwdziałają one pauperyzacji kraju i jakich używają sił, by dynamikę bogacenia się powiększyć.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Spadek przyrostu można by uważać pozornie za zjawisko pomyślne, gdy jednak ocenimy go również z innych punktów widzenia, nie tylko gospodarczego, wniosek wypadnie zupełnie odwrotnie. Wiemy, że w latach 1921–31 miasta wchłonęły 42,4% ówczesnego przyrostu, w latach zaś 1931 – 36-23,3%. Ludność wsi w okresie 1921 – 31 wzrasta corocznie o 282 tysiące głów, a 1931 – 36 o 261 tysięcy. Wieś więc wzmaga swe przeludnienie równie w latach pomyślnych jak kryzysowych. Miasta zaś nie umieją obronić wsi przed przeludnieniem zarówno w dobrych gospodarczo, jak tym mniej i w gospodarczo złych latach. Potrzebne jest przeto stworzenie nowych warunków pracy i produktywnego zatrudnienia przyrostu ludnościowego. Oto przybywa jedno jeszcze kryterium, dla którego uprzywilejowanie pracy wydaje się wysoce wskazane. Muszą być zatem pracy poświęcone szczególne względy w rozbudowie miast, przemyśle, zwiększeniu ilości warsztatów dla tych, którzy chcą lub muszą pozostać na wsi. Ten ostatni środek jest o tyle najaktualniejszy, że przyrost na wsi trwa i z wyjątkiem Wielkopolski nie słabnie.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Zdajemy sobie sprawę, że w defensywie gospodarczej pozostawaliśmy w tyle poza innymi narodami świata. Rozmiary naszego oficjalnego i nieoficjalnego bezrobocia są przygnębiające. Ale było by niesprawiedliwością mówić o tym, że wszędzie na świecie jest już dobrze pod tym względem. W krajach takich, jak Belgia, Niemcy, Stany Zjednoczone, Szwecja, Wielka Brytania, gdzie na skutek polityki ekspansjonistycznej nastąpiło bardzo widoczne ożywienie gospodarki, bezrobocie utrzymuje się wciąż na niesłychanie wysokim poziomie, zupełnie nieproporcjonalnie do sytuacji gospodarczej. Zwiększenie zatrudnienia nigdzie nie szło w parze z poprawą, jaka zaszła w wytwórczości i handlu, i pomimo ogólnego ożywienia życia gospodarczego wszędzie, nawet w Anglii rząd jest ostro krytykowany za bezsilność w zwalczaniu bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#LeopoldTomaszkiewicz">W związku z tym wszędzie wysunięte zostało zagadnienie czasu pracy. Należy dodać, że postulatowi temu przeznaczono wyłącznie społeczną rolę powiększenia zatrudnienia, bo też rzeczywiście tam, gdzie wprowadzono skro eony tydzień pracy, jak we Włoszech i Stanach Zjednoczonych, nastąpił znaczny spadek bezrobocia. Mimo ożywienia gospodarczego tendencja skracania czasu pracy np. na terenie Stanów Zjednoczonych w dalszym ciągu nie słabnie, a przyznać należy, że znajduje ona wielu zwolenników w przemyśle amerykańskim, zwłaszcza wśród jego kierowników. Warto zwrocie tu uwagę na memoriał o czasie pracy, przyjęty jednogłośnie przez członków państwowej konferencji ustawodawstwa pracy, zwołanej w październiku 1935 r. przez ministra pracy miss Perkins. Czytamy tam, że „w ciągu dwóch lat stosowania kodeksów N. R. A. przemysł amerykański w znacznej swej części przystosował się do systemu 40-godzinnego tygodnia pracy, który dał szczęśliwe wyniki zarówno dla produkcji jak i dla zatrudnienia. W kilku gałęziach przemysłu zastosowano z powodzeniem 36-godzinny tydzień pracy. Można tedy powiedzieć, że wydanie we wszystkich stanach ustaw, ograniczających tydzień pracy do 40 godzin, okazało by się z wielką korzyścią dla pomyślności kraju. A przecież w swym inauguracyjnym przemówieniu prezydent Roosevelt uważał jeszcze za stosowne podkreślić: „Widzę trzecią część narodu nędznie mieszkającą, źle ubraną marnie odżywiającą się. Miarą postępu jest nie to, ile dodajemy do dostatku tych, co mają za dużo, ale to, czy dajemy dość tym, którzy maja za mało”. Od 25 stycznia b. r. obowiązuje w kolejnictwie francuskim 40-godzinny tydzień pracy. Minister robót publicznych uzasadniając tę reformę wskazał na dwa momenty: 1) że reforma ta pozwoli zatrudnić dodatkowo 60 tys. robotników, 2) że umożliwia jej wprowadzenie poważny wzrost dochodów kolei.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Natomiast wzrost czasu pracy zanotować należy w Niemczech. W maju 1934 r. przeciętny czas pracy w przemyśle w Niemczech wynosił 7,64 godzin dziennie. W r. 1935 niektóre działy gospodarki skróciły ten czas. Ale od początku 1936 r. czas pracy znowu wzrasta. W maju 1936 r. wynosił przeciętnie 7, 73 godziny dziennie i osiągnął najwyższy stan od 1932 r. Obecnie ponad 8 godzin dziennie pracują: budowa maszyn, wyrób artykułów metalowych, z wyjątkiem żelaznych, optyka, pewne działy przemysłu mechanicznego, produkcja szkła i papieru. Przemysł inwestycyjny przekroczył już granicę 8 godzin dziennie. W ostatnich miesiącach zaznacza się dalszy powolny wzrost przeciętnego czasu pracy w różnych gałęziach przemysłu, natomiast taryfy płac nie ulegają zmianom. Przedłużanie czasu pracy tłumaczy się tam brakiem fachowców w poszczególnych przemysłach.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#LeopoldTomaszkiewicz">W Polsce sprawa czasu pracy dyskutowana jest od kilku lat, a dyskusja ta uwypukliła zupełnie przeciwstawne sobie opinie stron. Okazuje się też konieczność obiektywnego i szybkiego zbadania możliwości w poszczególnych gałęziach produkcji co do skrócenia czasu pracy oraz możliwego wpływu na zwiększenie zatrudnienia. Sądzę, że do badań tych winni być zaproszeni przedstawiciele zainteresowanych, t. zn. świata pracy i przemysłu. Należy dodać, że postulat skrócenia czasu pracy w Polsce łączony jest nie tylko z efektem zatrudnienia, równie silnie podkreślane bywa znaczenie wpływu takiej reformy na całość socjalnej pozycji pracowników, jak podniesienie zdolności twórczych, poziomu kulturalnego, higieny.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Z czasem pracy łączy się ściśle polityka płac. Istniejąca u nas mozaika w dziedzinie wynagrodzeń za pracę, mozaika, niestety, wybitnie przygnębiająca, narzuca postulat ustalania płac minimalnych. Moglibyśmy pójść śladem rządu węgierskiego, który postanowił, że mają być ustalane urzędowo płace minimalne we wszystkich zawodach, gdzie stawki zarobkowe są szczególnie niskie.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Dyskusja w Komisji Budżetowej toczyła się raczej po linii zagadnień, jakie społeczne warunki nasuwają i których realizacja znajduje się w obrębie działania Ministerstwa Opieki Społecznej, niż wokół cyfr budżetowych. Jest to tym uzasadnione, że cyfry budżetowe nie pozostają przecież w żadnym stosunku do rozmiarów potrzeb społecznych kraju i nie mogą być uważane za miarodajną ilustrację ani możliwości, ani nawet zakresu konieczności działań polityki społecznej. Należy bowiem stwierdzić, a podkreślała to dyskusja w komisji kilkakrotnie, że Ministerstwo Opieki Społecznej czyni znacznie więcej i czynić musi, niż na to środki finansowe pozwalają. Brak środków uzupełnia wysokie poczucie obowiązku i odpowiedzialności w poszczególnych działach pracy Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Uwypuklił się nieustanny postęp w służbie zdrowia. Zanotowano tu szereg pozytywnych inicjatyw. Nie tylko bowiem rozwijano dalej sieć placówek zdrowotnych, zwłaszcza w dziedzinie zwalczania chorób społecznych, ale wprowadzono duże inowacje, posiadające wielkie znaczenie dla oceny zdrowia zwłaszcza młodzieży, mianowicie w dziedzinie opieki lekarskiej nad młodzieżą akademicką, w czym Polska przoduje innym państwom. Badania zapisujących się na wyższe uczelnie mają charakter obowiązkowy oraz otoczenie opieką lekarską zagrożonych gruźlicą, w poradniach przeciwgruźliczych; odsetek bowiem zagruźliczenia młodzieży akademickiej jest ciągle wysoki. Należy zaznaczyć pewną poprawę w ostatnim roku. Również zasługuje na zaznaczenie sporządzanie statystyki z badań poborowych. Badania te dają bowiem najszerszy bodaj dostęp do analizy warunków zdrowotnych wśród najszerszych rzesz młodzieży i pozwalają wysnuć odpowiednie wnioski dla praktycznej polityki w dziedzinie zdrowia. Dużo uwagi poświęciła komisja zagadnieniu lecznictwa na wsi, brakowi lekarzy na wsi oraz stanowi zdrowotnemu chłopów. Wysunięto też postulat rozszerzenia i pogłębienia pracy lekarzy na wsi, której braki chce się uzupełnić kierowaniem stypendystów pochodzących ze wsi po ukończeniu studiów na kilka lat w ośrodki wiejskie. Powiększenie kredytów na służbę zdrowia przyjęto z zadowoleniem. Pragnę przy tym zaznaczyć, że przedsiębiorstwa Państwowego Zakładu Higieny wykazują nadwyżkę dochodów nad rozchodami z wyjątkiem Instytutu Higieny Psychicznej. Trzeba stwierdzić, że nadwyżka ta ma tendencję rosnącą. Wydaje się zatem właściwe zalecenie, by nadwyżka ta została obrócona na potanienie surowic i szczepionek. Trudno bowiem Zakład Higieny uznać za instytucję zarobkującą. Nie widzę natomiast żadnego uzasadnienia ani formalnego, ani moralnego dla stwarzania w dziale tym etatu IV grupy uposażenia i sądzę, że wyzyskany być nie powinien.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Podobnie jak w roku ubiegłym inspekcja pracy była przedmiotem szczególnej uwagi komisji. Jeszcze raz podkreślono, że obowiązki jej rozszerzają się stale, podczas gdy ilość inspektorów do obsługi tych obowiązków ulega bardzo nieznacznym zwiększeniom. Powiększenie nowe o 32 etaty inspekcji powitano z uznaniem oraz wiarą, że jest to początek poważniejszej rozbudowy inspekcji. Rozbudowa ta wydaje się tym bardziej na czasie, iż w związku z realizacją opracowywanych przez Izby ustaw o umowach zbiorowych oraz rozjemstwie, wyłaniają się dla inspekcji nowe w wielu okręgach bardzo poważne i wymagające systematycznej a głębokiej pracy zadania. Omawiając zagadnienie inspekcji pracy i ustawodawstwa ochronnego, szereg mówców postawił sprawę scalenia ustawodawstwa społecznego w całym Państwie.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Przyjęcie ustaw o umowach zbiorowych i rozjemstwie oraz rozszerzenie kompetencji inspektorów pozwoliłoby ustawodawstwo to zespolić oraz znieść podziały, jakie jeszcze z tytułu zaborczych ustawodawstw na poszczególnych ziemiach istnieją. Upływający termin konwencji genewskiej w r. b. czyni ten postulat w czasie jeszcze bardziej konkretnym.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Sytuacja ubezpieczeń społecznych znalazła także swe miejsce w dyskusji. Na pierwszy plan wysunięta została opinia, iż ubezpieczenia, jeśli mają spełnić ową wielką społeczną rolę, muszą być oparte na zasadzie powszechności. Bez niej pozbawione są możliwości zaspokojenia potrzeb najdotkliwszych, skazane na szukanie oszczędności kosztem świadczeń przede wszystkim, co, oczywiście, podkopywać musi samą istotę ubezpieczenia, a już zupełnie iluzoryczną czyni wszelką działalność w szerszym znaczeniu, jak stosowanie profilaktyki, organizowanie na szerszą skalę opieki nad matką i dzieckiem, wreszcie organizowanie wczasów pracowniczych. Zaległości składkowe wywołały zdecydowane potępienie dla wszystkich tych, którzy je zawinili. W tym rozumieniu komisja przyjęła rezolucję, domagającą się zahamowania procesu narastania zaległości oraz pociągnięcia winnych do odpowiedzialności. Podważają one bowiem poważnie możliwości wywiązywania się ubezpieczeń z ich zobowiązań. Dodać muszę, że zaległości te wynosiły w r. 1934 286 milionów złotych. Mimo odpisania na skutek oddłużeń z samych ubezpieczalni tylko 21 milionów złotych rok 1935 zamknął się jeszcze tą samą cyfrą 286 milionów zł, a bez odpisów dla wszystkich ubezpieczeń zaległości wyniosłyby 320 milionów złotych. Sytuacja finansowa ubezpieczeń jest rzeczą znaną. Powszechną troskę budzi los ubezpieczenia pracowników umysłowych, gdzie składka została za nisko skalkulowana i gdzie dla zapewnienia podstaw ubezpieczenia należałoby ją podnieść do 12%.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Z naciskiem podkreślono niewłaściwość zadłużenia się Skarbu u lekarzy z tytułu leczenia funkcjonariuszów państwowych wypowiadając opinię, że zadłużenie to powinno jak najprędzej zniknąć. Stanowi ono już wysoką pozycję i należy wyrazić nadzieję, że Skarb dołoży starań, by możliwie rychło uiścić się z zobowiązań wobec lekarzy.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Sporo czasu poświęcono działalności Funduszu Pracy, bezrobociu oraz akcji Pomocy Zimowej, akcentując niskie dotacje na rzecz Funduszu Pracy, które w opinii komisji są zupełnie nie wystarczające wobec sytuacji na rynku pracy. Fundusz Pracy, powołany do życia jako czynnik inicjatywy gospodarczej i jej motor, nie może pozostać jedynie funduszem bezpieczeństwa. Ma on obowiązek podejmowania działania gospodarczego na dłuższą metę, w sposób planowy i uzasadniony równie gospodarczymi, jak i społecznymi potrzebami kraju. Skoro się godzimy na to, że skutecznie walczyć z bezrobociem można tylko przez podejmowanie celowych gospodarczo robót, to nie możemy narzucić Funduszowi wyłącznej roli karetki pogotowia. Byłoby to skazaniem środków Funduszu na krótkotrwałe spożycie, po którym nie zostaje żaden trwalszy pożytek. Byłoby to zastosowaniem sprzecznej z postulatami produktywności pracy zasady, którą ci, którzy swymi składkami tworzą Fundusz, na pewno uszczęśliwieni by nie byli. Byłby to wtedy Fundusz jałmużny, czy zasiłku, a nie pracy. Podkreślano też wydatnie wielką rolę Funduszu w zakresie przeszkalania przysposobienia zawodowego bezrobotnych oraz usamodzielnienia zdeklasowanych pracowników w dziedzinie rzemiosła, chałupnictwa itp.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Organizowanie siłami społeczeństwa akcji Pomocy Zimowej uznano jako formę właściwą i celową, przy czym uwypuklano konieczność udziału czynnika obywatelskiego w tej akcji w należytym rozmiarze. Należy zaznaczyć, że ofiarność społeczeństwa, zawsze pewna, i obecnie nie zawiodła i dała jako skutek niewątpliwe zapewnienie spokoju i bezpieczeństwa, przynosząc znaczną pomoc bezrobotnym. Spodziewać się też należy, że w dalszym ciągu ofiarność ta do końca okresu zimowego utrzyma się na wysokim poziomie. Uznano za wymagające rozważenia zagadnienie, czy organizowanie pomocy zimowej nie powinno mieć charakteru bardziej systematycznej, w porę przygotowanej pracy, tak, by we właściwym czasie można z pomocą śpieszyć. Nikt się bowiem nie łudzi, że bezrobocie pewnego pięknego a bliskiego dnia zniknie zupełnie, że ilość pracy będzie wystarczająca do obdzielenia nią wszystkich poszukujących jej w należytych rozmiarach. Ilość biedy w Polsce jest ogromna, a w wielu mieszkaniach nawet i pracujących robotników pomoc w zimie jest nieodzowna. Podjęcie przeto dość wcześnie organizacji takiej akcji i zapewnienie jej środków oraz opanowanie całego aparatu zbiorczego i rozdzielczego wydaje się bardzo wskazane.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Poruszono też sprawę emigracji i konieczność zespolenia całej opieki nad emigracją i reemigracją w Ministerstwie Opieki Społecznej. Przemawia za tym nie tylko wzgląd na politykę populacyjną, rynek pracy i badanie materiału emigracyjnego i reemigracyjnego, ale i konieczność scalenia i zintensyfikowania opieki socjalnej nad wychodźctwem. Ostatnio posiadamy spore trudności w rozwiązaniu sprawy rent starczych robotników polskich we Francji, leczenia i utrzymywania chorych nieuleczalnie itp. Sprawa ta może być załatwiona wyłącznie przez umowy między Polską, Niemcami i Francją, gdyż, jak wiadomo, znaczna część tych obywateli przeszła z Nadrenii do Francji. Odpowiednim materiałem statystycznym dysponuje jedynie Ministerstwo Opieki Społecznej i ono winno mieć możność bezpośredniego ingerowania w tę sprawę.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Na koniec zatrzymałem sprawozdanie z najważniejszej bodaj części dyskusji Komisji Budżetowej. Dotyczyła ona pozycji, roli Ministerstwa Opieki Społecznej oraz całości polityki społecznej Państwa, która zdaniem komisji winna mieć w Ministerstwie Opieki Społecznej oparcie stałe oraz zdecydowaną a konsekwentną realizację. Tymczasem poszczególne ministerstwa starają się zagadnienia socjalne rozwiązywać tak, jak to potrzebie chwili odpowiada. Rzeczywistość nasza mówi, że polityka społeczna zależna jest nie od interesu Państwa i jego przyszłości, lecz jest bardzo często rzeczą przypadku, lub osobistego stosunku do tych zagadnień poszczególnych kierowników, kierowników przedsiębiorstw. Jeśli zaś idzie o prywatne życie gospodarcze, zależy ono od dobrej czy złej woli dyrekcji poszczególnych zakładów. Polityka płac, stosunek do ubezpieczeń, urządzenia społeczne i kulturalne w różnych zakładach nawet państwowych, ba, stosunek do Funduszu Pracy, do ruchu zawodowego, wszystko to przedstawia obraz chaosu i stwierdzonego braku jednolitej idei kierunkowej, a często i jednego celu. Tymczasem w Polsce przy jej geopolitycznym położeniu, przy jej zasobach naturalnych i braku kapitałów, polityka społeczna decydująco wpływa na kształtowanie się stosunku obywatela do Państwa, o wyzwoleniu i spożytkowaniu jego sił i zdolności twórczych.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Polityka społeczna Polski musi być aktywna, pełna inicjatywy, wrażliwa na zjawiska, zjawiska te uprzedzająca, stwarzająca fakty, które by umożliwiały wyładowanie się napięć sztucznie tworzonych, czy naturalnym rzeczy biegiem wzbierających. Ośrodkiem badania wniosków z rzeczywistości wynikających oraz realizowania ich winno być Ministerstwo Opieki Społecznej, z którego co rychlej zniknąć winien charakter i nazwa tylko opiekuństwa, będącego jednym tylko, ale nie najważniejszym fragmentem pracy Ministerstwa. Musi w tym Ministerstwie nastąpić naprężenie woli pracy wewnętrznej i kapitalne rozszerzenie horyzontu. Winno ono stanowić zwartą całość, a nie tylko administracyjny związek służb, jeśli ma dokonać prac społecznych o decydującym dla Państwa znaczeniu, jeśli ma się stać akumulatorem elementów społecznej polityki Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Ta polityka społeczna ma za cel rozwinięcie wszystkich sił żywotnych, wszystkiej energii twórczej w narodzie. Źródłem tych sił będzie idea nowej Polski, idea, której przyjęcie daje narodowi właściwą treść życia. Wielki prąd odrodzenia przypłynąć musi przez piersi wszystkich Polaków, szczególnie młodzieży polskiej i dobyć z nich nurt wiary w wartość pracy, jej owocność, jej wieczną trwałość. Zmierzać do tego musi wszystko, co tworzy charakter — szkoła, literatura, polityka.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Realnym wyrazem i pomocą dla tej wiary i sił jest kontrolowana przez Państwo twórczość gospodarcza, która winna dać dobrobyt ogółowi i człowieka godną egzystencję jednostce. By człowiek w Polsce widział w Gdyni, Rożnowie, Porąbce czy Mościcach, w nowych szosach i1 nowych transmisjach sił coś więcej niż ośrodek zarobku, niż techniczne czy gospodarcze urządzenia, by w nich widział wielkość własną i wielkość własnego narodu i poczuł w sobie dumę z przynależności do niego. To jest bowiem największy akumulator obronności. Człowiek pracujący musi się do tego celu przedzierzgnąć ze zgnębionego i wydziedziczonego w człowieka współtworzącego wspólne dobro — a w nim własne szczęście. A egoizm człowieka gospodarującego ukorzyć się musi przed nakazami państwa społecznego, by na ich widok odrodził w sobie entuzjazm i żądzę wyścigu pracy.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie części 14 preliminarza budżetowego wraz z przyjętymi przez Komisję Budżetową rezolucjami.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#StanisławCar">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań z miejsca do p. sprawozdawcy.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(P. Zakrocki: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#StanisławCar">Głos ma p. Zakrocki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#LudwikZakrocki">Akcja pomocy zimowej zaspokaja tylko część rzeczywistych potrzeb. Przyczyną tego są zbyt szczupłe środki materialne, jakie ma komitet do rozporządzenia. Pomimo dużej ofiarności znacznej części społeczeństwa trzeba stwierdzić, że dość wielka część mająca nieraz wielkie finansowe możliwości nie poczuwa się do obowiązku dobrowolnego opodatkowania się na pomoc zimową albo czyni to raczej formalnie dla przyzwoitości.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#LudwikZakrocki">Zapytuję Pana Ministra Opieki Społecznej i proszę Go uprzejmie o wyjaśnienie, czy nie uważa za wskazane, aby w miejsce dobrowolnego opodatkowania na pomoc zimową wprowadzić dodatki do istniejących podatków i w ten sposób stworzyć obfite nieraz a dotąd niewykorzystane źródła, wprowadzić sprawiedliwe obciążenie całego społeczeństwa i zwiększyć rozporządzalne na ten cel fundusze.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie/)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławCar">Zwracam Panu Posłowi uwagę, że art. 61 regulaminu mówi tylko o krótkich zapytaniach, które mogą być skierowane do p. sprawozdawcy, a zapytanie Pana Posła było skierowane do p. Ministra. Mimo to zapytuję Pana Sprawozdawcę, czy może udzielić odpowiedzi na to pytanie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Zagadnienie poruszone przez p. Zakrockiego jest natury tak szerokiej, że wymagałoby specjalnej decyzji samej Izby. Jest to sprawa nałożenia nowego podatku, która wymaga ustawowego załatwienia. Mam wrażenie, że nie byłoby wskazane rozważanie teraz tego zagadnienia i skierowanie całej dyskusji na tory wyłącznie tworzenia nowych podatków.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(P. Michałowski: Proszę o głos w sprawie krótkiego zapytania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Michałowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#StanisławMichałowski">W budżecie Funduszu Pracy figuruje kwota 35 milionów złotych na zatrudnienie bezrobotnych, a poza tym 50 milionów złotych ma Fundusz Pracy w ustawie inwestycyjnej. Pragnąłbym się dowiedzieć, czy należy rozumieć te dwie pozycje w ten sposób, że razem na zatrudnienie bezrobotnych przeznacza się 85 milionów złotych, czy też te 50 milionów złotych zawiera te drugie 35 milionów złotych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławCar">Zapytuję Pana Sprawozdawcę, czy może udzielić odpowiedzi na zapytanie p. posła Michałowskiego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Suma 50 milionów złotych jest kumulacją wszystkich środków, jakimi Fundusz Pracy rozporządza.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Głosy: Bardzo skromna.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#StanisławCar">Więcej krótkich zapytań nikt nie zgłasza? Zarządzam rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#StanisławCar">Głos ma p. Minister Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#StanisławCar">Minister Opieki Społecznej p. Kościałkowski: Na Komisjach Budżetowych Sejmu i Senatu złożyłem obszerne sprawozdania z dokonanych prac w zakresie zagadnień wchodzących w orbitę działania powierzonego mi resortu. Dzisiaj pragnąłbym naszkicować Wysokiej Izbie problemy, do których w chwili bieżącej przywiązuję najwyższą uwagę.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#StanisławCar">Musimy sobie uświadomić, że Rzeczpospolita Polska to już dziś 34 miliony mózgów, serc i rąk do pracy, stanowiących Państwo, posiadających swe prawa i obowiązki. Z tytułu mej pracy ponoszę w dużym stopniu bezpośrednią odpowiedzialność za to, aby ten żywy człowiek, tworzący Naród i Państwo Polskie, budujący wielkość i moc Rzplitej był człowiekiem zdrowym i silnym fizycznie, a przeto i moralnie. Taki tylko bowiem człowiek, pełen zdrowia fizycznego, tężyzny moralnej może w czasach pokoju „Polskę podciągnąć wzwyż”, a w wojennej potrzebie być dobrym żołnierzem, musi mieć on jednak pracę dającą mu odpowiednie warunki wychowania i rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#StanisławCar">Dlatego też obok wielkiego problemu opieki nad matką i dzieckiem, opieki nad zdrowiem obywatela, wysuwa się na czoło problem zatrudnienia i warunków pracy. Daleko wybiega za ramy możliwości jednego resortu realizacja celu, jakim jest dostarczenie chleba dla wszystkich, stwierdzić jednak mogę, że zgodną jest ona z zasadniczymi założeniami polityki całego Rządu. Idzie też ona po linii oświadczenia, jakie w tej Wysokiej Izbie złożył p. Premier Sławoj-Składkowski w chwili pierwszego zetknięcia się z Izbami ustawodawczymi.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#StanisławCar">Nie może zresztą być inaczej, jeśli chcemy realnie oceniać sytuację, w jakiej znajduje się nasz kraj i na jej podstawie ocenić hierarchię potrzeb socjalnych.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#StanisławCar">Musimy więc wytężyć wszystkie siły, musimy złamać wszystkie opory, by dać ludziom pracę, a pracę tę otoczyć należną opieką.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#StanisławCar">Z ducha nowej Konstytucji wynika wielka rola, jaka ma w nowej Rrzeczypospolitej przypaść pracy i inicjatywie społecznej. Ustawa konstytucyjna określa wyraźnie rolę twórczości jednostki, pracy zespołowej, jak wreszcie wysiłku całego pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#StanisławCar">Mówi ona: „Praca jest podstawą rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej”, i że „Twórczość jednostki jest dźwignią życia zbiorowego”.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#StanisławCar">Z drugiej strony postanawia, że „Państwo roztacza opiekę nad pracą i sprawuje nadzór nad jej warunkami”, że zapewnia ono społeczeństwu swobodny rozwój, a gdy tego dobro powszechne wymaga, nadaje mu kierunek lub normuje jego warunki”, wreszcie w art. 9 postanawia, że „Państwo dąży do zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnym współdziałaniu na rzecz dobra społecznego”.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#StanisławCar">Państwo więc na mocy obowiązującej ustawy konstytucyjnej nie ogranicza się jedynie do roli obserwatora wysiłków jednostek, czy stróża poczynań społecznych. Zajmuje w stosunku do pracy jednostki, grupy czy społeczeństwa całego — postawę czynu.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#StanisławCar">Potrzeba tego pilnego stosunku Państwa, a więc Rządu wynika oczywiście nie tylko z przepisów ducha nowej Konstytucji. Jest ono koniecznością spowodowaną napięciem walki poszczególnych warstw i grup społecznych o udział w dochodzie społecznym.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#StanisławCar">Drogą właściwego powiązania polityki socjalnej z gospodarczą chcemy pchnąć problem zatrudnienia na właściwą drogę. W dyskusji nad planem inwestycyjnym Rządu konieczność tego powiązania jaskrawo uwypukliła się. Wchodzimy w okres poprawiającej się koniunktury, wykorzystanie przeto chwili bieżącej jest szczególnie ważne. Nie wolno tracić ani jednej chwili, gdyż trudno jest dziś przewidzieć wiele będziemy mieli czasu na skok wzwyż.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#StanisławCar">Emigracja. Od chwili odzyskania niepodległości Państwa przybyło nam w drodze naturalnego przyrostu 8 mil. ludności, z czego od chwili rozpoczęcia się kryzysu 3,5 miliona. Dość poważnie oddziaływujący w swoim czasie na rynek pracy ruch emigracyjny załamał się prawie całkowicie. W r. 1932 emigracja zamorska osiągnęła swe minimum, tj. 10 tys. emigrantów. W latach ostatnich jedynie sezonowa emigracja robotników rolnych do Łotwy dała 20 tys. ludzi. Stosunek zaś emigracji i reemigracji do Francji był wybitnie niekorzystny dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#StanisławCar">Tym nie mniej sprawa emigracji stanowi po kwestii uprzemysłowienia kraju najważniejszy punkt programu zmniejszenia bezrobocia. Wprawdzie nie jest rzeczą możliwą, by rozmiary emigracji doszły do poziomu z lat przedwojennych, tym nie mniej wydaje się prawdopodobne, iż w najbliższej przyszłości, w miarę poprawy koniunkturalnej, otworzą się w tym zakresie lepsze perspektywy.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#StanisławCar">Problem zatrudnienia. Istnieje w Polsce zarówno w miastach, jak i na wsi wielka rezerwowa armia pracy. Zbędni, nie mający pełnego zatrudnienia na wsi, ciągną do miasta szukając pracy. Długo jeszcze niedostateczna chłonność miast naszych i przeludnienie ich bezrobotnymi nie da im pracy. Należy więc drogą intensyfikacji warsztatów rolnych, drogą naprawy ustroju rolnego, drogą zwiększenia uprawnych obszarów, wyrwanych nieużytkom, wreszcie drogą rozwinięcia przemysłu chałupniczego na wsi powstrzymać zbyt szybki marsz poszukujących pracy ze wsi do miast.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#StanisławCar">Długotrwałe bezrobocie w miastach niesie ze sobą niejednokrotnie znamiona wstrząsającego tragizmu. Z bezrobociem tym wiąże się nie tylko zagadnienie zdrowia fizycznego i utraty zdolności do pracy, ale bodajże jeszcze ważniejsze zagadnienie natury moralnej. Musimy sobie zdać sprawę, że nie może być zdrowia moralnego tam, gdzie panuje już od lat kilku zastraszająca nędza. Szybka naprawa istniejącego stanu rzeczy nie jest możliwa. W nad wyraz skomplikowanych warunkach populacyjnych, politycznych i gospodarczych Polski współczesnej i jej stosunków z innymi krajami jedno minister siwo ani nawet cały rząd nie są w możności znaleźć cudownego rozwiązania dla trudności spiętrzonych na rynku pracy. Nie będąc w stanie zatrudnić wszystkich musimy przepracować jak najgruntowniej zagadnienie podziału pracy pomiędzy potrzebujących.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#StanisławCar">Aktualną sprawą w zakresie podniesienia zatrudnienia przy niedostatecznym wzroście produkcji jest sprawa skrócenia czasu pracy. Ale droga ta najeżona jest dużymi niebezpieczeństwami. W warunkach naszego słabego, częstokroć rozbudowującego się przemysłu zachodzić musi troska przede wszystkim o szybkość jego rozwoju i trwałość produkcji.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#StanisławCar">W przeszłości — stosunkowo niedawnej — postulat 8 godzinnego dnia pracy opierał się na przesłankach zdrowotnych i humanitarnych: na prawie każdego człowieka do 8 godzin snu i 8 godzin wypoczynku. Chwila dzisiejsza wysuwając hasło dalszego skrócenia czasu pracy poza optimum 8 godzin czyni to w pierwszym rzędzie z pobudek natury gospodarczej dla obdzielenia większej liczby pracowników istniejącym kontyngentem pracy.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#StanisławCar">Nie brak już w tym zakresie ważnych i zasługujących na uwagę prób w niektórych państwach: we Francji, Belgii, Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Zagadnienie skróconego czasu pracy, ujęte od strony bezrobocia, stanowi również od kilku lat przedmiot zainteresowania Międzynarodowego Biura Pracy. Badania nad tą kwestią objęły już poważną ilość przemysłów, w kwietniu zaś odbędzie się w Waszyngtonie konferencja dotycząca czasu pracy w przemyśle włókienniczym, która zajmie się całokształtem zagadnień tego przemysłu wraz ze sprawą surowców.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#StanisławCar">Wiele państw natomiast nie dąży wcale do skrócenia czasu pracy, lub czyni to w sposób, który w praktyce nie zmniejsza efektywnego dnia roboczego. Nie skrócił czasu pracy żaden z naszych bezpośrednich sąsiadów, ani też największy partner i konkurent polskich dostaw węglowych — Wielka Brytania.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#StanisławCar">Nasze organizacje robotnicze wysunęły na pierwszy plan skrócenie czasu pracy w górnictwie węglowym pod hasłem zapewnienia zatrudnienia i zarobku możliwie dużej liczbie robotników w drodze podziału istniejącego kontyngentu pracy, przy jednoczesnym pozostawieniu bez zmiany tygodniowego zarobku robotnika. Stosownie do enuncjacji p. Prezesa Rady Ministrów z listopada roku ubiegłego wniosłem do Wysokiego Sejmu projekt odpowiedniej ustawy, która już w najbliższą środę wchodzi pod obrady komisji sejmowej. Niezwłocznie po jej uchwaleniu wydam należne zarządzenia.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#StanisławCar">Wiem, że w poczuciu swej bezsilności wobec gnębiącej Polskę klęski bezrobocia, robotnicy przywiązują duże znaczenie do wyników skrócenia czasu pracy. Właśnie dlatego musimy podejmowaną reformę tak ostrożnie przeprowadzić, aby nie przyniosła ona w rezultacie poczucia zawodu. Było by bowiem nieszczęściem, gdyby skrócenie czasu pracy w dalszych swych skutkach pociągnęło za sobą pomniejszenie stanu zatrudnienia w warsztatach produkcyjnych. Trzeba przeto z całą rozwagą zbadać sposoby, które zapewniłyby reformie skuteczność, a zarazem przeciwdziałały ujemnemu jej oddziaływaniu na życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#StanisławCar">Zdając sobie sprawę z dziejowego znaczenia reformy skrócenia czasu pracy, utworzyłem pod własnym przewodnictwem specjalną komisję, złożoną z podsekretarzy stanu resortów: Spraw Wewnętrznych, Przemysłu i Handlu, Skarbu, Rolnictwa i Spraw Wojskowych. Komisja ta przepracowuje wszechstronnie zagadnienie związane ze sprawą skrócenia czasu pracy.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#StanisławCar">Każdy krok w tym zakresie, jak już wspomniałem wyżej, musi mieć na uwadze, aby dalsze jego skutki nie obróciły się przeciwko Państwu, przeciwko życiu gospodarczemu, a przede wszystkim, ażeby nie obróciły się przeciwko robotnikom, w których interesie podejmowana jest reforma.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#StanisławCar">Potrąciwszy ubocznie o sprawę dumpingu socjalnego, nie mogę pominąć naszych stosunków z Międzynarodowym Biurem Pracy, które postawiło sobie za cel przeciwdziałanie temu dumpingowi w drodze konwencyj ustalających socjalne standarty ustawowe w poszczególnych państwach. Do utrwalenia wpływów Polski w łonie organizacji przyczynił się szczególnie nasz udział w Radzie Administracyjnej Międzynarodowego Biura Pracy. Mandat w Radzie przypada nam od samego początku istnienia instytucji genewskiej w drodze wyboru, dokonywanego przez rządy państw reprezentowanych na Międzynarodowych Konferencjach Pracy. A chociaż można wyrazić ubolewanie, że mimo swego gospodarczego i społecznego znaczenia Polska nie jest zaliczona do grupy państw, piastujących w myśl Traktatu Wersalskiego mandat stały, to jednak nie należy zamykać oczu na fakt, że stale powtarzający się jej wybór jest dowodem zaufania i zrozumienia przez inne państwa roli, zajmowanej przez nas w Europie.</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#StanisławCar">Na tegorocznej Międzynarodowej Konferencji Pracy odbędą się znowu wybory do Rady Administracyjnej. Daję tu wyraz nadziei, że Polska w dalszym ciągu powołana będzie do piastowania posiadanego w Radzie mandatu.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#StanisławCar">Przechodzę do zagadnienia młodego pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#StanisławCar">Wspomniałem, że od chwili odzyskania niepodległości o 8 mil. rąk i mózgów wzrosły nasze siły państwowe. Nie może im zabraknąć pracy, musimy im stworzyć warunki bytowania, dające Państwu gwarancję ich fizycznego i moralnego zdrowia. Wytwarzanie całej warstwy społecznej, która nigdy nie pracowała, a która wskutek tego pozbawiona jest wszelkiej dyscypliny, wynikającej z wypełnionych obowiązków, przeczyłoby najelementarniejszym zasadom rozwoju państwowego i społecznego.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#StanisławCar">Polityka zatrudnienia winna iść w szczególności po linii stopniowego odmładzania naszej aparatury gospodarczej chociażby nawet kosztem roczników starych. Wiąże się z tym polityka emerytalna robotników oraz polityka pośrednictwa pracy. Istnieje bowiem paląca konieczność przeprowadzenia studiów regionalnych nad nasyceniem rynku pracy w poszczególnych dzielnicach w zakresie nowych zawodów, a następnie wykorzystanie tych danych do skierowania na właściwe tory migracji wewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#StanisławCar">Zatrudnienie młodzieży. Z takich trosk najbardziej palących zrodził się w swoim czasie u nas, jak i gdzieindziej, eksperyment zespołowego zatrudniania młodzieży bezrobotnej przez Fundusz Pracy. W poszukiwaniu form organizacyjnych, któreby tej akcji zapewniły lepszy rozwój w przyszłości, została ona przekazana Ministerstwu Spraw Wojskowych, przy zarezerwowaniu Ministrowi Opieki Społecznej wpływu na zaciąg młodzieży do służby pracy i na warunki jej pracy. Ograniczone środki finansowe na te cele powodują, że cała ta akcja znajduje się jeszcze wciąż właściwie w zarodku.</u>
          <u xml:id="u-12.31" who="#StanisławCar">Istnieje jednak cały szereg możliwości poprawy bytu ludności Rzplitej, które wymagają nieraz bardzo nikłych wysiłków gospodarczych, a w efekcie mogą dać wielki rezultat społeczny. Chodzi tu przede wszystkim o zadbanie o potrzeby kulturalne sfer pracowniczych.</u>
          <u xml:id="u-12.32" who="#StanisławCar">Do tej kategorii zagadnień należą wczasy robotnicze. Robotnik czy nawet pracownik umysłowy pozostawiony sam sobie tylko wyjątkowo potrafi i jest w możności zorganizować racjonalnie czas swego codziennego odpoczynku po pracy, zużytkować właściwie niedzielę i dni świąteczne oraz okresy urlopów. Należy go wyprowadzić z jego ciasnego i dusznego mieszkania na powietrze i słońce, umożliwić mu wyjazdy na krótkie wycieczki lub na obóz, dać mu możność uczęszczania do teatru, na koncerty, do bibliotek. Przy racjonalnej organizacji wszystek wolny czas pracownika — całe jego wczasy mogą być wykorzystane dla odnowienia sił fizycznych i zdolności do dalszej pracy, a obok tego dla wszechstronnego rozwoju umysłu.</u>
          <u xml:id="u-12.33" who="#StanisławCar">Nie wydaje mi się, aby praca planowa nad wczasami pracowniczymi wymagała koniecznie stworzenia specjalnej organizacji za wzorem Niemiec i Włoch.</u>
          <u xml:id="u-12.34" who="#StanisławCar">Zamierzam przystąpić do realizowania tych planów w praktyce za pośrednictwem działających już dziś na tym polu organizacyj i instytucyj społecznych, samorządowych i państwowych.</u>
          <u xml:id="u-12.35" who="#StanisławCar">Przechodzę teraz do omówienia najważniejszych prac ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-12.36" who="#StanisławCar">Poważniejsze znaczenie dla stosunków wewnętrznych posiadają dokonane w roku ubiegłym posunięcia ustawowe na odcinku zabezpieczenia na wypadek bezrobocia. Umożliwiły one korzystanie z zasiłków poważnym zastępom bezrobotnych, którzy dotychczas pozbawieni byli tych uprawnień. Wprowadzenie tej zmiany udostępniło korzystanie z zasiłków ok. 60 tys. robotników.</u>
          <u xml:id="u-12.37" who="#StanisławCar">Rozporządzenie Ministra Opieki Społecznej z listopada ubiegłego roku zmniejszyło czasowo w odniesieniu do niektórych kategoryj robotników sezonowych liczbę dni pracy, uważanych za tydzień podlegania obowiązkowi zabezpieczenia na wypadek bezrobocia. Wreszcie wydane przeze mnie w lecie ubiegłego roku zarządzenie zniosło różnicę w zakresie obowiązku ubezpieczenia między robotnikami zatrudnionymi z pożyczek Funduszu Pracy i z dotacyj tejże instytucji; ci ostatni nie podlegali poprzednio obowiązkowi zabezpieczenia. Dało to bezrobotnym zwiększenie zasiłków o przeszło 7 mil. zł.</u>
          <u xml:id="u-12.38" who="#StanisławCar">Wymienione przeze mnie akty prawne, w połączeniu z pomocą zimową, z której zdawałem sprawozdanie przed Komisjami Budżetowymi Izb prawodawczych, przyczyniły się niewątpliwie do ulżenia doli bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-12.39" who="#StanisławCar">Początkowy okres poprawy koniunkturalnej jest zawsze okresem szczególnie wielkiego napięcia społecznego. Ustępuje apatia, budzą się nowe potrzeby, które rosną szybciej, niż fala poprawy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-12.40" who="#StanisławCar">Niewątpliwie dodatnie znaczenie będą posiadały ustawy o układach zbiorowych i o nadzwyczajnych komisjach rozjemczych, których projekty przedstawione zostały Wysokim Izbom do rozpatrzenia. Dadzą one możność skierowania wszelkich sporów o płacę na drogę jak najbardziej rozważnego i spokojnego rozstrzygnięcia.</u>
          <u xml:id="u-12.41" who="#StanisławCar">Pierwsza z tych ustaw załatwi jedna z największych bolączek odczuwanych przez zorganizowany ruch zawodowy, mianowicie lojalną konkurencję uprawianą kosztem płac robotniczych przez pracodawców niezrzeszonych. Umożliwiając nadanie układom mocy powszechnie obowiązującej ustawa zapobiegać będzie licznym zatargom, które wynikając w drobnych przedsiębiorstwach doprowadzają częstokroć do zajątrzenia stosunków między pracodawcami a pracownikami w całym okręgu.</u>
          <u xml:id="u-12.42" who="#StanisławCar">Drugim projektem, który po zrealizowaniu go w formie ustawy będzie stanowił skuteczne narzędzie interesu społecznego, jest projekt noweli do rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r. o nadzwyczajnych komisjach rozjemczych do załatwiania zatargów zbiorowych pomiędzy pracodawcami a pracownikami w przemyśle i handlu. Dotychczas w każdym wypadku zatargu wymagającego interwencji czynników rządowych zachodzi ta potrzeba uruchomienia skomplikowanego aparatu w celu uzyskania odpowiedniej uchwały Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-12.43" who="#StanisławCar">Projektowana nowela uczyni postępowanie bardziej politycznym, gdyż uprawnienie do powołania komisji rozjemczej przekazuje Ministrowi Opieki Społecznej i dopuszcza jej funkcjonowanie zawsze, gdy grozi zakłócenie normalnego biegu życia gospodarczego łub spokoju społecznego.</u>
          <u xml:id="u-12.44" who="#StanisławCar">W tejże sprawie złożony jest projekt posła Kopcia, który jeszcze szerzej reguluje sprawę likwidacji zatargów. Mam nadzieję, że w obradach szczegółowych Komisji Pracy nastąpi koordynacja tych dwóch projektów.</u>
          <u xml:id="u-12.45" who="#StanisławCar">Już pierwsza Konstytucja polska z 1921 r., a za nią i obecnie obowiązująca, przewidziała w służbie publicznej na rzecz dobra powszechnego samorząd gospodarczy. Począwszy od 1928 r. samorząd gospodarczy wszedł w życie w postaci izb rolniczych, przemysłowo - handlowych, rzemieślniczych i wolnych zawodów. Brak w nim dotąd jednego jeszcze ogniwa, mianowicie izb pracy.</u>
          <u xml:id="u-12.46" who="#StanisławCar">Mimo nastręczających się trudności dążymy do stworzenia przepisów prawnych o izbach pracy — takich, któreby były dostosowane do warunków rodzimych, nie pomniejszały dorobku istniejących organizacyj pracowniczych, a dawały światu pracy możność regulowania jego życia i uzyskania lepszych warunków bytowania. Wspomniałem o trudnościach napotykanych w tej sprawie. Spodziewam się jednak, że zostaną one przezwyciężone i samorząd świata pracy najemnej zostanie powołany.</u>
          <u xml:id="u-12.47" who="#StanisławCar">Na komisjach poruszając sprawy ubezpieczeń społecznych zaznaczyłem, że liczne i szybko po sobie następujące przekształcenia organizacyjne, przez jakie przeszły nasze ubezpieczenia społeczne od r. 1933, wymagają obecnie pewnego okresu stabilizacji. Dzisiaj wobec Wysokiej Izby poprzestanę na wyliczeniu ważniejszych zamierzeń ustawodawczych, które — powtarzam — zmierzają nie do wprowadzenia nowych zmian w podstawach ubezpieczeń społecznych, lecz do wykończenia i ostatecznego uporządkowania istniejącego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-12.48" who="#StanisławCar">Tak więc Rząd przedstawi Wysokiej Izbie projekt ustawy o pracowniczych kasach ubezpieczeń społecznych i funduszach emerytalnych. W tej chwili brak absolutnie norm ustawowych w tej dziedzinie w niektórych dzielnicach. Projekt nie stwarzając nowych obciążeń socjalnych ani nowych świadczeń, ogranicza się do ustalenia elastycznych form prawnych dla istniejących instytucyj ubezpieczenia wypadkowego oraz do unormowania stosunku władz państwowych do tych urządzeń w zakresie koniecznego nadzoru.</u>
          <u xml:id="u-12.49" who="#StanisławCar">Poza tym przy współpracy Ministerstwa Sprawiedliwości prowadzone są w szybkim tempie prace, mające na celu stworzenie jednolitej organizacji orzecznictwa ubezpieczeniowego i jednolitego postępowania. Redakcja projektu ustawy o specjalnym sądownictwie ubezpieczeniowym jest na ukończeniu.</u>
          <u xml:id="u-12.50" who="#StanisławCar">Rolę ubezpieczeń społecznych w państwie nowoczesnym uważam za tak doniosłą, że nie mogę pogodzić się z rozpowszechnionym u nas brakiem zrozumienia dla ich idei i z niepopularnością, która otacza same instytucje tych ubezpieczeń. Zastanawiając się nad zmianą tego anormalnego stosunku doszedłem do przekonania, że konieczne jest przyciągnięcie do instytucyj ubezpieczeń czynnika społecznego i obywatelskiego.</u>
          <u xml:id="u-12.51" who="#StanisławCar">We wszystkich trzech poruszonych przeze mnie dotychczas dziedzinach: ochrony pracy, organizacji świata pracy i ubezpieczeń społecznych stają przed nami doniosłe, jakkolwiek regionalne zadania natury ustawodawczej na skutek wygaśnięcia konwencji górnośląskiej.</u>
          <u xml:id="u-12.52" who="#StanisławCar">Reformy, które mają być dokonane w tym kierunku na Górnym Śląsku, muszą zapewnić zachowanie w całości obowiązujących dotychczas na tym terytorium zdobyczy warstw pracowniczych, nie naruszając również niektórych tamtejszych odrębności regionalnych.</u>
          <u xml:id="u-12.53" who="#StanisławCar">Proszę Panów! Polityka społeczna Polski, podobnie jak polityka społeczna wszystkich innych państw, skierowana była w swych początkach w głównej mierze na robotników miejskich. Zapominaliśmy częstokroć, że sprawa zdrowia, opieki społecznej, polityki zatrudnienia i ochrony pracy — to kwestie aktualne, nie tylko w środowisku miejskim, ale i wśród mas wiejskich, które stanowią większość naszego narodu. Są to stosunki, które muszą ulec zmianie. Musimy dać Polsce zdrowego obywatela. W tym dążeniu nie może nam chodzić specjalnie o tę czy inną warstwę ludności, o wieś czy miasto, ale o przyszłość Polski, a więc przede wszystkim o dzieci i młodzież. Dlatego też za jedno z naczelnych zadań postawiłem sobie nieustawanie w rozbudowie ośrodków zdrowia, przychodni lekarskich, walczących z chorobami społecznymi, ruchomych kolumn zdrowia, stacyj opieki nad matką i dzieckiem i instytucyj dożywiania dzieci na całym terenie Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-12.54" who="#StanisławCar">Wysoka Izbo! Na czoło wszystkich zagadnień socjalnych wysunąłem w przemówieniu swym zagadnienie bezrobocia i zatrudnienia. W dobie pogłębiającego się kryzysu walczyliśmy ze skutkami bezrobocia, a nie bezpośrednio z nim i jego przyczynami. Obecnie nie zaprzestając tej walki możemy już w sposób planowy i zdecydowany przystąpić do walki z samym bezrobociem.</u>
          <u xml:id="u-12.55" who="#StanisławCar">Poprawa gospodarcza, plan inwestycyjny, cały szereg celowych i na długą falę obliczonych posunięć gospodarczych Rządu zbliża nas do poprawy bytu najszerszych warstw ludności.</u>
          <u xml:id="u-12.56" who="#StanisławCar">Głos ma p. Urbański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PUrbański">Wysoka Izbo! Wiem, że w preliminarzu budżetowym Ministerstwa Opieki Społecznej już nic zmienić się nie da. Utarł się, niestety, taki zwyczaj, że jak przychodzi preliminarz z komisji, to prawie zawsze Sejm jednogłośnie go akceptuje. Dlatego też nie zgłaszam już żadnego wniosku, ażeby pozycje w budżecie zmienić, ale pragnę podnieść cały szereg spraw mających duże znaczenie dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PUrbański">Jak porównywam zadania Ministerstwa Opieki Społecznej, które możnaby raczej nazwać w pewnych momentach klapą bezpieczeństwa przy zatargach ekonomicznych pomiędzy kapitałem a pracą, dalej, jeżeli idzie o ubezpieczenia zdrowia itp., z kwotą, przeznaczoną na obsługę tego ministerstwa, to wydaje mi się, że możnaby tu zastosować porównanie: za duża jeszcze suma, aby działalność zawiesić, a za mała, żeby można było coś zrobić. Z roku na rok z trybuny sejmowej słyszymy, że stosunki poprawiają się i ulegają zmianie na lepsze, a tymczasem udział Ministerstwa Opieki Społeczenej w ogólnych wydatkach Państwa z roku na rok maleje. Wprawdzie Ministerstwo Opieki Społecznej należy do tych resortów, które biorą ze Skarbu Państwa, jednak i ze swej strony daje ono bardzo dużo, bo zabezpiecza Państwu spokój w sprawach różnego rodzaju, a w szczególności w procesach socjalnych.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PUrbański">Jeżeli idzie o rolę, jaką od pewnego czasu spełnia to Ministerstwo, to dwa zagadnienia wybijają się na pierwsze miejsce. Jedno z nich to zagadnienie ubezpieczeń społecznych, a drugie sprawa zapewnienia spokoju z racji procesów ekonomicznych, które w okresie kryzysu wysuwają się na plan pierwszy.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PUrbański">Jeżeli idzie o kwestię spokoju, to niewątpliwie Ministerstwo Opieki Społecznej spełnia tu w stu procentach swoją rolę, bo wszystkie zatargi, które przecież w tysiące tu można naliczyć, Ministerstwo przy pomocy swojego aparatu stara się likwidować, aby stosunki normalne w Państwie utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PUrbański">Natomiast jeżeli idzie o to drugie zagadnienie, to raczej musiałbym powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich kilku lat stworzone rozwijało się w ten sposób, że ubezpieczenia społeczne dla świata pracy maleją i pogarszają się. Może wreszcie jesteśmy już w tym okresie, że staniemy na pewnym punkcie i dalej już nie pójdziemy.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PUrbański">P. Minister w dniu dzisiejszym był łaskaw rzucić kilka wielkich myśli, mających duże znaczenie dla świata pracy. Człowiek zdrowy fizycznie i moralnie może w czasie pokoju ciągnąć wzwyż Polskę, a w czasie wojny doskonale jej bronić. Ale, Panie Ministrze, jeżeli zważymy to wszystko, co się dzieje na naszych oczach, to to zdrowie moralne i fizyczne jeszcze jest bardzo daleko od polskiego robotnika. I chciałbym zwrócić uwagę Pana Ministra na rzeczy, które są mu niewątpliwie znane. Jak człowiek w Państwie może się czuć dobrze fizycznie i moralnie, kiedy zarobki jego zaczynają się od 10 zł tygodniowo? A takich robotników w Polsce jest 11,4%. Jak może się czuć fizycznie i moralnie robotnik w Polsce, kiedy od 10 do 20 zł tygodniowo zarabia 28,7% robotników zatrudnionych? Możemy wskazywać te cyfry coraz dalej. Z tych pierwszych dwóch wynika, że prawie 40% ludzi przecież głoduje. Czy można sobie wyobrazić ułożenie budżetu z 40 zł miesięcznie dla rodziny, składającej się z 4 albo 5 osób, czy można mówić o zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych, ubrania i wyżywienia, czy tego rodzaju stawki mogą stworzyć w Polsce tę atmosferę dobrą fizycznie i moralnie? Twierdzę, że nie, dlatego też chciałbym apelować do Pana Ministra Opieki Społecznej, by zechciał się tym zagadnieniem zająć, bo uważam, że dla osiągnięcia tych celów, o których mówię, jest ono jednym z najważniejszych. Pan Minister jako premier w roku zeszłym był łaskaw powiedzieć, że Polska nie przeżywa kryzysu koniunkturalnego, ale strukturalny. Całkowicie pod tym określeniem się piszę, ale w tej dziedzinie niewiele co robimy. Jeżeli jakikolwiek resort, to przede wszystkim właśnie resort Ministerstwa Opieki Społecznej na to zagadnienie powinien największą zwrócić uwagę, gdyż ma jasny obraz tego stanu gospodarczego Polski, tego stanu siły ekonomicznej warstw pracujących, więc winien wnioski jak najwcześniej na światło dzienne wyprowadzić i sprawę regulować. Tak jest. Polska potrzebuje szybkiej przebudowy ustroju, ale z przebudową ustroju łączy się cały szereg zagadnień, głęboko sięgających w nasze życie gospodarcze. I właśnie ten, kto będzie miał odwagę to zagadnienie postawić na porządku dziennym, ten, kto będzie miał odwagę wziąć to na siebie w Polsce, ten dokona wielkiej rzeczy. My nie chcemy robić eksperymentów, któreby mogły w przyszłości kosztować drogo Polskę i nasze życie gospodarcze, ale bierzmy przykład z tych państw, które dokonały już w tej materii pewnych posunięć.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PUrbański">Jeżeli idzie o przebudowę ustroju społecznego, to na jedno z pierwszych miejsc wybija się zagadnienie czasu pracy i bez podejścia do tej sprawy z całym naciskiem nie ma mowy o zmianie sytuacji i struktury gospodarczej w Polsce. Trzeba na to zagadnienie specjalną zwrócić uwagę. Nie może być przecież w Państwie mowy o zmianie struktury gospodarczej, jeżeli w miastach dziś mamy zarejestrowanych ponad 500.000 bezrobotnych. A jeżeli chcielibyśmy zajrzeć, jak to wygląda na dole, na wsi, to już w milionach musielibyśmy ich liczyć.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PUrbański">Obawa wynika z tego, że te masy bez pracy będące i głodujące mogłyby nie wytrzymać tych zadań, jakie są związane z przebudową ustroju. Pragnę więc tutaj oświadczyć, że przeciąganie tego terminu raczej pracuje na niekorzyść przebudowy ustroju społecznego. Otóż dziś, kiedy są te możliwości, dziś, kiedy ludzie gotowi są wiele poświęcenia złożyć dla tej sprawy, dziś, kiedy jest masa ludzi czekających, aby gdziekolwiek się zawiesić, dziś ta możność jest większa niż kiedykolwiek indziej, dlatego, Panie Ministrze, proszę bardzo, aby Pan był łaskaw tymi zagadnieniami, które dziś tu przedstawiona, zająć się i swoim kolegom w Rządzie zwrócić uwagę, że przebudowa ustroju umożliwi rozwiązanie całego szeregu zagadnień, a przede wszystkim umożliwi zlikwidowanie bezrobocia w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PUrbański">Jeżeli idzie o działalność Ministerstwa Opieki Społecznej w dziedzinie inspekcji pracy, to w Senacie na Komisji Budżetowej p. Minister był łaskaw wygłosić przemówienie, które pragnę tu powtórzyć: „Zarysowująca się obecnie powoli, lecz stale, poprawa sytuacji gospodarczej oddziałała na masy pracownicze, wywołując aktywizację ruchu zawodowego oraz tendencję do powetowania strat, poniesionych podczas kryzysu na odcinku płacy. Tłumaczy to dostatecznie obserwowane w ostatnim roku napięcie strajkowe. Olbrzymi wysiłek rozładowywania zatargów społecznych wykonała inspekcja pracy, Stwierdzić należy, że oprócz ujętych przez statystykę zatargów strajkowych i okupacyjnych inspektorzy pracy zlikwidowali conajmniej 9/10 zatargów bezstrajkowych, nie mniej ciężkich do załatwienia. Znaczną pomoc w pracy inspektorów pracy stanowią obecnie asystenci inspekcyjni, powołani dopiero w roku ubiegłym. Dzięki tej inowacji nie tylko wzmocniły się siły inspekcyjne, ale też wcielony został do inspekcji pracy nowy element społeczny”. Panie Ministrze, jeżeli porównamy to oświadczenie z działem budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej, w którym są pieniądze, przeznaczone na inspekcję, to znowu stwierdzić musimy, że widzimy tu jakby dwa światy. Deklaracje — to jest jedno zagadnienie, a inspekcja pracy, praktycznie biorąc, to jest drugie zagadnienie. My bardzo często właśnie staramy się tak tę kwestię sobie ułatwiać.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Miedziński.)</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PUrbański">Od szeregu lat jest przedmiotem żądań ze strony świata pracy powiększenie ilości obwodów inspekcyjnych ze względu na przeciążenie pracą. Niestety, o wszystkim można mówić, w każdej pozycji można by pewien wyłom robić, nie można tylko w ogólnych wydatkach Ministerstwa Opieki Społecznej robić wyłomu na powiększenie w budżecie sum na inspekcję pracy. Wprawdzie w tym roku zwiększono inspekcję pracy o 30 etatów, ale czy to sprawę załatwia, czy ureguluje te stosunki, na które organizacje zawodowe i robotnicy się skarżą? W tej chwili inspektorzy pracy przy tym składzie osobowym mają dozorować 34 tysiące zakładów przemysłowych, z górą 20 tysięcy zakładów rolnych, około 200 tysięcy zakładów handlowych, a przecież poza tym wszystkim jest cały szereg obowiązków innych, tak że dziś właściwie rolę inspektora pracy w Polsce — przepraszam za określenie, bo nie chcę nikogo dotknąć — należy uważać za omnibus, do którego wszyscy, kto chce i jak chce się przysiada. I tak, inspektor pracy jest od tego, aby pilnował bezpieczeństwa, inspektor pracy jest od tego, aby likwidował zatargi, inspektor pracy jest od tego, aby pilnował, czy czas pracy jest przestrzegany, inspektor pracy jest od tego, żeby kary administracyjne wymierzał. Widzimy, że tu masę najrozmaitszych funkcyj inspektorowi pracy przydzielono i właściwej roli, jaka winna być mu przeznaczona, on nie może wypełniać. I dlatego też na tle ustawodawstwa socjalnego w Polsce dzieją się przecież straszne rzeczy. Idziemy bardzo szybko z nowymi projektami ustaw i bardzo często słyszymy deklaracje, że będzie wniesiony jeszcze jeden wniosek, regulujący takie lub inne zagadnienie. Upajamy się tym. Ja, jakkolwiek reprezentuję organizację zawodową, chciałby wypowiedzieć pogląd, że raczej powoli należy iść z ustawami socjalnymi, a jeżeli się nowe wprowadza, to stricte powinny być wykonane. Niech obywatel wie, że jeżeli jest w Państwie prawo, to nie po to, żeby je omijać. Prawo jest po to wydane, żeby regulowało pewne zagadnienia, żeby regulowało stosunki między obywatelami.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PUrbański">A tymczasem z czym się spotykamy? Ustawa o czasie pracy. Przecież — przepraszam za określenie — są to kpiny. Dzisiaj w Polsce przy 500.000 ludzi bez pracy w niektórych zakładach zatrudnia się robotników po 12–15 godzin na dobę. Na meldunek inspektorowi pracy, czy władzy administracyjnej o gwałceniu ustaw, mówi się: jesteśmy bezsilni, nie jesteśmy w stanie obsłużyć, nie możemy tego dopilnować, ba czas nam na to nie pozwala. Po co więc ustawa o czasie pracy? A kwestia urlopów, kwestia godzin nadliczbowych, a kwestia protokółów karno-administracyjnych? Przecież te rzeczy mnożą się w tysiące! Kiedy się zgłasza robotnik do inspektora ze skargą, że mu zatrzymano zarobki za kilka tygodni, a czasem bywa, że i za kilka miesięcy, to, oczywiście, zanim doczeka się tego momentu, że pracodawcę dotknie kara z art. 59, upływają tygodnie, a on nie mając zarobku przymiera z głodu, złorzeczy, wymyśla — bardzo niesłusznie zresztą — pod adresem Państwa, ale niestety tak jest. Otóż na wykonanie ustaw położyłbym przede wszystkim nacisk i prosiłbym Pana Ministra Opieki Społecznej, żeby zechciał to zagadnienie należycie uregulować. Ono więcej zbliży robotnika do Państwa, aniżeli wydawanie nowych ustaw, które znowu mogą być tak samo wykonywane jak dotychczasowe.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PUrbański">A dalej, proszę Wysokiej Izby, kwestia ubezpieczeń społecznych. Bardzo się cieszyliśmy, kiedy przychodziły odpowiednie ustawy. Przypominamy sobie wielkie zgromadzenia, akademie poświęcone tej sprawie. A jak to w praktyce wygląda? Bardzo ciężko, a czasem nawet przykro. Ostatnio wprowadzona ustawa scaleniowa zmieniła w dużym stopniu dawny stan rzeczy. Czy na lepsze — nie chciałbym na to pytanie odpowiadać. Aczkolwiek bowiem jestem ubezpieczony, z ubezpieczenia jeszcze nie korzystałem, więc trudno by mi było odpowiedzieć na to, czy one funkcjonują dobrze czy źle. Ale z tego co słyszę, mogę jednak stwierdzić, że ludzie się strasznie skarżą. Skarżą się na różne rzeczy. Część tych skarg jest niesłuszna, część może nawet krzywdzi samą ideę ubezpieczeń, ale są rzeczy, nad którymi nie wolno przechodzić do porządku dziennego. Faktem jest, że ustawa scaleniowa mocno okroiła świadczenia ubezpieczonym. Otóż ta nowa organizacja wprowadzenia lekarza domowego, jak do tej pory nie zdała egzaminu.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#PUrbański">A przynajmniej nie możemy powiedzieć, że ta nowa forma jest idealna, a nawet że jest dobra, bo jeszcze nie została należycie wypróbowana. Może nawet tam, gdzie się trafi na lekarza-społecznika, gdzie nastawienie do danych ubezpieczeń ze strony lekarza jest dobre, tam niewątpliwie może ta zmiana wpłynęła na poprawę stosunków. Ale tam, gdzie się tego lekarza społecznika nie. widzi, to może nawet jest gorzej niż było. Wprawdzie przez ustawę scaleniową osiągnęło się do pewnego stopnia równowagę budżetową, ale kosztem czego? Kosztem ograniczenia świadczeń, czy to w formie zasiłków, czy w formie lekarstw. W każdym razie straciła na tym nie ubezpieczalnia, ale jej klient ubezpieczony. W tej chwili, może nie oficjalnie, może to są rzeczy sporadyczne w poszczególnych ubezpieczalniach, tam, gdzie ta równowaga budżetowa pozostawia jeszcze wiele do życzenia — stosowane są ograniczone lekospisy, co może niewątpliwie odbijać się na zdrowiu. Nie twierdzę z całą pewnością, że tak jest, tylko przypuszczenie takie wyrażam, bo są chorzy, którzy twierdzą, że jak im zapisuje się lekarstwo z apteki prywatnej, to pomaga, a jak je dostaje z ubezpieczalni, to nie. Może to nie jest całkiem ścisłe, bo wiemy, że są ubezpieczalnie, które posługują się pełnymi lekospisami i żadnych ograniczeń pod tym względem nie ma. Ale nie wszystkie ubezpieczalnie tego przestrzegają. Dlatego też należy tę dziedzinę poddać analizie, aby się przekonać, czy te wszystkie skargi i zarzuty są słuszne, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#PUrbański">Pan Minister był łaskaw powiedzieć tu, że powoli zaczynamy wprowadzać samorząd, oczywiście nie pełny, ale samorząd przez zmianę komisarzy w ubezpieczalniach, urzędników na czynnik obywatelski. Niewątpliwie będzie to bardzo dobre posunięcie i może trochę złą krew uspokoić. Ale, Panie Ministrze, wprowadzenie do ubezpieczalni zamiast komisarzy ludzi mających dość wysokie zarobki, ludzi, których wyłącznym utrzymaniem nie jest zajmowanie się ubezpieczalnią społeczną, nie jest całkiem na miejscu. Nie chcę wymieniać wypadków, ale wiem o jednej takiej historii, że w jednej z miejscowości miejscowy notariusz został właśnie tym komisarzem. Nie wiem, czy to jest wszystko w porządku, jeżeli tak się rozejrzyjmy po kraju i zobaczymy, jak wygląda ten zapas poszukujących pracy. Czy na to stanowisko nie znalazłby się człowiek inny, czy nie moglibyśmy obsadzić tego stanowiska człowiekiem, który szuka pracy, a ma kwalifikacje i mógłby piastować to stanowisko tak samo dobrze i z całą godnością, powagą i zrozumieniem interesów instytucji? Napewno by się znalazł. Otóż, jeśliby to była droga do przechodzenia do tego — powiadam — jakiegoś połowicznego samorządu, czy współdziałania czynnika społecznego, to uważałbym, że nie jest to droga właściwa.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#PUrbański">Jeszcze jedna rzecz, która tutaj bardzo często w ostatniej sesji miała miejsce, jeśli chodzi o obsadę personalną. Na to jest bardzo dużo skarg. Ubezpieczeni skarżą się na następujące rzeczy. Miało to miejsce ze 4 tygodnie temu, gdy byłem w Andrychowie — fabryczna miejscowość, ubezpieczalnia bialska. Na miejscu w Andrychowie jest pięciu lekarzy i spora liczba ubezpieczonych, bo sięgająca — zdaje się — ponad tysiąc ludzi. I charakterystyczna rzecz, że ubezpieczeni w większości są chrześcijanie, a akurat na 5 lekarzy, którzy są w tej miejscowości, 2 lekarze — Żydzi są lekarzami ubezpieczalni. Nie chciałbym, aby p. Sommerstein mnie tutaj źle zrozumiał, daleki jestem od tego i nie czynię z tego powodu zarzutu, ale pragnąłbym tylko zwrócić uwagę Pana Ministra, że na miejscu ta ludność chrześcijańska burzy się i mówi: jak to jest, to my tutaj we własnym kraju, my tutaj jesteśmy w 90% wszyscy chrześcijanie, a leczą nas Żydzi, podczas gdy w tej miejscowości jest jeszcze 3 lekarzy chrześcijan. Może dla przyzwoitości poprostu możnaby podzielić lecznictwo ubezpieczalni pomiędzy jednego Żyda i jednego chrześcijanina, poprostu dla przyzwoitości. Bo jak trzech chrześcijan lekarzy jest w mieście, a tylko lekarze Żydzi leczą w ubezpieczalni, to Pan Minister rozumie, że to dobrej krwi nie robi. Podnoszę to dlatego, że na tym tle poprostu ludzie buntują się i może przyjść do zaburzeń, po co więc i na co, kiedy te rzeczy można spokojnie uregulować i może być wilk syty i koza cała.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#PUrbański">Apelowałbym jednocześnie do Pana Ministra jeszcze o to, aby można było rozstrzygnąć kwestię samorządu w ubezpieczalniach — jeżeli nie można wprowadzić samorządu pełnego, to przynajmniej połowiczny, ale żeby miał kontrolę nad pieniędzmi, które ubezpieczeni wpłacają, żeby można było przynajmniej wiedzieć, co się z tymi pieniędzmi dzieje.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#PUrbański">Jeszcze jedna rzecz, jeżeli idzie o ubezpieczenia, a mianowicie: ubezpieczenie wypadkowe.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PUrbański">Ze względu na to, że inspekcja jest przeciążona, nie jest w stanie należycie dopilnować bezpieczeństwa w zakładach przemysłowych, przecie co roku mamy tysiące wypadków. To kosztuje miliony. I ciekawa rzecz, że bardzo często, gdy poborowi idą do wojska, to wszyscy są zdrowi, a jak wrócą z wojska i zaczynają pracować w fabrykach, to widzimy, wkrótce, że mają uszkodzoną to rękę, to nogę, to palec, to głowę, a przyczyną tego jest, że Inspekcja Pracy nie spełnia należycie swojej roli ze względu na przeciążenie jej różnymi innymi funkcjami i z tego powodu jest tysiące wypadków. Tych tysięcy wypadków można by uniknąć, gdyby się należycie wyposażyło inspekcję w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#PUrbański">Pan Marszałek zapala mi czerwone światło, ażeby przerwać przemówienie, a ja chciałbym jeszcze omówić kilka spraw, jeżeli Pan Marszałek pozwoli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#BogusławMiedziński">Mogę Panu przedłużyć czas o pół minuty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PUrbański">W takim razie chcę jeszcze omówić w bardzo telegraficznym stylu kwestię zdrowia w Polsce, z tego względu, że przecież te cyfry statystyczne, które tu p. referent budżetu Opieki Społecznej był łaskaw nam przedłożyć, są wprost zastraszające. Proszę Pana Ministra o wglądnięcie w stan rzeczy na wsiach — pomiędzy ubezpieczalniami i lekarzami powiatowymi brak jest należytego kontaktu, wskutek czego po wsiach szerzą się choroby społeczne, które poprostu pustoszą je. Bardzo często spotykamy się z takim faktem, że z jednej strony wysiłki lekarzy powiatowych, z drugiej strony lekarzy ubezpieczalni nie są skoordynowane, nie dają tego efektu, jakiego wymaga leczenie i zapobieganie tym chorobom. Otóż prosiłbym, aby Pan Minister był łaskaw i na to zagadnienie zwrócić uwagę, gdyż to z punktu widzenia państwowego i społecznego jest wielką krzywdą, jaką Polsce się wyrządza.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PUrbański">Kwestii pomocy zimowej, niestety, z racji ograniczenia czasu omówić już nie mogę.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Minister Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#BogusławMiedziński">Minister Opieki Społecznej p. Zyndram-Kościałkowski: P. poseł Urbański zarzucił mi, że na stanowiska komisarzy w ubezpieczalniach mianowałem dwóch panów, względnie jednego, zarabiających z tytułu swej pracy duże pieniądze. Nie poruszyłbym tej sprawy, gdyby ten zarzut w moim rozumieniu nie uderzał również w tych właśnie panów, o których wspomniał p. poseł Urbański. Obaj ci obywatele są ludźmi o ogromnych zasługach dla Państwa i narodu naszego, są ludźmi szanowanymi bardzo jako społecznicy: jeden z nich p. Schab, jest notariuszem na Pomorzu, drugi b. wicemarszałek Senatu p. Bogucki, pełni funkcje notariusza w Sosnowcu. Obaj ani grosza z ubezpieczalni nie otrzymują, pracują honorowo i traktują tę swoją pracę, jako przedłużenie swej działalności społecznej.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#BogusławMiedziński">Sądzę, że to wyjaśnienie p. Posłowi powinno wystarczyć i prosiłbym bardzo uprzejmie, aby może przed tym, nim publicznie zarzut tego rodzaju postawiony będzie, porozumiano się ze mną, a ja w każdym wypadku i każdej chwili rzecz wyjaśnię i prawdzie dam wyraz.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Żeligowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#LucjanŻeligowski">Wnoszę do laski marszałkowskiej następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#LucjanŻeligowski">„Sejm wzywa Rząd do poddania rewizji całokształtu zagadnienia aptekarskiego ze szczególnym uwzględnieniem leków dla niezamożnej ludności wiejskiej”.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#LucjanŻeligowski">Rezolucja ta wywołana jest tym, że lekarstwa są zbyt drogie, że ludność wiejska, która jest najbiedniejszą w Polsce, prawie z tych lekarstw obecnie me korzysta. W tej dziedzinie jest dużo do zrobienia. Wiemy, że istnieje sześć nieukończonych ustaw i obecna ustawa, która jest w komisji sejmowej o stanie aptekarskim, jest tylko małym fragmentem całego zagadnienia aptek. Jednocześnie wiemy, że korzystamy z przepisów sprzed przeszło stu lat z 1840 r., a nawet z 1817 r. Dzieje się tak, iż przeszło 20 milionów ludności wiejskiej przestało korzystać z lekarstw z braku pieniędzy. A więc co trzeba robić? Nam mówią, że dwa tysiące aptek wiedzie spór z dwoma tysiącami składów aptecznych. Cały szereg usprawiedliwień jest, na to, że lekarstwa nie mogą być tańsze. Ale to nas zadowolić nie może. Mam wrażenie, że jest wielkie pole dla uzdrowienia tych stosunków, tutaj musi być wielki wysiłek zrobiony w stylu państwowym, aby nareszcie ludności udostępnić możność leczenia się. Trzeba więc wejść w sytuację tej ludności. Często nie ma lekarza, nie ma akuszerek i jednocześnie nie ma za co kupić lekarstwa. Wiemy, że sytuacja finansowa aptek jest dobra i równocześnie widzimy, że ludność nie może lekarstwa kupić z braku gotówki. Apteki są tylko dla zamożnych ludzi. Jeszcze w miastach, gdzie działają organizacje społeczne, tam mogą ludzie z nich korzystać. Gromady i gminy same zaczynają myśleć nad tym, co trzeba zrobić, a więc projektują, co powinni robić opiekunowie społeczni, jakie trzeba wydać książki, ażeby ich nauczyć, co mają robić, jakie lekarstwa i w ilu gatunkach powinny być we wsi. Koniecznym jest, aby w każdej wiosce można było znaleźć opatrunek na złamanie kości czy oparzenie. Z takimi poczynaniami same idą gromady i gminy. A więc wnoszę tę rezolucję i mam nadzieję, że wspólnym wysiłkiem Rządu i społeczeństwa tak wielkie zagadnienie nareszcie z tego impasu, w którym się ono obecnie znajduje, może uda się ruszyć.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#StefanDąbrowski">Zadania leżące przed Ministerstwem Opieki Społecznej są wielkie. Warunki, w jakich żyje ludność — bieda, niedostatek — coraz większe obowiązki nakładają na opiekę społeczną. Załamanie gospodarcze, zbyt wolne tempo powstawania nowych placówek pracy, zastój w istniejących warsztatach wyrzuca poza nawias życia liczne rzesze, pozbawiając je możności zarobkowania. Bezrobotny, człowiek zbędny — ileż tragicznej i strasznej treści mieści się w tych określeniach. Smutny jest los człowieka zdrowego, który w pełni świadomości swego prawa do życia nie jest w stanie własną pracą dostarczyć środków na utrzymanie siebie i swej rodziny.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#StefanDąbrowski">Pragnę dać wyraz z tej trybuny pełnego zrozumienia przez wieś doli bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#StefanDąbrowski">Hasło walki z bezrobociem jest nakazem chwili dla wszystkich. Trzeba pamiętać jednak, że walka ta to nie tylko konieczna pomoc biednym w przeżyciu ciężkiego okresu. Należy sięgnąć do przyczyn i tam stoczyć decydujący bój. Akcja Rządu przynosi poważną ulgę w łagodzeniu skutków biedy, lecz są to zastrzyki, które bronią od śmierci, ale nie dają podstaw do życia. Sezonowe roboty inwestycyjne, trwające parę miesięcy, też mają charakter zapobiegawczy i nie rozwiązują sprawy.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#StefanDąbrowski">Musimy zgodzić się, iż zwalczenie biedy przyjdzie w ślad za zlikwidowaniem bezrobocia, a bezrobocie zginie, gdy życie gospodarcze ożywi się, gdy wzrośnie konsumcja i produkcja, gdy miliony, mieszkające na wsi zaczną naprawdę żyć. Wtedy w Polsce nie będzie ludzi zbędnych i praca znajdzie się dla wszystkich. Ale trzeba odbudować rynek wewnętrzny, nie bać się doprowadzenia kapitału do chałupy chłopskiej, bo tam ma on do zaspokojenia tysiące potrzeb, które czekają. Kapitał ten wróci do handlu i przemysłu, bo potrzeb nie zaspokojonych od wielu lat na wsi jest więcej niż się zdaje.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#StefanDąbrowski">Budżet na łagodzenie biedy jest skromny, nie odpowiada rozległości prac; w różnej formie przychodzi z dobrowolną pomocą społeczeństwo. Forma pomocy nie może stwarzać wrażenia, iż człowiek jest zwolniony z codziennych trosk o życie swoje i rodziny. Byłoby to nieporozumieniem i dużą krzywdą, wyrządzoną tym, którym winno się pomóc. Trzeba to odważnie i wyraźnie powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#StefanDąbrowski">Niestety, często psychika bezrobotnego idzie w złym kierunku: zanika troska o jutro, dostarczana praca uważana jest często za pretekst do dania zapłaty. „Zawołali mnie do roboty nie po to, abym robił, ale by mi zapłacić” — oto treść rozmów, jakie dają się słyszeć.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#StefanDąbrowski">Jako dowód demoralizacji przytoczę wymowny obraz ze stosunków na wsi. Posłowie rolnicy wspominali w tej Izbie o pladze wędrowców bezrobotnych. Ile obelg, przykrości i upokorzenia spada na gospodarza. Smutny, lecz charakterystyczny jest sposób obrony. Gospodarz na 12 morgach, proszony o wsparcie, daje kawał chleba razowego, wędrowiec na oczach gospodarza rzuca z pogardą chleb psu i domaga się datku pieniężnego, dopiero propozycja pracy jest radykalnym środkiem pozbycia się szukającego pracy, który ze słowami: „Taka robota dla chłopa, nie dla mnie” — odchodzi.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#StefanDąbrowski">Rolnik wie, z jakim trudem przychodzi zdobywać mu każdą złotówkę, świadcząc na bezrobocie, nie może więc zrozumieć, iż ktoś może otrzymać tę złotówkę bez pracy. Forma darmochy wywołuje oburzenie na wsi. Wszelkie zasiłki winny być odrabiane.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#StefanDąbrowski">W okresie pilnych robót żniwnych odczuwa się na wsi brak rąk do pracy, a jednocześnie magistraty i starostwa są oblegane przez ludzi, wołających o pracę. Nie jest to zjawisko normalne i zdrowe. Dola bezrobotnego jest ciężka, tym bardziej należy stanowczo potępić tych, którzy spekulują na bezrobociu, utrudniając pracę Rządowi i odbierając środki istotnie niezbędne dla innych.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#StefanDąbrowski">Na zakończenie pragnę jeszcze poruszyć sprawę innego traktowania bezrobotnych na wsi i w mieście. Jest to niesprawiedliwe i apeluję do Pana Ministra, aby w akcji swej krocząc po wyłożonych kamieniami ulicach miast w poszukiwaniu biedy, skierował swe kroki na błotniste drogi wsi, przy których tej biedy znajdzie też dużo.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Kopeć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#TadeuszKopeć">Wysoki Sejmie! Zagadnień społecznych w Państwie Polskim jest niewątpliwie tak wiele, że wyzierają one z każdej izby, z każdej chałupy, z każdego nieszczęścia ludzkiego, toteż każdy z nas byłby w stanie przynieść tu wiele wypadków, wiele zdarzeń, które dopominają się rozwiązania. Nie o to jednak chodzi. Pytaniem, które dziś musimy sobie postawić jest pytanie, po jakiej linii idzie polityka społeczna Państwa Polskiego, jak każdy z nas wyobraża sobie Państwo Polskie w przyszłości, jaki jest mit Państwa Polskiego?</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#TadeuszKopeć">Na czoło wszystkich zagadnień, jak słusznie podniósł to p. Minister Opieki Społecznej, wysuwa się dzisiaj zagadnienie stałego bezrobocia w Państwie Polskim, dysproporcja, jaka istnieje między stale przyrastającą ludnością a brakiem dla niej nowych warsztatów pracy. Oczywiście rozwiązanie tego zagadnienia wybiega daleko poza zakres Ministerstwa Opieki Społecznej, rozwiązanie jego musi być udziałem całego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#TadeuszKopeć">Z całym zadowoleniem podnieść dzisiaj należy, że pewne podstawowe przesłanki akcji walki z klęską bezrobocia w Polsce zostały ustalone. Wiemy, że jednym z tych postulatów jest walka o tereny kolonizacyjne, że jest naszym postulatem zapewnienie odpływu nadmiaru ludności polskiej drogą emigracji. Na jedno chciałbym jednak zwrócić uwagę: bez względu na to, czy emigracja miałaby się odbywać do państw wrogich, czy do państw przyjaznych, głośno i wyraźnie powiedzieć musimy dzisiaj, że Państwo Polskie i naród polski nie pozwoli na to, ażeby robotników polskich na emigracji traktowano w ten sposób, jak to niegdyś było. Przeciwnie trzeba się domagać, aby cenna praca i cenna wartość robotnika polskiego, który zdawał egzamin w warsztatach pracy we wszystkich częściach świata, była należycie doceniana i uszanowana przez obcych. Z całym zadowoleniem podkreślić musimy wzmożone dzisiaj tempo przeprowadzania parcelacji rolnej jako jeden ze środków rozwiązania stałego bezrobocia na wsi. Oczywiście, w tym momencie, kiedy na przestrzeni ostatnich kilku lat po raz pierwszy Rząd podjął wreszcie te odpowiednie tempo tej akcji, spotykamy się z różnych stron z głosami sprzeciwu. Wysuwa się cały szereg argumentów na obronę utraconych pozycyj. Słusznie czyni Rząd, że tym głosom dzisiaj solidarnie przeciwstawia się i że indeks majątków, podlegających parcelacji, utrzymywany jest w tych rozmiarach, które są niezbędne dla przeprowadzenia naprawy struktury rolnej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#TadeuszKopeć">Po raz pierwszy mocno i zdecydowanie zostało postawione zagadnienie uprzemysłowienia kraju i prowadzenia szeroko pojętych inwestycyj. Po czteroletnim okresie rządzenia się hasłem, że należy przeczekać — po raz pierwszy wchodzimy na drogę aktywizacji życia gospodarczego w Polsce. Widzimy w tym zapoczątkowanie realizacji najbardziej podstawowych postulatów, które na początku istnienia tego Sejmu przy pierwszej dyskusji budżetowej stawialiśmy.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#TadeuszKopeć">Wśród środków, które mają rozwiązać klęskę bezrobocia w Polsce, wysunięty dziś został postulat skrócenia czasu pracy. Do Sejmu wpłynął projekt rządowy. Samo postawienie tego zagadnienia uważać należy niewątpliwie za duży postęp. Natomiast z całym poczuciem odpowiedzialności stwierdzić trzeba, że treść przedłożenia rządowego nie może zadowolnić szerokich rzesz pracowniczych i robotniczych. I nic dziwnego — wszakże jest to jedynie ogólne pełnomocnictwo dla Rządu, bez określenia ani długości skróconego czasu pracy, ani bliższego określenia, czy to skrócenie czasu pracy odbywać się będzie w dniu czy w tygodniu, ani wreszcie wprowadzenia skrócenia czasu na stałe, Przeciwnie projekt jest tylko pełnomocnictwem danym na rok Rządowi. Czyż istotnie jest to tak wielki postęp w stosunku do tego, co już przecież w Państwie Polskim obowiązuje w postaci ustawy z dnia 7 listopada 1931 r., która wyraźnie powiada w art. 1, że „W wypadkach, spowodowanych koniecznościami państwowymi lub gospodarczymi, Rada Ministrów może w drodze rozporządzeń, wydanych na wniosek Ministra Pracy i Opieki Społecznej, zgłoszony po zasięgnięciu opinii Izb Przemysłowo - handlowych i Izb Rzemieślniczych oraz organizacyj zawodowych pracowników i pracodawców, zezwolić na przedłużenie lub nakazać skrócenie czasu pracy w dniu lub tygodniu w stosunku do norm, ustalonych w przepisach o czasie pracy”. Słusznie więc podnoszone są w tej chwili ze strony związków zawodowych domagania się, aby w przedłożeniu rządowym wprowadzić cały szereg poprawek, które sprecyzowałyby skrócenie czasu pracy.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#TadeuszKopeć">Jesteśmy świadkami na przestrzeni ostatnich lat stałego zmniejszania się zarobków i płac robotniczych. Jesteśmy świadkami równocześnie zastępowania siły mężczyzn siłą kiepsko opłacanej kobiety. Ostatnia statystyka wskazuje nam, iż na przestrzeni kilku lat liczba zatrudnionych kobiet, i to w wieku od lat 15 do 25, szalenie wzrasta. A cóż to jest pod względem społecznym? Jest to zastąpienie siły męskiej tanią i wyzyskiwaną siłą kobiecą.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#komentarz">(P. Prystorowa: I one muszą żyć.)</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#TadeuszKopeć">Daleki jestem, Pani Posłanko, od tego, żeby nie przyznać im równouprawnienia. Stoimy zapewne w jednym i tym samym szeregu w walce o szerokie równouprawnienie kobiet. Ale na pewno zgodzimy się na jedno, że praca kobiet jest dziś niejednokrotnie wyzyskiwana i przeciwko temu przemawiam.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#TadeuszKopeć">Zagadnienie rozwiązania bezrobocia nie jest jeszcze wystarczającym rozwiązaniem kwestii socjalnej. Kwestia socjalna nie sprowadza się tylko do zapewnienia minimum egzystencji czy nawet pełnego żołądka. Chodzi w tej chwili o rzecz znacznie ważniejszą, chodzi o zrozumienie przez nas, że znajdujemy się w okresie, w którym przez cały świat przewala się wielka chmura, w której zagadnienia socjalne dochodzą do największego napięcia, w którym stale jesteśmy świadkami rosnących konfliktów społecznych. W takiej chwili nie wystarczy stwierdzić, że naszym dążeniem będzie zatrudnienie jak największej ilości ludzi, ale także trzeba odpowiedzieć na pytanie, jaka będzie moralność społeczna w Państwie, jaka będzie postawa, jaka będzie rola świata pracy. W jakiej mierze został zrealizowany postulat, o który walczyło tyle pokoleń polskich, postulat sprawiedliwości społecznej? Czy trzeba dziś stwierdzać, że po okresie kryzysu, po okresie wycieńczenia mas pracowniczych i robotniczych dynamika tych mas, świadomość ich stale wzrasta na sile? Dziś walka nie toczy się już tylko o płacę, nie toczy się już tylko o pracę, ale także o pozycję świata pracy w Państwie Polskim.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#TadeuszKopeć">Na czoło wszystkich zagadnień wysuwa się kwestia organizacji świata pracy. I tu trzeba wyraźnie stwierdzić, że przez szereg lat popełniano błąd, polegający na tym, że zamiast postawić jasną i wyraźną formułę, jasną i wyraźną linię, po jakiej ma się rozwijać życie społeczne i życie organizacyjne świata pracy, szło się po linii rozbijania ruchu zawodowego, rozdrabniania tego ruchu zawodowego, miast go konsolidować. Mimo to ruch zawodowy nabiera wewnętrznej siły, mimo to ruch zawodowy w formie dobrowolnych związków zawodowych wzrasta i liczebnie i na sile kinetycznej. Chodzi tylko o to, aby związkom zawodowym zapewnić w Państwie należytą rolę, aby spełniały cały szereg funkcyj publiczno-prawnych. Został podniesiony przez p. Ministra postulat stworzenia samo rządu świata pracy w postaci izb pracy. Z całym uznaniem spotka się on wśród warstw robotniczych i pracowniczych pod jednym jednak warunkiem, że będzie to istotny samorząd, oparty właśnie o dobrowolne organizacje zawodowe.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#TadeuszKopeć">Dla górnośląskiej części województwa śląskiego niesłychanie doniosłym jest dzisiaj oświadczenie Rządu że po upłynięciu konwencji genewskiej w niczym nie nastąpi uszczuplenie ustawodawstwa robotniczego, obowiązującego w tej części Państwa Polskiego. Ale nie o to chodzi. My dziś jesteśmy już w tym momencie, gdy ze względów zarówno gospodarczych jak i socjalnych niezbędnym jest stworzenie analogicznego ustawodawstwa w całej Rzeczypospolitej. Pragnęlibyśmy, aby ustawodawstwo, które na terenie górnośląskiej części województwa śląskiego jest pozostałością zaborców, zastąpione było przez równie dobre, a nawet, co więcej, ulepszone na podstawie zdobytych doświadczeń — ustawodawstwo ogólnopolskie, dające te same uprawnienia robotnikom i pracownikom innych dzielnic Polski.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#TadeuszKopeć">To byłaby najwłaściwsza unifikacja Górnego Śląska z Państwem Polskim, która powinna jak najszybciej się dokonać.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#TadeuszKopeć">Zmieniła się dziś zasadniczo rola pracownika i robotnika zarówno w życiu gospodarczym jak i w życiu publicznym. Kto tego nie widzi, ten uprawia strusią politykę. Kto tego nie widzi, ten naprawdę hołduje zacofanym poglądom, bo napewno dziś nie mniej robotnikowi i pracownikowi zależy na utrzymaniu warsztatów w pełnym biegu i w pełnym rozpędzie a powiem, że napewno więcej zależy robotnikom na tym, żeby ten warsztat porządnie i uczciwie prosperował — niż panom Flickom i Plessom. Z warsztatami pracy związana jest dziś egzystencja dziesiątków czy nawet setek tysięcy ludzi, toteż nie jest sprawą obojętną, jaki jest udział i jaka jest pozycja świata pracy w procesie produkcyjnym. Minął czas, w którym uważano, że stosunek między przedsiębiorcą a pracownikiem regulować się będzie jedynie i wyłącznie na podstawie stosunku najmu, że całe masy zatrudnionych pracowników w tym czy innym zakładzie pracy traktować się będzie jako czynnik czysto mechaniczny. Wśród robotników i wśród pracowników istnieje przecież pełna świadomość roli, jaką mają spełniać nie tylko z punktu widzenia wytwórczości, ale i z punktu widzenia wzmożenia dochodu społecznego w Państwie Polskim. Słusznym jest więc, aby ze względu na tę ich świadomość, na tę ich troskę, często większą, niż indywidualnego przedsiębiorcy, a przede wszystkim ze względu na ich rolę, przyznane były im należne prawa w postaci wprowadzenia rad zakładowych i kontroli społecznej robotników i pracowników nad produkcją.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#TadeuszKopeć">Zdajemy sobie sprawę z tego, że są to minimalne postulaty, które na drodze ewolucji, jaką przeżywa dzisiaj w całym świecie warstwa pracownicza i robotnicza, są stawiane. Minimalne, albowiem nie ma również żadnego racjonalnego uzasadnienia do tego, aby w drodze ewolucji nie przejść wreszcie z kolei do realizowania postulatu uspołecznienia warsztatów pracy.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#TadeuszKopeć">Te, a nie inne zagadnienia po tej zasadniczej linii idące, zostały podniesione przez grupę ludzi, mających w historii Polski zupełnie wyraźne oblicze na przestrzeni ostatniego pół wieku walki narodu polskiego o swoje wyzwolenie, a później pracy nad wzmocnieniem potęgi odrodzonego Państwa Polskiego. Te postulaty wysunięte zostały przez uczestników Zjazdu b. działaczy niepodległościowych, na zjeździe „Zetu”. Staje się dla mnie przeto nietylko niezrozumiałe, ale wprost muszę powiedzieć — żartobliwe wystąpienie p. hr. Tarnowskiego, który p. Stanisława Bukowieckiego, prezesa Prokuratorii Generalnej, wspólnie z nami zalicza do komunistów w Polsce. Panowie, to wystąpienie jest dla mnie wyrazem tego faktu, że widocznie jeszcze nie wszyscy ludzie rozumieją w Polsce napięcie kwestii socjalnej, że ani strajki okupacyjne, ani ta ciężka walka, którą prowadzą robotnicy i pracownicy, ani nędza szerokich mas pracujących — nic im nie mówi. Są różne sposoby załatwiania kwestii socjalnej w Polsce. Jedną metodą jest schowanie głowy w piasek, drugą metodą położenie plastra angielskiego, ale jest i trzecia metoda, metoda najuczciwsza — spojrzenie rzeczywistości prosto w oczy i wyciągnięcie z niej wniosków. I tę metodę my stosujemy. Zapewne wspólnie z p. hrabią Tarnowskim znajdowaliśmy się w szeregach walki z bolszewizmem w Polsce. Więc jeżeli dziś mam jako najmłodszy wychowanek organizacji, która wzięła swój początek z powstania styczniowego, odpowiadać, odpowiem językiem, który najhardziej może dla p. hrabiego Tarnowskiego będzie zrozumiałym, słowami być może jednego z jego antenatów, „jednego z najlepszych patriotów galicyjskich” — jak mówi Michał Bobrzyński — Waleriana hr. Dzieduszyckiego, który w memoriale przedstawionym cesarzowi w r. 1795 tak bronił szlachtę polską przed zarzutami jakobinizmu: „Wystarczy znać szlachtę polską według obrazów, jakie kreślą autorowie wszelkich narodowości, aby pojąć, że szlachcic polski, nawykły do tego, że sam jest najwyższym sędzią swych chłopów, których swymi poddanymi zowie, niezmiernie jest daleki od dopuszczenia tej klasy ludzi do równości, pozbawiłby się bowiem przez to prawa sprzedawania swych poddanych, uważania wszelkiej emigracji z jednej wsi do drugiej za bezprawie, prawa do robocizn, prawa wzbronienia chłopom mleć zboże w cudzym młynie, kupować wódkę lub piwo w cudzej karczmie; wystarczy znać pokłony, które poddany polski swemu dziedzicowi oddaje, aby powziąć silne przeświadczenie, że szlachta polska najodleglejsza jest od przejęcia się zasadami francuskimi”. Czy sądzą Panowie, że na przestrzeni czasu od 1795 r. wiele się w Polsce zmieniło?</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#komentarz">(Głos: Spodziewam się.)</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#TadeuszKopeć">A ja nie. I trzeba widzieć, jak dziś niejednokrotnie poddany polski swemu dziedzicowi pokłony oddaje, aby wreszcie powziąć silne przeświadczenie, „że szlachta polska najodleglejsza jest od przejęcia się zasadami francuskimi”, zasadami postępu społecznego.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#TadeuszKopeć">Proszę Panów, otóż to, co z niektórych stron jest dzisiaj podnoszone, dalibóg nie jest nawet faszyzmem. Podnosi się zarzut przeciwko tym, którzy chcą reformy społecznej w Polsce, że są kiereńszczykami. Dalibóg, to co niektórzy tu podnoszą, to nie jest już nawet faszyzm, to jest korniłowszczyzna, to jest czarnoseciństwo i nic więcej.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#TadeuszKopeć">Poseł Wierzbicki słusznie powiedział: „Nie zabijaj wołu, który ciągnie pług”. Uprzejmie bym prosił właśnie Panów, którzy tworzycie w Polsce ten biblijny Lewiatan, abyście nie zabijali wołu, który ciągnie pług, aby nareszcie bezpieczeństwo pracy w kopalniach było zapewnione, abyśmy codziennie nie czytali w gazetach, że w tej czy innej kopalni zginęło 5 czy 6 górników.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#TadeuszKopeć">I jeszcze jedna uprzejma prośba: lepiej tego wołu dobrze odżywiać, bo naprawdę w tej chwili jest on obciążony pługiem.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Głos: Oni siebie za tego wołu uważają.)</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#TadeuszKopeć">Oto — wydaje się — są najistotniejsze różnice, które w tej Wysokiej Izbie stale się ujawniają, różnice, które zresztą od dawien dawna istniały wśród nas, różnice co do tego, jaką ma być Polska przyszła, czy ma to być Polska latyfundiów i ordynacyj, czy Polska małorolnego chłopa, dobrze zorganizowanego, świadomego siebie robotnika i pracownika. Ale darujcie Panowie, nie chciałbym, aby z tego powodu, że różnimy się poglądami społecznymi, p. hr. Tarnowski albo ktokolwiek z jego kolegów uczył nas, że jest lepszym od nas piłsudczykiem.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. Wełykanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#DymitrWełykanowicz">Wysoka Izbo! Gdy rozważam zadania Ministerstwa Opieki Społecznej, to staje mi przed oczyma pewien wielki czynnik w życiu społecznym i rodzinnym, mianowicie rodzice i ich stosunek do dzieci. Dobra matka troszczy się o to, by jej dziecko nie znało głodu, było odziane, zdrowe i zdobywało siły do przyszłych zadań dla dobra rodziny i społeczności. Dobry ojciec, opierając się o troskę matki, dla dzieci wzmacnia swe gospodarstwo i stara się, by jego otoczenie miało należyte warunki bytu na dzisiaj i jutro, by jego rodzeństwo, oparte o siłę rodziców, nie tylko podtrzymało istniejący majątek rodzinny, ale też starało się o wzmocnienie gospodarcze. Ministerstwo Opieki Społecznej jest także tym czynnikiem, który w Państwie wykonuje rolę rodzicielską wobec obywateli. Pełnię czynności tego ministerstwa wyobrażam sobie nie inaczej jak ojca i matki w rodzinie. To ministerstwo musi troszczyć się, by obywatel był zdrów, syty, odziany, by rozwijał się fizycznie i umysłowo, by zdobył warunki egzystencji, by po pomyślnym ukończeniu wieku młodzieńczego wszedł w grono obywateli, którzy wzmocnią nie tylko swój stan gospodarczy, ale także siłę Państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#DymitrWełykanowicz">Wielu teoretyków z dziedziny prac społecznych ma zupełną słuszność, gdy twierdzi, że Ministerstwo Opieki Społecznej ma równą wartość z Ministerstwem Spraw Wojskowych. Obronność państwa zależy nie tylko od dobrze wyposażonej armii, ale też w niemniejszej mierze od nastroju obywateli, którzy czują ojcowską pieczę ze strony ich władz, Obywatel głodny, nie odziany, bez pracy i dachu nad głową, patrzący na swe wynędzniałe potomstwo nie może mieć zainteresowania dla potrzeb państwa, które nie daje mu warunków bytu. Miłość, przywiązanie i szacunek do państwa zdobywa się w pierwszym rzędzie odczuciem i zaspokojeniem potrzeb kulturalnych i gospodarczych obywateli, a dopiero w drugim rzędzie siłą. Wielki odnowiciel Polski Marszałek Józef Piłsudski w określeniu stosunku państwa do obywatela, wyraził słuszną sentencję że: „bagnetami można zdobyć władzę, ale na bagnetach siedzieć nie można”. Niemiecki filozof Fichte twierdzi: „Gdy po wojnie przestaną grzmieć bomby i granaty, przychodzi do głosu nauka i praca społeczna”. Są to myśli, które dowodzą, że obok armii ma nie mniej równe znaczenie Ministerstwo Opieki Społecznej. Ministerstwo to prowadzi i wychowuje obywatela jako też troszczy się o niego od kolebki do ostatnich dni najpóźniejszej starości; opiekuje się nim w dobrych i złych chwilach nie tylko podczas jego pobytu w granicach państwa, ale też w najdalszych zakątkach ziemi. Tak pojęta rola Ministerstwa Opieki Społecznej musi podnieść autorytet Rządu, spowoduje dobrobyt i zadowolenie wśród obywateli, a równocześnie wzmocni to najwyższe zadanie, jakie ma każde państwo, t.j. obronność.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#DymitrWełykanowicz">Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy polskie Ministerstwo Opieki Społecznej spełnia wyżej nakreślone zadanie. Słusznie stwierdził na Komisji Budżetowej referent p. Tomaszkiewicz, że „znajdujemy się dopiero w zaczątkach tworzenia zasad polityki społecznej Państwa Polskiego”. To stwierdzenie tłumaczy, dlaczego stosunkowo tak małą kwotą, bo 43.244.000 zł rozporządza Ministerstwo Opieki Społecznej w budżecie państwowym i dlaczego tak wiele braków odczuwa się w kraju w dziedzinie opieki społecznej. Dotychczas sprawa polityki społecznej ograniczała się prawie że wyłącznie do opieki nad robotnikiem fabrycznym, robotnikiem w mieście „zarejestrowanym”, a tylko okolicznościowo interesowały się czynniki oficjalne dolą robotnika rolnego i leśnego, jako też obywatelem wsi.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#DymitrWełykanowicz">Agendy swe Ministerstwo Opieki Społecznej rozszerza z roku na rok i obejmuje coraz szerszy krąg czynności z tym momentem, kiedy stworzono i oddano ministerstwu do dyspozycji Fundusz Pracy, jako też pewne obowiązki włożono na samorządy. Zrobiono bardzo wiele w stworzeniu ubezpieczenia społecznego i lecznictwa, jako też w opiece nad młodzieżą; wpływa się poważnie na zmniejszenie bezrobocia i na podniesienie rozmaitych gałęzi gospodarczych przy pomocy Funduszu Pracy, rozszerza się działalność opiekuńczą nad matką i dzieckiem. Wszystko to jednak jest zbyt małe, wobec 34 milionowej masy obywateli i mocarstwowego pojęcia Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#DymitrWełykanowicz">Biorąc działalność ministerstwa w cyfrach, jest ona bardzo skromna i ograniczona. Liczba szpitali jest bardzo mała, szczególnie na ziemiach wschodnich i południowo-wschodnich. Takie powiaty górskie, jak: Turka, Dolina, Lisko mają po 120.000 ludności i zdane są tylko na opiekę jednego w powiecie niewielkiego szpitala i to słabo wyposażonego. Koszty utrzymania chorego w szpitalu są zbyt wysokie i niejednokrotnie musiałby chory pozbyć się całego majątku, ażeby zapłacić koszty leczenia. Społeczeństwo ukraińskie stara się własnym wysiłkiem przyjść z pomocą i wybudowało we Lwowie poważny gmach szpitalny zwany „Narodna Licznycia”. Szpital obsługuje rokrocznie tysiące chorych bez względu na narodowość i wyznanie. Lekarzy mamy zbyt małą ilość i to już stwierdzono na Komisji Budżetowej. Sprawa ta jednak przedstawia się jeszcze gorzej, gdy chodzi o lekarzy Ukraińców. Polityka władz jest tego rodzaju, że nie dopuszcza się w należytej ilości młodzieży ukraińskiej na studia medyczne. A gdy od czasu do czasu uda się kilku młodym ludziom zdobyć dyplom lekarski, to mimo to, że Ukraińcy lekarze wykonują swój zawód z największym pietyzmem, nie mogą się doczekać pracy ani w samorządach, ani w urzędach państwowych, a tym mniej w ubezpieczalniach. Nie przyjmuje się na studia Ukrainek akuszerek i pielęgniarek i nie daje się im pracy.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#DymitrWełykanowicz">Na cele opieki nad młodzieżą i dziećmi, nad niezdolnymi do pracy, weteranami, inwalidami, reemigrantami, oraz na żywienie ludności i pomoc poszkodowanym przez wypadki żywiołowe, akcję zapobiegawczą, samopomoc społeczną a w końcu na akcję kulturalno-oświatową i opiekuńczą na rzecz robotników preliminuje się na rok bieżący 11.350.575 zł. Kwota ta wobec ogromu zapotrzebowania nie jest wystarczająca. Gdy się jednak obserwuje dotychczasową pomoc z tych działów dla społeczeństwa ukraińskiego, to naprawdę pomoc ta wygląda na żart. Sprawozdań publicznych nie mamy, więc członkowie Wysokiej Izby o tym wiedzieć nie mogą. Podam jednak parę przykładów: „Towarzystwo Ukraińska Zachoranka” we Lwowie pracuje 35 lat i swoją działalnością obejmuje różne formy opieki społecznej. Prowadzi ochronki i dziecince dla dziatwy przedszkolnej, kuchnie dla młodzieży, a na półkoloniach dożywia dzieci od 3 do 14 lat. Opieką swoją obejmuje ponad 2.000 dzieci najuboższych, dając im wychowanie, żywność, odzież i niejednokrotnie opiekę lekarską. Wydatki wynoszą przy najdalej posuniętej oszczędności 56.655 zł rocznie. Na tę sumę otrzymano subwencję od Rządu zaledwie 1.250 zł w r. ubiegłym. Ukraińska poradnia dla matek we Lwowie prowadzi ambulatorium dla dzieci, poradnię dla niemowląt, ambulatorium dentystyczne dla młodzieży, obronę prawną dla dzieci nieślubnych, dożywianie mleczne i leczenie lampą kwarcową. Utrzymuje 2 lekarzy, 2 asystentki i służbę. Rocznie korzysta z poradni około 400 dzieci. Jedyną pomocą Rządu dla tej instytucji to 25 zł miesięcznie z urzędu wojewódzkiego. Ukraińskie Towarzystwo ochrony i opieki nad młodzieżą we Lwowie ma 24 filie w kraju, prowadzi bursę rzemieślniczą dziewcząt, poradnię dla matek, ochronki, przytułki, świetlice itp. Pomoc rządowa minimalna. Przy tej sposobności pragnę poruszyć jedną sprawę. Młodzież polska jest zorganizowana w światowej organizacji „skautingu” i na ten cel otrzymuje poważne dotacje od Ministerstwa Opieki Społecznej. Przed kilkoma laty zamknięto jednak działalność ukraińskiego skautingu. Apeluję do Pana Ministra, czy nie raczyłby pomóc nam do odnowienia ukraińskiego skautingu. Towarzystwo ukraińskie „Bursa Rzemieślniczo-przemysłowa” utrzymuje około 100 wychowanków — uczniów terminatorów i uczniów szkół handlowych i przemysłowych we Lwowie. Są to dzieci bardzo biedne, przeważnie włościańskie i robotnicze i niejednokrotnie sieroty bez jakichkolwiek środków do życia. Pomoc rządowa dla tej instytucji jest niezbędna i zasadnicza. Jest cały szereg naszych instytucyj w kraju, które spełniają ogromną pracę o charakterze społecznym, a od Ministerstwa Opieki Społecznej nie otrzymują prawie żadnej pomocy. Polityka Ubezpieczalni Społecznej, przede wszystkim personalna, jest w stosunku do Ukraińców bardzo stronniczą. Urzędników narodowości ukraińskiej zatrudnia się tam minimalną liczbę, a sprawa lekarzy Ukraińców Panu Ministrowi jest wiadoma z naszych memoriałów.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#DymitrWełykanowicz">Przechodzę teraz do bardzo ważnej sprawy, a mianowicie bezrobocia na wsi. Rejestruje się bezrobotnych, ale tylko zawodowych i to po miastach. Natomiast bezrobocie wsi stoi poza nawiasem i statystyka o tym milczy. Jest to jednak problem, który z roku na rok coraz natarczywiej uderza w politykę Ministerstwa Opieki Społecznej i z roku na rok staje się coraz uciążliwszym. Wieś, przeludniona do nadmiaru, cierpi na brak chleba nie tylko wskutek braku zarobku, ale też wskutek braku ziemi. Najbardziej cierpi ludność górska, która przed wojną żyła z pracy w lasach i wypasu bydła. Dzisiaj lasy, wytrzebione w czasie wojny, a także nie zawsze mające dobrą koniunkturę na sprzedaż drzewa, dają bardzo mało zarobku, a wypas bydła z powodu braku rynku zbytu zupełnie zanikł. Ten stan spowodował wprost katastrofalne położenie ludności górskiej, która nie raz w czasie przednówka żyła z korzonków traw, zbieranych na połoninach. Znalu wypadki, że włościanie w powiecie turczańskim gotowali co trzeci dzień kartofle, wyliczane na sztuki, gdyż więcej nie mieli co gotować. Muszę przyznać, że Ministerstwo Opieki Społecznej nie zaniedbało inicjatywy co do zwalczania głodu. Oprócz datków z funduszów budżetowych wezwało do ofiar całe społeczeństwo i stworzyło tzw. pomoc zimową dla bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#DymitrWełykanowicz">Z pomocy tej jednak korzystają przeważnie miasta, a wieś pozostała za progiem. Również na zwalczanie głodu wsi idą pewne dotacje z Funduszu Pracy. Datki te jednak są tak skromne, że ani w 1% nie zaspokajają faktycznych potrzeb. Rozdział kredytów z Funduszu Pracy jak też nowy plan inwestycyjny obejmuje zachodnie tereny Polski, a wschód i południo - wschód, zamieszkały głównie przez ludność nie polska, w większości ukraińską, w tym planie traktowany jest po macoszemu. Sprawa zwalczania bezrobocia i głodu wśród naszego narodu z funduszów państwowych rozwija się w stosunku odwrotnym do jego potrzeb. Rozwiązanie problemu głodu i bezrobocia wsi musi iść różnymi drogami, a to: parcelacją większych obszarów rolnych między ludność miejscową, pracami robót publicznych na danych terenach, a głównie regulacją potoków, melioracją i budową dróg, tworzeniem przemysłowych ośrodków po wsiach i podtrzymywaniem drobnego przemysłu domowego, a w końcu emigracją sezonową lub trwałą. Osuszanie mokrych obszarów na terenach wschodnich i południowo-wschodnich jest bodaj najpilniejszym zagadnieniem i może wpłynąć nie tylko na zmniejszenie bezrobocia, ale też na zwiększenie uprawnego obszaru ziemi. Podtrzymanie drobnego przemysłu domowego wyprze zagraniczne towary, które pożerają kolosalne kapitały, i zmniejszy bezrobocie wsi. Nie zmniejszy jednak bezrobocia na naszej wsi przysyłanie kolumn robotniczych z zachodu, przeciwnie wywoła tylko żal milionowej ludności miejscowej i większe koszta na otrzymanie przybyszów obcych. O tym też mówiła obszernie p. Prystorowa na Komisji Budżetowej. Sprawa emigracji znajduje się Obecnie pod kierownictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Uważam, że jest to pomyłka, gdyż opieka Ministerstwa Spraw Zagranicznych ma raczej charakter polityczny a nie społeczny. Tu powinno mieć inicjatywę Ministerstwo Opieki Społecznej i troszczyć się w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych o odpowiednie warsztaty pracy za granicą, jako też o tereny kolonizacyjne.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#DymitrWełykanowicz">Opieka i zabezpieczenie warstw robotniczych dotychczas były dość jednostronne. Robotnik tzw. zarejestrowany miał wiele przywilejów i pełnię opieki, ale po miastach. Robotnik wiejski stoi poza nawiasem prawa. Dotychczas najbardziej był bez opieki i wykorzystywany na wsi robotnik sezonowy rolny i leśny. O wykorzystywaniu jednych i drugich nie potrzebuję wiele mówić, gdyż są to rzeczy ogólnie wiadome. Płace robotnicze w rolnictwie są niżej wszelkiej możliwości. Robotnicy leśni są wyzyskiwani przez przedsiębiorców, a jeszcze więcej przez rozmaitych akordantów i pośredników. Bywały wypadki w górach, że robotnik przy wypłatach tygodniowych zamiast gotówki otrzymywał adresowane do wybranych handlarzy bony na żywność, którą niejednokrotnie lekkomyślnie użył w czasie pracy, a do domów rodzinnych wracał z pustymi kieszeniami. Skutki wykorzystywania tych ludzi widzieliśmy niedawno przy strajkach rolnych, a później w procesach sądowych. Obecnie już wszystkie państwa zachodnie otoczyły opieką sfery robotnicze bez względu na teren pracy. Nie wolno i nam pozostać w tyle i jak najrychlej należy objąć opieką wiejskich robotników rolnych i leśnych. Dotychczasowe inspektoraty pracy nie zadowalały nas w tej dziedzinie, gdyż troszczyły się głównie o robotników miejskich. Gdy chodzi o tereny, zamieszkałe przez większość ludności ukraińskiej, to dla ułatwienia porozumienia z robotnikami i zrozumienia się należało by inspektorami pracy na danych terytoriach mianować Ukraińców. Niezbędnym okazuje się też ułatwienie naszemu kierownictwu tworzenia organizacyj robotniczych ukraińskich. Chcemy bowiem odciągnąć robotników z pod wpływów szkodliwych dla naszego narodu i Rzeczypospolitej. Dlatego już teraz proszę Pana Ministra, aby dał swoją zgodę na zorganizowanie ukraińskiego związku stowarzyszeń robotniczych. W tej sprawie złożymy odpowiednią petycję.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#DymitrWełykanowicz">W końcu pragnę poruszyć jeszcze jedną sprawę. Jest w Państwie kilkanaście tysięcy staruszków w wieku ponad lat 80, którzy cierpią wielką nędzę. Obywatele ci są niejednokrotnie podobni do niemowlęcia, któremu należy dać pełną pomoc społeczną. Nie potrzebuję opisywać ich przeżyć na krańcu życia. Na zarobki ani nawet szukanie jałmużny u nich już sił nie ma. Sądzę, że w razie stwierdzenia ich lichego stanu materialnego nie ucierpiałby nadmiernie Skarb Państwa, gdyby im wyznaczono z urzędu rentę starczą, dającą możność w spokoju dokończenia ciężkich dni ich życia.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#DymitrWełykanowicz">Na zakończenie muszę stwierdzić: Dziecko ukraińskie, robotnik, inwalida, czy chory i niedołężny nie mają tej opieki, jaką mają ci sami potrzebujący Polacy. Wieś ukraińska żyje w nędzy, opuszczeniu i wyzysku. Porównałem na wstępie mego przemówienia rolę Ministerstwa Opieki Społecznej do roli ojca rodziny. Gdy ojciec okaże się dla któregoś dziecka niesprawiedliwym, to ono odczuje to na całe życie. Takie dziecko może się załamać i dojdzie do tego, że nie tylko stanie się ciężarem domu rodzinnego, ale może jeszcze przez swój wpływ na resztę rodzeństwa wywołać tyle nieładu i anarchii, że poderwie się moc samego gospodarstwa. Nie wolno więc Ministerstwu Opieki Społecznej prowadzić polityki „uprzywilejowania”. Praca, choroba i niedola nie znają ani narodowości, ni wyznania. Polityka stronnicza Rządu odbije się nie tylko na tych, przeciw którym jest wymierzoną, ale też i na całości dobra państwowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WasylMudryj">Do krótkiego oświadczenia głos ma p. Urbański.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#WasylMudryj">Wobec tego głos ma p. Franciszek Szymański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#FranciszekSzymański">Wysoka Izbo! W czasach powszechnego kryzysu, biedy i nieszczęść budżet Ministerstwa Opieki Społecznej winien zawierać takie sumy, które by zezwoliły na wydatne złagodzenie nędzy i biedy, aby opieka społeczna choć w części mogła łagodzić nieszczęścia i nędzę szerokich warstw upośledzonych. Niestety, sumy, przewidziane w budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej, nie są w stanie nawet w części złagodzić skutków kryzysu i powszechnej nędzy warstw ludności i świata pracowniczego. Nie będę cytował i omawiał cyfr, ale pragnę poruszyć kilka problemów, mających związek z omawianym budżetem.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#FranciszekSzymański">Ze sprawozdania referenta budżetu wynika, że zarobki robotników w Polsce są bardzo niskie i poniżej minimum egzystencji, bo przeciętny zarobek tygodniowy robotników wynosi tylko 26,15 zł. Nic, niestety, nie robi się w tym kierunku, aby ten stan rzeczy zmienił się na lepsze, przeciwnie, następują dalsze obniżki zarobków. W związku z poprawą koniunktury gospodarczej, której się spodziewamy, należy się spodziewać ze strony świata pracy zdecydowanej walki o podwyżkę płac. Zresztą interes Państwa wymaga, by wszelkimi sposobami dążyć do podwyżki płac, do przystosowania zarobków do kosztów utrzymania, gdyż tylko tą drogą można spodziewać się podniesienia konsumcji i ożywienia przemysłu. Z walką o poprawę bytu, jaką świat pracy niebawem podjąć musi, należy się liczyć. Aby uniknąć zatargów i wstrząsów na rynku pracy, strajków itp., należy dążyć szybkim tempem do uchwalenia ustawodawstwa, które by złagodziło tę walkę, zapobiegło długim zatargom o płace zarobkowe, które dużo szkody przynoszą zarówno pracownikom, jak Państwu i społeczeństwu. Projekty ustaw, jak „O układach zbiorowych pracy”, „O rozjemstwie w zatargach zbiorowych pracy”, „O nadzwyczajnych komisjach rozjemczych” winny być uchwalone podczas tej sesji, gdyż tego wymaga zarówno interes Państwa, jak warstw pracujących, Mówiono dużo w tej Izbie o sprawiedliwości społecznej, o konieczności podniesienia wzwyż najszerszych mas, ale wszystko wskazuje na to, że po tak wzniosłych zapowiedziach i hasłach nawet ze strony Wysokiego Rządu nie wiele spodziewać się można, bo choćby sprawa uchwalenia wymienionych ustaw nie może jakoś ruszyć z miejsca, a przecież tyle na ich temat mówiono.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#FranciszekSzymański">Ruch zawodowy robotniczy w Polsce jest rozbity, był czas, że czynniki rządowo-administracyjne do tego wielce się przyczyniły. Świat przeto pracy pozbawiony jest tych wpływów i znaczenia, jakie mu się w Państwie należą. Część ruchu zawodowego robotniczego jest, niestety, opanowana przez czynniki międzynarodowe i żydowskie, jak komunizm, co, niestety, jeszcze bardziej wpływa na pogorszenie sytuacji. Niestety, wiele czynników rządowo-administracyjnych temu ruchowi sprzyja i nie widzi poza tym ruchem nic innego. Ubolewać trzeba nad rozbiciem ruchu zawodowego robotniczego w Polsce, ale równocześnie zgodzić się nie można na różne projekty i pomysły scalenia tego ruchu przymusowo na wzór faszystowski. Na takie scalenie lub jakiekolwiek na wzór faszystowski przymusowe oddanie związków zawodowych pracowniczych pod nadzór i wpływy administracji — świat pracy zgodzić się nie może.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#FranciszekSzymański">Sprawa ubezpieczeń społecznych w Polsce pozostawia dużo do życzenia. Rządy komisarzy nie zmniejszyły kosztów administracyjnych oraz zamiast ducha ofiarnej służby społecznej w instytucjach ubezpieczeń społecznych zakorzeniły system biurokratyczny i w rezultacie oddaliły ubezpieczonych od ich instytucyj. Dokonane reformy ubezpieczeń społecznych zawiodły pod względem systemu organizacji. Zmniejszyły dotkliwie świadczenia w ubezpieczeniu chorobowym, zmieniły na niekorzyść ubezpieczonych rozkład składki w ubezpieczeniu chorobowym i emerytalnym robotniczym, zniosły ustawowe ubezpieczenie robotników rolnych w woj. poznańskim i pomorskim. Stan finansowy instytucyj ubezpieczeń społecznych, zwłaszcza długoterminowych, ze względu na opieszałe ściąganie składek, premiowanie niesumiennych płatników i powstałe stąd straty oraz ze względu na finansowe zarządzenia Rządu, został doprowadzony do stanu grożącego katastrofą, pomimo niewystarczającego poziomu udzielanych świadczeń. Stan majątkowy Ubezpieczalni Krajowej w Poznaniu grozi katastrofą i grozi jej niewypłacalność rent, albowiem już od roku 1933 zamknięcia rachunkowe tej instytucji wykazują stały niedobór, który za ostatnie 4 lata wyraża się kwotą przeszło 3.200.000 zł. Ubezpieczeniu w tej instytucji obecnie podlegają tylko robotnicy rolni. Na ten stan rzeczy złożyło się ustawodawstwo oddłużeniowe, które podarowało pracodawcom ogromną część składek, nawet tych, które zgarnęli oni z potrącenia robotnikom z zarobków, oraz ustalenie zbyt niskich klas składkowych, co uczyniono w myśl interesów pracodawców, oraz obniżenie zarobków. Czas pomyśleć o ratowaniu tej instytucji od upadku i o zabezpieczeniu przysługujących rent rentobiorcom teraźniejszym i przyszłym.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#FranciszekSzymański">Robotnicy rolni w województwach poznańskim i pomorskim do r. 1933 podlegali ubezpieczeniu chorobowemu. Ustawa scaleniowa wyeliminowała te kategorie robotników z pod przymusu ubezpieczenia chorobowego. Wskutek tego stan zdrowotny na wsi w zachodnich częściach kraju bardzo się pogorszył. Wprawdzie ubezpieczalnie społeczne nie wiele dziś dają ubezpieczonym, ale gdy się zważy zależność robotnika rolnego od pracodawcy, obawę pracownika o utratę pracy, to dziwić się nie można temu, co pisze jeden z lekarzy powiatowych, że bardzo trudne jest wykonanie kontroli nad udzielaniem pomocy lekarskiej pracownikom rolnym, gdyż pracownik w obawie utraty pracy nie zgłasza się o pomoc leczniczą, aby nie narazić się pracodawcy. Tu kontrola nie może więc być należycie przeprowadzona. Stwierdzono np., że cały szereg dzieci przez dłuższy czas nie uczęszczało do szkoły z powodu zachorowania na błonicę lub inne choroby zakaźne, ale żaden lekarz o tym nie wiedział lub dowiedział się przypadkiem. Stwierdzono, że młody urzędnik w majątku nie chciał odsyłać młodych dziewcząt i kobiet do lekarza, zanim sam nie zbadał gorączki. Można by tutaj przytaczać cały szereg nadużyć ze strony pracodawców. Wiele wypadków tych nadużyć w pomocy leczniczej nie dochodzi wogóle do wiadomości czynników urzędowych. Gorzej jeszcze przedstawia się sprawa lecznictwa w gospodarstwach rolnych mniejszych, bo tam wogóle pracownik żadnej pomocy lekarskiej nie otrzymuje. Domagamy się przywrócenia ubezpieczenia chorobowego dla pracowników rolnych. Domagamy się najbardziej stanowczo:</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#FranciszekSzymański">1) Usprawnienia administracji i usprawnienia procedury urzędowania w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i w ubezpieczalniach społecznych — przez usunięcie nadmiernych i uciążliwych formalności i ograniczeń, zwłaszcza w ubezpieczeniu chorobowym — celem zbliżenia ubezpieczonych do ich instytucyj oraz zmniejszenia wydatków administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#FranciszekSzymański">2) Podwyższenia świadczeń w ubezpieczeniu chorobowym oraz podwyższenia niesłychanie niskich rent w ubezpieczeniu wypadkowym i emerytalnym robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#FranciszekSzymański">3) Prowadzenia odpowiedniej polityki finansowej, polegającej na jak najbardziej rygorystycznym ściąganiu składek i niedopuszczaniu do powstania nowych zaległości oraz zerwania z systemem premiowania niesumiennych płatników przez zaprzestanie stosowania do nich coraz nowych ulg, poniechania państwowej polityki finansowej nie liczącej się z możliwościami lub interesami instytucyj ubezpieczeń społecznych, prowadzenia plantowej, przezornej i liczącej się przede wszystkim z interesami ubezpieczeń społecznych polityki lokat funduszów ubezpieczeniowych.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#FranciszekSzymański">4) Jak najszybszego wprowadzenia opartego na wyborach powszechnych pełnego samorządu we wszystkich instytucjach ubezpieczeń społecznych, albowiem tylko w oparciu o samorząd i przy kontroli czynników społecznych można będzie uzdrowić sytuację finansową ubezpieczeń społecznych, usunąć biurokratyzm, przywrócić zaufanie, zbliżyć ubezpieczonych do ich instytucyj i zapewnić ubezpieczonym należne świadczenia.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#FranciszekSzymański">Przy ogólnej debacie nad budżetem, dnia 11 bm. wspomniałem o wielkim nasileniu bezrobocia w województwach zachodnich i pominięciu tych województw w planie inwestycyjnym. Niestety, dowiaduję się, że i z Funduszu Pracy na ten rok bardzo nikłą sumę przewidziano dla obu tych województw, bo suma przeznaczona ma wynosić dla woj. poznańskiego tylko 2.800.000 zł. Z całego województwa poznańskiego zgłoszono około 330 pozycyj. Z tych uwzględniono tylko około 30 pozycyj. Wyrażam obawę, że to pogotowie ratunkowe dla woj. poznańskiego stanowczo nie wystarczy i obawiam się, że ani miastom ani powiatom nie uda się utrzymać spokoju i nakarmić ogromnej ilości bezrobotnych, tym bardziej, że tak samorządy jak społeczeństwo woj. poznańskiego są wyczerpane z wszelkich zasobów pieniężnych i nie będą mogły łożyć na roboty z własnych funduszów.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#FranciszekSzymański">Przy tej okazji muszę stwierdzić, że lansowany tutaj pogląd przez niektórych posłów, że wsparcie, jakie bezrobotni otrzymują z pomocy społeczeństwa, powinno być odpracowywane przez bezrobotnych, uważam za błędny. Uważam to zapatrywanie za błędne i fałszywe. Nie wiem, jak sobie kol. Sikorski i Dąbrowski wyobrażają to odpracowywanie. Czy bezrobotny, który całą zimę nie miał pracy i musiał być dożywiany, przy nadejściu lata ma pracować za darmo o głodzie lub przy zarobku nie przekraczającym 3 zł dziennie i przy trwaniu pracy niekiedy tylko parę tygodni lub dni, jeszcze ma mu się coś potrącać z tego zarobku? Zdaje się, że byłoby to nie tylko niesłuszne, ale wielce niesprawiedliwe i o takim załatwieniu sprawy myśleć nie można.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#FranciszekSzymański">Ważnym działem Ministerstwa Opieki Społecznej jest inspekcja pracy. Inspekcja pracy winna podlegać bacznej uwadze Rządu oraz Izb ustawodawczych. Wprawdzie na rok budżetowy 1937/38 przewiduje się zwiększenie etatów inspektorów pracy o 32, jest to jednak ilość bardzo nikła. Trzeba zwiększyć ilość inspektorów pracy i podinspektorów pracy o 200. a wtedy będzie można utrzymywać 400 policjantów mniej; bo inspektor pracy będzie łagodził antagonizmy społeczne i zapobiegał występkom wywołanym zatargami i nieprzestrzeganiem ustaw. Inspektorom pracy trzeba dostarczyć środków lokomocji, jak samochody, aby łatwiej mogli oni zwiedzać zakłady pracy, przez to oszczędzi się na wypadkach przy pracy, na powstawaniu różnych chorób zawodowych i uniknie się płacenia przedwcześnie rent. Jeżeli niemożliwe jest dostarczenie lokomocji wszystkim obwodowym inspektorom pracy, to trzeba zostawić lokomocję chociażby tylko okręgowym inspektorom pracy, którzy by jej udzielali na pewne okresy poszczególnym inspektorom obwodowym celem zwiedzania zakładów pracy.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#FranciszekSzymański">Inspekcja rolniczych zakładów pracy prawie wcale się nie odbywa, stąd wielka ilość wypadków przy pracy w rolnictwie, wielka ilość chorób nagminnych i kalectw z powodu złych warunków pracy i mieszkań robotników rolnych. Muszę też podnieść, że nie wszyscy obwodowi inspektorzy pracy odpowiadają swemu zadaniu i nadają się do tej odpowiedzialnej funkcji. Są to ludzie często tacy, którzy minęli się z powołaniem. Na szczęście niewielu takich jest, ale są. Wymienię chociażby inspekcję pracy w Kaliszu. Niestety, inspektor pracy, który roli swojej nie rozumie należycie i nie posiada należytego poczucia prawa, jest z reguły przewodniczącym komisji rozjemczej w zatargach indywidualnych robotników rolnych z pracodawcą. Trudno się pogodzić z takim stanem rzeczy, aby inspektor pracy utrudniał obronę interesów pracowników przedstawicielowi zorganizowanych robotników, aby stwarzał mu trudności na każdym kroku, by sekretarka inspekcji pracy obchodziła się z przedstawicielem, zastępcą robotników, jak z intruzem, ale za to pracodawcy mieli w inspektorze pracy wielkiego swojego obrońcę, szczególnie pracodawcy rolni. Jest to może wyjątek, ale wyjątki takie nie powinny mieć miejsca.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#FranciszekSzymański">Ogólnie jednak, o ile chodzi o inspekcję pracy, to spełnia ona swoje zadanie i winna być rozbudowana, winni być dobierani odpowiedni ludzie na inspektorów pracy — przy czym zgadzam się z referentem, że uposażenie personelu inspekcji pracy winno być podwyższone ze względu na trudne zadanie, jakie on ma do spełnienia.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#FranciszekSzymański">W końcu pragnę poruszyć jeszcze jedną sprawę, a mianowicie sprawę rent emigrantów, którzy podlegali ubezpieczeniom w Niemczech, a wyprowadzili się później do Francji i przez to utracili prawo do korzystania z rent, jakie z tytułu opłat składek im przysługują. Zdaję sobie sprawę z trudności, na jakie w tej sprawie Rząd napotyka. Niemniej jednak Ministerstwo Opieki Społecznej winno dołożyć wszelkich starań, aby emigranci i reemigranci, którzy z tych czy innych powodów znajdowali się poza granicami Państwa Polskiego w poszukiwaniu za pracą, łub znajdują się jeszcze, jak we Francji, Belgii, Holandii i innych państwach, a mieli nabyte uprawnienia do rent z Niemiec — mogli ze swych nabytych praw korzystać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WasylMudryj">Głosi ma p. Urbański do krótkiego oświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#WasylMudryj">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 21 do godz. 16 min. 10.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#BohdanPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Urbański w sprawie krótkiego oświadczenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PUrbański">Przed przerwą p. Minister Opieki Społecznej po moim przemówieniu złożył oświadczenie, że na stanowiska komisarzy w ubezpieczalni społecznej mianował dwóch panów, względnie jednego zarabiającego z tytułu swego zawodu dużo pieniędzy itd. Otóż obciąłem sprostować, że zaszło jakieś nieporozumienie, gdyż mam przed sobą stenogram, z którego wynika, że zarzutów personalnie żadnemu z tych panów nie stawiałem, nie wymieniłem nawet miejscowości, gdzie który z nich urzęduje. Dopiero teraz po tym oświadczeniu dowiedziałem się, że jest takich dwóch panów. Nie neguję ich pracy społecznej. Moje wynurzenia szły raczej w tym kierunku, że ci panowie, stojąc na tak wysokim stanowisku społecznym, są zbyt oddaleni od interesów ubezpieczonych i tylko pod tym kątem widzenia podchodziłem do tej sprawy, co w przemówieniu moim w stenogramie zupełnie jest wyraźnie powiedziane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Michałowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#StanisławMichałowski">Szczupłość kredytów w dziale Ministerstwa Opieki Społecznej podkreślało już szereg mówców tak w komisji, jak i w czasie dzisiejszej debaty. Pragnąłbym zatrzymać uwagę Wysokiej Izby na pozycji wyrażonej wprost śmiesznie niską kwotą 50.000 zł, a przeznaczonej na subwencje dla szpitali samorządowych. Sytuacja szpitali, prowadzonych przez związki samorządowe, jest częstokroć opłakana. Gros pacjentów — to ubodzy gminni i ludzie niezamożni, którzy albo zgóry są leczeni bezpłatnie lub na koszt gminy, utrzymującej szpital, względnie od których ściąganie kosztów leczenia daje zazwyczaj wyniki negatywne; druga kategoria pacjentów, to członkowie Ubezpieczalni Społecznej, leczeni na warunkach ulgowych, przy czym samorząd musi ponosić 15% kosztów leczenia; trzecia kategoria chorych — to urzędnicy państwowi, leczeni na koszt pomocy lekarskiej dla funkcjonariuszów państwowych. Za tych pacjentów znowu Państwo zalega z regulacją należności czasami przez szereg lat. Znam szpitale, których należności wobec Państwa z tego tytułu wynoszą po kilkadziesiąt tysięcy złotych, przy czym narastają stale nowe zaległości. W takiej sytuacji samorządy nieraz nie tylko że nie mogą rozbudowywać należycie swych szpitali, ale nawet nie mogą ich. utrzymywać w odpowiednim stanie, co znowu ujemnie wpływa na przypływ pacjentów prywatnych płacących, którzy coraz bardziej odpływają do szpitali prywatnych. Było by zatem rzeczą wskazaną i konieczną nie tylko zwiększyć w budżecie państwowym pozycję na subwencje dla szpitali samorządowych, ale również znieść ulgi w opłatach szpitalnych, z jakich korzystają ubezpieczalnie społeczne i spowodować należyte regulowanie należności szpitalnych za pacjentów leczonych na koszt Państwowej Pomocy Lekarskiej.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#StanisławMichałowski">Z zakresu zdrowia publicznego pragnę poruszyć sprawę lekarzy miejskich, których utrzymują nie tylko miasta wydzielone, ale także cały szereg miast niewydzielonych. Sytuacja prawna tych lekarzy w odniesieniu do ich funkcyj urzędowych jest nie uregulowana i różna w różnych miastach, zależna często od tego, jak się ułożą wzajemne stosunki lekarza powiatowego do lekarza miejskiego. Lekarze miejscy nie zawsze są uważani za lekarzy urzędowych i nie mają częstokroć żadnej egzekutywy, nie mogą bezpośrednio wymierzać mandatów karnych, ani zwracać się do sądów z wnioskiem o ukaranie zaniedbań natury sanitarnej. Często wytwarza się szkodliwa dla administracji sanitarnej dwutorowość, bo na terenie tego samego miasta działa lekarz powiatowy i lekarz miejski. Sądzę, że co najmniej w miastach wydzielonych, gdzie prezydent miasta jest władzą sanitarną pierwszej instancji, lekarz miejski powinien posiadać wszelkie uprawnienia lekarza powiatowego z wykluczeniem jakiejkolwiek kompetencji lekarza powiatowego na terenie miasta wydzielonego. Nie chodzi mi przy tym bynajmniej o prestiż lekarza miejskiego, ale o usprawnienie służby zdrowia na terenie miast.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#StanisławMichałowski">P. sprawozdawca wspomina w swym referacie o nadmiarze organizacyj społecznych, działających na polu zdrowia i opieki społecznej i o konieczności unifikacji i scalenia akcji społecznej na tym odcinku. Pragnę wierzyć, że komitety pomocy dzieciom i młodzieży powołane pod koniec ubiegłego roku taką właśnie rolę mają spełnić na odcinku opieki nad młodzieżą i dziećmi. Z obserwacyj w terenie poczynionych musiałem odnieść wrażenie, że powstała jeszcze jedna organizacja, która będzie prowadziła akcję bezpośrednią na tym odcinku. Poza tym tak jakoś dziwnym trafem się zbiegło, że wprowadzeniu tej organizacji w terenie towarzyszyło równocześnie wstrzymanie ze strony Ministerstwa Opieki Społecznej zresztą bardzo skromnych dotacyj i subwencyj na rzecz niektórych miast na akcję dożywienia dzieci i opiekę nad młodzieżą i dziećmi. Wstrzymano subwencje, a wypełniono lukę przez stworzenie nowej organizacji społecznej.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#StanisławMichałowski">W objaśnieniach do § 21 czytamy, że Ministerstwo pragnie w przyszłym roku budżetowym przyjść ze zwiększoną pomocą na rzecz kas pożyczek bezprocentowych. Krążą pogłoski, zresztą prasa również niejednokrotnie o tym wspominała, że z kredytu tego dotychczas prawie że wyłącznie korzystały żydowskie kasy bezprocentowe. Uważam, że ten stan rzeczy powinien ulec radykalnej zmianie. Obecnie jesteśmy świadkami coraz to liczniejszego powstawania polskich chrześcijańskich kas bezprocentowych. Społeczeństwo polskie zrozumiało, że kasy takie mogą odegrać poważną rolę w zakresie pomocy kredytowej dla rzemiosła i drobnego handlu chrześcijańskiego, który niejednokrotnie nie może sprostać w walce konkurencyjnej z handlem żydowskim, dysponującym bezprocentowym kredytem, uzyskiwanym z kas żydowskich. Poza tym sądzę, że kasy takie mogą odegrać rolę w akcji organizowania chałupnictwa, usamodzielniania bezrobotnych i zdeklasowanych nędzą jednostek. Słowem, mogą takie kasy przy odpowiednim nastawieniu stać się nową, uszlachetnioną formą opieki społeczniej. Było by rzeczą ze wszechmiar konieczną, by kasy polskie poza kapitałami prywatnymi uzyskały należytą pomoc finansową z budżetu państwowego, jak i ze strony banków państwowych i komunalnych. Pozycja w budżecie jest wprost śmiesznie niską. Co znaczy kilkadziesiąt tysięcy złotych, jeżeli się weźmie pod uwagę, że od r. 1928 Żydzi rozprowadzili przez swoje kasy około 100 milionów złotych, przy czym z kredytów tych korzystało zgórą 123.000 osób?</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#StanisławMichałowski">O komitetach pomocy zimowej również szereg mówców się już wypowiadało, zwłaszcza na komisji. Pragnę jedynie zauważyć, że jak narazie, pod względem finansowym akcja nie dała oczekiwanych rezultatów i gros ciężarów finansowych spadło na barki samorządów miejskich, które — nie chcąc dopuszczać do ekscesów i często może uzasadnionych niepokojów wśród bezrobotnych — były zmuszone awansować wydatki związane z akcją komitetów pomocy zimowej z kredytów własnych pozabudżetowych, obciążając tym samym finansowo już następny okres budżetowy. Sądzę, że efekt finansowy byłby lepszy, gdyby akcję lepiej przygotowano, a przede wszystkim wcześniej ją rozpoczęto i zamiast datków dobrowolnych, gdyby wprowadzono pewne przymusowe opłaty na rzecz komitetu. Jeżeli już jednak akcja ma mieć charakter społeczno-obywatelski, to nie można jej prowadzić systemem biurokratycznym. Mam na myśli ogromne mnóstwo różnych okólników, nakazów i zakazów, jakie wydaje Komitet Naczelny, oraz do absurdu doprowadzony obowiązek składania różnorakich sprawozdań. Komitety miejskie muszą składać trzy razy w tygodniu sprawozdania na piśmie, poza tym czwarty raz sprawozdanie telefoniczne. Komitety wojewódzkie muszą składać takie sprawozdania codziennie wobec Naczelnego Komitetu. Jak na akcję społeczną, obliczoną na współpracę obywateli i jak najmniejsze koszty administracyjne, zdaje mi się, że tych sprawozdań było by zadużo. Mimo tak szczegółowych instrukcyj, szereg akcyj tego komitetu zawiodło. Szczególnie mam na myśli akcję zaopatrywania bezrobotnych w węgiel. Do szeregu miejscowości naszego województwa nie nadchodziły przewidziane transporty węglowe, zwłaszcza w styczniu, a zatem w okresie największych mrozów. Transporty te nadchodziły z bardzo poważnym opóźnieniem, co wywoływało duże rozgoryczenie wśród bezrobotnych. Niezrozumiałą wydaje mi się również uchwała Komitetu Naczelnego o zwolnieniu bezrobotnych z obowiązków odpracowywania świadczeń. Na naszych terenach bezrobotni od szeregu lat świadczenia pieniężne, bo te mam szczególnie na myśli, odpracowywali i nigdy przeciwko tej praktyce nie protestowali. Zrozumiałą jest rzeczą, że w wypadkach silniejszych mrozów, niepogody, choroby itp. zawsze komitety z własnej inicjatywy zwalniały bezrobotnych od obowiązku pracy: rozumiem, że i normy pracy muszą być odpowiednie do świadczeń, nie mogą być wygórowane, oraz rodzaj pracy powinien być odpowiedni do kategorii bezrobotnych osób. Jednak darowanie bezrobotnemu świadczeń, zwłaszcza pieniężnych bez odpracowywania, uważam za niewłaściwe, demoralizujące bezrobotnego i upokarzające jego ambicję. Jestem głęboko przekonany, że ogół bezrobotnych woli przecież utrzymywać się z pracy, a nie z jałmużny. Tych parę uwag prosiłbym, by Pan Minister zechciał wziąć pod rozwagę w organizowaniu akcji pomocy zimowej w następnym okresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Wymysłowski.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Nieobecny,)</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Krupa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WładysławKrupa">Omawiając budżet Ministerstwa Opieki Społecznej, trudno jest się powstrzymać od wypowiedzenia pewnych uwag co do rozwiązania niektórych zagadnień przez Rząd, które to rozwiązania dla społeczeństwa nie zawsze są zrozumiałe i często są uważane albo za niedostrzeżone pomyłki, lub za zaniedbania poprostu, nawet cięższego kalibru, które w społeczeństwie wywołują rozgoryczenie.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#WładysławKrupa">Posiadanie jakich takich szpitali jest chyba nieodzowną koniecznością. W jakiś dziwnie niepojęty sposób zaniedbujemy zdobycze w lecznictwie, jakimi są szpitale. Są one daleko poza najniższymi granicami uczciwej troski o należyte choćby najskromniejsze ich funkcjonowanie i służenie społeczeństwu. Nie posuwamy się od kilku lat ani o krok w rozbudowie naszego szpitalnictwa, owszem, cofamy się coraz bardziej. Nie widzimy nic w budżecie państwowym na rozbudowę szpitalnictwa, zwłaszcza na budowę szpitali dla psychicznie chorych i zakaźnie chorych, nie słyszeliśmy nic zupełnie, by plan inwestycyjny w jakiejkolwiek dzielnicy Polski przewidywał zaspokojenie potrzeb ludności w tym kierunku. Szpitalnictwo w dobie obecnej zaczyna być prawdziwą tragedią. Ktoś nieopatrznie postawił tezę, że szpitale nawet powszechne, służące szerokim masom ubogim społeczeństwa, mają być samowystarczalne. Jest to złudzenie, z którym raz trzeba skończyć. Rząd wie to dobrze, samorządowi i społeczeństwu trzeba stanowczo powiedzieć wprost, że samowystarczalność szpitali jest niezdrową i nie do zrealizowania nigdy iluzją. Chcąc utrzymać budżet szpitalny zrównoważony, trzeba poprostu odpędzić ubogich ludzi chcących ratować swoje życie i swoje zdrowie od bram szpitalnych i czekać tylko na takich, co wszystko zapłacić będą mogli. Ogólnoludzkie natomiast prawo i interes Państwa nakazują ratować i leczyć każdego obywatela.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kielak.)</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#WładysławKrupa">I tak jest obecnie rzeczywiście, że mimo ogromnych braków łóżek w naszym szpitalnictwie dla umysłowo chorych, dla zakaźnych chorych, dla gruźlików, braków idących w dziesiątka tysięcy, nasze szpitale wykazują niebywałe ilości łóżek wolnych. Odpowiedź prosta: chcąc się ratować czy leczyć, trzeba zaryzykować nawet pozbycie się majątku i źródeł utrzymania rodziny, np. jeśli idzie o małorolnego, na wątpliwy zresztą rezultat leczenia. Społeczeństwo domaga się zabrania do szpitala umysłowo chorych, których czasem musi się wiązać powrozami i przetrzymywać pod strachem, wartując dzień i noc. Nie ma nikogo w społeczeństwie, kto by nie usprawiedliwił największych wydatków nawet na potrzeby szpitali.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#WładysławKrupa">Daleko idąca opieka nad matką i dzieckiem, która p. Ministrowi tak leży na sercu, a która ma być w terenie tak szeroko stosowana, nie bardzo stoi w zgodzie z pozycją na ten cel w budżecie państwowym wyrażoną, zwłaszcza przy niebywale słabych możliwościach finansowych naszego samorządu i często na skutek małego zrozumienia przez nie doniosłości powyższego zagadnienia. Pozycja 410.000 zł na cel powyższy w budżecie państwa liczącego 30 kilka milionów mieszkańców, jest nieco za skąpą, zwłaszcza jeśli ten sam budżet w dziale Ministerstwa Rolnictwa na poparcie hodowli koni daje 700.000 zł a więc o 50% więcej, a przecież koni jest tylko 5 milionów. Podnieść musimy, że niewiele dbamy o opiekę zarówno dla matki jak i dziecka w tym najważniejszym momencie, mianowicie w momencie porodu, nie nie dając im kwalifikowanej pomocy. Stworzyliśmy wprawdzie ustawę o szkoleniu położnych i o szkołach położnych, ale nie staramy się stworzyć warunków, ażeby faktycznie było gdzie szkolić położne. Wyszkalanie i przeszkalanie stosownie do ustaw położnych jest w opłakanym stanie. Dość powiedzieć, że w najbardziej cywilizowanej połaci kraju szkoła położnych, która ma dostarczać położnych dla 3 województw: krakowskiego, śląskiego i kieleckiego rozpada się zjedzona grzybem i wali się na głowy położnic i urodzonych niemowląt. Już w r. 1936 sejm uchwalił 300.000 zł w budżecie państwowym na budowę tej Szkoły, ale dotychczas sprawa nie może z miejsca ruszyć. Wieś nie ma i nie będzie mieć prędko kwalifikowanej pomocy przy porodach i to w najgęściej zaludnionych połaciach kraju, cóż mówić o naszych ziemiach wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#WładysławKrupa">Stan zdrowotny naszego kraju nie wzbudza entuzjazmu u ludzi coś niecoś orientujących się w tym kierunku. Niewygasające ogniska tyfusu plamistego na naszych ziemiach wschodnich muszą się stać iskrą wywołującą pożar w razie jakiegokolwiek zmasowania większej ilości ludzi na tym terenie. Wszak każdemu wiadomo, że śmiesznie małe są straty wojska na froncie wskutek broni kruszącej w stosunku do tych strat, jakie zadają liczebności i zdrowiu armii choroby ostre zakaźne, zwłaszcza tyfus plamisty. Niewątpliwie zdołaliśmy stłumić, względnie opanować, a raczej zlokalizować groźbę chorób zakaźnych. Warunkiem jednak koniecznym jest usunięcie wszelkimi siłami resztek tyfusu plamistego ze statystyki chorób panujących w naszym Państwie. Kwota przeznaczona na zwalczanie chorób zakaźnych ostrych w postaci 1 miliona złotych jest o wiele za małą w stosunku do zadania, porównując choćby znowu pozycję na zwalczanie chorób zakaźnych u zwierząt w tym samym budżecie tylko w dziale Ministerstwa Rolnictwa, która wynosi 1,5 miliona złotych. Myślelibyśmy, zresztą jak każdy przyzna, że życie ludzkie jest ważniejsze niż życie zwierząt. Muszę choć tylko wspomnieć o gruźlicy. Zbyt wielkie ofiary ponosimy na rzecz tej choroby społecznej. W planie Rządu i budżecie środki na walkę z gruźlicą są raczej pozycją symboliczną, gdzież mówić o uzupełnieniu brakujących nam dziesiątków tysięcy łóżek dla chorych prątkujących.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#WładysławKrupa">Symboliczną jest również walka z gruźlicą w wieku dziecięcym, nie stać nas na masową akcję kolonij czy choćby półkolonii dla dzieci zagrożonych. Zaznaczyć muszę, że w akcji zdrowotnej nie możemy marzyć o przodowaniu jako państwo, nie chodzi również o dorównanie państwom zachodnim, chodzi tylko o zdobycie najelementarniejszych warunków do walki o zdrowie. Powszechnie znaną jest rzeczą ogólne uskarżanie się na ubezpieczalnie, na zły stosunek nadmiernych, zdaniem społeczeństwa, składek, do świadczeń chorobowych i przede wszystkim zapobiegawczych. Zdaje się, że już tak nie jest, że pod tym względem nieco się poprawiło. Jednak wyraźnie muszę podkreślić, że z działalności ubezpieczalni i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pod względem zapobiegawczym w zupełności nie możemy być zadowoleni. Rzeczywiście składki płaci społeczeństwo, które jest w lepszej pozycji materialnej, społeczeństwo pracujące przede wszystkim w mieście, w przemyśle, handlu, w wolnych zawodach, urzędnicy kontraktowi państwowi, samorządy. Ubezpieczalnie ciągną soki z faktycznie najlepiej sytuowanego społeczeństwa, a mimo to, ograniczają się do świadczeń i to bardzo skąpych tylko dla swoich ubezpieczonych, nie przyczyniając się wydatnie do akcji zdrowotnej na terenie, na którym pracują, nie współpracując jak powinny ani z Rządem, ani z samorządem. Polityka ubezpieczalni jest samolubna i niesprawiedliwa. Stwierdzić trzeba, że budżety ubezpieczalni dość często, naprzykład na terenie powiatu, przerastają wielokrotnie budżet samorządu terytorialnego. Akcja wypoczynkowa choćby tylko dla swoich ubezpieczonych, akcja uzdrowiskowa, kolonij, pókolonij dla dzieci dotychczas jest pozycją symboliczną. Nie można by tego nazwać nawet ruchem ogólnym. Ubezpieczalnie są przecież talk pomyślane, że bogatszy ma płacić za biedniejszego, dążność do podniesienia zdrowia publicznego winna być finansowana wspólnym wysiłkiem. Społeczeństwo domaga się od bądź co bądź uprzywilejowanych ubezpieczalni, aby brały udział w montowaniu walki o zdrowie narodu. Muszę podnieść, że statystyka wykazuje jeszcze wiele zgonów z powodu chorób zakaźnych, zwłaszcza dyfterytu, zdarzają się jeszcze zgony z powodu wścieklizny, aczkolwiek wszystko jest za tym, żeby zbliżyć się pod tym względem do stanu idealnego. Uważam, że powód jest jeden, — zbyt drogie zarówno szczepionka przeciw wściekliźnie jak i surowica przeciwdyfterytyczna. W życiu spotyka się z nieprzezwyciężonymi trudnościami pod tym względem zwłaszcza w warstwach ubogich wsi.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#WładysławKrupa">Uważam, że słusznym jest, żeby surowice, szczepionki, a przede wszystkim szczepionka przeciw wściekliźnie, surowica przeciwdyfterytyczna, surowica przeciw jadowi wężów były wydawane na koszt Państwa dla ubogich lub natychmiast nie mogących płacić. To są wypadki doraźne, gdzie pośpiech jest koniecznością i chodzi o życie obywatela. Jakiekolwiek nadużycia w tych wypadkach są wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#WładysławKrupa">Przy dobrej woli Rządu można o wiele dalej posunąć opiekę społeczną naprzód nawet przy tych ciężkich warunkach materialnych. Mam tu na myśli ułatwienie chorym możliwości przejazdu państwowymi środkami komunikacyjnymi do uniwersyteckich klinik czy do większych szpitali, jak to jest zagranicą, naprzykład we Francji. Tam nawet koleje prywatne udzielają takich zniżek. Nasze Ministerstwo Komunikacji chętnie udziela najrozmaitszych ulg na wycieczki, na narty, bridge, jednym słowem ludziom zdrowym i dobrze sytuowanym. Jedynym płatnikiem, który cały bilet wykupić musi, jest ten ubogi, którego jeszcze choroba wypędza do szpitala. Nasz kraj jest mało zelektryfikowany, nie wszędzie można zmontować aparaty Roentgena, choćby lampy kwarcowe, przejazdy są koniecznością. Sejm prosi Rząd o ułatwienie przejazdów do miejsc uniwersyteckich i miejsc siedzib większych szpitali chorym za zniżoną opłatą.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#WładysławKrupa">Muszę podnieść przy omawianiu budżetu, gwarantującego opiekę lekarską dla pracowników państwowych i rodzin, niedostateczność tejże opieki. Nie wiem, dlaczego służba zdrowia ma ponosić w swym budżecie wydatki za leczenie wszystkich pracowników państwowych, których przecież opieka lekarska jest częścią uposażenia. Opieka ta nie może być wystarczającą przy najlepszej woli wszystkich nad nią współpracujących. Kwoty przeznaczone na jednego pracownika państwowego są trzykrotnie mniejsze, niż na pracownika ubezpieczonego w ubezpieczalni społecznej. Lekarze są bardziej ograniczeni w zapisywaniu leków. Leczenie fizykalne jest w szczątkowym tylko stanie.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#WładysławKrupa">Jesteśmy świadkami żywo rozbudowującej się sieci ośrodków zdrowia, które wybitnie dobrze spełniają swe zadania lekarskie i hygieniczne. Niestety, podstawy prawne, normujące sposób utrzymywania tychże, zależą tylko od dobrej woli wielu czynników. Postęp w walce o zdrowie zależy od rzeczowych silnych norm prawnych. Służba zdrowia zrodziła się ze współczucia dla cierpiącego, ale w przyszłości oprzeć się musi na naukowych podstawach i na silnych zasadach prawnych, a przede wszystkim na dobrej woli wszystkich czynników współpracujących nad powyższym zagadnieniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#StanisławKielak">Głos ma P. Gdula.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#TadeuszGdula">Wysoka Izbo! W ciągu ostatnich 6 lat wydatki na opiekę społeczną i służbę zdrowia spadły z 168 milionów złotych na 40 milionów złotych czyli prawie czterokrotnie. Cyfra ta świadczy aż nadto wydatnie, jak dalece zapoznaje się właściwą rolę Ministerstwa Opieki Społecznej i konieczność nadania mu szerokiego rozmachu w ujmowaniu spraw społecznych. Zresztą temu ustosunkowaniu się do Ministerstwa Opieki Społecznej odpowiada również i historia jego nazwy, mianowicie począwszy od Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, skończywszy na Ministerstwie Opieki Społecznej. Już na Komisji Budżetowej, a zwłaszcza w sprawozdaniu referenta kolegi Tomaszkiewicza wyraźnie była postawiona sprawa należytego ujęcia i postawienia pozycji, znaczenia i roli Ministerstwa Opieki Społecznej. Szereg kolegów wskazywało w swoich przemówieniach, że ta polityka musi ulec zmianie. Zwłaszcza kolega Madeyski zwrócił uwagę, że najwyższy już czas, aby Ministerstwo Opieki Społecznej uzyskało, a względnie ustaliło należytą politykę społeczną i aby ją na terenie i innych ministerstw odpowiednio przeprowadziło, W swoim uzasadnieniu stwierdził on, że do zakresu działania dzisiejszego Ministerstwa Opieki Społecznej należy całokształt spraw związanych z polityką społeczną i że opieka społeczna jest jedną z wielu i to nie najważniejszych funkcyj ze światem pracy związanych. Również stwierdził W swoim przemówieniu, że wprowadzenie jednolitej ogólnopaństwowej polityki społecznej jest pilną koniecznością państwową i z natury rzeczy właśnie Ministerstwo Opieki Społecznej winno stać się ośrodkiem inicjatywy i koordynacji w zakresie tej polityki.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#TadeuszGdula">Jeżeli tak stawiamy kwestię, to musimy stwierdzić, że nazwa obecna Ministerstwa Opieki Społecznej nie odpowiada jego właściwym funkcjom i że ona powinna ulec zasadniczej zmianie. I na terenie Parlamentarnej Grupy Pracy, jak również i na Komisji Budżetowej to zagadnienie już od dłuższego czasu tak jest stawiane. Pozwolę więc sobie w porozumieniu z p. referentem wnieść odpowiednią rezolucję, o której przyjęcie Wysoki Sejm proszę:</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#TadeuszGdula">„Sejm zwraca się do Rządu o zreorganizowanie Ministerstwa Opieki Społecznej odpowiednio do jego istotnych funkcyj i nadanie mu właściwej nazwy”.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#TadeuszGdula">Nazwy nie ustaliliśmy, albowiem cały szereg nazw mieliśmy na uwadze, wśród których trzy wydawały się najbardziej odpowiednie, a więc albo „Ministerstwo Pracy”, albo „Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej”, albo „Ministerstwo Pracy i Spraw Społecznych”.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#TadeuszGdula">Mamy to przekonanie, że praca Ministerstwa Opieki Społecznej potoczy się nowymi drogami, że ten zapoznany człowiek pracy będzie miał uznanie również i w innych resortach, że nie tylko cień, ale istota i wartość człowieka pracy przeniknie do innych resortów, znajdzie tam ocenę i tam też polityka społeczna jako taka będzie innymi szła drogami, będzie uznawana, a nie zapoznawana, jak to często się zdarza. Mam to przekonanie, że Panu Ministrowi Opieki Społecznej, tak wysoce społecznie wyrobionemu, uda się mocą osobistego wpływu i przekonania przeprowadzić również na terenie Rządu większe uwzględnianie zasad polityki społecznej, uda się przekonać, by ten człowiek, jego wartość, o której tak często z tej trybuny się mówi, naprawdę znalazł zrozumienie przy rozwiązywaniu zagadnień gospodarczych, że zagadnienia gospodarcze nie będą przesłaniane li tylko rentownością czy zyskiem, a częściej wyzyskiem, ale również będą miały na uwadze tę wielką wartość człowieka dla Państwa, dla jego siły i potęgi.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#TadeuszGdula">Chciałbym przejść do pewnych zagadnień związanych z budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej i z polityką społeczną, mianowicie zastanowić się nad kwestią płac i zarobków. Zarobki świata pracy nie są wystarczające, nie zaspokajają najkonieczniejszych potrzeb życiowych — oto teza, którą ustaliliśmy na jednym z zebrań Parlamentarnej Grupy Pracy. W ostatnich czasach przeciętna zarobków rocznych w dużym i średnim przemyśle spadła o 22%, a w zakładach o mniejszej ilości robotników o dalsze 20%. Ostatnie obliczenia Głównego Urzędu Statystycznego, jakie podał kol. Tomaszkiewicz, ustaliły przeciętny zarobek tygodniowy robotnika w wysokości 26.15 zł, przy tym wśród robotników poniżej 20 zł zarabiało 43%, od 20 do 40 zł 41% i tylko 15% ponad 40 zł. I to nie we wszystkich zakładach, tylko w 3.900 zakładach pracy z 431 tysiącami robotników, a więc tylko 1/4 czy 1/5.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#TadeuszGdula">Również paru panów kolegów stwierdziło z tej trybuny, że płace i zarobki w całej Rzeczypospolitej są wielce różnolite. Zarobki w stosunku do 1928 r. spadły w r. 1935 o 51%.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#TadeuszGdula">W ciężkiej sytuacji znalazło się górnictwo, gdzie od r. 1934 zostało zredukowanych 55.700 ludzi, w r. 1936 pracowało bez turnusów 38%, bezrobotnych zaś było 62%. O ile chodzi o zarobki w górnictwie, to w stosunku do r. 1931 spadły o 31%. Gzy mam tu wspominać i sięgać dalej do tego rozpaczliwego położenia świata pracy, robotników? Przecież tutaj w tylu czarnych barwach zostało to położenie przedstawione, że naprawdę nie ma już słów na dalsze malowanie losu pracownika. Czy to będą choroby, czy zamachy samobójcze, czy przestępstwa, kradzieże, oszustwa, przywłaszczenia, czy charłactwo — to wszystko jest skutkiem niskich zarobków. Jesteśmy u progu poprawy koniunktury, jesteśmy świadkami, że ceny artykułów pierwszej potrzeby coraz bardziej idą w górę, a sytuacja robotnika i pracownika umysłowego staje się z każdym dniem coraz gorsza. Dlatego też powikłania socjalne będą coraz silniejsze i potężniejsze, jak to zawsze ma miejsce przy poprawie koniunktury. Robotnik, który tak długo cierpiał, kiedy widzi, że zaczynają go potrzebować, zaczyna stawiać żądania — i nie będzie inaczej. Z tym musimy się liczyć. A jeżeli się nie myśli o podnoszeniu stopy płac i zarobków, w takim razie trzeba silną ręką bezlitośnie sięgać do tych wszystkich, którzy chcą żerować na niskich płacach i zarobkach robotników, do tych, którzy z każdym dniem ceny produktów pierwszej potrzeby podnoszą. Dla nich Bereza powinna być chlebem powszednim.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#TadeuszGdula">Dalej — jeżeli idzie o spokój w warsztatach pracy — to przecież już tyle razy o tym z tej trybuny sejmowej mówiono. Kiedy robotnik za swoją pracę otrzymuje niejednokrotnie 30 razy, a może i więcej, mniej, aniżeli jego dyrektor, to czyż ustosunkowanie się jego do warsztatu pracy może być takie, jakbyśmy sobie tego życzyli? Chyba nie. I żeby to jeszcze tylko w prywatnych przedsiębiorstwach była taka polityka płac, ale niejednokrotnie jeszcze gorzej się przedstawia ona w przedsiębiorstwach państwowych, w których kto, jak nie pracownik ma pełne prawo wymagać, żeby wszystkie względy socjalne były brane pod uwagę. Robotnik i pracownik cieszą się z tego, że jest kontrola nad produkcją, aczkolwiek jest ona jeszcze w powijakach, I to minimum, jakie stawia świat pracy co do kontroli nad produkcją, nie schodzi i nie będzie schodziło z jego ust, bo jest to minimum, które powinno być zapewnione. Świat pracy ma prawo tam sięgnąć, by naprawdę dowiedzieć się, ile kosztuje tona węgla, tona żelaza lub nawet tona cukru. Robotnik chce wiedzieć o tym, aby jednak mógł się przekonać, że ma słuszność, twierdząc, iż jest wyzyskiwany.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#TadeuszGdula">Nie jest demagogią, jeżeli części społeczeństwa sytej przeciwstawia się masy zbiedzonych bez nadziei lepszego jutra. Nie jest demagogią, jeżeli się zwraca uwagę, że na świat pracy nakłada się coraz nowe ciężary, zamiast je z niego zdejmować, bo przecież podział dochodu społecznego najczęściej odbywa się z krzywdą i na niekorzyść warstw pracujących. Nie należy się łudzić, że masy pracujące wytrzymają dużo, bo są granice wytrzymałości. Wystarczy słaby nieraz podmuch zbrodniczej agitacji, a już jesteśmy nieraz świadkami krwawych rozruchów na ulicach miast. A przecież chodzi o to, aby, jak powiedział p. Minister Opieki Społecznej, zapewnić robotnikowi zdrowie fizyczne i moralne, aby robotnik uwierzył, że składa ofiarę na rzecz Państwa, że pracuje dla przyszłości Państwa, przyszłości swoje j i następnych pokoleń. W masach trzeba rozbudzić entuzjazm, bo teraz widzimy wśród nich apatię, jak to już o tym niektórzy koledzy mówili. Trzeba rozniecić entuzjazm, trzeba przemówić do tych mas, trzeba im wskazać świetlaną przyszłość, trzeba je zogniskować, trzeba je rzucić w pewne nurty polityki gospodarczej, o której ustalenie oddawna nam już tak chodzi. Nieraz pewne prace nie potrzebują wielkich środków. Gdyby się światowi pracy powiedziało, że może się czuć pewnym przyszłości przy swoich warsztatach pracy, że może być pewnym jutra, spokoju materialnego, gdyby ten pracownik widział obronę tego, co posiada, ze strony Państwa i społeczeństwa, to z pewnością niejedno krotnie jego wysiłki w kierunku rozwoju własnego, a tym samym i Państwa szłyby o wiele szybszymi krokami, aniżeli idą.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#TadeuszGdula">W związku z bezrobociem stoi przed nami zagadnienie młodzieży. W roku 1938/39 pomiędzy latami 16–21 będziemy mieli 2.965.568 młodzieży. Polityka społeczna musi się oprzeć na młodym pokoleniu. Przed nami stoi problem młodych i starych. Racja państwowa i gospodarcza, konieczność wzmożenia sił gospodarczych Polski przemawiają za szybkim wprowadzeniem młodych w orbitę życia gospodarczego, jeżeli nie chcemy, by młodzież zmarniała, skarlała fizycznie, duchowo i moralnie. Na młode pokolenie trzeba już wreszcie postawić, otworzyć dlań szeroko możliwości pracy, usunąć wszystko, co je odpycha od największego skarbu, jakim jest praca. Nie czekajmy, aż młodzież siłą wyprze stare pokolenie z warsztatu pracy na zasłużony wypoczynek. Stare pokolenie musi czym prędzej naprawdę uznać się za stare, zdać sobie sprawę, że takim jest i w szybkim tempie przekazywać warsztaty pracy, które wymagają odmłodzenia obsady. Niech przestanie stare pokolenie łudzić się, że jest młode wiekiem. Im szybciej to nastąpi, tym spokojniej możemy patrzeć w przyszłość, której nie zasłonią wstrząsy społeczne.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#TadeuszGdula">Jednym z najbardziej kapitalnych środków zwalczania bezrobocia, co już niejednokrotnie było z tej trybuny poruszane, jest skrócenie czasu pracy. Sprawa skrócenia czasu pracy szeroko jest omawiana na terenie świata pracy. Zrealizowano to już w niektórych państwach, gdzie jednak praktyka wykazała, że zdolność produkcyjna nic na tym nie straciła, bo wydajność pracy się wzmogła a koszta produkcji nie wzrosły.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#TadeuszGdula">I przed nami to zagadnienie ze względu na odmłodzenie załogi i zatrudnienie nowych pracowników staje w całej swojej rzeczywistości. Zagadnienie niesłychanie trudne tym więcej, że jesteśmy związani ze światem węzłami gospodarczymi, że jesteśmy opóźnieni w rozwoju gospodarczym i że wiele mamy do nadrobienia. Z drugiej strony mamy tragedię tej masy bezrobotnych, która czeka na uzyskanie pracy.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#TadeuszGdula">I dziś to zagadnienie uzyskania pracy i pomnożenia dochodu społecznego stoi przed nami. Świat pracy oczekuje, że jednak egoizm pracodawców nie będzie tak twardy i tak konserwatywny, że jednak nastąpi zrozumienie interesów nie tylko świata pracy, ale tak samo i własnych.</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#TadeuszGdula">I dlatego też zagadnienie to musi być brane bardzo a bardzo rozważnie, jak powiedział p. Tomaszkiewicz, musimy się nad tym zastanowić, co da nam skrócenie czasu pracy. Ilu robotników znajdzie zajęcie i ile to będzie kosztowało; czy wzrosną koszty produkcji czy nie. Najbardziej tragiczna sytuacja, jak wspomniałem, jest w górnictwie, w którym od roku 1928 zostało zredukowanych 55.700 górników. Otóż to zagadnienie jest niesłychanie skomplikowane i musi być rozstrzygnięte w dość szybkim tempie w myśl żądań świata pracy.</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#TadeuszGdula">Jednym ze środków, który również przyczyni się do zwalczenia bezrobocia, to jest sprawa godzin nadliczbowych. Przyznaję się szczerze, że nie wiem, ile w tamtym roku według danych ministerstwa i inspektorów pracy tych godzin przemysł przerobił. Mam wrażenie, że przemysł więcej godzin przerobił tych, których zupełnie nie zgłaszał, a co do których świat pracy nie przyznaje się z wielu a wielu względów, przede wszystkim, żeby nie utracić pracy.</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#TadeuszGdula">Jednak dla mnie istnieje jeszcze jedno zagadnienie, o ile chodzi o walkę z bezrobociem. Jest to znowu zagadnienie młodych i starych, zagadnienie odmłodzenia załóg i zagadnienie zniżenia granicy wieku dla uzyskania renty starczej. Parlamentarna Grupa Pracy w swoich tezach przesunęła granicę tę z 65 lat na 60 dla pracowników fizycznych, a dla górników i hutników z 60 na 50 ze względu na specjalne warunki pracy i produkcji, w jakich te kategorie pracowników się znajdują. I znowu to zagadnienie jest ogromnie skomplikowane. Wymaga ono szczerego, serdecznego, a trudnego i znojnego przepracowania. A przecież jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie fundusze ubezpieczeń społecznych oraz fundacje, zobowiązania Państwa i pracodawców, to musimy przyjść do przekonania, że w tym wielkim dwumiliardowym kotle, o którym — jak sobie przypominam — mówił kolega Wierzbicki w tamtym roku, rozwiązanie zagadnienia obniżenia granicy wieku będzie można znaleźć. I tu zaapelowałbym do Pana Ministra Opieki Społecznej, ażeby powołał do życia osobną komisję międzyministerialną z udziałem Sejmu, Senatu i przedstawicieli czynników zainteresowanych, ażeby to zagadnienie zostało rozstrzygnięte w myśl interesów Państwa, człowieka pracy i produkcji. Tym więcej, że nie możemy się przed tym zagadnieniem uchylić, jeżeli chcemy rozwiązać zagadnienie młodych i starych.</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#TadeuszGdula">Przy tej sposobności chciałbym zwrócić się z prośbą do Pana Ministra, czy by się nie dało rozszerzyć zaopatrzeń starczych, czyli tych rent 20-złotowych, wynikających z ustawy scaleniowej. Stwierdzam, że z ustawy scaleniowej emerytalnej to zagadnienie najżywiej trafiło światu pracy do serca, bowiem objęło tych, którzy są najbiedniejsi. Również jestem serdecznie zobowiązany za rozwiązywanie w tej chwili zagadnienia dodatkowych ubezpieczeń dla górników czynnych i również w przyszłości — mam to przekonanie — dla rencistów zagłębia krakowskiego.</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#TadeuszGdula">Kiedy jestem przy ubezpieczeniach społecznych, pragnąłbym również zaapelować do Pana Ministra, ażeby w myśl tej zasady, o której tu mówił, mianowicie o odmłodzeniu załóg, również wystąpił z projektem rozszerzenia ubezpieczenia od chorób zawodowych, bo te choroby zawodowe, które są objęte ustawą scaleniową, dotyczą raczej rolnictwa, a nie przemysłu. Iluż zaś robotników czy górników nie może uzyskać renty inwalidzkiej, bo są chorzy na gruźlicę, na jaglicę, pylicę, czy na inne choroby, które ich uczyniły inwalidami, a oni nie mogą uzyskać renty inwalidzkiej, nie mówiąc już o rencie starczej.</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#TadeuszGdula">Gdyby to było możliwe, to również apelowałbym do Pana Ministra, ażeby przepracował zagadnienie pomocy lekarskiej.</u>
          <u xml:id="u-34.20" who="#TadeuszGdula">Nie mogę pominąć jeszcze jednego zagadnienia, bardzo ważnego, związanego z bezrobociem, to jest sprawy Funduszu Pracy. Dziś, gdy Fundusz Pracy spełnia zadanie, do którego został powołany, a spełnia je z coraz większym rozmachem, dzisiaj zagadnienie Funduszu Pracy zaczyna nabierać już charakteru bardziej teoretycznego. Zastanawiano się nad tym, czy przy zwalczaniu bezrobocia przy pomocy Funduszu Pracy mają być brane pod uwagę li-tylko momenty gospodarcze, czy także i społeczne. Jedni stoją na stanowisku, że tylko momenty gospodarcze, tylko rentowność pracy, inni znowu stoją na innym stanowisku.</u>
          <u xml:id="u-34.21" who="#TadeuszGdula">Niewątpliwie prawda leży po środku. Jak długo będzie istniało w tak dramatycznej formie bezrobocie w Polsce, tak długo będzie musiał Fundusz Pracy zwracać uwagę w pierwszym rzędzie na zagadnienia socjalne, na rynek pracy, na walkę z bezrobociem. Muszę stwierdzić z wielkim żalem, że kwoty, przeznaczone na roboty z Funduszu Pracy, są niesłychanie niskie. Robi się te same próby co i tamtego roku, — nuż się uda, nuż się nie uda — czy w danej miejscowości, w danym ośrodku napięcie socjalne pęknie, czy nie pęknie. Jeśli pęknie, to się przypomina: rzeczywiście tam istnieją ludzie, którym trzeba dać jeść, którymi się trzeba zaopiekować, i wtedy daje się masę pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-34.22" who="#TadeuszGdula">Naturalnie ta masa pieniędzy idzie od innych, którzy byli spokojniejsi, wytrzymalsi, nie awanturowali się, nie robili rozruchów, nawet krwawych. Otóż i kolega Tomaszkiewicz i inni koledzy ostrzegają czynniki miarodajne, aby jednak nie przeciągać struny. Przecież jeśli w tej chwili zarejestrowanych bezrobotnych jest 470 tysięcy, to znaczy na roboty publiczne powinno pójść 470 milionów zł. To jest cyfra zupełnie odpowiadająca potrzebom rzeczywistości. Bo przecież nie możemy pójść na to, ażeby ten robotnik już w 6 czy w 7 roku kryzysu pracował zaledwie po 2–3 dni.</u>
          <u xml:id="u-34.23" who="#TadeuszGdula">Jeżeli jestem przy tym zagadnieniu, chciałbym na jedno zwrócić uwagę — tak mi się coś zdaje, jak gdyby tu był powolny, systematyczny, jednakowoż skuteczny zamach na Fundusz Pracy. Nawet padły słowa, że Fundusz Pracy jest nie potrzebny, gdyż działalność jego gospodarczo się nie rentuje. I tak jest co roku. Na początku preliminowano 35 milionów złotych, potem 90 milionów, 50 milionów, 90 milionów — zależnie jak potrzeba. Potem z Funduszu raz jest kasa dla Ministerstwa Komunikacji, a raz dla Ministerstwa Rolnictwa i ostatecznie schodzi do tego, że Fundusz Pracy w rzeczywistości jest funduszem już tylko dla miast. Czy to jest właściwe — śmiem wątpić. Jeśli chodzi o miasta, to nie ulega wątpliwości, że tu walka z bezrobociem będzie jeszcze długo aktualna. I dlatego większą współpracę ze związkiem miast polskich uważam za konieczną, tym więcej, że o ile mi wiadomo, ona już istnieje, Kiedy mówię o tym przeciąganiu struny, że się czeka aż tu i tam wybuchną napięcia socjalne w formie drastycznej i potem daje się pieniądze, to jednak trzeba sobie powiedzieć, że bardzo często nie ma tam wtedy przygotowania technicznego, nie ma organizacji pracy i pieniądze się marnują.</u>
          <u xml:id="u-34.24" who="#TadeuszGdula">Pragnąłbym, aby Fundusz Pracy tego roku i w następnym żywiej mógł rozwiązywać, jeżeli nie praktycznie z braku finansów, to teoretycznie, zagadnienie kolonizacji wewnętrznej. Przed nami jest wielkie zadanie związane z obroną Państwa. Rząd tworzy wielkie centrum przemysłowe. Z ośrodków więc, w których nie ma nadziel na otwarcie warsztatów pracy, będzie można do tego centrum przenieść bezrobotnych, zdolnych do pracy.</u>
          <u xml:id="u-34.25" who="#TadeuszGdula">Na jedno jeszcze chcę zwrócić uwagę, na zagadnienie bardzo ważne — rozszerzenia podstaw finansowych Funduszu Pracy. Nie wiem, czy to odpowiada prawdzie, ale pertraktacje z przemysłem, który chce pójść na rękę Funduszowi Pracy w formie tak zwanych weksli pracy, czyli zobowiązań — jak się to nazywa kredytu materiałowego — ciągle natrafiają na niepokonane trudności. Przemysł podobno chce współpracować, tylko cóż — jego weksli podobno nie chcą uznawać. Nie wiem, czy to prawda, ale jeżeli na ten kredyt materiałowy w poprzednich latach poszło się zaledwie do 7 milionów, mnie się wydaje, że jeżeli teraz poszłoby się szerzej, to możnaby dziesięciokrotne sumy uzyskać dla ożywienia warsztatów pracy. Powiadam jeszcze raz, że w tych pracach musi odgrywać najważniejszą rolę żywy człowiek, który ma bardzo skromne wymagania, który musi jednak wiedzieć, że jego skromne wymagania są realizowane. Albowiem każdy robotnik, czy pracownik umysłowy pragnie i chce przykładać cegiełkę do tego wielkiego warsztatu pracy, w którym ma być dla wszystkich dobrze, w którym każdy człowiek pracujący ma znaleźć godziwe warunki pracy i normalnego życia.</u>
          <u xml:id="u-34.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#StanisławKielak">Głos ma p. Kaczkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JózefKaczkowski">Wysoki Sejmie! Czteroletni plan inwestycyjny, a zwłaszcza tak barwnie przedstawiony przez p. Wicepremiera plan stworzenia nowego centrum przemysłowego, Jako zapowiedź doniosłych wydarzeń gospodarczych, społeczeństwo przyjęło z entuzjazmem i łączy z tym najlepsze nadzieje, które wydają się tym pewniejsze, że stało się to w momencie odczuwalnej poprawy gospodarczej. Ten zastrzyk optymizmu winien odegrać i odegra niewątpliwie rolę dodatnią, rozbudzając czy pobudzając inicjatywę prywatną.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#JózefKaczkowski">Lecz pomimo to, zastanawiając się nad możliwym efektem zatrudnienia, jaki przyniosą uruchomione z wiosną roboty, trudno się pozbyć pewnych nurtujących obaw. Ilu bezrobotnych zostanie zatrudnionych i jak się odbędzie ich zaciąg do poszczególnych robót? Nie słyszeliśmy na to odpowiedzi z niczyich miarodajnych ust, a przecież istnieje w Państwie kilka ośrodków o szczególniejszym nasileniu bezrobocia. Wydaje mi się rzeczą najzupełniej słuszną, aby stamtąd przede wszystkim, o ile na miejscu nie będzie wielkich robót, był czerpany materiał ludzki do zatrudnienia. W przeciwnym razie te miasta, a zwłaszcza samorządy, znalazłyby się w niezmiernie trudnej i ciężkiej sytuacji. Do tej pory wytworzyła się bowiem taka kolej rzeczy, że odium walki z bezrobociem dźwigać muszą przede wszystkim samorządy, co tylko częściowo i to przy wydatnej pomocy Funduszu Pracy staje się możliwe.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#JózefKaczkowski">Jakkolwiek sytuacja finansowa miast po oddłużeniu i dzięki zwyżkującej koniunkturze fest nieco lepsza — powstały bowiem już pewne możliwości inwestowania z własnych środków budżetowych, — to przecież poprawa nie o tyle postąpiła naprzód, aby mogła wyrównać zamierzone obniżenie kredytów Funduszu Pracy, przeznaczonych dla samorządu, o 50% i więcej oraz przyrost bezrobotnych, których liczbę oficjalne źródła na dzień 1 stycznia 1937 podają na 516.956 osób, wobec 472.004 osób na 1 stycznia 1936 r. Nie należy zapominać, że poza oficjalnymi wykazami jest jeszcze znaczny procent niezarejestrowanych bezrobotnych. Ponadto szeroko rozreklamowana akcja pomocy zimowej ściągnęła do miast nowe zastępy bezrobotnych, które z wiosną powiększą szeregi poszukujących pracy, potęgując nacisk na samorządy. Nastroje wśród mas bezrobotnych nic uległy poprawie, agresja jest większa niż była o tej porze, chociażby jeszcze rok temu. Na to niebezpieczeństwo oczu zamykać nie należy tym bardziej, że mamy doświadczenia zeszłoroczne, kiedy to Fundusz Pracy musiał mobilizować nowe środki pieniężne, do czego daleko słuszniej dałby się zastosować użyty przez p. referenta termin:</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#JózefKaczkowski">„karetki pogotowia”. Nie należałoby sobie życzyć powtórzenia się takiej sytuacji, kiedy to pod naciskiem wytworzonych okoliczności wynajduje się pieniądze, dla których użytkowania przygotowują się plany robót w takim pośpiechu, jaki nie może gwarantować pełnych gospodarczych efektów.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#JózefKaczkowski">Jeżeli wynalezienie środków finansowych na powiększenie zatrudnienia w miastach jest w tej chwili niemożliwe, to trzeba szukać innych dróg wyjścia. Wydaje mi się za wskazane podkreślić tu dwie możliwości: jedna — to opracowanie polityki migracyjnej, pozwalającej systematycznie odciążać ośrodki bezrobocia; druga — to uruchomienie specjalnych niskoprocentowych kredytów dla miast, zabezpieczonych na majątku miejskim na rentowne inwestycje. Dałoby to możność realizacji długoletniego planu inwestycyj miejskich, wciągnęłoby miasto jako współpartnera w odbudowę życia gospodarczego i w konsekwencji byłoby czynnikiem racjonalnej walki z bezrobociem, czego o dzisiejszym systemie, niestety, powiedzieć nie można. Dzisiejszy system ma ponadto i tę jeszcze wadę, że powoduje bezustanny dopływ do miejskich ośrodków robót sezonowych coraz większej liczby bezrobotnych, ciążących w konsekwencji na budżetach miejskich w dziale zdrowia i opieki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#JózefKaczkowski">Nie poruszam tutaj zagadnienia czasu pracy. Wydaje mi się, że ze względu na wielkie nasilenie bezrobocia nie tylko u nas, ale i w największych przemysłowych państwach świata, skrócenie czasu pracy musi przyjść nieuchronnie.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#JózefKaczkowski">Sytuację w ośrodkach bezrobocia pogarsza wzrastająca drożyzna, z której najdotkliwiej daje się we znaki masom bezrobotnych lub mało zarobkującym zwyżka chleba, sięgająca już 15–20%. Należy być przygotowanym na wystąpienie usprawiedliwionych żądań o podwyżkę płac i na towarzyszące temu nowe fale strajków, które w roku ubiegłym osiągnęły w Polsce najwyższą cyfrę w skali europejskiej. Jest to niewątpliwie czuły barometr nastrojów, ale podnoszenie się jego wskaźnika nie leży w interesie Państwa. Rzesze pracownicze w swoich słusznych żądaniach winny znaleźć zrozumienie i poparcie u czynników miarodajnych.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#JózefKaczkowski">Obok wymienionych poprzednio dwóch dróg, zdążających do rozładowania bezrobocia, jeżeli chodzi o Zagłębie Dąbrowskie, wskazałbym jeszcze jedną: uruchomienie nieczynnych kopalń węgla. Przemysł węglowy stoi w chwili obecnej u kresu swoich możliwości eksploatacyjnych, które według obliczeń posła Sowińskiego sięgają 84%. Wynikało by z tego, że przy dalszej — co jest prawie pewnikiem — poprawie „grozi nam zupełnie realnie brak węgla już w bliskiej przyszłości”. Potrzeby gospodarcze i obronność kraju wymagają powiększenia zdolności wydobycia przynajmniej o 100%, to jest do tej możliwości produkcyjnej kopalń, na jaką szacowane były w r. 1926.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#JózefKaczkowski">W roku ubiegłym alarmowałem Wysoką Izbę wyliczeniem zatopionych kopalń w Zagłębiu Dąbrowskim i skutkami, jakie to za sobą pociąga. Dzisiejsza rzeczywistość każę nam na tę sprawę już z innej strony popatrzeć, podkreślając jej wagę i aktualność. Jeżeli robotnicza Dąbrowa Górnicza poniosła wielką stratę przez unieruchomienie kopalni „Reden”, to zatopienie kopalń „Mortimer” i „Klimontów” w Zagórzu stało się dla tej gminy prawdziwą katastrofą. W Polsce jest głośno o Zawierciu, mieście wymierającym. Ale stwierdzić mogę bez przesady, że los Zagórza jest gorszy i tragiczniejszy. Osiemnasto-tysięczna gmina, jedna z największych w kraju, posiadała jako jedynych żywicieli 2 kopalnie: „Mortimer” i „Klimontów” i hutę cynkową „Paulina”. Hutę zamknięto, obie kopalnie zatopiono. Rezultat: większość mieszkańców znalazła się bez pracy i środków do życia. Ale kiedy w okresie kryzysu Zawiercie otrzymało około 9 milionów złotych dotacyj i pożyczek z Funduszu Pracy, to dla Zagórza żadnego tu porównania nie ma.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#JózefKaczkowski">Oto dlaczego apeluję gorąco, aby przy rozpatrywaniu problemu węglowego. Rząd zechciał pamiętać w pierwszym rzędzie o Zagórzu i o nadających się do pracy unieruchomionych kopalniach Zagłębia Dąbrowskiego. Do tej pory Zagórze winno uzyskać wydatniejszą pomoc.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#JózefKaczkowski">Skoro jestem już przy zagadnieniach terenowych, w krótkości poruszę sprawę odprawowców b. kas brackich. Ludzie ci przez szereg lat płacili składki i na mocy przepisów dawnych statutów nabyli pełnie prawa emerytalne. Po wejściu w życie 1.IX. 1935 r. rozporządzenia o ubezpieczeniu brackim w powiecie będzińskim obliczono ich ponownie, przy czym 2.384 ludzi zostało dotkliwie pokrzywdzonych, otrzymując tylko częściowe odprawy, które szybko zostały skonsumowane. Dziś są bez pracy — albo do niej niezdolni, albo jej dostać nie mogą, do zaopatrzenia starczego w ubezpieczalni praw jeszcze nie nabyli ze względu na nieosiągnięcie przepisanego wieku. Odbyte konferencje w Ministerstwie Opieki Społecznej pozwoliły żywić nadzieje, że jakieś wyjście się znajdzie. Jeżeli ze względów finansowych nowy budżet tych nadziei nie realizuje, proszę Pana Ministra Opieki Społecznej, aby zechciał życzliwie zanotować w pamięci błagalną prośbę tych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#JózefKaczkowski">Jeszcze parę słów o pomocy zimowej. Dobrze się stało, że dźwiganie troski o los bezrobotnych zimą wzięło na swe barki społeczeństwo, że uczyniło to z ochotą i ta czynna postawa większości społeczeństwa zasługuje na uznanie. Rezultat finansowy można uznać za dostateczny. Ale stwierdzić też trzeba z naciskiem, że nie wszystkie warstwy spełniły swój obowiązek obywatelski z jednakową gotowością i ofiarnością. Mają jeszcze czas doszlusować do wysiłku innych, i niech mi będzie wolno wyrazić nadzieję, że to uczynią. Największy udział i najlepsze wyniki finansowe — podkreślić należy — dały sfery pracownicze w postaci świadczeń od dochodu. Zdobycie pozostałej części dochodu wymagało ogromnego nakładu pracy i uruchomienia dużego i skomplikowanego aparatu. Stąd nasuwa się poważna refleksja, czy przyjęty system opodatkowania zdał w sposób należyty swój życiowy egzamin. Raczej nie. Trzeba na przyszłość innego sposobu. Może powiększenie o pewien procent specjalnie na pomoc zimową pobieranych opłat na Fundusz Pracy byłoby tutaj wskazane, dałoby bowiem i lepszy rezultat finansowy, byłoby obciążeniem powszechniejszym i równomierniejszym i nie wymagałoby tak skomplikowanych wysiłków jak obecnie. Z innych uwag nasuwałoby się przede wszystkim spostrzeżenie niewłaściwej często reklamy, budzącej w umysłach bezrobotnych najfałszywsze nadzieje, a gdy się te spełnić nie mogły, powodowały rozgoryczenie i bezpodstawne oskarżenia. Ponadto nierównomierne świadczenia w sąsiednich miejscowościach wywołują wrażenie konkurencyjnej licytacji, wreszcie zbytni biurokratyzm zniechęcający czynnik obywatelski. Sądzę, że te usterki dla dobra sprawy dałyby się usunąć nawet jeszcze w bieżącym sezonie akcji.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#StanisławKielak">Głos ma p. Rubinsztejn.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#IzaakIcekRubinsztein">Wysoki Sejmie! P. poseł Gdula poruszył tutaj kwestię nazwy ministerstwa, które nazywa się obecnie Ministerstwo Opieki Społecznej i powiedział, że nazwa ta nie odpowiada rzeczywistej treści zadań tego ministerstwa. A jabym też chciał, żeby pojęcie opieki było w Polsce ujęte szerzej w sensie odezwy Marszałka Piłsudskiego, którą on wydał po wkroczeniu do Wilna. Obecnemu Panu Ministrowi Opieki Społecznej musi to być dobrze wiadomym, bo wówczas współpracował z Panem Marszałkiem. W odezwie tej powiedziano, że ludność kresową, ludność wileńską otoczy się opieką bez różnicy wyznań i narodowości. Chcę to zrozumieć w tym sensie, w którym niektórzy moi przedmówcy, a przede wszystkim p. referent, chcieli rozumieć zadania Ministerstwa Opieki Społecznej jako ministerstwa sprawiedliwości społecznej. P. referent jeszcze dalej się posunął, bo może sprawiedliwość społeczna jest też pojęciem nie bardzo ścisłym i rozmaicie u nas pojmowanym, posunął się dalej i powiedział, że ta sprawiedliwość społeczna musi zasadzać się na moralności społecznej, na absolutnej sprawiedliwości, która może odpowiadać najwyższemu dorobkowi duchowemu człowieczeństwa — moralności.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#IzaakIcekRubinsztein">Wstępując na tę wysoką trybunę jako przedstawiciel ludności żydowskiej miałbym pod tym względem dużo do powiedzenia. Przede wszystkim wyraziłbym życzenie, aby Ministerstwo Opieki opiekowało się rzeczywiście ściganymi, upośledzonymi we wszystkich dziedzinach życia Państwa, niezależnie od tego, do jakiego resortu ta krzywda i upośledzenie się odnosi. I dlatego wobec szerszego, rozleglejszego zasięgu zadań Ministerstwa Opieki Społecznej będę zmuszony poruszyć kwestie może nie tak ściśle z bezpośrednim zadaniem tego ministerstwa związane.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#IzaakIcekRubinsztein">W zeszłym roku zakończyłem moje przemówienie w czasie dyskusji nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej wołaniem społeczeństwa żydowskiego: Pracy i chleba. Wołanie to teraz po roku spotęgowało się jeszcze i przybrało na sile, bo mamy jeszcze mniej pracy, a tym samym i mniej chleba.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#IzaakIcekRubinsztein">Ministerstwo Opieki ma za zadanie dostarczanie ludności chleba przez pracę, a w razie braku pracy — przez opiekę. Te dwa cele ministerstwa: praca i opieka znajdują się w odwrotnym stosunku. Im więcej pracy, tym mniejsza jest potrzeba opieki.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#IzaakIcekRubinsztein">Gdyby sądzić o możliwościach wyżywienia się z pracy w Polsce według sum wyasygnowanych i wydatkowanych na cele opieki społecznej, można by przypuścić, że wszyscy ludzie zdolni do pracy mają chleb przez pracę, bo kwoty wyznaczone na opiekę są tak minimalne, że niepodobna myśleć, że opieka zastępuje pracę.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#IzaakIcekRubinsztein">Jeśli sądzić o możliwościach znalezienia pracy dla ludności żydowskiej według wyznaczonych dla ulżenia jej nędzy środków, można było by — na podstawie tęgo odwrotnego stosunku pracy do opieki, — przyjść do wniosku, iż cała ludność żydowska ma pracę, gdyż na cele opieki prawie nic nie otrzymuje.</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#IzaakIcekRubinsztein">Ale to jest, proszę Panów, sofizmat, będący gorzką ironią nad opłakanym losem ludności żydowskiej, która wegetuje w strasznej, niesłychanej i niewidzialnej gdzie indziej nędzy, cierpi ona z powodu braku pracy i chleba zarazem. Nędza żydów polskich, z małymi wyjątkami, jest przysłowiowa i zastraszająca.</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#IzaakIcekRubinsztein">Klęska bezrobocia jest wielka i dotkliwa. Liczba bezrobotnych i bezzarobkowych rośnie z dnia na dzień, szerokie rzesze ludności żyją w głodzie i nędzy.</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#IzaakIcekRubinsztein">Wszystko, co w dziedzinie gospodarczej dotychczas zrobiono, było ostrzem swym skierowane przeciwko ludności żydowskiej. Ustawa przemysłowa zwęziła możność pracy Żydów w rękodzielnictwie i rzemiośle. Etatyzm wypchnął z placówek pracy, zajmowanych przez dziada, pradziada, tysiączne rzesze żydowskich robotników, których do nowoutworzonych placówek się nie przyjmuje. Urzędy państwowe, samorządowe i społeczne są dla Żydów zamknięte na 7 spustów, nawet przy robotach z Funduszu Pracy Żydzi rzadko są przyjmowani. Na handel żydowski, na ten stragan żydowski mobilizuje się pod przewodem bohaterów pogromowych formalną wojnę z orężem palnym i ręcznym, z bombami i kastetami — pogromców miejskich, kłonicami i kutymi pałkami — tłumu wiejskiego.</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#IzaakIcekRubinsztein">Do tego dochodzi „pokojowe” wypieranie Żydów ze wszystkich dziedzin pracy i zarobków przez współzawodnictwo w nierównych warunkach, przez upośledzenie żydowskich placówek pracy, a uprzywilejowanie ich konkurentów. Kooperatywy i różne spółki zarobkowe, korzystające z wszelkich ulg podatkowych i kredytowych, wypierają żydowskie przedsiębiorstwa i warsztaty pracy, które pozbawione są tych dobrodziejstw. Ale i na tym nie koniec. Do tego dochodzi jeszcze bojkot we wszystkich dziedzinach pracy, teroryzowanie chrześcijan, zatrudniających Żydów, a nawet zmuszanie Żydów do wymawiania pracy żydowskim robotnikom, jak to było w Bielsku z powodu przyjęcia tkacza Żyda w fabryce Rapaporta, jak w Łodzi i w szeregu innych miejscowości przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#IzaakIcekRubinsztein">To wypieranie Żydów ze wszystkich dziedzin pracy daje nam pojęcie o strasznej pauperyzacji mas żydowskich, o ich nędzy i biedocie. Ale mamy tu do czynienia z objawem jeszcze groźniejszym, aniżeli bieda i nędza Mamy tu przed sobą proces deklasacji, wyrzucania z procesu produkcji nie drogą naturalną, lecz straszną i gwałtowną eksterminacją. Legenda o bogactwie żydowskim skończyła się. Nawet prowodyrzy pochodu antyżydowskiego przyznają, że nędza żydowska jest straszna.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#IzaakIcekRubinsztein">Ta nędza, a co gorsze, ta sztucznie spowodowana deklasacja ludności żydowskiej, obóz wojującego nacjonalizmu cieszy, — a Rządu, ponoszącego odpowiedzialność za ten stan rzeczy, nie wzrusza.</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#IzaakIcekRubinsztein">Ogniwem w łańcuchu dążeń do wyrugowania Żydów z pozycyj ekonomicznych, utrudniającym i zwężającym im możliwości pracy, jest przymusowy odpoczynek niedzielny, który wywołuje kolizje między wymogami sumienia religijnego a koniecznościami życia gospodarczego. Świętowanie 2 dni w tygodniu ciąży ciężkim brzemieniem nie tylko na teraźniejszej rzeczywistości żydowskiej...</u>
          <u xml:id="u-38.14" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-38.15" who="#IzaakIcekRubinsztein">...— Pan jeszcze nie słyszał, co ja chciałem powiedzieć — ale jakby jest jej tragedią dziejową, jest tragizmem jej dziejowego posłannictwa kulturalnego. Świat pogański, starożytny wogóle nie znał tej instytucji świętowania jednego dnia w tygodniu, obca była mu zasada prawodawstwa socjalnego — przymusowy odpoczynek dla pracującego, nie wykluczając niewolników i najemnych robotników. Dopiero świat chrześcijański ideę i instytucję jednodniowego odpoczynku w ciągu tygodnia pracy, zawartą w dekalogu, będącym zasadniczym nakazem judaizmu, przejął i stworzył niewzruszone prawo dla całej ludzkości. A teraz ten wielki dorobek cywilizacyjny i moralny w dziejach kultury ludzkiej obrócono w źródło katuszy, albo ruiny gospodarczej narodu żydowskiego, postawionego przed alternatywą pogwałcenia sumienia albo zagłady ekonomicznej. W ciągu 18 lat zwracaliśmy uwagę rządów i społeczeństwa polskiego na tę niesprawiedliwość i domagaliśmy się złagodzenia tej ustawy. Leży to też w interesie gospodarczym Państwa. Ale nasz głos pozostał dotychczas głosem wołającego na puszczy. Przed kilku laty rząd zdobył się na przedłużenie godzin handlu w dni przedświąteczne do godz. 9 wieczór, co odpowiadało też interesom publiczności, zwłaszcza robotniczej i pracowniczej.</u>
          <u xml:id="u-38.16" who="#komentarz">(Głos: Nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-38.17" who="#IzaakIcekRubinsztein">To posunięcie rządu przyjęte było by z wielką przychylnością, gdyby zarządzenie to nie wpłynęło na pośrednie zmniejszenie krzywdy ludności żydowskiej, wyrządzonej jej przez ustawę o odpoczynku niedzielnym. Zaczęła się jednak formalna kampania przeciwko tej uldze i rząd — zgodnie z zasadą zachęcania do walki ekonomiczniej — cofnął w praktyce już będące zarządzenie.</u>
          <u xml:id="u-38.18" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-38.19" who="#IzaakIcekRubinsztein">Obecnie wpłynął już do łaski marszałkowskiej wniosek o ustawowe zniesienie tego ułatwienia dla kupiectwa i publiczności.</u>
          <u xml:id="u-38.20" who="#IzaakIcekRubinsztein">Gdziekolwiek spojrzymy, wszędzie widzimy ten pochód na Żyda. Czy jest to stragan, czy warsztat rzemieślniczy, czy wolne zawody, czy pracownik umysłowy, czy nawet robotnik dniówkowy — wszędzie rugowanie i wypychanie, wszędzie dążenie do wyrzucenia Żydów poza nawias życia i pracy.</u>
          <u xml:id="u-38.21" who="#komentarz">(Głos: Najwyższy czas.)</u>
          <u xml:id="u-38.22" who="#IzaakIcekRubinsztein">Zaraz Panu powiem, czy najwyższy czas.</u>
          <u xml:id="u-38.23" who="#IzaakIcekRubinsztein">Różne są czynniki w tym procesie wypierania Żydów: etatyzm, który z przejęciem przedsiębiorstw zmienia personel pracowniczy; kooperatywy i spółki, mające różne przywileje i bojówki, mające supremację pałki i przemocy fizycznej. Ofiary tego ostatniego środka nie mają do czynienia w Ministerstwie Opieki Społecznej z działem pracy, tylko z działem szpitalnictwa i lecznictwa, do którego się udają dla leczenia roztrzaskanych głów i połamanych rąk i nóg.</u>
          <u xml:id="u-38.24" who="#IzaakIcekRubinsztein">Wszystkie te codzienne już objawy zwężania możności pracy dla Żydów i otwarte propagowanie wyrzucania ich poza nawias pracy i życia składają się na posępny i groźny obraz, jak już powiedziałem, nie tylko pauperyzacji, ale co jest jeszcze gorsze, deklasacji Żydów w Polsce. Deklasacja jest tym groźniejszym zjawiskiem, że powoduje ona utratę nadziei i widoków na możność życia, wiary w dzień jutrzejszy, rodzi nietylko niezadowolenie i gorycz, lecz co gorsze rozpacz i zwątpienie, a taki stan psychiczny jest bardzo niebezpieczny. Trzeba być w wyższym stopniu zaślepionym nienawiścią, ażeby z groźbą takiego stanu rzeczy się nie liczyć. Mądra i uczciwa na dalszą metę obliczona racja stanu musi się z tym liczyć.</u>
          <u xml:id="u-38.25" who="#IzaakIcekRubinsztein">Obecny Minister Opieki Społecznej jest nietylko fachowym ministrem resortowym dla tego działu działalności Rządu, jest on doświadczonym mężem stanu, który piastował najwyższe stanowiska polityczne w Państwie, przechodząc przez wszystkie prawie szczeble politycznej służby państwowej. Powinien on problem ten ująć nie tylko z punktu widzenia swego resortu, ale jako pierwszorzędnej wagi zagadnienie państwowe, od którego zależy, czy Polska będzie państwem praworządnym, w którym sprawiedliwość społeczna ma panować tak, jak to dziś powiedział p. referent, że moralność społeczna będzie obowiązywać, czy też będzie terenem występnych eksperymentów przemocy, gwałtu i krzywdy.</u>
          <u xml:id="u-38.26" who="#IzaakIcekRubinsztein">Proszę Panów, hakata niemiecka dążyła do wywłaszczenia ludności polskiej za pomocą siły i przemocy, którą dała jej władza państwa. Sprawiedliwość dziejowa wyrównała tę niesprawiedliwość społeczną i polityczną. Ale zapytuję Panów, czy właściwym jest, ażeby w Polsce wolnej naśladowano metody hakaty w stosunku do ludności żydowskiej, rugując ją przemocą z zajmowanych przez nią placówek pracy i zarobku. Czy taka sprawiedliwość jest w zgodzie z wymogami moralności, czy moralność i tutaj, proszę Panów, rozumie się w sensie znanej hotentockiej zasady w określeniu pojęcia dobrego i złego, że dobrem jest zabranie przeze mnie krowy sąsiadowi, a złem jest zabranie mnie krowy przez sąsiada.</u>
          <u xml:id="u-38.27" who="#IzaakIcekRubinsztein">Proszę Panów, do resortu opieki społecznej należy też zagadnienie emigracji. Należało by, aby zagadnieniem emigracji zajmowało się tylko Ministerstwo Opieki Społecznej, jako resort rzeczowy zagadnieniem rzeczowym. Ale nic nie słyszeliśmy prawie ani od p. Ministra, ani w tej dyskusji, ani wogóle w budżecie tego resortu o tym zagadnieniu, które teraz wypłynęło na powierzchnię życia. Ale z drugiej strony tym zagadnieniem zajmują się resorty par excellence polityczne. Zagadnienie emigracji jest to zagadnienie rzeczowe, które musi mieć odpowiednik w życiu i w możliwościach zagadnień rzeczywistości, a nie może być zagadnieniem stworzonym politycznym na eksport, ale też — i może w głównym stopniu — dla wewnętrznego użytku. Zajmuje ono miejsce w tej wielkiej grze sił, w tej rozgrywce między różnymi obozami politycznymi w Państwie, a przede wszystkim między obozem endeckim a obozem rządowym, w której każdy szuka kozła ofiarnego i każdy zaleca lepszą metodę i lepszy środek do wykonania tego całopalenia, na które się przynosi Żydów. Ta emigracja przestała być zagadnieniem rzeczowym, wypływającym z rzeczywistych potrzeb i regulowanym według rzeczywistych możliwości, a stała się środkiem agitacji politycznej na eksport i dla domowego użytku. Bezrobotnym i bezrolnym chłopom i wszystkim innym niezadowolonym ze swego losu, żądnym bez zbytniego natężenia osiągnąć lepszą dolę, maluje się powabny obraz raju na ziemi, gdy Żydzi opuszczą Polskę. Każdy według swego upodobania będzie mógł zająć ich miejsce, sklep, stragany i wogóle cały majątek. Dla lepszego otumanienia łatwowiernych tłumów, idących na lep takiej agitacji, jedni idą z kłonicami i bombami popychać Żydów, aby się jak najprędzej wynieśli stąd, inni, darzący zaufaniem czynniki rządowe, czekają aż dla nich miejsca żydowskie rząd opróżni. Stwarza się w gorączkowej fantazji tych tłumów urojone, niestworzone możliwości emigracyjne. Takiemu wykorzystaniu problemu emigracyjnego dla celów politycznych licytacji antysemickiej przeciwstawiamy się, wyjaśniając opinii publicznej, jak i sferom rządowym całą obłudę metod i celów tego ruchu. W tej grze i rozgrywce spotkały się dwie siły, które dotychczas szły odrębnymi łożyskami, a teraz zlały się w jednym korycie. Znaliśmy ruch socjalistyczny, znaliśmy też ruch nacjonalistyczny. Bismarck powiedział, że antysemityzm jest socjalizmem głupców. Teraz można byłoby to sparafrazować — drogą analogii na tle naszej rzeczywistości — z niemniejszą prawdą i trafnością, że antysemityzm jest patriotyzmem głupców. Heine powiedział, że każdy ma prawo być głupim, tylko nie wolno nadużywać tego prawa. Teraz nadużywa się tego prawa, tak, iż głupstwo przechodzi, przeradza się w przestępstwo.</u>
          <u xml:id="u-38.28" who="#komentarz">(Głosy; Dość tego, bezczelność.)</u>
          <u xml:id="u-38.29" who="#IzaakIcekRubinsztein">Pan jeszcze nie słyszał, co chcę powiedzieć i krzyczy. Wyjaśnię. Z tego kazirodztwa, z połączenia tych dwóch prądów, z których każdy płynął w swoim łożysku społecznym, zrodziło się monstrum, które już nie jest tylko głupstwem, ale jest przestępstwem. Pewne koła i pewne obozy starają się potwora zrodzonego z tego kazirodztwa przenieść na teren Polski. Starają się to połączenie ruchu nacjonalistyczno - socjalistycznego przenieść do Polski, które tutaj przejawia się w bombach i kłonicach.</u>
          <u xml:id="u-38.30" who="#komentarz">(Głos: Jak Panu u nas źle, to niech Pan wyjedzie.)</u>
          <u xml:id="u-38.31" who="#IzaakIcekRubinsztein">Jestem nie tylko przedstawicielem ludności żydowskiej, jestem też przedstawicielem ludności kresowej. Przy tej sposobności chcę wyrazić moje zdziwienie i niezadowolenie, że przy układaniu planu inwestycyjnego nie wzięto pod uwagę postulatów posłów kresowych, które przedstawiali Rządowi. I jak dotychczas Polska pozostaje podzielona na Polskę A i na Polskę B, przy czym Polska B ma być tylko służebnicą Polski A. Sądzę, że z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej nie jest to słuszne i nie jest to mądre. Radziłbym Panu, Panie Ministrze, w drodze ustawodawczej odwrócić porządek kolejny liter w abecadle, ażeby B było przed A, to byłoby bardziej racjonalne i bardziej sprawiedliwe.</u>
          <u xml:id="u-38.32" who="#komentarz">(Głos: Gdyby Żydzi płacili podatki.)</u>
          <u xml:id="u-38.33" who="#IzaakIcekRubinsztein">Żydzi płacą więcej podatków, aniżeli to na nich przypada i nic za to nie otrzymują.</u>
          <u xml:id="u-38.34" who="#IzaakIcekRubinsztein">Przy tej sposobności chcę poruszyć kwestię, poruszaną przez jednego z moich przedmówców, że niby kasy pożyczkowe otrzymują ogromne pieniądze ze Skarbu Państwa. Chcę tu skonstatować, Panu Ministrowi jest to napewno wiadomo, że na 750 kas w całej Polsce, otrzymaliśmy 500.000 zł kredytu z funduszów publicznych. Z tych kas korzystało 120.000 rodzin, które wyciągałyby rękę po jałmużnę, gdyby nie było tych kas. Wysokość tych pożyczek wynosi 100–150 zł. Panowie możecie wyobrazić sobie, jakie to jest bogactwo, jaki jest dobrobyt tych ludzi i co z nimi byłoby, gdyby kas nie było. A więc gdyby podzielić te 500.000 zł na 120.000 rodzin, to będziemy mieli po 4 zł na rodzinę. Myślę, gdyby tych kas nie było, to Ministerstwo Opieki, gdyby nie traktowało Żydów po macoszemu, wydałoby więcej.</u>
          <u xml:id="u-38.35" who="#IzaakIcekRubinsztein">Mamy jeszcze towarzystwo „TOZ”, które zajmuje się organizacją zdrowotności i dożywianiem dzieci. Stowarzyszenie to otrzymuje ze Skarbu Państwa 3% swojego budżetu. Co do dożywiania dzieci w schroniskach, to musimy tu skonstatować, że dzieci uczęszczające do szkół żydowskich, rekrutujące się z najuboższych rodzin żydowskich, nic nie otrzymują, przynajmniej na terenie stolicy. Mamy wiadomości i z innych miast, że nic im nie dają.</u>
          <u xml:id="u-38.36" who="#IzaakIcekRubinsztein">Co do Komitetu Pomocy Zimowej, to na skutek wadliwej organizacji, czy na skutek tego, że Żydzi pracują w mniejszych zakładach, gdzie zatrudnia się mniej niż 5 robotników, nie mogą się rejestrować i z tego powodu nie korzystają też z tej pomocy. Zwracam się przeto do Pana Ministra o uregulowanie tej sprawy w ten sposób, aby udostępnić Żydom korzystanie z pomocy zimowej. Pan Marszałek sygnalizuje i muszę skończyć.</u>
          <u xml:id="u-38.37" who="#IzaakIcekRubinsztein">Proszę Panów, obraz, który namalowałem, pokazuje Panom, w jak rozpaczliwej sytuacji my, Żydzi, się znajdujemy. Pragniemy, jak tego Konstytucja wymaga i jak to zapowiada, żeby Polska była rzeczywiście wspólnym dobrem wszystkich obywateli, żeby nie dzieliła więcej swoich dzieci na synów i pasierbów, żeby nie była dla jednych matką, a dla nas złą macochą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Jedynak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JanHenrykJedynak">Wysoki Sejmie! P. Minister Opieki Społecznej na Komisji Budżetowej zapowiedział nam doniosłą zmianę w polityce Ministerstwa Opieki Społecznej, mianowicie rozszerzenie akcji opieki na wieś, która do tego czasu niestety jest pozbawiona należycie tej opieki społecznej. Sądzę, że zbiedzona wieś, zwłaszcza ta, która jest bezrobotna i która cierpi niesłychaną nędzę, przez zarządzenie p. Ministra zostanie potraktowana na równi z bezrobotnymi i nędzarzami miast. Witam tę zapowiedź w tym przekonaniu, że p. Minister znany z energii od zapowiedzi przejdzie do realizacji.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#JanHenrykJedynak">Wysoki Sejmie! Na Komisji Budżetowej poruszyłem zagadnienie niesłychanie palące, zagadnienie, które wywołało niesłychane kłębowisko opinii społecznych w Polsce, zagadnienie Fundacji hr. Jakuba Potockiego, jednej z największych dotychczas fundacji u nas. W przemówieniu swym, motywując i jednocześnie zarzucając, domagałem się zbadania całokształtu tej sprawy i prosiłem p. Premiera i p. Ministra, który wówczas nie mógł być na komisji, ale zwróciłem się z apelem do p. Wiceministra Piestrzyńskiego, by całokształt tego zagadnienia, tej niesłychanie skomplikowanej i ważnej dla narodu i Państwa sprawy, zbadać. W odpowiedzi na to, p. Wiceminister — nie wiem czy miał dokładne elementy do takiej odpowiedzi — był łaskaw tę sprawę w swoim przemówieniu w ten sposób załatwić, że w tej chwili komisja ta nie jest najzupełniej potrzebna, albowiem dochodzenia prowadzą się. P. prokurator objął czynności przeciwko wykonawcom testamentu.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(Głos: Czy przeciwko Moszyńskiemu?)</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#JanHenrykJedynak">Nie.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#JanHenrykJedynak">Wysoki Sejmie! Nie obciąłbym, ażeby p. Minister lub też p. Wiceminister Piestrzyński uważał moje dzisiejsze wystąpienie jako próbę wbijania szpilek. Najzupełniej jestem daleki od tego i zbyt wysoko cenię tę trybunę i sprawa jest zbyt ważna, żebym miał nadużywać j ej nadmiernie. Dlatego też ponieważ sprawa ma ciężar gatunkowy zbyt duży, pozwolę sobie nieścisłości zawarte w przemówieniu p. Wiceministra Piestrzyńskiego sprostować:</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#JanHenrykJedynak">a) Na zarzut, że „od dnia śmierci fundatora Jakuba hr. Potockiego upłynęło ponad 2 lata, zaś cele, dla których fundator stworzył fundację nie są dotychczas zrealizowane zgodnie z intencją fundatora i w stopniu, odpowiadającym wartości majątku fundacji na powyższe cele przez fundatora przeznaczonego” — p. Wiceminister Piestrzyński odpowiedział, że „Fundacja została przejęta przez zarząd fundacji nie wcześniej jak przed 6 tygodniami”. Jest to twierdzenie niezgodne z rzeczywistością, gdyż przejmowanie majątków spadkowych przez komisaryczny zarząd fundacji od wykonawców testamentu rozpoczęło się w kwietniu 1936 r., a zarząd wszystkimi majątkami fundacji objął komisaryczny zarząd od 22 lipca 1936 r. Dochody z poszczególnych majątków inkasował zarząd fundacji począwszy od 26 maja 1936 r., zaś ze wszystkich majątków dochód był inkasowany od 22 lipca 1936 r., tj. w chwili dawania wyjaśnień przez p. Wiceministra Piestrzyńskiego wszystkie dochody fundacji inkasowane były przez komisaryczny zarząd conajmniej w ciągu 6 miesięcy, a mimo to celów fundacji nie realizuje się zgodnie z intencją fundatora i w stopniu odpowiadającym wartości majątku fundacji.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#JanHenrykJedynak">b) Na zarzut, że „Rada fundacyjna została rozwiązana dekretem p. Ministra Opieki Społecznej, a na jej miejsce powołany został komisaryczny zarząd fundacji w składzie osób przynależnych do stanu urzędniczego, który przejął od wykonawców testamentu cały majątek obciążony znacznymi długami, bez względu na to, że wyraźną wolą fundatora było, by fundacja przyjęła majątek całkowicie od wszystkich zobowiązań i długów fundatora na spadku ciążących oczyszczony” — p. Wiceminister Piestrzyński w swej odpowiedzi nie wskazał, dlaczego i na jakiej podstawie prawnej wola fundatora została zignorowana. Twierdzenie zaś p. Wiceministra Piestrzyńskiego, że wykonawcy testamentu zostali przekonani „o niesłuszności ich stanowiska”, nie odpowiada rzeczywistości, gdyż wykonawcy testamentu w piśmie do p. prezesa komisarycznego zarządu z dnia 3 kwietnia 1936 r. nr 566 oświadczyli, że gotowi są przekazać komisarycznemu zarządowi majątki obciążone długami wbrew woli testatora i statutowi celem uniknięcia poważnej szkody dla Fundacji, ze względu na zamierzony i nieunikniony w ich przekonaniu, z powodu zakomunikowania im obietnicy ministra Michałowskiego sekwestr sądowy i proces, który mógł narazić fundację na wielkie niebezpieczeństwo, i to pod warunkiem, że komisaryczny zarząd zwolni wykonawców testamentu od moralnej i materialnej odpowiedzialności za wskazane w cytowanym piśmie niewykonanie woli testatora.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#JanHenrykJedynak">c) Na zarzut, „że przejęcie przez komisaryczny zarząd fundacji majątku spadkowego w stanie wysokiego zadłużenia przy całkowitym braku uprawnień czerpania środków ze sprzedaży nieruchomości na powyższy cel naraża majątek fundacyjny na znaczne straty, które wynikną z przymusowej egzekucji należnych sum przez wierzycieli” — p. Wiceminister Piestrzyński odpowiedział: „Fundacja Jakuba Potockiego powstała przy moim osobistym współudziale jeszcze za życia fundatora. Statut jej był układany przy dużej współpracy Ministerstwa Opieki Społecznej, której zresztą fundator życzył sobie i mam przekonanie, że jest napisany bardzo dobrze. Oparty on został na naszych licznych doświadczeniach z dotychczasowego zarządu fundacjami, tak że nie sądzę, aby istniała potrzeba jakichś poprawek”.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#JanHenrykJedynak">Cytowana ocena statutu fundacji, który nie wymaga zdaniem przedstawiciela Ministerstwa Opieki Społecznej żadnych poprawek, a w art. 5 stanowi, że fundacja nie może sprzedawać mienia na spłatę długów, potwierdza, że Ministerstwo Opieki Społecznej godzi się na sprzedaż nieruchomości z licytacji na zaspokojenie długów, co niewątpliwie narazi fundację na niepowetowane straty. Niezrozumiałym jest wobec tego, dlaczego Ministerstwo Opieki Społecznej stworzyło stan prawny, którego nieuniknionym następstwem będzie zniszczenie substancji majątku fundacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#JanHenrykJedynak">Wobec twierdzenia przez p. Wiceministra Piestrzyńskiego, że przy jego udziale powstała fundacja, tj. testament i wobec cytowanej oceny statutu nie można znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla dokonanego przy udziale Ministerstwa Opieki Społecznej naruszenia testamentu wbrew woli testatora i statutowi.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#JanHenrykJedynak">d) Na zarzut, „że motywy podane w uzasadnieniu dekretu p. Ministra Opieki Społecznej o rozwiązaniu rady fundacyjnej były rozbieżne w znacznym stopniu z faktycznym stanem w tym czasie istniejącym i wymagają bliższego ich zbadania i rozważania” — p. Wiceminister Piestrzyński odpowiedział zupełnie szczerze, że motywem rozwiązania rady fundacyjnej i powołania komisarycznego zarządu była ta okoliczność, „że w myśl statutu fundacji i woli fundatora w skład tej rady wchodzą dwaj wiryliści, wykonawcy testamentu”. Ponieważ według prawa, Ministerstwo Opieki Społecznej nie miało prawa wglądu w czynności wykonawców testamentu, z którymi Ministerstwo Opieki Społecznej było w kontrowersji prawnej, jak p. Wiceminister mówił, co do interpretacji woli testatora i którzy rzekomo mieli zamiar w ciągu kilkudziesięciu lat ze względu na istnienie długoterminowych zobowiązań zarządzać majątkiem spadkowym „jedynym sposobem odsunięcia wykonawców testamentu było stworzenie zarządu komisarycznego i rozwiązanie rady”.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#JanHenrykJedynak">Ujawnione powody rozwiązania rady fundacyjnej wskazują, że podane w dekrecie z dn. 20.III. 1936 r. motywy rozwiązania Rady i powołania komisarycznego zarządu były pozorne, że rada fundacyjna została rozwiązana bez jej winy, tj. bez podstawy prawnej i że zarządzenie to miało na celu uchylenie rozporządzenia testatora i obowiązującego przepisu statutu fundacji oraz obejście przepisów ustawy cywilnej w przedmiocie pełnomocnictwa wykonawców testamentu, co w swym całokształcie, jak słusznie stwierdza p. Wiceminister Piestrzyński, stawia sprawę poza prawem fundacyjnym i poza prawem wogóle.</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#JanHenrykJedynak">Ponadto cytowane uzasadnienie p. Wiceministra Piestrzyńskiego, mnie się zdaje, jest wadliwe pod względem oświetlenia faktów, Z przedstawienia znaczenia udziału wykonawców testamentu w radzie fundacyjnej można było wywnioskować, że oni mieli przewagę w radzie fundacyjnej, kiedy faktycznie stanowili znikomą mniejszość — dwaj wykonawcy na 9 członków rady.</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#JanHenrykJedynak">Powtóre, twierdzenie, że wykonawcy testamentu zamierzali rządzić majątkami spadkowymi do czasu wyekspirowania długoterminowych zobowiązań, jest sprzeczne ze stale wypowiadanym przez wykonawców testamentu poglądem, że długoterminowe zobowiązania, pochłaniające na raty amortyzacyjne więcej niż wynosi dochód obciążonych tymi zobowiązaniami nieruchomości, powinny być spłacone, co było możliwe z pożytkiem dla fundacji ze względu na niski kurs listów zastawnych Towarzystwa Kredytowego. Poza tym istnieje dowód pisemny, obalający cytowane twierdzenie, a mianowicie uchwała komisji porozumiewawczej z dn. 18 lutego 1936 r. zaaakceptowana przez wykonawców testamentu, z której wynika, że wszystkie majątki rentujące miały być oddane fundacji niezwłocznie bez długów, które miały być spłacone pod kontrolą rady fundacyjnej przez wykonawców testamentu z małowartościowych i nie nadających się do zagospodarowania terenów w ciągu najdalej 2 lat. Wykonanie tej korzystnej dla fundacji i zgodnej z prawem uchwały zostało uniemożliwione przez zarządzenie Ministerstwa Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#JanHenrykJedynak">Na zarzut, „że w związku z zawieszeniem dekretu p. Ministra Opieki Społecznej ze sprzecznych z tym dekretem postanowień statutu nadanego przez fundatora wystąpić mogą takie fakty w działaniu komisarycznego zarządu fundacji, które stanowić będą naruszenie woli fundatora, przeciwko czemu fundator wyraźne w tym testamencie poczynił zastrzeżenia” — p. Wiceminister Piestrzyński nic nie odpowiedział i nie poinformował, czy działalność komisarycznego zarządu, który działa od 20 marca 1936 r. i objął conajmniej 6 miesięcy temu cały majątek spadkowy, obciążony długami w sumie koło 1.500,000 zł, odbywa się zgodnie ze statutem i testamentem, czy mieści się w granicach uprawnień rady fundacyjnej i czy nie naraża fundacji na szkody.</u>
          <u xml:id="u-40.15" who="#JanHenrykJedynak">W moim wniosku, a raczej rezolucji pod adresem p. Ministra Opieki Społecznej złożonej komisji, podniosłem potrzebę zbadania całokształtu obecnego stanu sprawy Fundacji im. J. Potockiego, a więc warunków i powodów rozwiązania rady fundacyjnej i powołania komisarycznego zarządu fundacji, legalności działania komisarycznego zarządu, niebezpieczeństwa szkody w związku z niezgodnością zarządzeń Ministerstwa Opieki Społecznej i działalności komisarycznego zarządu z testamentem i statutem i wprowadzających w błąd społeczeństwo informacyj prasowych w sprawie fundacji. Ponieważ kwestie wymagające obiektywnego zbadania dotyczą zarządzeń Ministerstwa Opieki Społecznej i organu przez to ministerstwo mianowanego, wniosek został skierowany do p. Premiera o powołanie komisji niezależnej od Ministerstwa Opieki Społecznej, posiadającej kwalifikacje do objektywnego zbadania tych spraw.</u>
          <u xml:id="u-40.16" who="#JanHenrykJedynak">W odpowiedzi na ten wniosek p. Wiceminister Piestrzyński oświadczył:</u>
          <u xml:id="u-40.17" who="#JanHenrykJedynak">a) że prokurator bada działalność wykonawców testamentu, co nie jest ścisłe, gdyż badanie to dotyczy zarzutów podniesionych przez komisaryczny zarząd w stosunku do jednego z wykonawców testamentu, żadnych zaś dochodzeń przeciwko drugiemu z wykonawców testamentu nie prowadzi się;</u>
          <u xml:id="u-40.18" who="#JanHenrykJedynak">b) że działalność wykonawców testamentu zbada Najwyższa Izba Kontroli, co jest moim zdaniem nieścisłe, gdyż tego rodzaju badania nie należą do kompetencji N. I. K.</u>
          <u xml:id="u-40.19" who="#komentarz">(Wiceminister Opieki Społecznej Piestrzyński: Owszem, należą.)</u>
          <u xml:id="u-40.20" who="#JanHenrykJedynak">W ten sposób wyrażona gotowość przedstawiciela Ministerstwa Opieki Społecznej zbadania działalności tylko wykonawców testamentu, tj. jednego fragmentu sprawy, nie stanowi odpowiedzi na rezolucję i jest niezadowalająca, gdyż cała sprawa może być wyświetlona dopiero po zbadaniu jej całokształtu w granicach wskazanych w moim wniosku. Otóż ponieważ chodzi o względy natury nie tylko formalno-prawnej, nie tylko o wyjaśnienie prawdy materialnej, ale także o momenty natury moralnej, ażebyśmy przez tego rodzaju postępowanie w stosunku do fundacji nie zrazili tych ludzi dobrej woli i dobrych patriotów, którzy mają ochotę na...</u>
          <u xml:id="u-40.21" who="#komentarz">(Nieczytelne)</u>
          <u xml:id="u-40.22" who="#JanHenrykJedynak">... narodowi polskiemu zostawić majątek ha jakieś cele wyższej użyteczności publicznej, pozwoliłem sobie zabrać głos z tej trybuny i prosić Pana Ministra Opieki Społecznej o spowodowanie zbadania tej sprawy w jej całokształcie, a nie co do fragmentów. Obawiam się bowiem, Panie Ministrze, że na skutek zaistnienia sytuacji pod względem formalno-prawnym spadkobiercy dochodzić mogą swoich praw i przez to uszczuplić tę fundację, która jest jedną z największych, jeżeli chodzi o tego rodzaju fundacje w ostatnich czasach.</u>
          <u xml:id="u-40.23" who="#JanHenrykJedynak">Uważam, że tylko ustawa, ustawa zgłoszona do Sejmu, może te błędne metody, zastosowane w całym przebiegu tej sprawy, naprawić. Dlatego w imieniu, oczywiście, swoim i w imieniu zdrowej opinii publicznej, która chce dowiedzieć się materialnej prawdy, proszę jeszcze raz Pana Ministra o wydelegowanie podobnej komisji, ażeby istotnie opinia społeczna była wreszcie uspokojona co do meritum sprawy.</u>
          <u xml:id="u-40.24" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Gardecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#ZygmuntGardecki">Wysoki Sejmie! Opieka Społeczna w Polsce została oddana instytucjom państwowym i samorządowym, bowiem obowiązek ten na gminy został ustawowo nałożony. Mimo ustawowego obowiązku gminy traktują opiekę, poza kilku samorządami, z stołecznym na czele, jako dziurawy worek niemożliwy do zapełnienia. Ciężar ustawowy z powodu zubożenia gmin jest najchętniej zrzucany na sąsiednie gminy, a jeszcze chętniej na stolicę, dokąd wywozi się chorych i porzuca ich na ulicach Warszawy, a zdrowym lecz biednym chętnie dopomaga się do wyjazdu do stolicy, aby nie byli ciężarem swych gmin.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#ZygmuntGardecki">Ustawa poleca opiekować się niezdolnymi do pracy, rzucając zdolnych na barki Funduszu Pracy, który z kolei nie daje pełni opieki, bo nie zatrudnia wszystkich bezrobotnych nawet przez kilka miesięcy na robotach publicznych. Pracujących tam wynagradza słabo. Zarobki np. w Warszawie wynoszą po 4 zł dziennie brutto, 3 zł 75 gr netto. Dają one kilkanaście zł zarobku tygodniowego, który nie może starczyć ani na utrzymanie, ani na zapłacenie komornego, ani na ubranie, a tylko pozwala w ciężkich warunkach przetrzymać życie. Poza Warszawą jest o wiele gorzej, bo stawki są dowolne i dlatego uważam, że Rząd winien ustalić w tym roku wysokość płac na robotach publicznych dla całego kraju, aby nie pozwalać na krzywdzącą dowolność płac, wywoływanie niezadowolenia i wrażenia dokonywanej niesprawiedliwości. Również konieczne jest podniesienie stawek na tych robotach. Podział funduszów powinien uwzględnić nasilenie bezrobocia. Powiększenie sum przeznaczonych dla Funduszu Pracy na Warszawę jest konieczne z uwagi na znany napływ stały bezrobotnych szczególniej w okresie wiosennym i letnim do Warszawy, specjalne warunki bytowania robotników oraz wzgląd na to, że Warszawa stanowi specjalny cel dla anarchii szukającej najbardziej wśród robotników warszawskich materiału dla swych poczynań.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#ZygmuntGardecki">Już w dyskusji ogólnej nad budżetem mówiłem, że plany walki z kryzysem nie spełnią tych nadziei, jakie żywi Rząd, jeżeli zamiast fragmentarycznych, pięknych planów nie zostaną dokonane zmiany ustrojowe gospodarcze, które jedynie dałyby to, że nie byłoby głodnych robotników, głodnych chłopów i głodnej inteligencji.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#ZygmuntGardecki">Fundusz Pracy nie sfinansuje takich robót, które zatrudniłyby wszystkich robotników choćby tylko przemysłowych. Trzeba iść naprzeciw wszystkim wysiłkom tych, którzy chcą rozładować bezrobocie i dlatego za punkt zasadniczy uważam sprawę zmniejszenia godzin pracy w przemyśle. Nie jest to eksperyment, gdyż mamy tego zmniejszenia godzin pracy żywe przykłady choćby w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Obrona istniejącego stanu przez przedstawicieli przemysłu musi prędzej czy później przegrać, gdyż życie nieugięcie zmusza do wycofania się z zajętych pozycyj i przemian. Wzgląd na dobro ludu pracującego, który jest i był rdzeniem narodu, musi był ważniejszy aniżeli wzgląd na wielkie zyski kapitalistów, nawiasem mówiąc kapitalistów nie polskich, którzy okupują nasz przemysł. Zmniejszenie godzin pracy jest koniecznością wynikłą z uwagi na sprawy gospodarcze, społeczne, ustrojowe, zwykłego bezpieczeństwa, sprawiedliwości i podziału pracy. P. Minister Opieki Społecznej winien sprawę zmniejszenia czasu pracy traktować jako zagadnienie palące.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#ZygmuntGardecki">Zagadnienie opieki zdrowotnej dawno przestało być zagadnieniem lekarskim. Jest ono programowym zagadnieniem szerokich rzesz. W tej dziedzinie ministerstwo ma wielkie zadanie do spełnienia poprzez organy państwowe i samorządowe. W dziedzinie leczenia gruźlicy, tej proletariackiej choroby, należy wysunąć profilaktykę na czoło. Leczyć, zapobiegać, zaleczyć na czas. Dla gruźlików ubezpieczalnie winny budować w różnych pięknych zakątkach kraju domy spokojnego dożycia swoich dni na tym świecie. Pozostawianie gruźlików w domu, gdzie zarażają otoczenie, lufo oddawanie ich do szpitala na kilka dni przed śmiercią — jest nieludzkie. Zdrowie ludności wymaga zdrowotnych mieszkań w Polsce. Bezdomność jest straszna, ale gnieżdżenie się wieloosobowej rodziny w w jednej izbie jest skandaliczne. Jakże można mówić o zdrowiu moralnym, gdy tak wielkie rzesze są narażone na wszystkie zarazy moralne. Dzieci widzą rodziców, spełniających na ich oczach konieczności erotyczne, fizjologiczne itd. Brud fizyczny i moralny idzie w jednej parze.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#ZygmuntGardecki">Nie byłem nigdy moralizatorem, ale uważam różne przytułki dla bezdomnych, jak np. pomyślane przez ówczesnych rządców Warszawy na Annopolu i Palusie, za pomysł Łudzi świadomie niszczących zdrowie moralne i fizyczne najbiedniejszej ludności. Dziesięć tysięcy ofiar wyrzuconych zostało poza miasto i skazanych na gnieżdżenie się po kilkanaście osób w jednej izbie, I chociaż tego nie dokona Ministerstwo Opieki Społecznej, to jednak chcę tu podkreślić: budowa domów mieszkalnych, domów robotniczych jest największym nakazem zdrowotnym.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#ZygmuntGardecki">Czasy obecne nakładają szczególniejszy ciężar na p. Ministra Opieki Społecznej, Aby Opieka Społeczna, troska o pracę, o chleb dla ludzi bezrobotnych, troska o zdrowie chorych i zapobieganie chorobom objęte były w pełni, trzeba wielkiego wysiłku nie papierowego, lecz żywego.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#ZygmuntGardecki">Jeszcze chcę poruszyć następującą kwestię. W przemówieniu p. Ministra Kościałkowskiego słyszeliśmy rzeczy zasadnicze, Boję się tylko, że te kwestie poruszone przez p. Ministra Opieki Społecznej nie będą naprawdę w czyn wprowadzone, Mianowicie p. Minister Opieki Społecznej mówił w swoim przemówieniu, że dążeniem ministerstwa i Rządu jest zatrudnienie wszystkich bezrobotnych, Tylko nie powiedział, jak. Następnie p. Minister poruszył zagadnienie ważne i istotne, mówiąc, że młode roczniki należy w najszybszym tempie zatrudnić. Otóż to zagadnienie jest aktualne i ważne, tylko boję się, że gdy od jakiegoś czasu nie tylko w Sejmie, nie tylko przez usta Rządu, ale w zarządzie miasta st. Warszawy mówi się do mas bezrobotnych, do mas bezrobotnej inteligencji, czy robotników warszawskich, czy całej Polski, że zadaniem miarodajnych czynników w Państwie jest zatrudnienie młodzieży polskiej, to każdy myślący człowiek odnosi wrażenie, że w Polsce bezrobotnymi są tylko młodzi ludzie, że poza młodymi ludźmi nie ma bezrobotnych; przecież wśród tych 500.000 zarejestrowanych robotników 70, 80% a nawet więcej — to są ludzie dojrzali, ludzie mający 40, 45, 50 lat, więc gdy te olbrzymie rzesze, te olbrzymie gromady robotników bezrobotnych, które wyszły z warsztatów pracy, z takich czy innych względów odnoszą wrażenie i odnosić je muszą, że Państwo czy samorządy przede wszystkim chcą się zająć zatrudnieniem bezrobotnej młodzieży, to każdy człowiek spośród nich powiada sobie: A co ze mną będzie? Co ja ze sobą mam zrobić, ja człowiek obarczony rodziną, jeżeli ma mnie zastąpić młode pokolenie, człowiek nieżonaty, nie mający elementarnych obowiązków, które spadają na człowieka żyjącego z pracy rąk i mającego rodzinę. Jeżeli Rząd do tego problemu chce przystąpić, to musi w jakiś sposób załatwić przede wszystkim sprawę tych wszystkich, którzy wyszli z warsztatów pracy. Dlatego uważam, że kwestia zatrudnienia bezrobotnych dorosłych robotników i robotnic i zatrudnienia młodzieży robotniczej na wsi i w mieście jest palącym zagadnieniem.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#ZygmuntGardecki">Następnie na zakończenie chciałem poruszyć małą sprawę i zaapelować do p. Ministra Opieki Społecznej, żeby był łaskaw na podstawie prawa ustawowego ją zrealizować.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#ZygmuntGardecki">Chodzi o ubezpieczalnię społeczną. Ubezpieczalnia społeczna na podstawie prawa ustawowego płaci świadczenia swoim członkom w wysokości 50% zarobku; położnice otrzymują zdaje się też 50%. Zarobki spadły w ostatnim czasie. Drożyzna poszła dość wysoko w górę i w ten sposób obniżyła dochodową stronę przeciętnego robotnika. Jestem w Komisji Rozjemczej Warszawskiej Ubezpieczalni Społecznej, przyglądam się chorym — ludziom, którzy na twarzy mają jakąś dziwną beznadziejność, na których poprostu patrzeć ze spokojem nie można, z którymi niewiadomo co jutro będzie, którzy w trzech czwartych już po tamtym święcie wędrują z powodu ciężkich przeżyć fizycznych i ciężkich chorób bardzo często nieuleczalnych jak gruźlica i nie mogę sobie wyobrazić, żeby człowiek młody, mający lat 24, 25 czy 28 a takich tam najwięcej widzę, mógł żyć z tych skromnych zasiłków i leczyć się. Dlatego prosiłbym p. Ministra Opieki Społecznej, aby był łaskaw zasiłek dla chorego ubezpieczonego podnieść do 60%.</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#ZygmuntGardecki">Mówimy proszę Panów dużo o tym, że chcemy mieć zdrowe i mocne pokolenie. Mówimy bardzo dużo o tym, że chcemy, aby Polska była silna i zdrowa. Zdrowa będzie wtedy, kiedy będzie miała zdrowych fizycznie obywateli, a jeżeli będzie miała obywateli cherlawych, silną nigdy nie będzie, Robotnicy — nie trzeba o tym mówić — są najbardziej narażeni na utratę zdrowia, pracując w niehigienicznych warunkach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Mróz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#StanisławMróz">Wysoki Sejmie! Nie będę dotykał fragmentów związanych z przedłożeniem budżetowym Ministerstwa Opieki Społecznej, ani nie będę się wdawał w jego drobiazgową analizę. Podejmując zastrzeżenia, uwagi i głosy krytyki moich przedmówców, szczególnie zaś materiały wniesione przez p. referenta, ograniczę się tylko do generalnego określenia i uzasadnienia naszego krytycznego stosunku do tego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#StanisławMróz">Rok rocznie jesteśmy świadkami sympatycznych deklaracyj. Pod słowami, jakie padły tu dzisiaj z ust p. Ministra Opieki Społecznej, z małymi zastrzeżeniami znowuż moglibyśmy się oburącz podpisać, Ale jakże dalekie są owe deklaracje od ich urzeczywistnienia. Jak słabe echo znajdują one w realizującej się na oczach naszych rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#StanisławMróz">Państwo — to tylko forma, a jej żywą treścią są masy pracującego narodu.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#StanisławMróz">Kształtowanie i umacnianie form państwowych bez 100%-ego uwzględnienia najistotniejszego czynnika, jakim jest ludność pracująca miast i wsi, byłoby usiłowaniem wcielenia w życie filozofii „panów” albo tragiczną pomyłką.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#StanisławMróz">Tragedią tej pomyłki było 150 lat niewoli z całą jej okropnością i skutkami. W odrodzonej Polsce starych błędów powtarzać nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#StanisławMróz">Jeżeli mimo szeroko rozrośniętego internacjonalizmu niemieckie masy robotnicze i chłopskie bez zastrzeżeń wzięły udział w wojnie europejskiej, w wojnie zaborczej, to było to wynikiem wielkiego programu społecznego, dokonanego przez Bismarcka. Masy współczesnego narodu, to nie bezwolny element, ale społeczność żywa, pełna dynamiki i woli osiągnięcia równowagi i sprawiedliwości społecznej.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#StanisławMróz">Te przepotężne siły winny być należycie wyzyskane w rozbudowie więzi i form państwowych z najszlachetniejszym uwzględnieniem ich potrzeb życiowych i tęsknot, bowiem wiążą się one jak najściślej z trwałością i mocą form budowanych.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#StanisławMróz">Konstytucja w pełni docenia największe bogactwo narodowe — pracę. Tak. Ale cóż z tego? Ministerstwo Opieki Społecznej, które powinno być warsztatem wielkiego programu społecznego i stróżem praw społecznych — kuźnicą wielkich reform społeczno - ekonomicznych, naczelnym inicjatorem, organizatorem i dysponentem tej nieprzebranej energii, — zepchnięte zostaje właściwie do roli „Ministerstwa Dobroczynności Publicznej” wraz z Pogotowiem Ratunkowym — Funduszem Pracy.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#StanisławMróz">Że tak jest — potwierdzają to w zupełności tablice statystyczne od 37–40 str. sprawozdania referenta, niezależnie od szeregu innych, zawartych w tym sprawozdaniu, jakże bijących na alarm, materiałów, dowodów, podkreślających między innymi rażący spadek wydatków na opiekę społeczną mimo stale wzrastającej liczby ludności.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#StanisławMróz">Kto nie uprzedzony zada sobie trudu i przyjrzy się temu sprawozdaniu dłużej i wnikliwiej, znajdzie tam, niestety, całkowite potwierdzenie moich słów. Poza tym, czy dotknąłbym paradoksalnej sytuacji — bezprzykładnego łamania obowiązującego 8 godz. dnia pracy w obliczu walki o skrócenie go do 6 godzin, czy zagadnienia bezrobocia gaszonego sezonowymi inwestycjami, głodowych zarobków, które mają zwiększać konsumcję, czy redukowanych świadczeń społecznych przy wzroście ilości dobroczynnych rozporządzeń i przepisów, czy też projektowanych ustaw społecznych, których świat robotniczy, zwłaszcza ziem zachodnich, tak się obawia, aby dotychczasowego dorobku nam nie umniejszyły, czy wreszcie brak samorządu w ubezpieczeniach, — to wszystko to, razem wziąwszy ze stałym redukowaniem budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej, przy rosnącej równocześnie liczbie ludności musi nastrajać na nutę najbardziej sceptyczną.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#StanisławMróz">Jak długo budżet tego ministerstwa nie będzie poprzez odpowiednio do istotnych potrzeb preliminowane sumy realnym dowodem, że ministerstwo to staje się kuźnicą już nie deklaracyj, lecz czynów społeczno-ekonomicznych, konsekwentnie wcielanych w życie według wielkiego, z rozmachem zbudowanego, programu, tak długo stosunek nisz do budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej musi być zdecydowanie krytyczny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#BohdanPodoski">Głos ma p. Choiński-Dzieduszycki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JanChoińskiDzieduszycki">Wysoka Izbo! Niewątpliwie przy dzisiejszym budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej poruszane są te sprawy, które w życiu publicznym Polski i w jej rozwoju, w rozwoju jej siły, potęgi i przyszłości odgrywają pierwszorzędną rolę.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#JanChoińskiDzieduszycki">Były tu dzisiaj poruszane rozmaite wielkiej ważkości sprawy i między innymi rozmaici przedmówcy moi mówili w sprawie rozładowania bezrobocia. Między innymi p. pos. Kopeć wyraził opinię, że szybko przeprowadzona reforma rolna walnie przyczyni się do tego, ażeby usunąć tę olbrzymią bolączkę Polski, która równocześnie trapi cały świat. Sądzę, że jest tu wielka pomyłka i mogę twierdzić, znając stosunki na wsi, że nie może być bardziej fałszywego ujęcia tej rzeczy. Oczywiście każdy myślący Polak, pragnący rozwoju swej Ojczyzny, musi rozumieć, że w ewolucyjnym rozwoju rzeczy reforma rolna, czyli ściślej mówiąc parcelacja większych obszarów, ewolucyjnym sposobem nastąpić musi i nastąpi. Na to rady nie ma. Ale trzeba się jak najbardziej zastrzec przeciwko temu, jakoby szybkość w przeprowadzeniu tej parcelacji mogła korzystnie wpłynąć na sprawę rozładowania bezrobocia. Znam bardzo wiele takich wypadków, że ludność w miejscowościach, gdzie miała być przeprowadzona parcelacja, a gdzie było bardzo dużo ludności bezrolnej, ludności chałupniczej lub małorolnej, wprost zupełnie samorzutnie zwracała się do władz administracyjnych i prosiła, aby parcelacja została wstrzymana, albo aby ją przeprowadzić w jakimś innym okręgu. Jest to rzecz najzupełniej zrozumiała. Ziemię z parcelacji zwłaszcza z parcelacji sąsiedzkiej nabędą ci, którzy mają pieniądze, albo którzy mają jakiś grunt i ci ludzie niewątpliwie stworzą zdrowsze niż dotychczas warsztaty swej pracy. Ale co będzie z tymi bezrobotnymi i z tymi chałupnikami? Jest rzeczą najzupełniej jasną, że ci ludzie, którzy przedtem mieli możność zarobić w majątku ziemianina, zarabiali prawie wszyscy, bo u nas na wschodzie jest zwyczaj najmowania przy żniwach za snop. Oczywiście, zarabiali mało, bo naraz za wielu ich przychodziło, ale z biedą jakoś do nowych żniw przetrzymywali. Oczywiście, ci ludzie, którzy byli skazani na ten tylko zarobek, a ich jest u nas bardzo dużo, zrobią się pariasami, bo nie będą mieli możności zarabiania. Nie pójdą do swego bogatego sąsiada, chłopa, bo ten swoją pracą i swojej rodziny swoje potrzeby gospodarcze może załatwić.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#JanChoińskiDzieduszycki">A więc parcelację czy reformę rolną trzeba uważać i powinna ona być uważana jako środek naprawy ustroju rolnego, naprawy ustroju społecznego, ale w dotychczasowy sposób przeprowadzana parcelacja u nas na wschodzie, gdzie jest kolosalne przeludnienie, nie przyczyni się do naprawy stosunków społecznych, tylko do zaognienia i nie można się dziwić, że u nas w tych częściach, gdzie jest przeprowadzana szybko parcelacja i to często elementem zamiejscowym, pochodzącym z zachodnich powiatów, szerzy się z przerażającą szybkością komunizm, który się szerzy wszędzie tam, gdzie jest bieda i głód.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#JanChoińskiDzieduszycki">Chciałbym zatem powiedzieć, że rozgłaszać takie teorie, które się mogą podobać tłumom, jest rzeczą bardzo łatwą, ale najczęściej mówią o takich rzeczach ludzie, którzy w danej chwili za przeprowadzenie danej rzeczy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Chciałem tu powiedzieć, że naprzykład w Niemczech, gdzie wszystkie sprawy gospodarcze przeprowadzane są nadzwyczajnie systematycznie, ostrożnie, obecnie obowiązuje jako teoria warsztaty rolne w t. zw. „Gesunde Mischung”, od małego warsztatu przez większy, średni, aż do wielkich i bardzo znacznych obszarów, które w bardzo małym procencie są dopuszczane, gdyż teoretycznie są uważane za korzystne dla potrzeb państwa i obronności państwa oraz dla innych ważnych narodowych względów.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#JanChoińskiDzieduszycki">Później chciałbym jeszcze odpowiedzieć p. Kopciowi na jedną rzecz. Zaznaczam przy tym, że zapisałem się do głosu jeszcze nim on zaczął przemawiać, mianowicie chciałbym odpowiedzieć mu na to, że kiedy gromił wstecznictwo, powołując się na dawne czasy zeszłego czy przedzeszłego stulecia, wymienił tu nawet nazwisko Dzieduszyckiego jako typowego wstecznika. Rzecz jasna, że wówczas wsteczników było w Polsce dużo i nikt nie będzie tego wstecznictwa bronił. Ja tylko twierdzę, że powoływanie się dzisiaj na to, co było przed 150 czy więcej laty, do dzisiejszej sprawy nic absolutnie pozytywnego nie wniesie. Wiem, że nieraz ówczesna szlachta, która była zasadniczo potępiona w przemówieniu p. Kopcia, jednak miała odruchy bardzo dobre i dla całego społeczeństwa pożyteczne. Twierdziłbym, że błędem jej było, że nie chciała podlegać jakimś generalnym postanowieniom, niewątpliwie było jej błędem, że niektóre rzeczy chciała indywidualnie załatwiać. Wymienię tu, celem dania świadectwa historycznego prawdzie, np. taką sprawę: właśnie jeden z Dzieduszyckich, wybudowawszy u siebie szkołę, a wtedy szkół było bardzo mało, postanowił najlepszych dziesięciu uczniów co roku uwłaszczać. Oczywiście, jak stwierdza kronika, „były wśród obywateli podzielone zdania względem tak stanowczego odnośnie poddanych swych kroku”. Jednak ten krok był zrobiony. Długie były wahania, czy takie postanowienie ma być zatwierdzone, czy nie. W każdym razie otrzymał on list od króla, w którym był następujący ustęp: „Zachęciłeś całą generację włości swojej do ćwiczenia i udoskonalenia swojego. Dałeś przykład sąsiadom do ulepszenia kondycji tak licznych mieszkańców”. Świadczy to, że jednak było dużo szlachetnych odruchów wśród społeczeństwa szlacheckiego, których p. poseł nie widzi. Rzecz oczywista, że poglądy wtedy były na ogół nadzwyczaj zacofane, lecz i my dzisiaj wszyscy chyba niesłychanie daleko odbiegliśmy od tych poglądów. Ja wiem, że na ziemiach wschodnich byli także Kopciowie, szlachta kresowa. Nie wiem, czy Pan Poseł jest ich potomkiem, ale niewątpliwie dzisiaj Pan Poseł różni się w zapatrywaniach od tych Kopciów kresowych.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan zna bajkę o gęsiach kapitolińskich?)</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#JanChoińskiDzieduszycki">Więc powiedziałem, że następuje ewolucja poglądów. Proszę Panów, wśród królów, którzy dzisiaj są u nas uznani za bohaterów narodowych, byli naprzykład tacy, którzy braciom swoim oczy wyłupywali, jednak są tymi bohaterami narodowymi i nad tym grzechem tych ludzi łatwo przechodzimy do porządku dziennego. Dzisiejsi demokraci francuscy, napewno niesłychanie szczerze myślący, dla kraju pożytecznie pracujący, są potomkami ludzi, którzy byli przed rewolucją zaciekłymi rojalistami. Jestem pewny, że u nas ewolucja poglądów pójdzie stosunkowo znacznie szybszym krokiem naprzód. Naprzykład przychodzi mi na myśl takie porównanie: niewątpliwie nie jest rzeczą dobrą, jeżeli na wojnie, co nieraz sam widziałem i zupełnie się temu nie dziwiłem, a nawet bardzo mi się to podobało, ułani jeżeli nie mieli pieniędzy na zakupienie furażu, nieraz kradli dla swego konia furaż i owies i napewno nikt im nie brał tego za złe, chociaż nie było koniecznej potrzeby tej kradzieży. Dzisiaj naprzykład u nas na kresach istnieje taki pogląd wśród chłopów, że sanie zrobione z kradzionego drzewa są lżejsze i lepsze, aniżeli z kupionego materiału, I proszę Panów, to nie jest pogląd, na który się ludzie oburzają. I ja się nie oburzam, ale jestem przekonany, że z postępem ewolucji, z podniesieniem kultury te rzeczy zupełnie się zmienią i będą uważane za jakieś 100 lat także za bardzo wielkiego potępienia godne, chociaż dzisiaj między swoimi, między sąsiadami zupełnie potępiane nie są, Ale jeżeli się zapisałem właśnie do głosu przed p. Kopciem, to nie dlatego, aby mu na to odpowiadać, tylko chcę jeszcze poruszyć sprawy, które interesują mnie mocno i interesują znaczną część uświadomionej opinii społecznej i które uważam, że należy poruszyć, choć są niesłychanie przykre. Wyręczył mnie co prawda w znacznej części p. poseł Jedynak, dlatego chcę ogólnie tylko w tej sprawie parę uwag wypowiedzieć. Chodzi mi znowu o tę nieszczęsną Fundację im. Jakuba Potockiego.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#JanChoińskiDzieduszycki">Proszę Panów, przed bardzo niedawnym czasem uczestniczyłem w dyskusji, w której jeden z przemawiających powiedział, że po śmierci Marszałka Piłsudskiego jeden z bliskich współpracowników Jego wyraził się, że w Polsce po śmierci Marszałka, kiedy Jego nie stało, będzie panować oficjalna hierarchia i będzie panowało prawo i to Polsce wystarczy. I rzeczywiście wydaje mi się, że jeżeliby ta oficjalna hierarchia, najwyższym prawem konstytucyjnym ustanowiona, na wszystkich szczeblach to prawo szanowała, jeżeli będzie szanowana ustawa, jeżeli będą szanowane statuty pisane, jeżeli będzie szanowany przede wszystkim duch prawa, a nie będzie to prawo w różny sposób omijane i dosyć cynicznie łamane, to niewątpliwie wtedy byłoby w Polsce dobrze. I właściwie nic absolutnie nie przeszkadza, aby w Polsce było dobrze i aby to prawo było szanowane; obowiązkiem naszym jest, obowiązkiem Sejmu przede wszystkim, kiedy widzi wypadki łamania prawa, nieszanowania prawa, przechodzenia mimo prawa, te rzeczy wytykać. Chociaż niewątpliwie jest to rzecz przykra i przykro jest brudy na wierzch wyciągać, jednakowoż dla dobra sprawy, dla dobra atmosfery moralnej w Polsce rzecz tę należy uczynić, chociaż, jak powiedziałem, jest to zadanie ciężkie i niewdzięczne. Właśnie jedną z takich spraw, gdzie to prawo jest pomijane, gdzie uczciwość ludzka jest w najgorszy sposób łamana, przedstawia afera, która się wytworzyła około Fundacji im. Jakuba Potockiego. Wprawdzie p. Wiceminister Piestrzyński na Komisji Budżetowej — debatom której się przysłuchiwałem — powiedział, że wytworzyła się afera w cudzysłowie, ale sądzę, że to słowo „w cudzysłowie” można spokojnie odrzucić. To jest afera jedna z najstraszniejszych, jakie w ostatnich latach Polska przeżyła. Ponieważ p. Jedynak mówił o wielu szczegółach, więc nie chcę już tych szczegółów powtarzać, zaręczam tylko tu w tej Wysokiej Izbie, że gdyby koledzy chcieli i mieli czas i mieli możność zapoznać się dokładnie z przebiegiem tej sprawy, to niewątpliwie nie mieliby absolutnie innego zdania, aniżeli ja w tej sprawie mam. Chodzi o to, ażeby ta atmosfera była oczyszczona. Wobec tego proszę, zwracając się do Pana Premiera i do Pana Ministra Opieki Społecznej, ażeby powołał z powrotem do życia rozwiązaną radę fundacyjną w składzie przez statut określonym. Również oświadczam, że w najbliższym czasie złożę projekt ustawy, mający na celu normalizację stanu prawnego Fundacji im. Jakuba Potockiego. Jak wielkie szkody przynosi naszemu Państwu nie uregulowanie takich spraw, specjalnie tej sprawy fundacyjnej, o tym naprawdę wielka część społeczeństwa nawet sobie sprawy nie zdaje. Niesłychane szkody moralne, niesłychanie wielkie także szkody materialne. Naturalnie, że czasem, kiedy się rozmawia o podobnych sprawach, o tych i innych jeszcze sprawach z ludźmi, słyszy się odpowiedź, że w innych krajach dzieją się podobne rzeczy, że się dzieją jeszcze większe nadużycia. Ja uważam, że Polska jest krajem za biednym, ażeby mogła tolerować jakiekolwiek bądź nadużycia, że wszelkie nadużycia powinny być z całą bezwzględnością tępione. Uważam, że hasła obozu Marszałka Piłsudskiego, z którym weszliśmy do pracy publicznej w r. 1928 i w r. 1930, mianowicie hasła sanacji moralnej, sanacji obyczaju nie powinniśmy przez lekkomyślność, przez pobłażanie złu grzebać. Powinniśmy się owszem starać naszym czynem, naszą energią i naszym wysiłkiem, choć będzie się spotykał niejednokrotnie z wielkimi oporami u ludzi ustosunkowanych, mających jakieś dziwne niewidoczne wpływy, stale z nieuczciwością wałczyć. Powiadam, że Polska jest za biednym krajem, aby pozwalać sobie na tego rodzaju sprawy. Nie, do tego dopuścić nie możemy. Owszem przetrzymamy wszystkie biedy, przetrzymamy w imię dobra Państwa rozmaite ciężary, przetrzymamy kryzys, ale żądamy wszyscy, aby atmosfera moralna w Polsce była czysta i przejrzysta.</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Jasiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#AleksanderBolesławJasiński">Wysoka Izbo! Wiele dzisiaj problemów przez cały dzień było tu omawianych. Ja nie chciałbym długo zanudzać Wysokiej Izby. P. Minister Opieki Społecznej w swoim exposé na komisji powiedział: „Bo musimy pamiętać przede wszystkim o dwóch zasadniczych elementach. Pierwszy to gospodarczy, drugi to społeczny”. Dotychczas przy organizowaniu robót publicznych dominującym celem było danie możności pracy i zarobku jak największej ilości bezrobotnych, natomiast nie zwracano uwagi na celowość i planowość w wykonywaniu robót. Dopiero teraz przez opracowanie 4-letniego planu inwestycyjnego, mającego na celu tworzenie i rozbudowę nowych warsztatów pracy we wszystkich dziedzinach, objętych tym programem, można mieć pewność, że bezrobocie będzie we właściwy sposób usuwane.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#AleksanderBolesławJasiński">Problem zatrudnienia bezrobotnych z punktu widzenia celowości gospodarczej i obrony Państwa może dać znacznej ilości bezrobotnych zapewnienie stałej pracy, a tym samym rozwiązanie trudnego zagadnienia utrzymania wewnątrz ładu, porządku i spokoju tak potrzebnego dla rozwoju naszej przyszłej gospodarki. Moim zdaniem, kilka jest przyczyn, które powodują stałe wzrastanie szeregów bezrobotnych, tj. koncentracja pracy, populacja w najuboższych rodzinach, zahamowanie emigracji i reemigracja. Dekoncentracja niektórych przemysłów i rozbudowa rzemiosła, właściwe pokierowanie chałupnictwem umożliwi zatrudnienie tysięcy bezrobotnych. Niestety dzisiejszy pracodawca, przy coraz większych wymogach i obciążeniach na fundusze społeczne, ponadto zagrożony wprowadzeniem w życie ustawy o zmniejszeniu godzin pracy robotnika, już dzisiaj asekuruje się przed tym.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#AleksanderBolesławJasiński">Wprowadzenie w życie ustawy o zmniejszeniu godzin pracy uważam jednak w niektórych dziedzinach gospodarki w kraju za słuszne, mam tu na myśli przede wszystkim górnictwo i hutnictwo, które wskutek tej ustawy odpręży bezrobocie i powiększy liczbę pracujących górników w 20%. Drugą przyczyną bezrobocia jest stałe wzrastanie ludności przy coraz większym zaniku dobrobytu społecznego. Zagadnienie żywotności i tężyzny Państwa jest w dzisiejszym rozumieniu tworzeniem jednostek zdrowych, tak fizycznie, jak i moralnie, oraz zapewnienie tym jednostkom przez stałą i produktywną pracę materialnego dobrobytu. Zagadnienie to jest i u nas palące, bowiem przy stałym wzrastaniu ludności w nowoczesnej Polsce musimy poza ambicją wzrostu globalnej ilości narodu brać pod rozwagę nietylko ilość, ale przede wszystkim jakość wartości zdrowotnej każdej jednostki i jej odporność organiczną na dzisiejszą ciężką walkę o byt. Zdrowa jednostka w społeczeństwie daje rękojmię większej odporności na trudy życia i wytrzymałości warunków pracy, a tym samym może zapewnić dobrobyt rodzinie, będącej w szerszym tego słowa znaczeniu organiczną częścią państwa.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#AleksanderBolesławJasiński">Dlatego zważywszy to zagadnienie, uważam, że wprowadzenie ustawy o przedślubnym badaniu lekarskim byłoby nader wskazane i uwolniłoby w znacznym stopniu społeczeństwo od niszczących je chorób zakaźnych, a nadto rozwiązałoby problem utrzymywania przez społeczeństwo chorych jednostek, niezdolnych do samodzielnego bytowania.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#AleksanderBolesławJasiński">Jak nadmieniłem poprzednio, trzecim ważnym powodem wzrostu bezrobocia w Polsce jest zahamowanie emigracji i reemigracji, przy czym ta ostatnia w ostatnim okresie przybrała znacznie na wzroście. Robotnik polski, zatrudniony zagranicą, przyzwyczajony do dobrobytu i kultury zachodniej, po przymusowym powrocie do kraju, zmuszony jak np. w Niemczech i Francji do pozostawienia całego mienia, będącego wynikiem wieloletniej nieraz pracy i oszczędności, wraca do kraju bez grosza i powiększa tym samym kadry bezrobotnych, tworząc nowy ciężar finansowy dla państwa i społeczeństwa. Jednym ze sposobów załatwienia tych problemów i likwidacji bezrobocia będzie prawdopodobnie już w tym roku rozpoczęta emigracja wewnętrzna.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#AleksanderBolesławJasiński">Koordynacja planów gospodarczych i społecznych w zrozumieniu dzisiejszego problemu 4-lecia zahamuje w znacznym stopniu przyrost bezrobotnych i da możność pracy i egzystencji wielotysięcznym rzeszom bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#AleksanderBolesławJasiński">Prace inwestycyjne, które przede wszystkim będą zapoczątkowaniem walki z bezrobociem, winny być rozpoczęte w okresie jak najwcześniejszym, jednakże w systemie innym niż dotąd, to znaczy: zamiast płacy dziennej, która już z góry upewnia robotnika, że nieraz mimo minimalnej wydajności sił, przy małym efekcie pracy i tak ją otrzyma — wprowadziłbym system pracy akordowej, nieznacznie w płacy wyższej, przy wzbudzeniu ambicji robotnika, a dającej zapewnienie większych efektów robót. System ten, mimo dotychczasowych sprzeciwów inspektorów pracy, moim zdaniem winien być tak na robotach publicznych, jak i prywatnych bezwzględnie zastosowany, bo pomijając efekty pracy podniesie on samopoczucie robotnika, który będzie przeświadczony, że otrzyma sprawiedliwą zapłatę według wysiłków swej pracy. Na podstawie doświadczenia w województwie krakowskim mogę śmiało twierdzić, że przerobione pieniądze w systemie akordowym dały wprost nadzwyczajne efekty, godne naśladowania w obecnym programie gospodarczym i stosowania go w pracach kolumn szarwarkowych.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#AleksanderBolesławJasiński">Chciałbym zwrócić uwagę na większe zainteresowanie się bezrobotnymi umysłowymi wśród młodzieży, których nieraz zajmuje się pracami fizycznymi na równi z robotnikami, co powoduje ich słuszne rozgoryczenie, bowiem po latach nauki i skończeniu szkół znajdują jedynie zajęcie fizyczne, do którego wytężona praca wielu lat nauki nie była zgoła potrzebna. Ten problem odpowiedniego zajęcia bezrobotnych pracowników umysłowych winien być przez Fundusz Pracy racjonalniej przemyślany i w odpowiedniej formie wprowadzony.</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#AleksanderBolesławJasiński">Wreszcie chciałbym parę słów nadmienić o państwowej akcji pomocy zimowej. W głównym programie akcji pomocy zimowej było postawione zagadnienie odpracowywania przez bezrobotnych zasiłków udzielanych im w okresie zimowym. Po powiatach program ten był wprowadzony w życie, lecz niedawno wyszedł okólnik p. Ministra Opieki Społecznej, aby nie stosować odpracowywania zasiłków zimowych, ponieważ zasiłki te są w znacznym stopniu ofiarami społeczeństwa, a nie dotacjami państwowymi. Pozwolę sobie na marginesie powiedzieć, że stosowanie systemu odpracowywania uważałbym za bardziej słuszne, bowiem przymus pracy za udzielone pieniądze jest bardziej moralnym i zdrowym społecznie, niż rozleniwianie i przyzwyczajanie robotnika do pobierania grosza, płynącego z ofiar drugich, a nie zasłużonego żadnym wysiłkiem jego pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Kondysar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#FerdynandKondysar">Wysoki Sejmie! Kiedy robotnik fabryczny otoczony jest pewną opieką ze strony Rządu, a przez swe organizacje zawodowe pilnuje zdobyczy zagwarantowanych ustawami, to z drugiej strony obserwujemy w Polsce prawie że całkowity brak zainteresowania władz państwowych robotnikiem rolnym, a zwłaszcza robotnikiem rolnym sezonowym.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#FerdynandKondysar">Nikt dziś nie kontroluje, na jakich warunkach pracuje, a głównie jak mieszka w naszych folwarkach np. fornal dworski. Nie będę już mówił o tym, ile godzin musi on w ciągu roku czy dnia przepracować. W 90% fornal mieszka z liczną nieraz rodziną w jednej tylko izdebce, nie mając nawet niekiedy do dyspozycji osobnego miejsca na umieszczenie beczki z kapustą. Tuż obok wejścia do izby mieszkalnej znajduje się klatka dla krowy, a pod ścianą przybudowany chlewek dla trzody chlewnej.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#FerdynandKondysar">A jak pracują, proszę Wysokiego Sejmu, robotnicy rolni sezonowi? Warunki najmu są im z góry dyktowanie, a co gorsza, ze strony pracodawcy bardzo często nie dotrzymywane. Dam przykłady z terenu tylko jednej mojej gminy. Z terenu mojej gminy corocznie wyjeżdża kilkuset ludzi na roboty sezonowe do podwarszawskich zakładów ogrodniczych i do folwarków, położonych w różnych połaciach kraju. Jak stwierdziłem, warunki mieszkaniowe tych ludzi są zastraszające. Miałem wiele wypadków, że firmowe zakłady ogrodnicze warszawskie nie ubezpieczały robotników na wypadek choroby i gmina jako miejsce przynależności leczonych była pociągana do regulowania kosztów leczenia. Trzeba było dopiero osobistej mojej interwencji, wielu kłopotów, aby wykazać, że pracodawca uchylał się od ustawowego obowiązku ubezpieczenia swego pracownika.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#FerdynandKondysar">A co się dzieje w folwarkach? W roku ubiegłym zgłosiła się do mnie w gminie starsza kobieta prosząc, abym jej pomógł sprowadzić ciężko chorą córkę z folwarku Brzezice w woj. lubelskim, bo jak koleżanki piszą, dziewczyna ta cierpi straszne męki i nie ma możności dostać się do domu. Sprawą tą zainteresowałem się i cóż się okazało? Okazało się, że ciężko chora dziewczyna na zapalenie stawów była dowożona od czasu do czasu do lekarza mieszkającego w odległym miasteczku na wózku, na którym równocześnie dowożono mleko do mleczarni. Postarałem się, aby p. lubelski inspektor pracy umieścił ją w szpitalu.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#FerdynandKondysar">Drugi przykład. Kilkadziesiąt osób z mojej gminy znalazło w r. 1935 pracę w dwóch folwarkach powiatu puławskiego. Warunki pracy były następujące: „Płaca dzienna 90 groszy, mąki pytlowej dawano 1 3/4 kg, kaszy 1 1/4 kg, razówki na chleb 4 kg, ziemniaków 14 kg. Wymieniona wyżej ordynaria rozumie się na jeden tydzień. W razie gdyby robotnicy zażądali słoniny w ilości 1 funta, tj. 400 gr tygodniowo, to wówczas obniża się płacę dzienną do 80 groszy. Nadmieniam jednocześnie, że wypłaty będą uskuteczniane co miesiąc, miesiąc należności będzie zalegał z przyczyny zapewnienia stałości pracy. Po ukończeniu wszystkich sprzętów z pól robotnicy będą natychmiast wypłaceni i odstawieni do najbliższej stacji kolejowej z dopłata na koszty podróży zł 4. Zarząd dóbr Grabów Bolesław Żyszkowski”. Ale mniejsza o to. Sezonowy robotnik rolny w dzisiejszych czasach, gdy tylko przeżywi się w ciągu lata i zarobi 100 zł, czuje się zadowolony. Zarząd dóbr mimo tak niskich płac, jednak umowy tej nie dotrzymał. Po skończeniu robót rolnych robotnikom nie wypłacono należnych im zarobków. Przez kilka miesięcy trzymano ich w zimnych i zadymionych lokalach i wydawano zmniejszone porcje żywnościowe. Było wiele z tego powodu wypadków tyfusu i zapalenia oczu.</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#FerdynandKondysar">Sądziłem, że zarząd dóbr w owym roku chwilowo tylko znalazł się w trudnych warunkach i dlatego w sprawie tej bezpośrednio nie interweniowałem, zawiadomiłem o tym p. wojewodę. Odpowiedzi na to nie otrzymałem.</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#FerdynandKondysar">Lecz co się dzieje w roku ubiegłym, to jest w r. 1936? 48 sezonowych robotników rolnych z mojej tylko gminy nie ma do dnia dzisiejszego wypłaconych zarobków. 40 kilku ludzi od dnia 20 listopada ub. r. siedzi w ciemnych i brudnych mieszkaniach i czeka na pieniądze. Młodzież ta i starsi, chcąc od czasu do czasu odwiedzić swoje rodziny, odbywają pieszo podróż z powiatu puławskiego do powiatu biłgorajskiego. Domyśleć się można, jakie stosunki moralne panują wśród tej bezrobotnej gromady. Zwróciłem się w tej sprawie do zarządu dóbr i otrzymałem następującą odpowiedź: „W odpowiedzi na list Pana z dnia 11 stycznia b. r. uprzejmie donosimy, iż sezonowi robotnicy z gminy Pana, a zatrudnieni w dobrach Wrzelowskich, otrzymają swoje należności w bieżącym miesiącu około 15. Jednocześnie nadmieniamy, iż wskutek nieurodzaju buraków cukrowych nie mogliśmy do tej: chwili wypłacić należności robotnikom”. Taką daje mi odpowiedź Zarząd Główny Cukrowni i Zakładów Przemysłowych Rolnych „Zagłoba” i „Opole Lubelskie”.</u>
          <u xml:id="u-50.7" who="#FerdynandKondysar">Uważam, Wysoki Sejmie, że ażeby poprawić i skontrolować warunki pracy fornali i sezonowych robotników rolnych, nie potrzeba na miejsce posyłać ani delegata Ministerstwa Opieki Społecznej, ani nawet inspektora pracy, ale sprawami tymi powinny się z urzędu zainteresować więcej władze administracyjne. Niech od czasu do czasu zamiast jakiegoś tam komunizującego delegata robotniczego do ludzi tych zajrzy delegat starościński, albo nawet sam pan starosta. Wtedy napewno poprawa warunków mieszkaniowych i wypłacalności niewątpliwie nastąpi. Nie można, proszę Panów, tolerować takiego stanu, aby właściciele wielkich włości i zakładów przemysłowych hulali, jak w tym wypadku ma to miejsce, latami całymi zagranicą, a robotnicy na ich folwarkach cierpieli nędzę.</u>
          <u xml:id="u-50.8" who="#FerdynandKondysar">Uważam, Panie Pośle Choiński-Dzieduszycki, że najbardziej wskazanym sposobem rozwiązania w warunkach polskich bezrobocia na wsi i uzyskania pracy dla robotnika rolnego będzie szybka i racjonalnie przeprowadzona parcelacja.</u>
          <u xml:id="u-50.9" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Tarnowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#ArturKazimierzTarnowski">Wysoki Sejmie! P. Minister dzisiaj w swoim przemówieniu był łaskaw wspomnieć, że w tym roku został wysłany szereg robotników rolnych na Łotwę. Otóż efekt pracy tych ludzi, którzy tam przez szereg miesięcy potem kroplistym zlewali ziemię łotewską, był dla nich niestety zupełnie bezowocny. Powodem tego stała się dewaluacja waluty łotewskiej, która nastąpiła w międzyczasie, w okresie, kiedy tam byli i sprawiła, że połowa ich zarobku zupełnie przepadła. Dlatego o tym mówię, Panie Ministrze, że może dałoby się w porozumieniu z Łotwą znaleźć jakąś rekompensatę dla tych, którzy pracując na Łotwie, stratę taką ponieśli. Mówię o tym, gdyż z mojego okręgu było takich kilkuset, prawie około 1000 ludzi, którzy właściwie z niczym do domów wrócili.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#ArturKazimierzTarnowski">Druga sprawa, którą chcę poruszyć, to kwestia, którą omawiał p. poseł Kondysar — mieszkań dla fornali. Niestety jasno stwierdzić trzeba, że jest w Polsce wiele majątków, które nie maj ą czworaków, mieszkań, budynków, dostosowanych do potrzeb i wymogów dzisiejszych czasów. Jednak Panowie uwzględnijcie to, że lata ostatnie dla rolnictwa były bardzo ciężkie; uwzględnijcie to i zrozumcie, że trudno jest komuś, kto nawet na wypłacenie robocizny nie ma, narzucać obowiązku wybudowania mieszkań. Teraz jest jeszcze jeden moment, który zechciejcie także uwzględnić. Otóż mówicie Panowie o reformie rolnej. Reforma rolna automatycznie wstrzymuje ochotę czynienia wkładów w majątek. Każdy, kto posiada kawałek ziemi, a nie ma odpowiedniego mieszkania dla swoich fornali, będzie się bardzo zastanawiał zanim ten wkład zrobi, gdyż boi się, że na tym wykazie imiennym się znajdzie i że gotówka włożona w czworaki — przepadnie. Słyszałem i o takim wypadku, że wybudowane czworaki były rozsadzane dynamitem. Otóż zechciejcie i to Panowie uwzględnić.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#ArturKazimierzTarnowski">Teraz pragnę poświęcić chwilę koledze Kopciowi, który w swoim przemówieniu był łaskaw poświęcić parę minut mej osobie i mówić o moim ostatnim przemówieniu, w którym powiedziałem — dla jasności dokładnie je zacytuję: „Teraz chcę podnieść kwestię zjazdu Zetu, który miał miejsce w roku zeszłym w jesieni, zjazd organizacji bardzo zasłużonej dla Państwa, nic więc dziwnego, że na zjazd ten przybył reprezentant Rządu w osobie p. Wicepremiera Kwiatkowskiego. Ale jakie są konsekwencje tego, że na zjeździe był p. Wicepremier? Otóż pozwolę sobie stwierdzić, że w drugim dniu tego zjazdu zostały uchwalone przez tę organizację takie rezolucje, pod którymi mam nadzieję, że Rząd by się nie podpisał”.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#ArturKazimierzTarnowski">Jeśli panowie chcą, to mogę przeczytać tę rezolucję, zamieszczoną w Kurierze Porannym z dnia 30 listopada. Określiłbym ją jatko narodową komunę. Ponieważ wydaje mi się, że szereg kolegów nie zna tej rezolucji, pozwolę sobie ją przeczytać.</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#komentarz">(Głos: Szkoda czasu, możemy iść do czytelni.)</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#ArturKazimierzTarnowski">Uważam, że nie. Zaznaczę najpierw, że rezolucja ta uchwalona została nie przez wszystkich zebranych, tylko większością głosów, brzmienie jej wstępne jest narodowe, ale tam, gdzie chodzi o kwestie gospodarcze, to panowie sami osądzą jak ta rzecz wygląda: „Bogactwa naturalne, środki produkcji masowej, przede wszystkim przemysł wojenny, surowcowy i użyteczności publicznej, jako też aparat techniczny i finansowy, służący potrzebom podziału i wymiany dóbr, winny być uspołecznione”. „Uspołecznione” to jest w moim rozumieniu socjalizacja, upaństwowienie — i inaczej tego rozumieć nie można.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#ArturKazimierzTarnowski">„W drobnej wytwórczości przemysłowej, gdzie praca wytwórcy jest czynnikiem decydującym, zachować należy indywidualną własność warsztatu pracy”. Rozumiem to w ten sposób, że własność prywatna może być tylko utrzymana wtedy, o ile decyduje praca tego, kto ten warsztat posiada, to znaczy, że wszystkie te zakłady gdzie sam właściciel pracą swoją nie wykonywa wszystkiego, winny być uspołecznione. Czyli, że pozostają pojedyńczy rzemieślnicy, pojedyńczy sklepikarze, czy kupcy, czy przemysłowcy, ale wszystko, co będzie większe, będzie socjalizowane — uspołecznione.</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#ArturKazimierzTarnowski">„Władanie ziemią należeć winno do indywidualnych ale zrzeszonych drobnych wytwórców na gospodarstwach żywotnych. Spółdzielczość uważa się za jedną z właściwych… itd”. Ja nie mogę tego za nic innego uważać, jak tylko za dążenie do wprowadzenia kołhozów.</u>
          <u xml:id="u-52.9" who="#ArturKazimierzTarnowski">Jeżeli idzie dalej o sprawę prezesa Bukowieckiego, to ani słowa nie wspomniałem, Panie Pośle, o panu prezesie Bukowieckim. Z przykrością tylko stwierdzić muszę, że wołałbym, ażeby ludzie wyznający taką ideologię wysokich godności w Państwie nie piastowali.</u>
          <u xml:id="u-52.10" who="#komentarz">(Głosy: Jak kto? Przerywania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#StanisławCar">Proszę Panów o spokój, bo rozprawa przeciągnęła się znacznie poza ramy zakreślone dla tej części budżetu. Proszę mówców, aby się streszczali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#ArturKazimierzTarnowski">Teraz, jeżeli chodzi o szlachtę polską, to p. Kopeć również do niej należy i dziwne wydaje się, żeby plwał na własne gniazdo.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#ArturKazimierzTarnowski">Pan Kolega wspominał o gęsiach kapitolińskich, gdy mówił poseł Choiński - Dzieduszycki.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#ArturKazimierzTarnowski">Nie wiem, do czego to odnosi się, nie wiem, czy Pan chce być tym, który ostrzegł Kapitol przed nieprzyjacielem, a jeżeli tak, to niech Pan sobie sam resztę dopowie.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#ArturKazimierzTarnowski">Cytował pan oświadczenie Waleriana Dzieduszyckiego z końca XVIII stulecia. Równocześnie w tych samych latach szlachta polska, a nie kto inny, uchwaliła Konstytucję 3 Maja i uwłaszczenie chłopów. Pierwszy Sejm galicyjski w latach 1865, ten, który składał się w 99% z szlachty polskiej, uchwalił jako pierwszą ustawę, jako pierwszą uchwałę uwłaszczenie chłopów.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#komentarz">(Przerywania. P. Wagner: W spadku daliście Witosa.)</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#ArturKazimierzTarnowski">W chwili, kiedy społeczeństwo polskie mogło się wypowiedzieć, po rozbiorach, a wtedy mogło tylko ustami szlachty, uchwaliło rzecz, wydaje mi się, zupełnie zgodną z pańskimi i z moimi zapatrywaniami.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#ArturKazimierzTarnowski">Nie o to zresztą chodzi, ale ponieważ ja, jak i Pan, pochodzimy od Adama i Ewy, nie warto, żebyśmy dyskutowali o sprawie szlachectwa, ale istnieje zasadnicza różnica pojęć między mną a Panem. Pan jest wyznawcą zasad Marxa, a ja nie. Mój światopogląd jest zupełnie inny. Jestem członkiem Kościoła rzymsko-katolickiego i we wszystkich moich poczynaniach w życiu staram się postępować według tych zasad, które mnie obowiązują, a jeśli chodzi o sprawy socjalne i społeczne, to uważam, że powinny one być wprowadzone w życie na podstawie encykliki papieskiej „Rerum novarum” Leona XIII i „Quadragesima Anno” Piusa XI. Uważam, że jeżeli społeczeństwo nasze, tak pracobiorcy jak pracodawcy będą wychowywani w duchu tej religii, jaką wyznaję, można będzie być spokojnym, że wszystkie kwestie społeczne będą tak załatwione, jak wszyscy sobie tego życzymy.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#komentarz">(Oklaski. P. Kopeć: Proszę o głos w sprawie wyjaśnienia.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#StanisławCar">Za chwilę, Panie Pośle.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. Wiceministrowi Piestrzyńskiemu.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#StanisławCar">Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Opieki Społecznej p. Piestrzyński: Sprawa Fundacji im. Jakuba Potockiego nabrała już takiego rozgłosu, że słusznym się wydaje, abym z tej trybuny dał pewne wyjaśnienia, tym bardziej, że oświetlenia, jakie ta sprawa otrzymuje z najrozmaitszych stron, nie zawsze są zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#StanisławCar">Prawo polskie przewiduje, iż wykonawcy testamentu w rok i jeden dzień od chwili śmierci testatora winni przekazać majątek względnie dziedzictwo tym, którzy mają je odziedziczyć. Gdy upłynął rok wymagany przez prawo, Ministerstwo zwróciło się do zarządu fundacji, czy majątek został mu przekazany. Otrzymaliśmy odpowiedź, że tych majątków fundacja nie przejęła, ponieważ wykonawcy testamentu nie zdecydowali się na oddanie majątku, motywując to tym, że w testamencie zastrzeżono, iż wykonawcy mają przekazać fundacji majątek czysty, a majątek nie jest jeszcze oczyszczony z długów.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#StanisławCar">To wyjaśnienie nie zadowoliło ani rady fundacyjnej, ani Ministerstwa Opieki. Po naradach z Ministerstwem Sprawiedliwości Ministerstwo Opieki nabrało przekonania, że należy jednak starać się odebrać majątek fundacyjny z rąk wykonawców testamentu i przekazać go radzie fundacyjnej. Dlatego wtedy na Komisji Budżetowej powiedziałem, że nie wiem, czy zdołaliśmy przekonać wykonawców testamentu, czy też oni dlatego zdecydowali się oddać majątek fundacji, że wiedzieli, iż inaczej zarząd fundacji wystąpi do Ministerstwa Sprawiedliwości z żądaniem sekwestru. Dość, że zdecydowali się oni oddać majątek fundacji. Majątek pozostały po Jakubie Potockim jest bardzo duży. Interesy, które przejęli z początku wykonawcy testamentu, a później fundacja, są bardzo rozległe i zawiłe. Wystarczy przypomnieć aferę dawnego plenipotenta ś. p. Potockiego, Rosenberga. Zresztą w ostatnich dniach, jak donoszą pisma codzienne, wykrywana jest wstecz na kilkanaście lat przed śmiercią Potockiego afera z klejnotami. Z tego mają Panowie obraz, jaka się sytuacja wytworzyła Około tego wielkiego majątku i jak wielu ludzi było w kraju czy za granicą, którzy przy tej okazji chcieli coś dla siebie uszczknąć.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#StanisławCar">Dlatego uważaliśmy, ażeby zakończyć tę wielką kampanię, jaka się zaczęła nie tylko w prasie polskiej, ale i zagranicznej, jedynym wyjściem było przerwać dyskusję w ten sposób, iż powołało się do życia zarząd komisaryczny, w którym pozostał dawny prezes rady fundacyjnej, dla nawiązania interesów fundacji z nowym zarządem komisarycznym. Zarząd komisaryczny przystąpił do obejmowania majątku. Jednak sprawa była dość skomplikowana, majątek był olbrzymi, obciążony zobowiązaniami i dlatego tak długo trwało przejmowanie. Ostatnie księgi i protokół zdawczy sporządzono dopiero w końcu listopada 1936 r. Dlatego wtedy na Komisji Budżetowej mogłem powiedzieć, że zaledwie od kilku tygodni Ministerstwo Opieki Społecznej odpowiada jako władza nadzorcza za to wszystko, co się dzieje na terenie fundacji. Od tego momentu właściwie fundacja zaczęła żyć.</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#StanisławCar">W międzyczasie zarząd komisaryczny przyszedł do wniosku, że w okresie rządów wykonawców testamentu były porobione pewne transakcje, które wydawały się zarządowi komisarycznemu, słusznie czy niesłusznie, w to nie wchodzę, niestosownie. Prasa szeroko zaczęła się rozpisywać o jakichś aferach i wtedy sędzia do spraw szczególnej wagi wkroczył i rozpoczął śledztwo. Wówczas” kiedy p. Poseł ku mojemu zadowoleniu, prosił o wyłonienie specjalnej komisji, powiedziałem, że nie wydaje mi się chwila do tego odpowiednią, gdyż część akt i papierów będzie trudno dostępna, gdyż potrzebuje ich sędzia do spraw szczególnej wagi. Jednak z chwilą, kiedy sędzia skończy swe dochodzenie, na drugi dzień zacznie się kontrola szczegółowa całej gospodarki od chwili zgonu Jakuba Potockiego do momentu objęcia fundacji przez zarząd komisaryczny, a następnie od objęcia przez zarząd do dni ostatnich. Na mocy ostatnio wydanych ustaw N.I.K. jest uprawniona bez zgłoszenia się do niej Ministerstwa wykonać kontrolę z własnej inicjatywy. Mam obietnicę p. Prezesa N. I. K., że kontrola natychmiast przystąpi do tej sprawy. Gdyby jednak Panowie żądali, a Prezes N.I.K. uznał to za możliwe, ażeby kontrola odbywała się przy obecności członków ciał parlamentarnych, tj. nikt w Ministerstwie nie zamierza się temu przeciwstawić. Ci panowie posłowie, którzy okazali tak wielkie zainteresowanie tą sprawą, gdyby pofatygowali się do Ministerstwa Opieki, dostaliby tam duży fascykuł różnych akt nie tylko krajowych, ale i francuskich. Stwierdzam jednak, że „afery” były za życia nieboszczyka, ale nie mamy żadnych wiadomości o jakiejkolwiek aferze na terenie fundacji. Wkroczenie sędziego prawdopodobnie wynikło stąd, że pojawiły się artykuły w gazetach nie tylko polskich, ale i francuskich.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#StanisławCar">Dyskusja wyczerpana. Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Dyskusja toczyła się tymi samymi torami, jak toczyła się w Komisji Budżetowej, t. zn. nie po linii cyfr budżetowych, ale raczej po linii oceny rzeczywistości społecznej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Jeżeli chodzi o ujęcie całej strony społecznego zagadnienia w Polsce, to stwierdzić należy, że podobnie, jak w Komisji Budżetowej, tak i tu podkreślano wielokrotnie apel, wezwanie, czy nakaz, aby Ministerstwo Opieki Społecznej mogło sprostać zadaniom, jakie rzeczywistość społeczna narzuca, by stało się akumulatorem elementów społecznej polityki w Państwie, jednym słowem, aby wypracowało i realizowało całą politykę społeczną jednolicie stosowaną we wszystkich resortach.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Nie należy łamać rąk z tego powodu, że sytuacja społeczna w Polsce wygląda tak, a nie inaczej. Nie należy wyjaskrawiać zbyt faktu, że Rząd, nasz do tej pory nie wypracował jednolitej i celowej polityki społecznej na dłuższą metę. Proszę Szanownych Panów przypomnieć sobie, że szereg państw o dawnej tradycji, wykuwało swoje zasady polityki społecznej drogą wielkiej pracy przez całe stulecia, a nierzadko poprzez burze rewolucyjne. My do skrystalizowania polityki społecznej, jej zasad, jej praktycznego pożytku dochodzimy stosunkowo spokojnie i bardzo systematyczną, ściśle obserwowaną pracę.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Dzisiejsza dyskusja w tej Wysokiej Izbie wskazuje, że pogłębienie tych zagadnień postępuje bardzo znacznie i bardzo szybko. Jestem głęboko przekonany, że ten sam duch, jaki ożywiał dyskusję w Wysokiej Izbie, i ożywia każdego obywatela w trosce o dolę człowieka, zwłaszcza człowieka pracy, jest niewątpliwie i udziałem Rządu. Trudności, w jakich Polska się znajduje, zwłaszcza trudności gospodarcze, odziedziczenie wszystkich błędów społecznych, gospodarczych i politycznych z okresu zaborów, musi się mścić i na szlaku polityki społecznej. Odziedziczyliśmy po zaborcach naszą biedę społeczną i sprostać tym potrzebom nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Pragnę zwrócić jeszcze uwagę na fakt, że rzeczywistości społecznej nie, zmienia się drogą nakazów i ustaw. Mamy przecież szeroko rozbudowane ustawodawstwo społeczne, a jednak istnieje duża dysproporcja między praktyczną rzeczywistością a między normami prawnymi. Jak to już kiedyś w tej Wysokiej Izbie podkreślałem, trzeba przetworzyć człowieka, by ideały polityki społecznej były praktycznie realizowane. Jestem głęboko przekonany, że znajdujemy się na dobrym szlaku, na szlaku realizowania polityki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#LeopoldTomaszkiewicz">W toku dyskusji poruszono szereg bolączek bądź to z dziedziny ubezpieczeń społecznych, bądź z dziedziny opieki nad pracą bezpośrednio. Na szereg tych kwestii znajdą Panowie odpowiedź bądź w sprawozdaniu komisji, bądź w moim przemówieniu wygłoszonym dzisiaj na plenum.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#LeopoldTomaszkiewicz">W końcu chciałbym na jedną rzecz zwrócić uwagę. Mianowicie spostrzeganie i rejestrowanie pewnych niedomagań w sprawie pomocy zimowej na poszczególnych terenach nie powinno być generalizowane. P. Michałowski podniósł szereg bolączek w związku z akcją pomocy zimowej. Prawdopodobnie te bolączki mają charakter ściśle lokalny, jak można było wysnuć z tenoru jego przemówienia. Naczelny komitet pomocy zimowej nie wydawał polecenia nadsyłania sprawozdań tygodniowych i prawdopodobnie, jeżeli na terenie p. Michałowskiego ta rzecz miała miejsce, to była ona wynikiem zarządzeń miejscowych wojewódzkich władz. Sprawozdania szczegółowe nadchodzą do Komitetu Naczelnego co miesiąc, co tydzień odbywa się komunikowanie tylko ogólnych wyników akcji. Rozumie się, że przesyłanie takich komunikatów Komitetowi Naczelnemu jest rzeczą konieczną ze względu na planowanie akcji i ze względu na wykonanie zobowiązań przyjętych przez poszczególne komitety. Chodzi o wzbudzenie zaufania społeczeństwa do przebiegu tej akcji. Wyrazem tej tendencji jest także powołanie do życia komisji rewizyjnej, na czele której stoi p. Marszałkowa Piłsudska oraz Prezes Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Co do transportów węgla, to należy stwierdzić, że wszędzie nadchodziły one w porę. Jeden jedyny wyjątek zdarzył się w Grudziądzu, skąd pochodzi p. Michałowski. Komitet jednak wkroczył w tę sprawę i przy pomocy Ministerstwa Komunikacji postarał się o terminowe dostarczanie węgla.</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Przy tak wielkiej akcji, jaką jest pomoc zimowa, mogły i muszą zdarzyć się pewne niedociągnięcia na poszczególnych terenach, zwłaszcza, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że bolączki są olbrzymie, potrzeby są kolosalne, a termin, w jakim przypadło w tym roku przeprowadzić akcję pomocy zimowej, był stosunkowo wąski.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Co do odrabiania zasiłków, naczelny komitet ustalił, że zasady odrabiania za pomoc zimową nie będzie stosował. Oczywiście pozostawił pewną swobodę poszczególnym komitetom lokalnym ze względu na miejscowe i gospodarcze warunki terenów.</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#LeopoldTomaszkiewicz">Ponieważ w stosunku do budżetu nie wyrażono żadnego zastrzeżenia, proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego Ministerstwa Opieki Społecznej wraz z budżetem przedsiębiorstw i Funduszu Pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#StanisławCar">Rozprawa nad tą częścią budżetu została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#StanisławCar">Na podstawie art. 38 pkt. b) regulaminu obrad udzielam głosu p. posłowi Kopciowi w celu wyjaśnienia błędnie zrozumianego jego oświadczenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#TadeuszKopeć">Wysoka Izbo! P. poseł Choiński-Dzieduszycki widocznie odniósł niesłuszne wrażenie z mojego przemówienia.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#TadeuszKopeć">Odpowiadając jednemu z mówców użyłem następujących słów: „Napewno będzie zrozumiałe, jeżeli odpowiem słowami jednego z najlepszych patriotów galicyjskich — jak mówi Michał Bobrzyński — Waleriana hr. Dzieduszyckiego, który w memoriale przedstawionym cesarzowi w 1796 r. tak bronił szlachtę polską przed zarzutem jakobinizmu”, Po czym następuje cytata Waleriana hr. Dzieduszyckiego. Cytat i treść są ostrą krytyką współczesnej szlachty polskiej. Człowiek, który na tak ostrą krytykę zdobył się, napewno w ówczesnych czasach nie był wstecznikiem, co więcej należy przypuszczać, że i dziś mógłby być przykładem dla wielu arystokratów polskich.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#StanisławCar">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 15 preliminarza budżetowego — Ministerstwo Poczt i Telegrafów, Sprawozdawca p. Pacholczyk.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#StanisławCar">Udzielam głosu p. sprawozdawcy,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#AntoniPacholczyk">Wysoki Sejmie! Sprawozdanie o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Poczt i Telegrafów zawarte jest w druku nr 300 część 15, Do sprawozdania tego, charakteryzującego całokształt gospodarki tego resortu, nie pozostaje mi wiele do dodania. Uważam jednak za wskazane nadmienić, że w dyskusji nad tym budżetem oraz nad budżetem przedsiębiorstw, przez Pana Ministra Poczt i Telegrafów nadzorowanych, uwypukliły się następujące momenty.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#AntoniPacholczyk">Komisja zgodnie stwierdziła, że następuje stały rozwój modernizacji urządzeń pocztowych i telefonicznych oraz z uznaniem podniosła, że nastąpiło zerwanie z zasadą sztywnej polityki taryfowej.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#AntoniPacholczyk">Państwowe przedsiębiorstwo „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” przewiduje w ciągu 4 lat zaprowadzenie służby listonoszów wiejskich na terenie całego Państwa. W roku bieżącym listonosze wiejscy mają być wprowadzeni na terenie okręgu krakowskiego i warszawskiego.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#AntoniPacholczyk">Do planu tego komisja odniosła się z całym uznaniem. Na komisji wyraziłem pod adresem p. Ministra postulat — czemu dałem wyraz w sprawozdaniu — aby okres 4-letni został skrócony do 2 lat. Zdaję sobie sprawę z tego, że wprowadzenie listonoszów wiejskich pociąga za sobą wydatki i postulat ten może być realizowany w zależności od stanu finansowego przedsiębiorstwa. Jeśli się jednak weźmie pod uwagę, że znaczna część ludności wiejskiej naszego kraju ma ogromnie utrudniony sposób korespondowania ze sobą z powodu niedostatecznej obsługi pocztowej, że doręczanie listów, czasopism i przesyłek pocztowych na wsi urąga najelementarniejszym wymogom, to dochodzi się do wniosku, że bez należytej obsługi pocztowej ludność wiejska ma prawo narzekać na funkcjonowanie aparatu pocztowego, i nie można myśleć o rozwoju czytelnictwa gazet na wsi, A trzeba przecież przyznać, że wieś pozbawiona gazety odcięta jest od świata kulturalnego, Z całą pewnością można twierdzić, że wprowadzenie listonoszów na wieś wzmoże poczytność gazet oraz porozumiewanie się ludzi między sobą za pomocą korespondencji.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#AntoniPacholczyk">Zgłosiłem też postulat, aby poczta przejęła doręczanie wszelkich pism urzędowych. Sprawa ta wiąże się ściśle z wprowadzeniem listonoszów wiejskich. Przejęcie przez pocztę doręczania ludności pism urzędów państwowych z jednej strony usprawni doręczanie, a z drugiej odciąży urzędy samorządowe, poczcie zaś nie przyniesie to specjalnego obciążenia.</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#AntoniPacholczyk">Z niemniejszym zadowoleniem przyjęła również Komisja Budżetowa zwiększenia w preliminarzu wydatków na rok 1937/38 o sumę 547 tysięcy złotych na utrzymanie agencji i pośrednictw pocztowych. W roku tym ma być uruchomione 256 agencji i 109 pośrednictw. W ten sposób w siedzibie niemal każdego urzędu gminnego uruchomiona zostanie agencja pocztowa.</u>
          <u xml:id="u-60.6" who="#AntoniPacholczyk">Zgłosiłem też postulat w sprawie zwolnienia związków samorządów od opłat pocztowych za przesyłkę listów z zakresu własnego działania związków samorządowych. Do tej pory kwestia opłat za przesyłkę listów wysyłanych przez związki samorządowe przedstawia się w ten sposób, że Skarb Państwa ponosi opłaty za listy z tak zwanego poruczonego zakresu, Przełożeni i pracownicy związków samorządowych nie zawsze odróżniają zakres poruczony od zakresu własnego i skutkiem tego powstają częste wykroczenia wynikające z prostej nieświadomości.</u>
          <u xml:id="u-60.7" who="#AntoniPacholczyk">Urzędy pocztowe prowadzą specjalną kontrolę listów, co pociąga za sobą znaczne wydatki.</u>
          <u xml:id="u-60.8" who="#AntoniPacholczyk">Zaniechanie tej kłopotliwej kontroli przez ujednolicenie opłat, jest rzeczą konieczną. Skarb Państwa nie wiele na tym straci, gdyż 80% czynności wykonywanych przez związki samorządowe, to zakres poruczony. Samorząd tyle świadczy i tyle czynności wykonuje w zastępstwie administracji rządowej, że ta minimalna rekompensata nie powinna stanowić specjalnej trudności na drodze uporządkowania tej drobnej, a wytwarzającej dużo kłopotów, sprawy.</u>
          <u xml:id="u-60.9" who="#AntoniPacholczyk">Komisja dała też wyraz trosce o los pracowników przedsiębiorstwa. Podnoszono, że uposażenie pracowników pocztowych jest niskie i nie współmierne do wykonywanej pracy; wskazano na potrzebę wzmożenia opieki lekarskiej oraz na potrzebę budowania mieszkań dla tych funkcjonariuszów, aby uchronić ich od konieczności odbywania długich podróży od miejsca zamieszkania do miejsca służby.</u>
          <u xml:id="u-60.10" who="#AntoniPacholczyk">W sprawozdaniu swoim wyraziłem postulat pod adresem p. Ministra o poprawę bytu pracowników przedsiębiorstwa, zwłaszcza niżej uposażonych, a pełniących pracę w warunkach naprawdę ciężkich, oraz o przeprowadzenie akcji oddłużenia pracowników w szczególności najniższych grup uposażenia.</u>
          <u xml:id="u-60.11" who="#AntoniPacholczyk">Wyrażam przekonanie, że w miarę, jak na to pozwolą finanse przedsiębiorstwa, postulaty te będą uwzględnione, tym bardziej że p. Minister je w pełni docenia.</u>
          <u xml:id="u-60.12" who="#AntoniPacholczyk">Przedsiębiorstwo państwowe „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” jest przedsiębiorstwem użyteczności publicznej w najszerszym tego słowa znaczeniu. Działalność tego przedsiębiorstwa winna być nastawiona na powszechność obsługi, najszerszych warstw ludności i niekoniecznie z kalkulacją opłacalności za usługi w każdym przypadku.</u>
          <u xml:id="u-60.13" who="#AntoniPacholczyk">Należałoby tedy od przedsiębiorstwa tego oczekiwać stałych inwestycyj i rozszerzenia działalności, gdyby nie fakt, że przedsiębiorstwo to musi przekazywać do Skarbu Państwa znaczne kwoty, jak np. w 1937/38 r. 24 miliony zł. Gdyby konieczności budżetowe do tego nie zmuszały, gdyby tę kwotę zużyć na rozwinięcie przedsiębiorstwa, wtedy potrzeby ludności mogłyby być daleko lepiej i taniej zaspokojone.</u>
          <u xml:id="u-60.14" who="#AntoniPacholczyk">Jak wynika ze sprawozdania zawartego w druku, obserwujemy wzrost obrotów i wzrost dochodów we wszystkich działach, podlegających Ministrowi Poczt i Telegrafu, oraz nadzorowanych przez to ministerstwo przedsiębiorstw i zakładów.</u>
          <u xml:id="u-60.15" who="#AntoniPacholczyk">Państwowe przedsiębiorstwo „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” w zwyżkowych rezultatach przoduje. Wydaje się przeto słusznym postulat o podjęciu prac w kierunku gruntownej rewizji taryfy pocztowej i telegraficznej w celu obniżenia opłaty.</u>
          <u xml:id="u-60.16" who="#AntoniPacholczyk">Wzrost obrotów i dochodowości tego przedsiębiorstwa wskazuje na to, że obniżenie opłat, zwłaszcza za przesyłkę listów, okaże się osiągalne bez naruszenia równowagi budżetu przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-60.17" who="#AntoniPacholczyk">W dziedzinie radiofonizacji wyrażono pogląd, iż urządzenie osobnej radiostacji dla wschodnich połaci kraju jak Polesie, która umożliwiłaby ludności miejscowej słuchanie audycji z detektorowych odbiorników, jest rzeczą konieczną. Zaznaczono, że programy tej stacji winny być dostosowane do potrzeb lokalnych i to nie tylko pod względem treści, ale i pod względem godzin, które powinny być tak dobrane, aby ludność miejscowa mogła słuchać przeznaczonych dla niej audycji.</u>
          <u xml:id="u-60.18" who="#AntoniPacholczyk">Mówcom chodziło nad to i o to, aby przez założenie nowej stacji na ziemiach wschodnich, uchronić miejscową ludność od słuchania stacji z zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-60.19" who="#AntoniPacholczyk">Pod adresem Polskiego Radia nie brakło też uwag krytycznych. Wyjaśnienia jednak udzielone przez Dyrekcję Polskiego Radia wątpliwości rozproszyły.</u>
          <u xml:id="u-60.20" who="#AntoniPacholczyk">Uważam za konieczne podkreślić, że Polskie Radio, aby umożliwić szerszym warstwom społeczeństwa korzystanie z audycji radiowych i przyczynić się do dalszej radiofonizacji kraju, z dniem 1 listopada 1936 r. wprowadziło nową taryfę radiofoniczną, na podstawie której posiadacze aparatów lampowych opłacają dotychczasowy abonament w wysokości 3 zł, zaś posiadacze odbiorników bezlampowych w wysokości 1 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-60.21" who="#AntoniPacholczyk">Dzięki temu, liczba radioabonentów znacznie się zwiększyła. Poczas gdy 1 stycznia 1936 r. było 492 tysiące radioabonentów, to na 1 grudnia 1936 r. było ich już 604, a obecnie abonenci Polskiego Radia przekroczyli liczbę 700 tysięcy.</u>
          <u xml:id="u-60.22" who="#AntoniPacholczyk">Okazuje się więc, że niska taryfa i tani aparat są najlepszymi propagatorami radiofonizacji.</u>
          <u xml:id="u-60.23" who="#AntoniPacholczyk">To też Polskie Radio, pragnąc udostępnić udział w radiofonii najmniej zamożnym warstwom społeczeństwa, kieruje baczną uwagę na uzyskanie popularnego odbiornika dla potrzeb indywidualnych i zbiorowego słuchania. W tym celu prowadzona jest akcja dotycząca przemysłu radiofonicznego, mająca na celu obniżkę cen odbiorników, jak również nawiązywana jest łączność z wszelkimi nowopowstałymi zakładami radiotechnicznymi. Równocześnie prowadzone są na terenie całego kraju kursy przysposobienia radiowego. Kursy te mają za zadanie uświadomić szerokie masy mieszkańców wsi i miasteczek o znaczeniu i korzyściach radiofonii, zapoznać z obsługą odbiornika i warunkami jego racjonalnej eksploatacji. Kursy prowadzone są za pośrednictwem organizacji rolniczych i innych ze szczególnym uwzględnieniem terenu wiejskiego. Polskie Radio utrzymuje również stały kontakt z licznymi organizacjami społecznymi, zawodowymi oraz przysposobienia wojskowego w celu wciągnięcia aktywnej i zorganizowanej części społeczeństwa do pracy nad radiofonizacją kraju oraz wykorzystania radiofonii do celów społecznych. Dowodem trafności akcji propagandowej jest powołanie przez szereg organizacji, pracujących nad radiofonizacją — Społecznego Komitetu Propagandy Radia w Polsce, mającego na celu zcentralizowanie wysiłków organizacyjnych przy radiofonizacji świetlic itp.</u>
          <u xml:id="u-60.24" who="#AntoniPacholczyk">W imieniu Komisji Budżetowej wnoszę o przyjęcie części 15 preliminarza budżetowego resortu Ministerstwa Poczt i Telegrafów w brzmieniu zaproponowanym przez Rząd, a uchwalonym przez komisję.</u>
          <u xml:id="u-60.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#StanisławCar">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym. Czy są jakieś krótkie zapytania do p. referenta? Nie ma. Otwieram rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#StanisławCar">Głos ma p. Bilak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#StepanBilak">Wysoki Sejmie! Już w ubiegłym roku przy sposobności debaty nad budżetem Ministerstwa Poczt i Telegrafów na rok 1936/37 podkreśliłem konieczność jak najrychlejszego wprowadzenia instytucji listonoszów wiejskich na całym terytorium Państwa, a w szczególności na terenach województw południowo-wschodnich, zamieszkałych przez ludność ukraińską. Żądanie to staje się coraz aktualniejsze. Powodem tego jest nie tylko potrzeba usprawnienia wadliwego doręczania korespondencji mieszkańcom wsi, ale i drugie nie mniej przykre i niepożądane zjawisko. Jest nim nielegalna cenzura, której podpadają przesyłki pocztowe, wystosowane do włościan ukraińskich. Zastrzegam się, iż wcale nie twierdzę, jakoby personel pocztowy przeprowadzał tę cenzurę; przypuszczam, że czynią to samowolnie raczej różnej kategorii pośrednicy między urzędem pocztowym a adresatami, będący przeważnie niższymi funkcjonariuszami administracyjnymi, gminnymi czy gromadzkimi. Mamy dowody, że w ostatnich czasach masowo wprost przepadają przesyłki legalnych ukraińskich gazet i czasopism, wydawanych we Lwowie, a adresowanych do odbiorców na Wołyniu, w szczególności na terenie powiatu kostopolskiego, tudzież do odbiorców wiejskich na Łemkowszczyźnie.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#StepanBilak">Taka samowolna konfiskata przesyłek pocztowych jest wprost przywłaszczeniem cudzego mienia, a zarazem naruszeniem tajemnicy listowej — i dlatego stanowczo powinna być zakazaną. Ukrócenie tych praktyk leży tak w interesie ludności wiejskiej ukraińskiej, jako też Państwa, Samorodni cenzorzy mylą się bardzo, kiedy sądzą, że czynią w ten sposób jakąś przysługę Państwu — zapominają bowiem, że praktykami swoimi budzą nieufność ludności do urządzeń państwowych i praworządności, chodzi bowiem o czasopisma legalne, przecenzurowane poprzednio przez właściwą ku temu władzę.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#StepanBilak">Uchylić ten stan anormalny będzie mogła instytucja listonoszów wiejskich, a więc funkcjonariuszów państwowych, odpowiedzialnych karnie i dyscyplinarnie za zaginięcie przesyłek pocztowych. Dlatego apeluję do Pana Ministra, by zgodnie z zapowiedzią na Komisji Budżetowej skrócił przewidywany 4-letni okres zaprowadzenia listonoszów wiejskich na terenie całego Państwa, a już w najbliższym roku budżetowym wprowadził tę instytucję na terenie województw południowo-wschodnich, a także rozszerzył na tych terenach sieć agencyj pocztowych. Przyczyni to się w bardzo znacznym stopniu do podniesienia czytelnictwa, a więc poziomu kultury na wsi z jednej strony, a do powiększenia dochodów państwowych i ufności do urządzeń publicznych z drugiej strony.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#StepanBilak">Nie mniej ważną sprawą dla ludności ukraińskiej jest sprawa językowa i sprawa polityki personalnej. Apelowałem w ubiegłym roku do p. Ministra, aby rozszerzył uprawnienia języka ukraińskiego, przewidziane w art. 57 ordynacji pocztowej, w ten sposób, aby nie tylko adresy zwykłych przesyłek listowych, ale i wszystkich innych przesyłek, a więc listów poleconych, przekazów pieniężnych, paczek, telegramów, mogły być wypełniane cyrylicą w języku ukraińskim w obrocie wewnątrz i do obszarów województw: lwowskiego, tarnopolskiego, stanisławowskiego, wołyńskiego i poleskiego. Niestety, słuszne to i uzasadnione nasze żądanie nie zostało dotychczas uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#StepanBilak">Ponawiam więc je obecnie w nadziei, że ta w zasadzie nieskomplikowana, a tak słuszna sprawa będzie w najbliższym czasie pomyślnie załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#StepanBilak">W związku z tymi uprawnieniami językowymi również wszelkie napisy w urzędach pocztowych i telegraficznych na terenie tych województw powinny być sporządzone obok języka polskiego także w języku ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-62.7" who="#StepanBilak">Stan pracowników pocztowych w dniu 1.XI. 1936 r. wynosił 31.490 osób, w czym zawiera się przyrost w ciągu ostatniego roku 1.242 nowoprzyjętych, Już w ubiegłej sesji podkreślałem, że ilość pracowników pocztowych narodowości ukraińskiej jest minimalna, nie przekracza 1/2–1% ogółu funkcjonariuszów pocztowych, a to z powodu odmowy przyjmowania Ukraińców do służby państwowej. W roku bieżącym zauważyliśmy u obecnego p. Ministra Poczt i Telegrafów dobrą wolę poprawienia tego krzywdzącego obywateli narodowości ukraińskiej stosunku, ale gdy zważymy, że na 1242 nowoprzyjętych pracowników nie przypada nawet 10 Ukraińców, to poprawa taka jest zbyt mała i niewystarczająca, zwłaszcza gdy się uwzględni, że w ostatnich kilku latach przeniesiono przedwcześnie na emeryturę poważniejszą ilość, będących w pełni sił i wieku, funkcjonariuszów pocztowych narodowości ukraińskiej, a pracujących w służbie pocztowej jeszcze od czasu przedwojennego.</u>
          <u xml:id="u-62.8" who="#StepanBilak">Prosimy więc o dalszą i istotniejszą poprawę dotychczasowej polityki biur personalnych i umożliwienie obywatelom narodowości ukraińskiej dostępu do służby pocztowej.</u>
          <u xml:id="u-62.9" who="#StepanBilak">Nadal dużo życzeń i zastrzeżeń mamy do instytucji Polskiego Radia. Przyznaję lojalnie, że od czasu, gdy Polskie Radio przeszło niemal zupełnie na własność Państwa, zauważyliśmy nieco więcej dobrej chęci ze strony Dyrekcji Polskiego Radia do uwzględnienia potrzeb narodu ukraińskiego. Poprawa ta jest jednak bardzo nieznaczna i wcale niewystarczająca. Niespełna 30 audycji ukraińskich w przeciągu 1 roku, to absolutnie za mało na prawie 30.000 audycji radiowych w ubiegłym roku.</u>
          <u xml:id="u-62.10" who="#StepanBilak">W szczególności rozgłośnia lwowska, którą obecnie rozbudowano do 50 kilowatów, powołana jest uwzględniać audycje ukraińskie, a to z dwu powodów: 1) by zaspokajać uzasadnione wymogi i potrzeby kulturalne i oświatowe narodu ukraińskiego, zamieszkującego województwa południowo-wschodnie, 2) by przeciwdziałać szkodliwej propagandzie komunistycznej, szerzonej w języku ukraińskim przez sowieckie radiostacje w Kijowie, Charkowie, Winnicy, Tyraspolu i Odessie. Z braku audycji ukraińskich w Radio Polskim wsłuchuje się ukraiński radiosłuchacz w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w ukraińskie audycje, nadawane obficie w języku ukraińskim przez sowieckie radiostacje ukraińskie. Po pierwszorzędnych audycjach muzycznych płynie stamtąd żywe słowo ukraińskie propagandy politycznej, która nie leży w interesie narodu ukraińskiego, ani Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-62.11" who="#StepanBilak">Witamy więc zapowiedź obu pp. dyrektorów Radia Polskiego, Starzyńskiego i Góreckiego, że i pod tym względem nastąpi poprawa, że na ziemiach południowo-wschodnich powstaną dwie nowe radiostacje — ale czas nagli, dlatego już obecnie bez zwłoki należy przystąpić do gruntownej zmiany na tym odcinku i wprowadzenia codziennych audycji ukraińskich, które by prócz audycji muzycznych obejmowały odczyty naukowe, literackie, a także polityczne, przeciwdziałające propagandzie komunistycznej, a wreszcie audycje dla dzieci, tudzież transmisje nabożeństw grecko-katolickich.</u>
          <u xml:id="u-62.12" who="#StepanBilak">W ten tylko sposób spełni radiofonia na naszych terenach właściwe jej zadanie szerzenia kultury i oświaty, a zarazem też polskie społeczeństwo będzie miało możność zapoznania się z ukraińską kulturą narodową, co niezawodnie wpłynie na dodatnie ustosunkowanie społeczeństwa polskiego do narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-62.13" who="#StepanBilak">O braku zrozumienia w Polskim Radio potrzeb ukraińskich świadczy także okoliczność, że wśród stałych pracowników Polskiego Radia, a których jest ponad 700, jest zaledwie 1 osoba narodowości ukraińskiej. Stan ten także należy poprawić w obopólnym interesie.</u>
          <u xml:id="u-62.14" who="#StepanBilak">Wierzę, że wszystkie przedstawione tu przeze mnie dotychczasowe braki tudzież życzenia na przyszłość będą jako słuszne należycie uwzględnione, co przyczyni się wydatnie do poprawy całokształtu stosunków na naszym terenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Dublasiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#KazimierzDublasiewicz">Wysoka Izbo! Stosunek poszczególnych rządów do resortu pocztowo-telegraficznego od początku istnienia Państwa Polskiego był niezupełnie właściwy. Stan rzeczy uległ zmianie z dniem 19 stycznia 1927 r., kiedy zostało reaktywowane Ministerstwo Poczt i Telegrafów i Ministrem tego resortu został poseł Bogusław Miedziński. Od tej chwili rozpoczęła się i trwa za obecnego Ministra celowa i planowa praca. Po okresie administrowania pocztą, telegrafem i telefonami przez Generalną Dyrekcję Poczt i Telegrafów, pracownicy tego resortu odetchnęli pełną piersią i z wiarą w lepsze jutro stanęli w karnych szeregach do intensywnej pracy. W resorcie pocztowo-telegraficznym przeprowadzono racjonalne reformy, zmierzające do usprawnienia całego aparatu, rozszerzono zakres czynności, wprowadzając nowe i celowe działy służby, rozszerzono sprzedaż znaczków pocztowych, usprawniono służbę w okienkach, wzmocniono straż bezpieczeństwa; pomniejszono odległość dzielącą urzędnika od interesanta, uprzystępniając urzędy szerokiej klienteli.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#KazimierzDublasiewicz">Rozwój ruchu pocztowo - telegraficznego jest podstawowym elementem do dalszej organizacji przedsiębiorstwa, które realizując swój plan, stopniowo zwiększa ilość placówek pocztowo-telegraficznych, rozbudowuje sieć połączeń telegraficznych, usprawnia coraz bardziej komunikację pocztową i służbę doręczeń nie tylko w miejscowych okręgach doręczeń urzędów pocztowych, ale też i pozamiejscowych, wprowadzając w życie instytucję listonoszów wiejskich na razie w dyrekcji krakowskiej i warszawskiej, co mam nadzieję nastąpi również wkrótce i w innych dyrekcjach. Przeprowadzono kodyfikację różnych rozporządzeń, przepisów i okólników, lecz, zdaniem moim, w sposób technicznie niedostateczny. Zamierzona praca nie odpowiedziała swemu celowi, chociaż ogólne przepisy miały za zadanie uprzystępnienie funkcjonariuszom pocztowym w zrozumiały i przystępny sposób korzystanie ze skodyfikowanych przepisów; w obecnej redakcji jest to utrudnione i staje się dostępnym tylko dla nielicznej ilości fachowców, większość zaś traci dużo czasu na wyszukanie odpowiednich danych z rozporządzenia czy okólnika, albo zrezygnowana, nie doszukawszy się niczego, z konieczności zwleka z załatwieniem sprawy.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#KazimierzDublasiewicz">Przystępując do analizy budżetu przedsiębiorstwa państwowego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, muszę nieco dłużej zatrzymać się nad polityką personalną i tymi pozycjami wydatków, które z uwagi na swe przeznaczenie stanowią pewną formę pomocy materialnej dla pracowników pocztowych, telefonicznych i telegraficznych.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#KazimierzDublasiewicz">Przyznać muszę, że polityka personalna ma na celu zapewnienie przedsiębiorstwu dobrej i fachowej obsługi we wszystkich działach służby, ale też przy Syzyfowej pracy personelu wydaje mi się niesłusznym przeprowadzanie oszczędności drogą trwania przy polityce głodowych płac.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#KazimierzDublasiewicz">Nie mogę się oprzeć pragnieniu, by przy okazji nie poruszyć zasadniczej sprawy uposażeń pracowników pocztowo-telegraficzno-telefonicznych. Biorąc pod uwagę, że jest to przedsiębiorstwo państwowe, obliczone na dochód i przynoszące dochód Państwu, muszę zwrócić uwagę na to, że pracownicy tego resortu są niewspółmiernie gorzej wynagradzani, niż równorzędni, jeżeli chodzi o kategorie służbowe, pracownicy państwowi innych przedsiębiorstw państwowych. A przecież nie sposób pominąć milczeniem i nie będzie przesadą, jeżeli podkreślę, że służba na Poczcie, Telegrafie i Telefonie należy do odpowiedzialnej i najbardziej wyczerpującej zdrowie fizyczne i nerwy pracowników. Dla porównania podam przykłady: urzędnik ze średnim wykształceniem przyjmowany do administracji ogólnej otrzymuje wynagrodzenie według IX lub VIII grupy uposażenia, t. j. 210 do 260 zł miesięcznie, podczas gdy urzędnik z takim samym wykształceniem w resorcie pocztowo-telegraficznym otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 145 do 175 zł. Niżsi funkcjonariusze pocztowi, wykonujący czynności o charakterze operacyj kasowych — bądź to jako doręczyciele pieniędzy, bądź jako inkasenci różnych opłat, weksli etc., bądź też spełniający inne czynności urzędowe, jak praca w ambulansach pocztowych, segregacja korespondencji, które to czynności wymagają znajomości pocztowej geografii krajowej i powszechnej itd., przy czym czynności te wykonywane są bardzo często w wyjątkowych warunkach ogólnych, jak warunki atmosferyczne, praca w nocy oraz w dni świąteczne i niedzielne, osobista odpowiedzialność materialna, niebezpieczeństwo życia itp. — otrzymują od 90 do 120 zł, podczas gdy niżsi funkcjonariusze państwowi w administracji ogólnej, spełniający przeważnie czynności biurowe, otrzymują od 100 do 130 zł. Aczkolwiek płaca za spełniane czynności tak jednych jak i drugich, obarczonych najczęściej licznymi rodzinami, jest zupełnie niewystarczającą, tym nie mniej z powyższego zestawienia czynności widać różnicę, która winna znaleźć odpowiednie odzwierciedlenie w przyszłej tabeli uposażeniowej. Wracając do kategorii urzędników pocztowo - telegraficznych, którzy w swojej karierze służbowej osiągają zaledwie ósmy, najwyżej siódmy stopień służbowy pracowników przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, co wyraża się w sumie 175 i 205 zł miesięcznie, podczas gdy ósmy stopień urzędników państwowych wynosi 260 zł miesięcznie, porucznika armii polskiej — 265 zł miesięcznie, podkomisarza Policji Państwowej 270 zł miesięcznie, mogę śmiało postawić tezę, że zastosowanie w przepisach uposażeniowych dla urzędników poczt, telegrafów i telefonów analogicznych stawek uposażenia, jak dla urzędników w służbie cywilnej, gdzie jak przedtem zaznaczyłem, grupa 8-a stanowi początek kariery służbowej, zwłaszcza, że służba pocztowo - telegraficzna jest wyjątkowo ciężką i odpowiedzialną, nie tylko w pojęciu odpowiedzialności urzędowej, ale i osobistej materialnej urzędników, — jest słuszne. Wówczas tylko urzędnicy poczt, telegrafów i telefonów w hierarchii społecznej nie będą się czuli pokrzywdzonymi ani moralnie ani materialnie, jak to ma miejsce obecnie.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#KazimierzDublasiewicz">Jeśli chodzi o nową ustawę uposażeniową, to powinna ona przede wszystkim przewidywać zwiększenie obecnie przyjętego minimum egzystencji winna być oparta na dodatkach dla pracowników utrzymujących rodziny, dodatkach za wysługę lat i przewidywać zwrot opłat szkolnych pracownikom kształcącym swe dzieci w prywatnych zakładach z braku miejsc w szkołach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#KazimierzDublasiewicz">Przed zmianą obecnej ustawy uposażeniowej kwestią palącą jest zniesienie podatku specjalnego od wynagrodzeń pobieranych przez pracowników przedsiębiorstwa państwowego „P. P. T. i T.”, analogicznie jak to zastosowano do pracowników innych przedsiębiorstw państwowych. Przy okazji zwracam się do Pana Ministra z prośbą, by przy zamierzonej zmianie ustawy uposażeniowej zechciał wystąpić z wnioskiem o wprowadzenie awansów automatycznych, podobnie jak u nauczycieli, przestrzeganie zasady starszeństwa służbowego i ilości lat służby przy równych kwalifikacjach. Również proszę Pana Ministra, aby przeprowadził w Prezydium Rady Ministrów zmianę rozporządzenia o sądach dyscyplinarnych dla przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, żeby funkcjonariusza tego resortu, przeciw któremu toczy się sprawa w sądzie dyscyplinarnym, mógł bronić adwokat oraz by przewodniczącymi sądu dyscyplinarnego był prawnik.</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#KazimierzDublasiewicz">Następnie apeluję do Pana Ministra, aby przy dawaniu urlopów wypoczynkowych brano pod uwagę ilość lat przepracowanych, a nie stopień służbowy pracownika.</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#KazimierzDublasiewicz">Przechodzę teraz do zagadnień wtórnych. Sprawa umundurowania pracowników niższych została przez p. Ministra rozwiązana zadowalająco i sądzę, że preliminowane sumy w budżecie na rok 1937/38 nie wypływają z samego powiększania etatów, lecz przyczynią się do polepszenia jakości materiału i skrócenia okresu używalności mundurów, co wypływa z troski p. Ministra o należyty wygląd pracownika. Pozostałaby jeszcze kwestia rozstrzygnięcia umundurowania urzędników, choćby z tego względu, że dla tej kategorii pracowników istnieją już od dawna przepisy mundurowe, które jednak nie przewidują udziału przedsiębiorstwa w pokryciu części kosztów umundurowania. Wprawdzie przepisy te nie przewidują przymusu umundurowania się, lecz jestem zdania, że skoro wydane zostały przepisy, to powinny one mieć zastosowanie praktyczne przez przydział materiałów na umundurowanie pracowników umysłowych, na warunkach, które mają zastosowanie w odniesieniu do pracowników niższych, gdyż warunki materialne pracowników umysłowych, zaszeregowanych przeważnie w tych samych grupach co pracownicy niżsi, nie pozwalają im na ponoszenie takich wydatków. Również względy prestiżowe wymagają umundurowania pracowników umysłowych zatrudnionych w służbie zewnętrznej, a w szczególności pracowników poczt ruchomych, mających styczność z zagranicznymi urzędami pocztowymi, oraz pracowników umysłowych zatrudnionych w kresowych urzędach pocztowych.</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#KazimierzDublasiewicz">Omawiając kolejno dodatki służbowe, zacznę od dodatku za służbę nocną. Wynagrodzenia wypłacane za pracę w nocy są stanowczo zbyt niskie w stosunku do świadczeń wykonywanych przez pracowników.</u>
          <u xml:id="u-64.10" who="#KazimierzDublasiewicz">Już sam fakt wykonywania pracy w nocy, kiedy z natury rzeczy organizm domaga się wypoczynku, jest dużą ofiarą ze strony pracownika, jest ofiarą składaną ze zdrowia na ołtarzu służby.</u>
          <u xml:id="u-64.11" who="#KazimierzDublasiewicz">Ofiara taka winna być odpowiednio wynagradzana. Stawki zatem wynagrodzeń za godzinę pracy są za niskie w ogóle, biorąc nawet 20 groszy dla grup wyższych, tym bardziej, że większość pracowników otrzymuje za jedną godzinę pracy nocnej 10 lub co najwyżej 15 groszy, że nie wspomnę nawet o takich wypadkach, kiedy przysługuje prawo tylko do połowy wynagrodzenia, to jest do 5 groszy za godzinę. Jedynie nieliczni pracownicy otrzymują 20 groszy za godzinę służby nocnej, a to z uwagi na posiadaną wyższą grupę uposażenia. Nie mogę się powstrzymać od wyrażenia uwagi, że stawka wynagrodzenia za służbę nocną nie powinna być uzależniona od posiadanej przez pracownika grupy uposażenia, jest ona bowiem ekwiwalentem za pracę pełnioną w odmiennych warunkach i okolicznościach od pracy normalnej, za którą otrzymuje pracownik wynagrodzenie służbowe. Te zaś odmienne okoliczności są jednakowe zarówno dla pracowników grup niższych jak i wyższych.</u>
          <u xml:id="u-64.12" who="#KazimierzDublasiewicz">Zachodzi w tym wypadku taka sama zależność między pracą a wynagrodzeniem, jak i przy tantiemach telegraficznych, które obliczane są po wyrobieniu przez pracownika, bez względu na jego grupę uposażenia, pewnego minimum jednostek na aparacie telegraficznym. Uważam, że i przy wynagrodzeniach za nocną służbę, stawka wynagrodzenia za jedną godzinę nocnej pracy winna być jednakowa dla wszystkich pracowników, przy czym stawka ta winna być określona minimalnie na 25 groszy za godzinę. Z tych względów kredyt preliminowany na rok 1937/38 winien być podwyższony co najmniej o 60%, to jest do sumy złotych 1.067.000.</u>
          <u xml:id="u-64.13" who="#KazimierzDublasiewicz">Wspomniawszy o tantiemach telegraficznych, nie będę wdawać się w ocenę stawek wynagrodzenia za pracę na tym lub innym typie aparatu, stwierdzić jednak muszę, że przy obecnym systemie wynagrodzenia za pracę na aparatach telegraficznych, nie wszyscy pracownicy otrzymują tantiemy. Wypływa to po części z powodu stale zmniejszającego się ruchu telegraficznego, a ponadto z tych względów, że częstokroć pracownicy, którym z uwagi na ilość przepracowanych jednostek przypadałaby za dalszą pracę tantiema, przenoszeni są chwilowo na inny dział służby, W ten sposób pozbawiani są możności zarobienia tantiemy. Dzieje się to w szczególności w dużych urzędach. Z tego względu poprzedni system wynagradzania za pracę na aparatach w postaci stałego dodatku miesięcznego wydaje się słuszniejszy.</u>
          <u xml:id="u-64.14" who="#KazimierzDublasiewicz">Ponadto dodatkami tymi objęci być winni pracownicy zatrudnieni na stanowiskach kontrolnych w centralach telegraficznych większych ośrodków, a to z tego powodu, że na te stanowiska powoływane są jednostki wybitnie uzdolnione, jeśli chodzi o ich wiedzę w zakresie pracy na różnego rodzaju aparatach telegraficznych. Wyróżnienia to pozbawia ich możliwości otrzymywania Wynagrodzenia za ich specjalne uzdolnienie.</u>
          <u xml:id="u-64.15" who="#KazimierzDublasiewicz">Jeśli chodzi o dodatki za pracę w pocztach ruchomych, to przede wszystkim muszę się zastrzec co do samej nazwy tych wynagrodzeń, gdyż zasadniczo nie stanowią one żadnego dodatkowego wynagrodzenia, lecz są związane ściśle z pełnionymi obowiązkami poza miejscem zamieszkiwania i są ekwiwalentem za wydatki poniesione w tego rodzaju służbie, zatem nazwa tych wynagrodzeń winna brzmieć: „diety za pracę w pocztach ruchomych”. Asygnowanie tych wynagrodzeń nie powinno być uzależnione od posiadanej grupy uposażenia, lecz od wykonywanych w pocztach ruchomych czynności, mianowicie: kierownika ambulansu, pomocnika magazyniera, woźnego i konwojenta. Zachodzą bowiem częste wypadki, że kierownik ambulansu pobiera mniejsze diety ambulansowe od podwładnego mu personelu niższego.</u>
          <u xml:id="u-64.16" who="#KazimierzDublasiewicz">Również dodatek sezonowy w wysokości 10% pobieranego uposażenia w żadnym wypadku nie jest ekwiwalentem pokrywającym wydatki pracownika w miejscowościach uzdrowiskowych, gdzie, jak powszechnie wiadomo, w okresie sezonu drożyzna wzmaga się od 30 do 50%. Podwyższenie tego dodatku do 25% otrzymywanego wynagrodzenia wydaje mi się nie tylko nie wygórowane, ale wprost konieczne. Ważną kwestią jest asygnowanie tych dodatków w okresie trwania całego sezonu uzdrowiskowego, bowiem obecnie na porządku dziennym są wypadki, że w miejscowościach kuracyjnych czynnych przez cały rok, pracownicy otrzymują dodatki sezonowe przez okres 6 miesięcy, tj. w sezonie letnim i częściowo w sezonie zimowym. Dodatkiem sezonowym powinny być również bezwzględnie objęte miejscowości położone nad morzem, gdzie wskutek wielkiego napływu kuracjuszy panuje szalona drożyzna.</u>
          <u xml:id="u-64.17" who="#KazimierzDublasiewicz">Dodatek lokalny obejmujący Warszawę, Gdynię i Górny Śląsk powinien być rozszerzony również na Łódź i Zagłębie Węglowe, jako centra przemysłowe, gdzie jak wiadomo ceny artykułów pierwszej potrzeby i mieszkań są niewspółmiernie wyższe niż w innych miejscowościach Polski. Muszę tu podkreślić konieczność podwyższenia dodatku lokalnego dla Gdyni, miasta najdroższego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-64.18" who="#KazimierzDublasiewicz">Na specjalne podkreślenie zasługuje konieczność wprowadzenia dodatków kasowych, których preliminarz nie obejmuje, aczkolwiek wprowadzenie ich wydaje się kwestią palącą. Nie będę wyliczał tych wszystkich czynności kasowych, które pociągają znaczny przepływ gotówki przez kasy urzędów bądź w formie wpłat, bądź też wypłat. Faktem jest, że czynności te posiadają charakter czynności bankowych. Faktem jest również, że pracownicy, pełniący obowiązki kasowe, muszą nie tylko stosować się do obowiązujących przepisów, lecz równocześnie uwzględniać żądania publiczności, mając na względzie dobro przedsiębiorstwa „P. P. T. i T.”, jako instytucji o nastawieniu handlowym. Okoliczności te wywołują niejednokrotnie zdenerwowanie pracownika, co powoduje omyłki w liczeniu gotówki, lub przeoczenia, zwłaszcza udałych falsyfikatów, w szczególności przy masowym wpłacaniu banknotów lub bilonu różnej, a nawet jednej wartości.</u>
          <u xml:id="u-64.19" who="#KazimierzDublasiewicz">Z tych względów braki kasowe są nieuniknione, a trudno wymagać, ażeby pracownicy pokrywali je — jak dotychczas — z własnego skromnego uposażenia bez jakiejkolwiek rekompensaty.</u>
          <u xml:id="u-64.20" who="#KazimierzDublasiewicz">Zdarzają się wypadki, że pracownicy, wyższych stopni uchylają się od czynności kasowych, ażeby nie dokładać, jak to ma miejsce prawie że u każdego kasjera pocztowego, który miesięcznie na ten cel przeciętnie asygnuje z własnej kieszeni od 20 do 30 zł. Uważam też tę kwestię za słuszną i palącą, aby dodatki kasowe były wypłacane podobnie jak są wypłacane kasjerom w bankach, czy też kasjerom w P. K. O. Z uwagi jednak na to, że uregulowanie tej sprawy wymagać będzie przeprowadzenia pewnych badań i pociągnęłoby znaczny wydatek, proponuję wniesienie do budżetu na zapoczątkowanie pomocy dla pracowników pełniących czynności kasowe sumy 200.000 zł do czasu wprowadzenia przepisów o dodatkach kasowych. Na pokrycie tej kwoty złożą się sumy: a) uzyskane z niewyjaśnionych nadwyżek kasowych, b) 172.000 zł ze zmniejszenia wydatku na dotację dla Państwowych Zakładów Tele- i Radiotechnicznych. Zmniejszona o 172.000 zł dotacja pozwoli i tak bez trudności Państwowym Zakładom Tele- i Radiotechnicznym na przeprowadzenie koniecznych inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-64.21" who="#KazimierzDublasiewicz">Nie mniej słusznym wydaje się wprowadzenie dodatkowych wynagrodzeń za pracę w niedzielę i święta.</u>
          <u xml:id="u-64.22" who="#KazimierzDublasiewicz">Wszyscy pracownicy administracji, a także innych przedsiębiorstw i monopoli państwowych, pełnią służbę tylko w dni powszednie. Wszystkie natomiast niedziele i święta są od pracy wyłączone. W wypadkach zaś wyjątkowych, kiedy specjalne okoliczności wymagają od pracowników wzmożonej pracy i pociągają konieczność pracy zarówno w święta jak w niedziele, są oni wynagradzani dodatkowo, przy czym wynagrodzenie to jest stosunkowo wyższe od wynagrodzenia za pracę normalną w dni powszednie.</u>
          <u xml:id="u-64.23" who="#KazimierzDublasiewicz">Wynagrodzenia takie wypłacane winny być również pracownikom pocztowym, tym bardziej, że ciąży na większości z nich obowiązek stałej pracy tak w niedziele, jak i w święta, z uwagi na charakter instytucji pocztowej.</u>
          <u xml:id="u-64.24" who="#KazimierzDublasiewicz">Konkretnie stawiając wniosek, uważam jako minimum wynagrodzenia za godzinę pracy w niedzielę i święta stawkę 25 groszy, podobnie, jak za godzinę pracy w porze nocnej.</u>
          <u xml:id="u-64.25" who="#KazimierzDublasiewicz">Wydatek z tego tytułu, przyjmując zasadę, że wynagrodzenie za pracę w niedziele i święta przysługiwać będzie tylko w wypadku, gdy bezpośrednio po święcie lub niedzieli przypadać będzie służba, wyniesie 240.000 zł obliczonych za 8 godzin pracy w ciągu 60 dni świątecznych, wykonywanej przez 2.000 pracowników.</u>
          <u xml:id="u-64.26" who="#KazimierzDublasiewicz">Poruszę jeszcze sprawę dodatków za kierownictwo dla zastępców naczelników urzędów I klasy, pozaklasowych, obwodowych i kierowników oddziałów w większych urzędach. W urzędach tych, jako urzędach o licznym personelu, z reguły ogólne kierownictwo spoczywa przynajmniej w rękach dwu osób, tj. naczelnika i jego zastępcy, a w urzędach pozaklasowych — nawet dwu zastępców i więcej. Odpowiedzialność przy tym w jednakowym stopniu obciąża zarówno naczelników jak i zastępców. Słusznym jest przeto, ażeby i zastępcy naczelników, aczkolwiek zakres ich kompetencji może być nieco szczuplejszy, otrzymywali za wspólne kierownictwo sprawami urzędu dodatek, przy czym jako normę uważam dla zastępców w urzędach obwodowych i kierowników oddziałów w większych urzędach — po 40 zł, w urzędach I klasy 60 zł, w urzędach zaś pozaklasowych 100 zł miesięcznie. Ogólny wydatek z tego tytułu wyniósłby około 50.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-64.27" who="#KazimierzDublasiewicz">Sprawa ta do czasu zapowiedzianej zmiany przepisów uposażeniowych mogłaby być unormowana w drodze zarządzenia Ministra Poczt i Telegrafu, przy czym dodatki za kierownictwo musiałyby być traktowane jako dodatki służbowe, podobnie jak inne dodatki objęte grupą wydatków na świadczenia osobowe.</u>
          <u xml:id="u-64.28" who="#KazimierzDublasiewicz">Omówiwszy dodatki służbowe zarówno istniejące, objęte preliminarzem budżetowym, jak i te, które należałoby wprowadzić, zastanówmy się jeszcze nad wydatkami na zasiłki i nagrody mieszczącymi się w grupie wydatków na „różne świadczenia osobowe”.</u>
          <u xml:id="u-64.29" who="#KazimierzDublasiewicz">Na wymienione cele preliminowana jest dla całego przedsiębiorstwa suma 716.090 zł, tj. o niespełna 10.000 zł więcej, niż na rok 1936–37. Suma ta wydaje się być za mała, jeżeli ma służyć tym celom, do jakich z samej nazwy jest przeznaczona, Zdaję sobie sprawę, że władze pocztowe przy preliminowaniu tych wydatków skrępowane są normą narzuconą przez Ministerstwo Skarbu (1% z sumy preliminowanej na uposażenia). O ile stosowanie tej normy jako podstawy do preliminowania może być uzasadnione w stosunku do władz i urzędów, objętych grupą „Administracja”, o tyle dla przedsiębiorstwa, szczególnie pocztowego, norma ta jest stanowczo za niska. Zwrócić bowiem muszę uwagę, że odsetek pracowników w służbie administracyjnej, otrzymujących uposażenie w wysokości 260 do 450 zł miesięcznie wynosi 27, gdy w Polskiej Poczcie, Telegrafie i Telefonie wynosi zaledwie 15.</u>
          <u xml:id="u-64.30" who="#KazimierzDublasiewicz">A jakże wyglądają wynagrodzenia pracowników pocztowych? Wszakże na z górą 34.000 etatów pracowników państwowego przedsiębiorstwa Polska Poczta. Telegraf i Telefon 85% to etaty opłacane od 90 do 205 zł miesięcznie, przy czym 205 zł pobierają pracownicy starsi, mający za sobą po kilkanaście i więcej lat służby, przeważnie ludzie żonaci, obarczeni rodziną, składającą się z kilku osób. Przy tego rodzaju wynagrodzeniach, stanowiących mniej niż potrzebne do egzystencji minimum, pomoc w postaci zapomóg jest konieczna.</u>
          <u xml:id="u-64.31" who="#KazimierzDublasiewicz">Ażeby jednak pomoc ta mogła być wydatniejsza niż dotychczas, potrzebny jest większy kredyt, chociażby do czasu, kiedy nastąpi zapowiedziana rewizja płac, podwyższająca dotychczasowe uposażenie, co byłoby najwłaściwszą formą poprawy bytu szerokich rzesz pocztowców.</u>
          <u xml:id="u-64.32" who="#KazimierzDublasiewicz">Jeśli nadto weźmiemy pod uwagę okoliczność, że pracownicy przedsiębiorstwa Polska Poczta, Telegraf i Telefon pracują niejednokrotnie w warunkach wysoce antyhigienicznych i antysanitamych, które rujnują przedwcześnie ich zdrowie, czego nie można powiedzieć o warunkach pracy w służbie administracyjnej, to i z tych względów częstsze zasiłki są konieczne. Te motywy uzasadniają konieczność posiadania większych kredytów na zasiłki i nagrody dla pracowników przedsiębiorstwa Polska Poczta, Telegraf i Telefon.</u>
          <u xml:id="u-64.33" who="#KazimierzDublasiewicz">Przyjąć należy, że zwiększenie przynajmniej o 50% kredytów na zasiłki i nagrody, tj. do sumy 1.050.000 zł, już poprawiłoby do pewnego stopnia sytuację, pozwalając na częstsze obdzielanie zapomogami istotnie potrzebujących pomocy.</u>
          <u xml:id="u-64.34" who="#KazimierzDublasiewicz">Stały wzrost wpływów pozwala wierzyć, że pokrycie wydatków zwiększonych nie będzie pokryciem li tylko papierowym i da się przeprowadzić konkretnie.</u>
          <u xml:id="u-64.35" who="#KazimierzDublasiewicz">Teraz przejdę do drugiego zagadnienia, jakim są warunki pracy, tj. higiena i bezpieczeństwo pracy oraz przeciążenie pracą. Zagadnienie higieny i bezpieczeństwa pracy zdobywa sobie coraz wybitniejsze zrozumienie i uznanie dla swych postulatów na wszystkich terenach. Zagadnienie to w służbie pocztowej jest nadal aktualne i Ministerstwo Poczt i Telegrafów winno się nim goręcej interesować. Pracownicy zatrudniani w urzędach pocztowych narażani są na różne konsekwencje chorobowe, wynikające z charakteru ich zajęć i warunków, w jakich je pełnią. Urzędy pocztowe są duszne, zadymione, pełne zarazków i groźne ze względu na różne przewiewy itp. To też reumatyzm, artretyzm, suchoty i wszelkie zapalenia zbierają tu plon obfity. Następnie manipulowanie brudnymi pieniędzmi, nie wolnymi bynajmniej od zarazków, również nie sprzyja zdrowiu, stwarza bardzo dogodne warunki do zarażenia się, co również ma miejsce przy sortowaniu wszelkich przesyłek, a zwłaszcza listowych. Urządzenia do pochłaniania kurzu zainstalowano w sortowniach największych urzędów pocztowych, w mniejszych urzędach nie ma odpowiednich urządzeń przeciwdziałających ujemnym warunkom pracy. Praca zawodowa funkcjonariuszów w ambulansach pocztowych również odbija się fatalnie na zdrowiu tychże, z czego wynikają: wyczerpanie nerwów, choroby serca i wzroku.</u>
          <u xml:id="u-64.36" who="#KazimierzDublasiewicz">Nie można wymagać, aby odrazu zostały usunięte wszystkie braki i niedomagania, aby jednym zamachem załatwiono wszystko. Należy jednak dążyć, by zło było stopniowo usuwane. Nie jest ogólną tajemnicą, że pracownicy pocztowo-telegraficzni na równi z pracownikami urzędów skarbowych pracują często po dwanaście godzin dziennie. Sprawa przeciążenia pracą jest jedną z największych bolączek funkcjonariuszów państwowych, której bez powiększenia etatów nie uda się łatwo rozwiązać. Jak dalece zagadnienie to wymaga reformy, przytoczę dotyczące dane statystyczne z różnych krajów europejskich. Niemcy w 1931 r. zatrudniały w sieci komunikacyjnej 336 tys. funkcjonariuszów na obszarze 472.034 km2, zaludnionych przez około 60.000.000 mieszkańców. Szwajcaria w tym czasie posiadała 24.800 pracowników, choć obszar jej wynosi zaledwie 41.298 km”, a ludność nie przekracza 4 miln. osób. Węgry — o obszarze 92.916 km2 i zaludnionych ponad 8 miln. mieszkańców utrzymują w służbie pocztowo-telegraficznej i telefonicznej 22.200 funkcjonariuszów. A jak wygląda sytuacja w Polsce? Na terenie 388.328 km2 zamieszkałym przez 32 miln. mieszkańców, było zatrudnionych w 1931 r. przed redukcjami personalnymi zaledwie 32 tys. funkcjonariuszów, urzędników i służby niższej. Przy porównaniu pracowników, stanu zaludnienia i ilości kilometrów stan rzeczy w Polsce przedstawia się niezbyt korzystnie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość osób obsługiwanych przez 1 pracownika P. T. i T, to według danych z 1935 r. stan ten przedstawia się jak następuje: w Szwajcarii 1 urzędnik obsługuje 165 osób, w Niemczech 178, w Anglii 189, w Danii 199, w Austrii 217, we Francji 230, w Belgii 265, w Czechosłowacji 295, w Holandii 348, w Irlandii 370, w Bułgarii 740, a w Polsce 1.066.</u>
          <u xml:id="u-64.37" who="#KazimierzDublasiewicz">Dzisiaj stan rzeczy zmienił się trochę na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-64.38" who="#KazimierzDublasiewicz">Zaznaczyć należy, że w podanych krajach jest znacznie większe uprzemysłowienie, większa kultura ludności itp., a zatem i większe korzystanie z urządzeń pocztowych. Według danych Międzynarodowego Biura Pracy czas pracy w służbie pocztowo-telegraficznej w różnych krajach Europy w większości wypadków wynosi 7 godzin dziennie, 42 godziny tygodniowo. U nas, zwłaszcza w urzędach prowincjonalnych ta sprawa wygląda inaczej i o przestrzeganiu czasu pracy wynoszącym ok. 75 godzin tygodniowo nie ma mowy. By zagadnienie płacy i pracy funkcjonariuszów pocztowych P. T. i T. należycie rozwiązać, uważam za konieczne powołanie specjalnej komisji do zbadania warunków pracy, o których mówiłem wyżej, oraz skali wynagrodzenia pracowników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#TadeuszSchaetzel">Panie Pośle, proszę kończyć, czas Pański już upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#KazimierzDublasiewicz">Z zadowoleniem muszę powitać umieszczenie w budżecie państwowego przedsiębiorstwa Polska Poczta, Telegraf i Telefon sum, przeznaczonych na budowę domów mieszkalnych dla pracowników. Również z zadowoleniem muszę przyjąć przystąpienie p. Ministra do akcji oddłużenia pracowników państwowego przedsiębiorstwa Polska Poczta, Telegraf i Telefon i mam nadzieję, że akcja ta nie pozostanie w sferze zapowiedzi i spełnią się życzenia personelu pocztowego, który obecnie z wielką niecierpliwością oczekuje pomocy, umożliwającej mu wybrnięcie z nader ciężkiej sytuacji materialnej. Biorąc pod uwagę serdeczne słowa p. Ministra Poczt i Telegrafów, wygłoszone na Komisji Budżetowej, w których p. Minister dał wyraz, że dola pracowników państwowych przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” jest jego troską, zwracam się z gorącym apelem, ażeby w okresie obecnej wyraźnej poprawy koniunktury gospodarczej w Państwie i zwiększających się dochodów przedsiębiorstwa, sprawa poprawy bytu materialnego pracowników tego przedsiębiorstwa znalazła wyraz w zrealizowaniu przedstawionych przeze mnie najistotniejszych spraw, obchodzących żywo szeroki ogół pracowników pocztowych.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#KazimierzDublasiewicz">Przy tej sposobności muszę podkreślić wysoce obywatelskie stanowisko rzeszy pracowników resortu poczt i telegrafów, która nie zważając na niższe uposażenie i gorsze warunki pracy od innych pracowników państwowych, przez sumienne wykonywanie obowiązków służbowych przyczyniła się do postawienia sprawności przedsiębiorstwa na wysokim poziomie, co znajduje uznanie nie tylko społeczeństwa polskiego, lecz również najbardziej kulturalnych państw Europy zachodniej. Również p. Minister na posiedzeniu komisji to samo podkreślił.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#TadeuszSchaetzel">Głos ma p. Gortat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#WincentyGortat">Wysoki Sejmie! Wiele już razy z tego miejsca poruszaną była sprawa słabego obsługiwania wsi polskiej przez urzędy pocztowe. Dzisiaj można już stwierdzić w tej dziedzinie sporą poprawę, a w roku bieżącym poprawa ma postąpić jeszcze dalej, jak to pan Minister zapowiedział na Komisjach Budżetowych Sejmu i Senatu. To też wieś wita te zapowiedzi z prawdziwym zadowoleniem, tym bardziej, że coraz więcej ludzi mieszkających na wsi sprowadza sobie pisma i gazety, wysyła i otrzymuje listy, a więc sprawa szybkiego doręczania korespondencji jest dla nich bardzo ważna.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#WincentyGortat">Istnieje jednak sprawa bodaj ważniejsza. Oto jak poczta organizuje należytą i szybką łączność, tak z drugiej strony Polskie Radio spełnia dzisiaj wielką służbę informowania obywateli, zwłaszcza jeśli chodzi o szeroką prowincję, o wieś, informowania szybkiego — natychmiast i codziennie. Dlatego też i sprawie Polskiego Radia winni jesteśmy poświęcić sporo uwagi. Radio jest u nas rzeczą stosunkowo nową, dlatego też jak wszystkie nowości dość często spotyka się z krytyką. Krytyka pochodzi prawie wyłącznie z dużych miast, jak Warszawa, Lwów, Poznań lub inne. Natomiast wieś darzy Polskie Radio coraz większym zaufaniem. Wieś z działalności Radia jest zadowolona. Nie znaczy to jednak, by wieś nie miała pod tym względem swoich postulatów i życzeń do Radia o więcej audycji specjalnie dostosowanych do potrzeb jej życia. Dlatego ja również nie mam tutaj zamiaru krytykować działalności Radia, bo jako abonent wiejski mam dla tej działalności całkowite uznanie. Pragnę natomiast zgłosić pewne życzenie, jakie ludność wiejska w stosunku do Polskiego Radia wypowiada.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#WincentyGortat">Przede wszystkim sprawa opłaty abonamentowej. Wieś oddawna w tej sprawie jest pokrzywdzona. Poprostu wydaje się, że tutaj, jak przez całe wieki, sprawy tyczące się wsiowego człowieka są na ostatnim miejscu. Dużo więc czasu musiało upłynąć zanim ukazało się rozporządzenie obniżające abonament radiowy dla rolników z 3 na 1 zł miesięcznie. Ale ostatnia jesień znowu przyniosła niekorzystną zmianę. Bo tym rolnikom, którzy zdobył i się na duży wysiłek i nabyli aparaty lampowe, podwyższono z powrotem opłatę abonamentową do 3 zł miesięcznie. Nie potrzebuję uzasadniać, jak rolnicy zmianą tą zostali zaskoczeni. Podwyższenie opłaty z 12 na 36 zł na rok, to podwyżka zbyt wielka dla gospodarza wiejskiego. Ma on zbyt skromny budżet, zbyt małe obroty gotówkowe, to też w wielu wypadkach, rolnicy musieli likwidować swoje aparaty lampowe, bo przecież prócz opłaty abonamentowej dochodzą jeszcze dość wysokie koszty baterii i akumulatorów. Dlatego przez cofnięcie niskiej opłaty, poprzednio już przez wieś wywalczonej, w wielu izbach wiejskich ucichły głośniki. Nie może tam korzystać z radia rodzina gospodarza, nie mogą korzystać sąsiedzi, bo gospodarz wrócił do skromnego aparatu kryształkowego. Ma jedną parę słuchawek na kilka osób w domu. Słuchawki te co chwila przechodzą z rąk do rąk. Nikt przez to nie może wysłuchać żadnej audycji od początku do końca. W takich warunkach trudno jest mówić o dobroczynnym wpływie audycji. Przez podwyższenie opłaty stała się krzywda nie tylko rolnikom. Przez zmniejszony zakup sprzętu ucierpiał również rozwój przemysłu radiowego. Przemysł ten nie będzie przez to zainteresowany w wynalezieniu czy wytwarzaniu odbiorników lampowych tanich i wybornych w obsłudze. Ucierpi przez to nawet Polskie Radio — bo przecież każdy aparat lampowy na wsi jest ogniskiem propagandy, jest zachętą dla innych gospodarzy, by nowość tę do swego domu wprowadzili.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#WincentyGortat">Wiem, że p. Minister zapewniał na komisjach o zbadaniu tej sprawy i o możliwości ponownego obniżenia opłat — czego rolnicy ze wszystkich stron usilnie się domagają. Wydaje mi się jednak, że sprawa tego badania zbyt się przewleka. Jak w wielu innych sprawach, tak i tutaj brak szybkiej i śmiałej decyzji. Cieszymy się, że w krótkim czasie przybyło nam 2.500 radiosłuchaczy na 700.000, ale zbyt mało dokładamy starań, by liczbę tę znacznie jeszcze powiększyć. A przecież jest to możliwe, bo wieś, która dzisiaj wykazuje duże zainteresowanie radiem — jest obecnie zbyt mało obsłużona. Wprawdzie mamy już wsie posiadające po 20–30 i więcej anten, mamy przykład, że pewna wieś ze swoich funduszów ogólnych zakupiła aparaty dla wszystkich gospodarzy — mimo to trzeba jednak stwierdzić, że jesteśmy dopiero na początku tych możliwości, które istnieją. Marny przecież na wsi przeszło 3 miliony gospodarstw, w których żyje około 4 miliony rodzin chłopskich, majątkowo i kulturalnie upośledzonych rodzin chłopskich. Istnieje tam ogromny głód wiedzy i to wiedzy takiej, której bez nowoczesnego wynalazku, jakim jest radio, nie dałoby się w żaden sposób zaspokoić. Na to zbyt mało zwraca się uwagi. Mam jednak przekonanie, że ostatnie polecenie, wydane przez p. Premiera do samorządów, by ułatwiały rolnikom nabywanie radia, wkrótce wyda rezultaty bardzo korzystne. Jako przykład mogę powiedzieć, że Wydział Powiatowy w Łęczycy dostarczył już rolnikom na terenie powiatu przeszło 600 aparatów radiowych. Widzę w tym dowód, że każdy samorząd dużo w tym względzie może zrobić, jeśli zechce. A przecież musimy sobie życzyć, by to rozpowszechnienie radia następowało szybko. Bo im większa będzie na wsi ilość radiosłuchaczy, im więcej anten ponad strzechami chat wiejskich, tym większa liczba ludności wiejskiej znajdzie nie tylko rozrywkę kulturalną i nie tylko rzetelną informację o świecie i Państwie własnym; radio, jak nic innego, zdolne jest przynieść do każdej chaty dużą ilość wiedzy i ogólnej i zawodowej. I o tym, zdaje się, zbyt mało pamiętamy. Nie doceniamy tej prawdy, że wieś tonie w niewiedzy i w braku wiadomości fachowych. Zbyt często się widzi marne gospodarowanie, a z braku należytej informacji o tym, co u nas w Państwie się robi, ludzie łatwo dają się obałamucać obcym agitatorom. Mogę natomiast stwierdzić, że gospodarz wiejski, mający w domu swoim aparat radiowy, staje się innym człowiekiem niż kiedyś. Nabiera innych pojęć, a wciąż nowe i korzystne wiadomości uczą go i cieszą zarazem. Dlatego szybka radiofonizacja kraju staje się konieczną, bo jest i dla ludności i całej państwowości nadzwyczaj cenną.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#WincentyGortat">Muszę też podkreślić z całym naciskiem, że źle bym uczynił, gdybym robił tutaj jakieś zarzuty pod adresem działalności programowej Polskiego Radia. Wprawdzie najpierw pozyskiwało sobie Radio miejskich słuchaczy i dla nich, dla ich życzeń trzeba było dostosowywać programy audycji. Dzisiaj, gdy wieś już posiada duża ilość abonentów radiowych, a ilość ta ma na wsi możliwość wielokrotnie się pomnożyć, sprawa programu audycji radiowej dla wsi staje się kwestią pierwszorzędną. Dotychczasowa działalność Polskiego Radia, jeśli chodzi o program audycji dla wsi, ma już za sobą dużą zasługę. Muszę podnieść, a napewno i Panowie, którzy się tym interesują, przyznają, że starania o program wiejski są duże. Audycje dla wsi, te najpilniej słuchane stoją całkowicie na wysokości zadania. Wymienię choćby tylko audycje o charakterze informacyjnym, jak „Gazetka Rolnicza”, „Skrzynka Rolnicza”, „Przegląd Rynków Rolniczych”, a dalej wychowawcze słuchowiska i pogadanki, nie mówiąc już o pogadankach fachowych, z których wieś bardzo dużo korzysta. Ale zdziwiłem się, czytając w jednym z pism codziennych zarzut, że Polskie Radio nie dopuszcza do mikrofonu ludzi ze wsi. Mogę więc stwierdzić, że napewno autor tej wzmianki mało się interesuje audycjami dla wsi, w których liczny udział biorą właśnie wybitniejsi i światlejsi gospodarze małorolni. Radio nie tylko z własnej inicjatywy powołuje prelegentów i autorów, ale chętnie przyjmuje też inicjatywę i udział zainteresowanych rolników. Z tych względów jakość audycji dla wsi stale się polepsza. Ale chwaląc jakość audycji muszę niestety podkreślić, że audycji dostosowanych do potrzeb wsi mamy w programie zbyt mało. Dlatego wydaje mi się, że koniecznym jest powołanie w Polskim Radio specjalnego wydziału wiejskiego. Nie rozumiem, dlaczego tak dobrze zapowiadająca się działalność dawnego wydziału rolnego została wtłoczona do innego wydziału pod postacią skromnego referatu. Bardzo możliwe, że względy oszczędnościowe odegrały w tym jakąś rolę. Jednak obecny wzrost abonentów ułatwia chyba Dyrekcji Polskiego Radia ponowne zorganizowanie wydziału wiejskiego. Bo wieś musi mieć w Radio jakby swój departament, któryby nietylko układał dla wsi specjalne programy, ale chodzi też i o to, by ten departament czy wydział miał wpływ na prace programowe innych wydziałów, ażeby ich produkcja była dla wsi dostępna.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#WincentyGortat">Jako najpilniejszą sprawę, uważałbym konieczność zorganizowania poza obecnym programem specjalnej godziny audycji dla wsi codziennie. Audycja taka szczególnie w porze zimowej byłaby dla wsi nadzwyczaj pożyteczna. Wydaje mi się również, że koniecznym jest wydanie rozporządzenia, ażeby wszystkie szkoły posiadały odbiorniki dla użytku szkolnego. Program radiowy dla szkół, które już mają aparaty, znajduje duże uznanie i stanowi dużą pomoc w pracy nauczyciela. Umożliwienie korzystania z tego programu wszystkim szkołom powszechnym byłoby więc bardzo korzystne.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#WincentyGortat">Takie więc są nasze, zdaje się, całkiem realne życzenia, których realizację pragnęlibyśmy widzieć corychlej. Bo przecież nie tylko dla wiejskiego człowieka, ale dla wszystkich radio już dzisiaj nie jest luksusem. Radio jest konieczną potrzebą życia codziennego. To mi pozwala wyrazić nadzieję, że Pan Minister wraz z dyrekcją Polskiego Radia uwzględni te życzenia wsi, o których mówiłem, bo chociaż już obecnie Dyrekcji Polskiego Radia należy się duża wdzięczność za dotychczasową działalność, to jednak rozszerzenie i pogłębienie tej działalności jest jeszcze możliwe i trzeba się o to starać, bo przyniesie to duża, korzyść społeczeństwu i Państwu.</u>
          <u xml:id="u-68.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#TadeuszSchaetzel">Do głosu nikt nie jest więcej zapisany. Rozprawa szczegółowa nad tą częścią budżetu została zakończona.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#TadeuszSchaetzel">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#TadeuszSchaetzel">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-69.3" who="#TadeuszSchaetzel">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#ArturKazimierzTarnowski">Interpelacja złożona przez p. Eugeniusza Jurkowskiego do p. Ministra Komunikacji i p. Ministra Opieki Społecznej w sprawie strajku na Warszawskich Kolejach Dojazdowych.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#ArturKazimierzTarnowski">Interpelację tę przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#ArturKazimierzTarnowski">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#ArturKazimierzTarnowski">Następne posiedzenie odbędzie się we wtorek dnia 16 lutego r. b. o godz. 10 z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-70.5" who="#ArturKazimierzTarnowski">1. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-70.6" who="#ArturKazimierzTarnowski">a) w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1932 r. o Najwyższym Trybunale Administracyjnym (druk nr 354);</u>
          <u xml:id="u-70.7" who="#ArturKazimierzTarnowski">b) o ratyfikacji konwencji o ujednostajnieniu niektórych prawideł, dotyczących zajęcia zabezpieczającego statków powietrznych, podpisanej w Rzymie dnia 29 maja 1935 r. (druk nr 352).</u>
          <u xml:id="u-70.8" who="#ArturKazimierzTarnowski">2. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1937!38 (druk nr 300) rozprawa szczegółowa na częściami:</u>
          <u xml:id="u-70.9" who="#ArturKazimierzTarnowski">9 — Ministerstwo Sprawiedliwości — sprawozdawca poseł Z. Sioda.</u>
          <u xml:id="u-70.10" who="#ArturKazimierzTarnowski">11 — Ministerstwo Komunikacji — sprawozdawca poseł B. Sikorski.</u>
          <u xml:id="u-70.11" who="#ArturKazimierzTarnowski">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-70.12" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 05.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>