text_structure.xml
73.1 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#StanisławSkoczylas">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Komunikacji na rok 1933/34 doznał pewnej zmiany w swojej budowie, agendy bowiem tego resortu powiększyły się w roku bieżącym przez przydział budowli wodnych, dróg bitych i mostów oraz hydrografii i meteorologii, pochodzących niejako z rozbioru Ministerstwa Robót Publicznych i Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko).</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#StanisławSkoczylas">Z oszczędności uzyskanych przez zniesienie Ministerstwa Robót Publicznych, przypadła kwota 1.200.000 zł, na drogi wodne. Jest to coprawda kropla w morzu wielkich potrzeb działu wodnego w kraju jednakże dobre zawsze i to coś. Gorzej przedstawia się sprawa w budżecie co do dróg bitych i mostów. Fundusz drogowy bowiem, który miał według przewidywań opanować całą konserwację dróg i budowę nowych, jak wiadomo, zawiódł, spychając i cofając cały ruch i rozwój ruchu automobilowego w kraju. I musiał zawieść już nie tylko może przez swoje niektóre sztywne postanowienia, ale zawieść musiał i przez to, że nie był i nie jest zasilany odpowiedniem: dotacjami ze Skarbu Państwa, bo przewidziana w budżecie funduszu drogowego kwota dotacji ze Skarbu Państwa w wysokości 100.000 zł, wobec potrzeby normalnie 60 milionów, albo w najgorszym wypadku 30 milionów na rok, wprost uchyla tę sprawę z pod dyskusji; Wskutek też tego ten fundusz, nie będąc zasilanym, operuje dziś kwotą jeszcze mniejszą niż na rok bieżący, bo 27.100.000 na 29.900.000 zł. Jeszcze gorzej ta sprawa się przedstawia w wydatkach, gdy wnikniemy, że 3/4 tej kwoty rozchodowej, bo kwota 20 milionów złotych, idzie na spłatę zaległych należności za okres bieżący i za minione okresy, a więc że po opłaceniu nadzorczego personelu na rzeczowe roboty nie zostaje literalnie nic. Ministerstwo Komunikacji stara się wszelkiemi siłami zaradzić temu złemu stanowi i buduje odcinkami bądź w bliskości większych miast, bądź na głównych szlakach nawierzchnię twardą w sposób kredytowy, ale znowu mały sumpt pieniężny nie pozwala na prowadzenie tych tak celowych robót. Pozostaje więc obecnie nadzieja w projektowanym Funduszu Pracy, który będzie niewątpliwie zdrową i dobrą pomocą dla dróg, jeżeli będzie istotnie zrealizowany, tak jak jest planowany.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#StanisławSkoczylas">Z działu tego wspomnę jeszcze, że kamieniołomy, jak w poprzednim roku, figurują tylko kwotą 71.000 zł, na opłacanie wyższych urzędników, pracujących w państwowych kamieniołomach. Zresztą o gospodarce, ani o bilansie niema w budżecie żadnego śladu, dlatego koniecznem jest ujawnienie w przyszłości tej całej gospodarki w budżecie, tembardziej, że mnożą się skargi kamieniołomów prywatnych i samorządowych, nie mogących wytrzymać konkurencji z państwowemi, które pracują na dogodniejszych warunkach, wskutek czego kamieniołomy prywatne i samorządowe musiały zamknąć swoje warsztaty pracy.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#StanisławSkoczylas">Przechodzę teraz do głównego działu, do Polskich Kolei Państwowych. Polskie Koleje Państwowe są przedsiębiorstwem i to przedsiębiorstwem wielkiej miary, nie tylko z powodu wielkiej kwoty swoich dochodów, która wynosi jeden miliard 136 milionów okrągło złotych, i kwoty wydatków, która wynosi 974 miliony złotych, ale także w duże mierze przez zasięg swojej pracy, przez zasięg swoich wykonań, bo musimy uwzględnić, że w kolejnictwie znajdują miejsce prawie wszystkie gałęzie wiedzy technicznej i to nie tak, jak w innych to przedsiębiorstwach, gdzie są w kilku, albo kilkunastu nawet ośrodkach skoncentrowane, ale ogarniają one cały kraj. Wskutek tego prowadzenie i organizacja tego przedsiębiorstwa jest więcej utrudniona, a recepty i zalecenia i wskazywanie jako na przykład na inne przedsiębiorstwa państwowe lub prywatne przeważnie nie dadzą się niewolniczo zastosować do przedsiębiorstwa kolei państwowych. Mimo tych trudności centralny zarząd wraz z podwładnemi sobie dyrekcjami kolejowemi, można powiedzieć, zdał i zdaje dotąd egzamin, bo widzimy, że przecież koleje państwowe funkcjonują bardzo sprawnie, pociągi przychodzą i odchodzą punktualnie, służba jest bez zarzutu. Jeżeli przypatrzymy się efektowi pieniężnemu, to widzimy z planu finansowo-gospodarczego, że jest nadwyżka dochodów nad rozchodami, w wysokości 162 milionów złotych, z czego 112 milionów przeznaczonych jest na inwestycje kolejowe, a 50 milionów złotych przechodzi jako wpłata do Skarbu Państwa. A więc ta samowystarczalność, która od kilku lat została zdobyta i utrzymuje się w zarządzie kolejnictwa, została do tej pory dochowana.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#StanisławSkoczylas">Jest to tem godniejsze podkreślenia, jeżeli zważymy, że np. koleje niemieckie za 6 miesięcy roku 1932 wykazują — w przeliczeniu na złote polskie — 109 milionów deficytu, koleje czeskosłowackie również za ten 6-miesięczny okres wykazują 102 miliony deficytu, a koleje belgijskie — 50 milionów złotych deficytu.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#StanisławSkoczylas">Tak więc samowystarczalność dowodzi dużej sprawności zarządu kolejowego. Musimy to tem bardziej podkreślić, gdy uwzględnimy, że przecież niejako pod swojem skrzydełkiem utrzymują dotąd nasze lotnictwo cywilne — chociażby małą kwotą 11 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#StanisławSkoczylas">Tembardziej godną uznania jest ta gospodarka Kolei Państwowych, jeżeli uwzględnimy, że przecież kolei nie można uważać ściśle tylko za przedsiębiorstwo, idące na zysk, że to przecież jest instytucja użyteczności publicznej, że przecież koleje muszą wysyłać pociągi czasem i tam, gdzie nie można liczyć na gęste i opłacalne zaludnienie wagonów.</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#StanisławSkoczylas">Musimy jeszcze podkreślić tę samowystarczalność gospodarki tem więcej, że Koleje Państwowe są pierwszorzędnym instrumentem obrony kraju.</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#StanisławSkoczylas">Po tych wszystkich momentach, które tu podniosłem, przejdę do pewnej krytycznej analizy, nie dlatego, żebym te wyniki obniżyć pragnął, albo uznanie za te wyniki osłabić chciał, tylko w tym celu, ażeby oszlifować niektóre ostrzejsze zręby, żeby niektóre błędy zapełnić ulepszeniami i dążyć do idealnej sprawności kolei. Jeżeli sobie przejrzymy plan finansowo-gospodarczy, to trzeba zauważyć, że to jest w tym roku pierwszy plan za rok kalendarzowy od 1 stycznia do 31 grudnia 1932, gdzie po stronie rozchodów widzimy, iż są one oszczędniej preliminowane, i to w porównaniu do preliminarza z roku ubiegłego blisko o 25%. Jednakże nie na tem porównaniu budowało Ministerstwo preliminarz, budowało na daleko realniejszych podstawach, bo na budżecie wykonanym w 1931 r. i wzięło w rachubę obniżenie o 12%, jako preliminarz na 1932/33 r. Okazało się jednakże w praktyce w ciągu roku, a więc po ułożeniu tego preliminarza, że nasze wpływy do tego skarbu kolejowego zmniejszyły się daleko mocniej, bo o 22%. Przebieg wagonów towarowych wielotonnowych także zmniejszył się do grudnia o tę ilość, t. j. o 22%. Z czego należałoby wyprowadzić wniosek, że dochód preliminowany jest o 10% za wysoko. Jakkolwiek stwierdzić to się daje z przedłożonych dat statystycznych, nie stawiam jednak żadnych poprawek co do wpłaty do Skarbu Państwa, ponieważ nie można przewidzieć ze 100% gwarancją tego, jaka koniunktura okaże się w 1933 r., jak również należy przypuszczać, że jeżeliby te wpływy utrzymały się poniżej spadku 12%, to z pewnością zarząd kolei będzie się starał po stronie rozchodowej wyrównać te brak oszczędnościami.</u>
<u xml:id="u-1.10" who="#StanisławSkoczylas">Jeżeli przejdę do strony rozchodowej, to stwierdzić muszę, że trudno mi jest ocenić ilość, czy jest zaduża, czy jest zamała, przypuszczam, że jest zawsze za mała, ale nie wiem, czy ta oszczędność nie wychodzi na szkodę samej substancji. Dlatego uważam za wskazane, aby Polskie Koleje Państwowe rozporządzać mogły kilkoletnim planem gospodarczym, pod względem technicznym i ekonomicznym, sporządzonym przez fachową komisję, planem któryby przewidywał choćby ramowo wszelkie ważniejsze wykonania i prace kolei państwowych. Na podstawie takiego planu daleko lepiej, swobodniej i pewniej mogą wszystkie dyrekcje preliminować swoje plany finansowo-gospodarcze, jak również Ministerstwo swój plan główny. Taka podstawa byłaby doskonałem kryterium dla Rady Ministrów, która ma zatwierdzić ten plan finansowo-gospodarczy, jak również byłaby potrzebna także dla Izb Ustawodawczych, jako oparcie dla oceny. Największą korzyść z takiego planu niewątpliwie odniosłyby same koleje państwowe, albowiem taki plan gospodarczy byłaby to musowa rewizja fachowa, co kilka lat się powtarzająca, a zarazem przepisywałaby ona niejako kolejność wszystkich poczynań tak, że zwłaszcza w momentach, gdy jest brak i ścisk finansowy, możnaby uniknąć pominięcia czasem najpilniejszych wykonań.</u>
<u xml:id="u-1.11" who="#StanisławSkoczylas">Przejdę teraz do organizacji Polskich Kolei Państwowych. Organizacja ta powstała na podstawie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z 1926 r. i 1930 r., który czyni z kolei państwowych przedsiębiorstwo, odrębną osobę prawną, a zarazem powierza zarząd Ministerstwu.</u>
<u xml:id="u-1.12" who="#StanisławSkoczylas">Jeżeli przypatrzymy się, jaki jest schemat organizacji i całej administracji, trzeba przyznać, że właściwie prócz napisów nic się nie zmieniło. Wszystkie dyrekcje tak samo podlegają Ministerstwu, więc tym samym departamentom, które bądź co bądź obok przedsiębiorstwa mają także czynności swego urzędowania administracyjnego w centrali. A więc dyrektorzy departamentów pracują w pewnym procencie, jako dyrektorzy różnych działów przedsiębiorstwa, a w jakimś procencie jako administracyjni urzędnicy w centrali. Tak samo Minister Komunikacji jest tym głównym zwierzchnikiem kolejnictwa i zaryzykuję twierdzenie, że gdyby nawet Minister Komunikacji odznaczał się stuprocentowemi kwalifikacjami na prowadzenie przedsiębiorstwa Polskich Kolei Państwowych, to sprostaćby temu zadaniu nie potrafił w odpowiedniej mierze, ponieważ wciąż będzie mu przeszkadzał w tej pracy jego urząd ministerialny.</u>
<u xml:id="u-1.13" who="#StanisławSkoczylas">Dlatego też rozdział między zarządem przedsiębiorstwa a kontrolą winien z czasem nastąpić. Jeżeli dotąd nie nastąpił, to zdaje się z innych powodów, w każdym razie przypuszczam, że z czasem nastąpi. Zanim jednak to będzie dokonane, myślałbym, żeby prowadzenie manipulacji odbywało się na podstawach handlowych, żeby wydać pewne instrukcje, któreby mogły tę zbyt ogólną czasem biurokratyczną manipulację usunąć, czy to w dole, czy na górze, instrukcję, któraby personel urzędniczy uczyniła bardziej kupieckim.</u>
<u xml:id="u-1.14" who="#StanisławSkoczylas">Słyszy się zarzuty, że koleje, jako przedsiębiorstwo, nie mają rozdziału między kasztami stałemi a niestałemi, i zarzuty te są słuszne, ponieważ bez tego rozdziału pozycje są sztywne, tak, że nawet i fachowiec na miejscu nie wie, w jakim to sensie ruch obciąża pozycje budżetowe. Jest to niezbędne do dobrego prowadzenia wszystkich wykonań ruchowych przez przedsiębiorstwo. Przedsiębiorstwa prywatne posiadają t. zw. koszty własne przyśpieszone, t. zn. w każdym miesiącu są koszty nie tylko ruchu, ale nawet pro rata parte, i ten koszt stałych obciążeń jest przystosowany do tych kosztów własnych. Można wówczas w tej chwili coś zarządzić, jeśli okazuje się potrzeba pewnej zmiany, można zaradzić czasami pewnym stratom. Koleje państwowe otrzymują koszty własne dopiero w rok, względnie w trzy miesiące po upływie roku, czyli że zarządzenia, które na tej podstawie mogłyby być wydane, mogą przyjść zapóźno.</u>
<u xml:id="u-1.15" who="#StanisławSkoczylas">Nie jest to jednak, jak wspomniałem na początku, jakieś przedsiębiorstwo skomercjalizowane, Panowie sobie przypominają, że na komisji sejmowej roku ubiegłego p. minister Kühn powiedział, że właściwie trzebaby skomercjalizować urzędników. Otóż pomimo to muszę powiedzieć, że trudności są bardzo wielkie z tem skomercjalizowaniem. Można o takich receptach dużo mówić, że są idealne ale nie dadzą się one zastosować w tej chwili. Dlaczego? Sam personel, który obciąża budżet 543 milionami, to jest w 55%, jest w 90% personelem stałym, a więc, gdy ruch kolei się kurczy, personel nie może być usunięty. Dziś, jak słyszymy, jest około 20.000 zbędnych funkcjonariuszów kolejowych, których się jednak zatrudnia i utrzymuje, ażeby nie pomnażać ilości bezrobotnych. Czyli, że znowu pod tym względem potrzebna jest pewna rewizja sposobu oddawania pracy, a mianowicie tak, ażeby przy zmienionym ruchu przedsiębiorstwa można było w stosunku do tych zmian regulować rozłożenie personelu. Jak słyszymy w Ministerstwie Komunikacji pod tym względem prace są podobno w toku.</u>
<u xml:id="u-1.16" who="#StanisławSkoczylas">Przejdę obecnie do taboru, Tabor, który jest prawdziwie głównym punktem ciężkości polityki kolejowej u nas, znacznie się poprawił i to od wielu lat, tak, że dziś rozporządzamy lokomotywami o bardzo dużej sile, jak również i o większej chyżości, rozporządzamy wagonami towarowemi o wielkiej pojemności. Wagony towarowe otrzymały pewne ulepszenia, hamulce i t. p. Tabor znacznie się poprawił i jest widoczne dążenie do dalszej poprawy. Jednakowoż musi zadziwić w dzisiejszem przesileniu gospodarczem, że jakkolwiek obecnie jest około 70.000 wagonów w postoju, to znaczy w rezerwie, nieczynnych, i cała mnóstwo lokomotyw, to przecież co rok otrzymujemy pewne ilości z fabryk według zamówień, i wagony towarowe i parowozy i wagony osobowe. Powodem tego jest to, że obciążają nas długoterminowe i to nawet bardzo długoterminowe umowy na dostawy zawarte w roku 1920, 1921 i 1922 i później, a opiewają one czasem na 34 lata, bo do roku 1954. Dlatego my obecnie w tym ciężkim nawet czasie, gdy nasze wagony stoją w wielkiej ilości bezczynnie, płacić musimy za te nowe dostawy około 70 milionów złotych rocznie. I pod tym względem Ministerstwo Komunikacji stara się ulgę wprowadzić i jest w pertraktacjach z temi towarzystwami, ażeby dostawy może zmniejszyć i odsunąć na okres późniejszy.</u>
<u xml:id="u-1.17" who="#StanisławSkoczylas">Jeżeli dalej przejdę do dostawy materiałów, to powiedziałbym, że te agendy zostały uporządkowane lepiej. Mianowicie w dziedzinie zasobów, która była bardzo krytykowana i w Sejmie przeszłorocznym, okazało się, że zasoby obniżyły się znacznie. Ministerstwo Komunikacji wydało pewne normy i oznaczyło, jaka ma być wysokość tych zasobów. Obecnie, wartość zasobów ze 170 milionów złotych obniżyła się do 158 milionów złotych. Gdy się tak stało, gdy jest poniżej tej normy, to obecnie znowu w sejmowej komisji, jak słyszę, krytykuje się, że to może jest zamało, że to może nadweręży aparat pracy w kolejnictwie, że to może są pewne niedbalstwa. Otóż, zapomina się przy tej krytyce, że obecnie i mniejsze są wykonania, ponieważ przewóz się skurczył i jest mniejszy, jak również, że i cena obniżyła się — tak, że my właściwie jesteśmy na wysokości normy, przepisanej przez Ministerstwo Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-1.18" who="#StanisławSkoczylas">Jedną jeszcze rzecz wspomnę, a dotyczy ona nie tylko specjalnie kolejnictwa, ale może rozciąga się i na inne resorty naszej administracji państwowej. Mianowicie zagnieździł się zwyczaj, ażeby zabezpieczyć materiały dla podwładnych urzędów w centrali, tak że wszystkie urzędy podwładne po kraju otrzymują gotowe materiały z centrali, chociaż ten sam materiał, w tej samej jakości, po tej samej cenie można na miejscu otrzymać. Jest to o tyle niesprawiedliwe, że bądź co bądź preferuje się niektóre firmy, będące w tym samym ośrodku, czy w centrali samej, czy w innym ośrodku, gdy tymczasem inne firmy głodują, płacąc podatki i mając prawo, żeby i od nich kupować. Otóż pod tym względem lepiej jest w Ministerstwie Komunikacji, bo za kupno drobnych materiałów jest zepchnięte w dół, tak, że dyrekcje same sobie to załatwiają, ale wszystkie ważniejsze są centralnie zakupywane. Pod tym względem zrobiłem tę uwagę, że bądź co bądź przy każdej wielkiej dostawie powinna być umożliwiona kontrola. A więc materiały te powinny być zakupywane przez instancję niższą, a kontrolowane przez wyższą.</u>
<u xml:id="u-1.19" who="#StanisławSkoczylas">Przejść muszę do pewnych obciążeń, które kolejnictwo na sobie dźwiga, mianowicie, że czasami jest niejako wyzyskiwane przez różne państwowe przedsiębiorstwa. Wiemy, że Ministerstwo Komunikacji, kupując drzewo na podkłady, płaci Lasom Państwowym obecnie cenę zeszłoroczną, chociaż przetarg w tym roku dałby niższą cenę; bierze węgiel z państwowych kopalń gorszego gatunku kalorycznego, po cenie dość drogiej, gdy węgiel ten z innych kopalń i wedle swego zapotrzebowania dałby daleko lepsze wyniki. Mamy sześćdziesiątkilka miast w kraju, które obciążają swojemi kantorkami wszystkie dworce kolejowe, i tam ściągają od dostawców za przewóz artykułów dodatek do podatku komunalnego. Podatek ten nie obowiązuje samochodów ani wozów konnych, skutkiem tego dostawy do tych miast uciekają z kolei na te wozy albo samochody. Okazało się, że straty kolei są daleko większe, aniżeli zyski, które te miasta otrzymują z tego źródła. Należałoby raz tę rzecz uporządkować, ażeby bezwzględnie, miasta odstąpiły od ściągania na dworcach tego podatku.</u>
<u xml:id="u-1.20" who="#StanisławSkoczylas">Jeżeli jednak tak jest to widzimy, że koleje państwowe czynią świadczenia na rzecz innych przedsiębiorstw, gdy tymczasem kolej mogłaby robić świadczenia tylko jednym torem swoim, t. j. taryfami. Taryfy kolejowe dają właściwą możność robienia świadczeń dla całego życia gospodarczego. Taryfy kolejowe są ważne zwłaszcza dziś, gdy panuje przesilenie gospodarcze; im większy jest upadek gospodarczy, tem niższe winny być taryfy kolejowe, bo celem przedsiębiorstwa kolejowego jest nie nadwyżka albo rentowność, celem jest gospodarstwo krajowe. Koleje stanowią podwalinę gospodarstwa krajowego, dlatego one powinny naprzód zniżyć swe taryfy, ażeby ożywić, pobudzić to gospodarstwo krajowe.</u>
<u xml:id="u-1.21" who="#StanisławSkoczylas">Zgadzam się z zarządzeniem i z odpowiedzią Ministerstwa Komunikacji, gdzie powiedziano, że bezwarunkowo na generalną obniżkę taryf kolejowych nie można się zgodzić. I słusznie. Taryfy nie mogą być sztywne, ani w podwyżce, ani w obniżeniu. Taryfy muszą być elastyczne, taryfy muszą być ujmowane wprost po kupiecku. Powinno powstać ogniwo administracyjne — wprawdzie jest departament taryfowy, lecz obawiam się, że jest on może zabardzo urzędem. To powinno być po kupiecku ujęte jako taryfy ekonomiczne. Technika wszystkich przewozów na kolejach ma być regulowana tak, żeby móc powiększyć te przewozy. Otóż Polskie Koleje Państwowe pod tym względem zrobiły dość dużo. Jeżeli wspomnę, że u nas jest 70% taryf wyjątkowych, a tylko 30% normalnych; jeżeli mamy tak paradoksalne zjawisko, że u nas taryfy normalne są wyjątkiem, a wyjątkowe są zasadą, to okazuje się, że przecież Polskie Koleje Państwowe dużo w tej obniżce zrobiły, mianowicie zróżniczkowały taryfy. Jest to wprawdzie i w innych państwach, jednak statystyki wykazują, że taryfy polskie są najniższe na kontynencie. Osłabić to muszę o tyle, że z pewnością jest to w dużym stopniu spowodowane przez taryfy węgla, eksportowanego przez Gdynię, według której np. za 1 tonokilometr jest taryfa 1,12 grosza, a w kraju kosztuje 1 tonokilometr 6,12 grosza.</u>
<u xml:id="u-1.22" who="#StanisławSkoczylas">Otóż chodziłoby o to, żeby zniżki taryf dotyczyły tych artykułów, które są powszechne, które są niejako artykułami pierwszej potrzeby. Powiedziałbym, że dzisiaj okazuje się, że będzie potrzebne obniżenie taryfy przewozu węgla, gdyż widzimy, jak wspomniałem na komisji, że np. z Zagłębia do Krakowa wozi się węgiel furmankami, bo tak się taniej opłaca, i np. dzisiaj poza Lwów węgiel wogóle nie dochodzi, bo też się nie opłaca go przewozić. W Małopolsce wschodniej wozi się, ale drobnicami, nawet na przestrzeni 60 km furmankami. Okazuje się, więc, że pewne zróżniczkowanie w pewnym promieniu, w pewnej odległości jest jeszcze konieczne.</u>
<u xml:id="u-1.23" who="#StanisławSkoczylas">Mówiąc o taryfach, nie mogę nie wspomnieć o dużej czujności Ministerstwa Komunikacji nad tranzytem, nad tranzytem zwłaszcza z Gdańska do Rumunii, a więc niejako nad połączeniem przez Polskę Bałtyku z Morzem Czarnem. Jest to nadzwyczaj ważny tranzyt z wielu względów, nie tylko ekonomicznych.</u>
<u xml:id="u-1.24" who="#StanisławSkoczylas">Doskonały również okazał się tranzyt przewozu rudy dla Czechosłowacji, dotychczas szła ona tylko na Szczecin. Te wszystkie rzeczy, jeżeli ujęte są odpowiednio, mogłyby być również załatwiane przez jakiś kupiecko-ekonomiczny departament, któryby był bardzo ruchliwy i wychwytywałby te tranzyty. Polska leży geograficznie tak, że można ją uważać za typowy kraj do tranzytu i może właśnie niedaleka przyszłość wykaże, że będzie można i na Wschód do Rosji towary tranzytem przez Polskę przewozić. Jednakże do tego wszystkiego koniecznem jest co? Koniecznem jest, aby ta taryfa była tania, a tania będzie wtedy, jeżeli droga będzie krótsza. A my mamy w trzech zaborach drogi kolejowe w najrozmaitszych kierunkach do centrum byłych zaborców skierowane. Zachodnie szły na Berlin, wschodnie — na Petersburg (obecny Leningrad), tak, że dzisiaj trzeba te szlaki prostować i kierunek zmienić, albo w środku budować nowe linie, któreby drogę skracały. W ten sposób powstała ta myśl budowy magistrali Śląsk — Gdynia, budowy już dokonanej po części. Była ona prowadzona przez Tow. polsko-francuskie, jednak obecnie, wskutek niedopisania funduszów, budowę prowadzą dalej Polskie Koleje Państwowe, tak że ta magistrala na jednym torze już jest ukończona i może być w bieżącym roku oddana do ruchu. Tak samo jest zamiar budowy linii Warszawa — Radom, która przez połączenie Miechowa z Krakowem daje o 52 km krótszą drogę między Warszawą a Krakowem. Budowa ta rozpocznie się na wiosnę. Jednakże do tego trzeba wielkich funduszów ażeby to można było wykonać, i zachodzi obawa, że kompresja budżetu, która w każdym przesileniowym okresie się zdarza, trafia przedewszystkiem w takie inwestycje. Otóż, ażeby to się nie stało, ażeby Ministerstwo wykonało swój w tym roku preliminarz zamierzeń, z tem życzeniem wnoszę, ażeby Wysoka Izba przyjęła budżet Ministerstwa Komunikacji w brzmieniu rządowem, uchwalonem przez Sejm bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Lempke.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#LeonLempke">Wysoki Senacie! Zabierając głos w dyskusji nad preliminarzem części 11 budżetu, nie będę dzisiaj wdawał się w ocenę poszczególnych pozycyj preliminarza, natomiast pragnę uwypuklić jeden zasadniczy moment, będący podstawą dochodów i opłacalności przewozów, a mianowicie chcę potrącić o sprawę naukowej budowy taryf oraz polityki taryfowej.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#LeonLempke">Podczas dyskusji komisyjnej nad planem finansowo-gospodarczym przedsiębiorstwa nie zanotowaliśmy wyraźnie głosów, któreby wypowiedziały się co do zasadniczych kierunków polityki taryfowej. Oświetlono wprawdzie fragmenty dochodów i wydatków kolejnictwa, ale nikt z szanownych panów Senatorów nie zechciał syntetycznie ująć zagadnienia polityki taryfowej której realnym efektem ma wszak być wpływ 1.135.503.000 zł, a więc, jak na obecne czasy, suma ogromna, a z tego znowu 50 milionów mamy przelać do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#LeonLempke">Personel kolejowy, a w szczególności urzędniczy, zgrupowany w związku, któremu mam zaszczyt przewodniczyć, czuje się organicznie związanym z przedsiębiorstwem Polskie Koleje Państwowe i dlatego też wiele czasu poświęca prowadzeniu dyskusji nad normami eksploatacji technicznej i ekonomicznej Polskich Kolei Państwowych. Poglądy te, które i ja całkowicie podzielam i którym wielokrotnie dawałem wyraz w prasie zawodowej, pozwolę sobie streścić w krótkości.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#LeonLempke">Zmorą, która przytłacza koncepcje taryfowe, jest zagadnienie kosztów własnych eksploatacji kolei. Jako niewzruszony pewnik uważana jest zasada, iż punktem wyjścia dla polityki taryfowej powinien być budżet wydatków Polskich Kolei Państwowych. Suma ta rozkłada się na poszczególne ewentualne przewozy, stosownie do „hierarchii cen”, wykazywanych przez przewożone towary. Taka jest doktryna taryfowa Polskich Kolei Państwowych. Jak przedstawia się natomiast rzeczywistość gospodarcza, w porównaniu z abstrakcyjnemi, ale bynajmniej nie teoretycznemi założeniami doktryny Polskich Kolei Państwowych?</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#LeonLempke">Przekonaliśmy się, zwłaszcza w ostatnich trzech latach, że intensywność przewozów to jedna wielkość niezależna, a wydatki kolei to druga wielkość, równie niezależna. Związanie ich, a raczej podporządkowanie ceny przewozów cenom wydatków kolejowych, t. j. kosztom własnym kolei, jest zadaniem, przekraczającem nie tylko możność jakiegokolwiek polityka taryfowego, ale też nawet największego tytana gospodarczego. Zgodzić się bowiem trzeba z poglądem, iż jakkolwiek wielu hipotezom ekonomicznym nieostrożnie nadaje się miano prawa, to jednak na określenie jako prawo bezwzględnie zasługuje zasada, iż koszta produkcji nie określają ceny towaru. Przyznać to musieli nawet marksiści, a nasza rzeczywistość gospodarcza, zwłaszcza w okresie kryzysu, wskazuje to na każdym kroku. Tymczasem pokutująca jeszcze stara doktryna ministerialna przyjmuje za fetysz pojęcie kosztów własnych, uważając je za bezwzględną normę dla prowadzenia polityki taryfowej. Koszta własne są jedynie skalą, oznaczającą poziom, który musi być osiągnięty, aby przewozy kolejowe dawały zysk, i nic więcej. Koszta własne kolei są taką samą skalą dla dochodowości przewozów, jak termometr dla temperatury. Czy komu wpadnie na myśl, aby termometr wpływał na wysokość temperatury, lub barometr na stan pogody? Czy używając termometru ze skalą Fahrenheita zamiast Celzjusza, wpłyniemy na podniesienie temperatury? Skoro termometr nie może wpływać na wysokość temperatury, dlaczego koszta własne kolei wpływać mają na wysokość taryf lub koszta własne jakiejkolwiek fabryki na ceny jej produktów?</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#LeonLempke">Współczesne pojęcia o cenie przewoźnego określają jej wysokość w zależności od 1) cen za wszystkie inne towary i usługi, 2) stopnia użyteczności usługi przewozowej i 3) stanowiska monopolowego kolei w prawie przewozu. Są jeszcze inne czynniki, kształtujące ceny za przewozy kolejowe, które jednak ominę, aby nie operować pojęciami zbyt specjalnemi. Gdzież więc w tych warunkach jest miejsce na koszta własne, jako czynnik wyznaczający wysokość taryf kolejowych? Sytuacja przedstawia się natomiast wprost przeciwnie, gospodarczo możliwy poziom taryf kolejowych wyznacza wysokość kosztów własnych. Wniosek stąd, iż celem powiększenia przewozów, należy w wielu wypadkach obniżyć taryfy, ale jednocześnie też obniżyć koszta własne, zbyt wysokie w obecnych warunkach gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#LeonLempke">Podzielam pogląd Ministerstwa Komunikacji, że niewłaściwa jest generalna obniżka taryf, zdaje się jednak, iż różnimy się co do motywów. W mojem pojęciu schematyczna obniżka całej taryfy byłaby dlatego niewłaściwa, że obowiązująca od 1929 r. taryfa towarowa była fałszywie skonstruowana. Pozwolę sobie powtórzyć mój pogląd, wypowiedziany w roku zeszłym przy omawianiu budżetu Ministerstwa Komunikacji, iż uważam za konieczność prowadzenie naukowych badań ekonomicznych na kolejach przez specjalnych, wysoko wykwalifikowanych teoretyków kolejnictwa. Łączenie zagadnień produkcji kolejowej, prowadzonej przez techników, z zagadnieniami gospodarczemi kolei, które należą do ekonomistów, jest nie tylko wadliwe, lecz w skutkach swoich ujemne. Dopóki kierownictwo kolei nie będzie stosowało zasady, uznanej dzisiaj przez wszystkich najwybitniejszych znawców i teoretyków kolejnictwa w świecie, jak Akwort Stemp i Pigu w Anglii. Zeligman Klark Hadlej, Riplej w Stanach Zjednoczonych i Kolzon we Francji, iż koszta własne kolei określają stopień dochodowości lub deficytowości kolei, a nie wyznaczają ceny za przewozy, a więc wysokości taryf, poty z troską spoglądać musimy w przyszłość dalszego rozwoju przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#LeonLempke">Pozytywne doświadczenie, poczynione ostatnio ze specjalnemi pociągami narciarskiemi, zorganizowanemi przez dyrekcję lwowską i krakowską, wskazuje, iż społeczeństwo posiada potencjalne pragnienie korzystania z usług przewozowych kolei, o ile odpowiada ona zmienionej, t. j. zniżonej skali zarobkowej. To samo dotyczy olbrzymiej ilości towarów, które zaczną korzystać z usług przewozowych kolei, gdy ceny przewoźnego przystosowane zostaną do teraźniejszych cen rynkowych. Pragnąłbym tu zaznaczyć, iż stawki przewozowe na pewne towary skartelizowane i na pewne kierunki przewozowe nie tylko nie powinny być obniżane, ale utrzymane lub nawet podwyższone. Popieranie pijawek, wyzyskujących swe monopolistyczne stanowisko i potęgę gospodarczą kapitału wobec społeczeństwa wycieńczonego kryzysem, a zwłaszcza rolników, drobnych wytwórców, oraz pracowników umysłowych i fizycznych nie leży ani w interesie Polskich Kolei Państwowych, ani też Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#LeonLempke">Ustalenie taryf na wysokości, odpowiadającej obecnej sytuacji gospodarczej, niewątpliwie wzmoże intensywność przewozów, przez co automatycznie spadnie obciążenie jednostki przewożonej przez koszta stałe. Jeśli więc Ministerstwo przez należyte ukształtowanie taryf potrafi zwiększyć intensywność ruchu, a pozatem obniżyć swoje koszta techniczno-administracyjne można będzie z ufnością patrzeć w przyszłość.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#LeonLempke">Wobec tego jednak, iż nasi taryfowcy, t. zw. rutyniści, operują przestarzałą doktryną kosztów wydaje mi się pożądanem, aby kierownicy Ministerstwa mieli do dyspozycji jeszcze doradców, zasługujących rzeczywiście na miano ekonomistów. Obecnie, kiedy współczesna ekonomia kształtuje swe poglądy, opierając się przedewszystkiem na materiałach faktycznych, konieczne jest, aby Polskie Koleje Państwowe rozporządzały nowoczesnym aparatem ekonomicznym, który naukowo, a nie tylko pod kątem rutyny, referować będzie kierownictwu kolei poszczególne zasadnicze problemy.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#LeonLempke">Potrzeba ta zresztą istnieje i w innych działach Ministerstwa Komunikacji. Weźmy dla drugiego przykładu zagadnienie tak zdawałoby się przedyskutowane, jak fundusz drogowy. W noweli do ustawy znajdujemy brak zasadniczy, nie odróżnia się w niej pojazdów, które dziś najwięcej niszczą drogi, sprawiając jednocześnie kolei najcięższą konkurencję; mam na myśli ciężkie samochody ciężarowe i ciężkie wozy t. zw. „frachty”. One to rujnują nasze drogi, konkurując z kolejami i nie przynosząc społeczeństwu żadnego ekwiwalentu. Potwierdzone to zresztą zastało za granicą. W ciągu roku zniszczono doszczętnie szosę łącząca Waszyngton z Baltimore, dokonały tego ciężkie samochody ciężarowe, które, wyzyskując większą swą ładowność, zaoszczędziły wprawdzie przewożącym 15.000 dolarów ale odbudowa zniszczonej drogi kosztowała 600.000 dolarów. Jeśli panowie Senatorowie chcą przekonać się o trafności tego przykładu w zastosowaniu do stosunków polskich, to proszę zbadać stan dróg dojazdowych do wielkich miast, oraz stan głównych arteryj drogowych. Destrukcyjny ten proces, zagrażający przedewszystkiem stanowi obronnemu Państwa, prowadzą samochody ciężarowe, oraz furgony spekulantów żywnościowych. Chłop bowiem dowozi żywność na lekkiej furce, zużywającej minimalnie drogi.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek).</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#LeonLempke">Czy nowela do ustawy o Funduszu Drogowym zwalcza tych szkodników społeczeństwa? Jeśli nie, to przemawia to tylko na korzyść mojej tezy o konieczności prowadzenia badań ekonomicznych przez Ministerstwo Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#LeonLempke">Jeśli ograniczyłem, się do tych uwag ogólnych to dlatego, iż uważam za niecelowe prowadzenie dyskusji nad poszczególnemi cyframi preliminarza Ministerstwa Komunikacji. Powtarzam, podstawę stanowią dochody kolei, a więc przewozy. Jeśli Ministerstwo będzie dysponowało świeżym i analitycznie opracowanym materiałem, który stanowić będzie naukową podstawę dla preliminarza, ostateczny efekt ekonomiczny Polskich Kolei Państwowych nie zawiedzie.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#LeonLempke">Przyznaję, iż teoria kształtowania się cen jest dopiero w zaczątkach, toteż poglądy teraźniejsze na istotę preliminarzy budżetowych są inne, aniżeli były niegdyś. Uważam więc, iż przyjęty przez Rząd system elastycznego budżetowania odpowiada obecnemu kierunkowi rozwoju gospodarczego i dzisiejszej rzeczywistości gospodarczej. Odpowiednikiem elastyczności, wprowadzonej słusznie do budżetowania, powinna być elastyczna naukowa inicjatywa w resorcie, najbliżej którego stoją pracownicy kolejowi, a więc w Ministerstwie Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#LeonLempke">Przechodząc w końcu do zagadnień technicznych i należnej obsługi swych klientów przez przedsiębiorstwo Polskie Koleje Państwowe, należy stwierdzić, że jest stały postęp w tym kierunku, a dzieje się to przedewszystkiem dzięki energicznemu kierownictwu obecnemu, oraz wielkiej dyscyplinie personelu kolejowego, który zawsze z wielką ofiarnością dla polskich kolei pracuje.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#LeonLempke">I dlatego też wnoszę na zakończenie apel do pana Ministra, ażeby jednak tej drugiej armii noża wojskiem nie opuszczał i nie dopuścił do jakiejkolwiek obniżki jej płac i bytowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja nad częścią 11 preliminarza budżetowego Ministerstwem Komunikacji została zakończona. Pan sprawozdawca ponownie głosu nie zabiera.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do części 15 preliminarza budżetowego Ministerstwo Poczt i Telegrafów.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca p. s. Lempke.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Wysoki Senacie! W drukowanem swem sprawozdaniu przedłożonem przez Komisję Skarbowo-Budżetową, starałem się, uzasadniając cyfry preliminarza, podać ile możności wyczerpująco wszystkie dane, które posłużyć mogły do właściwego naświetlenia całokształtu działalności Ministerstwa Poczt i Telegrafów.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#WładysławRaczkiewicz">Przedstawiając obecnie panom Senatorom część 15 budżetu ogólnego, budżet Ministerstwa Poczt i Telegrafów, oraz plan finansowo-gospodarczy podległego mu przedsiębiorstwa, „Polska Poczta Telegraf i Telefon”, nie będę powtarzał wszystkich szczegółów, oraz danych statystycznych. Więcej natomiast uwagi poświęcę samemu preliminarzowi. Zestawienie ogólne tej części budżetu przedstawia się następująco: A. Administracja Dochody zarządu centralnego, zwyczajne 6.690 zł, rozchody zwyczajne 1.516.000 zł. W porównaniu z budżetem, wykonywanym obecnie, dochody preliminuje się o 2.610 zł mniejsze, zaś rozchody o 85.190 zł mniejsze. Poszczególne paragrafy tego działu nie nasuwają specjalnych uwag i zastrzeżeń. Fundusz reprezentacyjny Ministra preliminowany jest na 12.000 zł, co jest kwotą znikomą.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#WładysławRaczkiewicz">Ogólny plan finansowo-gospodarczy części B. przedsiębiorstwa przewiduje czysty dochód 47.091.580 zł. W roku budżetowym 1932/33 mamy 51.675.940 zł. Dochody nadzwyczajne: 1.620.150 zł, w 1932/33 r. 2.820.000 zł, wydatki nadzwyczajne 23.711.730 zł, w budżetowym 1932/33 r. 25.476.140 zł. Wreszcie wpłata do Skarbu Państwa 25 milionów, w 1932/33 r. 28 milionów.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#WładysławRaczkiewicz">Zestawienie ogólne wpływów i rozchodów daje obraz następujący: Wpływy zwyczajne 213.109.850 zł, wpływy nadzwyczajne 1.620.150 zł, razem wpływy 214.730.000 zł, a więc 33.598.800 zł poniżej wpływów, preliminowanych na 1932/33 r. Rozchody zwyczajne 166.018.270 zł, rozchody nadzwyczajne 23.711.730 zł, razem rozchody 189.730.000 zł, w porównaniu 1932/33 r. o 30.548.800 zł mniejsze.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#WładysławRaczkiewicz">Jak wynika z porównania podanych sum z takiemiż sumami z ubiegającego okresu budżetowego, Ministerstwo Poczt i Telegrafów poważnie liczy się z możliwością dalszego spadku wpływów i koniecznego ograniczenia wydatków w związku z dekoniunkturą gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#WładysławRaczkiewicz">Strona dochodowa opiera się w przeważającej mierze na wpływach z opłat, nakładanych z tytułu świadczonych przez przedsiębiorstwo usług. Dlatego więcej uwagi poświęcić należy rozpatrzeniu zasadniczych źródeł dochodowych.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#WładysławRaczkiewicz">Wpływy z opłat pocztowych, telegraficznych, telefonicznych, radiotelegraficznych i radiofonicznych preliminowane są w ogólnej sumie na 198.297.950 zł. Spadek przypuszczalnych wpływów wyniesie zatem w porównaniu z 1932/33 r. około 15,3%. Zmniejszenia w poszczególnych rodzajach opłat odpowiadają skali spadku, zaobserwowanego na przestrzeni lat kryzysowych. Odpowiednie dane statystyczne znajdą panowie Senatorowie w sprawozdaniu drukowanem. Tylko wpływy z opłat radiofonicznych preliminowano nieco wyżej, niż na 1932/33 r., mianowicie o 2,7%, ponieważ w zakresie tego ruchu nie daje się zauważyć załamanie.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#WładysławRaczkiewicz">Suma wpływów z wyszczególnionych działów stanowi 92,3% ogólnej kwoty wpływów. Stosunek ten w 1932/33 r. wynosił 94,3%.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#WładysławRaczkiewicz">Jeżeli chodzi o dział telegraficzny, to niewątpliwie ten środek komunikacji w związku z rozwojem telefonu i radiotelegrafu przeżywa okres zamierania. Statystyka, którą podaję w sprawozdaniu drukowanem, ilustruje dobitnie stopień kurczenia się ruchu telegraficznego. Ten środek komunikacji jest jednak ważnym czynnikiem w zakresie działań wojskowych i dlatego należyte utrzymanie sieci telegraficznej, konserwacja urządzeń istniejących, a nawet pewna rozbudowa tego środka komunikacji dla celów obrony Państwa znajduje całkowite uzasadnienie.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#WładysławRaczkiewicz">Spadkowi ruchu telegraficznego dla celów prywatnych odpowiada preliminowanie wpływów z opłat telegraficznych kwoty 7.950.000 zł, wobec 9.879.000 zł na rok ubiegający, oraz wobec kwoty 10.058.068 zł osiągniętej z wykonania budżetu za 1931/32 r.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#WładysławRaczkiewicz">Ruch telefoniczny nie oparł się zgubnym wpływom kryzysu gospodarczego i w okresie 1931 r. wykazał pewne osłabienie. Ogólna liczba abonentów telefonicznych w tym okresie wykazuje pewien spadek, wynoszący w porównaniu z 1930 r. 0,9%, przyczem przypadła on wyłącznie na abonentów sieci telefonicznej Ministerstwa Poczt i Telegrafów. Liczba abonentów t. zw. PAST'y utrzymuje się na poziomie, nie wykazując tendencji do ubytku, co należy tłumaczyć tem, że sieć telefoniczna PAST'y obejmuje ośrodki o największem natężeniu życia gospodarczego, przemysłowego, politycznego, kulturalnego i handlowego, a więc Warszawę, okręg Łodzi, Lwów. Zagłębie Borysławskie, Sosnowieckie. Lublin i Białystok. Suma wpływów z ruchu telefonicznego preliminowana jest w wysokości 53.130.000 zł, co w porównaniu z 1932/33 r. wynosi mniejwięcej o 7 milj. zł mniej, jednak utrzymana jest mniej więcej na poziomie faktycznych wpływów na 1931/32 r.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#WładysławRaczkiewicz">Strona rozchodowa zamyka się ogólną sumą 189.730.000 zł. Z porównania wyszczególnionych kwot z odpowiedniemi kwotami, preliminowanemi na 1932/33 r. wynika, iż w przeważnej mierze preliminowane wydatki doznały znacznego ograniczenia. Wzrost wydatków znajdujemy tylko w pozycji „emerytury” co jednak tłumaczy się szybkiem emerytowaniem pracowników, odziedziczonych po zaborcach, którzy dosięgli prekluzyjnego wieku i wysługi emerytalnej.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#WładysławRaczkiewicz">Rozchody nadzwyczajne preliminowane są w ogólnej sumie na 23.711.730 zł, z czego przypada na: dział 2, rozdz. 2 par, 11, nieruchomości, 17.870.950 zł, w tem nowe budowle 2.425.000 zł, remont kapitalny 737.700 zł kupno budynków i placów 240.050 zł, budowa linji oraz urządzeń wewnętrznych telegraficznych i telefonicznych 14.468.200 zł.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#WładysławRaczkiewicz">Plan budowli, przewiduje budowę pomieszczeń dla 9 urzędów pocztowych, wykończenie urządzeń w gmachu Centralnego Telegrafu i Telefonów w Warszawie, oraz osiedla „Łączność”. O osiedlu tem, mającem charakter humanitarnych usług przedsiębiorstwa dla personelu, mówię obszernie w sprawozdaniu drukowanem. Podkreślić tu jeszcze pragnę że budowa jego wobec ogromnego głodu mieszkaniowego ma niezmiernie wielkie znaczenie. Jeśli wziąć pod uwagę, że koszta budowy są niezwykle niskie, że pracownicy udziałowcy osiedla mają nadzwyczaj dogodne warunki spłaty, to doprawdy należy wyrazić wielkie uznanie panu Ministrowi Poczt i Telegrafów, jako inicjatorowi budowy osiedla, inicjatorowi, niestety odosobnionemu, nie znajdującemu naśladowców w innych resortach. Budowę nowych pomieszczeń dla urzędów pocztowych uważam za bardzo celową, gdyż w okresie obecnego kryzysu warunki i koszta budowy są znacznie dogodniejsze a pozatem przy akcji tej uzyskują zatrudnienie bezrobotni. Życzyćby zatem należało, aby ta strona inwestycyj cieszyła się specjalnem poparciem właściwych czynników, oraz by w miarę możności i rozporządzalnych środków materialnych rozszerzano ją nadal, tembardziej, iż wymagają tego również względy zasadnicze, mianowicie w wielu wypadkach prymitywne pomieszczenia urzędów pocztowych, oraz prymitywne urządzenia.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#WładysławRaczkiewicz">Na marginesie planu dalszej rozbudowy sieci telefonicznej i telegraficznej zaznaczyć należy, iż plan na 1932/33 r. został już mimo trudności finansowych w znacznej większości wykonany. Połączenia kablowe doprowadzono do końca na linii Warszawa — Katowice, a stąd do granicy niemieckiej oraz do Cieszyna. Przez Cieszyn mamy połączenie z Czechosłowacją.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#WładysławRaczkiewicz">Na marginesie całokształtu dodatniej działalności Ministerstwa należy z uznaniem podnieść, iż Ministerstwo nie ograniczyło się do zdobywania dochodów ze źródeł, objętych budżetem, lecz źródeł tych poszukiwało, rozszerzając niejako zasięg działalności swej na inne dziedziny. Mam tu przedewszystkiem na uwadze sprawę paczek żywnościowych, wprowadzonych przez Ministerstwo przed kilkoma miesiącami, Przewóz tych paczek, nadzwyczaj nisko otaryfowanych, poza przysporzeniem Ministerstwu dość znacznych wpływów, wynoszących za pierwsze cztery miesiące około 500.000 zł, ma doniosłe znaczenie w zakresie umożliwienia producentowi-rolnikowi dostarczenia konsumentowi swego produktu po cenie dającej mu godziwy zysk, a znacznie niższej od cen w wielkich środowiskach miejskich dzięki uniknięciu kilkakrotnego pośrednictwa, u nas często dość zgangrenowanego. Ponieważ poziom cen w poszczególnych ośrodkach naszego kraju wykazuje ogromne nierówno mierności, wynikające z szeregu czynników gospodarczych i komunikacyjnych, to pośrednictwo poczty odgrywa rolę regulatora tych nierównomierności. Życzyćby tylko należało, ażeby początkowa skala i dla drugiej strefy była zmniejszona.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#WładysławRaczkiewicz">Ta inicjatywa Ministerstwa znalazła już naśladowców za granicą. Paczki żywnościowe wprowadzone zostały przez pocztę niemiecką. Rozwój tego ruchu obserwują z zainteresowaniem poczty w Czechosłowacji. Łotwie i Ameryce.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#WładysławRaczkiewicz">W projekcie jest wprowadzenie paczek tytoniowych celem dostarczenia ich do tych miejsc sprzedaży, które mają utrudnioną komunikację z większemi ośrodkami, posiadającemi hurtownie lub większe składy. Również należy wspomnieć, że dochodowa, imprezą było wprowadzenie depesz gratulacyjnych z barwnemi motywami historycznemi i innemi.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#WładysławRaczkiewicz">W dążeniach do podniesienia dochodów, objętych budżetem Ministerstwo przeprowadza racjonalną komercjalizację metod działania, opierając politykę taryfową na masowości ruchu. Fakty przytoczone stwierdzają, iż Ministerstwo idzie drogami postępu i rozwoju.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#WładysławRaczkiewicz">Niezależnie od wahań koniunkturalnych, przedsiębiorstwo przelewa w każdym roku w całości przewidziane wpłaty do Skarbu Państwa. To wywiązanie się z ciężkiego wobec malejących wpływów obowiązku względem Skarbu Państwa świadczy o racjonalnej polityce Ministerstwa w dziedzinie dostosowywania wydatków do dochodów, oraz o ogromnem wyczuciu wahań, które przynosi życie gospodarcze ma całym terenie działalności. Fakt ten zasługuje tembardziej na uwagę, że przecież czynniki, kierujące tem przedsiębiorstwem, zdają sobie sprawę, iż poczta nie może opierać się tylko na elementach gospodarczych, że przy prowadzeniu eksploatacji, zastrzeżonej jej prawem wyłączności, bierze się pod ścisłą rozwagę i docenia momenty ogólnospołeczne kulturalne oraz bezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#WładysławRaczkiewicz">Reasumując wszystkie te uwagi, których dopełnienie i odpowiednią ilustrację stanowi drukowane sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy część 15 budżetu ministerstwo Poczt i Telegrafów — w brzmieniu uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z panów Senatorów do głosu się nie zapisał: Przechodźmy do następnego punktu porządku dziennego, do części 13 preliminarza budżetowego, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Głos ma sprawozdawca s. Ehrenkreutz.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1933 r. do 31 marca 1934 r. w 13 części, dotyczącej Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, którą maja, panowie Senatorowie przed sobą, podane są zarówno cyfry budżetowe, jako też następnie wszelkie zmiany, jakie zostały do preliminarza budżetowego wprowadzone w stosunku do roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Następnie dotknąłem w mojem sprawozdaniu kilku momentów, dotyczących prac Ministerstwa, a więc przedewszystkiem wskazałem na dwa największe zadania, które spoczywają na Ministerstwie w dobie obecnej. Jedno, to utrzymanie powszechnego nauczania, drugie, to kwestia wprowadzenia w życie reformy ustroju szkolnego. Następnie omówiłem ważniejsze dziedziny pracy Ministerstwa i w rezultacie na komisji wniosłem o przyjęcie budżetu ze zmianami, wprowadzonemi przez Sejm, oraz o wprowadzenie zmian w części 6 w dziale 2, w art. 15 i 13, przenosząc kwotę 16.500 zł z art. 15 do 13, co w sprawozdaniu podałem.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wzmożona wskutek kryzysu gospodarczego rozpiętość między potrzebami społeczeństwa na polu oświaty i kultury a środkami materialnemi jakimi Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego rozporządza, jest tak wielka, że sprawą pierwszorzędnej wagi staje się podział sum na cele te przeznaczonych i umiejętne niemi gospodarowanie. Rozejrzenie się w zaprojektowanym preliminarzu budżetowym wskazuje, że wydatki zarówno osobowe, jak rzeczowe i inwestycyjne, ułożone są w sposób, świadczący, że Ministerstwo nawet w tej ciężkiej dobie, przystosowując się do wyjątkowych warunków, nie odstępni e od zasady, że wszelkie ciążące na Ministerstwie zadania muszą być zaspakajane i praca w swych zasadniczych liniach nie może ulec zahamowaniu. Umiejętne przesunięcie sum z jednych działów do drugich pozwala bez szkody dla jednych pełniej rozwijać się innym działom. To dowodzi, że Ministerstwo fest dobrym gospodarzem w swej dziedzinie pracy. Zmniejszenie personelu administracyjnego, zwiększenie zaś nauczającego i naukowo pracującego jest próbką kierunku, jaki w dziedzinie personalnej Ministerstwo obrało. Do niepopularnych, koniecznych jednak, posunięć należy przerzucanie części wydatków szkolnych na taksy administracyjne uczniowskie, oraz na fundusz opłat studenckich. Zdecydowanie się na ten krok i uregulowanie tej sprawy wskazuje, że Ministerstwo gotowe jest za wszelką cenę bronić osiągniętego stanu rozwoju szkolnictwa, choćby narażone było z powodu dróg obranych na ostrą krytykę u tych którzy, nie podając rozwiązania innego sprawy, z zarzutami przeciw Ministerstwu występują. Ministerstwo toczy zdecydowaną walkę już nie tylko o utrzymanie zdobytego na polu oświaty i kultury stanu posiadania, lecz również o jego rozwój. Walkę tę przy pomocy społeczeństwa, jak widać z zamierzeń jego, postanowiło wygrać. Zaprojektowany preliminarz budżetowy budzi zaufanie do poczynań Ministerstwa i stwarza podstawy do oceny szczegółów tej walki. Na czoło wysuwają się tu dwie sprawy: nauczanie powszechne i wprowadzenie w życie ustawy o ustroju szkolnym.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Gdy widzimy braki w ilości sił nauczycielskich, niezbędnych do realizacji nauczania powszechnego zgodnie z zakrojonym planem, gdy uświadamiamy sobie, że władze szkolne nie rozporządzają dostateczną ilością sił szkolnych, gdy wreszcie zwracamy uwagę na wielki przyrost dzieci w wieku szkolnym, to stan ten poważnie nas niepokoi. A jednak nie ogarnia nas zwątpienie przeciwnie, wierzymy, że Ministerstwo da sobie radę z trudnem zadaniem tak, jak w ubiegłych latach, opierając się tu na pomocy społeczeństwa, które nawet w tej ciężkiej dobie nie uchyla się od współpracy z Ministerstwem. Szczególnie wydatne na tem polu są prace nauczycielstwa, które, widząc w Ministrze swego ideowego kolegę, gotowe spieszyć mu z pomocą przy rozwiązywaniu niezmiernie trudnych zagadnień. Ten życzliwy nastrój szerokich sfer nauczycielskich był jednym z czynników, który pozwolił Ministerstwu podjąć się śmiałego zadania, na które od szeregu lat czekano, przeprowadzenia reformy organizacji szkolnictwa. Jak wiadomo, zamierzenia Ministerstwa na tem polu budziły zastrzeżenia nie dlatego, żeby nie odczuwano potrzeby reformy szkolnictwa żeby nie rozumiano, że stan dotychczasowy nie odpowiada wymogom życia współczesnego lecz z obawy, że chwila obecna jest zbyt ciężka, aby zadaniu takiemu móc podołać. Rok minął, reforma zaczyna wchodzić w życie prace nad nią posuwają się w toku normalnym, budząc coraz większe zainteresowanie i wiarę, że wydadzą pomyślne rezultaty, opierając szkolnictwo nasze na zdrowych zasadach, I w innych dziedzinach, czy to dotkniemy oświaty pozaszkolnej czy sztuki, czy wreszcie nauki, wszędzie widać dobrze obmyślane plany działania i choć powolne, ale ciągłe posuwanie się naprzód. Dość przytoczyć fakt opieki nad nauką. Zwiększenie ilości adiunktów w szkołach wyższych, wprowadzenie do budżetu wyszczególnienia sum, przypadających poszczególnym instytucjom naukowym, stała opieka nad temi instytucjami i troska o ich rozwój bardzo wyraźnie cechują stosunek Ministerstwa do tej dziedziny.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Podkreślony przezemnie ze wszech miar dodatni stan prac na polu poczynań kulturalnych i oświatowych Ministerstwa, mimo ciężkich warunków kryzysowych, świadczy wyraźnie, że nie tylko zasób środków materialnych decyduje o tem, jak Ministerstwo z włożonych na nie zadań się wywiązuje, że obok tego jest niezmiernie ważny drugi czynnik, zdolność do pracy twórczej i wola przeprowadzenia zamierzonych celów u czynników kierowniczych Ministerstwa. I tu musimy stwierdzić, że zarówno obóz, popierający Rząd obecny, jak i tego Rządu przeciwnicy uznają, że na wzmiankowanych elementach, zapewniających dodatnie wyniki pracy, kierownictwu Ministerstwa nie zbywa. Przekonanie to coraz mocniej utrwala się w szerokich kołach społeczeństwa. Co więcej, coraz wyraźnej przesiąka do szerokich kół społeczeństwa pogląd, że Ministerstwem kieruje czynnik fachowy, nie polityczny, i to wzmaga zaufanie do poczynań Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Lecz może mimo posiadania przez Ministerstwo tylu danych, niezbędnych dla kierownictwa Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, prace jego idą drogą niewłaściwą wskutek błędnych założeń, z jakich to kierownictwo wychodzi? Może samo ujęcie zagadnienia, czem winien być obywatel i jak go wychowywać należy, stawiane jest w sposób nie odpowiadający ideom i potrzebom tego społeczeństwa? Wielokrotnie podnoszona była rozbieżność zapatrywań na tem polu między Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego a opozycją. Obóz, skupiony w Bezpartyjnym Bloku Współpracy z Rządem, poparł tu stanowisko Ministerstwa; stosowane przez Ministerstwo metody cieszą się całkowitem uznaniem w tym obozie. W społeczeństwie, które niedawno dopiero odzyskało państwowość polską, które było wychowywane bardzo niejednolicie, w którem wiele jednostek wskutek ciemnoty, a wiele wskutek egoizmu stoi poniżej poczucia, czem powinien być obywatel wolnej Rzeczypospolitej, koniecznością jest pouczać przedewszystkiem o obowiązkach, a potem o prawach obywateli. Oczywiście, zatrzymywać się wyłącznie na obowiązkach nie można.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Stanowisko to, zajmowane przez Ministerstwo, nie jest bynajmniej dążeniem do pognębienia wolnego człowieka i obywatela, jest raczej wychowaniem tego wolnego obywatela, umiejącego służyć Państwu, z takim trudem i wysiłkiem zdobytemu. Zresztą to, że przedewszystkiem należy nauczyć się spełniać obowiązki, a potem dopiero strzec praw swoich, nie jest jakimś novum. Powołam się tu dla potwierdzenia tego na słowa tak chętnie dzisiaj cytowanego ś. p. prof. Balzera. W mowie swej rektorskiej, wygłoszonej 17. XII.1895 r., mówił on: Jakkolwiek jesteście już obywatelami i od tej chwili statecznie o tem winniście pamiętać, pomni zarazem tego, że to, co w pojęciu obywatelstwa stoi na czele i całą jego wartość etyczną stanowi, to poczucie obowiązków i ich wypełnianie. Praw, jakie wam obywatelstwo daje, nikt wam uszczuplać, ani zaprzeczać nie myśli, ale pamiętać trzeba o tem, że logicznie i moralnie wykonywanie praw zawisło od uprzedniego ścisłego wypełnienia obowiązków, i że społeczeństwo większą ponosi szkodę przez zaniedbanie obowiązku, aniżeli chociażby przez wielokrotne niewypełnienie praw, przysługujących poszczególnym jednostkom. Stawianie kwestii odwrotne, a przeważny nacisk położony na prawa, z usunięciem obowiązków na drugie miejsce, jest objawem niezdrowym i wprost szkodliwym, a ściśle biorąc usunięciem głównej podwalimy pojęcia obywatelstwa; i można powiedzieć, że wielka część rozterek społecznych, które obecnie wstrząsają ludzkością, nie istniałaby, gdyby kwestii w ten właśnie niewłaściwy sposób nie stawiano.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Zarazem odpowiada Balzer na pytanie, czem jest obywatel. Nie o prawne znaczenie tego wyrazu tu chodzi, lecz o jego znaczenie etyczne i społeczne, pojęcie obywatelstwa da się określić tylko przez odniesienie jednostki do szerszych związków ludzkich.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Trudno, trzeba, ciągle się na Balzera powołujecie i ciągle go cytujecie.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#komentarz">(S. Kopciński: Skasowany obywatel.)</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Jak dla kogo, może się po wczytaniu w Balzera dowiemy, że pojęcie to istnieje, tylko we właściwem tego słowa zrozumieniu, i dlatego jeszcze raz to samo przeczytam. „Pojęcie obywatelstwa da się określić tylko przez odniesienie jednostki do szerszych związków ludzkich społecznych, narodowych i politycznych; pokąd jednostka działa tylko w zakresie spraw własnych, osobistych, a choćby nawet rodzinnych, tak długo to, co tu przedsiębierze, choćby było najlepsze, mianem działania obywatelskiego oznaczonem być nie może. Dopiero na tle spraw ogólnych, interesów i dobra owych związków szerszych, do których urzeczywistnienia jednostka się przyczynia, przejawić się może na zewnątrz jej obywatelstwo. Streszcza się ono zatem przedewszystkiem w obowiązkach jednostki wobec sprawy pospolitej”.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Dzisiaj po blisko 40 latach od chwili, gdy słowa te były wypowiedziane, zastąpić ostatni wyraz możemy przez Rzeczypospolitej. W tej Rzeczypospolitej zaś w tej chwili odpowiedzialność za wychowanie młodego pokolenia i sprawne działanie nauczania spoczywa w ręku obywatela, który przyjęty w chwili obejmowania swego stanowiska z pewnym niepokojem, czy podstawą do tego nie była wyłącznie jego szarża wojskowa, stopniowo zdobywa sobie imię reformatora, którego poczynania zyskują coraz życzliwszy oddźwięk w szerokich kołach społeczeństwa. Nie przysłonią tego brutalne burdy i przejawy niekulturalnej wałki z nim tych, którzy na sprawę publiczną spojrzeć należycie nie chcą. Tych bowiem, którzy w trosce o dobro publiczne, wychodząc z innych założeń, przeciwstawiają się jego pracy, czas i rezultaty tych reform przekonają. Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, łącząc się z tymi, którzy zrozumieli i ocenili pracę Ministerstwa, z całą ufnością wypowiada się za uchwaleniem niezbędnych, przewidzianych w preliminarzu budżetowym, środków do jego pracy. Stąd wnoszę o przyjęcie preliminarza z poprawką, którą przed chwilą zgłosiłem.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Tullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MaksymilianThullie">Wysoki Senacie! Szkolnictwo nasze znajduje się obecnie w stadjum reorganizacji na mocy ustawy o ustroju szkolnictwa. Trzeba wyczekać, jakie będą rezultaty tej reformy, wtedy okaże się, czy mieli słuszność jej zwolennicy, czy przeciwnicy. Nie będę więc omawiał tu stosunków, panujących w szkolnictwie, nie będę mówił, ile dzieci nie może uczęszczać do szkół z braku szkół czy budynków szkolnych, o przepełnieniu sal szkolnych, bo uznaję trudne warunki finansowe Państwa, które nie pozwalają na wydatek, nawet uważany za niezbędny.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#MaksymilianThullie">Mówi się obecnie wiele o wychowaniu państwowem. Jesteśmy obywatelami Państwa Polskiego i uważamy to za konieczne, ażeby młodzież wychowywała się w duchu państwowym. Ale do wychowania młodzieży mają prawa oprócz Państwa i oprócz szkoły przedewszystkiem rodzice i kościół. Współdziałanie tych czynników jest konieczne, bo wtedy tylko wychowanie osiąga swój cel. Jeżeli te trzy czynniki nie działają harmonijnie, wychowanie nie może wydać pożądanych skutków. Sądzę, że i p. Minister jest tego samego zdania. A tymczasem organa podwładne mącą czasem niepotrzebnie i tę harmonię, spodziewam się, że bez wiedzy i wbrew intencji p. Ministra. Dla ilustracji podam kilka faktów. W Małopolsce zachodniej zdarzył się fakt, że gdy inspektor szkolny przybył do szkoły, dzieci przywitały go pozdrowieniem chrześcijańskiemu: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Było to niemiłe p. inspektorowi i powiedział, żeby go tak więcej nie witały, a mówiły: Dzień dobry! Banicja ze szkoły pozdrowienia chrześcijańskiego „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!” nie przyczyni się do współdziałania tych trzech czynników wychowawczych: szkoły, rodziców i kościoła. Czy p. inspektor chce, by te dzieci chrześcijańskie wychowywały się, nie wymawiając imienia Chrystusa?</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#MaksymilianThullie">A oto drugi fakt. W lipcu i w sierpniu 1932 r. odbył się w Augustowie kurs społeczno-oświatowo-nauczycielski. Mniejsza o to, czy ten kurs był ściśle państwowy, czy też urządzany był przez „Ognisko”, znane stowarzyszenie nauczycielskie, odbył się jednak dla nauczycieli. Otóż na tym kursie odznaczyły się prelegentki p. Moszczeńska i p. Powiadomska, napadami na kościół i religię. P. Moszczeńska powiedziała między innemi tak: „Wychowanie religijne nie wpływa na uspołecznienie jednostki, jest ono przeszkodą w pracy społeczno-oświatowej”. A p. Powiadomska poszła jeszcze dalej, wygłaszając takie zasady: „Etykę trzeba zeświecczyć, bo religijne wychowanie nic wspólnego nie ma z wychowaniem moralnem. Wychowanie religijne nie uspołecznia człowieka. Chrystianizm jest religią buntu, religią nieuznającą żadnej władzy. Najlepszą religią jest mahometanizm i konfucjonizm, bo twórcy tych religij byli równocześnie prawodawcami. Bóstwo, to dusza zbiorowa całej społeczności”. W takim duchu panteistycznym kształcą się nauczyciele na kursach oświatowych w Polsce. Na zakończenie kursu jeszcze nauczyciel Ładosz wygłosił wiersz pełen obelg przeciw Ojcu Św.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#MaksymilianThullie">P. Minister o ile wiem, jest zwolennikiem religijnego wychowania młodzieży, a tymczasem nie słyszałem nic o wystąpieniu p. Ministra przeciw takiej agitacji antyreligijnej wśród nauczycielstwa. Mam nadzieję, że p. Minister zarządzi co trzeba, żeby tego rodzaju incydenty się nie powtarzały.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#MaksymilianThullie">Jeszcze jedno żądanie do p. Ministra: Art. 119 Konstytucji przepisuje, że nauka w szkołach państwowych a samorządowych jest bezpłatna. Pojmuję, że ścisłe wykonanie tego artykułu jest obecnie niemożliwe, ale przynajmniej tem artykuł powinien mieć zastosowanie do dzieci rodzin ubogich, pozostających na opiece społecznej, które ledwie mają co włożyć do ust. W szkołach powszechnych żąda się od dzieci zupełnie ubogich przynoszenia do szkoły pewnych przyborów, robót, których ubodzy rodzice nie mogą im dostarczyć, a w szkołach średnich zwalnia się od opłat szkolnych tylko część małą młodzieży, np. 10%. A jeżeli liczba ubogich rodziców jest większa wskutek kryzysu, niż 10%, czyż mają te dzieci opuścić szkołę? A nawet są pewne opłaty za przybory sportowe lub inne, od których nikogo się nie uwalnia. Czyż w ten sposób nie odbiera się możności uczenia dzieciom ubogich rodziców, nawet zdolnym i pilnym? Może p. Minister zechce zmienić swe rozporządzenie w tym duchu, ażeby najbiedniejsi przynajmniej byli uwolnieni od wszystkich opłat za przybory, które wymieniłem, i ewentualnie gdyby chodziło o uzupełnienie tego funduszu, to może część czesnego na toby poszła, ale takie wymagania od dzieci rodziców całkiem ubogich, są według mego zdania niemożliwe do wykonania.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Wobec zapisania się do głosu kilku mówców, nie zdołalibyśmy dzisiaj w godzinie oznaczonej zakończyć dyskusji. Dalszą dyskusję wobec tego odbędziemy jutro o godz. 3 i w ten sposób porządek dzienny jutrzejszych naszych obrad przedstawiałby się, jak następuje: Dalszy ciąg dyskusji nad częścią 13, preliminarz budżetowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, część 12, Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych, część 10. Ministerstwo Przemysłu i Handlu, i część 7, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Zanim zamknę posiedzenie, udzielam głosu p. s, Michejdzie, na podstawie art. 28 cz. 3 regulaminu, dla osobistej wzmianki, celem wyjaśnienia fałszywie zrozumianego oświadczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#SMichejda">Wysoka Izbo! Podczas wczorajszej dyskusji pod koniec p. s. Klemensiewicz pod moim osobistym adresem zwrócił szereg zarzutów, z którychby mogło wynikać, że świadomie cytowałem fałszywe dane i fałszywe cyfry, niezgodne z rzeczywistym stanem rzeczy, mogące wprowadzić Wysoką Izbę w błąd. Otóż stwierdzam tylko, że przejrzałem stenogramy przemówień tak mojego jak i p. s. Klemensiewicza i widzę, że zaszło szereg nieporozumień, z których te zarzuty się wzięły.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#SMichejda">Przedewszystkiem stwierdził p. s. Klemensiewicz, cytuję według stenogramu, iż postawiłem jakoby zarzut, że kasy „angażują lekarzy, nie posiadających odpowiednich kwalifikacyj”. Otóż według stenogramu wyraźnie powiedziałem: „Jako specjalistów lekarzy angażuje się siły, nie posiadające kwalifikacji specjalistycznej” i dalej powiedziałem, że „lekarze naczelni nie posiadają często kwalifikacji, wymaganej konkursem”. Te rzeczy podtrzymuję i stwierdzam, że na każde żądanie mogą je udowodnić.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#SMichejda">Następnie powiedział p. s. Klemensiewicz i zarzucił, że „podnoszenie ciężkiej rzekomo szkody ubezpieczonych dla ich zdrowia bez podania konkretnych danych jest frazesem”. Otóż stwierdzam, że powiedziałem: „Oszczędności robi się na świadczeniach dla ubezpieczonych z szkodą ciężką dla ich zdrowia”. Frazesem nie jest to o tyle, że nie mogę przecież w dyskusji ogólnej cytować całej litanii kas chorych, w których to miało miejsce, ale gotów jestem w każdej chwili udowodnić p. Klemensiewiczowi jako dyrektorowi związku kas chorych fakty, które zaszły.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#SMichejda">Powiedział p. Klemensiewicz, że powiedziałem, jakoby w sprawie profilaktyki i ochrony zdrowia w kasach chorych nic się nie robiło. Otóż stwierdzam, według protokółu stenograficznego zresztą, że powiedziałem „Działalność kas w dziedzinie ochrony zdrowia i profilaktyki zgoła żadnej dziś nie gra roli”. Przy tej sposobności s. Klemensiewicz podał cyfry, jako udowadniające jego zapatrywania dla całej Polski, nie wykazując natomiast cyfr, w danym wypadku miarodajnych, dla Pomorza, o które mi przecież głównie chodziło.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#SMichejda">Podniósł s. Klemensiewicz, że cyfry, jakie podawałem co do porównania liczby pracowników, zajętych w kasach chorych przed reorganizacją, i liczby obecnej nie są zgodne z istotnym stanem rzeczy. Otóż lojalnie przyznaję, że w danej chwili, nie mając pod ręką odpowiednich danych, nie mogę stwierdzić, czy moje cyfry były zupełnie ścisłe; podałem je według protokółu, podanego mi przez związek lekarzy ziem zachodnich. O ile mi się jednak zdaje, cyfry te są zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy, ale na miejscu w Warszawie nie mogę stwierdzić, czy rzeczywiście cyfry odbiegają od podanych przezemnie.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#SMichejda">Zarzucił mi p. senator Klemensiewicz, że podaję nieścisłe cyfry lekarzy naczelnych i lekarzy zaufania. Otóż p. senator Klemensiewicz powiada, że było trzech lekarzy naczelnych i jeden lekarz zaufania, obecnie jest jeden lekarz naczelny i dwóch obwodowych. Widocznie p. senator Klemensiewicz, dyrektor Państwowego Związku Kas Chorych, nie ma dobrych informacyj, bo jest jeden lekarz naczelny i jego zastępca i trzech obwodowych. Jest to stan taktyczny, który stwierdzam z całą stanowczością, bo go znam.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#SMichejda">Powiedziałem, że tworzy się wielkie biuro lekarza naczelnego, złożone z dwóch lekarzy i sześciu sił pomocniczych. P. s. Klemensiewicz kwestionuje tę rzecz i powiada, że są dwie siły biurowe u jednego lekarza naczelnego, tymczasem stan faktyczny np. w Toruniu jest taki, że jest jeden lekarz i zastępca jego, ale jest biuro wspólne, razem jest 6 sił pomocniczych, a te 3 siły, które podlegają lekarzowi naczelnemu, są równocześnie kontrolerami chorych. Cyfry zatem przezemnie podane są w tym wypadku zgodne z faktycznym stanem rzeczy.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#SMichejda">Zarzut, że w Krynicy Państwowy Związek Kas Chorych niema obecnie sanatorium, o tyle jest niesłuszny, że nie twierdziłem, jakoby w Krynicy istniał zakład, lecz stwierdziłem tylko, że na postawienie czy nabycie takiego zakładu, zdaje się, 3 miliony są projektowane. Wyraźnie zaznacza protokół stenograficzny. Nie wiem, jak dalece projekt ten dojrzał, ale podniosłem to dlatego, że uważam, iż obecnie inwestycje w tak wysokich kwotach wobec stanu Kas Chorych nie są wskazane. Podniósł p. Klemensiewicz według stenogramu, zarzut...</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Panie Senatorze, 5 minut już minęło.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#SMichejda">Zaraz kończę... że koszt remontu wyniósł 202,000 a więc mniej niż milion. Nie twierdziłem, że koszt remontu wynosił milion, tylko twierdziłem, że budowa gmachu kosztowała 1.200.000. Stwierdza p. senator Klemensiewicz jakobym fałszywie podał cyfrę kosztorysu na gmach w Toruniu 340.000, gdy kosztorys wynosi 711.000, Otóż stwierdzam, że pierwotny projekt, uchwalony przez Zarząd, kiedy jeszcze komisarza nie było, wynosił 340.000, a dopiero państwowy Związek Kas Chorych podniósł to do kwoty 711.000. Co do kosztów administracyjnych powiada p. senator Klemensiewicz, że wynoszą w Toruniu 11%. Tak, 11%, ale zwróciłem na to uwagę, że szereg pozycyj, które...</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Panie Senatorze, Pan dyskutuje, proszę P. Senatora o zakończenie swego oświadczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#SMichejda">Stwierdzam, że ten koszt jest o wiele wyższy. Kasa Chorych nie jest winna, jak stwierdził p. s. Klemensiewicz, ale Ministerstwo zalega szpitalowi za leczenie bezrobotnych. Otóż p. senator Klemensiewicz pod moim osobistym adresem powiedział...</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Panie Senatorze, proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#SMichejda">Ostatnie zdanie — że można wymagać od lekarza Kasy Chorych więcej ścisłości i znajomości warunków na terenie jego pracy. Stwierdzam, że nie jestem lekarzem Kasy Chorych, ale stwierdzam też z mojej strony, że muszę od p. senatora Klemensiewicza, jako od dyrektora Naczelnego Związku Kas Chorych, wymagać większej ścisłości i znajomości warunków na terenie jego pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 46.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>