text_structure.xml
327 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 9 min. 45.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Skarbu — Jan Piłsudski, Minister Przemysłu i Handlu — Ferdynand Zarzycki, Minister Komunikacji — Alfons Kühn, Minister Poczt i Telegrafów — Ignacy Boerner.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu — Stefan Starzyński i Wincenty Jastrzębski, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu — Franciszek Doleżal.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Otwieram posiedzenie. Protokół 32 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 33 posiedzenia leży w Biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarzy zapraszam pp. Senatorów Hubicką i Barańskiego i proszę ich o zajęcie miejsc przy stole prezydjalnym. Listę mówców prowadzi s. Barański.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1932 do 31 marca 1933 (druk Senatu nr 25). Cz. 17 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Jako sprawozdawca głos ma s. Lempke.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#LeonLempke">Wysoki Senacie! Po kilkudniowej intensywnej pracy nad rozpatrywaniem w tej Wysokiej Izbie preliminarzy budżetowych, mających — jak to wykazywała dość ożywiona, a miejscami nawet namiętna dyskusja — charakter bądź co bądź polityczny, przystępujemy dzisiaj do dyskusji nad budżetem Ministerstwa Poczt, Telegrafów i Telefonów oraz nad planem finansowo - gospodarczym przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#LeonLempke">Chcę tu podkreślić, że przedsiębiorstwo ze względu na wartość powierzonego mu majątku, wynoszącego około 370 milionów zł, oraz ze względu na swe znaczenie i liczbę pracowników jest trzeciem z rzędu przedsiębiorstwem państwowem po Polskich Kolejach Państwowych i Lasach Państwowych. Ponadto przedsiębiorstwo to jest instytucją nawskroś Gospodarczą, dlatego nie wątpię że dyskusja nad działalnością i wynikami finansowo - gospodarczemi tego przedsiębiorstwa będzie pozbawiona podłoża politycznego. W ramach swego sprawozdania drukowanego starałem się, również z powyższych względów, omówić te tylko zagadnienia, które bezpośrednio stanowią podstawę istnienia i rozwoju tego przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#LeonLempke">Zrozumiała jest rzeczą, że jeżeli chcemy mówić o warunkach rozwoju przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, to przedewszystkiem musimy zastanowić się nad zagadnieniem i celem komercjalizacji tego przedsiębiorstwa Badając to zagadnienie w świetle jego właściwego znaczenia oraz w świetle zastosowania go do przedsiębiorstwa, doszedłem do wniosku, że realizacja zasad komercyjnych znajduje się nieomal w stanie embrionalnym. Wprawdzie rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. oraz rozporządzenie wykonawcze Ministra Poczt i Telegrafów i Telefonów z dn. 28 czerwca 1928 r. ujmują zagadnienie komercjalizacji poczt, telegrafów i telefonów w pewne formy prawne, ustalając ogólne zasady, na jakich prowadzone ma być przedsiębiorstwo, lecz ta forma i te zasady daleko jeszcze odbiegają od właściwej treści komercjalizacji. Brak np. bilansu otwarcia i zamknięcia, rachunkowość niczem się nie różni od rachunkowości administracyjnej i t. d.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#LeonLempke">W sprawozdaniu drukowanem wskazałem na najpoważniejsze niedociągnięcia we wspomnianych rozporządzeniach i ich wykonaniu. Podkreślę to raz jeszcze, że między ustaloną formą komercjalizacji' poczt i telegrafów a rzeczywistemi zasadami tego zagadnienia, zachodzą poważne sprzeczności. Np. przez nadanie osobowości prawnej należałoby rozumieć oddanie przedsiębiorstwu na własność majątku ruchomego i nieruchomego. Tymczasem wiadomo, że majątek ten powierzony został przedsiębiorstwu w zarząd i użytkowanie. Wynika z tego, że z chwilą rozpoczęcia działalności przedsiębiorstwa jego własny majątek równał się zeru. Zgodnie zaś z postanowieniami rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej majątkiem własnym przedsiębiorstwa są jego wpływy gotówkowe (art. 7 rozporządzenia). Ale majątek, nabywany przez przedsiębiorstwo z wpływów gotówkowych, staje się znowu własnością Państwa na mocy art. 4 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej. Stąd zaś wypływa wniosek, że przedsiębiorstwo zasadniczo swego majątku nie posiada i ma charakter przedsiębiorstwa eksploatacyjnego. Lecz to znowu stół w sprzeczności z nadaniem przedsiębiorstwu osobowości prawnej.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#LeonLempke">Mimo jednak takich warunków i sprzeczności obiektywnie trzeba stwierdzić, że przedsiębiorstwo Poczta, Telegraf i Telefon rozwija się i pracuje dobrze. Chlubne świadectwo wydaje przedsiębiorstwu prof. Lulek w zbiorowej pracy o etatyzmie w Polsce, stwierdzając wielką żywotność przedsiębiorstwa, aczkolwiek praca ta za etatyzmem nie wypowiada się. Aby jednak umożliwić przedsiębiorstwu większą inicjatywę i sprężystość w wypełnianiu jego zadań, należałoby mojem zdaniem uregulować niektóre zagadnienia z zakresu komercjalizacji. Między innemi w sprawozdaniu swem położyłem nacisk na bardziej wyraźne, sprecyzowane wyodrębnienie przedsiębiorstwa, mianowicie administracyjne, gospodarcze, a przedewszystkiem budżetowe. Przez to ostatnie rozumiem przejście do takiej formy, jak to ma miejsce obecnie na Polskich Kolejach Państwowych. Wprawdzie na Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu spotkał mnie zarzut, że w ten sposób uniemożliwia się parlamentowi kontrolę nad przedłożeniem, zarzut ten jednak uważam za nieistotny, gdyż kontrola pozostaje w rękach organów, zależnych i kontrolowanych przez parlament, a więc Rządu i Najwyższej Izby Kontroli, zatem przechodzić i tak będzie przez parlament. Większa natomiast swoboda w działaniu, wypływająca z odrębności budżetowej może wyjść tylko na korzyść przedsiębiorstwa, tem samem zaś na korzyść Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#LeonLempke">Analogiczne zresztą zagadnienia, związane z usprawnieniem niezmiernie poważnego działu służby, jakim jest działalność Poczty, Telegrafu i Telefonu, wysuwane były we Francji. Pomijając poszczególne stanowiska, zajęte przez różne wybitne osobistości, chcę podkreślić jeden znamienny fakt, mianowicie, że poczta, która tętni ruchem, musi posiadać pewien zakres swobody, pozwalający na chwytanie w lot przez władze zarządzające tych wszystkich zmian, jakie nasuwa jej życie, a które to zmiany, względnie przekształcenia, uderzają niemal momentalnie o działalność pocztową, ujmującą nie tylko teren Państwa, lecz wkraczającą i zazębiającą się o tryby międzynarodowego koła wymiany wiadomości, myśli i dóbr gospodarczo-kulturalnych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#LeonLempke">Postanowienia prawne, które nadają wewnętrzny, formalny kształt poczcie, muszą się liczyć w bardzo poważnym stopniu z koniecznością uwzględnienia następującego postulatu: przedsiębiorstwo Poczta, Telegraf i Telefon, stojąc wobec faktu komercjalizacji, musi iść po linii uchwycenia takiego stopnia elastyczności, któryby pozwalał mu na jak najlepsze obsłużenie klijenta.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#LeonLempke">Głosy wybitnych uczonych niemieckich, jak również i francuskich zaświadczają tę tezę, jaką tutaj poruszam.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#LeonLempke">Na marginesie komercjalizacji chciałbym wspomnieć jeszcze, że pod adresem personelu przedsiębiorstwa padł ze strony prof. Lulka, o którego pracy wspomniałem, zarzut, jakoby personel ten nie wypełniał należycie zadań skomercjalizowanego przedsiębiorstwa, gdyż ma silnie wyrobione poczucie władzy wobec klijenteli, co nie da się pogodzić z funkcjami przedsiębiorstwa. Być może, że w poszczególnych wypadkach spostrzeżenie prof. Lulka nie jest pozbawione słuszności. Ogólnie jednak biorąc, personel przedsiębiorstwa, pracując w nader ciężkich warunkach, wykazuje ogromne zrozumienie dla funkcyj przedsiębiorstwa, a nadewszystko stanowiskiem swojem podkreśla na każdym kroku, że praca na tym posterunku, oddawana dla dobra przedsiębiorstwa i Państwa, to piękno życia, wobec którego nawet ciężkie warunki materialne odchodzą na plan dalszy.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#LeonLempke">Jeżeli śledzić z wielką uwagą proces nastawienia personelu pocztowego do sprawnego pełnienia bądź co bądź zaszczytnych swych obowiązków, to trzeba również zwrócić uwagę na ciągłe i usilne dążenie władz zarządzających, które zmierza do wpajania w podwładny personel konieczności szybkiego i sprawnego obsłużenia klijenta. Z drugiej strony trzeba podnieść fakt, że i publiczność niezawsze idzie na rękę służbie pocztowej. Wszak zdenerwowanie, jakiego jesteśmy nieraz świadkami, nie mało przyczynia służbie przykrości od wielu klijentów nieopanowanych.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#LeonLempke">Przechodząc do omówienia dochodów przedsiębiorstwa, muszę podkreślić, że istotnemi źródłami dochodów są opłaty pocztowe, telegraficzne i telefoniczne. Źródła inne, mające dotychczas jeszcze mały wpływ na ogólne wyniki — to „Polskie Radjo”, „Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna” oraz „Państwowa Wytwórnia Aparatów Telegraficznych i Telefonicznych”, obecnie nazwana Radjo-Teletechniczna. O tych pomniejszych źródłach mówię obszerniej w swem sprawozdaniu drukowanem, dlatego tutaj, aby nie zabierać czasu, mówić o nich nie będę.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#LeonLempke">Wpływy z opłat pocztowych opierają się bezpośrednio o ruch pocztowy, są więc od natężenia tego ruchu uzależnione. Do roku 1931 mimo kryzysu finansowo-gospodarczego ruch pocztowy nie wykazywał znaczniejszych wahań, a stąd przewidywania mniej więcej zgodne były z ostatecznemi wynikami. Dopiero rok 1931 i ostatnie miesiące przyniosły znaczniejszy spadek w ruchu pocztowym, wyciskając na nim piętno kryzysu. Jest to zresztą zjawisko normalne i niezależne od działalności Ministerstwa Poczt, Telegrafów i Telefonów, bo związane z życiem gospodarczem, z rozwojem handlu i przemysłu. W takich warunkach wpływy z opłat pocztowych wykazują już stosunkowo dość znaczne odchylenia od przewidywań na rok budżetowy 1931/32.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#LeonLempke">Zmierzając do osiągnięcia wpływów preliminowanych, Ministerstwo Poczt, Telegrafów i Telefonów wprowadziło z dniem 15 października 1931 roku częściową podwyżkę taryf na listy zamknięte i kartki o 5 groszy. Ponadto opłaty pocztowe obciążone zostały specjalną opłatą na fundusz bezrobocia, która obowiązywać ma do 15 kwietnia r. b. Nie wiemy oczywiście, jakie w tej kwestii nastąpią zarządzenia ze strony Rządu. Mojem zdaniem jednak należałoby przywrócić normalne taryfy, t. j. obowiązujące przed 15 października 1931 r.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#LeonLempke">Wprowadzona podwyżka taryf oraz obciążenie na fundusz bezrobocia podniosły do tego stopnia polskie opłaty pocztowe, że są one z nader małemi wyjątkami największe w całej niemal Europie. Dla udowodnienia tego pozwolę sobie przytoczyć taryfy w kilku państwach, a więc poza Szwajcarią, która pobiera za listy zamknięte 35 gr, poza Łotwą, Litwą i Rumunią, które pobierają po 30 gr, inne państwa Europy pobierają za listy od 18 do 28 mniej więcej groszy. W tem świetle wydaje mi się słusznem, by polskie opłaty pocztowe doprowadzone były do poprzedniej normy. Zresztą przemawia za tem i ten wzgląd, że podwyżka taryf nie zawsze i nie wszędzie jest wskazana, a rezultaty jej mogą przynosić wręcz przeciwne wyniki, zamiast zwiększenia wpływu — zmniejszenie ruchu pocztowego, a zatem i zmniejszenie wpływów. Decyzja jednak ostateczna spoczywa w ręku Rządu.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#LeonLempke">Chciałbym zwrócić większą uwagę Wysokiego Senatu na fakt drugi, to jest, że obciążenia, jakie spadają na pocztę z racji dopłat na fundusz bezrobocia, nie stoją w żadnym stosunku do obciążeń, spadających na przedsiębiorstwa większe, jak np. na Polskie Koleje Państwowe. Dowodzą tego cyfry. Kwota, którą ma wpłacić przedsiębiorstwo Poczt, Telegrafów i Telefonów po zryczałtowaniu dopłat przez p. Ministra Skarbu dochodzi do 16 milionów zł, z kwoty tej przedsiębiorstwo wpłaciło już 8.190.000 zł, a więc pozostaje jeszcze jak gdyby 7.810.000 zł. Tymczasem Polskie Koleje Państwowe wpłaciły dotychczas nieco powyżej 2 milionów zł, a ogółem nie wpłacą ponad 4 miliony zł. Stosunek ten jest niesprawiedliwy, biorąc choćby pod uwagę wartość majątku obu przedsiębiorstw, ich roczne obroty oraz wyniki finansowe.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#LeonLempke">O ile ruch pocztowy, jak zaznaczyłem, nie ulegał znaczniejszym wahaniom, o tyle ruch telegraficzny od kilku lat doznaje stałego i coraz silniejszego spadku. Wynika to jednak z racji wypierania tego środka łączności przez telefon i radjotelegraf. Oczywiście wynikiem tego jest również coraz gwałtowniejszy spadek wpływów z opłat telegraficznych. Uwypukla się to w cyfrach statystycznych, które podałem w drukowanem sprawozdaniu. Niemniej ministerstwo zmuszone jest nie tylko utrzymywać w należytej sprawności istniejące linie telegraficzne, lecz nawet i prowadzić pewne, drobne zresztą, inwestycje z tego względu, że sieć telegraficzna niezbędna jest dla celów i potrzeb Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#LeonLempke">Jeżeli chodzi o wpływy z opłat telefonicznych, to te mimo kryzysu gospodarczego nie wykazują zbyt poważnych tendencyj zniżkowych. Należy się raczej spodziewać, że w wypadku przełamania kryzysu gospodarczego, ten środek łączności wejdzie w nową fazę szybkiego rozwoju i stanowić będzie poważne źródło dochodów przedsiębiorstwa Polska Poczta, Telegraf i Telefon.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#LeonLempke">Nie mogę pominąć milczeniem faktu szybkiego rozwoju radjotelegrafu. Stacyj nadawczych posiadamy obecnie 6, z których największa warszawska na forcie Bema, wybudowana była przez Radio-Corporation of America kosztem 1.700.000 dol. Dług ten został w ostatnich miesiącach całkowicie spłacony. Muszę zaznaczyć z zadowoleniem, że ministerstwu po porozumieniu się z towarzystwem udało się odwołać po krótkim pobycie komisarza tego towarzystwa, który kosztował ministerstwo 6.000 zł mies. Było to wynikiem nadzwyczaj punktualnego spłacenia rat zaciągniętego długu i zaufania towarzystwa Radio-Corporation.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#LeonLempke">Nie zatrzymując się dłużej nad szczegółami oraz nad ogólną działalnością Ministerstwa Poczt, Telegrafów i Telefonów, gdyż te rzeczy wyczerpująco omówiłem w sprawozdaniu, chcę dodać, że Sejm zatwierdził preliminarz budżetowy Ministerstwa Poczt, Telegrafów i Telefonów oraz plan finansowo-gospodarczy przedsiębiorstwa Polska Poczta, Telegraf i Telefon — w cz. 17 — grupa A — Zarząd Centralny — dochody w kwocie 9.300 zł i rozchody — 1.601.190 zł, w grupie B — przedsiębiorstwo: dochody w sumie 248.328.800 zł, rozchody w sumie 220.328.800 zł, zatem wpłatę do Skarbu Państwa ustalono na 28 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#LeonLempke">Stwierdzam, że w ramach uchwalonego przedłożenia trudno będzie się borykać p. Ministrowi Poczt, Telegrafów i Telefonów z wykonaniem planu finansowo-gospodarczego, tembardziej, że p. Minister Skarbu, poza ustaloną w budżecie na rok 1931/32 wpłatą do Skarbu Państwa w sumie 24.700.160 zł, pragnie wycisnąć z ministerstwa drogą kompresji wydatków jeszcze zgórą 15 milionów zł i opłat dodatkowych na bezrobocie 16 milionów zł. Aby sprostać tym wymaganiom, niezależnie od kompresji wydatków p. Minister Poczt, Telegrafów i Telefonów będzie musiał oddać wszystkie płynne swe rezerwy. Nie należy zaś zapominać, że w dzisiejszych krytycznych warunkach faktyczny dochód poczty da się określić na sumę zaledwie 17 milionów miesięcznie. Wypływa z tego wniosek, że głównem zadaniem gospodarki przedsiębiorstwa będą oszczędności, oszczędności i jeszcze raz oszczędności. Dlatego tak silny nacisk w swem sprawozdaniu położyłem na konieczność wyszukiwania środków na obniżenie kosztów eksploatacyjnych, na systemy pracy, na inicjatywę w kierunku wyszukiwania nowych źródeł dochodu drogą zwiększenia ruchu pocztowego przez obejmowanie nowych agend, jak to ma miejsce zagranicą, gdzie poczta pośredniczy np. przy wypłacie rent inwalidzkich, emerytur i różnych ubezpieczeń oraz przez zwalczanie konkurencji w postaci różnych zakonspirowanych poczt prywatnych. Przy tej okazji chciałbym dodać, że możliwą byłoby rzeczą osiągnąć jeszcze pewne dochody dla poczty, gdyby druki, które są obecnie w cenie 3–4 groszy zaokrąglić do cyfry 5 groszy. Ludność tegoby tak bardzo nie odczuła, z drugiej strony nawet miałaby wygodę, albowiem przy wydawaniu groszowych reszt często zachodzą nieporozumienia z klijentami.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#LeonLempke">Na zakończenie chciałbym podkreślić, że na uznanie zasługuje znaczna rentowność przedsiębiorstwa, którą uwypuklają najlepiej cyfry: Od roku 1926/27 aż do obecnej chwili Polska Poczta, Telegraf i Telefon wpłaciły do Skarbu Państwa ogółem około 125 milionów złotych, zaś dokonane inwestycje dosięgły również kwoty 125 milionów zł. Przytem należy zauważyć, że oprócz tego świadczenia publiczne stanowią na poczcie około dwudziestu kilku milionów złotych miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#LeonLempke">Zadłużenie, o którem dość szeroko mówi się w Polsce, stanowi w stosunku do osiąganych nadwyżek niewielki odsetek. Zadłużenie to wynosi: z funduszu „F” — 20 milionów zł, z pożyczki zapałczanej — 11,5 milj. zł, oraz niewielkie zadłużenie w P. K. O., wreszcie ostatnia pożyczka angielska.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#LeonLempke">Muszę obiektywnie stwierdzić, że przedsiębiorstwo Polska Poczta, Telegraf i Telefon wykazuje dużo inicjatywy i zmysłu oszczędnościowego. Przedsiębiorstwo Polska Poczta, Telegraf i Telefon tak bacznie śledzi przejawy życia, że utarło sobie nazwę „standardowego przedsiębiorstwa dochodowego”, które jest z konieczności w pięknie pojętej roli jednym z filarów równowagi budżetu całego Państwa. Opieram się tutaj na głosach fachowej literatury gospodarczej (wykonanie poprzedniego budżetu, omówione w Przeglądzie Gospodarczym).</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#LeonLempke">Z tych wszystkich względów mam przekonanie, że mimo kryzysu p. Minister spełni swe zadania i wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy przedłożony preliminarz budżetowy Ministerstwa Poczt, Telegrafów i Telefonów na rok 1932/33 w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. Minister Poczt i Telegrafów.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Wysoki Senacie! Zabierając dzisiaj głos pragnąłbym w ogólnych zarysach i pobieżnie scharakteryzować Wysokiemu Senatowi działalność poczty, telegrafu i telefonu w roku budżetowym 1931/32, powołując się przytem na szczegółowszą charakterystykę, którą miałem zaszczyt nakreślić podczas debaty budżetowej w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Sytuacja gospodarcza, którą obecnie przeżywamy, nie pozostała bez echa w działalności resortu poczt i telegrafów, a koniunktura gospodarcza wywarła również, chociaż w niezbyt wielkim stopniu, swój wpływ na działalność przedsiębiorstwa państwowego „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Wykonanie za 8 miesięcy budżetu na rok 1931/32 wykazuje, że wpływy w sumie globalnej ze wszystkich opłat obniżyły się mniej więcej o 9% w stosunku do faktycznie osiągniętych wpływów z opłat w roku poprzednim.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Na to zmniejszenie złożyły się głównie obniżki wpływów z opłat telegraficznych i pocztowych; pierwsze z nich obniżyły się o przeszło 20%, pocztowe zgórą o 11%, natomiast wpływy z opłat telefonicznych uległy zmniejszeniu około 4%.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Spadek wpływów nie świadczy jeszcze o równoczesnem zmniejszeniu się pracy w instytucjach pocztowo-telegraficznych.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Działalność poczty charakteryzuje bowiem to, że przy spadku obrotów zmniejszają się czynności, przynoszące większy dochód, jak np. listy, natomiast ilościowo wzrasta ruch takich czynności, przy których nakład pracy pracowników jest największy, a które przynoszą małe dochody, jak np. protesty weksli, wpłaty w obrocie czekowym i oszczędnościowym P. K. O. w drobnych sumach, zatem poczta w czasie depresji gospodarczej ma do czynienia z przesyłkami o coraz to mniejszej wartości, pojawiają się ruchy drobne, które dla ich pokonania, wymagają zwiększającego się nakładu pracy. Objawy spadku dochodów spowodowały, że resort poczt i telegrafów zmuszony był zwolnić tempo swych inwestycyj, zaniechać rozszerzenia w większych rozmiarach sieci pocztowo-telegraficznej.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Wysiłek szedł w kierunku zaspokojenia potrzeb pocztowo-telegraficznych przy pomocy posiadanego aparatu. Stąd też gospodarkę budżetową w roku 1931/32 cechowała mała aktywność pod kątem widzenia inwestycyjnym na korzyść aktywności w dziedzinie wewnętrznych zarządzeń organizacyjnych, zmierzających do nastawienia aparatu w kierunku jak najekonomiczniejszej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Pozycje zatem wydatków, tak natury personalnej, jak i rzeczowej, poddane zostały w tym roku szczegółowej rewizji, która dała w wyniku bardzo poważne oszczędności bez uszczerbku dla sprawności aparatu.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Tylko szczupłe inwestycje były czynione w tym roku w dziedzinie budownictwa pocztowego i w dziedzinie ulepszeń komunikacji telefonicznej.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Dominującem dążeniem Ministerstwa Poczt i Telegrafów obecnie na najbliższą przyszłość jest możliwie jak najdalej idące usprawnienie naszej komunikacji telefonicznej, tego niezaprzeczalnie najlepszego dzisiaj środka łączności, udostępnienie jej najszerszemu ogółowi.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Pod względem stanu posiadania tego środka łączności pozostajemy jeszcze ciągle daleko w tyle poza innemi państwami; sieć telefoniczna, którą zastaliśmy na naszych ziemiach, pozostawiała, tak pod kątem widzenia nowoczesności urządzeń, jak i potrzeb społeczeństwa, wiele do życzenia.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Wysiłek kilku ostatnich lat spowodował w dziedzinie urządzeń telefonicznych dosyć dużą poprawę, niemniej jednak wymaga ona w najbliższych latach dalszej troski i znacznych wydatków inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Oczywiście, że inwestycje w dziedzinie telefonicznej przyczynią się również' pośrednio do poprawy całokształtu służby pocztowo-telegraficznej.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Aktualną ciągle dla resortu poczt i telegrafów jest sprawa faktycznego przejścia na przedsiębiorstwo. Splot jednak czynności, jakie instytucja pocztowa wykonywa, oraz ścisłe związanie jej z życiem gospodarczem kraju nie pozwalają na gwałtowne przeobrażenie się, zwłaszcza gdy potrzeby Skarbu Państwa na to nie zezwalają.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Obecny rok budżetowy zaznaczył się w tej dziedzinie tem, że kontynuowano w dalszym ciągu pracę, aby nasze manipulacje i metoda pracy opierały się na pierwiastkach handlowych, zdążano do wyeliminowania elementów biurokratycznych, dążono do najekonomiczniejszej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Jeżeli wyniki zostały osiągnięte, to trzeba to zawdzięczać przedewszystkiem personelowi pocztowo-telegraficznemu, do którego idea komercjalizacji znajduje coraz więcej utorowaną drogę i który umie dawać dowody wielkiego poczucia obowiązku, zrozumienia potrzeb gospodarczych Państwa oraz swego klijenta, t. j. szerokich warstw publiczności.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Prace te będzie resort poczt i telegrafów kontynuował w dalszym ciągu, znajdzie ona również wyraz w postanowieniach prawnych, mam tu na myśli nowelizację rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o przedsiębiorstwie „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Niemniej ważne znaczenie dla społeczeństwa posiada gęstość sieci pocztowo-telegraficznej.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Przy obecnej liczbie placówek jedna placówka pocztowo-telegraficzna przypada przeciętnie na 95.5 km.² oraz 7.930 mieszkańców. W 1928 r. było jeszcze gorzej, bo jedna placówka wypadała na 103 km.² Dla przykładu nadmienię, że w 1928 r. Szwajcaria posiadała jedną placówkę pocztowo-telegraficzną na 10,3 km.², Niemcy na 14,2 km.², Włochy na 27.6km.², Austria na 30,6 km.², Czechosłowacja na 30,9 km.², Francja na 31,7 km.², Węgry na 51,4 km.².</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Zarząd poczt i telegrafów zdaje sobie dobrze sprawę, że polską sieć pocztowo - telegraficzną należałoby jak najprędzej powiększyć, że gęstość sieci pocztowo-telegraficznej jest do pewnego stopnia wyrazem kultury kraju, lecz z drugiej strony przy rozbudowie sieci muszą być brane pod uwagę również możliwości finansowe państwowego przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Pogodzenie tych dwóch wymogów da podstawę do realizowania programu systematycznej rozbudowy sieci pocztowo-telegraficznej.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Jak już na wstępie wspomniałem, obecny rok budżetowy zaznaczył się pewnym spadkiem dochodów, spadek ten pozostaje wprawdzie w związku z depresją gospodarczą, jednak w pewnym zakresie przypisać go muszę naruszeniom przyznanej przedsiębiorstwu „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” wyłączności pocztowo-telegraficznej.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Znalazło to przedewszystkiem wyraz w uruchamianiu prywatnych poczt, w nielegalnym przewozie poczty i fałszerstwie znaczków pocztowych.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Walkę z naruszaniem postanowień ustawy o poczcie, telegrafie i telefonie prowadzi resort poczt i telegrafów w drodze dochodzeń prokuratorskich. Zwalczanie tych przestępstw napotyka na trudności z jednej strony z uwagi na specyficzny charakter tych przestępstw, z drugiej zaś strony z tego powodu, że społeczeństwo uchyla się od okazania wydatniejszej pomocy.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Jako przykład pozwolę sobie nadmienić, że w listopadzie ubiegłego roku zwrócił się do mnie jeden z emerytowanych wyższych wojskowych z oświadczeniem, iż posiada dokładne dane o fałszowaniu polskich znaczków pocztowych zagranicą. Gdy poleciłem organom bezpieczeństwa zająć się tą sprawą, wówczas wymieniony oświadczył, że będzie mógł podać nazwisko informatora, który wskaże szajkę fałszerzy polskich znaczków pocztowych dopiero wówczas, gdy będzie zgóry określona nagroda pieniężna dla jego informatora, przyczem wymienił sumę około 100.000 zł. Na szczęście jednak udało się policji wykryć wytwórnię fałszywych polskich znaczków pocztowych w Wiedniu, gdzie aresztowano 4 fałszerzy i skonfiskowano na 150.000 zł falsyfikatów. Koszta z tem związane wyniosły około 9.000 zł.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Po przeczytaniu o tem w prasie, wymieniony zgłosił się do jednego z moich inspektorów i zakomunikował mu, że można było wykryć składy falsyfikatów na sumę 5.000.000 zł, a akcja wiedeńska dała tylko grosze i popsuła całą sprawę. Wówczas poleciłem sprawę przekazać prokuratorowi, a wymieniony, wezwany do sędziego śledczego, odmówił jakichkolwiek zeznań w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Sprawa zatem przeszła już na inne tory, a odpowiedzialność wymienionego za odmówienie zeznań może sięgać do jednego miesiąca aresztu łub 200 zł grzywny, co w związku z wielkością popełnionego przestępstwa nie pozostaje w żadnym stosunku.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Stwierdzone naruszenia ustawy o poczcie, telegrafie i telefonie nie uchodzą dla sprawców zupełnie bezkarnie, niemniej jednak walka z przestępstwami w tej dziedzinie jest bardzo trudną z jednej strony z uwagi na trudność wykrycia, z drugiej zaś strony z uwagi na stosunkowo niskie kary, przewidziane za takie przestępstwa, oraz brak wyraźnych postanowień. prawnych co do obowiązku donoszenia o cięższych wypadkach naruszenia postanowień ustawy o poczcie, telegrafie i telefonie.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Jako przykład mogę podać sprawę, która miała ostatnio miejsce w Łodzi, gdzie sąd wymierzył karę 3 tygodni aresztu i 800 zł grzywny za urządzenie nielegalnego pośrednictwa pocztowego, które swą działalnością spowodowało stratę dla zarządu poczt i telegrafów w wysokości 840.000 zł.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Przedsiębiorstwo „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” będzie w obronie swych uprawnień kontynuowało walkę z naruszeniami postanowień ustawy o poczcie, telegrafie i telefonie z całą stanowczością, a ponieważ dotychczasowe postanowienia karne przy ściganiu przestępstw okazują się niewystarczającemi, opracowany jest projekt zmian ustawy o poczcie, telegrafie i telefonie, zarówno w kierunku możliwości uzyskiwania ponoszonych przez zarząd poczt i telegrafów skutkiem przestępstw strat, jak również w kierunku zwiększenia kar za fałszowanie znaczków i dokumentów pocztowych, oraz niedonoszenie o tych przestępstwach analogicznie, jak przy podrabianiu pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Preliminarz budżetowy na rok 1932/33 różni się w ogólnych zarysach tem od budżetu na rok 1931/32, że wydatki dla Zarządu Centralnego są mniejsze o kwotę 1.048.810 zł, zaś wydatki dla państwowego przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” o kwotę 19.166.500 zł. Dochody przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” są preliminowane mniej o kwotę 15.866.860 zł.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Wszystkie pozycje preliminarza obliczone zostały bardzo skrupulatnie i oszczędnie tak, że o ile sytuacja gospodarcza się nie zmieni, powinny okazać się możliwie realnemi.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#MinisterPocztiTelegrafówBoerner">Z tych powodów proszę Wysoki Senat o przyjęcie tej części preliminarza budżetowego bez zmian.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Ponieważ do głosu nikt się nie zapisał, a p. sprawozdawca głosu również nie zabiera, przechodzimy do części drugiej punktu 1 porządku dziennego, a mianowicie do preliminarza budżetowego Ministerstwa Komunikacji, Głos ma sprawozdawca s. Sobolewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MarianSobolewski">Wysoki Senacie! W zmienionych warunkach rozpatrywaliśmy tegoroczny budżet Ministerstwa Komunikacji. Na podstawie uchwalonej tutaj przed paru tygodniami noweli do rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 1926 r. uchwałom naszym podlega już tylko sam budżet administracyjny Ministerstwa Komunikacji, zaś właściwy budżet kolei, t zw. plan finansowo-gospodarczy, usunięty jest z pod naszych uchwał. Możemy go wprawdzie rozpatrywać, możemy saldo, które wchodzi do ogólnego budżetu państwowego zmienić i wówczas Ministerstwo Komunikacji i Rada Ministrów winny dostosować do tego' przez nas zmienionego salda ogólny plan finansowo-gospodarczy, ale samych poszczególnych pozycyj tego planu my już zmieniać nie możemy.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#MarianSobolewski">Jest to dalszy krok w sprawie t. zw. komercjalizacji kolei, która jest już od szeregu lat rozważana, a od kilku lat stopniowo, planowo, krok za krokiem urzeczywistniana.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#MarianSobolewski">Rozpatrując tę sprawę komercjalizacji kolei z punktu widzenia politycznego, z punktu widzenia państwowej racji stanu, musimy stanąć na tem słusznem stanowisku, że komercjalizacja kolei w najobszerniejszem tego słowa znaczeniu nie leży w interesie Państwa. Państwo nie może zupełnie obojętnie przypatrywać się prowadzeniu kolei, która przecież reprezentuje dziś wartość około 8 miliardów zł, w czysto handlowym duchu. Zanadto ważny jest to czynnik w gospodarstwie społecznem, zanadto wielkie zadania ma do spełnienia pod względem strategicznym, pod względem kulturalnym i gospodarczym, za wiele osób na tych kolejach pracuje, ażeby mogły one być administrowane tylko wyłącznie z punktu widzenia interesu handlowego. Z drugiej zaś strony nie zapominajmy o tem, że znów tej samej gospodarce grozi niebezpieczeństwo z przeciwnej strony, ze strony t. zw biurokratyzmu państwowego, bo gdybyśmy chcieli koleje nasze traktować jako kwasi urząd, to prędzej czy później tego rodzaju traktowanie tej sprawy musiałoby doprowadzić do fatalnych rezultatów.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#MarianSobolewski">I dlatego interes Państwa wymaga, aby pójść tutaj drogą pośrednią; trzeba więc kolejom odjąć wszelkie ujemne skutki gospodarki biurokratycznej, prowadzić je w sposób handlowy, ale jednak zarezerwować dla Państwa wszelkie prawa ingerowania. A więc nie jest to w najściślejszem tego słowa znaczeniu komercjalizacja, ale raczej autonomizacja kolei.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#MarianSobolewski">Rozpatrując to zagadnienie komercjalizacji z punktu widzenia prawnego, potrzeba, aby móc mówić o komercjalizacji, Spełnić szereg warunków, które prawie wszystkie zostały już przez Rząd dopełnione. Mianowicie przedsiębiorstwo Polskie Koleje Państwowe musiało uzyskać przedewszystkiem osobowość prawną z wpisaniem do rejestru i z wszelkiemi dalszemi konsekwencjami. To się już stało. Musiało nastąpić zinwentaryzowanie majątku kolei, co również jest już rzeczą dokonaną, musiała nastąpić samodzielność kredytowa conajmniej w dziedzinie kredytu krótkoterminowego — to również zostało już uchwalone. Wreszcie jako ostatnie stadjum przyszło wydzielenie budżetu przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe z budżetu ogólnopaństwowego — i to właśnie niedawno uczyniliśmy. Z prawniczego punktu widzenia zostały więc wszystkie najważniejsze warunki komercjalizacji spełnione.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#MarianSobolewski">Komercjalizacja kolei ma jeszcze swoją stronę gospodarczą. Należy tutaj przedewszystkiem postawić tezę samowystarczalności. Byłoby rzeczą niesłuszną, gdyby do pokrywania deficytów kolejowych byli pociągani płatnicy podatkowi, a nie ci, którzy kolejami jeżdżą, względnie, którzy po tych kolejach przewożą towary. Ta zasadnicza samowystarczalność jednak nie może być znowu bez żadnego wyjątku stosowana. Właśnie ważne względy państwowe nakazują pewne wyjątki, jak np. przy eksporcie węgla i przewozach, które mają na celu obronę kraju.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#MarianSobolewski">W metodzie pracy na kolejach widzimy obowiązujący również system kupiecki. Dotyczy to nie tylko ruchu, ale tak samo rachunków i kontroli. W tej ostatniej dziedzinie, w dziedzinie rachunków, trzeba przyznać, że zostało zrobione bardzo wiele; może jeszcze nie wszystko w 100%, ale jeżeli porównamy te materiały, któremi dysponował departament finansowy ministerstwa jeszcze przed kilkoma laty, a któremi dysponuje obecnie, jeżeli widzimy, z jaką sprężystością działa dziś i porównamy jego działalność z działalnością odnośnych departamentów zagranicą, to wtedy dopiero możemy sobie zdać sprawę, jak daleko już poszliśmy, i pod tym względem możemy sobie rzeczywiście pogratulować.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#MarianSobolewski">Tak mniej więcej z punktu widzenia prawniczego, z punktu widzenia gospodarczego, z punktu widzenia politycznego przedstawia się stan dzisiejszy komercjalizacji polskich kolei.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#MarianSobolewski">Nie będę Wysokiej Izby nużył całym szeregiem cyfr, które Panowie znajdziecie w samym budżecie i w mojem sprawozdaniu, ale uważam, że na dwie rzeczy jeszcze winienem zwrócić uwagę Wysokiego Senatu.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#MarianSobolewski">Chciałbym słów kilka poświęcić temu ciężkiemu kryzysowi, który w tej chwili razem z całym światem, z całem Państwem, z całem życiem gospodarczem naszego kraju przeżywają również polskie koleje. Proszę Panów, są to cyfry bardzo smutne. 80.000 wagonów w tej chwili stoi nieczynnych, a więc prawie 50% naszego taboru; cały szereg pociągów osobowych i został wstrzymany, ruch na pozostałych pociągach słabnie z dnia na dzień, Wagony sypialne kursują prawie puste. Nawet w pociągach międzynarodowych frekwencja spadła. Wobec takiego stanu rzeczy dochodowość zmniejszyła się znacznie. Koszta administracyjne rosną niewspółmiernie do kosztów eksploatacyjnych. I trzeba rzeczywiście wielkiej przezorności, wielkiej rozwagi i wielkiego wysiłku pracy, aby w tych okolicznościach sprostać zadaniu i prowadzić koleje tak, aby nie dawały deficytu. I chcę podkreślić, że jest to wielką zasługą wszystkich funkcjonariuszów kolejowych, od robotnika począwszy, a na naczelnem kierownictwie tych kolei skończywszy, że bez strajków, bez szemrań, bez nerwowości i szamotania w kierunku szukania jakichś rzekomych winowajców potrafią przecież koleje polskie tak prowadzić, że społeczeństwo nasze jest z tego działu gospodarki naprawdę dumne.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#MarianSobolewski">Chciałbym, aby te słowa uznania dla tej armii kolejowej ze strony społeczeństwa zostały tutaj całkiem wyraźnie i z całym naciskiem podkreślone.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#MarianSobolewski">Mimo tych wszystkich ograniczeń, mimo spadku tych dochodów jednak redukcje personelu, przedsięwzięte na kolejach, były minimalne. A oprócz tego koleje polskie robią wszystko, aby złagodzić ogólny kryzys. Wspomnę tutaj naprzykład o zamówieniach kolejowych, które tak ważne są dla życia gospodarczego. Weźmy choćby zakup taboru. W roku zeszłym na ten cel została preliminowana kwota 90 milionów. W tym roku plan gospodarczo-finansowy na pierwsze 3 kwartały przewiduje kwotę 59 milionów. co w stosunku rocznym daje wszystkiego bardzo małą różnicę w porównaniu z rokiem zeszłym.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#MarianSobolewski">Podkładów kolejowych ma kolej zapas dość znaczny. Jednak, mimo to, zdecydowano się na zakup pewnej partii, może mniejszej, może po bardzo niskich cenach, niemniej jednak zakupiono. Kolej buduje dalej, kolej zakupuje materiały opałowe, hutnicze, chemiczne, metalowe, włókiennicze, przyczem podkreślić tu należy, że w myśl nowej polityki Rządu w dziedzinie włókienniczej część zapotrzebowań kolei w tym roku ma być już pokryta lnem.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#MarianSobolewski">Wreszcie w ręku kolei znajduje się znakomity wprost środek na ulżenie życiu gospodarczemu obecnie — w postaci taryf kolejowych. Odpowiednia polityka taryfowa to jest rzeczywiście zadanie bardzo trudne. Ministerstwo Komunikacji docenia i rozumie ważność tego instrumentu. Wprowadzenie naszej nowej taryfy kolejowej zbiegło się niestety z początkiem kryzysu, ale dziś już stwierdzić mogę, że tylko 30% przewozów dokonywane jest po normalnej taryfie, 70% idzie już po ulgowej taryfie. To samo zestawienie już świadczy, że Ministerstwo Komunikacji robi w tej dziedzinie rzeczywiście wszystko, co może, ale nie wolno nam zapominać o jednej bardzo ważnej zasadzie samowystarczalności. Kolej może w stosowaniu ulg schodzić bardzo nisko, ale jest granica, poniżej której absolutnie zejść nie może — to jest zero. Kolej nie może zacząć dopłacać do przewozów, bo w tym momencie ten deficyt będzie pokrywany nie przez tych, którzy jeżdżą i którzy wożą, ale przez tych, którzy płacą podatki. Najfałszywsza zasada.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#MarianSobolewski">Są wyjątki od tej zasady, jeżeli chodzi o taryfy eksportowe, a po części tranzytowe. Interes Państwa wymaga tu pewnego odstępstwa od tej ogólnej zasady. Podkreślić także chciałbym przy tej sposobności, że niedawno w dyrekcji kolejowej w Gdańsku powstał specjalny komitet taryfowy, który ma za zadanie opracowanie projektu ulg nowych na przewóz towarów z portów polskich w głąb kraju, a nawet do Czechosłowacji. Jest to rzecz bardzo pilna i nagła. Najpierw Panowie wiedzą, że cały nasz eksport, idący do Gdyni, jest z tych względów jeszcze bardzo kosztowny, że te wagony wracają stamtąd próżne, a pozatem sprawa ta stała się bardzo palącą z tego względu, że na kolejach niemieckich nastąpiła znaczna obniżka taryf na wszystkie artykuły przewożone z portów niemieckich do Polski i Czechosłowacji tranzytem.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#MarianSobolewski">Jeżeli z całem uznaniem stwierdziłem poważne i dodatnie w skutkach wysiłki Ministerstwa w tym kierunku, to niech mi będzie wolno z drugiej strony zaznaczyć, że jednak nie wszystko jeszcze zostało zrobione i że praca nad ulgami powinna trwać nadal bez przerwy. Dla ilustracji chcę przytoczyć kilka przykładów. Np. ceny nasion i owoców oleistych oraz maku obniżyły się ostatnio tak znacznie, że prawie schodzą do poziomu ceny zboża i wożenie ich po drogiej taryfie nie jest absolutnie niczem usprawiedliwione. Drugi przykład: jęczmień, hreczka, rośliny strączkowe znajdują się w pewnym nadmiarze w województwach południowo-wschodnich. Jest to dziś artykuł eksportowy, ale eksport do Niemiec jest prawie niemożliwy. Wywóz może nastąpić morzem przez Gdynię, względnie przez Gdańsk, ale możliwy będzie tylko wtedy, jeśli dozna 20% ulgi taryfowej.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#MarianSobolewski">Rozumiem bardzo dobrze i przyznaję zupełną rację p. Ministrowi Komunikacji, jeżeli dla przykładu stwierdza absurdalność żądanej obniżki taryf na przewóz ziemniaków, takiej obniżki, któraby umożliwiła korzystną sprzedaż ziemniaków z Pokucia, z okolic Zaleszczyk i Śniatynia w Gdyni. To jest rzeczywiście absurd. Ale stwierdzam z drugiej strony, że takie wypadki, jakie ja przytoczyłem, a z pewnością jest ich więcej, rzeczywiście zasługują w zupełności na uwzględnienie ze strony ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#MarianSobolewski">Polityka taryfowa łączy się najściślej z ogólną polityką komunikacyjną Państwa, a ta nie jest należycie u nas postawiona.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#MarianSobolewski">Ciągle się u nas słyszy narzekania, że kolej jest droga, że lepsze i tańsze są autobusy, że kolej jest przestarzałym środkiem lokomocji, że w auta, aeroplany trzeba pchać wszystkie pieniądze, bo kolej jest to grat przestarzały z zeszłego stulecia.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#MarianSobolewski">Otóż, Wysoka Izbo, należy się z największym sceptycyzmem odnosić do tych nieprzemyślanych i niepoważnych twierdzeń. Nie wolno nam przecież zapominać, że koleje polskie to, skromnie licząc, 8 miliardów majątku narodowego, że interes tego majątku wyżej chyba stoi niż interes każdego, chociażby najbardziej nowocześnie prowadzonego przedsiębiorstwa autobusowego. Ostrożnie więc bardzo z tym eksperymentem! Ale na jedno zgodzić się muszą wszyscy, że budowanie jakiejś wyśmienitej szosy w tem miejscu, gdzie kolej spełnia swoje zadanie w dobrym stopniu, i naodwrót — jest rzeczą zupełnie niesłuszną i niepotrzebną.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#MarianSobolewski">Rozumie się samo przez się, że skoordynowanie takich planów między dwoma resortami jest rzeczą trudną, że nie może być mowy jednak o jakiejś racjonalnej polityce komunikacyjnej Państwa, jeśli ona nie będzie jednolicie kierowana.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#MarianSobolewski">Myśl ta w Rządzie, zdaje się dojrzewa, a ja ją uważam za tak ważną i tak palącą, że nie waham się powtórzyć tego, co mówiłem na komisji i mimo, że tam już tę sprawę poruszyłem, chcę ją jeszcze tu na plenum podkreślić, aby przez to bardziej zadokumentować jej wagę. Zdajemy sobie sprawę wszyscy z tego, że osiągnięcie ideału, to znaczy, aby w jednym resorcie komunikacji zgromadzić wszystko — koleje żelazne, koleje elektryczne, ruch autobusowy, lotnictwo, drogi wodne i lądowe, pocztę, telegraf, telefon — to rzecz bardzo trudna i długa. Ale nie widzę wielkich przeszkód, a przeciwnie, widzę wielką konieczność połączenia dwóch resortów, resortu komunikacji i resortu robót publicznych. O ile chodzi o drogi lądowe, wodne i ruch autobusowy, to ta rzecz nasuwa się z logiczną koniecznością i narzuca się sama przez się. Wysoka Izba była przed kilku dniami przy omawianiu resortu Ministerstwa Robót Publicznych świadkiem pewnego nerwowego przywiązania w najszlachetniejszem tego słowa znaczeniu do swego warsztatu pracy.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#MarianSobolewski">Potrzeba postawić sprawę jasno. Interes Państwa wymaga, żeby polityka komunikacyjna była jednolicie prowadzona. Majątek narodowy w wysokości 8 miliardów wskazuje wyraźnie, gdzie należy ją skoncentrować. Pozwolę sobie pod koniec zaproponować Wysokiej Izbie powzięcie w tej sprawie rezolucji.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#MarianSobolewski">Jeszcze o jednym dziale gospodarki kolejowej chcę mówić, o inwestycjach. Są one w tym budżecie ze względu na ciężkie przesilenie, które przeżywa kolej, tak małe, że właściwie niema tematu do rozmowy. A jednak proszę o uwagę Panów, bo te rzeczy, o których będzie teraz mowa, przedstawiają rzeczywiście pierwszorzędny interes dla Państwa. Kończymy, względnie prowadzimy dalej rozpoczęte inwestycje, z nowych inwestycyj tylko dwie drobne, rozpoczęte roboty budowy linii koło Miechowa i koło Sierpca mają znaczenie jedynie lokalne i nie wchodzą zupełnie w rachubę. Ale chciałem przypomnieć Wysokiej Izbie tę dyskusję, jaka się rok temu prawie toczyła tutaj, gdyśmy oddawali w ręce prywatne budowę kolei Gdynia — Śląsk. Nikt z nas nie negował, że kolej ta jest konieczna, tylko opozycja chciała ją skończyć własnemi siłami finansowemi Ministerstwa Komunikacji, nie podobała się jej ta tranzakcja, a myśmy uważali, że lepiej zrobić tranzakcję z obcym kapitałem. Ja myślę, że ładnieby ta budowa w tej chwili wyglądała, gdybyśmy się byli ograniczyli tylko do własnych sił finansowych Ministerstwa Komunikacji. Chyba już dziś nikt nie powinien krytykować tej transakcji, bo dziś dopiero możemy ocenić, jak słuszne były wysiłki Rządu i Ministerstwa Komunikacji, aby ta rzecz została przyspieszona i w ten sposób załatwiona.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#komentarz">(S. Głąbiński: Ale nam chodziło tylko o to, aby własność była Państwa i zarząd państwowy.)</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#MarianSobolewski">Jest i jedno i drugie zagwarantowane, Panie Senatorze, z pewnością.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko.)</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#MarianSobolewski">Muszę tutaj podkreślić konieczność pewnych dalszych inwestycyj, bez których bardzo ciężko będzie nam się obejść i które, według mojego zdania, również powinny znaleźć załatwienie w tej samej drodze, jak budowa linii Gdynia — Śląsk. Mówię o budowie węzła warszawskiego, elektryfikacji węzła warszawskiego i budowie dworca głównego. Mam wrażenie, że nie potrzebuję motywować specjalnie tych inwestycyj, byłoby to chyba wyważaniem naoścież otwartych drzwi, bo doniosłość tego jest powszechnie znana. Ale chcę podkreślić, że to są inwestycje zdrowe i że to są inwestycje rentowne, tak dla kolei, jak i dla kapitału, że nie należy czekać aż ktoś z kapitałem przyjdzie, tylko warto trochę poszukać takiego kapitału. Dziś jest tego rodzaju sytuacja, że niewielu jest takich, którzyby chcieli się do nas pchać z kapitałem. Panowie chyba wyśmienicie pamiętają, że nie zawsze kapitał był u nas dotąd w sposób odpowiedni traktowany, a to nie bardzo go zachęca. I dlatego sądzę, że nic nie zaszkodzi, jeżeli będziemy podkreślać tutaj otwarcie, że chcemy szukać tych pieniędzy na te inwestycje i że możemy dać uczciwe warunki.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#MarianSobolewski">Jeszcze o jednej tylko inwestycji chcę wspomnieć, według mego przekonania najważniejszej i największej ze wszystkich, tak ważnej, że ja ją nawet wyżej stawiam niż budowę linii węglowej. O tej inwestycji mało stosunkowo się wie, bo rzecz ma charakter wybitnie techniczny, fachowy, jest obca szerokiej opinii prawie zupełnie. Chodzi o t. zw. hamulce automatyczne. To jest do pewnego stopnia nowa rzecz dla wielu członków tej Wysokiej Izby, ale to jest rzecz bardzo ważna. Chcąc jej dokonać, trzeba mieć kapitału około 20 milionów dolarów, bo potrzeba zaprowadzić hamulce automatyczne w 160.000 wozach towarowych, ale i zysk z tego z tej inwestycji jest rzeczywiście ogromny. Powiększy ona wielokrotnie sprawność, precyzyjność i szybkość naszych pociągów, umożliwi wielką oszczędność personelu, dozwoli nam stanąć narówni z naszym sąsiadem z zachodu, który ma u siebie we wszystkich wozach może najlepszy, a w każdym razie jeden z najlepszych systemów hamulcowych.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#MarianSobolewski">Już w zeszłym roku zwracałem uwagę Wysokiej Izby i pokazywałem mapę kolejową, na której czerwoną, linią były zakreślone koleje, które buduje państwo niemieckie. Rozpoczęło je budować w zeszłym roku na naszej granicy zachodniej. Podkreślałem wówczas wybitnie militarny charakter tych budujących się linij kolejowych. Pod względem gospodarczym będą one niewątpliwie deficytowe, są uzasadnione tylko z punktu widzenia militarnego. Te prace, Wysoka Izbo, idą po tamtej stronie dalej i niema żadnej przerwy. Te linie budują się i będą wykończone. Niech Panowie będą łaskawi pamiętać o tem, że Niemcy potrafili w 1914 r. zadziwić szybkością i precyzyjnością swojej mobilizacji cały świat, a mają to do zawdzięczenia przynajmniej w 75% swojej Kunce — Knorr — Bremsie. W 1914 r. już wszystkie wozy miały te hamulce.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#MarianSobolewski">Koleje polskie od szeregu miesięcy przeprowadzają próby z poszczególnemi systemami hamulcowemu Kilka pociągów specjalnie zestawionych i zaopatrzonych w poszczególne systemy jest w tej chwili w próbach. Te próby będą w marcu ukończone i niewątpliwie będzie wybrany system najlepszy i najbardziej ekonomiczny, ale trzeba go jak najprędzej wprowadzić w życie. Środków na to w budżecie przewidzianych niema. Przecież to jest robota, która może być dokonana w ciągu kilku lat, a obecny stan przesilenia, gdy prawie połowa taboru stoi, jest najbardziej odpowiedni do tej inwestycji, później ta inwestycja będzie dłuższa i kosztowniejsza.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#MarianSobolewski">Trzeba więc koniecznie szukać rozwiązania tych spraw, przez szukanie kapitałów zagranicznych, bo ta inwestycja jest rzeczą ze wszystkich względów, o których mówiłem, palącą.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#MarianSobolewski">Proszę Wysokiej Izby, wyczerpałem swój referat, jeszcze raz proszę, żeby Panowie mi darowali, że nie zapoznałem Panów z szeregiem cyfr, ale Panowie znajdą je w moim referacie, który jest wydrukowany.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#MarianSobolewski">Chciałbym zaproponować Wysokiej Izbie przyjęcie rezolucji tej treści: Senat wzywa Rząd, aby w, interesie ujednostajnienia polityki komunikacyjnej Państwa przedłożył projekt połączenia jej w jednym resorcie.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#MarianSobolewski">Proszę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Komunikacji w brzmieniu, uchwalonem przez Komisję Skarbowo - Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Lempke.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#LeonLempke">Wysoki Senacie! Przy okazji rozpatrywania budżetu przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe ośmielam się zaznaczyć, że gdyby u nas ktoś chciał więcej zainteresować się zagadnieniem środków komunikacyjnych w Polsce, a w szczególności najpoważniejszym z tych środków, przedsiębiorstwem Polskie Koleje Państwowe, nie znalazłby dostatecznego materiału naukowego, na którego podstawie mógłby poddać głębszej analizie najpoważniejsze potrzeby w dziedzinie środków komunikacyjnych, a w szczególności działalności Polskich Kolei Państwowych w zakresie polityki taryfowej, o której p. sen. Sobolewski mówił, oraz potrzeby P. K. P. i te zadania, jakie ciążą na nich.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#LeonLempke">Nieomal we wszystkich językach światowych spotykamy kapitalne dzieła z tej dziedziny. W języku polskim znajdujemy jedynie materiał w oficjalnych lub półoficjalnych wydawnictwach Ministerstwa Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#LeonLempke">Coprawda w tym roku ukazało się nakładem Towarzystwa Ekonomicznego w Krakowie dzieło, będące zbiorem prac wybitnych ekonomistów, p. t. „Etatyzm w Polsce”, w którem prof. Hejdel, omawiając dziedzinę polityki finansowej i sposobów finansowania, zwraca uwagę, że przedsiębiorstwo „Polskie Koleje Państwowe” posiada majątek wartości zgórą 7 i pół miliardów zł, obraca miliardowemi sumami i zatrudnia w normalnych warunkach około 200.000 pracowników. Pogląd wyrażony w tej pracy nie jest pozbawiony słuszności, szczególnie jeśli chodzi o amortyzację i wyniki finansowe kolei.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#LeonLempke">W pracy tej spotykamy jednak kilka niedokładności w podanych cyfrach, co świadczy o pobieżnem i niewyczerpującem opracowaniu tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#LeonLempke">Oczywiście nie tu miejsce i czas po temu, ażebym wygłaszał jakąś naukową rozprawę. Chciałbym jednak stwierdzić, że uregulowanie zagadnienia komunikacyjnego w Polsce, które rozparcelowane zostało pomiędzy 4 ministerstwa bez żadnej skoncentrowanej myśli przewodniej, a w szczególności ostateczne rozwiązanie zagadnienia komercjalizacji przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe godne jest choćby tylko ze względu na jego znaczenie w życiu gospodarczem polskiem większego zainteresowania nie tylko ze strony naszego świata naukowego, naszych ekonomistów, ale i ze strony obu wysokich izb parlamentu polskiego.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#LeonLempke">Nie należy zapominać, że Polskie Koleje Państwowe są również wielkiem przedsiębiorstwem o charakterze nawskroś konsumcyjnym i z tego tytułu poza spełnianiem zadań utylitarnych dają życie wielu gałęziom przemysłu i handlu. Wszak rozstrzygnięcie takiego pytania, czy kolej jako konsument przy nabywaniu niezbędnych dla siebie materiałów — a trzeba dodać, że w normalnych warunkach wartość materiałów wynosiła około 300 milionów zł — powinna nabywać towary w drodze konkurencji po najniższych cenach, czy też, spełniając rolę głównego regulatora cen, dostosowywać się do konieczności utrzymania wysokości cen, chociażby na poziomie zabezpieczającym egzystencję danej gałęzi przemysłu, rzuciłoby wiele światła na właściwe znaczenie pod tym względem kolei. Chciałbym przypomnieć nabycie podkładów w takiej wielkiej ilości, nawet w tym roku, następnie węgla, szyn i t. d.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#LeonLempke">Niemniej kapitalnem zagadnieniem, wymagającem ostatecznego i wyraźnego rozstrzygnięcia, jest zagadnienie komercjalizacji przedsiębiorstwa jako regulatora życia gospodarczego w kraju, o czem zresztą obszernie wspomniał w swem sprawozdaniu referent p. s. Sobolewski przed chwilą.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#LeonLempke">Wprawdzie mówi się u nas, że z uwagi na przymusowe ciężary świadczeń publicznych, spadające na koleje, oraz z uwagi na kwestię obrony Państwa, przedsiębiorstwo kolejowe nie może być traktowane jako przedsiębiorstwo par excellence kupieckie. Czy jednak z drugiej strony słuszną jest rzeczą, ażeby samorządy nakładały na przewożone przez P. K. P. towary t. zw. podatek miejski, którego wysokość bardzo często znacznie przewyższa wysokość opłaty przewozowej, przyczyniając się w ten sposób do zabijania egzystencji kolei? Czy w dalszym ciągu słusznem jest stosowanie w tak szerokim zakresie ulg w przewozie osób i towarów? Czy wreszcie słusznem jest, aby na terenie w. m. Gdańska, gdzie na skutek różnych okoliczności jednostkowe koszta eksploatacyjne są o 100% wyższe, taryfy były identyczne, jak na terenie Rzeczypospolitej Polskiej?</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#LeonLempke">Czy wreszcie słusznem jest obciążanie przedsiębiorstwa kolejowego specjalnemi umowami, na mocy których robi się prezent dla Gdańska w postaci płacenia taboru w stoczni gdańskiej o blisko 80% więcej niż w naszych warsztatach kolejowych? I wiele jest innych dręczących pytań.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#LeonLempke">Jakiż nakoniec cel jest w tworzeniu obok Państwowej Rady Kolejowej Izb Przemysłowo-Handlowych, Dyrekcyjnych Rad Kolejowych, obecnie zdaje się przeznaczonych do skasowania, które to instytucje łącznie z Ministerstwem Przemysłu i Handlu tworzą aparat dla kierowania polityką taryfową kolei? Aparat tak ciężki i mało elastyczny, że najmniejsza nawet zmiana taryfy i przystosowanie jej do koniunktury gospodarczej wymaga całych miesięcy, czego rezultatem jest ucieczka klijenta od kolei i wielkie cmentarzysko nieczynnego taboru, który nie ma co przewozić. I tutaj zachodzi pytanie, czy te wszystkie instytucje razem wzięte mają stanowić kuźnię taryfową, oraz czy ponoszą wspólną odpowiedzialność za ten stan rzeczy, że obecnie na kolejach państwowych stoi bezczynnie 80.000 wagonów, a przemysł i handel, reprezentowany przez te instytucje, z wagonów nie chcę, czy nie może korzystać. I wydaje mi się, że dotąd, dopóki przez p. Ministra nie zostanie powołany do życia czy to jakiś inspektorat ekonomiczny, czy bodajby referent-ekonomista wybitny, który poza dyrektorami fachowymi mógłby być pomocny p. Ministrowi w tych zagadnieniach pierwszorzędnego znaczenia, dotyczących polityki gospodarczej, dopóty nie wierzę, ażeby można było osiągnąć lepsze wyniki.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#LeonLempke">Mógłbym tu przytoczyć bardzo wiele takich przykładów, lecz ograniczony czas na to mi nie pozwala. Chciałbym tylko stwierdzić, że codzienne obserwacje wskazują, że duch organów kierowniczych nie jest dotąd należycie skomercjalizowany.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#LeonLempke">Przechodząc w dalszym ciągu do oceny gospodarki na P. K. P., na którą składają się kryteria szybkości, odpowiedzialności, wygody, wreszcie udostępnienia środków komunikacyjnych i inne, chciałbym zatrzymać się na chwilę na najważniejszem kryterium, mianowicie taniości. Tutaj, zdaniem mojem, należałoby zwrócić baczną uwagę w dzisiejszym kryzysowym czasie na fakt, że niektóre opłaty przewozowe nie stoją w żadnym stosunku do wartości przewożonych towarów, w wielu wypadkach wydatki kolei na przewóz są wyższe od wpływów z tych przewozów.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#LeonLempke">Wreszcie zdaję sobie sprawę, że należy inaczej potraktować politykę taryfową dla wewnętrznej konsumcji, inaczej dla eksportu i tranzytu. Ale tutaj p. senator sprawozdawca wskazywał na nasiona i na inne towary, które nie wytrzymują kalkulacji przewozu, a jabym do tego dodał taki chociażby artykuł jak szmaty, z których wyrabia się papier. Ciągłe są narzekania, że książki i gazety są drogie, a jednak gdybyśmy chcieli stąd przewieźć na Śląsk szmaty do papierni, to byłoby wygodniej sprowadzić te materiały z Czechosłowacji, zapłacić opłatę celną, niż przewieźć przez terytorium polskie.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#LeonLempke">Ale dzisiaj nie o tem chcę mówić. Chcę zwrócić uwagę p. Ministra na politykę władz kolejowych w dziedzinie tranzytu. Politykę tę pozwolę sobie zilustrować na jednym tylko przykładzie, na umowie polsko-rumuńskiej, o czem mówiłem już na komisji. O ile Polskie Koleje Państwowe nie chcą przedewszystkiem wyrzec się swego charakteru tranzytowego, muszą w swojej polityce tranzytowej pójść po linii stosowania taryf o najniższym poziomie.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#LeonLempke">Na tej drodze błąkają się duże przeszkody. Z jednej strony przyjęcie zasady, czy też zapatrywania, iż wszelkie zniżki w obecnej chwili są niedopuszczalne; z drugiej strony nacisk ze strony sfer gospodarczych, które żądają jak najwyższego baremu tranzytowego — a rezultat: kolej ponosi straty.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#LeonLempke">Sfery rolnicze sprzeciwiają się udzielaniu ulg, które umożliwiałyby tranzyt bydła rumuńskiego do Niemiec, Czechosłowacji i Austrii. Co z tego wynikło? Przewozy te przejęły koleje węgierskie z oczywistą stratą dla naszych kolei.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#LeonLempke">Tak samo postulaty utrzymywania wysokich cen tranzytowych na zboże rumuńskie, a zwłaszcza na jęczmień. Straty te można obliczać na 10 do 15 milionów złotych rocznie. Taktyka ta byłaby celowa, gdyby mogła doprowadzić naprzykład do zastąpienia jęczmienia rumuńskiego na rynku niemieckim przez jęczmień polski. Ale tymczasem jęczmień rumuński, dla którego przewozy na Polskich Kolejach Państwowych są za drogie, szuka sobie innej drogi, mianowicie Dunajem lub też morzem.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#LeonLempke">Ażeby nie być gołosłownym, zacytuje tu zebrane przeze mnie cyfry. W roku 1928 na 300.000 ton jęczmienia rumuńskiego, wywiezionego do Niemiec, przewieźliśmy tylko 3,4%. W roku 1929 na 614.000 ton — 0,1%, a w roku 1930 na 774.000 ton tylko 1,9%. Tymczasem obniżenie stawek, które nota bene zawsze mieściłoby się w ramach rentowności, przeciągnęłoby znakomitą większość tych tranzytów do naszych kolei.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#LeonLempke">Należy dalej zauważyć, że P. K. P. według statystyki przewiozły w r. 1928–347 tys. ton z Rumunii do Niemiec, co stanowi 39% eksportu do Niemiec, w r. 1929–250 tys. ton, t. j. już tylko 23%, a w r. 1930–202 tys. ton, które stanowiły już zaledwie 15%.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#LeonLempke">Alarmujący charakter tych cyfr, zdaje się, jest niezaprzeczalny. Jeśli, jak już mówiłem, zgodzić się musimy z tezą, iż wewnętrzna nasza polityka taryfowa jest jednym z czynników w bogatym arsenale środków polityki ekonomicznej, to z drugiej strony tranzyt powinien być domeną, w której polityka tranzytowa, pozbawiona balastu wpływów ubocznych, winna realizować wielkie koncepcje komunikacyjne.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#LeonLempke">W związku z poruszonem zagadnieniem komunikacji polsko-rumuńskiej zwracam uwagę p. Ministra na pierwszorzędne znaczenie budowy mostu na Dunaju pomiędzy Rumunią a Bułgarią, most ten połączyłby koleje polskie z linią Simplon — Orient Ekspressu i mógłby nie tylko otworzyć komunikacyjnie całe Bałkany, ale też otworzyłby najkrótsze połączenie krajów skandynawskich i północno-wschodnich Niemiec z Bułgarią, Grecją i Turcją.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#LeonLempke">O ile wiem, pertraktacje w tej dziedzinie były już nawet daleko posunięte i nawet dyskutowano sprawę dostarczenia konstrukcyj mostowych przez polski przemysł górnośląski. Należałoby podjąć wszelkie możliwe środki, ażeby skłonić sprzymierzoną z nami Rumunię do realizacji tego planu.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#LeonLempke">Wracając jeszcze do spraw rumuńskich taryfowych, apeluję do p. Ministra o zwrócenie uwagi na wysokość węglowych taryf tranzytowych, obecna bowiem wysokość uniemożliwia eksport węgla do Turcji drogą na morze Czarne.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#LeonLempke">Cytując ten jeden konkretny fakt o umowie polsko - rumuńskiej w dziedzinie tranzytowej, uważam, iż gdybyśmy zwrócili baczniejszą uwagę na tranzyt dalszy, a nawet i niemiecki, to byłyby tu bardzo duże możliwości zwiększenia pracy na kolejach.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#LeonLempke">Na zakończenie chciałbym się przyłączyć do opinii, jaką wyraził w tak godnych słowach p. sen. Sobolewski o personelu kolejowym. Mnie się zdaje, że kolejarz polski ponad wszelką wątpliwość złotemi zgłoskami zapisał się w dziejach Niepodległego Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#LeonLempke">Ten pierwszy moment, kiedy w 1918 roku bez broni w ręku kolejarz polski stanął do pracy, najdobitniej świadczy o jego zasługach i jeżeli dzisiaj temu polskiemu kolejarzowi nie możemy zapewnić lepszej egzystencji, to zwróciłbym się do p. Ministra z jednym tylko apelem. Pracownicy kolejowi walczyli przez długie lata o pragmatykę służbową. Dziś rzucają hasło zmiany tej pragmatyki. Byłbym wdzięczny p. Ministrowi, gdyby wniósł nowelę, któraby cokolwiek złagodziła prawa i obowiązki pracowników kolejowych.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Głąbiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Senacie! Nie mam zamiaru mówić ani o budżecie Ministerstwa Komunikacji, ani też oceniać bliżej polityki tego ministerstwa. W ogólności mogę stwierdzić, że administracja kolei żelaznych u nas nie nastręcza żadnych zasadniczych wątpliwości i zarzutów, że przeciwnie, wyniki jej dodatnie są uznawane i w kraju i zagranicą. Niewątpliwie możnaby wiele mówić o polityce taryfowej naszego ministerstwa. Ale ta polityka państwowa może być rozmaicie oceniana z rozmaitego stanowiska, inaczej ze stanowiska finansowego, inaczej ze stanowiska gospodarczego, a i tu znów inaczej ze względu na potrzeby obrotu wewnętrznego, a znów inaczej ze względu na potrzeby eksportu, inaczej ze względu na politykę agrarną, a inaczej ze względu na politykę przemysłową i t. d. I tą polityką nie zamierzam się zajmować z tego powodu, ponieważ tu Ministerstwo Komunikacji nie ma zupełnej samodzielności, Ministerstwo Komunikacji w swojej całej działalności musi się stosować do ogólnej polityki Rządu i do tych życzeń, jakie w tym Rządzie uzyskają większość.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StanisławGłąbiński">Zapisałem się do głosu jedynie z tego powodu, ponieważ p. referent, mówiąc tu o magistrali budowanej do Gdyni, utrzymywał, jakoby tak zwana opozycja była w tym wypadku tego zdania, że tę magistralę trzeba było budować własnemi kapitałami a nie obcemi. To twierdzenie jego jest zupełnie błędne i niezgodne z tem, co t. zw. opozycja, a mówię dlatego, że ja tę opozycję wówczas tu stanowiłem, mówiła. Opozycja nie mówiła zupełnie o tem, że ma się kolej budować własnemi kapitałami, bo ona doskonale wiedziała i wie, że my tego kapitału nie mieliśmy i nie mamy.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StanisławGłąbiński">Opozycja tylko mówiła o tem, że nie powinno się tej kolei oddawać w eksploatację obcemu przedsiębiorstwu, tak jak się to stało, aż do roku 1975, tylko należy dążyć do tego, ażeby uzyskać kapitały zagraniczne i tę magistralę utrzymać w swoich rękach, we własnej administracji i nie przesądzać, co się stanie aż do roku 1975 i nie przyjmować tych ciężkich i trudnych warunków, jakie wówczas zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StanisławGłąbiński">To tylko było ze strony opozycji. Można wprawdzie zarzucać opozycji, że jednakowoż nie było kapitałów obcych, a jednak Rząd i Minister Komunikacji wówczas nie stał na tem stanowisku, że nie może otrzymać pożyczki zagranicznej, tylko stał na tem stanowisku, że jest lepiej i korzystniej oddać tę kolej w eksploatację tej spółce w drodze koncesji aż do roku 1975. To było tylko kwestią sporną, a nie rzecz, którą p. referent podsuwał, bo to byłoby nonsensem, gdyby w dzisiejszej sytuacji pieniężnej i podobnej sytuacji, jaka była w zeszłym roku, bo tę rzecz uchwalaliśmy w roku zeszłym — wychodziło się z tego założenia, że mamy dostateczne zasoby kapitału, aby tę kolej własnym kapitałem budować. Na tem poprzestaję.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. Minister Komunikacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MinisterKomunikacjiKühn">Wysoki Senacie! Polemika, która się wywiązała pomiędzy p. sprawozdawcą budżetowym a p. s. Głąbińskim, zmusza mnie do zauważenia, że w sprawie pożyczki francuskiej na budowę kolei Śląsk — Gdynia, która była omawiana w roku ubiegłym, Rząd i ja także z tej trybuny zaznaczyliśmy, że oczywiście forma ta, o której p. prof. Głąbiński wspominał, forma zastosowania czystej pożyczki finansowej i zużycia tych pieniędzy w sposób, jaki Rząd uzna za stosowny, jest niewątpliwie najdogodniejsza. Zaznaczałem jednak z tej trybuny, że każda pożyczka opiera się na warunkach, które są wynikiem pewnego kompromisu, pewnego targu pomiędzy dającym a biorącym pożyczkę i że warunki, któreśmy uzyskali, aczkolwiek nie są najlepsze i najidealniejsze, co oczywiście tutaj podkreślałem z tej trybuny, uważam jednak za względnie dogodne i że lepsze warunki w owym czasie trudno było uzyskać. Takie stanowisko zajmowałem i takie stanowisko zajmuję i w obecnej chwili.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#MinisterKomunikacjiKühn">O ile chodzi o jakąś dalszą akcję finansową, to naturalnie, że zawszebym stał na tem stanowisku, że najlepiej zaciągać jest pożyczki czysto finansowe, ale te, jak wiemy, nie są obecnie w modzie w świecie kapitalistycznym i prawie wszystkie pożyczki, zarówno dotyczące Polski, jak i innych państw, opierają się na jakichś tranzakcjach handlowych, czy też inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#MinisterKomunikacjiKühn">Korzystając z tego, że jestem przy głosie, radbym w paru słowach odpowiedzieć na uwagi, zgłoszone zarówno przez p. sprawozdawcę budżetowego, jak i innych panów senatorów. Mam na myśli sprawę taryf. Jest to sprawa, która zatrąca o tyle dziedzin naszego życia gospodarczego, że musi być regulowana z punktu widzenia całokształtu interesów naszych i z tego powodu organizacja nasza, decydująca o zmianie taryf, opiera się na współpracy czterech t. zw. resortów państwowych: Ministerstwa Rolnictwa, Przemysłu i Handlu, Skarbu i Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#MinisterKomunikacjiKühn">I oczywiście, patrząc na sprawę taryf wyłącznie z punktu widzenia interesów Ministerstwa Komunikacji, załatwilibyśmy ją może nieco odmiennie, niż się załatwia, ale gdy się zważy wpływ, jaki mają przewozy kolejowe, zarówno dla rolnictwa, jak i dla życia gospodarczego, to często musimy iść po drodze, która nie jest bezpośrednio dla kolei dogodna.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#MinisterKomunikacjiKühn">I dlatego kwestia tranzytu przez Polskę jest badana pod każdym kątem widzenia, jest analizowana i oczywiście ulega ciągłym zmianom. Sprawa taryf kolejowych, to jest nieustająca praca, nieustająca analiza i niema prawie tygodnia, czy miesiąca, żeby nie nastąpiły jakieś zasadnicze, nawet dość poważne zmiany w tym kierunku. Zasada ta, o której Panowie mówili, że należy przystosować taryfy do życia gospodarczego, jest słuszna i dlatego tą sprawą stale się zajmujemy. Jako organ doradczy, organ niezmiernie dobrze z nami współpracujący, istnieje komitet taryfowy Państwowej Rady Kolejowej, który chwilowo nie jest czynny z powodu tego, że nie zostały uchwalone zmiany ustawy o Państwowej Radzie Kolejowej. Wkrótce już będzie on z powrotem powołany do życia.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#MinisterKomunikacjiKühn">Zasadniczo jednak, jeżeli chodzi o taryfy, nie chciałbym, żeby Wysoki Senat pozostał pod wrażeniem, że taryfy w Polsce są zbyt wysokie. One się może w porównaniu do wartości towarów, która spadła bardzo w ostatnich czasach, względnie podniosły, jeżeli jednak zbadamy je w porównaniu z taryfami w innych państwach, to taryfy w Polsce naogół są bardzo niskie, taryfy towarowe są najniższe w Europie. W Anglii są 4 razy droższe, w Szwajcarii przeszło 3 razy droższe, we Francji, Belgii i Niemczech przeszło 2 razy droższe, we Włoszech są także droższe. Ja mówię oczywiście nie o pojedyńczych, poszczególnych taryfach, a o pewnej średniej globalnej stawce za przewóz tonno-kilometra.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#MinisterKomunikacjiKühn">Otóż myśmy stali na zbyt niskim poziomie taryf i koleje nasze nie mogły przy tych taryfach egzystować. Dlatego w r. 1929 poddano taryfy rewizji i względnie nieznacznie je podniesiono, zachowując jednak cały szereg taryf wyjątkowych dla towarów o pierwszorzędnem znaczeniu dla życia gospodarczego, jak produkty rolne, przewozy eksportowe i t. p.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#MinisterKomunikacjiKühn">Otóż my i obecnie przy podwyższonej taryfie jeszcze znajdujemy się w sytuacji najtańszej taryfy przewozowej, nie śmiem powiedzieć w całej Europie, ale w każdym razie w tych większych państwach, które są nam bliżej znane.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#MinisterKomunikacjiKühn">Oczywiście, że w związku z tym kryzysem, który przeżywa życie gospodarcze, należałoby może poddać rewizji zasadniczej taryfy kolejowe i odpowiednio do spadku wartości towaru obniżyć je. Ale tutaj jest wielkie niebezpieczeństwo, o którem p. referent dr. Sobolewski wspomniał, a mianowicie, abyśmy nie weszli na drogę deficytowości kolei, która byłaby dla Skarbu Państwa rzeczą bardzo groźną. Z tego powodu powzięcie jakichś wniosków ryzykownych mogłoby być bardzo niebezpieczne. Niezależnie jednak od tego należy jak najostrożniej traktować sprawę taryf. Uważamy, że ta sprawa wymaga stałej czujności i my się nią zajmujemy, mając na widoku konieczność zrównoważenia budżetu kolejowego i mając na widoku to niebezpieczeństwo, które również wzory innych państw wykazują, niebezpieczeństwo wielkich deficytów kolejowych. Mimo to, jak już zaznaczyłem, że taryfy przewozowe we Francji i w Niemczech są zgórą dwukrotnie wyższe, jak polskie, koleje francuskie jako całość, a więc tak prywatne, jak i rządowe, a przeważnie są tam prywatne, już w r. 1930 wykazały deficyt 1.800.000.000 fr., a w 1931 r. 2.940.000.000 fr. Koleje niemieckie także wykazują za 1931 r. około 500.000.000 mk. deficytu. Jest to oczywistym skutkiem kryzysu, który nawet w tak słabo dotkniętym przez kryzys kraju, jakim jest Francja, daje tak przykre rezultaty. I, jak wiadomo, parlament francuski bardzo poważnie się zajmuje wynalezieniem środków i sposobów wyjścia z tego krytycznego położenia, w jakim się znalazły koleje francuskie. Jest nawet rozważana kwestia upaństwowienia tych kolei, co może na rentowność tych kolei nie wpłynie dodatnio, ale uzasadni pokrywanie deficytów, które są dla skarbu państwa w stosunku do towarzystw prywatnych trudniejsze do skontrolowania.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#MinisterKomunikacjiKühn">Otóż, jeżeli zważymy na te bardzo smutne doświadczenia i smutne przykłady, które widzimy w innych państwach, to tem więcej powinniśmy być ostrożni we wszelkich poczynaniach z naszej strony, dotyczących obniżenia taryf stosownie do spadku wartości towarów.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#MinisterKomunikacjiKühn">Ograniczyłem się tutaj do tej jednej uwagi, dotyczącej taryf. Uważam, że w dzisiejszej chwili jest to bodaj najważniejsza sprawa, która obchodzi całe społeczeństwo, a obchodzi także w pierwszym rzędzie przedsiębiorstwo kolejowe, które radeby przez odpowiednie dostosowanie taryf zwiększyć swoje przewozy, uruchomić te wagony, które stoją, ale zawsze z warunkiem, żeby w rezultacie suma wydatków nie przekroczyła sumy wpływów.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. senator sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MarianSobolewski">Ja tylko chciałbym odpowiedzieć na przemówienie p. sen. Głąbińskiego.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#MarianSobolewski">Proszę Wysokiej Izby, przypominam, że wszyscy staliśmy bez różnicy stronnictw na stanowisku, że budowa tej kolei jest rzeczą konieczną. Wszyscy również staliśmy na teoretycznem stanowisku, że inwestycje kolejowe takie, które się rentują, powinny być robione nie wysiłkiem obecnego pokolenia, tylko pożyczką, możliwie kapitałem obcym na dogodnych warunkach. Teoretycznie byliśmy najzupełniej zgodni. Z chwilą, gdy z teorii przeszliśmy na praktykę, z chwilą, gdy raz udało się po mozolnych i ciężkich pertraktacjach podpisać wstępny układ z kapitałem zagranicznym na budowę tej linii, z tą chwilą nasze drogi się rozeszły i z tą chwilą Panowie mówią: Nie, my nie chcemy tego układu, ten układ jest zły. Czyli konsekwentnie, z chwilą, jeżeli nie chcecie tego układu, to trzeba budować własnemi siłami. Moje twierdzenie było oparte na ścisłem rozumowaniu. Z chwilą, gdy stanęliśmy na stanowisku, że chcemy budować za pożyczone pieniądze, a ktoś się temu sprzeciwia, to jest to jedyna możliwość.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(S. Głąbiński: Dać koncesję na budowę.)</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#MarianSobolewski">Ale nie było takiego, ktoby chciał w ten sposób załatwić. Wobec tego Panowie mówicie: Przekreślamy to, chcemy, żeby budować ją własnemi środkami. A jak budowa ta wyglądałaby w tej chwili, p. Minister wyśmienicie zdaje sobie z tego sprawę.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: część 10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu (A. Administracja.) Głos ma sprawozdawca s. Evert.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#LudwikJózefEvert">Wysoka Izbo! Preliminarz budżetowy Ministerstwa Przemysłu i Handlu na rok 1932/33, przedstawiony przez Rząd Sejmowi, wykazywał w dochodach 14.145.700 i w rozchodach zwyczajnych 15.172.200, w rozchodach nadzwyczajnych 11.327.800; razem 26.500.000 zł.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#LudwikJózefEvert">Porównawcze cyfry z budżetu roku ubiegłego — 1931/32 wynoszą w dochodach 14.387.315 zł i w wydatkach — 33.812.735 zł.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#LudwikJózefEvert">Jeżeli jednak do sumy wydatków, preliminowanych wówczas, dodamy sumy uchwalone, lecz następnie wyłączone z budżetu z powodu przeznaczenia dla nich pokrycia z innych źródeł, a mianowicie z funduszu z pożyczki zapałczanej w łącznej kwocie 18.208.400, to dla porównania musimy zestawić w rubryce wydatków następujące kwoty: w przedłożeniu budżetowem jest preliminowane 26.500.000 złotych plus nieotrzymane jeszcze z pożyczki zapałczanej 6.791.600 zł, razem — 33.291.600 złotych, podczas gdy budżet na rok 1931/32 przewidywał 33.812.735 zł plus wspomniane przeze mnie 18.208.400 zł, razem — 52.021.135 zł. Zatem te ostatnie cyfry należy porównać i wówczas otrzymujemy zmniejszenie budżetu zwyczajnego i nadzwyczajnego Ministerstwa Przemysłu i Handlu o blisko 37%.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#LudwikJózefEvert">Sejm poczynił szereg zmian po stronie wydatków oraz dochodów. Zmiany te uwidoczniłem w drukowanym moim referacie. Ogółem zmiany te wyrażają się w powiększeniu dochodów o sumę netto 470.000 i w powiększeniu rozchodów o sumę netto 1.740.688. To stosunkowo znaczne zwiększenie po stronie wydatków wynikło z tego, że już po wniesieniu preliminarza budżetowego do ciał ustawodawczych Komitet Ekonomiczny Ministrów powziął w dniu 30 listopada roku zeszłego uchwałę o zwiększeniu kredytów na popieranie Polskiej Żeglugi Morskiej o zł 2.501.155, t. j. do 3 milionów złotych, zamiast preliminowanych początkowo 498.845 zł. Zmniejszenie kwot w szeregu innych pozycyj po stronie wydatków zredukowało w ostatecznym rezultacie wspomniane zwiększenie do sumy netto 1.740.688 zł.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#LudwikJózefEvert">Budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu obejmuje stosunkowo nieznaczne sumy, jest mniejszy, niż w roku 1931/32, a znacznie odbiega od budżetu z r. 1929/30, charakteryzując tem to znaczne obecne skurczenie naszego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#LudwikJózefEvert">To też nie sam budżet był przedmiotem dyskusji lub sporów. Dyskusję bardzo wyczerpującą, zresztą bardzo ciekawą, wywołała nasza sytuacja gospodarcza, ogólnie charakteryzowana jako „kryzys gospodarczy”. Skurczenie się naszego życia gospodarczego zilustrowałem w tablicy spadku produkcji w różnych gałęziach przemysłu, która jest w moim drukowanym referacie, nie chcę więc nużyć Panów powtarzaniem tych danych. Zatrzymam się tylko na charakterystycznych cyfrach naszego eksportu i importu z r. 1931.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#LudwikJózefEvert">Aczkolwiek w wyniku ostatecznym osiągnęliśmy za r. 1931 saldo dodatnie w sumie 416.247.000 zł, to jednak nasze obroty w r. 1931 odbiegły silnie od obrotów z lat poprzednich. I tak: w r. 1930 import nasz wynosił 2.246.000.000 zł, zaś w r. 1931–1.462.232.000 zł. Eksport zaś, który w r. 1930 osiągnął sumę 2.433.000.000 zł, w r. 1931 wyniósł już tylko 1.878.489.000 zł.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#LudwikJózefEvert">Jeszcze więcej cyfry te odbiegają przy porównaniu z rokiem 1929, w którym import wynosił 3.111.000.000 zł, a eksport 2.813.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#LudwikJózefEvert">Niestety styczeń r. b. daje nam dalsze pogorszenie, mieliśmy bowiem w imporcie 80.462.000 zł, a w eksporcie 93.316.000 zł, zawsze jednak saldo dodatnie 12.854.000 zł.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#LudwikJózefEvert">To skurczenie się naszego życia gospodarczego bezspornie jest związane ze światowym kryzysem gospodarczym, a poniekąd jest jego wynikiem. Były coprawda głosy, że kryzys światowy nie istnieje, ale uważam, że jest to pewna gra słów, jeżeli bowiem się stwierdza, a temu nikt nie zaprzeczy, że kryzys przeżywają wszystkie państwa europejskie, a nawet i Ameryka Północna, to w sumie jest to kryzys światowy. Niewątpliwie w Polsce były swoiste tego kryzysu przyczyny, są nawet własne rodzime błędy i winy i dałem temu wyraz w moim drukowanym referacie, śmiem jednak twierdzić, że również z przyczyn odrębnych dla Polski przeżywamy ten kryzys łagodniej, niż inne państwa, czego pewną ilustracją może być i mniejsza liczba bezrobotnych u nas w porównaniu z innemi państwami Europy. Sądzę też, że łatwiej przetrzymamy ten kryzys. Wprawdzie z ław lewicy i prawicy odzywają się głosy, przypisujące ten kryzys gospodarczy t. zw. reżimowi politycznemu, ale nie przypuszczam, żeby Panowie na serio wierzyli w to, że gdyby oni znaleźli się dziś przy władzy, to obraz życia gospodarczego zmieniłby się momentalnie i polskie rzeki popłynęłyby miodem i mlekiem.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#LudwikJózefEvert">Jak wspomniałem, o kryzysie mówiono bardzo dużo i na komisjach obu Izb prawodawczych i na ich plenarnych zebraniach, a u nas w Senacie przy ogólnej dyskusji budżetowej i przy okazji rozpatrywania budżetów resortów gospodarczych. O ile ma to dowodzić, że zaczęliśmy w Polsce poświęcać więcej uwagi sprawom gospodarczym, niż to dotychczas leżało w naszem usposobieniu, w naszej psychice, to należy się cieszyć z tej zmiany zainteresowań.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#LudwikJózefEvert">O ile diagnoza kryzysu była wyczerpująca, to nie usłyszeliśmy recepty ogólnej na zwalczenie kryzysu. I słusznie, bo jej niema.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#LudwikJózefEvert">W mojej długoletniej pracy przemysłowej byłem świadkiem szeregu kryzysów — bezspornie nie tak ciężkich, bo też nie było tak niezwykłego wstrząsu politycznego i socjalnego, jaki przeżywamy w wyniku wielkiej, długiej, wszechświatowej wojny, i takiego politycznego naprężenia, że wywołuje to „kryzys zaufania” i powoduje, że w tej atmosferze nagromadzone zasoby pieniężne i źródła kredytowe, zamiast szukać produkcyjnego ujścia, więzną tam, gdzie ich nadmiar pozbawia czynnik kapitału możliwości spełnienia roli gospodarczej. A jeżeli idzie specjalnie o nasze Państwo, to musimy pamiętać jeszcze, że powstało ono do nowego życia po długoletnim okresie zaboru, trzech zaborów, pod któremi każda z trzech części naszego kraju rozwijała się swoiście i odrębnie.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#LudwikJózefEvert">Naogół sądzę, że kryzysy — nie tak zasadnicze zresztą — powtarzają się okresami i że są wynikiem masowej produkcji fabrycznej i są ściśle związane z istniejącym ustrojem, z czego nie wynika bynajmniej, ażebym tęsknił za innym ustrojem.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#LudwikJózefEvert">Słyszeliśmy jako receptę na nasze bolączki gospodarcze, że jedynym ratunkiem dla Polski jest podniesienie się cen na płody rolne tych licznych warsztatów, zatrudniających przeważną część ludności; podniesienie się cen do norm przyzwoitej ich rentowności leży w interesie całego naszego gospodarstwa narodowego. Ale ceny te mogą się jedynie podnieść w wyniku zwiększenia konsumcji miast, które, aczkolwiek liczebnie mniejsze, z natury rzeczy są większymi konsumentami. To też mniemam, że polepszenie sytuacji musi iść nie od wsi do miast, ale od miast do wsi.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#LudwikJózefEvert">Punktem wyjścia naszej myśli gospodarczej musi być podtrzymanie naszego eksportu dla całego szeregu powodów, i to pomimo tych wszystkich środków w formie barier celnych, systemu kontyngentów, stosowanych dziś przez wszystkie państwa, nie wyłączając Anglii, która zerwała ze swoją stuletnią zasadą liberalizmu. Ten system stosowany dziś w całej Europie przypomina mi czasy króla ćwieka i okres handlu wymiennego. Nic na to jednak nie możemy poradzić i skoro inni stosują ten system, musimy i my siłą rzeczy doń się dostosować.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#LudwikJózefEvert">Stwierdzić należy, że do ostatniego czasu Polska była w defenzywie w stosunku do protekcjonizmu, pod wszelkiemi postaciami stosowanego przez zagranicę, i zaledwie w dniu 29 grudnia roku ubiegłego Polska wydała zarządzenia w kierunku ochrony bilansu handlowego, a więc podwyższenie ochrony celnej niektórych artykułów oraz nową listę zakazów przywozu. Należy podkreślić, że nie wstąpiliśmy na drogę ograniczeń importowych przez reglamentację dewiz, jak to uczynił szereg krajów, pozostaje nam więc jedyna droga normalna w obecnych warunkach — podwyższenie ochrony celnej oraz stanowcza polityka kontyngentowa. Jest to tem bardziej wskazane, że w ostatnich dniach zostały wydane znów zarządzenia, ograniczające nasz eksport przez Holandię, a jak donosi prasa, istnieje zamiar wprowadzenia przez Rzeszę Niemiecką nowych, bojowych stawek w stosunku do nas. Gdyby się to miało sprawdzić, uderzyłoby to dotkliwie w nasz bilans handlowy, bowiem już w ciągu roku ubiegłego Niemcy przez wydanie poszczególnych zarządzeń w znacznym stopniu ograniczyły nasz eksport osiągając dla siebie dodatnie saldo w wysokości 44.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#LudwikJózefEvert">Nie mogę nie podkreślić, że wywóz nasz do Niemiec w roku ubiegłym spadł o wiele znaczniej od ogólnego naszego wywozu, bowiem, gdy wartość naszego ogólnego wywozu w r. ub., w porównaniu z rokiem 1930, zmniejszyła się o 23%, to wartość naszego wywozu do Niemiec spadła o 50%, a mianowicie z 626,6 miliona do 315,2 miliona. Natomiast import z Niemiec do nas w r. ub. spadł w stopniu o wiele mniejszym i wartość tego importu wyniosła w r. ub. tylko o 40,7% mniej, niż w r. 1930.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#LudwikJózefEvert">W rezultacie należy stwierdzić, że równowaga wzajemnych korzyści w obrotach polsko-niemieckich została w r. ub. zachwiana wybitnie na naszą niekorzyść. Niemcy, które kilkakrotnie zarządzeniami zredukowały znacznie przywóz z Polski, odgrywały w r. ub. ciągle jeszcze dominującą rolę w przywozie do Polski szeregu artykułów, których import w znacznej mierze możnaby zastąpić bądź to produkcją krajową, bądź też przywozem z krajów, któreby lepiej, niż Niemcy traktowały wywóz z Polski. Do artykułów, w których przywozie w r. ub. udział Niemiec był dominujący, należały: maszyny i aparaty, metale i wyroby z metali, surowce i materiały chemiczne, papier i wyroby z papieru, przyrządy elektrotechniczne, minerały i wyroby z nich, instrumenty, przybory szkolne i t. p., materiały budowlane i wyroby ceramiczne, odzież i konfekcja, materiały i wyroby włókiennicze. Panowie widzą więc — cała gama towarów. Aczkolwiek rozszerzenie na początku roku ubiegłego listy towarów zakazanych do przywozu wywrze pewien wpływ na zmniejszenie się przywozu z Niemiec, należy jednak wątpić, czy zarządzenie to okaże się wystarczające dla wyrównania bilansu naszego obrotu z Niemcami, wybitnie zachwianego przez reglamentacyjno-celne zarządzenia Niemiec w r. ub.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#LudwikJózefEvert">Węgiel zajmuje w naszym eksporcie bardzo poważną pozycję i gdy w roku 1930 wynosił 12,4 miliona ton wartości 334,5 miliona złotych, to w roku ubiegłym wzrósł do 13,8 miliona ton wartości 339 milionów złotych, co stanowi około 18% całego naszego eksportu w roku ubiegłym. Niestety w styczniu r. b. eksport węgla w porównaniu z grudniem r. ub. zmniejszył się o 204.000 ton, to jest do 964.000 ton.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#LudwikJózefEvert">Nie potrzebuję tutaj zaznaczać, jak trudną konkurencję musimy wytrzymywać z eksportem angielskim, to też nic dziwnego, że koszty tej walki musimy pokrywać ofiarą ceny na rynku wewnętrznym. Zresztą stosuje się to i do innych artykułów naszego wywozu, ale jest to zjawisko, z którem w imię ważnych konieczności utrzymania eksportu musimy się zgodzić.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#LudwikJózefEvert">Nie chciałbym zbytnio przeciążać uwagi Panów, muszę się jednak zatrzymać na zagadnieniu, które wywołało dyskusję w Sejmie, oraz jest żywo omawiane w prasie. Jest to zagadnienie cen artykułów w przemyśle skartelizowanym, jak również i samej zasady karteli. Uważam, że są to dwa odrębne zagadnienia. Kartele jako takie są, mojem zdaniem, wyższą formą organizacyjną przemysłu i mogą przynieść pożytek rozwojowi rodzimego przemysłu, ale przy warunkach uwzględniania ze strony karteli interesów konsumenta wewnętrznego. Ilekroć razy mówię o kartelach, albo słyszę o kartelach, to mi się przypomina znana w Warszawie anegdota. Znany starszemu pokoleniu bankier warszawski powiedział kiedyś, że największym szwindlem XIX wieku są spółki akcyjne. Jednak nie przeszkodziło mu to bynajmniej do tworzenia całego szeregu takich spółek akcyjnych. Życie wytworzyło prawodawstwo spółek akcyjnych, są one dzisiaj pod nadzorem władz skarbowych i dziś nikomu do głowy nie przyjdzie walczyć ze spółkami akcyjnemi. Sądzę, że to samo powtórzy się i z kartelami. Ze strony sfer rolniczych są wysuwane bezsporne zarzuty, że parę artykułów skartelizowanego przemysłu przez swoje sztywne ceny bije w rolnictwo.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#LudwikJózefEvert">Pragnąłbym wierzyć w to, że odpowiednie syndykaty w całkowitem zrozumieniu sytuacji, nie bacząc na to, że gospodarczo zniżki cen w chwili obecnej wobec znikomego zbytu na rynku wewnętrznym nie znajdowałyby kalkulacyjnego usprawiedliwienia, tem niemniej znajdą możność dostosowania się do wymagań chwili na rynku wewnętrznym.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#LudwikJózefEvert">Stojąc na tem stanowisku, że kartele są wyższą formą organizacyjną, muszę jednocześnie podkreślić, że nadzór czynników państwowych nad kartelami jest koniecznością, wypływającą z wymagań życia społecznego. Nadzór ten powinien jednak ograniczyć się do rzeczowego nadzoru nad rozmiarami produkcji, kalkulacją cen, nie wchodząc w szczegóły indywidualne każdego przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#LudwikJózefEvert">Zagadnieniu Gdyni, naszego okna na świat, poświęciłem dłuższy ustęp mego referatu drukowanego. W tem miejscu chcę jedynie podkreślić, że wzrost obrotów Gdyni nie czyni w niczem krzywdy Gdańskowi, którego obroty znacznie wzrosły, a krzyki Gdańska o rzekomem pokrzywdzeniu mają tło nie gospodarcze, a polityczne.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#LudwikJózefEvert">Instytut Eksportowy nasz rozwija się prawidłowo i z wielką korzyścią dla przemysłu i handlu. Sądzę jednak, że nie spełni całkowicie swego zadania, jeżeli nie będzie związany z silną siecią naszych radców handlowych i konsulatów handlowych na placówkach zagranicznych. W rozumieniu tego zagadnienia sfery przemysłowe powinny współdziałać z odpowiedniemi czynnikami.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#LudwikJózefEvert">Zagadnieniu szkolnictwa zawodowego poświęciłem dłuższy ustęp mego drukowanego referatu. I dziś podtrzymuję całkowicie swoje wywody. Nadaję temu zagadnieniu szczególne znaczenie ze względu na ustawę o ustroju szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#LudwikJózefEvert">Reasumując moje przemówienie, chciałbym podkreślić z głębokiem przekonaniem, że walka z tak zwanym kryzysem gospodarczym staje się naczelnem zadaniem Rządu, parlamentu i wszystkich żywych sił społecznych. Program walki nie może się opierać na formach liberalizmu, lecz musi zdecydowanie stanąć na stanowisku interwencjonizmu, utrzymanego w ramach koniecznych i opierać się na zasadach stałości waluty, równowagi budżetowej Państwa, równowagi bilansu płatniczego i handlowego.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#LudwikJózefEvert">Charakter przemysłowo-rolniczy kraju, pomimo liczebnej przewagi ludności rolniczej, równa mniej więcej wartość produkcji rolniczej i przemysłowej, wysoka gęstość zaludnienia i wysoki przyrost naturalny, znacznie większe możliwości i znacznie większa elastyczność przemysłu, konieczność pochłonięcia odpływu ludności z przeludnionej, spauperyzowanej wsi oraz przyrostu naturalnego, wysuwają jako zagadnienie główne walkę z kryzysem przemysłowym i decydują o kierunku oraz o wyborze dróg i środków walki z kryzysem gospodarczym. Przezwyciężenie kryzysu w ośrodkach miejskich, przemysłowych i gospodarcze ich podniesienie stwarza naturalny pojemny rynek zbytu dla rolnictwa i racjonalne podstawy do przezwyciężenia kryzysu w rolnictwie. Więc drogi walki z kryzysem gospodarczym w Polsce prowadzą przez miasto do wsi.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bogucki.)</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#LudwikJózefEvert">W ramowem ujęciu programu walki z kryzysem chciałbym wysunąć następujące postulaty. Czy w dobrej czy w złej koniunkturze uważam jako konieczne: przeprowadzenie rewizji traktatów handlowych oraz przyśpieszenie reorganizacji i definitywnego nastawienia sieci konsularnej pod kątem widzenia rozwoju eksportu przemysłowego i rzemieślniczego, z wykorzystaniem całego aparatu nowoczesnego międzynarodowych porozumień handlowych w formie ceł preferencyjnych, umów kontyngentowych, umów kompensacyjnych i t. p.; zespolenie, zreorganizowanie i podniesienie rzemiosła i rękodzieł przy pomocy spółdzielczości oraz instruktorskiej akcji samorządu; likwidację nadmiaru drobnego pośrednictwa przy pomocy spółdzielczości spożywczej, odbudowę handlu hurtowego w drodze koncentracji oraz, otoczenie specjalną opieką Państwa handlu eksportowego; aktywną politykę Państwa w kierunku bezwzględnego usunięcia zbędnego importu oraz rozwinięcia eksportu produktów przemysłowych i rzemieślniczych w celu zwiększenia produkcji krajowej oraz zrównoważenia bilansu handlowego; skoordynowanie działalności Banku Polskiego, banków państwowych oraz aparatu bankowości prywatnej przy dokładnym podziale funkcyj i zadań w celu zmobilizowania wszystkich rozporządzanych środków finansowych dla walki z kryzysem; wykorzystanie wszystkich wolnych środków instytucyj ubezpieczeń społecznych dla dalszego rozwoju spółdzielczości mieszkaniowej, która ze względu na swój społeczny charakter oraz zabezpieczenie hipoteczne specjalnie jest predestynowana dla lokaty kapitałów tych instytucyj; przeprowadzenie z gwarancją państwową wielkiej pożyczki komunalnej na inwestycje miejskie: kanalizacje, wodociągi, oświetlenie, gaz, bruki, komunikacje i t. d. z wyłącznem wykorzystaniem krajowych materiałów i sił roboczych; zorganizowanie na wielką skalę robót publicznych dla budowy szos, kanałów wodnych i regulacji rzek, dających możność zatrudnienia wielkich rzesz bezrobotnych; realizację wielkiego planu elektryfikacji kraju w drodze przyciągnięcia kapitałów zagranicznych; przyśpieszenie postępowania sądowego i administracyjnego w sprawach gospodarczych i ujednostajnienie i uproszczenie form tych postępowań; reformę podatkową w kierunku scalenia poszczególnych podatków oraz stopniowego zniesienia podatków specjalnie hamujących życie gospodarcze; wytężoną akcję w kierunku zdobycia rynku pracy dla emigracji sezonowej oraz skierowanie ruchu emigracji stałej na określone terytorium odpowiednio wybrane pod względem klimatycznym, gospodarczym i możliwości zachowania więzi z Macierzą.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#LudwikJózefEvert">Wysoki Senacie! W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu (Administracja) na rok 1932/33 w brzmieniu uchwalonem przez Sejm bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AntoniBogucki">Głos ma s. Pawelec.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#AlojzyPawelec">Wysoki Senacie! Życie gospodarcze w Polsce, a zwłaszcza na jej najbardziej uprzemysłowionym odcinku — na Śląsku przeżywa obecnie wielkie wstrząsy i zaburzenia, w rezultacie czego mamy obecnie na Śląsku 100.000 bezrobotnych, oficjalnie zarejestrowanych, właściwie już obecnie 110.000, a każdy dzień prawie wyrzuca nowe tysiące robotników na bruk. I dziś jest już prawie pewne, że w przeciągu najbliższych dwóch do trzech tygodni zostanie w przemyśle śląskim znów zwolnionych 17.000 robotników, a, jak inni obliczają, może ta liczba sięgnie 30.000. Dla bezrobotnych na Śląsku sytuacja jest o tyle trudniejsza, że niema żadnych widoków na to, aby po skończeniu t. zw. sezonu martwego mogli otrzymać pracę, zajęcie, ponieważ w przemyśle węglowym jest tak, że sezon letni właśnie dla przemysłu górniczego jest sezonem gorszym.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#AlojzyPawelec">Związek Pracodawców Przemysłu Górniczo-Hutniczego wymówił na dzień 31 marca r. b. obowiązujące obecnie umowy taryfowe oraz dąży do wypowiedzenia idealnej części umów taryfowych w górnictwie górnośląskiem, a więc ma zamiar ograniczyć wynagrodzenie za nadgodziny, dąży do ograniczenia urlopów taryfowych i do zmniejszenia t. zw. deputatów. Stoimy więc na Śląsku w przededniu ciężkich walk w przemyśle i nowych poważnych wstrząsów. Jeżeli Wysoka Izba sobie uzmysłowi, że mamy na Śląsku 100.000 bezrobotnych, a, jak powiedziałem, właściwie 110.000, to jest to więcej niż 1/3 wszystkich bezrobotnych w całej Polsce. Stosunek ludności Śląska do ludności całej Polski przedstawia się jak 1,2 miliona do 32 milionów, a bezrobotni na Śląsku skupiają się przeważnie na małym terenie czterech powiatów.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#AlojzyPawelec">W odczycie, jaki wygłosił niedawno p. minister Kwiatkowski, który zna Śląsk, ponieważ tam pracował, powiedział on, że Pomorze to jest zjednoczenie Polski, a Śląsk — to niepodległość Polski. A co to jest ten Śląsk? Czy to mały skrawek terenu? Nie. To jest ludność jego i przemysł jego. Oba te czynniki są obecnie w wysokim stopniu zagrożone. Ludność robotnicza — głodem i rozpaczą, a przemysł — bezwładem, bezprogramowością i bezładem. Przemysł śląski przeprowadził w ostatnich czasach t. zw. odmłodzenie załogi, ażeby, proszę Wysokiego Senatu, nie płacić dodatków rodzinnych i zaoszczędzić na stawkach taryfowych. To odmłodzenie załogi doprowadziło formalnie do ruiny wszystkie instytucje społeczne na Śląsku: przedewszystkiem Spółkę Bracką i Zakład Ubezpieczeń Społecznych, ponieważ te instytucje zwolnionych robotników z licznemi rodzinami musiały przyjąć jako inwalidów górniczych.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#AlojzyPawelec">Przemysł węglowy w Polsce jest niewątpliwie najpoważniejszym naszym przemysłem. Za eksport węgla wpływa rocznie do Skarbu Państwa około 300 milj. zł dewiz zagranicznych. Ponieważ, jak powiedziałem, przemysł ten jest obecnie w wysokim stopniu zagrożony i nie może ruszyć z martwego punktu, na jakim stanął, chcę sprawie tej poświęcić kilka uwag.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#AlojzyPawelec">Katastrofalnemu stanowi rzeczy na Śląsku napewno nie są winni robotnicy, bo wydajność robotnika śląskiego jest dzisiaj niewątpliwie — to jest ogólnie stwierdzone — największa na całym świecie i przekracza o wiele poziom wydajności przedwojennej. Obecnie wydajność robotnika śląskiego na dniówkę i na głowę sięga 1,6 ton dziennie, a przeciętnie 1,3 ton, kiedy przed wojną nie dosięgała nawet 1 tony. Płace tego robotnika są stosunkowo skromne i nie dosięgają poziomu przedwojennego. Na korzyść wydajności robotnika śląskiego trzeba zapisać to, że przy obliczeniu wydajności pracy liczy się całą załogę, a więc też i personel administracyjny, a personel administracyjny jest dziś w przemyśle conajmniej o 100% liczniejszy, niż był przed wojną. Ażeby się później nie powtarzać, chciałbym teraz już powiedzieć, że koszta administracyjne w przemyśle śląskim są niezwykle wysokie. Tak zwane koszta gestii oblicza się na Śląsku na 30%, kiedy w Niemczech nie dosięgają 12%. W imię sprawiedliwości przyznać muszę, że wielki przemysł na Śląsku zrobił bardzo poważny organizacyjny wysiłek w momencie, kiedyśmy utracili rynki niemieckie z powodu wojny celnej z Niemcami, a na rynek niemiecki szło rocznie 6 milionów ton węgla. Wtenczas przemysł śląski wysiłkiem organizacyjnym, przy bardzo poważnem poparciu ze strony rządu zdobył sobie nowe rynki eksportowe. Jak już tutaj p. s. Evert powiedział, w r. 1931 eksportowano 12.164.437 ton z samego Górnego Śląska, a z całej Polski około 14.000.000 ton.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#AlojzyPawelec">Przyznając przemysłowi węglowemu tę zasługę, podkreślić jednak wypada, że obecnie z powodu, mojem zdaniem, błędnej polityki cen kartelu węglowego znalazł się on na ślepym torze, z którego nie potrafi ruszyć o własnych siłach.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#AlojzyPawelec">Zanim przejdę dalej, chciałbym oświetlić tu jeszcze szereg innych przyczyn, które złożyły się na to, że mamy obecnie na Śląsku taki katastrofalny stan. Już z liczby, która określa eksport śląski, wynika, że charakter Śląska jest przeważnie eksportowy, a tem samem też koniunkturalny. I wszędzie słyszy się, że kryzys światowy dotknął w pierwszej linii państwa najbardziej uprzemysłowione, a więc Niemcy, Anglię, Amerykę, a więc w Polsce też Śląsk, tę najbardziej uprzemysłowioną część Polski.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#AlojzyPawelec">Jak daleko, proszę Wysokiej Izby, sięga ten eksportowy, a więc koniunkturalny charakter Śląska, to wynika najbardziej z sytuacji przemysłu cynkowego. Przemysł cynkowy był perłą naszego przemysłu i wydawało się, że fundamenty tego przemysłu są tak trwałe i tak mocne, że niczem naruszone być nie mogą; a jednak widzimy, że przemysł ten obecnie również uległ unieruchomieniu, a wynika to stąd, że cena cynku za tonę wynosiła w styczniu 1925 r. 38,6 funtów szterlingów w złocie, gdy w styczniu 1929 roku 26,7 funtów szterlingów, a w styczniu 1932 r. tylko 10 funtów angielskich przeliczonych na złote funty, a zatem spadek wyniósł w przeciągu pięciu lat 28 funtów szterlingów. Wskutek tego ten przemysł musi redukować swoje warsztaty, musi redukować też załogę.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#AlojzyPawelec">Tak przemysł węglowy, jak hutniczy na Śląsku zostały poderwane ostatecznie załamaniem się funta angielskiego i pomimo stworzenia funduszu wyrównawczego przez Rząd przemysł ten kryzysu przezwyciężyć nie może. Ponieważ Rosja nie zgodziła się na zwaloryzowanie umów z hutnictwem Śląskiem, które opiewały na funty szterlingów — hutnictwo górnośląskie nie mogło wykonać zamówienia danego przez Rosję w wysokości 80.000 ton żelaza. Na rynku węglowym nastąpiło jeszcze dalsze przesunięcie w tym kierunku, że rynek wewnętrzny kurczy się, konsumcja na rynku wewnętrznym wynosiła w 1931 roku 13 milionów ton, kiedy w r. 1929 wynosiła 19 milionów i również kurczy się eksport na t. zw. rynki konwencyjne, t. zn. zyskowne, bo objęte konwencją. Eksport na rynki konwencyjne w r. 1929 wynosił 4.700.000 ton, a w r. 1931 już tylko 2.900.000. Natomiast wykazuje wzrost eksport na rynki nieobjęte konwencją, a więc na rynki konkurencyjne skandynawskie, gdzie węgiel polski stacza zaciętą walkę z węglem angielskim. Widzimy przesunięcie w tym kierunku, proszę Wysokiej Izby, że eksport na rynki niekonwencyjne, a więc na rynki deficytowe, równa się już konsumcji wewnętrznej i taki stosunek trzeba uważać za nonsens gospodarczy. Wobec tego, proszę Wysokiej Izby, odzywają się z różnych stron głosy, ażeby z tego eksportu rzekomo deficytowego zrezygnować i żeby rozbudować konsumcję wewnętrzną. Ja jednakowoż uważam, że teza taka jest błędna. Gdybyśmy z tych rynków eksportowych zrezygnowali, to odrazu przekreślilibyśmy wszystkie te ofiary, które dotychczas w interesie tego eksportu ponosiliśmy, a ofiary te sięgają miliarda złotych. Ale nie tylko to, lecz wszystkie te urządzenia rządowe i inwestycje, które zostały zrobione w interesie tego eksportu, a więc np, wybudowanie magistrali kolejowej, rozbudowanie portu w Gdyni, stworzenie portu węglowego, stworzenie floty handlowej — wszystkie te inwestycje utraciłyby możność amortyzacji, bo one są bardzo ściśle związane właśnie z eksportem węglowym w kierunku morza, a inne przemysły, bardzo ściśle związane z górnictwem, zostałyby również bardzo ciężko dotknięte, jak wszystkie te przemysły, które dostarczają górnictwu materiałów, a przedewszystkiem rynek drzewny, ponieważ górnictwo jest jednym z największych konsumentów drzewa. Gdybyśmy zatem z tego eksportu zrezygnowali i kopalnie wskutek tego po większej części unieruchomili, bo rynek wewnętrzny przecież od jednego razu odbudować się nie daje, to właśnie na rynku drzewnym nastąpiłoby bardzo znaczne zaburzenie. A przedewszystkiem, proszę Wysokiej Izby, jest jeden wzgląd, który na zrezygnowanie z tego rynku eksportowego nie pozwala. Często się słyszy tu, proszę Panów, że my musimy prowadzić roboty publiczne. Jeżelibyśmy zrezygnowali z tego eksportu węgla, to w takim razie zostałoby wyrzuconych na bruk 30–50 tysięcy robotników. Jeżeli więc my ten eksport utrzymamy, a tem też górników zatrudniamy, to uważam to za roboty publiczne i to bardzo celowe i produktywne, ponieważ, proszę Panów, robotnicy ci są zatrudniani produktywnie w kopalniach, a kopalnie są również majątkiem narodowym, w którym tkwią inwestycje wartości kilkuset milionów. Ten wzgląd więc nie pozwala nam na zrezygnowanie bez konieczności z rynków eksportowych. Wobec tego, proszę Panów, zdawałoby się, że znajdujemy się w pewnem błędnem kole, ponieważ nie możemy z eksportu zrezygnować, a eksport ten dla wyrównania swego deficytu przez bardzo wysokie ceny na rynku wewnętrznym rozstraja nasze życie gospodarcze wewnątrz kraju. Jednakowoż twierdzę, że można z tej sytuacji znaleźć wyjście i że to wcale nie jest tak bardzo trudne. Zanim do tego się Zwrócę, muszę tutaj zająć się ustaleniem jednej rzeczy, którą na Śląsku bardzo trudno ustalić, t. j. kosztów własnych produkcji węgla. Ażeby to ustalić ściśle, proszę Wysokiej Izby, trzebaby sięgnąć do biurka zagranicznych właścicieli przemysłu węglowego. Jestem przekonany, że nawet kierownicy tego przemysłu niezupełnie dokładnie wiedzą, ile wynoszą właściwe rzeczywiste koszta produkcji dlatego, że kalkulacja ich książek może być bardzo sumienna, ale nie oddaje rzeczywistości, a to dlatego, proszę Wysokiej Izby, że zyski tych przedsiębiorstw płyną najróżniejszemi korytami. Trzeba wiedzieć, że na Śląsku mamy różne spółki, związane z tym przemysłem węglowym, które nazewnątrz wyglądają, jakgdyby to były spółki zupełnie samodzielne i od przemysłu węglowego niezależne. W rzeczywistości należą one do właścicieli przemysłu węglowego.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#AlojzyPawelec">Proszę Wysokiej Izby! Kopalnie same węgla nie sprzedają, natomiast węgiel ten sprzedają koncerny węglowe za pośrednictwem wielkich biur sprzedaży. Te biura sprzedaży węgla mają własną organizację, ale należą one do właścicieli tych kopalń i są tak ściśle z temi przedsiębiorstwami związane, że biura sprzedaży łącznie z kopalniami płacą tylko raz jeden podatek obrotowy, tworzą tak zwaną wspólnotę interesów i pod tą firmą są też zarejestrowane.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#AlojzyPawelec">Jest to oczywiście w wysokiej mierze niebezpieczne dlatego, że właściciel kopalni może zawsze, bo sam sobie węgiel sprzedaje, zapomocą tych biur sprzedaży regulować ceny tak, że przedsiębiorstwo właściwe, a więc kopalnie, wykazują straty, albo nie wykazują zysku.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#AlojzyPawelec">Dalej istnieje jeszcze na Śląsku spółka drzewna, która wyłącznie i jedynie dostarcza drzewo do wszystkich kopalń, a kopalnie, jak wiadomo, są olbrzymimi konsumentami drzewa. Ta spółka drzewna również należy do właścicieli kopalń tak, że właściciele sami kupują drzewo i dostarczają swym kopalniom i oczywiście mają możność sprzedawania sobie i kopalniom drzewa po takich cenach, aby wykazać, że kopalnie nie mają nadmiernego zysku, albo mają nawet deficyt. Tak też, proszę Wysokiego Senatu, jest jeszcze przy innych sprawach. Właściciele śląskiego przemysłu nie posiadają tylko kopalń, ale posiadają również huty i sprzedają hutom, które również są ich własnością, węgiel za taką cenę, jaką sami ustalają.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#AlojzyPawelec">Chciałbym zwrócić Wysokiemu Senatowi uwagę jeszcze na jedną sprawę, która odgrywa wielką rolę przy obliczaniu kosztów własnych, a są to kredyty przemysłu. Przemysł śląski jest nadmiernie zadłużony, Nadmiernie, powiadam, ponieważ nie stoi to w żadnej proporcji do inwestycyj, które w ostatnich latach poczynił, ani też w proporcji do zysków, które osiągnął w ostatnich latach. Bo niewątpliwie, proszę Wysokiego Senatu, ostatnie lata, aż do najnowszych czasów, do załamania się funta, były dla przemysłu węglowego latami tłustemi; to nie ulega wątpliwości. Ja, proszę Wysokiej Izby, zawsze zajmowałem stanowisko, że przemysł węglowy na rynkach eksportowych strat nie ponosi, a na pewnej konferencji z przemysłowcami na Śląsku sami przyznali oni, że nawet do czasu załamania się funta angielskiego mieli małe zyski. Jeżeli przemysłowcy strat na rynkach skandynawskich aż do załamania się funta angielskiego nie mieli, a jednakowoż wewnątrz kraju tak drogo węgiel sprzedawali niby na pokrycie tych strat, to niewątpliwie te lata ubiegłe dla nich były latami tłustemi.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#AlojzyPawelec">Zadłużenie tych kopalń, obciążenie ich długami, mojem zdaniem, jest do pewnego stopnia celowe. Kiedy Górny Śląsk został podzielony, to właściciele niemieccy celowo zaciągali długi, obciążali przemysł na polskiej stronie, ażeby z wielkim rozmachem rozbudowywać przemysł po stronie niemieckiej. I inne przyczyny jeszcze w tem odgrywają rolę.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#AlojzyPawelec">Proszę Wysokiej Izby! komisja ankietowa w 1926 r. ustaliła koszty własne produkcji za tonę węgla na 12–16 zł. Brała pod uwagę kopalnie z najlepszemi warunkami produkcji, ze średniemi warunkami produkcji i z najgorszemi warunkami produkcji. Obecnie te kopalnie z najgorszemi warunkami produkcji już wcale nie są czynne. Komisja ta otwarcie zupełnie przyznaje, że przy swoich obliczeniach opierała się na danych, dostarczonych przez same przedsiębiorstwa. Ja przyznają, że w międzyczasie robocizna podrożała, chociaż w ostatnich czasach, w ostatnich dniach została obniżona znowu o 8%, ale równocześnie wydajność pracy robotnika bardzo silnie wzrosła, I dodać trzeba, że jeszcze przed obniżeniem robocizny o 8%, w administracji, przynajmniej na niższych szczeblach, zostały pobory obniżone o 5%, Według moich obliczeń i według informacyj, które mam częściowo od przedstawicieli przemysłu, wynika, że koszt własny produkcji za tonę węgla na Śląsku nie wynosi przeciętnie więcej, niż 15 zł; być może, że są małe odchylenia in plus lub in minus, obliczają nawet, np. poseł Roguszczak w Sejmie, koszta na 10 złotych, niektórzy na 12 złotych. Ja biorę najwyższą granicę i rozumiem w tem wszystko i amortyzację, ale prócz zysku. Jeżeli, proszę Wysokiej Izby, przyjmiemy, że koszt własny tony węgla wynosi 15 złotych, a przemysł na rynku wewnętrznym zbywa 13 milionów ton po cenie loco kopalnia łącznie z biurem sprzedaży 40 zł, to z tego wynika, że na każdej tonie miał zysku 25 zł, a więc, że społeczeństwo na rynku wewnętrznym do tego przemysłu dopłacało 325 milionów złotych rocznie. Ja oczywiście zdaję sobie sprawę, że obliczenie to jest sumaryczne, że trzeba brać pod uwagę, że wielcy konsumenci opłacają mniej, a pozatem niektóre pośledniejsze gatunki węgla przynoszą mniejszy zysk, więc gotów jestem wziąć tylko połowę tej sumy, to jest 160 milionów złotych. Ale z drugiej strony trzeba uwzględnić, że społeczeństwo nie raz jeden ponosi te ofiary, ale przy kalkulacji wszystkich przemysłów opartych na węglu, jak przy prądzie elektrycznym, gazie, żelazie, każdej maszynie, ofiary te jeszcze raz ponosić musi. Jeśli to wszystko uwzględnimy, to napewno znów wrócimy do sumy przeszło 300 milionów zł rocznie.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#AlojzyPawelec">Widzimy wskutek tego, proszę Wysokiej Izby, zadziwiający objaw, że nawet węgiel angielski, którego koszta produkcji są napewno wyższe, niż u nas z powodu droższej robocizny, nawet bez uprawiania dumpingu już dociera do północnych województw naszego Państwa i jest konkurencją dla węgla polskiego.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#AlojzyPawelec">Powiedziałem i twierdzę, że jest sposób utrzymania rynku wewnętrznego dla węgla i nawet rozszerzenia go, przy równoczesnem utrzymaniu rynku eksportowego. W wielkich skrótach chcę wskazać na jeden z takich sposobów, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że to tylko jeden sposób i może takich sposobów być więcej.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#AlojzyPawelec">Przedtem jednakowoż chciałbym ustalić dwie zasadnicze tezy, a mianowicie chciałbym powiedzieć, że gospodarka prywatna obecnie bez wydatnej pomocy Rządu i społeczeństwa ostać się nie może. Gospodarka prywatna żąda: ulg, moratorium, ceł ochronnych, kontyngentów, zakazów importu i t. d., ale z drugiej strony wynika stąd, że Rząd i społeczeństwo są uprawnione do ingerowania w prywatne życie gospodarcze, kontrolowania go i regulowania, ostatecznie nawet uprawnione są do przymusu.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#AlojzyPawelec">Druga teza to jest ta, że o zwyczajnej, t. zw. kapitalistycznej rentowności w przemyśle dziś mowy być nie może. Wystarcza albo mały zysk, albo brak deficytu. Odnośnie do węgla chciałbym jeszcze tę tezę tutaj uzgodnić, że przemysł węglowy na Śląsku i w Polsce to nie tak, jak zagraniczni właściciele myślą, tylko kopalnia, węgiel i ich zysk; ten przemysł to nie tylko kopalnia, węgiel i ich zysk, ale rzesze robotników, które w tym przemyśle są zatrudnione i których losy z tym przemysłem są ściśle związane.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#AlojzyPawelec">Jeżeli, proszę Panów, z tych tez wychodzę, tobym już teraz tylko w telegraficznym skrócie chciał wskazać na sposób, jaki uważam za pożądany i mogący przynieść wyjście z tej poprostu już katastrofalnej sytuacji, w jakiej dziś przemysł węglowy się znajduje. A więc, ponieważ ustaliłem koszta własne produkcji tony na 15 zł, Rząd dekretuje, powiadam, dekretuje, że cena węgla na rynku wewnętrznym loco kopalnia łącznie z kosztami biura sprzedaży będzie wynosiła 20 zł, t. zn. że przemysł będzie miał łącznie z tem biurem sprzedaży 5 zł, t. zn. 25% zysku. Można powiedzieć, że ceny nie dają się dekretować — ja to przyznaję, o ile chodzi o ceny, które wynikają z wolnej konkurencji na wolnym rynku konkurencyjnym. Ale tutaj, jeżeli Rząd to zrobi, to sprowadzi ceny zupełnie sztucznie przez kartele wywindowane do poziomu naturalnego. Przez to nastąpi to, że rynek wewnętrzny będzie zdolny wchłonąć większą ilość węgla i że przynajmniej pierwszy poważny krok nastąpi, ażeby przybliżyć cenę za produkty przemysłowe do ceny za produkty rolnicze.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#AlojzyPawelec">I twierdzę, proszę Wysokiej Izby, że można eksport utrzymać. W jaki sposób? Eksport wynosił, jak powiedziałem, na rynku stratnym 9,1 miliona ton, w tym roku na tym poziomie nie utrzyma się dlatego, że już pierwsze miesiące wykazały bardzo znaczne zmniejszenie, ale myślę, że 8 milionów ton można wywieźć. Przyjmę bardzo wysoko, że na każdej tonie eksportu węglowego na rynki niekonwencyjne ponosi przemysł stratę w wysokości 5 zł. Faktycznie tak nie jest, bo mogę Panom powiedzieć, że przemysł sprzedawał na rynkach niekonwencyjnych w r. 1931 tonę za 12 zł 30 gr bez przewozu, t. j. loco kopalnia. Jeśli na każdej tonie eksportu będzie miał przemysł 5 zł straty, to przy 8 milj. ton wynosi strata 40 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#AlojzyPawelec">Jak to pokryć? Proszę Panów, Rząd wyznaczy i zadekretuje, że tylko te kopalnie, a właściwie ta grupa kopalń, która wyłącznie będzie eksportować węgiel na rynki deficytowe niekonwencyjne, że tylko ta grupa, wyznaczona przez Rząd, będzie eksportować na tak zwane rynki konwencyjne.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#AlojzyPawelec">Na rynki konwencyjne eksportowaliśmy dotychczas 3 milj. ton. Na rynkach konwencyjnych, proszę Wysokiej Izby, cena wynosiła 23–25 zł za tonę, t. zn. przyjąwszy, że koszta własne za jedną tonę węgla wynoszą 15 zł, to każda tona węgla przynosi zysku prawie 9 zł, a ponieważ wywozimy 3 miliony ton, więc daje to zysku 27 milionów zł. Pozostaje do pokrycia jeszcze 13 milionów. Otóż, proszę Wysokiej Izby, ta sama grupa kopalń, która będzie przeznaczona do prowadzenia eksportu, będzie miała pewien przywilej na rynku wewnętrznym, będzie np. wyłącznie i tylko ona dostarczała węgiel kolejom. Zapotrzebowanie kolei w roku zeszłym wynosiło 2.060.000 ton. I tutaj obliczenia moje idą w tym kierunku, aby koleje płaciły te same ceny, które dziś są preliminowane, a kolej płaciła 23 zł za tonę węgla, zysk na tonie wynosi 7 zł. Daje to w całości zysku 14 milionów zł, ponieważ było strat do pokrycia 13 milionów, więc właściwe straty poniesione na eksporcie są pokryte.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#AlojzyPawelec">Ale te same kopalnie mogą jeszcze dostarczać w formie uprzywilejowanej, ale już za 20 zł węgiel innym przedsiębiorstwom państwowym, jak np. fabryce w Chorzowie, która jest bardzo wielkim konsumentem węgla, fabryce w Mościskach, albo też marynarce, czy to wojennej, czy to handlowej.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#AlojzyPawelec">Otóż, proszę Wysokiej Izby, w ten sposób miałyby kopalnie te uprzywilejowany rynek wewnętrzny. Do tych ostatnich instytucyj mogłyby sprzedawać jakieś 2 miliony ton z bardzo poważnym zyskiem. W ten sposób ta grupa kopalń, która byłaby wyłącznie wyznaczona do eksportu, miałaby pokrycie za straty na eksporcie i nawet zysk.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#AlojzyPawelec">Prowadzi to, proszę Wysokiej Izby, do t. zw. planowej gospodarki węglowej. To jest dziś hasło, które rozbrzmiewa w całym świecie, a które jest już bardzo szeroko realizowane w Niemczech. Nie jest to więc tylko hasłem, ale jest już w dużej mierze realizowanie. Proszę Wysokiej Izby, Rząd nie może pozostawić stosunków na Śląsku tak, jak one obecnie są. To jest całkiem wykluczone. Jeżeli dziś jesteśmy świadkami, że 10 czy 12 kopalń zgłasza się do komisarza demobilizacyjnego, ażeby osiągnąć unieruchomienie tych kopalń, jeżeli Panowie rozejrzą się w stosunkach śląskich i stwierdzą, że Śląsk traci zupełnie nerwy, ponieważ ta katastrofa uderzyła na niego zupełnie niespodziewanie, jeżeli Panowie będą świadkami wstrząsających tragedyj rodzinnych, jeżeli Panowie będą świadkami niszczenia wielkich wartości moralnych, jakie spostrzegamy na Śląsku, to Panowie napewno będą tego samego zdania, że stosunki na Śląsku muszą ulec zmianie. Nie powiadam, że sposób, który podałem, jest jedynie zbawiennym chcę tylko udowodnić, że przy planowej gospodarce węglowej, przez Rząd nakazanej, przez Rząd kontrolowanej, jest wyjście z obecnej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#AlojzyPawelec">Proszę Wysokiej Izby, stosunki na Śląsku, jak powiedziałem, nie mogą pozostać takie, jak są obecnie. Przemysł sam nie jest zdolny do ruszenia z martwego punktu, bo tam nie tylko czysto gospodarcze momenty odgrywają rolę, ale też i inne, nie gospodarcze. Wobec tego muszę apelować do p. Ministra Przemysłu i Handlu, ażeby nie uląkł się żadnych skutków, które mogą wyniknąć z jego śmiałych, konsekwentnych i decydujących zarządzeń, dlatego że nadzwyczajny czas wymaga nadzwyczajnych zarządzeń i nadzwyczajnych środków. I skutki zastosowania planowej gospodarki nie mogą być w żadnym wypadku gorsze jak obecna sytuacja, mogą tylko sprawę poprawić. I absolutną koniecznością jest żebyśmy przynajmniej w stosunku do węgla przeszli na planową gospodarkę, kontrolowaną i prowadzoną przez Rząd, przymusem nawet prowadzoną przez Rząd. Przecież kartele to też przymus i to bardzo silny przymus, a Rząd ma większe prawo do stosowania przymusu w życiu gospodarczem, jak kartele.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#AlojzyPawelec">Muszę apelować do pana Ministra, żeby w tym kierunku szedł, ponieważ to jest jedyny ratunek i jedyne wyjście z sytuacji zagrożonej na Śląsku.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Korfanty.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Klub B. B. W. z R. opuszcza salę.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WojciechKorfanty">Wysoki Senacie! Ministerstwo Przemysłu i Handlu powinno być ministerstwem ekonomii narodowej i organem czuwającym nad rozwojem naszego życia gospodarczego. Dziedzina, która powinna należeć do kompetencji Ministerstwa Przemysłu i Handlu, w naszej teraźniejszości polskiej najsilniejsze wywołuje refleksy. Mam wrażenie, że o ekonomii narodowej poza tą Wysoką Izbą we wszystkich sferach mówi się daleko więcej, niż tu z tej Wysokiej Trybuny, gdy słuchamy odczytywania tych pięknych i sumiennych wypracować, któremi nas się od tygodnia darzy. Powiem więcej, te refleksy gospodarcze wzbudzają daleko większe zainteresowanie i roznamiętnienie, niż nawet sama dyktatura i reżim, obecnie w Polsce panujący. Kto wie, czy właśnie te zarządzenia natury gospodarczej i natury skarbowej nie wzbudzają większej niechęci do tego systemu, niż zarządzenia natury politycznej, których ukoronowaniem był Brześć.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WojciechKorfanty">Pragnąłbym stwierdzić takie zjawisko: sfery inteligentne, zajmujące się polityką państwową, daleko więcej przejmują się zarządzeniami politycznemi tego reżimu, natomiast sfery apolityczne, gospodarcze, a szczególnie ten człowiek z ulicy w daleko wyższym stopniu przejęty jest zarządzeniami natury gospodarczej i natury skarbowej. Widzimy też obraz tego w naszem życiu codziennem w postaci strajków, w postaci demonstracyj, w postaci niesłychanie silnych odruchów, bardzo często wkraczających w dziedzinę polityczną, zwracających się przeciw przedstawicielom obecnego reżimu.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#WojciechKorfanty">Ja osobiście nie należę do tych, którzyby twierdzili, że obecnie w Polsce panujący reżim za wszystko ponosi odpowiedzialność. Żaden reżim nie jest jakąś prawdą a priori. Jako Polakom leży nam na sercu wolność, wielkość, rozwój naszego narodu i jego powaga w rodzinie cywilizowanych narodów. I dlatego ja sądzę, że żaden reżim, o ile obraca się w granicach prawa i moralności chrześcijańskiej, nie jest a priori ani dobrym ani złym. Żaden system nie jest dogmatem. Wprawdzie reżim sanacyjny dogmatem jest dla tych Panów, którzy salę opuścili, natomiast dla nas teraźniejsza demokracja nie jest dogmatem, tylko, zdaniem naszem, najlepszym sposobem rozwiązywania zadań państwowych i politycznych w chwili dzisiejszej, co nie wyklucza, że mogą być inne systemy, lepsze od demokracji, któreby lepiej rządy sprawowały. Dobrym jest system ten, który odpowiada duchowi narodu, odpowiada stopniowi jego rozwoju w danej epoce, który cieszy się zaufaniem społeczeństwa, który pobudza jego żywotne siły. Najlepszy system na nic się nie zda, jeżeli jest sprzeczny z duchem narodu, jeżeli rezultatem jego jest rozdwojenie, rozproszkowanie społeczeństwa, jeżeli rezultatem jego jest osłabienie woli jego, ogólne zamieszanie moralne i duchowe.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#WojciechKorfanty">Wysoki Senacie! Ma się wrażenie, że pod względem gospodarczym stoimy nieomal na pięć minut przed katastrofą. Dowodem tego między innemi chyba jest zapowiedź, że Rząd zamierza zażądać nadzwyczajnych pełnomocnictw dla Prezydenta Rzeczypospolitej, daleko idących, o szerokim zakresie w dziedzinie gospodarczej i politycznej, zapomocą których mógłby wydawać rozporządzenia z mocą ustawy.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#WojciechKorfanty">Zapowiedź tych pełnomocnictw jest zdezawuowaniem tej większości w naszej i niższej Izbie. Widocznie trudności gospodarcze są tak wielkie, że Rząd stracił już wiarę, żeby nawet przy pomocy olbrzymiej większości, którą w Izbach ustawodawczych posiada, mógł się z niemi uporać. Nie ulega wątpliwości, że prawdopodobnie opozycja odpowiedzialność za te nadzwyczajne pełnomocnictwa pozostawi klubom większości, na których obecny Rząd się opiera.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#WojciechKorfanty">Jeszcze jedna uwaga. Żądanie nadzwyczajnych pełnomocnictw dla P. Prezydenta Rzeczypospolitej jest niczem innem, jak naśladowaniem podobnych zarządzeń w Niemczech, z tą tylko różnicą, że tam są zupełnie inne warunki polityczne i że rząd niemiecki nie posiada zwartej większości dla poszczególnych zagadnień i z tej właśnie przyczyny musi korzystać z uprawnień, jakie daje mu konstytucja Rzeszy i z tej przyczyny sesji parlamentu nie zwołuje.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#WojciechKorfanty">Proszę Panów, w wygodny sposób niektórzy mówcy, politycy rozwiązują sobie obecne trudności gospodarcze. S. Szarski w swoim referacie do formułki nadzwyczaj prostej sprowadził obecne trudności. Poucza nas, że wszystko to jest jedynie i wyłącznie wynikiem wojny, a referent tego budżetu, p. pos. Minkowski w Sejmie, przyczynę obecnego przesilenia sprowadza do kryzysu agrarnego, braku przypływu kapitału, którego przyczyną jest kryzys zaufania, i do zastoju wewnętrznej kapitalizacji. A p. s. Evert, jako przyczynę obecnego przesilenia wyłuszcza nam w swoim referacie kryzys nadmiaru, kryzys niedostatku, kryzys zaufania i kryzys walutowy. Mam wrażenie, że wszystkie te próby tłumaczenia wypływają z pojęcia indywidualistyczno-liberalnej polityki, polityki czysto kupieckiej, do sedna rzeczy jednak nie docierają.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#WojciechKorfanty">Zaś jeżeli chodzi o nasze stosunki, próbowano i innych wyjaśnień obecnego kryzysu. Panowie sobie przypominają, że b. minister skarbu p. Matuszewski na łamach „Gazety Polskiej” podał nam jako przyczynę obecnego kryzysu Polski i świata ustosunkowanie się Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej do złota i ich politykę protekcyjną. Przedstawił nam tę Amerykę niby Szajloka z „Kupca Weneckiego”, który do całej Europy mówi: Daj mi złoto, inaczej wytnę ci 5 funtów żywego ciała. Zdaje się, że w bardzo krótkim czasie doświadczenie pouczyło nas, że ta teoria p. Matuszewskiego spaliła na panewce.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#WojciechKorfanty">Słusznie zupełnie ocenił sytuację p. s. Głąbiński, podkreślając onegdaj, że kryzys światowy nie ma jednolitego charakteru. Nieomal w każdem z państw, cierpiących pod kryzysem, inne znajdujemy jego przyczyny. W Niemczech obecnie kryzys, który dosięga tam olbrzymich granic, spowodowany został niesłychanie lekkomyślnem zaciąganiem krótko i długoterminowych kredytów, lekkomyślną polityką inwestycyjną na kredyt, a jeżeli chodzi o subjektywne nastroje społeczeństwa niemieckiego, to zachorowało ono na spleen, bo upatruje w obowiązku płacenia reparacyj wojennych jedyną przyczynę wszelkich swoich trudności.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#WojciechKorfanty">Kryzys w Anglii jako przyczynę miał — poza wojną oczywiście, o której mówił p. s. Szarski — ustabilizowanie funta szterlinga na zbyt wysokim poziomie, utratę rynków na Dalekim Wschodzie, Indiach i t. d. Jeżeli chodzi o państwa takie, jak Stany Zjednoczone Północnej Ameryki, gdzie wyrazem kryzysu jest blisko 18.000.000 bezrobotnych, to jako przyczynę tego kryzysu dzisiaj wymienić trzeba: po pierwsze zakaz imigracji, po drugie spadek cen na ziemię, a w dużej mierze nadużywanie kredytu.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#WojciechKorfanty">Jeżeli przyjrzymy się kryzysowi we Włoszech, to jako jego przyczynę podać należy zbyt wysokie ustabilizowanie lira, po drugie nieprzejrzysty w najwyższym stopniu budżet, po trzecie niewspółmierne do zasobów tego kraju inwestycje, a ostatecznie niepokój polityczny, który idzie z tych Włoch i rozsiewa się po całym świecie. Kryzys światowy mimo tych różnic ma jednak wszędzie jedną wspólną cechę, a mianowicie, że nieomal we wszystkich państwach, w całym powojennym świecie układały się budżety jednostek, ciał samorządowych, instytucyj opartych na prawie publicznem, państw nie według dochodów, tylko według potrzeb, według potrzeb przeważnie urojonych. Panowie wiedzą, że potrzeby są rzeczą względną, pojęciem względnem. Bardzo namiętne dyskusje na terenie naszych ciał parlamentarnych toczą się właśnie na temat tych potrzeb, czy potrzeba funduszów dyspozycyjnych na przeprowadzenie wyborów, jest konieczna, czy potrzeba sum na subwencje „Dnia Pomorskiego” czy innych przedsiębiorstw, jest konieczna i nieodzowna i t. p. Tutaj się zapatrywania bardzo daleko rozchodzą. I jeżeli tak jest, to jabym powiedział, że obecny kryzys światowy ma charakter nie tylko gospodarczy i finansowy, ale przedewszystkiem charakter psychiczny, a w dalszym ciągu, charakter moralny.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#WojciechKorfanty">W tych ciężkich czasach, proszę Panów, niezmiernie rozmaicie osądzano naszą siłę gospodarczą. Przypomnę Panom tylko to wypowiedzenie się byłego premiera Bartla w Krakowie na zebraniu w Starym Teatrze, gdzie chełpliwie mówił, że w Polsce jest tak silny rząd, że stać nas na ujemny bilans handlowy, bo to od niego wyłącznie zależy, żeby bilans stał się aktywny. Zwolennicy obecnego systemu wyleczyli się gruntownie z tej chełpliwości i z tego optymizmu.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#WojciechKorfanty">Niezbyt dawno, bo zdaje się półtora roku temu, z innego miejsca, padły słowa, że głupim bubkiem jest ten, który sądzi, że nas nie stać na trzymiliardowy budżet. A po roku życie wykazało w całej pełni, że miał rację nasz doradca finansowy Hilton Young, który określił jeszcze na długie lata wysokość naszego budżetu państwowego na miliard franków szwajcarskich. Jeżeli rozwój stosunków pójdzie w tym kierunku, jak dotychczas tego jesteśmy świadkami, to zachodzi niebezpieczeństwo, że do tej granicy naprawdę wnet spadniemy.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#WojciechKorfanty">Stosunek nasz do ogólnego światowego kryzysu też bardzo rozmaicie ci nasi wielcy mężowie i statyści oceniali. Pozwolę sobie Panom przypomnieć słowa b. ministra skarbu Matuszewskiego, który niezbyt dawno jeszcze w Sejmie wykrzykiwał, że zdołaliśmy się oderwać od kryzysu światowego, a ten sam pan kilka tygodni później powiedział, że widnieje już nam jutrzenka poprawy koniunktury. To proroctwo okazało się tem, czem zazwyczaj w życiu gospodarczem i politycznem proroctwa bywają, mianowicie ułudą. Zbyt wielka jest skłonność człowieka zapisywania na swoje konto zasług, których nie posiada, dlatego też z pewną pobłażliwością patrzę na owe czasy w przeszłości i na chełpliwe wyczyny, szczególnie przy wyborach, kiedy to korzystając z następstw inflacji Władysława Grabskiego, korzystając z dobrej koniunktury, wywołanej strajkiem angielskim, obóz dziś rządzący w Polsce wszystko to zapisywał do swoich aktywów i chełpił się tem, że Polskę wprowadził i prowadzi w niezmiernie szczęśliwe czasy. Pragnę stwierdzić, że dziś na całej linii nastąpiło otrzeźwienie, znikła ta wiara w siebie, a boleśnie jest stwierdzić, że ci, którzy tak różowo w przyszłość patrzyli, dziś sami o sobie powiadają, że są niejako igraszką losu w ręku potęg, zupełnie od nich niezależnych. Bo czemże innem jest, jak nie filozofią rozpaczy, to powiedzenie p. s. Szarskiego w jego referacie: „Wyjść z tej sytuacji jest tylko dwa: albo ogólna katastrofa, albo wspólny wysiłek wszystkich celem osiągnięcia poprawy, oparty na doświadczeniu o współzależności gospodarczej”. Proszę Panów, to jest filozofią rozpaczy. A ten sam ton rozpaczy brzmi ze słów referenta o tym budżecie w Sejmie. Mianowicie p. Minkowski, w związku z bilansem handlowym powiada: „Horoskopy na najbliższą przyszłość są niepokojące. Zagadnienie utrzymania czynności bilansu handlowego staje się wymogiem państwowym i najpierwszej wagi. Najmniejsze przeoczenie w najdrobniejszym choćby atomie, najniklejsze choćby odprężenie w czujności w odniesieniu do bilansu handlowego równać się musi zlekceważeniu zasady nienaruszalności naszej waluty, kto wie czy nie w takim samym stopniu i sensie jak naruszenie równowagi budżetu”.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#WojciechKorfanty">Proszę Panów, ponieważ aktywność bilansu handlowego nie zależy wyłącznie od nas, ponieważ przy kształtowaniu się naszego bilansu handlowego mamy partnerów, a ci partnerzy dziś, jeżeli spojrzeć około siebie, są wszyscy wrogo do nas nastrojeni, to treść wywodów p. posła Minkowskiego jest niczem innem, jak filozof ją rozpaczy, bo frazesem jest to dalsze powiedzenie p. Minkowskiego, że wyjście z tej sytuacji można znaleźć tylko w spotęgowanej aktywności sfer gospodarczych, w eksporcie i w spotęgowaniu woli, co określa pięknym frazesem: „trzeba mocno chcieć, aby móc”. Zachodzi tu obawa, że my możemy bardzo chcieć, ale nie będziemy mogli, bo nie będą chcieli inni, którzy z nami o rynki zbytu walczą. A o spotęgowaniu aktywności sfer gospodarczych dziś niema mowy, patrzymy na jej postępujący zanik. Ja przyznaje się szczerze, że do takiej czarnej filozofii w zapatrywaniu na przyszłość Polski nie doszedłem i nie mogę podzielić poglądów tych panów, I to jest frazesem, któremu dano dziś tutaj wyraz, że nasze położenie jest tylko odblaskiem kryzysu światowego, że nikt winy za ten stan rzeczy u nas nie ponosi, a najmniej Rząd. Ja nie kładę stuprocentowej odpowiedzialności za naszą sytuację gospodarczą i nędzę, wyłącznie na przedstawicieli reżimu sanacyjnego. Byłoby to rzeczą naiwną, ale stwierdzam, że istnieją swoiste przyczyny kryzysu, częstokroć wywołane przez przedstawicieli tego reżimu, który kryzys u nas pogłębił i zaostrzył.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#WojciechKorfanty">W ocenie odpowiedzialności przychyliłbym się raczej do zapatrywań, którym dał wyraz w swym referacie piśmiennym p. s. Evert, a które niestety usiłował dziś osłabić. P. s. Evert w swym referacie powiedział, że ciężka sytuacja finansowa, w której się znajdujemy, wynika nie tylko z przyczyn ogólnych, od nas niezależnych, ale że ponosimy skutki braku doświadczenia i błędów własnych. W okresie dobrej koniunktury zapomniano, że następuje później zazwyczaj okres przesilenia. Nie mieliśmy również jasnej i zdecydowanej polityki gospodarczej. Dziś w ustnym referacie poczynił zastrzeżenia, łagodzące odpowiedzialność reżimu panującego.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#WojciechKorfanty">Proszę panów, jeżeli zamiast „my” powiemy, że to radosna twórczość przedstawicieli obecnego reżimu panującego walną część odpowiedzialności za naszą nędzę ponosi, to między mną, a p. s. Evertem na tym punkcie zapanuje zupełna zgoda.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#WojciechKorfanty">P. Minister Janta-Połczyński onegdaj w Senacie wskazał na to, że życie z dnia na dzień, że bezplanowość, niepatrzenie w przyszłość jest jedną z przyczyn tej katastrofy, w którejżeśmy się znaleźli. Mówił, że cała przyszłość społeczeństwa zależy od tego, czy jego myśl będzie umiała wydać z siebie koncepcję gospodarczą. Jeżeli będzie wiedzieć, do czego iść, to i wola i charakter będą tymi czynnikami, które społeczeństwo łatwo z siebie wyda, byle raz wiedziało, czego chce.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#WojciechKorfanty">Wysoki Senacie! Społeczeństwo wie, czego chcę, ale w polityce skarbowej, handlowej i gospodarczej Państwa kierownicy jej kosztem społeczeństwa eksperymentują. A zbyt często ma się wrażenie, że ci, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za nasze życie gospodarcze i za Państwo wogóle, częstokroć nie wiedzą, czego chcą. Jedna myśl przebija się tylko zawsze: chęć utrzymania się przy władzy.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#WojciechKorfanty">Dobra polityka polega przecież na dobrem ocenianiu zjawisk, a szczególnie tych zjawisk nieuchwytnych, które Bismarck nazywa imponderabiliami, a po drugie, dobra polityka polega na zdolności przewidywania przyszłości.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#WojciechKorfanty">Jeżeli rzucimy okiem wstecz i ocenimy z tego punktu widzenia politykę gospodarczą kierowników tego obozu, który Polskę zagarnął pod swą władzę, to musimy niestety stwierdzić, że tej sztuki przewidywania, tej sztuki oceniania zjawisk, ci kierownicy bardzo mało okazali.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#WojciechKorfanty">Jeżeli Panom chodzi o przykłady, przytoczę ich kilka, w jaki sposób oceniają zjawiska życia gospodarczego, Panowie sobie przypominają krach finansowy Niemiec. Proszę sobie przypomnieć tylko pierwsze artykuły wstępne w „Gazecie Polskiej”, która jest organem panującego u nas obozu. Radość w pierwszej chwili zapanowała. Dlaczego? Dlatego, że chodziło o Niemcy. Ale zapomniano zupełnie, że nasze życie gospodarcze bardzo ściśle, mimo wojny gospodarczej, związane jest z życiem gospodarczem Niemiec. Zapomniano o tem, że przemysł górnośląski niestety wciąż jeszcze jest finansowany przez banki niemieckie. Zapomniano, że cały nasz eksport do Rosji, który był kalkulowany w funtach szterlingach, zależał od Berlina, jako centrali finansowej, bo weksle sowieckie w 3/5 były dyskontowane w Berlinie. Dopiero później zorientowano się, że ta radość była i niemądra i przedwczesna, gdy i na nas odbiły się skutki krachu niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#WojciechKorfanty">Albo inna rzecz, proszę Panów. P. Hoover zaproponował moratorium w spłatach długów reparacyjnych. I p. Hoover zapytał przedstawicieli państw europejskich, jak oceniają jego projekt, jego propozycję. Nasz przedstawiciel w Stanach Zjednoczonych p. Filipowicz wyraził zgodę na tę propozycję bez zastrzeżeń. Dziś, gdy już możemy ocenić skutki tego dobrodziejstwa Hoovera dla Europy, jabym określił jego propozycję w ten sposób: P. Hoover z Waszyngtonu rzucił szrapnel do Europy, ten szrapnel pękł w Berlinie, odłamki jego poleciały do Londynu, zawaliły funt szterlingów, inne odłamki poleciały do krajów skandynawskich, tam odstąpiono z goldstandardu, inne odłamki poleciały do Wiednia, załamały koronę, a inne do Węgier i załamały pengö, bo wszystkie te waluty były oparte na funcie szterlingów. Ja powiem dalej: odłamki tego szrapnela hooverowskiego, jak bumerang przez ocean poleciały i stały się nawet niebezpieczeństwem dla dolara. Ale dla naszego przedstawiciela to pociągnięcie Hoovera było dobrodziejstwem dla Europy i dla Polski dlatego, że w spłacie naszych długów uzyskaliśmy jakieś drobne oszczędności, jakieś drobne sumy, chwilowo drobne korzyści, które decydowały o takiej ocenie tego zjawiska przez Rząd. Później będę jeszcze mówił o tem, jakie to miało następstwa dla naszego życia gospodarczego. P. Minkowski powiada: Należy bronić wszystkiemi siłami aktywności bilansu handlowego. Eksport węgla górnośląskiego wynosi 14% w tym eksporcie, jeśli się nie mylę.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#komentarz">(S. Evert: 8%.)</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#WojciechKorfanty">Proszę Panów, jak się odbiło załamanie się funta szterlingów, jak podziałały następstwa propozycji Hoovera na nasze życie gospodarcze? Zaczęto nas spychać z rynków skandynawskich z naszym węglem. Austria nie miała dewiz, żeby płacić za nasz węgiel. Węgry zupełnie pozbawione dewiz ani jednej tony węgla polskiego nie brały, a jak poważna się sytuacja w tej części Europy wytworzyła, na to przytoczę Panom przykład z życia. Otóż przemysł górnośląski pragnął pomóc w sfinansowaniu eksportu węgla polskiego do Węgier. Udano się do Paryża i zaproponowano tam pewnej grupie finansowej, że przemysł śląski będzie gwarantował za ewentualną pożyczkę udzieloną Węgrom. Rząd węgierski miał dać również gwarancję i oprócz tego złożyć pewną ilość pengö w banku w Budapeszcie, któraby odpowiadała wysokości oprocentowania pożyczki. I otóż narady trwały 2–3 dni a odpowiedź była taka, że ten interes nie jest pewny i bezpieczny, bo nie jest pewnem, co się będzie działo w tej części Europy; jeszcze drastyczniej wyrażono się w stosunku do Polski, ale z łatwo zrozumiałych względów nie chcę tu tego wyrażenia cytować.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#WojciechKorfanty">Kraj, taki jak nasz, o niskich potrzebach, na niskim rozwoju gospodarczym, kraj przyzwyczajony do biedy, taki kraj najpóźniej musi zawsze odczuwać perturbacje gospodarcze, dziejące się w świecie i najłatwiej je przechodzi, dlatego, że jest biedny, potrzeby ma niskie małe. Jeżeli mimo to, to przesilenie światowe w tak ostrej formie odbija się na naszem życiu gospodarczem, państwowem i społecznem, to z tego wniosek tylko taki, że musiano dopuścić się ingerencyj zupełnie niedozwolonych, które te trudności spotęgowały, pogłębiły i zaostrzyły. By się pocieszyć, uciekają się Panowie do pocieszycielki, jaką jest pani statystyka. Pani statystyka jest bardzo ułudną a czasem i sprzedajną. Powoływano się na statystykę, że my w stosunku do innych państw, czy to Anglii, czy to Niemiec, czy Stanów Zjednoczonych, mamy stosunkowo małą liczbę bezrobotnych. Proszę Panów, to jest złudzenie, bo tak kwestii stawiać nie można. Można tylko kwestię stawiać w ten sposób, że taki procent wynosi liczba naszych bezrobotnych w stosunku do ogólnej liczby robotników przemysłowych, zatrudnionych u nas, a nie do ogółu ludności, która w przeważającej swojej części jest ludnością rolniczą. I nawet gdyby się tak poszło, to jeszcze należy uwzględnić silne bezrobocie, tę niemożność uzyskania pracy na wsi, wskutek zubożenia wsi i utrudnienia emigracji.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#WojciechKorfanty">Nie będę mówił obszernie o Śląsku, bo zagadnienie śląskie tak niezmiernie trudne rozwiązał już w prosty sposób poprzedni mówca s. Pawelec. Gdybym chciał polemizować z jego znajomością tego przedmiotu, to oczywiście nie starczyłby mi ten czas, który mam do dyspozycji. Ale nie podejrzewam p. Ministra Przemysłu i Handlu, który mimo to, że z szeregów generalskich wyszedł, tyle mówi i tak potępia kult niekompetencji i z taką znajomością rzeczy rozprawia o wszystkich sprawach gospodarczych, przemysłowych i handlowych — nawet tego p. Ministra Przemysłu i Handlu nie podejrzewam o to, aby projekt tu złożony przez p. s. Pawelca zaakceptował, choć rozwiązuje w tak prosty sposób wszelkie trudności, na które Śląsk napotyka. Bo według tego projektu kwestia bezrobocia i kwestia eksportu, a tem samem bilansu handlowego i kwestia rynku wewnętrznego, to wszystko jednocześnie byłoby rozwiązane jednym zamachem. Zapanowałby zaiste prawdziwy raj nie tylko na Śląsku, ale i w Polsce. Jeżeli klub, który ponosi odpowiedzialność za politykę gospodarczą w Państwie, takich znawców w chwili tak tragicznej, jaką Górny Śląsk przeżywa, wysyła na trybunę, to proszę Panów, nie mogę powiedzieć, że z należytą powagą traktuje to pierwszorzędne zagadnienie państwowe.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#WojciechKorfanty">Proszę Panów, ja nie będę przytaczał wielkiej liczby cyfr, ale rzucę tylko kilka danych. Jeżeli chodzi o przemysł żelazny, to w miesiącu styczniu produkcja surówki w przemyśle żelaznym na Śląsku wynosiła 8,7% produkcji przedwojennej, a jeżeli chodzi o stal, to produkcja w styczniu wynosiła 16,2% produkcji przedwojennej, a jeżeli chodzi o artykuły walcowane, to produkcja wynosi 13,7%. Ogółem można powiedzieć, że produkcja w przemyśle żelaznym wynosi 20% produkcji przedwojennej. Czyli innemi słowy — użyję drastycznego wyrażenia — będę później o tem mówił, że w produkcji węglowej tak samo do niskiego poziomu zaczynamy teraz spadać, nie dalecy jesteśmy tego momentu, gdy na kominach fabryk śląskich bociany słać będą swoje gniazda, a nasz lud będzie z głodu umierał. Generalny referent budżetu w Sejmie wskazał na to, że obecny reżim poszczycić się może aktywnością bilansu handlowego, stałością naszej waluty i równowagą budżetu, którą jednakże już poddał pewnej wątpliwości. Wszystkie te trzy filary, niestety, powiadam niestety, naszego życia gospodarczego są głęboko już podminowane. Ja nie wiem, czy w tej chwili bilans nasz jest jeszcze aktywny, a od aktywności bilansu handlowego zależy nasza waluta, a w równowagę budżetu nam przedłożonego, w Polsce prawie nikt nie wierzy, nawet ci w tę równowagę nie wierzą, którzy ten budżet uchwalają.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#WojciechKorfanty">Jednym z najcięższych błędów polityki gospodarczej obecnego reżimu jest ta zygzakowatość zarządzeń: raz zarządzenia inflacyjne, to znowu zarządzenia deflacyjne, i naprzemian, brak tej linii wytycznej, brak pójścia po jednej drodze, nie wie się, czego się chcę, o czem zupełnie słusznie mówił p. Minister Janta-Połczyński.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#WojciechKorfanty">Nie mogę powiedzieć, żeby ingerencje rządów w życie gospodarcze zawsze były szczęśliwe. O większości tych ingerencyj należałoby powiedzieć, że przyczyniły się one do zaostrzenia i pogłębienia tego kryzysu, który przeżywamy. Proszę panów, jeżeli chodzi o charakterystykę polityki gospodarczej Rządu sanacyjnego, to jabym powiedział, że polega ona przeważnie na sztuce naśladownictwa. Był kiedyś we Francji socjolog Tarde, który całe życie społeczne sprowadzał do naśladowania obcych wzorów. Teoria ta dzisiaj została przez naukę zarzuconą, a wyznają ją w praktyce już tylko ci, którzy nie mają własnej koncepcji i własnej inwencji. Otóż, proszę panów, tę sztukę naśladowania „l'imitation” przyswoiły sobie w wysokim stopniu rządy sanacyjne. A sięgają po wzory do naszego najbliższego sąsiada na zachodzie. Kilka przykładów to wyjaśni.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#WojciechKorfanty">P. Minkowski mówił, że polityka inwestycyjna nie przekroczyła dozwolonych granic. P. s. Evert mówił coś wręcz przeciwnego, że u nas nastąpiło przeinwestowanie. Skłoniłbym się do zapatrywań p. s. Everta.</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#WojciechKorfanty">Za przykładem Niemiec — a Niemcy wzięły wzór ze Stanów Zjednoczonych — Rząd, a szczególnie p. minister Kwiatkowski jak największą presję wywierał na przemysł, szczególnie na przemysł śląski, ażeby się racjonalizował, ażeby inwestował, ażeby sobie nowoczesne metody pracy przyswajał. Proszę Panów, wskutek niemożności poczynienia rezerw i zapasów w przeszłości ten przemysł musiał te inwestycje opierać na podstawie krótko i długoterminowych kredytów. I to zadłużenie, o którem tu poprzednio mówił p. sen. Pawelec, to zadłużenie tłumaczy się głównie temi inwestycjami, niekoniecznie, mojem zdaniem, potrzebnemi w chwili, w której się znajdujemy. Jeżeli ciężary oprocentowania rocznie dziś wynoszą w przemyśle górnośląskim setki milionów złotych, to zawdzięcza się to między innemi tej zupełnie niepotrzebnej i nieodpowiedniej ingerencji Rządu tutaj w naszym przemyśle. Przecież, proszę Panów, racjonalizacją w Stanach Zjednoczonych była podyktowana warunkami amerykańskiemi, powstałemi skutkami zakazu imigracji, skutkiem rynku olbrzymiego, który Ameryka miała do dyspozycji. Tam warto było racjonalizować. Ale u nas robocizna jest niezmiernie tania, a pieniądz zato jest drogi, nasze rynki zbytu są ograniczone, wschód dla nas jest zupełnie zamknięty, najbliższy zachód jest z nami w stanie wojny. Mimo to, nie troszcząc się oto, gdzie uplasujemy tę wzmożoną produkcję, budowano te doskonałe młyny, które dziś na pusto już mielą.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#WojciechKorfanty">To jeden przykład tego naśladowania obcych wzorów i to wzorów, wziętych od najbliższego naszego zachodniego sąsiada.</u>
<u xml:id="u-21.33" who="#WojciechKorfanty">Inny przykład: Niemcy między innemi z politycznych pobudek...</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Czas Pana Senatora już się skończył, udzielam Panu jeszcze 5 minut na dokończenie przemówienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WojciechKorfanty">Tu pragnąłbym jeszcze zwrócić na następujące rzeczy uwagę. Nie mogę niestety dokończyć mego tematu. Jeżeli p. Marszałek pozwoli, to poświęcę jeszcze kilka uwag sytuacji na Śląsku, Sytuacja na Śląsku staje się między innemi dlatego groźną, że ingerencja naszego zachodniego sąsiada w nasze wewnętrzne stosunki stale wzrasta. Bez zastrzeżenia przyjęto u nas wiadomości o sanacji D — Banków. W Danat-Banku Rząd niemiecki dziś ma 80% kapitału, w Deutsche Bank tak samo jest zainteresowany nie w tym wysokim może stopniu, ale ma decydujący wpływ na interesy. Zwracam na to uwagę, że przemysł śląski finansowany jest wciąż jeszcze przez D-Banki. Większość, którą zdobył w D- Bankach rząd niemiecki, daje mu możność ingerowania w nasze wewnętrzne stosunki, w nasze życie gospodarcze. Bankowy kapitał francuski niestety u nas wypłoszono z interesów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#WojciechKorfanty">I drugie zjawisko zasługujące na uwagę. Zdąża rząd niemiecki do tego, ażeby przedsiębiorstwa przemysłowe po stronie niemieckiego Śląska upaństwowić i postawić pod kontrolą rządu. Te przedsiębiorstwa mają swoje siostrzane przedsiębiorstwa na Śląsku polskim, bo są jedni i ci sami właściciele. Albo też bywa tak, że wielki przemysł westfalski kontroluje przemysł na Śląsku polskim. Rząd, posiadłszy większość w przedsiębiorstwach po stronie niemieckiej, uzyskuje tem samem możność niesłychanie daleko idącej ingerencji w nasze wewnętrzne stosunki, a ingerencja ta nie kończy się, proszę Panów, przecież na Górnym Śląsku, ona w wysokim stopniu oddziaływa na naszą ogólną sytuację finansową i gospodarczą. Jeśli zaś chodzi o zagraniczne rynki zbytu, to zdajmy sobie z tego sprawę, że rząd niemiecki uczyni wszystko, ażeby lepsze kawałki na tych rynkach zbytu dla siebie zatrzymać, a nam pozostawić ochłapy. Wpływ rządu niemieckiego na koncern Flicka w tym samym idzie kierunku. Ta walka rządu niemieckiego przeciwko Polsce przy pomocy kapitału i przy pomocy upaństwowiania przedsiębiorstw po drugiej stronie, przybierać będzie coraz ostrzejszą formę. Nie mam czasu, ale Panowie sami rozumieją, że tej rzeczy należałoby więcej uwagi poświęcić.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#WojciechKorfanty">Jeżeli chodzi o rynki skandynawskie, to sytuacja jest taka, że dalsze ofiary celem utrzymania tych rynków dumpingowych, mojem zdaniem, są dziś bezprzedmiotowe. Premie wywozowe, jakie stanowi zdewaluowany funt sterlingów, polityka protekcyjna, prowadzona przez Anglię, wielka zasobność Anglii spychają nas z tych rynków bez pardonu. Jesteśmy za biedni, by wytrzymać konkurencję z Anglikami, którzy o porozumieniu dziś myślą mniej niż kiedykolwiek. Postawa społeczeństwa angielskiego nie daje żadnych nadziei, aby sytuacja mogła zmienić się w przyszłości. Ceny w Anglii nie podwyższają się. Hasło: Poundis pound, buy british wares — kupuj tylko towary angielskie — jest wszechmocne. Rynek skandynawski, mojem zdaniem, w dotychczasowych rozmiarach nie jest do utrzymania, a dalsze ofiary przyczynią się tylko do pogłębienia naszego kryzysu.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#WojciechKorfanty">Przemysł śląski od dawna liczy się z utratą tych rynków. Obniżka zarobków o 8% miała uchronić robotników od dalszych redukcyj i zapewnić nam utrzymanie rynków skandynawskich. Ale przemysł węglowy natychmiast po tej obniżce zarobków przystąpił do likwidacji dalszych 30.000 górników do miesiąca kwietnia. Około 20.000 zawisło już w powietrzu, resztę spotka ten sam los. Skoro jednak jest rzeczą pewną, że z tych rynków zostaniemy zepchnięci, skoro i inny nasz eksport, między innemi także rolniczy, maleje, to się pytam, jakie wnioski należy wysnuć choćby z wywodów posła Minkowskiego w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#WojciechKorfanty">Otóż najgwałtowniejszą dla nas potrzebą jest natychmiastowe, powolne przestawianie się na rynek wewnętrzny, ten rynek wewnętrzny, który powinien być podstawą naszego życia gospodarczego. Ale przestawienie się z dziś na jutro na rynek wewnętrzny stworzy vacuum w naszem życiu państwowem pod względem skarbowym i to vacuum może być wypełnione tylko pożyczką zagraniczną, a tej pożyczki w dzisiejszym stanie Polska nie otrzyma.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#WojciechKorfanty">Jest więc periculum in mora, grozi nie tylko katastrofa Śląskowi, ale możemy stanąć przed katastrofą państwową. Przypuszczam, że między innemi i dlatego zażądano nadzwyczajnych pełnomocnictw dla Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Iwanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JerzyIwanowski">Jeśli zachowujemy swój budżet państwowy w równowadze od dłuższego czasu, to czynimy to z ogromnym nakładem energii, poświęceń i ograniczeń najniezbędniejszych potrzeb, świadomie składając w ten sposób dotkliwe ofiary na rzecz zachowania stałej waluty i uniknięcia wszystkich, niestety aż nadto znanych skutków załamania się podstaw obiegu pieniądza.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JerzyIwanowski">Aktywność bilansu handlowego, ten drugi niezbędny warunek stałości waluty, mniej jest doceniany w szerokich sferach społeczeństwa, niż zrównoważenie budżetu. Rezultatem deficytowych lat 1927–29 było ujemne saldo naszej wymiany towarowej, wyrażające się za przeciąg tych trzech lat sumą 1.534 milionów zł. Deficyt ten nie odbił się ujemnie na stanie zapasów kruszcowo-dewizowych Banku Polskiego, a więc i na walucie tylko dzięki obfitemu dopływowi krótkoterminowych pożyczek zagranicznych, wyrównywających bilans płatniczy. Wysoka koniunktura, panująca wówczas na rynkach światowych, kierowała do nas lekką ręką obfite kredyty towarowe, z których korzystaliśmy skwapliwie, przeważnie dla celów inwestycyjnych. Lecz koniunktura minęła, nadszedł okres kurczenia się światowych rynków pieniężnych, okres wycofywania kredytów, zwrotu zaciągniętych zobowiązań. W ciągu 1930 i 31 roku suma naszych krótkoterminowych zobowiązań spada z 1.900 milionów zł do 300 milionów.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#JerzyIwanowski">Aktywne saldo bilansu handlowego w ciągu tych dwóch łat, wynoszące w sumie około 600 milionów złotych, w znacznym stopniu dopomogło nam do wywiązania się z krótkoterminowych zobowiązań, lecz było niedostateczne, by zapobiec bardzo dotkliwemu zmniejszeniu się zapasów kruszcowo-dewizowych Banku Polskiego, które spadły z 1.200.000,000 zł do 688 milionów na 1 stycznia 1932 r. Taki stan rzeczy spowodował zmniejszenie obiegu banknotów, oraz wysokość udzielanych przez Bank Polski kredytów, odbił się dotkliwie na możliwościach finansowych życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#JerzyIwanowski">Wyszliśmy zwycięsko z tego ciężkiego okresu walutowego, spłaciliśmy długi, wyzbyliśmy się tak nieokreślonego i niebezpiecznego elementu, jakim są krótkoterminowe zobowiązania. Ale to nasze przejściowe powodzenie nie powinno nam zamykać oczu na dominującą rolę, jaką odgrywa aktywność bilansu handlowego w epoce kryzysu, uniemożliwiającego dopływ kredytów dla państw, które tak, jak nasze, mają zadłużenie zagraniczne i rozporządzanie innemi środkami wzmożenia czynnej strony swego bilansu jak np. przesyłki emigrantów, dochody z turystyki, jak tylko wpływy z handlu zagranicznego. W tych warunkach saldo dodatnie bilansu daje nam jedyną możność należytej obsługi naszych zobowiązań zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#JerzyIwanowski">Wzrastająca z miesiąca na miesiąc aktywność bilansu handlowego mogła być uważana za źródło odbudowy naszych podstaw kredytowych, stanowiących warunek nieodzowny poprawy stosunków gospodarczych. Tymczasem warunki wymiany międzynarodowej ulegają stopniowo pogorszeniu w miarę pogłębiania się kryzysu.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#JerzyIwanowski">W obszernym memoriale, rozesłanym członkom Ligi przez Komisję Ekonomiczną Ligi Narodów, scharakteryzowane jest położenie gospodarcze całego świata w ten sposób, iż wszystkie prawie państwa wprowadziły ograniczenia w wolnym handlu, wszystkie prawie państwa wprowadziły kontyngentowanie towarów, reglamentację i w większym lub mniejszym stopniu ograniczenie handlu. Sprawozdanie kończy się w ten sposób: „Z uwagi na to, iż wszystkie kraje działają w tym samym kierunku, nie potrzeba nawet twierdzić, iż ów drugi środek, to znaczy pobudzanie eksportu, zwykle okazuje się nieskutecznym, Z drugiej strony pierwszy środek (a więc ograniczanie przywozu) udaje się doskonale i prowadzi do olbrzymiego zmniejszenia się handlu międzynarodowego i, w rezultacie do idącej za nim depresji. Rezultat ogólny — kończy Sekretariat Ligi — wszystkich tych zarządzeń narodowych jest dobrze znany: powodują one zastraszający spadek handlu międzynarodowego, pogarszają kryzys i zwiększają bezrobocie”. W rezultacie polski handel zagraniczny kurczy się bardzo gwałtownie, spadając do poziomu r. 1922/23, to jest do epoki, gdy eksport był silnie pobudzony przez inflację, import zaś ograniczał się do sprowadzania produktów niezbędnych dla kraju, zniszczonego długoletnią wojną, a organizacja naszego handlu zagranicznego przedstawiała się całkiem chaotycznie.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#JerzyIwanowski">Więcej pocieszające rezultaty daje nam analiza naszego udziału w obrotach handlowych światowych. Światowe obroty towarowe, które w r. 1929 dosięgły swego najwyższego punktu rozwoju, a mianowicie 68,5 miliarda dolarów, spadły w r. 1930 do 55,4, a w 1931 r. do 39,6. Import nasz w stosunku procentowym do obrotów światowych wynosił odpowiednio 0,98%, 0,87% i 0,79%, a więc zmniejszał się stopniowo w miarę rozwoju kryzysu. Wprost odwrotną tendencję zauważamy w eksporcie, którego udział w obrotach światowych stale rośnie, wyrażając się cyframi (od r. 1929) 0,96%, 1,03% i 1,12%. Stąd wniosek, że Polska wykazała daleko idące samoograniczenie w dziedzinie wwozu towarów zagranicznych, silniej zaciskając pasa i zwężając pojemność swego rynku w znaczniejszym stopniu, niż to czynią inne kraje. Naodwrót, nasze zdolności wywozowe rozwijały się w tej epoce silniej, niż w innych państwach; walka ze skutkami kryzysu i restrykcjami wwozowemi była u nas bardzo wymownem świadectwem naszej tężyzny gospodarczej i zdolności dotrzymania kroku w międzynarodowym wyścigu sprawności kupieckiej, świadectwo tem bardziej znamienne, iż główne artykuły naszego wywozu były atakowane najsilniej przez ograniczenia wwozu, kontyngentowanie, spadek waluty naszych odbiorców i szereg innych utrudnień, tak szeroko stosowanych przez politykę gospodarczą wszystkich prawie państw w roku ubiegłym.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#JerzyIwanowski">Jednocześnie daje się zauważyć jeszcze jedna bardzo charakterystyczna cecha, polegająca na przebudowie strukturalnej, naszego eksportu, którego środek ciężkości przesuwa się w kierunku grupy towarów gotowych o wysokiej wartości jednostkowej. Grupa towarów gotowych, która stanowiła w r. 1929–19,6% całego eksportu, wzrosła w r. 1930 do 21,6% i w r. ubiegłym wynosiła już 23,8%. Tę samą tendencję zauważamy w grupie artykułów spożywczych, w której zmniejszył się udział surowców spożywczych na rzecz przetworów gotowych pochodzenia hodowlanego. Widzimy więc, że nasz eksport, skutecznie walcząc z trudnościami i uszlachetniając się wewnętrznie, oparty jest na zdrowych gospodarczych podstawach, że utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie, wykazując spadek mniejszy niż w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#JerzyIwanowski">Nie należy jednak zamykać oczu na coraz większe niebezpieczeństwa, które nam grożą ze wszystkich stron, a świadomość tego faktu winna nas pobudzić do zespolenia wszystkich sił, by im skutecznie stawić czoło.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#JerzyIwanowski">Import samorzutnie jeszcze przed wprowadzeniem jakichkolwiek zarządzeń restrykcyjnych przystosowuje się do położenia gospodarki narodowej i wszelkie dalsze ograniczenie wwozu jest racjonalne jedynie jako ultima ratio utrzymania aktywnego salda bilansu handlowego. Natomiast wszelki wzrost przywozu, któremu towarzyszy zwiększenie eksportu — zawsze jednak pod warunkiem czynnego salda — jest zewszechmiar pożądany.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#JerzyIwanowski">Powyższe uwagi nasuwają nam konieczność stosowania odpowiedniej polityki handlowej, która mogłaby być skuteczną przeciwwagą zarządzeń, utrudniających nasz wywóz: skoro w swem założeniu eksport nasz jest zjawiskiem zdrowem, tającem w sobie znaczne zasoby energii potencjonalnej, a rozwój jego hamuje się jedynie dzięki zarządzeniom prohibicyjnym naszych odbiorców, którzy sami z kolei rzeczy starają się o ulokowanie swoich produktów na naszym rynku, to staje się jasnem, iż reglamentacja przywozu, jako broń ofenzywna, odwetowa, daje nam w ręce środek, nie tyle do ograniczania przywozu, ile do poparcia eksportu. Ten ofenzywny charakter naszej reglamentacji nakłada na nią specjalne wymagania elastyczności i względności, które pozwoliłyby naszym zakazom z łatwością przystosować się do odpowiedniego postępowania innych krajów.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#JerzyIwanowski">Odpowiednia organizacja naszego importu, wygranie go, jako atutu dla lokowania naszych towarów, została zapoczątkowana z dn. 1 stycznia przez ogłoszenie pierwszej listy zakazów przywozu. Jest to w tej chwili tem ważniejsze, iż znów narażeni jesteśmy na przesunięcie naszego wywozu z t. zw. rynków naturalnych, t. j. Niemiec, Austrii i Czechosłowacji na więcej odległe, jak np. W. Brytania, gdzie nasze artykuły zyskują coraz większe rozpowszechnienie. Zapowiedź całkowitego zamknięcia granicy niemieckiej jest tylko jednym z przejawów konsekwentnej polityki Rzeszy, dążącej do gospodarczej izolacji Polski poza obrębem środkowej Europy, a tem samem do jej osłabienia, i stawiającej sobie jako ostateczny cel polityczny rewizję traktatu wersalskiego.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#JerzyIwanowski">W tych warunkach zadaniem chwili jest wzmocnienie się nasze na rynkach angielskich, a dokonać tego będziemy w stanie przez zastąpienie importu niemieckiego, wciąż odgrywającego wielką rolę w naszym bilansie handlowym, przez przywóz towarów brytyjskich.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#JerzyIwanowski">Chciałbym tu podkreślić znaczenie jeszcze jednego czynnika, oddziałującego Wydatnie na możliwości eksportu, a mianowicie na koszta przewozu. Na naszej sieci kolejowej już stosowane są rozliczne taryfy specjalne, ułatwiające przewóz towarów w określonych kierunkach. Czy są one dostateczne przy sztywności naszych taryf, których wysokość nie zmieniła się od czasów dobrej koniunktury, może decydować jedynie życie w każdym poszczególnym wypadku.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#JerzyIwanowski">Zagadnienie morza — to zagadnienie ześrodkowania w swoim ręku jeszcze jednego elementu, składającego się na koszt wywożonych towarów. Ruch towarów przez polskie porty, zapomocą polskiej żeglugi, daje nam jeszcze jeden składnik dodatni naszego bilansu, pomijając inne kwestie natury organizacyjnej i politycznej o znaczeniu pierwszorzędnem. Dlatego też powitać należy z uznaniem wprowadzenie specjalnych, elastycznych ceł morskich, skierowujących ładunki na Gdynię. Stworzenie warunków państwowych dla intensyfikacji naszego wywozu może dać dodatnie rezultaty tylko pod warunkiem, iż sama wytwórczość przejmie się od góry do dołu głęboko odczutym obowiązkiem jak największego spotęgowania swej działalności, zastosowania swej organizacji do zmienionych warunków produkcji, zrewidowania zasad i kosztów programów i procesów, jeśli wytworzy specjalne nastawienie eksportowe, specjalny nastrój psychiczny, z którego rodzi się świadomy czyn. Pierwszym rezultatem takiego nastawienia powinno być wzmocnienie wszelkiego rodzaju porozumień międzynarodowych, o charakterze kartelowym, mających na celu uzgodnienie sprzedaży na rynkach obcych. Forma ta, ujmująca w karby planowej organizacji produkcję światową, słusznie uznawana jest za podstawę, z której mogą się wyłonić przyszłe formy stosunków międzynarodowych, za odpowiednik gospodarczy pokoju powszechnego i braterstwa ludów. Podział świata na ugrupowania wytwórcze, produkujące jak najekonomiczniej potrzebne dla ludności bogactwa, stosownie do przyrodzonych właściwości każdego kraju, sprawiedliwy rozdział wytworzonych bogactw pomiędzy narody konsumujące, czyż nie jest ideałem organizacyj, pracujących nad przebudową świata na lepszych i sprawiedliwszych zasadach?</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#JerzyIwanowski">Obecny stan rzeczy „wojny wszystkich przeciwko wszystkim” nie może trwać wiecznie; dzisiejsza samowystarczalność narodowa zaznacza tendencję przekształcania się w autarchię regionalną, by, być może, przeobrazić się w autarchię kontynentalną. Ale żeby w tym nowym układzie sił gospodarczych odegrać rolę, trzeba być zorganizowanym na własnym gruncie, trzeba, by każda gałęź gospodarstwa narodowego stanowiła zwarty system, a nie bezładną masę zdezorientowanych wytwórców. W stosunkach międzynarodowych pierwszem zadaniem tego rodzaju organizacji jest ochrona rynków własnych i podniesienie rentowności eksportu przez zaniechanie rujnującego dumpingu i osiągnięcie ceny, opartej na racjonalnej kalkulacji.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#JerzyIwanowski">Nie mniej doniosłe znaczenie posiadają kartele w dziedzinie regulowania wytwórczości krajowej, gdyż tylko organizacja kartelowa może sobie pozwolić na uprawianie dumpingu, odbijając straty spowodowane deficytowym wywozem przez podniesienie cen krajowych. W ten sposób jedynie umożliwia się utrzymanie rynków zagranicznych dla polskiej wytwórczości. Typowym tego przykładem jest walka o skandynawskie rynki węglowe, której prowadzenie możliwe jest jedynie przy istnieniu konwencji węglowej. Pozatem w systemie gospodarki narodowej kartel ma doniosłe znaczenie, jako sposób zabezpieczenia słabszych przedsiębiorstw przed likwidacją w epoce złej koniuktury. Dzięki kartelowi przedsiębiorstwa przechodzą zwycięsko przez złe czasy, pracując zaledwie w znikomej cząstce swych możliwości produkcyjnych, by rozwinąć w całej pełni swą wytwórczość w okresie dobrej koniuktury. W ten sposób zakłady te, utrzymane przy życiu dzięki kartelowi, stanowią cenną rezerwę wytwórczą, pozwalającą obyć się bez nowych inwestycyj podczas okresu ożywienia przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#JerzyIwanowski">Proces deflacyjny, który przeżywamy pod względem walutowym, ujawnia się wyraźnie w ruchu cen, kształtujących się w roku ubiegłym wybitnie zniżkowo. Wskaźnik ogólny cen hurtowych spadł w ciągu roku o 10,4 punkty, cen rolnych o 5,9, przemysłowych o 12,2 punkty. Widzimy, iż trwający już od kilku łat spadek cen postępuje naprzód, przyczem spadek cen przemysłowych postępuje szybciej, niźli rolnych, na skutek czego rozpiętość stopniowo się zmniejsza — nożyce się zwężają. Jest to oznaka, że nasz organizm gospodarczy przystosował się do nowowytworzonej sytuacji, że proces kształtowania się cen idzie po linii, wytyczonej w roku ubiegłym przez rządową akcję obniżania cen, akcję wkrótce zaniechaną, gdyż proces toczył się w oznaczonym kierunku całkiem automatycznie.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#JerzyIwanowski">Czy w tych warunkach należy pozostawić przebieg procesu jego własnym losom, czy też iść za przykładem Niemiec, lub może Wielkiej Brytanii, by przez zarządzenia natury gospodarczej, czy walutowej dostosować poziom cen do zwiększonych wartości złota? Większość ekonomistów polskich, tak z pośród sfer urzędowych, jakoteż gospodarczych odniosła się negatywnie do jakichkolwiek interwencyjnych planów w celu dalszego obniżania cen w naszych warunkach. O ile obniżenie cen artykułów, podlegających wolnej konkurencji, odbywa się w tempie dość szybkiem, ceny towarów skartelizowanych wykazują pewną stałość, powodującą znaczną niewspółmierność pomiędzy cenami płynnemi i sztywnemi, co w rezultacie wywołuje dalsze zaostrzenie przesilenia, ze wszystkiemi jego skutkami.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#JerzyIwanowski">Dlatego też nie ulega wątpliwości, iż z punktu widzenia łagodzenia kryzysu szybsze obniżenie sztywnych cen byłoby zewszechmiar wskazane. „Szybsze” — podkreślam specjalnie ten wraz, chcąc przez to skonstatować, iż w większości skartelizowanych przemysłów proces zniżki cen odbywa się równolegle z pogorszeniem się koniunktury rynkowej, jedynie z pewnem opóźnieniem w stosunku do cen płynnych. Dzięki organizacji kartelowej zrzeszony wytwórca dłużej broni się przed złą koniunkturą, niż pozostawiony samemu sobie producent, lecz w końcu i on wraz ze swymi towarzyszami z kartelu ulega wymaganiom życia i obniża ceny. Prawda, że obniżenie ceny nie da się ująć statystycznie, gdyż odbywa się nie przez zmianę ceny zasadniczej, którą notuje statystyka, lecz przez powiększenie rabatów, udzielanych odbiorcom, co się nazewnątrz nie ujawnia i dlatego uchodzi uwagi publicznej. Ujmując zagadnienie zniżki cen towarów skartelizowanych ze strony producenta, musimy podać w wątpliwość tak często przytaczany przez zwolenników bezwzględnej zniżki cen argument, iż obniżenie cen znacznie wzmoże konsumcję i w ten sposób wyrówna straty producenta. Wyczerpanie zdolności nabywczej ludności rolnej jest tak bardzo posunięte, iż nie jest ona w stanie pozwolić sobie na jakikolwiek wydatek, chociażby nawet cena ofiarowanego przedmiotu była bardzo tania. Zdawałoby się, że jedynie podniesienie zdolności nabywczej tej ludności, przy jednoczesnem możebnem z punktu widzenia producenta obniżeniu ceny towarów, dałoby pożądany skutek. Podobna metoda rozumowania znajduje potwierdzenie w polityce P. K. P., które nie decydują się na obniżenie taryf osobowych, chociaż tego rodzaju zmiana mogłaby w znacznym stopniu ożywić ruch na kolejach oraz w polityce monopoli państwowych, które nie obniżają cen wódki, papierosów łub soli, chociaż konsumcja tych towarów spadła na skutek wysokich cen.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#JerzyIwanowski">Zresztą, jeżeli chodzi o elementy kalkulacyjne większości towarów skartelizowanych, to zauważyć należy, że naogół nie uległy one znaczniejszym obniżkom. A więc najważniejszy element — płace robotnicze są regulowane w większości wypadków umowami zbiorowemi i stanowią element wybitnie sztywny. Koszty kredytu, oprocentowania długów, do pewnego stopnia podatki, świadczenia socjalne, taryfy kolejowe i pocztowe nie uległy zmianie, i poszczególny kartel nie ma możności wpłynąć na ich obniżenie. Pozostaje zmniejszenie kosztów administracyjnych, handlowych, przystosowanie rat amortyzacyjnych do warunków chwili obecnej, układy z wierzycielami, intensyfikacja organizacji sprzedaży i to wszystko należy przeprowadzić w sposób jak najwięcej energiczny i zdecydowany, obniżając w ten sposób koszty własne i uzyskując większe możliwości zbytu, tak na rynku wewnętrznym, jakoteż i zagranicznym.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#JerzyIwanowski">Skoro mowa o aktywności naszego bilansu handlowego niepodobna nie poruszyć zagadnienia, sięgającego do podstaw, naszej gospodarki narodowej, a mianowicie problemu użytkowania przez przemysł surowców rolnych pochodzenia krajowego. Po stronie biernej naszego bilansu handlowego figurują dość pokaźne cyfry surowców, które z powodzeniem mogą być produkowane w kraju. Jeszcze do niedawna wprowadzaliśmy znaczne ilości tłuszczów zwierzęcych oraz skór, odczuwając jednocześnie trudności w zbycie produktów hodowlanych, posiadając pierwszorzędny jęczmień browarny, sprowadzamy słód z zagranicy. Sprowadzamy chmiel, posiadając w kraju znaczne ilości tego surowca, dostateczne do zaspokojenia zapotrzebowania krajowego. Mając wysoko rozwinięte mleczarstwo, sprowadzamy kazeinę. Istnieją możliwości rozwoju owczarstwa i ograniczenia przywozu wełny przez wzmożenie produkcji krajowej. Rozwój hodowli lnu może w pewnym stopniu zastąpić przywóz zagranicznych surowców włókienniczych, a hodowla roślin oleistych — import egzotycznych tłuszczów roślinnych łub surowców do ich produkcji.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#JerzyIwanowski">Zagadnienie to, stanowiące problem pierwszorzędnej wagi dla naszego rolnictwa, oczekuje na posunięcie natury organizacyjnej, gdyż zdać sobie należy sprawę, że pragnąc zmusić przemysł do użytkowania surowca krajowego, należy mu dać conajmniej takie same warunki, z jakich korzystał przy nabywaniu surowców zagranicznych, a więc należy mu zapewnić standaryzację gatunku, możność nabywania w określonej porze i w określonej ilości, odpowiedni kredyt, praktykowany w tych samych branżach na rynkach zagranicznych, jednem słowem, zapewnić odbiorcy zaspokojenie tych wszystkich wymagań, jakie stawiane są w nowoczesnym handlu międzynarodowym.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#JerzyIwanowski">Zdać sobie trzeba sprawę, że nie chodzi tu o dobrą lub złą wolę przemysłu lub rolnictwa, lecz o wzajemne korzyści, wynikające z odpowiedniej organizacji produkcji i handlu, opartej na zrozumieniu tej nowoczesnej „preferencji wewnętrznej”, do której zrealizowania Polska posiada tyle możliwości. Jedynie prowadzenie jasnej, jednakowo korzystnej dla rolnictwa i przemysłu polityki gospodarczej, może posłużyć do korzystnego rozwiązania trudności, piętrzących się przed tem zagadnieniem. Samo życie winno wskazać nam najlepsze rozwiązania, codzienna współpraca jedynie dać może wyjście ze wszystkich tych trudności, które stają przed tą kwestią, czy to w dziedzinie standaryzacyjnej, technicznej, handlowej czy kredytowej.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#JerzyIwanowski">Dlatego też należy się zachować z wielkiemi zastrzeżeniami do projektów, wysuwanych przez pewne sfery, co do obowiązkowości używania surowca krajowego w przemyśle przetwórczym. Przymus, w ten sposób wprowadzony, nie rozstrzygnie kwestii skomplikowanej i nowej dla obu odłamów życia gospodarczego, zagadnienia, które nie da się rozstrzygnąć jednem pociągnięciem pióra. Jedynie droga, oparta na rzeczowem przystosowaniu się do istniejących warunków, na gruntownej znajomości rzeczy, na analizie potrzeb i możliwości, stworzyć może niezbędne ogniwa, łączące polski przemysł i rolnictwo, i pchnąć życie gospodarcze na tory twórczych rezultatów współpracy. Porozumienie się zainteresowanych sfer przemysłowych i rolnych zdaje się tu być koniecznością, gdyż produkcja surowców może rozwijać się tylko jednocześnie z możnościami umieszczania ich w przemyśle. Zagadnienie to zresztą organicznie wiąże się z naszym zasadniczym programem gospodarczym z głównemi wytycznemi zwalczania przesilenia i rozwoju polskich sił twórczych.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#JerzyIwanowski">Bilanse handlowe z lat dobrej koniuktury w swych wysokich cyfrach obrotów zawierały znaczne pozycje wywozowe płodów rolnych obok niemałych sum przywozu surowców, mogących być zastąpionemi przez krajowe. Jeszcze w ubiegłym roku widzimy względnie wysokie, chociaż pośpiesznie kurczące się cyfry wywozu rolnego. Obecnie sytuacja zmieniła się radykalnie. I jeśli podtrzymujemy w dalszym ciągu eksport rolny po cenach, nie pokrywających kosztów produkcji, to raczej z przyczyn konieczności utrzymania aktywności bilansu, a nie dla podniesienia siły nabywczej ludności rolnej. Siła ta spada w sposób zastraszający, deficyt rolnictwa ciąży dodatkowo na instytucjach finansowych, na przemyśle, pogłębiając skutki ogólnego przesilenia. Rolnictwo przechodzi na mniej kosztowne formy produkcji, dąży do ekstensywności, do form gospodarki naturalnej, wyrządzając przez to niepowetowane szkody dla naszej gospodarki narodowej, wyzbywając się możności nabywania artykułów przemysłu, podcinając przez to wytwórczość przemysłową u samych podstaw.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#JerzyIwanowski">Zastąpienie uprawy nierentujących się zbóż przez rośliny, dające surowce przemysłowe, zamiana niedochodowych działów hodowli przez działy, znajdujące zbyt na krajowym rynku przemysłowym, a dotychczas sprowadzane z zagranicy, wpłynęłoby dodatnio na rentowność gospodarstw wiejskich, podniosłoby siłę nabywczą rolnictwa, ożywiłoby przemysł i odbiło się dodatnio na aktywności bilansu. Jest to jedno z najbardziej logicznych rozwiązań, które nasuwają nam cyfry coraz bardziej kurczącej się konsumcji wsi i miast przy coraz bardziej rozpaczliwej walce o eksport i coraz większych stratach z tem związanych.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#JerzyIwanowski">Przy rozpatrywaniu skutków przesilenia gospodarczego, pragnąć bronić tezy, iż Polska łatwiej znosi skutki przesilenia, niż kraje zachodniej Europy, częstokroć posługujemy się argumentem, iż zdolność przystosowania się naszej wsi do ciężkich warunków chwili obecnej jest prawie nieograniczona naskutek małych wymagań życiowych. Stąd płynie częstokroć zapoznawanie zdolności nabywczych wsi.</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bogucki.)</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#JerzyIwanowski">Jak dalece niesłusznem jest podobne twierdzenie, dowodzą cyfry cytowane przez znanego ekonomistę p. Adama Rosego, wskazujące, iż w roku 1927/28 wydatki na zakup artykułów przemysłowych samych tylko gospodarstw małorolnych wynosiły około 2,6 miliarda zł i że wydatki te zmniejszyły się w roku bieżącym dla tej samej kategorii gospodarstw o 1,5 miliarda zł. Analogiczne cyfry podaje w swojem przemówieniu sejmowem o. Minister Rolnictwa. Powyższe cyfry mówią same za siebie, jedynie uzupełniając argumentację konieczności zharmonizowania rozwoju rolnictwa i przemysłu i opierania na tej harmonii programu gospodarczego Polski.</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#JerzyIwanowski">Zresztą sama struktura zaludnienia ziem polskich wskazuje najlepiej na konieczność rozwoju przemysłu w związku z rozstrzygnięciem zagadnienia rolnego. Rezultaty badań zaludnienia na zachodzie wykazały, że tam, gdzie stosunki gospodarcze rolne są zdrowe, liczba czerpiących środki utrzymania z rolnictwa, nigdzie nie jest wyższa niż 40 na 1 km². (W Niemczech 32, Francji 39, Danii 36), Liczba ta odpowiada mniej więcej potrzebom rąk roboczych, które należy zastosować do uprawy 1 km² gruntu przy uprawie intensywnej. O ile zatem na kilometr kwadratowy przypada więcej niż 40 osób ludności rolnej, nadwyżka nie może znaleźć sobie racjonalnego zastosowania pracy przy roli i albo tworzy kadry nieprodukcyjnych gospodarstw karłowatych, albo musi znaleźć zatrudnienie w innych dziedzinach pracy, musi wieś opuścić.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#JerzyIwanowski">Przeciętne zaludnienie w Polsce wynosi 72 mieszkańców na 1 km², z czego na ludność wiejską przypada 48, na miejską 24. Należy zwrócić uwagę, że 4 województwa kresowe posiadają gęstość zaludnienia zaledwie 30–40 na 1 km², natomiast gęstość zaludnienia w pozostałych 12 województwach wynosi aż 100 mieszkańców na 1 km², z których około 66, a niekiedy do 85 (na południu) żyje z rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#JerzyIwanowski">Przy nadzwyczaj silnej rozrodczości plemienia polskiego, dającej rocznie przyrost ludności około ½ miliona głów, przy całkowitem prawie zamknięciu granic dla emigracji, problem intensyfikacji źródeł pracy znajduje swoje rozwiązanie jedynie w dążeniu do rozwoju przemysłu, a szczególnie przemysłu opartego o surowce krajowe. Należy wieś polską odciążyć od zbędnych rąk roboczych, dać jej normalne warunki rozwoju, w których jedynie wykaże dodatnie rezultaty i reforma rolna i usiłowania racjonalnej zmiany struktury ustroju rolnego; fakty jednostronnego faworyzowania bądź to przemysłu, bądź to rolnictwa, spotykaliśmy niejednokrotnie w dziejach naszej polityki gospodarczej w ciągu ostatnich 13 lat. Obydwa te podstawowe działy wytwórczości narodowej rozwijały się samodzielnie obok siebie, dążąc każdy swoją drogą często do rozbieżnych celów. Ich wzajemne zazębienie, penetracja, sharmonizowanie planów i akcji, ustosunkowanie wytwórczości, spajanie działalności w jeden świadomy swych celów i środków program gospodarczy stanowi naczelne przykazanie myśli państwowej, a w ciężkich czasach przeżywanego kryzysu czy autarchii jest jedynym realnym środkiem, zapewniającym nie tylko przetrwanie niepomyślnej koniunktury, lecz i otwierającym nieograniczone perspektywy harmonijnego rozwoju naszego organizmu narodowego i wywalczenia sobie przez Polskę dominującego stanowiska pośród narodów świata.</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AntoniBogucki">Głos ma s. Gross.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#DanielBernardGross">Wysoki Senacie! Resort przemysłu i handlu łączy się ściśle z budżetem i resortem skarbowym. Od gospodarstwa zależą wpływy skarbowe, Jeśli jest stan pomyślny gospodarstwa, to przy niskich stawkach podatkowych są duże wpływy budżetowe i wówczas dzieje się dobrze tak ludności, jak i skarbowi, Stan pomyślny gospodarstwa zależy od siły nabywczej, od konsumcji własnej ludności, siła nabywcza zaś, i to podkreślam jako coś, co mnie różni od innych panów ekonomistów, zwolenników ustroju kapitalistycznego, należy od tego, aby zachodziły u konsumenta dwa warunki: mianowicie musi on mieć niezaspokojone potrzeby gospodarcze i musi mieć pieniądze. Jeżeli konsument ma zaspokojone potrzeby gospodarcze, to istnienie u niego pieniędzy nie jest siłą nabywczą. Z drugiej strony, jeżeli obywatel ma niezaspokojone potrzeby, a nie ma pieniędzy, to również nie jest to siła nabywcza. Oba warunki muszą się schodzić.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#DanielBernardGross">Budżety od r. 1926/27 do grudnia 1930 r. wykazywały nadwyżki, a odtąd ciągłe niedobory, bo dzięki większej ilości pieniędzy wskutek dopływu kredytu zagranicznego siła nabywcza była większa. A gdy zaczęły się spłaty, a nie było w tym stopniu dopływu kredytu zagranicznego, siła nabywcza malała i dalej maleje i są niedobory, które ciągle wzrastają. Decydującą tedy dla gospodarstwa i dla Skarbu rzeczą jest siła nabywcza. Na wzrost siły nabywczej jest natomiast bez wszelkiego wpływu równowaga budżetu i stałość waluty. O to niema sporu, że jedno i drugie jest potrzebne; twierdzę tylko, że to nie wystarcza. Gospodarstwo i państwo może zamrzeć, a równowaga budżetu i stałość waluty mogą pozostać nienaruszone. Będą fundamenty bez budynków. Można kogoś przenieść w góry dla dobrego powietrza, ale tam może zginąć, jeżeli prócz powietrza nie będzie miał nic innego do utrzymania się przy życiu. Bez powietrza nie można żyć, ale z samego powietrza też nie można, To też jest niesłychanym paradoksem, gdy p. s. Szarski w swojem sprawozdaniu stwierdza, cytuję dosłownie: „Rolnictwo znajduje się w stanie niebywale ciężkim. Produkcja silnie się kurczy, obroty handlu maleją, kredyt długoterminowy prawie że nie funkcjonuje, krótkoterminowy jest do uzyskania tylko w aptekarskich dozach. Słowem życie gospodarcze zamiera”. Podkreślam, że tak mówił p. s. Szarski, generalny referent budżetowy, A mimo to zaraz potem jest zdanie: „Ale wśród tej ponurej atmosfery widzimy, że fundament życia gospodarczego, t. j. nasz pieniądz, jest nienaruszony”, równocześnie konstatując, że zamiera życie gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#DanielBernardGross">Dalej na pierwszej stronie powiada p. s. Szarski: „Bolesne redukcje i kompresje wydatków budżetowych przeprowadzone z całą energią świadczą, że Rząd nie cofa się przed żadnym środkiem, jeżeli idzie o tak kapitalną sprawę, jak utrzymanie równowagi budżetu”.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#DanielBernardGross">Więc ze słów p. s. Szarskiego wynika, że może zamrzeć życie gospodarcze, choć istnieje fundament stałości waluty i tak kapitalna sprawa, jaką jest równowaga budżetu.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#DanielBernardGross">Jeżeli życie gospodarcze zamiera, to co za korzyść ma ludność, Państwo ze stałości pieniądza, z tak kapitalnej sprawy, jaką jest równowaga budżetu? Uważam siłę nabywczą, jako decydującą okoliczność, tak dla gospodarstwa, jak i dla wpływów budżetowych.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#DanielBernardGross">Zastanówmy się teraz nad przyczyną zaniku siły nabywczej. P. s. Szarski podaje jako przyczynę niesłychaną nadprodukcję na całym świecie, tak produktów przemysłowych, jak i płodów rolniczych. Czy jest słuszna konkluzja logiczna?</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#DanielBernardGross">Przyznaję przesłankę, że jest nadprodukcja na całym świecie, tak płodów rolniczych, jak i produktów przemysłowych. Ale dlaczego naskutek nadprodukcji ma być osłabiona siła nabywcza? Dlaczego ma zamierać gospodarstwo, dlaczego ma maleć budżet Państwa? To nie jest przyczyna zaniku siły nabywczej, to nie jest nadprodukcja. Jest przyczyną zanik wymogów siły nabywczej. Ten, kto ma niezaspokojone potrzeby gospodarcze, nie otrzymuje pieniędzy. To jest przyczyna kurczenia się siły nabywczej, to jest przyczyna światowego kryzysu gospodarczego. Natomiast załamał się zupełnie inny fundament, załamał się dotychczasowy kapitalistyczny system pieniężny, załamała się waluta złota; załamał się fundament, który umożliwiał wolny obrót towarowy i pieniężny między państwami. Słusznie mówi p. s. Szarski, że załamanie nastąpiło na odcinku obrotu międzynarodowego. Na stronie drugiej drukowanego sprawozdania p. s. Szarskiego czytamy: „Przyczyna jest tylko jedna, i to potężna, jakiej dotychczas nie znała historia, wielka wojna i wszystkie jej pochodne następstwa, które w sposób brutalny rozbiły misterny i sprawnie funkcjonujący mechanizm światowego gospodarstwa”. Ja to przyznaję. Uważam również, że wojna to zrobiła. W przeciwstawieniu do mojego przedmówcy p. s. Korfantego uważam, że wojna to zrobiła, ale dodam, że w tym mechanizmie na odcinku międzynarodowego obrotu złamała się najważniejsza może część składowa, sprężyna, a jest nią waluta złota. To złamanie powoduje deflację i tezauryzację.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#DanielBernardGross">Ja, proszę Wysokiej Izby, mogę zacytować zdanie co do skutków załamania waluty złotej — zdanie profesora szwedzkiego Cassela, którego przecież konferencje międzynarodowe ciągle wzywały na znawcę, a który należy do tych ekonomistów, że nie ogranicza się do reguł, które miały znaczenie i zastosowanie przed 100 laty, lecz sądzi z objawów obecnego życia — bo tak już jest, że życie toruje drogę do nowych organizmów gospodarczych, a ekonomiści dopiero potem oceniają, jakie były przyczyny i jakie jest uzasadnienie naukowe. Otóż prof. Gustaw Cassel w październiku 1931 r. w pewnem czasopiśmie szwedzkiem pisze: W chwili obecnej można łatwo stwierdzić, że międzynarodowy system walut złotych dotknięty jest dwiema chorobami: manią deflacyjną i gorączką likwidacyjną. Przez deflację należy rozumieć restryngowanie kredytów przez bank emisyjny. Dla Ameryki w 1928 i 1929 roku to restryngowanie kredytów przez banki federalne w Ameryce było spowodowane tem, że bankierzy zużyli oszczędności ludności amerykańskiej do pożyczek zagranicznych. Bankierzy przedkładali publiczności do subskrypcji obligacje, zastrzegając dla siebie wysokie prowizje zaraz przy wypłacie, które mogły wynosić około 8%, ale losem tych obligacyj, które kupiła ludność, zupełnie bankierzy się nie zajmowali. Przeciw tej spekulacji giełdowej banki federalne zastosowały restrykcje kredytowe. P. Cassel pisze: Symptomy pierwszej choroby (deflacji) ujawniły się w chwili, gdy amerykańskie banki federalne w roku 1928 i 1929 rozpoczęły walkę ze spekulacją na giełdzie nowojorskiej. Postanowiono wówczas zgnieść ją za wszelką cenę i starano się ten cel osiągnąć zapomocą restrykcji kredytu. Był to pierwszy krok na drodze deflacji, która wiodła w przepaść, nad którą się obecnie znajdujemy. Przeoczono bowiem zupełnie, że deflacja rujnuje całe gospodarstwo, tem samem więc i zdrowe przedsiębiorstwo.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#DanielBernardGross">A drugą chorobą, która tak podminowała te waluty złote - powiada — to jest gorączka likwidacyjna. To znów odnosi się do tezauryzacji, do tych pieniędzy, które są w obiegu poza bankiem emisyjnym, to odnosi się do restrykcyj kredytowych przez banki, pośredniczące w kredycie. I deflacja, t. j. wyciąganie pieniędzy z obiegu przez banki emisyjne, spowodowała zamieszanie w bankach, które dysponowały t. zw. wtórnym kredytem, bo nowe dopływy do banków były mniejsze i zmniejszyła się spłata pożyczek dotychczasowych. I wytworzyła się taka sytuacja, że gdy do niejednego banku przyszedł ten, co włożył pieniądze, chcąc je podjąć, to bank miał trudności w wypłacie. Zaczęła się nieufność do tych banków i wyciąganie pieniędzy. To jest t. zw. tezauryzacja. To jest drugie zamieranie mechanizmu gospodarczego, bo wyciąga się pieniądze czynne przy obrocie handlowym. Prof. Cassel opisuje w następujący sposób drugą chorobę: Drugą chorobą, jaka dotknęła system walut złotych — jest gorączka likwidacyjna, wywołuje ona przedewszystkiem dążenie do przemiany całego majątku na zobowiązania krótkoterminowe. Wkrótce jednak i te już nie wystarczają, lecz dąży się do możliwie jak największego upłynnienia pieniądza w bankach. Banki bowiem w strachu, że jutro może przyjść ktoś i podjąć, ograniczają udzielanie i trzymają pieniądze w pogotowiu. Banki muszą utrzymywać wysoką płynność. Myśmy chwalili banki, że mają wysoką płynność, ale życie gospodarcze na tem traciło, bo proszę się postawić w położenie przedsiębiorcy, który prowadzi przedsiębiorstwo dzięki temu kredytowi, jeżeli on dowiaduje się nagle, że wyciąga się z jego przedsiębiorstwa ten pieniądz. W późniejszym stanie choroby znika zaufanie do banku i zaczyna się chowanie banknotów w pończosze.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#DanielBernardGross">Ostatnie wreszcie stadjum polega na braku zaufania do banknotów i ich wymianie na złoto, Najświeższym tego przykładem Paryż, gdzie w ostatnich dniach wytworzyły się na bruku „konsorcja” sprzedaży sztab złota w odcinkach. Mianowicie można dostać złoto w bryłach w banku emisyjnym wtedy, jeżeli ktoś przyniesie 100 tysięcy franków. Wobec tego składają się ludzie razem, którzy mają 100 tysięcy franków i wydostają stamtąd tę bryłę złota, a efektywne złoto dzielą między siebie.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#DanielBernardGross">Cytuję to jako dowód, że właśnie deflacja i tezauryzacja powodują w każdem państwie osłabienie siły nabywczej, że to jest ten światowy kryzys, który, jak p. s. Szarski stwierdza, ten kryzys, ten brak zaufania ze strony wkładców istnieje także w Paryżu. P. s. Szarski sam powiedział, że miliardy wyciągają z banku emisyjnego we Francji. Państwa muszą się ratować przeciw tej deflacji i tezauryzacji, to jest zupełnie słuszne, muszą ratować swoje gospodarstwa, muszą ratować swój budżet. Polska tego nie czyni. Państwa inne szukają środków do zahamowania przynajmniej deflacji i tezauryzacji, a więc do podtrzymania siły nabywczej. Polska tego nie czyni. Dlatego światowy kryzys ma u nas silniejsze natężenie, dlatego w Polsce coraz gorzej z gospodarstwem i z budżetem. Państwa o małym zasobie złota zatrzymały wolny obrót kapitałami, bo to jest konieczne, inaczej będzie życie coraz bardziej zamierać. Anglia zatrzymała wymianę złota dla obrotu wewnętrznego, zostawiając złoto tylko do spłat zagranicznych zobowiązań, inne państwa wprowadziły ustawy dewizowe; tę okoliczność podnosił p. s. Szarski, gdy twierdził na stronie 4, że jeżeli rzucić okiem na kartę Europy, to przekonać się mianowicie można, że prawie wszędzie ruch kapitału podlega policyjnemu nadzorowi, czyli, że właściwie jest wstrzymany. A na stronie 5 mówi s. Szarski: Polska tworzy dzisiaj w Europie środkowej istotną wyspę. To jest prawda, bo państwa w środkowej Europie wprowadziły ustawy dewizowe, żeby przynajmniej zahamować dalszy spadek siły nabywczej. P. s. Szarski cieszy się z tego, że u nas wolny ruch kapitału nie jest zahamowany.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#DanielBernardGross">Cóż to jest wolny ruch kapitału i komu jest potrzebny? Przedewszystkiem należałoby ustalić, o jaki kapitał w danym wypadku chodzi. Twierdzę, że przemysłowiec, o którym się mówi, że ucieka z kapitałem, to nic innego nie robi, tylko ucieka z towarem; jeżeli on towar wyrzuca zagranicę, to za ten towar dostaje walutę, jeżeli ten towar sprzedaje wewnątrz i ma nadwyżkę, to idzie z banknotami otrzymanemi z wewnętrznej konsumcji do Banku Polskiego i każę sobie przekazać zagranicę w walucie obcej. Jest to tylko ruch pieniędzy otrzymanych ze sprzedaży towarów. Jest to uciekanie z owocem najemnej pracy. I kartele, a to są przemysły, którym zależy na wolnym ruchu kapitału, są w możności przez swoją konstrukcję zabrać ze siły nabywczej, która wyraża się w tych pieniądzach, odebranych krajowym konsumentom, zabrać dla siebie lwią część. Kartele są w stanie przez uzyskane rozmaite ulgi, jak przewozowe, podatkowe i cłowe oraz przez nadmierne obciążenie konsumentów krajowych, owoc pracy najemnej, uzyskany w innych gałęziach produkcji, wyzyskać dla siebie i ulokować zagranicą. Proszę Panów, za utrzymanie tego wolnego ruchu kapitałów, za utrzymanie tego, czego wszędzie wokoło nas już niema, za to Rząd otrzymuje od p. s. Szarskiego podziękowanie. I pisze p. s. Szarski na stronie pierwszej: Bolesne redukcje i kompresje wydatków budżetowych, o których szczegółowo mowa w niniejszem sprawozdaniu, przeprowadzone z całą energia świadczą, że Rząd nie cofa się przed żadnym środkiem, jeżeli idzie o tak kapitalną sprawę, jak o utrzymanie budżetowej równowagi. To jest, mojem zdaniem, sedno rzeczy. Ja to wydostałem, bo mi o to chodziło, w czem się różnię od reprezentantów B.B.W.R., względnie, o ile Rząd też stoi na tem stanowisku, z zapatrywaniami Rządu w ocenie przyczyny znikania siły nabywczej. Powiadam, wolny ruch kapitałów w Polsce jest niemożliwy, bo on łączy się z tem, że zamiera gospodarstwo i że jest budżet coraz gorszy. Ilekroć Rząd przychodził z projektem podwyższenia podatków, ilekroć przychodzi z projektem redukcji płac, redukcji personelu, ilekroć przychodzi z ustawami, wynikającemi z kurczenia się siły nabywczej, tyle razy konstatuję, że to są ofiary coraz to większe, które się składa w interesie tych przemysłowców, którzy chcą jak najprędzej uciec z owocami pracy najemnej, chcą eksploatować, a nie chcą inwestować. Temu wolnemu ruchowi kapitałów nie wolno poświęcać dobra, zdrowia i życia ludności, oraz dobra Państwa.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#DanielBernardGross">Otóż my socjaliści na tę drogę nie pójdziemy, jesteśmy przeciwni forsowaniu nierentownego eksportu i popieraniu karteli.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#DanielBernardGross">P. s. Szarski zastanawiał się nad wyjściem z sytuacji kryzysowej i doszedł do konkluzji: „albo ogólna katastrofa, albo wspólny wysiłek wszystkich celem osiągnięcia poprawy, oparty na doświadczeniu o współzależności gospodarczej”, „Ogólna katastrofa” — to nie jest wyjście, to jest katastrofa. Przecie ja nie mogę nazwać tego wyjściem, jeżeli mamy mieć przed sobą katastrofę. To nie jest wyjście. Natomiast drugie wyjście: „porozumienie gospodarcze z państwami, współzależność” — to na to powiadam tak: Ja to rozumiem, wiem, że jest współzależność gospodarcza, jest współzależność towarowa, mianowicie, że nam potrzebne są towary z innych państw, za które możemy zapłacić tylko naszemi towarami. My to wiemy. Ale czy w położeniu, które p. s. Szarski określa w słowach że zamiera życie gospodarcze, mamy czekać aż nastąpi porozumienie z innemi państwami? Czy to porozumienie z innemi państwami jest terminowo oznaczone, czy to porozumienie międzynarodowe jest tak łatwe? A do tej chwili, kiedy to porozumienie nastąpi, co my będziemy robić? Przecież my musimy żyć, musi żyć społeczeństwo i musi żyć Państwo.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#DanielBernardGross">Socjaliści chcą wskazać całemu społeczeństwu inne wyjście, niż to, które wskazuje p. s. Szarski. Sądzimy, że to, co mówię — bo tak stawiam sprawę — to czego się chcemy domagać, ma być w interesie całego społeczeństwa i ma być w interesie Państwa. Otóż my powiadamy: Nie chcemy katastrofy, ani też nie możemy czekać aż dojdzie do międzynarodowego porozumienia. Trzeba przedewszystkiem ratować gospodarstwo, ratować ludność i Państwo, a poświęcić doktrynę potrzebną tylko dla tych, co chcą eksploatować, poświęcić doktrynę o t. zw. wolnym ruchu kapitałów.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#DanielBernardGross">Wyjście nasze jest następujące: natychmiast wprowadzić bezwzględnie obowiązującą ustawę dewizową i przygotować monopol państwowego handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#DanielBernardGross">Proszę Panów, o tym państwowym monopolu handlowym miałem sposobność konferowania z przemysłowcami, W czasie rozmowy skarżyli się na trudności eksportowe do Sowietów, bo przedsiębiorstwa prywatne nie są w stanie dać towarów na kredyt długoterminowy.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#DanielBernardGross">Przedsiębiorstwa prywatne muszą uzyskać cenę pozbytych towarów w pieniądzach albo od kupującego, albo z banku na podstawie eskonta weksli. Weksli sowieckich i to jeszcze wystawionych na 1 rok, 114 do 2 lat banki prywatne nie biorą z powodu niemożności redyskonta w banku emisyjnym. Oprócz tego niema możności eksportu do krajów, wprowadzających ustawy dewizowe. Fabryki sukna w Bielsku przestały eksportować do Węgier, choć kupiec węgierski chętnie zamawia i może płacić, jednakowoż w swojej walucie, t. j. w pengö.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#komentarz">(S. Szarski: Przepisy dewizowe.)</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#DanielBernardGross">Panie Senatorze, Pan nie ma takiego wpływu na Węgrzech, ażeby tam mówić, że najważniejszą rzeczą jest wolny ruch kapitałów i te państwa bez waszego zezwolenia wprowadzają ustawy dewizowe. Tak samo się dzieje z eksportem do innych krajów, gdzie są ograniczenia w obrocie pieniężnym.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#DanielBernardGross">A teraz naprzykład co do Sowietów, Okazało się, że Sowiety przy monopolu państwowym handlu zagranicznego, nie są w stanie najpierw sprzedać towarów swoich, żeby za gotówkę kupić to, czego im potrzeba. Potrzebny im jest import na kredyt. My przecież wiemy, że ci, którzy sprzedawali Sowietom towary i dostali weksle, to nie wiedzieli co z temi wekslami robić. Puszczano weksle na czarną giełdę i dostawano za nie 40—50%, Musiałyby te weksle być eskontowane przez bank emisyjny. To się jednak dzieje tylko w bardzo małej mierze, Jest zrozumiałe, że w tych warunkach nie może istnieć prywatny bezpośredni stosunek z zagranicą, ten przedsiębiorca musi być oddzielony monopolem od handlu zagranicznego. Prócz ustaw dewizowych należałoby usunąć szkodliwe i kosztowne pośrednictwo banków przy przyjmowaniu wkładów i udzielaniu kredytów. Ruch oszczędnościowy i kredytowy winien być scentralizowany w Banku Polskim z gwarancją Państwa. Pierwszy raz w ten sposób sprawę stawiamy, że domagamy się centralizacji kredytów i depozytów oszczędnościowych w banku emisyjnym. To znowu oparte jest na doświadczeniu ostatnich czasów. Chcę jeszcze przedtem powiedzieć, że uważam tę drogę za naturalną, demokratyczną, uważam ją za linię rozwojową dla państwa i społeczeństwa, a wynalezienie tej naturalnej linii rozwojowej, to jest socjalistyczny punkt widzenia. Bolszewizm po tej linii nie poszedł, odrzucamy bolszewizm, nie możemy się łudzić okolicznością, gdyby nawet była w 100% prawdziwą, że tam budują przemysł, że ludność jest zatrudniona, że ma co jeść. W czasie niewolnictwa również wykonywano wielkie budowle, i niewolnik miał dach nad głową, i miał co jeść. Takie stanowisko dla proletariatu odrzucamy, to nie jest naturalna linia rozwojowa. Nie uważam, że na linii rozwojowej znajduje się obecnie przeniesienie na Państwo prywatnej własności, Zmianą, która nadchodzi, jest upadek kapitału finansowego. Przecież widzimy, że z powodu braku zaufania do banków i kapitału finansowego jest krach banków, deflacja i tezauryzacja. Mamy dziś kredyt bezpośredni w banku emisyjnym i kredyt wtórny w bankach. Ten wtórny kredyt się załamał. Ludzie nie noszą swych oszczędności do instytucyj finansowych, wobec czego przedsiębiorstwa nie mają kredytu, a bez kredytu pracować nie możną. Trzeba tedy dla uratowania gospodarstwa i zabezpieczenia wkładców przed stratami ruch kredytowy i oszczędnościowy skoncentrować w banku emisyjnym. I widzimy, że kapitał finansowy już się rozpadł. Ciekawą była wiadomość o upaństwowieniu tych wielkich banków niemieckich. Wyczytałem w „Czasie” z dnia 25 lutego, a więc w piśmie konserwatywnem, takie zapatrywanie: „Waterloo banków niemieckich. W rezultacie wszystkie wielkie banki będą albo de facto upaństwowione, albo przejdą pod nadzór państwa. Jest to niezawodnie koniec prywatnej pieniężnej gospodarki, a więc kolosalny przewrót w strukturze finansowej Niemiec”.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#DanielBernardGross">Kiedy się dobrze bada prace ekonomiczne Marksa, to się można przekonać, że już Marks poznał, że ten kapitał finansowy jest niesłychanym wrogiem tak dla przemysłu, jak i wogóle społeczeństwa. Już wtedy wypowiedział zdanie: System kredytowy, którego punkt ciężkości tkwi w tak zwanych państwowych bankach i innych prywatnych wielkich przedsiębiorstwach finansowych oraz lichwiarzach pieniężnych jest nadzwyczajną centralizacją i daje tej klasie pasożytów bajeczną władzę nie tylko do periodycznego dziesiątkowania przemysłowców, ale nadto do wpływania na produkcję w nadzwyczaj niebezpieczny sposób. Socjaliści zrozumieli, że kapitał finansowy jest wrogiem, bo w wiedeńskiej Wiener Arbeiter'ce zjawił się artykuł: „Dyktatura kapitału finansowego”. Zacytuję tylko jeden ustęp bardzo charakterystyczny: „Należy ludzkość uwolnić od dyktatury kapitału finansowego. Robotnicy winni zrozumieć, że jest ich zadaniem w tej walce stanąć na czele”.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#DanielBernardGross">W Niemczech mają upaństwowić prywatne największe banki, które nie mogą się utrzymać. Uważam to upaństwowienie banków nie za ostatni krok, bo to celowem nie jest. Zamiast upaństwowienia banków my stawiamy przejęcie zakresu działania tych banków przez instytucję emisyjną. To będzie dobre dla wkładów oszczędnościowych, bo wkładca będzie mógł w każdej chwili podjąć każdą kwotę. Będzie korzystne dla tych, którzy biorą kredyty, bo podjęcie wkładów nie spowoduje ściągnięcia kredytów. Wyjście wskazane przeze mnie podniesie niezmiernie wewnętrzną siłę nabywczą i jestem przekonany, że towary wyprodukowane nie będą leżały w magazynach, lecz że zostaną kupione na cele tak dla wykonania robót publicznych i inwestycyj prywatnych, jako też na cele konsumcji indywidualnej, Proszę Panów, jeżeli my jesteśmy zupełnie oddzieleni od eksportu prywatnego, to w takim razie nagle widzi się przemysł wielki, widzą się obszary dworskie przed taką sytuacją: warsztaty mają dużo do rozsprzedania, odbiorcami mogą być tylko masy ludności. Garstka kapitalistów nie zje tej ilości ziemniaków, chleba, jaj, nie zużyje tyle węgla, więc jasne, że siłą nabywczą są szerokie sfery ludności.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#DanielBernardGross">Jeżeli mówiliście tutaj Panowie o nożycach i braliście pod uwagę tylko ceny produktu rolnego i cenę produktu przemysłowego, toście Panowie przeoczyli, że oprócz towaru, który jest produktem rolnym albo produktem przemysłowym, jest jeszcze jeden towar, który tak samo się kupuje i sprzedaje za pieniądze, jak każdy inny towar. To jest nowa rzecz, bo dopiero 100 lat istnieje, ale ona rozpoczęła nowy ustrój, który coraz bardziej się rozwija i teraz przybiera nową formę — to praca najemna robotnika jest towarem. Przy konkurencji z rynkami zagranicznemi dążyły przedsiębiorstwa do tego, żeby koszt robotnika był jak najmniejszy. Przeoczyliśmy jednak, że robotnik będzie wówczas kiepskim konsumentem. Rola robotnika jako producenta jest ważną przy tworzeniu produktów, ale tak samo jest ważną rola robotnika jako konsumenta i to dla całego społeczeństwa, przedewszystkiem dla społeczeństwa w mieście. I to jest tak ważne, że gdybyście Panowie raz zastanowili się, jak pieniądz wchodzi do fabryk, jak producent rozdziela ten pieniądz na cele konsumcji dla siebie, dla urzędników i robotników tamże zatrudnionych, to byście poznali, jak ważną jest rzeczą, żeby w rękach pracownika znalazła się jak największa suma, czyli by płaca była jak najwyższą. Pierwsza fala konsumcji musi iść właśnie od tych robotników, bo oni wyłącznie są konsumentami. W pierwszej fali płaci ten robotnik za produkty dla siebie. Potrąca się także i robotnikowi podatki. Oni wszyscy wydają te pieniądze i te pieniądze idą później do kupców, do hurtowników, do adwokatów, lekarzy, one zazębiają się i wszyscy płacą podatek, który przychodzi potem do samorządu i przychodzi do Skarbu.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#DanielBernardGross">Twierdzę, że nie może konsumować reszta ludności, jeśli nie konsumuje robotnik. Twierdzę, że nie może konsumować rolnictwo, jeśli ta cała masa w mieście nie konsumuje. I dlatego też, gdy mówimy o nożycach, to należy koniecznie mieć to na uwadze.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#DanielBernardGross">Proszę Panów, w ostatnich czasach ogromnie się cieszyłem, że nagle nowe hasła wychodzą. Pan Minister Przemysłu i Handlu miał wywiad 8 lutego r. b. i z napisami ogromnemi w I. K. C., żeby kupować przedewszystkiem polskie towary. Pan Minister Zarzycki wzywa do popierania wytwórczości rodzimej i jest powiedziane tam, że każde państwo tak się urządza, że konsumuje tylko rynek wewnętrzny i są już tworzone rozmaite towarzystwa propagandowe. Mówię sobie: pójdę z tym artykułem na zebranie robotnicze i powiem im: słuchajcie, najważniejszą rzeczą jest, byście kupowali krajowe wyroby. Ale teraz trudno jest pójść na zebranie, gdzie niema bezrobotnych, bo oni chcą się pierwsi dowiedzieć, jaki może być dla nich ratunek. Po namyśle spostrzegłem, że nie mogę im tego zalecać, bo usłyszę słowa: bardzo chętnie, ale brakuje nam właśnie tego, co stanowi siłę nabywczą, to jest pieniędzy. Wobec tego zadecydowałem nie pójść na zgromadzenie.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#komentarz">(P. Minister Przemysłu i Handlu: Szkoda.)</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#DanielBernardGross">Nie wiem, dlaczego p. Minister powiada „szkoda”, bo ja nie chciałbym, aby ktoś za mnie dostawał te cięgi, które ja wtedy dostałbym.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#komentarz">(P. Minister Przemysłu i Handlu: Robotnicy to doskonale rozumieją.)</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#DanielBernardGross">Jak oni mogą to rozumieć, jeśli bez pracy nie dostaną pieniędzy, a pracy otrzymać nie mogą. A w I. K. C. docent uniwersytetu krakowskiego p. Ferdynand Zweig pisze: „Frontem do rynku wewnętrznego. Czas skończyć z fetyszyzmem eksportowym, który niszczy nasze gospodarstwo”. Ja też się na to zupełnie godzę, tylko powiem: Trzeba się starać o ten drugi warunek dla siły nabywczej czyli o pieniądze. Jeżeli nastąpi celowa rekonstrukcja Banku Polskiego, to dostanie kredyt Państwo, samorządy i prywatni ludzie, a tem bardziej, że będzie działała ustawa dewizowa, która jeżeli będzie przeprowadzona bezwzględnie, to niema obawy o spadek kursu. Czechosłowacja od r. 1923 do r. 1926 nie miała żadnego złota i żadnego banku, był tylko urząd bankowy w, ministerstwie skarbu, a przecież miała stałą walutę. Natomiast, gdy ją namówiono, żeby ustabilizowała walutę na podstawie waluty złotej, to teraz cofnęła się i wróciła znowu do tych ustaw dewizowych. To jest ciekawe — i tu zrobiono zarzut ekonomistom, że zupełnie nie badają znaczenia i doniosłości tego nowego zjawiska, jakim są ustawy dewizowe.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#DanielBernardGross">Jeżeli tedy tak zrobimy, to kredyt dany bankowi, dany państwu, samorządom, a także ludziom prywatnym, kredyt wszelkiego rodzaju wywoła ogromne zwiększenie siły nabywczej i wtedy można będzie powiedzieć ludziom: Macie pieniądze, kupujcie wyroby krajowe. Skoro jednak p. Minister Przemysłu i Handlu prowadzi tę politykę, o której mówiłem, politykę tylko forsowania eksportu przy wolnym obrocie kapitału i politykę tworzenia karteli, które największą część tej siły nabywczej same pochłaniają, które niszczą siłę nabywczą, to jesteśmy zmuszeni przy takiej polityce głosować przeciw budżetowi danego resortu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Wiechowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#MarceliStefanWiechowicz">Wysoki Senacie! Wobec debaty nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, które reprezentuje kierunek myśli Rządu w stosunku do całego życia gospodarczego Polski poza rolnictwem, zabieram głos w imieniu rzemiosła, będącego jednym z zasadniczych składników naszego gospodarstwa narodowego obok rolnictwa, wielkiego przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#MarceliStefanWiechowicz">Tu muszę nadmienić Wysokiej Izbie, że niedawno przyszła pewna ulga dla rzemiosła w postaci nowelizacji ustawy o podatku przemysłowym. Otóż od 1932 r. rzemiosło odczuwać będzie ulgę w postaci zmniejszenia podatku z 2% na 1,5%, jak również objęcia ryczałtem tych warsztatów rzemieślniczych, których obrót w większych miejscowościach sięga 45.000 zł, a w mniejszych miejscowościach, mniejszych miastach — 35.000 zł stawki 1%. Rzemiosło zdaje sobie sprawę doskonale, że chociaż to jeszcze nie jest zbyt duża ulga, lecz zadowoli się tem, że będzie mogło już swobodniej trochę myśleć o swym warsztacie, wiedząc zgóry z przysłanego mu nakazu płatniczego, ile ma w roku bieżącym płacić. Jeżeli ta ulga jest zastosowana, to jest zastosowana tylko do tych rzemieślników, którzy się wykazali uzdolnieniem zawodowem i dzięki temu rzemiosło zaczyna już myśleć o swojej realnej podstawie w życiu gospodarczem Państwa, jak również o podniesieniu i uszlachetnieniu rzemiosła. Pozwoliłem sobie tylko nadmienić o tych ulgach, które rzemiosło w obecnym czasie otrzymało.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#MarceliStefanWiechowicz">Rzemiosło w Polsce, reprezentowane przez 300.000 warsztatów pracy, zatrudniających przed kryzysem około 1 miliona osób, zasługuje na żywe zainteresowanie się niem Wysokiej Izby. Wystarczy wziąć pod uwagę ilość pracowników rzemiosła, która, o ile nie przewyższa, to równa się liczbie ogółu robotników górnictwa, hutnictwa i wielkiego przemysłu, miliardową wartość rocznej produkcji i olbrzymi dochód społeczny, płynący z rzemiosła, wreszcie fakt, że rzemiosło stanowi podstawę egzystencji kilkunastu procent całej ludności Państwa, a 25 do 30% ludności miast, aby docenić znaczenie i rolę rzemiosła w Polsce.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#MarceliStefanWiechowicz">W imię tych momentów zdrowa myśl państwowa musi się interesować bytem i przyszłością rzemiosła i w dostatecznej mierze uwzględniać jego postulaty.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#MarceliStefanWiechowicz">Stwierdzając zrozumienie Rządu dla spraw rzemiosła, podkreślam konieczność kontynuowania przez Rząd racjonalnej polityki gospodarczej: przez zachowanie stałości naszej waluty, przez danie należytej obrony dotychczasowemu stanowi posiadania całego gospodarstwa narodowego łącznie z rzemiosłem, przez właściwe normowanie ustawodawstwa gospodarczego, oraz przez prowadzenie obronnej polityki handlu zagranicznego, w imię konieczności zachowania aktywności naszego bilansu płatniczego i handlowego.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#MarceliStefanWiechowicz">Ze względu na ograniczony czas wspomnę tylko przykładowo o dwóch sprawach niezmiernie aktualnych i ważnych dla rzemiosła, zarówno ze względu na chwilę obecną, jak i przyszłość, a mianowicie o kredycie i kształceniu zawodowem nowego pokolenia rzemieślniczego.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#MarceliStefanWiechowicz">Akcja kredytowa Rządu na rzecz rzemiosła, a zwłaszcza rozprowadzanie długoterminowych pożyczek z kredytów państwowych, zapoczątkowana w roku 1926, przybierała w okresie do roku 1930 włącznie na rozmiarach, dochodząc do sumy 12 milionów z funduszów Banku Gospodarstwa Krajowego i około 7 milionów z funduszów własnych komunalnych kas oszczędności. W związku z trudnościami, jakie zaistniały w r. 1931, akcja ta została wstrzymana, przyczem jednak znaczną rolę grał inny czynnik, a mianowicie wypróbowanie siły płatniczej rzemiosła w stosunku do jego zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#MarceliStefanWiechowicz">Celem zbadania tego ważnego zagadnienia Rada Izb Rzemieślniczych Rzeczypospolitej Polskiej przesłała ankietę do wszystkich komunalnych kas oszczędności, a jej wyniki są następujące.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#MarceliStefanWiechowicz">W roku 1930 rozprowadzono w tych rzemiosłach z funduszów Banku Gospodarstwa Krajowego oraz z funduszów własnych komunalnych kas oszczędności łącznie 18.991.475 zł. Z sumy tej dopuszczono do protestu zł 374.477, co stanowi zaledwie 2% sum rozprowadzonych, w dochodzeniu było 1.041 sztuk weksli na sumę 313.598, czyli 1,8%. Jeżeli porównamy te cyfry ze stopniem wypłacalności innych działów gospodarczych, gdzie ilość zaprotestowanych weksli dochodzi częstokroć do 20% a nawet wyżej, to stwierdzić należy, iż rzemieślnik jest najlepszym płatnikiem w kraju i zasługuje w całej pełni na poparcie ze strony Państwa. Wymieniona wyżej suma kredytów jest w tej chwili prawie w zupełności spłacona. Trafne wyniki ankiety zostały potwierdzone przez Bank Gospodarstwa Krajowego, który na podstawie własnych materiałów ustalił, że istotnie rzemiosło jest pierwszorzędnym materiałem kredytobiorczym. Rozprowadzenie dalsze kredytów jest w dzisiejszych warunkach naglącą koniecznością również ze względu na walkę z bezrobociem.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#MarceliStefanWiechowicz">Ogół rzemiosła polskiego zdaje sobie doskonale sprawę z tego, iż Skarb Państwa walczy dzisiaj z tak wielkiemi trudnościami, jakich bodaj nie miał do pokonania od chwili odzyskania niepodległości, i wie dobrze, że trudności te związane są z ciężkim kryzysem ogólno-światowym. Ale też nie wymaga ono subwencji. Występuje ono ze słusznym postulatem, aby jego interesy były traktowane narówni z innemi działami życia gospodarczego kraju. Słuszność tych postulatów nabiera tem bardziej mocy, jeżeli się uwzględni liczebność rzemiosła, stanowiącego wraz z rodzinami około 13% ludności, wysokość świadczeń na rzecz Skarbu Państwa, a wreszcie stwierdzoną ponad wszelką wątpliwość solidność rzemieślnika w regulowaniu zaciągniętych zobowiązań, zwłaszcza, jeżeli chodzi o fundusze państwowe.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#MarceliStefanWiechowicz">Przejdę do drugiej części mojego przemówienia, a mianowicie do sprawy znaczenia właściwego rozwoju i poziomu szkolnictwa zawodowego.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#MarceliStefanWiechowicz">Sprawę tę i jej wagę dla życia gospodarczego Polski podnosił w swem przemówieniu p. s. Evert. Z wywodami temi całkowicie się zgadzam.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#MarceliStefanWiechowicz">W młodem pokoleniu, należycie wykształconem zawodowo, tkwi nasza przyszłość gospodarcza, przyszłość zarówno rzemiosła, jak i przemysłu. Dzisiejsze szkolnictwo zawodowe niestety ma wiele braków. Niektóre z nich zostały usunięte przez projektowaną nową ustawę o szkolnictwie. Szczególnie dużo niedomagań istnieje w szkolnictwie dokształcającem zawodowem, w którem daje się odczuwać olbrzymi brak szkół. Wiele tysięcy terminatorów nie ma możności uzupełniania praktycznej wiedzy, zdobytej w warsztacie, w szkole wieczorowej dokształcającej zawodowej. Programy są niedostatecznie dostosowane do potrzeb praktycznych. Dla usunięcia obecnych niedomagań dla właściwego wypełnienia programu Państwa względem rzemiosła, nakreślonego ustawą przemysłową, właściwą drogą jest, zdaniem całego samorządu gospodarczego rzemiosła. wydzielenie szkolnictwa zawodowego z resortu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i przydzielenie go pod względem organizacyjnym. programowym i wykonania nadzorów Ministerstwu Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#MarceliStefanWiechowicz">W imieniu rzemiosła, kończąc moje przemówienie, mam jedyną prośbę do Pana Ministra Przemysłu i Handlu, żeby zechciał dalej opieką otaczać to rzemiosło w formie pomocy do uzyskania kredytów i kształcenia młodzieży, ażeby rzemiosło jako ten przywiązany do swego warsztatu patriota tak szybko nie było z niego eliminowane. Sądzę, że nasze postulaty w sferach rządzących znajdą zrozumienie i zaspokojenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Rogowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JanAntoniRogowicz">Wysoki Senacie! Hasłem, które przyświeca kończącej się dzisiaj debacie budżetowej Senatu jest równowaga budżetu, jako środka przedewszystkiem dla utrzymania stałości waluty, Ale nie tylko równowaga budżetu jest tym koniecznym warunkiem utrzymania stałości naszego pieniądza. Drugim, niemniej ważnym, chociaż mniej docenianym w społeczeństwie warunkiem jest aktywność naszego bilansu handlowego i płatniczego. Polska, jako kraj dłużniczy w stosunku do zagranicy, nie może sobie pozwolić na ujemny bilans handlowy.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#JanAntoniRogowicz">Tu już poprzedni mówcy charakteryzowali to zagadnienie, zarówno p. referent, jak i s. Iwanowski, nie będę więc tych rzeczy powtarzał. Jeśli zabieram głos w tej sprawie, to dlatego, ażeby obok tych momentów, które już tu były podkreślone, wskazać na jeden moment, w mojem rozumieniu, pierwszorzędnej wagi. Eksport ciężkiego przemysłu jest naogół deficytowy. Jeśli weźmiemy eksport cukru, czy eksport węgla, czy cementu, to eksporty te są naogół deficytowe. One są konieczne w mojem rozumieniu ze względów walutowych, jak i ze względu na utrzymanie rynków, jak wreszcie i ze względów socjalnych, aby utrzymać w ruchu te warsztaty pracy, które przy zaniechaniu produkcji na eksport musiałyby być zamknięte, a zatem powiększyłyby i tak liczne rzesze bezrobotnych, jakie w kraju mamy.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#JanAntoniRogowicz">Jest natomiast eksport, który bezwzględnie nie powinien być deficytowy, a który jest niestety mało jeszcze wyzyskany i dlatego chciałem na ten eksport zwrócić uwagę. Jest to eksport średniego i drobnego przemysłu i eksport rzemiosła. Niewątpliwie wyrobami naszego średniego i drobnego przemysłu i naszego rękodzieła możemy śmiało konkurować na wszystkich rynkach, a w szczególności na tych, gdzie mamy wielkie masy odbiorców — naszych rodaków. Jak w swoim referacie budżetowym p. s. Evert wykazuje, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, gdzie mamy liczną, bo 4 milionową emigrację polską, nabywają towarów polskich na głowę ludności za mniej więcej 5 złotych rocznie, podczas kiedy emigracja angielska w tychże Stanach nabywa towarów angielskich za około 30 dolarów rocznie. Musimy sobie powiedzieć, że w tym kierunku widocznie akcja jest zbyt słaba i że w tym kierunku jest bardzo dużo do zrobienia. Instytut Eksportowy, którego działalność bliżej tu scharakteryzował referent, niewątpliwie przyczyni się do tych pierwszych pionierskich prac w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#JanAntoniRogowicz">Niezależnie od tego Rada Izb Rzemieślniczych i poszczególne izby powołały do życia specjalne sekcje i specjalne referaty eksportowe i pierwsze prace w tym kierunku rozpoczynają się. Jednak — tu zwracam się z apelem do p. Ministra — prace te w naszych warunkach idą powoli i wymagają bardzo troskliwej i pieczołowitej opieki Rządu. Z szeregu dezyderatów, jakie ze strony średniego przemysłu i ze strony rękodzieła się wysuwają, w pierwszym rzędzie chodzi o pomoc organizacyjną, o pomoc finansową na pierwsze pionierskie prace, o pewne liberalniejsze stosowanie norm standaryzacyjnych, o pomoc naszych placówek w kierunku poszukiwania odpowiednich rynków, o pomoc w organizowaniu spółdzielni eksportowych, no i oczywiście o pomoc kredytową, gdyż te sfery, znajdujące się dziś w bardzo ciężkiej sytuacji, na tę pomoc samodzielnie zdobyć się nie mogą.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#JanAntoniRogowicz">Drugim czynnikiem, który znakomicie przyczynić się może do wzmożenia naszego eksportu, jest obniżenie kosztów produkcji. Rozumiemy doskonale, że są koszty produkcji, które dziś spadły, a więc ceny pewnych surowców, a więc poziom płac, a więc pewne podatki, które w stosunku do rzemiosła — jak to mój przedmówca zaznaczył — już od nowego roku 1932 uległy pewnej redukcji, jednak są czynniki pozatem stałe, niezależne od gospodarczych warunków, regulujących życie w drobnym przemyśle i w rzemiośle, mianowicie czynniki obciążenia podatkowego, świadczeń socjalnych i taryf kolejowych, I w tym kierunku istotnie, tak jak dla eksportu wielkoprzemysłowego, p. Minister Przemysłu i Handlu łącznie z p. Ministrem Skarbu zaprowadzili cały szereg udogodnień, to samo należy zrobić w stosunku do eksportu produkcji rzemieślniczej i drobnoprzemysłowej i w pierwszym rzędzie to, o co się upominają wszystkie sfery gospodarcze, to jest obniżenie świadczeń socjalnych, których dziś nie jest w stanie życie gospodarcze wytrzymać. To jest ten czynnik stały, który pomimo potanienia innych składników kosztów produkcji utrzymuje się stale na tym samym poziomie. Że te ciężary są za wielkie widzimy z nagromadzenia poważnych bardzo zaległości, które są w wielu wypadkach zupełnie nieściągalne, ponieważ dłużnicy Państwa czy instytucyj ubezpieczeniowych nie są w stanie wskutek zrujnowania swoich warsztatów zaległości tych zapłacić.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#JanAntoniRogowicz">Zagadnienie eksportu nie rozwiązuje oczywiście sytuacji wyjścia z kryzysu. Jest to zagadnienie wielkiej wagi, jak to już szereg mówców podniósł, nie załatwia jednak całkowicie sprawy. Niezależnie od tego musimy zwrócić uwagę na rozbudowę rynku wewnętrznego i w tym kierunku nasuwają się pewne konieczne do załatwienia dezyderaty. Chodzi mi mianowicie o rozbudowę aparatu handlowego. Nasze kupiectwo, jak Wysokiej Izbie wiadomo, po wojnie całkowicie zniszczone, zrujnowane, pozbawione środków obrotowych, pozbawione odpowiedniej organizacji, nie jest w stanie sprostać dziś ani zadaniu należytego zorganizowania eksportu, ani też rozprowadzenia produkcji przemysłowej, czy rzemieślniczej pomiędzy konsumentów. Może się tutaj narzucić zarzut, że przecież konsument nie ma pieniędzy. Jednak konsument kupuje i niejednokrotnie trafia do niego pośrednik, który mu zaofiarowywuje towary nie polskiego pochodzenia, kosztem oczywiście wytwórczości krajowej. Bardzo często się słyszy, że u nas jest nadmiernie rozbudowane kupiectwo. Jest to pogląd zupełnie błędny. Jeżeli weźmiemy statystykę procentową ludności, zajmującej się handlem w innych krajach i w Polsce, to przekonamy się, że Polska stoi prawie na ostatniem miejscu wśród krajów zachodnio-europejskich. Jeżeli w Anglii 13,9% ludności zajmuje się handlem, w Niemczech 12%, we Francji 10,4%, w Czechosłowacji 6%, a w Polsce tylko 3,8% ludności zajmuje się handlem, to nie może być mowy o przeroście naszego aparatu handlowego. Natomiast mamy w Polsce zupełnie inne zjawisko. Nasz handel nie jest zorganizowany, jest rozproszkowany, mamy do czynienia z handlem tak zwanym dzikim, nieosiadłym, który stanowi niesłychanie niebezpieczną konkurencję dla handlu zorganizowanego, dla handlu osiadłego. Dziś widzimy na każdym kroku, czy to w biurach, czy w domach prywatnych czy na ulicach, domorosłego handlującego, który nie płaci podatków, świadczeń, socjalnych, nie jest ograniczony żadnemi przepisami o czasie pracy i stwarza dziką konkurencję osiadłemu handlowi, który tymczasem ubożeje, niszczeje i nie jest w stanie spełnić swoich zadań.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#JanAntoniRogowicz">W Polsce od zarania naszego odrodzenia państwowego popełniano ten błąd, że się nie doceniało wartości handlu, jako niezbędnego organu wymiany, Niemcy dali nam po wojnie przykład, że inwestując wielkie kapitały w swoim przemyśle, jednocześnie przystąpili do odbudowy aparatu handlowego, subsydjując go w bardzo wydatny sposób i świadcząc mu bardzo szeroko rozwiniętą opiekę. Nie wiem, czy w społeczeństwie naszem drzemią jeszcze dawne uprzedzenia do zawodu kupieckiego i dlatego nie mamy należytego zrozumienia dla roli handlu i konieczności jego dobrej organizacji dla prawdziwej wymiany towarowej. Wyjątek stanowi w pewnym stopniu zachodnia Polska, mająca organizację handlu rolniczego, który potrafił wznieść tę na pewien poziom, choć dziś też, niestety, jest w upadku. Nie kończy się zadanie przemysłu na wytworzeniu towaru, trzeba przyjść z tym towarem do nabywcy. Nie dość jest rzucać hasła, organizować propagandę. Za propagandą musi iść kupiec, który z tym towarem trafia do konsumenta. I dlatego wydaje mi się koniecznym warunkiem rozbudowy rynku wewnętrznego powiększenie tempa rozwoju aparatu naszego rodzimego handlu i danie mu właściwych podstaw możliwości rozwojowych, Przechodząc do ogólnego resume, ponieważ jestem ostatnim mówcą w dyskusji nad tym budżetem, chciałbym podkreślić, że z kryzysu, w którym w tej chwili życie gospodarcze się miota, w mojem rozumieniu, wyjdziemy i wyjdziemy szybciej, prędzej niż inne państwa, a kiedy wyjdziemy, staną przed nami znacznie korzystniejsze warunki, niż w innych państwach, w których powodem kryzysu jest przedewszystkiem nadprodukcja.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#JanAntoniRogowicz">My mamy przed sobą wiele bardzo do zrobienia. Za sobą mamy niewiele dokonanego. Przed sobą mamy odrobienie tych zaległości, jakie długoletnia niewola nam pozostawiła. Dlatego możliwości rozwoju gospodarczego Polski są ogromne i w tem leży nasza siła.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu,</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Proszę Panów, mówić o godz. 3 i pół po tylu godzinach słuchania różnych argumentów, takich czy innych, na temat rzeczy niesłychanie trudnych jest ryzykowne, ale ja jednak spróbuję, spróbuję dlatego, że to jest pierwsze moje wystąpienie w tej Wysokiej Izbie i że chciałbym przynajmniej, ażeby ci Panowie, którzy pozostali na sali, słyszeli, jak ten obecny Minister jest nastawiony na te zagadnienia gospodarcze i czy może rzeczywiście nie potrafi żadnego zagadnienia ekonomicznego przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Zadanie niewątpliwie trudne. I dlatego wobec tak spóźnionej pory ograniczę się tylko do niektórych zagadnień, do niektórych tematów ważniejszych, mojem zdaniem, które leżą poprostu na stole do odrobienia. Więc postaram się zrobić w ten sposób, żeby Panów nie zarzucać stosem cyfr i nie zmuszać Panów do studiowania Marksa na tej sali. Zagadnienia życia codziennego są tak poważne, że wymagają natychmiastowej reakcji, tak, że na czcze teorie, teoryjki i eksperymenty poprostu nie mam czasu. Najpierw chcę jako ten, który przedstawia się po raz pierwszy Wysokiej Izbie, odpowiedzieć na pytanie, jaki jest ogólny plan gospodarczy Rządu, a jeżeli, jako Minister na jednym odcinku, nie mogę odpowiedzieć za swoich kolegów, to przynajmniej muszę powiedzieć, jak ten plan gospodarczy przedstawia się na moim odcinku, a więc na odcinku przemysłu i handlu, czy jest jakikolwiek plan gospodarczy, czy go niema. Może przejdę pokolei te dziedziny główne, któremi to Ministerstwo się zajmuje, a Panowie sami zobaczą, czy ten plan istnieje, czy nie, czy to, co ja określam jako plan, można nazwać planem.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Otóż p. s. Pawelec poruszył sprawę węgla Przy tej sposobności pozwolę sobie podnieść rzeczywiście państwowy sposób myślenia, jaki słyszeliśmy w przemówieniu p. s. Pawelca. Tego rodzaju przemówienie, uwzględniając rozmaite czynniki przy projektowaniu rozwiązania trudnego zagadnienia, rzadko się spotyka.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Otóż, proszę Panów! Zagadnienie węgla wymaga niewątpliwie załatwienia. Dlaczego? Że przemysł węglowy znalazł się w trudnych warunkach i mówiąc delikatnie w trudniejszych, niż był w roku ubiegłym, dla każdego jest jasne.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Kto mógł przewidzieć spadek szeregu walut europejskich i kto mógł ten spadek na czas przewidzieć?</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">To są te trudności, z któremi ten przemysł węglowy walczy.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Jeżeli biorę pod uwagę zatrudnienie tych kopalni, to muszę uwzględnić wszystkie momenty, z jakiej strony się to bierze.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Każda dyskusja, która opiera się na kwestii robotniczej, albo z drugiej strony opiera się na kwestii produkcji, a więc na kwestii poprostu zarobku przedsiębiorstwa, oczywiście musi być zgóry skazana na jałowość. Bo, niestety, przy uczciwem załatwianiu tego zagadnienia należy uwzględnić jedno i drugie. Inaczej, mojem zdaniem, żaden minister do tego zagadnienia odnosić się nie może.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Jaki istnieje plan załatwienia tych trudności, jakie istnieją w węglu? Otóż ten plan jest bardzo prosty. Polska, mojem zdaniem, nie może poświęcić tych dotychczasowych wysiłków, które trwały przez 6 blisko lat. Wyglądałoby to tak, jakby wytrzymano na posterunku dwa dni, a nie chcę się wytrzymać jeszcze 15 minut. Oczywiście przegrywa ten, który tych nerwów nie ma.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Otóż ten plan załatwienia jest następujący: aby się utrzymać na tych rynkach z tak wielkim trudem zdobytych, trzeba, aby mogły wszystkie warstwy wziąć udział w tem poparciu, aby to nie było zrzucone tylko na jedne barki. Robotnicy nie chcieli i tu i owdzie nie chcą, węglarze nie chcą — oczywiście trzeba rozłożyć na jednych i na drugich. Ja mam do czynienia więcej z natury rzeczy z węglarzami. Jeśli Panowie pozwolą, to odczytam projekt mojego rozporządzenia, które sprawę ureguluje definitywnie, jeśli ona nie będzie załatwiona dobrowolnie. Znajduję się w tem dobrem położeniu, że Ministrowi Przemysłu i Handlu dane jest ustawowo prawo przymusowej organizacji obrotu węglem. Mam tu to rozporządzenie, które nie jest podpisane jeszcze, czeka tylko na mój podpis. Otóż to rozporządzenie brzmi, między innemi, w ten sposób, że powołuję na podstawie upoważnienia z mocą ustawy do życia przymusową organizację — centralę obrotu węglem, wyznacza się komisarza, który ma dostęp do wszystkich rachunków, do wszystkich ksiąg i t. d. I wreszcie jako ważniejsze zarządzenie — nie czytam oczywiście całego in ekstenso — wymienię, że przedsiębiorstwa zrzeszone w tej centrali obrotu węglem wnoszą na rzecz tej organizacji składkę w wymiarze do 2,50 zł od każdej tony węgla sprzedanej na rynkach t. zw. licencyjnych. Znaczy to, że od każdej tony wydobytego węgla płaci się pewną kwotę na rzecz eksportu. Gdybyśmy wzięli każdą tonę bez względu, czy ona idzie na eksport stratny, czy niestratny, to oczywiście byłby tu jeden złoty z czemś, ale ponieważ trzeba obciążyć przecie ten węgiel, z którego przemysł czerpie zysk, więc to może wynosić do 2.50 zł według prowizorycznego oczywiście obliczenia. Z tego funduszu pokrywa się straty na eksporcie Jak powiedziałem, kwestia jest tak dalece przygotowana, że wejście tego rozporządzenia w życie wymaga tylko jednego pociągnięcia piórem. Zdaje się, że ta sprawa zupełnie wyjaśnia te rzeczy, które podniósł p. s. Pawelec.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Ale idźmy teraz dalej. To jest zagadnienie węgla. Jakie jest drugie zagadnienie, które dziś jest tak drażliwe zwłaszcza na Górnym Śląsku, bo Górny Śląsk to jest niejako taki drastyczny symbol koniunktury, panującej w Polsce, ze względu na to, że jest na niewielkiej przestrzeni skupione gros przemysłu i to przemysłu eksportowego, który najbardziej cierpi na tych ograniczeniach, panujących na rynkach międzynarodowych, a więc najbardziej cierpi w tej wojnie gospodarczej, która się odbywa na całym świecie. Czy Rząd czeka z założonemi rękami, tak, jak to się tyle mówi, pisze i krzyczy i nic nie robi? Otóż, proszę Panów, aby coś zrobić, trzeba mieć środki, trzeba znaleźć środki. Panowie wiedzą, że środki te, niestety, które ma Skarb Państwa i Rząd do swojej dyspozycji, są niesłychanie ograniczone, więc oczywiście i sposoby działania jego muszą być ograniczone. Czy rzeczywiście nic się nie robi? Jeżeli chodzi o zatrudnienie hutnictwa — to jest najważniejszy punkt — więc szuka się zamówień w kraju i zagranicą i od czasu do czasu, Panowie wiedzą zresztą, tu i owdzie jakieś zamówienie dostaje się. Ale jakich trzeba wysiłków, aby to osiągnąć przy naszym aparacie handlowym i mając do czynienia z mocnymi przeciwnikami.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Jeżeli chodzi o zamówienia krajowe, to one z natury rzeczy nie mogą, niestety, być duże, bo daje je przemysł prywatny, i to jest rzecz zupełnie zrozumiała, a następnie Rząd i Skarb. Pukania do Skarbu Państwa o te zamówienia są mi aż nadto' dobrze znane, bo ja codziennie mam z tem do czynienia i muszę robić rozmaite wysiłki, bo z jednej strony zwraca mi się uwagę, że przedsiębiorstwa państwowe nie powinny zamawiać, ani inwestować, a z drugiej strony to jest przecież dzisiaj jedyny środek, aby te rozmaite przedsiębiorstwa państwowe jeszcze cośkolwiek zamawiały, aby tą drogą, przynajmniej temi zamówieniami, zwłaszcza hutnictwo i przemysł metalowy mogły coś otrzymać. Musiałem naciskać nawet na moich referentów budżetowych, żeby się zgodzili, tak, jak to było już ze sprawą sortowni w Brzeszczu, aby została jednak puszczona w ruch i żeby zamówienia dać Górnemu Śląskowi. Tak samo zgodzili się referenci budżetowi Sejmu, żeby inne przedsiębiorstwo państwowe „Polmin” mogło rozpocząć budowę gazociągu Jasło — Mościce.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Jeżeli chodzi teraz o zamówienia zagraniczne, to Rząd ma jeszcze jeden argument, mianowicie to są zakupy zagraniczne, zwłaszcza Monopolu Tytoniowego. Zasada kompensacyjnego handlu pod tym względem została przez Rząd przyjęta i realizuje się.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Teraz przejdźmy do innego przemysłu. Weźmy przemysł naftowy. Jakie jest położenie przemysłu naftowego — nad tem nie potrzeba się rozwodzić, nastąpiła powolna dezorganizacja kopalnictwa, Że Rząd nie mógł się przypatrywać obojętnie następstwom dezorganizacji kopalnictwa dzięki konkurencji — jest to zdaje się rzeczą jasną. I tu Rząd wystąpił już z projektem ustawy o uregulowaniu całokształtu przemysłu naftowego, który jest niesłychanie potrzebny dla celów obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">W przemyśle włókienniczym — mówiąc grubszemi partiami — sytuacja jest prawie że podobna, jak w przemyśle naftowym. Tam kładę nacisk na uporządkowanie i ustabilizowanie produkcji. Oczywiście często i drogą przymusu przy pomocy stosowania ceł, a ponieważ kwestia dostawy surowca natrafia na trudności wielkie, jesteśmy w trakcie tworzenia pewnej organizacji, któraby załatwiała dostawę surowca taniego dziś niesłychanie na rynku zagranicznym, mianowicie bawełny.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Dalsza robota, w jaki sposób ochronić wogóle przemysł krajowy. Oczywiście przez cła. Musimy jednak zdawać sobie dokładnie sprawę, że stosowanie ceł jest dwusieczne, że z jednej strony niewątpliwie wzmaga produkcję krajową, ale nie trzeba również zapominać o tej ujemnej stronie, że to wykorzystywane jest przedewszystkiem do podnoszenia cen. Oczywiście sharmonizowanie tych rzeczy jest jednem z zadań mojego resortu. Ale od ochrony celnej Rząd nie odstępuje i mogę zakomunikować Wysokiej Izbie, że jest prawie na ukończeniu nowa taryfa celna, obejmująca mniej więcej 4.500 stawek, które wymagały paroletniej roboty i paroletniego ciągłego odnawiania ze względu na niesłychanie zmieniające się warunki życia ekonomicznego w Polsce i na świecie.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Idźmy dalej. Utrzymanie stosunków handlowych z zagranicą. Oczywiście, że tutaj chcę nawiązać do tych spraw, które tutaj słyszałem. Każde państwo na świecie, kiedykolwiek istniało i istnieje, dążyło do tego, ażeby rozbudować swój handel zagraniczny i dążyło do tego wszelkiemi możliwemi i niemożliwemi środkami. Z naciskiem to podkreślam, bo robią to i państwa kapitalistyczne, co jest zrozumiałe, ale robią to i ich antypodzi — bolszewicy. A więc wszelkie propozycje, idące w kierunku ograniczenia handlu zagranicznego, muszę kategorycznie odrzucić, przyjmę natomiast co innego, przyjmę zasadę, że wyprowadzać towar zagranicę należy możliwie bez strat, i że to wyprowadzanie jakichkolwiek artykułów, szczególnie artykułów przerobionych, nie surowca, i to bez strat, to jest ten cel, do którego dążymy.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">A jaki jest cel prowadzenia walki, powiedzmy, na rynku węglowym? Czy my chcemy prowadzić tę walkę Bóg wie dokąd, przez pokolenia? Pierwszy byłbym przeciwny, gdybym nie wiedział, że ta walka ma się ku końcowi, że tylko obecna sytuacja w Europie przewleka tę sprawę.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Idziemy na porozumienie międzynarodowe i w każdej chwili jesteśmy gotowi siąść do stołu i rozmówić się.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Bo porozumienie międzynarodowe ekonomiczne to jest ten element, który niewątpliwie wprowadzi uspokojenie i wprowadzi tę harmonię, jaka została naruszona między produkcją a konsumcją.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Z handlem zagranicznym jest związana kwestia traktatów handlowych. Mamy te traktaty rozbudowane i muszę powiedzieć, że nieźle rozbudowane i mimo to, że te traktaty nakładają ciężary, to nie wiążą rąk tak dalece i w okresie tak ciężkim, jaki jest dzisiaj, kończymy bilans handlowy za rok 1931 sumą 400 zgórą milionów zł.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">A doraźna działalność? Doraźna działalność, to utrzymanie się na tych rynkach, na których już jesteśmy z jakimkolwiek towarem, to poprowadzenie naszego kupca dalej, mianowicie na rynki zamorskie, a więc cała kwestia Ameryki Północnej, a więc Ameryki Południowej, a więc Indyj Brytyjskich i t. d.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Nie mogę się rozwodzić, bo mógłbym co do każdego z tych krajów przedstawić cały plan działania na dalszą i bliższą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">A teraz dziedzina handlu wewnętrznego. Czy tu żadnego programu niema? Przypominam sobie, że któryś z Panów powiedział bardzo słusznie, iż kwestia organizacji handlu w Polsce to jest bezmała kwestia przyszłości Polski. To nastawienie tego Polaka, że kupiec jest zbędnym — to zapatrywanie musi ustąpić przekonaniu, że handel wewnętrzny to jest nic innego, tylko jedna z najważniejszych dziedzin życia ekonomicznego każdego państwa, i to państwo jest silniejsze, które właśnie tę dziedzinę handlu wewnętrznego ma należycie zorganizowaną.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słusznie, słusznie.)</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Mówię to z całą świadomością. Niestety, nastawienie nasze na zrozumienie ważności tego zagadnienia jest zbyt małe. Oczywiście podnosi się tu zaraz kwestię etatyzmu, monopolizmu, i jak się to te wszystkie „izmy” nazywają.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Ja pokrótce na to pozwolę sobie odpowiedzieć w następujący sposób: te wszystkie monopolizmy, etatyzmy nic mnie nie obchodzą. Dzięki Bogu dyskusja o etatyzmie — jeśli mi wolno tę dygresję zrobić — już dziś przebrzmiała. Ta chorągiewka już została zwinięta, bo wreszcie przekonano się, że trzeba być etatystą, jeśli inaczej danej kwestii rozwiązać nie można.</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">I takich dziedzin w życiu państwowem jest, niestety, dość dużo, ale oczywiście nie trzeba rozwiązywać rękami państwowemi zagadnienia tam, gdzie ktoś już w danej dziedzinie trudności pokonywa. Po co mu wtedy przeszkadzać?</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Jeżeli rzucimy okiem na morze, to trudno zarzucić Rządowi, że nie ma tu programu. Chyba gdzie, jak gdzie, ale przy tem oknie na świat widać, że ten program istnieje, a więc program dalszej rozbudowy Gdyni do racjonalnego oczywiście poziomu, a więc przy sharmonizowaniu wszystkich czynników, bez wybujałości w tym czy innym kierunku. Dalej, rozbudowa naszej żeglugi, bo to okno jest naprawdę symbolem niepodległości Polski. Widać teraz coraz bardziej, że mamy tylko to jedno okno, przez które możemy swobodnie na świat wychodzić, że to. co mamy z prawa czy z lewa, ze wschodu czy z zachodu, czy nawet z południa, to jest od czasu do czasu, w len lub inny sposób zakorkowywane, i nie mamy innego wyjścia.</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słusznie. Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-33.30" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">A jeżeli chodzi teraz o kwestię eksportu, którą już tu poruszyłem, to chcę podać parę danych ze względu na to, że kwestia stratnego eksportu jest dziś aktualna. Otóż muszę skorzystać z tych kilku minut, i proszę mi darować, ale skoro o tej porze wypadło mi mówić, muszę i o tem powiedzieć. Jest to rzecz zasadniczej wagi. Nie będę cytował tych cyfr, ale mogę w każdej chwili je przytoczyć.</u>
<u xml:id="u-33.31" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Jest faktem, że gospodarstwo narodowe ponosi z tego tytułu wielkie straty, ogólnie mówiąc, przez finansowanie eksportu. Ponosi te straty bezpośrednio Skarb Państwa przez zwrot ceł przedewszystkiem, przez premie wywozowe dla zboża i t. d. Ale oprócz tego gospodarstwo narodowe traci na tem przez to, że musimy płacić za cały szereg artykułów wyższe ceny. Temi artykułami są: węgiel, cukier, produkty naftowe, masło i t. d. Jest cały szereg takich artykułów. Tutaj z tej rzeczywistości trzeba sobie zdać sprawę, że to są straty, i na tę rzeczywistość zamykać oczu nie wolno. Ale już powiedziałem, że pod tym względem nie jesteśmy wyjątkami, te straty bardzo trudno jest obliczyć, np. ile koleje tracą przy ulgach transportowych, i to nie tylko u nas, ale i w innych państwach. Cytuję to dlatego, żeby pokazać, że nie jesteśmy odosobnieni, że nie zastosowaliśmy czegoś, czego nikt na świecie nie stosuje. Ale powiadam, proszę Panów, że zasadą musi być staranie się o to, ażeby towar wyszedł bez straty. Ale gdybyśmy chcieli dziś tę zasadę przeprowadzić i to gwałtownie, tobym musiał się znowu temu gwałtownie przeciwstawić, i nie tylko ja, ale i ci finansiści, którzy znają rzeczywistość, którzy wiedzą, że byłoby to ostatniem szaleństwem dziś odrazu przeprowadzić zasadę skończenia ze stratami eksportu. Przecież pamiętajmy, że nasz złoty między innemi opiera się na czynnym bilansie handlowym. Straty, wynikłe z naruszenia tego złotego, obarczą kogo? Całe Państwo i wszystkich obywateli. Tego rodzaju eksperymentu na siebie nie może nikt wziąć, kto jest przy zdrowych zmysłach. I ja musiałbym się temu przeciwstawić.</u>
<u xml:id="u-33.32" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Wreszcie są tu inne konsekwencje; a najdrażliwsza konsekwencja, to jest ucieczka z rynków zagranicznych. A co to znaczy? To jest wycofanie się, i powrót jest tam prawie zamknięty, względnie powrót ten będzie kosztował napewno 2–3 razy więcej. A teraz dalsze konsekwencje. A zatrudnienia? Przypomnę parę cyfr: cała produkcja cynku w 85% idzie zagranicę, ruda cynkowa i ołowiana idzie zagranicę w 76%, meble gięte w 74%, ołów w 72%, przetwory naftowe w 37%, węgiel w 34% i t. d, A cały przemysł, który idzie zagranicę, przeciętnie wynosi 17% zgórą. W 17% przemysł jest zatrudniony przez zamówienia zagraniczne. Oczywiście, taki wstrząs wstrzymania tych 17% zatrudnienia zagranicznego byłby straszny i skończyłby się katastrofą. A dalej, czy my w handlu zagranicznym bierzemy udział tak wielki, żebyśmy mogli sobie pozwolić na takie wycofywanie się? Otóż znowu, nie kładąc zasłony na zimne cyfry, muszę powiedzieć, że w obrocie zagranicznym my jesteśmy prawie na szarym końcu. A więc naszym obowiązkiem jest, żeby nasz kupiec, handlarz, nasz przemysłowiec dostał się na rynek zagraniczny i dorównał takim państwom choćby, jak Węgry, Włochy, Czechosłowacja, Austria. Dumpingi walutowe, kredytowe, towarowe stosują wszyscy, a więc mówić o fetyszyzmie eksportowym i to przez usta ekonomistów — to tylko dowód, jak ta rzeczywistość polska jest nieznana.</u>
<u xml:id="u-33.33" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">A teraz następuje kwestia, którąbym chciał poruszyć, to jest kwestia karteli i porozumienia. Zapewne, na ten temat możnaby opowiadać niesłychaną ilość argumentów pro i kontra. Ażeby się skrócić — jest to dzisiaj tak samo modne zagadnienie, jakim było onegdaj zagadnienie etatyzmu i mnie się zdaje, że się skończy, jak ten problem etatyzmu. Jakie jest zapatrywanie moje? Muszę w tej chwili w swojem własnem imieniu mówić, bo w Rządzie jest to rzecz nieskończona, jest na warsztacie. Ale powiem, jakie jest zapatrywanie moje.</u>
<u xml:id="u-33.34" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Zarzuca się Rządowi, że prowadzi politykę pro kartelową, że popiera i tworzy kartele, a z drugiej strony znowu podszepty: dobić kartele, bo usztywnianiem cen zabijają konsumcję, rynek wewnętrzny i t. d. Oczywiście, stosunek do tego jest bardzo prosty, mojem zdaniem. Proszę wykazać sposób załatwienia tego zagadnienia inaczej, jak antykartelowo, czy prokartelowo. Będę jaśniejszy. Jeżeli chodzi o problem poruszony przeze mnie, problem naftowy, przyjmuję każdą dyskusję na temat, jak inaczej załatwić sprawę organizacji przemysłu naftowego, jak nie przez stworzenie kartelu czy porozumienia. Jeżeli chodzi o przemysł włókienniczy, też gotów jestem stanąć do dyskusji, jeżeli ktoś mi udowodni, że jest inny sposób załatwienia, ale nie uderzający ostatecznie w Skarb i w kredyty, bo innego sposobu niema. Oczywiście jest jasne, że organizacja jakakolwiek, tak, jak i poszczególne gospodarstwo, mogą być dobre albo złe. Kartel jest niczem innem, jak poprostu rozszerzeniem poszczególnego gospodarstwa i, jak powiedziałem, to poszczególne gospodarstwo może być dobre albo złe, może prowadzić słuszną albo fałszywą politykę. Oczywiście, że jeżeli to gospodarstwo, a więc i kartel, trzyma się sztywnych cen i nie dostosowuje się do ogólnego poziomu, do ogólnych możliwości zbytu, oczywiście prowadzi politykę złą i taki kartel musi być trzymany w ryzach. Ale jeżeli który z karteli prowadzi to dobrze, to dlaczego taki kartel wiązać niesłychanie biurokratyczną maszyną, nieledwie tę ingerencję Państwa doprowadzać do tego, że on jednego złotego wydać nie może bez komisarza kartelowego.</u>
<u xml:id="u-33.35" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Że te zagadnienia są bardzo aktualne, to chciałbym dla uspokojenia niektórych Panów poprostu pokazać istniejący projekt ustawy o nadzorze nad kartelami i powiedzieć w krótkości, co tam jest. A więc jest obowiązek, że każda umowa rodzaju kartelowego o porozumieniu między producentami musi być najpierw ogłoszona na piśmie, a potem musi być zgłoszona do komisarza kartelowego. Komisarz kartelowy ma prawo wglądania we wszystkie szczegóły tej umowy; potem nieporozumienia idą do sądu kartelowego i t. d. Nie kto inny, tylko ja byłem tym, który to wstrzymał, a to z następujących powodów:</u>
<u xml:id="u-33.36" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Życie gospodarcze nie lubi, bardzo nie lubi, i to nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, jakichkolwiek gwałtownych wstrząsów. Życie gospodarcze, tak, jak lubi spokój i chcę spokoju, ażeby spokojnie móc pracować, aby zarówno przemysłowcy, jak i robotnicy mogli zarabiać, tak samo nie lubi gwałtownych wstrząsów. Mojem zdaniem, ten projekt idzie trochę za daleko, idzie za daleko dlatego, że w mojem przekonaniu nie trzeba ingerencji Państwa znów tak daleko posuwać, ażeby to życie samobiegnące i samobijące i dobrze bijące zatruwać albo je krępować.</u>
<u xml:id="u-33.37" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-33.38" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">I proszę Panów, jeśli ja będę miał z temi rzeczami do czynienia, to spotkacie się z takim paradoksem, że ja będę tworzył kartele i ja będę zwalczał kartele. Czy ja mam możność nie zwalczania tych karteli, jeśli one są sztywne i nie dostosują się do wymogów życia gospodarczego, czy ja mam możność zwalczania ich przy taryfach celnych, które istnieją u nas? Zniżenie cen np. papieru wymaga znów jednego pociągnięcia pióra, mianowicie w kierunku zniżenia taryfy celnej na papier i wpuszczenia papieru gazetowego z innego kraju. Rezultat zaraz będzie bardzo prosty — oczywiście muszą spaść ceny papieru i wewnątrz.</u>
<u xml:id="u-33.39" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Ale jedno, proszę Panów. Aczkolwiek pochodzę z wojska i przyzwyczajony jestem do szybkich odruchów, ale tam, gdzie się ma do czynienia z życiem gospodarczem, to zgodzą się Panowie, że zanim się odważy, zanim da się jakąś decyzję, trzeba rzecz dokładnie przestudiować i przemyśleć, A doraźnemi środkami to będą te, które tu i owdzie stosuję, chociaż w sposób ostrożny, to są środki takie, jakie wymieniłem, między innemi przez stosowanie tych ceł, a więc zezwoleń na przywóz bezcłowy. W dzisiejszych warunkach niesłychanej konkurencji międzynarodowej i trudności, jakie mamy z różnemi państwami, które się domagają importu do Polski, to jest rzecz bardzo łatwa. A cena jest tu i ówdzie bardzo wysoka, tak, że rzecz ta może być łatwo regulowana.</u>
<u xml:id="u-33.40" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Nie widzę więc powodu do tak ostrej interwencji, jeżeli nie zostanę ja sam przekonany, że ta ostra interwencja w tej formie jest konieczna. A jestem w tem szczęśliwem położeniu, że mam instytucję, która bada szczegółowo te rzeczy i mam możność wglądania we wszystkie koszty kalkulacyjne, a mianowicie Instytut Badania Koniuktur i Cen, działający na podstawie ustawy.</u>
<u xml:id="u-33.41" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">A teraz proszę Panów, jeszcze jedna kwestia: jakżeż ja oceniam wogóle położenie w Polsce na tle ogólno-światowego kryzysu i jakie są perspektywy. Jeżeli chodzi o perspektywy, to prorokiem być trudno, a cudotwórcą jeszcze trudniej. Ale, proszę Panów, jeśli chodzi o ocenę koniunktury w Polsce, to nie możemy zapominać, że otrzymaliśmy Państwo biedne, wyczerpane i wynędzniałe i że to, co dzisiaj jest, że te trudności, z jakimi walczymy, to nic innego, tylko poprostu walka z temi trudnościami zasadniczemi, w jakich się Państwo nasze znalazło. Że się kurczymy w produkcji przemysłowej, kurczymy się w handlu, to są rzeczy znane i w każdej jakiejkolwiek publikacji ekonomicznej w Polsce ogłaszane. Na tę biedę naszą zasadniczą nie wolno zamykać oczu. Przeciwnie, trzeba sobie dokładnie zdać z tego sprawę, jak ta rzeczywistość polska wygląda i dopiero do tego trzeba zastosować środki.</u>
<u xml:id="u-33.42" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Ale czy naprawdę ta rzeczywistość polska już tak beznadziejnie wygląda, jak chcą niektórzy Panowie z opozycji, ale nie ze względów ekonomicznych, tylko z jakichś innych względów, czy ona wygląda rzeczywiście tak beznadziejnie, że już niema żadnej nadziei? Przypomnijmy sobie rok 1919, powiedzmy, koniec roku 1918, początek 1919, niejeden z Panów zapewne także nosił wówczas mundur i wie, z jaką biedą zaczynaliśmy wywalczać Państwo i wie, ile było głosów podobnych do głosów dzisiejszych, powiedzmy, tchórzów w tej bitwie gospodarczej, którzy uważali, że sprawa jest przegrana, bo niema amunicji, niema karabinów, spodni, butów i niema chleba. A dziś sytuacja jest prawie że ta sama, tylko, że chaos panuje na całym świecie i że jesteśmy wciągnięci przez ten świat w tę walkę i znowu mamy wielu takich, którzy z powodów takich, czy innych, powiadają: przegracie. Czy są jakieś momenty, które wskazują na to, że tę bitwę gospodarczą Polska wygra, i to może wygra prędzej, jak się wydaje? Mam wrażenie, że życie gospodarcze wykazuje szereg zalet niepoślednich, przypominających jednak te zalety z przed kilkunastu lat. To. że nasz organizm społeczny i gospodarczy jest tak wytrzymały w tej biedzie, że jest tak odporny, czy to nie przypomina, jak ten nasz żołnierz bez chleba szedł i bił się i konał za Ojczyznę?</u>
<u xml:id="u-33.43" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">A teraz równowaga budżetowa. Otóż znowu równowaga budżetowa to jest coś, od czego Rząd nie odstąpi. Nie może odstąpić, dlatego, że na eksperymenty dzisiaj nie jest pora. Dziś trzeba z tem, co się ma, z temi ograniczonemi środkami, które się ma, trzeba wytrzymać, a jednym z tych środków do wytrzymania niezaprzeczalnie koniecznych jest utrzymanie równowagi budżetowej. Utrzymanie równowagi budżetowej obowiązuje nie tylko Państwo, ale każdy organizm gospodarczy. Oczywiście można snuć rozmaite teorie i teoryjki, ale z temi teoriami i teoryjkami walczyć poprostu niema czasu. Utrzymanie dodatniego bilansu handlowego to jest dalszy postulat, jakim się kieruje Rząd.</u>
<u xml:id="u-33.44" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Znowu tu muszę jeszcze raz wspomnieć o fetyszyzmie eksportowym. I znowu chcemy wymyślić coś, co nigdzie na świecie nie istnieje, Każde państwo robi nadludzkie wysiłki, żeby, jeżeli nie z plusem skończyć ten swój bilans handlowy, to przynajmniej, żeby niebardzo ten import odbiegał od eksportu. Nie znam dziś państwa na świecie, któreby innej trzymało się zasady. Oczywiście można znowu rozmaite snuć teorie i teoryjki, ale każda z tych teoryj musi być a limine odrzucona.</u>
<u xml:id="u-33.45" who="#MinisterPrzemysłuiHandluZarzycki">Skutkiem tych rzeczy, które wymieniłem, mamy walutę mocną, mamy bezrobocie stosunkowo małe, mamy spokój wewnętrzny. Podkreślam, że życie gospodarcze nie lubi niepokoju. Pieniądz, jak widzimy na świecie, nie lubi najmniejszych przeszkód, paniki nie lubi, jest tak na to czuły, że natychmiast się wycofuje. Jeżeli mamy ten spokój wewnętrzny, że możemy stać jako tako przy tych warsztatach pracy, przy których jesteśmy, to jest zasługą tylko to, że poprostu ten spokój wewnętrzny opiera się na zdecydowanej większości, która jest gotowa do tej walki i do doprowadzenia tej walki do zwycięskiego końca, Ale czyż wobec tego, wobec nawet trudności mamy puszczać się na niesprawdzone przez nikogo eksperymenty? Czy nie mamy wytrwać na posterunku? Twierdzę, że obowiązkiem każdego, gdziekolwiek on stoi, jest stanąć tak, jak stanął żołnierz, kiedy w 1919 r. stanął z karabinem i wywalczył wolność Ojczyzny. Tak samo jest obowiązkiem każdego czy z prawa, czy z lewa, czy ze środka wziąć karabin ekonomiczny na barki i iść wywalczać zwycięstwo ekonomiczne dla Polski.</u>
<u xml:id="u-33.46" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#komentarz">(S. Evert: Zrzekam się głosu.)</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Wobec tego zarządzam przerwę do godz. 18. Po przerwie odbędzie się dyskusja nad cz. 8 preliminarza — Ministerstwem Skarbu.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#WładysławRaczkiewicz">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do cz. 8 — Ministerstwo Skarbu. Jako sprawozdawca głos ma s. Szarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Skarbu jest budżetem niezwykle skromnym, jeżeli przypomnimy, że dostarcza on razem z monopolami 87% wszystkich dochodów, a konsumuje w wydatkach tylko 4,5%. Na tę oględną gospodarkę Ministerstwa Skarbu mam zaszczyt wskazywać od szeregu lat przy referowaniu tego budżetu, który już od kilku lat Wysokiej Izbie przedstawiam. Przeciwstawiam tym skromnym wydatkom bardzo wielki zakres działania Ministerstwa Skarbu, który doprawdy jest olbrzymi, gdyż Ministerstwo Skarbu nie tylko administruje majątkiem Państwa, nie tylko rozporządza wpływami Skarbu i rozdziela je między resorty, nie tylko utrzymuje pomiędzy nimi równowagę, nie tylko prowadzi całą politykę kredytową i pieniężną, administruje długami Państwa, ale przedewszystkiem ściąga z ludności daniny publiczne. To zadanie z punktu widzenia Skarbu jest może wdzięczne, ale z punktu widzenia podatnika jest wysoce niewdzięczne, gdyż zaglądanie do kieszeni obywatela zwykle prowadzić musi przy najlepszych stosunkach do ciężkich konfliktów.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#MarcinSzarski">Łagodzenie tych konfliktów należy do funkcjonariuszów aparatu skarbowego, czyli do urzędników skarbowych. Takie zadanie spełniać może urzędnik skarbowy tylko wtedy, jeżeli sam stoi na odpowiedniej wysokości, jeżeli posiada wysokie osobiste i fachowe kwalifikacje, wykształcenie, gdyż wtedy może się spodziewać, że społeczeństwo będzie mu szło na rękę i będzie mu ułatwiało to zadanie. Warunki te jednakowoż, jak wszędzie, a tem więcej u nas, nie są w zupełności dotychczas spełnione. Przyczyniają się do tego przedewszystkiem notoryczne wady naszego prawodawstwa skarbowego, o których tu mówić nie będę, gdyż niejednokrotnie i prawie najczęściej są tu podnoszone. Następnie kwalifikacja funkcjonariuszów skarbowych nie jest odpowiednia. Wprawdzie według statystyki, którą przytroczyłem w sprawozdaniu, a której tu powtarzać nie będę, tak odnośnie do fachowości, jako też wykształcenia urzędników skarbowych mamy do zanotowania wybitne postępy, jednakowoż w każdym razie pozostawiają te kwestie jeszcze wiele do życzenia. Przeciążenie pracą urzędników skarbowych, na które przytaczałem też dowody statystyczne w mojem sprawozdaniu, niedostateczne wykształć cenie fachowe, skromne uposażenie urzędników skarbowych — wszystko to razem w połączeniu z niechęcią, którą owiane jest społeczeństwo wobec Skarbu, czyhającego na jego dochody, stwarza w tej dziedzinie bezwzględnie pewną niesympatyczną atmosferę. Istotną poprawę w tym kierunku może przynieść tylko radykalna przebudowa ustawodawstwa skarbowego, podwyższenie dotacyj urzędników skarbowych, jako też polepszenie gospodarczej koniunktury.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#MarcinSzarski">Jak Wysokiej Izbie wiadomo, Rząd nie zamierza przeprowadzić obecnie zasadniczej reformy systemu podatkowego z powodów, które tu w zeszłym roku wyłuszczyłem i które należy uważać za słuszne. Jednak należy wyrazić życzenie, ażeby mimo to nie zaniedbywano żadnych środków, ażeby tę reformę przygotować tak, ażeby w chwili, gdy zajdą ku temu warunki, mogła być przeprowadzona i zrealizowana.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#MarcinSzarski">Poza administracją skarbową, należącą do resortu Ministerstwa Skarbu należy także do niego wielki dział polityki kredytowej i pieniężnej. Pierwsza, t. j. pieniężna, leży właściwie w rękach banku emisyjnego, jednak przy ścisłym współudziale Ministerstwa Skarbu. Omawiając budżet Ministerstwa Skarbu, nie mogę się powstrzymać od wyrażenia szczerego i pełnego uznania dla naszej polityki pieniężnej, której rezultaty są wszystkim znane i dowodzą, że jest to polityka zdrowa, na doświadczeniu i prawdziwej wiedzy oparta.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#MarcinSzarski">Mogę powiedzieć, że działa tu prawdziwie twarda ręka, unikająca wszelkich eksperymentów, przyjmująca obieg pieniężny w granicach, zakreślonych stanem pokrycia w związku z ruchem kapitałów, względnie z ruchem naszego bilansu płatniczego. Tej to polityce, która ze względu na kurczenie się pokrycia musi być wysoce restryktywna, zawdzięczamy utrzymanie wewnętrznej krajowej wartości pieniądza.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#MarcinSzarski">Powiedziawszy to, ograniczę swoją polemikę z p. s. Grossem, który w najlepszej intencji jest wprost przeciwnego przekonania, że właśnie eksperymenty w tej dziedzinie są wskazane, a eksperymenty te polegać mają na znacznem powiększeniu obiegu. Nie potrzebuję powtarzać, że przed tym eksperymentem przestrzec muszę. Przecież takiej samej polityki, jakiej się trzyma dziś polski bank emisyjny, trzymają się wszystkie państwa. Klasycznym dowodem słuszności tej polityki jest polityka Banku Angielskiego od chwili załamania się funta sterlingów, która skierowana była i jest do dziś dnia w tym kierunku, ażeby zapobiec wszelkiemu powiększeniu się obiegu. Właśnie tej polityce zawdzięcza Anglia, że mimo oderwania funta od podstawy złotej, czyli pogorszenia się jego wartości zewnętrznej, wyrażającego się w spadku funta, ceny wewnętrzne nie zmieniły się, czyli wewnętrzna wartość krajowej siły nabywczej funta nie doznała prawie żadnej zmiany.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#MarcinSzarski">Odnośnie do polityki kredytowej, to w referacie o długach państwowych rozwodzę się trochę szerzej o racjonalnem postawieniu naszej polityki kredytowej państwowej. Co się tyczy kredytów prywatnych, to oczywiście nie potrzebuję podkreślać, że w dzisiejszej sytuacji opłakanej o jakimś rozwoju tego kredytu mowy być nie może. Z jednej strony odpływ wkładów gotówkowych, chociaż nie gwałtowny, ale przecież wybitny, odebrał instytucjom kredytowym bardzo znaczną ilość środków, a z drugiej strony wybitna niepłynność gospodarstwa narodowego nakazuje instytucjom kredytowym wysoką ostrożność w udzielaniu kredytów, a to tem bardziej, że dla utrzymania własnej płynności musiały trzymać bardzo wysokie nienormalne pogotowie kasowe. To też płynność naszych banków musi być uznana za wysoką. Wogóle podnieść należy, że silny wstrząs, katastrofa, która w tym roku już dała się wielu państwom zbyt potężnie we znaki i instytucjom, których tutaj wymieniać nie potrzebuję, gdyż są na ustach wszystkich, nie pozostała bez wpływu i na nasze organizacje kredytowe, ale nie zachwiała temi instytucjami. Tak że śmiało twierdzić można, że nasza organizacja kredytowa jest zdrowa i wykazuje tak samo, jak nasze gospodarstwo skarbowe i narodowe, wobec niesłychanej zawieruchy bardzo dobrą odporność.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#MarcinSzarski">Wspomniałem, że Ministerstwo Skarbu mimo tych wszystkich trudności wprowadziło daleko idące oszczędności w tym budżecie. Preliminowane wydatki na rok przyszły są niższe o 20% od wydatków w budżecie r. 1931/32, a o 30,7% niższe od faktycznych wydatków w r. 1929/30. Oszczędności te wynikły z redukcji płac, z redukcji personelu, który zmniejszono w centrali i we wszystkich urzędach, podlegających Ministerstwu Skarbu, o 1680, to jest mniej więcej o 10%, Następnie nowy statut zwija dwa departamenty, 10 wydziałów, kasy skarbowe mają być zwinięte i połączone z urzędami skarbowemi. Wprowadzono cały szereg zarządzeń, których celem jest przy zmniejszonej ilości sił wykonanie większej pracy. W związku z tem należy także podnieść sprawność organizacji sprawozdawczej rachunkowości Ministerstwa Skarbu, która w ostatnim roku poczyniła znaczne postępy. Z reguły już na czwarty dzień po skończonej dekadzie Minister Skarbu posiada dokładne wiadomości z całego Państwa o wpływach z danin publicznych i monopoli, a piątego dnia po upływie miesiąca o wszystkich dochodach i wydatkach za ten cały miesiąc. O sprawności tej świadczą też następujące dane. W naszym systemie rachunkowości istnieje dwutorowość, polegająca na tem, że organa Ministerstwa Skarbu sporządzają miesięczne zamknięcie kasowe, a władze resortowe, to jest ministerstwa, zamknięcia rachunkowe.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#MarcinSzarski">Po wzajemnem uzgodnieniu tych zamknięć przesyła się je Najwyższej Izbie Kontroli do zbadania, poczem składa się zamknięcia Sejmowi do zatwierdzenia parlamentarnego. Ministerstwo Skarbu przy uwzględnieniu okresu ulgowego, który powoduje pewne wydatki aż do dnia 30 czerwca, t. j. w 3 miesiące po zamknięciu roku budżetowego, już 1 października, a zatem w 3 miesiące po upływie faktycznego roku budżetowego inclusive okres ulgowy, posiada rachunek wydatków i dochodów, jest gotowe do złożenia rachunku z wykonania budżetu. Jest to oczywiście bardzo szybko. Zestawienia te już we wrześniu i październiku służą jako materiały orientacyjne przy i sporządzaniu preliminarza na rok przyszły. Jeżeli formalne zamknięcia są składane jeszcze Sejmowi dopiero w 15–18 miesięcy po upływie okresu budżetowego łącznie z okresem ulgowym, to wynika to z konieczności uzgodnienia tych zamknięć w najdrobniejszych szczegółach tak z władzami resortowemi, jako też z Najwyższą Izbą Kontroli, której po myśli ustawy z czerwca 1921 r. o kontroli Państwa przysługuje termin 6-miesięczny do zbadania zamknięć i nadesłania swych uwag.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#MarcinSzarski">Wysoka Izbo! Jeżeli porównamy te daty z datami składania zamknięć przez inne państwa europejskie o starszej organizacji państwowej, to przekonamy się, że pod tym względem nie tylko nie ustępujemy im, lecz nawet znacznie wyprzedzamy. Ze wszystkich państw europejskich jedynie Czechosłowacja przedkłada swoje zamknięcia rachunkowe w terminach zbliżonych do Polski. Inne państwa przedkładają zamknięcia rachunkowe z wieloletniem opóźnieniem. Należy zaznaczyć, że o ile chodzi o zamknięcia za lata do 1922 r. włącznie, to, jak wiadomo, Sejm rezolucją z dnia 10 lipca 1924 r. zwolnił Rząd od przedkładania zamknięć za te lata inclusive rok 1921. Zamknięcia rachunkowe za lata 1922, 1923, 1924, 1925 były wprawdzie złożone przez Ministerstwo Skarbu, lecz w formie ostatecznej wraz z uwagami Najwyższej Izby Kontroli nie były Sejmowi przedkładane. Pierwsze formalne zamknięcia rachunkowe za te wymienione trzy lata wniosły dopiero rządy pomajowe, a uczyniły to mianowicie w listopadzie 1928 r. Następne zamknięcia rachunkowe za 1926/27 r. przedłożone zostały w styczniu 1929 r., a za rok 1927/28 — w październiku 1929 r. I odtąd Rząd regularnie w kilkanaście miesięcy po zakończeniu okresu budżetowego przedkłada Sejmowi zamknięcia rachunkowe za każdy rok. Zamknięcie rachunkowe za 1929/30 r. zostało, jak wiadomo, przedłożone Sejmowi przed kilku miesiącami, a zamknięcia rachunkowe za r. 1931/32 są w toku uzgadniania, tak, że w tej dziedzinie niema żadnych zaległości.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#MarcinSzarski">W końcu podnieść muszę, że i te aczkolwiek niedługie terminy składania zamknięć mają być skrócone po wprowadzeniu jednotorowej rachunkowości — jak już Panom wspominałem, obecnie jest rachunkowość dwutorowa, a nad wprowadzeniem jej pracuje Ministerstwo Skarbu. Wspomniałem to, ażeby nie pominąć w tej ważnej dziedzinie poczynionych przez Rząd postępów.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#MarcinSzarski">Wracam teraz do dochodów Ministerstwa Skarbu; stanowią one, jak wiadomo, sedno tego budżetu. Budżet jest właściwie czysto dochodowy. Dochody te wpływają z dwóch głównych źródeł: przedewszystkiem z danin publicznych, które preliminuje się na 1.240,2 miliona i z działu ogólnego zarządu skarbowego preliminowanego na 112,9 miliona a razem 1.353,1 miliona. Dochody z danin publicznych wynoszą 1.240,2 miliony, w roku 1926/27 wpływy z danin publicznych wynosiły 1.128,1 miliona, w roku 1930/31–1.463,1 miliona, a wpływy z danin publicznych obliczone na podstawie 9-miesięcznych wpływów kończącego się obecnie roku budżetowego przyniosą prawdopodobnie 1.219 milionów. Przewidziane na rok przyszły wpływy z danin są zatem o 1,7% wyższe od przypuszczalnych wpływów za rok bieżący, ale o 15%, względnie 29% niższe od wpływów za ostatnie dwa lata.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#MarcinSzarski">Jeżeli preliminarz jest troszeczkę wyższy, niż przewidywały faktyczne obniżenia na podstawie 9 — miesięcznych wpływów z danin publicznych, to tłumaczy się to znanym faktem, że Wysoka Izba uchwaliła cały szereg ustaw, które otwierają nowe źródła dochodu, względnie podwyższają istniejące.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#MarcinSzarski">Spadek wpływów skarbowych bliżej omówiłem w sprawozdaniu generalnem. Powołam się zatem na to, co powiedziałem i podniosę tylko, że te wpływy malały w miarę postępu przesilenia.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#MarcinSzarski">Największy zawód we wpływach skarbowych zrobiły cła. Obecny nadzwyczajny spadek ceł przypisać należy spadkowi ogólnemu wszystkich danin publicznych. W swojem sprawozdaniu o budżecie Ministerstwa Skarbu przytaczałem na usprawiedliwienie tego spadku parę cyfr z handlu zagranicznego, znanych zresztą Wysokiej Izbie, a które kulminują w dwóch stosunkach procentowych, mianowicie w spadku importu o 53% za ostatnie trzy lata i eksportu o 33% w tym samym czasokresie. Natomiast, gdy przyjąć wpływy w r. 1929/30 za 100, to wpływy z ceł dają wskaźnik procentowy 65 za r. 1930/31 i 38 za rok bieżący. Załączyłem do sprawozdania w budżecie Ministerstwa Skarbu dłuższą tabelkę, w której zestawiłem preliminowane poszczególne kwoty danin publicznych, porównałem ją z faktycznemi wpływami od r. 1926/27, jako też z przypuszczalnemi wpływami, obliczonemi na podstawie 9 miesięcy r. b., wynika z nich, że, jak to już wspomniałem, ogólna suma preliminowana z danin publicznych jest o 20.000.000 wyższa niż przypuszczalna za rok bieżący. Tłumaczy się to wspomnianemi tu dopiero co nowemi źródłami dochodów.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#MarcinSzarski">O dotkliwości ciężarów publicznych, o dotkliwości podatków, o dotkliwości ciężarów samorządowych i socjalnych, które razem składają się na obciążenie społeczne, nie będę tu mówił. Są to rzeczy znane, które niejednokrotnie zostały podnoszone. Reformy zapowiedziane przeprowadzą sposób ulżenia terminów spłat, oczywiście uciążliwość tych ciężarów znajduje swój wyraz, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w zaległościach podatkowych, o których też bliżej dzisiaj tu mówić nie będę, tem więcej, że mówiono o nich niejednokrotnie i zajmowano się niemi w publicystyce, jednakowoż przy bliższej analizie pokazało się, że kolosalna suma zaległości zanalizowana bliżej wykazuje pewną kwotę jako dającą się zrealizować.</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#MarcinSzarski">Ustawa o koncentracji egzekucji administracyjnej w ręku Ministerstwa Skarbu, ustawa o ściąganiu zaległości podatkowych mają na celu z jednej strony ułatwienie ściągnięcia zaległości, a z drugiej strony ochronę, o ile możności, zalegającego podatnika przed niebezpieczeństwem, szkodliwością egzekucji.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#MarcinSzarski">Wysoka Izbo, jeszcze w kilku słowach wymienię dochody ogólnego zarządu skarbowego, które płyną: z odsetek majątku państwowego, lokowanego w bankach państwowych i papierach wartościowych, nabytych na podstawie ustawowych upoważnień z zapasów kasowych, z odsetek przelanych na Państwowy Fundusz Budowlany, kwot, uzyskanych z obu pożyczek premiowych i z dywidendy Banku Polskiego; dalej z funduszu kredytowego, t. zw. funduszu F, utworzonego z pożyczki stabilizacyjnej, który wynosił w sierpniu 1931 r. 198½ milj. zł i został prawie już całkowicie ulokowany, następnie z państwowego funduszu gospodarczego utworzonego z części pożyczki t. zw. dillonowskiej, wynoszącego okrągło razem 152 milj. zł, a przeznaczonego na trwałe i długoterminowe wkłady na cele gospodarcze, z udziału w zysku Banku Gospodarstwa Krajowego, z udziału w zysku Banku Polskiego, z udziału w dochodach skarbu śląskiego, z raty amortyzacyjnej i odsetek od drugiej transzy pożyczki zapałczanej i innych źródeł — razem w kwocie 112,9 miliona, niższej niż w roku, zeszłym ze względów, których tu omawiać nie potrzeba, a które stoją w związku z deprecjacją danin i zniżeniem udziału Państwa w Banku Polskim i w Banku Gospodarstwa Krajowego, Odnośnie do t. zw. drugiej transzy pożyczki zapałczanej nadmieniam dla wytłumaczenia, że w dniu 1 czerwca r. z. przy dyskoncie — jak wiadomo pożyczka była dyskontowana — zostało uregulowane przez potrącenie 2'3 obsługi tej pożyczki do dnia 1 lutego 1933 r. W preliminarzu budżetowym na r. 1932/33 została jednak w długach państwowych wstawiona kwota całkowitej obsługi tej pożyczki a to dlatego, ponieważ w myśl umowy wszystkie kwoty, przewidziane na tę obsługę będą musiały być przekazane agentowi fiskalnemu. Ponieważ jednak 2/3 tych kwot zostaną natychmiast postawione z powrotem do dyspozycji Ministerstwa Skarbu, powyższy zwrot musiał być uwidoczniony w preliminarzu.</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#MarcinSzarski">Sejm projekt rządowy preliminarza zmienił w ten sposób, że obniżył dochody o 14 milionów, a wydatki o 880.000. Wytłumaczenia bliższego wymaga obniżenie dochodów, które zostało przeprowadzone w daninach publicznych, mianowicie w podatkach bezpośrednich.</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#MarcinSzarski">Podatek przemysłowy obniżono o 10 milionów, podatek gruntowy o 16 milionów, procenty zwłoki o 10 milionów, opłaty stemplowe 4 miliony i konsekwentnie 10% dodatek do danin o 2 miliony. Tak, że wpływy z danin zostały zupełnie racjonalnie ze względu na osłabioną siłę płatniczą ludności obniżone o 32 miliony. Jednakowoż ta obniżka została skompensowana po części przez podwyższenie niektórych dochodów, między innemi, wspomnianej transzy pożyczki zapałczanej, jako też przez podwyższenie odsetków od ruchomego majątku.</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#MarcinSzarski">Komisja Skarbowo-Budżetowa przeprowadziła w budżecie Ministerstwa Skarbu zmiany, których tu dlatego wymieniać nie będę, gdyż są dokładnie zestawione w załączniku 1 do preliminarza, a zmiany te stoją właśnie w związku z dopiero przez Sejm uchwaloną, a przez Senat uchwalić się mającą ustawą o koncentracji egzekucji, przejęcia przez władze skarbowe aparatu egzekucyjnego.</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#MarcinSzarski">Na podstawie uchwały Komsji Skarbowo-Budżetowej stawiam wniosek o przyjęcie budżetu Ministerstwa Skarbu ze zmianami, wymienionemi w załączniku nr 1.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z Panów Senatorów do głosu się nie zapisał.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do następnych części preliminarza budżetowego — 18 Emerytury i 19 Renty inwalidzkie. P. Sprawozdawca prosi o łączne traktowanie tych punktów.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Szarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie! Łączne wydatki na emerytury i renty inwalidzkie wynosiły w r. 1926/27–9% wszystkich wydatków budżetowych, w r. 1930/31–11%, zaś w bieżącym roku budżetowym kredyty te preliminowane są na łączną sumę 306 milj. zł, czyli 12½% wszystkich wydatków budżetowych. Zestawienie cyfrowe emerytur i rent inwalidzkich jest zawarte w drukowanem sprawozdaniu do części 18 i 19.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#MarcinSzarski">Znaną jest rzeczą, że kredyty te wykazują wybitny i stały wzrost, wyrażający się w ostatniem 5-leciu sumą 141 milj. zł, czyli 78%. We wzroście tym partycypują głównie emerytury, renty inwalidzkie także, ale w mniejszym stopniu.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#MarcinSzarski">Już przy omawianiu przekroczeń kredytowych miałem zaszczyt z tej trybuny w krótkim zarysie przedstawić sprawę emerytur i rent inwalidzkich.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#MarcinSzarski">Są to obciążenia bardzo silne, których budżet Państwa, szczególnie w naszych stosunkach, znieść nie może. Wprawdzie według mego osobistego przekonania, znajdującego pewne oparcie w nauce, stosunek urzędnika państwowego do Państwa nie jest kontraktem pracy, ale jest czemś więcej, jest to kontrakt pracy, polegający równocześnie na oddaniu całej swojej osoby pracodawcy, zwykle na całe życie, i dlatego też urzędnik państwowy jakikolwiek bądź musi być absolutnie pozbawiony troski o zaopatrzenie na starość, względnie na wypadek niezdolności do pracy. Stoję zatem na stanowisku, że teoretycznie emerytury, zaopatrzenia urzędników państwowych winny obciążać Skarb Państwa na równi zupełnie, jak płace urzędników aktywnych. Jednakowoż wykonanie praktyczne tej tezy natrafia na niesłychane trudności nie tylko u nas, ale i w całym świecie ze względu na rozpęcznienie budżetów i rozszerzenie działalności państwowej tak, że przeprowadzenie tej tezy jest niemożliwością. A ponieważ u nas ten rozrost pozycji na emerytury jest dość znaczny, a stosunki wskutek kryzysu się pogorszyły, zatem Rząd już w roku zeszłym starał się w drodze nowelizacji ustawy emerytalnej zapobiec dalszemu obciążeniu budżetu. Mimo to pogłębiające się przesilenie wymagało dalszych zabiegów, które zostały skonkretyzowane w ustawie, uchwalonej przez Sejm, która ma być również przedmiotem obrad tej Izby, i dlatego też nad tym przedmiotem nie będę się dłużej zastanawiał i nie będę przytaczał znanych cyfr, które zresztą przytoczyłem w całości w swojem drukowanem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#MarcinSzarski">Ograniczę się tylko do przedłożenia wniosku o przyjęcie budżetu, części 18 w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#MarcinSzarski">To samo dotyczy rent inwalidzkich. Renty inwalidzkie obciążają w wysokim stopniu budżet. Jeżeli emerytury obciążają oddawna budżety państw, to renty inwalidzkie są czystą instytucją powojenną, która np. we Francji stanowi niesłychaną pozycję budżetu. Oczywiście jest to w związku z wypadkami wojennemu Jednak u nas rzeczy te są tak ciężkie dlatego, że ustawodawstwo nasze jest bardzo liberalne. Nie będę już cyframi Wysokiej Izby trudził, jednak przytoczę tylko jako przykład, że u nas przy 15% utracie zdolności do pracy przysługuje prawo do renty, podczas gdy we Francji to prawo rodzi się dopiero przy 35% utracie zdolności zarobkowej. W dziedzinie rent inwalidzkich Rząd proponuje zmiany ustawodawcze, które będą przedłożone Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#MarcinSzarski">Przyznając, że tego rodzaju obciążenia i rent i emerytur są z pewnością bolesne, nie należy zapominać, jak miałem zaszczyt wspomnieć w swoim referacie generalnym i co zresztą zostało przez wielu mówców podniesione, że kwestia utrzymania równowagi budżetu góruje nad innemi kwestiami i wymaga od społeczeństwa ofiar, ponoszonych jednak dla wielkich celów. Dlatego też zamierzenia te znajdują zupełne usprawiedliwienie.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#MarcinSzarski">Na podstawie uchwały Komisji Skarbowo-Budżetowej proponuję przyjęcie budżetu rent inwalidzkich i pensyj w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Do części 18 i 19 preliminarza budżetowego nikt z Panów Senatorów do głosu się nie zapisał.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Wobec tego przystępujemy do następnego punktu: część 20 preliminarza budżetowego — Długi państwowe.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Jako sprawozdawca głos ma s. Szarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#MarcinSzarski">W dniu 1 stycznia bieżącego roku globalny stan długów państwowych wynosił 5.220,5 miliona złotych, obliczonych na podstawie parytetu złota. Suma ta byłaby może trochę mniejsza, jeżelibyśmy ją chcieli obliczyć na podstawie bieżących kursów, ze względu na spadek niektórych walut, opierających się na złocie. Z tej kwoty przypadłe na długi wewnętrzne 10,9%, a na długi zagraniczne 89,1%. W roku 1928 stosunek ten wynosił: długi wewnętrzne 7,0%, długi zagraniczne 93,0%. Jeżeli porównamy wzrost długów państwowych, to od 1926 r. do 1 stycznia r. b. skonstatujemy wzrost w wysokości 48% przyczem na długi wewnętrzne przypada przyrost w wysokości 23%, a na długi zagraniczne w wysokości 42%. Jeżeli długi wewnętrzne podniosły się tylko dwa razy mniej, niż długi zagraniczne, to jest to jasne i nie potrzebuje bliższego wytłumaczenia ze względu na niesłychanie małą pojemność naszego rynku pieniężnego w porównaniu do wielu państw, nawet znacznie mniejszych. Natomiast 90% naszych długów to długi zagraniczne. Nadmienić jednak należy, że długi te w małej części są długami o charakterze gospodarczo - produktywnym. Większa ich część przypada na długi, które zaciągnęliśmy w związku z uzyskaniem niepodległości, a więc na długi, jeśli tak można nazwać, o wysokiej rentowności, ale nie rentowności ściśle gospodarczej. Jeżeli zestawimy stosunek długów zagranicznych, rozdzielając je na długi, mające charakter polityczny, wojenny, w związku z uzyskaniem niepodległości, i na długi ściśle gospodarczo-produktywne, to na 1 lipca 1926 r. na długi pierwsze przypada 86%, a na długi produktywne niecałe 14%. Ale już 31 marca 1931 r. stosunek ten się zmienił, gdyż na pierwsze długi przypada 72%, a na długi gospodarcze 28%. Wzrost długów nieproduktywnych tłumaczy się konsolidacją długów, którą to sprawą zajmowaliśmy się w tej Wysokiej Izbie w roku zeszłym, konsolidacją długu wobec Stanów Ameryki Północnej, który wynosi 1.862.000.000 zł. Dług wobec Francji — przeszło miliard franków i t. d. Z pożyczek gospodarczych chcę wymienić w porządku chronologicznym znane pożyczki, jak 7% włoską pożyczkę tytoniową, 8% pożyczkę dillonowską, 7% pożyczkę stabilizacyjną, pożyczkę zapałczaną i wreszcie ostatnią pożyczkę kolejową. Jeżeli pominiemy długi zagraniczne, powstałe w związku z restytucją naszej niepodległości, to według stanu na 1 stycznia 1932 na głowę mieszkańca wypada z tych długów 32 zł, bardzo nieznaczna kwota w porównaniu do zagranicy. Ogólna suma długów państwowych przypadająca na głowę mieszkańca jest w Polsce bardzo niska, i wynosi 163 zł, podczas gdy we Francji — 4.125 zł, w Belgii — 1.627 zł, w Italii — 1.082 zł, w Szwajcarii — 885 zł, w Austrii — 396 zł, w Niemczech — 333 zł z powodu stopnienia długów wewnętrznych wskutek dewaluacji.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#MarcinSzarski">Można powiedzieć, że my naogół nie korzystaliśmy w znacznej mierze z kredytów zagranicznych, jak i wogóle z kredytów, co odbiło się o tyle może niekorzystnie, jak to w swojem sprawozdaniu generalnem wykazałem, że na same cele inwestycyjne w 5-cio leciu ostatniem wydano z bieżących budżetów blisko 1.600 milionów złotych. Ale to z drugiej strony, utrzymując stan naszych długów zagranicznych na niskim poziomie, ubezpieczyliśmy nasz bilans płatniczy przed wielkiemi płatnościami, które zwłaszcza dziś bardzo ciężko odbiłyby się na całem naszem gospodarstwie i naszej walucie. Inne kraje prowadziły, jak wiadomo, szeroką gospodarkę kredytową, której skutki boleśnie dziś odczuwają, gdyż pomimo, że pożyczki emisyjne długoterminowe zaważyły na szali o wiele mniej, niż pożyczki krótkoterminowe, ale właśnie te ostatnie, jak wiadomo, poderwały bilans płatniczy tak potężnych państw, jak Anglia i Niemcy.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#MarcinSzarski">Jeżeli rzucimy okiem retrospektywnie, to musimy powiedzieć, że nasza polityka kredytu państwowego była racjonalna; nie wynika oczywiście z tego, żeby ją prowadzić w tym stopniu w przyszłości. Nie będę się bliżej rozwodził nad tym wdzięcznym a szerokim tematem, podkreślę tylko 2 punkty.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#MarcinSzarski">Nasze gospodarstwo społeczne nie jest w stanie nawet przy koniunkturze wypracować takich kapitałów, któreby potrafiły zaspokoić nasze rosnące potrzeby gospodarcze. Wskutek tego dopływ kapitałów zagranicznych jest dla nas konieczny, jednakowoż nie każdy, i tu powtórzę pewnie komunał, ale muszę podkreślić, że przedewszystkiem chodzi o to, żeby kredyt zagraniczny był dostępny pod warunkami odpowiedniemi i żeby był użyty na cele produktywne w tem znaczeniu, ażeby z renty uzyskanej z kapitałów pożyczkowych móc pokryć obsługę długów. A drugi wypadek zaciągania pożyczki zagranicznej zupełnie racjonalnej polega na możliwości konwersji długów wysoko procentowych na nisko procentowe. Nasza polityka państwowa kredytowa kieruje się temi zasadami, na co już zwracał uwagę w roku zeszłym p. minister Matuszewski przy pożyczce zapałczanej. Jeśli się przypatrzymy warunkom kredytowym i porównamy warunki kredytowe pożyczki dillonowskiej, pożyczki włoskiej, to bezparcjalnie przyznać należy, że warunki dzisiejsze o niebo są lepsze, niż warunki dawniejsze, przedewszystkiem odnośnie zabezpieczeń i zastawów. A jak dalece obserwuje się konieczność obniżenia stopy procentowej, to już miałem zaszczyt przedstawić, ale powtórzę pewną tabelkę, z której wynika, że podczas gdy pożyczka włoska — pierwsza większa emisyjna pożyczka — kosztuje 11,6%, pożyczka dillonowska — 10,2%, pożyczka stabilizacyjna 9,45%, zapałczana 9,44 — bardzo mała różnica, ale jednak różnica, i kolejowa — 9,37, a więc oprocentowanie ostatniej pożyczki kolejowej jest o 20% niższe od pierwszej — tytoniowej.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy samego budżetu, to należy tu nadmienić, że w budżecie na rok przeszły kredyty na długi państwowe wynosiły 315 milionów, więc były wyższe o 35 milionów od kredytów, preliminowanych na rok przyszły. Obniżenie to stoi w związku ze znanem moratorium Hoovera, o którem kilkakrotnie była mowa, na czas od 1 lipca 1931 r. do 30 czerwca 1932 r. i na ten czas zawieszona jest obsługa wszystkich długów. Z tego powodu nie przewidziana jest w preliminarzu na rok przyszły spłata procentów od długów, podpadających pod wzmiankowane moratorium, a płatnych w okresie od 1 kwietnia do 30 czerwca 1932 r. na ogólną sumę 37,8 miliona złotych, W razie przedłużenia moratorium obsługa długów zmniejszy się w porównaniu z preliminarzem. Ponieważ jednakowoż sprawa ta nie jest jeszcze załatwiona i nie jest wiadomem, czy moratorium będzie przedłużone, dlatego też wstawiono do budżetu odpowiednie sumy na okres od 1 lipca 1932 roku do 31 marca 1933 roku. Sejm przeprowadził jeszcze zmiany nieznaczne, które stoją w związku z kursem walut, a z drugiej strony tłomaczą się skreśleniem kwoty 3,6 miliona złotych, preliminowanej na obsługę długów zagranicznych, ponieważ długi te podpadają pod moratorium Hoovera.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#MarcinSzarski">W mojem sprawozdaniu o długach państwowych pozwoliłem sobie zrobić pewne zestawienie, z którego Wysoka Izba przekona się, że kredyt nasz państwowy nie jest tak źle oceniany, jak niejednokrotnie czytamy. Widzimy bowiem, że spadek naszej 6% pożyczki idzie na czwartem miejscu po Czechosłowacji, Francji i Ameryce, nawet belgijska pożyczka 6% w Nowym Jorku spadła bardziej niżeli polska. Równocześnie podaję także efektywne oprocentowanie pożyczki na podstawie kursu, z którego wynika, że pożyczka nasza nie tak wysoko się procentuje jak niemiecka, węgierska, jugosłowiańska i inne.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#MarcinSzarski">Proponuję imieniem Komisji Skarbowo-Budżetowej przyjąć budżet część 20 — Długi państwowe — w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt do głosu się nie zapisał. Wobec tego stwierdzam, że zakończyliśmy dyskusję szczegółową nad preliminarzem budżetowym.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej na okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 (druk Senatu nr 25).</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Szarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#MarcinSzarski">Proszę Wysokiej Izby! Ustawa skarbowa na rok 1932/33 materialnie nie różni się od ustawy skarbowej na rok przeszły, w szczególności postanowienia materialne prawa budżetowego zostały w zupełności niezmienione. Formalne zmiany wykazuje ustawa skarbowa w tym kierunku, że pomija wypłatę 15% dodatku dla funkcjonariuszów państwowych, natomiast przewiduje wypłatę 10% dodatku dla osób wojskowych i wyklucza otwieranie kredytów dłuższych niż miesięczne, mianowicie kredytów trzymiesięcznych, które były przewidziane w ostatniej ustawie skarbowej w roku zeszłym, co powitać należy z zadowoleniem, gdyż istotnie pozostaje regułą jedno miesięczne otwieranie kredytów.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#MarcinSzarski">Komisja Skarbowo-Budżetowa poczyniła w ustawie skarbowej pewne nieznaczne zmiany, a to w związku z ustawą, która dała powód do zmian także w samym budżecie Ministerstwa Skarbu, a mianowicie w związku z ustawą o koncentracji egzekucji administracyjnej w ręku władz skarbowych.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#MarcinSzarski">Prócz tego w kolejności przeprowadzono w ustawie skarbowej następujące zmiany. Mianowicie w art. 4 po słowach „W częściach” dodaje się „1”, a to dlatego, że do osób wojskowych, pobierających dodatki do uposażenia w wysokości 10%, należą również osoby wojskowe z gabinetu wojskowego Prezydenta Rzeczypospolitej, których uposażenie preliminuje się w części 1 budżetu, i to był pewien lapsus, pewne niedopatrzenie, wskutek którego osoby wojskowe z gabinetu Prezydenta Rzeczypospolitej nie mogłyby otrzymywać tych 10%. Oczywiście poprawka ta jest zupełnie usprawiedliwiona.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#MarcinSzarski">Następnie w art. 6 wprowadzono pewną wzmiankę, która jaśniej wyraża treść, mianowicie dodano słowo „ją”. Chodzi o tę uchwałę, którą przesłać należy do Najwyższej Izby Kontroli. Więc słowo „ją” dodano, żeby było jasne, do czego odnosi się słowo „przesłać”.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#MarcinSzarski">Następnie właśnie z uwagi na brak doświadczeń w dziedzinie przejęcia przez urzędy skarbowe aparatu egzekucyjnego związków prawno — publicznych, okazać się może, że preliminowany na ten cel kredyt nie będzie wystarczający i wskutek tego zajdzie potrzeba powiększenia go w ciągu okresu budżetowego. Celem dania Ministrowi Skarbu możności otwierania potrzebnego kredytu, stało się koniecznem wstawienie do ustawy skarbowej nowego art. 8 o następującem brzmieniu:</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#MarcinSzarski">„Upoważnia się Ministra Skarbu do zwiększenia kredytów w dziale 2 § 13 budżetu zwyczajnego Ministerstwa Skarbu „Koszty egzekucji administracyjnej” do wysokości rzeczywistych dochodów, osiągniętych z tytułu należytości egzekucyjnych (dział 2 § 13 dochodów budżetu Ministerstwa Skarbu)”.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#MarcinSzarski">Wskutek tego i numeracja dalszych artykułów ustawy skarbowej zostaje zmieniona.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#MarcinSzarski">Wysoka Izbo! Na tem zakończyłbym mój referat. Mimo wysokiego poziomu dyskusji nad budżetem, który zresztą cechuje zawsze obrady tej Wysokiej Izby, nie znalazłem motywów, któreby mnie skłonić mogły do rewizji zapatrywań, wypowiedzianych w pierwszym dniu rozprawy budżetowej. Pozwolę sobie obstawać przy twierdzeniu, że ciężki kryzys, który u nas przeżywamy, jest pochodzenia światowego, a nie rodzimego, że musiał się odbić bardzo jaskrawo na budżecie i że budżet wskutek tego nie zaspakaja bardzo wielu najpotrzebniejszych, najwybitniejszych potrzeb społeczeństwa, na co już pp. referenci poszczególnych działów budżetu wyraźnie i z ubolewaniem wskazywali.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#MarcinSzarski">Jednakowoż mimo to, mojem zdaniem, budżetu tego i tak nie można uważać, jak to kilkakrotnie z tej trybuny podnoszono, za fikcję, gdyż jego cyfry uwzględniają, o ile możności, rzeczywisty stan gospodarstwa, a jego realność wobec anormalnej sytuacji nie może też być oceniana tak, jak się ją ocenia zwykle w czasach normalnych. Budżet ten może tak samo być zrealizowany według planu, albo też się to może okazać niemożliwem, atoli w żadnym wypadku niema powodu do obawy, że jego równowaga zostanie istotnie podważona. Wobec tego, mimo bardzo ciężkiej sytuacji, brak podstaw do jakiejś rezygnacji, przeciwnie, rozsądek, oparty na trzeźwym sądzie, upoważnia nas do otuchy. Nie dodali nam jej, ale i nie odebrali wszyscy ci szanowni panowie senatorowie, którzy rozpatrywali projekt budżetu wyłącznie pod politycznym kątem widzenia. Polityka przesłania prawdę i nadaje jej swoistą barwę. Barwa ta zaś jest tak czarna, że ktoby się chciał jej wpływowi poddać, musiałby popaść w istotną melancholię. Dantejskie „Lasciate ogni speranza” oto właściwe hasło wywodów opozycji, gdyż według niej u nas nie tylko jest źle, ale najgorzej. Wymownym dowodem tego poglądu były wywody wielce czcigodnego p. s. prof. Głąbińskiego, który mimo swoją wielką wiedzą, doświadczenie, wytrawność i umiar sądu zaatakował nawet ten odcinek naszego gospodarstwa, który bezsprzecznie ostał się wśród burzy i nawet u naszych nieprzyjaciół zagranicą znajduje zupełne uznanie. Mam tu na myśli nasz ustrój pieniężny. P. s. Głąbiński złowieszczo przepowiada, że gdy jeden z naszych filarów, o którym w zeszłym roku mówił, to jest budżet, już się załamał, to drugi, chociaż jeszcze stoi, nie jest tak niewzruszony, jak to powiedziałem w referacie. Oczywiście nie jestem prorokiem, nie aroguję sobie zupełnie w tym kierunku żadnego powołania i nie przeczę, że nic nie jest pewnem na tej ziemi, ale jeśli p. s. Głąbiński wskazuje na odpływ walut z Banku Polskiego, to słusznie — istotnie rezerwy Banku się skurczyły, ale przedewszystkiem pytam się, na co śluzą rezerwy banku emisyjnego, jeżeli nie na to, by pokryć niemi zagraniczne zobowiązania? Polska nie jest krajem o czynnym bilansie płatniczym i narazie nie może mieć ograniczonego przypływu złota, chyba, że korzysta z kredytów. Czcigodny p. s. Głąbiński mówił tylko o absolutnej wysokości rezerw, ale nie wspomniał o ich stosunku do obiegu. Otóż w roku 1927, który jest punktem wyjścia dla czcigodnego p. s. Głąbińskiego, w 2 miesiące po uzyskaniu wielkiej pożyczki stabilizacyjnej, przeniesionej w zupełności do Skarbu Państwa, względnie na konto Banku Polskiego, pokrycie biletów istotnie musiało być bardzo wysokie i przewyższało pokrycie Banku Francuskiego, bo wynosiło przeszło 72%. W grudniu 1930 pokrycie jest jeszcze bardzo wysokie, bo wynosi ponad 55%, a w dniu 20 lutego b, r., pomimo silnego odpływu walut zagranicznych, trzyma się na wysokim poziomie, bo przeszło 50%. Pokrycie samych banknotów tylko w złocie wynosiło w r. 1927 przeszło 50%, a 20 lutego b. r. — 56%, a więc się podniosło.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#MarcinSzarski">Wśród powszechnego zmniejszenia się pokrycia obiegu niemal we wszystkich państwach z wyjątkiem tych paru oaz, na które miałem zaszczyt wskazać w referacie generalnym, rozwój pokrycia naszych biletów nazwać można conajmniej zadowalającym, nawet przy pesymistycznem zapatrywaniu. Ponieważ bierne saldo naszego bilansu płatniczego wobec braku aktywnych pozycyj tegoż bilansu musimy pokrywać nadwyżkami bilansu handlowego, jest rzeczą jasną, że stan tego bilansu jest rozstrzygającym elementem naszej waluty. Ale przy szerzeniu się protekcjonizmu rozwój handlu zagranicznego staje się poprostu niemożliwym.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#MarcinSzarski">Czy wobec tego jest słusznym zarzut p. s. Głąbińskiego, jakobym patrzył okiem finansjery i ortodoksyjnego liberała, gdy powiedziałem, że poprawy naszych stosunków należy oczekiwać po porzuceniu polityki obstrukcyjnej w dziedzinie obrotu międzynarodowego. Dopóki kwestią naszego gospodarczego życia jest eksport, musimy pragnąć, by mu nie stawiano przeszkód. Ten punkt widzenia nie jest głoszeniem bezwzględnego liberalizmu, ale skargą na przechodzący wszelką miarę protekcjonizm i nie jest wcale sprzeczny z ideą rozsądnej polityki samowystarczalności. Wspomniałem już w mym referacie, że o bezwzględnej wolności handlu nie może być dziś mowy, natomiast musi być dana krajom dłużniczym, do których długo jeszcze należeć będziemy, możność płacenia ich długów eksportem, wszakże innego środka zapłaty zobowiązań zagranicznych prócz towarów niema. W interesie krajów kapitałowo słabszych leży bezsprzecznie, aby istniała dla nich możność importowania kapitałów, a to celem wzmożenia własnych sił wytwórczych. In fine zatem błędny protekcjonizm prowadzi do wielkich trudności rozwoju narodowego gospodarstwa, które wymaga bezwarunkowo dopływu obcego kapitału.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#MarcinSzarski">Tak rozumiałem, i sądzę słusznie, moją opozycję przeciwko szalejącemu protekcjonizmowi. Pan senator Głąbiński słusznie twierdzi że przesileniu sprostać można tylko przy pomocy ofiarnego wysiłku społeczeństwa i ja to podniosłem, a widzę siłę, która potrafi wykrzesać ten ofiarny wysiłek w wierze do siebie samych i w przekonaniu, że nie zaniedbuje się niczego, oczywiście, o ile na to siły nasze starczą, by powoli usuwać stojące na drodze przeszkody, Słucham zawsze z wielką uwagą wywodów poważnej opozycji, ale nie mogę zataić, że z uwag tych nie odnosiłem wrażenia, żeby opozycja, tak wszystko karcąca, w dzisiejszej sytuacji mając rządy w rękach szła innemi drogami celem opanowania przesilenia, i onaby przecież chroniła budżet przed deficytem i strzegła z wielką troskliwością wartości pieniądza. Nie wiem, czyby zastosowała w tym celu inne środki jak te, które stosuje Rząd i, dodajmy odrazu, wszystkie rządy w Europie. Dlatego dochodzę do konkluzji, że krytyka stosunków gospodarczych i budżetu nawet bardzo poważnej opozycji, w gruncie rzeczy jest mniej rzeczowa, a daleko więcej polityczna, i dlatego nie mogła mnie przekonać.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#MarcinSzarski">Z tych powodów ponawiam mój wniosek postawiony przy złożeniu referatu generalnego, prosząc Wysoki Senat o przyjęcie preliminarza budżetowego na rok 1932/33 i ustawy skarbowej ze zmianami przedłożonemi.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z Panów Senatorów do głosu się nie zapisał. Wobec zakończenia dyskusji nad preliminarzem budżetowym i ustawą skarbową, przystępujemy do głosowania. Zechcą Panowie Senatorowie wziąć do ręki druk Senatu nr 25: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 r wraz z załącznikiem nr 2.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głosować będziemy nad poszczególnemi częściami budżetu według grup: A. Administracja, B. Przedsiębiorstwa i C. Monopole, przyczem najpierw głosować będziemy nad wydatkami, a następnie nad dochodami.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Te grupy, części, działy, rozdziały lub paragrafy budżetu, do których nie zgłoszono żadnych poprawek, będę uważać, o ile, oczywiście, nie usłyszę sprzeciwu, za przyjęte w brzmieniu, uchwalonem przez Komisję Skarbowo-Budżetową, t. j. według uchwały Sejmu.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Przedewszystkiem głosować będziemy nad częściami budżetu w grupach A. Administracja. Najpierw nad budżetem wydatków.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#WładysławRaczkiewicz">Do części 1 budżetu — Prezydent Rzeczypospolitej, do części 2-a Sejm, 2-b Senat, 3-Kontrola Państwowa, 4-Prezydjum Rady Ministrów, 5-Ministerstwo Spraw Zagranicznych, 6-Ministerstwo Spraw Wojskowych i 7-Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie zgłoszono żadnych poprawek, przeto uważam je za przyjęte w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do części 8 budżetu — Ministerstwo Skarbu.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#WładysławRaczkiewicz">Są 4 wnioski Komisji Skarbowo - Budżetowej (załącznik nr 2).</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#WładysławRaczkiewicz">1) Wydatki zwyczajne. W dziale 2 § 1 — Uposażenie — kwotę 42.160.000 zł zmniejszyć o 2.000.000 zł. Panowie Senatorowie, którzy są za tym wnioskiem, zechcą wstać. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#WładysławRaczkiewicz">2) Wydatki zwyczajne. W dziale 2 § 2 — Różne wydatki osobowe — kwotę 968.000 zł zwiększyć o 100.000 zł. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#WładysławRaczkiewicz">3) Wydatki zwyczajne. W dziale 2 § 3 — Podróże służbowe i przesiedlenia — kwotę 5.080.000 zł zmniejszyć o 1.100.000 zł. Panowie Senatorowie, którzy są za tym wnioskiem, zechcą wstać. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#WładysławRaczkiewicz">4) Wydatki zwyczajne. W dziale 2 § 13 — Specjalne koszty egzekucji — preliminowaną kwotę 2.000.000 zł skreślić, natomiast wstawić nowy § 13 — Koszty egzekucji administracyjnej — 10.000.000 zł. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#WładysławRaczkiewicz">Wszystkie wnioski do cz. 8 budżetu zostały przegłosowane, zatem uważam całą 8 część budżetu wydatków za przyjętą w brzmieniu, proponowanem przez Komisję Skarbowo-Budżetową, wraz z przyjętemi poprawkami.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#WładysławRaczkiewicz">Do części 9 budżetu — Ministerstwo Sprawiedliwości, 10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu, 11 — Ministerstwo Komunikacji i 12 — Ministerstwo Rolnictwa nie zgłoszono żadnych poprawek, przeto uważam je za przyjęte w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do części 13 budżetu — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Do tej części są dwa wnioski Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#WładysławRaczkiewicz">1) Wydatki zwyczajne. W dziale 4, rozdział 1, §11 — Zasiłki i stypendia — kwotę 1.280.000 zł zmniejszyć o 20.000 zł.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#WładysławRaczkiewicz">2) Wydatki zwyczajne. W dziale 6, rozdział 2, §12 — Zasiłki dla uczonych i instytucyj naukowych — kwotę 1.162.000 zł zwiększyć o 20.000 zł.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#WładysławRaczkiewicz">Panowie Senatorowie, którzy są za tym wnioskiem, zechcą wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#WładysławRaczkiewicz">W ten sposób uważam, że część 13 budżetu została przyjęta z dopiero co uchwalonemi poprawkami.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#WładysławRaczkiewicz">Do części 14 — Ministerstwo Robót Publicznych, 15 — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, 16 — Ministerstwo Reform Rolnych, 17 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów, 18 — Emerytury i zaopatrzenia, 19 — Renty inwalidzkie i pensje i 20 — Długi państwowe, nie zgłoszono żadnych poprawek, przeto uważam je za przyjęte w brzmieniu uchwalonem przez Sejm. W ten sposób przegłosowaliśmy wszystkie poprawki, dotyczące wydatków w grupie A — Administracja.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy w dalszym ciągu do głosowania dochodów administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#WładysławRaczkiewicz">Do części 1 budżetu — Prezydent Rzeczypospolitej, 2a — Sejm, 2b — Senat, 3 — Najwyższa Izba Kontroli, 4 — Prezydjum Rady Ministrów, 5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych, 6 — Ministerstwo Spraw Wojskowych, 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie zgłoszono żadnych poprawek, przeto uważam je za przyjęte w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-42.22" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do części 8 budżetu dochodów — Ministerstwo Skarbu. Są dwa wnioski Komisji Skarbowo-Budżetowej:</u>
<u xml:id="u-42.23" who="#WładysławRaczkiewicz">1) Dochody zwyczajne. W dziale 2 wprowadza się nowy § 13 — Należytości egzekucyjne — 10 milionów zł. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.24" who="#WładysławRaczkiewicz">2) Dochody zwyczajne. W dziale 6 § 10 — Podatki bezpośrednie — kwotę 660.110.000 zł zmniejszyć o 5.000.000 zł. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.25" who="#WładysławRaczkiewicz">Tem samem uważam całą część 8 budżetu dochodów za przyjętą ze zmianami, dopiero co uchwalonemi.</u>
<u xml:id="u-42.26" who="#WładysławRaczkiewicz">Do części 9 budżetu — Ministerstwo Sprawiedliwości, 10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu, 11 — Ministerstwo Komunikacji, 12 — Ministerstwo Rolnictwa, 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, 14 — Ministerstwo Robót publicznych, 15 — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, 16 — Ministerstwo Reform Rolnych, 17 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów, 18 — Emerytury i zaopatrzenia, 19 — Renty inwalidzkie i pensje i 20 — Długi państwowe nie zgłoszono żadnych poprawek, przeto uważam je za przyjęte w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-42.27" who="#WładysławRaczkiewicz">Przegłosowaliśmy zatem zmiany do wszystkich części budżetu wydatków i dochodów w grupie A. Administracja, które wobec tego uważam za przyjęte z uchwalonemi zmianami.</u>
<u xml:id="u-42.28" who="#WładysławRaczkiewicz">Do części budżetu w grupach: B. Przedsiębiorstwa i C. Monopole nie zgłoszono żadnych poprawek, uważam przeto te grupy budżetu za przyjęte w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-42.29" who="#WładysławRaczkiewicz">Zarządzam głosowanie nad całością budżetu wraz z przyjętemi poprawkami.</u>
<u xml:id="u-42.30" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę Panów Senatorów, którzy są za przyjęciem budżetu, ażeby zechcieli wstać. Stoi większość, budżet został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.31" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy obecnie do ustawy skarbowej. Zechcą Panowie Senatorowie wziąć do ręki załącznik 1 do druku senackiego nr 25. Do ustawy tej zostały zgłoszone poprawki jedynie przez Komisję Skarbowo-Budżetową. Wszystkie artykuły, do których niema poprawek, uważać będę za przyjęte w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, o ile oczywiście nie usłyszę sprzeciwu.</u>
<u xml:id="u-42.32" who="#WładysławRaczkiewicz">W art. 1.</u>
<u xml:id="u-42.33" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku Komisji Skarbowo - Budżetowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JerzyBarański">Art. 1 otrzymuje następujące brzmienie: „Upoważnia się Rząd do czynienia wydatków zwyczajnych do kwoty 2.392.617.514 zł, wydatków nadzwyczajnych do kwoty 51.949.797 zł, łącznie zatem do kwoty 2.444.567.311 zł, zgodnie z załączonym budżetem administracji na okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 r. (rok budżetowy 1932/33)”.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 2 nie zgłoszono żadnych poprawek, uważam przeto, iż artykuł ten został przyjęty w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#WładysławRaczkiewicz">W art. 3. jest poprawka Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosku komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JerzyBarański">Art. 3 otrzymuje brzmienie następujące: „Jako pokrycie ustalonych w art. 1 wydatków administracji w kwocie 2.444.567.311 zł oraz dopłat do niektórych przedsiębiorstw państwowych, nie pokrytych wpływami tychże przedsiębiorstw, w kwocie 7.350.000 zł, w łącznej zatem kwocie 2.451.917.311 zł, służą: a) dochody administracji w kwocie 1.528.235 300 zł, b) wpłaty przedsiębiorstw państwowych w kwocie 153.264.800 zł, c) wpłaty monopolów państwowych w kwocie 695.857.000 zł, łącznie zatem dochody w kwocie 2.377.357.100 zł. Niedobór w kwocie 74.560.211 zł pokryty zostanie z rezerw skarbowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tym wnioskiem, proszę wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę p. Sekretarza o odczytanie art. 4 w brzmieniu uchwalonem przez Komisję Skarbowo-Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JerzyBarański">Art. 4 otrzymuje następujące brzmienie: „W częściach 1, 6 i 7 budżetu w paragrafach, obejmujących wydatki osobowe, preliminuje się kredyty, przeznaczone na wypłatę w roku budżetowym 1932/33 osobom wojskowym w służbie czynnej dodatków miesięcznych do uposażenia w wysokości 10% uposażenia, określonego w art. 3, 4, 5 i 118 ustawy z dnia 9 października 1923 r. o uposażeniu funkcjonariuszów państwowych i wojska (Dz. U. R. P. Nr. 116 poz. 924).</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#JerzyBarański">Rada Ministrów władna jest na wniosek Ministra Skarbu cofnąć lub obniżyć dodatki wymienione w ust. 1”.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość, wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 5 nie zgłoszono żadnych poprawek, artykuł ten uważam za przyjęty w brzmieniu sejmowem.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 6 jest poprawka Komisji Skarbowo-Budżetowej. Proszę p. Sekretarza o odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JerzyBarański">Art. 6 otrzymuje brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#JerzyBarański">„Otwieranie kredytów, nie objętych budżetem, może nastąpić tylko na wniosek Ministra Skarbu, uchwalony uprzednio w drodze ustawodawczej, pod warunkiem, że równocześnie zostanie uzyskane wystarczające pokrycie”. Przed uchwaleniem takiego wniosku wolno robić wydatki na cele, nie przewidziane w budżecie, albo też na cele przewidziane, lecz w granicach wyższych, niż je budżet określa, względnie niż na to pozwala art. 7, gdy nastąpiła konieczność, wymagająca natychmiastowego asygnowania sum ze Skarbu.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#JerzyBarański">Wydatek taki musi się opierać na uchwale Rady Ministrów, która jest obowiązana w terminie tygodniowym ogłosić tę uchwałę w „Monitorze Polskim”, przesłać ją do wiadomości Najwyższej Izby Kontroli i jednocześnie przedłożyć Sejmowi wniosek w sprawie kredytów dodatkowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 7 nie zgłoszono żadnych poprawek, uważam przeto, że artykuł ten został przyjęty w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Po art. 7 Komisja Skarbowo - Budżetowa proponuje wprowadzić jako art. 8 nowy artykuł treści, którą zechce p. Sekretarz odczytać.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#JerzyBarański">„Upoważnia się Ministra Skarbu do zwiększenia kredytów w dziale 2 § 13 budżetu zwyczajnego Ministerstwa Skarbu „Koszty egzekucji administracyjnej” do wysokości rzeczywistych dochodów, osiągniętych z tytułu należytości egzekucyjnych (dział 2 § 13 dochodów budżetu Ministerstwa Skarbu)”.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość. Wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Do art. 8, 9, 10, 11 i 12 ustawy skarbowej nie zgłoszono żadnych poprawek, uważam przeto, że artykuły te zostały przyjęte w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Wobec wprowadzenia nowego art. 8 musi nastąpić odpowiednia zmiana numeracji pozostałych artykułów.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Wszystkie zatem zmiany zostały przegłosowane.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#WładysławRaczkiewicz">Proszę Panów Senatorów, którzy są za całą ustawą skarbową wraz z przyjętemi poprawkami, ażeby zechcieli wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#WładysławRaczkiewicz">Są jeszcze rezolucje. Rezolucja do części 11 budżetu — Ministerstwo Komunikacji — zgłoszona przez s. Sobolewskiego i innych: „Senat wzywa Rząd, aby w interesie ujednostajnienia polityki komunikacyjnej Państwa przedłożył projekt połączenia jej w jednym resorcie”. Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej rezolucji, zechce wstać. Większość. Rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#WładysławRaczkiewicz">Do części 13 budżetu — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — rezolucja pp. senatorów Rydzewskiego i Błędowskiego:</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#WładysławRaczkiewicz">„Senat wzywa Rząd, aby w najbliższym czasie wniósł pod obrady Izb Ustawodawczych projekt ustawy o ochronie przyrody w Polsce”.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#WładysławRaczkiewicz">Kto z Panów Senatorów jest za tą rezolucją, zechce wstać. Większość, Rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#WładysławRaczkiewicz">W ten sposób zakończyliśmy pracę nad budżetem. W związku z jej zakończeniem jestem przekonany, że będę wyrazicielem życzeń całej Izby, jeżeli złożę najgorętsze podziękowanie p. Prezesowi Komisji Skarbowo - Budżetowej, p. Generalnemu Referentowi i wszystkim panom sprawozdawcom i członkom Komisji Skarbowo - Budżetowej za wykonanie trudnej i odpowiedzialnej pracy.</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#WładysławRaczkiewicz">Pragnąłbym poinformować Wysoką Izbę, iż z przyznanego kontyngentu pozostało niewyczerpanych 4 godziny i 9 minut czasu, a z kontyngentu, mnie przysługującego, jedna godzina.</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#WładysławRaczkiewicz">Zostanie odczytana interpelacja, wniesiona przez pp. senatorów z Klubu Ukraińskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#JerzyBarański">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie ściągania pożyczek na odbudowę przez Państwowy Bank Rolny, udzielonych najbiedniejszej ludności rolniczej w gminie Worona, powiatu tłumackiego, województwa Stanisławowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Interpelacja ta zostanie przesłana p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Następne posiedzenie zwołuję na godz. 15 w czwartek, dnia 10 marca.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Wobec wyczerpania porządku dziennego, posiedzenie zamykam.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 25.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>