text_structure.xml
228 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 109 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 110 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Skrypnik i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1934/35 (druk nr 800). Dalszy ciąg rozprawy ogólnej.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Lewicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PLewicki">Wysoki Sejmie! Przed trzema miesiącami przy pierwszem czytaniu preliminarza budżetowego miałem zaszczyt przedstawić z tej trybuny ciężkie położenie, w jakim znajduje się naród ukraiński w obecnej chwili na swych najważniejszych terytoriach etnograficznych. Położenie to w tym krótkim czasie nie tylko nie polepszyło się, lecz przeciwnie znacznie się pogorszyło.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PLewicki">Na Ukrainie sowieckiej teror polityczny przybrał nieznane dotąd w dziejach ludzkości formy, a o rozmiarach głodu przychodzą coraz bardziej hiobowe wieści. Jeszcze jesienią zeszłego roku obliczaliśmy liczbę umarłych głodową śmiercią na Ukrainie sowieckiej na 2 miliony ludzi i pocieszaliśmy się, że niebywały od 50 lat pomyślny urodzaj — mimo całej rabunkowej polityki Moskwy — położy kres temu masowemu wygładzaniu ludności ukraińskiej. Dla przedstawienia obecnego stanu tragedii głodowej na Ukrainie Sowieckiej nie chcę powoływać się na źródła nasze, ukraińskie, które mogłyby uchodzić za stronnicze, pozwolę sobie naprowadzić tylko krótki wyciąg z artykułu znanego amerykańskiego dziennikarza Witinga Williamsa, umieszczonego w grudniowym new-yorskim żurnalu „National Business”. Witing Williams na podstawie informacyj, otrzymanych od francuskich, amerykańskich i niemieckich inżynierów, na podstawie rozmów z setkami robotników z okolicy Charkowa i Odesy, tudzież na podstawie własnych obserwacyj, ponieważ sam dawał się zatrudniać jako robotnik w różnych gałęziach przemysłu na Ukrainie, oblicza, że w przeciągu zimy i wiosny 1933 roku wymarło na Ukrainie z głodu przynajmniej 5 milionów ludzi. Liczba ta, według jego zdania, jest znacznie większa, ponieważ sami Rosjanie obliczają ilość umarłych z głodu na 10–15 milionów. A Ryszard Wraga w „Buncie Młodych” z 20 stycznia r. b. ustala na podstawie zebranych dat liczbę umarłych z głodu na 12 milionów, a liczbę wywiezionych z Ukrainy na Sybir i inne kraje Rosji na 3 miliony. Powodem tego, iż rozmiary tej strasznej katastrofy nie dochodzą do cywilizowanego świata, jest to, iż zagranicznym korespondentom nie wolno jeździć na obszary objęte klęską głodową, że cenzura zabrania wszelkiej wzmianki o głodzie i że lekarze muszą na podstawie zarządzeń jako powód śmierci podawać nie głód, lecz chorobę serca lub przemęczenie.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PLewicki">Tegoroczne dobre żniwa — według zdania Witinga Williamsa — nie poprawią sytuacji, gdyż rolnicy muszą oddawać 100% swych zbiorów, jeżeli nie chcą dopuścić do wsi oddziałów z karabinami maszynowemi. Moskwa myśli, że śmiercią kilku milionów ludzi potrafi nakłonić włościan i robotników do współpracy z obecnym reżimem. Oto słowa amerykańskiego dziennikarza, potwierdzone obecnie już przez wielu innych dziennikarzy europejskich. Wprawdzie powoli, lecz budzi się już sumienie ludzkie wobec tej niebywałej tragedii. Kardynał dr. Innitzer, premier norweski dr. Mowinkel, tworzące się po wielu krajach Europy komitety niesienia pomocy głodującym wołają o środki zaradcze, o położenie kresu tej zewszechmiar strasznej katastrofie.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PLewicki">Czekamy, kiedy zbudzi się sumienie narodu polskiego. Narazie nam Ukraińcom zabroniono zbierania składek na niesienie pomocy umierającym z głodu braciom naszym na Ukrainie sowieckiej. Z niewypowiedzianym bólem patrzymy na tę wielką tragedię, ale równocześnie napawa nas dumą myśl, iż należymy do narodu, który nawet pod grozą śmierci nie chce wyrzec się swego ruchu narodowego i swych narodowych ideałów. Żyjemy myślą, że naród nasz zwyciężyć musi!</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PLewicki">Na terenie Sejmu może nas obchodzić głównie położenie narodu ukraińskiego w granicach Państwa Polskiego, i temu problemowi chcę dzisiaj poświęcić kilka uwag. Nie będę mówił o cyfrach budżetu. Na zwyż 2 miliardy wydatków na cele ukraińskie figuruje jedna jedyna pozycja 63.000 zł na Ukraiński Instytut Naukowy w Warszawie. W latach poprzednich twierdzili Panowie, że w globalnych pozycjach mogą znaleźć i znajdą Ukraińcy pokrycie na ich cele narodowe, kulturalne i charytatywne. W rzeczywistości te globalne pozycje służyły chyba na to, by stawiać coraz silniejsze zapory naturalnemu rozwojowi ukraińskiego życia narodowego we wszystkich jego dziedzinach. Dlatego nie stawialiśmy tego roku w Komisji Budżetowej żadnych naszych usprawiedliwionych naszą liczebnością i naszą siłą podatkową żądań należnych nam sum i teraz nie stawiamy. Dotychczasowa praktyka dowiodła nam, iż takie nasze — choć słuszne — żądania byłyby daremne.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PLewicki">Wiemy, że musimy Państwu płacić to, a często więcej, co mu się należy, lecz całe nasze życie narodowe musimy budować o własnych siłach, opartych wyłącznie na organizacji własnego narodu.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PLewicki">W czasie całej sesji budżetowej problemem ukraińskim nie zajął się poważnie żaden odpowiedzialny polityk polski, z jednym wyjątkiem. Mianowicie na Komisji Budżetowej przy omawianiu budżetu Ministerstwa Oświecenia Publicznego poruszył sprawę ukraińską p. Premier Jędrzejewicz. Chociaż p. Premier Jędrzejewicz przemawiał nie jako szef Rządu, lecz jako minister resortowy, chcę zająć się jego oświadczeniem, ponieważ to oświadczenie miało ogólny charakter.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PLewicki">Nim przystąpię do omówienia oświadczenia p. Premiera, uważam za wskazane zrobić dwa ustalenia ogólnego charakteru dla należytego zrozumienia stosunków polsko-ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PLewicki">Pierwszym jest fakt, że naród ukraiński jest już narodem o zupełnie wykończonych formach swego rozwoju narodowego, świadomy swego narodowego znaczenia, swych narodowych i politycznych dążeń. Swą narodową świadomość udowodnił naród ukraiński nie tylko w teoretycznym patriotyzmie i narodowym sentymentalizmie, nie tylko hekatombą ofiar na polu walki o swą niepodległość, lecz i swą konstruktywną pracą we wszystkich dziedzinach życia narodowego. Świadomość narodowa, poczucie godności narodowej, zrozumienie tej wielkiej misji dziejowej, jaką naród ukraiński ma do spełnienia na wschodzie Europy, weszły w krew najszerszych mas narodu ukraińskiego i to na wszystkich jego etnograficznych terytoriach. Wśród najcięższych warunków politycznych naród ukraiński i w Ukrainie sowieckiej i w granicach państwa Polskiego i w Rumunii i w Czechosłowacji walczy o swoje prawa narodowe i z każdym dniem wznosi się na coraz wyższy szczebel rozwoju narodowego, z każdym dniem kładzie coraz silniejsze fundamenty swego bytu narodowego. Stwierdzić ten fakt uważałem za wskazane dlatego, ponieważ nie tylko większa część narodu polskiego, która nie czyta gazet ukraińskich, ukraińskiej literatury, nie zajmuje się jego kulturą, rozwojem gospodarczym, jego politycznemi dążeniami, tego nie rozumie, ale nawet wielu mężów stanu, których prymitywnym obowiązkiem w interesie własnym jest znać dokładnie ten stan rzeczywisty, stanu tego nie zna. Bezsporny ten fakt uznał nawet duchowy wódz endecji w walce z Ukraińcami, Stanisław Grabski, i zmienia obecnie system walki. Nie marzy już o asymilacji Ukraińców, lecz, przeciwnie, chce szukać zabezpieczenia żywiołu polskiego na etnograficznych ziemiach ukraińskich w odrębnym katastrze narodowym.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PLewicki">Zrozumieć ten stan musi każdy polityk, który chce się zająć problemem ukraińskim w granicach Państwa Polskiego, ponieważ tylko ten, kto zna dokładnie ten anormalny, chorobliwy stan stosunków polsko-ukraińskich, może z powodzeniem przystąpić do jego terapji. My mówimy szczerze i otwarcie. Stanowisko p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który stawia zasadę, że każdemu lojalnemu obywatelowi państwa bez różnicy wiary i narodowości zabezpiecza on bezpieczeństwo życia i mienia, nas nie zadowala i nigdy zadowolić nie może. Nie jesteśmy bezmyślnem stworzeniem, które drży o swe życie i swój pokarm. My nie tylko mamy ideał narodowy, ale nim żyjemy, on stał się dla nas potrzebą życiową, stał się nieodłącznem pojęciem istoty narodu ukraińskiego. Tak jak dla każdego uczciwego Polaka Państwo Polskie, tak dla nas dobro narodu ukraińskiego jest wspólnem dobrem wszystkich jego członków i idea ta ma być przekazywana w spadku dziejowym z pokolenia na pokolenie, i każde pokolenie obowiązane jest własnym wysiłkiem wzmóc silę i powagę narodu ukraińskiego. Za spełnienie tego obowiązku odpowiada przed potomnością swoim honorem i swem sumieniem. Gdyby było inaczej, nie tylko, że nie spełnilibyśmy naszego obowiązku narodowego, lecz narazilibyśmy się na pogardę Panów, gdyż naród polski zbyt długo, zbyt zawzięcie i ze zbyt wielką ofiarnością walczył o prawa swego narodu, by nie pogardzać innym narodem, który o dobro i prawa swego narodu uczciwie nie walczy.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PLewicki">Drugi fakt, jaki należy stwierdzić, jest fakt, że społeczeństwo ukraińskie tylko w malej mierze odpowiedzialne jest za obecny stan stosunków polsko-ukraińskich, a w głównej mierze odpowiedzialne jest za te stosunki społeczeństwo polskie i rząd polski. Nie my, lecz Panowie jesteście faktycznymi gospodarzami kraju. My nie mieliśmy i nie mamy żadnego wpływu na normowanie stosunków w Państwie. Wy byliście nie tylko subjektami, ale i twórcami prawa i ładu publicznego, my tylko obiektami. Z początku winiliście nas — posłów ukraińskich, że my wichrzymy naród, że lud ukraiński jest spokojny, lecz my go burzymy. Mówiliście, że pójdziecie ponad naszemi głowami i zaspokoicie słuszne żądania narodu ukraińskiego. Z pełnym spokojem czekaliśmy na takie załatwienie sprawy. Jesteśmy na tyle patriotami, ażeby życzyć dobra swemu narodowi, a stanowisko posła w dzisiejszych czasach, nie jest ani tak zaszczytne, ani tak lukratywne, ażeby go się kurczowo trzymać, i ustosunkowanie się na terenie Sejmu jest dla posła ukraińskiego zbyt ciężkie. Wprawdzie nad posłami ukraińskimi rząd polski przeszedł do porządku dziennego, ale przez ten czas nie tylko, że nie zaspokoił słusznych żądań narodu ukraińskiego, ale nawet odebrał mu lwią część tych zdobyczy narodowych, jakie zdobył w ciężkiej walce za czasów Austrii. A gdy pewne grupy ukraińskie, a szczególniej młodzież, niezadowolona z tego stanu rzeczy, rozpoczęła walkę nielegalnemi środkami, Panowie zrobiliście całe społeczeństwo ukraińskie odpowiedzialnem za ten rodzaj walki, chociaż wszystkie polityczne stronnictwa ukraińskie potępiły metody tych walk i tu w Sejmie i w kraju. Panowie postawili tezę: naprzód uspokojenie, potem reformy. Ażeby przeciwstawić się aktom rozpaczy młodzieży, które przynoszą tak wielką szkodę narodowi ukraińskiemu, które bezpożytecznie oddają wielką część młodzieży, tego największego skarbu każdego narodu na ofiarne samopalenie, postawiliśmy tezę konstruktywnej pracy we wszystkich dziedzinach dla dobra narodu, i to w granicach walki legalnej. Prawda, tą konstruktywną pracą kładziemy trwałe podwaliny pod budowę narodowego gmachu, powoli, lecz systematycznie rozwijamy o własnych silach naszą kulturę i nasze gospodarstwo narodowe.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PLewicki">Ale co widzi nasza młodzież? Ona widzi, że temu naturalnemu rozwojowi kładzie się coraz silniejsze zapory, ona widzi, że z 3.500 szkół ludowych ukraińskich zostało tylko 125, że w pozostałych gimnazjach ukraińskich panuje nie ukraiński, lecz polski duch, że pomimo uchwały Sejmu nie tylko niema uniwersytetu ukraińskiego, lecz młodzieży naszej nie przyjmuje się do uniwersytetów i wyższych uczelni polskich, utrudnia się jej wyjazd zagranicę, prawie uniemożliwia się nostryfikację studiów zagranicznych. Młodzież nasza widzi, że jej nie przyjmuje się do urzędów, że jest pozbawiona warsztatów pracy, ona widzi, że robi się jej przeszkody nawet w wolnych zawodach, w handlu i przemyśle, a z tak wielkim trudem i z tak wielkiemi ofiarami zbudowane przez naród nasz spółdzielnie, w których młodzież mogła znaleźć pracę, stoją pod grozą nowej ustawy spółdzielczej i los ich będzie zależeć od jednego pociągnięcia pióra p. Ministra. Ona widzi dalej, że pod względem politycznym naród ukraiński chce się z każdym dniem zepchnąć do coraz bardziej podrzędnej roli, że stara się planowo odsunąć etnograficzne granice ukraińskie o kilkadziesiąt kilometrów na wschód. We wschodniej Chełmszczyźnie żyje 212.000 Ukraińców. Ich świadomość narodowa jest tak wielka, że przy niesfałszowanych wyborach w r. 1922 wybrano aż 4 posłów Ukraińców — a dzisiaj nie uznaje się tam narodowości ukraińskiej. Tam niema ani jednej szkoły ukraińskiej, nawet nauka religii odbywa się w języku polskim, a księży prawosławnych zmusza się, by kazania w cerkwi głosili w języku polskim. Ten sam stan panuje na Polesiu, gdzie żyje do 750.000 Ukraińców, którzy w r. 1922 wybrali swych dwóch posłów Ukraińców. Ażeby posunąć etnograficzną granicę do Sanu, szerzy się wśród Łemków moskalofilstwo i prawosławie, wszczepia się odrębny język miejscowy, a nawet są w toku pertraktacje, ażeby stworzyć tam osobną djecezję biskupią z biskupem sufraganem, podległym władzy biskupów polskich. Ta młodzież widzi dalej, że przez zupełne przystosowanie się do państwowości polskiej stanowisko Ukraińców nie tylko nie polepsza się, lecz, przeciwnie, pogarsza się. Od r. 1922–1928, kiedy ludność ukraińska na Wołyniu zdobyła przy wyborach wszystkie należne jej mandaty i miała niezależnych posłów, były tam stosunki jako tako normalne. Od r. 1928, kiedy Ukraińców Wołynia zastępują prawie w całości posłowie, należący do Bezpartyjnego Bloku, stan posiadania Ukraińców pod kierownictwem wojewody Józewskiego z dnia na dzień się kurczy, tam prawie doszczętnie zniszczono wszystkie legalne, kulturalne i gospodarcze instytucje ukraińskie. W więzieniach prewencyjnych nie siedziało nigdy jeszcze tak wiele młodzieży ukraińskiej, jak w ostatnich czasach, i ta młodzież widzi niezrozumiały dla nas wszystkich fakt, że razem z winnymi siedzi znacznie większa część niewinnych, znanych z tego, że nie solidaryzują się z aktami teroru i sabotaży, że ich dopiero po kilku miesiącach aresztu śledczego wypuszcza się na wolność bez rozprawy i nawet bez wyjaśnienia im tego, za co siedzieli. I czy wśród tej smutnej rzeczywistości można robić nam, politycznym organizacjom, zarzut, iż my nie możemy lub nie umiemy uspokoić naszej młodzieży, chociaż jesteśmy przekonani o bezcelowości takich metod walki. Jak długo takie stosunki, jak obecnie, trwać będą, jak długo rząd polski nie zmieni z gruntu swego stanowiska do postulatów narodu ukraińskiego, tak długo my nie możemy wziąć odpowiedzialności za stan obecny.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PLewicki">Jesteśmy w pełni świadomi tego, iż tak zatruta atmosfera naszych wzajemnych stosunków jest na dłuższą metę szkodliwa dla narodu ukraińskiego. Wypowiadamy to głośno i wątpimy bardzo, czy ona może być pożyteczną dla narodu polskiego w teraźniejszości i przyszłości. Naród polski i jego rząd, jako faktyczny gospodarz Państwa, trzyma w ręku klucz do rozwiązania sytuacji, on będzie miał zasługę lub poniesie winę. Złożenie odpowiedzialności na nas byłoby brakiem odwagi wzięcia na siebie odpowiedzialności. Obecny Rząd ma tę odwagę we wszystkich innych sprawach państwowych i on weźmie, bo wziąć musi także tę odpowiedzialność, tak przed historią jak i w teraźniejszości.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PLewicki">Tylko po stwierdzeniu tych dwu ustaleń możemy przystąpić do rozważenia oświadczenia p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jest to bodaj pierwsze oświadczenie odpowiedzialnego męża stanu w rządach pomajowych, odbiegające znacznie od dotychczasowych trafaretnych oświadczeń, które poza nic nieznaczącemi i nikogo do niczego nieobowiązującemi frazesami o sympatii do narodu ukraińskiego składały całą winę za obecne stosunki polsko-ukraińskie na barki strony ukraińskiej i udzielały nam w ostrej, rozkazującej prawie, formie rad, jak mamy postępować, ażeby rząd przystąpił do zmiany tych stosunków. P. Minister Jędrzejewicz stwierdza poraz pierwszy, że obecne stosunki polsko-ukraińskie są owocem zrobionych dawniej przez obie strony pomyłek, że dzisiaj byłby może czas na naprawę tych stosunków i na zaniechanie ostrej walki na terenach mieszanych, oraz że on polecił opracować cały kompleks pytań, związanych ze szkolnictwem ukraińskiem, ażeby móc sine ira et studio obmyśleć, jakie zmiany w tej dziedzinie możnaby zrealizować. Oświadczenie to przyjmujemy do wiadomości i mamy nadzieję, że p. Minister, jako szef Rządu, odpowiedzialny za swe słowa wobec wszystkich stron, ma pełną moc zrealizowania całego kompleksu spraw, związanych ze szkolnictwem ukraińskiem.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PLewicki">Dlatego więc, ażeby sprecyzować dokładnie nasze stanowisko do tego oświadczenia, uważałem za odpowiednie zrobić dwa poprzednie ustalenia. Pan Minister, chociaż robi obie strony odpowiedzialnemi za popełnione omyłki, w swojem oświadczeniu mimo to twierdzi, iż taktyka niektórych partyj ukraińskich utrudnia załatwienie choćby najsłuszniejszych naszych żądań. Stwierdziłem, że klucz do rozwiązania sytuacji w obecnej chwili leży nie w naszem, lecz rządu polskiego ręku i że żaden rząd nie może pod żadnym pozorem odmówić żądaniom narodu, o ile one są słuszne. Można zrozumieć nielegalne środki walki gorącej młodzieży, ale nigdy nie można aprobować moralnie nielegalnego postępowania mężów stanu, stojących u steru rządu.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PLewicki">Drugą znacznie ważniejszą sprawą jest stwierdzenie, że naród ukraiński jest już narodem o zupełnie wykończonych formach swego rozwoju narodowego i że on może zadowolić się tylko takiemi zmianami, jakie są potrzebne dla jego życia narodowego w obecnym już jego rozwoju narodowym. Naród ukraiński wyrósł już z tego, ażeby się zadowolić jakąś jedną średnią lub wyższą szkołą, albo jakimiś nieistotnemi zmianami w szkolnictwie ludowem. My żądamy zmiany całego stosunku politycznego względem naszego narodu, usunięcia tych wszystkich krzywdzących anomalij, o jakich przed chwilą wspomniałem. Sądzimy, że anomalie tych stosunków doszły do ostatniej granicy, że najwyższy czas położyć kres tej niwelacyjnej polityce względem narodu ukraińskiego, jeżeli w całości nie chce się go rzucić w objęcia rozpaczy i w polityce katastrof szukać rozwiązania stosunków ukraińsko-polskich. Jesteśmy pewni, że leży to nie tylko w interesie narodu ukraińskiego, lecz i narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PLewicki">Kilka uwag jeszcze chciałbym poświęcić zagadnieniu Konstytucji. Nie żałujemy starej, nie cieszymy się z nowej. Jedna robiła wyłącznym suwerenem naród polski, druga Państwo Polskie. I jedna i druga pomija milczeniem fakt, iż w granicach Państwa Polskiego żyje 6 milionów narodu ukraińskiego. Nowa Konstytucja jest jednak w porównaniu ze starą znacznie gorszą dla narodu ukraińskiego. Stara Konstytucja, stojąc na stanowisku narodowoprawstwa, wyposażyła Sejm i Senat w bardzo wysokie atrybuty, zrobiła z tych instytucyj włodarza Państwa Polskiego. W tych instytucjach mogliśmy przynajmniej teoretycznie mieć odpowiednie do naszej liczebności zastępstwo i bronić naszych interesów narodowych. W nowej Konstytucji, która wyposażyła Prezydenta Rzeczypospolitej w atrybuty suwerena, zeszedł Sejm i Senat do roli powszedniej, o małym wpływie na bieg spraw państwowych. Do Senatu nie mamy ani aktywnego, ani pasywnego prawa wyboru, a, o ileby jakiś Ukrainiec znalazł się w Senacie mocą nominacji Prezydenta, to dotychczasowe doświadczenie nas uczy, że nie byłby to Ukrainiec, reprezentant ludu ukraińskiego, lecz manekin każdoczesnego rządu. Nie mamy nic przeciw temu, by naród polski uchwalał sobie sam Konstytucję, zgodnie ze swą wolą i swemi interesami. Gdy jednak z woli losu żyjemy obecnie w granicach Państwa Polskiego, musimy dbać o to, by w tak ważnej ustawie, jak Konstytucja, były zastrzeżone nasze prawa narodowe. Została ona już przez Sejm — nie wchodzimy w to, w jaki sposób — załatwiona, nie jest jednak jeszcze skodyfikowana i Senat musi ją skodyfikować. Jeżeli w Senacie będzie debata nad kodyfikacją, będziemy tam stawiali nasze poprawki, będziemy domagali się nadania naszym terytoriom etnograficznym ustroju autonomicznego i zmiany systemu wyborczego do Senatu. Rzeczą polskiej większości w Senacie będzie te poprawki uwzględnić, albo je odrzucić. Stwierdzimy tu tylko, że z chwilą zniszczenia nawet istniejącego samorządu terytorialnego nie mamy żadnego wpływu na bieg spraw samorządowych, nie mamy żadnego wpływu w rządzie, pozbawia się nas obecnie wszelkiego wpływu na bieg spraw ustawodawczych, wogóle 6 milionów narodu ukraińskiego stawia się poza obręb całego życia państwowego. Pełną i wyłączną już odpowiedzialność biorą za to Panowie.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PLewicki">Wysoki Sejmie! Nie wiemy, jak długo ten Sejm będzie jeszcze trwał i nie wiemy, czy te nasze głosy nie są już głosami łabędzia. Nic wiemy również, jak będzie wyglądał następny Sejm i kto w nim będzie reprezentował naród ukraiński. Pozwolę więc sobie na zakończenie wypowiedzieć w imieniu Klubu Ukraińskiego jeszcze kilka słów.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PLewicki">Jesteśmy świadkami tego, że Polska dzisiejsza jest obecnie Państwem silnem, o silnej władzy wewnętrznej, że w ostatnich czasach ma znaczne sukcesy w polityce zagranicznej. Może się zdawać, że w obecnej chwili sprawa ukraińska schodzi na drugi plan, że nie czas dzisiaj się nią zajmować. Stoimy na innem stanowisku. Uważamy, że sprawa ukraińska, sprawa wzwyż 40-milionowego, w pełni już uświadomionego narodu ukraińskiego, jest i zawsze będzie, jeżeli już nie najważniejszą, to w każdym razie bardzo ważną sprawą dla narodu polskiego, — chociaż naród ukraiński pozbawiony jest dzisiaj politycznej wolności, podzielony jest między cztery państwa ościenne. I właśnie ta chwila, w jakiej obecnie znajduje się Polska, daje jej odpowiednie możliwości ustosunkowania się do sprawy ukraińskiej w duchu, odpowiadającym godności i znaczeniu obu narodów. My ze swej strony, nie zrzekając się ani na chwilę naszych dążeń do narodowej i politycznej wolności, stoimy na stanowisku, że sprawa polsko-ukraińska może być załatwiona tylko za obopólną zgodą obu narodów i że od tej zgody zależą losy wschodniej Europy i moc oraz znaczenie obu narodów.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ukraińskiego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Tempka.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WładysławTempka">Wytworzyły się od kilku lat w Polsce tego rodzaju warunki i stosunki, że cały szereg pierwszorzędnych zjawisk państwowego życia spotyka się z całkowitą obojętnością, jeżeli nie większości, to w każdym razie znacznej części polskiego społeczeństwa. Jest to objaw niesympatyczny, przykry i ponad wszelką wątpliwość niekorzystny dla Państwa i społeczeństwa, jednakże całkowicie wytłumaczony i usprawiedliwiony ustawiczną, systematyczną tendencją wszystkich sanacyjnych rządów do zupełnego odsunięcia społeczeństwa od wszelkiego wpływu na bieg życia państwowego. Musimy sobie zdać z tego sprawę przedewszystkiem, że rzeczywiście społeczeństwo w swej znacznej części przynajmniej patrzy obojętnem okiem na wszystko, co się w Państwie dzieje, że nie bierze społeczeństwo w tej znacznej swojej części czynnego udziału w życiu Państwa, że tylko spogląda na to wszystko, co się u góry dzieje i beznadziejnie, poprostu beznadziejnie oczekuje ratunku, który znikąd jakoś nie chce przyjść.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Głos na ławach. B. B.: Pewno od Pana przyjdzie.)</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#WładysławTempka">Jesteśmy wszyscy zgodni, że w tej chwili w Polsce nie dzieje się dobrze, że ani gospodarka państwowa, ani gospodarka społeczna, jakoteż prywatna nie stoi na takim poziomie, na jakimbyśmy tego sobie życzyć chcieli. Stosunkowo dobrze powodzi się w Polsce tylko znikomej części 32-milionowej ludności, stosunkowo powodzi się tylko zwolennikom panującego regimu, drobnej garstce wyższych urzędników, popierających Rząd, drobnej garstce dyrektorów wielkiego przemysłu. Jest to oczywiście znikoma część 32-milionowej ludności. Ten system rządzenia, który od siedmiu zgórą lat staramy się konsekwentnie zwalczać, spowodował, że ta znaczna większość społeczeństwa, specjalnie społeczeństwa pracy, pozbawiona nieomal w zupełności wszelkich praw obywatelskich, które tylko formalnie chroni Konstytucja, pozbawiona prawa do pracy, przygnieciona ciężarem omnipotencji Państwa, który unicestwia wszelką inicjatywę prywatną, który tamuje swobodny oddech, który czyni wrażenie ciężkiej niewoli, patrzy obojętnie na wszystko, co się w Państwie dzieje. Wszystko, cokolwiek od kilku lat w Polsce się dzieje, dzieje się z woli tak zwanej większości rządowej, a wbrew woli większości społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A rozłam Chadecji to też?)</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#WładysławTempka">Śmiej się Pan z rozłamu Chadecji, dziś prostujecie Panowie, że niema żadnego rozłamu.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#WładysławTempka">Mówi się w dzisiejszych czasach o kryzysie demokracji. Można mieć pod tym względem wątpliwości, czy demokracja przeżywa się, ale niema najmniejszej wątpliwości, że sanacyjne rządy starają się na gruzach demokracji budować krypto-dyktaturę, opartą na orderowej elicie. Jak powiedziałem, wszystko, co się dzieje, dzieje się z woli tak zwanej większości rządowej, podobnie rzecz ma się i z budżetem, który niechybnie nie będzie wyrazem woli większości społeczeństwa. Budżet przedłożony nam jest utartym zwyczajem budżetem deficytowym, zresztą nie tylko w Polsce, ale nieomal powszechnie. Byłoby zjawiskiem normalnem, gdyby deficyt miał pokrycie z innych pozabudżetowych źródeł, czego u nas, mam wrażenie, niema. Art. 10 Konstytucji powiada, że wszystkie wnioski i projekty ustaw, pociągające za sobą wydatki ze skarbu Państwa, muszą podawać sposób ich zużycia i pokrycia. Przepis ten ponad wszelką wątpliwość ma zastosowanie również, a może nawet przedewszystkiem do preliminarza budżetowego, który w takim razie powinien, a raczej nie powinien, ale musi podawać źródła pokrycia proponowanych wydatków. Ustawa skarbowa powiada również utartym u nas zwyczajem, że niedobór budżetowy, dziś ustalony przez Komisję Budżetową na 48 milionów i coś, będzie pokryty z rezerw skarbowych i z operacyj finansowych. No, rezerwy skarbowe, te są stale dla nas pokryte tajemnicą, nie wiemy, jakie są i czy są, i mam wrażenie, że ich dawno już niema. Operacje finansowe. Najważniejsza operacja finansowa, to operacja dokonana na całem społeczeństwie, to t. zw. dobrowolna wewnętrzna pożyczka. Rzeczywiście operacja w dosłownem znaczeniu zoperowana. Przypuszczać należy, że w najbliższym okresie Rząd do tej operacji nie będzie miał ochoty się uciekać, bo niewiadomo jak się operacja skończy. Wprawdzie wstawia się nowe źródło dochodów do obecnego budżetu, mianowicie kwotę 175.000.000 — rzekomą pozostałość na przyszły okres z t. zw. dobrowolnej pożyczki wewnętrznej. Pomijam już tę kwestię, co zresztą było już poruszane na komisji, że rzeczą niedopuszczalną jest uważać pożyczkę, a więc coś, co należy zwrócić, jako źródło dochodów, i to w budżecie zwyczajnym. Pomijam już tę kwestię, ale śmiem twierdzić, że ta pozycja jest grubo nierealna. Skąd ta kwotą 175.000.000? Otóż przychodzi się do konkluzji, że ta kwota 175.000.000 została ustalona na tej podstawie, że subskrypcja wynosi około 325–327.000.000. Otóż od tej kwoty, tak się rozpoczyna kalkulacja, na przyszły rok ma pozostać 175.000.000. P. Minister Skarbu na posiedzeniu 3 listopada 1933 r. powiedział, że ta pożyczka netto, to znaczy po potrąceniu bonifikat i obligacyj, a jak ja dodaję, po potrąceniu również nie tanich kosztów reklamy, da netto maksymum 300 milionów. To są słowa wyjęte z ust p. Ministra Skarbu. Z tych 300 milionów ma być przedewszystkiem pokryty deficyt bieżącego roku budżetowego i część deficytu przyszłorocznego, niepokrytego z innych źródeł. Jak wielki będzie deficyt bieżącego budżetu, trudno w cyfrach ustalić. Opieram się na wiadomościach, podanych przez prasę sanacyjną, która pisze, że deficyt za trzy pierwsze kwartały bieżącego roku wynosi 192.700.000. Według danych na Komisji Budżetowej deficyt jest znacznie wyższy. Ja jednakże opieram się na tych optymistycznych danych. Przytem podkreślam, że przy dyskusji początkowej 3 listopada r. z. p. Minister Skarbu zapowiedział, że przypuszczalny deficyt za cały okres budżetowy wyniesie 163 miliony. Tymczasem za pierwsze 3 kwartały deficyt wyniósł 192.700.000. Należy do tego dodać deficyt za 4-ty kwartał, a ponieważ ogólna depresja gospodarcza bezwzględnie istnieje — wyrazem tego jest cyfra 400.000 bezrobotnych przy 250.000 rok temu, — niema najmniejszych podstaw przyjmować, że dochód na 4-ty kwartał będzie wyższy, niż za którykolwiek z dotychczasowych kwartałów, i w końcu roku należy się spodziewać deficytu sześćdziesięciu kilku milionów, tak, że nawet przy tych optymistycznych przewidywaniach deficyt wyniesie koło 260 milionów. I ten deficyt musi być pokryty nie z innego źródła, jak z pożyczki wewnętrznej, która przyniesie netto 300 milionów. Jeżeli tak kalkulujemy, to w takim razie musimy przyjść do przekonania, że na przyszły okres budżetowy pozostanie nie 175 milionów, lecz 44 miliony z tego źródła. A w takim razie oprócz przewidywanego przez p. Ministra Skarbu deficytu, podwyższonego cokolwiek przez Komisję Budżetową do kwoty 48.298.443 zł, do tego przewidywanego deficytu należałoby dodać dalszy nieuchronny deficyt w kwocie 131 milionów, co w sumie da 179 milionów złotych i jakieś kilkaset tysięcy. Ten dopiero deficyt, który niema pokrycia normalnego, ma być pokrywany z rezerw skarbowych i operacyj finansowych.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#WładysławTempka">Nie mam zamiaru wyrywać poszczególnych cyfr, czy wydatków czy dochodów, i kwestjonować ich wysokość. Jest to obojętne, bo budżet jest przecież nienaruszalny, ze względu na jego płynność i uprawnienia p. Ministra Skarbu do przenoszenia kredytów i zwiększenia wydatków. Poszczególnych cyfr wydatków czy dochodów naogół nie kwestionuję.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#WładysławTempka">Wszystkie nasze budżety, zarówno ten, jak i poprzednie, stoją pod znakiem braku ordynacji budżetowej. Dotychczas żaden projekt nie wpłynął. Budżetuje się u nas na podstawie prawa zwyczajowego, przyczem charakterystyczne jest, że nie szuka się żadnych nowych form, któreby potrafiły z tego zestawienia, jakim jest preliminarz, uczynić coś bardziej przejrzystego i dostępnego dla kontroli parlamentarnej. Przeciwnie, rok rocznie zauważa się tendencję do usuwania się z pod kontroli poszczególnych działów dochodowości przez to słynne budżetowanie netto w przedsiębiorstwach skomercjalizowanych.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#WładysławTempka">Jest wprowadzona jedna nowość w preliminarzu dzisiejszym, mianowicie system gospodarki ryczałtowej. Jak objaśnienia do ustawy skarbowej głoszą, ten system gospodarki ryczałtowej ma na celu uproszczenie gospodarki państwowej przez zainteresowanie nią organów państwowych najniższego rzędu. Mnie nasuwa się przypuszczenie, że w ten sposób jednak, niezależnie od tego zainteresowania organów państwowych najniższego rzędu, w ten sposób usuwa się z pod wszelkiej kontroli wszystkie ryczałty. Bo jeżeli w objaśnieniach do ustawy skarbowej jest napisane, że przy ryczałtach osobowych — są to pozycje stosunkowo niewielkie, jeżeli chodzi o poszczególne resorty, ale w sumie dają poważną kwotę — że przy ryczałtach osobowych osoby uprawnione do dysponowania temi ryczałtami nie mają obowiązku prowadzić rachunków z tych ryczałtów, a przy ryczałtach rzeczowych powiedziane jest, że rachunkowość jest znowu znacznie uproszczona, mam wrażenie, że w rezultacie będzie to równało się utrudnieniu i częściowemu uniemożliwieniu kontroli ze strony instancji, do tego powołanej.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#WładysławTempka">Całość budżetu stoi ponad wszelką wątpliwość pod znakiem oszczędności — najwyższy czas! — i przewidywań, opartych na wykonywanym obecnie budżecie. Przewidywania te są jednak po stronie dochodów niezawsze realne, a naogół są zbyt optymistyczne. Pomijając już znacznie mniejszą pozostałość z pożyczki wewnętrznej i tem samem nieuchronnie większy deficyt na rok przyszły, należy przecież przewidywać jeszcze dalszy deficyt z tytułu właśnie optymistycznie obliczonych dochodów, którego nie będzie można uniknąć przez to optymistyczne preliminowanie dochodów.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#WładysławTempka">Jeden jedyny przykład pozwolę sobie przytoczyć, znowu wyjątek z przemówienia p. Ministra Skarbu z dnia 3 listopada 1933 r. Wyraził się p. Minister Skarbu dosłownie: „Ciekawym faktem jest względna stałość wpływów miesięcznych z tytułu opłat stemplowych — podatku, który odzwierciadla może najlepiej sumę dokonanych tranzakcyj gospodarczych”. Tymczasem podatek ten przyniósł za pierwsze półrocze poprzedniego roku 57 milj. złotych, podczas gdy za ten sam okres roku bieżącego przyniósł tylko 47,5 milj., a więc o 17% mniej. I równocześnie p. Minister Skarbu powiada, że to jest zewnętrzny przykład, który odzwierciadla najlepiej sumę dokonanych tranzakcyj gospodarczych. Suma ta jest o 17% niższa — i to ma być dowodem stabilizacji stosunków gospodarczych, o której się mówi, a nawet, jak się wyrażają ci panowie — dorobkiem w walce z naciskiem kryzysu światowego. Oczywiście, nie zaciemnia to faktu, że dochód z poszczególnych działów mniejszy był o 17%, niż w roku zeszłym. Należałoby więc przypuszczać, że dzisiaj preliminowana kwota będzie conajmniej o 17% mniejsza, jeżeli nie więcej. W tym wypadku obniżono ten dochód tylko o 10%, ale jednak wyżej od sumy wykonania budżetu w okresie 1932/33. Przecież suma tranzakcyj gospodarczych musiała być chyba wyższa, niż dzisiaj. Podobnie ma się rzecz z podatkiem od nieruchomości.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#WładysławTempka">Dobrobyt społeczeństwa, a co zatem idzie i Państwa, leży w sferze ponadpartyjnej. Cieszylibyśmy się, gdyby Rządowi udało się skutecznie zwalczyć ciężkie położenie gospodarcze mas pracujących. Niestety mimo najszczerszych chęci nie widzimy ani rezultatów rzekomych wysiłków Rządu w tym kierunku, ani dobrej woli do otwartej i energicznej walki z przerostem kapitalistycznym. Corocznie przy sposobności przedkładania nowego budżetu podkreśla Rząd rzekomą stabilizację polityczną, gospodarczą i zapewnia o rzekomej poprawie i złagodzeniu walk społecznych. W tych przechwałkach niema ani słowa prawdy.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#WładysławTempka">Co do stabilizacji stosunków politycznych możnaby tę kwestię postawić tak: jeżeli siła ma być wyrazem stabilizacji stosunków politycznych w Polsce, to przyznać trzeba, że tylko dzięki sile trzyma się sanacyjny rząd. Szkoda tylko, że w miarę wzrastania siły Rządu spada z sił przeraźliwie słabe społeczeństwo. Jakim prawem można mówić o stabilizacji, chociażby o stabilizacji, nie o poprawie stosunków gospodarczych, jeżeli mamy dziś dwa razy więcej bezrobotnych, niż rok temu.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#WładysławTempka">O kryzysie mówiono tu szeroko i przytaczano szereg cyfr drastycznych, z których widać było, w jak nędznych warunkach żyje chłop na wsi. Na tym odcinku nie widać najmniejszych wysiłków Rządu, i nie może być mowy o stabilizacji stosunków na wsi.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#WładysławTempka">Do tych kilku cyfr, które mój przedmówca przytoczył, pozwolę sobie kilka dodać, niezmiernie charakterystycznych, opartych na urzędowych danych statystycznych, świadczących o dalszej horendalnej obniżce cen rolnych, o coraz większej rozpiętości cen artykułów pierwszej potrzeby. Otóż 100 kg pszenicy w roku 1932 kosztowało złotych 27,40, z końcem roku 1933 — zł 21; 100 kg żyta — 21,90, dziś kosztuje 14,75. A stosunek cen artykułów rolnych do artykułów pierwszej potrzeby był następujący: w 1928 r. płacił rolnik za jeden pług równowartość 100 kg żyta, obecnie równowartość ta wynosi 256 kg. Za 10 kg superfosfatu płacił równowartość 20 kg żyta, dziś płaci 39 kg. Inne artykuły: za 10 szpulek nici, przedmiot codziennej potrzeby, płacił 20 kg żyta, dziś płaci — 42 kg. Jeszcze może cukier — 36 kg żyta kosztowało 10 kg cukru, dziś — 91 kg. żyta. A najbardziej może rażącym jest ten przedmiot monopolowy, na który specjalnie Rząd ma wpływ, więc powiedzmy za kg tytoniu płacił w 1928 r. 141 kg żyta, dziś płaci — 472 kg. To są rzeczy wprost horendalne, i wygląda to wprost na kpiny, jeśli się mówi o wysiłkach Rządu w kierunku łagodzenia kryzysu na wsi. To są rzeczy, które do skrajnej rozpaczy doprowadzają chłopów na wsi i nikt uczciwy temu dziwić się nie może.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#WładysławTempka">Stwierdzić należy na podstawie zamknięcia bilansu na rok bieżący, że nie potrafiono znaleźć żadnych środków do uregulowania na szerszą skalę robót publicznych, że nie prowadziło się żadnej walki z kartelami, poza marnym cementem, zresztą w okresie, gdy przemysł cementowy śpi. Ceny artykułów przemysłowych pozostawia się na niesłychanie wysokim poziomie. Rząd nie potrafił również wkroczyć w dziedzinę kryzysu rolnego. Poprostu żyjemy z roku na rok i łatamy dziury w budżecie, sięgając do kieszeni obywateli po tak zwaną dobrowolną pożyczkę, która czasami nawet teoretycznie nie jest zwrotna.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#WładysławTempka">Ja nie mówię o tych tendencjach, które omawiano poprzednio, o rzekomej tendencji, aby apelować do społeczeństwa, ze względu na ciężkie położenie Skarbu Państwa, by ludzie zrobili taki gest szeroki i pożyczek się zrzekali. Ale komu, proszę Wysokiej Izby, Państwo będzie zwracać dobrowolną pożyczkę, którą w kwotach złotowych i 50-groszowych wpłaca dziatwa szkolna? Tego w ewidencji nie można ująć, choćby się chciało oddać, niema komu. Takiem kołataniem do biedoty łata się dziury w budżecie, a faktycznie na polu walki z kryzysem, na polu przemysłu czy rolnictwa nic a nic się nie robi.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#WładysławTempka">Niepodobna nie poruszyć na tem miejscu jeszcze jednej operacji finansowej z ostatnich dni, a mianowicie tego, jak to Rząd zoperował dokładnie najbiedniejszą warstwę urzędniczą, spychając ją do najniższego poziomu życia. Ile ta operacja przyniesie dochodu Skarbowi Państwa, i czy przyniesie — narazie niewiadomo. Pewnem jest jedno, że olbrzymie masy urzędnicze, stojące nadole, te, które dotychczas popierały ten Rząd, pomagały mu na każdym kroku, sprowadza się na dno nędzy i z nich stwarza się nową, wybitnie niezadowoloną ze stosunków, warstwę społeczeństwa. Tych niezadowolonych jest w Polsce dużo, coraz więcej, powiedziałbym zadużo. I ten nadmiar niezadowolonych może przynieść, niestety, szkodę dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Czego Pan się martwi?)</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#WładysławTempka">Conajmniej narówni z Panem. Trzeba stwierdzić, że ta masa niezadowolonych rośnie nie tylko wskutek stosunków gospodarczych, co do których Rząd może się tłumaczyć z mniejszem lub większem prawdopodobieństwem, że to jest wskutek kryzysu ogólnoświatowego, że niezawsze usunięcie tych braków leży w jego mocy, ale przyczyną tego niezadowolenia jest ustawiczna zmiana tendencyj sanacyjnego rządu. Mianowicie ustawiczna tendencja Rządu do tworzenia omnipotencji Państwa, która ciąży na życiu wszystkich obywateli, wszystkich warstw społecznych, i chłopa, i robotnika, i rzemieślnika, i urzędnika, i człowieka nauki, która unicestwia wolność, swobodę przekonań, niszczy sprawiedliwość, pozbawia praw obywatelskich, wskutek czego szerzy się zniechęcenie, brak zaufania wszystkich do wszystkiego. Co gorsza, tego rodzaju polityka w związku z nędzą materialną odpaństwawia szerokie warstwy społeczeństwa. Rządy sanacyjne krótkowzrocznie zapominają, że nie wolno podporządkowywać interesów Państwa interesowi jednej uprzywilejowanej gospodarczo i politycznie warstwy, t. zw. elity. Żyjemy w okresie powszechnej klęski, masowych sądów doraźnych, masowych wyroków śmierci, mamy, jednem słowem, szereg innych zmartwień do załatwienia.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#WładysławTempka">Do trosk, które ciążą na naszem życiu, należy również niechybnie kwestia Konstytucji. Uznajemy potrzebę reformy Konstytucji, daliśmy temu wyraz, kiedy postanowiliśmy na komisji szczerze przystąpić do dyskusji na temat zmiany Konstytucji. Niestety zapomnieliśmy, z kim mamy do czynienia.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#WładysławTempka">Zdawało się nam, że p. premier Jędrzejewicz jeszcze 3 miesiące temu z tej trybuny nie mówił na wiatr, że tezy konstytucyjne staną się przedmiotem wytężonych a bezstronnych rozważań ze strony Izby. Tymczasem nie po raz pierwszy udowodnił rządowy klub, że prawo ani regulamin dla niego nie istnieje. Złamano w widoczny sposób Konstytucję i regulamin i w niepoważny sposób usiłuje się narzucić Państwu w miejsce demokracji ustrój elitarny ze wszechwładnym Prezydentem na czele. W gruncie rzeczy możnaby powiedzieć, że to jest w końcu obojętne, czy mamy Konstytucję z 17 marca 1921 r., czy też z 26 stycznia 1934 r., bo tak czy tak nie szanuje się w Polsce faktycznie żadnej Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos: Bzdury.)</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#WładysławTempka">Łamie się u nas zarówno stare jak i nowe ustawy. Zarówno te, które dzisiejsza mniejszość czy dzisiejsza większość uchwaliła. Niema gwarancji, że ta nowa Konstytucja, o ile przejdzie te wszystkie instancje, czego należałoby uniknąć, że ta nowa Konstytucja nie zostanie w podobny sposób połamana, jak połamano ustawę samorządową, uchwaloną przez dzisiejszą większość, przy gromadzkich i gminnych wyborach.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#WładysławTempka">Jeżeli mówimy o takich smutnych objawach z punktu widzenia opozycji — bo Panów wszystko cieszy — to pragnę podkreślić, że mieliśmy w obradach Komisji Budżetowej jeden jasny dzień, który jeden z panów przedstawicieli klubu rządowego nazwał sielankowym dniem. Był to dzień, kiedy omawiano budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, i przedstawiciele wszystkich klubów polskich byli zgodni w tem, że Państwo musi być bezpieczne i musi łożyć na ten cel takie sumy, jakich wymaga obrona Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#WładysławTempka">Życzymy armii, aby pod względem moralnym i technicznym stanęła na najwyższym poziomie. Wydaje się nam, że armia pracuje wydajnie i szybko i stosunek oficera i podoficera do szeregowca jest obywatelski i demokratyczny.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#WładysławTempka">Ale to wszystko jest mało. W ten sposób powinno być nie tylko w wojsku, ale w całem Państwie, gdyż armia czynna tylko rozpoczyna wojnę, ale ani jej nie prowadzi sama, a tem bardziej nie wygrywa sama. Całe społeczeństwo bierze udział w nowoczesnej wojnie i udział tego społeczeństwa jest pierwszorzędny, a ponieważ w Polsce mamy 70 do 75% chłopów i robotników, udział tych dwóch najliczniejszych warstw będzie najbardziej pierwszorzędny. Od ich patriotyzmu, nastawienia i przywiązania do Państwa zależy zwycięstwo, które musi być i które musimy przewidywać, gdyż inaczej być nie może. Toteż wszystko w Państwie, takiem jak nasze, od szeregu lat powinno się zmienić. Obywatele muszą się czuć obywatelami własnego państwa, a nie niewolnikami. Państwo musi te dwie warstwy, szczególnie chłopów i robotników, podobnie zresztą jak i innych, przyciągać do siebie, przywiązywać, a polityka Rządu nie powinna i nie może nikogo odpaństwawiać. W imię bezpieczeństwa Państwa musi się wszystko u nas gruntownie zmienić. Obywatel musi wiedzieć i widzieć, że Państwo stara się o niego, że dba o pracę i chleb dla niego, musi się cieszyć prawami obywatelskiemi, obywatel musi być wolny, bo tylko ten potrafi w czasie wojny walczyć o wolność, który w czasie pokoju czuje się wolnym.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Ch. D.)</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#WładysławTempka">Ponieważ stosunki takie są dalekie od rzeczywistości, przeto, jak długo się nie zmienią, dalecy jesteśmy od obdarzenia pomajowych rządów zaufaniem i nie możemy głosować za budżetem.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Franz.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#EugeniuszFranz">Wysoki Sejmie! Podczas pierwszego czytania przedłożonego nam preliminarza budżetowego stwierdziłem, że preliminarz ten nie opiera się na rzeczywistości. W międzyczasie przeszedł on przez cały szereg obrad w Komisji Budżetowej, ale przez to bynajmniej nie zyskał na realności. Nie przeczę, że przy obecnej sytuacji gospodarczej jest rzeczą nader trudną sporządzić preliminarz rzeczywiście realny. Ale jednak śmiem twierdzić, że przy energicznym wysiłku i dobrej woli można było bardziej uzgodnić wydatki z dochodami.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#EugeniuszFranz">W przemówieniu swem do pierwszego czytania preliminarza budżetowego naumyślnie zrezygnowałem z wyliczenia wszystkich istniejących bolączek ludności niemieckiej. Ograniczyłem się do ogólnego przedstawienia naszych postulatów. To jednak miało ten efekt, że się przypuszczało, iż my wogóle nie mamy się na co skarżyć, że najwyżej moglibyśmy tylko przytoczyć kilka drobnostek. Wobec tego jestem zmuszony wyliczyć to, co poprzednio przemilczałem w dobrej wierze.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#EugeniuszFranz">Chcę zacząć od obywatela polskiego narodowości niemieckiej jako płatnika podatków. Jest aż nadto zrozumiałem, że państwowe władze skarbowe kontrolują księgi handlowe kupców, rzemieślników, przedsiębiorców, przemysłowców i t. d., aby się upewnić, że deklaracje podatkowe odpowiadają rzeczywistemu stanowi. Rozumiemy też, że rewizje ksiąg handlowych odbywają się ze szczególną surowością w tych dzielnicach, gdzie dawniej obowiązek płacenia podatków zawsze był uważany za jeden z pierwszych obowiązków obywatelskich, a teraz w tych dzielnicach osiedliło się dużo ludzi zewsząd kraju, którym obcym jest obowiązek płacenia podatków. W tych dzielnicach zwłaszcza Niemcy „cieszą” się specjalną „opieką” ze strony władz skarbowych. Mało, że taki kontroler ksiąg handlowych Niemcowi siedzi prawie stale na karku, to potem przy wymiarze podatku władze podatkowe nie myślą wcale kierować się temi książkami, skontrolowanemi przez państwowego urzędnika skarbowego. Mamy bardzo dużo takich wypadków, gdzie niemieckiemu przedsiębiorcy mimo najsumienniejszego zeznania na zasadzie kontrolowanych ksiąg handlowych władze podatkowe nakładały kilkakrotnie, 3 do 4 razy tyle podatków, ile właściwie powinien był zapłacić. A jeżeli nie zapłaci tej niesłusznie wymierzonej mu wygórowanej sumy podatkowej, to następuje licytacja, z której nie są wyjęte nawet najpotrzebniejsze sprzęty i rzeczy do podtrzymywania egzystencji. W ten sposób zniszczono już bardzo dużo przedsiębiorstw niemieckich. A wszystkie reklamacje i prośby są bezcelowe, nawet podania do Ministerstwa Skarbu pozostają bez odpowiedzi. Już raz przedłożyliśmy jednemu z dawniejszych ministrów skarbu taką listę „męczenników” podatkowych, ale i to bez skutku, chyba tylko z takim, że — jak twierdzą ci „męczennicy” — urzędy podatkowe się niemi jeszcze bardziej „opiekowały”.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#EugeniuszFranz">Teraz kilka słów o niemieckim robotniku. Jeżeli przemysł nie ma zamówień, a na skład produkować już nie może, to oczywiście trudno żądać, żeby przedsiębiorstwo podtrzymywało pracę w całej pełni. Muszą wtedy nastąpić redukcje pracy i w związku z tem również redukcje robotników. Póki dzieje się to wszystko sprawiedliwie, nikt się oburzać nie może. Ale, niestety, i tu zdarzają się niesłychane niesprawiedliwości. Pod tym względem robotnik niemiecki ma powody do największych skarg. Przy redukcji robotników decyduje w dalszym ciągu nie położenie socjalne, nie zdolności danego robotnika, lecz jedynie tylko narodowość. Tu panują stosunki wprost nie do uwierzenia. Nie kierownik ruchu lub odnośny urzędnik wyznacza robotników przeznaczonych do redukcji, lecz osoby trzecie. Charakterystyczny jest następujący wypadek. Pewien sumienny urzędnik ruchu sporządził listę urlopowanych turnusowych, przyczem postąpił całkiem bezpartyjnie i sprawiedliwie i kierował się wyłącznie tylko warunkami socjalnemi tych, którzy mieli być urlopowani. Gdy tę listę dostał zpowrotem, zauważył, że ktoś obcy zrobił kilka zmian na liście, mianowicie wpisał cały szereg Niemców. Sumienny ten urzędnik zakwestionował tę zmienioną listę i odmówił wydalenia wpisanych do listy robotników. Na to zażądano wydalenia tego urzędnika, i wydalenie nastąpiło. I p. Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej przedstawiono przed niedawnym czasem cały szereg takich wypadków niesłychanie niesprawiedliwego traktowania robotników niemieckich. Przyrzeczono wprawdzie zbadanie tych wypadków, ale zmiany dotychczas jeszcze niema. Wszystko pozostało po staremu, o ile się jeszcze nie pogorszyło. Nie przesadzam bynajmniej, jeżeli twierdzę, że tysiące obywateli polskich narodowości niemieckiej umiera wprost z głodu tylko dlatego, że są Niemcami.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#EugeniuszFranz">Urządziliśmy szereg niemieckich świetlic, przeważnie dla naszej bezrobotnej młodzieży. Kierowaliśmy się przy tem jedynie i wyłącznie następującemi względami. Tylko bardzo maleńka garstka młodzieży niemieckiej jest w tem szczęśliwem położeniu, że ma pracę i zarabia na chleb. Znacznie większa część młodzieży pozostawiona jest na pastwę losu, tem bardziej, że i rodzice i najbliżsi krewni tak samo są bezrobotni i marzną i głodują. Ci starsi stracili swój zarobek dlatego, że posyłali dzieci do szkół niemieckich, albo należeli do niemieckiej organizacji robotniczej lub wogóle do jakiejkolwiek niemieckiej organizacji. A młodzież niemiecka nie znalazła jeszcze żadnego zajęcia, bo posiada świadectwo szkoły niemieckiej, albo ma inne piętno niemieckości. Ci nieszczęśliwi bezrobotni ludzie szukają jakiejkolwiek pracy, jakiegokolwiek zajęcia, bez względu na to, czy fizycznego czy umysłowego. Pragną oni zapomocą jakiejkolwiek pracy zapomnieć choćby tylko na parę godzin, na jakie nieszczęście są skazani, w jakiej muszą żyć nędzy. Chcą oni zajmować się czemkolwiek — jeżeli nie może być inaczej, to nawet i bez zapłaty. Nie chcą tylko zostać zbrodniarzami, nie chcą włóczyć się po ulicach. Całkowicie wyjęci z jakiejkolwiek opieki ze strony Państwa, są ci ludzie bezradni. Cóż więc jest bardziej zrozumiałe, niż to, że tymi biednymi ludźmi zajęli się ich współrodacy i za pośrednictwem organizacji niemieckiej urządzili świetlice. Świetlice te zwalniają przecież Państwo z części nałożonego mu przez Konstytucję obowiązku opieki nad obywatelami, a zatem powinno być zadowolone z pomocy, z jaką przyszło mu społeczeństwo niemieckie przez urządzanie tych świetlic, powinno je popierać. Ale nic podobnego, władze zamykają te świetlice i ludzi, którzy tam znajdowali schronienie i zajęcie, wyrzucają zpowrotem na ulicę, na pastwę wpływów zbrodniczych. Przyznaję, że wśród zamkniętych przez władze świetlic może znajdować się kilka takich, których lokal może nie odpowiada wymaganiom policyjno-budowlanym. Ale czy wszystkie świetlice, utrzymywane przez polskie organizacje, odpowiadają wszelkim przepisom policyjno — budowlanym, względnie tym samym wymaganiom, jakie stosuje się do świetlic niemieckich? Zamknięto również i takie świetlice, w których dawniej mieściły się restauracje, a władze im nic nie miały do zarzucenia. Teraz natomiast, gdy mają one służyć młodzieży niemieckiej, jako schronienie na kilka godzin, to lokal jest nieodpowiedni i wszędzie są braki, możliwe i niemożliwe. A kto twierdzi, że świetlice takie zakładaliśmy w miejscowościach, w których nigdy nie było Niemców, ten nie zna Górnego Śląska, przybył do nas dopiero po przyłączeniu Śląska do Polski, a teraz odgrywa rolę wielkiego znawcy stosunków śląskich. Właściwym powodem zamknięcia tych świetlic jest to, że służą one młodzieży niemieckiej, że nasza młodzież się tam zbiera, i tego właśnie władze nie chcą.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#EugeniuszFranz">Bezpieczeństwo życia dla ludności niemieckiej osiągnęło obecnie znów taki stan, jaki jest wprost trudno opisać. Dowodem tego są nie tylko ofiary z Grudziądza, ale i nowe napady wśród nocy na mieszkania i zagrody Niemców. Napad taki zaczyna się od zniszczenia strzałami rewolwerowemi oświetlenia na ulicy i podwórzu, następuje wybicie szyb i wtargnięcie przez okna do mieszkań, gdzie bezbronnych ludzi maltretuje się rewolwerami i pałkami gumowemi. Napady takie miały miejsce ostatnio dnia 4 stycznia r. b. na mieszkającego w Brzeźcach pow. pszczyńskiego niemieckiego wieśniaka Wróbla i tego samego dnia na drobnego właściciela Mrukwę w Studzionce, dnia 19 stycznia na ślusarza Franciszka Olescha w Starej Wsi i dnia 26 stycznia na wieśniaka Antona Cepoka w Porębie, pow. pszczyński. A najciekawszem jest to, że nie sprawców napadów zamyka się w więzieniu, lecz właśnie te biedne ofiary napadów muszą jeszcze siedzieć dłuższy czas w więzieniu, jak np. rolnik Olesch i pięciu innych. Józefa Mrukwę tak pobito, że musiano zawieźć go do lecznicy. Złożył on natychmiast doniesienie do policji, lecz już po kilku dniach otrzymał zawiadomienie od prokuratora, że do czasu ustalenia sprawców napadu postępowanie jego będzie wstrzymane; a cała wieś wie, kto są ci sprawcy napadu. Przy napadzie w Porębie brali nawet udział tamtejszy sołtys Jurczko i pisarz gminny Franciszek Sojka. W Gierałtowicach aresztowano na miesiąc przed Bożem Narodzeniem starego inwalidę Franciszka Scholtza pod zarzutem, iż podczas zbiegowiska na ulicy uderzył policjanta w twarz. Niema na to ani jednego świadka, ale mimo to starego człowieka trzyma się już od przeszło dwóch miesięcy w więzieniu. Dlaczego? Dlatego, że Scholtz i cała jego rodzina przyznaje się do narodowości niemieckiej, trzeba go przeto unieszkodliwić. Żądamy natychmiastowego wdrożenia procesu lub niezwłocznego wypuszczenia Scholtza. Chciałbym przytem zaznaczyć, że poszczególni urzędnicy policyjni, którzy odznaczają się specjalną nienawiścią do ludności niemieckiej, przy najmniejszych, najbardziej drobnostkowych przekroczeniach z największą gorliwością aresztują natychmiast przeważnie młodych ludzi mniejszości niemieckiej, którzy nieraz tygodnie, a nawet miesiące całe muszą spędzać w więzieniu.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#EugeniuszFranz">Przypuszczam, że na dziś dosyć będzie tych przykładów ciężkiej sytuacji ludności niemieckiej, która mimo wszelkich starań nie polepszyła się absolutnie, lecz, przeciwnie, pogorszyła się jeszcze bardziej.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#EugeniuszFranz">W ostatnich czasach znów starano się podzielić ludność niemiecką na lojalną i nielojalną. O lojalności decyduje partia polityczna lub jakakolwiek inna niemiecka organizacja, do której poszczególny Niemiec należy. Odrzucam kategorycznie taki podział Niemców i oświadczam, że znam w Polsce wyłącznie tylko lojalne partie polityczne lub inne organizacje niemieckie! Jeżeli zaś władze uważają, że istnieją w Polsce inne organizacje lub partie, to dziwię się bardzo, czemu dotychczas nie zostały zlikwidowane. Ale wiemy dobrze, jakie są cele tych prób niesienia rozdzwięku między nasze rzesze. Część ludności niemieckiej ma być piętnowana jako element antypaństwowy, aby temsamem dla siebie lub dla swej grupy uzyskać korzyści.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(P. Czapiński: Ale hitlerowcy istnieją w Polsce!)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#EugeniuszFranz">Stwierdzam, że właśnie ci są największymi szkodnikami, którzy bądź osobiście lub w prasie nie dają ludności naszej dojść do spokoju przez niesienie coraz nowej nienawiści i nowego podburzania wśród ludności.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#EugeniuszFranz">P. Premier na jednem z ostatnich posiedzeń Komisji Budżetowej powiedział między innemi: „Już byłby czas naprawić błędy i zaniechać ostrych walk w dzielnicach z mieszaną ludnością, aby dać miejsce pokojowemu współżyciu”.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#EugeniuszFranz">A twórca nowej Konstytucji zapewniał w referacie swym nad nowym projektem z trybuny Sejmu, że „W przyszłości nie będzie w Polsce żadnych różnic wśród obywateli ze względu na ich narodowość, religię i pochodzenie”. Licząc, że oświadczenia te stosują się do wszystkich niepolskich obywateli kraju, ludność niemiecka w Polsce ze spokojem bierze je do wiadomości i spodziewa się, że po zawarciu paktu o nieagresji między Polską a Niemcami, a tem samem i po porozumieniu, jakie nastąpiło między temi sąsiedniemi państwami, nastąpi również i porozumienie między polskim a niemieckim narodem. Ludność niemiecka w Polsce widzi w fakcie tym most porozumienia obu narodów i w moście tym chciałaby być mocnym filarem.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#EugeniuszFranz">Chciałbym jeszcze powiedzieć słowo o nowej Konstytucji. Zawsze staliśmy na gruncie Konstytucji, i taksamo dziś ludność niemiecka w Polsce opierać się będzie na nowej Konstytucji, mimo braków, jakie wykazuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. ks. Szydelski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SzczepanSzydelski">Wysoki Sejmie! Posłowie przemawiają w dyskusji generalnej budżetowe] z reguły imieniem klubów, do których należą, ja przemawiam w imieniu tylko mojem własnem, nie krępowany uchwałami ani taktyką klubów, zgodnie tylko z mojem przekonaniem i z mojem sumieniem.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#SzczepanSzydelski">Moje ustosunkowanie się do Rządu jest życzliwe nie tylko dlatego, że to jest Rząd polski w odrodzonej Rzeczypospolitej, ale także dlatego, że ten Rząd jest zmuszony pracować wśród bardzo trudnych warunków i że ta praca w wielu dziedzinach życia państwowego jest bezspornie owocna.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#SzczepanSzydelski">Sądzę, że nie tylko prace Ministerstwa Spraw Wojskowych należy uznać za bezspornie korzystne, ale że można to samo powiedzieć o pracach Ministerstwa Spraw Zagranicznych i o szeregu innych działów administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#SzczepanSzydelski">Jako poseł mam jednak obowiązek patrzeć na zagadnienia polityki państwowej także ze strony obywateli i społeczeństwa i z tego tytułu w krótkiem mojem przemówieniu dotknę kilku spraw ogólniejszego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#SzczepanSzydelski">Sprawa nowych uposażeń domaga się absolutnie rewizji, inaczej stanie się źródłem stałego niezadowolenia i agitacji. Ze stanowiska społecznego trudno jest zgodzić się na te nowe przepisy w dzisiejszem ich brzmieniu. W dniu 1 lutego weszły one już w życie i okazało się w praktyce, co one dają, a co biorą. Rząd drogą dodatku wyrównawczego i drogą innych dodatków starał się złagodzić bolesne konsekwencje tych ustaw. Ale żadne środki łagodzące nie mogły usunąć braków, jakie, mojem zdaniem, leżą u podstawy niektórych postanowień. Mimowoli spotkałem się z tego powodu z głębokiemi żalami ze strony bardzo spokojnych i sumiennych urzędników województwa, ze strony urzędników skarbowych, ze strony nauczycielstwa szkół średnich, a nawet szkół powszechnych, które niezawodnie w rozporządzeniach wykonawczych zostało potraktowane najżyczliwiej. Zasłużeni wieloletni radcowie województwa zostali zepchnięci z grupy VI do VII, a ze skromnych swych poborów potracili. Nieuwzględnianie rodzin liczniejszych, niezaliczanie dodatków do emerytur, nieuregulowanie awansów, strącanie pewnych kwot z poborów grup niższych, aby znaleźć pokrycie dla bardzo znacznie podwyższonych poborów grup najwyższych domagają się zasadniczej rewizji. Zbyt wielka rozpiętość między poborami grup niższych a wyższych w naszem zdemokratyzowanem społeczeństwie nie może nie wywoływać cichych czy głośnych protestów. Przemawiam tedy usilnie za rychłą rewizją ustaw i rozporządzeń uposażeniowych.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#SzczepanSzydelski">Więcej ufności Rządu do społeczeństwa i społeczeństwa do Rządu należy również do warunków należytych stosunków w naszej Rzeczypospolitej. Minister Spraw Wewnętrznych, odpowiedzialny za spokój, ład i bezpieczeństwo w Państwie, musi nieraz z konieczności stosować surowe środki, jakie prawa pisane i zdrowy rozum dyktują, narażając się nieraz opinii pewnych kół obywateli. Przy tem wszystkiem jednak władze wyższe i centralne winny być ostrożne wobec rozmaitych doniesień i oskarżeń, czy to ze strony czynników policyjnych, czy to ze strony pewnych czynników nieodpowiedzialnych — aby nikomu nie wyrządzić krzywdy i nikomu nie odejmować możności obrony. Spotyka się bowiem często skargi, że ktoś coś gdzieś powiedział, czy doniósł, i interesowani wskutek tego cierpią, nie wiedząc, nawet się nie domyślając za co. Pewni ludzie może dla łatwej kariery lub z pobudek natury osobistej przesadzają w gorliwości i powodują pewne krzywdy, a w następstwie tych krzywd wywołują nieufność między Rządem a społeczeństwem. Dlatego władze wyższe i centralne winny zachować ostrożność wobec rozmaitych doniesień, kierować się sprawiedliwością wobec wszystkich, wierzyć więcej także w dobrą wolę społeczeństwa i odnosić się do niego z większą ufnością.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#SzczepanSzydelski">Stosunek polityki rządowej do spraw kościoła katolickiego. Wierzę zapewnieniom Rządu, że przestrzega postanowień konkordatu i stara się pogłębiać wzajemne stosunki między Państwem a kościołem na zasadach zaufania. Wzajemnie życzliwy stosunek i wzajemna lojalna współpraca Państwa i kościoła wynikają z natury rzeczy i odpowiadają także ich wzajemnym interesom. Z samej misji kościoła wynika, że ma nieść także Państwu pomoc. Kościół rzymsko-katolicki jest naturalnym sprzymierzeńcem Państwa, nie może zazdrościć Państwu świetnego rozwoju. Między Państwem a kościołem mogą zachodzić różnice zapatrywań na pewne konkretne zagadnienia, ale niema i nie może być sprzeczności między ich odrębnemi celami, ich rozwojem, potęgą i świetnością. W szczególności Rzym Piusa XI, dawnego nuncjusza w Polsce, serdecznemi stosunkami związany z odrodzoną Polską, życzy Polsce jako Państwu katolickiemu w tej części Europy jaknajwiększej świetności, gdyż leży to w interesie także sprawy katolickiej i samego kościoła.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#SzczepanSzydelski">Dlatego dziwią i dziwić muszą podnoszone niejednokrotnie w niektórych pismach, także w pismach zbliżonych do obozu rządzącego, niesłuszne, nieraz wprost niedorzeczne zarzuty przeciw Rzymowi, to jest przeciw Stolicy Apostolskiej, jakoby chciała Polskę ujarzmić i opanować. Kto takie zarzuty stawia, ten nie zna spraw katolickich i nie orientuje się w stosunkach kościelnych, a prowokuje uczucia katolików i podkopuje dobre stosunki między kościołem a Państwem. Stwierdzam z przykrością, że tego rodzaju nieuzasadnione zarzuty, nieraz wprost niedorzeczne, spotykają się niekiedy także w organie Legionu Młodych. Jesteśmy świadkami niemal w całej Europie widocznego zwrotu młodej inteligencji ku wierze kościoła rzymskiego. Także u nas w Polsce widzimy zastępy młodzieży inteligentnej, przyznającej się głośno do kościoła rzymskiego. Dlaczegóż organ młodzieży legionowej nawołuje niekiedy do walki przeciw Rzymowi, to jest przeciw kościołowi katolickiemu, szerząc w ten sposób chaos myślowy i niepokój, zwłaszcza śród młodych? Podnoszę tę sprawę dlatego, że ona obchodzi nie tylko kościół, ale także Państwo, i dotyczy stosunku między kościołem a Państwem.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#SzczepanSzydelski">Już tylko bardzo krótko dotknę spraw innych.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#SzczepanSzydelski">Miasto Lwów boleśnie odczuwa przenoszenie do Warszawy zakładów, które tam powstały i tam się rozwinęły: Zakładu Pensyjnego i Zakładu Ubezpieczeń od Wypadków. Przynajmniej jeden z tych zakładów winienby zatrzymać swój zarząd główny, jak było dotychczas, we Lwowie, aby nie przynosić temu miastu, tak wiernemu Rzeczypospolitej dawniej i dziś, uszczerbku moralnego i materialnego.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#SzczepanSzydelski">Zwracam uwagę na konieczność regulacji rzek górskich w Małopolsce, aby chronić te okolice przed wylewami i milionowemi stratami. Rozpoczęte niegdyś przez sejm galicyjski roboty winny być intensywniej dalej prowadzone.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#SzczepanSzydelski">Przypomnę raz jeszcze, że ryczałt konkordatowy na pensje emerytalne dla duchowieństwa katolickiego, oparty na treści art. 24 konkordatu, nie odpowiada stosunkom faktycznym. Ponad 100 emerytów nie ma nawet najskromniejszych emerytur. To wymaga poprawy.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#SzczepanSzydelski">Przypomnę jeszcze, bo sprawę tę dawniej już poruszałem, że powinno się fundacje dobroczynne w Małopolsce, jak to jest w b. zaborach rosyjskim i pruskim, uwolnić od podatków i danin. Leży to w interesie opieki społecznej, która dziś wymaga więcej środków, niż kiedykolwiek.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#SzczepanSzydelski">Zaznaczę następnie, że na naszych kresach wschodnich winny być tworzone nowe parafie rzymsko-katolickie, podobnie jak w Małopolsce wschodniej, dlatego proszę Wysoki Rząd, aby się do tych spraw ustosunkowywał życzliwie.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#SzczepanSzydelski">W zakresie rzemiosła zasługuje na uwagę między innemi sprawa terminatorów. Z wielu stron słyszę, że mistrzowie nie chcą dziś przyjmować ani wyzwalać chłopców, a przecież z terminatorów, nie z wyższych szkół zawodowych tworzy się właściwie osobny stan rękodzielniczy. Rząd winien się także tą sprawą zająć i zapomocą wydatniejszych zasiłków dla burs rzemieślniczych, jak też zapomocą odpowiedniej polityki podatkowo-społecznej dopomagać do nauki młodzieży w rzemiosłach.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#SzczepanSzydelski">W zakresie zagadnień społecznych, związanych z bezrobociem, wielką wagę odgrywa sprawa kumulowania posad przez te same osoby czy rodziny oraz dalsza maszynizacja i racjonalizacja w przemyśle. Dotykali tych spraw też inni mówcy, a ja się do ich wywodów w tym względzie przyłączam. Dziś sprawa bezrobocia jest sprawą najpilniejszą, dlatego i te zagadnienia są pilne i ważne. Rząd także w tym zakresie winien stosować politykę, idącą na zmniejszanie bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#SzczepanSzydelski">Tych parę uwag przedstawiam Wysokiemu Rządowi i oświadczam, że będę głosował za budżetem.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Ton.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#OzjaszAbrahamThon">Wysoka Izbo! Koło Żydowskie pragnie przedewszystkiem z tego miejsca podnieść głos protestu z powodu okropnego położenia, w jakim znalazło się żydostwo w Niemczech. Korzystamy z tej Wysokiej Trybuny, z której głos rozlega się daleko, spodziewając się, że nas usłyszą te czynniki u nas i gdzieindziej, które są formalnie i moralnie zobowiązane przeciwdziałać krzywdom i naprawić te, które już przeciw nam popełniono.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#OzjaszAbrahamThon">Stwierdzamy, nietyle skarżąc się, ile surowo oskarżając z całem moralnem oburzeniem, że tam nagle z grobu niesławy i ohydy powstały najdziksze przesądy, fałsze i barbarzyństwa, jakie kiedyś w najciemniejszych okresach dziejów ludzkich spowodowały najokropniejsze zbrodnie prześladowań, rozbojów, mordów i skrajnego obrabowania ludzkich praw słabego przez silnego. Myślimy z obrzydzeniem o nagłym powrocie Niemca do pierwotnego pogaństwa, wśród którego, rzecz jasna, niema miejsca dla tej wielkiej etyki, która w żydostwie zakwitła i wyrosła, a potem przez chrześcijaństwo rozniosła się do niemal wszystkich cywilizowanych społeczeństw na kuli ziemskiej. Rzecz jasna, że w kraju moralnego upadku i powstania neobarbarzyństwa traktuje się z pogardą i nienawiścią ojców i twórców religii, zasadzającej się na „Objawieniu Synajskiem”, przezywając ich wzgardliwemi przymiotnikami. Nie dziw też, że w owych podziemiach moralnych darzy się nienawiścią i wściekłością szlachetnych książąt kościoła katolickiego, którzy mają odwagę przeciwstawić się zbarbaryzowaniu duszy ludzkiej i bronią czci i życia katowanych i sponiewieranych, tak, jakby córka broniła czci i życia swojej matki. Smutnym faktem dziejowym jest, że około 600.000 Żydów, stojących na bardzo wysokim szczeblu kultury, a spieszących zazwyczaj z czynną i wyraźną pomocą swoim biedniejszym braciom, zostało strąconych do okropnego piekła niesłychanych cierpień i poniżeń. Żydostwo zwraca uwagę tym, którzy nie chcąc widzieć zbrodni, zadowalają się odgraniczeniem się od niej, że według dziejowego doświadczenia zdziczenie nie staje nigdy przy jednej ofierze, tylko swoje dzieło niszczenia przenosi na wszystko, co stoi silnie i w nikczemności udziału brać nie może.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#OzjaszAbrahamThon">Sprawiedliwość każe stwierdzić, że Rząd polski odgranicza się od tego rodzaju zbrodniczych poczynań i im się przeciwstawia. Tak samo podnosimy z uznaniem, że Rząd polski wyraźnie i niedwuznacznie daje na terenie międzynarodowym wyraz swojej niechęci dla nowopowstającego barbarzyństwa.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#OzjaszAbrahamThon">Popieramy zagraniczną politykę Rządu polskiego, dążącą konsekwentnie do ustabilizowania pokoju w Europie i prowadzącą do utrwalenia mocarstwowego stanowiska Polski. Stwierdzamy jednak, że nie możemy pozbyć się gryzącej wątpliwości, czy też dzisiejszy rząd niemiecki zasługuje na tak wielkie zaufanie, jakie musi być fundamentem wszelkich traktatów międzynarodowych. Będzie przeto pierwszorzędnem zadaniem Rządu, aby szczególnie czujnie pilnował pełnego dochowania zawartego traktatu ze strony partnera niemieckiego. I w traktacie handlowym z Niemcami musi Rząd bacznie czuwać, abyśmy nie stali się częścią t. zw. Mitteleuropy, do czego konsekwentnie dąży obecna polityka gospodarcza Niemiec.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#OzjaszAbrahamThon">W dziedzinie spraw wewnętrznych musimy z całym naciskiem podnieść tragiczne położenie gospodarcze, w którem się znajduje żydostwo polskie, a którego Rząd chyba widzieć nie chce. Żydostwo polskie cierpi nie tylko z powodu kryzysu, jak wszyscy inni obywatele, ale przedewszystkiem i przeważnie z powodu polityki wypierania go z licznych warstw gospodarczych, w których ono mogło dotychczas rzetelnie się wyżywić. Pierwszemi a bardzo często jedynemi ofiarami polityki etatystycznej są Żydzi.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#OzjaszAbrahamThon">Z żalem stwierdzamy, że nad naszemi potrzebami, nad naszą chęcią do pracy, nad naszemi próbami przewarstwowienia się przechodzi się do porządku dziennego. Faktem niewątpliwym jest, że wszelkie próby etatyzacji, wszelkie poczynania w tym kierunku przedewszystkiem odbywają się kosztem naszym. Wszelkie próby rozszerzenia systemu koncesyj na życie gospodarcze idą poprzez trupy egzystencyj gospodarczych żydowskich.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#OzjaszAbrahamThon">Zależy nam na rozwoju i potędze Polski. Pragniemy i dążymy, aby Polska i pod względem gospodarczym stała się wielkiem mocarstwem. Wszakże Polska nie utrzyma się jako mocarstwo polityczne, jeżeli nie stanie się zarazem mocarstwem gospodarczem. Obecna polityka gospodarcza polska nie da Polsce mocarstwowego stanowiska gospodarczego. Nie wolno nie wiedzieć, że obecna polityka gospodarcza jest polityką stwarzania nowych nożyc, uprzywilejowania jednych, a likwidowania drugich. Aby Polska stała się mocarstwową potęgą gospodarczą, potrzebny jest wysiłek, ofiarność i odporność całego społeczeństwa. Wspólność wysiłku, solidarność ofiar — to są podstawy rozwoju gospodarczego. Gdy się koncesjonuje, łamie się solidarność, gdy się narzuca system organizacyj gospodarczych, łamie się wysiłek, Dowolnością, subjektywną oceną, uzależnieniem warsztatów pracy od widzimisię biurokracji osiąga się skutki niepożądane, zaostrza się kryzys gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#OzjaszAbrahamThon">Stwierdzam, że żydostwo polskie dąży ze wszystkich sił do gruntownego przewarstwowienia się i do uproduktywnienia swojej bazy gospodarczej. A kiedy to robimy, nam się w tem przeszkadza, od Rządu nie doznajemy pod tym względem żadnej pomocy. Niema dla nas tej pomocy, tych subsydjów, których się innym społeczeństwom dostarcza, ażeby się mogły dźwignąć z nędzy i biedy. Nawet zachęcenia do tego rodzaju poczynań nie doznajemy, zachęcenia, któreby się wyrażało chociażby w czynnem popieraniu zawodowego szkolnictwa żydowskiego. Szkolnictwo nasze musimy sami dźwigać, chociaż w dzisiejszych warunkach gospodarczych staje się to nam z dnia na dzień trudniejsze, a niemal, że już zupełnie niemożliwe. A jeśli już młodzież nasza uzyska gdzieś pełne przygotowanie zawodowe, znajduje drogę zamkniętą prawie że we wszystkich dziedzinach pracy zarobkowej.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#OzjaszAbrahamThon">Nasz żal do Rządu jest tem głębszy, że on, nie troszcząc się wcale o poprawę losu ekonomicznego Żydów, otacza jednak zbytnią pieczołowitością nasze instytucje samorządowe. Stwierdzam, że z samorządu żydowskiego w gminach żydowskich już niesłychanie mało zostało. Przytem dla pomnożenia i rozszerzenia krzywdy Rząd dobiera sobie niektóre grupy społeczne i polityczne, dla których staje się protektorem i gnębi zarazem inne ugrupowania które w danej chwili nie podobają się tym czy owym miejscowym organom rządowym.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#OzjaszAbrahamThon">O ciężkiem położeniu naszego szkolnictwa fundowanego wyłącznie ofiarnym wysiłkiem naszego społeczeństwa, o niezrozumieniu jego zadań i potrzeb ze strony miarodajnych czynników od lat mówimy z tej Wysokiej Trybuny i obecnie z całym naciskiem zagadnienie to poruszamy i podkreślamy.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#OzjaszAbrahamThon">Co się zaś tyczy ogólnego kierunku polityki Żydów w Polsce, zaznaczam, że od lat 15, od pierwszej chwili zmartwychwstania Polski zasiada w ciałach ustawodawczych mniejsze lub większe przedstawicielstwo żydowskie. Cała Polska mogła tedy przekonać się naocznie, że polityka, jaką prowadzimy, była zawsze nawskroś państwowa. Nigdy sprawa, która obchodziła byt Państwa, lub tylko jego korzyść, nie była nam obojętna. Mieliśmy tylko poza interesem całości Państwa jeszcze interes obrony naszych praw, tych praw, które wypływają z zasadniczego pojęcia równowagi obywatelskiej. Dążyliśmy i dążymy do zachowania naszej religii, naszego języka i naszej kultury, to wszystko jednak w ramach praw państwowych, nie wykraczając nigdy poza te ramy. O te prawa walczyliśmy i walczymy i teraz o nic więcej się nie upominamy, jak właśnie o te prawa, które nam zresztą gwarantowane są w ustawach zasadniczych Państwa. Sądzimy, że osiągnięcie naszych celów, do czego Rząd powinien nam dopomóc, leży w interesie Państwa. Nigdy bowiem całość nie może być zdrową, gdy poszczególne części zdrowemi nie są. A napewno nie może być dla Państwa obojętnem, że duży odłam jego obywateli tonie formalnie w niedostatku.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#OzjaszAbrahamThon">To też oświadczam, że żydostwo w Polsce, a z niem jego reprezentacja parlamentarna Koło Żydowskie nie odstąpi od swej dotychczasowej polityki, będziemy ją kontynuować z całą energią i konsekwencją, licząc na to, że Rząd i społeczeństwo polskie nareszcie spostrzegą, że ta nasza walka dąży do celów dla Państwa zbawiennych, a tak samo dla naszego zbiorowego bytu niezbędnych.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#OzjaszAbrahamThon">Polityka mniejszości żydowskiej, walczącej o swój byt, jest polityką niezależną od koniunktury politycznej, ma na celu dobro żydostwa polskiego, obronę jego praw do życia i wyżycia się. Nasza polityka nie jest polityką przypodobania się temu lub owemu ugrupowaniu, jest polityką świadomej walki o należne nam prawa i polityką zespolenia żydostwa polskiego z Państwem Polskiem.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#OzjaszAbrahamThon">Mamy swoje przekonania narodowe i polityczne. Nie pozwoliliśmy i nie pozwolimy nigdy narzucić sobie jakichkolwiek innych przekonań. Tego dowiedliśmy przez lat 15, prowadząc politykę żydostwa polskiego w zmartwychwstałej Polsce. W całej naszej polityce mamy jedną ideę: być w zgodzie z interesami żydostwa polskiego i Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WacławMakowski">P. Lewin ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#AaronLewin">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w imieniu reprezentowanej przeze mnie ludności żydowskiej w generalnej debacie budżetowej, nie będę tym razem rozwodził się nad poszczególnemi dezyderatami mych wyborców. Nie pozwala mi na to skontyngentowany czas przemówień, z którego przypadło mi w udziale ledwo 9 minut. Może są zresztą jeszcze w świeżej pamięci Wysokiej Izby niektóre z tych dezyderatów, które niedawno, bo przy pierwszem czytaniu preliminarza budżetowego, miałem zaszczyt wysunąć. Nie chcę się powtarzać. Stwierdzę więc tylko, że ludność żydowska z utęsknieniem i niecierpliwością czeka na usunięcie dolegającego jej tak bardzo przymusowego odpoczynku niedzielnego, na równomierny rozkład ciężarów i danin państwowych, na złagodzenie nędzy żydowskiej przez udzielanie kredytów państwowych kooperatywom żydowskim kupieckim i rzemieślniczym, przez dopuszczenie ludności żydowskiej do stanowisk urzędniczych, przez niezabieranie ludności żydowskiej jej źródeł zarobkowania, co np. wydaje się teraz szczególnie groźnem wskutek wprowadzenia systemu koncesyjnego na liniach autobusowych i t. d.; na subsydja państwowe dla naszego szkolnictwa, uginającego się pod brzemieniem kryzysu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#AaronLewin">Skorzystam natomiast z obecnej okazji, by nawiązując do budżetu powiedzieć — zgodnie z przyjętym w parlamentach zwyczajem — słów kilka o stosunku reprezentowanej przeze mnie ludności do ogółu Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#AaronLewin">Ludność żydowska owiana jest niezłomną wolą wytężonej pracy dla dobra i wielkości wskrzeszonego tak cudownie za naszych czasów Państwa Polskiego. Ludność żydowska pragnie przyłożyć do wielkiego wysiłku narodu polskiego, który w pocie czoła buduje zmartwychwstałą Rzeczpospolitą i utrwala jej potęgę na granitowej podstawie skoordynowanej pracy wszystkich warstw i stanów, także całą energię i zdolność trzech milionów Żydów polskich, w których sercach płonie żarem gorącym miłość i przywiązanie do tej ziemi i do tego kraju. Ludność żydowska dała już niezliczone dowody, że gotowa jest do najdalej idących ofiar krwi i mienia, by ujrzeć Polskę na wyżynie prawdziwego dobrobytu, i każdy Żyd, czy to kupiec, czy rękodzielnik, czy inteligent, stojąc przy swym warsztacie pracy, chce dorzucić swą cegiełkę do gmachu wielkomocarstwowej potęgi Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#AaronLewin">Ludność żydowska oczekuje oczywiście, że współpraca jej, współpraca 3 milionów obywateli, będzie należycie oceniona. Ludność żydowska oczekuje, że w życiu codziennem urzeczywistnione będą szczytne hasła równouprawnienia i równości i że stanowić one będą żelazny filar, na którym Polska dzisiejsza i Polska przyszłości niewzruszenie opierać się będzie. Ludność żydowska oczekuje, że Państwo Polskie kroczyć będzie po drodze wskazanej chlubną przeszłością polską, po drodze opromienionej aureolą tolerancji i wzajemnego zrozumienia się, po drodze otoczonej blaskiem harmonijnego współżycia Polaków z Żydami.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#AaronLewin">Dlatego żywem echem odezwały się w społeczeństwie żydowskiem słowa, wypowiedziane ostatnio z tej Wysokiej Trybuny przez czcigodnego p. Marszałka Cara, który w sposób tak piękny przeciwstawił się zakusom, by zabrać prawa polityczne ludności żydowskiej i przypomniał ową wspaniałą tradycję polską, tradycję tolerancji, którą Polska uważała sobie za gwiazdę przewodnią nawet w czasach swej własnej niedoli. Ludność żydowska odpowiedziała na te słowa uczuciem zwiększonego jeszcze patriotyzmu, witając z głęboką radością mieszczącą się w nich zapowiedź pełnego równouprawnienia obywatelskiego, o które zawsze walczyła i walczyć będzie.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#AaronLewin">Oczywiście wiemy, z jakiej strony zakusy te pochodzą. Chcę więc przypomnieć tym, którzy rozsiewają lub rozsiewać chcą hasła nienawiści wśród społeczeństwa polskiego i wzniecać zarzewie walki między Żydem a Polakiem, że gwałcą najświętsze uczucia nie tylko ludzkie, ale i rdzennie polskie, rdzennie narodowe. Bo wzorem im jest chyba nasz sąsiad z zachodu. Przypominam więc słowa „Roty” Konopnickiej, która ongiś z zapałem i właściwą wielkiej poetce stanowczością wykrzyknęła: „Nie będzie Niemiec dzieci nam germanił!” Te słowa, Wysoki Sejmie, nie straciły i dziś swojej aktualności. Bo i w wolnej Polsce może Prusak dzieci germanić, może je germanić swemi plugawemi, zaraźliwemi hasłami o wojnie rasowej, o nierówności rasowej, o walce między zgodnymi obywatelami jednego państwa, tylko dlatego, bo ten taką, a ten inną krew ma w żyłach. To się też nazywa germanizacja, obojętne, czy odbywa się z poza granicy. Niechże więc dziś słowa Konopnickiej biegną po całej Polsce: „Niech Niemiec Polski nie germani”, niech jej nie germani swą zarazą rasową. Bo nigdy te plugawe hasła germańskie nie będą miały prawa swojszczyzny na ziemi polskiej. I jak dziś całe społeczeństwo żydowskie złączone jest swem głębokiem przywiązaniem do Państwa, do Rzeczypospolitej, tak niech w całem społeczeństwie polskiem utrwali się przekonanie, że wrogiem Polski jest ten, kto w dzisiejszych ciężkich czasach sieje hasła nienawiści rasowej czy wyznaniowej i niema dlań miejsca w nowoczesnym wielkim narodzie polskim!</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#AaronLewin">Wierzyć chcę, że jak w kładzeniu podwalin pod nową młodą Polskę nie szukał naród polski wzorów obcych, tylko sam z własnego natchnienia wykrzesać chce iskrę wielkości, tak i na punkcie współżycia narodów, ziemię polską od wieków zamieszkujących, pójdzie jeno za własną tradycją i z pogardą odrzuci podsuwane mu wzory obce. A na prawdziwem równouprawnieniu wszystkich obywateli Rzeczypospolitej wyrośnie już niebawem wielki gmach Polski mocarstwowej, przodującej innym narodom sławą, wielkością, potęgą i znaczeniem!</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#AaronLewin">Oczywiście, że do urzeczywistnienia tego ideału nie przyczyniają się tego rodzaju wystąpienia, jak wczorajsze mowy posłów Rybarskiego i Żuławskiego. Ze steku nonsensów antysemickich, jakie wczoraj słyszeliśmy, utkwił mi w pamięci tylko jeden, że Żydzi rzekomo służyli okupantom. Otóż stwierdzam, że jest to bezczelne kłamstwo, które społeczeństwo żydowskie z pogardą odpiera. Trzeba wziąć do ręki dopiero niedawno ogłoszony wykaz Żydów, którzy służyli w legionach polskich, a każdy się przekona, że jeżeli Żydzi polscy komuś na wojnie służyli, to tylko ideałowi zmartwychwstania Polski.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#AaronLewin">Nikt chyba wówczas Żydów do tego nie zmuszał, tak samo, jak nikt nie zmusił Berka Joselewicza i rabina Majzelesa i setki innych mniej znanych patriotów do walczenia o sprawę polską. Pamięć tych bohaterów jest i będzie zawsze najlepszą odpowiedzią na tego rodzaju oszczerstwa i kalumnie, jakie wczoraj słyszeliśmy.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#AaronLewin">Głosować będę za budżetem.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Jeremicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#FabijanJeremicz">Wysoka Izbo! Wczoraj główny referent budżetu p. poseł Miedziński mówił o tem, że w Polsce nastąpiła poprawa życia ekonomicznego i gospodarczego. Muszę stwierdzić jako przedstawiciel narodu białoruskiego, że tej poprawy na naszych ziemiach niema, na naszych ziemiach białoruskich jest nędza i głód, a dowodem tego jest to, iż Rząd wysyła tam dziś produkty zbożowe, aby uratować ludzi od głodowej śmierci. Nie ja, ale jeden z posłów z obozu rządowego przed dwoma tygodniami pokazał wielu ludziom i zdaje się niektórym pp. Ministrom chleb, jaki je naród białoruski, chleb, który jest wypiekany z łuski zbożowej, a nie ze zboża. Uważam, że tej poprawy niema, lecz przeciwnie jest nędza, a na tej nędzy spekulują pewni ludzie i kwitnie na naszej wsi prowokacja w zastraszający sposób w stosunku do tych ludzi, którzy są w nędzy i przymierają głodem. Angażuje się ich do organizacyj takich, jak Strzelec i innych — obiecując im różne datki, a ci, widząc przed sobą głodowanie i śmierć, bardzo często do tych organizacyj wchodzą. Pośród młodzieży, która jest jednak odporna na niektóre prowokacje, stosuje się inne metody, aresztuje się ich i bije w nieludzki sposób i zmusza się ich do tego, żeby zostali konfidentami. I dziś, proszę Panów, tych rzeczy jest bardzo wiele. W każdej wsi jest nie jeden, ale kilku płatnych konfidentów i na to Rząd pieniądze ma. Ażeby nie być gołosłownym, przytoczę fakt: W zeszłym roku złożyliśmy interpelację, w której chodziło o to, że uczniów gimnazjum białoruskiego w Nowogródku w liczbie 11 aresztowano, bito, katowano i zmuszano, aby zostali konfidentami. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wysłało do Nowogródka ludzi, którzy skonstatowali w całej rozciągłości prawdziwość interpelacji — i skonstatowali daleko więcej, bo ja nie znałem niektórych szczegółów, i złożony został o tem raport do Ministerstwa, a cóż Ministerstwo zrobiło? Głównych prowokatorów w tej imprezie przeniesiono do innych powiatów. Komendant powiatowy został zwolniony z woj. nowogródzkiego, ale zabrał go do woj. poleskiego p. wojewoda Kostek-Biernacki. Tam ten komendant będzie prawdopodobnie nadal uprawiał te prowokacje tak, jak panowie ci będą prowadzić prowokację w innych powiatach. A co się stało z uczniami? Żeby zachować ten prestig'e tych prowokatorów — uczniów w dniu 16 stycznia r. b. skazano na 1–2½ roku więzienia, niektórych z pozbawieniem praw na 5 lat. Ja zapytuję Pana Ministra czy to jest potrzebne Państwu Polskiemu i komu to przynosi korzyść, że depczą policyjnym butem duszę dzieci, łamiąc ich życie i robiąc 11 ludzi wrogami Państwa i marnując ich jednocześnie i dla społeczeństwa białoruskiego, bo będą wykolejeni, gdyż nie dano im możności uczyć się. I czy to tylko ten jeden fakt? Proszę Panów, przytoczę bardzo wiele innych faktów, gorszych, że z władzami policyjnemi, śmiem twierdzić, nie wiem czy na rozkaz, czy może nawet w dobrej wierze współpracują także niektórzy przedstawiciele kuratorium. Bo faktem jest, że w styczniu 1931 r. na polecenie wizytatora seminarium nauczycielskiego kuratorium wileńskiego Mieczysława Matuszkiewicza przyjęto do białoruskiego seminarium w Wilnie w charakterze ucznia kursu I Mikołaja Sićko. I co się okazało? Ten Mikołaj Sićko jest konfidentem policji. Kuratorium kazało go przyjąć do szkoły wbrew radzie pedagogicznej. Mikołaj Sićko rozrzucał komunistyczne ulotki, później, jak padło na niego podejrzenie, to przyznał się swojej wychowawczyni klasowej, że jest z wydziału bezpieczeństwa i pracuje dla dobra ojczyzny. Ten sam Mikołaj Sićko figuruje w niektórych procesach, jak Skurki i innych, którzy skazani zostali sądownie na 3, 4 i 5 lat więzienia. Ten sam Sićko figuruje i w innych procesach, jako oskarżony, gdzie sam przed sądem przyznaje. że pracuje dla dobra ojczyzny i był konfidentem.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#FabijanJeremicz">Otóż proszę Panów, te wszystkie prowokacje, to jest deptanie młodej duszy narodu białoruskiego, łamanie życia dzieci. Ja uważam, że jeżeli nie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, to Ministerstwo Oświaty nie powinno do tego dopuszczać i raz wreszcie położyć kres tym prowokacjom, zamiast na ich podstawie zamykać gimnazja białoruskie, jak to było w Hlecku, rzekomo za to, że tam kwitnie ruch komunistyczny. Ministerstwo Oświaty zlikwidowało szkolnictwo białoruskie. Panowie, na 2½ miliona ludności białoruskiej w Polsce niema ani jednej szkoły białoruskiej powszechnej! Czy to jest możliwe gdziekolwiek w innem kulturalnem państwie zachodniem, a nawet i w Sowietach? Tam przecież niema tylu Polaków, a tam są szkoły polskie. Natomiast my w t. zw. demokratycznej Polsce do dzisiejszego dnia nie mamy ani jednej szkoły białoruskiej.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#FabijanJeremicz">Z powodu ograniczonego czasu chcę przejść jeszcze do paru punktów, a mianowicie do ostatniej polityki zagranicznej i powiedzieć parę słów o pakcie, który został zawarty między Sowietami a Polską. Otóż z jednej strony mamy politykę eksterminacyjną Rządu polskiego, a z drugiej strony niszczenie ruchu białoruskiego i fizyczne niszczenie inteligencji białoruskiej. Tych wszystkich posłów, którzy byli sądzeni w Państwie Polskiem rzekomo za komunizm i to bardzo surowo, bo zasądzono ich od 8 do 12 lat, gdy tylko Rząd polski zawarł pakt o nieagresji z Sowietami, w ciągu 3 dni ich wszystkich posadzono za kratę pod zarzutem, że byli szpiegami polskimi, że byli w stosunkach z polską defenzywą. Tak więc naród białoruski podzielony na dwie części, z jednej strony osądzany bywa za komunizm, a z drugiej strony sądzony o to, że utrzymuje stosunki z polską defenzywą. Dotąd naród białoruski miał chociaż pisane prawo konstytucyjne, niektórzy wierzyli, że może się zmienić rząd, że będziemy mieli swoje przedstawicielstwo w parlamencie, że w stosunku do nas będzie zastosowana Konstytucja, która jest demokratyczna. Tego złudzenia naród białoruski został pozbawiony ostatnią uchwałą Sejmu, według której w Polsce będzie rządzić elita, a do tej elity naród białoruski nie należał i należeć nie będzie i swojego przedstawicielstwa również mieć nie będzie. Nie wiem, czy w ten sposób będzie można wykreślić z życia Państwa Polskiego mniejszości narodowe, których jest około 40%, nie wiem, czy za pomocą tych, powiedziałbym prawnych figlów, jak to widzieliśmy 26 stycznia, można będzie przejść do porządku dziennego nad potrzebami tych narodów. Możliwe, że Rząd tak uważa, ale ja uważam, że tylko ten Rząd Polski może być w Polsce silny, który rozwiąże dwie kwestie: kwestię agrarną, co da ludności pracę i możność zdobycia na tym warsztacie kawałka chleba i kwestię mniejszości narodowych. Nikt inny, tylko rządy pomajowe zawsze mówiły, że w Polsce nikt nie rozwiąże kwestii mniejszości, tylko my — obóz Piłsudczyków. Otóż ja konstatuję, że w przeciągu wielu lat Rząd mógł zrobić niektóre rzeczy, jednak nic nie zrobił, a teraz robi wszystko naodwrót. Ale uważam, że jeżeli tych dwóch kwestyj Rząd nie rozwiąże to ten Rząd nigdy silny w Polsce nie będzie.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#FabijanJeremicz">W budżecie tym dla narodu białoruskiego nic niema, tylko podatki, podatki i jeszcze raz podatki. Wobec tego głosować będziemy przeciw budżetowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Matczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#MychajłoMatczak">Wysoki Sejmie! Uchwalony budżet jest wiernem odbiciem całokształtu polityki obecnego Rządu wobec ukraińskiej klasy pracującej. Budżet nakłada na nią tylko ciężary, a zupełnie nie uwzględnia jej potrzeb, ani kulturalnych, ani gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#MychajłoMatczak">Z ziem ukraińskich wyciąga się w formie podatków i innych ciężarów wielkie sumy, nie dając im wzamian żadnych korzyści. Politykę obecnego Rządu wobec ziem zachodnio-ukraińskich cechuje bezwzględny centralizm. Rząd dąży do tego, aby ludność tych ziem poddać pod swoje niczem nieograniczone kierownictwo. Niszczy się wszystko, co mogłoby stanowić nawet pozór jakiejś odrębności i samorządu tych ziem. Ze szkodą ogółu ludności centralizuje się w ostatnich czasach wszystko, nawet instytucje samorządu ubezpieczeń społecznych. Cały samorząd terytorialny ludności poddaje się pod niczem nieograniczoną samowolę władzy administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#MychajłoMatczak">Rząd dąży do rozbicia jedności narodowej narodu ukraińskiego, przedewszystkiem zaś dąży się do odgraniczenia Chełmszczyzny od reszty ziem ukraińskich i niszczy się tam bezwzględnie wszelkie przejawy organizowanego życia ludności ukraińskiej. Nie daje się możności organizacji życia kulturalno-oświatowego, zamykając jedyną organizację tego rodzaju w Chełmie, jaką była „Ridna Chata”. Nie zezwala się na jakiekolwiek ukraińskie wydawnictwa i rozwiązuje się wszystkie organizacje spółdzielcze na Chełmszczyźnie. Nawet setki cerkwi prawosławnych stoją tam dotychczas opieczętowane. W tym kierunku pracują tam zgodnie władze administracyjne z władzami sądowemi. Na Wołyniu i Polesiu stosuje się politykę separacji tych ziem od Galicji wschodniej. W województwie wołyńskiem nie zezwala się na zakładanie oddziałów legalnie istniejących i pracujących w Galicji towarzystw, jak np. towarzystwa młodzieży postępowej „Kameniari”, towarzystwa antialkoholowego „Widrożdenie”, towarzystwa „Silskoho Hospodara”, z tem tylko uzasadnieniem, że zakładanie oddziałów tych towarzystw zagraża bezpieczeństwu publicznemu. Motywacja ta jest stereotypową, powtarza się we wszystkich wypadkach, we wszystkich powiatach i żadne rekursy nie odnoszą skutku. Odwołanie do Ministerstwa w sprawie bezprawnego rozwiązania towarzystw kulturalno-oświatowych „Powiatowych Proświt” w Lucku i Krzemieńcu, które zostały rozwiązane w połowie 1932 r., nie doczekało się dotychczas załatwienia. Również nasz wniosek w tej sprawie w Sejmie, zgłoszony na początku sesji budżetowej roku zeszłego, dotychczas nie doczekał się ani rozpatrzenia, ani załatwienia. Niszczy się dalej najlepsze spółdzielnie w tem województwie tylko dlatego, że należą do Związku Rewizyjnego Ukraińskich Spółdzielni we Lwowie Ostatnio mamy do zanotowania masowe rozwiązywanie spółdzielni ukraińskich w pow. rówieńskim, jak np. w Kozłynie, Basowym Kącie i innych miejscowościach, i w pow. krzemienieckim, jak w miejscowościach Waśkowcach i Hołybisach, gdzie 11 stycznia starosta krzemieniecki nakazał natychmiastową likwidację sklepów miejscowych spółdzielni, bez względu na wniesione odwołanie do województwa i bez względu na to, że były to naprawdę najlepsze, wzorowe spółdzielnie całego województwa. Rozwiązanym spółdzielniom stawia się wyraźnie za warunek dalszego istnienia wystąpienie ze Związku Rewizyjnego ukraińskich spółdzielni we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#MychajłoMatczak">Nawet w Galicji przeprowadza się eksperyment rozbijania jedności narodowej narodu ukraińskiego, robi się eksperyment z wytwarzaniem nowych „ruskich” narodowości. Mamy próby wytwarzania takiej nowej narodowości na Łemkowszczyźnie. I w najbliższej przyszłości należy się spodziewać próby utworzenia osobnej narodowości „huculskiej”, albowiem w ostatnich czasach wskazują na to niektóre pociągnięcia wojewody stanisławowskiego.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#MychajłoMatczak">W stosunku do szkolnictwa ukraińskiego panuje stan absolutnego bezprawia. Rząd obecny nie szanuje nawet tych minimalnych praw, które dają ludności ukraińskiej ustawy szkolne z 1924 r. Władze administracyjne uniemożliwiają legalne przeprowadzanie plebiscytów szkolnych, karzą tych, którzy w zaufaniu do ustaw szkolnych z 1924 r. zajmują się przeprowadzeniem plebiscytu, a „niezależne” sądy potwierdzają te kary i same nakładają kary kilkomiesięczne na tych, którzy odważyli się naprzykład rozdawać formularze deklaracyj plebiscytowych w czasie plebiscytu szkolnego. Takich wypadków było kilka np. w pow. krzemienieckim. Władze szkolne nie szanują wyraźnie wyrażonej woli ludności w plebiscycie i otwarcie łamią przepisy ustaw.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#MychajłoMatczak">Inspektor szkolny w Śniatynie w sprawie szkoły we wsi Kielichów w wyniku przeprowadzonego plebiscytu zawiadamia mieszkańców tej wsi, że zaprowadza się w szkole dwujęzyczny wykład, ale równocześnie w piśmie swojem z tej samej daty i pod tą samą liczbą nakazuje kierownikowi szkoły zaprowadzenie w tej szkole wykładów tylko w języku polskim. Oczywiście kiedy władza sama ustaw nie szanuje i świadomie je łamie, to i ludność musi przyjść do przekonania, że ustawy nie obowiązują i ludność musi uciekać się do innych niż ustawowe metod walki.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#MychajłoMatczak">Najlepiej może charakteryzuje stosunki na ziemiach zachodnio-ukraińskich także to, co się dzieje w resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości. W sądownictwie panują stosunki podobne, jak i w innych resortach. Najlepiej charakteryzują te stosunki masowe sądy doraźne, w których w samym 1933 r. skazano 152 osoby, z czego 82 na karę śmierci. Śledztwa i areszty śledcze przeciągają się w nieskończoność. Znane są wypadki, że sprawy karne, polityczne, ciągną się latami. W Równem, w połowie 1932 r. aresztowano towarzysza naszego Semeniuka i innych pod zarzutem zdrady stanu i dotychczas sprawa nie została ukończona. Śledztwo przeciw t. zw. Centralnemu Komitetowi K. P. Z. U., które prowadził słynny i znany Wysokiemu Sejmowi p. sędzia Demant, prowadzono od r. 1930 i dopiero 19 lutego 1934 r. ma się rozpocząć proces w tej sprawie przed sądem okręgowym w Łucku. Takich przykładów przeciągania politycznych spraw karnych latami możnaby przytoczyć dziesiątki. Nawet przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych na ziemiach ukraińskich poza granicami Państwa Polskiego wybitnie angażują się w przeciwukraińskiej polityce, jak to mieliśmy tego przykłady tak w Użhorodzie, w Kijowie i w innych miejscowościach.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#MychajłoMatczak">Uchwalone przez większość rządową tezy konstytucyjne 26 stycznia r. b. już zupełnie jawnie i formalnie spychają całą ludność ukraińską na stanowisko obywateli trzeciej klasy. Praktyka rządowa świadczy wyraźnie, że panująca grupa przyszła do przekonania, że obecny system rządzenia da się utrzymać tylko przy pomocy władzy dyktatorskiej, przy pomocy teroru. Dlatego ukraińska klasa pracująca musi przeciwstawić się tej polityce i musi walczyć przeciw dyktaturze, przeciwko obecnemu reżimowi solidarnie z całą klasą pracującą Polski bez względu na narodowość za pełne gospodarcze wyzwolenie narodowościowe narodu ukraińskiego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#MychajłoMatczak">Będziemy oczywiście głosowali przeciwko budżetowi, który jest wiernem odbiciem polityki przeciwukraińskiej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ukraińskiego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzŚwitalski">Debata ogólna została ukończona. Przechodzimy do debaty szczegółowej, część 1: Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Czuma.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#IgnacyCzuma">Wysoka Izbo! Budżet części 1 składa się z 4 działów. Dział 1: Uposażenie Prezydenta, dział 1a, świeżo wprowadzony z powodu nowego prawa uposażeniowego, t. zw. przelewy, dział 2 — Kancelaria Cywilna, dział 3 — Gabinet Wojskowy.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#IgnacyCzuma">Dział 1 obejmuje tylko jeden paragraf wydatków, t. j. uposażenie Prezydenta w kwocie 255.000 zł po redukcji w r. 1930/31 z kwoty 300.00 zł. W ogólności część 1 zawiera w dochodach kwotę 202.170 zł, w wydatkach 2.802.250 w stosunku do 2.947.187 w budżecie roku bieżącego, czyli zniżka wynosi 144.937. Dochody nieznacznie zwyżkują. Ten wzrost uzasadniają przedewszystkiem powiększające się wpływy ze sprzedaży biletów za zwiedzanie rezydencyj. Pozostałe pozycje dochodów mają drobne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#IgnacyCzuma">Jeżeli chodzi o dział 2, t. j. o Kancelarię Cywilną, to tu nastąpiły pewne zmiany w systemie budżetowania.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#IgnacyCzuma">Układ preliminarza w porównaniu do poprzednich okresów uległ zmianie z powodu wprowadzenia zasady preliminowania dochodów i wydatków brutto. Wobec tego w dochodach Działu 2 wprowadzono tytuł „Wpływy z ogrodów”. Natomiast w wydatkach skasowano preliminowanie wydatków na rezydencję w Spale i włączono je — analogicznie z pozostałemi rezydencjami — do wydatków, objętych tytułami poszczególnych paragrafów.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#IgnacyCzuma">Oprócz tego § 8, zawierający wydatki na reprezentację i inne drobne, podzielono w preliminarzu na dwa oddzielne paragrafy, a mianowicie § 8: „Inne drobne wydatki” i § 11 „Reprezentacja”.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#IgnacyCzuma">Naskutek zarządzenia Prezydjum Rady Ministrów i Ministerstwa Skarbu wydatki osobowe, preliminowane dotychczas w różnych paragrafach rzeczowych, przeniesiono w preliminarzu na rok 1934/35 do § 1.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#IgnacyCzuma">Jak już wspomniałem, wprowadzony został Dział 1a, obejmujący przelewy z tytułu państwowego podatku dochodowego — 14.830 zł, z tytułu opłaty emerytalnej — 31.560 zł, oraz wpłaty na rzecz Funduszu Pracy — 8.660 zł, razem: 55.050 zł.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#IgnacyCzuma">Podział wydatków Działu 2 na poszczególne paragrafy przedstawia się jak następuje:</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#IgnacyCzuma">§ 1 (płace) 676.220 zł wobec 647.880 zł roku bieżącego. Etat 42 urzędników i 179 funkcjonariuszów niższych.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#IgnacyCzuma">§ 2 (różne wydatki osobowe) razem w kwocie 48.890 zł wobec 124.548 roku bieżącego. Te znaczne zmiany wynikły głównie z powodu nowego systemu uposażeń.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#IgnacyCzuma">§ 3 (podróże służbowe i przesiedlenia), jak w roku bieżącym, t. j. 18.900.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#IgnacyCzuma">§ 4 (środki lokomocji) 26.270 wobec 33.874 budżetu tegorocznego. Wchodzi tu w grę wyżywienie i leczenie 13 koni, utrzymanie zaprzęgów konnych, jednego samochodu osobowego i 3 ciężarowych.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#IgnacyCzuma">§ 5 obejmuje wydatki na opał, światło i wodę, utrzymanie czystości oraz remont i konserwacje sprzętu przeciwpożarowego, razem w sumie 261.180.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#IgnacyCzuma">§ 6 (wydatki biurowe) 43.140, a więc mniej o przeszło półtora tysiąca złotych w porównaniu z budżetem bieżącym.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#IgnacyCzuma">§ 8 (inne wydatki) 38.240 daje pewien wzrost. Wprowadzono tu bowiem wydatki gospodarstwa rolnego w Spale i niektóre inne nowe, a uzasadnione w pełni.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#IgnacyCzuma">§ 9 (remont i konserwacja budowli) 70.000 wobec 75.000 roku obecnego.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#IgnacyCzuma">§ 10 (urządzenia reprezentacyjne) 68.000 wobec 110.080 roku obecnego.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#IgnacyCzuma">§ 11 (reprezentacja) obejmuje 228.800, a więc około 8.000 mniej, niż w roku bieżącym. Są to wydatki, obejmujące koszty podróży po kraju, przyjęcia, dary, nagrody i t. p.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#IgnacyCzuma">§ 12 (utrzymanie parków i ogrodów) 81.350 wobec 90.716 na rok 1933/34.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#IgnacyCzuma">Wreszcie ostatni § 13 (fundusze do rozporządzenia) podobnie, jak w poprzednich latach, 60.000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#IgnacyCzuma">Nadmieniam, iż wydatki Pana Prezydenta o charakterze społecznym mają tendencję wzrostu, który tłumaczy się rozszerzeniem się podstawy i ilości próśb.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#IgnacyCzuma">Dochody Gabinetu Wojskowego wynoszą drobną kwotę 870 zł, z czego 570 zł jako 25% zwrotu kosztów umundurowania niższych funkcjonariuszów państwowych. Wydatki preliminowano w kwocie 871.210 zł wobec 948.535 budżetu tegorocznego. Oznacza to dalsze zmniejszenie. Z tej kwoty na § 1 (uposażenie) przypada 447.660 wobec 370.500 roku bieżącego. Przypominam, że nowe prawo uposażeniowe przeszeregowało pierwsze dwa paragrafy. W etacie figuruje 15 oficerów, 70 podoficerów zawodowych, 217 szeregowych, 4 urzędników, 15 funkcjonariuszów niższych. Stan faktyczny jest oczywiście mniejszy.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#IgnacyCzuma">§ 2 (różne wydatki osobowe) 26.450 zł wobec 166.035 zł roku bieżącego.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#IgnacyCzuma">§ 3 (podróże służbowe i przesiedlenia) 46.490 zł, jak w roku bieżącym.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#IgnacyCzuma">§ 4 (środki lokomocji) preliminowano 139.150 zł, a więc więcej, niż w roku bieżącym (było 107.600). Wchodzi w grę zakup 2 samochodów z powodu zużycia i wypadków z dwoma samochodami. Kwota 35.000 Pozostaje ta sama, jak w preliminarzu.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#IgnacyCzuma">§ 5 (pomieszczenie) 13.600 zł wobec 17.330 zł roku bieżącego.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#IgnacyCzuma">§ 6 (wydatki biurowe) także zmniejszono z kwoty 16.180 zł roku bieżącego do cyfry 12.960 zł.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#IgnacyCzuma">§ 8 (inne wydatki) jak w roku bieżącym, to znaczy 10. 400 zł.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#IgnacyCzuma">§ 10 (wyżywienie ludzi i zwierząt) 87.000 zł wobec 110.000 budżetu tegorocznego. Obliczenia dokonane na podstawie przepisów wojskowych.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#IgnacyCzuma">§ 11 (fundusz reprezentacyjny) mniej o 2.000 zł w stosunku do obecnego roku, zatem 22.000.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#IgnacyCzuma">§ 12 (wyekwipowanie) 65.500 zł wobec 80.000 roku bieżącego.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#IgnacyCzuma">Jak zaznaczyłem, z powodu wejścia w życie nowego uposażenia funkcjonariuszów państwowych Komisja Budżetowa dokonała w trzeciem czytaniu zmian, które już są w sprawozdaniu uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#IgnacyCzuma">Wnoszę o przyjęcie preliminarza części 1, w brzmieniu uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Sejmu i Senatu. Jako sprawozdawca głos ma p. Wierzbicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#TadeuszWierzbicki">Wysoka Izbo! Sprawozdanie budżetowe rozdane w ubiegłym tygodniu Panom Posłom zostało wycofane, ponieważ zaszły pewne niedokładności w układzie i skutkiem tego zostało rozdane nowe o właściwej treści.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#TadeuszWierzbicki">W drukowanem sprawozdaniu miałem zaszczyt przedłożyć szczegółową analizę preliminarzy budżetów Sejmu i Senatu i obecnie pragnę ograniczyć się tylko do ogólnego przedstawienia tych preliminarzy oraz sprawozdania z wyników obrad na komisji.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#TadeuszWierzbicki">Przedtem jeszcze chciałbym zaznaczyć, że za podstawę do analizy budżetu wziąłem także sumy, wydatkowane w latach poprzednich i podałem je w drukowanem sprawozdaniu na wstępie, jako tabelę porównawczą budżetów Sejmu i Senatu za okres 6 lat.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#TadeuszWierzbicki">Z tabeli tej pozwolę sobie przytoczyć kilka znamiennych cyfr. Jeżeli rok budżetowy 1929/30 przyjmiemy za sto, to w latach następnych stosunek ogólnej sumy wydatków Sejmu przedstawia się jak następuje: rok 1930/31–99,1%, r. 1931/32–76%, r. 1932/33–71,2%, r. 1933/34–71,5%, r. 1934/35–70,3%.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#TadeuszWierzbicki">W powyższem zestawieniu wydatki osobowe Biura Sejmu w tym samym okresie czasu obrazują następujące cyfry: rok budżetowy 1929/30–100%, 1930/31–90%, 1931/32–72%, 1932/33–60,6%, 1933/34–61,6%, 1934/35–55,3%.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#TadeuszWierzbicki">Wydatki rzeczowe w porównaniu z rokiem 1929/30 wykazują w r. 1930/31–102,5%, 1931/32–66,2%, 1932/33–50,7%, 1933/34–46,2%, 1934/35–42,7%.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#TadeuszWierzbicki">Podobny stosunek znajdujemy również i w budżetach Senatu. Suma wydatków preliminowanych na rok przyszły utrzymuje się na poziomie 74,3% wydatków z roku 1929/30, w tej sumie wydatki osobowe biura spadły do 72,1%, zaś wydatki rzeczowe do 47,6%.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#TadeuszWierzbicki">Przytoczone przeze mnie cyfry świadczą, że w ostatnich czterech okresach budżetowych zdołano zmniejszyć wydatki Sejmu o kwotę 2.555.245 zł oraz wydatki Senatu o kwotę 573.685 zł. Wnikając głębiej w te cyfry, stwierdzamy, że tak znaczną redukcję budżetów dało się uzyskać przez wprowadzenie oszczędności oraz przez należytą organizację i usprawnienie administracji Biura Sejmu i Senatu. Na Komisji Budżetowej miałem możność szerszego omówienia działalności Biura Sejmu i Senatu, obecnie z tej trybuny pragnę tylko powtórzyć, że zarówno moi poprzednicy, jak i obecnie ja stwierdzamy z roku na rok podnoszenie się poziomu administracji tych biur, zarówno w organizacji, sprawności, jak i wydajności pracy.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#TadeuszWierzbicki">Przechodzę do omówienia preliminarza budżetowego Sejmu na rok 1934/35. Ogólna suma wydatków na rok przyszły wynosi 6.064.300 zł z czego wypada na diety poselskie 5.275.000 zł, na wydatki osobowe biura 486.810 zł, na wydatki rzeczowe 302.490 zł.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#TadeuszWierzbicki">Preliminarz na rok przyszły w porównaniu z budżetem obecnym jest mniejszy o 100.425 zł, zmniejszono wydatki na diety poselskie o 7.025 zł, wydatki osobowe biura o 55.890 zł, wydatki rzeczowe o 37.510 zł.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#TadeuszWierzbicki">Zmniejszenie wydatków osobowych biura znajduje swój odpowiednik w zmniejszeniu ilości etatów, to jest o 3 etaty urzędnicze i 13 etatów w grupie funkcjonariuszy niższych i służby. Na rok przyszły preliminuje się 142 etaty: w czem 48 etatów urzędniczych oraz 94 etaty funkcjonariuszy niższych i służby.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#TadeuszWierzbicki">Zmniejszenie wydatków rzeczowych uzyskano w preliminarzu przez obniżenie niemal wszystkich paragrafów z tej grupy. Tylko w dwóch paragrafach znajdujemy zwiększenie, to jest w § 8 we wszystkich trzech działach na łączną sumę 2.052 zł i w § 9 działu 3 o kwotę 800 zł. W preliminowaniu wydatków rzeczowych natrafiamy w każdym dziale na dążenie do dalszych oszczędności i zmniejszania tych wydatków.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#TadeuszWierzbicki">Preliminarz dochodów budżetowych Sejmu na rok przyszły wynosi 229.730 zł i jest mniejszy od budżetu bieżącego roku o 19.580 zł z powodu obniżenia pozycji w § 5 działu 3, to jest czynszów za lokale w hotelu sejmowym. Dochodowość hotelu sejmowego miałem zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie w sprawozdaniu drukowanem, gdzie starałem się też uzasadnić zmniejszenie preliminowanej sumy o 20.000 zł. Zmniejszenie tych dochodów tłumaczy się tem, że tylko nieliczni posłowie i senatorowie zajmują pokoje na czas dłuższy, gdyż przeważnie korzystają z hotelu tylko w czasie sesji sejmowej.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#TadeuszWierzbicki">W preliminarzu budżetowym Sejmu Komisja Budżetowa dokonała na wniosek Rządu zmian w§1i2wzwiązku z ustawą o uposażeniach urzędników państwowych. Zmiany te zmniejszyły wydatki osobowe, t. j. łączną sumę § 1 i 2 o kwotę 3.190 zł, ponadto wstawiono do preliminarza nowy paragraf 1-a, w którym zamieszczono przelewy z tytułu państwowego podatku dochodowego, opłaty emerytalnej i wpłaty na rzecz Funduszu Pracy. Łączna suma tych trzech pozycyj w dziale 1-a zwiększa przedłożenie rządowe o kwotę 27.040 zł, a po odjęciu zmniejszenia na § 1 i 2 w dziale 1 zwiększa o kwotę netto 23.850 zł. Szczegółowe zmiany poszczególnych paragrafów i działów przedłożyłem Wysokiej Izbie w drukowanem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#TadeuszWierzbicki">Przechodzę do omówienia preliminarza budżetowego Senatu. Preliminarz ten według przedłożenia rządowego wynosił 1.622.700 zł, a po zmianach dokonanych w komisji został zwiększony o kwotę 6.440 zł do sumy 1.629.140 zł. W porównaniu z budżetem na rok bieżący jest on mniejszy o 29.977 zł.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#TadeuszWierzbicki">Na wydatki osobowe Biura Senatu preliminuje się kwotę 162.260 zł, mniej o 9.224 zł, jak w roku bieżącym, na wydatki rzeczowe 88.480 zł, mniej o 20.753 zł.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#TadeuszWierzbicki">Na Komisji Budżetowej w drugiem czytaniu zmniejszono §§ 3, 5, 7 i 8, a uzyskane kwoty przesunięto na § 1, nie zmieniając globalnej sumy, — w trzeciem czytaniu, podobnie, jak i przy budżecie Sejmu, zmieniono § 1 i 2, oraz dodano dział 1-a, ponadto zmniejszono § 4 o kwotę 900 zł, wydzielając z niego preliminowane tam wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych i przenosząc tę kwotę do ogólnego § 2. Szczegółowe zmiany preliminarza, przyjęte na komisji, przedłożyłem w drukowanem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#TadeuszWierzbicki">Kończąc sprawozdanie Komisji Budżetowej wnoszę: Wysoki Sejm uchwalić raczy preliminarz Sejmu i Senatu na rok 1934/35 według przedłożenia rządowego ze zmianami, uchwalonemi przez Komisję Budżetową.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#TadeuszWierzbicki">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Nie zabieraliśmy dotychczas głosu przy budżecie Sejmu i Senatu, ale sądzę, że w roku bieżącym trzeba to koniecznie uczynić, ażeby zdać sobie sprawę, co Sejm, powstały z dotychczasowej Konstytucji, uczynił. Nikt z nas nie wątpi, że jest to ostatnia jego sesja, że prawdopodobnie w przyszłej sesji budżetowej zabiorą głos posłowie, wybrani na zasadzie już innej ordynacji i innych podstaw. Coby się o tym Sejmie i wszystkich Sejmach od początku wskrzeszenia Państwa Polskiego sądziło i mówiło, będzie to zawsze okres polskiej historii, będzie to zamknięcie pewnego okresu i dlatego w tej końcowej sesji, sądzę, trzeba parę słów więcej o tem, co dokonanem zostało i o tej atmosferze i o tem, co z Sejmów tych pozostanie jako dorobek, powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, Bezpartyjny Blok ma już w obecnym Sejmie wewnętrzne przekonanie, że dokonał części tego dzieła, które później ukoronował w przyjętym projekcie Konstytucji. Bo faktycznie Panowie mają przekonanie, że Sejm partyjny tak, jak miał być zwalczany, już nie istnieje, Sejm suwerenny, który sam chciał niepodzielnie rządzić w Polsce, pomimo istnienia Konstytucji też faktycznie nie istnieje. Istnieją dekrety, których Sejm nie zatwierdza, istnieje obchodzenie różnych przepisów obowiązującej Konstytucji i regulaminu. Czyli, że dzieło któreście Panowie sobie postawili, jest faktycznie dokonane.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#SewerynCzetwertyński">W jaki sposób to uczyniono, w jaki sposób zgromadzono tyle sił, w jaki sposób wmówiono w tyle mózgów, może nawet i w tyle serc, że tak istotnie trzeba było zrobić, że tego istotnie dobro Państwa wymagało? Otóż niech Panowie pozwolą mnie, który zasiadał we wszystkich sejmach, który widział, jak ta sprawa się rozwijała, szczerze powiedzieć, że ci posłowie z Bloku Bezpartyjnego, którzy do poprzedniego Sejmu przyszli, a którzy w znaczniejszej jeszcze liczbie zasiedli w obecnym, przyszli pod wrażeniem zupełnie fałszywem, że muszą coś gwałtownie naprawić, że muszą coś koniecznie zmienić, bo inaczej Państwo upadnie, bo inaczej zamęt, anarchia i nierząd zapanują całkowicie w Polsce.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#SewerynCzetwertyński">Niestety, proszę Panów, byli to ludzie prawdopodobnie o bardzo dobrej woli, ale bardzo niedostatecznie przygotowani i niedostatecznie zaprawieni w tem, co daje doświadczenie, niedostatecznie rozumiejący, co to jest praca publiczna, co to jest istotna praca dla ogółu, praca dla całości narodu, czy dla Państwa, jakie są zasady, które czynią tę pracę twórczą, które robią, że z większości liczebnej tworzy się większość moralna, umysłowa, że ona obejmuje coraz liczniejsze kręgi opinii publicznej i zapanowuje w masach.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż, proszę Panów, nie można zaprzeczyć, że stworzono tę większość, że ona, jak powiedziałem, zmieniła pracę w Sejmie, charakter Sejmu, ale faktycznie doprowadzono do większości, która głosuje, uchwala, ale milczy. Z tego, co Panowie mówią, opinia w kraju nie dowiaduje się, jaka Polska ma powstać, co ma być głównem źródłem życia w Polsce, jakie są opinie, dlaczego w walce opinij i przekonań zwycięża to lub co innego, czy pojęcia radykalne, czy umiarkowane czy zasady religijne, czy przeciwreligijne, w jaki sposób idea narodowościowa wyraża się w ustawach, w szkolnictwie, w wychowaniu przyszłego pokolenia, jak ona ma w dalszym ciągu iść naprzód i na jakich podstawach trwałych się rozwijać? Co ma być mocą główną Państwa?</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, w rzeczywistości doprowadzono do rządu większości, ale do rządu partii, do panowania tej partii. A to jest bardzo znaczna różnica. Nikt nie twierdzi, żeby nie miało być większości w społeczeństwie. Musi się przecież ta wola społeczeństwa w jakiejś formie i w jakiejś większości wyrażać i musi odpowiadać tej większości, która tkwi w opinii publicznej naprawdę. Ale to jest co innego. Inne ma znaczenie taka większość, a powstanie większości partyj i partyjnego rządu, co zasadniczo przed 7 laty miało być zwalczone. A to właśnie zostało doprowadzone do doskonałości. Coby Panowie nie mówili, to to piętno partyjne głównie, a nie zasada rządzenia większości o jakichś określonych celach, wyraża się w naszem życiu, wyraża się przy wyborach, przy nominacjach i t. d. Tak musi być, bo czego innego nie uznajemy.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, przed paru dniami Woroszyłów w Moskwie, przytaczając dane o stanie liczebnym w armii, podał procentowy stosunek komunistów w armii, a wiec 56%, 44%, 70% i t. d. Jeżeli Panowie tego jeszcze nie czynią, to jednak macie wszystkie cyfry do tego gotowe. Panowie dbają o to, żeby wiedzieć, gdzie są ludzie partii, na jakich stanowiskach, począwszy od najniższych do najwyższych, gdzie jest ta większość partyjna. Otóż twierdzę, że to doprowadziło do udoskonalenia systemu, który w zasadzie miał być właśnie przez powstanie tej większości zniszczony i usunięty z życia Polski. A przecież tak być nie miało. Większość miała się wyrażać w innej formie. Może to był bardzo idealny cel, którego później w praktyce nie można było osiągnąć, może zasady te nie umiały być zakorzenione w społeczeństwie, nie umiano wydobyć dla nich dostatecznego gruntu, one się nie przyjęły i z tego powodu powtórzyło się to co już tyle razy powtarzało się, z tą jedną odmianą — Piotr Wielki mówił, że „Rosja — to ja”, Ludwik XIV mówił: „Francja, to ja,” a Panowie mówią, że „Nasza partia to Polska,” również „Polska — to my”.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Analogia dość kiepska.)</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#SewerynCzetwertyński">Przecież niezbitym dowodem jest właśnie projekt konstytucyjny. Zresztą, we wszystkich innych ustawach musi być jakaś myśl przewodnia i musi być pewna zasada, która musi być przeprowadzona, bo inaczej ustawa wyszłaby inna i rozumiem, iż do tego potrzebna jest większość. Ale konstytucja jest czemś więcej. To nie jest konstytucja dla partii, to jest konstytucja dla narodu, który żyje dziś i będzie żył jutro i pojutrze.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: O to właśnie chodzi.)</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#SewerynCzetwertyński">Zgadzacie się Panowie. Ale do tego trzeba powołać tę mniejszość.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Powoływano Was, powiedzieliście, że macie większe kłopoty.)</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#SewerynCzetwertyński">Tak, powoływaliście formalnie, dla formy. I odpowiedziano Panom — nie tylko stronnictwa, ale rozmaite ugrupowania, uniwersytety, episkopat. Wszyscy odpowiedzieli, jak sobie wyobrażają, co ma być w konstytucji zawarte. Ale żeby coś w konstytucję weszło i było zrozumiane i odczute, to trzeba, żeby większość razem z mniejszością tę rzecz wydała.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#komentarz">(Głos: To Wy nie chcieliście.)</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#SewerynCzetwertyński">Powtarzam, Panowie chcieli dla formy, żeby było tło, albo żeby były ramy. Ale ten, kto chce w rzeczywistości postępuje inaczej, postępuje bardziej szczerze, postępuje tak, jakeśmy postępowali, kiedyśmy uchwalali Konstytucję marcową, wtedy, kiedy istotnie chodziło o to, żeby była przyjęta jako wyraz woli powszechnej, wyraz rozumienia powszechnego. Jest bezspornym faktem, że nowa Konstytucja została przyjęta jako wyraz woli Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem i nic więcej, jako wyraz woli Rządu, jako wyraz utrwalenia się rządów partii, utrwalenia się tego kierunku i zabezpieczenia się na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(P. Burda: Cóż to za partia, która się nazywa Bezpartyjnym Blokiem?)</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#SewerynCzetwertyński">Ja wiem, że Panowie nazywają to inaczej, ale bardzo wiele rzeczy u Panów nazywa się inaczej, a w rzeczywistości jest tem, co my nazywamy konspiracją i obłudą! Nawet w uzasadnieniu Konstytucji jest powiedziane, że Konstytucja stworzyła rząd podległy, stworzyła partyjność, stworzyła nierząd w Polsce, tak, jakby chciano, aby nierząd w Polsce panował, ale to są wszystko słowa, a przecież żyjemy zbyt długo ze sobą, słuchamy siebie wzajemnie zbyt długo, czytamy, co Panowie piszą, abyśmy nie nauczyli się rozumieć rzeczywistości, rzeczywistych pomysłów i rzeczywistych celów. Trudno, abyśmy zamykali oczy na rzeczywistość, co Panowie mówią, a czego Panowie w rzeczywistości chcą i co w rzeczywistości przeprowadzają.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, zupełnie szczerze powiem, że przecież ludzi grupujących się razem, musi rzecz prosta łączyć pewna idea, a przecież Panowie w zeszłym Sejmie, a w tym Sejmie jeszcze bardziej, przyszliście jako grupa scementowana, silniej od wszelkich innych. Przy jakiejkolwiek dyskusji głosy były zawsze jednolite, może były bardzo bezbarwne, może bardzo bez treści, ale były bardzo jednolite.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż Panowie związali się nie ideą, ale cementem.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#komentarz">(Głos: Ale nie kartelowym.)</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#SewerynCzetwertyński">Ale to jest kamienny cement i dlatego wszystko co wychodzi od was, nie jest żywe i nie będzie żywotne. I Panowie doprowadziliście Sejm do tego, że Sejm nie jest żywym obrazem społeczeństwa, Sejm jest czemś sztucznem, co się obraca wkółko, co mówi ciągle mniej więcej to samo, innemi słowy, innemi wyrazami, kręci się wkółko, i wszystko się w nim odbywa, według szablonu. I nawet żal mi ludzi, którzy przedstawiają wartość osobistą, umysł niepospolity, którzyby chcieli od czasu do czasu te więzy wiążące ich rozszerzyć i wnieść coś nowego, indywidualnego, tymczasem muszą się zamknąć i jakimś małem tylko słówkiem opinii publicznej dać do pomyślenia, że gdyby mogli, powiedzieliby coś inaczej, coś więcej, coś nowego, coś swojego własnego. Ale tak jak jest, ich słowa są martwe, i muszą być martwe, bo inaczej by tego bloku nie było i jednolitości nie byłoby, i wiązadła, które go łączą, byłyby odrazu rozluźnione.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, przecież trudno nie powiązać tego, co się tutaj mówi z tem, co się pisze. Ostatnio była dyskusja o tem, co jest tradycją polską. Były głosy o jednym z wielkich naszych pisarzy, i o nim powiedziano, że to jest tradycja pewnej szlachetczyzny, która już dzisiaj nikogo nie obowiązuje, że nie powinien być nauczycielem ten, który przeszedł już swój czas. Proszę Panów, ta tradycja, która jest w polskim narodzie, to nie jest wcale tradycja szlachecka.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jest.)</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#SewerynCzetwertyński">Nie, ona przedstawia to, co jest żywotne, trwałe; dziś jest ona w duszy szlacheckiej, jutro w duszy chłopskiej, lub w duszy robotnika. To jest to wszystko, co nie zamiera; wszystko jedno kiedy, w jakiej chwili, jaki stan, jaka klasa, jaki człowiek przystępuje do pracy publicznej i naraz obudzą się w nim ta tradycja żywego przywiązania do tej całości, która była, jest i będzie i on się nią przejmuje. To się nazywa kulturą narodową, to się nazywa historią narodu, którą, gdy się zaczyna poznawać, wchłania się w siebie i chce, żeby nie tylko dzień dzisiejszy, ale i dzień jutrzejszy był taki sam. I dlatego, jeżeli się zarzuca tej nowej Konstytucji, że ona nie ma nic w sobie z tej tradycji, to nie jakiejś zamierzchłej tradycji polskiej, ale dlatego, że ona nic nie ma z tego, co polski naród tradycyjnie ukochał, nic z tego, co go wyniosło.</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Liberum veto.)</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#SewerynCzetwertyński">Nie liberum veto, ale ukochania wolności, wolności swojej, wolności cudzej, walki o swoją wolność, a nawet o wolność cudzą, dlatego, że naród niewolny nie jest żywotny i rozwijać się nie może. Proszę Panów! To fałszywe zrozumienie, co jest wolność i jaka miara ma być tej wolności i co ma być ograniczeniem tej wolności i gdzie tkwi to ograniczenie? Przecież w duszy człowieka, w sumieniu człowieka, a nie w więzach, które Panowie wprowadzacie do Konstytucji, a które są tylko nieufnością, które są tylko uświęceniem zasady, że się wybierze ludzi niedołęgów, warchołów i nieuczciwych i dlatego trzeba dla nich strachu sądu, trzeba, ażeby przed sądem mieli strach, a nie przed własną odpowiedzialnością. Wszyscy muszą mieć jakieś funkcje, wszyscy muszą być odpowiedzialni, malowanych ludzi ani malowanych instytucyj być nie może. A dzisiaj Panowie chcą malowanego Sejmu, Sejmu, który ma utworzyć większość dla przyjęcia uchwał izby wyższej. Czy to nie jest już wyraźny brak zaufania do społeczeństwa, że nie potrafi wybrać ludzi i nie znajdzie w swojem gronie odpowiednich ludzi i uczciwych, aby godnie je reprezentowali, godnie reprezentowali Sejm i z godnością prowadzili pracę nad przyszłością naszego narodu?</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Takich Kulczyckich!)</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#SewerynCzetwertyński">Tak, był jeden, a teraz może być ich setki, mogą być wszyscy. Proszę Panów, czy to jest sposób wykazania społeczeństwu kogo ma wybrać? Czy ma działać strach, a nie co innego?</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, a gdzie się w tej Konstytucji mieści to, co jest fundamentem naszych wierzeń, idea religijna? Gdzie ona się mieści? Panowie mieli nawet kłopot z umieszczeniem słowa „Bóg”, kazali Panu Prezydentowi być odpowiedzialnym przed Bogiem, a innym nie. Proszę Panów, to jest złamanie zasady, na której idea chrześcijaństwa jest oparta. Wszyscy są równi i wszyscy są odpowiedzialni, i wszyscy, mają obowiązki, większe lub mniejsze, i niema skali odpowiedzialności przed Panem Bogiem i Narodem, czy ktoś jest umieszczony nisko czy wysoko. I już obecnie widać skutki z nauki i przykładu Panów. Wszędzie w samorządach, w izbach rolniczych i w izbach przemysłowych, i w tych korporacjach, na których Panowie chcą oprzeć przyszłe życie Polski, jest powszechnie brak ludzi, tak, jakgdyby ich nie było w Polsce, ludzi, którzy potrafią zacząć swoje przemówienie od pochwał, przejść do krytyki i zakończyć podziękowaniem, ludzi, którzy zawsze potrafią mówić językiem łagodnym, przyjemnym, nic nie mówiącym, ale okazuje się, że wszyscy nie mają umiejętności najważniejszej, mówienia tego, co myślą.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#SewerynCzetwertyński">Niewątpliwie zbliżamy się do okresu dziejów i dla świata i dla Polski, w którym przedewszystkiem będzie trzeba bardzo wielu ludzi umiejących mówić prawdę i odszukać prawdę i nie wstydzić się jej powiedzieć w jakichkolwiek warunkach.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów. To przyszłe życie Polski, nie ułoży się według tej czy innej konstytucji. Tam będą zachodziły przemiany tak wielkie, że ażeby je odczuć i zrozumieć niebezpieczeństwo, zrozumieć i odczuć, że one już stoją poza drzwiami — trzeba ludzi z wielkiemi charakterami i wielkiej umiejętności wyczucia chociażby tylko instynktem narodowym tego, co nam grozi.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, bolszewizm, komunizm da się odeprzeć, jeżeli przyjdzie, zapomocą siły, da się odeprzeć, jeśli manifestacyjnie, czy rewolucyjnie zechce do Polski wtargnąć. Ale ten komunizm, który się wciska powoli właśnie przez to, że ludzie zatracają umiejętność zrozumienia, co nadchodzi, zatracają odwagę wypowiadania tego, co o tem nadchodzącem sądzą — to pozwala na coraz większe wkradanie się zasad zgubnych dla przyszłego naszego życia. To wcale nie jest zasada przeciwna specjalnie prawicy, to nie jest zasada, która specjalnie godzi w jakiś konserwatyzm, w zasady specjalnie religijne, narodowościowe, czy inne — ona grozi wszystkim, grozi tak samo Panom, jak i nam, grozi całości Polski, jeśli na straży nie będą stać ludzie czujni z gorącem sercem, z gorącem umiłowaniem prawdy i ze znajomością odczucia tej prawdy zaraz jak się ona pojawi, i wszystko jedno, czy ona się pojawi wysoko w rządzie, czy nisko, czy się pojawi w literaturze, czy w życiu publicznem, — aby ją wyraźnie napiętnowali. To jest to, co wszystkim społeczeństwom i narodom bezpośrednio obecnie grozi i dlatego trzeba takiej szkoły życia, takiego Sejmu, w którym te prawdy mogłyby się ścierać, w którym możnaby otwarcie powiedzieć: Ty mówisz tak, ja inaczej, ale z tego musi wyjść zrozumienie wspólnej prawdy, wspólnego interesu narodowego, wspólnego interesu Państwa, a nie ten podział sztuczny, jaki się wytworzył, a któremu wczoraj dał wyraz p. generalny referent. Przecie i Panowie Ministrowie i pan referent mówią: my mówimy to, opozycja to, w zeszłym roku rząd mówił to, opozycja to, i trzy lata temu to samo i pięć lat temu to samo. Ciągły podział społeczeństwa na jakiś wieczny i długotrwały rząd i na jakąś stałą opozycję już nie tylko co do głównych zasad, ale co do małych rzeczy, co do wypowiedzeń, co do objawów ekonomicznych. Czy to nie jest poniżające dla nas, że w rzeczach, które są oczywiste jedni mówią jedno, drudzy drugie. Jest spadek i jest podniesienie, jest lepiej i jest gorzej — jedni mówią to, drudzy tamto i niema sposobu się porozumieć.</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan to powie swojemu stronnictwu.)</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#SewerynCzetwertyński">To jest rola Rządu, to jest rola większości szukanie drogi porozumienia, ale bez obłudy, a nie w ten sposób, żeby z pewnością nawet i cyfry nie mogły być ustalone, żeby jeden musiał powtarzać: Ja mam rację, i drugi: Ja mam rację.</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: A gdzie Pan był przy uchwalaniu Konstytucji? Składacie deklarację i wychodzicie do bufetu.)</u>
<u xml:id="u-22.35" who="#SewerynCzetwertyński">W najbliższym czasie będzie trzeba ludzi, którzyby wskazali nie na szczyty naszego narodu, nie na to, czy rząd będzie taki, czy inny, ale żeby każdy rząd mógł działać sprawnie, ale żeby był wzięty w opiekę mały człowiek, żeby ten mały człowiek pod wpływem kryzysu i załamań się i biedy własnej nie poszedł przeciwko całości, przeciwko swoim interesom i interesom narodu. Trzeba dbać o to, żeby to, co według naszego pojęcia musi być silne, to jest człowiek, człowiek żywy, człowiek ziemi, to jest sól naszego narodu, i rodzina, jako pierwsza komórka życia społecznego, żeby to było i uszanowane w Konstytucji, i żeby było utrwalone i zabezpieczone jako więź główna całego naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-22.36" who="#SewerynCzetwertyński">W najbliższym czasie nie sądzę, żeby ten stosunek Rządu do Sejmu, czy Sejmu do Rządu, czy Sejmu do Senatu był głównie miarodajnym dla zdrowego rozwoju naszej przyszłości. Trzeba pamiętać, że przecież były wielkie cywilizacje, po których pozostały tylko piramidy, jak w Egipcie, a Egipt stał się kolonią angielską na długie lata. I był Piotr Wielki, który budował wielkie rzeczy, a pozostały po nim tylko budowle i pomniki. I sądzę, że o całym ustroju bolszewickim można powiedzieć, że te wielkie budowle, jak Dnieprostroj też przetrzymały naród, bo tam już niema Rosji, a tylko są Sowiety. O tem też trzeba pamiętać i nie trzeba sądzić zbyt zuchwale, że my jesteśmy inni, mocniejsi i umiejętniejsi. Jeżeli nie będziemy pilnować tych głównych komórek naszego życia, tych podstaw, a na ujemne strony nie będziemy umieli patrzeć otwartem okiem, to czeka nas ten sam los, a Polska może pozostać Polską tylko z nazwy.</u>
<u xml:id="u-22.37" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego, przy tej sposobności muszę wrócić do poprzednich sejmów. Byłem uczestnikiem wszystkich i szczerze powiem, że to co było w poprzednich sejmach przed przewrotem majowym, było zdrowe. Było zdrowe, bo było takie, jaką była Polska. Sejm był obrazem....</u>
<u xml:id="u-22.38" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-22.39" who="#SewerynCzetwertyński">Panowie nic z tego nie rozumieją: aby Sejm prawidłowo działał, musi być odbiciem choćby złych przywar, bo w ten sposób, tutaj w Sejmie napiętnowane znikną ze społeczeństwa i będą z niego usunięte. Zresztą doskonale widziałem, jak z każdym rokiem posuwaliśmy się naprzód, jak społeczeństwo podzielone jeszcze na trzy dzielnice, wyrosłe z trzech cywilizacyj, podzielone na rozmaite sposoby sądzenia rzeczy powoli zbliżało się do siebie, byliśmy przeciwnikami politycznymi, tak jak dziś jesteśmy, ale stawaliśmy się przyjaciółmi, bo nas łączył jeden wspólny łącznik, t. j. interes całego naszego narodu. I w tem była szczerość. Tam nie było tej nieszczerości i obłudy jaka teraz zapanowała, której wczoraj taki dosadny wyraz dał p. poseł Żuławski.</u>
<u xml:id="u-22.40" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-22.41" who="#SewerynCzetwertyński">Dopóki ta obłuda, która teraz zapanowała wszędzie, ale wyszła z Sejmu i zapanowała w całem naszem życiu i przy wyborach i przy sprawowaniu rządu przez najmniejsze komórki administracyjne, nie ustanie i nie będzie jak wrzód wycięta, dopóty nie będzie wspólnego rozumienia prawdy i powiedzenia: to jest prawda, to jest cyfra, która oddaje prawdę, to jest to, co jest rzeczywistością, to jest to, co nas obowiązuje — dopóty nie może być żadnego porozumienia, a przepaść będzie się tylko powiększała.</u>
<u xml:id="u-22.42" who="#SewerynCzetwertyński">Panowie może niekiedy się dziwią, że nawet dobre chęci, szczere chęci poprawienia czegoś złego spotykają się z nieufnością. To jest i wielka nieprzyjemność i bolesne uczucie, jeżeli się nie jest zrozumianym, ale niech Panowie zastanowią się nad tem, czy cokolwiek w Polsce, w najmniejszych komórkach administracyjnych przy jakimkolwiek stosowaniu już przez ten Sejm uchwalonych ustaw, dzieje się tak, jak dziać się powinno, czy jakichkolwiek wyborów nie wykonywa się poprostu w 100% przeciwnie do tego jak być powinno? Po ostatnich wyborach dostałem ze swego okręgu kilka listów od ludzi, którzy powtarzają jedno dosadne określenie, a chłop umie dosadnie się wyrażać: „muszą być z piekła rodem ci, którzy w ten sposób wybory przeprowadzają”. „Z piekła rodem”. Nie znalazł prosty, uczciwy człowiek innego wyrażenia dla określenia metod, i sposobów przy wyborach gminnych stosowanych, on nie wiedział, że coś podobnego może być stosowane.</u>
<u xml:id="u-22.43" who="#SewerynCzetwertyński">I dlatego dziś, kiedy, jak mówię, zakańczamy pewien okres naszych dziejów, muszę wspomnieć o tych szlachetnych poczynaniach w pierwszych Sejmach, które stwarzały grunt do porozumienia, którego jeszcze nie było, ale które musiało przyjść. Proszę Panów, naszymi marszałkami byli Trąmpczyńscy, Rataje, Daszyńscy, i wszystkich, czy siedzieli na lewej, czy na prawej stronie, zachowamy w żywej i wdzięcznej pamięci.</u>
<u xml:id="u-22.44" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Różnie było.)</u>
<u xml:id="u-22.45" who="#SewerynCzetwertyński">Bo odnosili się do ogółu, do pracy Sejmu, do wolności przemawiania i do godności posłów, rozumiejąc, że godność ludzka tworzy godność zbiorową ciała, nie tylko dlatego że tam tak było w regulaminie, ale tak, jak to rozumieli i jak to przyjmowali. Jeżeli Panowie teraz niekiedy się dziwią, że wspólne głosy się rozlegają na prawo i lewo, to nie jest to tylko wspólny prąd przeciw Panom. My rozumiemy, że Panowie tak samo jesteście Polakami, że macie te same cnoty, zalety i wady, które mamy wszyscy, ale protestujemy przeciwko tej obłudzie, która mimo Was się dzieje w Państwie, dla której jesteście tylko przykrywką i nie macie odwagi, powiedzieć — precz z tą obłudą, bo ona jest szkodliwa dla Polski, a dla nas tylko na chwilę korzystną.</u>
<u xml:id="u-22.46" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego obecnie, kiedy niewątpliwie zamykamy pewien okres, chodziło nam o to, ażeby opinii publicznej polskiej było wiadomo, że winno się wybierać tak, jak wybierano w pierwszym i drugim sejmie w zrozumieniu i przekonaniu, że wybiera się uczciwych ludzi we wzajemnem zaufaniu, nie ludzi partii, lecz najlepszych obywateli z pośród siebie.</u>
<u xml:id="u-22.47" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy,)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przechodzimy do rozprawy szczegółowej nad 3 częścią budżetu.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Czuma.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#IgnacyCzuma">Wysoka Izbo! Preliminarz budżetowy Kontroli Państwowej już po zmianach, które wprowadziła Komisja Budżetowa na okres 1934/35, przewiduje w dochodach 142.500 zł, w wydatkach zwyczajnych 4.619.120 zł, w wydatkach nadzwyczajnych 250.000 zł. W porównaniu z okresem bieżącym dochody wykazują zniżkę o 1.000 zł. Zniżka ta nastąpiła wskutek obniżenia przez samorząd śląski kwoty — ⅔ wydatków na utrzymanie urzędu Kontroli w Katowicach, spełniającego jednocześnie funkcję izby obrachunkowej dla woj. śląskiego.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#IgnacyCzuma">Wydatki zwyczajne rozpadają się na dział 1 i świeżo wprowadzony dział 1 a. Stan osobowy na okres budżetowy 1934/35 wynosi urzędników 570 i funkcjonariuszów niższych 54. Suma wydatków § 1 wynosi 3.545.970 zł, jak już wspomniałem z uwzględnieniem nowego prawa uposażeniowego. Wskutek tego § 2 spadł znacznie, bo do kwoty 56.190 zł. § 3 — podróże i przesiedlenia — 500.000 zł.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#IgnacyCzuma">Kredyt w § 4 wynosi 8.000 zł, § 5 pomieszczenia 75.000 zł, przyczem w § 5 w okresie 1934/35 preliminowano mniej o 10.000 zł. Zmniejszenie wydatków spowodowane jest zmniejszeniem czynszu za wynajmowane lokale, zniżką cen węgla i energii elektrycznej oraz oszczędnością na kosztach utrzymania porządku.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#IgnacyCzuma">W § 6 na wydatkach biurowych w kwocie 70.000 zł oszczędność wynosi 7.000 zł. Obniżenie kredytów spowodowane jest preliminowaniem mniejszych kwot na materiały pisarskie, druki, remont i konserwację maszyn biurowych oraz na zakup książek i prenumeratę pism.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#IgnacyCzuma">W § 7 wydatki wynoszą 25.000 zł. Na inne wydatki w § 8 preliminowano 48.000, a więc więcej o 5.000 zł. Zwiększenie to spowodowane jest preliminowaniem kredytu na obronę przeciwlotniczą gazową bierną. Remont i konserwacja budowli 16.000 zł.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#IgnacyCzuma">Dział 1 a obejmuje przelew z tytułu państwowego podatku dochodowego w kwocie 68.740 zł, opłaty emerytalnej — 171.850 zł, i Funduszu Pracy — 34.370 zł, razem 274.960 zł.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#IgnacyCzuma">W okresie bieżącym, jak i w ubiegłym, kredyt na wydatki nadzwyczajne nie był preliminowany. Na okres 1934/35 wstawiona jest suma ma 250.000 zł na spłatę rat od przewidywanej pożyczki z funduszów Z. U. P. P. w kwocie 2 miliony zł, niezbędnej na wykończenie gmachu Najwyższej Izby Kontroli przy Alei Szucha.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#IgnacyCzuma">Sprawę uzyskania powyższej pożyczki uzgodniono z Ministerstwami Skarbu i Opieki Społecznej w ten sposób, że zrealizuje ją Bank Gospodarstwa Krajowego z terminem 10-letnim spłaty kapitału z odsetkami, na uiszczenie zaś rat amortyzacyjnych będzie przewidziana w każdorocznym budżecie Najwyższej Izby Kontroli odpowiednia kwota.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#IgnacyCzuma">Ogólny koszt budowy gmachu Najwyższej Izby Kontroli, obliczony na podstawie szczegółowych kosztów na roboty budowlane i instalacyjne wraz z dodaniem kosztów wzmocnienia fundamentów i oblicowania frontowej elewacji, jak również kosztów sporządzenia planów, kosztorysów, kierownictwa, obliczeń i t. p. wynosi w zaokrągleniu 4.700.000 zł. Suma ta, po przeprowadzeniu przetargów na wykonane roboty, zmniejszyła się do 4.500.000 zł, wewnętrzne urządzenie gmachu 880.000 zł, po uwzględnieniu zniżki cen ogólny koszt budowy wraz z wewnętrznem urządzeniem wyniósłby obecnie ok. 4.400.000 zł. Wydatkowano dotąd 2.402.000 zł, wobec czego niezbędny kredyt na wykończenie gmachu wynosi 2 miliony zł. Budynek wykonano w t. zw. surowym stanie i dalsze roboty przerwano ze względów oszczędnościowych. Rozpoczęty budynek, nieogrzewany i nieskanalizowany, pomimo możliwych zabezpieczeń, ulega stopniowemu zniszczeniu, a zwłaszcza wykonane roboty stolarskie i armatury instalacyjne. Mury suterenowe są zawilgocone wodami opadowemi, które przesiąkają do wnętrza budynku, co ogólnie biorąc może narazić Skarb Państwa na straty.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#IgnacyCzuma">Pozatem warunki, w jakich pracuje Najwyższa Izba, której poszczególne departamenty są rozlokowane w czterech budynkach, położonych w różnych dzielnicach miasta, wpływa ujemnie na sprawność urzędowania. Z powyższych względów wykończenie gmachu leży zarówno w interesie Najwyższej Izby Kontroli, jak i Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#IgnacyCzuma">Wnoszę o przyjęcie budżetu Kontroli Państwowej w brzmieniu poprawionem przez Komisję Budżetową.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#IgnacyCzuma">Nikt do głosu się nie zapisał.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#IgnacyCzuma">Przechodzimy do następnej części — Budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#IgnacyCzuma">Głos ma sprawozdawca p. Walewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanWalewski">Wysoki Sejmie! W sprawozdaniu Komisji Budżetowej, które Panowie macie przed sobą, starałem się ile możności w wyczerpujący sposób zobrazować działalność Ministerstwa Spraw Zagranicznych za okres sprawozdawczy, proszę więc o pozwolenie ograniczenia się w dzisiejszem mojem przemówieniu do krótkiego syntetycznego rysu, dotyczącego działalności resortu, którego budżet mam zaszczyt w tej chwili referować.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JanWalewski">Działalność Ministerstwa Spraw Zagranicznych można zasadniczo podzielić na 3 odcinki: odcinek działalności gospodarczej, odcinek działalności propagandowej i wreszcie trzeci odcinek, to sprawy dotyczące opieki nad naszymi obywatelami zagranicą. Z materiałów dostarczonych mi, jak również z przeprowadzonej przeze mnie analizy działalności Ministerstwa Spraw Zagranicznych wynika, że na wszystkich trzech odcinkach Ministerstwo Spraw Zagranicznych w ubiegłym okresie wykazało się bardzo sumienną, celową, konsekwentną, owocną pracą i rezultatami tej pracy.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#JanWalewski">Jeżeli więc idzie o odcinek pierwszy, o odcinek gospodarczy, to w okresie sprawozdawczym przenegocjowano szereg traktatów w związku z nową taryfą celną, obowiązującą od października r. z., zawarto szereg nowych traktatów, wreszcie jesteśmy w trakcie w najbliższym, przypuszczam, czasie zawarcia traktatów z Czechosłowacją i Francją. Również, co należy podkreślić z zadowoleniem, rozpoczęliśmy rozmowy gospodarcze z Rzeszą Niemiecką i prawdopodobnie pewne rezultaty tych rozmów będziemy mieli przed sobą. Jesteśmy dalej świadkami normalizacji stosunków polsko-sowieckich, stosunków handlowych między Polską a Sowietami, wreszcie nowego układu stosunków, jaki zapanował między Polską a W. M. Gdańskiem, co wymagało uregulowania szeregu kwestyj zasadniczych na gruncie bezpośrednich pertraktacyj. Ten nowy układ stosunków jest zmianą na lepsze.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#JanWalewski">W ogólnej polityce handlowej, w działalności gospodarczej trzeba podkreślić troskę Ministerstwa o należytą rozbudowę naszej ekspansji gospodarczej zarówno na rynkach europejskich, jak i na rynkach zamorskich, a zwłaszcza na bliskim i dalekim wschodzie. Tutaj Ministerstwo nawiązało szereg poczynań, które są obecnie w trakcie wykonywania. Uruchomiono między innemi bezpośrednią linię komunikacji morskiej Gdynia — Daleki Wschód — Jokohama, przez co znaczenie portu gdyńskiego niepomiernie wzrosło. Nawiązano kontakt z szeregiem nowych rynków kolonialnych i zamorskich, że przytoczę między innemi rynek Indyj holenderskich, rynek abisyński, rynek południowej Afryki. Zwrócono specjalną uwagę na naszych placówkach konsularnych i urzędach zagranicznych na wychowanie nowych urzędników konsularnych o nastawieniu wybitnie gospodarczo społecznem. Rezultaty w tej dziedzinie są bardzo znaczne.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#JanWalewski">Jeżeli idzie o odcinek drugi resortu, to znaczy o sprawę naszej propagandy, to muszę stwierdzić, że propaganda ta w roku ubiegłym w 100% zdała egzamin ze swej pracy. Rezonans tego mieliśmy w prasie niemal całego świata, w której znaczenie i prestige Państwa naszego w znacznym stopniu w okresie sprawozdawczym wzrósł. Byliśmy świadkami, że opinia Wielkiej Brytanii poczęła się zmieniać zasadniczo na korzyść Państwa Polskiego; byliśmy świadkami, jak podczas znanych dwukrotnych debat w Izbie Gmin w bieżącym roku przedstawiciele dosłownie wszystkich odłamów politycznych Anglii zajęli stanowisko bardzo przychylne dla postulatów i interesów Państwa Polskiego. Byliśmy dalej świadkami nawet pewnych ewenementów w życiu publicznem Anglii, mianowicie chcę mówić o tem, że profesor Dyboski, który wygłosił na zaproszenie polityczno naukowych kół Anglii szereg odczytów, był zaproszony do wygłoszenia odczytu o zagadnieniach politycznych Polski do Izby Gmin i odczyt ten w Izbie Gmin miał. Podobnego precedensu w życiu politycznem Anglii dotychczas nie było. Świadczy to niewątpliwie o wzroście zainteresowania opinii angielskiej sprawami Państwa i narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#JanWalewski">Jeżeli idzie wreszcie o trzeci odcinek działalności Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to jest o opiekę nad naszymi obywatelami zagranicą, to mamy tu do zanotowania wzmożenie się ruchu konsolidacyjnego wśród naszego wychodźtwa na wszystkich terenach wychodźczych. Mamy dalej do zanotowania stale postępujący wzrost szkolnictwa polskiego na terenach wychodźczych.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#JanWalewski">Przechodząc do cyfr preliminarza, pragnę podkreślić, że dochód, preliminowany za rok 1934/35 w kwocie 13.160.000, wykazuje w porównaniu z poprzednim okresem zniżkę ogólną o 1.402.200 zł, czyli o 9,63%. Największą zniżkę dochodów, bo 1.410.000 zł, przewidziano w dziale opłat konsularnych.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#JanWalewski">Ogólna suma preliminowanych wydatków Ministerstwa Spraw Zagranicznych na rok przyszły wynosi 40.217.500 zł, a więc o 3.078.500 zł mniej, aniżeli w budżecie poprzedniego okresu. Suma ta jednak nie wyraża wszystkich redukcyj, jakie zostały dokonane w preliminarzu, lecz jest różnicą między sumą oszczędności, wynoszącą 4.238.000 zł, a kwotą 1.159.500 zł, na którą składają się nowe wydatki, oraz pewne zwiększenie wydatków dotychczasowych.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#JanWalewski">Jeżeli idzie o redukcję ilości etatów osobowych w preliminarzu Ministerstwa Spraw Zagranicznych na rok przyszły, to wynoszą one w dziale 1, Zarząd Centralny, 9 urzędników i 10 osób służby. W dziale drugim, biuro Komisarza Generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku, 6 urzędników i 3 osoby służby. Wreszcie w dziale 3, Urzędy zagraniczne, 83 urzędników, 65 osób służby. Razem zmniejszono o 97 urzędników i 70 osób służby.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#JanWalewski">Sejmowa Komisja Budżetowa w trzeciem czytaniu w związku z wejściem w życie nowej ustawy o uposażeniu funkcjonariuszy państwowych dokonała zmian następujących: w wydatkach zwyczajnych w dziale 1 § 1 zmniejszyła o 10.000 zł, oraz wprowadziła nowy dział 1-a, dotyczący przelewu z tytułu państwowego podatku dochodowego, opłat emerytalnych, oraz opłat na rzecz Funduszu Pracy w łącznej kwocie 102.000 zł. W dziale 2 § 1 zwiększyła o 62.000. W dziale 2 § 2 zmniejszyła o 69.200.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#JanWalewski">W dziale 3 § 10 zmniejszyła o 82.000, a w dziale 4 § 10 zmniejszyła o 3.000.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#JanWalewski">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w brzmieniu, uchwalonem przez sejmową Komisję Budżetową.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#JanWalewski">Zarządzam przerwę do godz. 4 po poł.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#JanWalewski">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Stanisław Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#StanisławStroński">Mam zamiar przyjrzeć się naszej polityce zagranicznej przedewszystkiem, a nawet głównie, od strony tego zdarzenia, które dziś stoi w samem jej środku, a mianowicie stosunków polsko-niemieckich, tak jak one, po rozmowie Hitler-Wysocki z 2 maja ub. r. i Hitler-Lipski z 15 listopada ub. r., znalazły obecnie swój wyraz w umowie z 26 stycznia r. b.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#StanisławStroński">Nie waham się powiedzieć na wstępie, że w samej treści prawnej umowy z dnia 26 stycznia nie widzimy ani żadnego widocznego, ani nawet żadnego ukrytego prawnego niebezpieczeństwa. Jeżeli czasem się mówi, iż wzmianka w tej umowie o poddaniu spornych spraw postępowaniu pojednawczemu lub rozjemczemu mogłaby obejmować także sprawy granic, to muszę powiedzieć, że nic do takiego twierdzenia nie uprawnia, najprzód dlatego, że nie jest to sprawa sporna, a następnie, że postępowanie pojednawcze i rozjemcze było przewidziane tylko dla takich spraw, dla których nadal jest utrzymane. Jeżeli ktoś mówi, że zawarcie tej umowy na 10 lat miałoby oznaczać, że po, 10 latach hulaj-dusza, to trzeba na to odpowiedzieć, że po 10 latach jest stan rzeczy taki sam, jaki był w chwili zawarcia umowy, bo żadna z umów dotychczasowych, i żadne z zobowiązań niemieckich, czy to traktat wersalski, czy traktat lokareński i pakt Kelloga nie zostały tą umową przekreślone, przeciwnie, są tą umową potwierdzone. Ażeby zaś najdokładniej powiedzieć dlaczego w tej umowie nie widzimy żadnych niebezpieczeństw prawnych, to powiem, że poprostu dlatego, że w niej wogóle nic nowego pod względem prawnym niema, lecz stoi ona w całości swej na gruncie prawnym umowy lokareńskiej i paktu Kelloga.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#StanisławStroński">Po drugie, co do treści politycznej tej urnowy jaknajdalsi jesteśmy od niedoceniania jej znaczenia. Bądź co bądź w umowie tej kanclerz Hitler powiada, że przez 10 lat nie będzie się uciekał do siły, załatwiając sprawy z Polską w drodze bezpośrednich rokowań. Otóż wcale nie zamykamy na to oczu, że kanclerz Hitler, w ciągu zawierania tej umowy i tego okresu, który ją poprzedzał, nigdy nie oświadczył, że Niemcy wyrzekają się znanych dotychczasowych swoich roszczeń, przeciwnie, określił jako kość niezgody pomiędzy Niemcami a Polską istnienie polskiego Pomorza. To oświadczał kolejno we wszystkich swoich wielkich mowach, i z dnia 17 maja r. ub. w t. zw. pokojowej mowie, i z dnia 24 października r. ub. w Sportpalast po wyjściu z Genewy, w dwóch wywiadach z dziennikarzami angielskimi, p. Ward Price'm 19 marca i p. Fernand de Brinon 20 listopada r. ub. Stale to kanclerz Hitler oświadczał. Jednakowoż nie ulega dla nas wątpliwości, że jeśli kanclerz Hitler powiedział, że na 10 lat pragnie pokoju, ma to swoje znaczenie nie tylko dlatego, że dość powszechne istnieje zdanie w świecie, iż kanclerz Hitler przekreśla o ile możności wszystko, co było przed nim z zobowiązań Rzeszy Niemieckiej, a tutaj jednakowoż nie przekreślą. Ale ma to znaczenie także i dlatego, że przecież o tej granicy niemiecko-polskiej słyszeliśmy przez tyle lat jako o t. zw. blutende Grenze, granicy krwawiącej i jeżeli dzisiaj kanclerz Rzeszy powiada, że jednak ta granica może tak istnieć, powiedzmy, przez 10 lat, jeżeli się nie wypowie tego układu, to polityczne znaczenie tego jest niewątpliwe.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#StanisławStroński">Starałem się zatem wskazać zarówno to, że się treści prawnej tej umowy nie obawiamy, jak i to, że bardzo chętnie uznajemy wszystko, co w niej ma dodatnią dla nas treść polityczną.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#StanisławStroński">Aby jednak ocenić tę umowę należycie, trzeba, jak zawsze w działaniach politycznych, zadać sobie dwa pytania: W jakich warunkach ona została zawarta i wśród jakich pojęć i haseł politycznych została ona zawarta? I na te pytania chciałbym tu odpowiedzieć.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#StanisławStroński">W jakich warunkach.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#StanisławStroński">Otóż, po pierwsze kanclerz Hitler, który w znacznie większej mierze, aniżeli polska strona, dążył do tych umów, ponieważ jemu były one potrzebne, włączył to w swoją politykę, idącą pod hasłem: los von Versailles, t. j. zerwania z Wersalem. I tu trzeba powiedzieć, że od pierwszego swego zjawienia się w Reichstagu, w mowie z dnia 23 marca ub. r. i we wszystkich mowach bez wyjątku jako cel swojej polityki określił oderwanie się od traktatu wersalskiego. Ale my się nie bardzo nadajemy na współpracowników w tych dążeniach i jeżeli po stronie Niemiec sprawa jest tak pojmowana, to trzeba żeby po stronie Polski było z całą jasnością powiedziane, że my pokojowych stosunków z Niemcami żadną miarą nie pojmujemy jako polityki oderwania się od traktatu wersalskiego. A zatem zalecona jest, powiedziałbym w tym względzie, wobec tych rozbieżności najdalej idąca ostrożność.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#StanisławStroński">Istnieje powiedzenie angielskie: Who eats te soup with the devil, must have a long spoon, t. j. kto je polewkę z diabłem, musi mieć długą łyżkę. Nie chcę przez to powiedzieć nic ujemnego o kanclerzu Hitlerze, ale chcę powiedzieć, że jest to mąż polityczny wielkiego ramienia i że jeżeli on prowadzi wielką robotę polityczną w duchu obalenia traktatu wersalskiego, to trzeba, żebyśmy przystępowali do tej roboty z całem uznaniem dla jego siły i jego zręczności, ale też z całą ostrożnością, jaką to nam po naszej stronie nakazuje.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#StanisławStroński">Drugi wzgląd, którym się kierował kanclerz Hitler, był ten, że 14 października ub. r. wyszedł on z Ligi Narodów, a wychodząc z Ligi Narodów, tego samego dnia rzucił hasło zastąpienia Ligi Narodów bezpośredniemi rokowaniami między państwami. Ponieważ jednak samo hasło było niczem, trzeba było wykazać, iż może ono być wprowadzone w czyn, że można bez Ligi Narodów wchodzić w porozumienie z państwami. I, dla przykładu kanclerz Hitler wszedł w swoje umowy z Polską. To była zatem część jego zamierzenia oderwania się, jak od traktatu wersalskiego, tak samo od Ligi Narodów. Ponieważ, jednak nasze stosunki z Ligą Narodów, jak wynika chociażby z wczorajszego oświadczenia p. Ministra Spraw Zagranicznych, nie podążają od Genewy, tyłem do Genewy, że tak powiem, tak szybko, jak stosunki Niemiec, trzeba sobie powiedzieć, że i tutaj z wytyczną polityki niemieckiej nie spotykamy się.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#StanisławStroński">A wreszcie trzeci wzgląd i bodaj najważniejszy. Kanclerz Hitler wyszedł 14 października ubiegłego roku z Konferencji Rozbrojeniowej i powiedział, że będzie szukał załatwienia spraw rozbrojeniowych, t. zn. uzbrojenia Niemiec, na innych drogach. I tu jest rzeczą ważną, ażeby sobie z tego zdać sprawę, że umowa polsko-niemiecka jest właściwie częścią szerszych zabiegów dyplomatyczno-politycznych Niemiec. Wiadomo wszystkim Panom, że w nocie kanclerza Hitlera do Francji z 24 listopada, wręczonej ambasadorowi François Poncet, oraz w uzupełnieniach do niej stwierdzono wyraźnie ze strony Niemiec, że Niemcy zaofiarowują układy o nieuciekaniu się do siły wszystkim swym sąsiadom. Nasza umowa z Niemcami z 26 stycznia jest w ten sposób częścią tej większej roboty politycznej. I tej robocie po stronie Niemiec przyświeca cel bardzo widoczny, mianowicie Niemcy mówią: Skoro mamy takie umowy, zabezpieczające pokój z naszymi sąsiadami, dlaczego nie dacie się nam troszkę uzbroić? Nie waham się tego celu polityki niemieckiej nazwać najważniejszym. I tutaj dodałbym, że takie bezpieczeństwo, jakie wynika z umowy o nieuciekaniu się do siły, istniało w umowie znacznie dokładniejszej, a mianowicie w pakcie reńskim między Francją a Niemcami, oraz między Belgią a Niemcami, zawartym w październiku 1925 r., gdzie nieskończenie silniej to bezpieczeństwo było nie tylko obwieszczone, ale także poręczone, a mimo to, mimo istnienia tego rodzaju umów, Francja w latach 1929 i 1930 zbudowała sobie niebywale silne umocnienia graniczne, a Belgia w r. ub., po objęciu władzy przez kanclerza Hitlera, zrobiła największy oddawna wysiłek 700 milionów franków w swym budżecie również na umocnienia graniczne. Mam nadzieję, że także i u nas istnienie umowy takiej, jak z 26 stycznia b. r., nie przeszkodzi temu, ażeby na wszelki wypadek, gdyby ktoś przeoczył granicę, zapędził się zadaleko, spotkał takie umocnienia, któreby go oświeciły, że jeżeli dalej pójdzie, to złamie umowę z 26 stycznia.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#StanisławStroński">Drugie pytanie, jakie trzeba sobie zadać w sprawie tej umowy, jest: wśród jakich pojęć i wśród jakich haseł umowa ta przychodzi do skutku?</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#StanisławStroński">Pozwolę sobie tu przedewszystkiem przytoczyć podstawowe pojęcia kanclerza Hitlera o zadaniach polityki niemieckiej w jego znanej książce „Mein Kampf”, przytaczając z tej ogromnej książki tylko to, co w tej chwili może być dla nas najbardziej zajmujące.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#StanisławStroński">Pierwsza myśl, jaką kanclerz Hitler tam wyraża, to jest to, że w dziejach czynnikiem rozstrzygającym jest miecz, a mianowicie mówi: „Żaden z naszych pacyfistów nie wzbrania się jeść chleba ze wschodu naszego, chociaż pierwszemu pługowi było na imię miecz” (str. 154). „Uciśnionych krajów nie przywraca się na łono wspólnej Rzeszy płomiennemi protestami, lecz gotowym do uderzenia mieczem. Miecz ten wykuć jest zadaniem wewnętrzno-politycznem kierownictwa narodu. Zabezpieczyć pracę wykuwania i znalezienia sojuszników jest zadaniem kierownictwa polityki zagranicznej” (str. 689). Sprawa miecza, jako rozstrzygającego ostatecznie czynnika, postawiona jest w „Mein Kampf” kanclerza Hitlera dostatecznie jasno.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#StanisławStroński">Drugą myślą jest, że w obecnej chwili najważniejszem zadaniem dla Niemiec jest uzbroić się, a mianowicie: „Całkowite podporządkowanie wszelkich innych potrzeb narodu jedynemu zadaniu przygotowania nadchodzącego pochodu zbrojnego (Wafengang) celem przyszłego zabezpieczenia państwa” (str. 690). I jeszcze mówi kanclerz Hitler, iż chciałby, aby z wszystkich serc niemieckich wytrysnął, jak żar, okrzyk: chcemy znów broni, Wir wollen wieder Wafen (str. 715). To jest właśnie podstawowa myśl kanclerza Hitlera.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#StanisławStroński">Trzecią rzeczą w tem dziele najważniejszą jest po uzbrojeniu się, gdy ten miecz będzie w ręku, skierowanie dążeń na wschód. Kanclerz Hitler mówi: „Nie zachodnia, i nie wschodnia orientacja ma być przyszłym celem naszej polityki zagranicznej, ale polityka wschodnia (Ostpolitik) w znaczeniu zdobycia niezbędnej ziemi dla naszego narodu niemieckiego” (str. 757).</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#StanisławStroński">Proszę Panów, te oświadczenia dzisiejszego kanclerza Rzeszy z niedawnych lat, z czasów, kiedy dochodził do władzy, są niewątpliwie wyraźne. P. Minister Spraw Zagranicznych powiedział wczoraj, że kanclerz Rzeszy znalazł od początku rozmów obecnych z Polską język jasny i odważny. Muszę powiedzieć, że w „Mein Kampf” jego język jest także jasny i odważny. Cała rzecz w tem, czy to, czy tamto będzie ostatniem słowem kanclerza Rzeszy.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#StanisławStroński">Drugi ważny pod tym względem dokument jest następujący. Mógłby ktoś powiedzieć: Dobrze, to mówił Hitler przywódca stronnictwa nacjonalistycznego, ale on dzisiaj jest kanclerzem. Żadne jednak z tych oświadczeń nie zostało dotychczas przez kanclerza Hitlera cofnięte i mowy być o tem nie może, jeżeli się zna jego usposobienie, żeby było cofnięte. Ale jest coś innego. Także po objęciu przez niego kanclerstwa są urzędowe zarządzenia, głęboko sięgające, nad któremi nie można się nie zastanowić. Wiadomo Panom, że latem ubiegłego roku, 25 lipca, minister spraw wewnętrznych Rzeszy p. Frick ogłosił wskazania w sprawie nauki historii we wszystkich szkołach, które rozesłał ówczesnym rządom krajowym. I we wskazaniach tych jest podjęta myśl, dosłownie wzięta z „Mein Kampf” kanclerza Hitlera, która brzmi tak: „Najważniejszym czynem średniowiecza niemieckiego było odzyskanie obszarów na wschód od Łaby. Obszary te bowiem aż poza Wisłę były macierzystą ziemią germańską wtedy, gdy Słowianie, jako dzicy rybacy, mieszkali wśród bagien Prypeci”. To było w okólniku o nauczaniu historii ministra Fricka z lipca 1933 r., to następnie przeszło do wszystkich dzienników ministerstw oświaty krajowych i to są wskazówki dla wszystkich szkół niemieckich, a mówią one, że Niemcy nawet niczego tu za Wisłą nie zamierzają zdobywać, oni chcą tylko odzyskać to, co było ich ziemią macierzystą. Jest niepodobieństwem, ażebyśmy zamykali oczy na to, że jak Niemcy długie i szerokie, uczy się dzieci, uczy się dorastające pokolenie, historii w ten sposób.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#StanisławStroński">I wreszcie trzeci szereg dokumentów, to są pewne zdarzenia polityczne z ostatniego roku, z czasu kanclerstwa Hitlera. W czerwcu ub. r minister Hugenberg na zjeździe gospodarczym w Londynie przedstawił swój słynny memoriał, w którym było najwyraźniej powiedziane, że jedyną rzeczą, która dla Niemiec jest zbawienna, to są nawet nie kolonie, któremi trochę straszyli w Londynie, lecz jest to zdobycie nowych obszarów na wschodzie Europy, to samo, co mówił stale kanclerz Hitler. Dnia 4 grudnia ub. r. na otwarciu Wystawy Wschodniej w Berlinie p. Alfred Rosenberg, który jest duszą pojęć szczególnie polityki zagranicznej w obozie nacjonalno-socjalistycznym, oświadczył, że wszystkie ludy od Bałtyku do ujścia Dunaju powinny zrzeszyć się razem i tu wyraźnie zaznaczył, że te ludy, które swoje wyzwolenie zawdzięczają pokonaniu Rosji, powinny zrzeszyć się niejako przeciw Rosji. A wreszcie powiem, że prezydent senatu Wolnego Miasta Gdańska p. Rauschning, który jest jednocześnie wybitnym przedstawicielem obozu nacjonalno-socjalistycznego, po drugich swych odwiedzinach w Warszawie z dnia 11 i 12 grudnia 1933 r., w ciągu których, jak wiadomo, miał rozmowy z kierującemi osobistościami politycznemi naszego kraju, ogłosił w Niemczech szeroko, w bardzo wielu pismach swój pogląd, który brzmi w skróceniu, ale dosłownie tak:</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#StanisławStroński">„Czy zadaniem dążącej w górę Polski jest leżeć jako zapora przed Europą środkową i bliskim Wschodem”... — jak to ostatnio powiedział Prezydent Banku Rzeszy dr. Schacht”. „Albo ten świat, który wypadł z zawias, odbuduje się w polityczno-gospodarczych wielkich skupieniach (In Politisch Wirtschaftlichen Grossräumen) albo rozpadnie się w rozprzężeniu... Od staro-pruskiej myśli łączenia i państwowego kierownictwa nad narodami (der Vereinigung und staattichen Leitung oberhalb der Nationen), polityczna myśl Polski o dobrowolnej unii ludów nie jest zbytnio odległa”. Jednem słowem prezydent wolnego miasta, nazywany dziś w Niemczech „der Mittler der Ostpolitik”, to znaczy pośrednik w polityce wschodniej Rzeszy najdokładniej znający zamiary i wyobrażający sobie drogi, a w dziwny sposób mieszający naszą t. zw. jagiellońską ideę z ideą Rzeszy Niemieckiej, jako skupienia państw, ni mniej ni więcej tylko odtwarza nam jako zadanie najbliższe słynną Mitteleurope.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#StanisławStroński">Otóż nie ulega wątpliwości, że to wszystko idzie dla nas stanowczo za daleko i my to zupełnie jasno musimy powiedzieć. Możemy sobie mówić, że Niemcy mają to do siebie, że lubią budować tak dalekie zamysły, marzenia, rojenia, ale my także na tyle już wieku mamy, że pamiętamy, iż takiem marzeniem Niemiec przez lat 25 była Welterrschaft, aż i pewnego dnia sierpniowego w roku 1914, jak we śnie nocy letniej, te rojenia i marzenia zamieniły się w pułki, które poszły na wojnę światową. I dlatego nie trzeba lekceważyć tych wszystkich przygrywek w pojęciach i w nastrojach, które w Niemczech odzywają się przy tej umowie polsko-niemieckiej. Nie trzeba tego lekceważyć i na to trzeba bardzo wyraźnie odpowiedzieć, że Polska o niczem takiem nie myśli i w niczem takiem żadną miarą nie weźmie udziału. Trzeba, żeby kanclerz Hitler wiedział o tem, że treść umów polsko-niemieckich musi być brana najzupełniej dosłownie, jako umów, które są przeznaczone dla zachowania pokoju, dla niczego innego, i trzeba, żeby to z polskiej strony z całą jasnością było zawsze mówione.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#StanisławStroński">W tem świetle, jak powiadam, niepodobna dziś przeceniać znaczenia umowy polsko-niemieckiej. Jej tło polityczne nie jest jeszcze takie, ażeby można powiedzieć, jak się mówi czasem u nas, że jest to nowy stan rzeczy między Polską a Niemcami, albo że jest to nowa polityka Niemiec. Nie trzeba, żebyśmy to mówili, bo to nie odpowiada rzeczywistości i może tylko przyczynić się do bałamuctwa. Mamy przecież swoje doświadczenia, które skłaniają nas do pewnej trzeźwości, najbliższe doświadczenia, bo przecież nie jesteśmy przy pierwszem naszem pojednaniu się z Niemcami. W roku 1925 jednaliśmy się z Niemcami w Locarno i byli ludzie, którzy wówczas głosili że to już koniec nieporozumień polsko-niemieckich. W r. 1929 i 1930, kiedy zawieraliśmy umowę t. zw. wyrównawczą i umowę handlową, byli ludzie którzy mówili: koniec nieporozumień między Polską a Niemcami. I dziś mamy trzecią taką rzecz. Dwie pierwsze się nie powiodły, jakie będzie powodzenie trzeciej, zobaczymy.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#StanisławStroński">Uważamy, że dobrze, iż kroki takie są podejmowane, ale kroki te muszą być podejmowane z najdalej idącą ostrożnością. W każdym razie trzeba, aby było rzeczą bardzo jasną, że jeżeli po rozmowie Hitler-Lipski z 15 listopada bardzo chętnie zadowoliliśmy się 3 grudnia ub. r. meczem piłki nożnej między Polską a Niemcami, w którym w ostatniej minucie stosunek zrobił się jeden na zero na rzecz Niemiec, to w tej robocie politycznej nie chcemy iść do tego, aby w ostatniej minucie był stosunek jeden do zera na rzecz Niemiec.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#StanisławStroński">Do tych uwag bezpośrednich o umowie polsko-niemieckiej chciałbym dołączyć kilka słów o stanie rzeczy w Gdańsku. Przypuszczam, że niema nikogo w tej Izbie, ktoby nie był rad spokojnemu układaniu się stosunków Gdańska z Rzplitą. Trzeba zdawać sobie jednak sprawę z tego, że one się układają spokojnie przy pewnem przesunięciu pojęć politycznych. To przesunięcie pojęć politycznych w Gdańsku dokonywa się w dwóch kierunkach. Po pierwsze w Gdańsku powstało od maja ubiegłego roku to znaczy od zwycięstwa nacjonalistów w wyborach, przekonanie, że Gdańsk jest przedłużeniem trzeciej Rzeszy pod rządami kanclerza Hitlera. To przekonanie poszło tak daleko, zarówno w niektórych orzeczeniach sądu, jak w niektórych oświadczeniach wiceprezydenta Senatu, że Rada Ligi Narodów na posiedzeniu 18 stycznia b. r. pod przewodnictwem właśnie p. Ministra Spraw Zagranicznych musiała w to wnieść pewne sprostowanie. Otóż trzeba, ażeby było rzeczą bardzo jasną dla dobrych stosunków między Rzplitą a Gdańskiem, że w Polsce nie dopuszcza się tej myśli, ażeby Gdańsk mógł być częścią trzeciej Rzeszy, czekającą na chwilę, kiedy się stanie nią w znaczeniu prawno-politycznem. Drugie przesunięcie pojęć, które się dokonywa w Gdańsku jest takie, że po wyjściu Niemiec z Ligi Narodów również rządy nowe w Gdańsku mają wielką skłonność do załatwiania spraw poza Ligą Narodów, także spraw z Polską. To nam nic nie szkodzi, przeciwnie my byliśmy zawsze tego zdania, że im więcej Gdańsk będzie załatwiał spraw bezpośrednio z Polską, tem lepiej. Tylko nie trzeba, żeby to się dokonywało przy przesuwaniu pojęć, tak jakoby stosunek Polski do Ligi Narodów się zmienił. Bo stosunek Polski do Ligi Narodów a stosunek Gdańska do Ligi Narodów jest zupełnie inny. Gdańsk jest pod opieką Ligi Narodów i ma pewne obowiązki wobec Polski, a my nie jesteśmy pod opieką Ligi Narodów. Tutaj ta zmiana stosunków musi się tak dokonywać, aby podstawy nie zostały naruszone. W tych kilku słowach zwracam uwagę na to przesuwanie się pojęć, jakie w Gdańsku się dokonywa, ponieważ wszyscy pragniemy, ażeby te stosunki były najlepsze, a im wcześniej się powie, pokąd sięgają granice, w których mogą one być utrzymane, tem lepiej.</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#StanisławStroński">Nasze umowy z Niemcami miały odgłos w świecie m. in. w Rosji Sowieckiej. Stosunki nasze z Rosją Sowiecką ułożyły się bardzo pomyślnie. I my jesteśmy z tej strony Izby...</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#komentarz">(wskazuje na prawicę)</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#StanisławStroński">...zadowoleni z tego, że większość tej Izby, że obóz rządowy włożył tyle pracy w poprawę stosunków z Rosją Sowiecką, że żadną miarą dzisiaj nie uważa tych umów i tego stosunku, który istnieje z Rosją Sowiecką, za pewnego rodzaju podrzutka na swojem ręku. Radzi jesteśmy, że może uważać tę politykę za swoje własne dziecko. Nie zgłaszamy się też my tutaj do żadnego udziału w nagrodzie Nobla za tę politykę. Jesteśmy całkowicie zadowoleni z tego, że ta polityka ułożyła się rzeczywiście z takim udziałem starań, zabiegów i pracy obozu rządzącego, że może być uważana za jego także dzieło. Otóż skoro te stosunki tak się ułożyły, to trzeba jednak baczyć, żeby niejasności w naszej polityce nie wywoływały niejasności tam. Nie mówię z domysłów, opieram się na wystąpieniach Związku Sowietów z ostatnich czasów, które są powszechnie znane. Dnia 28 i 29 grudnia ub. r. rzuciły światło na tę sprawę dwie mowy p. Mołotowa i p. Litwinowa, którzy cenią bardzo stosunek przyjazny z Polską i widzą niebezpieczeństwo od strony Niemiec. A mowa p. Stalina 28 stycznia r. b. jeszcze dobitniej stwierdziła, że istnieje niebezpieczeństwo w tych zamysłach niemieckich, a nawet mówiła o możliwości zygzaków w Polsce. Otóż przypuszczam, że zygzaki już u nas są niemożliwe, ale trzeba, ażeby było rzeczą jasną, że są one niemożliwe i trzeba, ażeby jakiekolwiek wyzyskiwanie niejasności odpadło. P. Minister Spraw Zagranicznych wczoraj niedwuznacznie zapowiedział zamiar swój, jak mówił, podtrzymania osobistej styczności z kierowniczemi osobistościami w Z. S. R. R., czyli poprostu zapowiedział odwiedziny w Moskwie. Te odwiedziny powinny mu dać sposobność rozproszenia wszelkich istniejących jeszcze przypuszczeń o jakichkolwiek możliwościach zygzaków w naszej polityce.</u>
<u xml:id="u-26.27" who="#StanisławStroński">Polityka polsko-niemiecka miała także swoje odgłosy na zachodzie i na południu, we Francji i w Małej Entencie. I tutaj trzeba sobie znowu jasno powiedzieć, że jeżeli we Francji są ludzie, którzy bardzo często i przedtem odnosili się dość niechętnie do bliskich stosunków francusko-polskich, jako psujących, jak wówczas mówiono, porozumienie francusko-niemieckie, nie trzeba, ażeby ci ludzie, na szczęście nieliczni we Francji, znajdowali jakiekolwiek podstawy do twierdzenia, że Polska, radząc sobie rzekomo sama z Niemcami, nie zwraca już uwagi na sojusz polsko-francuski. Jak powiedziałem, ludzi, którzy tak twierdzą, we Francji jest niewielu, ale trzeba, ażeby nie mieli oni żadnych podstaw do wypowiadania tego rodzaju twierdzeń.</u>
<u xml:id="u-26.28" who="#StanisławStroński">Jeżeli istniało zaniepokojenie w niektórych krajach Małej Ententy, to trzeba również, ażeby było rzeczą zupełnie pewną i w Rumunii, i w Czechosłowacji, i w Jugosławji, że doskonale w Polsce rozumiemy wszystko, co nas łączy z temi krajami w dobie powojennej i że te nasze dobre stosunki z niemi uważamy za stały czynnik w naszej polityce.</u>
<u xml:id="u-26.29" who="#StanisławStroński">Najoględniej starałem się w ten sposób dać wyraz temu przekonaniu, że dla pożytku naszej polityki jest to istotne, ażeby żadne obawy nie mogły istnieć ani we Francji, ani w Małej Entencie co do zmiany naszej polityki wskutek umowy polsko-niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-26.30" who="#StanisławStroński">Jednem słowem, chciałbym powiedzieć, że umowa polsko-niemiecka jest w swej treści prawnej pożyteczna, nie zawiera w swej treści politycznej niczego złego, a nawet zawiera niektóre rzeczy dobre, że jednak ta umowa polsko-niemiecka dokonywa się powoli i żmudnie na tle stosunków niemieckich, które dalekie są od tego, aby były wyjaśnione. I wskutek tego tej umowie nie trzeba dawać w całości polityki zagranicznej więcej miejsca, aniżeli jej się rozumnie należy. Obok naszego sojuszu z Francją, obok naszego częściowego sojuszu, a częściowo przyjaźni z Małą Ententą, obok naszego pokojowego porozumienia z Rosją Sowiecką, przychodzi umowa polsko-niemiecka jako czynnik, który żadną miarą nie może się tamtym przeciwstawić i żadną miarą nie może być przeciw nim wygrywany.</u>
<u xml:id="u-26.31" who="#StanisławStroński">Zwrócę uwagę na to, że mamy przyszłość i to bliską przyszłość dalszego rozwoju wypadków w polityce Europy. I tutaj ukazują się, wskazane wyraźnie, trzy drogi. Niemcy powiadają: bezpośrednie rokowania między państwami, Włochy powiadają: pakt czterech i jeżeli p. Minister Spraw Zagranicznych wczoraj wspomniał, że jest powiadomiony o stanowisku włoskiem, to znaczy o nocie włoskiej z 3 i 4 stycznia bieżącego roku, to oczywiście wiemy wszyscy, wie pan Minister przedewszystkiem, że ta nota na końcu zawiera nawrót do paktu czterech, a dodam, że nawrót do paktu czterech jest stanowiskiem wcale nie tylko włoskiem, lecz także niemieckiem, bo Niemcy są za bezpośredniemi rokowaniami z państwami, ale bardzo chętnie wchodzą także do paktu czterech. A trzecia droga, to droga utrzymania tych sojuszów i tych porozumień, które istnieją, i załatwiania na zbiorowym gruncie współpracy międzynarodowej spraw, które do tego gruntu należą. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że gdybyśmy w tej chwili, kiedyśmy się opowiedzieli za bezpośredniemi rokowaniami z Niemcami, przeoczyli zjawiające się hasło paktu czterech, a odwrócili się od polityki, którą dotychczas szliśmy, ścisłej współpracy z państwami, z któremi mamy sojusze i przyjaźni, tobyśmy na szwank narazili swoją politykę.</u>
<u xml:id="u-26.32" who="#StanisławStroński">Dodam, że nasza polityka zagraniczna nie ma i nie może mieć żadnych celów tajnych i zupełnie naszej polityce zagranicznej nie przystoją szaty jakiejś tajemniczości. Szaty tajemniczości w naszej polityce zagranicznej rodzą tylko nieporozumienia i błędne, a bardzo szkodliwe domysły. My nie zazdrościmy zupełnie dyplomacji naszej tego pierwiastka poufności i tajności, który jest w niej konieczny i zrozumiały. Ale mamy całkowite przekonanie, że wielkie kierunki, przewodnie myśli i wytyczne naszej polityki zagranicznej — i to na długo. — nie tylko nie boją się światła dziennego, ale zyskają, jeżeli wszelka tajemniczość będzie z nich usunięta. Zyskają przedewszystkiem, jeżeli wszędzie w świecie będzie wiadomo, że naród Polski zna drogi swojej polityki, nic tajemniczego dla niego w niej niema, że cały naród polski za tą polityką stoi.</u>
<u xml:id="u-26.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Nie będę oczywista mówił o cyfrach budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, tem bardziej, że budżet to jest sui generis, albowiem fundusze propagandowe i dyspozycyjne obejmują mniej więcej czwartą część całego budżetu Ministerstwa. Natomiast zwracam się do meritum naszej polityki zagranicznej. Muszę stwierdzić, że nawet ten sanacyjny Sejm nie tylko nie ma żadnej kontroli nad polityką zagraniczną Polski, lecz nawet informacyj dokładnych o tem, co się działo i dzieje, nie posiada. Raz do roku ewentualnie wysłuchujemy bardzo krótkiego, w najlepszym razie 10 minutowego t. zw. ekspose p. Ministra, składającego się przeważnie z ogólników, takich, które mniejwięcej można wyczytać w każdej gazecie rządowej. Nie jest więc to ani kontrola, ani informacja.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#KazimierzCzapiński">Przechodzę jednak do tego skąpego materiału, jakiego dostarczyło ostatnie ekspose p. Ministra Becka. Pan Minister stwierdził, że w ostatnim roku zaszły dwa wypadki kardynalne, które mają znaczenie ogromne w naszej polityce zagranicznej. Pierwszy jest to zmiana naszego stosunku z Rosją Sowiecką i powiedział p. Minister, że dużą wagę przywiązuje do tej zmiany. Sądzimy, że ta zmiana, która zaszła, powinna być oceniana pozytywnie, uważamy, że ustalenie przyjaznych stosunków z Rosją Sowiecką jest rzeczą pożądaną i właściwą, nie jest to atoli w tak wielkiej mierze zasługa owej czynnej, jak mówił p. Minister na Komisji, polskiej polityki zagranicznej. Bo ta nowa orientacja Rosji Sowieckiej rodzi się z czysto obiektywnych przesłanek. Jeśli Rosja Sowiecka ma z jednej strony plan Rosenberga, plan rozbioru Rosji, jeśli z drugiej strony ma znaną politykę japońską, jest zupełnie jasne, że Rosja Sowiecka musi się odwrócić od polityki Rapalla, a zwrócić się ku Francji i Polsce i ku temu blokowi mocarstw.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, atoli muszę powiedzieć, że głównym warunkiem pozytywnego znaczenia naszych dobrych stosunków z Rosją Sowiecką jest to, ażeby nasze przyjazne stosunki względem Rosji Sowieckiej były po pierwsze szczere, a po drugie, ażebyśmy to jest żeby Rząd polski nie czynił nic takiego, co mogłoby budzić jakiekolwiek wątpliwości w Rosji Sowieckiej co do szczerości intencji polskiego Rządu i Państwa Polskiego. Szczegółowo o tem będę mówił za chwilę. Muszę tylko w tem miejscu odeprzeć bardzo niemądrą uwagę p. kolegi Rosenberga, który wczoraj krzyknął nam, jakobyśmy chcieli przygotowywać wojnę przeciw Rosji Sowieckiej.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, przechodzę do drugiego faktu kardynalnego, podkreślonego w ekspose przez p. Ministra Becka. Tym drugim taktem jest zmiana naszych stosunków wobec Niemiec, to jest już flirt dość długi, ale teraz został ukoronowany paktem z 26 stycznia i p. Minister powiedział w swem ekspose, że stwierdził w rządzie niemieckim język jasny i odważny. Uważa p. Minister, ze ten pakt spowoduje trwałą formę dobrego sąsiedztwa, uważa p. Minister, że to jest dokument, przerastający swojem znaczeniem zwykłe stosunki sąsiedzkie, wreszcie sądzi p. Minister, że jest to bardzo istotny przyczynek do zapewnienia pokoju w Europie. Nie tylko nie zgadzamy się z p. Ministrem, nie zgadzamy się z partią rządową, ale muszę stwierdzić, że nie zgadzamy się także i z wywodami mego przedmówcy p. Strońskiego, który powiedział, ze dobrze, że kroki takie są podejmowane.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, jakie są rzeczywiste dążenia Niemiec hitlerowskich? Bo to, co jest napisane, to jest rzecz drugorzędna. Wiemy, co było napisane w akcie o neutralności Belgii, a okazało się, że wszystkie akta stały się ein Fetzen Papier. Nie chodzi o to, co jest napisane, ale co jest w rzeczywistości. Już było powiedziane, że istotną ideologią, istotnym kierunkiem polityki Niemiec jest kierunek na wschód. To jest stwierdzone nie tylko w „Mein Kampf” Hitlera, ale jeżeli weźmiemy najbardziej podstawowe dzieło dla polityki spraw zagranicznych, dzieło faktycznego kierownika polityki zewnętrznej Niemiec p. Rosenberga „Myten des XX Jahrhunderts”, przeczytamy jak tam są ujęte zadania Niemiec w zakresie agresji, w zakresie ekspansji na wschód. Jeszcze dziś depesze przyniosły wiadomość, że „Leipziger Abendpost” pisze, że tylko pozostał kierunek ekspansji na wschód, że na zachód jest wstrzymana, na południe jest wstrzymana, idziemy na wschód. O tem mówić chyba nie potrzeba. Weźmy zbrojenie się Niemiec hitlerowskich, które się odbywa dniem i nocą i nikt temu chyba nie zaprzeczy. Nie będę cytował znanych rewelacyj francuskich, ale weźmy gazety angielskie, które przecież mniej lub więcej, ale bardziej przyjaźnie są nastrojone do Niemiec, weźmy znane memorandum angielskie, które podobnie jak memorandum włoskie jest dość przyjaźnie usposobione dla tez niemieckich w ostatniej dyskusji z Francją. Pisma angielskie, jak „Times”, jak „Dajly Ekspress”, pisały w ostatnich czasach o zbrojeniach Niemiec. Nie mam czasu mówić o tem szczegółowo, ale pisał „Dajly Ekspress”, że do lata będzie 2.000 aeroplanów i że jest jakoby ponad 300.000 Reichswehry. Albo jeżeli weźmiemy te formacje niby niewojskowe, to przecież te S. A., Sturmabteilungen, mają 2½ miliona wyćwiczonych ludzi, z których jak powiada „Dajly Ekspress”, najmniej milion, to są ludzie wyćwiczeni całkowicie. A popatrzmy, mówi „Dajly Ekspress” na te nowe drogi betonowe strategiczne, biegnące ku granicom niemieckim. Czy „Mercure de France” nie pisał, jak ponad 50 wojskowych fabryk pracuje dniem i nocą, jak 6-krotnie podwyższono dowóz żelaza i niklu do Niemiec, jak 8-krotnie podwyższono wydatki na materiał wojenny w zakresie karabinów maszynowych, artylerii i t. d.? To chyba nie ulega wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy ostatnią dyskusję prowadzoną do dziś dnia między Francją a Niemcami w sprawie zbrojeń. Teza francuska jest nam wszystkim znana. Jeszcze 1 stycznia, niedawno, ten aide-memoire został ogłoszony. Francja wystąpiła ze swojem stanowiskiem, o którem muszę powiedzieć wraz z francuskim bratnim nam „Populaire”, że jakkolwiek mielibyśmy zastrzeżenia co do polityki rządu francuskiego, to jednak podstawa aide-memoire jest słuszna: stopniowe powszechne rozbrojenie, zasada dozbrajania — pisze aide-memoire — jest niesłuszna dlatego, że może pociągnąć za sobą powszechny wyścig zbrojeń, który może doprowadzić do wojny. Otóż ten aide-memoire — pisze „Populaire” — jest bardzo grzeczny, bardzo kurtuazyjny (le plus poli, le plus courtois). Na ten aide-memoire nastąpiła znana odpowiedź niemiecka, gdzie Niemcy stoją nie na stanowisku powszechnego rozbrojenia, lecz na stanowisku dozbrojenia. Wszystko to: i ten kierunek ideologiczny, te zbrojenia, i charakter polemiki memorandowej wskazuje na jedno: na kierunek istotny, nie na papierze, całokształtu niemieckiej polityki. Zachodzi pytanie, dlaczego pan kanclerz Hitler w takim razie nie występuje z jakimś krokiem bardziej stanowczym. No, to chyba jest jasne. Dla trzech przyczyn głównych: Po pierwsze dlatego, że politycznie państwo Hitlera nie jest gotowe. Przypomnijmy chociażby ostatnie ustawy, czy dekrety hitlerowskie o pracy narodowej i t. d. Wszystko to zmierza do wzmocnienia siły agresywnej niemieckiego państwa. Po drugie dlatego jeszcze nie występuje, że wojsko gotowe nie jest. A po trzecie, to rzecz najważniejsza, nie występuje dlatego, że międzynarodowa sytuacja jeszcze nie jest gotowa. Wszystkie te rozmaite manewry, te pakty czterech i te pakty o nieagresji z tymi, którzy chcą je zawrzeć, wszystkie te rzeczy zmierzają do jednego, do ułatwienia sobie sytuacji międzynarodowej, a później dopiero w ułatwionej sytuacji międzynarodowej na terenie oczyszczonym wtenczas, gdy blok antyrewizjonistyczny zostanie rozbity, wtenczas dopiero będzie można wystąpić ostrzej.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, wobec tego nie możemy stanąć na stanowisku tem, że ta cała polityka wobec Hitlera, że ten cały flirt i ten cały pakt są polityką właściwą. Natomiast jesteśmy jak najbardziej nieufni wobec tej faktycznej polityki, którą prowadzi p. Hitler i jego rząd. Nie dziwimy się wcale, jeżeli organ niemieckich socjalistów na emigracji „Vorwarts” powiada w ostatnim numerze, że przestrzega cały świat przed rzeczywistymi ofensywnemi zamiarami Hitlera. Nie dziwimy się wcale, jeżeli duński rząd, jak wiadomo socjalistyczny, który prowadził politykę zupełnego rozbrojenia państwa, zmienia teraz swoją orientację. Nie dziwimy się, jeżeli blok socjalistyczny głosując przeciw poborowi rekruta i wydatkom wojskowym, oświadcza, że mają w tem tylko manifestację polityczną wobec dzisiejszego rządu, ale bynajmniej wcale nie zamierzają negować faktu, że należy być w pogotowiu obronnem wobec polityki, którą reprezentuje Hitler. Nie dziwimy się wcale, że w austriackim miesięczniku „Der Kampf”, organie austriackiej socjaldemokracji, w ostatnim numerze znajduje się artykuł Richarda Kerna, który powiada, czy nie należałoby wogóle naszego, oczywiście socjalistycznego, stanowiska wobec traktatów i umów zmienić, bo mogą być dzisiejsze traktaty papierowemi tylko dokumentami wobec tego typu rządu, tego typu zachowania się, jaki widzimy w Niemczech.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, mamy przed sobą fakt zawarcia z Polską tego paktu. Zachodzi pytanie, co przy tej sposobności zarabia p. Hitler, a co uzyskuje, jeżeli uzyskuje, Polska. Pozwolą Panowie, że będąc ograniczony czasem, przedstawię krótko te zyski, które ma Hitler. Po pierwsze p. Hitler przedstawia się w świetle tego paktu jako ten pacyfista, który załatwia swoje stosunki z Polską pokojowo, który w obecności ministra Goebbelsa rozgrywa mecze piłkarskie z Polską. I to jest jeden moralny zysk. Drugi — Hitler odrywa całą politykę europejską od Ligi Narodów, która dla niego nie jest pożyteczna, nie jest sympatyczna, bo tam siedzi cały blok państw dla niego niemiłych, dlatego daleko jest korzystniejsze dla niego rozproszkowanie polityki europejskiej, być sam na sam z tymi kontrahentami, których sobie wybierze, i to jest niewątpliwie drugi zysk. Trzeci zysk. Przecież różne są, jak wyrażają się Niemcy, żelaza niemieckie w ogniu. Nie tylko kwestia t. zw. korytarza, czy kwestia Pomorza, ale jest jeszcze Saara, jest Anschluss i rozmaite inne rzeczy. Jeżeli na razie trudno z tych czy innych powodów przystąpić do zagadnienia tak zwanego korytarza, to może łatwiej przystąpić do zagadnienia Anschlussu. Co prawda tam jest wola Mussoliniego, to może łatwiej przystąpić do zagadnienia Saary, trzeba szukać gdzieindziej jakiegoś rozwiązania i sukcesu. I zachodzi pytanie, czy czasami swoją polityką, swoją paktomanią my nie ułatwiamy i nie rozwiązujemy rąk Hitlerowi w tej polityce Anschlussu lub czegoś innego podobnego. Nie wiem, czy pakt, zawarty 26 stycznia, nie zawiera jakichś klauzul tajnych, nie mam powodów sądzić, że tak, więc tego nie mówię i nie podkreślam. Ale gdyby były, albo raczej powiem tak, że gdyby ich nie było, to i tak w drodze polityki paktów o nieagresji ułatwiamy pozycję Hitlerowi wobec zagadnień Anschlussu i t. p. A wiemy, co Hitler — jest to w dziennikach — odpowiedział na rozpaczliwe nawoływania Austrii. Sprawa Austrii stała się dziś bardzo poważną możliwością nowej wojny i dlatego Hitler, mając przed sobą to zagadnienie, rozumnie robi, że na chwilę, dłuższą czy krótszą, rozwiązuje sobie ręce.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#KazimierzCzapiński">Przy tej sposobności, chociażby się wydawało, że to sprawa inna, zrobię małą dygresję i odpowiem p. posłowi niemieckiemu, który dziś przemawiał z tej trybuny, który stanął nota bene na gruncie nowej Konstytucji i zapewniał, że niema żadnej nielojalnej partii niemieckiej w Polsce. Otóż oświadczam, że w Polsce, tak na Górnym Śląsku, jak i na Śląsku Cieszyńskim, a zdaje się także w niemieckich ugrupowaniach w b. Królestwie jest zupełnie zdecydowana robota hitlerowska, a o ile można ją nazwać lojalną, to najlepiej właśnie przekonywujemy się z tego, co się dziś dzieje w Austrii.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#KazimierzCzapiński">Przerwany tem wątek znów nawiązując, powiem, że poza tym rzekomym pacyfizmem, poza oderwaniem się od Ligi Narodów, poza swobodną ręką wobec Anschlussu czy czego innego, jeszcze dużo innych rzeczy Hitler uzyskał. Więc przedewszystkiem to, co było wskazane, że budzą się poważne wątpliwości w Rosji Sowieckiej. To prawda, że właśnie Stalin w swym wielkim referacie na zjeździe komunistycznej partii powiedział tak dosłownie, iż wprawdzie jest w stosunkach polsko-rosyjskich pierełom k'łuczszemu, przełom ku lepszemu, ale powiedział, że zygzaki i nieożydannosti polskiej polityki, gdie antysowieckija nastrojenia tak silny, niemogut byt' iskluczitielny, a więc zygzaki i niespodzianki polskiej polityki, gdzie nastroje antysowieckie są tak silne, nie mogą być jeszcze uważane za wyłączone. To jest oczywista odpowiedź na tę politykę i nie darmo p. Minister Beck zapowiedział wczoraj, że pojedzie do Rosji Sowieckiej, ażeby wygładzić to wrażenie, jakie zostało tam wywarte zawarciem paktu o nieagresji. To trudno z jednej strony podkreślić fakt dobrych stosunków z Rosją Sowiecką, a z drugiej podobnego rodzaju pakty zawierać. Ale to jeszcze nie wszystko i to wszystko nie jest najgłówniejsze. Zobaczmy, co osiągnął jeszcze Hitler. Hitler osiągnął przedewszystkiem to, że osłabił związek Polski z Francją, to żadnej wątpliwości nie ulega, a jeżeli ktoś wątpi, że tu właśnie tkwi cel Hitlera, to niech weźmie do ręki niemieckie gazety, jak Börsen Zeitung, Kölnische Zeitung i niech przeczyta, jak Kölnische Zeitung pisze, że chyba po zawarciu paktu będziemy mieli więcej zrozumienia dla potrzeb bezpieczeństwa i równouprawnienia Niemiec, a Börsen Zeitung pisze nie inaczej, jak, że chwała Bogu rozbito w ten sposób politykę Francji otaczania z wszystkich stron Niemiec. W ten sposób Niemcy znalazły się wobec zlokalizowania kontrahentów, czy problemów, w ten sposób Niemcy osłabiły pozycję Polski wobec Rosji Sowieckiej. To są przecież głosy niemieckie.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#KazimierzCzapiński">A może Panowie chcą głosy francuskie. Chyba je znamy. Przecież nie jest to przypadek, że taki umiarkowany, taki półoficjalny Temps zamieścił artykuł rzekomo historyczny o tem, jak to w swoim czasie odbył się rozbiór Polski przy pomocy Niemiec. Nie jest to przypadek, że szereg gazet francuskich pisało o intrydze polskiej, nie jest to przypadek, że taki polonofil Pierre Bernus z Journal de Debats pisał: dobrze, a jak będzie wyglądała sprawa Pomorza i czy właśnie Hitler nie weźmie sprawy Pomorza na porządek dzienny. Takich głosów oburzenia, takich głosów z przekąsem jest dużo.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#KazimierzCzapiński">Czy to wszystko, czy tyle tylko Hitler wygrał? A weźmy problem Gdańska. Przecież dziś Gdańsk jest przez Niemcy przez Reichsdeutsche uważany za swoją domenę. Nie jest przypadkiem, że w dniu 30 stycznia na gmachu Volkstagu powiewał sztandar ze swastyką, nie jest przypadkiem, że w gdańskich szkołach zostały wprowadzone podręczniki reichsdeutsche Schulbücher, z rozmaitemi intonacjami pod adresem Polski, i nie jest przypadek, że w Gdańsku, gdzie niema być żadnej armii, jest 8.000 przygotowanych i wyćwiczonych członków Sturmabteilung. I chyba jest rzeczą wiadomą, że prawdziwym kierownikiem polityki gdańskiej nie jest Rauschning, jak ludzie naiwni sobie wyobrażają, prawdziwym kierownikiem polityki gdańskiej jest zupełnie kto inny, jest p. Albert Foerster. A kto to jest p. Foerster? To jest Staatsrat pruski, to jest Gauleiter, kierownik jednej z dzielnic organizacji wojskowej hitlerowskiej. Taki jest stan rzeczy w Gdańsku. Więc nie tylko osłabia się stosunek do Rosji Sowieckiej, nie tylko nadwyręża się dobry stosunek z Francją, ale Gdańsk stopniowo oddaje się Niemcom. Nic dziwnego, że konstytucja, co do której Polska miała tam parę słów do powiedzenia, czy zastrzeżeń, tam obowiązuje. Nic dziwnego, że klerykalne i socjalistyczne pisma są tak prześladowane, że w ostatnich czasach taka „Danziger Volksstimme” przez kilka miesięcy była wogóle zakazana. Tyle z Gdańskiem.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#KazimierzCzapiński">Kogo mamy jeszcze z ewentualnych sojuszników na terenie europejskim? Mamy małą Ententę: Rumunię, Jugosławję, Czechosłowację, ale proszę Panów, jakie są głosy w Małej Entencie? Przecież nie jest żadną tajemnicą, że delikatny pan Benesz oświadczył, że wprawdzie Niemcy proponują wszystkim pakt nieagresji, ale Czechosłowacja z tej propozycji nie skorzysta. I nie jest rzeczą przypadku, że na Węgrzech, a Węgry, wiadomo, to nie jest przyjaciel chyba Małej Ententy — gazety są pełne zadowolenia, bo ostatnie skrupuły wobec Polski już padły, skoro Polska z Hitlerem ten pakt o nieagresji zawarła.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#KazimierzCzapiński">To jest, proszę Panów, prawdziwy obraz zdobyczy Hitlera w zakresie tego paktu o nieagresji.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, a cóż Polska zyskuje? Chcieliśmy właśnie usłyszeć w ekspose p. Ministra co konkretnego, co prawdziwego, co istotnego Polska, mówiąc trywialnie, zarobiła, bo to przecież jest istotne. Może gwarancję pokoju. Owszem, pokój i dla nas stoi na pierwszem miejscu. Jeżeli mówię przeciw temu paktowi to przecież nie dlatego, że chciałbym osłabić pokój z Niemcami, jeżeli tylko jest możliwe jego podtrzymać to należy go podtrzymywać, ale chodzi mi o to, nie o polityczny postulat, lecz o realną możliwość, o realizm polityczny. I jakaż jest gwarancja polityczna w tym pakcie? Czy jest jakaś sankcja? Żadnej sankcji niema i oczywiście być nie może w takiej umowie sam na sam. A jak Francja ustosunkowała się do tego paktu? Gazety sanacyjne przytoczyły mowę Paul Boncoura, wówczas ministra spraw zagranicznych, ale przecież miarodajna odpowiedź poinformowanej już wówczas Francji tkwiła w owem francuskiem aide-memoire z 1 stycznia. Tam jest powiedziane tak: Owszem, Francja wita wszelkie pojedyńcze pakta o nieagresji, proszę bardzo, ale z tem zastrzeżeniem, jeżeli te pakta nowe o nieagresji wnoszą coś istotnego do dzieła gwarancji pokoju. Ponieważ atoli pakt o nieagresji Polski z Niemcami nic nie wnosi nowego i wnieść nie może, więc jest rzeczą jasną, że w tym aide-memoire poprostu już urzędowo ze strony francuskiej został zgóry ten wiadomy Francji, przygotowujący się pakt o nieagresji potępiony. Tak stoi sprawa.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#KazimierzCzapiński">Więc w ten sposób, żeby ten pakt, który budzi tyle niepokoju, i w Rosji Sowieckiej, i w Małej Entencie, i wszędzie, który kosztował tyle wpływów gdańskich, żeby ten pakt przynajmniej cośkolwiek mówił, żeby cośkolwiek podkreślił, ale tak realnie, żeby on na czemśkolwiek realnem się oparł, o tem mowy być nie może, tego niema. Więc w takim razie, co w tem jest? Jest jakieś lekkomyślne żonglowanie pojęciami politycznemi. Polska próbuje się wepchać w blok państw rewizjonistycznych, faszystowskich. Przecież wiemy, jak stoi sprawa, że i Węgry z natury rzeczy, i Włochy, do których tęsknił pan prezes Radziwiłł na przeszłorocznem posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych, i Niemcy, oczywista rzecz, są to państwa o nastawieniu wybitnie rewizjonistycznem i inaczej być nie może. Jeżeli Polska udaje przed samą sobą, że wchodzi w blok państw, które kierują przedewszystkiem na nią wcale nie serdeczne spojrzenia, to zamiast tego, żeby stanąć na gruncie realnej polityki, prowadzi politykę fikcji, która prowadzi do osłabienia i osamotnienia Polski już jako państwa, już jako narodu, już jako ludu wobec tego potężnego niebezpieczeństwa, jakie istnieje przed nami na Zachodzie.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#KazimierzCzapiński">I jeszcze jedno powiedział p. Minister Beck w swem wczorajszem ekspose w Senacie, że przynajmniej te ostatnie fakty, ta zmiana stosunku wobec Rosji Sowieckiej i wobec Niemiec hitlerowskich da nam możność spokojnej i twórczej pracy. Jaką jest ta twórcza praca? Jeżeli ma nią być nowa Konstytucja, to muszę właśnie z punktu widzenia polityki zagranicznej stwierdzić, że Polska, odosobniona w ten sposób, Polska, która przedewszystkiem musi opierać się o własne siły, Polska musi przedewszystkiem liczyć w takiej sytuacji na własne siły, na silę własnego ludu. Żaden silny rząd nie pomoże, jeżeli Państwo będzie słabe, jeżeli lud będzie słaby, bo dzisiaj mobilizacje są masowe, dzisiaj naród cały idzie w chwili niebezpieczeństwa. Jeśli zaś odsuwa się ten lud od wpływu, władzy i od praw, to jakie to będzie przygotowanie się do tej wielkiej chwili próby, która ewentualnie może nadejść? Choć naturalnie, daj Boże, aby nie nadeszła.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, więc jeśli z jednej strony prowadzi się politykę fikcji, która osłabia Polskę w całokształcie sytuacji międzynarodowej, a z drugiej strony prowadzi się politykę wewnętrzną, która również prowadzi do osłabienia przynajmniej pozostałej siły polskiej jako takiej, to rozumiemy w ten sposób, że całokształt tej polityki jest szkodliwy dla interesów Polski.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#KazimierzCzapiński">Pozwolą Panowie, że na zakończenie, nie mając dłużej czasu, jeszcze jeden podkreślę moment. Gdy się rozbija społeczeństwo tu wewnątrz, to jednocześnie rozbija się mniejszości polskie emigracyjne i stale mniejszości zagranicą. Próżno i darmo p. referent i p. Wiceminister Szembek na komisji dowodzili, że polskie konsulaty czy placówki polityczne prowadzą politykę konsolidacji, bo jest odwrotnie, tak jak wewnątrz kraju organa rządowe prowadzą politykę rozbijania, to samo dzieje się na zewnątrz z polskiemi mniejszościami zagranicą. Niestety nie mam czasu na długie szeregi dowodów. Pozwolą Panowie, że z „Sprawy Ludu”, organu polsko-robotniczej mniejszości w Paryżu przeczytam ciekawy list, wystosowany pod adresem jednego z naszych towarzyszy partyjnych, mianowicie Kubiaka, działacza zawodowego we Francji, list z następującą groźbą, polecony do p. Franciszka Kubiaka, prezesa sekcji C. G T. — Konfederacji Generalnej Pracy. „Doszło do mojej wiadomości, że w swej działalności społecznej na terenie C. G. T. w kolonii występuje Pan publicznie przeciw władzom polskim i organizacjom, służącym polskości na wychodźtwie (to znaczy naturalnie sanacyjnym). Wzywam Pana przeto, jako obywatela polskiego, do zaprzestania tych karygodnych wystąpień i ostrzegam, że w razie niezastosowania się do przestrogi nie zawaham się wyciągnąć w stosunku do Pana odpowiednich konsekwencyj. Konsul generalny Stanisław Kara”. Takich dokumentów jest bez liku. W innym numerze czytamy, jak to organizacja robotnicza założyła w Colombes pod Paryżem szkołę polską; natychmiast tę robotę się rozbija. Za pomocą urzędnika wysłanego z konsulatu została zawiązana jakaś inna rada rodzicielska i postanowiono założenie innej szkoły. Rozbić to usiłowano dlatego, że owa pierwsza szkoła znajdowała się w rękach ludzi, którzy wydawali się tym władzom konsularnym nowego typu zanadto podejrzanymi.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#KazimierzCzapiński">To samo dzieje się w Niemczech. Weźmy organ, działający w trudnych warunkach wśród mniejszości polskiej w Niemczech, „Głos Ludu”, i tam czytamy, jak urzędnik konsularny p. Witkowski prowadził intrygi przeciw centralnemu związkowi zawodowemu polskiemu. Powiadają, że ten centralny związek zawodowy polski jest organizacją nielegalną i robotnicy powinni z niego wystąpić i wstąpić do związku emigrantów, sanacyjnego naturalnie, i t. d. Jest to naturalnie tylko cząstka tej wielkiej roboty rozbijania społeczeństwa, którą znamy w kraju.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#KazimierzCzapiński">Tak przedstawia się całokształt roboty naszego M. S. Z. Uważamy wobec tego ten pakt o nieagresji za fikcję szkodliwą, uważamy tę robotę „twórczą” za robotę, która podkopuje siły Państwa Polskiego, a uważamy to rozbijanie polskich mniejszości zagranicą za robotę niegodną placówek polskich urzędowych.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#KazimierzŚwitalski">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Dyskusja została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do części 6 — budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Polakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#KarolPolakiewicz">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Wojskowych na okres 1934/35 r. przewiduje wydatki w sumie ogólnej 768,000.000 zł, a mianowicie wydatki armii stałe w wysokości 565,360.003 zł i wydatki niestałe 202,640.000 zł.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#KarolPolakiewicz">Przewidziane sumy w porównaniu z kredytami, uchwalonemi przez Wysoki Sejm w ustawach skarbowych za ostatnie lata, wykazują poważną obniżkę, bo w stosunku do budżetu na r. 1931/32 zmniejszone o 9,4%, t. j. o 79,600.00 zł, w stosunku zaś do okresu bieżącego redukcja ta wynosi 61,000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#KarolPolakiewicz">Poważna ta decyzja redukcji budżetu na obronę Państwa nie jest tylko wynikiem obniżki cen na materiały, żywność i zapasy wojenne, lecz wynikiem pokojowej polityki i tendencji Rzeczypospolitej, która nie chce stawać do wyścigu zbrojeń.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#KarolPolakiewicz">Analizując preliminarz, stwierdziłem rozbieżność, jaka istnieje między rosnącemi potrzebami armii w związku z koniecznością utrzymania obronności na poziomie technicznym państw sąsiednich, a naszemi ograniczonemi możliwościami budżetowemi. Ustalenie planu zaspokojenia potrzeb armii, oszczędna i celowa gospodarka, redukcja wydatków wegetacyjnych, usprawnienie administracji, oraz produkcji w wytwórniach i zakładach wojskowych, prawidłowa gospodarka posiadanym sprzętem spowodowały, że mimo redukcji stopniowej budżetu wyposażenie w sprzęt i materiał wojskowy zwiększa się ilościowo i jakościowo.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#KarolPolakiewicz">Położenie Państwa Polskiego pod względem wojskowo-politycznym nie zmieniło się, jeżeli weźmiemy za podstawę porównania budżety wojskowe i zbrojenia państw obcych. Dla możności przeprowadzenia porównania niskiego stanu wydatków wojskowych u nas podam cyfry wydatków na jedną osobę wojskową w Czechosłowacji, Francji, Niemczech, Rosji Sowieckiej i Japonii, a mianowicie: w Czechosłowacji przypada na jedną osobę wojskową 3.400 zł rocznie, we Francji 4.700 zł, w Niemczech 12.200 zł, w Rosji Sowieckiej około 11.100 zł. i w Japonii około 8.000 zł, gdy tymczasem w Polsce wydatki te na okres bieżący wyniosą około 3.000 zł, zaś na rok 1934/35 już tylko 2.800 zł.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#KarolPolakiewicz">W układzie budżetu nie zaszły poważniejsze zmiany, prócz zmian w §§ 1 i 2, spowodowanych nowemi ustawami uposażeniowemi.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#KarolPolakiewicz">Najpoważniejszą zmianą cechującą nasz budżet wojskowy, to jest odbicie w cyfrach tego, co już wyżej powiedziałem, a mianowicie wybitne zmniejszenie wydatków wegetacyjnych, bo o 60.150.000 zł i wydatków rzeczowych o 850.000 zł. Wobec skreślenia z budżetu 61.000.000 zł widzimy, że cały ciężar tego skreślenia spadł na budżet wegetacyjny.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#KarolPolakiewicz">Mimo to wojsko jako konsument w swej polityce zakupów utrzymywało ceny produktów rolnych i koni na poziomie ile możności wyższym, niż ceny różnych rynków, co spotkało się z uznaniem Komisji Budżetowej, wychodzącej z założenia, że pomoc okazana najważniejszej gałęzi produkcji krajowej była nie tylko konieczną, ale i wskazaną ze względów ogólno-gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#KarolPolakiewicz">Stwierdziłem, że przemysł wojenny, wytwórnie i zakłady wojskowe skierowywały swój wysiłek w kierunku osiągnięcia samowystarczalności tak pod względem surowców, jak i produkcji oraz półfabrykatów. Pod względem zaś organizacji wytwórnie te stoją na wysokim poziomie.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#KarolPolakiewicz">Ze sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli, które w pełni uwzględniłem w swoim drukowanym referacie, wynika, na co pozwolę sobie zwrócić uwagę Wysokiemu Sejmowi, że administracja wojskowa stale idzie ku lepszemu, a wykazane usterki w kierunku legalności wydatków zmniejszają się z roku na rok.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#KarolPolakiewicz">Komisja Budżetowa Sejmu rozpatrywała preliminarz budżetowy dnia 25 stycznia na dwóch posiedzeniach, przyczem M. S. Wojsk. jak i w roku ubiegłym, urządziło pokaz z dziedziny motoryzacji.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#KarolPolakiewicz">Jako sprawozdawca muszę podkreślić, że reprezentanci wszystkich stronnictw tej Wysokiej Izby nie tylko podnieśli w przemówieniach poziom rzeczowości dyskusji i krytyki, ale określili swój stosunek do zagadnień obrony Państwa, do armii naszej i jej kierownictwa w sposób, świadczący o najpełniejszem uznaniu dla pracy dokonanej w wojsku i o przywiązaniu, jakim społeczeństwo otacza żołnierza. W szczególności Komisja Budżetowa nie kwestionowała wysokości budżetu wojskowego, uznając, że pomimo trudnych warunków gospodarczych i finansowych, w jakich w okresie obecnym żyjemy, konieczność tych wydatków istnieje.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#KarolPolakiewicz">P. poseł Franciszek Arcyszewski prócz tego zajął się specjalnie sprawą produkcji samochodów w Polsce, wyrażając obawę, czy rzeczą słuszną jest, by produkcję tę uruchamiało wojsko i czy umowa z Fiatem jest dla nas korzystna. Jeżeli chodzi o pierwsze pytanie, to M. S. Wojsk. oświadczyło, że poseł Arcyszewski ma słuszność, że wojsko tą gałęzią przemysłu nie powinno się zajmować, jednak względy na obronność Państwa, na konieczność poważnych inwestycyj kapitałowych, których żadna z firm prywatnych polskich podjąć się nie mogła, skłoniły Rząd do podjęcia produkcji w Państwowych Zakładach Inżynierii. Decyzja ta powzięta została po rozpisaniu konkursu pośród firm zagranicznych i po szczegółowem i obiektywnem zbadaniu ofert została zawarta umowa z Fiatem, jako najkorzystniejsza. Treść umowy była również przedstawiona w swoim czasie Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#KarolPolakiewicz">Nie od rzeczy będzie zaznaczyć tu, że uruchamianie produkcji samochodów w Polsce spotkało się z dość silnem przeciwdziałaniem ze strony zagranicznego przemysłu samochodowego ze względów konkurencyjnych i w związku ze stratą rynku, a opinia publiczna i Wysoki Sejm musi oprócz tego zdać sobie sprawę, że koszta inwestycji i początek produkcji nie są i nie będą rzeczą łatwą. Mam na myśli tak tempo uruchomienia produkcji, jako też ceny wyprodukowanych wozów.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#KarolPolakiewicz">P. prezes Malinowski zwracał uwagę na konieczność dalszego usuwania zbędnego pośrednictwa przy zakupach, czynionych przez wojsko, i domagał się, by drobne rolnictwo, zwłaszcza zrzeszone spółdzielnie czy kółka były przy dostawach uwzględniane. Stwierdzam, że wojsko stale i konsekwentnie dąży do zbliżenia z producentem.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#KarolPolakiewicz">Natomiast z pełnem uznaniem p. prezes Malinowski odniósł się do stosunku wojska do ludności cywilnej, podniósł walory wychowawcze w wojsku, uznając ten stosunek za wzorowy.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#KarolPolakiewicz">P. posłowie Tempka i Tomasz Arcyszewski podkreślali ducha demokratycznego, panującego w armii, przyłączyli się do uznania referenta, wyrażonego pod adresem wojska za przeprowadzaną akcję społeczną i stosunek do zatrudnionych robotników. Zarząd armii i na tym odcinku życia gospodarczego przez utrzymanie płac w dotychczasowej mniej więcej wysokości, zatrudnianie ilości pracujących robotników i stałe podtrzymywanie przemysłu swojemi zamówieniami przyczynia się do akcji zwalczania skutków depresji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#KarolPolakiewicz">Z podanego przezemnie krótkiego przebiegu dyskusji na Komisji Budżetowej widać, że cała komisja stwierdziła, iż kryzys nie wpłynął na zmniejszenie się siły potencjalnej naszej armii we wszystkich dziedzinach obronności.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#KarolPolakiewicz">Stwierdziłem na komisji, na podstawie danych, z całą gotowością dostarczonych mi przez M. S. Wojsk. i Sztab Główny, oraz na podstawie własnej obserwacji, że pomimo zmniejszenia wydatków wojskowych o 9% Polska jest przygotowana do obrony integralności swego terytorium i odparcia każdego agresora. Obok przygotowania materiałowego i technicznego najważniejszą rolę odgrywa sprawa „morale” armii, a zwłaszcza korpusu oficerskiego i podoficerskiego. Kapitał obronny, zamknięty w zapasach wojennych, jest wyprzedzony przez kapitał, który dziś Polska posiada w fachowości, jednolitej doktrynie i wyszkoleniu swej kadry zawodowej i rezerwowej.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#KarolPolakiewicz">Przygotowanie obywatela do żmudnej pracy żołnierza, do niszczenia sił przeciwnika w obronie dobra innych i swego jest dziełem trudnem. Lecz o wiele trudniejszą, przerastającą zwykle stosowane teorie i praktyki pedagogiczne, jest praca nad wychowaniem żołnierza. Wyrobienie w nim tak wysokich walorów, jak poczucie honoru, obowiązkowości i sumienności, wpojenie weń idei ofiarnej i trwałej służby dla Państwa i społeczeństwa daje w efekcie tak znane objawy, że żołnierz w ten sposób wychowany jest zawsze dodatnim elementem dla swego otoczenia, a z kadry zawodowej daje dowody umiejętnej i owocnej pracy nie tylko w wojsku, ale i na każdym innym wyznaczonym posterunku.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#KarolPolakiewicz">P. wicemarszałek Czetwertyński, wybitny znawca budżetu wojskowego, przyłączył się do opinii mojej, że służba wojskowa jest równocześnie piękną szkołą obywatela, i podkreślił, że w tej dziedzinie pracy wojska nastąpiła dalsza poprawa. Wszyscy, którzy ukończyli służbę lub szkołę wojskową, mówił p. wicemarszałek Czetwertyński, stwierdzają, że atmosfera w wojsku jest dobra, że nie czyni się w traktowaniu żołnierzy żadnych różnic bez względu na narodowość czy wyznanie. M. S. Wojsk. osiągnęło piękne rezultaty.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#KarolPolakiewicz">Całe to zagadnienie wykształcenia i wychowania żołnierza odbywa się w wojsku w jaknajlepszych, gdzieindziej rzadko spotykanych warunkach, dlatego, że na czele wojska stoi niezmordowanie Wódz, który umiał stworzyć to wojsko z niczego i umocnić jego sztandary orłami zwycięstw.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#KarolPolakiewicz">Narzędziem Wodza w dowodzeniu i wychowywaniu jest kadra zawodowa. Powstaje i uzupełnia się ona ze skrupulatnego doboru jak najlepszych i jak najenergiczniejszych jednostek, wypróbowanych przed mianowaniem od najwcześniejszej młodości. Tworzona w ten sposób kadra zawodowa ma dla swej pracy jednolite przepisy i regulaminy. Poza doborem i przygotowaniem kadry zawodowej wchodzi w rachubę planowość w jej użyciu i wykorzystaniu. Oficer i podoficer jest tak używany, by na czas wojny odpowiadał w pełni swym zadaniom na przewidywanem dla niego stanowisku. Jeżeli chodzi o samego oficera i podoficera zawodowego, mają oni zapewnione uzyskanie pełni swych praw, przewidzianych w pragmatyce służbowej w ramach ustalonych etatów i możliwości budżetowych.</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#KarolPolakiewicz">Prace zarządu armii, Generalnego Inspektoratu, Sztabu Głównego i Ministerstwa Spraw Wojskowych jestem zobowiązany podkreślić z najpełniejszem uznaniem i w przekonaniu, że czynię zadość poczuciu sprawiedliwości. Duch, który przenika armię daje gwarancję nie tylko przysposobienia wojskowego zamkniętego grona poborowych, ale przejawia się na zewnątrz w szerzeniu idei przysposobienia obywatelskiego i wojskowego w najszerszych sferach społeczeństwa. Ze szczególnym naciskiem społeczeństwo i Sejm Rzeczypospolitej stwierdzić muszą, że duch tej pracy nie nosi w sobie znamion agresji czy zaborczości, lecz jest jednolitym wyrazem pokojowości i obronności Państwa i społeczeństwa polskiego. A ponad tem wszystkiem istnieje świadomość każdego obywatela i Sejmu, że nad obronnością Państwa polityczną i wojskową czuwa niestrudzenie i nieustannie wielka myśl i wola zwycięzkiego Naczelnego Wodza, dając wokoło tego zagadnienia tę sumę miłości i harmonijnej współpracy, której wymaga sytuacja światowa.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#KarolPolakiewicz">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego ze zmianami, zaproponowanemi przez Komisję Budżetową.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany, przystępujemy do następnej części: Fundusz Kwaterunku Wojskowego.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Sanojca.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JózefSanojca">Wysoki Sejmie! Budżet Funduszu Kwaterunku Wojskowego zamyka się w cyfrze 15.050.000 zł. Jest to nieco więcej, aniżeli zeszłego roku. Na komisji ważność tej sprawy przez nikogo nie była kwestionowana, mniej więcej wszyscy uważali za potrzebne, ażeby raz rozwiązać to zagadnienie, ażeby tak oficerowie, jak podoficerowie aktywni mieli odpowiednie mieszkania i pomieszczenia. Niestety i obecny projekt, i obecny preliminarz nie zawiera w sobie całokształtu rozwiązania sprawy. Ja też dlatego chcę temu zagadnieniu poświęcić kilka słów.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#JózefSanojca">P. poseł Czetwertyński, mojem zdaniem, na komisji nie zrozumiał sprawy, myśląc, że i tu trzeba prowadzić jakąś politykę i z tej przyczyny wysunął szereg wniosków, między innemi, aby ten fundusz niejako zlikwidować i żeby zagadnienie jeszcze bardziej, mojem zdaniem, zabagnić. Chodzi zaś o to, że obecnie, jak i za lat poprzednich, od długiego szeregu lat jest ta sytuacja, że zakwaterowanie panów oficerów i podoficerów wygląda w ten sposób, że ciężar ten muszą ponosić tak czynniki rządowe, a więc Fundusz Kwaterunku Wojskowego — nie mniej Skarb Państwa — jako też — ⅓ część pokrywa fundusz gminny. I tutaj jest takie urządzenie, że z jednej strony musi gmina płacić całość kwatery czyli mieszkania, następnie Skarb Państwa winien zwracać te pieniądze. Nie zawsze to jest na czas zrobione i z tej przyczyny tak właściciele mieszkań, jak gminy, jak i wojsko mają szereg najrozmaitszych kłopotów. Szczególnie na Kresach wschodnich, gdzie brak mieszkań, ta sprawa jest wyjątkowo bolesna, szczególnie tam, gdzie są większe garnizony, a mniejsza ilość mieszkańców, gdzie odpowiednich mieszkań niema, tam ta sprawa jest niezwykle piekąca.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#JózefSanojca">Otóż wysunąłem na Komisji Budżetowej następującą propozycję, mianowicie, aby tak jak Fundusz Pracy rozwiązuje najrozmaitsze zagadnienia, wychodząc z założenia, aby dać największą ilość pracy bezrobotnym, ażeby z Funduszu Pracy również pewne kwoty przewidzieć na budowę mieszkań dla oficerów i podoficerów. Tego w budżecie niema, nie mniej uważam, że powinna ta rzecz być w sposób ostateczny i radykalny załatwiona. Mniej więcej wiemy, ile potrzeba mieszkań. Mniej więcej wiemy, ile może dać Skarb Państwa, również wszystkie gminy są skłonne ponieść odpowiednie ofiary. Zamiast kaparzyć, zamiast rzucać co rok małe sumy na część wydatków, i tylko po omacku iść naprzód, czy nie byłoby lepiej opracować cały plan, przewidzieć te kwoty, ustanowić odpowiedni bank do sfinansowania? Czy to będzie Fundusz Pracy, czy Bank Gospodarstwa Krajowego, czy Bank Komunalny, to jest obojętne, w każdym razie uważam, że pewna kwota większa powinna być na ten cel przewidziana, powinien Rząd z gminami czy z czynnikami samorządowemi to omówić i tę sprawę radykalnie należy rozwiązać, to znaczy zgóry przewidzieć całą kwotę, nie 15 milionów, tylko znacznie więcej, przewidzieć okres czasu, w którym budowle ma się wykonać i na każdy rok przewidzieć odpowiednią kwotę na wykonanie danego planu, na wybudowanie nowych budynków.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#JózefSanojca">Tę myśl wysunąłem, wszystkie partie, nawet opozycyjne podjęły to jako myśl zdrową, wszyscy przedstawiciele stronnictw są za tem, tylko poseł Czetwertyński, nie zrozumiawszy tej sprawy, miał pewne obiekcje. Sądzę, że przedstawiciele Związku Ludowo Narodowego, skoro wnikną i rzeczowo ustosunkują się, uznają, że przecież tą drogą pójść powinni, mianowicie by sprawę pomieszczenia oficerów i podoficerów wziąć jako sprawę pilną, nie cierpiącą zwłoki, żeby nie tylko z funduszów budowlanych, ale publicznych czy komunalnych pewne kwoty z inicjatywy Rządu na to poszły i przeznaczone były na budowę mieszkań i budowę kwater i żeby w ten sposób tę sprawę załatwić.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#JózefSanojca">Ja tylko tę myśl wysunąłem i poprawek konkretnych nie przedłożyłem i dzisiaj również nie przedkładam.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#JózefSanojca">W imieniu komisji proszę, ażeby tegoroczny skromny budżet Kwaterunku Wojskowego Panowie byli łaskawi przyjąć. Cała komisja bez zmian ten budżet przyjęła i proszę, żeby Panowie byli łaskawi wniosek ten przyjąć.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Rozprawa szczegółowa nad punktami dzisiejszego porządku dziennego została zakończona i w ten sposób porządek dzienny został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JózefBorecki">Interpelacja p. F. Jeremicza i tow. do pana Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niewłaściwego i karygodnego postępowania administracji państwowej w m. Marcinkańcy powiatu grodzieńskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#KazimierzŚwitalski">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godzinie 10 rano.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#KazimierzŚwitalski">Na porządku dziennym budżety następujących części:</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#KazimierzŚwitalski">4. Prezydjum Rady Ministrów,</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#KazimierzŚwitalski">15. Ministerstwo Poczt i Telegrafów, 16. Emerytury i Zaopatrzenia, 17. Renty Inwalidzkie i Pensje, 14. Ministerstwo Opieki Społecznej, 4. Fundusz Pracy, 9. Ministerstwo Sprawiedliwości. Nie słyszę sprzeciwu.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B. W. R.: Niech żyje generał Składkowski! Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godzinie 17.55.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>