text_structure.xml 571 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054 1055 1056 1057 1058 1059 1060 1061 1062 1063 1064 1065 1066 1067 1068 1069 1070 1071 1072 1073 1074 1075 1076 1077 1078 1079 1080 1081 1082 1083 1084 1085 1086 1087 1088 1089 1090 1091 1092 1093 1094 1095 1096 1097 1098 1099 1100 1101 1102 1103 1104 1105 1106 1107 1108 1109 1110 1111 1112 1113 1114 1115 1116 1117 1118 1119 1120 1121 1122 1123 1124 1125 1126 1127 1128 1129 1130 1131 1132 1133 1134 1135 1136 1137 1138 1139 1140 1141 1142 1143 1144 1145 1146 1147 1148 1149 1150 1151 1152 1153 1154 1155 1156 1157 1158 1159 1160 1161 1162 1163 1164 1165 1166 1167 1168 1169 1170 1171 1172 1173 1174 1175 1176 1177 1178 1179 1180 1181 1182 1183 1184 1185 1186 1187 1188 1189 1190 1191 1192 1193 1194 1195 1196 1197 1198 1199 1200 1201 1202 1203 1204 1205 1206 1207 1208 1209 1210 1211 1212 1213 1214 1215 1216 1217 1218 1219 1220 1221 1222 1223 1224 1225 1226 1227 1228 1229 1230 1231 1232 1233 1234 1235 1236 1237 1238 1239 1240 1241 1242 1243 1244 1245 1246 1247 1248 1249 1250 1251 1252 1253 1254 1255 1256 1257 1258 1259 1260 1261 1262 1263 1264 1265 1266 1267 1268 1269 1270 1271 1272 1273 1274 1275 1276 1277 1278 1279 1280 1281 1282 1283 1284 1285 1286 1287 1288 1289 1290 1291 1292 1293 1294 1295 1296 1297 1298 1299 1300 1301 1302 1303 1304 1305
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 59 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 60 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp.: Jaroszewiczowa i Wawrzynowski. Listę mówców prowadzi p. Jaroszewiczowa.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem pismo z wnioskiem prezesa sądu okręgowego w Krakowie o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności dyscyplinarnej posła Jana Brodackiego za czyny sprzeczne z art. 121, 125 i 126 prawa o ustroju sądów powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Wniosek ten odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Araszkiewicz, Czapiński, Habuda, Jaeger, Piróg i Radziwiłł.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopów posłom: Kotarskiemu, Krzciukowi, Madejczykowi, Pirogowi i Stachnikowi na 1 dzień, Długoszowi, Koczarze, ks. Łosińskiemu, Milikowi, Moczulskiemu, Pewnemu, Polkowskiemu i Stefaniakowi na 2 dni, Kwincie na 3 dni, Gduli, Konieczce i Madeyskiemu na 5 dni, Lipińskiemu zaś na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#KazimierzŚwitalski">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Szymanowski na 8 dni, Burda na 9 dni, Jędrzejak na 10 dni, Bilak na 12 dni, Szawleski na 13 dni, Łucki zaś na 18 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do porządku dziennego: Punkt 1. Sprawozdanie Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o ustroju szkolnictwa (ciąg dalszy) (druki nr 451 i nr 508).</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JanKornecki">Wysoki Sejmie! Z inicjatywy Rządu przedstawicielstwo narodowe zadecydować ma wielką reformę szkolnictwa polskiego w okolicznościach zgoła osobliwych. Oto projekt Rządu znalazł się na forum parlamentu zupełnie nieoczekiwanie. Rząd uznał za wskazane przystąpić do wielkiej reformy szkolnictwa w okresie największego kryzysu finansowo-gospodarczego, a także i politycznego, jaki kraj obecnie przeżywa. Uderzyć to musi każdego, iż społeczeństwo, zachwiane w podstawach bytu ekonomicznego, stojące wobec zupełnie niewiadomego jutra, zaskoczone zostało problemem wielkiej wagi, od którego zależy jego przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JanKornecki">Projekt urodził się w gabinecie Ministra Oświaty bez zasięgnięcia opinji nawet najbardziej zainteresowanych czynników. Metoda wprowadzania reformy, zastosowana w tym wypadku przez Rząd, wywołała też odrazu powszechny sprzeciw światłej opinji publicznej. Zabierali głos profesorowie uniwersytetu przez senat akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego, wypowiedział się także Episkopat, szereg zrzeszeń fachowych, społecznych, kulturalnych i wypowiedziano szereg zastrzeżeń pod adresem Rządu i projektu przezeń przedłożonego. Sprzeciwy te, powiada Rząd i jego zwolennicy, wynikają z przyczyn natury politycznej; mówiono także o nieporozumieniu. Otóż trzeba zaznaczyć, że te zarzuty ze strony Rządu, ze strony p. Ministra, są niesłuszne. Sprawa jest wielkiej wagi — chodzi o wprowadzenie nowego systemu szkolnego, systemu, który nie jest dotychczas wypróbowany w Polsce i wszelkie racje przemawiają za tem, aby tego rodzaju wielka rzecz była traktowana z punktu widzenia doświadczalnego. Jest to opinja nietylko naszych fachowców, ale pozwolę też sobie zacytować opinję jednego z najznakomitszych współczesnych pedagogów, mianowicie opinję prof. uniwersytetu genewskiego, p. Claparède'a, znanego autora, bardzo dziś cenionego w całym świecie, który w wykładzie wygłoszonym na tym uniwersytecie genewskim, w wykładzie, poświęconym właśnie zagadnieniu reformy ustroju szkolnictwa, — cytuję z polskiego wydania tego wykładu w książce pod tytułem: „Szkoła na miarę” — powiedział:</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#JanKornecki">„Zanim się wprowadzi jakiś nowy system w całej rozciągłości i w sposób nie dopuszczający już żadnych zmian pod osłoną ustawy, do której trzeba się będzie stosować z chęcią czy poniewoli, należałoby zawsze poczynić z nim próby w rozmiarach pomniejszonych lub w ograniczonym zakresie czasu i dopiero wtedy ujmować nowy system w formę prawa lub rozporządzenia, gdy wyjdzie zwycięsko z takich doświadczeń”. Tymczasem u nas ma się stać zupełnie inaczej.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#JanKornecki">Jak wynika z przebiegu obrad Komisji Oświatowej nad tym projektem, Rząd, rozporządzający większością w parlamencie, chce narzucić społeczeństwu nową reformę ustroju. Ta metoda postępowania nietylko budzić musi zrozumiałe i uzasadnione sprzeciwy, ale potwierdza daleko idące wnioski co do celów i intencyj, któremi kieruje się Rząd, forsując tę ustawę.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#JanKornecki">Cele Rządu rzucają się same w oczy przy bliższej analizie projektu. Wskazaliśmy już w dyskusji dotychczasowej na plenum Sejmu i w komisji, że pierwszym celem jest uczynić z aparatu szkolnego posłuszne narzędzie dla tego systemu politycznego, który reprezentuje Rząd obecny. W tym systemie pierwsze miejsce zajmuje podporządkowanie całego życia narodowego woli Rządu, który identyfikuje się z Państwem. Stąd wynika tak wyraźnie sformułowane przez p. Ministra Oświaty pojęcie wychowania państwowego. W pojęciu tem gubi się rola narodu, który, jako zorganizowana jedność, stanowi podstawę Państwa — ojczyzny. Znakomity nasz pedagog, niedawno zmarły Lucjan Zarzecki, napisał słusznie:</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#JanKornecki">Gdy kto zamierza nadać kierunek wychowaniu w danym kraju, powinien przedewszystkiem jasno sformułować odpowiedź na dwa pytania: 1) jak należy rozumieć ojczyznę i 2) jaki winien być stosunek oddzielnego człowieka do społeczeństwa. Odpowiedź na to pytanie daje ideę moralną wychowania. Niemcy przed wojną stworzyły najbardziej konsekwentny, najbardziej szeroki i najbardziej rozwinięty system wychowawczy. Głównym jego twórcą jest państwo niemieckie, które ucieleśnia w sobie nawet w gorących mowach Fichtego ideę ojczyzny. Ojczyzna w tem pojęciu to jest Bóg ziemski. Państwo — powiada Zarzecki — to wielki Lewjatan, który ma sam jedynie prawo nakazów kategorycznych, ma władzę bezwzględną, podporządkowującą wolę jednostki swoim celom. Głównym celem jego jest panowanie, bo wszak panować musi najwyższy przejaw kultury, największe skondensowanie siły ludzkiej. Nawet sam Bóg jest tylko Bogiem niemieckim. „Bóg jest z nami” — wiedział o tem każdy żołnierz, który ten napis nosił na piersi w czasie wojny. W systemie niemieckim jednostka winna być podporządkowana ściśle celom państwa. Tam, gdzie przemawia głos państwa, kończy się jej inicjatywa i zaczyna się posłuszeństwo.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#JanKornecki">W państwie niemieckiem — niby demokratycznem — nie było wolnych i niewolników, lecz poza sferą rządzącą wszyscy byli niewolnikami dobrowolnymi, gdyż wolność do podporządkowania się i posłuszeństwa jawnego lub cichego stała się zgodnie ze słowami Nietzschego główną cechą niemiecką.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#JanKornecki">Protestancka wolność dyskutowania spraw religijnych przerodziła się ostatecznie w ślepy kult dla siły ziemskiej i razem z poczuciem zależności od Pana Wszechświata uleciała z duszy ludzkiej jej moc twórcza, odczuwanie głębsze wartości indywidualnej życia.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#JanKornecki">Wielka wojna wykazała, że system wychowania niemiecki nie dał Niemcom zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#JanKornecki">Inaczej rzecz ta się ma w Anglji. Naród angielski, rzucony na wyspę wśród fal oceanu, zmuszony do walki z żywiołem, kształcił od początku w sobie cnotę samopomocy. Cnota ta rozwija się w jednostkach. W społeczeństwie tem wcześnie zaczęła się rozwijać odmiana zdrowego indywidualizmu. Zamiłowanie do wolności nie usuwa jednak u Anglików i nie zaprzecza instynktom, uczuciom i pojęciom społecznym. Ale kształtują się one inaczej, niż u Niemców. O ile w samowiedzy narodowej niemieckiej dużą rolę odgrywa pierwiastek do hiperbolizowania niemczyzny i płynąca z tego chęć podporządkowania się jej prawom istniejącym, o tyle w samowiedzy Anglika ogromną rolę odgrywa duma, pojęcie ojczyzny, jako jego ojczyzny i jako cząstki niemal jego „ja”. Niemiec pragnie roztopić się w swojej ojczyźnie, Anglik — wziąć ją na swoje ręce i bronić, jak lwica swe dzieci. Wychowanie angielskie zgadza się z tym duchem społeczeństwa. Nie jest ono dziełem państwa, ani monopolem rządu, lecz sprawą inicjatywy prywatnej i społecznej.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#JanKornecki">Anglja z zaufaniem składa w duszy swego obywatela podstawy swego bytu, ona wie, że przyszłość jej zależy od wartości indywidualnej człowieka, a ta wartość od swobodnego rozwoju sił.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#JanKornecki">Polak w przeciwieństwie do Niemca jest indywidualistą, w czem zbliża się do Anglika, ale różni się od niego poważnie. W indywidualizmie angielskim jest daleko mniej pierwiastków uczuciowych, o wiele więcej natomiast wiary we własne siły oraz woli do poparcia swych zamierzeń. Gdy Polak kocha wielkie rzeczy, to Anglik umie je szanować. Polak za dużo wierzy swoim myślom, Anglik więcej bada realność; Polak prędzej gotów jest do stworzenia rzeczywistości, Anglik do jej zdobywania.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#JanKornecki">Państwo jest instytucją wychowawczą, a metody, które stosuje, odpowiadać muszą naturze społeczeństwa, z którego ono wyrasta. Państwo Polskie nie może stosować w wychowaniu tresury na wzór niemiecki.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#JanKornecki">Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, Kochanowski w książce „Trzy odczyty o Polsce” — twierdzi słusznie, że typ polski urabiał swój ideał dziejowe w wolnem indywiduum ludzkiem i we wnętrzu własnem człowieka, t. j. w sobie samym.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#JanKornecki">Z tego wynika jasno, że siła Państwa Polskiego nie może być budowana na wzorach obcych, np. niemieckim czy nawet angielskim, ale płynąć powinna ze stosowania metody, która najlepiej odpowiada naszej naturze narodowej. Zdaniem Zarzeckiego Państwo Polskie nie powinno opanowywać życia społecznego w całości, zabierając w swoje ręce inicjatywę, nie może też pozostawiać zupełnej swobody do pracy. Jedynie wskazaną rolą jego być powinno: podtrzymywanie, wzmacnianie i pobudzanie inicjatywy społecznej we wszystkich dziedzinach życia.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#JanKornecki">Tymczasem jakże inaczej sprawę tę ujmuję Rząd obecny! Projekt rozpatrywany dziś cechuje zasadnicza nieufność Rządu do społeczeństwa. Rząd pragnie uznany przez siebie za najlepszy system szkolnictwa narzucić odrazu bez wypróbowania jego cech dodatnich i ujemnych. Dając w ustawie tylko ogólne kontury ustroju szkolnictwa, chce uzyskać pełnomocnictwa nieograniczone do decydowania i wprowadzania w życie zasad organizacyjnych planu sieci szkolnej i programu nauczania i wychowania.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#JanKornecki">Zamiast słusznie wymaganego przez Claparède'a doświadczenia, eksperymentu, Rząd stosuje metodę natychmiastowego wprowadzenia swego planu na gruzach dotychczasowego dorobku polskiego tak w dziedzinie organizacji, jak i ustawodawstwa szkolnego. Od miesiąca trwa gorąca dyskusja publiczna w tej sprawie. Najświatlejsze umysły kompetentne stawiają poważne zastrzeżenia, a Rząd stoi nienaruszenie na stanowisku zajętem w projekcie, mając za sobą podległą mu biurokrację i garść profesorów, stojących na gruncie ideologji obecnego Rządu. Stosując tę metodę, Rząd zapomina, że, jak stwierdza Stanisław Szczepanowski („O polskich tradycjach w wychowaniu”), „my Polacy mamy w tradycjach historycznych ten objaw szlachetny, że wszystkie reformy edukacyjne wychodziły nie od rządów, lecz od społeczeństwa, że reformy edukacyjne były kierowane myślą obywatelską i w ten sposób wykształciły się zupełnie inne pojęcia celów i zamiarów wychowania”. Omnipotencja Rządu, której wyrazem jest projekt ustawy, groźna jest zwłaszcza w chwili obecnej. Rząd, uzyskawszy pełnię nieograniczonej władzy, prawo zmieniania w drodze rozporządzeń ministra obowiązujących ustaw — będzie mógł dostosowywać cały aparat szkolnictwa do swych chwilowych zamiarów i trudności. Już podnosiłem w dyskusji ogólnej na plenum, że ubocznym celem Rządu w tej ustawie jest niewątpliwie uzyskanie pola do oszczędności w budżecie oświatowym. W tym celu będzie mógł minister zmniejszyć ilość dzieci w szkołach powszechnych o jeden rocznik, co pozwoli zmniejszyć ilość etatów nauczycielskich. Według statystyki będzie mógł Rząd w nabliższym roku zwolnić do domu około 400.000 dzieci w wieku szkolnym najstarszego rocznika. Zlikwidowanie dwu najniższych klas gimnazjalnych i seminarjów nauczycielskich, zmniejszenie liczby 7-mych i 8-mych klas gimnazjalnych, przekształconych na mniej liczne licea, da również poważne zmniejszenie etatów nauczycielskich w tych szkołach.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#JanKornecki">Oszczędności te pozwolą Rządowi łatać budżet państwowy, którego nierealność jest powszechnie znana. Przyjąwszy, że redukcja budżetu oświatowego jest w chwili obecnej konieczną, zapytujemy, czy nie należało tej sprawy postawić jasno i szczerze wobec przedstawicielstwa narodu po to, ażeby wspólnie z niem obmyśleć właściwe sposoby wyjścia z sytuacji i podzielić się także odpowiedzialnością.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#JanKornecki">A teraz przypatrzmy się, jak będzie wyglądało szkolnictwo po wprowadzeniu w życie tej ustawy. Projekt realizuje t. zw. zasadę jednolitości ustroju szkolnego. Z zasady tej wynika oparcie całego systemu szkolnego na szkole powszechnej i takie powiązanie ze sobą programowe poszczególnych typów szkół, by dziecko mogło przechodzić ze szkoły niższej do wyższej bez żadnej trudności. Słuszność tej zasady, zasady jednolitości, jest powszechnie uznaną w całym świecie i my zasadniczo jej się nie przeciwstawiamy. Chodzi tylko o sposób wprowadzenia jej w życie.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#JanKornecki">Otóż trzeba stwierdzić, że są różne sposoby realizowania tej zasady. Właściwie już obecnie istniejący w Polsce ustrój szkolny opiera się na tej zasadzie, albowiem dzieci kończące 7-klasową szkołę powszechną mogą teraz i tak bez wielkiej trudności przechodzić do 4-tej klasy dzisiejszego gimnazjum. Projekt wniesiony w 1925 r. przez ministra Stanisława Grabskiego przyjmował również tę zasadę, realizował ją jednak w sposób nieco odmienny. Mianowicie obok trzech najniższych klas gimnazjum, które pozostawiał w ustroju szkoły średniej ogólno-kształcącej, wprowadził równorzędność programową, równorzędność uprawnień trzech najwyższych klas szkoły powszechnej. Następnie dla tych dzieci, które nie mogły skończyć szkoły 7-klasowej, projekt Grabskiego przewidywał tworzenie kursów przygotowawczych, któreby przeprowadzały bez wielkich trudności młodzież z tych najniżej zorganizowanych szkół powszechnych do klasy 4-tej gimnazjum. W ten sposób zachowując ośmioletnie gimnazjum jako typ zasadniczy, na którym opierał się dotychczas rozwój kultury europejskiej, można udostępnić dzieciom szkoły powszechnej szkoły średnie, przeznaczone dla ogółu ludności kraju. W sprawie tej dają nam również przykłady i państwa zagraniczne. Wprawdzie można znaleźć wśród tych państw przykłady analogicznego zastosowania tej zasady, jaką stosuje projekt rządowy, ale już w komisji zaznaczyliśmy, że Polska w swoim wyścigu kulturalnym musi przedewszystkiem uwzględnić te państwa, z któremi sąsiaduje i z któremi będzie musiała prowadzić walkę konkurencyjną o byt ekonomiczny, kulturalny i polityczny.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#JanKornecki">Otóż znamienny jest przykład Niemiec. Niemcy, gdzie również od początku po wojnie światowej rozpoczęto wielkie dzieło reformy szkolnictwa, po silnych bardzo perturbacjach, po zrobieniu doświadczeń w myśl hasła Claparède'a, pozostawiły 9-letnie gimnazjum, a więc nawet nie 8-letnie, ale 9-letnie, jako zasadniczy typ szkoły średniej, pozostawili w tem gimnazjum te pierwiastki, te podstawy wychowania i nauczania, które były podstawą rozwoju cywilizacji europejskiej w ciągu wielu wieków. Pozostawili łacinę i grekę, a obok tego 9-letniego gimnazjum utworzyli Niemcy t. zw. Aufbauschule, średnią szkołę ogólnokształcącą 6-letnią, do której przechodzi młodzież ze szkoły powszechnej 8-klasowej i w ten sposób, różniczkując typy szkół średnich, realizują Niemcy zasadę jednolitości. Widzimy tutaj przezorność, nakazywaną i przez życie i przez doświadczenia historyczne, przezorność, która właśnie przez zróżniczkowanie systemu szkolnego zapewnia udostępnienie młodzieży szkoły średniej na zasadzie uzdolnienia, jakie poszczególne jednostki ujawniają.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#JanKornecki">Cóż robi projekt Rządu? Oto załatwia tę sprawę w sposób jednolity, jednostronny. Obcina bezwzględnie dwie najniższe klasy gimnazjum i opiera 6-letnią szkołę średnią ogólnokształcącą na 6 latach szkoły powszechnej, czyli na t. zw. drugim szczeblu programowym szkoły powszechnej. Szkoła powszechna ma być rozdzielona na 3 stopnie. Szkoła I stopnia ma dawać ogólne wykształcenie w 6, względnie 7–8 latach, wykształcenie na zasadzie programu pierwszego szczebla, który jest podstawą elementarnego wykształcenia. Szkoła II stopnia ma rozszerzyć wykształcenie elementarne w drugim cyklu programowym, oraz dać pewne przygotowanie obywatelskie, przygotowanie do życia. Szkoła III stopnia wyczerpywać ma wszystkie trzy szczeble programowe, z których trzeci ma być głównie przygotowaniem do życia. Na pierwszych zatem dwóch szczeblach opiera się program szkoły średniej ogólnokształcącej i tylko te dzieci, które przejdą oba szczeble programowe w szkołach powszechnych, będą mogły przejść do gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#JanKornecki">Otóż muszę stwierdzić wbrew oświadczeniu p. referenta, że t. zw. podstawa rekrutacyjna w tym systemie, czyli ilość dzieci szkół powszechnych, które będą mogły korzystać na zasadzie ukończenia swojej szkoły ze wstępu do gimnazjum, do szkoły średniej ogólnokształcącej, zmniejszy się w porównaniu do stanu obecnego. Inaczej mówiąc, ogromna większość dzieci wiejskich w tym systemie szkolnictwa będzie od gimnazjum odcięta. Jest to problem niesłychanie wielkiej wagi, gdyż naród polski w swojem zróżniczkowaniu klasowem i społecznem ma budowę tego rodzaju, że około 70% narodu polskiego żyje na wsi. Trzeba więc ten problem rzeczywiście gruntownie i w oparciu o cyfry, rzeczowo rozpatrzeć. I pozwolę sobie to zrobić już choćby dlatego, żeby odeprzeć zarzut, że my patrzymy na to zagadnienie ze stanowiska politycznego.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#JanKornecki">Jak się rzecz przedstawia w cyfrach?</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#JanKornecki">W roku 1929/30 mieliśmy na wsi szkół 7-klasowych 882, co stanowi 3,8% ogółu szkół powszechnych na wsi. Do szkół tych uczęszczało 384.600 dzieci wiejskich, co stanowi 14,2%. Otóż te szkoły 7-klasowe, będą przemianowane w myśl tej ustawy na szkoły III stopnia, a zatem 14,2% dzieci wiejskich będzie miało szkoły najwyżej zorganizowane.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#JanKornecki">Do szkół II stopnia będą zaliczone szkoły od 4-klasowych do 6-klasowych. Wprawdzie p. Minister Jędrzejewicz na Komisij Oświatowej powiedział, że stopień II otrzymają także szkoły III stopnia, ale kolega jego, p. Wiceminister Pieracki, w odczycie swoim wygłoszonym w „Zrębie” wyraźnie stwierdził co innego, a mianowicie, że tylko szkoły o czterech siłach nauczycielskich będą mogły awansować do II stopnia. I rzecz zrozumiała; jeżeli szkoła II stopnia ma wykonywać program pierwszego i drugiego szczebla, to przy siedmiu względnie sześciu rocznikach dzieci musi mieć conajmniej czterech nauczycieli, dopiero wtedy podoła zadaniu. A zatem do szkół II stopnia, według oświadczenia p. Wiceministra Pierackiego, można zaliczyć istniejące szkoły cztero — pięcio — i sześcioklasowe. Otóż takich szkół od czteroklasowych do sześcio-klasowych na wsi mieliśmy w 1929/30 r. 2171, co stanowi 9,27% szkół. Uczyło się w tych szkołach 504.000 dzieci, co stanowi 18,7%. Jeżeli przyjmiemy, że Minister uzyskuje w ustawie prawo skrócenia wieku szkolnego o jeden rok, a więc odesłania do domu dzieci najstarszego rocznika, to następstwem takiego zarządzenia będzie to, że w szkołach 4-klasowych zmniejszy się ilość dzieci o jeden rocznik. A wiadomo, iż według ustawy ilość nauczycieli w tym stopniu organizacyjnym zależy od ilości dzieci. Otóż zmniejszenie ilości dzieci w szkołach 4-klasowych spowoduje, że szkoły te spadną do stopnia szkoły 3-klasowej, a temsamem oczywiście nie będą zaliczane do szkół II stopnia. Szkół jedno-, dwu- i trzyklasowych, t. j. tych szkół, które napewno otrzymają stopień I, mieliśmy razem na wsi 20,008, co stanowi 87% szkół. Uczęszcza do nich 1.808.000 dzieci, co stanowi 67% dzieci wiejskich. Po odjęciu zaś dzieci śląskich, które mają szkoły wyżej zorganizowane, okaże się, że do szkół stopnia I na wsi, poza Śląskiem, w całej Polsce będzie uczęszczać około 70% dzieci wiejskich, i dla tych dzieci, według naszego przekonania, dostęp do szkół średnich, do gimnazjum będzie odcięty.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#JanKornecki">Jest to, mojem zdaniem, najważniejszy i najryzykowniejszy punkt całej projektowanej reformy. Reforma ta jest napewno korzystna dla miast, ale niekorzystna dla wsi. Nie pomogą tutaj żadne zapewnienia, ani p. Ministra, ani p. referenta. P. Minister Jędrzejewicz w odpowiedzi na moje przemówienie na plenum przy pierwszem czytaniu zrobił mi pewien zarzut, że nie orjentuję się widocznie w ustroju szkoły dotychczasowej, albowiem powiedziałem, że przy dzisiejszym stanie ustroju szkolnego dzieci z jednoklasowych szkół mogą przechodzić do gimnazjum. P. Minister powiedział, że jest to o tyle niesłuszne, ponieważ dziecko kończy program szkoły jednoklasowej w ciągu lat siedmiu, a zatem mając lat 13 i wtedy w tym wieku do gimnazjum nie pójdzie. Inaczej mówiąc, nie miałem racji, twierdząc, że dzieci z jednoklasowej szkoły mogą dziś przechodzić do pierwszej klasy. Otóż muszę wyjaśnić, jak ja rozumiem moje twierdzenie.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#JanKornecki">Przedewszystkiem z programu szkoły jednoklasowej wynika, że w pierwszych dwóch latach przechodzi dziecko kurs 1-go i 2-go oddziału szkoły powszechnej, i następnie 5 lat nauczania pozostaje na wykonanie programu 3-go i 4-go oddziału i właśnie to wykonanie programu 3-go oddziału odbywa się w ciągu następnych dwóch lat, a następnego 4-go oddziału w ciągu 3 lat. Otóż moje rozumowanie szło w tym kierunku, że jeżeli dziecko w szkole jednoklasowej w pierwszych 2 latach, w których wykonanie programu odbywa się równolegle do szkoły 7 klasowej, ujawni pewne uzdolnienia do dalszego kształcenia, jeżeli następnie rodzice zadeklarują, że chcą to dziecko posyłać do gimnazjum, to jest rzeczą ogromnie łatwą i prostą, żeby nauczyciel zwrócił w 3-cim, w 4-tym, czy w 5-tym roku nauczania na to uwagę, aby to dziecko do pierwszej klasy gimnazjum przygotować. Jeśliby nawet przyjąć, że dziecko wyjdzie ze szkoły jednoklasowej po latach 5 czy 6, to można powiedzieć, że będzie dla niego stracony jeden rok, ale oczywiście dostęp do gimnazjum jest możliwy.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#JanKornecki">Oczywiście o wiele korzystniej sytuacja przedstawia się w szkołach 2-klasowych i szkołach 3-klasowych, które w tym systemie projektuje się zmienić na szkoły pierwszego stopnia, albowiem w szkole 2-klasowej dziecko w ciągu trzech pierwszych lat kończy program trzeciego oddziału. Tak samo w szkole 3-klasowej. A zatem tu dla kategorji szkół 2- i 3-klasowych przejście do pierwszej klasy gimnazjum dziś jest oczywiście rzeczą bardzo łatwą.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#JanKornecki">Natomiast jak będzie się przedstawiać sytuacja tych dzieci po wprowadzeniu nowego systemu? Jak powiedziałem, szkoły 1-, 3-, a nawet częściowo i 4-klasowe, według mego zdania, po usunięciu dzieci najstarszych roczników ze szkoły, będą dawać wykształcenie tylko pierwszego stopnia, a zatem na to, ażeby dojść do gimnazjum, dziecko będzie musiało szukać szkoły, w której drugi szczebel stanowi podstawę nauczania, a więc w szkole conajmniej drugiego stopnia. Będą to szkoły oczywiście w miasteczkach i miastach i tu właśnie leży cała trudność. Wiemy, że w obecnej chwili, a śmiem twierdzić, i w przyszłości, miejsc dla dzieci wiejskich w tych szkołach miasteczek i miast mniejszych i większych nie będzie, albowiem gminy miejskie i tak borykają się z trudnościami w realizowaniu powszechnego nauczania i naogół można powiedzieć, że nawet w takim samorządzie, jak w stolicy kraju, realizacja powszechnego nauczania napotyka na wielkie trudności, i dziś w Warszawie jest kilka tysięcy dzieci, dla których miejsca w szkole niema. A zatem trudno mówić o tem, ażeby sieć szkolna, jaką będziemy mieli, umożliwiła pochłonięcie w szkołach miasteczkowych lub miejskich tych dzieci wiejskich, które zechcą ukończyć drugi szczebel programowy szkoły powszechnej, aby następnie dostać się do gimnazjum. Oczywiście jest rzeczą niesłychanie ważną, że w tym ustroju wyuczenie się w drodze prywatnej programu drugiego szczebla na wsi, w tej samej wiosce, w której się dziecko uczy, będzie rzeczą ogromnie utrudnioną.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#JanKornecki">Tak więc te cyfry, które przytoczyłem, i ta sytuacja, w jakiej się szkolnictwo nasze znajduje, niewątpliwie przemawiają za tem, iż dzieci wiejskie w 70 conajmniej procentach będą miały dostęp do szkoły średniej ogólnokształcącej utrudniony. Otóż myśmy w naszym wniosku Klubu Narodowego, mając na oku właśnie dobro całego narodu polskiego, zaproponowali, by projektowany tu ustrój szkolny poprawić w ten sposób, żeby pozostawiając projektowany ustrój szkół średnich ogólnokształcących 6 letnich, jako możliwy do wprowadzenia, oczywiście na próbę, zachować gimnazjum 8-letnie właśnie dlatego, ażeby z jednej strony nie zrywać zupełnie radykalnie z tem, co jest, a z drugiej strony udostępnić dzieciom wiejskim, kończącym szkołę I stopnia, dostęp do gimnazjów.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#JanKornecki">Uważam, że projekt ustroju szkoły średniej jest rzeczywiście bardzo korzystny dla miast i napewno dzieci miejskie będą z niej szeroko korzystały. Ale chcieliśmy, ażeby jednak w rozwoju kultury naszego społeczeństwa wieś polska odgrywała większą rolę, niż obecnie.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#JanKornecki">W Roczniku Statystycznym za rok 1931 mamy podane cyfry, jak przedstawia się stosunek cyfrowy uczniów szkół średnich ogólnokształcących, zawodowych i wyższych, według zawodu rodziców. Otóż okazuje się, że rolnictwo, więc ludność wiejska, do szkół średnich ogólnokształcących posyła — stosunkowo do swojej liczebnej siły — dzieci bardzo mało: na 10.000 ludności kraju uczniowie szkół średnich ze sfer rolnictwa stanowią 20,7%, w seminarjach nauczycielskich — 6,7%, a w zawodowych szkołach — 4,5%, w szkołach wyższych 4,2%.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#JanKornecki">Jeżeli to zestawimy ze służbą publiczną, t. zn. z funkcjonariuszami państwowymi i samorządowymi, to widzimy, że w szkole średniej, podczas gdy rolnictwo daje 20,7, to służba publiczna — 519 na 10.000, w seminarjach nauczycielskich daje rolnictwo 6,7%, służba publiczna — 86, w szkołach zawodowych rolnictwo 4,5, służba publiczna — 67, w szkołach wyższych rolnictwo 4,2, służba publiczna 123. A zatem obecny stan wykazuje, choć trudności, według mego zdania, są teraz mniejsze, że jednakowoż ze szkolnictwa średniego ogólnokształcącego i zawodowego korzysta ludność rolnicza w stosunkowo małej liczbie. Dlatego też ostrożność i interes ogólny nakazuje stosować raczej metodę pośrednią, metodę kompromisową, wprowadzać nowe rzeczy jako doświadczalne, ale nie kasować tego, co ma za sobą historyczny rozwój i doświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#JanKornecki">Jeżeli w przyszłości okaże się, że szkoła średnia 6-letnia zda egzamin, znaczenie jej wzrośnie i życie rozstrzygnie o dalszym losie dwóch najniższych klas tej szkoły. Obecnie w ustawie tej dwie klasy odrazu skazuje się na zagładę. Uchwalenie projektu rządowego pociągnie za sobą rzeczywiście pokrzywdzenie wsi, a następstwa dla wykształcenia średniego mogą być ujemne.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#JanKornecki">Nie sprzeciwiamy się projektowi ustroju szkolnictwa zawodowego, choć ono jest dla wsi również niedostępne. Cyfry, które podałem, mówią, jaki jest stan obecny, że ta wieś nie korzysta także ze szkolnictwa zawodowego. W interesie ogólno-narodowym leży, ażeby nasza wieś przeludniona mogła swoje dzieci wysyłać poza granice wioski, ażeby te dzieci zdobywały kawałek chleba w innych zawodach, a zatem system szkolnictwa zawodowego, któryby dawał możność realizowania tej zasady, oczywiście musi być przyjęty z zadowoleniem. W systemie projektowanym tutaj dla wsi mają największe znaczenie szkoły zawodowe niższe, oparte na szkolnictwie powszechnem. Ale tu trzeba tylko stwierdzić, że tych niższych szkół zawodowych będziemy mieli w Polsce, w naszych warunkach gospodarczych i finansowych, bardzo mało. Należy wątpić, żeby sieć szkolnictwa zawodowego dziś istniejąca mogła być rozszerzona. Wyrazić tylko mu simy pod adresem Rządu apel, ażeby, przystępując do reorganizacji szkolnictwa zawodowego w myśl nowego ustroju, postępował z tem szkolnictwem ostrożnie, ażeby przez wymagania zbyt wysokie nie utrudniał dalszego jego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#JanKornecki">Trzeba bowiem stwierdzić, że w traktowaniu tego szkolnictwa zawodowego widać na przestrzeni szeregu lat najrozmaitsze odchylenia, Raz mówiło się — trzeba zakładać szkoły zawodowe niższe, małe szkoły, ażeby je zbliżyć więcej do mas ludowych. Organizacje społeczne np. takie, jak Macierz Szkolna, poszły na tę koncepcję zwłaszcza na kresach wschodnich. Potem spotkaliśmy się z opinją Ministerstwa, że przeciwnie, należy szkoły komasować w większych ośrodkach, w większych miastach, ażeby je postawić wyżej, rozbudować szerzej, urządzić, żeby były bogatsze. Otóż mojem zdaniem tego rodzaju fluktuacje w polityce szkolnej są bardzo niepożądane i w naszych warunkach raczej należy pójść na to, ażeby zbliżyć szkoły zawodowe do wsi, ażeby za ich pomocą wprowadzić młodzież wiejską w naszem zagęszczonem zaludnieniu do innych zawodów.</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#JanKornecki">Nie oponowaliśmy również przeciw zasadzie projektowanego kształcenia nauczycielstwa, zwłaszcza nauczycielstwa szkół powszechnych. Uważamy, że Polska powinna mieć bardzo światłych nauczycieli na wsi. Liczymy się z tem najbardziej, że warunki nasze nie pozwolą nam na podniesienie stopnia organizacyjnego szkół przez długie lata, że te szkoły dziś jedno-, dwu- i trzyklasowe, w przyszłości szkoły pierwszego stopnia, będą główną podstawą edukacji ludności wiejskiej. Zaledwie znikomy procent, jak tutaj podawałem, idzie ze wsi do szkół średnich i zawodowych. Procent ten napewno nie powiększy się w sposób zbyt radykalny w przyszłości i musimy dołożyć wszelkich starań, aby te szkoły wiejskie najniższego stopnia organizacyjnego stały jak najwyżej, tak pod względem dydaktycznym, jak i pod względem wychowawczym. To też wykształcenie światłych nauczycieli leży w interesie ogólnym narodu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#JanKornecki">Razi nas — zgłosiliśmy też odpowiednią poprawkę — razi nas dwutorowość kształcenia nauczycieli szkół powszechnych, która odbije się nietylko w ten sposób, że wytworzą się dwie kategorje nauczycieli z wyższem i niższem wykształceniem, ale co najważniejsze, że do owego pedagogium, jak wykazało doświadczenie dotychczasowe, będą uczęszczały jednostki przeważnie miejskie. Obecnie okazuje się, że są one zapełnione prawie wyłącznie przez kobiety, które oczywiście odgrywają w naszem szkolnictwie bardzo wielką i cenną rolę, ale zwłaszcza dla wsi mieszanie obu płci jest konieczne. Zwłaszcza udział nauczycieli mężczyzn w pracy społeczne i ma ogromna wagę, i dlatego chcielibyśmy, aby przez poprawkę, którą zgłosiliśmy, ograniczyć tę dwutorowość i udostępnić wyższe wykształcenie wszystkim nauczycielom, którzy zechcą po ukończeniu liceum pedagogicznego zdobywać dalsze wykształcenie.</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#JanKornecki">Są w projekcie ustawy postanowienia, które naogół nie wywołują zastrzeżeń, jak np. dokształcanie młodzieży do lat 18. Jest to jednak postanowienie, które ma raczej charakter deklaratywny. Rząd pragnie według tego artykułu, aby to dokształcanie wprowadzić nawet jako przymus, ale w następnym artykule daje się ministrowi prawo zwolnienia od tego obowiązku dokształcania dzieci tam, gdzie niema zorganizowanych odpowiednich instytucyj.</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#JanKornecki">Następnie ustawa wcale nie mówi, na kim ma spoczywać obowiązek zakładania, utrzymywania zakładów dokształcających na wsi. Jest to rzecz ogromnej wagi. Trzeba wiedzieć, do kogo to należy, kto za tę rzecz będzie odpowiedzialny. Ustawa przechodzi nad tem milcząco do porządku dziennego; stwarza się tylko teoretycznie obowiązek dokształcania, warunków realizacji tego jednak nie widzimy.</u>
          <u xml:id="u-3.42" who="#JanKornecki">Mamy zastrzeżenia poważne co do sformułowania artykułu, dotyczącego oświaty pozaszkolnej. Podobnie, jak w wielu innych artykułach, tak i w tym artykule, Rząd domaga się od parlamentu udzielenia pełnomocnictwa do określenia zasad, na których ma się oprzeć oświata pozaszkolna. Wyraziliśmy już na komisji w tej sprawie swój sprzeciw, postawiliśmy wniosek o skreślenie tego pełnomocnictwa dla Rządu, albowiem uważamy, że dziedzina oświaty pozaszkolnej pozostawiona być powinna inicjatywie społecznej. Jeżeli w Anglji cały syfem edukacji narodowej rozwinął się na podstawie inicjatywy społecznej, to my, biedni, nie mogący sobie dać rady z utrzymaniem szkolnictwa, nie możemy obarczać Skarbu Państwa jeszcze obowiązkiem utrzymywania i rozwijania oświaty pozaszkolnej. A zatem w tej dziedzinie powinniśmy powołać jak najszersze sfery społeczne, zwłaszcza sfery uświadomione, inteligencję, do pracy w organizacjach społecznych, do rozwijania tej pracy oświatowej na najszerszą skalę.</u>
          <u xml:id="u-3.43" who="#JanKornecki">Tymczasem w ostatnich latach ujawnia się tendencja etatyzacji w tej dziedzinie. Tworzy się nietylko organ nadzorczy — wydział oświaty pozaszkolnej, który uważamy za potrzebny, ale tworzy się też referentów w powiatach i województwach, referentów tych przerzuca się na samorządy, albo poprostu deleguje się na te stanowiska nauczycieli i stwarza się w ten sposób fikcję, że Rząd prowadzi oświatę pozaszkolną. Już to samo, że w budżecie mamy obecnie 375.000 złotych na całą oświatę pozaszkolną, wskazuje, że środki finansowe Państwa nie pozwalają na prowadzenie oświaty pozaszkolnej. A zatem tworzenie tego aparatu raczej wskazuje na to, że Rząd pragnie opanować do pewnego stopnia i kierować pracami społecznemi, które rozwijają się, chwała Bogu, u nas w Polsce pomyślnie od wielu lat. Na poszczególnych terenach widzimy wyraźną tendencję tak co do zasad i form organizacyjnych, jak i co do kierunku, żeby te prace odbywały się według instrukcyj owych instruktorów, którzy niezawsze stoją na wysokości zadania.</u>
          <u xml:id="u-3.44" who="#JanKornecki">My nic nie mamy przeciw temu, żeby Ministerstwo pracowało nad podniesieniem jakości tej pracy, żeby urządzało kursa, czy konferencje oświatowe, lub wydawało odpowiednie publikacje, które dla tych działaczy społecznych, dobrowolnie pracujących, z własnej chęci, stanowiłyby materjał informacyjny, materjał, z któregoby mogli czerpać wskazówki dla ulepszenia swej pracy. Ale uważamy, że sama praca powinna być oparta o tę inicjatywę społeczną, która musi być powołana w tej dziedzinie, bo zdajemy sobie sprawę, że Państwo nasze nigdy nie będzie mogło rozporządzać tak wielkiemi sumami, jakie będą potrzebne, żeby także to zadanie spełniać.</u>
          <u xml:id="u-3.45" who="#JanKornecki">P. Minister Oświaty zapowiedział wniesienie ustawy o bibljotekach publicznych. Będziemy tę ustawę, oczywiście, także rozpatrywali z bardzo dużym krytycyzmem, ponieważ projekty dotychczas pojawiające się w ostatnich latach wywoływały poważne zastrzeżenia.</u>
          <u xml:id="u-3.46" who="#JanKornecki">To są te najważniejsze kwestje, które chciałem poruszyć w związku z treścią samej ustawy, o ile chodzi o stronę, że tak powiem, fachową. Pozatem muszę na końcu zaznaczyć, że sprzeciwiamy się tej ustawie nietylko z tych rzeczowych motywów, które przytoczyłem, ale także z zasadniczych względów. Mianowicie, jak już wspomniałem, w wielu artykułach tej ustawy daje się Rządowi pełnomocnictwo do dowolnego załatwiania przez ministra najważniejszych kwestyj, związanych ze szkolnictwem. A już najbardziej rażą nas postanowienia artykułów 56 i 60 projektu ustawy. Oto według tych artykułów całe ustawodawstwo szkolne dziś istniejące i obowiązujące przestaje właściwie istnieć. Ustawy mają otrzymać charakter rozporządzeń, które minister może dowolnie zmieniać, względnie zamieniać innemi rozporządzeniami. W ten sposób los szkolnictwa zależeć będzie tylko od woli ministra, a każdy następny minister będzie mógł zmieniać rozporządzenia swego poprzednika. Wytworzy to dla szkolnictwa warunki wprost nieobliczalne, będzie ono ciągle w stanie płynnym, mogą się zmieniać ustawicznie warunki pracy nauczycielstwa. Zdaniem naszem, zagrożone są w tej chwili przez tę ustawę tak zasadnicze ustawy, jak o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych, ustawa o budowie szkół powszechnych, ustawa regulująca zasady organizowania i utrzymywania szkolnictwa na ziemiach wschodnich. Wreszcie, jak już mówiłem to na komisji, ja osobiście uważam, iż podważa ona także postanowienia pragmatyki nauczycielskiej, zwłaszcza w tych artykułach, które nadają nauczycielom charakter stałości, stabilizują ich, albowiem przez 6 lat ma trwać okres t. zw. reorganizacji szkolnictwa. zaś art. 58 pragmatyki zezwala na ten wypadek traktować nauczycieli nie jako stałych pracowników, ale pozwala na przenoszenie ich według uznania ministra.</u>
          <u xml:id="u-3.47" who="#JanKornecki">Sądzimy, że pewne rzeczy należałoby ustabilizować i nasz wniosek, dotyczący szkolnictwa powszechnego i sieci szkół, zmierza do tego, ażeby przynajmniej w tej ustawie powiedzieć wyraźnie, że szkoły 3, 4, 5 i 6-klasowe mają stopień drugi, najniższe — 1 i 2-klasowe stopień pierwszy, 7-klasowe stopień trzeci. Te poprawki nasze się nie utrzymały, tak że w dziedzinie dotychczasowego ustroju szkolnego wytwarza się zupełna płynność i nieokreśloność. To zrezygnowanie Rządu ze współpracy dalszej przedstawicielstwa narodowego nad budowa szkolnictwa i wykończeniem tej budowy — bo ta ustawa daje tylko ogólne zarysy, ogólne ramy, — to zrezygnowanie Rządu z dalszej współpracy parlamentu uważamy za znak czasu i z tem pogodzić się nie możemy. Uważamy, że tak, jak w tradycji naszej narodowej leży, że społeczeństwo polskie zawsze interesowało się i zajmowało sprawami szkolnictwa i ze współpracy tego społeczeństwa mogły wyniknąć tylko korzyści dla szkolnictwa, nie możemy akceptować szerokich pełnomocnictw. które dalsze losy szkolnictwa uzależniają od woli jednostki. Zgłosiliśmy poprawki i w razie odrzucenia będziemy głosowali przeciw ustawie.</u>
          <u xml:id="u-3.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Mękarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#StefanMękarski">Wysoka Izbo! Pragnę zająć przez chwilę uwagę Wysokiej Izby sprawa związku, jaki wedle mego rozumienia zachodzi między ustawą o ustroju szkolnictwa a zagadnieniem przebudowy całego ustroju państwowego, przebudowy, której konieczność wysuwa coraz nieuchronniej zarówno zmieniona w samych podstawach rzeczywistość polska po odzyskaniu niepodległości, jak i te głębokie przeobrażenia ustrojowe, które po wielkiej wojnie dokonywają się w całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#StefanMękarski">Kryzys, powszechna płynność form ustrojowych, w jakich znajduje się świat współczesny, nie ogranicza się do odcinka politycznego ustroju narodów, zorganizowanych w państwa, nie kończy się również na strukturalnych przemianach gospodarczo-społecznych; obejmuje on całą cywilizację współczesną, jest również kryzysem pewnej kultury, pewnego kształconego przez minione stulecie poglądu na świat i życie, jest w najgłębszej istocie kryzysem pewnego systemu moralności.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#StefanMękarski">Naogół coraz bardziej zgodnym staje się pogląd na to, jaka to kultura i jaka moralność przeżywa się na oczach współczesnego pokolenia. Wyrosła z haseł rewolucji francuskiej, z deklaracji praw człowieka i obywatela, stworzyła system sądów poznawczych i wartościujących, który do dziejów przejdzie pod mianem liberalnego na świat poglądu.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#StefanMękarski">Ten liberalizm, zarówno polityczny, gospodarczy, jak i moralny nauczył patrzeć na społeczeństwa jak na świat atomów, rządzących się samoistnie własnemi prawami, regulujących swe życie swobodną grą sił, rywalizacją, opartą na zasadzie usankcjonowanego wyzysku słabszych przez silniejszych, nie podporządkowanych wreszcie żadnej idei wyższego, wspólnego dobra społecznego.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#StefanMękarski">W dziedzinie stosunków politycznych ta atomistyczno-materjalistyczna ideologja wyznaczała państwu rolę i pozycję nad wyraz skromną. Rola ta ograniczała się do funkcji stróża bezpieczeństwa obywateli i porządku publicznego, któryby jednostkom gwarantował jak najlepsze warunki indywidualnego wyżywania się. Państwo miało być rozdawcą praw, stosunek obywateli do państwa charakteryzowała postawa przedewszystkiem odbiorcza.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#StefanMękarski">W dziedzinie wychowania państwo liberalne chętnie popierało preponderancję literackiej kultury antycznie klasycznej, gdyż ten rodzaj kultury utrzymywał szerokie warstwy społeczeństwa w przyzwoitej odległości od zagadnień życia gospodarczego, całkowicie zmonopolizowanego w rękach uprzywilejowanych sfer; więcej nawet: wykształcał w szerokich masach poczucie obcości i wzgardę dla tych zagadnień, rzekomo niższego rzędu pod względem moralnym.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#StefanMękarski">W dziedzinie wreszcie społecznej państwo to w 100% wyzyskało jako swe narzędzie system parlamentarnie, t. j. na zasadach partyjnych, zorganizowanej demokracji, gdyż jakościowo niwelacyjne znamiona takiej demokracji zabezpieczały liberalizm przed tworzeniem się nowych elit gospodarczo-socjalnych, a zatem nowych elit moralnych i umysłowych, mogących stanowić groźne niebezpieczeństwo dla wszechwładnej moralności liberalnej, ściśle związanej z zaborczym i egoistycznym ustrojem wolno-kapitalistycznym.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#StefanMękarski">Wojna światowa wstrząsnęła posadami liberalnie demokratycznych ustrojów, a głębokie, organiczne zmiany polityczne, gospodarcze i kulturalno-społeczne, jakie wywołała, wytworzyły warunki dla dziejowych procesów, dalekich jeszcze od zakończenia, u których mety wszakże znajdzie się niewątpliwie typ państwa nowego, opartego na innej strukturze, czy przekroju społecznym. Jeśli tylko ogólnie można dziś już to nowe państwo określić, jako państwo uspołecznione, to w każdym razie z całą pewnością można już twierdzić, że będzie to państwo, które przezwycięży liberalny pogląd na świat i życie, a wraz z nim jego wczorajszą kulturę i moralność.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#StefanMękarski">Jakie są uchwytne już dziś znamiona tego odbywającego się w naszych oczach nowego dziejotwórczego procesu?</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#StefanMękarski">Przedewszystkiem uderza nowe ujmowanie istoty państwa jako takiego. Państwo przestaje być rozumiane wyłącznie jako konstrukcja prawna, sztucznie ustalająca formy współżycia ludzkiego; nie jest już tylko, jak twierdził pod koniec minionego stulecia słynny geograf niemiecki Ratzel „kawałkiem ziemi i kawałkiem zorganizowanej ludzkości”, staje się natomiast w świadomości powszechnej zjawiskiem, które inny uczony, Rudolf Kjellen, określa następująco: „Istota państwa składa się zarówno z elementów prawa, jak z elementów władzy; jest ono podobnie, jak człowiek, istotą rozumną, wyposażoną w zmysły, tkwiącą głęboko i organicznie w historycznej i faktycznej rzeczywistości, słowem jest zjawiskiem biologicznem, formą życia”. Te teoretyczne ustalenia potwierdza w wielorakich postaciach zmieniona po wojnie rzeczywistość. Narastające z roku na rok władztwo państwa staje się zjawiskiem uderzającem i bezspornem. Państwo występuje coraz wybitniej jako jedyna naczelna forma organizacji politycznej narodu, który poza nią innej organizacji politycznej nie potrzebuje. W dziedzinie gospodarczej wpływ państwa staje się coraz bardziej nieograniczony; na gruzach wolności gospodarczej państwo staje się coraz widoczniej organizatorem gospodarki planowo wiązanej.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#StefanMękarski">Te same lub podobne zjawiska obserwować można i w innych dziedzinach życia. Problem państwa jako faktu dominującego, jako osi krystalizacyjnej form społecznych, żywo uzmysławia powrót do idei państwa klasycznego.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#StefanMękarski">Drugim elementem wspomnianego procesu — to narodziny nowej formy organizacji społeczeństwa. Polityczna, względnie partyjno-polityczna, forma organizacji społeczeństwa, wytworzona w systemie parlamentarnej demokracji, staje się formą coraz widoczniej wsteczną i archaiczną. Ta forma organizacji stworzyła problem demagogji, którego rozwiązać nie potrafiła. Nowe społeczeństwo organizuje się coraz widoczniej w formach apolitycznych, na płaszczyźnie rzeczowej pracy społecznej, gospodarczej i kulturalnej. Syndykalistyczna idea organizacyj zawodowych wykazuje tendencje dynamiczne, jako idea przyszłościowa, uwzględniająca nietylko skłonności do zaspokajania i zabezpieczania potrzeb i konieczności materjalnych, ale coraz częściej ujawniająca ambicje tworzenia nowej moralności świata wytwórców, świata pracy. Stoimy bodaj u kolebki tworzenia się nowych elit społecznych.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#StefanMękarski">Polska nie jest samotną wyspą, któraby się mogła beztrosko odgrodzić od świadomości tych głębokich przeobrażeń ustrojowych. Słusznie pisał niedawno w „Gazecie Polskiej” pos. Miedziński, że dążymy do przebudowy Państwa, co nie jest zjawiskiem wyjątkowem, gdyż wyrasta ono jako zagadnienie ustrojowe we wszystkich niemal państwach Europy. Polska nie może pozostać obcą tym kapitalnym zagadnieniom tem bardziej, że do ich rozwiązań zmuszają nas nietylko analogiczne procesy w całym świecie, ale także, i bodaj przedewszystkiem, względy swoiście nam właściwe po odzyskaniu niepodległości w imię jej zabezpieczenia i w imię budowania mocarstwowej siły państwowej. Nam bardziej, niż innemu państwu, niezbędny jest ustrój, któryby tworzył warunki dla wykrystalizowania się w czystej postaci państwowej racji stanu, z drugiej zaś strony dla organizowania i wychowywania społeczeństwa na nowych strukturalnie podstawach, Mam to głębokie przekonanie, że znaczenie i wartość wniesionej ustawy o ustroju szkolnictwa polega właśnie na pełnem i świadomem uwzględnieniu tych dziejowych procesów ustrojowych, przez które przechodzi współczesna cywilizacja, gdyż tworzy korzystne warunki, które: 1) sprzęgają organicznie wychowanie młodzieży z ideą nowoczesnego państwa; 2) umożliwiają przebudowę społeczeństwa na nowej podstawie, dając możność wyrośnięcia nowej elicie społecznej, zdolnej ponosić odpowiedzialność za losy Państwa, zdolnej być twórczym przedstawicielem genjuszu narodu polskiego i rzeczowo przygotowanym materjałem ludzkim do sprostania obowiązkom we wszystkich warsztatach pracy.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#StefanMękarski">Że ustawa tworzy warunki dla urzeczywistnienia wychowania państwowego — jest faktem bezspornym. My, którzy z całą wiarą i przekonaniem ustawę popieramy, jesteśmy o prawdzie tej najgłębiej przeświadczeni. Ci, którzy ustawę zwalczają, również najwięcej mówią o wychowaniu państwowem jako o motywie zasadniczym ustawy, tylko — oczywiście z akcentem przygany, czy też złośliwej ironji.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#StefanMękarski">Nie jest to zresztą, Wysoka Izbo, zjawisko nowe w historji reform wychowania w Polsce, Pozwolę sobie przypomnieć nastroje i opozycje, jakie w społeczeństwie wzbudziła reforma Komisji Edukacji Narodowej...</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To Pan pisał artykuł w „Słowie Polskiem”?)</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#StefanMękarski">...w XVIII stuleciu. Świadomość narodowa, nauka i tradycja bezspornie ustaliła, jaka była przewodnia idea reformy Komisji: był nią, jak mówi historyk „motyw państwowości, związanie w całość spoistą polską różnorodnych żywiołów od Dzikich Pól po Odrę”. Instrukcje Komisji szły w tym kierunku, aby wychowanie i naukę zespolić ściśle z potrzebami życia, gdyż, jak mówi Piramowicz w mowie do króla w roku 1776: „Kiedy się w naukach inszego celu nie zakłada, tylko wydać uczonych, kiedy się do pięknego i rozmaitością ustrojonego dowcipu zupełna przywiązuje chwała, kiedy na grunt instrukcji nie będzie położona wprawa młodego człowieka w rządzenie się zdrowym rozumem i dobre nałogi: wyniknąć musi złe użycie nauk, a takowe użycie również szkodliwe jest jako gruba nieświadomość i owoce jej — błędy”. Jak ściśle jednoczyła Komisja powołana przez króla wychowanie z państwem, dowodzi ten ustęp jej pierwszego uniwersału, który mówi: „Odtąd tedy wszystkie generalnie akademje, gimnazja, kolonje akademickie, szkoły publiczne, żadnych nie wyłączając: z tem wszystkiem, co tylko do wydoskonalenia nauk i ćwiczenia w nich młodzi szlacheckiej ściągać się może, pod dozór i rozporządzenie komisji tej oddajemy”.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#StefanMękarski">Jeszcze jeden dowód kontroli państwa, może aż nadto przesadnej, gdyż czytamy w „Przepisach od Komisji Edukacji Narodowej pensjonmistrzom i mistrzyniom danym”: „Od czasu publikaty niniejszych przepisów Komisji Edukacyjnej, żadnemu ani mężczyźnie, ani białogłowie, nie będzie się godziło brać dzieci na wychowanie bez pozwolenia komisarza, w którego departamencie znajduje się to miejsce, w którem pensja ma być założona. Te pozwolenia dane będą na piśmie z podpisem ręki komisarza i przyciśnieniem jego pieczęci”.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#StefanMękarski">Jakżeż na to „wychowanie państwowe”, na ten „etatyzm” Komisji Edukacji Narodowej reagowała brać szlachecka, chowana dotychczas przez skasowanych w r. 1773 Jezuitów na Alwarze?</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#StefanMękarski">Oczywiście i prezydent Komisji, biskup Massalski, i członkowie komisarze, biskup Michał Poniatowski i znakomity patrjota Joachim Chreptowicz, i Ignacy Potocki, Andrzej Zamoyski okrzyczeni zostali jako „libertyni”, instrukcje Komisji jako dążenia, mające na celu „zakażanie młodzieży duchem niewiary”, a choć Staszyc nawoływał, aby „czuły naród pracę, cnotę i prawdziwą ojczyzny miłość zasiadających w komisji obywatelskiej brał za przykład i z wdzięcznością uwielbiał” — to społeczeństwo szlacheckie patrzyło na nowy sposób nauczania przez szkła uprzedzeń i nietylko odmawiało Komisji poparcia, lecz nadto przy każdej sposobności manifestowało ku niej niechęć, utrudniało na każdym kroku realizację jej programu, pokątnie kształciło swą młodzież u pedagogów dawnego autoramentu, a nawet wysyłało ją za granicę do szkół zakonnych, byle tylko uchronić swych synów przed sekularyzowaną państwową szkołą Komisji Edukacji Narodowej. Komisja broniła się, jak mogła, poseł poznański Antoni Małachowski w Sejmie w r. 1776 przekonywał, że nowe wychowanie ma „panującemu uszanowanie, zwierzchności wzgląd, prawom podległość i posłuszeństwo wkorzeniać”, zaś komisarze wydali specjalne „Uwagi o nowym instrukcji publicznej układzie”, w których sami konstruowali zarzuty przez szlachtę zgłoszone i dawali na nie wyczerpujące odpowiedzi, pisząc: „Możnaż bez zgwałcenia słuszności, bez winy potwarzy, ten układ instrukcji (t. j. w dzisiejszem znaczeniu: programy szkolne), w którym chrześcijańskie i obyczajowe nauki pierwszeństwo przez cały bieg szkolny utrzymują, możnaż ten układ o niebezpieczeństwo dla religji, obyczajów i obywatelstwa posądzać!” Jak widać więc, Wysoka Izbo, Komisja Edukacyjna miała nieco podobne kłopoty ze społeczeństwem szlacheckiem do tych, jakie mają dziś autorowie ustawy o ustroju szkolnictwa z jej przeciwnikami.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#StefanMękarski">Niemniej przeto, tak jak wówczas, tak i dziś w ustawie, którą mamy uchwalić, „motyw państwowości” — jakby powiedział cytowany i jak powie z pewnością przyszły historyk — jest ideą przewodnią.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#StefanMękarski">P. referent dokładnie przedstawił, na czem polega ten motyw państwowości w ustawie, nie mam tedy potrzeby bliżej charakteryzować, stwierdzam tylko, że stanowi on kręgosłup wychowawczy ustawy, jej oś ideową, a polega na nadaniu całej architekturze szkolnictwa jednolitej myśli państwowej. Ustawa zmierza do wytworzenia takich warunków pedagogicznych, aby z nich mógł wyróść pełny obywatel w służbie narodu i Państwa, przyczem — rzecz znamienna, w przeciwieństwie do przeszłości, — zarówno we wstępie, jak w poszczególnych artykułach, jak wreszcie w uzasadnieniu kładzie nacisk główny przedewszystkiem na moment obowiązku obywatela względem państwa, wychodząc z założenia, że szczęście osobiste jednostki osiągalne jest tylko przez szczęście gatunku, t. j. narodu zorganizowanego w państwo. W takiem ujęciu zagadnienia wychowawczego tkwi głęboka troska o kształcenie w pokoleniach przyszłych substancji polskiej państwowej racji stanu, tego bezcennego skarbu, którym cieszą się i stoją wszystkie wielkie narody państwowe, a którego Polska historyczna, mimo wysiłku Modrzewskich i Ostrorogów, przyswoić narodowi nie potrafiła. W takiem ujęciu zagadnienia wychowawczego tworzy się także wedle mego rozumienia gleba dla wzrostu nowej moralności, przezwyciężającej drapieżny egoizm i materjalizm, natomiast opartej na pierwiastkach idealistycznych i bohaterskich.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#StefanMękarski">Pragnę zatrzymać się jeszcze przez chwilę na innej zasadniczej i kapitalnej części ustawy, to jest na szkolnictwie zawodowem. Ustawa wprowadza, jak wiadomo, pełne równouprawnienie szkolnictwa zawodowego ze szkolnictwem ogólnokształcącem. Faktem jest, że już liczne inne projekty poprzednie sprawę szkolnictwa zawodowego wysuwały jako zagadnienie pierwszorzędne. Żaden z nich wszakże nie szedł tak daleko i głęboko w koncepcji zrównania go w hierarchji wychowawczej ze szkolnictwem typu ogólnokształcącego, ale, co bodaj najważniejsze, każdy z tych projektów pozostał projektem, ustawa zaś niniejsza zostanie wcielona w życie.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#StefanMękarski">Niema potrzeby uzasadniać bliżej znaczenia, wagi i konieczności tej zasadniczej reformy. Na szczęście opinja w Polsce w tej materii jest jednolita i solidarna i reforma ta nie wzbudziła w komisji istotnych wątpliwości i zastrzeżeń. Chcę jednak podkreślić znaczenie tej reformy w związku z przemianami ustrojowemi, o których poprzednio mówiłem, aby wskazać, jak korzystne i niezbędne warunki tworzy ona dla dalszego, nieuniknionego biegu tych procesów w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#StefanMękarski">Pragnę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że na szeregu posiedzeń Komisji Konstytucyjnej w ciągu ostatnich miesięcy coraz częściej dochodzą do głosu opinje, domagające się dopuszczenia przedstawicielstwa gospodarczego i zawodowego do przyszłych ciał ustawodawczych w związku z jednej strony z przeżywaniem się struktury parlamentarnej, t. j. partyjnie demokratycznej społeczeństwa, z drugiej zaś w związku z narastającemi nowemi formami zespołowej organizacji społecznej, którym popularnie na imię: związki zawodowe.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#StefanMękarski">Nie zatrzymując się nad metryką ideologiczną tego zjawiska, tudzież nad jego dotychczasowemi, skażonemi materjalistycznie i partyjnie postaciami, pragnę stwierdzić, że ma ono po wojnie cechy zjawiskowego rozwoju, jako niewątpliwie przyszłościowa forma organizacyjna nowego społeczeństwa. Wedle obliczeń Międzynarodowego Biura Pracy w r. 1920 liczba zawodowo zorganizowanych osób wynosiła w 30 krajach 48 mil jonów osób. W Anglji związki zawodowe skupiają 16% ludności i około 80% ogółu zatrudnionych. W niektórych gałęziach przemysłu wszyscy pracownicy są zorganizowani. W Niemczech związki zawodowe ogarniają 22% ogółu ludności. We Włoszech, jak wiadomo, cały świat pracy zorganizowany jest w korporacjach zawodowych. W Polsce dynamikę tego procesu organizacyjnego obserwujemy również. Ale, jak słusznie powiada w swej „teorji produkcji”. Wł. Zawadzki, ruch zawodowy robotniczy w Polsce reprezentował dotychczas klasyczną psychologję konsumenta, obcą mu zaś była psychologja wytwórcy, który świadomie kieruje swe wysiłki ku zwiększeniu dobra i majątku społecznego. Z drugiej zaś strony ruch ten, ujęty dotychczas w karby partyjnie politycznych organizacyj, wyzyskiwany był przez nie jako ich instrument w walce politycznej z Rządem i Państwem, do którego ustosunkowywał się wskutek tego nieufnie, jeśli nie wręcz wrogo. Dziś obserwujemy już zasadniczą ewolucję w tej dziedzinie. Moment państwowości zwycięża coraz widoczniej nad partyjno-politycznym charakterem ruchu zawodowego, ruch ten widzi w państwie swego sprzymierzeńca, a państwowość jego polega na tem, że „nie uważa państwa za wrogi organ wyłącznych wpływów klasy pracującej”. Nowy ruch zawodowy nie chce być kontrahentem państwa, chce ponosić współodpowiedzialność za państwo, ale wobec tego musi przejąć szereg funkcyj spełnianych obecnie przez administrację państwową.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#StefanMękarski">Te wielkie ambicje państwowe potężniejącego ruchu zawodowego, mającego przekształcić w przyszłości wczorajszy typ państwa na państwo uspołecznione, musiałyby rzecz prosta zawisnąć w próżni, gdyby nie wytworzyły wysokiej kultury fachowej, moralnej i umysłowej, ta zaś powstać może tylko przez system umiejętnego wychowania i kształcenia. Tego systemu państwo liberalnie świadomie nie wytworzyło, bo nie leżał on w zasięgu jego żywotnych interesów.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#StefanMękarski">Ustawa o ustroju szkolnictwa system ten tworzy, a tworząc go, czyni przełomowy historyczny krok naprzód ku przebudowie społeczeństwa zgodnie z dynamiką procesów ustrojowych. Czytamy w uzasadnieniu ustawy, że projekt zmierza do zmiany dotychczasowego nastawienia społeczeństwa, zapewniając szkolnictwu zawodowemu należyte miejsce, wyznaczając mu wyraźne stanowisko równorzędne z innemi działami szkolnictwa. Jest to — mówi uzasadnienie — nakaz chwili bieżącej, gdyż zagadnienia gospodarcze, wysuwające się obecnie na czoło wszelkich zagadnień, wymagają przedewszystkiem jak najszerszego uwzględnienia interesów narodowej produkcji i wymiany. Jak ściśle zaś wiążą autorowie ustawy wychowanie w szkolnictwie zawodowem z ideą służby dla Państwa, z drugiej zaś strony jak trafnie rozumieją znaczenie tego szkolnictwa dla strukturalnej przebudowy społeczeństwa, o tem mówi następujący ustęp uzasadnienia:</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#StefanMękarski">„Szkolnictwo zawodowe ma za zadanie przygotowanie pracowników wykwalifikowanych zawodowo, którzy po skończeniu szkół wchodzą do określonych dziedzin pracy w życiu gospodarczem i stanowić będą o jego wartości i znaczeniu. Szkolnictwo zawodowe winno zapewnić swoim wychowankom zdobycie odpowiedniej teoretycznej wiedzy zawodowej i usprawnienia fachowego, rozbudzić zamiłowanie, wykształcić poczucie etyki zawodowej, uświadomić znaczenie pracy własnej, choćby najskromniejszej w danym zawodzie i jego roli w życiu gospodarczem Państwa, znaczenie obowiązków i praw pracownika zawodowego. Winno również dać im możność kontynuowania ogólnego rozwoju pod względem duchowym i fizycznym, oraz dać wychowanie społeczno-obywatelskie. Szkolnictwo zawodowe musi pozostawać stale w ścisłym związku z życiem gospodarczem, musi się przystosowywać do jego potrzeb obecnych i tendencyj rozwoju, do ogólnego programu gospodarczego Państwa, opracowywanego przez miarodajne czynniki gospodarcze”.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#StefanMękarski">Równouprawnienie szkolnictwa zawodowego z ogólno-kształcącem i nadanie mu charakteru, tudzież tendencyj rozwojowych takich, jak w omawianej ustawie, oznacza wielki triumf w świecie pracy i jest spełnieniem tego palącego postulatu, jaki niedawno w przemówieniu nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wysunął p. Tomaszkiewicz, Jest wreszcie jeszcze jeden walor ustawy, który w hierarchji jej właściwości wybija się na czoło. Jest to ta organiczna cecha architektury w nowym ustroju szkolnym, która przez umiejętną selekcję, liczącą się z fizycznemi, duchowemi i umysłowemi właściwościami indywidualnemi ucznia, tworzy warunki dla wydobycia na wierzch istotnej moralnej i intelektualnej elity społecznej. Nie trzeba bliżej tłumaczyć, jak wielkie niedostatki pod tym względem wykazywało szkolnictwo dotychczasowe, ile twórczej i oryginalnej energji ginęło marnie i bezużytecznie wskutek mechanicznego podciągania każdego bez wyjątku ucznia pod jeden szablonowy strychulec. Skutki takiego szablonu odbijać się musiały fatalnie na bogactwie form i treści życia społeczeństwa we wszystkich dziedzinach. Przedewszystkiem jednak system ten uprzywilejowywał lepiej uposażonych materjalnie, choćby pozbawionych prawdziwego talentu, upośledzał natomiast biedniejszych, choć zdolniejszych, gdyż jak statystyka poucza, dzisiaj po szóstej klasie szkoły średniej około 40% uczniów opuszcza szkołę z programem przełamanym w środku, niedokończonym, niedostosowanym do przyszłej drogi wykolejeńca, który do matury nie doszedł.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#StefanMękarski">Ustrój nowy tym niedomaganiom nietylko kładzie kres, ale i przez odpowiednie skomponowanie całości programowych w poszczególnych ustopniowaniach szkoły, zgodnie z duchowym i fizycznym rozwojem ucznia, umożliwia — jak mówi wstęp ustawy — zdolniejszym i dzielniejszym jednostkom z wszelkich środowisk osiągnięcie najwyższych szczebli naukowo-zawodowego wykształcenia. Jednostki takie przechodzić będą z jednego typu szkół do drugiego bez sztucznych barjer. Wychowanie na takim ustroju oparte ma wdrażać do pracy tak wykonywanej, aby ona była nawet na najmniejszym odcinku życia zawodowego i społecznego wartościową dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#StefanMękarski">Wysoka Izbo! Ustawę o nowym ustroju szkolnictwa popieramy z całą wiarą w tem przekonaniu, że jest ona pierwszym syntetycznym polskim systemem wychowania w odrodzonem Państwie, gdyż wedle mego rozumienia spełnia ona trzy kapitalne warunki: 1) wiąże organicznie wychowanie młodzieży z ideą służby dla Państwa i rzuci płodne ziarna dla tworzenia się polskiej państwowej racji stanu w pokoleniach, które po nas przyjdą; 2) przygotowuje grunt pod przebudowę społeczeństwa zgodnie z temi ustrojowemi przemianami, jakie znamionują współczesną epokę między ginącem państwem liberalnem a państwem uspołecznionem; 3) umożliwia naturalne tworzenie nowej elity moralnej i umysłowej, krzepkiej i twórczej, w miejsce wczorajszej, wyjałowionej i zdegenerowanej.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#StefanMękarski">Każda ustawa, rzecz prosta, pozostaje martwą literą, jeżeli nie towarzyszą jej rozumne rozporządzenia wykonawcze. Temi rozporządzeniami wykonawczemi będą w danym przypadku programy, których dziś jeszcze nie znamy, ale nad któremi gruntowna praca, jak wiemy, odbywa się w Ministerstwie Oświaty oddawna. Te programy wleją treść do pięknej i mądrej formy, jaką niewątpliwie jest ustawa.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#StefanMękarski">Najważniejszą wszakże rolę, tak, jak zawsze, będzie i tutaj spełniał żywy człowiek. Od niego w najwyższym stopniu będzie zależało, czy w powierzoną jego pieczy młodzież zdoła przelać twórczego ducha dokonywanej reformy. Nauczycielstwo polskie chlubi się wspaniałą tradycją. Jest inteligentne, ofiarne i twórcze. Myślę, że z pełnem zaufaniem i wiarą możemy w jego ręce złożyć ten nowy kodeks wychowania, że w oparciu o ten kodeks wychowa nowego, lepszego człowieka i obywatela.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Strzetelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#StanisławStrzetelski">Wysoki Sejmie! Przedewszystkiem chciałbym zaznaczyć, że projekt nowego ustroju szkolnictwa uważam za doskonały, jeżeli chodzi o cel, któremu ma służyć, Rozumiemy jednak, że celem tym, głównym celem w każdym razie, ma być bynajmniej nie podniesienie poziomu oświaty w Polsce, ale według zamierzeń autorów projektu rzecz zupełnie inna, mianowicie całkowite uzależnienie ustroju szkoły i wychowania w Polsce od potrzeb regime'owych obecnego Rządu. Wynika to dość jasno, już chociażby z tego, co powiedział przed chwilą mój przedmówca, twierdząc, że jednym z głównych celów tego nowego kodeksu szkolnictwa jest „związanie” szkoły z nową ideą państwa. Wynika to zresztą z wielu innych rzeczy. Gdy się studjuje ten nowy projekt, to odrazy się widzi, że główną jego cechą jest wyraźna ucieczka od jakiejkolwiek treści ideologicznej, a zwracanie uwagi i podkreślenie tych rzeczy przedewszystkiem, któreby można nazwać potrzebami regime'owemi. Wynika to zresztą także z pośpiechu, z jakim przygotowywano ten nowy ustrój.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#StanisławStrzetelski">Pan referent Smulikowski zaznaczył onegdaj, że ustawę tę przygotowano bardzo starannie, że nikt się nie śpieszył. A jednak fakty świadczą co innego. Nie było czasu na to, żeby wysłuchać opinji nauki i uniwersytetów, w komisji sprawa szła z piorunującą szybkością, a jeżeli chodzi o zasiągnięcie opinji innych czynników miarodajnych, to wogóle o tem nie pomyślano.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#StanisławStrzetelski">Mam przed sobą odpis ciekawego dokumentu, który rzuca jaskrawe światło na pośpiech, z jakim robiono całą sprawę. Jest to odpis pisma z korespondencji między Ministerstwem Przemysłu i Handlu a Związkiem Izb Przemysłowo-Handlowych Rzeczypospolitej Polskiej. Ministerstwo Przemysłu i Handlu pismem z dnia 4 stycznia 1932 r. zwraca się do Związku Izb Przemysłowo-Handlowych w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#StanisławStrzetelski">„Przesyłając w załączeniu projekt ustawy o ustroju szkolnictwa, Ministerstwo Przemysłu i Handlu prosi o nadesłanie opinji odnośnie do tego projektu w terminie do dnia 8 stycznia r. b., godzina 9 rano”. Podpisany Naczelnik Wydziału i t. d.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#StanisławStrzetelski">Pismo zostało wysłane dnia 4 stycznia. Otóż, proszę Państwa, w ciągu dwóch dni, bo tylko dwa dni po odciągnięciu czasu potrzebnego poprostu na wysłanie i przesłanie później odpowiedzi, tylko dwa dni zostawiono Związkowi Izb Handlowo-Przemysłowych Rzeczypospolitej Polskiej, a więc reprezentacji tego samorządu gospodarczego, którego znaczenie i ważność Panowie niejednokrotnie z naciskiem podkreślacie, tylko dwa dni zostawiono na ocenę i wydanie opinji w sprawie tak zasadniczej, tak fundamentalnej i tak w pewnej mierze rewelacyjnie zmieniającej ustrój szkolny.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#StanisławStrzetelski">W świetle tego dokumentu, zdaje się, p. referent Smulikowski nie będzie chyba dalej utrzymywał, że ustawę robiono bez pośpiechu i że zasięgnięto opinji wszystkich kompetentych sfer.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#StanisławStrzetelski">Wysoki Sejmie! Projekt ustawy o ustroju szkolnym zmienia ustrój ten od fundamentów, inicjuje szereg bardzo ryzykownych eksperymentów w tej dziedzinie, ale jest w ten sposób zredagowany, aby w ramach ustawy Minister Oświaty, względnie organa mu podległe, mogły robić, co zechcą. Na tem polega tak zwana „luzowość” ustawy.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#StanisławStrzetelski">Luzowość ta zresztą jest posunięta tak daleko, że w projekcie naliczyłem aż 28 artykułów na ogólną liczbę 60, w których przewiduje się szereg bardzo poważnych pełnomocnictw dla Ministra Oświaty i to pełnomocnictw nie w drobnych sprawach, ale bardzo często w najważniejszych, najbardziej zasadniczych. Dzięki temu Minister Oświaty nie będzie związany jakaś ustawą, ale poprostu otrzymuje do ręki bardzo szeroki akt pełnomocnictw. Ustawa ta, to jakby rodzaj przenośnego domku, który zależnie od woli właściciela i jego potrzeb można użytkować w najrozmaitszy sposób.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#StanisławStrzetelski">Jest to zresztą zjawisko powszechne, jeśli chodzi o pracę ustawodawczą obecnej większości Izby. Możnaby wymienić szereg ustaw i projektów ustaw w Sejmie tym w hurtowy sposób i błyskawicznie uchwalanych, które, nie licząc się wcale z Konstytucją, bardzo często uciekając niejako przed normalizacją prawną, stanowią właściwie takie szerokie akty pełnomocnictw dla Rządu, czy poszczególnych ministrów. Dzieło Konstytucji opóźnia się. Wbrew zapewnieniom Panów sprawa reformy Konstytucji wygląda w tej chwili w ten sposób, że na Komisji Konstytucyjnej Panowie z B. B. prowadzą jedynie akademickie dyskusje, które nawiasem mówiąc wykazują bardzo daleko posuniętą rozbieżność zdań miedzy poszczególnemu grupami w obozie rządowym. Kłócą się ze sobą syndykaliści sanacyjni z demokratami sanacyjnemu, monarchiści z republikanami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę się trzymać tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#StanisławStrzetelski">Ponieważ widoczną jest rzeczą, że Panowie nie liczą na to, ażeby można było Konstytucję w tym Sejmie przeprowadzić, powiedzieli sobie Panowie, że skoro nie mamy tych 2/3, to trzeba wybrać inną drogę, ażeby załatwić się z prawami zasadniczemu Rezygnując jakoby z przeprowadzenia Konstytucji w tym Sejmie, uchwalacie Panowie szereg praw bardzo zasadniczych, które mają dać Panom podstawę do dokonania tego dzieła, które zapowiadacie od 7 lat, to znaczy, dzieła przebudowy Polski. O tej przebudowie w myśl Panów ideologji mówił mój przedmówca, wspomniał także p. referent, więc i ja muszę chwilę się nad tem zatrzymać.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#StanisławStrzetelski">Nie ulega żadnej wątpliwości, że także nowy ustrój szkolny wypływa, jest ufundowany na tym ogólnym planie przebudowy, jaki Panowie zamierzają przeprowadzić, i z tego planu przebudowy również wynika ideologja wychowawcza Panów. Otóż, o ile chodzi o ten ideał Polski jutrzejszej, o której się tutaj tak wciąż mówi, to krzewiciele tej zasady sami powiadają, że to ma być ideał Polski, oparty ściśle na t. zw. ideologji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#StanisławStrzetelski">Wszystko w państwie, wszystko dla państwa, wszystko przez państwo — to hasło faszyzmu jest także i u nas w Polsce popularnem zawołaniem obozu sanacyjnego. Tylko, że ci ludzie, którzy w Polsce głoszą te hasło, zapominają o rzeczy jednej: w faszyźmie hasło to jest oparte na bardzo głębokiej i poważnej treści wewnętrznej. Obok tej treści nie można przejść mimo, choćby się nie uznawało i nie godziło z faszyzmem.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#StanisławStrzetelski">U nas w Polsce ta idea „czystego” państwa, mechanizmu państwowego w oderwaniu od narodu opiera się jedynie na motywach formalnych, płytkich, zewnętrznych. Obóz sanacyjny widzi jedynie państwo i jednostkę, związane ze sobą więzami przymusowego i mechanicznego porządku, natomiast naród jest dla teoretyków sanacyjnych pojęciem historyczno-kulturalnem. Na miejsce pojęcia organizmu narodowego stawiają Panowie, jak tu zresztą słyszeliśmy dziś przed chwilą, pojęcie społeczeństwa, wprost jako sumy wszystkich obywateli państwa. Jest to zresztą właśnie teorja atomistyczna, bo Panowie nie rozumiecie, że maszyna państwowa nie może rozwijać się bez ciągłego dopływu energji społecznej, przez naród. Społeczeństwo jako arytmetyczna suma obywateli zamieszkujących dane terytorjum nie może dostarczyć tej energji.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#StanisławStrzetelski">Panowie chcielibyście w tej swojej ideologji czystego Państwa, w tym kulcie dla maszyny państwowej, w kulcie dla mechanizmu państwowego, odbarwionego z wpływów czy rodziny, czy narodu, czy religji, chcielibyście w tym kulcie zamknąć wszystko.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#StanisławStrzetelski">I ilekroć myślę o tej ideologji Panów „czystego” Państwa, tyle razy przychodzi mi na myśl pewne zdarzenie bardzo ciekawe, które w roku 1918 miało miejsce w Rosji w początkach rewolucji rosyjskiej. Zdarzyła się wtedy rzecz taka, że w jednej miejscowości Zagłębia Donieckiego robotnicy pewnej wielkiej fabryki, z chwilą, kiedy fala rewolucyjna dotarła do tej miejscowości, postawili „pod stienku” dyrektorów i inżynierów tej fabryki, zagarnęli władze w swoje ręce i zdecydowali, że będą sami rządzić. Wybrano w tym celu komitet fabryczny, który jako pierwszy swój krok rozkazał robotnikom elektrowni odległej o kilka kilometrów, która dostarczała prądu do tej fabryki, zrobić to samo, t. zn. wymordować dyrektorów i inżynierów i poddać się władzy komitetu fabrycznego. Robotnicy elektrowni odmówili, a gdy nie udała się wyprawa karna, specjalnie w tym celu zorganizowana, doszło do tego, że komitet fabryczny powiedział sobie: w takim razie poradzimy sobie sami. Mamy fabrykę i maszyny w ręku, nie potrzeba barn elektrowni, będziemy sobie dawali bez nich radę.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Gdzie tu analogja?)</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#StanisławStrzetelski">I powstał dziwoląg. Maszyny wydały wojnę energji. Zaczęła się walka dwóch elementów, z których jeden bez drugiego obejść się nie mógł.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#StanisławStrzetelski">I oto proszę Panów, dalszy ciąg tej historji łatwy jest do przewidzenia. Fabryka musiała stanąć. Maszyny zaczęły się psuć, a elektrownia pracowała bezużytecznie, marnując energję.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#StanisławStrzetelski">Proszę Panów, to, co się w Polsce dzieje od siedmiu lat, bardzo żywo przypomina tę dziwaczną historję, bo jest właśnie taką walką mechanizmu państwowego ze społeczeństwem, walką administracji z siłami politycznemi. I tu, proszę Panów, jest ta analogja. Poprostu mechanizm państwowy walczy ze źródłem swojej energji, t. j. ze społeczeństwem. Ślepa wiara Panów, że Państwo może wystarczyć sobie samo, ślepa wiara w samowystarczalność maszyny państwowej kieruje politykę Panów na takie właśnie tory. I oto w Polsce od szeregu lat, od czasu, gdy zagarnęli Panowie władzę, jesteśmy świadkami takiej dziwacznej sytuacji, w której walczą ze sobą dwa elementy, które w rzeczywistości obejść się bez siebie nie mogą. Wynik jest jasny: masa energji społecznej idzie na darmo, względnie niszczeje w walce. Zresztą, proszę Panów, te rzeczy nie były widoczne póty, póki była dobra konjunktura. Póki rządziliście przy dobrej konjunkturze, poty procesy chorobowe, wynikające z rozdziału między maszyną państwową a społeczeństwem, były ukryte. Z chwilą, kiedy zaczęła się konjunktura psuć, ukazał się w całej jaskrawości obraz przepaści, jaką wykopaliście, świadomie czy nieświadomie, między maszyną państwową a społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#StanisławStrzetelski">Wydawałoby się, że smutne doświadczenia, jakie Panowie mieliście sposobność nabyć w czasach ostatnich, w okresie, gdy się popsuła konjunktura, gdy się zaczął kryzys i klęski gospodarcze, że te smutne doświadczenia otworzą wam oczy i zrozumiecie, że dalej po tej drodze iść nie można.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#StanisławStrzetelski">Niestety, to, co widzimy w ostatnich czasach, zwłaszcza w działalności ustawodawczej Panów, wykazuje ponad wszelką wątpliwość, że nie zamierzacie zmienić swych metod i w dalszym ciągu uważacie społeczeństwo za coś niepełnoletniego, za coś, co wymaga kurateli z batem, w dalszym ciągu kopiecie przepaść między czynnikami społecznemi a administracją i maszyną państwową. Wam się zdaje, że cała zagadka rządzenia polega na tem, aby „wszystko trzymać za łeb”. I w taki sposób macie zamiar Panowie realizować tę swoją ideologję państwową!</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#StanisławStrzetelski">Panowie jako ludzie z pod znaku rewolucji majowej nazywacie siebie ludźmi dzisiejszymi. W tej Izbie niejednokrotnie padały okrzyki pod adresem opozycji z prawej strony: wy jesteście ludźmi wczorajszymi; ludźmi dzisiejszymi, ludźmi jutra jesteśmy my. Okrzyki te mają znaczyć, że Panowie niesiecie w sobie jakąś nową treść cywilizacyjną, że idziecie niejako w pierwszym szeregu postępu, że otwieracie przed Polską nowe drogi dziejowe. Otóż ja się zgodzę na to, że w pewnej mierze Panowie staracie się być modni, że Panowie staracie się nawiązać do atmosfery, jaka dziś panuje w świecie, ale w żadnym wypadku zgodzić się nie mogę na to, że Panowie istotnie niesiecie postęp Polsce. Moda a postęp to dwie różne rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#StanisławStrzetelski">Z atmosfery epoki i z mgławicy rodzących się na świecie prądów bierzecie przedewszystkiem rzecz jedną, mianowicie powiadacie tak: żyjemy obecnie w okresie, kiedy wszystko się wali, żyjemy w okresie przełomu, kiedy powstają nowe wartości i tą nową wartością, zdaniem Panów, jest fakt, że zmienia się zasadniczo rola jednostki w budowie społecznej. Twierdzicie: ginie liberalizm, ginie indywidualizm, ginie liberalizm zarówno gospodarczy, jak i polityczny i zaczyna się okres gospodarki wiązanej, gospodarki społecznej, w której jednostka będzie musiała zająć wobec społeczeństwa zupełnie inne stanowisko, niż dotychczas w okresie liberalistycznym. Otóż o ileby z zastrzeżeniami można się zgodzić na tę ogólną formułę, jako na charakterystykę pewnego prądu dziejowego, który w tej chwili można obserwować w świecie, to trzeba stwierdzić, że pokrewieństwo Panów z tym prądem dziejowym jest tylko formalne, bardzo odległe i bynajmniej nie wynikające z pokrewieństwa treści, lecz tylko z podobieństwa formy. Panowie, nawiązując do tej atmosfery, staracie się być poprostu modni i w pewne mierze modni jesteście, ale hasła wasze są nowe jedynie pod względem werbalnym, ponieważ hasłom tym jest brak oparcia już nie o jakąkolwiek wykończoną doktrynę, ale wogóle o jakąś poważną treść wewnętrzną.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(Głos: Wy jesteście specjalistami od tego.)</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#StanisławStrzetelski">W onegdajszym „Kurjerze Porannym”, a więc w piśmie sanacyjnem, w artykule o stosunku Kościoła do szkoły wyczytałem taki ustęp:</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#StanisławStrzetelski">„Polska musi pamiętać, że ma u siebie wyznawców wielu religij i musi znaleźć wypadkową z nich, aby moralna strona tych religij była uwzględniona, ale bez obrazy dla którejkolwiek religji w Polsce wyznawanej”. Dziennik sanacyjny szuka „wypadkowej z religij”! Otóż proszę Panów to, co Panowie robicie w zakresie ideologicznym, to jest takie szukanie wypadkowej z tych wszystkich prądów dziejowych, które panują dziś w świecie. Wypadkowej Panowie szukają z faszyzmu, socjalizmu, hitleryzmu, wolno-myślicielstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę się ściśle trzymać tematu, Pan mówi nie na temat ustroju szkolnictwa, ale raczej ustroju ideologji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#StanisławStrzetelski">Cały program, cała ta dzisiejszość czy ta jutrzejszość Panów, to jest taka wypadkowa, ale na bardzo odległym marginesie modnych dziś rządów…</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#StanisławStrzetelski">Będę mógł później służyć Panu wyjaśnieniami. Ta nowa ideologja Panów, ta dzisiejszość, to jest wielkie nieporozumienie. Wielkie nieporozumienie jest także z tem maszerującem, czy idącem nowem pokoleniem, które ma całkowicie zmienić fundamenty Polski, ponieważ to pokolenie nie ma choćby najogólniejszego programu zmiany ustroju Polski, oczywiście jeśli nie uzna się za program trzymania silnie władzy w garści, bo ten program jest bardzo jasny.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#StanisławStrzetelski">Jeżeli Panowie z jednej strony odbarwiacie Państwo z wpływów narodu, rodziny i religji, a z drugiej strony szukacie jakiejś wypadkowej z tych wszystkich prądów dziejowych, które obecnie występują w świecie, i które streszczają się z tem, żeby stworzyć omnipotencję państwa, żeby skrepować jednostkę do ostatnich granic, to Panowie nie uwzględniają może, że postępują w sposób bardzo ryzykowny i niebezpieczny. Jak ryzykowny i niebezpieczny, to będę się mógł powołać na bardzo charakterystyczny owoc tej pracy wychowawczej w wychowaniu młodego pokolenia dla ideologji Panów.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#StanisławStrzetelski">Oto w Wilnie przy sanacyjnem „Słowie”, który redaguje p. poseł Mackiewicz, wychodzi dodatek, redagowany przez młodzież sanacyjną, p. t. „Żagary”. Tam zabierają głos najwybitniejsi przedstawiciele młodzieży sanacyjnej i tam dwaj przedstawiciele tej młodzieży, p. Dębiński i inny ukrywający się pod pseudonimem „Legjonistą” umieścili szereg artykułów z zasadniczem credo, wyznaniem wiary młodzieży sanacyjnej. Po tych artykułach, umieszczonych w „Słowie” wileńskiem, zabrali głos pp. Studziński i Cat, obaj redaktorzy „Słowa”. P. Studnicki stwierdził, że na podstawie artykułów zamieszczonych w „Żagarach” można ustalić program młodzieży sanacyjnej w następujących punktach:</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#StanisławStrzetelski">„Bojkot handlu prywatnego.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#StanisławStrzetelski">Upaństwowienie banków.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#StanisławStrzetelski">Monopole państwowe.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#StanisławStrzetelski">Hieratycznie ułożona administracja (fabryk), spoczywająca w rękach syndykatów robotników.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#StanisławStrzetelski">Kolektywna produkcja.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#StanisławStrzetelski">Upaństwowienie większej własności ziemskiej.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#StanisławStrzetelski">Wcielenie chłopskich gospodarstw do ogólnego trustu produkcji rolnej (czyli kołchozy.)” I p. Studnicki zapytuje na końcu: „Zapytujemy, czem projektowany ustrój różni się od ustroju sowieckiego?” Do pytania tego i my się przyłączamy.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#StanisławStrzetelski">Zabrał równocześnie głos w tej samej sprawie pos. Mackiewicz. I on stwierdza również w artykule „Słowa” wileńskiego, że program tej młodzieży sanacyjnej akademickiej jest właściwie bardzo dokładną i szczegółową kopją programu bolszewiciego.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To pisze p. Mackiewicz?)</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#StanisławStrzetelski">P. Cat w „Słowie” pisze:</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#StanisławStrzetelski">„W tem, co pisze p. Dembiński i p. „Legjonista”, niema słowa oryginalnego, wszystko jest dokładnie od bolszewików skopjowane”. Otóż proszę Panów, p. Mackiewicz polemizuje z p. Dębińskim i z „Legjonistą”, z pisarzami organu młodzieży, w następujący sposób:</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#StanisławStrzetelski">„Trzeba znać naukę. Trzeba odczuwać rozkosz, gdy się czyta wiersze łacińskie. Trzeba rozumieć, jakie uczucie rozkoszy i czystości, zadowolenia i smaku daje korzystanie z kultury europejskiej. Właśnie tego młodzież bolszewicka nie rozumie”. P. Mackiewicz ma rację, polemizując z młodymi pisarzami „Słowa”, ale jeżeli p. Mackiewicz twierdzi, że miedza, która dzieli tych młodych teoretyków sanacyjnych od komunizmu, jest bardzo wąska, to zapomniał, że on sam ponosi w części winę za to, iż doszło do takiej sytuacji. Bo proszę Panów, jeżeli ktoś przez szereg lat utrzymywał młodzież w mgławicowem kole niejasnych haseł t. zw. państwowej ideologji, i jeżeli ktoś jej tłumaczył, że państwo jest wszystkiem, że mechanizm państwowy jest wszystkiem, a jednostka niczem i jeżeli przyjaciele polityczni równocześnie „odbarwiali” tę młodzież z religijności, z uczuć narodowych, z poszanowania dla rodziny, to nic dziwnego, że młodzież ta w końcu musiała wpaść w taką atmosferę, w jaką wpadła.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Przerywania. P. Jaworska: Rodzina i religja tylko u Was. Głos: Co, to my rozbijamy rodzinę? P. Radziwiłł: Czy Pan wie, kto to jest p. Dębiński?)</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#StanisławStrzetelski">Jeżeli to był ktoś niepoważny, to po co redakcja „Słowa” od szeregu dni nuży swoich czytelników polemiką? Ja traktuję „Słowo Wileńskie” poważnie i opieram się na tych materjałach, których ono dostarczyło.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#StanisławStrzetelski">Nie ulega wątpliwości, że ta podstawa ideologiczna, na której się Panowie chcecie oprzeć, jest bardzo wątła. Panowie opieracie na tej wątłej, kruchej bardzo podstawie ideologicznej przerabianie Polski na nową modłę. Obecnie zabraliście się do reformy szkolnictwa i oto od kilku lat jesteśmy świadkami tej wielkiej krucjaty sanacyjnej o zdobycie duszy młodzieży. Chodzi o to, żeby odepchnąć społeczeństwo od szkoły, odbarwić szkołę z wpływów rodziny, żeby szkołę zuniformować, żeby szkołę zamknąć w sztywnych ramach przymusu administracyjnego. To jest idea wychowania państwowego, jeżeli chodzi o szkołę.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bardzo sobie Panowie uprościliście to zagadnienie.)</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#StanisławStrzetelski">I robiąc taką rzecz i przychodząc do Sejmu z ustawą, która właściwie jest wielkim aktem pełnomocnictw, dających wielkie pole dla zupełnej dowolności dla Pana Ministra Oświaty, powołujecie się na Komisję Edukacji Narodowej. W szeregu pism od wielu dni czytamy artykuły, dowodzące, jakoby obecna sanacyjna reforma szkolna nawiązywała do tradycji Komisji Edukacji Narodowej. Co więcej, w jednem z pism spotkaliśmy się nawet z wyraźnie sformułowanym zarzutem, że działalność opozycji z prawej strony Sejmu jest podobną do działalności Targowicy. Otóż proszę Panów, wartoby się przyjrzeć dokładniej, o ile ta paralela między Komisją Edukacji Narodowej a wysiłkami obecnemi Panów jest słuszna, Jasną jest rzeczą, że to porównanie projektu z dziełem Komisji Edukacyjnej jest absurdalne i że polega ono na wielkiem nieporozumieniu, ale ponieważ Panowie wciąż je powtarzają, więc się nad niem zatrzymam.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#StanisławStrzetelski">Przedewszystkiem jeżeli chodzi o genezę, o powstanie Komisji Edukacyjnej, to trzeba stwierdzić, że tu są bardzo wielkie różnice. Komisja Edukacyjna była istotnie wyrazem wielkiego nowego prądu dziejowego, była wyrazem wielkiego protestu, który trwał przez czas dłuższy, przynajmniej dwadzieścia kilka lat, bo od czasów Konarskiego. Komisję Edukacyjną stworzyło w istocie społeczeństwo, za Komisją Edukacyjną stała zarówno nauka, zarówno światlejsi rodzice, jak wreszcie Kościół. Kościół był wyraźnie za Komisją Edukacyjną, po skasowaniu zakonu Jezuitów. Przeciwko Komisji Edukacyjnej byli ex-Jezuici i ciemne masy szlacheckie.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#StanisławStrzetelski">Dzisiaj sytuacja jest inna. Społeczeństwa nikt nie pyta. Przeciwko projektowi Waszemu wypowiedziały się wszystkie te czynniki, które w okresie Komisji Edukacji Narodowej były za Komisją Edukacji Narodowej — to znaczy nauka, to znaczy Kościół, to znaczy światlejsi rodzice, nauczyciele, grona uniwersyteckie i t. d.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jaka nauka? Nie było nauki.)</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#StanisławStrzetelski">A któż byli ci, którzy tworzyli Komisję Edukacji Narodowej? To byli ludzie głębokiej nauki.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tylko społeczeństwo.)</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#StanisławStrzetelski">Ludzie głębokiej nauki i społeczeństwo. Właśnie, Panie Pośle, chodzi mi o to, że najgłębszą różnicą między dziełem Komisji Edukacyjnej a tem, co Panowie macie zamiar zrobić, jest to, że wówczas dzieło to realizowało społeczeństwo z nauką, Kościołem i światlejszymi rodzicami. Dziś jest całkiem inaczej. Nie chodzi zresztą tylko o genezę. Gdy spytamy o metody wychowawcze, o samą zasadę stosunku administracji Państwa do szkół, to tutaj istnieje przepaść. Komisja Edukacyjna walczyła z przymusem, Komisja Edukacyjna walczyła z uniformizmem, walczyła z tem, ażeby w szkole wprowadzać twardy przymus organizacyjny i zamykać ją w sztywnych ramach. Natomiast to, co Panowie obecnie proponują, to w dużym stopniu przypomina poprostu szkoły jezuickie z ich systemem policyjnym, z ich systemem uniformowania wszystkich i wszystkiego, z ich systemem donosicielskim. Te szkoły jezuickie, przeciw którym powstała Komisja Edukacyjna, te szkoły jezuickie bardzo żywo przypominają pewne tendencje, jakie nawet nie w ukryciu, ale w jawny sposób znalazły wyraz zarówno w praktyce, jaką Panowie w szkolnictwie stosujecie, jak i w obecnej ustawie. Ponieważ zarówno w prasie jak i tutaj cytowano szereg odezwań się i miejsc z dzieł twórców Komisji Edukacyjnej, jako na stwierdzenie wyraźnej analogji między obecnym projektem ustawy szkolnej a ustawami Komisji Edukacyjnej, ja pozwolę sobie także zacytować tu kilka miejsc z ustaw Komisji Edukacyjnej i z dzieł jej najwybitniejszych twórców.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#StanisławStrzetelski">Otóż przedewszystkiem chciałbym zacytować krótką rzecz o tem, jak Komisja Edukacyjna i jej twórcy rozumieli stosunek szkoły do rodziny i rodziny do szkoły. Tu rzeczą bardzo pouczającą jest to…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, chyba, że to będzie krótka rzecz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StanisławStrzetelski">To są cytaty tylko kilkowierszowe.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#StanisławStrzetelski">Bardzo ciekawą rzeczą jest to, co Franciszek Bieliński w swoim memorjale mówi o tej sprawie. Otóż Franciszek Bieliński pisze tak.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#StanisławStrzetelski">„Wszelki przymus w wolnym narodzie mieć miejsca nie powinien. Najpierwsze prawo nad dzieckiem jest rodziców”. Otóż Bieliński idzie tak daleko, jak daleko mybyśmy dziś nie poszli, w tem odrzucaniu idei przymusu i w tym postulacie, ażeby wychowanie było całkowicie oddane rodzicom; my tak daleko nie idziemy. Jeśli cytuję to zdanie, to tylko po to, aby wykazać, jaka olbrzymia przepaść ideowa istnieje między zapatrywaniami, poglądem na świat i ideologją twórców Komisji Edukacyjnej, a zapatrywaniami obecnemi.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#StanisławStrzetelski">Jeżeli chodzi o stosunek do społeczeństwa, to drugi wielki autorytet, Grzegorz Piramowicz, w jednem ze swych pism pisze tak:</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#StanisławStrzetelski">„Edukacja Narodowa jest interesem publicznym. Należało do stanów Rzplitej obmyślić sposób, którymby ćwiczenie młodzi zostawało pod jej nadzorem. Należy do obywatelów, składających naród i mających uczestnictwo w rządzie, wiedzieć i sądzić o tem, co się w ułożeniach i rozrządzeniach do tego końca poczynionych, dzieje. Ma więc każdy obywatel prawo, mając powinność być troskliwym o rozrządzeniu i sposobie uczenia młodzi narodowej. Instrukcja jest częścią edukacji; bo oświecenie rozumu przez potrzebną naukę, razem z wprawą młodego człowieka w dobre obyczaje, w cnotę i poczciwość, składa całość edukacji”. Jakże to nie jest podobne do tego odpychania społeczeństwa, do tego „odbarwiania” całej pracy nad wychowaniem od wpływu społeczeństwa i wpływu rodziny!</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#StanisławStrzetelski">Ale idźmy dalej. Jest ciekawy jeszcze jeden cytat, oto jak się twórcy Komisji Edukacji Narodowej zapatrywali na sprawę również bardzo ważną i poruszaną niejednokrotnie tutaj, mianowicie na stosunek wychowania do prawa i sprawiedliwości. Otóż proszę Państwa w memorjale członka Komisji Edukacyjnej, ks. Popławskiego znajdujemy taki ustęp:</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#StanisławStrzetelski">„Mówiąc w tej książce o sprawiedliwości, najpierwszej z cnót moralnych, trzeba będzie nad tem się zastanowić najbardziej, jak się narusza w społeczeństwie sprawiedliwość nietylko przez proste i oczywiste wydarcie praw własności, ale osobliwie przez ukryte i poboczne tamowanie wolności w używaniu i łożeniu tychże praw. Bardzo mało jest znana za występek ta poboczna niesprawiedliwość w rządach publicznych i życiu prywatnem a mniej jeszcze za szkodę powszechną, a tę nieuchybną za uszczerbek prywatnego i publicznego interesu. Z tem wszystkiem, z niej, o nią najwięcej było dotychczas niespokojności domowej między obywatelami i ich stanami, najwięcej wojen krwawych między narodami. Wolno tej prawdy dochodzić z pilnego rozstrząśnienia historji i w niej znaczniejszych dziejów; my się tu nad tem dłużej zastanawiać nie będziemy”.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#StanisławStrzetelski">Trudno mi było w projekcie i w uzasadnieniu odszukać śladów tak wysokiego mniemania o konieczności poczucia prawa i sprawiedliwości, jakie znajdujemy w tym ustępie, napisanym przez jednego z twórców Komisji Edukacji Narodowej.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#StanisławStrzetelski">Zresztą jeszcze ostatnie — sama ustawa Komisji Edukacyji Narodowej jakże nie przypomina projektu ustawy o nowym ustroju szkolnictwa! Już zewnętrznie oto ten spory tom, to są ustawy Komisji Edukacji Narodowej. Dzisiejszy projekt ustawy o ustroju szkolnictwa mieści się na kilku stronach. Powody tej różnicy zrozumiałe. Ustawy Komisji Edukacji Narodowej nie mają nic dowolnego, niejasnego, nic nie pozostawiają dowolnemu uznaniu władzy wykonawczej, nie dają luzów, nie są aktem pełnomocnictwa dla ministra oświaty, przewidują wszystko do najmniejszych szczegółów. I tu już widać to zupełnie inne nastawienie twórców ustaw Komisji Edukacji Narodowej od tego, jakie obserwujemy u twórców obecnego projektu ustawy.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#StanisławStrzetelski">Jednakże, zapytać się należy wkońcu, na czem konkretnie, pozytywnie polegać ma ten ideał wychowania państwowego, o którym Panowie mówicie. Przewertowałem sporo literatury, przyczytałem teoretyków sanacyjnych i muszę powiedzieć, że w poszukiwaniu jakiejś konkretnej, pozytywnej formuły nie znalazłem nic innego, jak w urzędowem wydawnictwie Ministerstwa W. R. i O. P. jeden z artykułów o wychowaniu państwowem, o jego ideałach i o metodach realizowania wychowania państwowego. I proszę Państwa, jeśli chodzi o konkretną odpowiedź na pytanie, czem ma być wychowanie państwowe w szkolnictwie, to tu znalazłem tylko jedną rzecz, mianowicie taką wskazówkę:</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#StanisławStrzetelski">„Idea wychowania państwowego w szkole oparta jest tak samo, jak i w społeczeństwie, o wielką i z nikim innym ze współczesnych porównać się nie dającą postać Budowniczego Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#StanisławStrzetelski">Wyrazem tej idei w szkole mają być portrety Marszałka, Mają być wyrazem tej idei, to znaczy, że szkoła, że klasa, w której ten portret wisi, złączona jest serdecznemi nićmi z ideą, najpełniejszy i najdoskonalszy wyraz znajdującą w postaci Marszałka”.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#StanisławStrzetelski">Otóż nie chodzi mi w tej chwili o kult dla Marszałka Piłsudskiego, ale chodzi mi o to, że istotnie poza tą sprawą „portretową” ja nie mogłem, mimo usilnych i szczerych starań, znaleźć żadnych konkretnych, pozytywnych wskazówek w tym kierunku. Niestety znalazłem w pozaurzędowem wydawnictwie bardzo ciekawy materjał do tej sprawy, a mianowicie, w książce wydanej przez „Zrąb”, w której zebrane są artykuły ś. p. Sławomira Czerwińskiego. I proszę Wysokiej Izby, tutaj znalazłem taki ciekawy ustęp:</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#StanisławStrzetelski">„A jednak zazwyczaj niedostrzegalnie dla otoczenia tuła się jeszcze tu i owdzie po naszych szkołach stary carski ideał pokornego poddanego. Poznamy go po tem, że wychowawca nie pozwala uczniowi rozumować i sądzić samodzielnie, że drażni wychowawcę każda podniesiona przez ucznia wątpliwość, a doprowadza do pasji każda próba oporu”.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#StanisławStrzetelski">Otóż, proszę Państwa, ś. p. Sławomir Czerwiński w bardzo żywy i słuszny sposób występuje przeciw temu zjawisku, zwalcza je — ale niestety, jakaś Nemezis sprawiła, że właśnie ten ideał pokornego poddanego w całej pełni jest realizowany obecnie przez szkołę sanacyjną.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(P. Jaworska: Wstydziłby się Pan takie porównania robić. Inny głos: Marszałek Piłsudski jest twórcą niepodległości Polski. Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#StanisławStrzetelski">Panowie pozwolą. Ja nie mówię o Marszałku Piłsudskim, mówię o tem, że praktyka w szkole obecnej i tendencje, jakie się uwidoczniają w bardzo jaskrawy sposób w projekcie ustawodawczym, zdążają w tym kierunku, ażeby drogą przymusu wychować przez szkołę typ pokornego obywatela. Świadomie czy nieświadomie to jest głównem dążeniem Panów.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Kłamstwo, to jest punkt zasadniczy endecki.)</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#StanisławStrzetelski">Proszę Panów, co do tego ja się mogę powołać na szereg przykładów, choćby na sądy niektórych sanatorów o słynnej sprawie „pocztówkowej”. Panowie pozatem w swoich pismach tłumaczą, że celem stosowania w wielu wypadkach tego przymusu w wychowaniu jest konieczność wszczepiania w dusze młodego pokolenia poczucia hierarchji, dyscypliny i karności. To są te idee, które wzorem faszyzmu uwidoczniają się także w teorji wychowania Panów. Proszę Panów, idee hierarchji, dyscypliny i karności to są idee bardzo piękne. I my także jesteśmy zwolennikami hierarchji, dyscypliny i karności.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Ironiczne śmiechy na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#StanisławStrzetelski">Współczesny naród, pozbawiony tych cnót, byłby skazany na zagładę. Ale całkiem co innego jest dyscyplina, a całkiem co innego jest przymus, i to bezduszny przymus. Całkiem co innego jest karność, a całkiem co innego jest gwałt. Nie ulega wątpliwości, że dyscyplina jest konieczna, ponieważ ona luzem idące jednostki przekształca w armję obywatelską. Ale bezduszny przymus nigdy nie doprowadzi do zrealizowania tego celu. Bezduszny przymus, jako pozbawiony wszelkiej treści wewnętrznej, przedewszystkiem paczy charaktery i przekształca ludzi nie w karnych obywateli, ale w serwilistów i wiernopoddanych. Proszę Panów, czy można nazwać karnym i zdyscyplinowanym ucznia, który tylko z tchórzostwa, wbrew swojemu przekonaniu wysyła pocztówkę na Maderę? Czy to jest karność i dyscyplina człowieka?</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Przerywania i różne głosy na ławach B. B. P. Jaworska przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#StanisławStrzetelski">Proszę Pani, czy można nazwać zdyscyplinowanym nauczyciela, który tylko dla kar jery zmienia swoje przekonania?</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#StanisławStrzetelski">Pedagogowie sanacyjni w różnych pismach zastanawiają się nad tem, jaki powinien być typ wychowanego młodzieńca, czy to winien być typ bojownika, czy pozytywisty. Temu zagadnieniu poświęcacie Państwo bardzo wiele miejsca. Ale ta rzecz, twierdzę, i te rozważania są bardzo odległe od rzeczywistości, dlatego poprostu, że zamiast bojowników tworzycie Panowie coś całkiem innego, a mianowicie typ buntownika przeciw temu przymusowi, jaki staracie się narzucić szkole, a zamiast pozytywisty tworzycie typ karjerowicza. To są te dwa typy, które dziś wychowujecie. Czy na takich ideałach ma się opierać ta jutrzejsza rzeczywistość w szkole polskiej? Opierając się o ideologję państwową, która uważa państwo za maszynę, służącą raczej do miażdżenia społeczeństwa, niż do wydobywania z niego energji społecznej, przez zabijanie godności zarówno narodowej, jak i osobistej staracie się Panowie stworzyć typ człowieka — automatu czy „robota” sanacyjnego, któryby dla takich czy innych względów posłusznie wypełniał Panów rozkazy. I zdaje się Panom, że postępując w ten sposób, że pogłębiając te metody w szkolnictwie, zdobędziecie Panowie duszę młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Złudzenia.)</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#StanisławStrzetelski">Tak! to są istotnie złudzenia.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech się Pan nie martwi!)</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#StanisławStrzetelski">Słusznie ktoś powiedział, że siła nadużywana w końcu zabija samą siebie i w tym wypadku to samo zdarzyć się może.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To cieszcie się!)</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#StanisławStrzetelski">Oczywiście, nas nie martwiłoby to wcale,...</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Właśnie!)</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#StanisławStrzetelski">...gdyby nie to, że przez nadużywanie przymusu, niestety, niszczycie Panowie siły moralne narodu.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Myśmy je odbudowali.)</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#StanisławStrzetelski">W dziedzinie ideałów wychowawczych Panów i naszych nie może być ustępliwości. Różnice między nami a Panami w tej dziedzinie są bardzo wielkie, są zbyt głębokie.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#komentarz">(P. Wawrzynowski: Wasza karność wychowania na Placu Trzech Krzyży.)</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#StanisławStrzetelski">Nam chodzi istotnie o wychowanie — Panom chodzi o tresurę.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#komentarz">(Głos z ław B. B.: Czy Pan w to wierzy, Panie Pośle, co Pan mówi?)</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#StanisławStrzetelski">Nam chodzi o urabianie charakterów, Panowie chcieliby łamać charaktery.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wyście je zbuntowali. Inny głos: Jeśli Pan w to wierzy, to nam Pana żal serdecznie.)</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#StanisławStrzetelski">Nam chodzi o prawdziwe cnoty dyscypliny i karności,...</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Mieliśmy tego dowody.)</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#StanisławStrzetelski">...Panom o serwilizm i wierno-poddaństwo.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#StanisławStrzetelski">I w końcu mybyśmy chcieli, ażeby w Wysokiem poczuciu godności zarówno narodowej, jak i osobistej, ludzie w Polsce byli tak wychowywani, żeby mogli wysoko nosić głowę, a dla Panów najmilszym widokiem są pochylone karki i zgięte grzbiety.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#komentarz">(Oklaski i brawa na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzŚwitalski">Stwierdzam, że p. Poseł mówił przeszło godzinę W przemówieniu tem istotnego tematu było mało. Udzielam głosu p. Rudnickiej. Zwracam uwagę, że jeżeli Panowie nie będą trzymać się ustawy, to z bardzo wielką przykrością będę musiał ograniczać czas przemówienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MilenaRudnycka">Wysoki Sejmie! Nie minęło jeszcze 6 tygodni od czasu, kiedy p. Minister Spraw Wewnętrznych w swem exposé na Komisji Budżetowej zapewniał nas i świat o „życzliwości” Rządu względem społeczeństwa ukraińskiego, w szczególności względem naszych „aspiracyj kulturalnych”, a już spada na ludność ukraińską nowy dowód tej „życzliwości”, tego „pełnego zrozumienia” dla naszych dążeń i potrzeb. Po nowej ustawie kolonizacyjnej, która miała prawdopodobnie świadczyć o specjalnej „opiece Rządu nad gospodarczym rozwojem ukraińskiej ludności, przychodzi dziś kolej na dziedzinę tak niezmiernie ważną, jaką jest szkolnictwo. I oto w tej dziedzinie, tak głęboko wrzynającej się w życie narodu, w tej sprawie najdroższej, najcenniejszej dla każdego kulturalnego społeczeństwa — w sprawie wychowania młodego pokolenia, spada na nas dziś nowy cios w formie przedłożonych projektów ustaw szkolnych: ustawy o ustroju szkolnictwa i ustawy o szkolnictwie prywatnem.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#MilenaRudnycka">Zadaniem mojem będzie przedstawić w ogólnych zarysach stosunek Klubu Ukraińskiego do projektu ustawy o ustroju szkolnictwa, będącego przedmiotem obrad Wysokiego Sejmu. I zaraz na wstępie pragnę zaznaczyć, że oceniając tę przedłożoną ustawę ze stanowiska potrzeb i interesów społeczeństwa ukraińskiego, ze stanowiska rozwoju oświaty i kultury ukraińskiej, musimy ustosunkować się do niej zdecydowanie negatywnie.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Głos: Jak zwykle.)</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#MilenaRudnycka">Musimy przeciwstawić się zarówno jej zasadniczej konstrukcji, którą jest skrajna unifikacja ustroju szkolnictwa na terenie całej Rzeczypospolitej Polskiej, przeprowadzona z zupełnem zignorowaniem faktu, że w granicach Państwa Polskiego leżą wielkie obszary etnograficznie ukraińskie i że taka unifikacja organizacyjna, programowa i ideowa szkolnictwa, taka jego bezprzykładna centralizacja jest całkowitem przekreśleniem prawa narodu ukraińskiego do pielęgnowania swych właściwości narodowych, a w konsekwencji jest usiłowaniem narzucenia społeczeństwu ukraińskiemu obcej kultury. Musimy dalej przeciwstawić się naczelnemu ideowemu założeniu ustawy, mianowicie doktrynie o wychowaniu państwowem. W stosunku do społeczeństwa ukraińskiego ta doktryna połączona ze skrajnym etatyzmem i zupełnem wyeliminowaniem czynnika społecznego nie oznacza nic innego, jak usiłowanie odebrania nam wszelkiego wpływu na wychowanie nowych pokoleń i wtłoczenia młodzieży ukraińskiej w ramy obcego systemu wychowawczego w celu wydarcia z duszy tej młodzieży ideałów narodowych.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#MilenaRudnycka">Przeciwstawiamy się również szeregowi postanowień, dotyczących przebudowy szkolnictwa, gdyż one grożą uszczupleniem naszego narodowego stanu posiadania w szkolnictwie, lub wznoszą przed naszą młodzieżą nieprzebyte barjery w jej dążeniu do zdobycia oświaty.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#MilenaRudnycka">Postaram się uzasadnić słuszność naszego stanowiska i omówię naprzód poszczególne kwestje, związane z projektowaną przebudową szkoły, a następnie pozwolę sobie powrócić do przewodnich idei tej ustawy. Przyczem, nie chcąc powtarzać argumentów i zarzutów, podanych tu już dzisiaj w dyskusji, zaznaczam jeszcze raz, że z bogatego kompleksu zagadnień pedagogicznych, społecznych i politycznych, związanych ze sprawą reformy ustroju szkolnictwa, zwrócę uwagę tylko na te, które dotyczą bezpośrednio interesów ludności ukraińskiej, żyjącej w granicach Państwa Polskiego, zatrzymując się jedynie na tych postanowieniach ustawy, które są dla nas groźniejsze, niebezpieczniejsze.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#MilenaRudnycka">Zacznę od szkolnictwa powszechnego. Otóż na polu szkolnictwa powszechnego nie mamy właściwie już nic do stracenia. Panującym typem szkoły powszechnej na ziemiach ukraińskich jest, jak wiadomo, szkoła najniżej zorganizowana, szkoła jedno- i dwuklasowa. Teraz szkoła ta ma się nazywać szkołą pierwszego stopnia organizacyjnego. W rzeczywistości pozostanie ona tem, czem była dotychczas: elementarną szkółką ludową, w której nauka odbywa się w najgorszych warunkach, t. j. przy równoczesnem wspólnem nauczaniu kilku roczników, szkółką, która nie zaspakaja pędu do oświaty u najszerszych warstw ludu ukraińskiego. Naturalną konsekwencją takiej szkoły, w której nadomiar złego nauka odbywa się w języku obcym, względnie w dwóch językach, jest zastraszające zjawisko wtórnego analfabetyzmu. Trzystopniowa organizacja szkolnictwa powszechnego nie poprawi w niczem dzisiejszego stanu rzeczy. Ustawa nie mówi nam nic o tem, na jakich zasadach ma się opierać ta trzystopniowość organizacji. Również ułożenie planu sieci szkolnej i sposób jego realizacji pozostawia ustawa nieograniczonej decyzji Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Te postanowienia napawają nas ciężką troską nietylko co do możliwości powstania na wsi ukraińskiej szkoły wyżej zorganizowanej, ale przedewszystkiem co do realizacji powszechnego szkolnictwa. Setki tysięcy dzieci ukraińskich przebywa dzisiaj poza szkołą, nie znajdują one miejsca wogóle w żadnej szkole, nawet jednoklasowej. Nowy ustrój szkolnictwa zdaje się pogarszać jeszcze ten stan rzeczy, upośledza jeszcze bardziej młodzież niezamożną, przedewszystkiem wiejską, w porównaniu ze stanem obecnym.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#MilenaRudnycka">Również zasada 7-letniego nauczania została w przedłożonym projekcie złamana. Art. 6 p. 2 i art. 10 p. 2 ustawy, które mówią o możliwości skracania obowiązku szkolnego, oraz art. 7 p. 2 i 3, który przewiduje możliwość odraczania obowiązku szkolnego, stanowią niebezpieczeństwo skrócenia nauki dla dzieci ukraińskich. Żywimy bardzo poważną obawę, uzasadnioną chyba aż nadto całą polityką szkolną Rządu wobec ludności ukraińskiej, że skasowanie 7-mego roku nauki dotknie przedewszystkiem t. z w. kresy wschodnie i południowo-wschodnie, że właśnie nasze ziemie będą temi terenami, o których wspomina ustawa, że na nich „trudności komunikacyjne” czy inne „warunki organizacji szkolnictwa powszechnego” nie pozwalają rzekomo na prowadzenie nauki przez lat 7. Reasumując to. co powiedziałam o przebudowie szkoły powszechnej, muszę stwierdzić, że przedłożona ustawa ma na celu upośledzić młodzież wiejską i utrzymać nadal wieś ukraińską w ciemnocie umysłowej.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#MilenaRudnycka">Co się tyczy reformy szkolnictwa średniego, w szczególności szkolnictwa średniego ogólnokształcącego, to sprzeciwiamy się kategorycznie zniesieniu pierwszych dwóch klas gimnazjum oraz rozbiciu szkoły średniej na 4-klasowe gimnazjum i 2-klasowe liceum. Sprzeciwiamy się po pierwsze dlatego, że lego rodzaju przebudowa szkoły średniej ogólnokształcącej zagraża naszemu skromnemu stanowi posiadania. Oznacza ona dla nas stratę pierwszych dwóch klas gimnazjum, a jako rekompensatę nie uzyskujemy nic. 8-letnie państwowe gimnazja ukraińskie, których zaledwie 5 zachowaliśmy z czasów austrjackich, będą przemienione w szkoły 6-letnie, a może tylko 4-letnie. Drugi szczebel szkoły średniej, t. zw. liceum, nie będzie konsekwentnem przedłużeniem szczebla pierwszego, a zatem liceów będzie mniej, niż gimnazjów, będą prawdopodobnie organizowane tylko w większych miastach — jedno liceum dla kilku gimnazjów. Mówi o tem zupełnie otwarcie uzasadnienie ustawy, że na kilka gimnazjów będzie potrzebne tylko jedno liceum, W ten sposób ukraińskie średnie szkoły stoją przed bezpośrednią likwidacją, a wzamian za obcięcie dwóch pierwszych i ewentualnie dwóch najwyższych klas społeczeństwo ukraińskie nic nie otrzyma.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#MilenaRudnycka">To samo dotyczy zakładów kształcenia nauczycieli szkół powszechnych. I tu tracimy nasz szczupły stan posiadania. Projekt ustawy wprowadza w miejsce dotychczasowego 5-letniego seminarium nauczycielskiego, 3-letnie liceum pedagogiczne lub 2-letnie pedagogjum. Społeczeństwo ukraińskie posiada tylko dwa seminarja państwowe, jedno we Lwowie, drugie w Przemyślu, oba żeńskie. Coprawda oba te zakłady zostały jure caduco zmienione przed kilku laty z ukraińskich w utrakwistyczne, lecz w obu tych szkołach kształci się wyłącznie młodzież ukraińska i to są jedyne dwie szkoły średnie dla dziewcząt narodowości ukraińskiej. W roku najbliższym według ustawy mają być skasowane dwa pierwsze kursy, jak to wynika z art. 53 p. 3. Logiczną konsekwencją oparcia zakładów kształcenia nauczycieli na podbudowie gimnazjalnej lub licealnej, powinno być kreowanie — równocześnie z likwidacją pierwszych kursów dotychczasowych ukraińskich seminarjów nauczycielskich — państwowych żeńskich gimnazjów. Ustawa jednak nic o tem nie mówi i w ten sposób żeńska młodzież ukraińska będzie pozbawiona nawet tych dwóch zakładów średnich, które posiadała dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#MilenaRudnycka">Równocześnie ze skasowaniem dwóch najniższych klas gimnazjalnych, oraz przemianą 5-letnich seminarjów nauczycielskich na 3-, względnie 2-letnie, szereg nauczycieli Ukraińców, którzy uczą w ukraińskich zakładach średnich, stanie przed groźbą redukcji, Nie łudzimy się, że Ministerstwo W. R. i O. P. nie będzie się kłopotać o ich zabezpieczenie, Utrata dotychczasowego stanu posiadania narodowego, to jedna, ale może nie najważniejsza przyczyna, która zmusza nas do zwalczania przedłożonego projektu, jako szkodliwego dla ludności ukraińskiej. Kryją się w nim dla nas jeszcze groźniejsze niebezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#MilenaRudnycka">Mam na myśli sposób połączenia szkoły powszechnej ze szkołą średnią. Otóż sposób połączenia szkoły powszechnej z gimnazjum, unormowany ustawą, jest tego rodzaju, że pod obłudnem hasłem jedności szkolnictwa i demokratyzacji szkoły stawia młodzieży wiejskiej nieprzebyte wprost zapory w przedostaniu się do gimnazjum. Ustawa szkolna stwarza przeszkody w uzupełnieniu inteligencji żywiołem wiejskim, co stanowi dla nas groźbę utraty wogóle dopływu inteligencji. Dla nas, dla narodu ukraińskiego, wskutek swoistej naszej struktury społecznej jest to kwestja olbrzymiej wagi.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#MilenaRudnycka">Jesteśmy narodem chłopskim, około 90% naszej ludności to wieśniacy. W minionych wiekach, kiedy warstwy wyższe odpadły od narodu, spolaczyły się lub zmoskwiczyły i poszły na służbę obcych interesów, wzbogacały swą pracą obce kultury, wówczas tylko lud ukraiński pozostał wiemy mowie i tradycji swych przodków, Z ludu ukraińskiego wyszli pierwsi pionierzy odrodzenia narodowego, jeszcze i dziś nasza inteligencja to przeważnie inteligencja pierwszej, drugiej generacji. W ludzie ukraińskim cała nasza nadzieja lepszej przyszłości. Wieś w naszych emancypacyjnych, państwowo-twórczych dążeniach odgrywa bez porównania większą rolę, niż to jest u innych narodów. I tej właśnie wsi ukraińskiej ustawa szkolna stawia kolosalne trudności w osiągnięciu wyższego szczebla wykształcenia.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#MilenaRudnycka">Na to, aby się dostać do gimnazjum, potrzeba będzie według projektu ustawy ukończenia szkoły powszechnej drugiego stopnia, czyli 6 oddziałów. Państwowej szkoły ukraińskiej 6-klasowej nie mamy wogóle ani jednej, a tylko trzy szkoły 7-klasowe, we Lwowie, Przemyślu i Kołomyji. Wieś nasza ma prawie bez wyjątku szkoły, jak powiedziałam, jedno lub dwu klasowe. Aby się z nich przedostać do gimnazjum, młodzież wiejska musiałaby w miasteczku ukończyć dwuletni drugi stopień szkoły powszechnej, ale tam nie znajdzie miejsca, gdyż 5-tą i 6-tą klasę szkoły powszechnej wyżej zorganizowanej zapełnią młodsze roczniki tej samej szkoły. Dla nas kwestja stosunku szkoły powszechnej do gimnazjum nigdy nie miała charakteru społecznego, klasowego, gdyż gimnazjum ukraińskie nigdy nie miało u nas cech szkoły stanowej, istniejącej dla warstw uprzywilejowanych. Przeciwnie, nasze gimnazja miały charakter jak najbardziej demokratyczny, były to prawdziwe gimnazja chłopskie. Dlatego też możemy patrzeć na tę kwestję stosunku szkoły powszechnej do średniej bez uprzedzeń stanowych, ściśle rzeczowo, i dlatego też ze względów ściśle rzeczowych musimy się rozwiązaniu tej kwestji, proponowanemu przez projekt ustawy, kategorycznie przeciwstawić.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#MilenaRudnycka">Jeszcze trudniej będzie młodzieży wiejskiej przedostać się do zakładów kształcących nauczycieli, t. zn. do liceów pedagogicznych i do pedagogjów. Jaka będzie tego konsekwencja? Podczas gdy naturalnymi wychowawcami wsi ukraińskich powinni być nauczyciele Ukraińcy, pochodzący ze sfery chłopskiej, to miejsce ich zajmie nauczyciel obcy dzieciom, tak pod względem narodowościowym, jak i pod względem środowiska społecznego.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#MilenaRudnycka">W ten sposób, uniemożliwiając wiejskiej młodzieży ukraińskiej dostęp do gimnazjów, ustawa szkolna spełnia zapowiedź p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który w swojej osławionej deklaracji z dnia 16 stycznia zapowiedział walkę z rzekomą hiperprodukcją inteligencji ukraińskiej, jako ze zjawiskiem „niepożądanem”.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech Pani będzie powściągliwszą w wyrażeniach.)</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#MilenaRudnycka">Niewątpliwie, że inteligencja ukraińska jest zjawiskiem niemiłem i niepożądanem dla Rządu i jego wobec nas zamierzeń. Ale chcę odeprzeć twierdzenia p. Ministra Spraw Wewnętrznych o hiperprodukcji inteligencji ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#MilenaRudnycka">Chcę stwierdzić, że w naszem społeczeństwie niema nadmiaru inteligencji, ale przeciwnie, jak w każdym narodzie młodym i odradzającym się, jest brak inteligencji.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ta inteligencja, co jest, to naleciałość, przykładem tego jest Pani. P. Kleszczyńskit Co ona w Genewie robiła? Wogóle nie powinna tu mówić. P. Zahajkiewicz: To jest dżentelmeństwo mężczyzny w stosunku do kobiety. P. Kleszczyński: Kto szkaluje, dla tego niema dżentelmeństwa. Wy ją umyślnie wysuwacie, bo to jest kobieta.)</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#MilenaRudnycka">Gdyby na ziemiach ukraińskich, wchodzących w skład Państwa Polskiego, miał być zrealizowany postulat każdej kulturalnej zbiorowości ludzkiej, że nauczyciel, sędzia i urzędnik powinien być członkiem tej samej narodowości, co społeczeństwo, wśród którego pracuje, t. j. kogo on naucza, sądzi, czy kim rządzi, wtedy okazałoby się. ile tysięcy inteligencji nam brakuje. Pozwolę sobie podać dane na dowód, jak mało mamy młodzieży w szkołach średnich ogólnokształcących i wyższych. W roku szkolnym 1928/29 na ogólną liczbę 43.249 studentów szkół wyższych było 1.977 greko-katolików i 784 prawosławnych. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wśród prawosławnych są Białorusini i Rosjanie, to liczbę Ukraińców studjujących na polskich uniwersytetach można przyjąć na 2.500. W szkołach średnich na ogólną liczbę 229.194 młodzieży było tylko 8.615 greko-katolików i 5.764 prawosławnych. Są to liczby przerażające. Według nich ilość młodzieży ukraińskiej, studjującej w szkolnictwie średniem i wyższem, wynosi zaledwie 5% ogółu młodzieży studjującej w Państwie Polskiem, podczas gdy ludność ukraińska stanowi 20% ogółu ludności. Ten stan pogarsza się niestety z roku na rok i pogorszy się znacznie, gdy wejdzie w życie nieszczęsna ustawa.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#MilenaRudnycka">I to wszystko, proszę Państwa, robi się pod hasłem urzeczywistnienia jednolitej szkoły. Nie potrzebuję chyba nikogo zapewniać, że społeczeństwo ukraińskie, jako społeczeństwo nawskroś demokratyczne, jest zwolennikiem idei jedności szkolnictwa, w jej właściwem znaczeniu. Jesteśmy bezwarunkowymi zwolennikami zasady „otwartej drogi dla zdolnych”. To jednak, co z tej zasady zrobił projekt o ustroju szkolnictwa, musimy nazwać blagą, bluffem, obłudą.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#MilenaRudnycka">Za zasadniczy fundament całego gmachu szkolnictwa, za zasadniczy szczebel „drabiny szkolnej”, umożliwiający przejście do szkół innych typów, przyjmuje projekt szkołę powszechną drugiego stopnia, która jest tylko szkołą miasta, a nie wsi, która dla kolosalnej większości dzieci wogóle nie jest dostępna. I na tej nieistniejącej sześcio-oddziałowej szkole projekt ustawy buduje cały gmach szkolnictwa. Szkołę średnią opiera nie na istotnym stanie i faktycznym poziomie szkół powszechnych, ale na czemś, co jest zamkiem na lodzie, co jest fikcją, co w najlepszym razie jest zamierzeniem bardzo dalekiej przyszłości. Z tych powodów w warunkach obecnych likwidacja dwóch najniższych klas gimnazjalnych jest zaprzeczeniem zasady demokratyzacji szkolnictwa, a nie tej zasady realizacją.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#MilenaRudnycka">Przechodzę do kwestji szkolnictwa zawodowego. Nie możemy, niestety, cieszyć się rozbudową szkolnictwa zawodowego, przewidzianego ustawą, gdyż nie posiadamy ani jednej państwowej szkoły zawodowej ukraińskiej. Wiemy, że i w przyszłości takich szkół nie dostaniemy, przynajmniej jak długo obowiązuje ustawa z 31 lipca 1924 r., której art. 8 przekreśla nasze nadzieje co do kreowania państwowych szkół zawodowych, nawet dwujęzycznych, nie mówiąc już o ukraińskich. W polskich zaś szkołach zawodowych miejsca dla naszej młodzieży prawdopodobnie nie będzie, tak jak nie było go dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#MilenaRudnycka">Również postanowienia, dotyczące szkolnictwa wyższego, zawarte w przedłożonej ustawie, mają dla nas, niestety, tylko charakter teoretyczny. Uniwersytetu ukraińskiego dotychczas nie posiadamy mimo postanowień art. 24 ustawy z dnia 26 września 1922 r. o samorządzie wojewódzkim, postanowień, mających, jak wiadomo, do pewnego stopnia charakter zobowiązań międzynarodowych, gdyż na podstawie uchwalenia tej ustawy Rada Ambasadorów uznała suwerenność Polski nad Galicją wschodnią.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#MilenaRudnycka">Skoro jest mowa o uniwersytecie ukraińskim, chciałabym zapytać przy tej sposobności p. Ministra — niema p. Ministra, więc p. Wiceministra Oświaty, — czy wiadome mu jest, że w odpowiedzi Rządu do Ligi Narodów na petycje ukraińskie w sprawie t. zw. pacyfikacji, warszawski Instytut Naukowy przedstawiony jest jako zawiązek uniwersytetu ukraińskiego? Ciekawam bardzo, czy p. Minister podziela ten pogląd na zadania i charakter warszawskiego instytutu, nie mający, jak wiadomo, żadnego uzasadnienia, ani w statucie tej instytucji, ani w jej stanie faktycznym.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#MilenaRudnycka">Pozatem z rozdziału o szkolnictwie wyższem ustawy interesuje nas jeszcze specjalnie ustęp 3 art. 51, wprowadzający ustawowo numerus clausus, który zresztą istnieje od szeregu lat co do młodzieży ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#MilenaRudnycka">Na uwagę zasługuje również art. 52 ustawy, wprowadzający dziwoląg w formie studjum nauki obywatelstwa, zorganizowanego poza obrębem uniwersytetu, prawdopodobnie coś w rodzaju „politgramoty”, istniejącej w Bolszewji, a co jeszcze kapitalniejsze, studjum w zakresie obrony technicznej Państwa. A zatem oprócz obowiązku wojskowego wprowadza ustawa jeszcze jakieś przysposobienie czy raczej dokształcanie wojskowe. Jeżeli tego rodzaju postanowienia mają wogóle jakiś sens, to tylko dla państwa pod względem narodowościowym jednolitego. Ale te rzeczy wkraczają w postulat wychowania państwowego. Powrócę jeszcze do tej kwestji.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#MilenaRudnycka">Z kolei pragnę poświęcić kilka słów problemowi selekcji, mającej bardzo szerokie zastosowanie w ustawie. My przeciwko niej mamy bardzo poważne zastrzeżenia, tembardziej, że ustawa nie ustala zasad selekcji przy przechodzeniu z niższego szczebla szkoły na wyższy, z jednego typu szkoły do drugiego. W projekcie ustawy nie mówi się. jakiego to rodzaju będzie selekcja, czy egzamin, czy inny rodzaj stwierdzania zdolności i wiedzy uczniów.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#MilenaRudnycka">Nie wiadomo również, czy egzamin miałby się odbywać w szkole niższej, którą uczeń opuszcza, czy w szkole wyższej, do której pragnie się dostać. Pragnę zaznaczyć, że w zasadzie sam postulat selekcji umysłowej nie budzi w nas żadnych wątpliwości. Nie jesteśmy zwolennikami obniżania poziomu szkół i wiedzy. Nie obawialibyśmy się żadnych egzaminów, żadnych kwalifikacyj, gdyby sprawdzianem miały być tylko zdolności młodzieży i zasób jej wiedzy, a nie metryka.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#MilenaRudnycka">Z dumą mogę stwierdzić, że młodzież ukraińska jest zdolna i chętnie garnie się do nauki. Nasza młodzież studjująca na uniwersytetach zagranicznych, np. przed wojną w większej ilości na uniwersytecie wiedeńskim, a teraz w Pradze, czy w uniwersytetach kanadyjskich, należy do najzdolniejszych i najpilniejszych studentów, chociaż, dosłownie, uczy się o głodzie i chłodzie. Również wymagania w ukraińskich gimnazjach państwowych są wyższe, niż w polskich gimnazjach, a jednak nasza młodzież może im podołać, choć przeważnie są to dzieci wiejskie, mieszkające w bursach, zarobkujące na własne utrzymanie od lat najmłodszych, przedzierające się przez życie w nadzwyczaj ciężkich warunkach.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#MilenaRudnycka">Więc nie mielibyśmy powodu obawiać się selekcji, gdyby to była selekcja prawdziwa. Musimy jednak zastrzec się przed wykrzywianiem idei selekcji celem złośliwego przetrzebiania naszej młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#MilenaRudnycka">Przechodzę do kwestji wychowania przedszkolnego i oświaty dla dorosłych. Sądzę, że te dziedziny trzeba bezwarunkowo pozostawić instytucjom społecznym. Rozciąganie monopolu państwowego na wychowanie przedszkolne od 3-go roku życia, oraz na oświatę dla dorosłych, jest zetatyzowaniem całości życia kulturalnego. Dla nas, dla społeczeństwa ukraińskiego, te postanowienia są specjalnie groźne. One stawiają pod znak zapytania istnienie i działalność ukraińskich stowarzyszeń kulturalno-oświatowych, one usiłują odebrać społeczeństwu wpływ na wychowanie dziecka już w wieku przedszkolnym oraz na oświatę ludu.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#MilenaRudnycka">Co się tyczy pełnomocnictw dla Ministra, dających mu wprost dyktatorską władzę w zakresie organizacji szkolnictwa, programu nauki i kierunku wychowania, to chyba nikogo nie zdziwi, że Klub Ukraiński musi do tej sprawy ustosunkować się stanowczo negatywnie. Dla nas kwestja tak szerokich upoważnień dla Ministra nie jest tylko kwestją zaufania, czy braku zaufania do Ministra jako przedstawiciela szkolnej polityki Rządu, ale to jest kwestja oddania w ręce obce sprawy wychowania naszego młodego pokolenia, o którem jedynie społeczeństwo ukraińskie winno mieć prawo i obowiązek decydować.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#MilenaRudnycka">Na zakończenie kilka uwag o ideologicznem założeniu ustawy, o czem wspominałam krótko na wstępie. Otóż tym ideowym kręgosłupem ustawy jest, jak wiadomo, postulat wychowania państwowego. Pragnę rozpatrzeć tę kwestję z nieco odmiennego punktu widzenia, niż to czynili przedstawiciele klubów polskich. Nie będę się spierać o to, który ideał zawiera głębsze nieprzemijające wartości, ideał wychowania narodowego, czy państwowego; nie będę także rozstrzygać, czy słuszny jest zarzut, że doktryna wychowania państwowego została wykrzywiona przez ustawodawcę w znaczeniu wychowania partyjnego, względnie, że zostanie wykrzywiona w praktyce. Pragnę natomiast zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że postulat wychowania państwowego jest wykonalny i ma wogóle jakiś sens tylko w państwie narodowo jednolitem.</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#komentarz">(Głos: To jest mylne.)</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#MilenaRudnycka">Tam, gdzie granice państwa obejmują jeden naród,...</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#komentarz">(Głos: A Anglja?)</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#MilenaRudnycka">...gdzie państwo jest emanacją narodu, jest tą formą organizacyjną, która daje narodowi pełnię rozwoju, tam wychowanie narodowe jest prawie równoznaczne z państwowem. I w takich państwach spór o to, czy uspołecznieniu młodego pokolenia nadać formę wychowania t. zw. państwowego, czy narodowego, nie jest sporem groźnym. Bez porównania trudniejszą jest kwestja, gdy państwo obejmuje w swych granicach różne narodowości. Tylko pod jednym warunkiem można i w takiem państwie narodowościowem mówić o wychowaniu państwowem — wtedy mianowicie, gdy to państwo powstało i istnieje wskutek dobrowolnej zgody narodowości, wchodzących w skład państwa, jak się ma rzecz np. w Szwajcarji. Ale jeśli przez państwo rozumie się nie ogół obywateli, tylko naród panujący, jeśli państwo nie uwzględnia indywidualnych właściwości i elementarnych potrzeb t. zw. mniejszości narodowych, gdy twórcze pierwiastki tkwiące w narodzie, który wbrew swej woli dostał się w granice pewnego państwa, nie mogą się w danej organizacji państwowej swobodnie rozwijać, tam naród musi tę organizację państwową odczuwać jako coś obcego i narzuconego. I w tym wypadku między postulatem wychowania państwowego, a wychowania narodowego musi przyjść do konfliktu. W takiem państwie między temi dwoma ideałami wychowania istnieje i istnieć musi nieprzebyta przepaść.</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#MilenaRudnycka">Otóż autorowie projektu ustawy o ustroju szkolnictwa zapomnieli zdaje się o tem, że Polska nie jest państwem pod względem narodowym jednolitem, że w granicach Państwa Polskiego żyje zwartą masą kilka miljonów ukraińskiego narodu, świadomego swych dążeń i celów. I to jest pierworodnym grzechem projektu ustawy o ustroju szkolnictwa. Ten pierworodny grzech jest przyczyną i źródłem wszystkich innych wad ustawy, on także sprawia, że ustawa wogóle nie jest realną, że nie potraficie jej wprowadzić w życie, bo życie jest silniejsze, niż ustawy.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#MilenaRudnycka">Zapomnieli również ustawodawcy o traktacie o ochronie mniejszości narodowych i o art. 109 Konstytucji, które poręczają nam „pełny i swobodny rozwój właściwości narodowych”. Zapomnieli o art. 9 ustawy z dnia 26 września 1922 r. o zasadach powszechnego samorządu wojewódzkiego, który to artykuł sprawy oświecenia publicznego zastrzegał kompetencji samorządu województwa lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego. Zapomnieli o art. 23 tej samej ustawy, który mówi o macierzystym języku wykładowym w szkołach. Zapomnieli w końcu o swych zobowiązaniach międzynarodowych z dnia 15 marca 1923 r. co do autonomji Galicji wschodniej, — a chyba nie ulega wątpliwości, że w skład tej autonomji terytorjalnej miały wchodzić także sprawy szkolnictwa i oświaty.</u>
          <u xml:id="u-15.44" who="#MilenaRudnycka">Zamiast tego obdarzacie nas, Panowie, ustawą, wprowadzającą w dziedzinę szkolnictwa skrajną centralizację i unifikację. Historja szkolnictwa zna tego rodzaju próby, ale wszystkie one skończyły się fiaskiem. Pozwolę sobie przypomnieć Panom pewne fakty z dziejów martyrologji szkolnictwa polskiego pod zaborem rosyjskim.</u>
          <u xml:id="u-15.45" who="#MilenaRudnycka">Po upadku powstania listopadowego i pogromie szkolnictwa polskiego pisał rosyjski minister oświaty, Uwarow, w r. 1838 do cara: „Na arenie wielowiekowej walki z duchem polskim rząd obecnie wydaje bitwę walną. Zabitych i ranionych może okaże się znaczna ilość, ale pole bitwy wedle własnych słów wrogów pozostaje w ręku rządu. Więcej, niż 20.000 młodzieży znajduje się w rękach rządu, tylu zakładników jeszcześmy nigdy nie mieli od Polski”. W 30 lat później cele polityki szkolnej w Rosji określił rosyjski minister oświaty, Tołstoj, i w sprawozdaniu swego ministerstwa za rok 1867 powiada: „Zbliżenie Królestwa z Cesarstwem stanowi cel, do którego osiągnięcia powinny być przedewszystkiem skierowane wszystkie wysiłki władz szkolnych, które rozporządzają skuteczniejszemi, niż inne działy administracji, środkami do tego prowadzącemi… Zbliżenie i złączenie tego kraju, jako nierozerwalnej części Cesarstwa rosyjskiego z pozostałemi jego częściami, oto cel naszych wysiłków”.</u>
          <u xml:id="u-15.46" who="#MilenaRudnycka">Czy nie miał jednakowoż racji Milutin, który w swym memorjale z r. 1864 pisał: „Rezultaty całego tego 30-letniego systemu, według powszechnego przekonania, nie usprawiedliwiły oczekiwań. Wyraźne uprzywilejowanie, jakie okazywało się językowi rosyjskiemu w zestawieniu z polskim we wszystkich szkołach, miało za skutek to, żeśmy drażnili Polaków, nie osiągając żadnych istotnych rezultatów, nie zrusyfikowaliśmy ani jednego Polaka. Nigdy nie zdołamy zapomocą nauczania przywiązać do siebie Polaków, stopić ich z Rosją, zmienić kierunek ich myśli i dążeń politycznych”. Oprócz unifikacji językowej, która pod obłudnym płaszczykiem utrakwizmu dokonywana jest na podstawie ustawy z 31 lipca 1924 r., wprowadzacie unifikację organizacyjną, programową i ideową. Unifikacji językowej musimy przeciwstawić postulat szkoły z macierzystym językiem nauczania. Jest to prawo przyrodzone, uznane przez wszystkich pedagogów świata, że językiem wykładowym ma być język ojczysty wychowanków. Uznawali także tę zasadę i walczyli o nią polscy pedagogowie i całe polskie społeczeństwo, gdy chodziło o szkołę polską dla polskiego dziecka. Zapomnieliście, Panowie, o tej zasadzie, gdy chodzi o szkołę ukraińską dla ukraińskiego dziecka. Wbrew powszechnie uznanemu prawu natury i wbrew wszelkim zasadom pedagogicznym wprowadzacie dla dzieci ukraińskich utrakwizm, który jest zamaskowaną szkołą polską. Przedłożona ustawa stabilizuje ten anormalny stan.</u>
          <u xml:id="u-15.47" who="#MilenaRudnycka">Również cała treść nauki szkolnej jest obcą dziecku ukraińskiemu. Programy szkolne nie uwzględniają wcale różnic narodowych wychowanków, nie uwzględniają potrzeb kulturalnych ludności ukraińskiej, nie dają dzieciom ukraińskim nawet prymitywnej znajomości rodzimej kultury. Projekt ustawy uwzględnia w materjale naukowym różnice środowiska, mówi się o tem w art. 11 punkt 2, ale ignoruje w zupełności fakt, że w materjale naukowym należy uwzględnić t. zw. przedmioty ojczyste wychowanków.</u>
          <u xml:id="u-15.48" who="#MilenaRudnycka">Kiedy Panowie sami prowadziliście walkę o szkołę polską pod zaborem pruskim i moskiewskim, wówczas wiedzieliście, jaka jest wartość szkoły narodowej, narodowej nietylko z języka, ale i z ducha, wtedy wiedzieliście, że szkoła, jak to powiedział Trentowski, ma być emanacją ducha narodowego, i że tylko taka szkoła jest podwaliną rozwoju kultury narodowej, a pośrednio narzędziem rozwoju ludzkości.</u>
          <u xml:id="u-15.49" who="#MilenaRudnycka">Chcecie Panowie odsunąć społeczeństwo ukraińskie od wszelkiego wpływu na wychowanie własnej młodzieży. Chcecie odebrać nam możność wychowywania nowych pokoleń według naszych ideałów, według naszej prawdy. Chcecie, aby młodzież ukraińska nauczyła się myśleć, mówić i działać w duchu polityki państwowej, aby się wyrzekła własnych aspiracyj, zastąpiła je Waszemi i rozpłynęła się w narodowości państwowej.</u>
          <u xml:id="u-15.50" who="#MilenaRudnycka">Syzyfowe to prace.</u>
          <u xml:id="u-15.51" who="#MilenaRudnycka">Waszym usiłowaniom przeciwstawimy solidarny, odporny front. Możecie nam, Panowie, odbierać ziemię…</u>
          <u xml:id="u-15.52" who="#komentarz">(Protesty. Głos na ławach B. B.: Jest wprost odwrotnie.)</u>
          <u xml:id="u-15.53" who="#MilenaRudnycka">Możecie nam, Panowie, kneblować usta kagańcowemi ustawami…</u>
          <u xml:id="u-15.54" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Kto Pani ziemię odebrał?)</u>
          <u xml:id="u-15.55" who="#MilenaRudnycka">Przyjęciem ustawy kolonizacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-15.56" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Ile ziemi polskiej przeszło w ręce ukraińskie? Głos na ławach B. B.i To przemówienie jest na eksport do Genewy. Inny głos na ławach B. B.: W Genewie nawet Wam nie wierzą.)</u>
          <u xml:id="u-15.57" who="#MilenaRudnycka">Możecie, Panowie, przynajmniej do czasu, odnosić nad nami zwycięstwa w tych dziedzinach, w których decyduje przemoc fizyczna, ale duszy dziecka ukraińskiego nam nie wydrzecie. Tę walkę o duszę dziecka ukraińskiego przegracie!</u>
          <u xml:id="u-15.58" who="#komentarz">(Różne okrzyki na ławach B. B. Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Sommerstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! O godzinie duchów referent rozpoczął swój referat o tak zasadniczej ustawie, jak ustrój szkolnictwa w Państwie. O godzinie duchów zjawiają się różne duchy, dobre i złe, O dobrych mówił referent. Sławił dobrego ducha — jednolitość ustawy, a chochlik mówił, że tej jednolitości mało jest w ustawie, że tej jednolitości przeciwstawia się duch zły — ramowości tak szeroko pojętej, że nie może się w niej zmieścić jednolitość szkoły. Mówił referent o dobrym duchu, o demokratyzowaniu szkoły, a chochlik mówił o złym duchu — utrudnianiu dostępu do szkoły wielkiej części społeczeństwa. Mówił referent o dobrym duchu — selekcji najlepszych i najdzielniejszych jednostek z pośród młodzieży, a chochlik mówił o tym złym duchu, który stawia ograniczenia właśnie dla wielu zdolnych i ambitnych jednostek i zmusza je do opuszczania granic Państwa i szukania przybytków wiedzy gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Trudno mówić o tej ustawie w szczegółach, bo te szczegóły nie są podane. Nie podano nam programu nauczania, który ma wlać dopiero istotną treść. Mamy model zarysowany, model architektoniczny, może ładny w swoim rzucie architektonicznym, ale co się mieścić będzie w tym budynku, którego model mamy przed sobą? Tego ja — nie fachowiec, nie wiem, ale i fachowcy nie wiedzą, bo między innemi senat uniwersytetu lwowskiego przypomina, że jeszcze w 1927 r. mówił, że ustawę o ustroju szkolnym można ocenić tylko łącznie z przedłożonemi programami nauczania. Tych programów niema i dlatego krytyki rzeczowej, krytyki ostatecznej wypowiedzieć nie można, bo niema podstaw.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Przejdę do rzeczy pierwszej, do kwestji ramowości ustawy. Powiedziano już na komisji, że ramowość ta jest mała, że w ustawie są wyłożone wszystkie zasady naczelne, a tylko w drobnych szczegółach, nieistotnych miałby minister rozstrzygać swojem rozporządzeniem. Powiedziano już na komisji, że nie można wszystkich rzeczy rozwiązać w samej ustawie i że należy wiele rzeczy zostawić ingerencji ministra. Ale jeszcze raz powtarzam: czy można mówić o jednolitości ustroju, jeśli każdy minister rozporządzeniami będzie tę rzecz normował i czy dotychczas każdy z ministrów nie przychodził z pewnemi własnemi programami ustroju? Uważam, że ramowość jest bardzo daleko posunięta, aż tak daleko, że mamy budynek, w którym są tylko ramy, a taki budynek nie utrzyma się.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#EmilSommerstein">Według art. 2 należy do rozporządzenia ministra organizacja wszelkich typów szkolnictwa, oznaczanie czasu trwania nauki w poszczególnych szkołach, programy oraz warunki przejścia z jednej szkoły do drugiej. Zdaje mi się, że w tych kilku słowach mieści się wszystko i z zupełną słusznością rzeczową możemy twierdzić, że ta ramowość mieści w sobie możność ministra oznaczania całej sfery ustroju szkolnictwa tylko własnemi rozporządzeniami, a poza przedłożoną ustawą.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Mówi się o jednolitej szkole powszechnej, która ma być podbudową szkoły średniej. Odmiennie od przedmówczyni my oświadczamy się za 7-klasową szkołą powszechną jako podbudową szkoły średniej. Widzimy wprawdzie, że to są zamierzenia, które idą zadaleko, zamierzenia, które długi czas jeszcze pozostaną w sferze nieziszczalnego programu maksymalnego. Art. 14, który powiada: „Publiczne szkolnictwo powszechne będzie tak zorganizowane, ażeby obywatele mieli możność kształcenia dzieci w szkołach możliwie najwyższego stopnia” — to jest zapowiedź bardzo dalekiej przyszłości. Widzimy, że trzeci stopień siedmioklasowej szkoły pozostanie naogół martwym, bo właściwie nie stanowi podbudowy dla szkoły średniej, opartej na szkole drugiego stopnia.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#EmilSommerstein">Ale nie możemy przejść obok tego problemu szkoły publicznej powszechnej, żeby nie powiedzieć, że przedłożony program ustroju szkolnego, o ile chodzi o szkoły powszechne publiczne, nie uwzględnia ani jednem słowem potrzeb naszej mniejszości narodowej, dla której ma być ustanowiona szkoła publiczna z językiem wykładowym żydowskim bądź hebrajskim. Opieramy się co do tego, Wysoka Izbo, nie tylko na przyrodzonem prawie każdego narodu i każdej młodzieży pobierania przynajmniej początkowego nauczania w języku ojczystym, ale opieramy się na pisanem prawie, na pisanych dokumentach, na art. 109 Konstytucji Państwa Polskiego, który powiada: „Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości j pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych. Osobne ustawy państwowe zabezpieczą mniejszościom w Państwie Polskiem pełny i swobodny rozwój ich właściwości narodowościowych przy pomocy autonomicznych związków mniejszości o charakterze publiczno-prawnym w obrębie związków samorządu powszechnego. Państwo będzie miało w stosunku do ich działalności prawo kontroli oraz uzupełnienia w razie potrzeby ich środków finansowych”.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#EmilSommerstein">Ten artykuł Konstytucji Państwa Polskiego opiera się na art. 9 traktatu mniejszościowego z 28 czerwca 1919 r., w którym czytamy:</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#EmilSommerstein">„W miastach i okręgach, zamieszkałych przez znaczny odłam obywateli języka innego, niż polski, rząd polski udzieli w sprawach nauczania publicznego odpowiednich ułatwień, aby zapewnić w szkołach początkowych udzielanie dzieciom takich obywateli polskich nauki w ich własnym języku. Postanowienie to nie przeszkodzi rządowi polskiemu uczynić w tych szkołach nauczanie języka polskiego obowiązkowem.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#EmilSommerstein">W miastach i okręgach, zamieszkałych przez znaczny odłam obywateli polskich, należących do mniejszości etnicznych, religijnych lub językowych, mniejszościom tym zostanie zapewniony słuszny udział w korzystaniu oraz w przeznaczaniu sum, które budżet państwowy, budżety miejskie lub inne przyznają z funduszów publicznych na cele wychowawcze, religijne lub dobroczynne”. Art. 10, dotyczący specjalnie mniejszości żydowskiej, postanawia: „Komitety szkolne wyznaczone na miejscu przez, gminy żydowskie w Polsce, zapewnią pod ogólną kontrolą Państwa rozdział stosunkowej części funduszów publicznych, przeznaczonych na rzecz szkół żydowskich, zgodnie z art. 9, zarówno jak organizację i kierownictwo tych szkół. Postanowienia art. 9 co do używania języków w szkołach stosować się będą do wymienionych szkół”. Konstatuję przy sposobności tego przedłożenia, że te przepisy zarówno traktatu, jak i Konstytucji pozostały martwą literą, pozostały kartką papieru, o ile chodzi o nasze szkolnictwo powszechne. Nie mamy ani jednej szkoły powszechnej publicznej z językiem wykładowym hebrajskim lub żydowskim. Nie otrzymujemy ani grosza na utrzymanie takich szkół powszechnych. Gdyśmy postawili poprawkę do art. 1, gdzie jest przeprowadzony podział na szkoły publiczne i prywatne, że pod pojęcie szkół publicznych mają podpadać nietylko szkoły utrzymywane przez Państwo lub wspólnie z samorządem terytorjalnym i gospodarczym, ale i utrzymywane przez samorząd gminny żydowski tak, jak to przewidują cytowane przeze mnie tu dosłownie postanowienia, Panowie na komisji większością głosów odrzuciliście tę rzecz, wbrew brzmieniu Konstytucji i brzmieniu traktatu. Nie dajecie tego prawa zasadniczego, które się nam słusznie należy, trwacie dalej przy tem, by nam nie przyznać ani jednej publicznej szkoły powszechnej.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Problem szkół powszechnych publicznych jest dla nas problemem nietylko narodowym, ale także i religijnym, albowiem wedle przepisów religijnych ma być święcona sobota i dzieci nasze nie mogą być zmuszane do łamania przepisu soboty. Wprawdzie istnieje pewna ilość szkół powszechnych publicznych z językiem wykładowym polskim, w których ze względu na znaczny odsetek, a może i wyłączny odsetek dzieci żydowskich nie odbywa się nauka w sobotę. Ale od szeregu lat zwija się i komasuje się te szkoły i liczba ich z każdym rokiem i miesiącem się zmniejsza.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#EmilSommerstein">Domagamy się tedy w związku z wprowadzeniem jednolitej normy dla szkół powszechnych publicznych, żeby przepis Konstytucji i traktatu, jeśli chodzi o zapewnienie nam szkoły powszechnej publicznej z językiem wykładowym hebrajskim lub żydowskim, był zrealizowany. Co do tego nie znajdujemy w przedłożonym projekcie ani jednego słowa. Mamy jedynie w ustawie z 17 lutego 1922 r. platoniczny przepis, że dla szkolnictwa mniejszościowego będzie wydana inna ustawa. 10 lat minęło od tej chwili, a ta ustawa się nie pojawiła, choć najwyższy był czas, ażeby w związku z ustawą o ustroju szkolnictwa przedłożyć tę ustawę, albo też umieścić tu artykuły, któreby gwarantowały i przeprowadzały to nasze zasadnicze prawo. To się nie stało mimo, że my od wielu lat co roku w każdym Sejmie przedkładamy kompletny projekt szkoły z językiem wykładowym hebrajskim lub żydowskim.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Przechodzę do sprawy szkolnictwa średniego. Stoimy na stanowisku zasadniczo tem, że nie należy przeprowadzać generalnego eksperymentu. Podobnie, jak w innych państwach obok nowych eksperymentów utrzymuje się typ 8-klasowej szkoły średniej, nawet typ gimnazjum klasycznego, tak należało i tu postąpić. Gdy mówi się o nowym typie szkoły średniej 6-klasowej, która opiera się na podbudowie szkoły powszechnej drugiego stopnia, to my za tą podbudową się oświadczamy, uważamy, że będzie ułatwieniem dla młodzieży, gdy ona dopiero w 13 roku życia przejdzie do szkoły średniej. Jednakże stanowczo musimy się sprzeciwić łamaniu szkoły średniej 6-klasowej na gimnazjum i na liceum. Oświadczamy się przeciw temu z powodów pedagogicznych, kulturalnych i ze specyficznych także powodów, dotyczących naszej mniejszości. O ile chodzi o względy pedagogiczne, o ile chodzi o t. zw. demokratyzację szkoły, to uważamy, że w czteroletniem gimnazjum nie można będzie zrealizować zamkniętej całości wyższego poziomu kulturalnego. Uważamy, że dla dziecka, choćby dla młodzieńca 16-letniego, nie jest pożądana zmiana dotychczasowego milieu, przejście do szkoły innej, wyjęcie tej młodzieży z pod dotychczasowej opieki grona nauczycielskiego i zmiana zupełna warunków miejscowych. Uważamy, że dla młodzieży niezamożnej będzie utrudnieniem to przechodzenie z gimnazjum do innego środowiska i do innej miejscowości, gdzie są warunki życiowe cięższe i zastosowanie się do nowych warunków życia będzie trudniejsze, zwłaszcza dla młodzieży niezamożnej.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Mamy pewne doświadczenie w tych sitach, w tem niedopuszczaniu młodzieży i dlatego im więcej tych sit powstanie, tem więcej widzimy dla nas niebezpieczeństw. I dlatego uważamy, że dla tej młodzieży, która dotychczas miała możność skończenia całej szkoły średniej, powstaje nowe sito z gimnazjum do liceum, sito może tak gęste, że przez nie nie przejdzie nasza młodzież żydowska. Wiemy zgóry, że liceów będzie dużo mniej, niż gimnazjów. Przecież względy oszczędnościowe z pewnością grają także swoją rolę i te względy zaciążą na młodzieży szkół średnich w tym sensie, że będzie dostęp do szkół utrudniony. Chcę się rozprawić z argumentami przeciwnemi; powiada się, że wielka ilość studentów W szkole średniej nie kończy jej i stąd powstają wykolejeńcy, ludzie niedokończeni. Ale przecie temu nie zapobiegnie łamanie szkoły na gimnazjum i liceum. Ci, którzy opuszczali dotychczas szóstą klasę, ci i teraz ją opuszczą, ale oni mogą szukać zajęcia w służbie państwowej, w kancelarjach, na poczcie, na wyższych stanowiskach w kolejnictwie czy w jakiejkolwiek innej służbie. Te rzeczy dadzą się w inny sposób załatwić i dla tego jednego argumentu nie należy krzywić zasadniczej linji w sposób niepożądany ze względów pedagogicznych i społecznych i łamać tę jednolitość szkoły średniej, dzielić ją na gimnazjum i liceum.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Chciałbym zaznaczyć, o ile chodzi o szkołę średnią, jakie przeszkody i trudności myśmy dotychczas mieli w dostępie do tej szkoły. Powiada się najpierw ogólnie, że należy zmniejszyć liczbę młodzieży, która studjuje w średnich zakładach ogólnokształcących i która je kończy. To niebezpieczeństwo przepełnienia szkoły średniej nie jest ugruntowane na realnych datach i cyfrach. Wszak cyfry mówią zupełnie co innego. Okazuje się, że gdy w roku szkolnym 1923/24 było 221,092 młodzieży w szkołach średnich, to w roku 1929/30 było tylko 203,939. Ten spadek młodzieży w szkołach średnich był w ścisłym związku z wojną światową, wskutek zmniejszenia liczby urodzin w czasie wojny. Niema tedy niebezpieczeństwa, ale niema także i tego objawu, jakobyśmy specjalnie zalewali szkoły średnie państwowe publiczne. Na ogólną liczbę młodzieży żydowskiej w szkołach średnich 43,973 tylko 10,511 uczniów narodowości żydowskiej czy wyznania żydowskiego studjuje w szkołach średnich państwowych, natomiast 3/4 tej młodzieży studjuje w szkołach prywatnych, wzniesionych z inicjatywy, ofiarności, trudu i pieniędzy samego społeczeństwa żydowskiego, do czego Państwo i samorząd nie przyczyniły się ani jednym groszem. I gdy zanalizujemy tę cyfrę 10.511 według poszczególnych terenów i obszarów, zobaczymy, że 90% prawie tej cyfry przypada na województwa lwowskie, krakowskie, tarnopolskie i stanisławowskie, a tylko 10% na resztę obszaru Państwa Polskiego. W mieście stołecznem Warszawie, gdzie mieszka prawie 400.000 Żydów, w publicznych szkołach średnich państwowych nie można się doliczyć jednej setki uczniów Żydów. Projektowane łamanie szkoły średniej, podział na gimnazjum i liceum zmniejszy jeszcze ten odsetek młodzieży żydowskiej w państwowych szkołach i do prowadzi do numerus clausus, może z biegiem czasu do numerus nullus i dlatego bronimy się przeciw postanowieniu łamania szkoły średniej.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#EmilSommerstein">Chlubą tej ustawy — może i słuszną — jest sprawa rozbudowy szkolnictwa zawodowego. Wyraziłem jednak już na komisji wątpliwość, czy wystarczy sama piękna budowa, sama projekcja rzucona na płótno filmowe i czy będzie dana cała merytoryczna istotna treść. Przedewszystkiem, Wysoka Izbo, w Państwie i społeczeństwie, w którem prawie 2/3 ludności oddaje się rolnictwu, szkolnictwo zawodowe, dotyczące tej głównej, zasadniczej gałęzi produkcji gospodarstwa społecznego, wyjmuje się z pod ingerencji p. Ministra Oświaty i tej ustawy. A zatem czy można mówić o jednolitej, fundamentalnej, monumentalnej budowie i rozbudowie szkolnictwa zawodowego, jeśli główny dział tego szkolnictwa zawodowego wyjmuje się z pod działania tej ustawy? Ale i pozatem pozostają szkoły dla rzemiosła, przemysłu i handlu. P. Minister był łaskaw powiedzieć, że nie było dotychczas w społeczeństwie dość zrozumienia dla doniosłości szkół zawodowych, że te szkoły zawsze miały opinję mniej wartościowych, że one były upośledzone w porównaniu do szkół ogólnokształcących i że zamierzona rozbudowa, to zamierzone podniesienie poziomu szkolnictwa zawodowego ma zmienić tę opinję i odciągnąć wielką część młodzieży i rodziców od szkół ogólno-kształcących i skierować do szkół zawodowych. Jednak, Wysoka Izbo, uważamy, że rozwój szkolnictwa zawodowego musi iść w parze z należytem podkreślaniem i realizowaniem w życiu doniosłości i znaczenia tych gałęzi gospodarstwa społecznego, dla których buduje się typy szkół zawodowych. Jak długo niema należytego rozumienia dla doniosłości i znaczenia rzemiosła, przemysłu i handlu w gospodarce społecznej wogóle, tak długo nie będzie należytego rozwoju szkolnictwa zawodowego, które ma przygotować młodzież do pracy realnej w danej gałęzi gospodarstwa społecznego. Nie zapominajmy też o tem, że w dotychczasowych poczynaniach szkolnictwa zawodowego tak się rzeczy składały, że młodzież żydowska nie miała dostępu do tego szkolnictwa. Cyfry wykazują, że ledwo w 4% młodzież żydowska była zastąpiona w państwowych szkołach zawodowych. A jeżeli się tyle mówi o tej konieczności popierania szkolnictwa zawodowego bez względu na to, czy pochodzi od Państwa, czy od społeczeństwa, jeżeli się powiada, że chce się popierać dążenie społeczeństwa do rozbudowy szkolnictwa zawodowego, bo Państwo nie ma na ten cel funduszów, to jak ta rzecz wygląda w świetle dotychczasowej praktyki w odniesieniu do tych szkół zawodowych, które nasze społeczeństwo własnym wysiłkiem i ofiarnością swego zespołu nauczycielskiego powołało do życia? Już na komisji dwukrotnie obszernie tę rzecz przedstawiałem, że w szkolnictwie zawodowem prywatnem musieliśmy walczyć latami o każdą poszczególną szkołę, zanim uzyskało się zezwolenie na funkcjonowanie takiej szkoły. To hasło przewarstwowienia, które jest tak doniosłe i o którem ciągle mówimy, napotyka na największe trudności realizacji, o ile chodzi o powołanie tych szkół, które mają realizować to hasło.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#EmilSommerstein">Cytowałem Wysokiej Izbie tak niesłychaną rzecz, że żeńska szkoła krawiecka musiała czekać 6 lat na zezwolenie otwarcia. Tak było w Brześciu, w Kobryniu, w Lidzie, w Sarnach i w szeregu innych miast. Tak jest także ze szkołą techniczną w Wilnie, gdzie sprawa dotychczas nie jest załatwiona. W odmowie założenia szkoły zawodowej powoływano się na prawidła carskie z 1 lipca 1914 r. tak, jakby w Polsce nie obowiązywała Konstytucja, która uchyliła wszystkie te nierówności, jakie istniały w ustawodawstwie carskiem. A wszystko to w tym celu, aby nam utrudnić rozbudowę własnego naszego zawodowego szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#EmilSommerstein">Dlatego wyrażamy poważne obawy, i tu znowu zjawia się ten chochlik, ten zły duch, że rozbudowa szkolnictwa zawodowego nie pójdzie w naszą stronę. Już pewne głosy wypowiedziane na komisji były zamaskowanem wskazaniem na to, że przebudowa ustroju szkolnictwa przez skierowanie młodzieży ze szkół ogólno-kształcących do szkół zawodowych ma na celu także przebudowę życia gospodarczego w tym kierunku, ażeby z pewnych placówek, gdzie dotychczas siedzą „inni”, ich wyrugować i wprowadzić na ich miejsce element własny, swoisty. My z tego miejsca zastrzegamy się jak najostrzej przeciw takim intencjom, o ile one istnieją i uważamy, że te intencje trafią nietylko w nas, ale trafią w życie gospodarcze Państwa, bo nie można dzielić obywateli na obozy i grupy, odłączać 3 miljony obywateli od organizmu państwowego i gospodarczego, bo te 3 miljony, ich dola i niedola musi zaciążyć nietylko na nich, ale na całości Państwa i na całości życia gospodarczego. Przed temi tendencjami przestrzegamy, bo wtedy piękne hasła rozbudowy zawodowego szkolnictwa obrócą się przeciw tym, którzyby chcieli cios ten w nas wymierzyć.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#EmilSommerstein">Przechodzę, Wysoka Izbo, do szkół wyższych. Sprawę szkół wyższych normuje zasadniczo ustawa o szkołach akademickich z dnia 13 lipca 1920 r. Jednak w tej ustawie znajdują się postanowienia, którym musimy poświęcić baczną uwagę, wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski i zaznaczyć nasze w tej sprawie stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#EmilSommerstein">Mówi się o problemie hiperprodukcji inteligencji. Powiada się, że mamy zadużo tej inteligencji i dlatego nastawienie tej ustawy oparte jest na tak zwanej selekcji młodzieży, bez wskazania jednak tych momentów rzeczowych, któreby miały bliżej oznaczyć tę selekcję. Mówi się o konieczności wstrzymania hiperprodukcji inteligencji. Wysoka Izbo! Chciałbym zaryzykować twierdzenie, że zasób inteligencji, jakim rozporządza dane państwo czy naród, nie jest wartością, któraby się dała ściśle ocenić i przenieść na płaszczyznę wartości materjalnych, ale i nie jest wartością, którą można lekceważyć i przejść nad nią do porządku dziennego, o ile się patrzy w przyszłość narodu, społeczeństwa, czy państwa. I dlatego niebezpiecznem jest rzucenie hasła, że jest zadużo inteligencji. Nie można mechanicznie przytaczać statystyki i twierdzić, że Polska jest państwem młodem, które ma zadużo inteligencji, bo na 10.000 obywateli wypada 13 z ułamkiem studentów. Uważam, że wyższe uczelnie nie są związane ściśle z państwowością. Istnieją one od wieków, istniały wtedy, kiedy nie było jeszcze danej państwowości i spełniały swoje zadanie wychowania i kształcenia młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#EmilSommerstein">I dlatego problem hyperprodukcji inteligencji nie istnieje, istnieje tylko dla tych, którzy chcą dzielić społeczeństwo na inteligentów i nieinteligentów i widzą pewną przeciwstawność między temi dwiema wielkiemi grupami społecznemi. Ale jeżeli wyjdzie się z założenia, że podniesienie poziomu kulturalnego, że ta wartość irracjonalna stanowi cement, który ściślejszym, bardziej swoistym czyni fundament społeczeństwa i państwa, to dojść się musi do przeciwnych rezultatów.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#EmilSommerstein">Zmniejsza się liczba młodzieży w szkołach średnich, a za kilka lat zmniejszy się liczba młodzieży w szkołach wyższych z przyczyn naturalnych, związanych z wielką wojną światową i z jej refleksami, jeżeli chodzi o mnożenie się ludności w Państwie. Już te momenty wskazują, że niebezpieczeństwa tego nie było i niema go obecnie. O nadmiarze inteligencji można mówić wtedy, kiedy dla tej inteligencji nie wyznacza się stanowisk w życiu, jakie się jej należą. Nie można mówić o nadmiarze inteligencji wtedy, kiedy w administracji publicznej, w województwach i starostwach jest jeszcze 33% urzędników, którzy nie mają odpowiedniego wykształcenia, kiedy w skarbowości procent ten dochodzi do 50%, a w przemyśle i handlu do 35%, a o ile chodzi o wyższych funkcjonarjuszów policyjnych, to do 53.3%. Oczywista rzecz, jeżeli tak ma pozostać, to mamy hiperprodukcję inteligencji, dla której niema pomieszczenia. Ale jeżeli powiemy sobie, że na każdem stanowisku w Państwie, na każdej placówce, i w życiu państwowo-publicznem, i w życiu gospodarczem, i w życiu społecznem większą przyniesie korzyść ogółowi pracownik lepiej kwalifikowany, pracownik bardziej wyposażony w wartości inteligencji i kultury, to wtedy będziemy musieli dążyć do tego, ażeby była ta inteligencja i nigdy nie zaryzykujemy twierdzenia, że jest jej za dużo.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#EmilSommerstein">Ale Wysoka Izbo, powiada się, że jest nietylko za dużo inteligencji, ale specjalnie jest zażydzenie tej inteligencji, zażydzenie wyższych uczelni. Uważa się, że grozi zalew żydostwa na wszechnicach. Dochodzi do zajść, których świadkiem była Wysoka Izba przed paru miesiącami, pojawił się wniosek w tej Wysokiej Izbie, ażeby wprowadzić ustawowy numerus clausus. Wysoka Izbo! Muszę chwilę poświęcić analizie tego zarzutu, tembardziej, że my wychodzimy z założenia zupełnie przeciwnego. My powiadamy, że niema zalewu, lecz owszem zamknięte są wrota wyższych uczelni dla licznych zastępów naszej młodzieży, które garną się do nauki i wiedzy. My powiadamy, że był czas, gdy wszechnice w Polsce, a specjalnie prastary Uniwersytet Jagielloński nietylko szerzył promienie światła i wiedzy wśród studentów Polaków, ale ściągał z wielu krajów do siebie studentów. My powiadamy, że na wielu uniwersytetach zagranicznych studjują studenci, obywatele obcych państw, i jest tam dla nich miejsce. My powiadamy, że na tych uniwersytetach zagranicznych w tym wielkim odsetku studentów obco poddanych jest największy odsetek studentów, obywateli polskich — Żydów. I my powiadamy, że byłoby większym zaszczytem dla Państwa i dla dobrego imienia Polski, ażeby współzawodniczyło w przyciąganiu obcych studentów, ażeby Państwo kontynuowało dawne chlubne tradycje wyższych uczelni w Polsce, a nie przodowało w eksporcie własnych obywateli i własnej młodzieży, która zagranicą, o głodzie i chłodzie, wśród najcięższych warunków musi dobijać się o światło wiedzy i kultury, i która powróciwszy do kraju z gotowym dyplomem najwyższych uczelni, o głośnem nazwisku naukowem, musi przechodzić martyrologję nostryfikacji, która jest dalszym ciągiem poprzedniej martyrologji w czasie studjów. Ja cyframi Państwu wykażę, że odsetek młodzieży żydowskiej na wszechnicach polskich się zmniejszył. Zacytuję dane statystyczne. Gdy w r. 1923/24 na ogólną liczbę studentów 39,255 było 9,579 studentów Żydów, to w roku akademickim 1929/30 na ogólną liczbę studentów 45.060 było studentów Żydów tylko 8.711. A zatem przy ogólnym wzroście wzwyż 6.300 studentów, ubytek studentów Żydów wyniósł 800. Jeszcze ciekawiej wygląda ta rzecz, gdy zanalizujemy poszczególne wydziały i uwarstwowienie co do płci.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Na ogólną liczbę 859 studentów na weterynarji w Polsce jest tylko 52 Żydów, a zatem niedużo więcej, jak 5%. Na ogólną liczbę 862 studentów farmacji jest tylko 90 Żydów, a zatem około 10%. Na wydziale rolniczym na ogólną liczbę studentów 2.218 jest 45 Żydów, a zatem niepełne 2%. A Panowie pamiętacie, jakie sceny działy się przed kilku laty na wydziale rolniczym techniki lwowskiej w Dublanach, gdy znalazło się trzech śmiałków, a właściwie dwóch studentów Żydów i jedna Żydówka, którzy się chcieli dostać na ten wydział — jakie wówczas działy się sceny, do jakiego wyuzdania i zwyrodnienia doszło. Na medycynie na ogólną cyfrę 3.757 jest cyfra 711 Żydów. Panowie ciągle szermujecie tem, że jest 20% Żydów na medycynie. Ale proszę mieć trochę dobrej woli i pamiętać, że w tej cyfrze mieści się pokaźna ilość, a może i połowa tych właśnie studentów, których nie dopuszczono do krajowych uczelni, którzy musieli emigrować i kształcić się na uczelniach obcych, a następnie muszą tu nostryfikować się, muszą powtarzać 3–4 półrocza. Stąd pochodzi ogólna cyfra 711. Jeżeli Panowie odrzucą cyfrę nostryfikantów, to znów dojdziemy do stereotypowych 10%. Tak, jakby różdżką czarodziejską we Lwowie zawsze ta sama liczba Żydów dostaje się co roku na studjum medyczne.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#EmilSommerstein">A zatem widzimy, że na tych specjalnych wydziałach, które dają możność wzięcia później udziału w czynnem życiu zawodowem, tam się Żydów studentów nie dopuszcza. Natomiast dopuszcza się na wydział filozoficzny, gdzie jest 3.138 Żydów na ogólną liczbę 12.000.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#EmilSommerstein">Dlaczego tak jest, proszę Wysokiej Izby? Zagadka się rozwiąże. Jeżeli Państwo weźmiecie liczbę nauczycieli Żydów, zajętych w szkolnictwie państwowem, to dojdziemy do cyfry 2,6% i to oczywiście tylko w Galicji.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#EmilSommerstein">Oczywiście dlatego, Wysoka Izbo, naoścież otwiera się dla Żydów wrota wydziału humanistycznego, bo absolwenci tego wydziału nie mają żadnych możliwości uzyskania później stanowisk w życiu codziennem, w życiu zawodowem. Tu Panowie jesteście łaskawi pozwolić nam się uczyć i nabywać kulturę, bo nie bierzemy później udziału w wyścigu, tym trywjalnym, codziennym wyścigu o byt materjalny, o możność egzystencji zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#EmilSommerstein">Panie Kolego, my mamy pełne zrozumienie dla rzeczy wzniosłych, my daliśmy dostateczne tego dowody, ale my musimy żyć i chcemy żyć, tem samem powietrzem, którem Pan oddycha, musi oddychać i student, ale samem powietrzem on nie może żyć.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#EmilSommerstein">Jeszcze ciekawiej przedstawia się uwarstwowienie pod względem płci.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#EmilSommerstein">Mówię o szkołach akademickich. Otóż na wydziałach humanistycznych na ogólną liczbę 3.138 żydowskiej młodzieży jest 2.159 Żydówek. Wysoka Izbo, jeden z Panów na komisji, zdaje się prof. Dąbrowski, był łaskaw powiedzieć, że to są względy rycerskości, dżentelmeństwa w odniesieniu do płci żeńskiej, które jej umożliwiają dostęp.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#komentarz">(P. Dąbrowski: Ja tego nie powiedziałem. Powiedziałem, że dlatego nie wchodzą w życie, bo wychodzą zamąż.)</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#EmilSommerstein">W takim razie ktoś inny to powiedział. Słusznie Pan Poseł podał argument, że one wychodzą zamąż i nie biorą udziału w konkurencji życiowej, więc jest rycerskość, jest ładny gest i jest zrozumienie dla potrzeb kulturalnych.</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#EmilSommerstein">Tak, Wysoka Izbo, wygląda zalew Żydów na uniwersytetach, który wywołuje konieczność wprowadzenia ustawy o numerus clausus, tak wygląda przepełnienie Żydów. A tymczasem w art. 52 znajdujemy pewne postanowienia, które wprowadzają ograniczenie numerus clausus, bo się powiada, że może zajdzie potrzeba ściślejszego doboru kandydatów do szkół wyższych z pośród osób, posiadających warunki. My stoimy na tem stanowisku, że kto posiadł wszystkie warunki, przeszedł przez szkołę powszechną, przez gimnazjum, przez liceum, ma mieć wolność nieograniczonego dostępu, bez względu na narodowość i wyznanie do wyższych uczelni. Przewiduje się w ustawie możność ściślejszego doboru bez podania określonych warunków. Różnica w stosunku do dotychczasowej sytuacji polega na tem, że gdy dotychczas wprowadzała ograniczenia rada wydziałowa za zgodą ministra, w przyszłości minister po zasięgnięciu opinji rad wydziałowych określi sposób postępowania. Mamy wszelkie niezaprzeczone prawa na podstawie dotychczasowej praktyki wyrazić nietylko wątpliwości, ale pewność, że ten ściślejszy dobór będzie wyglądał tak, jak dotychczas, że będzie doborem krzywdzącym Żydów według tej metody, ażeby najmniej Żydów i Żydówek było na wyższych uczelniach. Nas przeraża wniesienie art. 52 do ustawy, bo to petryfikuje ograniczenie dostępu do wyższych uczelni. Widzimy w tem numerus clausus nie w tej brutalnej, bezwzględnej i szczerej formie, jak to robi wniosek Klubu Narodowego, ale w formie zamaskowanej, która zależy od ludzi, którzy to będą wykonywali. Niema tu brutalnego postawienia sprawy numerus clausus, jakie jest w projekcie Klubu Narodowego, ale efekt będzie ten sam.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#EmilSommerstein">To są, Wysoki Sejmie, nasze zastrzeżenia do poszczególnych postanowień tej ustawy. Ale my mamy także zastrzeżenia generalne, ogólne w związku z wstępem, który poprzedza ustawę.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#EmilSommerstein">W ustawie rzadko się zjawia specjalny wstęp. Zazwyczaj ustawa jest zbiorem rozdziałów czy artykułów. Jeżeli daje się wstęp w tej ustawie, to chyba dlatego, żeby uwydatnić doniosłość tej ustawy oraz wagę i znaczenie tych zadań, jakie ma ona spełnić w życiu państwowem, w życiu publicznem. I w tym wstępie widzimy poważne luki, które nas zastanawiają i dają dużo do myślenia. Ten wstęp nie uwzględnia potrzeb wychowania narodowego, a mówi tylko o wychowaniu religijnem, moralnem, umysłowem. Ten wstęp mówi o wychowaniu w kierunku uświadomienia obowiązków obywatela, a nie mówi nic o prawach obywatela; mówi o umożliwieniu zdolniejszym i dzielniejszym jednostkom osiągnięcia najwyższych szczebli naukowego i zawodowego wykształcenia, ale nie mówi, że będzie to ich udziałem bez względu na wyznanie i narodowość. I my znowu mamy prawo domagać się, aby ta rzecz była jasno w tym wstępie powiedziana. Według zapowiedzi p. Ministra ta rzecz obejmuje wszystkich obywateli i niema żadnych między nimi różnic. Ale ze względu na to, że od lat 10 mamy zapowiedzi niezrealizowane, że niezrealizowane zostały przepisy Konstytucji i przepisy traktatu, że nie mamy ani jednej szkoły publicznej z naszym językiem wykładowym, domagamy się, aby w tym wstępie tę rzecz zaznaczyć. My nie obawiamy się, że brak wzmianki o narodowem wychowaniu młodzieży polskiej doprowadzi do wynarodowienia i zdemoralizowania młodzieży polskiej i tego nikt w Państwie nie obawia się. Proszę Państwa, Panie i Panowie należący do tego narodu, który stanowi większość w Państwie, możecie być spokojni, szkoła polska będzie dbała nietylko o wyrobienie moralne i religijne Waszych dzieci, ale także i o narodowe wychowanie. Ale my musimy to szczerze i otwarcie powiedzieć, i proszę się nad tem zastanowić i przyjąć tę rzecz tak, jak jest powiedziana, my, reprezentanci narodowości, która stanowi mniejszość w tem Państwie, musimy wyrazić poważne obawy i obstawać przy tem, aby szkoła publiczna nie była instrumentem wynaradawiania, musimy obstawać przy pozytywnem uwzględnieniu tych wszystkich wartości intelektualnych, moralnych, kulturalnych i uczuciowych, jakie łączą się w pojęcie narodu, czy narodowości.</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#EmilSommerstein">My musimy się domagać, ażeby szkoła dawała to także naszej młodzieży. My uważamy, że zadanie szkoły nie będzie spełnione, jeżeli ona będzie oparta na jednym czynniku, na omnipotencji jednego czynnika, czy tym czynnikiem będzie państwo, czy religja. Szkoła musi być oparta na syntezie kilku zasadniczych elementów, kilku czynników, t. j. i państwa i narodu, i religji i moralności, i rodziny i tradycji. Omnipotencja państwa, która ma się przejawiać tylko w uświadomieniu obowiązków, chybia celu zamierzonego przez twórców, bo tylko obywatel, który jest świadomy swoich praw, a nietylko obowiązków, który dostaje od tego państwa prawa, ten najlepiej potrafi spełnić swe obowiązki wobec tego państwa. Niewolnik wykorzeniony ze swojego własnego środowiska nie będzie dobrym obywatelem i nie spełni swoich obowiązków, a także wynarodowiona młodzież nie może spełnić tych nadziei, jakie się do niej przywiązuje, nie może stać się podstawą przyszłości i rozwoju społeczeństwa, narodu i państwa. Dlatego my domagamy się, ażeby w tej ustawie te momenty znalazły swój wyraz.</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#EmilSommerstein">Nie można też mówić o omnipotencji religji. Panowie i Panie z większości, którzy nie uznajecie omnipotencji religji, gdy chodzi o wasze społeczeństwo, którzy stawiacie zasadę szkoły świeckiej i świeckiego państwa, chcecie nam narzucić omnipotencję religji, w tem najgorszem tego słowa znaczeniu, bo ciemnoty, zacofania i obskurantyzmu. My się obawiamy, o ile chodzi o szkoły powszechne, że t. zw. wykształcenie w domu, że surogaty szkoły powszechnej żydowskiej, oparte wyłącznie na omnipotencji religji, doprowadzą do obskurantyzmu w dzielnicach żydowskich i w ulicy żydowskiej. I temu przeciwstawiamy się. I dlatego chcemy omnipotencji religji i państwa przeciwstawić równowartość kultury narodowej, rozwoju tej kultury, szanowania własnych tradycyj przez młodzież, żeby młodzież mogła poznać swoje dzieje, historję swego narodu, swój język, w swoim języku się kształcić i temi wartościami wzbogacić kulturę Państwa, tak jak o tem mówił p. Minister Jędrzejewicz.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#EmilSommerstein">Niestety ta nasza poprawka została odrzucona. Państwo nie chcieliście wprowadzić do ustawy tego postanowienia, że szkoła ma służyć wszystkim, bez różnicy wyznania i narodowości. I nas to bardzo zastanowiło. Chciałbym zwrócić na to uwagę, że leży w interesie Państwa i społeczeństwa dźwignięcie się każdej warstwy, każdej narodowości w tem Państwie, bo w tem jest podstawa ogólnego rozwoju i przyszłości. Zwróciłem już uwagę na komisji i chcę zwrócić także i tutaj na posiedzeniu Wysokiej Izby, że tytko młodzież narodowo uświadomiona w państwie narodowościowem może spełnić obowiązki obywatelskie, że państwo ma jej umożliwić rozwój narodowy.</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#EmilSommerstein">Ś. p. poseł Hołówko z tej trybuny dał świadectwo prawdzie, że narodowe żydostwo to jest ten czynnik w społeczeństwie, który rozumie miłość ojczyzny, miłość Polaka dla ojczyzny polskiej i potrafi w całej pełni spełniać obowiązki obywatelskie wobec państwa, w którem żyje. My tworzymy nowy typ Żyda, którego Państwo nie znaliście i dlatego ustaliliście swój pogląd na tego Żyda, dla którego ojczyzna jest tam, gdzie jest dobrze — ubi bene, ibi patria, który zgina swój kark i jest posłuszny na każde skinienie i spełnia wszystko, czego od niego żądają, wykazuje zaprzaństwo dla przeszłości i własnego narodu. My tworzymy nowy typ Żyda, zdrowego nietylko fizycznie, ale umysłowo i moralnie, Żyda, który ma własne poczucie narodowe, własną jaźń narodową, uznaje swoją kulturę, zna swoją przeszłość, zna znaczenie swych dziejów i pochodu kulturalnego Żydów w rozwoju ludzkości, zna swoich bohaterów i patrzy w swoją świetlaną przeszłość, ale równocześnie zna swe obowiązki i spełnia je, jak każdy inny obywatel państwa, w którem żyje, którego jest obywatelem i który mu daje prawo i możność egzystencji kulturalnej, gospodarczej i zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#EmilSommerstein">I dlatego my, Wysoka Izbo, przypominamy Wam, nie to, co się dziś dzieje, ale co się działo przed dwudziestu kilku laty, kiedy przywódcy narodowych Żydów, sjoniści, wtedy kiedy nie było Polski niepodległej, mówili o Polsce i tutejsi sjoniści na konferencji warszawskiej w 1905 roku stali na stanowisku konstytuanty warszawskiej, a w Helsingforsie w 1906 roku mówili o odbudowie niepodległej Polski. A jak było w Galicji? Tam przywódca sjonistów, zmarły poseł do parlamentu austrjackiego Adolf Stand w dniu 16 grudnia 1907 r. gdy chodziło o wypadki wrześnieńskie, o Wrześnię…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, odbiega Pan od tematu. Czas Pana już się skończył.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#EmilSommerstein">Panie Marszałku, ja już kończę, chciałbym jedną cytatą wykazać jak młodzież żydowska może spełnić swe zadanie. Chciałbym skończyć w jednem zdaniu, że ten właśnie przywódca sjonistów w sprawie Wrześni zabrał głos, a nie Żydzi, którzy nie znali dziejów własnego narodu, nie znali obowiązków wobec własnej kultury i własnego narodu.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#EmilSommerstein">Stoimy na stanowisku, że przedłożona ustawa mieści w sobie poważne luki i nie spełni tych wszystkich zapowiedzi, jakie mieści jej uzasadnienie, a w najmniejszej mierze nie realizuje słusznych praw narodu żydowskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#EmilSommerstein">Jesteśmy przeciw tej ustawie i wskazujemy, że ta ustawa, jak powiedział Maurice Barres, łamać będzie w życiu nasze prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Zarządzam przerwę do godziny 4 po południu.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#KazimierzŚwitalski">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. ks. Szydelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#SzczepanSzydelski">Wysoki Sejmie! Ustawa o ustroju szkolnictwa, którą się w tej chwili zajmujemy, jak to wynika z dyskusji i w komisji i także tutaj na pełnym Sejmie, ma niezawodnie wiele stron dodatnich, ale także powodować może pewne obawy. Dodatnie strony były podnoszone i przez referenta i przedmówców. Niezawodnie do tych stron dodatnich należy piękny cel szkolnictwa, wyrażony na wstępie, następnie także duży nacisk położony na rozwój szkolnictwa zawodowego, nadto także uważam za dodatnią stronę, że jest mowa o szkole średniej ogólno-kształcącej 6-letniej, a nie 5-letniej, wiadomo bowiem, że było już u nas podnoszone hasło szkoły średniej ogólno-kształcącej 5-letniej i w związku z tem już przed kilku laty utożsamiano program pierwszych trzech klas gimnazjalnych z trzema najwyższemi klasami szkoły powszechnej. Już to wskazywało na dalszy plan, ażeby przekształcić szkołę średnią z 8-letniej na 5-letnią. I dziś, jak wiadomo, istnieją na terenie b. zaboru rosyjskiego 5-letnie gimnazja. Otóż jeżeli dziś mamy do czynienia z projektem, w którym szkoła średnia ogólnokształcąca jest zapowiadana jako 6-letnia, uważamy to za pewien objaw dodatni — urwanie szkole powszechnej jednego roku na rzecz szkoły średniej.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#SzczepanSzydelski">Uważamy także za dodatnie i to, że zostawiono VII klasie powszechnej właściwy cel zaokrąglenia wykształcenia w szkole powszechnej i przygotowania praktycznego dla tych, którzy mają na tej szkole poprzestać i pójdą w świat, nie szukając już dalszego kształcenia w szkole średniej.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#SzczepanSzydelski">Za stronę ujemną — co już niejednokrotnie podnoszono — uważam oderwanie od dzisiejszego 8-klasowego gimnazjum klasy I i II. Wiadomo, że jedną z cech charakterystycznych nowego ustroju szkolnego jest zerwanie z 8-klasową szkołą średnią ogólno-kształcącą, oderwanie od niej dzisiejszych dwóch klas na stałe, tak, że odtąd w szkole średniej będzie tylko obowiązywało 6 lat nauki, nie więcej. To zerwanie, radykalne może, z 8-klasową szkołą średnią w naszych stosunkach, gdy sieć szkół 6-klasowych jeszcze jest za mało rozwinięta i gdy w szkole 6-klasowej będzie przepełnienie i materjał nie przebrany, będzie miało ten skutek, że poziom nauki w tych latach drugiego stopnia nauczania w szkole powszechnej będzie niższy, aniżeli byłby, gdyby te dwie klasy były połączone z 6-letnią szkołą średnią. Uważamy, że Rząd powinien postępować bardzo oględnie ze znoszeniem tych dwóch klas i że przynajmniej w miejscowościach, gdzie niema sieci szkolnictwa powszechnego z ustrojem 5 i 6 roku nauki i gdzie ta sieć nie będzie mogła ze względów finansowych czy innych szybko być uruchomiona, należałoby jednak zostawić tam na jakiś jeszcze czas dłuższy gimnazja 8-letnie, ażeby nie powodować pewnego uszczerbku w poziomie naukowym.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#SzczepanSzydelski">Mówiono o rozszerzeniu rekrutacyjnem jako o jednej z cech dodatnich naszego projektu. Jednak zaznaczam, że w tym względzie były na komisji zdania podzielone, także i tutaj w tej Wysokiej Izbie wyrażono pewne wątpliwości. Zatem ta sprawa jest rzeczą sporną. W każdym razie uważam, że jeżeli idzie o rozszerzenie rekrutacyjne, jeśli idzie o to, aby ułatwić dzieciom ze wsi i z małych miasteczek pójście do szkół średnich i wyższych, to należałoby zmierzać do mnożenia sieci z piątym i szóstym rokiem nauczania szkoły powszechnej, a także do ułatwiania uczęszczania do szkół średnich przez zmniejszenie kosztów”, jakie dziś ponosić musi ten, kto do szkoły średniej chce uczęszczać. Za moich czasów w gimnazjum rzeszowskiem, które ukończyłem, był wielki procent synów chłopskich i drobnomieszczańskich, a było to możliwe dlatego, że ówczesne szkoły gimnazjalne były tanie, opłaty minimalne, a zwolnienia od tych opłat stosunkowo nieznacznych były bardzo szeroko stosowane i dlatego rzeczywiście duży zastęp młodzieży biednej mógł z tych szkół korzystać. W obecnych warunkach, gdy czesne wynosi przeszło 200 zł, gdy podręczniki są ogromnie drogie i są jeszcze rozmaite inne opłaty, których szkoły średnie wymagają, to z natury rzeczy musi być nieco utrudnione dla młodzieży wiejskiej i młodzieży biedniejszej zdobywanie wyższej nauki w szkołach średnich. Uważam, że Ministerstwo powinno jej to ułatwić przez odpowiednie umiarkowanie czy zwolnienie od opłat, przez ustalenie podręczników szkolnych, aby co roku nie było nowych podręczników, wreszcie przez potanienie podręczników.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#SzczepanSzydelski">Zgłosiłem poprawkę w związku z pewnem ryzykiem, jakie przedstawia nagłe oderwanie od gimnazjum 8-letniego tych dwóch pierwszych klas i w mojej poprawce zgłaszam życzenie, ażeby jeśli w zasadzie godzimy się wszyscy na 6-letnią szkołę średnią, dopuszczalne jednak było pozostawienie przynajmniej pewnej części 8-letnich gimnazjów, zwłaszcza typu filologicznego, dlatego, że ten typ wymaga specjalnego przygotowania i kształcenia od pierwszej klasy. Mówię teraz o poprawce dlatego, że nie mam zamiaru mówić o niej w dyskusji szczegółowej, dlatego w mojem przemówieniu będę wracał do poprawek.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#SzczepanSzydelski">Zajmę się teraz wychowaniem religijnem i stosunkiem kościoła katolickiego do niniejszego projektu.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#SzczepanSzydelski">Wiadomo, że wychowanie religijne jest według nauki kościoła katolickiego podstawowem i że katolikowi z tych uprawnień, jakich ma prawo żądać w szkolnictwie celem zapewnienia wychowania religijnego, rezygnować nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#SzczepanSzydelski">W dzisiejszych czasach jesteśmy w okresie pewnego renesansu religijnego. Przed paru dziesiątkami lat wskutek niepomiernego rozwoju nauk przyrodniczych i technicznych, wskutek kolosalnych zdobyczy techniki może przeceniano w wychowaniu znaczenie nauki, a zanadto lekceważono, a nieraz może nawet obrażano znaczenie religji w wychowaniu, uważając ją nieraz za przeżytek, za zabobon, za wynik wyrachowania pewnych polityków, a nie za coś, co wyrasta z natury człowieka, co jest szlachetne, co jest wielkie, Pod wpływem rozmaitych czynników, głównie historji religji, która lepiej i dokładniej zaznajomiła świat naukowy ze znaczeniem religji wogóle w dziejach ludzkości, pod wpływem także doświadczenia, które wykazało, że jednak nauka sama w życiu społecznem i w kwestjach wychowania wystarczyć nie może, pod wpływem także niedoli powstałej po wojnie, pod wpływem potrzeb natury społecznej w stanie powojennym, obniżenia poziomu moralnego społeczeństw i młodzieży — zrodziła się i powstała reakcja, zrozumienie potrzeby religji w życiu społecznem i państwowem, większe, niż kiedykolwiek. Na tem tle mamy do czynienia już przed wojną z wielu sławnymi konwertytami. Nie mówiąc już o sławnych konwertytach francuskich, wspomnę o Duńczyku Jörgensenie i o niemieckim wybitnym psychologu i przyrodniku Forsterze, który dzisiaj stał się głównym propagatorem wychowania religijnego w duchu kościoła katolickiego. Te nazwiska i wiele innych świadczą o tem zrozumieniu i zainteresowaniu się kół także nauki dzisiejszej problemem wychowania religijnego i problemem znaczenia religji w życiu społecznem i w szkolnictwie. Kościół katolicki ma pod tym względem tradycję wyrobioną, naukę wyrobioną i jeżeli papieże ostatniej doby, poczynając od Leona XIII, poprzez Piusa X, Benedykta XV i dzisiaj rządzącego Piusa XI wskazują światu pewne ideały chrześcijańskie i dążą do odrodzenia społeczeństwa dzisiejszego przez wiarę katolicką i przez chrześcijaństwo, to tutaj jest ciągłość nauki i są jasne wskazania na polu szkolnictwa. Te wskazania, jakie kościół katolicki w dobie dzisiejszej daje w zakresie wychowania, przedstawił Pius XI w swojej niedawnej encyklice o szkolnictwie i wychowaniu. Zasady są znane. Pius XI w zgodzie z nauką kościoła żąda przedewszystkiem, aby państwo nie czyniło monopolu ze szkolnictwa i wychowania, aby dopuszczało szkolnictwo prywatne, a specjalnie domaga się wolności dla kościoła tworzenia własnego szkolnictwa niższego, średniego i wyższego. W tej encyklice Pius XI wskazuje również na konieczność oparcia wychowania na religji i domaga się wychowania religijnego i zapewnienia w szkołach nauki religji.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#SzczepanSzydelski">Nawiasem wspomnę, że nie rozumiem zarzutu, lub raczej obawy wyrażonej nie przez kolegę chrześcijanina, ale przez p. Sommersteina, przed omnipotencją religji w szkole i wychowaniu. Nie mam zamiaru mieszać się do spraw wyznaniowych żydowskich, ani wdawać się w polemikę pod tym względem, jednak ze stanowiska ogólnego nie rozumiem, co znaczy obawa przed omnipotencją religijną w szkole. U nas w kościele katolickim oczywiście o takiej omnipotencji religji nie może być mowy, ponieważ kościół katolicki, chociaż podkreśla jako konieczną podstawę wychowania i szkoły, religję, to równocześnie ma pełne zrozumienie nauki, nauk przyrodniczych i technicznych i nie pojmuje się dzisiaj szkoły bez pielęgnowania równie pilnego i dbałego tych nauk. Wspomnę tak wielkie nazwiska naukowe, jak Pasteur i Marconi, i podkreślę, że choć ci ludzie są praktykującymi katolikami, są jednocześnie najświetniejszymi przedstawicielami nauk przyrodniczych i technicznych. I niezawodnie, jeżeli jest taki stan rzeczy, jeżeli wolno nam uważać dzisiejsze postępy techniki i nauk przyrodniczych za owoc wysiłków prawowiernych katolików, to nie możemy się obawiać, ażeby podnoszenie religji, jako czynnika wychowawczego w szkolnictwie, mogło grozić jakiemś niebezpieczeństwem niezrozumienia czy zaniedbania nauk przyrodniczych i technicznych.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#SzczepanSzydelski">Jak tedy przedstawia się nasz projekt w stosunku do wychowania religijnego? Gdyśmy otrzymali tekst projektu ustawy o ustroju szkolnictwa i gdyśmy w nim nie znaleźli żadnego śladu, żadnej wzmianki o religji, o Bogu, o chrześcijaństwie, mogło nam się słusznie zdawać, ze to jest jakieś dziwne niezrozumienie problemu wychowawczego i religijnego i że taka ustawa, unikająca nawet wszelkiej wzmianki o religji, o Bogu, o chrześcijaństwie, robi dziwne wrażenie, jak gdyby była jakaś tendencja antyreligijna. Dziś jeszcze spotkałem się z uwagą jednego senatora, iż razi go ten projekt brakiem podkreślenia wogóle chrześcijaństwa, jako czynnika wychowawczego. Oczywiście w dzisiejszym projekcie przedłożonym Wysokiej Izbie, jest już inaczej, po poprawkach przyjętych w Komisji Oświatowej, po wprowadzeniu we wstępie pewnej poprawki, która czyni zadość minimalnym żądaniom katolików, mianowicie przy określeniu celu szkolnictwa ogólnego w Polsce zwrócono także uwagę na wyrobienie religijne obok moralnego, umysłowego i fizycznego. Tutaj pozwolę sobie na pewną uwagę co do strony redakcyjnej. Mamy tutaj powiedziane, że celem szkolnictwa jest zapewnienie jak najwyższe wyrobienia religijnego, moralnego, umysłowego i fizycznego. Niektórzy z kolegów wyrażają wątpliwości, czy redakcja tego ustępu jest właściwa, czyby nie należało raczej obrać redakcję inną, mianowicie, gdy chodzi o wyrobienie religijno-moralne, zamiast „wyrobienia” wstawić słowo „wychowanie”. Uważam obawy te za nieuzasadnione, osobiście wypowiadam się za tą stylizacją, jaką mamy w projekcie przedłożonym nam przez Komisję Oświatową. Uważam, że ta redakcja lepiej odpowiada stanowisku religji. Jesteśmy może przyzwyczajeni traktować religję jako funkcję życia społecznego i moralnego i niezawodnie religja jest taką funkcją, ale jednak religja również sama dla siebie stanowi osobną dziedzinę i jeżeli to podkreślamy, że ona ma swój podkład w naturze człowieka, to jesteśmy w zgodzie z nauką, z doświadczeniem i historją religji. Otóż uważamy, że taka stylizacja, która kładzie nacisk na religijne nietylko wychowanie, ale i wyrobienie, obejmuje i wychowanie i coś więcej, że stworzony jest właściwy odpowiedni stan zgodny z nauką i doświadczeniem. Ale nie wyobrażam sobie, żeby było możliwe wychowanie czy wyrobienie religijne bez moralnego, bo w naturze leży także strona moralna. I jeżeli my, katolicy, chrześcijanie, mamy na uwadze wyrobienie religijne, to rozumie się samo przez się, że mamy na myśli wyrobienie religijne i moralne, oparte o dogmaty moralne kościoła katolickiego i Ewangelji. Dlatego uważamy tę stylizację za właściwą i na nią się godzimy. Przyjmując tę poprawkę, będziemy w konsekwencji także głosować za poprawkami zgłoszonemi do innych artykułów tej ustawy, gdzie jest mowa o celach szkolnictwa na rozmaitych stopniach. Jeżeli autorzy tej ustawy uważali za właściwe przy pewnych działach szkolnictwa powtarzać cele ogólne szkolnictwa, to uważam, że między temi celami należy przyjąć i podkreślić stronę religijno-moralną. I dlatego sądzę, że poprawki zgłoszone przy innych artykułach w zgodzie z tą poprawką na wstępie, zgłoszone przeze mnie, czy innych kolegów, znajdą zrozumienie u większości i będą przyjęte. Pozwolę sobie jednak zaznaczyć, że ta poprawka jest minimalna ze stanowiska katolickiego i byłoby niemożliwem dla katolika nad tą ustawą głosować, gdyby przynajmniej tej minimalnej poprawki w ustawie nie było. Nie znaczy to, ażebyśmy nie mogli iść dalej i ażebyśmy nie mogli żądać czegoś więcej.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#SzczepanSzydelski">Pozwoliłem sobie na komisji zgłosić poprawkę do wstępu i to na samym początku przy tekście, który mamy w tym projekcie. Nie wiąże się ona może tak ściśle organicznie z samą ustawą, pod względem organizacyjnym, może wygląda na jakiś przyczepek, ale ma ona jednak słuszne uzasadnienie.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#SzczepanSzydelski">Z dwóch tez przeze mnie tu zgłoszonych pierwsza żąda, by dodać na początku słowa: „Człowiek rodzi się z obowiązkami wobec Boga i wobec społeczeństwa”. Jest to teza zasadnicza, z której właśnie płyną późniejsze konsekwencje i ta teza jest podstawą dla żądania w szkole wychowania religijnego, wyrobienia religijnego i wykształcenia religijnego. I jeśli mamy się odróżniać od tych, którzy nie uznają religji w szkole, jako czynnika wychowawczego i kształcącego, to właśnie przeciwstawiając się tym ideałom, stwierdzenie tej tezy na wstępie, że człowiek rodzi się z obowiązkami wobec Boga i społeczeństwa, jest jasnem postawieniem sprawy, jest wyraziłem credo człowieka wierzącego i z tej postawy pewne konsekwencje i w ustawie szkolnej płynąć muszą.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#SzczepanSzydelski">Drugą tezą jest, że zadanie wychowania dziecka do tego podwójnego obowiązku przedewszystkiem spoczywa na rodzinie i szkole. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, iż niesłychanie ważnym czynnikiem w wychowaniu dziecka i człowieka jest rodzina i szkoła. Nigdzie w całej ustawie niema wzmianki o rodzinie, a zdaje mi się jednak, że w ustawie bodaj gdzieś znaczenie rodziny powinno także znaleźć swój wyraz. Otóż zdaje mi się, że ta teza druga, która stwierdza znowu rzecz ogólnie znaną i uznaną, że wychowanie dziecka do podwójnego obowiązku dokonuje się przedewszystkiem w rodzinie i w szkole, także wynika z celu i poglądu na chrześcijańskie wychowanie i szkolnictwo i jest również uzasadniona. Trzecie zdanie w poprawce jest jedynie przejściem od pierwszych dwóch tez do właściwego tekstu przedłożonej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#SzczepanSzydelski">Zgłosiłem jeszcze na komisji rezolucję, która przypadkowo nie jest wydrukowana w sprawozdaniu komisyjnem. Domaga się ona, by pamiętać o wychowaniu religijnem przy układaniu planów szkolnych. Brzmi ona tak: „Wzywa się Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aby przy układaniu programów szkolnych między innemi celami szkoły miało stale na uwadze także religijne wychowanie młodzieży szkolnej i dążyło przez współdziałanie rozmaitych przedmiotów nauczania do rozwijania jej uczuć religijnych i do pogłębiania jej wiary”. Jest rzeczą wiadomą, że odpowiada stanowisku kościoła katolickiego dążenie do szkoły wyznaniowej. Szkoła wyznaniowa nie zawsze i nie wszędzie może być realizowana, Jeżeli nie może się stać faktem u nas w Polsce, jeżeli idzie o szkolnictwo państwowe, to jednak należy dążyć do tego, żeby była pewna koncentracja w tem, co zowie się i co stanowi wychowanie religijne i moralne. Powinniśmy dodać do tego także inne przedmioty, których się w szkole udziela. Dlatego zwróciłem uwagę Ministerstwa, by przy układaniu planów szczegółowych miano na uwadze to współdziałanie rozmaitych nauk w kierunku pogłębienia uczuć religijnych i umocnienia wiary w młodem pokoleniu.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#SzczepanSzydelski">Uważam, że jest jeszcze moim obowiązkiem jako jednego z posłów z Małopolski wschodniej, do pewnego stopnia zareagować przeciw przedpołudniowym wywodom p. posłanki Rudnickiej. Należę do ludzi, którzy gorąco pragną pokojowego współżycia ludności polskiej i ruskiej na mieszanych terenach województw południowo-wschodnich i którzy wierzą, że dzięki wspólnej nam wierze katolickiej, choć różnych obrządków, to pokojowe współżycie da się przy dobrej woli osiągnąć. Potrzeba tylko dobrej woli jednej, jak i drugiej strony. Tej dobrej woli, niestety, w przemówieniu p. posłanki Rudnickiej nie widziałem. Przemówienie to przeznaczone, jak wiele innych podobnych, na wywóz zagranicę, jest chyba oczywistym dowodem złej woli, bo tylko złą wolą pani Posłanki tłumaczyć mogę podniesiony przeciw społeczeństwu polskiemu i Państwu Polskiemu zarzut, jakobyśmy zabierali ludności ruskiej ziemię i nie pozwalali jej uczyć się w ojczystym języku, jakobyśmy naśladowali dawnych naszych ciemiężycieli pruskich i rosyjskich.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#SzczepanSzydelski">P. Rudnicka słyszała już nieraz w tym Sejmie wyjaśnienia Rządu Polskiego, że nie naśladujemy przykładów pruskich i rosyjskich z czasów naszej niewoli i dajemy Rusinom na terenie szkolnictwa więcej, niż nas postanowienia międzynarodowe ściśle zobowiązują. Dzisiaj p. posłanka Rudnicka stwierdziła, że istnieje na terenie Małopolski 5 państwowych gimnazjów 8-letnich z językiem wykładowym rusińskim, a wiadomo, że szkoły utrakwistyczne nie mają na celu wynaradawiania Rusinów, ale raczej zapewnienie i przygotowanie wspólnego i pokojowego współżycia ludności polskiej i rusińskiej. Na utrakwistyczne szkoły narzekania mamy często ze strony polskiej, a jeżeli jednak te szkoły się zachowały, to właśnie dlatego, ażeby wspólnie ucząc się i kształcąc w tych klasach szkolnych, przyszli obywatele i Rusini i Polacy umieli łatwiej żyć w zgodzie. Nie możemy uważać za krzywdę, jeżeli polskie ziemie Polska Polakom daje, bo przecież jest słuszną sprawą, że gdy ziemia rusińska jest dla Rusinów, to ziemie polskie powinny iść dla Polaków. Ta ziemia nie jest przecież wyłącznie rusińska. Jak świadczy najstarsza kronika ruska, Ruś Czerwona była ziemią Lachów i jeżeli w historji oręż polski bronił tej ziemi i ona została polska i rusińska, to nie można Państwu Polskiemu odmówić prawa, ażeby ziemię polską dzieliło między Polaków. O ile mi zresztą wiadomo i Rusini z tej ziemi polskiej korzystają niejednokrotnie. Dlatego w interesie tej dobrej woli i w interesie tej troski o pokojowe współżycie ludności polskiej i ruskiej, przeciw tego rodzaju mowom, które mogą jedynie niecić nienawiść i utrudniają pokojowe współżycie, muszę wystąpić z protestem i przeciwko sianiu nienawiści muszę się wypowiedzieć w sposób stanowczy i kategoryczny.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#SzczepanSzydelski">Kończąc, wzywam Wysoką Izbę, ażeby zechciała przyjąć poprawki przeze mnie i przez innych kolegów zgłoszone, mające zapewnić szkolnictwu zdecydowany charakter bytowania religijnego i chrześcijańskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rosenberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#ChilMordechajRozenberg">Proszę Panów! Po ostatniem obcięciu budżetu oświaty o 100 miljonów i zapoczątkowej już redukcji nauczycielstwa…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę czytać wyraźnie i powoli, abym i ja mógł usłyszeć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#ChilMordechajRozenberg">…. w obliczu znacznego przyrostu dzieci w wieku szkolnym i przeszło 1.200.000 dzieci robotniczych i chłopskich, pozostających poza nawiasem wszelkiej szkoły; w obliczu zduszonego niemal doszczętnie szkolnictwa narodowości ujarzmionych i uciskanych — rząd dyktatury faszystowskiej przygotował nową ustawę o ustroju szkolnictwa, która nietylko nie niesie masom poprawy w stosunkach oświatowych, ale jeszcze pogłębiać będzie i zaostrzać dzisiejszą katastrofę szkolną, otwierając szeroko drogę wypróbowanym sprzymierzeńcom burżuazji wśród mas: analfabetyzmowi i ciemnocie.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#ChilMordechajRozenberg">Zasadniczy cel ustawy nie różni się od tego, jaki przyświeca wszystkim ostatnim ustawom wprowadzanym przez Rząd dyktatury faszystowskiej — przedewszystkiem ustawie o samorządach, która wkrótce wejdzie pod obrady Sejmu. Jest nim dążenie faszyzmu, dążenie dzisiejszego obozu rządowego do umocnienia się i rozszerzenia swych podstaw politycznych i organizacyjnych, do podporządkowania wszelkich dziedzin życia aparatowi rządowemu i administracji. Faszyzm chce całkowicie opanować szkolnictwo, przeksztłacić je według najdogodniejszych dla niego wzorów — i zdobyć młodzież lub conajmniej zyskać wśród niej trwałe pozycje; młodzież zaś klasowo obca, mało podatna na oddziaływanie faszyzmu, otrzymać ma dostęp tylko do szkół najniższego szczebla, w większości zaś pozostać poza nawiasem wszelkiej szkoły. Obok tego ustawa wzmocnić ma wpływ kleru wszystkich wyznań na szkolnictwo, „zapewnić najwyższe wyrobienie religijne” obywateli — jak to formułuje oficjalny wstęp do ustawy.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#ChilMordechajRozenberg">Pośpiech, z jakim przygotowano ustawę szkolną i z jakim przeprowadza się ją w Sejmie, mówi dowodnie o tem, że prócz celów zasadniczych, politycznych — z uchwaleniem tej ustawy rząd faszystowski wiąże również cele tak zwane fiskalne. Na tle pogłębiającego się kryzysu, pomimo przykręcanej nieustannie śruby podatkowej, wpływy budżetowe kurczą się raptownie z miesiąca na miesiąc. Coraz większą część tych wpływów pochłaniają wydatki na teror i przygotowania wojenne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Pana Posła do rzeczy po raz pierwszy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#ChilMordechajRozenberg">Resort oświaty i szkolnictwa — oto jedna z pierwszych dziedzin, w której dyktatura faszystowska przygotowuje dalsze „oszczędności” i redukcje. To się dzieje, proszę Panów, w państwie „zachodniej kultury” kapitalistycznej, w państwie, które jak Wy głosicie, stanowi tarczę ochronną Europy przeciwko „wschodniemu barbarzyństwu” radzieckiemu. Cóż mówią jednak fakty, których nawet Wy sami nie możecie już ukryć i przemilczeć?</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#ChilMordechajRozenberg">W oficjalnej „Gazecie Polskiej” w nr 55 z dnia 24.II. 1932 r. w artykule działu gospodarczego pod tytułem „Budżet Z. S. R. R.” znajdujemy zestawienie budżetu radzieckiego. W zestawieniu tem na pierwszem miejscu…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, przywołuję Pana po raz drugi do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#ChilMordechajRozenberg">…figuruje budżet oświaty w wysokości 6.454 miljonów zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#KazimierzŚwitalski">Pan Poseł słyszał?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#ChilMordechajRozenberg">Słyszałem.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#ChilMordechajRozenberg">Budżet armji czerwonej stoi na drugiem miejscu…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#KazimierzŚwitalski">Odbieram Panu Posłowi głos. Proszę zejść z trybuny.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Stefan Zygmunt Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wysoka Izbo! Przedmiot, który obejmuje każda reforma ustroju szkolnego, możnaby podzielić na trzy części. Przedewszystkiem, jest to zagadnienie treści duchowej i programowej szkoły, następnie, jest to zagadnienie administracyjno-organizacyjne, wreszcie jest to zagadnienie społeczne. Możnaby tu dodać, że jest to także zagadnienie metodyczne, polegające na sposobie wykonywania projektowanej reformy.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jeżeli chodzi o treść, o ducha szkoły proponowanej, to on jest nam nieznany, w każdym razie doktryna wychowawcza nie była przedmiotem obszerniejszej dyskusji na Komisji Oświatowej i nawet w zakresie t. zw. wychowania państwowego nie mamy całkowicie ustalonych zasad. Dlatego słusznem wydaje się żądanie uniwersytetu lwowskiego, który w przesłanym w ostatnim czasie memorjale p. Ministrowi i Marszałkom Sejmu i Senatu domaga się, ażeby do projektu o ustroju szkolnym były dołączone projekty wszystkich ustaw szczegółowych z tym ustrojem związanych, oraz należycie opracowany program poszczególnych rodzajów szkół.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Pod względem administracyjno-organizacyjnym proponowana ustawa ma charakter raczej techniczny, dając p. Ministrowi generalne pełnomocnictwa do wprowadzania tego ryzykownego i nowatorskiego systemu, ryzykownego dlatego, że nie ma on być wprowadzany stopniowo, tak, jak się to stało w Niemczech przy wcielaniu w życie jednolitej szkoły, ale bezwzględnie i odrazu.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Pod względem społecznym, już tu w imieniu naszego Klubu przemawiający p. poseł Kornecki zaznaczył, że projektowana reforma jest uprzywilejowaniem ludności miejskiej, a upośledzeniem ludności wiejskiej. Na komisji zwracałem uwagę, że przecież musimy śledzić za doświadczeniem naszych sąsiadów, więc przedewszystkiem Zachodu, gdzie Niemcy, zachowując dotychczasowy system, tylko na pewnem ograniczonem polu doświadczalnem wprowadziły nowe szkoły jednolitego typu, dając bezpośrednio przejście z 7 klasy szkoły powszechnej do 1 klasy nowego sześcioklasowego gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jeśli chodzi o znaczenie społeczne, toć przecież mamy na Wschodzie już dokonany eksperyment, albowiem czytamy w rozprawach i dziełach prof. Herzena, znanego pedagoga rosyjskiego, który, opierając się na pracach sowieckich, stwierdza, że jednolity typ szkół w Rosji sowieckiej, zwany szkołami pracy, istnieje tylko formalnie, że po paru latach tego doświadczenia, już w 1926 r. rozpoczęła się walka w prasie sowieckiej o t. zw. „kulturalne nożyce”. Cóż to są „kulturalne nożyce”? Okazało się, że wzrastały w Rosji tylko szkoły najniższego typu wiejskiego, podczas gdy wszelkie inne typy szkół zmniejszały się co do liczby. Wzrost liczby uczących się nie odpowiadał wzrostowi ilości szkół, i znajdował się w jaskrawem przeciwieństwie do skrócenia szkoły średniej. Ten brak właściwego stosunku pomiędzy popytem ludności na szkoły i wykształcenie a ich niedostatkiem, zwłaszcza w zakresie szkół średnich dla ludności wiejskiej, prasa sowiecka nazwała „nożycami kulturalnemi”. I my także się obawiamy, że w Polsce te „nożyce kulturalne”, polegające na upośledzeniu wsi, będą wynikiem bezwzględnego wprowadzenia tej ustawy. 1 jakkolwiek stwierdzamy, że ta ustawa posiada pewne dodatnie cechy, to jednak, kierując się ostrożnością w zakresie tak ryzykownego eksperymentu, proponowaliśmy pośrednie wyjście, żeby, zachowując dotychczasowy układ, wprowadzić obecną ustawę tylko częściowo.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Co wszakże szczególnie charakteryzowało tę ustawę, to niezwykły pośpiech, z jakim prowadzone były obrady. Wprawdzie przewodnicząca komisji, p. Jaworska, obliczyła z dokładnością co do minuty, żeśmy obradowali w komisji 65 godzin, ale stwierdzam, że podobne ustawy były przedmiotem wielomiesięcznych obrad w innych parlamentach i dlatego te dyskusje nie mogą być, mimo 65 godzin trwania, nazwane wyczerpującemi.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Pośpiech był tak wielki i ustawa tak zaskoczyła społeczeństwo, że nie było czasu porozumieć się z senatami wyższych uczelni, ani z Akademją Umiejętności.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W memorjale z dnia 7 lutego, który został przesłany p. Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oraz ciałom ustawodawczym, senat Uniwersytetu Jagiellońskiego pisze, iż „uważa za wielką, lukę w przygotowaniu ustawy, iż nie zasięgnięto opinji szkół wyższych w tej sprawie, i to opinji szkół jako takich, a nie choćby kilku profesorów”. Fakt, że na Komisji Oświatowej Sejmu w dniach 28 i 29 stycznia wysłuchano przemówień paru przedstawicieli szkolnictwa wyższego, średniego, powszechnego i zawodwego „nie może być uważany ani co do sposobu powołania — jak pisze memorjał senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego — ani co do zawezwania ich w ostatniej chwili za ekwiwalent opinji ciał fachowych”.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dlatego, aby choć w części wypełnić tę lukę, senat akademicki przesłał p. Ministrowi swój memorjał, prosząc o wzięcie go pod rozwagę, zanim jeszcze Izby Ustawodawcze przystąpią do głosowania nad projektem.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wiadomo jednak, że memorjał ten nie został wzięty pod rozwagę, a Komisja Oświatowa nie chciała wysłuchać opinji senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Co więcej, p. Minister Jędrzejewicz, na posiedzeniu Komisji Skarbowo-Budżetowej dnia 11 lutego złożył oświadczenie, w którem poddał surowej krytyce sam fakt wniesienia dwu memorjałów senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego do Izb Ustawo dawczych, uważając — cytuję go: „za wysoce niewskazaną i niebezpieczną drogę bezpośredniego ingerowania na terenie parlamentarnym ze strony jakiegokolwiek ciała urzędowego, wyraźnie podporządkowanego czynnikom rządowym”. A dalej, że: „Senat Uniwersytetu, nie zapytany przez nikogo, nie jest w żadnym razie powołany do opinjowania na forum externum projektów ustaw wbrew stanowisku ministra, któremu podlega”.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zaraz następnego dnia, 11 lutego, prosiliśmy p. Ministra, aby zechciał być obecny na Komisji Oświatowej, celem omówienia tej deklaracji, ale p. Minister nie mógł się zjawić z powodu zajęć urzędowych i dlatego teraz pragnę z tej trybuny uzasadnić pogląd, że p. Minister na stosunek swój do senatów, a do senatu akademickiego Uniwersytetu Jagiellońskiego w szczególności, zapatruje się niesłusznie. Przedewszystkiem wystąpienie tego senatu jest uprawnione już chociażby z punktu widzenia art. 104 Konstytucji, który brzmi: „Każdy obywatel ma prawo swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań, o ile przez to nie narusza przepisów prawa”, a dalej i na zasadzie art. 107, który głosi, że „Obywatele mają prawo wnoszenia petycyj pojedyńczo lub zbiorowo do wszelkich ciał reprezentacyjnych i władz publicznych, państwowych i samorządowych”. Więc w danym wypadku chodzi o to, że pewna część obywateli, tworzących senat Uniwersytetu Jagiellońskiego, wniosła petycję do „ciała reprezentacyjnego”, t. j. Sejmu, petycję o nieuchwalanie, względnie o odpowiednie zmiany przedłożonego Sejmowi pewnego projektu ustawy. Stan faktyczny odpowiada temu, co art. 107 przewiduje, t. j. że obywatele wnieśli zbiorową petycję do ciała reprezentacyjnego, przyczem trzeba stwierdzić, że nie popełnili przez to naruszenia prawa, jak to jest powiedziane w art. 104, ponieważ niema w Polsce żadnego pewnego zakazu w tej mierze. Pozatem senat uniwersytetu, jako instytucja podległa Ministerstwu, ma prawo, a nawet obowiązek zabierać głos w sprawach związanych z oświatą.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Mają prawo zwracać się do Ministra.)</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Niech Pan poczeka.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Na bardzo ostrą ocenę tego kroku przez p. Ministra zjazd rektorów, który jednocześnie odbywał się w Warszawie, odpowiedział natychmiast ogłoszonem w dziennikach stanowczem stwierdzeniem: „Szkoły akademickie są z natury rzeczy powołane do wypowiadania opinji o organizacji szkolnictwa wogóle, a mają obowiązek zabierać głos w sprawach, dotyczących ustroju szkół akademickich”.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Skąd powstał ten obowiązek? Senaty bowiem nietylko są organem administracyjnym, podległym p. Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ale są poważnemi i poważanemi korporacjami o Wysokiem moralnem znaczeniu, od których opinja publiczna oczekuje i wymaga zawsze postępowania w dobrze zrozumiałym duchu obywatelskim. Mylnem jest również twierdzenie, jakoby senatom nie przysługiwało prawo zabierania głosu w sprawach zainicjowanych przez p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Nasamprzód, minister jest przełożonym senatów akademickich tylko w zakresie urzędowym, t. j. w zakresie administracji spraw akademickich, w trybie i granicach ustawami określonych, ale nie w zakresie tego, jak oceniają senaty projekty ustaw przez ministra wnoszonych.</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zatem, senaty są nietylko organami wykonawczemi ministra, ale i organami mającemi wobec niego prawo stawiania wniosków i życzeń, prawo inicjatywy, a zarazem są wraz z radami wydziałowemu tym czynnikiem, przez który urzeczywistnia się tak zw. „autonomja uniwersytecka”, tak w zakresie zarządu uniwersyteckiego i stosunku do młodzieży, jak i w sferze nauki czystej, a więc ducha i intelektu.</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Więc ta podległość ministrowi nie jest nieograniczona, ale właśnie ograniczona t. zw. prawami samorządu uniwersyteckiego i charakterem publicznym senatów akademickich.</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Albowiem senaty szkół akademickich są tym organem publicznym, który ma powierzoną już we wstępie do ustawy o szkołach akademickich z roku 1920 „służbę nauce i ojczyźnie”.</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W interesie publicznym mają senaty szkół akademickich czuwać nad tem, aby nie ucierpiały te najwyższe dobra kultury duchowej, oświaty i wychowania, które powinny doznawać od nich najtroskliwszej opieki. Więc, jeżeli projekt reformy ustroju szkolnego, ułożony bez zasięgnięcia zdania najwyższych zakładów naukowych, dotyka pośrednio lub bezpośrednio interesów nauki, kiedy zamierzone jest wprowadzenie „nowych, nieznanych i niewypróbowanych form uczenia”, jak pisze memorjał senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego, „bez dojrzałych dyskusyj oświetlających doniosłość i skutki dokonanych reform”, to wówczas właśnie wchodzi w grę moralna odpowiedzialność senatów, których prawem i obowiązkiem jest zabieranie głosu w sprawie nauki i wychowania, także wtedy, gdy nie są pytane przez nikogo, nawet przez p. Ministra i nawet wówczas, gdy większość Komisji Oświatowej Sejmu nie chce ich głosu wysłuchać.</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Z tego prawa i z tego obowiązku moralnego korzystały i korzystają senaty akademickie wszędzie i zawsze i tego prawa się nie zrzekną.</u>
          <u xml:id="u-33.22" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Każdy z nas czytał.)</u>
          <u xml:id="u-33.23" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Prywatnie, ale nie na komisji.</u>
          <u xml:id="u-33.24" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zresztą nowem zadokumentowaniem tego prawa i obowiązku jest świeży memorjał senatu uniwersytetu lwowskiego, przedstawiony Ministrowi z prośbą o przesłanie do przewodniczących Komisyj Oświatowych Sejmu i Senatu. Czy Komisja Oświatowa Senatu postąpi tak samo, jak Komisja Oświatowa Sejmu, to jest, że nie zechce wysłuchać głosu senatu Uniwersytetu Jana Kazimierza — nie wiemy. W każdym razie uniwersytet lwowski wobec społeczeństwa i historji spełnił swój obowiązek i oświetlił rzeczowo, choć nieraz krytycznie, reformę ustroju szkolnictwa, zamierzoną przez p. Ministra, Przechodzę do innego przedmiotu, mianowicie do t. zw. autonomji szkół akademickich. Ustawa o reformie ustroju szkolnego zmienia obowiązujący stan prawny w szkołach akademickich. Tej zmiany dokonano również w gorączkowym pośpiechu, a nawet, jak pisze „Czas” krakowski, w sposób „konspiracyjny”, ponieważ wniesiono ustawy do Sejmu dnia 13 stycznia, nie poddawszy ich przedtem żadnej dyskusji, nie poinformowawszy ani episkopatu, ani uniwersytetów, ani organizacyj nauczycielskich. Otóż, podczas bytności rektorów szkół akademickich u p. Ministra dnia 2 stycznia r. b. p. Minister oświadczył, że projekt ustawy o szkołach akademickich nie zostanie wniesiony do Sejmu bez porozumienia z ich władzami co do zmiany obecnie obowiązującej ustawy z r. 1920.</u>
          <u xml:id="u-33.25" who="#StefanZygmuntDąbrowski">P. Minister dnia 21 b. m. na Komisji Budżetowej oświadczył — cytuję jego słowa „Wśród pewnych środowisk akademickich powstały plotki na niczem nieoparte i wyssane z palca, że Rząd zamierza skasować autonomję szkół akademickich. Lecz sprawa została wyjaśniona. Delegacja rektorów dnia 2 stycznia stwierdziła konieczność zmiany w tej dziedzinie, oraz zgłosiła swój akces do pracy nad nowem ujęciem ustawy o szkołach akademickich, co z wdzięcznością przyjąłem, gdyż nie wyobrażałem sobie możliwości lej pracy bez udziału samych zainteresowanych”.</u>
          <u xml:id="u-33.26" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wówczas zauważyłem na Komisji Budżetowej dnia 21 stycznia w odpowiedzi p. Ministrowi, że będzie miał trudności z przekonaniem społeczeństwa, że ci profesorowie, także z B. B., którzy byli w delegacji u p. Ministra, nie mieli informacyj, lecz tylko ulegli plotkom. Tymczasem te plotki o zmianie stanu prawnego szkół akademickich okazały się rzeczywistością i znalazły wyraz w ustawie o reformie ustroju szkolnego.</u>
          <u xml:id="u-33.27" who="#StefanZygmuntDąbrowski">I dlatego też w memorjale swym senat Uniwersytetu Jagiellońskiego stwierdza, że „mimo, iż Ministerstwo w zasadzie uznało potrzebę tego rodzaju porozumienia się w sprawach dotyczących szkół wyższych, nie dostarczono władzom tych szkół sposobności, aby wypowiedziały swe zdania co do tych części projektu rządowego o ustroju szkolnictwa, które odnoszą się do szkół akademickich i bądź to zmieniają dzisiejszy stan prawny całkiem wyraźnie, bądź to pośrednio dotykają warunków, od których zależy nauczanie w szkołach akademickich”.</u>
          <u xml:id="u-33.28" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Więc ścisłego porozumienia nie było. Należy to skonstatować.</u>
          <u xml:id="u-33.29" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Szkoły akademickie nie miały możności wypowiedzenia swych uwag w sprawach związanych z reformą ustroju i dotyczących nauki i oświaty. Czyż więc jest dziwnem, że senat Uniwersytetu Jagiellońskiego zajmuje wobec projektu ustawy stanowisko „pełne obaw”, jak pisze, i wyraża żal — cytuję „że przed zaprojektowaniem tak doniosłych przepisów nie porozumiano się z władzami szkół akademickich, nie zasięgnięto ich zdania, nie rozważono ich argumentów, a tem samem nie liczono się zupełnie z ich doświadczeniem pedagogicznem”, Wysoka Izbo! Jeśli p. Minister w tak doniosłej sprawie nie uznał za stosowne, wbrew tradycjom, zasięgnąć zdania senatów szkół akademickich, to jednakowoż pisma doniosły, że p. Minister dnia 7 lutego porozumiał się z 60 profesorami szkół akademickich, należącymi do organizacji „Zrąb”, którzy oświadczyli się za projektem rządowym.</u>
          <u xml:id="u-33.30" who="#StefanZygmuntDąbrowski">„Zrąb” według programu ma „zasypać przepaść między sferami kierowniczemi i urządzeniami, a szeroką rzeszą pracowników”.</u>
          <u xml:id="u-33.31" who="#StefanZygmuntDąbrowski">„Nie jesteśmy wprawdzie — czytamy dalej w tym programie — jedynymi cieślami i murarzami, ponieważ oddawna różne już pracują warsztaty, a w szeregach naszych murem staną ci, którzy od pamiętnego roku 1926 dział za działem organizują lub reorganizują i uzdrawiają naszą gospodarkę państwową”.</u>
          <u xml:id="u-33.32" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Cokolwiekbyśmy powiedzieli o zespole profesorów szkół wyższych zorganizowanych w „Zrębie”, ich głos nie jest głosem szkół akademickich. Jest to opinja wolnej grupy profesorów, którzy o tyle różnią się od innych grup, że podzielają bezwzględnie poglądy p. Ministra.</u>
          <u xml:id="u-33.33" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B,: Nikt ich do tego nie zmuszał.)</u>
          <u xml:id="u-33.34" who="#StefanZygmuntDąbrowski">P. pos. Szyszko na komisji to udowodnił. Muszę powiedzieć, że Magnificencja rektor ks. Michalski również nie zmuszał profesorów do pozostania, ale nawet namawiał niektórych profesorów bliskich Bloku Bezpartyjnego, by pojechali na ten zjazd, ale oni nie chcieli pojechać.</u>
          <u xml:id="u-33.35" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bo był zakaz.)</u>
          <u xml:id="u-33.36" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Stwierdzam jeszcze raz, że nie było żadnego zakazu ze strony Magnificencji rektora ks. Michalskiego, a przeciwnie. Poco to powtarzać? Można to, Panie Kolego, stwierdzić u samej Magnificencji ks. rektora.</u>
          <u xml:id="u-33.37" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Rozmowy na temat reformy ustroju szkolnego z przyjaciółmi politycznymi nie są porozumieniem z władzami szkół wyższych, które są jedynemi czynnikami reprezentującemi opinję tych szkół.</u>
          <u xml:id="u-33.38" who="#StefanZygmuntDąbrowski">I dlatego, gdy w roku ubiegłym grupa profesorów, należących do „Zrębu”, rozpoczęła dyskusję w sprawie reformy szkół akademickich poza ich murami, wówczas ogólne zebranie politechniki lwowskiej powzięło w marcu 1931 r. jednomyślną rezolucję treści następującej: „Wobec tego, że grupa profesorów szkół akademickich podjęła akcję, wkraczającą głęboko w życie wszystkich szkół akademickich, ogólne zebranie profesorów politechniki lwowskiej widzi się zmuszone stwierdzić, że jedynemi czynnikami, powołanemi do wyrażania opinji w sprawach politechniki lwowskiej są instancje, ustalone ustawą akademicką i statutem politechniki lwowskiej, to jest ogólne zebranie profesorów, senat i rektor”.</u>
          <u xml:id="u-33.39" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Z tych względów, te tylko instytucje powołane są do podejmowania inicjatywy i wypowiadania się w imieniu szkół akademickich wobec władz także w sprawach dotyczących ich ustroju.</u>
          <u xml:id="u-33.40" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Ale co więcej, tu przypomnę, co zaszło także i obecnie, gdy 7 lutego odbyło się zebranie w Warszawie grupy profesorów należących do „Zrębu”. Konferencja rektorów, która się odbyła w stolicy dnia 11 lutego, powzięła następującą uchwałę: „Konferencja rektorów stwierdza, że obowiązująca obecnie ustawa o szkołach akademickich nie wymaga w chwili obecnej zmian zasadniczych, uważa jednak, że o ile chodzi o udoskonalenie tej ustawy w szczegółach, to jedynym właściwym terenem do stawiania wniosków dla profesorów jest akademicki teren samorządowy, a jedynym punktem wyjścia do dyskusji obecna ustawa o szkołach akademickich”.</u>
          <u xml:id="u-33.41" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Tych uwag, przypomnień oraz zadrażnień można było uniknąć, gdyby od samego początku było ścisłe porozumienie z władzami szkół akademickich, a nie zaskoczenie tych szkół zmianą tak nieoczekiwaną ich stanu prawnego. Zmiana bowiem stanu prawnego szkół akademickich dotyczy przedewszystkiem zniesienia świadectwa dojrzałości, t. j. matury, a więc zachodzi tu sprzeczność z art. 2 i 85 ustawy o szkołach akademickich. Cokolwiek możnaby mówić o świadectwie maturalnem, jest to jednak jedyne i może najbardziej demokratyczne kryterjum, dozwalające ludziom zdolniejszym na wstęp na wyższe studja akademickie. Dlatego uniwersytet lwowski w memorjale świeżo przysłanym, który mam nadzieję, że będzie odczytany na Komisji Oświatowej Senatu, wypowiada się za utrzymaniem matury, a nawet wyniesieniem jej na wyższy poziom, jako najlepszego kryterjum wstępu do szkół akademickich, dostępnego dla wszystkich inteligentniejszych jednostek. Zmiana tego przepisu sprowadzi jeszcze większy napływ do szkół akademickich. Zwracam uwagę, że w chwili, gdy istnieje tak ciężki kryzys gospodarczy, który nie ustąpi z miesiąca na miesiąc, ani z roku na rok, może być obawa, wyrażona przez senat Uniwersytetu Jana Kazimierza, że absolwenci szkół zawodowych, którzy nie znajdą zajęcia, będą usiłowali bądź wprost, bądź przy pomocy różnych egzaminów dostać się na uniwersytet. Obecnie według nowej ustawy p. Minister może dowolnie rozszerzać i zmieniać podstawy dopuszczenia do szkół akademickich nawet, gdyby zasięgnął opinji rad wydziałowych szkół akademickich. Otóż art. 86 ustawy o szkołach akademickich nadaje im właśnie prawo ograniczania liczby przyjmowanych studentów, oczywiście za zgodą Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Dalej w końcowym artykule ustawy w punkcie 4 zawarta jest zapowiedź możliwego zniesienia nietylko powyższego artykułu. Mianowicie wedle tego punktu wolno p. Ministrowi znosić postanowienia ustaw, a więc także i całej ustawy o szkołach akademickich, zwykłem rozporządzeniem, o ile p. Minister uzna, że te ustawy są sprzeczne z dzisiejszym projektem ustawy o ustroju szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-33.42" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wreszcie w ustawie o szkołach akademickich mamy w art. 6, a także w punkcie 3 art. 32, gwarantowaną wolność nauki i dobór profesorów, podczas gdy w projektowanym art. 53 ma być zorganizowane nowe studjum technicznej obrony Państwa, nauki obywatelstwa oraz sprawności fizycznej na uniwersytetach poza kompetencjami władz akademickich, zamiast, aby organizację takiego studjum właśnie powierzyć szkołom akademickim po porozumieniu się z p. Ministrem. Wreszcie art. 56 zawiera także generalne pełnomocnictwo dla p. Ministra i nie jest powiedziane tam, że przepisy, wydawane w drodze rozporządzeń, nie będą dotyczyły szkół akademickich. Słowem, stan prawny szkół akademickich przed wydaniem nowej ustawy w tej materji jest już obecnie naruszony, co stwierdziły nietylko senaty dwu najstarszych naszych Uniwersytetów, Jagiellońskiego i lwowskiego, ale i konferencja rektorów, która tylko w pośpiechu, w sposób, że tak powiem, ratowniczy, przedstawiła p. Ministrowi szereg poprawek do tej ustawy i to tylko w części, dotyczącej szkół wyższych.</u>
          <u xml:id="u-33.43" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wreszcie przechodzę do tej rzeczy, która została całkowicie pominięta w projekcie ustawy o reformie ustroju szkolnictwa, mianowicie do programów, do ducha tej szkoły, słowem, do doktryny wychowania. Ustawa bowiem posiada charakter czysto formalny, podaje tylko ramy organizacyjno-administracyjne, które będą wypełnione dopiero treścią zapomocą rozporządzeń p. Ministra, nie podaje wszakże treści programów, a więc nie ujawnia oblicza duchowego tej przyszłej szkoły.</u>
          <u xml:id="u-33.44" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Nietylko we wstępie, ale również w artykułach dotyczących szkolnictwa powszechnego, średniego, dokształcającego i zawodowego podane są ogólnikowe wskazania, mianowicie o przygotowaniu społeczno-obywatelskiem, o czynnym udziale w życiu w ramach państwowych zorganizowanego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-33.45" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Nie było wszakże w ustawie nam przedłożonej żadnej wzmianki o wychowaniu religijno-moralnem. Zatem ustawa ta miała pierwotny wygląd ściśle laicki, zapoznający doniosłość wychowania religijno-moralnego, o które w komisji tak wałczyliśmy, a które wreszcie weszło do ustawy pod postacią „wyrobienia osobno religijnego, osobno moralnego.</u>
          <u xml:id="u-33.46" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Brak ten nie jest przypadkowy. Wynika on z doktryny wychowaczej p. Ministra, który kładzie wyłączny niemal nacisk na wychowanie państwowe. Tę doktrynę swoją p. Minister wyłożył nietylko na Komisji Budżetowej, ale już poprzednio. Bardzo żałuję, że p. Ministra także i teraz nie ma.</u>
          <u xml:id="u-33.47" who="#komentarz">(Głosy: Chory.)</u>
          <u xml:id="u-33.48" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W każdym razie przedstawię możliwie objektywnie ten pogląd jego, który usiłowałem zgłębić na podstawie nietylko jego przemówień, ale i jego pism, ogłoszonych po części w piśmie „Zrąb”. Znajdujemy tam w tomie 1, zeszycie 1 i w tomie 3 z r. 1930/31 artykuł i odczyt, a mianowicie: „Współczesne zagadnienie wychowawcze” i „Wychowanie państwowe”.</u>
          <u xml:id="u-33.49" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zamierzona reforma ustroju szkolnego będzie przeprowadzona na mocy szerokich pełnomocnictw, udzielonych p. Ministrowi w ustawie i to w czasie pogłębiającego się kryzysu, nietylko gospodarczego, ale i zamętu moralnego w Polsce. Dlatego doktryna p. Ministra winna być bliżej poznana.</u>
          <u xml:id="u-33.50" who="#StefanZygmuntDąbrowski">P. Minister uznaje, że żyjemy w okresie kryzysu pracy wychowawczej nad człowiekiem współczesnym, jak pisze „pracy o kierunku nieznanym” i stawia pytanie: „Jak w chaosie wpływów, którym podlega dusza współczesnego człowieka, wprowadzić pewien ład i porządek, pewną planowość?” I na to pytanie daje odpowiedź: tylko przez państwo.</u>
          <u xml:id="u-33.51" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Cytuję jego słowa: „Tym czynnikiem, który wypełni formę zagadnienia wychowawczego żywą i naprawdę twórczą treścią, może być tylko państwo, jako najpotężniejszy, najgłębszy i najskuteczniej sięgający wysiłek zorganizowanego społeczeństwa”.</u>
          <u xml:id="u-33.52" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Czem wszakże jest państwo z punktu widzenia zainteresowania wychowawcy? Z tego punktu widzenia pisze p. Minister: „Obojętny jest stopień ingerencji państwa i organów jego na życie zbiorowe czy indywidualne człowieka i wszystko nam od tej chwili jedno, czy mamy do czynienia z państwem liberalnem, czy z państwem etatystycznem, jakiem byłoby np. państwo socjalistyczne względnie komunistyczne. Dla wychowawcy nie te rzeczy są najważniejsze”.</u>
          <u xml:id="u-33.53" who="#StefanZygmuntDąbrowski">„Cóż pozostaje jednak — pyta p. Minister — gdy z rozważań tego, czem jest państw o, wyeliminujemy jego formy ustrojowe, polityczne i społeczne? Pozostaje — powiada p. Minister — rzecz najważniejsza, to mianowicie, że zorganizowanego życia zbiorowego, a co za tem idzie i pełnego życia indywidualnego poza ramami organizacji państwowej nie da się pomyśleć”.</u>
          <u xml:id="u-33.54" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jest to zatem jakaś dziwna abstrakcja, pozbawiona treści żywej i sprowadzona do formalnego pojęcia państwa bez treści, że się tak wyrażę, państwa państwowego.</u>
          <u xml:id="u-33.55" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jakie jest zadanie wychowania? I tu cytuję słowa p. Ministra. „Zadaniem wychowania nie jest wcielanie w życie idealnych programów życia zbiorowego, ale przygotowanie młodzieży do tego życia, które istnieje w danym czasie i miejscu, istnieje naprawdę”. Te słowa są zastanawiające. Jest to kult chwili obecnej. Stąd zrozumiałem jest, że nie ma miejsca w tym kulcie chwili obecnej ani na prawo, które daje stałość, ani na trwałe instytucje prawne, lecz jest miejsce na kult ludzi i władzy przez ludzi w danej chwili i w danem miejscu piastowanej.</u>
          <u xml:id="u-33.56" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jest to, co więcej, także pogląd wyraźnie monistyczny, według którego rzeczywistość cała znajduje się tylko w teraźniejszości, w życiu, w danem miejscu i w danej chwili, a właśnie wychowanie religijno-moralne uznaje dwie rzeczywistości każdocześnie istniejące: jedną względną, doczesną, drugą nieskończoną, absolutną, wieczną. Jeśli zatem — i tu mogę się zgodzić — winniśmy doceniać i kochać chwilę obecną, ponieważ ona daje nam świadomość i poczucie posiadania i rozporządzania naszą treścią duchową indywidualną i społeczną, to równocześnie powinniśmy pamiętać, że w tej teraźniejszości istnieje w każdej chwili i w każdem miejscu, istnieje naprawdę, rzeczywistość wieczna, która jest źródłem tej naszej doczesności.</u>
          <u xml:id="u-33.57" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Po trzecie, jaki jest cel tego wychowania, opartego na aktualnej teraźniejszości? P. Minister pisze, że postawione przez nas zagadnienie wychowawcze zupełnie niezależnie od tego czy innego ideału wychowawczego, którego chcielibyśmy być wyznawcami, prowadzi do kształtowania ludzi walki, pragnących i umiejących zwalczać opory i usuwać przeszkody. Celem jest, jak to pisze p. Minister, „ubojowienie” społeczeństwa. Takim czynnikiem ubojowienia społeczeństwa jest Państwo.</u>
          <u xml:id="u-33.58" who="#komentarz">(P. Radziwiłł przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-33.59" who="#StefanZygmuntDąbrowski">To jest wyrażenie p. Ministra. Książę w tej chwili czyta dzienniki i nie słucha, że to jest wyrażenie Ministra. Takim czynnikiem ubojowienia społeczeństwa jest Państwo.</u>
          <u xml:id="u-33.60" who="#StefanZygmuntDąbrowski">„Pragnienie władzy święci coraz bardziej i coraz powszechniej triumfy — według słów p. Ministra — a w ślad za tem ilość ludzi walki na tle życia państwowego wzrasta coraz bardziej. Człowiek współczesny ma być — według p. Ministra — do tej walki przygotowany, ma jej pragnąć, ma się jej poświęcić”. „Gdzie jest jednak granica pomiędzy walką słuszną a niegodną, — pyta Minister — jak ustalić, co jest w niej dopuszczalnem, a co staje się bandytyzmem i rozbojem publicznym, gdzie jest praca twórcza, pozytywna, a gdzie niszczycielska lub intrygancka robota?” Te granice ma ustalić państwo, to samo, które „ubojawia” społeczeństwo do walki o władzę.</u>
          <u xml:id="u-33.61" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Raczej nasuwałaby się odpowiedź, że tę granicę pomiędzy walką słuszną a niegodną ustali wychowanie religijno-moralne kościoła. Lecz p. Minister krytycznie patrzy na rolę kościoła w obecnym kryzysie światowym. Powiada on (Zrąb tom I zeszyt I):</u>
          <u xml:id="u-33.62" who="#StefanZygmuntDąbrowski">„ Przykładem jaskrawym przewartościowania wartości jest kościół.</u>
          <u xml:id="u-33.63" who="#StefanZygmuntDąbrowski">„Obserwujemy nieustannie i na każdym kroku nietylko wzrastającą walkę o swe prawa i interesy ze strony jego urzędowych przedstawicieli, ale sięganie w głąb społeczeństwa już nie dla celów wiecznych nieprzemijających, a związanych ze zbawieniem dusz, ale dla celów znacznie bardziej świeckich, czysto organizacyjnych, dla celów prowadzonych pod hasłami niezmiernie dalekiemi od czystych zadań chrześcijańskich i chrześcijańskich ideałów”.</u>
          <u xml:id="u-33.64" who="#StefanZygmuntDąbrowski">P. Minister twierdzi, że widzi „upadek rzeczy wiecznych”, że konstatuje, iż „nawet ci, których za daniem jest prowadzenie ludzkości w świat duciu pod sztandarem wieczności, zniżają lot i kalają swe szanowne niegdyś sztandary”.</u>
          <u xml:id="u-33.65" who="#StefanZygmuntDąbrowski">A tymczasem wszyscy tak wierni, jak obojętni cóż muszą objektywnie stwierdzić wśród przesilenia całego świata, wśród bankructwa materjalizmu którym żył dotąd ten świat, a który spowodował tę bezwładność duchową, w jakiej się znajduje? Któż tedy przeciwstawia się w państwach, po wojnie, zasadzie siły przed prawem, któż jest właściwie jedynym obrońcą praw jednostki i stróżem moralnych praw społeczeństwa? Właśnie tym obrońcą, tą ostoją jest kościół, a bez niego „świat drętwieje w bezwładności i narody nie wytrzymają brzemienia własnych dziejów”, jak to w ostatnich dniach głęboko powiedział w swoim liście pasterskim ksiądz kardynał prymas Hlond.</u>
          <u xml:id="u-33.66" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dalej, pojęcie wychowania państwowego przez p. Ministra, związane z aktualnością, z bieżącą chwilą, z danem miejscem, jest pozbawione również treści narodowej. „Wychowanie narodowe, pisze p. Minister, jest właściwie wychowaniem nacjonalistycznem, gdzie niema mniejszości, państwo jest zorganizowanym narodem”. A w takim razie mógłbym się zapytać p. Ministra, czem jest Państwo Polskie, kto za to Państwo dźwigał, dźwiga i dźwigać będzie ciężar odpowiedzialności? Ale ma on dla nas gotową odpowiedź — proszę się nie niecierpliwić: „U nas, cytuję jego słowa, fakt ten oczywiście inaczej się przedstawia. Dlatego głosiciele wychowania narodowego są u nas przedstawicielami nie myśli pedagogicznej, dobrej czy złej, prawdziwej czy fałszywej, ale poprostu wyznawcami pewnego programu partyjno politycznego”.</u>
          <u xml:id="u-33.67" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Kościół katolicki, twierdzi p. Minister, z natury rzeczy jest kościołem uniwersalnym i wobec tego z prądami, które bynajmniej uniwersalnemi nie są, musi być w pewnem nieporozumieniu.</u>
          <u xml:id="u-33.68" who="#StefanZygmuntDąbrowski">I nas przestrzega p. Minister, że kościół przeciwstawia się kategorycznie doktrynie nacjonalistycznej.</u>
          <u xml:id="u-33.69" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jednak nie można wykreślić z programu wychowania narodowego, bo nie można wykreślić ojczyzny. Tutaj pozwolę sobie przypomnieć wzniosłe słowa, które we wspaniałym liście pod tytułem „Hart i patrjotyzm” w grudniu 1914 r. prymas Belgji, kardynał Mercier, powiada Belgom, jęczącym pod okupacją niemiecką: „Ojczyzna nie jest tylko zbiorowiskiem jednostek, lub rodzin, które zamieszkują tę samą ziemię, pozostają w stosunkach sąsiedztwa lub interesów, żyją temi samemi wspomnieniami radosnemi lub smutnemi. Nie, jest to związek dusz, na służbie organizacji społecznej, którą za wszelką cenę, choćby za cenę krwi, należy zachować i bronić pod kierownictwem tego lub tych, którzy przewodzą przeznaczeniu tej asocjacji dusz. I właśnie dlatego, że posiadają jedną duszę, — synowie jednej Ojczyzny — dzięki tradycji, żyją tem samem życiem w przeszłości, a przez wspólne dążenia i wspólne nadzieje żyją tem samem przedłużeniem życia w przyszłości”.</u>
          <u xml:id="u-33.70" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dlatego w tym niezapomnianym liście pasterskim ks. kardynał Mercier wola: „Chrześcijanizm z patrjotyzmu czyni prawo: dobry chrześcijanin jest równocześnie wzorowym patrjotą”.</u>
          <u xml:id="u-33.71" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Czy wobec tego p. Minister uzna, że wbrew jego poglądom kościół katolicki, jako kościół uniwersalny, jest w zupełnej zgodzie i porozumieniu z wychowaniem narodowem i z narodami, które służyć pragną tym dobrom moralnym, których stróżem jest kościół?</u>
          <u xml:id="u-33.72" who="#StefanZygmuntDąbrowski">A więc, pojęcie wychowania państwowego na podstawie poglądów p. Ministra streścić się da w trzech punktach:</u>
          <u xml:id="u-33.73" who="#StefanZygmuntDąbrowski">pierwsze, według niego celem wychowania jest przystosowanie młodzieży do aktualnego życia państwowego bez wpajania jakiegoś ideału życia zbiorowego — rzekomo bowiem wszelkie ideologje zawodzą, a tylko państwo jest pojęciem najwyższem.</u>
          <u xml:id="u-33.74" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Przytem charakter organizacji państwowej ma być obojętny;</u>
          <u xml:id="u-33.75" who="#StefanZygmuntDąbrowski">drugie, odgradza bezwzględnie pojęcie wychowania państwowego od ideałów wychowania narodowego, twierdząc, iż kościół potępił nacjonalizm;</u>
          <u xml:id="u-33.76" who="#StefanZygmuntDąbrowski">trzecie, kształtowanie ludzi walki; — czynnikiem „ubojowiania” społeczeństwa jest państwo; walka jest ideałem; — o jej granicach ma decydować wyłącznie państwo, t. j. ta grupa ludzi, ta part ja, która w danej chwili utożsamia się z państwem, a zatem mamy jakieś państwo bez treści, bez trwałych instytucyj.</u>
          <u xml:id="u-33.77" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jeżeli państwo jest pozbawione swej właściwej trwałej treści i nie opiera się na instytucjach, to sprowadza się wówczas do ludzi, którzy chwilowo dzierżą władzę.</u>
          <u xml:id="u-33.78" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W wielkiej wojnie wraz z klęską Niemiec, poniosła chwilowo klęskę także zasada „siły przed prawem” w stosunkach zewnętrznych, z którą z takiem bohaterstwem zmagał się kardynał Mercier przez długie lata okupacji niemieckiej w Belgji.</u>
          <u xml:id="u-33.79" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Po wojnie, widzimy, że ta zasada przeniosła się wśród kataklizmów gospodarczych, społecznych i politycznych w stosunki wewnętrzne niektórych państw. Dobrze zorganizowana partja zdobywa rząd mniej lub więcej krwawo, utożsamia się z państwem i usiłuje zachować władzę w swych rękach w sposób niepodzielny. Wówczas wszechwładza państwa łączy się z wszechwładzą rządu, a u podstaw tej nowoczesnej tyranji jest spotęgowana do kwadratu zasada siły przed prawem, która w zastosowaniu praktycznem wyraża się w tem, że ustawy nie dają pewności prawa, lecz służą do tego, aby prawo ograniczać lub je znosić.</u>
          <u xml:id="u-33.80" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Taka zasada jest i u podstaw rządów pomajowych, a zatem w niej, w gloryfikacji tego systemu rządów, czy mają być wychowywane przyszłe pokolenia? Tej zasadzie państwa niezależnego od treści organizacyjnej i moralnej wyraźnie przeciwstawia się zasada państwa chrześcijańskiego. Tak pojętej nowoczesnej tyranji przeciwstawia się nauka o państwie, opartem na zasadach chrześcijańskich, nauka o etyce życia państwowego. Według tej nauki państwo i władza nie jest czemś absolutnem, bezwzględnem, od niczego nie zależnem.</u>
          <u xml:id="u-33.81" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zwracam uwagę pp. konserwatystów z klubu B. B., że ś. p. Władysław Glinka ponownie przełożył i wydał w r. 1926 encyklikę Leona XIII o pochodzeniu władzy państwowej, uważając, że trzeba w Polsce szukać natchnienia w zasadach Kościoła katolickiego o władzy i państwie. Otóż owa encyklika zawiera kategoryczny nakaz, ażeby każdy człowiek był poddany władzy zwierzchniej, która w rękach jej dzierżycieli, czy to będzie król czy prezydent, jest depozytem boskim i ma służyć do najwyższych celów moralnych.</u>
          <u xml:id="u-33.82" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jednak w tem posłuszeństwie władzy zwierzchniej nadano obywatelom zachowanie dostojności należnej ludzkiej istocie. Tu muszę zacytować słowa Leona XIII: „Jest bowiem jedyny powód, uwalniający ludzi od posłuszeństwa, mianowicie, gdyby żądano od nich czegoś przeciwnego prawu naturalnemu albo Bożemu, fam bowiem, gdzie zachodzi pogwałcenie prawa natury lub woli Bożej, zarówno sam rozkaz, jak i wykonanie go byłoby zbrodnią. I nie można zarzucać tym, którzy w ten sposób postępują, iż łamią obowiązek posłuszeństwa, jeśli bowiem wola panujących jest w sprzeczności z wolą i prawami Boskiemi, to oni sami władzy swej granice przekraczają i od sprawiedliwości się odwracają. Władza ich traci wówczas samą podstawę, albowiem, gdzie niema sprawiedliwości, nie może być władzy”.</u>
          <u xml:id="u-33.83" who="#StefanZygmuntDąbrowski">„Aby jednak sprawiedliwość panowała w państwie, należy przedewszystkiem, aby ci, którzy rządzą, rozumieli, iż władza polityczna, politica potestas, nie powstała na to, aby być przydaną jakiemukolwiek prywatnemu interesowi, oraz że urzędy publiczne służyć powinny dobru rządzonych, a nie tych, którzy je piastują”.</u>
          <u xml:id="u-33.84" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dla zajmującego nas w tej chwili przedmiotu wychowania ze słów tych wynika, że tak, jak ludziom wolno tworzyć swobodnie formę władzy, byle ta forma, czy to sama przez się, czy przez sposób zastosowania nie sprzeciwiała się treści, nie przez człowieka stworzonej, lecz która jest nadana przez wyższą władzę moralną, tak samo, w wychowaniu można mieć różne cele i metody, byle one służyły, a nie sprzeciwiały się celowi najwyższemu, wskazanemu przez autorytet moralno-religijny.</u>
          <u xml:id="u-33.85" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Państwo może organizować wychowanie, ale nie decyduje wszechwładnie o jego treści i kierunku zasadniczym. „Wychowanie państwowe” nie da się w szerokiem pojęciu swojem oddzielić od wychowania wogóle, a więc od wychowania indywidualnego charakteru przez religję, od wychowania umysłu przez wiedzę, której przecież nie sprzeciwia się wiara, od wychowania społeczno-narodowego przez religję, która wskazuje cele społeczeństwa najwyższe, ostateczne i naukę o własnym narodzie i innych narodach, wskazując cele i środki bliższe, ludzkie.</u>
          <u xml:id="u-33.86" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jeżeli się chce wychowanie państwowe wypróżnić z treści tych wszystkich celów i zakresów wychowania i uczynić z niego jakiś system osobny, to wchodzi się albo w pustkę, albo też myśli się o nauczaniu w zakresie praw i obowiązków obywatelskich, które wogóle ma raczej charakter informacyjny, niż wychowawczy.</u>
          <u xml:id="u-33.87" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Z pojęcia „wychowania państwowego” nie można też uczynić ostatecznego wskaźnika celu wychowania, ponieważ poprostu życie państwa jest tylko pewną stroną życia ludzkiego i faktycznie nie obejmuje całego człowieka nawet w doczesnem życiu, nie mówiąc już nawet o wiecznym celu duszy.</u>
          <u xml:id="u-33.88" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Natomiast można mówić o wychowaniu obywatelskiem w tem znaczeniu, że we wszystkich dziedzinach wychowania uwzględniać można i należy fakt, że człowiek żyje w społeczeństwie narodowo-państwowem i posiada w tym zakresie niewątpliwie zadania i obowiązki. To jest odkrywanie Ameryki, a Ameryka jest już dawno odkrytą.</u>
          <u xml:id="u-33.89" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jeżeli zaś pod mianem państwowego wychowania rozumie się pewien kierunek wychowania młodzieży nie przez szkołę, lecz przez tradycję, jaka w ciągu pokoleń urasta w społeczeństwie pod wpływem życia obywatelskiego we własnem państwie, pod wpływem instytucyj prawnych, kształtujących różne skłonności i przyzwyczajenia w społeczeństwie, to tembardziej nie można oddzielać tego wychowania od formy organizacji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-33.90" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dla moralnego poziomu obywateli nie jest bynajmniej obojętnem, czy żyją w państwie o wolnych instytucjach prawnych, ozy w państwie despotycznej dowolności lub wręcz moralnej przewrotności, jak Bolszewja, W pojęciu chrześcijańskiem państwo ma na celu moralny i materjalny dobrobyt doczesny ogółu obywateli i nie jest obojętne, jaka jest tendencja władzy państwowej.</u>
          <u xml:id="u-33.91" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jeżeli czysto zewnętrzna ferma rządów ze stanowiska chrześcijańskiego jest obojętna, to jednak nie może być obojętna moralna i prawna treść aktu władzy państwowej. Chodzi tu już nietylko o doraźne przekroczenie prawa moralnego, lecz o trwały wpływ niszczący, jakie przekroczenia takie wywierają na dusze społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-33.92" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Z tych rozważań wynika odpowiedź na trzy najważniejsze poglądy p. Ministra:</u>
          <u xml:id="u-33.93" who="#StefanZygmuntDąbrowski">1) Podstawą nauki moralnej chrześcijańskiej jest miłość bliźniego, dlatego celem organizacji państwa i społeczeństwa, oraz wychowania jest zorganizowanie harmonji, a nie „ubojowienia” jednostek w walce o władzę.</u>
          <u xml:id="u-33.94" who="#StefanZygmuntDąbrowski">2) Kościół nie potępia pojęcia o miłości narodów, lecz wszelkie bałwochwalstwo, a więc i bałwochwalstwo państwa, a nietylko narodu.</u>
          <u xml:id="u-33.95" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Natomiast Kościół popiera wychowanie narodowe, ponieważ ożywia je patrjotyzm, ta wewnętrzna zasada jedności, ładu, ten węzeł organiczny, łączący ludzi tej samej ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-33.96" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wychowanie państwowe nie może się streszczać ani w kulcie jednostki, ani w wyłącznym kulcie państwa t. zw. statolatrji.</u>
          <u xml:id="u-33.97" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Powołując się jeszcze raz na autorytet kardynała Mercier'a, cytuję jego słowa: „Nie jest prawdą, jakoby w istocie państwo znaczyło więcej, niż jednostka i rodzina, ponieważ dobro jednostek i rodzin jest racją bytu organizacji państwowej. Brutalność pogańskich obyczajów i despotyzm cezarów doprowadziły do tej aberacji, militaryzm współczesny usiłował ją przywołać do życia w tem przekonaniu, że państwo jest wszechmocne i że jego dyskrecjonalna władza tworzy prawo.</u>
          <u xml:id="u-33.98" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Nie, odpowiada na to Kościół katolicki. Prawo na tych wartościach oparte, to pokój, to jest ordo, ów ład wewnętrzny w narodzie, ład zbudowany na sprawiedliwości. A sprawiedliwość jest absolutną tylko wówczas, jeżeli jest ona wyrazem religijno-moralnych wartości i stosunków ludzi między sobą na tych wartościach opartych”.</u>
          <u xml:id="u-33.99" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wprawdzie p. Minister w Sejmie niedawno powiedział, że „zdaje sobie sprawę z walorów niezastąpionych, które daje wychowanie religijne”, ale z drugiej strony, czy p. Minister zdaje sobie sprawę, że tak pojęte przez niego wychowanie państwowe jest sprzeczne z zasadami chrześcijańskiego wychowania młodzieży?</u>
          <u xml:id="u-33.100" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Bo jest to zamysł całkowitego zmonopolizowania młodzieży od najpierwszego dzieciństwa do wieku dojrzałego na całkowitą i wyłączną korzyść jednej partji i jednych rządów na podłożu ideologji, która zdecydowanie streszcza się w prawdziwej i czystej statolatrji, czyli w bałwochwalstwie państwa, a niemniej w pełnej sprzeczności z przyrodzonemi prawami rodziny zarówno, jak i z nadprzyrodzonemu prawami Kościoła.</u>
          <u xml:id="u-33.101" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Czyjeż są to słowa? Są to przecież słowa, które w czerwcu 1931 r. ogłosił światu Pius XI, gdy się przeciwstawił faszystowskiej doktrynie wychowawczej. Obecnie można i należy przypomnieć je w Polsce przy uchwalaniu ustawy o reformie szkoły.</u>
          <u xml:id="u-33.102" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dalej, doktryna tak pojętego wychowania państwowego nie odpowiada również posłannictwu Polski. Pomiędzy państwem bolszewickiem, walczącem z Bogiem, a państwem niemieckiem, które w imię Boga germańskiego żąda odwetu, Polska w interesie cywilizacji chrześcijańskiej nietylko musi być przedmurzem chrześcijaństwa, lecz jego twierdzą.</u>
          <u xml:id="u-33.103" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Należy stworzyć w niej wysokie napięcie duchowe, napięcie oporu dość wielkiego, by mogło się przeciwstawić siłom duchowym sąsiadów. To napięcie duchowe może być dane przez wychowanie młodzieży moralne, ustalone na zasadach religijnych, zgodnie z tradycjami naszego narodu.</u>
          <u xml:id="u-33.104" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W końcu, ta doktryna tak formalnie pojętego wychowania państwowego nie odpowiada tym pokoleniom młodzieży, której zwarte szeregi idą w przyszłość, odrodzone wiarą, przejęte duchem narodowym i gotowe wziąć na swe młode barki odpowiedzialność za przyszłe, nie wątpię, że wielkie losy Polski.</u>
          <u xml:id="u-33.105" who="#StefanZygmuntDąbrowski">P. Minister tym siłom Kościoła, tradycji polskiej i duchowi młodych pokoleń przeciwstawia ustawę, która uzbraja go w dyktatorskie pełnomocnictwa. Zapomocą tych pełnomocnictw, jak powiedziała przewodnicząca komisji p. Jaworska, ma być zmieniona do głębi psychika polska, treść duszy polskiej. Zaręczam p. Ministrowi, że te pełnomocnictwa nie wystarczą i że okażą się bezsilne wobec tamtych niespożytych wartości i sił, których żadna ustawa nie ujarzmi i żadne rozporządzenia nie wtłoczą w ciasne ramy tak formalnie pojętego wychowania państwowego, pozbawionego treści religijno-moralnej, narodowej i perspektywy historycznej.</u>
          <u xml:id="u-33.106" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Pochmarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#BolesławPochmarski">Wysoki Sejmie! Wniesiony projekt ustawy o ustroju szkolnictwa, który jest przedmiotem dzisiejszej debaty, już samem pojawieniem się swojem wywołał pożądany skutek. Oto szersze sfery społeczeństwa, dotąd przeważnie zaprzątnięte troskami o byt codzienny, w najlepszym wypadku walka i ścieraniem się wewnetrznem, nareszcie zainteresowała się sprawa wychowania. Co prawda i w tej dziedzinie, gdy stała się przedmiotem uwagi ogółu, nie umie się spokoju zachować. Namiętności polityczne i tułaj aż nadto hasają. Przeciwnicy wniesionego projektu, zupełnie mechanicznie związani z sobą węzłem pewnej politycznej niechęci, ułatwili sobie sytuację w ten sposób, iż ustawili się na swojej zwykłej pozycji antyblokowej i stamtąd ostrzeliwują projekt.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(P. Wierczak: A senat Uniwersytetu Jagiellońskiego?)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#BolesławPochmarski">Będę o tem mówił, panie Pośle, niech mi Pan nie podpowiada, tak jak i ja Panu me podpowiadałem, gdy Pan mówił, ja o tem pamiętam. Otóż całą rzecz Panowie z prawej i z lewej strony sprowadzają do tego, kto tę ustawę projektuje i komu ta ustawa ma służyć. I tutaj okazuje się, że wbrew tak częstym zaposiadaniom i okrzykom o jutrzejszem zwycięstwie, w tym wypadku nie bardzo przeciwnicy nasi są pewni zwycięstwa, skoro, widocznie nie wierząc w to, by sami mogli ten projekt wykonywać, zwalczają go tak zawzięcie.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#BolesławPochmarski">Tymczasem, wbrew temu ciasnemu ujmowaniu kwestji, bez względu na to, kto tę ustawę wnosi, poprostu stwierdzamy, że nowa szkoła i ustawa, która tę nową szkołę buduje, ma służyć przedewszystkiem, ani wam, ani nam, — bo my przeminiemy — lecz Polsce!</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#BolesławPochmarski">Ani dla was, ani dla nas jest ona pisana, ale dla wszystkich pokoleń, póki byt Polski.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#BolesławPochmarski">Przedewszystkiem zaznaczyć muszę, czego dotąd nie podkreślono, że niema do tej pory w Polsce ustawy szkolnej, obejmującej całokształt szkolnictwa i całokształt ziem polskich. Jeżeli powoływano się tutaj na ustawę Komisji Edukacyjnej, to jednak trzeba pamiętać, że jest to ostatnia polska ustawa szkolna, tycząca się całej Polski, i do niej mamy prawo i obowiązek nawiązywać, 150 lat minie w roku przyszłym od chwili ustanowienia pamiętnych ustaw Komisji Edukacyjnej, a ustawy istniejące obecnie w dziedzinie szkolnictwa w wielu wypadkach są tylko w części polskie i dotyczą tylko fragmentów, w dużej zaś części, są jeszcze po-austrjackie, po-moskiewskie, albo po-pruskie. Domagać się zatem raczej trzeba było w tej sprawie pośpiechu, niż z tego powodu alarm czynić.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#BolesławPochmarski">Kto bowiem ma oczy otwarte, kto ma przed oczyma obraz mapy Polski, o którym często zapominamy, ten wie, że wychowanie musi prowadzić pokolenie młode ku jednemu tylko celowi: ku potędze, bo Polska, jeżeli ma istnieć, musi być potężną. Ten pęd ku potędze musi wychowywać i rozwijać szkoła, jakkolwiek będzie nazywana ta rzecz, państwowem czy narodowem wychowaniem. Obecne już najbliższe pokolenie musi być zdolne do nowych trudów i nowych ofiar, do bohaterstwa nawet. Albo więc wychowamy takie pokolenie twórcze, ideowe, ofiarne, czynne, albo, gdy ono będzie nietwórcze, bezideowe, to nietylko tej wielkiej Polski, o której wszyscy myślimy, nietylko jedna strona tej Izby, nie utworzymy, ale stracić możemy to, co odzyskano. Zadecyduje o tem szkoła. Niewątpliwie w tych kilkunastu latach i ona intensywnie pracowała. Jeśli jednak nie mogła przystąpić do tej pracy na szerszy sposób, to właśnie dlatego, że nie było dotąd zjednoczonego ustawodawstwa szkolnego oraz, że wskutek takiego właśnie ujmowania tych elementarnych i prostych zagadnień życia nie miała więzi wspólnej. A tą więzią według naszego najlepszego rozumienia jest to, co tak boli niektórych panów, t. j. wychowanie państwowe.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#BolesławPochmarski">Jak słusznie Pan Minister Jędrzejewicz powiedział, z tego pojęcia robi się karykaturę, ośmieszając tę ideę i to ośmieszanie poddając społeczeństwu i młodzieży, czasami zaś robi się z niego scholastykę, czego przed chwilą przykład mieliśmy. Ulegając zaś sugestji własnych partyjnych kątów widzenia, w wychowaniu państwowem widzi sic tylko grę partyjną, podczas gdy w naszem rozumieniu rzecz ta zupełnie co innego wyraża. Przecież dziś rano p. Strzetelski dał najlepszy obraz prymitywnego, z łamów codziennych pism zaczerpniętego ujmowania tego zagadnienia, gdy zestawiał rzeczy niewspółmierne, gdy mówił o przeżytkach caryzmu i jednocześnie oburzał się na to, że żąda się, by portret Marszałka znajdował się w klasie szkolnej, uważając to za przeżytek caryzmu. Jest widocznie między nami taka przepaść, że musimy powiedzieć, iż jesteście ludźmi dnia wczorajszego. I gdy widzicie przeżytek caryzmu w czci dla człowieka, który był twórcą ideologji Niepodległości i Niepodległej Polski, to nie mamy z sobą w tej materji nic do mówienia.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#BolesławPochmarski">Dlatego też w naszem przekonaniu wychowanie państwowe, wchłaniając w siebie polskość, tak jest, polskość, wszystko, co naród polski na przestrzeni wieków uczynił, co zdobyły walczące pokolenia, a więc i to także, co zdziałał Józef Piłsudski, co nigdy już od historji Polski oddzielić się nie da, chociażbyście nie wiem jak scholastycznie starali się te rzeczy uzasadniać, — to wychowanie państwowe prowadzić i wychowywać będzie młode pokolenia ku idei Polski potężnej, mocarstwowej, rzeczypospolitej wielkiej, zdolnej nietylko ostać się wśród wrogich dla niej potęg, ale budować także podstawy dla pomyślnego bytu wszystkich jej obywateli, w twórczym rozwoju narodu polskiego i wszystkich jej narodowości i wyznań. Wielka szkoda, że się tutaj nie możemy niestety porozumieć, dzielą nas jakieś lata nieprzeżyte, a raczej przeżyte, ale na innych, jakże odmiennych szlakach. My inaczej szliśmy do Polski Niepodległej w czasach przedwojennych, gdyśmy wchłaniając w duszę swoją to wychowanie, które nam dała tradycja powstań, do Polski wolnej szli przez walkę.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#BolesławPochmarski">I dzisiaj należąc do tych, którzy marzyli o Państwie Niepodległem i o nie walczyli, gdy to Państwo mamy, stawiamy wysoko ideę Państwa, w sposób prosty, bez żadnych łamańców, tak, jak to nam dyktuje nakaz życia, które trzeba utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Myśmy nie marzyli, tylko pracowali dla przyszłego Państwa.)</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#BolesławPochmarski">Marzyliście tylko, ale szliście innemi drogami.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#BolesławPochmarski">Teraz po zaakcentowaniu tych różnic, chcę lojalnie stwierdzić, że w czasie tych kilkunastu posiedzeń Komisji Oświatowej, poświęconych temu projektowi, obradowaliśmy w atmosferze spokojnej, wśród rzeczowej dyskusji. Przedstawiciele innych kierunków umieli tam podchodzić do zagadnienia nie w ten sposób, jak podszedł dzisiaj do tej rzeczy p. Strzetelski, który po raz pierwszy wogóle zjawił się w dyskusji nad tą sprawą, który wogóle atmosfery tej całej dyskusji nie znał. W pracy komisyjnej były możliwości przynajmniej częściowego porozumienia się w tem wielkiem zagadnieniu. Trzeba n. p. podnieść, że artykuły o szkolnictwie zawodowem, o dokształcaniu i oświacie pozaszkolnej, poza drobnemi poprawkami, spotkały się z uznaniem całej komisji.</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#BolesławPochmarski">Nawet niektóre poprawki co do kwestyj, o których przed chwilą mówił, chociaż w innem ujęciu, prof. Stefan Dąbrowski, weszły w nową ustawę. Świadczy to, że gdzie sprawy były rzeczowo stawiane, tam mogliśmy je częściowo uzgodnić, Zupełnie niesłusznem jest twierdzenie p. Róga, który opuścił salę ze swoimi towarzyszami, podnosząc zarzut, jakobyśmy bojkotowali pewne rzeczy. Naturalnie musimy stanowisko swoje zasadnicze utrzymać, ale pragniemy także szukać wspólnych momentów, możliwych do uzgodnienia.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#BolesławPochmarski">Jest również dużo nieścisłości z tym pośpiechem, bo kto zna historję kształtowania się tej nowej formy szkolnej, ten wie, że już w roku 1901 Komisja ł Pedagogiczna Stowarzyszenia Nauczycielstwa Polskiego opracowała pierwszy projekt o ustroju szkolnictwa. Przypomnę nadto, nawiązując do moich i. własnych wspomnień, że grono polonistów we Lwowie w latach przedwojennych zawiązało się w sekcję polonistyczną przy Towarzystwie Nauczycieli Szkół a Wyższych, gdzie rozpatrywano problem wychowania narodowego. Wyłoniła się w związku z tem nawet osobna komisja Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych dla opracowania projektu ustroju szkolnego. Potem na tym gruncie rośnie cała lawina projektów i różnych głosów. W niepodległej Polsce mamy 11 projektów ustrojowych. Projekty te przygotowywali kolejno wszyscy prawie ministrowie W R. i O. P., zabierali głos i współpracowali nauczyciele szkół powszechnych i średnich, niedawno przez jednego z przedstawicieli z lewej strony tej Izby tak niedemokratycznie zlekceważeni, zabierali głos profesorowie uniwersytetów, że wymienię dla przykładu trzy nazwiska, prof. d-ra Stanisława Grabskiego, prof. dr-a Nawroczyńskiego i prof. d-ra Ludwika Jaxę-Bykowskiego. Podkreślam, że jeden z tych profesorów, dr Stanisław Grabski, który o wiele nagiej, o wiele niespodzianiej przyszedł ze swoim projektem do Sejmu, jeden z pierwszych przeciwstawił się dotychczasowemu ustrojowi 8-klasowego gimnazjum, proponując w jego miejsce 3-letnie liceum niższe, 3-letnie liceum wyższe i 2-letnie gimnazjum, bądź ogólnokształcące, bądź pedagogiczne lub zawodowe. A nawet gorący obrońca gimnazjum dr Jaxa-Bykowski, którego pracę pedagogiczną miałem przyjemność widzieć, bo pracowałem z nim szereg lat w jednem gimnazjum i cenię go jako pedagoga, jednak i on broniąc ośmioklasowego gimnazjum, dzielił je na dwa stopnie, na pięcioletni stopień ogólny z łaciną, niezróżniczkowany, i 3-letni wyższy, zróżniczkowany na typ klasyczny, humanistyczny i matematyczno-przyrodniczy.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#BolesławPochmarski">Ministerstwo, przystępując do ostatecznego sformułowania tego projektu ustrojowego, miało ułatwioną pracę i opierając się na tamtych projektach, dało nowy projekt, który jednak jest wynikiem 30-letniej pracy różnych ludzi i syntezą różnych poglądów i koncepcyj. Że tej syntezy łatwiej dokonać było Rządowi na gruncie tej platformy ideowej, jaką Blok reprezentuje, jest to zrozumiałe, gdyż Blok sam w swej istocie, będąc związkiem ludzi różnych sfer i zawodów, musi dążyć do syntetyzowania poglądów i ujmowania zagadnień pod kątem całości. Ja snem jest, że i w łonie Bloku, względnie wśród jego sympatyków i współpracowników, były różnice i zastrzeżenia co do projektu szkolnego. Lecz, jak w innych sprawach, musieliśmy swe umiłowania i odrębne zapatrywania złożyć w ofierze na ołtarzu wspólnej sprawy, wspólnego dobra, tem bardziej, że przecież ten projekt jest w pewnym zakresie wynikiem naszej współpracy z Rządem, gdy z ramienia Bloku brał w niej tak czynny udział Minister Jędrzejewicz, jeszcze jako wiceprezes naszego Klubu, a który już w roku 1926 wystąpił z pierwszym zarysem swojej koncepcji ustawy o ustroju szkolnym. Jest zatem obecny projekt wynikiem uzgodnienia różnych koncepcyj, jest tworem rozważnego a twórczego kompromisu, wyszukaniem tej „średniej drogi”.</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#BolesławPochmarski">Bo nawet gdy weźmiemy najczulszy punkt, przełamanie zasady 8-klasowego gimnazjum, to wszakże projekt obecny jest kompromisem wobec wysuniętych krańcowych żądań, a nawet już czynionych doświadczeń. Wszak jeśli weźmiemy pod uwagę z jednej strony wysunięty postulat: 7-klasowa szkoła powszechna i tylko 5-klasowe gimnazjum, a z drugiej tylko 8-klasowe gimnazjum z oparciem o 4 klasy szkoły powszechnej, gdy uwzględnimy, że wbrew pozorom typ 8-klasowego gimnazjum był już w trakcie przetwarzania się na gruncie pierwszych prób z 5-klasowem gimnazjum i powolnego stopniowego ujednostajniania programu trzech klas najwyższych szkoły powszechnej i trzech najniższych gimnazjalnych, to obecny projekt jest kompromisowem rozwiązaniem sprawy. Stojąc na zasadzie 7-klasowej szkoły powszechnej, przyjmuje jako wystarczających 6 klas szkoły powszechnej, równocześnie zaś dodaje jedną klasę gimnazjalną, tak, że wykształcenie ogólne obejmuje układ harmonijny: 6 klas szkoły powszechnej + 6 klas szkoły średniej. Obecny więc projekt raczej ratuje budowę już dzisiaj przetwarzającego się gimnazjum, utrzymując je w zakresie szerszym, bo nie pięcioletniej, lecz sześcioletniej szkoły.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#BolesławPochmarski">Nie ratujemy jednak całości ośmioklasowego gimnazjum, chociaż sami jesteśmy wychowankami, a nawet wielu z nas nauczycielami 8-klasowej szkoły średniej, godzimy się na przełamanie tego typu szkoły średniej, a czynimy to, choć może z uczuciem żalu, w imię wyższej idei, której cały ustrój jest wyrazem. Tu właśnie umiłowania własne musimy poświęcić na rzecz całości. Moment ten natury uczuciowej jest tutaj naturalny i on to może u wielu przeszkadza w przyjęciu projektu, tembardziej, że zdajemy sobie sprawę, że miało gimnazjum wszak wiele stron dobrych. Gdy jednak wnikniemy bliżej w nasze uczucia i w te dobre strony, to przyznać się musimy, że tyczą się one przedewszystkiem szeregu światłych, a wybitnych pedagogów, dzięki którym niejednokrotnie poziom nauczania i poziom wychowawczy był wysoki. O nich to myśląc, jak najżyczliwiej czasami wspominamy czasy gimnazjalne, wspomnieniem chętnie przenosimy się do drogich nam murów szkolnych. Lecz zdać sobie sprawę należy, że związane są z 8-klasowem gimnazjum obok dobrych i złe strony, a te sięgają czasów dawniejszych i stosunków, panujących w Polsce przed odzyskaniem niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#BolesławPochmarski">Tu maleńkie sprostowanie. Gdy mówiłem o tem w Komisji Oświatowej, podchwycono moje słowa i z przekręconym sensem, pomimo mojego wyraźnego wyjaśnienia, dano na użytek prasy, podając, jakobym twierdził, że ośmioklasowe gimnazjum było „produktem niewoli”. Oczywiście podkreśliłem co innego. Zdając sobie sprawę, że ośmioklasowe gimnazjum jest tworem ogólno-europejskim, zwróciłem tylko uwagę, że jest cno dla nas, Polaków, spadkiem tamtych czasów, przeżytych w niewoli, że niezależnie od treści wychowawczej, to jest pracy nauczycieli, sam mechanizm szkoły, jej strona techniczna były jednak przeniknięte pewnemi elementami warunków, wytworzonych w dobie zaborów, co także uwydatniło się i w ogólnej tendencji odciągania uczniów od życia, zwracania ich zainteresowań w najlepszym wypadku w stronę literatury i nauki, najczęściej zaś w stronę karjery urzędniczej, szczególnie w b. zaborze austrjackim.</u>
          <u xml:id="u-35.21" who="#BolesławPochmarski">Nawet szkolnictwo średnie w b. Królestwie Polskiem, oczywiście stworzone w atmosferze walki po strajku, było może przepojone duchem świeższym, ale oparte na starym programie, nie mogło dać przygotowania do życia.</u>
          <u xml:id="u-35.22" who="#BolesławPochmarski">Matura, którą wspominamy, jako rzecz ważną i miłą nawet, w gruncie rzeczy, naprawdę nie dawała żadnego wejścia w życie, conajwyżej kończyło się na zrzuceniu mundurka i czapki uczniowskiej w swoim czasie, a potem niewiadomo, czego się było chwycić, wszystko dokoła było nieznane i obce. Nawet, niestety i w czasach niepodległości Polski młodzież nie odrazu mogła znaleźć drogę, po której ma iść ku ideałowi Polski potężnej.</u>
          <u xml:id="u-35.23" who="#BolesławPochmarski">Gimnazjum, przytłoczone przeładowanym programem i górą materjału do przerobienia, nie było w stanie rozbudzić tej wyższej idei, której szkoła winna służyć. Zaznaczam, że wyodrębnienie z 8-klasowej szkoły średniej części osobnej czterech klas, jako gimnazjum z programem ogólnym i wspólnym dla wszystkich, w naszem pojmowaniu zagadnienia wychowawczego stanowi właśnie poważny moment, bo wraz z sześciu klasami szkoły powszechnej te cztery lata szkoły średniej stanowią całość w ujmowaniu i w wychowaniu jednolitego typu obywatela. Wiem, że niektórzy boją się tego, ale my uważamy, że po okresie niewoli jesteśmy tak rozbici i tak bardzo dalecy od wewnętrznej jedności, że dobrze, iż przynajmniej przez lat 10, do 17-tego — 18-tego roku życia, młodzież będzie wychowywała się w pewnym wspólnym duchu. Może to przyczyni się do złagodzenia tych straszliwych różnic i wewnętrznego rozdarcia, które sprawia, że choć dzieci jednej Ojczyzny, tak trudno ze sobą porozumieć się możemy.</u>
          <u xml:id="u-35.24" who="#BolesławPochmarski">Utrzymanie języka łacińskiego w gimnazjum uważać należy za rzecz doniosłą. Towarzystwo Filologiczne we Lwowie tę rzecz powitało z uznaniem, jako nawiązanie nietylko do kultury łacińskiej, ale i do naszej staropolskiej kultury, opartej o Rzym. Proszono o pozostawienie typu klasycznego, szczególnie chodzi im o grekę. I tutaj znowu rozchodzę się z filologami, choć sam jestem pół-filolog i kocham te przedmioty, rozchodzimy się jednak, bo życie idzie naprzód. Z tą greką zaś, o którą tak wołają, a nawet jeden z profesorów pisze, łzy roniąc, że młodzież nie będzie już nigdy czytała w oryginale „Ifigenji z Aulidy” Eurypidesa — z tą greką, to różnie bywało w gimnazjum. Pamiętamy, iluż to uczniów uczyło się literatury greckiej poprostu z „bryków”. Ciekawsi znowu poprostu czytali Ajschylosa czy innych pisarzy greckich w pięknych przekładach polskich, których nie braknie. Ja sam pamiętam, że chociaż już w piątej klasie należałem do dobrych „greków”, to jednak wiecej, niż oryginalny tekst „Iljady”, do jej klasycznego piękna zapalił mnie przepiękny przekład Szmurły. Zresztą te rzeczy z zakresu greckiej literatury będą przez liceum uwzględnione i tym, którzy zechcą poznać piękno klasyczne, będzie to dane.</u>
          <u xml:id="u-35.25" who="#BolesławPochmarski">Ale najważniejszą rzeczą jest to prawo życia, które domaga się dróg otwartych od szkoły.</u>
          <u xml:id="u-35.26" who="#BolesławPochmarski">Oto po 4 latach gimnazjum młodzież może iść wprost do zawodowej pracy, mając już pewne prawa do niższych urzędów, jak też i uprawnienia wobec wojska, może także, co szczególnie jest ważne, iść do szkół zawodowych typu licealnego, albo do liceów pedagogicznych dla kształcenia się na nauczycieli szkół powszechnych, może wreszcie iść do liceów ogólnokształcących, by przygotować się na uniwersytet. O wyborze zaś drogi decyduje już 16-letni młodzieniec — i to jest rzecz ważna, — a nie jedenastoletni chłopaczek, który jest kierowany wolą rodziców, a nie własnemi umiłowaniami, w tę czy inną stronę. Przy tej sposobności przypominaj a, się skargi profesów uniwersytetów na niski poziom gimnazjów 8-klasowych, dziś tak niespodziewanie przez te uniwersytety bronionych. Ciągle stwierdzano, że gimnazja nie przygotowują należycie młodzieży na uniwersytety. Mamy przekonanie, że liceum to zadanie wykona znacznie lepiej.</u>
          <u xml:id="u-35.27" who="#BolesławPochmarski">Tylko, żeby uniwersytety nie opierały swoich zastrzeżeń na nieporozumieniu. Tak n. p. senat uniwersytetu krakowskiego podaje w memorjale, że wobec zapowiedzi specjalizacji w liceum nie będzie można przejść na każdy wydział uniwersytetu, bo jak twierdzi, uczeń wydziału filologicznego w liceum nie będzie miał do czynienia z matematyką i z przyrodą, a uczeń wydziału matematyczno-przyrodniozego nie usłyszy już o historji ani o literaturze, a cóż zrobić z przyszłym studentem prawa. Jest to nieznajomość rzeczy. Zamiast pisać memorjał do narodu, możeby należało najpierw poinformować się u tych profesorów uniwersytetu, którzy biorą udział w ministerialnej Komisji Programowej i wiedzą, jak się ta sprawa przedstawia. Przecież liceum zatrzymuje także ogólnokształcący charakter, jedynie kładzie nacisk czy to na grupę historyczno-polonistyczną, czy matematyczno-fizyczną, ozy geograficzno-przyrodniczą i t. p. Nawet w liceum humanistycznem przyroda pozostanie do najwyższej klasy, tak że przejście z liceum każdego typu jest możliwe na wszystkie wydziały uniwersytetu. Wszakże i dzisiaj z gimnazjum typu klasycznego można iść na medycynę, choć przyrody tam się uczy po raz ostatni w 4-tej klasie. Więc tę krytykę memorjału krakowskiego uznać należy za zbyt pospieszną, a moglibyśmy wymagać od ludzi stojących na wysokim poziomie wiedzy i kultury, — nie odmawiając im zresztą prawa do zabierania głosu w sprawach kultury i szkoły — ażeby swoje sądy konstruowali ostrożniej i obiektywniej, z zasięgnięciem informacyj u źródła rzeczy. Bo jednak chcemy, ażeby szczególnie w dzisiejszych czasach, tak pełnych rzeczywiście niepokoju w całym świecie, ludzie z wyższych uczelni byli czynnikiem umiaru i równowagi, a nie czynnikiem alarmowania nas samych w pracy bardzo trudnej.</u>
          <u xml:id="u-35.28" who="#komentarz">(P. St. Stroński: A ile mieli czasu na to?)</u>
          <u xml:id="u-35.29" who="#BolesławPochmarski">Tych 30 lat, w ciągu których już prof. Grabski i prof. Bykowski i inni pracowali nad tą sprawą.</u>
          <u xml:id="u-35.30" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Pan mówi o senacie i o sprawie liceum?)</u>
          <u xml:id="u-35.31" who="#BolesławPochmarski">Nie o senacie, lecz o trzydziestu latach polskiego życia. Mogliby zatem profesorowie uniwersytetu poinformować się u tych z pośród profesorów, którzy biorą udział w ministerialnej Komisji Programowej zamiast te rzeczy podawać dla prasy i szerszego ogółu.</u>
          <u xml:id="u-35.32" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa. P. Kleszczyński: Lepiej nic nie pisać, niż pisać głupstwa.)</u>
          <u xml:id="u-35.33" who="#BolesławPochmarski">Przyjmujemy zatem, że przełamanie 8-klasowego gimnazjum wyrwie naszą młodzież z ciasnych uwięzi i przełamując pewien bezwład, zwróci ją ku realnym potrzebom życia. Mówił o tem już p. poseł Stefan Mękarski, że wykształcenie zawodowe, rozbudowane w tym ustroju, przyczyni się istotnie do rzeczy bardzo pożytecznej, do wykształcenia pracowników zawodowych i przedewszystkiem pracowników w związkach robotniczych. Typ demagoga z czasem stamtąd zniknie i ludzie ci będą mogli wziąć udział w przebudowie ustroi u gospodarczego z oparciem o świat pracy. Cenna jest rzeczą również to zwrócenie młodzieży w szkole do środowiska, ja otaczającego. Spełnia się tutaj — chcę to podkreślić z rozmysłem z trybuny sejmowej — przepiękny sen Stefana Żeromskiego, gdy na kartach „Syzyfowych Prac” mówił o tem, aby dziecko uczyło się geografji z poznawania bezpośrednio otaczającego świata, a nie z mówienia o dalekich nieznanych krajach, gdy w „Snobizmie i postępie” nawoływał do poznawania bogactw regjonalnych, ludowych, co później tak świetnie rozwinęli także inni pisarze, jak Orkan, Tetmajer, Gwiżdż, Galica i in.</u>
          <u xml:id="u-35.34" who="#BolesławPochmarski">Jest tu kwestja, której tylko dotknę, kwestja tak opacznie tłumaczona. Chodzi o demokratyzm. Niektórzy twierdzą, że ustawa ta oddali młodzież wiejską od szkoły średniej. Nam się zdaje, że wręcz przeciwnie. Jako przykład namacalny weźmy ośrodki robotnicze. W tych ośrodkach wszak wszędzie jest szkoła powszechna wyżej zorganizowana i młodzież robotnicza przez 6 lat u siebie w domu będzie mogła się uczyć. Dziecko robotnicze razem z dziećmi innych sfer będzie wyrównywało swoje różnice społeczne, nie tak jednak, jak jest teraz, że w pierwszej lub drugiej klasie gimnazjalnej dziecko wiejskie czy robotnicze, znalazłszy się w atmosferze odmiennej i jakby wyższej, odwracać się zaczyna od swojego najbliższego otoczenia. Stąd to pochodziło, że bywali tacy, niestety, synowie chłopscy, co wstydzili się własnych rodziców. Ten stanowo-arystokratyczny poniekąd charakter szkoły średniej, obecnie zaniknie. A zresztą, co się stwierdzić da cyframi, znaczna część młodzieży wiejskiej przechodzi ze szkół powszechnych niższego stopnia do szkół wyższego stopnia Np. w powiecie krakowskim 5.000 dzieci w ostatnim roku przeszło ze szkoły niżej zorganizowanej do szkoły wyżej zorganizowanej, a w powiecie warszawskim — zgórą 4.000 dzieci. Potem dopiero mogą iść do gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-35.35" who="#BolesławPochmarski">Na zakończenie chcę jeszcze dotknąć tej sprawy, która tak niepokoi część tej Wysokiej Izby. Istotnie my nie możemy, gdy postanawiamy tak wielką rzecz dla przyszłych pokoleń, uchylić się od przypomnienia Komisji Edukacyjnej, ale, gdy mówiono tutaj, że Komisja Edukacyjna miała za sobą wszystkich ówczesnych światłych ludzi, profesorów uczelni najwyższych i t. p., to chciałbym też przypomnieć, że o tej Komisji Edukacyjnej, jak stwierdza powaga naukowa, przez pewną część tej Izby tak gorąco uznawana, prof. dr Stanisław Kot, opierając się na dokumentach z tamtych czasów, — o tej Komisji mówiono, iż niesie ona „na cały kraj zarazę warszawską, gubić usiłującą nauki, wiarę i poczciwość, herezję i powszechne niedowiarstwo wprowadzać chcącą”; dalej prof. Kot stwierdza, że właśnie profesorowie uniwersytetu krakowskiego tak ostro bronili się przeciwko tej ustawie, iż trzeba było wysłać w charakterze komisarza ks. Kołłątaja, aby porządek tam zrobił, żeby Krakowską Akademję wprowadził na te tory, które Komisja Edukacyjna wytyczyła.</u>
          <u xml:id="u-35.36" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-35.37" who="#BolesławPochmarski">My oczywiście nie chcemy się porównywać z Komisją Edukacyjną, chcemy tylko przypomnieć, że i wtedy była ostra walka o nową szkołę. Stwierdzić zaś należy, że łączy nas z tamtemi czasami cel podobny, t. j. wychowanie obywatelskie. Oto Feliks Oraczewski, poseł krakowski, w przemówieniu do króla 11 maja 1773 r. powiedział, dopraszając się o edukację narodową: „Trzeba nam ludzi zrobić Polakami, a Polaków obywatelami, bo umiejętność sama nie czyni człowieka jeszcze tem, czem być jako obywatel powinien, daje ona wprawdzie wiele doświadczenia, lecz nie daje istności sercu i woli. Tylko edukacja narodowa czyni Anglika — Anglikiem, Francuza — Francuzem, a ta powinna Polaka czynić dobrym Polakiem My dzisiaj mówimy o wychowaniu państwowem, bo musi ono objąć wszystkie dynamiczne możliwości tkwiące w duszy narodu polskiego, a także w duszach wszystkich obywateli, wszystkich wyznań i narodowości, mieszkających w Polsce, musimy je prowadzić do współżycia i wspólnego tworzenia nowej rzeczywistości potrzebnej dla dobra mas, dla dobra Polski.</u>
          <u xml:id="u-35.38" who="#BolesławPochmarski">Tylko proszę nie sądzić, że my uprawiamy w sposób ślepy kult jednostki. My możemy żywić wielką miłość dla człowieka, który nas obudził, gdyśmy byli zaspani, gdy nie wiedzieliśmy, w którą stronę iść, i kazał czynić i działać w latach dawnych przedwojennych, który w nas i w tem pokoleniu idącem rozbudził wolę i pęd ku Polsce potężnej.</u>
          <u xml:id="u-35.39" who="#BolesławPochmarski">My nie możemy do was mieć pretensji, że tej rzeczy nie czujecie. Ale musimy żądać, żeby, gdy budujemy teraz Polskę wśród groźnych możliwości, by szanowane było wszystko to, co było przez ludzi mocnych i ofiarnych czynione, żeby było przedewszystkiem uszanowane przez szkoły, jak również, żeby widmo tych nauczycieli, którzy mówili „pan Piłsudski” na lekcjach, raz na zawsze zniknęło.</u>
          <u xml:id="u-35.40" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-35.41" who="#BolesławPochmarski">„Potrzeba idei”, mówił prof. Dąbrowski. My o tem także wiemy i dziwić się tylko musimy, że prof. Dąbrowski odbicia tej idei nie widzi także w ukochaniu i czci dla Wielkiego Człowieka i w tem, że w dusze pokoleń wmurowuje się pewne wartości, które On stworzył, oczywiście nie drogą narzucania kultu, bo jeśli kto to robi niezręcznie, to taki nauczyciel nie jest dobrym pedagogiem, ale drogą rozbudzania miłości, jak mówi Mickiewicz, „wszechstronnej”, a w kręgu tej miłości musi się znaleźć i ten człowiek wielki, który działa tak wiele i ofiarnie dla dobra Polski.</u>
          <u xml:id="u-35.42" who="#BolesławPochmarski">My nie możemy wyjść ze zdziwienia, że można takiemu umiłowaniu Polski zarzucać antychrześcijańskie czy pogańskie stanowisko. Jest tu faktycznie jakaś wielka przepaść miedzy nami. Oby tę przepaść pokolenia najbliższe mogły zasypać.</u>
          <u xml:id="u-35.43" who="#BolesławPochmarski">Chciałbym dotknąć jeszcze jednej sprawy, sprawy nauczyciela polskiego. Należy się nam zwrócić do Rządu i jego przedstawiciela, ażeby o tym nauczycielu, który dusze Polski wolną i niepodległą przeniósł na brzeg wolności, pamiętano. Bo jednak część tych nauczycieli, gdy niższe stopnie gimnazjum będą przesunięte do szkół powszechnych, może być zagrożona. Ci zatem, co maja etaty, co mają za sobą owocna prace, muszą znaleźć zajęcie dalsze w tej nowej szkole. Zwracamy się równocześnie do nauczycieli z tem, by oni, wziąwszy w ręce swoje tę ustawę, umieli się wznieść ponad małe spory, żeby umieli budować dusze naprawdę Wielkiej Polski, żeby za dewizę wzięli słowa — znowu chcę powołać się na przeszłość, bo tak jest, że w tej sali sejmowej ciągle przeszłość z obecnością i przyszłością rozmawia, chce powołać się na słowa Małachowskiego, posła ziemi poznańskiej, który w roku 1776 nawoływał:</u>
          <u xml:id="u-35.44" who="#BolesławPochmarski">„Niechaj nauczyciele tę niewzruszoną wzbijaj a prawdę, że wszyscy w kraju obywatele jesteśmy jednego ciała cząstki, jednej głowy członki, jednej matki synowie. Niechaj przez wszystkie nauki stopnie w umysły i serca uczniów wpajają: Panującemu uszanowanie, zwierzchności wzgląd, prawom podległość i posłuszeństwo. Każdy żyjący w społeczności, ile z siebie może, do jej uszczęśliwienia przyczynić się obowiązany. Edukacja ma wzniecić ku Ojczyźnie miłość, zapalać dla jej usługi, zachęcać do najtrudniejszych o jej całość prac i zabiegów, złączyć wszystkich chęci w jeden węzeł ustawicznego o jej dobro starania”.</u>
          <u xml:id="u-35.45" who="#BolesławPochmarski">Jeżeli my teraz tego samego chcemy, a uczciwie chcemy, i jeżeli nas się. właśnie dla tych samych idei o faszyzm pomawia, to widocznie i oni, twórcy i współpracownicy Komisji Edukacyjnej, byli także faszystami.</u>
          <u xml:id="u-35.46" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Grunbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#IzaakGrünbaum">Zabieram głos przede wszystkiem po to, by wypełnić lukę w przemówieniu mojego kolegi posła Sommersteina. Poseł Sommerstein omówił wszystkie prawie szczegóły ustawy, nad którą obradujemy, nie dotknął tylko problemu przygotowania nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#IzaakGrünbaum">O tym problemie należy kilka słów powiedzieć. Przygotowanie nauczycieli dla szkoły żydowskiej pozostawia wiele do życzenia. Mamy kilka seminarjów prywatnych, które przygotowują nauczycieli dla naszych szkół powszechnych. Mamy jeden jedyny instytut judaistyczny, oczywiście prywatny, który przygotowuje nauczycieli także dla szkół średnich. Pozatem w szkołach państwowych, przygotowujących nauczycieli, udział żydów jest minimalny. Na jakich zasadach to się dzieje, trudno ocenić, trudno obecnie powiedzieć. Niema żadnej ustawy, niema żadnego ograniczenia prawnego, jednak faktem jest, że w nauczycielskich seminarjach państwowych żydów jest bardzo mało. Ci, którzy są, przeważnie studjują w seminarjach nauczycielskich w byłym zaborze austrjackim. W byłym zaborze rosyjskim seminarja nauczycielskie prawie że są odżydzone.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#IzaakGrünbaum">Jak ustawa, nad którą obradujemy, tę sprawę załatwia? Napawa ona nas obawą, że nasze seminarja prywatne będą poważnie zagrożone przez reformę, którą ustawa ta wprowadza. Nasze prywatne seminaria nauczycielskie wileńskie i grodzieńskie opierają się na podstawie listów byłego ministra Stanisława Grabskiego i jego zarządzeń, które dały możność egzaminowania absolwentów tych seminarjów przez państwowe komisje i dały tym nauczycielom prawo nauczania w szkołach żydowskich z językiem wykładowym żydowskim lub hebrajskim.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#IzaakGrünbaum">Nie wiemy, co się obecnie stanie z temi seminarjami. Na zasadzie ustawy, którą prawdopodobnie dziś Sejm przyj mi e, będziemy mieli licea pedagogiczne i pedagogja. P. Minister otrzymuje prawo określania programu, czasu praktyki zawodowe i, którą się dla nauczycieli wprowadzi. Nie ulega kwestji, że tę praktykę zawodową trzeba będzie przejść w szkołach publicznych. Takie mamy pod tym względem wskazówki z innych dziedzin. Praktykę zawodową lekarską muszą przejść lekarze również w szpitalach publicznych, a nie prywatnych. My nie mamy szkół publicznych, utrzymywanych przez Państwo lub przez Państwo narówni z publicznemi szkołami traktowanych. Mamy tylko szkoły tolerowane z językiem wykładowym żydowskim lub hebrajskim, szkoły, które nie mają prawa publiczności, a jedynie zwalniają od obowiązku szkolnego.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#IzaakGrünbaum">Powstaje tedy kwestja, czy praktyka w tych szkołach uczyni zadość wymaganiom stawianym przez ustawę nauczycielom, czy też będzie się jeszcze żądało praktyki w szkołach państwowych lub publicznych. Jeżeli to ostatnie się stanie, to będziemy pozbawieni nauczycieli i nawet te prawa, które przyznał nam b. minister Grabski i rząd endecki, będą przez tę ustawę zniweczone.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#IzaakGrünbaum">Stanie się to dlatego, że Żydom ustawa ta nic nie daje. Pozostawia stan rzeczy takim, jakim był dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów! Dziś mówiono bardzo wiele o różnicy pomiędzy ujęciem wychowania narodowego, a wychowania państwowego. Zdawało się czasem, gdy się słyszało przemówienia przedstawicieli Klubu Narodowego i przemówienia przedstawicieli B. B. na ten temat, że istnieje nieprzebyta przepaść między temi ujęciami. Nam, przysłuchującym się tej polemice, że tak powiem z naszego kąta, wydaje się, że tu wcale niema przepaści, że tu jest tylko różnica słów, może różnica wynikająca z kultu do jednostki, ale różnicy zasadniczej z naszego punktu widzenia dopatrzeć się wprost nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#IzaakGrünbaum">Nie stanowi żadnej różnicy, jeżeli kto coś nazywa wychowaniem państwowem, a kto inny powiada, że to jest wychowanie narodowe. Treść pozostaje zupełnie ta sama. Oczywiście można podkreślić te lub inne odcienie, można uwypuklić ten lub inny szczegół, ale to przecie istoty rzeczy nie zmienia. To, co przedstawiciele stronnictwa rządowego nazywają wychowaniem państwowem, jest zupełnie tem samem, co przedstawiciele Stronnictwa Narodowego nazywają wychowaniem narodowem. Z punktu widzenia naszego…</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Właśnie o to chodzi.)</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#IzaakGrünbaum">O to właśnie chodzi. Ale kryterjum nasze — niech Panowie pozwolą — pod tym względem jest daleko bardziej objektywne, niż kryterjum Panów, a to dlatego, że Panowie gubicie się w niuansach. To nie jest kryterjum, wyłącznie przez nas Żydów stosowane, ale również przez przedstawicieli wszystkich mniejszości narodowych. Wszyscy przedstawiciele Klubu Ukraińskiego — prawdopodobnie usłyszycie to Panowie też od przedstawiciela Klubu Białoruskiego, — wszyscy rozumują w ten sam sposób.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#IzaakGrünbaum">O jakiej przepaści Panowie tu mówią? Jaką treścią wypełniają przedstawiciele obozu rządowego to pojęcie wychowania państwowego? Treścią narodową, treścią polską, treścią wybitnie narodowo polską. Jaka jest różnica między ujęciem państwa jako jednonarodowego, państwa jako narodu, a państwa — jako co? Jako zbiorowiska, jako ogółu obywateli? Jako zespołu narodów, zamieszkujących Polskę? Czy na tem stanowisku stoi stronnictwo rządowe? Nie. Obóz rządowy stoi na tem samem stanowisku, co i Klub Narodowy, nazywa tylko te rzeczy inaczej mówi o państwie tam, gdzie Panowie z prawicy mówią o narodzie.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, różnica terminologii może czasami wprowadzić w błąd. Jeśli się przeciwstawia narodowi państwo, to wyda je się, i była taka chwila, kiedy nam się wszystkim tak wydawało, że przychodzą ludzie z zupełnie nowem, rzeczywiście współczesnem ujęciem Państwa Polskiego. Nowi ci ludzie, zdawało się nam, stają na stanowisku, że Państwo Polskie, w którem oczywiście dominuje naród polski, które jest stworzone przez naród polski, dopuszcza do współwłasności wprost, do udziału w rządzeniu tem państwem, do korzystania ze wszystkich dobrodziejstw, jakie to państwo daje, także i wszystkie inne narodowości jako zbiorowe ciała, W przeciwnym bowiem razie poco używa się innej terminologji? Tak też przedstawiono przed światem tę rzecz. Ogłoszono: Klub Narodowy, Narodowa Demokracja to nacjonalizm. Obóz rządowy sprzeciwia się nacjonalizmowi. Jest on obozem państwowym. A to ujęcie państwowe na czem polega? Na uznaniu, że narodowości, zamieszkujące państwo, są, nie powiem: współgospodarzami, nie powiem: współwłaścicielami tego państwa, ale są to kolektywy, są to zbiorowe ciała, korzystające ze wszystkich udogodnień, ze wszystkich dobrodziejstw, które państwo jest w stanie dać swoim obywatelom, nietylko jako jednostkom, lecz jako członkom odrębnych zbiorowości.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Wiślicki korzysta.)</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#IzaakGrünbaum">Zostaw Pan Wiślickiego, Pan wie doskonale, że ja z nim nie mam nic wspólnego, a naród żydowski również, najwyżej jego wspólnicy i kandydaci na wspólników.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#IzaakGrünbaum">Otóż państwo jest to organizacja społeczeństwa, organizacja narodu, jak się to mówi, może to być zarazem organizacja obywateli, może być także organizacja wszystkich kolektywów, zamieszkujących państwo. Jeżeli państwo nie jest organizacją kolektywów, zamieszkujących państwo, to staje się narzędziem ucisku w ręku panującego narodu wobec wszystkich innych zbiorowisk narodowościowych. Innej drogi, innego wyjścia niema. Albo dopuszcza się te zbiorowiska narodowościowe do korzystania z dobrodziejstw, jakie stwarza państwo, albo też one muszą być uciskane. Ujęcie Klubu Narodowego tej rzeczy nie maskuje, nie osłania. Stronnictwo Narodowe mówi wyraźnie, jak jest: jesteśmy gospodarzami kraju i możemy narodowości niepolskie, zwłaszcza Żydów tolerować o tyle tylko, o ile nie przeciwstawiają się naszej woli, o ile podporządkują się temu, co my chcemy, o ile nam służą, albo wysługują się. P. Stanisław Grabski, gdy robił ową sławetną ugodę z Żydami, powiedział wyraźnie: Będziecie, Żydzi, służyli za narzędzie państwowości polskiej, tam gdzie polskość jest zagrożona, tam, gdzie polskość sobie rady sama dać nie może, a w nagrodę za to damy wam te lub inne prawa, te lub inne uprawnienia. To było jasne, to było wyraźne, nikogo to nie łudziło, nie stwarzało żadnych iluzyj. I to samo było w stosunku do naszego szkolnictwa: tolerowano je zaledwie. Nawet nie chciano Żydów asymilować, bano się asymilowania Żydów, bano się, że drogą asymilacji przedostaną się do kultury polskiej jakieś czynniki obce, które mogłyby zaważyć bardzo niekorzystnie ze względu na swe zdolności i na rozwój umysłowy, bano się konkurencji. Wobec tego starano się wstrzymać napór tego czynnika do szkolnictwa państwowego.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#IzaakGrünbaum">Takie było narodowe ujęcie zagadnienia szkoły i wychowania państwowego.</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#IzaakGrünbaum">Przyszło wychowanie państwowe. Ustawa, o której mówimy, stoi na stanowisku wychowania państwowego. Zdawałoby się, że wszystko powinno się było zmienić w stosunku do nas. Ale nic absolutnie się nie zmienia, nie zmienia się nawet w stosunku do innych narodowości, nawet w stosunku do tych narodowości, które są w porównaniu z nami uprzywilejowane, które mają szkolnictwo państwowe, w mniejszym lub większym zakresie, we własnym języku. Nawet w stosunku do nich, chociaż niepodobna było wprost zignorować zagadnień, związanych z istnieniem tych szkół nic się nie zmieniło.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#IzaakGrünbaum">Więc jaka jest różnica między ujęciem państwowem, między państwowem wychowaniem a narodowem? Różnica słów, nic ponadto. A słowa te są dla nas tem niebezpieczniejsze, że wytwarzają iluzje, łudzą ludzi, wprowadzają w błąd i mogą tworzyć złudzenia na szerokim świecie, że to nie jest nacjonalizm, że w Polsce obecnie niema już żadnego ucisku. Tymczasem jest to ten sam nacjonalizm, ten sam ucisk, który był poprzednio, jeno, że jest maskowany nowemi słowami i frazesami, ten sam czysty nacjonalizm, nie mający absolutnie nic wspólnego z jakiemś nowoczesnem pojmowaniem państwa.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, prawdopodobnie i pod względem dopuszczenia Żydów do korzystania z państwowego wychowania, z państwowego szkolnictwa, też nie będzie żadnej różnicy pomiędzy stanem, który wytworzony zostanie przez tę reformę, a sianem, który był poprzednio. Gdy się analizuje artykuły tej ustawy, gdy się wyprowadza konsekwencje z przepisów tej ustawy, to można śmiało stwierdzić, że i pod tym względem żadna zmiana nie zajdzie.</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#IzaakGrünbaum">Co do szkolnictwa wyższego żądaliśmy w swoim czasie, ażeby minister określił, ilu i w jaki sposób przyjmować się będzie studentów na te wydziały akademickie, na które nie można przyjąć wszystkich kandydatów wskutek braku miejsc. Domagaliśmy się tego, nie dlatego, żebyśmy wierzyli, że jeżeli o tem będzie decydował minister, to ustaną dla nas ograniczenia, ale wprost dlatego, że do wydziałów uniwersyteckich nie mogliśmy się wcale dostać, nie mogliśmy formalnie i prawnie mieć do nich żadnych pretensyj, jako że korzystały z autonomji i że w swoim czasie b. minister prof. Głąbiński dał im plein pouvoir na stałe. Co innego minister. Z ministrem możemy pomówić w Sejmie, możemy spróbować pociągnąć go do odpowiedzialności. Dlatego chcieliśmy, ażeby minister decydował w sprawie przyjmowania na fakultety o ograniczonej ilości miejsc. To nasze żądanie zostało spełnione, oczywiście nie dlatego, że myśmy tego żądali. Prawdopodobnie Klub Narodowy, albo publicyści Klubu Narodowego spróbują ukuć z tego jakiś specjalny zarzut, legendę o żydowskości obecnego Rządu. Rząd, jeśli to zrobił, to dlatego, że to mu obecnie dogadza, albowiem należy do tej kategorji rządów, które chcą mieć wszystko w swem ręku, które koncentrują całą władzę w swem ręku i na tej koncentracji władzy opierają swój byt na długi okres, na długie lata.</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#IzaakGrünbaum">Spotkały się nasze interesy. Ale że z tego żadnych namacalnych korzyści mieć nie będziemy, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. My to widzimy całkiem jasno. Już zwrócił uwagę kolega Sommerstein, że reforma szkolnictwa średniego grozi nam Żydom niebezpieczeństwem niesłychanem. Być może, że i w tym wypadku przyjdzie jakiś „legjon młodych”, który powie starym doświadczonym antysemitom z Klubu Narodowego, z Narodowej Demokracji: Wy jesteście antysemitami wrzasku, a my jesteśmy antysemitami czynu i my was nauczymy, jak się robi antysemityzm. Wy chcecie robić ustawę o numerus clausus, wy chcecie ustawowo wprowadzić ograniczenia Żydów na wszechnicach, my pokażemy, że bez ustawowego ograniczenia zrobi się zupełnie to samo.</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#komentarz">(P. Bielecki: Nie trzeba zwlekać z ustawą.)</u>
          <u xml:id="u-37.23" who="#IzaakGrünbaum">Ale ustawa taka zrobi bardzo przykre wrażenie za granicą, doprowadzi do listów w rodzaju listu Poincare'go, a jak antysemici czynu zabiorą się po swojemu do tego problemu, to będzie to samo, czego i wy, Panowie Narodowcy, chcecie. Czego Panowie się spierają, o co wam właściwie chodzi? O rezultat, jaki chcecie osiągnąć zapomocą ustawy ograniczającej? Rezultat ten jest ten sam bez takiej ustawy, absolutnie ten sam. Liczby, które przytoczył kol. Sommerstein, wskazują na to, że od r. 1924, od 1926, liczba studentów Żydów na wyższych uczelniach polskich maleje bez ustawowego ograniczenia.</u>
          <u xml:id="u-37.24" who="#IzaakGrünbaum">Podział gimnazjów na licea może doprowadzić do tego, że nawet nie trzeba będzie wszystkich sposobów i sposobików, jakich się używa obecnie, aby zmniejszyć liczbę Żydów, że być może nie będzie wcale tylu kandydatów Żydów, ilu jest teraz. Większość kandydatów Żydów do szkół wyższych rekrutuje się z wychowańców gimnazjów prywatnych, nie państwowych. Stan rzeczy, który istnieje w Galicji z czasów austrjackich, z każdym rokiem coraz bardziej się likwiduje, a w b. Kongresówce, na kresach wschodnich gimnazja państwowe liczą zaledwie 5%, a może mniej Żydów. Żydzi, którzy otrzymują maturę, to są przeważnie wychowańcy gimnazjów prywatnych z polskim językiem wykładowym. Jeżeli właścicielowi tego gimnazjum, temu towarzystwu, które utrzymuje to gimnazjum, każe się zakładać liceum, to Panowie doskonale rozumieją, że prawdopodobnie zabraknie im wprost środków na to, że w każdym razie, nie będzie liceów w tej liczbie, w jakiej mamy gimnazja, dające matury. A więc siłą rzeczy liczba Żydów, mających prawo do wstąpienia na uniwersytet, zmniejszy się i my nawet nie będziemy mogli skarżyć się na antysemityzm. Będą to skutki reformy, która ma swoje uzasadnienie, a że Żydzi z tego powodu cierpią, to trudno, na to niema rady, to obiektywne warunki do tego doprowadzają.</u>
          <u xml:id="u-37.25" who="#IzaakGrünbaum">Ale właśnie to nieliczenie się z warunkami naszego życia, to ignorowanie specyficznych warunków, w jakich się znajdujemy, to jest antysemityzm daleko groźniejszy niż ten krzykliwy, zapowiadający nam wielkie klęski. Pod tym względem „Legjon Młodych” ma rację, ten antysemityzm jest groźniejszy niż antysemityzm wrzasku, judzenia i szczucia. Taki właśnie antysemityzm może uprawiać ten, kto ma władzę w ręku. Taki antysemityzm stwierdzamy u obozu państwowego. Jaka tedy jest różnica z naszego punktu widzenia, pomiędzy nim a obozem narodowym?</u>
          <u xml:id="u-37.26" who="#IzaakGrünbaum">Mówi się o wychowaniu państwowem. Przeciwstawia się to wychowanie wychowaniu narodowemu. Dobrze. Jak to wychowanie będzie wyglądało w szkole?</u>
          <u xml:id="u-37.27" who="#IzaakGrünbaum">Art. 1 mówi np. o wyrobieniu religijnem. Chyba nie o wyrobieniu katolickiem, bo w szkołach będą wyznawcy innych religij, więc należy rozumieć, iż chodzi o wyrobienie religijne ogólne. Jak ono będzie zrealizowane? Jakie to będzie wyrobienie? Nasuwa się myśl, że to wyrobienie religijne będzie w ten sposób urzeczywistnione, że każdemu wyznaniu, każdej religji da się możność wyrobienia wychowanków szkoły państwowej na swój sposób, na swoją modłę. Doświadczenie uczy, że jest całkiem inaczej. Jeżeli tak jest co do religij chrześcijańskich, może nawet co do religji mahometańskiej, to do religji żydowskiej absolutnie to się nie odnosi. O wyrobieniu religijnem Żydów Rząd absolutnie nie myśli. Rząd dba o religję żydowską tylko o tyle, aby władzę religijną nad masami żydowskiemi oddać w ręce cudotwórców, którzy spędzają, kiedy potrzeba, swoich wiernych do głosowania na jedynkę. Taki jest stosunek do religji żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-37.28" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zajmijcie się Waszymi rabinami, aby mieli wyższy poziom.)</u>
          <u xml:id="u-37.29" who="#IzaakGrünbaum">Tych rabinów, którzy mają wyższy poziom, starostowie Panów w ten sposób traktują, że prawdo podobnie nie zostanie z nich wkrótce ani jeden na swoim posterunku.</u>
          <u xml:id="u-37.30" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B: Naprzykład?)</u>
          <u xml:id="u-37.31" who="#IzaakGrünbaum">Przykładów jest dużo. Natomiast, korzystają z czułej opieki władz wyznawcy rozmaitych cudotwórców i Panowie jesteście tym rządem polskim, który zupełnie już dogorywający obskurantyzm żydowski, coraz bardziej słabnący wpływ cudotwórców żydowskich doprowadza do nowej potęgi. To są Wasi koledzy, siedzą z Wami na ławach rządowych, ci, których podstawił cudotwórca z Góry Kalwarji, jego wyznawcy i poplecznicy. Kogo Panowie z sobą zabraliście na rydwan Waszego wielkiego wyborczego zwycięstwa? Obskurantów żydowskich!</u>
          <u xml:id="u-37.32" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wolę takich, niż Pana.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#KarolPolakiewicz">Pan będzie łaskać być nieco ostrożniejszy w stosunku do tych, którzy się bronić nie mogą — w stosunku do rabinów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#IzaakGrünbaum">Nie mogę krytykować tego, co powiedział p. Marszałek, ale chcę zaznaczyć dla historji, że po raz pierwszy rabinów wzięto w obronę z trybuny Marszałka Sejmu Polskiego i to właśnie tych najbardziej zacofanych.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie po raz pierwszy!)</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#IzaakGrünbaum">Nie sądzę zresztą, aby ci, których nazywam obskurantami, poczuwali się tak bardzo dotkniętymi tem określeniem. Jest to ich zasadą, iż wiedza świecka jest szkodliwa, a wogóle świeckość uważana jest przez nich za grzech. Nie mam czasu ani możności wyjaśnienia, dlaczego, ale tak jest.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#IzaakGrünbaum">W jaki sposób urzeczywistnia się w stosunku do Żydów uznawana przez wszystkich zasada wyrobienia religijnego w szkołach powszechnych dla żydów przeznaczonych? Bardzo wiele tych szkół nie ma nauki religii. A dzieje się to między innemi również i dla następującej przyczyny: prowadzą w niektórych naukę nauczycielki. Otóż rabini, którzy znajdują u Panów opiekę, uważają, że kobiety nie powinny wykładać religji i dlatego niema religii w tych szkołach. Stopni z religii w szkołach państwowych i w wielu prywatnych żydowskich również niema. A tam, gdzie ten stopień figuruje na maturach, jest on fikcją, bo wykładów religii niema w tych szkołach. Tak wygląda wychowanie religijne Żydów w szkołach państwowych, tak będzie wyglądało wyrobienie religijne Żydów, o którem mówi ustawa.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#IzaakGrünbaum">Kol, Sommers tein postawił poprawkę, ażeby była w art. 1 wzmianka o narodowem wychowaniu, myśląc, że gdyby ta poprawka przeszła, — oczywiście nie łudzi się co do tego — zobowiązałaby ona władze państwowe do udzielania także narodowe go wychowania Żydom, uczącym się w szkołach państwowych. Proszę Panów, to byłoby zupełnie słuszne z punktu widzenia dobrze pojętego wychowania państwowego. Prawdopodobnie jednak, gdyby nawet taka poprawka przeszła, po niejakim czasie wyinterpretowanoby ją w tym sensie, że chodzi o narodowe wychowanie polskie, w każdym razie nie o wychowanie narodowe żydowskie, ukraińskie, czy białoruskie.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#IzaakGrünbaum">Te przykłady wystarczą chyba, ażeby udowodnić, iż t. zw. państwowe wychowanie w stosunku do nas Żydów, tak samo jak i do innych narodowości, absolutnie niczem się nie różni od t. zw. wychowania narodowego. Absolutnie niczem się nie różni. Tak samo będzie się wykładało w przyszłości, jak się wykładało i wykłada się wszystko to, co dotyczy historji narodu polskiego, przeciwko czemu oczywiście nic nie mamy, ale nic się nie będzie mówiło o historji Żydów, ani o bohaterach żydowskich, ani o myślicielach żydowskich, ani o tem wszystkiem, co stanowi narodowe życie żydowskie. To będzie wychowanie państwowe, to będzie się nazywało wychowaniem państwowem. A wynaradawiać będzie Żydów nie gorzej od wychowania narodowego.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Czy w Palestynie wykładają historję Polski?)</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#IzaakGrünbaum">Historję Polski? Prawdopodobnie jako część historji powszechnej wykładają i mogę Panów zapewnić, że mówią o historji Polski tak, jak o historji tych wszystkich narodów, z któremi mieli i mają Żydzi do czynienia, i mówią obszerniej i objektywniej, niż Panowie sobie to wyobrażają. Jeżeli to ma być wyjaśnieniem, dlaczego nie należy wykładać historji żydowskiej w Polsce w szkołach państwowych, do których uczęszczają Żydzi, to na to doprawdy nie mam odpowiedzi. Takie argumenty nie wymagają wcale odpowiedzi. A jeżeli będzie wykładana w Palestynie historja Polski, to czy Panowie wprowadzą jako wykład obowiązkowy dla Żydów historję żydowską, we wszystkich zakładach naukowych w Polsce? Wówczas postaram się Panom tę rzecz przeprowadzić. Mam jednak takie wpływy, że mógłbym przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, wychowanie państwowe będzie tak samo urabiało Żydów, postara się Żydów prowadzić w tym samym kierunku, w jakim urabiało i prowadziło wychowanie narodowe. Pod tym względem chyba niema żadnych wątpliwości. Jakaż jest różnica? Niema żadnej. Z punktu widzenia objektywnego, jeżeli się zastosuje takie kryterjum objektywne, to walka między temi dwoma ujęciami jest tylko kłótnią w rodzinie. Wprost niewiadomo, z jakiego powodu, z jakich przyczyn przyszło do tej kłótni. Chodzi chyba tylko o jedną rzecz — o kult jednostki.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#IzaakGrünbaum">Jak powiedziałem, nie miałem zamiaru specjalnie zastanawiać się nad szczegółami ustawy, między innemi i dlatego, że my właściwie tej ustawy nie znamy. To co przedkłada nam komisja, nie jest ustawą, właściwie powiedziawszy, nie ma treści. Treść będzie zależała od przyszłych zarządzeń p. Ministra. Ażeby ocenić ustawę, należałoby poczekać na te zarządzenia. W tem miejscu zaznaczyć muszę, że Panowie jesteście bardzo pewni siebie. Reforma ma być przeprowadzona w ciągu sześciu lat. Czy Panowie jesteście tak pewni, że Wy będziecie tę reformę wykonywać w przeciągu tych wszystkich sześciu lat, że Wy ją zakończycie?</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Najzupełniej.)</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#IzaakGrünbaum">Ja mam bardzo poważne wątpliwości co do tego. W każdym razie jest różnica między Panów ministrami. P. Minister Jędrzejewicz rozpocznie wprowadzać ustawę w życie, ale czy p. Minister Jędrzejewicz będzie ją przeprowadzał w ciągu sześciu lat — to i Panowie napewno nie zaprzeczą, że to jest bardzo wątpliwe. A między ministrami Panów są bardzo poważne różnice. Bartel, Dobrucki i inni ministrowie oświaty rozmaite mieli przekonania w bardzo poważnych sprawach. I dlatego nie mogę nie wyrazić zdziwienia, że Panowie z taką pewnością traktują tę ustawę, że nie boicie się Panowie wcale, że może przyjść minister, który zapomocą swoich zarządzeń zrobi zupełnie co innego, niż Panowie myślą obecnie. Wiemy, jak się interpretuje Konstytucję i różne ustawy, a artykuły tej ustawy nie mają większej mocy, niż inne, i można zainterpretować i odwrócić każdy przepis w ten sposób, że go rodzona matka nie pozna. Tego myśmy już wszyscy się nauczyli, to już każdy potrafi.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#IzaakGrünbaum">Na zakończenie chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Reforma ta zmierza do tego, ażeby urobić na jedną modłę całą młodzież. Po wojnie zdaje się wszystkim dzierżącym władzę, jeszcze bardziej niż zdawało się przed wojną, że można urobić młodzież zapomocą systemu wychowania w len lub w inny sposób. Tak wydaje się bolszewikom w Rosji, tak samo faszystom we Włoszech, tak samo zdaje się Panom. Nasze doświadczenie uczy nas czego innego. Jesteśmy żywym przykładem, że to się nigdy nie udaje. My — nietylko Żydzi, ale my, to pokolenie, które wyrosło w gimnazjach rosyjskich — wielu z Panów należy do tego pokolenia, ja również należę do niego my jesteśmy żywem świadectwem, że żadne starania wychowawców, którzy mieli za sobą potęgę carskiej Rosji, wszystkie tjurmy, wszystkie katorgi i wszystkie szubienice caratu rosyjskiego, nie pomogły i nie doprowadziły do tego, ażeby urobić młodzież wszystkich narodowości w Rosji, a nawet młodzież rosyjską tak, ażeby ta młodzież była taka, jaką ją chciał mieć car i jaką ją mieć chciał rząd rosyjski. Rozwój młodzieży ma swoją logikę i przymus nigdy jeszcze nie doprowadził do opanowania młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#IzaakGrünbaum">Jeżeli powstanie szkoła oparta na tej ustawie i zarządzeniach Ministra, które będą wydane w duchu tej ustawy, to powstanie w szkolnictwie państwowem przymus niesłychany, ale na ten przymus odpowiedź młodzieży będzie jedna: bunt przeciwko przymusowi, albowiem młodzież przeciwko każdemu przymusowi buntuje się, chociażby dlatego, że jest młodzieżą. I ta ustawa w wykonaniu może tylko doprowadzić do buntu młodzieży!</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości.)</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#IzaakGrünbaum">Głos ma p. Balicka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#GabrielaBalicka">Wysoki Sejmie! Ustawa o ustroju szkolnym sięga głęboko i przebudowuje go całkowicie, jest ona ramowa, ale ramy nie są tylko architekturą, bo wlewa się w nie treść, radykalnie zmieniającą to, co dotąd było.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#GabrielaBalicka">Gimnazjum 8-klasowe przestaje istnieć, seminarjum 5-letnie także, co w pierwszym wypadku rozrywa jednolitość nauki, a w drugim wpływa zubożające na samo wychowanie, które ma charakter specjalny, jeżeli idzie o przygotowanie nauczyciela szkół powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#GabrielaBalicka">Mamy i kompensaty, jak postawienie przedszkoli, jako obmyślonej instytucji wychowawczej, mamy szkolnictwo zawodowe, rozbudowane i zrównane w znaczeniu z resztą szkolnictwa, mamy dokształcanie, które ma usunąć powrotny analfabetyzm.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#GabrielaBalicka">Szkoła powszechna trzystopniowa ma być kamieniem węgielnym, na którym opierać się winno całe szkolnictwo. Nie będę wchodzić w szczegóły i w krytykę fragmentów całej przebudowy, bo zrobili, to już przede mną koledzy moi klubowi, mający w tej dziedzinie stokroć lepsze odemnie kwalifikacje, Ale chciałabym tylko poruszyć związane z tą ustawą i nie dające się oddzielić komentarze, czy uzasadnienia do tej ustawy. Dał nam je p. Minister w swoich przemówieniach i dała p. przewodnicząca Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#GabrielaBalicka">W odpowiedzi na naszą krytykę, że ustawa daje wielkie uprawnienia Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, posłanka Jaworska powiedziała nam, że powinniśmy już raz zrozumieć, że ta ustawa w związku z pełnomocnictwami danemi Ministrowi dąży do tego, by „przebudować za jej pośrednictwem psychikę narodu”. Wątpię, czy psychika narodu da się zmienić ustawami, albo rozporządzeniami, bo jest ona przecież wypadkową wielu złożonych czynników i w tak uproszczony sposób nie można rozwiązywać tak skomplikowanej sprawy. W psychice narodu mamy odziedziczone właściwości, a więc ślady umocnionej w tej psychice przeszłości. Do tej psychiki nie można podchodzić z mechanicznie stworzoną receptą. Nie ulega bowiem wątpliwości, że w wychowaniu młodego pokolenia Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego uważa wychowanie państwowe za oś wszelkich wysiłków, zmierzających do wyrobienia nowej psychiki narodu. Przy każdej sposobności słyszymy, że wychowanie musi być państwowe, jak gdyby to właśnie było syntezą całego wychowania.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#GabrielaBalicka">Zrozumiałe, normalne i konieczne jest wychowanie młodego pokolenia obywateli, rozumiejących swoje obowiązki wobec Państwa, jego zadania i cele. Nie to zwalczamy, ale zwalczamy robienie z tego jedynego zadania, które ma wszystkie braki rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#GabrielaBalicka">Wychowanie państwowe to tylko jedna dziedzina życia, poza nią jest jeszcze cały świat stosunków bardzo żywotnych, bardzo ważnych, bardzo skomplikowanych i istotnych, które nie dadzą się zamknąć w wychowaniu państwowem. Jak już powiedziałam na komisji, zostaje cały stosunek człowieka do religji, do moralności, do dobra i piękna, tak jak i indywidualna dziedzina jego życia duchowego.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#GabrielaBalicka">Przebudowywanie psychiki narodu to kuszenie się o wielkie rzeczy, to jest już „rząd dusz” To nie byle co i nie byle jaka odpowiedzialność, bo stoimy wobec najdelikatniejszego instrumentu, jakim jest dusza narodu. Ażeby poważyć się na takie zadanie, trzeba wysunąć wielkie hasła, które ogarniają wszystkie elementy duszy ludzkiej, bo wtedy tylko osiągnąć można pełnię tej duszy i z tej pełni jedynie może wypłynąć twórczość. Czy wychowanie państwowe może być tem hasłem? Z całem przekonaniem powiem, że nie, bo jest to pojęcie zbyt wąskie, zbyt specjalne. Tem wielkiem hasłem, na którem oprzeć się trzeba, jest wychowanie narodowe, synteza, a jednocześnie źródło sił dynamicznych, to jest droga, po której idąc, można mieć spokój, że nic się nie ukrusza i nie traci z materjału najcenniejszego, jakim jest indywidualność typu narodowego. Wychowanie musi tę indywidualność rozumieć, wczuć się w nią i kształtować według jej właściwości, a nie według wymogów i potrzeb chwili bieżącej. Tymczasem wbrew właściwościom naszej psychiki, w wychowaniu Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego uważa nakaz i przymus za najwłaściwszą drogę. P. Minister mówiąc o wychowawczych zadaniach z całą bezwzględnością zapowiada, że te zakłady naukowe, które nie potrafią wcielać w życie programu wychowania państwowego, nie będą mogły liczyć na opiekę Ministerstwa i niech wiedzą, że znajdzie środki, aby tym, co tych rzeczy nie rozumieją, wyjaśnić je należycie.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#GabrielaBalicka">Ale, proszę Wysokiej Izby, nie jest łatwą rzeczą zastosować się do tych wskazań. Wymagania p. Ministra sięgają daleko, bo precyzuje on na innem miejscu, że wkraczać będzie nawet w sferę uczuć dzieci, które winny kochać Józefa Piłsudskiego. I tu widzimy, że Minister mówi jak polityk, mimo zastrzeżeń, że dziedzina wychowania publicznego musi być wolną od polityki.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#GabrielaBalicka">Dziś wysłuchaliśmy ze strony stronnictwa rządowego długich wywodów o tej przebudowie psychiki narodu i dostosowania jej do wymogów bieżącego życia.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#GabrielaBalicka">Mam wrażenie, biorąc to wszystko pod uwagę, że tak Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jak Rząd obecny w niesłychanie uproszczony sposób patrzy na potencjały duszy polskiej. Prawda tej duszy jest, jak nurt rzeki, która płynie na głębinie, ale nie pozwoli zadać sobie gwałtu i zwycięży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. ks. Czuj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JanCzuj">Wysoka Izbo! Sprawa, nad którą toczy się obecnie dyskusja, jest bardzo ważna, co stwierdzili wszyscy dotychczasowi mówcy. Trzeba podnieść z uznaniem, że dyskusja tak na Komisji Oświatowej, jak też i tu na plenum w tej ważnej sprawie, bo sięgającej głęboko w życie zbiorowe naszego społeczeństwa, była i jest bardzo poważna i postawiona na wysokim poziomie, mimo krzyżujących się, niejednokrotnie sprzecznych poglądów. Mieliśmy już dziś próbkę na większą skalę tych sprzecznych poglądów, wychodzących z opozycji, poglądów, które schodziły się z sobą często w punktach może nieprzewidzianych, a w każdym razie — jak przypuszczam — niepożądanych. Wystarczy przytoczyć choćby tylko przemówienie p. Strzetelskiego, przedstawicielki Klubu Ukraińskiego i p. pos. Sommersteina. W każdym razie zestawienie tych przemówień na mnie wywiera przykre wrażenie.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#JanCzuj">Sprawa, o której mówimy, to znaczy ustawa o ustroju szkolnictwa, znalazła w społeczeństwie dość żywy oddźwięk, a przedewszystkiem wśród tych, którzy specjalnie zajmują się tą kwestją, a więc pracowników w dziedzinie wychowania i szkolnictwa. I jak zwykle bywa, tak i tu opinja tych zainteresowanych podzieliła się na dwie części: jedni tę ustawę chwalą, drudzy ją ganią, a nawet potępia Zdaje się, jak gdzieindziej, tak i tutaj trzeba prawdy szukać w pośrodku.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#JanCzuj">Paktem jest, proszę Wysokiej izby, że dotychczasowe próby i eksperymenty w dziedzinie szkolnictwa w odrodzonej Polsce nie doprowadziły do pożądanych rezultatów. Były to próby i eksperymenty fragmentaryczne, wywołujące niejednokrotnie chaos i zamieszanie w szkolnictwie, i obniżające jego poziom. Głównie zaś te próby odbiły się na szkolnictwie średniem i zawodowem i doszło do tego, że po kilkunastu Jatach naszej wolności, szkolnictwo nasze znalazło się, że się tak wyrażę, na martwym punkcie. Ustawa niniejsza ma to szkolnictwo w sposób radykalny ruszyć naprzód. P. Minister zaznaczył słusznie w jednem przemówieniu na Komisji Oświatowej, że życie będzie tę ustawę próbowało, życie dopiero odda jej świadectwo. Mimo opinij, mimo sądów, wydawanych nad tą ustawą, istotnie życie, które jest silniejsze od ludzkich prawodawców, to życie i praktyka życiowa będą egzaminatorami tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#JanCzuj">We wstępie do ustawy wyrażone są ogólne podstawowe zasady i myśli przewodnie, któremi ma się ona kierować w realizowaniu swoich celów, swoich ideałów. Między temi celami jest dobitnie podkreślone wyrobienie religijne i moralne. Wyrażenie „wyrobienie religijne” zostało przyjęte przez większość w mojej stylizacji i uważam, że ta stylizacja jest językowo poprawna, a merytorycznie obszerniej i dosadniej podkreśla myśl, którą wyraża ustawa. Dał temu wyraz z tego miejsca i ks. prof. Szydelski. Oczywiście, gdy jest powiedziane o wyrobieniu religijnem, to w tym przymiotniku zawiera się całość wewnętrznego wyrobienia człowieka. Już w samem pojęciu wyrobienia religijnego mieści się wyrobienie moralne, bo nie znam takiej religji, któraby oddzielała od siebie moralność, któraby rozdzielała te dwa pierwiastki t. j. religijny i moralny.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Oprócz tej ustawy, bo ona rozdziela.)</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#JanCzuj">Przeciwnie, ona rzecz dubluje. Oczywiście w życiu można wszystko rozdzielić, można fałszywie tłumaczyć, ale na złą wolę niema rady, niema lekarstwa. Może ktoś podnieść obawy, że wyrażenie „religijne” będzie tłumaczone opacznie, będzie ktoś przez nie rozumiał czysto zewnętrzne, mechaniczne, czysto liturgiczne wychowanie oraz przygotowanie do życia. Jest to obawa bezpodstawna, bo wszak przed słowem: „wyrobienie” jest przymiotnik „najwyższe”, a chyba w tem wyrażeniu ujęta jest najwyższa treść wyrobienia religijnego.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#JanCzuj">Jeżeli powiedziałem, że nie znam religji, któraby oddzielała od siebie moralność, to dodaję, że najsilniej podkreśla łączność moralności z religją nauka Kościoła katolickiego. Nie będę na ten temat Wysokiej Izbie mówił kazania, choć jestem księdzem, ani też traktatu naukowego, choć jestem teologiem, bo w tym kierunku wyręczył mnie obszernie p. prof. Stefan Dąbrowski.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#komentarz">(Wesołość. Brawa i oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#JanCzuj">Znajdzie się w Polsce znaczna garść takich, którzy uznają moralność bez religji, ale niema takich, którzyby uznawali religję bez moralności.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#JanCzuj">Na komisji za moją poprawką między innymi nie głosowała Part ja Socjalistyczna, której i dziś niema na sali. Przedstawiciel tego stronnictwa, pos. Piotrowski, oświadczył, że jego stronnictwo stoi na stanowisku szkoły świeckiej, a cały wstęp uważa za czystą deklarację. Dotychczas nie słyszałem, żeby ktoś z przemawiających oponentów to stanowisko p. Piotrowskiego i P. P. S. odpowiednio uwydatnił. Jako przykład podał p. Piotrowski Hiszpanję, która tak „wspaniale” się wyzwala z różnych więzów krępujących ją dotychczas i ciąży do wolności. Nie wiem, czy ten przykład dla nas, Polaków i katolików, czy wogóle dla Polaków, może być zachęcający. Można było powołać się jeszcze i na inne przykłady; można było zacytować choćby Meksyk, albo też naszego sąsiada od wschodu. Zapytałbym, czy ten przykład może być zachęcający i przemawiać nam do przekonania! Ładniebyśmy wyglądali! Oczywiście potem mówi się na zgromadzeniach, czy też pisze się w partyjnej prasie, o jakiejś istniejącej w Polsce zamaskowanej klice sanacyjno-endecko-klerykalnej; mówi się o preponderancji kleru, o omnipotencji religji, o zakuwaniu dusz w niewolę religji, czy jakiegoś wyznania. Naturalnie, są to straszaki, które w nikim rozumnym obaw nie budzą, są to plewy, na które żaden wróbel wziąć się nie da. Są to straszaki, jakiemi szafuje także Stronnictwo Ludowe — które tu również jest nieobecne, z czego widać, jak się interesuje oświatą, a które także absentowało się na komisji — szafuje ono niemi, zwłaszcza w okolicach, gdzie ludność jest ciemniejsza, a mianowicie są to straszaki o pańszczyźnie i pańszczyźnianej doli.</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#JanCzuj">Ustawa, nad którą obecnie dyskutujemy, jest ramowa; ma ona być w praktyce wypełniona i uzupełniona rozporządzeniami wykonawczemi i programami szkolnemi. Przeto w tem miejscu apeluję do p. Ministra Oświaty, ażeby ta dewiza, ażeby to hasło o wyrobieniu religijnem przyświecało w realizowaniu tej ustawy przez rozporządzenia wykonawcze i przez programy. Da się to uskutecznić, zwłaszcza w programach, przez odpowiednie, mądre, praktyczne i życiowe powiązanie nauki przedmiotów świeckich z nauką religji, ażeby nie było żadnego rozdźwięku, ażeby nie było niejednokrotnie powodu do tych sprzeczności, jakie zdarzały się dotychczas w naszem szkolnem nauczaniu. Na tem stanowisku stoją wszyscy, którzy religję uważają za czynnik najważniejszy w duchowem urobieniu człowieka.</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#JanCzuj">Kończąc, wyrażam życzenie, ażeby te wszystkie cele ogólne i zasadniczo we wstępie do tej ustawy wyrażone, harmonizowały się w wychowaniu, wykształceniu i wyrobieniu przyszłych pokoleń na dobrych obywateli, jakich potrzebuje Polska, obywateli świadomych nietylko swoich praw, ale przedewszystkiem swoich obowiązków, względem siebie, względem społeczeństwa, względem Boga 1 bliźnich, dla chwały i potęgi Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Marczyńska:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#KazimieraMarczyńska">Wysoki Sejmie! W przemówieniu swem pragnę się głównie zająć jednym działem szkolnictwa, którego ujęcie w ustawie nie wywołało ani namiętnych sprzeciwów, ani nawet ożywionej dyskusji. Mam tu na myśli szkolnictwo zawodowe. Przyczyn tego jest dwie: 1) projekt ustawy rzeczywiście odpowiada potrzebom szkolnictwa zawodowego, 2) naogół jest mała znajomość szkolnictwa zawodowego, wypływająca z braku zainteresowania się społeczeństwa tym działem.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#KazimieraMarczyńska">I trudno się nawet dziwić temu, i ze względu na nasze dawne tradycje, i dlatego, że oddanie dziecka do szkoły zawodowej zamykało mu już drogę do dalszych studjów, bez względu na budzące się później zainteresowania i uzdolnienia. To też inteligencja pracująca oddawała do szkół zawodowych przeważnie dzieci niezdolne i nie mające wogóle żadnych zainteresowań. Robotnicy, gdy posyłali swe dzieci do szkół średnich — wybierali też gimnazjum, czy seminarjum nauczycielskie, bo uważali, że ukończenie tamtych szkół skuteczniej zapewni lepszą dolę dla ich dzieci, a jeśli decydowali się na naukę rzemiosła, chętniej posyłali je wprost do pracowni. To samo zauważyć można było w ustosunkowaniu się wsi do szkolnictwa zawodowego. Wieśniacy nie żałują trudu, gdy chodzi o kształcenie syna na księdza czy nauczyciela, i dlatego w tym kierunku pchają swe zdolne dzieci bez względu na ich zainteresowania. Do szkoły zawodowej jednak szło dziecko ze wsi przeważnie niezdolne i tylko tych rodziców, którzy nie mieli tej ambicji, by dziecko ich kończyło szkołę średnią. I temu się nie dziwię wcale. Włożony nakład finansowy nie zwracał się i w części nawet.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#KazimieraMarczyńska">I dlatego dla mnie jest zupełnie zrozumiałe, że tak mała ilość dzieci wiejskich jest w szkołach zawodowych, co zarzucił p. pos. Kornecki, bo uważam, że dla wieśniaków niema do tej pory żadnego interesu w posyłaniu dzieci do szkół zawodowych. I wytworzyła się taka sytuacja, że żadna z warstw społecznych nie jest związana silniej ze szkolnictwem zawodowem, nawet rzemieślnicza, bo i majstrowie uważają szkoły średnie rzemieślnicze za niebezpieczne konkurentki w kształceniu zawodowem młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#KazimieraMarczyńska">To też nic dziwnego, że szkolnictwo zawodowe, spotykając wszędzie obojętność, a u zainteresowanych sfer rzemieślniczych czasami nawet niechęć, a przytem, mając materjał uczniowski w przeważnej mierze niezdolny, nie mogło obecnie w pełni odpowiedzieć wymaganiom, jakie przed niem stawia życie gospodarcze. Mimo tych wszystkich trudności mamy już, jak na krótki okres niepodległości, pokaźny dorobek w dziedzinie szkolnictwa zawodowego. ilość szkół męskich wzrosła parokrotnie, a żeńskie szkolnictwo na niektórych terenach (np. b. zabór rosyjski) zostało właściwie dopiero po odzyskaniu niepodległości należycie zorganizowane. Świadczył o tem dział szkół zawodowych na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu. Obecnie mamy szkół zawodowych, kursów i szkół dokształcających zawodowych ogółem 1653 (dane z roku szkolnego 1930/31). Ogólna ilość uczącej się w nich młodzieży przeszło 183.000. To już jest ilość poważna, zbyt mała jednak na potrzeby, jakie życie stawia przed nami, ale o tem powiem później.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#KazimieraMarczyńska">Szkoły zawodowe są i obecnie trzystopniowe. Są szkoły zawodowe niższe, do których przyjmuje się uczniów po ukończeniu 5 klas szkoły powszechnej. Tych jest ogółem męskich i żeńskich 186. Dalej szkoły zawodowe średnie, do których przyjmuje się po skończeniu pełnej 7-klasowej szkoły powszechnej. Tych szkół jest najwięcej, bo 276. Wreszcie na podbudowie 6 klas gimnazjum szkoły zawodowe trzeciego stopnia, których jest ogółem 45. Reszta szkół — to szkoły dokształcające i kursy.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#KazimieraMarczyńska">Na kresach wschodnich jest bardzo mało szkół zawodowych. Ze względu na ciężkie warunki materjalne i konieczność opanowania zawodu jak najszybciej — dzieci szkół powszechnych nie mają w VI i VII oddziale robót i rysunków, objętych programem, a zamiast tego pracują 12 godzin tygodniowo w warsztatach pod kierunkiem majstrów instruktorów.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#KazimieraMarczyńska">Stosunkowo bardzo mało mamy szkół zawodowych państwowych. Ogromna większość, to szkoły zorganizowane przez instytucje społeczne, samorządy czy osoby prywatne. Zaznaczyć jednak należy, że te właśnie szkoły zawodowe korzystają z subsydjów państwowych, z opłat od patentów i to w znacznej mierze. Władze szkolne wymagają jednak od tych szkół, by każda z nich miała radę opiekuńczą szkoły. Dobrze prosperująca rada opiekuńcza jest prawdziwem oparciem dla danej szkoły, a uczestnictwo delegatów kuratorjum szkolnego i samorządów terytorialnego i gospodarczego w radzie pozwala lepiej tym czynnikom wniknąć w potrzeby szkoły i okazać jej, jeśli na to zasługuje, pomoc i opiekę. Zasilanie przez Ministerstwo szkól społecznych zawodowych subsydjami wpływa w dużym stopniu i na podniesienie ich poziomu, gdyż władze szkolne wymagają od szkół subsydjowanych odpowiedniego poziomu.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#KazimieraMarczyńska">Tu muszę zaznaczyć p. posłowi Sommersteinowi, że te subsydja są dawane szkołom bez różnicy narodowości, a więc i żydowskim, o ile są na odpowiednim poziomie.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#KazimieraMarczyńska">Muszę nadmienić, że należytą opiekę władz szkolnych utrudnia, szczególnie jeśli chodzi o rozwijające się szkolnictwo żeńskie zawodowe, brak wizytatorek w wielu kuratorjach: na 11 kuratorjów są 4 wizytatorki. Ten sam brak daje się we znaki i szkolnictwu męskiemu. Spodziewać się należy, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, realizując ustrój szkolnictwa zawodowego, wprowadzi chociażby po jednej wizytatorce i po jednym wizytatorze do każdego kuratorjum.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#KazimieraMarczyńska">Dalszy jednak rozwój szkolnictwa byłby utrudniony bez oparcia go o ustawę o ustroju szkolnictwa, gwarantującą mu rozrost, uprawnienia i poziom.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#KazimieraMarczyńska">Nie będę tu podawała zarysu ustrojowego szkolnictwa zawodowego, zrobił to już p. referent, chciałabym tylko podkreślić te wielkie walory, jakie ma dla szkolnictwa zawodowego projektowana ustawa, widoczne dla każdego, kto miał możność poznania szkół zawodowych i ich bolączek.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#KazimieraMarczyńska">Szkolnictwo niższe zawodowe, w myśl projektu oparte na szkolnictwie powszechnem pierwszego stopnia, mieć będzie charakter wybitnie praktyczny i potrzeby wsi najzupełniej zaspokoi. Będzie więc mogła taka szkoła, kształcąca w jednym tylko zawodzie, powstać w każdej wsi, gdzie jest szkoła powszechna pierwszego stopnia.</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#KazimieraMarczyńska">Nie widzę więc tego wielkiego pokrzywdzenia wsi przez projekt ustawy, o czem z taką, wielką troską mówili pp. posłowie z klubów opozycyjnych na Komisji Oświatowej, nie widzę tembardziej, że zdolniejszym jednostkom nowy ustrój dalsze kształcenie się ułatwia.</u>
          <u xml:id="u-44.13" who="#KazimieraMarczyńska">Ustawa niniejsza otwiera świetne widoki rozwoju dla szkół zawodowych typu licealnego. Szkoły te zakładane są już od lat kilku w grupie zawodów technicznych, gospodarczych, agrotechnicznych i rękodzieł artystycznych. Oddawna zaś istnieją licea handlowe, zasilane są młodzieżą, która opuszcza gimnazjum po skończeniu 6 klas gimnazjum. Jak wykazuje statystyka, przeszło 40% ogółu młodzieży gimnazjalnej, kończącej 6 klasę gimnazjum, nie dochodzi do matury. Obecnie ta młodzież, o ile będzie miała odpowiednie zainteresowania i dążenia zawodowe, będzie mogła wstąpić do dwuletniego lub trzyletniego liceum zawodowego, które będzie dawało głębszy zasób wiedzy teoretycznej, niż może dać szkoła zawodowa typu gimnazjalnego, a więc będzie kształciło typ pracownika zbliżony do pracownika wykształconego w uczelniach wyższych, oczywiście bez kwalifikacji naukowo-badawczych.</u>
          <u xml:id="u-44.14" who="#KazimieraMarczyńska">Licea zawodowe mają jeszcze inne wielkie znaczenie. Dają absolwentom odpowiednio uzdolnionym prawo wstępu do szkół wyższych. To likwiduje t. zw. „ślepą ulicę” w szkolnictwie zawodowem, zasypuje przepaść między szkołą zawodową a ogólnokształcącą, podniesie w oczach ogółu szkołę zawodową, i wyruguje zastarzałe przeświadczenie o niższości wykształcenia zawodowego średniego w porównaniu z wykształceniem, które daje gimnazjum lub liceum ogólno-kształcące. I dopiero teraz, gdy w myśl nowej ustawy szkoła zawodowa zyskuje pełne prawo obywatelstwa, można liczyć na napływ do tych szkół młodzieży zdolnej i mającej już wyraźne zainteresowanie do zawodu. Wiele też pomoże projektowana praktyka przedszkolna uczennic. Ona będzie sprawdzianem uzdolnień do zawodu i usunie ze szkoły zawodowej młodzież, która, nie mając zamiłowania do zawodu, w danym zawodzie po skończeniu szkoły nie pracuje, tylko zapełnia biura.</u>
          <u xml:id="u-44.15" who="#KazimieraMarczyńska">Praktyka pozaszkolna młodzieży przygotuje ją lepiej do życia, zahartuje do ciężkiej walki o byt.</u>
          <u xml:id="u-44.16" who="#KazimieraMarczyńska">Niesłusznym był zarzut podnoszony na komisji, że ustrój szkolny przewiduje zbyt wielką różnorodność szkół zawodowych. Mamy 13.000 zawodów w Polsce, więc nic dziwnego, że przewiduje się różne stopnie i różne typy szkół zawodowych, przyczem ilość lat kształcenia zależna jest od zawodu. Przechodzenie ze szkół zawodowych niższego stopnia do odnośnych wyższych ułatwią kursy dokształcające, przewidziane w art. 30. To jest jednak zastrzeżone tylko dla jednostek bardzo zdolnych, pragnących dalszego kształcenia, ogół bowiem młodzieży ma poprzez szkołę zawodową zdobyć przygotowanie do pracy zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-44.17" who="#KazimieraMarczyńska">Mówiąc już o szkołach zawodowych typu zasadniczego, należy dwie rzeczy jeszcze podkreślić: 1) kurs i praktykę pedagogiczną, oraz kształcenie społeczno-obywatelskie dla nauczycieli, prowadzących praktyczną naukę zawodu, którzy przebywają z młodzieżą w pracowniach największą ilość godzin, są tej młodzieży wychowawcami, a nie byli do tych odpowiedzialnych obowiązków przygotowani; 2) krótkie kursy dla nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących, wprowadzające ich w treść zagadnień szkoły zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-44.18" who="#KazimieraMarczyńska">Olbrzymie możliwości otwiera projekt ustawy przed szkolnictwem zawodowem dokształcającem. Szkoły dokształcające zawodowe mają swoisty charakter jako szkoły przeznaczone dla pracowników młodocianych. Ustawa z r. 1924 o ochronie pracy kobiet i młodocianych, zatrudnionych w państwowych, samorządowych czy prywatnych zakładach pracy, nakłada na pracowników młodocianych w wieku od lat 15 do ukończonych lał 18 obowiązek dokształcania się, przyczem przewiduje obok szkół dokształcających zawodowych szkoły i kursy dokształcające ogólnie, Niewystarczalność istniejącego dotąd szkolnictwa dokształcającego zawodowego występuje niezwykle jaskrawo. Conajmniej 1,5 miliona młodocianych zatrudnionych jest zarobkowo, choć zarejestrowanych dotąd w przemyśle jest zaledwie 56.000 młodocianych. Obecnie istniejące szkoły dokształcające pomieścić mogą niewiele ponad 100.000 młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-44.19" who="#KazimieraMarczyńska">Jedną z głównych trosk Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest zatem odpowiednia rozbudowa tego szkolnictwa, idąca równolegle z przebudową jego programów. Wielkie to dzieło zajmie jednak szereg lat i wymagać będzie wydatnego współdziałania czynników samorządowych. Nauka w szkole dokształcającej trwać będzie przeciętnie lat 3. Ze względu jednak na potrzeby różnych zawodów przewiduje się możność przedłużenia nauki do lat 4 lub skracania do lat 2.</u>
          <u xml:id="u-44.20" who="#KazimieraMarczyńska">Specjalna uwaga należy się szkołom przysposobienia zawodowego, które w przyszłości mają wielką rolę do spełnienia.</u>
          <u xml:id="u-44.21" who="#KazimieraMarczyńska">W dobie postępującej mechanizacji pracy jest szereg zawodów, nie wymagających przygotowania długiego. Jednym przeto z najpilniejszych postulatów jest utworzenie dostatecznej liczby jednorocznych szkół oraz krótszych kursów przysposobienia zawodowego: przemysłowych, fabrycznych, rękodzielniczych, gospodarczych, handlowych i t. p. zwłaszcza dla młodzieży, opuszczającej szkołę powszechną. Szkoły przysposobienia uchronią młodzież od wyzysku materjalnego, który w wielu wypadkach stwierdziła inspekcja pracy co do uczniów przemysłowych. Jeżeli ponadto uwzględnimy, że ustawa o ochronie pracy młodocianych określa ukończonych lat 15, jako dolną granicę wieku dla pracowników młodocianych, podczas gdy młodzież kończy szkołę powszechną przeciętnie w wieku lat 14, dojrzymy doniosłe znaczenie szkół przysposobienia zawodowego dla ochrony młodzieży, wychodzącej ze szkół powszechnych, przed stratą roku, zgubną w skutkach, zwłaszcza w wielkich środowiskach, gdzie młodzież ta narażona jest na demoralizujący wpływ ulicy.</u>
          <u xml:id="u-44.22" who="#KazimieraMarczyńska">Ustawa przewiduje także tworzenie szkół przysposobienia dla absolwentów wszystkich szkół wszelkich stopni, a więc zarówno dla absolwentów szkół powszechnych, jak gimnazjalnych i licealnych ogólnokształcących, wreszcie dla absolwentów szkół zawodowych. Będą to np. szkoły przysposobienia handlowego dla absolwentów gimnazjalnych i licealnych, dla absolwentów szkół ogrodniczych, którzy chcą zdobyć odpowiednie podstawy dla handlu ogrodniczego, szkoły przysposobienia w gospodarstwie domowem dla potrzeb rodziny przeznaczone, dla absolwentek gimnazjów, liceów i t. p.</u>
          <u xml:id="u-44.23" who="#KazimieraMarczyńska">Ramowość i elastyczność ustawy przyczyni się do pełniejszego rozwoju szkolnie twa zawodowego, boć ono z natury rzeczy zmuszone jest do ciągłego dostosowywania się do zmiennych potrzeb życia gospodarczego i rosnących wymagań techniki zawodowej.</u>
          <u xml:id="u-44.24" who="#KazimieraMarczyńska">Projekt ustawy ustala ingerencję wzajemną zainteresowanych ministrów w zakresie ich ustawowo określonej właściwości w sprawach programów przedmiotów zawodowych, kształcenia zawodowego oraz praktyki zawodowej kandydatów na nauczycieli przedmiotów zawodowych i prowadzących naukę praktyczną zawodu w formie udzielania opinji w odnośnych sprawach.</u>
          <u xml:id="u-44.25" who="#KazimieraMarczyńska">Postanowienia powyższe mają na celu związanie jak najściślej szkolnictwa zawodowego ze sferami zawodowemi i stałe przystosowywanie tego szkolnictwa do potrzeb i tendency] rozwojowych życia gospodarczego Polski. Ten fakt jednak, że w Polsce olbrzymia większość szkół zawodowych jest skupiona pod egidą Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jest bardzo wymowny. Świadczy bowiem, iż szkoły zawodowe mimo swego utylitarnego charakteru nie powinny być podporządkowane wyłącznie postulatom gospodarczym i że zadaniem ich nie jest wyłącznie troska o potrzeby przemysłu, handlu, rzemiosła, troska o niezależność gospodarczą, lecz i o odpowiednie przygotowanie pracownika-obywatela, który jest najważniejszym czynnikiem w życiu gospodarczem i państwowem.</u>
          <u xml:id="u-44.26" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#SerhijChrucki">Wysoki Sejmie! Zapisałem się do głosu celem podtrzymania wszystkich poprawek zgłoszonych przeze mnie na komisji podczas drugiego i trzeciego czytania.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#SerhijChrucki">Pierwsza moja poprawka dotyczy art. 19, w którym jest mowa o celach szkoły średniej ogólnokształcącej. W tym artykule powiedziano, że szkoła średnia ma za zadanie między innemi przygotować młodzież do czynnego udziału w życiu społeczeństwa zorganizowanego w ramach państwowych. Wnosiłem o skreślenie słów „zorganizowanego w ramach państwowych” a wówczas artykuł ten opiewałby, że szkoła ma za cel przygotowywanie młodzieży do czynnego udziału w życiu społecznem. Wydaje mi się, że słowa „zorganizowanego w ramach państwowych” są zupełnie zbędne i niepotrzebne. Pojęcie państwa tu nie ma wogóle miejsca. Gdyby chodziło o pojęcie państwa, to lepiej byłoby powiedzieć odrazu i wyraźnie, że szkoła ma przygotować młodzież do czynnego udziału w życiu państwa. Jednak wnioskodawcy rozumieli, że takie sformułowanie artykułu byłoby niewskazane, ponieważ państwo i społeczeństwo — te pojęcia nie pokrywają się z sobą i w hierarchji pojęć pojęcie społeczeństwa ma pierwszeństwo przed pojęciem państwa, ponieważ pewne dziedziny życia są prerogatywami i przywilejami samego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#SerhijChrucki">Dlaczego jednak nie powiedziano poprostu, że szkoła średnia ma przygotować młodzież do czynnego udziału w życiu społeczeństwa, a nawet do czynnego udziału w życiu państwa? Gdyby użyć jednego tylko wyrazu „społeczeństwo” bez tego określenia dodatkowego „zorganizowanego w ramach państwowych”, lub też gdyby był użyty wyraz „państwo”, to wówczas dla każdego byłoby zrozumiałe, że mowa tu nietylko o społeczeństwie polskiem, ale i o społeczeństwie innych narodowości. Ale właśnie chodziło o stworzenie takiego podłoża dla interpretacji tej ustawy, by z niej nie mogły skorzystać narodowości niepolskie. I dlatego użyto dziwacznego określenia, że szkoła ma być przygotowaniem młodzieży do czynnego udziału w życiu „zorganizowanego w ramach państwowych” społeczeństwa. W ten sposób chciano niejako zatuszować fakt, że Państwo Polskie nie jest jednolite pod względem narodowym, chciano stworzyć podłoże dla takiej interpretacji całej ustawy szkolnej względem szkolnictwa mniejszości narodowych, żeby im uniemożliwiła wychowanie narodowe.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#SerhijChrucki">Ta idea, że wychowanie ma być przede wszystkiem narodowe, ta idea nigdzie w tej ustawie nie znalazła miejsca, a naszem zdaniem, skoro mówi się w tej ustawie o bardzo wielu rzeczach, nawet o takich, jak sportowe organizacje, czy wychowanie fizyczne w szkołach akademickich, to ta naczelna zasada, że wychowanie młodzieży powinno być przedewszystkiem narodowe, powinna była znaleźć dobitny wyraz i podkreślenie w tej ustawie, I to pominięcie tej zasady wraz ze wspomnianem jednoczesnem dziwacznem sprecyzowaniem art. 19 zmusza nas do tego, żeby jak najsilniej z naszej strony podkreślić tę konieczność wychowania narodowego.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#SerhijChrucki">Zgodnie z tem wnieśliśmy poprawki odpowiednie do artykułów, które mówią o gimnazjach i liceach, a także do tych artykułów, gdzie jest mowa o przygotowaniu nauczycieli szkolnictwa powszechnego. Obydwie poprawki, które zgłosiliśmy w tej materji — a to do art. 41 i do artykułu, który mówi o przygotowaniu nauczycieli — zgodnie ustalają, że dla gimnazjów z językiem nauczania ukraińskim powinny być stworzone licea z językiem nauczania ukraińskim. Również i wykształcenie nauczycieli dla szkolnictwa powszechnego powinno się odbywać w pedagogjach względnie liceach pedagogicznych w języku ukraińskim. Oczywiście i praktykę ci przyszli nauczyciele szkół ukraińskich mają odbywać w szkołach elementarnych czy szkołach początkowych, w których ukraiński język jest językiem wykładowym.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#SerhijChrucki">Dlaczego podkreślamy ten moment? Najlepszą odpowiedź na to daje dzisiejsza nasza sytuacja w szkolnictwie. Przecież nie marny szkolnictwa w języku ukraińskim, natomiast mamy szkoły polskie oraz utrakwistyczne. To też musimy podkreślić, że te szkoły dwujęzyczne nas nie zadowalają. Robimy to przy każdej sposobności, czynimy to i dziś i nigdy nie przestaniemy o tem mówić, dlatego, że dwujęzyczność uważamy za najszkodliwszy cios, jaki może być zadany naszemu narodowi w jego rozwoju kulturalnym.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#SerhijChrucki">I tu chcę się przedewszystkiem powołać na prace sławnego naszego uczonego, Ukraińca, profesora jeszcze z przed lat wojennych, dawno zmarłego, słynnego lingwistę, filozofa Aleksandra Potebnię. Profesor ten mówi obszernie w swych pracach o znaczeniu słowa w formowaniu myśli ludzkiej. Będzie wskazane nieco dłużej zastanowić się nad tą sprawą dwujęzyczności.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#SerhijChrucki">Otóż profesor Potebnia mówi, że język nietylko służy do wypowiadania gotowych myśli, lecz odgrywa ważną rolę w samem formowaniu myśli. Duchowy rozwój człowieka, a także narodu, jest związany w sposób nierozerwalny z rozwojem jego zdolności mówienia. Dlatego też uczyć dzieci cudzej mowy jest szkodliwe.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#SerhijChrucki">„Jakby nierozumne — powiada profesor Potebnia — było uczyć swoje dzieci grać jednocześnie na pięciu różnych instrumentach, a różne języki to są różne instrumenty. Posiadanie w dziecięcych latach dwóch języków nie jest równoznaczne z opanowaniem dwóch systemów wyjawiania jednego i tego samego kompleksu myśli, lecz przeciwnie, powoduje rozdwojenie tego kompleksu myślowego i w ten sposób przeszkadza rozwojowi abstrakcyjnego myślenia. Nawet bardzo utalentowanym ludziom, gdy w młodości używają dwóch języków, wychodzi to na szkodę ich rozwoju umysłowego, gdyż zmniejsza się zasięg ich myśli i zmniejsza się produktywność ich pracy myślowej I tu prof. Potebnia przytacza przykład bardzo utalentowanego poety rosyjskiego Tiutczewa, który jeszcze za młodych lat władał językiem rosyjskim i nie mniej dobrze językiem francuskim. Tiutczew swoje artykuły prozaiczne pisał w języku francuskim, utwory zaś poetyckie pisał w języku rosyjskim. Prof. Potebnia mówi, że ten utalentowany człowiek, gdyby swoje utwory pisał w jednym języku, i myślał tylko w jednym języku, to wyszłoby to tylko na korzyść jego twórczości poetyckiej, pogłębiłoby ją tylko. I właśnie ten poeta rosyjski, niemal genjalny, jest najlepszym przykładem tego, że używanie tego lub innego języka i samej myśli nadaje ten lub inny kierunek, albo przeciwnie — człowiek, gdy jego myśl pójdzie w pewnym kierunku, bezwiednie ucieka się do jednego ze znanych mu języków najbardziej odpowiadającego danemu kierunkowi myśli.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#SerhijChrucki">Dalej, rozstrząsając pytanie co do dwujęzyczności w wychowaniu młodzieży, prof. Potebnia zwracał uwagę na wielką liczbę słabo rozwiniętych umysłowo „tupoumnych” dzieci wśród szlachty rosyjskiej i wyjaśnia to wyłącznie tem, że rodzice tych dzieci już od maleńkości uczyli ich różnych obcych języków.</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#SerhijChrucki">Kończąc swoje wywody, prof. Potebnia prorokuje, że w psychologji zjawi się rozdział o chorobach myśli w dziecinnym i dojrzałym wieku, jako rezultacie wielojęzyczności w wychowaniu młodzieży. To proroctwo naszego sławnego uczonego potwierdziło się, bo oto na kongresie międzynarodowym, który się odbył w Luksemburgu w 1928 r., a zwołany został przez Genewskie Międzynarodowe Biuro Wychowania, bardzo wielu uczonych — nie będą ich tu wymieniał — oświadczyło na podstawie swoich badań, że rzeczywiście dwujęzyczność w nauczaniu powszechnem, wogóle w nauczaniu dziecka, bardzo szkodliwie wpływa na intelektualny rozwój dzieci i zawsze dziecko, które się uczy w jednym tylko języku, prędzej i lepiej się rozwija od dziecka, które jest zmuszone jednocześnie uczyć się jakiegoś drugiego obcego języka.</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#SerhijChrucki">To też jest zjawiskiem powszechnem, że ten, kto dąży do zdenacjonalizowania podbitego narodu, zwykle przeszkadza temu narodowi w rozwijaniu jego słowa, bo gdy naród nie wykorzysta w całej pełni swego języka, gdy rozwój tego języka powstrzyma się sztucznie, to powoduje to osłabienie jego energji myślowej, przyczynia się do osłabienia związku między starszą a młodszą generacją, — tu wspominam wiersz Mickiewicza, o znaczeniu słowa, jako arki przymierza pomiędzy starszymi a młodszymi, — gdy przerywa się tradycję narodową, w słowie złożoną, gdy pozbawia się naród możności swobodnego pielęgnowania słowa, wywołuje to degenerację we wszystkich dziedzinach życia narodu.</u>
          <u xml:id="u-46.12" who="#SerhijChrucki">To też nie dziwi nas, że autorem ustawy dwujęzycznej t. zw. utrakwistycznej był nie kto inny, jak prof. Stanisław Grabski, który otwarcie mówił, że za 25 lat w Polsce nie będzie ani jednego Ukraińca. Owo świadome dążenie do denacjonalizacji jest główną cechą zwolenników szkoły utrakwistycznej. Dlatego dziwnem wydaje się, że wciąż słyszymy z ław B. B. odżegnywania się od tych dążeń do denacjonalizacji naszego narodu, a jednocześnie nikt inny tak gorliwie i tak uporczywie nie trzyma się tej utrakwistycznej szkoły, jak właśnie ten obóz prorządowy. Nie sądzę, żeby nie rozumiał szkodliwości utrakwistycznego szkolnictwa. Wszyscy polscy patrjoci bardzo dobrze z tego zdają sobie sprawę. Nie dziw tedy, że Polacy dla siebie zawsze pragną zdobyć szkołę w języku ojczystym. W tym celu prowadzą walkę o szkołę ojczystą i na Łotwie i w Rumunji i w Niemczech; nawet dla emigrantów, dla wychodźców, którzy pracują we Francji, Państwo Polskie domaga się, ażeby nauczanie dzieci tych emigrantów odbywało się w języku ojczystym i prowadzone było przez nauczycieli narodowości polskiej. I u siebie tu w domu, na t. zw. kresach wschodnich, czy też ziemiach etnograficznie ukraińskich, szkoła utrakwistyczna istnieje tylko dla jednych Ukraińców; natomiast polska dziatwa na wszystkich ziemiach korzysta tylko ze szkół w języku polskim t. zn. w macierzystej mowie, bo tylko 2,7% polskich dzieci nie pobiera nauki w języku ojczystym.</u>
          <u xml:id="u-46.13" who="#SerhijChrucki">Dlaczego my podnosimy ten moment przy sposobności uchwalania ustawy o ustroju szkolnym? Nietylko z tego powodu, że pewne obawy w tym kierunku wzbudza w nas art. 19, o którym mówiłem, ale i dlatego, że cała budowa szkolnictwa na podstawie tej ustawy wzmocni tylko utrakwizm w szkolnictwie. Bo przypomnij my sobie, jak się tworzyła sieć w powszechnem szkolnictwie; to się odbywało w ten sposób, że do kilku szkół ukraińskich przyłączano szkoły ludowe z językiem polskim, i tak uzyskiwano podstawę do tego, żeby potem wyżej zorganizowane szkoły powszechne, do których miały uczęszczać dzieci tych wszystkich szkół, były prowadzone w języku polskim lub stawały się utrakwistyczne. To też obecnie, gdy chce się rozszerzyć podstawę, z której będą rekrutować się uczniowie szkół średnich, oczywiście gimnazja będą prowadzone w języku już wyłącznie polskim lub też będą utrakwistyczne, bo do tych gimnazjów zasięg uczniów będzie się odbywać ze szkół ludowych tak z językiem ukraińskim nauczania, jako też i z polskim. Tem bardziej obawiamy się, że licea, ilość których będzie mniejsza, niż ilość gimnazjów, też na tej samej podstawie będą prowadzone w języku polskim. Gdybyśmy się użalali na ten szkodliwy stan rzeczy, to zgóry wiemy, że usłyszymy odpowiedź tej treści, że jedno liceum ma obsługiwać nie jedno, ale kilka gimnazjów, a zawsze można tak zrobić, że te gimnazja, które będą dawać następnie kontyngent uczniów dla liceum, będą gimnazjami różnemi, polskiemi i ukraińskiemu To też, chcąc zapobiec temu, zgłosiliśmy poprawkę, aby dla gimnazjów z językiem wykładowym ukraińskim istniały licea w tymże języku ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-46.14" who="#SerhijChrucki">Z tego co powiedzałem o poglądach prof. Potebni na dwujęzyczność w powszechnem nauczaniu, wynika równie dobrze, że niedość tego, żeby szkoła była prowadzona tylko w ojczystym języku, żeby całkowicie pozbyć się cech utrakwistycznych i tych rezultatów, które one za sobą pociągają. Trzeba też, żeby nauczyciel w szkole był tejże narodowości, co i dziatwa, bo tylko on zrozumie młodzież szkolną i całkowicie ją opanuje. Każdy obcy człowiek oczywiście nie może w takiej doskonałości znać cudzego języka, jak ten człowiek, który z lat dzieciństwa, t. zn. od matki swej, nauczył się języka. Tem motywujemy poprawkę, którą zgłosiliśmy do rozdziału, gdzie jest mowa o przygotowaniu nauczycielskiem.</u>
          <u xml:id="u-46.15" who="#SerhijChrucki">W związku z tem, co dotychczas powiedziałem, stoją nasze poprawki do art. 23, następnie do art. 52.</u>
          <u xml:id="u-46.16" who="#SerhijChrucki">Art. 23 mówi o podbudowie do szkolnictwa średniego. Zwykle mówi się o tem, że przedłożona ustawa ma zalety demokratyczności, ma rozszerzyć podstawę, z której wychodzą późniejsi uczniowie szkolnictwa średniego. Otóż to jest argument tylko pozornie słuszny, bo gdy przypatrzymy się, jak obecnie przedstawia się sieć szkolnictwa pod względem organizacyjnym, to stwierdzić musimy, że tylko miasto może skorzystać z dobrodziejstw tej ustawy, natomiast wieś będzie nadal upośledzona i to w jeszcze większym stopniu, niż obecnie. Ustawa przewiduje, że do szkoły średniej będą wstępowały dzieci, które skończą 6 oddziałów szkoły powszechnej. I oto, gdy się odpowiedniej statystyce przyjrzymy, to zobaczymy, że obecnie miasto daje 838.000 uczniów, którzy na podstawie tej ustawy będą mogli wstąpić do gimnazjum, natomiast wieś daje tylko 486.000 takich dzieci, czyli prawie o połowę mniej jest dzieci wiejskich, które zgodnie z przedłożonym projektem ustawy mogą wstąpić do przyszłego gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-46.17" who="#SerhijChrucki">Ażeby zmienić ten stan rzeczy, ażeby rozszerzyć tę podstawę, z której się rekrutują uczniowie dla szkół średnich, trzebaby w radykalny sposób zmienić organizację sieci szkolnictwa powszechnego. A jak ta rzecz przedstawia się obecnie, widać z liczb następujących: na 2.060 mniej więcej szkół w miastach 1.790 jest 6 i 7-klasowych, to znaczy tych, z których będą się rekrutować uczniowie gimnazjum. Natomiast na wsi na 23.000 szkół jest 1.200 szkół 6 i 7-klasowych. Widzimy, że stan szkolnictwa pod względem organizacyjnym obecnie istniejący bardzo wyraźnie przyczynił się do upośledzenia wsi. Ten obraz na naszych ziemiach jest jeszcze bardziej opłakany, bo na naszych ziemiach np. na Wołyniu tylko 40.000 dzieci uczy się w szkołach 6 i 7-klasowych, a na terenie Galicji Wschodniej tylko 105.000, lecz w tej liczbie Ukraińców jest znikoma ilość, poprostu setki, tysiąca niema, bo wiemy, że naszych szkół z ukraińskim językiem nauczania 6 i 7-klasowych nie będzie nawet dziesięciu. O ile mi wiadomo, jest tylko 5 takich, na Wołyniu oczywiście ani jednej.</u>
          <u xml:id="u-46.18" who="#SerhijChrucki">Znaczy to, że trzeba w bardzo radykalny sposób zmienić organizacyjny stan szkolnictwa, a to się nie da urzeczywistnić bez budowania nowych szkół, nowych gmachów szkolnych, jak to widać z następujących danych statystycznych, które dotyczą ilości uczniów, przypadających na jednego nauczyciela. W centralnych województwach, w miastach na jednego nauczyciela przypada 51 dzieci, a na wsi 55. W województwach t. zw. wschodnich w miastach 51, na wsi 53, w zachodnich: 42 i 44, a w Galicji na wsi na jednego nauczyciela wypada już 59 dzieci, a więc maximum tego, co jest możliwe. Więc nie da się podwyższyć stopnia organizacyjnego szkoły powszechnej bez bardzo znacznych wydatków na budowę nowych szkół i tworzenia nowych etatów.</u>
          <u xml:id="u-46.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-46.20" who="#SerhijChrucki">Jeszcze wspomnę co do naszych ziem o tem zjawisku, które dla nas jest bardzo bolesne, a o którem mało się tu mówi, mianowicie, że na naszych ziemiach, szczególnie na Wołyniu i Polesiu jeszcze 30% dziatwy wogóle nie pobiera nauki szkolnej.</u>
          <u xml:id="u-46.21" who="#SerhijChrucki">A więc gdy to wszystko sobie uprzytomnimy, to przyjdziemy do przekonania, że tylko wówczas zamierzona reforma rzeczywiście miałaby zaletę demokratyczności, gdyby ta ustawa jednocześnie wy: wołała bardzo znaczne wydatki na przebudowę tej sieci szkolnej w celu podwyższenia stopnia organizacyjnego szkół, jednocześnie z rozbudową szkolnictwa wogóle. A na to zdaje mi się nie pozwolą względy finansowe w obecnym roku a sądzę, że i w najbliższych latach. Zresztą ta ustawa, jak już zresztą podkreślano tutaj, idzie w odwrotnym kierunku, biegunowo przeciwnym, i ma na celu jeszcze zrobić oszczędności i w tym stanie szkolnictwa powszechnego, jakie istnieje obecnie.</u>
          <u xml:id="u-46.22" who="#SerhijChrucki">Gdy od tego, co powiedziałem, przejdziemy do szkolnictwa średniego, to nie zdziwi nas, że nasza młodzież me w tym stopniu, jaki odpowiadałby jej liczebnej sile, ma możność pobierania nauki w szkolnictwie średniem, gdy bowiem w państwie stanowimy liczebnie 20%, to w szkolnictwie średniem naszej młodzieży uczy się zaledwie 3%, czyli 4 razy mniej od tego, coby się nam należało. Natomiast widzimy, że Polaków uczy się 67 prawie 68%, gdy liczebnie oni stanowią w Państwie Polskiem tylko 60%, a Żydów uczy się w szkołach średnich 21%, chociaż liczebnie w Państwie Polskiem stanowią oni mniejszy procent. I dlatego nie obawialibyśmy się, gdyby endecja swój projekt o numerus Clausus wprowadziła w życie, ale tylko w ten sposób, żeby każda narodowość rzeczywiście korzystała ze szkół w tym procencie, który odpowiada jej liczebnej sile. Wówczas nasz stan posiadania zarówno w szkolnictwie średniem, jak wyższem wzrósłby czterokrotnie. Przeciwko takiemu zwiększeniu nie będziemy protestowali.</u>
          <u xml:id="u-46.23" who="#SerhijChrucki">Ale mimo to będziemy zwalczali numerus clausus, który jest zawarty w art. 52, a to dlatego, że mimo wszystko on odbije się szkodliwie na naszej młodzieży i zmniejszy ten procent młodzieży, która zechce wstąpić do wyższych uczelni. Widzimy, że obecnie numerus clausus stosuje się przy przyjmowaniu naszych abiturjentów szkół średnich do szkolnictwa wyższego, a to w ten sposób, że nie przyjmuje się naszych maturzystów do uniwersytetu lwowskiego. Chociaż Państwo Polskie już dawno powinno założyć uniwersytet ukraiński we Lwowie, podkreślam we Lwowie, jak to przyrzekł w swoim czasie Minister Spraw Zagranicznych, nieboszczyk Skrzyński, choć we Lwowie nie istnieje uniwersytet ukraiński, a istnieje natomiast uniwersytet polski, — naszych abiturjentów do tego uniwersytetu przyjmuje się w bardzo znikomej liczbie. Przytem bardzo charakterystyczne, że przyjmuje się na wydziały te, które później nie dają, że się tak wyrażę, praktycznego zarobkowania. Na wydziały medycyny, czy weterynarji naszych abiturjentów wcale się nie przyjmuje, albo w śmiesznej wprost liczbie. Już przytaczano tu przykład, że w ubiegłym roku tylko dwóch maturzystów przyjęto na wydział medycyny, a na weterynarję tylko jednego. A równocześnie p. Minister Pieracki mówi, że mamy zbyt dużo inteligencji z ogólnem wykształceniem, że brak nam inteligencji zawodowej i chciałby skierować naszą młodzież właśnie w tę stronę, żeby mogła ona uzyskać oświatę zawodową. To się mówi w deklaracjach, może ad usum zagranicy, a w rzeczywistości, gdy nasza młodzież zgłasza się do tych wydziałów, które mogą dać praktyczne wykształcenie zawodowe, to właśnie na tych wydziałach największe trudności się jej stawia. Pozatem numerus clausus jest szkodliwy dlatego, że nie istnieje żaden system selekcji, który mógłby być uznany za odpowiedni. Ani konkursowe egzaminy, ani konkursy atestatów nie wytrzymują krytyki, zawsze mogą być sitem, przez które da się wysiać łatwo to, co nie pożądane, a w danym wypadku odbywałoby się to na niekorzyść naszej młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-46.24" who="#SerhijChrucki">Zresztą co do naszej młodzieży, która kończy szkoły średnie, niema przyczyny, dla którejby jej nie należało przyjmować do wyższych szkół, a o której mówi memorjał senatu Uniwersytetu Jagiellońskiego, wspominając o konieczności stosowania numerus clausus. Zwykle przytacza się, że jest masowy napływ młodzieży do uniwersytetu, a później tylko bardzo nikły procent tej młodzieży kończy wyższą szkołę. Otóż muszę oświadczyć, że nasza młodzież, gdy się dostanie z wielką trudnością do wyższej szkoły, to już się uczy doskonale, jak to zresztą p. posłanka Rudnicka podkreśliła. Możemy się pochlubić tem, że nasza młodzież jest zdolna i pilna i pracowita.</u>
          <u xml:id="u-46.25" who="#SerhijChrucki">Nie mam statystyki pod tym względem, co do młodzieży ze szkół wyższych, która uzyskała dyplomy. Ale będzie w tym względzie charakterystyczny obraz, jak się uczy nasza młodzież w szkole średniej. Otóż na podstawie danych statystycznych, które mogłem znaleźć w roczniku z r. 1931, wyliczyłem, że młodzieży polskiej narodowości kończy szkoły średnie mniej więcej 7,16%, młodzieży żydowskiej 8,2%, młodzieży prawosławnej 5,5%, a młodzieży ukraińskiej 8,5%. To znaczy najlepiej ze wszystkiej młodzieży uczy się w szkołach średnich młodzież ukraińska, chociaż wymacania stawiane w szkołach średnich są bardzo wysokie. Jeżeli taki stan istnieje w szkolnictwie średniem, przypuszczam, że nie jest odmienny i w szkolnictwie wyższem. A wówczas odpada ten motyw, żeby nie powiększać, że tak powiem, balastu w szkolnictwie wyższem przez przyjmowanie nadmiernej liczby słuchaczów, gdyż przyjmowanie słuchaczów ukraińskich tego balastu nie zwiększy, natomiast zwiekszy ilość osób, które dyplomy wyższych szkół uzyskają.</u>
          <u xml:id="u-46.26" who="#SerhijChrucki">A teraz przechodzę do zagadnienia elity, ściśle zdaje się związanego z poprzedniem zagadnieniem. Wogóle mówi się o tej ustawie, że ma ona przyczynić się do wytworzenia tej elity. Robi to ona mojem zdaniem w sposób bardzo mechaniczny, przez tworzenie sit przy przechodzeniu z jednej szkoły do innej. O tem nie będę mówił, bo to już różni przedmówcy moi mówili. Ja natomiast chcę dać jedyny właściwy sposób tworzenia elity umysłowej. A tym sposobem uważam jest zachowanie wykształcenia klasycznego. I tu na ten temat, nieporuszany przez nikogo na plenum Sejmu, chcę parę słów powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-46.27" who="#SerhijChrucki">Słynny profesor Tadeusz Zieliński, który na ten temat pisał niejednokrotnie, mówił o tem, że człowieka antycznego cechuje przewaga intelektualizmu, to jest znaczna przewaga w umysłowości rozumu, natomiast człowieka nowożytnego cechuje przewaga woluntaryzmu, czyli przewaga woli. I z tej zasadniczej różnicy wywodzi on pierwsza przestrogę. a to następującą: antyk wskutek swojego intelektualistycznego charakteru jest koniecznem i niezbędnem uzupełnieniem naszej woluntarystycznej umysłowości, a zatem wykształcenie klasyczne jest niezbednym czynnikiem w systemie wychowania naszej młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-46.28" who="#SerhijChrucki">Ale mógłby kto zauważyć, że antyk już był naszym wychowawcą przez tysiąc lat przeszło, więc spełnił swoje zadanie wobec naszej kultury nowożytnej. Na to można odpowiedzieć, że ani teraz, ani kiedykolwiek w przyszłości tego przesądzić nie będzie można, bo przecie wykształcenie klasyczne nigdy nie może być przestarzałe, jak nie mogą być przestarzałe te zdolności, jakie ono rozwija w człowieku. I tu będzie nie od rzeczy wskazać na doświadczenie, które miało często miejsce w praktyce profesorów nietylko uniwersytetu, ale i wyższych zakładów technicznych, a mianowicie, że wśród ich uczniów ci, którzy otrzymali wykształcenie średnie typu technicznego, na początku przewyższali wychowanków szkoły klasycznej, ale ci ostatni bardzo rychło po oswojeniu się z tym nowym dla nich światem wyprzedzali swoich kolegów realistów i do końca szli w pierwszym szeregu. To jest rzecz stwierdzona w różnych czasach i krajach.</u>
          <u xml:id="u-46.29" who="#SerhijChrucki">Wykształcenie klasyczne nie zwraca się do elity, raczej samo stwarza elitę, jak słusznie powiedział jeden pedagog francuski. Jaką elitę? Najdemokratyczniejszą ze wszystkich, bo elitę umysłową i zarazem najpotrzebniejszą. Naród bowiem, który nie będzie posiadał takiej elity, zostanie z konieczności upośledzony w wyścigu narodów. Przekonała się o tem Norwegia 30 lat temu, gdy ośmielona swoją dość wysoką kulturą narodowa, posiadając swoich Ibsenów i Björnsonów, uznała wykształcenie klasyczne za niepotrzebne. I cóż się stało? Oto wiemy teraz, że po 20 latach Norwegia musiała powrócić do tak nieopatrznie opuszczonego wykształcenia klasycznego. Przywódca socjalistów francuskich Leon Blum mówi o takim eksperymencie i we Francji, gdzie języki klasyczne chciano zastąpić językami nowożytnemi i też po 30 latach tego eksperymentu wrócono do wychowania klasycznego.</u>
          <u xml:id="u-46.30" who="#SerhijChrucki">Nie będą przytaczał opinii o klasycznem wychowaniu wyrażonych przez różnych bardzo wybitnych czy to uczonych, czy mężów stanu, a można by byłoby przytoczyć od konserwatystów do komunistów i od humanistów do przyrodników, cały szereg bardzo znanych imion i nazwisk tych. którzy wypowiedzieli się za wykształceniem klasycznem. Nie dziwne zresztą, że wszędzie na świecie widzimy istnienie dotychczas wychowania klasycznego i tylko na wchód idąc, zauważamy, że klasyczne wychowanie stopniowo jest znoszone. W Rosji pierwotnie pod naporem, że tak powiem, ulicy wyeliminowany został z gimnazjum i ze szkolnictwa średniego język grecki, później zostawiono tylko łacinę, a gdy przyszła rewolucja bolszewicka, to i łacina zupełnie zczezła w szkolnictwie średniem sowieckiem. Dziwnym trafem stało się tak, że gdy przypatrzymy się, jak się zmienia system wychowania w szkolnictwie średniem w Polsce, to widzimy, że geograficznie jest słuszne to, co powiedziałem. A mianowicie, podmuch od wschodu właśnie zniósł szkolnictwo klasyczne najpierw na terenie t. zw. kresów wschodnich, potem na terenie województw centralnych, nie dosięgnął zaś tych dzielnic, które były czy to pod wpływem kulturalnym Niemiec, czy też znajdowały się w państwie austrjackiem.</u>
          <u xml:id="u-46.31" who="#SerhijChrucki">Oto co mówi statystyka za rok 1928 i 1929 pod tym względem — a rzeczy te są ciekawe. W t. zw. południowych województwach w b. Galicji w 1928 r. uczniów w szkołach klasycznych było 7.547, w roku następnym 7.550, a więc stan posiadania został chowany. W typie neoklasycznym nastąpiło zmniejszenie z 4.990 uczniów do 4.300. Co do typu humanistycznego to jest ciekawe, że wówczas, gdy we wszystkich innych dzielnicach Państwa Polskiego ten typ wzmaga się i rośnie co do siły, to w Galicji wschodniej widzimy zmniejszenie się liczby uczniów humanistycznego typu, bo w roku 1923 było ich 23.172, a w 1929 r. — 22.900, a więc o kilkaset uczniów mniej.</u>
          <u xml:id="u-46.32" who="#SerhijChrucki">W woj. poznańskiem i pomorskiem widzimy wzrost klasycznego wychowania, a mianowicie ilość uczniów zwiększyła się z 2.300 na 2.700. Typ neoklasyczny dał zmniejszoną liczbę, humanistyczny — niewielki wzrost, a co do typu matematyczno-przyrodniczego to wszędzie na wszystkich ziemiach stopniowo z roku na rok idzie on ku upadkowi i schyłkowi.</u>
          <u xml:id="u-46.33" who="#SerhijChrucki">W województwach t. zw. wschodnich w 1928 r. było jeszcze 73 abiturjentów typu klasycznego, a w następnym roku tylko 19. Typ humanistyczny upadł też w bardzo nieznacznym stopniu. Typ neoklasyczny nieco się podniósł.</u>
          <u xml:id="u-46.34" who="#SerhijChrucki">W województwach centralnych widzimy: w roku 1928 istniało jeszcze parę szkół klasycznych, bo było 146 uczniów, w następnym roku znika już to klasyczne wychowanie, niema ani jednego ucznia. Typ neoklasyczny nieco wzrósł, typ humanistyczny został na tym samym poziomie, typ matematyczno-przyrodniczy upada.</u>
          <u xml:id="u-46.35" who="#SerhijChrucki">Więc widzimy, że w Polsce mocno się trzyma i wzrasta typ klasycznego wychowania na terenach zachodnich i w Galicji, natomiast podmuch od wschodu zniósł to klasyczne wychowanie w centralnych województwach i na kresach wschodnich. Moja poprawka do art. 22 pragnie zachować wykształcenie klasyczne.</u>
          <u xml:id="u-46.36" who="#SerhijChrucki">Innych poprawek, jako mniej ważnych, nie będę uzasadniał, natomiast pragnę złożyć nową poprawkę, która właściwie była zgłoszona w komisji w drugiem czytaniu, ale przez przewodniczącą tej komisji nie została poddana pod głosowanie z powodu terminologii. A mianowicie ta poprawka dotyczy jednego z ostatnich punktów, zdaje mi się, art. 60, który mówi w ust. 2: „Przepisy niniejszej ustawy, o ile dotyczą szkolnictwa ogólnokształcącego, oraz zawodowego wszelkich typów i stopni, nie obowiązują na obszarze woj. śląskiego”. Otóż w myśl art. 60 ustawa niniejsza nie obowiązuje na obszarze woj. śląskiego. Mój kolega klubowy p. Wełykanowicz złożył poprawkę, że ta ustawa również nie ma obowiązywać na obszarze Galicji Wschodniej. I oto wówczas pani przewodnicząca w tem sformułowaniu poprawki tej nie poddała pod głosowanie, mówiąc, że użycie terminu „Galicja Wschodnia” jest 1) sprzeczne z Konstytucją, 2) koliduje ze ślubowaniem poselskiem, 3) regulaminowo jest niedopuszczalne. Otóż przedewszystkiem zmuszony jestem parę słów powiedzieć co do samej terminologii. Stanowisko p. posłanki Jaworskiej, przewodniczącej komisji, bynajmniej mnie nie przekonało, dlatego, że widzimy, iż terminu „Galicja Wschodnia” używa się powszechnie, używa się w książkach i publikacjach naukowych i innych. Toby nie doprowadziło do skutku, ażeby wykreślać z pamięci narodów Europy ten termin „Galicia Wschodnia”. Naumyślnie badałem wszystkie słowniki encyklopedyczne, a nawet zajrzałem do słownika Lindego i wszędzie widziałem, że istnieje termin „Galicja”, że ten termin „Galicja” wywodzi się od nazwy „Wielkie Księstwo Halickie”.</u>
          <u xml:id="u-46.37" who="#komentarz">(P. Jaworska: Dawniej nazywało się także „ziemia czerwieńska” i „grody czerwieńskie”.)</u>
          <u xml:id="u-46.38" who="#SerhijChrucki">Nie mam nic przeciwko temu, żeby się nazywało „ziemia czerwieńska” i „grody czerwieńskie”, czy „Ruś Czerwona”, ale protestujemy przeciw temu, aby naszej ziemi żadne miano nie przysługiwało. Nie chcemy być narodem bezimiennym, nie chcemy, by nasze ziemie straciły swą nazwę historyczną.</u>
          <u xml:id="u-46.39" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Austrjacką.)</u>
          <u xml:id="u-46.40" who="#SerhijChrucki">Widzimy w tem bardzo doniosły dla nas fakt, bo w ten sposób niejako chce się odebrać nam tradycję historyczną. Na to się nigdy nie zgodzimy. Te ziemie były przez nas od wieków zasiedlone, miały swoją nazwę historyczną i będziemy się upierali, żeby nadal tę nazwę zachowały. Dla nas jest to moment istotny.</u>
          <u xml:id="u-46.41" who="#SerhijChrucki">Zwykle zamiast terminu „Galicja Wschodnia”, jak i z okrzyków jakie tu padły, to słyszę, mówi się „Małopolska Wschodnia”. Otóż wezmę słownik…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę skończyć swoje przemówienie w ciągu 2 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#SerhijChrucki">Słownik geograficzny Gutenberga, mówi o tej nazwie, co następuję: „Nazwa Małopolski jest często używana po 1919 roku na określenie ziem. b. Galicji, mimo, że tak historycznie, jak i geograficznie jest to niewłaściwe i zostało też potępione przez oficjalną naukę polska, zjazd geografów polskich w 1920 r.”. Chociaż jest to potępione przez oficjalną naukę polską, utrzymała się ta dzika nazwa „Małopolski Wschodniej”. I dlatego stoję przy nazwie „Galicja”.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#SerhijChrucki">Mówiło się jednak, że to jest ze względów kodyfikacyjnych niedopuszczalne. Oto mam przed sobą tę grubą książkę ustaw z 1922 r. i tu wciąż jest używana nazwa „Ziemia Wileńska”, nie „województwo śląskie”, lecz „Śląsk” albo „Cieszyn”, W ustawie z 26 września 1922 r. jest termin „b. Galicja” albo „b. Kongresówka”, a więc jest dopuszczalne ze względów kodyfikacyjnych użycie podobnego terminu.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#SerhijChrucki">A teraz rzecz istotna. Stwierdzam, że już ustawa z 1922 r. o zasadach powszechnego samorządu wojewódzkiego wyraźnie mówi o tem, że zakres szkolnictwa średniego jest zastrzeżony sejmikom, które mają działać na tych terenach. To już jest expressis verbis powiedziane w art. 9, następnie jest o tem wzmianka w art. 20, 23 i 24.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę kończyć przemówienie,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#SerhijChrucki">Tylko uniwersytet ukraiński, którego stworzenie w tej ustawie jest zastrzeżone, należy do kompetencji Ministra W. R. i O. P., z tem jednak, że ta sprawa będzie załatwiona ustawowo. Gdy ten moment podnosiłem na komisji, to p. prof. Stroński powiedział: Tak, to wszystko dobrze, ale ta ustawa nie obowiązuje, bo samorząd wojewódzki nie jest wprowadzony w życie.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#komentarz">(Głos: Dosyć.)</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#SerhijChrucki">Otóż powiem, że art. 28 mówi wyraźnie, że ustawa wchodzi w życie z dniem ogłoszenia, a art. 26 jeszcze niejako podkreśla ten moment i stwarza termin, do którego ma być ostatecznie wprowadzona w życie ta ustawa, a to termin dwuletni.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#komentarz">(Głos: Kończyć.)</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#SerhijChrucki">Dlatego sądzę, że nasza poprawka i prawniczo jest zupełnie uzasadniona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Stanisław Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#StStroński">Wysoki Sejmie! Przypuszczam, że w sprawie ustroju szkolnictwa jeden przynajmniej pogląd jest wspólny, mianowicie ten, że szkolnictwo i wychowanie nie może być siedliskiem zastoju. I dlatego wprowadzanie w tej dziedzinie zmian jest dla nas wszystkich zrozumiałe. Różnica poglądów zaczyna się w zakresie rozmiarów i szybkości tych zmian. Panowie z Rządu i z stronnictwa rządowego są za przewrotem, być może dlatego, że jeden przewrót się Panom powiódł, my jesteśmy za oględnem postępowaniem. Zresztą przewrót bardziej się nadaje do sprawy rządów politycznych i w tym zakresie prawdopodobnie inni zastrzegliby sobie pewne równouprawnienie,...</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#StStroński">...ale mało nadaje się sposób przewrotowy do dziedziny szkolnictwa. Tutaj nie ulega wątpliwości, że byłoby lepiej, ażeby postępować oględnie i niejako krok za krokiem. Mam zamiar zgłosić poprawkę do art. 3, która zmierzałaby właśnie nie do zniszczenia tej pracy, która jest zamierzona, ale do wprowadzania jej w życie powolnego, w drodze próby życiowej, czy to jest dobre, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#StStroński">Art. 3 ustawy powiada, że Minister może dla celów doświadczalnych wprowadzać szkoły, oparte na innych zasadach organizacyjnych, niż w tej ustawie. Otóż moja poprawka dotyczy jednego słowa, mianowicie zamiast, że Minister może wprowadzać dla celów doświadczalnych szkoły oparte na odmiennych zasadach, wnoszę, żeby wprowadzał szkoły oparte na takich zasadach, jakie wprowadza ta ustala. W ten sposób to. co Panowie chcą dziś z dnia na dzień wprowadzić, byłoby wprowadzone powoli jako próba.</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#StStroński">Wobec tej poprawki moim obowiązkiem jest w tej chwili uzasadnić, że ta zamierzana wielka przewrotowa zmiana nie jest na tyle dojrzała, żeby mogła być bezpiecznie wprowadzona w życie inaczej, aniżeli w drodze próby.</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#StStroński">Przedewszystkiem szkoła powszechna, t. zw. 7-klasowa, krótko mówiąc, jest niewykonalna. Jest niewykonalna przynajmniej w tem znaczeniu, w jakiem szeroki ogół i niektórzy z mówców tutaj wyobrażają sobie jej wykonanie, mianowicie, że tu w naszym kraju nagle zostaną wprowadzone szkoły 7-klasowe powszechne. Otóż nie ja będę uzasadniał, że to jest niemożliwe, tylko będą to uzasadniały liczby. Stan rzeczy w kraju jest taki, że na 26.000 szkół powszechnych jest 11.000 szkół jednoklasowych, a 6 000 szkół dwuklasowych, czyli 18.000 na 26 000, przeszło szkół jedno- i dwuklasowych. Szkół zaś sześcio- i siedmio-klasowych razem jest zaledwie 3.000. To, co można zrobić, to nazwać te szkoły 1- do 7-klasowych jedne szkołami pierwszego szczebla, drugie drugiego, trzecie trzeciego, ale nie trzeba łudzić nikogo, że powstaną nagle w kraju te 7-klasowe szkoły powszechne, dla wszystkich w dobrych warunkach miejscowych dostępne. Na to, ażeby przeprowadzić, trzeba nietylko lat, ale na to trzeba bardzo grubych pieniędzy, a tymczasem żyjemy w okresie, w którym na deszcz złota w żadnym razie się nie zanosi, i dlatego nawet Panowie już nie twierdzą, że ten rok albo następny rok będzie rokiem pokryzysowym. Narazie wiemy, że przeżywamy niedolę gospodarczą w stopniu, jakiego w dziejach się nie pamięta. Otóż mówić, że w tym okresie znajdziemy dostateczny zasób pieniędzy na to, ażeby naprawdę powstały dostępne dla ludności szkoły 7-klasowe, jest mówieniem o czemś całkowicie niewykonalnem.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#StStroński">Szkoła średnia została całkowicie spustoszona, dokonano jej rozbioru na trzy części,...</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Życie je rozebrało.)</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#StStroński">...dwie klasy najniższe idą do szkoły powszechnej, cztery klasy zostają jako gimnazjum, dwie klasy najwyższe idą do liceum.</u>
          <u xml:id="u-52.9" who="#StStroński">I tak szkoła średnia, która cokolwiekby się mówiło, jest kolebką dzisiejszej szerokiej cywilizacji europejskiej, ta szkoła średnia zostaje spustoszona, a niewiadomo, co przyjdzie na jej miejsce, bo tego nie znamy.</u>
          <u xml:id="u-52.10" who="#StStroński">Szkoły wyższe są niewątpliwie podważone dlatego, że dostęp do nich jest nieokreślony. Nie wiem, czy wszyscy w Wysokiej Izbie wiedzą dokładnie o tem, że wedle tej nowej ustawy niewiadomo, czy t. zw. świadectwo dojrzałości będzie istniało, czy nie będzie istniało.</u>
          <u xml:id="u-52.11" who="#komentarz">(Głos: Nie będzie.)</u>
          <u xml:id="u-52.12" who="#StStroński">Odpowiedź na pytanie, skierowane do przedstawiciela Rządu w tej sprawie, raczej zdążała w tym kierunku, że świadectw dojrzałości nie będzie. To jest pierwsze obniżenie warunków dostępu do szkół wyższych. Jeżeli do tego dodamy, że wedle postanowień ustawy mogą istnieć jakieś zastępcze świadectwa, nie mówiąc o świadectwach dla osób, które żadnej szkoły nie skończyły, to niewątpliwie słuszne są poglądy, że szkoły wyższe, które już dzisiaj na to narzekają, że otrzymują zasięg młodzieży niedostatecznie przygotowany, będą jeszcze bardziej w swoim bycie wychowawczym podważone.</u>
          <u xml:id="u-52.13" who="#StStroński">Społeczne znaczenie tej zmiany jest całkowicie niewątpliwe. Mianowicie wieś i lud wiejski musi być przy tego rodzaju zmianie pokrzywdzona.</u>
          <u xml:id="u-52.14" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: A dzisiaj jak jest?)</u>
          <u xml:id="u-52.15" who="#StStroński">Jeśli stan rzeczy będzie taki, że dziecko wiejskie znajdzie u siebie szkołę t. zw. pierwszego szczebla, że na drugi szczebel tej szkoły będzie musiało pójść do większej gminy lub miasteczka, a na trzeci może jeszcze szczebel do innego, a potem do miasta już mającego gimnazjum, a do liceum do jeszcze większego miasta, to wtedy się okaże, że mamy do czynienia, nie powiem z wędrówką ludów, ale z wędrówką ludu, bo ten lud będzie musiał wędrować. Mogę zapewnić Wysoką Izbę, że to dziecko nie znajdzie w swej okolicy wszystkich tych szczebli.</u>
          <u xml:id="u-52.16" who="#StStroński">A zatem nie ulega wątpliwości, że ten sposób rozbicia szkoły na szczeble, których razem jest już 5, jest dla ludności wiejskiej niedogodny.</u>
          <u xml:id="u-52.17" who="#StStroński">Wysoka Izbo! P. Sommerstein, który wniósł w badanie tej sprawy bardzo dużo wiedzy prawniczej i bardzo dużo zmysłu życiowego, zwalczał mnóstwo postanowień tej ustawy. A1e oświadczył dziś z tej mównicy: my jesteśmy za 7-klasową szkołą powszechną. Bo p. Sommerstein znakomicie rozumie, że ta 7-klasowa szkoła powszechna jest korzystniejsza dla miasteczek i dla miast, niż dla wsi, korzystniejsza tem samem dla ludności żydowskiej z tej prostej przyczyny, że ludności żydowskiej w miastach i miasteczkach jest 25, 30, 35 lub 40%, a na wsi bywa 1 lub 2%. Więc jest rzeczą zrozumiałą, że p. Sommerstein mówi: my 7-klasową szkołę przyjmujemy. Nie jest dla mnie zrozumiałem, gdy ktoś będzie uzasadniał, że to jest równocześnie dogodne i dla wsi polskiej.</u>
          <u xml:id="u-52.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Gimnazja są tylko w miastach, a szkoły siedmioklasowe na wsi.)</u>
          <u xml:id="u-52.19" who="#StStroński">Ale bardzo mało. Dalszy czynnik, to czynnik wychowania.</u>
          <u xml:id="u-52.20" who="#StStroński">Krótko tylko powiem parę słów o sprawie wychowania religijnego, dlatego że to jest sprawa szczególnie drażliwa, a była już oświetlona. Powiedziano, że jedni mają religję na ustach, a inni w sercach. To jest sprawdzian niedokładny. Nie wiadomo, czy ci, którzy religję mają na ustach, nie mają jej też i w sercach, ale też niewiadomo, czy ci, którzy nie mają na ustach, mają ją w sercach. Dlatego uważam, że trzeba spotkać się w połowie drogi: niech religja będzie w ustawie, to jest najważniejszy sprawdzian.</u>
          <u xml:id="u-52.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-52.22" who="#StStroński">Pozostanie to bądźcobądź pewnem obciążeniem w dziejach tej sprawy, że przedłożenie rządowe nie mówiło wogóle o wychowaniu religijnem i wyraz: „religijny” nie istniał wogóle w przedłożeniu rządowem, a jeżeli już mam być ścisłym, to istniał oczywiście 45 razy w nazwie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ale w sprawie wychowania religijnego nie było tego wyrazu. Dziś ta rzecz została w pewnej mierze załatwiona, niedostatecznie, bo trzeba nietylko we wstępie to powiedzieć, ale trzeba także powiedzieć przy wszystkich poszczególnych rodzajach szkół.</u>
          <u xml:id="u-52.23" who="#StStroński">Drugim czynnikiem wychowania to jest t. zw. wychowanie państwowe. W rozprawie dzisiejszej powiedziano, że z grubsza sprawa tak wygląda, że Panowie z B. B. są za wychowaniem państwowem, my za wychowaniem narodowem, a mniejszości są niezadowolone i obawiają się wychowania i narodowego i państwowego.</u>
          <u xml:id="u-52.24" who="#komentarz">(P. Jaworska: Oni są za wychowaniem narodowem tak samo, jak Pan Poseł.)</u>
          <u xml:id="u-52.25" who="#StStroński">Powtarzam tak, jak mówili panowie z mniejszości. W tem tkwi jednak niewątpliwie jakieś nieporozumienie.</u>
          <u xml:id="u-52.26" who="#StStroński">P. Podsekretarz Stanu w Komisji Oświatowej powiedział: My w szkole nie chcemy wychowywać narodowców, chcemy wychowywać państwowców.</u>
          <u xml:id="u-52.27" who="#komentarz">(Głos: Nacjonalistów.)</u>
          <u xml:id="u-52.28" who="#StStroński">Powtarzam dokładnie te słowa. Ale niewątpliwie te słowa p. Podsekretarza Stanu nie oddają dokładnie jego własnych myśli. Szkoła musi być wychowawcą narodowców polskich w tem znaczeniu, że musi wychowywać młodzież na przyszłych obywateli gorąco miłujących i wierzących w swój naród.</u>
          <u xml:id="u-52.29" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-52.30" who="#StStroński">Tych narodowców szkoła musi wychować. Powiedziano nam wtedy, (a to prawdopodobnie było też troską p. Podsekretarza Stanu, gdyż odpowiadał tak przedstawicielom mniejszości): a cóż inne narodowości, które są w kraju? Wysoki Sejmie, nie sądzę, żeby pod tym względem w naszem sumieniu była jakakolwiek wątpliwość. Konstytucja nasza w art. 109 mówi, że mniejszości mają prawo pielęgnowania swojej mowy i swoich właściwości narodowych i jestem przekonany, że nikt z nas nie wyobraża sobie, żeby szkoła polska, także państwowa polska szkoła, nie miała u dzieci, które są innej narodowości uszanować tego ich przywiązania do ich mowy i narodowości. Dlatego twierdzę, że nie trzeba się bać tego określenia: szkoła z wychowaniem narodowem, bo wychowanie narodowe da nam to, co jest niezbędne, mianowicie wychowanie narodowo polskie, ale to wychowanie narodowe polskie nie sprzeciwi się kształceniu i pielęgnowaniu uczuć narodowych mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-52.31" who="#StStroński">Niepodobna, Wysoki Sejmie, mówić o wychowaniu państwowem bez wychowania narodowego. Bo przyjdzie chwila, kiedy trzeba temu dziecku małemu, a dziecku starszemu tem dokładniej, powiedzieć, że jednak to Państwo Polskie stworzone jest przez naród i że Państwo Polskie jest największem dobrem narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-52.32" who="#StStroński">I dlatego, Wysoki Sejmie, my oświadczamy, że jesteśmy za wychowaniem i narodowem i za wychowaniem państwowem i nadajemy temu pojęciu pełną treść w tem znaczeniu, że my doskonale rozumiemy, że musi się kształcić dzieci w przywiązaniu do Państwa Polskiego. I doskonale rozumiemy, że wszyscy obywatele polscy, i mniejszości narodowe, powinni być wychowywani w przywiązaniu do swoich właściwości narodowych i do własnej narodowości i nie mamy zamiaru odmawiać im tych praw, żeby wychowywali swoje dzieci w przywiązaniu do swojej narodowości i swojej mowy, ale pamiętać muszą także o tem, że powinny być wychowywane w przywiązaniu do Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-52.33" who="#komentarz">(Okrzyki na ławach B. B.: Na to zgoda!)</u>
          <u xml:id="u-52.34" who="#StStroński">A teraz od zgody przejdę do niezgody. Mianowicie my mamy wszyscy to wrażenie, a teraz chciałbym się dowiedzieć, czy mylne, że w obecnych czasach w Polsce utworzone zostało uproszczone pojęcie państwa. Ludwik XIV mówił: l'Etat c'est moi. Dziś obóz rządzący mówi: Państwo — to ja.</u>
          <u xml:id="u-52.35" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. i na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-52.36" who="#StStroński">Panowie lewicowcy, — wy przynajmniej mi nie przeszkadzajcie. Prawdę mówiąc, gdyby panowie z B. B. chcieli, to mogliby wcale dobrze lewicowe ławy ze swoich ław obsadzić.</u>
          <u xml:id="u-52.37" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-52.38" who="#StStroński">Wysoki Sejmie! Nietylko w codziennem życiu politycznem naszym chlebem powszednim jest dziś to pojęcie, że stronnictwo rządowe — to jest państwo, ale nawet każdy z członków tego stronnictwa rządowego, tak samo jak jego posłowie, kiedy się z nami zetkną gdzieś w kraju, to zawsze mówią, że państwo to ja i mój pogląd — to państwo. Za dużo jest tych Ludwików XIV-tych. I nie ulega wątpliwości, że to jest zacieśnienie pojęcia państwa. Nawet nie chcę mówić o sprawie osób, o tych sprawach, które są dostatecznie znane, a budzą drażliwość. Ale Panowie w ciągu ostatnich lat jako chleb powszedni w naszym kraju wprowadzają pojęcie, że rząd i stronnictwo rządowe to jest państwo, a wszystko, co z tem nie jest zgodne, nie jest państwem.</u>
          <u xml:id="u-52.39" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Narodowa Demokracja uważa, iż ona jest narodem.)</u>
          <u xml:id="u-52.40" who="#StStroński">Książe tego nie udowodni nam, iż uważamy, że naród — to Narodowa Demokracja.</u>
          <u xml:id="u-52.41" who="#StStroński">I dlatego powiadam, że jest rzeczą niebezpieczną nie doceniać tego odwiecznego czynnika wychowania obywatelskiego, wychowania społecznego, wychowania korzystnego i dla narodu w Polsce i dla państwa w Polsce, jakim jest czynnik religijny, a natomiast, oddawać się zanadto żmudnym poszukiwaniom nad stworzeniem jakiegoś nowego ideału wychowawczego.</u>
          <u xml:id="u-52.42" who="#StStroński">W przeciwstawieniu pojęcia Panów pojęciu naszemu padła tu ocena, że to, co dziś się robi, jest dziełem takiem, jak Komisji Edukacyjnej. Nie przesadzajmy. Używając dla tej ustawy, która wyszła ze współpracownictwa Rządu i naszej Komisji Oświatowej, powoływań się na Komisję Edukacyjną, idziemy stanowczo za daleko. Jabym powiedział, że nasza Komisja Oświatowa, w której przy p. podsekretarzu stanu Pierackim bardzo grzecznie włada pani przewodnicząca Jaworska, jest naszą bardzo miłą komisją koedukacyjną…</u>
          <u xml:id="u-52.43" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-52.44" who="#StStroński">...ale, żeby mówić o Komisji Edukacyjnej, to dalibóg idzie za daleko.</u>
          <u xml:id="u-52.45" who="#StStroński">P. posłowie Pochmarski i Mękarski starali się przeprowadzić pewne zestawienia jednego dzieła z drugiem. Ale p. poseł Mękarski niewątpliwie zna bardzo dobrze dzieje Komisji Edukacyjnej i wie, jak tam w Komisji Edukacyjnej np. jednym z czynników tego nowego kierunku, który był na swoje czasy kierunkiem rzeczywistości, w przeciwstawieniu do wszystkiego, co było w duchu średniowiecza pewną mgławicą, była nauka dziejów i jak ona była pojmowana. Hasło brzmiało nie: legenda, ale: historja rzeczywistości. Czy Panom nie przychodzi na myśl, że w Polsce wychowanie państwowe chce wprowadzić legendę zamiast historji w naszem wychowaniu?</u>
          <u xml:id="u-52.46" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tylko nie to. Głos: Kto to mówi?)</u>
          <u xml:id="u-52.47" who="#StStroński">Wysoki Sejmie! Chciałbym zwrócić uwagę p. posła Mękarskiego na niebezpieczeństwo zadaleko idących zestawień na przestrzeni 150 lat. P. poseł Mękarski doskonale wie, że Komisja Edukacyjna powstała, o ile się nie mylę, w r. 1783. Otóż 20 lat przedtem, w r. 1762, wyszedł Jana Jakóba Rousseau „Emil”, czyli jego książka o wychowaniu. To zaś, co robiła Komisja Edukacyjna u nas, w ogromnej części opierało się na dziełach Jana Jakóba Rousseau, I tu zaczyna się trudność nie dla nas, ale dla p. posła Mękarskiego, bo poseł Mękarski, wyszedłszy z Komisji Edukacyjnej, doszedł do czego? Do pognębienia liberalizmu, czyli demoliberalizmu, czyli rewolucji francuskiej, której ojcem był Jan Jakób Rousseau.</u>
          <u xml:id="u-52.48" who="#StStroński">I dlatego trzeba powiedzieć, że takie zestawienia kuleją i to kuleją bardzo.</u>
          <u xml:id="u-52.49" who="#StStroński">Starałem się wskazać, że w zakresie szkół powszechnych to, co ma dać ustawa, jest niewykonalne. W zakresie szkół średnich ogólnokształcących jest spustoszeniem. W zakresie szkoły wyższej jest podważeniem poziomu przyjmowania do szkół wyższych. W zakresie społecznym jest niebezpieczne dla tego głównego zasięgu idącego w życie dalsze, który w Polsce musi przychodzić ze wsi. A w zakresie wychowania jest jeszcze dosyć bałamutne.</u>
          <u xml:id="u-52.50" who="#StStroński">I teraz zapytujemy, skoro te rzeczy albo są niszczone, albo są w niepewności, to cóż daje ta ustawa? I tu dochodzimy do sedna rzeczy. Wyznaję otwarcie, Wysoki Sejmie, że ja nie wiem, co ta ustawa wprowadza. A jeżeli kto z Panów powie, że wie, to ja mu nie uwierzę. Dlatego, że ta ustawa mówi, że ona sama nie wie, co ona mówi.</u>
          <u xml:id="u-52.51" who="#komentarz">(P. Sanojca: Stary niedowiarek!)</u>
          <u xml:id="u-52.52" who="#StStroński">Panie Sanojca, dla Pana jest teraz za późno na dowcip, powinien Pan był przy szkolnictwie początkowem się odzywać.</u>
          <u xml:id="u-52.53" who="#StStroński">Ustawa sama nie wie, co wprowadza i ustawa wyraźnie mówi, że nie wie, co wprowadza. W art. 2 powiedziano, że dopiero rozporządzenie p. Ministra wprowadzi organizację wszystkich rodzajów szkół, program wszystkich rodzajów typów szkół i warunki przejścia z jednych szkół do drugich. Jeżeli niema organizacji i programu wszystkich typów szkół, i warunków przejścia z jednej do drugiej, to co jest w tej ustawie? Ale są jeszcze rozmaite rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-52.54" who="#StStroński">Jest mianowicie bardzo ważna rzecz — plan sieci szkół. Jeżeli taką nową szkołę chce się stworzyć, to trzeba ją budować. Otóż art. 14 pomyślał o tem. Planem sieci zarządza minister. A więc i tego niema w ustawie. Następnie w art. 56 powiedziano, że minister ma prawo wydawania w rozporządzeniach przepisów nietylko wykonawczych, co mieści się w zakresie rozporządzeń w rozumieniu art. 44 Konstytucji, ale także uzgadniających, co jest już bardzo wątpliwem określeniem prawnem, a wreszcie przejściowych — co jest jeszcze bardziej wątpliwem określeniem prawnem. Wydawałoby się, że już doszliśmy do końca. Nie, jeszcze jest art. 60, który — co powiada? Powiada, że w toku wykonywania tej ustawy, wprowadzania tego ustroju szkolnictwa, rozporządzenia ministra mogą znosić postanowienia ustaw dotychczasowych obowiązujących, lecz nie wymieniono ich, nie wiadomo jakie ustawy będą przez rozporządzenie zniesione, a jakie nie. Dotychczas na końcu ustawy wymieniano ściśle, że z chwilą wejścia w życie tej ustawy tracą moc obowiązującą takie a takie przepisy takich a takich ustaw. Tutaj dostaje minister pełnomocnictwo do znoszenia nieznanemi rozporządzeniami nieznanych nam dziś ustaw.</u>
          <u xml:id="u-52.55" who="#StStroński">Jeżeli którykolwiek z panów twierdzi, że widzi, co to za ustrój szkolny ma być wprowadzony, to nie jest w zgodzie z rzeczywistością i z tem, co mówi sama ustawa, bo ustawa mówi: ja dziś nie wiem, zobaczę, gdy minister wyda swoje rozporządzenie.</u>
          <u xml:id="u-52.56" who="#StStroński">Co mamy w te? ustawie? Mamy w tej ustawie szczeble. To jest doskonałe wyrażenie, bo miedzy szczeblami są dziury, a nie widać, jaka jest treść tych poszczególnych stopni wychowania, bo powiada się, że minister to ustali. Następnie są rozporządzenia ministra, które są zapowiedziane jako rzecz najważniejsza. A wreszcie, jako cel, jest to wychowanie państwowe, to przebudowanie duszy polskiej, o którem mówiliśmy. P. poseł Mękarski opowiadał całkiem inaczej o tem, co mamy w tej ustawie: mamy architekturę, mamy selekcie i mamy elitę. Architektura — to są szczeble z dziurami, selekcja — to rozporządzenia Pana Ministra, które będą jednych przyjmować, a drugim utrudniać, a elita — to są wyznawcy tego wychowania, jak je pojmujecie Panowie.</u>
          <u xml:id="u-52.57" who="#StStroński">Pan poseł Pochmarski, w bardzo pięknem i bardzo szczerem przemówieniu, w którem niewątpliwie wierzył we wszystko to, co mówił, chociaż i a nie zgadzam się z jego poglądami, powiedział: cel ustawy — to jest polega. Ale gdzie Pan widzi potęgę w tej ustawie? Tam niema potęgi, tam jest pustka, a w najlepszym razie tam jest… zrąb.</u>
          <u xml:id="u-52.58" who="#StStroński">Wysoki Sejmie! Stwierdzam zatem, że tak, jak dość dobrze widzimy co będzie zniszczone z tego, co dziś istnieje w naszem szkolnictwie, tak nie widzimy dokładnie, nikt tego nie widzi, co w to miejsce zostanie stworzone. I dlatego twierdzę, że pożądaną jest rzeczą, aby nie robić tego skoku w ciemność, w przepaść tak nagle, jak dziś ta ustawa to zamierza. Trzeba się liczyć z tem, że przecież jeżeli ludzie, których głos nie jest głosem stronniczego zapatrywania, jeżeli senat Uniwersytetu Jagiellońskiego, jeżeli senat uniwersytetu Jana Kazimierza, jeżeli kościół ma wątpliwości w zakresie tej ustawy, jeżeli Oswald Balcer mówi, że nie wierzy w tę ustawę — to nie są głosy, idące z jednego stronnictwa, albo z kilku stronnictw przeciwnych Rządowi obecnemu, bo przecież Wysokiej Izbie wiadomo, że także niektóre pisma, które należą do obozu rządowego, zwalczają tę ustawę jako ustawę, która rzuca całe nasze szkolnictwo na niepewne losy. Dlatego, Wysoka Izbo, pozwoliłem sobie zgłosić tę poprawkę, w której chciałbym uszanować próbę, jaka ma być dokonana, bo i my rozumiemy, że nie podobna rozwijać szkolnictwa, rozwijać wychowania powiedzeniem: wszystko niech zostanie, jak jest, lecz że musi być postęp, że muszą być wprowadzane zmiany. Ale w tych warunkach, w jakich się zjawiło to przedłużenie rządowe, wskazana jest jak największa oględność. Panowie mogą powiedzieć: jakto? Pan swoją poprawką chce z tego, co my uważamy za ustrój dobry dla Państwa na długi okres, zrobić tylko pole doświadczalne dla Ministra? Ale ja na to Panom odpowiem: Panowie mają z jednej strony życie ze szkolnictwem takiem, jakie jest, a temu życiu przeciwstawiacie kilka kartek papieru ustawy. I dlatego twierdzę, że moja poprawka wobec przedłożenia Panów jest znacznie skromniejsza, niż Panów ustawa wobec wiekowej pracy nad szkolnictwem, jakie dziś istnieje.</u>
          <u xml:id="u-52.59" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Jaworska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#MariaJaworska">Wysoka Izbo! Na wstępie muszę poprosić o parę chwil cierpliwości, ażeby się wytłumaczyć z zarzutu, który tu dzisiaj niektórzy Panowie z prawicy uczynili, a którym rozbrzmiewają od paru tygodni kuluary i który podniosły dzienniki opozycyjne. Mianowicie dwóch posłów z opozycji powiedziało, że spieszyłam się z tą ustawą, że galopowałam i gilotynowałam dyskusję. Chcę cyframi wykazać, jak ten pośpiech, gilotynowanie i galopowanie wygląda. Mianowicie tej ustawie Komisja Oświatowa poświęciła 13 posiedzeń i 65 godzin. Dyskusja ogólna trwała 10 godzin, obejmowała 18 mówców, wśród nich 9 z opozycji. Jeżeli zważymy, że my mamy 18 członków w komisji, a opozycja 13, a mówców było po 9 z każdej strony, to zdaje się, że opozycja nie była wcale pokrzywdzona. Jeżeli dalej zważymy, że na 10 godzin tej dyskusji ogólnej opozycja zajęła 8 a Blok 2 godziny…</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Chodzi o gatunkowy ciężar. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#MariaJaworska">Więc Pan sadzi, że te 2 godziny znaczą więcej, niż Panów 8? W dyskusji szczegółowej z 55 godzin 18 zajął referent i p. Minister, z pozostałych 31 opozycja i 6 godzin Blok Bezpartyjny, czyli także Panowie nie byliście pokrzywdzeni.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#MariaJaworska">Mam wrażenie, że wobec tego Wysoka Izba zrozumie, że nie możemy mówić tu o pośpiechu, natomiast musimy mówić o intensywności pracy. Jeżeli Panowie czynicie mi zarzut, że Komisja Oświatowa pracowała nad ustawą bardzo intensywnie, to ja ten zarzut przyjmuję, ale uważam, że my, to pokolenie, które ma możność tej pracy, której nie miały pokolenia żyjące w niewoli, musimy pracować za tamte pokolenia, musimy się spieszyć i nie możemy pozwolić sobie na jakieś rozwałkowywanie naszej pracy. Panowie nie macie widać tyle do zrobienia i dlatego macie czas — my nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. Stroński: Nam się nie śpieszy.)</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#MariaJaworska">Wam się nie śpieszy i dlatego to, co Panowie mówią o mnie w pismach, to ja uważam nie za oskarżenie, ale za pochwałę.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#MariaJaworska">A teraz przechodzę do przedstawienia, bardzo krótkiego, ustosunkowania się mojego, a temsamem i mojego klubu do ustawy. Uważam, że skoro przypadł mi ten zaszczyt, że byłam przewodniczącą Komisji Oświatowej wtedy, kiedy tę ustawę uchwalano, to muszę z obowiązku moje ustosunkowanie chociaż krótko podać.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#MariaJaworska">Rozpocznę od przytoczenia urywka z przemówienia ś. p. Ministra Czerwińskiego, który wygłosił na kongresie pedagogicznym w Poznaniu, kiedy razem z członkami tego kongresu szukał ideału wychowawczego dla szkoły polskiej w nowem Państwie Polskiem. Krótki urywek przeczytam: „Pokolenie nasze, jeśli chce stanąć na wysokości swych zadań, musi się zdobyć na taki wysiłek, aby jakości i wielkości zmian w losach zewnętrznych narodu odpowiadała jakość i wielkość przemiany w życiu wewnętrznem, w psychice, w zbiorowej duszy narodu”. Otóż to pokolenie chce stanąć na wysokości zadania i oto kładzie podwaliny pod budowę nowego gmachu Polski tą ustawą.</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#MariaJaworska">Nie poruszałabym zestawienia z pracą Komisji Edukacji Narodowej, gdyby mnie do tego nie sprowokował p. Stroński. P. Mękarski dokładnie przedstawił analogję, a ja się ośmielę jeszcze pewien szczegół przypomnieć i to jeszcze z przed lat działania Komisji Edukacji Narodowej. Przypomnę, że Konarski prawie równocześnie tworzył Collegium Nobilium i pisał „O skutecznym rad sposobie”, stwierdzając tem samem tę prawdę, o której mówił p. Mękarski, że gdy się idzie ku przebudowie ustroju Rzeczypospolitej, to równocześnie nie wahając się, trzeba myśleć o przebudowie psychiki narodu. Tak czynił Konarski w odległych czasach, tak czynimy my.</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#MariaJaworska">A dalej. W roku 1808 w pół roku po stworzeniu Księstwa Warszawskiego, Izba Edukacyjna w dniach ciężkich bardzo dla Księstwa Warszawskiego, w dniach głodu i nędzy tworzyła ustrój szkolnictwa analogiczny bardzo do naszego, bo ze szkołą powszechną dla wszystkich dzieci bez różnicy stanu, narodowości i wyznania i nikt nie mówił, że warunki są nieodpowiednie, bo bieda i nędza w kraju i nikt nie mówił, że za wcześnie, chociaż już w pół roku po stworzeniu Księstwa Warszawskiego tworzyła Izba Edukacyjna fen program. Tedy i dziś odpowiednia jest atmosfera i jeśli można jaki zarzut uczynić, to ten tylko, że za późno z tą ustawą przychodzimy, ale nie, że za wcześnie.</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#MariaJaworska">Opozycja roni łzy nad tem, co pada w gruzy. Gdyby tu był na galerji jakiś cudzoziemiec, a rozumiał język polski, to myślałby, że to, co pada w gruzy, to jest dzieło ducha polskiego i słuszny wobec tego jest sentyment duszy polskiej i nie rozumiałby, a może i nie uwierzył, że to są marne, zmurszałe przybudówki stworzone w latach niewoli Polski, w których dusił się duch narodu.</u>
          <u xml:id="u-54.11" who="#MariaJaworska">Nowa ustawa stwarza budowę we własnym stylu, własnej architekturze, dostosowanej do warunków życia społecznego. Jeśli p. Balicka nazwała to radykalną przemianą, to także nie jest to zarzut, ale musi być uznaniem. Tak jest, jest to radykalna przemiana, bo jest to polski twór, wynikły z naszych trosk i naszych radości, Mieści on nasze sny o potędze i równocześnie tkwi bardzo silnie, głęboko i realnie w teraźniejszości naszej. Jest to taka dziwna ustawa, która z jednej strony jest ma wyrost, a wcale organizm nasz nie plącze się w przydługiej koszuli, jak o Konstytucji powiedział p. Thugutt. Wynika to z tego, co państwo z opozycji zarzucają, z czem się nie godzą, wynika to z plastyczności ustawy, plastyczności koniecznej wobec tak szybkiego pędu życia, które zmienia się nie z dnia na dzień ale właściwie z godziny na godzinę.</u>
          <u xml:id="u-54.12" who="#komentarz">(P. St. Dąbrowski: Wszystko tu jest, tylko nie plastyczność!)</u>
          <u xml:id="u-54.13" who="#MariaJaworska">Dam dowody plastyczności, Panie profesorze, ja nie przerywałam Panu ani razu.</u>
          <u xml:id="u-54.14" who="#komentarz">(P. Kornecki: Pani nie wypada, ale jemu wypada.)</u>
          <u xml:id="u-54.15" who="#MariaJaworska">Chyba raczej przeciwnie?</u>
          <u xml:id="u-54.16" who="#komentarz">(P. St. Stroński: On Pani nie poruszał. P. Kornecki: On z Panią nie polemizował.)</u>
          <u xml:id="u-54.17" who="#MariaJaworska">Chcę dać dowody tej plastyczności, którą ja i mój klub cenimy wysoko, a którą tak pomiatają kluby opozycyjne. To, że lata nauki w szkole średniej mogą być zmieniane od 6 do 8, to jest dowód plastyczności, to jest dowód uwzględnienia tych skomplikowanych warunków życia naszego. To, że może być opóźniony lub przyspieszony rok rozpoczęcia nauki, to jest dalszy dowód plastyczności. Konjunkturalne podstawy szkolnictwa zawodowego, to jest także dowód tej ruchomości, tej możliwości dostosowania do życia i jego warunków. Ścisłe wiązanie programu z warunkami gospodarczemi środowiska jest dalszym dowodem, a dokształcanie jest ostatnim dowodem tego, że właśnie ustawa chce nadążyć temu zmieniającemu się obrazowi życia Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-54.18" who="#MariaJaworska">Dąży ustawa do przebudowy psychiki polskiej, jak to powiedziałam i co tutaj mocno było atakowane. Twierdzę po raz drugi, że ustawa dąży bardzo wyraźnie do przebudowy psychiki polskiej, waląc w najważniejsze wady duszy zbiorowej narodu. Wybieram te najważniejsze, te, z któremi najskuteczniej ustawa walczy, Już nietylko nam, ale powszechnie jest wiadomą prawdą, że jesteśmy społeczeństwem, które z przeszłości stanowość i klasowość wyniosło. Jest w nas błędne pojmowanie istoty kierownika narodu i ogółowi narodu się wydaje, że kierownik narodu to jest tylko uczony, a że tych uczonych żaden naród wielu mieć nie może, tedy pseudo uczonych uważa się za kierowników narodu. Stąd ten pęd, żeby mieć przynajmniej pokost uczoności, jeśli nie ma się jej treści.</u>
          <u xml:id="u-54.19" who="#MariaJaworska">Ustawa tworzy nowy typ inteligencji, typ niezwykły, typ inteligenta od pługa, od kowadła, od kopyta czy hebla, bo uczy kochać warsztat pracy i zrywa z półinteligencją.</u>
          <u xml:id="u-54.20" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-54.21" who="#MariaJaworska">Zatem rozumiem oburzenie p. posłanki Rudnickiej.</u>
          <u xml:id="u-54.22" who="#MariaJaworska">Gdyby tak było, że młodzież ukraińska, kształcąca się w szkołach średnich, zasila kadry inteligencji ukraińskiej, to mam wrażenie, że dawno doszlibyśmy do porozumienia z tą inteligencją. Ale niestety, przy wszystkich zdolnościach, przy wytrwałości i pilności młodzieży, które to cechy, podniesione przez p. Rudnicką, potwierdzam, muszę powiedzieć, że nie z winy tej młodzieży, lecz z winy jej wychowawców rośnie z niej nie inteligencja, a półinteligencją. I dlatego z tą półinteligencją ukraińską trudno dojść do ładu. W tej przebudowie psychiki polskiej dąży ustawa do tego, żeby tworzyć właściwego człowieka na właściwem miejscu i to właśnie przez tę wykpiwaną przez prof. Strońskiego selekcję i indywidualizację wykształcenia. Lepiej być dobrym, twórczym szewcem, niż nietwórczym, z przewróconą głową pseudointeligentem. Za chwilę podam realizację tej zasady, że ma być właściwy człowiek na właściwem miejscu. W tej sprawie aż mnie korci, żeby odpowiedzieć p. prof. Strońskiemu, ale nie chcę zabierać materjału referentowi. Tej szkole powszechnej, tej szkole najważniejszej, bo dla 75% obywateli, chciałabym poświęcić wiele uwagi, miałabym ochotę przekonać p. profesora, że jednakże jest nie utrudnianiem, ale ułatwianiem dojścia do studjów, ale o tem powie p. referent. Natomiast ja nie mogę się powstrzymać, by na marginesie tego nie zrobić złośliwej uwagi, chociaż złośliwości nie lubię. Nie mogę zrozumieć, skąd nagle tak wielka troska o wysoki poziom szkoły powszechnej po tej stronie?</u>
          <u xml:id="u-54.23" who="#komentarz">(Wskazuje na prawicą.)</u>
          <u xml:id="u-54.24" who="#MariaJaworska">Pamiętam bowiem doskonale takie zebranie we Lwowie, na którem byłam ja i poseł Smulikowski i referowaliśmy konieczność stworzenia 7-klasowej szkoły powszechnej. I na tem zebraniu omal nie zostałam obita ja i poseł Stroński przez reprezentantów tej strony Izby (Wskazuje na prawicą.). Otóż teraz troska po tej stronie Izby bardzo mnie dziwi.</u>
          <u xml:id="u-54.25" who="#komentarz">(Głos: Który Stroński? P. St. Stroński: Do pójścia na wiec to Pan Smulikowski, a do obicia to ja. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-54.26" who="#MariaJaworska">Przechodzę do dalszych dowodów, że ustawa realizuje ten postulat stworzenia i postawienia właściwego człowieka na właściwem miejscu. Mówiono tu wiele o jednolitości szkolnictwa. Jest wielkie nieporozumienie co do pojęcia tej jednolitości. Nie wysokość i liczba klas tu rozstrzyga, tylko brak zamkniętych uliczek. Ten brak Państwo sami w dyskusji na komisji podkreślali. I to, że ustawa zapewnia nietylko maximum, ale optimum wykształcenia tym szerokim sferom i wreszcie umożliwia im w każdej chwili dokształcenie.</u>
          <u xml:id="u-54.27" who="#MariaJaworska">Na marginesie dokształcenia muszę się rozprawić z posłem Korneckim co do oświaty pozaszkolnej, co nie jednokrotnie uczyniłam, lecz jest to wina p. Korneckiego, bo ciągle powtarza to samo. Jeśli chodzi o oświatę pozaszkolną…</u>
          <u xml:id="u-54.28" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-54.29" who="#MariaJaworska">...nie idzie o żaden etatyzm, lecz o kierowanie i stworzenie zasad kierujących. Nie ma takiego rządu i takiego państwa, któreby się wyrzekło tworzenia tych zasad.</u>
          <u xml:id="u-54.30" who="#komentarz">(P. Kornecki: Jabym wołał w ustawie.)</u>
          <u xml:id="u-54.31" who="#MariaJaworska">Może być osobno, ustawa ramowa wcale tego nie wymaga. Pan Poseł wchodził w szczegóły.</u>
          <u xml:id="u-54.32" who="#komentarz">(P. Kornecki: Mnie chodzi o zasady.)</u>
          <u xml:id="u-54.33" who="#MariaJaworska">Mówił Pan Poseł o tem, że odsuwa się społeczeństwo od pracy, choć ustawa nie może tego zrobić. Rząd uznaje inicjatywę społeczną, prace społeczną, tylko rości sobie słuszne pretensje do kierowania, harmonizowania i sprowadzania do wspólnego mianownika pracy na tym terenie.</u>
          <u xml:id="u-54.34" who="#MariaJaworska">Jest jeszcze jeden dowód realizacji przez ustawę postulatu właściwego człowieka na właściwem miejscu. Dotknęli tej sprawy posłowie z prawicy, przedewszystkiem p. Balicka i p. Kornecki. Idzie o wysokie wykształcenie nauczycieli szkół powszechnych. Nauczyciele szkół powszechnych w przeszłości zdali egzamin. W tych obcych przybudówkach potrafili służyć idei Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-54.35" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-54.36" who="#MariaJaworska">Obecnie jednakże przed nauczycielami szkół powszechnych stoi inna i trudniejsza rola. Z tego, co w interpretacji tych szczebli w szkołach powszechnych mówili pp. Minister i Wiceminister, wynika jako jasna zupełnie konsekwencja, że realizacja tych szczebli będzie zależała nie tylko od ilości dzieci, nie tylko od ilości nauczycieli, ale od tego, od czego nie zależała dotychczas w tym stopniu, od jakości nauczyciela.</u>
          <u xml:id="u-54.37" who="#MariaJaworska">Wyjaśnienie p. Wiceministra, że nawet z wykładów w 1-klasowej szkole, gdy będzie zdolny i twórczy nauczyciel, to będzie miał możność zrealizowania drugiego szczebla, wkłada na barki nauczyciela w tej szkole stworzony na zasadzie tej nowej ustawy wielki ciężar, wielkie obowiązki. Pozatem wobec tego, że ustawa wkłada jeszcze po raz pierwszy konieczność i obowiązek pracy społecznej, jasnem jest, że nauczyciel musi mieć to wyższe wykształcenie i ogólne i pedagogiczne i społeczne i na to wszyscy panowie w komisji zgadzali się. Nie zgadzaliście się Panowie na rolę elementu wiejskiego i mówiliście, że ten element będzie odsunięty. Nie będzie on odsunięty, ale będzie musiał przejść dłuższą szkołę kulturalną. Mówiłam na komisji i tutaj powtarzam, że ten element wiejski wśród nauczycielstwa bardzo cenny, może najcenniejszy, musi przejść długą szkołę kultury, bo inaczej stworzy kadry półinteligentne, a nie kierowników w wysokiem znaczeniu życia społecznego wsi.</u>
          <u xml:id="u-54.38" who="#MariaJaworska">Przechodzę teraz do możności przebudowy, tego kręgosłupa ideowego, będę bardzo krótko mówiła. Nie odbarwiamy wychowania z wpływów narodowych, religijnych i rodzinnych, jak powiedział p. Strzetelski, ale mamy ambicję zniwelowania tej pstrokacizny ideowe i, jaką życie partyjne wprowadziło do szkoły. Nie możemy spokojnie patrzeć na to, by każda szkoła, każdy nauczyciel nakreślał odmienne cele wychowawcze, i nie możemy się zgodzić absolutnie na to, żeby Państwo z tej strony (wskazuje na prawicę) mieli monopol na życie narodowe, rodzinne, religijne. Pan p. Stroński przed chwilą mówił, że my sobie rościmy pretensje do monopolu państwowego. Tak nie jest, ale gdyby nawet tak było, to bylibyśmy wobec Panów bardzo skromni, bo wy powiadacie: naród, to my, religija to my, rodzina to my!</u>
          <u xml:id="u-54.39" who="#komentarz">(Protesty na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-54.40" who="#MariaJaworska">W tej chwili Panom Posłom udowodnię. Pan poseł Kornecki powiedział na Komisji Oświatowej: my katoliccy posłowie otrzymaliśmy list biskupów.</u>
          <u xml:id="u-54.41" who="#komentarz">(P. Kornecki: Rozumiałem, że to i Pani.)</u>
          <u xml:id="u-54.42" who="#MariaJaworska">Ja nie dostałam.</u>
          <u xml:id="u-54.43" who="#komentarz">(P. Kornecki: Wszystkie polskie kluby dostały.)</u>
          <u xml:id="u-54.44" who="#MariaJaworska">Wobec tego Pan Poseł uważał, że Pan Poseł tylko jest katolickim posłem, a my nie.</u>
          <u xml:id="u-54.45" who="#MariaJaworska">Otóż bez ideału wychowawczego, bez nakreślenia go, bez wyraźnego i konsekwentnego realizowania go o żadnem konkretnem działaniu wychowawczem mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-54.46" who="#MariaJaworska">Przeszłość wychowywała młodzież naszą w najlepszym wypadku do walki z narzuconą obcą organizacją państwowa, dziś musi wychowywać do obrony tego Państwa, które długoletnią niewolą wytęskniliśmy, a długoletnią walką wywalczyliśmy. Na kresach przeszłość wychowywała nas i naszych sąsiadów do walki wzajemnej, teraźniejszość na kresach musi nas do współżycia wychowywać i w tem znaczeniu my jesteśmy za szkołą utrakwistyczną. I dlatego my nie możemy porozumieć się ani z p. posłanka Rudnicką, ani z p. posłem Chruckim.</u>
          <u xml:id="u-54.47" who="#MariaJaworska">Czujemy wszyscy, mam wrażenie, że wszyscy powinniśmy się pogodzić, że wszyscy jesteśmy pełni błędów, które w naszych duszach wyrzeźbiła niewola, rozumiemy, że młodzież trzeba od błędów starszego pokolenia za wszelką cenę uchować. Nie mogą i nie śmią się powtórzyć wypadki 1922 r. na placu Trzech Krzyży,...</u>
          <u xml:id="u-54.48" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Ani maj 1926 r.)</u>
          <u xml:id="u-54.49" who="#MariaJaworska">...kiedy młodzież obrzuciła błotem Prezydenta,...</u>
          <u xml:id="u-54.50" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos na ławach Klubu Narodowego: Ani strzelanie w r. 1926 z armat do Prezydenta.)</u>
          <u xml:id="u-54.51" who="#MariaJaworska">nie śmią się powtórzyć...</u>
          <u xml:id="u-54.52" who="#komentarz">(P. Kornecki: Strzelania do Prezydenta.)</u>
          <u xml:id="u-54.53" who="#MariaJaworska">...autorzy artykułu pod tytułem „Zawada” w przeddzień zamordowania Prezydenta Narutowicza.</u>
          <u xml:id="u-54.54" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. St. Stroński: Pani sama rozumie, że u tego autora, który to pisał, w myśli nawet nie postało to, co się później stało.)</u>
          <u xml:id="u-54.55" who="#MariaJaworska">Nie śmie się powtórzyć to na przyszłość, czego obrazy przesunęły się niedawno przed oczami Wysokiej Izby w sprawozdaniu z tego, co się działo w Drohobyczu, w Tarnopolu i Rohatynie. „Promień” i „Watra” takie, jak one wyglądały w tych numerach, które Wysokiej Izbie odczytałam, nie śmią się w przyszłości powtórzyć na ziemiach polskich i w szkole polskiej. I ażeby się to wszystko nie stało i nie powtórzyło, potrzebny nam jest ten kręgosłup ideowy, tak bardzo potępiany przez panów z opozycji. Czy ten kręgosłup jest mechanizacją życia?</u>
          <u xml:id="u-54.56" who="#komentarz">(P. St. Dąbrowski: Czem jest ten kręgosłup ideowy?)</u>
          <u xml:id="u-54.57" who="#MariaJaworska">Panu Posłowi będę najprostsze pojęcia tłumaczyć? Otóż, proszę Panów, w tej chwili chcę właśnie odpowiedzieć p. posłowi Dąbrowskiemu.</u>
          <u xml:id="u-54.58" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Weterynarz pyta, co to kręgosłup? P. St. Dąbrowski: Żałuję, że nie skończyłem weterynarii, bobym się Panu przydał, widocznie Pan potrzebuje weterynarza.)</u>
          <u xml:id="u-54.59" who="#MariaJaworska">Może Panowie Posłowie pozwolą, że tak jak ja rozumiem ten kręgosłup ideowy, przedstawię tę sprawę, walcząc z tym argumentem opozycji, że to jest zmechanizowanie życia. Ustawa mówi wyraźnie o aktywnym stosunku obywatela do państwowego życia i podkreśla twórcza role obywatela. Czy to jest mechanizacja życia? Czy jakkolwiek twórca może być zmechanizowanym człowiekiem?</u>
          <u xml:id="u-54.60" who="#MariaJaworska">Mówi ta ustawa o poczuciu odpowiedzialności. To jest moment i ustęp najsilniej atakowany przez opozycje, nietylko z prawej strony, ale i z lewej strony Izby. Otóż w dyskusji na komisji słusznie jeden z naszych mówców podkreślił, że z ust panów z opozycji ani razu słowo „obowiązek” nie wyszło tylko zawsze z reguły powtarza się słowo „prawo”. Twierdzono, że bez zrozumienia prawa obywatel nie będzie należycie wychowywany. W odpowiedzi przypomnę jedną rzecz z historii, że ta szlachta z XVIII stulecia, która staczała Polskę w przepaść, na ustach miała stale „prawo”, ale nie miała nigdy „obowiązku”.</u>
          <u xml:id="u-54.61" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-54.62" who="#MariaJaworska">I dlatego teraz my, gdy mamy do czynienia z główną chorobą społeczeństwa polskiego, która doprowadziła do utrata Państwa, musimy na pierwszem miejscu postawić kształcenie poczucia obowiązku wobec Państwa i przyznajemy się do tego zupełnie szczerze, że ten obowiązek piszemy przez wielkie O.</u>
          <u xml:id="u-54.63" who="#komentarz">(P. Dąbrowski: Oskar Balcer ma inne pojęcie o przyczynach upadku Polski, niż Pani.)</u>
          <u xml:id="u-54.64" who="#MariaJaworska">Nie mamy zamiaru tą ustawą wychowywać pokornego obywatela, natomiast mamy zamiar i dążymy do wychowania karnego obywatela, chcemy i dążymy do tego, aby budzić w nim dumę narodową i to jest odpowiedź na to, przeciw czemu występujecie, to jest odpowiedź na ten zarzut, że o tej dumie i ambicji narodowej w ustawie nie myślimy. Mam wrażenie, że p. Strzetelski powinien przyjąć do wiadomości, czego nie wiedział, a coś p. minister Czerwiński podjął, że trzeba Polsce współczesnej dać i pracownika i bojownika. Śmiem twierdzić, że ustawa realizuje ten testament ś. p. ministra. I tu przytaczam dokładnie brzmienie ustawy „dać tego pracownika, dumnego z pracy, jaką wykonuje, ażeby była ona na najmniejszym odcinku życia zawodowego pełnowartościową dla Państwa”, który jednakże gdy zajdzie potrzeba obrony krwią pokoleń zdobytego Państwa przed wrogiem, to tym bojownikiem stanie się każdej chwili.</u>
          <u xml:id="u-54.65" who="#MariaJaworska">Mam wrażenie, że najlepsze byłoby ujęcie typu obywatela, Który ta ustawa i szkoła według tej ustawy zorganizowana stworzy, w wyrażeniu p. Radwana, który mówił tak: Polak powinien być świadomym twórcą dziejów Polski. Ta ustawa i szkoła według niej stworzona mają za zadanie wychowanie obywatela, jako świadomego twórcy dziejów Polski, nie zmechanizowanego, nie jakieś zero dodane do cytry, ale cyfrę o ciężarze gatunkowym.</u>
          <u xml:id="u-54.66" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-54.67" who="#MariaJaworska">Na marginesie tego ustępu mego przemówienia chciałabym krótko odpowiedzieć, p. posłance Rudnickiej i p. posłowi Sommersteinowi, którzy narzekają na unifikację. Mam wrażenie, że właśnie to wszystko, co dąży do unifikacji, przyznaje wszystkim jednakowe prawa. Ale p. Rudnicka nie walczy o prawa dla swojej narodowości, tylko o przywileje — i dlatego Was boli ta unifikacja.</u>
          <u xml:id="u-54.68" who="#MariaJaworska">Nie mogę zrozumieć zarzutu p. pos. Sommersteina. Czy może być jaśniej sformułowane uprawnienie, jak w unifikacji, która jest w treści jednoznaczna z ujęciem „bez różnicy wyznania i narodowości”. Co więcej można powiedzieć?</u>
          <u xml:id="u-54.69" who="#MariaJaworska">Naturalna rzecz, jeżelibym jeszcze próbowała szukać zgody z p. Sommersteinem, to nie mogę i nigdy nie będę próbowała porozumieć się z p. Rudnicką. Jeżeli ona mówi, że ideałem ich jest dzisiaj wychowanie młodzieży ukraińskiej dla państwowości ukraińskiej, — to ja, jako obywatelka Państwa Polskiego, nie mogę się na to zgodzić. Ustawa, jako ustawa Rzeczypospolitej Polskiej, nigdy na taką rzecz pozwolić nie może. I nikt w Genewie nigdy nie zrozumie takiego postawienia sprawy. Z tego powodu między nami a tą częścią społeczeństwa ukraińskiego, którą reprezentuje p. pos. Rudnicka — porozumienia żadnego być nie może.</u>
          <u xml:id="u-54.70" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-54.71" who="#MariaJaworska">Chciałabym także jeszcze, może nareszcie po raz ostatni, mówić o tem, żebyście Panowie skończyli wreszcie z porównywaniem nas do Moskali. Możebyście raz już zrozumieli tę bardzo prostą i jasną prawdę, że kiedy Moskale na tej ziemi byli najeźdźcami, to my na tamtej ziemi najeźdźcami nie jesteśmy. I gdyby ktoś zajrzał do rodowodu p. Rudnickiej i mojego, to byłoby całkiem jasne, że ja jestem krwią i kością moich przodków z tamtemi ziemiami i my wszyscy jesteśmy z tamtemi ziemiami związani, a nie wiem, czy tak pewnem byłoby to co do p. Rudnickiej.</u>
          <u xml:id="u-54.72" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-54.73" who="#MariaJaworska">To, co mnie uderzyło na komisji, to te cuda, o których się filozofom nie śniło, ta rozczulająca zgoda między p. Strońskim i p. Chruckim. Może Panowie nawet nie wiecie, że kiedy p. Stroński skończył swoje długie, bardzo dobre w formie, przemówienie, to poseł Chrucki, który miał zabrać głos, powiedział: „Ja już nie mam nic do dodania do tego, co powiedział p. Stroński, p. Stroński wszystko to powiedział”.</u>
          <u xml:id="u-54.74" who="#komentarz">(P. Dąbrowski przerywa)</u>
          <u xml:id="u-54.75" who="#MariaJaworska">Panie Pośle, Pan Poseł nie wie, co Pańscy przyjaciele polityczni mówią na terenie, Pan nie wie jak daleko odbiega to od tego, co p. Stroński mówił na komisji.</u>
          <u xml:id="u-54.76" who="#MariaJaworska">W tej chwili chciałabym stwierdzić i mam nadzieję, że i Wysoka Izba stwierdzi, że tak właśnie a nie inaczej wyglądająca ustawa charakteryzuje wysiłek naszego pokolenia właśnie w kierunku dorośnięcia do tej wielkiej przemiany, która w 1918 r. zaszła w życiu naszego narodu. Nazywam to wysiłkiem naszego pokolenia, bo choć to jest zasługą ministra, który tę ustawę stworzył i ministerstwa, które ją w szczegółach opracowało, ale mam tę odwagę powiedzieć, iż mam to wrażenie, że jest to wyraz dążeń tego pokolenia, które, zdobywszy niepodległość, chce młodzież tak wychować, żeby tego ponownego niepodległego bytu nie przemarnowała i nie straciła, jak niegdyś nasi przodkowie lekkomyślnie stracili.</u>
          <u xml:id="u-54.77" who="#MariaJaworska">Na zarzut posła Korneckiego, że od społeczeństwa do tej reformy powinno się podejść, a nie od Rządu, odpowiedział już w części swego przemówienia p. Pochmarski.</u>
          <u xml:id="u-54.78" who="#MariaJaworska">Ale jeszcze jedna rzecz. P. Poseł przytoczył za Claparéde'm, co mu było wygodne, a nie przytoczył tych dzieł, ani tych ustępów, w których Claparéde wołał o reformę szkolną we Francji.</u>
          <u xml:id="u-54.79" who="#MariaJaworska">Kończę, proszę Państwa, przypomnieniem wyróżnienia ś. p. posła Hołówki, który powiedział, że Konstytucja każdego państwa powinna być katedrą duchową narodu. Targnął mną wtedy tem wyrażeniem i dziś, gdy przypominam je sobie, bardziej, niż wtedy, wzruszona jestem tem porównaniem. Mam wrażenie, że godzi się Wysoka Izba, — zdaje się, że się wszyscy zgodzą — że jeżeli tą katedrą duchową ma być Konstytucja, to najważniejszą, bodaj czy nie główną kaplicą w tej katedrze powinien być ustrój szkolnictwa. Ustawa o ustroju szkolnictwa — zrąb tej kaplicy jest gotów, a treść tej kaplicy, jej wewnętrzne urządzenie stworzy nauczyciel polski. Potrafił on tworzyć i kształtować psychikę polską w obcych przybudówkach, potrafi w tej własnej kaplicy rodzimą architekturą postawionej tworzyć typ Polaka odpowiednio do zmienionych warunków życia.</u>
          <u xml:id="u-54.80" who="#MariaJaworska">W szarzyźnie ciężkiego codziennego życia, w szarzyźnie wzmagania się kryzysu gospodarczego, przeżywamy dziś wielki dzień, przeżywamy chwilę zrzucania starych, obcych szat. Pełni jesteśmy świadomości wielkości tej chwili i pełna jestem świadomości także wbrew temu, co p. Wierczak powiedział, iż mam megalomanję, wbrew temu, że jestem niezasłużona, ale szczęśliwa, skoro ten zaszczyt mi przypadł, że jestem przewodniczącą komisji w tej chwili, kiedy ta ustawa jest uchwalana. Na usprawiedliwienie tego, że zaszczyt ten mnie spotkał, mogę tylko to przytoczyć, że należę, Wysoka Izbo, całem sercem do tej części społeczeństwa naszego, która pragnęłaby, ażeby te sny o potędze, których my, bo niestety także należymy do pokolenia urodzonego w niewoli, okutego w powiciu, nie możemy ziścić i z tego powodu, że spora ilość wiosen na naszych barkach ciężarem spoczywa, aby te wszystkie sny o potędze spełniła młodzież, którą ta szkoła wedle tej ustawy zorganizowana będzie wychowywała.</u>
          <u xml:id="u-54.81" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Bielecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#TadeuszBielecki">Wysoka Izbo! Mam zamiar mówić o rozdziale 7 proponowanej ustawy, która traktuje o szkołach wyższych.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#TadeuszBielecki">Otóż przy tym rozdziale interesuje mnie naprzód art. 52, co do którego podnoszono tu zastrzeżenia, mianowicie przy ustępie 4, który mówi o potrzebie ściślejszego doboru. Stwierdzam, że stoję na stanowisku ściślejszego doboru, jeżeli chodzi o dostęp do szkół wyższych. Uważam, że konieczna jest selekcja i konieczne jest czasem dokonywanie ściślejszego doboru poprostu z powodu przepełnienia; zarówno laboratorja, jak i seminarja humanistyczne są przepełnione, utrudniając normalne studja. Trzeba ograniczać liczbę studentów; mamy tylko obawę, jak to będzie przeprowadzane. Różnimy się tu z p. Sommersteinem, który uważał, że ograniczanie pójdzie w kierunku wrogim dla Żydów, ja obawiam się, żeby nie było faworyzowania Żydów, tak, jak jest obecnie. To jest mój pogląd. Panowie sądzą inaczej, to trudno. Jeżeli chodzi o cyfry, które p. Sommerstein podał, nie kwestjonuję ich. Odsetek Żydów spadł istotnie nieco w porównaniu z rokiem 1923/24, kiedy wynosił przeszło 24%. Odsetek Żydów spadł, ale nie znaczy, żeby nie był mimo to za duży.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#TadeuszBielecki">P. poseł Sommerstein chciałby, aby ten odsetek rósł stale. Gdyby wzrost ten od r. 1923/24 szedł w tem tempie, to doszedłby dziś do pół na pół, jeżeli chodzi o stosunek Żydów do młodzieży polskiej. Tutaj nie pogodzimy się, bo my idziemy we wręcz przeciwnym kierunku, na zmniejszenie tego, co jest; przyznajemy to śmiało i otwarcie, Panowie natomiast chcieliby liczbę studentów-Żydów powiększać do tego stopnia, aby wogóle studentów polskich w szkołach polskich nie było. Nie można w ten sposób rozumować i dlatego musimy domagać się wydatnych ograniczeń, bo procent Żydów na uniwersytetach jest za wysoki według nas. A jeżeli chodzi o cyfry na poszczególnych wydziałach, to pan poseł Sommerstein przytoczył tylko kilka cyfr dla niego wygodnych. Nie mam mu tego za złe, wolno mu przytaczać, jak chce, ale nie mniej chcę wskazać, że to nie jest całość obrazu. P. Sommerstein wziął wydział weterynaryjny, farmację, wydział rolny, politechnik nie uwzględnił, tam też niema wielu Żydów. Trzeba przyjąć, że jeżeli Żydzi nie idą masowo na pewne wydziały, np. na wydział rolny, to nie jest to winą ani Rządu, ani społeczeństwa, ani Państwa, ale poprostu tłumaczy się brakiem zapału do tych nauk wśród samych Żydów.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#TadeuszBielecki">Drugi przykład, że za dużo Żydówek jest na wydziale filozoficznym. Zgoda, ale i Polek jest dużo, a czy to jest czyjakolwiek wina? Na wydziale filozoficznym jest wolny dostęp, nie rozumiem więc, skąd ten żal, że jest za dużo Żydówek na tym wydziale? Jeżeli chodzi o wydziały praktyczne, gdzie rzekomo dzieje się wielka krzywda, muszę zwrócić uwagę, że p. Sommerstein zamilczał o wydziale prawniczym. Mówił o farmacji i innych, a o wydziałach prawniczych nie wspomniał. Tymczasem są wydziały prawnicze, gdzie jest 42% Żydów.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Niema laboratorjum.)</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#TadeuszBielecki">Cóż z tego? Pan poseł cytował, że na filozofję jest dostęp, a na wydziałach prawnych, gdzie jest dostęp dla wszystkich, jest tak dużo Żydów. Wiemy, jakie zażydzenie panuje w palestrze, czy izbach lekarskich, zwłaszcza małopolskich.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#TadeuszBielecki">Nie chcę dziś wkraczać w całość zagadnienia żydowskiego, będziemy mieli możność przy wniosku o numerus clausu szerzej o tem pomówić, wszystkie cyfry przytoczyć i przekonać się, jak wygląda to rzekomo wielkie upośledzenie Żydów, o którem Panowie mówili. Na zakończenie tej partji przemówienia jedno chcę podkreślić. Nie chcę dostępu do wyższych uczelni tak rozszerzać, żeby wszyscy Żydzi z całego świata w Polsce studjowali.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Nie bój się Pan!)</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#TadeuszBielecki">Chciałbym, aby liczba Żydów rozłożyła się na inne państwa, toby bardzo ułatwiło rozwiązanie kwestji żydowskiej, gdyby nie tak wielkie zagęszczenie Żydów w Polsce. Rezygnujemy z zaszczytu przyciągania wszystkich Żydów do nas, na nasze uczelnie. Niech ten zaszczyt równomiernie podzielą z nami i inne kraje.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#TadeuszBielecki">Przechodzę do innego tematu, do samej ustawy proponowanej, do art. 53 i przy nim chcę się dłużej zatrzymać. Przedewszystkiem w art. 53 uderza mnie to, co było już dziś podkreślane, t. j. zbyt ogólnikowe sformułowanie. Artykuł ten brzmi: „Dla studentów szkół wyższych będzie zorganizowane studjum w zakresie obrony technicznej Państwa i nauki obywatelstwa oraz sprawności fizycznej. Studjum to będzie tworzone bądź przy szkołach wyższych, bądź oddzielnie na zasadach, jakie ustali rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Brzmienie to jest tak ogólnikowe, że nic nie mówi i wszystko mówi, jeżeli chodzi o władzę wykonawczą. Otóż język prawny i przepisy ustawodawcze powinny być możliwie ściśle sformułowane i nie powinny pozostawiać pola do domysłów, bo w zbyt szerokich ramach można wszystko pomieścić lub nic. Nie stoimy na tem stanowisku, ażeby władzę wykonawczą krępować i przesadnie wiązać, ale trzeba przynajmniej dać zręby, zasady główne w danym przepisie prawnym i dopiero potem swobodę w obrębie tych zasad. W ustawie szkolnej mamy za dużą swobodę i dowolność, władza wykonawcza może robić, co zechce. Po co w takim razie ustawa i przepisy ustawodawcze? Możnaby jednym artykułem rzecz załatwić, dając jedno generalne pełnomocnictwo i sprawa byłaby załatwiona. Jeżeli się daje pewne przepisy, to trzeba je możliwie jasno precyzować. Teraz przechodzę do treści art. 53, która da się z trudem wyłuskać. Biorę rzecz najoptymistyczniej dla ustawodawców, chcę najszlachetniejsze intencje przyznać twórcom ustawy, przyjąć, że mają najszlachetniejsze pobudki. Czynię to oczywiście teoretycznie tylko. Chcę stwierdzić, że tak, jak Panowie to pojmują, zwłaszcza tak, jak to sformułował p. Pochmarski na Komisji i na plenum, możnaby się zgodzić z jedną częścią nauk, które mają być wykładane na wyższych uczelniach na odrębnych studjach. I dlatego muszę rozdzielić te nauki na dwie części: z jednej strony nauki obywatelskie, z drugiej — grupę odrębną: obrona techniczna i sprawność fizyczna.</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#TadeuszBielecki">Art. 53 mówi o obronie technicznej i sprawności fizycznej. Otóż jeżeli weźmiemy najszlachetniejsze pobudki panów ustawodawców, możnaby się zgodzić na wprowadzenie do wychowania ducha żołnierskiego — nie żołdackiego, to trzeba rozróżniać. Trzeba stworzyć obywatela-żołnierza. Na to można iść. Nie jestem zwolennikiem pacyfistycznych złudzeń i nigdy ich nie miałem. Wiem, że położenie Polski jest trudne geograficznie i politycznie i że jest konieczne położenie większego nacisku na wychowanie obywatela-żołnierza. Mówiąc językiem Trembeckiego — w dzisiejszej dyskusji XVIII wiek był w modzie „dopóki sprawiedliwość na końcu przemieszkuje miecza” — będziemy domagać się zwrócenia większej uwagi na wychowanie żołnierza-obywatela, Krzewienie ducha żołnierskiego byłoby wskazane, ale uważam, że jeżeli chce się tak kapitalną zmianę przeprowadzić na terenie wyższych uczelni — kształcić akademików militarnie poza wojskiem, to należałoby rzecz lepiej przygotować w odrębnej ustawie, nie można jej zbyć jednym artykułem i wszystko odsyłać do rozporządzeń, I dlatego wnosimy o skreślenie tego artykułu, ale to nie znaczy, żebyśmy byli przeciwni studjom obrony technicznej, czy sprawności fizycznej, jak to prasa rządowa przedstawia. Bardzo wyraźnie rozdzielam te dwie rzeczy i wypowiadam się za wprowadzeniem studjum obrony technicznej z tem zastrzeżeniem, żeby to było w obrębie uczelni i żeby nie wyrywać młodzieży z pod wpływów grona profesorskiego.</u>
          <u xml:id="u-56.11" who="#TadeuszBielecki">Mówi się o jednolitości szkoły, a ciągle kawałkuje się i kraje wyższe uczelnie, tak, jak pokrajało się gimnazja. Jednolite grono profesorskie jednolicie wychowuje; człowiek wykształcony w jednej uczelni wychodzi jako człowiek pełny i dlatego musi uderzać, że przy ustawie o jednolitej szkole wszędzie się wprowadza ten podział na cząstki.</u>
          <u xml:id="u-56.12" who="#TadeuszBielecki">W art. 53 jest mowa o tem, że studja mogą być „tworzone bądź przy szkołach wyższych, bądź oddzielnie”. Następnie art. 45 ust. 4 przewiduje, że „przygotowanie społeczno-obywatelskie odbywa się bądź na studjum… bądź na kursach pedagogicznych”. A w ust. 3 jest postanowienie, że „Kursy pedagogiczne mogą być organizowane przy szkołach wyższych lub oddzielnie”. To dzielenie każę podejrzewać, że są inne zamierzenia, że chce się oderwać młodzież od grona profesorskiego, od wyższych uczelni, gdzie panuje jednolity duch bez względu na przekonania polityczne, gdzie jest tradycja i poczucie wspólnoty między senatem a młodzieżą akademicką; w ważnych sprawach wspólny duch ożywia jednych i drugich. I dlatego przenoszenie studjum obrony technicznej do specjalnych szkółek jest niewskazane. Jedyna wskazówka, zawarta w uzasadnieniu, mówi, że „częstokroć nie będą (te przedmioty) miały charakteru nauk ścisłych. Oczywiście, że nauka najnowszych dziejów Polski nie będzie ścisłą nauką. Obydwa memorjały, zarówno memorjał Uniwersytetu Jagiellońskiego, jak i memorjał Uniwersytetu Jana Kazimierza przeciw temu występują i — przyznaję — mają całkowitą rację. Zamiast tworzenia organicznej, zżytej całości, chce się na młodzież wpływać przez studja, które nie wiadomo, jak będą wyglądały? Narazie wiemy tylko to, że studja owe będą miały niższy poziom, aniżeli uniwersytety. Ciekawe jest to wyodrębnianie jeszcze i z tego powodu, że Rząd chce wprowadzić naukę obywatelstwa. Znowu nie wiemy, jak ona ma wyglądać. Ani p. Wiceminister, ani p. referent nie powiedzieli, jak to ma być. Jedną wskazówkę mamy w t. zw. wychowaniu państwowem, a drugą, — że to ma być wzorowane na Rosji i Włoszech. I w tej ustawie, która ma być wykwitem polskiego ducha, która ma być oparta na oryginalnych założeniach, właśnie naśladuje się, może w gorszej postaci, te wszystkie pomysły, które zastosowano w Rosji i we Włoszech. W Rosji szkoła kształci agitatorów partyjnych. Jeżeli Panowie mieliby się wzorować na przykładach Rosji, tobym przestrzegał przed tem, bądźcie oryginalni.</u>
          <u xml:id="u-56.13" who="#TadeuszBielecki">Otóż to nie są moje domysły, tylko wykład, jaki znalazłem w uzasadnieniu ustawy. Jeżeli chodzi o wychowanie państwowe, to zachodzi duże nieporozumienie. Już jeden z moich przedmówców zwrócił uwagę, że nie można przeciwstawiać narodowemu wychowaniu — państwowego. My jesteśmy oczywiście państwowcami, tylko się różnimy co do tego, jak to państwo ma wyglądać, jaką treść ma się dać państwu? Nie można brać państwa samego w sobie — szkieletu bez krwi i ciała. Trzeba powiedzieć, jak się to państwo chce budować, w jakim określonym kierunku, a nie łatać. Szereg pytań się z tem wiąże, to też przy jednym artykule nie można rozwinąć tego zagadnienia w całej okazałości. Zamało jest powiedzieć tylko „państwo”; państwo już mamy. Ale w jakim stylu ma być to państwo zbudowane? Czy ma to być państwo przejściowe, czy ma być zbudowane w stylu barbarzyńskich koczowników czy najeźdźców, na krótko, póki ich życia, czy ma służyć trwałym celom historycznym, ludziom osiadłym od wieków, którzy mają poczucie dziejowej odpowiedzialności? To trzeba rozstrzygnąć. I my mówimy wyraźnie, że ma to być państwo narodowe.</u>
          <u xml:id="u-56.14" who="#TadeuszBielecki">A teraz bardzo ważny argument, zmiana psychiki, bo to ma uzasadniać wprowadzenie nauki obywatelstwa.</u>
          <u xml:id="u-56.15" who="#TadeuszBielecki">Psychikę niewoli trzeba zmienić. Na to zgoda. Trzeba nałogi niewolnicze wytrzebić. Część starszego pokolenia nasiąkła istotnie przekonaniami niewolnemi. Ale nie wolno zarażać psychiką niewoli młodego pokolenia, które wyrosło w wolnej Polsce, służyło w polskiej armji i walczyło o Państwo Polskie. Nie frazesy tu mówię, tylko o postępowaniu, jakie stosuje dany obóz, czy dani wychowawcy. Stosowanie metod pochodzących z czasów niewoli, jest klasycznym przykładem tej złej psychiki. Trzeba zerwać z tem, ale pod złym adresem apel ten skierowano. Cały nacisk położono na młodzież, która przecież z konieczności, dlatego że wyrosła w państwie niepodległem, ma więcej instynktów niepodległych, państwowych. Nie trzeba tylko przeszkadzać rozwojowi tych instynktów, nie wolno tłumić poczucia narodowego...</u>
          <u xml:id="u-56.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-56.17" who="#TadeuszBielecki">...i nie narzucać innych poglądów.</u>
          <u xml:id="u-56.18" who="#TadeuszBielecki">Jeżeli chodzi o kult wielkich ludzi, to też jest nieporozumienie. My jesteśmy za kultem wielkich ludzi. Tu p. poseł Pochmarski z wielką emfazą mówił, że musi być kult bohaterstwa. Pogódźmy się co do tego, kto jest bohaterem. Bohaterów niespornych wszyscy będziemy czcić. My chcemy, i już przedtem, zanim Bezpartyjny Blok powstał, czerpaliśmy z ducha dziejów Polski tak, jak on się objawiał na przestrzeni tysiąca lat, od czasów Chrobrego, a nie dopiero od maja 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-56.19" who="#TadeuszBielecki">Młodzież nazwała swoją kolonję imieniem Bolesława Chrobrego i za to ją się prześladuje. To jest zdrowy instynkt, któremu się chce narzucić co innego i przeciwko temu musimy wystąpić. Jeżeli chodzi o narzucanie gwałtem, czy siłą pewnych kultów, to nie godzimy się z tem. Metodą mechaniczną nie da się narzucić młodzieży kultu żyjących dziś ludzi. Kult prawdziwie wielkich ludzi rozszerza się samorzutnie, a narzucany ani rusz nie chce się przyjąć. Tutaj nie pomoże nacisk zgóry. Możemy uznawać ten kult w obrębie danego obozu, ale nie godzimy się na narzucanie go gwałtem całemu społeczeństwu, czy całemu młodemu pokoleniu. Jeszcze można wymóc kiwanie głowami w niższych klasach gimnazjalnych, wysyłanie lub podpisywanie pocztówek, ale w ten sposób nie wydobędzie się entuzjazmu i zapału. To jest ponad siły i obciąłbym przed tem ostrzec. Przemocą się przekonań i psychiki młodzieży nie zmieni.</u>
          <u xml:id="u-56.20" who="#TadeuszBielecki">Studjum wspomniane ma nadto służyć do narzucania poglądów urzędowych na najnowsze dzieje Polski. To też trud daremny. Panowie róbcie co chcecie, dopóki jesteście przy władzy, ale szkoda trudu i starań, nic z tego nie będzie. Ani nacisk zgóry, ani wybijanie szyb, ani puszczanie gazów nie pomoże, bo wzrasta liczba młodzieży narodowej, to mogę spokojnie stwierdzić. Metoda siły na młode pokolenie też nie działa, młodzi nauczyli się skutecznie karcić napastników, siła im nie imponuje. To nie jest właściwa droga postępowania.</u>
          <u xml:id="u-56.21" who="#TadeuszBielecki">Nie wolno narzucać poglądów na najnowsze dzieje Polski. Przecież wiemy, że to są sprawy sporne.</u>
          <u xml:id="u-56.22" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-56.23" who="#TadeuszBielecki">Nie tworzy się dziejów w szkole, ale wojną, kulturą, dorobkiem kulturalnym. Jak Pan chce stworzyć? Przez co? Pan chce stworzyć te dzieje przez nakaz.</u>
          <u xml:id="u-56.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wały Witosa!)</u>
          <u xml:id="u-56.25" who="#TadeuszBielecki">Ciągle Panowie o tych wałach Witosa mówicie. Witos dawno o tem zapomniał, a wy ciągle pamiętacie za niego.</u>
          <u xml:id="u-56.26" who="#TadeuszBielecki">Jeżeli chodzi o narzucanie przekonań i poglądów urzędowych na najnowsze dzieje, szkoda trudu, bo tego nie da się przeprowadzić. A jaki byłby inny cel? Jeżeli chodzi o wprowadzenie nauki o państwie, możnaby to zrobić nie na jakiemś studjum osobnem, ale możnaby wprowadzić specjalne wykłady profesorów prawa, które odbywałyby się w obrębie uczelni, a nie poza uczelnią, jako wykłady obowiązkowe dla wszystkich. Jeżeli ma się na celu inne rzeczy, które są sporne, o które się walczy, to jesteśmy za tem, żeby to usunąć, bo inaczej wprowadzi się walkę pomiędzy wykładowcami — nie wiemy, skąd się będą rekrutowali ci wykładowcy — a młodzieżą. To doprowadzi do nowych tarć. Jeżeli Panom na tem zależy, to róbcie to, ale nie doprowadzicie do zmiany poglądów ideowych młodzieży wykładami, drogą mechaniczną; sztucznie nie da się tego osiągnąć. Dlatego domagamy się skreślenia art. 53. Jeżeli ten artykuł nie będzie skreślony, to przynajmniej należy studjum to pozostawić w obrębie uniwersytetów i pod nadzorem uniwersytetów, po omówieniu z uniwersytetami programu studjum.</u>
          <u xml:id="u-56.27" who="#TadeuszBielecki">Nasza poprawka brzmi, że jeżeli się nie skreśli art. 53, to proponujemy następującą poprawkę: „W ustępie 2, w wierszu 2, po słowie „wyższych” skreślić słowa „bądź oddzielnie”, a na końcu dodać: „w porozumieniu z radami wydziałowemi szkół akademickich”. Pomijanie uniwersytetu jest niewskazane i dlatego muszę się przeciwko temu wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-56.28" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-56.29" who="#TadeuszBielecki">Zmiana psychiki młodzieży zapomocą specjalnych studjów, któreby tworzyły jakichś uległych niewolników z obywateli niepodległego państwa, którzy mają poczucie dumy narodowej i osobistej, jest zadaniem ponad siły i łudzicie się Panowie, jeżeli Wam się wydaje, że tą drogą, drogą odrębnych studjów da się zmienić przekonania młodzieży, która dotąd w olbrzymiej większości hołduje ideałom narodowym.</u>
          <u xml:id="u-56.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Lech.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#TadeuszLech">Wysoka Izbo! W historycznej przeszłości naszego narodu, w momentach bardzo doniosłych dla jego duchowego lub mocarstwowego rozwoju, niejednokrotnie uciekano się do reform szkolnych, obejmujących całokształt zagadnień organizacyjnych. Rzadko jednak reformy takie cechował pośpiech w ich urzeczywistnieniu. Chyba, że wymagały tego wyjątkowe momenty dziejowe: jak szerzące się herezje, które uderzając w Kościół katolicki, siały spustoszenia moralne, lub powszechna ciemnota narodu, która, paraliżując wysiłki najlepszych synów narodu, uderzała w te zabiegi, które zmierzały do ocalenia Państwa od zagłady. Przeważnie jednak zmiany ustroju szkolnictwa dokonywały się stopniowo, po długich dyskusjach, po gruntownych rozważaniach, drogą mozolnych prób…</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#komentarz">(Głos: Trzeba było mówcę wypróbować! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#TadeuszLech">...wieloletnich doświadczeń.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#TadeuszLech">W ten właśnie powolny, ewolucyjny sposób kształtowało się szkolnictwo zachodniej Europy na przestrzeni XVIII i XIX wieku, aż do wybuchu wielkiej wojny narodów. I dopiero głębokie przemiany społeczne, wywołane przez kataklizm dziejowy, jakim była wielka wojna, a w szczególności zmiana poglądów na wartość i znaczenie pracy, warunków gospodarczych, pogłębienie i zaostrzenie się sprzeczności społecznych społeczeństw powojennych w stosunku do stanu przedwojennego — zmusiły te społeczeństwa do szybkiego zaradzenia niebezpieczeństwom i tu, między innemi, mają swe źródło te żywiołowe reformatorskie dążenia, które objęły systemy szkolne wszystkich niemal państw powojennej Europy.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#TadeuszLech">Trzeba jednak z naciskiem podkreślić, że reformy ustrojowe szkoły na Zachodzie są stosowane i wcielane w życie b. ostrożnie, z wielkim umiarem i rozwagą. A u nas? Czyż trzeba podkreślać, że właśnie u nas wskazana jest daleko idąca powściągliwość w stosowaniu reform ustroju szkolnictwa już chociażby z uwagi na zbyt młody organizm naszego Państwa, z uwagi na ciężki stan gospodarczy kraju. A zresztą, czy obecnie zachodzi w Polsce potrzeba szybkiej, całkowitej zmiany organizacji szkolnictwa? Czy szkolnictwo nasze, to, które obecnie pracuje, cechuje upadek, czy może rozkład? Czy też przeciwnie — rozwija się, doskonali i potężnieje? Czy może ze szkoły polskiej wynoszą młode pokolenia jakieś zatrważające wady, mogące grozić przyszłemu rozwojowi i potędze odrodzonej Rzeczypospolitej?</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#TadeuszLech">Wysoka Izbo! Szkoła nasza, stwierdzamy to wszyscy z radością, nie cofa się, lecz postępuje i podnosi w swoim rozwoju i doskonaleniu sposobów nauczania i wychowania, a jej ujemne, zresztą nieliczne cechy w drodze powolnej, ewolucyjnej pracy wszystkich powołanych do tego organów oświatowych, popartych wysiłkiem społeczeństwa, mogą być w znacznym stopniu zmniejszone, jeśli nie usunięte zupełnie. Wady narodowe i niebezpieczeństwa, jakie stąd Polsce grożą nie są wynikiem pracy tej szkoły, ani nie pochodzą z jej winy, a w każdym razie nie z jej ustroju.</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#komentarz">(Głos: Stroński wychodzi. Nawet Strońskiego Pan wystraszył!)</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#TadeuszLech">Reforma szkoły średniej, o której dziś mówimy w tej Wysokiej Izbie, objęta projektem ustawy „o ustroju szkolnictwa” ma na celu zupełne przeistoczenie obecnego stanu rzeczy w tej dziedzinie. Na mocy tego projektu ma zniknąć dotychczasowa 8-klasowa ogólno-kształcąca szkoła średnia, a powstać 6-letnia szkoła ogólno-kształcąca, podzielona na 4-letnie gimnazjum i 2-letnie liceum. Klasy I i II dzisiejszego gimnazjum stać się mają klasami 5 i 6 zreorganizowanej szkoły powszechnej. Tak obcięte gimnazjum ma się oprzeć na drugim szczeblu programowym szkoły powszechnej.</u>
          <u xml:id="u-58.8" who="#TadeuszLech">„Reforma” ma być przeprowadzona szybko w ciągu najbliższych 6 lat, licząc od 1 lipca 1932 r. „Reformie” tej mają ulec wszystkie szkoły średnie państwowe, a z konieczności i prywatne, albowiem będą musiały uzyskać uprawnienia szkół państwowych dla młodzieży, która te szkoły kończy. „Reforma” przewiduje oddzielne zakładanie gimnazjów i liceów. Nie wszędzie więc tam, gdzie dotąd było 8-klasowe gimnazjum ogólno-kształcące, utrzyma ono swój najwyższy stopień organizacyjny.</u>
          <u xml:id="u-58.9" who="#TadeuszLech">Należy się liczyć z tem, że w miastach mniejszych, powiatowych będą otwarte gimnazja, a odłączone od nich klasy 7 i 8, złączone w licea, znajdą się w miastach większych. Za tem zresztą przemawiają względy na należyte wyzyskanie środków materjalnych, urządzeń naukowych, no i względy oszczędnościowe.</u>
          <u xml:id="u-58.10" who="#TadeuszLech">O osłabieniu wyników nauki i wychowania młodzieży, płynących z rozbicia na trzy części dotychczasowej 8 klasowej szkoły średniej, rozmieszczonej w różnych szkołach, poddanej wpływom często zmieniających się nauczycieli — wychowawców, będę mówił później. Chcę zwrócić uwagę, że taki ustrój szkoły średniej ogólno-kształcącej zwłaszcza, gdy ona będzie działać w oderwaniu od swej nadbudowy, liceum, wpłynie ujemnie na rozwój i wyrobienie zmysłu ideowej i społecznej pracy młodzieży w organizacjach uczniowskich samopomocowych i samorządowych na terenie gimnazjum, albowiem inspiratorami i kierownikami tej ideowej pracy byli zawsze uczniowie klas starszych — 7 i 8.</u>
          <u xml:id="u-58.11" who="#TadeuszLech">Wysoka Izbo! Wszelkie szkolne reformy winny być uprzednio wypróbowane w małym zakresie i przez czas dłuższy. Niemal coroczne, chociażby drobne zmiany, czy poprawki odnoszące się do ogółu szkół, uważać należy za niepożądane, a nawet szkodliwe.</u>
          <u xml:id="u-58.12" who="#TadeuszLech">Pożądane są natomiast planowe i systematyczne próby dokonywane w celu poprawy metod lub organizacji, które mogą być rozszerzone w razie pomyślnych wyników, ale bez doraźnego niszczenia wartościowego dorobku dotychczasowego i form mających wypróbowaną tradycję.</u>
          <u xml:id="u-58.13" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-58.14" who="#TadeuszLech">Bardzo żałuję, że nie mogę Panów zadowolić. Jest to przedmiot, który widocznie Panów mało obchodzi… Tak mówi głos rozwagi w uchwałach najpoważniejszej instytucji nauczycielskiej — Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych i Średnich, powziętych dnia 20.IV. 1927 r. w obliczu złożonego projektu reformy szkolnej przez ówczesnego ministra Dobruckiego. Takiemi głosami rozwagi są memorjały senatów akademickich uniwersytetów Jagiellońskiego i Jana - Kazimierza. Wielką troską i niepokojem są nacechowane głosy najwyższych dostojników kościoła, instytucyj nauczycielskich i społecznych, głosy mężów nauki, zajmujących się sprawami wychowania narodowego, a w szczególności: Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych i Średnich, Zjednoczenia Zrzeszeń Rodzicielskich w Polsce, Wydziału Towarzystwa Edukacji Narodowej i innych. Wszystkie te głosy przestrzegają przed ryzykownym krokiem szybkiej i całkowitej likwidacji dotychczasowej 8-klasowej szkoły średniej ogólnokształcącej. Cóż przeciwstawiają tym głosom rozwagi zwolennicy tak radykalnych w odniesieniu do szkół średnich reform? Oto mówią: „Dotychczasowa 8-klasowa szkoła średnia nie złożyła egzaminu, pracuje źle”. Inni wołają: „Na leży skończyć z tym strupieszałym…</u>
          <u xml:id="u-58.15" who="#komentarz">(Głos: Mówcą! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-58.16" who="#TadeuszLech">...tworem, który pozostał jako symbol niewoli”. „Trzeba — prawią demokraci — szkole średniej zapewnić dopływ jędrnych sił, rezerwoar tych sił istnieje poza środowiskiem, z którego dopływa kontyngent dzisiejszej młodzieży”. Należy zerwać w Polsce z tradycyjną szkołą średnią i złożyć „ją w ofierze idei szkoły jednolitej”, twierdzą doktrynerzy tej idei.</u>
          <u xml:id="u-58.17" who="#TadeuszLech">Rozważmy te zarzuty.</u>
          <u xml:id="u-58.18" who="#TadeuszLech">Przeciwnicy 8-letniej szkoły średniej twierdzą, że szkoła dzisiejsza pracuje źle, że należy ją wobec tego zorganizować na nowo, na innych zasadach, że trzeba zmienić już nietylko jej treść wewnętrzną, lecz ustrój. Czy jednak jest to pogląd sprawiedliwy? Czy nie znaleźlibyśmy w dotychczasowych wynikach pracy tej uczelni walorów dodatnich? Czy nie należałoby szukać „sine ira et studio” przyczyn leżących poza organizacją tej uczelni, które jednak miały, bo mieć musiały, przemożny wpływ na wyniki naukowej i wychowawczej pracy tej szkoły?</u>
          <u xml:id="u-58.19" who="#TadeuszLech">Należy tu, Wysoka Izbo, przypomnieć, że osądzona i skazana na zagładę w projekcie ustawy szkoła średnia była, niemal od chwili powstania Rzeczypospolitej, terenem ciągłych reform, pracowała pod znakiem ustawicznych zmian ustroju, metod nauczania i programów. Nie będę ich wymieniał, zaznaczę tylko, że niemal co rok następowały te zmiany, niejednokrotnie nieoczekiwane i niespodziewane, bardzo często niedostatecznie przemyślane.</u>
          <u xml:id="u-58.20" who="#TadeuszLech">Czy w tych warunkach można mówić o tem, że szkoła nie spełniła oczekiwań i winić tylko jej rzekomo wadliwą organizację?</u>
          <u xml:id="u-58.21" who="#TadeuszLech">Czy nie ponoszą tu współwiny te żywiołowe dążności reformatorskie poprzednich pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, którzy swoje pomysły dydaktyczne lub ustrojowe, ułożone z konieczności przy biurku, bez uprzedniego dłuższego wypróbowania w jednej lub kilku szkołach, w atmosferze spokojnej pracy, przy pomocy odpowiednich nauczycieli, pragnęli odrazu wcielić w życie i, niemal nazajutrz, oglądać dobre wyniki działania? Stale zapominano, że reforma szkoły, tego najsubtelniejszego z subtelnych instrumentów społecznych, nie może być, bez szkody dla całości, dokonywana gwałtownie. Mimo tak niepomyślnych warunków bytowania tej szkoły, należy stwierdzić, że obecna 8-klasowa szkoła średnia w ostatnich latach, latach bardzo ciężkich, niewątpliwie nie cofa się w swoim rozwoju, lecz postępuje i podnosi się wyraźnie. Znacznie więc mniej, zdaniem naszem, należałoby poświęcić wysiłku, przy minimalnej możliwości ryzyka, w kierunku doskonalenia zagadnień wychowawczych i naukowych na terenie dzisiejszej 8 klasowej szkoły średniej, aby wychować nowoczesnego Polaka-obywatela,...</u>
          <u xml:id="u-58.22" who="#komentarz">(Głos: W stylu Romana Dmowskiego.)</u>
          <u xml:id="u-58.23" who="#TadeuszLech">...w myśl art. 19 omawianej ustawy, niż trzeba będzie ponieść odpowiedzialność wobec narodu za wprowadzenie w życie niewypróbowanego w praktyce projektu sześcioletniej szkoły średniej ogólno-kształcącej, gdy projekt ten nie spełni pokładanych w nim nadziei.</u>
          <u xml:id="u-58.24" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-58.25" who="#TadeuszLech">Należy bowiem uznać tę prawdę, że jeśli instytucja jakaś spełnia swoje zadania, nie wolno jej w imię rzekomo wyższego ideału niszczyć, dopóki nie nabierze się przekonania, że to, co się chce zamiast niej stworzyć, będzie czemś istotnie lepszem.</u>
          <u xml:id="u-58.26" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-58.27" who="#TadeuszLech">A drugi zarzut czyniony zasądzonej na zagładę 8-klasowej szkole średniej. Zali mam ten zarzut traktować poważnie? Czy stuletnia zgórą wierna służba tej szkoły narodowi, rozwojowi jego kultury duchowej i materjalnej nie przemawia za nią aż nazbyt wymownie. Czy danie narodowi długiego zastępu mężów nauki, ofiarnych patrjotów i bohaterów narodowych nie zniewala? Czy piękne czyny, bohaterskie porywy młodzieży wychowywanej w tej szkole nie dają jej mandatu do dalszej pracy?</u>
          <u xml:id="u-58.28" who="#komentarz">(P. Sanojca: To zasługa oświaty pozaszkolnej i organizacyj niepodległościowych!)</u>
          <u xml:id="u-58.29" who="#TadeuszLech">Czyż wreszcie narody Europy, a wśród nich Jugosłowianie, Czesi i inni, którzy wraz z nami odzyskali wolność polityczną, osądzili tę szkołę, jako symbol niewoli?! Wszak po szeregu prób utrzymali u siebie szkołę średnią 8-klasową. A wreszcie, czy szkoła ta jest antyspołeczną, niedemokratyczną, jak twierdzą niektórzy? Czy nie otworzyła ona szeroko swych podwoi dla swobodnego dostępu najbiedniejszej dziatwie wsi i miast? Czy nie otaczała jej równą, a zawsze pieczołowitą opieką naukowo-wychowawczą? Stwierdzić trzeba, że w momentach nawet najostrzejszych walk społecznych w naszem społeczeństwie, szkole średniej nigdy nie czyniono zarzutów aspołecznych tendencyj. Idea jednolitości, słuszna teoretycznie, długo jeszcze nie da się przeprowadzić na ziemiach polskich wskutek dużego zróżniczkowania tych ziem pod względem kulturalnych, umysłowych i ekonomicznych możliwości ludności naszych wsi i miast.</u>
          <u xml:id="u-58.30" who="#TadeuszLech">Obawiamy się, że już obcięcie nauczania w szkole średniej o dwa lata obniży znacznie poziom naukowy nowego gimnazjum, a w związku z tem poziom naukowy ogólnokształcącego liceum. A stanie się to, zdaniem naszem, ponieważ: a) praca w kl. V i VI szkoły powszechnej odbywa się i bardzo długo jeszcze odbywać się będzie w warunkach technicznych znacznie gorszych, niż odbywała się dotąd w równoważnych klasach I i II dotychczasowych gimnazjów, b) powtóre nastawienie nauczyciela przy wykonywaniu programu szkoły powszechnej i stosowaniu metod nauczania liczyć się będzie i powinno z interesami większości dzieci, które tę szkołę kończą i na niej poprzestają. Względy przygotowania zdolniejszych do pracy w szkole wyższego stopnia, — w danym wypadku w gimnazjum — będą stały na drugim planie, c) przygotowanie w niektórych przedmiotach długo jeszcze nie będzie stać w szkole powszechnej na właściwym poziomie, a bardzo często czas poświęcany w szkole powszechnej na naukę niektórych z tych przedmiotów będzie niemal całkowicie dla szkoły średniej czasem zmarnowanym, d) brak pomocy naukowych i bibljotek odbije się na rozwoju umysłowym przyszłych adeptów szkoły średniej, e) liczebność klas (po 62 dzieci) w szkole powszechnej nie pozwoli otoczyć należytą opieką wychowawczą uczniów, utrudni ich poznanie i otoczenie ich rozwoju umysłowego należytą opieką i z tego powodu nieliczna młodzież zdolna utonąć może łatwo w przeciętnej masie.</u>
          <u xml:id="u-58.31" who="#komentarz">(Głos: Rymar da Panu dwóję za taką mowę!)</u>
          <u xml:id="u-58.32" who="#TadeuszLech">Przytoczone względy pozwalają nam mieć duże wątpliwości, czy do gimnazjum przyjdą uczniowie przygotowani w tym stopniu przynajmniej, jaki posiadali uczniowie klasy II — 8-letniego gimnazjum promowani do klasy III.</u>
          <u xml:id="u-58.33" who="#TadeuszLech">Projekt ustawy mówi, że do klasy I nowego gimnazjum ma być przyjmowana młodzież po ukończeniu drugiego szczebla programowego szkoły powszechnej. len stan rzeczy skrzywdzi, zdaniem naszem, tę młodzież wiejską, która uczy się w szkołach powszechnych o niskim stopniu organizacyjnym w jedno- i dwuklasówkach. Młodzieży tej jest w Rzeczypospolitej liczba dość pokaźna. Dotąd młodzież ta mogła składać do klasy I 8-klasowego gimnazjum egzamin, zdolniejsi licznie z tej możności z powodzeniem korzystali.</u>
          <u xml:id="u-58.34" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan nie ma nadziei przemawiać już w tym Sejmie?)</u>
          <u xml:id="u-58.35" who="#TadeuszLech">Nowa ustawa pozbawia ją tej prerogatywy.</u>
          <u xml:id="u-58.36" who="#TadeuszLech">Dotyczy to również młodzieży, która kończyła klasę V szkoły powszechnej i mogła składać egzaminy i być przyjętą do klasy II dotychczasowego 8-klasowego gimnazjum. Ustrój więc tego potępianego 8-klasowego gimnazjum ułatwiał, nigdy zaś nie utrudniał zdolnej i dzielnej młodzieży przejście ze szkoły powszechnej, nawet najniższego stopnia organizacyjnego, do 8-klasowego gimnazjum. Jeśli zważymy, że każde dziecko miało możność czterokrotnego ubiegania się o prawo przyjęcia go do szkoły średniej, trzeba stwierdzić, że dotychczasowy stan rzeczy był liberalniejszy, albowiem nowa ustawa pozbawia olbrzymie masy młodzieży wiejskiej tych możliwości, wbrew temu, co głosi uzasadnienie do art. 20 w ust. 3.</u>
          <u xml:id="u-58.37" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-58.38" who="#TadeuszLech">Dotychczasowa 8-klasowa szkoła średnia miała możność w znacznie szerszych granicach, niż to będzie miało nowe gimnazjum, łagodzenia tych trudności, jakie zwykle piętrzyły się przed pragnącymi przejść ze szkoły powszechnej do średniej. Korzystała z tego szeroko i szła, że się tak wyrażę, młodzieży uczącej się w szkole powszechnej na rękę, albowiem widziała, że w organizacji tej ostatniej dalecy byliśmy od stanu zadawalającego.</u>
          <u xml:id="u-58.39" who="#TadeuszLech">Dużo jeszcze bowiem trzeba zbudować gmachów szkół powszechnych, urządzić je, a zwłaszcza zaopatrzyć w odpowiednie pomoce naukowe i bibljoteki, aby podnieść jej typ organizacyjny. Wymagać to będzie mil jardów i długich lat pracy organizacyjnej. Naród polski posiada genjusz organizacyjny. Dowodem tego ten ogrom dokonanych zadań i rzeczy, który jest już poza nim. Gorzej z mil jardami, bo tych Skarb nie posiada i bardzo długo jeszcze posiadać nie będzie. I dlatego rozwaga nakazuje nam zalecić ostrożność w reformowaniu 8-klasowej szkoły średniej w ciągu najbliższych już nietylko sześciu lat, lecz znacznie dłuższego okresu czasu. Położyć należy uprzednio trwałe fundamenty pod jej budowę przez udoskonalenie i wykończenie organizacji szkoły powszechnej, przez uprzednie udostępnienie tej szkoły wszystkim małym obywatelom Polski, przez podniesienie jej poziomu naukowego i wychowawczego. Oto, zdaniem naszem, najbliższe, kapitalne zadanie do wykonania dla pełnych inicjatywy dzisiejszych kierowników Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-58.40" who="#TadeuszLech">My dziś ostrzegamy, że okrojenie od dołu obecnego 8-letniego gimnazjum, a tem samem skrócenie nauki w szkole średniej o 2 lata, bez uprzedniego ewolucyjnego, poważnego rozbudowania i podniesienia stanu naukowego szkoły powszechnej przyniesie niepowetowaną szkodę społeczeństwu. Młodzież kształcona w szkołach powszechnych o niskim poziomie nauki i organizacji i przechodząca z nich do 4-letniego gimnazjum i 2-letniego liceum wyjdzie z tych szkół gorzej przygotowaną do życia i do studjów akademickich, niż po obecnej maturze. I dlatego, Wysoka Izbo, uważamy, że 8-letnie gimnazjum należy utrzymać. Odpowiedni wniosek został przez nas złożony i winien stać się własnością całego Wysokiego Sejmu tak, jak stał się dziś własnością całej światłej opinji narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-58.41" who="#TadeuszLech">Jak już miałem zaszczyt wykazać, do klasy I nowego gimnazjum napłynie młodzież niejednolita pod względem rozwoju umysłowego i przygotowania naukowego. Z tych względów i z uwagi na umysłowość dzieci 12 i 13-letnich, nauczanie w tej klasie musi mieć jeszcze charakter propedeutyczny. Pozostaną więc 3 tylko lata na systematyczną naukę. W tym czasie szkoła ogólnokształcąca winna dać przedewszystkiem wykształcenie formalne i pewną sumę pozytywnych wiadomości. Czy w tak krótkim okresie cel ten zostanie osiągnięty, zwłaszcza przy wprowadzeniu do programu elementu praktycznego, uwzględniającego praktyczne potrzeby życia, — trudno wobec braku programów przesądzać. Wobec jednak bardzo słabej podbudowy gimnazjum wykonanie programu, któryby mógł dać należyte ogólne wykształcenie w rozumieniu dzisiejszem, jest więcej niż wątpliwe. Życie oczywiście da odpowiedź na te wątpliwości. Obawiamy się, aby odpowiedź ta nie była ujemna.</u>
          <u xml:id="u-58.42" who="#TadeuszLech">Projekt przewiduje w jednolitem pod względem programowym gimnazjum nauczanie łaciny. O ile nauka rozpocznie się w klasie pierwszej, będzie to dodatnia korektura dotychczasowego stanu rzeczy, ale tylko wtedy, gdy będzie ono podbudową liceum o humanistycznej podstawie dydaktycznej (6 lat nauczania łaciny). Sprawa gimnazjów filologicznych dawnego typu pozostaje otwarta.</u>
          <u xml:id="u-58.43" who="#TadeuszLech">Licea o filologicznej podstawie dydaktycznej, jako nadbudowa 4-letniego gimnazjum, nie stworzą zakładów naukowych, któreby mogły zastąpić dzisiejsze gimnazja filologiczne.</u>
          <u xml:id="u-58.44" who="#TadeuszLech">Te ostatnie gimnazja, zgodnie z postanowieniami rozważanej ustawy, przestaną istnieć, z wielką szkodą dla kultury naszego narodu.</u>
          <u xml:id="u-58.45" who="#TadeuszLech">Oprócz więc wniosków, idących w tym kierunku, aby utrzymać 8-klaso&lt;we gimnazjum filologiczne, postawiliśmy również wnioski, zezwalające Ministrowi otwierać tytułem próby 6-letnie, oparte na 2 i 3 szczeblu programowym szkoły powszechnej, gimnazja w tych środowiskach, które mają dostatecznie rozbudowaną sieć szkół powszechnych o wysokim stopniu organizacyjnym. Uważamy, że tylko zapomocą doświadczeń i prób można dojść do realnych rezultatów. Już stare łacińskie przysłowie mówi: primum experiri, deinde statuere. W myśl tej zasady do art. 21 zgłosiliśmy nasze wnioski. Zwracam się więc z apelem do Wysokiej Izby o przyjęcie tych wniosków, które są dziś również wnioskami całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-58.46" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#KazimierzŚwitalski">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Jędrzejewicz:</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#KazimierzŚwitalski">Wysoka Izbo! W kilku zaledwie słowach będę mógł poruszyć parę zaledwie spraw, związanych z omawianą dziś ustawą. Jest późno, a chwilowa niedyspozycja nie pozwala mi uwzględnić przemówień przedmówców w tej mierze, w jakiejby one na to niewątpliwie zasługiwały.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#KazimierzŚwitalski">Chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na bardzo ciekawy moment, który towarzyszy rozważaniu całej ustawy, a mianowicie: z wielu stron słychać cały szereg krytycznych uwag o poszczególnych artykułach, czy o całości ducha tej ustawy. Cały szereg instytucyj, i to nieraz bardzo wysokich, wypowiadał się przeciw tej ustawie w ten czy inny sposób, ten sprzeciw motywując, wzamian jednak nikt nie wysunął nic konkretnego i pozytywnego, co możnaby jej w istotny sposób przeciwstawić i w rezultacie cała krytyka dąży jedynie do tego, aby utrzymać stan szkolnictwa dziś istniejący. Panowie wiedzą bardzo dobrze, że od powstania niepodległości, od roku 1918, a ściśle mówiąc, dużo wcześniej, opinja nasza zajmowała się i interesowała się bardzo sprawą organizacji szkolnictwa. A zatem sprawa ta była dojrzała i był czas na jej omawianie, i nawet był szereg projektów skodyfikowanych, z których jeden był przedstawiony Sejmowi. Jednakże przy całej dyskusji, dotyczącej projektu ustawy Wysokiej Izbie przedłożonego, nie mamy żadnego przeciwstawienia czegoś innego, I w rezultacie, jak już powiedziałem, jest oczywistą tendencją przeciwników projektu pozostawienia istniejącego obecnie stanu rzeczy. Tymczasem ten stan rzeczy jest zły i był krytykowany ze wszystkich możliwych środowisk, nie wyłączając nawet tych, którzy dziś najostrzej przeciwko reformie występują. Czy mam wspominać, jak dalece sfery gimnazjalne szkół średnich krytykują ostatniemi czasy szkolnictwo powszechne, czy mam wspominać, jak profesorowie uniwersytetu niezmiernie zgodnym akordem stwierdzają, że przygotowanie młodzieży do szkół akademickich jest niewystarczające, że szkoła średnia pracuje źle. Czy mam mówić o szeregu poważnych artykułów, stwierdzających, że zagadnienie szkolnictwa zawodowego w Polsce nie zostało dotychczas właściwie przemyślane, że mamy ciągle do czynienia z próbami, eksperymentami, żadną myślą przewodnią nie związanemi. Ten stan rzeczy nie jest dobry, co przecież nawet i przeciwnicy tej ustawy niejednokrotnie stwierdzają. Skądże więc ta miłość do tego stanu rzeczy, skąd tak silne noli me tangere?</u>
          <u xml:id="u-59.4" who="#KazimierzŚwitalski">Jeżeli się bliżej zanalizuje te wszystkie sprzeciwy, to uważam, że opozycja bije nie we wszystkie artykuły, nie w całość ustawy i nie w nową organizację szkolnictwa powszechnego, która się od organizacji dzisiejszej nawet zasadniczo nie różni. Żadne poważne głosy nie odzywały się przeciw niej, a nawet miałem przyjemność być komplimentowany, jako twórca ustawy, za ujęcie szkolnictwa zawodowego. I jeżeli chodzi nawet o szkolnictwo średnie, ogólnokształcące, to zdaje mi się, że ogromna większość opinji publicznej zgadza się, że podział na licea i gimnazja jest rzeczą raczej pożądaną. Ze wszystkich stron te rzeczy słyszymy. Mimo to opozycja trwa w dalszym ciągu. Jedynym momentem, w którym szukam argumentu, bo gdzieindziej ich nie znajdujemy, to jest atak na rzekome skrócenie szkoły średniej ogólnokształcącej o dwa lata, z 8 do 6 lat.</u>
          <u xml:id="u-59.5" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Od dołu)</u>
          <u xml:id="u-59.6" who="#KazimierzŚwitalski">Tak, od dołu.</u>
          <u xml:id="u-59.7" who="#KazimierzŚwitalski">Otóż mam wrażenie, że ci z panów, którzy wysuwają przeciw tej koncepcji tak daleko idące argumenty, którzy obawiają się, że tego rodzaju reforma może całkowicie położyć szkolnictwo średnie, mam wrażenie, że naprawdę panowie ze swojemi argumentami zawiśli nieco w powietrzu, albowiem dzisiejsza szkoła średnia nie trwa lat 8, ona trwa lat 5; trzy klasy niższe szkoły średniej pod względem programu, są całkowicie zrównane z odpowiedniemi klasami szkół powszechnych. W tem rozumieniu rzeczy, rozumieniu najistotniejszem, proponowana reforma przedłuża czas studjów w szkole średniej o jeden rok. To jest prawda, którą negować może tylko człowiek, który nie chce się zgodzić na twierdzenie o oczywistości matematycznej. Faktem jest, że proponowana reforma szkolna z punktu widzenia zarówno organizacyjnego, jak i programowego, przedłuża czas nauki w szkole średniej z 5 do 6 lat.</u>
          <u xml:id="u-59.8" who="#KazimierzŚwitalski">Z tego punktu widzenia, zdaje mi się, że właśnie w myśl intencji moich przeciwników w tym zakresie reforma jest pożądana, albowiem stoję na stanowisku, że szkoła średnia powinna być przedłużona do lat 6. Ta szkoła jest dłuższą, niż dotychczasowa.</u>
          <u xml:id="u-59.9" who="#KazimierzŚwitalski">Drugim argumentem, którego się tu szuka, jest, że jest to skok w przepaść, w próżnię, jak to powiedział p. Stroński, że należałoby przy tych eksperymentach kroczyć wolno, systematycznie, przyjrzeć się rezultatom, a dopiero później tę reformę realizować. Proszę panów, tak przecież się dzieje. Program jest wykonywany i my eksperymentujemy i eksperymentuje cały świat kulturalny, albowiem nie tak dawno jeszcze typem powszechnie obowiązującym w szkolnictwie była 8-klasowa szkoła średnia. Wszystkie nowinkarskie zapędy, wszystkie próby i eksperymenty szły w kierunku zredukowania ilości lat tej szkoły średniej, a opierającej się na coraz wyższej podbudowie szkolnictwa powszechnego, wysoko zorganizowanego. Te eksperymenty mamy prawie we wszystkich państwach, w wielu zaś istnieje tylko ta szkoła o krótszym czasie nauczania, aniżeli lat 8. My znamy rezultaty. One w żadnej mierze nie budzą wątpliwości co do obniżenia poziomu kultury, poziomu młodzieży akademickiej. Eksperymentujemy i w Polsce od szeregu lat, albowiem istnieje 47 szkół średnich pięcioletnich, a więc obejmujących okres nauczania od 4 do 8 klasy. Rzecz ta istnieje od szeregu lat; my przyglądamy się temu w skupieniu i konstatujemy, że w wielu wypadkach, gdzie lepsza jest obsada nauczycielstwa, rezultaty są naogół niezłe. Zarzut, że skaczemy w przepaść, w czarną otchłań, jest niesłuszny, albowiem opieramy się i na bogatem doświadczeniu, i na naszych polskich warunkach i całego świata europejskiego kulturalnego.</u>
          <u xml:id="u-59.10" who="#KazimierzŚwitalski">Zarzut ten uchylam jako niesłuszny i na niczem istotnem nie oparty. Jeżeliby zatem doszukiwać się powodów takiej opozycji, takiego niechętnego stanowiska do nowego projektu ustawy, powodów tego, literatura w pismach sięga olbrzymiej ilości tomów, któreby dało się ułożyć z wycinków prasowych wszelkiego rodzaju, to jednak powody opozycji są inne, i sięgają w inną dziedzinę życia aniżeli rzeczowa dyskusja. Że tak jest, proszę panów, świadczy o tem najwymowniej nieobecność panów posłów ze skrajnej lewicy, nieobecność P.P.S. Nie ulega wątpliwości i pod tym względem zgadzamy się wszyscy, którzyśmy brali istotny udział w pracach Komisji Oświatowej, że jeżeli chodzi o młodzież robotniczą, to młodzież ta uzyska znaczne ułatwienia w stosunku do istniejącego stanu rzeczy w sensie możliwości dostania się do szkół średnich, i że zatem reforma ta jest pięknym prezentem, danym tej stronie Izby (wskazując na lewicą.). Ta strona Izby od prezentu tego się uchyliła, nie przymała i nie przyjęła go.</u>
          <u xml:id="u-59.11" who="#komentarz">(P. Stroński: Timeo Danaos…)</u>
          <u xml:id="u-59.12" who="#KazimierzŚwitalski">Widocznie.</u>
          <u xml:id="u-59.13" who="#KazimierzŚwitalski">Więc nie względy rzeczowe, ani merytoryczne, ale względy czysto polityczne świadczą o nieobecności lewej strony Izby.</u>
          <u xml:id="u-59.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-59.15" who="#KazimierzŚwitalski">Z niewielkiemi zmianami da się powiedzieć to samo o przedstawicielach ludności wiejskiej, albowiem wbrew wypowiadanym tu zdaniom twierdzę, że reforma obecna polepszyła, i to dość znacznie polepszyła, sytuację młodzieży wiejskiej, pragnącej się uczyć, i w żadnym razie nie jest gorszą od istniejącego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-59.16" who="#KazimierzŚwitalski">Na komisji miałem możność dokładnie tę rzecz omówić — dzisiaj nie jestem w stanie tego zrobić. Pan poseł Stroński wypowiedział zdanie, w wyniku którego ktoś na sali odezwał się, że jest niedowiarkiem. Otóż ja również jestem niedowiarkiem, ja całkowicie nie wierzę p. posłowi, skoro mówił, że nie rozumie ducha ustawy, że nie widzi treści, która ustawę wypełnia, że ta ustawa jest burzeniem istniejącego stanu rzeczy, nie dając nic konkretnego. Ja temu nie wierzę. Wyobrażam sobie, że jeżeli pan Stroński doczeka się monografji o swojem życiu — a życzę mu tego najserdeczniej — to czytając tę monografję gdzieś, z tamtej strony życia, bo najczęściej biograf je wydaje się po najdłuższem życiu, znajdzie rzeczy, z których nie będzie bardzo zadowolony, mianowicie kwalifikację jego umysłowości. Nie przypuszczam, aby pan poseł nie widział już dziś poważnych i solidnych zarysów tej wewnętrznej treści, która w ustawie jest zawarta, którą ja sam, jak i w komisji p. Minister Pieracki i szereg posłów z Klubu B. B. W. z R. starali się przedstawić dość jasno. Treść tej ustawy jest żywa. Gdyby ona taką nie była, panowie w ten sposób przeciwko niej nie protestowaliby. Panowie nietylko nie sądzą, że może ona być krokiem w ciemność — panowie boicie się tej ustawy i stąd płynie opozycja tych panów obecnych i panów, którzy powinni bić brawo, ale dziś nie są obecni.</u>
          <u xml:id="u-59.17" who="#KazimierzŚwitalski">Nie byłoby właściwem, aby wracał do czasów Komisji Edukacji Narodowej i jakąkolwiek analogję wysnuwał, gdyż byłoby to zapewne zbyt daleko idącą zarozumiałością. Nie mniej jednak chciałbym się podzielić z panami tem poczuciem, które mam, tem głębokiem przekonaniem, że chwila, kiedy Izba uchwali tę ustawę, będzie chwilą naprawdę historyczną. I niech państwo pozwolą mi wyrazić przekonanie, że ta chwila pchnie naprzód sprawę ustroju szkolnictwa, ducha, wychowawczego w Polsce i całą naszą kulturę narodową.</u>
          <u xml:id="u-59.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-59.19" who="#KazimierzŚwitalski">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Dyskusja wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-59.20" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PSmulikowski">Wysoka Izbo! Proszę o przyjęcie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#KazimierzŚwitalski">Są najprzód poprawki do wstępu. Będziemy głosowali najwpierw nad poprawkami p. Wełykanowicza.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za temi poprawkami, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawki upadły.</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#KazimierzŚwitalski">Stwierdzam, że tem samem upadła poprawka pierwsza, trzecia i czwarta p. Sommersteina. Wobec tego możemy tylko głosować poprawkę drugą.</u>
          <u xml:id="u-61.4" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Cofam ją.)</u>
          <u xml:id="u-61.5" who="#KazimierzŚwitalski">Wobec tego nie głosujemy.</u>
          <u xml:id="u-61.6" who="#KazimierzŚwitalski">Dalej jest poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.7" who="#KazimierzŚwitalski">Jest dalej jedna poprawka ks. Szydelskiego, dlatego, że druga została wycofana przez ks. posła. Wobec tego tylko nad pierwszą głosujemy. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem wstęp przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-61.8" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do poprawek do art. 1. Głosujemy nad poprawką p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.9" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad poprawką p. Korneckiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.10" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad poprawką p. Wełykanowicza. Kto jest za nią, zechce wstać, stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.11" who="#KazimierzŚwitalski">Zatem art. 1 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-61.12" who="#KazimierzŚwitalski">Przechodzimy do głosowania nad poprawkami do art. 2. Kto jest za poprawką p. Korneckiego, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.13" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za poprawką p. Wełykanowicza, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.14" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za drugą poprawką p. Korneckiego, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.15" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za poprawką p. Sommersteina, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.16" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za drugą poprawką p. Sommersteina, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.17" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za drugą poprawką p. Wełykanowicza, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 2 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-61.18" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 3 została zgłoszona podczas debaty poprawka przez p. St. Strońskiego. Proszę p. Sekretarza o odczytanie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#MichałWawrzynowski">W razie odrzucenia innych poprawek Klubu Narodowego, art. 3 nadać brzmienie: (zastępując wyraz „odmiennych” wyrazem „takich” i wyraz „niż” wyrazem „jak”): „Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może dla celów doświadczalnych zakładać poszczególne szkoły, oparte na takich zasadach organizacyjnych, jak zasady określone w niniejszej ustawie”.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#MichałWawrzynowski">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 3 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 4 i 5 nie zostały zgłoszone żadne poprawki, uważam te artykuły za przyjęte w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 6 jest poprawka p. Wełykanowicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#MichałWawrzynowski">Do tego samego artykułu jest poprawka p. Korneckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#MichałWawrzynowski">Art. 6 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.7" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 7 i 8 niema żadnych poprawek, uważam te artykuły za przyjęte w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.8" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 9 jest poprawka p. Wełykanowicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.9" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 10 niema żadnych poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.10" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 11 jest poprawka p. ks. Szydelskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.11" who="#MichałWawrzynowski">Do tego samego artykułu jest druga poprawka p. Wełykanowicza, Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła, Art. 11 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.12" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 12 jest poprawka p. Korneckiego, Kto jest za tą poprawką, zechce wstać Stoi mniejszość, poprawka upadła, Art. 12 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.13" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 13 nie zgłoszono żadnych poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.14" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 14 jest poprawka p. Korneckiego, Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 14 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.15" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 15 jest poprawka ks. Szydelskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 15 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.16" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 16 nie zgłoszono poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.17" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 17 jest poprawka p. Rudnickiej. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.18" who="#MichałWawrzynowski">Następnie jest druga poprawka ks. Szydelskiego i p. Korneckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 17 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.19" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 18 jest poprawka p. Rudnickiej. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła, Art. 18 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.20" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 19 jest poprawka ks. Szydelskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.21" who="#MichałWawrzynowski">Następnie jest druga poprawka p. Chruckiego. Muszę ją rozdzielić. Głosujemy nad pierwszą częścią. Kto jest za pierwszą częścią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.22" who="#MichałWawrzynowski">Przystępujemy do głosowania nad drugą częścią. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 19 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.23" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 20 głosujemy najpierw nad poprawką p. Lecha jako najdalej idącą. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.24" who="#MichałWawrzynowski">Dalej jest poprawka p. ks. Szydelskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.25" who="#MichałWawrzynowski">Przechodzimy do poprawki p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.26" who="#MichałWawrzynowski">Druga poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.27" who="#MichałWawrzynowski">Trzecia poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.28" who="#MichałWawrzynowski">Przechodzimy do drugiej poprawki ks. Szydelskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.29" who="#MichałWawrzynowski">Dalej jest poprawka p. Chruckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 20 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.30" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 21 obie poprawki p. Lecha są nieaktualne.</u>
          <u xml:id="u-62.31" who="#MichałWawrzynowski">Przechodzimy do poprawki p. Chruckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 21 przechodzi w brzmieniu komisyjnem, Do art. 22 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.32" who="#MichałWawrzynowski">Dalej jest poprawka p. Lecha. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 22 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.33" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 23 jest poprawka p. Lecha. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.34" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 23 są dalej poprawki pp. Lecha i Sommersteina, które uważam za nieaktualne.</u>
          <u xml:id="u-62.35" who="#MichałWawrzynowski">Pozostaje poprawka p. Chruckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać, Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 23 przyjęty w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.36" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 24 jest poprawka p. Dąbrowskiego. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 24 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.37" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 25 jest poprawka p. ks. Szydelskiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, artykuł przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.38" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 26, 27, 28, 29 niema żadnych poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.39" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 30 niema żadnych poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem. Ponieważ w druku jest błąd, więc wszystkie numery muszą być o jeden posunięte.</u>
          <u xml:id="u-62.40" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 31 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, artykuł przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.41" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 32–36 niema poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.42" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 37 jest poprawka p. Chruckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.43" who="#MichałWawrzynowski">Jest dalej pierwsza poprawka p. Balickiej. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.44" who="#MichałWawrzynowski">Następna poprawka p. Balickiej jest nieaktualna. Zatem art. 37 przechodzi w brzmieniu komisji.</u>
          <u xml:id="u-62.45" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 38 są poprawki p. Balickiej, które według mego przekonania stają się nieaktualne, zatem artykuł ten przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.46" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 40 jest poprawka p. Chruckiego. Kto jest za nią zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.47" who="#MichałWawrzynowski">Następnie jest poprawka p. Balickiej. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, art. 40 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.48" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 41 jest poprawka p. Sommersteina, Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, art. 41 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.49" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 42 jest poprawka p. Chruckiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość. Art. 42 przyjęty w brzmieniu komisji.</u>
          <u xml:id="u-62.50" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 43–45 niema żadnych poprawek. Przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.51" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 46 są dwie poprawki p. Sommersteina. Głosujemy pierwszą poprawkę. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.52" who="#MichałWawrzynowski">Głosujemy drugą poprawkę. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, art. 46 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.53" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 47–50 niema żadnej poprawki, przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.54" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 51 jest poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, Art. 51 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.55" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 52 jest poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.56" who="#MichałWawrzynowski">Poprawka p. Chruckiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.57" who="#MichałWawrzynowski">Wreszcie jest poprawka pp. Sommersteina i Chruckiego, zresztą z błędem drukarskim; ma być: skreślić część III i IV. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, art. 52 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.58" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 53 jest poprawka pp. Korneckiego i Chruckiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.59" who="#MichałWawrzynowski">Następnie poprawka p. Korneckiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.60" who="#MichałWawrzynowski">Poprawka p. ks. Szydelskiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 53 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.61" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 54 jest poprawka p. Korneckiego nieaktualna. Art. 54 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.62" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 55 niema poprawki, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.63" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 56 jest poprawka pp. Korneckiego i Wełykanowicza. Kto jest za poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.64" who="#MichałWawrzynowski">Poprawka p. Sommersteina. Kto jest za poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. art. 56 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.65" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 57 niema poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.66" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 58 jest poprawka p. Korneckiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.67" who="#MichałWawrzynowski">Poprawka p. Sommersteina. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 58 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.68" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 59 niema poprawki. Przyjęty w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.69" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 60 jest poprawka p. Korneckiego, Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.70" who="#MichałWawrzynowski">Następnie jest poprawka p. Chruckiego wobec stylizacji „ województwa Galicji wschodniej”, nie mogę jej poddać pod głosowanie ze względu na kodyfikację.</u>
          <u xml:id="u-62.71" who="#MichałWawrzynowski">Do art. 60 jest poprawka p. Korneckiego. Kto jest za nią, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-62.72" who="#MichałWawrzynowski">Poprawka pp. Korneckiego i Sommersteina. Kto jest za poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 60 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-62.73" who="#MichałWawrzynowski">Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-62.74" who="#MichałWawrzynowski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-62.75" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-62.76" who="#MichałWawrzynowski">Przystępujemy do głosowania nad rezolucjami. Są rezolucje komisyjne. Kto jest za temi rezolucjami, zechce wstać. Stoi większość, rezolucje przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-62.77" who="#MichałWawrzynowski">Przystępujemy do głosowania nad rezolucjami p. Sommersteina. Czy p. poseł żąda rozdzielenia?</u>
          <u xml:id="u-62.78" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Nie.)</u>
          <u xml:id="u-62.79" who="#MichałWawrzynowski">Kto jest za rezolucjami p. Sommersteina, zechce wstać. Stoi mniejszość, rezolucje upadły.</u>
          <u xml:id="u-62.80" who="#MichałWawrzynowski">Jest jeszcze rezolucja p. ks. Szydelskiego. Proszę p. Sekretarza o jej odczytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#MichałWawrzynowski">„Wzywa się Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aby przy układaniu programów szkolnych między innemi celami szkoły miało stale na uwadze także religijne wychowanie młodzieży szkolnej i dążyło przez współdziałanie rozmaitych przedmiotów nauczania do rozwijania jej uczuć religijnych i do pogłębienia jej wiary”.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#MichałWawrzynowski">Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Stoi mniejszość, rezolucja upadła.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#MichałWawrzynowski">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych (druk nr 452 i odbitka nr 144).</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#MichałWawrzynowski">Jako sprawozdawcza głos ma p. Szyszko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#MichałSzyszko">Wysoki Sejmie! Jakkolwiek godzina jest późna, nie jestem w stanie tak krótko się załatwić, jak to uczynił ze swoim referatem p. poseł Smulikowski.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#MichałSzyszko">Wszyscy doskonale w tym dniu szkolnym czujemy, że dyskusja, która się toczy obecnie, wychodzi daleko poza mury tej sali i ma znaczenie głębsze, bo sięga w lata przyszłe, które mają przynieść społeczeństwu rezultaty tej ciężkiej pracy, jaką współczesne pokolenie składa na ołtarzu dobra Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#MichałSzyszko">Nie może być wychowanie szkolne zupełne i zakończone u nas, gdy nie mówi się o szkolnictwie prywatnem, o tem szkolnictwie, które w naszym dziejowym pochodzie ma tak pięknie zapisaną kartę. Nie wspominam już wieku XVIII, nie wspominam najświetniejszej prywatnej szkoły, którą dla pokolenia XVIII w. budował ks. Stanisław Konarski. Przejdę do najbliższych lat, do roku 1905, kiedy szkolnictwo polskie powstało jako protest wolnego i o wolność życia walczącego narodu przeciw przemocy najeźdźców i ich uzurpacji. Dla tej szkoły mamy szacunek, dla tej szkoły mamy zawsze głęboką wdzięczność i pamięć, ale rozumiemy, że pamięć i wdzięczność nie jest jeszcze wszystkiem, czem powinna być otoczona szkoła w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#MichałSzyszko">Dziś mamy już własne Państwo i rozumiemy, jakiem dobrodziejstwem, jakim skarbem nieocenionym jest wolność.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#komentarz">(Na salę wchodzą posłowie z P. P. S., Stronnictwa Ludowego, N. P. R. i Ch. Dem. Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#MichałSzyszko">Musimy dbać o to, aby potęga tego Państwa położyła istotnie ręce swoje na wszystkie objawy życia, które dla jego rozwoju i przyszłości są potrzebne. Rezultatem takiego pojmowania stosunków przez nasze władze oświatowe jest zaprojektowana ustawa. Ustawa ma znaczenie sięgające głębiej, jeżeli się pamięta o tem, że szkolnictwo polskie jest jeszcze ubogie, jest szkolnictwem na dorobku i że jeszcze na długie lata inicjatywa prywatna będzie musiała ujmować w ręce tę pracę, jaką w szczęśliwszych warunkach spełni kiedyś całkowicie Państwo samo.</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#MichałSzyszko">Przy uchwalaniu ustawy zwrócić muszę uwagę na wątpliwości, które nasunęły się podczas dyskusji na komisji. Jak wiadomo, ustawa sama opiera się na art. 117 ustawy konstytucyjnej, który wyraźnie zapewnia obywatelom polskim prawo do nauczania. Przepis ten brzmi w sposób następujący: „Badania naukowe i ogłaszanie ich wyników są wolne. Każdy obywatel ma prawo nauczać, założyć szkołę lub zakład wychowawczy i kierować niemi, skoro uczyni zadość warunkom, w ustawie przepisanym, w zakresie kwalifikacji nauczycieli, bezpieczeństwa powierzonych mu dzieci i lojalnego stosunku do Państwa”. W drugiej części art. 117 Konstytucji opiewa: „Wszystkie szkoły i zakłady wychowawcze, zarówno publiczne, jak i prywatne, podlegają nadzorowi władz państwowych w zakresie, przez ustawy określonym”. Oprócz tego na obszarze naszego Państwa poza Konstytucją związani jesteśmy także traktatem o mniejszościach, o czem wspomina wyraźnie 110 art. Konstytucji, art. zaś 113 i 114 określają prawa kościoła. Te wszystkie punkty musiały być wzięte pod uwagę przy kreowaniu ustawy.</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#MichałSzyszko">Podczas dyskusji na komisji z nich właśnie wyprowadzono najsilniejsze zarzuty. Obronę mniejszości wziął tam na swoje barki p. St. Stroński. Otrzymał za to prawdziwie gorące podziękowanie z ust p. Chruckiego, bo go w ten sposób wybawił z kłopotu.</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Pan zapomniał, że wybawiłem Pana ustawą z roku 1922.)</u>
          <u xml:id="u-64.10" who="#MichałSzyszko">W odpowiedniem miejscu podziękuję Panu.</u>
          <u xml:id="u-64.11" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Kogo Pan chce kompromitować? Czy obu razem?)</u>
          <u xml:id="u-64.12" who="#MichałSzyszko">Sprawa została podniesiona wymownie i nie bez skutku. Wprawdzie międzyministerjalna komisja, delegowana z Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego stwierdziła, że art. 2 punkt 1 z punktu widzenia Konstytucji, konkordatu i traktatu o mniejszościach bynajmniej nie może być zaczepiony, ale na komisji p. prof. St. Stroński zwrócił uwagę w słowach głęboko brzmiących, że jednak tam, na dalekim terenie Genewy, w ten sposób skonstruowany punkt 1 mógłby być tłumaczony na naszą niekorzyść i wywołać wrażenie, że przemyca się pewnego rodzaju nacisk, którego bynajmnniej w tej ustawie nikt nie pragnie. W rezultacie komisja ustosunkowała się do tych wskazówek p. Strońskiego jak najżyczliwiej i zaprzeczyła w ten sposób legendzie, którą się tworzy ciągle, że jakakolwiek, najbardziej nawet rzeczowa poprawka przez ten druzgocący walec sanacyjny bywa odrzucana i w ten sposób dobra wola stronnictw opozycyjnych redukuje się właśnie do zera. Tych poprawek przyjęto znacznie więcej. Nie miały one tak istotnego znaczenia, jak poprawka w punkcie 1 art. 2 i wskutek tego o nich w tej chwili już nie wspominam, mają je Panowie w wydanych odbitkach.</u>
          <u xml:id="u-64.13" who="#MichałSzyszko">Na ozem polega sama ustawa? Jest ona tylko rozwinięciem postanowień konstytucyjnych. Jeżeli tak, to rozumie się, że musi warować każdemu obywatelowi polskiemu prawo otwarcia szkoły pod pewnemi warunkami, które ma określić ustawa. I ustawa wyraźnie powiada, że pierwszym warunkiem musi być przedłożenie statutu. Statut ten. jako norma prawna „winien ustalać ustrój wewnętrzny szkoły, uzasadniony miejscowemi warunkami język nauczania i program”. Skreśliliśmy w ciągu dyskusji passus o miejscowych warunkach, żeby odeprzeć jakiekolwiek podejrzenie, iż chcemy pozyskać instrument do gnębienia mniejszości. Następnie punkt omawia program, nazwę szkoły, oraz stosunek założyciela do dyrektora i nauczyciela.</u>
          <u xml:id="u-64.14" who="#komentarz">(P. Jeremicz: Pan referent zapomniał o „błagonadiożnosti”)</u>
          <u xml:id="u-64.15" who="#MichałSzyszko">Będziemy i o tem mówili.</u>
          <u xml:id="u-64.16" who="#MichałSzyszko">Jak Wysoki Sejm widzi, w samym art. 1 mieści się już treść ustawy, a zatem wątpliwość, czy przyszłe rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie będzie wykroczeniem poza nakaz konstytucyjny, jest nieuzasadniona. Każdy obywatel, otwierający szkołę, musi przedstawić ten statut, musi wymienić nazwę szkoły, podać język i określić stosunek założyciela do kierownika czy dyrektora szkoły.</u>
          <u xml:id="u-64.17" who="#MichałSzyszko">Następnym wymogiem zasadniczym jest dostarczenie szkole odpowiedniego lokalu. Wymóg zrozumiały, jasny i najmniej mający w sobie chęci zwrócenia się przeciw komukolwiek; raczej ujmuje się on za tem dzieckiem, które niejednokrotnie było ze względów materjalnych i pekunjarnych chowane w warunkach niehigienicznych, ażeby właściciel zakładu jak najwięcej zarabiał. Pozatem ustawa wymaga stwierdzenia, że szkoła ma zapewnione podstawy materjalne, że nie zawiedzie zaufania ani dziecka, które do tej szkoły przychodzi, ani rodziców, którzy opłacają niejednokrotnie w ciężkich warunkach opłaty szkolne. Zarazem obok tej czysto konstytucyjnej zasady, wykonywanej zapomocą art. 2, widzimy jeszcze troskę inną. Konstytucja wyraźnie nakazuje dbać o bezpieczeństwo powierzonej młodzieży. Mamy tu szeroko pojęte to bezpieczeństwo, bo młodzież jest chroniona zarówno pod względem fizycznym i materjalnym, jak wreszcie pod względem duchowym, z drugiej strony opiekę tę roztacza się jeszcze dalej, poza polecenie konstytucyjne, bo bierze się także w ochronę rodziców, aby ich nie narazić na przykrości, jakie zawsze przynosi z sobą zamknięcie szkoły. otwarcie lekkomyślne albo w sposób nieodpowiedni. Te postanowienia art. 2 były najsilniej atakowane, tak jak i następny, który wyraźnie stwierdza, że ten, kto otwiera szkołę, a władzy nie jest znany, musi złożyć stwierdzenie właściwych władz państwowych, że zachowywał się nienagannie pod względem moralności, a zarazem był lojalny wobec Państwa.</u>
          <u xml:id="u-64.18" who="#komentarz">(Głos na lewicy: I głosował za jedynką.)</u>
          <u xml:id="u-64.19" who="#MichałSzyszko">Jeśli głosował, to tem lepiej, jeśli nie, to nie jest znów tak źle, Panowie widzą, że mimo to tu jest dość dużo jedynek. Jeśli chodzi o tę kwestję, to jedynie zła wola i nieufność do Państwa, a z tą przedewszystkiem podchodzono do ustawy, może dopatrywać się w niej aż „chęci gnębienia” społeczeństwa. O artykule tym zechciał powiedzieć łaskawie p. Czapiński, że jest artykułem policyjnym, jak zresztą dla niego policyjną jest cała ustawa. Ale jeśli się podchodzi pod kątem zaufania do własnego Państwa, jeśli się podchodzi pod kątem zaufania do warunków, jakie wytworzyć musi każde praworządne państwo, to można zrozumieć, że jest to wymóg, którego każdy rząd stawiać będzie i nikt ani się dziwić, ani tembardziej tak złośliwie krytykować go nie zechce.</u>
          <u xml:id="u-64.20" who="#MichałSzyszko">Dalsze artykuły dotyczą już rzeczy mniej atakowanych, rzeczy stosunkowo mniejszej wagi. Orzeczenie, stwierdzające uzyskane warunki, ma moc ograniczonego trwania, a mianowicie jeśli ktoś do roku na mocy otrzymanego pozwolenia szkoły nie otworzy, pozwolenie wygasa, tak samo, jeśli takie pozwolenie zostaje odstąpione osobie trzeciej bez wyraźnego zezwolenia władz, stojących na straży dobra zakładu.</u>
          <u xml:id="u-64.21" who="#MichałSzyszko">Pozatem jest jeszcze art. 4, który wyraźnie powiada, kiedy można zastosować sankcję karną wobec szkoły, która nie spełniła swych obowiązków. A więc jeśli szkoła przez trzy lata z rzędu nie podniosła się do wymaganego poziomu, jeśli nie przestrzega obowiązujących postanowień i przepisów, jeśli wreszcie w ten sposób jest prowadzona, że duch nielojalności i duch nieżyczliwości względem Państwa staje się osią nauczania i jej treścią. Naturalnie sankcja taka w pierwszych dwóch punktach wynika z podstawowych zasad nauczania, a w punkcie trzecim jest najnaturalniejszym wynikiem opieki, jaką musi pełnić Państwo, a raczej administracja szkolna, która stoi na straży prawa i godności szkoły. Ten punkt był zaczepiany bardzo gorąco przez mniejszości. Mniejszości dopatrywały się w nim jakiegoś naruszenia swych praw i swego stanu posiadania, który gruntować miały traktaty. Ja mam wrażenie, że to był raczej motyw polityczny, aniżeli logika postanowień, wynikających z traktatów. Do jakich rezultatów to doprowadziło, wykazało ostatnie posiedzenie Ligi Narodów, które nad roszczeniami nieuzasadnionemi musiało przejść do porządku dziennego, jakkolwiek dużo a dużo było starań, ażeby się stało inaczej.</u>
          <u xml:id="u-64.22" who="#MichałSzyszko">Wreszcie przedmiotem największej dyskusji ze strony Klubu Narodowego była kwest ja nominacji, jak nazywano, a zatwierdzania, jak brzmi ustawa, dyrektorów i nauczycieli. Podczas dyskusji wyjaśniono powody tej obawy, wyjaśniono, że jednak ustawa nie pozwoli nadal na przemycanie tego rodzaju typów, o których już dziś wspominałem, dla których rzeczywistość polska nie istnieje, dla których nie istnieje zasługa, dla których nie istnieje przelana krew, dla których pierwszy żołnierz Rzeczypospolitej jest wiecznie panem Piłsudskim, czy też t. zw. „centralną osobą”. Te rzeczy dzięki tej ustawie będą musiały ustać. Rozumiemy, że może z pewnego punktu patrzenia na świat czujecie Panowie pewien żal, że skończyły się piękne dni Aranjuezu, ale z drugiej strony nie mamy racji ronić łez ani wyrazów współczucia wypowiadać. To jest naturalny tok rzeczy. Tężeje Państwo i tężeją ramiona jego władzy.</u>
          <u xml:id="u-64.23" who="#MichałSzyszko">Jeżeli kierownik czy nauczyciel wywiera na szkołę szkodliwy wpływ, jeżeli nie przestrzega obowiązujących przepisów, jeżeli winien jest rażących zaniedbań, może być wezwany do ustąpienia. Uczyni to władza przez właściciela szkoły.</u>
          <u xml:id="u-64.24" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-64.25" who="#MichałSzyszko">Ustawa, jeśli chodzi o punkt 1 art. 4, waruje sobie możność zawieszenia dyrektora lub kierownika bezpośrednio w czynnościach. Nie dzieje się tu nic innego, jak to, co obowiązuje w szkołach państwowych. Trudno, aby tam, gdzie chodzi o bezpieczeństwo moralne powierzonej szkole młodzieży, mogły obowiązywać inne przepisy, aniżeli obowiązują w szkołach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-64.26" who="#MichałSzyszko">Wreszcie art. 11, obecnie 12, ustawy był przedmiotem długiej debaty z powodu, że znowu tutaj panowie z obozu Narodowej Demokracji widzieli się zagrożonymi w stanie swego posiadania. Artykuł ten mówi, że rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ustali sposób i termin uzyskania przez szkoły, istniejące w dniu wejścia w życie tej ustawy, orzeczeń, stwierdzających spełnienie warunków, przewidzianych w art. 2. Szkoły, które nie uczynią zadość wymogom tego rozporządzenia, ulegną zamknięciu w terminie, oznaczonym przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. A zatem jest to niejako odpowiedź na pytanie, które narzuca się samo: A co się stanie ze szkołami istniejącemi dotąd? Odpowiedź na to pytanie jest prosta i łatwa. Jeżeli te szkoły są dobre i odpowiadają wymogom, jakie stawia myśl pedagogiczna i programy, jeżeli ustosunkowują się lojalnie do Państwa, jeżeli w nich młodzież nie jest narażona na wypaczenie swych poglądów, jeżeli nie usposabia się jej wrogo do wszystkiego, co nie jest wiarą nauczyciela, czy kierownika, będą trwały niewątpliwie. Ale szkoły o typie przeciwnym, szkoły, które do tego czasu przemycały pod pozorem oświaty myśl wrogą naszej wolności i niepodległości, szkoły, które chciały hodować seperatyzm czy to polityczny czy państwowy, te szkoły znajdą niewątpliwie przed sobą alternatywę: albo zmienić tok nauki, sposób i metodę prowadzenia tej nauki, albo wybrać drugą ewentualność, zamknąć swoje progi, do czego zresztą Państwo chętnie im dopomoże.</u>
          <u xml:id="u-64.27" who="#MichałSzyszko">Tak wygląda w zarysie cała ustawa. Była ona atakowana ogromnie silnie. Powtórzyłem już najdrastyczniejsze określenie, którego był łaskaw użyć p. poseł Czapiński; jego zdaniem jest to ustawa nawskroś policyjna, jesteśmy jak gdyby w jakiemś „Polizeistaacie”, w jakiemś państwie, które kołnierzem policjanta i pięścią władzy stara się prowadzić swoich obywateli do sobie tylko wiadomego celu.</u>
          <u xml:id="u-64.28" who="#MichałSzyszko">Mniej drastyczne, ale również głęboko sięgające były określenia inne. Starały się one wskazać, że ustawa ta zabija inicjatywę prywatną, wytwarza jakiś typ poddańczy i nie ma zrozumienia dla zasług szkół prywatnych. Na początku mojego krótkiego przemówienia zapoznałem z temi kwestjami Wysoką Izbę. Mam wrażenie, że na tym punkcie dwóch zdań być nie może. Ustawa jest koniecznem dopełnieniem tej, która ma objąć ustrój; bez niej nie trzymalibyśmy ręki na pulsie życia i wychowania w Polsce. Mimo zastrzeżeń, które tak licznie na komisji padały, jedynie niektórym argumentom przypisuję wiarę albo mniej lub więcej głęboką szczerość. Natomiast cały szereg odsuwam na tę platformę, z której się podniosły, mianowicie na platformę polityczną. Ale mam przekonanie, że nawet ci, którzy w imię reprezentowanych przez się programów musieli to uczynić, gdyż to jest z punktu widzenia ich interesów logicznem spełnieniem partyjnego nakazu, przyznają, że metoda politycznego podchodzenia do młodzieży szkolnej jest najgorszą. Niech ta młodzież spełnia obowiązek, który na niej ciąży, niech się kształci, niech zdobywa wiedzę, niech się ustosunkowuje najszlachetniejszą stroną duszy do tego, co piękne i dobre, niech umie czcić Boga, niech kocha bliźniego, niech żłobi w duszy wielką linję wybaczania ludzkiej słabości, a to inne, te nasze, nieraz tak przykre, tak bolesne starcia chwycą ją kiedyś w swe wiry, ale już lepszą, niż my ludzie dnia dzisiejszego.</u>
          <u xml:id="u-64.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-64.30" who="#MichałSzyszko">I dlatego z całem uczciwem sumieniem nauczyciela, który wie, co znaczy przedkładana ustawa, zwracam się do Wysokiej Izby z prośbą o uchwalenie jej w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-64.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Stanisław Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#StStroński">Wysoki Sejmie! Nocne obrady mają swe złe strony, ale mogą mieć także i dobre. Mianowicie, jak przed chwilą zauważyliśmy, można usłyszeć w nocy pewne głosy szczerości, których w dzień się nie słyszało.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#StStroński">W komisji sprawozdawca p. Szyszko przekonywał nas, że ta ustawa o szkołach prywatnych jest pewnego rodzaju dobrodziejstwem dla szkół prywatnych. A teraz północ wybiła i kur zapiał: tężeje Państwo i tężeje ramię Państwa. Niedwuznacznie powiedziano więc tutaj, jaki jest cel tej ustawy. Wysoka Izbo! Te słowa, powiedziane przez sprawozdawcę ustawy o szkołach prywatnych, po tej pracy, jaką szkoły prywatne w Państwie naszem wykonały, po tych zasługach, jakie sobie zaskarbiły, są niewątpliwie wielkiem wykolejeniem się w tym Wysokim Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Na przykład w roku 1922.)</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#StStroński">To, co bywa podawane na przykład, jest wyjątkiem, gdzieindziej jest zupełnie inaczej, tamtych przykładów jest kilka, a tych odmiennych są setki i tysiące.</u>
          <u xml:id="u-66.5" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zobaczymy, których jest więcej, trzeba policzyć.)</u>
          <u xml:id="u-66.6" who="#StStroński">Wysoki Sejmie! Przed przejściem do drugiego czytania w komisji i przed przejściem do trzeciego czytania w komisji staraliśmy się zwrócić uwagę na to, że zamierzona ustawa nie jest w zgodzie z Konstytucją i prosiliśmy o to, ażeby ją odesłać do Komisji Konstytucyjnej, aby ona wydała swoje zdanie, na podstawie którego przystąpilibyśmy do pracy w Komisji Oświatowej. Te nasze wnioski zostały odrzucone. Jeszcze raz uważamy za swój obowiązek zwrócić na to uwagę pełnego Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-66.7" who="#StStroński">Pierwszy artykuł Konstytucji, który wchodzi tutaj w rachubę, to jest art. 117. Mówi on, że obywatele Państwa mają prawo zakładać szkoły prywatne i kierować niemi w warunkach przepisanych w ustawie. Otóż stwierdzaliśmy w komisji i stwierdzamy tutaj, że te warunki w ustawie nie są przepisane. Te warunki są albo odesłane do rozporządzenia ministra…</u>
          <u xml:id="u-66.8" who="#komentarz">(P. Car: Ale ustawą.)</u>
          <u xml:id="u-66.9" who="#StStroński">...Konstytucja nie mówi, że ustawa ma odesłać do rozporządzenia, tytko, że w ustawie mają być przepisane warunki. To po polsku można tylko na jeden sposób zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-66.10" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: P. Car jeszcze inaczej rozumie.)</u>
          <u xml:id="u-66.11" who="#StStroński">Gdyby w Konstytucji było powiedziane, że ustawa ma odesłać do rozporządzenia ministra, to Pan miałby słuszność, ale ponieważ Konstytucja mówi, że warunki mają być w ustawie przepisane, przez to Pan nie przeskoczy. Otóż te warunki nie są przepisane w ustawie: są albo odesłane do rozporządzenia, albo są wymienione w określaniach, które niczego nie określają, i wskutek tego nakaz Konstytucji, żeby warunki zakładania szkół i kierowania niemi były w ustawie określone, nie jest wykonany. Drugi ustęp art. 117 mówi, że władze państwowe spełniają nadzór nad szkołami także prywatnemi, w warunkach określonych przez ustawy. I znowuż w tej ustawie te warunki, w których nadzór państwowy ma być wykonywany, nie są określone. Wskutek tego myśmy uważali, że to powinno być zbadane w Komisji Konstytucyjnej To nie jest błaha rzecz, czy jakaś ustawa jest w zgodzie z Konstytucją, czy nie. To nie jest zabieg zbyt kosztowny, żeby zapytać o zdanie Komisję Konstytucyjną w tego rodzaju sprawie i w tego rodzaju wątpliwościach. Nie możemy zrozumieć, dlaczego nie poszło się o to zapytać Komisję Konstytucyjną, Chyba, że nie chciano usłyszeć jej zdania. Mybyśmy chcieli jednak usłyszeć zdanie tej Komisji Konstytucyjnej, czy w tym względzie zostały naruszone prawa konstytucyjne, przyznane wszystkim obywatelom Państwa.</u>
          <u xml:id="u-66.12" who="#StStroński">Dalej wchodzą w rachubę art. 113 i art. 114 Konstytucji. Art. 113 daje uprawnienia w zakresie zakładów naukowych związkom religijnym, zaś art. 114 daje szczególne uprawnienia kościołowi katolickiemu, mianowicie powiada, że kościół katolicki w Polsce rządzi się własnemi prawami, a ponieważ w prawach kościoła istnieje kanon 1375, który mówi, że prawem kościoła jest zakładanie szkół wszelkiej nauki, nietylko początkowych, ale także średnich i wyższych, więc nie ulega wątpliwości, że Państwo Polskie, zamieszczając w Konstytucji przepis, że kościół katolicki rządzi się własnemi prawami, zobowiązało się do dania mu sumiennie tego prawa zakładania i prowadzenia szkół. To prawo zakładania i prowadzenia szkół musi być prawem, które ustawa zapewnia, a nie prawem, które ustawa ukróca. I tu znowu spotykamy się z zagadnieniem, czy prawa konstytucyjne art. 113 i szczególnie 114 nie zostały naruszone przez tę ustawę. Jeżeli, jak to będę miał sposobność w dalszym ciągu wykazać, te prawa zostały przez ustawę ukrócone, zniweczone, podane w niepewność, podczas gdy Konstytucja daje kościołowi katolickiemu, podobnie jak i innym związkom religijnym, to prawo jako szczególnie pewne z art. 114, w takim razie ustawa nie jest zgodna z Konstytucją.</u>
          <u xml:id="u-66.13" who="#StStroński">A wreszcie wchodzi tu w grę art. 110 Konstytucji, który przyznaje mniejszościom narodowym...</u>
          <u xml:id="u-66.14" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Adwokat mniejszości!)</u>
          <u xml:id="u-66.15" who="#StStroński">...prawo zakładania, prowadzenia i nadzoru nad szkołami prywatnemi, które one sobie zakładają. Ten art. 110 Konstytucji jest wzięty z art. 8 układu, zawartego pomiędzy Polską a Mocarstwami Głównemi, podpisanego 28 czerwca 1919 roku w Wersalu. W ten sposób ta sprawa zahacza z naszych stosunków czysto wewnętrznych o stosunki także zagraniczne. W tym art. 110 powiedziano, że obywatele należący do mniejszości będą mieli równe prawa z innymi obywatelami w tej dziedzinie szkół prywatnych. Otóż to jest rzeczą niewątpliwą, że jest równość, ale jest rzeczą tylko wątpliwą, czy zostało wogóle jakiekolwiek prawo. Dlatego trzeba się znowu nad tą rzeczą bardzo poważnie zastanowić.</u>
          <u xml:id="u-66.16" who="#StStroński">Wysoki Sejmie! Sprawa szkolnictwa prywatnego mniejszości jest sprawą pierwszorzędną. Dlaczego? Dlatego, że ze wszystkich uprawnień, jakie w układach pomiędzy mocarstwami a niektóremi państwami zostały dane mniejszościom, żadne nie zostało tak wyraźnie i ściśle określone, jak prawo zakładania szkół prywatnych. I trzeba powiedzieć, że to jest słuszne. To jest słuszne dlatego, że szkoły państwowe muszą mieć na oku przedewszystkiem naród, który jest w większości i przedewszystkiem mowę, którą mówi ten naród. Ale ponieważ mniejszościom narodowym ma się zapewnić pielęgnowanie swojej narodowości, więc powiedziano, że szkoły prywatne muszą być dla nich zapewnione. Muszę powiedzieć, że gdyby tego nie było w umowie międzynarodowej, to chyba nikt w tej Wysokiej Izbie nie twierdziłby, że można odmówić mniejszościom tego prawa zakładania szkół w odpowiednich warunkach, w których ich mowa, ich narodowość i wyznanie byłyby pielęgnowane. I z tego względu ta sprawa jest pierwszorzędną.</u>
          <u xml:id="u-66.17" who="#StStroński">Jest niepodobieństwem, ażeby nie zwrócić na to uwagi, że to jest wszystko dokładnie przewidziane w naszych zobowiązaniach międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-66.18" who="#StStroński">Oprócz art. 8 układu trzeba wziąć pod uwagę art. 1, który mówi, że te postanowienia, które w układzie są zawarte, mają się znaleźć w Konstytucji, co się u nas stało; ale dalej mówi, że żadna ustawa, żadne zarządzenie i żadne działanie władz państwowych nie może ukrócać tych praw lub być z niemi w sprzeczności. Przecież, Wysoki Sejmie, to jest już olbrzymi przedmiot dzisiaj na gruncie prawa międzynarodowego. Istnieją dzieła całe, które w najdrobniejszych szczegółach zajmują się wykonaniem postanowień, w szczególności co do szkół prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-66.19" who="#StStroński">I dlatego lepiej jest, ażeby tu zastanowić się nad tem, jak to wszystko powinno być zrobione, niż ażeby kiedyś z tego powodu wynikły kłopoty na gruncie zagranicznym.</u>
          <u xml:id="u-66.20" who="#StStroński">Gdy mówię o tej sprawie, pragnąłbym zwrócić na to uwagę, co powinno być wspólną troską całej Wysokiej Izby, Nikt z nas w Polsce nie narzeka na to, że mamy takie a takie zobowiązania mniejszościowe. Dlaczego? Dlatego, że w naszej Konstytucji mybyśmy sami byli mniejszościom tosamo przyznali, i nawet w naszej Konstytucji nieraz więcej przyznaliśmy, niż jest w układach międzynarodowych. Więc rzeczą, która dla nas jest przykra, nie jest wcale treść tych praw, które mają mniejszości narodowe. Rzeczą dla nas przykrą jest to, że Polska wraz z kilkoma innemi państwami nie ma pod tym względem równości z innemi państwami na gruncie międzynarodowym; że nie ma takich zobowiązań Francja, nie ma Anglja, nie mają Niemcy, tyle innych państw. A my tymczasem te zobowiązania na gruncie międzynarodowym mamy.</u>
          <u xml:id="u-66.21" who="#komentarz">(Głos z ław B. B.: Powinien Pan podyktować skargę do Ligi Narodów.)</u>
          <u xml:id="u-66.22" who="#StStroński">I dążeniem naszem musi być, aby nasze prawa pod tym względem na gruncie międzynarodowym, aby stanowisko naszego Państwa zostało całkowicie zrównane z prawami, zobowiązaniami i stanowiskiem innych państw To jest możliwe tylko wtedy, jeżeli wewnętrzne prawo polskie będzie tak zbudowane, iż będziemy mogli powiedzieć, że wszelkie wyjątkowe prawo dla Polski na gruncie międzynarodowym jest zbyteczne.</u>
          <u xml:id="u-66.23" who="#StStroński">I dlatego, Wysoka Izbo, bez podnieceń jakichś, ale w spokojnej rozwadze, co jest dobrem Państwa Polskiego, trzeba te sprawy załatwiać w taki sposób, ażeby zarzuty przeciwko temu na gruncie międzynarodowym nie mogły być podnoszone.</u>
          <u xml:id="u-66.24" who="#StStroński">Wymieniłem tutaj trzy dziedziny artykułów Konstytucji: 117 dla wszystkich obywateli, 113 i 114 dla związków religijnych i dla kościoła, a wreszcie art. 110 dla mniejszości narodowych, — artykuły, które budzą wątpliwości. Wysoki Sejmie, czyż to nie jest ostrzeżeniem, iż takie wątpliwości istnieją i że one są głębokie, jeżeli kościół katolicki, jeżeli księża biskupi wszyscy, szczególnie wobec tej ustawy, dali wyraz swojemu zaniepokojeniu? Kościół uważa, że jego prawo w zakresie szkolnictwa, przez kościół prowadzonego, przez taką ustawę, która mu była znana, na której podstawie swoje zdanie wypowiedział, nie są zapewnione. Jest niepodobieństwem, ażebyśmy doszukiwali się tu nieznajomości rzeczy i trzeba powiedzieć, że księża biskupi są tą sprawą zaniepokojeni. A zatem stwierdzam istnienie w trzech dziedzinach niepewności konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-66.25" who="#StStroński">Byliśmy w zakresie tych wątpliwości konstytucyjnych niezmiernie ostrożni. Zwróciliśmy na to uwagę, że w art. 8 tej ustawy powiedziano również, że prawa takie, jak szkołom państwowym, może nadawać szkołom prywatnym rozporządzenie ministra. Nie ulega dla nas wątpliwości, że to prawo jest bardzo istotne, kto wie czy nie najistotniejsze dla szkół prywatnych, mianowicie otrzymanie praw szkół państwowych winno być załatwiane ustawowo. A jednak my rozróżniamy pomiędzy tą sprawą a tamtemi, które wymieniłem. Dlaczego? Dlatego, że w Konstytucji jest postanowienie, że warunki zakładania szkół i kierowania szkołami mają być przepisane ustawą, w Konstytucji powiedziano też, że warunki nadzoru państwowego nad szkołą prywatną mają być określone ustawą, natomiast nie powiedziano w Konstytucji, że warunki nadawania szkołom prywatnym praw szkół państwowych mają być określone ustawą. I dlatego może to być wprawdzie naszym poglądem, iż lepiej byłoby załatwić to w ustawie, ale to nie jest żądaniem Konstytucji. I z tego powodu nie wymieniliśmy pośród tych spraw, w których Konstytucja jest naruszona, tego art. 8 i tej sprawy praw szkół. Stwierdziliśmy zatem z całą ścisłością, jakie prawa konstytucyjne są naruszone.</u>
          <u xml:id="u-66.26" who="#StStroński">Będę miał zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić, że na tem konstytucyjne sprawy nie kończą się. Okaże się, że prawo art. 98 Konstytucji, iż każdy obywatel ma prawo iść do tego sądu, który jest właściwym, zostało naruszone przez ustawę, ponieważ inne czynniki, a nie sąd będą orzekały w sprawach, w których powinien orzekać sąd. Okaże się również, że zapewnione w art. 73 Konstytucji prawo dochodzenia do Najwyższego Trybunału Administracyjnego nie jest tu przestrzegane.</u>
          <u xml:id="u-66.27" who="#StStroński">I teraz, przy takich wątpliwościach prosiliśmy, aby zwrócono się do Komisji Konstytucyjnej i zapytano się o zdanie. Nie uważaliśmy za odpowiednie zapytywać Komisję Spraw Zagranicznych, choć Komisja Spraw Zagranicznych znaczną część tego przedmiotu zna bardzo dobrze, bo uważaliśmy, że jest to sprawa wewnętrzna i na gruncie Komisji Konstytucyjnej może być załatwiona, tembardziej, że wszystkie postanowienia weszły w Konstytucję. Nie mogę zrozumieć, dlaczego nie zapytano Komisji Konstytucyjnej. Trzeba sobie powiedzieć, że w Komisji Oświatowej pracujemy jako ludzie, zajmujący się zagadnieniami oświatowemi, ale że czynnik prawniczy nie jest czynnikiem, któryby tam silny wyraz znajdował. To jest niepodobieństwem w naszych pracach, ażeby w takich sprawach, jak ustawa o szkołach prywatnych, p. Makowski, prezes Komisji Konstytucyjnej, lub ks. Radziwiłł, prezes Komisji Spraw Zagranicznych, ustawili się za przewodniczącą Komisji Oświatowej, p. Jaworską. Wymieniam przewodniczących tych dwóch komisyj dlatego, że uważam, iż tę sprawę powinno się było zbadać na gruncie, gdzie mogła rzeczowo i ściśle być zbadana i że wątpliwości w tym względzie istnieją.</u>
          <u xml:id="u-66.28" who="#StStroński">Wysoki Sejmie! Przechodzę do poszczególnych po stanowień ustawy:</u>
          <u xml:id="u-66.29" who="#StStroński">Art. 1 ustawy powiada, że nadzór i opiekę nad szkołami prywatnemi sprawuje Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Wydawałoby się, że rzecz jest niezmiernie prosta. A tymczasem odrazu w tym 1 artykule natykamy się na trudności konstytucyjne i na trudności międzynarodowe, bo w art. 110 Konstytucji powiedziano, że nadzór nad szkołami prywatnemi sprawują ich właściciele, a w art. 8 układu międzynarodowego powiedziano również, że nadzór nad szkołami sprawują ich właściciele. To jest słuszne, że oni mają sprawować nadzór. Konstytucja nasza zdawała sobie z tego sprawę.</u>
          <u xml:id="u-66.30" who="#komentarz">(Przerywania i wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-66.31" who="#StStroński">Bardzo będę wdzięczny, jeśli Pan Poseł będzie spał, to jest najwłaściwszy sposób, w jaki Pan może reagować na moje przemówienie. Niech Panowie zwrócą się do p. Marszałka, że p. Stroński wtedy przemawia, kiedy Panowie chcą spać, a nie do mnie!</u>
          <u xml:id="u-66.32" who="#StStroński">Jak powiadam zatem, art. 8 układu z 1919 r. daje prawo nadzoru nad szkołami prywatnemi ich założycielom. Nasza Konstytucja z 1921 r. musiała przejąć i przejęła do art. 110 to postanowienie, że nadzór nad szkołami prywatnemi mają ich założyciele, ale oczywiście nasza Konstytucja musiała zarazem postarać się o nadzór państwowy nad niemi i dlatego w art. 110 powiada, że nadzór sprawuje także państwo. Ta sprawa znalazła swoje załatwienie również na gruncie międzynarodowym i to z udziałem Polski. Mianowicie kiedy 15 maja 1922 r. podpisywano konwencję górnośląską, t. zw. genewską, wtedy w art. 98 tej konwencji genewskiej stwierdzono, że nadzór nad szkołami prywatnemi mają obywatele, a w art. 102 stwierdzono, że to nie uchybia nadzorowi, do którego ma prawo Państwo.</u>
          <u xml:id="u-66.33" who="#StStroński">Otóż, Wysoka Izbo, jeśli się układa w takich warunkach ustawę, to pytam, jaka jest trudność, któraby nie dopuszczała uwzględnienia tego stanu rzeczy w naszej ustawie. W naszej ustawie trzeba w art. 1 powiedzieć, że obywatele Państwa mają prawo zakładania szkół, kierowania niemi i nadzoru nad niemi, bo to jest przewidziane w zobowiązaniach międzynarodowych, jak również i w naszej Konstytucji. A w drugim ustępie tego artykułu trzeba powiedzieć, że nadzór państwowy nad temi szkołami sprawuje Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. I wydawałoby się, że poprawka tego rodzaju, która jest potwierdzeniem tego, co jest w Konstytucji i co jest w zobowiązaniach międzynarodowych, będzie przyjęta. Nie przyjęto jej. Jakie będą skutki? Skutki będą takie, że za granicą będą nam mówili: jakto? Panowie przez tę ustawę uchylili nadzór założycieli, który im przysługuje! Po co to robić? Czy w czemkolwiek nadzór państwowy osłabiłby się i byłby zmniejszony, gdyby było w tej ustawie powiedziane i jedno i drugie, tak jak jest powiedziane jedno i drugie w Konstytucji i w konwencji genewskiej. Tego rodzaju robotę ustawodawczą uważam za lekkomyślną, ona nas naraża na niepotrzebne napaści, bo ludzie nie będą tam nawet mówili: to i to stało się w Polsce źle ze szkołami prywatnemi, lecz powiedzą: patrzcie na ich ustawę z 1932 roku, w tej ustawie nadzór przyznany założycielom został zniesiony, a przyznany tylko Państwu. I taki zarzut czyni się możliwym bez żadnego pożytku dla nadzoru państwowego i bez powiększenia prawa nadzoru państwowego. Tu Wysoka Izba ma przykład, jak nie powinno się tego rodzaju ustaw robić.</u>
          <u xml:id="u-66.34" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-66.35" who="#StStroński">Panie Sanojca, czy Pan nigdy nie zapisuje swoich złotych myśli? Nie? To wielka strata dla potomności. Przydałby się Panu osobny stenograf.</u>
          <u xml:id="u-66.36" who="#StStroński">Art. 2 ustawy zajmuje się sprawą warunków, pod jakiemi mogą być szkoły otwierane.</u>
          <u xml:id="u-66.37" who="#StStroński">Pierwszy z tych warunków jest taki, że trzeba przedłożyć statut, w którym ma być określona organizacja wewnętrzna szkoły, kwalifikacje nauczycieli, stosunek nauczycieli do dyrektora i program. Bardzo dobrze. Ale zarazom powiedziano, że, jaki to ma być statut, określi dopiero rozporządzenie ministra. Czyli pierwszy warunek jest nieznany, jest zupełnie ściśle i dokładnie nieznany, mianowicie ma być statut, ale jaki, to się dowiemy dopiero z rozporządzenia ministra. Nie uważam, ażeby to było wykonaniem nakazu Konstytucji, że warunki mają być przepisane w ustawie. Drugim warunkiem jest, że ma być zapewniony lokal. Jaki lokal? Lokal odpowiedni, znowu warunek, którego znaczenie określające jest żadne. Trzeci warunek, że mają być zapewnione środki utrzymania wystarczające. Znowu: wystarczające, ale co to znaczy, niewiadomo, A wreszcie czwarty warunek, że ten, kto chce założyć szkołę, ma przynieść od właściwej władzy stwierdzenie nienaganności moralnej i w stosunku do Państwa. Ma przynieść takie stwierdzenie, — albo on je od tej właściwej władzy dostanie, to dobrze, albo nie dostanie bez żadnego podania powodów. Ale tam tylko powiedziano, że ma przynieść stwierdzenie, jeżeli nie przyniesie tego stwierdzenia, sprawa jest skończona. I tu jest znowu lojalność wobec Państwa, albo moralność określona w ustawie w ten sposób, że trzeba przynieść stwierdzenie od właściwych władz, co może poprostu skończyć się tem, iż powiedzą: ty nie dostaniesz stwierdzenia. Nie powiedzą, że ty byłeś nielojalny wobec Państwa, tylko powiedzą, że nie damy stwierdzenia.</u>
          <u xml:id="u-66.38" who="#StStroński">To są warunki otwarcia szkoły. Twierdzę, że te wszystkie warunki otwarcia szkoły są zupełnie nieokreślone i nikt w tej Wysokiej Izbie nie może powiedzieć, że one są w jakikolwiek sposób określone. A dodam, że to się odnosi nietylko do tych szkół, które w przyszłości mają być otwierane, bo na podstawie art. 12 tej ustawy także wszystkie istniejące szkoły mają obowiązek powtórnego niejako otwarcia przez przedstawienie, że one także tym warunkom odpowiadają. Działają od 20, od 25, od lat więcej i mają dziś nanowo na podstawie tych warunków się otworzyć.</u>
          <u xml:id="u-66.39" who="#StStroński">A art. 4 mówi o warunkach zamknięcia szkoły. Otóż szkoła ma być zamknięta, jeżeli w ciągu 3 ostatnich lat poziom w tej szkole był niewystarczający. To słuszne żądanie. Tylko co to znaczy: poziom niewystarczający? Według brzmienia ustawy pewnego dnia do szkoły może przyjść pismo: poziom w ciągu ostatnich 3 lat był niewystarczający, szkoła została zamknięta. Myśmy się starali, ażeby to określić bliżej, i powiedzieć, że to powinno dziać się w ten sposób, ażeby corocznie szkoły były zawiadamiane o brakach, jakie władze szkolne w nich widzą, tak. by szkoły mogły te braki usunąć, a jeżeli po roku, po dwóch latach i wreszcie po 3 latach takiego zawiadamiania, że władze widzą w tej szkole takie a takie braki i żądają ich usunięcia, nie stanie się zadość temu, to wtedy zrozumiałe będzie zamknięcie szkoły. Tak, jak ten przepis jest dziś w ustawie umieszczony, stanowi on całkowitą dowolność i szkoła może być nagle zaskoczona przez proste stwierdzenie, że w ciągu trzech ostatnich lat poziom był niewystarczający.</u>
          <u xml:id="u-66.40" who="#StStroński">Prócz tego w tym art. 4 powiedziano, że szkoła może być zamknięta, jeżeli wychowanie w niej nie było lojalne wobec Państwa, albo jeżeli wpływom szkodliwym nie przeciwdziałano. Otóż, Wysoka Izbo, my jesteśmy tego samego zdania, że trzeba, ażeby szkoła, która jest prowadzona nielojalnie wobec Państwa, była zamknięta, ale trzeba, ażeby to się stało na jakichś uchwytnych podstawach. Co to znaczy, że szkoła jest nielojalnie wobec Państwa prowadzona?</u>
          <u xml:id="u-66.41" who="#StStroński">To znaczy, że kierownik, albo nauczyciele tej szkoły popełniają jakieś szkodliwe czyny, które są nielojalne wobec Państwa. Co się dzieje w takim razie?</u>
          <u xml:id="u-66.42" who="#StStroński">W takim razie jest obowiązkiem prokuratora wkroczyć i pociągnąć ich przed sąd.</u>
          <u xml:id="u-66.43" who="#komentarz">(P. Byrka: Konstytucja mówi, że do szkoły nie wkracza prokurator, tylko Minister Oświaty.)</u>
          <u xml:id="u-66.44" who="#StStroński">Konstytucja tego nigdzie nie mówi, a obywatele, którzy nie spełniają swoich obowiązków wobec Państwa, gdziekolwiek są, podlegają prokuratorowi. Konstytucja tego nie mówi nawet wobec posłów.</u>
          <u xml:id="u-66.45" who="#komentarz">(P. Byrka: Szkoła nie może być oddana prokuratorowi pod nadzór.)</u>
          <u xml:id="u-66.46" who="#StStroński">Proszę Pana, nie będę z Panem się spierał, ponieważ Pan wie tak samo dobrze, jak ja, że nauczyciel, który w szkole zachował się nielojalnie wobec Państwa, był nieraz i może być przez prokuratora pociągany do odpowiedzialności. Co to znaczy? To znaczy, że ta nielojalność wobec Państwa powinna być sądownie stwierdzona, wobec czego postawiliśmy poprawkę, że nielojalność wobec Państwa powinna być stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Ta poprawka jest odrzucona. Zostało to, że władza może przysłać kawałek papieru, na którym napisano, że szkoła jest nielojalna wobec Państwa i zostaje zamknięta.</u>
          <u xml:id="u-66.47" who="#komentarz">(P. Byrka przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-66.48" who="#StStroński">Panie Byrka, jabym chciał, ażeby jakaś fotografja Pańskie zdziwienie uwieczniła, bo myśmy się temu też dziwili.</u>
          <u xml:id="u-66.49" who="#StStroński">Jednem słowem szkoła może być zamknięta, tak jak mówiłem, na podstawie tych dwóch powodów, po pierwsze, że poziom jest niewystarczający, po drugie, że jest nielojalność, choć przez żaden sąd niestwierdzona. Po trzecie, zaś, wedle art. 4, jeżeli ta szkoła nie stosuje się nietylko do rozporządzeń, wydanych na podstawie ustawy i nietylko nie przestrzegą statutu szkoły, co jest słuszne, ale gdy nie stosuje się do przepisu. Co to jest ten przepis, nie wiemy. I powiadam: jeżeli będzie powiedziane, że nie stosuje się do rozporządzeń opartych na ustawie, — a proszę pamiętać, że warunki prowadzenia szkół wedle Konstytucji mają być w ustawie określone — albo nie stosuje się do statutu szkolnego, to jest słuszne. Ale tu dodano: przepisy. Co to jest?</u>
          <u xml:id="u-66.50" who="#komentarz">(P. Car: Naprzykład sanitarne.)</u>
          <u xml:id="u-66.51" who="#StStroński">Mogą być sanitarne, ale mogą być też przepisy o wysyłaniu pocztówek na Maderę, Pan ma słuszność z sanitarnemi, a ja z pocztówkami na Maderę również, bo to jest też przepis.</u>
          <u xml:id="u-66.52" who="#StStroński">I znowu powtarzam, że ujęcie jest takie, że nie odpowiada tym warunkom, które wymienione są w Konstytucji. Tak wyglądają warunki zamykania szkół.</u>
          <u xml:id="u-66.53" who="#StStroński">Jakie są wreszcie warunki nadzoru nad działalnością szkoły prywatnej i nad składem ciała nauczycielskiego, to określają art 6 i 7. W art. 6 powiedziano, że kierownikiem i nauczycielem szkoły może zostać tylko osoba nieskazitelna i posiadająca pełne kwalifikacje zawodowe. To uważamy za zupełnie słuszne. Ale wydaje się nam, że z chwilą, kiedy się powiada, że to ma być osoba nieskazitelna, z kwalifikacjami zawodowemi, to powiedziano wszystko, co w tym przedmiocie można powiedzieć. A teraz proszę, aby Wysoki Sejm pamiętał, że to jest mowa nie o szkołach państwowych, lecz o szkołach prywatnych, zakładanych przez obywateli, nakładem pieniężnym ich własnym, a w to wchodzi obecnie ocena władzy państwowej. W jaki sposób?</u>
          <u xml:id="u-66.54" who="#StStroński">Dyrektora szkoły zatwierdza władza państwowa. Co to znaczy, że zatwierdza? Zatwierdza, to znaczy mianuje, bo może zostać dyrektorem tylko ten, na którego się władza państwowa zgodzi, czyli że będzie odrzucony i nie będzie dyrektorem taki, na którego się władza nie zgodzi, czyli że tego dyrektora mianuje w szkole prywatnej władza państwowa. Zwracam uwagę, że bardzo często, kto wie, czy nie przeważnie, szkoła prywatna powstaje z tem, że tę szkołę prowadzić będzie pewien określony człowiek, bo to jednak człowiek działa rozmaite rzeczy w życiu, — a władze powiedzą, że ten się nie nadaje, co zwichnie przedsięwzięcie. Co jest pod tym względem potrzebne? Potrzebne jest to, żeby władza państwowa była zawiadamiana natychmiast o tem, że kierownikiem szkoły albo nauczycielem w szkole zostanie taka a taka osoba. I jeżeli są poważne powody do wkroczenia, wtedy władza może wkraczać. Ale przecie, jeżeli w szkole prywatnej, w zakładzie prywatnym, kierownika zatwierdza czyli mianuje władza państwowa, przestaje to być szkołą prywatną.</u>
          <u xml:id="u-66.55" who="#StStroński">To nie jest jeszcze koniec. Dalszy warunek jest taki, że znów ten przyszły dyrektor, czy nauczyciel ma wnieść stwierdzenie do właściwej władzy, że się zachowywał nienagannie wobec Państwa i pod względem moralności. Więc znów ma przyjść do władzy i przynieść stwierdzenie. I znów tasama sprawa, Wystarczy, że ta właściwa władza powie: Nie dam stwierdzenia. Ona nie musi powiedzieć: Pan się nie zachowywał nienagannie wobec Państwa lub wobec moralności. Wystarczy, że powie: my Panu nie damy stwierdzenia. W tym przedmiocie zwrócę uwagę na to, że sekretarka komisji, p. Marczyńska, zgłosiła poprawkę, ażeby wszędzie, gdzie powiedziano: dyrektor, czy: kierownik, czy: nauczyciel, powiedzieć także: dyrektorka, czy: kierowniczka, czy: nauczycielka. Myśmy wszyscy za tą poprawką głosowali. Dziś się namyślam, czy nasza szanowna koleżanka z komisji, czy my sami nie będziemy tego kiedyś żałowali, że daliśmy postanowienie, iż ta nauczycielka ma iść do właściwej władzy i starać się o stwierdzenie, że ona się nienagannie pod względem moralności prowadzi.</u>
          <u xml:id="u-66.56" who="#komentarz">(Głos: Największe strapienie! P. Byrka: A kto ma wystawiać takie zaświadczenia jeżeli nie władza? Nie możemy stać na stanowisku, że dyrektorem szkoły może być każdy, kto nie siedział w kryminale, musi być ktoś, kto mu da kwalifikację, że nietylko nie siedział w kryminale, ale jest porządny człowiek.)</u>
          <u xml:id="u-66.57" who="#StStroński">Jest powiedziane, że ma być nieskazitelny i mieć pełne kwalifikacje zawodowe. Uważam, że ten przepis, iż nauczycielka ma iść do właściwej władzy i ma starać się o stwierdzenie, że ona jest nienagannie moralna, to wstyd dla cywilizacji naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-66.58" who="#komentarz">(P. Byrka: Wszędzie tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-66.59" who="#StStroński">Ja Panu udowodnię, że tak nie jest.</u>
          <u xml:id="u-66.60" who="#komentarz">(P. Byrka: Ja Panu udowodnię, że tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-66.61" who="#StStroński">I dlatego myśmy wnieśli poprawkę, że może władza odmówić, jeżeli prawomocnym wyrokiem sądowym został ktoś skazany za przestępstwo wobec moralności lub wobec Państwa, albo, że został dyscyplinarnie usunięty ze służby państwowej lub samorządowej, albo, że został pozbawiony sukni i godności kapłańskiej. To byłyby te określenia, na których podstawie możnaby kogoś wyłączyć.</u>
          <u xml:id="u-66.62" who="#komentarz">(P. Byrka: Są panowie, którzy powiadają: z wyjątkiem zbrodni politycznej — jak było w niektórych instytucjach.)</u>
          <u xml:id="u-66.63" who="#StStroński">Pan jest budżetowcem, Pan na mój koszt przemawia.</u>
          <u xml:id="u-66.64" who="#komentarz">(P. Byrka: Ja jestem przypadkowo więcej prawnikiem, niż Pan. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-66.65" who="#StStroński">Ale na moich prawach to ja się rozumiem, a Pan mi mój czas ograniczony zabiera.</u>
          <u xml:id="u-66.66" who="#StStroński">A wreszcie, wedle art. 6, gdy ktoś ma zostać nauczycielem albo dyrektorem, jest nieskazitelny i ma pełne kwalifikacje zawodowe, a nawet dostał już to stwierdzenie, że jest nienaganny moralnie i nienaganny w stosunku do Państwa, to jeszcze wtedy może władza powiedzieć mu, że nie zostaniesz dyrektorem czy nauczycielem z t. zw. względów pedagogicznych, bliżej nieokreślonych.</u>
          <u xml:id="u-66.67" who="#StStroński">Dalej art. 7 określa, w jaki sposób władza już nietylko w chwili, kiedy ktoś ma zostać dyrektorem lub nauczycielem, może w dalszym ciągu usuwać z tej szkoły dyrektora czy nauczyciela. Jest tam postanowienie, że jeżeli winien jest rażącego zaniedbania obowiązków, powinien być usunięty, i my się na to postanowienie godzimy. Te obowiązki istnieją i są określone ustawą czy rozporządzeniem. Ale oprócz tego dodano, że on winien jeszcze być usunięty, jeżeli szkodliwie wpływa na młodzież, Co to znaczy? Znaczenie będzie zależało od tego, komu będzie się podobało takie orzeczenie wydać. A jeszcze dalej: że nie przestrzega nietylko rozporządzeń i nietylko ustaw, ale t. zw. przepisów, bliżej nieznanych.</u>
          <u xml:id="u-66.68" who="#StStroński">Wysoka Izbo! Okazuje się, że każdy człowiek, z takich lub innych względów, może być albo niedopuszczony do szkoły, albo ze szkoły w każdej chwili usunięty. To się nazywa szkoła prywatna. I Wysoka Izba zechce zauważyć, że z tych szkół prywatnych ten nauczyciel i ten dyrektor wylatują na bruk znacznie łatwiej, niż ze szkoły państwowej, bo w szkołach i urzędach państwowych istnieje pragmatyka, która zawiera przepisy pewne co do usuwania, a tutaj nie istnieje nic, tylko przychodzi kartka papieru: tego nauczyciela czy dyrektora należy usunąć ze szkoły, ponieważ szkodliwy wpływ wywiera na młodzież.</u>
          <u xml:id="u-66.69" who="#StStroński">Tak wyglądają postanowienia ustawy: dotyczą one po pierwsze otwierania szkół, po drugie zamykania szkół, a po trzecie wkraczania władz państwowych w sposób pracy i w skład ciała nauczycielskiego szkół prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-66.70" who="#StStroński">Wysoka Izbo, teraz dochodzimy do sprawy dalszej. Konstytucja powiedziała, że zakładanie tych szkół prywatnych, kierowanie, a nawet nadzór nad niemi jest prawem obywateli. Jeżeli jakieś prawo jest dane obywatelowi, to przypuszczam, że pan poseł Byrka, który jest najlepszym z nas dwu prawnikiem, — a ja tego i co do siebie nie uważałbym za wielką sztukę — to pan poseł Byrka prawdopodobnie wie, że ten obywatel, który konstytucyjnie dostał pewne prawa i ma je dostać teraz ustawowo, powinien mieć drogę dochodzenia swoich praw. Kiwa Pan głową, że tak. Dobrze. Otóż stwierdzam, że wszystkie określenia, zawarte w tej ustawie, są takie, że on nie może z tem dojść do Trybunału Administracyjnego. Dlaczego? Dlatego, że ustawa o Trybunale Administracyjnym z 1922 roku w art. 3 orzeka, że w takich sprawach, które są pozostawione swobodnemu uznaniu władz, niema dochodzenia do Trybunału Administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-66.71" who="#komentarz">(P. Byrka: Czy tam jest powiedziane, że władza rozstrzyga wedle swobodnego uznania?)</u>
          <u xml:id="u-66.72" who="#StStroński">Jeżeli człowiek idzie do właściwej władzy i prosi o stwierdzenie swojej nienaganności moralnej, albo swojej lojalności do Państwa, a na to władza mu mówi: nie dam Panu tego stwierdzenia...</u>
          <u xml:id="u-66.73" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-66.74" who="#StStroński">...i mogę nie dać bez podania powodów, — to jest to swobodne uznanie. On żadnego orzeczenia, nic nie dostał, z czemże pójdzie do Trybunału Administracyjnego? Dalej, jeżeli jest powiedziane w ustawie, że lokal ma być odpowiedni, albo że utrzymanie ma być wystarczające, albo że poziom ma być wystarczający, gdzie tu jest podstawa dla Trybunału Administracyjnego? Według własnego uznania władza orzeka, że to jest wystarczające, a tamto nieodpowiednie.</u>
          <u xml:id="u-66.75" who="#StStroński">Tak więc, Wysoka Izbo, nie mamy tutaj dochodzenia do Trybunału Administracyjnego. P. Podsekretarz Stanu w komisji wcale nam nie mówił, że tu jest dochodzenie do Trybunału Administracyjnego. P. Podsekretarz Stanu stał na zupełnie innem stanowisku. Gdy myśmy zwracali uwagę, że powinien wejść w rachubę albo Trybunał Administracyjny, czyli ciało administracyjno sądowe, albo sąd, który orzeka wyrokiem prawomocnym, czy ktoś jest lojalny wobec Państwa, p. Podsekretarz Stanu odpowiedział, że sąd nie może o tych rzeczach wiedzieć, a o tem wie lepiej władza szkolna. Wysoka Izbo! To jest nie do zrozumienia, że tak można sprawę stawiać. Jakto, sąd może o tem nie wiedzieć? Sąd prowadzi przewód sądowy i władza szkolna, która może wykazać, że obywatel jest nielojalny, przed sądem może to udowodnić. Tymczasem p. Podsekretarz Stanu stał na stanowisku, że sąd o tem może nie wiedzieć. Oprócz tego mówił p. Podsekretarz Stanu, że trzeba ukrócić to pieniactwo do Trybunału Administracyjnego, czyli że nie ma dochodzenia sprawy do Trybunału Administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-66.76" who="#StStroński">To jest jeden z podstawowych błędów tej ustawy, bo to narusza uprawnienia konstytucyjne, jeżeli obywatel nie może dochodzić swych praw.</u>
          <u xml:id="u-66.77" who="#komentarz">(P. Byrka: To jest jedyny wypadek, kiedy ja mogę nie wydać świadectwa moralności i nie potrzebuję motywować.)</u>
          <u xml:id="u-66.78" who="#StStroński">A jeżeli poziom jest t. zw. niewystarczający?</u>
          <u xml:id="u-66.79" who="#komentarz">(P. Byrka: To musi się umotywować.)</u>
          <u xml:id="u-66.80" who="#StStroński">Prosiliśmy, aby to bliżej określić, ale w komisji Panowie to odrzuciliście.</u>
          <u xml:id="u-66.81" who="#komentarz">(P. Jaworska: Jest jawna kwalifikacja szkoły. P. Kornecki: Niema!)</u>
          <u xml:id="u-66.82" who="#StStroński">Wszystkie poprawki, aby wstawić, że przysługuje odwołanie do Trybunału Administracyjnego, były stale odrzucane przez p. Podsekretarza Stanu i przez większość.</u>
          <u xml:id="u-66.83" who="#StStroński">Jakie powinny być cele takiej ustawy? Powinien być jeden cel, ażeby szkolnictwo prywatne, które jest w Konstytucji dozwolone zasadniczo, przez tę ustawę otrzymało niejako swój statut istnienia. Tego w ustawie niema zupełnie. Jest mowa tylko o warunkach nadzoru, zakładania i odbierania praw. Ale powinien być drugi cel, ażeby to szkolnictwo prywatne uzyskało pewność swego istnienia. P. Podsekretarz Stanu wartość pewności rozumiał i mówił, że władza musi mieć pewność, że będzie to mocno trzymała. Ale p. Minister powinien zrozumieć, że ten człowiek, który zakłada szkołę, chce także mieć pewność, że będzie ona mogła istnieć i że ją będzie mógł prowadzić. Dlatego ustawa powinna określić przepisy tak, żeby mógł mieć tę pewność, czy to założycielem jest kościół, czy stowarzyszenie, czy osoba jakaś. Przecież ustawa ma na celu stworzenie jasności praw i obowiązków, i to się nazywa dopiero ustawą. Tego śladu niema w tej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-66.84" who="#StStroński">Wysoka Izbo! Niechaj mi będzie wolno nakoniec zwrócić uwagę na to, jak będą wyglądały te sprawy w zestawieniu z zagranicą. Weźmy pod uwagę cztery państwa sąsiednie. Z jednej strony Litwę i Niemcy, a w szczególności Prusy, które nie mają takich zobowiązań międzynarodowych, jakie my mamy, z drugiej strony Czechosłowację i Rumunję, które mają takie same, jak i my, zobowiązania.</u>
          <u xml:id="u-66.85" who="#StStroński">Litwa załatwia sprawę szkół prywatnych mniejszości na podstawie dowolnych działań władzy, niby opierając się na różnych rozporządzeniach. Wygląda to tak, że w roku 1927 z kilkuset szkół naszych zostało 80, bo powiedziano, że kwalifikacje nauczycieli nie odpowiadają takim a takim wymaganiom i poprostu zamknięto te szkoły. Obecnie w roku 1931 sprowadzono je do liczby 20 i zarządzono, że do szkół prywatnych mogą uczęszczać tylko takie dzieci, których rodzicom, po utworzeniu państwa litewskiego, napisano w paszportach, że są narodowości polskiej. Czyli takiemi zarządzeniami władz, które też się opierają na różnych rozporządzeniach, na Litwie niszczy się szkolnictwo prywatne.</u>
          <u xml:id="u-66.86" who="#StStroński">Prusy wydały 31 grudnia 1928 roku rozporządzenie o szkołach prywatnych dla mniejszości polskiej. To rozporządzenie jest bardzo niedobre, ma rozmaite strony ujemne, na które ludność polska narzeka i skarży się i na które skarży się słusznie. Ale w tem rozporządzeniu powiedziano, że zabezpieczeniem utrzymania szkoły może być oświadczenie stu osób, których dzieci do tej szkoły chodzą. To już jest określone. Albo powiedziano, że lokal szkoły powinien być odpowiedni, ale z uwagą: może być mnie i dobry, niż w szkole państwowej. To jest także pewnego rodzaju określenie. To rozporządzenie jest niedobre, ale w niektórych wypadkach daje określenia, które są lepsze, aniżeli w naszej ustawie. Nie powinno tak być, bo nasby to nic nie kosztowało, a poco mają być zagranicą robione zestawienia na niekorzyść naszą.</u>
          <u xml:id="u-66.87" who="#StStroński">W Czechosłowacji sprawa szkół prywatnych wygląda inaczej, niż u nas, tam istnieje w szkołach ustawa jeszcze z 3 kwietnia 1919 r., ale sprawy szkolnictwa prywatnego prawie nie porusza, ponieważ w Czechosłowacji szkoły są przeważnie państwowe, a jednak postanowienia, które tam istnieją, są takie, że szkoły które są założone po wydaniu tej ustawy, jeżeli odpowiadają ogólnym warunkom, odrazu dostają prawa szkół państwowych.</u>
          <u xml:id="u-66.88" who="#StStroński">Wreszcie przechodzę do Rumunji, gdzie istnieje stan rzeczy najpodobniejszy do tego stanu, jaki mamy w Polsce, bo tam tak samo ilość szkół państwowych jest niewystarczająca i dla mniejszości narodowych muszą być wprowadzane szkoły prywatne. Istnieje ustawa rumuńska z 22 grudnia 1925 roku. Wysoka Izbo! Nasza ustawa obecna to jest razem z uzasadnieniem jedna kartka druku nr 452, a w ustawie rumuńskiej z r. 1925 jest 130 artykułów i 18 rozdziałów, Dlaczego? Dlatego, że ustawa musi ściśle określać prawa i obowiązki. I w tej ustawie rumuńskiej naprzykład sprawa stwierdzenia, kto może być dyrektorem, nauczycielem, jest jasno postawiona: 1) ma być obywatelem rumuńskim, 2) musi mieć kwalifikacje zawodowe takie, jak w szkołach państwowych, 3) musi znać język rumuński, 4) nie może być karany sądownie za czyny hańbiące, p. Byrka teraz widzi, że mu udowadniam, iż nie wszędzie potrzebne jest osobne stwierdzenie, 5) nie może być wykluczony ze szkoły rumuńskiej. Tak jest ta sprawa określona w Rumunji.</u>
          <u xml:id="u-66.89" who="#StStroński">Wysoka Izbo! Żadna z tych ustaw nie jest wzorową. Przeciw każdej możnaby podnieść zarzuty i nie twierdzę, że one są dobre, tylko twierdzę, że naszą troską powinno być, żeby w naszej ustawie nie było postanowień gorszych, niż w tamtych ustawach. Żadnemu z tych postanowień, o których tu mówiłem, nie szkodziłoby nic, gdybyśmy bliższe określenia wprowadzili do naszej ustawy, a nie zostały wprowadzone, ponieważ, mojem zdaniem, nawet nikt dobrze nie porównywał naszej ustawy z tamtemi ustawami. Ja to mogę powiedzieć, ponieważ w ciągu długich obrad na Komisji Oświatowej nie spotkałem najmniejszego śladu ani ze strony Rządu, ani ze strony p. sprawozdawcy, znajomości jakiejkolwiek z tych ustaw czterech państw sąsiednich. A przecież trzeba to wiedzieć. Jeszcze raz powtarzam, nie chcę powiedzieć, że tamte ustawy są dobre. Chcę jedynie powiedzieć, że nie trzeba, żeby w naszej ustawie te sprawy były gorzej z przedmiotowego stanowiska załatwione, aniżeli w tamtych istniejących ustawach, bo to będzie w świecie porównywane i to będzie dla naszego Państwa szkodliwe.</u>
          <u xml:id="u-66.90" who="#StStroński">Wysoka Izbo! Ta ustawa jest nietylko krótka, ale ona jest także mimo swej krótkości jeszcze niestarannie opracowana. Ta troska, ażeby wszystko pozostawić rozporządzeniom, odbiła się jeszcze i na prawnej stronie tej ustawy. W pełnym Sejmie chcę ten dowód prawdy przeprowadzić. Powiedziano w art. 14: Ustawa wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia, a równocześnie tracą moc dotychczasowe przepisy w tym przedmiocie. A w art. 2 powiedziano, że statut szkoły, na podstawie którego może być nowa szkoła otwarta, ma być oparty na rozporządzeniu, którego niema w chwili wejścia w życie tej ustawy. Ponieważ zaś dotychczasowe przepisy utraciły moc, a rozporządzenia niema, ktoś, kto chce założyć szkołę, musi wnieść statut, ale ten statut ma być oparty na rozporządzeniu, którego niema.</u>
          <u xml:id="u-66.91" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jest gotowe.)</u>
          <u xml:id="u-66.92" who="#StStroński">Czy jest gotowe? Ja do zakamarków nie chodzę, tego rozporządzenia niema. Jeżeli się ustawę robi dobrze, to się pisze, że ustawa niniejsza wejdzie w życie z dniem ogłoszenia tej ustawy oraz rozporządzeń wymienionych w takich a takich artykułach. To się odnosi nietylko do otwierania szkół, ale to się odnosi także do rozporządzenia, na podstawie którego mają być udzielone prawa szkół państwowych, czyli druga najważniejsza dziedzina.</u>
          <u xml:id="u-66.93" who="#StStroński">Oto Panowie mają przykład, że ta ustawa jest zbudowana w ten sposób, że gdyby ją Panowie tak uchwalili, jak ona wygląda, to będzie wprowadzony po jej uchwaleniu stan bezprawia, mianowicie nie będzie można podać się o otwarcie szkoły, bo nie będzie rozporządzenia o statucie, a także nie będzie podstawy dla uzyskiwania praw, bo niema rozporządzenia.</u>
          <u xml:id="u-66.94" who="#StStroński">Niech i ta wskazówka przemówi do Wysokiej Izby w tym duchu, że nasza prośba o odesłanie sprawy do zbadania do Komisji Konsytucyjnej była słuszna, że ustawa o szkolnictwie prywatnem w zestawieniu z tem, co na świecie istnieje w tym względzie, nie jest dobra dla naszego Państwa i że taka ustawa nie powinna być uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-66.95" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku i interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#MichałWawrzynowski">Wniosek posłów Klubu Parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie projektu ustawy o wykupie gruntów, podlegających ustawie o ochronie drobnych dzierżawców rolnych, — do Komisji Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#MichałWawrzynowski">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie pogróżki starosty powiatowego w Drohobyczu p. Jana Emeryka przeciw ludności ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#MichałWawrzynowski">Interpelacja p. Biłyńskiego i tow. z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów do pp. Ministrów Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć sekretarza gminnego, Charuka Antona przy ooborze podatków w gminie Semenówka, powiatu horodeńskiego w województwie stanisławowskiem.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#MichałWawrzynowski">Interpelacja p. Wachnjuka i tow. z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieszanowania praw języka ukraińskiego przez władze administracyjne pierwszej instancji na terenie woj. stanisławowskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#MichałWawrzynowski">Interpelacja p. Grunbauma i tow. z Koła Żydowskiego do p. Prezesa Rady Ministrów, pp. Ministrów Spraw Wojskowych, oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie odezwy „Legjonu Młodych” i przyjęcia członkowstwa honorowego tegoż Legjonu przez p. Ministra Spraw Wojskowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#KazimierzŚwitalski">Następne posiedzenie mam zamiar zwołać jutro o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#KazimierzŚwitalski">1. Sprawozdanie Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o prywatnych szkołach oraz zakładach naukowych i wychowawczych (druk nr 452 i odbitka nr 144).</u>
          <u xml:id="u-69.3" who="#KazimierzŚwitalski">2. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowych projektach ustaw: a) o zmianie niektórych przepisów, dotyczących zaopatrzenia emerytalnego funkcjonarjuszów państwowych i zawodowych wojskowych (druk nr 507) i b) w sprawie zmiany ustawy z dnia 11 grudnia 1923 r. o zaopatrzeniu emerytalnem funkcjonarjuszów państwowych i zawodowych wojskowych (druki nr 440 i 517.).</u>
          <u xml:id="u-69.4" who="#KazimierzŚwitalski">3. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o dodatkowym kredycie na okres budżetowy od 1 kwietnia 1931 r. do 31 marca 1932 r. na dopłaty Skarbu Państwa do Funduszu Bezrobocia oraz na pomoc dla bezrobotnych (druk nr 503 i odbitka nr 143).</u>
          <u xml:id="u-69.5" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę sprzeciwu, porządek dzienny uważam za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-69.6" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-69.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 1 minut 15.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>