text_structure.xml
445 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
969
970
971
972
973
974
975
976
977
978
979
980
981
982
983
984
985
986
987
988
989
990
991
992
993
994
995
996
997
998
999
1000
1001
1002
1003
1004
1005
1006
1007
1008
1009
1010
1011
1012
1013
1014
1015
1016
1017
1018
1019
1020
1021
1022
1023
1024
1025
1026
1027
1028
1029
1030
1031
1032
1033
1034
1035
1036
1037
1038
1039
1040
1041
1042
1043
1044
1045
1046
1047
1048
1049
1050
1051
1052
1053
1054
1055
1056
1057
1058
1059
1060
1061
1062
1063
1064
1065
1066
1067
1068
1069
1070
1071
1072
1073
1074
1075
1076
1077
1078
1079
1080
1081
1082
1083
1084
1085
1086
1087
1088
1089
1090
1091
1092
1093
1094
1095
1096
1097
1098
1099
1100
1101
1102
1103
1104
1105
1106
1107
1108
1109
1110
1111
1112
1113
1114
1115
1116
1117
1118
1119
1120
1121
1122
1123
1124
1125
1126
1127
1128
1129
1130
1131
1132
1133
1134
1135
1136
1137
1138
1139
1140
1141
1142
1143
1144
1145
1146
1147
1148
1149
1150
1151
1152
1153
1154
1155
1156
1157
1158
1159
1160
1161
1162
1163
1164
1165
1166
1167
1168
1169
1170
1171
1172
1173
1174
1175
1176
1177
1178
1179
1180
1181
1182
1183
1184
1185
1186
1187
1188
1189
1190
1191
1192
1193
1194
1195
1196
1197
1198
1199
1200
1201
1202
1203
1204
1205
1206
1207
1208
1209
1210
1211
1212
1213
1214
1215
1216
1217
1218
1219
1220
1221
1222
1223
1224
1225
1226
1227
1228
1229
1230
1231
1232
1233
1234
1235
1236
1237
1238
1239
1240
1241
1242
1243
1244
1245
1246
1247
1248
1249
1250
1251
1252
1253
1254
1255
1256
1257
1258
1259
1260
1261
1262
1263
1264
1265
1266
1267
1268
1269
1270
1271
1272
1273
1274
1275
1276
1277
1278
1279
1280
1281
1282
1283
1284
1285
1286
1287
1288
1289
1290
1291
1292
1293
1294
1295
1296
1297
1298
1299
1300
1301
1302
1303
1304
1305
1306
1307
1308
1309
1310
1311
1312
1313
1314
1315
1316
1317
1318
1319
1320
1321
1322
1323
1324
1325
1326
1327
1328
1329
1330
1331
1332
1333
1334
1335
1336
1337
1338
1339
1340
1341
1342
1343
1344
1345
1346
1347
1348
1349
1350
1351
1352
1353
1354
1355
1356
1357
1358
1359
1360
1361
1362
1363
1364
1365
1366
1367
1368
1369
1370
1371
1372
1373
1374
1375
1376
1377
1378
1379
1380
1381
1382
1383
1384
1385
1386
1387
1388
1389
1390
1391
1392
1393
1394
1395
1396
1397
1398
1399
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — Janusz Jędrzejewicz.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — ks. Bronisław Żongołłowicz i Kazimierz Pieracki, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych — Bronisław Nakoniecznikof - Klukowski i Władysław Korsak.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Otwieram posiedzenie. Protokół 34 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 35 posiedzenia leży w Biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarzy zapraszam pp. senatorów Hubicką i Wańkowicza. Listę mówców prowadzi s. Hubicka. Proszę pp. Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświaty i Kultury o projekcie ustawy o ustroju szkolnictwa (odbitki nr 148 i 155).</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Jako sprawozdawca głos ma s. Rydzewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#BronisławRydzewski">Wysoka Izbo! Prace nad ustawą, którą mam zaszczyt referować dzisiaj przez Wysokiem forum Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, zapoczątkowane zostały w r. 1926, kiedy premierem a równocześnie ministrem wyznań religijnych i oświecenia publicznego był prof. dr. Kazimierz Bartel.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#BronisławRydzewski">W posiedzeniach i debatach wyższych urzędników Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, powołanych do narad nad ustrojem szkolnym w Polsce, niemałą rolę odegrał dzisiejszy Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, p. Janusz Jędrzejewicz.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#BronisławRydzewski">Rozpoczęte prace kontynuowane były potem przez ministra d-ra Gustawa Dobruckiego, który powołał do tych spraw komisję, złożoną z fachowców w dziedzinie szkolnictwa. Wynikiem tych prac był projekt ustawy o ustroju szkolnictwa, podany do publicznej wiadomości przez ministra Dobruckiego w sierpniu 1927 r. Ogłoszenie tego projektu miało, jak czytamy w przedmowie ministra Dobruckiego, pobudzić najszerszą opinię do wypowiedzenia się w tej sprawie. Istotnie rozwinęła się poważna dyskusja. Między innemi wspomnę tutaj o licznych memoriałach rad wydziałowych szkół akademickich, jakie wpłynęły do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W ten sposób Ministerstwo znalazło się w posiadaniu cennych danych, oświetlających z rozmaitych punktów widzenia zagadnienie ustroju szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#BronisławRydzewski">Projekt ustawy o ustroju szkolnictwa, opublikowany przez ministra Dobruckiego, w bardzo wielu punktach miał charakter raczej deklaracji, niż sprecyzowanych artykułów ustawowych. Zawierając szereg słusznych poglądów, nie dawał właściwej organizacji szkolnictwa, raczej podawał wytyczne dla dróg, jakimi miałoby pójść ustawodawstwo szkolne Polski.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#BronisławRydzewski">Podstawą szkolnictwa według tego projektu miała być siedmioklasowa szkoła powszechna najwyższego stopnia organizacyjnego; ukończenie jej prowadzić miało do 5-klasowej szkoły średniej ogólno-kształcącej, jako szkoły przygotowawczej do studiów wyższych.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#BronisławRydzewski">Projekt ministra Dobruckiego co do ustawy o ustroju szkolnictwa nie został wniesiony do Izb ustawodawczych. A jednak szkolnictwo polskie domagało się ustawowego ujęcia. Na ziemiach odrodzonej Polski obowiązywały albo ustawy dawnych państw zaborczych, albo ustawy wprawdzie już w najnowszych czasach ogłoszone, nie obejmujące jednak całokształtu szkolnictwa, a odnoszące się do pewnych jego fragmentów.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#BronisławRydzewski">Zdając sobie sprawę z tego, że Polska musi posiadać własną ustawę, normującą stosunki w szkolnictwie całego kraju jednakowo, p. Minister Jędrzejewicz, obejmując Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego podjął przerwaną pracę nad ustrojem szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#BronisławRydzewski">Wynikiem tych prac jest wniesienie do parlamentu polskiego ustawy o ustroju szkolnictwa, uchwalonej już przez Sejm, ustawy, która dziś znalazła się na porządku obrad Izby Senatorskiej.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#BronisławRydzewski">Ustawa ta jest ustawą ramową. Nie decyduje ona ani o programach, ani o szczegółach nauczania, zakreśla jedynie szerokie ramy dla rozbudowy szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#BronisławRydzewski">Ustawa składa się ze wstępu i 4 rozdziałów któremi są: postanowienia ogólne, postanowienia szczegółowe, postanowienia przejściowe i postanowienia końcowe.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#BronisławRydzewski">Wstęp w krótkich słowach określa cel ustawy i ma charakter deklaracyjny. Mówi on: „Ustawa niniejsza wprowadza takie zasady ustroju szkolnictwa, które mają Państwu ułatwić organizację wychowania i kształcenia ogółu na świadomych swych obowiązków i twórczych obywateli Rzeczypospolitej; obywatelom tym zapewnić jak najwyższe wyrobienie religijne, moralne, umysłowe i fizyczne oraz jak najlepsze przygotowanie do życia, zdolniejszym zaś i dzielniejszym jednostkom ze wszelkich środowisk umożliwić osiągnięcie najwyższych szczebli naukowego i zawodowego wykształcenia”. Postanowienia ogólne omawiają artykuły 1, 2 i 3 ustawy.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#BronisławRydzewski">Art. 1 daje podział szkół: „1) Szkoły i zakłady naukowe i wychowawcze, utrzymywane wyłącznie przez Państwo, noszą nazwę szkół (zakładów) państwowych 2) Szkoły (zakłady), utrzymywane przez Państwo wspólnie z samorządem terytorialnym i gospodarczym na mocy osobnych ustaw noszą nazwę szkół (zakładów) publicznych. 3) Wszystkie inne szkoły (zakłady) noszą nazwę szkół (zakładów) prywatnych”. Art. 2 posiada znaczenie zasadnicze, ustala on mianowicie dwie kardynalne zasady ustroju szkolnictwa w Polsce. Pierwsza zasada stanowi, że „podstawę organizacyjną i programową ustroju szkolnictwa stanowi 7-letnia szkoła powszechna najwyżej zorganizowana”. Zatem punktem wyjścia całego szkolnictwa polskiego jest szkoła powszechna, dostępna wszystkim dzieciom.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#BronisławRydzewski">Dalej artykuł ten mówi: „Programy będą tak ułożone, aby umożliwiały młodzieży, odpowiednio uzdolnionej, przejście ze szkół jednych typów do drugich oraz ze szkół niższych stopni do wyższych”. W zdaniu tem widnieje druga zasada: ciągłość w kształceniu. Z niekłamaną radością trzeba powitać stworzenie dla młodzieży polskiej możliwości kształcenia się w rozmaitych kierunkach, oraz możliwości osiągania najwyższego wykształcenia na podstawie jedynej słusznej kwalifikacji, to jest uzdolnienia.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#BronisławRydzewski">Art. 3 daje Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego możność otwierania dla celów doświadczalnych szkół, opartych na odmiennych zasadach organizacyjnych niż zasady, określone przez niniejszą ustawę. Zatem ustrój szkolnictwa, ujęty w ramy omawianej ustawy, nie jest czemś całkowicie zamkniętem. Art. 3 otwiera drogę do ewolucji w miarę postępu życia. Zasługuje on jeszcze bardziej na podkreślenie, gdy się zważy, że oto w następnej ustawie, jaką dziś ma się zająć Wysoka Izba Senatorska, a mianowicie w ustawie o szkolnictwie prywatnem mamy artykuł, który mówi, że prywatne szkoły eksperymentalne otoczone zostaną specjalną opieką Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#BronisławRydzewski">Następują postanowienia szczegółowe. Obejmują one następujące działy:</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#BronisławRydzewski">1) przedszkola,</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#BronisławRydzewski">2) szkolnictwo powszechne,</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#BronisławRydzewski">3) dokształcanie,</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#BronisławRydzewski">4) szkolnictwo średnie ogólnokształcące,</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#BronisławRydzewski">5) szkolnictwo zawodowe,</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#BronisławRydzewski">6) kształcenie kandydatów na nauczycieli,</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#BronisławRydzewski">7) szkoły wyższe.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#BronisławRydzewski">Przedszkola. Art. 4 mówi, że dla dzieci w wieku od lat 3 do czasu rozpoczęcia obowiązku szkolnego organizowane będą przedszkola. Ma ten artykuł charakter bardzo ogólny. Nie precyzuje bliżej w jaki sposób i przez kogo przedszkola te będą organizowane. Ustala on w ustawie stan już istniejący i otwiera pole do szerszej działalności w kierunku zaopiekowania się młodszą dziatwą.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#BronisławRydzewski">Szkolnictwo powszechne objęte jest artykułami od 5 do 14. Art. 5 stwarza obowiązek powszechnego nauczania, wynikający z art. 94 i 118 Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#BronisławRydzewski">Art. 6 określa czas trwania obowiązku szkolnego na lat 7, równocześnie daje Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego prawo przedłużania go do lat 8, względnie skrócenia do lat 6.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#BronisławRydzewski">Obecnie mamy 8-letni obowiązek szkolny na Śląsku, niema więc żadnej racji obniżania go, a pozatem jest słuszną rzeczą, ażeby w niektórych środowiskach przemysłowych, zwłaszcza tam, gdzie istnieje trudność zorganizowania szkół średnich ogólno-kształcących, minister miał możność przedłużania obowiązku szkolnego do lat ośmiu.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#BronisławRydzewski">Uprawnienie ministra do skrócenia obowiązku szkolnego wywołane jest koniecznościami życia, to jest stanem faktycznym dzisiejszym, dalej trudnością uzyskiwania nowych etatów, a także trudnościami, wynikającemi ze stosunków komunikacyjnych w pewnych miejscowościach, gdzie ludność jest rzadko osiedlona i gdzie z tego powodu niemożliwą jest rzeczą zorganizowanie szkoły wyższej.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#BronisławRydzewski">Obowiązek szkoły rozpoczyna się z ukończeniem siedmiu lat. Mówi o tem art. 7. Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przysługuje jednak prawo opóźnienia lub przyśpieszenia rozpoczęcia obowiązku szkolnego o jeden rok na pewnych obszarach lub w pewnych miejscowościach, jak również odraczania go dla dzieci opóźnionych w rozwoju fizycznym lub umysłowym, lub dla tych, które mają utrudniony dostęp do szkoły.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#BronisławRydzewski">Art. 9 omawia w jaki sposób i gdzie wypełnia się obowiązek szkolny, a mianowicie: a) w publicznej szkole powszechnej, b) w innej szkole, c) w domu — przyczem ustawa zastrzega w tymże artykule Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego prawo kontroli nad spełnianiem obowiązku szkolnego poza publiczną szkołą powszechną oraz stosowania rygorów do uchylających się od jego spełnienia.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#BronisławRydzewski">Artykuły 11 i 12 określają cel, podstawowe rysy programowe i organizacyjne szkoły powszechnej.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#BronisławRydzewski">Zadaniem szkoły powszechnej jest dać dziecku podstawy wychowania i wykształcenia ogólnego tudzież przygotowanie społeczno-obywatelskie z uwzględnieniem życia gospodarczego, przyczem szkoła winna uwzględnić zagadnienia kulturalno-gospodarcze danego środowiska. To ostatnie zwłaszcza zasługuje na uwagę i to nie tylko ze względów pedagogicznych szkoła winna uwzględnić zagadnienia kulturalno-gospodarczych środowiska, zwłaszcza na wsi, usunie, należy mieć nadzieję, dzisiejszą ucieczkę elementów zdolniejszych ze wsi. Takim duchem owiana szkoła powszechna potrafi zakorzenić wśród młodzieży wiejskiej zamiłowanie i właściwe ocenianie swego rodzimego warsztatu pracy, przysparzając tem samem wsi lepszych kadr pracowników.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#BronisławRydzewski">W programie szkoły powszechnej ustawa rozróżnia 3 szczeble. Pierwszy obejmuje elementarny zakres ogólnego wykształcenia. Szczebel drugi jest rozszerzeniem i pogłębieniem pierwszego. Szczebel trzeci ma za zadanie przysposobienie młodzieży pod względem społecznym, obywatelskim i gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#BronisławRydzewski">Pod względem organizacyjnym ustawa rozróżnia trzy stopnie szkół powszechnych. Szkoła pierwszego stopnia realizuje I szczebel programowy wraz z najważniejszemi składnikami programowemi szczebla II i III. Szkoła powszechna drugiego stopnia realizuje I i II szczebel programowy wraz z najważniejszemi składnikami szczebla III. Wreszcie szkoła powszechna stopnia trzeciego realizuje wszystkie trzy szczeble programowe w pełnym zakresie, mianowicie 1 szczebel w ciągu 4 lat pierwszych. II szczebel w piątym i szóstym roku nauczania, III szczebel w siódmym roku, względnie tam, gdzie jest 8-letnia szkoła, w siódmym i ósmym roku.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#BronisławRydzewski">Art. 13 bardzo ogólnie omawia kształcenie dzieci anormalnych, które ma się odbywać albo w zakładach i szkołach powszechnych specjalnych lub też w specjalnych oddziałach szkół powszechnych.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#BronisławRydzewski">Wreszcie ostatni artykuł tego działu, art. 14, wyraża postulat takiej organizacji szkolnictwa powszechnego, ażeby obywatele mieli możność kształcenia dzieci w szkołach jak najwyższego stopnia, i poleca ministrowi ułożenie sieci szkolnej i jego realizację.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#BronisławRydzewski">Następuje dział III, to jest dokształcanie.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#BronisławRydzewski">Zagadnienie dalszego kształcenia po ukończeniu szkoły powszechnej jest ujęte w ten sposób w ustawie, że dla młodzieży do lat 18 dokształcanie jest obowiązkowe, a dla starszych nad 18 lat jest polecane.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#BronisławRydzewski">Zadanie dokształcania określa art. 15 w ten sposób: „Zadaniem dokształcania jest pogłębienie indywidualnego, społeczno-obywatelskiego wychowania i wykształcenia młodzieży w dostosowaniu do potrzeb życia gospodarczego i zawodów, w których młodzież pracuje. Dokształcanie odbywa się bądź w szkołach i na kursach dokształcających ogólnych, bądź w szkołach dokształcających zawodowych”.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#BronisławRydzewski">Art. 16 przewiduje możność zwolnienia od obowiązku dokształcania wtedy, jeśli niema w pobliżu odpowiedniej szkoły zawodowej czy ogólnej. Zwolnieniu ulegają również dzieci, które ukończyły jakąś inną, przynajmniej dwuletnią szkołę.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#BronisławRydzewski">Art. 18 przewiduje możność uzyskania wyższych uprawnień po zdaniu odpowiednich egzaminów.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#BronisławRydzewski">Następuje rozdział o szkolnictwie średniem ogólno-kształcącem. Art. 19 mówi: „Szkoła średnia ogólno-kształcąca ma za zadanie dać młodzieży podstawy pełnego rozwoju kulturalnego, przygotować ją do czynnego udziału w życiu zorganizowanego w ramach państwowych społeczeństwa, oraz przygotować ją do studiów w szkołach wyższych”. Art. 20, 21 i 22 mówią o organizacji szkoły średniej. Szkoła średnia jest szkołą 6-letnią i składa się z 4-letniego gimnazjum i 2-letniego liceum. Szkoła średnia ogólno-kształcąca może obejmować gimnazjum i liceum, albo też ograniczyć się do gimnazjum względnie do liceum.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#BronisławRydzewski">Gimnazjum pod względem programowym jest jednolite i obejmuje naukę języka łacińskiego, jednakże ustawa pozwala Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zakładać gimnazja bez nauki języka łacińskiego. Program gimnazjum opiera się na II szczeblu programowym szkoły średniej. Obok wykształcenia ogólnego program gimnazjum uwzględnia także potrzeby praktyczne, potrzeby życia. W przeciwieństwie do jednolitego gimnazjum z łaciną, licea pod względem programowym różniczkują się na wydziały. Program liceum opiera się na programie gimnazjum i daje teoretyczne przygotowanie do studiów w szkołach wyższych.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#BronisławRydzewski">Przechodzimy do szkolnictwa zawodowego. Rozdział poświęcony szkolnictwu zawodowemu, obok rozdziału, obejmującego kształcenie nauczycieli, zajmuje może najwięcej miejsca w ustawie. Jest to zupełnie zrozumiałe ze względu na znaczenie szkolnictwa zawodowego, a następnie z powodu zaniedbania dotychczasowego tej tak ważnej gałęzi nauczania.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#BronisławRydzewski">Art. 24 mówi: „Szkolnictwo zawodowe ma za zadanie przygotować wykwalifikowanych zawodowo pracowników dla życia gospodarczego przez teoretyczne i praktyczne kształcenie zawodowe z uwzględnieniem potrzebnego zakresu wykształcenia ogólnego oraz przez wychowanie społeczno-obywatelskie”. Szkolnictwo zawodowe obejmuje szkoły i kursy zawodowe. Szkoły zawodowe dzielą się na szkoły:</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#BronisławRydzewski">a) dokształcające,</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#BronisławRydzewski">b) typu zasadniczego,</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#BronisławRydzewski">c) przysposobienia zawodowego.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#BronisławRydzewski">Szkoły zawodowe dokształcające opierają się na I lub II szczeblu programowym szkoły powszechnej; są one zasadniczo 3-letnie, jednak zależnie od potrzeb pewnego zawodu minister może ten kurs skrócić lub przedłużyć o rok. Szkoły te dają młodzieży niezbędne wiadomości zawodowe teoretyczne oraz pogłębienie wykształcenia praktycznego, otrzymanego w warsztacie pracy zarobkowej. Absolwenci tych szkół, pracujący w rzemiośle, mają możność zgłoszenia się do egzaminu czeladniczego, w pewnych zaś zawodach możność wstępowania po praktyce do szkół mistrzów.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#BronisławRydzewski">Szkoły zawodowe typu zasadniczego dzielą się na: szkoły zawodowe stopnia niższego, szkoły zawodowe stopnia gimnazjalnego, szkoły zawodowe stopnia licealnego.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#BronisławRydzewski">Szkoły zawodowe stopnia niższego mają charakter wybitnie praktyczny. Program ich opiera się na I szczeblu programowym szkoły powszechnej i jest rozłożony zależnie od zawodu na 2 do 3 lat. Szkoły zawodowe, powiedziałbym średnie, dzielą się na średnie niższe t. zw. typu gimnazjalnego, obejmujące naukę od 2 do 4 lat, oraz średnie wyższe, typu licealnego, obejmujące naukę również od 2 lat do 4.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#BronisławRydzewski">Program szkoły zawodowej stopnia gimnazjalnego opiera się na 11 lub III szczeblu szkoły powszechnej, program szkoły zawodowej stopnia licealnego na gimnazjum ogólno-kształcącem.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#BronisławRydzewski">Odmienny typ stanowią szkoły mistrzów i szkoły nadzorców, które przeznaczone są dla wykwalifikowanych rzemieślników i pracowników przemysłowych lub technicznych i dają rozszerzenie wiedzy zawodowej. Przyjmowane będą do nich osoby, które złożyły egzamin czeladniczy lub posiadają przygotowanie, jakie Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego uzna za wystarczające, oraz ukończyły 3-letnią praktykę zawodową.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#BronisławRydzewski">Szkoły przysposobienia zawodowego roczne przeznaczone są dla absolwentów wszystkich szkół wszelkich stopni i dają elementy wiedzy zawodowej dla wprowadzenia w zawód.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#BronisławRydzewski">Podkreślić należy art. 34, który między innemi daje prawo Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego uzależnić przyjmowanie kandydatów do poszczególnych szkół od odbycia uprzedniej praktyki zawodowej; daje mu też możność uzależnienia wydania świadectwa ukończenia od odbycia praktyki zawodowej pozaszkolnej.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#BronisławRydzewski">Wreszcie, jak już wspomniałem, ustawa przewiduje kursy zawodowe, przeznaczone dla osób specjalizujących się w pewnych działach danego zawodu. Czas trwania tych kursów zależny jest od potrzeb danej specjalności.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#BronisławRydzewski">Rozdział VI mówi o kształceniu kandydatów na nauczycieli (art. 36–50). Rozpada się on na 4 podrozdziały które obejmują:</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#BronisławRydzewski">a) kształcenie wychowawczyń przedszkoli,</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#BronisławRydzewski">b) kształcenie nauczycieli szkół powszechnych,</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#BronisławRydzewski">c) kształcenie nauczycieli szkół średnich ogólno-kształcących, seminariów i liceów dla wychowawczyń przedszkoli, liceów pedagogicznych i pedagogjów,</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#BronisławRydzewski">d) kształcenie nauczycieli szkół zawodowych,</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#BronisławRydzewski">e) dalsze kształcenie nauczycieli czynnych.</u>
<u xml:id="u-3.61" who="#BronisławRydzewski">Jeżeli chodzi o kandydatki na wychowawczynie przedszkoli, to kształcenie ich odbywa się w czteroletnich seminariach dla wychowawczyń przedszkoli, których program opiera się na drugim szczeblu szkoły powszechnej, i w dwuletnich liceach dla wychowawczyń przedszkoli, których program opiera się na programie gimnazjum.</u>
<u xml:id="u-3.62" who="#BronisławRydzewski">W ten sposób ustawa przewiduje obok, powiedzmy, zwykłych wychowawczyń przedszkoli, także wychowawczynie o wyższem wykształceniu, które mogłyby objąć stanowiska kierownicze. Wykształcenie wychowawczyń przedszkoli obok wiadomości ogólnych przewiduje przygotowanie pedagogiczne wraz z praktyką pedagogiczną.</u>
<u xml:id="u-3.63" who="#BronisławRydzewski">Kształcenie nauczycieli szkół powszechnych odbywa się w trzyletnich liceach pedagogicznych i w dwuletnich pedagogiach.</u>
<u xml:id="u-3.64" who="#BronisławRydzewski">Program liceum pedagogicznego opiera się na programie gimnazjum, program pedagogium na programie liceum ogólno-kształcącego.</u>
<u xml:id="u-3.65" who="#BronisławRydzewski">Zarówno program liceum, jak i program pedagogjum, obejmują obok wykształcenia ogólnego, wykształcenie pedagogiczne wraz z praktyką pedagogiczną. Ta ostatnia odbywa się w szkołach powszechnych istniejących przy tych zakładach i w innych szkołach powszechnych. Ważny jest art. 43, który przewiduje internaty dla młodzieży zamiejscowej kształcącej się zarówno w liceach pedagogicznych jak i w pedagogiach. Ma to doniosłe znaczenie dla młodzieży wiejskiej, pragnącej poświęcić się zawodowi nauczycielskiemu.</u>
<u xml:id="u-3.66" who="#BronisławRydzewski">Kształcenie kandydatów na nauczycieli szkół średnich ogólno-kształcących. seminariów i liceów dla wychowawczyń przedszkoli, liceów pedagogicznych i pedagogjów obejmuje naprzód kształcenie w zakresie obranej dziedziny wiedzy, względnie umiejętności w szkołach wyższych lub, w razie braku odpowiednich szkół wyższych, w sposób określony prze ministra. Po ukończeniu wykształcenia ogólnego następuje kształcenie pedagogiczne na kursach pedagogicznych, co najmniej rocznych, które będą organizowane albo przy szkołach wyższych, albo oddzielnie. Przygotowanie społeczno - obywatelskie obowiązuje kandydatów na nauczycieli, odbywa się bądź na studium przy szkole wyższej, bądź na kursach pedagogicznych. Wreszcie do zakresu całkowitego wykształcenia dochodzi praktyka pedagogiczna, której czas trwania i organizację określi Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-3.67" who="#BronisławRydzewski">Przechodzę do rozdziału o kształceniu nauczycieli szkół zawodowych. Ustawa wyróżnia wśród nauczycieli przedmiotów zawodowych: nauczycieli przedmiotów zawodowych, nauczycieli prowadzących naukę praktyczną zawodu i instruktorów. Przygotowanie ich do pracy nauczycielskiej obejmuje: wykształcenie zawodowe i praktykę zawodową, przygotowanie społeczno - obywatelskie, wykształcenie pedagogiczne i praktykę pedagogiczną.</u>
<u xml:id="u-3.68" who="#BronisławRydzewski">Kształcenie zawodowe kandydatów na nauczycieli przedmiotów zawodowych odbywa się dla nauczycieli szkół dokształcających zawodowych i szkół zawodowych stopnia niższego w odpowiednich szkołach zawodowych stopnia licealnego.</u>
<u xml:id="u-3.69" who="#BronisławRydzewski">Kształcenie zawodowe kandydatów na nauczycieli dla szkół zawodowych stopnia gimnazjalnego i licealnego odbywa się w szkołach wyższych, a dla zawodów, dla których brak odpowiednich szkół stopnia licealnego lub szkół wyższych, w sposób, jaki określi Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w porozumieniu z innymi zainteresowanymi ministrami.</u>
<u xml:id="u-3.70" who="#BronisławRydzewski">Kształcenie zawodowe kandydatów na nauczycieli, prowadzących naukę praktyczną zawodu we wszystkich typach szkół zawodowych, odbywać się ma w zakładach, oznaczonych przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w porozumieniu z innymi zainteresowanymi ministrami.</u>
<u xml:id="u-3.71" who="#BronisławRydzewski">Kształcenie zawodowe kandydatów na instruktorów odbywa się w szkołach zawodowych stopnia gimnazjalnego oraz w szkołach mistrzów lub w szkołach nadzorców. Czas trwania i organizację praktyki zawodowej określi Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w porozumieniu z innymi ministrami.</u>
<u xml:id="u-3.72" who="#BronisławRydzewski">Przystępujemy do działu następnego w kształceniu kandydatów na nauczycieli i instruktorów, to znaczy do przygotowania społeczno — obywatelskiego. Odbywa się ono bądź na studium, przewidzianem ustawą niniejszą przy szkołach wyższych, bądź na kursach pedagogicznych. Wreszcie kształcenie pedagogiczne kandydatów na nauczycieli i instruktorów szkół zawodowych ma się odbywać na kursach pedagogicznych. Czas trwania i organizację praktyki pedagogicznej określi Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-3.73" who="#BronisławRydzewski">Kształcenie kandydatów na nauczycieli przedmiotów pomocniczych odbywa się podobnie jak kształcenie kandydatów na nauczycieli przedmiotów zawodowych.</u>
<u xml:id="u-3.74" who="#BronisławRydzewski">Przechodzimy do rozdziału o dalszem kształceniu nauczycieli czynnych. Określa to art. 50, który mówi, że dla dalszego kształcenia nauczycieli wszystkich typów będą utworzone odpowiednie zakłady i kursy, na których będą on: mogli uzupełniać i pogłębiać swoją wiedzę.</u>
<u xml:id="u-3.75" who="#BronisławRydzewski">Wreszcie rozdział VII, ostatni, obejmuje szkoły wyższe. Ustawa ustala podział szkół wyższych na akademickie i nieakademickie. Organizację szkół akademickich określa osobna ustawa ze zmianami wynikającemi z art. 52 i 53 niniejszej ustawy.</u>
<u xml:id="u-3.76" who="#BronisławRydzewski">Art. 52 mówi: „W szkołach wyższych studiować mogą w charakterze studentów zwyczajnych absolwenci liceów ogólno-kształcących, liceów dla wychowawczyń przedszkoli i liceów pedagogicznych oraz szkół zawodowych stopnia licealnego, którzy wykażą się świadectwem kwalifikującem do studiów w szkołach wyższych, jako też osoby, które uzyskały takież świadectwa na podstawie egzaminu.</u>
<u xml:id="u-3.77" who="#BronisławRydzewski">Nadto studiować mogą w charakterze studentów zwyczajnych osoby, które nic odpowiadają powyższym warunkom, a uzyskały zezwolenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na podstawie jednomyślnie przyjętego i przez radę wydziału umotywowanego wniosku.</u>
<u xml:id="u-3.78" who="#BronisławRydzewski">Rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego po zasięgnięciu opinii rad wydziałowych szkół akademickich wskażą, do jakich szkół wyższych i na jakie wydziały dają wstęp świadectwa, wymienione w ustępie pierwszym, oraz określą potrzebne egzaminy uzupełniające celem uzyskania wstępu do innych szkół wyższych, względnie na inne wydziały.</u>
<u xml:id="u-3.79" who="#BronisławRydzewski">O ile zajdzie potrzeba ściślejszego doboru kandydatów do szkół wyższych z pośród osób, posiadających warunki, wymienione w ustępie pierwszym, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego po zasięgnięciu opinii rad wydziałowych szkół akademickich określa sposób postępowania”. Art. 53 mówi: „Dla studentów szkól wyższych będzie zorganizowane studium w zakresie obrony technicznej Państwa i nauki obywatelstwa oraz sprawności fizycznej.</u>
<u xml:id="u-3.80" who="#BronisławRydzewski">Studium to będzie tworzone bądź przy szkołach wyższych, bądź oddzielnie na zasadach, jakie ustala rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Następują postanowienia przejściowe, art. 54, 55 i 56. Mówią one o czasie przeprowadzenia reorganizacji szkolnictwa, które ma nastąpić w ciągu lat sześciu, o sposobie likwidacji szkół obecnych, nie odpowiadających postanowieniom referowanej ustawy, oraz o zabezpieczeniu dokończenia nauk w szkołach młodzieży, która się dziś w tych szkołach znajduje.</u>
<u xml:id="u-3.81" who="#BronisławRydzewski">Przechodzę do postanowień końcowych. Art. 57 daje uprawnienia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego innym ministrom co do szkół podlegających ich kompetencji w porozumieniu z Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-3.82" who="#BronisławRydzewski">Art. 58 postanawia, że omawiana ustawa nie dotyczy szkół artystycznych, których ustrój określa rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, dalej szkół organizowanych dla celów wojskowych, bezpieczeństwa publicznego, straży granicznej, oraz szkół rolniczych, podlegających kompetencji Ministerstwa Rolnictwa, i szkolnictwa zawodowo-sanitarnego, podlegającego kompetencji Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-3.83" who="#BronisławRydzewski">Art. 59 wykonanie niniejszej ustawy powierza Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-3.84" who="#BronisławRydzewski">Art. 60 — ostatni — mówi, że ustawa wchodzi w życie z dniem 1 lipca 1932 r.; ustala on, że przepisy niniejszej ustawy, o ile dotyczą szkolnictwa ogólnokształcącego oraz zawodowego wszelkich typów i stopni, nie obowiązują na obszarze województwa śląskiego. Wreszcie zaznacza, że z chwilą wejścia w życie niniejszej ustawy i w miarę reorganizowania szkolnictwa według jej brzmienia, tracą równocześnie na podstawie rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego moc obowiązującą wszelkie sprzeczne z nią przepisy ustawowe. Między innemi tracą moc artykuły ustawy o szkołach akademickich, dotyczące kwalifikacyj upoważniających do wstępu do szkół akademickich.</u>
<u xml:id="u-3.85" who="#BronisławRydzewski">Oto tak, proszę Wysokiej Izby, wygląda w streszczeniu ustawa o ustroju szkolnictwa. Chciałbym tu podkreślić pewne ogólne rysy tej ustawy i jako takie wymienię następujące: Przy omawianiu zadań wszystkich szkół bardzo silnie podkreślona jest potrzeba uwzględnienia w kształceniu młodzieży pierwiastka obywatelsko-społecznego. Jest to prosta i jasna konsekwencja zasady, że szkoła nie tylko uczy, ale taksamo wychowuje obywateli. Następnie podkreślić również trzeba świetną wprost konstrukcję ustawy. Wychodzi ona z demokratycznego założenia, że wszystkie stery społeczne winny mieć dostęp do wykształcenia wszystkich stopni i wskutek tego ustrój całego szkolnictwa opiera się na szkole powszechnej, która albo jest zakończeniem ogólnego wykształcenia, albo stanowi podbudowę dla szkoły średniej ogólnokształcącej, względnie dla szkoły pedagogicznej, czy dla szkoły zawodowej.</u>
<u xml:id="u-3.86" who="#BronisławRydzewski">Z zadowoleniem również podkreślić trzeba zasadę jednolitości gimnazjum z obowiązującą w niem łaciną. Słusznem jest, że wykształcenie młodzieży gimnazjalnej opierać się będzie na kulturze klasycznej, która jest przecież podstawą całej zachodnio-europejskiej kultury. Nie wyklucza jednak ustawa możności zakładania szkół bez łaciny.</u>
<u xml:id="u-3.87" who="#BronisławRydzewski">Liceum ogólnokształcące dzieli się na wydziały. Wydziały te trzeba rozumieć w ten sposób, że nauczanie ogólnokształcące prowadzone będzie z podkreśleniem pewnych działów programu; będzie to z wielkim pożytkiem dla młodzieży, która wykazuje w pewnych kierunkach większe uzdolnienie, czy też zamiłowanie. Oczywiście nie należy sądzić, ażeby liceum miało być jakimś wstępnym kursem któregoś z wydziałów szkół akademickich.</u>
<u xml:id="u-3.88" who="#BronisławRydzewski">Ustawa o ustroju szkolnictwa, którą miałem zaszczyt zreferować, ujednostajnia całe prawodawstwo polskie na polu szkolnictwa i obejmuje wszystkie działy szkolnictwa. Uwzględnia ona zarówno dzisiejszy stan, jak i zakreśla szerokie drogi dla dalszego rozwoju i rozbudowy szkolnictwa polskiego. Głównym pniem w brzmieniu tej ustawy jest szkolnictwo ogólnokształcące. Rozpoczyna się ono od szkoły powszechnej, poprzez gimnazjum i liceum prowadzi do szkoły wyższej, jako najwyższego wykształcenia. Obok tego pnia głównego istnieją dwa pnie równoległe, t. zn. z jednej strony szkoły zawodowe, z drugiej szkoły pedagogiczne. Szkolnictwo zawodowe przytem jest tak ujęte w tej ustawie, że umożliwia młodzieży wystąpienie w odpowiednim czasie z rozmaitych szczebli wykształcenia ogólnego i skierowanie się do właściwych szkół zawodowych.</u>
<u xml:id="u-3.89" who="#BronisławRydzewski">Również i szkoły pedagogiczne są w ustawie tak pomyślane, że dają absolwentom wszystkich szkół ogólnokształcących możność przechodzenia do nich, od szkoły powszechnej poczynając, a kończąc na liceum ogólnokształcącem.</u>
<u xml:id="u-3.90" who="#BronisławRydzewski">Podkreślić należy w tej ustawie podniesienie poziomu kształcenia nauczycieli, przedewszystkiem nauczycieli szkół powszechnych. Jednym z głównych rysów tej ustawy jest selekcja młodzieży, którą się przeprowadza od początku kształcenia. Selekcja zrozumiana jest w sposób jedynie słuszny, to znaczy tak, że młodzież, która nie wykazuje uzdolnienia do wykształcenia ogólnego prowadzącego do szkół wyższych, a wykazuje zamiłowanie do pewnych zawodów, lub chce iść w kierunku pedagogicznym, otwartą ma ku temu drogę, dzięki szeroko pomyślanemu systemowi szkół zawodowych i pedagogicznych.</u>
<u xml:id="u-3.91" who="#BronisławRydzewski">Pewne obawy wywołał artykuł, który mówi o tem, że szkoły rolnicze są wyjęte właściwie z pod kompetencji Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, że one nie wchodzą w ten cały wielki plan szkolnictwa, jaki rysuje ustawa o ustroju szkolnictwa. Obawy te znalazły wyraz w następującej rezolucji sejmowej:</u>
<u xml:id="u-3.92" who="#BronisławRydzewski">„Sejm wzywa Rząd, by drogą uzgodnienia szkoły rolnicze i wszystkie inne, z wyjątkiem szkół podlegających Ministerstwu Spraw Wojskowych i Spraw Wewnętrznych poddał ingerencji Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.</u>
<u xml:id="u-3.93" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko.)</u>
<u xml:id="u-3.94" who="#BronisławRydzewski">Istotnie uważam, że nie jest rzeczą słuszną, aby wielki dział szkolnictwa, jaki tworzą szkoły rolnicze, został niejako odsunięty od całokształtu szkolnictwa, jakim się siłą rzeczy zajmuje Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-3.95" who="#BronisławRydzewski">W czasie debat senackiej Komisji Oświaty i Kultury część komisji, mianowicie przedstawiciele opozycji, wyrażali obawy i troski w związku z reorganizacją szkół powszechnych i średnich przewidzianą przez ustawę. Z tego powodu zgłoszono szereg poprawek do ustawy. Jednakże większość komisji, zwłaszcza po wyjaśnieniach, jakie dali przedstawiciele Rządu, obawy te uważała za nieuzasadnione i zdecydowała przyjąć ustawę w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-3.96" who="#BronisławRydzewski">Tu chciałbym podkreślić to jeszcze, że ustawa ta, aczkolwiek utrwala w wielu wypadkach stan obecny, to w rzeczywistości obliczona jest na długie lata; jest ustawą, która przewiduje szereg możliwości rozwojowych.</u>
<u xml:id="u-3.97" who="#BronisławRydzewski">W związku z tem niektóre ustępy ustawy wywołały żywą dyskusję zarówno w prasie jak i w komisjach obu Izb naszych, a także na plenum Sejmu. Chodzi tu o zbyt wysokie jakoby uprawnienia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w wykonywaniu tej ustawy. Myślę, że jednak nie jest to słuszne. Życie jest życiem, życie idzie, żyjemy w czasach, kiedy trudno przewidzieć, co przyniesie rok następny pod względem gospodarczym i dlatego ta pewna elastyczność ustawy jest dobrą, jest rzeczą właśnie słuszną. Dzięki temu ustawa otwiera Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego bardzo szerokie i wdzięczne pole do pracy.</u>
<u xml:id="u-3.98" who="#BronisławRydzewski">Jeszcze na jeden moment chciałbym zwrócić uwagę Wysokiej izby. Bynajmniej nie dlatego, żebym chciał wchodzić z kimś w polemikę, ale z tych względów, że wiele obaw zrodziły może te nieliczne zresztą artykuły, które dotyczą szkół wyższych. Wiele się mówi i pisze o tem, że szkoły wyższe przez wejście w życie tej ustawy otrzymają młodzież źle przygotowaną. Myślę, że jest to pogląd niesłuszny, jeżeli zwłaszcza weźmiemy pod uwagę stan dzisiejszy. Sito, przez które młodzież w przyszłości przejdzie podczas swoich studiów przed szkołą wyższą, jak również ograniczenia, które wspomniane artykuły przewidują, raczej właśnie usuną możliwość obniżenia poziomu umysłowego kandydatów do szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-3.99" who="#BronisławRydzewski">Wreszcie jest obawa zalania szkół akademickich przez młodzież, która skończy szkoły zawodowe. Przedewszystkiem trzeba stwierdzić, że wszystkie typy szkół zawodowych, które tu przedstawiłem, obejmują zakończone wykształcenie zawodowe, i wreszcie jako że ogromna większość absolwentów szkół zawodowych pójdzie w życie, a tylko jednostki najzdolniejsze mogą przejść do szkół wyższych. Mam wrażenie, że człowiek, który z tych lub innych powodów nie przeszedł przez szkołę ogólnokształcącą, a przeszedł szkołę zawodową, który posiadł fach, ale wykazuje zamiłowanie i zdolności do dalszego kształcenia się, nie tylko nie będzie ciężarem, ale przeciwnie będzie jednostką pożądaną w szkole akademickiej. To samo można powiedzieć, jeżeli chodzi o tę młodzież, która skończyła szkoły pedagogiczne.</u>
<u xml:id="u-3.100" who="#BronisławRydzewski">Komisja Oświaty i Kultury większością głosów uchwaliła projekt ustawy w brzmieniu sejmowem i zgłosiła cztery rezolucje treści następującej:</u>
<u xml:id="u-3.101" who="#BronisławRydzewski">I) Senat wzywa Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, by dobrze urządzone i prowadzone gimnazja ośmioletnich typów, dzisiaj obowiązujących, były reorganizowane w duchu niniejszej ustawy — stopniowo.</u>
<u xml:id="u-3.102" who="#BronisławRydzewski">II) Senat wzywa Ministra W. R. i O. P., by po ukończeniu okresu przejściowego, przewidzianego w niniejszej ustawie, wniósł do ciał ustawodawczych sprawozdanie z wykonania niniejszej ustawy.</u>
<u xml:id="u-3.103" who="#BronisławRydzewski">III) Senat wzywa Ministra W. R. i O. P., by, po zasiągnięciu opinii Szkół Akademickich, przedłożył projekt nowej ustawy o szkołach akademickich; projekt ten winien się oprzeć na podstawach, które stwarza niniejsza ustawa o ustroju szkolnym.</u>
<u xml:id="u-3.104" who="#BronisławRydzewski">IV) Senat wzywa Ministra W. R. i O. P., by powołał do życia w charakterze doradczym Radę Kultury Umysłowej dla spraw wychowania, oświaty, nauki i sztuki. Radzie tej Minister W. R. i O. P. będzie przedkładał do zaopiniowania projekty zasadniczych ustaw, a w miarę możności i projekty zasadniczych rozporządzeń.</u>
<u xml:id="u-3.105" who="#BronisławRydzewski">Wnoszę, Wysoka Izbo, o przyjęcie ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Sejm, oraz odczytanych przeze mnie rezolucyj.</u>
<u xml:id="u-3.106" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Roztworowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WojciechRostworowski">Wysoka Izbo! W ciężkiej sesji obecnej, na której obok budżetu musieliśmy uchwalić szereg ustaw, związanych najściślej z szalejącym kryzysem gospodarczym i stąd dla Państwa niezbędnych, ta, nad którą dzisiaj debatować będziemy, jest bodaj jedyną, której treść wybiega daleko poza ramy dnia dzisiejszego i której życie zdaje się być obliczone na szereg lat, a może nawet na szeregi pokoleń. I dlatego sądzę, że jej ustawy, specjalnie tej ustawy, moi Panowie, nie powinniśmy rozpatrywać w tej Wysokiej Izbie w atmosferze politycznego czy partyjnego rozdrażnienia. Stoimy przed zagadnieniem miary niecodziennej, podejdźmy więc doń z tym szacunkiem, który się każdemu twórczemu wysiłkowi i ogromowi pracy weń włożonej należy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#WojciechRostworowski">Nie jest mojem zadaniem omawiać szczegóły ustawy, ani zastanawiać się nad poszczególnemi jej artykułami. Uczynił to już w swoim jasnym i zwięzłym wywodzie sprawozdawczym p. sen. Rydzewski.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#WojciechRostworowski">Projekt jest Wysokiemu Senatowi dobrze znany. Był on już szeroko omawiany w komisjach obu Izb i na plenum Sejmu, gdzie nie brakło miarodajnych oświadczeń i najbardziej szczegółowych fachowych wyjaśnień p. Ministra i jego najbliższego współpracownika. Czytaliśmy w prasie zawodowej i codziennej najsprzeczniejsze na temat projektu komentarze i oceny. Mieliśmy publiczne memoriały niektórych instytucyj i zrzeszeń, a obok tego wszystkiego zaciemniający może samą treść i ducha ustawy, nieodłączny, jak zawsze, akompaniament ostrej na jej tle walki politycznej.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#WojciechRostworowski">Pragnę dzisiaj z tej Wysokiej Trybuny bez dygresyj polemicznych ująć syntetycznie projekt, który mamy przed sobą i w największym skrócie podkreślić te momenty, które wydają mi się w nim najbardziej zasadnicze i twórcze.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#WojciechRostworowski">Podstawę organizacyjną i programową ustroju szkolnego Rzeczypospolitej stanowić ma najwyżej zorganizowana szkoła powszechna. Ona jest tym kamieniem węgielnym, tą podbudową, na której opierać się ma wielki gmach wychowania narodowego. Trzeba więc tę podbudowę wzmocnić i rozwinąć, pogłębiając przygotowanie pedagogiczne i podnosząc poziom umysłowy szerokich rzesz nauczycielstwa szkół powszechnych.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#WojciechRostworowski">Pragnę stwierdzić, że z żadnej strony nie było wątpliwości co do tego, że projekt temu postulatowi czyni zadość, i to w bardzo poważnym stopniu.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#WojciechRostworowski">Jednolitość ustroju szkolnego, która jest nie tylko słusznym wymogiem demokratycznym, ale i postulatem o głębokiem znaczeniu wychowawczem, wymaga, by zniesione zostały t. zw. ślepe ulice, które uniemożliwiały dotychczas jednostkom o wybitnych nawet zdolnościach osiąganie wyższych szczebli naukowego i zawodowego przygotowania.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#WojciechRostworowski">Ustawa całkowicie ten postulat realizuje. Przeprowadza go konsekwentnie we wszystkich typach szkół, niszczy sztuczne bariery, żadnego ślepego zaułka nie pozostawia, wzmacnia natomiast moment wagi decydującej, tak pod względem społecznym, jak pod względem wychowawczym — moment selekcji.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#WojciechRostworowski">Mam wrażenie, moi Panowie, że opinia publiczna nie dosyć jest pod, tym względem uświadomiona. Słyszeliśmy przecież ubolewania, że szkoły akademickie wskutek tej ustawy zapełnią się po brzegi tłumem młodzieży jeszcze bardziej, niż dotychczas, do studiów wyższych nieprzygotowanej, że szkoły średnie ogólnokształcące otrzymają młodzież o poziomie zupełnie niewystarczającym; że będą skasowane wszelkie egzaminy i że przejście z jednego typu szkoły do drugiego odbywać się będzie czysto mechanicznie bez żadnych ze strony władzy szkolnej normujących przepisów.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#WojciechRostworowski">Trudno chyba o głębsze, o bardziej istotne nieporozumienie. Przecież podstawą nowego ustroju szkolnego, jej zasadniczem wychowawczem założeniem jest właśnie selekcja. Nie ślepe ulice, z których niema wyjścia, ale i nie automatyczny spacer ze szkoły jednego szczebla do drugiego.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#WojciechRostworowski">Warunkiem przejścia winno być w myśl ustawy uzdolnienie jednostki, a Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego określi już w drodze rozporządzeń przepisy szczegółowe w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#WojciechRostworowski">I ta selekcja, która jest niczem innem, jak „równaniem ku górze”, powtarzać się będzie częściej, niż to miało miejsce dotychczas. Takim bowiem momentem selekcji będzie nie tylko przejście do szkoły ogólnokształcącej, ale i przejście do liceum i wreszcie uzyskanie świadectwa kwalifikującego do studiów w szkole wyższej.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#WojciechRostworowski">Sposób przeprowadzania selekcji nie jest w ustawie określony. Jest to pozostawione rozporządzeniom Ministra. I słusznie. Jeśli bowiem ustawa ustrojowa obliczona jest na szereg lat, a mam głębokie przekonanie, że te obliczenia nas nie zawiodą, to nie byłoby wskazanem ustawowo określać, a więc petryfikować do pewnego stopnia warunki selekcji, które muszą być elastyczne, stosować się do uzyskanych doświadczeń i brać pod uwagę osiągnięty w danym momencie poziom odnośnych szkół.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#WojciechRostworowski">Ustawa ustrojowa ma obok zasady selekcji jedno daleko sięgające zamierzenie. Chce w społeczeństwie polskiem, które czeka ciężka walka o rozwój i niezależność ekonomiczną, zmienić nastawienie psychiczne. Chce wysiłek narodowy skierować w dużo silniejszym, niż dotychczas, stopniu na przygotowanie zawodowe. Chce, jak to już słusznie podkreśliła przewodnicząca Komisji Oświatowej Sejmu, p. Jaworska, zerwać z fabrykami mniej lub więcej wykolejonych półinteligentów, a dać przyszłym pokoleniom tęgich fachowców, ludzi twórczych na polu gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#WojciechRostworowski">I w tym celu, moi Panowie, ustawa wprowadza cały ten wielki rozdział o szkolnictwie zawodowem, którego nie deklasuje, ale równouprawnia ze szkolnictwem ogólnokształcącem, gdyż najzdolniejszym absolwentom liceów zawodowych otwiera nawet wstęp do szkół akademickich.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#WojciechRostworowski">Jest jeszcze jeden moment w tej ustawie, na który chciałbym zwrócić uwagę Wysokiej Izby. Jest nim dążenie do stworzenia na wszystkich stopniach nauki pewnej zakończonej w sobie całości. Tak jest w szkole powszechnej, gdzie siódmy rok nauki nie wiąże się już bezpośrednio z programem szkoły średniej, a ma być niejako zakończeniem wykształcenia w zakresie elementarnym. Tak jest w szkole średniej, gdzie 4 klasy tego nowego gimnazjum, odpowiadające obecnym 6 klasom, a więc przeznaczone w zasadzie dla młodzieży średnio uzdolnionej, mają również stanowić pod względem programowym pewną zakończoną całość.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#WojciechRostworowski">Jest w tem, mojem zdaniem, myśl wychowawczo słuszna. Tem słuszniejsza, że ogromna ilość młodzieży nie kończy więcej niż 6 klas dotychczasowych, wymaga więc ona i pewnych określonych uprawnień, by nie stać się wykolejoną, i pewnego zaokrąglenia programowego, by wynieść nie strzępy wiadomości, ale pewną zakończoną, choćby tylko w zakresie średnim, całość.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#WojciechRostworowski">Wysoka Izbo! Jeśli wątpliwości i krytyka, które napotkała ustawa o ustroju szkolnym w szerokiej opinii publicznej, dotyczyły głównie — niemal jedynie — reformy szkolnictwa średniego, co muszę uznać za zupełnie naturalne i zrozumiałe, to walka polityczna, która dokoła tej ustawy rozgorzała, płynęła niewątpliwie z innego źródła.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#WojciechRostworowski">Istotnym kamieniem obrazy jest tu art. 53, który dla studentów szkół wyższych zapowiada zorganizowanie studiów w zakresie obrony technicznej Państwa i nauki obywatelstwa.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#WojciechRostworowski">Tu w tym punkcie, moi Panowie, mamy przeciwko sobie zwartą opinię obu skrzydeł naszej opozycji. I dlatego uważam za niezbędne temu właśnie najostrzejszemu, bo politycznemu zagadnieniu poświęcić nieco więcej uwagi.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#WojciechRostworowski">Nikt chyba z Panów w tej Wysokiej Izbie nie zaprzeczy, że świat stoi u wrót głębokiego, moralnego przełomu. Łamią się dawne, latami ustabilizowane formy ustrojowe, kruszą się dotychczasowe podstawy gospodarcze i najtęższe umysły wszystkich narodów wytężają swe wysiłki dla wskazania dróg, któremi ma ludzkość kroczyć, by ocalić i zachować swój zagrożony dorobek historyczny i kulturalny.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#WojciechRostworowski">W tym „wielkim rozumów zamęcie”, który współczesność naszą cechuje, a który ogarnął świat, nasza młoda Rzeczpospolita stoi w bezpośredniem sąsiedztwie z państwem, w którym dokonany został największy rozmiarami i bodajże najkrwawszy i najbezwzględniejszy przewrót, jaki kiedykolwiek widziała historia. Byłoby błędem tego faktu nie doceniać. Byłoby błędem nie rozumieć, że tej doniosłości eksperyment musi mieć daleko sięgające reperkusje i w umysłach żłobić wpływy.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#WojciechRostworowski">Ten prąd, któremu ideowy wyraz dał Mussolini, i ten brutalny, barbarzyński ruch, któremu przewodzi Hitler, byłby, mojem zdaniem, nie do pomyślenia, gdyby na obszarze piątej części globu nie panowali spadkobiercy Lenina. Hitleryzm jest reakcją przeciwko komunizmowi, ale jest także jego naśladownictwem.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#WojciechRostworowski">Zarówno komunizm jak i hitleryzm stoją na stanowisku wszechwładzy państwa. Czy Polska, jeśli się ma ostać, jeśli ma ocalić te walory, które ją z kulturą zachodnią łączą, może patrzeć biernie i bezradnie na to, co u jej wschodnich i zachodnich granic wyrasta? Czy Państwo Polskie może w imię jakiegoś upartego liberalizmu, jakiegoś wygodnego laisser-faire wyrzec się we wszystkich dostępnych mu dziedzinach swego wpływu? Czy nie jest obowiązkiem rządu Rzeczypospolitej, by, nie wpadając w skrajności statolatrii, wzmacniać jednak armaturę państwową na wszystkich odcinkach, od ustrojowego począwszy, a na odcinku wychowania narodowego skończywszy?</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#WojciechRostworowski">Czy Panowie z opozycji istotnie sądzą, że nie jesteśmy w stanie ująć głębiej, rozwinąć szerzej, pojąć w płaszczyźnie naprawdę państwowej, a nie partyjnej wychowania obywatelskiego? Jeśli tak jest, jeśli Panowie w art. 53 tej ustawy widzą jedynie imprezę czy pułapkę partyjną, a nie realizację głęboko przez nas przemyślanej i dzięki temu głęboko zrozumianej potrzeby wychowawczej — to oczywiście wspólnego języka nie znajdziemy.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#WojciechRostworowski">Jesteśmy w pełni świadomi tych niebezpieczeństw i tych załamań, które wywołuje w młodem pokoleniu wiatr od wschodu. Ale nie zamykamy oczu i na te wpływy, które sączą się — może nieraz nieświadomie — ze spoganionych Niemiec Ludendorfa i Hitlera. Mieliśmy już niestety niedawno pewne pod tym względem ostrzeżenia. I to musiało zaostrzyć naszą czujność. Stąd do wychowania obywatelskiego młodych pokoleń większą obecnie, niż kiedykolwiek, przywiązujemy wagę. Rozumiemy również, że to, co daje art. 53 ustawy szkolnej, musi być realizowane z głębokiem poczuciem miary i wypływać z najczystszych ideowych założeń.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#WojciechRostworowski">Wysoka Izbo! Z tego, co już miałem zaszczyt powiedzieć z tej trybuny, jest chyba jasnem, że z temi zasadami ustroju szkolnictwa, które postawione zostały na czele ustawy, w jej wstępie deklaracyjnym, solidaryzujemy się w całej pełni. Skoro chcemy odgrodzić młode pokolenie, zarówno od niszczących wpływów bezbożnictwa wschodniego, jak i od wybujałości pogańskiego nacjonalizmu, nie możemy znaleźć innego oparcia, jak to, które daje nauka i moralność Chrystusowa. I dlatego zgodnie z większością sejmową i zgodnie z Rządem Rzeczypospolitej utrzymujemy i podkreślamy że podstawowem zadaniem szkoły winno być zapewnienie jak najwyższego wyrobienia religijnego i moralnego.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#WojciechRostworowski">Nie chciałbym — skoro już jestem na tej trybunie — pominąć milczeniem tych niepokojów, które w związku z ustawą ustrojową wyrażali w Sejmie i na posiedzeniach komisji Senatu przedstawiciele naszych mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#WojciechRostworowski">Z faktu, że ustawa nie wyodrębnia zagadnienia szkolnictwa mniejszościowego, wyciągali oni wniosek, że jest ona skierowana przeciwko nim. Nie potrzebuję dowodzić, że jeśli głosować będziemy za ustawą w przyjętem przez Sejm brzmieniu, to czynimy to między innemi dlatego, że nie stwarza ona dla nikogo żadnych przywilejów, a natomiast traktuje narówni wszystkich obywateli Państwa bez różnicy narodowości i wyznania. Za ustawą, będącą instrumentem wynaradawiania i ucisku, nie pozwoliłaby nam głosować ani ideologia, którą reprezentujemy, ani nasze sumienie obywatelskie.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Sołtyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#StefanSołtyk">Wysoki Senacie! Projekty ustaw „o ustroju szkolnictwa” i „o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych” mają tę niewątpliwą zasługę, że ukazanie się ich na forum Sejmu i Senatu wywołało ożywienie wśród organizacyj zainteresowanych i odpowiedzialnych za kierunek, jaki mamy w odrodzonej Ojczyźnie nadać wychowaniu pokoleń młodych. Przemówił Episkopat katolicki w dniu 16 lutego, przemówiły senaty niektórych wszechnic naszych, przemówili przedstawiciele zrzeszeń rodzicielskich w Polsce, nauczyciele, publicyści. Około zagadnienia związanego z wychowaniem pokoleń młodych wywiązała się ożywiona dyskusja. I nic dziwnego, bo jest to dziedzina, od której dobrego lub złego rozwiązania zależy przyszłość odrodzonej Ojczyzny, jej kultura i cywilizacja, jej znaczenie i powaga w świecie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#StefanSołtyk">Świat powojenny przeżywa głęboki kryzys nie tylko w dziedzinie gospodarczej, lecz i przedewszystkiem w dziedzinie moralnej. Wiek oświecenia i pozytywizmu rozbudził nadzieję, że wystarczy podnieść oświatę, rozwinąć naukę, a zapewni się ludzkości dobrobyt i szczęście doczesne. Wysiłek człowieka skierowany został przedewszystkiem ku rozwojowi kultury materialnej. I ta dziedzina święci dziś triumf niebywały. Lecz okazało się, że w świecie powojennym człowiek czuje się źle. Zapomniał człowiek o duszy swej i jej praźródle Bogu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#StefanSołtyk">Nastąpiło naruszenie równowagi pomiędzy istotą fizyczną i duchową człowieka. Dusza ludzka zaczyna upominać się o swoje prawa. Nie jest to przypadkiem, że, wszedłszy dziś do kościoła na rekolekcje akademickie młodzieży, zastajemy tysiące młodzieży tej, tysiące synów i córek naszych, kornie chylących czoła przed majestatem Przedwiecznego. I dlatego stawialiśmy i nadal podtrzymujemy poprawki, zapewniające należyte miejsce wychowaniu religijno-moralnemu.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#StefanSołtyk">Czuję się człowiek źle, powiedziałem. Nic też dziwnego, że na czoło zagadnień w świecie powojennym wysunęło się zagadnienie wychowania człowieka. Nic dziwnego, że najgłębsze umysły pedagogiczne z niespotykaną nigdy intensywnością zajęły się zagadnieniem: jakie metody wychowawcze stosować, czego uczyć i jak uczyć i jaki dać ideał człowiekowi, aby rozwinąć w nim wszystkie jego siły moralne, umysłowe i fizyczne. Jak wychować człowieka, który w skomplikowanych warunkach życia współczesnego byłby nie tylko zjadaczem dorobku kulturalnego i cywilizacyjnego innych, lecz i sam wniósł coś z siebie do ogólnej skarbnicy dorobku narodowego, do skarbnicy ludzkości?</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#StefanSołtyk">I Polska odrodzona już w zaraniu swej niepodległości zaczęła szukać dróg wyjścia. Zaczęto się zastanawiać nad zagadnieniem, jaki ideał dać Polsce odrodzonej i jakimi drogami dążyć do osiągnięcia ideału tego.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#StefanSołtyk">Bo jest prawdą niezbitą, że Polakowi trzeba dać ideał wielki, zagrzać go do osiągnięcia ideału tego, a zadziwi on świat blaskiem kultury polskiej. Trzeba tylko siać na bujnej glebie duszy polskiej, ukształtowanej tysiącletnią pracą, opartą o wiarę ojców i kulturę zachodnią.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#StefanSołtyk">„Zaprawdę powiadam wam — mówi Mickiewicz — nie wy macie się uczyć cywilizacji od cudzoziemców, ale macie uczyć ich prawdziwej cywilizacji chrześcijańskiej”.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#StefanSołtyk">Na wychowanie narodu wpływ wywierają rozmaite czynniki: kościół, państwo ze swojemi instytucjami państwowemi, samorządowemi, rodzina, szkoła i t. p. Poczesne miejsce wśród czynników tych, a częstokroć decydujące, zajmuje szkoła. Nic też dziwnego, że ustrój szkolny, organizacja szkoły, kierunek wychowawczy, zakres wiedzy udzielanej, stosunek państwa do organizacyj i do osób stających do tej pracy, nabierają szczególniejszego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#StefanSołtyk">Dziś mamy przed sobą dwa przedłożenia rządowe: „o ustroju szkolnym” i „o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych”. Ustawy te poruszają część tylko zagadnień związanych z wychowaniem narodu, pozostawiając najważniejsze sprawy woli każdorazowego ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego. I to jest największą cechą ujemną przedłożonych nam ustaw.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#StefanSołtyk">Dziedzina wychowania nie znosi wstrząsów. Szkoła winna być tą oazą w życiu narodu, która powinna jak najmniej doznawać w całości swej eksperymentów. Nie da się tutaj pod żadnym pozorem rzucać hasła: burząc — twórzmy. Już Hugo Kołłątaj pisze: „We wszystkich projektach jakiejkolwiek reformy mam sobie za prawidło, aby podnosząc nową budowę, dawnych nie obalać”.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#StefanSołtyk">Przedłożone nam ustawy burzą w wielu punktach istniejący ustrój szkolny, nie wypróbowawszy najprzód celowości i skuteczności innego, proponowanego nam. Nie zasięgnięto opinii zainteresowanych czynników. Nie jest argumentem oświadczenie przedstawiciela Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na komisji i oświadczenie referenta ustawy, że sprawa reformy ustroju szkolnego była niejednokrotnie omawiana na zjazdach nauczycielskich, w prasie, że zabierały w niej głos rozmaite czynniki i że wobec tego sprawa była przedyskutowana. Ale nie przedstawiono tych właśnie ustaw, które są jakoby ujęciem ustawowem całego materiału i mają być wyrazem dążeń społeczeństwa polskiego. Dopiero teraz, gdy ustawy te ukazały się nagle, przygotowane w ciszy gabinetu ministerialnego, spotkały się z ostremi zastrzeżeniami ze strony episkopatu polskiego, senatów uniwersytetów Jagiellońskiego i Jana Kazimierza, Zjednoczenia zrzeszeń rodzicielskich w Polsce, zrzeszeń nauczycielskich i t. d.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#StefanSołtyk">Takie właśnie ujęcie ustroju szkolnego wywołało stanowczy protest myślącego ogółu społeczeństwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#StefanSołtyk">Pan Wiceminister Pieracki oświadczył nam, że komisja, przygotowująca te ustawy, odbyła 70 posiedzeń i miała w gronie swem przedstawicieli rozmaitych kierunków politycznych. Radzibyśmy dowiedzieć się, kto miał reprezentować w komisji te ideały, które w dziedzinie wychowania narodu przyświecają obozowi, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać. W każdym razie stwierdzić muszę, że nikt tego mandatu od nas nie otrzymał.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#StefanSołtyk">Drugim zarzutem przeciwko przedłożeniom jest ich ramowość. Jest to szkielet, któremu ma nadać ciało i tchnąć weń ducha każdorazowy minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego. Już zauważyłem, że jest to dziedzina, która powinna przechodzić najmniej wstrząsów. Mówiono nam, że po 1926 r. zmieniają się tylko ludzie, lecz zasady, kierunek pozostaje ten sam.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#StefanSołtyk">A cóż widzimy w dziedzinie, szkolnej? Oto p. minister Dobrucki przeprowadza reformę, zdążającą do utożsamienia 5-ego, 6-ego i 7-ego roku nauczania w 7-klasowej szkole powszechnej odpowiednio z 1-szą, 2-gą i 3-cią kl. gimnazjum, dążąc tem samem do 5-letniego gimnazjum. Aliści przechodzi parę lat zaledwie, a już obecny p. Minister w uzasadnieniu do ustawy „o ustroju szkolnictwa” mówi: „Szkoła średnia ogólnokształcąca nie mogłaby jednak spełniać swych zadań programowych w okresie krótszym od lat 6. Dzisiejsze gimnazjum wyższe, jakkolwiek opiera się w zasadzie na siedmioletniej siedmioklasowej szkole powszechnej, nie może w ciągu lat 5 należycie rozwinąć swego programu i cierpi na jego przeładowanie; nie może również przeprowadzić takiego swego ustroju, któryby umożliwiał w należytym stopniu dokonywanie odpowiedniej selekcji uczniów”. A na jakiej, pytam, podstawie obecny p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może twierdzić że w 6-letniej szkole średniej wszystkie te zadania spełnione będą? Czy p. Minister doszedł do przekonania tego drogą próby, jedynie właściwą i wskazaną? Już na konferencji Rzeszy niemieckiej, poświęconej zmianie ustroju szkolnego, zalecono wprowadzić zmianę tytułem próby i w rezultacie obok nowej 6-letniej szkoły średniej mamy 9-letnie gimnazjum. Jeżeli powołuję się na ten przykład, to nie dlatego, żebym miał zalecać to, co jest obce, przeciwnie, jestem gorącym zwolennikiem naszych, polskich, z ducha polskiego poczętych i na polskiej glebie, wyrosłych reform szkolnych. Chciałem tylko podkreślić, że nawet w tem państwie, które miało swój nieprzerwany byt polityczny, do dziedziny reformy ustroju przystępuje się z nadzwyczajną ostrożnością.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#StefanSołtyk">Jeszcze jeden przykład. Obecny Marszałek Sejmu, p. Świtalski, gdy objął stanowisko Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oświadczył w okólniku, że nie może czekać dłużej ani jednej godzony, żeby dziecko przebywało w gimnazjum 6 godzin dziennie, choć tego naogół nie było. Wprowadzono 30 godzin lekcji tygodniowo, ale powiększono godzinę wykładową z 45 minut do 50. A rezultat? Dziecko w najlepszym razie zyskało na reformie tej 20 minut dziennie, ale za to poredukowano rozmaite przedmioty do minimum niedopuszczalnego, jak naprzykład na historię i geografię w klasie pierwszej przeznaczono jedną godzinę tygodniowo, a na zredukowane przedmioty jako nadobowiązkowe nakazano przychodzić dzieciom powtórnie do szkoły.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#StefanSołtyk">A rezultat? Przemęczenie dzieci, zamieszanie w szkole i przywrócenie przez obecnego Ministra Oświaty znowu 45-minutowych lekcyj. Oto, Wysoki Senacie, próbki dowolności. A przecież ustawy przedłożone dają zupełne pełnomocnictwa każdorazowemu ministrowi w dziedzinie organizacyjnej, programowej, metod nauczania i wreszcie nadawania szkołom kierunku wychowawczego. Z naszego punktu widzenia nie leży to ani w interesie szkoły, ani w interesie narodu, ani w interesie Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#StefanSołtyk">Przechodzę do ustroju szkoły powszechnej. Zgodnie z ustawą mają być trzy typy ustrojowe i trzy typy programowe. Ma być 1-szy, 2-gi i 3-ci stopień ustrojowy i 1-szy, 2-gi, 3-ci szczebel programowy, W szkole każdego stopnia dziecko ma przebywać lat 7. A więc dziecko, wstępując do szkoły 1-go stopnia, będzie uczęszczało do niej lat 7, wstępując do szkoły 2-go stopnia lat 7 i trzeciego lat 7. Ale nie każdy stopień ustrojowy szkoły uzbroi przyszłego obywatela Rzplitej w ten sam zakres wiedzy.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#StefanSołtyk">W szkole najwyższego stopnia organizacyjnego, a więc stopnia 3-go, dziecko przejdzie w pierwszych 4 latach pierwszy szczebel programowy, w następne dwa drugi szczebel programowy i wreszcie w roku 7- mym ostatni szczebel programowy, W szkole stopnia 2-go dziecko w lat 7 przejdzie tylko pierwszy i drugi szczebel programowy i trochę ze szczebla 3-go, w szkole zaś 1 stopnia dziecko w lat 7 przejdzie tylko pierwszy szczebel programowy i troszkę ze szczebla drugiego i trzeciego. A więc to dziecko polskie, które dostanie się do szkoły pierwszego stopnia, który to stopień będzie dominującym i prawie jedynym stopniem na wsi, dziecko polskie, ucząc się od 7 do 14 roku życia, przejdzie tylko pierwszy szczebel programowy i trochę ze szczebla 2-go i 3-go. Około 70% dzieci ludu wiejskiego, jak mówi statystyka, będzie miało tylko tę szkołę najniższego stopnia organizacyjnego.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#StefanSołtyk">Ponieważ zgodnie z przedstawionym sejmowi schematem przy przedłożeniu rządowem (druk nr 451) i odpowiedniemi artykułami ustawy, podstawą organizacyjną i programową szkolnictwa będzie 7-letnia szkoła powszechna najwyżej zorganizowana (3-go stopnia), jak głosi art. 2 ustawy, przeto to dziecko polskie, które ukończy szkołę stopnia I-go, dominującego na wsi, będzie miało conajmniej utrudniony, a według przekonania mego, uniemożliwiony, dostęp do gimnazjum. Jakim cudem pytam, dziecko, które ukończy szkołę stopnia pierwszego, mając przerobiony zasadniczo tylko pierwszy szczebel programowy i mając lat 14, dostanie się do gimnazjum, do którego dostać się można w 13 roku życia z przerobionym szczeblem drugim programowym? Fakt ten może nam zniekształcić duchowy typ Polaka.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#StefanSołtyk">Na Komisji Oświaty i Kultury, gdym zwrócił uwagę na to wielkie niebezpieczeństwo dla wsi polskiej, a powiem więcej, dla duchowego typu Polaka, p. Wiceminister Pieracki odpowiedział, że prawdopodobnie tego nie będzie. My chcemy nie prawdopodobieństw w dziedzinie oświaty, lecz pewności...</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(P. Minister Jędrzejewicz: To jakieś nieporozumienie.)</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#StefanSołtyk">...a tej pewności ustawa nam nie daje, lecz przeciwnie gruntuje w nas przekonanie, które pozwoliłem sobie wyrazić, że dziecko wsi polskiej będzie miało jeżeli nie uniemożliwiony, to bardzo utrudniony dostęp do gimnazjum.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#StefanSołtyk">Przechodzę do szkoły średniej ogólno-kształcącej 8-klasowej. Szkoła ta w całej Europie zachodniej była podstawą wytwarzania elity umysłowej i moralnej narodu. Z chwilą wejścia w życie przedłożonej nam ustawy trzeba będzie powiedzieć sobie, że szkoły średniej niema. Ustawa tnie ją na trzy części. Pierwszą i drugą klasę przenosi do szkoły powszechnej, tworzy gimnazjum 4-klasowe, a przy niem lub poza niem dwuletnie liceum, a wszystko to, jakoby w celu stworzenia ustroju, któryby nie utrudniał, jak mówią motywy do ustawy, odpowiednio uzdolnionym jednostkom z pośród ludu dostanie się do szkół średnich ogólno-kształcących.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#StefanSołtyk">Już wykazałem jak dzięki takiemu ustrojowi wyglądać będzie olbrzymia większość dzieci wsi polskiej, pragnących dostać się do gimnazjum.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#StefanSołtyk">Motyw, że wskutek takiej organizacji dziecko niezamożnych rodziców po ukończeniu szkoły 2-go stopnia przebywać będzie o 2 lata krócej w gimnazjum, niż do tej pory i że wskutek tego zaoszczędzi się ludności niezamożnej wydatków na kształcenie dziecka, nie wytrzymuje krytyki, boć szkoła ma zawsze możność zwolnić dziecko biednych rodziców od opłat, a Konstytucja Rzeczypospolitej w art. 119 zapewnia uczniom wyjątkowo zdolnym a niezamożnym stypendia na utrzymanie w zakładach średnich i wyższych. Nie są to przeto argumenty, przemawiające za obcięciem I-ej i 2-ej klasy gimnazjum.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#StefanSołtyk">Nie jest też przekonywającym argumentem twierdzenie, że dziś jest gorzej, gdyż dziecko po skończonej szkole powszechnej najwyższego stopnia organizacyjnego ma utrudniony dostęp do klasy 4-ej gimnazjum, bo zastaje klasę zapełnioną przez uczniów z niższych klas gimnazjum. Na to jest bardzo proste rozwiązanie — otwieranie, o ile to jest konieczne, oddziałów równoległych. Ale są argumenty bardzo poważne przeciwko obcinaniu 1-ej i 2-ej klasy gimnazjum.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#StefanSołtyk">Szkoła powszechna wobec powszechności swej ma wśród młodzieży elementy bardzo różnorodne co do poziomu umysłowego i na to narazie niema rady. Do 1-ej zaś klasy gimnazjum przyjmowane są dzieci na podstawie selekcji, polegającej na egzaminie, a częstokroć celem zbadania inteligencji dziecka na testach odpowiednich. Dziś, gdy dziecko zgłaszało się do gimnazjum, nie pytano go, z jakiej warstwy społecznej pochodzi, lecz pytano dziecko, co umie i czy posiada dostateczny zapas wiadomości i inteligencji, aby wejść do średniego zakładu naukowego i skutecznie w nim pracować. W szkole średniej dziecko dostawało się do warunków niewątpliwie lepszych, niż w szkole powszechnej. Dzieci dobrane na podstawie selekcji stanowiły pod względem umysłowym bardziej jednolitą zbiorowość, niż w szkole powszechnej, dostawały się do rąk nauczyciela o wyższem wykształceniu, dostawały się do szkoły o większym bez porównania zasobie pomocy naukowych, i co jest też ważnem, ilość dzieci w klasie szkoły średniej była ograniczona, mniejsza, niż to przypada na nauczyciela szkoły powszechnej. To były warunki, które niewątpliwie dawały możność wydobycia z dziecka więcej walorów umysłowych, moralnych i fizycznych, niż w szkole powszechnej.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#StefanSołtyk">Nie tą drogą iść należało i należy; nie spychać dziecka uzdolnionego do warunków gorszych, lecz przeciwnie, dążyć do stworzenia takich warunków dla szkoły powszechnej i tak ją zorganizować, aby ona dorównała warunkom szkoły średniej.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#StefanSołtyk">Byłem w niedzielę 6-go marca na pięknej akademii, urządzonej przez młodzież akademicką z racji 120-lecia urodzin Krasińskiego. Przypominają mi się tu słowa wieszcza z Psalmu Miłości: „Nic nie spychać nigdy w dół, lecz do coraz wyższych kół iść przez drugich podnoszenie”.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#StefanSołtyk">Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego, mający w gronie swem wybitnego znawcę historii wychowania, prof. Kota, o tej materii mówi: „Także i metoda nauczania jedynie dopuszczalna na poziomie szkoły powszechnej, nie obliczona na teoretyczne wyrobienie, uniemożliwi należyte wyzyskanie owych dwóch lat dla ogólnego rozwoju umysłowego. Szkoła powszechna, z której w najlepszym razie 10% młodzieży przechodzi na stopień średni, nigdy nie będzie mogła zrezygnować z przystosowania swych metod i programów, tempa i całej atmosfery do 90% swoich uczniów”. Dodajmy, że przepełnienie wszystkich klas szkoły powszechnej, z powodu łączenia z sąsiedniemi, będzie z konieczności dochodzić do rozmiarów, w których wogóle niepodobna należytą pieczołowitością otoczyć rozwoju umysłowego uczniów. Wreszcie, jeżeli pominiemy najlepiej postawione szkoły powszechne wielkich miast, to w przeciętnej szkole dobór i poziom nauczycielstwa (nie mówiąc już o mizerii pomocy naukowych), jest notorycznie znacznie niższy od nauczycielstwa szkoły średniej, kształconego w uniwersytecie. W przeważnej więc ilości szkół owe dwa lata nauki wypełni uczniowi gorszy niż dotąd nauczyciel i niższe kulturalnie i umysłowo otoczenie”.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#StefanSołtyk">Oto głos naszej najstarszej Alme Matris, zasłużonej strażniczki kultury i cywilizacji polskiej.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#StefanSołtyk">Właściwe gimnazjum ma być 4-letnie. Gimnazjum to ma dać wykształcenie ogólne dzieciom, wkraczającym do gimnazjum w 13-tym roku życia i oprócz tego ma uwzględnić praktyczne potrzeby życia. Jaki program ma być wtłoczony w ramy gimnazjum? O tem nic nie wiemy. Wiadomo tylko, że ma być ono jednolite i obejmować naukę języka łacińskiego, choć w tymże ustępie zaznaczone jest, że Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może tworzyć gimnazja bez nauki języka łacińskiego. Dziś, gdy nauka języka tego prowadzona jest przez lat 5, okazało się, że praca ta nie daje dostatecznego rezultatu, a cóż dopiero, gdy nauka ograniczona będzie do lat 4. Można wprawdzie powiedzieć, że dziecko po skończeniu gimnazjum może pójść do liceum na wydział, gdzie pogłębi łacinę, ale może też iść na wydział, gdzie łaciny nie będzie wcale. Budzi się przeto pytanie, po co dziecko na liche przerobienie przedmiotu straciło tak dużo drogocennego czasu. Żadnego przedmiotu w gimnazjum nie będzie można potraktować głębiej, wobec tego, że młodzież kończyć będzie gimnazjum w 16 roku życia. Nieobojętną jest rzeczą i to, że w gimnazjum 4-letniem nie będzie ani jednego przedmiotu, któryby dał nauczycielowi w specjalności jego pełny etat, i wobec tego będą tylko dwie ewentualności.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#StefanSołtyk">Albo wszyscy nauczyciele gimnazjum będą nauczycielami kontraktowymi, których będzie można w każdej chwili usunąć, gdy nie będą odpowiadać regime'owi, albo nauczyciele będą musieli dopełniać etat przedmiotami nie ze swej specjalności, staną się omnibusami i nauka będzie licha. I jedno i drugie wyjście jest niewskazane i szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#StefanSołtyk">Nie podzielam opinii p. Wiceministra Pierackiego, który na komisji twierdził, że tak będzie dobrze, bo nauczyciel nie będzie zasklepiał się w swej specjalności. Dziś rozwój nauki idzie tak wielkiemi krokami, że nauczyciel, który chce stać na poziomie współczesności, ma dość pracy, aby w specjalności swej nadążyć za postępem nauki.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#StefanSołtyk">Wreszcie liceum dwuletnie, tworzone albo przy gimnazjum, albo poza niem. Wedle projektu ustawy Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego określi, na jaki wydział uniwersytetu dawać będzie wstęp ukończenie pewnego wydziału liceum. A co, pytam, będzie z dzieckiem, które po ukończeniu liceum pójdzie na wydział wskazany w rozporządzeniu Pana Ministra i przekona się, że to nie jest dlań kierunek właściwy? Toć to jest zjawisko, które się dość często powtarza.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#StefanSołtyk">Oprócz zastrzeżeń przytoczonych mamy zastrzeżenia natury głębszej, natury pedagogicznej. Do tej pory szkoła średnia miała w murach swych dziecko naogół lat 8. To dawało możność poznania dziecka w rozmaitych fazach rozwoju jego, a poznawszy je, zgodnie z zasadami pedagogiki współczesnej, traktować dziecko indywidualnie, pokierować niem należycie, wydobyć z niego wszystkie jego zasoby moralne, umysłowe i fizyczne. W dobrych szkołach polskich, dzięki doborowi personelu nauczycielskiego i entuzjazmowi, jaki potrafiono rozniecić wśród nauczycielstwa, już od klasy 3-ciej rozpoczynały się kółka naukowe, kierowane przez nauczycieli, do których to kółek skierowywano odpowiednio młodzież, posiadającą wybitniejsze zdolności w pewnym kierunku. I tam, w kółku naukowem dziecko miało możność rozwinąć do najwyższego stopnia zdolności swe, aby później spożytkować je na studiach wyższych, lub w pracy po wyjściu z gimnazjum dla dobra narodu i Państwa Polskiego. Dziś nowa organizacja ustroju szkolnego niszczy zupełnie ten cenny dorobek dobrej szkoły polskiej.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#StefanSołtyk">I dlatego podtrzymujemy poprawki, aby 6 letnia nowa szkoła średnia miała charakter próby, z pozostawieniem gimnazjum 8-klasowego.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#StefanSołtyk">Gdyby przynajmniej szkole prywatnej pozostawiono swobodę w ustroju i organizacji! Niewątpliwie wtedy przynajmniej prywatna szkoła średnia byłaby ostoją dotychczasowego dorobku.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#StefanSołtyk">Niejednokrotnie w dyskusji budżetowej niektórzy panowie użalali się, że obecna szkoła średnia nie przygotowuje należycie młodzieży do studiów wyższych. To prawda! Zapytuję jednak panów tych: jakie Panowie macie dane po temu, że nowy ustrój szkolny wypełni te luki? Według tego, co powiedziałem, luki w przygotowaniu młodzieży do szkół wyższych po wprowadzeniu obecnej ustawy będą jeszcze większe. Niedomagania szkoły średniej leżą gdzieindziej. Leżą między innemi w programach szkół, w braku dobrej książki — podręcznika, w częstych, jak wykazałem zmianach w szkolnictwie i wreszcie w zdarzających się wypadkach, że ludzie, biorący się do apostolskiej pracy oświatowej, nie dorośli do wielkiego zadania, jakie wzięli na barki swe, a także bardzo często w ciężkich warunkach, w jakich dziecko polskie pracować musi, nie mając gdzie się uczyć, z czego się uczyć i co jeść, wreszcie w braku normalnych warunków pracy dla nauczyciela. Tu należy szukać przyczyn braków, jakie obserwujemy dziś w szkole średniej.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#StefanSołtyk">Przemawiając w Komisji Oświaty i Kultury, zwróciłem uwagę na szkolnictwo zawodowe pod jednym kątem widzenia. Szkolnictwo to, według przekonania mego, powinno w przeważnej części być wprowadzone i utrzymywane przez organizacje społeczne i osoby prywatne, bo tylko wtedy będzie ono dopasowane do potrzeb miejscowych i wolne będzie od szablonu. Państwo powinno mieć kontrolę nad szkolnictwem tem i subwencjonować je z rozmaitych dodatków do podatków, przeznaczonych właśnie na pomoc dla szkół zawodowych. W obecnym stanie rzeczy, okazuje się, że przeszło 80% szkół zawodowych, to szkoły prywatne. Wobec ustawy o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych, mam przekonanie, że niewiele będzie organizacyj i osób prywatnych, które będą chciały przejść przez ten niebywały ostracyzm, jaki przepisany jest w ustawie dla założycieli szkół, kierowników szkół tych i nauczycieli, i drżeć ciągle czy włożona praca, dobra wola i nakład finansowy nie będzie zniszczony jednem pociągnięciem pióra bez dania możności obrony. A przecież już dziś niema nawet i w obozie rządzącym takich optymistów, którzy twierdziliby, że Państwo nie będzie musiało długie jeszcze lata korzystać z pomocy społeczeństwa w dziedzinie szkolnictwa. Ustawa o szkołach prywatnych zmrozi zapał społeczeństwa. A szkoda, bo praca społeczeństwa i zasługi jego w dziedzinie tej są chlubne i wiekopomne.</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#StefanSołtyk">Co do kształcenia nauczycieli szkół powszechnych, to budzi w nas wątpliwość dwutorowość w dziedzinie tej, polegająca na tworzeniu liceów pedagogicznych i pedagogjów. Uważamy, że dobrzeby było, gdyby absolwenci liceum pedagogicznego mogli przechodzić na drugi kurs pedagogjum i otrzymywać w ten sposób uprawnienia związane z ukończeniem tego zakładu. Wątpliwości budzi w nas też zagadnienie, czy pedagogia cieszyć się będą należytą frekwencją. Boć przecież młodzieniec polski, gdy już przejdzie przez labirynt szkoły powszechnej i średniej, ukończy liceum, będzie miał do wyboru albo pójść na uniwersytet i po latach 4 otrzymać uprawnienia, dające mu prawo nauczania nie tylko w szkołach średnich, ale i w powszechnych i otrzymać zgodnie z ustawą uposażeniową 8-mą grupę, albo w razie zamiaru poświęcenia się pracy pedagogicznej pójść na pedagogium dwuletnie, a wtedy będzie mógł nauczać tylko w szkole powszechnej i otrzyma uposażenie 10-ej grupy z pewnym niewielkim dodatkiem. Aby dojść do grupy 8, od której zaczął rówieśnik, który poszedł na uniwersytet, musi młodzieniec, kończący pedagogjum, pracować w szkole powszechnej, zgodnie z ustawą, lat 15: 6 lat w grupie 10-ej i następne 9 lat w grupie 9-ej. Charakterystyczną jest rzeczą, że na pedagogjum w Warszawie, istniejącem już, na 123 jednostek jest 120 panien, a tylko 3 chłopców.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#StefanSołtyk">Ustawa o ustroju szkolnictwa nakreśla pozatem ramy dla dokształcania obywateli. I w tej dziedzinie Państwo, zwłaszcza w dzisiejszem ciężkiem położeniu, nie sprosta zadaniu bez wydatnej pomocy społeczeństwa, którego inicjatywa, jak powiedziałem już, będzie skrępowana.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#StefanSołtyk">Wreszcie ustawa zaczepia autonomię uniwersytetów, tę uznaną na całym świecie cywilizowanym źrenice wolności akademickiej. Nie jest powiedziane nigdzie, jakie kryteria brane będą pod uwagę przy selekcji młodzieży. Stawialiśmy do obu ustaw szereg poprawek, które miały na celu stępienie ostrza ustaw tych. Wszystkie poprawki zostały odrzucone.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#StefanSołtyk">Wysoki Senacie! W dyskusji budżetowej niektórzy Panowie siadali na wysokiego konia, porównywując przedłożone ustawy z ustawami Komisji Edukacji Narodowej. P. Wiceminister Pieracki słusznie sprowadził je do właściwej miary, bo powiedział w Komisji Oświaty i Kultury, że ustawy te regulują w dużej mierze istniejący stan rzeczy, a jak wynika z wywodów moich, pogarszają sprawę w bardzo wielu punktach. Jednocześnie niektórzy Panowie ze stronnictwa rządowego podkreślali, że ustawy te wniosą odżywczy powiew do szkoły polskiej. Należy zapytać, gdzie będzie źródło tego powiewu. Senat Wszechnicy Jagiellońskiej stawia to pytanie i mówi: Czemuż projekt co do szkoły średniej nie liczy się ze stanem w państwach sąsiednich, które obok prób z gimnazjami skróconemi zachowały 8 a nawet 9 klasowe gimnazjum (Prusy)? Dlaczego pod tym względem zmuszone ma być społeczeństwo raczej do solidaryzowania się z naszym wschodnim sąsiadem?</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#StefanSołtyk">Powiedziałem, że ustawy przedłożone nam są szkieletem, który przyoblec w ciało i tchnąć ducha ma każdorazowy minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego. Jakie będzie ciało i duch, nie wiemy. Wobec tego obowiązkiem naszym jest z tego wysokiego miejsca wypowiedzieć opinię, jaki duch ożywiać winien wychowanie pokoleń młodych, aby one w szkole polskiej rozwinąć mogły w całej pełni piękne pierwiastki, które właściwe są zbiorowej duszy polskiej i które, wniesione do ogólnej skarbnicy dorobku ludzkiego, zapewnią nam poczesne miejsce wśród cywilizowanych narodów świata. My te ambicje mamy.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#StefanSołtyk">Na Komisji Oświaty i Kultury p. wiceminister Pieracki oświadczył, że ramy te wypełni ofiarny nauczyciel. Niewątpliwie, nawet złą ustawę może poprawić nauczyciel polski, jeżeli tchnie w nią ducha polskiego. Trzeba tylko jednego warunku. Trzeba, aby nauczyciel polski poczuł się wolnym obywatelem, ograniczonym li tylko przez ustawy Rzeczypospolitej. Trzeba, aby ze szkolnictwa polskiego uleciał duch panujący obecnie, który sprawia, że nauczyciele nie mówią ze sobą. Nie trzeba wdzierać się do sumienia nauczyciela i narzucać mu chwilowych tendencyj. Trzeba, aby nauczyciel polski mógł w spokojnej pracy mieć na oku li tylko dobro narodu i Państwa a nie doraźne cele reżimu, jakikolwiekby on był. Wreszcie nie należy używać nauczyciela za narzędzie tego lub owego regime'u chwilowego. Tymczasem ustawa o ustroju szkolnictwa w art. 60 daje każdorazowemu ministrowi wyznań religijnych i oświecenia publicznego prawo zmieniać w drodze rozporządzeń istniejące ustawy szkolne, a więc i ustawę o stosunkach służbowych nauczycieli. Fakt ten stwarza dla całego nauczycielstwa stan ciągłej niepewności. W warunkach takich trudno będzie wykrzesać entuzjazm tak bardzo potrzebny w pracy nauczycielskiej. Warunki nowe sprawią, że wielkie charaktery, które dały Polsce orlęta, które wychowywały młodzież w idei poświęcenia dla narodu i Państwa Polskiego, wiernej dla nich służby oraz w poczuciu odpowiedzialności za losy narodu i Państwa, te wielkie, powiadam, charaktery, nie chcąc łamać się, będą wyrzucone poza nawias pracy swej, a ton szkole polskiej nadawać będą dwulicowe miernoty, które dopasują się do każdego regime'u.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#StefanSołtyk">Smutną i przykrą jest rzeczą słyszeć pewnego rodzaju wrzask około t. zw. wychowania państwowego, około zagadnienia, które me jest zagadnieniem nowem. Niedobrze jest zubożać naród i skracać jego dzieje. Wszystko to robi wrażenie, jakgdyby Polska stała się państwem dopiero w r. 1926. Zapomina się, że Państwo ma tysiącletnią wielką przeszłość swą i że za Państwo to ginęli najlepsi w narodzie i że zasięg obrońców Państwa, uosobiony w szlachcicu Kościuszce, w chłopie Bartoszu Głowackim i mieszczaninie Kilińskim, stale wzrastał co do ilości i jakości. A kiedy wytrącono nam buławę i miecz z ręki, powstali poeci i myśliciele i pochwycili w dłonie swe wytrącone nam przemocą berło i mówili ciągle narodowi polskiemu i światu całemu o nieprzedawnionych prawach narodu do bytu niepodległego Idea walki o Państwo żyła i znaczyła się krwią i męka najlepszych synów Narodu, a gdy przyszła wojna, to wszędzie tam, gdzie biło gorące serce polskie i gdzie tylko nadarzyła się możność, tam Polak chwytał za broń, aby wywalczyć narodowi byt niepodległy i Państwu Polskiemu niezawisłość. A gdy barbarzyński wschód już w zaraniu niepodległości naszej wyciągnął rękę po wolność naszą, młodzież wszystkich wyższych zakładów naukowych ruszyła na front, znacząc drogi walki o niezawisłość polityczną Państwa swą krwią serdeczną. Niema wszechnicy polskiej, niema męskiej średniej szkoły polskiej a częstokroć i powszechnej, gdzieby na tablicach pamiątkowych nie były wyryte złotemi zgłoskami imiona tych, którzy swe życie złożyli w obronie Państwa. W roku 1920 stanęło ramię przy ramieniu dziecko inteligenta, rzemieślnika, chłopa i robotnika, spełniło swe posłannictwo dziejowe, osłoniło młodą piersią swą stolicę Polski, Państwo Polskie, a z niem całą cywilizację europejską przed barbarzyńskim wschodem. Czy tego nie dosyć, aby dać świadectwo prawdzie, że młodzież polska piastowała i piastuje w duszy swej ideały wielkie narodu i Państwa Polskiego? To tylko trzeba powiedzieć, że młodzieży polskiej przyświecają zawsze hasła wielkie, a nie cele doraźne dnia dzisiejszego. Młodzież polska, wychowana przez naród, przez nauczyciela polskiego, zdała swój egzamin państwowy. Nie trzeba przeto robić ze sprawy wychowania państwowego jakiegoś hasła nowego, bo hasło to jest stare, jak starą jest Polska. Trzeba tylko włożyć weń treść odpowiadającą wielkiej przeszłości polskiej głębokim pokładom duszy zbiorowej narodu i wielkim tradycjom naszym, a nie naginać hasła tego do chwilowych i przemijających potrzeb dnia dzisiejszego, do potrzeb tego lub innego regime'u, stawiając kult jednostki, jako istotę wychowania państwowego.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#StefanSołtyk">Wysoki Senacie! Cokolwiekby się myślało o poziomie kultury polskiej, to jednak poniżej przeciętnego poziomu leży koncepcja polityczna przeciwstawiania państwa narodowi. Jest to niefortunny wysiłek przeciw prądowi dziejów, które potrochu doprowadziły naturę Polaka do dobrowolnej gotowości służenia Państwu. Godzenie w ideał dobrowolności w mniemaniu, że się łamie samowolność to wielka pomyłka. Bez oparcia w narodzie nikła jest potęga państwa. Wiemy przecież, że nie ostało się ono gdy w XVIII wieku nieskonsolidowany jeszcze naród stanowy nie mógł przyjść Państwu z pomocą. Z tego doświadczenia naród wyniósł naukę, że trzeba się rządzić w ten sposób, aby broń Boże nie dać się rozdzielać, nie dać się odsuwać od Państwa, lecz wychowywać się w duchu konsolidacji i dobrowolności świadczeń publicznych. O cóż walczył teraz naród i krew przelewał, jeśli nie o to, by Państwo odbudować? O cóż nam chodzi teraz gdy walczymy o charakter ustaw szkolnych, jeśli nie o to żeby Polska była silna i zdolna do rozwoju?</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#StefanSołtyk">Że można u nas takie antytezy sposobem wschodnim wytwarzać, to dowód, że mamy maruderów, którzy w pochodzie dziejowym narodu odstają od czoła pochodu o jakie dwa stulecia, i właśnie dlatego bardzo nam zależy na dobrym systemie wychowania, aby ono te luki w młodem społeczeństwie czem prędzej wyrównało, abyśmy nie musieli odwracać kierunku dziejów, albo zatrzymywać ich na długo w pochodzie.</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#StefanSołtyk">Hasła wychowania państwowego w tem znaczeniu, jakie im nadaje obecny kurs urzędowy, wywołują przykry konflikt, o którym ciągle słyszymy, że wynika z nieporozumień, ale przecież trzeba nareszcie zrozumieć, na czem to nieporozumienie polega. Hasła te są w Polsce przestarzałe i wsteczne. Na czem polegała postępowość systemu wychowania Komisji Edukacyjnej? Na zrozumieniu, że między techniką szkolną a podłożem psychicznem wychowania narodowego musi istnieć bezpośredni związek. Dyskusja nasza w parlamencie takie robi wrażenie, jakbyśmy nie widzieli różnicy, jaka zachodzi między wartością wychowania przez matkę i wychowania przez jakąś bonę.</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#StefanSołtyk">W Polsce ta różnica już była przez wychowawców przemyślana. Rozumiano, że przy tej samej technice zewnętrznej nauczania, zabiegi matki, przepojone pierwiastkami duszy, wiary i tradycji, mają wartość większą. Szkoła ściśle zespolona z otoczeniem społecznem lepiej wychowa, niż szkoła wprawiana w ruch przepisami i szablonami. Technika wychowawcza może być nawet bardziej pierwotna, nie tak wyszukana, jak ta, którą dzisiaj standaryzują najnowsze pomysły, ale wyda, ona lepsze rezultaty niż rutyna urzędowa, jeżeli tamtą skromną technikę ożywia bezpośredni prąd życia. W systemie Komisji Edukacyjnej nie tyle wartościowe były plany, przepisy i wogóle administracja, ile właśnie to szczęśliwe połączenie techniki z życiem.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#StefanSołtyk">Nauka o narodzie postąpiła w socjologii i nie da się dzisiaj wziąć za nawias. Myśl dzisiejsza o zjawiskach życia społecznego stoi na tym gruncie, że jedyną wśród nich rzeczywistością konkretną jest naród, a wszystko inne jest pochodne. Państwo jest instrumentem narodu przez naród wytworzonym. Naród, jak wiemy z doświadczenia, może istnieć bez państwa, ale państwo bez narodu istnieć nie może. Czemże jest armia, będąca symbolem siły państwowej, jak nie emanacją krwi i ducha narodu? Cóż warta byłaby, gdyby jej nie ożywiał duch narodu posyłającego swoich synów na służbę ofiarną?</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#StefanSołtyk">Państwo, oceniające doniosłość wychowania, przychodzi narodowi z pomocą, biorąc na siebie administrację szkolną, mechanikę, ale duszę temu wychowaniu daje naród, ten sam naród, który daje duszę państwu. Wychowanie jest i musi być narodowe i zawsze się nazywało „narodowem”. Była Komisja Edukacji „Narodowej”. Nie tylko dlatego, że pochodzi z rodzicielskiej troski narodu, ale i dlatego, że skierowane jest do wychowania całego narodu. Naród, nie wychowujący swojej młodzieży, sam dziczeje. Na tem polega proces rozwojowy społeczeństwa, że cały ogół stale się wychowuje. Discendo discimus. Znakomici teoretycy wychowania doszli do wniosku że każdy system wychowania jest celowy i skuteczny, gdy osiąga maximum zjednoczenia techniki z podłożem psychicznem. Osiąga zaś to przez rozwój samowiedzy narodowej w drodze czynnego udziału społeczeństwa w pracy wychowawczej i przez podnoszenie techniki wychowawczej.</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#StefanSołtyk">Etatystyczne zamachy na wychowanie nie czynią zadość żadnemu z warunków, udaremniają inicjatywę społeczną i czynią technikę bezskuteczną. Państwo, któremu zależy na rozwoju samowiedzy narodowej, za pierwszy warunek systemu kładzie jak najszerszy dostęp inicjatywy prywatnej, a pod względem prawnym takie formy pracy, aby każdy miał możność dążenia z pomocą. Szkoła ogólnokształcąca tem jest lepsza, im ściślejszy ma związek z życiem. Zwłaszcza u nas, gdzie liczyć się trzeba z naturą umysłu polskiego. Umysł ten nie jest, jak niemiecki, teoretyczny i abstrakcyjny, lecz przesiąknięty jest motywami emocjonalnemi i poczuciem rzeczywistości, które wiąże go z życiem.</u>
<u xml:id="u-7.55" who="#StefanSołtyk">Wysoki Senacie! To, co powiedziałem, określa stanowisko moje i myślącej tak, jak ja części społeczeństwa polskiego, wobec górującego nad wszystkiemi projektami ustaw szkolnych hasła t. zw. wychowania państwowego, pełnego nieufności do szkolnictwa prywatnego, a ta nieufność wyraża się w ustawie o szkolnictwie prywatnem. Etatystyczne mechanizowanie aparatu szkolnego obraża poczucie wychowawcy polskiego na punkcie prawa powszechności obywatelskiej w wychowaniu. Aparat państwowy czuje się widać mocny w miastach i na nich swój ustrój opiera. Tymczasem Polska w znacznym stopniu ludowa i wiejska ma w swoim zmyśle ustrojowym silne poczucie ziemi i ludu, jako swej gleby. Projektowany ustrój upośledza wioskę z małą szkółką. Gdyby soki żywotne do organizmu cywilizacji polskiej miały dopływać przeważnie z miast pół na pół polskich, to w długim czasie Polska przeobraziłaby strukturalnie swój typ.</u>
<u xml:id="u-7.56" who="#StefanSołtyk">Jednem z największych zagadnień, jakie stają przed polską samowiedzą, jest kwestia naszego charakteru narodowego. Czem jesteśmy, gdzie siebie szukać mamy? Przecież budować można tylko z tego, co się ma w sobie. Moment statyczny naszej budowy duchowej jest w duszy ludu wiejskiego. Jeżeli chodzi o charakter polski, o jego normalność, trwałość i bogactwo, wzorów szukać musimy u ludu wiejskiego. Na dopływie tych pierwiastków, któreby odżywiły zwietrzałość pokładów górnych, bardzo Polsce zależy. Od XVIII wieku marzyliśmy o należytem ustosunkowaniu naszej cywilizacji do ludu. Obecne tendencje tworzenia nowej jakiejś cywilizacji przeciwne są nowożytnej idei odrodzenia polskiego. Są to tendencje niezdrowe, godzące w rodzimość cywilizacji polskiej. Tutaj widać, jak cofnęła się wstecz myśl polska za naszych czasów. Mieszczanin Staszic dobrze wiedział, że lud jest „fundamentem (kapitałem), w którym Rzeczpospolita znajduje swoją powagę, obronę i trwałość”. Cofnęliśmy się nawet jako demokraci w stosunku do założeń szkoły jednolitej, bo gdy w tej idei od czasów rewolucji francuskiej tkwiła myśl zniesienia przedziałów stanowych, to my odgraniczamy się od stanu najpotężniejszego.</u>
<u xml:id="u-7.57" who="#StefanSołtyk">Wysoki Senacie! Wielki czas powiedzieć sobie przy tej okazji, że ostatecznym obiektem wychowania publicznego jest nie oderwana jednostka, lecz całe społeczeństwo, że ani jednostka ani naród nie są czemś w pustce, lecz mają swoje przyrodzone orbity. Naród w sprawie wychowania ma dwa momenty refleksyjne: 1) jest młody, a współzawodniczyć musi z cywilizacjami starszemi, dopędzić musi czas stracony, 2) położony jest geograficznie w tak niekorzystnych warunkach granic, że łatwo go zdusić, jeśli nie da odporu moralnego. Stąd wniosek, że powoływać trzeba do pracy wszystkich, nikogo nie odsuwać od niej i powtóre cały nacisk położyć na konsolidację wewnętrzną narodu. Tutaj ześrodkowywać się winny wszystkie ambicje Państwa, aby Polska była jedną twierdzą duchową, niepodatną do rozkładu. Polska istnieć będzie tylko wtedy, jeżeli każdy obywatel będzie dobrowolną siłą czynną, twórczą i obronną.</u>
<u xml:id="u-7.58" who="#StefanSołtyk">To jest zasadniczy artykuł konstytucji duchowej Polaka. Dlatego taką wagę przywiązywano w Polsce do systemu wychowania, dlatego wybitni wychowawcy polscy stawali się mężami stanu, a mężowie stanu — wychowawcami. To było tajemnicą zjawiska, że myśl filozoficzna w Polsce brała zawsze kierunek wychowawczy, upatrując najwyższy stopień prawdy i piękna w ideale obywatela jako twórcy narodu.</u>
<u xml:id="u-7.59" who="#StefanSołtyk">To też jest przyczyną, że my, dzisiejsi spadkobiercy polskich ideałów wychowawczych, z nieufnością patrzymy na tendencje sprzeczne z tą tradycją i że odmawiamy poparcia projektowanym ustawom szkolnym, w których widzimy tendencje do nagięcia wychowania pokolenia młodego do przemijającego regime'u i które są właściwie ustawami o pełnomocnictwach dla p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Kopciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#StefanKopciński">Wysoka Izbo! Ustawodawstwo polskie w dziedzinie szkolnictwa jest bardzo ubogie. Rządy dotąd nie występowały z inicjatywą ustawodawczą, również i sejmy nasze, zajęte innemi sprawami, nie kładły dość energicznego, dość skutecznego nacisku na to, aby unormować przez ustawy życie szkolne. Przy dyskusjach budżetowych jednak zawsze odzywały się głosy krytyki względem wszystkich rządów, jakie były, krytyki, że życie szkolne w ustawodawstwie nie znajduje żadnego wyrazu. Zatem przykład Rządu, który daje nam nową ustawę, ustawę o uregulowaniu tak ważnej dziedziny, jaką jest ustrój szkolnictwa, powinniśmy powitać z wielkiem uznaniem. Jednak mamy duże wątpliwości, czy akurat ustawa o ustroju szkolnym w tym momencie powinna się była zjawić, czy ona w tym momencie jest rzeczą najważniejszą.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#StefanKopciński">Proszę szanownych Pań i Panów! Chcę tę ustawę zanalizować. Tu mówiono, że opiera się ona na szkole powszechnej, więc przedewszystkiem musi nas interesować zagadnienie powszechności nauczania. Jeśli ta rzecz nie będzie zrealizowana, jeśli ta rzecz się załamie, to oczywiście i z realizacji ustawy nic nie będzie. A pod tym względem, jak to już niejednokrotnie mówiłem, ale jest to rzecz tak ważna, że jeszcze raz powtórzę — pod tym względem nie widzimy żadnych wyraźnych kroków, aby zabezpieczyć szkolnictwo powszechne od załamania się, aby zabezpieczyć Polskę od bezszkolnych dzieci. Nie będę przytaczał cyfr, ale zwrócę uwagę, że władze ministerialnie na przyszłość patrzą optymistycznie, W tym roku, powiadają, jest 306.000 dzieci poza szkołą, teraz podają niektórzy już mniejszą liczbę, ale w przyszłym roku będzie także 306.000.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#StefanKopciński">Proszę Panów! Ten optymizm jednak trochę musi każdego z nas dziwić. Bo przecież nie kto inny, jak referenci obozu rządzącego w poprzednim Sejmie referowali nam o szalonych potrzebach szkolnictwa, o potrzebie budynków i etatów szkolnych, wyliczali nam cyfry potrzebne i dawali nam pewne projekty dla zrealizowania tych rzeczy. Wiemy, że nic z tego nie ziściło się, że do tego nie przystąpiono. Skąd naraz stał się cud, że wszystko to, o czem mówiono, okazuje się jakby zupełnie niepotrzebnem, jakby w Polsce pod tym względem było już wszystko jak najlepiej. Nawet, jeżeli stoi przed nami zagadnienie umieszczenia około 2 milionów dzieci, które nam przybędą do 1940 r., wszystko jest jak najlepiej! Projektów budownictwa nie widzimy. Etaty są zmniejszone — Panowie wiedzą, że o 4.500 etaty te w budżecie na rok przyszły zostały zmniejszone. Optymizm sięga tak daleko, że nawet jeżeli są czy to projekty, czy nawoływania jakieś, żeby o tem pomyśleć, przechodzi się nad niemi do porządku dziennego. Może być, że te projekty są w tym czy innym punkcie wadliwe, ale mnie się zdaje, że zupełne machnięcie ręką nad tą przyszłością jest rzeczą bardzo lekkomyślną. Ja na te rzeczy patrzę bardzo nie optymistycznie, nie dlatego, żebym nie był optymistą. Psychicznie jestem tak zbudowany, że jestem optymistą. Ale nie mogę w żaden sposób uwierzyć, żeby to wszystko załatwiało się dobrze, zwłaszcza, że z innej strony słyszymy — mówił to p. prof. Marchlewski, że są teraz szkoły mające jednego nauczyciela na 117 dzieci; że te braki nie są jeszcze masowe, ale w każdym razie bardzo często się powtarzają. Dlatego też w tym momencie dla mnie ważniejszem byłoby przedłożenie projektu i jakby pewnego planu, w jaki sposób mamy uniknąć kryzysu w powszechności nauczania.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#StefanKopciński">Przechodząc do samej ustawy, przedewszystkiem muszę zauważyć, że jest ona zredagowana bardzo zręcznie. Ale wskutek tej zręczności ona wprowadza nas w błąd. W komisji nazwałem tę redakcję bałamutną — nie sądzę, żeby to był wyraz nieparlamentarny — i ludzie współpracujący z Blokiem Bezpartyjnym Współpracy z Rządem mogą niejako dzięki tej redakcji wziąć dziecko za rączkę i prowadzić je w ten gmach szczęśliwości szkolnej od przedszkola do szkoły powszechnej, do szkoły średniej, albo do szkoły zawodowej, tak z tem dzieckiem idziemy i cieszymy się, dopóki lepiej się w ustawę nie wczytamy.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, weźmy po kolei te artykuły, które jako przykład chcę zacytować. Art. 2 mówi: „Podstawę organizacyjną i programową ustroju szkolnictwa stanowi siedmioletnia szkoła powszechna najwyżej zorganizowana”. Ja na komisji chciałem to sobie wyjaśnić, chciałem w to uwierzyć. A jednak tego nie rozumiem bo przecież do wszystkich zakładów przechodzi się z 6-letniej szkoły powszechnej. To jest podstawa organizacyjna, a że jest ten 7 rok nauczania, to to jest tak zwana czapka. Ta czapka nie jest żadną podstawą organizacyjną.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#StefanKopciński">Jest tylko jeden typ szkoły, t. zw. przysposobienie zawodowe, opierający się na 7-letniem nauczaniu. Zdaje mi się, że to jest jakieś nieporozumienie, nieporozumienie, które nie odpowiada istocie rzeczy. Bo podstawa, to podstawa. Jest 7-letnia szkoła powszechna — zgoda, ale podstawą dla dalszej budowy szkół jest 6-letnia szkoła powszechna.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, idźmy dalej, weźmy art. 4. Art. 4 mówi: „Dla dzieci w wieku od 3 lat ukończonych do czasu rozpoczęcia obowiązku szkolnego organizuje się przedszkola, które mają na celu wychowanie fizyczne i psychiczne przez stworzenie odpowiednich ku temu warunków”. Naiwny człowiek powiedziałby sobie tak: „wyście stworzyli przedszkola!”. Ale przecież my wiemy, że przedszkola były dawniej u nas w Polsce, były przed wojną i odgrywały często bardzo szlachetną rolę. Przedszkola są po wojnie prywatne i samorządowe, Warszawa jest pokryta siecią przedszkoli, Łódź rozszerza swoje przedszkola, ma specjalne kierownictwo przedszkoli; są przedszkola społeczne. Więc w tym artykule nic niema nowego poza tem, że konstatuje on ten stan, że organizuje się przedszkola, a nie wiem, czy w ustawie trzeba stwierdzać stan istniejący. Przecież istotnie organizuje się przedszkola, to się robiło i robi. Gdybyśmy chcieli porównać, to wygląda to tak, jakby kto np. w ustawie rolnej, chcąc popierać lepsze gospodarstwa ogrodowe, powiedział: w Polsce sadzi się drzewka szlachetne. Przecież w ten sposób nic nowego się nie powiada. Rozumiem, że często ustawa musi to, co w życie weszło, zareglamentować, zafiksować. Zgoda, ale niech to będzie pewien sposób organizacji rzeczy, która już się robi. Ale ten naiwny bierze dziecko za rączkę i prowadzi do przedszkola.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#StefanKopciński">Dalej art. 6. Obowiązek szkolny trwa lat 7. Jednak istotnie tak nie jest, gdyż on tylko w zasadzie trwa lat 7, tu jest powiedziane dla każdego dziecka: „Obowiązek szkolny trwa dla każdego dziecka lat 7”, ale — minister ma prawo zmniejszyć lata obowiązku szkolnego do lat 6. Więc to nie będzie obowiązujące względem każdego dziecka, dlatego art. 10 tę rzecz poprawia i powiada: „Szkoła powszechna obejmuje zasadniczo 7-letni kurs nauki”.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#StefanKopciński">Art. 15 brzmi: „Młodzież, która wypełni obowiązek szkolny, a nie uczęszcza do żadnej szkoły, podlega do 18 roku życia włącznie obowiązkowemu dokształcaniu”. Ale, proszę szanownych Panów, art. 16 w tej chwili musi p. Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego dać prawo zwalniania. I jeżeli przypatrzymy się rzeczywistości, to to prawo zwalniania będzie dawane teraz i przez długie lata. Tymczasem art. 15 zręcznie i pompatycznie mówi o obowiązku dokształcania każdego do 18 roku życia. To jest ta niewyraźność, która każdemu rzuca się w oczy. Kiedy się czyta pierwsze ustępy poszczególnych artykułów, otrzymuje się wrażenie, że tu istotnie robi się rzeczy wielkie, że wprowadza się nowe poczynania ale naprawdę jest tak, że niektóre ustępy tylko mówią, że mogą istnieć takie lub inne zakłady naukowe.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#StefanKopciński">Drugą charakterystyczną cecha, tej ustawy jest jej nierealność. Proszę szanownych Panów, zwróćmy uwagę na wymieniony art. 4 o przedszkolach. Jeden z naszych kolegów zapytywał p. Ministra, czy są przewidziane fundusze na ten cel. Pan Minister odpowiedział — słusznie, że w obecnym stanie rzeczy o tych funduszach mowy być nie może i trzeba przypuszczać, że budżety Państwa nie dadzą możności może przez czas dłuższy zakładania przedszkoli, ale każdy może je zakładać dobrowolnie. Zatem art. 4 wisi w powietrzu, on nie ma podłoża materialnego, bo nie ma możności zrealizowania tych zakładów. Budżet nie zawiera wogóle żadnych sum, któreby były związane z tą reformą szkolnictwa, wynikającą z samej ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#StefanKopciński">To samo dotyczy szkół zawodowych. To co jest powiedziane w ustawie, nie ma żadnego finansowego podłoża. Są to, powiedzmy, tylko rzeczy, ustalone na papierze, których nie będzie można w najbliższym czasie zrealizować.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#StefanKopciński">Dalej, proszę Panów, ustawa jest ramowa. Ja rozumiem, że tak wielka rzecz jak uregulowanie ustroju szkolnictwa nie może być przewidziane w najdrobniejszych szczegółach, że ustawa o ustroju szkolnictwa zawsze ramową być musiała. Ale ramowe ustawy, których projekty dotychczas rzucano i których ramowość była taka sama, jak tej, zawsze były układane w ten sposób, że to, co nie mogło być załatwione w tej chwili, odsyłano do osobnych ustaw. Ta zaś ustawa ma ten charakter, że wszystko, co nie jest umieszczone w ustawie, jest odsyłane do rozporządzeń p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#StefanKopciński">Proszę Wysokiej Izby, dlatego też twierdzę, że ustawa ta jest wielkiem pełnomocnictwem dla p. Ministra Oświaty. Nie będę tu wyliczał, ile razy to pełnomocnictwo jest w tej ustawie ministrowi dane. Jest to rzecz może zabawna, ale nie mająca znaczenia. Rozumiemy także, że w pewnych rzeczach musi minister mieć pełnomocnictwa. Ale zwrócę uwagę na parę szczegółów.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#StefanKopciński">Art. 2. Podstawę organizacyjną i programową ustroju szkolnictwa odsyła się do pełnomocnictw ministra. Co do ustalania programów również daje się pełnomocnictwa p. Ministrowi.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#StefanKopciński">Proszę Szanownych Panów, wezmę art. 6, który pozwala zmniejszyć lata obowiązku szkolnego, no i może bardzo ważny art. 14, który daje p. Ministrowi pełnomocnictwo co do sieci szkolnej. Sieć szkolna nakłada bardzo ważny obowiązek na poszczególnych obywateli, na gminy. Dlatego myśmy szli przedtem inną drogą i była ustawa o zakładaniu i utrzymywaniu szkół powszechnych. Ustawa ta zupełnie wyraźnie i jasno zakreślała zasady powstawania sieci szkolnej. Według tej ustawy sieć szkolną projektował inspektor szkolny, a projekt sieci szkolnej zatwierdzał kurator. Ta ustawa mówiła wyraźnie, że na 80 dzieci w obwodzie ma być jeden nauczyciel, i że jeżeli liczba dzieci się powiększa to stosunkowo ma się powiększać liczba nauczycieli. W szkołach liczących ponad 300 dzieci miało być 7 nauczycieli i szkoła miała być 7-klasowa. Teraz to wszystko odsyła się do pełnomocnictw p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#StefanKopciński">Teraz przejdźmy do samej ustawy. Chciałbym się zastanowić nad tem, co daje ustawa. Mojem zdaniem, obniża ona poziom szkoły powszechnej, bo w zasadzie jest szkołą 6-letnią, podstawą organizacyjną jest 6 lat szkoły powszechnej, a 7-ma klasa jest dla pewnej kategorii dzieci, które nie idą do szkoły średniej, czy zawodowej i dlatego ona właściwie nie wchodzi do tej powszechności nauczania, która wszystkim obywatelom daje jednakie kształcenie. Obowiązek szkoły 7-letniej także nie jest bezwzględny, on może być skrócony. Następnie, co najważniejsze, obniża się wysokość organizacji szkolnej, pozwalając na trzy t. zw. stopnie szkoły powszechnej — mamy stopień pierwszy, drugi i trzeci.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#StefanKopciński">Na to Panowie odpowiadają, że przecie i dotąd nie mieliśmy 7 stopni szkoły powszechnej. Ale, proszę Panów, to był stan przejściowy, te szkoły były w każdym razie w stadjum rozwoju, bo ustawa o sieci szkolnej pozwalała na to, aby gdy odpowiednie nastaną warunki przechodzić do wyższego stopnia organizacyjnego. Według statystyki 7-letnich szkół powszechnych w roku 1922/23 było 1875, a w roku 1929/30 było ich 2617, a liczba dzieci w pierwszym wypadku wynosiła 869.000, a w drugim wypadku 1.207.000. Wzrost był powolny, ale był. Jeżeli Weźmiemy teraz wieś, to w r. 1922/23 było szkół 7-letnich 422, a w r. 193/31 już mamy 881. Znaczy to, że tu postęp jest dość znaczny, wzrost był powolny, ale był. To były szkoły w stadjum rozwoju i uważało się je za szkoły w stadjum rozwojowem, a w tym rozwoju były zainteresowane władze najbliżej szkoły stojące, a więc: inspektor szkolny, samorząd szkolny, samorząd terytorialny, które razem nad tem czuwały. Słyszeliśmy o tym pędzie społecznym na wsi do rozwoju szkół, w Senacie była o tem mowa i podkreślali to przedstawiciele Ministerstwa. Ten pęd wyrabiał się i pogłębiał wśród ludności wiejskiej, pilnowała ona, aby szkoły będące w stadjum rozwoju mogły się rozwijać.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#StefanKopciński">Tymczasem ustawa fiksuje 3 typy szkół powszechnych: szkołę 1-go, 2-go i 3-ciego stopnia. Jeśli spojrzymy na wyszczególnioną ilość szkół rozmaitych stopni w budżecie, który nam został przedłożony, to widzimy szkół jednoklasowych 12.000, szkół dwuklasowych 6.000, szkół trzyklasowych 2.000, a szkół 7-klasowych 2415 i 36 wydziałowych. Widzimy, że szkół tego najniższego stopnia jest najwięcej. I dlatego ja boję się, że przy tych szkołach zostaniemy i że do nich zastosowany zostanie ten stopień najniższy, pierwszy.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#StefanKopciński">Proszę Szanownych Panów! Pan Wiceminister Pieracki nas uspokaja, powiada, że przecież, jeżeli będziemy mieli dostateczną liczbę dzieci, to cóż mi przeszkadza zrobić szkołę wyższego typu, dać dwóch, czy trzech nauczycieli. Zgoda. Ale ja patrzę na rzeczywistość i widzę, że ona jest taka: ponieważ szkół się nie buduje, więc co p. Wiceminister Pieracki poradzi wtedy, jeżeli tam będzie tylko jedna izba, czy tych dwóch nauczycieli ma być w tej izbie zamkniętych? Nie. A ponieważ etaty zostały zmniejszone, a nie powiększone, to oczywiście nie mamy żadnej gwarancji, że słowa p. Ministra się sprawdzą.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, następnie czuję się w obowiązku przypomnieć jedną rzecz. Mianowicie była kiedyś wielka dyskusja nad ustrojem szkolnictwa u nas, i ludzie pewnych odłamów ludu wiejskiego, obecnie nawet współpracujący ze stronnictwem rządowem, domagali się, aby szkołę przybliżyć do dziecka i dlatego żądano dla każdej wsi szkoły choćby jednoklasowej, ażeby, jak mówiono, ten Maciuś na deszczu nie moknął, zapominając, że ten Maciuś bardzo często moknie, idąc za krowami. Ale była ta tendencja, kto wie, czy ta tendencja się nie powtórzy. Otóż jeżeli mamy tę szkołę w ustawie zafiksowaną, to może ta tendencja łatwiej się uwydatni, może będzie z większą skutecznością swoją presję wywierać. Przecież ustawa dawna, która była podstawą stworzenia sieci szkolnej, nazywała szkołę 1-klasową, szkołę o jednym nauczycielu, szkołą 2-klasową, szkołą o dwóch nauczycielach, a 7-klasową o 7 nauczycielach. Kiedy nas p. Wiceminister Pieracki uspokajał, że będzie można tworzyć szkoły wyżej zorganizowane, wtedy dodał, boję się tu pomylić, że do 7-klasowej szkoły nie potrzeba 7 nauczycieli, ale może ona istnieć przy 6 nauczycielach, a 6-klasowa może być przy 4 nauczycielach.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(Wiceminister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Pieracki: Może być.)</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#StefanKopciński">W tych warunkach boję się, że tak będzie i że wskutek tego nie będziemy mieli szkół najwyżej zorganizowanych, choć to się będzie nazywało 6-klasową szkołą powszechną. Czy p. Wiceminister byłby zadowolony, gdyby w szkole średniej klasa pozbawiona była pewnego kierunku wychowawczego? Przy takiej kombinacji odpowiednia możność wychowania nie będzie udostępniona, ponieważ nauczyciel będzie poszatkowany pomiędzy rozmaite klasy, jeżeli się będzie wymagało, ażeby on spełnił swój obowiązek pod względem ilości godzin, które ustawa mu przepisuje.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#StefanKopciński">Mnie się zdaje, że została w tej ustawie nie tylko obniżona wysokość organizacji szkolnictwa, ale została naruszona jednolitość szkoły, o której Panowie także mówili. Proszę Panów, ja nie będę o tem długo mówił, mówił to już p. Senator Sołtyk. Jeżeli Weźmiemy ten pierwszy stopień, gdzie dziecko w ciągu ewentualnie 6 czy 7 lat kończy w 14-tym roku życia program, zawierający tylko pierwszy szczebel czteroletni nauki w normalnej szkole najwyżej zorganizowanej, to ono traci w najlepszym razie dwa lata, bo po 6 latach, mając 12 lat wieku, dalej przejścia do gimnazjum nie ma. Musi szukać drugiej szkoły wyżej zorganizowanej, a przy tem przejściu co najmniej dwa lata zużyje na jej ukończenie. To nie jest jednolitość. To dziecko jest upośledzone. Ono po pierwsze bez własnej winy straci dwa lata, więcej na naukę, a po drugie w szkole to stwarza już pewną różnorodność wśród dzieci, bo wiele z nich nie z przypadku — bo to się zdarza — ale z zasady będzie o dwa lata starsze niż inne. I nie powiem, żeby to nie stwarzało trudności, jeżeli jest brane jako zasada. I tu jednolitość szwankuje, a raczej wcale jej niema.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#StefanKopciński">Proszę szanownych Panów, zatem, jeżeli zreasumujemy to wszystko co się odnosi do szkolnictwa powszechnego, to musimy sobie powiedzieć, że ustawa niewątpliwie dopuszcza obniżenie poziomu organizacyjnego szkoły. Musimy sobie powiedzieć, że jednolitość szkoły ustawa niewątpliwie narusza, że jest możliwe obniżenie ilości lat obowiązku szkolnego.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#StefanKopciński">O innych rodzajach szkolnictwa nie będę dłużej mówił. Chcę tylko powiedzieć, że my stoimy na zupełnie innem stanowisku, niż p. s. Sołtyk. Chcę uspokoić p. s. Roztworowskiego, że my przy tem nie wychodzimy z pobudek politycznych. Mianowicie musi się człowiek zdecydować, jaką ma zasadę w organizacji szkolnictwa wybrać. My wybieramy podstawę społeczną, podstawę, któraby gwarantowała wszystkim dzieciom jak najdłuższy czas uczenia się razem, wybieramy za zasadę istotną powszechność nauczania w szkole powszechnej.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#StefanKopciński">P. s. Sołtyk mówi, że odebrano szkole średniej 2 lata dla szkoły powszechnej. Ale jeżeli weźmiemy podstawę psychologiczną, to raczej oddano szkole powszechnej to, co jej się należy. Niewątpliwie wynikają stąd trudności, ale są one do zwalczenia przy dobrej organizacji szkolnictwa. Szkoła średnia, oparta na szkole powszechnej pełnej, była zawsze naszem żądaniem i dążeniem.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#StefanKopciński">Co się tyczy próby szkół o nazwie liceum, to mnie się zdaje, że powinna ona przy tej organizacji dać dobre rezultaty. Oczywiście, że są tu również kłopoty, duże trudności, które w każdej organizacji zjawiają się jak np. choćby te, że ilość liceów może być niedostateczna i dziecko będzie musiało wędrować z pierwszego stopnia, do drugiego stopnia — do gimnazjum, potem do liceum. To jest rzecz, którą trzeba brać pod uwagę, lecz przy dobrej woli da się ona uniknąć. Oczywiście zgadzam się na to, że są trudności personalne, bo z tym nauczycielem, który uczy w niższych klasach, po ich skasowaniu trzeba będzie coś zrobić. Ale to wszystko jest do załatwienia i da się przy dobrej organizacji załatwić.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#StefanKopciński">Jeżeli chodzi o szkolnictwo zawodowe, mogę zarzucić tylko jedną rzecz, że oczywiście te plany które rozwija ustawa, narazie są nierealne.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#StefanKopciński">Co do szkolnictwa wyższego chciałbym zwrócić uwagę na to studium przysposobienia do obrony Państwa, wychowania obywatelskiego i t. d., chociażby z tego względu, że jest ono umieszczone w pełnomocnictwach dla p. Ministra, a może być otwierane przez niego przy wyższych zakładach naukowych, co narusza, zdaniem mojem, autonomię tych szkół.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#StefanKopciński">Mogę przejść teraz do wstępu. Wstęp jest to deklaracja, która według mojego zdania, więcej mówi o wychowaniu, niż o organizacji ustroju szkolnictwa. W tym wstępie, proszę Szanownych Panów, mamy do podkreślenia dwie rzeczy.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#StefanKopciński">Komisja sejmowa i Sejm w porównaniu z projektem rządowym przyjął poprawkę o wychowaniu religijnem. My, stronnictwo moje, stoimy na stanowisku głębokiego szacunku dla wszystkich właściwości duszy ludzkiej, a zatem i tych, które przejawiają się w uczuciach religijnych. Ale z tych właśnie względów stoi ono na stanowisku rozdziału kościoła od państwa,</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#komentarz">(S. Evert: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#StefanKopciński">Stoimy na stanowisku nieprzymusowego nauczania religii w szkołach.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#StefanKopciński">Konstytucja nasza chce czego innego, ale oczywiście w pewnym ograniczonym zakresie, bo art. 120 mówi: „W każdym zakładzie naukowym, którego program obejmuje kształcenie młodzieży poniżej lat 18, utrzymywanym w całości lub w części przez Państwo lub ciała samorządowe, jest nauka religii dla wszystkich uczniów obowiązkową”.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#StefanKopciński">Wiemy doskonale, że pod wpływem konkordatu i właśnie za rządów pomajowych rzecz ta poszła nieco dalej, a ustawa, którą mamy przed sobą, posuwa się jeszcze dalej, bo powiada o wyrobieniu religijnem. Jeśli patrzymy na życie praktyczne, jeśli widzimy pod tym względem praktykowany przymus, co w dziedzinie tak delikatnej, jak wychowanie religijne, jak uczucia religijne, jest rzeczą niedopuszczalną, jeśli dalej widzimy, że nie tylko gdzieindziej — o tem Panowie ze stronnictwa rządowego mówili niedawno — ale i w szkole często bywa religia używana do celów politycznych, jeśli wreszcie zwrócimy uwagę na te częste nieumotywowane wtrącanie się przedstawicieli wyznań do życia osobistego ludzi, co przynosi często nieszczęście, bo gdy się takie sprawy przenosi na grunt szkoły, może to wywoływać pewne tragedie, to wszystko zmusza nas do oświadczenia stanowczo, iż uważamy tę poprawkę o wyrobieniu religijnem za niesłuszną, tem bardziej, że została ona przyjęta i przez ludzi, którzy w tej dziedzinie do niedawna zupełnie, zdaje się, solidaryzowali się z nami.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#StefanKopciński">Następnie druga rzecz bardzo interesująca — na wstępie ustawy jest ustęp, który mówi o wychowaniu obywateli, a mianowicie, że ustawa niniejsza ma na celu „kształcenie ogółu na świadomych swych obowiązków i twórczych obywateli Rzeczypospolitej”. Myśmy o tych rzeczach mówili już przy budżecie. My nie rozumiemy tak jednostronnego kształcenia obywatela, ażeby on miał nie słyszeć o prawach, ale tylko o obowiązkach. Przecież związek obywatela z państwem wszędzie i w państwie musi być oparty na dwóch podstawach: na prawach i na obowiązkach.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#StefanKopciński">Panowie wysuwają na to argument taki: w Polsce zanadto dużo mówiono o prawach a zapominano o obowiązkach. Panowie przytaczali przyczyny rozbioru Polski i wracali do tych czasów, kiedy traciliśmy byt niepodległy. Mnie się wydaje, że to nie są przykłady słuszne. My przez sto kilkadziesiąt lat niewoli pamiętaliśmy o obowiązkach nie względem państw zaborczych, ale o obowiązkach względem własnej ojczyzny, do tego przyzwyczailiśmy się. Nie zapominajmy, że powiększył się zasięg obywateli, że dawniej była Polska t. zw. szlachecka, a teraz rozszerzyła się na chłopów, robotników, pracowników, którzy w swoich obowiązkach nie tylko względem Państwa, ale i wogóle są dość przez szare ciężkie życie wyćwiczeni.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#StefanKopciński">Dalej, proszę Panów, ja uważam za rzecz karygodną, jeżeli nie uwzględnia się w dziele odzyskania niepodległości Polski zasług jednostek, grup, które w niem brały szczególnie wybitny udział, które poniosły szczególne ofiary, które potrafiły nadać temu ruchowi pewną energię. Ale, proszę Panów, z drugiej strony, co Panom daje upoważnienie do tego, aby tę resztę, która w tych, czy innych akcjach, z takich, czy innych powodów nie brała udziału, aby tę resztę uważać za obywateli, których Panowie mają prawo wychowywać, nakładać na nich tylko obowiązki, I to się mówi narodowi, który przetrwał jednak tę niewolę, narodowi, który potrafił się z tej niewoli wyzwolić, utrzymać swój język i charakter i nie stracić duszy narodowej. A przecież Panowie w pewnym momencie powiedzieli: My będziemy was uczyli obowiązków!</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#StefanKopciński">W dyskusji bardzo często cytowało się Komisję Edukacyjną. P. prof. Zakrzewski, zdaje mi się, jakby był na mnie rozgniewany, przynajmniej tak uważałem, za lekkomyślne, nie prawnicze określenie państwa. Istotnie ja tak po obywatelsku, w sposób płynący z głębi mojej duszy, powiedziałem, że chcę widzieć państwo, jako państwo szczęśliwości. Prof. Zakrzewski ironizuje mnie, ale ja, uchowaj Boże, nie obrażam się o to, przyjmuję to z całą satysfakcją.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#StefanKopciński">Ale jeżeli się już powołujemy na Komisję Edukacji Narodowej, to chciałbym Panom przypomnieć, że ustawy Komisji Edukacji Narodowej nakazują wychowywać dzieci tak, aby ucznia sposobnym ze wszech miar uczynić do tego, aby i jemu było dobrze i z nim było dobrze”. Czy to nie jest szczęśliwość, o której ja mówiłem, Panie Profesorze? Istotnie to jest ta szczęśliwość. A później ta sama ustawa mówi: „Cokolwiek stanowi szczęśliwość szczególną człowieka: zdrowie, cnota i obyczaje, rozsądek pewny, dobry rząd domowy, miłość, przyjaźń i szacunek u drugich; cokolwiek składa szczęśliwość publiczną: równa i najściślejsza sprawiedliwość, prawodawstwo mądre, obrona krajowa, cnoty obywatelskie, niepodległość w zdaniu — to wszystko jest rzeczą edukacji i celem starań nauczyciela”.</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#StefanKopciński">Więc, proszę szanownych Panów, jeżeli się powołujemy na Komisję Edukacyjną, to trzeba zwrócić uwagę na te rzeczy, które ustawa w sobie mieści i zdaje się, że ja, nie kto inny, jestem zgodny z duchem Komisji Edukacyjnej.</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#StefanKopciński">Proszę szanownych Panów, jeszcze pozwolę sobie zacytować słowa, a raczej kierunek myśli Popławskiego, który przecie podzielał zasady Komisji Edukacyjnej. Otóż Popławski między innemi mówi, że „wychowanie i nauka moralnie są bardzo zależne od rządu kraju, który sprawami obywateli kieruje, od jego polityki, która jest w rzeczy samej panującą moralną nauką całego kraju”. A dalej rozwija, że nic nie pomoże wychowanie, jeżeli w życiu dzielimy obywateli, powiedzmy, na warstwę panującą, rządzącą i inne kategorie, jeżeli w tym kraju panuje niesprawiedliwość i niesprawiedliwe ustawy.</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, mnie się zdaje, że o tych rzeczach zapomniano, a nawet, że broniono czegoś wprost przeciwnego.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#StefanKopciński">Proszę szanownych Panów, zdaje mi się, że do tego artykułu ustawy Panowie, a raczej projektodawca ustawy szukał natchnienia nie w ustawach Komisji Edukacyjnej, lecz raczej w teraźniejszych czasach, w nowych wzorach. O tem mnie upewnia przemówienie, zresztą piękne w formie i bardzo szczere, p. s. Roztworowskiego, który mówił nam o naszych sąsiadach, o komunistach, o hitlerowcach, o Mussolinim. Nazywał, prawda, hitleryzm barbarzyństwem, ale jednocześnie uzasadniał i chwalił właśnie ich metody wychowania, bo oni państwo stawiają ponad wszystko — a ja dodam, że oni tę, czy inną dyktaturę stawiają ponad wszystko.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#StefanKopciński">Proszę szanownych Panów, jeżeli tam szukać natchnienia, a sądzę, że tam je Panowie znajdują, to sądzę, że przy tym ustępie trzeba mówić także o rzeczach politycznych, bo ten ustęp jest polityczny. Mojem zdaniem, te natchnienia są rzeczą niebezpieczną z punktu widzenia państwowego. Proszę Panów, jeżeli wychowa się obywatela do pełnienia obowiązku względem tej czy innej dyktatury, względem tej, czy innej grupy, to przecież on, znienawidziwszy tę dyktaturę, może zechce nową zaprowadzić. Dla mnie jest wszystko jedno, czy to będzie dyktatura osobowa, czy dyktatura proletariatu.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#StefanKopciński">Tutaj już cytowano przykłady, że możemy czerpać moc i siłę dla państwa gdzieindziej, w tym silnym związku obywatela z państwem, w silnym związku obywatela z jego ojczyzną.</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#StefanKopciński">Mamy tego przykłady po odzyskaniu niepodległości państwowej. Mamy przykład w 1920 r., kiedy ten obywatel już w trzecim roku niepodległości poszedł bronić swego kraju, Lepiej będzie, jeżeli zatrzymamy się na własnych wzorach, choć odległych, ale tak pasujących do dzisiejszych czasów, lepiej, jeżeli oprzemy się na obywatelu a nie na garstce ludzi, jeżeli tego obywatela silnie zwiążemy z państwem, nie tylko obowiązkami ale i prawami, jeżeli wytworzymy harmonijność dusz obywateli, która będzie podstawą państwa.</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#StefanKopciński">Z tych względów, które wyłuszczyłem, nie będziemy głosowali za ustawą ale przeciw niej, ale również i żadnych poprawek nie stawiamy, nie będziemy także głosowali za innemi poprawkami, gdyż ustawę tę trzeba zmienić całkowicie, bo poszczególnemi poprawkami nic w niej naprawić nie można.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Sieńko.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WładysławSieńko">Wysoki Senacie! Przysłuchując się dyskusji na Komisji Oświatowej Sejmowej, jak również na Komisji Oświatowej Senackiej, słyszałem szereg zarzutów przeciwko ustawie, traktującej o nowym ustroju szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#WładysławSieńko">Przypuszczałem, że Panowie Posłowie jak i Panowie Senatorowie, którzy występują niejako w obronie ogólnej oświaty w Polsce, dadzą argumenty i wskazania, które tę ustawę, podaną nam przez Ministerstwo Oświaty, uzdrowią i polepszą.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#WładysławSieńko">I tutaj w tej Wysokiej Izbie tak p. s. Sołtyk jak i p. s. Kopciński wystąpili przeciwko tej ustawie z tego punktu widzenia, że szkoła powszechna, która została w tej ustawie nakreślona, wejdzie, na niefortunne drogi i uniemożliwi młodzieży wiejskiej i małomiasteczkowej przejście do szkół średnich ogólnokształcących. Ale z motywów, jakie Panowie Senatorowie przedstawili, nie doszedłem do osobistego przekonania, że obecnie jest lepiej niż będzie, gdy ustawa ta będzie wprowadzona. Bo jeżeli się zastanowimy nad ustrojem, który jest obecnie, nad ustrojem, który składa się z wielu rozmaitych ustaw, odziedziczonych po zaborcach, razem z mnóstwem rozporządzeń już naszego polskiego ministerstwa, często z sobą kolidujących, jeżeli zastanowimy się nad ustawami, które dotychczasowe ciała parlamentarne polskie temu szkolnictwu dały, to widzimy, że ustrój dla szkół powszechnych jest właściwie 4-letni, że dziś szkoła powszechna jest szkołą 4-letnią, albowiem po szkole 4-letniej młodzież może przechodzić do szkoły średniej.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#WładysławSieńko">Panowie mówicie, że ustawa ta uniemożliwi młodzieży przejście do szkoły średniej, że stworzy warunki, które będą pogarszały dotychczasowy system, a ja się pytam, w jakich warunkach dziś młodzież wiejska może przechodzić do szkoły średniej? Pracowałem jako nauczyciel w szkole najniżej zorganizowanej, w szkole t. zw. jednoklasowej i wiem, że gdy chłopiec chodził do tej szkoły lat sześć, bo taki był obowiązek nauczania, to po tych sześciu latach, jeśli okazywał zdolności albo jeśli rodzice pragnęli posyłać dziecko do szkoły średniej, musiał szukać jakiejś szkoły, w którejby się douczył do egzaminu wstępnego do klasy pierwszej szkoły średniej, albo musiał przyjąć prywatnego nauczyciela, któryby go przygotował do tej szkoły. I przypuszczałem, że Panowie tak w Sejmie jak i w Senacie przy poprawkach postawicie pewne konkretne żądania, któreby umożliwiły przechodzenie tej młodzieży szkół wiejskich do szkoły średniej przy dzisiejszym systemie. Tymczasem słyszymy tylko ogólne zarzuty, ale zarzutu takiego, a równocześnie wniosku, któryby mnie przekonał, wcale nie usłyszałem.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#WładysławSieńko">Jeśli Panowie mówicie, że ten nowy ustrój wprowadzi pewne zamieszanie, że obniży poziom nauczania, to ja mówię: niech Panowie wejrzą bliżej w ten ustrój, jaki dotychczas istniał. P. s. Kopciński mówił, że teraz będą trzy systemy szkół powszechnych, trzy stopnie: 1-szy, 2-gi i 3-ci, ale nie powiedział, że dotychczas mamy siedem systemów szkół powszechnych, 1, 2, 3, 4, 5, 6 i 7-klasowych. Pytam się tej Wysokiej Izby, czy który z Panów wie, na czem polega różnica między szkołą 1-klasową a szkołą 3-klasową, między szkołą 2-klasową a szkołą 4-klasową. Nawet trudno, ażeby na to odpowiedział nauczyciel, który uczy w tych szkołach 1 czy 4-klasowych. Dzisiaj nowa ustawa wprowadza pewien podział. I ten podział jest znacznie mniejszy, odróżnienie jest znacznie łatwiejsze. Jeżeli się mówi, że młodzież dzisiaj według tego nowego ustroju będzie miała naukę utrudnioną, to jest to zupełnie nieprawdziwe. Ja przypominam tym panom, którzy uczęszczali do dawnych szkół w b. Galicji, że młodzież, która uczęszczała do szkoły wiejskiej, musiała chodzić do bliskiego miasteczka, ażeby uczyć się niemieckiego języka, gramatyki języka polskiego, bo tego w szkole niżej zorganizowanej nie uczono, a wymagano tych przedmiotów do egzaminu wstępnego do 1 klasy gimnazjalnej. Dzisiaj, gdy system nauczania zostanie zmieniony, gdy szkoła 6-klasowa, względnie szkoła 2-go stopnia będzie umożliwiała młodzieży przejście do szkoły średniej, to łatwiej młodzież wiejska będzie mogła znaleźć dokształcenie w szkole wyższego stopnia, łatwiej to będzie i dla rodziców.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#WładysławSieńko">A z drugiej strony pytam się, czy cała młodzież, która zostaje przyjęta do klasy 1-ej gimnazjalnej, kończy to gimnazjum? Czy ten chłopski syn, który często kierowany niepotrzebnie do tego gimnazjum po 1, 2, czy 3 klasie nie załamuje się i staje się nieskończonym inteligentem, inteligentem, który nie wie, co ma w ręku i nie wie, czego ma żądać? Czy nie lepiej będzie, jeżeli ten nauczyciel, prowadzący dziecko od pierwszego do szóstego roku nauczania i znając doskonale jego rozwój od wieku dziecięcego do wieku młodzieńczego, jeżeli ten nauczyciel sam je skieruje do odpowiedniej szkoły? On to zrobi znacznie lepiej i znacznie łatwiejsze będzie przejście tego młodzieńca ze szkoły powszechnej do szkoły gimnazjalnej.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#WładysławSieńko">Proszę Panów, p. s. Kopciński i p. s. Sołtyk mówią tu, że szkoła powszechna stoi na niskim stopniu. Dlaczego ona jest na niskim stopniu? Dlatego, że społeczeństwo szkołą powszechną najmniej się zajmuje. Jeżeli się zaś nią zajmuje, to tylko szkołą powszechną w mieście, gdzie są 4 klasy, gdzie inteligencja posyła swoje dzieci do szkoły, zajmuje się nią tylko do roku czwartego włącznie. Ale weźmy 5-ty, 6-ty i 7-my rok nauczania, a zobaczymy, że komitety, które zajmują się tą szkołą przeważnie składają się z osób, które mają dzieci w klasach szkoły powszechnej od pierwszej do czwartej, natomiast 5-ta, 6-ta, 7-ma klasa jest jakby poza nawiasem społeczeństwa, nikt nie chce się tymi pariasami życiowymi zajmować, Pytam się, czy szkoła powszechna jest tylko na to, aby dawała wszystkie swoje elementy do szkoły średniej, czy szkoła powszechna jest na to, aby wszystka młodzież pchała się do szkoły średniej?</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#WładysławSieńko">Weźmy dzisiejszą statystykę. Jeżeli jest tak dobrze jak Panowie mówią i jeżeli tak łatwo z 4 klasy powszechnej przejść do 1 klasy gimnazjalnej, to jaki procent ogółu ilości młodzieży szkoły powszechnej idzie do szkoły średniej? Niecałe 9%. A jaki procent z tych 9% kończy 8 klasę gimnazjalną z maturą? Niecałe 3/4%. Gdzież ta młodzież się podziewa? Ona gdzieś ginie. Okazuje się, że wadliwy jest taki ustrój szkolny, w którym ta młodzież nie znajduje tego, czego w szkole szukała.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#WładysławSieńko">Panowie tak z prawicy jak z lewicy przemawiają przeciwko nowemu ustrojowi, malują przyszłe warunki, w jakich będzie ta szkoła pracować, podają różne rezultaty, jakie wyniknąć mogą kiedyś w przyszłości. Ale rzecz bardzo dziwna, jeżeli wezmę wspomnienia z roku 1880 z czasów, kiedy w sejmie galicyjskim debatowano nad ustrojem szkolnym w ówczesnej Galicji, to wtedy właśnie ci, którzy przemawiali przeciwko lepszemu ustrojowi szkolnictwa galicyjskiego, przygotowywali niejako argumenty dla tych panów, którzy to dzisiaj występują w obronie pokrzywdzenia ludności chłopskiej i robotniczej. Prof. Szujski, rektor uniwersytetu krakowskiego, znany historyk i poeta, opowiedział się w roku 1880 za zniżeniem lat nauczania w ówczesnej szkole ludowej z 6 na 4 lata, tłomacząc, że wtedy nie będą nauczyciele przeciążeni, że nie będzie potrzeby izb szkolnych. Równocześnie dochodzi prof. Szujski do konkluzji, że dziecko, ucząc się dłuższy czas, nabiera zamiłowania do nauki, poznaje, co to jest wartość nauki, chce iść do szkoły wyższej, do szkoły średniej, więc cóż by się stało z tą młodzieżą, gdyby 6 lat chodziła do ówczesnej szkoły ludowej? Natchnęłoby ją to tylko aspiracjami do szkoły wyższej, a więc cel byłby chybiony, bo zamiast, żeby tę naukę uczynić pożyteczną i na gruncie ją spożytkować, onaby się tylko na to przydała, ażeby jak największą liczbę uczniów napełnić aspiracjami ponad stan, zniechęcać ich do stanu włościańskiego i tylko kazać im się piąć po drabinie naukowej do szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#WładysławSieńko">Przemówienia obecne robią wrażenie, jakby Panowie te słowa wypowiedziane przed 50 laty wzięli w swoje usta. Panowie bronią 4-letniego ustroju szkoły powszechnej, bojąc się, żeby szkoła powszechna nie wyrabiała wśród stanu włościańskiego, czy robotniczego aspiracyj do wyższej nauki, i chcą temu obywatelowi zamknąć drogę, jak ją zamykały dawne stanowe sejmy galicyjskie.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#WładysławSieńko">Panowie mówicie, że ustawa została stworzona tylko dlatego, że trzeba w tym kryzysie robić oszczędności. Tak jest, została ona stworzona w tym samym czasie, ale nie została w tym celu stworzona. Powstała ona dlatego, żeby bronić tego, co dziś szkoła powszechna posiada. Bo proszę Panów, jakiż ma środek Minister Oświaty przed nożycami budżetowemi Ministra Skarbu? Czy ma ustawę, któraby mu zapewniła i dawała możność bronienia 7-klasowej szkoły powszechnej, o którą właśnie Panowie z lewicy walczą? Nie ma. Niema takiej ustawy, któraby dała Ministrowi Oświaty ochronę przed obciążeniem, ze względów budżetowych 7-mego, 6-tego, 5-tego, 4-tego roku nauczania, a nawet może przyjść do takiego stanu, że wystarczą jakieś kursa zimowe, któreby dawały substrat wiadomości czytania i pisania, nie mówię już o rachunkach. Otóż ustawa, stworzona w tym czasie, daje możność ministrowi bronienia tego stanu, jaki ona właśnie chce stworzyć.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#WładysławSieńko">Nie tylko że będzie go bronił minister, ale i całe społeczeństwo, które przekona się o wartości szkoły. Całe społeczeństwo tą szkołą powszechną, która daje możność przechodzenia do szkoły średniej, będzie musiało się zająć i całe społeczeństwo będzie jej broniło. Tak samo jak i dziś społeczeństwo, w tem miejscu, gdzie Państwo nie może stworzyć szkoły państwowej, tworzy szkołę prywatną, ułatwiającą okolicznej młodzieży przechodzenie do dalszych szkół.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(S. Kopciński: Dzisiejsze społeczeństwo negatywnie odnosi się do szkół.)</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#WładysławSieńko">Społeczeństwo odnosi się dziś negatywnie do szkoły dlatego, że nie widzi interesu w tej szkole, a zupełnie inaczej będzie się odnosiło, jeżeli ten obywatel, ten wieśniak będzie wiedział, że szkoła daje mu pewne maximum wiadomości, a jednocześnie ułatwia mu w znacznej części przechodzenie do szkoły średniej.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#WładysławSieńko">Mało tego, że ułatwia. Szkoła powszechna nie tylko ułatwi młodzieży możność korzystania z wyższego wykształcenia, ale jako bezpłatna ochroni rodziców od opłat, które w dzisiejszej szkole średniej muszą uiszczać. Często ten syn nie kończy gimnazjum, łamie się w klasie 1-ej, 2-giej lub 3-ciej z powodu różnych warunków, więc gdy ten zawód zamiast w 1-szej lub 2-giej klasie gimnazjalnej spotka go w 5-tej lub 6-tej klasie powszechnej, nie narazi rodziców na straty materialne.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#WładysławSieńko">Panowie boicie się, że pełnomocnictw, danych ministrowi, minister będzie mógł używać do dowolnych celów. Panowie powiadacie: W każde ramy można wtłoczyć inny obraz. Tak, ale jeśli obraz jest zaduży, trzeba go będzie przyciąć, jeżeli zamały — trzeba będzie coś dolepić. Przypuszczam, że ramy są stworzone do tego obrazu, który jest narysowany w formie programów i różnych rozporządzeń, które będą to szkolnictwo nasze rozwijały. Z drugiej strony my się wcale nie boimy dać pełnomocnictwa ministrowi, gdyż mamy do niego, jak i do Rządu zupełne zaufanie i wierzymy, że to zaufanie nasze będzie w stu procentach ziszczone.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#WładysławSieńko">Panowie w tych rozmaitych półśrodkach, które tu podawaliście, przedstawialiście nie tylko szkolnictwo powszechne, ale jednocześnie i szkolnictwo średnie, jednakowoż nie było we wszystkiem zgody pomiędzy p. s. Sołtykiem a p. s. Kopcińskim. Kiedy s. Sołtyk widzi zbawienie całej kultury tylko w 8-klasowem gimnazjum, to s. Kopciński mówi, że z obecnego gimnazjum te pierwsze dwa lata, ta podbudowa powinna należeć do szkoły powszechnej. Proszę Panów, przecież dziś mamy te gimnazja i to gimnazja różnego typu — pytam się, czy niższe klasy dzisiejszego gimnazjum naprawdę temu młodzieńcowi dają przygotowanie do wyższych klas gimnazjalnych? Pytam się, czy młodzieniec, który ma zainteresowanie w pewnym kierunku, którego jeszcze nie miał czasu objawić po 4 klasach szkoły powszechnej, czy ten młodzieniec idzie naprawdę do takiego gimnazjum, do jakiego zainteresowanie go prowadzi? Mamy tak różnoraką ilość typów gimnazjów, że rodzice sami nie wiedzą, gdzie mają dziecko skierować. Rodzice oddają tam, gdzie jest możność przyjęcia. Wiem, o tem, bo sam to przechodziłem ze swoim synem. Zdał egzamin wstępny w gimnazjum klasycznem, ale dyrektor, dając mi kartkę, mówi: Zdał egzamin, ale niech Pan szuka miejsca w innem gimnazjum, ja już nie mam miejsca, bo 80 uczniów na dwa oddziały przyjąłem. Wskutek tego musiałem oddać go do gimnazjum matematyczno-przyrodniczego. Po pewnym czasie musiałem go z tego gimnazjum odebrać, bo nie odpowiadało ani jemu, ani mnie jako ojcu, i oddałem go do prywatnego gimnazjum, ażeby wyrównać różnice, jakie były między gimnazjum przyrodniczo-matematycznem a klasycznem, a potem z powrotem oddałem go do gimnazjum klasycznego.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#WładysławSieńko">Pytam się, czy te niższe klasy gimnazjalne dają to ogólne przygotowanie? Wcale nie dają. I dlaczego Panowie bronicie tych klas niższych, dlaczego stoicie Panowie na stanowisku, że z tą chwilą, kiedy pierwsze dwie klasy gimnazjum zostaną przyłączone do szkoły powszechnej, wartość i poziom gimnazjum się obniży? Zwrócę się do tych, którzy są z Krakowa, jak p. s. Rolle, którzy pamiętają, że w czasach zaborczych nie było w Krakowie gimnazjum żeńskiego i stworzyła je dopiero grupa ludzi dobrej woli, ale miało ono tylko 4 klasy wyższe. W rozmowach z profesorami uniwersytetu słyszałem nieraz zdanie, że ówczesne uczennice, które przychodziły na uniwersytet po ukończeniu 4 klas tego gimnazjum prywatnego, miały większe wykształcenie i przysposobienie naukowe, niż uczniowie, którzy przychodzili po ukończeniu 8 klas gimnazjalnych, bo tylko takie gimnazja mieliśmy wówczas w Małopolsce. Dlaczego dzisiaj 6-klasowe gimnazjum żeńskie nie ma dać tego równoważnika wysokich wymagań, stawianych co do wyższych studiów? Argumenty, które Panowie wysuwają, świadczą, że Panowie bronicie się przed tą powszechnością nadania wykształcenia i oświecenia wszystkim warstwom, całej ludności, która nasze Państwo zamieszkuje.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#WładysławSieńko">Słyszeliśmy też zarzuty, że dzisiejsze nauczycielstwo szkół powszechnych nie jest w stanie objąć tego materiału, który przypadnie na szkoły powszechne w klasach wyższych, że ono nie ma przygotowania. Ja nie wiem, jakie przygotowanie ma nauczycielstwo szkół średnich w klasach wyższych, ale słyszałem bardzo wiele o tem, że w naszych szkołach średnich państwowych mamy olbrzymi procent nauczycieli bez kwalifikacyj. W naszych średnich szkołach państwowych, już nie mówię o prywatnych, mamy bardzo wiele nauczycieli z t. zw. uproszczonemi kwalifikacjami. Jeżeli mimo to oddają dobre usługi, to przypuszczam, że ten sam nauczyciel, który nie złożył uproszczonego egzaminu, jeszcze dziś potrafi zastosować się do tego poziomu, jakiego będą teraz wymagały pierwsze dwie niższe klasy gimnazjalne.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#WładysławSieńko">Co prawda z drugiej strony obawiałbym się o ten poziom, gdyby ustawa nie wprowadzała zmiany w kształceniu nauczycieli. Wiemy, że dotychczasowe seminaria, jakkolwiek otrzymały 5-ty rok nauki, nie odpowiadają już dzisiejszym warunkom, ale wierzymy, że nowy nauczyciel, który wyjdzie z nowego pedagogium, z nowego liceum pedagogicznego, będzie miał większe kwalifikacje, niż dotychczasowy nauczyciel, który ich nie ma, albo który je ma dzięki egzaminom uproszczonym, lub też z łaski ustawy.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#WładysławSieńko">Ja, jako członek wielkiej organizacji nauczycielskiej, musiałbym się ze względów organizacyjnych sprzeciwić tej ustawie. Mówimy, że zawsze chleb człowieka do czegoś pcha, i dopiero poza tym chlebem widzi człowiek ideał. Możemy się obawiać o to, co będzie z nami, którzyśmy ukończyli stare seminaria, starą szkołę, czy jakieś kursy, co będzie z nami z chwilą, kiedy ta ustawa wejdzie w życie. Będziemy musieli zniknąć, albo iść na szary koniec. Z tą chwilą, kiedy zostanie zniesiona 1-sza klasa gimnazjalna, bardzo wielu nauczycieli gimnazjalnych pójdzie, uczyć do szkoły powszechnej. Oni nic nie stracą, będą mieli te same pobory, może będą mieli więcej godzin. Ale co będzie z nami? My starsi odejdziemy, ale co będzie z tą młodzieżą, która kończy obecnie seminaria i zajmuje stanowiska? Będzie musiała szukać innych zawodów, albo będzie się musiało douczać, żeby się podnieść na taki poziom, jakiego wymaga nowa ustawa. Z tego punktu widzenia, jak powiedziałem, musielibyśmy się jej sprzeciwić.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#WładysławSieńko">Ale jesteśmy wszyscy żołnierzami bez względu na to, na jakim froncie i polu walczymy. Walcząc, przedewszystkiem powinniśmy się kierować interesem społecznym, państwowym, a potem dopiero interesem osobistym. Pytam się, czy ci, którzy szli na szaniec, mieli choćby nadzieję, że przyjdzie ustawa, która da coś im lub ich rodzinom? Nie, szli, bo wiedzieli, że życie trzeba dać dla przyszłości społeczeństwa. Nie wiedzieli, jaki będzie rezultat walki, a my wiemy, że rezultat walki z ciemnotą będzie ten, że musi zapanować ogólna, powszechna oświata w Polsce. I my tracimy, ale idziemy, jak ci żołnierze, na szańce walczyć o lepsze szczęście i o lepsze jutro dla tych pokoleń nauczycielskich, które po nas przyjdą. Nie tylko dla nich, ale i dla całego społeczeństwa i Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#WładysławSieńko">Proszę Panów, przytaczałem tutaj powiedzenie Józefa Szujskiego z czasów byłego sejmu galicyjskiego. Zakończę słowami, które powiedział Stanisław Szczepanowski, a które są i dziś aktualne: „Jednej tylko rzeczy potrzebujemy do wydźwignienia się prawie natychmiastowego z naszej niedoli: niech ta sama odwaga, szlachetność i ofiarność, która cechowała nasze porywy do walki orężnej, okaże się teraz na polu życia codziennego, na polu straszliwej i nieubłaganej walki o byt, na polu wspólnych usiłowań około podniesienia dobrobytu krajowego i oświaty powszechnej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Marchlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#SMarchlewski">Wysoki Senacie! Nie mam zamiaru obszerniej nad całą ustawą się rozwodzić, gdyż moje stanowisko w ogólnej dyskusji budżetowej zostało dostatecznie oświetlone.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#SMarchlewski">Jeżeli opozycja się tworzy wobec tej ustawy, to, zdaniem mojem, przedewszystkiem z tego powodu, że jest ona niedociągnięta. Robi ona wrażenie publikacyj, jakie niejednokrotnie robimy w sprawach ściśle naukowych, przy pracach niezupełnie ukończonych; takiemi publikacjami tymczasowemi chcemy sobie zapewnić czy pierwszeństwo, czy spokojne opracowanie tematu, bez przeszkód ze strony innych badaczy. Dość przypomnieć, że mówiono tu, że ustawa jest ramowa i że ramy jej są niezwykle szerokie. Kropek brakujących nad „i” jest przecie przeszło 30, czyli, że istotnie kto się nawet obiektywnie ustosunkuje do sprawy, nie jest w stanie wyrobić w sobie zupełnie skrystalizowanego co do tej ustawy poglądu. To był ten jeden główny motyw krytyki, który tu podnoszono.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#SMarchlewski">Że istotnie ta ustawa już dzisiaj wymaga różnych komentarzy, które niewątpliwie dla opozycji są uspakajające, tego dowodzi między innemi przemówienie p. Roztworowskiego. Dużo od siebie dodał, ale czy to zrobił autorytatywnie? Ten sam p. senator zwrócił uwagę na jedną rzecz, która, muszę powiedzieć, bardzo mnie uraziła, jako obywatela, który chce, ażeby ustawa szkolna była rozważana pod kątem widzenia bezwzględnie obiektywnym a nie politycznym. A tymczasem p. Roztworowski dopatruje się politicum w 53 artykule ustawy.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#SMarchlewski">Proszę Panów, gdyby kto chciał dopatrzeć się jakichś politycznych zamiarów w tej ustawie, to chyba na tle tak często dyskutowanej kwestii narodowego czy państwowego wychowania.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#SMarchlewski">Kiedy się wsłuchuję w argumenty jednych i drugich, to muszę dojść do wniosku, że Panowie źle się bawicie, a nam chodzi o życie.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#SMarchlewski">Czy można sobie wyobrazić narodowe wychowanie bez państwowego, a państwowe bez narodowego?</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(S. Roman: Oczywiście, że nie.)</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#SMarchlewski">Oczywiście. Czy można przeciwstawić jeden kierunek drugiemu kierunkowi? Niepodobna.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(S. Roman: Nie.)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#SMarchlewski">O cóż się więc sprzeczamy? Więc tu nie może być polityki...</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(S. Roman: Trzeba się zapytać endeków.)</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#SMarchlewski">...ale nie trzeba akcentować, że państwowe wychowanie idzie przed narodowem. To również jest absurdem.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#SMarchlewski">Czy Państwo nie przypominacie sobie, że moskiewski rząd na swym obszarze ciągle tłumaczył swemu obywatelowi „gosudarstwiennoje” stanowisko, czy jak tam, i do czego doszedł? Żadnego wyrobienia państwowego u narodu wyrobić nie potrafił, bo zaniedbywał naród.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#SMarchlewski">Powiadam, że jeżeli ma być naród silny, to musi mieć opiekę państwa. Przypominałem już, że Anatol France powiedział, że: na to, aby nauka prosperowała, potrzebuje ochrony bagnetów. Podobnie też nie będzie państwa tęgiego, nie będzie tęgiego narodu. Te rzeczy się tak uzupełniają że przeciwstawianie tych dwóch pojęć jest absolutnie niedorzeczne. Jeżeli z tych dyskusyj naszych ma być jakikolwiek polityczny sos wyrzucony, to tych dwóch rzeczy przeciwstawić sobie nie wolno.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#SMarchlewski">P. Roztworowski powiada, że art. 53 jest jakoby tą kością niezgody politycznej, jakobyśmy byli przeciwni temu, ażeby wszystkie zasoby Państwa były należycie wyzyskane dla Państwa, a tem samem dla narodu. P. senator Roztworowski sądzi, że art. 53 zrealizowany uchroni nas od komunizmu. Czy można sobie wyobrazić większą naiwność? Czy Państwo sobie nie zdajecie sprawy, że pomimo wszystko komunizm faktycznie się szerzy i to wśród ludzi, którzy go w zasadzie potępiają, bo nie mają innego wyjścia? I o tem, że nie mają innego wyjścia, chcę właśnie parę słów powiedzieć. Powiadacie Państwo, że właśnie szkoły zawodowe mogą być upustem dla nadwyżki inteligencji, i to jest moje przekonanie również; sejmowa komisja nic nowego nam nie powiedziała, możnaby tu zastosować zwrot: you want to carry coal to Newcastle — chcecie importować węgiel do Newcastle? To są rzeczy doskonale nam znane, ale jak się je wykonuje?</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#SMarchlewski">Mówiłem, że, położenie kraju jest takie, że zawodowcy nie mają co robić. W takiej YMCA krakowskiej, której oddawna dużo sił i czasu poświęcam, wśród płatnych urzędników mamy skończonych górników, którzy nie mają zajęcia zawodowego. To nie są półinteligenci. A ilu jest inspektorów rolniczych z najlepszem wykształceniem rolniczem, którzy są dziś komornikami, egzekutorami podatków? Więc, ażeby ta idealna, także przezemnie z entuzjazmem przyjmowana, szkoła zawodowa miała sens, to ci ludzie muszą po skończeniu jej mieć zarobki bo inaczej nas przeklną. Więc od tego trzeba przedewszystkiem zacząć. Trzeba przedewszystkiem stworzyć warunki do pracy. Gdy te warunki do pracy będą stworzone, to szkoły zawodowe powstaną, jak grzyby po deszczu i będziemy wiedzieli wtedy, do jakich zawodów szkoły nam będą potrzebne.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#SMarchlewski">Z pewnością są różne braki w ustawie i można się o nie spierać. Może p. s. Sieńko ma słuszność, ja nie wiem, on jest specjalistą w powszechnem nauczaniu, może p. sen. Kopciński i p. sen. Sołtyk mają rację, zwłaszcza p. sen. Sołtyk, ponieważ ma doświadczenie gimnazjalne, i niejeden profesor będzie miał swoje zastrzeżenia, wszystko to możliwe. U nas, to jest u tych, którzy nie chcą się bawić, nie chcą sprawy bagatelizować, ale chcą ją wziąć u samego korzenia, u samej podstawy, brak przeświadczenia, że ona została zewszechstron przez wszystkich zainteresowanych przestudiowana. Syntezy ogólnej niema.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#SMarchlewski">I dlatego z całą satysfakcją, z całą wdzięcznością muszę podnieść czwartą rezolucję, którą komisja senacka proponuje do uchwalenia. W tej rezolucji przemówił naród do Państwa; żąda ona niczego innego, jak tego, czego żądał senat Uniwersytetu Jagielońskiego. I dlatego choćby się miało wiele wątpliwości co do samej ustawy, to jednak za tą rezolucją głosować będę z całym entuzjazmem.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(Głosy: Brawo!)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Zarządzam przerwą. Dalszy ciąg dyskusji nastąpi o godzi, 16 min. 30. Do głosu pierwsza jest zapisana p. s. Kisielewska.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Wznawiam posiedzenie. Głos ma s. Kisielewska.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#HelenaKisielewska">Wysoki Senacie! Nie jestem zawodowym pedagogiem, więc też nie z punktu widzenia pedagogicznego rozpatrywać będę sprawę przedłożonych nam nowych ustaw szkolnych, tylko jako członek narodu ukraińskiego, którego te ustawy tak żywo i boleśnie dotykają, wypowiem tu nasze zapatrywanie na tę sprawę i wyrażę protest przeciwko wprowadzeniu zamierzonych zmian w szkolnictwie, które tak rażąco pogarszają i tak ciężkie położenie naszego narodu w tej najżywotniejszej życiowej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#HelenaKisielewska">Trzeba stwierdzić, że mimo usiłowania ustrojenia nowej ustawy w piórka demokratyczne, demokratyczną ona nie jest, a raczej przeczy ogólnie dziś w świecie przyjętym demokratycznym zasadom. Bezpowrotnie chyba minęły czasy, które ustawa chce wskrzesić. Nie da się już odsunąć od szerszej oświaty ogromnych rzesz wiejskiej ludności, a zrobienia z nauki przywileju dla miejskiej i pańskiej młodzieży. Dziś troską i chlubą każdego państwa jest jak największe rozpowszechnianie oświaty, zrobienie jej przystępną jak najszerszym warstwom swoich obywateli. O stopniu kultury danego państwa pewne dane przynosi statystyka. Ona to mówi światu: oto w tem państwie jest taki a taki procent analfabetów, taki procent obywateli osiągnął ledwie najniższy szczebel oświaty, taki procent osiągnął oświatę średnią, a taki wyższą. Tem mierzy się kulturę narodu i podnosi się albo obniża jego prestige światowy. To zresztą ma na życie wpływ nie tylko moralny, ale i materialny.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#HelenaKisielewska">W teraźniejszych czasach ciemnota jest wrogiem dobrobytu, więc już we własnym interesie każde kulturalne państwo robi wszelkie wysiłki, ażeby w dziedzinie oświaty osiągnąć jak najwyższy szczebel. Nie tylko rządy państw wysilaj a się nad tym ważnym problemem, nie utrudniają też one i prywatnej inicjatywy, która na polu oświaty wszędzie przynosi bardzo wielkie korzyści. Klasycznym przykładem tej owocnej prywatnej inicjatywy może być Ameryka, gdzie największe ulgi w korzystaniu z dobrodziejstw oświaty daje się nie tylko dziatwie, ale często i starszym już obywatelom, którzy dopiero w dojrzalszych latach zapragnęli uzupełnić swoją oświatę. Pamiętam, jak byłam zdumiona, gdy w czasie mego pobytu w Ameryce w domu inżyniera Ukraińca w Pitsburgu, dowiedziałam się, że do Ameryki przybył on mało co piśmiennym robotnikiem, i dopiero tutaj, pracując ciężko na utrzymanie rodziny — żony i trojga dzieci, w ciągu 16 lat na wieczornych naukowych kursach skończył niższe, średnie i wyższe szkoły i dziś pracuje jako inżynier w tej samej fabryce żelaza, w której rozpoczął pracę jako prosty robotnik.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#HelenaKisielewska">Rzadką dbałość o to, ażeby dobrodziejstwo oświaty było przystępne dla wszystkich obywateli państwa, miałam sposobność podziwiać w Szwajcarii. W czasie wycieczki na wysokich stokach Gotardu spotkaliśmy wysłanego przez zarząd kantonu nauczyciela, który miał za zadanie uczyć dzieci z kilku najwyżej położonych chat góralskich, które nie mogły swoich dzieci posyłać do szkółki we wsi niżej położonej. Ale też w Szwajcarii od wielu lat statystyka nie wykazuje ani jednego analfabety w wieku szkolnym. I tą drogą usiłują dziś iść wszystkie cywilizowane państwa, wszystkie narody.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#komentarz">(Ustąp skreślony z polecenia Marszałka.)</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#HelenaKisielewska">Któreż na świecie z kulturalnych państw zrozumie i uzna za uzasadnione srogie prześladowanie, na jakie narażeni są nasi wieśniacy, gdy chcą uczyć swe dzieci w domu i wynajmą sobie dlatego wspólnie nauczyciela? W czasie naszych debat nad budżetem oświatowym w komisjach przedstawiałam tę martyrologię jednej takiej wsi pokuckiej Ispas Kąt Górny, gdzie już od roku przeszło policja rozpędza małą dziatwę, jeżeli zbierze się jej kilkoro dla nauki, tak że nauczycielki muszą uczyć 60 dzieci każde osobno w ich domach. P. Minister obiecał natychmiast wkroczyć w tę sprawę, lecz dotychczas nie widzimy skutku. Może zechce uwierzyć zapewnieniu p. inspektora Białowąsa z Kołomyi, że chłopi w tych ciężkich czasach odejmują sobie od ust krwawe grosze, opłacają nauczycielki na to, żeby „domową nauką” upozorować usuwanie swej dziatwy od przymusu szkolnego, jak to on mnie cynicznie tłumaczył. Możebne, gdyż stało się już systemem nie sprawdzać opinii organów administracji szkolnej, a nawet polegać w sprawach szkolnictwa na raportach policyjnych.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#HelenaKisielewska">Czy jakiś kulturalny naród zrozumie aprobatę władz najwyższych na takie szykanowanie ukraińskiej ludności, na jakie pozwala sobie np. starosta w Rawie Ruskiej, który w krótkim czasie potrafił bez żadnych uzasadnionych przyczyn, a czasem z przyczyn wprost komicznych, wydać w swoim okręgu około stu zakazów czytelniom Proświty i innych kulturalnych towarzystw na urządzanie amatorskich przedstawień, koncertów, a nawet przedstawień dla młodzieży w dzień św. Mikołaja, lub przedstawień na cześć i z życia naszego wieszcza Szewczenki, czy też wieczoru ku uczczeniu naszej największej współczesnej sędziwej powieściopisarki i pionierki ruchu kobiecego Olgi Kobylańskiej, którą przytem lekceważąco nazywa się „niejaką” Kobylańską? Ten fakt, jako też fakt poprzednio opisany w czasie posiedzeń komisyjnych udowodniłam dokumentami.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#HelenaKisielewska">A takich przykładów z dziedziny oświatowej możemy podać nie dziesiątki, ale setki, a może tysiące. Gdyby nie te drakońskie miary stosowane do nas na polu oświatowem, nie byłoby dziś na naszych ziemiach należących do Polski takich kuriozów, że setki naszej fachowo kwalifikowanej młodzieży musi siedzieć bezczynnie w domu a wsie całe, jak sama na Wołyniu sprawdziłam, toną w analfabetyzmie tylko dlatego że Państwo nie pozwala nam własnym kosztem nieść im oświatę, I uniwersytet, o który dobijamy się bezskutecznie, już byliśmy sami zapoczątkowali, tylko, że władze polskie prześladowały go i zlikwidowały. Tak samo, jak własnemi, krwawo zapracowanemu centami ubogiego naszego wieśniaka rozbudowaliśmy ku podziwowi Was samych nasze spółdzielnie, jak na najwyższym stopniu rozwoju postawiliśmy niepopierane przez Rząd mleczarnie...</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Pani Senatorko, zwracam uwagę, że obecnie dyskutujemy nad ustawą o ustroju szkolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#HelenaKisielewska">Zaraz dojdę do tego, Panie Marszałku.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#HelenaKisielewska">...jak pokryliśmy mimo różnych przeszkód nasze wsie gęstą siecią czytelń i innych kulturalnych instytucyj, tak samo bylibyśmy rozbudowali własną pracą i groszem i oświatę naszą, gdyby polski Rząd nie stawiał nam wprost niezrozumiałych dla nikogo przeszkód. Tak wymownie głosił nam tu wczoraj moralne nauki o bratniej zgodnie bez odwoływań się do obcych interwencyj p. s. Głąbiński. Tak, Panie Senatorze, ale trzeba do tego nie moralnych nauk, nie napędzania do zgody pałkami i bagnetami, ale postępowania zgodnego z prawem i zasadami nowoczesnej cywilizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Przywołuję p. Senatorkę do porządku za użycie słów uogólniających postępowanie władz „nawoływanie do zgody pałkami i bagnetami”.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#HelenaKisielewska">Przypominał nam p. Senator wczoraj nasze skargi do cesarza austriackiego i przyznał, że i — w owym czasie Polacy byli nad nami bezkontrolnymi panami. Słusznie. I myśmy nie zapomnieli, jakie kłody w życiu kulturalnem i oświatowem rzucaliście nam pod nogi. Myśmy nie zapomnieli tych czasów, kiedy o każdą szkołę, o każde prawo dla naszego języka musieliśmy staczać wprost bohaterskie walki. Myśmy nie zapomnieli krwi naszej młodzieży, która lała się w murach uniwersytetu, w którym słusznie powinny były być uwzględnione prawa naszego narodu. Myśmy nie zapomnieli trupów wyborców, jak Jachaniec i innych, którzy za czasów Waszych austriackich wyborów w obronie wolnego wyborczego prawa padali na naszej ziemi.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#HelenaKisielewska">Pamiętamy to wszystko, i nie zapominamy i tego, że we własnem państwie natychmiast pokasowaliście to, co przecież, jak p. Senator mówił, od Was za czasów austriackich wywalczyliśmy przez lat kilkadziesiąt. Natychmiast poznikały z urzędów, szkół i wszelkich publicznych miejsc, i wogóle na wszystkich polach prawa naszego języka, któreście, jak się chwali p. Senator, dali nam za Austrii z własnej woli. Natychmiast zaczęto w nowem polskiem Państwie likwidować nasze szkoły, wyrzucać z nich naszych nauczycieli. Natychmiast zaczęto prześladować wszystkie nasze poczynania na polach oświatowych. P. senator Głąbiński chciałby, ażeby naród nasz, bity moralnie, a, jak doświadczyliśmy i fizycznie, zacisnął bohatersko zęby i nawet nie wydał z siebie jęku. Trudno. I my mamy prawo do życia. Jednak muszę przypomnieć tu jedno: oprócz wyroków, które wydają sędziowie, jest jeden wyrok, wobec którego bardzo trudna jest walka ciemiężycieli: — jest to wyrok opinii publicznej. Do niej trudno podejść z prawniczemi wykrętami. Ona tworzy się pomału, ale nieubłaganie, i ona niemało waży też na szali świata. Przypomnę tylko, że w Waszej walce o niepodległość pomógł Wam nie tylko żelazny oręż Waszego żołnierza, ale także opinia świata, która stała po Waszej stronie, jako ciemiężonych, a nie po stronie Waszych ciemiężycieli. Lekceważyła sobie tę opinię, zdawało się, niezwyciężona Rosja, lekceważyli może też twardzi jak stal Niemcy...</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Pani Senatorko, poraz drugi zwracam uwagę, że Pani nie zabiera głosu do ustawy o ustroju szkolnictwa, a przemawia Pani tak, jakby obecnie chodziło o krytykę budżetu Ministerstwa Oświaty.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#HelenaKisielewska">Pod osłonkami haseł postępu i chęci uprzystępnienia oświaty ogółowi młodzieży usiłuje nowa ustawa wprowadzić takie nowości, że robi tę oświatę, szczególniej średnią i wyższą, prawie że niedostępną dla wiejskiej ludności. I to właśnie dotyka nas najboleśniej, gdyż naród nasz jest w wysokim procencie wieśniaczy.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#HelenaKisielewska">Nowe ustawy dotykają wprawdzie całą wiejską ludność Państwa, ale widzimy z projektu ustawy, że władza Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest tak wielka, a ramy tej ustawy tak elastyczne, że napewno przy ich pomocy znajdzie się furteczkę, która polskiej wiejskiej dziatwie umożliwi jakieś wyjście z tego duchowego więzienia, jakim zagraża ustawa. Natomiast ukraińska dziatwa, pozbawiona w dodatku swojego prywatnego szkolnictwa, co nam poważnie zagraża, miałaby być wydaną na łup ciemnoty i analfabetyzmu. Przeciwko temu będziemy się bronić wszelkiemi sposobami i nigdy nie zgodzimy się na narzucenie nam jeszcze jednej, najstraszniejszej niewoli, niewoli ducha.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#HelenaKisielewska">Wogóle przyznanie nieograniczonej władzy i mocy na oświatowem polu Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia publicznego nie ma chyba sobie równego w żadnem ustawodawstwie kulturalnego państwa. Minister Oświaty może otwierać i zamykać szkoły, skracać lub przedłużać czas nauki, zmieniać jej programy, budować lub zamykać szkoły, określać warunki, w których nauka może być pobierana w domu. On jest panem losu nauczycieli — słowem wszystkiego, co tylko może zmieścić się w ramach szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#HelenaKisielewska">W czem mianowicie krzywdzi nowa ustawa ukraińską ludność? Nie będę mówiła o prywatnem szkolnictwie, które ma dla nas tak doniosłe znaczenie, że poświęcamy mu osobną uwagę. Ale i na polu państwowego szkolnictwa do tej krzywdy, jaką wyrządził nam utrakwizm i kasowanie ukraińskiego wykładowego języka w szkołach, ma być obecnie dodana nowa ciężka krzywda. Dotychczas dziatwa nasza mogła po ukończeniu 4-klasowej szkółki i zdaniu egzaminu wstępnego przechodzić do szkół średnich. Dziś przyjęcie do gimnazjum uzależnia się od ukończenia wyższego, drugiego, czy trzeciego stopnia nauki, i dopiero od nich prowadzi pomost na wyższe szczeble naukowe. Cała tragedia nasza w tem, że na naszych ziemiach prawie zupełnie nie mamy na wsi szkół 7-klasowych. Wobec znanych warunków, nie możemy mieć też nadziei, ażeby one były w najbliższym czasie kreowane. Tak więc wieś nasza ze swoją szkółką elementarną najniższego typu i wartości zostaje prawie zupełnie odcięta od dalszej nauki w szkołach średnich i na uniwersytetach, a nawet wyższych fachowych szkołach.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#HelenaKisielewska">Prawda, teoretycznie ustawa ta sprawę załatwia bardzo łatwo: Posyłaj dziecko do najbliższego miasteczka na dalszą naukę. Ależ to nie tylko połączone jest z kosztami, ale jest jeszcze inna trudność, prawie że nie do przebycia. Dla takiego wiejskiego przybysza nie będzie, jak to wiemy już z praktyki, miejsca w miejskiej szkółce, którą przecież zapełni miejscowa dziatwa. Musiałyby miasta własnym kosztem chyba kreować więcej oddziałów tych klas, przez które ma przejść wiejska dziatwa, pragnąca kształcić się wyżej, a tego chyba po miejskich zarządach w tym czasie nie można się spodziewać.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#HelenaKisielewska">Tak szeroko zakrojona ustawa zupełnie nic nie mówi o zapewnieniu miejsca dziatwie wiejskiej w tych szkołach, i tu cała jej obłuda, ale przypuśćmy, że znajdzie się mała liczba tych szczęśliwców, co pokonają te trudności. Cóż dalej? Muszą przenosić się do większego miasta, ażeby znaleźć miejsce w nowokreowanem 4-klasowem gimnazjum, ależ i tam może nie być miejsca. Gdy skończą 4 klasy gimnazjum, czy da to im prawo do dalszych studiów na uniwersytecie, jak dziś po skończeniu pełnego gimnazjum? Nie, jest jeszcze jeden dość wysoki próg, który trzeba przestąpić — czekają tę dziatwę jeszcze 2 lata liceum. I najczęściej nie znajdzie go ona w tym samym zakładzie, a nawet w tem samem mieście. Trzeba znowu przenosić się do jeszcze większego środowiska, do głównych miast, tam znowu zabiegać o miejsce, którego może zabraknąć, żyć w nowych warunkach życiowych i pedagogicznych, co pewne nie będzie sprzyjać spokojnej nauce. Oto co czeka tych bardzo nielicznych wybrańców losu z pośród naszej dziatwy wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#HelenaKisielewska">Nie łatwiejsza sprawa i ze szkołami, które przygotowują do stanu nauczycielskiego. I te szkoły podzielono także na trzyletnie kursy pedagogiczne i dwuletnie pedagogium. Wstęp do nich tak samo zależny jest od wyższego stopnia tej szkoły powszechnej, i wobec tego naszej dziatwie, choćby w tej dotychczasowej liczbie, w jakiej z nich korzystała, wstęp będzie zamknięty. Jakie skutki tego? Wieś ukraińska pogrążona w ciemnocie a wszystkie wyższe stanowiska w kraju naszym obejmuje obcy nam duchem i narodowością miejski element.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#HelenaKisielewska">Oto drugie duchowe poniewolenie, jakie grozi naszemu narodowi i z którym będziemy staczać walkę na śmierć i życie.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#HelenaKisielewska">Prócz tego mamy jeszcze wielkie straty na polu dotychczasowego naszego stanu posiadania w państwowem szkolnictwie, Mamy pięć ukraińskich utrakwistycznych średnich zakładów 8 klasowych, które zostaną podzielone na kilka części i tem samem o połowę zmniejszą nasz stan posiadania, prawdopodobnie bez żadnej za to rekompensaty. Tracimy dwie pierwsze klasy gimnazjum, a z dalszych sześciu zostanie nam prawdopodobnie też zaledwie cztery. Wyższych klas licealnych napewno nie będzie się przy nich tworzyć. Cóż nam właściwie zostanie i cóż stanie się z nauczycielstwem w nich zajętem?</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#HelenaKisielewska">A wyższe uczelnie? O kreowaniu ukraińskiego uniwersytetu niema ani słowa w nowej ustawie, chociaż głosi się przed światem, że Warszawski Instytut jest jego zaczątkiem. Jest to celowe wprowadzanie w błąd opinii publicznej. W polskich uniwersytetach i dziś naszej młodzieży trudno jest znaleźć miejsce, a kto wie, czy ten stan jeszcze się nie pogorszy. Uznany oficjalnie numerus clausus jest tego zapowiedzią.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#HelenaKisielewska">Cóż będzie ze szkołami zawodowemi? Odpowiedź krótka: nie mamy ani jednej ukraińskiej państwowej szkoły zawodowej, a do polskich, stale przepełnionych, ukraińskiej młodzieży nie przyjmują. Cała więc konstrukcja nowego szkolnego systemu tak jest zbudowana, ażeby dziatwie wiejskiej, jaką jest przeważnie dziatwa ukraińska, zamknąć drogę do wszelkiej wyższej oświaty. Nieokreślone bliżej możliwości przedostania się tam przez wstępne egzamina też nie dają nam wielkich nadziei. Wszakże w takich sprawach najczęściej decyduje u nas więcej niż przygotowanie naukowe, przynależność narodowa i religijna, a za cenę wyrzeczenia się tego, co nam jest najdroższe, nie będziemy chyba wstępu do nauki i posad zdobywać.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#HelenaKisielewska">Oto bardzo krótko pobieżnie wyliczone nasze obawy co do tego, co czekałoby nas po uchwaleniu nowej ustawy, a raczej po daniu Ministrowi Oświaty białej karty, na której może pisać co mu się żywnie podoba, w dziale oświatowym.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#HelenaKisielewska">W tych uprzywilejowaniach dla Pana Ministra, które nazywają się nową szkolną ustawą, widoczne są dwie ważne rzeczy: zupełne pominięcie praw mniejszości, tak, jakgdyby Polska była narodowo jednolitem państwem a nie miała 40% obywateli innych narodowości, w tem głównie Ukraińców. Druga zaś nić przewodnia, która jeszcze bardziej podkreśla to ignorowanie mniejszości, to jest forsowanie we wszystkich kursach, szkołach, a nawet uniwersytecie sprawy wychowania państwowego. Nawet senat najstarszego polskiego uniwersytetu w Krakowie zaniepokoił się takiem postawieniem sprawy wychowania młodzieży i w swym memoriale wyraża obawę co do znaczenia tych nowych, obowiązujących młodzież nauk. Przestrzega też senat uniwersytecki, że nauki te przynoszą skutki niepożądane i nieobliczalną reakcję, gdyby ustawa miała służyć jakimś doraźnym celom. Senat przypomina też o wysokim procencie młodzieży akademickiej należącej do mniejszości narodowych, czego ta ustawa nie bierze w rachubę.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#HelenaKisielewska">Nowa ustawa sięga tak szeroko i głęboko, że wpływy państwowego wychowania pragnęłaby rozciągnąć nad dziatwą prawie że od kolebki, bo wspomina o przedszkolach od lat trzech i pragnie też rozciągnąć tę opiekę państwową aż poza lata szkolne i objąć nią starszą młodzież wiejską ponad lat 18. To już jest wkraczanie w prawa rodzicielskie z jednej strony, a w prawa dorosłej młodzieży z drugiej. Matki powołane są do tego, ażeby roztaczały opiekę nad swemi malutkiemi dziećmi, co zaś do pozaszkolnej opieki nad dorosłą młodzieżą, to mamy bardzo poważne instytucje kulturalne, czytelnie, sokoły, kółka młodzieży i kobiet, które te zadania bardzo dobrze spełniają. Na wyzucie nas z tych praw do dziatwy i młodzieży nigdy się nie zgodzimy. Wolno Ministrowi Oświaty robić doświadczenia na własnem społeczeństwie, gdy ono godzi się na to, ale nie wolno zapominać, że co do nas...</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Przywołuję p. Senatorkę do porządku. Zwracam uwagę, że Minister jest ministrem Rzeczypospolitej, więc przez to jest ministrem całej ludności naszego Państwa,</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#HelenaKisielewska">...to sprzeciwia się obowiązkom międzynarodowym, przeczy ustawom zagwarantowanym przez polską Konstytucję. Zapóźno już w XX wieku wskrzeszać metody postępowania z czasów carskiego absolutyzmu. I wtedy nie przyniosły one żadnych rezultatów...</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Pani Senatorko, odbieram Pani głos.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Utta.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#AugustUtta">Wysoka Izbo! Omawiana ustawa o ustroju szkolnictwa wywołała w całym kraju zrozumiałe zainteresowanie i w pewnych kołach społeczeństwa i nauczycielstwa duże zaniepokojenie. Niewątpliwie w głosach krytyki tej ustawy przebija również pewne uprzedzenie, które wypływa z zasadniczo negatywnego ustosunkowania się do poczynań obecnego Rządu.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#AugustUtta">My do oceny tej ustawy podchodzimy zupełnie rzeczowo, bez żadnego uprzedzenia i przyznajemy, że obok pewnych braków zawiera ona również i strony dodatnie. Lecz uważamy, że ustawodawstwo szkolne rozwijało się u nas niewłaściwie. Należało najprzód ustalić ustrój szkolny, a później dopiero rozwijać ustawodawstwo w sprawie układania sieci szkolnych, tworzenia obwodów, budowania szkół i t. p. U nas sprawy te załatwione były w porządku odwrotnym. Już w roku 1522 wydane zostały ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu szkół powszechnych, o układaniu sieci szkolnej i budowie szkół. Nauczycielstwo i część społeczeństwa już przed szeregiem lat rzuciło hasło 7-klasowej szkoły powszechnej. Zasadę tę przez szereg lat wpajano ogółowi społeczeństwa i przystosowano do niej całe dotychczasowe ustawodawstwo. Zrozumiałem przeto jest, że dziś, kiedy się uchwala nową ustawę, któraby w pewnej mierze stabilizowała obecny stan, dotychczas uważany za przejściowy, ustawę, która wprowadza trzy stopnie szkoły powszechnej i upoważnia ministra do skracania obowiązku szkolnego do lat sześciu, wywołuje ona u zwolenników 7-letniej najwyżej zorganizowanej szkoły powszechnej pewne obawy i zaniepokojenie. Zaniepokojenie to jest tem większe, iż w latach ostatnich Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przy układaniu preliminarza budżetowego wykazało zbyt daleko idącą ustępliwość i dopuściło nawet do tego, iż setki tysięcy dzieci w wieku szkolnym pozostaje bez szkoły.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#AugustUtta">Co do ustroju szkoły średniej i wyższej, to zasadniczo nie mielibyśmy poważniejszych zastrzeżeń, gdyby ustawa nie była zbyt ramowa i ściślej określała sposób rozwiązywania wielu zagadnień pierwszorzędnego znaczenia, a nie upoważniała ministra do załatwiania tych ważnych spraw w drodze rozporządzeń. Upoważnienia te idą tak daleko, iż minister będzie mógł w drodze rozporządzenia zmieniać wszystkie przepisy ustawowe. Upoważnienie to jest sprzeczna z zasadą konstytucyjną, iż ustawa może być zmieniana i uchwalana tylko na mocy ustawy.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#AugustUtta">Jesteśmy przeświadczeni, że zrealizowanie obecnej ustawy w chwili obecnego kryzysu będzie niemożliwe, a próby jej wykonania wywołają pewien zamęt w szkolnictwie. Uważamy, iż tak ważna ustawa, jak ustawa o ustroju szkolnictwa, która będzie miała wielki wpływ na dalszy rozwój Państwa, nie powinna być uchwalana w tak szybkim terminie i w czasie tak namiętnych walk wewnętrznych i ogólnego kryzysu ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#AugustUtta">Co się tyczy ludności niemieckiej, to oczekiwała ona, iż ustawa ta, jeżeli nie rozstrzygnie zupełnie, to przynajmniej stworzy narazie pewne podstawy do rozwiązania zagadnienia szkolnictwa mniejszości narodowej. Oczekiwania te były tem bardziej uzasadnione, iż poszczególni ministrowie z okresu przedmajowego, jak i p. minister Dobrucki, przyrzekali nam, iż żądania nasze zostaną w miarę możności uwzględnione właśnie w tej ustawie. Niestety zagadnienia tego nie poruszono zupełnie.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#AugustUtta">Na Komisji Oświatowej p. Wiceminister Pieracki oświadczył, iż ustawa ta będzie miała zastosowanie i do mniejszości narodowych i że właśnie przez to, że nie wspomina ona zupełnie o mniejszościach, daje im te same prawa, z jakich korzystać będzie i społeczeństwo polskie. Oświadczenie to moglibyśmy przyjąć do wiadomości, gdyby nie tak smutne doświadczenia z lat ubiegłych. Na podstawie tego doświadczenia wywnioskować możemy, iż równouprawnienie to będzie polegało na tem, iż będzie istniała tylko państwowa szkoła polska, do której obowiązane będą uczęszczać wszystkie dzieci bez różnicy narodowości. My zaś uważamy, że o równouprawnieniu tylko wtedy może być mowa, jeżeli obywatelom polskim narodowości niepolskiej za ich wpłacone do Skarbu Państwa pieniądze da się możność uczyć się w języku ojczystym, tak samo, jak z tego dobrodziejstwa korzystają dzieci polskie i że ta zasada winna była znaleźć swój wyraz właśnie w tej zasadniczej ustawie.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#AugustUtta">Że rozumowanie nasze jest logiczne, potwierdza to tekst ustawy konstytucyjnej. Znajdujemy tam przepis (art. 96), że wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Zgodnie z rozumowaniem Panów powinnoby to wystarczyć. Konstytucja natomiast dodaje w oddzielnym artykule, że żaden z obywateli nie może być z powodu swego wyznania i przekonań ograniczony w prawach, przysługujących innym obywatelom. Artykuły 117, 118, 119 i 120 Konstytucji zawierają ogólne podstawy, na których opierać się ma ustawodawstwo szkolne, artykuły zaś 109 i 110 określają dodatkowo uprawnienia mniejszości narodowych. Przedłożona zaś nam ustawa postanowień tych nie zawiera, a dlatego uważamy ją za niezgodną z duchem i treścią Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#AugustUtta">Wobec tego zgłosiłem do art. 1 ustawy poprawkę, która opiera się na art. 109 Konstytucji, przewidującym autonomiczne związki mniejszości, oraz rezolucję, wzywającą Rząd do wniesienia ustawy wykonawczej do tego artykułu. Przez przyjęcie tych poprawek i rezolucji Rząd i większość rządowa dałyby dowód, że dążą do rozwiązania tego zagadnienia zgodnie z duchem naszej Konstytucji, Odrzucenie zaś mej rezolucji uważać będziemy jako nowy dowód, iż od obecnych rządów równouprawnienia w dziedzinie szkolnictwa państwowego oczekiwać nie możemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Udzielam głosu p. s. Tulliemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MaksymilianThullie">Wysoki Senacie! P. sen. Roztworowski stwierdził, że ustawa ta wcale nie jest ustawą polityczną i że tutaj powinna odbyć się tylko dyskusja rzeczowa. Zupełnie jestem tego samego zdania i tylko argumenty rzeczowe powodują mnie tutaj do zabrania głosu.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#MaksymilianThullie">Ustawa ta przedstawia radykalne zmiany w ustroju szkolnictwa, Lepiej byłoby, gdyby zmiany takie nastąpiły po pewnem doświadczeniu. Nawet ta ustawa zawiera jeden artykuł, który upoważnia p. Ministra do tworzenia szkół doświadczalnych. Otóż to była właściwa droga, którąby należało iść, a nie odrazu zmieniać wszystko, istniejący ustrój burzyć; trzeba było wprowadzać najpierw pewne szkoły pewnego typu, może nawet tego typu, który tu jest przewidziany, i poczekać co powie doświadczenie.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#MaksymilianThullie">Projekt tej ustawy nie został przedłożony szkołom wyższym, które dotychczas zawsze zabierały głos także w sprawach szkolnictwa średniego, ze względu na to, że one właśnie dostają materiał młodzieży, który wyszedł ze szkoły średniej. I ustawa więc ta bez zasięgnięcia zdania senatów uniwersyteckich, a nawet wbrew ich zdaniu — bo senaty choć nie zaproszone, jednak wyraziły swoje zdanie, burzy przedewszystkiem obecne gimnazjum 8-klasowe, odcina dwie pierwsze klasy i przydziela do szkolnictwa powszechnego, odcina dwie ostatnie klasy i tworzy liceum. Ten ostatni przepis ostatecznie uważam za pożyteczny, bo w ten sposób nie wszyscy, tak jak dotychczas, będą szli aż do 8 klasy, lecz od 6 klasy czyli od przyszłej 4 będą mogli pójść do szkoły zawodowej. To jest słuszne, jednak to odcięcie pierwszych dwóch klas, nie jest, według mojego zdania, wskazane. Bo z natury rzeczy, inny sposób nauki musi być w szkołach powszechnych, gdzie uczęszcza cała młodzież obowiązana do nauki szkolnej, a inny w gimnazjum, gdzie jest ten uczniowski materiał, który przeszedł już selekcję.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#MaksymilianThullie">Nie będę tutaj wymieniał innych jeszcze usterek i wad tego zarządzenia, bo o tem mówił dokładnie p. s. Sołtyk. Co się tyczy selekcji, mówią Panowie, że ma ona być, ale ja nie znajduję w ustawie tego, w jaki sposób ta selekcja będzie przeprowadzana. To się zostawia ministrowi. Może się zdarzyć, że minister zarządzi taki a taki sposób selekcji, ale ponieważ ministrowie u nas i nie tylko u nas, bo i gdzieindziej, za długo nie urzędują, to przyjdzie drugi minister i znowu to zmieni. Jeden skasuje maturę, drugi zaprowadzi ją. Zdaje mi się, że taka sprawa jak egzaminy powinna być ustalona już w ustawie.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#MaksymilianThullie">W dodatku w przedłożeniu tem jest ustęp o szkołach zawodowych, które państwo powinno jak najbardziej popierać. Ale mamy jeszcze jeden rozdział, mianowicie o przedszkolach. Ten ustęp składa się z jednego artykułu, ale o nauczaniu, o kształceniu tych ochroniarek, czyli jak ten projekt je nazywa: wychowawczyń, jest cały duży rozdział, tak że więcej zajmuje się ten projekt kształceniem ochroniarek, niż samemi ochronkami. Ale ja się pytam, kto właściwie będzie zakładał i utrzymywał te przedszkola. Dotychczas wprawdzie rząd to robił, ale to, co robił, to jest bardzo mało. Utrzymywały to albo samorządy albo społeczeństwo samo. Teraz projekt ustawy wprowadza dla tych ochroniarek najpierw 4-letnie seminarium — ja sądzę że na to, ażeby uczyć dzieci od trzech lat do sześciu, wystarczyłby może kurs jednoroczny albo dwuletni. Ale to niedosyć tego. Po tem seminarium — liceum. Na to, ażeby te trzyletnie dzieci uczyć, trzeba jeszcze liceum zdawać? Wreszcie te ochroniarki dostają świadectwo, uprawniające je do szkoły wyższej. Proszę Panów, jaki cel był i jest tworzenia tego liceum i z natury rzeczy potem w konsekwencji dopuszczania tych ochroniarek do szkół wyższych — tego rzeczywiście ja nie wiem. I w całej dyskusji ani w komisji, ani tu na plenum nie mogłem się tego dowiedzieć. Jedyna jeszcze pociecha jest ta, że jest napisane „szkoły wyższe” a szkoły wyższe są akademickie i nieakademickie. Więc prawdopodobnie będą dopuszczane do szkół wyższych, ale nieakademickich. Bo gdyby do akademickich miały być dopuszczane, to niewielką pociechę miałyby i te ochroniarki i same szkoły akademickie.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#MaksymilianThullie">Stwierdzić należy, że ilość studentów w szkołach wyższych akademickich jest za wielka, że należałoby i spodziewamy się, że będą może pewne obostrzenia, które dopuszczą tylko takich uczniów, którzy się odznaczają i pojętnością i talentami. Ale tymczasem obecny projekt nie tylko dopuszcza absolwentów liceów ogólno-kształcących, ale także i liceów zawodowych i liceów ochroniarskich. Czy to ma być polepszenie obecnego stanu? Mnie się zdaje że musi nastąpić pogorszenie.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#MaksymilianThullie">Dalej muszę tutaj stwierdzić, że art. 15 ustawy mówi o obowiązku dla młodzieży, by uczęszczała do szkół dokształcających. „Młodzież, która wypełni obowiązek szkolny, a nie uczęszcza do żadnej szkoły, podlega do 18 roku życia włącznie obowiązkowemu dokształceniu”. Zdaje mi się, że ten artykuł jest w sprzeczności z Konstytucją, bo Konstytucja w art. 118 mówi wyraźnie, że w zakresie szkoły powszechnej nauka jest obowiązkową dla wszystkich obywateli Państwa. Ja nie wiem, czy ustawa może nakładać obowiązkową naukę także i powyżej tej granicy, jaką jest szkoła powszechna. Tutaj mam pewne wątpliwości, czy to się zgadza z Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#MaksymilianThullie">Ustawa mówi także i o szkołach wyższych. Znosi ona pewne artykuły ustawy o szkołach akademickich, mianowicie te, które dotyczą wstępowania młodzieży do tych szkół. To jest już wynikiem tego, że ustawa tworzy licea zawodowe i ochroniarskie. Ale oprócz tego jest jeszcze art. 52 tej treści, że gdy jest więcej petentów, którzy ukończyli liceum, niż miejsc, wtedy minister wyda rozporządzenie: „O ile zajdzie potrzeba ściślejszego doboru kandydatów do szkół wyższych z pośród osób, posiadających warunki, wymienione w ustępie pierwszym, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego po zasięgnięciu opinii Rad Wydziałowych szkół akademickich określa sposób postępowania”. Zdaje mi się, że ten ustęp jest w ustawie zupełnie zbyteczny, bo że Minister może określić sposób postępowania, to jest zupełnie jasne nie tylko w tej sprawie, ale i co do innych spraw, np. co do opłat szkolnych. To należy do zakresu działania Ministra. Tak, że ten punkt 4 art. 52 mógłby być bardzo dobrze opuszczony, a zato inne postanowienia, które dają p. Ministrowi władzę załatwiania spraw szkolnych w miejsce ustawy, mogłyby być właśnie tutaj wstawione i jako ustawa przeprowadzone.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#MaksymilianThullie">Wreszcie proponuje większość komisji rezolucje i między innemi żąda od ministra, aby przedstawił projekt ustawy o Radzie Kultury Umysłowej, która to Rada na żądanie ministra ujawniałaby swoje zdanie co do proponowanych ustaw oraz rozporządzeń. Otóż dotychczas oprócz szkół wyższych, które zawsze zabierały głos, zabierali głos i inni, których to obchodzi. I nie miałbym nic przeciwko tej rezolucji, gdyby ona jednak nie miała znaczenia eliminującego wogóle zdanie szkół wyższych. Możnaby to w ten sposób naprawić, żeby do tej Rady Kultury Umysłowej należeli także delegaci wszystkich szkół akademickich. W takim razie przeciw tej zasadzie nicbyśmy nie mieli.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#MaksymilianThullie">Ja w komisji wyraziłem już moje wątpliwości, co się tyczy tej ustawy i starałem, się przez wniesienie poprawek poprawić przynajmniej niektóre, według mego zdania, nieodpowiednie ustępy. Jednak wszystkie poprawki moje zostały odrzucone i z tego powodu nie mogę głosować za ustawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. s. Grunertówna.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#KazimieraGrunertówna">Wysoka Izbo! Ustawa, o której dzisiaj jest mowa, wprowadza wychowanie państwowe. Wobec tego uważam za wskazane zabrać głos, ponieważ w dziedzinie wychowania wielkie są wpływy kobiety, co stwierdził dzisiaj w przemówieniu swojem p. s. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#KazimieraGrunertówna">Jednak, jeżeli jestem zgodna z p. s. Sołtykiem w tym punkcie, to muszę kategorycznie zaprotestować przeciw temu, że p. s. Sołtyk przemawiał dzisiaj jakoby w imieniu narodu. Panie Senatorze, ani obóz, do którego ja mam zaszczyt należeć, ani żadne z ugrupowań politycznych nie zgodzi się z tem, aby ten, kto stoi poza Stronnictwem Narodowem, mógł być odsądzany od narodowości polskiej.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#KazimieraGrunertówna">P. Senator użył też niefortunnego wyrażenia, że wskutek wprowadzenia wychowania państwowego podniósł się wrzask. To już uważam tylko za niefortunne wyrażenie, ponieważ ci, którzy są za ustawą, nie mieliby powodu podnosić wrzasku, więc zwróciłoby się to tylko przeciw Panom, ale wierzę, że to był tylko niefortunny zwrot. Ja twierdzę, że jeśli się tak dużo mówi o wychowaniu państwowem, to właśnie jest dowodem obywatelskiego nastawienia się wszystkich, którzy doceniają ważność wychowania państwowego.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#KazimieraGrunertówna">W ubiegłym tygodniu p. s. Kopciński podczas debaty nad budżetem zaznaczył, że ustawa w 3/4 mówi o wychowaniu państwowem, jakoby z uszczerbkiem dla innych kwestyj poruszonych w ustawie o szkolnictwie. Ja uważam, że nie tylko ustawa, ale i wszyscy pp. Senatorowie w ubiegłym tygodniu 3/4 swoich przemówień poświęcali wychowaniu państwowemu. Mówili o niem nie tylko przy budżecie Ministerstwa Oświaty, ale i przy wielu innych ministerstwach również. Tłumaczę to sobie tem, że doceniają wartość wychowania państwowego.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#KazimieraGrunertówna">Bo czemże ono jest w istocie rzeczy, jeśli nie pracą dla przyszłości, dla utrwalenia bytu państwowego przez odpowiednie wychowanie obywatelskie, przez wyrabianie silnych charakterów, odpornych na przeciwności, umiejących dobro osobiste, jeśli zajdzie potrzeba, podporządkować wymogom ogólnopaństwowym. Czyż takiemu wychowaniu można się sprzeciwiać?</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#KazimieraGrunertówna">Słusznie w uzasadnieniu do ustawy jest zwrócona uwaga na to, że w Niemczech jest programem szkolnym objęta także nauka o współczesności. Zresztą nie jest to nic nowego, bo wiemy przecież, że po zwycięskiej wojnie 1870/1871 roku twierdzono w Niemczech, że wojnę wygrał nauczyciel ludowy. Wiemy, że w Rosji ignoruje się starsze społeczeństwo. Pod starsze podciąga się już wszystkich, którzy mają ponad 30 lat, a więc pamiętają przedwojenny tryb życia. Cały wysiłek jest zwrócony ku wychowaniu młodzieży. Jeżeli więc od strony zachodu i wschodu jesteśmy w takich kleszczach, jeżeli tam taki nacisk kładzie się na wychowanie państwowe, to czyż my nie powinniśmy go również u siebie wprowadzać, jako poprostu obowiązek i samoobronę? Nie wynika z tego, żeby nasze Ministerstwo przejmowało sposób tego wychowania na modłę sąsiadów, ale żeby je odpowiednio do naszego ducha narodowego przystosowało.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#KazimieraGrunertówna">Następnie wszyscy tutaj jesteśmy zgodni w tem, iż doceniamy wartość naszego nauczycielstwa, przyznajemy mu wielką ofiarność i wielkie poczucie obywatelskie, jakże więc możemy zastrzegać się przeciw temu, żeby temu nauczycielstwu nie powierzać także i wychowania naszej młodzieży? Czyż nie uważamy za słuszne, aby to wychowanie od zarania życia się zaczęło, by zapobiec temu, żeby od dzieciństwa nie zaczynało się wrogie nastawianie jednych przeciw drugim, żeby już nawet młodzież nie musiała być skłócona, a nie tylko społeczeństwo dojrzałe.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#KazimieraGrunertówna">Zdaje mi się, że to sprzeciwianie się jest tylko dla sprzeciwiania się, ponieważ w istocie rzeczy przecież musimy przyznać, że zasadniczo wychowanie obywatelskie nie jest dziełem obecnych rządów pomajowych, ale zaczęło się już wcześniej. Pozwolę sobie tutaj zwrócić uwagę np. na przysposobienie wojskowe, na hufce szkolne. Czemże one są, jeżeli nie wychowaniem państwowem, jeżeli nie mają na celu obrony całości Państwa, strzeżenia granic. Ja będę mówiła tutaj tylko o żeńskich hufcach, ponieważ te są mi lepiej znane. Hufce żeńskie były wprowadzone już w roku 1925, a więc przed majem. Już w roku 1925 mieliśmy 350 uczestniczek w 12 hufcach przy 10 inspektorkach, choć dopiero po maju, dzięki odpowiedniemu poparciu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, rozwija się ta akcja i niema już w niej żadnych wahań, z roku na rok wzrasta, tak, że okres bieżący, t. j. rok 1931/1932 wykazuje już uczestniczek około 14.000 i 380 instruktorek.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#KazimieraGrunertówna">A proszę Panów, młody Czerwony Krzyż! Czy to nie jest znowu forma wychowania państwowego? I nikomu nie przyszło do głowy, ażeby się jej przeciwstawiać. Więc pocóż te stronnictwa, które tak ciągle mówią o praworządności, teraz, gdy ministerstwo obejmuje to wszystko ustawą, przeciwstawiają się jej, zamiast przeciwnie, ubolewać, że to się dopiero teraz stało. Więc nie sądzę, żeby to przeciwstawianie się ustawie pochodziło z niechęci do samej rzeczy, gra tutaj rolę właśnie niechęć do obozu rządowego, przeciwstawianie się obecnemu Rządowi, a przedewszystkiem Wodzowi Narodu Marszałkowi Piłsudskiemu, czemu Panowie dali wyraz jaskrawy. Dlatego ja do tej przeszłości nawiązuję, że bodaj o wychowaniu państwowem najwięcej się mówiło przy debacie budżetowej i to do różnych ministerstw. Jeden z panów senatorów zauważył, że Marszałek ma już dość hołdów, skoro nieomal w każdej miejscowości są ulice jego imieniem nazwane. Ale nikogo z nas nie dziwi przecie, że są ulice imienia marszałka Focha i zupełnie słusznie. I w Sejmie, odpowiadając p. Ministrowi, p. poseł Stanisław Stroński wcale nie dziwił się, że Francja czci Focha i Clemenceau, żądał tylko, żeby odpowiednikiem w Polsce był Dmowski. No, na to znów nie wszyscy możemy się zgodzić, a szczególnie właśnie przy omawianiu spraw Ministerstwa Oświaty. Bo (z najlepszych pobudek, z najlepszych intencyj) przecież starsze pokolenie pamięta, że kiedy młodzież walczyła o szkołę polską, to właśnie Dmowski przeciwstawiał się temu prądowi, nie może więc być teraz dawany za wzór młodzieży, chociaż to robił.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#KazimieraGrunertówna">Mówiono też, jakoby kult dla Marszałka Piłsudskiego był w szkole narzucany. Nic podobnego. Kult dla Marszałka ani nie jest narzucany, ani nie jest wywoływany tresurą; chodzi jedynie o to, żeby wypadki ostatnich lat, żeby walki niepodległościowe były zgodnie z prawdą przedstawiane, żeby zasługi Wodza Narodu były uwidoczniane, a wtedy już dojście do serc młodzieży odbędzie się po drodze zupełnie prostej. Chodzi tylko o to, żeby ta droga właśnie nie była wykrzywiona, nie była dostosowana do różnych ubocznych względów, ubocznych interesów, może nie zawsze zgodnych z interesem Państwa.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bogucki.)</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#KazimieraGrunertówna">P. s. Kopciński, jako zarzut stawiał, że jeden z wizytatorów szkolnych uważał, że należy wychowywać młodzież podług ideologii Marszałka Piłsudskiego, a że symbolem tego wychowania ma być portret Marszałka. Kiedy zaszłam raz do komisji sejmowej, słyszałam jak jeden z pp. posłów z tego samego stronnictwa co s. Kopciński, oburzał się, że jakoby było zalecane, że portret Marszałka ma być zawieszany „ciepłą ręką”. Dla mnie to są wszystko rzeczy zrozumiałe, tu jest właśnie ta rozbieżność poglądów między nami. Wiadoma rzecz, że portrety są używane jako środek wychowawczy, zawiesza się w szkołach różne portrety wielkich ludzi, bohaterów. Chodzi tylko o to, ażeby ich podobizny były zawieszane nie w sto lat po ich śmierci, ale za życia, kiedy oni jeszcze dalszem swojem życiem świecą przykładem, naturalnie z zachowaniem całego kultu dla poprzednich bohaterów. A to, że portrety mają być zawieszane ciepłą ręką — przecież wiemy, że nauczycielstwo musiało podczas zaborców wieszać przeróżne portrety, czy to Mikołaja, czy Franciszka Józefa, czy innych. Czyż w ten sam sposób mają być zawieszane portrety Marszałka Piłsudskiego? Czy nie powinna być jakaś różnica? Czyż nie powinna to robić ta „ciepła ręka”?</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#KazimieraGrunertówna">W ubiegłym tygodniu usłyszeliśmy tu od referenta Ministerstwa Sprawiedliwości, że przestępczość wśród kobiet wynosi zaledwie 10%. Chwała Bogu, bo jeżeli my mamy takie poczucie prawa, jeżeli szanujemy prawa nie tylko w słowie, ale i w czynach, to gdy to wychowanie państwowe stanie się prawem, dołożymy wszelkich starań, ażeby było wprowadzone w życie i wierzymy niezłomnie w to, że nie tylko portrety wielkich naszych ludzi będą zawieszane ciepłą ręką, ale i te pokolenia, które będą wychowywane przez kobiety, przez obywatelki, będą i gorące swoje serca też zwracać do tych bohaterów narodowych.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#AntoniBogucki">Głos ma s. Zakrzewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#StanisławZakrzewski">Wysoka Izbo! Pragnę jeszcze przez kilka minut zabrać uwagę Wysokiej Izby rozpatrzeniem jednego lub dwóch punktów, które wydają mi się w tej wyczerpującej dyskusji jeszcze niedotknięte, lub niedostatecznie rozwinięte.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#StanisławZakrzewski">Podpisuję z całem przekonaniem wywody szanownej przedmówczyni i wywody głębokiego przemówienia p. s. Roztworowskiego — tego drugiego z tem większą siłą, że jak już dalsza dyskusja wykazała, kierunek tych obu przemówień znajduje tu zrozumienie także wśród tych, którzy przeważnie występują przeciwko kierunkowi i całości tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#StanisławZakrzewski">W przemówieniu p. s. Marchlewskiego i w przemówieniu p. s. Kopcińskiego były oprócz słów dosadnej krytyki także zdania, które niektóre ustępy przynajmniej ustawy podpisywały. Zwłaszcza p. s. Marchlewski zgadza się z tym sposobem wykonania, jaki zdaje się właśnie ostatecznie z obrad wynikać. Żałuję, że nie mogę tego podnieść o p. s. Sołtyku, jakkolwiek bardzo bliski człowiek p. s. Sołtykowi, prof. Uniwersytetu Poznańskiego, p. Jaksa Bykowski, w dłuższym wywodzie w „Kurierze Warszawskim”, umieszczonym przed paru dniami, jednak znalazł w tej ustawie szereg zalet, szereg pozytywnych zatem rozdziałów, których wartość wysoko podniósł, nie szczędząc zresztą i słów krytyki.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(S. Sołtyk: Ja o zaletach nie mówiłem.)</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#StanisławZakrzewski">Ale i krytyczne wywody p. prof. Bykowskiego były, Panie Senatorze, zresztą opatrzone taką klauzulą, że wiele z nich zapewne także uległoby może w jego własnem myśleniu dalszemu osłabieniu, gdyby miał pewność, że ten minister nie będzie w wykonaniu tych wszystkich rozporządzeń tak wszechpotężny i tak niebezpieczny.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#StanisławZakrzewski">Gdyby zatem ten człowiek tego samego obozu, co p. s. Sołtyk, towarzyszył dzisiaj naszym obradom i słyszał konkluzje p. s. Marchlewskiego, to zapewne i ta strona jego krytycznych wywodów uległaby znacznemu zwiększeniu. I przyznam się, że dzisiejsze wywody p. s. Sołtyka głęboko mnie zdziwiły, jako wywody wytrawnego pedagoga i obywatela, od którego spodziewałem się tu naświetlenia całości projektu ustawy, spodziewałem się szerszej myśli, takiej, któraby mogła między nami a Panami rzucić głębszy myślowy i moralny pomost. Niestety, w przemówieniu p. s. Sołtyka najsilniej może zostało uwydatnione to, co wymaga tu bardzo jasnego, przynajmniej z mojej strony, oświetlenia.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#StanisławZakrzewski">Pogląd na stosunek narodu do państwa i państwa do narodu, to określenie, jakie p. s. Sołtyk w tej materii daje, jest takie, że ja go podpisać nie mogę, gdyż stosunek narodu do państwa i odwrotnie przecież nie może być czemś, co wisi gdzieś w powietrzu. Możność krytykowania państwa zależy od jakichś nieuchwytnych czynników, które się gdzieś unoszą w sposób jakiejś anonimowej zbiorowości, natomiast najwybitniejszą cechą tego, co zdobyliśmy przez państwowość, jest to, że w aparacie państwowym i w państwie zdobywamy czynnik, który jest za tamte objawy w naszej działalności narodowej i wszelkiej innej odpowiedzialny, który jest równocześnie odpowiedzialny za przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, i ma zatem siłę nie tylko ujawniania tego, co w głębi narodu tkwi lecz także bierze na siebie odpowiedzialność za takie a nie inne regulowanie duchowych sił narodu. Otóż, jeśli taki ma być właśnie stosunek narodu do państwa, to przecież to państwo, Panie Senatorze, nie może być jakimś kopciuszkiem, spychanym w lewo i prawo, z kąta w kąt, w miarę, jak wydaje się tym nieodpowiedzialnym rozmaitym narodowym siłom niegrzeczne i podejrzane. Przecież do tego dochodzi, że gdy pojawia się realny akt państwowych zamierzeń, za który elementem jedynym w naszej zorganizowanej w państwie zbiorowości odpowiedzialnym jest minister, że gdy on tu przychodzi i ten projekt aktu ustawodawczego nam przedkłada — my do tego projektu ustosunkowujemy się w ten sposób, że nie wnikając w pozytywną treść powiadamy: nie mamy do tego czynnika zaufania i dlatego ten projekt a limine i w całości odrzucamy, widząc w nim strony tylko straszne i niebezpieczne.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#StanisławZakrzewski">Ja oczywiście nie mam zamiaru tu rozwodzić się nad tem, co zarówno p. s. Roztworowski i s. Grunertówna, mojem zdaniem, bardzo gruntownie rozwinęli, tylko sądzę, że gdyby obóz p. s. Sołtyka był u władzy, to jednak materialną treść stosunku państwa do narodu zapewne w ten sam sposób by realizował, jak ci, którzy obecnie władzę posiadają. Tem bardziej dziwi mnie stanowisko s. Sołtyka, że o ile chodzi o ten stosunek narodu do państwa, to projekt ustawy, przedłożony przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ten projekt — ja nie powiem, że omija, jak to mówcy z jednej strony mówili, tylko powiem, że ten projekt w sposób śmiały, zdecydowany, odpowiadający nie tylko polskiej myśli państwowej, ale i całej naszej tradycji narodowej i historycznej, właśnie nie mówiąc o tem, ujmuje cały problem stosunku naszego do tych cywilizacyj, które są w obrębie naszego Państwa, które nie są pod względem ściśle narodowym i etnicznym polskiemi i przedstawiają t. zw. mniejszości narodowe. Ja już parę razy z tej trybuny miałem sposobność stwierdzić, że oświadczenia reprezentantów mniejszości narodowych tu składane, a mające oświetlić i naświetlić to stanowisko, jakie Państwo Polskie, a także całe polskie społeczeństwo zajmuje względem życia kulturalnego mniejszości i specjalnie względem polityki szkolnej i do praw szkolnych, względem życia całego szkolnictwa mniejszości, że oświadczenia tych reprezentantów mniejszości są w tych sprawach absolutnie nieszczere, absolutnie nie odpowiadają temu, co jest właśnie naszą tradycją narodową, co jest naszą tradycją historyczną. Wskutek tego te naświetlenia wypadają tu bardzo blado, wypadają beztreściwie i co najwyżej mogą się ograniczać do zupełnie kazuistycznego traktowania pewnych wypadków, o jakich dzisiaj p. senatorka Kisielewska mówiła.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#StanisławZakrzewski">Cała tradycja narodowa i historyczna naszego stosunku do mniejszości narodowych mówi, że te mniejszości i te cywilizacje niepolskie, które kiedykolwiek w obrębie naszego Państwa się rozwijały, znajdowały właśnie w polskiej kulturze, w polskiej szkole i cywilizacji potężną tarczę, potężną ochronę, potężną dźwignię dla własnego rozwoju. I cywilizacja polska i tradycja polska historyczna chlubi się właśnie tem, że w rozmaitych okresach czasu, w rozmaitych odstępach historii polskiej rozwijały się w sposób znamienity kultury, które nie były polskiemi. Specjalnie to można powiedzieć o kulturze ruskiej. Możnaby tu przytaczać całe szeregi przykładów i całe tomy przykładów. Ja przyznam się, że pojąć zupełnie nie mogę tego, w jaki sposób psychoza i ekscytacja samych siebie może doprowadzić szanownych skąd inąd obywateli i obywatelki do tego, że zupełnie opacznie, sprzecznie ze swoją własną świadomością przedstawiają z trybuny najrozmaitsze strony pożycia polsko-ruskiego.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#StanisławZakrzewski">Jeżeli chodzi o szkolnictwo, jeżeli chodzi zatem o stronę cywilizacji umysłowej, ja odsyłam tutaj uwagę tych, którzyby się tem interesowali, do książki Aleksandra Jabłonowskiego, do jego wzorowej monografii o akademii mohilańskiej, którą opinia ruska dzisiejsza szczyci się jako jednem z najwspanialszych wspomnień. Powiem, że ta akademia mohilańska urodziła się oczywiście z ducha ruskiego i na gruncie ruskim, ale trysnęła z natchnień i przykładów polskich, co w dokumentach i źródłach twórczych tej akademii mohilańskiej jest na każdej stronie zapisane. Ponieważ Aleksander Jabłonowski był Polakiem, może ten przykład nie przekonywa. Przytoczę drugi przykład. Polak, Wańczura w swej książce przytacza pracę Charłampowicza, uczonego ruskiego, w której to pracy ten Charłampowicz na podstawie mnóstwa przykładów z dziejów oświaty i kultury z XVI i XVII wieku, tak samo w sposób dokumentalny w odniesieniu czy do kultury ruskiej czy też jak się podoba nazywać ją pp. Rusinom i niestety także Polakom, zresztą zupełnie niesłusznie, do kultury ukraińskiej, czy do kultury moskiewskiej XVI a zwłaszcza XVII wieku, na każdym kroku stwierdza współzależność kultury polskiej, ruskiej i rosyjskiej w najznakomitszych pomnikach dziejów literatury i dziejów sztuki ruskiej i rosyjskiej.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#StanisławZakrzewski">Powiedzą państwo — odległy przykład, nie przekonywa nas, Można przytoczyć przykład bliższy, można przytoczyć przykład, który może w społeczeństwie polskiem nie spotyka się z jednakową opinią, z jednakowem oświetleniem, ale przecież nie wiem, czy może kto zaprzeczyć, że w rozwoju szkolnych galicyjskich stosunków pod b. zaborem austriackim, przy tej ogólnej politycznej współzależności, jaką tutaj wczoraj scharakteryzował p. sen. Głąbiński, co w tej współpracy z Polakami, jako żywiołem panującym politycznie w Galicji i pod zaborem austriackim, co się tak szczególnie i doskonale rozwinęło? Rozwinęła się praca nad szkolnictwem ruskiem, której rozwój społeczeństwo ruskie nie sferom wiedeńskim i nie Wiedniowi głównie zawdzięczało. Zawdzięczało go oczywiście przedewszystkiem swemu własnemu wysiłkowi i energii, i pod tym względem mogę się zgodzić z p. sen. Kisielewską, boć jasną rzeczą jest, że żaden naród nie potrzebuje specjalnych dobrodziejstw od drugiego narodu i musi własną kulturę i własną szkołę swoim własnym trudem wykuwać, ale nikt zaprzeczyć nie może — doba jest zanadto świeża — że społeczeństwo ruskie pod zaborem austriackim te właśnie zdobycze na polu szkolnictwa ruskiego i te początki uniwersyteckie, o których Pani Senatorka tutaj dziś wspomniała, zawdzięcza lojalnej współpracy polskich obywateli na tym terenie, właśnie ze społeczeństwem ruskiem, często bardzo wśród bardzo wielkich i ciężkich przeszkód, jakie społeczeństwo ruskie polskiemu także i na tej drodze stawiało, mimo te kłody, które także rzucało i w tej pracy społeczeństwu polskiemu pod nogi.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#StanisławZakrzewski">Zatem, reasumując, chcę stwierdzić, używając wyrażeń spokojnych, że może to zanadto dokuczliwe, nieustanne przedstawianie sprawy nam i obcym tak, że rozwój szkoły niepolskiej na terenie Państwa Polskiego spotykać się będzie z trudnościami, z zahamowaniem, z przeszkodami, głęboko obraża poczucie narodu, który ma tutaj przed sobą szlak jasno wytknięty przez swoją przeszłość i nie potrzebuje nanowo zdobywać dokumentów legitymacyjnych.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#StanisławZakrzewski">Ale jest to nie bardzo dobra droga, Pani Senatorko, może i ze stanowiska ogólno-ludzkiego, ze stanowiska idealnej roli kobiety i matki w jej społeczeństwie, żeby naświetlać w ten sprzeczny z prawdą sposób stosunki, jakie między Polakami a Rusinami na punkcie szkoły ruskiej zachodzą. Zresztą nie zmyli to nas samych i my będziemy tą własną drogą kroczyli, o której przeszłość powiada, że była zawsze z pożytkiem dla usamodzielnienia ruskiej kultury złączona.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#StanisławZakrzewski">Na zakończenie chciałbym jeszcze dotknąć tylko jednego punktu. Jeżeli się zdecydowałem przemawiać, to także i dlatego, że p. s. Sołtyk w przemówieniu swojem silnie bardzo podkreślił ten punkt, jakoby przeciw tej ustawie zwracała się opinia świata akademickiego, i na dowód przytaczał memoriały. Nie neguję oczywiście istnienia memoriałów Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie neguję także innych objawów reakcji, ale przecież Pan Senator, który razem z nami w Komisji Oświaty i Kultury przedyskutowywał ten problem, był świadkiem, że kilku członków Komisji Oświaty i Kultury, należących właśnie do tego świata akademickiego niewątpliwie w rozważaniu całości tego projektu kierowało się najrozmaitszemi argumentami, które przedewszystkiem interes szkół akademickich mają na oku. Ja muszę, Panie Senatorze, zauważyć, że o ile chodzi o szkoły akademickie, to dla mnie ta ustawa daje za mało. Jabym wołał, jabym pragnął, żeby w tej ustawie był zupełnie osobny rozdział, któryby mówił o reformie szkół akademickich. Ten postulat reformy szkół akademickich nie jest żadnym moim rewolucyjnym wynalazkiem. Niedalej jak 12–11 lat temu toczyła się szeroka dyskusja na ten temat wśród profesorów szkół akademickich, i jednozgodna jest pod tym względem opinia tych profesorów z przed lat 11 i 12, streszczająca się w tem, że ustawa napisana w roku 1920 nas nie zadowalała, że nie zadowalała nikogo z tych, którzy w ówczesnej polemice na temat reformy szkół akademickich brali udział.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#StanisławZakrzewski">Zostawiając jednak tę sprawę na boku, pozwolę sobie stwierdzić, że kwestia dotychczasowego ustroju szkół akademickich, że całość tego zagadnienia w ciągu tych kilkunastu lat przeszła całą gamę rozwoju i dzisiaj jest częściowo tylko własnością szkół akademickich, gdyż równocześnie jest własnością całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#StanisławZakrzewski">Jeżeli powiedziałem, że życzę sobie, żeby ta reforma szkolnictwa, zapoczątkowana przez to wielkie dzieło, które rozważamy dzisiaj, była zakończona uchwaleniem ustawy o szkołach akademickich, to dlatego, że nie wyobrażam sobie dobrze i doskonale funkcjonującej tej ustawy o ogólnym ustroju szkolnictwa, jeżeli równocześnie szkoły akademickie nie będą wydawały nauczycieli najwyższego typu, dobrze przygotowanych do wymagań tej ustawy i do wymagań całego życia.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#StanisławZakrzewski">Dalej, problem szkół akademickich w ostatnich latach kilkunastu staje się prawdziwie zjawiskiem społecznem wielkiej miary. Przecież nikt inny jak profesorowie szkół akademickich, co już zresztą podnosiłem przed paru dniami z tej trybuny, stwierdzają, że szkoła średnia dostarcza naogół tym szkołom akademickim złych wychowanków, czy też niedobrze do tej szkoły akademickiej przygotowanych, co poruszył także, zdaje się, dziś i p. sen. Sołtyk, a z drugiej strony, że ta szkoła akademicka dzisiejsza także nie jest w stanie dać dzisiejszej szkole średniej dobrego nauczyciela. Czy z tej strony, czy z innej będziemy to zjawisko rozpatrywać, czy od strony jakichkolwiek innych argumentów, o których mogłaby być tu mowa, a które dla skrócenia opuszczam, to przecież jest rzeczą zrozumiałą i pogodzić się co do tego z sobą musimy, że w świecie akademickim panuje naogół przekonanie, że reforma i szkolnictwa i samych szkół akademickich jest potrzebna.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#StanisławZakrzewski">Powiedziałem na początku, że ucieszyłem się oświadczeniem, jakie tu złożył p. sen. Marchlewski co do czwartej rezolucji, zgłoszonej przez Komisję Oświaty i Kultury. Ucieszyłem się tem oświadczeniem, bo widzę, że przecież mimo ostrej, a, mojem zdaniem, nieuzasadnionej krytyki, przecież istnieje droga do porozumienia; tylko chciałbym z p. sen. Marchlewskim uzgodnić jeszcze i inną rzecz. Tu ciągle powtarza się, a i p. Marchlewski to twierdził w ślad za polemiką prasową, że ta nowa ustawa ma szkole wiejskiej przynieść szkodę w przyszłości. Ale Pan Senator miał dziś sposobność zauważyć, jak ten argument, mojem zdaniem, nieuzasadniony, został zaraz skwapliwie przez p. sen. Kisielewską podjęty i z argumentu społeczno-wiejskiego, jakim był argument p. sen. Marchlewskiego, został w tej chwili sformułowany zarzut narodowo-szkolny. Otóż powiadam, ja tego argumentu nie uważam za uzasadniony, ale uzgodnić z Panem Senatorem chciałem co innego, mianowicie chciałem uzgodnić to, że ta czwarta rezolucja niewątpliwie jest dobra, ale ona jest dobra. Panie Senatorze, w związku z trzema pierwszemi rezolucjami. Pan Senator łaskawie wyjął jedną, Pan Senator nie pochwala dalszych trzech, aczkolwiek one wszystkie cztery razem łączą się w harmonijną całość. Mojem zdaniem, więcej jest tych punktów stycznych porozumienia między Panem Senatorem a nami, niż p. sen. Marchlewski był łaskaw tutaj w dyskusji przyznać. Ja dodam więcej, ponieważ mamy do czynnika wykonawczego zaufanie pod tym względem duże, to nie ulega wątpliwości, że p. sen. Marchlewski po pewnym czasie zgodzi się z nami, że wykonanie tej ustawy w duchu tych rezolucyj w duchu tego, co wynika z samej ustawy, ostatecznie zadowoli Pana Senatora i ludzi, podobnie jak Pan Senator myślących.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#StanisławZakrzewski">Bo jednak widocznie Pan Senator nie podziela przekonania p. senatora Sołtyka, że ta ramowość i ta omnipotencja ministra, jak powiedział p. Sołtyk, jest jedną z najbardziej ujemnych stron tej ustawy. Za najbardziej ujemną stronę tej ustawy uważa p. sen. Sołtyk władzę ministra. Jak możemy się tu porozumieć? Mnie się zdaje, że to porozumienie osiągnie się łatwo po upływie pewnego czasu. Ja sobie nie wyobrażam, rozważając te rzeczy jako obywatel, żeby minister nie miał otrzymać tej władzy i mówię to zupełnie szczerze, abstrahując od wszelkich politycznych poglądów. Była tu mowa o Włoszech i Rosji. Nie rozumiem dlaczego p. sen. Sołtyk nie spojrzał na Francję. Francja jest zachodnio europejskiem społeczeństwem, nie faszystowskiem ani bolszewickiem. Francja nie idzie za Bezpartyjnym Blokiem, ani za naszym Rządem w tym wypadku, a przecież, gdy mówimy o tej omnipotencji władzy państwowej, o tej omnipotencji ministra, i przyglądamy się wzorom francuskim, to musielibyśmy dojść do przekonania, że ten projekt jest bardzo łagodny, że mu bardzo daleko do tego, na czem się oparł ten wspaniały gmach kultury zarówno państwowej jak narodowej, jakim jest gmach kultury francuskiej. Gdyby ten minister oświaty nie miał otrzymać możliwości egzekutywy, gdyby razem z tem nie miał otrzymać odpowiedniego autorytetu, gdyby jego odpowiedzialność była tylko prywatną, tak, że nie tylko najrozmaitsze siły społeczne, ale i najrozmaitsze zorganizowane elementy polityczne, społeczne, wyznaniowe, czy jakiekolwiek inne na każdym kroku mogłyby mu bruździć, hamować go w wykonaniu, to choćby Panowie tu zredagowali ustawę z 300 i 500 paragrafów, któreby przewidywały dokładne rozwiązanie najrozmaitszych problemów politycznych, społecznych, pedagogicznych, dydaktycznych i jakichkolwiek innych, to z całej tej ustawy, z całego tego projektu nicby nie wyszło. Dlatego też co do tego punktu, który p. s. Sołtyk uważa na najbardziej ujemny punkt z całej ustawy, to ja oświadczam, nie tyle może na podstawie mego pedagogicznego doświadczenia, chociaż do niego także jako stary profesor mam prawo się poczuwać, ale na podstawie historii tej edukacji polskiej, o której p. Sołtyk mówił, z XVIII i XIX wieku, że tylko odpowiedzialność bezwzględna jednego czynnika, jednej osoby jest dla nas gwarancją, że ta edukacja pójdzie torami normalnemi, torami pożądanymi i dla cywilizacji i dla Polski. Ja tu przeciwieństwa nie widzą między państwem a narodem, Panie Senatorze Sołtyk. Pan Senator się powołuje na przykład Komisji Edukacyjnej. Pan powiedział, że przecież to była Komisja edukacji nie państwowej lecz narodowej, tylko Pan Senator o tym drobiazgu zapomniał, że ta edukacja narodowa w terminologii jej autorów i w terminologii XVIII wieku, będącego pod wpływem języka francuskiego, oznacza to samo co państwo i że w rozmaitych deklaracjach i tłumaczeniach, których Komisja Edukacji Narodowej, chwała Bogu, zostawiła po sobie dość, pojęcia naród i państwo są synonimami, a to każę nam stwierdzić, że ten projekt ustawy idzie w kierunku tego samego ustosunkowania narodu do państwa, idzie szlakiem naszej Komisji Edukacji Narodowej z XVIII wieku.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AntoniBogucki">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Wysoki Senacie! Chwila ta jest dla Ministerstwa Oświaty rzeczą nader ważną, albowiem w chwili tej decydują się losy ustawy, do której Rząd w całości, a Minister Oświaty w szczególności przywiązują jaknajwiększą wagę. Nie miałbym już nic więcej do powiedzenia w dyskusji, która trwa długo w Sejmie, w Senacie i w całem społeczeństwie, gdyby nie konieczność pewnego podkreślenia rachunku z jednej strony i konieczność pewnego sprostowania z drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Przeglądając prasę wszelkich odcieni, czytając codziennie znaczne ilości rozmaitych artykułów, wzmianek, notatek, czy polemik, dotyczących tej ustawy, od czasu do czasu spotykałem się z istotnie poważnemi argumentami, często ze słusznem i prawdziwem oświetleniem całego zagadnienia, często jednak, nazbyt często, proszę panów, zatapiała mnie istna powódź niesłychanie niedowarzonych zdań, nieprzemyślanych uogólnień, a nawet złośliwości, której nie gdzieindziej, jak w zagadnieniach politycznych trzeba się dopatrywać. Dyskusja długotrwała wyrównała nastroje w ten sposób, że staje się rzeczą możliwą spokojniejsze podejście do całego zagadnienia. Niemniej jeszcze i w prasie i nawet dziś, i nawet tutaj były używane argumenty, które argumentami nie są, albowiem są niesłuszne. Była mowa o obawach, które nie grożą, była mowa i o niebezpieczeństwach, które bynajmniej przed nami nie stoją. Z tego, co w prasie przeczytałem, pozwolę sobie wspomnieć dla przykładu o artykuliku w „Głosie Narodu” z dnia 2 marca, gdzie jakiś poczciwy ksiądz Antoni Lorens pisze: „Niejasne sformułowanie kwestii religijnego wychowania szkolnego w ogólności i wycięcie z programu nauk gimnazjalnych języków klasycznych w szczególności i t. d.”. Czyli ksiądz ten zrozumiał projekt ustawy, jako wycięcie języków klasycznych w szkole, podczas gdy wszyscy stwierdzają zgodnie w tej Wysokiej Izbie, zdaje się i na Komisji, tak samo, jak na plenum, i w Komisji Sejmu, że właśnie projekt dzisiejszy w znacznie większym stopniu, aniżeli dotychczasowa praktyka, opiera byt szkoły średniej ogólnokształcącej na klasycyzmie. Ten przykład, jeden z bardzo wielkiej ilości, wybrałem właśnie po to, aby wyraźnie wskazać, że pomimo wszelkich naszych starań, pomimo dyskusji ludzi tak kompetentnych, jak profesorowie uniwersytetów, jak nauczycielstwo wszelkiego rodzaju, wytrawni znawcy oświaty, nie brak jeszcze ani ludzi ani zarzutów na wysokim poziomie nie stojących. I dziś tutaj, w tej sali, była mowa o tego rodzaju rzeczach, które w żadnym razie nie odpowiadają rzeczywistości. Weźmy choćby zagadnienie pragmatyki nauczycielskiej i ewentualnej możności Ministra zmiany tej pragmatyki, co ma wynikać z ostatnich artykułów tej ustawy. Pragmatyka nauczycielska w żadnej mierze nie może stać w sprzeczności z ustawą o ustroju szkolnictwa i z tekstu ustawy bardzo wyraźnie wynika, że w żadnym razie ustawa pragmatyczna nie może być dotknięta zmianą w wyniku zarządzenia Ministra. P. s. Sołtyk obawia się, że właśnie ta ustawa nie wiadomo dlaczego i na jakiej podstawie prawnej zostanie zniesiona przez rozporządzenie Ministra. Panie Senatorze, tekst jest jasny i nie może nasuwać żadnych wątpliwości. Zresztą enuncjacja moja w chwili obecnej wiąże mnie w sposób bardzo kategoryczny.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">P. sen. Sołtyk również pytał, w jaki sposób Ministerstwo stwierdziło, że 6-letnia szkoła średnia wystarcza do tego, żeby cel swój szkoła średnia osiągnęła. Dlaczego nie na zasadzie większej ilości lat, 8? Tu mógłbym na to pytanie odpowiedzieć z kolei pytaniem pod adresem p. s. Sołtyka, dlaczego koniecznie u nas 8 lat szkoły średniej, gdy np. Niemcy mają pewien typ szkoły o 9-letniem nauczaniu? A dlaczego nie 10, nie 11 lat? A dlaczego idąc konsekwentnie po myśli p. s. Sołtyka nie brać dziecka od chwili, kiedy ono wogóle zaczyna się uczyć, do murów szkolnych i z tych murów szkolnych nie wypuszczać w momencie, kiedy chce iść na uniwersytet? To byłoby konsekwentniejszem, tu byłaby większa ciągłość wychowawcza, bo od 7 do 19 roku życia.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Otóż istnieje jednak powód, dla którego chcemy wprowadzić gimnazjum 6-letnie. Nie uważam bowiem, aby wyłącznie dla tradycji, która w dużym stopniu jest dziełem przypadku, szkoła średnia ogólno-kształcąca miała trwać lat 8. Tu pozwolę sobie o tych rzeczach wspomnieć, bo tu leży istotna różnica poglądów na sprawę ustroju szkolnego. Do tej sprawy właśnie różnicy poglądów chciałbym przejść.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Mamy formalnie, bo nie programowo, w chwili, obecnej szkołę średnią 8-letnią. Ci panowie, którzy nie zgadzają się z projektem szkoły w przyszłości 6-letniej, pod, tym względem przywiązują wielkie znaczenie do lat 8, twierdząc, że zmniejszenie tych lat nauczania w szkole średniej mogłoby powodować daleko idące niebezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Wysuwa się tu również cały szereg innych argumentów natury wychowawczej, mówi się o tem, że wychowawczo biorąc, lepiej jest, jeżeli przez dłuższy czas dziecko będzie pod wpływem jednej i tej samej uczelni, wobec czego odcięcie niższych dwóch klas z gimnazjum do szkoły powszechnej jest, jak zresztą dzisiaj słyszeliśmy, rzeczą niepożądaną. Otóż wszystko to, co się mówi dzisiaj z tego konserwatywnego, nazwijmy to tak, punktu widzenia o szkole średniej, wszystko wynika z jednej zasady, z tego mianowicie, że dla naszych zwolenników dzisiejszej szkoły średniej, szkoła średnia jest fragmentem szkolnym, wyjętym z całości rzeczywistości szkolnej i posiada sama dla siebie zupełnie określone, odrębne cele, nie wiążące się ani z tem, co było, ani z tem, co będzie potem.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">I dlatego nie widzę powodu, aby nie dało się odwrócić tego, dlaczego wyobrażamy sobie, że odcinanie od szkoły średniej dwóch lat na rzecz szkoły powszechnej, może być niebezpieczne pod pozorem, że w ten sposób ciągłość wpływów wychowawczych maleje, a nie mamy tej samej obawy w stosunku do szkoły powszechnej, odcinając od niej górne lata dla szkoły średniej. Przecież to rzecz naturalna. Jeśli uwzględniany jeszcze, że szkoła średnia ma do czynienia z młodzieżą o olbrzymiej rozpiętości wieku, jak dziś od lat 10 do lat najmniej 18, a często więcej, to w takim razie skonstatować możemy, że zakład naukowy, który dysponuje młodzieżą o tak znacznej rozpiętości wieku, nie może mieć jednej i tej samej wypracowanej metody dla postępowania z młodzieżą. Kto z panów posłów jest może nauczycielem gimnazjalnym, czy kierownikiem szkoły, lepiej, niż ktokolwiek inny zdaje sobie sprawę z tego, że stosunek do 17-letniego chłopca z punktu widzenia wychowawczego jest zupełnie inny, niż stosunek do chłopca 11-letniego. Może panowie, obserwując nauczycielstwo, zdają sobie sprawę z tego, że istnieje typ nauczyciela, który potrafi wychowywać 18-letnich i wprost przeciwnie. Jeśli odcinamy od szkoły średniej te najniższe klasy, a więc młodzież w 10, 11, 12 roku życia, to z punktu widzenia wychowawczego, niewątpliwie ułatwimy, a nie utrudnimy szkole średniej jej zadania, jednocześnie zaś ta młodzież najniższych klas gimnazjalnych będzie z punktu widzenia wychowawczego w lepszych warunkach w szkole powszechnej, niż w gimnazjum.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Dlaczego szkoła średnia ma obejmować 6 lat, a nie 8? My mamy pod tym względem doświadczenie nie tylko polskie, ale europejskie. Ten typ szkoły średniej istnieje w społeczeństwach bardzo kulturalnych, bardzo cywilizowanych zachodnio-europejskich, mających pod tym względem doświadczenie, z którego możemy korzystać; ponadto mamy typ gimnazjum wyższego, 5-letniego, niezaopatrzonego w pierwsze 3 klasy. Jesteśmy w stanie te rzeczy badać i studiować i z punktu widzenia wymagań programowych jesteśmy w stanie nie z pewną dozą prawdopodobieństwa, ale z zupełną pewnością stwierdzić, że 6 lat nauczania w szkole średniej pozwoli nam skonstruować podłoże, odpowiadające i praktycznym wymaganiom życia i warunkom wstępnym do programów uniwersyteckich. Ta liczba lat jest w ten sposób ustalona nie dlatego, że kiedyś tam była szkoła 8-klasowa, ale poprostu dlatego, że rozważanie chłodne i sumienne stwierdza, iż programowe ujęcie tego wymaga.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Przy okazji dyskusji właśnie nad sprawami gimnazjalnemu, nawet organizacyjnie był łaskaw p. sen. Sołtyk zaczepić tę kwestię, twierdząc, że etatowo będzie ta rzecz bardzo trudna do rozwiązania, albowiem 4-letnie gimnazjum, nie związane z 2-letniem liceum, nie pozwoli wykorzystać nauczycieli jedynie i wyłącznie w zakresie ich specjalności.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">To nie jest poważny argument, Panie Senatorze, albowiem wystarczy w murach dzisiejszego 8-klasowego gimnazjum stworzyć podwójne 4-letnie gimnazja z dublowanemi klasami, ażeby mieć to zagadnienie całkowicie rozwiązane. Dlatego tylko, że ten prosty zabieg nie przyszedł Panu Senatorowi do głowy, wyraża Pan Senator takie obawy i wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#komentarz">(S. Sołtyk: A jak nie będzie równoległych oddziałów?)</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Możemy zawsze równoległe oddziały stworzyć i mamy tę sprawę rozwiązaną, bo wtedy będzie chodziło nie o co innego, jak o przeniesienie pewnych liceów do gmachu gimnazjalnego, co będzie rzeczą w każdym razie nietrudną.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Jeżeli chodzi o stanowisko p. dr. s. Kopcińskiego, to właściwie zasadniczej sprzeczności pomiędzy projektem ustawy a tem, co mówił p. senator, nie widziałem, albowiem jego obawy idą w kierunku zmniejszenia przymusu szkolnego z lat 7do 6, co istotnie w pewnych warunkach i na pewnych terenach będzie mogło być urzeczywistnione. Trzeba skonstatować, że dyskusja pod tym względem daje bardzo ładne i ciekawe efekty. Mianowicie kolega partyjny p. Kopcińskiego, poseł Piotrowski w Komisji Oświatowej Sejmu stanął początkowo na zupełnie innym punkcie widzenia, stwierdzając przytem, że ustawa jest w ten sposób pomyślana, że młodzież robotnicza zostaje w niesłychany sposób pokrzywdzona. To stanowisko p. Piotrowskiego było podzielane i przez całość klubu poselskiego P. P. S., który to klub nie wziął udziału nawet w dyskusji, z tego punktu widzenia wychodząc. P. s. Kopciński ani słowa o tych niebezpieczeństwach, oczywista rzecz, zupełnie urojonych, nie wspomniał i właściwie całej ustawy nie zakwestionował. Tutaj zatem z tej lewej strony mamy rezultat, niewątpliwie osiągnięty przez poważną dyskusję.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Wspomnę jeszcze o drobnej sprawie, którą był łaskaw poruszyć p. sen. Tullie, a mianowicie o tych nieszczęśliwych ochroniarkach. Nie wiem, co ochroniarki p. s. Tullie zawiniły i dlaczego pan senator tak niechętne stanowisko w stosunku do nich zajął. To są bardzo szanowne osoby, które wychowują dzieci od 3 do 7 lat, jest to rzecz niezmiernie trudna, praca ich jest ciężka, a wymagania, jakie tym paniom z punktu widzenia ich kwalifikacyj ogólno-intelektualnych należy postawić, są niezmiernie zawiłe. W przedszkolach, których p. senator, zdaje się, nie lubi, mają one bardzo ważne funkcje do spełnienia, i jeżeli wspominamy o tych przedszkolach w ustawie, to oczywiście nie dlatego, ażebyśmy sobie mogli pozwolić na luksus utrzymywania tych przedszkoli przez Państwo, bo tej możliwości nie widzę, ale, ażeby wyraźnie zadokumentować, że do tej rzeczy ustawa, obejmująca całość ustroju szkolnego, przywiązuje wielką wagę. I oczywista rzecz, mówi się o ochroniarkach więcej, niż o ochronkach, gdyż o ochronkach mogliśmy tylko stwierdzić, że one w ustroju wychowawczym pewne miejsce zajmują. Skoro ta okoliczność została stwierdzona, to trzeba teraz powiedzieć, jakim warunkom mają czynić zadość osoby, którym Państwo powierza do spełnienia tak ważną rolę, jak wychowanie młodzieży najmłodszej. Otóż to wykształcenie i przygotowanie, jakie musi mieć ochroniarka, nie jest tak bardzo malutkie. W szczególności przewidujemy jeden typ wykształcenia ochroniarek, który pod każdym względem będzie równoważny temu, czego wymaga normalne i solidne wykształcenie średnie. Jeżeli się okaże, że któraś z dziewcząt w wieku 17, 18 lat, która ukończyła to solidne i poważne wykształcenie ogólne, wyróżnia się zdolnościami, to nie wiem dlaczego p. sen. Tullie protestuje przeciw temu, ażeby ją do tego zaszczytu studiowania w szkołach akademickich dopuścić. Gwarantuję Panu, że i ona będzie się tam dobrze czuła, i uniwersytet na tem nic a nic nie straci. Jeżeli zaś uwzględnimy, że osoby te, posiadające to wykształcenie, mają zainteresowanie i wykształcenie pedagogiczne, a uniwersytet jest instytucją naukową, w której między innemi i nauki pedagogiczne są na najwyższym poziomie postawione, to wątpliwości Pana Senatora są niesłuszne i byłoby mi miło, gdybym je mógł rozwiać.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Po tych paru ustępach natury politycznej, pragnąłbym wspomnieć jeszcze raz, choć musiałem to już wiele razy robić, o tem wychowaniu państwowem, która to rzecz, jak sądzę, powinna już być dostatecznie wyjaśniona, a w którą przemówienie p. s. Sołtyka wprowadziło pewne elementy, należycie sprawy nie oświetlające. Już swego czasu, przy okazji jednego z moich publicznych przemówień, umieszczonego w prasie, umieściłem sprostowanie, w którem skonstatowałem, że nie można przeciwstawiać wychowania narodowego wychowaniu państwowemu. Tę rzecz, jeżeli chodzi o mój pogląd, p. sen. Sołtyk znajdzie w prasie. Przeciwstawienia żadnego tutaj niema i być nie może, przeciwstawienie takie na niczem poważnem i istotnem oparte nie byłoby, jednak pan senator zrobił to przeciwstawienie bardzo jaskrawe i kategoryczne, rozdzielając i pomieszczając w ten sposób na dwóch skrajnych biegunach dwa pojęcia, które nie są biegunowe, i z natury rzeczy nie mógł dojść do wniosku prawdziwego, albowiem w sztuczny sposób rozdzielił te dwa elementy, te dwa pojęcia, które mają niezmiernie dużo ze sobą wspólnego, a w każdym razie w żadnej antytezie do siebie nie są. Jeżeli mówimy o wychowaniu państwowem, które uważam za synonim wychowania obywatelskiego, to trzeba stwierdzić, że w tem wychowaniu państwowem i pierwiastki narodowe i pierwiastki czysto państwowe odgrywają zupełnie zasadniczą i zupełnie decydującą rolę.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Państwa współczesne mają swoje tradycje, każde z nich tworzyło się w inny sposób, każde miało inną historię i dziś z punktu widzenia narodowego dwa organizmy, pierwsze z brzegu, wzięte dowolnie, przedstawiają się jako coś zupełnie innego. Co innego jest państwo, które posiada zupełnie zwartą ludność jednej narodowości — mamy szereg tych państw — a co innego jest państwo, które posiada zwarty trzon jednej narodowości, będącej w wyraźnej większości i mniejszy lub większy procent innych narodowości. W tej to sytuacji, nie w innej, znajduje się Polska. Są wreszcie państwa typu Szwajcarii, gdzie wogóle trudno mówić o jakiejkolwiek narodowości państwowej, państwa, które jednak są zbudowane, które posiadają trwałą strukturę, które mają swój specjalny patriotyzm, ale nie narodowościowy, panie senatorze, lecz czysto już państwowy. Trudno jest oddzielić te dwa pojęcia, z drugiej strony zaś trudno jest całkowicie je łączyć. Francja, która tych mniejszości narodowych prawie że niema, a do niedawna zupełnie nie miała, ma jedno i to samo słowo na naród i społeczeństwo — „nation”. My już rozróżniamy te rzeczy, albowiem siła rzeczy nas do tego zmusza, nie znaczy to jednak, żeby można było ustalając cel i ideał wychowania te pojęcia państwa i narodu przeciwstawiać.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Wychowanie państwowe w naszych warunkach jest pojęciem cokolwiek szerszem od wychowania narodowego. Albowiem szkoła, która jest niewątpliwie jednym ze sposobów wychowywania społeczeństwa, ta szkoła w dużej części państwowa, służy nie tylko dla narodowości polskiej, ale i narodowości innych i musi jednak posiadać z natury rzeczy pewne wspólne wytyczne w dziedzinie wychowania, albowiem puszczanie tych zagadnień na flukta niewiadomego byłoby rzeczą niemożliwą i sądzę, że p. senator Sołtyk tegoby sobie nie życzył.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#komentarz">(S. Sołtyk: Ja nie przeciwstawiałem się temu.)</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Ja tak zrozumiałem i mam wrażenie, że mogę się powołać conajmniej na większość, jeżeli nie na jednomyślność tej Izby, która odpowiedzi tej nie mogła zrozumieć inaczej, jak tylko w ten sposób, że pan senator pojęcie wychowania państwowego uważa jako przeciwstawne z pojęciem wychowania narodowego, i zwalczając szkołę pojętą w ten sposób, zwalcza pan senator temu sztucznem rozwiązaniem problemu terminów stanowisko Rządu. Tak tę rzecz zrozumiałem, tak ona była obiektywnie do zrozumienia. Cieszyłbym się bardzo, gdyby się okazało, że pan senator może się niedostatecznie jasno wyraził, albo może mylnie interpretował, ale mam wrażenie, że to, co mówił p. senator, nie było tylko jego indywidualnym poglądem, bo podobne rzeczy czyta się w artykułach, w prasie o kierunku, reprezentowanym przez sen. Sołtyka, co przy wyłączności tego kierunku i przy znacznej chęci przypisywania sobie stanowiska ogółu opinii polskiej może być istotnie dość niebezpieczne.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Nie dalej, jak dziś, pan senator Sołtyk użył słów, że przemawia w imieniu ogółu polskiego i w imieniu ogółu przeciwstawia się tej ustawie. Ja pozwalam sobie wątpić, Panie Senatorze, czy rzeczywiście Pan Senator posiada mandat ze strony ogółu społeczeństwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#komentarz">(S. Wyrostek: Znana megalomania.)</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Przeciwstawień zatem tego rodzaju czynić nie można, albowiem one w żadnej mierze nie odpowiadają rzeczywistości. Ten moment pragnąłem podkreślić jasno nie dlatego, żebym pragnął obszerniej motywować sprawy związane z tem wychowaniem państwowem, jak je Rząd i obóz rządowy rozumie, o tej rzeczy była już mowa wielokrotnie, lecz dlatego, by przeciwstawić się tej próbie sugestii, która, jak powiedziałem, polega na snuciu i rozszerzaniu terminów sztucznych.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Większość Senatu, przychodząc tu z wnioskiem o przyjęcie ustawy w brzmieniu, ustalonem przez Sejm, przyszła z czteroma rezolucjami, o których przyjęcie prosi tutaj Wysoką Izbę. Tym rezolucjom ja się nie przeciwstawiam, akceptuję je imieniem Rządu wszystkie, aczkolwiek nie wszystkie są równej wagi.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Pierwsza rezolucja wzywa Ministra do reformowania stopniowego gimnazjów tych, które są dobrze zorganizowane. Oczywista rzecz, gimnazja te odrazu w całej rozciągłości zreformowane nie będą, w granicach tych 6 lat będziemy mieli dostateczną ilość czasu, ażeby je reformować w sposób jaknajbardziej ciągły i najmniej jaskrawy.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Druga rezolucja wzywa Ministra, by po ukończeniu okresu przejściowego, 6 lat, złożył sprawozdanie z wykonania tej ustawy. Wątpię bardzo, abym w chwili obecnej mógł odpowiedzieć za Ministra, który wówczas będzie stał na czele Ministerstwa Oświaty. Sądzę jednak, że gdyby nawet tej rezolucji nie było, to niewątpliwie Rząd po przejściu tego okresu przejściowego samby ze sprawozdaniem takiem przyszedł, poprostu dlatego, żeby się wykazać całemu społeczeństwu, jakie są wyniki reorganizacji szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Trzecia i czwarta rezolucja mają zupełnie zasadnicze znaczenie. Trzecia dotyczy ustawy o szkołach akademickich, albowiem bardzo jednogłośna opinia, przedewszystkim zainteresowanych, ale także i w znacznej części i ogółu społeczeństwa stwierdziła, że ustawa o szkołach akademickich z 1920 roku nie była zrobiona w sposób szczęśliwy i wymaga zmiany. Rezolucja wzywa mnie do przedłożenia projektu nowej ustawy o szkołach akademickich.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Rezolucja czwarta wzywa Ministra, by powołał do życia w charakterze doradczym Radę Kultury Umysłowej dla spraw wychowania, oświaty, nauki i sztuki. W ten sposób dotyka zagadnienia niezmiernie ważkiego, niezmiernie trudnego do załatwienia, zresztą zagadnienia, które oddawna leży mi na sercu. Odczuwam bardzo silnie brak instytucji, któraby opiniowała odnośnie całego szeregu ustaw, a nawet często zarządzeń, które albo trzeba było, albo trzeba będzie wydawać. Nie mogą roli tej spełniać żadne inne ciała, czy to społeczne, czy to nawet naukowe, które nie do tego są powołane, nie mogą odpowiednikiem takiej rady wychowania, czy rady kultury umysłowej, stać się uniwersytety, które tylko pewien odcinek pracy mogą mieć na względzie, odcinek pracy naukowej, względnie nauczającej na najwyższym poziomie.</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Jeżeli nie byłem w stanie uwzględnić opinii ciał akademickich, dotyczących tej ustawy, to właśnie dlatego, że miałem nie tylko obawę, ale zupełną pewność, że opiniowanie przez ciała akademickie dać może rezultaty bardzo ciasne i bardzo jednostronne. Nie miałem natomiast instytucji, któraby w całości tę rzecz mogła zaopiniować, opierając się na mniej jednostronnym odcinku swej normalnej pracy. Zagadnienie to, jak twierdzę, nie jest łatwe. Nie jest łatwo obmyśleć sposób powoływania, nie jest łatwem pomyśleć o składzie przyszłej rady umysłowej.</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Przyjmujemy jednak do wiadomości to wezwanie i polecę w Ministerstwie przepracowanie tych zagadnień w ten sposób, by, jak tylko okaże się to możliwem, tego rodzaju rada kultury umysłowej mogła być powołana.</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#AntoniBogucki">Dyskusja jest wyczerpana. Udzielam głosu sprawozdawcy s. Rydzewskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#BronisławRydzewski">Wysoka Izbo! Właściwie niewiele pozostało mi do powiedzenia po tych wszystkich wyjaśnieniach, jakie tu były wypowiedziane w związku z obiekcjami przeciw ustawie, zwłaszcza po oświadczeniu p. Ministra. Troski i obawy, jakie padały z lewej i z prawej strony tej Wysokiej Izby, są, zdaniem mojem, wynikiem głębokiego umiłowania, z jakim społeczeństwo zdawien dawna otaczało i otacza szkolnictwo, i obaw, ażeby nie popełniono jakiego fałszywego kroku.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#BronisławRydzewski">Zdaje mi się, że dziś Wysoka Izba jest przekonana, zwłaszcza po wygłoszonych wyjaśnieniach, że obawy te są nieuzasadnione i szkolnictwu polskiemu ze strony tej ustawy nic nie grozi. Opinie obu skrzydeł tej izby szły w rozmaitych kierunkach: z jednej strony zaznaczyły się troski o szkołę powszechną, pragnienie utrzymania jej możliwie na wysokim stopniu i obawy, ażeby się nie obniżyła, z drugiej strony troska, przedewszystkiem o szkołę średnią.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#BronisławRydzewski">Ustawa, którą mamy uchwalić, nakreśla niejako drogę pośrednią, uwzględnia ona stan obecny, stan istniejący, a obok tego otwiera szerokie perspektywy na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#BronisławRydzewski">P. sen. Sołtyk użył pięknego zwrotu o sięganiu wzwyż. A ja pozwolę się zapytać, czy nie jest to sięganiem wzwyż, jeżeli do pracy kulturalnej i oświatowej, do pracy kształcenia powołujemy cały naród i jeżeli mówimy, że jedyną kwalifikacją do osiągnięcia najwyższych danych wykształcenia jest uzdolnienie? Czy nie sięgamy wzwyż, jeśli chcemy talenty i największe zdolności brać z całego narodu i tym jednostkom wybranym polecać zapalać ognie najwyższych dążeń duchowych?</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#BronisławRydzewski">Silne zastrzeżenia wywołały uprawnienia, jakie daje ustawa Ministrowi w realizowaniu ustawy. Ustawa jednak krępuje ministra, określając plan, poza który minister wyjść nie może. Jeśli chodzi o te obawy, to pozwoliłbym sobie zaryzykować tu twierdzenie, że nie wyobrażam sobie w Polsce takiego polskiego ministra oświaty, któryby podjął się pracy obniżania oświaty i kultury w Polsce. A jeśli chodzi o obecnego Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, to myślę, że twórca tak szeroko pomyślanego planu rozbudowy szkolnictwa w Polsce dołoży wszystkich sił i całego swego talentu organizacyjnego, aby swoje dzieło jak najlepiej wykonać.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#BronisławRydzewski">Padły tu w tej Wysokiej Izbie słowa obawy, że zrealizowanie tej ustawy jest obecnie niemożliwe z powodu finansowego położenia Państwa, że zatem czas jest nieodpowiednio wybrany.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#BronisławRydzewski">Ale proszę Wysokiej Izby, tak się oto w tej naszej Polsce dzieje, że najsilniejsze wysiłki, najpiękniejsze myśli i plany rodzą się w niej właśnie wtedy, gdy jest źle. Jest to protest, samoobrona społeczeństwa żywego, żyjącego i pragnącego żyć.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#BronisławRydzewski">Wysoka Izbo, dzień dzisiejszy kończy pewien rozdział w historii naszego szkolnictwa — rozpoczyna drugi. I śmiem twierdzić z głębokiem przekonaniem, że dzień dzisiejszy zapisze się złotemi głoskami w historii polskiej oświaty i kultury. W tym dniu 11 marca Rzeczpospolita Polska wyzbywa się obcego ustawodawstwa, rozwój kulturalny i naukowy młodzieży polskiej opiera na własnej przez polski Rząd wniesionej, przez polski parlament uchwalonej ustawie.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#BronisławRydzewski">I w tym dniu myśl nasza zwraca się do tych wszystkich w przeszłości, którzy oświatę narodową ponad wszystko ukochali i dla niej poświęcili pracę swego życia. Schylamy przed nimi czoła w głębokiej czci.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#BronisławRydzewski">W dyskusji nad ustawą zarysowały się dwa poglądy, dwa stanowiska: pesymizm i optymizm. Kto ma rację, oceni przyszłość. Osobiście wierzę głęboko, że zwycięstwo przypadnie przedstawicielom optymizmu.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#BronisławRydzewski">W tem głębokiem przekonaniu ponawiam swój wniosek o przyjęcie ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja jest zakończona, przystępujemy do głosowania, Proszę Panów wziąć odbitkę nr 155. Na pierwszej stronie są pomieszczone rezolucje komisji, dalej wnioski mniejszości i rezolucje p. Utty. Będziemy głosować najpierw wnioski mniejszości, jako poprawki do poszczególnych artykułów. Proszę p. Sekretarkę o odczytanie kolejno, zaczynając od wstępu.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#HannaHubicka">Po wyrazach „zapewnić jak najwyższe” zamiast wyrazów „wyrobienie religijne, moralne” umieścić wyrazy: „wychowanie religijno-moralne'”.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 1 jest poprawka s. Utty i s. Sołtyka. Najpierw zostanie odczytana poprawka s. Utty.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#HannaHubicka">Ustępowi drugiemu (2) nadać brzmienie następujące: „Szkoły, utrzymywane przez Państwo wspólnie z samorządem terytorialnym, gospodarczym lub samorządem kulturalnym mniejszości narodowych na mocy osobnych ustaw, noszą nazwę szkół (zakładów) publicznych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#HannaHubicka">Po ustępie drugim (2) wstawić nowy ustęp trzeci (3) o następującem brzmieniu: „Szkoły (zakłady), zakładane i utrzymywane przez samorządy terytorialne lub gospodarcze, noszą nazwę szkół (zakładów samorządowych)”.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 2 jest poprawka s. Sołtyka w pierwszym i drugim ustępie, proszę o łączne odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym (1) po wyrazach: „ustroju szkolnictwa” wstawić wyrazy: „państwowego i publicznego”.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#HannaHubicka">W ustępie drugim (2) skreślić początkową część zdania od wyrazów: „Organizację wszelkich typów” do wyrazów włącznie: „czas trwania nauki, programy” a w miejsce tego wstawić: „programy szkół państwowych i publicznych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Poprawka do art. 6 s. Sołtyka.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#HannaHubicka">W ustępie drugim (2) na końcu dodać wyrazy: „z wyjątkiem województw zachodnich”.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 11 jest poprawka s. Sołtyka.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym (1) po wyrazach: „jednolite podstawy wychowania” wstawić wyrazy: „religijno-moralnego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę Panów Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 12 jest poprawka s. Sołtyka.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#HannaHubicka">Jako ustęp trzeci (3) dodać nowy ustęp o następującem brzmieniu: „Stopień organizacyjny szkoły określa ustawa o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych (Dz. U. R, P. Nr. 18 z 1922 r. poz. 143) z tem, że w art. 6 tej ustawy wymienione tam szkoły 1- i 2-klasowe otrzymują stopień pierwszy, szkoły 3-, 4-, 5- i 6-klasowe stopień drugi, a szkoły 7-klasowe stopień trzeci”.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 14 jest poprawka ss. Sołtyka i Utty.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#HannaHubicka">W zdaniu drugiem po wyrazach: „jego realizacji określa” zamiast wyrazów: „rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego” umieścić wyrazy: „osobna ustawa”.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 15 jest poprawka s. Sołtyka.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#HannaHubicka">W ustępie drugim (2) po wyrazach: „jest pogłębienie indywidualnego” skreślić spójnik „i”, zaś po wyrazach: „społeczno-obywatelskiego” wstawić wyrazy: „i religijno-moralnego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 17 jest poprawka s. Sołtyka. Proszę o odczytanie tej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#HannaHubicka">Po wyrazach: „jakie ustala” zamiast wyrazów: „rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecania Publicznego wstawić wyrazy: „osobna ustawa”.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 19 jest poprawka s. Sołtyka.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#HannaHubicka">Po wyrazach: „ma za zadanie” wstawić wyrazy: „pogłębić wychowanie religijno-moralne i”.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Wszystkie inne poprawki, aż do ostatniego artykułu są wniesione przez s. Sołtyka.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Poprawka do art. 20. Proszę o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#HannaHubicka">Artykułowi temu nadać brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#HannaHubicka">„1) Szkoła średnia ogólnokształcąca jest w zasadzie 8-letnia i składa się z 6-letniego gimnazjum i 2-letniego liceum.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#HannaHubicka">2) 6-letnie gimnazjum opiera się na programie pierwszego szczebla szkoły powszechnej. Program dwu najniższych klas gimnazjum równa się programowi drugiego szczebla szkoły powszechnej trzeciego stopnia.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#HannaHubicka">3) Obok 6-letnich gimnazjów istnieć będą gimnazja 4-letnie, oparte na programie drugiego szczebla szkół powszechnych trzeciego stopnia, a to na terenach, na których sieć szkół powszechnych drugiego i trzeciego stopnia jest dostatecznie rozwinięta.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#HannaHubicka">4) Gimnazjum i liceum stanowią w zasadzie jedną szkołę, jednak w miejscowościach liczących więcej szkół średnich ogólno-kształcących, mogą być tworzone szkoły, obejmujące tylko gimnazjum lub tylko liceum”.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głosujemy nad poprawką do art. 21, proszę o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#HannaHubicka">1) W ustępie pierwszym (1) na końcu pierwszego zdania dodać wyrazy: „od klasy trzeciej gimnazjum 6-letniego, względnie od klasy pierwszej gimnazjum 4-letniego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głosujemy nad drugą poprawką do art. 21 do ustępu 2.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#HannaHubicka">Ustęp drugi (2) otrzymuje brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#HannaHubicka">„Program gimnazjum sześcioletniego opiera się na pierwszym szczeblu, a gimnazjum 4-letniego na drugim szczeblu programu szkół powszechnych i uwzględnia obok wykształcenia ogólnego praktyczne potrzeby życia”.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 22.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#HannaHubicka">Jako ustępy trzeci (3) i czwarty (4) dodać następujące zdania:</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#HannaHubicka">„3) Absolwentem liceum ogólno-kształcącego zostaje uczeń, który złożył egzamin dojrzałości wedle przepisów, wydanych przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#HannaHubicka">4) Rozporządzenie Ministra W. R. i O. P. wydane po porozumieniu z Radami Wydziałowemi Szkół Akademickich, wskaże, do jakich szkół wyższych i na jakie wydziały daje wstęp świadectwo dojrzałości, wymienione w ustępie trzecim”.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 23.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#HannaHubicka">„W wierszu pierwszym po wyrazie: „gimnazjum” wstawić wyraz: „6-letniego”, w wierszu drugim cyfrę „12” zamienić na cyfrę „10”; a po tej cyfrze wstawić wyrazy: „do pierwszej klasy gimnazjum 4-letniego kandydatów, którzy ukończyli conajmniej lat 12”.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#komentarz">(S. Głąbiński: Panie Marszałku, ta poprawka jest bezprzedmiotowa, ponieważ tamtej nie uchwalono, eo ipso upadła.)</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#WładysławRaczkiewicz">W takim razie ta poprawka jest nieaktualna,</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 24.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#HannaHubicka">Po wyrazach: „oraz przez wychowanie” wstawić wyrazy: „religijno-moralne i”.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 37.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#HannaHubicka">1) W ustępie pierwszym (1) skreślić punkt b);</u>
<u xml:id="u-71.2" who="#HannaHubicka">2) w ustępie drugim (2) po wyrazach: „co najmniej lat 13” skreślić następujące po tej cyfrze wyrazy do końca ustępu.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-72.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do ar. 38.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#HannaHubicka">1) W ustępie pierwszym (1) skreślić końcowe wyrazy: „program liceum opiera się na programie gimnazjum”;</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#HannaHubicka">2) w ustępie drugim (2) po wyrazach: „Program seminarium” skreślić wyrazy: „i liceum”.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-74.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 40.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-75.1" who="#HannaHubicka">W ustępie drugim (2) dodać następujące zdanie: „Absolwenci liceów pedagogicznych mogą przechodzić do pedagogjów w celu uzupełnienia swych studiów i uzyskania kwalifikacyj i uprawnień, przewidzianych dla absolwentów pedagogii; czas trwania lich studiów w pedagogiach określi rozporządzenie Ministra W. R. i O. P.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-76.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 51.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-77.1" who="#HannaHubicka">W ustępie drugim (2) po wyrazach: „Określa osobna ustawa” postawić kropkę, zaś pozostałe wyrazy do końca ustępu skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 52.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-79.1" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym (1) po początkowych wyrazach: „W szkołach wyższych” wstawić wyraz „nieakademickich”.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#HannaHubicka">Artykuł ten skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za skreśleniem tego artykułu, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przegłosujemy ewentualną drugą poprawkę.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-83.1" who="#HannaHubicka">W ustępie drugim (2) po wyrazach: „przy szkołach wyższych” skreślić wyrazy: „bądź oddzielnie”, a na końcu ustępu dodać wyrazy: „w porozumieniu z radami wydziałowemi szkół akademickich”.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-84.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 54.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-85.1" who="#HannaHubicka">Po początkowych wyrazach: „Organizacja szkolnictwa” wstawić wyrazy: „państwowego i publicznego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-86.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 56.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-87.1" who="#HannaHubicka">Artykuł ten skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za skreśleniem tego artykułu, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-88.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 58.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym (1) po wyrazach: „ustrój ich określa” zamiast wyrazów: „rozporządzenie Ministra W. R. i O. P.” wstawić wyrazy: „osobna ustawa”.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-90.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 60.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-91.1" who="#HannaHubicka">1) W ustępie pierwszym (1) zamiast wyrazów: „z dniem 1 lipca 1932 r.” wstawić wyrazy: „z dniem 1 lipca 1933 r.”, 2) w ustępie trzecim (3) po wyrazach: „sprzeczne z nią przepisy ustawowe” wyrazy: „między innemi”... do końca ustępu skreślić;</u>
<u xml:id="u-91.2" who="#HannaHubicka">3) ustęp czwarty (4) skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. A zatem wszystkie poprawki mniejszości upadły.</u>
<u xml:id="u-92.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Teraz zostaną odczytane i poddane głosowaniu rezolucje. Z ramienia Komisji Oświaty i Kultury zostały wniesione 4 rezolucje i jeszcze jest jedna rezolucja s. Utty.</u>
<u xml:id="u-92.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę p. Sekretarkę o odczytane pierwszej rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-93.1" who="#HannaHubicka">Senat wzywa Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, by dobrze urządzone i prowadzone gimnazja 8-letnich typów, dzisiaj obowiązujących, były reorganizowane w duchu niniejszej ustawy — stopniowo.</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-94.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie drugiej rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-95">
<u xml:id="u-95.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-95.1" who="#HannaHubicka">Senat wzywa Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, by, po ukończeniu okresu przejściowego, przewidzianego w niniejszej ustawie, wniósł do ciał ustawodawczych sprawozdanie z wykonania niniejszej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-96">
<u xml:id="u-96.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-96.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie trzeciej rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-97">
<u xml:id="u-97.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-97.1" who="#HannaHubicka">Senat wzywa Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, by, po zasięgnięciu opinii szkół akademickich, przedłożył projekt nowej ustawy o szkołach akademickich; projekt ten winien się oprzeć na podstawach, które stwarza niniejsza ustawa o ustroju szkolnym.</u>
</div>
<div xml:id="div-98">
<u xml:id="u-98.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-98.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie czwartej i ostatniej rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-99">
<u xml:id="u-99.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-99.1" who="#HannaHubicka">Senat wzywa Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, by powołał do życia w charakterze doradczym Radę Kultury Umysłowej dla spraw wychowania, oświaty, nauki i sztuki. Radzie tej Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego będzie przedkładał do zaopiniowania projekty zasadniczych ustaw, a w miarę możności i projekty zasadniczych rozporządzeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-100">
<u xml:id="u-100.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-100.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie rezolucji s. Utty.</u>
</div>
<div xml:id="div-101">
<u xml:id="u-101.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-101.1" who="#HannaHubicka">Senat wzywa Rząd, aby w myśl art. 109 Konstytucji przedłożył ciałom ustawodawczym projekt ustawy o szkolnictwie dla mniejszości narodowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-102">
<u xml:id="u-102.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Mniejszość, rezolucja upadła.</u>
<u xml:id="u-102.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Wobec tego, że żadne poprawki nie zostały przyjęte, głosujemy nad ustawą w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-102.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za ustawą w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, zechce wstać. Większość, ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-102.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-102.4" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświaty i Kultury o projekcie ustawy o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych wychowawczych (odbitki nr 149 i 172).</u>
<u xml:id="u-102.5" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Sypniewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-103">
<u xml:id="u-103.0" who="#JózefSypniewski">Wysoki Senacie! Projekt ustawy o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych wypływa niejako z uchwalonej przed chwilą przez Wysoki Senat ustawy o ustroju szkolnictwa, a mianowicie z art. 1, który przewiduje następujące rodzaje szkół w Państwie: szkoły państwowe, publiczne i prywatne.</u>
<u xml:id="u-103.1" who="#JózefSypniewski">Dotychczas obowiązują na terenie naszej Rzeczypospolitej cztery odrębne ustawy dzielnicowe: pierwsza, to jest ustawa obowiązująca na terenie b. zaboru pruskiego — z 1834 r.; druga — ustawa obowiązująca na terenie b. zaboru austriackiego z roku 1850; trzecia — ukaz carski z roku 1914 obowiązujący na obszarze województw: warszawskiego, łódzkiego, kieleckiego, lubelskiego i białostockiego, z wyłączeniem powiatów: grodzieńskiego i wołkowyskiego oraz trzech gmin: suchopolskiej, masiewskiej i białowieskiej powiatu bielskiego. Wreszcie jest czwarta ustawa obowiązująca w województwach wschodnich b. zaboru rosyjskiego, a mianowicie w woj. wołyńskiem, poleskiem, nowogródzkiem, wileńskiem oraz w pow. grodzieńskim, wołkowyskim i w tych trzech gminach, które poprzednio wymieniłem. Ustawa ta wydana została w r. 1919, jako rozporządzenie tymczasowe komisarza generalnego ziem wschodnich.</u>
<u xml:id="u-103.2" who="#JózefSypniewski">Ta różnorodność ustaw wymagała opracowania jednolitej ustawy, któraby obowiązywała na całym terenie naszej Rzeczypospolitej z wyjątkiem województwa śląskiego.</u>
<u xml:id="u-103.3" who="#JózefSypniewski">Jak się przedstawia w liczbach całe szkolnictwo prywatne w Państwie według danych z r. 1930/31?</u>
<u xml:id="u-103.4" who="#JózefSypniewski">Szkół prywatnych powszechnych mamy ogółem zaledwie 1.349, zaś publicznych 25.052, więc szkoły prywatne powszechne stanowią zaledwie 5,2% ogólnej liczby szkół. Uczniów w szkołach powszechnych prywatnych było 121.940, a ogólna liczba uczniów we wszystkich szkołach razem, t. j. prywatnych i publicznych, wynosiła 3.943.639, a więc w szkołach powszechnych prywatnych mieliśmy w r. 1930/31 tylko 3,1%.</u>
<u xml:id="u-103.5" who="#JózefSypniewski">Statystyka szkół średnich ogólnokształcących wykazuje, że szkół państwowych tego typu mamy 277, tu są liczone i szkoły, które mamy w województwie Śląskiem; zaś prywatnych szkół mamy 476. A więc na ogólną liczbę 753 szkół, prywatnych mamy 63,2%, a państwowych 36,8%. Najwięcej szkół prywatnych mamy w okręgu warszawskimi — 135; następnie w krakowskim 70, lwowskim 63, łódzkim 56, poznańskim 33, wileńskim 31, lubelskim 28, śląskim 22, pomorskim 14, wołyńskim 14, najmniej zaś w poleskim, gdyż zaledwie 10.</u>
<u xml:id="u-103.6" who="#JózefSypniewski">Stosunkowo najmniej prywatnych szkół mamy w okręgach północno-wschodnich i wschodnich, a więc w woj. wileńskiem, wołyńskiem i poleskiem.</u>
<u xml:id="u-103.7" who="#JózefSypniewski">Projekt niniejszej ustawy opiera się na art. 117 Konstytucji, który zawiera postanowienie treści następującej: Wszystkie szkoły i zakłady wychowawcze, zarówno publiczne jak i prywatne, podlegają nadzorowi władz państwowych w zakresie przez ustawy określonym.</u>
<u xml:id="u-103.8" who="#JózefSypniewski">Ustawa w treści swej jest jasna i nie nasuwają się co do projektu omawianej ustawy żadne wątpliwości prawne. Projekt ustawy obejmuje wszystkie stopnie prywatnego szkolnictwa niższego i średniego, nie dotyczy tylko prywatnych szkół akademickich, oraz szkół rolniczych, sanitarnych i zawodowych, które podlegają Ministrowi Rolnictwa, Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Ministrowi Przemysłu i Handlu, Projekt ustawy jest krótki, składa się z 14 artykułów i ma charakter ramowy.</u>
<u xml:id="u-103.9" who="#JózefSypniewski">Z kolei przechodzę do zreferowania samej ustawy co do treści. Otóż w ogólnych zarysach ustawę można podzielić na części następujące:</u>
<u xml:id="u-103.10" who="#JózefSypniewski">Część pierwszą stanowi art. 1, który stwierdza, że opiekę i nadzór nad szkołami prywatnemi sprawuje Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, który może przekazać swoje uprawnienia podległym władzom szkolnym. Uprawnienia te wypływają z art. 117 Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-103.11" who="#JózefSypniewski">Druga część obejmuje art. 2 do 5 włącznie, w których wymienione są warunki założenia, funkcjonowania, oraz zamknięcia szkoły.</u>
<u xml:id="u-103.12" who="#JózefSypniewski">Art. 2 zawiera warunki, jakim winien odpowiadać założyciel prywatnej szkoły, a więc przed otrzymaniem zezwolenia winien przedstawić statut szkoły, język nauczania i program, oraz wyjaśnić stosunek swój do kierownika szkoły i nauczycieli. Oprócz tego założyciel winien wykazać, że posiada odpowiedni lokal, odpowiednie urządzenia i pomoce naukowe, dalej, że ma zapewnione środki utrzymania szkoły, oraz winien przedłożyć na piśmie zaświadczenie właściwych władz państwowych, że zachowywał się nienagannie pod względem moralnym oraz w stosunku do Państwa.</u>
<u xml:id="u-103.13" who="#JózefSypniewski">Cały ten artykuł opiera się na pierwszym ustępie art. 117 Konstytucji, a mianowicie: „Każdy obywatel ma prawo nauczać, założyć szkołę lub zakład wychowawczy i kierować nim, skoro uczyni zadość warunkom w ustawie przewidzianym w zakresie kwalifikacyj nauczycieli, bezpieczeństwa powierzonych mu dzieci i lojalnego stosunku do Państwa”. Ten ustęp Konstytucji wyraźnie stwierdza, że warunki wymienione w art. 2 projektu ustawy całkowicie są zgodne z literą prawa, gdyż bezpieczeństwo powierzonych dzieci może być zagrożone, jeżeli założyciel szkoły nie posiada odpowiednich kwalifikacyj moralnych. W tak czułej i odpowiedzialnej dziedzinie pracy, jaką jest szkoła, nie można każdego obywatela, który jest tylko w zgodzie z kodeksem karnym, uważać za odpowiedniego kandydata na założyciela, jako też na kierownika i nauczyciela szkoły. Przy ocenie tego rodzaju kwalifikacyj, muszą być wzięte pod rozwagę i cechy charakteru kandydata. Warunku przedstawiania zaświadczenia o nienagannem prowadzeniu się nie można uważać za coś upokarzającego lub poniżającego godność człowieka. Bez względu na to, czy kandydat na założyciela, kierownika i nauczyciela stoi na wyżynach moralności czy nie, musi jednak poddać się tej kwalifikacji, gdyż wymaga tego równość obywateli wobec prawa. Nienaganność kandydata nic a nic na tem nie ucierpi. Zarzut, że pomimo stwierdzenia kwalifikacyj moralnych mogą jednak na stanowiska założycieli, kierowników i nauczycieli przedostawać się jednostki nieodpowiednie, bynajmniej nie przeczy potrzebie kontroli, gdyż bezpieczeństwo dzieci byłoby wtedy stale zagrożone.</u>
<u xml:id="u-103.14" who="#JózefSypniewski">Następnie istnieje jeszcze warunek nienagannego stosunku do Państwa. Otóż jest to minimum, które obowiązuje każdego obywatela w Państwie. Przeciwnicy nowej ustawy wskazują, że ustawa w byłym zaborze austriackim była liberalniejsza, aniżeli referowana obecnie ustawa. Otóż ta ustawa wymaga i dziś nieskazitelności pod względem politycznym i moralnym, a to jest więcej niż nienaganna moralność i nienaganny stosunek do Państwa.</u>
<u xml:id="u-103.15" who="#JózefSypniewski">Art. 3 mówi o wygaśnięciu otrzymanych przez założycieli praw, o ile szkoła nie zostanie w ciągu roku otwarta, oraz o ile właściciel przestał czynić zadość jednemu z warunków art. 2. Następnie otrzymane przez założyciela uprawnienia nie mogą być bez zgody właściwej władzy odstąpione osobie trzeciej.</u>
<u xml:id="u-103.16" who="#JózefSypniewski">Powyższe zastrzeżenia są jasne i nie wymagają bliższego uzasadnienia.</u>
<u xml:id="u-103.17" who="#JózefSypniewski">Art. 4. W artykule tym wymienione są warunki, których niespełnienie może pociągnąć za sobą zamknięcie szkoły. Mianowicie może to się stać za nieczynność szkoły w okresie trzech miesięcy, jeżeli w ostatnich trzech latach poziom naukowy lub wychowawczy szkoły jest niewystarczający, jeżeli szkoła nie przestrzega obowiązujących przepisów lub postanowień statutu szkoły i wreszcie, jeżeli nauczanie lub wychowanie młodzieży odbywa się w duchu nielojalnym wobec Państwa.</u>
<u xml:id="u-103.18" who="#JózefSypniewski">Art. 5 obejmuje postanowienia, w jakich warunkach szkoła może być przez właściciela zamknięta, mianowicie zwinięcie szkoły w okresie roku szkolnego może nastąpić jedynie za zgodą władzy szkolnej.</u>
<u xml:id="u-103.19" who="#JózefSypniewski">Do trzeciej części projektu ustawy należy zaliczyć art. 6 i 7, które dotyczą kwalifikacyj kierownika szkoły i nauczycieli. Poza kwalifikacjami fachowemi, kierownika i nauczycieli obowiązuje nienaganna moralność i nienaganny stosunek do Państwa, Jest to minimum, którego wymaga art. 117 Konstytucji, oraz tak czuły aparat, jakim jest szkoła.</u>
<u xml:id="u-103.20" who="#JózefSypniewski">Art. 7 stwierdza, w jakich warunkach władza szkolna może zażądać usunięcia kierownika szkoły lub nauczycieli. Jakie to są warunki? Otóż jeżeli wywierają szkodliwy wpływ pod względem wychowawczym, jeżeli nie przestrzegają obowiązujących przepisów i postanowień statutu, jeżeli zachodzą rażące zaniedbania obowiązków, władza szkolna w tych wypadkach może zawiesić kierownika i nauczycieli w czynnościach.</u>
<u xml:id="u-103.21" who="#JózefSypniewski">Art. 8 dotyczy uzyskania przez szkołę prywatną normalną i eksperymentalną, wzorowaną na szkolnictwie państwowem, uprawnień szkół państwowych. Warunki te określa rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-103.22" who="#JózefSypniewski">Art. 9 stawia szkoły eksperymentalne na uprzywilejowanem stanowisku, gdyż zapewnia im szczególną opiekę władz szkolnych.</u>
<u xml:id="u-103.23" who="#JózefSypniewski">Art. 10 wymienia szkoły, których nie obejmuje niniejszy projekt ustawy, o czem mówiłem już na wstępie referatu. Następnie artykuł ten zaznacza, że mogą powstać szkoły zawodowe, utrzymywane przez izby przemysłowo-handlowe i Rzemieślnicze oraz korporacje przemysłowe i rzemieślnicze.</u>
<u xml:id="u-103.24" who="#JózefSypniewski">Art. 11 zwalnia zarejestrowane stowarzyszenia i fundacje od przedłożenia pisemnych zaświadczeń o nienagannej moralności i nienagannym stosunku do Państwa.</u>
<u xml:id="u-103.25" who="#JózefSypniewski">Do piątej części projektu należy zaliczyć tak zwane postanowienia końcowe, a mianowicie art. 12 do 14. Otóż te artykuły mówią, że ustawa wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia, następnie, że tracą moc obowiązującą wszystkie dotychczasowe przepisy i że projekt ustawy niniejszej nie rozciąga się na teren województwa śląskiego.</u>
<u xml:id="u-103.26" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
<u xml:id="u-103.27" who="#JózefSypniewski">Projekt omawianej ustawy porządkuje dotychczasowe rozbieżne i obce ustawodawstwa dzielnicowe i jest zgodny z konkordatem, oraz z traktatami o mniejszościach narodowych.</u>
<u xml:id="u-103.28" who="#JózefSypniewski">Prywatne szkolnictwo, jak wiemy, na terenie b. zaboru rosyjskiego, chlubnie zapisało się na kartach historii szkolnictwa w roku 1905 i w 1914. Społeczeństwo i Rząd doceniają rolę i wagę tego szkolnictwa. Dowodem tego była wniesiona przez Rząd i uchwalona niedawno przez Izby ustawodawcze ustawa o przedłużeniu czasu potrzebnego do uzyskania niezbędnych kwalifikacyj fachowych dla przeszło tysiąca nauczycieli szkół prywatnych.</u>
<u xml:id="u-103.29" who="#JózefSypniewski">Stronnictwa opozycyjne stawiają zarzut, że projekt ustawy o szkołach prywatnych może zrazić społeczeństwo do zakładania szkół, ponieważ ogranicza inicjatywę obywatelską.</u>
<u xml:id="u-103.30" who="#JózefSypniewski">Rozpatrzmy ten zarzut. Każda ustawa bądź reguluje stosunki wzajemne pomiędzy obywatelami, bądź wymienia obowiązki i prawa obywateli w stosunku do państwa. Działalność i stosunek obywatela do państwa powinny być normowane ustawami. Każda inicjatywa obywatelska, tak również i w dziedzinie szkolnictwa, o ile wkracza w dziedzinę życia praktycznego i chce być realizowana, musi być zgodna z prawem. Wychodząc z tego założenia, stwierdzam, że omawiany projekt ustawy w niczem nie przekreśla inicjatywy obywatelskiej, lecz ją normuje i wytycza drogę, którą ma kroczyć, oraz w jakiej formie ma działać w społeczeństwie. Inicjatywa prywatna nie tylko nie będzie krępowana, lecz przeciwnie uzyskuje szerokie pole działania w szkolnictwie eksperymentalnem, które będzie otoczone opieką władz szkolnych.</u>
<u xml:id="u-103.31" who="#JózefSypniewski">Wysoki Senacie! Referowany projekt ustawy w niczem nie ogranicza i nie upośledza żadnej grupy społecznej, ani pod względem wyznaniowym, ani narodowościowym, ani nikomu w Państwie nie daje żadnych przywilejów. Komisja Oświaty i Kultury przyjęła projekt tej ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Sejm bez zmian, poprawki mniejszości upadły.</u>
<u xml:id="u-103.32" who="#JózefSypniewski">W imieniu komisji proszę Wysoki Senat o przyjęcie ustawy o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych w brzmieniu uchwalonem przez Sejm bez zmian.</u>
<u xml:id="u-103.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-104">
<u xml:id="u-104.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma s. Ehrenkreutz.</u>
</div>
<div xml:id="div-105">
<u xml:id="u-105.0" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wysoka Izbo! Tok obrad naszych w Senacie sprawia, że po ustawie o ustroju szkolnictwa, która, czy to ganiona czy chwalona, zawsze jednak przyjmowana jest jako wielki fakt w życiu naszej oświaty, że po tej ustawie przyszła ustawa o szkołach prywatnych. Bo szkoły prywatne mają tak wielką kartę w dziejach naszego szkolnictwa, że naprawdę zasługują na to, ażeby się niemi zająć i postawić je obok tamtej sprawy.</u>
<u xml:id="u-105.1" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Jak wiemy z referatu wygłoszonego tu przez p. s. Sypniewskiego, szkoły prywatne istniały w całej Rzeczypospolitej bez względu na zabór i wszędzie grały wielką rolę. Już dzisiaj wspominano tu o krakowskiem gimnazjum żeńskiem, które tak doskonale przygotowywało słuchaczki do wyższych uczelni. Jeżeli tak się mówi o szkole krakowskiej, to większe jeszcze znaczenie miały te szkoły prywatne w zaborze naszym, na terenie przedewszystkiem dawnego Królestwa Kongresowego. Szkoły te sięgają poza rok 1905, bo nawet wtedy, kiedy język polski oficjalnie nie był tam do szkół dopuszczony, jak wiemy, istniały szkoły ukryte, które nauczały w języku polskim poza wszelkiemi pozwoleniami i nadzorami. Obok tego zaś istniały szkoły koncesjonowane, które wprawdzie formalnie miały jako wykładowy język rosyjski, w gruncie rzeczy uczono tam w języku polskim. Szkoły te wychowywały i wiemy, że pozostawiły po sobie szereg wychowanków, którzy w społeczeństwie dzisiaj jeszcze zajmują wybitne miejsca, choć oczywiście już są przeważnie w wieku prawie że podeszłym.</u>
<u xml:id="u-105.2" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Rok 1905 przyniósł zasadniczą zmianę. Wtedy to bowiem nastąpił moment walki o szkołę polską. Rocznicę 25-letnią rozpoczęcia tej walki niedawno obchodziliśmy i wówczas z przyjemnością mogliśmy stwierdzić, że tych którzy o tę szkołę walczyli, czy to porzucając szkołę rosyjską, czy przyczyniając się do budowania szkół polskich, jest w społeczeństwie wielu, bardzo wielu. Odznaka, którą ustanowiono z tej racji, jest jedną z najmilszych może odznak, bo nie tylko przypomina moment walki, ale wskazuje, jak dużo nas było, jak zjednoczonemi siłami walczyliśmy o tę szkołę, jaka jednomyślność w społeczeństwie wówczas panowała. Z przykrością musimy stwierdzić, że jednak wkrótce wiara pewnego odłamu osłabła, że byli tacy, którzy nie chcieli się dalej przeciwstawiać uczęszczaniu do szkół rosyjskich, a temsamem do pewnego stopnia podrywali szkoły prywatne, mącąc poczucie godności w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-105.3" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Przyszedł wreszcie moment nowy, przyszedł moment okupacji. I wówczas znowu szkolnictwo prywatne odegrało wielką rolę. Jak wiadomo przez czas dłuższy szkołą tą zajmowało się wyłącznie społeczeństwo, z całą ofiarnością nauczycielstwo niosło swą pomoc, ażeby utrzymać dzieci w szkole, ażeby nie poprzeć uczynionej przez okupantów próby wprowadzenia dzieci do szkoły niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-105.4" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">A później, gdy poczęto organizować w niepodległem Państwie, na terenie dawnej Kongresówki, szkolnictwo średnie dostarczyło, dzięki przygotowaniu poprzedniemu, nauczycielstwo do szkół publicznych państwowych. Szkoły te budowaliśmy tutaj ongi wspólnemi siłami i dlatego też dziś możemy spokojnie oceniać, co może dać szkoła prywatna społeczeństwu, wiemy, jaką rolę odegrała i jaką odegrać może w przyszłości. I nikt z nas napewno nie jest usposobiony niechętnie do tej szkoły, a przedewszystkiem nie jest do niej niechętnie usposobiony i Rząd obecny. Jednocześnie jednak musimy pamiętać o tem, że szkole tej zawsze groziło niebezpieczeństwo i grozi ono z dwóch powodów.</u>
<u xml:id="u-105.5" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Z jednej strony działają tu względy materialne. To jest niebezpieczeństwo, które wiecznie staje, jako znak ostrzegawczy przed każdym zakładem szkolnym, brak funduszów. Wiemy, że powstają szkoły, które nie mają czasem żadnych podstaw finansowych nie mają pomocy szkolnych i nie mają możności dania dzieciom należytego wykształcenia. Czasami również szwankuje i inna strona: należyte wychowanie, wskutek niemożności dobrania odpowiednich wychowawców i nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-105.6" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wiemy znowu także o tem, że w szkolnictwie prywatnem mamy do czynienia z założycielem, dyrektorem, nauczycielem, wreszcie rodzicami, że te czynniki niezawsze należycie się rozumieją i nie zawsze jednakowo usiłują pracować, że czasami dochodzi do pewnych nieporozumień między temi czynnikami i naturalnie dzieci przez to cierpią. To też sprawa kształtowania się stosunków w szkołach prywatnych wymaga regulowania. Stąd było konieczne przyjście z ustawą, któraby określiła zasady, na jakich oprzeć się winno szkolnictwo prywatne, a następnie któraby ujednostajniła te stosunki na całym terenie Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-105.7" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Ustawa ta, jak to już wskazał p. referent, porusza całkowicie te zagadnienia, dotyka zarówno stanowiska założyciela w szkole, jak dyrektora i nauczyciela, wskazuje, jakie wymogi stawiać należy tym czynnikom, wskazuje dalej, w jakich warunkach materialnych szkoła może rozwijać się, jednem słowem, nakreśla ramy, w jakich to szkolnictwo, tak założone, może iść naprzód. Zdając sobie sprawę z tego, ile niebezpieczeństw tej szkole grozi, bo doświadczenie nas o tem pouczyło, a wiedząc jednocześnie, jak bogate siły istnieją w społeczeństwie, które gotowe są szkolnictwu prywatnemu służyć, Ministerstwo wniosło ustawę, która opiekę nad tem szkolnictwem ma oddać Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Naturalna rzecz, że czuwać nad tem szkolnictwem musi Ministerstwo W. R. i O. P. i to tylko Ministerstwo jest do tego powołane, na niem bowiem cała odpowiedzialność ciąży za to, co się w szkolnictwie dzieje.</u>
<u xml:id="u-105.8" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W związku z dziejami szkoły prywatnej, dla mnie jasną jest rzeczą, że ustawa w tych ramach, w jakich została wydana, nie będzie odwoływała się do wzorów obcych. Dzisiaj już tu w tej Wysokiej Izbie zwracano uwagę, że szkolnictwo nasze winno opierać się na wzorach i tradycjach rodzimych, to też słuszne jest, aby nie przez porównanie dochodzić do oceny wartości tej ustawy, ale żeby przedewszystkiem liczyć się z naszemi potrzebami i z tem, co my sami stworzyć umiemy. Dlatego też nie będę zestawiał artykułów tej ustawy z artykułami odpowiednich ustaw innych społeczeństw europejskich. Zaznaczę tylko, że w tej ustawie, jak to już referent podkreślił, niema nic takiego, coby umniejszało prawa jakiejkolwiek części społeczeństwa naszego, coby umniejszało prawa jakiegokolwiek obywatela, coby było groźne dla tego obywatela.</u>
<u xml:id="u-105.9" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Ustawa ta daje opiekę nad szkołą prywatną Ministerstwu. My tutaj możemy ją przekazać z całem zaufaniem, bo wiemy, że napewno nie ci, którzy o tę szkołę walczyli i nie ci, którzy tę szkołę budowali, mogliby ją zwalczać lub żywot jej utrudniać. Przeciwnie, wiemy, że Ministerstwo czuwać będzie nad rozwojem szkół prywatnych, gwarantując zarówno rodzicom, jak i wszystkim troszczącym się o dzieci, że szkoła ta istotnie zadaniu swemu podoła.</u>
<u xml:id="u-105.10" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Zatem jedynie tylko nieufność do tego Ministerstwa może budzić pewne obawy. Zatem tylko ten, kto zapomina o tem, w jakich warunkach ta szkoła prywatna powstała, jaki był stosunek Rządu do tej szkoły i jaki musi być ten stosunek nadal, może żywić obawy i przypuszczenia, że ustawa ta w czemkolwiek to szkolnictwo podważy. Stąd niesłuszne są obawy, że inicjatywa społeczna będzie przez ustawę tę wstrzymana. Właśnie teraz mojem zdaniem będzie społeczeństwo wiedziało, że każdy grosz, dany z ufnością na ten cel, będzie zużytkowany jak należy, że nie zmarnuje się przez brak należytych środków, że gdzie powiedziano A, tam już na B braku nie będzie, następnie, że będą w tej szkole odpowiedni nauczyciele, dalej, że będzie uregulowany stosunek do nauczycielstwa, że nauczycielstwo zdobędzie pewność, że będzie mogło pracować w tej szkole, nie narażając się na przerwy wskutek braków materialnych, to wszystko daje gwarancję, że szkoła będzie trwała, będzie mocna i będzie miała przyszłość przed sobą. Dlatego też ta ustawa, mojem zdaniem, nie tylko nie osłabi inicjatywy społecznej, ale raczej ją podnieci i wzmoże.</u>
<u xml:id="u-105.11" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">My ze swej strony z całą ufnością oddajemy tę ustawę w ręce Ministerstwa i głosować za nią będziemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-106">
<u xml:id="u-106.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma s. Jabłonowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-107">
<u xml:id="u-107.0" who="#WładysławJabłonowski">Wysoka Izbo! O wiele bezwzględniej, niż ustawa poprzednia o ustroju szkolnictwa wogóle, załatwia się niniejsza ustawa ze szkołami prywatnemi. Gdybym miał ją zwięźle scharakteryzować, to nazwałbym ją ustawą drakońską.</u>
<u xml:id="u-107.1" who="#WładysławJabłonowski">A wszakże, szkołom prywatnym, o których mówił tu dzisiaj tak wymownie p. s. Ehrenkreutz, należałoby się trochę więcej względów, i to nie tylko dlatego, że odgrywały one tak piękną i ogromną rolę w naszej przeszłości, w dziejach naszego szkolnictwa porozbiorowego, ale dlatego, że odgrywają one i w teraźniejszości bardzo dużą rolę i będą długi jeszcze czas odgrywały również wielką rolę w przyszłości jeszcze. Wszakże, jak tutaj szanowny p. referent nam przedstawił, szkoły prywatne średnie stanowią zgórą 60% ogólnego szkolnictwa średniego, a 80% zgórą zawodowego; słowem, bez nich Państwo przy obecnym stanie naszego Skarbu nie będzie mogło zadośćuczynić ogromnym potrzebom społeczeństwa w zakresie wychowawczym.</u>
<u xml:id="u-107.2" who="#WładysławJabłonowski">Otóż warunki stawiane przez ustawę szkołom prywatnym są niezwykle surowe. Ingerencja Państwa w ich ustrój wewnętrzny, w organizację i w kierownictwo idzie dalej, niż to ma miejsce co do szkół państwowych. To nie powinno być w takim stopniu, chociażby dlatego, że są to instytucje prywatne. Z pojęciem tem łączy się większa swoboda w zakładaniu tego rodzaju instytucyj oraz kierowaniu niemi. W innych dziedzinach życia społecznego Państwo nie krępuje instytucyj prywatnych przepisami, utrudniającemu ich rozwój, ma poczucie granicy, kresu swej ingerencji. W szkolnictwie prywatnem ingerencja Państwa podług niniejszej ustawy jest niemal bezkresna.</u>
<u xml:id="u-107.3" who="#WładysławJabłonowski">A więc, np. dyrektorzy szkół prywatnych mają być zatwierdzani przez władze państwowe, przytem można ich będzie zarówno, jak i nauczycieli usuwać bez podania motywów. W szkolnictwie państwowem jest to niemożliwe, usunięcie zaś może nastąpić po dochodzeniu i rozprawie dyscyplinarnej. Dalej byt szkoły podług ustawy oparty jest na zbyt chwiejnych podstawach i byle co może spowodować zamknięcie zakładu prywatnego. Art. 4 ustawy np. jest tego rodzaju, że tu widzimisię, dowolność wszelka i lada fantazja nadzoru szkolnego ma wielkie pole do popisu i nadużyć.</u>
<u xml:id="u-107.4" who="#WładysławJabłonowski">Warunki takie nie mogą sprzyjać rozwojowi szkół prywatnych. Kto zechce ryzykować środki posiadane, dobrą wolę, zapał swój i chęć służenia sprawie publicznej, jeśli to wszystko może zniweczyć byle pozór nieprzestrzegania obowiązujących przepisów, zresztą nadzwyczaj elastycznych i ściśle nieokreślonych? Ludzi zapału i ofiarnej pracy odstręczy ta ustawa, zachęci natomiast niepożądanych, zwłaszcza w szkolnictwie, przedsiębiorców wychowawców, którzy zgodzą się na wszelkie warunki, byle interes szedł, bez względu na istotne zadania i cele wychowania.</u>
<u xml:id="u-107.5" who="#WładysławJabłonowski">Wielce ujemną stroną ustawy jest jej ramowość. To jest forma bez treści, którą dopiero rozporządzenia ministra mają tam wlewać, określać np. wymagania, jakim ma odpowiadać statut szkoły i t. p.</u>
<u xml:id="u-107.6" who="#WładysławJabłonowski">Nie mówię już o tem, że w niektórych punktach ustawa jest w sprzeczności z obowiązującą Konstytucją, naprzykład z art. 117 dotyczącym nadzoru państwowego.</u>
<u xml:id="u-107.7" who="#WładysławJabłonowski">Wszystko to razem wzięte zwiększa niepewność warunków, w których ma istnieć szkoła prywatna. Nie jest to ustawa o szkołach prywatnych, lecz jakiś swego rodzaju monopol państwowy t. zw. szkół prywatnych, które Państwo organizuje cudzym kosztem, nie ponosząc przytem żadnego ryzyka, ryzyko natomiast oraz odpowiedzialność spada na osoby prywatne, pozbawione prawa kierowania życiem zakładanych przez siebie instytucyj w sposób taki, by rozwój ich nie narażał założycieli na straty moralne i materialne.</u>
<u xml:id="u-107.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-107.9" who="#WładysławJabłonowski">Z tych oto ogólnych powodów, nie uwzględniając tu szczegółów, których ocena znalazła wyraz w naszych poprawkach, zwalczamy niniejszą ustawę. Usiłowaliśmy złagodzić, stępić jej ostrze przez odpowiednie poprawki; zostały one odrzucone w komisji i oczywiście zostaną odrzucone na plenum Senatu. Ostrze to jednakże wejdzie w żywy organizm narodu i będzie go jątrzyć, a wyrazi się to nieufnością społeczeństwa do tego rodzaju szkół prywatnych i osłabieniem zapału w sprawie pomagania Państwu w rzeczy tak doniosłej, jak wychowanie publiczne.</u>
<u xml:id="u-107.10" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-108">
<u xml:id="u-108.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Kopciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-109">
<u xml:id="u-109.0" who="#StefanKopciński">Wysoka Izbo! P. sen. Ehrenkreutz miał rację, podkreślając, że szkolnictwo prywatne wymagało ujęcia w pewne ramy ustawowe i że są w tem szkolnictwie pewne kwestie, które należało uregulować, a do których np. należy kwestia możności utrzymania szkół, wyposażenie ich w odpowiednie pomoce i t. p. Oczywiście, że szkoła nie mająca podstaw materialnych nie może należycie spełniać swojej roli. Do takich kwestyj należy kwestia uregulowania stosunków między właścicielem a pracownikami, w końcu może jeszcze kwestia uprawnień państwowych, które były już dyskutowane i co do których możnaby mieć także zastrzeżenia. Albowiem ten stan, który jest, niewątpliwie nie jest zadowalający, gdyż szkoły prywatne w pogoni za uprawnieniami nie zadają sobie trudu, by spełniać właściwe zadania szkół prywatnych, a cały wysiłek ich zmierza tylko do tego, aby zasłużyć na uprawnienie, Ale jeżeli p. s. Ehrenkreutz tak ładnie scharakteryzował szkolnictwo prywatne polskie, a z tą charakterystyką, zwłaszcza, o ile dotyczy ona doby naszej niewoli, ja się zupełnie zgadzam, to i Rząd mógłby był nie tak skwapliwie układać artykuły, nacechowane podejrzliwością względem szkolnictwa prywatnego.</u>
<u xml:id="u-109.1" who="#StefanKopciński">Ustawa, nad którą dziś rano dyskutowaliśmy, a do której ustosunkowujemy się krytycznie, może w pierwszym okresie nie przyniesie tych skutków niepożądanych dla nas, o których tu mówiliśmy. Bo zagadnienie ustroju szkolnego polega na tem, czy się potrafi szkołę powszechną zbudować czy nie. Te niekorzystne strony ustawy mogą się więc okazać później. Ale ta ustawa — ona będzie miała skutki w tej chwili i dlatego ona winna obudzić większą czujność ze strony społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-109.2" who="#StefanKopciński">Jeżeli Panowie mówili, że tamta ustawa była przedyskutowana, to mogło to mieć pozory słuszności, bo o ustroju wogóle mówiło się u nas, o konkretnej ustawie — nic. Natomiast ta ustawa spadła na społeczeństwo, jak piorun z nieba. Mówię piorun, bo piorunujące mogą być skutki.</u>
<u xml:id="u-109.3" who="#StefanKopciński">Przejdę do ustawy. Odpowiedni artykuł Konstytucji, mianowicie art. 117 mówi: „Każdy obywatel ma prawo nauczać, założyć szkołę lub zakład wychowawczy i kierować niemi, skoro uczyni zadość warunkom, w ustawie przepisanym, w zakresie kwalifikacji nauczycieli, bezpieczeństwa powierzonych mu dzieci i lojalnego stosunku do Państwa”. Proszę Panów, w ustawie lojalny stosunek do Państwa jest zmieniony na nienaganność pod względem moralnym i pod względem stosunku do Państwa. Gdy się tego żąda od założyciela szkoły, to możeby mniej budziło sprzeciwów, bo to jest bądź co bądź człowiek nieznany. Ale to ma być zastosowane i do kierownika szkoły i do nauczycieli. Proszę Panów, zdaje mi się, że świadectwo moralności brzmi w teraźniejszych czasach tak jakoś niewspółcześnie i praktycznie właściwie nie ma racji bytu. Bo proszę Panów, jakże to my będziemy określać moralność? Przecież często się spotykamy z różnemi pojęciami pod tym względem, zwłaszcza w szkolnictwie, nawet na wysokich komisjach parlamentarnych, gdzie są zgłaszane pretensje do p. ministra, że nie usunął nauczyciela czy nauczycielki, gdzie się wytacza istotnie rzeczy, które nie mogą być zakwalifikowane jako niemoralne. Panowie pamiętają, że moralność oceniało się np. z tego punktu widzenia, czy krótsze lub dłuższe były rękawki łub spódniczka nauczycielki. To są rzeczy, które nie są pojęciem bardzo nowoczesnem.</u>
<u xml:id="u-109.4" who="#StefanKopciński">Jeżeli chodzi o stosunek nienaganny do Państwa, to przecież nauczycielstwo wychowuje się w uczelniach Państwa Polskiego, w zakładach naszych i zdaje mi się, że nawet jest trochę nietaktowne podejrzewanie wszystkich obywateli o ten za mało dobry stosunek do Państwa. My tu chyba ulegamy jakiejś, powiedziałbym, sugestii szukania wszędzie tej nielojalności, tej nienaganności w stosunku do Państwa. Natomiast dopiero wtedy zrozumiałem dla mnie będzie to wymaganie, jeżeli się pod te słowa podłoży pewną treść polityczną, jeżeli ta naganność będzie się tyczyła jakiejś grupy rządzącej, jakiegoś systemu rządzenia, to wtedy oczywiście wielu z nas będzie pozostawało w tym „nagannym stosunku do Państwa”. Panowie tak też to rozumieją. Proszę Panów, mówi się: odnośne władze wydadzą zaświadczenie moralności i nienaganności w stosunku do Państwa. Ale jeżeli poszukamy, kto ma być tą władzą, to tylko w wyjątkowych wypadkach może to być kto inny, ale zawsze to będzie władza bezpieczeństwa, to znaczy policja. Ostatnie choćby procesy wskazują nam, że wyższe władze bezpieczeństwa opierają się zazwyczaj na raportach niższych i nie mają same dostępu do obywatela tak, że sam tylko raport daje pojęcie, czem jest obywatel. A jeżeli przyjrzymy się galerii ludzi, od których się wymaga, żeby dawały charakterystykę obywateli Państwa Polskiego, to Panowie chyba przyznają, że naiwne prostactwo tych ludzi jest zbyt duże i że to, co jest istotną moralnością, albo właściwym stosunkiem do Państwa, będzie tak oceniane, że tego chyba nikt serio brać nie może. Jeżeli, powiem dla przykładu, na jednym z procesów świadek z tej kategorii uważał prawie za niedopuszczalne, że ktoś chwalił obecnie obowiązującą Konstytucję — to chyba ten przykład może nas pouczyć, jak będzie z temi świadectwami.</u>
<u xml:id="u-109.5" who="#StefanKopciński">Jeżeli przypomnę, że były wypadki, kiedy komisarz policji zawarł transakcję zapłaty pieniężnej za pewną dywersję polityczną i że sąd nie przyznał tej pretensji temu, który skarżył, bo uznał tę transakcję za niemoralną, to jak taki funkcjonariusz może wydawać świadectwa moralności? Dlatego też uważam to za bardzo niebezpieczne, za bardzo niewłaściwe i za coś, co w każdym wypadku, wśród wszelkich okoliczności i wśród wszelkich stosunków politycznych, może skrzywdzić każdego pracownika, w tym wypadku nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-109.6" who="#StefanKopciński">Ale to nie wystarcza. Mamy w tym kierunku dalsze artykuły. Jeśli art. 6 powiada, że nauczyciel i kierownik musi posiadać przepisane kwalifikacje zawodowe do nauczania, to jakie znaczenie ma — zastanawiałem się nad tem i nie mogę dociec — niedopuszczanie nauczyciela do nauczania, jeżeli władze uznają, że tego wymagają względy pedagogiczne? Tego nauczyciela bardzo często jeszcze się nie zna, albo się go zna, on ma przepisane kwalifikacje, albo ich nie ma, ale te „względy pedagogiczne” mają to samo znaczenie, co w pragmatyce nauczycielskiej formuła „dla dobra szkoły”. Wiemy, że jest artykuł, mówiący o względach, mających na celu „dobro szkoły”. Prawdopodobnie te względy pedagogiczne będą miały to samo znaczenie. To samo w art. 7. Artykuł fen bardzo rozciągliwie może być tłumaczony, bo jest tam zwrot: „wywiera na młodzież szkodliwy wpływ pod względem wychowawczym”.</u>
<u xml:id="u-109.7" who="#StefanKopciński">Ale proszę Panów, to wszystko byłoby niczem, gdyby istotnie ustawa dawała możność udowodnienia czy zaprzeczenia winy. I tu nauczycielstwo szkół prywatnych jest postawione w daleko gorszem położeniu, niż nauczycielstwo szkół państwowych. Ministerstwo w stosunku do nauczycielstwa szkół prywatnych będzie miało daleko większą ingerencję, niż w stosunku do nauczycielstwa szkół państwowych. Nauczycielstwo szkół państwowych ma możność bronienia się przez komisje dyscyplinarne. I chociaż skład komisyj tych jest w obecnym okresie jednostronny, jak widziałem, przeglądając listę, składa się z samych sanatorów, to jednak mamy wypadki, gdy np. nauczyciel przez komisję miejscową został skazany na wydalenie, a przez ministerialną komisję dyscyplinarną skazany zostaje jedynie na naganę. A więc przecież sprawa się wyjaśniła, nauczyciel miał możność obrony. Ale proszę Panów, tutaj obrony niema. Ministerstwo zażąda usunięcia go ze szkoły, lub zawiesi go w czynnościach. To jest istotnie strasznie drakoński przepis dla nauczycielstwa szkół prywatnych.</u>
<u xml:id="u-109.8" who="#StefanKopciński">Jeżeli chodzi o zamknięcie szkół, to w art. 4 muszę zwrócić uwagę na punkt d), gdzie mówi się, że szkoła może być zamknięta przez sprawującą nadzór władzę szkolną, tu wylicza się pewne punkty, a wśród nich: jeżeli szkoła nie przeciwdziała skutecznie szkodliwym pod względem wychowawczym wpływom na młodzież. Otóż co ma znaczyć to słowo „skutecznie”? Przecież ta skuteczność może się okazać dopiero w przeciągu pewnego czasu, a tu powiedziane jest w sposób nieokreślony: „skutecznie nie przeciwdziała”. Dlatego też, proszę Panów, uważam, że ustawa w tej swojej części sprowadzi skutki opłakane. Jeżeli chodzi o tę główną zdaje się zasadę ustawy, to znaczy o lojalność względem Państwa, którą czytaj: lojalność wobec pewnego systemu politycznego, kierunku politycznego, to Panowie się nie będą łudzili, że ci, którzy szkoły prywatne prowadzą, może mniej z przekonania, jak raczej jako pewien warsztat zarobków, ci bardzo chętnie się tym wszystkim wymogom poddadzą. Oni są zawsze gotowi przystosować się do tych lub innych nakazów. Natomiast zwłaszcza szkolnictwo społeczne, gdzie niema mowy o warsztacie zarobkowym, a chodzi o warsztat pracy społecznej, kulturalnej, oświatowej, niewątpliwie to szkolnictwo społeczne będzie pod tym względem pokrzywdzone.</u>
<u xml:id="u-109.9" who="#StefanKopciński">Dalej ta ustawa spowoduje jeszcze inne skutki. Skoro nauczyciel prywatny jest do pewnego stopnia wyjęty z pod obrony szkoły prywatnej, bo nad nim wisi miecz Damoklesa, zawieszony bez komisji dyscyplinarnej, to Panowie zrozumieją, jaki nerwowy stan musi nastąpić wśród nauczycieli szkół prywatnych. Czy to jest pożądane w interesie szkoły, ja nie wiem. Raczej powiadam, że stanowczo to jest dla szkoły bardzo a bardzo szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-109.10" who="#StefanKopciński">Muszę zwrócić jeszcze uwagę na jeden artykuł, mianowicie na art. 10, który w ust. 2 omawia sprawę szkół samorządowych i daje tu p. ministrowi upoważnienie do opracowania w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych Statutów i ram, w jakich te szkoły mają działać. Skoro statuty szkół prywatnych opracowują sami założyciele, mnie się zdaje, że słusznie to należy pozostawić samorządom, powiem więcej: a zwłaszcza samorządom. Któż ma większą możność pewnych eksperymentów, albo prowadzenia szkoły odmiennie, robienia pewnych prób, jak nie samorządy, które pod względem finansowym zawsze lepiej są usytuowane? Nie mówię o czasach obecnych, ktoś z samorządowców może powiedzieć, że uchowaj Boże, jak są dobrze usytuowane, ale w czasach normalnych są lepiej usytuowane i szkoły samorządowe mogą mieć pewniejsze podstawy materialne. I dlatego nie należy wciskać je w ramy zależne od p. ministra. Uważam tedy to upoważnienie dla p. ministra za zupełnie niesłuszne.</u>
<u xml:id="u-109.11" who="#StefanKopciński">Reasumując wszystko, muszę przyjść do przekonania, że ta ustawa musi budzić duży niepokój i stąd wynika nasz negatywny do niej stosunek.</u>
<u xml:id="u-109.12" who="#StefanKopciński">S. Ehrenkreutz powiedział: albo się ma zaufanie do ministra, albo się nie ma zaufania. Tu nie chodzi o zaufanie do ministra, tu chodzi o zaufanie do obecnie panującego sposobu rządzenia, do regime'u. Jeżeli ten regime daje nam tylu młodych emerytów, i to także w szkolnictwie, o których wszyscy wiemy, to ja się boję, że także artykuły tej ustawy będą nam fabrykowały młodych inwalidów. Jeżeli zaś Panowie spojrzą na statystykę szkolną, która mówi, że szkolnictwo prywatne stanowi 63% szkolnictwa średniego, to gdyby w tym dziale pracy ogólnej nastąpiło zamieszanie, a ono musi nastąpić, to wtedy na wychowaniu i na nauczaniu w kraju musi się to odbić bardzo ujemnie.</u>
<u xml:id="u-109.13" who="#StefanKopciński">Będziemy głosować przeciw ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-110">
<u xml:id="u-110.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Utta.</u>
</div>
<div xml:id="div-111">
<u xml:id="u-111.0" who="#AugustUtta">Wysoka Izbo! Nim przejdę do omówienia przedłożonej nam ustawy, chcę w paru słowach odpowiedzieć na uwagi czcigodnego prezesa Komisji Oświatowej, p. sen. Zakrzewskiego. Zwracał się on do nas z apelem, ażebyśmy przy omawianiu spraw szkolnych zaniechali oświetlania stanu naszego szkolnictwa, a jak on się wyraził, oświetlania, zresztą niezupełnie ścisłego, a może i do pewnego stopnia tendencyjnego. Wspomniał on tradycję, przeszłość historyczną. Ja na to odpowiedzieć mogę, że dla wszystkich wzniosłych tradycyj historycznych narodu polskiego mim jak największy szacunek, ale w swoich przemówieniach my nie poruszamy tych świetnych tradycyj, nie mówimy o dzisiejszej przykrej dla nas rzeczywistości. Jeżeliby czcigodny p. dr. Zakrzewski miał wątpliwości co do tego, czy oświetlenie stanu naszego szkolnictwa jest zgodne z rzeczywistością, czy nie, to przypuszczam, że miałby możność o tem przekonać się. Przecież jest to nie tak bardzo trudne i byłoby bardzo dobrze, gdyby zechciał się podjąć tego trudu, wówczas przekonałby się napewno, że stan jest taki, jak my go przedstawiamy, że jest on dla nas nieznośny i że my milczeć nie możemy; że to zaś jest dla Panów nieprzyjemne i dla nas nieprzyjemne — to nie jest nasza wina. Zależy to od Panów, jeśli Panowie naprawdę wykażecie dobrą wolę i zechcecie przystąpić do rozwiązania tego zagadnienia, to z naszej strony nie spotkacie żadnych utrudnień, spotkacie bardzo dużo dobrej woli i przypuszczam, że wówczas te skargi ustaną ku Waszemu i naszemu zadowoleniu.</u>
<u xml:id="u-111.1" who="#AugustUtta">Ustawą niniejszą, jak to zaznaczył już p. dr. Kopciński, społeczeństwo zostało zaskoczone. O ile ustawa o ustroju szkolnictwa była od dłuższego czasu przygotowywana i przez koła zainteresowane i w prasie omawiana, to o przygotowaniu tej ustawy o szkołach prywatnych szerszy ogół społeczeństwa nie wiedział absolutnie nic i nie miał możności wypowiedzenia swej opinii.</u>
<u xml:id="u-111.2" who="#AugustUtta">Czytając tekst przedłożonej nam ustawy, nie można się oprzeć wrażeniu, jakgdyby została ona przygotowana bez głębszego zastanowienia się nad jej znaczeniem. Świadczy o tem choćby jej opracowanie stylistyczne. Znajdujemy tam zwroty, które pozostawiają wiele do życzenia. Lecz nie o te braki nam chodzi, ale o treść ustawy. Zawiera ona tak daleko sięgające wymagania i obostrzenia dotyczące przepisów o szkołach prywatnych, że przy ścisłem ich przestrzeganiu mniejszości narodowe nie tylko nie będą mogły założyć ani jednej szkoły prywatnej, ale utracą i te szkoły, które posiadają. Być może, że ministerstwo nie miało zamiaru dotknąć tą ustawą specjalnie naszego szkolnictwa mniejszościowego, możliwe, że wymierzona ona jest również i przeciwko polskim kierunkom opozycyjnym, ale na podstawie doświadczeń z lat ubiegłych wiemy doskonale, że te władze podrzędne, które ustawę niniejszą będą wykonywały, skierują jej ostrze przeciwko szkolnictwu mniejszościowemu.</u>
<u xml:id="u-111.3" who="#AugustUtta">Dlatego domagamy się, żeby ustawa jasno i wyraźnie zawierała te postanowienia, jakie znajdujemy w art. 110 Konstytucji i art, 108 traktatu z 1919 r. Nie możemy żadną miarą zgodzić się z argumentacją obrońcy ustawy, że zupełne przemilczenie jakiegoś problemu uważać można za jego rozwiązanie, a to tem bardziej, jeżeli problem taki jest aktualny i ważny, jak sprawa szkolnictwa mniejszościowego. Jest to problemat, któremu Konstytucja nasza poświęca aż dwa artykuły, któremu w chwili przebudowy Europy w 1919 r. poświęcono wiele uwagi i który objęty został nawet specjalną umową międzynarodową. Jeżeli tak jest, jak twierdził p. Wiceminister Oświaty i referent tej ustawy w Komisji Oświatowej, że ustawa ma dać mniejszościom narodowym całkowite równouprawnienie, to dlaczego Panowie bronicie się tak zawzięcie przeciwko wyraźnemu powiedzeniu tego w ustawie? Ustawę piszę się nie tylko dla obecnego ministra i niewielu funkcjonariuszów w centrali, którzy może znają intencje p. ministra, ale dla całego społeczeństwa, dla kuratorów, inspektorów szkolnych, dla władzy administracyjnej, dla policji i dla wszystkich tych, którzy z ustawą tą w życiu stykać się będą.</u>
<u xml:id="u-111.4" who="#AugustUtta">A nawet, jakie mamy gwarancje, że gdy p. Minister Jędrzejewicz odejdzie, a na jego miejsce przyjdzie inny minister, że on nie skieruje tej ustawy przeciw mniejszościom, przeciw szkołom z wykładowym językiem niepolskim? O tem i o innych uprawnieniach ustawa nic nie mówi — można zakładać szkoły, ale tylko szkoły polskie. Jaki wówczas będziemy mieli argument, na co powołamy się w odwołaniu do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, jeżeli wogóle to odwołanie będzie dopuszczalne? Na oświadczenia dzisiejszego p. ministra? To dla nikogo w przyszłości nie może być miarodajne.</u>
<u xml:id="u-111.5" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Na Konstytucję.)</u>
<u xml:id="u-111.6" who="#AugustUtta">Konstytucja wymaga rozporządzeń wykonawczych. Wiemy bardzo dobrze, że w wielu wypadkach powoływano się na Konstytucję, a sąd odpowiadał, że niema rozporządzeń wykonawczych, więc tego odwoływania się nie może sąd uwzględnić. Dlatego właśnie domagamy się, ażeby w ustawie były wyraźne przepisy wykonawcze odnoszące się do postanowień Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-111.7" who="#AugustUtta">Ale przypuśćmy nawet, że ustawa ta będzie stosowana tak, jak to zapewniają jej projektodawcy. I wówczas nie daje ona nam gwarancji, że będziemy mieli możność zakładania, nadzoru i zawiadywania szkół i innych zakładów wychowawczych, oraz używania w nich swobodnie swej mowy.</u>
<u xml:id="u-111.8" who="#AugustUtta">Już w art. 1 ustawy zastrzega się prawo nadzoru nad szkołami prywatnemi wyłącznie dla ministra i to nie, jak mówi o tem art. 117 Konstytucji, w zakresie przez ustawy określonym, ale w zakresie nieograniczonym. O uprawnieniach założycieli do nadzoru nad swemi szkołami niema w ustawie wcale wzmianki, Warunki, na jakich ustawa zezwala założyć szkołę, są tęgo rodzaju, iż każda władza z łatwością może wogóle nie dopuścić do założenia ani jednej szkoły mniejszościowej. Tak daleko sięgających wymogów nie stawiała ani przedwojenna ustawa rosyjska o szkołach prywatnych, ani obowiązujące dotychczas w b. zaborze rosyjskim przepisy z r. 1917, ani też, o ile mi jest wiadomo, żadne przepisy w innych państwach zachodnio-europejskich.</u>
<u xml:id="u-111.9" who="#AugustUtta">Nie wiemy, jakie będą wymagania ministerstwa w sprawie statutu szkoły, gdyż określić je ma dopiero rozporządzenia ministra.</u>
<u xml:id="u-111.10" who="#AugustUtta">W ocenie lokalu i wyposażenia szkoły w urządzenie i pomoce naukowe pozostawiona została władzy zupełna dowolność. Kto może dziś na dłuższy okres czasu dać gwarancję, iż środki utrzymania szkoły będą wystarczające?</u>
<u xml:id="u-111.11" who="#AugustUtta">Wreszcie co najważniejsze: komu z obywateli polskich narodowości niemieckiej, który szanuje sam siebie, kocha swój język i swoją kulturę narodową i nie chce wyrzec się swoich właściwości narodowościowych, uda się przy dzisiejszem ustosunkowaniu się władz administracyjnych do ludności niemieckiej wogóle uzyskać pisemne stwierdzenie nienagannego zachowywania się w stosunku do Państwa? Przecież dziś każdego, kto ma odwagę przyznać się do narodowości niemieckiej, uważa się za nielojalnego obywatela. Przytaczałem tu z tej trybuny już kilkakrotnie przykłady, że kto mówi w domu po niemiecku, jest nielojalnym, kto śpiewa w domu „O Tannenbaum” jest nielojalny, kto należy do jakiejkolwiek organizacji niemieckiej, jest wrogiem Państwa. Tak się piszę nawet w gazetach prorządowych, taką wyrabia się opinię w społeczeństwie, tak sądzi większość funkcjonariuszów państwowych. A więc jak można oczekiwać tu bezstronnego wykonywania tego przepisu ustawy nawet przy najlepszych intencjach ministra? Nie łudzimy się ani na chwilę, żeby dotychczasowy system miał być zmieniony i żeby dla uzyskania świadectwa o lojalności nie trzeba było wyrzec się swej narodowości.</u>
<u xml:id="u-111.12" who="#AugustUtta">Pomińmy i te trudności, przypuśćmy, że komuś z mniejszości niemieckiej udało się uzyskać koncesję i że on przystępuje do angażowania personelu nauczycielskiego. Znowuż powstaje przy każdej osobie kwestia moralności, nieskazitelności obywatelskiej, kwestia pisemnego stwierdzenia przez właściwe władze nienagannego zachowania się w stosunku do Państwa i t. d., jakie zaś to mają być te właściwe władze, o tem ustawa nic nie mówi.</u>
<u xml:id="u-111.13" who="#AugustUtta">Nieskazitelność moralna i obywatelska założyciela tu nie wystarczy, jemu się nie ufa, że szkołę będzie prowadził należycie, a właściwie odbiera mu się możność zaangażowania sił nauczycielskich, które byłyby zdolne do pielęgnowania w szkole naszej mowy i kultury narodowej.</u>
<u xml:id="u-111.14" who="#AugustUtta">Gdyby jednak cały personel przeszedł tę drogę cierniową i uzyskał wymagane zaświadczenia, to powstaje jeszcze kwestia jakichś nieokreślonych względów pedagogicznych i władza może nie dopuścić kierownika, względnie nauczyciela do pracy w szkole.</u>
<u xml:id="u-111.15" who="#AugustUtta">Na mocy art. 418 ustawy pod zarzutem obniżenia poziomu naukowego, nieprzestrzegania obowiązujących przepisów, lub wreszcie tej już dziś doprowadzonej do śmieszności nielojalności każda szkoła może być zamknięta i każdy nauczyciel usunięty. Nie ma tu nikt możności domagać się uzasadnienia zarządzeń władzy, nie ma możności bronić się, wnosić odwołania i dochodzić swej krzywdy lub straty, co sprzeczne jest z art. 98 Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-111.16" who="#AugustUtta">Niemożliwe jest również dla nas korzystanie z art, 11 ustawy, gdyż władze administracyjne już od szeregu lat żadnej niemieckiej organizacji nie legalizują. Dla przykładu przytoczę tutaj następujący fakt: w Sempolnie już od szeregu lat istnieje niemiecka szkoła średnia. Właściciele tej szkoły, wśród których znajdują się ludzie starsi, chcieli unormować sprawę własności tej szkoły, chcieli stworzyć jednostkę prawną i zwracali się do wszystkich władz z prośbą o zalegalizowanie tego stowarzyszenia. Bez motywów, bez powodów ministerstwo legalizacji odmówiło i szkoła do dziś dnia nie ma możności uregulowania swoich praw majątkowych.</u>
<u xml:id="u-111.17" who="#AugustUtta">Takich przykładów mógłbym przytoczyć bardzo dużo.</u>
<u xml:id="u-111.18" who="#AugustUtta">Art. 12 zagraża dalszemu istnieniu wszystkich naszych szkół prywatnych, które obecnie jeszcze istnieją.</u>
<u xml:id="u-111.19" who="#AugustUtta">Wobec takich postanowień omawianej ustawy zrozumiałem jest, iż musimy oświadczyć się przeciw niej z całą stanowczością i obronić się wszystkiemi środkami prawnemi, jakie mamy do dyspozycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-112">
<u xml:id="u-112.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Zakrzewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-113">
<u xml:id="u-113.0" who="#StanisławZakrzewski">Wysoka Izbo! P. sen. Utta sprowokował mnie niejako do tego, żebym jeszcze raz w tej sprawie głos zabrał.</u>
<u xml:id="u-113.1" who="#StanisławZakrzewski">Mam wrażenie, że przy traktowaniu szkolnictwa prywatnego ze stanowiska zasadniczego w przemówieniach Panów, reprezentujących opozycję, stapiają się w jedno momenty poświęcone jednej i drugiej ustawie szkolnej. I dyskusja w sposób niejako nużący obraca się ciągle dokoła jednego zagadnienia i ciągle do niego powraca. Niestety ten refren przewija się przez wywody p. s. Utty i nie p. s. Utty, ale także reprezentantów klubów polskich, to znaczy, że ostrze krytyki w jednej ustawie i w drugiej zwraca się przeciw kompetencjom Państwa i Rządu i ingerencji Państwa i Rządu w zakresie spraw szkolnictwa wogóle, a jak w tym wypadku szkolnictwa prywatnego w szczególności. I dla mnie, i przypuszczam dla większości nawet tego klubu, do którego mam zaszczyt należeć, rzecz ta wygląda jako przeciwstawianie się naturalnemu zasięgowi wpływu Państwa na rzeczy, które bezspornie i na całym świecie do państwa należą.</u>
<u xml:id="u-113.2" who="#komentarz">(S. Utta: Tego nie robimy)</u>
<u xml:id="u-113.3" who="#StanisławZakrzewski">Owszem, i to w stopniu bardzo silnym, Panie Senatorze.</u>
<u xml:id="u-113.4" who="#StanisławZakrzewski">Według tych przemówień krytycznych państwo nie może mieć ustawodawczo uporządkowanego stosunku do tych spraw publicznych i społecznych. Tymczasem jest przecież rzeczą zrozumiałą, że życie kulturalne i szkolne, że pewne kierunki polityczno-społeczne w naszem własnem społeczeństwie, a dalej życie szkolne narodowości, żyjących w obrębie naszego Państwa, nie może być od tęgo Państwa odcięte. I w ten sposób, jakkolwiek staram się najbezstronniej, jak najobjektywniej wsłuchiwać się w słowa krytyki ludzi, reprezentujących szerokie bardzo obozy opinii obywatelskiej, czuję, że od stanowiska, jakie zajmuje s. Sołtyk, nawet do stanowiska p. senatorki Kisielewskiej i p. sen. Utty, przewija się pewien wątek wspólnych kategoryj myślenia, którym ja się tu w sposób stanowczy przeciwstawiam w duchu najlepszych tradycyj polskiego społeczeństwa, a sądzę także w duchu — staram się przynajmniej to robić — najlepiej zrozumiałych przeze mnie cywilizacyjnych prądów pedagogicznych szkolnych, które się przewijają w społeczeństwach innych.</u>
<u xml:id="u-113.5" who="#StanisławZakrzewski">Jeżeli stanę na stanowisku, któremu dał wyraz tak silny p. senator Sołtyk, przeciwstawienia narodu i Państwa, to ostatecznie może i zrozumiem zastrzeżenia p. sen. Utty, dla którego ideałem życia szkolnego mniejszości narodowych byłoby zamknięcie się zupełne w granicach jakiegoś nacjonalistycznego podwórka, nacjonalistycznej sekty, dla której ściśle nacjonalistyczny sposób ujmowania stosunku własnej cywilizacji do państwa jest jedyną kategorią myślenia, jedynem traktowaniem stosunku szkół do państwa i wszystkiego, co ze szkołami jest związane. P. sen. Utta był na tyle łaskaw, że oświadczył, iż żywi głęboki szacunek dla przeszłości cywilizacyjnej Polski, oczywiście w tych momentach, kiedy stała ona na wysokości zadania. Jeden z najznakomitszych historyków polskich, Panie Senatorze, ale ta uwaga odnosi się nie tylko do Pana Senatora, Michał Bobrzyński, napisał w swojej historii Polski, że nacjonalista dziejów Polski właściwie zrozumieć nie może i na kartach dziejów Polski w przyszłości miejsca dla nacjonalizmu niema. Z pojęciem nacjonalizmu jest oczywiście związany pogląd, że poza własną narodowością niema miejsca dla innych narodowości i że zatem należy wymagać asymilacji elementów innych, żyjących z danym narodem, na rzecz tego narodu panującego. Tu jest głębokie między nami nieporozumienie. Pan Senator cytuje ustępy umów międzynarodowych, w tym wypadku związanych z traktatem wersalskim, które mniejszościom narodowym gwarantują pewne warunki ich rozwoju kulturalnego i cywilizacyjnego. Ja się pytam Pana Senatora, pod wpływem jakiej to atmosfery i jakich to właśnie sprawców odnośne postanowienia traktatu wersalskiego zostały napisane i zredagowane, czy to właśnie nie ten naród, do którego Pan Senator należy, jest w Europie twórcą wojującego nacjonalizmu i dlaczego Pan Senator z uporem powraca ciągle do tego zagadnienia, z uporem ciągle wpierając w nas, suponując polskiej kulturze te pierwiastki, które w polskiej kulturze jako takiej są wogóle obce, a specjalnie temu obozowi, który teraz rządzi w Polsce, temu obozowi, który skonsolidował się w Polsce pod sztandarem wielkiego nazwiska Marszałka Piłsudskiego, Pan Senator odmawia zaufania, odmawia Pan Senator kompetencji do przeciwstawiania się nacjonalistycznym hasłom w obrębie Rzeczypospolitej Polskiej. Nie od reprezentantów niemieckiej narodowości, co z żalem stwierdzam, będziemy się uczyli, będziemy brali przykład, w jaki sposób przeciwstawiać się nacjonalizmowi nazewnątrz i w jaki sposób temu nacjonalizmowi przeciwstawiać się nawewnątrz.</u>
<u xml:id="u-113.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-113.7" who="#StanisławZakrzewski">Przeciwstawienie się nacjonalizmowi, to nie jest frazes. W tej chwili, gdy to mówię, to przeciwstawianie się i czynne zwalczanie nacjonalizmu, nie ograniczając się do frazeologii, stanowi głęboką troskę myśli publicznej polskiej i myśli, sądzę, całego cywilizowanego świata. Przeciwstawianie się nacjonalizmowi ze stanowiska najgłębszej oceny układania się stosunków między ludźmi jest obowiązkiem każdego, miłującego swój kraj, obywatela Rzeczypospolitej Polskiej bez względu na wyznanie i bez względu na narodowość, do której należy i to przeciwstawianie się nacjonalizmowi wynika z głębokiego stosunku do podstawowych zagadnień tyczących się moralno-publicznych stosunków między ludźmi.</u>
<u xml:id="u-113.8" who="#StanisławZakrzewski">Nacjonalizm chce oprzeć stosunki między ludźmi, między narodami, wyłącznie na zasadach t. zw. egoizmu narodowego czy narodowo-państwowego, skąd oczywiście wypływa bezwzględny i stuprocentowy egoizm narodowy tego państwa, które go uprawnia w stosunku do zagadnień cywilizacyjnych i oczywiście do zagadnień szkolnych. Otóż nie docenia się tego faktu, że obóz Marszałka Piłsudskiego — nie powiem, że to zagadnienie już rozstrzygnął — ale jako punkt widzenia w traktowaniu spraw publicznych bierze na siebie obowiązek, by w myśl najlepszych tradycyj przeszłości Polski przeciwstawiać się nacjonalizmowi. Więc to powinno być podstawą do pewnego głębszego już nie tyle politycznego, ile moralnego zaufania, że ludzie odpowiedzialni za politykę tego obozu czy za politykę tego Rządu, a wśród nich właśnie jako jeden z pierwszych minister oświaty i moralności publicznej. Będą właśnie w tym kierunku nawę państwową prowadzili i będą w ten sposób warsztat państwowy urządzali, ażeby teraźniejszość i przyszłość państwowości i cywilizacji Polski była oparta na tych zdrowych zasadniczych elementach, które cechują duszę polską w ujęciu jej publicznych spraw, w której to duszy na bezwzględny egoizm osobisty, na bezwzględny egoizm społeczny, na bezwzględny egoizm publiczny, a tem samem na bezwzględny egoizm narodu panującego w stosunku do innych narodów, mieszkających w obrębie Państwa, nie będzie miejsca.</u>
<u xml:id="u-113.9" who="#StanisławZakrzewski">To zagadnienie zresztą jest szersze, ono wykracza poza ramy Państwa Polskiego i jest tu niewątpliwie miejsce także na restytuowanie najlepszych tradycyj polskich w ustosunkowaniu się do międzynarodowych zagadnień przynajmniej na naszym europejskim terenie. Nie wiem czy się porozumiemy, Panie Senatorze, ale gdybyśmy się nie mieli porozumieć, czego nie przypuszczam, to jednak stwierdzam, że dla ludzi, którzy bronią bezwzględnego egoizmu osobistego, bezwzględnego egoizmu społecznego, bezwzględnego egoizmu w stosunkach między narodami, dla takiego pokolenia, dla takiej myśli niema przyszłości, bo są to myśli niejako z dnia wczorajszego, które należy bezwzględnie zwalczać i z powierzchni życia publicznego usuwać.</u>
<u xml:id="u-113.10" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-113.11" who="#StanisławZakrzewski">Cieszę się, że słyszę wyraz: słusznie. Tylko się pytam, w jakich to skupieniach, w jakim innym narodzie, w jakim innem państwie znajduje się w tej chwili obóz tej proporcjonalnie siły, jaką przedstawia obóz Marszałka Piłsudskiego w społeczeństwie polskiem, któryby z taką siłą starał się przeciwstawiać właśnie temu, co stanowiło jedną z zasadniczych chorób XIX wieku, potędze egoistycznej nacjonalizmu.</u>
<u xml:id="u-113.12" who="#StanisławZakrzewski">Jeżeli ciągle słyszymy tutaj ten sam refren, że państwu daje się wpływ silny, największy, to ja rozumiem, że pomiędzy p. s. Uttą a powiedzmy nawet p. s. Sołtykiem jest jakaś nitka wspólności metod i wspólności kategoryj myślenia. Ale jeżeli i p. s. Marchlewski przyłączył się do tych wywodów z tem samem nastawieniem, jeżeli wrócił do tego p. s. Kopciński, to istotnie wcale nie rozumiem, jak się to mogło stać. Stało się prawdopodobnie siłą ciężkości, bierności myślenia — w tym sensie, że idzie się zawsze za najbardziej czynnemi, aktywnemi siłami, chociażby one szły nawet w kierunku złym i ujemnym. Ale zdaje mi się, że istotną przyczyną fałszywego ustosunkowania się do tego, co się ciągle nazywa preponderancją państwa, jest to, że poprostu nie rozumie się, że państwo przecież to nie jest tylko jakiś oderwany nadobłoczny ideał, o którego realizacji wszyscy śniliśmy, lecz że to państwo, mając całą masę obowiązków, ma także prawa w obrębie naszego społeczeństwa polskiego i w obrębie naszego własnego narodu.</u>
<u xml:id="u-113.13" who="#StanisławZakrzewski">Słuchając tych przemówień, chwilami myślę sobie, czem ma być to Państwo w oczach czy p. sen. Sołtyka, czy p. sen. Kopcińskiego. Nie rozumiem, czemu Państwo, według zdania Panów, ma być odarte z sił...</u>
<u xml:id="u-113.14" who="#komentarz">(S. Sołtyk przerywania)</u>
<u xml:id="u-113.15" who="#StanisławZakrzewski">...czemu ma być odarte z odpowiedzialności? Przecież zagadnienie szkoły to jest to zagadnienie, za które Państwo ponosi największą odpowiedzialność. W. takim razie chciałbym słyszeć propozycję konkretną wyjścia z tego problemu. Proszę o konkretną odpowiedź, w jaki sposób z tych trudności wyjść. Jakie to są koncepcje i jakie możliwości, Panowie w swojem rozumowaniu temu Państwu Polskiemu cedują? Czy to ma być anemiczny noworodek, to ustosunkowanie się Państwa do szkoły, zgóry skazany na niemożność rozwoju i życia? Przypuszczam, że w gruncie rzeczy Panowie są dalecy od takiego rozumowania. Jeżeli zatem Panowie są od takiego rozumowania dalecy, proszę, szukajmy drogi wzajemnego porozumienia się i wzajemnego języka między sobą, ale musimy zrozumieć, że zagwarantowanie wpływu Państwa na szkolnictwo prywatne niema być przekreśleniem wpływu Państwa i że nie może być tych odrębnych ogródków, w których szkolnictwo prywatne niezależne od Państwa będzie się organizowało.</u>
<u xml:id="u-113.16" who="#StanisławZakrzewski">Ten przykład, którym p. sen. Kopciński i na komisji i tutaj w plenum Senatu ciągle nas traktuje, dotyczący świadectw moralności, daje mi dokładną ilustrację słuszności mojego poglądu i postawienia sprawy. Czy to uchodzi, proszę Wysokiego Senatu, żeby zagadnienie tak proste, jakim jest żądanie, aby właściciele, dyrektorzy, kierownicy szkół wykazywali się świadectwami moralności, nienaganności swojej w stosunku do Państwa, stawiać do góry nogami, karykaturując przepisy, które znajdują się we wszelkich przepisach szkolnych na całym świecie, karykaturować w ten sposób, żeby zastanawiać się nad tem: a jak to będzie, gdy jakaś młoda osoba będzie potrzebowała takiego świadectwa moralności — od jakiej władzy? Czy rzeczywiście już posterunek policyjny będzie dochodził do tego, by kandydatowi na właściciela czy dyrektora szkoły takie świadectwo wystawiać i jaka to sytuacja będzie się wytwarzać w tych rozmaitych wypadkach? A przecież mówimy tu o rzeczach, których nieuwzględnienie w tym projekcie ustawy stałoby się dla Panów samych przedmiotem krytyki, przedmiotem lekceważenia, ten minister spotkałby się napewno z wyrzutem i zarzutem zaniedbania tak prostych i elementarnych przepisów.</u>
<u xml:id="u-113.17" who="#StanisławZakrzewski">Ja sądzę, że dla szkół prywatnych, zgodnie z wywodami p. prof. Ehrenkreutza, na podstawach unormowanych przez tę ustawę rozpocznie się nowy okres rozkwitu i pomyślności. Musimy jednak uprzątnąć tu sobie zgóry jedno uprzedzenie, którym się ciągle igra, jak dzieci zabawkami igrają na stole, uprzątnąć sobie ten majak z przed oczu i stwierdzić, że skoro szkolnictwo prywatne ma się w Polsce rozwijać, to musi się rozwijać nie koło różnych fikcyj, nie oparte o energię najrozmaitszych kompetencyj, rozmaitych stowarzyszeń, związków etc., lecz to szkolnictwo musi szukać opieki w instytucji najsilniejszej, którą dla naszej cywilizacji stanowi w tej chwili Państwo, jego rządowe organa. W tym sensie z całem przekonaniem będę głosował za tą ustawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-114">
<u xml:id="u-114.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja jest wyczerpana. Senator sprawozdawca głosu nie zabiera. Przystępujemy do głosowania. Poprawek komisyjnych do tej ustawy niema, są tylko poprawki mniejszości, które Panowie Senatorowie mają w odbitce nr 172. Kolejno będziemy te poprawki głosowali. Proszę o odczytanie poprawek do art 1. Wszystkie poprawki są podpisane przez p. sen. Sołtyka.</u>
</div>
<div xml:id="div-115">
<u xml:id="u-115.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-115.1" who="#HannaHubicka">Artykułowi temu nadać brzmienie następujące: „Obywatele polscy mogą zakładać szkoły na warunkach, określonych w art. 2 niniejszej ustawy, kierować niemi i sprawować nadzór nad niemi.</u>
<u xml:id="u-115.2" who="#HannaHubicka">Nadzór państwowy nad prywatnemi szkołami, zakładami naukowemi i wychowawczemi sprawuje Minister W. R. i O. P., który może przekazać swe uprawnienia podległym władzom szkolnym”.</u>
</div>
<div xml:id="div-116">
<u xml:id="u-116.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-116.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie poprawki do art. 2 w ust. 1.</u>
</div>
<div xml:id="div-117">
<u xml:id="u-117.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-117.1" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym (1) punkcie 2) na końcu dodać wyrazy: „przyczem wymagania co do lokalu mogą być niższe, niż w szkołach państwowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-118">
<u xml:id="u-118.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-118.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie poprawki do punktu 3).</u>
</div>
<div xml:id="div-119">
<u xml:id="u-119.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-119.1" who="#HannaHubicka">W tymże ustępie w punkcie 3) po wyrazie „wykazania” wstawić wyrazy: „bezpośrednio lub w drodze oświadczeń rodziców”.</u>
</div>
<div xml:id="div-120">
<u xml:id="u-120.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-120.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie poprawki do punktu 4).</u>
</div>
<div xml:id="div-121">
<u xml:id="u-121.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-121.1" who="#HannaHubicka">Punkt 4) tegoż ustępu otrzymuje brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-121.2" who="#HannaHubicka">„4) że nie był karany sądownie za przestępstwa, dotyczące moralności i obowiązków obywatela wobec Państwa, nie był usunięty ze służby państwowej lub samorządowej w drodze dyscyplinarnej, nie utracił godności kapłańskiej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-122">
<u xml:id="u-122.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-122.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do punktu 4) jest jeszcze czwarta poprawka.</u>
</div>
<div xml:id="div-123">
<u xml:id="u-123.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-123.1" who="#HannaHubicka">Po punkcie 4) dodać nowy ustęp:</u>
<u xml:id="u-123.2" who="#HannaHubicka">„Warunki wymienione pod 3) i 4) nie odnoszą się do zakładania szkół, zakładów naukowych i wychowawczych przez związki religijne, uznane przez Państwo, oraz przez zarejestrowane stowarzyszenia oświatowe i zawodowe, jakoteż fundacje”.</u>
</div>
<div xml:id="div-124">
<u xml:id="u-124.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła, Jest jeszcze piąta poprawka do tego samego artykułu w ustępie 2).</u>
</div>
<div xml:id="div-125">
<u xml:id="u-125.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-125.1" who="#HannaHubicka">Ustęp drugi (2) otrzymuje następujące brzmienie:</u>
<u xml:id="u-125.2" who="#HannaHubicka">„Orzeczenie, oznaczonej przez Ministra W. R. i O. P. władzy szkolnej, stwierdza na podstawie wniosku odpowiedniej Rady Szkolnej, czy powyższe warunki zostały spełnione. Orzeczenie to winno być wydane w ciągu najwyżej dwóch miesięcy dla szkół powszechnych, a trzech miesięcy dla szkół średnich, licząc od dnia wniesienia zgłoszenia. Orzeczenie odmowne winno być umotywowane”.</u>
</div>
<div xml:id="div-126">
<u xml:id="u-126.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-126.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 4 są cztery poprawki, Proszę o odczytanie pierwszej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-127">
<u xml:id="u-127.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-127.1" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym (1) po wyrazach „władzę szkolną” wstawić wyrazy: „po wysłuchaniu opinii właściwej Rady Szkolnej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-128">
<u xml:id="u-128.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-128.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie drugiej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-129">
<u xml:id="u-129.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-129.1" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym (1) w punkcie b) na końcu dodać wyrazy: „o czem szkoła powinna być corocznie zawiadamiana z dokładnem wskazaniem braków i zaniedbań, które mają być usunięte”.</u>
</div>
<div xml:id="div-130">
<u xml:id="u-130.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, proszę o powstanie. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-130.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie trzeciej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-131">
<u xml:id="u-131.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-131.1" who="#HannaHubicka">W tymże ustępie w punkcie c) po wyrazach: „nie przestrzega obowiązujących” skreślić wyrazy: „przepisów lub postanowień statutu szkoły”, a wzamian tego wstawić wyrazy: „ustaw i opartych na nich rozporządzeń władz szkolnych łub postanowień statutu szkoły”.</u>
</div>
<div xml:id="div-132">
<u xml:id="u-132.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, proszę o powstanie. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-132.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do tegoż ustępu w punkcie d) jest poprawka — poproszę o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-133">
<u xml:id="u-133.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-133.1" who="#HannaHubicka">Po wyrazach: „nielojalnych dla Państwa” resztę skreślić, a wzamian tego umieścić wyrazy: „przyczem podstawą orzeczenia w tym przedmiocie może być tylko prawomocny wyrok sądowy przeciw właścicielowi lub nauczycielom i wychowawcom”.</u>
</div>
<div xml:id="div-134">
<u xml:id="u-134.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, proszę powstać. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-134.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 6 są trzy poprawki. Proszę o odczytanie pierwszej.</u>
</div>
<div xml:id="div-135">
<u xml:id="u-135.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-135.1" who="#HannaHubicka">Ustęp drugi (2) otrzymuje następujące brzmienie: „o mianowaniu dyrektora (kierownika) i nauczyciela powinna być bezzwłocznie zawiadomiona władza szkolna”.</u>
</div>
<div xml:id="div-136">
<u xml:id="u-136.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, proszę o powstanie. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-136.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie drugiej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-137">
<u xml:id="u-137.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-137.1" who="#HannaHubicka">Zamiast ustępów trzeciego (3) i czwartego (4) wstawić następujący ustęp: „Władza szkolna może zażądać usunięcia dyrektora (kierownika) lub nauczyciela, który był karany sądownie za przestępstwa, dotyczące moralności lub stosunku do Państwa”.</u>
</div>
<div xml:id="div-138">
<u xml:id="u-138.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, proszę o powstanie. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-138.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie trzeciej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-139">
<u xml:id="u-139.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-139.1" who="#HannaHubicka">Ustęp piąty (5) otrzymuje następujące brzmienie: „Osoba, nie posiadająca obywatelstwa polskiego, może w wyjątkowych wypadkach zostać dyrektorem (kierownikiem) lub nauczycielem za zgodą Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-140">
<u xml:id="u-140.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, proszę o powstanie. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-140.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 7 są trzy poprawki. Proszę o odczytanie pierwszej.</u>
</div>
<div xml:id="div-141">
<u xml:id="u-141.0" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym (1) po wyrazach: „może zażądać” wstawić wyrazy: „po przeprowadzeniu wizytacji szkoły i wysłuchaniu opinii Rady Szkolnej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-142">
<u xml:id="u-142.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, proszę o powstanie. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-142.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie drugiej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-143">
<u xml:id="u-143.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-143.1" who="#HannaHubicka">W tymże ustępie po wyrazie: „jeżeli” skreślić wyrazy: „że ten (ta)”.</u>
</div>
<div xml:id="div-144">
<u xml:id="u-144.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-144.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Trzecia poprawka w tym artykule.</u>
</div>
<div xml:id="div-145">
<u xml:id="u-145.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-145.1" who="#HannaHubicka">Punkty a) i b) — skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-146">
<u xml:id="u-146.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za skreśleniem tych punktów, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-146.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 8 jest jedna poprawka.</u>
</div>
<div xml:id="div-147">
<u xml:id="u-147.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-147.1" who="#HannaHubicka">Jako ustęp drugi (2) dodać następujące zdania: „Odebranie szkole prawa szkół państwowych może nastąpić, jeżeli w ciągu dwóch lat po sobie następujących nastąpi obniżenie poziomu naukowo-wychowawczego szkoły, na co winna być zwrócona uwaga w szczegółowem sprawozdaniu wizytacyjnem. Od orzeczenia tęgo przysługuje odwołanie do Najwyższego Trybunału Administracyjnego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-148">
<u xml:id="u-148.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-148.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 10 są dwie poprawki. Proszę o ich odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-149">
<u xml:id="u-149.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-149.1" who="#HannaHubicka">W ustępie drugim (2) zamiast wyrazów: „Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, wydane w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych, ustali” wstawić wyrazy: „Ustawa ustali”.</u>
</div>
<div xml:id="div-150">
<u xml:id="u-150.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-150.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie drugiej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-151">
<u xml:id="u-151.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-151.1" who="#HannaHubicka">W tymże ustępie, zamiast wyrazów: „Takież rozporządzenie wyda Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w porozumieniu z Ministrem Przemysłu i Handlu” wstawić wyrazy: „oraz tak samo”.</u>
</div>
<div xml:id="div-152">
<u xml:id="u-152.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-152.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 11, jest jedna poprawka. Proszę o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-153">
<u xml:id="u-153.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-153.1" who="#HannaHubicka">Artykułowi temu nadać brzmienie następujące: „Przepisy ustawy niniejszej mają analogiczne zastosowanie do szkół (zakładów naukowych i wychowawczych), zakładanych, względnie utrzymywanych przez związki religijne, uznane przez Państwo, oraz przez zarejestrowane stowarzyszenia oświatowe i zawodowe, jako też fundacje z wyjątkiem przepisów zawartych w punktach 3) i 4) art. 2 i ust 3) i 4) art. 6”.</u>
</div>
<div xml:id="div-154">
<u xml:id="u-154.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-154.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 12 są dwie poprawki. Pierwsza żąda skreślenia tego artykułu.</u>
<u xml:id="u-154.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za skreśleniem tego artykułu, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-154.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Wobec tego przystępujemy do głosowania następnej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-155">
<u xml:id="u-155.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-155.1" who="#HannaHubicka">Ewentualnie po odrzuceniu powyższej poprawki w ustępie 1 na końcu dodać wyrazy: „w punktach 1 i 2”.</u>
</div>
<div xml:id="div-156">
<u xml:id="u-156.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-156.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Wobec tego wszystkie poprawki, zgłoszone przez p. sen. Sołtyka, upadły. Rezolucyj do tej ustawy nie zgłoszono ani komisyjnych, ani przez poszczególnych pp. senatorów. Wobec tego przystępujemy do głosowania ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm. Kto jest za ustawą w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, zechce wstać. Większość. Ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-156.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do 3 i ostatniego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy o zgromadzeniach (druk sejm. nr 511 i odbitka nr 164).</u>
<u xml:id="u-156.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Jako sprawozdawca ma głos s. Błędowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-157">
<u xml:id="u-157.0" who="#RyszardBłędowski">Wysoki Senacie! Ustawa, którą mam zaszczyt dziś przedstawić, ustawa o zgromadzeniach należy do kategorii ustaw, objętych pojęciem ustaw wolnościowych. Już sam ten wyraz, trudno dający się zdefiniować, wskazuje wyraźnie na to, że ustawa ta wraz z ustawą o drukach, również z ustawą o stowarzyszeniach stanowić będzie zdobycz tego okresu ustawodawczego, kiedy nowoczesny naród wywalczył sobie na despotyzmie wieków poprzednich swoje własne prawa i przywileje. Tem też tłumaczą się nawet pewne trudności przy układaniu tego rodzaju ustaw, że pojęcie wolności jest jednem z pojęć, które się najtrudniej definiują i jeszcze trudniej w artykułach układają.</u>
<u xml:id="u-157.1" who="#RyszardBłędowski">Gdy chodzi o ustawę z tej samej grupy, którą po raz pierwszy w Państwie Polskiem jako ustawę o zgromadzeniach uchwalać mamy, to dla uniknięcia niejasności pozwolę sobie rozpocząć jej referowanie niejako od końca, od stwierdzenia, jakie to zebrania, jakie zgromadzenia ustawie nie podlegają. Wszelkiego rodzaju zgromadzenia są bowiem zjawiskiem tak od życia codziennego nieodłącznem, że trzeba sobie dokładnie uświadomić, że ustawą powinny być objęte tylko pewne zgromadzenia, w których zainteresowane jest Państwo, jak również postronni obywatele, Art. 27 ustawy odrazu przewiduje, że zgromadzenia, które zwołuje Państwo, właściwe władze i urzędy publiczne dla swoich celów, nie są objęte artykułami tej ustawy, tak samo zebrania o charakterze religijnym, czy to nabożeństwa, czy pochody, czy rytualne, tradycyjne ceremoniały, wreszcie zebrania towarzyskie, familijne, szkolne. Słowem ogromna dziedzina tego życia codziennego, kiedy obywatele mają potrzebę zejścia się u siebie, odbycia takiego, czy innego ceremoniału, związana z ustawą nie jest.</u>
<u xml:id="u-157.2" who="#RyszardBłędowski">Dla uniknięcia nieporozumień odrazu na wstępie wyjaśniam, że do ustawy należą pozostałe zgromadzenia, mające charakter zgromadzeń publicznych, zgromadzenia mające zazwyczaj za cel agitację i wytwarzanie pewnego nastawienia umysłowego za lub przeciw. Oczywiście bowiem Państwo jest wyraźnie zainteresowane w tych nastawieniach, w mechanizmie ich wytwarzania, i niema nowoczesnego państwa, któreby się sprawą zgromadzeń publicznych o charakterze agitacyjnym nie interesowało. Tembardziej dla każdego nowoczesnego państwa, a zwłaszcza dla naszego, w tej chwili jest to doniosłe, że technika słowa mówionego, dziś coraz to bardziej udoskonalana — dla przykładu wymienię radjo — sama przez się stwarza tego rodzaju warunki, że sięga w bardzo dalekim promieniu, a w takich warunkach, kiedy słowo żywe ma dziś tak powszechny charakter, elektryzujący nieledwie szerokie masy, wtedy i te reakcje, jakie pod wpływem tego słowa głoszonego powstają, te odruchy często nie skoordynowane, powodujące często czyny takie czy inne, aż do zbrodniczych włącznie, to są wszystko sprawy i zagadnienia, w których i obywatele postronni, i samo państwo, jako władza nadzorcza już całego społeczeństwa, jest wysoce zainteresowane. To też postanowienia ogólne już w rozdziale I tej ustawy dążą do zdefiniowania, jakiego to rodzaju zebrania czy zgromadzenia są temi kategoriami, temi restrykcjami objęte.</u>
<u xml:id="u-157.3" who="#RyszardBłędowski">Zgromadzenia dzielą się — mówi art. 1 — na zgromadzenia publiczne, oraz na zgromadzenia niepubliczne, które odtąd będą się nazywały zebraniami. Wszędzie. gdzie ustawa mówi o zgromadzeniach, ma na myśli właśnie zgromadzenia publiczne.</u>
<u xml:id="u-157.4" who="#RyszardBłędowski">Otóż, kiedyśmy ustalili te dwie definicje, kiedy omówiliśmy to, co nie jest objęte ustawą, i kiedy teraz wiadomo, jakie zebrania, jaki dział życia publicznego jest objęty ustawą, możemy przejść do dalszych restrykcyj, dalszych norm zawartych w ustawie, które dotyczą przedewszystkiem samego zwoływania zgromadzeń (jak w rozdziale drugim), dalej odbywania zgromadzeń, zebrań, techniki ich odbywania i zwoływania, zjazdów (w rozdziale piątym) — zjazdy są też pewną formą zgromadzeń, wreszcie zgromadzeń przedwyborczych i postanowień karnych. I tu w art. 25 kończy się właściwa ustawa. Wskutek przeoczenia drukarskiego i niedopilnowania art. 26, 27, 28, 29 i 30, zawierających w sobie postanowienia charakteru ogólnego i postanowienia końcowe, została opuszczona tytułacja rozdziału siódmego, co niniejszem prostuję i proszę o przyjęcie do wiadomości.</u>
<u xml:id="u-157.5" who="#RyszardBłędowski">Zwoływanie zgromadzeń dotyczy oczywiście tak elementarnego prawa obywatelskiego, że każdy obywatel ma prawo zwoływać zgromadzenia, o ile posiada zdolność do działań prawnych, przeto jest ważną rzeczą uświadomić sobie, w jakich warunkach to zwoływanie zgromadzeń może nastąpić. Otóż o zwoływaniu zgromadzeń w lokalach publicznych względnie na otwartej przestrzeni należy władzę zawiadomić. Ale nie tylko zawiadomić, bo w przypadku, kiedy mamy do czynienia ze zgromadzeniem o bardzo szerokim zasięgu, a więc z zebraniem pod gołem niebem, władza publiczna, nadzorcza musi być przygotowana do takiego zgromadzenia i dlatego w art. 7 ustawa przewiduje, że jeżeli to zgromadzenie ma się odbyć pod gołem niebem, należy uzyskać pozwolenie władzy najpóźniej na trzy dni przed zgromadzeniem, Można się domagać od władzy, żeby pozwolenie zostało udzielone, przyczem w podaniu, które należy złożyć, trzeba wymienić nie tylko imię i nazwisko, ale i cel i program zgromadzenia oraz wskazać język, względnie języki, jeżeli obrady mają być toczone jeszcze w innym języku niż państwowym. W zasadzie władza udziela pozwolenia, lecz w pewnych konkretnych w art. 9 wskazanych przypadkach może go odmówić, jeżeli odbycie zgromadzenia sprzeciwia się przepisom niniejszej ustawy lub ustaw karnych, albo jeżeliby zagrażało bezpieczeństwu, spokojowi lub porządkowi publicznemu. Zakaz może być wydany na piśmie osobie zgłaszającej się nie później, jak w przeddzień zgromadzenia.</u>
<u xml:id="u-157.6" who="#RyszardBłędowski">Zgromadzenia pod gołem niebem — ten największy typ zgromadzeń, są w pewnych przypadkach niedopuszczalne. Te przypadki ustawa przewiduje w art. 11 mówiąc, że nie mogą się zgromadzenia odbywać w promieniu półkilometrowym od miejsca urzędowego pobytu Prezydenta Rzplitej, od miejsca posiedzeń Sejmu, Senatu i Zgromadzenia Narodowego przez cały czas trwania sesji oraz od budynków wojskowych: koszar, magazynów materiałów wybuchowych i t. d., przyczem w porozumieniu z właściwą władzą korpusu w tym ostatnim przypadku mogą być pewne wyjątki czynione. Taka jest technika zwoływania i odbywania zgromadzeń.</u>
<u xml:id="u-157.7" who="#RyszardBłędowski">Bardzo interesującym szczegółem prawnym jest to, że aż do chwili, dopóki samo zebranie nie postanowi inaczej, władzę w zgromadzeniu danem posiada ten, kto to zgromadzenie zwołuje. On odpowiada za porządek na zgromadzeniu, on wobec władz ponosi całkowitą za to zgromadzenie odpowiedzialność. Dopiero z chwilą, kiedy zebrani w taki czy inny sposób za zgodą zwołującego wybiorą przewodniczącego, władza na zgromadzeniu przechodzi całkowicie w ręce tego przewodniczącego i już odtąd zwołujący zebranie jest od dalszej odpowiedzialności za to zebranie zwolniony.</u>
<u xml:id="u-157.8" who="#RyszardBłędowski">Oczywistą jest rzeczą, że na wypadek niewłaściwego przebiegu zgromadzenia istnieje przepis, który umożliwia władzy rozwiązanie tego zgromadzenia, przyczem oczywiście musi się to dokonać przez wezwanie przewodniczącego, przewodniczący nawet może uprzedzić zgromadzonych, a gdy to nie skutkuje, wtedy przedstawiciel władzy publicznej może zgromadzenie po takiem ostrzeżeniu rozwiązać. Naturalnie na tych zgromadzeniach może być obecny przedstawiciel władzy i on jeden ma prawo być na takiem zgromadzeniu uzbrojony, natomiast uczestnicy zebrań tego typu przychodzić na nie uzbrojeni nie mogą.</u>
<u xml:id="u-157.9" who="#RyszardBłędowski">Znacznie pospolitszym i częstszym, niż zgromadzenie, o którem mówiłem, jest typ zgromadzenia, przewidziany w art. 4, który nazywa się w ustawie zebraniem. To są zgromadzenia niepubliczne. Zgromadzenia niepubliczne, czyli zebrania są zgromadzeniami, czyli zebraniami osób, które znane są osobiście przewodniczącemu, to jest zwołującemu zebranie i odbywa się pod jego auspicjami. Zebrania członków legalnie istniejących instytucyj, zrzeszeń, które się w lokalach odbywają, a więc to, co jest najbardziej pospolite, zebrania członków w całości czy w części oczywiście podpadają pod pojęcie zebrania. Zebrania tego typu nie wymagają ani zgłoszenia do władz, ani zezwolenia władz. Przedstawiciele władzy jednakże mają obowiązek nawet zainteresowania się zebraniem tego typu, gdy dojdzie do ich wiadomości, że zebranie to nie jest zebraniem normalnem, i wtedy organa bezpieczeństwa publicznego mogą nawet w celu sprawdzenia wkroczyć do lokalu, gdzie zebranie się odbywa, a w razie stwierdzenia przekroczenia art. 18, że zebranie nie jest zebraniem, ale zgromadzeniem, mogą zgromadzenie takie rozwiązać. Organa bezpieczeństwa publicznego powinny wkraczać także w przypadkach, kiedy cele zgromadzenia są sprzeczne z ustawami, albo zagrażają spokojowi lub bezpieczeństwu publicznemu.</u>
<u xml:id="u-157.10" who="#RyszardBłędowski">Pod pojęcie zjazdów, które obejmuje rozdział 7 tej ustawy, podciągnięte są zgromadzenia publiczne, w których uczestniczą również osoby, zjeżdżające się z poza danego terenu. Jeżeli zjazd dotyczy terenu jednego starostwa, jednego powiatu, to decydują władze powiatowe o zezwoleniu na odbycie zjazdu; jeżeli zjazd dotyczy szerszego obszaru, zezwolenie należy do kompetencji wojewody, względnie Ministra Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z Ministrem Spraw Zagranicznych wtedy, kiedy zjazdy mają charakter międzynarodowy, to znaczy, kiedy w zebraniach mają uczestniczyć z prawem głosu i stanowienia osoby, które nie są obywatelami Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-157.11" who="#RyszardBłędowski">Dla nas szczególnie interesujące są przepisy zawarte w rozdziale 6 o zgromadzeniach przedwyborczych. Otóż zgromadzenie przedwyborcze jest gromadzeniem się ludności w okresie przedwyborczym, t. j od ogłoszenia wyborów do ich ukończenia. Zgromadzenia tego typu wymagają, tylko zgłoszenia u właściwej władzy, jeżeli odbywają się pod gołem niebem. Zgromadzenia przedwyborcze w lokalach nie potrzebują ani pozwoleń, ani zgłoszeń. Te przepisy zawarte są w art. 24.</u>
<u xml:id="u-157.12" who="#RyszardBłędowski">Rozdział 7 przewiduje postanowienia karne, które dotyczą przedewszystkiem kar dla osób, któreby naruszały spokój zebrania, dla osób, które usiłują wbrew postanowieniom przewodniczącego, względnie postanowieniom władzy zwoływać i kierować takiem zebraniem, dla osób, które, będąc wezwanemi do opuszczenia miejsca takiego zebrania, stawiają opór władzy. Te przewinienia najcięższe, zagrażające spokojowi publicznemu, są karane w myśl art. 25, który przewiduje: karę grzywny do 1000 zł lub aresztu do 6 tygodni. Wszelkie inne przekroczenia niniejszych postanowień, te, które są drobniejszej natury, będą karane grzywną do 500 zł, lub aresztem, do 2 tygodni.</u>
<u xml:id="u-157.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
<u xml:id="u-157.14" who="#RyszardBłędowski">Pozostałe w tym dziale 8 przepisy, to jest od art. 26 do 30, są postanowieniami końcowemi i przejściowemu.</u>
<u xml:id="u-157.15" who="#RyszardBłędowski">Rzeczą jest ważną przy końcu tych rozważań uświadomić sobie, że jest to pierwsze jednolite dla całego Państwa prawo polskie, gdyż do tej pory życie zgromadzeniowe objęte było aż czterema rodzajami przepisów, dla każdej dzielnicy osobno. Dla b. zaborów rosyjskiego, pruskiego i austriackiego i dla kresów wschodnich były osobne przepisy i niezawsze dla ludności najszczęśliwsze, bo nie były bynajmniej jednolite. Od obecnego momentu — bo ustawa wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia — od tej chwili wszystkie te przepisy stają się nieaktualne, w życie wchodzi ta jednolita dla całej Polski ustawa o zgromadzeniach.</u>
<u xml:id="u-157.16" who="#RyszardBłędowski">Rzeczą jest jasną, że fakt ten w zasadzie już sam przez się jest korzystny, że ujednostajnia on życie zbiorowe. Taka unifikacja powoli i stopniowo obejmować powinna wszystkie inne dziedziny, t. zw. praw wolnościowych i trzeba mieć nadzieję, że tak, jak ukazuje się dziś ustawa o zgromadzeniach, tak też i druga strona tego zagadnienia, dotycząca słowa już nie mówionego, lecz drukowanego, ujęta zostanie w normy i przepisy, które uregulują dzisiejsze, często anormalne i patologiczne w tej dziedzinie stosunki, będzie to ustawa o drukach, która w najbliższym czasie ma być załatwiona.</u>
<u xml:id="u-157.17" who="#RyszardBłędowski">Prostuję jeszcze drobne błędy drukarskie, jak np. art. 14 ustęp 3), gdzie zamiast wyrazu „poprzedzającym” powinien być wyraz: „pierwszym”, wskutek techniki poprawek sejmowych pozostał wyraz, który się nie stosuje do poprzedzającego przepisu; dalej w art. 26 są opuszczone w druku wyrazy: „Postanowienia końcowe i przejściowe”, To są drobne poprawki drukarskie, zresztą proszę Wysoki Senat o przyjęcie projektu ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-158">
<u xml:id="u-158.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma s. Wasiutyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-159">
<u xml:id="u-159.0" who="#BohdanWasiutyński">Wysoka Izbo! Wolność zgromadzeń, tak samo jak wolność prasy, jest ściśle związana z ustrojem konstytucyjnym. Skoro obywatelom przyznaję się wpływ na kształtowanie życia państwowego, to należy dać im możność wyrabiania sobie poglądu na sprawy publiczne i możność oddziaływania na opinię społeczną. Bierność obywatela wobec zagadnień publicznych, jego neutralność, jego abstynencja jest największem niebezpieczeństwem dla współczesnego państwa.</u>
<u xml:id="u-159.1" who="#BohdanWasiutyński">Prawo zgromadzania się i naradzania się ma szczególną doniosłość w Polsce. Francuz naprzykład ze swym umysłem krytycznym i sceptycznym nie lubi narzucania mu poglądów przez osoby obce. On sam wyrabia sobie pogląd na podstawie czytanej prasy, niechętnie chodzi na zgromadzenia.</u>
<u xml:id="u-159.2" who="#BohdanWasiutyński">Ale w Polsce ludność, włościańska w ogromnej większości, przy małem rozpowszechnieniu czytelnictwa, jedynie na zgromadzeniach dowiaduje się o tem, co się dzieje w sprawach publicznych. Oczywiście prawo zgromadzania się, jak każda instytucja społeczna, może mieć i pewne skutki ujemne, ale przez wyolbrzymianie tych ujemnych konsekwencyj nie można lekceważyć wielkiej roli porozumiewania się obywateli w sprawach ogół obchodzących. Ludzie mają pewną potrzebę zbiorowego wyrażania swoich poglądów, swoich ocen, swoich uczuć — uczuć uznania lub potępienia, wyrażania aprobaty lub protestu. Mądra polityka państwowa musi uznać zgromadzenia, jako jeden z tych wentylatorów koniecznych, przez który wydobywają się nagromadzone uczucia i nastroje.</u>
<u xml:id="u-159.3" who="#BohdanWasiutyński">Ustawa o zgromadzeniach, która ma być wykonaniem zagwarantowanej przez Konstytucję wolności, winna umożliwić normalne odbywanie się zgromadzeń.</u>
<u xml:id="u-159.4" who="#BohdanWasiutyński">Stronnictwo, do którego mam zaszczyt należeć, od chwili uchwalenia Konstytucji usilnie starało się współdziałać w uporządkowaniu tego zagadnienia. Można twierdzić, że brak wyrobienia społecznego szerokich mas w Polsce nie pozwala na tak liberalne traktowanie sprawy zgromadzeń, jak to ma miejsce obecnie czy to w Anglii, czy we Francji, czy w Niemczech, gdzie dla zgromadzeń publicznych z reguły nie jest wymagane nawet zgłoszenie do władzy, aczkolwiek nasze dzielnice zachodnie w okresie niewoli wykazały, że ludność tam dojrzała zupełnie do umiejętnego korzystania z tego prawa. W każdym razie, aby te masy nauczyły się obradować publicznie, trzeba im dać możność zgromadzania się i obradowania, społeczeństwo bowiem wychowuje się pod względem obywatelskim tylko powoli i stopniowo. Wolność, jak mówią Belgowie, winna się stać przyzwyczajeniem. Jeśli społeczeństwo jest pozbawione możności korzystania z wolności, praktykowania wolności, to wówczas w razie przewrotu, jak obserwowaliśmy w Rosji, nagłe uzyskanie swobód przeradza się rychło w anarchię.</u>
<u xml:id="u-159.5" who="#BohdanWasiutyński">Prawo zgromadzania się jest przeto jednocześnie zagadnieniem wychowania obywateli. O ile dobrze zrozumiałem ostatnią mowę p. Ministra Spraw Wewnętrznych w tej Wysokiej Izbie, to stanął on na tem stanowisku, że wobec nieudolności społeczeństwa, wobec szkodliwej roli stronnictw w dziedzinie wychowania obywatelskiego, wychowania obywatelskiego powinien się podjąć Rząd. I w świetle tych zamiarów rozpatrzmy projekt ustawy.</u>
<u xml:id="u-159.6" who="#BohdanWasiutyński">Niewątpliwie ustawa o zgromadzeniach, a zwłaszcza praktyka władz przy jej wykonywaniu, wywierać będzie wpływ na wyrobienie obywateli. Nawiasem dodam, że ustawy i ich stosowanie wywierają wpływ nie tylko na obywateli, ale one wpływają również wychowawczo i na urzędników; mogą ich wyrabiać, ale mogą i demoralizować. I o tej stronie ustawodawstwa nie zawadzi pamiętać.</u>
<u xml:id="u-159.7" who="#BohdanWasiutyński">Otóż toczył się niedawno spór, czy istnieje w Polsce system policyjny. System policyjny nie polega na ilości funkcjonariuszów policyjnych na 1 km², ani na 1.000 mieszkańców, ale cechą jego charakterystyczną jest stosunek do prawa. W imię policji, która była synonimem dobrego porządku, w imię uszlachetniania, czy uszczęśliwiania obywateli, prawo publiczne w tym systemie jest traktowane jako instrukcja wewnętrzna służbowa, od której odstąpić można i należy wówczas, gdy zdaniem organów władzy wykonawczej interes publiczny tego wymaga. Swobodne uznanie w wykonywaniu władzy, to jest cecha najistotniejsza rządów policyjnych w ich idealnem ujęciu. Urzędnik winien wypełniać wszystkie rozkazy przełożonego, bez względu na to, jaki jest stosunek tego rozkazu do prawa. Doświadczenie historyczne poucza, że system państwa policyjnego, z jakichkolwiekby założeń i pobudek wychodził, w rezultacie prowadzi do demoralizacji nie tylko społeczeństwa ale i władzy wykonawczej, do samowoli i nadużyć. Dlatego, zdaniem mojem, jest rzeczą lepszą, gdy ustawa zawiera nawet dość daleko idące skrępowanie wolności, ale jasno i wyraźnie, gdyż wtedy, krępuje samowolę i nadużycia organów władz lepiej, niż wtedy gdy, dając pozornie szerokie prawa obywatelom, jednocześnie udaremnia ich wykorzystanie przez dowolność interpretacji, przez sprzeczność z założeniami prawa. To prowadzi do nieuniknionych konfliktów społeczeństwa z władzą, których wywoływanie potem będzie się przypisywało społeczeństwu i organizacjom jego, w myśl tej anegdotki warszawskiej, że „królik zaczął”.</u>
<u xml:id="u-159.8" who="#BohdanWasiutyński">Ustawa nakazuje władzy zakazać odbycia zgromadzenia, jeżeli odbycie zagrażałoby bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu. W projekcie rządowym były jeszcze dwa charakterystyczne słowa: jeżeli jej zdaniem zagrażałoby to bezpieczeństwu, spokojowi...</u>
<u xml:id="u-159.9" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Przecież to jest skreślone.)</u>
<u xml:id="u-159.10" who="#BohdanWasiutyński">Wiem, że skreślone. Ale świadczy to o intencjach autorów projektu, którzy, mając zapewne wychowanie społeczeństwa na względzie, chcieli pozostawić całkowicie swobodnemu uznaniu władzy ocenę, czy niebezpieczeństwo jest, czy go niema. Po opuszczeniu tych wyrazów, prawniczo rzecz biorąc, brzmienie ustawy nabiera innego znaczenia. Pojęcie porządku publicznego staje się pojęciem prawnem, podlega interpretacji prawnej i kontroli sądu nad tą interpretacją. Ale praktyczne znaczenie tej kontroli, ewentualnej kontroli Najwyższego Trybunału Administracyjnego, będzie prawie żadne, bo zebranie z powodu zakazu się nie odbędzie, a wyrok Trybunału Administracyjnego, znoszący ten zakaz, zapadnie po dwóch, trzech łatach. Zainteresowani wobec tego nie będą mieli ochoty do ponoszenia znacznych kosztów, związanych z postępowaniem przed Najwyższym Trybunałem Administracyjnym, poto jedynie, żeby otrzymać czysto teoretyczną satysfakcję.</u>
<u xml:id="u-159.11" who="#BohdanWasiutyński">Ta formuła o zagrożeniu bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego jest powtórzeniem znanego § 10 pruskiego Landrechtu, pochodzącego ze schyłku XVIII wieku. Później ta formuła jako określenie zadań policji przejęta została w Niemczech i gdzieindziej, a z zapomnienia wygrzebał ją właściwie pruski trybunał administracyjny. A w jakim celu? Ażeby, mając tę formułę ogólną, ująć w jak najwęższe granice swobodne uznanie władzy, zamknąć uprawnienia władz administracyjnych w ramy prawa. Bardzo obszerne orzecznictwo pruskiego trybunału administracyjnego, interpretujące to pojęcie, uznane zostało za jego największą zasługę w dziedzinie utrwalenia państwa prawnego i chlubią się tem orzecznictwem prawnicy niemieccy. Ale, gdy tyle czasu upłynęło i gdy mamy już tak bogate orzecznictwo, nie należało powtarzać tej starej formuły w nowej ustawie, trzeba było nadać jej kształt bardziej nowoczesny, chociażby taki, jaki usiłujemy dać w poprawce, którą zgłosiliśmy.</u>
<u xml:id="u-159.12" who="#BohdanWasiutyński">Nie należy zapominać, że odbywanie się zgromadzenia nie zawiesza przepisów prawa karnego, że przeto przestępstwo popełnione, czy przez mówców, czy przez zgromadzonych, pociąga za sobą karę, więc skoro istnieją represyjne środki, to prewencyjny zakaz odbywania zgromadzeń powinien być stosowany tylko w wypadkach konieczności, więc tylko wówczas, kiedy rzeczywiście chodzi o zapobieżenie przestępstwu. Niebezpieczeństwo więc powinno być w tym wypadku istotne, musi istotnie grozić, stan faktyczny winien bez wątpliwości wskazywać, że grozi niebezpieczeństwo, i musi to być niebezpieczeństwo, które wyrządza szkodę chronionemu przez prawo dobru społecznemu, a nie jakieś nieuniknione w zorganizowanem współżyciu niedogodności czy trudności. Musi to być niebezpieczeństwo bezpośrednio grożące, które jest w ścisłym przyczynowym związku z odbywanem zgromadzeniem, a nie jakieś abstrakcyjne, możliwe tylko niebezpieczeństwo; musi to być niebezpieczeństwo nie ewentualne, lecz aktualne. Bo przecież wszelkie zgromadzenia wytwarzają szczególnie emocjonującą psychikę zbiorową, więc takie ogólne sformułowanie, że grozi niebezpieczeństwo, mogłoby upozorować stałe zakazywanie zgromadzeń; przytem pozwoliłby taki rozciągły przepis na dowolność organu lokalnego, który i tak obecnie się ujawnia. Ci sami mówcy, np. w jednym powiecie mogą zwoływać i swobodnie odbywać zgromadzenia z pewnym porządkiem dziennym, a w drugim powiecie tego samego zgromadzenia, z tym samym porządkiem dziennym, się zakazuje.</u>
<u xml:id="u-159.13" who="#BohdanWasiutyński">Drugiem postanowieniem, które dawać może pole do szykan, do rozwiązywania zgromadzeń, jest przepis art. 8, który wymaga od zwołującego zgromadzenie publiczne wskazania celu i programu zgromadzenia. Nie można się łudzić, żeby ktoś, kto urządza zgromadzenie w celach zakazanych przez prawo, w zgłoszeniu o zezwolenie przyznał się do tego; ale ten, kto uczciwie zgłasza cel swojego zgromadzenia, może być narażony na szykany. Powiedzmy, że ktoś zwołuje zgromadzenie w sprawie nowej ustawy o zgromadzeniach. Przedstawiciel władzy na zgromadzeniu może być niezadowolony z przemówienia referenta i oświadczyć, że cel zgromadzenia został fałszywie podany, ponieważ widocznym celem jest krytyka ustawodawczej polityki Rządu, i zgromadzenie może być rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-159.14" who="#BohdanWasiutyński">A jeżeli chodzi o program — to w rezultacie ten wyraz znowu otwiera pole do szykan. Bo na zgromadzeniach publicznych bardzo często dzieje się tak, że mówcy są niewyrobieni i odbiegają od tematu, a wtedy przedstawiciel władzy może oświadczyć; Programu się nie trzymacie, odbiegacie od tematu — i zgromadzenie może być rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-159.15" who="#BohdanWasiutyński">Wolność zgromadzeń polegać winna na uniemożliwianiu zakłócania spokoju obrad przez osoby, które wtargnęły na zgromadzenie w celu rozbicia go. Zdawałoby się tutaj, że organa porządku publicznego powinny być zobowiązane do czynnego współdziałania, żeby obywatelom dopomóc do korzystania ze swego konstytucyjnego prawa. Tymczasem ustawa o tym naturalnym obowiązku milczy, co jest tem jaskrawsze, że praktyka w okręgach wyborczych wykazała, że były wypadki ułatwiania przez policję rozbijania zebrań przez uzbrojone bojówki. Troskę o usunięcie awanturujących się, ustawa pozostawia jedynie przewodniczącemu, a wtedy są dwie ewentualności: albo przewodniczący nie będzie miał odpowiedniej siły do usunięcia z sali tego, który awanturuje się, wtedy w myśl art. 14 ustępu 3) powinien zgromadzenie rozwiązać, ewentualnie uczyni to przedstawiciel władzy, albo przewodniczący będzie miał powołaną przez siebie straż do utrzymania porządku na zgromadzeniu; przy usuwaniu awanturującego się nastąpi tumult i rękoczyny i wtedy wobec zakłócenia spokoju znowu przedstawiciel władzy może rozwiązać zgromadzenie.</u>
<u xml:id="u-159.16" who="#BohdanWasiutyński">W myśl tej samej zasady nauczania ludności cywilizowanego odbywania zebrań dopominaliśmy się, ażeby w ustawie przypomnieć zasadę prawną, że uniemożliwiający odbywanie zgromadzenia odpowiadają za koszta, poniesione przez zwołującego, za ogłoszenia, za wynajęcie sali, względnie za szkody, wyrządzone w lokalu. Odpowiedziano nam na to w komisji, że to się samo przez się rozumie. Ale proszę Panów, w praktyce dochodzenie szkód i strat jest możliwe tylko wtedy, kiedy się stwierdzi tożsamość osoby sprawcy, a tu właśnie jest potrzebne współdziałanie organów bezpieczeństwa publicznego, bo one tylko mogą wylegitymować awanturujących się, inaczej uskutecznić się to nie da.</u>
<u xml:id="u-159.17" who="#BohdanWasiutyński">Ale teraz jak się rzecz ma ze zgromadzeniami niepublicznemi, nie wymagającemi zgłoszenia, na których przedstawiciel władzy w zasadzie niema być obecny? Znikną zgromadzenia za zaproszeniami, do których ludność oddawna się przyzwyczaiła. Zebrania niepubliczne mogą mieć teraz dwojaką postać: albo zgromadzenia osób znanych osobiście zwołującemu, albo zebrania zrzeszeń legalnie istniejących. Otóż na te zebrania, nawet do mieszkania prywatnego, wkroczyć może policja, ewentualnie zebranie rozwiązać, nie tylko wówczas, kiedy zebranie ma charakter sprzeczny z ustawą karną, albo zagraża bezpieczeństwu i spokojowi publicznemu, to jest rzecz słuszna, ale i wówczas, gdy chce stwierdzić, czy na zebraniu znajdują się osoby, które nie mogą w niem uczestniczyć, Jeśli wbrew woli zwołującego, na zebranie takie przedostanie się, wślizgnie się ktoś nieznany przewodniczącemu, zebranie będzie rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-159.18" who="#BohdanWasiutyński">A teraz, jak się odbywają zebrania stowarzyszeń. Z przepisu, że tylko członkowie uczestniczą w takiem zebraniu, wynika, że stowarzyszenia muszą zaopatrzyć wszystkich swoich członków w legitymacje, członkowie muszą z temi legitymacjami przyjść na zgromadzenie; ale to jeszcze nie wystarczy, można powiedzieć, że te legitymacje są fikcyjne, i trzeba będzie, aby na zgromadzeniu ktoś mógł ewentualnie okazać oficjalną, przez zarząd stwierdzoną, listę członków, Nie są to jakieś złośliwe, fantastyczne przewidywania, gdyż praktyka nasza wyprzedza najbujniejszą wyobraźnię.</u>
<u xml:id="u-159.19" who="#BohdanWasiutyński">Wreszcie sprawa wysokich represyj karnych za przekroczenie przepisów o zgromadzeniach. Uważam za rzecz niewłaściwą, aby te same władze, które są zaangażowane w dopuszczaniu do zgromadzeń, w ich rozwiązywaniu, ażeby zainteresowane władze, które można podejrzewać o stronniczość, miały prawo nakładania tych kar. Ale przedewszystkiem podnoszę zarzut natury zasadniczej. W tym wypadku chodzi o kontrolę nad urzeczywistnieniem zagwarantowanej przez Konstytucję wolności. Do tej ochrony i kontroli zasadniczych praw obywateli, bo przecież z represjami karnemi bardzo często łączyć się będzie kwestia, czy władze postępują legalnie, powołano są jedynie niezawisłe sądy. I wszędzie na zachodzie, gdy chodzi o kary za naruszenie czy to przepisów prasowych, czy przepisów o zgromadzeniach, ponieważ mamy do czynienia z zasadniczemi prawami konstytucyjnemu, jedynie sądy są władne kary nakładać.</u>
<u xml:id="u-159.20" who="#BohdanWasiutyński">Zgłosiliśmy, proszę Wysokiej Izby, jako wnioski mniejszości szereg poprawek do projektu ustawy w tym celu, ażeby zadokumentować, że chcemy pozytywnie ustosunkować się do uporządkowania omawianej obecnie sprawy, ale ani na chwilę nie łudzę się, żeby te poprawki były przyjęte. Zdaje sobie sprawę, że uchwalenie ustawy, wraz z szeregiem innych wniesionych ustaw, stanowi nowy etap w polityce rządowej. Dotychczas panowała doktryna, że życie łamie niedostosowane do niego prawa, a praworządność zapanuje wtedy dopiero, kiedy do wymagań życia, a przez to należy rozumieć niezawodnie ułatwienie sprawowania rządów, kiedy do tych wymagań dostosuje się normy prawne. Teraz więc ma nastąpić legalizacja dotychczasowych praw, niezgodnych z prawem, legalizacja w tym sensie, że władzom pozostawiona będzie najdalsza swoboda w tłumieniu tych wszystkich przejawów i prądów życia zbiorowego, które nie nagną się do bezwzględnej uległości wobec Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-160">
<u xml:id="u-160.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma s. Kopciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-161">
<u xml:id="u-161.0" who="#StefanKopciński">Wysoka Izbo! Prawdopodobnie przypadkiem w Sejmie i w Senacie ustawy szkolne znalazły się na porządku dziennym jednego i tego samego posiedzenia co i ustawa o zgromadzeniach. Ten przypadek jednak można traktować w ten sposób, że istotnie jedna rzecz z drugą ma coś wspólnego, bo wtedy, kiedy w szkole przygotowuje się i wychowuje obywatela, to niewątpliwie dla obywatela dorosłego, takiem przygotowaniem w dziedzinie politycznej są swobodne i wolne zgromadzenia i to przewidziała nasza Konstytucja.</u>
<u xml:id="u-161.1" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, jeżeli kto nie cierpi na urojenia prześladowcze, popularnie zwane manią prześladowczą, jak np. mania prześladowcza co do sejmowładztwa i partyjnictwa, jeżeli kto przypatrzy się zupełnie obiektywnie rozwojowi naszych stosunków, niewątpliwie stwierdzi, że w ciągu dwunastoletniego istnienia Państwa Polskiego obywatel pod względem politycznym, pod względem rozumienia rzeczy państwowych, pod względem rozumienia zagadnień społecznych, jakich w Państwie jesteśmy świadkami, stał się o wiele dojrzalszy. Jeżeli kto przygląda się zgromadzeniom, to widzi głęboką różnicę między zgromadzeniami z roku 1919 a zgromadzeniami ostatnich lat, z tych czasów oczywiście, kiedy jeszcze była wolność zgromadzeń.</u>
<u xml:id="u-161.2" who="#komentarz">(S. Wyrostek: Naprzykład rok 1922.)</u>
<u xml:id="u-161.3" who="#StefanKopciński">To co?</u>
<u xml:id="u-161.4" who="#komentarz">(S. Wyrostek: W Alejach Ujazdowskich.)</u>
<u xml:id="u-161.5" who="#StefanKopciński">W roku 1922 to nie było zgromadzenie, to było co innego. Pan Senator wie, jak ja się do tych rzeczy odnoszę. To nie jest przykład właściwy. Bo jeżeli nawet, powiedzmy, ten obywatel słyszał mowy demagogiczne, jeżeli słyszał oświetlenia zupełnie tendencyjne, to jednak przedtem rzucono mu zagadnienie, a mając możność swobodnego używania zgromadzeń, obywatel miał możność zorientowania się i pomaleńku się orientował.</u>
<u xml:id="u-161.6" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, tak było do chwili, kiedy Panowie przyszli do władzy. Z początku obozowi dziś rządzącemu przyświecała nadzieja, że hasłami, które wysunął, zdobędzie autorytet moralny. Ale go nie zdobył i dowodem tego najlepszym są te wszystkie represyjne ustawy, do których Panowie musicie się uciekać. Gdyby ten autorytet moralny miał istotnie podstawy, Panowie mieli drogi i sposoby, by go wyzyskać w sposób daleko łatwiejszy od opozycjonistów. Panowie mają prasę bogatszą, zasobniejszą, prasę, która ma gdzie czerpać subwencje, Panowie mają do rozporządzenia wszelkie stosunki i ułatwienia administracyjne, ale okazało się, że i te sposoby zawiodły.</u>
<u xml:id="u-161.7" who="#StefanKopciński">A więc zaczęło się w praktyce stosować to, co dziś chce się legalizować. Bo, proszę Panów, przecież zakaz zgromadzeń z powodu, że zagrażają bezpieczeństwu publicznemu, jest praktykowany już oddawna bez ustawy przez Panów, właściwie nie przez Panów, ale przez rządy obecne. Proszę Panów, ja mam tutaj cały plik tych zakazów, gdzie nie wymieniono żadnych innych względów, a tylko ten: ze względu na bezpieczeństwo publiczne. Panowie wiedzą przecież, że w zeszłym roku nawet sprawa sądowa została przeniesiona z Bydgoszczy do Torunia wskutek tego, że odbywanie tej rozprawy w sądzie „miało zagrażać bezpieczeństwu publicznemu”.</u>
<u xml:id="u-161.8" who="#komentarz">(S. Roman: Sąd Najwyższy.)</u>
<u xml:id="u-161.9" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, znam wypadek, kiedy statut przedstawiony przez jedno towarzystwo, identyczny z zalegalizowanym już statutem innego towarzystwa, nie został zatwierdzony ze względu na bezpieczeństwo publiczne. Więc te rzeczy już się dotąd, praktykowało.</u>
<u xml:id="u-161.10" who="#StefanKopciński">Klub mój w Sejmie przeszłego roku w lutym zgłosił wniosek co do zakazów zebrań i w tym wniosku wymienił mnóstwo wypadków, kiedy te zakazy zastosowano. Ostatnio mieliśmy zakaz zebrań Czapińskiego w Jeleśni — pow. Żywiec i w Jordanowie — pow. Maków, w wioskach górskich, gdzie istotnie trudnoby było wynaleźć, co tam zagrażało bezpieczeństwu publicznemu. Ale nie podobało się to miejscowej władzy policyjnej i odrazu bezpieczeństwo publiczne weszło w grę.</u>
<u xml:id="u-161.11" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, to było, to się robiło nie w sposób prosty, ale bardzo złośliwy i robi się. Zależnie od osoby, zależy to od sympatii u tych czy innych władz, jednemu się pozwala, drugiemu się zakazuje.</u>
<u xml:id="u-161.12" who="#StefanKopciński">Panowie jednak lubią legalizować. Jak narobi się rzeczy niezgodnych z prawem obowiązującem lub z duchem Konstytucji, trzeba to potem zalegalizować.</u>
<u xml:id="u-161.13" who="#StefanKopciński">Konstytucja nasza w odnośnym artykule 108 mówi: „Obywatele mają prawo koalicji, zgromadzania się i zawiązywania stowarzyszeń i związków. Wykonanie tych praw określą ustawy”. A zatem Konstytucja mówi, że ustawy rozwiną te prawa, podadzą sposób, w jaki obywatel ma te prawa wykorzystać. Konstytucja ani jednem słowem nie sugeruje, aby te prawa w ustawie miały być ograniczone. Tymczasem ta ustawa, którą mamy przed sobą, jest zniweczeniem odbywania zgromadzeń, oczywiście nie dla obozu rządowego, ale dla wszelkiej opozycji względem tego obozu. Pozwolę sobie to uzasadnić.</u>
<u xml:id="u-161.14" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, art. 9. Władzy oczywiście zgłasza się zgromadzenie w zamkniętym lokalu, a trzeba pozwolenia, aby odbyć zgromadzenie na otwarłem powietrzu, i władza ma prawo odmówić w jednym lub w drugim wypadku, jeżeliby to zagrażało bezpieczeństwu, spokojowi lub porządkowi publicznemu. Te rzeczy już wyjaśniłem. A proszę Panów, co to jest spokój publiczny? Jeszcze „bezpieczeństwo”, ale „spokój”? Przecież każde zgromadzenie właściwie przeszkadza spokojowi publicznemu i tu wynaleźć motyw do zakazu bardzo łatwo.</u>
<u xml:id="u-161.15" who="#StefanKopciński">Dalej art. 14, Artykuł 14 całą odpowiedzialność składa na przewodniczącego, a ten przewodniczący ma dwa obowiązki: przestrzegania przepisów ustawy oraz przeciwstawiania się wszystkiemu, co znowuż zagraża bezpieczeństwu, porządkowi, lub spokojowi publicznemu. Panowie to rozumieją? Otóż ja chciałbym Panom opowiedzieć jeden przykład. W czasie ostatnich wyborów byłem obecny na pewnem zgromadzeniu w Pabjanicach. Spokój był zapewniony i porządek, ponieważ grupa, która urządzała to zgromadzenie, zabezpieczyła się, żeby nie wpuszczać elementów niepożądanych. Ale w pewnej chwili wszedł na salę komisarz policji i przed sobą wpuścił trzech osobników nieznanych. Oczywiście, ci co strzegli porządku, uważali, że to pan komisarz właściwie ich przepuścił. W pewnym momencie ci trzej osobnicy o bardzo podejrzanych fizjonomiach, mam też wrażenie, niezupełnie trzeźwi, zaczynają kroczyć po estradzie z jakimiś dzikiemi krzykami. I wtedy pan komisarz powiada: Ze względu na bezpieczeństwo zamykam posiedzenie. Kiedy organizujący zwracali się do pana komisarza, żeby tych ludzi wylegitymował, pan komisarz oświadczył: Przemówienia panów im się nie podobały, oni krzyczą, jest niepokój. Proszę szanownych Panów, przecie jak ja to zobaczyłem, to istotnie, niech Panowie mi wierzą, można było ze wstydu wpaść w przygnębienie.</u>
<u xml:id="u-161.16" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-161.17" who="#StefanKopciński">Pan się śmieje, Panie Senatorze, Pan się raduje kiedy obywatela krzywdzą. Pański stosunek jest taki: Ponieważ ten komisarz tak zrobił, to Pan się cieszy, że on posiada taką władzę.</u>
<u xml:id="u-161.18" who="#StefanKopciński">Proszę Szanownych Panów, to jest obrazek istotnie obrzydliwy, chociażby ze względu na te osobistości, które na sali się zjawiły.</u>
<u xml:id="u-161.19" who="#StefanKopciński">Opiszę drugi obrazek, znany mi z opowiadania człowieka, któremu zupełnie wierzę. Chodzi znowu o bezpieczeństwo publiczne. W czasie zebrania zaczyna się dwóch osobników sprzeczać: niby jeden staje po stronie jednej, drugi przeciwnej. Zaczyna się bójka i tarzają się po ziemi. Ale ponieważ to dzieje się w lokalu, gdzie jest lampa naftowa, wszystkie manipulacje idą w tym kierunku, żeby tę lampę przewrócić, bo to będzie pretekst do zamknięcia zgromadzenia ze względu na bezpieczeństwo publiczne. I kiedy się to nie udaje, wyuczony przedstawiciel bezpieczeństwa publicznego w pewnym momencie, kiedy ci się tarzali i tarzali bezskutecznie, powiada: „Zamykam zgromadzenie ze względu na bezpieczeństwo publiczne”. To jest taki mały obrazek i takich obrazków możemy przytoczyć bez liku i spisać z nich całe księgi. I za to bezpieczeństwo ma odpowiadać przewodniczący zgromadzenia! Przewodniczący zgromadzenia może usunąć kogoś, kto mu przeszkadza, ale jednocześnie powiedziane jest, że wtedy, kiedy przewodniczący nie może opanować zgromadzenia, to zgromadzenie się rozwiązuje. Przecież tę sztuczkę bardzo łatwo zrobić — 6 ludzi wpuścić, krzykaczy tych czy innych, i każde zgromadzenie będzie rozwiązane. W ten sposób Panowie uniemożliwią odbycie każdego zgromadzenia. Odbycie zgromadzenia będzie zupełnie niemożliwe, jeśli tylko kto zechce, aby ono się nie odbyło. A jeśli do tego dodamy postanowienia karne, które na przewodniczącego nakładają karę do 500 zł lub karę aresztu do 2 tygodni za niespełnienie tych wszystkich włożonych na niego obowiązków, to jest doskonały jeszcze sposób doprowadzenia do tego, że ludzie w małych miejscowościach wogóle na przewodniczenie się nie zdecydują. Przewodniczący w każdej chwili będzie narażony na takie czy owakie tricki, z których dwa przytoczyłem. Tych tricków, czy była szkoła tych tricków, nie wiem — ale w czasie wyborów pomysłów utrudniania, nawet przeszkadzania zgromadzeniu była cała masa.</u>
<u xml:id="u-161.20" who="#StefanKopciński">Już przedmówca mówił o zebraniach za zaproszeniami. Oczywiście zebrania te zostały zmienione na zebrania znanych osobiście ludzi. Na te zebrania, właściwie mówiąc, nie mają prawa wchodzić przedstawiciele bezpieczeństwa publicznego, chyba, gdy mają wiadomość, że tam zagraża coś bezpieczeństwu publicznemu, chyba, gdyby chcieli sprawdzić, czy tam niema nieodpowiednich ludzi; słowem, mogą wejść w każdej chwili. Pan senator ma rację, że przecież każde zebranie może być rozwiązane, bo przedostać się komuś właśnie dla spowodowania rozwiązania zebrania jest rzeczą bardzo łatwą. Także zebrania w gronie stowarzyszenia, w tem gronie znanych sobie ludzi można także w każdej chwili uniemożliwić.</u>
<u xml:id="u-161.21" who="#StefanKopciński">Jeżeli chodzi o zebrania przedwyborcze, to ich swoboda była ustawowo zabezpieczona, ale w ustawie przedłożonej nam i te zebrania przedwyborcze zostały przyrównane do wszelkich innych zebrań z tą różnicą, że nie trzeba ich meldować, gdy mają się odbywać w zamkniętych lokalach, ale podlegają one tym samym przepisom, skutkiem tego i swoboda wyborów z powodu tej ustawy staje się fikcją. Na podstawie tej ustawy każde zebranie przedwyborcze może być udaremnione, a tu wchodzi w grę walka, namiętności; każdy, kto będzie przy władzy, będzie się starał, by opozycji przeciwko jego obozowi nie było. Zresztą co tu sięgać do przeszłości. Myśmy widzieli wszyscy, wszyscy przeżyliśmy, wszyscy patrzyliśmy z przerażeniem, jak to było w czasie ostatnich wyborów, jak to było w czasie wyborów dodatkowych w Przemyślu, tem bardziej, że zebrań poselskich się zakazywało. Znam wypadek zakazania posłowi Dobrowolskiemu zebrań w czasie wyborów w okręgu przemyskim.</u>
<u xml:id="u-161.22" who="#StefanKopciński">Proszę Szanownych Panów! To jest nałożenie zupełnego kagańca na swobodę słowa i swobodę zebrań. Dla każdego jest jasnem, że tam, gdzie będzie chodziło o to, żeby zebrania nie było, nie będzie go, gdzie będzie chodziło o to, żeby zgromadzenia nie było, nie będzie go. P. referent obiecuje nam, że w krótkim czasie będzie ustawa dotycząca druków. Znamy przecież dekret prasowy, znamy stosunek Rządu do prasy i wiemy, że znowu będzie chodziło tylko o legalizację uprawianych praktyk. Widzimy ciągle te puste szpalty, widzimy konfiskaty zupełnie nielogiczne, niewiadomo poco i naco, zależne od gustu cenzora, zależne od jego humoru czy nastroju. Panów tendencja idzie w tym kierunku właśnie, ażeby były te białe płachty.</u>
<u xml:id="u-161.23" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-161.24" who="#StefanKopciński">Mówicie o swobodzie druku. W ostatnich czasach znam wypadek zakazania sztuki teatralnej młodej, bardzo uzdolnionej autorki. Zakazano niewiadomo dlaczego. I tu już wchodzimy w dziedzinę literatury. Czy my jesteśmy tak bogaci w dziedzinie teatru? Ale tam, gdzie chodzi o swobodne, niezależne wypowiedzenie się o czemkolwiek, Panowie przed tem odgradzają się wszystkiem, czem mogą, ustawą o zgromadzeniach, ustawą prasową, konfiskatami, aby tylko to wolne słowo nigdzie nie przeniknęło. Nas mogłoby to cieszyć, bo skoro jest tyle niebezpieczeństw, przed któremi Panowie muszą się chronić, to oczywiście dla nas, jako dla opozycji, jest to dobrą wróżbą. Ale proszę Panów, wchodzi w grę inna rzecz, wchodzi w grę obywatel, którego te wszystkie zakazy pozbawiają możności kształcenia się politycznego, możności uświadamiania się politycznego, możności słuchania niezależnej myśli, pogrążą go w apatię, oddalą go od spraw publicznych i państwowych i istotnie od typu obywatela Państwa. Ta druga strona pomimo wszystko, każę nam zatroskać się o te sprawy. Proszę Panów, czy Panowie myślą, że w ten sposób Panowie wolną myśl, istniejącą w każdym człowieku, potrafią zabić?</u>
<u xml:id="u-161.25" who="#komentarz">(S. Perzyński: Nikt o tem nie myśli.)</u>
<u xml:id="u-161.26" who="#StefanKopciński">Czy Panowie potrafią ją stłumić? Jeżeli ona nawet się nie wypowie, jeżeli nawet się nie uzewnętrzni w danym momencie, to jednak będzie istniała, i potężniała. A może Panowie chcą zapędzić obywatela w wolnej Polsce do podziemi? A jak wychowuje się obywatel, jak kształtuje się jego dusza, jak rozwija się jego umysł, to jest rzeczą ważną i powinno nas wszystkich obchodzić.</u>
<u xml:id="u-161.27" who="#StefanKopciński">Z tych względów oczywiście niema mowy, żebyśmy mogli głosować za tą ustawą, której nie można inaczej nazwać, jak ustawą kagańcową.</u>
</div>
<div xml:id="div-162">
<u xml:id="u-162.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Makuch.</u>
</div>
<div xml:id="div-163">
<u xml:id="u-163.0" who="#IwanMakuch">Wysoki Senacie! Wolność zgromadzeń, to wolność wypowiadania opinii obywateli w sprawach publicznych, to szkoła życia politycznego. Za wolność wypowiadania opinii publicznie, za rozsądzanie spraw żywotnych i piekących przez ogół obywateli walczono długo i wolność tę wywalczono. We wszystkich cywilizowanych państwach wolność ta dzisiaj zrozumie się sama przez się i w praktyce przeprowadzona jest w całej rozciągłości.</u>
<u xml:id="u-163.1" who="#IwanMakuch">W zachodnich państwach nikt nie mógłby zrozumieć, że można obywateli pozbawić tej wolności wypowiadania swych opinij publicznie o sprawach, które obchodzą ogół obywateli. Wszystkie sprawy dyskutuje się publicznie bez żadnych przeszkód ze strony administracji. Obywatele nie potrzebują meldować administracji, że pragną omawiać sprawy, które ich obchodzą, że pragną wypowiedzieć swój sąd o tych sprawach i nie potrzebują na to zezwolenia władz.</u>
<u xml:id="u-163.2" who="#IwanMakuch">I Konstytucja Państwa polskiego poręcza obywatelom prawo zgromadzania się i wypowiadania swej opinii na tych zgromadzeniach.</u>
<u xml:id="u-163.3" who="#IwanMakuch">Przedłożona ustawa o zgromadzeniach ma określić warunki, pod jakimi mogą obywatele zgromadzać się dla wypowiadania opinii w sprawach, które ich obchodzą.</u>
<u xml:id="u-163.4" who="#IwanMakuch">Czy jednak przedłożona ustawa o zgromadzeniach naprawdę umożliwia obywatelom Państwa Polskiego korzystanie z wolności zgromadzania się, poręczonej przez Konstytucję?</u>
<u xml:id="u-163.5" who="#IwanMakuch">Ustawa o zgromadzeniach utrudnia obywatelowi korzystanie z prawa zgromadzania się, a przez umieszczenie w ustawie warunków, pod jakimi mogą korzystać z prawa zgromadzania się, czyni prawo zgromadzania się obywateli zależnem od oceny władzy administracyjnej, czy ona zechce dopuścić do zgromadzenia, czy nie zechce.</u>
<u xml:id="u-163.6" who="#IwanMakuch">Obywatel nie ma możliwości skorzystania z prawa zgromadzenia, jeżeli władza administracyjna nie zechce dopuścić do takiego zgromadzenia. Władza może zupełnie pozbawić obywateli prawa zgromadzania się i nie dopuścić do publicznego roztrząsania spraw i wyrażania opinii, jeżeli to będzie nie na rękę administracji.</u>
<u xml:id="u-163.7" who="#IwanMakuch">Przedewszystkiem obywatel musi zgłosić u władzy zamiar odbycia zgromadzenia, jeżeli zgromadzenie ma się odbyć w zamkniętym lokalu, a prosić o zezwolenie na odbycie zgromadzenia, jeżeli zgromadzenie ma się odbyć na publicznem miejscu.</u>
<u xml:id="u-163.8" who="#IwanMakuch">W pierwszym wypadku może władza zakazać odbycia zgromadzenia w lokalu, jeżeli odbycie zgromadzenia sprzeciwiałoby się ustawie o zgromadzeniach, lub ustawie karnej, albo jeżeli zagrażałoby bezpieczeństwu, spokojowi, lub porządkowi publicznemu.</u>
<u xml:id="u-163.9" who="#IwanMakuch">Z tych powodów odmówi władza zezwolenia na odbycie zgromadzenia pod gołem niebem.</u>
<u xml:id="u-163.10" who="#IwanMakuch">I tutaj dowolność władzy nie ma żadnego ograniczenia, Wszechwiedząca administracja przewiduje zgóry, że te wszystkie zbrodnie będą popełnione, chociażby nikomu z obywateli nawet na myśl nie przyszło popełniać te zbrodnie. Zgóry, bez żadnej podstawy faktycznej uniemożliwi władza administracyjna odbycie zgromadzenia i pozbawi obywateli możliwości omawiania spraw, obchodzących szeroki ogół obywateli i wypowiadania publicznie opinii o tych sprawach.</u>
<u xml:id="u-163.11" who="#IwanMakuch">Oczywiście uczyni to administracja po to, ażeby nie dopuścić niemiłych sobie organizacyj politycznych do publicznego wystąpienia i ażeby im uniemożliwić rozwinięcie działalności politycznej, lub ażeby uniemożliwić publiczne omawianie spraw, nieprzyjemnych Rządowi. Zwykle jeden i drugi wzgląd skłoni administrację do tego, że nie dopuści do odbycia zgromadzenia i pozbawi obywateli prawa korzystania z wolności roztrząsania spraw publicznych na zgromadzeniach.</u>
<u xml:id="u-163.12" who="#IwanMakuch">Jeżeli nawet administracja dopuści do publicznego zgromadzenia, to nałoży kaganiec na przemówienia i na wyrażanie opinii na zgromadzeniu, przez co znowu uniemożliwi omawianie spraw, do których publicznego poruszenia nie zechce dopuścić.</u>
<u xml:id="u-163.13" who="#IwanMakuch">Przedewszystkiem wkłada ustawa na przewodniczącego obowiązek przestrzegania przepisów ustawy o zgromadzeniach i przeciwdziałania wszystkiemu, co zagraża bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu, a równocześnie nie daje temu przewodniczącemu żadnych środków potrzebnych do wykonania tych obowiązków utrzymania ładu i porządku na zgromadzeniu.</u>
<u xml:id="u-163.14" who="#IwanMakuch">W ostatnich czasach praktykuje się wszędzie, że na zgromadzenia opozycyjnych partyj politycznych wdziera się zwykle mała garstka rozbijaczy zgromadzeń, która krzykiem i ustawicznem przeszkadzaniem uniemożliwia spokojny przebieg zgromadzeń i doprowadza do rozbicia zgromadzeń.</u>
<u xml:id="u-163.15" who="#IwanMakuch">Wprawdzie przewodniczący ma prawo usunąć takie elementy ze zgromadzenia, które swem zachowaniem się uniemożliwiają lub usiłują w sposób gwałtowny udaremnić obrady, lecz ustawa nie daje przewodniczącemu środków, za pomocą których mógłby on usunąć te elementy, bo za temi elementami stoi zwykle policja, która toleruje te wybryki...</u>
</div>
<div xml:id="div-164">
<u xml:id="u-164.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Panie Senatorze, proszę nie uogólniać, nie można wszystkim organom bezpieczeństwa stawiać zarzutów.</u>
</div>
<div xml:id="div-165">
<u xml:id="u-165.0" who="#IwanMakuch">...i przez swe pasywne zachowanie się i tolerowanie gwałtownego zachowania się tych rozbijaczy jeszcze dodaje im śmiałości do dopięcia swego celu — rozbicia zgromadzenia. Przewodniczącemu nie pozostaje nic innego, jak rozwiązać zgromadzenie. Cel pozbawienia obywateli prawa wypowiedzenia swej opinii został osiągnięty. Gdyby tego przewodniczący nie uczynił i gdyby może nawet przy pomocy swej straży starał się usunąć rozbijaczy ze zgromadzenia, to i to nie doprowadzi do celu, bo z wywołanego tumultu skorzysta przedstawiciel władzy i zgromadzenie rozwiąże.</u>
<u xml:id="u-165.1" who="#IwanMakuch">Gdyby się nawet i w ten sposób nie udało udaremnić zgromadzenia, to i tak nie zawsze może ono dopiąć swego celu wypowiedzenia się zebranych w sprawach omawianych na zgromadzeniu, bo niema wolności słowa, wolności krytyki. Nawet spokojna i rzeczowa krytyka obecnego systemu rządzenia jest niedopuszczalna, bo władze rozwiązują zgromadzenie pod różnemi pretekstami, jak podburzanie, nieuszanowanie władzy, i t. p. grzechów śmiertelnych.</u>
<u xml:id="u-165.2" who="#IwanMakuch">W szczególności nam, Ukraińcom, uniemożliwiono odbywanie publicznych zgromadzeń, przez co sparaliżowano nam ruch polityczny, a wyborców naszych pozbawiono możliwości komunikowania się ze swymi posłami i wysłuchania ich sprawozdań poselskich i omawiania z posłami spraw, obchodzących ogół wyborców.</u>
<u xml:id="u-165.3" who="#IwanMakuch">Dotychczasowych praktyk władz administracyjnych i organów bezpieczeństwa w dziedzinie zgromadzeń ustawa obecna nie tylko nie usuwa, lecz owszem je legalizuje.</u>
<u xml:id="u-165.4" who="#IwanMakuch">Ustawa przesiąknięta jest duchem policyjnym i dopasowana do obecnego systemu policyjnego. Referent zaliczył ustawę tę do cyklu ustaw wolnościowych. Jest to chyba ironia żeby zaliczać taką ustawę do wolnościowych.</u>
<u xml:id="u-165.5" who="#IwanMakuch">W Sejmie nazwano ją właściwem mianem: ustawą kagańcową i taką jest ona w rzeczywistości. Nie ma ona na celu umożliwić wolność krytyki i wypowiedzenie jasnej opinii, lecz skrępowanie tej wolności.</u>
<u xml:id="u-165.6" who="#IwanMakuch">Nawet niepubliczne zebrania, nie są wolne od szykan organów bezpieczeństwa, bo policja może wkroczyć na te zebrania celem sprawdzenia, czy zebranie nie przekracza ram zakreślonych art. 18 i zebranie rozwiązać pod błahym nawet pretekstem, że nie zachowano przepisów art. 18 ustawy.</u>
<u xml:id="u-165.7" who="#IwanMakuch">A dalsze postanowienia ustawy o zebraniach mogą uniemożliwić odbywanie takich zebrań. Przepisy ustawy, że organa bezpieczeństwa publicznego winny wkroczyć do lokalu i zebranie rozwiązać, gdy cel lub przebieg zebrania jest sprzeczny z ustawą karną, albo zagraża bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu, umożliwiają rozwiązanie zebrań, do których odbycia nie chce się dopuścić.</u>
<u xml:id="u-165.8" who="#IwanMakuch">Dowolność organów bezpieczeństwa nie ma żadnego ograniczenia, bo ocenę, czy zebranie zagraża bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu pozostawia ustawa ich mniemaniu, a nie konkretne, faktyczne dane rozstrzygać będą o tem.</u>
<u xml:id="u-165.9" who="#IwanMakuch">Ustawa nie uszanowała nawet spokoju domowego i daje organom bezpieczeństwa prawo wkroczenia do domu obywatela na zebrania familijne i towarzyskie i na zebrania rozrywkowe w lokalach celem sprawdzenia, czy te zebrania nie zagrażają bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu i ewentualnie rozpędzenia.</u>
<u xml:id="u-165.10" who="#IwanMakuch">Oto są dobrodziejstwa wolnościowej ustawy o zgromadzeniach. Gdzież ten obywatel może zejść się ze swymi współobywatelami? Nigdzie nie może ukryć się przed okiem wszechwiedzących organów bezpieczeństwa, ażeby omówić ze swymi współobywatelami sprawy ich obchodzące.</u>
<u xml:id="u-165.11" who="#IwanMakuch">Jeszcze dalsze atuty daje ustawa organom bezpieczeństwa celem udaremnienia odbycia zgromadzeń. Przepisy sanitarne, budowlane, ogniowe, drogowe, przyjdą im z pomocą w zakazywaniu odbycia zgromadzeń. Te przepisy wykorzystują organy bezpieczeństwa dla zakazów odbycia zgromadzeń tem snadniej, że pozory legalności zakazów będą mogły być zachowane. Te przepisy będą tak interpretowane, ażeby organa bezpieczeństwa mogły dopiąć swego celu i zgromadzenia zakazać, a pozory legalności zakazów zachować.</u>
<u xml:id="u-165.12" who="#IwanMakuch">Te napozór niewinne postanowienia ustawy dały się nam już dotychczas bardzo we znaki; będą one dalej w rękach organów bezpieczeństwa bronią niszczącą wszelki ruch polityczny i służyć będą do uniemożliwienia w wielu wypadkach odbywania zgromadzeń, a nawet zebrań.</u>
<u xml:id="u-165.13" who="#IwanMakuch">Kary zagrożone w ustawie mają na celu odstraszanie obywateli od zwoływania zgromadzeń i zebrań. Takiemi karami, jakie ustawa nakłada, można zniszczyć tych, co zajmują się sprawami publicznemi i odebrać im ochotę do brania udziału w życiu politycznem. Grzywna do 1000 zł, lub kara aresztu do 6 tygodni wcale nie zachęci nawet energicznego obywatela do zajęcia się zwołaniem zgromadzenia lub zebrania.</u>
<u xml:id="u-165.14" who="#IwanMakuch">Kary te orzekają powiatowe władze administracji, a nie sądy, jak to było dotychczas u nas. Poddanie orzecznictwu władz administracyjnych przestępstw z ustawy o zgromadzeniach nie wytrzymuje krytyki; w walce politycznej, gdzie rozchodzi się o wolność wypowiadania opinii, sądy, a nie władze administracyjne winny sądzić obywateli. Władzom administracyjnym zależy na zgnębieniu ruchu wolnościowego i one jako zainteresowane nie mogą bezstronnie wydawać orzeczeń karnych.</u>
<u xml:id="u-165.15" who="#IwanMakuch">To jest wielkie pogorszenie obecnego stanu w b. Galicji, gdzie za te przekroczenia karały sądy, a nie władze administracyjne.</u>
<u xml:id="u-165.16" who="#IwanMakuch">Zupełnie pominięto w ustawie sprawozdawcze zgromadzenia poselskie, które na podstawie ustawy z 1922 r. dotychczas formalnie nie uchylonej, mogły się odbywać nawet bez zawiadomienia władzy. Zrobiono to z pełną świadomością, ażeby opozycyjnym posłom uniemożliwić składanie sprawozdań ze swej działalności parlamentarnej i wypowiadanie się o tem, co się dzisiaj robi z Sejmem i jak się załatwia sprawy w Sejmie i jakie sprawy. Wyborcy nie mogą dowiedzieć się, co się tutaj dzieje i jak się dzieje.</u>
<u xml:id="u-165.17" who="#IwanMakuch">W końcu muszę podnieść, że nowa ustawa może pozbawić ludność niepolską prawa przemawiania na zgromadzeniach w swym ojczystym języku. Ustawa bowiem wymaga wskazania języka obrad, jeżeli obrady mają się toczyć w języku niepaństwowym.</u>
<u xml:id="u-165.18" who="#IwanMakuch">Już dzisiaj praktyka władz administracyjnych ignoruje przepisy językowe mniejszości narodowych i od obywatela nie-Polaka żądają organa administracji państwowej przemawiania w języku państwowym, pod pretekstem, że po ukraińsku nie rozumieją.</u>
<u xml:id="u-165.19" who="#IwanMakuch">Umieszczenie w ustawie przepisów o wskazaniu języka obrad jest zupełnie zbytecznem, bo władze administracyjne z pewnością wiedzą, w jakim języku prowadzone będą obrady, bo przecież znają zwołujących i uczestników zgromadzenia.</u>
<u xml:id="u-165.20" who="#IwanMakuch">A jak się zachowa władza wobec przemówień w niepaństwowym języku na zgromadzeniach w wypadku, jeżeli nie wskazano języka w jakim toczyć się będą obrady? Czy władze nie pozwolą Ukraińcom przemawiać w ich języku ojczystym na zgromadzeniu? Tego władza nie może uczynić, bo złamałaby Konstytucję, która gwarantuje nam wolność przemawiania publicznie w ojczystym języku, a nawet traktat o mniejszościach narodowych zapewnia nam tę wolność, bo art. 7 traktatu wyraźnie postanawia, że nie będzie wydane żadne ograniczenie swobodnego używania jakiegokolwiek języka na zebraniach publicznych.</u>
<u xml:id="u-165.21" who="#IwanMakuch">Więc poco umieszczać w ustawie taki przepis o języku, jeżeli on sprzeciwia się obowiązującym ustawom?</u>
<u xml:id="u-165.22" who="#IwanMakuch">Przedłożona ustawa nie daje nam wolności zgromadzeń i wypowiadania publicznie swobodnej opinii, a przeciwnie, utrudnia i kasuje prawo zgromadzania się i knebluje wolność wypowiadania opinii w sprawach publicznych.</u>
<u xml:id="u-165.23" who="#IwanMakuch">Będziemy głosować przeciw projektowi ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-166">
<u xml:id="u-166.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Roman.</u>
</div>
<div xml:id="div-167">
<u xml:id="u-167.0" who="#WaleryRoman">Wysoki Senacie! Będę mówił krótko, a to z tego powodu, że przedewszystkiem ustawa, która jest na porządku dziennym, bardzo wyczerpująco została zreferowana przez pana sprawozdawcę, z drugiej strony, ponieważ zarzuty przeciwko tej ustawie, które tu słyszeliśmy ze strony obojga opozycji, są zupełnie nieistotne. Już tak się nasza opozycja sharmonizowała, że przeciw wszystkim posunięciom czy to Bezpartyjnego Bloku, czy to Rządu, przeciw tym wszystkim posunięciom, któremi chcemy regulować na zasadzie własnych polskich ustaw stosunki naszego życia publicznego i państwowego, opozycja harmonijnie i solidarnie występuje: nie pozwalam. I, proszę Panów, w mojem mniemaniu Panowie popełniają błąd nielogiczności w samem założeniu, skoro według Panów te wszystkie ustawy uchwalane są tylko po to, ażeby różne złośliwości robić opozycji. Gdyby to było tak, myślę, że ta ustawa, nad którą obecnie debatujemy, ustawa o zgromadzeniach wcaleby się nie znalazła w tej Wysokiej Izbie. Wszakże Panowie wiedzą, że dotychczas działają w różnych dzielnicach Państwa Polskiego dawne ustawy zaborcze, właśnie ustawy kagańcowe, właśnie ustawy krępujące wolność obywateli, wolność zebrań, wolność zgromadzeń. W takim razie dla rządu, któryby nie chciał liczyć się z Konstytucją, któryby nie chciał liczyć się z rozwojem społeczeństwa na drodze współdziałania w wytwarzaniu coraz większych ilości dóbr tak duchowych, jak materialnych, dla takiego rządu byłoby pożądanem wcale nie wykonywać art. 126 Konstytucji w danym wypadku w sprawie wydania ustawy o zgromadzeniach.</u>
<u xml:id="u-167.1" who="#komentarz">(S. Makuch: Dać liberalną ustawę!)</u>
<u xml:id="u-167.2" who="#WaleryRoman">A więc powodem i przyczyną tej ustawy było nie to, aby stwarzać jakieś kagańce, stwarzać jakieś zakazy, żeby społeczeństwo nie mogło swobodnie wyrażać swoich przekonań i nie mogło swobodnie urządzać zebrań, czy zgromadzeń, przyczyną była chęć wykonania właśnie przepisu wolnościowego art. 108 Konstytucji, nakazującego wydanie ustawy, określającej warunki, przy których spełnieniu ludność może z najdalej posuniętą swobodą i wolnością słowa urządzać bądź zgromadzenia, bądź zebrania, bądź tworzyć te lub inne koalicje.</u>
<u xml:id="u-167.3" who="#WaleryRoman">Zapytuję teraz, jak daleko w tych tendencjach wolnościowych można iść, gdzie jest granica, poza którą ta wolność i swoboda musi się jednak kończyć. Sądzę, że w zgodzie będziemy z Konstytucją, w zgodzie z jak najdalej posuniętemi hasłami wolnościowemi, jeżeli powiemy, że ta wolność jednostek, wolność grup kończy się tam, gdzie zaczyna się niebezpieczeństwo naruszenia wolności wszystkich. To są ogólnie przyjęte na całym świecie cywilizowanym zasady, o których mówi zarówno prawo karne i o których musi mówić także prawo administracyjne.</u>
<u xml:id="u-167.4" who="#WaleryRoman">P. s. Wasiutyński, chciałby, jak się wyraził, żeby przepisy ustawy były w stylu więcej nowoczesnym zredagowane i oświadczył gotowość rzeczowego ustosunkowania się do ustawy, bo zdaje sobie sprawę z tego, na jakim poziomie politycznej kultury znajduje się ludność i całe społeczeństwo polskie, uznaję on konieczność ograniczeń wolności, ale jego zdaniem trzeba było bardziej nowocześnie zredagować ustawę. I tę nienowoczesność widzi w redakcji art. 9 i powiada tak: Należałoby dodać, że władza wtedy dopiero może zakazać odbycia zgromadzenia, jeżeli z okoliczności faktycznych wynika, że ma ono na celu bezpośrednie naruszenie bezpieczeństwa, względnie porządku publicznego.</u>
<u xml:id="u-167.5" who="#WaleryRoman">Chciałbym się zapytać Pana Senatora, jaką to nowoczesność zawiera proponowana przezeń poprawka. Na czem wogóle polega różnica? Jaka tu jest kontrowersja z tem, co było? „Na zasadzie faktycznych okoliczności wynika”? A więc jakich mogłoby być innych? Abstrakcyjnych, fantastycznych?</u>
<u xml:id="u-167.6" who="#komentarz">(S. Wasłutyński: Że musi fakty przytoczyć, nie można powołać się tylko na artykuł.)</u>
<u xml:id="u-167.7" who="#WaleryRoman">Już wskazaliśmy to na komisji i sądziliśmy, że Pan Senator na komisji został przekonany, mimo to Pan dziś na plenum to samo powtórzył. Wyraźnie wskazaliśmy, że istnieje p. 2 art. 9, który mówi: Zakaz należy podać na piśmie z uzasadnieniem do wiadomości zgłaszającego się nie później jak w przeddzień zgromadzenia. Co to znaczy? To znaczy, że władza, która odmówi, musi uzasadnić, a więc podać te faktyczne okoliczności, na których zasadzie przyszła do wniosku, że zebranie mogłoby zagrozić bądź bezpieczeństwu, bądź spokojowi publicznemu. Coby się zmieniło, gdybyśmy nawet uznali i przyjęli poprawkę Pana, przez co unowocześniony byłby ten artykuł? W mojem rozumieniu — w niczem, i byłby to dodatek zbędny, może nie szkodliwy, ale zupełnie zbędny. Natomiast wyrażenie „bezpośrednie” jużby naruszyło samą zasadę, gdyż bezpieczeństwo publiczne może być naruszone niekoniecznie bezpośrednio, np. jeżeli zamierzone jest zebranie czy zgromadzenie pod gołem niebem, a z okoliczności faktycznych wynika, że właśnie będzie to nawoływanie do spełnienia gromadnego przestępstwa czy jutro, czy za tydzień. Czy władza nie jest powołana do działania prewencyjnego? Wszak od władzy administracyjnej wymagamy nie tylko reagowania na pewne fakty i przestępstwa, które już zostały dokonane, ale wymagamy, ażeby swojem działaniem nie dopuściła, zapobiegła niebezpieczeństwom, które mogą nastąpić.</u>
<u xml:id="u-167.8" who="#WaleryRoman">Jak to mówiliśmy na Komisji Administracyjnej, większość artykułów tej ustawy dotyczy jedynie techniki, niczego więcej, np. kwestia zawiadomienia o zebraniu, czy zgromadzeniu, o którem zawiadomić należy. Uzyskanie zezwolenia wymagane jest jedynie wtedy, kiedy urządza się zgromadzenie pod gołem niebem, znaczy w miejscu par excellence publicznem, w miejscu, gdzie się odbywa ruch publiczny. W tym tylko wypadku należy zwracać się do władzy o zezwolenie. A więc wszystko to jest techniką. Meritum sprawy polega jedynie na tem, że władza może odmówić zezwolenia w wypadku, gdy dopuszczenie zgromadzenia zagrażałoby bądź bezpieczeństwu publicznemu, bądź spokojowi, bądź porządkowi publicznemu.</u>
<u xml:id="u-167.9" who="#WaleryRoman">Pan Senator Wasiutyński zapytuje: Ale co będzie w praktyce? Zebranie zostało zakazane, władza do zgromadzenia nie dopuściła, obywatel może tylko skarżyć, a Trybunał Administracyjny, powiedzmy, rozstrzygnie skargę za rok, albo za dwa lata. Jabym zapytał p. s. Wasiutyńskiego: Czy nie lepiej, jeżeli w tym lub w innym wypadku Trybunał Administracyjny nawet uchyli rozporządzenie władzy administracyjnej, gdy nie miała dostatecznych podstaw do zakazu zgromadzenia — pytam się — czy to nie będzie lepsze od zbytniego kazuistycznego skrępowania władzy odpowiedzialnej za bezpieczeństwo publiczne w interesie wszystkich obywateli. Poszczególne błędy albo nawet nadużycie władzy przez niższe organa administracji będą mniejszem złem od niczem nie krępowanego nadużycia wolności i swobody na publicznych zebraniach i zgromadzeniach. Reagowanie dopiero wtedy, gdy przestępstwo już zagroziło publicznemu bezpieczeństwu, niewątpliwie byłoby bardzo opóźnione.</u>
<u xml:id="u-167.10" who="#WaleryRoman">Panie Senatorze, wszak Pan nie zaprzeczy, że tak jest na całym świecie, poto istnieje Trybunał Administracyjny, poto istnieje we Francji Rada Stanu, żeby swojemi wyjaśnieniami, dawaniem wskazówek wskazywała nawet naczelnym władzom administracji, jak w podobnych okolicznościach życia i w podobnych wypadkach mają postępować. A jeżeli my zgóry presumujemy, że każdy wojewoda, każdy starosta, każdy kierownik posterunku policyjnego w ten tylko sposób będzie się odnosił do zgromadzenia, że go zakażę lub nie dopuści...</u>
<u xml:id="u-167.11" who="#komentarz">(Głos: To mówi rzeczywistość.)</u>
<u xml:id="u-167.12" who="#WaleryRoman">...to trzeba powiedzieć, że nawet najlepsza ustawa, najdalej idąca, najbardziej liberalna nicby nie pomogła.</u>
<u xml:id="u-167.13" who="#WaleryRoman">Dalej proszę Panów, jeżeli chodzi o ustawę, to żadnych istotnych zarzutów przeciwko niej nie podniesiono. Najlepszy dowód w tem, że p. s. Kopciński z lewej strony tej Izby krytykował ustawę i ustosunkował się do niej opozycyjnie, ale nie wskazał w czem widzi to zło, więc chyba nie wszystkie przepisy tej ustawy są nie do przyjęcia. Można nawet rozumieć stanowisko i doktrynę idealistyczną p. s. Kopcińskiego, który tu nam wyłuszczył w pierwszej części swojego przemówienia, że wszak zebrania i zgromadzenia w dalszych latach naszej niepodległości bardzo się różnią od tych zgromadzeń, które były w roku 1919. Oczywiście społeczeństwo wchodzi na coraz wyższe stopnie rozwoju, a zebrania publiczne są szkołą publicznego życia społeczeństwa. Tak, ja się z tem zgadzam. Oczywiście społeczeństwo będzie coraz intensywniej żyło życiem publicznem, coraz więcej interesowało się sprawami państwowemi. Ale wszystko ma swoje granice. Dobre jest wychowywanie i rozwój społeczeństwa w tym kierunku, ale nie tylko niedobrem, ale zabójczem byłoby dla nas, gdybyśmy dla doktryny wprowadzić chcieli anarchię, albo rozstrój w nasze życie publiczne. I jeśli mówi się tu z ironią, że pan sprawozdawca nazwał tę ustawę ustawą wolnościową, choć ona nie należy do rzędu ustaw wolnościowych i temu przeciwstawia się nazwę ustawy kagańcowej, to jabym odpowiedział, że można ją w różne kwalifikować sposoby i nawet w jednym i w drugim wypadku będzie to słuszne, bo ona jest ustawą wolnościową dla tych obywateli, którzy chcą normalnego rozwoju naszego życia publicznego i państwowego, a ustawą kagańcową dla tych, którzy chcą anarchii i rozstroju tego życia.</u>
<u xml:id="u-167.14" who="#WaleryRoman">Uważam, że poprawki, zgłoszone przez p. s. Wasiutyńskiego są przeważnie nieistotne, nie dlatego, żebyśmy się im zasadniczo sprzeciwiali, lecz dlatego, że ustawa w mojem rozumieniu już wszystko to zawiera, co zawieraćby mogła z temi poprawkami, gdybyśmy je przyjęli. Przyjęcie tych poprawek, jest przeto zbędne i w niczem tej ustawy by nie poprawiło.</u>
<u xml:id="u-167.15" who="#WaleryRoman">Proszę Wysoki Senat o przyjęcie ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-168">
<u xml:id="u-168.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. Wiceminister Nakoniecznikof-Klukowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-169">
<u xml:id="u-169.0" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychNakoniecznikoffKlukowski">Wysoki Senacie! Prawo swobodnego zgromadzania się i prawo swobodnego wyrażania swych myśli i przekonań — to są te wielkie i istotne dobra, jakie obywatelom Państwa gwarantuje Konstytucja i jakie uszanować obowiązana jest każda władza wykonawcza w Państwie.</u>
<u xml:id="u-169.1" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychNakoniecznikoffKlukowski">Wszyscy jednak będziemy zgodni z tem, że swoboda korzystania z wymienionych przed chwilą praw, czy to przez poszczególnych obywateli, czy przez pewne ich ugrupowania, kończyć się musi tam, gdzie naruszone zostają dobra pozostałych obywateli, a tem bardziej i przedewszystkiem tam, gdzie interes Państwa może w ten lub inny sposób ucierpieć.</u>
<u xml:id="u-169.2" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychNakoniecznikoffKlukowski">Wyczucie tej granicy przez samych obywateli, to miara wysokiego ich wyrobienia państwowego, a sprowadzenie zbyt szerokiej swobody do tej granicy przez władzę wykonawczą, to konieczność wypływająca z przyjętej przez tę władzę odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-169.3" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychNakoniecznikoffKlukowski">Nie potrzebuję udowadniać, że te przesłanki mieli na myśli twórcy Konstytucji, skoro wykonanie praw koalicji, zgromadzania się i zawiązywania stowarzyszeń i związków odesłali do ustaw specjalnych. Taką właśnie ustawą specjalną jest omawiany projekt ustawy o zgromadzeniach, jak o tem zaznaczył p. senator Rolle.</u>
<u xml:id="u-169.4" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychNakoniecznikoffKlukowski">Na plenarnem posiedzeniu Sejmu w dniu 23 lutego b. r. miałem zaszczyt oświadczyć imieniem Rządu, jakimi motywami kierował się Rząd przy opracowaniu projektu. Postanowienia zaś ustawy zostały w szczegółach dokładnie zanalizowane na komisji senackiej.</u>
<u xml:id="u-169.5" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychNakoniecznikoffKlukowski">Nie będę dlatego wchodził w szczegółowy rozbiór postanowień będącego w mowie projektu.</u>
<u xml:id="u-169.6" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychNakoniecznikoffKlukowski">Pozwalam sobie tu jednak odpowiedzieć na zarzut natury ogólniejszej, może najistotniejszej. Zarzucano mianowicie, że ustawa jest zbyt elastyczną, bo wprowadza szerokie pojęcie bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego, którego kryterium pozostawia się swobodnej ocenie władzy. Rzecz zupełnie jasna, że jedynie władza administracyjna może, jako odpowiedzialna za ład i porządek, ocenić, czy dane zgromadzenie naraża dobro i interes publiczny. Ocena ta jednak jest skrępowana podaniem uzasadnienia decyzji władzy, która całkowicie wyklucza swobodne uznanie władzy, a pozatem nakazuje sprowadzić to rzekomo szerokie pojęcie bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego do okoliczności faktycznych i istotnych, przyczem mają tu zastosowanie w całej pełni odpowiednie postanowienia rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o postępowaniu administracyjnem. Ujęto więc tę ocenę w jasne i konkretne ramy. W konkluzji, jak to już zaznaczyłem na plenum Izby Sejmowej, stwierdzam, że ustawa o zgromadzeniach przynosi oczekiwane oddawna ujednostajnianie norm prawnych na terenie całego Państwa, że dla ogółu obywateli jest ona pożyteczna, że nie grozi w niczem legalnie istniejącym i działającym grupom obywateli, że, wreszcie, co z naciskiem podkreślam, niezbędną jest dla zahamowania i ukrócenia działalności wywrotowej i antypaństwowej.</u>
<u xml:id="u-169.7" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawWewnętrznychNakoniecznikoffKlukowski">Z tych więc względów imieniem Rządu proszę Wysoką Izbę o przyjęcie ustawy w brzmieniu Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-169.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-170">
<u xml:id="u-170.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. Sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-171">
<u xml:id="u-171.0" who="#RyszardBłędowski">Mimo tak szczegółowych wyjaśnień jednak muszę zrobić uwagę co do zarzutów postawionych przez p. s. Makucha, że zgromadzenia poselskie nie są tu uwzględnione i że ten kaganiec ma być nałożony na członków izb ustawodawczych. Otóż chcę stwierdzić, że w Konstytucji niema żadnych przepisów, któreby dawały w tej dziedzinie specjalne przywileje członkom izb ustawodawczych. Przyjął się u nas zupełnie niewłaściwy i antykonstytucyjny zwyczaj, że członkowie izb ustawodawczych korzystać mają z jakichś specjalnych immunitetów przy zbieraniu wyborców w swoich okręgach. Ustawa o przywilejach poselskich takiego immunitetu nie przewiduje; powiada, że gdy poseł został wybrany jest od tego momentu wybrańcem całego narodu i jego związek bezpośredni z wyborcami i jego odpowiedzialność jakakolwiek w stosunku do wyborców, a więc w stosunku do okręgu wyborczego, się kończy.</u>
<u xml:id="u-171.1" who="#RyszardBłędowski">To wyjaśnienie winienem był dać wobec twierdzeń, że w tej dziedzinie przywileje posłów i senatorów są krępowane. Podlegają oni tym samym przepisom, co reszta obywateli, i w mojem przekonaniu zupełnie słusznie.</u>
<u xml:id="u-171.2" who="#RyszardBłędowski">Wobec tego jeszcze raz proszę o przyjęcie ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-172">
<u xml:id="u-172.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja zakończona, przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-172.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Poprawek komisji do tej ustawy niema. Są wnioski mniejszości, zgłoszone przez s. Wasiutyńskiego. Zostaną odczytane kolejno poprawki do poszczególnych artykułów.</u>
<u xml:id="u-172.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Jest poprawka do art. 8. Proszę o odczytanie tej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-173">
<u xml:id="u-173.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-173.1" who="#HannaHubicka">W punkcie c) zamiast wyrazów: „cel i program” wstawić wyraz „przedmiot”.</u>
</div>
<div xml:id="div-174">
<u xml:id="u-174.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-174.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 9 jest poprawka, proszę o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-175">
<u xml:id="u-175.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-175.1" who="#HannaHubicka">Ustępowi 1 nadać brzmienie następujące: „(1) władza zakażę odbycia zgromadzenia w lokalu, jeżeli z okoliczności faktycznych wynika, że ma ono na celu bezpośrednie naruszenie bezpieczeństwa lub porządku publicznego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-176">
<u xml:id="u-176.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Wobec tego poddaję pod głosowanie drugą poprawkę do tego samego artykułu. Proszę o odczytanie tej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-177">
<u xml:id="u-177.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-177.1" who="#HannaHubicka">Na wypadek odrzucenia powyższej poprawki po wyrazie „przepisom” dodać „(art. 28)”; wyrazy „sprzeciwiłoby się” zastąpić wyrazami „sprzeciwia się”; wyrazy „zdaniem władzy” skreślić.</u>
<u xml:id="u-177.2" who="#komentarz">(S. Wasiutyński: Tu jest pomyłka w przepisywaniu, gdyż ten ostatni ustęp „zdaniem władzy” skreślić — jest niepotrzebny.)</u>
</div>
<div xml:id="div-178">
<u xml:id="u-178.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tem ostatniem zdaniem, to jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-178.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Poprawka następna.</u>
</div>
<div xml:id="div-179">
<u xml:id="u-179.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-179.1" who="#HannaHubicka">W ustępie, drugim dodać wyrazy: „wraz z jego motywami faktycznemi i prawnemi”.</u>
</div>
<div xml:id="div-180">
<u xml:id="u-180.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-180.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 14 są dwie poprawki. Proszę o odczytanie pierwszej.</u>
</div>
<div xml:id="div-181">
<u xml:id="u-181.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-181.1" who="#HannaHubicka">Ustęp drugi — skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-182">
<u xml:id="u-182.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za skreśleniem tego ustępu, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-182.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę o odczytanie drugiej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-183">
<u xml:id="u-183.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-183.1" who="#HannaHubicka">Dodać nowe ustępy drugi i trzeci o brzmieniu następującem:</u>
<u xml:id="u-183.2" who="#HannaHubicka">„(2) Przewodniczący ma prawo wezwać do opuszczenia zgromadzenia każdą osobę, która:</u>
<u xml:id="u-183.3" who="#HannaHubicka">a) nie ma prawa w niem uczestniczyć, b) zachowaniem swem zakłóca spokój lub porządek zgromadzenia, c) usiłuje w sposób gwałtowny, zwyczajami obradowania nie przyjęty, udaremnić obrady lub uniemożliwić osiągnięcie celu, dla którego zgromadzenie zostało zwołane.</u>
<u xml:id="u-183.4" who="#HannaHubicka">(3) Wezwany do opuszczenia zgromadzenia obowiązany jest niezwłocznie to uczynić. Przewodniczący może zwrócić się do przedstawiciela władzy z żądaniem usunięcia osób wezwanych do opuszczenia zgromadzenia po myśli ust. 2 niniejszego artykułu. Wezwaniu temu przedstawiciel władzy obowiązany jest uczynić zadość”.</u>
</div>
<div xml:id="div-184">
<u xml:id="u-184.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-184.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 16 są trzy poprawki. Proszę o ich odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-185">
<u xml:id="u-185.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-185.1" who="#HannaHubicka">W ustępie pierwszym po wyrazach: „przewidziane w art. 14” wstawić wyrazy: „ust. 1”.</u>
</div>
<div xml:id="div-186">
<u xml:id="u-186.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-186.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Druga poprawka w tym samym artykule.</u>
</div>
<div xml:id="div-187">
<u xml:id="u-187.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-187.1" who="#HannaHubicka">W tymże ustępie od wyrazów: „lub nie zastosuje się...” do końca ustępu — skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-188">
<u xml:id="u-188.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-188.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Trzecia poprawka w tym samym artykule.</u>
</div>
<div xml:id="div-189">
<u xml:id="u-189.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-189.1" who="#HannaHubicka">Ustępowi drugiemu nadać brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-189.2" who="#HannaHubicka">„Rozwiązujący zgromadzenie poda do wiadomości przewodniczącego okoliczności faktyczne i podstawy prawne tego zarządzenia na piśmie lub ustnie wobec świadków”.</u>
</div>
<div xml:id="div-190">
<u xml:id="u-190.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-190.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę odczytać poprawkę, żądającą nowego artykułu.</u>
</div>
<div xml:id="div-191">
<u xml:id="u-191.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-191.1" who="#HannaHubicka">Jako art. 18 wstawić nowy artykuł treści następującej: „Osoby, które swem zachowaniem uniemożliwiły odbycie zgromadzenia, odpowiadają solidarnie za poniesione przez zwołujących koszty i straty”.</u>
</div>
<div xml:id="div-192">
<u xml:id="u-192.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-192.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Poprawka do art. 18.</u>
</div>
<div xml:id="div-193">
<u xml:id="u-193.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-193.1" who="#HannaHubicka">W punkcie a) po wyrazach: „lub przewodniczącemu zebrania” wstawić wyrazy: „albo posiadających imienne zaproszenie uprzednio doręczone na dane zebranie”.</u>
</div>
<div xml:id="div-194">
<u xml:id="u-194.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-194.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 20 poprawka pierwsza.</u>
</div>
<div xml:id="div-195">
<u xml:id="u-195.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-195.1" who="#HannaHubicka">Ustęp drugi skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-196">
<u xml:id="u-196.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za skreśleniem ust. 2, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-196.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Poprawka druga, by w ustępie czwartym po wyrazach: „art. 17” wstawić wyrazy „i art. 18” jest nieaktualna.</u>
<u xml:id="u-196.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 25 jest poprawka, aby ust. 2 skreślić. Kto jest za skreśleniem, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-196.3" who="#WładysławRaczkiewicz">W ten sposób żadna z poprawek, przez mniejszość zgłoszonych, nie uzyskała aprobaty Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-196.4" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do głosowania nad ustawą w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, Kto jest za przyjęciem ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, zechce wstać. Stoi większość, ustawa przyjęta w brzmieniu sejmowem.</u>
<u xml:id="u-196.5" who="#WładysławRaczkiewicz">Wysoka Izbo! Pomimo mojego oświadczenia, wygłoszonego na jednem z poprzednich posiedzeń, notuję stale, że art. 31 regulaminu w dalszym ciągu nie jest przestrzegany w naszej Izbie.</u>
<u xml:id="u-196.6" who="#WładysławRaczkiewicz">Zwracałem uwagę Panów Senatorów na to, że będę stosował wymogi art. 31, to znaczy, że będę żądał, aby nie odczytywano przemówień, bo takie jest wyraźne brzmienie art. 31 — chociaż będę to robił oględnie, to znaczy, że nie będę tego żądania stosował rygorystycznie. Jednakże, jak Wysoka Izba miała możność stwierdzić, bardzo często odczytuje się przemówienia całkowite, przyczem nieraz robi się to z tak wielką szybkością, że nie jestem w stanie nawet słyszeć tego, co się mówi. Stąd — również powodowany koniecznością strzeżenia godności tej Wysokiej Izby — nieraz muszę posługiwać się art. 22 o skreślaniu niektórych wyrazów, czego nie chciałbym często praktykować.</u>
<u xml:id="u-196.7" who="#WładysławRaczkiewicz">Jeszcze raz pozwolę sobie przeto zwrócić się do Wysokiej Izby z prośbą, ażeby Panowie Senatorowie zechcieli przestrzegać art. 31, obowiązującego nas regulaminu. Od następnego posiedzenia, aczkolwiek nie rygorystycznie, jak powiedziałem, jednakże będę stosował brzmienie tego artykułu, gdyż jestem stróżem tego regulaminu, przez Panów na to stanowisko powołanym.</u>
<u xml:id="u-196.8" who="#WładysławRaczkiewicz">Następne posiedzenie zwołuję na wtorek 15 marca na godz. 11 rano.</u>
<u xml:id="u-196.9" who="#WładysławRaczkiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-196.10" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 22 min. 45.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>