text_structure.xml
138 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 24.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu dr Kazimierz Świtalski.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 152 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 133 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu, jako sekretarze zasiadają pp. Skrypnik i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie pp.: Brzeziński, Brzozowski, Dobrowolski, Langer, Matlosz, Rudnicka, Rutka i Sawicki.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopu pp.: Stachnikowi i Steinhofowi na 2 dni, Władysławowi Fiołkowskiemu na 5 dni, Jaźwińskiemu i Pawlakowi na 7 dni.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzŚwitalski">Prosi Izbę o udzielenie urlopu na 3 tygodnie p. Hofman. Nie słyszę sprzeciwu, uważam, że Izba zgodziła się na udzielenie tego urlopu.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1935/36 (druk nr 1000): Rozprawa szczegółowa nad częścią 8 — Fundusze Ministerstwa Skarbu:</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#KazimierzŚwitalski">a) Państwowy Fundusz Budowlany,</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#KazimierzŚwitalski">b) Państwowy Fundusz Rozbudowy Miast,</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#KazimierzŚwitalski">c) Specjalny Rachunek Terenowy Rozbudowy Miast.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Sanojca.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefSanojca">Fundusz Budowlany oraz Fundusz Rozbudowy Miast opierają się na ustawie z 29 kwietnia 1925 r. Ustawa ta została znowelizowana 20 kwietnia 1927 r. i w tej formie obowiązuje do dnia dzisiejszego. Fundusz Budowlany zgodnie z tem składa się z następujących funduszów: z Państwowego Funduszu Gospodarczego — przeszło 145 milionów zł, pożyczka premiowa inwestycyjna dała na ten cel 41.500.000, 3% pożyczka premiowa budowlana — 47.500.000, pozatem na ten fundusz składają się lokaty z zakładu Ubezpieczeń Społecznych, P. K. O. i innych w sumie 119.400.000 zł. Razem Fundusz Budowlany rozporządza do dziś dnia sumą 354.737.000 zł. Do 1 września 1934 r. zużyto z tego funduszu na pożyczki 327.699.145 zł, w papierach wartościowych Banku Gospodarstwa Krajowego ulokowano 6.721.000 zł, reszta — 20.350.000 zł jest na rachunku w Banku Gospodarstwa Krajowego. Z sumy 327.699.000 zł przypada na pożyczki budowlane krótkoterminowe 260 miljonów, a na pożyczki budowlane długoterminowe 62,5 miliona zł, tudzież zasiłek dla Specjalnego Rachunku Terenowego Rozbudowy Miast 5,5 miliona zł. Fundusz ten znajduje się w administracji Banku Gospodarstwa Krajowego i jest zarządzany przez p. dyrektora płk. Garbusińskiego.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JózefSanojca">W budżecie na rok 1935/36 przewidziana jest wpłata do Skarbu Państwa w kwocie 12.879.000 zł. Suma ta powstała z następujących pozycyj: mianowicie z dochodów Funduszu Budowlanego: odsetki od salda gotówkowego 480.400 zł, odsetki od 4% inwestycyjnej pożyczki premiowej 1.667.500 zł, odsetki od 5% premiowej pożyczki budowlanej 1.897.200 zł, odsetki od Państwowego Funduszu Gospodarczego 5.808.900 zł, niezapłacone odsetki za lata ubiegłe 3.025.000 zł. — Razem wynosi to 12.879.000 zł i jest w preliminarzu budżetowym wpisane jako suma dochodów na rok 1935/36.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JózefSanojca">Proszę o przyjęcie budżetu Funduszu Budowlanego przez Wysoką Izbę.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JózefSanojca">Drugim funduszem jest Fundusz Rozbudowy Miast; jest on złączony organicznie z Funduszem Budowlanym, gdyż Fundusz Budowlany jest źródłem pożyczek, dostarcza pewnych kwot na te pożyczki na rozbudowę, zaś Fundusz Rozbudowy Miast opiera się na ustawie tej samej co Fundusz Budowlany, mianowicie z 29 kwietnia 1925 r., pozatem na rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 22 kwietnia 1927 r. oraz na rozporządzeniu Prezydenta z 15 czerwca 1932 r. Przeznaczony on jest na pokrycie różnicy oprocentowania w pożyczkach krótkoterminowych, udzielanych przez Fundusz Budowlany, a następnie na pokrycie różnicy pomiędzy wartością nominalną a kursową papierów wartościowych przy konwersji pożyczek krótkoterminowych na długoterminowe. Podstawą finansową tego funduszu są wpływy z podatku od lokali, z placów niezabudowanych oraz ze spłaty pożyczek. Na rok 1935/36 jest ustalona kwota 12 miljonów zł, którą też proszę, żeby Wysoka Izba raczyła uchwalić. Zapomniałem jeszcze dodać, że fundusz ten używany jest ponadto jako pokrycie kosztów oszacowania, tudzież lustracji obiektów budowlanych, które są z tego funduszu wznoszone.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JózefSanojca">Obydwa te fundusze miały na celu zapobieżenie wielkiej nędzy mieszkaniowej, jaka charakteryzowała okres powojenny. Przecież jesteśmy jeszcze świadkami i w pamięci naszej dokładnie to stoi, że w tymże okresie kapitały prywatne nie bardzo szły na inwestycje budowlane. Początkowe lata naszego Państwa charakteryzowała ogromnie wzmożona spekulacja mieszkaniowa. Wiadomo przecież powszechnie, że w Warszawie dochodziło do tego, że odstępne za 4 lub 5pokojowe mieszkanie dochodziło nawet do 4.000 amerykańskich dolarów, co przecież dla człowieka nawet średnio zamożnego było niedostępne. Skoro weźmiemy pod uwagę, że nasze Państwo dopiero budowało się, że całe rzesze urzędników przyszły z prowincji do Warszawy jako do stolicy, również oficerowie, którzy nie mieli własnych mieszkań, to w całej pełni ocenimy, jak wielką biedą były te początkowe lata. Początkowo rekwirowały władze miejskie mieszkania. Ta rekwizycja tak dla mieszkańców, jak i miasta samego była przykrą, zaś ten, któremu się miało dać mieszkanie, też niejednokrotnie miał wiele niedogodności, dlatego, że mimo rekwizycji niezawsze takie mieszkanie można było wynaleźć. Było to dla całego społeczeństwa bardzo uciążliwe.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JózefSanojca">Przytem muszę zaznaczyć całkiem króciutko, ponieważ nie chcę nużyć Panów i przeciągać debaty obecnej sesji budżetowej, jednakowoż rzecz tę należy bezwzględnie podkreślić. — iż przed wojną całkowita akcja budowlana opierała się na prywatnym kapitale tudzież na bankach hipotecznych, które na bardzo dogodnych warunkach udzielały pożyczek. Po wojnie jednak tak banki hipoteczne jak również prywatny kapitał jakoś nędzy mieszkaniowej nie siliły się zaradzić i tu wystąpiło Państwo i cała, że tak powiem, akcja budowlana była prowadzona z inicjatywy Rządu. Jeżeli dziś zauważymy, że znikła lichwa mieszkaniowa, iż po rogach ulic mamy już karteczki, które ofiarowują mieszkania, tak jak przed wojną, co jest najlepszym dowodem, że rynek mieszkaniowy jest dostatecznie nasycony i nędza mieszkaniowa prawie zupełnie ustała, to bezwzględnie musi się bezstronnie przyznać, że jest to wielka zasługa Rządu, że to wielkie zadanie środkami oczywiście społecznemi, środkami całego społeczeństwa, ale inicjatywą swoją przeprowadził. Jaknajlepszym rezultatem. Świadczą o tem daty, które przytoczyłem tutaj i które wymownie dowodzą, że ten cały wielki dorobek zawdzięczamy rządom pomajowym i to przez nikogo kwestionowane być nie może. Na komisji z uznaniem podniesiono tak prace Rządu, jako też prace płk. Garbusińskiego i Banku Gospodarstwa Krajowego, którzy temi funduszami zarządzają, oraz stwierdzono w najzupełniej bezstronny sposób, iż Bank Gospodarstwa Krajowego oraz władze, które tem zarządzają, prowadząc tę akcję, nie kierują się żadnemi partyjnemi, ani jakiekolwiekbądź innemi względami, że jedynym względem było zaradzenie biedzie i dostarczenie jaknajszerszym warstwom społeczeństwa mieszkań.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JózefSanojca">Przy tych dwóch funduszach utworzono jeszcze jeden fundusz, a mianowicie tak zwany Specjalny Rachunek Terenowy Rozbudowy Miast. Ja bym chciał, aby Szanowni Panowie byli łaskawi nie mieszać tych dwóch rzeczy; referuję je razem, ponieważ jest to zarządzane przez jednego gospodarza, ale jest to materia zupełnie inna. Tak jak Fundusz Budowlany i Fundusz Rozbudowy Miast miały na celu zaradzenie nędzy mieszkaniowej i to zadanie, jak już stwierdziłem, zostało prawie w zupełności wykonane, tak Fundusz Specjalnego Rachunku Terenowego ma na celu całkiem inne zadania. Mianowicie dzisiejsze Państwo Polskie składa się z trzech dawniejszych zaborów. Miasta przeważnie są budowane bezplanowo, nie rozporządzają dostatecznemi funduszami na uregulowanie. Bardzo wiele miast wogóle nawet nie ma planów regulacyjnych, a skoro nawet niektóre miasta weszły na tę drogę, ażeby przystąpić do planowego zabudowania oraz, że tak powiem, do planowej rozbudowy, to na to zwyczajnie nie mają najmniejszych nawet funduszów. Dość przypomnieć sobie, że nawet tak wielkie miasto, jak Łódź, drugie przecież miasto po Warszawie, do niedawna nie miało nawet planu regulacyjnego. Wskutek tego w roku 1935 powstał Specjalny Rachunek Terenowy w ten sposób, że Rząd pewne grunty państwowe, leżące na terenie miast, przeznaczył na cele parcelacyjne i na ten właśnie Specjalny Rachunek Terenowy. Pozatem przyznano z Funduszu Budowlanego 5 milionów paręset tysięcy na ten cel oraz z Funduszu Pracy 917.500 zł. W ten sposób od 1 kwietnia 1933 r. do 30 września 1934 r. na ten cel przeznaczono z funduszów publicznych. W gotówce około 6.645.000 zł. Te fundusze specjalne Rachunku Terenowego są również gospodarowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Do dzisiaj wypłacono z tych 6,5 miliona około 4,5 miliona, a resztę wypłaci Bank Gospodarstwa Krajowego w miarę postępu pracy.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JózefSanojca">Preliminarz budżetowy na r. 1935/36 przewiduje dochody Specjalnego Rachunku Terenowego w sumie 590.000 zł. Taka sama suma przewidziana jest po stronie rozchodów. Wreszcie muszę zauważyć, iż z tego funduszu korzysta przedewszystkiem Warszawa tudzież kilka większych miast b. Kongresówki, ponieważ one znajdują się w jak największej potrzebie pod tym względem, bo najmniej tutaj przeprowadzano prac, zmierzających ku regulacji miast. Następnie korzysta nasze wybrzeże morskie, a więc Gdynia i najbliższe okolice, jak Orłowo Morskie, które przecież są źrenicą oka naszego Państwa i o które to tereny Państwo nasze musi przedewszystkiem starać się i zabiegać. Jednakowoż jest dążeniem czynników decydujących rozszerzenie zakresu działania tej akcji na całe Państwo. Jeżeli bowiem rozważymy dziś to zagadnienie z punktu widzenia urbanistyki polskiej, to jest ono decydujące, gdyby chciało się wprowadzić jakiekolwiek udogodnienia, czy regulację miast w Polsce. Niedługo zajmie się samorządem miejskim, ale muszę stwierdzić z całą stanowczością, że jedną z najważniejszych prac na terenie urbanistyki polskiej to jest uporządkowanie terenowe miast. Muszę stwierdzić, że żadne z naszych miast nie ma najmniejszych funduszów i dopiero Fundusz Pracy, zdaje się od tego roku, zaczął prowadzić akcję subwencjonowania i opracowywania planów budowlanych poszczególnych miast, a zaś Fundusz Specjalnego Rachunku Terenowego przeznaczył i przeznacza pewną kwotę na prowadzenie pewnych prac przez czynniki najbardziej powołane na terenach miejskich. Zeszłego roku ustalono tak zwane ogólne wytyczne tego funduszu. Czytamy w tych uchwałach — są to uchwały Komisji Ekonomicznej Rady Ministrów, który tę rzecz przeprowadzał, — że celem Specjalnego Rachunku Terenowego jest:</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JózefSanojca">1) zabezpieczenie Państwu i gminom miejskim zapasu gruntów potrzebnych na cele publiczne,</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JózefSanojca">2) prowadzenie planowej rozbudowy tych miast, za których rozbudową przemawiają względy gospodarcze, społeczne i higieniczne. Rozbudowa winna następować dzielnicami — zgodnie z planem zabudowania i programem rozbudowy miasta,</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JózefSanojca">3) regulowanie cen parcel budowlanych w celu ożywienia ruchu budowlano-mieszkaniowego, oraz dla przeciwdziałania spekulacji gruntowej. Są to cele bardzo piękne i to nie tylko z punktu widzenia urbanistyki, ale dla kultury naszych miast, dla wyglądu i kultury budownictwa Polski wogóle bardzo potrzebne.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JózefSanojca">Jeszcze słów parę o tem, jakie na rok 1934/35 przeznaczone są kwoty z Banku Gospodarstwa Krajowego na rozbudowę, więc z tych różnych lokat i funduszów na rok 1935/36 Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów uchwałą z dnia 4 listopada 1934 r. przeznaczył 42 miliony złotych na rok bieżący, to znaczy 1935, na budownictwo mieszkaniowe około 36 milionów zł, tudzież na akcję terenową resztę. W mojem sprawozdaniu pisemnem mają Panowie szczegółowy wykaz, tylko jeszcze do tego dodać muszę, że budownictwo robotnicze, które ma udzieloną pożyczkę przy znacznie niższem oprocentowaniu, a więc 2% rocznic, jest prowadzone przez Fundusz Pracy, pożyczka zaś administrowana jest przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Na rok 1935/36 przeznaczono na budownictwo robotnicze 7 milionów zł. Jeszcze muszę podkreślić, że tak klasa robotnicza, jak i klasa pracującej inteligencji, jak i cała ludność miejska zawdzięcza tej instytucji zaspokojenie bardzo wielu potrzeb i za to jest czynnikom rządowym, jak również i p. Garbusińskiemu za tę pracę bardzo wdzięczna.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#JózefSanojca">Sądzę, że będę wyrazicielem wszystkich miast, jeżeli tym czynnikom złożę gorące podziękowanie. Uczyniono to również na Komisji Budżetowej, która o tej akcji Rządu dodatnio się wyraziła.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#JózefSanojca">To też bez żadnych zmian komisja uchwaliła preliminowaną przez Rząd kwotę, w imieniu zatem komisji proszę o uchwalenie tych kwot przez Wysoki Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WacławMakowski">Przechodzimy do następnego punktu 8 części — Monopole.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WacławMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Hutten-Czapski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! W roku budżetowym 1935/36 monopole mają wpłacić według preliminarza bardzo pokaźną kwotę 630 milionów zł, co stanowi około 1/3 zwyczajnych wpływów Skarbu Państwa. Monopol Solny ma dać Skarbowi 46.650.000 zł, Monopol Tytoniowy — 330.000.000 zł, Monopol Spirytusowy — 219.750.000, Loteria Państwowa — 20.000.000 zł i Monopol Zapałczany — 13.600.000 zł. Monopole stanowią olbrzymi aparat, liczący ponad 2.000 urzędników i ponad 13.000 robotników i pracowników. Jest to aparat, który w czasie kryzysu, jest niezmiernie trudny do prowadzenia, to też nic dziwnego, że ze strony kierownictwa monopoli dokładane są wszelkie starania, aby utrzymać wpływy Skarbu Państwa na możliwie wysokim poziomie. W monopolach niema obecnie stosowanych żadnych doktryn. Cel monopoli jest jeden — dostarczenie Skarbowi Państwa możliwie dużych środków. Czynione są przeróżne oszczędności, które wyrażają się bądź w zmniejszeniu cen zakupu surowców, bądź w obniżeniu płac pracowników i robotników, bądź też w rozmaitych posunięciach reorganizacyjnych, mających wpłynąć na zwiększenie dochodów. Dążenie to, jak widzimy z rezultatów lat ostatnich, dało już bardzo pozytywne wyniki, gdyż mimo szalejącego kryzysu monopole stanowią wciąż mniejwięcej ten sam odsetek dochodów skarbowych, a nawet są lata, kiedy ten odsetek w ogólnych wpływach Skarbu się podnosi. W roku 1935/36 ze strony kierownictwa monopoli będą przykładane te same starania w celu możliwego zaspokojenia potrzeb skarbowych, na co Skarb Państwa liczy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przechodzę do Monopolu Solnego. Obniżenie ceny o 4 grosze na kilogramie soli szarej, które pan Minister Skarbu w przeszłym roku był łaskaw nam zapowiedzieć, zostało od listopada roku 1934 wprowadzone w życie. Musiało to się odbić na wpływach skarbowych. Naogół Skarb Państwa przez tę ulgę dla szerokich warstw uboższej ludności straci około 6 milionów zł. Pozatem odbije się ta zniżka również na zwiększeniu konsumcji soli szarej, a przez zmniejszenie się konsumcji soli białej spadną też w pośredni sposób dochody Skarbu Państwa. Z drugiej strony jednak są stosowane pewne zabiegi oszczędnościowe, jest mowa o pewnej koncentracji produkcji, o wprowadzeniu oszczędności, tak, że częściowo przy staraniach ze strony monopoli straty wynikłe ze zniżenia ceny soli szarej będą drogą oszczędności zastąpione. Produkcja w żupach państwowych w r. 1934 była większa niż w roku ubiegłym i osiągnęła cyfrę około 304.000 tonn. Koszty produkcji soli jeszcze są znaczne, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę koszty produkcji w małych warzelniach. Jest rzeczą oczywistą, że warzelnia, produkująca rocznie około 3.000 tonn, nie może odpowiednio opłacić kosztów produkcji. Ważnem zagadnieniem w dziedzinie Monopolu Solnego jest t. zw. kwest ja prowizji. Stosowana ona była szeroko na terenie b. zaboru austriackiego i dzisiaj mamy paradoksalny stan rzeczy. Jeżeli mamy czynnych robotników około 2.400 to emerytów, nie licząc sierot, mamy ponad 3.400. Oczywiście jest to stan rzeczy, który wymaga posunięć reorganizacyjnych, bo w ten sposób idąc, moglibyśmy spowodować zmniejszanie wpływów Monopolu Solnego z roku na rok.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Poruszałem tutaj od 2 lat z pewnem zaniepokojeniem fakt spadku sprzedaży soli w kraju. Mimo wzrostu ludności mieliśmy do zaobserwowania objaw nadzwyczaj niepokojący, pochodzący z bardzo daleko idącego zubożenia ludności — mianowicie zmniejszenie sprzedaży soli, tego artykułu codziennego użytku. Otóż w r. 19j4 pod tym względem nastąpiła poprawa, którą stwierdzam z zadowoleniem, mianowicie sprzedaliśmy, nie licząc soli, rozdanej przez fundusz Pracy, około 3.000 tonn, czyli mniejwięcej o 1% więcej niż w roku 1933. Ten objaw pewnej poprawy na tym odcinku trwa i w roku 1935.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Jednem z trudnych, może jednem z najtrudniejszych zagadnień przekroczeń przepisów monopolowych jest korzystanie z t. zw. solanek na terenie Małopolski, łych solanek w okolicach podgórskich liczymy setki. Kilkaset większych solanek, ponad 600 mniejszych, łącznie ponad 1.000 solanek jest nam obecnie znanych. Zubożała ludność czerpie bezprawnie z tych solanek i w ten sposób zmniejsza konsumcję soli, sprzedawanej przez monopol. I tak naprzykład w województwie stanisławowskiem, gdy w roku 1929 sprzedano na głowę ludności ponad 9 kg soli, to w roku 1935 ilość sprzedanej soli spadła do około 5,5 kg. Wskazuje to na wielkie rozpowszechnienie korzystania z solanek. Walka z tym procederem jest niezmiernie trudna ze względu na dużą ilość tych solanek. Skarb Państwa ponosi jednak wielkie straty, w województwie stanisławowskiem wynoszą one około miliona złotych rocznie.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Sprzedaż soli bydlęcej na terenie Rzeczypospolitej Polskiej jest wciąż o wiele zamała. Biorąc pod uwagę ilość naszego bydła, nierogacizny i owiec mamy ponad 15 miljonów jednostek spożycia, sprzedajemy natomiast tylko dwadzieścia parę tysięcy tonn soli bydlęcej, co nie stoi w żadnej proporcji do ilości soli, sprzedawanej w tym celu w krajach zachodnich. Niewątpliwie jednym z powodów jest inny sposób żywienia naszego bydła, mianowicie większa ilość żywienia pastwiskowego, u nas szczególnie szeroko stosowanego, utrudnia stosowanie soli, ale bezsprzecznie na terenie zachodnich dzielnic możnaby było bardzo znacznie spożycie soli zwiększyć. Pewnego rodzaju hamulcem w tym kierunku jest sprzedaż oględna spożywanej przez ludność soli kruchowej, która jest sprzedawana jednocześnie z solą mieloną. Monopolowi przyczynia to poważne straty. Wyjście z tego stanu rzeczy należałoby jednak dzisiaj znaleźć.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Monopol Solny jest poważnym odbiorcą rodzimego włókna naszego, t. j. lnu. Od szeregu lat Monopol Solny, zawdzięczając wyrażonej w swoim czasie zgodzie p. premiera Prystora, wprowadził zakup worków lnianych dla swego użytku. Zakup ten z roku na rok się zwiększa. W r. 1934 zakupił Monopol Solny ponad 1.400.000 sztuk worków lnianych 50-kilogramowych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że na worki te idzie nie tylko płótno robione w fabrykach, które otrzymują cały szereg zamówień z Monopolu Solnego, ale używane jest również płótno wyrobu chałupniczego, to musimy ocenić, jaką to jest wielką pomocą dla ludności wiejskiej najbiedniejszych dzielnic Rzeczypospolitej, gdzie właśnie len jest produkowany. Z drugiej strony sprzedaż płótna na worki lniane umożliwia nam zużycie tego najgorszego surowca lnianego, gdy wyższe gatunki możemy sprzedawać korzystnie zagranicę. I tak w r. 1934 sprzedaliśmy lepszego włókna lnianego zagranicę na sumę około 12 miljonów złotych. Są to pozycje bardzo poważne. Gdyby Monopol Solny zaniechał zakupu tych worków, groziłaby z jednej strony trudność wielka zbycia płótna chałupniczego, z drugiej strony uniemożliwiłoby nam uplasowanie tego włókna lepszego, dlatego witamy z uznaniem zapowiedź Ministerstwa Skarbu, że nie zmieni zasady nabywania worków lnianych dla Monopolu Solnego.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przechodzę do Monopolu Tytoniowego. Jest to monopol, który dostarcza Skarbowi najwięcej środków. Wpływy netto bowiem z niego wynoszą dziennie około 900.000 zł. W roku bieżącym preliminowana jest sprzedaż na poważniejszą kwotę o 25 miljonów zł więcej wyrobów tytoniowych w kraju. Monopol będzie się starał rozpowszechnić cały szereg gatunków tytoniu, wyrobów tytoniowych, które będą miały większą możność sprzedaży w kraju. Mamy interesujący objaw, mianowicie w Polsce jest moda na papierosy i pewne rodzaje tytoniu. Nawet wtedy, kiedy się utrzymuje i zewnętrzny wygląd, i opakowanie, i gatunki tytoniu jednakowe, możemy stwierdzić z danych statystycznych, że pewne gatunki są kupowane w pewnych okresach bardzo chętnie, a po jakimś czasie, po 2–3–6 miesiącach sprzedaż ich gwałtownie maleje. Jest to niewątpliwie objaw mody i sprężyste kierownictwo mono polu musi się doń dostosować, ażeby zaspokoić życzenia palaczy. Interesującem jest, że mimo kryzysu wypuszczane lepsze gatunki papierosów znajdują zbyt, chociaż są nieraz cokolwiek droższe. Otóż ten objaw chce monopol w roku bieżącym w odpowiedni sposób wykorzystać. Mamy do zanotowania fakt pocieszający, w preliminarzu na rok 1935/36 uwidoczniony, mianowicie mamy zamiar w tym roku zwiększyć plantację tytoniu krajowego o około 1000 ha. Biorąc pod uwagę wielką ilość robocizny potrzebnej przy uprawie tytoniu i znaczne wpływy z tego tytułu do kieszeni rolników, witamy ten fakt, jako chęć pomocy rodzimemu rolnictwu z jednej strony, a z drugiej jako podkreślenie możliwości rozwoju plantacyj tytoniu u nas, a przez to zmniejszenia niepotrzebnych zakupów zagranicą. Na terenie Rzeczypospolitej mamy możność plantowania tytoniów gorszych i nigdy nie będziemy wolni od importu tytoniu z zagranicy, gdyż klimat nasz nie pozwala nam plantować gatunków wyższych. Natomiast jeżeli chodzi o gatunki niższe, to tutaj znaczna część mogłaby być przez naszą produkcję krajową pokrywana.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Niestety, stoi nam na przeszkodzie t. zw. pożyczka włoska, zaciągnięta w początkowym okresie monopolu, która nakłada na nas obowiązek, oprócz wpłacania rat, zakupu znacznych ilości tytoniu zarówno w monopolu Królestwa Italii jak i w pewnej prywatnej firmie, skupującej tytoń na terenie Włoch. Tranzakcje te są niekorzystne, gdyż cena na tytoń w Italii jest znacznie wyższa niż u nas. Według obliczeń strata na tych zakupach w ciągu lat ostatnich wynosi około 15 milionów. Jest to dodatkowe obciążenie, wynikające z tej pożyczki. W budżecie bieżącym widzimy sumę 17 milionów zł przewidzianą na spłatę odsetek od wspomnianej pożyczki. Suma ta jest znaczna. W r. ub. zawarto z naszymi wierzycielami układ i pokryto tę sumę z naszego kapitału rezerwowego, znajdującego się we Włoszech. Można wyrazić nadzieję, że w r. b. również do takiego układu dojdziemy, co z punktu widzenia naszego bilansu płatniczego niewątpliwie będzie bardzo pożądane.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przechodzę do Monopolu Spirytusowego. Monopol Spirytusowy posiada ogromne znaczenie i dla Skarbu Państwa, wpłacając w czasie kryzysu ponad 200 milionów złotych, i dla gospodarstwa narodowego poprzez zdejmowanie z rynku ogromnej ilości ziemniaków. Możemy zdać sobie sprawę, iż produkcja naszego rodzimego, dziś istniejącego gorzelnictwa mogłaby dosięgnąć cyfry 200 milionów litrów rocznie; obecnie nasze gorzelnie produkują zaledwie od 40 do 50 milionów litrów. Wobec dużej pracy przy okopowych, z jednej strony zwiększenie plantacyj okopowych zwiększa zatrudnienie na wsi, z drugiej strony plantacje ziemniaczane podnoszą kulturę rolniczą, dlatego też ta dzielnica, w której jest największa ilość gorzelni — dzielnica zachodnia ma tak wysoką kulturę rolniczą. Jest to jeden ze słusznych tego objawu powodów. Rejestrować musimy wielki spadek produkcji spirytusu krajowego. W roku 1928/29 produkowaliśmy 73 miliony litrów, w roku 1933/34–45 milionów litrów. Jednocześnie oczywiście następował ze spadkiem spożycia i spadek produkcji. Spadek spożycia jest też bardzo znaczny, mianowicie jeśli w roku 1928/29 skonsumowano spirytusu 49 milionów litrów, mówię w liczbach zaokrąglonych, to w roku 1933/34–26 milionów litrów. Równolegle szedł spadek dochodów Skarbu Państwa. W roku 1928/9 Skarb z Monopolu Spirytusowego otrzymał 433 miliony zł, zaś w roku 1933/34 łącznie z częściowem wycofaniem kapitału obrotowego około 211 milionów zł. Spadek dochodów związany jest ze spadkiem spożycia. Spadek spożycia spirytusu konsumcyjnego na głowę ludności według obliczeń Monopolu Spirytusowego jest bardzo znaczny, przed wojną wynosiło ono 2,8 litra, zaś w roku ubiegłym—0,8 litra. Objaw ten z punktu widzenia społecznego jest oczywiście pocieszający, jednak z punktu widzenia fiskalnego jest dla Skarbu Państwa niekorzystny. Jednakże z drugiej strony musimy podkreślić, że ten spadek nie daje istotnej ilustracji zmniejszenia się konsumcji, a to ze względu na ogromne rozpowszechnienie t. z w. samogonki. Samogonka pierwotnie była znana tylko na terenie województw wschodnich. Niestety, w ciągu ostatnich lat plaga ta rozszerzyła się na inne tereny Rzeczypospolitej, a nawet obecnie są wykrywane potajemne zakłady wypędu samogonki na terenie województw zachodnich, nie mówiąc już o dawnej Kongresówce. Ilość protokółów za nielegalny wypęd samogonki i ilość skonfiskowanych kotłów tak zwanych gorzelnianych z roku na rok się zwiększa. W ciągu ostatniego roku 1934 była większa niż w ciągu 1933 r. Czy dzisiejsza walka z samogonką jest wystarczająca? Wydaje mi się, że nie. Ale nie zależy to tylko od przepisów, zakazów i prześladowań ze strony urzędów skarbowych. Jest to problem niewątpliwie silnie związany z cenami spirytusu, który jest sprzedawany dla celów konsumcyjnych. Wobec bardzo gwałtownego spadku cen zboża, cena spirytusu wydaje się ludności oczywiście dzisiaj zbyt wysoka. To jest jeden z momentów, które wpływają na rozpowszechnienie tendencji do pędzenia samogonki nielegalnie.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Monopol Spirytusowy parę lat temu wszedł na drogę obniżki cen i dało to pewne rezultaty, gdyż w roku ub. konsumcja spirytusu w Polsce już się cokolwiek podniosła. Nie są to jednak rezultaty, któreby z jednej strony mogły zadowolić Skarb Państwa, a z drugiej strony dostatecznie zwalczać wypęd nielegalny. W drukowanem sprawozdaniu z debaty Komisji Budżetowej umieściłem interesujące zestawienie, wykazujące ceny na zboże, ceny na spirytus oraz konsumcję w poszczególnych latach za szereg lat ostatnich. Wnioski nasuwają się tam same. Cokolwiek zwiększyła się u nas sprzedaż spirytusu przemysłowego, jednak w mojem przekonaniu wzrost ten jest niedostateczny, gdyż ogólna sprzedaż wynosi około 3 miliony litrów. Wzrosła tak samo w roku 1933 ilość spirytusu sprzedawanego na cele napędowe. W roku 1934 ilość ta spadła cokolwiek, a to ze względu na ogólne zmniejszenie ilości środków napędowych, ze względu znowuż na pewne zahamowanie motoryzacji. Z użyciem spirytusu napędowego ściśle związane jest zagadnienie motoryzacji kraju. W Polsce mamy zaledwie około 26.000 samochodów prywatnych kursujących. Jest to cyfra oczywiście znikoma. Odbija się to również na zmniejszeniu sprzedaży spirytusu napędowego. We Francji i Niemczech ilość spirytusu, sprzedawanego na cele napędowe, przekracza już obecnie 200 milionów litrów rocznie. Podkreślić muszę pewne zwiększenie się sprzedaży denaturatu. Jest to doskonały sposób zwiększenia zużycia spirytusu, ale raczej należałoby dbać o to, ażeby był on sprzedawany w miastach tam, gdzie nie mamy wątpliwości, że jest używany do tych celów, do jakich jest przeznaczony. Ze statystyki widzimy, że jest pewien wzrost wykrycia przestępstw, związanych z odkażaniem denaturatu. Z drugiej strony zwrócę uwagę na dziwny stosunek ilości sprzedanego denaturatu w poszczególnych województwach nie przemysłowych, a rolniczych. Naprzykład specjalnie zainteresowałem się porównaniem cytr co do województw nowogródzkiego i wołyńskiego i okazuje się, że w niektórych województwach ilość sprzedaży denaturatu jest nieproporcjonalnie wysoka. Można to tłumaczyć pewnemi tendencjami ze strony uboższej ludności do odkażania spirytusu i do zastępowania sobie nim spirytusu pitnego. Jest to objaw w wysokiej mierze niepożądany i należałoby nań zwrócić bardzo poważnie uwagę ze względu na zdrowotność ludności.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Produkcja spirytusu w Polsce jest skoncentrowana właściwie w gorzelniach rolniczych, których jest ponad 1.300, gorzelni przemysłowych zaś jest tylko kilkanaście. Niestety, stwierdzić muszę brak odpowiedniej reprezentacji gorzelnictwa rolniczego w Polsce. Rada naczelna, która istniała, w ciągu ostatniego roku rozwiązała się i dotychczas niema właściwej reprezentacji. Ze względu na znaczenie tego przemysłu dla gospodarki narodowej i ze względu na jego historię, a również ze względu na konieczność istnienia takiej organizacji ze wszelkich punktów widzenia uważałbym za pożądane powołanie przez gorzelnictwo rolnicze odpowiedniej swojej reprezentacji do życia. Ułatwiłoby to znacznie współpracę ze strony Monopolu Spirytusowego.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Nie mogę, mówiąc o spirytusie, pominąć jeszcze zagadnienia tak zwanego „monopolu tureckiego”. Kilka lat temu została podjęta próba objęcia przez gorzelnictwo polskie sprzedaży spirytusu na terenie Turcji. Koncepcja ta była nieudana i zakończyło się to poważnemi stratami ze strony gospodarstwa polskiego. Wobec tego spadło zadłużenie dość znaczne na gorzelnictwo rolnicze w Polsce. Zadłużenie to dotychczas nie jest jeszcze definitywnie ustalone. Gorzelnictwo jest dziś winne Skarbowi Państwa pewną kwotę. Należałoby tę kwotę ustalić, powinnaby ona być niezbyt duża ze względu na stan gorzelnictwa i na niski kontyngent w gorzelnictwie naszem rolniczem, ale z drugiej strony należałoby ustalić jej odpowiednie zabezpieczenie, dotychczasowe bowiem zabezpieczenie należności Skarbu Państwa nie wydaje mi się dostateczne. Bezpośrednio odpowiedzialną za tę kwotę wobec Skarbu Państwa jest przedewszystkiem spółka z ograniczoną odpowiedzialnością „Zachospir”, mająca kapitału zakładowego 600.000 zł i będąca dość poważnie zadłużoną. Ponieważ Skarbowi Państwa należą się kwoty idące w miliony złotych, sądzę, że należałoby uzyskać odpowiedniejsze niż dotychczas zabezpieczenie. Na zagadnienie, związane z tym t. zw. długiem tureckim, zwracała już uwagę parę lat temu Najwyższa Izba Kontroli.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przechodzę do budżetu Loterii Państwowej. Według preliminarza loteria ma dać w r. b. 20 milionów zł, czyli cokolwiek mniej niż w 1934/35 r. Rozwój loterii w ciągu ostatnich lat, znaczne zwiększenie ilości losów sprzedanych, zwiększenie również kolektur zawdzięcza się z pewnością energicznej akcji ze strony obecnej dyrekcji monopolu loterii, która, znając psychologię graczy, potrafiła ich tą grą zainteresować. Z drugiej strony twierdzą ekonomiści, że w czasach kryzysu hazard jest bardziej rozpowszechniony, aniżeli w czasach normalnych gospodarczo, i że z tego względu może jest większe zainteresowanie możliwościami wygranej szczególniej wtedy, jeżeli główna wygrana wynosi aż milion złotych. W mojem przekonaniu losy loteryjne dziś są jeszcze dość drogie, bo wydanie na ćwiartkę losu w jednej klasie 10 zł jest dostępne właściwie tylko ludziom ze sfer średnich; szerokie warstwy nie mogą z loterii w dzisiejszych warunkach korzystać, gdyż ludzi, którzyby się składali po 2 złote i kupowali los wspólny, niema wielu. Sprężysta administracja loterii państwowej doprowadziła do tak znacznego rozwoju i zwiększenia dochodów Skarbu w ciągu lat ostatnich o kilka milionów złotych. Nie sądzę, żeby bardzo oględnie liczone wpływy w budżecie na rok 19jop6 kazały zmniejszyć wpływy w porównaniu do budżetu wykonywanego, dlatego w uzgodnieniu z Rządem postawiłem na Komisji Budżetowej wniosek podniesienia wpływów z loterii o 100.000 złotych. Być może, że wpływy będą nawet większe.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Przechodzę do Monopolu Zapałczanego. Według preliminarza Monopol Zapałczany ma dostarczyć Skarbowi w roku bieżącym 13.600.000 złotych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pożyczka, którą pod zastaw tego monopolu zaciągnięto, wymaga rocznie na swoją obsługę, nawet licząc w dolarach t. zw. papierowych, ponad 12.500.000 złotych, to musimy stwierdzić, że wpływy z monopolu zapałczanego są dziś nie o wiele większe, niż to, co musimy z tytułu tej pożyczki zapłacić. Stwierdzić możemy w ciągu ostatnich dwóch lat comiesięczny spadek sprzedaży zapałek z wyjątkiem jednego miesiąca w ciągu dwóch lat. Z miesiąca na miesiąc spadek sprzedaży dawał się dość poważnie we znaki. Zużycie zapałek w kraju jest coraz mniejsze. Jest to niewątpliwie objawem kryzysu z jednej strony, z drugiej zaś wynika z tego — co w przeszłym roku podkreślałem — że cena zapałek w naszych warunkach gospodarczych jest zbyt wysoka. W tym roku wypuszczono t. zw. zapałki kresowe, które kosztują 5 groszy, ale liczą połowę ilości tych zapałek w porównaniu z temi, które znajdują się w pudełku za 10 groszy. Nie jest to więc ułatwieniem dla ludności. Jest tylko łatwiejsze wydanie 5 groszy niż 10, ale wobec mniejszej ilości zapałek nie jest to żadna ulga dla ludności. Obniżenie więc ceny zapałek byłoby ze wszech miar pożądane.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Sądzę, że przy dobrej woli i pewnych wysiłkach w tym kierunku byłoby to możliwe.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Poważnym konkurentem zużycia zapałek są zapalniczki. Ten problem już w przeszłym roku był dyskutowany przez prasę. W 1934 r. ilość zapalniczek ostemplowanych spadła i osiągnęła cyfrę zaledwie 116 sztuk. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że obliczać trzeba ilość rokrocznie produkowanych w Polsce zapalniczek conajmniej na 200.000 sztuk, to musimy dojść do przekonania, że dzisiejsze przepisy, dotyczące zapalniczek ostemplowanych, są kompletnie nierealne i nieżyciowe. Dodajmy do tego, że są spisywane protokóły za posiadanie zapalniczek nieostemplowanych, wtedy kiedy nie ma zakazu posiadania takich zapalniczek. Obecnie bowiem jest tylko zakaz sprzedaży nieostemplowanych zapalniczek, na tem więc tle powstają przeróżne nadużycia. W 1934 r. takich protokółów spisano około 14.000. Należy podkreślić, że wydanie przepisów, któreby wreszcie to zagadnienie zasadniczo uregulowały, jest niezbędne i konieczne dla dobra ludności oraz dla zwiększenia dochodów Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie budżetów monopoli w brzmieniu, uchwalonem przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt głosu nie żąda. Przechodzimy do następnego punktu — część 18 — Długi Państwowe.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Hutten-Czapski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">W budżecie długów państwowych w preliminarzu na 1935/36 r. przewidziana jest obsługa długów wewnętrznych w kwocie 73.401.440 zł dla obsłużenia zadłużenia wewnętrznego obligacyjnego, które wynosi na dzień 15 stycznia 1935 r. kwotę 1.346.316.522 zł. Jest to obliczenie nominalne, czyli nie jest tu brana pod uwagę wartość różnicy pomiędzy wartością nominalną a kursową poszczególnych papierów.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Obsługa długów zagranicznych W 1935/36 r. wynosić ma 116.293.100 zł. Zadłużenie nominalne zagranicą na dzień 15 stycznia 1935 r. wynosi 3.185.000.734,75 zł. Państwo wydało cały szereg gwarancyj na kwoty bardzo znaczne. Przedewszystkiem gwarancje banków państwowych, przedsiębiorstw państwowych z kolejami żelaznemi na czele, a też i poszczególne miasta, np. Gdynia, korzystają w dość znacznej mierze z państwowych gwarancyj. Niektóre z tych gwarancyj są wykorzystane tylko w części znikomej, jak np. niektóre gwarancje, udzielone Bankowi Gospodarstwa Krajowego, w innych znowu Skarb Państwa musi już dziś ponosić pewne świadczenia i w budżecie na 1935/36 r. przewidywana jest wypłata z tytułu gwarancji Skarbu Państwa w wysokości 12.305.460 zł.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Kwoty, przewidywane na obsługę zadłużenia wewnętrznego, jak i zewnętrznego, stanowią sumę, przeznaczoną na spłatę kapitału i odsetek włącznie. Od 1. I. 1926 do 31. III 1933 r. spłaciliśmy odsetek ogółem około 945 miljonów, a z kapitałowego zadłużenia około 563 miliony. Jako spłatę przez społeczeństwo traktować należy skup naszych pożyczek wypuszczanych zagranicą, czyli t. zw. repatriację naszych pożyczek zagranicznych. I tak pożyczki dillonowskiej skupiono około 25%, a pożyczki stabilizacyjnej około 40%. Jest to objaw ze wszechmiar pomyślny, a poza tem dla Skarbu Państwa z punktu widzenia bilansu płatniczego również pożądany, bo wypłaty za kupony pozostają tem samem w kraju. Wypłaty na obsługę długów dokonywane były od chwili powstania Niepodległej Rzeczypospolitej i dokonywane są obecnie z największą starannością. Zadłużenie nasze wobec rządów zagranicznych, — nie obligacyjne, lecz tylko wobec rządów, — powstało głównie wskutek wojny. Polska obecnie jest winna zagranicy z tytułu tego zadłużenia wojennego kwoty również bardzo poważne, a w szczególności w stosunku do Stanów Zjednoczonych dług nasz sięga kilkuset miljonów dolarów. Z drugiej strony Polska otrzymała tytułem spłat reparacyjnych zaledwie 2,5 miliona marek, gdy zniszczenia wojenne na terenie Rzeczypospolitej, obliczone były przez p. Charles'a Dewej'a na kwotę 1.800.000.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Głównym dłużnikiem wojennym są Niemcy. Według interesujących zestawień z roku 1931 wynika, iż są one winne wielu państwom około 25 miliardów dolarów. Natomiast głównym wierzycielem są Stany Zjednoczone, którym się należy od różnych państw kwota około 21 miliardów dolarów. Zagadnienie spłat reparacyjnych Niemiec jest w ten sposób związane z zagadnieniem długów wojennych. Już Llojd George w 1920 r. pisał do prezydenta Wilsona, proponując zastanowienie się nad rozwikłaniem z jednej strony zagadnienia reparacji, z drugiej strony zagadnienia długów wojennych. Propozycja ta nie została przyjęta ze względu na sprzeciw ze strony parlamentu amerykańskiego. Stany Zjednoczone wówczas odmówiły podjęcia w tym kierunku pertraktacyj. Obecnie problem ten stał się tak oczywistym, że z pewnością wcześniej czy później właśnie na tej płaszczyźnie przyjdzie do dyskusji nad nim. W związku z zadłużeniem zagranicy chciałbym przypomnieć dwa interesujące wypadki z przed wielu lat. Jeden, to jest zagadnienie długów kupiectwa amerykańskiego w stosunku do kupiectwa angielskiego, które zostały ustalone po wojnach wyzwoleńczych amerykańskich z 1783 r. na kwotę 11 miljonów dolarów, kwotę wówczas bardzo a bardzo znaczną. Gdy kupiectwo angielskie starało się kwotę tę po zawarciu pokoju ze Stanami Zjednoczonemi zapomocą sądownictwa amerykańskiego otrzymać z powrotem, to trafiło na tak wielkie przeszkody, że zmuszone było iść na układ. Wówczas sekretarzem stanu w Ameryce był Tomasz Jeferson, który zredagował memorandum dla rządu amerykańskiego, a podpisał je ni mniej ni więcej, tylko sam Jerzy Washington. W tem memorandum wykładali Amerykanie, iż mają trudności w spłacie tego zadłużenia i że pozbawieni są metalu, którym mogliby zapłacić, tak że sumę muszą mieć zredukowaną. Istotnie po długich latach układów w 1802 r. suma ta została im zredukowana z 11 milionów dolarów na 2.664.000 dolarów. Jest to jeden przykład interesujący.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Drugi przykład — to stosunek Anglii do swoich dłużników po okresie wojen napoleońskich. Anglia wówczas, będąca sama w wielkich tarapatach ekonomicznych, miała należności od państw europejskich, przekraczające kwotę 61 milionów funt, szter. Potrafiła po wojnach otrzymać od swoich dłużników 2.600.000 funt, szter., a z reszty zrezygnowała, stając na stanowisku, że pomoc udzielona podczas wojen napoleońskich to nie była pożyczka, a to były subsydia, udzielane jej sprzymierzeńcom. Jest to przykład również bardzo ciekawy, który, być może, zainteresuje ludzi, zajmujących się obecnie zagadnieniem międzynarodowego zadłużenia wojennego.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">W budżecie długów państwowych proponowałem w porozumieniu z Rządem na komisji tylko niewielkie bardzo zmiany. Mianowicie zaproponowałem zmniejszenie kwoty na obsługę pożyczki stabilizacyjnej o 1.991.000 zł, a to ze względu na kurs, po którym będzie ona skupywana, a który jest niższy od przewidzianego w preliminarzu.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Następnie zaproponowałem obniżenie obsługi pożyczki, udzielonej dla Elektrycznych Kolejek Dojazdowych o 859.000 zł, a to na skutek układu, który już został zawarty. Oszczędność w ten sposób powstałą proponuję zużyć na obsługę kuponów od Pożyczki Narodowej, która aczkolwiek jeszcze nie osiągnęła liczby 350 miljonów złotych, to jednakże do tej liczby już się zbliża, i następnie na obsługę t. zw. renty wieczystej, która została emitowana w ciągu ostatnich miesięcy w kwocie 15 milionów złotych, wobec czego w preliminarzu jeszcze nie znajduje się.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Departament Obrotu Pieniężnego, którego obowiązkiem jest zajmować się zagadnieniem zadłużenia Państwa w Ministerstwie Skarbu, właściwie u nas spełnia funkcję części zadań ministerstwa finansów w innych krajach. Personel jego jest nieliczny, jest on przeciążony pracą i wykonywuje swoje bardzo odpowiedzialne i bardzo trudne obowiązki z największem natężeniem i dobrą wolą. Kontrolę nad zadłużeniami sprawuje z ramienia Izby Komisja Kontroli Długów. Pożądana byłaby zmiana terminu zebrań tej komisji w związku z drukowaniem sprawozdań w Monitorze. Również byłoby rzeczą pożądaną, aby pod kontrolę tej komisji, albo też do dokładnej ewidencji Urzędu Długów Państwowych, którego statut został niedawno ogłoszony, trafiały zadłużenia wszystkich poszczególnych resortów, które dotychczas są traktowane nieco odrębnie.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#EmerykAugustHuttenCzapski">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie preliminarza budżetowego Długów Państwowych w brzmieniu, uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego — do rozprawy szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! Gdy obserwujemy naszą politykę budżetową z ostatnich lat. to widzimy jedną generalną tendencję, zdążającą do oszczędności i redukcji tego budżetu. Z drugiej strony słyszymy coraz więcej narzekań na ciężary podatkowe i na wpływ, jaki te podatki wywierają na życie gospodarcze. Przyczyna tego jest zupełnie zrozumiała, jest nią kryzys, który przeżywamy, a w chwili kryzysu, chwili o wiele cięższej, gdy obroty się kurczą i ceny spadają, wszystkie niedociągnięcia, istniejące w systemie podatkowym, jak i pewne niedomagania w sposobie wymiaru i poboru tych podatków muszą odbijać się ze zdwojoną siłą na życiu gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli przejrzymy nasz system podatkowy i zobaczymy ten kolosalny labirynt, jaki on tworzy, musimy dojść do przekonania, że jest to dziedzina, która wymaga bezsprzecznie reform. O tych reformach mówimy oddawna. Ministerstwo Skarbu stoi też na stanowisku konieczności tych reform. Jednakże nie należy zamykać oczu na fakt, że wszystkie zasadnicze reformy podatkowe muszą być przeprowadzane bardzo ostrożnie we wszystkich tych wypadkach, gdy niema dużych nadwyżek budżetowych, nie ulega bowiem kwestii, że nawet dobry, nawet lepszy od istniejącego system podatkowy w okresie wprowadzania go w życie musi działać ujemnie na wpływy podatkowe, w pewnym stopniu osłabiając te wpływy. Przejdę później do zagadnienia strony wydatkowej budżetu, do zagadnienia równowagi budżetowej, w tej chwili chcę się zatrzymać nad stroną wpływów tego budżetu, t. j. nad stroną podatkową.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JanWalerianHołyński">System podatkowy moglibyśmy podzielić w sposób następujący: dziedzina podatków bezpośrednich, podatków pośrednich i monopoli, oraz ceł i opłat stemplowych. Referatu o monopolach przed chwilą Wysoka Izba wysłuchała. Pozwolę sobie z tej dziedziny poruszyć jedno ważne zagadnienie, porównanie między wpływami monopolowemi, a wpływami z podatków pośrednich. Jest to de facto jedno i to samo, jak w jednym tak i w drugim wypadku Skarb pobiera podatek pośredni, różnica polega jedynie na tem, że w monopolach Skarb jest jednocześnie wytwórcą towarów, które sprzedaje, a handel ten bezpośrednio względnie pośrednio zapomocą kupców przeprowadza Skarb. Natomiast w dziedzinie podatków pośrednich wytwórcą jest prywatny obywatel, Skarb tylko nakłada odpowiedni podatek konsumcyjny i ten podatek odrazu pobiera i później już ten towar idzie łącznie z tym podatkiem pośrednim.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli rozpatrzymy zagadnienie podatków pośrednich, to odrazu rzuca się w oczy, iż życie samo automatycznie reguluje górną granicę możliwości obciążenia podatkami pośredniemi. Jeżeli podatek pośredni będzie zbyt wysoki, to z tą chwilą dobity do ceny zacznie ciążyć na rynku i automatycznie obywatel będzie płacił podatek w mniejszej wysokości, ponieważ zacznie nabywać zmniejszoną ilość towaru, który jest tym podatkiem obciążony. I widać tu bardzo dokładnie zależność tego podatku i możliwość poboru w danych okolicznościach i przy danym towarze w takiej, a nie innej skali tego podatku przez obserwowanie wysokości obrotów i spadku lub wzrostu obrotu danym artykułem.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#JanWalerianHołyński">Jest jeszcze jedna zasadnicza różnica między monopolem a podatkiem pośrednim. Mianowicie podatek pośredni czy podatek pośredni w formie monopolu gra rolę, jak już powiedziałem łącznie z ceną sprzedażną danego towaru. Otóż w monopolu obniżka tej ceny względnie obniżka tego podatku pośredniego jest rzeczą jedną i tą samą, ponieważ tam wytwórcą jest jednocześnie Skarb Państwa, nakładający na artykuły danego monopolu, np. monopolu spirytusowego kolosalny podatek pośredni. Zmniejszenie więc globalnej sumy ceny łącznie z podatkiem pośrednim tak w jednej, jak i w drugiej dziedzinie odbija się na Skarbie Państwa i zniżka tego podatku jest zniżką odbijającą się w całej pełni na Skarbie Państwa. W podatkach pośrednich sytuacja jest inna. Gdy chodzi o obniżenie ceny towaru łącznie z podatkiem bezpośrednim, jest do pomyślenia sytuacja taka, że suma ta jest nadmierna, ale można ją obniżyć od jednej strony, a podwyższyć od drugiej, mianowicie obniżyć cenę towaru, a jednocześnie podwyższyć podatek bezpośredni w ten sposób, aby cena wraz z podatkiem była niższa od tej, jaka była poprzednio pobierana. W podatkach pośrednich sytuacja dla Skarbu Państwa jest dogodniejsza niż w monopolach. Jednocześnie, jak wskazałem, podatki pośrednie mniej ciążą na ludności z tego, przeciążą na artykułach pierwszej potrzeby, że nikt nie jest zmuszony w tak dużej ilości, czy w takiej cenie nabywać tych towarów, wskutek czego niema tych narzekań ludności, jakie są na podatki bezpośrednie. Natomiast w podatkach bezpośrednich, chociaż ta rzecz jest zupełnie ukryta, jednakże tak samo istnieje zależność między wysokością pobieranych podatków bezpośrednich a obrotem, który się dokonywa. O ile tam bezpośrednio ciąży zbyt wysoki podatek na obrocie, to tu dzieje się to w sposób ukryty, niewidoczny, ale bezsprzecznie zbyt wysokie ciężary publiczne muszą działać na obniżenie obrotów, a później w dalszym ciągu na obniżenie wpływów z podatków bezpośrednich.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli weźmiemy cła, mamy identycznie to samo zjawisko. Mówię tu naturalnie o cłach fiskalnych, a nie o cłach ochronnych. Mamy doskonały przykład w bardzo modnych w tej chwili pomarańczach. Znaczna obniżka cła na pomarańcze spowodowała znaczny wzrost konsumcji pomarańczy w kraju, większy przywóz i większy wpływ dla Skarbu z ceł na pomarańcze. Pomimo pięciokrotnego obniżenia cła na pomarańcze, wpływ z tego cła do Skarbu Państwa będzie kilkakrotnie wyższy niż w latach ubiegłych. W podatkach bezpośrednich są zjawiska identyczne, lecz ukryte.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#JanWalerianHołyński">Jak wygląda nasz system podatków bezpośrednich? Mamy podatki przychodowe, oraz koronę podatków bezpośrednich — podatek dochodowy; poza tem mamy szereg drobniejszych podatków, o których ze względu na brak czasu nie będę się szerzej rozwodził.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#JanWalerianHołyński">Podatek gruntowy, podatek przychodoworealny od własności ziemskiej, sam w sobie, w swojej skali nie jest taki wysoki, ale zważywszy, że do tego podatku dochodzą olbrzymie dodatki samorządowe, wynoszące parokrotność samego podatku państwowego, widzimy, że w dzisiejszych czasach te dodatki właściwie, a nie sam podatek, muszą wywoływać bardzo duże narzekania i pewne sprzeciwy czy pewne niezadowolenie wśród ludności.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#JanWalerianHołyński">Drugi podatek, od nieruchomości, jest w pewnym stopniu sztywny ze względu na pobór jego na zasadzie komornego przedwojennego, t. zw. ustawowego, względnie na zasadzie komornego z roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#JanWalerianHołyński">Podatek przemysłowy dzieli się na podatek od obrotu i świadectwa przemysłowe. Podatek obrotowy zależny jest od wysokości obrotów, a świadectwa przemysłowe, wykupywane wedle pewnej stałej kategorii, za rok z góry, bez względu na wysokość dokonanych obrotów.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#JanWalerianHołyński">Wreszcie mamy podatek dochodowy, który miał być koroną naszego systemu podatków bezpośrednich. Musimy jasno powiedzieć i zdać sobie sprawę, że jeżeli weźmiemy rzecz z punktu widzenia teoretycznego, to konstrukcja naszego podatku dochodowego jest jedna z najlepszych na świecie, może jest najbardziej teoretycznie słuszna, ale niedostosowana do rzeczywistości polskiej tak z punktu widzenia obywatela, jak i z punktu widzenia naszego aparatu fiskalnego.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#JanWalerianHołyński">Nasz podatek dochodowy, teoretycznie słuszny, przez niedostosowanie do rzeczywistości naszej, wywołuje wiele niesłuszności w wykonywaniu. Dlatego jest to jeden z tych podatków, który musi być znacznie uproszczony i musi być jaknajprędzej zmieniony.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#JanWalerianHołyński">Ministerstwo Skarbu przystąpiło do reformy podatkowej. Jak Panowie wiedzą, reforma podatku gruntowego jest już przygotowana, w najbliższych dniach wpłynie pod uchwały Wysokiej Izby. Podatek dochodowy jest w tej chwili opracowywany i tak, jak w Komisji p. Minister Zawadzki zapowiedział, jest nadzieja, że będzie mógł już w jesieni przyjść z reformą tego podatku do Wysokiej Izby. Bezsprzecznie, proszę Panów, sprawa ta wiąże się tak ściśle z naszem życiem gospodarczem, tak ściśle są zależne nasze obroty i całe nasze życie gospodarcze od tego systemu, że sprawa ta wymaga bacznego wglądu i wielkiej reformy. Ale to są dopiero podstawy prawne poboru tych podatków. Została wydana w tej dziedzinie w roku ubiegłym nowa ustawa, ustawa o ordynacji podatkowej, bezwzględnie wprowadzająca dużo dobrego i dająca sporo płatnikom, jak choćby jawność w dziedzinie odwoławczej, uniezależnienie komisyj odwoławczych od organów wymiarowych i poddanie ich bezpośrednio p. Ministrowi Skarbu. W dziedzinie dalszej wykonywania tych ustaw mamy szereg narzekań. Przejdę po kolei te wszystkie dziedziny, a zatem wymiar podatków, pobór ich i ewentualnie egzekucja. Tutaj, proszę Panów, jeżeli mówimy o wymiarze, trzeba jedno podkreślić. Mam wrażenie, że nasze urzędy skarbowe nie stoją na właściwem stanowisku. Urzędy skarbowe uważają siebie za stronę, natomiast w wykonaniu ustawy jako aparat wykonawczy powinny uważać się za sąd, który rozsądza słuszność czy niesłuszność wymiaru i według czysto teoretycznej słuszności stosowania przepisów danej ustawy powinien rozstrzygać.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#JanWalerianHołyński">Drugą dziedziną, którą w urzędach skarbowych należałoby podnieść, to jest kwestia pewnej tendencji w tych urzędach do stabilizowania, że się tak wyrażę, dochodów podatników, które, jak wiemy, ze względu na kryzys bezsprzecznie maleją.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#JanWalerianHołyński">Wykonywanie wymiaru podatków jest rzeczą nadzwyczajnie trudną, skomplikowaną i wymagającą sprawnego aparatu skarbowego. Nasz aparat skarbowy jest jeszcze stosunkowo młody. Uposażenia, musimy sobie to jasno powiedzieć, jakie były w tym aparacie, były takie, że nie sprzyjały przypływowi odpowiedniego elementu urzędniczego. Co roku przytaczam Panom cyfry o stosunku wykształcenia urzędników w urzędach skarbowych. W roku bieżącym widzimy znaczną poprawę we wzroście liczby urzędników z wyższem wykształceniem, takiem, które uważam za najodpowiedniejsze, wykształceniem prawniczem. Otóż mamy wzrost liczby urzędników z wyższem wykształceniem z 6% na 10%. Mam nadzieję, że uwaga Ministerstwa Skarbu na tę dziedzinę, jak była dotąd, będzie i nadal zwrócona i wszelkie posunięcia w tym kierunku będą czynione, ażeby nasz aparat skarbowy poprawię.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#JanWalerianHołyński">Jest jeszcze jedna ważna dziedzina, jest nią wymóg, ażeby urzędnik skarbowy znał teren, na którym działa. Jest koniecznością stabilizacja urzędników skarbowych w poszczególnych urzędach, ażeby o ile możności urzędnicy ci byli z danego terenu, ażeby znali ludność, życie tej ludności, którą opodatkowują. Jeżeli tak będzie, bezsprzecznie będziemy mieli zmniejszenie ilości narzekań na niesłuszność wymiaru. Narzekania, proszę Panów, zawsze będą. Nie chciałbym, ażeby Wysoka Izba zostawała pod mniemaniem wielkiej krytyki z mej strony wobec urzędów skarbowych. Uważam, że aparat skarbowy pracuje z wielkiem poświęceniem dla sprawy, pracuje w warunkach może najprzykrzejszych z wszystkich, ponieważ aparat ten jest tym, który najbardziej spotyka się ze sprzeciwem społeczeństwa, który jest może najbardziej znienawidzony, gdyż jest tym, który zawsze chce coś zabrać temu społeczeństwu. Dlatego też pracuje w warunkach ciężkich i nieprzyjemnych, a pracuje z pełnem poświęceniem. Jeżeli wskazuję na pewne potrzebne reformy w tej dziedzinie, nie chciałbym, żeby to było uogólnione i interpretowane w ten sposób, że chcę cały aparat skarbowy uznać za niewłaściwy i niedobry.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli przejdę do dziedziny poboru podatku, to w tej dziedzinie mamy bardzo dużą ilość narzekań i możnaby zrobić jeszcze szereg posunięć. Nie mam czasu zajmować się całą tą dziedziną, wszystkiemi podatkami. Zatrzymam się tylko na dziedzinie poboru podatków na wsi. Chciałbym tu podkreślić, że możnaby przeprowadzić szereg reform, któreby umożliwiły złagodzenie ostrza poboru podatków. Mam tu na myśli pewne większe wykorzystanie wójtów i sołtysów przy poborze podatków na wsi. Nie kto inny, tylko wójt czy sołtys doskonale się orientuje w swoim terenie. On najlepiej będzie wiedział, który z podatników i kiedy jest w stanie najlepiej zapłacić podatek. Dlatego okres poboru podatków powinien być przedłużony dla wsi na okres pożniwny, powiedzmy do końca stycznia. W tym okresie powinien wójt czy sołtys pobierać podatki. Natomiast kontrola urzędów skarbowych powinna iść nie na kontrolę indywidualną podatnika, lecz na kontrolę nad wójtami i sołtysami w wykonywaniu przez nich tego zadania pobierania podatków. Ustawa o ordynacji podatkowej przewiduje pewne wynagrodzenie dla samorządu za pobór podatków. Jest możliwość i z tej dziedziny dać pewne uposażenie wójtom i sołtysom i tą drogą jeszcze silniej zaprząc ich do tej pracy. To jest droga, którą Ministerstwo Skarbu rozważa i którą ma zamiar pójść. Mam nadzieję, że zastosuje ten sposób i że powinien on dać dobre rezultaty.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#JanWalerianHołyński">Kiedy w terminie podatek nie zostanie zapłacony, urząd skarbowy powinien przystąpić do egzekucji. I tu znowu jest jedno bardzo poważne zagadnienie, które chciałbym poruszyć. Chodzi o to, żeby nastąpiło skumulowanie upomnień i skumulowanie egzekucji, żeby egzekutor nie był tym codziennym gościem we wsi, ażeby egzekutor starał się ile możności najrzadziej przyjeżdżać do wsi i żeby nie przyjeżdżał do tej samej osoby, do tego samego podatnika dziś z powodu jednego podatku, a jutro drugiego, względnie żeby nie przyjeżdżał dziś do jednego podatnika a jutro do drugiego, ale by ile możności wyznaczył terminy tak, żeby jaknajrzadziej bywać w danej wsi i w dnie, kiedy według wszelkiego prawdopodobieństwa dany podatnik może mieć pieniądze. Mam na myśli dnie potargowe, kiedy, wiedząc o grożącej egzekucji, podatnik będzie miał możność pojechania na targ i spieniężenia na drodze dobrowolnej, a nie w drodze przymusowej egzekucji.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, wszystkie te trudności, wszystkie te narzekania, jakie mamy i w wymiarach, i w poborach, i w egzekucji, wypływają jeszcze z jednej kwestii, z kwestii wielce skomplikowanego rozliczania wpłaty między poszczególne podatki, z kwestii wielkiej ilości tych podatków i dodatków do tych podatków, bo mamy różne dodatki, mamy podatki państwowe, dodatki samorządowe jedne, drugie i trzecie. Jest to w i elki labirynt, w którym dziś urząd skarbowy musi się gubić. Wyliczenie przy dzisiejszym systemie wpłacania na najdawniejszy podatek wymaga 7–14 minut dla ustalenia, jak należy daną sumę podzielić. Konieczność uproszczenia tej kwestii jest rzeczą palącą i nieodzowną. Otóż pozwoliłem sobie na Komisji Budżetowej zwrócić się z apelem do pana Ministra, aby zechciał jaknajprędzej wystąpić do Wysokiej Izby z projektem ustawy, upoważniającej go do wprowadzenia tego uproszczenia, skomasowania tych wszystkich rzeczy i zrobienia tego sposobu wyliczania jaknajprostszym. Komisja Budżetowa, mam wrażenie, jednomyślnie przychyliła się do tego wniosku, przypuszczam, że i Wysoki Sejm przywita taką ustawę z zadowoleniem i taką ustawę w szybkiem tempie uchwali.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#JanWalerianHołyński">Sprawa ta wiąże się ściśle z jednem zagadnieniem podstawowem, mianowicie z możnością pobierania przedewszystkiem podatków bieżących z danego roku, a dopiero później podatków zaległych. Póki uproszczenie nie nastąpi, jest to sprawa przy dzisiejszej procedurze w urzędach skarbowych prawie niemożliwa do urzeczywistnienia. Pod tym względem tak samo zgłaszam apel do p. Ministra Skarbu, ażeby po uporządkowaniu tej sprawy przystąpił jaknajprędzej do polecenia pobierania ile możności już od 1 kwietnia przedewszystkiem podatków bieżących, a nie zaległych.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#JanWalerianHołyński">Mówiąc o tych wszystkich niedociągnięciach czy niedomaganiach, jak Panowie chcą, nie chcę z tego robić zarzutów Ministerstwu Skarbu. Ministerstwo Skarbu zdaje sobie z tego sprawę i przedsiębierze szereg posunięć w kierunku ulepszenia tych rzeczy, zarówno w stosunku wymiaru, jak poboru, jak i egzekucji i w tym celu stwarza specjalny aparat inspektorów skarbowych, którzyby bezpośrednio w razie dojścia do wiadomości nadużyć czy nieporządków mogli pojechać na miejsce, bezpośrednio zbadać sprawę i zreferować p. Ministrowi, a nie ażeby referowały te sprawy izby skarbowe, którym podlegają urzędy, o które w danym razie chodzi. Jest to bardzo słuszne. Uważam, że wśród inspektorów powinni się znaleźć fachowcy życia gospodarczego, fachowcy w dziedzinie rolniczej, przemysłowej i handlowej, ażeby, znając to życie, mogli tem lepiej te rzeczy badać od strony życia i tem lepiej je zreferować p. Ministrowi, ażeby mógł przedsięwziąć odpowiednie posunięcia w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#JanWalerianHołyński">Jak już powiedziałem, proszę Panów, zagadnienie podatków bardzo silnie wiąże się z obrotem gospodarczym i wpływa na ten obrót gospodarczy, zmniejszając go. Jeśli chcemy mieć wzmożone wpływy, jeśli chcemy mieć pewną łatwość większego poboru podatków, koniecznością jest wzmożenie obrotu gospodarczego. Kwestia koniunktury gospodarczej, jak się ona zarysowuje, była tu bardzo szczegółowo omawiana, ja tej sprawy w tej chwili z braku czasu nie będę poruszał, odsyłam Panów do przemówień panów Ministrów: Poniatowskiego, Rajchmana i panów referentów, oraz do króciutkiego skrótu przewidywań koniunkturalnych, jaki pozwoliłem sobie umieścić na stronie 13 mego drukowanego sprawozdania. Tu chciałbym zatrzymać się na jednem tylko zagadnieniu, które może wpłynie dodatnio na wzrost naszego obrotu, na zagadnieniu kredytowem.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#JanWalerianHołyński">Widzimy po wojnie wielką zmianę struktury oszczędności i kanałów, któremi te oszczędności się gromadzą. Z tablicy, która jest wydrukowana w mojem sprawozdaniu, widzimy, iż oszczędności te gromadzą się przedewszystkiem w P. K. O., w Komunalnych Kasach Oszczędności, w bankach państwowych, w szczególności w Banku Gospodarstwa Krajowego; w niższym stopniu, chociaż tak samo wzrost oszczędności widzimy i w bankach prywatnych. Oprócz tej oszczędności, którą nazwę dobrowolną, mamy też oszczędność przymusową, do której zaliczam wzrost rezerw we wszystkich ubezpieczalniach społecznych, które to rezerwy są w pewnym stopniu oszczędnością przymusową naszego społeczeństwa. Otóż, jak Panowie widzą, gros tych wszystkich oszczędności gromadzi się w instytucjach publicznoprawnych, względnie państwowych. Dysponentem tych oszczędności jest nie kto inny, jak Minister Skarbu. Tempo wzrostu wkładów w bankach prywatnych jest mniejsze. Należy wyciągnąć z tych dwóch faktów konsekwencję konieczności odprowadzenia części tych oszczędności, które się gromadzą w instytucjach publicznoprawnych i w bankach państwowych, z powrotem do życia gospodarczego. Nie chciałbym się tu nad tym faktem szczegółowiej rozwodzić, jednakże wiele dziedzin wymaga bezwzględnie dopływu świeżych środków obrotowych. Mam tu na myśli rzemiosło, drobny przemysł, a częściowo i handel.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#JanWalerianHołyński">Część tych oszczędności idzie bezpośrednio czy pośrednio na zasilenie życia gospodarczego, choćby na całą tę wielką akcję budowlaną, o której tu już słyszeliśmy, a która jest prowadzona z tych sum w formie kredytowania ruchu budowlanego, co przyciąga dalsze oszczędności ze społeczeństwa. Za każdą złotówkę kredytu jest przyciąganych kilka złotych. Bank Gospodarstwa Krajowego udzielał kredytu rzemiosłu i zrobił dobre doświadczenie na tych kredytach. Powinniśmy szerzej pójść na tę drogę.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#JanWalerianHołyński">Pan Minister Skarbu ma w tej dziedzinie w roku bieżącym ułatwienie, a to przez podporządkowanie mu Komunalnych Kas Oszczędności, wskutek czego całokształt aparatu publicznoprawnego kredytowego jest podporządkowany panu Ministrowi Skarbu. Jest bardzo słuszne, aby ta rzecz była skoncentrowana i tego domagałem się kilkakrotnie tu z tej trybuny, co wreszcie jest urzeczywistnione.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#JanWalerianHołyński">Pan Minister, mając ten aparat, może drogą pośrednią czy bezpośrednią odprowadzić część tych funduszów. Pewne poczynania są robione i P. K. O. je robi, jednak dotychczas są one czynione na mniejszą, węższą skalę i uważam, że można je znacznie rozszerzyć. Mam tu na myśli skup weksli bankowych przez P. K. O., który został dokonany na 8 i pół mili. zł. I muszę tu podkreślić bardzo ważny i charakterystyczny moment, poraź pierwszy w Polsce spotykany, mianowicie, że stopa dyskontowa spadła w danym wypadku poniżej oficjalnej stopy dyskontowej instytucyj emisyjnych. Objaw bardzo zdrowy, zarówno przed wojną jak i dziś spotykany na rynkach zachodnich, objaw, którego w Polsce od czasów niepodległości ani razu nie mieliśmy, poraź pierwszy teraz go mamy, objaw bardzo pożądany i pocieszający, nie chciałbym się nad nim rozwodzić, jakkolwiek jest ściśle związany z zagadnieniem walutowem. Wiemy doskonale, że mamy walutę murowaną, jedną z najlepszych w świecie. Uzasadniać dalej tego nie potrzebuję i przejdę do dalszej części mego referatu — do strony wydatkowej budżetu.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#JanWalerianHołyński">Jak już powiedziałem na wstępie, polityka budżetowa Rządu od kilku lat idzie bardzo silnie po linii oszczędnościowej. Panowie wiedzą doskonale, że budżet nasz został w znacznym stopniu obniżony, zgrubsza licząc, z trzech na dwa miliardy złotych, jednak mimo to istnieją wielkie ciężary podatkowe. Ludność narzeka na podatki. Słyszymy żądania dalszych oszczędności. Czy dalsze oszczędności są możliwe w naszym budżecie, czy nie? Jeżeli wziąć możliwości czysto mechaniczne, to bez cięć podstawowych wydatków naszego życia państwowego oraz abstrahując od możliwości ewentualnej redukcji uposażeń urzędników państwowych, dalsze redukcje czysto mechaniczne są właściwie niemożliwe w granicach mogących zaważyć na budżecie.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#JanWalerianHołyński">Nie chcę powiedzieć, że tu i owdzie niemożliwe jest o 1 milion czy 100.000 zmniejszyć, wszystko to jednak nie może dawać efektu, wpływającego na deficytowość naszego budżetu. Drogą mechaniczną redukcyj dalszych przeprowadzać się nie da. Nie znaczy to, żeby nie były możliwe do przeprowadzenia oszczędności, można je jeszcze przeprowadzić i mam wrażenie w dość znacznej mierze. Jednak tutaj droga nie jest prosta, nie jest to droga cięcia budżetu, ale droga pewnego przeobrażenia i zwężenia funkcyj Państwa, ścieśnienia funkcyj samorządu. Jedynie tą drogą są możliwe dalsze redukcje budżetu.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli Panowie wezmą wydawane w ostatnich czasach ustawy, rozporządzenia, okólniki, to chociaż pozornie nie powodują one bezpośrednich wydatków, ale czy to przez rozszerzanie ingerencji, rozszerzanie funkcyj Państwa, czy przez objęcie nowych zakresów działania, bezsprzecznie muszą powodować dalsze wydatki. I tutaj musimy jasno sobie powiedzieć, że to jest nie tylko wina Rządu, ale to jest wina i całego społeczeństwa. Na każdym kroku słyszy się ciągle żądania, żeby tu i owdzie Państwo pomogło, tu i tam ingerowało, wykonało takie czy inne roboty, słowem objęło zakresem działania nowe dziedziny. Poszczególne te rzeczy, chociaż może są nieduże i nie wywołają dużej ilości wydatków, ale jeżeli je zsumujemy, to wszystko to bezsprzecznie w dużym stopniu wymaga rozrostu aparatu administracyjnego i wzrostu wydatków, a w każdym razie uniemożliwia przeprowadzenie dalszych redukcyj budżetowych I w tej dziedzinie powinien p. Minister Skarbu móc bardzo głęboko ingerować we wszelkie poczynania Rządu, powinien mieć uprawnienia, któreby umożliwiały mu przed wydaniem okólnika lub zarządzenia zaznajomić się z tem, czy dana akcja nie spowoduje nowego wydatku, czy początkowo mały wydatek nie rozrośnie się w przyszłości do dużego wydatku, powinien móc przeciwstawić się takim poczynaniom, które na przyszłość będą wywoływać nowe wydatki.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#JanWalerianHołyński">Mamy tutaj dobry przykład. Kilka lat temu pozwoliłem sobie rzucić z tej wysokiej trybuny hasło dyktatury Ministra Skarbu nad samorządami i nad budżetami samorządowemi. W życiu może tę rzecz nie tak ostro przeprowadzono, jak ja to hasło rzuciłem. Jednak dało to dobre rezultaty i w każdym razie budżety samorządów z sumy miliarda dwustu kilkudziesięciu milionów zostały zredukowane do trochę ponad 600 milionów zł. Zagadnienie to nie jest wyłącznie polskiem lecz jest zagadnieniem światowem. Z tem zagadnieniem walczy cały świat i przedsiębierze najrozmaitsze środki zaradcze.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#JanWalerianHołyński">Francja np. stworzyła specjalnych kontrolerów budżetowych ministerstwa skarbu w poszczególnych resortach, których zadaniem jest nie co innego jak pilnowanie właśnie od tej strony wszystkich zarządzeń i rozporządzeń, wszystkich akcyj. Jugosławja idzie na tę samą drogę. W innych krajach widzimy inną metodę; skonstruowano departament budżetowy w taki sposób, żeby wszystkie te zarządzenia i rozporządzenia mogły być zawczasu zbadane pod kątem widzenia nie merytorycznym, ale pod katem widzenia spowodowania nowego wydatku, i zaaprobowane przez ministra skarbu, zanim zostanie wydane. Takie przykłady mieliśmy nawet przed wojną chociażby w Austrii. Nie chcę tutaj mówić, która z tych metod jest lepsza dla nas. Chcę tylko jedno powiedzieć, że jeżeli chcemy przeprowadzić dalsze zasadnicze oszczędności budżetowe i dalszą redukcję budżetu to jest tu tylko jedyna droga możliwa, to jest pewne zwężenie funkcyj Państwa i samorządu i danie p. Ministrowi takich upoważnień, aby pod tym kątem widzenia mógł te rzeczy regulować.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(Głos na lewicy: W myśl wskazań Lewjatana).</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#JanWalerianHołyński">Dalej, proszę Panów, pozostaje jeszcze jedna dziedzina, która oznacza rozbudowę naszego budżetu i która wymaga reform. Jest to zagadnienie funduszów i podatków celowych z tem związanych. Fundusze i podatki celowe mogą być uzasadnione w niektórych wypadkach. Wtedy, kiedy ten fundusz żyje własnem życiem, kiedy służy jako pewien fundusz obrotowy, kiedy sumy wpływają zpowrotem do tego funduszu i zpowrotem mogą być wydatkowane na ten sam cel. Natomiast w innych wypadkach fundusze powodują jeszcze dalsze rozluźnienie kontroli p. Ministra Skarbu nad wydatkami, a jeżeli oparte są jeszcze na podatkach celowych, to w tym wypadku ten podatek Cegłowy, w razie wzrostu jego, wywołuje wzrost wydatków, i ten wzrost wydatków podnosi znów wydatki naszego Państwa i podnosi właściwie cały budżet, bo wszystko jedno, czy wydatek znajduje się na funduszu, czy na właściwym budżecie administracyjnym, jest to zawsze ten sam wydatek.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#JanWalerianHołyński">Reasumując wszystko, co powiedziałem, zwracam uwagę na rzecz bardzo dla nas ważną, że chociaż przeżywamy ciężkie czasy i choć słyszymy narzekania na wpływy podatkowe, prowadzimy akcję poprawy w tej dziedzinie, prowadzimy akcję oszczędnościową, budżety mamy w ten sposób zrównoważone — że się tak wyrażę że chociaż budżet jest deficytowy, ten deficyt może być pokryty drogą akcji kredytowej, która nie ciąży na naszej instytucji emisyjnej. To jest polityka naszego budżetu bardzo zdrowo prowadzona, polityka, która winna być uzupełniona temi dziedzinami, które ja wskazałem, a które pozwolą nam mieć zaufanie do tego, że przeprowadzona w ten sposób i dalsza poprawa, zgodnie z zapowiedziami p. Ministra Skarbu, w ciągu pewnego czasu da faktyczne zrównoważenie naszego budżetu, Wnoszę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Skarbu z poprawkami, wprowadzonemi przez Komisję Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Rymar.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławRymar">Z kontyngentu czasu, przeznaczonego naszemu klubowi, pozostało tylko 12 minut. Z konieczności więc ograniczę się tylko do kilku uwag ogólnych.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StanisławRymar">W dniu dzisiejszym kończymy właściwie pracę nad piątym i ostatnim budżetem, jaki trzeciemu zwyczajnemu Sejmowi został przedłożony. I stwierdzić należy, że prace, po raz piąty podejmowane, kończą się poraź piąty tem samem: deficytem budżetowym. Łącznie — deficyty już istniejące i ten, który większość dziś zatwierdzi, osiągnęły sumę bardzo poważną jak na polskie stosunki: półtora miliarda złotych. O budżecie obecnym mówi większość, że jest to budżet bardzo oszczędny, że dalej pójść w obcięciach wydatków nie może, że suma oszczędności między budżetem z lat najlepszych, sięgającym trzech miliardów, a obecnym, wynosi 850 miljonów złotych. Jest to cyfra nieprawdziwa! Do sumy 2 miliardów 170 milionów zł, jaką zawiera obecny budżet w dziale A., dodać trzeba 230 miljonów z różnych funduszów, a od 3 miliardów odjąć jeszcze trzeba te t. zw. oszczędności, które uzyskujemy, nie płacąc rządom zagranicznym zaciągniętych pożyczek. W ten sposób pozostanie suma t. zw. oszczędności, niewiele większa od 400 milionów złotych, na co składają się obcięcia poborów urzędników i nauczycieli, rent inwalidów i wreszcie zaniechanie pewnych prac Rządu w tych działach, które dla społeczeństwa są niesłychanie ważne — jak rzeki, drogi, pewne inwestycje i t. d. Niema wśród tych oszczędności reformy administracji, obcięć różnych przerostów w przedsiębiorstwach państwowych i t. d. A byłby to dział oszczędności najpożyteczniejszy.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StanisławRymar">Deficyt budżetu zeszłorocznego został pokryty w ten sposób, iż sam Rząd powiększył swój dług o 587 miljonów złotych. Dodajmy do tego pożyczki, zaciągnięte przez przedsiębiorstwa i monopole państwowe, a okaże się, że to wszystko, co w drodze wewnętrznej kapitalizacji społeczeństwo zrobiło, w drodze kredytowej wziął Rząd i jego przedsiębiorstwa. Długi przedsiębiorstw rządowych dosięgają bodaj miliarda złotych. Trwał krótki spór większości rządzącej o to, jak pokryć deficyt na najbliższy rok — pożyczkami czy podatkami? Zgóry przekonani byliśmy o tem, że sposób trzeci, wskazany przez nas, wcale nie będzie wzięty pod uwagę. A ten trzeci sposób to — przetasowanie, to przesegregowanie celów i zadań Państwa na najbardziej pilne i konieczne i na mniej pilne, chociażby potrzebne i pożyteczne i uwzględnienie tylko pierwszych przy najbardziej skrajnej oszczędności w wykonywaniu budżetu. Przewidywania nasze się spełniły. Spór został już zakończony: wczoraj wieczorem otrzymaliśmy nowe przedłożenie Rządu, domagające się podwyższenia nadzwyczajnego dodatku do podatków bezpośrednich z 10 na 15%. Chodzą wieści o podatkach dalszych. Śladem Rządu idzie samorząd, tam, gdzie jest on w rękach ludzi Rządu — w Warszawie, Lublinie, Lwowie i t. d. Idzie nowa fala podatków. P. poseł Hołyński, który w komisji pokazał nam spis 102 ustaw z ostatnich dwóch lat, nakładających nowe ciężary na organizm gospodarczy Państwa, będzie miał możność powiększyć ten spis dalszemi pozycjami. Szkoda, że p. referent Hołyński w swojem sprawozdaniu komisyjnem tego ciekawego spisu nie zamieścił.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StanisławRymar">Daremnie od lat wołamy o oszczędności w budżecie. Twierdzimy, że te oszczędności do końca jeszcze nie zostały doprowadzone. Niektóre pobory, jak starościńskie, zostały ostatnio kosztem samorządów powiększone, albo jak w ostatniej ustawie uposażeniowej podwyższone i ustabilizowane. Wskażę przytem na ciekawy fakt. Panowie może nie zauważyli w sprawozdaniu referenta budżetowego o Funduszu Pracy stwierdzenia tego, że podatki i opłaty, ściągane od najbardziej zubożałej masy ludności, są zużywane z jednej strony na pożyczki dla Ministerstwa Komunikacji, a z drugiej strony na cele niepilne i zbytkowne. Naprzykład wydano 781 tysięcy zł w jednym roku na dom wychowania fizycznego w Kielcach, na kąpieliska, na pływalnie YMCA w Warszawie, na 12 stadjonów sportowych, na przystanie wioślarskie i t. d. Ja nie przeczę, że to są rzeczy pożyteczne, tylko twierdzę, że takich pożytecznych rzeczy możemy wymienić tysiące; one muszą czekać lepszych czasów, nie powinny być wykonywane z nowych podatków w momencie takim, jak dzisiejszy. Gdyby panu Ministrowi Skarbu do normalnego budżetu usiłowano wstawić takie pozycje, napewno nie chciałby się na nie zgodzić. Ale Fundusz Pracy jest osobno gospodarowany i oczywiście rządzi się jak chce, przy takiem urządzeniu może wydać na obozy junaków kilka milionów złotych rocznie. A potem przychodzi i musi przyjść Rząd po nowy podatek: Płacić! I to jak powiedział na początku dyskusji referent generalny p. Miedziński: Trzeba „płacić dobrze”!</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(Głos: Z czego?)</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#StanisławRymar">Dekrety ostatnie przerzucają z Rządu na nowe urzędy, albo na samorządy cały szereg obowiązków. Słyszymy co chwila ogłaszane okólniki, że samorząd może się zrzec pewnych obowiązków, że Rząd ma prawo dekretami nakazać samorządowi wstrzymanie pewnych obowiązków ustawowych, ale równocześnie ten sam Rząd narzuca samorządowi obowiązki i wydatki nowe, których samorząd dotąd nie był obowiązany robić i ponosić. Drobny, ale charakterystyczny przykład. W budżecie m. Łodzi na następny rok czytam, że na rozkaz urzędu wojewódzkiego podniesiono opłaty na utrzymanie rady wojewódzkiej — co to obchodzi budżet miasta? — z 4.550 na 9.100 zł, czyli o 100%, że miasto ma wpłacić na halę sportową, budowaną przez D. O. K. — także D. O. K. wyciąga rękę do budżetu miasta — 25.000, na nowy urząd, na związek rewizyjny samorządu terytorialnego ma miasto wstawić do budżetu z urzędu 35.000 zł. I takich pozycyj w budżetach samorządowych znajdujemy setki i tysiące. A okólniki są i mówią zupełnie co innego!</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StanisławRymar">Daremnie od lat wołamy o oszczędności, o jednego gospodarza w budżecie państwa, o wybrnięcie z tego bagna dziesiątków funduszów osobnych, o zreformowanie systemu podatkowego, o uregulowanie zaległości podatkowych — te zaległości w samych podatkach bezpośrednich przekraczają 700 milionów zł, gdy roczny wymiar i istotny wpływ z tych podatków nie sięga 600 milionów — o usprawnienie egzekucji podatkowej, o celowe używanie kredytów w bankach państwowych, o obniżenie cen monopolowych.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#StanisławRymar">Panowie z ław rządowych na te i podobne żądania nasze odpowiadają często w ostatnich miesiącach: zgoda, trzeba to zrobić, zrobimy, czy już robimy. Ale niestety skutku żadnego po tych zapowiedziach nie widzimy. Przeciwnie, egzekutorzy działają tak, jak działali przed okólnikiem p. Ministra Skarbu, wymiary podatkowe z ostatnich dni są takie same, jakie były przedtem, wbrew okólnikom p. Ministra. Konstatujemy to samo również przy każdym ministrze i przy każdym resorcie. Słowa swoją drogą, a czyny swoją drogą.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#StanisławRymar">Obok tych ściśle budżetowych, skarbowych zagadnień od Ministra Skarbu zależą w wysokim stopniu dwa kierunki działania Rządu, niesłychanie ważne dla szerokich mas, a to polityka cen i dziedzina t. zw. oddłużeniowa.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#StanisławRymar">Co do polityki cen, zarówno referent generalny w swojem sprawozdaniu, jak i Bank Rolny w swojem ostatniem drukowanem sprawozdaniu stwierdzają, bez żadnych niedomówień, bankructwo tej polityki Rządu. To się Rządowi nie udało! W Komisji Budżetowej uzyskaliśmy oświadczenie zastępcy p. Ministra Skarbu, że w dziedzinie cen monopoli państwowych na dalsze obniżki nie należy oczekiwać. Ceny więc soli, czy innych monopolowych produktów rządowych pozostaną w dalszym ciągu te same. Jest to linia sprzeczna z zapowiedziami Rządu. A przecież nie kto inny, tylko statystyki urzędowe, podawane zresztą i przez referenta budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, wskazują, iż w stosunku do cen z 1928 r. ceny za artykuły, sprzedawane przez rolnika, wynoszą obecnie 35,6 wobec 100 w 1928 r., ceny artykułów przemysłowych 68,6 wobec 100, a w tych oczywiście ceny monopoli i ceny niektórych karteli niewiele odbiegły od 100. Dopóki zagadnienie cen nie będzie przepracowane i rozwiązane pozytywnie do końca, dopóty wieś będzie martwa, dopóty nic dobrego w Polsce na polu gospodarczem się nie stanie.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#StanisławRymar">Referent budżetu Ministerstwa Skarbu p. Hołyński stwierdził wyraźnie, że całkowicie zawiodły i załamały się wszystkie dawniejsze poczynania t. zw. oddłużeniowe w rolnictwie. Pierwsza ich seria już zawiodła — co do tego jest zgoda ogólna — a jakkolwiek upłynęło kilka miesięcy od serii dekretów ostatnich, skutków niema...</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu. Narodowego: I nie będzie.)</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#StanisławRymar">...i być nie może, przy tem nastawieniu Ministerstwa Skarbu, jakie jest obecnie. Weźmy trzy wielkie instytucje kredytowe państwowe: P. K. O., B. G. K. i Bank Rolny. Bank Gospodarstwa Krajowego powiększył w r. 1934 swoje wkłady o 120 milj. zł., P. K. O. o 200 milj., Bank Rolny natomiast — ten, który ma być głównym instrumentem polityki oddłużeniowej w rolnictwie, zmniejszył swój kapitał zakładowy ze 130 na 100 milj. a więc o 30 milj. złotych, swoje fundusze rezerwowe o 5 1/2 miliona zł. I nic dziwnego, że cała polityka kredytowa tego banku, wtedy, kiedy powinna być najbardziej czynną, najbardziej aktywną, zawiodła, zamilkła, przestała działać. Panie Ministrze Skarbu! Te pieniądze, które przeszły przez dwie instytucje kredytowe Państwa przez B. G. K. i przez P. K. O., przynajmniej w części powinny być skierowane — jeśli Panowie chcecie oczekiwać istotnego skutku swej działalności w kierunku podniesienia i ulżenia rolnictwu — do dwu innych instytucyj: do Banku Rolnego i Centralnej Kasy Spółek Rolniczych. Wtedy mielibyście prawo oczekiwać rezultatów. Panowie jednak zużyliście pieniądze z P. K, O. i B. G. K. na inne cele, a działalność Banku Rolnego poderwaliście w samych zasadach, boście zniżyli jego kapitał zakładowy i zmniejszyli jego niewielkie fundusze zapasową.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#StanisławRymar">W najbliższych latach dojdą już do głosu ci, co już w Polsce niepodległej świat ujrzeli, ten nowy narybek powojenny. Roczniki małe, wojenne już weszły w społeczeństwo, dorastają teraz, nadchodzą ci, którzy się w Polsce urodzili i ci żądają pracy i chleba. Czy też i im pokażemy tylko nędzę i bezrobocie? Czy nic nie zrobimy, aby w Polsce stworzyć nowe warsztaty pracy? Trzeba wreszcie zerwać z biernością, trzeba serio a nie w obłudnych słowach tylko uwzględnić te nasze postulaty, które od lat przedkładamy, a które nie miały i nie mają charakteru partyjnego. Żądania nasze mają charakter zasadniczej przebudowy gospodarki skarbowej, przebudowy całej gospodarki wewnętrznej Państwa. W przeciwnym razie Panowie tak, jak wzięliście odpowiedzialność za dotychczasowy system i tę odpowiedzialność w całości ponosicie, weźmiecie i za los całej Polski bardzo ciężką odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Zaremba.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów! Tegoroczna dyskusja generalna nosi specjalny charakter. Po raz pierwszy ze strony obozu rządowego padają słowa krytyki pod adresem aparatu administracyjnego i skarbowego w szczególności, i przyjmuje się do wiadomości te fakty ujemne, które w życiu gospodarczem ostatnio tak jaskrawo się uwidaczniają. Tę ujemną krytykę słyszeliśmy właściwie z ust jednego p. Ministra Poniatowskiego. Krytyka bowiem, którą tu zademonstrował przed chwilą chociażby p. referent Hołyński, sprowadza się wyłącznie do krytyki aparatu, podległego p. Ministrowi Skarbu, do wytknięcia uchybień, na które zwracaliśmy niejednokrotnie uwagę Panów. Niestety, ta krytyka p. Hołyńskiego przypomina okres niewoli, gdy się mówiło: urzędnik wprawdzie to jest kanalia, ale car jest bardzo szlachetny człowiek. Ten drobny urzędniczek robi źle, ale minister robi doskonale. Wydaje mi się, że od krytyki zewnętrznej trzeba przejść do rzeczywistej oceny zjawisk, które mamy przed sobą. W dawnych czasach taka poprawa gospodarcza, poprawa produkcji, jaką obserwujemy obecnie, wywołałaby napewno okrzyki entuzjazmu. W ciągu roku podniosła się produkcja z 67 na 75 w stosunku do 100 z 1928 r.!</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#ZygmuntZaremba">Poprawa produkcji nastąpiła, ale widzimy, że współcześnie z tą poprawą stosunków gospodarczych spadła ilość wypłaconych zarobków. Wskaźnik zarobków tymczasem nie podnosi się w tym samym stopniu, utrzymuje się na poziomie 50% roku 1928. Świadczy to o tem, że cały wysiłek gospodarczy Państwa, który wyraził się w owej reklamowanej polityce cen — zniżenia cen kartelowych, nie przyniósł żadnego rezultatu. Współcześnie z pewną obniżką cen szła obniżka zarobków ludności, szła obniżka płac. Wraz z tą linią, ilustrującą spadek cen, szła linia ilustrująca spadek płac; zajrzyjcie Panowie choćby do wykresów Instytutu Koniunktur, a zobaczycie, jak obie linie spadają jednocześnie z pewnym nawet plusem na rzecz płac. Płace spadły szybciej w tym okresie!</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#ZygmuntZaremba">Statystyka Instytutu Puławskiego wykazuje to samo odnośnie do rolnictwa. P. Minister Poniatowski stwierdził tutaj ponadto, że zarobki wsi spadały w tym samym czasie szybciej, niż ujawniły się efekty polityki zniżki cen. W ten sposób fundusz spożycia maleje w społeczeństwie szybciej, niż maleją ceny. W rezultacie musi być pogłębienie całego kryzysu gospodarczego, i pogłębienie to mimo wzrostu wskaźnika produkcji obserwujemy dziś niewątpliwie. W dodatku uprzytomnijmy sobie, iż w zestawieniach tych uwidacznia się nowa zupełnie tendencja, tendencja jaskrawa dla dzisiejszych czasów, charakterystyczna dla całej naszej epoki, produkcja rośnie, a jednocześnie widzimy, jak w tym samym stopniu, a nawet większym, wzrasta bezrobocie. W ciągu ostatniego roku, kiedy produkcja wzrosła z 67% na 75% (w stos, do 1928 r.), ilość zaś robotników, zatrudnionych w przemyśle przetwórczym, z 336.000 do 446.000, wzrosła ilość bezrobotnych w absolutnych cyfrach z 265.000 na 333.000.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#ZygmuntZaremba">Od roku 1928 widzimy nieustanny wzrost bezrobocia. Świadczy to, sądzę, najlepiej, że nasza teza, która wydawała się Panom fantastyczną, teza o tem, że dzisiejszy ustrój nie potrafi nawet przy tendencjach wzrostu i przy poprawionej koniunkturze wchłonąć masy ludności, domagającej się pracy, nasza teza została przez życie całkowicie potwierdzona. Możemy więc z całym spokojem twierdzić, że nawet gdyby produkcja polska dorosła do poziomu 1929 r., gdyby nawet ten wzrost okazał się w najbliższym roku, mimo to bezrobotni robotnicy nie będą zatrudnieni. Możemy z zupełną matematyczną ścisłością powiedzieć, że technika posunięta naprzód w okresie racjonalizacji oraz przyrost ludności z drugiej strony spowodują, że robotnicy w aparacie produkcji zatrudnienia nie znajdą mimo poprawy koniunktury, a bolączka współczesnego okresu, największy wrzód dzisiejszych czasów — bezrobocie, pozostanie w całej swej mocy!</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#ZygmuntZaremba">Przykład tego daje nam już dziś jeden z pierwszych krajów kapitalistycznych — Anglia. Właśnie teraz w r. 1934 wskaźnik produkcji angielskiej daje nam zrównanie z rokiem 1928, a tymczasem wskaźnik bezrobotnych wzrósł ze 100 do 170. Macie więc Panowie w całej jaskrawości, sądzę, potwierdzenie naszej tezy, mówiącej, że w ustroju dzisiejszym przy zachowaniu stosunków kapitalistycznych jest rzeczą niemożliwą wprowadzić z powrotem do warsztatów pracy wielkie ilości bezrobotnych, wynikające z bezrobocia technologicznego, a tem bardziej jeszcze, gdy wynikają one z naturalnego przyrostu ludności.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#ZygmuntZaremba">Zwracano mi kiedyś uwagę, że my socjaliści jesteśmy zbyt pesymistycznie ustosunkowani do polskiej rzeczywistości. Wskazywano na to, że Polska jest narodem młodym. Istotnie, jesteśmy pod względem wysokości wieku jednym z najmłodszych narodów w Europie. Polska posiada młodych obywateli, liczących do 30 lat, 64.5%, kiedy Niemcy 54%, Francja 47%. Jedna tylko Rosja sowiecka posiada większy odsetek młodych do lat 30, bo aż 66% ludności. Niewątpliwie więc przodujemy wśród społeczeństw swoją młodością, ale jednocześnie uprzytamniamy sobie doskonale, że cała ta młodość upływa w najbardziej tragicznych warunkach. Całe młode pokolenie nie ma przed sobą perspektywy zdobycia warsztatów pracy; całe młode pokolenie jest łamane przy samem wejściu do życia przez poczucie, że jest niepotrzebne, że jest wyrzucone poza nawias, że jest skazane na zagładę, że nie ma przed sobą żadnej perspektywy. Otóż, uprzytomniacie sobie Panowie, że ta młodość naszego narodu jest zarazem tragedią naszego narodu i z tego punktu widzenia oceniajcie nasze ustosunkowanie się do polskiej rzeczywistości, nasze ciągłe wezwania do stosowania radykalnych środków, do radykalnego usuwania tych wszystkich bolączek, które przed sobą widzimy.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, na akcję zatrudnienia, na walkę z bezrobociem posiadamy w budżecie kilkadziesiąt zaledwie miljonów złotych, a obok tego tę całą grozę położenia, tę wzrastającą falę bezrobocia, która zaświeciła nam dzisiaj w oczy nienotowaną dotąd urzędowo cyfrą pół miliona. Te paliatywy, te środki, dotychczas uruchamiane, nie mogą dać najmniejszych skutków, tem bardziej, że stale, codziennie obserwujemy w życiu polskiem redukowanie warsztatów pracy, które dotąd istnieją. Wynika to nie z jakiegoś przypadku, czy złej woli, lecz z całego układu sił społecznych, działających w Polsce.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#ZygmuntZaremba">Statystyka, oficjalnie wykazująca nam 500.000 bezrobotnych, podaje naprzykład 28.000 bezrobotnych górników. Przyjrzyjmy się i zestawmy to ze statystyką zatrudnionych w górnictwie: w roku 1928 było zatrudnionych 144.000, w roku 1934–96.000. Więc 48.000 górników zostało wyrzuconych poza nawias zatrudnienia. Statystyka gdzieś gubi 20.000. Wskazuje to na niepełność obrazu oficjalnego w stosunku do bezrobotnych. Jednocześnie mówi nam statystyka, że w styczniu 1933 roku na dniówkę robotnika przypadało 1.661 kg., a w roku 1934–1.969 kg. węgla. Stało się to w okresie, kiedy kapitaliści przy pomocy Rządu i przy pomocy arbitrażu rządowego obniżyli górnikom o 8% płacę, kiedy zredukowali wynagrodzenie, a tem samem zredukowali siłę tego górnika na rynku spożywczym. Panowie przedsiębiorcy osiągnęli w tym samym okresie z gorzej płatnego górnika daleko większy niż dawniej efekt gospodarczy. Produkcja kapitalistyczna będzie stale pogłębiać ten stan rzeczy i wyrzucać robotników na bruk w miarę postępu koncentracji, pilnowanej dzisiaj przez sfery oficjalne.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#ZygmuntZaremba">Gdy patrzymy na ten potworny widok, kiedy w Zagłębiu zatapia się kopalnie, robotnicy zaś bronią tych kopalni dosłownie własnemi ciałami, kiedy się niszczy urządzenia, mogące jeszcze dziesiątki lat służyć społeczeństwu, kiedy się je zatapia i nigdy się już ich nie wydobędzie i gdy na to patrzy Rząd i społeczeństwo z dziwną jakąś obojętnością, zadowalając się rejestrowaniem zachodzących wypadków, uprzytomniamy sobie, że widać Panowie nie dostrzegacie tego ogromu zjawisk, ogromu klęski i nieszczęścia, które wokół nas szaleją.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#ZygmuntZaremba">Obecnie często mówi się o rolnictwie, jako o tej dziedzinie, z której ma przyjść poprawa. Niewątpliwie większość ludności polskiej zamieszkuje wieś, niewątpliwie rolnictwo w bilansie gospodarczym Polski odgrywa kolosalną rolę, ale położenia rolnictwa nie potrzeba już malować po przemówieniu oficjalnego przedstawiciela Rządu. Należy tylko podkreślić, że efekt tej polityki „frontem do rolnictwa”, tej polityki, która była swojego czasu sławiona zielonym tygodniem walki z kartelami, przedstawia się zupełnie ujemnie. Zamiast zamknięcia osławionych nożyc, zamiast przynajmniej zbliżenia do siebie ramienia cen przemysłowych i ramienia cen rolnych widzimy oddalanie się tych ramion od siebie.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#ZygmuntZaremba">W r. 1933 rozpiętość pomiędzy cenami rolnemi a przemysłowemi wynosiła 22%, w r. 1934 wynosi już 34%. Nie tylko więc niema efektu pozytywnego tej polityki, mamy wręcz przeciwnie elekt ujemny, efekt pogłębiania się różnic cen — rozszerzania się nożyc artykułów przemysłowych i rolnych.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#ZygmuntZaremba">Wskazywaliśmy na cyfry abstrakcyjne. O ile jaskrawiej i wyraźniej uwidoczniają się te fakty w cyfrach konkretnych. Weźmy artykuły, podlegające bezpośrednio rządowi, albo poprostu pochodzące z przedsiębiorstw państwowych: tytoń, sól. Wskaźnik w stosunku do 1928 roku dla tych artykułów wynosi 100, mięso i słonina zaś 37, cukier i spirytus 85, zwierzęta rzeźne zaś 32, żelazo 78, nabiał 43! To jest dopiero realny wyraz stosunków, które panują dziś na wsi i czynią z ludności wiejskiej najbardziej już dzisiaj spauperyzowaną część ludności polskiej.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#ZygmuntZaremba">Popełnilibyśmy jednak błąd, gdybyśmy sprawę ludności wiejskiej i sprawę stosunków gospodarczych na wsi traktowali odrębnie, jak jakieś zamknięte zagadnienie. Stosunki społeczne są konkretnemi stosunkami pomiędzy poszczególnemi klasami społecznemi. Stosunki społeczne wyrażają zupełnie określone stosunki klasowe. jeżeli mówimy o tem rozpięciu cen, to nie jest to tylko jakaś abstrakcyjna krzywda w stosunku do rolników. To jest wyraz wyzysku, uprawianego przez klasy posiadające w stosunku do chłopa małorolnego i bezrolnego. To jest wyraz świadomej polityki gospodarczej, która z kieszeni nędzarza przepompowuje do kieszeni bogacza, która z kieszeni człowieka niedojadającego wyciąga ostatnie kruszyny chleba, ażeby wzbogacić stół magnata.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#ZygmuntZaremba">Jeśli obecnie chłop nie znajduje nabywców na swoje artykuły, co jest przyczyną spadku ich cen, to zrozumiejmy przecie, że nie jest to wynikiem jakichś nieznanych zupełnie stosunków, lecz wynika to z tego, że robotnik w mieście, że masa pracowników, rzemieślników nie posiada odpowiedniego zarobku. Spadek dochodów na wsi, spadek cen rolnych i spadek zarobków do 50% — to są cyfry współrzędne, ściśle ze sobą związane wielkości. Robotnik i chłop są skuci wspólnym łańcuchem doli gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#ZygmuntZaremba">Robotnik i chłop żyją z pracy swoich rąk i ich stosunki wzajemne są związane łańcuchem połączeń gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#ZygmuntZaremba">Niema możności polepszenia bytu na wsi, niema możności podniesienia cen artykułów rolnych, jeśli się nie podniesie dobrobytu w mieście. To powinno zrozumieć całe społeczeństwo, to muszą zrozumieć wielomilionowe masy polskiego chłopa. Bo, proszę Panów, najbardziej powierzchowna analiza budżetów rodzinnych; które zostały w Polsce dość szeroko opracowane teoretycznie, wskazuje wyraźnie, że budżet żywnościowy, a więc zakup artykułów pochodzących ze wsi, pochodzących z gospodarki chłopskiej, zmniejsza się dopiero na najniższych poziomach zarobkowania. Skurczenie budżetów w miarę spadku zarobków odbywa się przedewszystkiem wśród ludności lepiej zarabiającej kosztem artykułów przemysłowych, luksusu, półluksusu, a dopiero u najuboższych warstw społecznych, u robotników, u rzemieślników, u drobnych pracowników odbywa się kurczenie budżetu drogą powstrzymywania się od chleba, od mąki, od masła, od mleka. To jest ta prawda, którą powinniśmy wszyscy zrozumieć w obliczu klęski dziś nas dotykającej.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#ZygmuntZaremba">P. Minister Poniatowski przedstawił wobec tej grozy stosunków swoją receptę, która, wybaczcie Panowie, wydaje mi się małym plasterkiem, przyłożonym na kolosalnych rozmiarów ranę. Jedna uwaga była słuszna, niewątpliwie stojąca w tej samej płaszczyźnie z tem, o czem mówiłem przed chwilą, że nie można stosunków chłopskich i resortu Ministerstwa Rolnictwa traktować w oderwaniu od innych resortów. To racja, ale musimy też sobie uprzytomnić, że np. słówko: „inwestycje”, „wzmóc inwestycje”, to dziś właściwie równoznaczny z wypowiedzeniem dobrej woli, że chce się zatrudnić wszystkich bezrobotnych. To można powiedzieć, ale to słowo samo nie rozwiąże zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#ZygmuntZaremba">Dziś trzeba nam czegoś więcej, trzeba powiedzieć konkretnie, jakimi drogami można osiągnąć inwestycje.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#ZygmuntZaremba">Z oszczędności? Proszę Panów, ludzie biedni, ludzie wpadający w coraz to większą biedę, nie będą źródłem wzmagających się oszczędności. Oszczędności publiczne są już mocno zahamowane w dzisiejszym czasie, to nie jest już dziś źródło, trzeba sięgnąć gdzieindziej, o czem będę mówił w dalszym ciągu. Jest zrozumiałem, że, obok nożyc, wieś polską gnębi narówni z miastami bezrobocie. Bezrobocie na wsi nie jest objęte żadną statystyką. Szacunkowo rzuca się liczby 2–3 miliony. Nikt nie zaręczy, że dana cyfra odpowiada rzeczywistości. Ale czyż to nie jest drugiem ogniwem tej łączności interesów robotnika i chłopa, czyż walka o pracę, o rozwój warsztatów pracy nie jest punktem zbliżającym i prowadzącym na wspólny front ludność wsi z ludnością miast?! Nie widzimy żadnych perspektyw budżetowych ze strony Panów dla uregulowania tej sprawy. Bo dzisiaj znów mówić, według recepty p. Poniatowskiego, że wzmożemy intensyfikację rolnictwa, że przejdziemy na działy produkcji, które mają większe szanse eksportowe, jest bardzo odległem od rzeczywistych stosunków, kiedy cały prawie eksport opiera się na dumpingu.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#ZygmuntZaremba">Trzecim momentem, gnębiącym wieś, są podatki. Badanie Instytutu Puławskiego wykazało zgórą 100%owe podniesienie się ciężarów podatkowych w stosunku do dochodów chłopskich; z 2,74% dochodu na hektar wzrosły one na 5,88% na ha — doszły dzisiaj do prawie 10 zł na ha, a 10 zł przeliczone na ilość dni pracy wynosi dla małych gospodarstw 18 dni. Osiemnaście dni musi dziś chłop pracować, by 10 zł zarobić, by otrzymać ten dziesięciozłotowy dochód. Z górą pół miesiąca pracy wynosi dzisiaj podatek od jednego hektara!</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#ZygmuntZaremba">Czy Panowie mogą powiedzieć z czystem sumieniem, że dacie w najbliższym czasie zmniejszenie podatków na wsi? Nie, Panowie możecie powiedzieć conajwyżej, że Wy tego złego urzędnika poskromicie, by mógł rządzić najlepiej ten dobry minister. Panowie tego nawet nie przebąkujecie, że można istotnie obniżyć podatki przy dzisiejszym systemie gospodarczym. I, proszę Panów, to jest jasne, że przy deficycie budżetowym czekać w tych warunkach na obniżenie podatków to jest czekać na bardzo dalekie szczęście.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#ZygmuntZaremba">Ale przecież wnieśliśmy na wieś cudowną poprawę drogą ustaw oddłużeniowych. Proszę Panów, czterokrotnie ta rzecz była przez Panów aplikowana.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#ZygmuntZaremba">Myśmy w 1931 roku postawili w Sejmie wniosek, domagający się obniżenia zadłużenia i zawieszenia na dwa lata spłaty chłopskich długów. Panowie uznali to za najdalej idącą demagogię. Niedługo, bo w roku 1932 przyszliście Panowie z odłożeniem spłaty długów i wstrzymaniem licytacji na jeden rok. Później, w sierpniu 1932 roku były rozłożone te długi na 3 lata, w 1933 roku na 7 lat, a w roku 1934 na 14 lat. Dzisiaj Pan referent generalny powiada: Ale teraz już stop, teraz już „pewien cykl zakończony”.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#ZygmuntZaremba">Mam wrażenie, proszę Panów, że mimo ochoty do zakończenia tego cyklu ten jeden cykl zakończycie, ale drugi będziecie musieli otworzyć, bo 1-go kwietnia 1935 r. przychodzi termin płacenia pierwszej rozłożonej raty. Pierwszego kwietnia 1935 roku chłopi otrzymają prima aprilis, lecz myli się ten, kto sądzi, że chłop dług spłaci. Z czego spłaci, jeżeli oficjalna statystyka wskazuje, że gospodarstwo jego jest deficytowe, że zamiast dochodów przynosi straty? A z czego chłop straty pokryje? Z nowych długów, a nie z płacenia starych.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów, gdyby ktoś chciał przeprowadzić zsumowanie polityki rządowej w ostatnich czasach, musiałby sporządzić bilans zupełnie jaskrawy. Te wszystkie zjawiska, powtarzam raz jeszcze, nie były przypadkowe, one wynikały konsekwentnie z polityki rządowej. Jeżeli sobie uprzytomnimy, że w statystyce cen sztywność cen zachowały przede wszystkiem artykuły państwowe, monopolowe — bo tytoń i sól do tej pory, mimo pewnych zniżek, w oficjalnej statystyce notowane są na r. 1934 jako 100, spirytus i sól — 85 wobec 100 z 1928 r. — to uprzytomnimy sobie, że Rząd w tej dziedzinie prowadził politykę taką samą, jak kapitaliści: politykę wyciągania z rynku ile się da, odbierania konsumentom w stosunku do innych artykułów w jaknajwiększym stopniu ich siły nabywczej.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#ZygmuntZaremba">To samo robiły kartele. Rosły w ostatniem pięcioleciu, jak grzyby po deszczu, rosły nie z własnego tylko natchnienia, rosły pod czułą opieką Rządu. Gdy p. Rajchman na Komisji Budżetowej obrażał się na mnie, że powiedziałem, iż kartele stoją pod opieką Państwa i Rządu i dziwił się, jak ja śmiem coś podobnego zarzucać, iżby Państwo prowadziło politykę popierania karteli, to dla historycznego stwierdzenia prawdy pozwolę sobie przytoczyć słowa jego poprzednika, p. Ministra Pry stora. Może p. Minister Rajchman nie był wtedy w kraju i tego nie słyszał, niemniej słowa te są zanotowane w stenogramie sejmowym i brzmią jak następuje: „Zwracamy szczególną uwagę na organizacyjne wzmocnienie przemysłu”. Drugi raz: Rząd stoi na stanowisku popierania wszelkiemi środkami, znajdującemi się w jego dyspozycji, rozwoju organizacyj przemysłowych”. Czy to nie jest, dostateczne dla stwierdzenia, że Rząd planowo popierał rozwój karteli, że Rząd szukał na tej drodze realizacji swojej koncepcji, zresztą tak popularnie przez Panów głoszonej, koncepcji kapitalizacji. Przez organizacje, przez wzmocnienie tych organizacyj, przez rozpowszechnianie tych organizacyj miała się wzmocnić dochodowość produkcji, miały być większe sumy odkładane na nowe inwestycje i miał nastąpić rozwój życia gospodarczego. W rezultacie zyski te zostały zachowane przez kartele, kapitaliści spetryfikowali sobie te zyski, ale rozwoju życia gospodarczego nam one nie dały, dały natomiast dalszą racjonalizację i dalsze zredukowanie ilości zatrudnionych. Ale planowa działalność Rządu, działalność w kierunku — jak mówił p. Prystor — popierania wszelkiemi środkami organizacyj przemysłowych jest rzeczą stwierdzoną zupełnie dowodnie.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#ZygmuntZaremba">Tak samo w dziedzinie płac polityka państwowa była zupełnie wyraźnie nastawiona na zmniejszanie płac, a to zmniejszanie płac było ściąganiem na dół wskaźnika wypłat, czyli siły konsumcyjnej ludności. To zmniejszenie odbija się zarówno w zakresie bezpośrednich wpływów Państwa w przedsiębiorstwach państwowych, jak i nazewnątrz. Ot tak, przejrzyjcie Panowie sprawozdanie z przedsiębiorstw państwowych i zobaczycie w jednem z nich taką oto rzecz. Kopalnia Brzeszcze zredukowała płace naskutek ogólnej umowy z robotnikami o 8%. Ten arbitraż, redukujący płace górników, był robiony przez Państwo. Przedsiębiorstwo państwowe natychmiast się temu podda je, natychmiast to samo przeprowadza.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#ZygmuntZaremba">W stosunku do urzędnika państwowego, obcina Państwo tak samo płace w sposób bezwzględny, i w dodatku wielokrotnie. Polityka państwowa w stosunku do przedsiębiorstw prywatnych, kapitalistycznych, również szła po tej drodze kapitalizacji, to jest wzmacniania pozycji przedsiębiorców i obcinania płac. Tak wiec w dziedzinie płac polityka państwowa szła przeciw konsumcji, przeciw ekonomicznym, gospodarczym potrzebom społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#ZygmuntZaremba">To samo z redukcjami pracowników. Gdy kapitaliści redukują, Państwo nie pozostaje w tyle, przedsiębiorstwa państwowe robią to samo i dochodzi się do bardzo ciekawego wyniku, zestawiając ilość zatrudnionych w monopolu tytoniowym. W porównaniu z rokiem 1931/32 obecnej ilości zatrudnionych widzimy kolosalne zmniejszenie się zatrudnionych o 5 prawie tysięcy, ale jednocześnie zwiększa się ilość urzędników, zatrudnionych w monopolu tytoniowym. Gdy w roku 1931/32 na jednego urzędnika przypadało 15 robotników, to dziś na jednego urzędnika przypada 8 robotników.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#komentarz">(Głos z lewicy: Skandal!)</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#ZygmuntZaremba">Pod tym względem przedsiębiorstwa państwowe naśladują tylko przedsiębiorstwa prywatne, kapitalistyczne. Wykazują one straty i powiadają: przecież produkcja się nie rentuje, cóż robić innego?</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#ZygmuntZaremba">Wiemy jednak, i z tem się na każdym kroku spotykamy, że pensje dyrektorów, przywódców przemysłu nie zostały zmniejszone. Pięciotysięczna pensja to jest minimum w naszym przemyślę, w naszej gospodarce kapitalistycznej. Widzimy z drugiej strony wzrost zadłużenia, ale cóż to jest? To są tylko przeniesienia tytułów zysku, zysku jako dywidendy na zysk jako procent. Widzimy wszędzie, że ilość zatrudnionej biurokracji przemysłowej nie spada bynajmniej. Ten cały ciężar wisi, karmi się i syci na podstawie spadku cen rolnych i spadku płac robotników. Życie gospodarcze nie może być próżne. Jak gdzieś zostały zredukowane wartości konsumowane przez masy pracujące, to gdzieindziej muszą one się ujawnić. Oto tu w tem wzmocnieniu aparatu biurokratycznego prywatnego i państwowego, w tych zachowanych zyskach w stosunku do zredukowanych płac i zarobków, ujawniają się te sumy odjęte całkowicie ludności pracującej.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#ZygmuntZaremba">To samo jest ze sprawą przedłużenia czasu pracy. W okresie, kiedy na całym świecie szuka się sposobów obniżenia czasu pracy, aby tą drogą wpuścić do warsztatów większą ilość robotników, w jednej tylko bodaj Polsce została wprowadzona ustawa niszcząca angielską sobotę, podważająca 8godzinny dzień pracy, oraz ustawa, redukująca robotnicze urlopy. Czy ta polityka nie była również cząstką polityki obniżenia sił klasy robotniczej, jej gospodarczego znaczenia, nie była polityką zwiększającą bezrobocie w Polsce? Szczytem tego, może mniej ważnym pod względem gospodarczym, ale posiadającym niemniejsze symboliczne znaczenie, to była redukcja płac pracowników' państwowych, w której niższym pracownikom odebrano, żeby dołożyć wyższym dygnitarzom.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#ZygmuntZaremba">To był najbardziej jaskrawy przykład tej polityki, o której tu mowa.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#ZygmuntZaremba">W całej dziedzinie podatkowej widzimy te same tendencje. W okresie tego budżetu przychodzi 15% dodatek. W czasie trwania tej kadencji sejmowej podatek docelowy został podniesiony o 25%, a jednocześnie mimo, że był on latami pobierany wbrew duchowi ustawy, wbrew dewaluacji złotego, przez co zostały pociągnięte pod działalność ustawy warstwy, zwolnione od tego podatku, bo nie można uważać za dochód zarobku, wystarczającego na czarny chleb — mimo to w tym okresie sejmowym Panowie jeszcze dołożyli tym najuboższym warstwom 13 miljonów obciążenia z podatku dochodowego. Została podniesiona waga podatków od ludności wsi z 2,75 na 5,87% dochodu z ha, zwiększono podatek od cukru, dający doskonałą ilustrację nowych stosunków i nowej moralności podatkowej. Na skutek tego, żeśmy pozbyli się wreszcie eksportu cukru w większych ilościach i że zaprzestał przemysł cukrowy zbierania walut na obcych rynkach, bo już stało się to niemożliwe wobec spadku cen światowych, myśmy w Polsce na skutek tego mogli osiągnąć niższą wewnętrzną cenę cukru, ale tę zniżkę inkasuje Rząd i przynosi w tym roku podniesienie podatku od cukru o 171 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#ZygmuntZaremba">W tym samym okresie przyszły nowe podatki: od kwasu węglowego 2,5 milj., od elektryczności 3,5 milj., od żarówek, gazu i t. d., razem 2 milj. Jednem słowem Panowie nie żałowali radosnej twórczości podatkowej i jeżeli Panowie dzisiaj robią gesty krytyki w stosunku do rzeczywistości podatkowej, jeżeli Panowie mówią krytycznie o aparacie podatkowym, to niech się wam nie zdaje, że społeczeństwo zapomniało o tem wszystkiem, co otrzymało w czasie tej kadencji Sejmu brzeskiego.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#ZygmuntZaremba">P. Hołyński mówił tutaj o zmniejszaniu się budżetu. To zmniejszenie wpływów podatkowych nie było wynikiem świadomej działalności Rządu. Był to wynik żywiołowego procesu spadku zarobków, spadku siły konsumcyjnej i całego życia gospodarczego. Panowie broniliście się przed tym spadkiem jaknajsilniej i efekt jest istotnie bardzo charakterystyczny. Przypomnijmy sobie, że wskaźnik wypłat spadł do 50%, ale wpływy z danin zwyczajnych i nadzwyczajnych wynosiły w 1931/32 r. 1.570.000.000 zł. W tegorocznym budżecie razem z Funduszem Pracy i Funduszem Kwaterunkowym — 1.095.000.000 zł. Różnica wynosi 475.000.000 zł; wynosi to zaledwie 30%.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#ZygmuntZaremba">Tak więc i ceny i podniesienie produkcji i spadek budżetu, wykazują wszędzie wskaźniki wyższe od wskaźnika spadku zarobków.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#ZygmuntZaremba">Wszystko wykazuje, że obciążenie jest wyższe w stosunku do aktualnej siły ludności pracującej. I gdy nam tutaj p. Hołyński zapowiadał, że zostanie zreformowana ustawa o podatku dochodowym, to proszę Panów, społeczeństwo, znając dobrze politykę Panów, nie może się spodziewać, że będą wyrównane krzywdzące jej strony i usunięte obciążenia najuboższych. Podejrzewamy, bodajby się to nie sprawdziło, że ta reforma pójdzie w kierunku zwiększenia, spotęgowania haraczu, nałożonego na najbiedniejszych.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#ZygmuntZaremba">Zdaje się, że po tych słowach mam prawo uogólnić: Rząd całą swą pięcioletnią polityką i ten Sejm sanacyjny, Sejm pochodzący z wyborów brzeskich, całą swoją pięcioletnią działalnością pogłębiają działanie kryzysu, zapatrzone w kapitalizację, w kapitalizację prywatną, w bogacenie się poszczególnych jednostek, przy zamykaniu zupełnie oczu na niszczenie gospodarcze szerokich mas ludności.</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów! P. referent generalny mówił tu o trzech rękach w kieszeni podatnika. P. Hołyński razem z nim cieszył się, że budżety samorządowe zostały okrojone. Ja nie widzę powodów do radości. Nie widzę powodów do radości, z tej przyczyny, że budżet Samorządu kurczy się, że ginie ta bezpośrednia twórczość społeczeństwa, którą obserwuje każdy obywatel tuż przed sobą. Samorząd jest najsilniejszą więzią społeczną, samorząd jest najbardziej bliskim, plastycznym wyrazem tego, że obywatel może i musi być twórczym elementem w społeczeństwie, Jeżeli ten samorząd sprowadza się, a musi się sprowadzać przy wiecznej redukcji budżetu, do aparatu czysto rejestracyjnego i biurokratycznego, do wypełniania czysto formalnych funkcyj, a znika z jego działalności całkowicie twórcza inicjatywa rozwijania życia społecznego i gospodarczego, to z tą chwilą, uważam, najbardziej podstawowe więzy społeczne zaczynają się rozluźniać. Stoimy na stanowisku najsilniejszego rozbudowania samorządu.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#ZygmuntZaremba">Jeżeli chodzi o te trzy ręce, jeżeli p. poseł Miedziński mówił, że musimy zachować przywilej dla trzeciej ręki, ręki Państwa, to Panowie wszyscy wraz ze mną przyznają, że ta ręka podatku państwowego, uosobiona w postaci sekwestratora, nie jest w Polsce najbardziej popularną.</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rosmarin.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#HenrykRosmarin">Wysoki Sejmie! Gdy po skończonej dyskusji budżetowej w Komisji Budżetowej opinia publiczna za pośrednictwem prasy dowiedziała się o treści mów — z jednej strony referenta budżetu Ministerstwa Skarbu, a z drugiej generalnego referenta budżetu, p. Miedzińskiego, — słusznie powstać mogła wśród szerokich warstw obywateli nadzieja, że głośne wołanie o zmianę w postępowaniu władz podatkowych, słuszne narzekanie na niesprawiedliwy, krzywdzący wymiar podatków nie poszły na marne, że spodziewać się można pewnych zmian na lepsze.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#HenrykRosmarin">My, reprezentanci ludności żydowskiej, byliśmy od pierwszej chwili, kiedy począł się tworzyć dzisiejszy system podatkowy i kiedy na skórze obywateli odbijać się poczęły jego realizacja i praktyki, tymi, którzy piętnowali krzywdzące wymiary i sadyzm fiskalny. Wprawdzie z niedowierzaniem, ale mimo to z satysfakcją przyjęliśmy do wiadomości kategoryczne oświadczenie wybitnych reprezentantów większości rządowej, że tak dalej być nie może, że nie może istnieć stan, w którym, jak się wyraził p. poseł Miedziński, uzasadnione jest wrażenie, że się poluje na podatnika, jak na zwierzynę. Ostrzegaliśmy z całą stanowczością, nie obwijając niczego w bawełnę, zawsze przy każdej sposobności, że system podatkowy w swojem założeniu i wykonaniu nie odpowiada polskiemu życiu gospodarczemu i doprowadzić musi do załamania się i tej katastrofy, w jakiej znajdują się już nie tylko Żydzi — przeciw którym w pierwszej mierze ten system podatkowy i jego praktyki były wymierzone, — ale i wszystkie sfery ludności. Gdy przysłuchiwałem się wywodom p. posła Miedzińskiego na Komisji Budżetowej, opanowywały mnie dziwne uczucia. Z jednej strony dochodziły do moich uszu mężne, stanowcze słowa człowieka, który daje wyraz wielkiemu i słusznemu niezadowoleniu, jakie opanowało całe społeczeństwo, a z drugiej strony nie mogłem zrozumieć, dlaczego większość rządowa i jej wybitni reprezentanci nie wpłynęli dotąd na Rząd i Ministra Skarbu, aby przystąpił do pracy nad zmianą systemu podatkowego, a przedewszystkiem. aby władze podatkowe zaprzestały praktyk, krzywdzących i rujnujących tak strasznie ludność. Sam, kierując się optymizmem, nie chciałem dać wiary nasuwającym mi się wątpliwościom, że inne momenty, a nie momenty przyjścia z pomocą ludności, zadecydowały o tym, a nie o innym tenorze mowy p. Miedzińskiego. Niedługiego trzeba było czasu, aby się przekonać, że p. Miedziński albo nie miał upoważnienia do przemawiania w ten sposób, albo, że za kulisami rozegrała się gra, w której p. Minister Skarbu okazał się silniejszym. W przemówieniu więc swojem, wygłoszonem na plenum Sejmu, inaugurującem dyskusje budżetową, p. Miedziński tak osłabił swoją poprzednio wygłoszoną mowę, że de facto uważane to być musi za odwołanie wszystkiego, co pod tym względem przedtem powiedział.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#HenrykRosmarin">Bardzo szybko prysły nadzieje zmaltretowanych Podatników, rozjaśniła się mina p. Ministra Skarbu, a panowie sekwestratorowie, dla których działalności żaden z mówców na Komisji Budżetowej nie szczędził potępienia, mogą nadal prowadzić swoje zbożne dzieło. Jeżeli p. poseł Miedziński zląkł się nagle słów swoich i w ostatniem swojem przemówieniu musiał odżegnywać się od tego, jakoby nakłaniał podatników do opieszałości, to stwierdzić należy, że wprawdzie nikt z ludzi rozumnych nie mógłby p. Miedzińskiemu insynuować takich tendencyj, jednak usprawiedliwianie się jego interpretowane będzie przez fiskalistów, jako rejterada.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#HenrykRosmarin">Tak się Rząd liczy z istotnem położeniem ludności, z wszechstronnemi skargami na przeciążenie podatkowe, na zły, nierównomierny i niesprawiedliwy system podatkowy dowodzi tego rządowy projekt ustawy właśnie teraz rozdany posłom, a podwyższający dodatek do podatków bezpośrednich z 10 na 15%. Nikt w Polsce nie ma odwagi bronić dzisiejszego stanu, w którym obowiązują ustawy podatkowe dorywcze, robione na kolanie, wynikające nie z jakiegoś racjonalnego, dobrze obmyślonego planu i uwzględniające potrzeby i położenie gospodarcze ludności, ale nastawione na to, aby podatki najłatwiej można było ściągnąć, choćby kosztem ruiny dziesiątek i setek tysięcy egzystencyj gospodarczych. Sam Rząd niejednokrotnie dawał wyraz konieczności zmiany pod tym względem, usprawiedliwiał się jednak tem, że odnośne projekty ustaw wnieść może przy stabilizacji stosunków gospodarczych. Dziś, gdy rezultaty ustaw i wymiarów podatkowych dały się już we znaki całej prawie bez wyjątku ludności, gdy pod ich obuchem nawet z łona większości rządowej coraz częściej dają się słyszeć głosy niezadowolenia, fakt, że Rząd zamiast projektów, wskazujących na tendencję poprawy, przychodzi z przedłożeniem, nakładającem nowe ciężary podatkowe i petryfikującem dzisiejszy fatalny system podatkowy, wygląda raczej na kpiny, aniżeli na liczenie się z potrzebami ludności.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#HenrykRosmarin">Rozumiem ciężkie położenie Ministra Skarbu, który musi pokryć deficyt budżetowy, ale na to są inne drogi, o których już mówiono, Należy z jednej strony sięgnąć po dalsze oszczędności, a z drugiej wyzyskać te możliwości, jakie Rząd ma i stanowczo mieć może, przez dobrą gospodarkę w przedsiębiorstwach państwowych, przez uniemożliwienie robienia szkodliwych, etatystycznych eksperymentów, doprowadzających do tego, że — jak to już niejednokrotnie stwierdzono — np. lasy państwowe przynosiły dochód, nie stojący w odpowiednim stosunku do wartości majątkowej. Niesprawiedliwe wymiary podatkowe spowodowały nagromadzenie się kolosalnych zaległości podatkowych. Daremnie od lat domagamy się odpisania zaległości, wnieśliśmy nawet swego czasu w tej sprawie projekt, który większość rządowa odrzuciła. Ale nie znikł problem zaległości podatkowych, które swoim ciężarem tak przygniatają podatnika, że likwidują go jako płatnika podatków. W interesie utrzymania płatników podatkowych leży jaknajszybsze rozwiązanie tego problemu. Każdy podatnik natęża się ponad swoje siły, gdy płaci bieżące podatki, kiedy się więc od niego jeszcze żąda choćby nawet rat na poczet zaległych no datków, musi go to zlikwidować. Dlatego domagam się, aby p. Minister Skarbu już w najbliższych miesiącach ulżył nieco podatnikom przez uwolnienie ich od wpłacenia zaległych podatków, których płacić nie są w stanie. Z całym naciskiem domagam się zupełnego odpisania podatków tym kupcom, którzy padli ofiarą rządowej polityki oddłużeniowej. Jest więcej jak niesprawiedliwie żądać od kogoś płacenia podatków od obrotów, które kupiec w przeciągu najbliższych lat dostanie tytułem śmiesznych rat po kilkadziesiąt groszy rocznie.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#HenrykRosmarin">Nie zadowala mnie odpowiedź p. Ministra w sprawie żądanej przez nas nowelizacji ustawy oddłużeniowej. Nie jest słusznem twierdzenie p. Ministra, że należności kupców i rolników są zamrożone, bo od 3 lat rolnicy kupcom nie płacili. Przypominam, że prawie od lat 3 obowiązuje ustawa oddłużeniowa, która z początku była pomyślana na lat 3, potem prolongowana na lat 7, a obecnie znowelizowana na lat 14. Przypominam ponadto, że przed uchwaleniem przez Sejm ustaw oddłużeniowych jeździli agitatorowie po wsiach i tłumaczyli rolnikom, że leży w ich interesie, aby nie płacili swoich długów, bo wyjdzie ustawa, która ich uwolni od tego. Argument p. Ministra Skarbu, że rolnicy płacili za drogo za towary przed rokiem 1932, nie wytrzymuje krytyki. Kupcy płacili przed laty drogo za towary i po drogich cenach je sprzedawali. Kto drogo płacił, nie może być karany, że drogo sprzedawał. Dlatego domagam się, aby drobne wierzytelności, powstałe między kupcem a rolnikiem, nie przewyższające 100 zł, nie podlegały rozterminowaniu na raty z mocy samego prawa, jak i na podstawie orzeczenia urzędów rozjemczych.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#HenrykRosmarin">Domagamy się scalenia podatku przemysłowego od towarów skartelizowanych i importowanych. Domagamy się uwolnienia od podatku przemysłowego tych kupców i rzemieślników, których obrót roczny nie przekracza sumy 10.000 zł. Przekonani jesteśmy, że wydatki połączone z wymierzaniem i ściąganiem tego podatku od tych podatników oraz niepowetowane szkody, wyrządzane tym podatnikom z powodu niesprawiedliwych i krzywdzących ich wymiarów i rzucania na łup hien licytacyjnych ich dobytku przez sekwestratorów są tak znaczne, że Skarb Państwa winien zdobyć się na ten krok. Przedewszystkiem jednak nastąpić powinna reforma pod tym względem, aby tych kupców i rzemieślników zwolnić od opłaty patentów, których najczęściej nie mają możności wykupienia z własnych funduszów, a na które składać się musi w przeważającej ilości wypadków dobroczynność publiczna. Nie uchodzi chyba, aby w dzisiejszych czasach w wielkiem i potężnem Państwie na wpływy podatkowe składać się musiało społeczeństwo drogą datków na rzecz biednych, zrujnowanych podatników.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#HenrykRosmarin">Zdaje się, że trudno się spodziewać po doświadczeniach ostatnich dni, aby Rząd istotnie zdecydował się na zmianę i to gruntowną systemu i praktyk podatkowych. My jeszcze raz spełniamy swój najświętszy obowiązek, tak wobec Państwa, jak wobec naszej ludności, bijąc na alarm i domagając się bezzwłocznej reformy pod tym względem. Sytuacja jest katastrofalna, rozpacz ludności, specjalnie żydowskiej, cierpiącej szczególnie z powodu ustaw w pierwszym rzędzie przeciw niej wymierzonych i z powodu niesprawiedliwych wymiarów, godzących w jej byt — jest ogromna. Ciężko i trudno jest istotnie dać wyraz temu, co się dzieje wśród zbiedzonych i spauperyzowanych, doprowadzonych do rzędu „luftmenschów” mas żydowskich.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#HenrykRosmarin">Jeżeli zmiana nie nastąpi natychmiast i radykalnie, liczyć się z tem należy, że setki tysięcy podatników straconych będzie dla Państwa, a tem samem katastrofa gospodarcza ludności żydowskiej zaciąży fatalnie na stanie gospodarczym całego Państwa.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#HenrykRosmarin">Tak się ułożyły stosunki, że klub nasz, reprezentujący przeszło 3-milionową ludność, ma do dyspozycji w dyskusji budżetowej, w tej najważniejszej, a obecnie bodajże jedynej funkcji Sejmu — 48 minut. Nie mogliśmy tedy — jak to zresztą być powinno — zabierać głosu do poszczególnych resortów i reagować na to wszystko, co dotyczy naszej ludności, co ma wpływ na jej byt i jej przyszłość i co związane jest z jej najżywotniejszemi interesami. Dziś, kiedy jesteśmy u schyłku ostatniej sesji budżetowej tego Sejmu, chcę jednak zwrócić uwagę na pewne momenty, które odbiły się echem w tej dyskusji. Pohasano sobie niejednokrotnie na Żydach. Jedni uczynili to wprost, bezpośrednio, inni pokryli to wstydliwie listkiem figowym. Mówca Klubu Narodowego chce odebrać Żydom wszystko, co jeszcze posiadają, nawet to, co jedynie na papierze jest im przyznane a w życiu często lekceważone — prawa obywatelskie, a nawet i prawa ludzkie. Inni walą w byt materialny, ten nędzny, dzisiejszy byt żydowski, usiłując wmówić w Sejm, w masy niezorientowane, że winę kryzysu, winę nędzy wsi ponosi pośrednictwo, nie zadając sobie nawet tyle trudu, aby bliżej przyjrzeć się temu problemowi a tem samem dojść do przekonania, że jest to tylko hasło, demagogiczne hasło, godne najbardziej płytkich demagogów.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#HenrykRosmarin">Gdy wczoraj po żydożerczem przemówieniu mówcy Klubu Narodowego bezpośrednio po nim zabrał głos reprezentant P. P. S., byliśmy przekonani, że w przemówieniu jego znajdzie się choćby jedno zdanie, odgradzające się od tendencyj antysemickich stronnictwa, odmawiającego praw do życia Żydom. Niestety, i pod tym względem doznaliśmy zawodu. Wszystko tam było, tylko ani słowa o Żydach i ich prawach.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#HenrykRosmarin">Czujemy się dość silni, aby nie upaść na duchu, by, jak to nieraz zdarzało się w tysiącleciach naszego istnienia, przetrwać wszelkie ataki i prześladowania. Walki o nasze prawo do życia, o możliwość istnienia i rozwoju, nie zaprzestaniemy, lecz wsparci o siłę i zaufanie 3 i pół milionowej ludności żydowskiej, z całą energią i poświęceniem będziemy ją nadal prowadzić.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma referent p. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! P. Rymar w swojem przemówieniu powiedział: „Referent budżetu Ministerstwa Skarbu poseł Hołyński stwierdził wyraźnie, iż całkowicie zawiodły i załamały się wszystkie poczynania t. zw. oddłużeniowe”. Nie wiem, kiedy takie słowa powiedziałem.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(P. Rymar: W Pańskiem sprawozdaniu.)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JanWalerianHołyński">Nie mówiłem nigdy, ani w sprawozdaniu niema, że załamały się wszystkie oddłużeniowe kwestie. Były tylko niewystarczające, jednak nie można twierdzić, że wszystkie się załamały.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(P. Rymar: Pierwszy kompleks zarządzeń nie wydał rezultatów — cytuję dosłownie z Pańskiego sprawozdania.)</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JanWalerianHołyński">Pierwszy kompleks zarządzeń nie wydał rezultatów.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(P. Rymar: Dosłowny cytat z Pańskiego sprawozdania.)</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#JanWalerianHołyński">Przepraszam bardzo, ja tu mam Pański stenogram i jest powiedziane wyraźnie: „Referent budżetu Ministerstwa Skarbu stwierdził wyraźnie, że całkowicie zawiodły i załamały się wszystkie poczynania t. zw. oddłużeniowe. Otóż stwierdzam, że tego nigdy nie powiedziałem i nie napisałem, bo nie mogłem mówić o żadnem załamaniu się wszystkich zarządzeń oddłużeniowych wtedy, gdy te ustawy wchodzą obecnie dopiero w życie, a szczegółów wogóle nie referowałem, bo to jest zagadnienie zbyt obszerne. Musiałbym zająć zbyt dużo czasu, a i tak zanadto Panów trudziłem. Mówiąc o tych zagadnieniach na Komisji Budżetowej, sygnalizowałem je tylko, podawałem pewne sumy, zwróciłem równocześnie uwagę p. Ministrowi Skarbu na dwa zagadnienia w tej dziedzinie, które może niedostatecznie zostały załatwione, mianowicie na t. zw. kredyty specjalne, jak kredyty siewne, przedżniwne, żniwne, powodziowe, klęskowe i t. d., udzielane w latach dobrej koniunktury, bo w tej dziedzinie rozporządzenie wykonawcze może niedostatecznie oddłużyło.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#JanWalerianHołyński">Zwróciłem też uwagę na drugą dziedzinę, t. j. kredytów melioracyjnych, udzielanych nie z Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej, lecz w listach melioracyjnych Państwowego Banku Rolnego, bo i w tej dziedzinie rozporządzenie wykonawcze do ustawy może również niedostatecznie oddłużyło. Nigdy jednak nie mówiłem o tem, aby wszystkie ustawy oddłużeniowe miały zbankrutować.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#JanWalerianHołyński">Następnie, co dotyczy przemówienia p. posła Zaremby, chciałem podnieść jeden bardzo charakterystyczny moment, który był doskonalą ilustracją mojego przemówienia i za które jestem bardzo wdzięczny p. Zarembie, bo wyraźnie wykazał, jak odnosi się do zagadnienia wysokości budżetu. P. poseł Zaremba powiedział, że nie może się ze mną cieszyć z redukcyj budżetów samorządowych, że te budżety w jego pojęciu nie powinny być redukowane. I proszę Panów, jest to zjawisko spotykane na każdym kroku. Mówi się o nadmiarze wydatków, o zbyt wysokich ciężarach i zbyt wysokich budżetach, a jak tylko przystępuje się do redukowania budżetów w tej czy innej dziedzinie, momentalnie słychać narzekania, że nie powinno się redukować właśnie tu, ale gdzieindziej, tylko, aby nie robić tej redukcji tutaj. Zawsze słyszymy jedną i tę samą śpiewkę: nie tu! Trzeba się raz zdecydować, czego się chce i trzeba wiedzieć, czego się żąda i trzeba żądać jasno i otwarcie, tak jak się chce, a nie tak, jak w danej chwili jest to potrzebne dla takiego czy innego przemówienia, dla takiego czy innego rzucenia hasła, dla takiego czy innego posunięcia — przepraszam za słowo — demagogicznego. Bo wówczas nigdzie się nie dojdzie, będzie się uważało, że budżety są za duże, a jednocześnie będzie się mówiło, że redukować ich nie można, tem słuszniejszy był apel do całego społeczeństwa, żeby ono nie występowało z żądaniem powiększenia budżetu, lub z żądaniem, utrudniającem przeprowadzenie oszczędności budżetowych.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#JanWalerianHołyński">Wreszcie co do przemówienia p. Rosmarina. Nie wiem skąd poszła pewna gadka w prasie, która później powtórzona została przez p. Rosmarina, jakobym ja na Komisji Budżetowej przedstawiał sytuację w sprawie reformy systemu podatkowego w ten sposób, że Ministerstwo Skarbu nie pracuje nad tem zagadnieniem. Ja wręcz co innego twierdziłem. Dziś także przy omawianiu budżetu wyraźnie wskazywałem na trudności, jakie istnieją przy przeprowadzeniu reformy podatkowej. Zwracałem uwagę na posunięcia, które zostały już dokonane, na ordynację podatkową, na to, co zostało wniesione do Sejmu — podatek gruntowy i na to, nad czem dziś Minister Skarbu pracuje — kwestię podatku dochodowego. Nie wiem, poco są potrzebne hasła, wkładane w moje usta, jakoby Ministerstwo Skarbu nie szło na reformę systemu podatkowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzŚwitalski">Dyskusja nad tą częścią i nad całością ustawy skarbowej została ukończona.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali najpierw nad preliminarzem budżetowym. Ponieważ nie zgłoszono do niego żadnych poprawek, głosujemy zatem en bloc.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za całością preliminarza budżetowego, zechce wstać. Większość. Preliminarz budżetowy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad ustawą skarbową. Ponieważ niema do niej żadnych poprawek, głosujemy en bloc.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za ustawą skarbową, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że preliminarz budżetowy i ustawa skarbowa zostały w drugiem czytaniu przyjęte.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#KazimierzŚwitalski">Porządek dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany. Proponuję odbycie następnego posiedzenia dnia 14 lutego o godz. 10ej rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#KazimierzŚwitalski">1. Trzecie czytanie projektu ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1935/36.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#KazimierzŚwitalski">2. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#KazimierzŚwitalski">a) o państwowym podatku gruntowym;</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#KazimierzŚwitalski">b) w sprawie zmiany przepisów o opłatach stemplowych;</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#KazimierzŚwitalski">c) o pobieraniu odsetek od zaległości w podatkach państwowych i innych daninach publicznych;</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#KazimierzŚwitalski">d) o zmianie ustawy o państwowym podatku dochodowym.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę sprzeciwu, uważam propozycję moją za przyjętą.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 13 min. 30.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>