text_structure.xml 273 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min. 15.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Janusz Jędrzejewicz.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Prezes Najwyższej Izby Kontroli: Jakub Krzemieński.)</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: w Prezydium Rady Ministrów — Kazimierz Stamirowski, w Ministerstwie Wyznań Religijnych, i Oświecenia Publicznego — ks. Bronisław Żongołłowicz i Kazimierz Pieracki.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Otwieram posiedzenie. Protokół 28 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 29 posiedzenia leży w Biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarzy zapraszam pp. senatorów: Barańskiego i Rogowicza. Listę mówców prowadzi s. Barański.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 r. (druk Senatu nr 25) Część 1 — Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Jako sprawozdawca głos ma s. Drucki-Lubecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wysoki Senacie! W żadnym budżecie nie dokonano takich oszczędności, jak w budżecie P. Prezydenta Rzeczypospolitej. Budżet tem od szeregu lat ciągle się kurczy i ciągle się zmniejsza. Ostatnio Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w porozumieniu z kancelarią cywilną i z gabinetem wojskowym zmniejszył ten budżet jeszcze o 9%. Gdyby się udało dokonać takich samych oszczędności we wszystkich budżetach, to wydatki nasze zmniejszyłyby się przeszło o 200 milionów. Pomimo tak znacznych oszczędności w szerokich sferach publiczności jeszcze spotykał się zdalnie, że budżet Prezydenta naszego jest nader wielki, większy, aniżeli w innych krajach.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">Na szczęście musimy powiedzieć, że to twierdzenie jest zupełnie niezgodne z prawdą, albowiem budżet Prezydenta naszego jest daleko mniejszy, niż prawie wszędzie.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">Najlepiej jest porównywać budżet naszego Prezydenta z budżetem prezydenta Czechosłowacji, bo chociaż Państwo nasze liczy większą ilość mieszkańców i obszarem jest większe od Czechosłowacji, jednakże Czechosłowacja jest więcej uprzemysłowiona i dlatego porównanie właśnie z tym budżetem najwięcej mówi i najbardziej jest miarodajne. Otóż budżet prezydenta republiki czechosłowackiej wynosi w preliminarzu na rok 1932 kwotę 18.877.300 koron. W porównaniu z preliminarzem na rok 1931. kiedy on wynosił 19 101.800 koron, jest tu zmniejszenie o tylko jakieś 250.000 koron, czyli 60.000 zł. Jak widzimy, u nas zmniejszenia dokonane w preliminarzu, a następnie przez Sejm, są daleko większe i sięgają kwoty przeszło 271.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">Dział 1 budżetu, Prezydent Rzeczypospolitej — składa się z następujących działów:</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">1) uposażenie osobiste Prezydenta,</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">2) kancelaria cywilna,</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">3) gabinet wojskowy.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Co się, tyczy uposażenia osobistego Pana Prezydenta, to Pan Prezydent raczył obniżyć takowe z kwoty 300.000 zł na 255 000 złotych, biorąc pod uwagę ciężką sytuację kraju i zmniejszenie uposażeń urzędników. To uposażenie jest nader małe, jeżeli porównamy je z uposażeniami pp. prezydentów republiki francuskiej, czechosłowackiej i innnych. Prawda, że p. prezydent Massaryk oddaje znaczną część swego uposażenia na cele kulturalne i społeczne, jednakże w budżecie figuruje kwota 3 miliony koron, co wynosi prawie 750.000 złotych. Budżet osobisty prezydenta republiki francuskiej wynosił za pierwsze 9 miesięcy 1931 r. kwotę 1.350.000 fr., czyli za cały rok kwotę 1.800.000.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#FranciszekDruckiLubecki">Co się tyczy działu drugiego — kancelaria cywilna, to nie będę zajmował czasu Wysokiemu Senatowi zatrzymywaniem się nad każdym paragrafem, wymienię tylko te pozycje, które budzą w społeczeństwie rozmaite wątpliwości. Często się słyszy, jak mówią, że ilość urzędników i funkcjonariuszów kancelarii cywilnej jest zbyt wielka. Pozwolę sobie nadmienić, że liczba urzędników wynosi tylko 39, a, ilość próśb, podań, petycyj, które wchodzą do kancelarii cywilnej, w okresie 11 miesięcy wynosiła: 21.300, a prócz tego 5.500 podań o ułaskawienie. W roku 1931 łącznie było 24.300. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w imperium rosyjskiem, gdzie, jak wiadomo, do cara, wszyscy się zwracali z prośbami podaniami, ilość tych próśb i podań wynosiła rocznie 90–100 tysięcy, to u nas wynosi to jakieś 25% tej liczby. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że tam była specjalna kancelaria, która rozpatrywała wszystkie prośby i podania, w której było od 100 do 120 urzędników, jeżeli przyjmiemy, że nasza kancelaria Prezydenta ma tylko 39 urzędników, a ma przecież i inne zajęcia oprócz odpowiedzi na te prośby, to rzeczywiście trzeba stwierdzić, że ta ilość nie jest nadmierną.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#FranciszekDruckiLubecki">Dalej co się tyczy niższych funkcjonariuszów, to musimy powiedzieć, że liczba ich nie jest za wielka. Mamy wiele pałaców reprezentacyjnych, te pałace stopniowo urządza się, przybywa coraz więcej nowych sal, a utrzymanie ich w porządku wymaga bardzo wielkiej pracy.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#FranciszekDruckiLubecki">Co się tyczy kwestii, dochodów, to daje się słyszeć głosy, że jest blisko 2 tysiące sal, a faktycznie dla użytku Prezydenta i dla celów reprezentacyjnych używa się zaledwie 300 sal, to dlaczego nie wykorzystywuje się tych sal na jakieś pomieszczenia dochodowe. Zwrócę uwagę Wysokiej Izbie, że dopuszczenie osób prywatnych do gmachów reprezentacyjnych byłoby nader niepożądane. Ale przecież możnaby umieścić tam rozmaite instytucje społeczne, naukowe i t. d., jednak to nie zawsze osiągnie cel. Instytucje naukowe mogłyby się mieścić w niektórych pałacach, ale to nie dałoby dochodu kancelarii. Mamy przecież uniwersytet poznański, który mieści się częściowo w zamku poznańskim, a wobec tego, że nie przyznano, mu na ten ceł kredytu, nie opłaca czynszu, ma 1 stycznia 1931 r. zalegał w kwocie 27 tysięcy z czemś złotych. Tak, że nie można tu winić kancelarii cywilnej Parna Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#FranciszekDruckiLubecki">Drugi dział, który wzbudza wątpliwości, to rezydencja w Spalę. Mówi się, że rezydencja w Spalę bardzo drogo kosztuje i że Państwo dopłaca, do niej 100 kilkadziesiąt tysięcy rocznie. Wydatki na utrzymanie Przechodzę do Gabinetu Prezydenta. Muszę zwrócić tu uwagę, że często się mówiło o nadmiernej ilości samochodów i że ten paragraf lokomocji zbyt drogo kosztuje. Ten paragraf zmniejszył się o połowę, ilość samochodów znacznie zmniejszona, dziś jest 11, 2 lata temu było 20. Nie trzeba zapominać, że u nas niema tego, co jest w Niemczech lub innych krajach, że podczas przyjazdu gości zagranicznych i t. p. wynajmuje się samochody, albo bierze się je czy to z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, czy z Ministerstwa Spraw Wojskowych. U nas wszystkie te przyjęcia ciążą na budżecie Prezydenta, dlatego też ilości tych samochodów nie można uważać za nadmierną. Bardzo często słyszy się zarzuty, które po sprawdzeniu okazują się niesłuszne. W 1931 r. kupiono samochód typu Morrisa za sumę 26.000 złotych. Ten samochód dał możność wycofania 3 innych, będąc samochodem typu turystycznego, skonstruowanym dla jazdy po drogach gruntowych, nie bitych, mieszczącym 10 do 12 osób. Wskutek tego można byłoby wycofać 3 samochody, a jak Panowie wiedzą, koszt utrzymania 3 samochodów wynosi w jednym roku więcej niż 26.000 złotych. Taki wydatek prowadzi do zmniejszenia kosztów.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#FranciszekDruckiLubecki">Gdy się mówi o urządzeniach reprezentacyjnych, to ten paragraf zawiera kwotę 128.080. Z tych kwot dokompletowuje się rozmaite rzeczy na zamku, jako to serwisy, urządzenia stołowe i inne rzeczy i w obecnej chwili to dokompletowanie zostało w znacznym stopniu dokonane. Główną pozycję w tych wszystkich wydatkach stanowi kupno arcydzieła malarskiego Matejki „Stefan Batory pod Pskowem. Kupno to było niezbędne, albowiem zachodziła obawa, że wobec ciężkiej sytuacji finansowej właściciel tego obrazu mógłby go sprzedać zagranicą. Obraz ten został nabyty za sumę 20.000 dol., część do wpłacenia w tym roku wynosi 70.000 zł. Nie można uważać tej ceny za wygórowaną, albowiem za taką cenę przed pięćdziesięciu laty został nabyty. Z tego paragrafu, z tych 128.080 zł., 70.000 zł. jest zatem przeznaczone na uratowanie tego arcydzieła naszego malarstwa.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#FranciszekDruckiLubecki">Z tych moich uwag można wnioskować, iż budżet Prezydenta naszego nie jest nadmierny. Jak już mówiłem, dokonane zostało fu znaczne zmniejszenie przez Sejm za zgodą Kancelarii Cywilnej i Gabinetu Wojskowego, tak iż w chwili obecnej cały budżet przedstawia, się po stronie wydatków w kwocie 3.012.362 zł, o blisko 60% mniej, niż budżet prezydenta Czechosłowacji. Przybyła jeszcze nowa rzeczpospolita, mianowicie hiszpańska; nie mogłem szczegółowo zbadać budżetu prezydenta rzeczypospolitej hiszpańskiej, ale z tych wiadomości, jakie posiadam, wynika, że budżet ten wynosi 2.250.000 pesetów, bez wydatków na utrzymanie pałaców i gmachów reprezentacyjnych, czyli też znacznie więcej.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#FranciszekDruckiLubecki">Dalsze zmniejszenie budżetu Prezydenta wydaje mi się niemożliwe i trzeba powiedzieć, że tylko dzięki niezmordowanej pracy Kancelarii Cywilnej i Gabinetu Wojskowego można utrzymywać nasze gmachy reprezentacyjne, urządzenia i przyjęcia prezydenckie, na. tym poziomie, którego wymaga godność naszej Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wobec tego, zgodnie z wnioskiem Komisji Skarbowo-Budżetowej, upraszam o przyjęcie budżetu Prezydenta w kwocie, uchwalonej przez Sejm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt z Panów Senatorów do głosu się nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego, część 2 preliminarza budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca, s. Drucki-Lubecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wysoki Senacie! Budżet Sejmu stanowi część 2 preliminarza budżetowego Rzeczypospolitej. Co się tyczy budżetu Sejmu, to widać stałą tendencję oszczędnościową. Oszczędności w budżecie sejmowym dotykają nie tylko wydatków osobowych, lecz i rzeczowych. Co się tyczy wydatków osobowych, to te oszczędności w wielkim stopniu nie zależą od samego biura Sejmu, lecz są wywołane oszczędnościami dodatków 15% i 20% w uposażeniach urzędników oraz djet Panów Posłów. Pewne oszczędności w wydatkach osobowych zostały dokonane w § 2 budżetu. Było to wywołane koniecznością państwową, chociaż odbiło się bardzo ujemnie na budżecie urzędników i funkcjonariuszów sejmowych, albowiem dotychczas pobierali oni podczas trwania sesji dodatek w wysokości 30% uposażenia. Dzisiejsza ciężka sytuacja finansowa wymagała zmiany tego, i oto w obecnej chwili za godziny nadliczbowe opłaca się tylko tych urzędników, którzy, spełniają rzeczywiście podczas sesji wzmożoną pracę.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">W obecnej chwili Sejm otrzymał swój statut organizacyjny, który wszedł w życie od 1 października 1931 r. Na zasadzie tego statutu na czele Biura Sejmu stoi dyrektor. Biuro Sejmu składa się z wydziałów: Prac Parlamentarnych, Administracyjnego i Biblioteki oraz Archiwum Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">W skład wydziału prac parlamentarnych wchodzą następujące oddziały: sekretariat Marszałka Sejmu, oddział prac plenarnych i komisyj Sejmu, biuro stenograficzne i diariusz sejmowy, kancelaria.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">W skład wydziału administracyjnego wchodzą następujące oddziały: osobowy, gospodarczy, rachunkowości i straży marszałkowskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">Na czele biblioteki i archiwum Senatu i Sejmu stoi dyrektor, otrzymujący w sprawach administracyjnych zlecenia służbowe bezpośrednio od Marszałka Sejmu, w sprawach zaś potrzeb księgozbioru i archiwum — od Marszałków Sejmu i Senatu. Biblioteka i archiwum Sejmu i Senatu działa na. podstawie specjalnego regulaminu, wydanego przez Marszałków Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">Sposób urzędowania poszczególnych organów biura, normy współdziałania i podział spraw pomiędzy urzędników i funkcjonariuszów niższych, do wydziałów przydzielonych, określiła szczegółowa instrukcja służbowa. Zgodnie a niniejszym statutem została w dniu 10 października z mocą obowiązującą od dnia 1 listopada 1931 r. przez Dyrektora Biura Sejmu wydana szczegółowa instrukcja biurowa dla biura Sejmu Rzeczypospolitej. Instrukcja owa składa się z 20 artykułów, obejmujących zarówno prawa i obowiązki dyrektora biura, wicedyrektora, naczelników wydziałów, kierowników oddziałów, urzędników referujących, jak i całokształt prac, obowiązków, praw i wszelkich czynności kancelaryjnych, zaleceń oszczędnościowych, godzin urzędowania, urlopów, rozporządzeń co do przechowywania aktów i przepisów dla woźnych.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Z chwilą wydania tego statutu, posłowie przeważnie twierdzą, że została wprowadzona, można powiedzieć, lepsza organizacja w biurze sejmowem, usprawnienie, co ma wielkie aj wielkie znaczenie. rezydencji w Spale zostały przez Sejm obniżone, jednak można zapytać każdego bezstronnego człowieka, czy wogóle nadleśnictwa państwowe, gdyby w nich się nie prowadziło wyrębu lasu, przynosiłyby dochód czy nie. Bezwarunkowo byłyby deficytowe, dlatego nie możemy żądać, ażeby rezydencja w Spale, która ma tylko 8 ha użytków a 500 kilkadziesiąt leśnej przestrzeni, która ma charakter leśnego parku, względnie rezerwatu przyrodniczego, przynosiła dochód. Pozatem utrzymanie również drogo, kosztuje. Nic więc dziwnego, że owa rezydencja nie przynosi dochodu, tak samo, jak byłoby ironią żądać, ażeby rezydencja w Rambouillet przynosiła dochód.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przechodząc do samego budżetu Sejmu, należy stwierdzić, iż widzimy pewne zmniejszenie w części dochodowej. Jest to zupełnie zrozumiałe, albowiem ze zmniejszeniem djet, z pogorszeniem sytuacji posłów, nie wszystkie pokoje w hotelu sejmowymi są stałe zajmowane. Na okres letni dużo pokojów stoi wolnych tak, że wpływy z tego tytułu są mniejsze i przewidywania w preliminarzu kwota jest mniejsza, przynajmniej o 100.000 zł, niż w przeszłych latach. Ażeby temu zapobiec, wprowadzono pewne, zróżniczkowanie czynszów za owe pokoje i lokale. A więc jeżeli pokój zajmowany jest na dłuższy okres czasu, to czynisz wynosi mniej, niż na krótki okres. Prócz tego został wogóle zmniejszony czynsz za zajmowane pokoje; natomiast został wprowadzony dodatek za usługę. Należy to uważać za zupełnie usprawiedliwione, albowiem zwykle dobrowolne datki jako, niewspółmierne nie doprowadzają do celu. Dlatego, wprowadzenie tego dodatku za służbę, który nie pociągnie za sobą dla mieszkańców podwyższenia ogólnych kosztów, bo czynsz został zmniejszony, należy uważać za słuszne. Dodatek ten dzieli się, jak następuje: 60% na uposażenie osobiste wszystkich funkcjonariuszów spełniających obsługę w domu dla posłów, 10% dodaje się tym funkcjonariuszom, którzy specjalnie gorliwie spełniają swoje zadania. 10$ dzieli się pomiędzy wszystkich funkcjonariuszów, a pozostałe 20% idzie na cele kulturalno-oświatowe. Z tej sumy prowadzi się ochronki, udziela się zapomóg, popiera się imprezy, zainicjowane przez niższych funkcjonariuszów: na te cele kulturalne idą też sumy z szatni i niektóre inne sumy.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#FranciszekDruckiLubecki">Teraz należy powiedzieć o pewnej zmianie, która nastąpiła w obliczeniu dochodów sejmowych, mianowicie dawniej 1/5 dochodu z domu dla posłów i senatorów szła do budżetu Senatu; wobec tego, że cały zarząd nad domem posłów i senatorów sprawuje obecnie Sejm, więc po porozumieniu się z Senatem kwota ta, która wynosiła. 38.200, została całkowicie ustąpiona Sejmowi, jednak pod jednym warunkiem, że 1/5 pokoi dla posłów i senatorów pozostanie stale do dyspozycji panów semaforów, ile panowie senatorowie w przeciągu jednego miesiąca, po zwołaniu sesji zechcą je zajmować. O ile w przeciągu jednego miesiąca, nie. zechcą zajmować, pokoi, to reszta, tych pokoi przechodzi do dyspozycji Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przechodzę teraz do budżetu po stronie wydatków. Już zaznaczyłem, że wydatki są znacznie zmniejszane w wydatkach osobowy z powodu zmniejszenia o 20% i 15% djet i uposażeń pracowników i też z powodu tego, że w § 2 została zmniejszona kwota, za nadliczbowe godziny pracy. Prócz tego została zmniejszona też ilość funkcjonariuszów; ilość niższych funkcjonariuszów została zmniejszona z 88 ma 60, a ilość urzędników z 49 na 45, co dało też znaczne oszczędności. Zostały też dokonane w szeregu innych pozycyj oszczędności, i tak zgodnie z instrukcją Ministerstwa Robót Publicznych została zmniejszona suma na środki lokomocji. Na środki lokomocji było preliminowane 24.451, zmniejszono o 7.187, obecnie kwota ta wynosi 17.264. Wydatki biurowe w porównaniu z poprzednim preliminarzem zostały zmniejszone ze 130.000 ma 82.000, wydawnictwa ze 130.000 na 88.000. Oprócz tego zostały zmniejszone koszty reprezentacji i delegacyj, to znaczy koszty te wynoszą obecnie. 40.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wogóle o ile porównamy budżet naszego Sejmu z budżetami innych państw, to widzimy ogromną oszczędność, naprzykład w porównaniu z budżetem Czechosłowacji budżet naszego. Sejmu jest znacznie mniejszy.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nie ulegał wątpliwości, że wobec przeciążenia, pracą, zwłaszcza, podczas trwania sesji budżetowej, odpowiedzialną i ciężką jest praca; urzędników, którzy są dość skąpo wynagradzani za swoją pracę. Jednak ciężka sytuacja całego kraju nie pozwala, przyjść z wydatną pomocą tym urzędnikom, tak że trzeba, się z tem niestety zgodzić i wyczekiwać lepszych czasów.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wobec tego, że budżet Sejmu jest rzeczywiście bardzo, a bardzo oszczędny i wobec tego, że zwykle jednia Izba nie krytykuje budżetu innej Izby, więc w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej upraszam o przyjęcie budżetu Sejmu bez zmian, tak jak został uchwalony przez Sejm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Nikt do głosu nie jest zapisany. Proszę p. Sprawozdawcę o wygłoszenie sprawozdania budżetu Senatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przechodząc do budżetu Senatu, muszę zaznaczyć mniej więcej to samo, co mówiłem co do budżetu Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">Znaczną oszczędność w budżecie senackim stanowi zmniejszenie djet senatorów o 15% i 20% i uposażenia, funkcjonariuszów i urzędników. Jeśli można, powiedzieć, że zmniejszenie uposażenia urzędników i funkcjonariuszów jest bardzo bolesnym ciosem, który stawia ich w bardzo trudną pozycję i może być usprawiedliwione tylko ciężką sytuacją państwową, to zmniejszenie djet senatorów ma na widoku ich dobro, albowiem nie ulega najmniejszej. wątpliwości, że ludzie wiekowi muszą żyć po spartańsku i dlatego, gdy djety ich są małe, gdy się odlicza na cele klubowe i t. d., jest to rzeczą bardzo dobrą i tylko dzięki temu widzimy, iż nasz Senat jest tak pełny życia, werwy.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nam nie grozi takie niebezpieczeństwo, jak senatowi francuskiemu. Gdy jego cesarską wysokość następca tronu abisyńskiego, potomek króla królów, zwiedzał francuski senat i zobaczył poważnych mężów stanu, zauważył tę ciszę, która panowała w gmachu, to obawiał się naruszyć tę ciszę i spokój senatorów i mówił półgłosem; gdy po. obejrzeniu urządzeń senackich, zapytał, po co senat wogóle istnieje, to jeden z najmłodszych senatorów powiedział, że jest to. proszę Waszej Cesarskiej Mości, taki szykowny klub, który służy do tego, żeby ludzie wiekowi w ciszy i spokoju mogli spędzać czas i wypoczywać. Wtedy powiedział potomek króla królów: to jest bardzo dobre po powrocie do kraju powiem swemu ojcu, żeby i u nas dla zasłużonych wodzów plemion, którzy już są bardzo starzy, założy! talki klub. Gdyby wszedł do naszego Senatu i widział tę energię i siły żywotne, jakie widzimy i w środku tej sali, i na prawo, i na lewo, toby powiedział prawdopodobnie: takiego klubu nic założę, bo gdybym stworzył, to zaczęliby mi dawać rady, których ja zupełnie nie potrzebuję. Tak więc zawdzięczamy to jedynie temu, że otrzymujemy bardzo skromnie uposażenie i prowadzimy ten spartański tryb życia, który podtrzymuje nasze siły fizyczne i umysłowe.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">Budżet waszego Senatu jest można powiedzieć najskromniejszy i żadne państwo nie ma tak małego budżetu. Nie mówię o budżetach Stanów Zjednoczonych gdzie rzeczywiście pomimo znacznego uposażenia senatorów — 10.000 dolarów rocznie, są inne wydatki na biblioteki, archiwa i t. d. Tak samo i w budżecie francuskim i czechosłowackim wydatki te są znacznie większe. W budżecie francuskim utrzymanie senatu za miesięcy 1931 r. wynosi 31.500.000 franków, a za cały rok 1931 42 miliony.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">Muszę tutaj podkreślać, że w budżecie senackim widzimy szereg celowych oszczędności, które zostały dokonane nie tylko w wydatkach osobowych, lecz dzięki niezmordowanej pracy Biura Senatu, otrzymującego swe zlecenia od Pana Marszałka, cały szereg oszczędności czysto rzeczowych. Jeżeli porównam szereg lat, to widzimy, że w roku 1929/30 według zamknięć rachunkowych wydatki rzeczowe wynosiły 282.396.37 groszy, w 1930/31 roku — 267.056,85 groszy, a w 1931/32–234.780 złotych, w obecnym czasie mają wynieść 175.038 zł. czyli widzimy bardzo znaczne zmniejszenie. Naturalnie należy się za te oszczędności rzeczowe, przez które faktycznie nikt nie jest upośledzony, wielkie uznanie dla biura naszego Senatu. Prosiłbym tylko o jedno, ażeby nie było tak ciemno na naszych schodach senackich, bo raz wieczorem idąc tamtędy, omało nie złamałem nogi.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(S. Wyrostek: Oszczędzać światło — jest napisane.)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">W każdym razie oszczędności rzeczowe mają, tę dobrą stronę, że nikt na tem nie traci, ani funkcjonariusze ani urzędnicy.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nasza administracja jest bardzo mała, 12 urzędników, trudnoby cokolwiek zmniejszyć. Nawet jeżeli, porównamy z Sejmem ilość naszych plenarnych posiedzeń, co nie może decydować jeszcze o pracy, ale może do pewnego stopnia, służyć jako punkt wyjścia, to pod tym względem. Biorąc pod uwagę ilość plenarnych posiedzeń, ilość urzędników jest, mniejsza niż w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#FranciszekDruckiLubecki">Funkcjonariuszów niższych zamiast 23 jest obecnie 21. Co się tyczy różnych wydatków osobowych, to preliminowano je w kwocie 59.150 zł zamiast 95.643 zł w budżecie w 1931/32. Tu mamy też wynagrodzenia za nadliczbowe godziny pracy. Tu za nadliczbowe godziny trzeba było trochę zmniejszyć wysokość, albowiem utrzymanie na poziomie, dawniejszych 30 wynagrodzenia, za cały czas trwania sesji jednak było niemożliwością, pozostawiono jednak 16.790 zł jako wynagrodzenie dla, urzędników i funkcjonariuszów, zajętych więcej i poświęcających więcej pracy podczas posiedzeń plenarnych. Tu należy stwierdzić, że praca urzędników jest nader ciężka:, nieraz pracują 13–14 godzin, a wynagrodzenie, jak zresztą wszystkich urzędników, jest bardzo skromnie. Pozwolę sobie podkreślić ciężką pracę maszynistek, z których stałe są tylko dwie i tutaj rzeczywiście można powiedzieć, że podczas sesji budżetowej pracują w dzień, wieczorem i nieraz w nocy.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nie będę zajmował czasu Wysokiemu Senatowi przeliczaniem wszystkich pozycyj budżetu, stwierdzę tylko, że oszczędności są dokonywane na środkach lokomocji zgodnie z instrukcją Ministerstwa Robót Publicznych, następnie widzimy oszczędności w reprezentacji. Pozycja, ta została zmniejszona z 30.000 na 25.600. Po tej pozycji wchodzą wydatki na delegacje parlamentarne. Również została zmniejszenia pozycja na wydawnictwa. Tak że można, powiedzieć, iż niema ani jednego paragrafu, w którymby nie były dokonane znaczne oszczędności. Największe oszczędności są dokonanie w wydatkach rzeczowych. Jeżeli przyjąć w r. 1929/30 wydatki rzeczowe za 100. te widzimy że w r. 1930/31 wynosiły 94,5, w r. 1931/32 wynosiły 83.1 zaś w roku 1932/33 mają wynosić tylko 60.2. Dalszych oszczędności już nie można, robić. Mogłyby być osiągnięte oszczędności, w pozycjach djet, ale naturalnie te oszczędności nic mogą być wielkie, chyba tylko w razie zgonu senatora, któryby nastąpił w porze letniej, kiedy Senat się nie zbiera, te dałoby pewną oszczędność, ale też niewielką.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#FranciszekDruckiLubecki">Więc zgodnie z sumieniem i zgodnie z wnioskiem Komisji Skarbowo-Budżetowej proponuję przyjęcie budżetu Senatu w brzmieniu, w jakim został przyjęty przez Sejm i bez żadnych zmian.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Do głosu nikt nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#ZygmuntLeszczyński">Proszę p. Sprawozdawcę o zreferowanie preliminarza budżetowego Najwyższej Izby Kontroli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Kontrola państwowa jest instytucją niezbędną we wszystkich krajach, a, tem bardziej w krajach demokratycznych w krajach parlamentarnych. Nie trzeba zapominać, że nawet w kraju o ustroju, ultra-monarchistycznym. można powiedzieć, niekonstytucyjnym, jakim było imperium rosyjskie, kontrola państwowa stała na wysokim poziomic i była należycie urządzona. Bez kontroli kolejowej kontrola państwowa, w imperium rosyjskiem zatrudniała przeszło 3.200 urzędników. Sumy, które pochłaniała, były bardzo a. bardzo znaczne. W każdem gubernialnem mieście, była „pałata kontrolna”. która kontrolowała działalność wszystkich urzędów.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">U nas kontrola państwowa. pomimo nader skromnego budżetu, jak widzimy funkcjonuje bardzo dobrze, ze sprawozdań kontroli państwowej z działalności za okresy budżetowe i z uwag kontroli państwowej — widzimy, że pracuje się wiele i nader sumiennie i trzeba podziwiać, że przy tak szczupłych środkach jednakże nasza państwowa kontrola, spełnia swoje zadania i szczegółowo dokonywa kontroli tak poszczególnych ministerstw, jak nieraz na, zlecenie Rządu i innych instytucyj do których kontroli na zlecenie Rządu jest obowiązana. W obecnej chwili naprzykład polecono kontroli państwowej skontrolowanie działalności Banku Gospodarstwa Krajowego: kontrola ta jest na ukończeniu. Jednak podkreślając konieczność najbardziej wielkiej oszczędności, należy zaznaczyć, że kontrola państwowa znajduje się w ciężkiej sytuacji budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nie zostały przyznane kontroli państwowej kwoty, niezbędne na ukończenie gmachu, budującego się od szeregu lat w Alei Szucha. Dalej trwa stan dosyć nienormalny, że rozmaite departamenty i wydziały kontroli państwowej rozrzucone są w 4 rozmaitych gmachach. I tak prezydjum, wydział personalny, departament II i centralna rachuba mieszczą się przy ul. Żórawiej, departament I przy ul. Nowogrodzkiej, departament III przy ul. Złotej i departament IV przy ul. Długiej. Chociaż gmach przy Alei Szucha jest już pod dachem, jednak odłożenie ukończenia jego na szereg lat musi się niekorzystnie odbić w przyszłości na trwałości samej budowli, a nadzór nad nią wymaga pewnych kosztów. Koszt całej budowy był obliczony na 4.000.000 złotych, a na wewnętrzne urządzenie 880.000 złotych, dotychczas otrzymano w 1928/29–1.350.000 w 1930/31–784.000, a 1931/32 z przyznanych 1.200.000–302.000 tak, iż niewiele pozostało do ukończenia gmachu.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jako dodatni objaw można powiedzieć, że gmach kontroli państwowej w Brześciu n/Bugiem został ukończony.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">Gdy się mówi o pracy Najwyższej Izby Kontroli, należy uznać, że pozycja, urzędników jest cięższa niż w innych urzędach, gdyż ustawowo są urzędnicy kontroli państwowej bardzo ograniczeni w możliwości zarobkowania, są pozbawieni tego prawa. Dlatego też zmniejszenia, które miały miejsce, mianowicie 15% i 20% w stolicy, zmniejszyły bardzo a bardzo stopę życiowa urzędników kontroli państwa, a, mimo to praca kontroli w niczem nie ucierpiała. Preliminarz budżetowy zmniejszył w pewnym stopniu etaty tak, że obecnie preliminuje się na rok 1932/33 razem 575 etatów, podczas gdy było tych etatów więcej, mianowicie o 52 etaty czyli 627.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jeżeli przystąpimy do samego preliminarza, budżetowego kontroli państwa na 1932/33, to Widzimy też pewne zmniejszenie dochodów, mianowicie 159.200 zł zamiast 202.130 zł w roku 1931/32. Głównym dochodem kontroli państwa jest zwrot 2/3 wydatków z budżetu województwa śląskiego, preliminowanych na utrzymanie centrali w Katowicach, która, spełnia jednocześnie funkcje Izby Obrachunkowej dla autonomicznych agend wojewódzkich. Wobec zmniejszenia wydatków kwota ta jest o 43.000 zł mniejsza niż w 1931/32 r. Co do dochodów, to resztę dochodów stanowi częściowy zwrot umundurowania, sprzedaż makulatury i komorne 1.300 zł zamiast 1.100 zł. Tak, że preliminarz po stronie dochodów przewiduje 159.200 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">Co się tyczy wydatków, na okres budżetowy 1932/33, to uposażenia preliminowano w wysokości 3.834.000 zł. w tem dla urzędników 3.720.000 zł i dla funkcjonariuszów niższych 114.000 zł. Poprzednio w 1931/32 roku preliminowane było znacznie więcej na ten cel, a mianowicie 5.097.000 zł. Zmniejszenie to tłomaczy się redukcją o 15% i 20% wydatków na uposażenie.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wydatki osobowe stanowią 264.000, w poprzednim roku wynosiły 431.000 zł. W tym paragrafie wchodzą wynagrodzenie za, godziny nadliczbowe, które jest, niezbędne wobec tego, że jak już podkreśliłem, urzędnicy Najwyższej Izby Kontroli są pozbawieni faktycznie zarobkowaniu postronnego. Jednakże i tu te zapomogi zostały znacznie obniżone, bo podczas, gdy ilość urzędników zmniejszyła się o 52 etaty, za, nadliczbowe godziny pracy obrachowuje się teraz 240.000 zł zamiast 407.000 zł, co jest procentowo znacznie więcej.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#FranciszekDruckiLubecki">Podróże służbowe wynoszą 495.000. przesiedlenia: — 5.000 zł łącznie 500.000. Stanowi to o 60.000 mniej niż w okresie teraźniejszym i to odpowiada mniej więcej temu zmniejszeniu ilości urzędników o 52 etaty, choć i to nie jest zupełnie słuszne, bo choć ilość urzędników jest mniejsza, jednakowoż należycie kontrolę trzeba spełniać i to nie w mniejszym stopniu, niż spełniało się dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#FranciszekDruckiLubecki">Inne wydatki jak pomieszczenia, które obejmują komorne i należności uboczne, opał, światło, utrzymanie porządku — łącznie wynoszą 85.000, W roku 1931/32–98.000 zł. Czyli wydatki te stanowią zmniejszenie o 13.000 zł. Wydatki biurowe 90.000 zamiast 100.000. Wydawnictwa' — 25.000 zamiast 40.000 złotych. Obecnie ze względów oszczędnościowych sprawozdania nie są drukowane, lecz powielane. Łącznie preliminarz budżetowy kontroli państwa na okres 1932/33 wynosi po stronie wydatków 4.827.000 złotych, podczas gdy w 1931/32 wynosił 7.627.600 złotych. Widzimy, że jest to ogromne zmniejszenie, które jest spowodowane częściowo tem, że niema kredytów na ukończenie budowy gmachów. W każdym razie jednak należy stwierdzić, że w tym budżecie dokonano szeregu daleko idących oszczędności i dlatego w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę, ażeby Wysoki Senat przyjął preliminarz budżetowy kontroli państwa w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Do głosu nikt się nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#ZygmuntLeszczyński">Proszę p. Sprawozdawcę o zreferowanie następnego punktu, budżetu Prezydjum Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wysoki Senacie! Preliminarz budżetowy Prezydjum Rady Ministrów stanowi czwartą część preliminarza budżetowego Rzeczypospolitej Polskiej. Referuję tylko część „Administracji”.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">Budżet ten obejmuje dział I — Zarząd Centralny, dział II — Najwyższy Trybunał Administracyjny i dział III — Trybunał Kompetencyjny.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nie chciałbym zabierać zbyt wiele czasu Wysokiemu Senatowi, jednak doniosłość zadań, które ciążą na Prezydium Rady Ministrów, w którem można powiedzieć, koncentruje się cała nasza polityka, reorganizacja całego naszego aparatu administracyjnego, zmusza mnie do zreferowania tego budżetu nieco obszerniej, a głównie do zatrzymania się na Biurze Usprawnienia Administracji, na Komisji Usprawnienia Administracji Publicznej i na niektórych innych częściach tego działu.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">Organizacja Prezydjum Rady Ministrów nie uległa w tym roku budżetowym zmianom, jakkolwiek niektóre zmiany w kierunku dostosowania organizacji aparatu Prezesa Rady Ministrów do stojących przed nim zadań, nie są wykluczone. Statut organizacyjny Prezydjum Rady Ministrów oparty jest na, uchwale Rady Ministrów z dnia, 22 grudnia 1930 r. Z pośród biur, które wchodzą w skład Prezydjum Rady Ministrów, najżywszą działalność z natury rzeczy rozwinęło Biuro Usprawnienia Administracji. Wpłynęły na to łatwo zrozumiałe przyczyny.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">Warunki, w których organizowała się administracja państwowa, a przedewszystkiem brak z jednej strony ogólnych norm prawnych, określających zasady organizacji administracji państwowej i z drugiej, strony brak aparatu, koordynującego prace organizacyjne ministerstw, spowodowały, że organizacja, administracji państwowej powstała, a następnie podlegała ewolucji zależnie od doraźnych, niezawsze istotnych potrzeb, bez jednolitej myśli organizacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">Organizacja władz i urzędów poszczególnych resortów i instytucyj stanowiła dawniej niezależne domeny poszczególnych ministrów, a rola Prezesa Rady Ministrów była ograniczona do opiniowania, i uzgadniania projektów organizacyjnych pod względem wyłącznie formalnym bez wnikania w stronę merytoryczną zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">Brak jednolitej myśli organizacyjnej znalazł odbicie w szeregu niedomagań administracji państwowej. Wymienić tu można nadmierny separatyzm resortów i nadmierną centralizację nie tylko kierownictwa, lecz również wykonania, pomieszanie kompetencyj i wielotorowość w załatwianiu identycznych lub analogicznych zagadnień, wreszcie przerost administracji państwowej, mianowicie nadmiar władz i urzędów wszystkich resortów i instancyj, nadmiar pośrednich szczebli hierarchicznych między kierownikiem a wykonawcą oraz nadmiar etatów pod względem ilościowym i jakościowym.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przedstawiony wyżej stan mógł być utrzymany mimo przedsiębranych kilkakrotnie prób reformy dopóty, dopóki pozwalała na to ogólna sytuacja finansowa Państwa. Tu niestety trzeba podkreślić, że byłoby lepiej, gdyby te wszystkie reorganizacje udało się dokonać w latach 1927, 28 i 29, albowiem przeszłoby to wszystko mniej boleśnie i ta redukcja etatów, którą głównie mam na myśli, nie byłaby tak bolesną, albowiem ludzie ci znaleźliby zatrudnienie i poza służbą państwowa. Było niestety trudno przystąpić do takich zmian, tak boleśnie dotykających ludzi wtenczas, gdy sytuacja Państwa wydawała się bardzo dobrą, znakomitą i gdy budżet nasz dochodził z łatwością do kwoty trzech miliardów. Teraz jest to smutna konieczność państwowa. Z chwilą, gdy bezwzględna kompresja budżetu stała się najważniejszem i najpilniejszem zagadnieniem państwowem. nadszedł odpowiedni moment do ponownego podjęcia prac nad reformą organizacji administracji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#FranciszekDruckiLubecki">Inicjatywę i kierownictwo prac nad reformą organizacji administracji państwowej musiał z natury rzeczy ująć w swe ręce Prezes Rady Ministrów. Prace zaś nad reformą administracji państwowej przeprowadzają z ramienia Prezesa Rady Ministrów z jednej strony Komisja dla Usprawnienia Administracji Publicznej, z drugiej strony Biuro Usprawnienia Administracji przyczem podział pracy miedzy wyżej wymienionemi instytucjami polega na tem, że Komisja dla Usprawnienia Administracji Publicznej jest organem studiów oraz ciałem doradczem i opiniodawczem Prezesa Rady Ministrów w zakresie organizacji administracji państwowej. Biuro Usprawnienia Administracji jest organem wykonawczym Prezesa Rady Ministrów w zakresie organizacji administracji państwowej. Komisja dla Usprawnienia Administracji Publicznej przestudiowuje. Biuro Usprawnienia Administracji realizuje zamierzenia Rządu w powyższym zakresie, przyczem obu instytucjom przysługuje prawo inicjatywy.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#FranciszekDruckiLubecki">Oddzielenie organu studiów od organu wykonawczego okazało się celowe ze względu na to, że komisja, nie stanowiąc urzędu państwowego, ma większa swobodę i większa możność wszechstronnego przestudiowania zagadnień. wskazanych przez Prezesa Rady Ministrów lub podjętych z własnej inicjatywy. Oczywiście zarówno studia. jak też realizacja zamierzeń Rządu w zakresie organizacji administracji państwowej przeprowadzają obie instytucje przy współpracy zainteresowanych ministerstw. Celem, który obu instytucjom przyświeca, jest oparcie administracji państwowej na racjonalnych zasadach organizacyjnych, a w rezultacie osiągnięcie maximum usprawnienia administracji państwowej i maximum oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#FranciszekDruckiLubecki">Do ważniejszych prac nad reformą organizacji administracji państwowej w ciągu ubiegającego okresu budżetowego należy:</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#FranciszekDruckiLubecki">1) Z zakresu podziału administracyjnego: opracowanie zasad podziału administracyjnego na województwa; opracowanie zasad podziału administracyjnego na powiaty i gminy; zniesienie 20 powiatów, głównie w województwach zachodnich i południowych, w celu ujednostajnienia powiatów pod względem obszaru i ludności a przedewszystkiem siły gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#FranciszekDruckiLubecki">Ponadto rozporządzeniem Rady Ministrów utworzono powiat grodzki Warszawa Śródmieście, zmieniono granice niektórych powiatów, zniesiono szereg gmin i obszarów dworskich, zmieniono granice niektórych miast i gmin i utworzono niektóre miasta i gminy.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#FranciszekDruckiLubecki">2) Z zakresu organizacji władz i urzędów wymienić należy:</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#FranciszekDruckiLubecki">a) projekt ustawy ramowej o ustroju i zasadach urzędowania władz i urzędów państwowych,</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#FranciszekDruckiLubecki">b) projekt ustawy o nowym podziale kompetencyj w zakresie komunikacji i robót publicznych, ponadto w opracowaniu,</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#FranciszekDruckiLubecki">c) projekt ustawy o nowym podziale kompetencyj w zakresie opieki społecznej, zdrowia publicznego i nadzoru nad samorządem terytorialnym,</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#FranciszekDruckiLubecki">d) projekt ustawy o ustroju m. st. Warszawy.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jednocześnie zreorganizowano prawie wszystkie ministerstwa z wyjątkiem Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Robót Publicznych, uzyskując wydatne zmniejszenie ilości departamentów i wydziałów: wydano rozporządzenie Rady Ministrów o organizacji urzędów wojewódzkich oraz o stanowisku wojewodów i starostów, jako przedstawicieli Rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#FranciszekDruckiLubecki">Niezależnie od powyższego w zakresie działania poszczególnych ministrów zniesiono niektóre konsulaty (Koszyce, Lipawa, Tabrys, Galac, Capetown.) zniesiono sądy okręgowe w Białej Podlaskiej i Mławie oraz szereg sądów grodzkich, zmieniono granice niektórych sądów okręgowych i grodzkich, zniesiono Centralną Kasę Skarbowa, wydano rozporządzenie Ministerstwa Skarbu o organizacji izb i urzędów' skarbowych, zniesiono szereg urzędów' skarbowych. akcyz i monopoli, zmieniono granice obszarów' działania niektórych urzędów skarbowych, akcyz i monopoli, zniesiono wszystkie powiatowe urzędy ziemskie w województwach Pomorskiem i poznańskiem. oraz niektóre powiatowo urzędy ziemskie w pozostałych województwach zniesiono urząd budowy gmachów państwowych w Warszawie. wreszcie zniesiono państwowe zakłady przemysłowo-szkolne w Piotrkowie.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#FranciszekDruckiLubecki">Ponadto zostanie zniesiony z dniem 1 kwietnia Główny Urząd Ubezpieczeń.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#FranciszekDruckiLubecki">Zamierzone jest przesuniecie niektórych kompetencyj między ministerstwami, celem scentralizowania poszczególnych zagadnień w jednem reku, przedewszystkiem miernictwa państwowego przez utworzenie Państwowego Urzędu Pomiarowego, który skupi rozproszone w szeregu ministerstw czynności pomiarowe, włączenie niektórych urzędów centralnych do właściwych ministerstw oraz zniesienie szeregu władz II i I instancyj w związku z reformą podziału administracyjnego na województwa i powiaty, w szczególności z przeprowadzonem już zniesieniem powiatów.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#FranciszekDruckiLubecki">3) Z zakresu zespolenia.: zamierzona jest dalsza, realizacja zespolenia władz i urzędów II i I instancyj poszczególnych resortów z władzami administracji ogólnej w wykonaniu Konstytucji i rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o organizacji i zakresie działania. władz administracji ogólnej.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#FranciszekDruckiLubecki">4) Z zakresu dekoncentracji: poddano rewizji całość ustawodawstwa administracyjnego w kierunku bardziej celowego podziału kompetencyj we wszystkich resortach i instancjach.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#FranciszekDruckiLubecki">Na podstawie opracowanych w tym celu tablic, analizujących podział kompetencyj i tok instancyj, opracowano szereg projektów ustaw, zmieniających obowiązujące przepisy ustawowe.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#FranciszekDruckiLubecki">Ogółem opracowano 351 wniosków, z których 15 dotyczy przesunięcia kompetencyj z Rady Ministrów na poszczególnych ministrów. 130 z Ministerstw na władze II instancji i 11 z władz II instancji ma władze I instancji.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#FranciszekDruckiLubecki">5) Z zakresu systemu prac w urzędach i gospodarki materiałowej opracowano:</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#FranciszekDruckiLubecki">a) Program budowy i projekt, techniczny wzorowego gmachu wspólnego dla wszystkich urzędów powiatowych.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#FranciszekDruckiLubecki">b) Wnioski w zakresie najpilniejszych reform funkcjonowania. urzędów, dających się wprowadzić bez gruntownej zmiany przepisów ustawowych.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#FranciszekDruckiLubecki">c) Wnioski w zakresie reformy procedury rachunkowo-kasowej i gospodarki materiałowej wraz ze sprawami budżetu i kontroli.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#FranciszekDruckiLubecki">d) Projekt ramowych przepisów kancelaryjnych dla administracji państwowej, który stworzył podstawę do wydanego już rozporządzenia Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#FranciszekDruckiLubecki">e) Projekt ramowych przepisów archiwalnych dla administracji państwowej, który stworzył podstawę dla wydanego już rozporządzenia Rady Ministrów w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#FranciszekDruckiLubecki">W opracowaniu:</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#FranciszekDruckiLubecki">a) Przepisy o przygotowywaniu projektów ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#FranciszekDruckiLubecki">b) Przepisy o kontroli administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#FranciszekDruckiLubecki">c) Przepisy ramowe z zakresu systemu pracy urzędu w państwowych.</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jednocześnie rozpoczęto prace nad znormalizowaniem papieru i druków; używanych w urzędach państwowych. oraz nad zracjonalizowaniem wydawnictw państwowych.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przeprowadzenie powyższych prac w dużej mierze wpłynie na usprawnienie urzędowania, dając równocześnie znaczne oszczędności budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wreszcie czynione są przygotowania do wydania w jednym „Zbiorze Praw” wszystkich obowiązujących przepisów prawnych, ogłoszonych, w 15 różnych organach publikacyjnych, przyczem rozstrzygnięte być muszą wątpliwości co do mocy obowiązującej poszczególnych przepisów, a całość materiału musi być ułożona w porządku rzeczowym.</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#FranciszekDruckiLubecki">Uporządkowanie tej dziedziny jest sprawą wielkiej wagi, ponieważ ilość ustaw i rozporządzeń jest tak wielka, a dokonane zmiany były tak częste, że nie tylko obywatel, lecz nawet urzędnik w swoim zakresie działania nie zawsze może dać sobie rady z ogromnym materiałem ustawodawczym.</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#FranciszekDruckiLubecki">Ponadto w wielu wypadkach zachodzą wątpliwości, czy i w jakim zakresie obowiązują poszczególne przepisy ustawowe, co nie tylko utrudnia sprawność urzędowania i uniemożliwia. obywatelowi orientację w dotyczących go obowiązujących przepisach ustawowych, lecz naraża na szwank autorytet władzy.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jak z przedstawionego wyżej sprawozdania wynika. Biuro Usprawnienia Administracji wspólnie z Komisją dla, Usprawnienia Administracji Publicznej rozwinęło w ubiegającym okresie budżetowym działalność niezwykle intensywną, której doniosłe rezultaty wyrażą się w najbliższych latach zarówno, w dziedzinie usprawnienia, administracji jak i oszczędności budżetowych.</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#FranciszekDruckiLubecki">Dotychczas posunięcia organizacyjne dały już efektywne zmniejszenie ilości urzędników o przeszło 21.000 osób, w tem ubytek naturalny (normalne odejście na emeryturę) — 4.803 osoby, przeniesienie na emeryturę — 7.623 osoby, zwolnienie bez żadnych obciążeń dla Skarbu — 9.148 osób. Mowa tu o tych urzędnikach, na których miejsce nikt, nie został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#FranciszekDruckiLubecki">Co się tyczy Biura, Prawnego Prezesa Rady Ministrów, to działa ono w granicach przyznanych mu statutem.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#FranciszekDruckiLubecki">Oprócz tego do działu I Prezydjum Rady Ministrów wchodzi też Najwyższa Komisja Dyscyplinarna. Tu należy z uznaniem podkreślić, że pomimo, iż ilość spraw, która, wpłynęła w porządku odwoławczym do Najwyższej Komisji Dyscyplinarnej wynosiła w noku 1931–370 spraw, co stanowi pewne powiększenie w porównaniu do okresu ubiegłego, kiedy tych spraw było 317. jednak jeśli odrzucimy Ministerstwo Poczt i Telegrafów, które zawsze stoi „na pierwszem miejscu, następnie Skarb, Sprawiedliwość, to widzimy, że na wszystkie, inne resorty przychodzi bardzo mało spraw. tu trzeba podkreślić, wobec nader ciężkiej sytuacji materialnej urzędników naszych, że zasługują oni na najwyższe uznanie, pracując w tak ciężkich warunkach, jednak ogół urzędników naszych z godnością podtrzymuje wysoko sztandar sumienności i nadzwyczajnego oddania, się sprawom państwowym. Nie będę dłużej zatrzymywał się na Najwyższej Komisji Dyscyplinarnej, albowiem szczegółowo mówiłem o tem przy zeszłorocznym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przejdę do pozycji, która też figuruje przy budżecie Prezydjum Rady Ministrów, mianowicie do Funduszu Kultury Narodowej. Jak Panom wiadomo, w zeszłym roku Senat, obronił Funduszu Kultury Narodowej i dzięki Senatowi została, przywrócona pozycja 1 miliona złotych. Obecnie ta sama pozycja 1 miliona złotych figuruje w preliminarzu budżetowym Prezydjum Rady Ministrów. Jak Panom wiadomo, Fundusz Kultury Narodowej powstał z inicjatywy Pierwszego: Marszałka Polski. Przewodniczącym Komitetu jest P. Prezydent Rzeczypospolitej. I w obecnej chwili wielu z nas, a może wszyscy, otrzymaliśmy pierwsze sprawozdanie Funduszu Kultury Narodowej za okres od 1 marca 1928 r. do 1 kwietnia 1931 r. Z tego sprawozdania widzimy, że Fundusz Kultury Narodowej rozporządzał za ten okres czasu ogólną kwotą 8.129.094 zł 95 gr. Z tej sumy przeznaczone zostały zasiłki na popieranie nauki 5.434.817 zł 95 gr, zasiłki na popieranie sztuki 2.384.274 zł. a do dyspozycji Ministerstwa Spraw Zagranicznych na popieranie kultury polskiej zagranicą — 250.000 zł. na administrację funduszu — 60.000 zł. Tutaj należy podkreślić z uznaniem, że koszty administracji funduszu są bardzo małe, a w rzeczywistości wynosiły jeszcze mniej, niż zostało preliminowane, bo w tym samym okresie czasu zostało wydatkowane na popieranie nauki 5.231.358 zł 73 gr, na popieranie sztuki 2.100.984 zł 80 gr, do dyspozycji Ministerstwa. Spraw Zagranicznych na popieranie kultury polskiej zagranicą 250.000 złotych i ma administrację wszystkiego tylko 44.857 zł 94 gr, łącznie 7.627.201 zł 47 gr.</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#FranciszekDruckiLubecki">W preliminarzu obecnym, jak już mówiłem, figuruje na rzecz Funduszu Kultury Narodowej milion złotych. Wydano z tej kwoty dotychczas 929.635 zł i prócz tego z pozostałej kwoty, którą tylko co przytoczyłem, wypłacono jeszcze rozmaitym instytucjom, osobom i stypendystom z ubiegłych okresów budżetowych i nadzwyczajnego funduszu inwestycyjnego 389.000 złotych, co stanowi razem 1.318.635 złotych. Tak, iż do roku 1932 dochody Funduszu Kultury Narodowej wynosiły 9.129.094 złotych 95 groszy, w wydatkach 8.945.336 zł. 47 gr. W obecnym preliminarzu budżetowym też pozostaje kwota miliona złotych na Fundusz Kultury Narodowej.</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jeżeli teraz przejdziemy do samego preliminarza budżetowego działu I, Zarząd Centralny,' to widzimy pewne zmniejszenie dochodów. Mianowicie dochody wynoszą tylko 2.000 złotych. Wynika, to z tego, iż w obecnym preliminarzu budżetowym nie figuruje dochód za ordery dlatego, iż co się tyczy zagranicznych orderów, nadawalnych bezpłatnie obywatelom zagranicznym, to ta sprawa jest przekazana obecnie Ministerstwu Spraw Zagranicznych, a co się tyczy orderów, nadawanych własnym obywatelom, za które pobiera się opłaty, to w obecnej chwili wydanie tych odznak robi się poza Prezydjum Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nie figurują też dochody ze sprzedaży kwiatów, zmniejszono odpowiednio wydatki na utrzymanie kwietników tak, iż dział I przewiduje po stronie dochodów tylko 2.000 złotych, po stronie zaś wydatków preliminarz działu I wynosi 2.171.000 zł zamiast 2.455.000 zł preliminowanych w r. 1931/32. Widzimy tu znaczną Oszczędność, bo jeżeli porównamy z wykonaniem budżetu na rok 1.930/31. to widzimy, że dział I wynosił 3.401.070 zł. Wogóle można powiedzieć, że budżet Prezydjum Rady Ministrów może służyć za wzór oszczędności gdyż faktycznie jest mniejszy, niż nawet w roku 1926/27. Prawda, że wydatki zarządu centralnego wynosiły wtedy 1.005.001 zł, w obecnym zaś preliminarzu 2.171.000 zł. lecz najpierw należy odliczyć Fundusz Kultury Narodowej, co stanowi 1.000.000 zł. a pozatem trzeba jeszcze pamiętać, że w r. 1926/27 nie było ani Komisji Usprawnień Administracji Publicznej, ani Biura Ekonomicznego, ani też delegatów Rządu do hipotekowania nieruchomości kościelnych. Co do delegatów Rządu do hipotekowania nieruchomości kościelnych. to pozwolę sobie wyjaśnić, co to jest za pozycja. W okresie od 1 kwietnia do 31 marca 1932 r. było przewidziane 10.000 zł na delegatów Rządu do hipotekowania nieruchomości kościelnych. W tym czasie działalność tych delegatów rozwijała się tak pod względem rozszerzenia terytorialnej kompetencji, jak i ilości spraw załatwionych. Pod względem terytorialnym działalność delegatów Rządu objęła prawie cały obszar Państwa z nielicznemi wyjątkami. a to przez powołanie uchwałą Rady Ministrów z dnia 30 marca 1931 r. delegata Rządu dla diecezyj: częstochowskiej, sandomierskiej, łódzkiej i włocławskiej. Pod względem ilości spraw, jakie przeszły przez ręce delegatów Rządu, należy wskazać, że wszyscy delegaci Rządu według stanu z końca 1931 r. zbadali do 300 deklaracyj. w których właściwi ordynariusze występowali o zahipotekowanie nieruchomości, będących w posiadaniu kościoła.</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#FranciszekDruckiLubecki">Preliminowana suma 8.000 zł będzie zużyta częściowo na jednorazowe wynagrodzenie urzędujących pięciu delegatów Rządu, a częściowo na pokrycie wydatków kancelaryjnych, jakie pociąga za sobą załatwienie spraw, ustalonych w art. 24 ust. 1 konkordatu i w powołanem rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 lutego 1928 r., względnie na Zwrot kosztów podróży i djet za kwartalne posiedzenia, odbywane w Prezydjum Rady Ministrów z delegatami.</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#FranciszekDruckiLubecki">Porównywając z budżetem za r. 1926/27, jeżeli odrzucimy 1 milion na Fundusz Kultury Narodowej, jeżeli odrzucimy sumę na Biuro Ekonomiczne i na Komisję Usprawnienia Administracji, i te 8.000 złotych na delegatów Rządu, to widzimy, że jeszcze o kilka tysięcy złotych obecny preliminarz będzie mniejszy w porównaniu z r. 1926/27.</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nie będę szczegółowo rozpatrywał wszystkich paragrafów z działu I, bowiem znajdują się one wydrukowane i Wysoki Senat może każdej chwili je przejrzeć, powiem tylko, że rekapitulując dział I. zarząd centralny, widzimy w dochodach preliminowane 2.000 złotych, a w wydatkach — wobec tego, że Sejm zmniejszył o 10.000 złotych wydatki na Komisję dla Usprawnienia Administracji — 2.161.000 złotych”. Przechodzę teraz do działu II: Najwyższy Trybunał Administracyjny.</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#FranciszekDruckiLubecki">W zeszłorocznym budżecie miałem już zaszczyt stwierdzić, jak ciężka jest rzeczywiście sytuacja Najwyższego Trybunału Administracyjnego, Od tego czasu niestety niewiele się zmieniło na lepsze i nawet można, powiedzieć, że ilość spraw znajdujących się w Najwyższym Trybunale Administracyjnym powiększyła się — a raczej ilość spraw, która przypada na każdego pojedynczego sędziego. Mianowicie, z 11.502 spraw w 1931 roku ilość spraw powiększyła się do cyfry 12.459 w końcu 1931 roku. Ilość sędziów w Najwyższym Trybunale Administracyjnym się nie powiększyła, a nawet faktycznie się zmniejszyła — albowiem 4 etaty były nie obsadzone, a jeden sędzia przeszedł w końcu roku na emeryturę, więc wszystkiego było 38 sędziów, a jeżeli wliczyć tego, który przeszedł na emeryturę — 39 sędziów. W 1931 roku było rozpatrzonych i załatwionych 8.318 skarg. Jeżeli podzielimy przez ilość sędziów 38. to widzimy, że wypada na jednego sędziego około 230 spraw. Jest to rzeczywiście praca szalona, której trudno podołać, albowiem, normalnie licząc, powinno maksymalnie wypaść na jednego sędziego 150 spraw. Jest pewna jednak nadzieja, możny powiedzieć, na polepszenie sytuacji, albowiem, rozpatrując wzrost w poszczególnych sprawach, widzimy ogromny wzrost spraw podatkowych, które z 2.473 wzrosły do 4.247, a wszystkie sprawy wzrosły z 11.502 do 12.459. liczymy zatem, że wzrost spraw podatkowych jest większy, niż ta różnica pomiędzy 12.459 a 11.500, tłomaczy się to ciężką sytuacją finansową. Prócz tego widzimy wzrost spraw emerytalnych i inwalidzkich tak. że inne sprawy w znacznym stopniu się zmniejszyły. Niedawno Wysoki Senat uchwalił nowele do ustawy o Trybunale Administracyjnym. Należy spodziewać się. że nowela ta wprowadzi znaczne polepszenie, albowiem z jednej strony wprowadza powiększenie opłat, które mają charakter kaucyjny, tak. że w razie wygrania spraw zwraca się je. z drugiej strony wprowadza się bezwzględny przymus adwokacki. Może to wszystko podziała dodatnio i odciąży trochę Trybunał Administracyjny, bo w obecnej chwili, wobec nadmiaru spraw, sprawy w Trybunale Administracyjnym zalegają przeszło 2 lata. Prawdziwem odciążeniem byłoby stworzenie trybunałów obwodowych, któreby rozpatrywały głównie drobniejsze sprawy i należałoby takie trybunały obwodowe stworzyć w Warszawie, Wilnie, Krakowie i Lwowie, (w Poznaniu i Katowicach już są). Trybunały obwodowe mogłyby rozpatrywać sprawy do 10.000 zł. Koszty. związanie z powstaniem tych trybunałów, byłyby bardzo małe, albowiem z jednej strony podnosi się obecnie opłaty w Trybunale Administracyjnym, a potem miasta i samorządy niektóre chętnie i bezpłatnie dałyby pomieszczenie dla obwodowych trybunałów.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#FranciszekDruckiLubecki">W każdym razie wpływy, które wchodzą do Skarbu Państwa, stanowią 300.000 zł, więc uchwalenie teraz podwyżek tych opłat może powiększyć te wpływy do 500.000 zł. I te wpływy byłyby zupełnie dostateczno dla stworzenia obwodowych trybunałów administracyjnych, któreby rzeczywiście odciążyły Trybunał Administracyjny od niepomiernej pracy.</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#FranciszekDruckiLubecki">Ciężka sytuacja Państwa stoi temu na przeszkodzie, ale rzeczywiście dezyderatem byłoby, aby przy pierwszej możności zostało to dokonane. Tu trzeba podkreślić. że Trybunał Administracyjny cieszy się nadzwyczajną sympatią w szerokich masach, wszyscy mu wierzą i uważają za swego obrońcę. Tu muszę podkreślić i jeszcze jeden dodatni objaw, mianowicie, że w obecnej chwili wszystkie urzędy bardzo respektują zasadnicze orzeczenia Trybunału Administracyjnego, a przedewszystkiem Ministerstwo Skarbu i daje to dodatnie rezultaty, albowiem w obecnej chwili uchylenia orzeczeń Trybunału Administracyjnego, które stanowiły 60% spadły do 30%. Tłómaczy się to respektowaniem orzeczeń Trybunału Administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-11.56" who="#FranciszekDruckiLubecki">Co do samego budżetu Trybunału Administracyjnego. to jest on bardzo skromny, mianowicie uposażenia na rok budżetowy 1932/33 wynoszą 815.000 zł zamiast 1.135.000 zł w 1931/32. Tłómaczy się to tem zmniejszeniem wynagrodzenia o 15 i 20% dodatku, potem zmniejszeniem ilości etatów sędziów, o pięciu mniej, czyli 38, zamiast. 43, bo faktycznie 4 etaty zeszłoroczne były nie obsadzone, a jeden przeszedł na emeryturę. Różne wydatki osobowe preliminowane w tejże wysokości. co w 1931/32 r. mianowicie 65.000 zł. Wykopanie budżetowe na rok 1931/32 wykazuje 63.947 zł. Sejm zredukował sumę wydatków o 5.000 zł tak. że wynosi 60.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-11.57" who="#FranciszekDruckiLubecki">Pomieszczenia i wydatki biurowe są nawet trochę większe, w obecnej chwili preliminowani! 52.000 zł. zamiast, 44.000 zł w 1931/32. Wzrost ten tłómaczy się koniecznością opłaty ostatniej raty za wykończenie dobudowy skrzydła gmachu Trybunału Administracyjnego. Teraz wydatki biurowe zmniejszono o 1.000 zł do kwoty 29.000 zł. zamiast 30.000 zł w 1931/32. Łącznie Trybunał Administracyjny preliminuje się na rok budżetowy 1932/33 w kw.cie 956.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-11.58" who="#FranciszekDruckiLubecki">Co się tyczy działu III, Trybunału Kompetencyjnego to ten dział przedstawia się nader skromnie. Trybunał Kompetencyjny rozstrzyga spory o właściwości między władzami, a i sądami administracyjnemi z jednej strony, a innemi sądami z drugiej. W 1931 r. było trochę więcej spraw, bo zamiast 17–20 przeszło 60. Były to jednak sprawy przeważnie o uszkodzenia leśne i zachodziło pytanie, czy te uszkodzenia leśne mają charakter defraudacji leśnych lub nie. Przyznano, że jest, to defraudacja i tych spraw było około 40. Wydatki na budżet Trybunału Kompetencyjnego na rok 1932/33 preliminowano w kwocie 17.000 zł, zamiast 19.000 zł w r. 1931/32. Sejm zmniejszył o 1.500 zł do kwoty 15.500 zł tak, że łącznie preliminarz budżetowy na r. 1932/33 Prezydjum Rady Ministrów przewiduje się po stronie dochodów w kwocie 2.500 zł, a po stronie wydatków, już licząc wszystkie trzy działy, 3.132.500 zł.</u>
          <u xml:id="u-11.59" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wobec tego, że w preliminarzu dokonano znacznych oszczędności, upraszam w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej. aby Wysoki Senat uchwalić raczył część 4, Prezydjum Rady Ministrów, Administracja — w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Nikt do głosu się nie zapisał. Przechodzimy do ostatniego punktu porządku dziennego — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Ehrenkreutz,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wysoki Senacie! Z ogólno-państwowych wydatków budżetowych w dziale administracji w sumie 2.444.473.400 zł na wydatki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przypada według rządowego projektu preliminarza, złożonego ciałom ustawodawczym na rok budżetowy 1932/33,348.033.300. czyli 14,24%.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W wydatkach tych wydatki osobowe obejmują 315.497.191 zł. czyli 90,65% wydatki rzeczowo-administracyjne — 29.136.109 zł. czyli 8,37% wydatki specjalne 3.200.000 zł, czyli 0.92% i wydatki inwestycyjne 200.000 zł. czyli 0.06%. Na poszczególne działy przeznaczone są następujące pozycje:</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">1) administracja szkolna 10.414.900 zł. czyli 2,99%,</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">2) wyznania religijne 23.793.400 zł. czyli 6,84%,</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">3) wydatki ogólne i oświata pozaszkolna 14.948.000 zł, czyli 4,29%,</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">4) szkolnictwo ogólno-kształcące 251.072.200 zł, czyli 72,14%,</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">5) szkolnictwo zawodowe 13.641.300 zł, czyli 3.92%,</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">6) nauka i szkolnictwo wyższe 30.777.400 zł, czyli 8,84%,</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">7) sztuka 2.635.900 zł, czyli 0,76/%,</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">8) archiwa 750.200 zł, czyli 0,22%.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Na szkolnictwo wszelkich typów przypada, 295.221.300 zł. czyli 84,83% całości w tem na szkolnictwo powszechne, specjalne, ochronki 211.785.000 zł. czyli 71,14% sumy na szkolnictwo wszelkich typów przeznaczonej.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Preliminarz ten w porównaniu z preliminarzem budżetowym na obecny rok budżetowy 1931/32 wykazuje zniżkę wydatków o sumę 97.172.303 zł. Kredyty osobowe zostały w tem obniżone z kwoty 388.377.121 zł do kwoty 315.497.191 zł. czyli o 72.879.930 zł.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Ilość etatów osobowych została obniżona z 88.980 na 83.337. czyli o 5.643. Z pośród zredukowanych 5.643 etatów przypada na urzędników administracji szkolnej 443 etaty (z 2866 na 2423) na funkcjonariuszów niższych 35 etatów, (z 3480 na 3445) oraz na personel pedagogiczny 5.165 (z 82.624 na 77.459).</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">A teraz dochody. Suma ogólna, wynosi 2.918.900 zł. w tem:</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">1) administracja ogólna 117.200 zł,</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">2) wyznania religijne 10.500 zł,</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">3) dochody ogólne i oświata pozaszkolna 755.500 zł,</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">4) szkolnictwo ogólno-kształcące 1.161.200 zł,</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">5) szkolnictwo zawodowe 331.400 zł,</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">6) nauka i szkolnictwo wyższe 370.300 zł,</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">7) sztuka 138.300 zł. 8) archiwa 34.300 zł.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W porównaniu z budżetem na rok bieżący 1931/32 zmniejszenie dochodów wynosi 1.994.565. Preliminarz zamknięty w tak skromnych ramach, zbudowany w okresie daleko posuniętej przezorności wskutek kryzysu gospodarczego, nie mógł ani w Komisjach Budżetowych Sejmu i Serialu, ani na plenum Sejmu ulec znaczniejszym zmianom, czy to w kierunku powiększenia sumy globalnej, bo nie było skąd czerpać, czy też w zakresie przesunięć wewnątrz samego preliminarza Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia, Publicznego, bo w każdym dziale ledwie na konieczne wydatki starczyć może Komisja Budżetowa Sejmu ograniczyła się więc do drobnych przesunięć, przyjętych przez Sejm, które sprowadzają się do zmian następujących: dział 1, rozdział 1, § 8, poz. 1 Komisje Dyscyplinarne zmniejszono o 3.000 złotych; dział 1. rozdział 2, § 8. poz. 1 Komisje Dyscyplinarne o 3.000 zł: dział I, rozdział 3. § 5 Pomieszczenia — o 217.000 złotych; dział 4, rozdział 1, § 11. Zasiłki i stypendia o 40.000 złotych; dział 4, rozdział 2, § 1. poz. 1 Uposażenia — o 44.000 złotych: dział 4. rozdział 2. § 11. poz. 2 Stypendia — o 20.000 złotych: razem — 327.000 złotych. Jednocześnie komisja: powiększyła następujące pozycje: dział 6. rozdział 2 na popieranie twórczości naukowej, a w szczególności: dział 6 rozdział 2, § 12. pozycja 3 „zasiłki dla instytucyj naukowych w kraju” — o kwotę 227.000 złotych, z przeznaczeniem kwoty 45.000 złotych dla Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie na publikacje naukowe, kwoty 45.000 zł dla Akademii Nauk Technicznych na wydawnictwa naukowe, słownictwo techniczne i komitety techniczne, kwoty 87.000 zł Warszawskiemu Towarzystwu Naukowemu ca wydawnictwa, naukowe. Instytut im. Nenckiego. Instytut Nauk Antropologicznych, pracownię mineralogiczną i potrzeby ogólne, wreszcie 5.000 złotych Towarzystwu Naukowemu wet Lwowie na wydawnictwa.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W dziale 6. rozdz. 2. § 12. poz. 4 — Polskie placówki naukowe zagranicą — zwiększeniu o 80.000 złotych, w tem 50.000 złotych na utrzymanie Stacji rzymskiej i 30.000 złotych na utrzymanie Biblioteki Polskiej w Paryżu.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W dziale 6. rozdz. 2. § 17 — Udział w międzynarodowych związkach naukowych — uchwalono zwiększyć o 20.000 złotych, na podwyższenie dotacji na Unie międzynarodowe z 40.000 złotych na 60.000 złotych.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Jeszcze drobniejsze zmiany zaproponowała Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu, bo w dziale 4, rozdz. 1, § 11 zmniejszenie o 20.000 złotych z równoczesnem powiększeniem kredytów działu 0. rozdz. 2, § 12, poz. 3 o powyższe 20.000 złotych z przeznaczeniem na. zasiłki dla instytucyj naukowych w kraju, a mianowicie dla Polskiego Towarzystwa Historycznego we Lwowie 15.000 złotych i dla Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika we Lwowie 5.000 złotych.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Z zasiłków, przewidzianych w dziale 6. rozdz. 2. § 12, poz. 3, lit. g) przeznaczyć kwotę 25.000 zł dla Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W rezultacie przesunięć powyższych ulegnie zmniejszeniu dział I — administracja szkolna o 223.000 złotych Udział IV — szkolnictwo Ogólnokształcące o 124.000 złotych poczem pozostanie w dziale I — 9.901,000 złotych, w dziale IV — 250.048.200 złotych, powiększeniu zaś ulegnie dział IV: nauka, i szkolnictwo wyższe o 347.000 złotych, co utworzy sumę 31.124.400 zł.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">P. poseł dr. Zdzisław Słoński, jak to widzimy ze sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na rok 1932/33, dał na tej komisji szczegółowy obraz organizacji Ministerstwa, Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i jego prac oraz objaśnienie do tegoż preliminarza, następnie, jak to widać z drukowanego, sprawozdania stenograficznego z 49 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 5 lutego 1932 r., w swojem przemówieniu jako referent budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na plenarnem posiedzeniu rzucił szereg uwag, dotyczących tego preliminarza,. Wreszcie i ja miałem zaszczyt, dołączyć kilka uwag na, Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu jako referent preliminarza budżetowego Ministerstwa Wyznań Religijny i Oświecenia. Publicznego na rok budżetowy 1932/33, które znalazły się w sprawozdaniu drukowanem tej komisji.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Sprawozdania te niewątpliwie znane są członkom Wysokiego Senatu, jak również głosy, które odezwały się w dyskusji, toteż nie będę tutaj zatrzymywał uwagi Wysokiego Senatu na szczegółowym obrazie prac Ministerstwa, ani poddawał jeszcze raz analizie mówiących same za siebie, zawartych w preliminarzu budżetowym pozycyj, tem więcej, że Komisja Skarbowo-Budżetowa nie proponuje zmian znaczniejszych, są one bowiem jak to już zaznaczyłem, nieomal nie do pomyślenia. Ministerstwo musiało zgodzić się na, pracę w warunkach przez ogólną sytuację, kraju wytworzonych. a choć są one ciężkie to jednak dla Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i jego zadań jeszcze nie katastrofalne, tem więcej, że dużo tu pomóc może zarówno stanowisko Ministerstwu, jak i społeczeństwa w stosunku do zdań jakie to Ministerstwo ma do spełnienia. Skoro jednak ram preliminarza budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświeceniu Publicznego rozszerzyć nie możemy, skoro uświadamiamy sobie, jaką rolę tani każdy grosz odgrywa. możemy go uchwalić jedynie w poczuciu, że Ministerstwo pracuje w sposób, na zaufanie zasługujący, że wiedza, talent, i energia skupiają się. aby środki uzyskane należycie były zużyte, aby ciągły wzrost kultury i oświaty był zapewniony. Tylko w takich warunkach możemy za tym preliminarzem głosować. W grę wchodzą bowiem zbyt, wielkie dobra społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Czy dostatecznej troski o dobra te możemy od Ministerstwa, pozostającego pod obecnem kierownictwem, oczekiwać? Odpowiedź na to niech dadzą dotychczasowe wyniki prac Ministerstwa. Jesteśmy świadkami przeprowadzonej reorganizacji wewnętrznej Ministerstwa, która już daje wyniki. Wbrew oczekiwaniu, mimo że Ministerstwo nie posiadało dostatecznych środków materialnych do zapobieżenia, złu jakie na, polu szkolnictwa groziło, zdołało uniknąć katastrofy dzięki swoim zarządzeniom i zatrzymało ilość dzieci w wieku szkolnym, pozostających poza szkołą, na, liczbie, według danych Ministerstwa, 306.000 przy uczęszczających do publicznych szkół powszechnych w 1931/32 r. 4.127.860 dzieci: szkolnictwo zawodowe i średnie działa normalnie: przygotowanie nauczycieli pogłębia się; szkolnictwo wyższe mimo niewprowadzenia podwyższenia opłat akademickich od studentów, przetrwało już jedno półrocze i choć walczy z długami, nie wstrzymało nigdzie biegu zajęć: nauka korzysta, z pomocy Ministerstwa, a i w dziedzinie sztuki zaznacza się oddziaływanie tegoż: oświata pozaszkolna nie przestaje rozwijać się, choć skromnemi rozporządza zasobami finansowemi, a wychowanie fizyczne rozwija się widocznie; inne działy prac Ministerstwa, nie odbiegają od zarysowanego obrazu. A wszystko to się dzieje mimo, że preliminarz budżetowy nie został w roku bieżącym w całości zrealizowany. Już to samo wystarczyłoby, aby uchylić czoła przed pracami Ministerstwa i środki potrzebne mu do tych prac zapewnić. Nie widać tu jeszcze rozpędu, jakiego moglibyśmy oczekiwać przy środkach znaczniejszych, ale wedle stawu grobla. Powolny lecz ciągły rozwój cechuje normalny bieg prac i życia Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Ten stan rzeczy niewątpliwie jużby nas uspokoił i zaufanie do Ministerstwa wzbudził. Ministerstwo, jednak w poczuciu odpowiedzialności przed jutrem nie zadawala się stanem oczekiwania na pomyślniejsze warunki, postanowiło więc tworzyć to jutro, szkoły polskiej, nie zwlekając i nie ociągając się. Ta szlachetna ambicja zasługuje na najwyższe uznanie, tem więcej, że i samo wykonanie zamierzeń rokuje świetne wyniki. Na tę twórczą pracę Ministerstwa, pragnę tu zwrócić uwagę Wysokiego Senatu. Nim jednak dotknę tego tematu, nie mogę, mówiąc o zaufaniu do Ministerstwa, nie zaznaczyć, że właśnie w okresie rozpatrywania przez ciała Ustawodawcze projektu preliminarza budżetowego na rok 1932/33 Ministerstwo, Wyznań Religijnych i Oświecania Publicznego stało się przedmiotem wzmożonego ataku prasy opozycyjnej, podniecanej do tego, już nie tylko, wystąpieniami reprezentantów obozów politycznych, rządowi się stale przeciwstawiających, a tem samem nie chcących lub nie mogących obiektywnie oceniać pracy Ministerstwa, lecz i posunięciami czynników, które z tytułu zajmowanego przez siebie w społeczeństwie stanowiska bez względu na swe sympatie polityczne i przerosłe ambicje zawodowe winny zachować umiar w rządach i bezstronność w ocenie zjawisk. Zjawisko to musi nas zastanawiać. Widzieliśmy, że Ministerstwo pracuje normalnie, że dokłada wszelkich wysiłków, aby włożonym na nie obowiązkom sprostać, że łamie przeszkody w trosce o dobro szkoły i wychowanie młodego pokolenia. Gdzie źródło tej niechęci, którą usiłują zaszczepić na próżno w szerokich kołach społeczeństwa do prac Ministerstwa? Skoro w pracy Ministerstwa trudno doszukać się do tego powodów, to może Ministerstwo w przygotowanym przez siebie preliminarzu budżetowym uderzyło specjalnie dział jakiś, czemby dało dowód niedoceniania pewnej gałęzi pracy lub dążenia do nieposzanowania swoich zobowiązań. Tu musiałoby nas zastanowić. Liczby jednak przytoczone przeze mnie świadczą co innego. Równomierne uwzględnienie w ramach możliwości potrzeb wszystkich działów cechują cały preliminarz Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W lepszych jedynie od innych działów warunkach ze względu na obowiązujący nas konkordat, znalazł się dział wyznań religijnych; również w zrozumieniu potrzeb nauki zgodziło się Ministerstwo na poczynienie przesunięć, celem zaspokojenia niezbędnych potrzeb wysuniętych przez instytucje i towarzystwa naukowe. To ostatnie jest wielce znamienne dla całości stosunku Ministerstwa do wszystkiego, co z nauką się łączy. A dzieje się to w momencie, kiedy w uczelniach wyższych, mających służyć nauce, gdzie zamiłowanie wiedzy i dążenie do jej zdobycia powinny hamować namiętności i poszanowanie godności człowieka podnosić, kij, jak to widzieliśmy niedawno, stał się argumentem, który miał decydować o tem, kto po wiedzę sięgać ma, prawo i rozstrzygać, kto życiem samopomocowem ma kierować. Gdy Ministerstwo czyni wysiłki, aby pracę normalną na polu nauki na poziomie właściwym utrzymać, jednocześnie widzi objawy, które każą nad jutrem się zastanowić, jeżeli uniknąć chcemy graniczącego ze zdziczeniem upadku kultury wśród młodzieży, której los pozwolił sięgać po wyższe wykształcenie. Jakże Ministerstwo reaguje na te fakty?</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Jak to już zaznaczyłem, nie zamknęło się ono mimo ciężkich warunków budżetowych, w ramach prac codziennych, odkładając na lepsze czasy walkę z szerzącemi się ujemnemi objawami. Nie. Rozpoczęło prace na wielką skalę, pchane do tego poczuciem odpowiedzialności, jaką społeczeństwo na nie włożyło; nie liczy się z trudnościami natury materialnej, wierząc, że siła woli i ducha, przełamie przeszkody i pozwoli stworzyć dzieło, które w poważny sposób przyczyni się do ukształtowania, nowego przygotowanego do życia, o szerokich potrzebach duchowych, świadomego swych obowiązków względem Państwa i swych praw, umiejącego zdobyć sobie zabezpieczenie podstawy swego materialnego bytu obywatela.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wniosło Ministerstwo do ciał ustawodawczych ustawę o ustroju szkolnictwa i ustawę o prywatnych szkołach oraz o zakładach naukowych i wychowawczych. Jednocześnie pracuje Ministerstwo nad wypełnieniem ram, jakie te ustawy stwarzają, przygotowując programy, które w szkolnictwie, na nowych zasadach zorganizowanem, mają obowiązywać. W pracy tej biorą udział wybitni specjaliści, co daje nam gwarancję pomyślnych wyników pracy. I oto, gdy jesteśmy świadkami zwalczania ustawy, której nawet zarzuca, się, że obniży poziom kultury społeczeństwa, praca, nad programami i przygotowaniem ustawy skupia dokoła siebie ludzi o różnych kierunkach, pryska nieufność, a wszystkich ich łączy zapał do pracy i wciąż rosnąca wiara w jej wyniki. To też coraz liczniejsze szeregi skupiają się dokoła, poczynań Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Tem tłumaczyć sobie można, że Ministerstwo mimo tak uciążliwej pracy w dziedzinie szkolnictwa ogólnego zdobywa się na energię, aby nie zaniedbywać i innej dziedziny — szkół akademickich, gdzie tyle luk czeka na zapełnienie, tyle błędów na sprostowanie. Odkładana z roku na rok praca nad reorganizacją studiów wchodzi w fazę zajęcia się nią. Jutro zebrać się mają wezwani przez Ministerstwo dziekani i przedstawiciele wydziałów prawnych i humanistycznych, aby omówić sprawy związane z przygotowaniem naukowem słuchaczów i pracą naukową w szkołach akademickich prowadzoną. Po krokach tych pójdą niewątpliwie dalsze.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Najbliższe zatem lata, bez względu na biedy kryzysowe, zapowiadają idę w Ministerstwie jako okres pracy twórczej, w której niech wzniosły cel jaki Ministerstwu przyświeca, przygłuszy antagonizmy i nieporozumienia, które rozpęd hamują, a szerokie horyzonty zaciemniają.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Lecz skąd czerpie siły i podniety Ministerstwo do swej pracy? Odpowiedź znajdzie na to każdy łatwo, kto się dokoła siebie rozejrzy. Wbrew temu, co twarda rzeczywistość kazała przewidywać, liczba izb szkolnych się mnoży, oświata pozaszkolna rozwija się, zainteresowanie sprawami oświatowemi wzrasta wszędzie, daje się czuć ruch i współdziałanie społeczeństwa. Umie ono bowiem ziarno od plewy odróżnić i od tych, którzy wiatr siać pragną, niepomni, że o ile tego nie porzucą, burze im zbierać wypadnie, odwróci się niewątpliwie. Społeczeństwo widząc, że Ministerstwo mile stoi bezradne wobec trosk i klęsk życia bieżącego, lecz pracuje z wysiłkiem dla przyszłości, i samo staje do apelu, aby Ministerstwu w tem sekundować. W ten sposób tworzy się harmonijna współpracą, której nie uda się zamącić tym, co wyżej niż kulturę narodu, swe ciasne interesy partyjnie cenią. Jesteśmy, świadkami dążeń do wychowania nowego obywatela godnego wolnej ojczyzny, w której mu żyć i pracować wypadło, jesteśmy świadkami pogłębiania się duchowego wzmagania sił demokracji polskiej, która swoje jutro buduje, a w panu Ministrze Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego widzi rozumiejącego jej ideę obywatela. Z uznaniem wita jego pracę, to też pomogą mu w tej pracy wszyscy ludzie dobrej woli. Ja osobiście wierzę, że ruszą politycy, senatorowie, posłowie, profesorowie, nauczyciele, pisarze, literaci, rolnicy, robotnicy, wszystkie zawody, wyliczenie to powtarzam za orędziem księdza Prymasa Hlonda, ku szerzeniu światła i wyrobienia obywatelskiego; niech zdobędą się oni wszyscy na sąd słuszny spraw i poczynań ludzkich, dla dobra ducha narodu podjętych. Niech budują wiecznie młodą i pełną sił żywotnych demokrację polską. Dorobek, w tym ofiarnym pochodzie po światło zdobyty, niewspółmierny będzie do środków, jakie mu w preliminarzu budżetowym zapewnić możemy. Gdy kryzys minie, a, obejrzymy się wstecz, zauważymy dopiero, jak wiele w tej dobie dokonano. A Ministrowi, który nie waha się w tak ciężkiej chwili realizować wielkich zamierzeń, z całą ufnością środki, umieszczone w preliminarzu budżetowym, oddać do rozporządzenia możemy i budżet, preliminowany przez niego uchwalić.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W związku z tem wnoszę w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej o przyjęcie preliminarza z poprawkami, o których przedtem mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Skirmuntt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#RamanSkirmunt">W czasie rozprawy nad budżetem uwaga nasza bywa zogniskowana nad sprawami ważniejszemu związanemi z rozwojem bytu państwowego i życia narodowego. Pozwalają na to dobrze uzasadnione zwyczaje parlamentarne, uświęcone tradycją. W tej chwili bylibyśmy witani pewnego niedociągnięcia, gdybyśmy nie poruszyli pewnej sprawy ważnej, zawiłej, można powiedzieć, do pewnego stopnia drażliwej, znajdującej się w związku ze stosunkiem kościoła do państwa. Sprawą tą zajęty jest nasz episkopat; już od dłuższego czasu prowadzi, rozwija ją w żywem tempie. To jest t. zw. sprawa unijna, sprawa, dotycząca, zjednoczenia kościołów wschodniego z zachodnim rzymsko-katolickim. Sprawa jest wielkiej wagi i któż z chrześcijan nie pragnąłby z całego serca jej powodzenia? Myśl to piękna, wielka, wzniosła, jeno myśl wszelka, gdy zstępuje z krainy ideału na ziemię, traci do pewnego, stopnia tę swoją wysoką doskonałość. Kamień mądrości, jak ktoś słusznie powiedział, w rękach ludzkich traci swą siłę cudotwórczą. Myśl wielka, gdy zstępuje z krainy ideału na, ziemię, ulega temu samemu prawu niedoskonałości, któremu ulega wszystko, co jest ludzkie. Stosunek kościoła, do, państwa spoczywa na mocnych podwalinach, ustalonych przez Konstytucję, przez konkordat i niechby na tych mocnych, dobrze przemyślanych zasadach rozwijał się dalej pomyślnie na pożytek stolom obu. Sądzę, że tego pragnąć winniśmy wszyscy.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#RamanSkirmunt">Odmienny jest cokolwiek zakres działania kościoła, odmienny, państwa. Kościół ma pieczę nad zbawieniem dusz ludzkich, działalność jego jest przedewszystkiem i w pierwszej linii duszpasterską. Rząd winien dbać o pomyślny rozwój życia państwowego; jest on ciągle i stale zajęty wszelkiemu sprawami powszedniemi związanemi z rozwojem państwa i troską o jutro. Zdawałoby się do pewnego stopnia, że to rozgniewanie sfery wpływów kościoła i państwa jest jasno zakreślone, wszakże niema to miejsca w całej pełni. Organizm państwowy to mechanizm złożony tak jak mechanizm zegara, i niema w nim miejsca na kółka kręcące się luzem. Kółka te zazębiają się bardzo ściśle. Jeśli sprężymy, które je poruszają, przestają działać zgodnie, naraża to cały mechanizm na pewne zgrzyty, może nawet na złamania.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#RamanSkirmunt">Otóż właśnie w tej sprawie unijnej koła ta zazębiają się bardzo ściśle i gdyby sprężymy lub motory, poruszające je, jęły działać rozbieżnie, groziłoby to szkodą dla całego organizmu. A we wszystkich nas troską winno być żywą, aby ten organizm, ta całość nie poniosła w tym wypadku żadnej szkody. Mnie się zdaje, że wyrażę opinię, która, jest podzielana przez wielką większość naszego społeczeństwa, że czuwać nad tem winniśmy wszyscy me quid ecclesia neque respublica detrimenti capiat.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#RamanSkirmunt">Dzieje unii są w ogólnych zarysach powszechnie znane. Nie miejsce byłoby tutaj powtarzać te dzieje. Poglądy na pożytek unii dla kościoła i dla państwowości są cokolwiek u historyków rozbieżne i powtórzyłbym te same słowa, których użyłem przed chwilą: Nie miejsce tu i czas na rozważania, który z tych poglądów jest słuszny. Wszakże można powiedzieć, że w epoce porozbiorowej spuścizna, jaką nam przekazała praca, nad unią i nad tem zjednoczeniem kościołów w ciągu tych dwóch wieków, była bardzo pokaźna. Pozostał nam pomnik, promieniujący aż ma najdalsze krasy u naszych dawnych ziem wschodnich, aż po Wieliż po Witebsk. Pomnik to był pokaźny, niestety nie można powiedzieć, ażeby posiadał pożądaną siłę żywotną. Po czterech dziesiątkach lat epoki porozbiorowej pomnik tem się skruszył, przestał istnieć. Jeżeli się zastanowimy nad powodami i przyczynami, które spowodowały ten upadek tego skądinąd pokaźnego i czcigodnego gmachu, dojdziemy może do przekonania, że nie tylko siły zewnętrzne przyczyniły się do tego upadku, ale że być może były pewne niedociągnięcia, pewne wady w budowie jego.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#RamanSkirmunt">Dogmatycznie unia ujednostajniała poglądy i zasady, na których spoczywa kościół wschodni, z zasadami zachodniemi. Co do obrządku zostały zawsze bardzo znamienne różnice. Jak wiemy, kościół unicki posiadał w tem zawsze liczne cechy, które go czyniły zbliżonym do cerkwi prawosławnej. Ta pewna dwoistość, ten hibrydyzm czynił to, że umysły mniej wyszkolone nie zdawały sobie sprawy dobrze z tego, czem się on jednoczy z kościołem zachodnim, a czem się różni od kościoła wschodniego. Na różne strony ciągnęły zwolenników jednego kościoła dwa. wręcz sprzeczne ogniska. Ku zachodowi zwracał iglicę kompasu wielki ośrodek rzymski, ku wschodowi rwał znowu inny ośrodek, potężny ośrodek moskiewski. Rwał ją dzięki swemu geograficznemu zbliżeniu z wielką siłą w tamtą stronę. Stracili pod tym względem orientację nawet wyżsi dostojnicy kościoła unickiego. Kościół unicki, jak wiemy o tem dobrze, ustałby się może, idei upadłby, gdyby go nie opuścili jego właśnie pasterze. Właściwie mówiąc, powodem tak rychłego i beznadziejnego upadku, jaki spotkał kościół unicki w pierwszej połowie wieku przeszłego, było tylko to, że został on opuszczony przez nich. Trudno sobie wytłumaczyć to zboczenie z drogi właściwej wyłączanie tylko zwykłą nikczemnością ludzką. Wolno przypuszczać, że na tym terenie do pewnego stopnia działał ujemnie ten hibrydyzm, jak go nazwałem, ta dwoistość, która istniała w samem założeniu unii. To może ich skłoniło do pewnego stopnia do wstąpienia na fałszywą drogę i przyczyniło się do upadku unii. Błędne byłoby może mniemanie, gdybyśmy myśleli, że rzeczywiście tem upadek nastąpił tak łatwo i tak łatwo cała, owczarnia poszła za swymi „obłudnymi” pasterzami. Nie. Opór był w Owym czasie dość znaczny, ale ówczesne rządy rosyjskie nie były wybredne w doborze środków i tam, gdzie nie skutkowała perswazja, były używane środki gwałtu, rózgi, ekspedycje wojskowe, nawet wytaczano, działa na pozycje, to jest fakt stwierdzony historyczne. I pod wpływem tej przemocy, która jęła dopomagać naukom fałszywych pasterzy, nastąpił dopiero ostateczny upadek unii. Można powiedzieć, runęła unia pod naciskiem przemocy i pod wpływem gazów trojących.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#RamanSkirmunt">W ten sposób unia upadła. I przez czas dłuższy, prawie przez stulecie nie okazała myśl unijna większej siły żywotnej, nie przejawiała objawów życia.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#RamanSkirmunt">Lecz oto zmartwychwstała. Polska, kiedy jednocześnie z odrodzeniem naszem rozpoczęła się znowu żywsza daleko akcja unijna. Niesłusznie może pomawiają nas często zagranicą o pewien brak współczucia należytego i o brak zrozumienia dla wielkiej myśli, to tak nazwać można myśl zjednoczenia kościołów. Historia, dzieje jednak nas uczą, a choć zazwyczaj uczeń bywa tępy, jednak wyciąga on pewne wnioski i nauki z ciężkich doświadczeń, z których wyszedł. To może powód, że my, którzy w naszem własnem Państwie mieliśmy to doświadczenie praktyczne i ciężkie, że my patrzymy na zagadnienie unii, na. jej program prac w przyszłości szerzej i lepiej niż ci. którzy znają tę sprawę tylko teoretycznie.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#RamanSkirmunt">W ostatnich czasach, jak już wspominałem, ta akcja unijna, w naszych dalekich województwach wschodnich znacznie się ożywiła. W Rzymie, skąd kierunek ogólny jest nadany, została ustanowiona, oddzielna komisja „pro Russia”, która zawiaduje całą akcją. Postanowiono przeprowadzić ją w tempie żywszem, przeprowadzić ją energicznie i szybko. Może być, uważano, że ilość misjonarzy, zdolnych do przeprowadzenia jej u nas, jest do pewnego stopnia niedostateczna, zaczęli tedy najeżdżać nas misjonarze z Francji, z Belgii, z Holandii, jakby na Sumatrę i Borneo, ludzie po części mało obznajomieni z naszemi warunkami, może znający dobrze sprawę kościoła w Rosji, ale mniej obeznani bezwarunkowo z naszemi stosunkami. Do pewnego stopnia obojętni na to, co nas żywo obchodzi, co nas holi, może nie zawsze posiadający te wiadomości, pochodzące z doświadczenia, o których wspominałem, a znający tylko sprawę teoretycznie. I wydawało się nam czasem, że im mało chodzi o gospodarza, oni dbali przadewszystkiem o dach nad głową w gościnnym domu, do którego przybyli. Jak mówi sama nazwa: „pro Russia”, akcja cała została stworzona i była prowadzona z wielką myślą o zdobyciu Rosji dla pięknej myśli zjednoczenia kościołów. Nie zdawano sobie może dobrze sprawy, na jakim terenie ta akcja się rozpoczęła. Zdarzało się słyszeć od tych samych misjonarzy, że jedynym językiem, w jakim dobrze można; porozumieć się i rozmówić na przestrzeni całej Polski, to jest język rosyjski. W tym kierunku „pro Russia” była początkowo prowadzona cała akcja;. Wśród ludności rozpowszechniano modlitewniki, czytanki nabożne w języku rosyjskim. Do pewnego stopnia napawało to pewnym niepokojem ludzi miejscowych, którzy na to patrzyli zbliska. Z naszych odległych kresów, z tych dzikich dalekich równin głos do środka, naszego trudniej dochodzi, ale pozwolę sobie uczynić następujące porównanie: jakieby uczyniło; na calem społeczeństwie polskiem wrażenie, gdyby ustanowiono dla. pewnej skądinąd bardzo pięknej i podniosłej akcji misyjnej komisję pro Germania i zaczęto germanizować ludność np. na Śląsku Polskim? Mnie się zdaje, że wywołałoby to odrazu sprzeciw bardzo głośny i mocny. Może lepiej, żeśmy tego ciężkiego doświadczenia nie uczynili i że się rozpoczęła podobna, akcja, jak wspomniałem na tych naszych cichych, zapadłych, dalekich kresach wschodnich, bo wszelki zgrzyt, wszelkie ostre przeciwieństwo byłoby, w tym wypadku bardzo, niepożądane. Tak wolno powiedzieć na podstawie tego, co mówiłem. Jednak rozpoczęcie tej akcji unijnej nie było od samego początku zupełnie dobrze i zdrowo pomyślane. Bo już po kilku lutach nastąpił w prowadzeniu jej pewien krok zwrotny, pewna zmiana. Obecnie podobno ten kierunek wyraźny i prawie wyłączny „pro Russia” został zaniechany. Dziś jest przewidywane wprowadzenie nabożeństw dodatkowych, jako też cała akcja rozpowszechniająca, myśl o zjednoczeniu kościołów jest pomyślana więcej w zbliżeniu do ludności miejscowej narodowości, zamieszkujących Rzeczpospolitę Polską. Odrazu daje się wyczuć ten nowy zwrot w pracy około wielkiego nowego kościoła, bo on się różni od starego greko-unickiego, który jest w Małopolsce wschodniej. Znane są niestety w granicach Rzeczypospolitej Polskiej pewne zaognienia w stosunkach narodowościowych, pewne nieporozumienia bardzo niemiłe i bardzo niepożądane, w których udział duchowieństwa był niestety dość żywy i nie zawsze szczęśliwy. Nie będę szukał innych przykładów, ale z państw obcych wspomnę tylko jedno, państwo litewskie, Litwę kowieńską. Przecież tam przeciwieństwa narodowościowe są żywe i ostre, jak twierdzą ludzie świadomi, niestety w tym wypadku duchowieństwo przyczyniło się do zaognienia w pewnym stopniu. To jest objaw bardzo niepożądany, lecz stwierdzić go należy.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#RamanSkirmunt">Wogóle poglądy na życie narodowościowe na kresach wschodnich są bardzo zawiłe i niedostatecznie naogół znane. Na ciche, dalekie, białoruskie równiny zostali wezwani zapewne w braku innych sił misyjnych także ludzie o nastrojach więcej krewkich i żywych z Podkarpacia, Małopolski wschodniej, został ustanowiony nowy u nas kościół bizantyjsko-słowiański zbliżony w formach zewnętrznych bardzo ściśle do tego, co nazywano kościołem rosyjskim-synodalnym. Otóż w obrębie tego, nowego u nas, kościoła bizantyjsko-słowiańskiego lub rosyjsko-synodalnego niewątpliwie zapragnęły budować swoje oddzielne kaplice narodowe narodowości, zamieszkujące nasze województwa wschodnie. Zwracam uwagę na ten do pewnego stopnia złowieszczy dźwięk, jaki posiada takie określenie „kościół narodowy”. Nad tem warto się głęboko zastanowić i w dążności do stwarzania kościoła narodowego być zawsze bardzo, bardzo oględnym i ostrożnym. W tym wypadku można powiedzieć, duchowieństwo musi wziąć udział pewien w ruchu już nie ściśle tylko religijnym, ale też narodowościowym. I zwrócić należy uwagę na to, że niezawsze duchowieństwo w tych sprawach miało szczęśliwą rękę. Właściwie jest to otwarcie nowych terenów, nowych przestrzeni dla propagandy niepożądanej. Bo należy pamiętać o pewnej granicy, która została uświęcona, przez dzieje, która jest etniczną — ta, która rozłącza Ruś południową od Rusi północnej.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#RamanSkirmunt">Sprawy to naogół zawiłe. W kwestii narodowościowej niewątpliwie inna polityka, winna być prowadzona w Małopolsce wschodniej, inna na Wołyniu. Słyszeliśmy tu bardzo różne głosy przedstawicieli ludności Małopolski wschodniej i przedstawicieli Wołynia. — nie dalej, jak wczoraj. Miedza graniczna, o której zawsze ściśle pamiętać powinniśmy, to jest ta, która rozdziela Polesie od Wołynia, to jest miedza, która była ustalona już za czasów książąt litewskich jeszcze przed unią z Polską, to jest miedza, która została zatwierdzona następnie przez Unię Lubelską. Ona rozdzielała Wielkie Księstwo Litewskie od tych ziem, które zostały przyłączone w czasie Unii Lubelskiej do Korony. Ona została zachowana jako słuszna i trafna, uznana za czasów rosyjskich, ona rozdzielała, ten kraj — jak wówczas nazywano — zachodni, na, dwie części, na kraj północno-zachodni, czyli Ruś północną i litewską, i na kraj południowo-zachodni. Ona jest granicą historyczną, etniczną i ekonomiczną i o niej przy wszelkich działaniach z zakresu polityki narodowościowej winniśmy dobrze i ściśle pamiętać. Tymczasem, dzisiaj przy akcji unijnej, na nią. najmniejszej uwagi nic zwracamy, spotykamy licznych misjonarzy z ziem południowych, których możnaby nazwać gośćmi niekoniecznie pożądanymi. Mamy słuszne powody do obaw, by nie wnosili waśni, zamiast zasad miłości chrześcijańskiej. Wszyscy powinniśmy pragnąć, aby na podstawie konkordatu i Konstytucji współżycie kościoła z Państwem rozwijało się się pomyślnie i pokojowo. I zdrowe zasady po temu mamy, ono się może rozwijać, jeśli się tych granic będziemy nadal trzymali. Wszyscy powinniśmy pragnąć, aby działalność kulturalna, była dobrze przemyślana, była prowadzona zgodnie i prowadzoną w ten sposób ona być może: ale na to musi być i musi istnieć ścisłe porozumienie z jednej stromy między władzą, duchowną, a z drugiej strony między tą władzą, która, ma w swojej pieczy dobro Państwa, dobro narodu, dobro wszystkich ludów, zamieszkujących Rzeczpospolite.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#RamanSkirmunt">Otóż chodzi o to, aby Rząd miał zwrócone czujne oko na to, aby się te sprawy nic zagmatwały ma fałszywym borze, lub na ślepym torze. Praca religijno-kulturalna i oświatowa musi się rozwijać i winna się rozwijać pomyślnie na przestrzeni całego Państwa ku pożytkowi i zadowoleniu narodu polskiego i ludów, zamieszkujących jego granice. Ale błędnego toru winniśmy się wystrzegać, ten błędny tor winien być zaniechany.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#RamanSkirmunt">Sądzę, że jest, to myśl, która ożywia wielką część naszego społeczeństwa. Jest rzeczą, pożądaną, ażeby Rząd na te sprawy miał oko czujne, porozumiał się z duchownemi władzami kościelnemi i tylko po podobnem porozumieniu sprawa, może być pomyślnie załatwiona dla stron obu — dla kościoła, dla państwa i dla narodu, bo tylko w ten sposób możemy osiągnąć wyniki pięknie i wielkie, o których marzył kościół, i otrzymamy prawdziwy pokój i zgodę w naszem własnem Państwie.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Kopciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#StefanKopciński">Wysoka Izbo! Kiedy słuchałem referatu p. sen. Ehrenkreutza, przypomniała, mi się anegdota o dwóch właścicielach kinematografów, z których jeden był niezmiernie zmartwiony, że ma codziennie tylko do połowy salę zapełnioną, a drugi niezmiennie cieszył się i radował, że codziennie aż połowę sali ma zapełnioną.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#StefanKopciński">Między nami, to jest między mną a p. s. Ehrenkreutzem, jest mniejsza różnica, bo wtedy, kiedy p. profesor zdaje się być najzupełniej zadowolony i cieszy się ze stanu, jaki jest w szkolnictwie, ja nie będę pesymistą, ale będę się starał konkretnie, zupełnie trzeźwo ustosunkować do tego stanu i do cyfr ilustrujących go.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#StefanKopciński">Budżet Ministerstwa Oświecenia Publicznego jest zniżony w przyszłym okresie budżetowym o 97 milionów. Jest to suma najwyższa, obcięć i zmniejszeń we wszystkich resortach, jakie te obcięcia, dotknęły. Wydatki na ogólno-kształcące szkolnictwo, zostały zmniejszone o 61.280.000, na szkolnictwo powszechne o około 45 milionów, oświata pozaszkolna, z miljona na 357.000, a pomoce naukowe i budownictwo z budżetu zniknęły. Powiedzą Panowie, że przecież resort ten, operujący dość znacznemi sumami, procentowo nie został tak bardzo dotknięty. Procent ten, który w zeszłym roku wynosił w stosunku do całego budżetu 15,58%, w tym roku wynosi 14,19%. Takie są cyfry budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#StefanKopciński">Jeżeli spojrzymy na rzeczywistość, na to, co się dzieje, to musimy przedewszystkiem z konieczności zwrócić uwagę na powszechność nauczania. Otóż jeżeli weźmiemy cyfry z Rocznika Statystycznego 1929/30, to określono tam ilość dzieci w wieku szkolnym na 4.107.000. Jeżeli do tego dodamy przybytek dzieci w 1930/31–340.000 i w 1931/32–348.000, to otrzymamy cyfrę 4.795.000 zł. Pan Minister oświadczył, że w obecnym roku marny w szkołach 7.127.000 dzieci. Z tego porównania, tych cyfr dla mnie wynika liczba, dzieci, będących poza, szkołami — 667.820. Pan Minister zakomunikował nam cyfrę 306.000. Nic są mi dostępne obliczenia Ministerstwa, dlatego nic mogę odnieść się do nich krytycznie, i w każdym razie te cyfry, wzięte z Rocznika Statystycznego i cyfry dotyczące wzrostu liczby dzieci, mówią że jednak obliczenia Ministerstwa, są zbyt optymistyczne. Chcę przytem zapewnić jednego z panów senatorów, zdaje mi się p. s. Skoczylasa, że dzieci w wieku szkolnym w naszem rozumieniu, to są dzieci od 7 do 13 lat. ale uchowaj Boże nie niemowlęta. I każdy, kto ma prawo, mówić o szkolnictwie, opiera, się na cyfrach dotyczących dzieci od 7 do 13 lat. Z tego wynika, że już w tym roku mamy dzieci poza, szkolą, możemy sprzeczać się co do cyfr, czy jest słuszna moja: cyfra, czy pana Ministra,. wiemy jednak, że ten przybytek dzieci się nic kończy i co rok będzie zwiększała, się liczba, dzieci, tak będzie aż do roku 1940, w którym ponad normę będziemy mieli około 2 miliony dzieci. Proszę Szanownych Panów. chciałbym się zapytać co się robi, ażeby te dzieci jednak w tym momencie nie znalazły się poza szkołą. Na budownictwo szkolne, jako państwowa pomoc, sumy zostały zupełnie skreślone, szkół samorządy również nie będą mogły budować, bo są w ciężkiem położeniu materialnem, czyli budownictwo szkolne będzie prawie zaniechane.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#StefanKopciński">Jeżeli chodzi o drugą rzecz potrzebną dla powszechnego nauczania., mianowicie o nauczycieli, bo wiemy, że etaty nauczycielskie zostały zmniejszone, w tym roku tych etatów mamy w porównaniu z zeszłym rokiem o 4.500 mniej. A zatem i w tym względzie nie idziemy na spotkanie tych wielkich rzesz dziecięcych, które przybywają do szkoły. Prawda, w tym roku udało się Ministerstwu z powodzeniem uniknąć jeszcze większej cyfry dzieci poza szkołą, bo udało się zapomocą okólnika z dnia 19 marca zeszłego roku większą ilość dzieci, że się tak wyrażę „upchać” w tych szkołach, przez powiększenie liczby dzieci w szkołach, powiększenie liczby godzin nauczycielskich, zmniejszenie liczby godzin lekcyjnych i t. d. Na jeden rok, jeszcze może to coś dać, ale już m następny rok — co nam jeden z senatorów wyliczył — wypadnie liczba dzieci na jednego nauczyciela 73, co jest nie do zniesienia, bo jest pedagogiczną niemożliwością, żeby ten nauczyciel mógł wtedy pracować. Z tego wynika, że nie widzimy tej dalszej perspektywy, że nie widzimy, ażeby robiono coś w tym kierunku, ażeby powszechność nauczania zachować.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#StefanKopciński">Proszę Szanownych Panów! Jeżeli sięgnę do przeszłości, to muszę przypomnieć, że od 5 lat, a może nawet i dawniej, my tu zawsze z tej trybuny podkreślaliśmy konieczność zapobieżenia temu, co przychodzi, tym złym czasom, tym czasom urodzajnym w dzieci. I ja sądzę, że jeżeli naprzykład chodzi o budownictwo szkolne, to coś niecoś pod tym względem można byłoby zrobić. Ja sądzę, że należałoby się raczej wstrzymać od budowania, tych reprezentacyjnych gmachów, np. bardzo pięknego zresztą gmachu Ministerstwa Oświecenia Publicznego, Banku Gospodarstwa Krajowego, a jeśli mówić o prezencie dla uczczenia wysokiej osoby w postaci żarniku, to raczej więcej wskazanem byłoby uczczenie tej osoby przez postawienie szkoły lub szkól jej imienia.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#StefanKopciński">To są może drobne rzeczy, to nie zapobiegłoby całkowicie tym brakom, tak, ale tendencja, w pewnym kierunku w okresie tak ciężkim jest, rzeczą niezmiernej wagi. Dlatego, jeśli chodzi o rzecz powszechności nauczania — dla. mnie rzecz najważniejszą — to musimy powiedzieć; ja nie będę znów pesymistą takim jak felietonista z organu sanacyjnego — Ilustrowanego Kur jera Codziennego, który powiedział w swoim felietonie, że Polska zastała szkolę drewnianą, a zrobi ją zamurowaną — takiej rzeczy nie przypuszczam. — ale jednak mam prawo powiedzieć, że jesteśmy w okresie kryzysu szkolnego, a bodaj jesteśmy w przededniu katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#StefanKopciński">Ponieważ jestem ograniczony w czasie, nie będę dotykał innych działów, które również znajdują się w ciężkiem położeniu, a przejdę do zagadnienia niezmiernie dla mnie ważnego i niepokojącego nas wszystkich — do t. zw. państwowego wychowania. To zagadnienie niepokoi nas samo w sobie, w swej istocie, jak również i z tego powodu, że temu zagadnieniu władze nasze poświęcają bodaj — nie przesadzę — 3/4 swej energii, i zdaje się, że wskutek tego ta energia, zużytkowana w tym kierunku, ograniczona jest w kierunkach innych. Te całe masy zebrań, kursów, dyskusyj, odczytów świadczą o tem, że to jest przez władze oświatowe umiłowany temat, o którym chcą myśleć i dla którego pracować — wychowanie państwowe.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#StefanKopciński">Z początku zaintrygowała nas sarna, nazwa. Nazywaliśmy dawniej tę rzecz, wychowaniem obywatelskiem. Zdawało się nam, że ta nazwa jest słuszną, bo kształci się obywatela, który jest jednostką w Państwie. Ten stosunek obywatela do państwa jest znany i ułożony i nie można wyobrazić sobie obywatela bez państwa. Ale upór, z jakim nowa nazwa — wychowanie państwowe — była podtrzymywania, musiał wywołać pewne podejrzenia.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#StefanKopciński">Proszę Panów, czyżby ktokolwiek z nas, obywateli Państwa. Polskiego, mógł protestować i mógł mleć jakiekolwiek wątpliwości, żeby dziecku, młodzieńcowi dać całokształt nauki o państwie, ustalić jego stosunek do państwa, ustalić jak najlepiej i jak najaktywniej. To są rzeczy, z któremi przecież wszyscy się godzimy. Ale kiedy zaczęliśmy badać, na czem polega nowość kwestii, tak silnie podkreślanej, to z początku rzeczywiście słyszeliśmy te same rzeczy, o których myśleliśmy, mówiliśmy; nic nowego. To musiało nasuwać pytanie, dlaczego robi się z tego taką kwestię. Aż w końcu doszliśmy do poznania istoty rzeczy, na czem polega to wychowanie państwowe. Na czem ma polegać wychowanie państwowe? Ma polegać na wychowaniu młodzieży w ideologii obozu obecnie panującego, w ideologii dzisiejszego systemu rządzenia. To jest ustalone i w tem między nami nieporozumienia nie będzie. Oczywiście o tych rzeczach chodzą takie opowieści po Polsce, a szczególniej po stolicy, o tych wszystkich wykładach, jak to trzeba wychowywać państwowo, że często to zakrawa na humorystykę i ja do tych rzeczy nie przywiązuję wagi. Opieram się tylko na tych wynurzeniach, które ogłaszane są w dziennikach urzędowych. Jeżeli weźmiemy referat wizytatora Sokorskiego powiada się, że podstawę wychowania państwowego ma być ideologia Marszałka Piłsudskiego. a symbolem jej w szkołach — portret Marszałka Piłsudskiego. Dalej widzimy, majem zdaniem, dużo sprzeczności w wynurzeń i ach piana wizytatora. Bo mówi się naprzykład o demokracji, a ja mam wątpliwości, czy właśnie ideologia obozu obecnie panującego, obozu sanacyjnego, opiera się na idei demokracji, czy nie idzie to raczej w kierunku troszkę faszyzmu. W każdym razie od demokracji to jest odmienne. Mówi się o budzeniu wiatry w siebie w społeczeństwie, podczas gdy widzimy ciągłą pracę nad pogrążaniem go w niewiarę. Mówi się ciągle społeczeństwu: ty nie potrafisz. ty musisz zaufać nam, jednostkom wybranym, my tobą pokierujemy. Pan wizytator wszak mówi, że społeczeństwo, całe jest niewychowane, że swoich dzieci nie potrafi wychować. Otóż nie wiemy, skąd wyskakują z tego społeczeństwa te jednostki, które mają tę umiejętność. Ale proszę Panów, nie mogę się powstrzymać ażeby nie przeczytać pewnej rzeczy z odczytu drugiego człowieka, który był wykładnikiem państwowego wychowania, w dziedzinie polonistyki, p. Stefana Drzewieckiego, który w swoim wykładzie cytuje podręcznik francuski, o wychowaniu państwowym, podręcznik Maksa Hebert'a, dla szkół powszechnych, s którym to podręczniku czyta się takie wskazania: Rozkład materiałów na: cały rok. Nie będę czytał wszystkiego, wezmę tylko te niektóre rzeczy najwięcej może w tej dyskusji przydatne. Miesiąc listopad — miesiąc żywych i umarłych, wszystkich świętych i zawieszenia broni. Oby już nigdy nie było wojny. W kochającej się rodzinie. Rodzina, ojczyzna, ludzkość.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#StefanKopciński">Weźmy miesiąc kwiecień: program — Rozkwiecona wiosna. Weźmy miesiąc maj — Świat pracy i robotników, Czerwiec, lipiec: ojczyzna i wolność. Nasza ojczyzna Francja. Prawa człowieka, obywatela. Prawa a obowiązki. Prawa najwyższe: ojczyzna i wolność.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#StefanKopciński">Gdybyż nasz program wychowania państwowego był według tych zasad ułożony! Zdaje mi się, że my tu na skrajnej lewicy, byliśmy z niego bardzo zadowoleni. My nie mamy nadziei, żeby teraz w Polsce chciał ktoś w maju mówić o pracy i o robotnikach. Że tak nie będzie, na to wskazuje jedna rzecz. W ustawie o ustroju szkolnictwa w art. I przecież zostały zupełnie pominięte prawa obywatela. Nie tylko że pominięte, ale, o ile mi wiadomo, sam wtedy na komisji nie byłem — uzasadniano, że te rzeczy trzeba usunąć, że trzeba wyłącznie mówić o obowiązkach. Proszę Szanownych Panów, nie tylko w państwie, a państwo jest przecież, zrzeszeniem obywateli, układają się stosunki na zasadzie wzajemności praw i obowiązków, ale nawet. w rodzinie, o tem się nie mówi i nie ubicia się tego w jakieś kodeksy, ale w każdej rodzinie to dziecko w stosunku do rodziców tę wzajemność układa na zasadzie pewnych praw, na zasadzie tego, że mu wolno. Innych stosunków w jakimś zbiorowisku nie można sobie wyobrazić. I jeżeli u nas wspomina się tę rzecz i uważa za celowe i konieczne przestać mówić o prawach, rozumiem to, bo to odpowiada tej koncepcji państwowej, o której mówiłem wczoraj, tej koncepcji państwowej, że jedni są rządzeni, a drudzy są tymi, którzy muszą podlegać tym rządom. Jeżeli się pominie prawa obywatela, to znaczy już sama nazwa obywatel jak gdyby znika, bo on ma tylko obowiązki, a obowiązki ma poddany, oczekujący aż mu rządzący na coś pozwolą.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#StefanKopciński">Ten ustęp ustawy nam dalej wyjaśniła, jak to wychowanie państwowe ma być rozwijane. Słowem wychowanie, oparte na ideologii jednego obozu, jednego systemu, powiedzmy sobie otwarcie na ideologii jednej partii.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#StefanKopciński">Jeżeli przejdę do rzeczy praktycznych, to wychowanie to, jak nam głoszą, ma być wychowaniem związanem z życiem. Weźmy z życia parę obrazków. Przychodzi uczeń, przecież wychowanie musi być oparto na szczerości nauczyciela i ucznia, przychodzi i zapytuje nauczyciela o jego stosunek do Brześcia. Ozy ten nauczyciel może mu odpowiedzieć w duchu p. posła Radziwiłła, że to była konieczność państwowa i uroni dwie cieple łzy przy tej sposobności, czy ten nauczyciel ma odpowiedzieć jak poseł Kleszczyński, że za mało bito, czy ten nauczyciel ma odpowiedzieć tak jak jeden z wysokich dygnitarzy państwowych, który zależnemu od niego człowiekowi, chcąc go nastraszyć, bo wiedział, że zajął do Brześcia ujemne stanowisko: A co pan powie, jeżeli to wszystko było robione z rozkazu Marszałka Piłsudskiego?</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#StefanKopciński">Weźmy inny przykład, jeżeli ten zaniepokojony młodzieniec, a przecież on rozumuje, spyta się: Panie profesorze, mówiono, że wszyscy ministrowie spraw wojskowych wydawali pieniądze na kolacyjki z dziewczynkami, czy to jest prawda? Jeżeli prawda to ten uczeń zapyta, czy to zostało udowodnienie. Jaką dostanie na to odpowiedź?</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Na takie dzikie pytania odpowiedzi niema.)</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#StefanKopciński">Taki młodzieniec myśli i często się pyta. Proszę Szanownych Panów, a jeżeli mu odpowie ktoś tak, jak Panowie odpowiadają, że komuś wolno wszystko, to nie wiem, czy to będzie, dostateczna odpowiedź. W szkołach naszych mówił się o Konstytucji, tę Konstytucję w klasie VIII przy nauce obywatelskiej się rozpatruje. Uczeń musi znać jej artykuły. Może się nawet do pewnych rzeczy odnosić krytycznie, to przecie, według umie, jest zupełnie dozwolone. Ale jednak mówią mu, że to jest najwyższe prawo w państwie. A jeżeli ten uczeń zapyta się: Proszę Pana, a przecie nazwano tę Konstytucję „prostytutą”.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">(Głos: Co za rozmowa! Inny głos: A jak się zapyta, dlaczego P. P. S. odmówiła rekruta)</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#StefanKopciński">To rozsądny nauczyciel powie, że to jest prawo parlamentu uchwalić lub nie uchwalić.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#StefanKopciński">Gdyby nie było prawa parlamentu uchwalić lub nie uchwalić to nie potrzebaby wnosić tego do Sejmu i Senatu, to byłaby wogóle zgary rozstrzygnięte. Tej nielogiczności w Sejmie być nie może. Jeżeli Panowie się pytają czy my się zgadzamy, to my mamy prawo się nie zgodzić, tylko Panowie nie mają prawa Me nie zgodzić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Panie Senatorze, proszę nie wdawać się w polemikę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#StefanKopciński">Co jam mam zrobić. Panie Marszałku, kiedy mi przeszkadzają?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Pan Senator będzie łaskaw trzymać się przedmiotu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#StefanKopciński">Takie przykłady z życia codziennego możnaby mnożyć w nieskończoność. I dlatego nie będę powtarzał tego, co mówiłem na komisji senackiej, jakich można oczekiwać skutków.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#StefanKopciński">Przypomina, mi się moje przeżycie z ostatnich dni w dziedzinie, powiedzmy, wychowania, wśród akademików. Spotkałem się z jednym młodzieńcem, który nie należy do obozu sanacyjnego, w tym uniwersytecie Bratniak jest w rękach sanacji i on powiedział: Ponieważ mnie uważano za sanatora i proponowano mi zapisanie się na członka, co z innymi robiono ostrożniej i ja się zgodziłem. Mało tego, kiedy była wycieczka do Warszawy, wycieczka ta nazywała się wycieczką państwowej młodzieży, to ten, który stoi daleko, który jest krytycznie do sanacji usposobionym młodzieńcem, zapisuje się, gdyż wycieczka ta była bardzo tania. Gdy to jest łatwość przekonywania ludzi, że mają do pewnego obozu, który daje pewne wygody, życzliwie się ustosunkowywać, podczas gdy w duszy są inaczej usposobieni? Przykład jeden z wielu, ale przykład, który budzi we minie duży niepokój, niepokój, bo nic chciałbym, ażeby wskutek forsowania pewnych rzeczy człowiek, a zwłaszcza młodzieniec, musiał się dwuznacznie ustosunkowywać do pewnych rzeczy — raz dla siebie, a drugi raz dla zewnętrzności, ażeby w ten sposób musiał się do tych rzeczy ustosunkowywać nauczyciel i dzieci, bo nie będą mieli oni innego wyjścia, a może będzie się dążyło i do tego, aby tak ustosunkowały się i rodziny. Najprzykrzejszą rzeczą dla mnie byłoby to ażebyśmy w Polsce mieli się doczekać tych czasów kiedy obywatel nie będzie mógł z zaufaniem posyłać dziecka do szkoły polskiej.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#StefanKopciński">Proszę Szanownych Panów, możemy się sprzeczać, ilu obóz sanacyjny ma zwolenników. Pan senator Roman w prywatnej rozmowie powiedział mi, że tam, gdzie był, to wszyscy byli zwolennikami, a ja mówię, że tam, gdzie ja byłem, to wszyscy byli przeciwnikami sanacji. Ja się boję, że to może byli ci sami, oni się przy Panu ustosunkowali tak, a przy mnie inaczej. To przy dzisiejszych warunkach jest zawsze możliwe. Jak są w istocie rzeczy ustosunkowani to inna rzecz. Tam działa niekoniecznie bat, ale obawa i teror, więc ustosunkowują się zależnie od interlokutora. Panowie mi nie zaprzeczą, że jest poważna liczba obywateli, którzy do tego wychowania ustosunkowują się negatywnie i dlatego bałbym się, żeby ta część obywateli nie musiała patrzeć na szkołę polską w ten sposób, żeby posyłała dzieci do niej z obawą i usposabiała je tak: słuchajcie tego, co tam mówią, a róbcie co innego, co my robimy. To byłoby przypomnieniem tych ciężkich czasów, które my, starzy, przeżywaliśmy.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#StefanKopciński">Proszę Szanownych Panów, jeszcze jedna rzecz. Każdy system wychowawczy, każdy wyczyn wychowawczy musi jako tego wykonawcę, czy projektodawcę mieć takiego człowieka, który w sobie ma wartości, mogące temu nadać ton głęboki. Proszę Panów, ja przepraszam pana Ministra — pan Minister, ten czy inny, jest osobą w Ministerstwie przejściową, pan Minister opiera się jednak na obozie, na systemie, który rządzi. Ten system, ten obóz szedł z hasłem sanacji moralnej, tego hasła nie dotrzymał. Ja sądzę, mówiąc bardzo delikatnie, że jeżeli chodzi o moralność publiczną, to ta niewątpliwie się znacznie obniżyła. I dlatego też my, w interesie dobra publicznego, w interesie dobra państwowego temu obozowi do stwarzania systemu nowego wychowania musimy odmówić prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Nowak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#StanisławNowak">Wysoki Senacie! Niezwykle warunki, w których mamy uchwalać budżet, odprowadzają poprostu myśl od wszystkich tych cyfr, które są zwarte w preliminarzu, a to z tego powodu, że są to już ostatnie granice, w jakich może się budżet szkolny zawrzeć. Budżet oświatowy, zwłaszcza gdy chodzi o szkolnictwo powszechne, jest prawie w zupełności konsumcyjny, przyczem wydatki personalne, przeznaczane na płace nauczycielstwa, są zmniejszone w stosunku do innych pracowników państwowych o tyle, że przerzucono dodatki za mieszkania na gminy, które albo nie mogą, albo nie chcą realizować tych nakazów ustawowych. Niestety nie matmy dotąd oficjalnych zestawień w jakim procencie wywiązują się samorządy z tego obowiązku — stwierdzam jednak, że takie zestawienie statystyczne, dałoby jaskrawy objaw tego niewątpliwego faktu, iż przerzucenie tego ciężaru na gminy odbiło się negatywnie na materialnem położeniu nauczycielstwa.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#StanisławNowak">Zdając sobie dokładnie z tego sprawę, że niełatwo przyszłoby komukolwiek wśród tak wysokiego napięcia kryzysu gospodarczego, spotykającego się nieszczęśliwie w tych latach z kryzysem szkolnym, układać budżet. Pragnę jednak podkreślić niektóre momenty istotne, na które trzeba zwrócić uwagę bez względu na stosunki gospodarcze, wśród których żyjemy. Oczywiście, że nie pójdę drogą łatwej i taniej demagogii, która, nie wchodząc w przyczyny, na tle skutków panującego przesilenia gospodarczego może się pławić i rozkoszować w kreśleniu ponurych obrazów rzeczywistości obecnej. Byłaby to robota może ponętna ze względu na ułatwiony i uproszczony punkt wyjścia, lecz nie prowadząca do celu. Byłaby to robota zatruwająca już i tak znękane niedolą dusze ludzkie, dusze nauczycielskie. Chciałbym choć w krótkich słowach wskazać te najistotniejsze momenty, o których nam nie wolno zapominać bez względu na chwilę, sprzyjającą lub niedogodną pod względem gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#StanisławNowak">Wysoki Senat zgodzi się ze mną, że przyszłość naszego Państwa, jego moc i potęga zależy od celowości naszego systemu wychowawczego. Kierunek wychowawczy, zmierzający do osiągnięcia jak najlepszych rezultatów, do osiągnięcia tego, co nazywamy ideałem wychowawczyni — wiążę się jednak mimo wszystko z obiektywnemi i realnemi warunkami, wśród których szkolnictwu rozwijać się przychodzi. Wśród tego szkolnictwa najważniejsze miejsce zarówno pod względem ilościowym, gdy chodzi o młodzież, jak i pod względem konstrukcyjnym — stanowi szkolnictwo powszechne. To zdaje się nie ulega wątpliwości. Mimo to uwaga naszych sfer inteligentnych była głównie skierowana na szkolnictwo średnie ogólnokształcące, jako to, które pozwalało osiągnąć pozycje społeczne, uznawane w sferach towarzyskich. Tem się tłomaczy małe docenianie tych kategoryj szkolnictwa, jakim jest szkolnictwo powszechne i zawodowe.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#StanisławNowak">Nie zaprzeczam, że szkolnictwo powszechne, które ma za zadanie spełnić konstytucyjny obowiązek pociągnięcia, w szranki życia szkolnego całej młodzieży, w pewnym okresie życia stanowi niemały kłopot przy układaniu budżetu Państwa, ze względu na potrzebną ilość etatów nauczycielskich i na konieczność stworzenia warunków, potrzebnych dla istnienia i rozwoju szkoły, który to ciężar spoczywa również częściowo na samorządzie terytorialnym.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#StanisławNowak">Mogę śmiało twierdzić, że z tym samym kłopotem spotyka się Rząd, gdy chodzi o przygotowanie budżetu obrony Państwa, t. j. budżetu wojskowego. Niemniej byłaby śmiertelnym grzechem polityków polskich, gdyby w okresie naprężonych stosunków w polityce zagranicznej przy naszem położeniu geograficznem osłabiali siłę obronną Państwa, skoro wokół u naszych sąsiadów jesteśmy świadkami bardzo wyraźnego postępu, a nawet pośpiechu w dziedzinie uzbrojenia. Oświata powszechna i siła obronna państwa są to jednak dwie siostrzyce, które przez macierz jednakowo traktowane być winny. Dał temu wyraz w czerwcu zeszłego roku p. Premier Prystor, który z okazji przykrego faktu skreślenia pracownikom państwowym dodatków stołecznych, kresowych, morskich i t. p. motywował konieczność tego kroku ze stromy Rządu niemożnością dalszych redukcyj w dziedzinie oświaty i obrony Państwa. To związanie z sobą pod względem wagi tych dwóch dziedzin naszego życia państwowego winno być dla nas pozytywnym nakazem i punktem wyjścia układania budżetu państwowego, w szczególności budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Współzależność fizycznej obrony Państwa z duchowem przygotowaniem szerokich rzesz obywateli — zdaje się być dla nas oczywista i niewątpliwa. Nie można więc za kryterium oceny i punkt wyjścia — tak ponętny dla głosów puszczyków reakcji — brać pod uwagę wysokości cyfry wydatków oświatowych, wynoszących 348 milionów. Wobec ogromu potrzeb cyfry te są niepomiernie niskie. Żyjemy właśnie w okresie, kiedy wskutek najwyższego napięcia przyrostu młodzieży, byliśmy pod wrażeniem, iż realizacja powszechnego nauczania ulegnie załamaniu. Z eksposè p. Ministra dowiedzieliśmy się, iż Rząd jednak zdołał uchronić Państwo przed tą klęską kulturalną i według cyfr podanych, zaledwie 306.000 młodzieży znajduje się poza możliwością spełniania obowiązku szkolnego. Jest to cyfra, która może rywalizować z liczbą dzieci, nie uczęszczających do szkoły w okresie pomyślnej koniunktury. Energiczne zarządzenia ministerstwa osiągnęły tein niezwykły rezultat, który musi być poczytany za chlubę i dowód sprawności i sprężystości naszych władz szkolnych. Stwierdzić jednak należy, co zresztą stwierdził p. Minister, iż rezultaty te zostały osiągnięta głównie ofiarnością nauczycielstwa szkół powszechnych, na którego barki — rzec można — spadł cały ciężar kryzysu szkolnego, spotęgowanego kryzysem gospodarczym. Jeśli zważy się, że poza nadmiernemi obowiązkami szkolnemu nauczycielstwo głównie spełnia rozliczne obowiązki społeczne i gorliwie pracuje w dziedzinie oświaty pozaszkolnej, jest duszą wszelkich związków, samopomocy gospodarczej i innych, a mógłbym tu zacytować cyfry z województwa krakowskiego, gdzie na 380 prelegentów, pracujących w Strzelcu, jest 342 nauczycieli szkół powszechnych, że nauczycielstwo to przygotowuje się do wprowadzenia kursów oświatowych i na swoich kursach, również urządzany przez władze szkolne, to Wysoki Senat i Wysoki Rząd zgodzić się muszą, że najwyższą troską naszą i staraniem być powinno, ażeby dalej już struny nie przeciągać i nie dopuścić do zniszczenia tych walorów, które nauczycielstwo przejawia w swojej, gorliwej pracy publicznej i w swojem żmudnem spełnianiu obowiązków zawodowych. Byłoby to zniszczeniem samej substancji — jeśli tak nazwać można — tego kapitału ideowego, za jaki uważać należy pracę nauczycielstwa w szkolnictwie i w społeczeństwie. Mówiąc językiem budżetowym, należy nam dążyć do stałego zwiększania etatów nauczycielskich, do stworzenia i polepszenia choćby stopniowo warunków higienicznych życia szkolnego, do zaniechania dalszego obciążania ilością młodzieży pracy nauczyciela, dziś już nadmiernie obarczonego.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#StanisławNowak">Niezależnie od tych szczegółów, które — przyznaję — są trudne do zrealizowania przy zmniejszaniu się wpływów podatkowych, ważną rolę w stosunku do nauczyciela odegrać musi jego władza szkolna. Muszę podkreślić z całym naciskiem, że nauczycielstwo znajduje duże zrozumienia u władz' najwyższych naszej magistratury szkolnej. Nie wszędzie to zrozumienie można znaleźć u niższych władz, zbyt pochopnie ulegających naciskom i wpływom postronnym. Możnaby przytoczyć dość długi szereg przykładów, które świadczą, że nieraz zbyt łatwo igra się losem nauczyciela i jego rodziny i na podstawie błahych zarzutów, często niedokładnie sprawdzonych, przerzuca się go z miejsca na miejsce pod pozorem „dobra szkoły”. Z całą obiektywnością stwierdzić muszę, że w ostatnich czasach sprawa ta uległa zmianie na lepsze. Sądzę, że należy przypisać to zarządzeniu p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, który powstrzymał te zapały przesadnie gorliwych przedstawicieli władz niższych instancyj. Niemniej dokuczliwemi są przeniesienia, wywołane przez nadmierne obciążanie nauczycieli zwiększoną ilością godzin, zwłaszcza, gdy dzieje się to wśród roku szkolnego. Obecnie jesteśmy świadkami takiego postępowania na terenie Krakowa. Muszę w tem miejscu wystąpić z gorącym apelem do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ażeby w interesie spokoju, potrzebnego do spełniania tak trudnych obowiązków zawodowych, ograniczył możliwie najbardziej wszelkie dalsze redukcje.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#StanisławNowak">Dobiegając do końca, z wielkiem zadowoleniem podkreślić muszę, iż uchwalona przez Sejm ustawa o ustroju szkolnictwa jest jaśniejszym promieniem w okresie trudnych warunków naszego życia państwowego. Ustawa ta nie spełnia w całości postulatów nauczycielstwa — tej największej organizacji nauczycielskiej w kraju, której mam zaszczyt być prezesem. Dążyliśmy, dążymy i dążyć będziemy do oparcia całego ustroju nie tylko teoretycznie, ale i faktycznie na podstawie 7-oddziałowej szkoły powszechnej. Nie tu miejsce wchodzić w szczegóły togo projektu. Tu tylko korzystam ze sposobności, ażeby stwierdzić, że waga tej reformy leży w tem, iż zostały nareszcie usunięte z naszego systemu szkolnego wszystkie t. zw. ślepe ulice, że przez wprowadzenie tej ustawy znikną niebawem wszelkie różnice stanowe, że dotąd zaniedbywana i niedoceniana szkoła powszechna stanie się przedmiotem troski ogółu społeczeństwa i władz, że wychowanie społeczno-obywatelskie i skierowanie młodzieży na tory wykształcenia zawodowego odbije się dodatnio nie tylko na psychice narodowej, ale na sprawności gospodarczej naszego społeczeństwa i Państwa, że wreszcie będziemy mogli stworzyć wolny od obcych naleciałości polski system wychowawczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma s. Jabłonowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WładysławJabłonowski">Wysoka Izbo! Ja cokolwiek z innego stanowiska, niż p. senator Kopciński, pragnę również poruszyć to zagadnienie wychowania państwowego, tem bardziej, że p. Minister Oświecenia w swej ostatniej mowie w komisji sejmowej położył nacisk właśnie na to zagadnienie.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WładysławJabłonowski">Podług p. Ministra Oświecenia wychowanie państwowe ma polegać przedewszystkiem. na kulcie państwowości polskiej, dalej na związanej z nią tradycji dziejowej, no i wreszcie na kulcie wielkich łudzi. Mniejsza tymczasem o nazwę samą tego obowiązującego w Państwie kierunku wychowawczego, gdyż ważną rzeczą tu jest ów trojaki kult. Ale to wszystko, ten trojaki kult właśnie nie zdaje się być pierwszorzędnemi zagadnieniem wychowania państwowego. Główny jego ceł podług nie został pominięty przez p. Ministra Oświecenia Publicznego. Państwo jest przecież wyrazem jurydycznym narodu; istotą, duszą, która wszystko w Państwie reguluje i porusza, jest prawo, stąd też celem głównym wychowania państwowego powinno być szerzenie wśród młodego pokolenia szacunku dla prawa, poszanowania dla ustaw obowiązujących w państwie. Jeśli więc dlatego mamy ten obowiązujący u nas kierunek wychowawczy nazywać państwowym, to chyba tylko w tem znaczeniu, że jego celem głównym powinien być kult prawa i praworządności.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WładysławJabłonowski">To jest jasne, elementarne. Uznanie tej zasady oraz głoszenie jej przez powołanych przedstawicieli Ministerstwa Oświecenia Publicznego byłoby rzeczą nader doniosłą w naszych stosunkach, byłoby bardzo na czasie, zwłaszcza wobec poniewierki prawa, wobec zatrważającego braku poszanowania ustaw obowiązujących w Państwie, w ozem się współcześnie wyróżnia nasze życie państwowe. Ale dobry przykład powinien zawsze iść zgóry, od tych, którzy są przedstawicielami władzy w Państwie. O tem jak bez ceremonii obchodzono się w ostatnich czasach z ustawami obowiązującymi w Państwie, duża byłoby do mówienia, więc o tem mówić nie będę, ale zwrócę tylko uwagę na zachowanie się Ministerstwa Oświecenia Publicznego w tej mierze. Jakże często Ministerstwo Oświecenia Publicznego było w niezgodzie z ustawami obowiązującemi w Państwie. Wszakże te nawet świeżo wniesione projekty ustaw reformy szkolnictwa są w jawnej sprzeczności w wielu punktach z Konstytucją naszą.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Protesty.)</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#WładysławJabłonowski">Przepraszam, proszę troszeczkę o spokój i proszę posłuchać. W tej sprawie odezwały się już liczne sfery społeczeństwa naszego...</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(Głos: Sfery, zawsze się znajdą.)</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#WładysławJabłonowski">...zaniepokoiło to między innemi, episkopat nasz w znanym jego liście.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Głos: To było już wyjaśnione.)</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#WładysławJabłonowski">Niektóre instytucje kulturalno-oświatowe, jak np. Komitet Edukacji Narodowej wyraźnie podkreślił te wszystkie punkty, w których ta sprzeczność zachodzi. Mogę tu zacytować, między innemi, że ta ustawa jest w sprzeczności z artykułami Konstytucji: 110, 113, 114 i 120.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#WładysławJabłonowski">Proszę Wysokiego Senatu, więc naprzód kult prawa i praworządności, bo gdy ten jest w zaniku, wszelkiemi innemi kultami i kultem największych choćby ludzi w Polsce imię uchronimy Państwa od rozkładu i nie uchronimy życia państwowego od znieprawienia, a narodu od katastrofy moralnej i politycznej.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(Głos: Prorocy.)</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#WładysławJabłonowski">To jest także jasne i elementarne. Dziwić się więc wypada, że właśnie p. Minister, określając zadania wychowania państwowego, pominął jego zadania główne, położył natomiast nacisk na drugorzędne. Ale zatrzymam się jeszcze na chwilę nad temi drugorzędnemi zadaniami. P. Minister jest zwolennikiem w wychowaniu państwowem tradycji państwowości, tradycji dziejowej, bo nawet, mówił w tym przedmiocie, jednak nazajutrz niemal zaprzeczył swoim pięknym słowom w komisji Senatu. kiedy odmówił senatowi tak czcigodniej instytucji państwowej, jaką jest Uniwersytet, Jagielloński, prawa zabierania, głosu i publikowania opinii w sprawie tak żywotnej, jak gruntowna reforma szkolnictwa, naszego. P. Minister skarcił nawet senat Uniwersytetu Jagiellońskiego za jego znany memoriał przesłany Izbom, bo jego, zdaniem, jak się wyraził: „Nie, zapytany przez nikogo nie jest, w żadnym razie powołany do opiniowania na forum externum projektów ustaw wbrew stanowisku Ministra, któremu podlegał.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słusznie, poszanowanie prawa.)</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#WładysławJabłonowski">Panie Ministrze, czy nie za wiele formalistyki pod tym względem. Powiada Pan, że Uniwersytet Jagielloński nie był zapytywany w tej sprawie, ale Uniwersytet Jagielloński pragnął tego, prosił o to, miał obietnicę p. Ministra.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie w tym wypadku.)</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#WładysławJabłonowski">Czy Panowie chcą żebym odczytał memoriał Uniwersytetu Jagiellońskiego...</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#komentarz">(Głos: Znamy.)</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#WładysławJabłonowski">...gdzie jest to niemal w pierwszym ustępie zaznaczone?</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Co za, bzdury?)</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Panie Senatorze najuprzejmiej proszę trzymać się tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WładysławJabłonowski">Nie pomijali Uniwersytetu — właśnie ponieważ tu wspomniałem o tej dziejowej tradycji — królowie polscy, wielcy i znakomici dygnitarze Państwa Polskiego, nie tylko nie pomijali, ale powierzali całość oświaty polskiej temu uniwersytetowi i nie tylko radzili się go w sprawach oświaty, ale wogóle Państwa. Więc jakżeby bo było ładnie, jakby odpowiadało tej dziejowej tradycji, gdyby Palu, Panie Ministrze, sam pierwszy zwrócił się do Uniwersytetu Jagiellońskiego?</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego Jagiellońskiego? Dlaczego nie Warszawskiego?)</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#WładysławJabłonowski">Bo to jest instytucja, która od wieków reprezentuje naszą wiekową kulturę narodową, A już nie powiem, że takie zwrócenie się było moralnym obowiązkiem p. Ministra Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#WładysławJabłonowski">To się nie stało, a natomiast p. Minister skarcił Uniwersytet Jagielloński, jak natręta, jak natręta, który wdaje się nie w swoje sprawy. I jakiż rezultat, tego? Oto mamy gorszące widowisko zatargu Ministra Oświecenia Publicznego z tą instytucją.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(S. Ehrenkreutz: Gdzie, kiedy, jak? Mogę zapewnić, że takiego zatargu niema.)</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#WładysławJabłonowski">Jest. Jeżeli p. Minister występuje w sposób rak stanowczy, ta zatarg jest.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Panie Senatorze! Powtarzam. Pan będzie łaskaw przemawiać, a z poszczególnymi senatorami nie polemizować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WładysławJabłonowski">Otóż według mego zdania w całej tej sprawie sympatia całego społeczeństwa narodowego stoi po stronie prastarej Wszechnicy Jagiellońskiej, jej bowiem obowiązkiem stać na straży własnego dorobku kulturalnego. któremu projekt ustroju szkolnego zagraża.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WładysławJabłonowski">A jak tu wobec tego mówić o kulcie zasłużonych dla narodu jednostek, których przecież tyle wydał Uniwersytet Jagielloński? My jednak z tego, jak rzecz przedstawił p. Minister Oświecenia Publicznego, wiemy, że jeśli chodzi o kult wielkich jednostek, to głównie wszystko ściąga się tu do, osoby p. Marszałka Piłsudskiego. Ale jeśli o to przedewszystkiem chodzi, to doprawdy nie wiem co tu więcej można zrobić dla tego kultu? Wszakże jego strona urzędowa, oficjalna jest już ustalona w naszem życiu państwowem.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie chcieliście tego.)</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#WładysławJabłonowski">Najwięksi ludzie w Polsce — królowie, organizatorzy Państwa, znakomici prawodawcy, wodzowie, uczeni, genialni poeci, ani cząstki nie odebrali tych dowodów czci, jakie odbiera p. Marszałek w życiu swojem. Przecież niema tak nędznego miasteczka, w któremby nie było ulicy luli placu jego imienia, stawiają mu pomniki za życia, w szkołach i urzędach wiszą jego portrety, imieniny jego są. obchodzone jako święto narodowe.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To Was boli, a nas cieszy.)</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#WładysławJabłonowski">Ja, tylko to stwierdzam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Przepraszam Pana, proszę łaskawie nie odbiegać od tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WładysławJabłonowski">Czego więcej pragnąć? Chyba, powszechnego uznania, oraz miłości całego narodu. W tem właśnie ma przyjść z pomocą szkoła; ale tu urzędowym nakazem niepodobna kultu jednostki utwierdzić w sercach ludzi, gdyż one idą zawsze własną drogą, a w sprawach miłości czy uwielbienia nie zwykły zdawać się na sąd innych. Tu o tem decyduje wolny wybór, zgodny z naszem wyobrażeniem o zasługach tej lub innej znakomitej jednostki, nakazany zaś ich kult najczęściej prowadzi do wszelkich nieporozumień, do zatargów w stosunkach szkolnych, do nadużyć i krzywdy ludzkiej.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#WładysławJabłonowski">Nakazy tego rodzaju wnosiły już nieraz w życie szkoły naszej rozterkę i krzywdę: jeżeli ten lub ów kierownik nie odznaczał się gorliwością w szerzeniu kultu np. Marszałka Piłsudskiego, bywał oskarżony o małą „aktywność w sprawie wychowania państwowego” (t. j. utarta formuła.) i usuwano go z zajmowanego stanowiska. Dlatego też w szkole muszą być stosowane inne metody, inne powinny być sposoby szerzenia kultu wielkich jednostek, żeby uniknąć z tego powodu chaosu oraz krzywdy ludzi., często bardzo dla szkolnictwa naszego zasłużonych.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#WładysławJabłonowski">Inne również powinny być kryteria do ustalania kultu wielkich ludzi. Podług mnie najodpowiedniejszem kryterium jest równowaga między daną indywidualnością i zbiorowością, w której ona żyje i działa. Im lepiej jaki wielki człowiek wyrażał tę równowagę. im żywszy posiadał jej zmysł, im w większej zgodności duchowej pozostawał z duchem zbiorowiska, do którego należał, na tem większą cześć i uwielbienie zasługiwał. Indywidualności wybujałe i ekscentryczne rzadko tym zmysłem równowagi się odznaczają: mogą one mieć — nie przeczę — swoich wyznawców i wielbicieli, do powszechnego uznania jednak nic dochodzą, zresztą nie starają się nawet o to.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W Polsce zawsze tak było, że swoich wielkich ludzi nie. uznawano, jak było z Kościuszką.)</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#WładysławJabłonowski">A w szkole ze względów pedagogicznych...</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Głos na ławach. B. B.: Ze względu na warcholstwo)</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#WładysławJabłonowski">...gdy chodzi o samą naukę, czy też o inne rzeczy, należy polecać to. co jest bezsporne, nie jednostronne, to co ludzi łączy, nie zaś rozdziela.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#WładysławJabłonowski">Zresztą kulty jednostronne stoją głównie siłą tych, w których celach leży ich utrzymywanie. Gdy siła ta maleje — kult traci swoją władzę nad ludźmi.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#WładysławJabłonowski">Niestety, obecnie wogóle nakaz urzędowy i siła zewnętrzna są głównemi środkami rozstrzygania i załatwiania najdonioślejszych zagadnień życia narodowego. Społeczeństwo jest zaskakiwane rozmaitemi projektami ustaw, jak np. szkolny, samorządowy i t. p.; do opiniowania o nich nie są powołane najbardziej zainteresowane instytucje społeczne; inicjatywę oraz doświadczenie czynników społecznych tak zwane sfery miarodajne traktują z wysoka. Coraz większy przeto przedział tworzy się pomiędzy niemi i społeczeństwem, a zachodzi to w czasach nader trudnych dla Państwa, w okresie ciężkich przesileń gospodarczych, społecznych, moralnych i politycznych, które wymagałyby skuteczniejszych sposobów wzięcia się do rzeczy, celem zażegnania niebezpieczeństw, unoszących się nad życiem zbiorowem.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#WładysławJabłonowski">Wobec tego przychodzą mi na myśl słowa statysty z XVII wieku, Andrzeja Maksymiliana Fredry, który wprawdzie niezawsze miewał trafne pomysły polityczne nierzadko jednak mówił mądrze. Powiadał on: Wtenczas Rzplita jest najnieszczęśliwsza, kiedy w niej poczynają rządzić nierozumiejący śmiałkowie”. Śmiałkowie to ci co odważają się na przedsięwzięcia, które wróżą narodowi niechybną klęskę!</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego i lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Głos ma s. Evert.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#LudwikJózefEvert">Wysoki Senacie! Powiadają, że aby zwycięsko prowadzić wojnę, trzeba mieć pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Sądzę, że aby mieć dobrą szkołę, na to trzeba również mieć pieniądze, pieniądze i pieniądze. To też kompresja budżetu tego ministerstwa jest może najboleśniejszą ze wszystkich kompresyj. Kompresja w tym budżecie, w różnych jego działach waha się od 6 do 40%.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#LudwikJózefEvert">W Komisji Skarbowo-Budżetowej słyszeliśmy, że w preliminarzu główną uwagę zwraca się na szkolnictwo powszechne, ażeby się nie załamało. Pan Minister oświadczył, że redukcja nie odbije się w sposób doraźny na stanie nauczycielstwa szkół powszechnych, ani średnich, a to dzięki ofiarności nauczycielstwa w postaci jego przepracowania na skutek zwiększonej ilości uczniów w oddziałach i większej ilości godzin pracy. Ofiarność ta ze strony nauczycielstwa jest godna najwyższego uznania. Ażeby jednak pomimo to poziom szkolnictwa się nie obniżył, należy pamiętać, że praca nauczyciela przepracowanego musi z natury rzeczy być mniej wydajną, O armii dzieci, będących poza szkołą, mówimy już dziś dość obojętnie, a. jednak jest to armia przeszło 300.000 dzieci; dzieci, które są poza szkołą, z ofiarności nauczycielstwa już zgoła nie skorzystają.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#LudwikJózefEvert">Wszystkie działy szkolnictwa, wszystkie placówki naukowe, wszystkie warsztaty pracy i badań naukowych zostały dotknięte przez kompresję budżetu. I z pewnością trzeba zupełnie wierzyć panu Ministrowi. gdy nas zapewniał, że dla niego było rzeczą ciężką przedłożyć talk skonstruowany preliminarz budżetową. bo odpowiada on nie koniecznościom naszym, ale naszym możliwościom. I tu zamyka się zaklęte koło. Wskutek warunków ekonomicznych naruszony jest, stan szkolnictwa, i stan nauki polskiej, a powstałe niedomagania w zakresie szkolnictwa i nauki odbić się mogą powrotną falą na stanie ekonomicznym kraju.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#LudwikJózefEvert">Kiedy mowa o szkolnictwie, które jest źródłem kultury, nie mogę nie zatrzymać uwagi Panów przez chwilę na, tych żalach, które słyszeliśmy wczoraj ze strony przedstawicieli niemieckiej narodowości naszego Państwa. Ja doprawdy nie wiem, czemu się więcej dziwić, czy naszej cierpliwości, dzięki której rok rocznie wysłuchujemy jedne i te same żale czy też uporowi panów przedstawicieli niemieckiej mniejszości, powtarzających to samo rok rocznie pomimo wyjaśnień, jakie otrzymują. Jak się przedstawia w. rzeczywistości położenie mniejszości niemieckiej w tej tak przez nich znienawidzonej Polsce? Czy jest, jakaś jedna dziedzina życia publicznego, żeby istotnie mogła być mowa o celowem krzywdzeniu mniejszości niemieckiej? Wszak aż za dobrze widzimy rozpanoszenie się żywiołu niemieckiego na ziemiach zachodnich, oraz na kilku innych terytoriach Polski, który bez żenady i bojaźni głośno i krzykliwie proklamuje swoją niemieckość podczas gdy prowadzenie zwykłej rozmowy w języku polskim na ulicach Berlina, pociąga za, sobą szereg nieprzyjemności i rozlicznych szykan. Życie kulturalne naszych' obywateli niemieckich' rozwija się bez żadnych absolutnie przeszkód. Szkolnictwo, życie organizacyjne. życie kościelne, polityczne nawet, nie napotyka w swym rozwoju na żadne ze strony Państwa i społeczeństwa przeszkody. Mniejszość niemiecka w Polsce ma w ciałach ustawodawczych przy 800.000 głów ludności 8 przedstawicieli. Milionowa rzesza Polaków w Niemczech nie ma żadnego.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#LudwikJózefEvert">A teraz przytoczę kilka liczb i ostateczną konkluzję z pracy dr. Wacława Junoszy pod tytułem: „Szkolnictwo polskie w Niemczech i niemieckie w Polsce”, stwierdzającą, że w roku 1927 w szkołach niemieckich w Polsce uczyło się 76.900 dzieci, a w szkołach polskich w Niemczech 506 dzieci, czyli, że rząd niemiecki czyni 167 razy mniej dla. kształcenia, dzieci polskich w jeżyku ojczystym niż Rząd Polski dla dzieci niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#komentarz">(Głos: W Niemczech jest więcej Polaków.)</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#LudwikJózefEvert">Wspominając powyższe liczby, nie będę się nad niemi zatrzymywał, ale dla porównania sytuacji mniejszości polskiej w Niemczech i niemieckiej w Polsce użyję dziś innego materiału. Jestem w tem szczęśliwem położeniu, że mogę odsłonić rąbek tajemnic gospodarczych niektórych organizacyj niemieckich w Polsce. Liczby jakie podam — każdy to przyznać musi — będą miały swoja krzyczącą wymowę. Kiedy w Niemczech należenie do narodowości polskiej staje się pokrewne irredencie organizacje niemieckie w Polsce rozwijają się przy pomocy środków, których rozmiary musza budzić w nas uzasadnione zdziwienie, bo np. miesięczne wydatki biura Volksbundu, o którym wczoraj mówił p. Pant, wynoszą tylko na same pobory urzędnicze 155.000 zł. Nie wtrącałbym się doprawdy do strony gospodarczej tej placówki pokrzywdzonej mniejszości niemieckiej, nawet cieszyłbym się, że jest w Polsce instytucja, która tak świetnie przetrzymuje kryzys gospodarczy i może płacić pomocniczym siłom biurowym pensje wyrażające się w sumach wyższych niż 1000 złotych, a telefonistkom 400 zł. Ogółem wydatki na pobory 144 pracowników wynoszą, 155.000 złotych. Jednakowoż moja dyskrecja miała, pewne granice, a granicami temi jest przekonanie, że doprawdy nie można obojętnie słuchać rok w rok jak się tutaj z tej trybuny wygłasza mowy, urągające wszelkiej prawdzie, ani patrzeć na naigrawanie się z podstawowych praw ludności polskiej po tamtej stronie granicy.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#LudwikJózefEvert">Przechodząc do działu wyznań religijnych konstatuje, że w tym dziale kompresja sięga od 6 do 50%, jakże jednak nierównomiernie. Mała tablica Porównawcza: religia mojżeszowa — 17% religia mahometańska — 26%, wyznanie prawosławne 30%, wyznania ewangelickie w Polsce — 50%. Nie podejrzewam, nie chcę przypuszczać, że w tem pokrzywdzeniu, w tej nierówności kompresji, jaka została zastosowana do wyznania ewangelickiego, kryje się tendencja ministerstwa do sprowadzenia odłamu ewangelickiego w Polsce do obywateli drugiego rzędu. Jednak nie mogę nie wypowiedzieć głębokiego mojego żalu z tego powodu, nie mogę nie wypowiedzieć obawy, że najniepotrzebniej rozgorycza się odłam społeczeństwa lojalnego i ofiarnego, który w swoich zborach utrzymuje dziesiątki instytucyj opieki społecznej i szkół, bo dla przykładu tylko podam, że jeden Zbór ewangelicki w Warszawie utrzymuje 8 instytucyj opieki społecznej, które służą wszystkim bez różnicy wyznania i dwa — mam nadzieje, że p. Minister to potwierdzi — renomowane zakłady średnie naukowe, które również służą, całemu społeczeństwu. Mogę usłyszeć, że powodem tego jest nieuregulowany dotąd stosunek pomiędzy Państwem a naszym Kościołem, stosunek, oparty na ustawie z 1849 r. My nad tem również bardzo bolejemy, ale po czyjej stronie leży wina? Nie po naszej. Synod nasz konstytucyjny 11 lat temu opracował odpowiedni statut. Żałuję bardzo, że leży on na dnie szuflady w Departamencie Wyznań. Poprzednik pana Ministra, ś. p. Minister Czerwiński, który do samej agonii należał do naszego wyznania, doceniał wagę tej sprawy, ale mówił mi kiedyś, że jego to właśnie krępuje, że sam jest ewangelikiem. Umarł. Niech mi wolno mieć nadzieję, że obecny pan Minister, którego przynależność wyznaniowa jest niewątpliwa, przyspieszy sfinalizowanie tej tak ważnej dla Państwa i naszego wyznania sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Kisielewska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#HelenaKisielewska">Wysoki Senacie! Sprawy szkolne ukraińscy posłowie w Sejmie omówili wszechstronnie. Jednak sprawa tą jest dla nas tak ważna i żywotna, że obowiązkiem naszym jest i tutaj w Senacie podkreślić jednomyślność nasza z ukraińskimi posłami i jeszcze raz przypomnieć powody, dla jakich my tak a nie inaczej, ustosunkujemy się do budżetu.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#HelenaKisielewska">Przedewszystkiem stwierdzamy, że za spełnianie wszystkich obywatelskich obowiązków w podatkach krwi i mienia, jakie Państwu składamy, nie tylko nie dostajemy tyle, ileby nam się jako prawie 1/4 części ludności Państwa należało, ale doznajemy wszelkich przeszkód w naszej własnej oświatowej pracy. Rażącą niesprawiedliwością, która sama woła do całego świata kulturalnego, jest to, że w wyższej hierarchii oświatowej nie mamy zupełnie żadnych przedstawicieli, nikogo w ministerstwie, ani jednego inspektora Ukraińca i znikomą liczbę nauczycielstwa. Na ogólna liczbę około 70 000 nauczycieli jest zaledwie 3.500 Ukraińców i to około 1.500. więc prawie połowa, osadzonych na cudzych ziemiach. Narzuca się też dziatwie naszej obcy jeżyk i obcy, wrogi duch szkolnictwa, a co znaczy duch obcy w szkole, Panowie wiecie najlepiej. Przeciw temu jeszcze nie tak dawno wałczyliście Wy. Polacy, pod cudzemi zaborami. O prawo nauki w ojczystym języku prowadziliście długie, wytrwale walki, kiedy byliście w takiem samem położeniu, jak my dziś. Dziwić się tylko należy, że ten czas walk z zaborcami nie wzbogacił Polaków zdobyłem na własnem życiu doświadczeniem. Panowie zapomnieliście za tych 13 lat własnego państwa, że system ten nie wynaradawia, lecz staje się twardą hartującą szkołą dla uciskanego społeczeństwa. Nie mogliście uczyć się jawnie — zeszliście pod ziemię. I tem droższe było Wam to, im ciężej było zdobywane. Więc na nic się nie zdadzą i wobec Ukraińców systemy a la lex Grabski. One już zbankrutowały, bo obudziły największa czujność naszego społeczeństwa, szczególnie matek, które nikomu nie dadzą sobie wyrwać duszy swego dziecka. Ten system, który stosuje się do nas, który zabrania nam używania nawet nazwy „ukraiński”, a narzuca obca „ruski”, wlał w dusze nasze nowe uczucia, których dawniej nie znaliśmy. Naszą dolę kiedyś umieliśmy tylko opłakiwać, śpiewać rzewne pieśni, nie było w naszych duszach tego jadu, którym, jak śpiewa Wasza: poetka: „Wrogowie by się truli”. Więc też z nauki tej, która obecnie dostajemy, wyniesiemy taką samą korzyść, jakąście Wy niegdyś wynieśli.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#HelenaKisielewska">Prawo kształcenia dziatwy w rodzimym języka jest podstawowem prawem każdego narodu i jest nam wszelkiemi prawami i w tem Faustowie zagwarantowane. Nie przestaniemy o to prawo wałczyć wszystkimi dostępnemi nam sposobami, dopóki go nie zdobędziemy.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#HelenaKisielewska">Ażeby dopełnić niesprawiedliwości, z jaką jesteśmy traktowani, zabiera się nam nie tylko ojczysty język wykładowy, ale i waszego nauczyciela z naszej szkoły. Zapytuję p. Ministra, na jakich podstawach wyrywa się co najlepsze jednostki z pośród naszego nauczycielstwa i z pośród rodzin własnego narodu?</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#HelenaKisielewska">Niestety, dzieje się to najczęściej na podstawie tajnych doniesień policji i konfidentów. Zamiast na oświatę ogromne sumy podatkowych pieniędzy w budżecie przeznacza się na niezliczone kadry jawnej i tajnej policji; uważa; się ona już za tak jasnowidzącą, że potrafi człowiekowi już z oblicza wyczytać, co myśli, jak jest względem Państwa nastrojony. Ta policja, która nie ma zmysłu do wykrycia prostego! złodziejstwa, chociaż jej się palcem złodzieja pokaże, odgaduje na własne ryzyko uczucia i myśli każdego Ukraińca i wyciąga z nich najpewniejsze wnioski o rzekomej „niebłagonadiożności”.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#HelenaKisielewska">Najsmutniejszem jednak jest to, że na tych jasnowidzach ze sfer policyjnych, którzy nota bene na niższych szczeblach stoją na bardzo niskim moralnym jak i oświatowym poziomie, na doniesieniach szumowin społecznych, z jakich rekrutują się konfidenci, opiera się w Państwie ustosunkowanie się do ukraińskich obywateli. Na nich opierają się prawie wszystkie pociągnięcia władz szkolnych, które przenoszą całe rzesze naszych nauczycieli tak ludowych, jak i średnich szkół pod płaszczykiem „dobra szkoły”, lub „braku warunków”. A jeżeli tak nie jest, to dlaczego nic wytacza się dyscyplinarnych dochodzeń nauczycielom, któraby dały możność odparcia oskarżeń?</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#HelenaKisielewska">Wierzenie władz polskich na słowo policji tak ją rozzuchwala, tak rozpętało jej najniższe instynkty, że pewna swej bezkarności odważa się na torturowanie naszych obywateli i młodzieży przy przesłuchiwaniach na podrzucanie oskarżających materiałów do fałszywych doniesień. Wszystkie te nadużycia policji zostały udowodnione na rozprawach w czasie politycznych procesów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Niech Pani Senatorka będzie łaskawą powoływać się na fakty konkretne, a nie przytaczać faktów ogólnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#HelenaKisielewska">To było w wielu procesach, a więc trudno byłoby mi zebrać te wszystkie dowody.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Więc nie można tego uogólniać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#HelenaKisielewska">Do jakiego stopnia rozbestwienia zdolna, jest polska policja, mieliśmy dowody w czasie osławionej pacyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#komentarz">(Ustęp skreślony przez Marszałka Senatu zgodnie z art. 22 regulaminu i po uprzedniem przywołaniu mówczyni do porządku.)</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#HelenaKisielewska">I tu też wiele ofiar padło ze sfer nauczycielskich, a co dowodzi już bardzo szerokiej demoralizacji polskiego społeczeństwa, to to, że nie obrażało to ludzkich uczuć wojska, którego się do tego używało i to, że niezaprotestowali rodzice, co powierzali Państwu dla wojska, swą dziatwę przeciw temu, ażeby ona asystowała. a często czynny brała udział w tych orgiach.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#HelenaKisielewska">Patrzyli i kierowali tem nieraz wyżsi wojskowi lub policja, nie zareagowała na to cywilna ludność polska, która słyszała jęki i krzyki katowanych, a nieraz sama wskazywała, niby to winnych, a najinteligentniejszych naszych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#HelenaKisielewska">Deprawacja i demoralizacja, wywołana podobnym systemem, obejmuje już i koła inteligencji, nawet nauczycieli Polaków, którzy przecież mają najwyższe posłannictwo w społeczeństwie. Nie tylko nigdy nie stają oni w obronie swych kolegów Ukraińców, ale często sami skwapliwie donoszą lub potwierdzają podejrzenia policji.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#HelenaKisielewska">Nierzadkie są wypadki, że za obronę ucznia lub skrytykowanie systemu nauki w czasie konferencji nauczycielskiej, gdzie przecież niema policji, nauczyciel nasz zostaje przeniesiony lub usunięty bez podania powodów. To są smutne skutki, jakie musi wywoływać podobny system uprawiany w Polsce ogólnie. On moralnie może większą szkodę robić temu, kto w podobny sposób uczy społeczeństwo postępować, niż samym krzywdzonym. Czy mam wyliczać tu długi poczet w podobny sposób skrzywdzonych naszych nauczycieli i nauczycielek? Nie mam na to czasu. Zresztą powinno to być znane panu Ministrowi z naszych interpelacyj i przemówień poselskich. Smutne jednak, że i w tych wypadkach zwykle nie uważał p. Minister za odpowiednie wdrożyć dochodzenia, a zadowolił się jednostronną odpowiedzią odnośnych czynników, że rzeczywiście postępowanie takie było konieczne dla „dobra szkoły”.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#HelenaKisielewska">Karze się też nasze nauczycielstwo i uważa za. antypaństwową działalność i takie rzeczy, których się od własnego nauczycielstwa właśnie wymaga. Wiemy, że nauczycielstwu działalność społeczno-oświatowa wśród ludu nie jest zakazana; przeciwnie, wymaga się jej w rdzennej Polsce, urządza się nawet wykłady metod pracy społecznej. I słusznie, wszakże nauczycielstwo nie powinno ograniczać się do wyznaczonych godzin nauki 'dla dziatwy, a obejmować winno i tych, wśród których żyje i może ich kulturalnie podnieść. A jednakowoż za najmniejszy udział w pracy naszego nauczyciela w kooperatywie, w czytelni, w gospodarskiem kole i w innych, sypią się donosy policji i władze uznają to za tak antypaństwową działalność, że nauczyciela przenosi się lub usuwa. W interpelacjach dawaliśmy niejednokrotnie wyraz naszemu niezadowoleniu z tych faktów, ale bezskutecznie. Policja uważa nawet używanie. ukraińskiego języka za antypaństwową i podejrzaną działalność. Sama widziałam jeden dokument, który odnosił się do spraw gazety przezemnie wydawanej, gdzie opinia policji o jednej z pań, należącej do kolegjum redakcyjnego, opierała się na jednym zarzucie: „mówi wszędzie po rusku”.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#HelenaKisielewska">U pewnej znajomej mi nauczycielki uznaje się za obciążający fakt to, że rodzice jej wychowują swe dzieci, małe dziewczątka w wybitnie patriotycznym. duchu, i to było powodem odebrania jej prawa nauczania.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#HelenaKisielewska">Wątpię, czy zyskuje co na tem szkoła, ale z pewnością moralnie traci wiele samo społeczeństwo polskie, bo traci poczucie prawa i sprawiedliwości — demoralizuje się. Nas zaś. traktowanych w podobny sposób, zmusza się wynosić te sprawy na forum międzynarodowe, do czego uprawniają nas podpisanie przez Polskę traktaty, o których istnieniu zapomina się.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#HelenaKisielewska">Gdy chodzi o tegoroczny budżet na cele oświatowe, to z naciskiem stwierdzić muszę, że niema w nim ani grosza na cele ukraińskiej oświaty i kultury. Przeznaczone 90.000 zł na Instytut Ukraiński w Warszawie nie mają żadnej wartości ani dla narodu naszego, ani dla kształcącej się naszej młodzieży. Natomiast grube sumy milionowe idą z kasy skarbowej, w której znajdują się podatki narodu ukraińskiego, na polską młodzież w kraju i zagranicą, na polską sztukę i kulturę, ale dla naszej młodzieży akademickiej, dla naszej sztuki i oświaty pozaszkolnej nie daje się ani grosza. Przeciwnie, ruch kulturalny ukraiński gnębi się wszelkiemi środkami, zamyka się czytelnie Proświty, np. w r. 1930/31 zamknięto ich ponad 100. Nie pozwala się na domową naukę, co każdemu wolno, na kursy naukowe. wystawy amatorskie i t. p. Nie są to rzeczy dla p. Ministra obce, gdyż materiały w Sejmie i Senacie były podawane. Nie uznaje się wysokiej zasługi w szerzeniu oświaty takiej instytucji, jak „Ridna Szkoła”. Naukowe Towarzystwo im. Szewczenki, Proświta i nie tylko się ich nie wspomaga pieniężnie, ale ich pracę się utrudnia. Nawet lak ogromny majątek narodowy, jak Dom Narodowy we Lwowie, mający charakter fundacji oświatowej, oddaje się w ręce jednostek, które go planowo i systematycznie rujnują. Na tę fundację wpłynęły datki całego społeczeństwa ukraińskiego i tylko to społeczeństwo przez swoje kuratorium powinno tym majątkiem rozporządzać.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#HelenaKisielewska">Planowany nowy ustrój szkolny nie daje nadziei żadnych zmian na lepsze. Przeciwnie, stoimy przed grozą utraty i dotychczasowego marnego naszego stanu posiadania. Szkolnictwo prywatne będzie jeszcze więcej szykanowane, szkolnictwo powszechne o wiele gorzej traktowane, w średniem szkolnictwie gotowiśmy stracić to, co posiadamy, sprawa uniwersytetu ukraińskiego, na który nawet Sejm polski w 1922 r. asygnował poważną sumę pieniężną, dzisiaj poszła u władz szkolnych w niepamięć. Na każdym kroku szerzy się ruinę naszej rodzimej kultury, a narzucanie nam silą obcej. Protestujemy przeciw temu jak najusilniej i domagamy się od Rządu nie łaski, zależnej od różnych okoliczności, a tylko sprawiedliwego, zgodnie z obowiązującem prawem traktowania.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#HelenaKisielewska">Z tych względów głosować będziemy przeciw budżetów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Zalewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#TeofilZalewski">Wysoki Senacie! Debata nad budżetem Ministerstwa Oświecenia i wogóle zainteresowanie się Ministerstwem Oświecenia jest większe, niż zainteresowanie się jakiemukolwiek innem ministerstwem, nawet większe, niż Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, większe niż Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Jest to zupełnie słuszno, że obywatele ich przedstawiciele tem ministerstwem zajmują się więcej, albowiem ono przedewszystkiem odpowiedzialne jest za kształtowanie się umysłów obywateli. Ale nie tylko przedstawicielstwo, ale także i Rząd przywiązuje do tego ministerstwa wielką wagę. Ja szczególniej podniosę, że w ostatnich czakach, może od roku, nie tylko w ciałach ustawodawczych. ale także w prasie, w szerokich kręgach obywateli, szczególniej szkolnictwo wyższe stało się tem, które wzbudziło specjalne zainteresowanie. Jest to rys dodatni. Ale przedewszystkiem zaczęły erę narzekania na obcinanie, niewystarczające dotacje, pojawiły się w prasie artykuły, które przedstawiały, że nasze szkolnictwo wyższe stoi nad brzegiem przepaści, że niedługo nie będzie komu wykładać, że nie będzie wogóle profesorów, podnoszone, że prac nie można wogóle drukować. To wszystko jest przesada, każda praca polska, jeżeli tylko tego jest warta, jest wydrukowana w innym obcym języku. Jeżeli nie jest wydrukowana W polskim języku, to dla społeczeństwa polskiego jest pewną stratą, ale nic taką stratą, jak podnoszono. Jeżeli będzie się drukowało w obcych językach, to zmusimy się do poznania właśnie tych obcych Języków, których nam tak brak. I dlatego pytanie wielkie, czy lepiej wydrukować tylko po polsku, czy tylko w obcym języku. najlepiej wydrukować po polsku i w obcym języku. Mam wrażenie, że obowiązkiem tych, którzy pracują naukowo, a szczególnie profesorów. jest propagować naukę polską zagranicą. Tak źle nie jest, artykuły profesorów znanych szanowanych w nauce może odznaczały się dużą przesadą pod tym względem. Oto, proszę Panów, i te alarmy, że nie otwiera się nowych katedr, że jest za mało asystentów i t. d. i t. d., to także wszystko przesada. Nasze szkolnictwo wyższe posiadło katedry, których nie posiada szkolnictwo niemieckie, które przecież stoi tak wysoko. Proszę Panów, u nas nie była skasowana ani jedna katedra, a dziś świeżo skasowano bardzo znaną katedrę na wydziale lekarskim w uniwersytecie berlińskim. skasowano dlatego, że niema środków na prowadzenie. Proszę Panów, wszyscy ubolewamy i niewątpliwie pan Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w pierwszym rzędzie, że nie może udotować wyższego szkolnictwa tak jakby tego pragnął. Ale właśnie znowu to krzyki podnoszą się tak jakby tego nie było gdzieindziej. W takim razie odsyłam Panów do artykułu w „La Presse Medicale”, gdzie profesor paryskiego uniwersytetu podnosi skreślenie dotacji na laboratorium tylko lekarskie 200.000 franków w roku 1931. Ta bogata Francja, która dla nas w wielu wypadkach jest przykładem, skreśla 200.000. a ów Profesor ubolewa, że państwo nie docenia znaczenia laboratoriów lekarskich. Nie dzieje się to tylko u nas, ale dzieje się to wszędzie.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#TeofilZalewski">Proszę Panów, tylko jedna rzecz przypomnę, że nie za tego Rządu i nie za tego Ministra i nie za poprzedniego ministra były pogłoski o zniesieniu niektórych wydziałów, o zniesieniu nawet niektórych uniwersytetów. Na szczęście to przeszło. Obecny Minister nie myśli o tem pogłoski te ucichły. A jednak, proszę Panów, dlaczego to przytoczyłem? Dlatego, bo takie same pogłoski są i w Niemczech o chęci komasacji uniwersytetów bo uniwersytety dużo kosztują. Nie mogę sobie przypomnieć, jakie projekty lansowano o zlaniu dwóch mniejszych niemieckich uniwersytetów. Tego wszystkiego u nas niema i nie mamy ani jednego Hitlera, jako profesora na naszych uniwersytetach.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#TeofilZalewski">Wiec dajmy spokój, nie jest tak źle, jak starają się niektórzy przedstawić. na naszych wyższych uczelniach. Mówią, że maimy mało asystentów. Proszę porównać liczbę, którą mieliśmy na dwóch naszych uniwersytetach w b. zaborze austriackim, z ta liczbą asystentów, którą obecnie mamy. A jeżeli rzeczywiście mniejsza jest liczba asystentów, to słusznie, bośmy tam bardzo często na wyrost robili. W tem nauka nic nie ucierpi, tylko że u nas redukcja woźnego uważana jest już za zamach na szkolnictwo wyższe.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#TeofilZalewski">Jeszcze jedna rzecz. Tak bardzo często podnoszono tutaj tę niejako obrazę, którą popełnił p. Minister, że w sprawie memoriału senatu akademickiego Uniwersytetu Jagiellońskiego zajął stanowisko, jakie uważał za odpowiednie. Podnoszono to jako niesłychaną obrazę dlatego, że to dotyczy senatu najstarszej uczelni, że tu jakoby była tradycja naruszona, że temu ciału należy się specjalne uznanie w stosunku do innych ciał uniwersyteckich. Byłbym niewdzięcznym, gdybym cokolwiek na Uniwersytet Jagielloński powiedział, bo W nim właśnie znalazłem przytułek wtedy, kiedy mnie ze stolicy wypędzili wrogowie, z wdzięcznością jestem dla tych profesorów, którzy mi pozwolili i nic ulega wątpliwości, przez to przyczynili się do tego, że wszedłem na to stanowisko, na którem dziś się znajduję. Ale przypominam, że nie zawsze było tak i nie zawsze jest tak — i tak jest z każdą instytucją — żeby można było nie dopuszczać choćby najmniejszej krytyki. Przypominam, że protest do Jana Kazimierza co do kolegjum jezuickiego we Lwowie, które się stało kolebką uniwersytetu Jana Kazimierza, że protest, ażeby nie przyznać mu praw akademickich, wyszedł właśnie od senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czy to jest także tradycja, którą my się mamy zachwycać? Ale to są dawne rzeczy, przypomnę niedawną, która mnie specjalnie obchodzi. Panowie wszyscy rozumieją, jaką wagę naród polski przykładał do tego, żeby stworzyć wydział lekarski na Uniwersytecie Jana Kazimierza, jakie starania położyło Koło Polskie w Wiedniu, jakie ofiary poniosło miasto Lwów, oddając najpiękniejsze tereny pod budowę gmachów. A skąd poszły zastrzeżenia przeciw wydziałowi lekarskiemu Uniwersytetu Jama Kazimierza we Lwowie, jak nie z Krakowa? Ozy to także tradycja, której mamy się trzymać? Powiadam — jestem z szacunkiem dla tradycji i dla Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale to muszę podnieść dlatego, że tu przedstawia się, że jakiekolwiek wystąpienie przeciw Uniwersytetowi Jagiellońskiemu to jakaś zbrodnia, jakiś zamach na kulturę, podnoszono nawet, jakoby tylko Uniwersytet Jagielloński był nosicielem tej kultury. Są tu koledzy z innych uniwersytetów, niech oni się o swoje uniwersytety upomną, ja się upominam o mój Uniwersytet Jana Kazimierza, a jeżeli nie o uniwersytet, to o mój wydział lekarski. Ja stwierdzam, że wydział lekarski lwowskiego uniwersytetu dostarczył Państwu więcej profesorów, niż uniwersytet krakowski. Wydział lekarski jeszcze zrobił to, że wszyscy profesorowie, wszyscy asystenci przeszli przez służbę wojskową w Państwie Polakiem.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#TeofilZalewski">Na tym odcinku widzimy, że jednak łatwo się omylić, że niesłuszne były zastrzeżenia przeciwko wydziałowi lekarskiemu we Lwowie. Może się i w tej chwili myli Uniwersytet Jagielloński, nie wiem, nici śmiem osądzać. Mam wrażenie, że jednak w pewnym razie się omylił, gdyż dyscyplina wymaga tego, aby senaty bezpośrednio się zwracały do siwego przełożonego, do Ministra Oświaty. Jestem pewien, że p. Minister każdą rzecz przyjmie pod uwagę. Ale jeżeli wysmaga się od; Ministra, odpowiedzialnego wobec narodu, żeby stosował się do tego lub owego senatu — w takim razie jabym obciął może, żeby się stosował tylko do opinii senatu lwowskiego — minie się zdaje, że jest to żądanie za duże.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#TeofilZalewski">Proszę Państwa, jeżeli poruszam te sprawy uniwersyteckie, to dlatego, że one naprawdę budzą, niepokój i burzą spokój, ale nie z winy ministerstwa. Tak się złożyło, że dla niektórych jest rzeczą nawet bardzo groźną, jeżeli ktoś chcę myśleć wogóle o uniwersytetach. Niektórzy sądzą, że wogóle o uniwersytecie zwykły obywatel, tein, który posyła tam syna, nie może mówić, że nie może się nie dziać bez senatu, że kontrola nad uczelnią tylko do senatu akademickiego należy, że minister ma tylko, wypłacać pensje i pozatem więcej nic. Przecież senat politechniki lwowskiej ogłosił, że on jedynie może decydować o ustroju politechniki Iwowskiej, a to jest nieprawda, bo ja, jako senator, nie pozwolę sobie odebrać prawa zabierania głosu i sądzę, że nie tylko ja, ale żaden obywatel nie może pozwolić odebrać sobie głosu w sprawach szkolnictwa, a także i Szkolnictwa, wyższego. Więc nie dzieje się żadna zbrodnia, jeżeli część profesorów zajmuje takie stanowisko, a. inni inne. Uważam, że jeżeli się sprawę autonomii uniwersyteckiej na wiecach i na zebraniach poselskich omawia, to tem bardziej mogą obywatele i zrzeszenia naukowe czy społeczne tą sprawą się zajmować.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#TeofilZalewski">Pojawiają się coraz to obawy o autonomię, że odebranie autonomii uniwersytetom to zabicie nauki. Bez kwestii. Ale proszę Państwa, ileż razy nie tylko obecny p. Minister, nie tylko poprzedni ministrowie, nie tylko ciała; ustawodawcze zapewniały, że o tem mowy niema. Przeciwnie, mamy dowody, że nawet ze strony Ministerstwa Oświaty wychodził impuls, ażeby profesorowie z tej autonomii w pracy naukowej jak najwięcej korzystali. A ja uważam, że minister ma prawo, a nawet nie tylko prawo, ale i obowiązek wejrzeć w to jak się odbywa nasza praca naukowa. Czy rzeczywiście o naszym sposobie nauczania, o tem, co wykładamy, to także społeczeństwo ma zupełnie nie wiedzieć? Czy naprawdę obywatel, oddając syna do uniwersytetu, nie może się nic dowiedzieć, czy jest wykład, czy nie. Jak ci Profesorowie spełniają swoje obowiązki? Tak daleko naturalnie nie jest ta kontrola, potrzebna, ja tylko powiadam, że właśnie niektóre zapatrywania dochodzą do absurdu.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#TeofilZalewski">Raz wraz pojawiają się także zdania i właśnie nie wiem z jakich sfer, ale w każdym razie w dziennikach, wychodzących, w naszych Atenach, iż mamy za dużo uniwersytetów, że to przerasta nasze siły, naturalnie, jeśliby się mówiło o zawieszeniu uniwersytetów, to nie w Atenach. — nie w stolicy naturalnie, i przypuszczam nie we Lwowie, ale jeśli mówi się o tym nadmiarze uniwersytetów, to myśli się o Wilnie i Poznaniu. Koledzy z Wilna i Poznania mogą bronić swoich uniwersytetów, ale ja jako stary profesor i także z kresów, powiem, że te dwa uniwersytety tak samo są potrzebne, jak w stolicy. Przynajmniej z tego kręgu w którym ja się obracam, te obydwa uniwersytety spełniają, znakomicie swoją role.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#komentarz">(Głos: A uniwersytet ukraiński?)</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#TeofilZalewski">P. Koleba będzie o nim mówił. Ja pracuje tylko dla narodu polskiego, nie mam siły, aby dla wszystkich narodów pracować. Otóż są tam młodzi Profesorowie, którzy znakomicie propagowali naukę polską zagranica, więc cóż wytykać, uniwersytetów nie jest za dużo. Że dotacje są mniejsze, to prawda. ale mając mniej uniwersytetów, czy przez to bylibyśmy silniejsi, to jest wielkie pytanie.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#TeofilZalewski">Wczoraj tu poruszono, że p. Minister jakoś specjalnie wrogo jest usposobiony do pewnego odłamu młodzieży uniwersyteckiej. Mnie się zdaje, że wyrażenie, iż jakikolwiek minister jakikolwiek nauczyciel wychowawca żywi jakieś wrogie zamiary, albo że nienawidzi młodzież, nic powinny padać z trybuny. Jako przykład przytoczono tutaj, że p. Minister Oświecenia Publicznego nie zatwierdził dotąd statutu komitetu akademickiego. Otóż, proszę Państwa, pretensja do p. Ministra jest conajmniej naprawdę nie na czasie, bo te. statuty, jak tu powiedziano, leżą 8 lat. Niech Panowie odliczą od obecnego roku, a mogą sobie dośpiewać resztę. Ja nie wiem, kto był ministrem 8 lat temu, jest to za odległe, ale jeżeli przez taki szereg lat tylu ministrów się zmieniło i forma rządów się zmieniła i te statuty nie są zatwierdzone przez Ministerstwo, to muszą być jakieś powody i niewątpliwie te powody znajdowali wszyscy ministrowie, jak i ten minister z przed 8 lat. Ja też nie rozumiałem tej sprawy, gdy zasiadałem w senacie akademickim Uniwersytetu Jana Kazimierza, to zapytałem się moich kolegów tych, którzy opiekują się młodzieżą, którzy mają specjalne zdolności do tej opieki, dlaczego się to dzieje. Otóż dlatego, że senaty uczelni akademickich stoją na tem stanowisku, że międzyuczelnianych stowarzyszeń być nie powinno, bo to łamie dyscyplinę. Jeżeli mają być międzyuczelniane stowarzyszenia, to nie istnieje zasada odpowiedzialności, bo która. uczelni będzie brała odpowiedzialność za taki twór, jak komitet akademicki? Jeżeli tam należą wszyscy i z politechniki, i z weterynarii, i z uniwersytetu, to przed kim kurator będzie odpowiedzialny? I to jest przyczyna najważniejsza, jak mi to koledzy opiekujący się młodzieżą, przedstawili, że to jest źródło niepokojów. Bo czy to będzie strajk, czy takie rzeczy, jakie się działy we Lwowie w listopadzie, z tą przeszły tam najłagodniej, to zawsze urządzone jest tak, że przez tem centralny komitet akademicki wysyłani są z techniki na uniwersytet, a z medycyny na weterynarię dlatego, że to są nieznani ludzie. Prawdopodobnie to są powody. Nie wiem zresztą, czy jakieś inne powody ma jeszcze ministerstwo. Czy naprawdę to jest, powód, że wrogo względem młodzieży jest usposobione ministerstwo? Ja zapytuję tych Panów, czy mieliśmy kiedykolwiek tyle rządowych stypendiów dla młodzieży? Zapytuję, czy przy rozdziale tych stypendiów jest jakaś różnica, czy gdzie rady wydziałowe zapytują do jakiego kto stronnictwa należy i kogo wyznaje? Czy to może p. Minister rozdziela? Otóż te zarzuty nie są słuszne. Ustawa o szkołach akademickich będzie zmieniona tak, jak zapowiadał p. Minister. Ona musi być zmieniona, musi być zaprowadzona większa dyscyplina, a także ustawa o szkołach akademickich musi powiedzieć, kto za tę szkołę będzie brał odpowiedzialność. Ustawa o szkołach akademickich nosi to samo piętno, jak wiele naszych ustaw, które powstawały w początkach naszej niepodległości, że tam nigdzie nie jest powiedziane, kto właściwie za te instytucje odpowiada, Dalej nie ulega wątpliwości, że traktując młodzież z pobłażliwością ojcowską, jednak trzeba dyscyplinę w stosunku do niej powiększyć.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#TeofilZalewski">Na jedną rzecz chcę jeszcze zwrócić uwagę, która już nie dotyczy uniwersytetu. Mianowicie tutaj podnoszono, że p. Minister wyraził się, że wychowanie musi być oparte na tradycji, na poszanowaniu, na kulcie osób i wiekopomnych wydarzeń. T naprawdę mogę wyrazić, jeżeli nie w swojem już imieniu, to mogę wyrazić imieniem związków wojskowych mojego terenu. a, szczególnie imieniem związku oficerów rezerwy mojego terenu, któremu przewodniczę. który rok tomu podniósł, że tendencja, szerzona przez pewne koła. Obniża nasze wysiłki wałki o niepodległość, która się datuje od Kościuszki i że to jest karygodne i wyraziłem nieraz zdziwienie, że osoby takie zajmują stanowiska jako wychowawcy młodzieży. Otóż wyrażam przekonanie, że w tym kulcie dla tych wydarzeń ten pierwiastek bohaterstwa, jaki naród nasz okazywał od końca XVIII wieku aż do tej chwili, kiedy odzyskał niepodległość, że w tym kulcie dla tej tradycji będzie wychowana, młodzież nie tylko szkół powszechnych i średnich, ale także i wyższych, a mam nadzieję dlatego jeszcze, że w tej ramowej ustawie o szkolnictwie jest jeden punkt, gdzie praktycznie młodzież szkól wyższych będzie zaprawiana do kontynuowania kultu bohaterstwa.</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#TeofilZalewski">W jaki sposób szkolnictwu wyższemu pomóc? Ja mam wrażenie — i na to może zgodzi się Wysoki Senat i zdrowo myślący obywatel, że zrównanie opłat uniwersyteckich z opłatami w szkołach średnich dałoby nami środki zupełnie wystarczające ma to, żeby misze uniwersytety, szczególnie laboratoria, zupełnie dobrze funkcjonowały.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#TeofilZalewski">Dzisiejsza opłata, to nie jest 145 złotych, jak np. na wydziale lekarskim, to jest tylko 45 złotych, a reszta idzie w znacznej mierze na potrzeby własne słuchaczy.</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#TeofilZalewski">Mam jedną prośbę, którą także p. referent wyraził pod adresem p. Ministra, ażeby naprawdę wnioski wydziałów lekarskich, których wpłynęło bardzo mało, przy mianowaniu bądź zasłużonych naszych młodych profesorów nadzwyczajnych na, zwyczajnych, bądź też docentów na profesorów, żeby były załatwione. Mnie się zdaje, że przemianowanie profesorów nadzwyczajnych na zwyczajnych, to nie jest awans, tem bardziej, że są przesunięcia urzędników ze stopnia na stopień bardzo często i naprawdę tych wszystkich kolegów, których podało się, należy mianować, tem bardziej, że tok późno zostajemy profesorami. Odbierać jeszcze parę lat spokojnej pracy, uważam, że i to byłoby ze szkodą dla nauki.</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Mam stenogram przemówienia s. Kisielewskiej. W jednym ustępie, gdzie p. s. Kisielewska mówi o pacyfikacji, są użyte słowa, ubliżające godności wojska i policji w sposób tak niewłaściwy i niedopuszczalny, a, godzący w autorytet naszej Izby, że przywołuję s. Kisielewską do porządku.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Tullie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#MaksymilianThullie">Wysoki Senacie! Przesilenie gospodarcze i z tego wynikająca potrzeba zmniejszenia budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest rzeczą bardzo przykrą, ale przyznać to trzeba, konieczną. Chodzi tylko o to, ażeby, zmniejszono wydatki w działach takich, które nie są konieczne, w działach, które są dla Państwa mniej lub więcej zbędne.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#MaksymilianThullie">Ilość dzieci, obowiązanych do uczęszczania do szkoły, a pozostających poza szkołą, wynosi obecnie 306.000, a prawdopodobnie w przyszłym roku będzie większa. Państwo nie przyczynia się do budowy nowych izb szkolnych: w tym roku na to nic się nie preliminuje, a oprócz tego ilość nauczycieli szkół powszechnych zmniejsza się o 5.165 etatów. To jest dla szkół powszechnych bardzo smutne.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#MaksymilianThullie">Z drugiej strony przyznać należy, że budżet zmniejsza także wydatki na mniej konieczne potrzeby szkolne, np. na przedszkola i oświatę pozaszkolną. Rząd powinien umożliwić przedewszystkiem uczęszczanie do szkół powszechnych o ile możności wszystkim dzieciom. obowiązanym do tego. To jest obowiązek Rządu pierwszy — przedszkola, oświata pozaszkolna to już nie jest pierwszy obowiązek. Przedewszystkiem powinniśmy się starać o to, ażeby wypełnić ten pierwszy obowiązek. Przedszkola, oświata pozaszkolna w tym wypadku, gdy Państwo na to łożyć nie może, musi być pozostawiona inicjatywie prywatnej. Tymczasem projekt ustawy, który będziemy wkrótce tu omawiać, przedszkola i ochronki otacza wielka troską, bo te ochroniarki mają mieć nie tylko 4-letnie seminarium, ale i liceum i wreszcie potem mogą, iść na uniwersytet. Mnie się zdaje, że to za wielka troskliwość co ochroniarek, a za mało korzyści będzie z nich dla uniwersytetów. Bardzo dotkliwe dla szkół wyższych jest zniżenie dotacyj naukowych z 3.250.000 do 1 miliona, a więc o 2.250.000. Poprzedni mówca mówił, że francuskim profesorom zmniejszono dotacje o 200.000 fr. Ale widzimy, że to zmniejszenie nie da się porównać z naszem zmniejszeniem dotacyj. Wiadomo, że dla ludzi nauki potrzebne są znaczne wydatki na książki, na przyrządy i t. d., że obcięcie tak znaczne dotacji naukowej grozi obniżeniem nauki a nawet zanikiem prac naukowych, że zupełne zniesienie stypendiów naukowych na studia zagranicą, utrudni w wysokim stopniu kształcenie kandydatów na profesorów szkół wyższych. I rzeczywiście wydaje mi się trochę dziwne, że kształci się ochroniarki, dokształca się nauczycieli szkół powszechnych i średnich, blisko 8 milionów wydaje się na wychowanie fizyczne i przysposobienie wojskowe, z czego dałoby się także coś zaoszczędzić, udziela się stypendium dla pracowników oświaty pozaszkolnej tylko tak mało robi się dla kształcenia, przyszłych profesorów szkół wyższych, tylko niema pieniędzy na stypendia naukowe, na studia zagraniczne.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#MaksymilianThullie">Obecnie pragnę powiedzieć słów parę o stosunku Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do Kościoła katolickiego. Stosunek ten jest na ogół przychylny. Lecz niektóre organy niższe, kuratorowie, występują czasem — przypuszczam, że wbrew intencjom p. Ministra — nieprzyjaźnie w stosunku do religii katolickiej. Taki naprzykład zakaz witania się dzieci: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, albo — jak słyszałem — zdejmowanie obrazów religijnych w szkołach, to zupełnie niepotrzebne drażnienie uczuć katolickich ludności. Ale sądzę, że p. Minister zechce odpowiednio pouczyć tych, którzy wykroczyli, że w ten sposób nie należy posterować.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#MaksymilianThullie">Obecnie jeszcze jedna uwaga. Pan Minister niedawno w Sejmie oświadczył, że w szkołach państwowych musi być wychowana; młodzież religijnie. Przyjmujemy to oświadczenie z wdzięcznością do wiadomości, ale prosilibyśmy, ażeby to konsekwentnie przeprowadzić w praktyce. Pierwszym warunkiem wychowania religijnego i moralnego jest by nauczyciel dawał pod tym względem dobry przykład, a przynajmniej by swojem życiem prywatnem nie dawał uczniom zgorszenia. Zdaje mi się, że to jest warunek konieczny, niepodlegający dyskusji. Otóż niedawno w pewnej szkole w Łodzi nauczycielka zamężna, katoliczka, wyparła się wiary katolickiej, porzuciła męża i wzięła sobie drugiego męża.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#MaksymilianThullie">Wypadek ten stał się głośny i wywołał ogromne zgorszenie i oburzenie wśród kół katolickich. Chciałbym się zapytać Pana Ministra, czy możliwe jest wychowanie religijne i moralne tych dzieci katolickich w tej szkole przez taką nauczycielkę? Mniemam, że Pan Minister przyzna, że to jest niemożliwe. Dlatego prosiłbym tylko o wyciągnięcie konsekwencyj z tych zasad tak pięknych, głoszonych przez p. Ministra.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#MaksymilianThullie">Jeszcze parę słów tylko muszę nawiązać do przemówienia poprzedniego mówcy, p. prof. Zalewskiego. Nie mogą się we wszystkiem zgodzić z tem, co mówił. Naprzykład powiedział, że ogłaszanie prac naukowych w języku polskim nie jest potrzebne, że bez tego, można się obejść. Ja uważałem zawsze za mój obowiązek wszystkie prace, które ogłaszałem w językach obcych, zawsze równocześnie ogłaszać w języku polskim.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#komentarz">(S. Zalewski: Ja także, Panie Senatorze, ale ja inaczej powiedziałem.)</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#MaksymilianThullie">Ale Pan powiedział, że to jest niekonieczne, może nie zrozumiałem dobrze. Mnie się zdaje, że ogłaszanie prac, naukowych w języku polskim jest potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#MaksymilianThullie">Co się tyczy tego powiedzenia także, że senat politechniki lwowskiej miał oświadczyć, że zmiana tej ustawy akademickiej należy do senatu, to jest tu także jakieś nieporozumienie, bo jeżeli zmiana, ustawy akademickiej ma nastąpić, to p. Minister powiedział wyraźnie, że zasięgnie także zdania wszystkich szkól wyższych i wtedy senat akademicki, będzie miał też do mówienia.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#komentarz">(Głos na lawach B. B.: Ale nie tylko.)</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#MaksymilianThullie">Więc senat, akademicki, przedewszystkiem szkoły politechnicznej lwowskiej tak samo, jak i senaty innych szkół wyższych, mają na wezwanie p. Ministra podać swoje zdanie o projekcie. Mnie się zdaje, że niema żadnej wątpliwości, że to było tylko nieporozumienie.</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#MaksymilianThullie">Dalej powiedział p. s. Zalewski, że kiedyś p. Minister pytał się, jakie prace naukowe profesorowie i uczniowie wykonali w ostatnim roku. Nie wiem, jak jest w innych szkołach, ale na politechnice lwowskiej, a zdaje się i w innych szkołach, ogłasza, się co roku drukowane wykazy prac i wysyła się je do p. Ministra. Pod tym względem nie robi się żadnych tajemnic. Sądzę więc, że to także musi być jakieś nieporozumienie.</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#MaksymilianThullie">Nareszcie p. s. Zalewski mówił tu w słowach trochę nieprzychylnych o autonomii uniwersyteckiej. Wysoki Senacie! Autonomia uniwersytecka datuje się od założenia wogóle uniwersytetów. Z tego jednak nie wynika, żeby ta autonomia obalała, prawa Ministra, albo Sejmu i Senatu. To rozumie się samo przez się, że nad szkołami wyższemi jest przedewszystkiem p. Minister, a potem ciała ustawodawcze. Ale wewnętrzne rządy szkół wyższych dotychczas należały, i to wszędzie, w całym świecie do tychże szkół. I dlatego może znowu jest nieporozumienie, może -nie zrozumiałem dokładnie p. s. Zalewskiego, może również i inni Panowie Senatorowie podobnie rozumieli. Dlatego chciałem tutaj tę parę słów sprostowania wypowiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Utta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#AugustUtta">Wysoki Senacie! Dla przedstawiciela mniejszości narodowych w tej Wysokiej Izbie nie jest zbyt miłym obowiązkiem zabieranie głosu w debacie budżetowej. Powiedzieć tego, czegobyście Panowie z grapy rządzącej słuchali chętnie, nie możemy, gdyż musielibyśmy wówczas pogwałcić swoje sumienie i wyrzec się przyjętych! zobowiązań wobec naszych wyborców. Przedstawiania zaś nagiej rzeczywistości z naszego życia kulturalnego, naszych bolączek i trosk, choćby nawet w najłagodniejszej formie, bardzo wielu z Panów Senatorów słucha niechętnie i odpowiada na nie obraźliwemi wykrzyknikami, jak i to miało miejsce podczas wczorajszego przemówienia mego kolegi klubowego, p. senatora Panta, nawet obraźliwemi insynuacjami. jak uczynił to dziś i w roku ubiegłym p. senator Evert. Byłem zdziwiony, słuchając przemówienia p. s. Everta. Nie wiem dlaczego właśnie on specjalizuje się na pogromcę przedstawicieli ludności niemieckiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Panie Senatorze, przywołuję Pana, do porządku za to. iż pod adresem p. s. Everta pozwala Pan solne używać takich wyrazów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#AugustUtta">Nie wiem za co, Panie Marszałku! Nic uważam, aby użyte wyrazy były nieparlamentarne.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#AugustUtta">P. s. Evert chcę czynić nas odpowiedzialnymi za to co się dzieje w Rzeszy Niemieckiej, aczkolwiek nie ma zupełnie ścisłych wiadomości o tem, co się tam dzieje, i nie wie widocznie zupełnie o tem, że to, co w ostatnich latach w zakresie szkolnictwa ludność polska zyskała w Niemczech, uzyskała przy współudziale i współpracy naszej na terenie Kongresu Mniejszości Narodowych i późniejszych interwencyj z naszej strony. Aczkolwiek p. s. Evertowi to się nie podoba i może wielu innym, to jednak ze spełnienia swych obowiązków zrezygnować nie możemy. Nie możemy dlatego, aby naszego' milczenia nie pojmowano błędnie, iż w dziedzinie szkolnictwa i oświaty wogóle dzieje się nam dobrze, lub też, że sprawy te są dla nas obojętne.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#AugustUtta">Czas, jaki mam do dyspozycji. nie pozwala mi na szczegółowe omówienie preliminarza budżetowego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz wszystkich tych zarządzeń i zamierzeń tegoż Ministerstwa, któreby z naszego punktu widzenia oświetlić należało. Zaznaczę tylko, że żadną miarą nie możemy podzielać tego optymizmu, jaki znajdujemy w sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej. Nie możemy również zaoszczędzać p. referentowi zarzutu, że opiera on swój referat wyłącznie na danych, zaczerpniętych w Ministerstwie, a mało liczy się z tem co mówi samo życie, co napełnia głęboką troską ogół społeczeństwa i nauczycielstwo.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#AugustUtta">Szybki przyrost dzieci w wieku szkolnym, a jednoczesne obcięcie budżetu Ministerstwa o 22% w porównaniu z budżetem zeszłorocznym, skreślenie funduszu na budowę gmachów szkolnych, obcięcie 5.165 etatów nauczycielskich powiększy niewątpliwie kilkakrotnie liczbę dzieci poza szkołą, która obecnie dosięga już 400.000...</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#komentarz">(Głos: 306.000.)</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#AugustUtta">...według moich wiadomości 400.000 i zdaje mi się. że ta liczba nie jest mylna.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#AugustUtta">Otóż weszliśmy na drogę pochyłą w stronę analfabetyzmu i ciemnoty, drogę bardzo niebezpieczną dla całego narodu i Państwa. Nie godzimy się przeto z p. referentem, iż nie można było w takiej sytuacji zwrócić się po uzupełnienia na cele oświaty do innych ministerstw, a w szczególności do Ministerstwa Spraw Wojskowych...</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: O to Wam idzie!)</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#AugustUtta">...gdyż oświata ludu i siła obronna Państwa idą zawsze w parze, a ostatnie redukcje uposażeń tylko w nieznacznej mierze dotknęły wojska. co ogół urzędników państwowych i nauczycielstwa, uważa, za wielką krzywdę.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#AugustUtta">Bardzo niepokojącem jest nie tylko to, że setki tysięcy dzieci w wieku szkolnym wyrasta na analfabetów, ale i ten fakt, że przez cały szereg zarządzeń Ministerstwa z roku ubiegłego znacznie obniżył się poziom szkoły i że pod tym względem rozwijają się przed nami bardzo smutne perspektywy.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#AugustUtta">Po tych kilku uwagach ogólnych przechodzę do spraw, które przedewszystkiem dotyczą potrzeb kulturalnych ludności niemieckiej. Budżet nie przewiduje ani grosza na szkolnictwo, niemieckie. Kilka lat temu w sprawozdaniach referentów budżetowych znajdowaliśmy również i dane o liczbie szkół z wykładowym językiem niepolskim i o stosunku Ministerstwa do tych szkól. W latach ostatnich, a jest to bardzo charakterystyczne, ani w budżecie, ani w referatach komisyjnych nie znajdujemy żadnej wzmianki o szkołach mniejszościowych, jak gdyby Polska była jednolitem państwem narodowem, a 40% mniejszości, narodowych znikły z granic Państwa Polskiego. To unikanie poruszania spraw szkolnictwa mniejszości narodowych nic jest przypadkowe. Stan bowiem tego szkolnictwa jest obecnie taki, iż prawdziwe jego oświetlenie przekreśliłoby grubą kreską twierdzenia panów ministrów i mówców klubu rządowego o tolerancji władz szkolnych i życzliwego ich stosunku do naszych potrzeb kulturalnych.</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#AugustUtta">Dla obserwatora bezstronnego uderzającą jest rozbieżność między danemi o szkolnictwie mniejszościowem, podawanemi przez przedstawicieli Rządu i stronnictw polskich, a danemi, jakie podają reprezentanci zainteresowanych mniejszości. Rozbieżności te tłomaczą się przedewszystkiem tem, że Ministerstwo, a za niem i panowie z bloku rządowego podają liczby szkól niemieckich z przed lat 2–3, podczas gdy likwidacja, szkół niemieckich odbywa się w bardzo szybkiem tempie i my opieramy się na danych z chwili ostatniej. Drugim powodem tej rozbieżności jest ta okoliczność, iż Ministerstwo wszystkie szkoły, w których choćby dwie godziny tygodniowo wykładany jest język niemiecki, wszystkie szkoły utrakwistyczne i t. p. zalicza do szkół z wykładowym językiem niemieckim, my zaś podajemy tylko te szkoły, w których język niemiecki dopuszczony jest do nauki stosownie do, obowiązujących przepisów prawnych. A więc nie może tu być mowy o jakimś celowem przejaskrawianiu przez nas opłakanego stanu naszego szkolnictwa, a tem więcej lekkomyślnem i złośliwem jest zarzucanie nam świadomego mówienia nieprawdy.</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#AugustUtta">Mówi się dziś bardzo dużo o wychowaniu państwowem, lecz zarządzenia, jakie się w tym celu wydaje, osiągają wręcz odwrotny skutek. Każda państwowość wymaga przedewszystkiem silnego ugruntowania na podstawach prawnych. Władze szkolne, jako władze powołane do czuwania nad wychowaniem społeczeństwa i młodzieży szkolnej w poszanowaniu prawa i zamiłowaniu do praworządności, powinny więcej niż każdy inny czynnik w Państwie świecić społeczeństwu dobrym przykładem, jak należy przestrzegać praw w imię dobra ogólnego, w imię interesów Państwa nawet wtedy, gdy prawa te zdawaćby się mogły dla jednostek niewygodne.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#AugustUtta">Cóż jednak widzimy w życiu praktycznem? Poza wyraźnemi przepisami Konstytucji mamy w b. zaborze rosyjskim przepisy prawne o szkołach z wykładowym językiem niemieckim z dnia 3 marca 1919 r., które nakładają na rząd obowiązek utrzymywania i zakładania szkół z wykładowym językiem niemieckim tam, gdzie rodzice złożą dostateczną ilość deklaracyj za wykładowym językiem niemieckim. Szkół takich mieliśmy 564. Proszę mi dziś wskazać w b. zaborze rosyjskim choćby jędrną szkołę, w której manka odbywa się zgodnie z art. 19 i 27 uchwały Rady Ministrów z dnia 3 marca 1919 r. Nawet p. s. Evert nie będzie w stanie wskazać mi takiej szkoły. Art. 25 stanowi, iż w każdej gminie, gdzie się znajduje dostateczna ilość dzieci niemieckich, winna być na żądanie ich rodziców otwarta nowa szkoła z wykładowym językiem niemieckim. Proszę mi wskazać choćby jeden przykład, iż taka szkoła została otwarta i że choćby jedno z wielu podobnych podań ludności niemieckiej zostało uwzględnione. Art. 28 powołanej uchwały opiewa, iż językiem urzędowym w szkołach niemieckich jest język polski tylko w stosunkach z władzami państwowemi i komunalnemi, władze szkolne zaś w Łodzi zakazały nauczycielstwu w tak zwanych szkołach z wykładowym językiem niemieckim używania tego języka na zebraniach rodzicielskich i wogóle w stosunkach z rodzicami, a nawet w rozmowie z dziećmi. Art. 29 tejże uchwały stanowi, iż szkoły niemieckie powinny nadał korzystać z tych grantów, budynków i inwentarza szkolnego, które do roku 1914 posiadały. Władze zaś poza nielicznemi wyjątkami odebrały szkołom niemieckim ich mienie w części lub w całości, a nawet zamieniły wiele sal modlitewnych na szkoły publiczne. Art. 24 tej uchwały opiewa wyraźnie, iż zmiana języka wykładowego w szkole może nastąpić tylko w drodze osobistych deklaracyj zainteresowanych rodziców. Władze szkolne zaś drogą jednostronnych zarządzeń i nacisku na nauczycielstwo doprowadziły do tego, iż, jak już zaznaczyłem, w b. zaborze rosyjskim niema ani jednej szkoły, w której nauka odbywałaby się zgodnie z przepisami prawnemu. Pozostało nam jeszcze kilkadziesiąt szkół utrakwistycznych i szkół, w których zezwala się na nauczanie języka niemieckiego od 2–4 godzin tygodniowo. Spełniamy nawoływania Rządu do lojalności. Niech kto poda jakiekolwiek czyny lub poczynania, któreby świadczyły o nielojalności ludności niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-47.14" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-47.15" who="#AugustUtta">Ale domagamy się nawzajem lojalności ze strony Państwa w stosunku do naszego szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-47.16" who="#AugustUtta">Dla ilustracji, jak przedstawia się sprawa państwowego szkolnictwa niemieckiego w b. zaborze rosyjskim, przytoczę zebrane przeze mnie ścisłe dane z niektórych miejscowości o większem skupieniu ludności niemieckiej. I tak w mieście Łodzi w r. 1919 mieliśmy 30 szkół niemieckich. W roku ubiegłym pozostają już zaledwie 13. Do szkół tych uczęszcza 5.053 dzieci, których rodzice złożyli deklaracje za wykładowym językiem niemieckim. Z początkiem bieżącego roku szkolnego najlepszych nauczycieli z tych szkół przeniesiono do szkół polskich w Łodzi i na prowincję, lub też w stan spoczynku. A w, tej liczbie ludzi młodych, którzy czują się zupełnie zdrowymi i zdolnymi do pracy. Kierownictwa wszystkich tych szkół z wyjątkiem jednej powierzono' nauczycielom, zaliczającym się do narodowości polskiej. Przeszło 50% nauczycieli w tych szkołach zalicza się również do narodowości polskiej, z których większość nie posiada kwalifikacyj do wykładania w szkołach z wykładowym językiem niemieckim. Po takiem przygotowaniu władze szkolne zarządziły' stopniowe rugowanie wykładowego języka niemieckiego. Dziś większość przedmiotów w szkołach tych wykładana jest w języku polskim.</u>
          <u xml:id="u-47.17" who="#AugustUtta">W powiecie kaliskim mieliśmy przed wojną 17 szkół niemieckich, t. j. 9 tak zwanych kantoratów i 8 szkół publicznych. Dziś w powiecie tym zaledwie 455 dzieci niemieckich pobiera naukę w szkołach z mieszanym językiem wykładowym, 665 dzieci uczęszcza do szkół polskich, w tej liczbie 89 nie pobiera zupełnie nauki religii ewangelickiej. W powiecie tureckim 7 szkól niemieckich w roku 1914 nie pozostawiono nam ani jednej, 53% dzieci niemieckich nie pobiera nauki języka ojczystego, nawet jako przedmiotu. W powiecie łęczyckim mieliśmy w roku 1914–13 szkół niemieckich. Dziś zaledwie 61 dzieci uczęszcza doi szkół z językiem wykładowym mieszanym, polskim i niemieckim. 560 dzieci niemieckich uczęszcza do szkół polskich, z nich 80 pozostałe bez nauki religii. W powiecie sieradzkim było przed wojną 10 szkół niemieckich. Dziś niema ani jednej, 1.045 dzieci niemieckich uczęszcza do szkół polskich, w tej liczbie bez nauki religii pozostaje 40. W podobny sposób przedstawia się stan naszego szkolnictwa i w innych powiatach byłego zaboru rosyjskiego.</u>
          <u xml:id="u-47.18" who="#AugustUtta">W Poznańskiem i na Pomorzu w roku ubiegłym do szkół niemieckich uczęszczało 54,8%, a do polskich 45,2% dzieci niemieckich. W roku bieżącym stosunek ten zmienił się jeszcze więcej na niekorzyść szkolnictwa niemieckiego. Na Śląsku, dzięki konwencji genewskiej, szkolnictwo niemieckie posiada daleko skuteczniejsze środki obrony, aczkolwiek i tam ruguje się z całą bezwzględnością nauczycieli narodowości niemieckiej przez zwalnianie lub przenoszenie w stan spoczynku, natomiast nauczycieli, którzy kują używać się jako narzędzia polonizacji, zatrudnia się do późnej starości. Tak np. w szkole mniejszościowej w Końszycach pracuje niejaki p. Jagsz, 71-letni starzec. W publicznych szkołach niemieckich na Śląsku pracuje 81 nauczycieli narodowości polskiej i 178 nauczycieli niemieckich. Z 62 kierowników tych szkól 49 należy do narodowości polskiej.</u>
          <u xml:id="u-47.19" who="#AugustUtta">Niemniej smutnie przedstawia się stan niemieckiego szkolnictwa prywatnego. Aczkolwiek art. 110 Konstytucji, oparty na traktatach mniejszościowych, gwarantuje mniejszościom, narodowościowym prawo zakładania nadzoru i zawiadywania prywatnych zakładów wychowawczych, to jednak władza szkolna i tu stawia trudności, które nie są do przezwyciężenia. Jako jeden z najjaskrawszych przykładów przytoczę tutaj sprawę niemieckiej szkoły prywatnej w Tczewie. W mieście tem w r. 1921 zostało założone prywatnie gimnazjum niemieckie. Da końca roku szkolnego 1930/31 szkoła ta kilkakrotnie zmieniała swoich dyrektorów, przyczem władze szkolne nie robiły jej żadnych trudności. W roku ubiegłym dotychczasowy dyrektor ustąpił, a na jego miejsce w dniu 7 marca roku ub. zgłosił się nowy kandydat, który posiada przepisane prawem kwalifikacje i którego działalność nie nastręczała najmniejsze i wątpliwości. Kuratorium szkolne w Toruniu zażądało od ustępującego dyrektora zwrotu koncesji, motywując to pewnemi względami formalnemu. Pomimo licznych interwencyj zarówno kandydata na dyrektora, jak i stowarzyszenia szkolnego w Tczewie, które gimnazjum to utrzymywało, kuratorium toruńskie zwlekało z załatwieniem sprawy. Dopiero w końcu sierpnia zawiadomiło ono zainteresowanych, iż uważaj dotychczasowe gimnazjum za zlikwidowane, a udzielenie nowej koncesji uzależnia od całego szeregu nowych warunków.</u>
          <u xml:id="u-47.20" who="#AugustUtta">Warunki te były tego rodzaju, że wykonanie ich natrafiło: na nieprzezwyciężone trudności. Zażądano daleko idących zmian w gmachu szkoły, urządzenia różnych gabinetów, znacznego powiększenia pomocy szkolnych i uzupełnienia dokumentów całym szeregiem nowych dowodów i zaświadczeń. Wszystko, co było możliwe, zarząd szkoły spełnił, przyczem złożył dowód, iż już przed zmianą dyrektora, zakupiony został plac i uchwalona, została budowa nowego gmachu szkolnego. Na zakup pomocy szkolnych przeznaczone zostało w ciągu 2 lat po 5.000 zł. rocznie. Zdawało się, iż wszelkie przeszkody zostały usunięte, lecz koncesji nie udzielono, przyrzeczono jednak uczynić to najpóźniej do 31 sierpnia r. ub. 150 dzieci, które z rozpoczęciem nowego roku szkolnego zgłosiły się do szkoły, musiano odesłać do domu. Zabiegi rozpoczęły się na nowo i w dniu 12 września r. ub. kuratorium odpowiedziało na zapytanie telefonicznie, iż koncesja zostanie udzielona. W dniu 14 września nadeszło jednak pismo kuratorium z odmową udzielenia koncesji. Natychmiast zostało wniesione odwołanie do Ministerstwa. Odwołanie to mimo licznych starań, wyjaśnień i zabiegów oraz interwencyj u władz szkolnych i administracyjnych do dnia dzisiejszego pozostaje bez załatwienia. 150 dzieci już pól roku pozostaje bez nauki, zaangażowany personel nauczycielski bez pracy, a wynajęty i opłacany gmach szkolny bez użytku. Doprowadzeni do rozpaczy rodzice postawili wniosek o udzielenie koncesji na 7 klasową szkołę powszechną. Lecz i ten wniosek pozostaje bez rozpatrzenia, a. to rzekomo na tej podstawie, iż sprawa koncesji na progimnazjum jest jeszcze w toku.</u>
          <u xml:id="u-47.21" who="#AugustUtta">W Gniewie, na Pomorzu, ludność niemiecka złożyła w marcu 1929 roku podanie o zezwolenie na otwarcie szkoły prywatnej. Podanie to zostało załatwione odmownie, a to z powodu tego, iż lokal uznano za nieodpowiedni. Ludność niemiecka wybudowała nowy dom szkolny i w dniu 1 marca 1930 roku złożyła ponownie podanie o udzielenie koncesji, lecz i to podanie zostało bezskuteczne, a to na tej podstawie, że wybudowany dom nie został zgłoszony jako budynek szkolny. Zainteresowani odwołali się do Ministerstwa, dołączając wszelkie dowody, iż lokal w zupełności nadaje się na cele szkolne. I w tym wypadku już przeszło 5 miesięcy, Ministerstwo zwleka z odpowiedzią.</u>
          <u xml:id="u-47.22" who="#AugustUtta">Znamiennem jest, że władze szkolne nie zezwalają na otwarcie szkoły prywatnej, podając jako powód brak odpowiedniego gmachu. Gdy zaś ludność niemiecka ma. zamiar przystąpić do budowy gmachu szkolnego, to władze odmawiają zezwolenia na budowę, motywując to łom, że przecież niema, szkoły. Powstaje błędne kolo, z którego ludność nie ma żadnego wyjścia.</u>
          <u xml:id="u-47.23" who="#AugustUtta">Wczoraj już p. s. dr. Pant zwrócił się do Rządu z prośbą, aby nareszcie określić zechciał, co rozumie przez wyraz „lojalność”. Gdyż to, co na całym świecie uważane jest za lojalność, ludność niemiecka w Polsce spełnia z całą sumiennością. Ja prośbę tę powtarzam pod adresem p. Ministra Oświaty. A czynię to dlatego, iż pojęciem tem operuje się jako narzędziem dla zamykania szkół prywatnych, odbierania nauczycielom prawa nauczania, i pozbawiania ich wogóle środków do życia. W środku roku szkolnego pod zarzutem nielojalności odbiera się nauczycielom prawa nauczania bez podania motywów, bez postawienia jakichkolwiek konkretnych zarzutów, bez dania im możności bronienia się 1 przekonania władzy, że stawiane im zarzuty są bezpodstawne. Ludzie młodzi, którzy zaledwie ukończyli seminarium lub inny zakład naukowy i chcą poświęcić się pracy pedagogicznej i którzy przecież nie mieli żadnej możności pokazać swej nielojalności lub lojalności, nie dopuszczani są do wykonywania zawodu, do którego są przygotowani, gdyż zarzuca, się im nielojalność bez najmniejszych do tego powodów, a bardzo często na podstawie plotek i oszczerstw natury czysto osobistej. Niema dla ludzi tych żadnych środków prawnych, któremiby bronić się mogli, żadnej możności oczyszczenia się od tego nieuzasadnionego zarzutu i utorowania sobie drogi do pracy i życia.</u>
          <u xml:id="u-47.24" who="#AugustUtta">Niedawno odbył się w Łodzi proces nauczycieli tamtejszego gimnazjum niemieckiego przeciw oszczerstwom, skierowanym pod ich adresem jedynie za to, że nie zgodzili się na prenumeratę i rozpowszechnianie pisma, siejącego wśród ludności niemieckiej zamęt i nienawiść. Przebieg sądowy wykazał, iż wszystko to, co zarzucano nauczycielom tego gimnazjum a mianowicie, iż pobierają od państwa ościennego fundusze, za które uprawiają wrogą Państwu agitację i orgie, było ohydnem oszczerstwem. Gały szereg pedagogów Polaków, którzy pracują w tem gimnazjum od kilku lat, zeznawał tylko na korzyść gimnazjum. To samo zeznał i kierownik przysposobienia wojskowego, oficer armii polskiej. Wówczas zarządzono dwutygodniową przerwę, podczas której jakiś prowokator w pewnej ubikacji gimnazjum napisał kilka wyrazów przeciwko zaprowadzonymi, bez żadnego nacisku ze strony władzy, przez radę pedagogiczną t. zw. dniom polskim, to jest dniom, w których dla podniesienia poziomu języka polskiego zarówno uczniowie, jak i nauczycielstwo rozmawiali tylko po polsku. Zmobilizowano szereg nowych świadków, którzy również nie mogli potwierdzić nawet przypuszczeń, iż postawione nauczycielstwu zarzuty są prawdziwe. Sprawa nie została jeszcze załatwiona ostatecznie, a kuratorium już zastosowało; w stosunku do tego gimnazjum szereg niczem nieuzasadnionych represyj. Okazuje się, że władze szkolne, które przecież stale mają pod okiem owe gimnazjum, wizytują je dość często i mają możność roztaczania ścisłej kontroli, ulegają terorowi ludzi, o których tu już' wczoraj mówił obszernie s. dr. Pant. Ja dziś dodam tylko tyle, że ludzie ci, którzy dziś uzurpują sobie prawo opiniowania o lojalności społeczeństwa i nauczycielstwa, niemieckiego, podczas wojny wysługiwali się okupantom w charakterze policjantów tajnych i funkcjonariuszów policji obyczajowej, że między tymi ludźmi jest obywatel niepolski, człowiek o którym jego kolega partyjny w Sejmie, a następnie w dniu 2maja 1931 roku pod przysięgą w sądzie zeznał, że będąc członkiem gdańskiego Volkstagu, był jednocześnie na służbie państwa ościennego. Podczas rozprawy jeden z adwokatów złożył sądowi okręgowemu w Łodzi zaświadczenie, że jeden z ludzi tych oskarżony jest przez prokuratora o systematyczną kradzież. Proszę Panów, czy Panowie mogą żądać, aby społeczeństwo niemieckie i nauczyciele niemieccy ludzi tych uznali za swych przedstawicieli i za swych przywódców, a jednak przy organizacji ich utworzony został związek nauczycielski i wadze szkolne zmuszają terorem nauczycieli do zapisywania się do tego związku. Manny cały szereg nauczycieli niemieckich, powiem to zupełnie otwarcie, którzy są sympatykami Bloku Bezpartyjnego, którzy w czasie wyborów pracowali za, jedynką, ale oświadczają otwarcie: Do tej pseudo-niemieckiej organizacji należeć nie możemy, bo urągałoby to naszemu honorowi. Inspektorowie szkolni jednak wywierają nacisk na nauczycieli, ażeby do organizacji tej należeli. Jeden z młodych nauczycieli w Łodzi, który pracowni w charakterze nauczyciela kontraktowego. otrzymał nagle zwolnienie. Powiedziano mu: Niech się Pan zwrócą za pośrednictwem Kultur und Wirtschftsbundu”, to pan otrzyma nominację. Człowiek ten, żegnając się ze swoimi przyjaciółmi, płakał gorzko, mówiąc: Dlaczego żąda się ode mnie tego upokorzenia? Ale młodzieniec biedny uczynił to dla chleba i dziś z goryczą i z żalem w sercu pracuje w tej organizacji.</u>
          <u xml:id="u-47.25" who="#AugustUtta">Panie Ministrze! Czy to są drogi wychowania państwowego? Czy Panowie tą drogą chcecie pozyskać ludność niemiecką? Nie, Panie Ministrze, to się nigdy udać nie może.</u>
          <u xml:id="u-47.26" who="#AugustUtta">W Łodzi istnieje już od wielu lat stowarzyszenie nauczycieli niemieckich, stowarzyszenie czysto apolityczne, które nigdy żadną nie zajmowało się polityką, a jedynie podniesieniem poziomu naukowego i moralnego nauczycielstwa. I oto, Panie Ministrze, to stowarzyszenie inspektor w Łodzi rozbił. Zupełnie młodego, zdolnego do pracy przewodniczącego tej organizacji, znanego pedagoga w Łodzi, przeniesiono w stan spoczynku. Sekretarza tej organizacji, również młodego człowieka, przeniesiono w stan spoczynku. Dwóch innych członków, ludzi znanych, wybitnych nauczycieli, którzy pracowali w Łodzi około lat 20, związanych z Łodzią nowemi więzami, mających dzieci w szkole średniej, nauczycieli wybitnych, szanowanych, przeniesiono, jak gdyby za wielką karę, do odległych szkół polskich na prowincję. Jeden z tych nauczycieli spotkał mnie niedawno i powiedział: Przeniesiono mnie. Miałem niedawno lekcję wzorową, inspektor i wogóle wszyscy byli zachwyceni. Nie jest mi tam wprawdzie źle, ale kiedy wieczorem pomyśli; o tem, za co mnie to spotkało, że ukarano mnie niesłusznie po tylu latach pracy, wszystko w mej duszy się burzy i łzy stają mi w oczach. Tak wychowuje się nauczycieli na. pracowników dla dobra Państwa.</u>
          <u xml:id="u-47.27" who="#AugustUtta">Zwracając na to uwagę, proszę Pana Ministra z całą stanowczością, aby raczył uwolnić naszych nauczycieli i nasze szkoły od terom tych ludzi, o których wczoraj mówił p. senator Pant i o których ja dziś wspominałem. Jeżeli chodzi o dowody, to mogę służyć niemi w każdej chwili.</u>
          <u xml:id="u-47.28" who="#AugustUtta">Oto jest w ogólnych zarysach stosunek władz szkolnych i obecnego systemu do potrzeb kulturalnych ludności niemieckiej. Stosunek, który wie da się wytłumaczyć ani żadnemi względami państwowemi, ani też ustosunkowaniem się ludności niemieckiej do obecnych rządów. Nie należeliśmy nigdy do zasadniczej opozycji, lecz staraliśmy się wszelkie poczynania Panów traktować rzeczowo, a jednak Panowie tak bezwzględnie, tak stanowczo zwalczacie nasze szkolnictwo, zwalczacie nasze organizacje, zwalczacie naszą pracę oświatową, że jeżeli dzisiaj oświadczyć musimy, że wobec tego głodować za budżetem nie możemy, to przyznacie wszyscy Panowie, chociaż w duszy, że nie jest to naszą winą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma. s. Zakrzewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#StanisławZakrzewski">Wysoka Izbo! Przyłączam się w zupełności do oświadczenia i naświetlenia, jakie stosunkowi Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do budżetu dał tutaj p. referent.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#StanisławZakrzewski">Rozumiem doskonale, że w tych ciężkich czasach skonstatowanie faktu, że ogólne wydatki na Ministerstwo Oświaty musiały ulec nawet znacznej redukcji, nie wystarcza, żeby w oparciu o ten fakt można wyciągać negatywną konkluzję w ogólnej ocenie stanowiska. Ministerstwa Oświaty do budżetu i do całkowitej działalności szkolnej. Mani wrażenie, że w takich czasach, jakie obecnie przeżywamy pod względem ekonomicznym, jest, obowiązkiem tych wszystkich obywateli, którym praca szkolna leży na sercu, przypomnieć, że w takich czasach jest obowiązkiem społeczeństwa śpieszyć temu Rządowi i Skarbowi z pomocą w duchu tych rysów społeczeństwa polskiego i kultury polskiej, na które tu Panowie, także i reprezentanci opozycji, się powoływali - w duchu najlepszych tradycyj społeczeństwa polskiego. To nie może, się ograniczyć tylko do skonstatowania gołosłownego tego faktu, który przed chwilą podniosłem. to znaczy, że społeczeństwo, obok swoich obowiązków budżetowych i płatniczych wobec Państwa, w takich czasach na tem polu, które dla niego stanowi jeden z największych skarbów, jakim jest, teren szkolnictwa, musi z siebie wydobyć te uzupełnienia materialne, o których braku tu była mowa.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#StanisławZakrzewski">Ogólny stosunek pracy szkolnej, organizacji naszego szkolnictwa w stosunku do społeczeństwa i Państwa, przypomina, mi w dzisiejszej chwili jedno z najpiękniejszych przedsięwzięć szkolnych Polski, jakim była Komisja Edukacyjna. Analogię widzę, Wysoka Izbo, w tein, że Komisja Edukacyjna obejmowała gospodarkę nad polskiem szkolnictwem w przełomowej oliwili i w przełomowym okresie czasu takim, którego istotą było tu, że Państwo z rąk Kościoła przejmowało pieczę nad szkolnictwem naszem byliśmy pod tym względem jednym z najpierwszych państw w Europie, które tego rodzaju organizację szkolnictwa, w sensie państwowym wzięła na swoje barki. I tak samo obecnie zadania organizacji szkolnictwa w tym okresie czasu, w którym myśmy powoli dopiero wydobywali się ze stanu bytu apaństwowego i przeszli do bytu państwowego, w takiej chwili i w takim okresie czasu zgodnie zupełnie z oświetleniem, jakie dał tej sprawie referent, z podkreśleniem zasług urzędującego Ministra Oświaty, ta praca szkolna staje dziś na pierwszym odcinku naszej publicznej zarówno państwowej, jak i społecznej pracy. Nie rozumiem ataków, nie rozumiem krytyki, która z tego państwowego charakteru, jakim musi być nacechowano ogólne pojmowanie organizacji naszego szkolnictwa., robi zarzuty wymierzone przeciw tego rodzaju usiłowaniom, równocześnie jednym tchem czyniąc ten zarzut i powołując się na wielkie tradycje polskie, z których Komisja Edukacji Narodowej ma być jednym z przykładów, jak należało robić, a czego dzisiaj nie czyni Rząd, czy nasz obóz nie robił. Właśnie mulim obowiązkiem jest, w tej chwili przypomnieć, że Komisja Edukacji Narodowej nasza z XVIII wieku była o wiele bardziej rewolucyjnemi przedsięwzięciem i o wiele bardziej państwową rewolucją, niż nawet ta, która dokonywana jest, teraz pod hasłem reformy szkolnictwa, która obecnie idzie.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#StanisławZakrzewski">Oczywiście, że jak przed stu kilkudziesięciu laty, tak i dzisiaj stosunek Państwa do szkolnictwa stoi na pierwszym planie tego zagadnienia: trzeba tu przedewszystkiem porozumieć się między sobą, jak należy rozumieć ten stosunek do Państwa i jak należy rozumieć stosunek Państwa do spraw szkolnych. Absolutnie nie mogę się zgodzić z p. s. Kopcińskim i ze zdziwieni słuchałem jego wczorajszych wywodów, w jaki sposób, naświetlając te sprawy szkolne, p. s. Kopciński dał definicję państwa, definicje państwa, jeżeli debrze przypominam sobie jego określenie, naprzód jako zrzeszenie osób, które szukają w tem państwie tego, czego im trzeba i na rozszerzenie tej definicji, jako takiej organizacji, która ma zapewniać swym członkom wszelkiego rodzaju szczęśliwości. Tak to brzmiało, o ile dobrze pamiętam, w przemówieniu wczorajszem p. s. Kopcińskiego.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#StanisławZakrzewski">Sądzę, że takie określenie państwa a limine należy odrzucić. Gdyby pod kątem takiego ujmowania państwa miała być nacechowana zarówno nasza ustawa szkolna, jako też działalność naszych organów, szkolnych, to w takim razie rzeczywiście praca ta nie mogłaby dać ani pedagogicznych, ani obywatelskich wyników i zdaje się, że doszlibyśmy do zupełnie innych celów niż te, o których myśli s. Kopciński.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#StanisławZakrzewski">Bliższym prawdy był dzisiaj p. s. Jabłonowski, gdy powiedział, że państwo jest jurydycznem ujęciem pojęcia narodu. Ale i to określenie nie wyczerpuje całego pojęcia, tego pojęcia, jakim jest tak państwo, jak państwowość, tem bardziej, że to państwo, państwowość musimy pojmować nie filozoficznie i abstrakcyjnie od świata i rzeczywistości, ale musimy ujmować pod kątem widzenia naszych ogólnych potrzeb politycznych i historycznych naszego Państwa i naszej całej cywilizacji. A te potrzeby zewnętrzne i wewnętrzne naszego Państwa i naszej cywilizacji wynikają w pierwszym rzędzie z tych warunków, w których ta praca wewnętrzna nasza i stosunki nasze wewnętrzne się obracają. Te warunki w dzisiejszej rzeczywistości zarówno europejskiej, jak i światowej, to są warunki twarde, to są, warunki takie, co do których chętnie przyznaję tutaj, godzę się na to, co powiedział p. s. Marchlewski, o poczuciu dyscypliny, ładu wewnętrznego. Poprawiła ograniczył to pojęcie dyscypliny do pewnego małego bardzo odcinka tych zagadnień, mianowicie do ochrony gazowej. Muszę powiedzieć, że gdy idzie o określenie stosunku między ogólną pracą państwową, między państwem a pracą edukacyjną i pracą szkolną, tobym się zgodził na takie określenie, które dał jeden z dawnych pedagogów, ks. Antoni Popławski, pijar, zatem jeden z poprzedników p. s. Kopcińskiego, niestety w lepszem dał ujęciu, niż to zrobił p. s. Kopciński, dlatego, że ten ksiądz Antoni Popławski, jeden z działaczy Komisji Edukacyjnej wyraźnie powiedział, że w trudnych i ciężkich chwilach, jakie państwo przechodzi, to jedna z jego głównych akcyj, powinna, się właśnie skupić w szkole i przez szkołę, zatem próbować czynić wysiłki wyprowadzenia tego społeczeństwa z ciężkiego stanu i wychować zatem młodzież tego społeczeństwa na takich obywateli, jakich państwo pod każdym względem dla swej działalności i potrzeb wymaga. W tem znaczeniu sformułował to zadanie ten ks. Antoni Pojdawski. nie narażając się coprawda na zarzut, że przecenił konieczność wpływu państwowego i pierwiastka państwowego na szkolę i może naraził za to Komisję Edukacji Narodowej na niesłychane ataki i niesłychane nieporozumienia, jakie działalność Komisji Edukacyjnej wywołała w społeczeństwie polskimi z końcom XVIII wieku.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#StanisławZakrzewski">Ja przyznam się. że jako historyk i jako obywatel absolutnie zrozumieć nie mogę tego, że Panowie krytycy zarówno w tej Wysokiej Izbie, jak i w naszym Sejmie, jak w naszych uniwersytetach, nawet, w wysokich kręgach kościelnych dostojników i z rozmaitych posterunków, skąd idzie strzelanina w kierunku dzisiejszej reformy szkolnej, jako jeden z zarzutów głównych i ważniejszych przytaczają ten fakt, że ta reforma, nie znajduje jakiegoś bardzo ciepłego przyjęcia w społeczeństwie, jakiejś tej powszechnej zgody, o której także dziś wspominał p. s. Jabłonowski. W tem tkwi naprawdę bardzo poważne nieporozumienie, do którego wyświetlenia chciałbym się tu przyczynić, w tem najlepszem dążeniu do porozumienia się z tymi Panami, którzy tego rodzaju poczynania naszych sfer decydujących szkolnych i tych, którzy obcą dopomóc, hamują, względnie krytykują. Niech mi Panowie krytycy wszyscy, chociażby najdostojniejsi pod względem tytułów, w które są obleczeni i ubiorów, które noszą, pod względem tytułów akademickich, które dźwigają na sobie, niech przyjdą i powiedzą z dokumentami i w ręku i z oparciem się o rzetelną obiektywną prawdę, o której słusznie, ale teoretycznie mówił p. s. Marchlewski, niech mi przytoczą te przykłady, gdzie stanowczo, wielkie zdecydowane przedsięwzięcia szkolne naszego społeczeństwa w przeszłości spotkały się z entuzjazmem mas, z porywem jakimś zgodnym, zrywającym się ze wszystkich kątów. Czy mamy tu ulegać stale jakiejś psychozie, czy mamy oszukiwać się wzajemnie, czy ta Komisja Edukacji Narodowej, o której ciągle mówią nam krytycy, czy ta Komisja z entuzjazmem się spotykała? Proszę zajrzeć do książki Kota, „Dzieje wychowania w Polsce”, tam na każdej stronicy, kiedy mowa o edukacji narodowej, jest stwierdzone, że po pokonaniu ciężkich nieporozumień między tą Komisją a społeczeństwem, w najcięższym trudzie tych wysiłków główni działacze edukacyjni powoli znajdywali uznanie w społeczeństwie. I to jest prawda obiektywna, o której stwierdzenie tutaj nam niewątpliwie wszystkim chodzi. A czy jeden z najgłówniejszych działaczy oświatowych z końca XVIII wieku na początku XIX wieku Minister Stanisław Potocki, czy ta jedna z najbardziej zasłużonych postaci w dziejach naszego szkolnie twa. spotkała się z uznaniem, i ze słodkiemi frazesami dla swojej roli w organizacji szkolnictwa? Przedewszystkiem burza; nieporozumień, burza, protestów zniszczyła tego człowieka, który wreszcie złamany temi przeciwnościami był zmuszony do opuszczenia swego stanowiska. A czy działalność jednego z najwybitniejszych ludzi, o ile chodzi o dzieje szkolnictwa, o ile chodzi o stwarzanie rzetelnych podstaw do śmiałych reform w dziedzinie oświaty szkolnej, dopuszczenie najrozmaitszych warstw włącznie aż do Żydów, Aleksandra Wielopolskiego, czy to spotkało się z uznaniem w społeczeństwie? Pytam się o to, czy zewsząd biegły głosy aprobaty do tych ministrów i znanych działaczy?</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#StanisławZakrzewski">Jeżeli się tutaj powołuje na tradycję historyczną, to nie można się powoływać na tradycję w jej zewnętrznem zrozumieniu, nie można twierdzić np., że ja jestem konserwatystą, dlatego, że noszę tego rodzaju kołnierzyk. Zapewne jest w tem pewna tendencja konserwatywna., ale nie będę z tego formułował tezy i nic będę dzielił ludzi na takich, z którymi rozmawiam i debrze rozumiem, którzy noszą, taki dawny kołnierzyk, i na młodych, którzy noszą kołnierzyki takie, które są dziś modne.</u>
          <u xml:id="u-49.8" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-49.9" who="#StanisławZakrzewski">Pani Senatorko, istotnie powoływanie się na tradycję polega na tem, że nie trzeba się lękać powoływania na tradycję rzetelnych wysiłków, rzetelnych poświęceń, rzetelnych walk, rzetelnych przykrości i przekleństw i najrozmaitszych nieporozumień, jakie zawsze akcja inicjatywy w społeczeństwo wprowadza. I właśnie zdrowie tej nowej inicjatywy, barometr dla zmierzenia, czy ta inicjatywa jest zdrową, czy nie jest anemiczną, ten barometr polega w pierwszym rzędzie na tych nieporozumieniach, które wywołuje w społeczeństwie, na tem, że następuje w społeczeństwie tak wstrząs nowy, z którego niewątpliwie, tak jak w ubiegłej tradycji dziejów naszego szkolnictwa — mam to mocne przekonanie — wypłyną dobre i zdrowe dla społeczeństwa rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-49.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-49.11" who="#StanisławZakrzewski">W tej tradycji dziejów szkolnictwa polskiego tkwi także znaczna część odpowiedzi dla reprezentantów naszych mniejszości narodowych, czy to dla reprezentantów społeczeństwa ruskiego, czy dla reprezentantów społeczeństwa niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-49.12" who="#StanisławZakrzewski">Przyznam się, że jak słuchałem wywodów reprezentantów niemieckich. p. s. Panta czy Utty, to nie wiem w tej chwili, kto to z polityki szkolnej zrobił w dziejach współczesnych instrument polityki. Kiedy słuchałem tych wywodów, to zdawało mi się, że to my jesteśmy tymi Kolumbami i Kopernikami, którzy dopiero ten system odkryli i wprowadzili ten system terom, jak tego dowodził p. s. Utta, że to my nadużywamy ciągle tych praw szkolnych mniejszości, które one rzeczywiście posiadają.</u>
          <u xml:id="u-49.13" who="#StanisławZakrzewski">Nie jest mojem zadaniem naświetlenie tych konkretnych faktów, które przytoczyli senatorowie Utta i Pant. To należy do reprezentantów Rządu. W tej chwili chodzi mi o wrażenie, jakie to, co Panowie mówią, robi na naszem społeczeństwie, na naszej opinii. Jest rzeczą stwierdzoną, że w stosunkach między społeczeństwem niemieckiem a społeczeństwem polskiem nie społeczeństwo niemieckie jest tem, które na polityce szkolnej wzajemnych stosunków ucierpiało. Przeciwnie, co do tego nie tylko nasza historia, ale tak samo wasze werdykty sąd wydały i wydają. Panowie są mistrzami w polityce szkolnej. Natomiast dzieje naszego szkolnictwa, przynajmniej w ostatniem półtora stuleciu, nie mówię tu już o dawniejszych czasach, dają dobitne dowody zarówno reprezentantom niemieckiego społeczeństwa, jak i reprezentantom ruskiego społeczeństwa. że niemieckie i ruskie szkoły w obrębie Państwa. Polskiego naogół się rozwijały. Nie chcę przesądzać przez to, czy w pewnych konkretnych wypadkach, przytaczanych przez Panów, tkwi większa, czy mniejsza doza prawdy. To nie zmienia istoty rzeczy, której Panowie czy to z ruskiej, czy z niemieckiej strony nie przekręcą, Ci ile chodzi o tradycje szkolnictwa; społeczeństwo polskie i naród polski daleki był zawsze od jakiejkolwiek myśli wyzyskania szkoły dla swoich bieżących celów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-49.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-49.15" who="#StanisławZakrzewski">W przemówieniach Panów było dużo o tradycji i o tem jak się powinna zatem władza ustosunkować do kultury szkolnej, jakie miejsce jest tej kultury szkolnej wogóle w obrębie naszej dzisiejszej świadomości.</u>
          <u xml:id="u-49.16" who="#StanisławZakrzewski">Specjalnie o tem mówił dużo wczoraj s. Marchlewski. Przyznam się, że szanując wysokie jego naukowe stanowisko i ze względów koleżeńskich — byłem zdziwiony nastawieniem jego wywodów, ponieważ zdawało mi się, że z tych założeń teoretycznych, które sobie nakreślił, wypływałyby potem dla ilustracji praktyczne przykłady, uzgadniające właściwe stanowisko p. Marchlewskiego ze miną, czy też z nami. Tymczasem doznałem zawodu. Jest to znów jakieś nieporozumienie, powiedzmy, w tym wypadku, mówiąc tylko do siebie — między mną a s. Marchlewskim, którebym z najrozmaitszych względów pragną! usunąć, przynajmniej przyczynić się do jego usunięcia.</u>
          <u xml:id="u-49.17" who="#StanisławZakrzewski">Nie będę mówił o tem, że p. senator zapewne jeszcze może gruntownie nie rozważywszy wszystkich paragrafów nowych ustaw, zaryzykował twierdzenie, że te ustawy zamykają, czy hamują dostęp ludności wiejskiej do szkól, bo o tem tutaj wypowie się zapewne czynnik bardziej autorytatywny ode mnie. Chcę tylko powiedzieć, że jeżeli ja do tej ustawy ustosunkowuję się pozytywnie, z całem uznaniem dla jej inicjatora to właśnie dlatego, że kiedy ją pierwszy raz przeczytałem odrazu odniosłem wrażenie w mojem przekonaniu, że jest to dzieło, które tej ludności i wiejskiej i miejskiej w daleko szerszych granicach, jeżeli mowa o warstwach ludowych, otwiera dostęp do szkól, niż to się dzieje do dziś. Dalej, gdy tak kartkowałem tę ustawę, to ja, który nie jestem przyrodnikiem, jak p. s. Marchlewski, ale humanistą i może najbardziej konserwatywnego i zaśniedziałego typu, uważałem, że ta ustawa wprowadzi w obręb naszego szkolnictwa nowy wiek, nowe życie. I tutaj chciałbym z p. s. Marchlewskim. właśnie ze względu na szacunek, jaki żywię do jego osoby :i do jego działalności, wyraźnie i po koleżeńsku się porozumieć. Panie Senatorze, czyż to nie jest prawda, że od dziesiątków lat szkoły akademickie z Uniwersytetem Jagiellońskim na czele biadają, lamentują. rozdzierają szaty, dziesiątki i setki memoriałów wysyłają do społeczeństwa polskiego, narzekając na upadek tego materiału, który my jako profesorowie otrzymujemy do szkól akademickich? Przecież to jest fakt stwierdzony, te do tego nie będziemy prowadzili z sobą dyskusji. Po drugie, czyż nie jest między nami profesorami rzeczą stwierdzoną ponad wszelką wątpliwość, że ten materiał, jaki my ze szkól akademickich wysyłamy do szkół średnich, może wskutek naszej własnej nieudolności, może wskutek tego, że system naszych szkól akademickich jest wadliwy, ale przecież to wszyscy wiemy i możemy stwierdzić ten fakt, że ten materiał, który my do szkół na nauczycieli wysyłamy, nie odpowiada tym idealnym wymaganiom, jakiebyśmy pod tym względem mieli? Czy Panie Senatorze obiektywnie referuję, że w sferach akademickich bez względu na różnicę poglądów, takie przekonanie od dziesiątków hut co do tej materii istnieje? Jeśli więc następuje uderzenie mocne z naszej góry, tu reprezentowanej, to uderzenie, które tę rzecz wyprowadza na szeroką drogę, w uznaniu zatem tych biadali, które ze sfer akademickich wychodzą, czy potem podkreślanie ciągle tego, że dostojne akademie nie były pytane o zdanie — czy to nie jest formalizm ściśle biurokratyczny? Mojem zdaniem to jest formalizm. Gdybym miał więcej czasu do dyspozycji — boję się, że Szanownych Panów nużę...</u>
          <u xml:id="u-49.18" who="#komentarz">(Protesty na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-49.19" who="#StanisławZakrzewski">... — to w takim razie znalazłyby się dowody, że tych faktów, co do których absolutną zgodność zdania można stwierdzić, jest daleko więcej. I te rzeczy nie są tajemnicą, to znaczy oplują szkół akademickich o tem, że nasze wychowanie publiczne znalazło się na odcinku szkół średnich, w stosunku ich do szkół akademickich, jakby w pewnej ślepej ulicy. Ja szanując w tym wypadku autorytet Uniwersytetu Jagiellońskiego, powiedziałbym, że to są rzeczy, które mają 20 lat za sobą, gdzie jeszcze przed wojną właśnie Uniwersytet Jagielloński w latach 1912, 1913 tak te rzeczy postawił. A zatem czy to, że Rząd wystąpił z tą śmiałą inicjatywą przeprowadzenia reformy, czy ta rzecz, jak powiadam, mija się z tą ustaloną opinią szkół akademickich, że szkoły tej reformy potrzebują?</u>
          <u xml:id="u-49.20" who="#StanisławZakrzewski">Następnie ta rzecz przecież nie tyczy się tylko szkół średnich i ich stosunku do szkół akademickich, bo przecież możemy to zagadnienie postawić i tak, że skoro uniwersytet wychowuje nauczycieli dla szkół średnich, a nauczyciele szkól średnich razem z siłami im odpowiadającemi wychowują nauczycieli dla szkół powszechnych to przecież może ryba śmierdzieć od ogona, ale zwykle mówi się, że ryba śmierdzi od głowy, więc realizując na język praktyczny to przysłowie, możemy przyjść do przekonania, że winę za ten stan szkolnictwa, jaki dziś istnieje, na który się wszyscy żalą, to my właśnie ponosimy, że jest potrzebna reforma taka, któraby ten, cały grunt przewala, wszerz i wzdłuż, żeby wywołać ten wstrząs w społeczeństwie, wstrząs tej, siły, który wywołał Hugo Kołłątaj czy inni członkowie Komisji Edukacyjnej. czy który wywołał autor listów z Ciemnogrodu. wyklęty przez sfery konserwatywne, przez ówczesne sfery kościoła i przez sfery szkolne, ten właśnie autor Ciemnogrodu Stanisław Potocki.</u>
          <u xml:id="u-49.21" who="#StanisławZakrzewski">Gdybyśmy się opierali tylko na tych zarzutach i krytykach, które bardzo uważnie od paru miesięcy śledzę, w kierunku inicjatywy rozpoczętej przez obecnego naszego Ministra, doszlibyśmy do przekonania, że gdyby powszechny aplauz go spotkał i zgoda ze wszystkich stron się objawiła na punkcie tej reformy, to byłby to jakiś noworodek anemiczny, dzieło koślawej koncepcji, które może odpowiadałoby tym ludziom, którzy życzą sobie, by nasza reforma szkolna nie miała wyrazu. Ale przedewszystkiem to Panom z lewicy niebardzo przystoi w takiem zdecydowanem dziecku, jakim jest reforma obecna, dopatrywać się sprzeniewierzenia się najlepszymi polskim tradycjom, gdyż one tak się przedstawiały, jak to starałem się dziś wyłożyć.</u>
          <u xml:id="u-49.22" who="#StanisławZakrzewski">A teraz na zakończenie chciałbym skupić uwagę Wysokiej Izby na jedno zagadnienie. Podpisując to, co tutaj mówił prof. Zalewski, muszę stwierdzić ze swojego stanowiska, że dla mnie ogólna reforma szkolnictwa, którą teraz dokonywa p. Minister Oświaty, będzie wtedy zupełna, jeżeli właśnie ustawa o szkołach akademickich będzie także zreformowana.</u>
          <u xml:id="u-49.23" who="#StanisławZakrzewski">I dlatego nie waham się wysunąć tego postulatu, że on odpowiada ustalonej opinii szkół akademickich, o ile ta opinia akademicka traktuje ten problem niezależnie od chwilowej walki politycznej. Mówię to także dlatego, że pojmowanie stosunku profesorów szkół najwyższych do dzieła reformy szkolnej do reformy ustawy o szkłach akademickich pod tym kątem widzenia, które już tu krótko kolega Zalewski krytykował i pod kątem widzenia, iż profesorowi, jako takiemu nie wolno się takiemi rzeczami publicznie zajmować, ponieważ ta rzecz należy do tej dostojnej korporacji, której on jest członkiem, a więc do senatu akademickiego i wydziału filozoficznego, to, Panie Profesorze Marchlewski, proszę, oświadczyć naszym kolegom z Krakowa, że to jest z tradycją akademicką absolutnie niezgodne i pozostaje w sprzeczności ze zdrową tradycją profesorów szkól akademickich.</u>
          <u xml:id="u-49.24" who="#StanisławZakrzewski">Pojęcie autonomii uniwersyteckiej, pojęcie autonomii nauki, wolności myśli, słowa i zdania. Panie Profesorze, polega w pierwszym rzędzie na tem, że mnie, jako profesorowi szkoły akademickiej, wolno mówić wszystko, chociażbym miał nawet zerwać z kolegami towarzyskie stosunki. Nie tylko wolno, ale jest to mojem prawem, jest to moim najświętszym. Panie Profesorze, obowiązkiem.</u>
          <u xml:id="u-49.25" who="#StanisławZakrzewski">Jest to niesłychane nieporozumienie wśród świata akademickiego. Nie chcę tutaj plotkować przed Wysoką Izbą, ale jednak plotki idą do uszów naszych docierają. Są wezwania, zachęcenia koleżeńskie, podpisywane przez najwyższych dygnitarzy szkół akademickich, które zachęcają profesorów, aby broń Boże nie otwierali gęby, że tak powiem wulgarnie, w sprawach tych, które są im najbliższe, na których się oni poza swoim fachem najlepiej znają, idą zatem zachęty koleżeńskie, które im usta, zamykają. Mało tego, odbywają się zebrania...</u>
          <u xml:id="u-49.26" who="#komentarz">(Przebywania.)</u>
          <u xml:id="u-49.27" who="#StanisławZakrzewski">...to są też plotki — na których koledzy tu i owdzie w jakimś zapale, bo ja wiem, godnym młodych bardzo akademików, czy też wieców młodych akademików, udzielają sobie wzajemnie przestrogi. Jeżeli będziesz robił to lub owo, to w takim razie nie będę z tobą stosunków towarzyskich utrzymywał. Proszę Panów, to są nieporozumienia światka akademickiego i gdybyśmy tych nieporozumień wzajemnie sobie nie wyjaśnili, może doprowadziłyby do tego, że uniwersytety jakieś milionowe sumy, przeznaczone na krzewienie nauki i oświaty polskiej, obracałyby na kanonizację Jana Kantego, jak to w historii najdostojniejszej naszej instytucji naukowej bywały wypadki. Doprowadzilibyśmy w krótkim bardzo okresie czasu całą kulturę umysłową polską z powrotem do tego Ciemnogrodu, o którym tak wymownie przed 100 laty pisał Stanisław Potocki.</u>
          <u xml:id="u-49.28" who="#StanisławZakrzewski">Teraz jeszcze chcę wspomnieć o tem, co w przemówieniu s. Marchlewskiego szczególnie ranie uderzyło. Tu wrócę do stosunku do Państwa i do Rządu. Powiedziałem — zgadzam silę z p. s. Marchlewskim zupełnie — że stosunek do Państwa naszej szkoły powinien być conajmniej takim stosunkiem, jak p. s. Marchlewski żąda, ażeby był tarki, jak stosunek do naszej obrony gazowej. On musi opierać się na dyscyplinie i na wzajemnem zaufaniu, a nie na tej szczęśliwości wyłącznej, o której mówił p. s. Kopciński, na tych wzajemnych potrzebach, które ludzie mają wobec Państwa, ale na tem co p. w. Marchlewski powiedział, ma tej dyscyplinie, zarówno ze względów zewnętrznych, jak ze względów wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-49.29" who="#StanisławZakrzewski">Otóż była tu mowa już parokrotnie o tej tradycji. P. s. Marchlewski powołał się na sześciowiekową tradycję Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niewątpliwie dla braku czasu nie wspomniał o innych uniwersytetach polskich, tak rozumiałem p. Senatora. Jakkolwiek ta sześciowiekowa tradycja Uniwersytetu Jagiellońskiego to bardzo mocne wyrażenie, bardzo mocne określenie czasu, jednak śmiem twierdzić, że nawet ta nasza najdostojniejsza wszechobecna życiu umysłowemu narodu nie przodowała. Ale zostawmy tę kwestię na boku. Jako dziecko szkoły Jagiellońskiej, jako jej magister w przeszłości, rozumiem, że w każdej tradycji jest tradycja, i jest tradycja. Jest tradycja, nieszczęśliwego używania tych wielkich sum w XVIII wieku na kanonizację Jana Kantego, a jest również tradycja pewnych rzeczy, którym się p. s. Marchlewski w pierwszej części swojego, przemówienia, silnie przeciwstawia. Ja sobie przypominam, że w tej szkole Jagiellońskiej był okres świetny, kiedy tam uczył Tarnowski, kiedy tam uczył Szujski, kiedy tam uczył, powiedzmy, Stanisław Smolka, kiedy wreszcie uczy! tam ten straszny Michał Bobrzyński — cały łańcuch ludzi, których przytoczyć wielu możemy w dziejach Wszechnicy Jagiellońskiej. Ale przyczyną i tytułem jednym z największych, Panie Senatorze, ich dostojności, ich pracy, ich wysiłku historycznego było to, że nie komplementy, nie oklaski zbierali — nie tylko ze strony społeczeństwa polskiego, ale nawet publiczności krakowskiej — tylko często kamieniami bito w ich szyby, obsypywano wymówkami, drwinami, ostremi słowami zarzutów i krytyk — ludzi nieraz bardzo poważnych. Ale oni się nie zrażali, Panie Senatorze, oni szli naprzód, tak jak my pójdziemy naprzód z tem dziełem ustawy o szkolnictwie, wykończonem prawdopodobnie do ostatniej kropki nad „i”.</u>
          <u xml:id="u-49.30" who="#StanisławZakrzewski">Gdybym jednem słowem, jednem zdaniem chciał określić zasługi tego wielkiego wysiłku kolegów z przeszłości s. Marchlewskiego, których niewątpliwie on sam w najwyższym stopniu szanuje, tobym powiedział, że dzisiejszy ruch polityczny w tamtym ruchu Uniwersytetu Jagiellońskiego, wyobrażonym przez tych ludzi, których przytoczyłem, miał, Panie Senatorze, swoich Janów Chrzcicieli. Oni zanim ten wielki działacz, o którego kult Panowie tak się dziś spierają, wszedł w dziedzinę polskiej państwowej teraźniejszości. oni właśnie jak Jan Chrzciciel w mozole, w trudzie, potępieniu ze strony własnego społeczeństwa, niezrozumiani zupełnie, kuli tę jedną z podstawowych zasad dzisiejszego życia publicznego, polegającą na tem, czem właśnie reforma szkolna p. Ministra Jędrzejewicza. jest przesycona, zasadę, że stosunek do państwa polega nie tylko na świadczeniach państwa nie tylko na tych różnych szczęśliwościach ze strony państwa, ale i żelaznym, twardym obowiązku wobec państwa, na tem, że państwo od obywatela ma! prawo bardzo wiele i bardzo wiele wymagać.</u>
          <u xml:id="u-49.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-49.32" who="#StanisławZakrzewski">Jeżeli doszliśmy do tego dzieła reformy szkolnej, która jest przesycona tem pojęciem współpracy z rządem, obowiązków wobec władz i polskiego rządu, to ja chętnie bardzo z kolegami krakowskimi schylę czoło przed tradycją Uniwersytetu Jagiellońskiego, dlatego, że w tej tradycji właśnie wypracowanie dla polskiego społeczeństwa i polskiej opiniji doktryny o obowiązkach obywatela wobec rządu, poprzedziło wysiłki naszej dzisiejszej teraźniejszości, te wysiłki, za które p. referent wyraził już wdzięczność panu Ministrowi, do czego ja nie tylko z calem sercem, ale z siłą przekonania swojego się. przychylam.</u>
          <u xml:id="u-49.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Marchlewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#SMarchlewski">Szanowni Panowie Senatorowie! Nie chcę bynajmniej długo czasu Panom zajmować uwagami mojemi, które są wywołane przez, tylko co ustępującego mówcę. Nie chcę, ażebyśmy tu jakieś czysto osobiste, jak gdyby, porachunki załatwiali. Muszę zaznaczyć z wielkim żalem. że chyba czego jak czego, ale omawiania, w tej Wysokiej Izbie plotek, które rzekomo do uszów kolegów lwowskich dochodziły, niema potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Brawo, brawo.)</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#SMarchlewski">Dlatego zwalczanie, prostowanie jakichś plotek faktycznie jest poza moją kwalifikacją. Ale jednakowoż niektóre uwagi p. kolegi Zakrzewskiego są bardzo głębokie i wymagają nie powiem dodatkowego oświetlenia, korygowania, ale pewnego uzupełnienia, zwłaszcza skoro p. senator wypowiedział życzenie, że przecież w takiej doniosłej sprawie, o jakiej się teraz dyskutuje, porozumienie dobre, uczciwe, szczegółowe jest koniecznie potrzebne. W mojem przemówieniu wczorajszem zaakcentowałem z całym naciskiem, że do nowej ustawy' szkolnej odnoszę się z pełną obiektywnością i wypowiadałem obawę, że najlepsze chęci, dyktujące tę ustawę, na skutek specjalnych warunków, wśród których się znajdujemy, nie będą zrealizowane. I uważam, że projektodawca, który puszcza swoje ukochane dzieło na flukta tak niesłychanie niepewne, robi rzecz dla siebie niebezpieczną. Mówiłem między innemi i tego nie cofam, że ta nowa ustawa nie sama w sobie, ale na skutek panujących warunków może doprowadzić do tego, że analfabetyzm u nas będzie się szerzył. To nie jest jej wina, ale ja ze swej gminy mogę przytoczyć Panom fakt taki, fakt, który mi przytaczał i mój wójt nawskroś rządowiec i nauczyciel nawskroś rządowiec, ludzie bardzo uczciwi, bardzo oddani gminie, którzy mi oświadczyli, że dziś w szkole na 117 dzieci jest tylko jeden nauczyciel, bo drugiego skasowano. Jeżeli Państwo się zwrócą do innych części naszego kraju: w bocheńskie, gdowskie to stwierdzą zupełnie analogiczne stosunki. Zwrócę uwagę na to. że nas przybywa 500.000 niemal rocznie. Jeżeli mamy opanować ten cały materiał, który przyroda nam co rok daje, to przecież pierwszą elementarną zasadą człowieka praktycznego bussinesmana jeżeli tak się mogę wyrazić, jest to żeby te niższe sfery były uczone, żeby poznały się z książką, żeby miały możność pójść choćby przez samo kształcenie dalej.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#SMarchlewski">Ale my mamy dyskutować o rzeczach bardzo pięknych, ale czy one będą się realizowały? To znaczy, nie budujemy tego, co najważniejsze, to jest samego spodu. Uwagi s. Zakrzewskiego odnośnie do naszej krytyki dotychczasowego szkolnictwa średniego są murowane. Sam to akcentował s. Zakrzewski, że pod tym względem niem między nami nieporozumień. Ale pytam się czy ten program z nami właśnie nie omówiony (zresztą nie chodzi tu o nas), który nie był dopuszczony do obszernej dyskusji, czy ten program może być lepszym, niż ten, który krytykujemy.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#komentarz">(S. Zakrzewski: Bośmy prześlepili 2 lata.)</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#SMarchlewski">Prześlepmy jaszcze 2 lata i przestudiujmy szkolnictwo dokładnie. Jeżeli zwrócimy uwagę na projektowane forsowanie szkoły zawodowej, co ja z entuzjazmem także tu przyjąłem, to muszę przytoczyć Państwu, jak ja sam byłem w tę rzecz wprowadzimy tylko nie tu, a w Anglii. Mianowicie szkoły zawodowe angielskie nie są tworzone z góry dla danego zawodu, tylko czeka się, jak ten zawód będzie wyglądał i czego on będzie potrzebował. Kiedy wprowadzono w House of Komons ustawę o paleniskach, o kominach, o czasie dopuszczalnym dla kominów zanieczyszczeniach w powietrzu, wtedy dyrektor szkoły municypalnej w Manchesterze zawołał mnie i powiedział: Panie, Pan się zna na gazach. Pan pracuje w tem, niech Pan wykłada w mojej szkole o gazach, o kontroli palenisk, dlatego, że House of Komons nam tę ustawę narzucił, wykształcimy inspektorów paleniskowych, którzy natychmiast otrzymają zajęcie. U nas, kiedy pod wpływem moich namów moc młodzieńców poszło do szkół zawodowych, ta sama grupa młodzieży dziś mnie przeklina, bo niema z czego żyć.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#komentarz">(Głos: A ci, którzy poszli na urzędników?)</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#SMarchlewski">Ja urzędów nie chcę tworzyć, jesteśmy tutaj przy rubryce szkół zawodowych i powiadam, że ten program jest bardzo dobry. Owszem, ale stwórzmy naprzód takie warunki, aby ci ludzie, kończący te szkoły zawodowe, mieli potem zajęcie. I dlatego powiadamy: Nie śpieszmy się tak, poco ten pośpiech. Zastanowimy się wszechstronnie nad każdą sprawą i wtedy dojdziemy do jednolitej opinii. To było moje stanowisko, a żadne inne.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#SMarchlewski">Proszę Panów, jeszcze jedna drobnostka familijna między profesorami. Panie Kolego Zakrzewski, zastrzegałem się, że nie jesteśmy ani lepszy, ani mądrzejsi od Was. Mamy nieszczęsną tradycję, tak ją dziś muszę nazwać, nieszczęsną tradycję, ale trudno, z tego nie wybrniemy, mamy ją, i mamy chęć w myśl tej tradycji postępować, więc tego nie trzeba brać nam za złe. Z tego nie wynika, abyśmy, chcieli jakikolwiek inny uniwersytet, przez to podkreślenie przywiązania do tradycji poniżać, lub umniejszać doniosłość jego pracy naukowej. Również zgadzam się, Panie Kolego, ze zdaniem, że właśnie rzeczy, które dziś są silnie krytykowane i które muszą sobie zdobywać siłą w społeczeństwie posłuch, mogą być najpłodniejsze. To jest czysto przyrodnicze prawo, którego kwestionować nie można. Więc, pod tym względem między nami różnic nie powinno być. Stwierdzam jeszcze raz, że ta część opozycji, którą reprezentuję, nie odnosi się wrogo do ustawy, ale powiada, że ona jest niepewna, jest przedwczesna, nic daje gwarancji, ażeby mogła być płodną i pożyteczną. Nie tylko Państwu, ale przedewszystkiem narodowi polskiemu potrzeba zmiany całego środowiska. całego bytowania. Jest to problem najistotniejszy narzucający się każdemu z nas i w dzień i w nocy, i dlatego wszystkie inne pozostają na razie na boku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Wysoki Senacie! Przedewszystkiem stwierdzić pragnę, że cała dyskusja, której byłem świadkiem, cieszy mnie niezmiernie, a to z paru powodów. Po pierwsze nie słyszałem znikąd istotniejszych jakichś zarzutów pod adresem budżetu, który tu Wysokiej Izbie został przedstawiony. Wnoszę z tego, że budżet ten jest zrobiony tak dobrze, jak w obecnych warunkach można go było wogóle zrobić.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Na komisji stwierdziłem, że ciężką była praca układania tego budżetu i nie był miłym moment wnoszenia go przed Izby Ustawodawcze, albowiem wątpliwości niema i pod tym względem zgadzamy się wszyscy. że budżet jest zbyt niski na nasze bardzo znaczne potrzeby kulturalne, oświatowe i naukowe. Mamy tu jednak do czynienia, z siłą wyższą, z brakiem zasobnego w chwili obecnej Skarbu, nic na to nic potrafimy poradzić, albowiem zjawisko przekracza nasz kraj — zjawisko kryzysu sięga, szerzej i wszędzie analogiczne rzeczy dadzą się obserwować. W tych warunkach nie pozostaje nic innego, jak zbadanie ustosunkowania do siebie w odpowiedniej proporcji sum poszczególnych, poświęconych na poszczególne działy resortu, na czele którego stoję. I te rzeczy, o ile się orientuję, istotniejszej krytyce ze strony szan. Panów nie uległy, co ze specjalnem zadowoleniem przyjmuję do wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Ściśle rzecz zatem biorąc na tem mógłbym zakończyć, gdyby chodziło tylko o debatę ściśle budżetową, gdyby chodziło tylko o liczby, sumy, cyfry, motywowanie poszczególnych pozycyj. Jeśli tego nie robię, to dlatego, że — zupełnie zresztą słusznie i tak być powinno — debata dotyczyła i innych rzeczy, aniżeli ściśle budżetowych. Z okazji budżetu, jak to jest zwyczajem, prawem, a nawet obowiązkiem ciał ustawodawczych — wywiązuje się dyskusja nad całością problematów i zagadnień resortu, który się omawia, i dyskusji ta dotyczy materyj już znacznie mniej konkretnych, realnych i namacalnych, aniżeli mogą być liczby budżetowe, że sięga w kraj imponderabiljów, że dotyka również i zagadnień natury ściśle politycznej, to nie ulega żadnej wątpliwości i inaczej być nie może. Wobec tego pozostaje mi krótko te rzeczy omówić, krótko dlatego, że o sprawach tych już była, mowa w Komisji Skarbowo-Budżetowej, na plenum Sejmu na Komisji Sejmowej. Te rzeczy były drukowane, niewątpliwie Panowie się z niemi zaznajomili, co mnie zwalnia od nużenia Panów zbyt długa odpowiedzią.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Z zagadnień, które jednak przedtem chciałbym poruszyć, jest jedno, podniesienie przez p. s. Kopcińskiego, ściśle szkolne, to jest zagadnienie powszedniości nauczania w związku z przyszłym rokiem szkolnym i dalsze perspektywy w tej dziedzinie. Zagadnienie powszechności jest związane, rzecz prosta, z sumami, jakimi Ministerstwo Oświaty na rzecz szkolnictwa powszechnego będzie dysponowało. W tych warunkach o jakichś perspektywach dłuższych, aniżeli na rok, trudno mówić, albowiem niema w Polsce, ani na całym świecie nikogo, ktoby mógł przewidzieć w jakim kierunku, czy crescendo, czy decrescendo rozwiną się wypadki, związane z zagadnieniami gospodarczemu. Można mówić tylko hipotetycznie i na przeciąg czasu niebardzo daleki, a więc na rok następny budżetowy. Pod tym względem sądzę, że Panowie przyjmą z zadowoleniem do wiadomości to, że według naszych obliczeń dotychczasowych, istniejący stan rzeczy nie powinien się w przyszłym roku szkolnym pogorszyć. To znaczy, powinniśmy objąć przyrost szkolny dzieci w wieku szkolnym i liczba dzieci, które pozostaną poza szkołą, nie będzie się nadmiernie różniła od tej liczby, która dziś jest w tej sprawie decydująca. Mamy obecnie, okrągło biorąc. około 300.000 dzieci będących poza szkolą: nic sądzę, ażeby liczba ta miała w przyszłym roku szkolnym się zwiększyć.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Przechodzę do innych zagadnień, które tu były poruszone. P. s. Kopciński poruszył raz jeszcze sprawę wychowania państwowego. W tych sprawach miałem już przyjemność — bo trudno mi inaczej powiedzieć — dyskutować raz i skrzyżować szpadę z s. Kopcińskim na Komisji Budżetowej. Panie Senatorze, być może, że zachodzą między nami istotniejsze różańce w pojmowaniu tego pierwszorzędnego zagadnienia wychowawczego swego wychowania państwowego, które Pan wolałby nazwać wychowaniem obywatelskiem. Ja się chętnie na tę nazwę również zgadzam i chętnie przyjmuję wychowanie obywatelskie, jako synonim wychowania. państwowego, albowiem obywatel i Państwo, to są dwa czynniki tak związane ze. sobą, że trudno jeden traktować oddzielnie od drugiego. Różnica, która w tych zasadniczych rzeczach pomiędzy p. s. Kopcińskim i jego przyjaciółmi politycznymi a Rządem występuje, sprowadzałaby się właśnie do tego zagadnienia przeciwstawności uprawnień i obowiązków.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Proszę Panów, nie jestem historykiem, ale i nie historyk też czasami okiem musi rzucić wstecz. Jeżeli przyjrzymy się historii naszej państwowości, to skonstatujemy zgodnie, zdaje mi się, że wtedy, gdy wszyscy bardzo dobrze rozumieli swoje prawa wobec Państwa Polskiego, to obowiązki były systematycznie nierozumiane.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-53.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">I jeżeli doszukiwać się psychicznych przyczyn upadku naszego Państwa, ta były inne, były niewątpliwie i zewnętrzne, to sądzę, że w tej właśnie dziedzinie życia w pierwszej mierze szukać ich należy. Tam, gdzie obywatel dobrze zdaje sobie sprawę ze swych uprawnień, gdzie je sublimuje do godności najistotniejszego światopoglądu ludzkiego, gdzie uważa je za źrenicę oka wolności, na której Państwo stoi, ale gdzie równocześnie swoich obowiązków nie widzi, tam nawet w szczęśliwych warunkach sąsiedzkich i wewnętrznych zawsze przed Państwem staje groza ruiny aparatu państwowego, bo psychika tych Obywateli nie potrafi go dostatecznie wesprzeć, psychika ludzka jest klejem, który klei wielkie zbiorowisko ludzkie. Jeżeli, Wysoka Izbo, w naszem pojęciu wychowania obywatelskiego, państwowego, podnosimy sprawę obowiązków obywatela wobec Państwa, to nie sądzę, żeby ktokolwiek słuszny z tego zarzut Rządowi mógł zrobić. Sądzę wprost przeciwnie, że gdyby Rząd, który musi, Panowie się zgodzą, reprezentować pewien kierunek wychowawczy i realizować go, na te rzeczy dostatecznej uwagi nie zwrócił, gdyby szedł w kierunku nadmiernej indywidualizacji ludzkiej, to słusznie Panowie mogliby mieć pretensje i słusznie pomawiać taki Rząd o to, że działa na szkodę Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-53.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">W przemówieniu swojem, zdaje się, ma plenum Sejmu, powiedziałem i chciałbym jeszcze raz powtórzyć, że niema mowy o żadnych prawach ludzi tani, gdzie obowiązków świadomi nie są.</u>
          <u xml:id="u-53.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">P. senator Kopciński zakończył swoje przemówienie biadaniem nad obniżeniem się poziomu moralnego w życiu polskiem. Był łaskaw się. zastrzec, że nie mówi o obniżeniu moralności prywatnej, ale że mówi o obniżeniu się moralności publicznej, że w tych warunkach w szkole może powstać cały szereg nieprzyjemnych konfliktów, gdzie nauczyciel-wychowawca, znajdzie się w bardzo ciężkiej sytuacji, chcąc tak, jak on myśli naprawdę, uczniowi na pewne pytania odpowiedzieć. Nie wiem, ozy obniżenie moralności istotnie od r. 1926 nastąpiło. Mam mnóstwo dowodów na to, że moralność życia publicznego przed rokiem 1926 stała o wiele niżej, niż obecnie. Takie jest moje osobiste mniemanie, ale nie będę starał się przekonać pana, senatora. Ale chciałbym przejść do tych drażliwych pytań, od których najwidoczniej chciał pan senator szkołę wyeliminować. Rozumiem, że gdyby pan senator Kopciński, gdyby ktokolwiek w Polsce był w stawie wyeliminować szkołę z pod wpływów rozgwaru życia codziennego, byłoby to z punktu widzenia wychowawczego niezmiernie korzystne w sensie ułatwienia zagadnienia. Jednak szkoła nie jest izolowanym: organizmem, szkoła jest związana tysiącznemi nićmi z życiem i wszystkie zagadnienia, które są w życiu, odbijają się na szkole. Otóż klątwą naszej polskiej rzeczywistości, która się bardzo dobrze tłomaczy przez historię dawniejszych lat, a przedewszystkiem lat ostatnich, jest to, że w Polsce idzie walka, i to nie dlatego właśnie, że komuś podoba się walczyć, że jesteśmy narodem niezgodnym, że lubimy się ze sobą kłócić; nie dlatego idzie walka, ale dlatego, że się walczy o coś istotnie bardzo ważkiego, nadzwyczaj zasadniczego i że walka ta jest pewnym dziejowym procesem historii polskiej, z której nowa przyszłość wyniknie, w której jakaś strona zwycięży i może już zwyciężyła i której konsekwencje zaważą w dalszym ciągu, w ten czy, w inny sposób, na historię naszego życia. Otóż walka, na to nic nie poradzę Panie Senatorze, musi sięgać do szkoły, szkoła odseparować się od niej nie da, chociażbyśmy tego bardzo chcieli i dlatego pewne nawet bardzo tragiczne nieporozumienie, o którem wspominał p. senator Kopciński, będzie musiało docierać do szkoły.</u>
          <u xml:id="u-53.10" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">To jest wszystko, co miałbym na: postawione przez s. Kopcińskiego pytanie odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-53.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">P. s. Jabłonowski wspomniał o szacunku dla prawa, kwestionując widocznie to, czy Rząd sam szerzy ten kult dla prawa, a nawet w stosunku do mojej osoby w wyraźny i niezmiernie apodyktyczny sposób stwierdził, że ja jako Minister Oświaty, tego prawa nie uszanowałem wnosząc takie ustawy do Sejmu, które są sprzecznie z istniejącem prawodawstwem, a szczególnie z prawem tak zasadniczem jak Konstytucja. Mam wrażenie, że gdy się przemawia, z tej trybuny, gdy się mówi nie tylko do zebranych tu senatorów, ale do kraju całego za pośrednictwem prasy, która te rzeczy przedrukowuje, należy być bardzo ostrożnym w sposobie wypowiadania, i nie okazywać swojego indywidualnego przekonania, jako niezbitego faktu, bo w tej formie tę rzecz usłyszałem. Ze swej strony gotów jestem stwierdzić bardzo kategorycznie, że po porozumieniu się z szeregiem prawników bardzo wybitnych i najdoskonalej orientujących się w tem zagadnieniu przyszedłem do przekonania, że mowy żadnej niema, aby którakolwiek z proponowanych przeze mnie ustaw była niezgodna czy to z Konstytucją, czy z konkordatem, czy jakimikolwiek innemi ustawami naszemi. Apodyktyczne zarzuty p. s. Jabłonowskiego w żadnym razie krytyki nie wytrzymują, a co najwyżej mogłyby być dopiero kwestią sporną, ja zaś te rzeczy usłyszałem w formie konkretnego zarzutu łamania prawa. Nie zdaje mi się, aby tego rodzaju metoda przemawiania, w tej Wysokiej Izbie była usprawiedliwiona.</u>
          <u xml:id="u-53.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Posądzamy jestem również o to, że wbrew własnym wypowiedzeniom łamię te tradycje, na, których chciałbym wychowanie oprzeć. Jakaż to jest tradycja, która, pozwala senatowi Uniwersytetu Jagiellońskiego, niezależnie od Ministra, wbrew, może być, jego woli, a, w każdym razie, wiedzy, przedstawić swoje stanowisko w sprawach, poruszanych przez Ministra poza nim. tworząc w tem sposób precedens najfatalniejszy W przemówieniu swojem o tym, moim surowym monicie, który zarzucił mi p. s. Jabłonowski, wyraźnie powiedziałem, że bynajmniej nie kwestionuję prawa każdego obywatela, a więc tembardziej profesorów uniwersytetu, do udawania się z jakimkolwiek memoriałem do komisji sejmowej, czy senackiej. O krępowaniu swobody słowa, swobody głosu, o krępowaniu swobody przekonań mowy tu być nie może. Ale jeżeli pewne ciało przekracza swoje kompetencje i stwarza, usus niebezpieczny i szkodliwy i jeżeli nota bene wypowiada się w imieniu całego uniwersytetu, podczas, gdy nie wiadomo, jakby się ten uniwersytet wypowiedział, gdyby, każdy jego członek indywidualnie przemawiał, to słusznem zdaje się jest wskazać drogę właściwszą. Weźmy konkretny tylko wypadek: senat Uniwersytetu Jagiellońskiego, jak każdy inny, składa się z kilkunastu osób. Uchwala., prowadząca, do memoriału, była powzięta, większością, w najlepszym razie powzięta została jednomyślnie. Znane mi są nazwiska profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego w ilości napewno większej, niż kilkanaście osób, które są innego zdania, niż zdanie, wypowiedziane przez memoriał. Mam tu do czynienia z dziwnem majoryzowaniem. Nic dziwnego, bo senat jest powołany do innych rzeczy, ma inne zadanie, aniżeli interweniowanie na terenie Sejmu łub Senatu. Rzeczy tej, jako człowiek, który odpowiada za wszystko, co się na terenie oświaty dzieją, nie mogłem w oficjalnej zupełnie enuncjacji nie podkreślić, lecz nie znaczy to. abym chorał zrywać z dobrą tradycją — chciałbym natomiast wystąpić przeciw robieniu złych precedensów.</u>
          <u xml:id="u-53.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Była poruszana sprawa mniejszości, przemawiali tu panowie z mniejszości, nie będę powtarzał mojego stanowiska w tej sprawie, gdyż jest owo wszystkim Panom znane, chcę tylko stwierdzić w krótkiem zdaniu, że wszelkie wypadki rzekomych, czy prawdziwych nadużyć będą zawsze przeze mnie najskrupulatniej zbadane, dlatego wszystkich tych panów, którzy wiedzą o takich nadużyciach, prosiłbym o dostarczenie odpowiednich materiałów, a zaręczam, iż podane mi wypadki nadużyć z całą dokładnością zbadam i w stosunku do winnych wyciągnę konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-53.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Nie mogę skończyć, zanim nie poruszę przemówienia p. senatora Skirmunta. Z niezmierną uwagą słuchałem tego głębokiego, poważnego przemówienia, opartego na istotnem znawstwie stosunków obrządku bizantyjskiego. Stanowisko rządowe w tej sprawie Panowie znają, albowiem miałem okazję sformułować je wyraźnie. Wówczas stwierdziłem, że:</u>
          <u xml:id="u-53.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">1) Konkordat zawarty ze Stolicą Apostolską, obrządku bizantyjskiego nie przewiduje,</u>
          <u xml:id="u-53.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">2) że żadne pertraktacje ze Stolicą Apostolską nie były prowadzone i,</u>
          <u xml:id="u-53.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">3) że obrządek ten z punktu widzenia państwowego pożądany dla nas nie jest.</u>
          <u xml:id="u-53.18" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Nic nie miałbym w tym zakreśla do dodania, prócz tego, że Rząd bardzo skrupulatnie śledzi, co się w tej sprawie dzieje i do tego zagadnienia przywiązuje bardzo wielką wagę. Przy okazji niech mi będzie wolno stwierdzić. bo rzecz ta w pewnym drganie poważnej prasy była poruszana, że próba udowodnienia, że obrządek bizantyjski nie jest czwartym obrządkiem, tylko mieści się w ramach obrządków uznanych przez konkordat, nie wydaje mi się w żadnym stopniu słuszna.</u>
          <u xml:id="u-53.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Jeszcze jeden moment, Wysoka Izbo, Jest rzeczą ciekawą i charakterystyczną, że przy debacie budżetowej dyskusja dotyczyła zagadnienia, które w żadnym razie z budżetem się nie wiąże, to zależy ustawy ustrojowej, o której zresztą w tej Wysokiej Izbie za. tydzień zapewne będziemy mówili.</u>
          <u xml:id="u-53.20" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoJędrzejewicz">Jest to dla mnie niezmiernie pocieszający objaw, niezależnie od tego, czy kto jest zwolennikiem, czy przeciwnikiem tej ustawy, że ta ustawa tak dalece zainteresowała opinię publiczną, że nawet przy dyskusji nad budżetem, wiedząc, że gdzieś, za tydzień być może, ta ustawa będzie tu na warsztacie, mówi się o miej — to minie niezmiernie cieszy, bo świadczy o tem, że cale społeczeństwo zaczyna się zastanawiać nad sprawami oświaty, które dotychczas były naszemu szerokiemu ogółowi, bądź co bądź, dość obce. Ustawa da o tyle pożądane owoce, o ile będzie poznana przez ludność i o ile ten nowy ustrój szkolny, który z niej wynika, będzie znany, kochany i szanowany przez ludność. Dyskusja dzisiejsza niewątpliwie do tego się przyczyni.</u>
          <u xml:id="u-53.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Dyskusja wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej zwróciłem uwagę na dwa momenty: jeden dotyczy ram budżetowych, drugi, czy sumy tam wymienione można. z całą ufnością powierzyć Ministerstwu i jego kierownikowi. Co do pierwszych utrzymuję, że w warunkach naszych większe być nie mogą. Propozycja, którą zrobiono, ażebyśmy się zwrócili do Ministerstwa Spraw Wojskowych dla stworzenia środków dla Ministerstwa Oświaty, dla mnie jest niedopuszczalna.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Co do drugiego momentu zaznaczam, że dyskusja nie zachwiała mojem przekopaniem i z calem zaufaniem mogę zaproponować, abyśmy budżet ten Ministrowi powtórzyli, a powierzając go ja, jako demokrata spełniam swój obowiązek wobec demokracji bez względu na to. w jakim ona obozie się mieści.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Proponuję odbyć jutrzejsze posiedzenie o godzinie 3 po południu z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia: 1932 r. do 31 marca 1933 r. Dalszy ciąg rozprawy szczegółowiej.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Cz. 14. — Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#WładysławRaczkiewicz">Cz. 16. — Ministerstwo Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#WładysławRaczkiewicz">Cz. 12. — Ministerstwo Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#WładysławRaczkiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzeniu o godz. 21 min. 35)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>