text_structure.xml
301 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min 10.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Skarbu Jan Piłsudski, Minister Komunikacji Alfons Kühn, Minister Robót Publicznych Mieczysław Norwid Neugebauer, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stefan Hubicki. Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Władysław Zawadzki, Stefan Starzyński i Wincenty Jastrzębski, w Ministerstwie Komunikacji Witold Czapski, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Tadeusz Szubartowicz.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 52 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 53 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Wojtowicz i Wawrzynowski. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Bardziński, Chrucki, Kopocz i Łucki.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopu posłom: Lewickiemu i Sawickiemu na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzŚwitalski">Prosi Izbę o udzielenie urlopu zdrowotnego na 26 dni poseł Baran. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba zgadza się na udzielenie tego urlopu.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932/33 (druk nr 441). Dokończenie rozprawy nad częścią 15 — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Madeyski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ZbigniewMadeyski">Wysoka Izbo! W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, którą wysłuchaliśmy wczoraj, został poruszony szereg momentów, na które pragnąłbym w dzisiejszej pewnego rodzaju reasumcji zwrócić uwagę. Mieliśmy słuszne prawo mieć nadzieję, że w dyskusji tej zostaną wyłonione te wszystkie momenty, które mogą mieć istotne znaczenie dla obrony i Państwa naszego, i budżetu, i warstwy pracującej. Niestety, zawiedliśmy się. Prócz kilku słusznych niewątpliwie refleksyj, dotyczących Górnego Śląska, nie otrzymaliśmy nic takiego, coby stanowiło pozytywną pozycję w dyskusji, która się toczyła.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#ZbigniewMadeyski">W sprawozdaniu, które dziś ogłosił „Robotnik”, znajdujemy kilka charakterystycznych uwag, z któremi pragnę Wysoką Izbę zapoznać, z tego powodu, że są one miarodajne dla oceny tych oświadczeń, któreśmy wczoraj słyszeli. I tak jest tam zdanie, że tow. Żuławski miał wczoraj dzień zasłużonego triumfu.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(Wesołość. Głos na ławach B. B.: Koń by się uśmiał.)</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#ZbigniewMadeyski">Na końcu tego sprawozdania jest powiedziane, że ostatni zażądał głosu p. Pączek, który zarzucił tow. Żuławskiemu kłamstwo, za co przywołany został przez Marszałka Świtalskiego do porządku.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wszyscy zarzucaliśmy.)</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#ZbigniewMadeyski">Pragnę zwrócić uwagę, że to jest może szczegół, ale że wówczas, kiedy p. Marszałek Sejmu uznał za wskazane zwrócić uwagę przemawiającemu p. Pączkowi, że użycie słowa „łgarstwo” jest nieparlamentarne, „Robotnik” ten moment przedstawia jako przywołanie do porządku p. Pączka za kłamstwo, które zarzucił p. Żuławskiemu. Te więc dwie luźne notatki zawarte w dzisiejszym „Robotniku” charakteryzują, jakiemi metodami posługuje się klub, który to sprawozdanie do prasy wysłał. Jeżeli w ten sposób postępuje oficjalny organ P. P. S., możemy równie dobrze zakwalifikować i to wszystko, co p. Żuławski wczoraj mówił. Tak, jak ta notatka jest świadomem mijaniem się z prawdą, tak samo i przemówienie p. Żuławskiego było wciąż świadomem mijaniem się z prawdą. Dla nas jako dla ludzi, którzy patrzą na życie poważnie, którzy do interesów klasy pracującej odnoszą się w ten sposób, że należy zaspokoić te potrzeby jak najcałkowiciej, byle bez naruszenia jednak istotnych interesów Państwa, dla nas to wszystko, co p. Żuławski wczoraj mówił, może mieć tyle prawdy i tyle wartości, co ta notatka w tej prasie.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#ZbigniewMadeyski">P. Żuławski rozprawił się wczoraj, jak on mniema, w sposób wyczerpujący z naczelnym komitetem do spraw bezrobocia. Wszyscy, którzyśmy brali udział w tworzeniu tego komitetu, zdawaliśmy sobie sprawę, że nie jest to sposób całkowitego zaspokojenia potrzeb szerokich rzesz bezrobotnych. Wszyscyśmy wiedzieli, że jest to tylko jeden ze sposobów, którym społeczeństwo w całości zbiedzone może przyjść z tą najniezbędniejszą pomocą, która umożliwi bezrobotnym przetrwanie ciężkiego okresu zimowego. Jednakowoż zawsze od pierwszej chwili staliśmy na stanowisku, ażeby robotnik, który będzie korzystał z tej pomocy, nie miał nigdy wrażenia, że to jest jałmużna, za którą, zmusza się go przetrwać ten okres zimy. Staliśmy zawsze na stanowisku, że to, co naczelny komitet zbiera, czy z funduszów publicznych, czy ze składek społeczeństwa, to jest ta forma pomocy i ta wysokość pomocy, na jaką w tej chwili społeczeństwo stać, ale pomocy, do której robotnik, bez własnej winy pozbawiony środków egzystencji, ma prawo. I ten moment, że robotnik ma prawo żądać od społeczeństwa, zawsze odgrywał w pracach naczelnego komitetu, czy jego podbudówek, poważną rolę. Staliśmy zawsze na stanowisku, że w każdej sytuacji godność robotnika jako człowieka i obywatela musi być należycie respektowana. I według tych danych, tych sprawozdań, które mi są dostępne, mogę stwierdzić, że naczelny komitet odniósł sukces pod tym względem, że w maksymalnych dostępnych sobie granicach robotnikowi w ciągu okresu zimowego umożliwił egzystencję.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#ZbigniewMadeyski">Jeżeli kto wnioskuje o pracy naczelnego komitetu ze sporadycznego wypadku, jaki był np. w Baranowiczach, gdzie jakiś p. Lewandowski rzekomo nieuczciwie, nieprawnie podjął kwit na ziemniaki, czy węgiel, nie pamiętam, to przecież według jednego wyrwanego wypadku nie można sadzić o akcji, poza którą stoi Rząd i poza którą stoi całe lojalnie do poczynań Rządu ustosunkowane społeczeństwo. Jeżeli kto z tego faktu chce zrobić moment, charakteryzujący całą działalność, popełnia niewątpliwie nieuczciwość.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#ZbigniewMadeyski">Następnie p. Żuławski poruszył kwestję procedury, którą zaprowadził urząd tamtejszy, kiedy się zwrócił do władz administracyjnych z prośbą o podanie stopnia lojalności jednej z osób zakwalifikowanych do świadczeń komitetu do spraw bezrobocia. Chodziło tutaj o lojalność względem Państwa Polskiego. Z aktu tego, który wydaje się najzupełniej rozsądny, p. Żuławski wyciągnął konsekwencję wręcz nieprawdopopodobną.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#ZbigniewMadeyski">Pragnąłbym, ażeby z tej dyskusji nie pozostało ani śladu w umysłowości społeczeństwa i tę rzecz pragnąłbym tutaj podkreślić. Wczorajsze zarzuty, postawione przez p. Żuławskiego władzom, że żądały, aby świadczenia komitetu szły na rzecz obywateli lojalnych względem Państwa Polskiego, zestawiam z innym dokumentem, który mam w tej chwili w ręku. Jest to mianowicie broszura Bibljoteki Wiadomości Kasy Chorych p. t. „Stosunki służbowe pracowników w Kasach Chorych”. Tam znajdujemy sprawozdanie zarządu Kasy Chorych w Łukowie, który uznał za konieczne sprecyzować w 1928 roku stanowisko wobec zagadnień politycznych, w ten sposób, że już w warunkach przyjęcia do pracy w Kasie postawił między innemi lojalność nie względem Państwa, lecz względem rządzącej partji. I drugi taki wypadek. W Kasie Chorych w Brodach między innemi jest przepis, że za przekroczenie dyscyplinarne uważana będzie obraza przełożonego, kolegi, lub partji w służbie. Tam, gdzie fakty tego rodzaju mogą zachodzić w Kasach Chorych w obronie interesów partji, gdzie zmusza się urzędnika do lojalności względem partji, a nie względem Kasy Chorych, tam oświadczenie p. Żuławskiego, który protestował przeciwko temu żądaniu, żeby człowiek, który uzyskuje świadczenia, był lojalny w stosunku do Państwa Polskiego, nabiera światła szczególnego. Pragnę oświadczyć, że społeczeństwo, które daje pewne datki na rzecz bezrobotnych, na rzecz tej pomocy przejściowej na okres zimowy, skoro na to składają się ofiary ze wszystkich sfer społeczeństwa — ma prawo żądać, żeby świadczenia te szły tylko dla tych, którzy znają wartość Państwa i mają poczucie lojalności w stosunku do naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#ZbigniewMadeyski">Jeśli chodzi o rezultaty prac naczelnego komitetu do spraw bezrobocia, to są one znane z publicznych sprawozdań. Pragnę tylko przypomnieć jeden fakt, którego p. Żuławski wczoraj świadomie napewno nie uwzględnił, mianowicie, że podczas okresu prac naczelnego komitetu stan zatrudnienia powiększył się o 30.000 robotników. Ten skutek rzeczowej pomocy dla robotnika, najzdrowszej, bo nie w formie świadczeń, lecz w formie możności samodzielnego zarobkowania, ten skutek świadczy o tem, że naczelny komitet w granicach swoich możliwości spełnił swój obowiązek.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#ZbigniewMadeyski">Nie chodzi mi zresztą w tej chwili o to, żeby tu bronić naczelnego komitetu, tylko mam prawo żądać, żeby w dyskusji publicznej, która tu się odbywa, działalność w sprawie bezrobocia i bezrobotnych była traktowana uczciwie i lojalnie.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#ZbigniewMadeyski">Następnie p. Żuławski zawodził tu i płakał nad ruchem zawodowym, który rzekomo jest rozbijany. Jako fakt ilustrujący podał, że policja nawet na posiedzeniach zarządu związków asystuje stale. Lecz kiedy tę sprawę tu między ławkami z panami posłami z lewicy omawialiśmy, okazało się, że dzieje się to nie na posiedzeniach zarządu, lecz tylko na walnych zebraniach związków. A więc p. Żuławski świadomie minął się z prawdą, twierdząc, że na wszystkich posiedzeniach zarządu stale są asystenci ze strony policji.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#ZbigniewMadeyski">Następnie wysunął p. Żuławski rzecz drugą, a mianowicie, że p. Minister Pracy i Opieki Społecznej w sierpniu. 1931 r. przeznaczył na Związek Górników w Sosnowcu 500 zł. P. Żuławski uważa to za nadużycie i wyraził przez to nietylko swoją własną myśl, ale i myśl zawartą w „Robotniku” nr 286 z sierpnia 1931 r., gdzie pod wielkim tytułem: „Pod sąd opinji publicznej” została ta sprawa poruszona z żądaniem komisji śledczej sejmowej, prokuratora i t. d. Ponieważ jest to sprawa, która dotyczy nietylko całej organizacji robotniczej, ale dotyczy specjalnie terenu, na którym ja pracuję, pragnąłbym ją wyświetlić, aby nie pozostawało i w tym wypadku ani śladu z kłamliwych insynuacyj, które p. Żuławski wczoraj pozwolił sobie zrobić.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#komentarz">(P. Pączek: Twierdził, że związek nie istnieje.)</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#ZbigniewMadeyski">Otóż, proszę Panów, w dziale 8 § 21 budżetu pod tytułem: „samopomoc społeczną” są przewidziane pozycje na popieranie akcji, której zadaniem jest podnoszenie poziomu kulturalnego i społecznego szerokich warstw ludności i t. d., następnie subwencjonowanie instytucyj kulturalnych i społeczno-kulturalnych, instytucyj robotniczych, tak dla celów organizacji, jak i na prowadzenie tych instytucyj. Na pozycje te są przewidziane sumy w wysokości 334.000 zł i z tej pozycji Związek robotników przemysłu górniczego w Zagłębiu Dąbrowsko-Krakowskiem pragnął uzyskać pomoc na założenie własnej świetlicy, jednej z pierwszych w Zagłębiu. P. Minister, uwzględniając podanie Związku, z tego funduszu przyznał subwencję w wysokości 500 zł. Było tak rzeczywiście, jak p. Żuławski mówił, że listonosz, który ten list, ten talon doręczał, nie znał dokładnego adresu i wskutek tego list ten trafił do związku panów z P. P. S. Później jednak doszedł do właściwych rąk i w wyniku tego, jak publicznie zostało i w Zagłębiu i w Warszawie ogłoszone, nastąpiło uroczyste otwarcie świetlicy robotniczej w Sosnowcu, a dotyczące szczegóły, jeżeliby się kto tem interesował, jestem gotów złożyć.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#ZbigniewMadeyski">W sierpniu 1931 r. świetlica, oddawna przygotowywana, dzięki pomocy Ministerstwa Pracy, została uruchomiona, zaopatrzona w bibljotekę, lokal niezbędny na rozmaite zabawy towarzyskie dla robotników i t. p. Od tej chwili skupia się tam życie kulturalne i towarzyskie robotników zgrupowanych w tym związku. P. Żuławski poszedł dalej i rzucił insynuację, że p. Minister udzielił subwencji związkowi nieistniejącemu i że subwencja została podjęta przez podstawioną osobę. Pragnę tę insynuację napiętnować, bo tak w tym, jak i w wielu innych wypadkach, pos. Żuławski świadomie minął się z prawdą.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jak zawsze. Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#ZbigniewMadeyski">Proszę Wysokiej Izby! Na terenie Sosnowca istniał Związek Gospodarczy Zawodowy od 26 marca 1929 r. i zarejestrowany był za nr 533. Następnie Związek ten przeszedł z akcji scaleniowej związków zawodowych do Związku Związków Zawodowych i został zgłoszony do rejestru 15 sierpnia 1931 r. W ten sposób, proszę Państwa, Związek, który już od roku 1929 odgrywał pozytywną rolę w życiu robotników w Zagłębiu, został przez posła Żuławskiego nazwany fikcją nieistniejącą i została rzucona insynuacja, że pieniądze te podjęła osoba podstawiona. Zarzut taki piętnuję jako dający jeszcze raz świadectwo wartości przemówienia i wszystkich innych argumentów, rzuconych przez p. Żuławskiego.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#ZbigniewMadeyski">Proszę Państwa, ten Związek otrzymał pieniądze w kwocie 500 zł na świetlicę robotniczą w Zagłębiu. Związek uważał, że ma prawo do tego, żeby w tych momentach ciężkich, kiedy robotnik własnym wysiłkiem nie może dojść do tych celów, zwrócić się o pomoc do Rządu, zwłaszcza, że to uprawnienie budżetowe istniało. Taki był sposób prosty rozumowania tego Związku. Jaka zaś jest odwrotna strona medalu? Pragnę przytoczyć tutaj pismo, na odpowiedzialność zresztą pisma, które tu będę odczytywał, a które zostało ogłoszone we wrześniu 1931 r. pod adresem następującym:</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#ZbigniewMadeyski">„Do Międzynarodowej Federacji Transportowców w Amsterdamie, Vondelstraat 61. Szanowni Koledzy. Pisma Wasze z dnia 30 kwietnia 1931 r. wraz z załączonym czekiem na 400 zł — otrzymaliśmy w dniu 7 maja 1931 r. Zwłoka w odpowiedzi na powyższy Wasz list wynika z powodu wniesienia sprawy przyjścia naszej organizacji przez Was z pomocą — na posiedzenie wydziału wykonawczego Z. Z. T., które odbyło się w dniu 27 maja r. b.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#ZbigniewMadeyski">„Na podstawie uchwały wydziału wykonawczego niniejszem dziękujemy Wam serdecznie za okazaną naszej organizacji pomoc, która zużyta będzie tylko dla utrzymania naszego aparatu organizacyjnego i mamy nadzieję przyczyni się do przetrzymania tego ciężkiego położenia, w jakiem znalazła się klasa robotnicza pod rządami faszystowskiemu „Żądane przez Was sprawozdania będziemy się starali Wam regularnie przesyłać. Z koleżeńskiem pozdrowieniem, Prezes (—) Maxamin, Sekretarz Centralny (—) Misiorowski”.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#ZbigniewMadeyski">Jeśli mam te dwa dokumenty przed sobą, z jednej strony talon otrzymany dla Polskiego Związku Górników w Sosnowcu, a z drugiej strony uniżone podziękowanie związku zawodowego dla Drugiej Międzynarodówki w Amsterdamie za czek opiewający na 400 zł, to z czystem sumieniem mogę powiedzieć, że gdy pierwszą sprawę uważam za moralną w 100%, to drugą uważam za zaprzedanie robotników interesom nie polskim, ale międzynarodowym, sprzecznym z interesami polskiemi.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#ZbigniewMadeyski">Proszę Wysokiej Izby, słuchaliśmy w dniu wczorajszym kazania i krytyki, ale niestety z ust posła Żuławskiego nie usłyszeliśmy żadnego pozytywnego wniosku co do ciężkiej sytuacji, w jakiej się klasa robotnicza znajduje. Zarzuty n. p., że Polska nie skraca czasu pracy trafiają w próżnię, bo ci sami panowie z Drugiej Międzynarodówki, którzy obsiedli Międzynarodowe Biuro Pracy, którzy wszędzie dominujące stanowiska pozajmowali w organizacjach życia socjalnego w Europie, ci sami ludzie na terenie międzynarodowym z tą sprawą nie chcą wyruszyć i tylko żądają od Polski, żeby dała przykład. Pamiętam, jak na Komisji Pracy p. poseł Szczerbowski, broniąc wniosku Klubu P. P. S. w sprawie skrócenia czasu pracy w Polsce powiedział: Niech ktoś zacznie, niech Polska będzie przykładem, niech inne państwa pójdą wślad. Tego rodzaju stanowisko byłoby zabójczem dla Polski, to byłby eksperyment, który nasi rzekomi przyjaciele z międzynarodówki czy z innych państw chcieliby na Polsce zrobić. Ten eksperyment ze skróceniem czasu pracy może się udać tylko wtedy, jeżeli cała produkcja, a przedewszystkiem wielkoprzemysłowa państw zachodnio-europejskich na to pójdzie. Obniżenie czasu pracy z równoczesnem obniżeniem zarobków jest fikcją dobra robotniczego. Można skracać czas pracy zupełnie korzystnie dla robotników tylko w tym wypadku, jeżeli równocześnie zarobki zostaną utrzymane.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#ZbigniewMadeyski">Wtenczas byłaby pozytywna korzyść, Ale rzecz ta w płaszczyźnie naszej załatwić się nie da, musi wyjść inicjatywa albo od Międzynarodowego Biura Pracy, albo od innych instytucyj, które temi rzeczami się zajmują. Nie możemy pozwolić na to, żeby z polskiej produkcji, z polskiego robotnika robić stworzenie doświadczalne dla eksperymentów ekonomiczno-socjalnych. Niech na terenie międzynarodowym p. Żuławski, który tam ma dostęp, prowadzi odpowiedną akcję, a wtenczas my, mając gwarancję, że z tamtej strony rzecz ta zostanie należycie i uczciwie przeprowadzona, sumiennie zbadana, przyłączymy się do tej akcji. Narazie musimy czekać, aż kto inny to zrobi.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#ZbigniewMadeyski">Wysoka Izbo! Rzucać w tej sprawie gromy z tej trybuny jest bardzo łatwo temu, kto nie ponosi żadnej odpowiedzialności, i dzięki temu, że właśnie ci panowie żadnej odpowiedzialności nie mają, nie mieli i nie chcieli jej wziąć na siebie — mogą rzucać postulaty, o których zgóry wiedzą, że wykonać ich nie mogą. I w tem leży ta obłuda, z którą przystępuje się do zagadnienia. Wszystko jest obliczone na eksport zresztą poza tę Izbę, eksport krajowy, żeby robotnika...</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#ZbigniewMadeyski">...utrzymać w tem mniemaniu, że Panowie jego interesów bronią. Dla nas interes robotnika jest interesem całości społecznej i państwowej i dlatego w żadnym wypadku nie można się godzić na najbardziej nawet interesujące posunięcia na korzyść jednej grupy, jeżeli całość tego nacisku nie wytrzyma.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#ZbigniewMadeyski">Proszę Państwa, jeszcze jedną rzecz świadomie nieprawdziwie p. poseł Żuławski przedstawił, mianowicie kwestję finansowania przez Zakład Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych spółdzielni mieszkaniowej im. Jędrzeja Moraczewskiego w zagłębiu naftowem. Zarzut znowu niesłuszny i zdaje mi się, że miał cechy walki z nazwiskiem Moraczewskiego. Nie upoważnił mnie ani p. Moraczewski do obrony swego imienia, ani kolonja robotnicza, która to imię nosi. Chodzi mi tylko o sprowadzenie słów p. Żuławskiego do właściwej miary. Chciałbym co do sprawy, która jest słuszna, mianowicie co do kwestji mieszkaniowej robotniczej, sprostować to, co w niej zostało fałszywie przedstawione.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#ZbigniewMadeyski">Istnieje na terenie zagłębia naftowego kolonja robotnicza im. Moraczewskiego, która swój kapitał zakładowy stworzyła z 1 - procentowych świadczeń ze swoich zarobków, potrącanych wprost przez pracodawców, na skutek uchwały plebiscytowej górników naftowych. Spółdzielnia ta, licząca w tej chwili około 1.000 członków, mająca własny kapitał w wysokości około 15.000 zł, otrzymała kredyt z akcji kredytowo-budowlanej Zakładu Ubezpieczeń. Rzecz najnormalniejsza, dlatego, że już dziesiątki rozmaitych instytucyj społecznych z tego kredytu korzystało. I wszędzie to jest dobrze, w porządku, tylko spółdzielnia, która nosi imię, którego dzisiaj ci panowie nie lubią, nie jest w porządku. Ta spółdzielnia żyje na podstawie dobrowolnego opodatkowania się drogą plebiscytu i buduje mieszkania, już 12 mieszkań wybudowała i zamierza dalej budować. Wszystko, co powiedział wczoraj o tem p. poseł Żuławski, pragnąc zdyskredytować nie kolonję, lecz nazwisko, które ona nosi, jest insynuacją i stwierdzam jeszcze raz, że również w tym wypadku p. pos. Żuławski świadomie minął się z prawdą.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Kłamał.)</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#ZbigniewMadeyski">To są rzeczy, z któremi się w dyskusji budżetowej spotykamy. Myślałem, że przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej będę mógł z przemówień najrozmaitszych ugrupowań w Sejmie wyciągnąć pewne pozytywne wnioski w dziedzinie organizacji spraw socjalnych i ekonomicznych, związanych z klasą pracującą. Niestety zawiedliśmy się. Ze strony posłów z Klubu P. P. S., którzy wczoraj przemawiali i w których imieniu przemawiał pos. Żuławski, nie usłyszeliśmy ani jednego pozytywnego wniosku i podczas, kiedy z naszej strony, zarówno ze strony Ministerstwa, jak i Bloku Bezpartyjnego, zostały wysunięte pozytywne i realne wnioski, zmierzające do reorganizacji różnych niedomagań tych rzeczy, od strony przeciwnej nie uzyskaliśmy ani jednego elementu, nad którymbyśmy mogli się zastanowić.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#ZbigniewMadeyski">Są, proszę Panów, pewne rzeczy, które należą się klasie pracującej, ale nie można ich traktować w formie rewolucyjnych wyczynów. One nie nadają się do tego, aby złą sytuację gospodarczą robotników wykorzystywać i w ten sposób żerować na biedzie robotniczej, na nędzy ludzkiej i na tem, że robotnik polski, pomimo wszystko, jest przywiązany do swego kraju.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zawsze tak robili.)</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#ZbigniewMadeyski">Wszystkie te rzeczy, które się słusznie robotnikowi należą, winny mu być dane, lecz nie w formie aktu zemsty, jak to powiedział, zdaje mi się, p. pos. Szulik, który się tak wyraził, że za prowokacyjne zachowanie się przemysłowców na Górnym Śląsku trzeba dać robotnikom urlopy. Ale urlopy trzeba dać robotnikom, o ile sytuacja i warunki gospodarcze na to pozwalają, trzeba je dać dlatego, że się robotnikowi one należą, ale nie z zemsty za to, że przemysłowcy zachowali się w sposób prowokacyjnych.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#ZbigniewMadeyski">Pozytywny stosunek do tych zagadnień, ale nie zemsta, nie nienawiść, nie działanie na złość może być jedynie platformą, na której klasa robotnicza oczekuje lepszego jutra.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#ZbigniewMadeyski">P. pos. Żuławski rzucił tu kardynalny zarzut przeciw nam, że p. pos. Minkowski i p. pos. Tomaszkiewicz przez nasz klub byli jednakowo oklaskiwani, p. pos. Minkowski za to, że przemawiał za zniesieniem ubezpieczeń społecznych, a p. pos. Tomaszkiewicz za to, że był przeciwny zniesieniu ubezpieczeń społecznych. Przedewszystkiem i tu poseł Żuławski minął się z prawdą, bo o ile sobie przypominam, poseł Minkowski nie mówił wczoraj nic o zniesieniu ubezpieczeń społecznych, przynajmniej ja nie słyszałem.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#ZbigniewMadeyski">Następnie, stosunek p. p. Minikowskiego i Tomaszkiewicza do ubezpieczeń społecznych w ich wczorajszych przemówieniach tu specjalnie oklaskiwanych, wcale się dla mnie nie zarysował.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#ZbigniewMadeyski">Zagadnienie ubezpieczeń społecznych nie budzi dzisiaj wątpliwości. Że ubezpieczenia społeczne są potrzebne, wszyscy uznają, ale jest kwestją, jak te ubezpieczenia zorganizować i w jaki sposób możliwie oszczędny, zdrowy i racjonalny dać je robotnikom. Że ubezpieczenia społeczne mogą budzić pewne wątpliwości, na to pozwolę sobie tu przytoczyć kilka drobnych przykładów.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#ZbigniewMadeyski">Proszę Panów, mam przykład, z tej samej broszury cytuję, co poprzednio, że w jednej z Kas wypłacono trzem pracownikom 49.930 zł, jako odszkodowanie przy likwidacji stosunku służbowego. Fakt ten miał miejsce w Kasie, w której miesięczny przypis wynosił 21.000 zł. To jest fakt jeden. A fakt drugi — dodatki dla pracowników kas chorych są następujące: świąteczny, urlopowy, funkcyjny, reprezentacyjny, drożyźniany, ekonomiczny, regulacyjny, kresowy, komunalny, rodzinny, mieszkaniowy, chorobowy, opłaty szkolne dla dzieci, remuneracje i gratyfikacje i dodatki specjalne na zakupno żywności i ubrania. To jest sprawo danie z kas chorych po rok 1930. A proszę Panów, zaliczanie lat pracy sięga do roku 1900, 1905, 1908, 1909, 1912 i sięga nawet XIX wieku.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#ZbigniewMadeyski">Następnie jeszcze jedno przytoczę z kasy chorych bliskiej p. Żuławskiemu, bo w Krakowie, gdzie kara wydalenia mogła być wymierzona tylko wtedy, gdy pracownik dopuścił się zbrodni, z wyjątkiem politycznej.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#ZbigniewMadeyski">To są przykłady z tych statystyk emerytalnych, dyscyplinarnych i organizacyjnych co do kas chorych i te stosunki p. Żuławski w okresie swego panowania znał i tolerował. Jeżeli tak jest, że Kasa, mając 21.000 przypisu, musiała płacić, gdy się zwalniało 3 pracowników, czterdzieści kilka tysięcy, to stwierdzam, że takie ubezpieczenia są niezdrowe.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#ZbigniewMadeyski">Czy tego rodzaju rzeczy powie pos. Minkowski czy pos. Tomaszkiewicz, zawsze jednakowo damy im oklaski i nietylko ta część Izby, ale całe społeczeństwo będzie za takiem oświadczeniem Proszę Panów, ubezpieczenia społeczne są rzeczą delikatną, są rzeczą, która należy do wszystkich a nie może być ekspozyturą partji, Panie Pośle.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#ZbigniewMadeyski">Proszę Panów, ostatecznie oświadczenie posła Żuławskiego skończyło się groźbą czegoś wielkiego, tajemniczego,...</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Kiwaniem palcem w bucie.)</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#ZbigniewMadeyski">...zapowiedzią jakiejś rewolucji. Jestem głęboko przekonany, że robotnik polski potrafi znaleźć swoje miejsce w Polsce nawet w najcięższych pod względem ekonomicznym chwilach i straszyć rewolucyjnością robotnika nie potrzeba nikogo. Raz już widzieliśmy rozmach rewolucyjny tych panów w Krakowie w czerwcu 1930 r. i ci, którzy raz ubrali się w togi bohaterów, idąc na Kleparz, powinni byli przynajmniej utrzymać się w fasonie. Niestety w miarę, jak się od Kleparza oddalali, kiedy przyszedł proces brzeski, ci wielcy bohaterowie, którzy po władzę w Polsce sięgali, okazali się niczym więcej, tylko płaczkami, beksami brzeskiemi.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Tchórze!)</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#ZbigniewMadeyski">Ci, którzy raz utracili togi bohaterów i raz wypadli z roli Katonów, którą na Kleparzu chcieli odegrać, nie wrócą już więcej do tej roli. Zostaną Panowie, tak jak byliście zawsze, tylko beksami brzeskiemi.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzŚwitalski">Minister Pracy i Opieki Społecznej Hubicki:</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#KazimierzŚwitalski">Wysoka Izbo! P. poseł Madeyski wyręczył mnie w ogólnem scharakteryzowaniu wczorajszego przemówienia p. posła Żuławskiego. Do tego z wielkim talentem przedstawionego nam tutaj scharakteryzowania, ze ścisłością doskonałą dokonanego, ja do dodania nie mam nic więcej. W swojem przemówieniu nie chcę bynajmniej polemizować z p. posłem Żuławskim.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">(P. Reger: Odegrana płyta.)</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#KazimierzŚwitalski">Zatrzymam się tylko nad samemi gołemi faktami i postaram się je oświetlić z tego punktu rzeczywistości, w jakim się one odbywały, oświetlonego prawdziwie, Przedewszystkiem p. poseł Żuławski zapytał mnie, czy przygotowuje się ustawa o obcięciu świadczeń na ubezpieczenia socjalne wzamian za stworzenie ustawki o ubezpieczeniu na starość. Nazwał to pytanie retorycznem, na które, gdybym ja nie odpowiedział, to należałoby wnioskować z tego, że w rzeczywistości Rząd przygotowuje tego rodzaju ustawę o obcięciu świadczeń socjalnych.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#KazimierzŚwitalski">Otóż muszę stwierdzić, że ustawa o ubezpieczeniu na starość się przygotowuje, lecz przygotowuje się pod znakiem kontroli wszystkich świadczeń społecznych, pod znakiem kontroli realności tych świadczeń społecznych, pod znakiem tej kontroli, żeby nie robić krzywdy światu pracującemu, ale i żeby nie robić krzywdy Państwu i gospodarce państwowej i żeby nie stworzyć takiej ustawy, za którą Państwo tak drogo płacić będzie musiało, jak płacą państwa takie, jak Niemcy. Pod tym znakiem się te rzeczy robią, żeby z chwilą, kiedy świadczenia dosięgną swego maksymalnego punktu, robotnik mógł w rzeczywistości otrzymać te świadczenia. W tej chwili, jeżeli chodzi o świadczenia socjalne, które przejęte zostały przez Polskę od naszego zachodniego zaborcy, to te świadczenia już w najbliższych latach dadzą deficyt, sięgający przeszło 170 miljonów; w jaki sposób Państwo te świadczenia i deficyty będzie pokrywać, jak je robotnik otrzymywać będzie, tego ja nie wiem.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#KazimierzŚwitalski">Chodzi mi dalej o scharakteryzowanie działalności komitetu dla spraw bezrobocia przez p. Żuławskiego. P. Żuławski przytoczył z tej działalności właściwie tylko dwa czy trzy nadużycia popełnione. Otóż co się tyczy nadużyć, to jeśli chodzi o nadużycia, które dotyczy popełnione w Mławie przez jakiegoś pana Lewandowskiego, na które starosta w odpowiednim czasie nie zareagował, to ja w tej chwili nie mogę na to odpowiedzieć, ale postaram się rzecz tę sprawdzić i oświetlić ją w sposób prawdziwy, nie tak, jak to uczynił p. Żuławski z innemi faktami. Jeśli chodzi o sprawę pewnych zarządzeń, pewnych obwieszczeń, które wydały komitety prowincjonalne, zdaje się, że w Borysławiu i Wilnie, to ja zupełnie nie mogę zrozumieć, o co p. Żuławskiemu chodzi. Chodzi o to, że za pewne zasiłki, otrzymane przez bezrobotnego, komitet wzywa do odpracowania tej sumy, którą on otrzymał i to odpracowania gdzie? Odpracowania na terenie instytucji użyteczności publicznej. Nie wiem, dlaczego p. Żuławski uważa, że te grosze, które on składa w postaci wykupienia droższej marki, mają być specjalnie używane w jakiś sposób. Dlaczego nie mogą być użyte na zatrudnienie, które według mego przekonania wydaje mi się moralniejsze i mniej naruszające miłość własną otrzymującego zasiłek, niż danie mu jałmużny. Wydaje mi się, że Borysław i Wilno znajdują się w Państwie Polskiem i gdy obywatel z Brodów czy z Krakowa złoży się na to, że ulice w Wilnie będą wybrukowane, czy ścieki uregulowane za te pieniądze, to zdaje mi się, że od tego ani Państwo Polskie, ani moralność ogólna nie ucierpią.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#KazimierzŚwitalski">Zresztą na Komisji Budżetowej p. Reger oburzał się na formę czysto charytatywną zasiłku. Nie wiem, gdzie konsekwencja i wspólność poglądów.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#KazimierzŚwitalski">Jeżeli chodzi o zagadnienie skrócenia czasu pracy i te zabiegi, które zostały dokonane przez komitet walki ze skutkami bezrobocia łącznie z Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej, to doskonale strona podstawowa tego zagadnienia została scharakteryzowana przez p. Madeyskiego. Ja tylko muszę powiedzieć, że polityka Ministerstwa Pracy nie zmierza do zwalczania bezrobocia drogą obniżenia płac pracowniczych. To jest nieprawda, jak i wiele innych rzeczy. Muszę oświadczyć z naciskiem, że twierdzenie to nie zgadza się z rzeczywistością.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#KazimierzŚwitalski">Ministerstwo czyni nieustannie wysiłki w celu utrzymania płac na dotychczasowym poziomie.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#KazimierzŚwitalski">Gdyby nie wielokrotne interwencje czynników rządowych w całym szeregu głównych przemysłów, sytuacja w zakresie płac pracowniczych przedstawiałaby się zgoła inaczej. Trudno wprost wyliczyć, ile razy musiano interwenjować, aby np. pozostawić nienaruszone płace podstawowe w hutnictwie Żelaznem lub w przemyśle włókienniczym i dlatego, pomimo depresji gospodarczej w obu tych dziedzinach przemysłu, poziom płac podstawowych dotychczas pozostał nienaruszony, W związku ze sprawą węglową wyjaśniam, że ze strony przemysłu przygotowywano się do lokautu, ponieważ przemysł domagał się obniżenia płac o pełne 21%. Dziś, gdy komisja pojednawczo-rozjemcza orzekła obniżkę płac o 8%. znacznie większe wrzenie i niezadowolenie wywołuje ona w sferach przemysłowców. aniżeli w środowiskach robotniczych. Zdajemy sobie sprawę, że dla obrony polskiego eksportu obniżka była nieuniknioną koniecznością, a zrozumienie tej prawdy rozpowszechnione jest już dziś również i wśród robotników, czego dały dowód ostatnie enuncjacje związków górniczych. Muszę oświadczyć, że wiadomości o rzekomych ograniczeniach świadczeń pracodawców w zakresie urlopów, deputatów i innych zmian ogólnej umowy taryfowej opierają się na jednostronnych dezyderatach przemysłowców, ponieważ Rząd zachowuje całkowicie wolną rękę co do oceny tych postulatów wtedy gdy sprawy te staną się aktualne i gdy w wyniku bezpośrednich pertraktacyj jedna lub obie strony zwrócą się w tej sprawie do organów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#KazimierzŚwitalski">Stwierdzam, że cały nasz wysiłek w okresie przeżywanej obecnie ciężkiej sytuacji gospodarczej zmierza do tego, aby w miarę możności osłaniać świat pracy przed uszczuplaniem jego stanu posiadania, zarówno w dziedzinie obowiązującego ustawodawstwa, jak i w dziedzinie płac.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#KazimierzŚwitalski">Dalszy zarzut podniesiony pod adresem organów ministerstwa dotyczy rzekomego narzucania robotnikom skróconego czasu pracy przy jednoczesnem zwiększeniu stanu zatrudnienia; zarzut ten jest o tyle niesłuszny, że sposób rozłożenia czasu pracy zawsze bywa uzgadniany z przedstawicielstwem pracowniczem i okólniki do Inspekcji Pracy wyraźnie tego wymagają. Inną jest rzeczą, że skrócenie czasu pracy w chwili obecnej nie da się w dużych rozmiarach osiągnąć, ponieważ większość zakładów już obecnie pracuje na 32 a nawet 24 godziny tygodniowo i niektóre tylko przedsiębiorstwa pracują przez 40 godzin na tydzień. Niemniej jednak doceniam znaczenie skrócenia czasu pracy, wobec czego został już nawet przygotowany projekt przepisów o skróceniu czasu pracy pracowników umysłowych do 7-iu godzin. Cały wysiłek czynników rządowych w chwili obecnej zmierza do zapobiegania zmniejszaniu się bezrobocia. Zwalcza się je wszelkiemi dostępnemi środkami w sposób jak najbardziej wszechstronny.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#KazimierzŚwitalski">Na obszarze Górnego Śląska, gdzie obowiązuje ustawodawstwo demobilizacyjne, komisarz demobilizacyjny na przestrzeni roku 1931 otrzymał podania o redukcję o około 41.500 robotników, natomiast dopuścił do zwolnienia tam, gdzie było ono gospodarczo nieuniknione, około 15.700 robotników. W ten sposób tylko na terenie Górnego Śląska udało się zachować przy pracy 26 tysięcy robotników.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#KazimierzŚwitalski">Ja nie będę przytaczał dalej wszystkich liczb, które dały się osiągnąć na terenie zabraniania godzin nadliczbowych, na terenie przysparzania pracy dzięki niedopuszczaniu do pracy małoletnich i kobiet, bo te rzeczy dość szczegółowo przedstawiłem w Komisji Budżetowej Sejmu.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#KazimierzŚwitalski">Przejdę tylko teraz do następnych zarzutów, które p. pos. Żuławski raczył mi postawić.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#KazimierzŚwitalski">A więc przechodzę do nadużyć w kasach chorych. Przedewszystkiem była poruszona sprawa, że rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z listopada 1930 r. było zupełnie sprzeczne z Konstytucją. Nie chcę tu w spór konstytucyjny z p. Żuławskim wchodzić, natomiast chcę stwierdzić, że istniała nagłość tego rozporządzenia i ta nagłość usprawiedliwia zupełnie dostatecznie pojawienie się tego rozporządzenia. Nagłość istniała dlatego, że stan finansowy kas chorych nie został naruszony w okresie depresji gospodarczej, ale został naruszony w okresie największego rozkwitu naszego gospodarczego, t. j. jeszcze w r. 1929.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#komentarz">(Głos z ław B. B.: Dzięki działalności pp. Grzecznarowskiego i Żuławskiego.)</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#KazimierzŚwitalski">I dla ratowania kas chorych, dla przeprowadzenia gruntownej reorganizacji na tym terenie zostało wydane rozporządzenie P. Prezydenta. P. Żuławski z ironją powiedział, że jednak to nie musiała być tak gwałtowna rzecz, jeżeli ta reorganizacja trwa już półtora roku. W komisji bardzo dokładnie, aż może zanadto nudno i dokładnie, zdawałem sprawę z toku tej reorganizacji. Reorganizacja instytucji, która podlegała prze; 10 lat chaotycznym zarządzeniom dwustu kilkudziesięciu samorządów, nie mogła być przeprowadzona w ciągu jednego miesiąca, czy tygodnia. Stwierdzam, że w głównym zarysie reorganizacja jest zakończona, pozostaje już tylko do przeprowadzenia cały szereg normatywnych przepisów, regulujących administrację i gospodarkę w jedną całość.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#KazimierzŚwitalski">Jeżeliby chodziło teraz o sprawę tych nazwisk, które tutaj zostały poruszone i tych nadużyć, o których mówił p. poseł Żuławski, to stwierdzę przedewszystkiem jedno, że te wszystkie nadużycia zostały wykryte przez te organa, z których się natrząsał p. poseł Żuławski, przez komisarzy rewizyjnych i delegatów ministerstw i twierdzę jeszcze kategorycznie, że nie było ani jednego wypadku, żeby winni nie ponieśli jakiejś kary, czy sądowej, czy dyscyplinarnej. Nie wiem, czy tak było za czasów samorządu. Nie chcę dyskutować, nie chcę precyzować, bo nie chcę walczyć tym samym orężem, którym tak bezceremonialnie p. poseł Żuławski walczył.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#KazimierzŚwitalski">Przejdę do szczegółów. P. Czuma. B. komisarz Czuma nie jest już komisarzem w kasie chorych.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(Głos: Ale był.)</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#KazimierzŚwitalski">Tak jest, był, ale i za czasów Panów było dużo ludzi. Stwierdzam dalej, że p. Pączek nie interwenjował ani w ministerstwie, ani w żadnym innym znanym mi organie ministerstwa o to, ażeby p. Czuma był przyjęty do kas chorych. Dla mnie nazwisko p. Czumy było takie samo, jak np. p. Regera czy każdego innego.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#komentarz">(P. Reger: Bardzo to sobie wypraszam.)</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#KazimierzŚwitalski">Ja nie mam zamiaru obrażać Pana. Nie wiem, kto to jest p. Czuma.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#komentarz">(P. Reger: Złodziej, szubrawiec i bandyta.)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle Reger, proszę o spokój, inaczej będę wzywał Pana do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(P. Reger: Z bandytą nie dam się porównywać.)</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle Reger, proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Potwierdzam jeszcze raz, że nie wiem, kim jest p. Czuma i p. Czuma został pozbawiony stanowiska w kasie chorych nie dlatego, że jest bandytą, tylko dlatego, że jest niezdatny.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">P. Herman Eljasz został przyjęty do samorządu w Garwolinie w 1928 r. w marcu, ale został zwolniony w marcu 1930 r., a dochodzenie przeciw niemu zostało wszczęte jeszcze przed tem, nim pos. Żuławski na Komisji Budżetowej podniósł sprawę p. Hermana Eljasza.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">P. Diszlajtys rzeczywiście został przyjęty przez komisarza kasy chorych w Wilnie, lecz z chwilą, gdy zostały przez komisarza rewizyjnego odkryte popełnione przez niego malwersacje na 1.500 zł, został oddany pod sąd, a komisarz też za to samo został oddany pod sąd.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli chodzi teraz o sprawę tych weksli, o których się tak dużo tutaj mówiło wczoraj, to z chwilą, kiedy na terenie rynku warszawskiego pojawiły się weksle powiatowej kasy chorych w Warszawie, w tej chwili zarządziłem dochodzenie i oddałem sprawę w ręce władz sądowych. Z chwilą kiedy komisarz kasy chorych warszawskiej, do której przeszła kasa powiatowa, stwierdził, że kasa warszawska nie ponosi żadnego uszczerbku finansowego z powodu tych weksli i z chwilą, kiedy władze sądowe zapewniły mnie, że podpis na wekslach jest sfałszowany, od tej chwili mnie, jako władzę nadzorczą, ta sprawa przestała interesować; w jakim ona Stanie dalszym znajduje się — tego ja nie wiem.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli chodzi o sprawę p. komisarza Kolkiewicza i tych wszystkich zarzutów, które były robione w „Naprzodzie” krakowskim przeciwko niemu, to stwierdzam, że przed rozpoczęciem sprawy, którą wszczął p. Kolkiewicz przeciw redakcji „Naprzodu”, została przeze mnie zarządzona komisja, która ma zbadać prawdziwość tych wszystkich zarzutów. Stwierdzam, że w tej chwili ja oświadczyć się nie mogę co do rezultatów tej komisji. Dlaczego? Dlatego, że p. Kolkiewicz wygrał sprawę przeciw „Naprzodowi”, lecz wskutek tego, że ona będzie jeszcze w sądzie apelacyjnym, mnie nie wolno przedtem oświadczyć żadnych ostatecznych danych. Stwierdzam tylko jedno, że komisja badawcza na terenie nie zakończyła swego zadania i że wszystkie te zarzuty, które ona zdążyła do tej chwili przepatrzeć, są nieprawdziwe.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jak zwykle.)</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli chodzi o sprawę p. komisarza Wąsowicza w Sosnowcu, a sprawa będzie tak samo oddana pod sąd, dlatego, że p. komisarz Wąsowicz otrzymał tego rodzaju rozkaz ode mnie, jednakże muszę stwierdzić, że to badanie, które ja przeprowadziłem, naprawdę nie usprawiedliwia tych wszystkich zarzutów. Jeżeli chodzi o to sławne podjęcie kosztów biletu kolejowego, to sprawa w wyjaśnieniu p. komisarza Wąsowicza przedstawia się w następujący sposób: Pojechał on na pociąg pośpieszny z Sosnowca do Ząbkowic, w Ząbkowicach wykupił bilet, a pociąg przed nosem mu uciekł. W sprawie tej chodzi o sumę 2 złotych z groszami. Ponieważ sprawa w Zawierciu była naglącą, pojechał samochodem. Wobec tak wielkiej sumy uważam, że wyjaśnienie to p. komisarza zupełnie go usprawiedliwiło.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jest jeszcze cały szereg innych nazwisk, przytoczonych przez p. Żuławskiego. Rzeczywiście wszyscy ci panowie są oddani pod sąd, ale są oddani pod sąd przez swoją władzę nadzorczą — więc znaczy się, że żadnej niemoralności ze strony władz nadzorczych, ze strony ministerstwa w danym wypadku nie popełniono. Nie chcę przytaczać, ilu z tych ludzi nie pochodzi z czasów teraźniejszych, ale muszę nadmienić, że ludzie ci pochodzą i z dawnych jeszcze czasów samorządowych, przez samorząd byli zaangażowani. Przytoczę przykład jednego, którego zresztą nazwiska wymieniać nie chcę, bo sam sobie sprawiedliwość wymierzył. W Gnieźnie popełnił nadużycia na 50.000 zł. Sprawa nadużyć w kasie chorych w Toruniu datuje się zupełnie z czasów samorządowych.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: I jak wyglądacie?)</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Pozatem zarzuty już innego rodzaju, zarzuty postawione ogólno-państwowemu związkowi kas chorych, który ma w łonie swego zarządu t. zw. sekcję budowlaną, zresztą nieprawidłowo tak nazwaną, gdyż właściwie powinna się nazywać inwestycyjno-budowlaną i która wobec tego, że budownictwo jest w kasach chorych skasowane, nie ma w tej chwili nic do czynienia. Mam tu wykaz prac dokonanych przez tę komisję w roku 1931; mogę go każdej chwili dać Panom do przeczytania. Nie chcę wyliczać tych wszystkich prac komisji, lecz wartość ich przerasta napewno 5.000 zł, które ten wydział kosztuje miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Na koniec z tego zagadnienia p. pos. Żuławski humorystycznie opowiedział sprawę projektu pewnego trzepaka i szafy; mam tutaj oświadczenie kierownika tej sekcji, który stwierdza, że żadnego projektu na trzepak ani szafę nie dawał.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A szkoda, trzepak przydałby się na posła Żuławskiego.)</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Gdybym chciał przemawiać humorystycznie lub tragicznie,...</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tragizm on tylko udawał.)</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">...jak tu wczoraj mówiono, to opowiedziałbym historję stwierdzoną protokólarnie o sprawdzaniu wartości pewnego krzesła ginekologicznego w kasie chorych we Lwowie, ale uważam, że tego rodzaju dykteryjka — jeżeli będzie opowiadana humorystycznie, to nadaje się do wesołego towarzystwa, a jeżeli byłaby opowiadana tragicznie, to tylko na mowie pogrzebowej którego z tych panów.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Następnie przejdę do oświetlenia zagadnienia budownictwa mieszkaniowego, prowadzonego przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, a naświetlonego wczoraj przez p. posła Żuławskiego. Otóż kalkulacja czynszu mieszkaniowego w domach budowanych przez te zakłady miała swoje dwie fazy. W pierwszej fazie ta kalkulacja rzeczywiście była wyższa od następnej kalkulacji. A dlaczego to się stało możliwe? To się stało możliwe dlatego, że w międzyczasie pojawiło się rozporządzenie p. Ministra Skarbu z dnia 15 października 1931 r. o przedłużeniu okresu amortyzacji pożyczek budowlanych z państwowego funduszu bezrobocia. I jeżeli przedtem dla pracowników umysłowych 1 m2 powierzchni w takich mieszkaniach kalkulował się na 1,8112, w domach dla urzędników, a w domach dla pracowników fizycznych — 1,625, to już po tej powtórnej kalkulacji w Warszawie m2 dla pracowników umysłowych wynosił 1,79, dla pracowników fizycznych 1,50, w Łodzi dla umysłowych pracowników 1,12, w Krakowie 1,69, w Poznaniu 1,60 dla umysłowych pracowników, w Sosnowcu 1,16 dla fizycznych pracowników. I w dodatku w Sosnowcu razem ze świadczeniami, t. j. z kosztami opału i oświetlenia. W innych te świadczenia wynoszą od 30–40 gr za m2 i są wliczane w to koszty opału, oświetlenia, utrzymania czystości, administracji i t. d. Czyli, że gdybyśmy wzięli w Warszawie, ile płaci robotnik za izbę dużą, w której jest kuchnia, i za mały pokoik, to będzie w Warszawie 49 ł, w Łodzi 48 zł, w Sosnowcu 38 zł 20 gr i w tym stosunku jest wszędzie. Otóż stwierdzam, że poniżej tej kalkulacji zejść nie można dlatego, że ubezpieczalnie mają swój techniczny procent. Poniżej tego procentu zejść nie mogą. Techniczny procent dla ubezpieczalni wypadkowej w Sosnowcu wynosi 4, dla innych ubezpieczeń 4,5, z tego powodu w Sosnowcu można było tak nisko opuścić czynsz mieszkaniowy.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeżeli chodzi o powodzenie tych mieszkań, to stwierdzam, że z wyjątkiem dwóch miejscowości, t. j. Łodzi i Będzina, wszędzie mieszkania w 100% są zajęte. W Łodzi jest powyżej 60–70% zajętych mieszkań, w Będzinie 80% mieszkań jest zajętych. Muszę stwierdzić, że na terenie Łodzi zjawienie się tego wielkiego bloku mieszkaniowego spowodowało w jednej chwili ukrócenie handlu mieszkaniami i w tej chwili jeszcze jest drugie zjawisko, które nie jest bardzo pożądane z innego punktu społecznego, t. j. ucieczka z kooperatyw do tych mieszkań.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Chciałbym na chwilę zatrzymać się nad temi insynuacjami, które tu padły w stosunku do dwóch rzeczy, które zresztą p. poseł Madeyski dokładnie oświetlił.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Chodzi mi o subwencje dla związku pracowników górniczych w Dąbrowie. Sprawa przedstawiała się dokładnie i literalnie tak, jak przedstawił ją p. pos. Madeyski i tak samo przedstawiała się przy udzielaniu pożyczki kooperatywie mieszkaniowej w Borysławiu. Nie mogę zrozumieć, gdzie tkwi zbrodnia — w udzieleniu tej pożyczki, czy też w udzieleniu tam subwencji. Dlaczego Panowie nie przytoczyli, że jedna z organizacyj opieki społecznej, która całkowicie znajduje się pod opieką jednego z panów posłów, p. pos. Arciszewskiego, otrzymuje stale subwencje i to subwencje o wiele większe, niż te 500, czy 600 zł, które tamten związek otrzymuje, dlatego, że w budżecie z r. 1930 na 1931 otrzymała ta instytucja przeszło 56.000 zł. W r. bieżącym otrzymała przeszło 51.000 zł. Ja się tego wcale nie wstydzę, że dałem subwencję instytucji, której patronuje pos. Arciszewski. Tak samo, jak nie wstydzę się, że ułatwiłem pożyczkę instytucji, która nosi nazwisko bardzo szanowanego przeze mnie człowieka, jakim jest p. Jędrzej Moraczewski.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Daję subwencję tam, gdzie wiem, że instytucja jest prowadzona pod znakiem wychowawczym, czy opiekuńczym, że jest prowadzona dobrze i absolutnie bez żadnych pośrednich myśli i uprzedzeń. I będą otrzymywały subwencje i na przyszłość wszystkie te instytucje, które będą umiały sprawnie i lojalnie pracować, czy to będzie p. Arciszewski, czy b. minister Moraczewski, czy to będzie osoba odziana w suknię zakonną, czy to będzie osoba, pochodząca z innej narodowości — te wszystkie instytucje odemnie w równej mierze będą otrzymywały nadal subwencje i będę się li tylko liczył z ich rzeczywistą pracą.</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-6.22" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">P. poseł Żuławski poruszył sprawę, którą troszeczkę błędnie nazwał, sprawę komisji organizacyjnej w Państwowym Zakładzie Ubezpieczeń Pracowników Państwowych w Warszawie. P. poseł Żuławski nazwał ją związkiem związków. Nie jest to związek związków. Przypuszczam z tych nazwisk, które zostały tu wymienione, że chodzi o Zakład Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych w Warszawie. Nieprawdą jest, żeby ta instytucja nie posiadała statutu; ona go posiada. Nieprawdą jest, żeby tam byli ludzie naznaczeni przedtem, nim zaczęła działać. Instytucja ta istnieje od roku 1928. Jeżeli nastąpiły pewne zmiany, przesunięcia personalne, to miały one swoje uzasadnienie w pewnych potrzebach, które zaistniały wewnątrz samego zakładu. Jest zupełnie rzeczą słuszną, że, mając do tego prawo, według rozporządzenia z listopada 1930 r., mianowałem takich ludzi, do których miałem zaufanie i do których mam w dalszym ciągu zaufanie. Oprócz tych ludzi w komisji organizacyjnej, w komisji rentowej i komisji rewizyjnej są przedstawiciele pracowników i pracodawców i całość zarządu jest oparta na podstawach zupełnie samorządowych. Stwierdzam z drugiej strony, że historja moich delegatów, jak to raz powiedziałem, nie jest żadną historją dostarczania zarobków moim urzędnikom. Otóż ta sprawa przedstawia się bardzo prosto, a o rezultatach Panom powiedziałem, omawiając nadużycia. Pozatem jest jeszcze inna przyczyna mianowania delegatów, przyczyna zupełnie realna: chcę, by te organa z miejsc kierowniczych, zdała, nie kierowały życiem od biurka, tylko, żeby kierowały od strony życia i dlatego ci ludzie muszą się zapoznawać z życiem ubezpieczalni, w danym wypadku z życiem kas chorych.</u>
<u xml:id="u-6.23" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jeden jeszcze ostatni zarzut, który chciałem tu poruszyć, to jest zarzut poruszony za „Gazetą Warszawską” przez p. Żuławskiego, na który nie odpowiedziałem, bo naprawdę go nie przeczytałem. Otóż zarzut ten dotyczył kosztu przejazdów automobilami w ministerstwie. Sprawa się przedstawia następująco: rozporządzam dwoma automobilami, które mają dawność przeszło 10-letnią, więc są to stare automobile. Używam tylko jednego automobilu, drugi stoi. Koszt za r. 1930/31 wyniósł jak następuje: materjały pędne 4.471 zł 33 gr, remonty 5.207 zł 86 gr, drobne wydatki 850 zł 12 gr, opony i dętki 2.257 zł 50 gr, dodatki, uposażenie szofera i pomocnika 3.044 zł 19 gr, razem 15 831 zł. Jeżeli się weźmie pod uwagę, że się przejechało 15.320 km., to razem z remontami, które są drogie, bo jak powiedziałem, samochód jest stary, koszt przejazdu 1 km. wynosi 1 zł 3 gr, bez remontu 69 gr.</u>
<u xml:id="u-6.24" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Na zakończenie chciałbym powiedzieć jeszcze jedno, że jeżeli Panowie z P. P. S. mają tak doskonale i subtelnie prowadzoną inwigilację nad Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej i nad instytucjami w taki lub inny sposób od niego zależnemi, to jednakże ten dorobek inwigilacji, przedstawiony przez p. Żuławskiego, który sięgał aż do prywatnych listów różnych ludzi, naprawdę nie jest wielki. I wydaje mi się, że z czystem sumieniem mogę znieść te wszystkie oświadczenia, które były tu złożone wczoraj przez p. Żuławskiego.</u>
<u xml:id="u-6.25" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Może nie oświetliłem dwóch lub trzech faktów.</u>
<u xml:id="u-6.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie warto.)</u>
<u xml:id="u-6.27" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Zbadaniem ich zajmę się w najbliższym czasie i jestem pewien, że naświetlenie ich będzie takie samo, jak te wszystkie, które tu przytoczyłem.</u>
<u xml:id="u-6.28" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-6.29" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Rozprawa nad tą częścią budżetu jest wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-6.30" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Przystępujemy do rozprawy nad częścią 14 — Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-6.31" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejHubicki">Jako sprawozdawca głos ma p. Pączek.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AntoniPączek">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Robót Publicznych jest znacznie mniejszy niż w roku ubiegłym tak, jak zresztą budżety innych resortów i jak budżet całego Państwa. Ciężka sytuacja gospodarczo-finansową Państwa, sytuacja, która jest związana z olbrzymim kryzysem światowym, odbiła się także na całym budżecie państwowym i na resorcie, który referuję.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#AntoniPączek">Więc wydatki zmniejszone przedstawiają się następująco. Wydatki budżetu Ministerstwa Robót Publicznych zwyczajne i nadzwyczajne w przyszłym roku budżetowym mają wynosić łącznie 38.306.030 zł, to jest okrągło 1/3 część tego, co się preliminowało na bieżący rok budżetowy. Budżet Państwowego Funduszu Drogowego jest załącznikiem do budżetu Ministerstwa Robót Publicznych, ten także wynosi nawet nieco mniej niż 1/3 kwoty, która była preliminowana na rok bieżący.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#AntoniPączek">Zmniejszenia w budżecie Ministerstwa Robót Publicznych spowodowane są następującemi okolicznościami: znaną, dotyczącą wszystkich pracowników państwowych redukcją płac i poborów oraz redukcją wydatną pracowników w resorcie Ministerstwa Robót Publicznych, w stosunku bowiem do preliminarza budżetowego na rok bieżący liczba urzędników została zmniejszona w budżecie na rok 1932–33 o 682 osoby, liczba niższych funkcjonarjuszów o 141 osób; znaczna liczba urzędników etatowych, kontraktowych i płatnych z kredytów rzeczowych została zmniejszona o 32%, a liczba niższych funkcjonarjuszów państwowych, etatowych, kontraktowych, płatnych z kredytów rzeczowych, została zmniejszona o 16%.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#AntoniPączek">Łącznie wszystkie redukcje personalne wynoszą 823 stanowiska urzędników i niższych funkcjonarjuszów, czyli 27,3% całego personelu przewidzianego w budżecie na bieżący rok budżetowy.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#AntoniPączek">W związku z tem i ze znaną powszechnie obniżką płac obniżyły się znacznie i wydatki personalne. Mianowicie we wszystkich trzech działach Ministerstwa Robót Publicznych zmniejszyły się o 40,1% w porównaniu z preliminarzem na bieżący rok budżetowy. Ale oprócz tych redukcyj personalnych i redukcyj paragrafów z tem związanych, uległy znacznej redukcji inne paragrafy przewidziane na wydatki rzeczowe i na wydatki robót publicznych.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#AntoniPączek">Nie będę cytował tych paragrafów, bo w referacie moim wymieniłem je wszystkie i wykazałem, w jakim procencie został każdy zmniejszony, stwierdzę tylko, że zmniejszenia są bardzo duże, że pieniędzy na roboty publiczne w tym budżecie niestety niema i że nawet racjonalna konserwacja będzie utrudniona, i Ministerstwo Robót Publicznych będzie musiało wytężyć siły, żeby najbardziej ochronne prace mogły być prowadzone, tak w tych działach, które są w budżecie Ministerstwa Robót Publicznych, jak i w tych, które są w budżecie specjalnego Państwowego Funduszu Drogowego.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#AntoniPączek">Więc szczegółów nie będę tu odczytywał, bo są w referacie pisanym, stwierdzam tylko, że łączna kwota dochodów, preliminowanych na przyszły rok budżetowy, wynosi 15.926.000, to znaczy dochodów zwyczajnych i nadzwyczajnych, łączna zaś suma wydatków zwyczajnych i nadzwyczajnych preliminuje się w wysokości 38.306.000 zł, a pozatem w Państwowym Funduszu Drogowym preliminuje się kwotę ściśle 28.937.000 zł.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#AntoniPączek">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie tego budżetu bez zmian tak, jak brzmi w przedłożeniu rządowem, przez Komisję Budżetową zatwierdzonem.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Gwiżdż.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#FeliksGwiżdż">Wysoki Sejmie! W toku dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych szanowny mój kolega dr. Duch dotknął szeregu zagadnień, które są przedmiotem szczególnego zainteresowania ziem regjonu południowo-zachodniego Rzeczypospolitej. Między innemi zastrzegł się, jakoby jedną z zasadniczych, czy też nawet wyłącznych cech regjonalnych woj. krakowskiego było rolnictwo, która to przesłanka kierowała budzącemi stanowcze zastrzeżenia decyzjami komisji dla usprawnienia administracji przy ustalaniu projektu nowego podziału administracyjnego tych ziem.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#FeliksGwiżdż">Nie przeczę, że jedną z wybitnych cech tych ziem w powiatach północno-wschodnich jest typowa gospodarka rolna, na południu wybitnie hodowlana, ale obok tych cech wybijają się od dłuższego czasu na plan pierwszy cechy inne, mające dla całego województwa i zrosłej z niemi ziemi cieszyńskiej znaczenie gospodarcze i kulturalne pierwszorzędne. Są to cechy wypływające z niewyczerpanej krynicy bogactwa tej ziemi, z przyrodzonego jej piękna. I nie będę się sprzeczał, czy większe znamię wyciska tu rolnictwo, czy też przemysł turystyczny i uzdrowiskowy. To pewne, że przemysł ten istnieje, rozwija się coraz bardziej, niestety, zbyt chaotycznie, w niektórych powiatach południowych staje się poważną gałęzią pracy i źródłem dochodów ludności miejscowej, a także i Skarbu i że ostatni już jest czas, aby sprawy uzdrowisk letnisk i zimowisk, sprawy wreszcie turystyki wewnętrznej i zagranicznej na tym terenie doznały opieki takiej, na jaką zasługują, to znaczy stałej, uregulowanej, ujętej w pewne obowiązujące normy.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#FeliksGwiżdż">W związku z tem zagadnieniem, które żywo obchodzi Śląsk Cieszyński, Żywiecczyznę, Makowskie wraz z Zawoją, Orawę, Podhale z Zakopanem, Szczawnicą i Rabką, Spisz i ziemię Sądecką z Krynicą, Żegiestowem i Piwniczną, odbyły się w latach ubiegłych różnorodne ankiety, konferencje między ministerjalne i narady zainteresowanych organizacyj. Ze sprawozdania komisji międzyministerjalnej do zbadania zagadnień turystyki, która pracowała pod przewodnictwem p. Wiceministra Skarbu Starzyńskiego, notuję tutaj tylko niektóre cyfry, które wskazują, jak wielkie dochody zdobywają pewne państwa z tego właśnie przemysłu turystycznego.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#FeliksGwiżdż">I tak Francja wykazuje w 1928 r. dochód z turystyki zagranicznej zgórą 352 miljony dolarów, przy równoczesnych wydatkach obywateli własnych zagranicą 58 miljonów dolarów, tak, że saldo dodatnie z turystyki wyniosło za ten rok sumę z górą 293 miljony dolarów. W tym samym roku Włochy wykazują saldo dodatnie z turystyki zagranicznej zgórą 128 miljonów dolarów, Szwajcarja ponad 38 miljonów dolarów, Austrja ponad 35 miljonów dolarów. Nawet sąsiednia Czechosłowacja wykazuje w tym samym roku dochody z turystyki zagranicznej w wysokości zgórą 23 miljony dolarów, wobec wydatków obywateli własnych zagranicą przeszło 20 miljonów dolarów, co oznacza saldo dodatnie blisko 2 i pół miljona dolarów.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#FeliksGwiżdż">W tym samym 1928 roku obywatele polscy wydali zagranicą przeszło 169 miljonów zł, z tego w samym Gdańsku i Sopotach przeszło 33 miljony zł, gdy wpływy od cudzoziemskich turystów wyniosły 98 miljonów zł, w tem około 6 miljonów dolarów od wycieczek naszych rodaków z Ameryki. Saldo ujemne wynosi zgórą 70 miljonów zł.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#FeliksGwiżdż">Profesor Walery Goetel w bardzo cennej broszurze pod tytułem „Turystyka w Polsce jako czynnik poprawy sytuacji gospodarczej” zwraca właśnie na te zjawiska uwagę i podkreśla, że turystyka, zwłaszcza zagraniczna, może i powinna być źródłem poważnych dochodów Skarbu Państwa, dodaje przytem i słusznie, że, jak dotąd, z różnych rzeczowych względów jedynie Kraków ze swemi skarbami kultury i sztuki, Wieliczka, Beskid Zachodni, Pieniny i Tatry mogą tych zagranicznych turystów ściągać, albowiem zaledwie na tym terenie są już pewne urządzenia, są miejscowości, jak Zakopane lub Krynica, z hotelami i pensjonatami, przystosowanemi w pewnej choćby mierze do wymogów turystów zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#FeliksGwiżdż">Skoro więc cały ten górski regjon, z Krakowem na czele, już dziś ściąga pewną, stale wzrastającą, ilość turystów zagranicznych, skoro dzięki — coprawda słabej i niezawsze szczęśliwej — propagandzie staje się on przedmiotem zainteresowania także wśród zwolenników sportów zimowych, byłoby zewszechmiar pożądane, aby ostatecznie ustalić zasadnicze linje gospodarki turystycznej i uzdrowiskowej na tym terenie.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#FeliksGwiżdż">Ja nie stawiam tu żadnych postulatów takich, któreby w dzisiejszej ciężkiej dobie kryzysu pociągały za sobą nadmierne wydatki. Wzorem jednak państw, które łożą poważne sumy na te cele, ale też i ciągną tak poważne zyski z turystyki, ten dział gospodarki narodowej w regjonie południowo-zachodnim winien być otoczony specjalną troskliwością. Są w tym kierunku ustalone pewne wytyczne; czas, aby weszły one w życie. Przyczem Kraków winien być celowo wyposażonym i uprawnionym ośrodkiem, kierującym polityką turystyczną na całym tym obszarze.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#FeliksGwiżdż">Oczywiście z zagadnieniem ożywienia zarówno turystyki wewnętrznej, jak i zewnętrznej wiąże się ściśle smętne cokolwiek zagadnienie dróg i komunikacji. Szosy i drogi, wiodące ku Beskidom i Tatrom, wymagają pilnie wzmożonej opieki. Nie możemy w dzisiejszym czasie stawiać żądania budowy nowych dróg, nie domagamy się dróg asfaltowych ani smołowanych gdzieindziej budowanych. Pragniemy tylko, by istniejące drogi były należycie konserwowane. W okresie bezrobocia, gdy zamierza się zwinięcie nawet salin w Bochni, czego nie uważamy za rzecz przesądzoną, sądzimy, że przynajmniej roboty na drogach powinny być ożywione. Szosa Kraków — Zakopane na niektórych odcinkach stanie się — przy dalszym braku środków na ich utrzymanie, zwłaszcza jeżeli chodzi u ruch automobilowy — nie do użytku. Ostatnia powódź w roku ubiegłym poczyniła w stanie dróg w tem województwie olbrzymie spustoszenia, szczególnie w punktach zetknięcia z wylewami potoków górskich, których regulacja jest tak piekącem zagadnieniem.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#FeliksGwiżdż">Sądzę też, że polityka zniżek i ulg kolejowych, stosowana w coraz szerszym zakresie, winna być dalej kontynuowana, wywoła ona bowiem wzmożenie ruchu turystycznego wewnętrznego wśród najszerszych mas i niewątpliwie przyniesie i kolei wydatne korzyści. Polityka ulg kolejowych winna jednak obejmować nie poszczególne miejscowości, do których przyjeżdżają letnicy najliczniej, ale szereg powiatów jako całości, gdyż tylko wtedy będą z niej korzystali ci najbiedniejsi letnicy i turyści, którzy lokują się gromadkami ze względów oszczędnościowych po różnych wioskach górskich. Trzeba też rozkład jazdy pociągów lepiej dostosować do celów turystyki.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#FeliksGwiżdż">Rząd wkroczył już przed kilku laty na drogę ułatwień dla turystów przy przekraczaniu granicy polsko czeskosłowackiej. Pragnęlibyśmy, aby ta polityka była nadal kontynuowana. Wiąże się z tem postulat rozszerzenia pasa turystycznego po naszej stronie po drogę Konieczna-Gorlice oraz wprowadzenia specjalnych przepustek dla cudzoziemskich samochodów turystycznych, nieposiadających tryptyków.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#FeliksGwiżdż">Z zagadnieniem turystyki na tym terenie wiąże się ściśle zagadnienie parków narodowych w Pieninach i Tatrach. Chcę stwierdzić, że zagadnienie to niezmiernie ważne dla rozwoju turystyki — mające także pierwszorzędne znaczenie dla nauki — nie może być należycie rozwiązane bez pełnego uwzględnienia interesów gospodarczych ludności miejscowej, zrośniętej od wieków z lasami i halami jako terenami swej ciężkiej pracy. Dlatego, witając pierwszy park narodowy w Pieninach, zarazem stwierdzam, że z powstaniem tego parku najbiedniejsza ludność wiosek, pozbawionych wszelkiego dostępu do świata, została odcięta od możności korzystania z drzewa na swe potrzeby z tych lasów. Ta sprawa winna być uregulowana życiowo i praktycznie, jeśli pokątna agitacja nie ma znów święcić takich orgij, jak przy zgoła niedorzecznym zatargu w lasach Witowskich. Górale od wieków prowadzili tu gospodarkę leśną i dziś są dobrymi gospodarzami w Tatrach zachodnich, czego nie można powiedzieć o gospodarzach w lasach Uznańskich lub nawet t. zw. Fundacji Narodowej.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#FeliksGwiżdż">Pragnę dodać, że zagadnienie parków narodowych w Tatrach nie jest zresztą ani palącem, ani gwałtownie domagającem się rozwiązania. Istnieje w tej mierze protokół krakowski z dnia 6 maja 1924 r., w którym przedstawiciele Czechosłowacji i Polski zobowiązali się skłonić swe rządy do zawarcia odpowiedniej umowy o utworzeniu pogranicznych parków narodowych. Jest to zobowiązanie obustronne, bardzo ładne, ale nic więcej. Od tego czasu odbywają się na ten temat częste konferencje i manifestacje, mające raczej charakter propagandowy, jeśli zaś chodzi o realizację zagadnienia, to tylko strona polska ma za sobą pewne dokonane fakty. Po stronie czeskosłowackiej — jak to stwierdza zresztą i prof. Goetel — właśnie naprzeciw Parku Narodowego w Pieninach obserwujemy wręcz niepokojące zjawisko, a nie chcę już nic mówić o dewastacji Jaworzyny. Po stronie czeskosłowackiej buduje się i projektuje nowe drogi, tramwaje, kolejki linowe w Tatrach, luksusowe hotele i t. p. — wszystko to obliczone na ściągnięcie turystów zagranicznych, a w tem i z Polski. Dlatego też sądzę, że winniśmy te zjawiska pilnie obserwować i do zagadnienia parku narodowego w Tatrach, jako przedmiotu zainteresowania turystów, podchodzić ze znacznie większą ostrożnością, mając na oku, i to głównie, konieczność pełnego uwzględnienia interesów zarówno rolniczych, jak i uzdrowiskowo-przemysłowych. Przedewszystkiem muszą być uwzględnione szare, ale konieczne potrzeby życia. Zwłaszcza, że do zgrzebnej jeszcze koszuli naszej nie bardzo pasują — jak powiadają gazdowie — zbyt bogate korale.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#FeliksGwiżdż">Oto sprawy tego regionu, które w bardzo pobieżnym zarysie przedstawiłem. Kończąc, pragnę dodać, że na tym ogromnym obszarze górskim od Beskidu Zachodniego poza Sądecczyznę boryka się z losem po roztrąconych wioskach ludność zwarcie polska, łaknąca pracy, szukająca jej dawniej, gdy to było jeszcze możliwe, aż za oceanem, ludność twarda, ufna w swe siły żywotne oddana bezwzględnie Państwu i tej ideologji, która to Państwo odrodziła i przyświeca dziś wysiłkom, zmierzającym do ugruntowania jego mocarstwowej potęgi, gotowa zawsze stanąć w obronie tego Państwa, czemu dała rycerski wyraz zarówno przez masowy ochotniczy zaciąg do Legionów Polskich, jak i do armji w latach 1918–1920 Jedną z możliwości szerszego wciągnięcia jej do wielkiego warsztatu pracy narodowej byłaby niewątpliwie elektryfikacja całego szerokiego Podhala, która miałaby nietylko dla rozwoju przemysłu turystyczno-uzdrowiskowego doniosłe znaczenie, ale także uruchomiłaby roztrącone po wioskach małe warsztaty przemysłu ludowego. Odpowiednie zorganizowanie tych warsztatów i zbytu ich produkcji przyczyniłoby się walnie do polepszenia ciężkiej doli tej ludności, która tak jak i my, z ufnością patrzy w przyszłość.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WacławMakowski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Wobec tego skończyliśmy dyskusję nad budżetem Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#WacławMakowski">Zkolei przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad punktem 11 — budżetem Ministerstwa Komunikacji. Głos ma sprawozdawca p. Rzóska.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JózefRzóska">Wysoki Sejmie! Szczegółowe sprawozdanie, które Panowie posiadacie w druku, pozwala mi ograniczyć się do kilku najważniejszych kwestyj.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JózefRzóska">Jako pierwsza nasuwa się sprawa finansowej polityki kolei w okresie budżetowym przyjętym przezemnie za podstawę dla sprawozdania preliminarza na okres przyszły. Polityka finansowa Ministerstwa Komunikacji w okresie 1930/31 była przedmiotem dyskusji sejmowej, a mianowicie p. Rybarski wytykał, że bilans roku 1930/31 został zamknięty w ten sposób, że na pokrycie wydatków kolei użyte zostały wpływy nadzwyczajne. Jedno z swoich przemówień ówczesnych zakończył p. poseł Rybarski powiedzeniem:</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JózefRzóska">„Chodziło mi o wykazanie, że koleje są deficytowe”. W rzeczywistości sprawa przedstawia się następująco. We wszystkich okresach operacyjnych kolei dotychczas nadwyżki eksoloatacyjne, nadwyżki dochodów zwyczajnych nad wydatkami zwyczajnemi były bardzo poważne. W r. 1930/31 nadwyżka ta wynosiła okrągło 115 miljonów zł. W planie finansowo-gospodarczym na r. 1930/31 przyjęto, że na pokrycie częściowe wydatków nadzwyczajnych zostają wstawione do planu finansowo-gospodarczego z rezerw roku uprzedniego 25 milj., jako dochód nadzwyczajny.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#JózefRzóska">Budżet kolei na rok 1930/31 referował p. pos. Chądzyński, równocześnie referentem budżetu Ministerstwa Skarbu, które obchodziła ewentualna planowana dopłata, był p. prof. Rybarski. Wówczas kwestja zużycia funduszów z uprzednich okresów na wydatki nadzwyczajne kolei w okresie przyszłym nie była kwestjonowana, a teraz wygodnie mówić o tem jako o biedzie ze stanowiska finansowego, wytyka się to kolei ex post, samemu kiedyś podobna powziąwszy uchwałę. W ten sam sposób postąpił Sejm także w roku, poprzedzającym ów rok, mianowicie r. 1929/30, bo także wstawił do planu finansowo-gospodarczego z rezerw uprzedniorocznych pewną sumę jako dochód nadzwyczajny.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#JózefRzóska">Pokrywanie wydatków nadzwyczajnych z bieżących dochodów eksploatacyjnych może być ze stanowiska teorji skarbowej kwestjonowane. Ale w chwili, kiedy kolej nie ma do dyspozycji kapitałów wolnych, kapitałów obrotowych, używanych na inwestycje, zużycie pewnych sum, pochodzących z nadwyżki uprzedniorocznej, na wydatki inwestycyjne może i powinno być uznane za jak najbardziej słuszne, Wogóle polityka finansowa kolei nie wywołuje tego uznania, jakie w rzeczywistości mimo najtrudniejszych warunków, w jakich kolej od pewnego okresu działa, powinna wywoływać. Na dowód celowości polityki ściśle finansowe Ministerstwa Komunikacji nadmienię, — o czem Panowie także przekonać się mogą z przedłożeń o wykupieniu kolei lokalnych — że kolej, dzięki rozumnemu wykupywaniu po cenach niekiedy bardzo niskich akcyj kolei lokalnych, staje się na podstawie minimalnych wydatków posiadaczem towarzystw, których skup może być zażądany przez te towarzystwa kolei lokalnych na podstawie koncesyj. I w ten sposób mieli Panowie niedawno przedłożenie, referowane przezemnie, o wykupie kolei lokalnej Borki Wielkie — Grzymałów, gdzie Polskie Koleje Państwowe są w posiadaniu prawie wszystkich akcyj, prócz jednej jedynej a ta jedna akcja tylko dlatego nie została wykupiona przez kolej na rynku prywatnym, ponieważ właściciela jej nie można było odnaleźć. Otóż koleji, dążąca do tego, żeby po tych niezmiernie tanich cenach, po jakich są do nabycia akcje wielu tych kolei, wykupić je i tem samem uwolnić się od obowiązku ustawowego do bardzo wysokich spłat rentowych lub skapitalizowanych rent, postępuje, mojem zdaniem, jak najrozsądniej, a jej polityka finansowa pod tym względem powinna znaleźć uznanie Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#JózefRzóska">Przedmiotem pewnego ataku była także sprawa polityki taryf eksportowych. P Rymar ze Stronnictwa Narodowego na Komisji Budżetowej zaczepił eksportowe taryfy węglowe, powiadając między innemi, iż „dumping węgla i cukru na dłuższą metę jest absurdem”. Odpowiedział mu na to z okazu dyskusji nad budżetem kolei p. Chądzyński, Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że w istocie rzeczy ceny na rynkach północnych, do których węgiel wywozimy zapomocą taryf eksportowych, są dlatego tak niskie, że owe rynki nie są objęte konwencją, rynki zaś objęte konwencją dają nam o wiele wyższe ceny. Otóż nie możemy przed ustaniem walki o zawarcie tej konwencji zaprzestać tego rodzaju polityki, to też nic dziwnego, że właśnie kolega klubowy o. Rymara, p. Rybarski w pierwszem czytaniu budżetu mówił o tego rodzaju dumpingu zupełnie inaczej, mianowicie mówił p. prof. Rybarski: „Mówi się i nieraz krytykuje się politykę t. zw. dumpingu. Chciałbym omówić to zagadnienie, żeby wskazać, że ono właściwie nie jest jeszcze opracowane, tak, jakgdyby dla wielu umysłów nie istniało”. — Owszem, jakgdyby dla wielu umysłów jeszcze nie istniało, mianowicie z pośród kolegów klubowych tego posła. „Mianowicie dumping, to znaczy sprzedaż towarów po niższej cenie zagranica, w porównaniu z wyższą wewnętrzną, jest koniecznością. Gdy wszyscy to robią, my nie możemy tego nie robić”. — Na Komisji Budżetowej sprawa taryf eksportowych była potraktowana przez mówców z przeciwległych sobie obozów w ten sposób, że w istocie można zgodzić się na taką czy inną politykę eksportu węgla pod jednym warunkiem, że nie kolej pokrywa ten wydatek, lecz pokrywa ten wydatek inne ministerstwo, np. Ministerstwo Przemysłu i Handlu z dochodów ogólno-państwowych. Tę zasadę głosił i p. pos. Piotrowski ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów i także p. prof. Rybarski, ale najsłuszniej odpowiedziano obu panom, że jest to tylko kwestja budżetowania, a pozostałe fakt, że ogólna polityka przemysłowa we wszystkich państwach w dziedzinie taryf eksportowych jest taka, że kolei pokrywą tę nadwyżkę wydatków, jakie dla niej z tego tytułu mogą powstać.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#JózefRzóska">Tem niemniej sprawa taryf musi być przez kolej stale pilnie obserwowana i wymaga pewnych modyfikacyj w niektórych dziedzinach. Pozwolę sobie zwrócić tu uwagę na to. zresztą co do tego panowała jednomyślność na Komisji Budżetowej, że zbytnie usztywnienie polityki taryfowej kolei w obecnym okresie kryzysowym jest nie na miejscu. Polityka taryf kolejowych powinna być prowadzona w ten sposób, że gdy pewien przewóz towarów możliwy jest tylko wtedy, gdy odstąpi się od obecnej rentownej taryfy, to należy pamiętać, — obojętne, czy będziemy przewozili tyle, czy więcej lub mniej — że pewne koszta, które nazywamy kosztami stałemi, pozostają niezmienne w takim czy innym razie, niezależnie od wielkości przewozu. Gdy więc są niezmienne pewne koszta przewozu, t. zw. koszta stałe, można je przy ustalaniu taryfy pominąć. To jest praktykowane powszechnie w polityce taryf kolejowych. I wtedy pewne przewozy można dokonywać na podstawie kalkulacji, opierającej się na t. zw. kosztach częściowych, t. j. na kosztach zależnych od ruchu, jak to wysuwa w swojej świetnej pracy, wydanej przez Ministerstwo Komunikacji, p. inż. Krzyżanowski. I wtedy wypadek, wspomniany na Komisji Budżetowej przez p. kolegę Sanojcę, wywóz takich czy innych artykułów rolnych z najodleglejszych stron Polski do Gdyni może być uskuteczniony nawet z pewną rentownością dla kolei, względnie na granicy tej rentowności, ponieważ przewóz ten nie spowodowałby wzrostu wydatków stałych, któreby i tak obciążały kolej, nawet gdyby przewozu nie było.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#JózefRzóska">Przedmiotem obszernej dyskusji na Komisji Budżetowej były zagadnienia prawne. Zagadnienia prawne pozwoliłem sobie w swym drukowanym referacie przedstawić szczególnie szeroko. Nie widzę żadnej kwestji niewyjaśnionej w tym referacie. Fakt niezapisania się do dyskusji przez nikogo z panów, którzy na Komisji Budżetowej tę rzecz bardzo silnie podkreślali, zwalnia mię od obowiązku powtarzania argumentów,...</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Bo nie mamy już czasu.)</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#JózefRzóska">...które p. poseł Rosmarin może odczytać w drukowanem sprawozdaniu. Jednak jedna kwestja wymaga silnego podkreślenia, mianowicie to, że z obecnych przepisów prawnych, unormowanych rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej, w związku także z nowelą przyjętą przez Sejm, kompetencje Ministrów Skarbu i Komunikacji są takie, że gospodarka finansowa, wskazówki jej, potrzeby jej, mogą być istotnym czynnikiem decydującym w ogólnej gospodarce kolejowej. Kompetencje Ministra Skarbu, o których mówił p. prezes komisji w swem końcowem przemówieniu, zamykającem obrady Komisji Budżetowej, są tak ujęte, że jest tylko kwestją ich wykonania, ażeby słuszne postulaty, wytknięte na Komisji Budżetowej, były realizowane. Tem niemniej jednak i do samego Ministerstwa Skarbu odnosi się ważny postulat, zgłoszony w interesie kolejnictwa, mianowicie dotyczy on sprawy dochodów kolei. Na Komisji Budżetowej i w swym referacie stwierdziłem, jak i wielu panów w dyskusji stwierdziło, że przepis art. 47 ustawy o państwowym podatku przemysłowym który pozwala na wgląd do ksiąg przewozowych przedsiębiorstw komunikacyjnych przedstawicielom Ministerstwa Skarbu, powoduje, iż pewne przewozy od kolei uciekają. Do Ministerstwa Skarbu zgłoszono na Komisji Budżetowej postulat, aby obmyśliło ewentualną rewizję postanowień ustawy o podatku przemysłowym. Powtarzam to z tej trybuny po to, aby podkreślić wagę zagadnienia, że istotnie są całe i długie przestrzenie drogowe, na których ruch komunikacyjny odbywa się nie koleją, ale mógłby się odbywać według twierdzeń wielu zainteresowanych, gdyby te zbyt fiskalne postanowienia kontroli skarbowej zostały zmodyfikowane.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#JózefRzóska">Wreszcie pozwalam sobie nadmienić, że na Komisji Budżetowej podkreślono, że jest w interesie ogółu, żeby dyrekcja gdańska została przeniesiona z Gdańska do Bydgoszczy. Podzielam ten pogląd, jako istotnie wskazany do interesów naszych.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#JózefRzóska">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Komunikacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WacławMakowski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Wobec tego dyskusję nad budżetem Ministerstwa Komunikacji uważam za wyczerpaną.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#WacławMakowski">Przechodzimy do rozprawy szczegółowej nad częściami 18 i 19 — emerytury i renty.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#WacławMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Wagner.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#EdwinNorbertWagner">Wysoka Izbo! Budżet emerytur zawarty w części 18 budżetu, proponowanego na rok 1932/33, jest nieco większy od budżetu uchwalonego na rok 1931/32.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#EdwinNorbertWagner">Różnica wynosi 17.600.000 zł. Nie jest to jednakże faktyczne zwiększenie budżetu, lecz raczej wykazanie dążności do jego urealnienia. Oceniając realność tego budżetu, stwierdzam, że jest ona daleko większa niż w latach ubiegłych, jednakże jeszcze nie jest całkowita.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#EdwinNorbertWagner">Mianowicie wydatki w roku 1930/31 wynoszą około 160.000 000 zł: za pierwsze półrocze bieżącego roku wynoszą 79.000.000 zł, w drugiem półroczu wyniosą mniej, gdyż w tem półroczu dopiero zaznaczą się skutki ustawy emerytalnej z marca 1931 r. Jednakże spodziewać się należy, że suma wydatków w zamknięciu budżetowem za rok budżetowy 1931/32 wyrazi się kwotą 150 kilku miljonów.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#EdwinNorbertWagner">Czyli preliminując budżet na r. 1932/33, biorąc pod uwagę naturalny przyrost emerytów, spodziewać się należy, że kwota 149.000.000 zł, uchwalona przez Komisję Budżetową, jest za mała. Pozwolę sobie wyjaśnić, dlaczego podkreślam tę okoliczność. Zarówno w Komisji Budżetowej, jak i na plenum Sejmu stale podkreśla się przy wnoszeniu przez Rząd kredytów dodatkowych przekroczenie tej części budżetu. Otóż jako główny powód przekraczania tej części budżetu podaje się nadmierny przyrost emerytów. Znana jest ta sprawa, więc dlatego jej poruszać nie będę. Podkreślam tylko, że przyczyna kredytów dodatkowych, z któremi niewątpliwie Rząd przyjdzie, znajduje się właśnie w stałym deficytowym charakterze tego budżetu, co tłumaczyć należy obecną ogólną poniekąd sytuacją i pewnym symptomem deficytu, który nad całym budżetem spoczywa.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#EdwinNorbertWagner">Proszę Panów, to jest ogólna charakterystyka 18 części budżetu. O szczegółach nie będę tu mówił, gdyż uważam, że budżet ten jest wypadkową pewnej, że się tak wyrażę, polityki personalnej i administracyjnej poszczególnych ministerstw i w dyskusji, która się toczyła, Panowie przy poszczególnych resortach te rzeczy poruszali. Następnie zależy on od ustawy, która przewiduje wysokość zaopatrzeń i sprawy tej też nie uważam za aktualną do omawiania.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#EdwinNorbertWagner">W imieniu komisji zgłaszam dwie poprawki, mianowicie w dziale 1 § 2 i 5, które są uwidocznione w druku sprawozdawczym.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#EdwinNorbertWagner">W imieniu komisji, proszę Wysoki Sejm o przyjęcie 18 części budżetu.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#EdwinNorbertWagner">Przechodzę, proszę Panów, do 19 części budżetu, mianowicie do działu rent inwalidzkich. Budżet ten w ogólnej swej wysokości jest mniejszy o 6.500.000 zł. Zmniejszenie to nastąpiło z powodu skreślenia § 4 w budżecie uchwalonym na rok 1931/32, mianowicie pozycji 15.750.000 zł, przewidującej wypłatę dodatków analogicznych do dodatków dla urzędników państwowych i zawodowych wojskowych. Dodatek ten został cofnięty z dniem 1.VIII.1931 i na ten rok budżetowy nie jest przewidziany, podobnie jak nie są przewidziane dodatki dla urzędników państwowych. Jednak skreślenie tej pozycji nie daje wielkiej oszczędności, mianowicie w dziale 1 § 1, to znaczy w rentach zasadniczych widzimy nawet zwiększenie o zł 9 431.000, spowodowane dodatkową rejestracją inwalidów wojennych. Liczba inwalidów wojennych z powodu tej dodatkowej rejestracji od dn. 1 stycznia 1931 r. do dnia 25 sierpnia zwiększyła się o 13.000 osób, wdów około 3.000 i rodziców, pobierających zasiłki po poległych synach, również około 3.000. Przybyło około 19.000 osób do zaopatrzenia, co wytworzyło konieczność powiększenia tego budżetu zasadniczego w dziale 1 § 1.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#EdwinNorbertWagner">Proszę Panów! Przechodzę obecnie do omówienia problemu inwalidzkiego. Uważam to za wskazane ze względu na to, że w Polsce problem zaopatrzenia inwalidów wojennych, ugruntowania ich bytu, dotychczas nie został załatwiony. Aby można zrozumieć potrzebę i sposób załatwienia tego problemu, pozwolę sobie w krótkich słowach skreślić jego historję.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#EdwinNorbertWagner">W dniu 18 marca 1921 roku uchwalono ustawę, która jest skopjowana z niemieckiej ustawy inwalidzkiej. Kopja ta na nasz teren nie całkiem się nadawała, jednak zawierała pewien program, który mimo pewnych podstaw złych, wykonany nie został. W okresie dewaluacji marki polskiej, inwalidzi wojenni zaopatrzenia prawie że nie otrzymywali. Następnie z chwilą wprowadzenia waluty zlotowej, zaopatrzenie zaczęli otrzymywać, jednak otrzymywali nie renty, tylko dodatki drożyźniane, które do dnia dzisiejszego otrzymują.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#EdwinNorbertWagner">To jest dział rent. Lecz, proszę Panów, sprawa inwalidów wojennych, ich przystosowania do nowego bytu w nowych warunkach ich kalectwa, nie polega na samem zaopatrzeniu rentowem, ale głównie na daniu im możliwości życia. Mam na myśli przedewszystkiem ustawodawstwo o ochronie pracy, następnie nadawanie ziemi inwalidom wojennym. Mamy w Polsce reformę rolną, której jednak dla inwalidów nie przewidziano wówczas. Ci panowie, którzy byli jej twórcami, którzy siedzą w tej Izbie na prawej i lewej stronie, nie przewidzieli, że przy reformie rolnej można było załatwić również problem inwalidzki. Poruszę problem koncesyjny, gdzie również można było inwalidom wojennym dopomóc do zdobycia własnego warsztatu pracy.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#EdwinNorbertWagner">Nie poruszam tej sprawy ze stanowiska wyłącznie inwalidzkiego, jako przedstawiciel inwalidów wojennych, lecz poruszam ten problem ze stanowiska państwowego, bo w tych pierwszych latach, gdy formowało się życie Polski i nasza państwowość, gdybyście byli zrozumieli, Panowie, którzy wówczas w tej Izbie zasiadali, ten problem nie jako problem pewnej garstki ludzi, którzy najcięższą ponieśli ofiarę, ale jako problem państwowy, to nie doszlibyśmy dziś do obecnego stanu rzeczy, że budżet inwalidzki jest dość duży, wynosi 150 kilka miljonów, a równocześnie wysokość tego budżetu nie zapewnia tym ludziom odpowiednich warunków bytowania. A jak tragiczną może się stać sytuacja, gdyby z powodu kryzysu ekonomicznego zaszła konieczność jeszcze zmniejszenia tego budżetu? To zaniedbanie wprawiło Rząd i inwalidów wojennych w bardzo trudną sytuację, z której wyszukiwanie dróg wyjścia jest niezmiernie trudne, jest kwestia niezmiernie drażliwa i właśnie wśród wielu innych zaniedbań, które Panowie zostawili. Rząd obecny oblał takie właśnie zaniedbanie, którego rozwiązanie jest niezmiernie trudne.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#EdwinNorbertWagner">Dziś w chwili ogólnego bezrobocia, w chwili, gdy zdrowi ludzie nie mają pracy, zapewnić przez ustawodawstwo ochronę pracy inwalidom, zrozumiecie Panowie jest dużo trudniej.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#EdwinNorbertWagner">W chwili, gdy reforma rolna została już w dużym procencie wykonana, w chwili gdy o koncesje rozpoczęli walkę przedstawiciele innych sfer gospodarczych, dziś danie innych możliwości życia inwalidom wojennym nie wykazuje szans zrealizowania, a równocześnie przychodzi ta druga konieczność, której lękają się inwalidzi, a która jest koniecznością kryzysową — konieczność zmniejszenia wydatków. Nie chce w tej chwili zajmować się tem, jakie znajdziemy środki na to i czy to będzie konieczność — mam nadzieję, że znajda się inne sposoby pokrycia skutków kryzysu, ale w każdym razie na ten moment zwracam szczególna uwagę Wysokiej Izby i mam nadzieję, że Rząd problem ten rozwiąże.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#EdwinNorbertWagner">Wysoka Izbo! Komisja Budżetowa nie zgłosiła żadnych wniosków do budżetu, proszę przeto o przyjęcie budżetu bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WacławMakowski">Nikt do głosu nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WacławMakowski">Przechodzimy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Skarbu i Długów Państwowych.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WacławMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! Powszechnie słychać narzekania na wysokość budżetu państwowego. Już w roku ubiegłym zwracałem na to uwagę, że nie wysokość jednego budżetu państwowego gra role, że zagadnienie to jest dużo szersze że dotyczy nietylko budżetu państwowego, ale i budżetu samorządowego i budżetów wszelkich ciał publiczno-prawnych. To też rozpatrywanie połowiczne lub w jednej trzeciej części tego zagadnienia, t. j. tylko z punktu widzenia budżetu państwowego nie daje żadnego obrazu. Jeżeli weźmiemy poszczególne warstwy produkcyjne w Polsce, to zauważymy, że jedne z nich są mocniej obciążone budżetem państwowym, inne są mocniej obciążone budżetem samorządowym. Dlatego wszelkie obliczenia ciężarów podatkowych tych czy innych na głowę ludności zupełnie są tu niemożliwe dlatego, że ciężary te reprezentują pewną wypadkowość, a nie reprezentują istoty zagadnienia. Dlatego, proszę Panów, gdy się mówi o tych zagadnieniach, nigdy nie należy zapominać o globalności obciążeń społecznych w Państwie. Globalność obciążeń wymaga zajęcia się szczegółowego budżetami samorządowemi, budżetami wszelkich ubezpieczeń, wszelkich ciężarów publicznoprawnych.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JanWalerianHołyński">Dzisiaj jest już zrozumienie nadmierności tych obciążeń, jest powszechne zrozumienie redukcji ciężarów we wszystkich dziedzinach, jednakże to pojęcie jeszcze nie jest właściwie zrozumiane przez całe społeczeństwo i we wszystkich swych konsekwencjach. Mówi się, że obciążenie dzisiaj jest nadmierne, mówi się o konieczności redukcji budżetów tych czy innych, a jednocześnie chciałoby się utrzymać wszystkie świadczenia, jakie te budżety dają, wszystkie ustawy, które zostały ustalone na wyrost i na które nas nie stać.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JanWalerianHołyński">Jest koniecznością zrozumienie przez społeczeństwo, że jednocześnie z redukcją obciążeń musi nastąpić redukcja świadczeń, dawanych przez Państwo czy przez samorządy. Dopiero przy zmianie odpowiednich ustaw redukcja ta będzie efektywna, gdyż dalsza redukcja budżetowa, jeżeli nawet ona jest możliwa z punktu widzenia redukcji poszczególnych budżetów, nie da tych efektów, jakich wymaga życie gospodarcze. Ta dwoistość pojęć, z jednej strony konieczność redukcji, z drugiej strony nie zmniejszanie tych ustaw, tych ciężarów czy dobrodziejstw, które dają poszczególne ustawy, są z sobą w sprzeczności, są to dwie sprawy, co do których musi: być wytłumaczone, że jest to rzecz niemożliwa.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JanWalerianHołyński">Każdy z mówców chciałby jeden w jednej dziedzinie, a drugi w drugiej dziedzinie robić oszczędności. To nie jest droga, która może doprowadzić do celu. Droga, która może doprowadzić do celu, to jest droga załatwienia tego generalnie, we wszytkach dziedzinach, A nieodzowność tego jest wielka także dlatego, że nadmiernosć obciążeń, istniejąca na całym świecie, rujnuje rentowność w życiu gospodarczem. Zrujnowanie rentowności w życiu gospodarczem jest równoznaczne z obniżeniem dochodów budżetowych i niemożnością pokrywania nawet nieodzownych wydatków państwowych.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, mówiąc o rentowności, muszę przedewszytkiem postawić zagadnienie rozwiązania rentowności: czy iść drogą obniżenia rentowności w jednej dziedzinie dla dopasowania jej do rentowności w innej dziedzinie, to znaczy, że tam, gdzie jeszcze istnieje jaka taka rentowność, obniżyć ją do tego poziomu, gdzie w tych dziedzinach rentowności już niema, czy też iść drogą podniesienia rentowności tam, gdzie jej niema. Otóż ja osobiście nie stoję i nikt, zdaje się, nie będzie stał na stanowisku pierwszem. Stanowisko pierwsze, niwelację na najniższym poziomie, przeprowadził nasz sąsiad wschodni, który chcąc zniwelować wszystkie warstwy społeczne, zniwelował je na najniższym poziomie, jaki był, czyli zniszczył wszystko, co było, nie tworząc na to miejsce nic nowego. Natomiast wszyscy panowie zgodzą się, że rentowność musi być tworzona drogą podnoszenia jej tam, gdzie jej niema.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#JanWalerianHołyński">Jako dalszy punkt powinna być doprowadzona rentowność do tego, ażeby poza normalną rentownością pozostawała nadwyżka, która będzie pozwalała na kapitalizację. Bez wzmożenia kapitalizacji definitywne rozwiązanie zagadnienia nie będzie możliwe. Dzisiaj pod wpływem tak ciężkiego kryzysu rolniczego, jaki istnieje, rozpoczęło się wielkie nieporozumienie. Istnieją ceny rolne, istnieją ceny przemysłowe, istnieje zagadnienie rentowności w przemyśle, istnieje zagadnienie rentowności w rolnictwie. Otóż wszyscy się zgodzimy, że rentowność w rolnictwie dziś nie istnieje i że ta rentowność musi być przywrócona. Jeżeli staniemy na tym drugim punkcie widzenia, który poprzednio przytoczyłem, rentowność ta musi być przywrócona drogą podnoszenia rentowności w rolnictwie, a nie drogą kasowania jej w innych dziedzinach. Tylko takie rozwiązanie zagadnienia z punktu widzenia ogólno-państwowego ma rację.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, jeżelibyśmy przeszli do cyfr i zaczęli badać i analizować te cyfry, to jednak co te cyfry wykażą? Wykażą, że rzeczywiście w tej chwili kwest ja rentowności w rolnictwie wygląda rozpaczliwe, ale tego zagadnienia rentowności i cen w rolnictwie nie można rozpatrywać tylko z punktu widzenia czysto rolnego, dlatego, że istnieje bardzo wielka rozpiętość cen między cenami, otrzymywanemi za te artykuły przez rolnictwo, a cenami płaconemi za te same artykuły przez spożywców. Jeżeli sięgniemy do statystyki oficjalnej, do statystyki Głównego Urzędu badania konjunktur i cen i jeżeli za wskaźnik 100 weźmiemy rok 1928, to się okaże, że wskaźnik cen płaconych rolnikom za produkty rolne za listopad 1931 r. wynosi 55,7, a za artykuły te same, nabywane bezpośrednio przez spożywcę, wskaźnik wynosi 79,9. Znaczy to, że rozpięcie cen między cenami płaconemi rolnikom a cenami płaconemi przez spożywców znacznie wzrosło w ciągu tych trzech lat. Wzrost ten jest spowodowany jednem zjawiskiem powszechnem w rolnictwie, brakiem gotówki, wyzbywaniem się w chwilach niedobrych z punktu widzenia cen, rzucaniem chaotycznem większych mas towaru i zbywaniem ich za wszelką cenę, aby otrzymać potrzebną gotówkę, czy to na zapłacenie takich, czy innych podatków, czy ciężarów publicznych, czy na zapłacenie weksli, procentów, czy innych zobowiązań prywatno-prawnych. Otóż zagadnienie doprowadzenia gotówki do rolnictwa jest nadzwyczaj ważne i ciężkie i bezwzględnie jest jednym z czynników, który umożliwi znaczną poprawę rentowności w rolnictwie; zagadnienie nadzwyczaj trudne, ponieważ uboga w kapitał Polska nie posiada tych własnych kapitałów, a rynek międzynarodowy jest zamrożony z punktu widzenia udzielania pożyczek, istnieją wielkie trudności w otrzymaniu pożyczek zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli przejdziemy do drugiej strony, do strony cen artykułów przemysłowych, to zauważymy, że wskaźnik ogólny cen hurtowych wynosił w listopadzie 1931 r. 71, 3 przy 100 w roku 1928, gdy wskaźnik przemysłowy wynosił 72,9 w listopadzie i 72,5 w grudniu. Tutaj istnieje rozbieżność; część artykułów spadła bardzo znacznie, druga część artykułów spadła dużo mniej.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#JanWalerianHołyński">Było tu rozpatrywane zagadnienie karteli i utrzymywanie cen przez kartele. Jako przykład wysuwano znaczny spadek ceny surowców i półfabrykatów przemysłowych uzależnionych od zagranicy. Wskaźnik ten przyjęty za 100 w roku 1928 wynosił w listopadzie roku zeszłego 49,3%, taki sam pozostał w grudniu. Proszę Panów, jednak tu nie można jednego zapominać i jednego popełniać błędu. Jeśli chodzi o wskaźnik cen, zależnych od cen zagranicznych, to normuje się on nie według cen wewnętrznych na te artykuły w tych państwach, ale wedle cen eksportowych, wedle cen dumpingowych tych państw. Dlatego jeżeli porównujemy to, to musimy zwrócić uwagę nie na nasze ceny wewnętrzne, lecz na eksportowe., na zagadnienie tak samo u nas dumpingowe, wywozu po niższych cenach, aniżeli ceny wewnętrzne.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#JanWalerianHołyński">Do tego zagadnienia, gdy będę mówił o bilansie handlowym, wrócę, tutaj chciałem tylko tę charakterystykę przeprowadzić. Zagadnienie cen w przemyśle wogóle jest to zagadnienie kalkulacji kosztów własnych w pierwszym rzędzie. Z drugiej strony jest to zagadnienie pewnej rozpaczy, pewnego musu tam, gdzie jest nóż na gardle, gdzie wytrzymać nie można i gdzie się zdobywa na wszelkie straty, aby utrzymać się jeszcze przy życiu z nadzieją, że za kilka miesięcy, czy po jakimś czasie nastąpi poprawa konjunktury, że będzie można te rzeczy uregulować. Jednak nie można brać tego zagadnienia w oderwaniu od całokształtu zagadnień. Gdybyśmy przeszli do analizy tego zagadnienia i chcieli zwrócić uwagę na to, jak ta rzecz wygląda w rzeczywistości, że wskaźnik tych cen nie spadł tak samo, jak cen kartelowych, to musimy przedewszystkiem zwrócić uwagę i na dodatnią stronę tego, że wskaźnik ten nie spadł w ten sam sposób. Jeśli porównamy statystykę zatrudnienia w przemysłach skartelizowanych i nieskartelizowanych, to zobaczymy, że w przemyśle metalowym stan zatrudnienia w czerwcu 1931 r. w stosunku do grudnia 1931 r. spadł z 58.480 na 47.257; w przemyśle włókienniczym stan zatrudnienia spadł ze 128.600 na 100.000, w przemyśle skórzanym z 4.300 na 3.500, w przemyśle drzewnym z 38.971, czyli 39.000 na 23.700. Natomiast w przemyśle skartelizowanym cyfry przedstawiają się w ten sposób: w czerwcu 1931 r. w stosunku do grudnia 1931 r. w przemyśle żelaznym stan zatrudnienia spadł z 37.100 na 34.953, czyli na 35 000, a zatem spadek bardzo nieznaczny; w przemyśle naftowym z 13.650 na 13.856, czyli nawet drobny wzrost, który można uważać za pozostawanie w stanie tym samym. Nie mam dokładnych liczb za grudzień w przemyśle węglowym, ale wiadome było, że przemysł węglowy przedstawiał absolutnie identyczny obraz. A zatem istnieje pewna współzależność stanu zatrudnienia od odpowiedniej organizacji i odpowiedniego poziomu cen artykułów przemysłowych. Nie należy zapominać, że jakaś chaotyczna zniżka musi wywołać znaczny spadek stanu zatrudnienia. I tak bezrobocie u nas jest bardzo znaczne i należy się poważnie nad tem zastanowić, zanim się do tego zagadnienia przyjdzie.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli zbadamy zagadnienie kosztów własnych, przeanalizujemy poszczególne czynniki kosztów własnych z okresu ostatnich czasów, to zobaczymy, że większość tych kosztów wcale nie spadła, a nawet wzrosła, jeżeli weźmiemy czy to ciężary publiczne, które nie spadły, lecz wzrosły, czy weźmiemy zagadnienie płac, które nie spadły, utrzymały się prawie na tym samym poziomie lub wzrosły, weźmiemy zagadnienie taryf kolejowych, które w stosunku do cen tych artykułów ciągle wzrastają, ceny surowca, które powinny potanieć w produkcji, ale taryfy kolejowe wzrosły, proporcjonalnie do ich cen przez to samo, że zostały utrzymane na tym samym poziomie.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#JanWalerianHołyński">Przejdę teraz do zagadnienia bardzo szeroko poruszanego, zagadnienia uposażeń wyższej administracji i zarządu. Otóż tu chciałem kategorycznie jedno zastrzec, że uważam, iż z chwilą przystąpienia do rewizji generalnej kosztów własnych, zagadnienie to tak samo musi być zrewidowane. Jeżeliby okazało się, że w tej dziedzinie istnieje gdziekolwiek wybujałość, ta wybujałość powinna być skasowana.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#JanWalerianHołyński">I strona dochodowa gra kolosalną rolę dla Państwa. Jeżeli Panowie pozwolą, to cofnę się do dobrych lat, do roku 1928 i przytoczę Panom statystykę z podatku dochodowego, statystykę nadzwyczaj znamienną.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#JanWalerianHołyński">Wpływy z podatku dochodowego w tym okresie wyniosły około 260 miljonów zł, z tych 260 miljonów wpłynęło od przemysłu w formie spółek akcyjnych osób prywatnych, a zatem od dużego i ciężkiego przemysłu 120 miljonów. Zwracam uwagę, że wysokość tego wpływu w porównaniu do wysokości ogólnego wpływu nie oznacza wysokiej rentowności tego przemysłu, a tylko jest wynikiem struktury podatku dochodowego i sposobu poboru tego podatku, gdzie zysk podatkowy nie jest zyskiem faktycznym i gdzie w bardzo wielu wypadkach jest strata, a mimo to oblicza się zysk podatkowy. To jest przyczyna tego wysokiego wpływu podatku dochodowego. Jednak z punktu widzenia państwowego jest to nadzwyczaj ważny moment, który musi być brany pod uwagę, jeżeli chodzi o budżet państwowy.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#JanWalerianHołyński">Następnie 90 miljonów otrzymano z podatku dochodowego od uposażeń służbowych. A zatem Panowie widzą, że te dwa źródła dały 210 miljonów na 260 miljonów całości podatku. A zatem cała reszta obywateli Polski, to znaczy rolnictwo, reszta przemysłu, zorganizowanego nie w formie spółek akcyjnych, rzemiosło, handel, wolne zawody, właściciele nieruchomości miejskich, kapitał — wszystka reszta dała mało co ponad 20% globalnego wpływu podatku dochodowego.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli przejdziemy do innej cyfry bardzo ciekawej, do stosunku wymiaru do wpływów podatkowych z tego samego okresu, to znowu zobaczymy, że wymiar w stosunku do wpływów był jak 100 do 98 czy 99, jeżeli chodzi o przemysł, w ten sam sposób ustosunkował się, jeżeli chodzi o uposażenia, natomiast w innych dziedzinach wpływy podatkowe w stosunku do wymiaru w bardzo rzadkich wypadkach przekroczyły 50% wymiaru. I to zagadnienie tak samo dla Państwa ma wielkie znaczenie.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#JanWalerianHołyński">Przejdę do innego momentu, do porównania z zagranicą. Bardzo często słyszeliśmy tu pewne porównania, otóż chciałbym zwrócić uwagę, że porównując z zagranicą, jesteśmy zmuszeni porównywać jednakowe objawy, to znaczy ceny wewnętrzne nasze z cenami wewnętrznemi tych państw, a nie z cenami eksportowemi dumpingowemi zagranicy, które są zupełnie różne od cen wewnętrznych. Mam tu „Wiadomości Statystyczne” z 5 lutego r. b. Cement: Polska 7,70, Niemcy 9,11, Czechosłowacja 7,77, Stany Zjednoczone 9,99, jedynie Anglja ma 6.60. Zwracam uwagę tutaj, jak i co do wszytkich cen angielskich, na spadek funta, który przeliczony na złote, odegrał rolę przy obliczeniu zniżki cen.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#JanWalerianHołyński">Nafta: Polska 48,70, Niemcy 72,70, Francja 69,08, Anglja 34,66 — spadek funta, Czechosłowacja 34,74, Stany Zjednoczone 47,88.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli Czechosłowacja w tej dziedzinie jest niższa od innych państw, to właśnie dlatego, że jest to typowy przykład korzystania z cen dumpingowych innych państw. Czechosłowacja korzysta z cen dumpingowych eksportowych dużo niższych.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#komentarz">(P. Chądzyński: A Rumunja?)</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#JanWalerianHołyński">Nie mam danych z Rumunji.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#JanWalerianHołyński">Węgiel: Polska 36,86, Niemcy 32,60, Francja 41,94, Anglja 38,27, Czechosłowacja 58,16.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#JanWalerianHołyński">Żelazo handlowe: Tutaj Polska jest trochę wyższa.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#JanWalerianHołyński">Polska 345, Anglja 333, pomimo spadku funta.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#JanWalerianHołyński">Czechosłowacja 356,66, jedynie Niemcy 293,24, a zatem niższe o jakieś 15%.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A cukier?)</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#JanWalerianHołyński">W tej chwili przejdę. Proszę Panów, zwracam uwagę, dlaczego w Niemczech jest cyfra niższa. Trzeba znów wziąć pod uwagę różnicę położenia co do przywozu surowca. Koszt transportu surowca, potrzebnego dla hut w Polsce, jest dużo większy niż w Niemczech. W Polsce, jeżeli chodzi o rudę wysokowartościową, jest to albo ruda szwedzka, albo rosyjska, wymagająca długiego przewozu kolejowego, lądowego, który znacznie podraża produkcję.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#JanWalerianHołyński">Przechodzę teraz do tego cukru, o który Panowie pytali. Jest cena hurtowa w Polsce 1,46, cena ta jest wzięta łącznie z akcyzą, Włochy 2,77, Czechosłowacją 1,50. Cena niemiecka, podana tu na 87, jest błędna, dlatego, że popełniono następującą omyłkę. Ceny w Magdeburgu, na których oparto notowania, są notowane nie za 100 kg, lecz za 100 funtów, za centnar pojedynczy, a zatem za 50 kg i do tej ceny została dodana akcyza nie od 100 funtów, lecz od 100 kg., wskutek tego trzeba potrącić akcyzę, pomnożyć cenę pozostałą przez 2 i dodać akcyzę. Tak obliczona cena będzie tylko trochę niższa od polskiej.</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli weźmiemy dwa państwa dość podobne do siebie pod względem struktury, Czechosłowację i Polskę i porównamy te dwie ceny, mianowicie 1,46 i 1,50, różnica jest bardzo mała, można uważać to za ceny jednakowe. Ale jeżeli się zważy, że za burak w Polsce płaci się przeciętnie 5 zł, a w Czechosłowacji 2.90 zł, wtedy zobaczymy, jak te cyfry będą wyglądały, że będą wyglądały na korzyść Polski.</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#JanWalerianHołyński">Przejdę do dalszego zagadnienia, do zagadnienia zniżki cen.</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Czy te ceny kartelowe w Polsce mają być takie, jak zagranicą, a wszystko inne może być niższe?)</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#JanWalerianHołyński">W tej chwili przejdę do tego.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli teraz przejdę do przykładów branych z zagranicy, przedewszystkiem do Niemiec, gdzie wykazywane jest dobrodziejstwo ostatniego zarządzenia, Notverordnung, dążącego do radykalnej zniżki cen, do przymusowego obniżenia wszystkich cen o 10%, to rzeczywiście tam, w tej Notverordnung to zagadnienie zostało w ten sposób postawione, ale zagadnienie to zostało ujęte nie z jednej strony, lecz z uwzględnieniem całokształtu zagadnienia, to znaczy takiego postawienia kwestji, jak ja ją postawiłem na początku, a więc zagadnienia z jednej strony cen, a z drugiej strony kosztów własnych przedsiębiorstw. Popierwsze jest tam przymusowe obniżenie cen o 10%, a obok tego cały program zniżek, a więc, jednoczesne przeprowadzenie obniżki płac o 10%. W wypadkach jednak, w których od 1 lipca 1931 r. pensje danej grupy nie były obniżone, obniżka ma wynosić 15%. Dalej, proszę Panów, obniżka komornego o 10%, dalej obniżka odsetek, bardzo znaczna i radykalna obniżka odsetek nie tylko od kapitałów krótkoterminowych, ale i od kapitałów długoterminowych, od sum hipotecznych. I chcę tu zwrócić uwagę na znaczną różnicę położenia pod tym względem Niemiec i Polski. Niemcy otrzymały kolosalne pożyczki zagraniczne i po otrzymaniu tych pożyczek, przenoszących znacznie sumy, opłacane przez nich z tytułu odszkodowań, oświadczyły, że dalej pożyczek zwracać nie będą i płacić ich nie mogą w tej chwili i zrobiły w pewnym stopniu przymusowe moratorium.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#JanWalerianHołyński">Otóż z chwilą, kiedy nie dba się, jak Niemcy w tej chwili, o dalszy kredyt zagraniczny, bo wiedzą, że w tej chwili tego kredytu nie otrzymają, można tak postąpić, natomiast takie posunięcia u nas i wzorowanie się na Niemczech jest rzeczą niemożliwą. Dalej została tam przeprowadzona zniżka podatku domowo-czynszowego o 20% do 1 kwietnia 1932 r. i dalsza zniżka o 25% do 1 kwietnia 1935 r. i dalsza zniżka, która już w tej chwili nie wchodzi w rachubę. Jeżeli weźmiemy jeszcze jeden przepis, który jest dodany, a który w stosunkach polskich jest niedosięgalny i byłby błędem ekonomicznym, to jest nim upoważnienie dla komisarza oszczędnościowego uchronienia ludności przed zwyżką cen za usługi i wezwanie o potanienie żywnościowych artykułów, jak napisano lebenswichtige Artikel, to znaczy przedewszystkiem płodów rolnych, rzecz nie do zastosowania w Polsce. My musimy dążyć odwrotnie do podwyższenia cen płodów rolnych. Jeżeli więc weźmiemy całokształt tego zagadnienia, to zobaczymy, nie może ono być bezkrytycznie brane i porównywane z Niemcami i przeniesione na grunt polski. Te postanowienia, a więc i Notverordnung niemiecka, były robione nie pod takim kątem widzenia, jak się myśli, były robione nie pod kątem widzenia stosunków wewnętrznych, lecz zagranicznych, chodziło o wzmożenie siły kupczej marki na rynku wewnętrznym, aby tą drogą przeprowadzić potanienie w stosunku do zagranicy, wzmożenie eksportu i utrudnienie importu do Niemiec. Było to robione pod kątem widzenia poprawienia bilansu handlowego.</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#JanWalerianHołyński">Wracam do punktu, z którego wyszedłem. Zagadnienie cen artykułów przemysłowych musi być rozważane równolegle z zagadnieniem rewizji kosztów własnych, wszystkich elementów kosztów własnych, jeżeli się nie chce wprowadzić perturbacji na rynku i dobić przedsiębiorstw, które leżą, a którym w wielu wypadkach Państwo ze względów ogólno-gospodarczych jest zmuszone pożyczać, ażeby ich nie zamykano i robotnicy na bruk nie byli wyrzucani. Jeśli nie chcemy zrobić identycznie tego samego, co dziś ma miejsce w rolnictwie, to znaczy, ażebyśmy za parę miesięcy musieli przyjść z ogólnym programem ratowniczym przemysłu, tak jak przyszliśmy z takim programem dla rolnictwa, należy ostrożnie rozpatrzeć to zagadnienie z wszystkich punktów widzenia. Wiąże się z tem jeszcze bardzo ściśle i drugie zagadnienie, zagadnienie cen wyższych na rynku wewnętrznym dla pokrycia niedoboru eksportowego, t. zw. pokrywanie cen dumpingowych. Jest rzucane często hasło szkodliwości tej polityki. Polityka eksportowa musi być prowadzona nie pod kątem widzenia dnia jednego, lecz pod kątem widzenia przyszłości. Polityka eksportowa musi dążyć do stałego rozwoju naszego eksportu. Otóż pod tym kątem widzenia należy rozpatrywać także zagadnienie dopłat do eksportu. Zagadnienie to bywa rozwiązywane w dwojakiej formie: czy to w formie wyższych cen na rynku wewnętrznym na dane artykuły, czyli że tę różnicę pokrywa konsument danego artykułu, czy też pod kątem widzenia t. z w. zwrotu ceł, jak to ma miejsce przy eksporcie zboża, co jest pokrywane z ogólnego budżetu Państwa, czyli przez całe społeczeństwo. W jednym i drugim wypadku jest przerzucane na ludność, ponieważ innych środków na to niema.</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#JanWalerianHołyński">Chodzi teraz o postawienie tego zagadnienia we właściwej płaszczyźnie. Mojem zdaniem zagadnienie to będzie postawione we właściwej płaszczyźnie, jeżeli zrobimy dwa zastrzeżenia, że tylko w takim razie należy prowadzić tę politykę, jeśli ma ona dążyć do zdobycia pewnych rynków, względnie przejść pewną konjunkturę deficytową, aby dojść w przyszłości do konjunktury nie deficytowej, lecz do opłacalności.</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#JanWalerianHołyński">Mamy tu charakterystyczny i bardzo dobry przykład na węglu, gdzie do eksportu węgla dopłaca się w cenach wewnętrznych i gdzie porozumienie byłoby już doszło do skutku w lecie, względnie w jesieni r. ub., gdyby nie zupełnie nowy czynnik nie związany z tem zupełnie, mianowicie spadek funta angielskiego, który przewlekł tę walkę o zdobycie rynku.</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#JanWalerianHołyński">Z chwilą dojścia do takiego porozumienia, z chwilą, kiedy eksport stanie się opłacalnym, koszta jakie społeczeństwo poniosło przez dopłaty, zwrócą się z wielką nadwyżką społeczeństwu polskiemu. I rola tych porozumień i karteli jest rolą dodatnią, rolą międzynarodową, umożliwiającą porozumienie międzynarodowe. Takie międzynarodowe porozumienie doszło do skutku w drugim artykule, w którym się dopłaca do eksportu, w cukrze. Nie odegrało ono jednak tej roli, jakiej spodziewaćby się należało, a to dlatego, że nie zostało załatwione ostatecznie, w swym całokształcie, a tylko w większej części zagadnienia. Ta rzecz jest w tej chwili rozpatrywana i będzie załatwiona definitywnie, a wtedy niewątpliwie odniesie swój skutek.</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#JanWalerianHołyński">Drugim wypadkiem, kiedy jest konieczność dopłacania do eksportu, może być konieczność gospodarcza wewnętrzno-krajowa. A zatem, jeżeli dajmy na to, produkcja danego artykułu nie może być regulowana według pewnej wysokości, a zależna jest od pewnych wahań, niezależnych od kierownictwa polityki gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#JanWalerianHołyński">Naprzykład: zboże, które w pewnych latach daje nadwyżki, które muszą być ulokowane za granicą bez względu na to, czy to się opłaca czy nie. W razie, gdy się nie opłaca, ażeby utrzymać odpowiednie ceny na rynku wewnętrznym, musi być zastosowana dopłata, ponieważ w tym artykule nie jest możliwa do zastosowania ta sama metoda, co w tamtych artykułach, drogą obniżeń, musimy więc dopłacać w formie zwrotu ceł przy eksporcie. W takim razie więc ta rzecz jest uzasadniona.</u>
<u xml:id="u-15.41" who="#JanWalerianHołyński">Wreszcie mogą zajść wypadki, gdy z punktu widzenia narodowego większa produkcja jest konieczna czy to ze względu na potrzeby przyszłości, czy potrzeby chwili. Mam tu na myśli specjalnie zagadnienie zatrudnienia. Jeżeliby ta produkcja malała i zatrudnienie zmniejszyło się, to przyniosłoby to dużo większe straty dla społeczeństwa, niż wywóz dumpingowy tych artykułów. Metody te zastosował cały świat, widocznie jednak uznane są za dobre, skoro są wszędzie stosowane.</u>
<u xml:id="u-15.42" who="#komentarz">(P. Zaremba: Są uważane za zło konieczne.)</u>
<u xml:id="u-15.43" who="#JanWalerianHołyński">Czy ja to przedstawiam jako metodę stałą, czy jako przejściową konieczność, jako zło konieczne? Przedstawiłem to jako pewne zło konieczne, które musi istnieć A w imię ogólnej polityki musi być stosowane, jeżeli nie chcemy, by się załamał cały rozwój naszego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-15.44" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli poruszyłem zagadnienie eksportu, chcę zwrócić jeszcze uwagę na dalsze punkty tego zagadnienia, na nasz bilans handlowy, związany z eksportem. W imię dodatniego bilansu handlowego, którego konieczności dla Polski nie będę tłumaczył, jest robiony szereg posunięć, a zatem posunięcie wyższych cen wewnętrznych, posunięcie w dziedzinie zwrotu ceł, tak w artykułach rolniczych, jak i nie rolniczych. Jeżeli, proszę Panów, zwróciłem uwagę na konieczność prowadzenia dumpingowego eksportu artykułów rolnych drogą pokrywania tego niedoboru przez dopłaty celne, to ma to miejsce dlatego, że produkcja rolna nie jest w stanie wszędzie się zrzeszyć, jednakże tam gdzie to jest możliwe, tendencja ta sama istnieje, co w przemyśle. Widzimy nietylko samą tendencję, ale i konkretne fakty. Mianowicie, jeżeli Panowie rozpatrzą pod tym kątem widzenia porozumienie Związku plantatorów buraka cukrowego, to zobaczą Panowie, że związek ten ma identyczne cele co i konwencja węglowa, a więc regulowanie cen buraka cukrowego i warunków sprzedaży tego buraka cukrowego. To są zadania, które ma i konwencja węglowa. Istnieje także pewne porozumienie zewnętrzne w spirytusie, ponieważ wewnętrzne zagadnienie spirytusu ma u nas formę monopolu państwowego. Istnieją inne jeszcze dziedziny, które mogą być skartelizowane, choćby produkcja przetworów ziemniaczanych, I uważam, że uporządkowanie rynku rolnego tą drogą jest rzeczą nadzwyczajnie pożądaną i możliwą. W tych razach, kiedy pewien całokształt da się ująć w porozumieniu branżowem w dziedzinie przemysłu, czy rolnictwa, tam zagadnienie eksportu i pokrywania różnicy cen przerzuca się z dopłat celnych na ceny wewnętrzne, stosowane przez to zrzeszenie. To samo będzie miało, przypuszczam, miejsce w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-15.45" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli mówimy tu o eksporcie, to muszę poruszyć koniecznie jedno bardzo ważne zagadnienie, to jest zagadnienie celne. Stara taryfa celna przestała odpowiadać naszemu życiu. W wielu pozycjach jest ona za niska, są pozycje, gdzie jest za wysoka, a przede wszystkiem nie jest wystarczająco zróżniczkowana. Dziś na całym świecie zaszła radykalna przemiana polityki handlowej wszystkich państw. 1 my musimy tego dokonać drogą rewizji traktatów. Taka rewizja traktatów nie jest możliwa do chwili wprowadzenia nowej taryfy celnej, dlatego przyśpieszenie wprowadzenia nowej taryfy celnej i umożliwienie dostosowania naszej polityki handlowej do polityki handlowej, prowadzonej dziś przez cały świat, jest rzeczą palącą i bardzo pilną, rzeczą, w której każdy dzień zwłoki gra dużą rolę i która powinna być w najbliższych dniach rozstrzygnięta.</u>
<u xml:id="u-15.46" who="#JanWalerianHołyński">Jeszcze jest jedno zagadnienie specjalne przy wykonywaniu zagadnień celnych. Mam tu na myśli Gdańsk, Jak Panowie wiedzą, Gdańsk jest wykonawcą zarządzeń celnych na pewnym odcinku granicy Polski, Na zasadzie konwencji paryskiej i umowy warszawskiej władze celne na odcinku gdańskim spełniają tę samą rolę, co drugie instancje władz celnych polskich, i są obowiązane podporządkować się wszystkim przepisom celnym polskim, wydanym przez centralny zarząd celny. Otóż w Gdańsku rzecz nie jest stosowana w tej formie, jak Gdańsk jest zobowiązany. Straty na tym punkcie są bardzo wielkie, straty bezpośrednie, które dadzą się obliczyć w złotych według skargi złożonej przez rząd polski do wysokiego komisarza Ligi Narodów, sięgają mniej więcej 50 miljonów zł, ale są i straty pośrednie przez uniemożliwianie i hamowanie polityki handlowej rządu polskiego. Otóż umowa warszawska wygasa w roku bieżącym, musi być zawarta nowa umowa. W tej umowie muszą być przyjęte takie klauzule, któreby uniemożliwiały na przyszłość Gdańskowi nielojalne wykonywanie umowy z Polską. Zwracam uwagę, że Gdańsk w tej dziedzinie jest uprzywilejowany w stosunku do Polski, dlatego, że przy podziale dochodów celnych ludność gdańska jest liczona sześciokrotnie w stosunku do ludności Polski; każdy obywatel gdański jest uważany za sześciu obywateli polskich. Tym sposobem Panowie widzą, że Gdańsk otrzymuje sześć razy więcej wpływów celnych, aniżeli wypadałoby przy normalnym podziale. Dalej Gdańsk jest uprzywilejowany przez danie mu specjalnych kontyngentów przywozowych, które on wyzyskuje później na niekorzyść Polski. Sprawy te powinny być uregulowane. Jeżeli to uregulowanie nie da się osiągnąć w drodze pożądanej dla Polski, nie pozostanie nic innego, jak zlikwidowanie tego uprzywilejowania Gdańska, które on ma, cofnięcie mu tego uprzywilejowania, żeby Gdańsk był zmuszony wreszcie wykonywać lojalnie te rzeczy i nie paraliżować polityki Polski.</u>
<u xml:id="u-15.47" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-15.48" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, z całego mego przemówienia, zdaje się, jasno wynika jedna rzecz, o której tu się ciągle mówi: zagadnienie tak zwanego programu gospodarczego. Ten program gospodarczy może się streścić w dwóch słowach: przywrócenie rentowności, a po przywróceniu rentowności wzmożenie kapitalizacji w Polsce. Wszystkie posunięcia, których się dokonywa w dziedzinie gospodarczej, muszą iść w tym kierunku, ażeby zdążały ku temu. To jest mojem zdaniem kwintesencja całego programu gospodarczego na przyszłość. Wszystkie inne są pochodne. Naturalnie nie mówię o tak podstawowej rzeczy, jak równowaga budżetowa i w imię tej rentowności obniżenie globalne obciążenia ludności.</u>
<u xml:id="u-15.49" who="#JanWalerianHołyński">Proszę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Skarbu w brzmieniu, zaproponowanem przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Piechulek.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanStefanPiechulek">Wysoka Izbo! Wskutek restrykcji nie mam czasu na omawianie preliminarza Ministerstwa Skarbu i sytuacji gospodarczej i finansowej kraju. Muszę zatem się streścić, a ograniczę się do krótkiego omawiania głównych bolączek województwa śląskiego, z którego piastuję mandat poselski.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanStefanPiechulek">Tak p. Minister Skarbu, jak i p. referent uważają, że przedłożony preliminarz jest nierealny, bo zamykają go deficytem, który jednak mojem zdaniem — jest zbyt optymistyczny. Budżet Ministerstwa Skarbu jest najważniejszym ze wszystkich budżetów administracji państwowej. bo od jego wpływów zależny jest cały budżet Państwa. Jeśli tam zmniejszą się znacznie dochody, to cała kalkulacja budżetowa musi się załamać.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JanStefanPiechulek">Dochody Ministerstwa Skarbu składają się tylko z pośrednich lub bezpośrednich podatków i tu wychodzi na jaw optymizm p. Ministra, podwyższa bowiem podatek dochodowy o 15 1/2 miljona zł w porównaniu z rokiem ubiegłym. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń stwierdzam, że przedsiębiorstwa wielkiego przemysłu na Górnym Śląsku, na które przypada w normalnych czasach 60% wpływów z podatku dochodowego, dziś zamykają swe bilanse stratami i o dochodach z tego źródła nawet marzyć nie można. Znaczy to, że na Górnym Śląsku podatek dochodowy da najwyżej 40% przeciętnego dochodu skarbowego z tego źródła.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JanStefanPiechulek">Podobnie przedstawia się sytuacja z dochodami z podatku przemysłowego, który nietylko dla większych, ale przedewszytkiem dla mniejszych przedsiębiorstw działa wprost zabójczo. Nie pomogą tutaj żadne sztuczki dobierania sobie specjalnych kompletów komisyj szacunkowych i odwoławczych przez władze skarbowe, celem sztucznego i niesprawiedliwego podwyższania wymiaru podatków z tych dwóch źródeł, a mniej jeszcze pomóc mogą metody załatwiania przy tej okazji politycznych porachunków i rujnowania politycznych przeciwników obecnego reżimu.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JanStefanPiechulek">Największą bolączką woj. śląskiego jest systematyczne wyzyskiwanie go przez centralną administrację skarbową, przeważnie niezgodną z nadaną swego czasu przez Sejm Ustawodawczy Śląskowi autonomją. W preliminarzu budżetowym figuruje pomiędzy innemi t. zw. tangenta w kwocie 15 miljonów zł. Pozycja ta jest nietylko wytworem bujnej imaginacji, ale w dodatku bezprawną pretensją do Skarbu Śląskiego. Rząd centralny systematycznie unika rozgraniczenia uprawnień skarbowych pomiędzy Rzecząpospolitą, a autonomicznem woiewództwem Śląskiem. Mimo uporczywych nalegań Sejmu Śląskiego i mimo kilkakrotnych obietnic, dawanych Śląskowi. Rząd do dnia dzisiejszego projektu ustawy o rozgraniczeniu komptencyj Skarbu Śląskiego i Skarbu Rzeczypospolitej w naszem województwie Sejmowi Śląskiemu nie przedłożył. Według obliczeń Skarb Rzeczypospolitej od Skarbu Śląskiego nietylko nic nie ma do żądania, lecz winien mu jest po dzień 1 kwietnia 1930 r. około 300 miljonów zł. Pieniądze te ze względu na bezrobocie szalejące na Śląsku, dla potrzeb Śląska są nieodzowne. Katastrofa gospodarcza na Śląsku przybrała największe rozmiary w całej Rzeczypospolitej. Natężenie bezrobocia jest siedmiokrotnie wyższe, niż gdziekolwiek w Państwie. 25% naszej ludności jest bez pracy i chleba. Padają przedsiębiorstwa o reputacji europejskiej, a istniejące już od blisko 100 lat. Przyczyną tej katastrofy jest nietylko kryzys światowy, ale skomplikowany i nader czuły organizm gospodarczy woj. śląskiego najsilniej reaguje na błędy polityki gospodarczej Rządu, a błędy polityki rządowej w stosunku do Śląską są bardzo wielkie. Ślepe naśladowania wzorów obcych, czy to w polityce mechanizacyjnej, czy to w polityce eksportowej węgla, czy żelaza, kierując się wyłącznie zdobywaniem dewiz za wszelką cenę, karygodne wprost zaniedbywanie rynku wewnętrznego, rujnowanie zdolności konsumcyjnej społeczeństwa, polityka kartelowa, prowadząca do zamykania wielkich i starych przedsiębiorstw śląskich — oto najjaskrawsze przykłady szkodliwej polityki rządowej. Węglowa polityka dumpingowa musi się załamać i znów dalsze kilkadziesiąt tysięcy robotników znajdzie się na bruku w dziesięciolecie radosnego połączenia Śląska z Polską. Nasz lud roboczy jest bez chleba i pracy, na kominach naszych kopalń i but słać sobie będą gniazda bociany.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#JanStefanPiechulek">Panowie z klubu rządowego zarzucają nam, że umiemy tylko krytykować, a nie podajemy żadnych konkretnych wniosków do naprawy stosunków gospodarczych. Ile to wniosków zgłosiła już opozycja w poszczególnych komisjach, ale prawie żaden z tych wniosków nie został przyjęty. Zamiast na rzeczowe uwagi reagować, to przedstawiciele Rządu i klub rządowy przechodzą do porządku nad niemi, albo zbywa się je ironicznemi uwagami.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#JanStefanPiechulek">Przytoczę tu słowa p. ministra Składkowskiego, który rok temu przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w dniu 9 lutego odezwał się, odpowiadając na rzeczowe, krytyczne uwagi opozycji w te słowa: „To są zapusty staropolskie i bal maskaradowy. I w tym balu tańczy cała opozycja, wzajemnie sobie pomagając. Życzę panom tym, którzy się bawią, ażeby bawili się wesoło, ochoczo, ale żeby bawili się intensywnie i prędko, dlatego, że jak karnawał kończy się popielcem, tak przyjdzie popieleć polityczny, który nastąpi wtedy, kiedy wróci… Kto wróci, nie będę mówił, ażeby nie mrozić zabawy”.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#JanStefanPiechulek">Proroczo przepowiedziany przez p. ministra Składkowskiego popieleć nadszedł rzeczywiście, ale nietyle dla opozycji, ile przedewszytkiem dla Panów z obozu rządowego. Nie chcę się bawić w proroctwa, ale to jest pewne, że jeżeli nie nastąpi poprawa i skrucha w okresie postu, to przyjdzie dla Rządu dzień gniewu i sądu, który oby się nie stał zarazem dniem żałoby dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MarianRudziński">Wysoki Sejmie! Przemawiając w imieniu rolników Bezpartyjnego Bloku w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu nie mogę pominąć zagadnienia walutowego i uważam za swój obowiązek podzielić się z Wysoką Izbą postulatami wsi pod tym względem. Miałem okazję uczestniczyć w kilku dyskusjach na ten temat w ostatnich czasach w zebraniach rolniczych i stwierdzam z wielkiem zadowoleniem, że zdrowy rozum chłopa polskiego domaga się utrzymania stałości waluty jako najważniejszego postulatu rolniczego. Wieś polska zdaje sobie sprawę, że dysproporcja cen, jaka w tak jaskrawy sposób ujawnia się obecnie pomiędzy cenami otrzymywanemi przez rolnika a płaconemi przez niego za różne artykuły, mające ceny usztywnione, ujawniłaby się w sposób jeszcze groźniejszy na wypadek zachwiania się naszej waluty. To też utrzymanie równowagi w wykonaniu budżetu, jako główny filar naszej waluty, jest najistotniejszym postulatem wiejskim z zakresu zadań Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#MarianRudziński">I nie mogę w odróżnieniu od naszej opozycji dosyć silnie podkreślić, że nam rolnikom nie zależy na tem, czy budżet jest ramowy, czy też precyzyjnie i sztywnie ustala wszelkie pozycje, byleby w jego wykonaniu koniec z końcem był związany. Rolnik polski, przedstawiający w społeczeństwie polskiem coraz niestety mniej spotykany typ człowieka prowadzącego samodzielną walkę o byt, zmuszony do kalkulacji opartej na wielu niewiadomych, która się dziś z konieczności ogranicza do kurczenia strony rozchodów, rolnik wyżej niż inne grupy zawodowe ceni energję naszego Rządu i jego doświadczenie w wiązaniu końca z końcem, jako kardynalnego kanonu wszelkiej zdrowej gospodarki. Sam ponosząc w czasie kryzysu największe ofiary, czego dowodem jest wskaźnik cen rolniczych, domaga się słusznie, by ciężar kryzysu równomierniej był rozłożony, oraz by i inne grupy społeczne obecnie ponosiły ciężar utrzymania równowagi budżetowej.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#MarianRudziński">A skoro dla utrzymania stałości waluty również ważny jest nasz bilans handlowy, z troską patrzymy na kurczący się eksport rolniczy. Odkorkowanie tego eksportu, który w ubiegłym roku gospodarczym spadł blizko o 1/3 wartości pieniężnej, bo z 1 1/2 miljarda na 1.100 milj. i obecnie ma ciągłą dalszą tendencję zniżkową, znalezienie ujścia dla nagromadzonej produkcji wiejskiej, przedewszytkiem produkcji zwierzęcej, na rynki zagraniczne staje się koniecznością państwową.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#MarianRudziński">Przechodząc do tego działu preliminarza budżetowego, z którym jestem bliżej obeznany, mianowicie do preliminarza Monopolu Spirytusowego, stwierdzam z całą przykrością katastrofalne zmniejszenie się wpływów Skarbu Państwa w czasie kryzysu, kiedy i inne wpływy się kurczą, a to z 470 milj. na preliminowanych obecnie 270 milj. zł. Ale i ta wpłata wydaje mi się wobec stale cofającej się konsumcji spirytusu w pełnej kwocie nierealną i jeżeli polityka zbytu Monopolu Spirytusowego się nie zmieni, śmiem twierdzić, że wpływy Skarbu Państwa znacznie będą niższe od preliminowanych. Wspomnę tu, że preliminowane wpływy monopolowe odpowiadają mniej więcej sumom, które przeliczywszy na obecny parytet naszej waluty inkasował Skarb Państwa w formie zwyczajnej akcyzy przed wprowadzeniem monopolu i to w okresie silnego przesilenia gospodarczego, jakie przeżywaliśmy w roku 1924. Stawka akcyzy wynosiła wówczas 3,74 zł według dzisiejszego parytetu złotego, względnie przez 4 miesiące zł 5.16. Dziś dochód Skarbu wynosi około 10 zł, a monopol sprzedaj e wyroby swe według przedłożonego preliminarza po cenie około zł 15 za litr 100°, przyczem towar sam kosztuje niespełna 1 zł. Same cyfry wykazują nieracjonalność polityki wyśrubowanych cen.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#MarianRudziński">Zasadniczo objaw cofania się w związku z wysokiemi cenami konsumcji byłby może korzystny, gdyby można było stwierdzić, że wskutek kryzysu cofnął się alkoholizm i spożycie trunków alkoholowych. Według wiadomości jednak, jakie dochodzą z całego Państwa, szerzy się nagminnie tajne gorzelnictwo i przemytnictwo. Sądzę też, że nie będzie przesadą, jeżeli powiem, że znaczną część zbytu monopolowego odebrał obecnie handel nielegalny. Handel ten rozprzestrzenia się z błyskawiczną szybkością, według nowoczesnych metod przemytników amerykańskich i wypiera drogi trunek monopolowy, niszcząc zdrowie w daleko wyższym stopniu, aniżeli przy konsumcji legalnego, oczyszczonego spirytusu. W tych warunkach uważam za konieczne obniżenie cen sprzedażnych Monopolu Spirytusowego w celu zwalczania najszkodliwszej formy alkoholizmu, jaką jest tajne gorzelnictwo, oraz powiększenie miejsc sprzedaży, zwłaszcza na kresach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#MarianRudziński">Obniżenie ceny powinno być przeprowadzone jak najprędzej. a nie wątpię, że przy odpowiedniej obniżce łącznie z rewizją kosztów przerobu i organizacji zbytu Skarb Państwa osiągnąć powinien przez zwiększenie legalnej konsumcji conajmniej sumy preliminowane, bez zniżenia natomiast ceny twierdzę, że będzie to nieosiągalne.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#MarianRudziński">Dotknąłem tych kilku spraw przykładowo, aby wykazać konieczność zajęcia się reorganizacją monopolu, bo pamiętać musimy, że ma on obowiązek nietylko zasilać Skarb Państwa, ale obok tego spełniać także swoje zadanie gospodarcze, to jest dać minimum egzystencji przemysłowi gorzelniczemu, od którego zakupuje się dziś minimalne kontyngenty i który przy dalszem cofaniu się zbytu bez swej winy stanie wobec konieczności likwidacji ze szkodą nietylko poszczególnych gospodarstw, ale i całego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#MarianRudziński">Uwzględnić bowiem musimy, że gorzelnie rolnicze w normalnym roku produkcyjnym 1927 usunęły przeszło 30% ziemniaków w stosunku do ogółu ziemniaków pojawiających się na wewnętrznym rynku według danych, jakie były opublikowane na międzynarodowym kongresie rolniczym w Pradze w 1931 r. Gdy się zważy, jak destruktywnie działa na nasze rynki ziemiopłodów każda nadwyżka podaży, to uwypukla się duże znaczenie gorzelnictwa dla całej produkcji ziemniaków w Polsce.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#MarianRudziński">Podkreślić natomiast muszę z uznaniem, że w akcji ratowania zagrożonego w swym bycie rolnictwa, o której integralne i szybkie rozpoczęcie rolnicy Bezpartyjnego Bloku od listopada się dopominają, Ministerstwo Skarbu okazało wiele zrozumienia dla naszych postulatów i jako jedno z pierwszych po zbadaniu słuszności naszych żądań przechodzi do ich realizacji. A w tej akcji więcej, niż w jakiejkolwiek innej, „bis dat, qui cito dat”. Nie wolno nam bowiem zapominać, że rolnictwo polskie jest największym producentem, a równocześnie największym naszym konsumentem. Otóż pod wpływem depresji produkcja rolna ekstensyfikuje i kurczy się w sposób, jaki każdego świadomego skutków takiego objawu musi napełniać głęboką troską z punktu widzenia ogólno-państwowego.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#MarianRudziński">Również w podległych Ministerstwu Skarbu bankach państwowych zapowiada się szerszą akcją ulg dla rolników.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Od listopada zapowiadacie.)</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#MarianRudziński">Myśmy czekali na wasze ulgi przez wiele lat.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#MarianRudziński">Pragnąłbym w końcu zwrócić uwagę na korelację, jaka istnieje między płaceniem podatków i innych należności publiczno-prawnych, oraz stanem zadłużenia warsztatów rolnych. Można przyjąć za regułę, że kto terminowo płacił podatki, ma dziś większy stan zobowiązań wobec kredytodawców. Zasada podnoszenia i zachęcania do moralności podatkowej wymaga, żeby tym rolnikom, którzy nie mają i nie korzystają z ulg z tytułu zaległości podatkowych, udzielić odpowiednich preferencyj przy spłacie i uzyskaniu nowych kredytów. W przeciwnym wypadku konieczne skądinąd w czasie kryzysu ulgi przy zaległościach podatkowych mogłyby się stać powodem do generalnej demoralizacji dobrych płatników na przyszłość, a tego należy unikać w żywotnym interesie Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rybarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#RomanRybarski">Wysoka Izbo! Jest rzeczą znamienną, że w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu mówi się bardzo mało o Skarbie — i p. referent tę rzecz też pominął. Ja mu nie robię z tego zarzutu, uważam, że jego stanowisko jest słuszne, bo trudno mówić o czemś płynnem, nieuchwytnem; trudno mówić o przewidywaniach, które ubocznie tylko zostały dotknięte przez poprzedniego mówcę, przez p. posła Rudzińskiego, wskazującego na to, że według jego zdania kwota preliminowana w Monopolu Spirytusowym jest nierealna. Gdyśmy wskazywali przeto w poprzednich latach…</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale wskazuje, jak ją urealnić, a Pan nie wskazywał…)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#RomanRybarski">...na to, że pewne pozycje są nierealne, uważaliśmy za swój obowiązek stawiać wnioski te lub inne. Za chwilę Panowie w drugiem czytaniu będziecie uchwalali budżet, który w jednej ważnej pozycji już przez Was samych uznany jest za nierealny i dlatego też jest dla mnie rzeczą zupełnie zrozumiałą, że tak mało mówi się o Skarbie.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#RomanRybarski">Mogę stwierdzić z dużem zadowoleniem, że przysłuchując się niektórym przemówieniom panów z B B., znajduję w nich fragmenty naszych własnych odezwań się, które jednak, gdy ja to mówiłem rok temu, spotykały się z zaprzeczeniami i sprzeciwami.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#RomanRybarski">Mówiłem np. o tem, że należy obniżyć cenę Monopolu Spirytusowego, że szerzy się przemytnictwo. P. poseł Rudziński mówił, że to przemytnictwo szerzy się z błyskawiczną szybkością. Ja tak ostro tego nie powiedziałem. Ale wtedy mi odpowiadano, że to jest nieprawda, że władze policyjne spełniają w tym względzie swój obowiązek. I trudno znaleźć lepszą ilustrację dla silnego rządu, dla silnej administracji, która tak pięknie wyglądała w sprawozdaniu dotyczącem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak stwierdzenie przez przedstawiciela B. B., że przemytnictwo szerzy się z błyskawiczną szybkością. To jest ilustracja siły Rządu. Jakie są przyczyny, w to nie chcę w tej chwili wchodzić.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Jaki jest przemyt w Ameryce?)</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#RomanRybarski">Jeżeli my się będziemy wzorowali na stosunkach, w których broił Al Capone to dla mnie nie jest to wzór pociągający.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Głos: P. Rudziński mówił o tajemnem gorzelnictwie)</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#RomanRybarski">Chcę przejść do ogólnych zagadnień gospodarczych, mianowicie do bardzo interesującego sporu, którego nie będę omawiał pod kątem jakiejś złośliwości politycznej, mianowicie do sporu na temat równowagi cen w Państwie, na temat stosunku rolnictwa i życia gospodarczego do kartelów. Powiem o tych rzeczach bardzo krótko.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#RomanRybarski">P. poseł Hołyński. polemizując z wczorajszemi wywodami swoich kolegów ściślejszych, wskazuje na to. że nie należy iść drogą obniżania rentowności tam, gdzie ona jest, a natomiast należy podnieść rentowność tam, gdzie jej jeszcze niema. I bardzo gorąco przemawiał w interesie rolnictwa za wyższemi cenami rolniczemi, zachęcając rolników do kartelizacji: idźcie naszą drogą, a wszystko będzie dobrze. Otóż mojem zdaniem to zagadnienie jest źle postawione. Mianowicie ja jestem tego zdania, iż nie uda się poziomu cen w Państwie podciągnąć do poziomu cen kartelowych. To jest istota rzeczy. Rozbieżność zostaje. A jeżeli ta rozbieżność zostaje, to ona hamuje rozwój gospodarczy, hamuje przywrócenie równowagi w Państwie. Rozbieżność nie zniknie, jeżeli równolegle kartele nie ustąpią — oczywiście ceny rolnicze mogą się podnieść, ale ceny towarów skartelizowanych muszą się obniżyć. Przedewszytkiem muszą się one obniżyć w interesie samego przemysłu. Jeżeli dziś jeszcze dzięki; tym cenom można utrzymywać, że przemysł skartelizowany jest rentowny, to obawiam się, że to długo nie potrwa.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(P. Hołyński: Nie powiedziałem, że jest rentowny, ale że jest w lepszem położeniu.)</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#RomanRybarski">Dobrze, — jeżeli jest w lepszem położeniu, będzie w gorszem.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#RomanRybarski">Przypatrzmy się statystyce naszego handlu zagranicznego. Ostatni miesiąc — 80 milionów przywozu, 93 miljony wywozu — na wielkie 30 miljonowe Państwo! Co widzimy? Widzimy, że mimo kolosalnej, bo walutowej doniosłości naszego handlu zagranicznego, przedewszystkiem eksportu, niema widoków na to, żeby przedewszystkiem przemysł mógł korzystać i odnosić zyski na rynkach światowych. Przemysł nie zaniedbując swoich interesów eksportowych, musi pójść silnie w kierunku opanowania rynku wewnętrznego. Bez opanowania rynku wewnętrznego los przemysłu będzie bardzo ciężki.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#RomanRybarski">Co do tego prowadzi? Opanowanie rynku wewnętrznego, to jest zagadnienie cen, deflacja, dotycząca płac: obniżenie cen rolniczych musi mieć swój odpowiednik w dostosowaniu się innych cen do tego poziomu. Bez tego absolutnie z trudności się nie wybrnie i jestem zdania, że jest w interesie naszego gospodarstwa narodowego, aby ceny były takie, by rolnictwo mogło się opłacać. Ale nie jest ideałem naszym, aby te ceny wróciły do 45 zł za metr żyta, ażeby podniosły się bezwzględnie do poziomu t. zw. sztywnych cen.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#RomanRybarski">Dlaczego? Walka w świecie jest niesłychanie ostra i będzie coraz ostrzejsza. Jakie atuty my możemy wnieść w to współzawodnictwo? Musimy przecież uzyskać conajmniej pół miliarda nadwyżki w naszym bilansie handlowym na spłatę naszych długów. Z czem my pójdziemy? Musimy produkować taniej, musimy mieć niższe koszty produkcji, a nasze płace muszą bvć niższe; niż w innych krajach, i ogólne koszty muszą być niższe. Jeżeli będziemy ścigali inne kraje w wysokości cen wewnętrznych, to zabijemy wywóz dlatego, że przecież każda taka zwyżka wewnętrzna odbija, się na innych gałęziach eksportu i produkcji i ten wywóz w całości hamuje. Dlatego też trzeba stwierdzać, że niski poziom cen, ale jednolity dla wszystkich, względnie niski — jest ratunkiem naszego gospodarstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#RomanRybarski">I tutaj przechodzę do zagadnienia eksportu. Mam wrażenie, że trudności na które natrafia nasz eksport, nie są dostatecznie doceniane, mianowicie musimy pamiętać o tem, iż forsowanie eksportu za wszelką cenę, konieczne w danej sytuacji walutowej, co pomijam, nie zawsze wychodzi na dobre.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#RomanRybarski">Jabym w ten sposób to zagadnienie postawił. Dzisiaj my nie rozwijamy, ale podtrzymujemy nasz eksport kosztem rynku wewnętrznego, a natomiast trzeba rozwijać eksport dzięki wzmożeniu się rynku wewnętrznego. A to jest istota rzeczy.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#RomanRybarski">Już kilka miesięcy temu miałem zaszczyt wykazywać w tej Izbie, iż konieczny w takich warunkach t. zw. dumping eksportowy jest możliwy tylko wówczas, gdy stosunek między konsumcją wewnętrzną danych artykułów a jego zbytem zagranicą jest korzystny dla konsumcji wewnętrznej, to znaczy, że stosunkowo mniej wywozi się po niskich cenach zagranicę. Jeżeli konsumcja wewnętrzna maleje, to ten dumping będzie coraz kosztowniejszy i trudniejszy, czyli że za punkt wyjścia trzeba wziąć wewnętrzny poziom cen i wewnętrzne położenie gospodarcze i wtedy nawet dumping może się opłacać, gdyż jego ciężar będzie rozłożony na większą ilość odbiorców na rynku wewnętrznym. Tymczasem statystycznie można wykazać, że dopłaty przy niektórych artykułach są nieprawdopodobnie duże, a inne rzeczy się wywozi z małą dopłatą. A możnaby ten ciężar przerzucić na działy produkcji, któreby łatwiej było wywozić.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#RomanRybarski">Mówcie co chcecie, brońcie zasady, że nie potrzeba żadnego programu, — ale mojem skromnem zdaniem trzeba, by ktoś się dokładnie przyjrzał całemu naszemu wywozowi, żeby obliczył, co ten wywóz kosztuje, i porównał te rzeczy z rynkiem wewnętrznym i wtedy w jakiś system to ułożył. Bo nie można popierania eksportu zasadzać tylko na wpływach, jakie ma ten lub inny dział produkcji w danem ministerstwie, względnie na czystym przypadku.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#RomanRybarski">I to dowodzi potrzeby rzeczy, przeciw której Panowie tak często protestujecie, mianowicie programu gospodarczego. Tu musi być program, to jest szczegół, fragment programu, A tego niema, bo żadna statystyka, żaden patos eksportowy, który można często spotkać, nie zastąpi tego programu, Ale jest już pewien postęp, bo p. referent budżetu Ministerstwa Skarbu użył wyrażenia „program gospodarczy” i powiedział, że stanowisko programowe da się ująć w dwóch słowach: „rentowność gospodarstw i wzmożenie kapitalizacji”. Zgoda, ale tu jest nieporozumienie; to jest cel, to jest hasło, ale to nie jest program. Dlatego, że np. p. pos. Hołyński z pewnością nie zgodzi się na wzmocnienie kapitalizacji przeprowadzone przez „piatiletkę” w Rosji, a to jest jeden z systemów, jeden z programów wzmagania kapitalizacji. Czyli że jeżeli się zaczyna mówić o programie, to mam wrażenie, że pójdą dalsze rozmowy na ten temat, i dowiemy się nareszcie, jak Panowie zapatrują się właśnie na tę kapitalizację, jaką rolę Państwu w tej kapitalizacji przeznaczają, jaką rolę przedsiębiorstwom państwowym, jak patrzą na interwencję państwa w kartelach i na inne rzeczy. Być może, że z czasem usłyszymy zdania rozbieżne, ale ostatecznie w grupie złożonej też nie na gruncie programu wolno mieć zdania rozbieżne, o ile władze wewnętrzne na to jednakże pozwolą.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Dziękujemy.)</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#RomanRybarski">Oczywiście. Tylko chodzi o to, że ta rozbieżność zdań w tak ważnych zagadnieniach nie powinna być wiernem odbiciem rozbieżności w samym Rządzie. I my nie od Panów, ale od Rządu czekamy odpowiedzi na te wszystkie pytania, bo to, co powiedział p. Minister Przemysłu i Handlu na komisji, że: Dla mnie sprawa etatyzmu nie istnieje, bo ja załatwiam codzienne sprawy, — to nie jest jeszcze odpowiedź. Zagadnienie etatyzmu istnieje i mamy nadzieję, że życie te wszystkie zagadnienia będzie coraz mocniej stawiało i wtedy niejedno się w Polsce jeszcze wyjaśni.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Zaremba.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ZygmuntZaremba">Chcę zapewnić Panów, że jeżeli wielu kwestyj podczas tej debaty nie poruszyliśmy, to tylko dlatego, że system kontyngentowania nie pozwala nam tu mówić o wszystkich sprawach. Dlatego próżne są te wycieczki, które niektórzy Panowie robią, podsuwając nam myśl, że uciekamy od odpowiedzi na poszczególne kwestje.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#ZygmuntZaremba">Muszę zająć się najbardziej jaskrawemi momentami referatu p. referenta Ministerstwa Skarbu, najbardziej jaskrawemi punktami, które dotyczą polityki skarbowej. Przedewszystkiem kwestją podatków, kwestją tego, co się stało niedawno, oceną tych wypadków, które miały miejsce w dziedzinie podatkowej w czasie tej i poprzedniej sesji, tych zmian podatkowych, Chciałbym nareszcie wiedzieć, co to było. Sięgam do przemówienia p. ministra Miedzińskiego; ten powiada, że Rząd miał odwagę wyzyskać posiadane uprawnienia i zgłosić szereg wniosków, zmieniających strukturę podatkową. Mieliśmy więc do czynienia ze strukturą podatkową, z reformą zasadniczą podatków w Polsce, z urzeczywistnieniem tych marzeń, o których wielokrotnie w tej Izbie była mowa. Tymczasem w drugiem, również autorytatywnem oświadczeniu, p. Hołyński powiada co innego: żadnych zmian w systemie podatkowym te wszystkie ustawy nie wprowadzają. Czy Panowie nie mogliby się pogodzić między sobą w tak prostej sprawie, jak ocena przeszłości swojej własnej polityki, w stwierdzeniu czem ona była? Jeśli nie pogodzicie się, to trudno od Panów wymagać jasnej odpowiedzi na pytanie: jaką będzie polityka podatkowa na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#ZygmuntZaremba">Mamy przed sobą fakty. Te fakty oświetliłem na Komisji Skarbowej, podkreślając, że sumarycznie 3/4 podatków stanowią podatki pośrednie, podatki ściągane od ludności pracującej, a zaledwie 25% wynoszą podatki bezpośrednie, które padają na klasę posiadającą, na klasę, której dochody pozwalają na opodatkowanie. Obecnie jesteśmy raczej przed zapowiedzą pogłębienia tej polityki, bo p. referent mówił, że trzeba przyjąć takie zasady tej reformy podatkowej', które umożliwią rentowność warsztatów pracy i kapitalizację, jednem słowem, umożliwią kapitalistyczny wyzysk, zwiększony jeszcze w porównaniu z tym, jaki mamy już dzisiaj.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#ZygmuntZaremba">Panowie umknęli od dyskusji merytorycznej z nami, Panowie nie podnieśli z nami dyskusji, dotyczącej podziału dochodu społecznego, jaki mamy obecnie przed sobą. Jaskrawy przykład podziału dochodu mamy w przemyśle drożdżowniczym: 50% netto produktu zabiera kapitalista, niewielka garsteczka posiadaczy i tyleż zabierają całe rzesze robotnicze. Panowie te wszystkie fakty zlekceważyliście i powtarzacie dalej: kapitalizacja, czyli powtarzacie dalej: wyzysk, efekty zaś tej ideologji mamy chyba dziś dość jaskrawe przed sobą.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#ZygmuntZaremba">Jednocześnie z tem Panowie zapowiedzieli pohamowanie „innych rąk”, sięgających po dochody obywateli. Panowie wygłosili zasadę, którą należy podkreślić z tego miejsca, że wszystkie instytucje samorządowe, pracujące w Polsce, będą musiały ograniczyć swoje wydatki na rzecz wydatków Skarbu, że trzeba będzie im obcinać dochody, ażeby w całości utrzymać dochody Skarbu. Któryś z Panów wyraził się w tej sprawie tak: Jeżeli mamy do czynienia z budżetem samorządu, z wydatkami może bardzo pożytecznemi, a obok tego mamy zagadnienie budżetu Państwa, to musimy machnąć ręką na tamte sprawy i pilnować budżetu Państwa. Ale przecież cała odbudowa Państwa Polskiego od jego zarania odbywała się pod kątem widzenia jak najszerszego rozwoju samorządu, jak najszerszego rozwoju inicjatywy obywatelskiej, wychowania obywateli jako obywateli demokratycznego Państwa. To też owych tendencyj do ograniczenia samorządu, do uszczuplania jego swobody ruchów nie możemy inaczej traktować jak tylko jako jeden z przejawów dążenia do krępowania obywateli, niedopuszczania do tego, żeby się przekształcili w obywateli demokratycznego państwa.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#ZygmuntZaremba">Podnoszono tu kwestję cen. w poprzednim referacie p. posła Miedzińskiego, jako że jest on ryzykantem w dziedzinie ekonomji, widzieliśmy bardzo mocno podkreślone żądanie obniżenia cen kartelowych. W tym roku w referacie jego widzimy już delikatne stwierdzenie, że to jest zadanie trudne i że trzeba się jakoś z niem uporać. P. poseł Hołyński zaś wręcz wyjawił, że to zagadnienie wogóle nie istnieje, że to jest zagadnienie iluzoryczne, że wszystko to, co mówiono o sztywności cen kartelowych jest rekompensowane tysiącem innych korzyści, jakie społeczeństwo z istnienia karteli osiąga. Chciałbym, ażeby również i w tej materji porozumienie między Panami nastąpiło, ażeby wytworzyła się jakaś wyraźna opinja, na podstawie której moglibyśmy sądzić o przyszłej polityce Rządu.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#ZygmuntZaremba">P. poseł Miedziński w swojem uzasadnieniu do sprawozdania generalnego podkreślił jako nadzwyczajny efekt obecnej polityki Rządu osiągnięcie pewnej równowagi między dochodami: „Udały się wysiłki Rządu około sprawiedliwego podziału dochodu narodowego między przemysł i rolnictwo”. Proszę Panów! To zagadnienie było tu omawiane z dwóch stron. Chciałbym podnieść, że jeżeli chodzi o doprowadzenie do większej harmonii między cenami artykułów rolnych a cenami artykułów przemysłowych, to cyfry oficjalne nie bardzo świadczą o słuszności tezy p. generalnego referenta budżetu Jeżeli cenę artykułów rolnych, w grudniu 1930 r. przyj mierny za 100, to przemysłowe będą wynosić 138 w tym samym czasie. W rok później w grudniu 1931 r., jeżeli artykuły rolne znów przyjmiemy za 100 — artykuły przemysłowe będą wynosić 130. Zdaje się, że jeżeli przez cały rok rozpięcie to zmniejszyło się tylko o 8 punktów, to tego nie można uznać za triumf w tej dziedzinie. Proces rabowania wsi polskiej przez wielki kapitał przemysłowy i finansowy odbywał się w dalszym ciągu.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#ZygmuntZaremba">Jeżeli weźmiemy stosunki miejskie, to takie samo zjawisko nawet rozwija się i dalej postępuje. Mianowicie ceny detaliczne w Warszawie kształtowały się jak następuje: jeżeli artykuły rolne w grudniu 1930 roku określimy za 100, to przemysłowe wynoszą 122. W r. 1931 rolne — 100, przemysłowe — 129. A więc, jeżeli chodzi o stosunki miejskie, to łupienie skóry konsumentów miejskich odbywa się jeszcze wydatniej i jeszcze jaskrawiej. Gdzież więc tu mówić o wprowadzeniu zasadniczej zmiany w podziale dochodu społecznego?</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#ZygmuntZaremba">Jeszcze trudniej zrozumieć argument, że ogólna nasza krytyka polityki budżetowej Państwa, która głosi, że nie można budżetem obciążać w tym stopniu ludności pracującej wsi i miast, że obciążenie takie musi wywołać katastrofalne skutki na rynku spożywczym, że ta nasza krytyka właściwie chybia celu, bo przecie, jak powiada p. generalny sprawozdawca, mamy tu tylko przeniesienie tych środków od obywateli użytkujących gdzieś tytoń, czy wódkę, czy sól, czy inne artykuły monopolowe, do Skarbu Państwa, i zużytkowywanie ich dla całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#ZygmuntZaremba">Chciałbym podnieść, że jeżeli u nas przeciętne obciążenie podatkami pośredniemi wynosi na rodzinę robotnika zarobkującego około 200 zł rocznie, to przeniesienie do Skarbu zarobku miesięcznego 400 robotników na to, ażeby p. Wiceminister Koc, czy inny komisarz w Banku Polskim miał 6 000 zł zgórą miesięcznej pensji, nie jest przeniesieniem z kieszeni do kieszeni, jak utrzymuje p. referent, lecz jest poważnem uszczupleniem dochodów dużej ilości pracowników na rzecz wyższej administracji, na rzecz tego miljarda, który pochłaniają w budżecie państwowym wydatki osobowe.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#ZygmuntZaremba">Jeżeli wydatki osobowe pochłaniają około miljarda złotych, to nie możemy pominąć milczeniem kwestji, jak te urzędy sprawują swoje funkcje. Już tutaj kilkakrotnie przytaczano wiele przykładów, przy których jak zwykle Panowie wołali, że są nieprawdziwe. Ale mam tu przed sobą odpisy wielu listów, z których wypływa, że starostowie odmawiają związkom zawodowym legalizacji, bo nie znają ustaw ani sposobu legalizowania i wypełniają w ten sposób tylko jedną funkcję - funkcję obrony interesów klas posiadających w Polsce.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#ZygmuntZaremba">Chciałbym podkreślić przy tej sposobności drugą kwestję. Mianowicie chwalono się na Komisji Budżetowej, że przy ogólnym obniżeniu wydatków, budżet wojska w porównaniu z rokiem 1926 został podniesiony o 130.000 000. Stwierdzam, że dla nas ta podwyżka jest również podniesieniem pozycji na obronę interesów klas posiadających.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B)</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#ZygmuntZaremba">Mieliśmy w ostatnim roku szereg wypadków, że groźba strajku wywoływała natychmiast przyprowadzenie wojska do ośrodka zagrożonego strajkiem. Kiedy niedawno zaszła możliwość strajku na Górnym Śląsku, sprowadzono wojsko do Zagłębia i zakwaterowano je po szkołach. W Kałuszu na strajk odpowiedziano sprowadzeniem wojska, w Borysławiu widzieliśmy również sprowadzanie wojska na stanowiska. Jednem słowem, walka klas, która się w Polsce odbywa, odbywa się nietylko miedzy kapitalistą a robotnikiem. ale odbywa się między kapitalistą, wojskiem i całym aparatem państwowym z jednej strony...</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To nie jest ładne stanowisko, Panie Pośle.)</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#ZygmuntZaremba">...a klasą robotniczą z drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#ZygmuntZaremba">Jeżeli w rezultacie tego osiągnęliśmy obniżenie pensyj robotniczych, obniżenie zarobków robotniczych jak to ma miejsce teraz na Górnym Śląsku, o 8%, to muszę podkreślić w związku z tą debatą, którą tu prowadzono, że nie daje to nam żadnej perspektywy na przyszłość. Ten wyścig dumpingowy, o którym tu mówił p. Hołyński raz jako o rzeczy dobrej, bo to zagranica stosuje, drugi raz jako o złem koniecznem, które trzeba w dzisiejszych stosunkach stosować ten dumping, wzmocniony dziś obniżką płac robotnika o 8%, daje na tonie węgla mniej więcej złotówkę, a jednocześnie właśnie na skutek obniżenia funta angielski węgiel konkurencyjny staniał teraz o półtora szylinga, co daje nam 2 zł i taki wyścig może trwać w nieskończoność, gdy będzie się obracał w zakresie tylko jednostronnych interesów kapitalistycznych. Bo co kapitalistom szkodzi, jeżeli społeczeństwo da się strzyc, jeżeli dla ich interesów całe społeczeństwo jest opodatkowane.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#ZygmuntZaremba">Parę słów o monopolach państwowych. Czuje tu wielkie, gorące, nabożne westchnienie do wódki. Drugiem zagadnieniem nadzwyczaj ważnem — powiada p. Hołyński — jest zwyżka spirytusu. Powiada dalej, że zbyt małą przewidziano ilość miejsc sprzedaży, warto byłoby, żeby ich było więcej. Bezsprzecznie, jeżeli tonący może się chwytać brzytwy, Panowie z systemu rządzącego możecie się chwytać tak dobrego, silnego i wypróbowanego środka finansowego, jak spirytus, Ale chciałbym, ażeby Panowie również tutaj powiedzieli, albo przynajmniej żeby Rząd nam powiedział, jak się na tę kwestję zapatruje. Mieliśmy w zeszłym roku politykę podnoszenia cen. mieliśmy także politykę zwiększania konsumcji wódki metodą rosyjską t. zw. „mierząwczykow” — malutkich buteleczek 0,1-litrowych. Ale, proszę Panów, jednak te wszystkie sposoby nie dają większych dochodów. Teraz p. pos. Hołyński w swojem sprawozdaniu powiada, że badał kwestję cen i doszedł do przekonania, że inne środki nie prowadzą do zamierzonego celu. Potem przychodzi p. Rudziński i oświadcza, że żąda, aby ceny zostały zmniejszone. Cóż wreszcie Ministerstwo Skarbu w tej sprawie myśli? Bylibyśmy radzi wiedzieć, jaka jest polityka w tej dziedzinie naszego Skarbu.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#ZygmuntZaremba">A chciałbym zaznaczyć, że dzieją się w monopolach dziwne rzeczy. Monopol stał się częstszym klijentem sądu w sporach ze swoimi pracownikami. Niedawno gazety pisały o tem, że szereg pracowników usuniętych z pracy musiało zaskarżyć monopol o należne odszkodowania. Monopol chciał pracownikom umysłowym wypłacić dwutygodniowe odszkodowanie, a ci przez sąd musieli dopiero otrzymać pełne odszkodowanie. Widzimy w innym monopolu hazardowne zmiany osobowe. Na 7 wydziałów i 7 naczelników 6 zmienia się, przeważnie wojskowych na wciskowych. Jeden się czegoś nauczył, przynajmniej przez parę miesięcy, to znowuż drugi zacnie się uczyć. W innym monopolu, zapałczanym, mamy w tej chwili dziwne zjawisko, że wbrew temu, co się tutaj mówiło przy debacie budżetowej o pożyczce zapałczanej, spółka eksploatacyjna monopolu zapałczanego dała w ciągu 1930 r. przy 5-miljonowym kapitale zakładowym 6 485 650 zł, czystego zysku Rozumie się, tego rodzaju zyski mogą być doskonałą kapitalizacją, są doskonałą rentownością, ale to jest rentowność i kapitalizacja dokonywana przy pomocy Rządu, przez jego umowy z kapitalistami szkodliwe dla ludności pracującej miast i wsi. Przeciw tej polityce musimy jak najkategoryczniej protestować.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#ZygmuntZaremba">Jednocześnie chciałbym podnieść, że w tych samych monopolach dzieją się również dziwne rzeczy, rzeczy, które wynikają nawet z pobieżnego przyjrzenia się bilansom monopolów. Widzimy, jak rosną procenty, a maleją środki obrotowe. Mówiło się wielokrotnie o tych środkach obrotowych, jednak dziś widzimy, że zamiast rozporządzania tym funduszem, monopole, naciskane przez Ministerstwo Skarbu, tylko wpłacają jak najwięcej gotówki do Skarbu i to operacjami kredytowemi kosztowncmi, kredytami wekslowemi.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#ZygmuntZaremba">P. pos. Hołyński w komisji postawił nam tezę, że musimy przeprowadzić w dziedzinie monopoli, a szczególnie w dziedzinie monopolu tytoniowego skoncentrowanie fabryk i pomnożenie punktów sprzedaży. Ale widzimy, że w dzisiejszych czasach, takie udoskonalenie techniczne już na innym odcinku, też wbrew zapowiedziom Rządu, dało przykry efekt, mianowicie w P. A. S. T-cie pozbawiono pracy bardzo wiele pracowniczek i obawiam się, żeby i tu nie było reformy w podobnym sensie, ażeby jeszcze bardziej nie powiększać ilości bezrobotnych na skutek koncentrowania fabryk. Ale pocieszam się, że to są rzeczy należące, że tak powiem, do reklamy. Takim czynnikiem reklamy była również swego czasu budowa fabryki tytoniowej w Żyrardowie, gdzie wielki plac otoczono bardzo kosztownym parkanem, ale od dwóch lat nic się nie robi i dalej nie myśli się nic robić, chociaż robotników w Żyrardowie się bałamuciło i opinję publiczną się omamiało, że egzystencja Żyrardowa, oparta dotychczas na jednym przemyśle lnianym, będzie teraz oparta na innem jeszcze przedsiębiorstwie, dającem możność przeniesienia robotników zajętych dotychczas w przemyśle lnianym.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#ZygmuntZaremba">Jeśli chodzi o sprzedaż, chciałem podkreślić, że nieboszczyk Huzarski przeprowadzał w Warszawie redukcję rabatów hurtowych z 3 na 2%, ale widać hurtownicy mieli silne poparcie, gdyż miljona złotych oszczędności nie osiągnięto. Zresztą nic dziwnego, bo jednym z koncesjonarj uszów był p. Snopczyński, który był jednocześnie posłem — nie wiem, czy jest teraz posłem — i jednocześnie zadłużonym koncesjonarjuszem w tymże monopolu...</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jest posłem.)</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#ZygmuntZaremba">...Panów tak jest dużo, że nie mogę wszystkich znać.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#ZygmuntZaremba">Chciałbym wreszcie jeszcze jedną sprawę podnieść poza tem, co już scharakteryzowałem, mianowicie stosunki w naszych przedsiębiorstwach państwowych. Mam tu przed sobą listy dotyczące tych stosunków. Nawiązując do tego, co mówiłem na komisji, muszę powiedzieć, dlaczego my w myśl tych zasad, które wyłożyliśmy gdzieindziej, nie możemy być za podnoszeniem budżetu. Wszędzie się gwałci ustawę o 8-godzinnym dniu pracy, ustawę o urlopach, jak to ma miejsce wśród marynarzy w porcie gdyńskim. Gdy Panowie mówią o eksporcie węgla i cukru, to wartoby się zastanowić chwilkę nad dolą tych pracowników, którzy swojemi rękami ten eksport załatwiają. Otóż ci pracownicy morscy, — a przecież tu chodzi o tę naszą chlubę i przyszłość, która leży na mor u, — są w warunkach najbardziej skandalicznych, są wyzyskiwani tak, jak nie są nawet wyzyskiwani pracownicy w prywatnych przedsiębiorstwach obcych, przedsiębiorstwach pracujących na tym samym terenie, są czynnikiem najbardziej upośledzonym i dlatego też tę politykę ujemnie tu ocenić musieliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rosenberg.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ChilMordechajRozenberg">W imieniu Komunistycznej Frakcji Poselskiej oświadczam, że głosować będziemy przeciw budżetowi Rządu Prystora-Piłsudskiego. Stanowisko nasze wobec budżetu streszcza hasło, które coraz głośniej rozbrzmiewa wśród miljonowych mas pracujących całego Państwa: „Ani grosza podatku rządowi dyktatury faszystowskiej, rządowi głodu, teroru i…</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.)</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#ChilMordechajRozenberg">Stwierdzam jednocześnie, że w tym Sejmie jedynie my, posłowie rewolucyjni, stoimy konsekwentnie na stanowisku zwalczania budżetu faszystowskiego, tak samo, jak i każdego budżetu rządów burżuazyjnych. Faktu tego nie zmienia w niczem to, że i t. zw. opozycja głosuje dziś przeciw budżetowi. Wystarczy wspomnieć, że panowie z P. P. S. i całej opozycji jeszcze w 1930 r. głosowali za budżetem rządowym, próbując przytem zasłonić się formułką, że dają budżet nie rządowi, tylko państwu.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#ChilMordechajRozenberg">Współpraca pp. opozycjonistów z klubem rządowym nad uchwaleniem budżetu bynajmniej nie ustała. Dostatecznym tego dowodem są słowa przewodniczącego Komisji Budżetowej p. Byrki, który po zakończeniu obrad tej komisji oświadczył, że: „Zachowanie się opozycji było i przez reprezentantów Rządu określane, jako ściśle rzeczowe i zupełnie w porządku”.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#ChilMordechajRozenberg">Dlaczego my komuniści odrzucamy rozpatrywany tutaj budżet? Dlatego przedewszystkiem, że jest on oparty na spotęgowanym do ostateczności wyzysku i ucisku miljonowych mas robotniczych i chłopskich oraz narodów ujarzmionych i uciskanych. Dlatego, że jest on podstawą i odbiciem zarazem całej polityki dyktatury faszystowskiej, polityki ratowania gnijącej gospodarki kapitału kosztem śmierci głodowej miljonów pracujących, barbarzyńskiego wynaradawiania narodów podbitych, polityki wzmocnienia władzy burżuazji i imperjalizmu pry pomocy „pacyfikacji”, sądów doraźnych i mordów więziennych.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#komentarz">(Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.)</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#ChilMordechajRozenberg">Jawny haracz budżetowy, zwalany na barki ludności pracującej, wynosi 2 1/2 miliarda, dokładnie 2.446.917.311 zł. Obok tej sumy istnieje jeszcze i haracz ukryty, bo — jak stwierdzono na Komisji Budżetowej — oficjalny budżet pomija sumę około 200 miljonów, ukrytych w funduszach administracyjnych i specjalnych, oraz 400 miljonów z t. zw. dochodów pozabudżetowych (pożyczki, obligacje i t. d.).</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#ChilMordechajRozenberg">Wymowa oficjalnego budżetu, którego zestawienia znajdujemy w drukach sejmowych, jest aż nadto wyraźna, Jak na dłoni wiąże się ona z tem, co się rozgrywa obecnie na arenie polityki światowej, co przykuwa dziś uwagę milionów robotników i chłopów Polski faszystowskiej, jak również milionów pracujących ZSRR oraz całego świata imperializmu Mówię tu o kontrrewolucyjnej i antysowieckiej interwencji imperialistycznej, zapoczątkowanej przez Japonię na dalekich polach Mandżurji i północnych Chin. Odgłosy armat „pacyfikujących” Chiny i grających już ogniem huraganowym w Szanghaju… (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Nie zmniejszono, jak już stwierdziłem, kredytów na utrzymanie aparatu teroru faszystowskiego. Łącznie na policję, defensywę, sądy powszechne i doraźne i katownie więzienne przeznacza Rząd 313 000 000. Mówi to dostatecznie o tem, że celem Rządu jest dalsze wzmocnienie i rozbudowanie systemu krwawego teroru. Mało wam jeszcze szubienic, mało dziesiątków robotników i chłopów, ginących na stryku za przestępstwa polityczne (tow. Dawidowicz w Grodnie) i tak zwane pospolite, których tłem jest w większości wypadków nędza i głód, mało wam 14 bezrobotnych z Paruszowca, stawionych przed sąd doraźny za udział w demonstracji i żądanie chleba i pracy.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#ChilMordechajRozenberg">Mało wam Łucka i Grodna, torturowania i mordowania rewolucyjnych więźniów politycznych, mało wam krwawego regulaminu więziennego, którego celem jest fizyczne wytępienie jeńców faszyzmu. Nie wystarcza wam już system „pacyfikacji” na wsi ukraińskiej, białoruskiej i polskiej, system „czarnych karetek”, ekspedycyj karnych w dzielnice robotnicze, nie wystarcza wam mordowanie rewolucjonistów na ulicach w biały dzień lub pod osłoną nocy (tow. tow. Kohen i Gradowski w Warszawie), masakrowanie i rozstrzeliwanie demonstracyj bezrobotnych (Paruszowiec, Chojnice). Przygotowujecie na robotników i chłopów i narody ujarzmione nowe jeszcze bardziej wyrafinowane gwałty i zbrodnie, jedynie za to, że nie chcą oni wiernie ginąć z głodu w kleszczach dyktatury faszystowskiej.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#ChilMordechajRozenberg">Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wynosił w mijającym roku budżetowym 1931/32 – 104 miljony, w uchwalanym zaś tu budżecie na rok 1932/33 zmniejszony został do 87 miljonów. Budżet Ministerstwa Robót Publicznych w r. 1931/32 – 150 miljonów, w r. 1932/33 tylko 38 miljonów. Bardziej jeszcze wymowne jest porównanie budżetów rolnych. Oto budżet Ministerstwa Rolnictwa z 51 miljona w r. 1931/32 zredukowany został w roku bieżącym do 19 miljonów, zaś budżet Ministerstwa Reform Rolnych z 53 miljonów obcięto dziś do 11 miljonów!</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#ChilMordechajRozenberg">Podobnie też zredukowany prawie o 3/4 budżet Ministerstwa Robót Publicznych pokrywa tylko konserwację istniejących budowli i gmachów państwowych, natomiast na inwestycje i na nowe budownictwo nie przewiduje dosłownie ani grosza. Na właściwe roboty publiczne znajdujemy w budżecie sumę aż 3, dosłownie, trzech miljonów! Jedynie w budżecie Ministerstwa Wojny umieszczono kredyty w wysokości około 30 miljonów na budowę nowych koszar, magazynów amunicyjnych, lotnisk wojskowych i t. p.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#ChilMordechajRozenberg">Wrócę do budżetu Ministerstwa Pracy i Ociekł Społecznej zredukowanego w preliminarzu o blisko 20% do sumy 87 miljonów. Z kwoty tej 60 miljonów przeznacza Rząd na pomoc dla bezrobotnych. Oczywistem jest, że w obliczu rosnącego, jak lawina bezrobocia, obliczanego dziś nawet przez fałszowaną statystykę oficjalną na przeszło 350.000, suma ta jest naigrawańiem się z głodującej miljonowej armji bezrobotnych. Dla bezrobotnych stanowi to jeszcze jedno doświadczenie, że mają do wyboru albo powolną śmierć głodową, albo nieubłaganą walkę o chleb i pracę, przeciw dyktaturze faszystowskiej. Z pozostałych funduszów nieznaczną tylko część stanowią dopłaty do ubezpieczeń społecznych oraz kredyty na opiekę nad młodzieżą i dziećmi i opiekę nad niezdolnymi do pracy, które wynoszą 780.000 zł.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#ChilMordechajRozenberg">Teraz o budżecie Ministerstwa Kolei, Opierając się na dekrecie o komercjalizacji P. K. P. Rząd wyłączył całkowicie z budżetu gospodarkę kolei państwowych, co nie dotyczy jednak kredytów na utrzymanie samego ministerstwa. Nie wróży to masom kolejarskim nic innego, jak dalsze zaostrzenie ataków na ich byt Dowodem tego jest ostatnia obniżka o 10% dodatków ryczałtowych za czas spędzony na służbie dla drużyn parowozowych, konduktorskich i dla służby wagonowej.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#ChilMordechajRozenberg">Do zredukowanych pozycyj w budżecie faszystowskim należy również budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, gdzie obniżka wynosi 100 miljonów zł. Znamiennem jest przytem, że kredyty na utrzymanie kleru wszystkich wyznań pozostały niemal nietknięte. Obcięcie budżetu oświaty — to dalszy krok faszyzmu w jego polityce krzewienia ciemnoty i analfabetyzmu przedewszysitkiem wśród mas robotniczych i chłopskich. Wślad za nim nastąpiło dalsze antyoświatowe posunięcie Rządu, wydanie nowej ustawy o ustroju szkolnictwa, której cele i charakter wypadnie nam jeszcze omówić.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#ChilMordechajRozenberg">Na czoło oświatowej polityki dyktatury faszystowskiej wysuwa się sprawa szkolnictwa narodowości uciskanych i ujarzmionych. Na ziemiach podbitych Ukrainy i Białorusi zachodniej zatarły się już nawet ślady po szkolnictwie ukraińskieim i białoruskiem, t. zw. utrakwizacja stała się w praktyce najbrutalniejszą polonizacją. Niema również na terenie całego Państwa ani jednej szkoły państwowej z językiem wykładowym żydowskim, szkolnictwo zaś prywatne podlega systematycznym prześladowaniom, podobnie, jak prywatne szkolnictwo ukraińskie i białoruskie. Obok tego przerażający odsetek dzieci polskich, ukraińskich, białoruskich i żydowskich pozostaje poza nawiasem jakiejkolwiek szkoły. Obraz ten uzupełniają systematyczne represje wobec ukraińskich i białoruskich instytucyj kulturalnych, oświatowych, spółdzielczych i t. p.; to samo dotyczy instytucyj i towarzystw żydowskich.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#ChilMordechajRozenberg">Wbrew „pacyfikacji” walka rewolucyjnych mas robotniczych i chłopskich na ziemiach Ukrainy i Białorusi zachodniej o wyzwolenie z jarzma zaborczych rządów imperjalistycznych rozszerza się i potężnieje. Wobec pracujących mas żydowskich metody „pacyfikacyjne” faszyzmu znalazły wyraz w ostatniej antysemickiej programowej akcji endecko-sanacyjnej.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#ChilMordechajRozenberg">Celem jej jest zastraszenie mas żydowskich, stających do walki z faszystowskim wyzyskiem i uciskiem o wyzwolenie społeczne i narodowe oraz rozbicie jednolitego frontu walki mas. Fala pogromowa odparta została przez solidarne wystąpienia robotników polskich i żydowskich w Wilnie, Sosnowcu, Włocławku i t. d. wymierzone zdecydowanie przeciwko pogromszczykom i dyktaturze faszystowskiej.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#ChilMordechajRozenberg">Pod naporem kryzysu gospodarczego i politycznego rząd faszystowski podejmuje próby… (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Z powodu ograniczenia nam czasu w dyskusji, krótko tylko mogę mówić o tem, w jakich warunkach gospodarczych i politycznych uchwalacie wasz faszystowski budżet. Kryzys gospodarczy pogłębia się z dniem każdym. Wskaźnik produkcji państw kapitalistycznych, również i Polski spada z miesiąca na miesiąc. Armja bezrobotnych świata kapitalistycznego sięga już 40 miljonów. Zamieranie produkcji przemysłu polskiego przyjęło rozmiary katastrofalne. Setki i tysiące robotników wyrzucanych jest dzień w dzień za bramę fabryczną i skazywanych na nędzę i głód; wzrasta również liczba przymusowych „świętówek”, bezpłatnych urlopów i t. p.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#ChilMordechajRozenberg">Zdeklasowanie drobnej burżuazji, zubożenie mas drobnomieszczańskich i inteligencji przyjęło rozmiary dotąd nieznane. Polityka dyktatury faszystowskiej godzi w byt najszerszych warstw ludności. Coraz jaskrawiej ujawnia się to, że interesu i przyszłości tych warstw broni dziś jedynie rewolucyjny obóz robotniczo-chłopski.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#ChilMordechajRozenberg">Na wsi kryzys i bezrobocie przybrały już oddawna rozmiary katastrofy. Pogłębia go potęgowany wyzysk podatkowy, egzekucje ostatniego dorobku chłopskiego, ciężary szarwarkowe, pańszczyźniany wyzysk na folwarkach, rabunek praw serwitutowych i t. d. Kultura rolna cofa się poniżej poziomu przedwojennego; stosowanie nawozów sztucznych zanika, wieś cofa się do drewnianego pługa i brony.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#ChilMordechajRozenberg">Nie do opisania jest nędza wśród pracujących mas żydowskich, nawet źródła sjonistyczno-faszystowskie obliczają bezrobocie wśród ludności żydowskiej na 1,5 miljona. Bezrobocie wśród robotników żydowskich sięga 80%; znikoma tylko część otrzymuje głodowe zasiłki ustawowe.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#ChilMordechajRozenberg">Skutki wzniesionych na nowo wysokich murów celnych dokoła wszystkich niemal państw Europy, różnych zakazów importowych i dewizowych zaczynają się w Polsce dopiero ujawniać i budzą uzasadniony niepokój w obozie burżuazji.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#ChilMordechajRozenberg">To też burżuazja pod przewodem faszystowskiego Rządu z tem większą zaciekłością szuka dziś wyjścia z kryzysu w spotęgowanych atakach na masy pracujące, wzmagając jednocześnie teror, ażeby udaremnić i rozbić ich walkę w obronie bytu. Zamachy na płace robotnicze, obniżone już do norm głodowych, idą jeden za drugim. W Łodzi żądają obniżki płac do 40%, 25% na Górnym Śląsku, 21% w Zagłębiu Dąbrowskiem, 25% w Żyrardowie i t. d., obcinają systematycznie płace pracowników umysłowych, redukowanych coraz częściej narówni z robotnikami. Zbiera swe żniwo faszystowska racjonalizacja pracy, doprowadzająca robotników i robotnice do omdlenia (Żyrardów, Łódź). Oficjalnie już zapowiada się rewizję, czyli faktyczne przekreślenie wszystkich ubezpieczeń socjalnych.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#ChilMordechajRozenberg">Po zrujnowaniu konsumenta wewnętrznego. w obliczu wymykania się jej rynków zachodnich, tem uporczywiej szuka burżuazja wyjścia z kryzysu… (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Ta polityka i te dążenia dyktatury faszystowskiej — to wspólna polityka i wspólne dążenia wszystkich odłamów obozu burżuazyjnego w Polsce. Mimo „procesów brzeskich”, mimo trwających tarć między Wami i sporów o metody rządzenia i dekoracje wspólnym wysiłkiem, wspólnemi siłami, każdy na swym odcinku i posterunku, realizujecie ten wasz program ratowania gnijącego kapitalizmu kosztem mas, który nakreśliłem. W tych warunkach zadaniem waszem, Panowie z PPS, Klubu Ludowego, NPR, Ch. D. jak również socjalfaszystów ukraińskich i żydowskich jest rozbijanie...</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#komentarz">(Głos: Co, i PPS jest również faszystowska?)</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#ChilMordechajRozenberg">...walki mas robotniczych i chłopskich od wewnątrz, paraliżowanie ich oporu przeciw atakom kapitału i obszarnictwa, uzupełnianie swemi metodami teroru faszystowskiego.</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#komentarz">(Głos: Gdyby teror panował, to Panby nie gadał na tej trybunie, lecz dawnoby Pan siedział w Moskwie.)</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#ChilMordechajRozenberg">Tę swą robotę spełniacie przy pomocy demokratycznych i coraz „radykalniejszych” frazesów przy pomocy przewekslowania rewolucyjnych nastrojów mas na ślepy tor „rewolucji w majestacie prawa” (ostatnie wystąpienie posła Niedziałkowskiego), wreszcie przy pomocy frazesów o „ginącym kapitalizmie”, który rzekomo zginie sam, a nie pod ciosami mas (wystąpienie „lewego” pepesowca p. Zaremby). Taki jest sens waszego wniosku o votum nieufności dla Rządu, taki jest cel waszej hecy w sprawie Brześcia, który chcecie wykorzystać na rozreklamowanie się wśród mas, jako dowód swego „męczeństwa”, swej jakoby „rzeczywistej walki” z Rządem.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na ławach P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#ChilMordechajRozenberg">O obliczu waszem, Panowie z P. P. S., świadczy nie wyrok w procesie brzeskim, nie bohaterskie miny „skazańców”, którzy rozpierają się tu na ławach sejmowych i po ułaskawieniu Kosmowskiej oczekują amnestji i dla siebie,...</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach P. P. S. Głosy: Prowokator sanacji! Drugi Czuma!)</u>
<u xml:id="u-25.34" who="#ChilMordechajRozenberg">...lecz wasza rola w ostatnich walkach robotniczych na Górnym Śląsku, w Zagłębiu Dąbrowskiem, w Łodzi i t. d., forsowanie przez was arbitraży rządowych, wasze ostatnie nawoływanie w „Robotniku”, ażeby Rząd skuteczniej „uporał się z komunizmem” i ruchem rewolucyjnym.</u>
<u xml:id="u-25.35" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-25.36" who="#ChilMordechajRozenberg">O waszem istotnem obliczu, Panowie z „opozycji”, decyduje najlepiej stanowisko, które zajmujecie wobec zagranic cnej i wojennej polityki faszystowskiej, oraz popieranie przez Was militarystycznej akcji „przysposobienia wojskowego”. Na Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu mówcy „opozycyjni” prześcigali się nawzajem w zapewnieniach o swej solidarności z polityką sojuszów militarnych i całą polityką zagraniczną Rządu. W dyskusji nad budżetem wojny mówca pepesowski, p. Pużak, biadał tylko nad tem, że budżet jest „wegetacyjny”, to znaczy, że za mało Rząd przeznaczył na amunicję, gazy trujące oraz na wyszkolenie wojska. W szczuciu przeciw ZSRR i szkalowaniu budownictwa socjalistycznego prześcigacie się również z jawnym obozem faszystowskim.</u>
<u xml:id="u-25.37" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach P. P. S. Wesołość na ławach B. B. Głosy: Małe nieporozumienie w rodzinie! Pogódźcie się braciszkowie!)</u>
<u xml:id="u-25.38" who="#ChilMordechajRozenberg">Wbrew krwawemu terorowi, wbrew wszelkim manewrom i wysiłkom zamaskowanych agentów faszyzmu — walka mas robotniczych i chłopskich Polski, Ukrainy i Białorusi Zachodniej przeciwko faszystowskiej dyktaturze kapitału i obszarnictwa rozszerza się i potężnieje, przechodząc niejednokrotnie od walki obronnej do kontrofensywy. Coraz częściej walki strajkowe proletarjatu toczą się na podstawie jednolitego rewolucyjnego frontu robotniczego pod wodzą komunistów — przeciw kapitałowi i jego agentom faszystowskim i socjalfaszystowskim. Przejawem tego — bohaterskie strajki tramwajarzy warszawskich, strajki włókniarzy ozorkowskich, jedwabników i tramwajarzy łódzkich, zwycięski strajk pończoszników łódzkich, ostatnie strajki górnicze na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskiem.</u>
<u xml:id="u-25.39" who="#ChilMordechajRozenberg">Do zdecydowanej walki o chleb i pracę, o zasiłki w wysokości utraconego zarobku ruszają masy bezrobotnych, wbrew groźbie szubienic, wbrew kulom i masakrom policji.</u>
<u xml:id="u-25.40" who="#komentarz">(Nieustanna wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-25.41" who="#ChilMordechajRozenberg">Mówią o tem krwawe demonstracje bezrobotnych w Paruszowcu, Chojnicach, Drohobyczu, Krotoszynie i t. d. Walczą nieugięcie przeciw rozbojowi podatkowemu i egzekucjom szerokie masy chłopskie (ostatnie krwawe zajście w Gródku, pow. Mołodeczno), Do walki strajkowej przeciwko bezprzykładnym atakom obszarnictwa, przeciwko obrywaniu płac, ordynarjów i rugom — stają robotnicy rolni, pędząc od siebie precz sługusów jaśniepańskich z pod znaków Kwapińskiego i Nowickiego (pow. włocławski, kutnowski, siedlecki, rawski, Pomorze i t. d.). Prasa faszystowska alarmuje raz po raz z powodu wzrostu nastrojów rewolucyjnych na ziemiach ukraińskich i białoruskich, ostatnio przytaczając fakty rewolucyjnych wystąpień chłopów ukraińskich na Pokuciu.</u>
<u xml:id="u-25.42" who="#ChilMordechajRozenberg">Miljony robotników i chłopów Polski, Ukrainy i Białorusi zachodniej nie chcą konać z głodu w kajdanach niewoli faszystowskiej i wiedzą już, jaka droga prowadzi ich do wyzwolenia. Wbrew Waszej oszczerczej kampanji przeciw Z. S. R. R...</u>
<u xml:id="u-25.43" who="#komentarz">(Głosy: Oto chodzi. Wy wiecie, co się tam dzieje?)</u>
<u xml:id="u-25.44" who="#ChilMordechajRozenberg">...masy pracujące wiedzą prawdę o tem, co się dzieje i co się tworzy za wschodnim kordonem granicznym.</u>
<u xml:id="u-25.45" who="#ChilMordechajRozenberg">Budownictwo socjalistyczne — nawet według świadectw zagranicznej prasy burżuazyjnej — rośnie z godziny na godzinę; pierwszą podstawą jego jest rosnący nieustannie dobrobyt mas robotniczych i chłopskich i wyzwolonych ludów radzieckich.</u>
<u xml:id="u-25.46" who="#komentarz">(Głosy: Gdzie? Niby w Rosji? Humoreska! Mówi Pan duby smalone!)</u>
<u xml:id="u-25.47" who="#ChilMordechajRozenberg">Mówi o tem dowodnie uchwalony ostatnio budżet radziecki, z którego, z braku czasu, przytoczę kilka tylko liczb.</u>
<u xml:id="u-25.48" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Żałuję bardzo.)</u>
<u xml:id="u-25.49" who="#ChilMordechajRozenberg">Ja też żałuję. Jest to przedewszystkiem budżet niemal w 100% inwestycyjny.</u>
<u xml:id="u-25.50" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Kto Pana tutaj przysłał?)</u>
<u xml:id="u-25.51" who="#ChilMordechajRozenberg">Na budownictwo przemysłowe, na nowe fabryki i zakłady przeznaczono w r. 1932 — 10.700.000.000 rubli. Na budownictwo rolne, mechanizację i podniesienie kultury rolnej — 4.360 000.000 rubli. Na budownictwo transportowe — 3.300.000.000 rubli.</u>
<u xml:id="u-25.52" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech Pan w Rosji przeczyta ten budżet. Różne okrzyki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#ChilMordechajRozenberg">Na budownictwo mieszkaniowe i komunalne — 2.892.000.000 rubli. Na szkolnictwo, techniczne przeszkolenie robotników, instytucje naukowe i zdrowie publiczne — 9.200.000.000 rubli. Budżet całkowitych ubezpieczeń społecznych, z których korzystają wszyscy robotnicy i pracownicy, wynosi w r. 1932 — 3.490.000.000 rubli (w r. 1931 — 2.500.000.000).</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#ChilMordechajRozenberg">Należy jeszcze dodać, że od początku „pięciolatki” średni budżet rodziny robotniczej wzrósł o 64%.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech Pan powie, jaki jest wojenny budżet?)</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#ChilMordechajRozenberg">W r. 1932 zostanie zakończone Wprowadzenie 7-godzinnego dnia pracy w całym przemyśle radzieckim. Skolektywizowane rolnictwo chłopskie otrzyma w roku bieżącym 82.000 traktorów, 11.000 samochodów ciężarowycn i za blisko 1 miljard rubli maszyn i narzędzi rolniczych.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A gdzie samoloty?)</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#ChilMordechajRozenberg">Porównajmy teraz te liczby z faszystowskim budżetem, z naszym — to znaczy waszym burżuazyjnym kryzysem i upadkiem, z nędzą i głodem miljonowych mas robotniczych i chłopskich całego Państwa.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#ChilMordechajRozenberg">Faktycznie, proszę Panów, budżet wasz, jak to wykazałem, jest wyprany chemicznie z wszelkich wydatków inwestycyjnych. Znikł nawet przysłowiowy zeszłoroczny miljon na budowę szkół. To właśnie jest jedną z oznak, że kryzys sięgnął aż do trzewi systemu kapitalistycznego w Polsce. Wy, Panowie — podobnie zresztą, jak i rządy innych państw burżuazyjnych — jesteście już organicznie niezdolni do budownictwa. (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Wasze plany i dążenia, wasze dzisiejsze i przygotowywane zbrodnie...</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Czyjem imieniem on mówi, psiakrew?)</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#ChilMordechajRozenberg">...zostaną przekreślone i obalone przez walkę mas. Masy robotnicze i chłopskie Polski, Ukrainy i Białorusi zachodniej, wbrew szubienicom i manewrom waszych agentów, świadomie i nieugięcie kroczą ku rewolucyjnemu wyjściu z kryzysu i niewoli narodowej. (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzŚwitalski">Mimo najlepszych chęci nie mogłem zupełnie zrozumieć, co p. poseł Rozenberg mówił. Wobec tego, nie mogłem p. posła ani przywoływać do rzeczy, ani do porządku. Dlatego zastrzegam się, że stenogram Pańskiego przemówienia przejrzę i zgodnie z art. 33 regulaminu skreślę z mowy te wszystkie ustępy, które będę uważał za niezgodne z obowiązkiem wierności dla Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Czernichowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#FranciszekCzernichowski">Wysoki Sejmie! Po wesołym nastroju spowodowanym przemówieniem międzynarodówki i przedstawiciela sielanki komunistycznej, pozwoli Wysoka Izba, że chwilę zaprzątnę uwagę naszemi bliskiemi troskami.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#FranciszekCzernichowski">W dyskusji budżetowej wyłoniły się z obu skrzydeł opozycyjnych pewne krańcowe tezy, które zniewalają mnie do porównania ze stosunkami zagranicznemi.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#FranciszekCzernichowski">Jeśli starano się nasze wewnętrzne trudności gospodarcze przedstawić jako wyjątkowe, jako niezwiązane z kryzysem ogólno-światowym, a będące wynikiem naszych jakichś błędów czy niepowodzeń, to twierdzenia te zniewalają mnie do odpowiedzi cyframi z tego, co się poza Polską dzieje.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#FranciszekCzernichowski">Mówiono przy budżecie w związku z sumą preliminowanych dochodów ze świadczeń publicznych o obniżeniu produkcji, obniżeniu obrotów, obniżeniu skali życia gospodarczego w Polsce, przypisywano to obniżenie naszym specyficznym warunkom, naszym niedomaganiom. Ażeby ugruntować tę istotną prawdę, że kryzys gospodarczy Polski pozostaje w jak najbardziej ścisłym związku z kryzysem ogólno-światowym, pozwolę sobie na przytoczenie paru cyfr porównawczych. Nie będę używał tych porównań ze stosunkami zagranicą gwoli usprawiedliwiania polityki Rządu, ale gwoli wykazania, jak daleko ta współzależność idzie, obecna bowiem większość sejmowa należy do tych, którzy jak najmniej szukali pomocy obcych, czego nie można powiedzieć o innych skrzydłach tej Izby.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#FranciszekCzernichowski">Mówiono o obniżeniu produkcji w Polsce. Podam parę cyfr z tej dziedziny. Jeżeli chodzi o produkcję węgla, to tu Polska jest w tej sytuacji, że w porównaniu z innemi krajami przemysłowemi świata, nietylko nie obniżyła w ciągu 11 miesięcy tej produkcji, ale wykazuje ona zwyżkę o 3%, podczas gdy produkcja np. w Stanach Zjednoczonych spadła o 20%, w Niemczech o 16% i t. d.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#FranciszekCzernichowski">Będę się starał jak najbardziej oszczędzać Panom cyfr.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#FranciszekCzernichowski">Produkcja surówki żelaznej. Jeżeli weźmiemy procentowo stosunek obniżki tej produkcji w ciągu 11 miesięcy, to uzyskamy, że Polska nie zajmuje miejsca pierwszego w wyścigu spadku produkcji, ale conajmniej ostatnie, albowiem obniżka produkcji wynosi w Anglji ponad 40%, w St. Zjednoczonych tyleż, w Niemczech 37%, poczem dopiero idzie Polska z cyfrą 25,7%. I ta dziedzina więc wskazuje, że specjalnie warunki polskie nie idą tak daleko, aby Polska miała być w gorszem położeniu wskutek własnych niedomagań, jak inne kraje.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#FranciszekCzernichowski">Jeżeli będziemy mówili o produkcji stali, to tu Polska zajmuje ostatnie miejsce w obniżeniu produkcji, albowiem produkcja ta spadła w ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych o 34%, w Anglji o 32%, wtedy gdy w Polsce obniżenie wynosi tylko 14%, Mówiono tutaj o innych cyfrach, o zniżce obrotów izb rozrachunkowych, jako tym wskaźniku wielkiej klęski gospodarczej u nas, jako o tym wyjątku, który specjalnie nas dotyka, podczas, kiedy na świecie jest tak dobrze i pięknie. Za te same 11 miesięcy obroty izb rozrachunkowych wynoszą w Niemczech o 27%, w Stanach Zjednoczonych o 25%, w Anglji i we Francji po 15%, a w Polsce o 9% mniej, niż w tym samym okresie roku 1930. To są cyfry stosunkowe, które ilustrują we właściwy sposób napięcie w tym samym okresie czasu i które wskazują, że my nie jesteśmy bynajmniej tymi ostatnimi, ale w równorzędnych warunkach, niewątpliwie ciężkich, jak cały świat, ale nie gorszych.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#FranciszekCzernichowski">Jeżeli chodzi o handel zagraniczny, to bardzo ciekawe cyfry znajdujemy w porównaniu importu i eksportu. Obniżka importu w przeciągu 11 miesięcy wynosi w Niemczech 35%, tyleż w Ameryce, w Polsce 34%. Jeżeli chodzi o eksport, to obniżka w Anglji wynosi 36%, we Francji 28%, a w Polsce tylko 21%. Otóż cyfry te wskazują na większą siłę i na większy wysiłek nasz w kierunku podtrzymania tej tak ważnej funkcji życia gospodarczego, jaką jest eksport, w czasie, kiedy największe potęgi gospodarce świata znajdują się w wielkich kłopotach. Biorąc generalnie, jeżeli chodzi o cytrę produkcji i miarę porównawczą obniżenia jej, to obniżeniu o 13 punktów produkcji w roku ubiegłym w Polsce — odpowiada obniżenie w tym czasie o 15 punktów we Francji i o 9 punktów w Anglji i w Stanach Zjednoczonych.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#FranciszekCzernichowski">Pozwoliłem sobie zaprzątnąć na chwilę uwagę Wysokiej Izby cytrami, nie dla tłumaczenia zjawiskami zewnętrznemi trudności gospodarczych u nas wewnątrz, ale żeby wykazać, że nasze stosunki gospodarcze wewnętrzne są ściśle zależne od kryzysu ogólno-światowego i znajdują wyraz w tych cytrach, jakie przytoczyłem.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#FranciszekCzernichowski">W dyskusji podnoszony był przez opozycję właśnie zarzut, że nasze wewnętrzne stosunki gospodarcze są wynikiem naszych błędów, błędnej polityki gospodarczej i niepowodzeń. Jeżeli błędem ma być utrzymanie równowagi budżetowej, utrzymanie stałej waluty, skuteczna walka z bezrobociem, ochrona celna i t. d., i cały szereg codziennych wysiłków, które wskazują na stosowanie konkretnych środków zaradczych, jakie Rząd realizuje, to w tej płaszczyźnie trudno prowadzić dalszą dyskusję.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#FranciszekCzernichowski">Poza taktami negatywnemi, jakie były podnoszone, Panowie nie zechcieli zwrócić uwagi na te momenty charakteru gospodarczego i finansowego, które świadczą o tem, że nasza wytrzymałość gospodarcza jest w wielu wypadkach może silniejsza, może trwalsza od innych, że pozwoliła nam zwycięsko przebrnąć niejedne kłopoty i niejedne trudności, pod któremi wielkie twory gospodarcze innych państw ugięły się. Proszę Panów! Mam na myśli połowę ubiegłego roku, w której życie gospodarcze Polski, życie finansowe wytrzymało tak duże dwa ataki, jak załamanie się marki niemieckiej, jak załamanie się funta angielskiego. I wtedy gdy byliśmy świadkami wielkiej katastrofy finansowej w Niemczech, upadku największych banków i potęg finansowych, nie wspomina się o tem, że polski aparat bankowy, polska waluta wyszła z tego zwycięsko, uważa się to za normalne lub rozmyślnie nie zwraca się uwagi na to, ile wysiłków, ile celowych zarządzeń i zabiegów trzeba było wykonać, ażeby z tych trudności wyjść bez szwanku. Odpływ walut w Banku Polskim wynosił w 1930 r. netto 161.000.000. Odpływ ten w okresie, w którym odpływ walut w Niemczech podważył markę niemiecką, nie zachwiał podstawami złotego. Nie zachwiał dlatego, że wczas i porę potrafiliśmy uzyskać na zupełnie przeciętnych, równych innym, warunkach pożyczki zagraniczne, które wzmocniły nasz zapas kruszców i walut i pozwoliły ten podstawowy fundament gospodarki narodowej, jakim jest stała waluta, utrzymać. I to wtedy, kiedy Panowie, szczególnie z prawa, wielką szermierkę prowadzili, by wzbudzić brak zaufania i w kierunku podważenia tego zaufania, a nie zwrócili uwagi, że w Polsce nasz aparat finansowy złożył duże dowody i egzamin wytrwałości, bo to zaufanie u nas nie zostało poderwane. Panowie nie zwrócili uwagi, że w tym czasie tak krytycznym dla waluty innych państw, rezerwy Banku Polskiego nietylko nie doznały większego uszczerbku, nietylko zostały utrzymane na poziomie, który zabezpiecza stałość waluty, ale że w tym czasie rezerwy te zostały stopione na złoto, w ten sposób, że dziś 80% pokrycia w Banku Polskim stanowi złoto, a nie waluty obce, któreby zagrażały podstawom pokrycia złotego na wypadek zachwiania się walut obcych. Panowie z opozycji nie widzą tego, że mimo poważnego odpływu w bankach prywatnych wkładów, mimo odpływu, sięgającego 400 miljonów złotych w ciągu jednego roku, nasz aparat finansowy przetrwał zwycięsko ten odpływ i dziś znajduje się w stanie dostatecznie płynnym, który świadczy o jego zdrowych podstawach, i to dla Panów nie istnieje. Mimo, że cały szereg poważnych potęg finansowych i gospodarczych w tym czasie z nóg się zwaliło, — tego Panowie widzieć nie chcą. I pod tym względem Panowie nie widzą, że my jesteśmy w warunkach innych, nie gorszych, jak Panowie chcą, ale właśnie lepszych.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#FranciszekCzernichowski">Jeśli chodzi o stan oszczędności w podstawowych instytucjach oszczędnościowych w Państwie, jakiemi są kasy oszczędności, to te oszczędności wzrosły o 36 miljonów. Stan oszczędności w drugiej podstawowej instytucji, jaką jest P. K. O. — o 78 miljonów.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#FranciszekCzernichowski">Już pierwszy miesiąc, jakim jest styczeń r. b., wykazuje dalszy znaczny i poważny wzrost. A dalej. Jeśli chodzi o charakterystykę naszego życia finansowego i gospodarczego, to Panowie z opozycji bardzo mocno uderzali na kursy naszych papierów zagranicą, na spadek kursu tych papierów i jak zawsze Panowie przemilczeli szereg innych faktów, jak ten, że w r. 1930 zaszły bardzo korzystne zmiany naszych papierów państwowych na rynkach zagranicznych. Kiedy kursy papierów innych państw spadły ponad połowę tego, co było przed rokiem, to papiery polskie trzymają się dużo lepiej. Podam cyfry na to, co mówię. Kiedy nasza 8% Dillońska pożyczka spadła o 28 punktów w r. 1930, to np. 8% pożyczka jugosłowiańska spadła o 50 punktów w ciągu tego roku. Kiedy nasza 7% pożyczka stabilizacyjna straciła 12 punktów w ciągu tego roku, to 7%-owe papiery niemieckie straciły 54 punkty, a węgierskie 52 punkty. Kiedy 6% pożyczka dolarowa utraciła 12 punktów, to belgijska utraciła w tym czasie nie mniej tylko tę cyfrę — 12 punktów, a finlandzka w tym czasie spadła o 20 punktów, Nie można w ten sposób z tej wysokiej trybuny rzucać w społeczeństwo zatrutych strzał. Nie można mówić o tem, co złe, nie można starać się wprowadzać nasz kraj na jakąś wyspę zarazy i pomoru, a nie zwracać uwagi na to, co stanowi istotną podstawę wytrzymałości naszego życia gospodarczego, co stanowi wyniki trudów i wysiłków, ażeby ten okres kryzysu przetrwać.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#FranciszekCzernichowski">Jeżeli mamy przejść w tym ograniczonym czasie do samego budżetu Ministerstwa Skarbu, to muszę zaznaczyć zasadniczą różnicę między nami w pojmowaniu tego budżetu. Panowie z opozycji z jednej strony powiadają, że płynne stosunki nie pozwalają ustalić ostatecznej wysokości wydatków i dochodów, jak twierdził to p. Czet Wertyński i jak twierdzili inni panowie, a z drugiej strony znowu domagają się ustalenia definitywnego budżetu i jego wykonania pełnego, bez względu na środki. Różnica między nami jest ta, że Panowie wszystko teoretyzują, że Panowie naginają się do teorjii, podczas gdy my da jemy własną rzeczową pracę. Panowie chcieliby widzieć budżet ustalony utrzymany w niewzruszonych cyfrach, ale nie zwracają uwagi, że w dzisiejszych płynnych stosunkach budżet zależy od jego wykonania i od umiejętnego w porę zastosowania się do tych płynnych warunków, jakie w tej chwili istnieją. I nie jesteśmy pod tym względem odosobnieni. Budżety szeregu państw za rok 1930/31 i 1931/32 preliminowane były na podstawie wpływów z poprzednich okresów i wszędzie oszczędnościami w wydatkach osiągano utrzymanie równowagi, Polska, przechodząc narówni z innemi krajami osłabienie sytuacji finansowo-budżetowej, będącej następtwem kryzysu gospodarczego, nie jest w swych kompresjach budżetowych odosobniona. Polska natomiast należy do tych nielicznych krajów, które oszczędności budżetowe przeprowadziły w porę i nie dopuściły do zachwiania się równowagi budżetowej i walutowej, jak to się stało w innych krajach, od nas zasobniejszych i silniejszych.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#FranciszekCzernichowski">W budżecie naszym w dochodach z danin z jednej strony dostosowuje się budżet do realnych wpływów, a z drugiej wprowadzono nowe źródła dochodowe celem zapewnienia równowagi budżetowej.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#FranciszekCzernichowski">Padł tu zarzut z opozycji, że zmniejszenie dochodów w budżecie z danin publicznych nie ma wartości, jeżeli się podnosi inne świadczenia. Jeżeli w ten sposób będziemy porównywać poczynania ostatnie Rządu, to one nie wytrzymują krytyki. Powoływanie innych źródeł dochodów nie jest mechaniczne, nie sięga ono do tych źródeł, które miałyby być bardziej uciążliwe dla życia gospodarczego, ale jak to słusznie p. minister Miedziński w swojem sprawozdaniu, które zaczepione było przez jednego z posłów, powiedział — ono dąży do rzeczywistej reformy struktury podatkowej, Jest bowiem zapoczątkowaniem reformy struktury podatkowej, jeżeli równocześnie zniża się podatek przemysłowy i stwarza się warunki do likwidacji tego podatku, a sięga się do innych źródeł, źródeł jak najmniej uciążliwych dla życia gospodarczego i w skutkach dla niego nieszkodliwych.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#FranciszekCzernichowski">Po wyczerpaniu pierwszej linji możliwości oszczędnościowych Rząd wszedł na nową drogę szukania nowych źródeł dochodowych, żeby nie zachwiać równowagi budżetu. Szukając tych nowych źródeł, Rząd wybrał te, które są najmniej uciążliwemi dla życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#FranciszekCzernichowski">Wyrazem tych usiłowań jest, że Rząd przedłożył projekt, który ma na celu zniżenie ciężaru podatku obrotowego. Zniżenie to pomyślane jest w ten sposób, że na rok 1932/33 podatek zostaje zniżony o 40%, a w ostatnim roku o 65% dotychczasowego wymiaru. W ten sposób zostanie przygotowana podstawa do rzeczywistej reformy systemu podatkowego, a przedewszystkiem do reformy, czy likwidacji obecnego podatku przemysłowego, który niewątpliwie, zgodnem zdaniem, jest najbardziej uciążliwy.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#FranciszekCzernichowski">Jeżeli chodzi o nowe źródła dochodowe, to również Polska nie może się odosabniać, jakby to było coś nowego, nadzwyczajnego, nigdzie nie spotykanego. Jeżeli chodzi o wyjście z trudności budżetowych, jakie szukały inne kraje, to wiele tych krajów można przytoczyć, gdzie poszło się na tę samą drogę, jak Austrja, Belgja, Czechosłowacja, Jugosławja, Bułgarja, Rumun ja, Węgry, Włochy ii t. d. Wszędzie w tych krajach sięgano bądź do podwyższenia podatków bezpośrednich, czy pośrednich a nawet, jak np. w Belgji i w Niemczech podatek obrotowy został podwyższony, a w Bułgarj i wprowadzono nowy podatek obrotowy. Przytaczając to chciałem dać dowody, że potrzeba utrzymania równowagi budżetowej i potrzeba utrzymania waluty jest wielką troską i innych od nas zasobniejszych krajów i zniewala do szukania nowych źródeł dochodów.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#FranciszekCzernichowski">Proszę Wysokiej Izby! Preliminowane dochody w budżecie tegorocznym zostały dostosowane do rzeczywistych obecnych wpływów. Jeżeli chodzi o realność budżetu, w jakim stosunku dochody wpływać będą, jest to kwest ją konjunktury ii dalszego przebiegu kryzysu. Mamy, jako większość sejmowa, to głębokie przekonanie, że jeżeli zajdą dalsze trudności gospodarcze, to to naczelne hasło utrzymania równowagi budżetowej, utrzymania waluty i przetrwania zawieruchy gospodarczej dalej nam przyświecać będzie. Rząd chce obecnie przyjść z ulgami dla życia gospodarczego, czy to przez odroczenie spłat zaległych podatków, czy przez skupianie w jednem ręku egzekucyj, czy przez ulgi w egzekucjach sądowych i w przepisach o najniższej cenie egzekucyjnej i t. d., co do których zapowiedziane jest wniesienie odpowiednich przedłożeń rządowych.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#FranciszekCzernichowski">Kończąc moje przemówienie, chcę zwrócić uwagę na tę zasadniczą tezę, jaką wyznaję. Idziemy w okres nowy budżetowy z tem głębokiem przekonaniem, że własnemi wysiłkami i daleko idącą oszczędnością potrafimy przezwyciężyć trudności, jakie są przed nami, potrafimy dalszą pracą wykuć dla obecnego okresu Polski jej lepszy byt.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Mincberg.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo! Już na Komisji Budżetowej przedstawiłem całą grozę sytuacji ludności żydowskiej. Obecnie pragnę wskazać na źródło, z którego płynie ta nędza i. ta rozpacz, jakie ogarnęły społeczeństwo żydowskie. Trybuna sejmowa nie była i nie jest dla mnie rozgłośnią mów; pragnę widzieć w niej kuźnię sprawiedliwości. Z tego też względu szukam tu drogi, by pogodzić tamowanie procesu topnienia funduszów państwowych z koniecznością ratowania kupiectwa i rzemiosła żydowskiego przed zagładą.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#JakubLejbMincberg">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#JakubLejbMincberg">Brzemię podatków, jakie ciąży na ludności żydowskiej, zdławiło ją i zdusiło, przygniotło i zgniotło, doszczętnie zrujnowało. Stoimy przed obliczem formalnej katastrofy. Zamiast ludzi spotykamy już cienie, zamiast fortun — ruiny. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że grabszczyzna podatkowa musi ulec gruntownej zmianie, zewsząd bowiem wyziera krzywda i niesprawiedliwość.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#JakubLejbMincberg">Doszło do tego, że sam p. Minister Skarbu uznaje jedną z form podatkowych — podatek przemysłowy — za niemoralną. Ale jej istnienie usprawiedliwia się jedynie brakiem innej formy dochodowej. Podjęto wprawdzie kroki w kierunku nowelizacji tego ciężaru, ale każdy żółwi krok naprzód, niestety, wyprzedza 7-milowy krok nędzy i ruiny. Zresztą, zbyt późno zabrano się do naprawy dawnych błędów: wszystkie soki żywotne już dawno zostały wyciśnięte z organizmu i wyschły.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#JakubLejbMincberg">A podatek dochodowy? Czy można wogóle mówić o podatku dochodowym od kupiectwa i rzemiosła żydowskiego, kiedy sama myśl o dochodach stała się dla niej marzeniem ściętej głowy. Jesteśmy w błędnem kole. Szuka się podatku dochodowego w wymiarze z obrotu, a podatku obrotowego w domniemaniach, gdy ani dochodu, ani obrotu niema.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#JakubLejbMincberg">Kupcy więksi bronią jeszcze jakość swych pozycyj przed zalewem podatkowym. Oni mają doskonały puklerz w postaci prowadzonych ksiąg. Ale ofiarą pada kupiec średni i drobny oraz zubożały i wynędzniały rzemieślnik.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#JakubLejbMincberg">Epidemja samobójstw wśród kupiectwa żydowskiego jest wprost zastraszająca, a samobójstwa wśród kupiectwa żydowskiego były przecież zjawiskiem nieznanem. Ludzie dostają ataków śmiertelnych, wracając z urzędów skarbowych, gdyż nie mają pieniędzy na wykupienie patentu. Taki wypadek niedawno zanotowano w Łodzi.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#JakubLejbMincberg">Katastrofa gospodarcza doprowadza do tego, że stawia nawet wyrafinowaną kryminalistykę przed nienotowanemi fenomenami: zrujnowany kupiec wynajmuje dla siebie mordercę, by przynajmniej zabezpieczyć jakąś rentę swej zrujnowanej rodzinie. Są to wypadki przejmujące grozą, ścinające krew w żyłach. Znam fakty, kiedy kupcy, do niedawna zupełnie dobrze jeszcze usytuowani, musieli wszytko zlikwidować, gdyż napór podatków zostawiłby ich na bruku.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#JakubLejbMincberg">Przy podatku obrotowym hurtownicy, prowadzący księgi, korzystają z ulgi, że zamiast 2 i pół procent płacą tylko 1%. W ostatnich latach przyznano tę ulgę również kupcom, nie prowadzącym ksiąg, ale w r. b. Ministerstwo Skarbu, względnie izby skarbowe odmawiają jej udzielenia, wskutek czego zawiedzeni w swej nadziei kupcy musieli pod wpływem tego nagłego ciosu zlikwidować zupełnie swe interesy.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#JakubLejbMincberg">A chodzi tu przecież nawet o płatników podatkowych, którzy wnoszą do Skarbu stale po 10, 20 i 30.000 zł miesięcznie. I cóż z tego wychodzi? Utrata placówki zarobkowej dla obywatela i utrata płatnika dla Skarbu.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#JakubLejbMincberg">Proszę Wysokiej Izby! A teraz sposób egzekwowania podatków. Dla kilkudziesięciu złotych zabiera się ludziom sprzęty z kilku pokoi, ogołaca się je i obdziera człowieka z dorobku całego życia.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#JakubLejbMincberg">Jako prezes gminy żydowskiej, spotykam się z takiemi paradoksami, jakie filozofom i ekonomistom się nie śniły. Gminy żydowskie, które zdawałoby snę winny być utrzymywane przez Skarb Państwa, ratują nieszczęśliwców przed klęską podatkową kosztem składek wyznaniowych, które płyną do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#JakubLejbMincberg">Te same gminy żydowskie, jak warszawska i łódzka, muszą prowadzić rozległą akcję wykupywania patentów dla zubożałego kupca i rzemieślnika.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#JakubLejbMincberg">Czy nie są to wszystko paradoksy ekonomiczne? I w takiej chwili przełomowej mówi się jeszcze o zaległościach podatkowych. Jak można wogóle myśleć nawet o wczoraj, kiedy ludzie szukają i nie znajdują źródeł na dzisiaj i na opłacenie ciężarów na najbliższe jutro? Dzieje się przecież tak, że skoro kupiec zdobywa już kilka złotych w pocie czoła, musi pokryć niemi zaległości, a nawet procenty od zaległości.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#JakubLejbMincberg">Nie winię obecnych sterników Państwa. Jest to wszystko fatalna, spuścizna po latach ubiegłych, za któremi tak tęskni p. poseł Grünbaum, uważając obecne czasy i metody rządowe za demoralizujące. Ja tej tęsknoty nie podzielam, a w społeczeństwie żydowskiem, chwała Bogu, nie spotrzegam. Jest to, oczywiście, sprawa gustu politycznego. „De gustibus non est disputandum”: my wolimy dyktaturę i demoralizujące wpływy p. Jana Piłsudkiego, niż liberalizm i moralne działanie panów Grabskich. Nasz krzyk bólu nie jest przeto publicznem oskarżeniem, jest to raczej głośna skarga, skarga na wszytko, co pozostało po dawnych czasach i wślizgnęło się jadowitą żmiją do reżimu pomajowego. Czy nie jest bowiem spuścizną przedmajową zmora odpoczynku niedzielnego? Czy nie jest nią szalejący obecnie wszechwładnie bojkot gospodarczy? To one podcinają i podpiłowują podwaliny Państwa. Obowiązkiem p. Ministra Skarbu, już nie tylko jako reprezentanta obecnego reżimu, lecz jako obrońcy fiskalnych interesów Państwa, jest przeto wołać na alarm!</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#JakubLejbMincberg">Pragnę jeszcze poruszyć sprawę koncesyj. Niestety u nas chciano jednym tchem wprowadzić całe nowinkarstwo i modernizm ekonomiczno-socjalny. Nie oceniam w tej chwili słuszności, czy niesłuszności sprawy, ale na miły Bóg, wstrzymajmy na chwilę rozszalały pęd przemian gospodarczych!</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#JakubLejbMincberg">Dąży się do higjenizacji i mechanizacji piekarń.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#JakubLejbMincberg">Trudno. Nie czas i nie warunki po temu. P. Minister Spraw Wewnętrznych doskonalej to zrozumiał, czy jednak praktyka biurokratyczna już się do tego zastosowała? Szczęśliwy jestem, gdy w swej pracy społecznej stykam się z typem nowoczesnego urzędnika o zmienionej psychologji i rozszerzonym widnokręgu. Są jednak jeszcze u dołu tacy, których mentalność i postępowanie przekreśla wszelkie poczynania z góry. Faktów nie brak. Urzędnik skarbowy ze Zduńskiej Woli wyrzuca sekretarza Chrześcijańskiego Związku Kupieckiego, który przychodzi z 80-letnią kobietą błagać w sprawie podatkowej. Ten sam urzędnik, tłumacząc się ze swego postępowania, dodaje: przepraszam, myślałem, że to Żyd. Prawda, prezes izby skarbowej reaguje i przenosi urzędnika na inną placówkę. Czy wielka jednak różnica dla obywatela, czy tacy urzędnicy siedzą w Zduńskiej Woli lub w Tomaszowie Mazowieckim?</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#JakubLejbMincberg">Są to tylko zresztą uwagi en passant. Najważniejszem zadaniem w tej chwili jest ratowanie zrujnowanego kupca i zubożałego rzemieślnika przed zupełną zagładą.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#JakubLejbMincberg">Wierzę w dobrą wolę p. Ministra Skarbu i obecnego Rządu, a pragnąłbym jeszcze bardziej widzieć wcielenie tej woli w wielki czyn.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Minister Jan Piłsudski.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#WacławMakowski">Mowa p. Ministra Skarbu Jana Piłsudskiego drukowana oddzielnie Patrz: Uzupełnienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoka Izbo! Nie będę długo mówił, chciałbym tylko parę słów odpowiedzieć na pewne punkty poruszone w dyskusji. Przedewszystkiem obciąłbym zwrócić uwagę p. Zarembie, który twierdził, że ja wykazałem, iż dla mnie, jako dla referenta zagadnienie cen nie istnieje. Otóż jeżeli pół godziny czasu poświęciłem rozpatrzeniu zagadnienia cen, to znaczy, że ono dla mnie istnieje. Mam wrażenie, że p. Zaremba widocznie sam przemawia nieraz o rzeczach, które uważa, że nie istnieją i dlatego zarzuca później te rzeczy komu innemu.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#JanWalerianHołyński">P. Rybarskiemu chciałbym zwrócić uwagę na to, że powiedział on identycznie to, co ja, tylko inaczej to ujął i inaczej doszedł do tego. Jeżeli mówiłem o kwestji cen przemysłowych, to wyraźnie nie stanąłem na stanowisku nieruchomości cen, jak twierdzi p. Rybarski, ani na stanowisku podnoszenia cen artykułów skartelizowanych, tylko wprowadziłem tezę uzależnienia cen od kosztów własnych. Otóż p. Rybarski niczego innego nie zrobił, jak to samo, bo przecież mówiąc o przyszłości w naszym przemyśle, sam zajął się zagadnieniem kosztów własnych. A więc mówił identycznie to samo. A jeżeli Pan porusza to, że ja mówiłem o wzmożeniu kapitalizacji, a nie powiedziałem czy o „piatiletkę” mi idzie, czy o co innego, to Panie Pośle, Pan chyba doskonale wie, jaki jest mój światopogląd i zdaje się, że takie stawianie kwestji z mojej strony jest mojem zdaniem, rzeczą zbyteczną.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#JanWalerianHołyński">Jest jeszcze jeden punkt przemówienia p. Zaremby, który muszę poruszyć, mianowicie ustosunkowanie się jego do wojska. Było ono postawione na takim poziomie, że z niem polemizować nie będę. Chcę tylko powiedzieć, że postawienie tego zagadnienia w ten sposób i takie ustosunkowanie się doń jest niegodne żadnego polskiego stronnictwa i tak samo stronnictwa polskich socjalistów.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#JanWalerianHołyński">W dzisiejszej sytuacji międzynarodowej takie postawienie kwestji, to jest czyn nie stronnictwa polskiego, ale jakiejś międzynarodówki.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma referent generalny p. Miedziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! Ponieważ nie zgłoszono żadnych poprawek do wniosków, które miałem zaszczyt przedstawić w imieniu Komisji Budżetowej, nie pozostaje mi nic innego, jak podtrzymać pierwotną prośbę do Izby, aby ustawę skarbową i załączony do niej budżet bez zmiany przyjęła.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#BogusławMiedziński">Prosiłbym jednak tylko o przyjęcie do wiadomości, że w załączniku do sprawozdania mego druk nr 441 należy sprostować pewne błędy drukarskie, które się wkradły. Mianowicie na stronie 8 w dziale 2 § 8 „Inne wydatki” zamiast „126.664” powinno być „126 663”. Na stronie 18-ej w dziale 4 rozdział 1 § 2 „Pomieszczenia” zamiast „81.000” wstawić „81.800”. Na stronie 39 w dziale 5 § 8 „Różne dochody” zamiast „300” wstawić „400”. Następnie na stronie 47 w dziale 2 rozdział 3 § 11 „Nieruchomości” zamiast „12.017” wstawić „12.700”.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#BogusławMiedziński">W dyskusji, która się rozwinęła nad sprawozdaniami moich kolegów referentów poszczególnych działów budżetu, wyczerpująco uzasadniano te zmiany w budżecie i te jego braki, które Komisja Budżetowa Izbie przedstawiła. Panowie ministrowie w swoich przemówieniach odpowiadali na cały szereg zarzutów, dotyczących ogólnej polityki Państwa, które były tu wysunięte. Zostają mi do odpowiedzi tylko niektóre rzeczy z wywodów mówców z opozycji, niewątpliwie poważne, które odpowiedzi nie otrzymały oraz te rzeczy, w których mój referat był atakowany.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#BogusławMiedziński">Przedewszystkiem chciałbym wypełnić pewną lukę, która tu pozostała mimo bardzo skrupulatnych odpowiedzi wszystkich pp. ministrów przedstawicielom opozycji, chodzi mi mianowicie o lukę w odpowiedzi na zarzuty o. Arciszewskiego, dotyczące gospodarki wojskowej. Miło mi na początku zgodzić się z p. kolegą Arciszewskim na jego twierdzenie, że co do zbrojeń naszych wogóle, a szczególnie w tym dziale, o którym mówił szeroko w dziale lotnictwa, jesteśmy istotnie i niewątpliwie daleko w tyle za innemi państwami. Ma to nawet swój język. jeżeli chodzi o zbrojenia lotnicze jako o zbrojenie o charakterze par excellence zaczepnym. P. poseł Arciszewski już w danych przedstawionych Izbie dał sam sobie odpowiedź na pewne swoje zarzuty, mianowicie na to, że w dziale zbrojeń lotniczych nie jest wszystko tak, jakbvśmy chcieli widzieć. Mianowicie p. poseł Arciszewski sam stwierdził niemożności natury finansowej, z któremi się w tej dziedzinie borykamy. Jeżeli jednak Wysoka Izba zwróci uwagę, biorąc pod uwagę proporcję, z jakiemi mamy do czynienia, porównując wydatki innych państw i rezultaty przez nie osiągnięte, to rzecz jednak będzie wyglądała z punktu widzenia osiągnięć naszych bynajmniej nie w tak czarnuch barwach, jak p. kolega Arciszewski to określił. Pozwolę sobie np., jeżeli chodzi o stosunek wkładów do wydajności, przytoczyć jeden przykład: Francja preliminuje na rok 1932 na lotnictwo 2,280.000.000 franków, czyli około 800.000.000 zł. My mamy na lotnictwo 78.000.000 zł, czyli 1/10 tego, co ma Francja, natomiast w jednostkach bojowych posiadamy ponad 1/4 tego, co ma Francja. A zatem stosunek wkładów do osiągnięć jest przy tej dysproporcji, jaka istnieje w stosunku sił finansowych Polski i Francji, ten stosunek jest niewątpliwie pocieszający. Jeśli weźmiemy pod uwagę koszta ogólne, które dla większego lotnictwa są niższe, niż dla małego lotnictwa, porównanie to wypada dla nas jeszcze korzystniej.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#BogusławMiedziński">Teraz jeśli chodzi o dalszą krytykę p. Arciszewskiego. Stwierdzając pewien stan rzeczy i pewne porównania, wynikające z osiągnięć, z ilości materjału, z wyszkolenia, przeważnie porównywał z zagranicznemi wynikami rzeczy ze sobą niewspółmierne. Mianowicie wytykał nam, że tak niedobrze wyglądamy, jeśli chodzi o nasze wyczyny lotnicze, o nasze popisy zewnętrzne. Wytykał nam raidy: włoski, sowiecki, niemiecki i t. d. Zgoda. My tych efektownych rzeczy nie robimy, dlatego przedewszystkiem, że te raidy są niesłychanie kosztowne. Pozwolę sobie przytoczyć, żeby nie być gołosłownym, tylko jedną cyfrę. Świetny, wspaniały raid generała Balbofa z Afryki do Ameryki Południowej, który cały świat obserwował z takiem zainteresowaniem i życzliwością, kosztował około 5 miljonów złotych, licząc minimalnie i najostrożniej, oczywiście łącznie z kosztami obstawienia całego Atlantyku okrętami wojennemu. Nie są to rzeczy dla nas dostępne. Nie sposób jest pokrywać kosztów raidów z budżetu tak minimalnego, którego pierwszym obowiązkiem jest utrzymanie istniejącej eskadry, i który tylko bardzo starannie wyzyskany może dać rezultaty.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#BogusławMiedziński">Jest jeszcze poza temi względami inna rzecz, mianowicie wzgląd na pewną kolejność rzeczy. Myśmy przed niewielu laty, w 1925 r. np. zmienili w niezdrowy sposób kolejność rzeczy, mianowicie próbowaliśmy wielkich raidów wtedy, kiedy nie mieliśmy podstaw naszego lotnictwa ugruntowanych. Rzecz ta błędna w samem swojem przedsięwzięciu nie przyniosła wyników dodatnich. Nie można np. nazwać wynikiem dodatnim, gdy eskadra nasza przeleciała Pireneje do Hiszpanji po to, aby się przedstawić królowi i rezultat był taki, że dowódca eskadry po dwukrotnem przymusowem lądowaniu przybył do stolicy Hiszpanji, ale na hiszpańskim samolocie. Jest to oczywiście osiągnięcie nie imponujące nikomu, a do tego jeszcze trzeba dodać straty z powodu rozbicia aparatów. A zatem były to koszta bezcelowe. Obecnie została zmieniona kolejność rzeczy i dlatego efekty zewnętrzne wyglądają znacznie słabiej i musieliśmy się od nich na szereg lat powstrzymać.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#BogusławMiedziński">Natomiast została zrobiona jedna rzecz podstawowa, mianowicie stworzyliśmy własny przemysł w tej dziedzinie i to jest rzecz tak ogromnego znaczenia, że gdyby kierownictwo lotnictwa wojskowego w ostatnich czasach nawet w innych dziedzinach porobiło szereg dotkliwych błędów, to skoro ma za sobą ten efekt osiągnięty, niewątpliwie jest to karta niezwykłej doniosłości w dziejach naszego lotnictwa. Zamiast wydawać pieniądze, których nie mamy, na efekty wątpliwej wartości, uniezależniliśmy się od zagranicy, tworząc własny przemysł lotniczy. Dziś cały sprzęt jest robiony w kraju, aż do najdrobniejszych szczegółów. Najlepszym dowodem będzie porównanie: W r. 1926, płacąc stare zobowiązania, wydawał departament ze swoich skromnych budżetów 35% na zagraniczne zakupy. Dzisiaj wydaje tylko 1 1/2%.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#BogusławMiedziński">Jak Panowie widzą, efekt jest nadzwyczajny, jak na tak krótki czas. Nie sprowadzamy dziś nic, oprócz aluminjum. Bez grosza subsydjów stworzyliśmy pełny i samowystarczalny przemysł lotniczy:...</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#BogusławMiedziński">...motory, płatowce, instrumenty pokładowe, sprzęt fotograficzny i t. d. i nie jest to bynajmniej tandeta, któraby ustępowała temu towarowi, jaki przedtem sprowadzaliśmy z zagranicy. O dobroci tego sprzętu świadczy fakt, że ani jedna katastrofa nie była spowodowana wadą polskiego fabrykatu. Dowodem tego są płatowce inż. Puławskiego, z których jeden został wystawiony na wystawie międzynarodowej w Paryżu, poczem prasa całego świata pisała o nim jako o najlepszym płatowcu i na zakup tego płatowca — co jest dowodem realnego zainteresowania — reflektuje kilka państw. Rzecz prosta, że płatowiec został stworzony przez konstruktora i fabrykę, ale fabrykę i odpowiednie warunki pracy przedewszystkiem stworzył ten ogólny organizator tego działu służby, który spotyka się z tak ostremi atakami ze strony Panów.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#BogusławMiedziński">Pan poseł Arciszewski cytował w swojem przemówieniu wypadki, które się zdarzają w naszem lotnictwie i zaznaczył, że w miarę postępu techniki trzeba stare aparaty wycofywać. Ale tu chodzi o to, że zbyt późno spostrzega się wady konstrukcji i przypisywanie temu winy zdarzających się wypadków - to jest błąd i tu się p. Arciszewski rozminął z rzeczywistością. Zarzucanie tego kierownictwu jest błędem dlatego, że jeżeli chodzi o kwestję wycofywania aparatów w miarę postępu techniki, to tutaj trzeba podkreślić, że otrzymaliśmy w roku 1926 fatalny spadek po poprzedniej gospodarce. Ci panowie koledzy, którzy brali udział w komisji obradującej nad sprawami lotnictwa w roku 1925 — żałuję, że niema tu posła Czetwertyńskiego — ci pamiętają, jakie wówczas mieliśmy wątpliwości, które wzbudziła w nas ówczesna gospodarka, która polegała na masowym zakupie olbrzymiej ilości aparatów zagranicą. Aparatów w tak wielkiej ilości, że nie było składów, któreby mogły pomieścić te aparaty i dziesiątki ich stały na otwartem powietrzu pod deszczem w pakach i psuły się, zanim jeszcze zostały użyte. Ilość wyszkolonych pilotów wojskowych była tak mała, że nie było dostatecznej ilości pilotów dla tych aparatów. Zaś ich wartość mobilizacyjna była wątpliwą ze względu na to, że bieg postępu w tej dziedzinie techniki jest tak wielki, że niepodobna robić wielkich zakupów obcych materjałów, gdyż one po paru latach okazują się bez wartości. Dzięki tym zakupom dostaliśmy w spadku aparaty, które są dzisiaj konstrukcji przestarzałej, mają wady i wskutek tego była tak wielka ilość wypadków. Stwierdzam kategorycznie, że wszystkie wypadki, które się skończyły katastrofą i śmiercią pilotów z powodu przymusowego lądowania z winy braków w konstrukcji aparatu, zdarzały się wyłącznie na aparatach zakupionych wówczas masowo zagranicą. Na aparatach krajowej konstrukcji nie zdarzały się wypadki z winy aparatu, zdarzają się dzisiaj wyłącznie wypadki z winy pilota lub. z winy okoliczności; nie podobna winić szefa lotnictwa za to, że dzielny lotnik wpadł na przewody wysokiego napięcia. Nasz własny sprzęt lotniczy okazał się sprzętem wysokiej wartości, przyczem ma jeszcze tę wielką zaletę, że fabrykowany jest w niedużych ilościach, z uwzględnieniem najnowszych postępów technicznych w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#BogusławMiedziński">Uwaga kierownictwa w lotnictwie wojskowem została zwrócona w tym kierunku, niewątpliwie kosztem braku efektów w raidach, natomiast została zrobiona podstawa, dzięki której w tej dziedzinie będą mogły być osiągane sukcesy w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#BogusławMiedziński">Pan poseł Arciszewki porównywał na niekorzyść lotnictwa wojskowego ilość wypadków w lotnictwie cywilnem i wojskowem. Tkwi tu błąd w rozumowaniu. Przedewszytkiem, jeżeli chodzi o ilość wypadków, to mamy ten zwyczaj, że prasa donosi ciągle o katastrofach lotniczych, przyczem nazywa katastrofą przymusowe lądowanie w polu lub lekki kapotaż, przy którym ani lotnik ani aparat nie odnoszą uszkodzenia. Tem słowem „katastrofa” szafuje się dzisiaj u nas zanadto. Lekkie wypadki zdarzają się niewątpliwie, jeżeli jednak chodzi o wypadki śmiertelne, to muszę powiedzieć, że ilość wypadków się zmniejszyła w stosunki do przelecianych kilometrów. Dlaczego tak jest? Muszę stwierdzić, że jest to zasługą organizacji, lepszego materjału i zasługą organizacyjną kierownictwa.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#BogusławMiedziński">Po drugie, jest znaczny postęp w korpusie lotniczym. Korpus lotniczy jest niewątpliwie otoczony w społeczeństwie najwyższą sympatją,...</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#BogusławMiedziński">...są to najmilsi ludzie. Lotnicy odziedziczyli dawną tradycję kawaleryjską, są wyróżniani, ale zasłużyli na wyróżnienie, bo idą jakgdyby codzienne na wojnę, codziennie ryzykują życie.</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#BogusławMiedziński">Był czas w roku 1925, gdy płk. francuski Levecque kierował naszem lotnictwem, kiedy martwiliśmy się ogromnie i odbywali specjalne posiedzenie Komisji Wojskowej dla zbadania kwestji, dlaczego jest tak dużo u nas wypadków. Płk. Levecque jako djagnozę postawił 2 rzeczy: Po pierwsze zachodzi tu kwest ja niespotykana u innych narodów wielkiej brawury naszych lotników, których się nie da powstrzymać, odciągnąć od robienia akrobatyki na aparatach do tego nieprzeznaczonych, od robienia ryzykownych brawur w powietrzu. I ta rzecz, niesłychanie pochlebna dla naszego korpusu lotniczego, była podkreślana przez płk. Levecque, jako jeden z powodów nadmiernej ilości katastrof. Drugi powód nie jest bardzo pochlebny, ale przytoczę go teraz dlatego, żeby stwierdzić w tej dziedzinie ogromny postęp. Powiedział mianowicie płk. Levecque ze smutkiem, który podzieliliśmy wówczas, że szereg katastrof jest spowodowanych tem, że lotnik pilot zasiada na aparacie, jak to mówią pod gazem — nie benzynowym, ale pod innym, również napędowym środkiem. Tak było i muszę stwierdzić, że to zostało opanowane obecnie, że korpus lotniczy pod tym względem zrobił ogromny postęp. Stwierdzam, że w ostatnich latach takich wypadków niema.</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#BogusławMiedziński">Muszę stwierdzić, że ta posępna krytyka, jaka została nam tutaj dana w tak interesującym wszystkich dziale pracy wojskowej, była krytyką jednostronną. P. poseł Arciszewki może mi powiedzieć, że może nie były dostępne dla niego wszystkie te źródła, jakie były dostępne dla mnie. Ale w takim razie sądziłbym, że należało sądy swoje formułować nie w formie twierdzeń, ale raczej w formie zapytań, I tu przejdę do jednej bardzo przykrej sprawy, ale uważam za swój obowiązek poruszyć ją dlatego, że szeroko w społeczeństwie i w prasie, bądź lekkomyślnej, bądź źle poinformowanej, jest wyzyskiwana dla podrywania opiinji o stosunkach wewnętrznych w naszej armji, a szczególnie w lotnictwie. Chodzi mi o sprawę mjr. Kubali, którą poruszył p. Arciszewki.</u>
<u xml:id="u-36.18" who="#BogusławMiedziński">P. poseł Arciszewki zarzucił władzom wojskowym, że nie wykorzystały odpowiednio memorjału mjr.</u>
<u xml:id="u-36.19" who="#BogusławMiedziński">Kubali, z zarzutami przeciw płk. Rayskiemu. Prokurator nie dostał jakoby pozwolenia na wszczęcie dochodzenia przeciw płk. Rayskiemu. Sprawa zarzutów powinna była być zbadana i postawiona przed sąd publiczny.</u>
<u xml:id="u-36.20" who="#BogusławMiedziński">To są twierdzenia całkowicie błędne, sprzeczne z rzeczywistością i to w tej chwili p. Posłowi udowodnię. Mówiąc o sprawach przykrych z tem związanych, miałem na myśli kwestję samego oskarżyciela, na którym polega p. poseł Arciszewski.</u>
<u xml:id="u-36.21" who="#komentarz">(P. Arciszewski przerywa.)</u>
<u xml:id="u-36.22" who="#BogusławMiedziński">Otóż mojem zdaniem, było rzeczą właściwą, rzucając oskarżenie przeciw człowiekowi tej miary, takich zasług i wartości osobistych, jak pułkownik Rayski, należało wejrzeć w osobę oskarżyciela.</u>
<u xml:id="u-36.23" who="#BogusławMiedziński">Kto tego nie robi, jest lekkomyślny.</u>
<u xml:id="u-36.24" who="#komentarz">(P. Arciszewski: Ja nic pułkownikowi Rayskiemu nie zarzucałem, mówiłem tylko, że należy zbadać, czy jemu można coś zarzucić.)</u>
<u xml:id="u-36.25" who="#BogusławMiedziński">Otóż powiadam, że z prawdziwą przykrością muszę wobec tego, że p. pos. Arciszewski przywiązuje wielką wagę do oskarżeń, wysuwanych przez p. Kubalę, rozpatrzeć, czy oskarżyciel istotnie zasługuje. Kto tego nie robi, jest lekkomyślny.</u>
<u xml:id="u-36.26" who="#komentarz">(P. Arciszewski: A czy człowiekowi skazanemu publicznie można dalsze zarzuty robić?)</u>
<u xml:id="u-36.27" who="#BogusławMiedziński">Pan mówi, a jeszcze nie wie, co mam powiedzieć. Nie mówię o skazaniu, które mojem osobistem zdaniem może nie powinno było nastąpić, jestem daleki od krytyki wyroków sądowych.</u>
<u xml:id="u-36.28" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa. Głosy z ław B. B. Cicho, faktor!)</u>
<u xml:id="u-36.29" who="#BogusławMiedziński">Z majorem Kubalą miałem do czynienia akurat w tej epoce, kiedy składał oskarżenia do sądu. Znam go osobiście, przychodził do mnie z rozmaitemi propozycjami, broń Boże, nie z propozycjami natury osobitej, przeciwnie, napierał się, aby jeszcze raz lecieć przez Atlantyk. Żal mi bardzo tego człowieka i gdybym nie był zmuszony do tego, to nie mówiłbym tu -tego, co muszę powiedzieć. Natomiast, zarówno na podstawie jawnych i dostępnych aktów, jak i na podstawie osobistego zetknięcia się nabrałem smutnego przekonania, że o poczytalności majora Kubali nie można być przekonanym.</u>
<u xml:id="u-36.30" who="#komentarz">(Głos: Zupełnie słusznie.)</u>
<u xml:id="u-36.31" who="#BogusławMiedziński">Że nie jestem całkiem gołosłownym, zapytam się słuchaczy, co myślą o stanie umysłowym człowieka, który pisze następującą rzecz. To jest ujawniony dokument i ja go odczytam. Jest to, proszę Panów, ten list anonimowy, jeden z tych anonimów, w którym major Kubala pisze do żony swego zwierzchnika rzeczy następujące: „Należy więc oczekiwać pozbycia się męża Pani przez wyprawienie go na drugi świat. Dwukrotnej próbie wysłania pułkownika R. jako attache wojskowego do Londynu sprzeciwili się ludzie, nie chcąc kompromitować Polski przez wysyłanie gościa, który musi skończyć swą podłą działalność w areszcie lub na szubienicy, jako szpieg obcego państwa. Wierzymy w to, że w ten sposób uwolni się Pani od tego potwora w rękawiczkach. Przypuszczam, że zdaje sobie Pani sprawę z tego, z jak zwyrodniałym zbrodniarzem żyje Pani, tak że musi się Pani ciągle mieć na baczności, by to bydlę we śnie nie zadusiło Pani lub dziecka”.</u>
<u xml:id="u-36.32" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Warjat.)</u>
<u xml:id="u-36.33" who="#BogusławMiedziński">To jeszcze mało. „Prosimy Cię Pani, uwolnij lotnictwo od tej hydry w jakiś sposób i pilnuj życia własnego dziecka, zwłaszcza wtenczas, gdy on je tuli”. Dalej: „Gdyby pułkownik Rayski nie brał zapłaty z zagranicy, byłby się zgodził na wprowadzenie przepisów, które wydał dopiero we wrześniu b. r. jeszcze przed X laty. A rzeczywiście wiernie Rayski obcym państwom służy. Oprócz tego, świadomie marnotrawi rocznie około 40 miljonów złotych, wyrzucając je celowo na niedające się użyć na froncie samoloty, bo na nich można najwyżej robić wycieczki śniadankowe po kraju”.</u>
<u xml:id="u-36.34" who="#BogusławMiedziński">Dalej odwołuje się autor do żony swojego zwierzchnika, że najlepszą przysługę oddałaby Polsce, gdyby swojemu mężowi wrzuciła truciznę do zupy.</u>
<u xml:id="u-36.35" who="#BogusławMiedziński">Proszę Państwa! Czy ktokolwiek z Państwa, znając tego oficera, tego śmiałego człowieka, który latał przez Atlantyk i chciał jeszcze latać i mając do czynienia z takim dokumentem; — czy ktokolwiek z Państwa uznałby za poczytalnego tego człowieka, który do winy się nie przyznał i dopiero po badaniu świadków powiedział: tak, to ja pisałem. Nie należy na podstawie rewelacyj takiego człowieka atakować pułkownika, jednego z najbardziej zasłużonych oficerów.</u>
<u xml:id="u-36.36" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę Panów o spokój. P. Posła Arciszewskiego przywołuję do porządku, p. Posła Pacholczyka przywołuję do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#BogusławMiedziński">P. poseł Arciszewski mija się z faktycznym stanem rzeczy, mówiąc o memorjale majora Kubali, że go władze nie wykorzystały, twierdząc, że prokurator nie dostał pozwolenia na wszczęcie dochodzenia przeciwko pułkownikowi Rayskiemu i żądając przed sądem publicznym badania tych rzeczy. Otóż zaczynam od końca. Istnieje t. zw. zupełnie mylnie memorjał majora Kubali. P. major Kubala takiego memorjału z własnej woli nie składał. Sąd mianowicie nie rozpatrywał zarzutów, zawartych w anonimie Kubali, gdyż sam fakt rozpatrywania tych zarzutów ubliżyłby powadze sądu, gdyby posługiwał się lakierni kwiatkami, jakie zacytowałem. Sąd skazał tylko Kubalę za sam fakt wysyłania oszczerczych anonimów na swojego przełożonego. Natomiast gdy Kubala oświadczył na rozprawie sądowej, że posiada kompletne zarzuty przeciwko pułkownikowi Rayskiemu, p. pułkownik Rayski zwrócił się natychmiast do p. generała Konarzewskiego jako wiceministra z prośbą o spowodowanie ujęcia natychmiast przez prokuratora stawianych przez Kubalę zarzutów i przeprowadzenia w stosunku do niego jak najszczegółowszego dochodzenia. Tak, że właśnie na żądanie pułkownika Rayskiego zostały spisane zarzuty, które Kubala merytorycznie miał do postawienia. Sformułowane przez Kubalę na żądanie prokuratora zarzuty, zostały ujęte w 68 punktów i są skrupulatnie badane przez komisję, powołaną w tym celu, w skład której wchodzi dwóch wybitnych generałów wojsk polskich i szereg specjalistów. Badania te są na ukończeniu. Przesłuchiwani są świadkowie, których major Kubala wskazał jako takich, którzy mogą poprzeć zarzuty przez niego sformułowane. Stwierdzam, że teraz, gdy komisja bada 67, czy 68 punkt, ani jeden ze wskazanych przez majora Kubalę świadków nie podtrzymuje zarzutów, które się tam znajdują. Więc nie jest prawdą jakoby istniał memorjał, złożony przez Kubalę, nad którym władze przeszły do porządku, jak wynika z rewelacyj p. posła Arciszewskiego. Przeciwnie, władze wkroczyły, władze badają, rezultaty i wartość tych rewelacyj rzekomego memorjału są takie same, jak wartość tych anonimów. Natomiast, jeżeli p. poseł Arciszewski dla tych rzeczy, które są badane w drodze służbowej przez specjalistów, domagał się sądu publicznego, to muszę przypomnieć p. pułkownikowi Arciszewskiemu, że zarzuty Kubali dotyczyły niewątpliwych tajemnic wojskowych, dotyczących mobilizacji i dlatego domaganie się rozpatrywania tej sprawy przez sąd publiczny jest rzeczą, której niepodobna zrozumieć.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#BogusławMiedziński">Następnie jeżeli chodzi o dalsze sprawy, bo ja staram się być skrupulatny w badaniu zarzutów przeciwników, to również dziwi mnie zestawienie i zarzut p. posła Arciszewkiego co do ilości wypadków w lotnictwie cywilnem i wojskowem. To jest zupełnie tak, jakby ktoś bardzo się temu dziwił, że jak się do sprawy fachowej zabiera uczeń, to robi straszne błędy, a jak tę samą rzecz, robi profesor, to nie zrobi ani jednego błędu. Lotnictwo wojskowe uczy pilotów, to są ludzie, którzy siadają na aparat i uczą się rozmaitych rzeczy i dopiero, gdy się nauczą i staną się pierwszej klasy pilotami wojskowymi, wówczas idą na lin je cywilne, jako piloci. Na lin j ach cywilnych Panowie znajdą wojskowych pilotów. Więc też nic dziwnego, że ci wyszkoleni piloci nie mają wypadków, które mają uczniowie. Nie mówiąc już o takim wypadku, że na lin j ach cywilnych nie robi się akrobatyki ani nawet ostrych zwrotów. Więc, proszę Panów, jeżeli chodzi o to, że motory się nie psują, to muszę stwierdzić, że nie kto inny, jak właśnie pułkownik Rayski wprowadził typ aparatów Fokkera. Były z tego powodu olbrzymie ataki, a teraz się okazuje, że są to aparaty świetne i stawiane za wzór. Stwierdzam tedy, że zarzuty były nieprzemyślane, a niektóre nie zgadzały się z rzeczywistością. Sprawa nie wygląda tak czarno, jak to było malowane.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o drobniejsze zarzuty, którym mniej miejsca poświęcił pos. Arciszewski, są to zarzuty, dotyczące opieszałości ustawodawczej w pracach wojska. Zarzut niesłuszny, bo sam p. Arciszewski stwierdził, że był okres, mianowicie rok 1927–28, kiedy był zrobiony duży krok naprzód w tej dziedzinie. Właśnie dlatego, że został zrobiony, że najkonieczniejsze rzeczy zostały wniesione, nastąpiła przerwa, która była zapełniona opracowywaniem nowych projektów i rozporządzeń wykonawczych, co wymaga ogromnego nakładu pracy, do poprzednio uchwalonych norm ustawodawczych. Jeżeli chodzi o to, jaka teraz idzie np. praca nad ustawami dotyczącemi walki przeciwgazowej i walki przeciwlotniczej — rzecz, której konieczność, wszyscy doskonale rozumiemy i która jest opracowywana szczegółowo. Muszę powiedzieć, że ja osobiście wolę, kiedy Rząd nie śpieszy się zanadto z ustawami, ale za to te projekty ustaw przychodzą skrupulatnie opracowane.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#BogusławMiedziński">Dalej, jeśli chodzi o ostatnią kategorję zarzutów posła Arciszewskiego, to są to sprawy personalne. I tutaj też są pewne nieścisłości, cyfrowe przedewszystkiem — zresztą mniejszego znaczenia, chociaż dużo stanowiące liczebnie. Bo jeżeli p. pos. Arciszewski powiada, że w ostatnich pięciu latach zemerytowano 7.000 oficerów, to się omylił o 1.600 osób, co na tak dużą ilość jest jednak poważnym błędem.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wstyd.)</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#BogusławMiedziński">Natomiast jako rzecz złą p. pos. Arciszewski wytyka, że w miejsce zemerytowanych wzięto 4.000 młodych podporuczników, „wskutek czego mamy obecnie o 3.000 oficerów mniej niż w roku 1926”. Bilans ten jest — powiada p. Arciszewski — bezwzględnie ujemny. Otóż nie sądzę, żeby to był bilans ujemny, bo pamiętamy, że właśnie w roku 1926 mieliśmy niesłychane kłopoty z tem, że podporuczników i poruczników w armji prawie nie było, było ich kilkanaście czy kilkadziesiąt osób, a natomiast mieliśmy ogromny rozrost w środku tej piramidy, mianowicie majorów, podpułkowników i pułkowników, którzy tak straszliwy korek tworzyli, że oczywiście nikt nie chciał do tego wojska iść, bo musiałby czekać z wielką siwą brodą awansu na kapitana. Odmłodzenie więc korpusu oficerskiego, odkorkowanie i wprowadzenie młodych oficerów, to jest bilans dodatni, a nie ujemny.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#BogusławMiedziński">Następnie jeżeli p. pos. Arciszewki uważa, że jest rzeczą niewskazaną zatrzymanie w tak znacznej ilości — wymienia 2.500 — wolnych etatów kapitanów, to nie jestem pewny, czy cyfra ta jest tak wielka. Może jest bliska niej. Jeżeli p. Poseł uważa, że to jest złe, to ja uważam, że to jest także planowy postęp. Bo jeżeliśmy przyjęli w ostatnich czasach 4.000 nowych podporuczników, i jeśli co roku jeszcze szkoły będą wypuszczać kilka setek nowych oficerów, to gdyby w tej chwili etaty kapitańskie wszystkie były zajęte, to nie mielibyśmy gdzie tych ludzi po paru latach — gdyby Panowie żądali automatycznych awansów — podziać. Ta luka na stanowiskach kapitanów i zostawienie luzów jest rzeczą konieczną, bo w przeciwnym razie mielibyśmy do czynienia z tą kieską, którą mieliśmy przedtem, że nikt nie chciał iść do wojska, bo był skazany na dożywotnie porucznikowstwo. Możliwą jest rzeczą, jako z faktami mogę się zgodzić z tem, co p. Arciszewski mówił, że są pewne wypadki niesprawiedliwości indywidualnej w awansach. Ja sam mam dwóch bliskich przyjaciół z najprawdziwszej Pierwszej Brygady, którzy, mojem zdaniem, zostali pokrzywdzeni, jednakże z tego bynajmniej nie wynika, że my, a nie Minister Spraw Wojskowych ma regulować personalne, indywidualne awanse. Natomiast, jeśli chodzi o system, to mojem zdaniem te rzeczy, które zostały tu przytoczone przez p. Arciszewskiego, jako rzeczy błędne i dające bilans ujemny, zapewniają właśnie zdrowe stosunki w wojsku na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#BogusławMiedziński">Sporo czasu muszę też poświęcić p. posłowi Czetwertyńskiemu, który był łaskaw zwrócić uwagę na mój referat i który zresztą najszerzej ujął ogólne zarzuty, skierowane przeciwko memu stanowisku i stanowisku mego klubu w sprawie budżetu. P. Marszałek Czetwertyński zarzucał nam patrzenie w górę, patrzenie na walutę, na wiązanie budżetu, a niepatrzenie w dół, nieobserwowanie, w jak nieszczęśliwych warunkach żyją doły społeczeństwa. P. Marszałek Czetwertyński tłómaczył to sobie tem, że chyba mamy taki nakaz patrzenia w górę. Z tym nakazem to jest istotnie tak. Już p. minister Matuszewski w zeszłym roku stwierdził, że mamy formalny nakaz od p. Marszałka Piłsudskiego, ażeby dbać o równowagę budżetu i jej nie naruszać. Tego nakazu nie wypieramy się. Następnie muszę zacytować jeszcze jeden nakaz, który jest jeszcze mocniejszy niż nakaz p. Marszałka Piłsudskiego, mianowicie nakaz naszego własnego zdrowego rozsądku i poczucie odpowiedzialności, której istotnie każę nam patrzeć przedewszystkiem na te rzeczy, które są filarami gospodarki państwowej, t. j. na równowagę budżetu i na walutę.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#BogusławMiedziński">I tego się bynajmniej nie wypieramy.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#BogusławMiedziński">Pozatem p. Marszałek Czetwertyński powraca, jak i w zeszłym roku, do kwestji przewidywań. I w komisji i na plenum rozważa, czy Rząd umie przewidywać, i przeciwstawia przewidywania opozycji brakowi przewidywań ze strony Rządu. Choć p. poseł Rybarski już w zeszłym roku skorygował częściowo twierdzenia p. Marszałka Czetwertyńskiego o zupełnej niezależności kryzysu polskiego od kryzysu ogólnego, P. Czetwertyński, który jest człowiekiem twardym, jeszcze raz w tym roku powiedział swoje, że kryzys w Polsce jest rodzimego pochodzenia i nie jest w związku z kryzysem światowym. Jest chyba jedynym człowiekiem, który jest takiego zdania, stanowczo jest pod tym względem wyjątkiem. Trudno nawet z nim dyskutować. Wprawdzie p. Czetwertyński znalazł dla siebie potwierdzenie aż w Niemczech i twierdził, że profesor Ritter też doszedł do przekonania, że kryzys niemiecki nie ma żadnej łączności z kryzysem ogólnym, że jest samoistny i w tem widzi p. Czetwertyński potwierdzenie swojej tezy. Nawiasem mówiąc, nie jest to wcale potwierdzenie. Tak jak w roku zeszłym p. Czetwertyński wziął jako przykład do naśladowania politykę rolną Szwajcarji, co w stosunku do Szwajcarji miało swoją rację, niemniej nie miało to żadnej racji w stosunku do Polski. Tak sarno to, co jest słuszne w Niemczech, jeszcze nie staje się słuszne dla Polski. Bo np. Niemcy mogą powiedzieć, że są istotnie w dosyć wyjątkowem położeniu w latach powojennych, mianowicie obarczeni spłatami, reparacjami i dlatego oni mogą mieć pewne podstawy do wyodrębnienia charakteru swego kryzysu. Ale z tego nic nie wynika jeszcze dla nas. Ale gdyby nawet wynikało. Powiedzmy, że p. Marszałek Czetwertyński ma rację i że to jest czysty przypadek, że na całym świecie jest jednocześnie kryzys, że wybuchł on w 48 państwach jednocześnie, ale tem niemniej nasza Polska jest zupełnie odosobniona, to jakie z tego wynikają wskazówki na przyszłość? Czy cokolwiek z tego wynika? Czy z tego wynika, że w przyszłości możemy rozpatrywać sytuację Polski, jako zawisłą w powietrzu, bez rozważania sytuacji innych państw, czy możemy się nie liczyć ze stosunkami w innych krajach?</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#BogusławMiedziński">Pozwolę sobie stwierdzić, że nie. Bo gdybyśmy zajęli się przewidywaniami, np. w tej dziedzinie, która tak interesuje p. Czetwertyńskiego, a która interesuje zresztą także i nas wszystkich, w dziedzinie rolnictwa, to musielibyśmy przecież także zainteresować się tem, co się dzieje na świecie, jakie są zapasy w innych państwach, cisnące się na rynek, co dla nas, jako państwa eksportującego, jest pierwszorzędnej i decydującej wagi. Jakie są zasiewy? Zobaczylibyśmy, że optymistyczne dane mamy pod tym względem. W roku 1931/32 zapasy zboża zmalały, o 10 miljonów q zmalały zapasy pszenicy; z 253 na 208 miljonów q zmalały zapasy żyta, t. zw. widoczne, z 314 na 267 miljonów q zmalały zapasy jęczmienia, z 512 na 470 miljonów q zapasy owsa — co się tyczy 4 zbóż głównych.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#BogusławMiedziński">Dalej zobaczylibyśmy, że na skutek powszechnego hasła zmniejszenia produkcji za wszelką cenę i przywrócenia równowagi między konsumcją, a spożyciem — płaszczyzna zasiewów zmniejszyła się o 5% w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych, o 19% w Argentynie i o 24% w Australji. Możnaby z tego wysnuć np. przewidywanie, że idzie ku lepszemu w dziedzinie warunków zbytu produkcji zbożowej. My jednak nie radujemy się i nie możemy się radować. Dlaczego? Dlatego, że tu wchodzą w grę rzeczy niezależne od nas, bo musimy wziąć pod uwagę to, że mamy politykę otaczania się murem celnym, politykę zastrzeżeń. Nie wiemy, jak długo będzie trwała polityka angielska dawania preferencji angielskiemu dominjum.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#BogusławMiedziński">I ta decyzja nie od nas zależy. To są rzeczy dziejące się w innych państwach i muszą się na naszem życiu odbijać. I dlatego na nic się nie przyda rozważanie, że mamy całkowicie odrębny kryzys.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ma słuszność, bo Wy jesteście głównym kryzysem.)</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#BogusławMiedziński">Otóż, Panie Pośle, to twierdzenie, że Rząd jest głównym kryzysem, jest twierdzeniem godnem Pipidówki i nie będę na nie odpowiadał. Gdy mówimy o poważnych rzeczach, Pan zawsze stroi żarty i ściąga dyskusję na niższy poziom.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Jesteście kryzysem od 5 lat.)</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#BogusławMiedziński">Zresztą zaraz przejdę do dalszych wywodów p. Czetwertyńkiego, który kryzysu szuka w błędach Rządu.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#BogusławMiedziński">Zobaczymy, czy słusznie. P. Czetwertyński twierdzi, że kryzys zaczął się w latach 1927 i 1928, bo Minister Skarbu miał duże dochody i zapomniał sprawdzić, skąd je ma, czy nie kosztem pewnej grupy obywateli. Otóż słowo „kryzys” jest pewnym terminem, na to są pewne ustalone wskaźniki. P. Czet Wertyński, który ciągle powoływał się na wykształcenie i wiedzę ekonomiczną, wie doskonale, że chcąc osądzić, czy się kryzys zaczął, czy też zaczęła się konjunktura, trzeba zajrzeć do wskaźników: do wskaźnika produkcji, do wskaźnika obrotów, przewozów kolejowych towarów i osób, do wskaźnika zatrudnienia.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#komentarz">(P. Rybarski: Trzeba odróżnić kryzys nadprodukcji, który ma określoną treść, od kryzysu gospodarki powojennej, który jest zjawiskiem ogólnem.)</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#BogusławMiedziński">Niewątpliwie te rzeczy trzeba odróżnić. Otóż ja twierdzę, że p. pos. Czetwertyński właśnie nie odróżnia tych terminów, dlatego, że gdyby w r. 1927 powiedział to, co powiedział w 1932, — p. pos. Czetwertyński zawsze swoje przewidywania obraca wstecz, jest bardzo ostrożny, — to wyszedłby ktoś na trybunę, ktoś z panów, studjujących rzeczy ekonomiczne, Minister Skarbu, czy kto inny i odpowiedziałby mu, że wskaźniki mamy takie i takie. W 1927 roku we wszystkich dziedzinach trwały wskaźniki, stwierdzające nie początek kryzysu, ale rozwój konjunktury. A w r. 1928 powiedziałby mu, że Pan się rok temu mylił, bo znowu wszystkie wskaźniki, stwierdzają we wszystkich dziedzinach nie początek kryzysu, ale wzrost konjunktury. Błąd p. Czetwertyńskiego, gdyby powiedział to w r. 1927, trwałby do końca r. 1929, gdzie wciąż jeszcze wskaźniki szły w górę. A więc, mówiąc „kryzys” i „początek kryzysu”, p. Czetwertyński użył poprostu złej terminologji. I gdyby to powiedział w 1927, toby się o 3 lata mylił, ale mówił to w 3 lata później. To jest błąd w terminologji. To, co chciał p. Czetwertyński powiedzieć, to nie jest sprawa początku kryzysu, tylko sprawa rzekomego braku przewidywania ze strony Rządu. Ja się musiałem mozolić w doszukiwaniu treści w tem, co p. Czetwertyński mówił, bo sławny ten ekonomista użył słów niewłaściwych.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#BogusławMiedziński">Minister Skarbu — motywuje p. Czetwertyński — miał duże dochody i zapomniał sprawdzić, skąd je ma, czy nie kosztem pewnej grupy obywateli. Ja sądzę, że Minister Skarbu nie potrzebował sprawdzać, bo wiedział, że je ma nie skądinąd, tylko oczywiście od obywateli. To jest rzecz oczywista. Co miał robić Minister Skarbu w okresie, kiedy wszystkie wskaźniki konjunkturalne szły w górę i gdy przychodzili ludzie do kas i przynosili pieniądze? Czyż miał powiedzieć: zabierzcie to z powrotem. Takiego życzenia pod adresem Ministra Skarbu nikt nigdy nie wyraził. Minister Skarbu inkasował pieniądze, które mu obywatele znosili, wypełniając obowiązek nałożony na niego przez ustawy. Jego obowiązkiem było te pieniądze przyjmować.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Rozdymaliście budżet.)</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#BogusławMiedziński">Twierdzenie o początku kryzysu wówczas było bezpodstawne i dlatego nie mógł się z niem liczyć Minister Skarbu, bo i wiedza ekonomiczna i wskazówki ekonomiczne mówiły coś innego, a jasnowidzów, szczególniej jasnowidzów, którzy widzą o 5 lat wstecz i to błędnie, nie miał i nie mógł się na nich opierać.</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#BogusławMiedziński">Teraz zachodzi pytanie, po której stronie były przewidywania. Otóż jak Panowie doskonale pamiętają, w tym właśnie świetnym roku 1927/28, kiedy nadwyżka wpływów ponad preliminowane wynosiła ponad 650 miljonów zł, przewidywania Panów przy uchwalaniu budżetu, wyrażone w Senacie przez senatora Głąbińskiego, były takie, że preliminarz jest nierealny, ponieważ wpływu niecałych 2 miljardów Skarb nie osiągnie. Wbrew tym przewidywaniom osiągnięto o 650 milionów więcej. Ale mniejsza o to. Czy Minister Skarbu, osiągając te wpływy, przewidywał coś, czy nie i co robił? Minister Skarbu stworzył w tych latach rezerwy. Jakim kosztem je stworzył? Tym kosztem, że nie uległ presji, a robiąc co można w tej dziedzinie, bo życie się tego domagało, a więc w dziedzinie uposażeń pracowników państwowych i t. d., jednocześnie chował te rezerwy, odmawiał zarówno innym członkom Rządu, jak i Sejmowi wydania tych pieniędzy, które posiadał. Czy Panowie sobie nie przypominają przypadkiem bliżej tej rzeczy, która była i przez p. Rybarskiego przypomniana, to jest odrzucenie przez Sejm w I czytaniu ustaw, zgłoszonych przez p. Czechowicza? Otóż te ustawy mają specjalną historję. Przecież opozycja, przepraszam, ówczesna większość sejmowa dopominała się, a była również presja z całego kraju, o dalsze podwyżki pensyj urzędniczych, następnie dopominano się dalszych kredytów na rolnictwo od 100 do 200 miljonów. I wtedy kiedy minister Czechowicz oświadczył, że nie może tego zrobić, to mu odpowiedziano: Jakto, przecież Pan ma rezerwy? Czy Panowie pamiętają, że w r. 1929 p. minister Matuszewski nazwał Was armją rezerwistów, dlatego że chcieliście ciągle rozdysponować te rezerwy. I dlatego p. minister Czechowicz powiedział: jeżeli mam podwyższać wydatki państwowe, to proszę mi otworzyć nowe źródła dochodów, bo z rezerw wydawać nie będę, i postawił iunctim między dalszem podwyższeniem wydatków a otworzeniem nowego źródła dochodu. Panowie odrzucili tę ustawę, która miała te źródła otworzyć i Panowie domagali się od ministra wydawania rezerw. Przecież to wszyscy pamiętamy. P. Czechowicz mówił wyraźnie, że musi mieć rezerwy na czarną godzinę i rezerwy te utrzymał, więc przewidywania w tej dziedzinie były po stronie Rządu, A teraz dalej. Zastosowanie ostrożności w wykonaniu budżetu nastąpiło już w czasie, kiedy wskaźniki konjunkturalne jeszcze wciąż trzymały się na wysokości pełnej konjunktury, mianowicie w maju 1929 r. I to dało rezultaty, mianowicie nastąpiło wówczas już ścięcie budżetu po stronie inwestycyjnej o sto kilkadziesiąt miljonów, żeby obniżyć standard życia kraju i poprawić bilans handlowy. I to nie było zrobione pod presją już istniejącego kryzysu, ale w przewidywaniu. Jeżeli chodzi o skutek tych rzeczy, to macie Panowie skutek wyraźny. Dzięki temu budżet tego roku ograniczony po stronie inwestycyjnej, dał się zrównoważyć, mimo że przyszły wydatki nadzwyczajne, bo przyszły wzmożone wydatki na bezrobocie, i przyszła wypłata trzeciej części dodatku mieszkaniowego dla urzędników i t. d. Więc przewidywania były i rezultaty przyszły.</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#BogusławMiedziński">Następnie uaktywnienie bilansu handlowego. Przecież Panowie pamiętają, że Polska już miała dość doświadczeń, co znaczy bilans handlowy dla sprawy waluty. Otóż uaktywnienie bilansu handlowego zostało również przez Rząd zrobione we właściwym czasie przez podniesienie stopy dyskontowej i przez restrykcje kredytowe. Te restrykcje były bardzo atakowane, ale to dało rezultaty, bo uaktywnienie bilansu handlowego zostało osiągnięte. Zmiana wysokości obrotów z zagranicą, ten objaw kryzysowy przyszedł dopiero później, w początku roku 1930, ale w drugiej połowie 1929 mieliśmy aktywny bilans handlowy, polegający na nadwyżce wywozu. Stale trwająca od tego czasu troska o wykonywanie budżetu także świadczy nie o czem innem, jak o pewnem przewidywaniu, a że nie zawsze to było tak łatwe, to znów mogę Panom przytoczyć przykłady historyczne, w jakich warunkach znajdowały się rządy przedtem, jeżeli chodzi o przewidywania przy wykonywaniu budżetu. Teraz Panowie mówicie, że to jest bardzo łatwe, bo jeśli są małe dochody, to się przykrawa wydatki. Ciekawa rzecz, co o tych sprawach mówi b. premjer Władysław Grabski.</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#BogusławMiedziński">Oto wspomnienia z maja 1925 r. z dyskusji budżetowej, bo wtedy od pięciu miesięcy już rok budżetowy był w toku, gdyż zaczynał się w styczniu, a dopiero w maju była dyskusja. Jak ona wyglądała? „W całej dyskusji budżetowej — pisze p. Grabski — pozostawał jeden punkt drażliwy, że pomimo moich protestów Komisja Budżetowa podniosła ogólną sumę wydatków, a Sejm poszedł na tej drodze jeszcze dalej. Jednym z powodów, dla których nie z awiałem się przed Sejmem w dyskusji majowej budżetowej, było to, że tę politykę rozdymania budżetu potępiałem. Byłem często szachowany domaganiami o podwyżki. Gdy zacząłem w budżetach miesięcznych obcinać budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, referent tego ministerstwa w Komisji Budżetowej, p. ks. Czetwertyński wystąpił z tem, że budżet ten jest za niski. Oczywiście, że to całkowicie sparaliżowało moje tendencje do uszczuplania budżetu. Minister Spraw Wojskowych wystąpił o zwiększenie budżetu i ja musiałem się na to zgodzić. Widziałem grę polityczną w całej sprawie budżetowej. Właściwie powinienem był już w maju wystąpić, w imię grożących nam niebezpieczeństw, o rewizję całego budżetu i jego pomniejszenie, ale nie widziałem wcale nastroju odpowiedniego, by można było dojść do możliwego z Sejmem porozumienia. Gdy złoty spadł, oszczędny budżet, mocno skrócony, stał się koniecznością, ale, w imię ochrony złotego od spadku, nie mogłem się doprosić, by budżetu nie rozdymano”, — Premjer i minister Skarbu, który w maju 1925 roku miał dane, że jeśli nie ukróci budżetu w wykonaniu, to waluta się załamie, nie mógł się doprosić ani od Sejmu, ani od ministrów w gabinecie, aby zgodzili się na to, co on przewidywał.</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#komentarz">(P. St. Stroński. Wyście byli tymi, którzy rozdymali budżet.)</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#BogusławMiedziński">Jeśli chodzi o podwyższenie budżetu wojskowego, to stronnictwo, do którego miałem zaszczyt wówczas należeć, istotnie było za tym budżetem i ja też…</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa.)</u>
<u xml:id="u-38.31" who="#BogusławMiedziński">Panie Pośle Stroński, ja doprawdy nie szukam winy ani u Pana, ani u mnie, ani u kogokolwiek innego, tylko ilustruję system, jaki był wówczas, że ani Sejm, ani Komisja budżetowa, ani ministrowie nie potrafili przewidywać, a Panowie teraz uważają za tak łatwe i proste, że Rząd obecny potrafi przewidywać i potrafi obcinać budżet w wykonaniu. Ale ze strony naszej, ze strony obecnej większości sejmowej Rząd nie natrafia na przeszkody w tej rozumnej i przewidującej działalności, tylko ma pomoc. I to jest ta ogromna różnica, która jest między dawnemi czasami i obecnym.</u>
<u xml:id="u-38.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Przerywania p. St. Strońskiego)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle Stroński, proszę nie przeszkadzać mówcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#BogusławMiedziński">Panie Pośle, ja przyszedłem tu mówić to, co ja chcę, a nie to, co Pan Poseł. To jest odwrócenie ról.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#BogusławMiedziński">Teraz przejdźmy do operacyj kredytowych zagranicznych. Czy nie było to wynikiem przewidującej polityki Rządu, tem bardziej, jeśli wezmę tę okoliczność pod uwagę, że było tylko pół roku czasu na dokonanie tych operacyj od września 1930 r. Z wiosną ub. r. nastąpiły zamieszki w świecie finansowym wobec stanowiska Niemiec i wyraźnego zagrożenia przez nie niewypłacalnością, wszelki więc ruch w dziedzinie tranzakcyj pożyczkowych kupieckich ustał. Te pożyczki miały swoje znaczenie, gdyż niewątpliwie mogły odciążyć budżet, mogły iść na spłacenie życia nad stan, które społeczeństwo przez dłuższy czas prowadziło, a które odbiło się na bilansie handlowym. Jeśli chodzi o te przewidywania, one były i były zawczasu ze strony Rządu. Natomiast gdy nie zadowoliwszy się słuchaniem przemówienia p. Czetwertyńskiego, badałem dokładnie jeszcze stenogram i szukałem tam przewidywań jego, zadziwiła mnie niesłychana ostrożność tego doświadczonego człowieka. P. poseł Czetwertyński na rok 1932 nie wyraził ani jednego wskazania, ani jednego postulatu i nie powiedział, że w przeciągu 1932 r. Rząd powinien robić tak i tak. Wtedy mógłby w 1933 roku przyjść i powiedzieć: Dlaczego tego nie zrobiliście? Ale p. Czetwertyński jest ostrożny. W 1932 roku mówi nam, co należałoby robić w 1931 r., a w 1931 roku, pamiętam to dokładnie, mówił nam, co powtarzał i w tym roku, co należało robić w latach ubiegłych. Pozwolę sobie znowu uściślić wyrażenie; to się nie nazywa przewidywaniem, tylko gdybaniem; gdyby, gdyby, z którego nic nikomu nie przyjdzie.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#BogusławMiedziński">Teraz szukam cienia postulatu. Szukam, przy całej ostrożności p. pos. Czetwertyńskiego i znajduję jeden cień postulatu z jego strony, wkraczającego w przyszłość, mianowicie jest tam powiedziane, a nawet wybite w podtytułach jego mowy w „Gazecie Warszawskiej”: Wprowadzenie pieniędzy do obrotu. W stenogramie jest jeszcze powiedziane „w dół”. To bardzo piękny postulat, tylko co on znaczy: wprowadzenie pieniędzy do obrotu w dół. Taki postulat pod adresem Rządu jeszcze się domyślam, co może znaczyć. Ale tu zadam pytanie: „wie macht mann das?” — p. pos. Czetwertyński cytuje nam często niemczyznę. Czy w drodze wielkich wydatków państwowych? Oczywiście, jak się robi wielkie budżety inwestycyjne, to te pieniądze idą w dół i dochodzą do rzesz robotniczych, dochodzą wszędzie i rozprzestrzeniają się po całym kraju. Ale jak robiliśmy to w 1927. 1928 i 1929 r., to Panowie nie mieli wtedy na to dość słów potępienia.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#BogusławMiedziński">A następnie zwrócę uwagę na to, że byłaby to błędna droga, bo gdyby kto chciał w ten sposób wprowadzać pieniądze do obrotu, to musiałby je przedtem stamtąd wypompować. Byłaby to operacja przejściowa, wędrówka, a nie pozostawianie pieniędzy w obiegu w dole. Poszukajmy drogi drugiej Pozostaje kwest ja drukowania pieniędzy, ale zdaje mi się, że wszyscy przecież tę sprawę odrzucamy, a odrzucamy ją całkowicie i bezwzględnie, nie sądzę więc, aby myślał o niej p. pos. Czetwertyński. Zostaje jeszcze tylko jedna jedyna rzecz istotnie celowa pod tym względem mianowicie: wprowadzenie pieniędzy do obiegu wewnętrznego przez pożyczenie ich zagranicą. Pożyczki tego rodzaju, użytkowane na prace inwestycyjne, załatwiają tę sprawę dlatego, że nie są wyczerpywane z obiegu wewnętrznego, tylko są w dół wpuszczane. A przecież Panowie tak krytycznie wypowiadał się, gdy Rząd te dwie operacje kredytowe zrobił, Panowie nie mieli dość słów potępienia dla nich i Panowie w jednym wypadku wstrzymali się od głosowania, a w innym wypadku wyraźnie potępili Więc znowu, jeżeliby się znalazło ślad postulatu w mowie p. posła Czetwertyńskiego, to jedyna możliwość wprowadzenia pieniędzy do obrotu, nie wymagając ich stamtąd, została przez rząd w roku zeszłym właśnie wyzyskana.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli szukamy dalszych koncepcyj, w tem wszystkiem, co opozycja mówiła, to znajdujemy ślad takiej koncepcji nie w przemówieniach na plenum, ale w przemówieniu wygłoszonem w komisji. Wyjątkiem tym było przemówienie o. posła Gruetzmachera, którego kwintesencję zacytuję: „Ogólne wytyczne, najdalej idąca samowystarczalność — tak mówi p. poseł Gruetzmacher. Jak my rozumiemy samowystarczalność? Nie poleca ona tylko na tem, żebyśmy wszystko w kraju zatrzymywali i wszystko wytwarzali sami dla siebie, ale na tem, że ma ona być i rolnicza i przemysłowa”. Otóż, proszę Państwa, muszę wyróżnić to przemówienie, jako przemówienie, które było szukaniem jakiejś prawdy pozytywnej. Niestety koncepcja ta jest błędna i nieprzemyślana. Jeżeli chodzi o budowanie samowystarczalności, jeżeli chodzi szczególnie o to, co miał głównie na myśli p. Gruetzmacher, to jest zbliżenie przemysłu krajowego do rolnictwa, to niewątpliwie jest to rzecz wskazana, ale pod tym względem jesteśmy obciążeni spadkiem z zeszłego wieku i to jest rzecz, która może trwać dziesiątki lat. To jest kierunek, którym trzeba iść, jeżeli rozumieć słowa p. Gruetzmachera jako kierunek i jako hasło do uprzemysłowienia kraju. Jeżeli jednak kwestję samowystarczalności chcemy rozumieć jako remedjum na kryzys, to to nie jest żadna koncepcja. Samowystarczalność jest w tej chwili dla nas przykrą koniecznością, ponieważ wszystkie państwa dzisiaj się temi murami otaczają, jest wojna wszystkich przeciwko wszystkim i to jest raczej zło, niż lekarstwo. Natomiast jeżeli chodzi o naszą sytuację w tej chwali jako państwa, które ma długi i które musi wywozić, ażeby swoje długi płacić, to kwestja samowystarczalności jest dla nas nieosiągalna, wisi w powietrzu. My musimy mieć wywóz, ale przy dzisiejszych stosunkach, jeżeli będziemy mieli wywóz, a zamkniemy się od wszystkich, to nasz wywóz spotka zupełna katastrofa. Te ograniczenia zatem, samowystarczalność w tej chwili zapobiec może raczej tylko perturbacjom finansowym, ale to byłoby zło konieczne a nie lekarstwo przeciw kryzysowi. To nie może być program. Dlatego z naciskiem podkreślam, że oprócz obrony musimy w tej dziedzinie prowadzić natarcie, to znaczy trzeba dążyć do utrzymania naszego wywozu na najwyższym poziomie. Dlatego polityka Rządu np. w dziedzinie blokady rolnej państw wschodnio-europejskich wydaje nam się znacznie bardziej celowa, aniżeli plan syntetyczny posła Gruetzmachera, który zastosowany praktycznie uderzałby w istocie właśnie w tę dziedzinę życia gospodarczego kraju, która nam najbardziej leży na sercu, mianowicie sprowadziłby tylko pauperyzację rolnictwa. a nie cokolwiek innego.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#BogusławMiedziński">Muszę powiedzieć jednak, że ten plan chociażbyśmy się co do niego różnili, jest tym jedynym śladem szukania koncepcji, poza tem mieliśmy tylko biadanie i „gdybanie”. Zarówno panowie „gdybacze”, jak „biadacze” mogą mieć sto tysięcy razy rację, ale nic nikomu z tego nie przyjdzie, to nie daje nic na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#BogusławMiedziński">Pozatem mieliśmy potępienia szczegółowe i ogólne.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#BogusławMiedziński">Z temi szczegółami nie mogę zanadto polemizować. gdyż polegały, jeżeli chodzi o p. posła Żuławskiego, na odczytywaniu czy ogłaszaniu ogromnego szeregu, całej litanji faktów. Niektóre z tych faktów zostały tu odrazu sprostowane chociażby przez p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej. Jeżeli chodzi o inne, to trudno przystąpić do nich inaczej, jak z najdalej posuniętą ostrożnością, gdyż mieliśmy pewne dowody, że fakty owe, jeżeli zrobić jakaś próbę ich sprawdzenia, wygladają zupełnie inaczej. Dlatego może w całym szeregu okropnych rzeczy, o których p. poseł Żuławski mówił, gdybyśmy je zaczęli sprawdzać, to możeby się okazało, jak z rewelacjami o wyroku w sprawie brzeskiej, że poseł Żuławski musiałby cofnąć pewne „szczegóły”, przyczem mogłoby się okazać, że nie ktoś ukradł, tylko jego okradziono. Dlatego póki fakty te nie są sprawdzone, nie mam obowiązku z niemi polemizować.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#BogusławMiedziński">Potępienia ogólne.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#BogusławMiedziński">Potępienia ogólne dał poseł Chądzyński i poseł Czetwertyński.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: I p. Brodacki.)</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#BogusławMiedziński">Ja nie chcę p. Chądzyńskiemu i p. Czetwertyńskiemu robić tej przykrości i nie będę tego trzeciego wymieniał. P. Chądzyński do potępień p. Czetwertyńskiego z powodu braku przewidywania dodał potępienia Rządu za bezczynność. Nawiasem mówiąc, p.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#BogusławMiedziński">Chądzyński przestrzegał Izbę przed rzekomemi zamiarami Rządu uzyskania od Izby pełnomocnictw, przed tem ogromnie przestrzegał. To nie przeszkadzało p. Chądzyńskiemu jednym tchem powołać się potem na dekrety Hindenburga, przeciwstawiając rzekomą skuteczność czynności Niemiec w walce z kryzysem naszej bezczynności. Jeżeli więc ta metoda dekretowania i pełnomocnictw ma być tak zbawienna dla Niemiec, to nie wiem, dlaczego ma takiem przerażeniem napawać Polskę. Dlatego sądzę, że tą tajemnicą nie będziemy się zanadto przejmowali, ale powrócimy do zarzutu bezczynności.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#BogusławMiedziński">Odpowiadając p. pos. Czetwertyńskiemu, przytoczyłem szereg faktów niezaprzeczalnych, dowodzących, że jest inaczej. Ale jeżelibym nie miał racji, jeżeli przyj mierny tezę p. ministra Chądzyńskiego, że jednak Polska w tym olbrzymim kryzysie powszechnym trzyma się, jak dotychczas, nie najgorzej, mimo że Rząd jej jest bezczynny, to chyba musielibyśmy przypuścić, że czuwa nad Polską specjalna łaska Boska, a jeżeli tak jest no, to doprawdy obejdziemy się bez łaski opozycji.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#BogusławMiedziński">P. pos. Czetwertyński zarzucił nam bezprogramowość i temu zarzutowi, który tu się tak często powtarza, chciałbym parę słów na zakończenie poświęcić.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#BogusławMiedziński">Bezprogramowość! Istotnie, nie wydrukowaliśmy dotychczas broszurki, na której byłby napis na wierzchu: „Nasz program”, natomiast od szeregu lat program ten realizujemy. Realizujemy nietylko w metodzie pracy, która stanowi o tej olbrzymiej różnicy, jaka jest między funkcjonowaniem aparatu państwowego obecnie a przed majem r. 1926. Czem, jeśli nie programem i to programem, który już wchodzi w stadium kodyfikacji, jest postępująca praca nad naszą Konstytucją? Jeżeli chodzi o politykę, o najbardziej programowe zagadnienia państwowe, to przecież Konstytucja jest niczem innem, jak ramami programu w najpoważniejszem tego słowa znaczeniu.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#komentarz">(Głos: Każdy z Panów mówi inaczej.)</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#BogusławMiedziński">Następnie praca, tocząca się nad ustawami samorządowemi, nad reformą szkolnictwa, to są wszystko rzeczy programowe, które naturalnie mogą się Panom nie podobać, ale to jest realizacja i próba kodyfikacji programu. Jeżeli te rzeczy dotyczą wyłącznie zagadnień Państwa, to oczywiście dlatego, że zadaniem naszem nie jest budowanie partji, tylko właśnie budowanie Państwa, dlatego to, co jest naszym programem, wcielamy w życie, tworząc ramy działalności aparatu państwowego.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#BogusławMiedziński">Zresztą te programy, które prawie wszystkie stronnictwa mają wydrukowane, odznaczają się, tem, że nie maj ą nic wspólnego z bieżącem życiem politycznem i praktycznem postępowaniem tych stronnictw. Zaryzykuję jeszcze jedno twierdzenie, że 9/10 członków tych partyj nigdy nie czytało tych drukowanych programów.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#BogusławMiedziński">Zresztą te wszystkie zarzuty zawsze mi dziwnie przypominają wypadek z przed 130 laty, kiedy to generałowie austrjaccy wyrzekali na Napoleona, że on ich bije dlatego, że nie zna strategji...</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#BogusławMiedziński">...programu nie ma nie umie nic i dlatego nas bije, bo my się spodziewamy, że on nas będzie programowo strategicznie atakował, a on postępuje bez programu.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B. Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#BogusławMiedziński">Istotnie, może nie mamy programu, ale dajemy sobie radę.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o czystą politykę, to mimo, że jesteśmy bez programu, jednak Panowie muszą przyznać, żeście nas nie pobili, zdaje się i nie my płaczemy i narzekamy, ale Wy. Choć wydaliście nam trzy lata temu batalję bardzo srogą i groziliście nam likwidacją — my bijemy Was.</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o inną rzecz, mianowicie o to, co poruszył tu z właściwą sobie przenikliwością p. Stroński, jeżeli chodzi o życie, to na terenie życia gospodarczego i ekonomicznego Państwa w tak olbrzymim kryzysie, jaki przeżywamy, dajemy sobie dotychczas radę, pomimo, że Państwo jest w sytuacji gorszej, niż kiedy Panowie podnosili ręce do góry, albo je rozkładali w sposób beznadziejny.</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#BogusławMiedziński">Więc dajemy sobie radę i na tym odcinku. I doprawdy jest rzeczą nie głęboką twierdzenie, że to wszystko dzieje się bez programu, wypadkowo, z dnia na dzień. To jest zarzut nieistotny, jednak najczęstszy.</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#BogusławMiedziński">Pan poseł Czetwertyński mówił tu pod naszym adresem o kapitaliźmie i o socjalizmie, które spacerują swobodnie po szerokim polskim gościńcu, przyczem czynione są próby skojarzenia ich związkiem małżeńskim. Pozwolę sobie zaznaczyć, że to małżeństwo socjalizmu z lewej strony tej Izby z kapitalizmem prawej...</u>
<u xml:id="u-40.32" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Małżeństwo Czetwertyńskiego z Zarembą.)</u>
<u xml:id="u-40.33" who="#BogusławMiedziński">...obserwujemy od lat paru, Dlaczego poseł Czetwertyński użył tego porównania w naszą stronę, nie wiem. Widzimy to małżeństwo stale od paru lat, dotychczas łączą je wspólne nastroje. I tutaj muszę użyć dosłownie słów p. Czetwertyńskiego, wydaje mi się jednak, że w mojem zastosowaniu będą one trafniejsze. Mianowicie poseł Czetwertyński mówił: „Jest w tych nastrojach trochę rosyjskiego dobrodusznego „niczewo”, trochę słowiańskiego indeferentyzmu i duża ilość polskiej lekkomyślności i fantazji, ale to wszystko razem nie tworzy planu, ani nie daje wytycznej”. To ostatnie zdanie szczególnie dobitnie potwierdziła ostatnia debata i stanowisko opozycji.</u>
<u xml:id="u-40.34" who="#BogusławMiedziński">Na końcu swego przemówienia p. Czetwertyński nawiązał do 25-letniego jubileuszu, który w tym roku obchodzi. Szczerze żałuję, że pos. Czetwertyński jest nieobecny, najszczerzej w świecie złożyłbym mu gratulacje z powodu tak pięknego okresu czasu pracy obywatelskiej i życzyłbym mu następnych lat 25-ciu owocnej działalności. Gdy jednak p. Marszałek Czetwertyński, wspominając swoje przemówienie z przed lat 25-ciu, mówi o dziedzictwie nie jako o dziedzictwie własności osobistej, lecz jako dziedzictwie służby i przeciwstawia mu rzekome nasze pojęcia tego dziedzictwa, zarzucając nam takie jego pojmowanie, że z całą Polską mamy prawo robić, co chcemy, według naszych upodobań, to muszę odeprzeć takie posądzenie, jako bezpodstawne. Istotnie nie z soli, ani z roli wyrośliśmy. Jednak służbę swoją pojmujemy jako nakaz czynienia tego, co nam dyktuje nasze sumienie i poczucie odpowiedzialności. Jest to nakaz równie twardy, choć obszerniejszy, niż służba dla sprawy rolniczej i nierównie mniej pozostawiający swobody dla własnych upodobań. Istotnie jesteśmy w pewnej mierze spadkobiercami tej dominującej roli, jaką przez długie lata odgrywało w życiu społeczeństwa polskiego stronnictwo p. marszałka Czetwertyńskiego. I istotnie są znaczne różnice w pojmowaniu tej roli, wynikają one stąd, że Wasze dziedzictwo było po kądzieli, a nasze po mieczu.</u>
<u xml:id="u-40.35" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-40.36" who="#komentarz">(P. Rybarski: Panie Marszałku, proszę o głos.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nie mogę Panu udzielić głosu, gdyż dyskusja została zakończona i referent wygłosił już swój końcowy referat. Mogę Panu Posłowi udzielić głosu poza porządkiem dziennym.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad preliminarzem budżetowym. Ponieważ nie zgłoszono żadnych poprawek, możemy głosować en bloc. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem preliminarza budżetowego, zechce wstać. Stoi większość, przyjęty.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad ustawą skarbową. Ponieważ nie zostały zgłoszone żadne poprawki, wobec tego głosujemy en bloc. Kto jest za przyjęciem ustawy skarbowej, zechce wstać. Stoi większość.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Głosy: Trusty i kartele.)</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#KazimierzŚwitalski">Jeżeli Panowie przy głosowaniu będą przeszkadzać, zastosuję środki dyscyplinarne. Stoi większość. Preliminarz budżetowy i ustawa skarbowa w drugiem czytaniu zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#KazimierzŚwitalski">Trzecie czytanie odbędzie się w sobotę.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu drugiego porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy w sprawie częściowej zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 marca 1927 r. o monopolu spirytusowym (druk nr 471). Do głosu nikt nie jest zapisany, projekt odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#komentarz">(P. Rybarski: Pan Marszałek obiecał mi udzielenie głosu.)</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#RomanRybarski">Nie wiem, czy nie nadużyję względów Pana Marszałka, liczyłem na to, że parę minut czasu będę mógł wyzyskać na odpowiedź bardzo krótką.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Bez kontyngentu, bo już uchwalone.)</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#RomanRybarski">Nie będę polemizował tu szeroko z p. generalnym sprawozdawcą, rozumiem doskonale, że p. generalny referent do stałości programu, do głoszenia czegoś na długo nie przywiązuje wielkiej wagi, bo jeżeli p. generalny referent przed kilkoma jeszcze laty uważał, że istotną rzeczą, jak to oświadczył w Sejmie na plenum, jest przeprowadzenie reformy rolnej bez odszkodowania…</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#komentarz">(P. Miedziński: Nigdy tego nie mówiłem.)</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#RomanRybarski">...mam to zanotowane z protokółu sejmowego.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#komentarz">(P. Miedziński: Nie mówiłem!)</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#RomanRybarski">…to mam wrażenie, że pewna względność zapatrywania i dla zmiany poglądów jest bardzo łatwa.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#RomanRybarski">Ograniczę się w tej chwili do paru wyjaśnień. Muszę jednak wbrew p. Miedzińskiemu przyznać pewne zasługi dawnym pp. ministrom skarbu. W polemice z p. Czetwertyńskim Pan twierdził, że w roku 1928 nie było żadnych objawów kryzysu. Na pierwszem posiedzeniu Komisji Budżetowej w marcu 1928 r. p. minister skarbu Czechowicz wskazywał na objawy pogarszającej się konjunktury i wyraźnie to podkreślił tak, że można było mówić o początku kryzysu w roku 1928.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#RomanRybarski">Następnie p. generalny referent z właściwą sobie ironją mówił o tem: Podatki wpływały do Skarbu i czegóż Panowie chcieli, — z takiem niesłychanem uczuciem wyższości, — czy minister miał te pieniądze zwracać podatnikom? Był to dowcip pierwszej klasy, a jednak te dowcipy praktykowane są w innych krajach, jak Stany Zjednoczone i Francja, gdy zadużo wpłacono podatków, to tam zwrócono obywatelom.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#komentarz">(P. Miedziński: Ale tam chodzi o kraje przeinwestowane, czy Pan uważa, że Polska jest krajem przeinwestowanym?)</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#RomanRybarski">Otóż pod niektóremi względami Polska jest krajem przeinwestowanym.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#RomanRybarski">Jeżeli chodzi o dalsze rzeczy, czy można było przewidywać? Otóż można było przewidzieć, że dochód z ceł, wynoszący w jednym z dobrych lat 500 miljonów, jest dochodem sztucznym uzyskanym za krótkoterminowe kredyty, że ten charakter ma dochód z podatku obrotowego w jednym roku 380 miljonów. To wszystko można było przewidzieć.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#RomanRybarski">Jeżeli jest mowa o podwyżkach urzędniczych, to w takim razie znowu muszę się powołać na to, że dawni premjerowie i dawni ministrowie skarbu kategorycznie stwierdzali, że to jest konieczność państwowa. Więc nie zbyt często warto te pozycje przytaczać.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#komentarz">(P. Miedzińsski: Moje prawo ostatniego głosu zostało naruszone.)</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#RomanRybarski">Bardzo krótko.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#RomanRybarski">P. generalny referent mówił o małżeństwie kapitalizmu z socjalizmem.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#komentarz">(P. Car: Jaki jest stosunek Pana przemówienia do regulaminu?)</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#RomanRybarski">Zdaje mi się, że Pan jest posłem w tej chwili, a nie urzędującym marszałkiem. Jeśli p. Marszałek wezwie mnie tylko do skończenia, skończę za dwie minuty. Otóż to małżeństwo kapitalizmu z socjalizmem jest dość dalekie od siebie. Ale widzieliśmy tu inną scenę małżeńską…</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, to nie jest ani odparcie zarzutu osobistego, ani wyjaśnienie fałszywie zrozumianego oświadczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#RomanRybarski">W tej chwili kończę.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#RomanRybarski">Widzieliśmy tu drugie małżeństwo i zdaje mi się, że to małżeństwo nie żyje w zgodzie lepszej, niż my z PPS.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#RomanRybarski">Robi się wesoło. Ponad wszystkie iluzje — ta pewność siebie p. referenta przebija się także w fakcie, że Panowie w tak ogólnej wesołości uchwalili budżet 2,5 miljardowy.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i prawicy. P. Miedziński: Proszę o głos dla sprostowania faktycznego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#KazimierzŚwitalski">Wobec tego głos ma p. Miedziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#BogusławMiedziński">Moje prawo ostatniego głosu zostało niewątpliwie naruszone, bo w tem wszystkiem, co p. Rybarski mówił, nie było żadnego sprostowania ewentualnej nieścisłości, czy nieprawdziwych rzeczy, lecz była to czystej krwi polemika, na którą mógłbym odpowiadać. Nie chcę naśladować złego przykładu i tego nie będę czynił i naprawdę ograniczę się do faktycznego sprostowania.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#BogusławMiedziński">Nie jest prawdą, abym kiedykolwiek w tej Izbie wygłaszał takie zdanie.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#komentarz">(P. Rybarski: Nie w tej, ale w tamtej.)</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#BogusławMiedziński">Ani w tamtej, odkąd jestem od 9 lat, abym był zwolennikiem reformy rolnej bez odszkodowania.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Należał Pan do Wyzwolenia.)</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli p. Poseł znalazł takie dane, mogę to tłumaczyć tylko tem, że w swoim czasie był może jakiś inny poseł tego samego nazwiska, ale innego imienia, dlatego, że ja nigdy w życiu takiej opinji nie wypowiadałem, bo nigdy w życiu tego zdania nie byłem. To jest nieporozumienie.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. Duro: Pan i ja razem śpiewaliśmy jedną pieśń.)</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarkę o odczytanie wniosków z mojemi adnotacjami co do odesłania do komisyj oraz interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#HalinaJaroszewiczowa">Wniosek p. Marjana Częścika, Br. Bogdanowicza i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 maja 1927 r. o przymusie ubezpieczenia od ognia i o Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych (Dz. Ust. R. P. z dn. 28/V 1927 r. Nr. 46 poz. 410) — do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#HalinaJaroszewiczowa">Wniosek posłów z Klubu Parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie ustawy o dobrach skonfiskowanych przez byłe rządy zaborcze uczestnikom walk o niepodległość — do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#HalinaJaroszewiczowa">Interpelacja p. Graebego z Niemieckiego Klubu Parlamentarnego i innych do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych oraz Poczt i Telegrafów w sprawie nadużycia stempla służbowego i urzędowego zwolnienia z opłaty pocztowej.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#HalinaJaroszewiczowa">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie ciągłych bezkarnych napadów członków Strzelca w Krzywem na dom Aleksandra Koniecznego w Krzywem, pow. Brzeżany.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#HalinaJaroszewiczowa">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie niewynagrodzenia szkód, wyrządzonych przez oddziały wojskowe w czasie t. zw. pacyfikacji na terenie pow. podhajeckiego i buczackiego m. października 1930.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#HalinaJaroszewiczowa">Interpelacja p. Grünbauma i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprawnego systemu ingerencji starosty powiatowego w Kowlu do spraw tamtejszej gminy wyznaniowej żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#HalinaJaroszewiczowa">Interpelacja p. Wachnjuka i tow. z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów do p. Ministra Skarbu w sprawie niesłusznego pozbawienia renty inwalidzkiej Iwana Dziubeja, syna Ilka 80% inwalidy wojennego w gminie Moskalówka, pow. Kosów, woj. stanisławowskiego.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#HalinaJaroszewiczowa">Interpelacja p. Wachnjuka i tow. z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów do p. Ministra Rolnictwa w sprawie bezprawnego przywłaszczenia przez nadleśnictwo lasów państwowych w Kossowie parceli gruntowej, będącej własnością inwalidy wojennego Iwana Dziubeja w gminie Moskalówka, pow. Kosów, woj. stanisławowskiego.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#HalinaJaroszewiczowa">Interpelacja p. Matczaka i tow. z Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie szykanowania młodzieży za kolendowanie na cele oświatowo-kulturalne przez organa Policji Państwowej na terenie powiatu krzemienieckiego w województwie wołyńskiem.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów. Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia w sobotę o godz. 16 z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#KazimierzŚwitalski">1. Trzecie czytanie projektu ustawy skarbowej na okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 r. (druk nr 441 i odb. nr 121).</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#KazimierzŚwitalski">2. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o ulgach kredytowych dla instytucyj rolniczych (druk nr 427 i odbitka nr 116).</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#KazimierzŚwitalski">3. Sprawozdanie Komisji Wojskowej o rządowym projekcie ustawy o poborze rekruta w 1932 r. (druk nr 396 i odbitka nr 115).</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#KazimierzŚwitalski">4. Sprawozdanie Komisji Wojskowej o rządowym projekcie ustawy o drogach lądowych i drogach wodnych śródlądowych w czasie wojny lub grożącego Państwu niebezpieczeństwa (druk nr 356 i odbitka nr 115).</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#KazimierzŚwitalski">5. Sprawozdanie Komisji Wojskowej o rządowym projekcie ustawy o sprzedaży ruchomości pozostawionych przez szeregowych, samowolnie opuszczających oddziały wojskowe (druk nr 383 i odbitka nr 117).</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#KazimierzŚwitalski">6. Sprawozdanie Komisji Wojskowej w sprawie wyboru delegata Sejmu do Głównej Komisji Rekwizycyjnej (Dz. U. R. P. Nr. 32 poz. 264 z r. 1919 i Dz. U. R. P. Nr. 37 poz. 212 z r. 1920) (odbitka nr 115).</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#KazimierzŚwitalski">7. Sprawozdanie Komisji Reform Rolnych o rządowym projekcie ustawy o funduszu obrotowym reformy rolnej (druki nr 450 i 472).</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#KazimierzŚwitalski">8. Sprawozdanie Komisji Reform Rolnych o rządowym projekcie ustawy w sprawie wykonywania planów parcelacyjnych (druk nr 456 i odbitka nr 113).</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#KazimierzŚwitalski">9. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 28 października 1931 r. projektu ustawy o ujawnianiu hipotecznem zezwoleń na parcelację gruntów (druk nr 287 i odbitki nr 67 i 114).</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#KazimierzŚwitalski">10. Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy o sprzedaży nawozów sztucznych (druki nr 320 i 478).</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#KazimierzŚwitalski">11. Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy o zmianach w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 sierpnia 1927 r. o zwalczaniu zaraźliwych chorób zwierzęcych (druk nr 363 i odb. 113 i 121).</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#KazimierzŚwitalski">12. Sprawozdanie Komisji Rolnej o rządowym projekcie ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. o ochronie zwierząt (druk nr 393 i odbitka nr 113).</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#KazimierzŚwitalski">13. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowych projektach ustaw:</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#KazimierzŚwitalski">a) o zbyciu i zamianie niektórych gruntów państwowych (druk nr 305 i odbitka nr 117), b) o sprzedaży i zamianie niektórych nieruchomości państwowych (druk nr 319 i odbitka nr 116), c) o zbyciu gruntu państwowego w miejscowości Szarlej w powiecie świętochłowickim (druk nr 404 i odbitka nr 116).</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#KazimierzŚwitalski">14. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał porządek dzienny za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 45.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>