text_structure.xml 294 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min. 30.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów Aleksander Prystor, Minister Spraw Wewnętrznych Bronisław Pieracki, Minister Skarbu Jan Piłsudski, Minister Sprawiedliwości Czesław Michałowski, Minister Przemysłu i Handlu Ferdynand Zarzycki, Minister Komunikacji Alfons Kühn, Minister Rolnictwa Leon Janta Połczyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Janusz Jędrzejewicz, Minister Robót Publicznych Mieczysław Norwid Neugebauer, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stefan Hubicki, Minister Reform Rolnych Leon Kozłowski, Minister Poczt i Telegrafów Ignacy Boerner. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Jakób Krzemieński. Podsekretarze Stanu: W Prezydjum Rady Ministrów Kazimierz Stamirowski, w Ministerstwie Spraw Wojskowych Felicjan Sławoj Składkowski, w Ministerstwie Skarbu Władysław Zawadzki, Adam Koc i Stefan Starzyński, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Dole żal, w Ministerstwie Rolnictwa Wiktor Leśniewski, w Ministerstwie Poczt i Telegrafów Franciszek Drzewiecki.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 46 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 47 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają p.p.: Borecki i Skrypnik. Listę mówców prowadzi p. Borecki.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pisma z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian projektów ustaw.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#StepanSkrypnyk">W sprawie zmian w ustawie z dnia 9 października 1923 r. o uposażeniu funkcjonarjuszów państwowych i wojska, o dodatkowym kredycie na rok 1931/32, o dodatkowych kredytach na rok 1930/31, o dodatkowych kredytach na rok 1929/30, w sprawie wykonania konwencji, dotyczącej proce dury cywilnej, podpisanej w Hadze dnia 17 lipca 1905 r., w sprawie zmian w kodeksie karnym wojskowym, w sprawie zmiany rozporządzenia Rady Ministrów z dn. 10 maja 1920 r. w przedmiocie wprowadzenia w życie na obszarze Rzeczypospolitej ustawy wojsk. postępowania karnego, w sprawie zmiany w ustawie wojsk, postępowania karnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Baran, Bilak, Cardini, Chowaniec, Domaszewicz, Dratwa, Dyboski, Gorczyca, Grodzicki, Gruszczyński, Jaeger, Kochan, Kosydarski, Lewandowski, Limberger, Madeyski, Mroczkowski, Pułjan, Schimmel, Stroynowski, Syta, Szajer, Than i Wełykanowicz.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopu posłom: Grossmanównie i Jędrzejakowi na 3 dni, Kochanowi na 5 dni, Biluchowskiemu na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#KazimierzŚwitalski">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Bogdani, Mincberg i Wagner na 8 dni, Białoskórski, Mackiewicz i Rogowski na 10 dni. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#KazimierzŚwitalski">Odesłany pierwotnie do Komisji Rolnej rządowy projekt ustawy, uchylającej ustawę sejmową z dnia 28 lutego 1919 r. w przedmiocie zaopatrzenia ludności w drzewo budulcowe i opałowe, przekazuję Komisji Odbudowy Kraju.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do 1 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932/33 (druk nr 441).</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma referent generalny p. Miedziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! Ogólny rezultat prac Komisji Budżetowej i zmiany, wprowadzone w preliminarzu budżetowym, przedstawiają się, jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#BogusławMiedziński">Wniesiony przez Rząd preliminarz budżetowy na okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 r. ustalał ogółem dochody na 2.375.015.800 zł, ogółem wydatki na 2.452,383.400 zł, a zatem nadwyżkę wydatków na 77,367.600 zł.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#BogusławMiedziński">Uchwalony przez Komisję Budżetową dnia 30 stycznia 1932 r. projekt budżetu ustala ogółem dochody na 2,372.357.100 zł, ogółem wydatki na 2,446.917.311 zł, a zatem nadwyżkę wydatków na 74,560.211 zł. Różnica między preliminarzem rządowym a projektem budżetu, uchwalonym przez Komisję Budżetową, powstała wskutek tego, że w dochodach, uwzględniając osłabienie zdolności płatniczej społeczeństwa, zmniejszono przewidywane wpływy z podatków i opłat o 32 miljony zł, a mianowicie: z podatku przemysłowego o 10 miljonów zł, z podatku gruntowego o 6 miljonów zł, z odsetek zwłoki i t. p. o 10 miljonów zł, z opłat stemplowych oj 4 miljony zł, z 10% nadzwyczajnego dodatku do danin o 2 miljony zł. Równocześnie w związku z przeprowadzoną tranzakcją zapałczaną w zeszłym roku zwiększono dochody o przeszło 14 miljonów zł jako ratę amortyzacyjną i odsetki od drugiej transzy pożyczki zapałczanej.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#BogusławMiedziński">Ponadto zwiększono dochody przez podniesienie odsetek od ruchomego majątku państwowego o 3 miljony zł, wpłaty kolei o 7 miljonów zł, poczty o 3 miljony zł, przedsiębiorstw górniczo-hutniczych o 1,7 miljonów zł, loterji państwowej o 0,5 miljon. zł. Ostatecznie zatem zmniejszono dochody o 2,7 miljon. zł.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#BogusławMiedziński">Wydatki zmniejszono o 7,7 miljonów zł przez wprowadzenie oszczędności w administracji we wszystkich prawie działach budżetu. Jednocześnie zwiększono wydatki o 2,2 miljonów zł w związku z powiększeniem subwencji na popieranie polskiej żeglugi morskiej. Ostatecznie zatem zmniejszono wydatki o 5,5 miljonów zł.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#BogusławMiedziński">Tym sposobem wskutek ogólnego zmniejszenia dochodów o 2,7 miljonów zł i zmniejszenia wydatków o 5,5 miljonów zł powstaje różnica w saldzie o 2,8 miljon. zł, o którą to kwotę zmniejsza się ustalony niedobór budżetowy.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#BogusławMiedziński">Nie będę powtarzał, Wysoka Izbo, sprawozdania, które Panowie mają przed sobą w druku, natomiast chciałbym w tej chwili poświęcić nieco uwagi zagadnieniu, które było wielką troską i przewijało się przez przemówienia i rozważania wszystkich prawie mówców w Komisji Budżetowej, t. j. kwestji t. zw. realności budżetu, względnie trafnego i precyzyjnego preliminowania budżetu. Obawiam się, że dążenie do precyzji w preliminowaniu budżetów państwowych w chwili obecnej, w związku ze zmianą sytuacji, jest rzeczą bez porównania trudniejszą, niż było to w t. zw. normalnych czasach przedwojennych. Nie znano dawniej tak wielkiej rozpiętości wahań między preliminowaniem a wykonaniem budżetu, jaką mamy w ostatnich latach we wszystkich państwach. Jest to wpływ wyjątkowej sytuacji. Budżety przedwojenne nie znały istotnie tak silnych wahań konjunkturalnych. Nowe warunki, powstałe bądź jako skutek wielkiej wojny, bądź jako skutek wyjątkowego w swym charakterze kryzysu, jaki przeżywamy, wywołały wyjątkowe również trudności budżetowe. Przed wojną elastyczność strony wydatkowej i dochodowej budżetów państwowych była mniej więcej jednakowa. Po stronie dochodowej główną rolę odgrywały pozycje konjunkturalnie niewrażliwe, jak podatki od nieruchomości. spadkowy, gruntowy, wreszcie akcyzy i opłaty monopolowe od przedmiotów koniecznego użytku w dalszym rozwoju budżetów państwowych nastąpiła znaczna zmiana ich struktury. W dochodach państwowych coraz większy udział mają wpływy z podatków i innych źródeł bardziej wrażliwych. Tłumaczy się to rozwojem systemu podatkowego. Po stronie dochodowej wzrósł procentowy udział podatku dochodowego, np. w Anglji z 23,8% ogólnych wpływów w roku 1913/14 na 40% w roku 1925/26; w Belgji z 24,6% na 34% w Rzeszy Niemieckiej podatek ten został dopiero po wojnie wprowadzony, ale zajął natychmiast w budżecie poczesne miejsce. Również drugi podatek niezmiernie wrażliwy konjunkturalnie. podatek obrotowy, tak wybitną grający rolę w dochodach państw, jest podatkiem powojennym. Natomiast rola podatków konjunkturalnie mniej wrażliwych, jak podatek gruntowy, stała się znacznie mniejsza. Np. podatek gruntowy w Belgji spadł już bezpośrednio przed wojną z poprzednich 17.3% na 9,8% ogólnych wpływów, po wojnie zaś procent ten obniży! się jeszcze bardziej.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#BogusławMiedziński">Przy uelastycznieniu się strony dochodowej jednocześnie strona wydatkowa budżetów wszystkich państw nabrała w ogromnym procencie charakteru całkowicie sztywnego. Wpłynęły na to oprocentowanie i amortyzacja kolosalnie zwiększonych długów, wydatki związane z bezrobociem oraz z rentami inwalidzkiemu Te obciążenia, zawarowane ustawami i prawami nabytemi, względnie mające charakter zewnętrzny, są niewrażliwe konjunkturalnie, nie dają się normować zależnie od fluktuacji strony dochodowej; stąd znaczna trudność w preliminowaniu budżetów szczególnie w okresie kryzysu; stąd znaczne odchylenia w wykonaniu, nieznane przedwojennym teoretykom nauki skarbowości. Jeśli chodzi, niezależnie od spadku po wielkiej wojnie, o lata, które przeżywamy obecnie, podkreślić należy wyjątkowe rozmiary kryzysu obecnego, znacznie przekraczające wszelkie przed wojną znane kryzysy.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#BogusławMiedziński">Wyjątkowość ta polega na cechach następujących. Powszechność kryzysu „terytorjalna”; obejmuje on 48 państw na kuli ziemskiej, których dane statystyczne są dostępne, w tem 23 europejskich. Następnie „jakościowa” powszechność kryzysu, obejmuje on wszystkie gałęzie produkcji oraz wymianę, zarówno w hurcie, jak detalu. Trzecią cechą kryzysu obecnego jest jego głębokość posunięta aż do załamania się walut, już dokonanego w 24 państwach, licząc z dominjami angielskiemi, bądź też stawiająca pod znakiem zapytania i ciężkiej walki stosunki w dziedzinie obrotu pieniężnego, co się uwydatnia w ograniczeniach dewizowych. Polska jest jednem z pięciu państw w tej chwili w Europie, które obchodzą się dotychczas bez tych ograniczeń, utrzymując nieskrępowany ruch kapitałów. Jeśli wziąć jako miernik głębokości kryzysu spadek produkcji przemysłowej, to kryzys lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku spowodował 10% spadek przemysłowej produkcji w Anglji, a 6% w Niemczech; kryzys 1907 r.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#BogusławMiedziński">4%-wy spadek w Anglji, 5%-wy spadek w Niemczech. Obecnie, jeżeli przyjmiemy za podstawę porównania rok 1928. w połowie 1931 skurczenie się produkcji przemysłowej w szeregu państw najważniejszych (Niemcy, Anglja, Polska. St. Zjedn., Kanada i t. d.) waha się między 22 a 30%. Gdybyśmy wzięli za podstawę porównania r. 1929, cyfry te byłyby jeszcze bardziej uderzające. Podobny obraz otrzymamy, gdy porównamy inne przejawy kryzysów przedwojennych.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#BogusławMiedziński">Jednym jeszcze momentem, który wpływa na znacznie większą, niż w czasach normalnych, trudność w przewidywaniach budżetowych, oraz szczególnie mocno uderza we wpływy skarbowe państw, jest rozwój pozabudżetowego obciążenia dochodu społecznego przez daniny i świadczenia publiczne (samorządy terytorjalne, ubezpieczenia i t. p.).</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#BogusławMiedziński">Rozważania te przeprowadzam dlatego, aby wyjaśnić, że dążenie do precyzji w preliminowaniu budżetu państwowego w czasach powojennych wogóle, zaś w chwili kryzysu obecnego szczególniej, jest dążeniem niezmiernie trudno osiągalnem.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli przejdziemy do kwestji realności naszego budżetu państwowego na rok następny, musimy do zobrazowanych poprzednio przesłanek ogólnych, które nie czynią naszych trudności niczem wyjątkowem, dorzucić jeszcze kilka innych momentów.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#BogusławMiedziński">Po pierwsze: jesteśmy w preliminowaniu naszych wydatków dość poważnie zależni od decyzyj zewnętrznych, które nie leżą w naszej mocy; a więc dla przykładu kwestja obsługi długów zagranicznych, w której decyzja przedłużenia moratorium Hooverowskiego może się odbić kwotą, dorównywującą niemal preliminowanemu deficytowi, nie my o tem jednak będziemy decydowali. Drugim momentem, usztywniającym w sposób wyjątkowy, szczególniej, jeśli chodzi o preliminowanie, nasz budżet po stronie wydatków, jest sytuacja w dziedzinie obrony Państwa. Niewątpliwie, brak zaufania do trwałości sytuacji pokojowej odbija się i na budżetach innych państw, ale doprawdy nikt nie może zaprzeczyć wyjątkowości położenia Polski, wobec której jawnie i publicznie enuncjowane są dążenia zaborcze, zapowiadane są zamiary naruszenia jej całości terytorjalnej. Żaden odpowiedzialny rząd, żadne świadome społeczeństwo nie pozwoli sobie w tej sytuacji na obniżanie, choćby przy najcięższym wysiłku, swojej gotowości obronnej.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#BogusławMiedziński">Przyjrzyjmy się teraz bliżej tej sprawie, która jest niewątpliwie troską powszechną, sprawie realności wpływów budżetowych, ściśle mówiąc, sprawie równowagi budżetowej, której utrzymanie jest w dalszym ciągu naszym niewzruszonym postulatem. W debacie na Komisji Budżetowej poruszana była wciąż kwestja realności wpływów. Niewątpliwie, biorąc pod uwagę wrażliwość koniunkturalną części wpływów skarbowych, musimy się liczyć z tem, mając przykład lat ostatnich, że nie osiągną one wysokości preliminowanej. Musimy jednak pamiętać, że nie wszystkie wpływy należą do wpływów konjunkturalnie wrażliwych. Jeżeli wpływy z różnych podatków, opłat i monopoli za 9 pierwszych miesięcy r. 1929/30 przyjmiemy za 100, to takież wpływy w bieżącym roku budżetowym wyrażą się następującemi liczbami: podatek gruntowy 95.9 (rok 1930/31–101.6); podatek od nieruchomości 115,7; wpływy z monopolu solnego 104; nawet wpływy z monopolu tytoniowego, chociaż należałoby je traktować jako koniunkturalnie wrażliwe, wynoszą 93. Dopiero wpływy z innych podatków konjunkturalnie wrażliwych wahają się od 81,8 z podatku dochodowego do 38,6 z ceł. biorąc wciąż wpływy roku 1929/30 za 100. Nie jest tedy rzeczą uzasadnioną przewidywanie powszechnego spadku wpływów w związku z konjunkturą. Zachodzi wzgląd dodatkowy na ogólne wyczerpanie kieszeni płatnika, które może wpłynąć na osłabienie płatności wszystkich kategoryj podatków i danin. Tu jednak musimy wziąć pod uwagę, że są pewne kategorje podatników, których konjunkturą nie dotknęła, lub dotknęła w sposób mniejszy, niż innych, a muszą być nawet i tacy, którym konjunkturą ta przynosi zyski. A więc musimy wziąć pod uwagę cała kategorje ludzi, posiadających stałe uposażenie służbowe, państwowe, samorządowe, czy prywatne; ci należą do najmniej dotkniętych przez konjunkturę, względnie w wypadkach, w których pobory ich zniżce nie uległy, do uprzywilejowanych, ponieważ koszta utrzymania niewątpliwie uległy zniżce. Następnie wobec rozpiętości, jaka istnieje między katastrofalnym spadkiem cen produktów rolnych, szczególniej w dziedzinie przetworów (mięso, nabiał, i t. p.), a znacznie mniejszym spadkiem tych samych produktów w chwili dojścia ich do rąk konsumenta, niepodobna zaprzeczyć, że pewna kategorja ludzi musi osiągać stąd zyski i osiąga je. A zatem istnieją źródła, których zdolność płatnicza osłabieniu nie uległo. Niemniej przeto liczymy się z obniżeniem zdolności płatniczej ogromnej masy ludności, to jest ludności rolniczej; liczymy się z tem, że niezależnie od teoretycznej wysokości nałożonych ustawami ciężarów, niezależnie od olbrzymiej wysokości zaległości skarbowych z lat poprzednich, które wynoszą połowę jednorocznego budżetu Państwa, co upoważniałoby w zasadzie Rząd do preliminowania nawet znacznie wyższych dochodów, praktyczny bieg rzeczy będzie prawdopodobnie inny. Nietylko trudno będzie śrubę podatkową zaciskać z całą surowością, lecz przeciwnie Rząd ma pełną świadomość tego, że będzie musiał robić szereg ulg płatnikom, aby nie dopuścić do ruiny ich warsztatów pracy. Liczymy się tedy z możliwością zniżki dochodów w porównaniu z preliminowanemi i w związku z tem z powiększeniem przewidywanego deficytu, nawet jeśli jego część będzie skompensowana przez odroczenie spłaty długu wojennego. Stojąc bez przerwy na stanowisku zachowania równowagi budżetowej, musimy się liczyć z tem, że nastąpi wówczas konieczność dalszego obniżenia wydatków w czasie wykonania budżetu. Nasuwałoby się pytanie: dlaczego nie zrobiliśmy tego w Komisji Budżetowej. Odpowiedź na to pytanie jest następująca. Z cyfr, przytoczonych przez Ministerstwo Skarbu, powtórzonych przezemnie w sprawozdaniu, które Panowie mają przed sobą, wynika, iż wszelkie cięcia, poczynione w tej części naszych wydatków państwowych, którą można uważać za elastyczną, dochodzą do ostatecznych granic. Wszelkie cięcia dalsze są już tem złem ostatecznem. które musi być robione nie inaczej, jak pod naporem bezwzględnej konieczności, względnie, jeśliby chodziło o sumy poważniejsze, musi godzić w dotychczasowe ustawowe zobowiązania Państwa, lub w prawa nabyte. Tęgo rodzaju ostateczność może nie nastąpić. Jeżeli nawet nie będziemy brali pod uwagę na okres najbliższy możliwości poprawy konjunktury, któraby natychmiast się odbiła na części wpływów konjunkturalnie wrażliwych, jak opłaty i podatki pośrednie, to mamy niewykluczoną możność otrzymania kredytów zagranicznych, których przyjęcie na warunkach zdrowych w zakresie terminu i oprocentowania byłoby właśnie w chwili obecnej rzeczą szczególnie wskazaną. Mamy następnie drogę, wskazywaną przez nas oddawna, na którą Rząd niewątpliwie już wkroczył, ulżenia budżetowi poza budżetem prze pohamowanie obciążeń, nakładanych na podatnika przez samorządy i ubezpieczenia, przez ograniczenie zakresu działania samorządów i wzmocnienie kontroli nad ich działalnością, wreszcie przez danie pierwszeństwa należytościom skarbowym przed innemi przy ich egzekwowaniu.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#BogusławMiedziński">Następnie, jeśli chodzi o dalsze oszczędności w wydatkach. uważamy za bardziej wskazane, aby czynione one były przez Rząd w czasie wykonania budżetu, niż przez nas w czasie preliminowania. Śmiem twierdzić. że nie jest to teza wyłącznie większości tej Izby. Zacytuję tu zdanie z przeszłorocznej debaty budżetowej, które dla części opozycji przynajmniej powinno być przekonywujące: „Poszczególne kluby poselskie, poszczególni posłowie nie są w możności wskazać administracji państwowej, jakie specjalnie wydatki mogą być zmniejszone. W tym celu potrzeba mieć dokładny pogląd na całą administrację skarbową, na wszystkie źródła, żeby odpowiednio do tego można przeprowadzić oszczędności, a to jest obowiązek administracji państwowej”. Takie zdanie wygłosił p. sen. Głąbiński dnia 12 lutego 1931 r. Nie neguję, że w intencjach sen. Głąbińskiego mogła się teza powyższa odnosić do preliminowania budżetu, a nie do wykonywania, pozwalam sobie jednak rozciągnąć słuszność tej tezy również i na wykonanie, szczególniej w sytuacji, w której doszliśmy do przekonania, że wszelkie dalsze cięcia w wydatkach są już raczej złem koniecznem. którego należałoby uniknąć, jeśli tylko będzie to możliwe. Praktyka ostatnich dwóch lat usprawiedliwia nasze zaufanie do Rządu w dziedzinie oszczędnego wykonywania budżetu i w dziedzinie bacznego z miesiąca na miesiąc przykrawania wydatków do wpływów. Że pozatem może to dać rezultaty lepsze, niż nasze przewidywania z góry, znajduję potwierdzenie w mowie p. posła Rybarskiego, wygłoszonej dnia 5 lutego r. ub. Gdyśmy dyskutowali tu nad celowością i możliwością obcinania budżetu obrony Państwa w związku z wnioskiem Klubu Narodowego o skreślenie 17 miljonów z tego budżetu, p. pos. Rybarski. motywując racjonalność tego wniosku, powiedział: „W tym roku za 9 miesięcy wydano na Ministerstwa Spraw Wojskowych 528 milj., a powinno być według budżetu wydane 620 miljonów, czyli t. zw. kompresja wynosi dotychczas 92 milj. Więc mamy do czynienia z tym faktem, że to, co proponowaliśmy w zakresie budżetu wojskowego, jest daleko wyższe, niż to. co się dziś na ten budżet przeznacza”. Znajduję w tem stwierdzeniu najlepsze poparcie naszej taktyki, przenoszącej dalsze oszczędności w budżecie, w razie ich niezbędności, na okres wykonania, mamy bowiem dowód, że Rząd potrafi iść dalej, wielokrotnie dalej w oszczędnościach, niż sięgają postulaty najbardziej „oszczędnościowego” klubu. Klub Narodowy chciał obciąć 17 miljonów z budżetu obrony Państwa na cały rok, a budżet, którego wykonanie było wówczas w toku, wykazał, że Minister Spraw Wojskowych znalazł możność obcięcia 92 miljonów w ciągu 9 miesięcy. Ale Klub Narodowy koniecznie przypisywał sobie kompetencje do pokazania, w którem mianowicie miejscu, w której pozycji ta, minimalna w porównaniu z dokonaną oszczędność ma być zrobiona. My natomiast uważamy, że daleko lepiej zostawić to uprawnienie Ministrowi Spraw Wojskowych, który znacznie trafniej i celowiej potrafi wybrać chwilę i rodzaj wydatków, na których zaoszczędzić można bez uszczerbku dla tych interesów Państwa, za które ponosi odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To przestaje być budżetem.)</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#BogusławMiedziński">Możemy się w tem miejscu spotkać z zarzutem, że w ten sposób budżet Państwa staje się „funduszem dyspozycyjnym”.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#BogusławMiedziński">To p. poseł chciał powiedzieć. Będę zaraz mówił na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To ja dostałem oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#BogusławMiedziński">W tej chwili, sądzę dostaliśmy brawo obaj, to znaczy, że obaj idziemy tym samym torem i równie poważnie myślimy o budżecie.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#BogusławMiedziński">Zarzut ten nie jest tak straszliwy, ani tak bezprzykładny, jak się wydaje. Liberalny układ art. 6 ustawy skarbowej, który wprowadziliśmy zamiast żelaznych kajdan tegoż artykułu w dawnej redakcji p. posła Rybarskiego, dał w rezultacie ten wynik, że bodaj nigdy przedtem Rząd nie robił z niego tak małego użytku, jak w roku ostatnim, a napewno znacznie mniejszy, niż w czasie, gdy obowiązywał art. 6, p. posła Rybarskiego. Przed rokiem Panowie nie podzielali naszego zaufania do Rządu, że nie wyzyska on uprawnień art. 6 do robienia virements na fundusze dyspozycyjne, czuję się w obowiązku stwierdzić w tej chwili, że nasze zaufanie było uzasadnione i że ani o jeden grosz fundusze dyspozycyjne nie zostały podniesione.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#BogusławMiedziński">Jeśli zaś chodzi o praktykę budżetową innych państw, to stwierdziłem ponad wszelką wątpliwość, że w państwie, przytaczanem zwykle jako przykład klasycznego parlamentaryzmu, t. j. Anglji budżety wojny i marynarki nie są niczem innem, jak tem, co Panowie nazywają „jednym wielkim funduszem dyspozycyjnym”, w ramach którego ministrowie nawet bez ingerencji ministra skarbu i prezesa rady ministrów mają prawo niczem nieskrępowanego virement.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#BogusławMiedziński">Jeśli tedy chodzi o realność budżetu, który uchwalamy, stwierdzam, co następuje: Uchwalając budżet ten, w wydatkach posunęliśmy się do ostatecznej niemal granicy, na którą pozwala niewielka ich elastyczność, oraz dotychczas uczynione oszczędności. Uchwaloną wysokość wpływów uważamy za górną granicę, poza którą w żadnym razie w ściąganiu tych wpływów nie należy się posuwać wobec wyczerpania zdolności płatniczej społeczeństwa. Jeśli natomiast wpływy nie będą osiągały wysokości preliminowanej, polegamy na tem, iż Rząd potrafi zastosować nadal praktykę dwóch lat ostatnich przy wykonywaniu budżetu z miesiąca na miesiąc, mając nadal na uwadze postulat utrzymania równowagi budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#BogusławMiedziński">Nie będę tu powtarzał wskazań, dotyczących działania Rządu w najbliższym okresie budżetowym, które przytoczyłem w sprawozdaniu drukowanem. Nie chcę polemiką uprzedzać argumentacji, którą przedstawiciele opozycji zechcą prawdopodobnie rozwinąć z tej trybuny, a która nie przekonała nas przy wymianie zdań na komisji, chciałbym tylko stwierdzić, że w całej naszej pracy państwowej nie uchylamy się od odpowiedzialności za to, co leży w granicach naszej najlepszej woli i najtęższego wysiłku. Od kilku lat Państwo walczy z trudnościami doprawdy wyjątkowemi. Nie żyjemy w próżni, jesteśmy niejednokrotnie uzależnieni od faktów i decyzyj, które zachodzą poza zasięgiem naszej woli i naszego wpływu. Jeśli w niektórych chwilach ponosimy skutki braku doświadczenia, czy błędów, które w państwie, wskrzeszonem tak niedawno i w tak wyjątkowych warunkach, zdarzać się musiały, to jesteśmy również skazani i na ponoszenie skutków błędów cudzych. Jeśli pomimo to Rzeczpospolita należy do nielicznych państw europejskich, które przejawiły największą odporność w przeżywaniu wielkiego kryzysu, to daje to nam, jak sądzimy, podstawę do otuchy na przyszłość. Uważamy też, że każdy Polak bardziej może teraz, niż kiedykolwiek, ma prawo być dumny z tego, że jest Polakiem.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#BogusławMiedziński">Mówiłem w tej chwili i myślałem istotnie o każdym obywatelu Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#BogusławMiedziński">Mówi się tu często o kwestji zaufania. Jeśli chodzi o zaufanie zewnętrzne, w świecie międzynarodowym, wytrzymałość naszego organizmu państwowego, niespodziewana samodzielność musi budzić zaufanie do Polski. To też nie jest napewno rzeczą przypadku, że w ciągu roku ubiegłego odczuliśmy to zaufanie nietylko w dziedzinie polityki międzynarodowej, lecz i w dziedzinie trudniejszej może, czego wyrazem było otrzymanie dwóch poważnych pożyczek zagranicznych. Jeśli chodzi o zaufanie wewnętrzne, nie da się zaprzeczyć, że dotychczasowy przebieg przesilenia, brak w społeczeństwie objawów paniki i nieufności, które wstrząsnęły organizmami innych państw od nas potężniejszych, związany jest z utrwalonem zaufaniem społeczeństwa w słuszność i w pożyteczność obecnej metody rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#BogusławMiedziński">W chwili obecnej daję wyraz temu zaufaniu, wnosząc w imieniu Komisji Budżetowej, aby Wysoki Sejm uchwalić raczył ustawę skarbową wraz z załączonym budżetem, który Panowie mają przed sobą.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#RomanRybarski">Wysoka Izbo! Przedłożony Sejmowi preliminarz budżetowy zawierał deficyt w wysokości 77 milj., misja Budżetowa po 3 miesiącach proponuje uchwalenie ustawy skarbowej, przewidującej deficyt 74 milj., czyli za 3 miesiące czasu, przeznaczone do pracy, ten deficyt teoretycznie został zmniejszony o 3 miljony. Deficyt ten ma być pokryty z rezerw skarbowych, jak brzmi projekt ustawy. Jeżeli większość sejmowa tę ustawę uchwaliła, należałoby przypuszczać, że poznała gruntownie te rezerwy skarbowe, że miała możność zaznajomienia się z rezerwami skarbowemi, to znaczy z bilansem sum obrotowych Skarbu, by na tej podstawie stwierdzić, jaki jest stopień płynności i jaka jest możność uruchomienia rezerw skarbowych. '.Tymczasem ten bilans sum obrotowych nie został przedłożony na Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Głos: Owszem, tylko Pana nie było, jak p. Minister przedstawiał.)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#RomanRybarski">Byłem, Panie Pośle, i właśnie zadawałem pytania panu Ministrowi w czasie, kiedy on mówił, ale ja odróżniam przedłożenia bilansowe — Pan Poseł ma zdaje się pojęcie, co to jest bilans. Ja to bez ironji mówię, wiem, że Pan Poseł jest czynny w życiu gospodarczem. Jest zupełnie co innego, jak p. Minister mówi: sumy obrotowe wynoszą 500, 600 miljonów; pytałem się: A stopień płynności? Odpowiedział: połowa. W interesie toby Panu nie wystarczyło, gdyby Panu jego prezes zarządu tow. akcyjnego taki bilans przedstawił.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Głos: Byłbym bardzo zadowolony,)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#RomanRybarski">W takim razie przypuszczam, że stan Skarbu jest lepszy, niż stan Pańskich interesów. To jest zupełna różnica. Bilanse te były przedkładane w poprzednich latach, obecnie ich się nie publikuje. Myśmy postawili wniosek, domagający się zestawienia tych cyfr, uzupełniających budżet, i postawiliśmy wnioski inne, które gdyby były przez Rząd załatwione wcześniej, dałyby lepsze podstawy do rozpatrywania budżetu. Ale tych podstaw nam nie dostarczono i uchwalanie, że deficyt ma być pokryty z rezerw skarbowych, to jest odsyłanie tego deficytu w coś nieznanego i jest rzeczą bardzo ważną, by zastanowić się nietylko nad treścią budżetu, ale nad całym porządkiem budżetowym w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#RomanRybarski">Trzeba przedewszystkiem zadać sobie pytanie, czy dziś mamy budżet w zwyczajnem, pospolitem znaczeniu tego wyrazu. Twierdzę, że dziś odbywa się likwidacja budżetu państwowego w znaczeniu formalnem. Zaczęło się od tych pełnomocnictw, jakie półtora roku temu wniesiono, mianowicie, od pełnomocnictwa do nieograniczonego virement. Jeżeli p. generalny sprawozdawca przytacza, że virement jest takie w Polsce, jak w budżecie wojska i marynarki w Anglji, to trzeba z drugiej strony zwrócić uwagę na to, że w budżecie angielskim virement w innych działach jest niesłychanie trudne i że w budżecie angielskim te ograniczenia są bardzo wielkie pod tym względem. Marynarka i wojsko jest wyjątkiem.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#RomanRybarski">Dalej mamy rzecz następującą. Uchwalono w roku zeszłym, że kredyt dodatkowy, przekraczający budżet, może być czyniony nawet wtedy, kiedy Sejm jest Czynny. Chodziło tu o manifestację małego znaczenia Sejmu, bo gdy Sejm jest czynny, to przy większości uchwalenie kredytu dodatkowego nie natrafia na żadne przeszkody. To jest artykuł czysto manifestacyjny, podkreślający to, że ten Sejm nic nie znaczy.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#RomanRybarski">Dalej poszła rzecz inna, mianowicie tworzenie całej masy funduszów. Próbowałem zestawić te fundusze, ich podstawy prawne, jakie istnieją w Polsce, ale nie zdołałem tego dokonać.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A ile funduszów zostało utworzonych przed 1926 r.?)</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#RomanRybarski">Otóż Panie, jeżeli były złe rzeczy przed 1926 r., to przecież poto Panowie przyszli, żeby to wszystko naprawić, a tymczasem przy każdej sposobności mówicie: To było już dawniej.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#RomanRybarski">Poco? Więc poto był ten zamach, żeby wracać do tego, co było już dawniej?</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie odrazu można to zrobić.)</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#RomanRybarski">O ile chodzi o fundusze, to były fundusze i dawniej, ale nie było funduszów, wyposażonych w prawo nakładania podatków, jak fundusz drogowy.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#RomanRybarski">Dalej widzimy co innego, widzimy, że zakres uprawnień Sejmu w zakresie budżetowym uległ niesłychanej redukcji. Mianowicie niedawno dyskutowaliśmy tu nad budżetem kolejowym, nad zmianą obecnie wprowadzoną, polegającą na tem, że uchwala &lt;się w budżecie tylko czysty wynik tak zwanego przedsiębiorstwa kolejowego. Wskazywano na to, że kolej żelazna, to nie zwyczajne przedsiębiorstwo, że jest to bardzo ważny dział polityki gospodarczej Państwa, że jest to dział, którego obroty dochodzą w niektórych latach do półtora milj ar da; że nie jest rzeczą możliwą rozpatrywanie budżetu, jeżeli z tego budżetu kolej zostanie wydzielona. A teraz dalsza rzecz. Został wniesiony projekt komercj alizacj i monopolu tytoniowego. Coś dla mnie niesłychanego, przyznam się szczerze. Monopol fiskalny to system ściągania podatków i to ciężkich podatków. Monopol nie potrzebuje być skomercjalizowany, bo nie ma konkurenta. Walkę z konkurentem monopolu prowadzi nie sam monopol, tylko policjant. Tu niema konkurencji, bo niema współzawodnictwa. Robi się komercjalizację monopolu i, jak Ho scharakteryzował p. prezes Komisji Budżetowej Byrka, na którego autorytet pozwolę sobie się powołać, którego Panowie cenią, jeżeli monopol spirytusowy położył na brzuch kilkadziesiąt rafineryj, to nie jest to dowód, że to jest przedsiębiorstwo; monopol tytoniowy niejedną egzystencję położy na brzuch, ale nie znaczy to, żeby był przedsiębiorstwem. Czyli wyłącza się z ogólnego budżetu monopol, który ma kilkaset miljonów obrotu, wyłącza się kolej, która ma 1 1/2 miljarda obrotu i dojdzie do tego, że Sejm będzie uchwalał tylko czyste wydatki poszczególnych ministerstw. Jeżeli chodzi o Ministerstwo Sprawiedliwości, uważałbym, że jest rzeczą możliwą jego skomercjalizowanie i tylko uchwalanie dopłaty. Temi metodami można dojść daleko, ale trzeba stwierdzić, że te metody do celu nie doprowadzą.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#RomanRybarski">Co do realności budżetu, to przypomni j my sobie, że budżet uchwalony w roku zeszłym, został w parę tygodni później uznany za nierealny. Obecnie preliminuje się budżet w wysokości 2.446 miljonów zł., ale niema w tej Izbie nikogo, a nawet poza tą Izbą, ktoby twierdził, że jest to naprawdę budżet realny. Otóż na to słyszymy odpowiedź: Rząd sam będzie Czuwał nad tem, żeby dokonać tak zw. kompresji wydatków; Rząd będzie czuwał nad równowagą i odstąpi od budżetu o tyle, o ile okaże się to konieczne. A więc poco się budżet uchwala? Jaki jest cel? Czy tylko do granicy górnej? Jestem przekonany, że gdyby się dało, to Panowie przekroczyliby i górną granicę. Dla tej górnej granicy wogóle nie warto uchwalać tego budżetu. Ale tu chodzi o rzecz inną. Przyznaję najzupełniej bez zastrzeżeń, że w dzisiejszych czasach nie można preliminować na bardzo długo, że życie gospodarcze w nieustabilizowanych stosunkach modyfikuje budżet. Tylko według naszego przekonania te zmiany konieczne w budżecie winny być przeprowadzone w drodze ustawy, dlatego, by pewne minimum stałości było zabezpieczone. Tu nietylko chodzi o to, że pracownik państwowy, któremu się zmniejsza pobory, powinien wiedzieć o tem wcześniej, niż na tydzień, że będzie miał zmniejszoną pensję na 1-go o kilkanaście procent, ale trzeba się liczyć także z tą rzeczą, że budżet ma duże znaczenie dla życia gospodarczego, że życie gospodarcze musi chociaż prowizorycznie kalkulować na podstawie budżetu, a w dzisiejszych warunkach tej kalkulacji niema.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#RomanRybarski">Pozwolę sobie tu przytoczyć fachowe zdanie co do budżetów miesięcznych, wprowadzonych dawniej, które do pewnych granic były koniecznością. Ale gdy słuszną zasadę doprowadzi się za daleko, gdy nigdy nie wiadomo, co w następnym miesiącu się dostanie, to wyrządza to olbrzymie szkody w życiu gospodarczem. Zdanie to brzmi w ten sposób: Bardzo niebezpieczną rzeczą z uwagi na należyte wykonanie budżetu, ekonomję i skuteczność robót publicznych są nierealne budżety i niepewne kredyty miesięczne, które przytem, jak to jest praktykowane, przepadają w razie niewyczerpania do końca miesiąca, a które wszelkie preliminowanie, kosztorysowanie, ustalanie terminów płatności i zobowiązania władzy budującej przekreślają, narażając rozpoczęte, a nieukończone budowle (szczególnie wodne!) na uszkodzenie lub zniszczenie, fundusz budowy na poważne straty, a przedsiębiorców i dostawców na ruinę. Ci ostatni, wiedząc o tych możliwościach, niejednokrotnie operują nadmiernie wysoko, pragnąc zabezpieczyć się, na wypadek wszelkich niespodzianek, to również obciąża fundusz budowy. Lepiej nie rozpoczynać budowy, jak prowadzić ją w tych warunkach.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#RomanRybarski">Zdanie to zostało wypowiedziane przez p. profesora, a jeżeli to nie jest autorytet, to dodam, że b. Ministra Robót Publicznych p. Matakiewicza. Może te poglądy Panowie, broniąc płynnego, ruchomego budżetu, wezmą pod uwagę. I w tem znaczeniu budżet powinien być uchwalany i wykonywany. Nie znaczy to, że wszystko trzeba wydać, ale chodzi o to, by było wiadome w przybliżeniu, co będzie wydatkowane i na co można liczyć. Jeżeli ma się przeprowadzać redukcje, to wtedy są skuteczne, gdy się je przeprowadza wcześniej, a nie dopiero pod naporem ostatniej konieczności, bo wtedy niejednokrotnie te redukcje zawodzą, Wtedy trzeba większych ofiar, żeby osiągnąć zresztą wątpliwy skutek.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#RomanRybarski">Komisja Budżetowa miała, jak wspomniałem, 3 miesiące czasu do rozpatrzenia budżetu. Otóż, gdy budżet był wnoszony do Sejmu, była pewna sytuacja, na podstawie której były te rzeczy preliminowane. Przez 3 miesiące w naszem życiu gospodarczem zaszły bardzo duże zmiany i nasuwa się pytanie, o ile te zmiany zostały uwzględnione w sumie około 5 milj. zmniejszenia budżetu. Czy zmiany, jakie zaszły w ciągu ostatnich 3 miesięcy w położeniu gospodarczem, nie tylko w ogólnej konjunkturze, pozwalają na takie tylko zmniejszenie budżetu? Pod jakiemi auspicjami był wnoszony ten preliminarz? P. Minister Skarbu, uzasadniając budżet dnia 6 listopada, powiedział, charakteryzując sytuację gospodarczą w ten sposób;</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#RomanRybarski">„Nie neguję, że w całym szeregu dziedzin życia gospodarczego mamy pogarszającą się jeszcze konjunkturę, szczególnie w przemyśle. Natomiast nie moglibyśmy powiedzieć, — a całe życie gospodarcze składa się nie z jednej dziedziny, ale szeregu, — żeby nie było pewnych symptomów, któreby wskazywały, że konjunktura w innych dziedzinach gospodarki jednakże nie jest tak zła, jak była przedtem. Ona nie jest całkowicie dobra, ona jest w stanie kryzysu, jednak są pewne zapowiedzi na lepsze. Te zapowiedzi zawierają się w podniesieniu się cen na produkty roślinne”. Następnie twierdził p. Minister Skarbu, że w ślad za zwyżką cen na produkty roślinne pójdzie zwyżka cen także na produkty hodowlane. „Wiem, że Państwo powiedzą, że o ile są pewne dodatnie zjawiska dla rolnictwa w kierunku podnoszenia się cen na produkty roślinne, to o tyle mamy ujemne zjawisko spadku cen produkcji hodowlanej. Wiem o tem, ale zdaje mi się, że z konieczności stale rosnące ceny na produkty roślinne będą musiały pociągnąć zwyżkę cen na produkty zwierzęce hodowlane”.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Głos: To się stało.)</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#RomanRybarski">Otóż dzisiaj mamy inny stan rzeczy. Nie robię wyrzutu p. Ministrowi Skarbu, że tę nadzieję wyraził, ale twierdzę, że zmianę, która zaszła dla rolnictwa, należało wziąć pod uwagę przy ustalaniu ustawy skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#RomanRybarski">Są jeszcze inne objawy. Rzeczą charakterystyczną dla życia gospodarczego kraju jest ładunek kolejowy. Na komisji wykazywałem, że za 8 miesięcy roku ubiegłego ładunek kolejowy spadł o około 9% . Rząd w preliminarzu uwzględnił, ale 3%, potem komisja, obciąwszy wydatki, przyjęła za podstawę 5–6%. Do listopada było 8–9% spadku. Natomiast grudzień 1931 r. w porównaniu z grudniem 1930 r. wykazał spadek na kolejach ładunku dziennego o 20,4% , pierwsza dekada stycznia wykazuje spadek o 31% . Więc to są duże zmiany, których nie wolno pomijać, których nie wolno przekreślać.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#RomanRybarski">Ale przypatrzmy się innym cyfrom, które tu trzeba wziąć pod uwagę. Mianowicie Wiadomości Statystyczne podają od czasu do czasu obraz stanu zamówień szeregu gałęzi przemysłu przetwórczego w ten sposób, że biorąc za 100 ogólny stan zamówień, w procentach tej sumy wyrażają stan zamówień: dobry, średni i zły. Jeżeli weźmiemy przemysł przetwórczy powyżej 10.000 robotników, to dla złego stanu zamówień uzyskamy następujące cyfry w szeregu gałęzi przemysłu w listopadzie 1930 i listopadzie 1931: zły w cegielniach w 1930 r. 73,9%, obecnie 87,4, w przemyśle metalowym 64,9 i 79,7, w przemyśle maszynowym 83, obecnie 82,9, prawie bez zmiany, w przędzalniach i tkalniach 81,4 i 84,5, w tartakach 77,5 i 83,4. To jest stan zamówień w tak bardzo ważnych gałęziach przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#RomanRybarski">Jeżeli chcemy wziąć pod uwagę stan zatrudnienia, to mamy w przemyśle przetwórczym następujące cyfry. Pod koniec grudnia r. z. w przemyśle przetwórczym było zatrudnionych 324.000 robotników, z tego pracowało we wszystkie dni w tygodniu 218.000, rok temu 414.000, a 319.000 pracowało pełny tydzień,</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#RomanRybarski">W roku 1925 było w przemyśle przetwórczym zatrudnionych 370.000, a w pełni pracowało 253.000, w porównaniu z 218.000 dzisiaj, w grudniu 1931. Nie zapominajmy o tem, ile rąk przybyło w Polsce, ilu jest ludzi poszukujących pracy od tego czasu. Istotnie to są rzeczy, które mogą przerażać, ale w każdym razie to są rzeczy, które wymagają bardzo bacznej uwagi.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#RomanRybarski">Otóż jaka jest na to rada, każdy zapyta. Słuszny jest postulat, aby zmniejszyć budżet. Ale należy zauważyć, że w wielu bardzo działach nie zmniejszono wydatków w ten sposób, jakby je należało zmniejszyć, że są wydatki, które mogłyby być zredukowane i to bardzo silnie. Naprzykład, jeżeli weźmiemy niektóre stanowiska państwowe i niektóre przedsiębiorstwa, to czy bardziej wydatna redukcja wynagrodzeń nie byłaby do przeprowadzenia? A wydatki reprezentacyjne? Powie ktoś: to są rzeczy, mające wartość symbolu, ale nawet te symbole dużo znaczą dla społeczeństwa, kiedy widzi, że również zacieśniają pasa ci, którzy rządzą i dają przykład zgóry. To jest rzecz pierwszorzędnej wagi.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#RomanRybarski">P. referent mówił dużo o konjunkturalnym charakterze budżetu, o sztywnych pozycjach wydatków, ale nie wspomniał o jednej najbardziej sztywnej, mianowicie o funduszach dyspozycyjnych, które nie podległy żadnym redukcjom. Otóż, gdyśmy proponowali dawniej zmniejszenie tych funduszów dyspozycyjnych, wtedy nam odpowiedziano; Te fundusze potrzebne są na walkę ze szpiegostwem i komunizmem, one nie mogą być ruszone. Ale są pewne dane, dotyczące zużycia tych funduszów dyspozycyjnych. Mianowicie dnia 31 lipca 1931 r. przed notarjuszem p. Tempskim w Toruniu spisano akt rejentalny, dotyczący Pomorskiej Spółdzielni Wydawniczej, wydającej dziennik sanacyjny. I oto w tym akcie rejentalnym czytamy:</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#RomanRybarski">„Pomorska Spółdzielnia Wydawnicza z ogr. odp. uznaje, że otrzymała od p. wojewody pomorskiego, Wiktora Lamota w Toruniu z funduszów dyspozycyjnych wojewody pomorskiego pożyczkę w wysokości 350.000 zł. w złocie”.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#RomanRybarski">Oto akt urzędowy, gdzie się robi operację kredytową z funduszu dyspozycyjnego i w złocie! Skarb zabezpiecza się przed spadkiem waluty, udzielając pożyczki. Z tego wynikły trudności prawne, bo sąd nie chciał zapisać jako wierzyciela p. wojewody pomorskiego, mówiąc, że tu powinien być zapisany Skarb Państwa, i sprawa jeszcze nie jest w sądzie załatwiona. Ale widzimy, że wtedy, gdy obcięto pensje urzędnikom, znajdowały się pieniądze z funduszów właśnie dyspozycyjnych, tych antiszpiegowskich, na podtrzymywanie pism sanacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#RomanRybarski">Otóż są możliwe jeszcze oszczędności w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Panie Profesorze, a ile wojewoda ma funduszu dyspozycyjnego?)</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#RomanRybarski">Mam odpis aktu, jeżeli Pan chce, może Pan sprawdzić: nr 131 rejestru notarjalnego z r. 1931 u notarjusza Tempskiego i odpisy decyzji sądu w tej sprawie, że nie wiadomo, jak to zapisać i t. d. Nie wiem, skąd dostał p. Lamot te pieniądze, czy z wojska, czy skądinąd. Mamy przecież pięć funduszów dyspozycyjnych. Nie przypuszczam, żeby p. Lamot robił to z własnej kieszeni, bo przecież p. Lamot dość gorliwie zabiegał o posadę w P. P. G., żeby znaleźć zajęcie. Więc nie miał tych 350.000 zł. na zbyciu.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych Pieracki: Stwierdzam, że na ten cel nie poszedł ani grosz z funduszów dyspozycyjnych ministerstwa.)</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#RomanRybarski">Mam ten akt, w którym oni to uznają, cóż ja na to poradzę.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#RomanRybarski">Otóż można jeszcze przeprowadzać oszczędności. Ale pozwolę sobie powiedzieć, że same oszczędności budżetowe bynajmniej nie wystarczają i trzeba zwrócić uwagę na jedno; jeżeli zmniejsza się budżet Państwa, to to jest kurczenie obrotu, a wtedy to kurczenie da dobre wyniki, jeżeli równocześnie życie gospodarcze zacznie się podnosić, jeżeli wrócą mu siły twórcze. Bo jeżeli wszystko się będzie ograniczało do kurczenia bezustannego, to zamrze całe życie gospodarcze, przyjdą czasy bardzo ciężkie i jeszcze cięższe, niż dzisiaj. Otóż zmniejszenie budżetu ma dużą doniosłość dla tego życia gospodarczego i dodatnią, ale w jakich warunkach? W tych warunkach, gdyby się poprzestało na zmniejszeniu wydatków Państwa, a równocześnie nie podnosiło ciężarów publicznych. To jest istotny warunek. Bo jeżeli uzyskuje się mniejszy budżet, ale rzeczy tak daleko zaszły, że jest rzeczą konieczną równocześnie podnosić stawki podatkowe, których wszystkich jeszcze nie uchwalono, to budżet ten, chociaż jest mniejszy, w tych warunkach będzie działał w kierunku tamowania życia gospodarczego, kurczenia życia gospodarczego. Ale cały szereg podatków uległ zwyżce. Są takie opłaty, które zawiodły i zawiodą. Są opłaty, które nie dadzą wyniku, inne mogą dać jakiś wynik, ale będzie to klęska tych, którzy mają jeszcze zdolność płatniczą. Czy jest w interesie Skarbu, by wszystkich doprowadzić pod jeden strychulec, pod nadzór sądowy i policyjny? To jest efekt zwyżki podatków. Właśnie dlatego, że się budżet zmniejsza, ale to zmniejszenie osiąga się przez zwyżkę stawek podatkowych, można być sceptycznym co do przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#RomanRybarski">Otóż trzeba stwierdzić, że na samych redukcjach budżetowych nie można poprzestać, że trzeba czegoś więcej. Gdy o to pytano p. Ministra Skarbu, powiedział on 9 października z. r.: „Więc jeśli chodzi o program, to program ten polega na wiązaniu rwących się nici w ten sposób, aby równowaga budżetowa była utrzymana”. Trzeba utrzymać równowagę budżetową, ale jeśli w życiu gospodarczem nie nastąpią gruntowne zmiany, to rwących nici nie uda się powiązać. To trzeba powiedzieć wyraźnie, dość wcześnie i to trzeba zrozumieć. Tą drogą jeszcze wszystkiego się nie osiągnie.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#RomanRybarski">Ale ktoś powie tak: Cóżeśmy temu winni, jest wielki kryzys światowy. Wciąż słyszymy o tym kryzysie światowym.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Może go niema?)</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#RomanRybarski">Ja, zdaje się, proszę Pana, napewno wcześniej od Pana zajmowałem się kryzysem światowym. Niech Pan pozwoli, nikt nie neguje…</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#komentarz">(Głos na ławach BB: Wtedy, kiedy kryzysu jeszcze nie było).</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#RomanRybarski">Kryzysy były, jeśli Panu o to chodzi, od 1820 r., żaden z obecnych nie żył jeszcze w tych czasach. Istotnie mamy bardzo wielki kryzys światowy i nikt nie przeczy, że Polska w tym kryzysie jest na jednem z pierwszych miejsc. P. Premjer i inni dawali tu nam obraz bardzo dla nas zaszczytny: Anglja, Polska, Stany Zjednoczone, Niemcy i t. d. I tak jest, ale dlaczego Polska w tym wyścigu kryzysowym wysunęła się na czoło? I to jest zasadnicze pytanie. To jest zasadnicze pytanie, na które trzeba dać odpowiedź. W wielkich państwach kapitalistycznych kryzys nie jest tylko kryzysem konjunktury. Jeżeli wciąż się będzie patrzyło na ten kryzys jako na kryzys konjunktury, to się go nie zrozumie. To jest kryzys ustroju gospodarczego, nie społecznego, ale gospodarczego, w znaczeniu przerostu pewnych funkcyj, nadmiernego rozrostu, nie chwilowej nadprodukcji, braku przystosowania wielkiego przemysłu do zbytu, dla którego dziś niema miejsca w świecie.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Co za rewelacje!)</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#RomanRybarski">To są wielkie przyczyny kryzysu. Natomiast Polska nie zasłużyła na to, by była w tym rzędzie. Jeżeli się porównuje nasze stosunki ze stosunkami zagranicznemi, to trzeba zapytać się, czemu się Polski nie porównuje z Czechosłowacją, Jugosławją, Belgją i nie porównuje się stopnia natężenia kryzysu w Polsce z kryzysem w tamtych krajach.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To są kraje rolnicze.)</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#RomanRybarski">Otóż trzeba stwierdzić, że Polska ma kryzys bardzo silny i jeżeli na ten kryzys chcemy spojrzeć nie z punktu widzenia polemicznego, lecz z punktu widzenia przyszłości, to musimy, mówię: musimy przyznać się do wielu popełnionych błędów. I nie wszyscy, chociaż Panowie energicznie przeczą, są zdania, że za to, co jest dziś w Polsce, my nie ponosimy odpowiedzialności. Mówię znowu „my”, ale wiadomo, kto to znaczy „my”. Panowie oczywiście moje poglądy będą traktowali jako polemiczno-polityczne…</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Humorystyczne.)</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#RomanRybarski">Dobrze, niech i tak będzie. Ale pozwolę sobie Panom przytoczyć zdanie właśnie „humorysty”, który wyszedł z waszych szeregów, którego autorytet tu podkreślano, b. referenta generalnego budżetu i prezesa Komisji Skarbowej p. prof. Adama Krzyżanowskiego, który w grudniu 1931 r. pisał w ten sposób: „Przesilenie i jego rozmiary było przewidywane. Stanowiło konieczną, a zarazem sprawiedliwą karę za grzech braku umiarkowania i rozsądku. Przesilenie może być zbawienne w skutkach, jeżeli rządy i narody zawczasu potrafią zrozumieć naukę, zawartą w przebiegu wypadków i zastosować do nich swą politykę. Pomyślne ukształtowanie się w przyszłości zależy od szczęśliwego rozwiązania tego zadania. Widocznie jeszcze nie jest dość źle, bo narazie nie widać oznak opamiętania. Ziściły się przewidywania ludzi, którzy już przed laty zapowiadali dalszy rozrost etatyzmu i równoległe upowszechnienie się zubożenia. Mimo to skutkiem przewagi nastrojów ściśle politycznych fala etatyzmu rośnie ciągle, także i w Polsce ostatnio ze zdwojonem natężeniem. Dotychczasowa polityka ekonomiczna musi doprowadzić do pauperyzacji nie- tylko szczupłej garstki bogaczy, ale także szerokich warstw ludności. Poprawa stosunków jest koniecznie uwarunkowana zmianą obecnej polityki skarbowej i ekonomicznej”. To jest przedmowa do książki wydanej niedawno p. t. „Etatyzm w Polsce”, a nie w Chinach, proszę Panów.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#RomanRybarski">Otóż mamy stan rzeczy istotnie bardzo ciężki, chociaż trzeba tutaj stwierdzić, że pod pewnemi względami my mamy pewne atuty naturalne lepsze.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#RomanRybarski">Jesteśmy w gorszem położeniu, niż inne państwa, w o wiele gorszem położeniu. Mianowicie w państwach zachodnich, gdzie kryzys jest największy, można się ratować, powiedzmy, nawet zjadaniem kapitału. U nas niema tego kapitału. Jeżeli chodzi o położenie Polski, to znowu przytoczę dane, nie przezemnie zestawione, ale przez Biuletyn Statystyczny Ligi Narodów. Ten Biuletyn Statystyczny Ligi Narodów zestawia razem i oblicza rentowność publicznych papierów 16 państw, prawie wyłącznie europejskich. To znaczy, że bierze się w tym wypadku cenę papieru i oblicza, ile ten papier, kupiony na giełdzie, przyniesie. Jeżeli papiery stoją wysoko, to rentowność jest niska, jeżeli papiery stoją nisko, to rentowność jest wysoka. Jaki więc jest stopień rentowności tych papierów w jesieni 1931 r.? Otóż Polska jest tutaj na pierwszem miejscu; rentowność papierów Polski wynosi 13,17, Rumunji — 10,11, Niemiec — 9,13, względnie 9,31 według innego indeksu, Austrja — 7,62, Czechosłowacja — 6,05, inne państwa niżej 5, Francja i Stany Zjednoczone niżej 4.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#RomanRybarski">To jest stopa rentowności papierów o stałem oprocentowaniu, które bardzo często w dobie kryzysu mają większy pokup, bo spadają przedewszystkiem papiery dywidendowe, a publiczność ucieka się często do tamtych papierów.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#RomanRybarski">Ale jakie zmiany zaszły w porównaniu z rokiem 1928? Otóż zaszły te zmiany, że rentowność papierów szeregu państw do jesieni roku 1931 Obniżyła się, to znaczy, że papiery poszły w górę, mianowicie dla Francji ta zniżka rentowności wynosi 31%, Szwecji — 12,5%, Belgji — 2,2%, Anglji — 1,8%, Szwajcarji — 2,3%; natomiast wzrosła rentowność papierów innych państw: w Czechosłowacji — o 5,7%, w Austrji — 5,1%, w Niemczech — 10,5%, względnie w innych grupach papierów 17,7%, w Rumunji — 37,7%, a Polska — 41,4%. To jest rezultat czteroletniego wzrostu kredytu międzynarodowego Polski pod obecnemi rządami. Panowie mogą dużo mówić o tym naszym wzrastającym kredycie, ale są fakty, które trzeba wziąć pod uwagę.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#komentarz">(P. Hołyński: Sąsiedztwo.)</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#RomanRybarski">Sąsiedztwo wywołuje zasadniczą obniżkę, ale taka ohniżka rentowności to nie jest wpływ sąsiedztwa, tylko stąd, że trzeba płacić wyższe procenty.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dlaczego?)</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#RomanRybarski">A zmiany w przeciągu trzech lat? Czy stosunki sąsiedzkie pogorszyły się od tego czasu?</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#komentarz">(Głos: Bardzo wiele. Głosy: Hitler się urodził.)</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#RomanRybarski">A o ile chodzi np. o wschód, o tamte niebezpieczeństwa?</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#RomanRybarski">Panowie zawsze będą tak mówili, i całe szczęście, że jest jeszcze zagranica, bo za wszystkie grzechy, błędy, zawodne nadzieje winna zagranica, zamiast się w piersi uderzyć i przyznać do błędów. Na to Panowie nie macie odwagi. Wszystkiemu winna zagranica.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. P. Hołyński przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#RomanRybarski">Niech Pan Poseł przeczyta swoją mowę o stosunkach z Niemcami i swój referat w sprawie traktatu z Niemcami i niech Pan porówna to, co Pan wtedy mówił z tem, co Pan teraz mówi.</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Głos na ławach B. B.: Aż Pan ucieszył gawiedź, Panie Profesorze, swoją namiętnością. Głosy: Bromu, walerjany, wody.)</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#RomanRybarski">Otóż można stać na stanowisku, że kredyty zagraniczne są w pewnych wypadkach połączone z wielkiemi niebezpieczeństwami. My sami jesteśmy tego zdania, że nadmierne zadłużenie się pociągnęłoby za sobą ujemne skutki, ale dziś, kiedy krótkoterminowe kapitały, jak mówił p. Minister Skarbu, uciekają z Polski, kiedy te kredyty są wypowiadane, niewątpliwie dopływ kapitału zagranicznego byłby bardzo pożyteczny, choćby dla konwersji bardziej dotkliwych zobowiązań zagranicznych, bez zasadniczego zwiększania obciążenia.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#RomanRybarski">Dzisiaj jest stan rzeczy w świecie jaki? Źródłem kredytu jest niewątpliwie Francja; szereg państw środkowej i południowo-wschodniej Europy korzysta z tych kredytów — Polska nie ma do nich dostępu. To jest fakt i ta ciężka sytuacja kredytowa jest rzeczą bardzo doniosłą dla oceny naszego położenia.</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#RomanRybarski">Następnie mówią bardzo często i o tem, że w Polsce jest lepiej, bo w Polsce niema moratorjum, a przecież inne państwa ogłaszają i przeprowadzają moratorjum. Istotnie w Polsce niema formalnie ogłoszonego moratorjum. Ale zestawmy statystykę nadzorów sądowych! Czy nadzór sądowy, to nie jest moratorjum? Ile jest tych nadzorów sądowych, dziś w Polsce, policzmy je, przyjrzyjmy się: przemysł budowlany, hutnictwo.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A w Niemczech ich niema?)</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#RomanRybarski">Tyle w tym stosunku! — to także byłaby statystyka ciekawa. Ja wiem, że nadzór sądowy może sprawić dużą przyjemność niektórym; to jest bądź co bądź nowe źródło dochodu, dotychczas jeszcze nie opodatkowane, i zwracam uwagę pomysłowym urzędnikom Ministerstwa Skarbu, żeby i na to źródło rozciągnęli podatki. W praktyce przyznawanie nadzorów sądowych jest trochę inne dzisiaj, niż dawniej było i te nadzory sądowe — przyjdzie czas — będziemy mogli dokładniej zestawić. Otóż to nie jest jeszcze poprawa gospodarcza, że ci nadzorcy sądowi mają duże dochody.</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#RomanRybarski">Przypatrzmy się dalej stosunkom w rolnictwie, co się naprawdę tam dzieje! Mówi się o ulgach dla rolnictwa. Ulgi są konieczne, ale proszę Panów, jeżeli ma się dać jakieś ulgi rolnikom w zakresie kredytowym, to pierwszy warunek jest, żeby wystąpić z tem wszystkiem w chwili, gdy już w przyspieczonem tempie odnośny projekt wpłynie do Sejmu. Ale zapowiadać wcześniej te rzeczy, podawać komunikaty, że coś się robi, to zdaj ecie sobie sprawę z tego Panowie, jak to oddziaływa na stosunki rolnicze i kredytowe na wsi. Trzeba być bardzo ostrożnym w zapowiedziach w tej dziedzinie, bo tą drogą, zanim ulga przyjdzie, bardzo wiele się pogorszył.</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Nie mówcie o moratorium.)</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#RomanRybarski">Stwierdzam fakt, który Pan znajdzie w każdej gazecie, zwłaszcza, jeżeli Pan czyta „Gazetę Polską”. Nie powinno się podawać do wiadomości działalności tych komorników, z tych licytacyj trzeba zrobić tajemnicę.</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#RomanRybarski">Następnie, jeżeli mówi się o naszych stosunkach gospodarczych, to czy gdzie na świecie są takie licytacje, jakie u nas się odbywają? Czy tak długo byłoby możliwe znieść te stosunki, jakie istnieją? Licytacja nie bogaci ani wierzyciela, ani Skarbu, tylko bogaci licytanta. I ten stan rzeczy trwa już zbyt długo, a wciąż się mówi o tem, aby temu zapobiec, i oczywiście na tem tle wytwarzają się stosunki coraz cięższe.</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#RomanRybarski">Przedewszystkiem muszę podkreślić, że jeśli się chce doprowadzić do poprawy położenia, trzeba zmienić politykę gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Jak?)</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#RomanRybarski">W jakim kierunku? Jakie tu można wysunąć postulaty?</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#RomanRybarski">Otóż rzecz pierwsza. Sama poprawa konjunktury niczego nie zmieni, ponieważ wewnętrzna struktura gospodarstwa jest wadliwa. Nie można wrócić do lepszych obrotów, bo sprzeczności w naszem życiu gospodarczem są bardzo głębokie. Sprzeczność wyraża się przedewszystkiem w wadliwej strukturze cen. Widzimy, po pierwsze, że przy obniżeniu cen rolnych odporność wykazują ceny artykułów przemysłowych skartelizowanych, na co już niejednokrotnie wskazywano, a jeszcze mocniejszą odporność wykazują ceny artykułów sprzedawanych przez Państwo. Łatwo jest dowodzić, że Państwu trudno jest zejść z poziomu dawnych cen, ale jeszcze łatwiej jest stwierdzić, że przy dzisiejszych taryfach kolejowych i cenach monopolu spirytusowego nie będzie się kalkulowało przy ogólnem zubożeniu ludności tego wszystkiego podtrzymać, że dochody będą mniejsze i tylko duch fiskalny, który wyklucza przewidywania gospodarcze, może stać na stanowisku dawnej sytuacji i tych rzeczy nie doprowadzić do rewizji.</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#RomanRybarski">Jak już powie działem przy innej sposobności, nie jestem zdania, aby można było nakazać rozwiązywanie karteli. One w dzisiejszych warunkach międzynarodowego współzawodnictwa są do pewnych granic koniecznością. Ale jestem zdania, że nie jest zadaniem Państwa podtrzymywać kartele, zwłaszcza przeznaczone na rynek wewnętrzny, tworzyć je w sposób sztuczny, bo to może doprowadzić do wysokich cen przejściowych, a o ile chodzi o siłę nabywczą rolnika, to doprowadzi do jego zubożenia i zmniejszenia tej siły.</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Zgadzamy się z tem, Panie Pośle. Głos na prawicy: Trzeba robić.)</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#RomanRybarski">Trzeba zerwać z dotychczasową polityką interwencyjną w życiu gospodarczem, trzeba zerwać z temi metodami, z tą wiarą, że w drodze pozwoleń gospodarczych, w drodze drobiazgowego indywidualnego regulowania życia można poprawić nasz bilans handlowy, podnieść nasze położenie gospodarcze. Sztuczne tworzenie syndykatów eksportowych, czy importowych do niczego nie doprowadzi. Ostatecznie mogą powstać z protekcji Rządu najdziwaczniejsze syndykaty, z najdziwaczniejszymi ludźmi na stanowiskach, jak syndykat gęsi.</u>
          <u xml:id="u-7.82" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.83" who="#RomanRybarski">Jest tam wymienione nazwisko Franciszka Radziwiłła; ponieważ to poruszyłem, dlatego wyjaśniam, ale on dotychczas gęsiami nie handlował. Otóż taki syndykat szuka kupca i wchodzi z nim w umowę. To jest opodatkowanie obrotu na rzecz nielicznych grup ludzi. Z tem trzeba zerwać, Trzeba przystąpić do energicznej likwidacji bezpośredniego etatyzmu. To nie jest ratunek dla Państwa, gdy Bank Gospodarstwa Krajowego wchodzi do jakiegoś przedsiębiorstwa, gdy to przedsiębiorstwo u niego zadłuża się, upada, dostaje się pod nadzór sądowy, a potem w bilansie przenosi się kredyty do udziałów konsorcjalnych, tworząc dla małego przedsiębiorstwa półtora miljona złotych kapitału zakładowego. To nie jest ratunek. To są rzeczy, których nie powinno się robić, i w ten sposób nie należy pokrywać rzeczywistego stanu tych przedsiębiorstw przez Państwo prowadzonych, do których Państwo doszło tą lub inną drogą.</u>
          <u xml:id="u-7.84" who="#komentarz">(Głos: Sanacja.)</u>
          <u xml:id="u-7.85" who="#RomanRybarski">Następnie, co już parokrotnie podkreślałem, nawet w dzisiejszych czasach depresji trzebaby zmienić samą politykę podatkową, by było wiadomem, jaki będzie system podatkowy w Polsce, bo można wytrwać, można przetrwać, można ponosić nawet wielkie ofiary, ale te ofiary muszą mieć swój kres, muszą mieć swój cel. Trzeba, ponosząc ofiary, mieć nadzieję, że nastąpi poprawa. Nadziei tej nie dostarczą opowiadania o kryzysie światowym, lecz obudzić ją może tylko zerwanie z dotychczasowemi błędami gospodarczemi, a przedewszystkiem zasadnicza zmiana stosunków także i prawnych i politycznych w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-7.86" who="#RomanRybarski">Bo wszystko, co się dziś w Polsce dzieje, pogrąża coraz głębiej życie gospodarcze. Zawiodły dotychczasowe metody walki z kryzysem, zawiodła interwencja Państwa. Zawiodła jego pomoc, przymus wyrządził większe zła, niż przyniósł korzyści. Zadaniem Państwa jest stworzenie warunków sprzyjających temu, aby gospodarstwo społeczne mogło podnieść się z dzisiejszego upadku gospodarczego. By to mogło nastąpić, musi być inny stosunek Państwa do jednostki i do grup społecznych, niż jest obecnie.</u>
          <u xml:id="u-7.87" who="#RomanRybarski">Obecnie żyjemy w ustroju wszechpotęgi niekontrolowanej władzy wykonawczej. Niema budżetu, któryby zakreślał jej ramy, niema takiej ustawy, któraby obywatelowi zostawiała chronioną przez prawo możność działania gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-7.88" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Złota wolność.)</u>
          <u xml:id="u-7.89" who="#RomanRybarski">Wszystko jest zależne od Rządu wszystko ma się dziać za pozwoleniem ministra. Wszędzie pełnomocnictwa, wszędzie luzy i coraz większe pustki w kasie. Instytucje kredytowe stały się narzędziem presji politycznej. Robi się w tej chwili wielkie reformy po to, aby zniszczyć resztki samodzielnego życia społecznego, aby wszystko od Państwa uzależnić.</u>
          <u xml:id="u-7.90" who="#RomanRybarski">Otóż można bardzo wiele osiągnąć przymusem, można przymusem zdobywać głosy, stanowiska, przekonania, ale zaufania nie zdobędzie się przymusem. Jest wielu ludzi w Polsce, którzy się boją obecnych rządów, ale coraz mniej jest takich, którzyby tym rządom wierzyli.</u>
          <u xml:id="u-7.91" who="#komentarz">(Protesty na lawach B. B. Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.92" who="#RomanRybarski">Bez wiary w przyszłość i bezpieczeństwo prawa ekonomicznego i osobistego nie wrócą do życia gospodarczego spłoszone kapitały, nie ożyją gnębione siły społeczeństwa. Gdy się raz straciło zaufanie, to trudno je odzyskać. Ci, którzy rządzą Polską — rządzą już prawie 6 lat w dobrych i złych czasach — zapracowali sumiennie na to, aby to zaufanie stracić.</u>
          <u xml:id="u-7.93" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-7.94" who="#RomanRybarski">Wzięli na siebie pełną odpowiedzialność za wszystko, co się w Polsce dzieje i ciężar jej będzie ich gnębił nawet wtedy, gdy odejdą od władzy. A dopóki tę władzę sprawują, niema nadziei, by mogła przyjść poprawa, by Polska mogła podnieść się z tej straszliwej zawieruchy gospodarczej, w której się znajduje.</u>
          <u xml:id="u-7.95" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego i Ch. D. Głos na ławach B. B.: Stanowczo słaby wykład profesorski, Panie Profesorze.)</u>
          <u xml:id="u-7.96" who="#RomanRybarski">Wicemarszałek Makowski?</u>
          <u xml:id="u-7.97" who="#RomanRybarski">Głos ma p. Langer.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Budżet państwowy winien być wiernem odbiciem stanu gospodarczego i odpowiednio do tego stanu powinien być określony udział Państwa w ogólnej sumie dochodu społecznego. Z tej też racji budżet jest cyfrowym planem gospodarczym odpowiedzialnego przed narodem rządu. Jeżeli plan gospodarowania jest dokładny, przejrzysty i realny, dostosowany do potrzeb i warunków życia, wówczas taki rząd zasługuje na pełne zaufanie społeczeństwa, jako rząd, który działa według planu dobrze obmyślonego, a tem samem korzystnego dla narodu i dla Państwa i przytem, jeżeli daje gwarancję wykonania prawa budżetowego. Natomiast, jeżeli gospodarowanie rządu odbywa się bez dokładnie jasnego planu, a jest oparte na dowolności i nieprzestrzeganiu prawa kontroli nad sobą i nie liczy się ze stanem dochodowości gospodarstwa narodu, wówczas budżet przedkładany przez taki rząd nie może znaleźć uznania i poparcia u przedstawicieli narodu, którzy, nie mając zaufania do sposobów gospodarowania, uważają taki rząd za działający źle, a tem samem i niekorzystnie dla interesów Państwa i dla interesów narodu.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#AntoniLanger">W związku z tocząca się dyskusją nad preliminarzem budżetowym na rok 1932/33 uważam za konieczne i wskazane jasno określić stanowisko Klubu Posłów Ludowych względem obecnego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#AntoniLanger">Klub Posłów Ludowych nie zajmuje wobec obecnego budżetu innego stanowiska, niż to, jakie zajął w roku zeszłym wobec budżetu. Wówczas stwierdzaliśmy zarówno na komisji, jak i na plenum Sejmu, że tak nadmiernie wygórowany budżet nie jest realny, a ciężarem swoim przekracza siłę dochodu społecznego i nie jest dostosowany do ciężkich warunków życia w ja kich znajdują się masy ludu rolnego, doprowadzonego niemal do ruiny gospodarczej przez rozrzutną a nieumiejętną gospodarkę rządów pomajowych. Wówczas oświadczyliśmy, że za takim budżetem głosować nie możemy, uważając go za niewątpliwie deficytowy.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#AntoniLanger">Ponieważ p. sprawozdawca generalny budżetu obecnie w swojem sprawozdaniu zaleca, że dobrze jest czasem spojrzeć wstecz, przeto i ja pozwolę sobie pewne rzeczy przypomnieć, a mianowicie: Ówczesny minister skarbu, p. Matuszewski, zapewniał uroczyście rok temu, że oto równowaga budżetowa na rok przyszły jest zapewniona skuteczniej i lepiej, niż to było jeszcze rok temu; przyczem pod adresem całej opozycji, ze zjadliwą iron ją i pewnością siebie rzucił zdanie, iż „przewidywania posłów z opozycji co do rzekomego deficytu są złudne”. A p. poseł Miedziński, jako generalny sprawozdawca budżetu wtedy wprost wyśmiał całą opozycję, która zgoła niepotrzebnie zastrzega się przeciw odpowiedzialności za stan rzeczy w Państwie i nie chce głosować za rzekomo zbyt wielkim budżetem, albowiem, jak powiedział, nie potrzeba, aby brała jakąkolwiek odpowiedzialność, gdyż Klub Posłów B. B. narówni z Rządem przyjęli i przyjmują na siebie pełną i całkowitą odpowiedzialność za równowagę budżetu oraz za system i sposoby gospodarowania w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#AntoniLanger">Życie jednak pokazało, że przewidywania i przestrogi posłów ludowych i całej opozycji były słuszne, a natomiast przewidywania Ministra Skarbu i pewność generalnego referenta okazały się ułudne i nierealne. Przewidywania, iż kryzys gospodarczy, zarówno w Polsce, jak i w całym świecie, zostanie wkrótce opanowany, były mylne, albowiem kryzys ten od roku zeszłego nietylko nie zmalał, ale się rozszerzył i pogłębił. Obecnie p. Minister Skarbu stwierdził na ostatniem posiedzeniu Komisji Budżetowej, że w roku zeszłym deficyt wynosił 61 miljonów złotych, a w tym roku 127 miljonów, i ten cały niedobór został w całości pokryty przez upłynnienie rezerw, a tych rezerw znajduje się około 500 miljonów, lecz nie wszystkie one są płynne. Obecny zaś budżet przewiduje niedobór, czyli nadwyżkę wydatków w kwocie 74 i pół miljona złotych, które potrzeba będzie pokryć z tych szczupłych już rezerw skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#AntoniLanger">Warto i należy przypomnieć, że rządy pomajowe, nie liczące się z prawem, a jeno z siłą, w latach pomyślnej sytuacji gospodarczej zamiast oszczędności hołdowały zasadom bezplanowej a rozrzutnej gospodarki zwanej pospolicie radosną, ale takiej, że nie przewidywała przyszłości. To też gospodarka była prowadzona w ten sposób, iż w roku budżetowym 1927/28 Rząd przekroczył budżet i wydatkował więcej o 562 miljony złotych, a w roku 1928/29 o 220 miljonów złotych. Obecnie, gdy się weszło w okres gospodarki deficytowej, p. poseł Miedziński stara się w sprawozdaniu wmówić i sofistycznie uzasadnić tezę, że rządy pomajowe były bardzo przewidujące i z tej racji stale ostrożne w wydatkowaniu grosza publicznego, jak również i wyjątkowo oszczędne. Dlatego też pragnąłbym rzucić skromne pytanie: Czy p. pos. Miedziński, jako zdolny a błyskotliwy sofista budżetowy, mógłby uzasadnić również, że i jego gospodarowanie, jako ministra poczt i telegrafów, było oszczędne i nie rozrzutne? Choć coprawda Najwyższa Izba Kontroli Państwa stwierdziła, że ta gospodarka nie była ani oszczędna, ani rachunkowo zbyt dokładna, a szereg jego zaufanych pracowników z ministerstwa znajduje się dzisiaj jeszcze w objęciach prokuratora. Dlatego to podkreślam, że p. poseł Miedziński zarówno w sprawozdaniach budżetowych, jak i w wystąpieniach w Sejmie zawsze występuje w roli podrażnionego nauczyciela, pouczając opozycję, że zasadniczy kierunek rządów sanacyjnych był słuszny, prawidłowo oszczędny i dbały nadewszystko o praworządność.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#AntoniLanger">Istotnie warto rzucić okiem wstecz, jak zaleca w sprawozdaniu p. referent generalny, na te czasy, kiedy po przewrocie majowym p. premjer Bartel głosił w tej Wysokiej Izbie w 1926 r., że „jako pierwsze zadanie w dziedzinie polityki wewnętrznej stawia sobie Rząd pogłębienie praworządności. Wszelkie odchylenia od tej linji Rząd tępić będzie bezwzględnie”. Wtedy to zaczęto pogłębiać praworządność z oczy wistem coprawda pogwałceniem prawa, aż wreszcie tę praworządność zatopiono w Brześciu n/B.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#AntoniLanger">W dziedzinie gospodarczej p. Bartel, mówiąc o konieczności zwalczania drożyzny, zapewniał wówczas, że Rząd wszczął energiczną walkę z drożyzną w kierunku obniżenia cen na artykuły pierwszej potrzeby, utworzenia w tym celu rezerw zbożowych i obniżenia cen mięsa. Istotnie zakupywano i sprowadzano z zagranicy do Polski zboże i tłuszcze celem obniżenia cen na wytwory rolne, a gdy przy budżecie na 1929 rok przedstawiciele rolników stwierdzili tendencję spadkową cen płodów rolnych, to ówczesny minister rolnictwa tłumaczył „że zbyt wysokie ceny Rząd uważa dlatego za niepożądane, że zbyt łatwy zysk odbiera ambicję do pracy, budzi chęć używania i niszczy zmysł oszczędności”. Rząd rzeczywiście wówczas dbał o poskromienie chęci używania, ale tylko u drobnych rolników.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#AntoniLanger">Przy budżecie na r. 1927/28 p. minister Czechowicz rzucił kilka bardzo cennych wskazań, życiowo i gospodarczo słusznych, jeno przez Rząd zgoła nie wprowadzonych w życie. Mówił on dnia 13 listopada 1926 r.: „Kartele, monopolizując tę lub inną gałąź produkcji, nie mogą narzucać swej woli Państwu i społeczeństwu”. Zasada słuszna, ale niestety nie obowiązywała Rządu, gdyż dziś kartelowcy i różni monopoliści cieszą się coraz bardziej przywilejami i poparciem wysokich dygnitarzy, żerując na społeczeństwie wysokiemi cenami nawet w okresie ciężkiego kryzysu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#AntoniLanger">Wtedy p. Minister Czechowicz również zapewniał i upewniał, że nie powinniśmy zaciągać pożyczek za wszelką cenę i na wszelkich podyktowanych warunkach: „Pożyczki bowiem zbyt drogie — mówił — zaciągnięte na warunkach krępujących, a tembardziej uwłaczających godności Państwa są raczej szkodliwe, niż pożyteczne. Niedopuszczalne są również pożyczki na cele budżetowe”. Zasada słuszna, jednak rządy pomajowe co innego głosiły społeczeństwu, a co innego czyniły, zaciągając pożyczki nie zawsze korzystne, a często nawet, jak np. pożyczka na automatyzację telefonów, uwłaczające godności i powadze Państwa. Również co do zagadnienia pożyczek p. minister Matuszewski dnia 10 lutego 1931 powiedział: „Jedno tylko stwierdzić trzeba, że pomimo bardzo złej sytuacji na rynku kredytu długoterminowego w całym świecie, szanse dokonania przyzwoitych operacyj kredytowych za granicą wzrosły niepomiernie od momentu, kiedy Polska stała się jedynym w Europie krajem, posiadającym trwałą większość parlamentarną” — to jest posłuszne B. B. Tak z dumą stwierdzał p. minister Matuszewski.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#AntoniLanger">Przytoczyłem tych kilka przykładów, aby stwierdzić, iż rządy pomajowe nie miały jasnego planu, ani linji postępowania w dziedzinie gospodarczej i finansowej, a prowadziły politykę gospodarczą od wypadku do wypadku, ale natomiast miały i mają jeden jedyny plan rządzenia Państwem, a mianowicie: rządzić bez odpowiedzialności wobec narodu i bez szanowania obowiązujących konstytucyjnie praw.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Krytyczną oceną cyfr budżetowych nie będę się zbytnio zajmował, albowiem byłaby to praca bezcelowa i bezskuteczna, gdyż silne rządy pomajowe podważały w ciągu kilku już lat zasadę jedyną a obowiązującą każdy odpowiedzialny rząd, iż gospodarka winna być oszczędna, a władze kontroli i władze skarbowe są naturalnymi stróżami oszczędności. Jeśli Klub Posłów Ludowych, który mam zaszczyt reprezentować, był, jest i będzie zwolennikiem gospodarki oszczędnej w Państwie, to dlatego, że chcemy przez rozumną oszczędność w budżecie Państwa dojść do oszczędności w gospodarstwie społecznem. Wychodząc z założenia, że dochód społeczny jest źródłem przychodów skarbowych, występowaliśmy stale przeciwko mechanicznemu powiększaniu podatków tak licznie i tak pośpiesznie uchwalonych przez B. B. w tym Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#AntoniLanger">Wszyscy pragniemy, aby naród i Państwo rozwijało się pod względem gospodarczym i kulturalnym, ale z tego jeszcze nie wynika, abyśmy mieli pochwalać zwalanie coraz to nowych ciężarów podatkowych na gospodarczo zrujnowane społeczeństwo, które ugina się pod ciężarami kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#AntoniLanger">Rząd np. przewiduje ściągnięcie w roku 1932/33 z podatku gruntowego 54 miljony zł, podczas gdy podia tek ten w dobrych latach dawał zaledwie 49 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#AntoniLanger">Wiadomo przecie, że sytuacja w rolnictwie uległa pogorszeniu przez niebywały spadek cen produktów hodowlanych. Także brak zboża daje się na wsi odczuwać i są całe połacie kraju, gdzie z wiosną zabraknie zboża pod zasiew drobnym rolnikom.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#AntoniLanger">Jeśli w latach względnie dobrej sytuacji gospodarczej przypadało dochodu społecznego na głowę u nas w Polsce 678 zł, a obciążeń publicznych 156, to pozostało dochodu społecznego 422 zł na głowę. W tym czasie we Francji przypadało na głowę dochodu społecznego 1.890 zł, obciążeń 445 zł, a więc pozostało 1.445 zł, gdy u nas zaledwie 422.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#AntoniLanger">Gdy weźmiemy teraz pod uwagę, że jesteśmy krajem wybitnie rolniczym, gdzie dochodowość warsztatów rolnych spadła zgórą o 60% w stosunku do roku 1927/28, to uchwalanie budżetu wydatków w sumie 2 i pół miljarda złotych staje się zjawiskiem nierealnem i fikcyjnem i to w okresie ciężkiego kryzysu gospodarczego, kiedy zdolność płatnika zamiera, kiedy bankructwa warsztatów pracy jak epidemja niszczą kraj. Nawet cyfr nie potrzeba przytaczać, mówiąc o stronie gospodarczej kraju, gdyż najwymowniej świadczy o tem wzrastająca nędza i niedostatek na wsi i ten sam niedostatek uwidacznia się w miastach. Jeśli policzymy egzekucje, masowe wyprzedawania przez sekwestratorów i komorników narzędzi i inwentarzy chłopskich, jeśli dziś na wsi jest zbytkiem kupienie koszuli, to cóż można mówić o nowouchwalanych podatkach i o budżecie 2 i pół miljardowym, w którym zresztą istnieje 23 i pół miljona opancerzonych funduszów dyspozycyjnych i w którym na samą policję przeznacza się 113 miljonów, kiedy na resort, reprezentujący cale rolnictwo, przeznacza się zaledwie 18 i pół miljona złotych. Przyznają wprawdzie członkowie Rządu, że rolnictwo jest dziedziną wielkiej wagi. Pan Minister Rolnictwa zwołuje różne rady i komitety ratowniczo obiecujące, ale się kończy na słowach, podobnie, jak i te międzynarodowe konferencje dla utworzenia kartelu państw rolniczych, o którym p. Minister tak pięknie, szumnie i z wiarą dowodził w tej Wysokiej Izbie, powołując się nawet na wielkiego Brianda.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#AntoniLanger">Zamiast rozwoju i podtrzymywania rolnictwa, mamy w budżecie właśnie największe obcięcie wydatków na Ministerstwo Rolnictwa, Choć p. Minister Janta-Połczyński może i jest ożywiony dobremi chęciami, gdy wygłasza przemówienia na zjazdach i kongresach, ale gdy chodzi o męskie ratowanie i zaradzenie katastrofie rolnictwa, wykazuje bierność i bezsiłę, godząc się na wszystkie obcięcia, chociażby i na zmniejszenie środków na oświatę rolniczą z 8 miljonów na 3 i pół miljona zł. A usprawiedliwia ten czyn p. minister twierdzeniem, że ludowe szkoły rolnicze nie opłacają się.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#AntoniLanger">To, co się dzieje w dziedzinie reformy rolnej, nie zasługuje na inne określenie, jak: świadome niszczenie reformy rolnej i uczynienie z Ministerstwa Reform Rolnych jakiegoś kiepskiego przedsiębiorstwa parcelacyjnego przez stworzenie tak zw. „Funduszu obrotowego reformy rolnej”, którego działalność będzie rychło wyłączona z budżetu Państwa, tak jak działalność urzędów ziemskich została dziś powierzona władzy administracyjnej, t. j. pp. wojewodom i starostom na to, aby oni przedewszystkiem mieli dozór i nadzór polityczny nad parcelantami.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#AntoniLanger">Słusznie też zauważył p. prezes Byrka, iż budżet Państwa z roku na rok traci na przejrzystości i staje się mniej kompletny, mniej dokładny przez tworzenie różnorakich funduszów, które w budżecie państwowym nie figurują, a więc i kontrola nad ich działalnością staje się utrudnioną i wprost nieuchwytną.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#AntoniLanger">W czasach absolutyzmu, samowładztwa we Francji powiedział Richelieu, że finanse są nerwem państwa i dlatego powinny być ukrywane. To też zakazał ogłaszania sprawozdań i zestawień finansowych. W krajach demokratycznych, parlamentarnych każdy obywatel ma możność i łatwo może poznać finansowe stosunki państwa na to, aby tem chętniej ponosił obowiązki podatkowe. To też w motywach do budżetu Francji czytamy: „W wolnym kraju, gdzie rządzi opinja publiczna, rachunki Państwa winny być całkowicie jasne, aby parlament i społeczeństwo mogło je czytać”. U nas w Polsce rządy pomajowe nie respektowały tego poglądu i dlatego budżet obecny staje się, jak powiedział p. prezes Byrka, coraz mniej przejrzysty, ale zaopatrzony w liczne luzy budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#AntoniLanger">Każdy musi przyznać, że rządy pomajowe sprawowały swoje obowiązki bez przeszkód i miały doskonałe warunki gospodarcze, lecz zamiast podźwignięcia Państwa na wyżyny, stopniowo pogrążały je w odmęty anarchji, swawolności i dowolności. Wprowadzono rozprężenie we wszystkie niemal dziedziny życia gospodarczego i społecznego. Czyniono obietnice niewykonalne. Rozbijano i rozdrabniano własne społeczeństwo w imię „bezpartyjności”. Chełpiono się łamaniem prawa i poniewieraniem godnością ludzką. Starano się nałożyć kaganiec na usta obywateli. Rozpętano dzikie namiętności walki politycznej, stosowano ucisk i drwiono cynicznie z praw konstytucyjnych, naruszając podstawy ustroju państwowego w imię samej władzy, w imię mocnego rządu.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#AntoniLanger">Jednak ci, co sprawują władzę, powinni pamiętać, iż rząd musi mieć jednakie obowiązki względem państwa i względem społeczeństwa, jednakowo traktując wszystkich obywateli kraju, zgodnie z zasadami prawa i sprawiedliwości, a to na to, by społeczeństwo miało głęboką wiarę w bezstronność rządu i w opiekę prawa. Państwo ma zadania nieraz bardzo ciężkie. Wtedy państwo i rząd musi mieć podstawę obronną, a znajduje ją jedynie w świadomym i dobrze zorganizowanym narodzie, który gotowy jest ponosić wszelkie ofiary na rzecz państwa. A ponosić ofiary naród będzie tem chętniej, gdy obywatele kraju będą przekonani o bezstronności rządu i wierzyć, że to, co rząd robi, to czyni dla dobra narodu, a nie przeciw niemu.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#AntoniLanger">Jeśli podczas wojny losy państwa zależą od armji, to w czasie pokoju zależą od siły prawa, gwarantującego wolność obywatelską w twórczej pracy na polu gospodarczem, kulturalnem i społecznem.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#AntoniLanger">Tych zasad koniecznych dla rozwoju naszego Państwa rządy pomajowe niestety nie przestrzegały, uważając Polskę za swoją prywatną własność, z którą mogą czynić co zechcą, spychając obywateli do roli niemal poddanych. To też należy podkreślić, iż taki system rządzenia sposobami dyktatury, opierającej się głównie na kaście biurokracji i bogatego wstecznictwa, przyniosły smutne pomniejszenie się wiary w odporność Państwa, w jego siłę rozwojową, albowiem coraz jaskrawiej występuje rozczarowanie i zniechęcenie, a to są zjawiska zwykle złowieszcze, to są błyskawice znamionujące nadciągającą burzę. To wszystko, co się u nas w Polsce dzieje, szerzy jeno przygnębienie, szerzy niepewność gospodarczą, a ta niepewność nie ustąpi, choćbyście Panowie z B. B. pospołu z Rządem zrobili taki skład Sejmu, żeby nie było wcale opozycji.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Ludność rolna, chłop polski nie tylko został przygnieciony ciężarami nadmiernych podatków i kryzysem gospodarczym, ale również boleśnie odczuwa on także krzywdę społeczną, jako obywatel wolnego Państwa, albowiem władze administracyjne stosują względem chłopów metody postępowania wprost dręczycielskie i szargające godność ludzką.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#AntoniLanger">Chłop polski, który stał i stać będzie twardo i mocno na gruncie naszej państwowości, który dawał i daje dowody poświęcenia ofiarnego na rzecz naszej Ojczyzny i przecież stanowi podstawę siły gospodarczej narodu i Państwa, nie może być traktowany i sprowadzany do roli poddanego, któremu odmawia się prawa swobodnego wypowiadania swej woli, czy to przy wyborach do Sejmu, czy też do ciał samorządowych lub instytucyj gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#AntoniLanger">Nam wszystkim powinno zależeć na tem, aby administracja polska nie zasługiwała na miano łamacza praworządności i aby nie było wstydem Polski, że często w sposobach postępowania np. policji gnieżdżą się nałogi wschodniej przemocy. W duszy każdego prawie obywatela Polski drzemią pierwiastki szlachetne i potrzeba szlachetnych sposobów, aby je wydobyć i oprzeć na tem przyszłość kraju. Kto zaś chce budować na nienawiści i mściwości przez dręczenia na sposób Brześcia, ten naraża na szwank powagę narodu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Jeśli podkreślamy przy debacie budżetowej konieczność rządzenia Państwem zasadami prawa i ładu społecznego, to nie po to, aby przekonać Rząd, który, nie szanując prawa, opiera się głównie na sile nakazów i rozkazów, ale po to, aby społeczeństwo całe wiedziało, a zwłaszcza lud pracujący na roli, jakie są opłakane skutki rządzenia przez obecny system, który pogłębia i zwiększa trudności w rozwiązaniu kryzysu gospodarczego. Obowiązkiem nas, posłów ludowych, jest o tem społeczeństwu dawać znać, właśnie z tej Wysokiej Trybuny, albowiem jesteśmy przedstawicielami ludu, a, przemawiając z tej trybuny, nie przemawiamy w imię narzuconych sobie nakazów, ale spełniamy nasz obowiązek wobec Ludu, Narodu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Praca Komisji Budżetowej nad budżetem odbywała się w tak niezwykle szybkiem tempie, że rzeczą oczywistą jest, iż o żadnej pracy poważnej, istotnej mowy być nie mogło, a czasu było dosyć, ale z niewiadomych przyczyn przerwano prace sesji budżetowej na 1 miesiąc i w ten sposób uniemożliwiono wszelką rzetelną pracę nad budżetem Państwa. Zapytywałem podczas obrad nad budżetem Prezydjum Rady Ministrów na komisji, dlaczego to Rząd doradził P. Prezydentowi tę miesięczną przerwę w pracach Komisji Budżetowej, jednakowoż odpowiedzi się nie doczekałem. W rezultacie mamy ten pośpiesznie skonstruowany elaborat, który leży przed nami.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#KazimierzCzapiński">Ten referat generalny jest właściwie w swoich wszystkich cyfrowych pozycjach absolutną fikcją i prawie w żadnym stosunku do rzeczywistości się nie znajduje. Mogą to być cyfry zaledwie w przybliżeniu orjentacyjne, wykazujące główną tendencję budżetu polskiej państwowości, w żadnym jednak stosunku realnym do rzeczywiście wydatkowanych sum te pozycje nie stoją, a to z rozmaitych przyczyn.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#KazimierzCzapiński">Po pierwsze dlatego, co tu było wielokrotnie podnoszone, że ogromna część faktycznych podatków i wydatków nie wchodzi do budżetu. Kwoty poszczególnych funduszów, które mnożą się coraz bardziej, łącznie dochodzą do 200 miljonów złotych. Wszystkie te fundusze, czy drogowy, czy reformy rolnej, czy jakiekolwiek inne razem dochodzą do 200 miljonów i de facto bardzo często stają się funduszami dyspozycyjnemi swoich resortów, jak np. w Ministerstwie Oświaty fundusz, pochodzący z taks administracyjnych, fundusz, co do którego Komisja Budżetowa nie miała dokładnego przeglądu, na co właściwie on zostaje wydatkowany. I aczkolwiek p. Wiceminister Pieracki da wał pewne ogólnikowe wyjaśnienia, to dokładnego przeglądu tego funduszu myśmy nie mieli. Razem ta globalna kwota 200 miljonów jest kwotą ogromną i znajduje się zupełnie poza budżetem. To jest jedno.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#KazimierzCzapiński">Drugie. Jeżeli weźmiemy dochody Państwa, to już dziś, kiedy budżet jeszcze nic jest uchwalony, kiedy mamy przed sobą jeszcze dwa miesiące do rozpoczęcia roku budżetowego, już teraz się zapowiada — zapowiadał to p. Minister Piłsudski i p. referent generalny Miedziński w swojem drukowanem sprawozdaniu, — że zachodzą wszelkie możliwości, a może i prawdopodobieństwo sięgnięcia do nowych obciążeń i do nowych cięć. Już teraz się to zapowiada. Jeżeli się tak powiada, to jest rzeczą jasną, że faktycznie system dochodów i wydatków będzie zupełnie inny, niż ten, który jest ułożony w uchwalonej obecnie ustawie skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#KazimierzCzapiński">A wreszcie trzecie. Kompresje są zupełnie dowolne. W kończącym się roku budżetowym — mówił p. Jan Piłsudski — budżet się zmniejszył o 20% i w przewidywaniach na rok przyszły również obcięto ten budżet o 20%. To oczywiście jest operacją zupełnie błędną, dlatego, że budżet na przyszły rok spada już na wyniszczoną, spauperyzowaną ludność i jeżeli w tym roku kończącym się faktycznie dochody są o 20% mniejsze, trudno sobie wyobrazić, żeby w przyszłym roku również akurat o te 20% się zmniejszyły. Wszystko to, łącznie z art. 6, który daje, przy łaskawej pomocy B. B. możność wnoszenia w każdej chwili dodatkowych kredytów, przy pomocy art. 7, który daje możność szerokiego virement, — wszystko to powoduje, że cały uchwalany budżet, cała ustawa skarbowa przedłożona, jest kompletną fikcją, w stosunku bardzo luźnym znajdującą się do przyszłej rzeczywistości i wobec tego mamy tu do czynienia faktycznie z jednym ogromnym luzem budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#KazimierzCzapiński">Niemniej przeto, pewne tendencje w tym budżecie są zupełnie jasne. Pierwszą tendencją jest zanik wszelkich funduszów inwestycyjnych; p. minister Norwid-Neugebauer oświadczył kategorycznie na komisji, że cały budżet Ministerstwa Robót Publicznych, jest skierowany w gruncie rzeczy na konserwację — wszystkie wydatki inwestycyjne tego resortu są sprowadzone do minimum. Drugą tendencją jest wysoki wzrost wydatków wojskowych. Wydatki wojskowe nie są zresztą skoncentrowane tylko w samem Ministerstwie Spraw Wojskowych, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że budżet tego ministerstwa wynosił w poprzednich latach 800 miljonów i ta kwota pozostaje prawie niezmieniona w budżecie uchwalonym obecnie przy ogólnem obniżeniu globalnych sum budżetowych, to z natury rzeczy ten wydatek staje się proporcjonalnie znacznie większy, niż poprzednio i pochłania znacznie większy procent budżetu. W ten sposób budżet przestaje być budżetem inwestycyjnym, natomiast staje się coraz bardziej budżetem militarnym. Budżet wojskowy pochłania w przedłożonej nam ustawie skarbowej 4 razy więcej, niż wydatki na oświatę powszechną, 3 razy więcej, niż wszystkie wydatki wogóle na resort Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jeśli do tego dodamy kwotę na policję, to jest 113 miljonów, podczas gdy kwota na budowę szkół, nikła już poprzednio, bo tylko 1 milj., teraz zanikła całkowicie, gdyż żadnej kwoty na budowę szkół powszechnych niema, jest tylko zagadkowa kwota zaledwie 200.000 zł wogóle na budowle, która prawdopodobnie wcale nie jest stosowana do szkół powszechnych, i jeżeli jeszcze zważymy, że globalna kwota Ministerstwa Oświecenia spadła o 100 miljonów, — to zobaczymy, że inwestycje zanikają, oświata zanika, a militaryzm rośnie, policyjność wzrasta. Te cztery tendencje to jest ta rzecz realna, którą mamy przed sobą. Same cyfry poszczególne są zupełną fikcją, ale te cztery tendencje: zanik budżetu oświatowego, inwestycyjnego, a stosunkowy wzrost budżetu wojskowego i policyjnego — te tendencje nie ulegają wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#KazimierzCzapiński">P. Miedziński przy oklaskach Klubu B. B. powiedział tak: ale trzeba myśleć o sile obronnej Państwa i t. d. Oczywista, że trzeba myśleć, ale w podobny sposób, powiększając fundusz militarny, myśli każde państwo. Odbywa się jakiś wyścig budżetów wojskowych i rezultat jest ten, o którym mówił niedawno p. Henderson, zagajając konferencję rozbrojeniową: W tem wszystkiem jest pewne to, że powiększenie budżetu wojskowego jest najpewniejszym środkiem do wzrostu ogólnej niepewności.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#KazimierzCzapiński">Tak przedstawia się w ogólnym zarysie nasz budżet. Dodam jedno, co jest ciekawą cechą tego budżetu, że dysproporcjonalnie rosną wydatki dyspozycyjne. Mamy w przedłożeniu budżetowem: 6 miljonów w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, 8 miljonów w Ministerstwie Spraw Wojskowych, 9 miljonów w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, razem już w trzech resortach 23 miljony złotych funduszów dyspozycyjnych, co jest stosunkowo jeszcze bardzo mało, skoro mówiłem przed chwilą, że taka rzecz, jak taksy administracyjne i t. p. dają faktycznie fundusz dyspozycyjny ogromny w odpowiednich resortach.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#KazimierzCzapiński">Jeszcze jedno: mamy ofenzywę na budżety samorządowe. W referacie pos. Miedzińskiego czytamy, że w obciążeniach ogólnych Państwa wydatki samorządowe partycypują w 38%. Oczywiście — powiada p. Miedziński — jest to rzecz niebezpieczna, jest to rzecz za wielka i słyszeliśmy w ostatnich czasach o rozmaitych środkach przedsiębranych w tym celu, żeby te budżety zmniejszyć. W ten sposób mamy to samo, cośmy widzieli przy ustawie skarbowej poprzedniej w referacie posła Hołyńskiego: mamy ofenzywę na budżety samorządowe.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#KazimierzCzapiński">To są główne cechy przedłożonego nam budżetu. P. Miedziński oczywiście tak samo, jak w przeszłym roku, wszystko zwala na kryzys światowy. P. prof. Rybraski jest skłonny widzieć w tym kryzysie, owszem, kryzys ustrojowy, ale w jakim kierunku pojmuje ten kryzys — p. Rybarski tego nie wyjaśnia, skoro według jego ogólnej koncepcji ekonomicznej odcięta jest droga ku reformie kapitalizmu, powiedzmy, w sensie państwowego kapitalizmu, ku etatyzacji kapitalizmu. To jest rzecz niejasna, jaką właściwie drogę widzi on ku zreformowaniu ustroju kapitalistycznego, skoro z natury rzeczy musi odrzucić tę drogę, którą my widzimy, to jest krach kapitalizmu. Społeczeństwo światowe, które daje 20, czy 30 miljonów bezrobotnych niemal w permanencji, oczywista rzecz, a la longue w tej formie ustrojowej żyć nie może. I dlatego w naszych oczach jest to poważny krach w ustroju kapitalistycznym.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#KazimierzCzapiński">Ale oczywista rzecz, że aczkolwiek ten fakt odbija się na polskim budżecie, to niemniej prawdą jest to, że polityka sanacyjna pogłębia rezultaty kryzysu gospodarczego w Polsce w najrozmaitsze sposoby, o których jeszcze będziemy mówili przy budżecie, a przedewszystkiem w ten sposób, że w okresie radosnej twórczości i jeszcze później wypompowano ostatni grosz z ludności, tworząc kompletnie niemożliwy stan na te czasy gorsze, kiedy zupełnie niemożliwem było gromadzić coś na te czasy jeszcze cięższe, na te czasy, kiedy niema kredytu i niema kapitału zapasowego. Te czasy, kiedy wydawano lekkomyślnie 600 miljonów rocznie ponad budżet z powodu ogólnej optymistycznej koncepcji co do przyszłego rozwoju ekonomicznego, — z natury rzeczy taka lekkomyślna polityka pogłębiła wpływ ogólno-światowego kryzysu w Polsce. Najgorsze jednak pod względem socjalnym, jest to, że dyktatura w Polsce, jak wszystkie dyktatury faszystowskie, czy półfaszystowskie, ma za podstawę interesy klas posiadających, i my widzimy, że w ostatnich czasach i w ostatnich miesiącach ciężar kryzysu coraz bardziej jest przesuwany stopniowo na barki właśnie klas wydziedziczonych: proletarjatu miejskiego, robotników rolnych i chłopów.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy np. sytuację w przemyśle i na roli, bodaj w paru słowach. Ostatnio w hutnictwie przedsiębiorcy zażądali między innemi powszechnej obniżki 20%-towej płac. Narazie ta sprawa została odłożona do marca, a w górnictwie arbitraż rządowy wydał niespodziewaną obniżkę 8%tową płac, które są nietylko nędzne, ale nadto, które są. przecież tylko częściowo pobierane, bo, jak wiadomo, istnieją tam płace częściowe. W ten sposób w przemyśle ciężar sytuacji przekłada się na robotników, a potem z tych kwot wydaje się różne premje eksportowe, podczas gdy zasada jest jasna, że jeżeli dla dobrej polityki gospodarczej musimy mieć premje eksportowe, to powinno to iść z dochodów państwowych, a nie specjalnie z obniżki płac tych nędznie płatnych robotników danej gałęzi produkcji.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#KazimierzCzapiński">To samo widzimy co do robotników rolnych. W ostatnich czasach, przy cichem poparciu Rządu, dawniejsze umowy kolektywne zmienia się na umowy indywidualne. Słyszymy np., że w woj. krakowskiem dochodzi się do tego, że pod dyktat z Warszawy umowa kolektywna nawet wówczas, gdy już jest w toku, zostaje zaniechana i zamieniona na indywidualną umowę, oczywista rzecz, pogarszającą i obniżającą warunki płacy i pracy na roli.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#KazimierzCzapiński">Wreszcie jeżeli przypatrzymy się doli chłopów, to zobaczymy, że w ostatnich paru latach odbywa się proces systematycznego niszczenia reformy rolnej przez szereg ustaw, czy innych zarządzeń. Jeżeli weźmiemy ustawę o funduszu rolnym, to jest raz, — to znaczy usunięcie tego zagadnienia z budżetu Państwa, jeżeli weźmiemy obniżenie kontyngentu parcelacyjnego, to jest dwa; jeżeli weźmiemy dalej okólnik wydany jeszcze w roku 1931 w sprawie realizacji reformy rolnej, który utrudnia nabywanie ziemi, a ułatwia dziką parcelację, mamy zjawisko numer trzy; w końcu jeżeli weźmiemy świeżą ustawę o urzędach ziemskich, które podporządkowano województwom, organom politycznej administracji widzimy naogół ten rezultat po tem wszystkiem, że reforma rolna systematycznie jest unicestwiana. Nawet ten chłop, który był nabył jakąś działkę gruntu, nie jest w stanie teraz płacić. Hasło moratorjum rozlega się na wsi, ale oczywista rzecz tego hasła nikt nie słucha.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli zgrupujemy razem to obniżenie plac, te indywidualne umowy rolne i unicestwienie reformy rolnej na wsi, a z drugiej strony weźmiemy fakt podstawowy, że dokoła dyktatury polskiej grupują się elementy burżuazyjne i ziemiańskie, to wówczas zrozumiemy, co ta dyktatura im daje i dlaczego te żywioły burżuazyjne i ziemiańskie popierają tę dyktaturę.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#KazimierzCzapiński">Jeszcze chwilkę o sprawie kryzysu światowego. Kryzys światowy pogarsza położenie międzynarodowe, zaostrza stosunki międzynarodowe, stwarza coraz większe prawdopodobieństwo wojny światowej. W tych momentach Polska potrzebuje chyba wielkiego prestiżu moralnego za granicą. To jest rzecz jasna. Polska naogół nie ma tego prestiżu nawet wśród naszych sojuszników najbliższych, jak Francja. Jest rzeczą ciekawą, że nawet bliski sanacji p. prezes Rosmarin zapytywał się na Komisji Budżetowej, dlaczego to Francja udziela tym i owym pożyczek, a nie udziela Polsce, Ale p. Rosmarin nie jest łaskaw przytoczyć tych głosów prasy zagranicznej, które cytowałem dwukrotnie na Komisji Spraw Zagranicznych i Komisji Budżetowej, przedewszystkiem prasy francuskiej, skierowanych po Brześciu i pacyfikacji przeciwko Polsce. Cytowałem bez liku książki p. Barthelemy'ego, Sforzy i innych, cytowałem bez liku prasę francuską, cytowałem lewicowy „Populaire”, czy prawicowy „Journal des Debats”, cytowałem liczne artykuły zwrócone przeciw Polsce, to znaczy przeciw jej obecnemu regime'owi. Pozwolą Panowie, chociaż mam bardzo ograniczony kontyngent czasu, że przytoczę Panom, że te głosy trwają w dalszym ciągu w państwach stosunkowo bliskich nam politycznie. Otóż mam „Narodni Listy”, pismo czeskie z 15 stycznia r. b., wstępny artykuł: „Breski proces” i w tym artykule żąda się rewizji tego procesu dla dobra Polski. P. Miedziński powiada, że to jest jakiś podejrzany wyrób z zagranicznym stemplem. Czy może to p. Miedziński powiedzieć o organie Ligi Narodów „Journal de Geneve”? Bierzmy w nr z 19 stycznia wstępny artykuł, „Le proces de Breste” — artykuł umiarkowany, raczej prawicowy, który powiada tak: to, co się dzieje w Polsce z tym Brześciem i podobnemi rzeczami, to wszystko wyrządziło Polsce wprost nieskończone straty moralne. Przecież Polska zmartwychwstała — jak powiada ten artykuł — dzięki przedewszystkiem sympatji całego świata i jej losy zależą w dużej mierze od tej sympatji i Polska może niezmiernie dużo stracić, jeżeli tę miłość narodów niezainteresowanych straci.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#KazimierzCzapiński">Tych głosów można cytować bez liku. P. Rosmarin potem zapytuje, dlaczego nie otrzymaliśmy pożyczki od Francji. Wszystko to wiąże się w jedną całość i dlatego niestety widzimy, że tego, co Polska powinna mieć w tej ciężkiej sytuacji: prestige'u moralnego zagranicą, tego Polska nie ma. Tymczasem, jak powiedziałem, niebezpieczeństwo wojny rośnie. Zebrała się konferencja rozbrojeniowa — no, my nie przypisujemy jej oczywiście żadnego praktycznego znaczenia — widzimy, że równocześnie grzmią działa w Mandżurji i wszędzie na pobrzeżu chińskiem, w Szanghaju, Nankinie, stoimy wobec zupełnie realnego niebezpieczeństwa, czy czasem ta wojna chińsko-japońska — faktyczna, jeżeli nie formalna — nie stanie się wojną światową. Przecież widzimy realne próby wciągnięcia Rosji Sowieckiej do tej wojny. A za Rosją mogą pójść inne kraje, zwłaszcza, że istnieją dyktatury faszystowskie, to jest taktyki polityczne zagraniczne, które nie są pod kontrolą narodów i ułatwiają bezsprzecznie wybuch wojny. Słusznie pisze nasz towarzysz francuski Blum w swojej ostatniej książce „Les problèmes de la paix”: Z natury rzeczy dyktatury próbują niepowodzenia wewnętrzne przykryć blaskiem powodzeń zagranicznych. My stoimy w bardzo poważnej chwili. Sądzę, że Rosja Sowiecka wojny nie chce. Oświadczenia Mołotowa przed paru dniami na 17 konferencji partji komunistycznej w Rosji mają charakter raczej pokojowy i dlatego musimy żądać od polskiej polityki zagranicznej, zupełnie przez naród polski niekontrolowanej, żeby jej lin ja szła w kierunku pokojowym i rozbrojeniowym. Niestety, my nie mamy pod tym względem gwarancji, że ta polityka całkowicie odpowie naszym żądaniom.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, na chwilkę przejdziemy do polityki wewnętrznej, bo ona także wiąże się z całością budżetu. Mamy i tu szereg kryzysów tak samo poważnych, jak kryzys polskiego prestige'u zagranicą, jak kryzys budżetu. Przedewszystkiem polska polityka mniejszościowa. Dla braku czasu powiem tylko parę słów o sprawie ukraińskiej. Oświadczenia p. Ministra Pierackiego, złożone w Komisji Budżetowej Sejmu, a wczoraj w Komisji Budżetowej Senatu także w tej mierze mnie zupełnie nie zadowalają. P. Minister Pieracki traktuje Ukraińców tylko jako takich poszczególnych obywateli Państwa. Powiada: jeżeli będziecie lojalnymi, no to oczywiście otrzymacie, co się należy każdemu obywatelowi. Ale to za mało. Istnieją zasady pewnego narodu i jego prawa. Uznania tego podstawowego faktu w polskiej polityce mniejszościowej nie widzimy wcale, nawet w zakresie skromnych należnych Ukraińcom praw, np. gdy chodzi o restytucję gimnazjum państwowego w Tarnopolu, o kreowanie uniwersytetu ukraińskiego, a choćby tylko o sprawiedliwe przeprowadzenie systemu utraktywistycznego, którego my w zasadzie nie uznajemy a który, nota bene, jest nawet stosowany nieodpowiednio. My widzimy, że tu niema żadnego poważnego ustosunkowania się do tego problemu, a rezultat jest potem ten, że za granicą na terenie Ligi Narodów Polska ma najrozmaitsze kompromitacje i reprymendy.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A raport p. Sata?)</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#KazimierzCzapiński">Otóż za chwileczkę o tem powiem. Ten raport p. Sata, który p. Posła tak bardzo zadawala, mnie bynajmniej nie zadawala. A przy tym raporcie p. Sata wyłoniła się rzecz ciekawa i dla mnie niespodziewana, a prawdopodobnie niespodziewana i dla całej Polski, — p. Sato z zadowoleniem powoływał się na oświadczenie p. Ministra Zaleskiego w Lidze Narodów złożone, że przecież po pacyfikacji zostało wydalonych 8 oficerów, 8 policjantów, inni zostali ukarani i t. d. Ale w Polsce o tem, jeśli się nie mylę, nic nie wiadomo. W swoim czasie p. minister Składkowski oświadczył, że był tylko jeden winny, który ukradł zegarek, ten został ukarany. Więc widzimy, że tu odbywa się jakaś ciekawa rzecz: dla Polski powiada się, że był tylko jeden winny, z tym zegarkiem, a dla zagranicy kreuje się jakichś 8 wydalonych oficerów i 8 wydalonych policjantów. Jak to jest z tem wydaleniem, czy tu nie zachodzi virement przyczyn?</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#KazimierzCzapiński">To jest rzecz niejasna. A temu koledze, który mówił o raporcie Sata, muszę powiedzieć, że p. Sato wyraził parokrotnie ubolewanie i z tego powodu, że Polska nie dała odszkodowania, i z tego powodu, że Polska jednak swoich zobowiązań całkowicie nie dotrzymała i t. d. Ja nie wiem, Panie Kolego, z czego właściwie należy się tu cieszyć. Niestety, proszę Panów, z braku czasu muszę przejść do innych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#KazimierzCzapiński">Zagadnieniem dalszem kryzysu, o którem chcę mówić, jest kryzys prawa w Polsce. O tem mówiono wielokrotnie. Ograniczę się do paru rzeczy. Idziemy niewątpliwie po tej drodze, po której szły w swoim czasie Włochy faszystowskie. Naturalnie, że polski t. zw. parlament, polski Sejm jeszcze nie doszedł do tego, co się dzieje we Włoszech na podstawie ustawy z 1928 r. Tam wogóle, jak wiadomo, na podstawie tej ustawy istnieje tylko jedna lista rządowa przy wyborach. W Polsce nie jest tak, że jest tylko jedna lista, ale de facto inne listy za pomocą teroru są częściowo unicestwiane. Tak, że jesteśmy w pół drogi do tego, co się dzieje we Włoszech. Przedłożona teraz u nas ustawa samorządowa przypomina bardzo faszystowską ustawę włoską z 1926 r., według której radni w gruncie rzeczy nie mają żadnych praw, są organem doradczym, są mianowani, a burmistrz — podesta jest mianowany przez prefekta, to znaczy przez wojewodę. To samo jest w przedłożonej u nas ustawie samorządowej. Według tej ustawy nie można, lecz właściwie należy burmistrza zatwierdzać, burmistrz jest zatwierdzany, burmistrza według art. 50 można złożyć z urzędowania za nieodpowiednie wystąpienie. Każdy organ samorządowy może być rozwiązany. W każdym drobiazgu, nawet przy zmianie nazw ulic uchwała organów samorządowych musi być zatwierdzana i t. d. Nawet egzamin praktyczny przed administracją musi składać ten przyszły burmistrz. Czyli widzimy, że wprawdzie nasza ustawa nie idzie jeszcze całkowicie w kierunku tego prawzoru faszystowskiego, ale, że idzie już mniej więcej w tym kierunku i utkwiła gdzieś w pół drogi — to nie ulega wątpliwości. Tak dzieje się ze wszystkiem w Polsce. Ponieważ czasu nie mam, przy kryzysie, bardzo głębokim kryzysie, prawa w Polsce nie mogę się zatrzymywać długo. Muszę podkreślić tylko jedną rzecz, jest to sprawa sądów doraźnych w Polsce. Jest to przekreślenie w ogromnej mierze gwarancyj prawnych w Polsce. Straszliwe kary, a gwarancyj prawnych jest mało. Te sądy szaleją, to nie są wyjątki, popatrzmy na Kresy Wschodnie. Jeżeli się nie mylę, w samej apelacji wileńskiej jest blisko 50 wyroków śmierci. Wiemy, że w rozruchach bezrobotnych gdzieś koło Rybnika 14 osób winnych zostało w rezultacie oddanych pod sąd doraźny. Tu niema żartów. Przypominają się czasy, gdy w Rosji carskiej szalał t. zw. krawat stołypinowski. Dlatego sądy doraźne są jednym z najcięższych w bardzo długim szeregu faktów, należących do kryzysu prawa w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów! Jeszcze tylko parę rzeczy. Skoro mówimy o tych bądź co bądź jeszcze niejako legalizowanych aktach śmierci, to trzeba zwrócić uwagę na śmierci, które nie są już wcale legalizowane. Widzimy przecież w ostatnich czasach, że np. komunistów zabija się na ulicy, a nie są to fakty sporadyczne. Niedawno zabito studenta Gradowskiego, czy jak się nazywa, w Warszawie, rzekomo, czy naprawdę przy próbie ucieczki. Nawet może, gdyby była próba ucieczki, to aczkolwiek żadnej sympatji dla ideologji komunistycznej nie mam, przecież to jest obywatel, przedewszystkiem człowiek. Takie zabijanie ludzi na ulicy nie może być usprawiedliwione w państwie, które chce choćby trochę wyglądać na państwo praworządne.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#KazimierzCzapiński">Jeszcze jedno: ostatnie procesy polityczne, zwłaszcza wrześniowy i brzeski wykazały niesłychane rozwielmożnienie systemu konfidencji i prowokacji w Polsce. Na każdem malutkiem posiedzeniu, na każdem zgromadzeniu, w każdej opozycyjnej partji, w każdej małej komórce partyjnej już siedzi jakiś konfident, czy prowokator. Tacy Sołtani, Pużyccy, Tułowie, — to jest straszliwy stan. Niech Panowie nie sądzą, że świat o tem nie wie. Hrabia Sforza w swojej książce o dyktaturach szczegółowo opisuje działalność polskiej prowokacji i polskiej konfidencji. Przed działalnością prowokatorską wzdragał się nawet były kierownik, dyrektor departamentu policji carskiej Rosji Łopuchin. Zapytuję, z jakich pieniędzy to się opłaca. Nie wątpię, że nawet fundusz dyspozycyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na to nie wystarcza. W czasach najgorszego kryzysu, najgorszej nędzy, jednak pieniędzy na to wszystko oczywiście nie brak.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#KazimierzCzapiński">A do tego przyłącza się kryzys kulturalny. Uspakaja się nas, że nie jest tak źle, żeby było 1 miljon, czy około miljona dzieci bez szkoły. P. Minister Jędrzejewicz powiedział na komisji: Jest chwała Bogu, tylko 306000 dzieci nie uczęszczających do szkoły. No, przypuśćmy, że tylko tyle, aczkolwiek ta cyfra wydaj e mi się zbyt optymistyczną, ale przypuśćmy, że jest tylko 306.000. Więc cóż z tego? Jeżeli ta cyfra została osiągnięta, to tylko za pomocą marcowego okólnika z ub. roku, który wtłacza poprostu bez litości po 60 dzieci i więcej do jednej izby, przeciąża nauczycieli, stwarza niemożliwe warunki hygieniczne i obniża poziom nauki. Ale przypuśćmy, że osiągnięto tę cyfrę, ale co będzie dalej? Jeszcze bardziej natłoczyć dzieci w szkołach nie można; gmachów niema, etatów niema; jaki będzie rezultat dalszy i co wtedy będzie z optymizmem p. Ministra W nawiasach zauważę, że p. minister Miedziński w swojem drukowanem sprawozdaniu, mówiąc o jakimś wniosku opozycji o rozszerzenie budżetu, powiada: oto plan Czapińskiego o miljardowych wydatkach, który miał stworzyć z Polski jeden wielki uniwersytet. Zwracam uwagę, że te miljardowe wydatki to nie plan Czapińskiego, ale plan opracowany w swoim czasie przez grupę posłów, plan stworzenia kosztem 3–5 miljardów odpowiedniej sieci budynków szkolnych w całej Polsce. W tym kierunku szły także plany reformy sanacyjnej np. p. Stypińskiego, a nie Czapińskiego. Więc to powiedzenie p. Miedzińskiego nie jest zgodne z prawdą. Ale gdyby nawet, to przyznam się, że wołałbym, aby Polska stała się jednym uniwersytetem, jak to powiedział p. Miedziński, niż gdyby została krajem zupełnych analfabetów, a widzimy, że stopniowo może do tego przyjść.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#KazimierzCzapiński">Jeszcze parę słów o kryzysie szkolnym. Przedłożono ustawę ustrojową, która faktycznie kasuje 7 klasę i kto wie, czy nie obniży do 4 klas typu szkoły powszechnej. I dalej wreszcie widzimy, jak żelazną ręką przeprowadza się t. zw. wychowanie państwowe, to znaczy wychowanie faszystowskie, w myśl — mówi się otwarcie — ideologji Marszałka Piłsudskiego. A jeżeli — powiada p. Minister Jędrzejewicz na komisji — ktokolwiek nie będzie się naginał do tych postulatów, do tych żądań, to potrafimy z nim się uporać. Rzecz jasna, że i tu odbywa się upartyjnienie szkoły, tam unicestwienie, tu upartyjnienie tego, co jest.</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, tak naogół wygląda polski budżet i smutna polska rzeczywistość, która mieści się w ramach tego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#KazimierzCzapiński">Naturalnie, że Panowie, którzy referują ten budżet, przedewszystkiem p. Miedziński, pełni są oczywiście „kazionnego” optymizmu. Nie są jednak tak buńczuczni, jak niegdyś ci panowie, którzy referowali z ramienia sanacji inny budżet, w roku zeszłym, ale bądź co bądź pewną dozę tego optymizmu w sobie mają, albo przynajmniej pokazują. A jednak równocześnie zapowiadają, tak jak p. Miedziński, że ten straszliwy nacisk podatkowy to jeszcze nie wszystko. P. Miedziński przecież zapowiada zupełnie wyraźnie, że jeżeli tego będzie potrzeba, to nawet za cenę dalszych obciążeń i dalszego stosowania bolesnych cięć, będzie utrzymana równowaga budżetowa. To znaczy, że zapowiada dalsze obciążenia. Taki jest stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#KazimierzCzapiński">Deficyt 74 miljonów, który nam przedłożono, jest przedewszystkiem niezupełny pod względem finansowym. A gdzież jest jeszcze deficyt kulturalny, gdzież jest deficyt prawa, deficyt Konstytucji, deficyt gospodarczy, inwestycyjny i wszelki inny? A przedewszystkiem moralny deficyt, bo i tego przecież dożyliśmy, że kraj doszedł do pasywności, do bierności pod wpływem i pod ciężarem tej dyktatury. Dyktatura powiada: Cóż, czasy są ciężkie, ale my je przetrwamy, nawet można powiedzieć, że na te ciężkie czasy dobrze jest, że jest dyktatura, bo tylko dyktatura potrafi te ciężkie czasy przetrwać. Tak powiadają panowie z sanacji, ale zapominają o rzeczy głównej, mianowicie, że społeczeństwo ulega gwałtownie wewnętrznej demoralizacji tam, gdzie istotnie sanacja osiąga swoje wpływy i cele; zapomina się o tem, że odbywa się licytacja ludzi in minus, odbywa się dobór ludzi gorszych, tych kornych, posłusznych panów schlebialskich, ludzi gotowych na wszystko. I z tego rośnie aparat, z tego rośnie struktura państwowa. A w szerokiem społeczeństwie rośnie bierność, rośnie nienawiść, rośnie rozdwojenie, rośnie zniechęcenie, a w szerokich masach kto wie, czy nie odpaństwowienie poproś tu ducha i usposobienia.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#KazimierzCzapiński">To jest ten rezultat moralny, który też jest swojego rodzaju budżetem, nie finansowym i gospodarczym, ale budżetem moralnym. I dlatego, gdy mówimy o kryzysie gospodarczym, to trzeba mówić także i o kryzysie finansowym polskiego budżetu, trzeba mówić o kryzysie prawa i o kryzysie Konstytucji i o kryzysie samorządu i o kryzysie kultury i wreszcie o kryzysie moralnym.</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#KazimierzCzapiński">W takich warunkach z natury rzeczy ani do tego budżetu, ani do Rządu, który wniósł ten budżet, żadnego zaufania nie mamy i będziemy głosowali przeciwko budżetowi.</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Thon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#OzjaszAbrahamThon">Wysoka Izbo! Żałuję ogromnie, że czas, który stoi mi do dyspozycji, jest za ciasny i nie pomieści w sobie szerszego omówienia całokształtu zagadnień polityki polskiej. Bardzo żałuję, że tego zrobić nie mogę, bo starym, uświęconym we wszystkich parlamentach zwyczajem, jednak ogólna dyskusja budżetowa daje do tego możność i sposobność i Rząd właśnie w tej chwili musi wysłuchać ze strony zastępstwa ludu tych uwag krytycznych i tych zastrzeżeń, które jego poczynania nasunęły. Ale ja muszę stwierdzić z ubolewaniem, że niemal wszystkie poczynania Rządu takie zastrzeżenia, takie krytyczne uwagi prowokują.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#OzjaszAbrahamThon">Sprawiedliwość, powiem wyraźnie jeszcze więcej, może pewna łagodność usposobienia możeby mi podyktowała, żebym z tego wyjął jedną dziedzinę polityki państwowej t. j. politykę zagraniczną. Tu można powiedzieć, że tak nastawienie ogólne, jak i metody, jakiemi Rząd się posługuje, mają za sobą uznanie i Polski samej i zagranicy. Wiedzą na świecie, że Polska dąży do pokoju, wiedzą na świecie, że Polska z sąsiadami scysyj żadnych nie szuka i że raczej skłonna jest wszystko załagodzić. Gdyby jeszcze p. Minister Zaleski był zupełnie niezależny od niektórych sprzymierzeńców i mógł także w sprawie rozbrojenia wyjść na ten szeroki gościniec, który prowadzi rzeczywiście do rozbrojenia i do wiecznego pokoju, to mielibyśmy powód do zupełnego zadowolenia.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#OzjaszAbrahamThon">Ale wyjąwszy tę jedyną dziedzinę, muszę powiedzieć, że niema żadnej innej, któraby wzbudziła zaufanie i zadowolenie, a choćby nawet tylko możliwość tolerowania obecnego stanu rzeczy. Musielibyśmy naturalnie mówić teraz o tych rzeczach, choćby np. o całej wielkiej płaszczyźnie zagadnień gospodarczych. Jabym powiedział, że dla nas, członków Koła Żydowskiego, jest smutną satysfakcją, że możemy dziś przyjść do Rządu i powiedzieć: myśmy mieli rację, kiedy ostrzegaliśmy, kiedyśmy wołali — wstrzymać, nie może dalej tak pójść. A jednak rzucano podatki tak, jak dziecinną zabawkę, która starczy na parę minut, na jeden dzień, bo myślano sobie, że także jutro Bozia da jasny dzień. Potrzeba było pieniędzy. Oczywiście skończyło się na tem, że wszystko się wyczerpało i budżet nasz kuleje na wszystkie nogi. Ale, jak powiedziałem, niestety, nie mam czasu na te wszystkie rzeczy i muszę przejść do tej rzeczy, która mnie najbliżej obchodzi, dla której tutaj siedzę, która jest taką moją polityczną racją: essendi ratio — a mianowicie do kwestji żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#OzjaszAbrahamThon">Chciałbym stwierdzić raz z tej trybuny zupełnie niedwuznacznie. W szeregu tych, którzy doznali rozczarowania bardzo bolesnego z rządów pomajowych, my stoimy na pierwszem miejscu. Proszę Panów, przypomnę tylko taki historyczny przebieg. Wystąpiło się do tego wielkiego rzutu majowego pod wezwaniem hasła wielkiego, pięknego, które było mniej więcej sformułowane w ten sposób: Nie można ścierpieć, ażeby w Państwie było zbyt dużo bezprawia, czy nieprawości. To zelektryzowało społeczeństwo, powiem, przedewszystkiem nas to zelektryzowało. Myśmy sobie powiedzieli: jeżeli mowa o tem, że trzeba tępić bezprawie, czy to nie znaczy, że trzeba będzie zacząć wymierzać sprawiedliwość także i Żydom, czy nie trzeba będzie myśleć o tem, ażeby Konstytucja także wobec Żydów obowiązywała. I czekaliśmy. Myśleliśmy, że tak będzie. Panowie, talk się nie stało. Ja uznaję z całą gotowością, że Rząd nie przyznaje się do żadnego zoologicznego antysemityzmu, on może jest na to za mądry, za kulturalny, ale faktem jest, że pozytywnego nic, ale to nic dla nas nie zrobił.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#komentarz">(P. Pacholczyk: Czegobyście chcieli?)</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#OzjaszAbrahamThon">Pogadamy. Mam parę minut czasu.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#OzjaszAbrahamThon">Weźmy sprawy gospodarcze. One się narzucają dziś, w fazie kryzysu. Pauperyzacja Żydów jest taka, o jakiej nawet myśleć nie było można. Myśleliśmy z początku, że to nie jest winą Rządu, że wina Rządu jest tylko w tem, że przejął pewną spuściznę i nie zawrócił z dawnej drogi. Było winą poprzednich rządów, że podatki nakładano ciągle tylko na miasta, a że to trafia Żydów, co to kogo interesuje. I co się stało? Okazało się, że mały przemysł, mały handel, wogóle kupiectwo zjadło poprostu swoją substancję gospodarczą, nie ma więcej czem pracować, nie ma czem żyć więcej. Tyle zdziałały podatki, takie one spustoszenie zrobiły. A czego nie zrobiły podatki, dokonał sprzymierzeniec Rządu, Lewiatan, który połyka bez litości małe rybki. Jeżeli Lewiatan nie wystarcza, to jeszcze są do dyspozycji kartele, które dławią do reszty. Jeżeli kartele jeszcze nie wystarczają, to jeszcze istnieją monopole. A niema chyba dzisiaj w Polsce człowieka, któryby je chciał mieć. Trudność, polega na tem, jak się z tego jakoś przyzwoicie wydostać. Tak jest że sprawami gospodarczemi. A oprócz tego ruguje się nas ze wszystkich placówek, gdziekolwiek mieliśmy pracę, a w dodatku uniemożliwia się przewarstwowienie. Ta pauperyzacja dziś jest tak katastrofalna, że rzuca się w oczy.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#komentarz">(Ironiczne okrzyki na ławach Stronnictwa Ludowego.)</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#OzjaszAbrahamThon">Jeżeli Panowie pójdą na ulice żydowskie, niech Panowie spojrzą nędzy w twarz, to napewno uśmiech zamrozi się na Waszych twarzach.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów, budżet można uważać w gruncie rzeczy za cyfrową ilustrację stosunków w społeczeństwie. Wyobraźmy sobie kogoś, ktoby przybył do nas z zaświata. Usłyszałby, że tu w Polsce kręci się 3 i ćwierć miljona obywateli, którzy przyznają się do narodowości i religji żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(Głos: Za dużo!)</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#OzjaszAbrahamThon">Te okrzyki są tak głupie, że już i psa z pod pieca nie wywabią. A zatem jest duża ilość, z górą 10% ogółu ludności, pewnej kategorji obywateli, Ale gdyby wziął budżet, tę wielką księgę budżetową do ręki, i szukał w niej Żydów, czyżby ich znalazł? W jednym małym kącie na dole jest pozycja 200.000 zł. Powiedziałby: tam jest 10% ludności, ale 10% od 24 miljarda złotych — to jednak wyniesie więcej, to jednak nie jest 200.000 zł. Bo 200.000 zł. — nie mogę tak na prędce obliczyć, to jest tylko 0.004%, czy jeszcze mniej. Więc pytam się, gdzie on tam znajdzie Żydów? On powie, że ich niema tutaj, a może zacznie szukać gdzieś w innych pozycjach, może tam są gdzieś w ukryciu.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#OzjaszAbrahamThon">Wysoki Sejmie! Przecież w naszym budżecie t. zw. wydatki personalne zjadają dużą część naszych dochodów, bo jeżeli się nie mylę, to około miljarda idzie na t. zw. wydatki personalne, W tem my wcale nie partycypujemy. Urzędników Żydów niema. Jest trochę emerytów, którzy powoli wymierają z głodu, głównie w Galicji, w Małopolsce, ale przecież żywych urzędników-Żydów niema. Kiedy się mówi z którym z ministrów lub z wyższych urzędników, że urzędników-Żydów niema, to jest forma taka odpowiedzi: „Ja w swoim resorcie mam 7 czy 8 Żydów”. Mam wrażenie, że żaden minister nie potrafi liczyć dalej, jak do 7 czy 8 Żydów — do 10 już żaden minister nie doliczy.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów! To są rzeczy bardzo bolesne. Przypominam, że w średnich wiekach biedny wielki lud, pracujący, harujący, nazywał się misera contribuens plebs. Ten lud płacił nietyle podatki, ile raczej kontrybucję, bo podatek był pewnego rodzaju haraczem, a co się z nim działo, to już nikogo nie obchodziło. Oczywiście dzisiaj postęp leży w tem, że ta sprawa umoralniła się niejako. Podatki stały się czemś moralnem, czemś etycznem, mówi się, że obywatel utrzymuje swoje państwo, a za to państwo dba o tego obywatela i temu obywatelowi ułatwia życie. Ale my, proszę Panów, niestety w Polsce zostaliśmy na stopniu misera contribuens plebs, my dalej płacimy ten haracz, Rząd nam życia nie ułatwia, lecz życie nam utrudnia. Budżet to wykazuje. Ja się wstydzę, że się ma odwagę społeczności przeszło 3 miljonowej rzucić ochłap, jakby ze stołu bogacza kość ogryzioną: masz ogryzione 200.000 zł. na wszystkie swoje potrzeby, i nie pozwala się mu partycypować w większej mierze, nie daje mu się w formie płac urzędniczych, czy innych subwencyj żadnej z tych bonifikacyj, jakie zazwyczaj Rząd ze swego budżetu daje ludności.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów, weźmy taką dziedzinę, jak szkolnictwo. Nie chciałbym konkretnych cyfr cytować. Z tego miejsca już nieraz były cyfry przytoczone, a ostatnio p. poseł Sommerstein na komisji dał tych cyfr poddostatkiem. Wiem z doświadczenia, że z tych cyfr mało zostaje w pamięci u słuchaczy, a nikt ich ze stenogramów sejmowych studjować nie będzie. Dlatego wystarczy, że tak ogólnie powiem: czy Panowie zdajecie sobie sprawę z bezmiaru krzywd i bezprawia, jakie się nam dzieją w dziedzinie szkolnictwa? Niemal całe szkolnictwo w b. Kongresówce jest odżydzone. Jest bez Żydów. Niema ich wcale, lub przyjmuje się ich tylko w małym procencie do wszystkich szkół wszystkich kategoryj. W jakiem państwie kulturalnem dzieje się coś podobnego? Jeszcze w Małopolsce istnieje inna stara tradycja. Czy jest to tak miłe dla czyjego ucha, — bo dla mego ucha, nie, — gdy się mówi, że za czasów austrjackich było lepiej? To nie jest miłe, ale jest smutną prawdą, która się rzuca w oczy. Jest faktem, że za czasów austrjackich nie było żadnego ograniczenia, nie było żadnej kwestji Żydów i nie — Żydów w szkolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#OzjaszAbrahamThon">A teraz szkolnictwo zawodowe.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#OzjaszAbrahamThon">Jest bardzo ciekawe, jak się nie dopuszcza Żydów, jak się ich zatrzymuje. Co więcej, jest jakaś tendencja dziwna. Widzę nieraz, jak nawet w tych okolicach, gdzie się więcej Żydów przyjmowało, z czasem ich procent się zmniejsza. Tam się dodaje jakiś procencik, tu się obcina jakiś procencik, byleby nie było za dużo. Rozumiem bardzo dobrze, że tego nie robi minister, ale urzędnik, który to robi, jego psychologja jest psychologią urzędnika podwładnego. On sobie chyba powiada: za to, że ja Żydów nie dopuszczam, nikt mnie nie ukarze, za to się nikt nie upomni. I co pozostaje? Jest rzeczą zupełnie jasną, że pozostaje nam to, że my sobie w pocie czoła i rzeczywiście z uszczerbkiem najkonieczniejszych potrzeb życiowych utrzymujemy jakieś szkolnictwo własne w języku hebrajskim lub w języku żydowskim. Oczywiście, mamy prawo przyjść do Rządu i powiedzieć: proszę nam na to dać subsydja, przecież my zaoszczędzamy Rządowi pieniądze. Nie potrzebuję się nawet powoływać na Konstytucję i na traktaty, na te wszystkie inne pisane rzeczy, które spokojnie sobie w szafie leżą, ale do prostej rzetelności, do prostej uczciwości, do prostej przyzwoitości politycznej apeluję i pytam się: dlaczego żydostwo ma samo utrzymywać swoje szkolnictwo, kiedy to idzie na rachunek i na dobro rządu? Czemu to szkolnictwo nie miałoby być utrzymywane przynajmniej w części przez Rząd? I jeszcze się stopniuje tę krzywdę, bo nietylko nam się nic nie daje, ale utrudnia nam się nasze zadanie na każdym kroku: tu brak pozwoleń, tam niemożność wydobycia koncesji, tam znów zamykanie, a przedewszystkiem to, że nie daje się nam praw elementarnych, jakie szkolnictwo mieć musi, choć wykazujemy, że to szkolnictwo stoi na bardzo wysokim poziomie. Oczywista są to rzeczy, które, proszę Panów, zgoła nie są zrozumiałe. Rząd nasz mówi o sobie, — niby tak się to odczuwa, — że jest rządem silnej ręki. Nie potępiam zasadniczo siły w rządzie, gdy ta siła jest prawidłowo, sprawiedliwie i sprawnie używana, bo od tego jest rząd, aby rządził. Rząd nie jest jakimś zarządem, nad którym jest jakaś rada nadzorcza, a on ma wykonywać jakieś rozkazy. Ale tu jest rzecz dziwna. Nasz rząd pomajowy słabnie w tej chwili, kiedy się rozpoczyna sprawa żydowska, przestaje być silny i zaczyna być bojaźliwym, boi się.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów! Kiedy były inne rządy, rządy endeckie, rządy wyraźnie antysemickie, to ostatecznie doszliśmy do tego, że trzeba próbować: a nuż uda się coś wydobyć. To była ta psychologja, to nastawienie psychiczne, które nas doprowadziło do t. zw. ugody. Zasiedliśmy do stołu z p. Stanisławem Grabskim. Ja jestem tak naiwny, że wierzę, że mimo wszystko on tę sprawę chciał uczciwie załatwić, a myśmy z pewnością chcieli uczciwie. Sprawa nie doszła od skutku. Przyszedł rząd pomajowy. Stanął p. Kazimierz Bartel na trybunie sejmowej i powiedział: Prószę Panów, Panowie tutaj robili ugodę z własnymi obywatelami. Ja tego nie zrobię, ja nie mam żadnej ugody. Nazajutrz zgłosiłem się do p. Bartla i powiedziałem: Panie Premjerze, jeżeli Pan jest wypłacalny, to ja od Pana wezmę 100%, bo tylko od dłużnika niewypłacalnego bierze się mniej i idzie się na ugodę. I byłem szczęśliwy, że nareszcie miałem dłużnika, który oświadczył: jestem wypłacalny, mam 100%, kasa otwarta, proszę przyjść i proszę zabrać. Ani jeden procent nie został zapłacony cd tego czasu.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(Wesołość. Głos na lewicy: Panom Wiślickim i Lewinom zostało zapłacone.)</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#OzjaszAbrahamThon">Ja o tem nie wiem, bo ci panowie mi swych tajemnic nie zdradzili.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#OzjaszAbrahamThon">Mamy taki przykład. Jest sprawa odpoczynku niedzielnego. Niema cywilizowanego państwa na świecie, któreby zmusiło Żydów do święcenia dwóch dni w tygodniu. Proszę objechać świat, Panowie zobaczycie w jednem państwie jest tak, w drugiem inaczej, ale zasada jest przeprowadzona i urzeczywistniona, że 2 dni w tygodniu Żydzi nie potrzebują odpoczywać. We Francji jest tak, że tam niema odpoczynku niedzielnego, odpoczywa się jeden dzień w tygodniu i każdy zawód może sobie wybierać ten dzień, np. fryzjerzy mają poniedziałek. Zmuszać ludzi w tak okropnych czasach, jak teraz, do święcenia 2 dni w tygodniu, a, jak to ostatnio miało miejsce przed samemi świętami, przez 4, 5 dni z rzędu, to jest okrucieństwo. Jestem przekonany, że niejeden w rządzie powie sobie: Oczywiście, racja, trzeba jeżeli nie usunąć, to złagodzić ten odpoczynek niedzielny, trzeba przynajmniej zwolnić pewien szereg ludzi od tego przymusowego odpoczynku. Ale cóż? Mam wrażenie, nikt mi tego nie powiedział, ale tu wychodzi ta słabość rządu. Silny rząd zaczyna się bać: a co powiedzą. Dla Żydów nie można nic zrobić, a nuż zaczną mówić. Nie wiem, co powiedzą, jak rząd to sobie formułuje, ale wiem, że tu jest słabość. Mam wrażenie, że tu silny rząd przyłapałem na słabości.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#OzjaszAbrahamThon">On staje się bezsilnym wtedy, gdy trzeba coś dla Żydów zrobić. I dlatego nie mamy zwolnienia od tego odpoczynku niedzielnego. Apeluje do sumienia każdego, poprostu po ludzku czującego człowieka, jak ten biedak, ten nędzarz może wyżywić z 5 dni pracy rodzinę przez 7 dni w naszych stosunkach, przy tych podatkach? Naturalnie podatki nie spoczywają. Niema skąd wziąć, ale istnieje w fizyce urządzenie, prasa hydrauliczna, kiedy się pod tę prasę coś włoży, to jeszcze ostatnią kropelkę stamtąd się wydusi.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#OzjaszAbrahamThon">Apeluję do Panów, przyznajcie, czy nie mamy racji w tem żądaniu, żeby umożliwić minimum egzystencji temu biednemu Żydowi przez to, że mu się da tych 6 dni pracy, jakie każdy ma. Panowie w ten sposób zmuszacie Żydów do pokłócenia się ze swojem sumieniem, ze swoją religją. I przyznaję, jestem dumny z tego, że mimo tego nacisku, stosunkowo bardzo mały procent Żydów porzucił sobotę, to znaczy siła wytrzymania, idealizm, któryby jednak powinien zasłużyć na jakieś inne traktowanie.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów, przechodzę do innej dziedziny, co do której twierdzę, że się nawet stosunki żydowskie w Polsce pogorszyły za obecnych rządów. Dotychczas miałem Rządowi do zarzucenia, że trzyma się ściśle spuścizny, jaką po poprzednikach dostał w tej dziedzinie. Miałem pretensję do Rządu, tembardziej, że on sam się powołuje na swoją siłę i że oczywiście niejeden już siłę uderzenia tej pięści poczuł i zabolała, zdaje mi się, ta pięść. A teraz przychodzi ta rzecz, gdzie, powiadam, próbuje się siły, ale nie dla nas, tylko przeciw nam. Mam na myśli całą dziedzinę autonomji gminy żydowskiej. Jabym rzeczywiście konia z rzędem dał temu, ktoby mi wytłumaczył, co to za interes Państwa Polskiego, co za racja stanu wymaga koniecznie zdławienia samorządu gminy żydowskiej. Czyż boicie się Panowie rzeczywiście konfederacji żydowskiej?</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#OzjaszAbrahamThon">Czy obawiacie się Panowie, że będzie jakaś konfederacja żydowska, która Bóg wie, co zrobi? Przyrzeczono nam wszystko, był to zaraz jeden z pierwszych czynów za rządu Moraczewskiego, a zatem rządu Marszałka Piłsudskiego, bo on wtedy był Naczelnikiem Państwa, źródłem siły i źródłem prawa. Wtedy była to jedna z pierwszych rzeczy, że nam dano gminę z szerokim stosunkowo zakresem działania i z szerokiem prawem wyborczem, z pewną autonomją i powiedziano nam: Jak będą gminy już w sobie zorganizowane i urządzone, wtedy nastąpi wybór takiej naczelnej rady, która będzie niejako organem naczelnym całego żydowstwa polskiego. I słusznie nam wtedy powiedziano: Chcemy wiedzieć, z kim mamy do czynienia, żydowstwo jest społecznością wielką, chcemy wiedzieć, z kim mamy mówić, jeżeli o jakichś sprawach państwowych, czy obywatelskich, czy jakichśkolwiek będziemy mówili. Doskonale. Tymczasem, jak to u nas bywa, rzeczy te nie weszły w życie, przynajmniej w całości, niektóre weszły w Małopolsce znacznie później z zastrzeżeniem, a nagle zjawia się zupełnie nowe rozporządzenie. Nikt się nie spodziewał, nikt się tego nie obawiał, nikt nic nie robił, byliśmy Bogu ducha winni, kiedy spadło rozporządzenie, które w pierwszym rzędzie ścieśnia gwałtownie zakres działania gmin. Rząd ma swoje socjologiczne przekonania i te przekonania chciałby koniecznie narzucić nam, że jesteśmy tylko korporacją wyznaniową, jesteśmy tylko korporacją religijną. Ale to rzecz osobista, to rzecz woli, to rzecz duszy, nie jest to rzecz, którą można narzucić. Jeżeli powiadam, że czuję swoją przynależność do narodu żydowskiego, to nikt mi nie może zaprzeczyć, a skoro to jest narodowość, to trzeba tej narodowości dać prawo, żeby żyła. Nie, coraz się to ścieśnia. Może kto z Panów sobie przypomina, rok temu z tego miejsca powiedziałem Rządowi: ten art. 20, jakiście dali Panowie w ustawie wyborczej do gminy żydowskiej, ośmiesza nas w świecie.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#OzjaszAbrahamThon">I proszę mi wierzyć, że tak się stało. Już się śmieją z nas na obu półkulach. Mówię, że czegoś podobnego niema na świecie. Było coś podobnego w średniowieczu, dziś może być jeszcze w Persji, a nawet w Persji nie, bo Persja już jest zbyt postępowa, tylko jeszcze w Jemenie. Rząd powiada, że jest cenzus pobożności i kto nie ma tego cenzusu, może być wykreślony z gminy żydowskiej. Czyż to są rzeczy do pojęcia? Niechże mi ktoś powie, co za racja stanu jest w tem, żeby nas krępować, swoje ustawodawstwo ośmieszać, chyba żeby poróżnić nas między sobą.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów, tak nie może być. Ostatnio jest tak, że każdy starosta, a Panowie mogą sobie wyobrazić, że jak jest taki gumowy, elastyczny paragraf, który daje się naciągać i naginać, to możecie Panowie sobie wyobrazić, że można z tego paragrafu takie łamigłówki układać i koniec jest ten, że starosta skacze po takiej gminie jak po starej szkapie i robi sobie, co chce, tego prezesa usuwa, tego wyrzuca, tego narzuca, tego nastawia, nie wiadomo, co robi. A przytem jest ta historja, że nie mamy nawet prawa robić z własnemi pieniędzmi tego, co się chce; przychodzi starosta i skreśla nam jedną pozycję po drugiej, a Rząd ostatnio wydał rozporządzenie, gdzie poprostu narzuca wysokość podatków i poborów i rozmaite daniny, dobroczynne i niedobroczynne, jakie wolno pobierać. I znów stoimy przed zagadką i nie wiemy, co to za interes Państwa i co to za konieczność, jaka tu siła przemawia za tem.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#OzjaszAbrahamThon">Chciałbym z tego miejsca, znów popełniam tę naiwność, która każę wierzyć jeszcze w siłę, w pewne uświęcenie tego miejsca, ale Panowie może nie weźmiecie mi za złe takiej naiwności, gdy powiem, że jestem jednak od pierwszych dni Sejmu polskiego w Sejmie i wtedy człowiek miał jednak to dreszczowe uczucie, że się tworzy coś wielkiego, że Sejm polski, to wielka rzecz, że Sejm zmartwychwstałej Polski, to wielka rzecz, i dlatego wierzę jednak, że głos z trybuny powinien znaleźć jakieś echo, otóż chciałbym z tego miejsca zaapelować do Rządu, żeby sprawy żydowskiej nie odstawiać ciągle w kąt. To nie jest sprawa taka, że można czekać, że są osobne urzędy na to, tu niema kolejności, tu nie można powiedzieć: Ta jest ważniejsza, a ta mniej ważna. Ważnem jest to, co utrzymuje obywatela przy życiu, przy pewnym minimalnym dobrobycie, chociażby minimalnem zadowoleniu, któreby go jeszcze czyniło zdolnym do pracy. Niech Rząd wejrzy w te stosunki, niech nam nie robi na złość, niech nie robi rzeczy, które nam szkodzą, ale niech się zabierze do tego, co nam może pomóc. W naszym budżecie nie ma śladu ani takiej woli, ani takiej chęci, ani takiego postanowienia. Dlatego Panowie zrozumiecie, że ten budżet nie może być naszym budżetem, naszemi głosami nie może on być uchwalony. Budżet, który nam nie daje najmniejszego minimum widoków na życie, który najmniejszego minimum praw żywotnych nie gwarantuje, nie może znaleźć naszej aprobaty.</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach żydowskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Lewicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PLewicki">Wysoki Sejmie! Kiedy jako przedstawiciel Ukraińskiego Klubu Parlamentarnego mam przy sposobności generalnej dyskusji budżetowej ułożyć bilans naszego życia narodowego w granicach Państwa Polskiego za ostatni rok, to muszę stwierdzić, że bilans ten jest we wszystkich dziedzinach naszego życia ujemny. Zeszły rok budżetowy zakończyliśmy straszną tragedją, której daliście imię „pacyfikacja”. Nie będę o niej mówił, ponieważ była ona już kilkakrotnie przez nas omówioną w tym Sejmie. Zdawało się, że wszyscy uważali tę tragedję za straszny koszmar, że była ona jedną z najcięższych omyłek rządów pomajowych i że Rząd i społeczeństwo polskie zmieniły swój stosunek do ukraińskiego narodu, że dotychczasowy stosunek siły i samowoli zmienią na stosunek prawny, respektując swoją własną Konstytucję i swoje własne prawa. Niestety, i na tem zawiedliśmy się. Pacyfikacja nie zakończyła się w r. 1930, trwała ona przez cały rok 1931 i trwa do dnia dzisiejszego, chociaż w tym roku nie krwawa i chociaż nie używano do niej wojska i zorganizowanych dla tego celu osobnych ekspedycyj karnych.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PLewicki">Przez cały rok 1931, ilekroć mieliśmy tylko sposobność, i w tej Izbie i na komisjach i w setkach interpelacyj i codziennie w prasie podnosiliśmy te nadużycia i bezprawia, jakich dopuszczały się poszczególne organa administracji państwowej we wszystkich dziedzinach naszego życia zbiorowego i jednostkowego, a osobna rubryka w naszej prasie pod wielomównym tytułem „Dokumenty czasu” daje bogaty materjał dla studjów teraźniejszych i przyszłych badaczy dzisiejszej naszej rzeczywistości. Powtarzać te wszystkie nadużycia, przytaczać nowe — uważam za rzecz zbędną. Powtarzają się one każdego dnia tak, że przestały one być nadużyciami, a stało się systemem. Wskażę najważniejsze tylko kierunki tego systemu.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PLewicki">1) Pod względem politycznym wskaźnikami tego systemu są więzienia przepełnione politycznymi przestępcami, prawie każdego tygodnia odbywające się procesy polityczne, znęcanie się policji nad bezbronnymi więźniami politycznymi i bezbronną ludnością, zasystowanie de facto całego samorządu na naszych ziemiach, odbieranie nam przez miejscowe władze administracyjne naszego narodowego imienia „ukraiński” i zamiana go pogardliwą nazwą „rusiński”, albo nawet „miejscowi”, karanie karami administracyjnemi za śpiewanie hymnu narodowego lub wywieszanie godła narodowego, a dalej sposób przeprowadzania uzupełniających wyborów do Sejmu w okręgu Przemyśl — Sanok, które tak dosadnie i słusznie odmalował w tej Izbie poseł Pawłowski, a najważniejsze — przeprowadzenie w grudniu r. ub. spisu ludności. W tej ostatniej sprawie mamy już do zanotowania cały tom nadużyć. Metody nadużyć umieli komisarze konskrypcyjni udoskonalić i bardziej wyrafinować od komisarzy wyborczych, by w ten sposób snadniej sfałszować oblicze narodowe naszych ziem etnograficznych, dla tem łatwiejszego usprawiedliwienia przed zagranicą obecnego reżimu na tych terytorjach.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PLewicki">2) Pod względem gospodarczym w kraju naszym zniszczonym wojną nie przeprowadzono jego odbudowy drogą uchwalonej przez ten Sejm reformy rolnej, nie dopuszczono naszego małorolnego włościaństwa do zaspokojenia jego głodu ziemi — jedynego warsztatu jego pracy, zaniedbano całkowicie budowy dróg i regulacji rzek, tak że powodzie prawie rok rocznie zalewają i niszczą dobytek pracy naszego włościaństwa, wielkie obszary pól i łąk. W ostatnim roku nietylko, że nic nie zrobiono w tej dziedzinie, nietylko, że i nadal nie dopuszcza się naszego włościaństwa do korzystania z kredytów, z funduszów rządowych, ale stawia się nawet przeszkody naszym instytucjom samopomocy, zamyka się dotychczasowe i robi się przeszkody w otwarciu nowych spółdzielni kredytowych i spożywczych. Na wsi panuje głód i nędza. Setki tysięcy włościan przymierają głodem, a do tego jeszcze po wsiach chodzą bezrobotni z miast, głównie z ziem zachodnich Polski, z Łodzi i zagłębia węglowego i prośbą, a częściej jeszcze groźbą zabierają włościaninowi ostatni jego grosz i ostatni jego kawałek chleba.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PLewicki">3) Pod względem kulturalno-oświatowym rok 1931 zaznaczył się dalszem niszczeniem ukraińskiego szkolnictwa tak w szkołach państwowych, jak i w prywatnych. Z powodu braku szkół powszechnych — liczba analfabetów nie maleje, a wzrasta. Ukraińskie siły nauczycielskie posad otrzymać nie mogą, a te, którym się poszczęściło posady otrzymać, przenosi się jak najdalej od ludności ukraińskiej na tereny etnograficznie wyłącznie polskie. Z 5 ukraińskich gimnazjów z ukraińską mową nauczania, wywalczonych w ciągu długich lat, mamy tylko cztery, gdyż rozwiązane w czasie tak zwanej pacyfikacji gimnazjum ukraińskie w Tarnopolu dotychczas reaktywowane nie zostało.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PLewicki">Na uniwersytet we Lwowie ukraińskiej młodzieży już prawie wcale się nie przyjmuje, czego dowodem, że w roku bieżącym na wydział medyczny tegoż uniwersytetu przyjęto ledwie dwóch studentów ukraińskiej narodowości, a na weterynarję tylko jednego.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PLewicki">Pozaszkolną oświatę ukraińskiej ludności prześladuje się wszelkiego rodzaju szykanami. Oświatowe towarzystwo „Proświta” wraz z całą siecią swych rozgałęzień musi walczyć z prześladowaniem władz administracyjnych; w roku 1931 rozwiązano znowu 35 naszych czysto oświatowych towarzystw. Wszystkie nasze kulturalne instytucje, teatry ludowe, towarzystwa popierania sztuki i nauki, towarzystwo opieki nad ukraińską młodzieżą i wogóle wszystkie kulturalne a nawet ściśle humanitarne nasze towarzystwa są pozbawione wszelkiej pomocy z funduszów w budżecie państwowym na te cele przeznaczonych.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PLewicki">4) Działalność wszystkich naszych towarzystw sportowych, gimnastycznych i straży ogniowej, jak Sokiły, Łuhy i Płast została podczas pacyfikacji całkowicie sparaliżowaną, a czego nie rozwiązano podczas pacyfikacji, to dokończono w r. 1931.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PLewicki">Celem pokrycia całego powyższego stanu rzeczy pozorami legalności, wniósł Rząd w ostatnich czasach szereg projektów ustaw, sięgających głęboko w całokształt naszego życia, a mających na celu petryfikację obecnego stanu rzeczy. Wśród tej zalewającej nas powodzi najbardziej groźnemi dla nas, a zatem najważniejszemi, są trzy projekty ustaw, a mianowicie: projekt ustawy, zmieniającej ustrój szkolnictwa powszechnego i projekt ustawy, normującej szkolnictwo prywatne, projekt ustawy o uzupełnieniu przepisów o nadaniu ziemi żołnierzom wojska polskiego oraz projekt ustawy o samorządzie.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PLewicki">Nie wdając się, rzecz oczywista, w dokładniejszą analizę tych ustaw, stwierdzić tylko muszę, że projekty ustaw o reorganizacji szkolnictwa poddają w bezprzykładny sposób całe szkolnictwo tak pod względem jego organizacji, jak i funkcjonowania wszystkich jego dziedzin i organów pod bezpośredni, przemożny i decydujący wpływ administracji ogólnej, utrudniają wogóle dostęp do szkół a zatem korzystanie z oświaty oraz co dla narodu ukraińskiego ma przedewszystkiem znaczenie upośledzają wieś przez utrudnianie absolwentom szkół wiejskich dostępu do szkolnictwa średniego. Prywatne szkolnictwo będzie w jeszcze większej mierze zdane na łaskę i niełaskę władz administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PLewicki">Stanowisko Ukraińskiego Klubu do nowego projektu wojskowej kolonizacji zostało sprecyzowane przez posła Łuckiego w dniu 26 b. m. przy pierwszem czytaniu tego projektu w tej Izbie. Uważamy za nasz obowiązek stwierdzić raz jeszcze z całym naciskiem, że projekt ten, mający na celu polską wojskową kolonizację ukraińskiej i białoruskiej ziemi jest nietylko ciężką ekonomiczną krzywdą dla ukraińskiej głodem agrarnym dotkniętej ludności, ale i bolesnym moralnym ciosem dla całego ukraińskiego narodu. Starożytna zasada karania zwyciężonego narodu pozbawieniem j ego ludności praw osobistych i ziemi znalazła dobitny wyraz w projekcie nowej kolonizacji. Dlatego też ustawę te musi rozumieć i odczuwać ukraiński naród jako wielką moralną obelgę, godzącą w jego najistotniejsze interesy życiowe i ustawę tę z całą stanowczością wszystkiemi dostępnemi nam środkami zwalczać będziemy.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PLewicki">Ale największe niebezpieczeństwo dla narodu ukraińskiego kryje w sobie projekt ustawy samorządowej, którą chyba dla ironji „samorządową” nazwać można, albowiem w rzeczywistości jest ona negacją wszelkiego samorządu.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PLewicki">Nie tu miejsce zajmować się szczegółami tego projektu, ale choćby z najważniejszych wymienić należy instytucję gminy zbiorowej z całym jej aparatem urzędniczym, nakładającym niepomierne ciężary na i tak już przeciążone gminy, z zatwierdzaniem a raczej mianowaniem wójtów i sołtysów przez władze administracyjne, albo przepisem o władaniu językiem polskim w mowie i piśmie, jako wymogiem do piastowania urzędów w gminie, przez co włościańska ludność ukraińska będzie prawie zupełnie wykluczona od gospodarzenia na swej ziemi w urzędach samorządowych i t. p.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PLewicki">Głównym celem projektu ustawy samorządowej jest wyolbrzymienie aparatu administracji ogólnej z wszystkiemi jego akcesorjami, rozszerzenie sfery jego wpływów na najniższe komórki życia zbiorowego i podciągnięcie całego życia gminnej społeczności i poszczególnych jej jednostek pod jeden strychulec reglamentacji administracji ogólnej.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PLewicki">I czyż nie jest ironją, że podobny projekt chce Rząd uważać nawet za jakąś koncesję dla ludności ukraińskiej, projekt, którego każdy szczegół godzi w jej istotne interesy!</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PLewicki">Nie będę tu mówił o obowiązku Sejmu wprowadzenia dla ludności ukraińskiej rzeczywistej autonomji terytorjalńej na ziemiach ukraińskich, gdyż troska o wykonanie tego zobowiązania jest rzeczą Rządu Polskiego i mocarstw, które spowodowały wiadomą decyzję Rady Ambasadorów w marcu 1923 r. To też i tę ustawę, charakteryzującą stanowisko Rządu do ludności ukraińskiej, zwalczać będziemy. Ludność ukraińska przywykła za czasów austrjacklch do urządzeń samorządowych, — chociaż nie miała w nich pełnego należnego jej udziału — z projektowaną fikcją samorządu nigdy się nie pogodzi.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PLewicki">Wreszcie poświęcić muszę kilka słów deklaracji o. Ministra Spraw Wewnętrznych z dn. 16 stycznia r. b. Odpowiedź Klubu Ukraińskiego na tę deklarację była umieszczona w dzienniku „Diło” w dniu 23.I. b. r., gdyż przez zamknięcie dyskusji nad votum nieufności dla Rządu odebrano nam możność złożenia tego oświadczenia w tej Izbie. Zaraz od początku uważaliśmy, że celem tej deklaracji nie była chęć uporządkowania stosunków polsko-ukraińskich, ale raczej chwilowy interes Polski na terenie zagranicy, a mianowicie wzgląd na zbliżające się posiedzenie Rady Ligi Narodów, na którem była rozpatrywana nasza skarga w sprawie pacyfikacji. Zapatrywanie nasze było słuszne. Deklaracja p. Ministra Spraw Wewnętrznych została natychmiast zakomunikowana referentowi naszych skarg, japońskiemu ambasadorowi dr. Sato i według jego zdania stanowi cna korzystną ilustrację polityki, którą Rząd polski ma zamiar zastosować wobec mniejszości ukraińskiej. Czytając dzienniki i mając na uwadze, co dzieje się pod Charbinem i w Szanghaju nie dziwimy się, że dla d-ra Sato deklaracja p. Ministra Spraw Wewnętrznych stanowi korzystną ilustrację polityki Rządu polskiego w stosunku do mniejszości ukraińskiej. Pod tym też kątem zapatrujemy się na decyzję Ligi Narodów w naszej sprawie, opartą na sprawozdaniu p. Sato, zajętego obecnie przedewszystkiem sprawą wielkiego konfliktu jego własnego państwa. A mimo to sprawozdanie to mieści w sobie choć wypowiedziane w słowach dyplomatycznych osądzenie i potępienie metod pacyfikacyjnych, które stanowiły przedmiot naszej petycji, stwierdza naruszenie praw mniejszościowych i zawiera nawet ubolewanie, że Rząd polski dotychczas nie dał odszkodowania za pacyfikację. My zdawaliśmy sobie zresztą zawsze jasno sprawę z tego, czego można oczekiwać od Ligi Narodów i że narazie działalność jej musi być przeważnie koncyljacyjną i medjatorską. To też ostatnia jej decyzja ani nas zbytnio ucieszyła, ani zmartwiła. Wiara w niepożyte siły narodu ukraińskiego, jak była, tak i nadal zostaje przewodnią naszą zasadą.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#PLewicki">Ważniejszą jest dla nas deklaracja p. Ministra Pierackiego ze względu na nasze stosunki wewnętrzne. W deklaracji tej złożonej w imieniu całego Rządu wyłuszczone są zasady, na podstawie których Rząd zamierza w najbliższej przyszłości unormować swój stosunek do całokształtu naszego życia narodowego. Zreferowana w tej deklaracji forma unormowania tego stosunku jest trzecią z rzędu formą normowania ukraińsko-polskich stosunków w Państwie Polskiem.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#PLewicki">Pierwszą była teza Chjeno-Piasta, określająca Polskę jako państwo narodowe z narodem polskim, jako jedynym suwerenem. Konsekwencją tej tezy było spychanie narodu ukraińskiego w Polsce na szczebel masy etnograficznej bez jakiegokolwiek politycznego znaczenia i jak najdalej idąca pauperyzacja elementu ukraińskiego. Ordynacja wyborcza do Sejmu warszawskiego, zawieszenie de facto całego samorządu na ukraińskich terytorjach, osadnictwo wojskowe i kolonizacja zamiast reformy rolnej, swoiste ustawy szkolne i językowe, wszystko to miało stworzyć środki niezawodne, ażeby nas politycznie osłabić i obezwładnić, a następnie politycznie zniszczyć. Żywy, odporny organizm włościańskiego narodu ukraińskiego ciosy te wytrzymał. Chjeno-Piast musiał uznać, że teza jego zbankrutowała.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#PLewicki">Drugą formą unormowania tych stosunków była forma, prowadzona od maja 1926 r. przez rząd i B. B. W. R., forma, której na imię „egjonalizm”. Celem jego jest sprowadzenie narodowego życia ukraińskiego do roli jednego z regjonalizmów w Polsce i niwelacja odrębnego narodowego życia ukraińskiego we wspólnych organizacjach regjonalnych. Po długich, dość wszechstronnych próbach okazało się to w praktyce niemożliwem, tembardziej, że formę tę zwalczali nietylko Ukraińcy, ale i Polacy. Ta druga teza musiała więc również zbankrutować.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#PLewicki">Deklaracja p. Ministra Pierackiego z dnia 16 stycznia b. r. wysuwa nową trzecią tezę unormowania stosunków ukraińsko-polskich. Jej myślą przewodnią jest zasada, że jeżeli Ukraińcy w Państwie Polskiem będą obywatelami rzeczywiście lojalnymi, t. j. zwolennikami obecnego reżimu politycznego i przestrzegać będą wszystkich ustaw, to wówczas Rząd traktować ich będzie narówni ze wszystkimi innymi obywatelami Państwa, czyli że wówczas będą mogli korzystać z praw, przysługującyh wszystkim obywatelom Państwa. Podług tej zasady Rząd polski nie przyznaje nam w granicach suwerenności państwowej charakteru odrębnej osoby prawnej, nie uznaje w nas żadnego podmiotu politycznego, nie widzi w nas członków osobę go wielkiego narodu, nie uznaje wobec nas żadnej sprawy narodowościowej, ani nawet mniejszościowej, nie traktuje nas jako jednostki politycznej z tradycją historyczną, tylko widzi w nas poszczególnych obywateli Państwa Polskiego, którym możnaby było zabezpieczyć życie i mienie za cenę t. zw. lojalności, czyli oddania się panującemu obecnie oligarchicznemu systemowi rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#PLewicki">P. Minister oświadczył w swojej deklaracja, e chce postawić kropkę nad i. Sądzę, że powinniśmy również lojalnie tę kropkę nad i postawić; dlatego też oświadczamy, iż pewni jesteśmy, że żaden odłam politycznej myśli ukraińskiej na tę nową zasadę p. Ministra się nie zgodzi, że ona nietylko nie znormalizuje stosunków polsko-ukraińskich, lecz przeciwnie zaostrzy je i że prędzej czy później zbankrutuje i ta trzecia zasada, jak zbankrutowały obie poprzednie. Wzajemne stosunki nasze unormować można jedynie na zasadzie poszanowania praw każdego narodu w duchu równości i wolności.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Tempka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WładysławTempka">Wysoki Sejmie! Ustawy skarbowe oraz budżety w takiem brzmieniu, w jakiem bywały przedkładane Sejmowi od szeregu lat, są instytucją czysto formalną. Art. 6 ustawy skarbowej o otwieraniu nowych kredytów oraz art. 7 tejże ustawy o przenoszeniu kredytów, względnie zwiększaniu wydatków powodują, że budżet może być wykonywany w sposób całkiem dowolny, oraz powodują niemożność wykonywania kontroli nad budżetem przez Sejm. Przenoszenie kredytów, obejmując nieomal cały budżet z wyłączeniem jedynie wydatków na uposażenia, oraz ewentualność powiększania wydatków koliduje z przepisem art. 4 Konstytucji, który postanawia, że ustawa skarbowa ustala budżet na rok następny. Niema mowy o ustaleniu wydatków, jeżeli Minister Skarbu ma prawo z art. 7 ustawy skarbowej zwiększyć wydatki, otwierać nowe, nieobjęte budżetem kredyty na nieprzewidziane budżetem cele, albo w granicach wyższych, niż je przewidywano. W takich warunkach budżet przestaje być budżetem, jest jedynie fikcją ustalenia wydatków, względnie dochodów. W okresie redukcji wydatków oraz w okresie deficytów budżetowych uważano za szczególnie wskazane, aby Minister Skarbu był rzeczywiście wykonawcą budżetu i tylko wykonawcą, to znaczy, aby miał ściśle zakreślone ramy swej działalności, którychby mu nie wolno było przekraczać. Z tego punktu widzenia uważamy przepis ustawy skarbowej o możności otwierania, przeniesienia kredytów oraz zwiększenia wydatków, szczególnie w dzisiejszych czasach, za niewskazane i niebezpieczne.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#WładysławTempka">Po raz pierwszy mamy do czynienia z budżetem zgóry i planowo deficytowym. Okoliczność ta zwalnia nas z obowiązku przestrzegania Rządu o konieczności oszczędzania. Natomiast mamy obowiązek przestrzec Rząd, że przewidziany deficyt 74 miljonów może okazać się i w praktyce z całą pewnością okaże się znacznie wyższy, jak preliminowany tak dalece, że nie będzie go można pokryć z nieznanych co do wysokości rezerw skarbowych oraz z wątpliwych oszczędności z przewidzianej, raczej zapowiadanej reorganizacji administracji.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#WładysławTempka">W sumie wydatków okrągło 2400 miljonów ma on oprócz poruszonych wadliwości, które wogóle czynią go iluzorycznym, dwie charakterystyczne cechy, które pragniemy podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#WładysławTempka">Pierwsza to jest, mimo redukcji, jego wysokość, która nie liczy się ze zdolnością płatniczą społeczeństwa. Budżet ten jest stanowczo za wysoki i społeczeństwo takiego budżetu dać nie potrafi. Podatki dochodowy i obrotowy są w praktyce bardzo często płacone nie z dochodu, ani z obrotu, ale z substancji majątku. To jest zjawisko niezdrowe i to musi się skończyć i skończy się bankructwem; można wprawdzie zapłacić podatek, sprzedając majątek, ale można to zrobić jeden raz. Kończy się to oczywiście w ten sposób, że z roku na rok ubywa źródeł dochodowych, znikają podatnicy i coraz bardziej zwiększa się deficyt.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#WładysławTempka">Sposób ściągania należności skarbowych przez urzędników dopomaga pauperyzacji społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#WładysławTempka">Władze skarbowe hołdują zasadzie, że należy ściągać tyle, ile się da, bez względu na to, czy operacja taka skończy się zanikiem źródła podatkowego i czy jest to dopuszczalne z punktu widzenia przepisów o prawie własności, przyczem progresja jest całkowicie dowolna i osiąga 100 lub 200, a nieraz więcej procent ponad miarę poprzedniego roku podatkowego.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#WładysławTempka">Wobec cynicznej dowolności władz skarbowych i nieprawdopodobnej powolności w załatwianiu odwołań, podatnicy są całkowicie bezsilni. Na nic się nie zdadzą prawidłowo prowadzone księgi handlowe i powoływanie się na świadków. Wobec nakazu z góry wyciskania ze społeczeństwa za wszelką cenę możliwie największych świadczeń pieniężnych, nie istnieją zakazy naruszania prawa własności, ani nakazy poszanowania tego prawa.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#WładysławTempka">Cokolwiek wpadnie komornikowi skarbowemu pod rękę, nadaje się jego zdaniem do zajęcia i sprzedaży, bez względu na to, czy stanowi własność podatnika, czy też osoby trzeciej.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#WładysławTempka">Takie zapatrywanie jest wprost cyniczne, jeżeli chodzi o interpretację art. 92 ustawy o podatku obrotowym, a mianowicie o praktycznem ściąganiu zaległości podatku obrotowego. Wszystkie instancje skarbowe z ministrem skarbu na czele interpretują ten przepis w sposób nieszanujący przepisów o prawie własności, a przytem w sposób, który jest korzystniejszy dla obcokrajowca, niż dla własnego obywatela.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#WładysławTempka">Pod tym względem charakterystyczny jest poufny okólnik Ministra Skarbu do Izby Przemysłowo-Handlowej w Warszawie z dnia 4 grudnia 1930 r. L. D.I. 18214/1, który zawiadamia o wydaniu polecenia władzom skarbowym, aby celem ściągania zaległego podatku obrotowego nie kierowały egzekucji na towary należące do przedsiębiorstw zagranicznych. W takich więc wypadkach, gdy chodzi o ściąganie podatku obrotowego, fakt posiadania obywatelstwa polskiego stanowi privilegium odiosum, gdyż położenie prawne obywatela polskiego jest znacznie gorsze niż obcokrajowca. Taki bezprawny stan, tolerowany, a nawet uprawiany przez władze skarbowe, podważa zasady prawa i jest sprzeczny z orzeczeniami Sądu Najwyższego, który stoi na stanowisku, że towary należące do osób trzecich nie odpowiadają za podatek obrotowy nawet wówczas, gdy należą do przedsiębiorstwa podatnika. Taki stan bezprawia powoduje niepewność w obrocie i zniechęca do otwierania nowych warsztatów pracy, a już całkowicie podważa zasadę handlu komisowego.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#WładysławTempka">Zatrzymałem się chwilę nad krytyką sposobu ściągania podatków, gdyż stanowi to jedno z głównych źródeł dochodu Państwa, które zamiast się pogłębiać, raczej wskutek rabunkowej polityki władz skarbowych w oczach naszych wysycha.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#WładysławTempka">Drugą cechą budżetu jest jego charakter oszczędnościowy. Chodzi o zmniejszenie sumy wydatków okrągło o 400 miljonów złotych w porównaniu z rokiem ubiegłym. Ciężkie położenie gospodarcze, mianowicie stwierdzony deficyt gospodarczy w okresie bieżącym i preliminowany deficyt na okres następny nakazuje oczywiście oszczędzanie. Nie mamy zamiaru w tej chwili powtarzać za poprzednimi mówcami, w jakim stopniu zła gospodarka sanacyjnych rządów przyczyniła się do deficytu budżetowego, pragnę jedynie podkreślić lekkomyślną, ustawiczną bezprogramowość, brak orjentowania się w bieżącej sytuacji gospodarczej, brak przewidywania najbliższych możliwości, a co najważniejsze, brak wszelkich środków zaradczych przeciw klęsce gospodarczej. Wobec braku jakiejkolwiek, choćby najmniejszej inicjatywy Rządu w kierunku zwalczania kryzysu gospodarczego, uważaliśmy za wskazane przedłożyć wniosek ustawodawczy, który zmierza do przyjścia z pomocą szerokim warstwom społecznym. Położenie gospodarcze Państwa i społeczeństwa fest więcej, niż poważne i dlatego środki zwalczające kryzys powinny być doraźne i energiczne. A więc należy zastosować takie środki, jak np. obniżenie procentów od kredytów krótko i długoterminowych, odroczyć uiszczanie zaległości z tytułu płatności rat od pożyczek udzielonych osobom prywatnym przez instytucje państwowe lub samorządowe (by zwiększyć obieg pieniędzy na rynku wewnętrznym); zanulować częściowo nieściągalne zaległości i odsetki zwłoki od nich, oraz kary i grzywny z tytułu podatków państwowych, tak zwyczajnych, jak i nadzwyczajnych oraz samorządowych; obniżyć stopę procentową odsetek od ściąganych zaległości z podatków państwowych i samorządowych; spowodować zmniejszenie wydatków komunalnych; zanulować częściowo nieściągalne zaległości i odsetki zwłoki od nich wraz z karami i grzywnami z tytułu składek do ubezpieczalni społecznych i do Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych; obniżyć stopę procentową odsetek od ściąganych zaległości składek ubezpieczeń społecznych i P. Z. U.W.; spowodować oszczędną gospodarkę tych ubezpieczalni; wstrzymać pobór podatku majątkowego; zabronić wierzycielom rujnowania dłużników przez licytowanie za bezcen ich warsztatów pracy, jako podstawy egzystencji gospodarczej dłużników i społeczeństwa. Jak dalece anemiczne i nieobliczalne były pociągnięcia ustawicznie zmieniających się ministrów skarbu na polu gospodarczem, czy też poi tyki budżetowej, świadczy przemówienie b. ministra skarbu Czechowicza, wygłoszone na plenum Sejmu jeszcze w dniu 31 października 1928 r., z którego pozwolę sobie przytoczyć jako charakterystyczne, kilka zdań, P. minister Czechowicz wyraził się w następujący sposób: „Nie wpadając w przesadę, muszę stwierdzić, że Polska wstąpiła zdecydowanie na drogę szybkiego rozwoju gospodarczego, Równowaga budżetowa wytworzyła, bo wytworzyć musiała, atmosferę zaufania do gospodarki państwowej tak wewnątrz kraju, jak i zagranicą. Produkcja przemysłowa wykazuje w porównaniu z rokiem ubiegłym dalszy wzrost we wszystkich nieomal gałęziach przemysłu, ilość bezrobotnych spadła na dzień 1 października do 80.000”…</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(Głos: Kiedy to było?)</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#WładysławTempka">To było 31 października 1928 r. i z punktu widzenia ówczesnego było również nieuzasadnione. A w końcu, co jest najważniejsze i najbardziej charakterystyczne dla gołosłowności przewidywań, było oświadczenie następujące: „Obawy co do nierealności budżetu nie powinny mieć miejsca chociażby dlatego, że Rząd złożył dostateczne dowody ostrożnej polityki budżetowej i osiąga już od dłuższego czasu stale znaczne nadwyżki budżetowe”. Otóż wtenczas już cała opozycja wołała, aby oszczędzać, aby budżet zredukować; gdyby nie dzisiejsza tragiczna rzeczywistość, gdyby nie setki tysięcy bezrobotnych, zamknięte kopalnie i fabryki, moglibyśmy rzeczywiście mieć dużo sposobności do uśmiania się z takiego rozwoju gospodarczego i z takiej stabilizacji stosunków.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#WładysławTempka">A jak następny minister skarbu zapatrywał się na plan gospodarczy, to pozwolę sobie przytoczyć, co w rok później następny minister skarbu oświadczył na posiedzeniu Rady Finansowej. Następujące słowa były użyte: „Stosowanie takich czy innych środków dla osiągnięcia zasadniczego celu gospodarczego zależy od właściwej oceny sytuacji ekonomicznej w każdym okresie, w każdym roku, nieledwie w każdej godzinie”.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#WładysławTempka">Oczywiście, te takie powiedzenie nie zawiera żadnego programu, najmniejszej myśli gospodarczej i każdy przyzna, że ten minister, wypowiadając taki program gospodarczy, stosuje raczej zasadę strategji bojowej, która doprowadza Państwo do takiego stanu. w jakim obecnie się znajduje.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#WładysławTempka">Ciężką koniecznością zmuszony przystępuje Rząd do oszczędności. Ofiarą w takim wypadku zdawałoby się, powinny paść najmniej niezbędne wydatki, a więc fundusze dyspozycyjne, reprezentacyjne i wszelkie inne, z których Rząd nie potrzebuję się wyliczać, a które wynoszą dziesiątki miljonów. Ofiarą oszczędności powinny paść zapomogi bezzwrotne, a nawet zwrotne, wynagrodzenia za rzekome nadliczbowe godziny, wydatki na koszty przesiedlenia, podróże służbowe, nadmierne fabrykowanie emerytów, to wszystko, na co przeznacza się razem dziesiątki mljonów. Możnaby i trzebaby również zredukować w tym chudym roku budżetowym wydatki na policję państwową, która na razie wobec braku wyborów nie ma większego pola do popisu.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Ch. D.)</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#WładysławTempka">U nas jest jednak inaczej. Mówiąc stylem b. ministra Czechowicza Rząd składa w. dalszym ciągu dowody ostrożnej polityki budżetowej, aczkolwiek mowy już niema i nie może być na dłuższy okres czasu o nadwyżkach budżetowych. A więc nietknięte nieomal zostały fundusze reprezentacyjne w kwocie 19.000.000, reprezentacyjne, zapomogi bezzwrotne i wynagrodzenia za rzekomo nadliczbowe godziny, około 11.000.000, na podróże około 20.000.000, na przesiedlenia 2.000.000 i t. p. Sprawozdawca generalny preliminarza budżetowego na okres 1929/30 poseł Byrka, przy uzasadnianiu tego preliminarza tak się wyraził o budżetach Ministerstw Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Rolnictwa i Robót Publicznych: „I tak przedewszystkiem budżet oświaty, jaki ma być wykonany, nawet ten przez fachowców ułożony minimalny program rozbudowy sieci szkolnej, jest zupełnie niezadowalający. Budżet rolnictwa również jest niezadowalający. Znacznie więcej ze względu na to, żeśmy doszli do przekonania, jak ważnym czynnikiem w naszych stosunkach gospodarczych jest rolnictwo, powinniśmy na ten budżet przeznaczyć. Również znacznie więcej winniśmy przeznaczyć na drogi, niż to przewiduje budżet Ministerstwa Robót Publicznych”.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#WładysławTempka">Jakby na przekór tym potrzebom, redukcji po stronie wydatków ulegają budżety — Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z kwoty 445 milj. na 348 miljonów, a więc o 97 miljonów. Rolnictwa z kwoty 49 miljonów na 19.500,000, a więc o 29.500,000. Robót Publicznych z kwoty 118.500,000 na 38 miljonów, a więc o 80.500,000. A równocześnie nie wiadomo, na jakiej podstawie preliminuje się na przyszły okres wyższe wpływy: 1) z podatku gruntowego z kwoty osiągniętej w okresie 1930/31 49.500,000 na 60 miljonów, 2) z podatku ód nieruchomości miejskich i niektórych wiejskich z osiągniętej w okresie 1930/31 52 miljonów na 66 miljonów, 3) z podatku dochodowego z kwoty osiągniętej w okresie 1930/31 264.500,000 na kwotę 280 miljonów. Nie potrzeba udowadniać, że cyfry te są całkowicie dowolne i z uwagi na klęskę gospodarczą niemożliwe do osiągnięcia.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#WładysławTempka">W końcu niezmiernie charakterystyczne dla oceny sytuacji gospodarczej społeczeństwa jest dość znaczne źródło dochodów, bo preliminowane na 25 miljonów z tytułu lichwiarskich odsetek zwłoki, kar, należytości egzekucyjnych i grzywien przy ściąganiu podatków bezpośrednich. To źródło dochodów, oczywiście żerujące na nędzy ludzkiej, ma za podstawę krzywdę ludzką i ostateczną ruinę materjalną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#KarolPolakiewicz">Panie Pośle, niech Pan w ten sposób nie kwalifikuje rzeczy, wypływających z ustaw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WładysławTempka">A jednak stwierdzić należy z ubolewaniem, że to źródło wysycha, gdyż w poprzednim okresie przyniosło sumę 40 miljonów, a więc o 15 miljonów więcej, niż się obecnie preliminuje. Wymowność tych wszystkich cyfr, szczególnie po stronie wydatków w państwie rolniczem, a zwłaszcza o wysokim procencie analfabetów jest wyraźna. Jeżeli się zważy, że mimo znacznej redukcji budżetu kosztem najistotniejszych potrzeb państwowych mamy do czynienia z deficytem, który musi przekroczyć przewidywaną wysokość, to trzeba sobie i Panom z rządowej większości otwarcie powiedzieć, że gospodarka sanacyjnych rządów skończyła się klęską na całej linji. Jeżeli klęska ta pogrążyć ma jedynie ten sztuczny twór, który nazywa się większością rządową, to społeczeństwo z ulgą odetchnie, pozbywszy się strasznego ciężaru, pod którym wszystko zamiera. Jeżeli jednak Państwo miałoby doznać znacznej szkody, to nakazem staje się myśl, że lepiej poświęcić Rząd i jego dotychczasowy system dla dobra Państwa.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zamienić na system Korfantego.)</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#WładysławTempka">Zewnętrznym wyrazem klęski gospodarczej polityki sanacyjnej rządów są takie choćby zjawiska, jak komercjalizowanie przedsiębiorstw państwowych z widocznym zamiarem umożliwienia zaciągania pożyczek zagranicznych, których nie otrzymuje Państwo bezpośrednio ze względu na brak zaufania zagranicy do sanacyjnych rządów.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#WładysławTempka">Dalszym wyrazem klęski tej gospodarki jest usuwanie z pod kontroli Sejmu gospodarki przedsiębiorstw państwowych — widocznie niedobrze się w tych przedsiębiorstwach dzieje.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#WładysławTempka">Wysoce charakterystyczną jest przypadkowo odkrytą niedawno pożyczka francuska w kwocie 10 miljonów franków francuskich na weksel, która przeszła następie do Skarbu Państwa, a która nie została wytłumaczona ani sprostowana.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#WładysławTempka">Kontrola Sejmu jest tak dalece uniemożliwiona, że te i tym podobne tranzakcje pozostają zasłonięte tajemnicą. Ale nietylko przedsiębiorstwa państwowe zaciągają pożyczki wekslowe dla Skarbu Państwa. Znany mi jest konkretny wypadek, a wypadków podobnych będzie z pewnością więcej, że Ministerstwo Spraw Wojskowych zapłaciło pewnej gminie z tytułu należytości za kwaterowanie wojska wekslem. Przypomina to wojenne czasy, gdy płacono również pokwitowaniami, choć wojna już tak dawno się skończyła. Gdy jednak bankierzy francuscy ryzykowali 10 miljonów fr. fr. na weksel, to wspomniana gmina weksla nie przyjęła i zażądała zapłaty w gotówce, gdyż gospodarka gminna nie może się opierać na wekslach, ani być lekkomyślną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#KarolPolakiewicz">Panie Pośle! Proszę bądź wymienić nazwę gminy, o której Pan wspomniał, bądź zakomunikować ją obecnemu na sali p. Wiceministrowi Spraw Wojskowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WładysławTempka">Pan Wiceminister może z łatwością sam się o tem przekonać.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#WładysławTempka">Pozwolę sobie po raz drugi zacytować słowa p. ministra Czechowicza, który swego czasu wyraził się tak: „O kredycie decydować będzie wyłącznie zaufanie do polityki finansowej naszego Państwa”. Podzielamy całkowicie to zdanie. To zdanie było, jest i będzie zawsze słuszne. Od czasu tego ponad wszelką wątpliwość głębokiego powiedzenia upłynęły zgórą trzy lata. Kwota uzyskanych przez nasze Państwo w tym okresie kredytów zagranicznych jest równoznaczna z wysokością zaufania zagranicy, jakiem się cieszyły i cieszą sanacyjne rządy.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#WładysławTempka">Dyskusja budżetowa nadaj e się znakomicie do zastanowienia się nad polską rzeczywistością, a jeżeli ma przynieść korzyść dla teraźniejszości i przyszłości Państwa, musi być przedewszystkiem szczera.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#WładysławTempka">Z naszej strony, jak Panowie widzą, przestrzegamy ściśle zarówno celu, jaki nam przyświeca, jak i niczem nieskrępowanej szczerości. Jeżeli państwo ma być zewnętrznie silne i skonsolidowane na wewnątrz, to do pracy nad jego budową i utrwaleniem należy powołać całe społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#WładysławTempka">Nie jest do pomyślenia na najbliższą przyszłość stan dzisiejszy. Obóz sanacyjny wziął na swoje sztuczne barki ciężar ponad siły, któremu widocznie nie może podołać. Odgrodził się od społeczeństwa nieprzebytym murem siły fizycznej, konspiracji i nie baczy na poszanowanie prawa. Głosicie Panowie, że ponosicie pełną odpowiedzialność za wszystko, co się u nas działo i dzieje, lecz usuwacie się od tej odpowiedzialności, ilekroć Sejm, czy opinja publiczna chce was do odpowiedzialności pociągnąć, bo waszej sile fizycznej nie towarzyszy siła moralna. O szczerości waszej odpowiedzialności niech świadczą tak liczni niewykryci sprawcy. Kto będzie ponosił odpowiedzialność za usuwanie ludzi, napady polityczne, łamanie prawa, wybory, pacyfikacje, za Brześć? Kto z was potrafi przywrócić honor i dobre imię Polsce zagranicą? Jak ma wyglądać Państwo na wewnątrz i zagranicą, gdy nieomal cały aparat administracyjny stał na usługach jednej partji politycznej za pieniądze całego społeczeństwa, gdy przestała istnieć niezawisłość sądów, gdy skończyła się sprawiedliwość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#KarolPolakiewicz">Za wyrażenie „gdy przestała istnieć niezawisłość sądów, gdy skończyła się sprawiedliwość” przywołuję p. Posła do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WładysławTempka">…gdy karze się za to, co powinno być wynagradzane, gdy ci, co są oskarżycielami, siedzą na ławach oskarżonych, a łamaczy prawa odznacza się najwyższemi orderami.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#WładysławTempka">W takich warunkach Państwo zatraca swój cel, obywatel nieraz nie widzi własnego szczęścia w szczęściu Państwa, gdyż Państwo takie nie jest sprawiedliwe, opiera się na gwałcie i przemocy. Wręcz inne warunki potrzebne są do podniesienia Państwa, do powstania jego siły gospodarczej i moralnej. Tylko wspólnemi siłami można naprawić ogrom szkód, krzywd i zła, jakie się namnożyły i mnożą za panowania systemu pomajowego. Do tej wspólnej pracy potrzeba przedewszystkiem zaufania. Brak nam tego zaufania do systemu panującego Rządu i dlatego głosować będziemy przeciw budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Chądzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AdamChądzyński">Wysoki Sejmie! Różnice, jakie istnieją między obozem rządowym a opozycją w zapatrywaniu na gospodarkę funduszami publicznemi, nie są dziś mniejsze, niż w okresie ostrej walki, wywołanej znanemi przekroczeniami budżetowemi p. Czechowicza. Po dwóch sesjach budżetowych stwierdzamy, że Sejm obecny, wybrany w swej większości z woli administracji, uległy i posłuszny Rządowi, nie jest zdolny do sprawowania rzeczywistej kontroli nad gospodarką finansowo-budżetową Rządu. Większość rządowa w obu Izbach Ustawodawczych nie zdradza najmniejszej ambicji do odegrania samodzielnej roli, jaka przysługuje przedstawicielstwu narodowemu przy uchwalaniu preliminarzy budżetowych. Nieśmiały a spóźniony głos krytyki, jaki padł w Komisji Budżetowej już po uchwaleniu ustawy skarbowej z ust przewodniczącego tej komisji a członka B. B., to jedyny wyjątek. Klub rządowy w Komisji Budżetowej jako całość odniósł się bezkrytycznie do preliminarza i uchwalił go z nieznacznemi tylko zmianami.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#AdamChądzyński">Dlatego większość rządowa w Komisji, idąc posłusznie za Rządem, pozostawiła niezałatwiony deficyt budżetowy. Budżet przychodzi z komisji na Sejm w wysokości 2.447 milj., z niedoborem, wynoszącym 74,5 milj. Generalny referent budżetu nie zadał sobie trudu uzasadnienia takiego stanowiska większości, natomiast przytacza w sprawozdaniu zebrane przez Rząd cyfry wysokości deficytów budżetowych innych krajów. Referent pragnie w ten sposób zgóry osłabić ewentualne zarzuty opozycji. Obywatel polski słusznie oczekuje i ma prawo wymagać, by ten, kto podejmuje się odpowiedzialnej roli generalnego referenta budżetu, odpowiedział krajowi przynajmniej na dwa ważkie dla wszystkich pytania: 1) czy gospodarka państwowa w roku 1932/33 musi być deficytowa, jak preliminuje Rząd, a jeżeli tak, to 2) co należy uczynić, by niedobór budżetu pokryć bez naruszenia stałości waluty. Na te zasadnicze pytania nie odpowiada nam ani generalny sprawozdawca budżetu, ani Minister Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#komentarz">(P. Miedziński: Odpowiedziałem dziś z tej trybuny, widocznie Pan nie słuchał.)</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#AdamChądzyński">Nie. Dalej to udowodnię.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#AdamChądzyński">Ustawa skarbowa zawiera wprawdzie przepis, który mówi, że niedobór budżetowy zostanie pokryty z nagromadzonych w latach poprzednich rezerw skarbowych, a pan Minister Skarbu oświadczył na komisji, że w dniu 1 stycznia r. b. rezerwy wynosiły 460 milj. zł. Czy mamy temu oświadczeniu p. Ministra wierzyć wtedy, gdy nie popiera swego oświadczenia dowodami? Czy mamy pozbyć się troski, co będzie z równowagą budżetu? W gospodarce finansowej niema miejsca na wiarę, tutaj są nieodzowne ścisłe rachunki i bilanse. Rząd nie przedłożył Sejmowi bilansu sum obrotowych Skarbu, bez tego nie wiemy, w jakim stanie znajdują się rezerwy skarbowe, czy są ulokowane w trudnych do realizacji papierach państwowych, czy też znajdują się choć częściowo w gotówce. Nie mając bilansu sum obrotowych, nie wiemy, czy rezerwy skarbowe są płynne, czy już zamrożone. Nie mamy zatem odpowiedzi, najważniejszej dla rozprawy budżetowej, czy niedobór budżetowy pokryć będzie można z rezerw skarbowych, jak to twierdzi Rząd. W styczniu roku ubiegłego na Komisji Budżetowej były minister skarbu p. Matuszewski twierdził, że Skarb posiada płynnych rezerw 230 milj. zł. Gdy zważymy, że rok budżetowy poprzedni zakończył się deficytem 61 milj. zł., a rok obecny przyniósł już 127 milj. niedoboru, nasuwa się nam uzasadniona obawa, że Skarb rezerw płynnych już nie posiada. Milczenie Rządu i nieprzedłożenie Sejmowi bilansu sum obrotowych Skarbu jest w najwyższym stopniu niepokojące. A p. generalny referent tę najważniejszą sprawę w swem sprawozdaniu wstydliwie omija.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#AdamChądzyński">Mamy więc uchwalić budżet deficytowy, nie widząc sposobu pokrycia niedoboru.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#AdamChądzyński">Obawiam się, że Rząd zamierza pokryć niedobór budżetowy nie przy pomocy rezerw gotówkowych Skarbu, których nie posiada, lecz nowemi obniżkami płac pracowników państwowych, zmniejszeniem świadczeń inwalidzkich, emerytalnych i zapomóg dla bezrobotnych. Oczywiście uczyni to Rząd już po uchwaleniu budżetu i zamknięciu sesji sejmowej, gdy zamknie usta opozycji, w drodze znanych już metod kompresji budżetowej. A większość sejmowa, uchwalając deficytowy budżet, już zgóry przygotowuje Rządowi wejście na drogę redukcji i obniżek płac, oraz świadczeń.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#AdamChądzyński">Parlament, który uchwala budżet deficytowy, postępuje tak, jakby wyrzekał się swych uprawnień budżetowych i rezygnował ze swej roli dysponowania funduszami publicznemi, albowiem ten, kto uchwala dla Rządu budżet deficytowy, ipso facto daje temuż Rządowi największe pełnomocnictwo, pełnomocnictwo dowolnego gospodarowania groszem publicznym.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#AdamChądzyński">Za jawną uchwałą większości rządowej Sejmu o budżecie deficytowym niewątpliwie idzie ukrywany narazie zamiar uchwalenia w przyszłości ustawy o pełnomocnictwach Rządu dla zapewnienia równowagi budżetowej. Byłaby to metoda zwekslowania najważniejszych spraw państwowych, jak budżet Państwa, z drogi publicznych rozpraw i załatwień w Sejmie na drogę jednostronnych zarządzeń Rządu, tak często zapoznających ważne interesy wielkich grup ludności. My te metody jak najbardziej zwalczamy. Do budżetu niezrównoważonego, przepracowanego przez większość rządową i referowanego przez p. generalnego sprawozdawcę, na dzisiejsze nasze stosunki kryzysowe zbyt wysokiego, bo dochodzącego w wydatkach do 2 i pół miljarda zł., zaufania nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#AdamChądzyński">Budżet zresztą, przedłożony Sejmowi, jest tylko cząstkowy i nie odzwierciedla całości gospodarki państwowej. Co rok jakieś przedsiębiorstwo państwowe zastaje rzekomo skomercjalizowane; znaczy to, że jego plan finansowo-gospodarczy wyjmuje się z budżetu państwowego, nie podlega on wtedy zatwierdzeniu Izb Ustawodawczych. W tym roku w sprawozdaniu generalnem Komisji Budżetowej i w załącznikach do ustawy skarbowej nie znajdujemy planu finansowo-gospodarczego Kolei Państwowych. Budżet kolei na mocy dekretu Prezydenta z listopada 1930 nie jest zatwierdzany przez Sejm, lecz przez Radę Ministrów. W tych warunkach omawianie budżetu Ministerstwa Komunikacji w Sejmie staje się czczą formalistyką, pozbawioną treści, skoro miljardowy plan gospodarki kolejowej już nie wchodzi do rocznego budżetu Państwa i nie podlega ustawodawczej kompetencji parlamentu. Dzięki dekretowi Prezydenta o utworzeniu przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe” biurokracja kolejowa uzyskała nieograniczone pole radosnej twórczości, dosłownie niczem nieskrępowanej, To samo, co już zrobiono z kolejami, robi się obecnie z państwowym monopolem tytoniowym. Rząd zamienia Monopol Tytoniowy w nowe przedsiębiorstwo państwowe, projekt odpowiedniej ustawy wniósł już do Sejmu, Mógłbym przytoczyć dalsze liczne przykłady komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych, oraz tworzenia nowych t, zw. funduszy państwowych. Bez przesady można stwierdzić, że już dziś gospodarka funduszami publicznemi, w wysokości conajmniej 2 miljardów zł. wydatków rocznie, nie podlega ustawodawczej kompetencji polskiego parlamentu. Odnośne wydatki nie są objęte rozpatrywanym preliminarzem budżetowym. Niewątpliwie stan podobny w dziedzinie gospodarki funduszami publicznemi jest połączony z wielką szkodą i stratą interesu publicznego.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#AdamChądzyński">Wysoka Izbo! Generalny referent rozwodził się o zdolności przewidywań obozu rządowego i jego konsekwentnym programie gospodarczym. Znamy rezultat rządów sanacyjnych: Polska wchodzi już w trzeci rok deficytowej gospodarki budżetowej, jakkolwiek obcięto uposażenie funkcjonarjuszom państwowym o 17 do 37% i zaniechano wszelkich inwestycyj gospodarczych. Za ostatnie lata nasze budżety są wyłącznie wegetacyjne, zawierają głównie kredyty na urzędników, policję i wojsko, co stwierdził wiceminister Skarbu Starzyński, a mimo to Rząd gospodaruje niedoborem. Jak wielkie musiało nastąpić pod rządami sanacji zubożenie społeczeństwa, jak bardzo wyschły źródła podatkowe Skarbu, jak cofnęło się Państwo pod względem gospodarczym, skoro z bieżących podatków, ceł, monopoli państwowych i innych danin nie jesteśmy w stanie pokryć wydatków już tylko na utrzymanie administracji Państwa i wojska! Oto wynik przewidywań i „programowej” gospodarki sanacyjnej! Zaiste nie ma się czem chwalić!</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#AdamChądzyński">Wewnętrzny rynek spożycia skurczył się gwałtownie wskutek spadku zarobków warstwy pracowniczej w ostatnim roku o pół miljarda zł, oraz wskutek ciężkiego kryzysu w rolnictwie. Spadł także nasz eksport. Zmniejszył się w ostatniem półroczu do jednej czwartej eksport produktów hodowlanych, uderzając dotkliwie drobnych rolników i podcinając ostatnie źródła ich egzystencji. Zagrożony został eksport węgla na rynki północne, od którego zależy i nasz bilans handlowy i byt 30 tysięcy górników.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#AdamChądzyński">Wskutek odgradzania się wszystkich państw barjerami celnemi i prowadzenia polityki protekcjonizmu, wskutek spadku funta angielskiego i walut państw skandynawskich, gospodarstwo nasze w ostatnich miesiącach uległo nowym niebezpiecznym wstrząsom. Na protekcjonizm państw obcych Rząd zareagował podwyżką stawek celnych na towary importowane do Polski, uczynił to w interesie samoobrony, a na spadek funta, który zabezpieczył premję wywozową Anglji, polscy przemysłowcy węglowi odpowiedzieli zniżką płac górniczych. Koszta tej walki gospodarczej między państwami płacą w Polsce głównie te grupy ludności, które są najsłabsze ekonomicznie, to jest robotnicy i konsumenci towarów przemysłowych. Rząd w swoich zarządzeniach gospodarczych idzie po linji najłatwiejszej, po linji najmniejszego oporu. Polityka bierna, polityka oportunizmu jest zwykle w swych skutkach zgubna. Rząd podniósł stawki celne na konkurencyjne artykuły obcego importu, tem chroni krajową produkcję przemysłową, ale czy chroniąc polskich przemysłowców przed konkurencją zagraniczną, dając im opiekę państwową, zawarował sobie jednocześnie obniżkę cen artykułów przemysłowych na rynku krajowym, szczególniej artykułów przemysłu skartelizowanego? Tego Rząd nie uczynił, Czy to, co traci świat pracowniczy na obniżce zarobków, a do czego organa rządowe na każdym kroku wydatnie się przyczyniają, Rząd usiłuje wyrównać obniżką cen towarów? Tego Rząd nie czyni, przez co zostaje naruszona równowaga ekonomiczna wewnątrz kraju na niekorzyść warstw pracujących.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#AdamChądzyński">Nasz sąsiad zachodni, Niemcy postępują inaczej. I tam obniżają zarobki, ale jednocześnie rząd Briininga zapomocą tak zwanych dekretów Hindenburga obniża koszta utrzymania szerokich warstw, obniżając ceny mieszkań, ceny artykułów przemysłu skartelizowanego, a nawet zmniejsza wysokość procentów od pożyczek, przez co bierze w opiekę dłużników. Niemcy usiłują walczyć z kryzysem, my poddajemy się bezradnie. Tam polityka gospodarcza aktywna, u nas bierna.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#AdamChądzyński">Gdy we wrześniu roku ubiegłego Anglja odstąpiła od parytetu złota i zdewaluowała funt, Rząd nasz dumny był ze stabilizacji złotego i czekał na skutki tego światowego wydarzenia, zająwszy bierne stanowisko obserwatora. A tymczasem spadek funta spowodował zmiany na międzynarodowym rynku węglowym i zachwiał naszym eksportem węgla na rynki północne, oraz uczynił kontrakty górnośląskich hut żelaza z Sowietami niewykonalnemi. Ciężki przemysł górnośląski, który bardzo zależny jest od eksportu, chwieje się i uległ ostremu przesileniu. Wielkie huty zamykają ruch jedna po drugiej, tysiące nowych bezrobotnych powiększają już istniejące ogromne bezrobocie. Gdy na Górnym Śląsku dosłownie pali się, Rząd zna tylko jeden środek podtrzymania ruchu w przemyśle: organa Rządu, komisje rozjemcze obniżają zarobki robotnicze, a Ministerstwo Pracy skwapliwie obniżki zatwierdza. Czy ta polityka przerzucania eksportu węglowego wyłącznie na robotników, polityka niemoralna i społecznie szkodliwa, utrzyma zachwiany eksport węgla na dłuższy czas, śmiem wątpić. Życie na Górnym Śląsku weszło w okres znacznie ostrzejszego przesilenia gospodarczego i politycznego, niż na pozostałych ziemiach Rzeczypospolitej. Górny Śląsk wymaga dzisiaj specjalnej opieki Rządu, wymaga programu natychmiastowej pomocy, jak Niemcy mówią Sofortprogramm. Póki jeszcze czas, ostrzegamy Rząd przed groźbą wielkich powikłań na Górnym Śląsku.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#AdamChądzyński">Z Górnym Śląskiem najbardziej związany jest los i rozwój naszego jedynego własnego portu Gdyni i wybrzeża morskiego, a także rentowność wybudowanych i budujących się połączeń kolejowych Śląsk — Bałtyk. Na linji gospodarczej od Katowic do Gdyni budować się powinna i umacniać, jako na najważniejszej osi swego rozwoju mocarstwowego, Polska wielka, niezawisła gospodarczo i politycznie. Odpowiedzialnym za Państwo czynnikom nie wolno spuszczać z oka ani na chwilę tej wielkiej linji interesów Polski. A ludność polska na dwóch krańcach tej linji, ludność Górnego Śląska i morskiego wybrzeża kaszubskiego, to dwie najważniejsze reduty naszej siły i potęgi państwowej. Zbrodniąby było doprowadzać ludność tę, oddaną Państwu, do rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#AdamChądzyński">Niestety, w omawianym budżecie państwowym nie znajdujemy środków na uzdrowienie i podtrzymanie zamierających warsztatów pracy na Górnym Śląsku, nie poświęca tej pilnej sprawie ani jednego słowa ani Rząd, ani generalny sprawozdawca budżetu. Dowiadujemy się natomiast o dużem nagromadzeniu na Górnym Śląsku i w innych ośrodkach przemysłowych wojska i oddziałów policyjnych. Liczba bezrobotnych na Górnym Śląsku zbliża się już do 100.000, a w całym kraju, według niezbyt dokładnej statystyki rządowej, wynosi 320.000 osób, to jest o całe 100.000 więcej, niż w roku ubiegłym. Tymczasem kredyty na zapomogi dla bezrobotnych w budżecie zapreliminowane zostały w wysokości 60 miljonów zł, t. j. w liczbie niższej, niż już wydatkowano w bieżącym roku budżetowym. Czyżby Rząd i jego większość sejmowa zmierzały, jak twierdził p. poseł Polakiewicz w Komisji Budżetowej, zmienić istniejącą ustawę o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia i zniżyć zapomogi dla bezrobotnych, a może wogóle cofnąć pomoc ustawową bezrobotnym? Już dzisiaj ostrzegamy, że byłoby to ostateczną prowokacją wobec całej klasy robotniczej w Polsce. Podobna prowokacja mogłaby spowodować nieobliczalne skutki dla Państwa i pchnąć wszystkich robotników w objęcia komunizmu.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#AdamChądzyński">Wysoka Izbo! W Komisji Budżetowej mieliśmy możność zetknięcia się z członkami Rządu i wysłuchania ich stanowiska, nietylko w sprawie poszczególnych pozycyj budżetowych, lecz i w dziedzinie zagadnień, związanych z administracją Państwa. Z ust p. Ministra Spraw Wewnętrznych usłyszeliśmy zapewnienia o poszanowaniu Konstytucji, praw obywatelskich ludności, o demokratycznych zasadach rządzenia i bezstronności administracji. Nie wiem, kogo te zasady w Państwie obowiązują, ale wiem napewno, że nie obowiązują podwładnych p. Ministrowi organów administracyjno-policyjnych. Przedstawiciele Rządu, wojewodowie i starostowie są protektorami wojewódzkich i powiatowych placówek organizacyjnych Bezpartyjnego Bloku, swój związek z temi organizacjami publicznie manifestują i są żarliwymi opiekunami ich działalności w terenie. Wszystkie inne organizacje polityczne i społeczne w Polsce, jawne i przez Rząd uznane za legalne, są ściśle inwigilowane przez organa policji politycznej i mundurowej, tak jakby prowadziły swoją działalność w kraju, rządzonym nie przez Polaków. Ustawa o zgromadzeniach istnieje tylko dla zwolenników partji B. B., o możności odbycia zebrań stronnictw opozycyjnych decyduje nie prawo, lecz wola starosty lub nawet podrzędnych organów policyjnych. Gdy chodzi o bezpieczeństwo na zebraniach publicznych i porządek, to widzimy podział funkcyj między policją a Strzelcem. Policja strzeże zebrań, porządku i bezpieczeństwa B. B., a „ochroną” zebrań organizacyj opozycyjnych zajmują się na ochotnika członkowie Strzelca i innych organizacyj sanacyjnych, zaopatrzeni w pałki gumowe i kastety. Policja na tych zebraniach ma rolę zgóry przepisaną, skrupulatnie notuje przemówienia, zawierające krytykę Rządu i administracji, oraz rozwiązuje zebrania.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#AdamChądzyński">Pod rządami pomajowemi mamy dwa prawa obywatelskie: jedno dla zwolenników Rządu, o którem snąć mówił i myślał p. Minister Pieracki, wygłaszając swoje exposé na Komisji Budżetowej, drugie już inne dla niezależnych organizacyj politycznych i społecznych, którego to „prawa” wykładnią są bezprzykładne praktyki organów administracji i policji wobec opozycji, całe białe, niezadrukowane szpalty niezależnej prasy, rejestr zamkniętych związków i stowarzyszeń, którego to prawa wreszcie najjaskrawszym wyrazem była noc z 9 na 10 września 1930 r. i wszystko to, co się działo w twierdzy brzeskiej, gdy uwięzieni w niej byli b. posłowie i b. ministrowie Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#AdamChądzyński">Administracja polityczna Państwa stała się emanacją partji politycznej, zwącej się Bezpartyjnym Blokiem Współpracy z Rządem. Wojewodowie zakładają prasowe spółki wydawnicze sanacyjne, udzielając im kredytów i zapomóg z funduszów dyspozycyjnych, które w wysokości 23 miljonów zł pozostały nietknięte przy istniejącym niedoborze budżetowym. Wojewodowie są faktycznymi kierownikami wojewódzkich organizacyj wyborczych B. B. i rozdawcami funduszów wyborczych. Wojewodowie interwenjują nawet w dziedzinie instytucyj kredytowych samorządowych i czynią nacisk, by udzielały one kredytu tylko instytucjom i jednostkom, znajdującym się w orbicie partyjnej działalności sanacyjnej. Cóż dopiero mówić o partyjnej działalności starostów, owych kacyków powiatowych, panów życia i śmierci zastraszonych obywateli w uch powiatach! Znany mi jest fakt, że starosta inwigiluje życie obywatelskie lojalnych pracowników kolei państwowych i wpływa na przenoszenie kolejarzy do innych miejscowości. Tak np. życzenie starosty tczewskiego jest wystarczające, by dyrekcja kolejowa w Gdańsku przeniosła szereg kolejarzy z Tczewa do Bydgoszczy, Iłowa i innych miejsc służbowych.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#AdamChądzyński">Raport władzy administracyjnej decyduje dzisiaj o przeniesieniu nawet sprawy sądowej z jednego sądu do drugiego, jak to miało miejsce w ubiegłym roku ze sprawą redaktora Małychy k Bydgoszczy. Na żądanie władzy administracyjnej znany i głośny sędzia Demant, wbrew wyraźnym przepisom wymiaru sprawiedliwości, przetrzymał cywilnych więźniów, b. więźniów brzeskich w więzieniu wojskowem.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#AdamChądzyński">Sprawa znana jest z wyroku sądu apelacyjnego w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#AdamChądzyński">Przedstawiciele władzy administracyjnej, wojewodowie i starostowie, są dziś, jeżeli nie formalnymi, to faktycznymi zwierzchnikami wszystkich władz i urzędów, działających na terenie ich województw i powiatów. Dzieje się to wbrew Konstytucji, a zgodnie z nakazem panującej dyktatury.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Kulczycki.)</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#AdamChądzyński">Poco p. Poseł rusza Kulczyckiego, skoro Pan wie, że sprawę zarzutów, postawionych mu przez Gazetę Polską, oddał sądowi obywatelskiemu, złożonemu nie z jego zwolenników, lecz tylko z zacnych obywateli, a między tymi sędziami obywatelskimi jest jeszcze niedawno sprawujący funkcje prezesa Najwyższego Sądu Wojskowego, gen. Gruber.</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#AdamChądzyński">Obecnie Rząd uczynił atak na samorząd terytorialny. Wniesiony projekt t. zw. małej ustawy samorządowej całkowicie podporządkowuje prezydentów, burmistrzów i magistraty miast władzy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Rząd administrację państwową uczynił powolną rządowej partji B. B., dziś przy pomocy małej ustawy samorządowej także z administracji samorządowej pragnie uczynić narzędzie polityki B. B.</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#AdamChądzyński">Wysoka Izbo! Obóz przewrotu majowego jest dziś u szczytu swego powodzenia i władzy. Jego ludzie wyłącznie piastują urzędy ministerjalne, jego ludzie przy pomocy znanych środków wyborczych zajęli większość foteli poselskich i senatorskich i dziś decydują o prawach Rzeczypospolitej, jego ludzie stoją na czele armji i policji, jego ludzie obsadzili wszystkie urzędy państwowe i niemi kierują, jego ludzie, jak to często widzimy w wyrokach sądowych, wymierzają obywatelom Państwa sprawiedliwość. Polska stała się domeną jednej partji. Kto tej partji rozkazów nie słucha, kto w jej katechizm nie wierzy, zdegradowany zostaje na obywatela drugiej klasy. Polską rządzi dyktatura, która wyszła ze zbrojnego przewrotu majowego. Póki naród, składający się dziś w swej masie z obywateli drugiej klasy, nie zdobędzie mocy i siły moralnej, by zastąpić regime obecnie panujący na rząd odpowiedzialny przed społeczeństwem i wykonywujący jego wolę, rola nas, posłów opozycyjnych przeciwnych dyktaturze, jest bardzo ograniczona. Wierni jednak naszym obowiązkom przedstawicieli niezależnej opinji publicznej poddawać będziemy krytycznej ocenie działalność Rządu i Waszą, Panowie z większości sejmowej, popierającej Rząd. Do Waszej polityki, do Waszej gospodarki funduszami publicznemi, do Waszych budżetów zaufania nie mamy. I dlatego oświadczam w imieniu Narodowej Partji Robotniczej, że głosować będziemy przeciw przedłożonemu budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#KarolPolakiewicz">Głos ma p. Wiceminister gen. Sławoj Składkowski.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#KarolPolakiewicz">Wiceminister Spraw Wojskowych genu. Sławoj Składkowski:</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#KarolPolakiewicz">Poseł Tempka użył w swej mowie następujących słów, które postaram się odczytać według stenogramu:</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#KarolPolakiewicz">„Wysoce charakterystyczną jest przypadkowo odkryta niedawno pożyczka francuska w kwocie 10 milj. fr. na weksel, która przeszła następnie do Skarbu Państwa Kontrola Sejmu jest tak dalece uniemożliwiona, że te i tym podobne tranzakcje pozostają zasłonięte tajemnicą. Ale nietylko przedsiębiorstwa państwowe zaciągają pożyczki wekslowe dla Skarbu Państwa. Znany mi jest konkretny wypadek, a wypadków podobnych będzie z pewnością więcej, że Ministerstwo Spraw Wojskowych zapłaciło pewnej gminie z tytułu należytości za kwaterowanie wojska wekslem. Przypomina to wojenne czasy, gdy płacono również pokwitowaniami, a wojna już tak dawno się skończyła. O ile jednak bankierzy francuscy ryzykowali 10 milj. fr. fr. za weksel, o tyle wspomniana gmina weksla nie przyjęła i zażądała zapłaty w gotówce, gdyż gospodarka gminna nie może się opierać na wekslach ani być lekkomyślną”.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#KarolPolakiewicz">Tyle poseł Tempka. Ponieważ poseł Tempka jest prawnikiem, jest oficerem rezerwy, więc ani na chwilę nie mogłem przypuszczać, że rzecz tę mógł powiedzieć albo przez nieświadomość, albo tylko jako rzecz przypadkowo usłyszaną, albowiem zarzut jest ciężki, że wojsko polskie postępuje tak, jak podczas wojny, że gnębi ludność wekslami. Powiedział „Ministerstwo Spraw Wojskowych”, a nie może być winny oficer, czy jakiś inny funkcjonarjusz. Wobec tego, p. Marszałek zwrócił uwagę p. posła, żeby wymienił, co to za funkcjonarjusz Ministerstwa Spraw Wojskowych, abym mógł tę sprawę wziąć w swoje ręce, wówczas p. Tempka odpowiedział, że ja się domyślę, że wiadomo: — to jest oddział, który płaci. Przypuszczałem, że p. poseł wymieni przynajmniej gminę dla mnie, tembardziej, że mówił, iż kontrola Sejmu jest uniemożliwiona i rzecz pozostaje osłonięta tajemnicą. Myślałem, że p. poseł zrobi wszystko, żeby odsłonić tę tajemnicę i kontrolę Sejmu umożliwić, żeby na tym konkretnym wypadku wykazać to przewinienie w imię dobra armji i powagi tej Izby, ażeby umożliwić Rządowi ukaranie winnych i wynagrodzenie krzywdy i szkody tej gminie. Poprosiłem urzędującego sekretarza, aby spytał p. Tempkę, jaka to jest gmina. P. poseł Tempka odpowiedział, że tej gminy za żadne skarby nie wymieni,...</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#KarolPolakiewicz">...dlatego, że tę gminę może spotkać za to przykrość. Mówię Panu, Panie Pośle, jako ten, który odpowiada za to, jako poseł sejmowy i jako uczciwy człowiek, że wobec winnego wyciągnę wszelkie konsekwencje, że gminie natychmiast telegraficznie wynagrodzę i p. Poseł może wymienić tę gminę.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(P. Tempka z ław poselskich: Proszę o głos.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#KazimierzŚwitalski">Udzielam Panu wyjątkowo głosu w trakcie przemówienia innego mówcy z powodu zwróconego do Pana wprost zapytania p. Wiceministra.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#KazimierzŚwitalski">P, Tempka (z miejsca):</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#KazimierzŚwitalski">Oświadczę się po przemówieniu p. Ministra.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#KazimierzŚwitalski">Dla złożenia takiego oświadczenia nie potrzebował Pan zabrać głosu, ale mógł Pan to załatwić przez wpisanie się na listę mówców.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#KazimierzŚwitalski">Wiceminister Spraw Wojskowych gen. Sławoj Składkowski:</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę o wymienię gminy.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos na lewicy: Jak w koszarach.)</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#KazimierzŚwitalski">Nie skończyłem przemówienia i mam prawo zapytać kolegę o nazwę gminy. Niczem to nie przypomina koszar, zapytanie w sposób parlamentarny powinno być nietylko w koszarach, ule i w parlamencie tolerowane.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WładysławTempka">Pan Generał zapytał mnie i dlatego chcę odpowiedzieć. Pan Marszałek pozwoli?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WładysławTempka">Wysoki Sejmie! Nie miałem w pierwszej chwili zamiaru wymieniać tej gminy, o której jest mowa, gdyż uważałem, że te rzeczy zdarzają się bardzo często.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Wiceminister Spraw Wojskowych gen. Sławoj Składkowski: Tych rzeczy niema.)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#WładysławTempka">Uważam, że te rzeczy zdarzają się częściej, jeżeli nie w tem ministerstwie, to w innych. To podtrzymuję w całości.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#WładysławTempka">Proszę pozwolić mi skończyć. Wiadomo jest wszystkim, że policja państwowa zalega miesiącami z komornem.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.: Nazwiska, gmina! Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#WładysławTempka">Ja w tej chwili kończę. Otóż w pierwszej chwili nie miałem zamiaru wymieniać gminy, gdyż po pierwsze, nie uważam, ażeby to było obowiązkiem, a po drugie, obawiam się, że mogą gminę spotkać pewne nieprzyjemności. Wobec tego jednakże, że p. Minister kwestję w ten sposób stawia, oświadczam, że tą gminą, która otrzymała zapłatę nie, jak p. Minister powiedział, od byle jakiegoś oficera młodszego jakiegoś oddziału, tylko z Ministerstwa Spraw Wojskowych, była gmina m. Królewskiej Huty i tego weksla nie przyjęła.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#WładysławTempka">Bynajmniej jednak nie twierdzę, Panie Ministrze, jakoby tę gminę spotkała jakaś krzywda, ona najmniejszej krzywdy nie doznała, poprostu nie przyjęła weksla, i przypuszczam, że zapłacono jej gotówką. Podniosłem tylko ten fakt, że zapłacono wekslem, nic więcej, o wynagrodzeniu zaś szkody nie może być mowy. Podtrzymuję to twierdzenie, jeśli p. Minister ma wątpliwości, to służę bliższemi dowodami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma w dalszym ciągu p. Wiceminister Spraw Wojskowych, gen. Sławoj Składkowski.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#KazimierzŚwitalski">Wiceminister Spraw Wojskowych, gen. Sławoj Składkowski:</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#KazimierzŚwitalski">Chcę stwierdzić kategorycznie, że wypadków takich wogóle w wojsku niema, że wszystkie należytości płacimy gotówką, możliwie szybko Kwestję, poruszoną przez p. Tempkę, zbadam bardzo szczegółowo i kontrola Sejmu będzie w tym wypadku całkowicie umożliwiona. Nic nie będzie okryte tajemnicą. Stwierdzam kategorycznie, że ja, przedstawiciel władzy, której p. poseł Tempka zarzucił, że ukrywa i uniemożliwia kontrolę Sejmu, ja właśnie zmuszony byłem doszukiwać się mozolnie i wymagać od posła, żeby mi umożliwił odkrycie tej tajemnicy.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Franz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#EugeniuszFranz">Wysoka Izbo! W roku ubiegłym Sejm uchwalił budżet, który wykazywał prawie 4 miljonową nadwyżkę i wtedy nie brakło głosów, które uważały budżet ten za zbyt wysoki i nie wierzyły w realizację preliminowanych wysokich wpływów. Rzeczywistość przyznała głosom tym rację. Na przyszły rok budżetowy Rząd przedłożył tej Wysokiej Izbie preliminarz, który w zamknięciu swem wykazuje niedobór w wysokości około 77 miljonów. Pomimo, że budżet ten już jest zmniejszony o równe 400 miljonów w porównaniu z budżetem zeszłorocznym, to i teraz nie brak głosów, które obecny budżet uważają również za wygórowany. Komisja Budżetową obradowała nad tym budżetem i ustaliła niedobór na sumę równo 74.600.000 zł. Okazało się zatem, że zarówno Rządowi, jak i komisji nie udało się stworzyć równowagi w tym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#EugeniuszFranz">Widoki na realizację budżetu są w roku bieżącym jeszcze mniejsze, niż w ubiegłym. Ale pomimo to Rząd przeszedł nad wszystkiemi przestrogami i dobremi radami do porządku. Ze względu na skład tej Wysokiej Izby trudno przypuszczać, że większość się zdecyduje na dalsze ograniczenie w wydatkach państwowych, wobec czego wszystkie propozycje i wnioski w tym celu są zupełnie zbyteczne.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#EugeniuszFranz">Rząd zredukował już w poszczególnych ministerstwach preliminowane wydatki i to częściowo nawet dość znacznie. Słusznie powiedzieć można, że nietylko ustrój i ustawodawstwo charakteryzują poziom kulturalny danego kraju, lecz i z wydatków państwowych sądzić można o poziomie kultury kraju. Sądząc po naszym budżecie, absolutnie nie wygląda na to, aby Rządowi naszemu zależało tak bardzo na wysokim poziomie kultury naszego kraju. O tem świadczą zarządzone przez Rząd znaczne redukcje w wydatkach zwłaszcza dla takich celów, które właśnie charakteryzują poziom kulturalny kraju. I my to dobrze rozumiemy, że wydatki państwowe muszą być znacznie zredukowane ze względu na katastrofalne położenie finansowe Państwa. Natomiast zawsze pozostanie dla nas rzeczą niezrozumiałą, że przewiduje się znacznie niższe wydatki nawet tam, gdzie one może pomimo ciężkiego kryzysu finansowego, w jakim się Państwo nasze znajduje, powinny być powiększone, a zato preliminuje się wydatki, które prędzej, czy później będą gorzko żałowane. Nie możemy tego zrozumieć, a zatem i nie możemy się na to zgodzić, że preliminowane wydatki zostały zmniejszone w porównaniu z rokiem ubiegłym na kontrolę państwową o 37% , w Ministerstwie Rolnictwa o 60%, w Ministerstwie Robót Publicznych o 70% , w Ministerstwie Reform Rolnych o 77%, w Ministerstwie Oświaty o 20%, podczas gdy wydatki Ministerstwa Spraw Wojskowych nie zostały zmniejszone nawet o 1% .</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#EugeniuszFranz">Ze względu na ograniczony czas, jaki przysługuje klubowi naszemu, nie mogę omawiać tu wszystkich szczegółów. Mogę tylko kilka punktów poruszyć.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#EugeniuszFranz">W roku 1930 Stanisław Machowski wydał broszurkę pod tytułem: „O jutro szkoły polskiej”. W broszurce tej przedstawia on całą nędzę szkoły i stosunków szkolnych w naszym kraju. Dla uważnego czytelnika broszurka ta jest wstrząsającą. Stanisław Machowski dowodzi, że chcąc, aby w przyszłości wszystkie dzieci w wieku szkolnym pobierały naukę w odpowiednich lokalach szkolnych, Państwo powinno przez 20 lat wydawać przeciętnie po 168 miljonów złotych rocznie na ten cel. A co wydały dotychczasowe rządy na budowę szkół? Niecałe 60 miljonów złotych w latach ubiegłych razem, a w tym budżecie niema ani grosza na budowę szkół. Natomiast wydaj e się miljony rocznie na przysposobienie wojskowe młodzieży, w tym roku przewidziano 8 miljonów złotych. Ale za to mamy przeszło miljon dzieci w wieku szkolnym bez nauki. Czy nie jest to trochę dziwnem, jeżeli Minister Oświaty wnosi ustawę o ustroju szkolnictwa, w myśl której nauka szkolna jest obowiązkowa dla każdego dziecka od 7 roku życia, ale o potrzebne lokale szkolne nikt nie dba. To są grzechy popełnione na dorastającej młodzieży i na przyszłych pokoleniach. Ale grzechy te będą się kiedyś gorzko mściły, gdyż do najlepszych broni przeciwko komunizmowi należy szkoła z dobrą nauką. My wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za przyszłość Państwa i dlatego uważam za swój obowiązek to tu powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#EugeniuszFranz">Jeszcze dwie liczby z budżetu chciałbym tu przytoczyć. Preliminowano na godziny nadliczbowe w ministerstwach 18 miljonów zł. Czy przyjęta w ostatnim czasie ustawa o zakazie pracy nadliczbowej nie dotyczy również i Rządu, względnie ministerstw? Czy Rząd nie powinien służyć dobrym przykładem? Za tę sumę 7.000 pracowników niższych stopni znalazłoby pracę i chleb powszedni.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#EugeniuszFranz">Na emerytury preliminowano w roku przyszłym o 17.600.000 zł więcej. Przewiduje się przyrost 6.000 emerytów. Ilu ludzi się przenosi na emeryturę, którzy są zupełnie zdrowi, silni i chętni do pracy, chciałbym tu dowieść jednym przykładem. Pewien nauczyciel w Łodzi, którego nos nie podobał się jego przełożonej władzy, musi być usunięty. Nie można go wydalić, więc musi być przeniesiony na emeryturę. On się broni, chce pracować i służyć dalej dobru Państwa i społeczeństwa, ale jednak musi odejść. Więc nakazuje mu się, aby się dał zbadać przez komisję lekarską. Komisja bada go i nie może stwierdzić żadnej choroby. Naraz przychodzi na myśl jednemu z członków komisji zapytać go, czy kiedyś w dzieciństwie nie chorował. Nauczyciel odpowiada, że nie może sobie przypomnieć. I co się staje? Zostaje on przeniesiony na emeryturę z uzasadnieniem, iż „cierpi na słabą pamięć, nie może sobie przypomnieć przeszłości i wobec tego nie może być nauczycielem”.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#EugeniuszFranz">Ponieważ muszę jeszcze inne sprawy poruszyć, nie mogę niestety zająć się dłużej samym budżetem, choć bardzobym tego pragnął.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#EugeniuszFranz">Co sądzimy o kwestji bezrobotnych, jest dość znane, będziemy popierać wszystko to, co może służyć do zażegnania nędzy wśród bezrobotnych. Zdajemy sobie również sprawę z ciężkiego położenia całego przemysłu w Polsce, wiemy, że znajduje się on w krytycznem położeniu, szczególnie przemysł górnośląski. W grudniu 1928 roku, to jest mniej więcej przed 3 laty mówił Minister Spraw Zagranicznych Zaleski w Radzie Ligi Narodów, gdy mniejszość niemiecką na Górnym Śląsku podejrzewał, jak potem sądownie stwierdzono, zupełnie niesłusznie, mówił o wielkim rozwoju gospodarczym Górnego Śląska i powiedział między innemi: byłoby bardzo trudno znaleźć w tej dzielnicy poważny konflikt socjalny. Pytamy, czy Pan Minister może to i dziś jeszcze powiedzieć? Czy stosunki właśnie na Górnym Śląsku nie są najgorsze, wprost katastrofalne? Domagamy się od Rządu poparcia przemysłu górnośląskiego. Ale nigdy się nie zgodzimy z tem, aby się to stało jedynie kosztem robotników. W walce tej będziemy zawsze stali po stronie ogółu robotników. Niestety walka o zarobek na Górnym Śląsku wykorzystana jest zawsze do podjudzania przeciwko wszystkiemu, co niemieckie. Gazety polskie, nawet i rządowe, piszą, że przemysłowcy niemieccy z polecenia Berlina zniszczyć chcą przemysł górnośląski i robotnika polskiego. Liczne dowody tego podobno istnieją. Gdzie one są? Jeżeli dowody istnieją, to żądamy natychmiastowego aresztowania i najsurowszego ukarania wszystkich tych Niemców, którzy dopuścili się takiego przestępstwa. Jeżeli fakty i osoby te znane są, to dlaczego przestępcy tacy znajdują się jeszcze na wolności? Ale nic zrobić nie można, bo sprawa przedstawia się wręcz odwrotnie. Jak Rządowi wiadomo, właśnie niemieccy przemysłowcy uważają tę walkę o zarobek za niesprawiedliwą. I właśnie niemieckie banki popierały dotychczas finansowo przemysł górnośląski. Jeszcze w ostatnich dniach właśnie znów banki niemieckie dały pieniądze dla Huty Pokoju na Górnym Śląsku i uratowały ją wraz z wszystkimi robotnikami. Zato wydala się przeważnie niemieckich robotników i pracowników i pozostawia się ich w nędzy.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#EugeniuszFranz">Świat nareszcie zaczyna się przekonywać, że człowiek wszędzie na Bożym świecie powinien mieć prawo do pielęgnowania i zachowania swego odziedziczonego poczucia przynależności narodowej. Tylko nieliczne państwa europejskie stanowią znamienny wyjątek i między niemi też Polska. Tu uważa się pielęgnowanie narodowości za przestępstwo wobec Państwa. Kto się odważy żyć i poświęcać się dla swej narodowości, ten traktowany jest jako wróg Państwa, którego się karze i rujnuje. Możemy z czystem sumieniem powiedzieć, że jeszcze nigdy nie działaliśmy przeciwko Państwu. Nikt nam nie może zarzucić, że nie spełniamy naszych obowiązków obywatelskich. Zmarły przywódca niemiecki ś. p. senator Szczeponik, będąc jeszcze członkiem Reichstagu, powiedział przed przyłączeniem Górnego Śląska do Polski w swojej mowie pożegnalnej w Reichstagu: „Będziemy spełniali nasze obowiązki obywatelskie względem Państwa, ale nie zrzekniemy się naszej narodowości niemieckiej. Przynależności naszej do narodowości niemieckiej nikt nam z serca nie wyrwie”. Niemcy w Polsce dotrzymali tego, co on w swoim czasie powiedział; będziemy się w dalszym ciągu stosowali do tego przyrzeczenia. A jeżeli s. Utta, w swoim artykule noworocznym „Nasze credo noworoczne” mówi: „Chcemy mieć wolną tolerancyjną Polskę, w której i mniejszości jako wierni obywatele dobrze czuć się mogą. W tym ciężkim czasie wewnętrznych walk obozu rządowego z opozycją oświadczamy zupełnie jawnie: nie chcemy być opozycją dla przyjemności opozycji, ale żądamy, aby prawo w Polsce było poszanowane w całej pełni, żeby niezdolni, niemoralni i mniej wartościowi ludzie nie byli wyróżniani tylko dlatego, że zmienili swoje zapatrywanie i wykazują sztuczną gorliwość w walce dla obecnie rządzącego obozu,” — to wszystko podtrzymujemy słowo w słowo. Do tego wyznania przyłącza się cała mniejszość niemiecka w Polsce. Ale należy nam dać raz możność chętnego spełniania naszych obowiązków. Nie należy nas traktować zawsze jako przestępców. Należy nareszcie skończyć z tem, że się nas uważa za wrogów Państwa.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#EugeniuszFranz">Zwróciliśmy na to uwagę, że nietylko wszystkie nasze zebrania, nawet religijnych, kulturalnych i gospodarczych stowarzyszeń, ale i osoby pojedyńcze, zwłaszcza niemieccy mężowie zaufania, stale są szpiegowani przez agentów policyjnych. Dziś możemy to sobie wytłumaczyć, gdyż mamy w ręku pilne rozporządzenie inspektoratu policji państwowej w województwie w Toruniu do podwładnych urzędów. Jest zupełnie jasne, że takie rozporządzenia były też wydane w innych województwach. To pilne rozporządzenie wymaga od podwładnych urzędów, aby „natychmiast poddały specjalnie ścisłej, lecz nie zwracającej uwagi obserwacji wymienionych w liście mężów zaufania niemieckiego biura sejmowego w Tczewie”. Obserwowani mają być nietylko mężowie zaufania, ale i ich rodziny. Przytem należy zwrócić szczególną uwagę na obcowanie ich z innymi ludźmi, jak i na wydatki pieniężne mężów zaufania. Zarządzono, że przy najmniejszem podejrzeniu o karygodny czyn należy przeprowadzić rewizję. Przytem podlegałby konfiskacie nietylko materjał uważany za obciążający, ale i każda ilość pieniędzy zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#EugeniuszFranz">Widocznie dla zachęcenia organów policji, którym poruczono wykonać powyższe rozporządzenie, wydano nakaz, aby nazwiska tych urzędników policji, którzy się specjalnie wyróżnili przy tych dochodzeniach, były podawane do inspektoratu.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#EugeniuszFranz">Specjalnie podkreślono, że komisarze mają zaniechać szczególnych środków, dotyczących kontroli poczty, gdyż sprawę tę inspektorat uregulował bezpośrednio z pocztą.</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#EugeniuszFranz">W końcu tego rozporządzenia zwrócono uwagę kierownikom komisarjatów, że treść tego rozporządzenia ma być podana do wiadomości podwładnym urzędnikom tylko ustnie i osobiście przez kierownika urzędu.</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#EugeniuszFranz">Wspomniane rozporządzenie nosi datę z dnia 2 lutego 1931 r. i znak P. I. nr 467/31.</u>
          <u xml:id="u-31.16" who="#EugeniuszFranz">W przemówieniu swojem w Komisji Budżetowej p. Minister Spraw Wewnętrznych poruszył też kwestję mniejszości narodowych w Państwie. P. Minister mówił o przywilejach, których jakoby niektóre grupy mniejszościowe żądają. Chciałbym tu zaznaczyć, że my nigdy nie żądaliśmy żadnych przywilejów. Bylibyśmy już zupełnie zadowoleni, gdybyśmy rzeczywiście korzystali z praw zagwarantowanych nam w Konstytucji i w traktatach o obronie mniejszości narodowych, Tylko o te prawa walczymy i walczyć będziemy, póki nie będą spełnione! Dalej p. Minister powiedział, że gospodarcze i kulturalne wymagania mniejszości będą spełniane w miarę ich słuszności pod jednym warunkiem: „pod warunkiem lojalności względem Państwa właśnie tychże mniejszości”. Bardziej lojalnymi, niż jesteśmy teraz, już stać się nie możemy. Chyba, że p. Minister rozumie pod lojalnością względem Państwa to, żebyśmy się wyrzekli naszego języka, naszej narodowości, albo naszych szkół niemieckich, lub też, żebyśmy bezczynnie znosili ucisk. Stwierdzić musimy, że mimo naszej lojalności nie doznawaliśmy jeszcze żadnego spełnienia naszych słusznych domagań. Nawet nie odczuwaliśmy jeszcze najmniejszego zrozumienia ze strony Rządu dla naszych życzeń. Gdzie jest obrona mniejszości narodowych, o której p. Minister również mówił? Gdzie naprawa krzywdy, wyrządzonej Niemcom np. podczas ostatnich wyborów przez ciężkie napady i pobicia? Pytam p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który ze sprawców tych napadów, ukaranych sądownie karą pieniężną lub więzienia, odbył tę karę? Pytam p. Ministra, czy sprawcy, którzy np. mnie w roku 1927 tak ciężko pobili, że przez całe swe życie nie będę mógł już wyzdrowieć i którzy wtedy zostali ukarani więzieniem, odsiedzieli te kary? Prawomocny wyrok był wydany już kilka lat temu. Na co się zda zasądzenie, jeżeli wyrok nie jest wykonany? Czy to się nazywa obrona mniejszości?</u>
          <u xml:id="u-31.17" who="#EugeniuszFranz">Jeden z premjerów rządów pomajowych oświadczył pewnego razu, gdy pertraktowaliśmy z nim i przyrzekaliśmy poparcie rządowi w razie, jeżeli zagwarantowane nam w Konstytucji i traktatach prawa będą spełniane: „Nie mam nic do sprzedania”. I my także nie mamy nic do sprzedania. Coś do sprzedania ma najwyżej Niemiecki Związek Kulturalno-Gospodarczy, który, jak nam jeden z jego byłych kierowników biurowych sam oświadczył, na rozkaz czynników rządowych miał skonstruować podanie do Rady Ligi Narodów, które miało rzucić ciężkie podejrzenie na Niemców, nie należących do tej organizacji i unieważnić słuszne skargi niemieckiej mniejszości. Tę organizację uważa i popiera się jako jedyną lojalną organizację niemiecką. My zaś, którzy uczciwie walczymy o nasze prawa, jesteśmy napiętnowani i traktowani jako wrogowie Państwa Polskiego. Z tego powodu nie możemy mieć zaufania do Rządu i będziemy głosowali przeciw budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. ks. Szydelski,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#SzczepanSzydelski">Mając bardzo mało czasu wyznaczonego, ograniczę się do paru konkretnych spraw, związanych z moim mandatem poselskim.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#SzczepanSzydelski">Słów kilka co do budżetu wyznaczonego i jego wykonywania. Dokładniej tę sprawę omawiałem na Komisji Budżetowej. Podkreśliłem tam, że zgodnie z konkordatem musi być podwyższona liczba etatów w seminarjach duchownych. Nie można pozostawać zawsze na tej samej liczbie spetryfikowanej od roku 1927, gdyż życie nie stoi w miejscu i stan liczebny w tych seminarjach w latach następnych powiększył się znacznie, gdyż także zapotrzebowanie duchowieństwa wzrasta, a nadto przekształcono w ostatnich latach studja teologiczne z 4-letnich na 5-letnie, za czem koniecznie już miała iść większa liczba teologów na studja. Domagają się więc podwyższenia etatów najprzewielebniejsi księża biskupi i Rząd Polski powinien uznać te żądania za słuszne i w budżecie je uwzględnić.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#SzczepanSzydelski">W szczególniejszy sposób zwracałem uwagę na znikomo małą liczbę etatów alumnów w rzymsko-kat. seminarjum metropolitalnem we Lwowie. Ledwie 63 etaty na 234 etaty grecko-rusińskie na tem samem terytorjum Małopolski Wschodniej. Komisja Budżetowa odrzuciła moją w tej sprawie niewinną rezolucję, dlatego poruszam tę sprawę tu na plenum Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#SzczepanSzydelski">Również sprawa emerytur duchowieństwa jest bardzo pilna i domaga się rychłego omówienia z najprzewielebniejszym episkopatem. Nie można zadowalać się tem, że konkordat określił sumę na ten cel w załączniku A) na ryczałt 254.000, z pensjami wdowierni wdów po duchowieństwie grecko-rusińskiem.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(Głos: Grecko-katolickiem.)</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#SzczepanSzydelski">Ta terminologia: grecko-rusiński jest użyta w budżecie i ja się tej terminologji trzymam.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#komentarz">(Głos: Pan jest księdzem.)</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#SzczepanSzydelski">W tem przecież niema nic dla Panów obrażającego, ta terminologia jest u nas w Państwie przyjęta i ja się tego trzymam. Nie mam bynajmniej zamiaru Panów dotknąć, gdyż uważam, iż niema w tem nic obrażającego, czy nazwiemy obrządek grecko-katolickim, czy grecko-rusińskim, to wszystko jedno. Razem z pensjami wdowiemi wdów po duchowieństwie grecko-rusińskiem 383.000 zł. Jest faktem, że emerytury duchownych wynoszą po 50 do 120 zł miesięcznie, są zatem bardzo skromne, a i tych skromniutkich emerytur około 46 księży nie może otrzymać dlatego, że fundusz ma być wyczerpany. Muszę tu zaznaczyć, że mimo zryczałtowania tej dotacji w roku 1926, w rok po zawarciu konkordatu, wstawiono do budżetu na emerytury i pensje wdowie po duchownych grecko-rusińskich nie 383.000 zł., jak w załączniku „A” konkordatu, lecz 668.000 zł. Tę sumę jednak w następnych latach zmniejszono na 500.000 zł. w tym roku wstawia się tylko 415.000 zł. Mam podstawę do przypuszczenia, że wyjaśnienia, złożone w tej sprawie przez ks. Wiceministra Żongołłowicza, nie były ścisłe i wyczerpujące. Proszę zatem Wysoki Rząd, aby tą sprawą się zajął i ją w porozumieniu z episkopatem w sposób ludzki załatwił.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#SzczepanSzydelski">Pilną jest sprawa uregulowania sprawy utrzymania kościołów i służby kościelnej. Jest w tej sprawie, o ile mi wiadomo, już wypracowany i z episkopatem uzgodniony projekt ustawy o składkach kościelnych. Po myśli art. 4 konkordatu Rząd ma obowiązek być w tej sprawie kościołowi pomocny. Proszę Wysoki Rząd, aby tę sprawę uważał za pilną, zwłaszcza na obszarze dawnego zaboru rosyjskiego, i poczynił dalsze co do jej załatwienia kroki, aby zaprzestano zajmować duchowieństwu z tytułu pewnych świadczeń społecznych prywatne meble i bydło.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#SzczepanSzydelski">Żali się w wielu stronach duchowieństwo, że Rząd odnosi się do niego podejrzliwie i niechętnie, że utrudnia pewne prace, związane z działalnością ściśle kościelną. Żali się także, że w wielu razach władze szkolne nie liczą się w dostatecznej mierze z opinją katolicką ludu, że różne organa władz niższych dają powód do nieporozumień, do kolizji z uczuciami ludności katolickiej i z samem duchowieństwem.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#SzczepanSzydelski">Podniosłem na Komisji Budżetowej i tu przypominam, że wypłata dotacyj, przewidzianych w budżecie tegorocznym na cele rzeczowe, jest jakby wstrzymana. Ciężkie położenie Skarbu Państwa, to prawda, ale są to kwoty stosunkowo drobniejsze i są one konieczne. Fundusz budowlany zarówno patronacki, jak i zasiłkowy, mają znaczenie nie tylko kościelne, ale i państwowe.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#SzczepanSzydelski">Na Komisji Budżetowej z przemówienia p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wyciągnąłem wniosek, iż Rząd nie idzie na walkę z kościołem. Pragnę także z tego miejsca wyrazić życzenie, ażeby między Państwem naszem a kościołem panował rzeczywiście stosunek wzajemnego zaufania. Stosunek ten da się u nas tem łatwiej osiągnąć, że duchowieństwo polskie, może więcej, niż w innych narodach, dba także o dobro Państwa i narodu i pragnie im podobnie, jak kościołowi, służyć szczerze. W interesie jednak tego stosunku wzajemnego zaufania proszę Wysoki Rząd, aby wszystkie podległe mu władze i organa lojalnie i konsekwentnie ustosunkowywały się do postanowień i do ducha konkordatu, aby do nieporozumień i rozterek nie dochodziło.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#SzczepanSzydelski">Dotknę z kolei interesów rzemiosła po miastach. Rozmawiając w ostatnich dniach z przedstawicielami cechów we Lwowie, spotkałem się z żalami, że bardzo wiele warsztatów jest dziś nieczynnych, że prawie nie przyjmuje się chłopców do nauki, że egzekutorzy zajmują za podatki maszyny, materjały, narzędzia pracy, niszcząc w ten sposób warsztaty i podatników, że praca po więzieniach robi konkurencję rzemieślnikom, że wojskowość wyrabia obuwie i ubrania we własnych przedsiębiorstwach, rzemieślnik lwowski od szeregu lat nie ma w tem żadnego udziału. Przy rozmaitych ofertach konkurencję, niszczącą rzemiosło, robią huty, które skartelizowawszy się, utrzymują materjały żelazne na wysokim poziomie cen. Rzemiosło potrzebuje kredytu.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#SzczepanSzydelski">Na te skargi Rząd może odpowiedzieć, że stan obecny Skarbu nie pozwala na niesienie pomocy rzemiosłu, że istnieją pewne rozporządzenia, chroniące warsztaty przed pewnemi egzekucjami, że rzemieślnicy mogą i powinni się sami bronić. Niestety sprawy tak proste nie są i władze centralne muszą same czuwać nad tem, aby chronić warsztaty, a tem samem i podatników Państwa przed ruiną. Rząd centralny musi bronić rzemiosła przed ruiną, musi popierać interesy rzemiosła wobec niezdrowej konkurencji warsztatów więziennych, pewnych zakładów państwowych i skartelizowanego wielkiego przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#SzczepanSzydelski">Ministerstwo Przemysłu i Handlu powinno bardziej czynnie zajmować się obroną interesów rzemiosła i znaleźć pewien fundusz na ratowanie rzemiosła.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#SzczepanSzydelski">Słusznie Ministerstwo Rolnictwa wiele miljonów rzuciło i rzuca na ochronę interesów rolników i rolnictwa, niechaj bodaj część takich funduszów znajdzie Wysoki Rząd na ratowanie stanu rzemieślników.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Ludowego: Żeby tylko nie pomógł, jak ten fundusz dla rolników).</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#SzczepanSzydelski">Troszeczkę jednak pomógł, zdaje się, że ceny utrzymują się jako tako.</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#SzczepanSzydelski">Sprawa znalezienia pracy dla bezrobotnych ma pierwszorzędne znaczenie. Z pewną radością witani wiadomość, że Ministerstwo Pracy w porozumieniu z Ministerstwem Robót Publicznych przygotowuje plany i akcję, aby z wiosną bodaj część bezrobotnych zająć. Dzisiejsze położenie gospodarcze nie zapowiada dużego ruchu budowlanego w kraju, ale należy zrobić, co możliwe, aby utrzymać warsztaty pracy. Jeśli eksport węgla jest tylko możliwy przez obniżenie kosztów produkcji, to niechaj kosztów tej obniżki nie ponosi tylko robotnik, niechaj zmniejsza się koszta administracji, niechaj zmaleją wysokie pobory wielu dyrektorów. Przemysł wielki zresztą powinien się nastawić w pierwszym rzędzie na rynek wewnętrzny i przez politykę obniżki cen popierać i rozwijać konsumcję wewnętrzną. Rozumiem znaczenie dodatniego bilansu handlowego, ale nie można śrubować ciągle cen cukru na rynku wewnętrznym, aby go wywozić częściowo za pół darmo za granicę.</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#SzczepanSzydelski">W interesie podniesienia życia gospodarczego w województwach południowo-wschodnich oświadczam się przeciw zamierzonemu zwijaniu pewnych fabryk i warsztatów tytoniowych, czy wojskowych w Jagielnicy, w Winnikach, czy w Przemyślu, rzekomo dla zracjonalizowania produkcji, dla skupienia jej w pewnych tylko ośrodkach w Warszawie, czy w innych miejscowościach b. Kongresówki. Byłbym przeciwny ścieśnianiu terenów w Małopolsce Wschodniej pod uprawę tytoniu. Takie redukcje mogą wprawdzie dać chwilowo pewne cyfrowe oszczędności, czy zyski, ale na dalszą metę odejmują ludziom pracę, osłabiają zarobkowość, wysuszają źródła konsumcji i podatków, prowadzą do większej nędzy w kraju, do zwiększenia zasiłków na bezrobotnych. Chwilowe zyski Państwo musiałoby opłacić większemi stratami. Słuszną jest także rzeczą zająć się ratowaniem małych warsztatów pracy rolniczych, czy przemysłowych, przed ruiną drogą sprzedaży licytacyjnej za pół darmo. Popieram w tym kierunku inicjatywę kolegów z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji.</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#SzczepanSzydelski">Wysoki Sejmie! Stronnictwa polskie narodowe w tej Izbie, choć zapewne wszystkie owiane są duchem szczerej służby Rzeczypospolitej naszej, podzielone są na dwa zwalczające się wzajemnie obozy. Nie chcę przez to powiedzieć, jakoby opozycja, walcząc przeciw większości rządowej, nie myślała o przyszłości Polski i dla niej nie chciała pracować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WacławMakowski">Zwracam uwagę mówcy, że czas jego przemówienia już minął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#SzczepanSzydelski">Także opozycja, zwłaszcza ta z prawej strony, szczerze pracuje dla przyszłości Ojczyzny naszej, chociaż spełnia rolę opozycji, nie większości rządzącej. Ale chwila dzisiejsza ciężkiego przesilenia gospodarczego i nasze położenie międzynarodowe nakazują nam skupić wszyskie siły, aby przezwyciężyć kryzys i stanowić jeden zwarty obóz nazewnątrz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WacławMakowski">Zwracam powtórnie uwagę mówcy, że czas jego minął już od 3 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#SzczepanSzydelski">W tym stanie rzeczy potrzeba zarówno w przedstawicielach Rządu i większości sejmowej, jak w przedstawicielach opozycji wiele dobrej woli, wiele umiarkowania i ducha pojednawczego. Niechaj mi będzie wolno dać wyraz z tego miejsca życzeniu, aby pewna przepaść, jaka istnieje między większością rządową a opozycją, zwolna się wyrównywała ku chwale i sile Rzeczypospolitej. Pragnę być zawsze heroldem tej myśli. Kierując się tą myślą, choć mam i mieć muszę wiele zastrzeżeń co do polityki osobowej i co do wielu posunięć Rządu, uznaję równocześnie wiele szczerych wysiłków Rządu w tych trudnych czasach dla zapewnienia Państwu bezpieczeństwa i ochrony interesów ludności i dlatego będę głosował za koniecznością państwową, jaką jest budżet.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Lewin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#AaronLewin">Wysoki Sejmie! Będąc ograniczony skontyngentowaniem dyskusji budżetowej, pozwalam sobie w imieniu ludności żydowskiej, którą mam zaszczyt w tej Wysokiej Izbie reprezentować, złożyć następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#AaronLewin">Stało się już poniekąd utartym zwyczajem, że rok rocznie przy rozprawie budżetowej posłowie żydowscy wynurzają z tej wysokiej trybuny ciężkie bóle, które trzymiljonową ludność żydowską w Polsce uciskają, które tak kulturalnie, jak i materjalnie ją trapią i życie jej ciężkiem, niemal nieznośnem czynią. Zdaje się, że żale te stały się już monotonnemi i robią wrażenie piosenki przestarzałej, która dawno już straciła swoją atrakcję i już mija bez wszelkiego echa i znaczenia. Niemniej jednak przedstawicielstwo ludności żydowskiej, dziś tak ciężko dotkniętej, nie przestanie nigdy z tej Wysokiej Trybuny o spełnienie słusznych swych żądań wołać i zrealizowania ich z całym naciskiem się domagać, głos sprawiedliwości bowiem nigdy nie staje się przestarzałym, lecz przeciwnie zyskuje na sile, aż wreszcie toruje sobie drogę do serc i umysłów i dochodzi do zwycięstwa!</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#AaronLewin">Zacznę od kupiectwa żydowskiego, tej warstwy ludności żydowskiej, która dziś najbardziej cierpi i znajduje się już prawie u brzegu przepaści. Znaczyłoby to nieść sowy do Aten, gdyby się chciało jeszcze raz powtórzyć te wszystkie bolączki, które dają się kupiectwu żydowskiemu we znaki i pod których obuchem całkiem już ono się załamało. Ono formalnie dogorywa. Brak kredytu płynnego, drożyzna pieniądza i zanik zaufania w stosunkach handlowych podmuliły całą podstawę kupiectwa. Nadmierne obciążenie podatkowe zabrało mu możność przetrzymania ciężkich czasów. Na czoło zagadnienia, obejmującego stosunek Państwa do kupiectwa, wysuwa się przeto problem gruntowniej reformy systemu podatkowego, oraz problem amnestji podatkowej. Zaległości, obliczone ostatnio przez p. Ministra Skarbu na 1.200 miljonów zł, są nieściągalne i powinny zatem być czemprędzej odpisane, aby zrzucić raz z nad głowy zubożałego kupca-podatnika wiszący nad nim miecz i przywrócić mu nieodzowne do handlu i obrotu kupieckiego poczucie spokoju i pewności.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#AaronLewin">Wszelkie próby spotęgowania etatyzmu przez wprowadzenie nowych monopoli powinny być zgóry jako szkodliwe zarówno dla Państwa, jak i dla kupiectwa zarzucone. Przeciwnie, opierając się na czystym interesie kupieckim, Państwo dążyć powinno do zlikwidowania istniejących już monopoli, zwłaszcza monopolu spirytusowego, który się już dawno nie rentuje. Ludność żydowska bardzo boleśnie odczuła przeprowadzoną z dniem 1 stycznia 1932 redukcję około 1.300 koncesyj monopolowych. Stwierdzić należy, że w czasie obecnym stanowczo nie pora na pozbawianie tak licznych rodzin możności zarobkowania, a i w interesie Skarbu Państwa nie leży nagłe usunięcie długoletnich rutynowanych odsprzedawców wyrobów monopolowych, których zapasy coraz bardziej pęcznieją. Naprawienie tej krzywdy przez cofnięcie wszystkich wypowiedzeń koncesyj jest przeto nakazem chwili, interesów Skarbu Państwa i obywateli. Już zgoła niezrozumiałem wydaje się pozbawienie koncesyj szeregu posiadaczy wyszynków wina. Wino jest artykułem, wymagającym u Żydów specjalnego nadzoru rytualnego. Koncesje na wyszynk wina nie powinny więc w miejscowościach, przez Żydów zamieszkiwanych, ze względu na ogólny interes religijny być objęte ogólną liczbą wyszynków, a koncesje, wypowiedziane dawnym posiadaczom, których osoby uprzywilejowane, jak np. inwalidzi, oczywiście zastąpić nie mogą, powinno się zwrócić.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#AaronLewin">Boleśnie odczuwa kupiectwo żydowskie pomijanie go przy dostawach publicznych i rządowych. Jedynym drogowskazem przy rozdziale tych dostaw, powinny być w przyszłości względy rzeczowe, a nigdy moment wyznaniowy.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#AaronLewin">Rzemiosło żydowskie, posiadające chlubną wiekową tradycję, stoi obecnie u kresu swych sił. Zagrożony poważnie konkurencją wyrobów fabrycznych, otrzymał rzemieślnik niedawno temu świeży cios w postaci nowego obciążenia podatkowego przy reformie podatku przemysłowego. Nie leży stanowczo w interesie Państwa ruina tysiącznych rzesz spokojnych, pracowitych obywateli, których warsztaty upaść muszą, jeżeli nie przyjdzie się im z pomocą przez uruchomienie kredytów i odciążenie podatkowe.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#AaronLewin">Wśród sfer robotniczych żydowskich panuje skrajna nędza. Przytem skontatować należy objaw pocieszający, o ile idzie o nastroje, nurtujące wśród robotników żydowskich. W przeszło stu miastach w Polsce istnieją dziś związki robotników religijnych żydowskich, t. zw. „Poale Emune Izrael”, stanowiące część składową wielkiej światowej organizacji ortodoksyjnej „Agudas Izrael”, które rozwijają działalność nader pożyteczną. Albowiem stara religja żydowska szczególną otacza opieką pracownika fizycznego, darząc go ochroną, która w zawody iść może z nowoczesnem zupełnie ustawodawstwem socjalnem. Myśli te popularyzują rzeczone związki robotnicze i stanowią w ten sposób skuteczną tamę przeciw rozszerzaniu się zbrodniczą ręką podsycanych i przez całe prawdziwe żydowstwo znienawidzonych prądów antyreligijnych. Opieka Państwa nad religijnym ruchem robotniczym jest podyktowana i interesem Państwa.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#AaronLewin">Wspólnym postulatem kupiectwa, przemysłu i rękodzieła żydowskiego jest zniesienie przymusowego odpoczynku niedzielnego. Od szeregu lat postulat ten jest jednym z najbardziej zasadniczych, ale niestety dotąd nie doczekał się realizacji. Odbyty w miesiącu ubiegłym wielki ogólnopolski zjazd rabinów w Warszawie powziął w tej kwestji następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#AaronLewin">„Wychodząc z założenia: a) że świętość soboty jako absolutnego i niewzruszalnego dnia odpoczynku jest podstawowem założeniem religji żydowskiej, od którego naród żydowski nigdy ani na jotę nie odstąpi; b) że przymusowy odpoczynek niedzielny jest wielkim ciosem, wymierzonym religji i wierze żydowskiej i podkopuje kulturalne i gospodarcze życie żydowskie, wyraża zjazd rabinów swój głęboki żal i ból, że nie zostało dotąd uwzględnione słuszne żądanie całego żydowstwa polskiego w kierunku zniesienia przymusowego odpoczynku niedzielnego, który sprzeciwia się zagwarantowanej konstytucyjnie wolności przekonań religijnych; — Zjazd rabinów zwraca się z gorącym i usilnym apelem do Wysokiego Rządu i Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, by łaskawie czemprędzej tę krzywdę usunąć raczyły, a to przez wydanie normy, że Żydzi, odpoczywający w sobotę, są wolni od przymusowego odpoczynku niedzielnego”.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#AaronLewin">Wyrazić należy nadzieję, że urzeczywistnienie tego dezyderatu żydowstwa polskiego, tak bardzo w prymitywnych zasadach słuszności ugruntowanego, niebawem już nastąpi.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#AaronLewin">Odłam ludności żydowskiej, należący do wolnych zawodów, przeżywa kryzys równie ciężki, jak i inne warstwy społeczne. Bardzo bolesne jest dla nas niedopuszczanie zdolnych sił żydowskich do urzędów państwowych. W obecnym okresie rozbudowywania Polski, tężenia jej organizmu państwowego, urzędy publiczne powinny być obsadzone jednostkami najbardziej utalentowanemi. Niestety wyznanie żydowskie jeszcze często jest przeszkodą do osiągnięcia nawet stanowiska podrzędnego, gdy na zachodzie Europy wyznanie to nie jest przeszkodą nawet do osiągnięcia stanowisk w rządach i gabinetach ministerjalnych. Ludność żydowska oczekuje pod tym względem rychłej zmiany na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#AaronLewin">Z żalem przyjęło społeczeństwo żydowskie znikomą pozycję na wydatki wyznania i szkolnictwa żydowskiego w omawianym obecnie budżecie. Nie odpowiada pozycja ta w minimalnym nawet stosunku wysokości świadczeń, przez ludność żydowską w Polsce ponoszonych. Szkolnictwo żydowskie, na którego czoło wysuwa się rozgałęzione szkolnictwo ortodoksyjne, bez subsydjów państwowych jest skazane niemal na zagładę, a w interesie Państwa to bezwzględnie nie leży. I od szeregu lat na tę krzywdę uwagę zwracamy, niestety bezskutecznie.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#AaronLewin">Wysoki Sejmie! Pragnąc usunięcia naszych bolączek, chcę stwierdzić, że pragnienie to wypływa też z głębokiej troski o dobro Państwa. Albowiem i w ogólnym interesie Państwa leży, aby trzymiljonowa ludność żydowska czuła się dobrze. Ludność żydowska, podkreślam: cała ludność żydowska bez względu na jej przynależność partyjną, owiana jest duchem szczerego przywiązania do Polski. Wszyscy Żydzi pragną współpracować dla dobra i rozkwitu Rzeczypospolitej. Wszyscy chcą ją widzieć świetną i mocarną, szczęśliwą i potężną. I wierzę, że usunięcie tych krzywd, które są głównie pozostałością czasów dawnych, przyczyni się niemało do zasiania w całem Państwie ziarna dobrobytu i powodzenia, przyczyni się do dojrzenia owocu zgody i harmonji w tej Rzeczypospolitej, której jednym z filarów, głęboko w wiekowej przeszłości zakorzenionych, jest trzymiljonowa ludność żydowska.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#AaronLewin">Z uznaniem wspominam w tej chwili godne i mężne stanowisko Rządu niedawno temu, gdy młodzież żydowska na wszechnicach znajdowała się w niebezpieczeństwie życia. Spodziewać się chcę, że Rząd obecny przystąpi niezwłocznie do realizacji postulatów, o których mówiłem i zapewni ludności żydowskiej pełne równouprawnienie obywatelskie, oraz rozwój materjalny i kulturalny. Dlatego wetować będę w imieniu ludności żydowskiej za budżetem dla Rządu p. Aleksandra Prystora.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Grünbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#IzaakGrünbaum">Wysoki Sejmie! Chciałbym roztoczyć przed Panami obraz nędzy panującej na ulicy żydowskiej, wśród społeczeństwa żydowskiego, chciałbym mówić o tej rozpaczy, która ogarnia ludowe masy żydowskie, ale brak mi na to czasu i dlatego mówić będę ogólnikami, w szczegóły wdawać się nie mogę, ani ilustrować swoich twierdzeń faktami. Już poprzedni mówcy żydowscy, nawet ci najbardziej lojalni wobec Rządu, mówili o rosnącej wśród Żydów pauperyzacji. Gdy zwracano na to uwagę, odpowiadało się zazwyczaj zwłaszcza za granicą, że przyczyną tej pauperyzacji jest kryzys, panoszący się obecnie na świecie i w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#IzaakGrünbaum">Wysoki Sejmie! Jest w tem twierdzeniu prawda, ale nie cała. Przyczyną obecnego stanu rzeczy wśród Żydów jest także i może najbardziej polityka obecnego Rządu. Gospodarcza polityka Rządu doprowadza do tego, że wypieranie Żydów, ten ideał narodowej demokracji, staje się coraz bardziej faktem. Nie dopuszcza się Żydów do źródeł zarobkowania, do źródeł pracy, niszczy się w ten sposób żydowstwo, albowiem nie może ono przejść z tych dziedzin pracy i zarobkowania, które uschły, które zanikają, do innych nowych dziedzin pracy i zarobków. Rząd nie daje żadnego ekwiwalentu, ani w formie płac, które otrzymują urzędnicy, ani w formie płac, które otrzymują robotnicy, zajęci w przedsiębiorstwach przez Rząd kierowanych, a świadczenia Żydzi ponoszą w bardzo poważnej mierze, zwłaszcza bezpośrednie. Panujący u nas system podatkowy jest taki, że miasta są głównie obciążone podatkami bezpośredniemi, a w miastach mamy 33% Żydów. Właściwie należałoby mówić w tym wypadku tylko o tych warstwach, które zajmują się handlem, rzemiosłem i fabrykacją średnią lub drobną, a w tych warstwach procent Żydów jest daleko większy, w rzemiośle dochodzi do 50%, w handlu do 60% i więcej, w drobnym przemyśle prawdopodobnie również do 50% .</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#IzaakGrünbaum">Jaki jest nastrój wśród Żydów? Opowiadano tu Panom o lojalizmie. Twierdzi się wśród społeczeństwa polskiego, że Żydzi stanowią jednio z najsilniejszych oparć obecnego Rządu. Narodowa demokracja siadła na konika antysemickiego i myśli, że potrafi w ten sposób za pomocą haseł czysto antysemickich poruszyć masy przeciw Rządowi, bijąc Żydów. Narodowa demokracja i inne stronnictwa szerzą wśród społeczeństwa polskiego pogląd, jakoby Żydzi wszyscy gotowi byli poprzeć Rząd pomajowy, Rząd obecny, jakoby wszyscy Żydzi zawsze popierali ten Rząd. Tak nie jest. 250.000 żydowskich wyborców głosowało na listę, którą mam honor przed Panami reprezentować, na listę bloku sjonistycznego. 250.000 wyborców występowało opozycyjnie przeciw Rządowi podczas ostatnich wyborów i obecnie w imieniu tych 250.000 wyborców moich i mego kolegi d-ra Rosenblata oświadczam: Nieprawdą jest, że panują wśród Żydów nastroje przychylne dla Rządu obecnego. Nigdy jeszcze nie był lud żydowski opanowały taką rozpaczą, jak obecnie, lecz rozpacz ta nie może znaleźć wyjścia, jesteśmy bowiem teroryzowani w sposób niesłychany.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, powiada się, że Rząd obecny, Rząd pomajowy jest najlepszym rządem dla Żydów, jaki może być w Polsce. Tak twierdzą ci Żydzi, którzy zasiadają na ławach większości rządowej, którzy z łaski Rządu otrzymali swoje mandaty, tak twierdzi przedstawiciel ortodoksji żydowskiej, któregoście Panowie tu słyszeli. Ale tak nie jest. Musi Rząd, muszą organa rządowe wszędzie po miastach i miasteczkach teroryzować Żydów, ażeby tę przychylność wymusić. Doprowadziły te organa rządowe do tego, że zawsze i wszędzie przy każdem wystąpieniu wzywa się przedstawicieli ludności żydowskiej, przemawia się im „do rozumu”, grozi się im, potem spadają kary na opornych i krnąbrnych. Oczywiście, że zahukana ludność żydowska milczy. Oczywiście, że wśród ludności żydowskiej panoszą się ci, co żerują na takim stosunku do niej.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów! Były u nas rządy, które miały w programie antysemityzm. Mieliśmy rządy endeków, które traktowały wszystkich Żydów en canaille. Proszę Panów, dziś bywają chwile, że tęsknimy do tych rządów. Takiej demoralizacji ludności żydowskiej nie było dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, to, co mówię, przepojone jest bólem. Należałem do tych, którzy powitali rządy pomajowe, którzy wierzyli, że te rządy potrafią okupić krew przelaną podczas przewrotu. Proszę Panów, to się nie stało.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, zapanowała demoralizacja taka, jakiej nigdy nie było i nigdzie.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#IzaakGrünbaum">Wszędzie po miastach i miasteczkach. Panie Marszałku Polakiewicz, służę Panu dowodem. Jeśli się nie mylę, mandat Pański pochodzi z kutnowskiego. Otóż proszę Panów, jeśli się nie mylę, jedyna skarga co do wyborów kutnowskich, gdzie nasza lista została unieważniona,…</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Są trzy protesty.)</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#IzaakGrünbaum">Jeden protest zgłoszony został przez sjonistę i ma być rozpatrywany w Sądzie Najwyższym.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#IzaakGrünbaum">Panie Marszałku, czy Pan wie, że tego człowieka wzywano do starostwa, że teroryzuje się w sposób niesłychany, nie daje mu się wprost żyć i posyła się do niego rozmaitych obywateli Żydów, tych wystraszonych, ażeby na niego wpłynąć, grozi mu się najrozmaitszemi karami, aby cofnął swój protest? Czy Pan o tem wie, Panie Marszałku? Jeżeli Pan nie wie, to ja do Pana przyślę tego człowieka. Proszę go wziąć w obronę, bo mu grożą i wymuszają cofnięcie protestu, twierdząc, że dlatego musi go cofnąć, bo Panu Marszałkowi Polakiewiczowi zagrażałaby może utrata mandatu. Panie Marszałku, to, co mówię, jest bezwzględną prawdą, bo ci ludzie do mnie przychodzą, więc niech Pan nie pyta: gdzie jest demoralizacja?</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów! Różnica pomiędzy poprzedniemi rządami, a obecnym polega na następujących momentach. Obecny Rząd wykonywa w stosunku do Żydów ten sam program, który miały endeckie rządy.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#IzaakGrünbaum">Program gospodarczy, program kulturalny pozostał ten sam; również stosunek do szkolnictwa żydowskiego i do praw akademika Żyda. Ale jest i coś oryginalnego w stosunku obecnego Rządu do Żydów. Oryginalność ta polega na tem, że endecja swoich żydków nie miała, a sanacja ma swoich żydków i posługuje się nimi.</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#IzaakGrünbaum">Gdy panowała endecja, Żydzi w rodzaju Szereszowskich i Wiślickich musieli iść z nami razem, bo ich odpychano…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#KazimierzŚwitalski">Czas przemówienia Pana już upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#IzaakGrünbaum">Czy Pan Marszałek pozwoli mi skończyć zdanie? …usuwano nawet finansjerę żydowską. Teraz ma się na swoje usługi i finansjerę żydowską i kler żydowski i te otumanione przez najwsteczniejszy kler żydowski ciemne masy. Temi warstwami posługujecie się Panowie i te się wysługują Wam. Tę oryginalność wprowadziła sanacja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, Pan skończył już zdanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#IzaakGrünbaum">Wobec tego pozostaje mi tylko oświadczyć, iż głosować będziemy przeciw budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Jeremicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#FabijanJeremicz">Wysoki Sejmie! Przy poprzednich budżetach zgłaszaliśmy poprawki, stawialiśmy wnioski, co prawda były przeważnie odrzucane. Był jednak nawet w jednym roku moment, że Wysoka Izba przyjęła naszą poprawkę i uchwaliła budżet na szkolnictwo białoruskie, Rząd jednak tego nie uwzględnił i przeszedł nad tem do porządku dziennego. I rzeczywiście tak było, jak mówił przed chwilą p. Grünbaum, że Rząd poszedł tą drogą endecką, niszcząc wszystkie dobytki kulturalne i szkolne narodu białoruskiego.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#FabijanJeremicz">W tym roku nie stawiamy żadnych poprawek, bo nie mamy zaufania, ani do Rządu, ani do większości rządowej. Przedstawiony nam został w tym roku budżet, który jest nierealny, Nawet sam Rząd przewiduje budżet z deficytem, nakładając wielkie ciężary wogóle na ludność rolniczą a w szczególności na rolników białoruskich. Przedmioty pierwszej potrzeby zamiast tego, żeby tanieć, wzrosły w cenie i w tym kierunku Rząd nic nie robi. Chłop małorolny płaci podatki bezpośrednie i pośrednie państwowe, a oprócz tego mamy podatki samorządowe i wielkie podatki, które pozostały po rządzie rosyjskim. Wielu jest u nas chłopów białoruskich, którzy zaciągnęli swego czasu pożyczki w Banku Szlacheckim, Włościańskim, czy to w Banku Tulskim, w których to bankach były zaciągane pożyczki przez właściciela, a przelewane na kupujących. Chłopu nikt nie izapłaci za to, że zarekwirowano mu konia, czy krowę, czy cały dobytek przez rząd rosyjski, natomiast dzisiaj Rząd Polski ściąga z tych ludzi pożyczki, zaciągnięte w bankach rosyjskich. Za to Rząd narodowi białoruskiemu nic nie daje, nie daje ani jednego grosza na oświatę, na kulturalno-oświatowe instytucje. Nawet doszło do tego, że zlikwidowane zostały wszystkie szkoły białoruskie powszechne, likwiduje się ostatnie dwa gimnazja w Nowogródku i Wilnie. Gdy zwróciliśmy się do wojewody Beczkowicza o zezwolenie na zbieranie ofiar dla studentów białoruskich, którzy muszą dzisiaj opuścić uniwersytet Stefana Batorego, bo są synami chłopów i nie są w stanie przeżyć w Wilnie, bo rodzice nie są w stanie utrzymać ich, nie zezwolono na zbieranie tych ofiar, ani wśród społeczeństwa białoruskiego, ani polskiego.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#FabijanJeremicz">Zamiast tego wszystkiego Rząd przychodzi z pięknemi deklamacjami dla zagranicy, że wszystko jest w porządku. Rząd robi spis ludności w ten sposób, ażeby wykazane było jak najmniej Białorusinów, ażeby przed Europą być w porządku. Rząd wydaje dziś ustawy, jest wielka obfitość ustaw, jeszcze żaden rząd tylu kagańcowych ustaw na naszych ziemiach nie wniósł, jak obecny. Jakie to ustawy? — Samorządowa. Chce się Białorusinów pozbawić praw i nie dopuścić do tego samorządu, wydziedziczyć ich z gospodarki wiejskiej. Więcej, Rząd przychodzi dziś z wnioskiem o osadnictwie wojskowem. Zdaje mi się, że całe społeczeństwo polskie, nawet bez względu na ugrupowania, potępia to osadnictwo i jest zdania, że osadnictwo zbankrutowało. Rząd jednak przychodzi dziś na nowo z tem osadnictwem i chce dziś nas z tej ziemi krwią i potem zroszonej, z tej ziemi naszych ojców i praojców wydziedziczyć i oddać ją osadnikom.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#FabijanJeremicz">Następnie Rząd przychodzi z ustawą szkolną. Dziś już nie mieliśmy szkół, a teraz nawet chce się zamknąć nam drzwi do wyższych uczelni. Przedstawiciele włościaństwa, synowie chłopów, którzy mogą się uczyć i mieliby odpowiednie zdolności, będą mieli drzwi zamknięte i do uniwersytetu dostać się nie będą mogli.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie rozumie Pan ustawy. Głupstwa pan plecie.)</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#FabijanJeremicz">A dalej, bardzo wielu na Białorusi jest włościan, którzy od wieków, z dziada pradziada, żyli z jezior, bo bardzo wiele jest u nas jezior. Dziś Rząd i do tej dziedziny dobrał się i chce wydziedziczyć i zabrać ten ostatni warsztat pracy i puścić ludzi w świat, kazać im wędrować do Rosji, porzucić swoje siedziby tak, jak już tysiące poszły.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A ilu to z Rosji wróciło?)</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#FabijanJeremicz">Z tego wszystkiego my jesteśmy wydziedziczeni.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#FabijanJeremicz">Za to mamy dzisiaj sądy doraźne, za to mamy dziś regulamin więzienny i jęczą w więzieniach nasi lepsi synowie i skrzypią na Białorusi szubienice. Bo jeżeli jest tylu powieszonych w wileńskiej apelacji…</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bo byli szpiedzy!)</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#FabijanJeremicz">Ja nie chcę się wdawać w krytykę sądów, ale czyż Pan wyobraża sobie, żeby tych 7 chłopców ze wsi, którzy zostali powieszeni w Baranowiczach, mogło być szpiegami? Nie wierzę, żeby ci wszyscy powieszeni mogli być komunistami i szpiegami, przed śmiercią jednali się z Bogiem, przyjmowali, mówiąc po naszemu „pryczastja”.</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Przechodzili kilka razy przez kordon.)</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#FabijanJeremicz">Czy Panowie uważacie, że my za te szubienice będziemy głosowali za budżetem? Nie, będę głosował przeciw.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości narodowych.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#KazimierzŚwitalski">Mowa p. Ministra Skarbu Jana Piłsudskiego drukowana oddzielnie.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#KazimierzŚwitalski">Patrz: Uzupełnienie.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#RomanRybarski">Wysoka Izbo! Nie chcę polemizować z p. Ministrem Skarbu i rzeczywiście jabym prosił Panów o chwilę uwagi i spokoju.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#RomanRybarski">Chcę mówić tylko w jednej sprawie, która istotnie w bardzo przykry sposób mnie zaskoczyła, mianowicie w sprawie podwyższenia kredytu Skarbu w Banku Polskim. Chcę oświadczyć, że to posunięcie uważam za wysoce nieszczęśliwe i niebezpieczne. Nie chodzi tu o sumę kredytu, o jego wysokość, lecz o efekt psychiczny, jaki może wywołać fakt, że Skarb przewiduje, iż może będzie musiał brać z Banku Polskiego kredyty, których nie przewiduje dawny statut.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#RomanRybarski">Nie wdaję się w ocenę tego, czy kredyt 50-miljonowy jest duży, czy mały. Gdyby przy założeniu Banku Polskiego było nawet 300 miljonów zł udzielonych Skarbowi, to byłoby nieszkodliwe. Ale w pewnej chwili, gdy już utworzył się Bank Polski, gdy jest waluta naprawiona, w pewnej chwili wysoce niebezpieczne jest podnosić nawet o 10 miljonów kredyt., Jeżeli twierdzi p. Minister, że te rzeczy nie są istotnie potrzebne, to mybyśmy prosili, żeby cofnął tę zapowiedź, bo uważamy, że konsekwencje tego będą jak najgorsze.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt już nie jest do głosu zapisany, ostatni ma głos sprawozdawca generalny p. Miedziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#BogusławMiedziński">Pozwolę sobie nawiązać do końcowych uwag p. Rybarskiego, które muszę uważać za bardzo rzeczowe. Ja rozumiem doskonale, że można istotnie mieć różny pogląd na sprawę, czy trafny jest, czy też nietrafny z punktu widzenia momentu ściśle taktycznego i psychologicznego ten krok, który został nam zapowiedziany, a który oczywiście w drodze normalnej przyjdzie do tej Izby w razie, gdyby Rząd w dalszym ciągu zamiar ten wykonywał. Rozumiem zupełnie troski p. Rybarskiego, bo niejednemu z nas również ta rzecz nastręczała wątpliwości i oczywista, jeśli Rząd zajmie inne stanowisko, to potrafi je umotywować.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#BogusławMiedziński">Chciałem zwrócić uwagę na ten moment, który p. Rybarski przed chwilą podniósł, W roku 1927 zaniedbano zrobić tego, co powinno być zrobione, nie przewartościowano tej.pozycji. Rzecz sama w sobie nieistotna, kwestja 50 miljonów, które nie zostały dotychczas wyczerpane i nie zostały zaangażowane, czy 60 czy 70 miljonów, mogłaby być niebezpieczną wtedy dopiero, gdyby była ze złą wolą komentowana. Wolno mi się spodziewać, że z żadnej strony poważnej nigdy tego rodzaju komentarze do tego posunięcia nie będą czynione. Motywy, które nam przytoczył p. p. Minister Skarbu, na poparcie swojej zapowiedzi, mówią same przez się i powinny raczej działać uspakajająco. Gdyby nawet ten kredyt, do którego ma Rząd prawo w Banku Polskim, który jest i musi być traktowany jedynie jako kapitał obrotowy, był podniesiony w pewnym momencie do większej wysokości, to dla każdego człowieka dobrej woli i dobrej wiary jest rzeczą jasną, że od takiego momentu do inflacji jest tak blisko, jak stąd do Ameryki Południowej.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#BogusławMiedziński">Ostatnie moje uwagi końcowe nie będą długie, może, co gorsza, będą nieco fragmentaryczne, nie jestem w stanie ich ująć w żadną całość, ale stwierdzić muszę, że po części nie moja to wina, gdyż dyskusja także nie operowała żadną całością, ani koncepcją, a raczej fragmentami.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o krytykę p. Rybarskiego naszej pracy w Komisji Budżetowej odnośnie minimalnego rezultatu ostatecznego, to jest tej drobnej kwoty, o którą został zmieniony preliminowany deficyt, to ta rzecz nie wygląda tak lekko. Istotne przesunięcia w komisji uczynione, chociaż większego efektu końcowego nie wywołały, obracały się jednak około kwoty 30 kilku miljonów, jeśli chodzi o te rzeczy, któreśmy skreślili w przewidywanych wpływach. Nie można cyfrą ostatecznego efektu budżetowego oceniać ilości i jakości pracy nad budżetem. To jedno z drugiem nie ma nic wspólnego. Niejednokrotnie dla wyszukania oszczędności kilkuset tysięcy, albo kilku miljonów w danym budżecie lub resorcie, wobec niesłychanego ogólnego ścieśnienia, spędzali referenci długie i mozolne godziny pracy. Panowie zawsze tłumaczyli i słusznie, że nie trzeba pogardzać drobne mi oszczędnościami i ulepszeniami w budżecie. Zdaje się, że w tym wypadku takie lekkie traktowanie efektów naszej pracy jest lekkiem traktowaniem tych ulepszeń i drobnych oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#BogusławMiedziński">P. Rybarski zgodził się ze mną, jeżeli chodzi o porównanie z innemi państwami, co do charakterystyki angielskiego budżetu wojska i marynarki, natomiast twierdził, że we wszystkich innych resortach istnieją rygory bardzo surowe. Nie mógłbym się zgodzić z twierdzeniem p. Rybarskiego. Istotnie jest inne traktowanie w innych resortach, ale oszczędności, które minister u siebie zrobi, ma prawo przenieść na wydatki nieprzewidziane przez parlament.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#komentarz">(P. Rybarski: Nie może przenieść na inne działy poza robotami publicznemi.)</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#BogusławMiedziński">To prawo wydawania oszczędności na nieprzewidziane pozycje budżetowe ma niewątpliwie w sobie coś z charakteru dania ministrowi tych ewentualnych oszczędności do jego dyspozycji.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o górne granice budżetu i ewentualne jego podwyższenie, to, mój Boże, nie będę się o to spierał. Wszyscy razem tych podwyżek nie spodziewamy się i nie potrzebujemy dążyć do tego, jak to było kiedyś, że w przewidywaniu nadwyżek ograniczało się ogromnie rząd w tem, co ewentualnie ma z temi podwyżkami zrobić. Dlatego też w tym wypadku, w tym roku nie przywiązujemy do tej sprawy większej wagi.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#BogusławMiedziński">Co do pewnej dowolności że tak powiem, w wykonywaniu budżetu, którą dopuszczamy i przewidujemy, to poprostu czynimy to dlatego, że gdybyśmy zamykali na to oczy, to, mojem zdaniem, lękalibyśmy się spojrzeć w przyszłość. Już w przeszłym roku mówiliśmy z tej trybuny, że przyjdzie najwyższy regulator — życie, — który da swój podpis pod uchwalonym budżetem. Życie powie swoje ostateczne zdanie, a jak jest twarde w chwili obecnej, wiemy o tem wszyscy, wie o tem dobrze zarówno Rząd, jak i większość sejmowa, jak i opozycja. Nie przeceniałbym zaś tych złych skutków, których obawia się prof. Rybarski dla życia gospodarczego z powodu niestałości w wydatkach, conajmniej w wydatkach budżetowych. Prof. Rybarski obawia się, że poszczególne przedsiębiorstwa nie będą wiedziały na co, na jakie zatrudnienia, na jakie obstalunki, na jaką pracę mogą liczyć. Jeżeli ten zarzut, ta uwaga jest łączona z jednoczesnem zastrzeżeniem, że powinniśmy byli ten budżet zniżyć jeszcze bardziej, to nie wiem, czy ma to praktyczne znaczenie, Praktycznej wartości ta teza nie ma dla tych prostych życiowych względów, że w każdym fachu, w każdej branży mamy niejedno przedsiębiorstwo, niejedną fabrykę, niejedną firmę. Z tego więc że w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych czy innym, figurują pewne sumy, dla żadnego przedsiębiorstwa nie wypływa uprawnienie do preliminowania większych sum i produkcji na dany okres.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#BogusławMiedziński">O przyczynach kryzysu mówiliśmy już niejednokrotnie. Ja jednak pozwoliłbym sobie sądzić, że to uporczywe powracanie do szukania przyczyn kryzysu światowego koniecznie nie tam, gdzie one naprawdę są, tylko tam, gdzie przyjemnie byłoby je wskazać, by zrobić sobie taką mściwą przyjemność, jest jednak zbyt mało głębokiem traktowaniem sprawy. U nas nawraca się wciąż do tego, że kryzys, jaki przeżywamy, spowodowany jest etatyzmem. Jeżeli obejmiemy wzrokiem ten cały szereg państw, które światowym kryzysem są dziś objęte, to gdyby tak było, jak mówi p. prof. Rybarski, to mielibyśmy państwa kwitnące, te, które nie prowadzą polityki etatystycznej i państwa, leżące na dnie, które tę politykę prowadzą, względnie moglibyśmy zaobserwować pewną współmierność i korrelację, zależną od stopnia etatystycznej polityki danego rządu. Otóż wydaje mi się, że, dotychczas, ani materjały rozporządzalne w tej dziedzinie, ani obserwacje nasze absolutnie żadnej takiej współzależności i takiej współmierności korrelacyjnej nie wykazują. Z faktów, które mamy przed sobą, z obrazu głębokości kryzysu całego świata wynikałoby chyba, że wszystkie państwa zrobiły ten śmiertelny grzech, który jedynie w Polsce został skonstatowany i wytknięty, to jest grzech etatyzmu. Panowie byli łaskawi powoływać się kilkakrotnie na p. prezesa Byrkę, który powiedział to, co myślał, o budżetowej gospodarce Państwa i wypowiedział otwarcie, nie krępując się obecnością, czy nieobecnością Panów, swoje uwagi krytyczne. Panowie tak wysoko cenicie każde słowo p. Byrki, jak i my. Jeżeli chodzi o etatyzm, muszę Panom przypomnieć, że p. Byrka, jeden z najzawziętszych wrogów etatyzmu, konstatuje wyjście z tej fazy i stwierdza, że to jest okres, z którego się już wychodzi. Ja nie sądzę, żeby można było dzielić opinję p. prezesa Byrki i cytować tylko to, co dogadza opinji Panów.</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa)</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#BogusławMiedziński">Panie Pośle, ja opinję p. prof. Krzyżanowskiego znam. O ile pamiętam, to te ustępy, które cytował p. Rybarski, dotyczą przyczyn kryzysu wogóle, a nietylko Polski. To jest akurat ten ustęp, gdzie jest mowa o przyczynach kryzysu światowego, o nadkonsumcj i o szaleństwach, które cały świat popełniał, choćby o tej nadkonsumcji, jaką była wielka wojna. Więc obawiam się, że mamy tu znów wybieranie tych cytat, które są akurat dogodne. P. Rybarski gniewał się o to na mnie, przynajmniej gniewał się na komisji, że ja wybieram cytaty, które są dogodne dla mnie. Pozwolę sobie jednak stwierdzić, że moje cytaty zawsze są cytowane w pewnym całokształcie, ale nigdy w wyrywkach myślowych i nie w wyrywkach takich, które w połączeniu z tytułem książki mogłyby niezupełnie ściśle oddawać intencje autora.</u>
          <u xml:id="u-51.12" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi dalej o kwestję zaufania, o którem mówiliśmy, o kwestję tego, jak jest źle, do jakiego czarnego obrazu doszły sprawy w Polsce, to pozwolę sobie odczytać oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-51.13" who="#BogusławMiedziński">„Jest rzeczą zupełnie jasną, że w warunkach, w jakich my się dziś znajdujemy, nie mając podstaw do kredytu zagranicznego, nie mając dostatecznych rezerw w Banku Polskim i t. d., chcieć kierować finansami Państwa w tego rodzaju warunkach, nie będąc uzbrojonym w środki do równowagi budżetu, to jest zupełna fikcja”. To nie jest moje oświadczenie, to nie jest oświadczenie, dotyczące sytuacji obecnej, to jest oświadczeniem Ministra Skarbu z dnia 26 marca 1926 r. Tym ministrem był Jerzy Zdziechowski. P. Jerzy Zdziechowski tak namalował tę sytuację, która była końcowym efektem rządów Panów. Pozwolą Panowie sobie stwierdzić, że czegoś podobnie beznadziejnego, podobnego głosu rozpaczy i beznadziejności nie podobna sobie wyobrazić.</u>
          <u xml:id="u-51.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-51.15" who="#BogusławMiedziński">Gdyby Panowie byli łaskawi nie oceniać znowu w tak straszliwy sposób tego, do czego kraj w tej chwili jakoby doszedł, to oczywiście nie czułbym potrzeby odczytywania ówczesnej Waszej właśnie djagnozy sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-51.16" who="#BogusławMiedziński">P. Rybarski dziś kilkakrotnie mówił w formie dość złośliwej „my”, robiąc uśmiech, a nawet uwagę, że wiadomo, kto to jest „my” — że znaczy to właściwie „wy”. Otóż pozwolę sobie przypomnieć cytatę z artykułu p. Rybarskiego, gdzie jest mowa „my”, ale zdaje się, że wtedy chodziło naprawdę o Was.</u>
          <u xml:id="u-51.17" who="#komentarz">(P. Rybarski: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-51.18" who="#BogusławMiedziński">Zaraz p. Profesorowi odczytam Pan profesor pisał w tym czasie w „Gazecie Warszawskiej”: „Wszyscy o tem dobrze wiedzą, że nasze niedomagania pochodzą z naszych błędów”. Kto to — my?</u>
          <u xml:id="u-51.19" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Naród Polski. Głos na ławach B. B.: My — Naród!)</u>
          <u xml:id="u-51.20" who="#BogusławMiedziński">Więc teraz „naród”? A teraz dalej, bardzo ciekawa i znowu aktualna, mojem zdaniem, i dzisiaj rzecz. „Jeśli chcemy zyskać zaufanie zagranicy, musimy na to zaufanie zarobić. Gdy się szerzy poglądy, że to nigdy nie nastąpi, to wówczas pogrążamy się głębiej w naszych niedomaganiach”.</u>
          <u xml:id="u-51.21" who="#komentarz">(P. Rybarski: Naród idjotów.)</u>
          <u xml:id="u-51.22" who="#BogusławMiedziński">Dopiero był naród, a teraz Pan do Dziadka sięga? „Pomoc obca jest bardzo daleka, a tymczasem szerzy się apatja i zwątpienie…”.</u>
          <u xml:id="u-51.23" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-51.24" who="#BogusławMiedziński">Dlaczego Pan powiedział, że to dopiero myśmy rzekomo tę apatję i zwątpienie na Polskę ściągnęli. Pańska djagnoza była taka sama: apatja i zwątpienie. Otóż, proszę Pana, jeśli chodzi jeszcze o ten akcent, którym p. Poseł zakończył, to jest o pustkach w kasie, to pozwolę sobie przypomnieć z całą stanowczością, że wtedy były dopiero także puchy w Waszych kasach, że nie wiedzieliście, skąd wziąć na pierwszego pieniędzy. Poco wspominać te dawne zamierzchłe cienie.</u>
          <u xml:id="u-51.25" who="#BogusławMiedziński">P. Rybarski na końcu był łaskaw wygłosić nam bardzo piękny, wzniosły, patetyczny ustęp, zupełnie, jak nieocenionej pamięci p. Zagłoba, gdy go proroctwa wspierały i temi proroctwami ścigał nas, zdaje się, aż poza grób. To byłoby bardziej groźne, gdyby nie stylizacja, która, mówiąc językiem budżetowym, tylko w 5% przypominała Piotra Skargę, a w 95% „Gazetę Warszawską”, a to wcale nie jest tak groźne.</u>
          <u xml:id="u-51.26" who="#BogusławMiedziński">Tego przy budżecie nie spodziewaliśmy się, my, laicy, spodziewaliśmy się cyfr, a nagle otrzymaliśmy z ust profesorskich prawdziwe poematy białym wierszem, ale tego my się znów zbytnio nie boi my.</u>
          <u xml:id="u-51.27" who="#BogusławMiedziński">Przechodzę do dalszych fragmentów z dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-51.28" who="#BogusławMiedziński">Co do przewidywań, już poprzednio niejednokrotnie na ten temat mówiłem i doprawdy powtarzać tych rzeczy nie warto. Tylko jeżeli nam tak dużo mają do zarzucenia stronnictwa ludowe, to chciałbym zrobić tu jedno zestawienie. Jest ono ważne, jeżeli ktoś naprawdę chce zrozumieć ten ciężar gatunkowy — nie przesądzam w tej chwili, dobry czy zły — który wnieśliśmy my właśnie i nasz obóz do życia Polski, to jest ciężar realizacji.</u>
          <u xml:id="u-51.29" who="#komentarz">(P. Babski: W jakiem stronnictwie Pan był? Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-51.30" who="#BogusławMiedziński">Temu, Panie Kolego, który rozbijał wszystkie stronnictwa ludowe, niedawno oddaliśmy cześć w tej sali i nie mówmy o tem. Ja żadnego stronnictwa nie rozbijałem, natomiast doskonale pamiętam te czasy.</u>
          <u xml:id="u-51.31" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-51.32" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, zaraz pomówimy o tem, właśnie chciałem sięgnąć do tych wspomnień, gdy byłem w Stronnictwie Ludowem. Wtenczas dopominaliśmy się od wszystkich rządów po kolei i od tych, w których nasi przedstawiciele ludowi zasiadali: Za duże jest obciążenie Państwa podatkami na płacę urzędników i za dużo jest urzędników.</u>
          <u xml:id="u-51.33" who="#komentarz">(Głos: A teraz?)</u>
          <u xml:id="u-51.34" who="#BogusławMiedziński">Chciałbym się Panów zapytać, czy którykolwiek z tych rządów zrealizował coś w tym kierunku i czy Panowie oprócz próżnego biadolenia, czegokolwiek się doczekali? A teraz proszę wziąć to, cośmy zrobili.</u>
          <u xml:id="u-51.35" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Na wniosek naszego stronnictwa.)</u>
          <u xml:id="u-51.36" who="#BogusławMiedziński">Tak jest. Wbrew temu, co niedawno jeden z przedstawicieli Panów powiedział, że żadne poprawki opozycji nie były uwzględniane...</u>
          <u xml:id="u-51.37" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-51.38" who="#BogusławMiedziński">...i dlatego nie chcecie z nami pracować przy budżecie. Akurat ta poprawka, która swoją wartością cyfrową jest warta więcej, niż którakolwiek, została przyjęta na wniosek przedstawiciela Stronnictwa Ludowego, bo była słuszna i została wykonana, czego przedtem nikt nie miał odwagi zrobić. Panowie koledzy ludowcy wiedzą przecież, że wszystkie stronnictwa miejskie tak się bały zredukowania płac urzędników, że nie było mowy o wykonaniu tego.</u>
          <u xml:id="u-51.39" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o redukcje i zmniejszenie sztabu urzędniczego, to jednak miałem zaszczyt na Komisji Budżetowej przedstawić cyfrę 21.000 urzędników, bez niższych funkcjonarjuszów, zwolnionych w przeciągu ostatniego okresu budżetowego, na miejsce których to osób nikt nie został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-51.40" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: A o ile przedtem powiększono? Głos na lewicy: Musieliście.)</u>
          <u xml:id="u-51.41" who="#BogusławMiedziński">Tak, musieliśmy, tylko my mamy ten obyczaj, że to, co musimy zrobić w interesie Państwa, to robimy, a Wyście odczuwali potrzebę, ale nie robiliście, tylko znowu biadoliliście. Mówi się, że za dużo kosztują urzędnicy, a kiedy obcina się pobory, to Panowie zaczynają biadać nad ciężką dolą urzędników. Mówi się, że jest za dużo urzędników, a jeżeli się ich zwalnia, to Panowie biadają, że emerytury rosną, na to niema żadnego sposobu, nikt innego sposobu nie wymyślił.</u>
          <u xml:id="u-51.42" who="#BogusławMiedziński">P. Langer był łaskaw zarzucić mi mentorstwo najzupełniej niepotrzebnie. Jestem spokojnym człowiekiem i z nikim nie zaczynam. Niedawno mówiłem, że jesteśmy prości, otwarci i grzeszni.</u>
          <u xml:id="u-51.43" who="#komentarz">(Głos: I to bardzo. Inny głos: Grzeczni.)</u>
          <u xml:id="u-51.44" who="#BogusławMiedziński">Nie grzeczni, a grzeszni, nie uważamy się za takich, którzy są bez błędu, ale Panowie lubią robić rachunek sumienia z naszych grzechów. Dlaczego? Róbcie ze swoich.</u>
          <u xml:id="u-51.45" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-51.46" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli Panowie powiadają, że nie macie żadnych grzechów, to jest to fałsz, obłuda i nieprawda i Wy sami o tem doskonale wiecie. Proponuję Panom umowę następującą, żebyście Panowie robili rachunek sumienia ze swoich grzechów, a my będziemy robili ze swoich, to będzie znacznie ładniej wyglądało.</u>
          <u xml:id="u-51.47" who="#komentarz">(P. Winiarski: Jeden byłby nierzetelny.)</u>
          <u xml:id="u-51.48" who="#BogusławMiedziński">Panowie nie możecie być czyimkolwiek mentorem dlatego, że wówczas, gdy Panowie byli na czele, nie zdali Panowie egzaminu z umiejętności rządzenia Państwem.</u>
          <u xml:id="u-51.49" who="#BogusławMiedziński">Teraz przejdę do innych zarzutów. Jak mówiłem, dość fragmentaryczna była debata, może jeszcze przy różnych resortach dojdziemy do jakiegoś całokształtu. P. Czapiński mówił o gospodarce funduszami, Co do tego dał odpowiedź p. Minister Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-51.50" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o rzecz, w której p. Czapiński był łaskaw polemizować ze mną, to niewątpliwie p. Czapiński ma rację, że nietylko on, ale i cały szereg ludzi z aparatu rządowego nosił się z programem, z opracowaniem programu, i słusznie sprostował, że chodziło nie o miljard, ale o 3 do 5 miljardów na rozbudowę szkolnictwa w Polsce. Dlatego wymieniłem p. Czapińskiego, że jest on zwykle najgorętszym w tej Izbie orędownikiem spraw oświaty. Otóż, Panie Pośle Czapiński, to są niewątpliwie nasze wspólne marzenia, niewątpliwie, ale zimny podmuch rzeczywistości, niestety, te marzenia mrozi i Panowie doskonale wiedzą, że gdybyśmy marzyli o miljardzie na rozbudowę szkolnictwa, to stanęlibyśmy w miejscu i nie wiedzieli, co robić.</u>
          <u xml:id="u-51.51" who="#komentarz">(Głos: Nie chodzi o miljardy, ale o miljony.)</u>
          <u xml:id="u-51.52" who="#BogusławMiedziński">O miljonach mówmy, w zakresie miljonów to, co można, robi się.</u>
          <u xml:id="u-51.53" who="#komentarz">(Głos: Nawet miljona nie dajecie.)</u>
          <u xml:id="u-51.54" who="#BogusławMiedziński">Czy Pan Kolega uważa, że całe utrzymanie szkół i całego personelu nauczycielskiego ani grosza Państwa nie kosztuje?</u>
          <u xml:id="u-51.55" who="#komentarz">(Głos: Ale to nie są pieniądze na rozbudowę szkolnictwa.)</u>
          <u xml:id="u-51.56" who="#BogusławMiedziński">Budowa to znowu jest inny fragment i jestem przekonany, że gdyby Panowie ponosili odpowiedzialność za niedopuszczenie do inflacji, to kto wie, czy przedewszystkiem nie zatrzymanoby drogich budowli szkolnych, na które nas nie stać w tej chwili i na które musielibyśmy poczekać.</u>
          <u xml:id="u-51.57" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o przemówienie p. Czapińskiego, chciałbym powiedzieć jedno. P. Czapiński dwa razy w swem przemówieniu, sprawdziłem to w stenogramie, użył zwrotu o wojnie. Dwa razy stwierdził, że sytuacja nie jest pokojowa i groźba wojny istnieje. I w dzisiejszem przemówieniu p. Czapiński uważał za stosowne narzekać na militaryzm i domagał się rozbrojenia. Mam prawo domagać się pewnej konsekwencji dlatego, że jeżeli się stwierdza groźbę wojny dwukrotnie i jeżeli się wie dokładnie, że jeden z sąsiadów zapowiada jawnie i publicznie chęć zaboru pewnych naszych terenów, to jest rzeczą dość niekonsekwentną domagać się rozbrojenia.</u>
          <u xml:id="u-51.58" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-51.59" who="#BogusławMiedziński">P. Czapiński domagał się od Rządu Polskiego pokojowości i rozbrojenia. Co do pokojowości, niewątpliwie jest to domaganie się zupełnie słuszne. Ale chciałbym wiedzieć, skąd wogóle powstał ten postulat, dlatego, że Rząd Polski, ani społeczeństwo polskie w żadnym jego odłamie nie robi nic takiego, co daje się obserwować gdzieindziej, coby nasuwało najmniejsze wątpliwości co do pokojowości polityki polskiej. Nasze wysiłki w tym względzie były robione na wszystkie strony i wyłączają najbardziej nieprzychylne posądzenia. Ze strony wschodu w ostatnich czasach nasze wysiłki zostały uwieńczone pewnym pomyślnym krokiem. Jak się przedstawia sprawa ze strony zachodu, to Panowie wiedzą równie dobrze, jak my. Dlatego dodaję do tego to jedno proste zdanie, na które zgodzą się wszyscy, że Polak, któryby chciał w obecnej naszej sytuacji wojny zaczepnej, taki Polak musiałby być głupcem, czy szaleńcem. To jest jasne dla wszystkich w tym kraju, a wybaczcie Panowie, tembardziej jasne jest dla tych, którzy znają wojnę z przeszłości, i wiedzą, i orjentują się, jaką niewysłowioną klęską byłaby wojna w przyszłości. Dlatego, proszę Panów, apelowanie o pokojowość polityki Rządu — chciałbym, ażeby nie było między nami nieporozumień — nie może z, naszej strony zawierać w sobie podejrzenia, że ta polityka dotychczas pokojową nie jest.</u>
          <u xml:id="u-51.60" who="#BogusławMiedziński">Drugi zaś postulat co do rozbrojenia: Panowie sami wiedzą, chociażby z tego, co mówił p. Czapiński i z tego, co obserwowaliśmy, że jesteśmy do tego skłonni, jeżeli tylko sytuacja i moment zaufania i bezpieczeństwa nam na to pozwolą. Jeżeli chodzi o to, to do budżetów wprowadzi to nam całkowicie inną konstrukcję.</u>
          <u xml:id="u-51.61" who="#komentarz">(P. Piotrowski: P. Czapiński nie mówił o rozbrojeniu Polski, tylko o wysokości budżetu wojskowego.)</u>
          <u xml:id="u-51.62" who="#BogusławMiedziński">Ja mówię pod adresem p. Czapińskiego nie z zarzutem, tylko, ażeby nie było nieporozumień. Nie chcę zabierać więcej czasu. Nie mogę zakończyć tej dyskusji generalnej inaczej, jak stwierdzeniem, że zarzuty, z któremi się w polemice spotkałem, nie zmieniają naszego głębokiego i istotnego przekonania, które było zawarte w moim wniosku, złożonym w momencie sprawozdania.</u>
          <u xml:id="u-51.63" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużywania władzy urzędowej przy konfiskatach prasowych przez starostę będzińskiego Józefa Boxę i jego zastępcę Antoniego Izydorczyka.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie bezprawnego postępowania sądowego funkcjonarjusza Gęsiorowskiego w Niżankowicach w charakterze konskrypcyjnego komisarza.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Rolnictwa w sprawie dewastacji lasu we wsi Koniuchy, pow. brzeżańskiego, (woj. tarnopolskie).</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie skarg ludności na wadliwe ściąganie podatku gruntowego i opłat drogowych w Tomaszowcach, pow. kałuskiego (woj. stanisławowskie).</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja p. Grünbauma i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie krzewienia antysemityzmu w szkołach państwowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro o godz. 15 z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#KazimierzŚwitalski">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932/33 (druk nr 441). Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#KazimierzŚwitalski">1 — Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#KazimierzŚwitalski">2a i 2b — Sejm i Senat.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#KazimierzŚwitalski">5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#KazimierzŚwitalski">13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#KazimierzŚwitalski">17 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę protestu. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 22 min. 35.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>