text_structure.xml 169 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JulianSzymański">Zechce Pan powtórzyć wyraz: „ślubuję”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaksymilianPluciński">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JulianSzymański">Wpłynęło podanie o urlop zdrowotny na przeciąg 3 miesięcy s. Godlewskiego. Zgodnie z art. 74 regulaminu obrad Senatu podaję to do wiadomości Wysokiej Izby celem załatwienia. Nie słyszę sprzeciwu, uważam sprawę urlopu za załatwioną przychylnie.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JulianSzymański">Przed rozpoczęciem dyskusji głos ma prezes Komisji Skarbowo-Budżetowej Wicemarszałek Gliwic:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#HipolitGliwic">Wysoka Izbo Senatorska! W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej mam honor złożyć do laski marszałkowskiej sprawozdanie tej komisji o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1930 r. do 31 marca 1931 r. W tem sprawozdaniu są pewne różnice w stosunku do sprawozdania, jakie miałem honor w zeszłym roku w tej Izbie złożyć.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#HipolitGliwic">Więc przedewszystkiem zwrócono większą uwagę w sprawozdaniach nie na porównania naszego budżetu i budżetów poszczególnych z odnośnemi budżetami państw, ale na porównania budżetu obecnego roku z wykonaniem budżetów tak ogólnego, jak i poszczególnych u nas za lata zeszłe. Pozatem Komisja Skarbowo-Budżetowa tak, jak to zwykle niestety bywa w Senacie, miała bardzo mało czasu i robota, którą wykonała, jest robotą ciężką i śmiem twierdzić wielką. Na tem miejscu uważam sobie za obowiązek złożyć serdeczne podziękowanie wszystkim panom senatorom, którzy w tak krótkim przeciągu czasu w tak doskonały sposób wywiązali się ze sprawozdań, które komisji zostały złożone.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#HipolitGliwic">Muszę także złożyć tutaj podziękowanie urzędnikom kancelarji z dyrektorem na czele, którzy w ciągu jednego dnia mogli Senatowi tę oto książkę przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#HipolitGliwic">W tym roku jeszcze jedna rzecz nowa była wprowadzona do obrad Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu. Oto kluby postanowiły delegować do poszczególnych budżetów specjalistów w każdej gałęzi i poszczególne budżety były rozpatrywane w obecności i przy udziale czynnym tych właśnie specjalistów.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#HipolitGliwic">I jeżeli, proszę Panów, dyskusja w Komisji Budżetowej Senatu zawsze jest trzymana na poziomie niesłychanie wysokim, to w tym roku, śmiem twierdzić, nietylko ten poziom był wysoki, ale i ton był spokojny, a ujęcie i tenor sprawozdań bardzo poważny.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#HipolitGliwic">W Komisji Budżetowej powoli wykuwamy pewne obyczaje, dobre obyczaje budżetowe parlamentarne i za jeden z tych obyczajów uważam dojście do przekonania, że rzeczą Komisji Budżetowej Senatu jest przy szczegółowem badaniu poszczególnych budżetów nie zatrzymywać się specjalnie na osobnych punktach, pozycjach i paragrafach, ale tylko dawać wyjaśnienia do tych poszczególnych pozycyj i punktów, które inaczej są ujęte w preliminarzu Rządu, a inaczej są podane w preliminarzu budżetowym Sejmu, który, jak Wysoki Senat wie, służy nam jako substrat wszystkich naszych deliberacyj. Tak samo jak w zeszłym roku, pozwalam sobie złożyć do laski marszałkowskiej wniosek, ażeby w trakcie naszej dyskusji budżetowej żadne wnioski, mające na celu zmianę cyfrową czy to poszczególnych działów, części, paragrafów i pozycyj, dopuszczalne nie były. W zeszłym roku rezolucja taka była przyjęta jednogłośnie. Sądzę, że i w tym roku tak samo postąpimy, tem bardziej, że wzorując się na naszym przykładzie, Sejm podkreślił w regulaminie, że do trzeciego czytania żadne poprawki cyfrowe przyjmowane nie będą.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#komentarz">(S. Koerner: Tylko co do sum budżetowych. To nie dotyczy rezolucyj.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JulianSzymański">Przystępujemy do porządku dziennego. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1930 r. do 31 marca 1931 r.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#JulianSzymański">Głos ma sprawozdawca generalny p. s. Szarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie! Składając budżet na r. 1930/31, pozwolę sobie przypomnieć Wysokiej Izbie, że równo rok temu z tej mównicy, stawiając horoskop na rok przyszły, a więc o tym roku budżetowym, który za miesiąc się kończy, powiedziałem, że rok ten nie będzie się znacznie różnił od roku poprzedniego. Horoskop mój się sprawdził, skarbowo rok bieżący nietylko nie zawiódł, ale przeszedł oczekiwania, gdyż wpływy skarbowe były wyższe niż preliminarz. Natomiast sytuacja gospodarcza jest bezsprzecznie zła. Ta rozbieżność między sytuacją gospodarczą a sytuacją skarbu nie da się oczywiście a la longue utrzymać, bo sokami żywotnemi Skarbu są zasoby społeczeństwa. Z tem też liczyć się trzeba i na tę ewentualność nastawiony też jest budżet, który będę miał zaszczyt za chwilę przedstawić Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MarcinSzarski">Atoli nad ciemnemi stronami dzisiejszej sytuacji góruje pocieszający fakt, że jest istotna, zasadnicza różnica między kryzysami gospodarczemi, które dotychczas nawiedzały Polskę, a szczególnie między kryzysem gospodarczym z r. 1925, a dzisiejszem przesileniem. Ostatni kryzys był wywołany śmiertelną chorobą pieniądza i budżetu, podczas gdy dzisiejszy jest tylko kryzysem koniunkturalnym przy zdrowym organizmie i chociaż ten kryzys jest dotkliwszy u nas, jak gdziekolwiek indziej, nie grozi nam niebezpieczeństwem właśnie z tego powodu, że stoimy na silnej podstawie ustroju gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#MarcinSzarski">Tych parę słów chciałem wypowiedzieć w mojem sprawozdaniu; rozpoczynając je, ograniczę się tylko do ogólnych cyfr, tem więcej, że szczegółowe cyfry znajdują się w drukowanem sprawozdaniu.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#MarcinSzarski">Przedmiotem obrad Senatu są, jak wiadomo, ustawy, uchwalone przez Sejm, a zatem substratem naszych obrad jest budżet, uchwalony przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#MarcinSzarski">Aby zrozumieć budżet sejmowy, trzeba zrozumieć przedłożenie, które było przedmiotem jego obrad, a więc przedłożenie rządowe i od omówienia przedłożenia rządowego rozpoczynam.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#MarcinSzarski">Wniesiony przez Rząd, w terminie konstytucyjnie przepisanym, preliminarz budżetowy na r. 1930/31 — będę tylko mówił w okrągłych cyfrach, w miljonach — preliminował dochody ogółem na 2,943 miljony, a wydatki na 2,934 miljony, skąd wynika nadwyżka 8 miljonów. Jeżeli porównamy te cyfry z cyframi1 budżetowemi z lat poprzednich, mianowicie 1927/8, 1928/9, 1929/30, to się przekonamy, że podczas, gdy budżety w wypadkach za lata poprzednie bezustannie rosły, to na rok 1930/31 Rząd preliminował wydatki nie o wiele, bo o 1 miljon niżej, niż w roku poprzednim.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#MarcinSzarski">W szczególności wydatki wzrosły w roku 1928/29 o 685 miljonów, w r. 1929/30 o 262 miljony, natomiast wydatki przewidziane na rok 30/31 są mniejsze według preliminarza rządowego o 1,040,000. Jeżeli porównamy preliminarz budżetowy z 1930/31 z ostatnim budżetem, to się przekonamy, że nie różni się on znacznie od swego bezpośredniego poprzednika. Główną charakterystyką budżetu 1930/31, odróżniającą go od wszystkich poprzedników, jest właśnie to, że będąc tylko prawie odbiciem cyfrowem bezpośredniego swego poprzednika, jest tem samem pierwszym naszym budżetem, który preliminuje wydatki niżej, niż w roku poprzednim. Osiągnięcie tego rezultatu zasługuje w każdym razie na podniesienie, a to tem więcej, że, jak wiadomo, w gospodarstwie każdem, a tembardziej państwowem, są wydatki, które rosną bez woli gospodarza. Istotnie w roku 1930/31 mamy takie wydatki, które wzrosły bez woli gospodarza, a dotyczą zwyżki na obsługę długów państwowych, jakoteż na emerytury i renty, które same tworzą plus blisko 60 miljonów. Jeżeli mimo to per saldo, jak powiedziałem, wydatki preliminarza są niższe, było to możliwe tylko przy osiągnięciu redukcji w innych częściach budżetu. To też istotnie, porównywując wydatki preliminarza rządowego z wydatkami budżetu ostatniego, przekonamy się, że prawie wszędzie mamy do czynienia z redukcjami wydatków.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy realności przewidywań dochodowych, to są one dokładnie obliczone w mojem sprawozdaniu, dlatego ograniczę się tylko do powiedzenia, że są w większej części niżej preliminowane, aniżeli wpływy z roku ostatniego, a tem samem posiadają wszystkie cechy przewidywań realnych.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#MarcinSzarski">Jeżeli weźmiemy także wpływy z danin i monopolów, jako najważniejszych źródeł budżetu, to dojdziemy do podobnego rezultatu.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#MarcinSzarski">Jeżeli porównamy dochody preliminowane w budżecie z preliminarzem rządowym, to zobaczymy, że stosunek tych dochodów także nie uległ znacznej zmianie. Niżej były preliminowane dochody z danin i monopoli w porównaniu z wpływami roku 1928/29, co wynikało z projektu niższego preliminowania dochodów z podatku przemysłowego, jako też wskutek odpadnięcia podatku od kapitałów i rent, który został zniesiony ustawą, niedawno uchwaloną. Zniżki te częściowo kompensują się podwyżką dochodów z podatku dochodowego i monopolu. Rola tych 2 źródeł dochodu jest przeważająca w budżecie. Mamy dochody z przedsiębiorstw, a zniżka ich tłumaczy się głównie sytuacją na polskich kolejach państwowych, które, jak wiadomo, w roku zeszłym nic nie wpłaciły do Skarbu, ale otrzymały jeszcze pożyczkę ze Skarbu, gdyż straciły swój kapitał. Struktura dochodów zatem nie przedstawia powodów do żadnych uwag.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy faktycznych warunków, wśród których dochody te wpływać będą, to poświęcę temu zagadnieniu kilka słów w dalszym ciągu mego referatu, mówiąc o położeniu gospodarczem.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#MarcinSzarski">Teraz chcę poświęcić parę słów wydatkom. Wszystkie wydatki preliminarz na rok 1930/31 ustala na sumę 2934,7 milj. złotych, zaś budżet na rok 1929/30 ustalił je na 2935,7 milj. zł, wskutek czego wynikła zniżka w wysokości 1,04 miljona. Jeżeli porównamy ten budżet w wydatkach z preliminarzem na rok 1930–31, to zobaczymy, że zwiększenia wydatków administracji prawie w zupełności kompensują się ze zmniejszeniami. Wydatki większe wykazują przedewszystkiem, jak to już wspominałem, długi państwowe z powodu płatności odsetek od długów wobec Stanów Zjednoczonych Ameryki, na podstawie układu waszyngtońskiego o konsolidacji długów, dalej oprócz emerytur, renty inwalidzkie wskutek postanowień ustawy z dn. 7 marca 1929 r. W innych działach wszystkie wydatki natomiast są niższe, specjalnie zniżka wydatków wynikła w preliminarzu rządowym z niższej dopłaty do Skarbu dla Wytwórni Uzbrojenia i Zakładów Zbożowych w Lublinie. Etaty osobowe nie wzrosły i trzymają się poziomu zeszłego roku, z wyjątkiem tylko etatów nauczycieli szkół powszechnych, która to zwyżka etatów wymagała zwiększenia o 8 1/2 miljona zł.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#MarcinSzarski">Jeżeli porównamy teraz wydatki według grup, mianowicie osobowe, inwestycyjne i inne, to okaże się, że wydatki osobowe wzrosły tylko o 10 miljonów, w czem tkwi także wydatek na zwiększenie etatu nauczycieli szkół powszechnych, o czem przed chwilą mówiłem. W wydatkach inwestycyjnych mamy zwyżkę wybitną, wynoszącą blisko 31 miljonów. Natomiast „innych”, t. zn. ściśle administracyjnych wydatków mamy plus 19 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#MarcinSzarski">Jeżelibyśmy chcieli scharakteryzować budżet wydatków i wogóle całe przedłożenie rządowe, to moglibyśmy powiedzieć, co następuje: ponieważ niezależnie od woli Rządu wydatki na emerytury i długi wzrosły razem o 60,000.000, a sum globalnych wydatków ze względu na położenie nie można było podnieść, osiągnięto przez redukcję wydatków rzeczowo-administracyjnych i inwestycyjnych ten bardzo godny podniesienia rezultat, że nietylko uniknięto zwyżki wydatków, ale zniżono wydatki globalne o 1.000.000 zł. Jest to rezultat w każdym razie godny podniesienia.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#MarcinSzarski">Nie będę mówił o tem, jak się przedstawiają preliminowane wydatki w stosunku do rzeczywistych wydatków lat ostatnich, gdyż to jest też dokładnie w mojem sprawozdaniu uwidocznione. Jeżeli przypatrzymy się tylko wzrostowi wydatków w ostatnich latach w 1927 i 1928 i podzielimy te wydatki na grupy, to według mojej tabeli, w sprawozdaniu umieszczonej, widać, że wydatki na administrację wogóle wzrosły w 1928/29 r. w porównaniu z r. 1927/28 o 12,9%, ale wydatki na długi państwowe wzrosły o 22,2%, tak, że główny powód wzrostu wydatków przypada na długi państwowe, które wzrosły o 100% więcej, niż wydatki na administrację.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#MarcinSzarski">Jeżeli porównamy budżety z ich wykonaniem, to się przekonamy, że istotnie wykonanie budżetów przekraczało cyfry i dochodów i wydatków, jednak daleko wyższym stopniu w dochodach niż w wydatkach. Oczywiście, wykonanie budżetu nigdzie na całym świecie nie może się kryć z preliminarzem cyfrowo, gdyż przyszłości nikt przewidzieć w 100% nie może. Jeżeli jednak rzucimy okiem na tabliczkę wykonania budżetów w mojem sprawozdaniu, to się przekonamy, że wykonanie budżetu odbiega u nas w ostatnich dwóch latach znacznie więcej po stronie dochodów niż wydatków, a w ostatnim roku różnica między cyframi budżetowemi, a cyframi faktycznemi znacznie zmalała, w szczególności znowu po stronie wydatków.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy wykonania budżetu za ostatnie 10 miesięcy, to mamy po stronie dochodów 85% zamiast idealnych 83,33%, odpowiadających 5/6 całego roku, a po stronie wydatków 84,04%, a więc ta różnica jest znacznie mniejsza niż po stronie dochodów. Jeżeli teraz rzucimy okiem jeszcze w krótkości na cyfry dochodów i wydatków w pierwszych 10 miesiącach roku bieżącego i za 10 miesięcy roku zeszłego, to skonstatować musimy, że nadwyżki bezwzględnie zmalały. I tak: nadwyżka w kwietniu wynosiła 9,3 w r. 1928/29, a 5,6 w r. 1929/30; nadwyżka w grudniu wynosiła w r. 1928/29 — 33,8, a w tym roku 14,2, tak, że wogóle nadwyżka w przeciągu 10 miesięcy roku zeszłego osiągnęła kwotę 164 miljonów, podczas, gdy w roku bieżącym 44. W roku bieżącym konstatujemy więc znacznie szybszy wzrost wydatków, niż dochodów, wskutek czego nadwyżki budżetowe spadają w sposób bardzo wyraźny. Główną przyczyną tego są wydatki, połączone z poprawą uposażeń urzędniczych, gdyż w pierwszych 9 miesiącach roku budżetowego, jak to oświadczono urzędowo w Sejmie, wypłacono tytułem samego tylko t. zw. dodatku mieszkaniowego 72 miljony złotych. Sytuacja Skarbu jednak musi być uważana nadal za zadowalającą i korzystną, gdyż Skarb posiada wysokie rezerwy. Mimo to rozsądek nawet nakazuje daleko idące oszczędności w gospodarce budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#MarcinSzarski">W jaki sposób obszedł się Sejm z tym preliminarzem budżetowym, którego cyfry w ogólnych tylko zarysach miałem zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie? Otóż Sejm w ten sposób zmienił preliminarz, że dochody podniósł o 115 miljonów, wydatki o 12,9 miljonów zł, wskutek czego nadwyżka wzrosła z 8 miljonów na 110 miljonów, jak tablica, umieszczona w mojem sprawozdaniu, porównywująca uchwały Sejmu z preliminarzem rządowym, udowadnia. Jak z tej tablicy wynika, Sejm w ostatnich trzech latach regularnie i bez wyjątku podwyższał budżet i to tak po stronie dochodów, jak i po stronie wydatków, ale po stronie dochodów daleko więcej, niż po stronie wydatków. W tym postępowaniu Sejmu objawiała się zupełnie jasno tendencja, względnie zapatrywanie Sejmu, że Rząd preliminował dochody zanadto ostrożnie, zanadto pesymistycznie. I istotnie, jak wykazuje wykonanie budżetów dotychczasowych, Sejm miał rację, gdyż dochody w znacznie wyższych kwotach wpływały, aniżeli te kwoty, o które podwyższał Sejm preliminarze rządowe.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#MarcinSzarski">Teraz jeszcze w krótkich słowach tylko chcę przedstawić pewne ważniejsze zmiany, które przeprowadził Sejm w preliminarzu rządowym. Tablice znajdują się w mojem sprawozdaniu. Zmiany wydatków, które przeprowadził Sejm, nie są znaczne. Wpada w oko podwyżka kredytu na budowę szkół powszechnych i na zapomogi dla bezrobotnych. W emeryturach mamy też zniżkę, która jest raczej formalną. Jednakowoż mamy redukcje także w Ministerstwie Spraw Wojskowych, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, które dotyczą tak zwanej redukcji „funduszów dyspozycyjnych”. Nie można zaprzeczyć, że tendencja oszczędnościowa, która objawiła się w uchwałach Sejmu, zasługuje bezwzględnie na uznanie. Jednak nie można, zdaje mi się, oddawać się złudzeniu, jakoby przez redukcję wydatków rzeczowo-administracyjnych, o drobnem znaczeniu, można było osiągnąć taką redukcję budżetu trzymiljardowego, ażeby ona istotnie na gospodarce państwowej i w ciężarach publicznych zaważyła na szali.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#MarcinSzarski">Wiemy, że bardzo ostro ganią w Sejmie wydatki biurowe, wydatki na lokomocje i t. p. Nie sądzę, aby te redukcje były celowe, sądzę, że raczej nieekonomiczne, gdyż utrudniają sprawność urzędowania i sprawność funkcyj administracyjnych. Długa dyskusja toczyła się nietylko w Sejmie, ale i poza Sejmem, w sprawie redukcji funduszów dyspozycyjnych, bez których szefowie administracyj obyć się nie mogą. W ten sposób władze ustawodawcze, z powodów, które nie są rzeczowe, utrudniają właściwe dopięcie celu i zadań, ciążących na władzach administracyjnych Jeżeli te oszczędności z tego punktu widzenia będziemy obserwować, to pod względem budżetowym i państwowym raczej nazwać je należy rozrzutnemi, aniżeli oszczędnościowemi pociągnięciami. Jeżeli już inne względy przemawiają za odrzuceniem funduszów dyspozycyjnych, to sądzę, to jest moje osobiste zdanie, konsekwentniejszem byłoby odmówić wogóle uchwalenia tych funduszów, aniżeli ich udzielać, a potem skreślać, już nie na podstawie obliczeń, tylko na podstawie nieuzasadnionych przypuszczeń. Nadmienić należy, że także Sejm nie przyjął wniosku, postawionego już podczas obrad plenarnych, o udzielenie kredytu 2 miljonów zł. na fundusz kultury narodowej. O ten fundusz była dłuższa dyskusja w dziennikach, jakoteż w szerszych kolach społeczeństwa i przedstawiciele nauki krytykowali to postanowienie, do której to krytyki muszę się przyłączyć. Ta oszczędność dwuch czy jednego miljona, nie wiem, jaka kwota będzie uchwalona na plenum, nie odbije się korzystnie na kulturze narodowej, a tem samem nie będzie to oszczędność korzystna, tylko szkodliwa. Jednak mimo tych paru uwag nie mogę zaprzeczyć, że Sejm naogół nie odebrał temu preliminarzowi rządowemu charakteru oszczędnościowego, gdyż podwyżka ma charakter istotnie znikomy.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#MarcinSzarski">Jeżeli będziemy zajmowali się teraz uchwałami Sejmu, odnośnie strony dochodów budżetowych, to sąd musi wypaść trochę inaczej. Mianowicie jeżeli Sejm po stronie wydatków wykazał daleko idącą powściągliwość, to po stronie dochodów oddał się rozmachowi nieusprawiedliwionemu. Dlatego, jeżeli poprzednio wspomniałem, że Sejm, podnosząc budżet, trafiał w sedno i jego przewidywania istotnie się sprawdzały, to w razie przyjęcia obecnych uchwał Sejmu co do strony dochodowej nie wiem, czy tym razem rzeczywistość byłaby po stronie Sejmu. Podwyżki Sejmu realne dotyczą niektórych podatków, mianowicie podatku przemysłowego, który został podniesiony i którego podniesienie, mimo będącej teraz przedmiotem obrad w komisji reformy podatku obrotowego, jest usprawiedliwione; następnie mamy podwyżki niektórych podatków mniejszych, zwyżkę bardzo znaczną procentów od zwłok i kar w podatkach bezpośrednich i pośrednich. Następnie mamy znaczną podwyżkę wpłaty polskich kolei państwowych do Skarbu, która zamiast, jak w preliminarzu rządowym, 46 miljonów, wynosić ma aż 108 miljonów. Wreszcie mamy znaczną podwyżkę dochodów z monopoli. Jak wspomniałem już, podwyżki tych wpływów z podatków są usprawiedliwione i noszą charakter rzeczywisty i realny. Natomiast podwyżka dochodów z kolei państwowych jest nierealna. Nie będę dłużej o tem mówić, ponieważ dostatecznie krytykowana jest przezemnie ta preliminowana kwota w sprawozdaniu o Ministerstwie Komunikacji.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#MarcinSzarski">Sejm ustalił dochody na 3.058 000.000. Gdy przypatrzymy się temu preliminarzowi, to zobaczymy, że dochody globalne budżetowe przyniosły w r. 1928/29 coś ponad 3.000.000.000. W tym roku prawdopodobnie ten poziom osiągną, ale nie można przypuszczać, ażeby tak kolosalną kwotę o sumę 60 000.000 miały w roku przyszłym, w roku w każdym razie gorszej konjunktury, rzeczywiście osiągnąć. Dlatego ten budżet, uchwalony przez Sejm, po stronie dochodów nie może być uważany za realny, ale nie można również powiedzieć, ażeby nie był zrównoważony, gdyż pokrycie na wydatki istotne w nim się znajduje. Idzie tylko o tę nadwyżkę, która stoi pod znakiem zapytania. Ale z punktu widzenia budżetowego jest rzeczą obojętną właściwie, jaka jest wysokość nadwyżki. Jednak w naszym wypadku nadwyżka według ustawy skarbowej jest zgóry konsumowana, gdyż ustawa skarbowa przeznacza ją na specjalne, w ustawie skarbowej wymieniane cele. Dlatego też, jeżeli mówimy, że podwyżka jest problematyczna, to w tym wypadku nie idzie o problematyczność wpływów podwyższenia zapasów kasowych, ale idzie o problematyczność samych celów, na które ta nadwyżka jest preliminowana.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#MarcinSzarski">Przy tej sposobności nie mogę się powstrzymać od oceny i krytyki, że nie jest rzeczą słuszną, aby pewne wydatki niepreliminowane w budżecie uchwalono warunkowo, zależnie od nadwyżek budżetowych. W szerokich sferach społeczeństwa są pewne tendencje, ażeby zużyć nadwyżki na cele gospodarstwa narodowego, które, jak wiemy, tak bardzo jest ogołocone ze środków obrotowych. Rosnące nadwyżki budżetowe, a mieliśmy z tem do czynienia, są oczywiście dowodem, że ze społeczeństwa ściągnięto więcej niż było potrzeba i dlatego jest rzeczą słuszną, aby te ze społeczeństwa ściągnięte środki obrotowe zostały mu napowrót na cele gospodarcze zwrócone. Zapatrywanie to istotnie nie jest niesłuszne, ale trzeba przedewszystkiem zwrócić uwagę na to, że te zapasy kasowe przecież nie leżą bezużytecznie i nie działają na niekorzyść gospodarstwa społecznego, gdyż mamy wielkie kwoty ulokowane w papierach wartościowych, które zostały użyte na cele kredytu długoterminowego, mamy ulokowane jako lokaty banków państwowych, a reszta musi być płynna, ponieważ Państwo pod grozą niewypłacalności nie może obejść się bez gotówki, natychmiast upłynnić się dającej.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#MarcinSzarski">Wspomniałem już na Komisji Budżetowej i tu jeszcze powtórzę że niedawno jeszcze kwestja zapasów kasowych była przedmiotem ostrej i bardzo ożywionej dyskusji w parlamencie francuskim. Skoro rząd francuski, skarb francuski rozporządza zapasami kasowemi w kwocie 19 miljardów, a jest rzeczą jasną, że społeczeństwo francuskie jest obarczone znacznemi podatkami, trzeba, żeby te zapasy kasowe były przedewszystkiem użyte do odciążenia podatkowego Jednak ówczesny minister skarbu oświadczył, że przy budżecie 50 miljardów 5 miljardów jest koniecznością, którą utrzymać musi, jako bezwzględne pogotowie kasowe.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#MarcinSzarski">P. Minister Skarbu podkreślał kilkakrotnie, że to pogotowie u nas musi wynosić conajmniej 200 miljonów, a więc nawet mniej niż 1-miesięczne wydatki. W tych warunkach godził się, o ile zapasy kasowe będą wynosiły 200 miljonów płynnych środków, aby zwyżkę użyć na cele kredytu rolnego. A więc tem samem byłaby ta kwestja w sposób odpowiedni załatwiona. Jeżeli się zwróci jednak jeszcze na to uwagę, że 50 miljonów z zapasów kasowych będą zaliczkowo użyte na cele budowlane, która to ustawa niedawno była uchwalona w Wysokim Senacie, że następnie część nowych dolarówek, t. j. ta kwota, która nie będzie użyta na konwersację starych, ma być też zaliczona z zapasów kasowych na cele kredytu rolnego, to sądzę, że bez narażenia Skarbu na szwank i ze względu na dzisiejszą sytuację, ze względu na to, że nadwyżki budżetowe w wysokim stopniu stopniały tak, że o powiększeniu zapasów kasowych mówić narazie nie można, znaczne inwestycje z zapasów kasowych obecnie byłyby trudne do przeprowadzenia.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#MarcinSzarski">Bardzo aktualnym tematem, który jest też przedmiotem dyskusji w szerokich kołach fachowych i niefachowych jest wysokość i wzrost budżetu. Już kilkakrotnie w roku zeszłym i w poprzednim Senacie tą kwestją dokładnie zajmowaliśmy się. Zwracałem uwagę i nie przestanę zwracać, że wzrost budżetu jest zjawiskiem, które się da skonstatować we wszystkich państwach europejskich i pozaeuropejskich po wojnie. Stoi to w związku ze zmianą struktury powojennej i rozszerzeniem działalności Państwa i z likwidacją szkód, wynikłych z wojny. Atoli nic tylko w porównaniu z przedwojennemi budżetami powojenne są wyższe i to znacznie wyższe, ale po wojnie bezustannie konstatujemy ewolucję budżetów wzwyż.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#MarcinSzarski">Przytoczę tylko 2 przykłady, że budżet francuski i budżet niemiecki w przeciągu 5 lat wzrósł blisko o 23%, porównanie cyfr budżetowych, jednakowoż cofając się kilka lat wstecz, nie jest b, dokładne, gdyż, jak wiadomo, w większej części państw europejskich wartość pieniądza załamała się i zmieniła, i dlatego często, porównując tylko nominalne cyfry dzisiejsze z poprzedniemi, porównujemy właściwie wartości nierówne. Jeżeli naprzykład weźmiemy wydatki z roku 1924/25 i chcemy porównać je z wydatkami 1929/30 lub 1928/29, to porównuje się złotego, który był równy frankowi, więc zawierał 0,29 gramów czystego złota, z dzisiejszym złotym, który zawiera 0,16 gramów czystego złota. Czyli jeżeli porównamy wyższe cyfry złotych z niższemi z tamtego okresu, przeliczonemi na złoto, zobaczymy, że zmniejszają się wydatki. Ale to nie jest przekonywujące, gdyż miarodajną nie jest kwestja ile to wynosiło w złocie, tylko ile ten pieniądz kupuje. Jeżeli weźmiemy za podstawę złoty, to złoty dzisiejszy więcej kupuje, ponieważ złoty spadł, ale niższa ilość złotych nie oznacza zniżki, bo ta dzisiejsza mniejsza ilość złotych kupuje więcej niż dawniejsza.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#MarcinSzarski">Wskutek tego nie można mówić, że wydatki zwiększyły się, albo uległy zmianie, na podstawie porównania samych cyfr nominalnych, pieniądza o natężeniu zniżkowem, pieniądza, którego siła nabywcza się zmieniła. Ta sprawa nie jest dokładnie obliczona, w każdym razie nie ulega kwestji, że wydatki wzrosły nominalnie.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#MarcinSzarski">P. Minister Skarbu, mówiąc o wysokości budżetu w Sejmie, postawił dwie granice. Powiedział, że budżet w wysokości 2,7 miljarda zł jest minimum egzystencji Państwa. Dochody, jak to przed chwilą wspomniałem, obracają się dziś około 3 miljardów. Pozostaje więc spacjum 300 miljonów, o których by można powiedzieć, że ponieważ minimum egzystencji wynosi 2,7, więc możnaby zmniejszyć wydatki o 300 miljonów. Jednak to jest czysta teorja, gdyż p. Minister w sposób przekonywujący wykazał, że w tym wypadku Państwo by prawie że wegetowało. Do takiej sytuacji dopuścić nie można, gdyż wegetacja Państwa oznacza jego powolny upadek. Jednak volens nolens musimy się liczyć z budżetem 3 miljardowym, ale celem polityki naszych władz ustawodawczych powinno być, ażeby te wydatki się ustabilizowały, to jest, ażeby się nie powiększały.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#MarcinSzarski">Jeżeli przypatrzymy się wysokości ciężarów, obciążających społeczeństwo, to na podstawie 3 miliardowego budżetu możemy przyjąć, że obciążenie wynosi 100 zł na głowę, przyczem nie liczę wysokich obciążeń podatkowych samorządowych, które trzeba liczyć na miljard rocznie, oraz ciężarów, wynikających z instytucyj społecznych. Tem więcej mówić o tem nie będę, gdyż przy budżecie Ministerstwa Skarbu chcę zająć się tą sprawą dłużej. Jednak sama cyfra nic nie znaczy, gdyż dotkliwość obciążenia nie zależy od sumy, ale od zdolności znoszenia tego ciężaru, t. j. od rentowności gospodarczej. Proszę Panów, w roku 1927/28 ciężar 100 zł odpowiadał 258 kg. żyta, w tym roku odpowiada 439, czyli że do sprostania ciężarom potrzeba prawie 2 razy tyle produktów, aniżeli w roku zeszłym. Obciążenie ludności zatem może rosnąć, jeżeli równocześnie rośnie rentowność gospodarstwa, albowiem wtedy społeczeństwo mniejszą ilością dóbr, mniejszą ilością pracy potrafi ciężary znieść.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#MarcinSzarski">Wprost przeciwnie ma się wtedy, jeżeli rentowność gospodarstwa się zmniejsza, gdyż wtedy ciężar jest widomy.</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#MarcinSzarski">Znajdujemy się w epoce takiej niknącej rentowności gospodarstwa.</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#MarcinSzarski">Jest rzeczą jasną, że krytyka, głosy o dotkliwości ciężarów przemieniają się na gwałtowne głosy, nie skarżące się na dotkliwość ciężarów, ale żądające gwałtownej zniżki tych ciężarów. Żądanie to istotnie jest usprawiedliwione, ale spełnienie go nie jest tak łatwe, gdyż tylko w czasach dobrobytu, w czasach kwitnącego gospodarstwa, kiedy daniny wpływają obficie, kiedy nadwyżki gromadzą się w kasach skarbowych, łatwo redukować ciężary bez naruszenia równowagi, w złych czasach krok taki mógłby ewentualnie naruszyć równowagę budżetu, który jest — nie potrzebuję tego powtarzać — fundamentem naszego gospodarczego bytu, a więc i politycznego. Sytuacja, która się obecnie wyłoniła, jest taka, że ulg trudno udzielać. Wprawdzie obecnie jest przedmiotem dyskusji projekt reformy podatku przemysłowego, która przyniesie pewne ulgi, ale nie w tych rozmiarach, jakich społeczeństwo się spodziewało. Więc nie można zmniejszać wydatków, ponieważ nie można udzielić znaczniejszych ulg podatkowych; z drugiej strony nie można zaspokoić najsprawiedliwszych, najgwałtowniejszych potrzeb, jak naprzykład znanych i usprawiedliwionych żądań funkcjonarjuszów państwowych, albowiem o podwyższeniu ciężarów mowy być nie może. Jednakowoż kwestja ta winna być załatwiona, a sądzę, że załatwienie może znaleźć się w samej zmianie struktury źródeł dochodów budżetu. Już kilkakrotnie o tem z innych stron mówiono i sprawozdawca Sejmu również słusznie zwrócił uwagę, że nasz budżet w lwiej części ciągnie swe dochody z danin publicznych, nietylko z danin, które są preliminowane w budżecie Ministerstwa Skarbu pod nazwą daniny i monopole, ale z całego szeregu opłat, które znajdują się we wszystkich częściach budżetu, a które z punktu widzenia prawno-publicznego można scharakteryzować jako publiczne daniny i opłaty. Otóż gdyby nasz budżet nawet w 100% ciągnął swoje dochody z danin publicznych, nie byłoby nic dziwnego, gdyby w tym budżecie nie znajdowała się część B to jest przedsiębiorstwa, które reprezentują miljardowe kapitały, a które dla budżetu, ze względu na nikłość wstawionych dochodów, nie odgrywają roli. Powstaje więc dla szerokich kół pewnego rodzaju sprzeczność: z jednej strony miljardy danin z kieszeni podatników, a z drugiej strony miljardy kapitałów w przedsiębiorstwach. Otóż ten stan, który zresztą jest uznany, i ja z żadnej strony nie spotkałem się z istotnym sprzeciwem, dałby się usunąć przez stworzenie warunków rentowności dla kapitału w tych przedsiębiorstwach, tworząc w ręku Państwa, albo też przez oddanie ich tym, którzy potrafią wyciągnąć odpowiednią rentę, odpaństwowienie przedsiębiorstw państwowych, albo przemianę przedsiębiorstwa, obliczone na zysk, przyczyniłoby się w wysokim stopniu do zmniejszenia budżetu i do odciążenia społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#MarcinSzarski">Ograniczę się zatem do podniesienia, że racjonalna gospodarka wymagałaby, aby inwestycyj nie pokrywać z bieżących dochodów, i to dochodów podatkowych dlatego, że one zanadto obciążają dzisiejszą generację i, powiedzmy szczerze, w dużej mierze przyczyniły się do dotkliwości ciężarów publicznych. Wspomnę tylko, że w r. 1927–29 blisko 900 miljonów złotych wydano ze wszystkich budżetów na inwestycje, pominąwszy 80 miljonów, których jeszcze całkowicie nie wydatkowano, z zapasów kasowych na podstawie osobnej ustawy inwestycyjnej. Byłoby niesłusznem jednak za tę politykę czynić odpowiedzialnym Rząd, bo Rząd uciekłby się chętnie do pomocy kredytowej, do kredytów, ale trudności, które się tu nasuwały, były tak wielkie, że nie można było z kredytów korzystać. Jednakowoż sądzę, może się mylę, że gdyby przedsiębiorstwa państwowe jako takie mogły występować, jako przedsiębiorca-kupiec, szukający na rynku pieniężnym kredytów celem podwyższenia rentowności swojej eksploatacji, toby ten kredyt łatwiej znalazły, aniżeli to może zrobić Państwo. Dlatego prawdziwej sanacji naszego budżetu nie widzę w skreślaniu i zmniejszaniu wydatków, chyba, żeby nam się udało tak ścieśnić zakres działania państwa, jak ciasnym był przed wojną. Jeżeli do tego zmierzamy, a widzimy, że w tym kierunku prowadzi się od lat kilku studja, to nie przypuszczam jednak, żeby to się dało osiągnąć nawet w połowie. Jedynie tylko w zmianie struktury dochodów, w pewnego rodzaju urentownieniu przedsiębiorstw upatrujemy możność polepszenia i uzdrowienia naszego budżetu. Wtedy, a może wcześniej, będzie można mówić o rozbudowie budżetu, szczególnie po stronie wydatków, gdyż wiemy to. a zresztą kilkakrotnie o tem wspominałem, że budżet nasz jest jednocześnie za wysoki i za niski, jest za wysoki, gdyż obciąża nadto ludność, a za niski, gdyż nie pokrywa bardzo wielkiej rzeszy wydatków.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#MarcinSzarski">Do tych wydatków należy, jak Wysoka Izba wie, kwestja wydatków na poprawę bytu funkcjonarjuszów państwowych. Nikt nie przeczy, że sytuacja ich jest smutna. Ponieważ Rząd, nie mając pokrycia, nie był w stanie nigdy w samym preliminarzu wstawić odpowiednich kredytów, któreby uposażenie funkcjonarjuszów w tym stopniu potrafiły podwyższyć, żeby to odpowiadało dzisiejszej sytuacji. Sejm zwykle podwyższał nawet dochody i redukował wydatki, żeby znaleźć dla tych potrzeb odpowiednie pokrycie. I przy ostatnim budżecie Sejm uczynił tego rodzaju wnioski. Ponieważ jednak wnioski oszczędnościowe nie przeszły w całości, byłoby uchwalenie tego rodzaju kredytów uchwalaniem deficytowych budżetów i dlatego nie zostały przeprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#MarcinSzarski">Jeżeli przypominam o tem, to tylko dlatego, żeby wskazać, że nawet na ten dodatek 5-procentowy, o którym była mowa w Sejmie, a odnośnie do którego jest wniosek mniejszości Komisji Budżetowej Senatu, jeżeli nawet na te 5% niema właściwie pokrycia w budżecie, to jak można mówić o zaspokojeniu potrzeb urzędniczych w zupełności w granicach dzisiejszego budżetu. Dlatego też ta kwestja musi być uregulowana zasadniczo w miarę uzyskiwania nowych dochodów, względnie rekonstrukcji budżetu w sensie, o którym mówiłem. Sytuacja urzędników jest bardzo smutna, jednak wypłata dodatków przecież w części poprawiła los urzędników. Cyfry odnośne wskazują na to, że szczególniej w niższych szczeblach funkcjonarjuszy państwowych płace odnośnie do swojej siły nabywczej zbliżyły się do sytuacji z r. 1925. Jest to uwidocznione w sprawozdaniu mojem, więc bliżej się tem zajmować nie będę.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#MarcinSzarski">Chcę tylko zwrócić uwagę, że porównywałem realnie ewolucję płac robotniczych w porównaniu z płacami urzędniczemi i przekonałem się, że płace robotnicze lepiej rozwijają się, aniżeli płace urzędników, t. j. funkcjonarjuszy państwowych.</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#MarcinSzarski">Proszę Panów! Jeszcze kilka słów chcę poświęcić sytuacji gospodarczej. Sytuacja ta jest przedmiotem rozpraw, odczytów, dyskusji tak, że sądzę, iż jest wszystkim znana. Chcę tylko wspomnieć, że gwałtowne tempo w r. 1928 w drugiej połowie zaczęło się zwalniać, w r. 1929 zwalniało się coraz bardziej, a z początkiem r. b. okazują się wybitne zmiany, które rzeczywiście dają do myślenia.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#MarcinSzarski">Wszystkie cyfry statystyczne, wszystkie porównania zawarte są w mojem sprawozdaniu i dlatego ich nie będę już powtarzał. Niema kwestji, iż znajdujemy się w stadjum wyraźnego przesilenia gospodarczego. Jeżelibyśmy szukali powodów, bardzo wiele się wymienia, jednak znajduję głównie dwa. Przedewszystkiem nie bez wpływu na naszą sytuację pozostała zmiana w sytuacji światowej gospodarczej, a następnie czysto lokalne przyczyny. Np. lokalna przyczyna — przecenianie przez Rząd i społeczeństwo siły kapitałowej naszego gospodarstwa. Wyprodukowano więcej kapitału stałego, aniżeliby to odpowiadało będącej do dyspozycji ilości kapitału płynnego, objawiającej się w większej kapitalizacji i dopływie kapitałów zagranicznych. Wewnętrzna kapitalizacja, która stopniowo się rozwijała, jednak zahamowana jest przez ciężary publiczne, a dopływ kredytu długoterminowego ustał prawie zupełnie w roku zeszłym skutkiem sytuacji, znanej Wysokiej Izbie, a spowodowanej zmianą rynku kapitałowego z powodu sytuacji na rynku amerykańskim. Wobec zamrożenia kapitału wewnętrznego w gospodarstwie, niedostatecznej kapitalizacji i ustaniu dopływu kapitału z zewnątrz, brak kapitału stał się u nas nieznośny. W tych warunkach zbyt wewnętrzny utykał, realizacja polepszenia warunków produkcji dała się przeprowadzać w największej części nie przy pomocy środków pieniężnych, ale wyłącznie w postaci dokumentów kredytowych. Znane są Wysokiej Izbie zastraszające sumy obrotu wekslowego, które rosną z miesiąca na miesiąc. Spełnianie zobowiązań w tej sytuacji było oczywiście bardzo utrudnione, na co wskazują znane zresztą, bo nawet w dziennikach przytaczane cyfry protestów wekslowych i to tak w Banku Polskim jak i wogóle w bankach prywatnych. Sytuacja ta wywołała następnie restrykcje kredytowe, nastąpił brak zaufania, który objawił się także znacznem zmniejszeniem tempa rozwoju kredytów bankowych, tak w bankach państwowych, jak i prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#MarcinSzarski">Sytuacja wywołana temi przyczynami, o których dopiero wspomniałem, została w wysokim stopniu zaostrzona, doprowadzona do punktu kulminacyjnego przez znany Izbie kryzys rolny, objawiający się w niesłychanym spadku cen zboża, a nawet ostatnio produktów hodowlanych. Rolnik, który stanowi u nas głównego konsumenta, przestał być konsumentem, jak dalece utrudniona była jego sytuacja i jego rola, jako konsumenta, wynika z cyfr mojego sprawozdania, które wykazują rozpiętość między cenami artykułów rolnych, a tych artykułów, bez których rolnik obejść się nie może, a więc artykułów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#MarcinSzarski">Nie bez wpływu sytuacja gospodarcza, stagnacja, pozostała na bilans handlowy choć nie przywiązuję tak wielkiego znaczenia do bilansu handlowego, jakie niegdyś przypisywano podczas obawy o sytuację walutową, to jednakowoż bilans handlowy czynny nie jest pozbawiony korzyści dla Państwa. Wskutek stagnacji bilans nasz — jak wiadomo — stał się od Iipca biernym i to aż do ostatniego miesiąca, w którym saldo trochę się zmniejszyło. W mojem sprawozdaniu wykazuję, że zmianę sytuacji międzynarodowej zagranicznej pod tym względem należy przypisać nietylko zmniejszeniu importu, ale bardzo znacznemu zwiększeniu eksportu. Jeżeli wspominam o tem, to dlatego, żeby wskazać na istotną różnicę gospodarczą, zachodzącą między aktywami bilansu handlowego z r. 1925, a bilansem dzisiejszym. Ówczesny bilans był wynikiem premji eksportowo-walutowej i strangulacji importu, a dzisiejszy jest wynikiem powiększenia importu bez strangulacji eksportu, więc jest organiczne poprawienie się sytuacji międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#MarcinSzarski">Wybitne pogorszenie światowej konjunktury oczywiście nie mogło pozostać bez wpływu na Polskę. gdyż Państwo nasze nie jest izolowaną wyspą, a pogorszenie to, którego wynikiem i przyczyną widomą jest wielki brak kapitałów, musiało być odczute daleko więcej w naszym kraju, aniżeli gdzie indziej. Wprawdzie i kraje sąsiednie np. Niemcy, nasi najbliżsi sąsiedzi, w roku zeszłym byli też pozbawieni pomocy kapitałowej, którą się cieszyli dawniej w tak wysokiej mierze, i nasi najbliżsi sąsiedzi nie mieli tej pomocy i byli jej pozbawieni tak jak i Polska, tak że myśmy byli oparci na własnych siłach, a oni też na własnych, ale o ile silniejszych i potężniejszych.</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#MarcinSzarski">Nie będę wymieniał i przytaczał cyfr, bliżej świadczących o niższości naszych kapitałów w porównaniu do innych państw. W sprawozdaniu, jako bardzo charakterystyczną cechę, wymieniem te cyfry środków własnych i obcych jednej instytucji Rzeszy Niemieckiej, wprawdzie dziś największej, sfuzjowanej z innemi w „Deutsche Bank und Diskontoge-seilschaft”; środki własne i obce tej instytucji są wyższe o 126%, niż wszystkie środki własne i obce wszystkich naszych banków państwowych, spółdzielni i kas oszczędności. Zdaje mi się, że cyfra ta wystarczy za tomy i za całe zobrazowanie naszej nędzy kapitałowej. I dlatego też podobnie jak człowiek wątły i osłabiony trudniej znosi i walczy z chorobą, niż człowiek silny, tak samo i Polska dotkliwiej musi odczuwać każdy kryzys, aniżeli jej sąsiedzi. Na to zło, które tkwi w braku siły kapitałowej, byłoby jedyne lekarstwo, to jest tworzenie kapitału, ale muszę powiedzieć, że kapitałów nie można tworzyć przez powiększenie obiegu pieniężnego, przez rozpęcznienie portfelu w bankach, ani przez zaciąganie długów przez Skarb w banku emisyjnym, jak to głoszą sympatycy szerokiego obiegu, a tylko przez pracę i odkładanie. Mały obieg jest także zły, chociaż niezawsze, np. przy wysokiej technice płatniczej jest objawem małej siły kapitałowej, ale nigdy, jak wielu twierdzi, przyczyną. Każdy kraj — wspomniałem to na komisji, wprawdzie spotkałem się ze sprzeciwem — ma ten obieg, na jaki zasługuje. Z chwilą, kiedy ten obieg przekracza te granice, traci pieniądz na wartości i to prawie równomiernie z powiększeniem obiegu. Nieograniczone powiększanie obiegu nie prowadzi więc do celu, ale przeciwnie, niszczy wartość pieniądza i prowadzi do katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#MarcinSzarski">Mimo doświadczeń przykrych, które zebraliśmy z czasów inflacji, nie doceniamy do dziś należycie tego potężnego znaczenia stabilizacji naszego pieniądza, która jest podstawą, fundamentem stabilizacji, ona czyni wysokość obiegu ściśle zależną od siły kapitałowej całego gospodarstwa. A że tę stabilizację mogliśmy osiągnąć, to zawdzięczamy przedewszystkiem faktowi, że Rząd, zrównoważając wydatki z dochodami w budżecie państwowym, usunął możliwość powiększenia obiegu dla potrzeb Skarbu, czyli utrwalił i zabezpieczył naturalny rozwój obiegu pieniężnego. Stabilizacja waluty i równowaga budżetu oto wiekopomne czyny, które stworzyły dopiero warunki egzystencji naszego Państwa i w krótkim czasie utrwaliły jego byt gospodarczy. Jak każde lekarstwo, tak i te dwa znakomite leki są przykre, nieprzyjemne, ale prowadzą bezwzględnie do zdrowia i chronią je. Konieczność równowagi budżetowej nie pozwala na wiele, choćby najbardziej usprawiedliwionych, potrzebnych wydatków. Stabilizacja waluty nie pozwala na rozwinięcie obiegu, na bezmyślne rozszerzanie akcji kredytowej mimo dławiącego braku kredytu, ponieważ w przeciwnym wypadku podstawy naszej waluty musiałyby upaść.</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#MarcinSzarski">Znajdujemy się więc bezsprzecznie w trudnem położeniu, i Rząd i społeczeństwo, gdyż musimy z prawdziwym heroizmem cierpieć, żeby nie przekroczyć wskazanej przez naukę, doświadczenie i przez zdrowy rozsądek w gospodarstwie nakreślonej ścisłej granicy, ale to jest nieunikniony los wszystkich tych, którzy z małemi zasobami chcą pracować, żeby dojść do dobrobytu. Jeżeli żalimy się, to żale nasze nie są wtedy słuszne, gdy żalimy się na konieczność pracy wśród ciężkich warunków, albowiem taka praca jest losem Polaka, który jest obywatelem Państwa młodego, zupełnie jeszcze niescalonego i niesłychanie, jak już wspomniałem, ubogiego. Jeżeli się żalimy jednak na utrudnianie nam pracy, to żale nasze są usprawiedliwione. Jest rzeczą Rządu ułatwić warunki pracy, przedewszystkiem ułatwić rezerwowanie wyników pracy t. j. kapitalizację. Jest to przedmiot, który jest dziś we wszystkich sferach społeczeństwa szeroko dyskutowany i rozważany. Zmiana nieracjonalnego systemu podatkowego — częściowo zostało uczynione to, co było w możności Rządu i należy uznać, że zniesienie podatku od kapitałów i rent, chociaż finansowo nie odgrywa wybitnej roli, jest pewnego rodzaju zadatkiem i oświadczeniem Rządu, że chce na polu ułatwienia kapitalizacji uczynić wszystko, co jest możliwe w racjonalnych granicach konieczności utrzymania równowagi budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-6.45" who="#MarcinSzarski">Atoli nawet przypuściwszy, że w tym kierunku wszystko będzie zrobione, podkreślam tu znaną rzecz — ułatwienie pracy, zniesienie surowych przepisów czasu pracy, które utrudniają pracę rentowną w przedsiębiorstwach, jeżeli przypuścimy, że wszystko to będzie uczynione, to niepodobna się łudzić, aby przyrost kapitalizacji był wystarczający dla zaspokojenia wszystkich piekących potrzeb. Dlatego osobiście uważam, że zaczerpnięcie pomocy na rynku zagranicznym jest dzisiaj postulatem pierwszorzędnym. Stworzenie zagranicznego rynku zbytu dla wszystkich emisyj kredytu długoterminowego instytucyj państwowych i prywatnych, uzyskanie kredytów dla usamodzielnionych kupiecko przedsiębiorstw państwowych, a wreszcie uzyskanie pożyczki państwowej inwestycyjnej byłoby wielką ulgą dla gospodarstwa.</u>
          <u xml:id="u-6.46" who="#MarcinSzarski">Wszystkie państwa czynią to samo i niejedno z tych państw zawdzięcza swój ratunek, a niejedno swój wybitny rozwój pomocy kapitałowej rynków zagranicznych. Sądzę, że i Wysoka Izba jest tego zdania, że niestety Polska, występując na rynku zagranicznym, ma najtrudniejsze do spełnienia zadanie, trudniejsze, niż jakiekolwiek inne państwo. Tłumaczyć to sobie można w części tem, że Polska ze wszystkich państw europejskich, prócz Czechosłowacji, jest zupełnie nowym na tym rynku kontrahentem. Czechosłowacja już przed wojną miała swój własny kredyt zagraniczny.</u>
          <u xml:id="u-6.47" who="#MarcinSzarski">Z tego różniczkowania pochodzi, że taka mała Austrja i Węgry względnie łatwiej plasują swoje obligacje i listy zastawne niż my, sądzę jednakże, że nastała chwila, aby to zróżniczkowanie Polski na rynku zagranicznym ustało, gdyż Polska zdała egzamin gospodarczej dojrzałości, utrzymując równowagę budżetu i mając wysoko zabezpieczony przed wszelkiem naruszeniem pieniądz o stałej wartości. Ponieważ sytuacja na rynku zagranicznym trochę się poprawiła, sądzę, że możemy liczyć, że kredyt zagraniczny będzie dla nas otwarty, szczególnie długoterminowy.</u>
          <u xml:id="u-6.48" who="#MarcinSzarski">Sytuacja gospodarcza jest niedobra. Obciążenie ludności jest bezsprzecznie duże. Czy w roku przyszłym będzie lepiej czy gorzej? Generalny sprawozdawca budżetu w Sejmie powiedział: że poprawa zależy od nas samych. Dobra polityka finansowa i gospodarcza sprowadzi poprawę. Jest to niezawodna recepta. A znaczy ona dla rządu: możliwie wielka kompresja wydatków budżetowych, poniechanie wiązania kapitałów płynnych w wkładach inwestycyjnych, co się już stało, złagodzenie fiskalizmu, sprawiedliwy rozdział ciężarów, większa wolność gospodarcza, przejęcie się Rządu zasadą, że zamożność i dobrobyt obywateli jest najważniejszym celem polityki gospodarczej państwa. Rentowność gospodarczą gwarantują wysokie płace, a te prowadzą do wzmożenia konsumcji. Zwracam się z tem do Panów, zasiadających po tej stronie Izby. Jest sprzecznością żądać wysokich płac, a równocześnie dążyć wszelkiemi sposobami do zmniejszenia rentowności gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-6.49" who="#MarcinSzarski">Nikt, proszę Panów, nie jest prorokiem i ja nim nie jestem, ale patrząc w przyszłość mówię zupełnie szczerze, że nie tracę otuchy, albowiem choroba, którą przechodzi teraz nasze życie gospodarcze, nie jest śmiertelna, jak to twierdzą niektórzy melancholicy, a tylko ciężką chorobą, która prowadzić musi do zdrowia, gdyż nasz organizm gospodarczy stoi na niewzruszalnych podstawach, t. j. na zdrowym pieniądzu i równowadze gospodarczej Skarbu, a przeto nie może być mowy o upadku.</u>
          <u xml:id="u-6.50" who="#komentarz">(Oklaski w centrum.)</u>
          <u xml:id="u-6.51" who="#MarcinSzarski">Pozostaje mi jeszcze, Wysoka Izbo, zreferować ustawę skarbową. Przedłożenie rządowe ustawy skarbowej na rok 1930/31 wykazywało pewne bardzo wybitne i zasadnicze różnice w porównaniu do poprzednich ustaw skarbowych. Wymienione są one wszystkie dokładnie w sprawozdaniu, chcę tylko tu podkreślić, że przedewszystkiem miało być dane Ministrowi Skarbu prawo virement, zastrzeżone mu od lat w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych na rezerwy zaopatrzenia i w kilku ministerstwach na niektóre kredyty i wydatki, które posiadają wielkie znaczenie, a na które niepodobna było, ze względu na budżet, większych kwot preliminować, jednak można było obrócić na te wydatki sumy w razie osiągnięcia większych oszczędności. Te propozycje Sejm odrzucił. Minister Skarbu miał także prawo zwiększania nietylko zwyczajnych, ale również i nadzwyczajnych wydatków w P. K. P.</u>
          <u xml:id="u-6.52" who="#MarcinSzarski">Cel tego postanowienia był podobny, jak tamtego, ażeby można było w razie lepszych wyników eksploatacji, niż te, których się spodziewano, przeznaczyć tę kwotę na inwestycje. I to Sejm odrzucił. Minister Skarbu wreszcie miał uzyskać uprawnienie do przedwczesnego spłacania długów państwowych. Postanowienie znane w innych budżetach i co jest słuszne, ażeby w razie sprzyjającej konjunktury kupić papiery długów państwowych i przez to zaoszczędzić wydatków budżetowych. Tu Sejm okazał się więcej skłonny do przyjęcia propozycji Rządu, ograniczył jednakże prawo przedwczesnej spłaty długów państwowych do kwoty 10,000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.53" who="#MarcinSzarski">Art. 4 uzupełniony został postanowieniami, regulującemi i rozdzielającemi preliminowaną nadwyżkę dochodów. Mianowicie jest ona przeznaczona tak: 25.000.000 na dotację dla Banku Rolnego na cele ulgowego kredytu krótkoterminowego dla rolników, 65.000.000 na wypłatę reszty zaległego za 1928 rok dodatku mieszkaniowego, a wreszcie 10.000.000 na budowę dróg.</u>
          <u xml:id="u-6.54" who="#MarcinSzarski">Art. 5 uzupełniono postanowieniami, przejętemi z zeszłorocznej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-6.55" who="#MarcinSzarski">Art. 6, który reguluje prawo Rządu do czynienia wydatków albo nieprzewidzianych, albo na cele przewidziane, ale w granicach wyższych, aniżeli budżet na to pozwala, bez uprzednio zasięgniętej opinji ciał ustawodawczych, uległ w Sejmie wybitnym zmianom, a raczej wybitnemu pogorszeniu.</u>
          <u xml:id="u-6.56" who="#MarcinSzarski">Według postanowień projektu ustawy skarbowej Rząd był upoważniony do czynienia takich wydatków tylko w czasie, gdy sesja Sejmu jest zamknięta, względnie gdy Sejm jest rozwiązany, a nastąpiła klęska żywiołowa lub inny wypadek nagły, wymagający natychmiastowego asygnowania sum ze Skarbu Państwa, jak głosi odnośny artykuł ustawy skarbowej z roku bieżącego. Jednak Sejm prawo to wybitnie ograniczył, albowiem według brzmienia art. 6, uchwalonego przez Sejm, fakt zaistnienia klęski żywiołowej lub innego nagłego wypadku, wymagającego natychmiastowego asygnowania sum ze Skarbu Państwa, nie upoważnia jeszcze Rządu do czynienia wydatków na ten cel; prawo to powstaje dopiero wtedy, gdyby odroczenie tych wydatków na czas potrzebny do zwołania nadzwyczajnej sesji sejmowej lub w razie rozwiązania Sejmu na czas do zebrania się nowego Sejmu mogło przynieść niepowetowaną szkodę Państwu.</u>
          <u xml:id="u-6.57" who="#MarcinSzarski">Praktycznie rzecz biorąc, ograniczono upoważnienia Rządu czynienia wszelkich wydatków nawet w razie nagłej potrzeby, nawet w razie klęski żywiołowej, bez zwołania Sejmu, dlatego, że prócz nielicznych wypadków, niema szkody, któraby była niepowetowana, a tylko niepowetowana szkoda usprawiedliwia czynienie tych wydatków bez uprzedniego zaciągnięcia upoważnienia władz ustawodawczych, jest ograniczeniem daleko idącem, ponieważ, o ile mi się zdaje, żaden rząd tak dalece nie ma skrępowanych rąk. Ostatecznie żaden grosz tu nie może być wydany bez ustawy.</u>
          <u xml:id="u-6.58" who="#MarcinSzarski">Art. 7 Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła w brzmieniu uchwalonem przez Sejm. Istnieje jednak wniosek mniejszości, który domaga się przywrócenia stylizacji tego artykułu z ustawy skarbowej z roku ubiegłego.</u>
          <u xml:id="u-6.59" who="#MarcinSzarski">Wreszcie wstawiono do ustawy skarbowej upoważnienie Ministra Skarbu do udzielania z zapasów kasowych Skarbu kredytów krótkoterminowych w wysokości 100 miljonów złotych na cele podniesienia produkcji drobnego rolnictwa, o ile te zapasy przewyższają 200 miljonów złotych, Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła ustawę skarbową prawie bez zmian, prócz dwóch, mianowicie skreśliła ustęp c) w art. 4, przeznaczający kwotę 10 miljonów, jako dodatkowy kredyt dla Ministerstwa Robót Publicznych na budowę dróg, zmiana czysto formalna i logiczna, wynikająca z tego, że została zniżona uchwałą Komisji Skarbowo-Budżetowej nadwyżka, gdyż na kwotę 10 miljonów nie byłoby więcej pokrycia. Jest to zatem skreślenie czysto formalne.</u>
          <u xml:id="u-6.60" who="#MarcinSzarski">Następnie w ostatnim ustępie art. 4, normującym maksymalną wysokość wszelkich wynagrodzeń dodatkowych, pobieranych przez funkcjonrjuszów państwowych, wstawiono w wierszu 8 po słowie: „niż” słowo: „dwukrotna”, wskutek czego to maksimum dodatkowych poborów, ograniczone w uchwale sejmowej do wysokości uposażenia, podwyższone zostało do 200% uposażenia. Tyle o ustawie skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-6.61" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy uchwał Komisji Skarbowo-Budżetowej, odnoszących się do pozycji budżetowych, to dokładne zestawienie znajdzie Wysoka Izba w sprawozdaniu budżetowem w załączniku nr. 2 do druku nr, 24. Chciałbym tylko w ogólnych cyfrach przedstawić zmiany, które przeprowadziła Komisja Skarbowo-Budżetowa, a następnie podnieść tylko kilka najważniejszych zmian.</u>
          <u xml:id="u-6.62" who="#MarcinSzarski">Otóż, uwzględniając poprawki, które przeprowadziła Komisja Skarbowo-Budżetowa, dochody nasze wynoszą 3,038.000.000 bez setek tysięcy, wydatki 2,944.000.000, a nadwyżka 93,600.000. Ponieważ Sejm ustalił dochody ogółem na 3,058.000.000, a wydatki na 2,947.000.000, a nadwyżkę na 110,000.000, zatem Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu zniżyła dochody o 20,000.000, wydatki o 2,800.000, a zatem nadwyżkę o 17,000.000.</u>
          <u xml:id="u-6.63" who="#MarcinSzarski">Jak Wysoka Izba widzi, jak w zeszłym roku, tak i w tym Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu zmniejszyła budżet, a w szczególności z powodów, które tutaj miałem zaszczyt kilkakrotnie podnosić, zmniejszyła wpływy z kolei państwowych o łączną kwotę 17,000.000 zł i o kwotę 2,920.000 wpływy preliminowane z monopolu tytuniowego ze sprzedaży wyrobów tytuniowych. W wydatkach obniżyła o 9.000.000 dopłaty do zabezpieczenia na wypadek bezrobocia, które były wyżej preliminowane niż była konieczność. Natomiast podwyższyła o 2.000.000 fundusz propagandowy Ministra Spraw Zagranicznych, o 450.000 kredyt na walkę z gruźlicą i wstawiła nowy kredyt w kwocie 2.000.000 zł na fundusz kultury narodowej. Tą zmianą, tą uchwałą uczyniła zadość ogólnym życzeniom, które były skierowane ze wszystkich centrów naukowych polskich do Senatu. Następnie podwyższyła o mniejsze kwoty wydatki na „Komisje Studjów nad usprawnieniem administracji publicznej”, na „Prace przygotowawcze do powszechnego spisu ludności”, na „Instytut badania konjunktur gospodarczych” i t. p. Wszystkie te poprawki są wyłuszczone w załączniku.</u>
          <u xml:id="u-6.64" who="#MarcinSzarski">Przeprowadzając te zmiany, komisja nadała przedewszystkiem preliminarzowi dochodów, jej zdaniem, charakter więcej realny, zmniejszając zaś kredyt na zapomogi dla bezrobotnych, za wysoko preliminowany, uwzględnić mogła niektóre ważne wydatki, których konieczność jest niezaprzeczoną, zmniejszając równocześnie globalną sumę wydatków budżetu.</u>
          <u xml:id="u-6.65" who="#MarcinSzarski">Kończąc, proszę Panów o łaskawe przyjęcie preliminarza wedle uchwały Komisji Skarbowo-Budżetowej, pozatem o przyjęcie budżetu, uchwalonego przez Sejm, prócz zmian, jakie miałem zaszczyt przedstawić, jako referent Komisji Skarbowo-Budżetowej, ustawy skarbowej, wreszcie szeregu rezolucyj, które są umieszczone w załączniku 6 do druku nr 24.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JulianSzymański">Przystępujemy do dyskusji generalnej. Głos ma s. Roman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WaleryRoman">Wysoki Senacie! Gdy wypadło mi rozpocząć dyskusję nad budżetem, poczytuję sobie za obowiązek nasamprzód wyrazić głęboką wdzięczność naszemu stałemu generalnemu referentowi p. senatorowi Szarskiemu, który w tak wyczerpującem i przejrzystem sprawozdaniu dał nam obraz obecnego naszego gospodarczego i finansowego położenia, a w szczególności zilustrował tę niemą wymowę wielkiej ilości kolumn i liczb, podanych w projektowanym na rok 1930/31 preliminarzu budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WaleryRoman">Wypada obecnie tylko scharakteryzować ogólnie przedstawiony nam budżet, nad którego poszczególnemi pozycjami w czasie niedługim będziemy votować, i wyciągnąć wnioski ostateczne. Słyszałem wypowiadane z trybuny sejmowej opinje, że budżet ten jest biurokratyczny, że zawiera przeważnie pozycje uposażeń, pensyj, wynagrodzeń, że nie uwzględnia najpilniejszych potrzeb gospodarczych mas pracujących, potrzeb oświaty i kultury to jest tych potrzeb życia państwowego, które wiodą naród na coraz wyższy szczebel postępu i rozwoju. Istotnie — potrzeby naszego Państwa, zdążającego do zrównania się w rzeczach kultury i organizacji z innemi państwami Zachodu Europy, są wielkie. Nie będę tu się rozwodził nad temi wieloma potrzebami, które nie zostały i nie mogą być uwzględnione w budżecie na rok przyszły. Dosyć wspomnieć dyskusję budżetową w naszej komisji senackiej, kiedy mieliśmy możność stwierdzić, jak niskie kwoty preliminowane są na najpilniejsze potrzeby wzmocnienia naszych środków obronności, stwierdzić, że nie możemy zadosyć uczynić aktualnym potrzebom rozbudowy prawidłowej sieci szkolnej, zastanawialiśmy się nawet nad kilkunastotysiącznemi pozycjami, przeznaczonemi na dalsze porządkowanie naszego ustawodawstwa, a pilna sprawa podwyższenia płac pracownikom państwowym prawie nie ruszyła z miejsca. Dosyć wspomnieć, powtarzam, o tych najkonieczniejszych potrzebach, aby scharakteryzować nasz budżet, jako budżet przedewszystkiem oszczędnościowy, bo jedynie taki budżet odpowiada warunkom obecnej chwili. Przeżywamy rok gospodarczo ciężki z przyczyn nie od nas zależnych. Troską naszą jest dzisiaj, czy spodziewane dochody dopiszą, czy budżet będzie zrównoważony. Nie pomogą tu żale i narzekania oraz doszukiwanie się win i błędów niepopełnionych, raczej zastanowić się musimy nad sposobami odporu i przezwyciężenia tych trudności, które przed nami stoją.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#WaleryRoman">Sądzę, że wiele danych mamy na to, abyśmy bez trwogi mogli patrzeć w przyszłość, bo siła odporności polskiego społeczeństwa jest duża, bo w polityce gospodarczej Państwa, w polityce, prowadzonej przez rządy Marszałka Piłsudskiego, widzimy konsekwentnie rozwijany program wzmożenia sił produkcyjnych społeczeństwa na wszystkich polach pracy, stwarzania właściwych dla tej pracy warunków; widzimy dalej w polityce Ministerstwa Skarbu przewidywanie i przezorność, wyrażającą się w gromadzeniu rezerw skarbowych na wszelką ewentualność w chwili największego napięcia kryzysu. Skoro o budżecie mówię i budżet charakteryzuję, — pragnę jeszcze raz zaznaczyć, że chociaż jak najdalej posunięto oszczędność i oględność w wydatkach jest oczywiście rzeczą wskazaną i może jeszcze długie lata będzie musiała być u nas stosowaną, — nie zaliczam do rzędu celowej oszczędności, gilotynowanie takich pozycyj rozchodowych, których uszczuplenie godzi w najistotniejsze interesy i potrzeby Państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#WaleryRoman">Wszelkie wnioski i uchwały, zmierzające do obcięcia preliminowanych w budżetach Ministerstwa Spraw Wojskowych, Spraw Zagranicznych i Wewnętrznych sum dyspozycyjnych, preliminowane w kwotach odbiegających bardzo od rzeczywistych potrzeb — mogą być pozornie nazywane „oszczędnościowemi”, ale w rzeczy samej zmierzają do osłabienia naszej obronności nazewnątrz i czujności wewnątrz kraju. Przeciwko takim oszczędnościom jak najbardziej zastrzegam się w imieniu klubu, do którego mam zaszczyt należeć.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#WaleryRoman">Proszę Panów, przyjął się w parlamentach wszystkich i w naszym zwyczaj, że przy sposobności uchwalania budżetu, odbywa się zarazem debata polityczna; słusznem jest bowiem, aby w tym właśnie momencie wypowiedziane być mogły żądania przedstawicieli narodu do rządu, jakby sądzili i chcieli, aby układały się stosunki państwa nazewnątrz i wewnątrz kraju. Jeśli taka debata pożądaną była w innych warunkach — staje się tem ważniejszą, oczywiście prowadzona na właściwej płaszczyźnie, w epoce przeżywanej przez nas, kiedy racjonalny układ stosunków gospodarczych wiąże się ściśle i nierozerwalnie z układem stosunków politycznych, kiedy współdziałanie i współpraca pomiędzy poszczególnemi grupami ludności wewnątrz kraju i takaż współpraca, oparta na sprawiedliwych, a więc niekrzywdzących jednych, a dających przywileje drugim, warunkach kolaboracji pomiędzy różnemi narodami i państwami prowadzić ma po prostych i jawnych drogach do zapewnienia stałego pokoju.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#WaleryRoman">To też jak najtrafniej scharakteryzował nasz Minister Spraw Zagranicznych dążenia pokojowe Polski, które jednak w najmniejszej mierze nie mogą osłabiać gotowości całego narodu do odparcia jakiegobądź zamachu na całość naszych granic i niech to będzie dostatecznym argumentem dla tych wszystkich, którzy dopuszczają jakąkolwiek możliwość i na jakiejkolwiek drodze poruszania sprawy rewizji naszych granic. Pod tym więc, a nie innym kątem widzenia rozpatrywać należy nasze układy porozumiewawcze z Rzeszą Niemiecką, o których tak szeroko rozprawialiśmy w dyskusji nad expose p. Ministra Spraw Zagranicznych. W celu osiągnięcia normalnego porozumienia możemy pójść z ustępstwami daleko, ale nasza ustępliwość kończy się w tem miejscu, u tej granicy, gdzie zaczynają się jawne, lub ukryte zakusy na naszą niezależność bądź polityczną, bądź gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#WaleryRoman">Pokoju chcemy także wewnątrz kraju, chcemy zgodnego współżycia ludności polskiej z ludnością niepolską na terenach, zamieszkałych przez ludność mieszaną, a w szczególności na terenach zamieszkałych w zwartych masach przez tak nam bliską ludność ukraińską lub białoruską. Oświadczaliśmy już niejednokrotnie, że w granicach nakreślonych ustawą konstytucyjną nie przeciwdziałać, ale współdziałać będziemy w celach niekrępowanego rozwoju języka i kultury tych narodów, ich swobód wyznaniowych i obywatelskich pod jednym atoli zasadniczym warunkiem, aby pod pozorem tworzonych placówek kulturalnych lub gospodarczych nie były przemycane przez wrogów Państwa, a nawet agentów ościennego kraju, tendencje separatystyczne, lub zgoła zmierzające do zdrady Państwa. Oświadczyć tu chcę z całą stanowczością, że Polska nie posiada obcych terytorjów, terytorjów, któreby jej przypadły sposobem zaborów i przemocy i że terytorja na północno-wschodnim i południowym-wschodzie zamieszkałe w większym lub mniejszym procencie przez ludność ukraińską, bądź białoruską, są terytoriami związanemi z Rzecząpospolitą kilkusetletniem współżyciem i wzajemnem przenikaniem się kultur obu narodów. Mam to głębokie przekonanie, że czas wyrówna wszelkie wzajemne pretensje i nieporozumienia i że staną się wszyscy jednako oddanymi obywatelami Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#WaleryRoman">W ścisłym związku z życiem gospodarczem kraju, ze wzmocnieniem państwowego organizmu pozostaje sprawa oparcia naszego życia na trwałych, a właściwych narodowi polskiemu zasadach prawnych zbiorowego współżycia.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#WaleryRoman">Wprawdzie pracuje obecnie Komisja Konstytucyjna naszego Sejmu nad sprawą rewizji naszej Konstytucji, nie znaczy to jednak, abyśmy nie uświadamiali sobie wzajemnie tych naszych potrzeb, ażeby nie szły jak najdalej ze wszystkich zakątków naszego kraju wołania o konieczność takich zmian, które odpowiadać będą naszym specjalnym warunkom, potrzebom naszego życia i psychice naszego narodu. Nie może tu być mowy o naruszaniu praw obywateli, obecną Konstytucją im zagwarantowanych, nie może być mowy o podważaniu demokratyczności naszego ustroju, tak bardzo odpowiadającego zarówno naszym tradycjom, jakoteż warunkującego wszechstronny rozwój narodu w kierunku państwowego uobywatelnienia mas. Ale z demokratycznością ustroju nie ma nic wspólnego takie sharmonizowanie działalności zasadniczych władz w Państwie, aby każda działała w zakresie jej wyznaczonym, a wszystkie razem składały się na jednolitą władzę w Państwie, uosobioną w najwyższym przedstawicielu władzy zwierzchniej Narodu — Naczelniku czy też Prezydencie Państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#WaleryRoman">Stąd płynie konieczność wzmocnienia władzy Prezydenta Rzeczypospolitej, aby był on nietylko, jak przed majem 1926, jedynie reprezentantem Państwa na uroczystościach, lecz by miał zagwarantowane przez Konstytucję prawo koordynacji poczynań poszczególnych władz i decyzyj w granicach, zastrzeżonych mu Konstytucją, właśnie w imię zasady — wszak jeszcze przez Monteskiusza przyjętej — jednolitości władzy. Nie może chyba już dziś budzić żadnych wątpliwości konieczność zapewnienia rządom niezbędnej trwałości. Nie do pomyślenia byłby u nas na dłużej stan taki, gdy rządy przerzucane są jak piłki z prawa na lewo, kiedy skłonność nasza do różniczkowania się w partjach i stronnictwach już nieraz wytwarzała sytuacje, w której rządy zależały od najmniejszych grupek sejmowych — języczkami u wagi zwanych. Prawa parlamentu w zakresie ustawodawstwa i kontroli nie mogą być kwestjonowane, za konieczne jednak uważam wzmocnienie autorytetu Senatu, jako tej instytucji, która ma wnosić do skarbnicy ustawodawstwa państwowego element rozwagi, przygotowania prawniczego i doświadczenia życiowego.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#WaleryRoman">Mamy nadzieję, że sprawa koniecznych zmian Konstytucji załatwioną zostanie bez większych wstrząsów, że jednak to załatwienie nastąpi nie w drodze układów międzypartyjnych i kompromisów, mających na celu interesy poszczególnych partyj, jak to było do pewnego stopnia przy uchwalaniu Konstytucji marcowej, a w drodze kompromisu, mającego na celu najżywotniejsze interesy i przyszły rozwój mocarstwowy naszej Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#WaleryRoman">Reforma Konstytucji jest wprawdzie zagadnieniem państwowem, dziś najpilniejszem i najważniejszem, ale jednak nie jedynem, jeśli mówimy o dalszem organizowaniu naszego życia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#WaleryRoman">Okres doświadczenia dziesięcioletniego, w czasie którym tyle prac nad organizacją Państwa dokonano, uwydatnił także braki ustrojowe naszego aparatu administracyjnego i gospodarczego. Musimy ustrój ten dostosować do warunków gospodarczych i finansowych naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#WaleryRoman">Nietylko więc zmiana podstaw zasadniczych naszego życia zbiorowego, lecz także daleko sięgające zmiany ustroju i organizacji działania naszych władz należy przeprowadzić, aby usprawnić cały aparat państwowy, aby lepiej wyzyskać prace personelu urzędniczego, aby umożliwić pracownikom państwowym przyzwoitą egzystencję życiową, aby wreszcie była możność urealnienia i większego gospodarczego usamodzielnienia istniejącego samorządu, jak również przyszłego samorządu wojewódzkiego, którego wprowadzenia, tak słusznie zresztą, domaga się nietylko parlament, ale i całe społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#WaleryRoman">Szanowni Panowie, słyszymy często z tych wysokich trybun, nie mówiąc już o prasie opozycyjnej, pomawianie rządów pomajowych o nieliczenie się z prawem. Zapytuję, czy jest to zgodne z objektywną prawdą, czy nie są to demagogiczne posunięcia, nic wspólnego nie mające z istotnemi potrzebami naszego życia państwowego, o zadośćuczynieniu którym odbywają się właśnie z inicjatywy rządów pomajowych bardzo intensywne i gruntowne prace.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#WaleryRoman">Chcę tu wspomnieć o pracach istniejącej przy Prezesie Rady Ministrów komisji, polegających na wypracowaniu projektu nowego podziału terytorjalnego Państwa dla celów administracji z uzgodnieniem granic tego podziału we wszystkich działach administracji państwowej z jak najdalej posuniętą zasadą dekoncentracji władz, dalej prace nad skomasowaniem ustawodawstwa i uproszczeniem urzędowania. Dzisiejszy podział terytorjalny Państwa na 17 województw, zdaniem mojem, nie da się utrzymać. Nie mówiąc już o brakach tego podziału ze względów czysto lokalnych i ciążeniu poszczególnych terenów do ich naturalnych ośrodków — podział dzisiejszy nie może być utrzymany ze względów na możliwości finansowe Państwa i siły gospodarcze ludności. W obecnych warunkach nie byłoby do pomyślenia wprowadzenie samorządów, planowa rozbudowa sieci komunikacyjnej, uzgodnienie granic okręgów różnych niezespolonych działów administracji, wreszcie nawet należyta racjonalizacja pracy władz rządowych i społeczeństwa. To też z mego punktu widzenia staje się pilną koniecznością państwową ilościowe zmniejszenie administracyjnych jednostek drugiej instancji — przedewszystkiem ilości województw.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#WaleryRoman">Uświadomić sobie także winniśmy doniosłe znaczenie prac legislacyjnych, dokonanych w poszczególnych ministerstwach, a dotyczących organizacji i działania poszczególnych władz, jak naprzykład dekrety: o organizacji władz drugiej instancji, o postępowaniu administracyjnem, o postępowaniu przymusowem, wreszcie ostatnio wypracowywane projekty o sądownictwie administracyjnem, dalej prace Komisji Kodyfikacyjnej, wreszcie prace innych ministerstw, jak naprzykład Ministerstwa Reform Rolnych. Wobec tej „rzeczywistej rzeczywistości” stwierdzić wbrew rozpowszechnianym zarzutom należy, że rządy pomajowe, rządy Marszałka Piłsudskiego, konsekwentnie realizują w naszem życiu państwowem zasadę oparcia całokształtu państwowego życia na odpowiadających naszym warunkom trwałych podstawach prawa.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#WaleryRoman">Im prędzej ten proces uporządkowania wszystkich dziedzin naszego życia posuwać się będzie, tem bardziej znaczenie naszego Państwa potężnieć będzie nazewnątrz, tembardziej rość będzie jego moc i spoistość wewnętrzna.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#WaleryRoman">A gdy taki ogrom doniosłych prac organizacyjnych jeszcze jest przed nami — jesteśmy szczęśliwi, że wysiłki i prace nasze oprzeć możemy o wielki autorytet genjalnego Wodza Narodu, który z jednaką siłą woli i mocą charakteru służy dziś sprawie umocnienia naszego bytu państwowego, z jaką przedtem służył Polsce w wywalczeniu jej niepodległości i jej granic.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#WaleryRoman">Wchodzą tu w grę zbyt wielkie dziejowe interesy Narodu i Państwa. I one muszą odnieść zwycięstwo dla dobra Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Horbaczewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AntinHorbaczewski">Wysoki Senacie! Pozostajemy wszyscy pod wrażeniem groźnego przesilenia gospodarczego, które ogarnęło kraj cały i wszystkie koła gospodarcze naszego społeczeństwa. Kryzys gospodarczy dotknął w szczególności gospodarstwa wiejskie bardzo boleśnie, najdotkliwiej odczuło ciężar przesilenia gospodarstwo włościańskie ukraińskie, gdyż oprócz skutków ogólnej konjunktury musi ono wytrzymywać także depresję, spowodowaną stanowiskiem Rządu, które jest podyktowane politycznemi względami. Konstatuję, że wieś ukraińska znajduje się w stanie groźnym, w położeniu takiem, które bądź co bądź zachwiać może egzystencję miljonów ludzi, a wobec tego groźnego stanowiska ekonomicznego mamy przed sobą wzwyż 3 miljardowy budżet państwowy, który, zdaniem mojem, nawet w warunkach zupełnie normalnych przekracza siły płatnicze naszej ludności. Jestem przekonany, że ani jedna grupa polityczna tej Wysokiej Izby nie przyjmie tych wysokich, zawrotnych cyfr preliminarza bez zastrzeżeń.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#AntinHorbaczewski">Przeciw preliminarzowi podnoszą się słowa krytyki, a jeżeli te słowa padają ze strony osób i ugrupowań, które mają bądź to bezpośredni, bądź to pośredni wpływ na rządy i na dysponowanie funduszami budżetowemi, to chyba trudno od tych, którzy pozbawieni zostali kardynalnych praw obywatelskich i traktowani są jak obywatele niższej kategorji, wymagać zgody na ten budżet.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#AntinHorbaczewski">Tego, że ukraińska ludność została upośledzona, dowodzi sam budżet, same cyfry budżetu. Nie mogę bowiem pominąć faktu, że wszystkie wnioski klubu ukraińskiego, złożone w Sejmie w celu wyjednania pewnych kwot z tego 3 miljardowego budżetu na cele kulturalne i humanitarne, a kwoty były bardzo umiarkowane, zostały w zupełności przez stronnictwa polskie odrzucone. Znamienny ten fakt wzbogaca nas nowem doświadczeniem, że nam przeciwstawia się nietylko rząd, ale także i społeczeństwo polskie. Parlamentarna reprezentacja ukraińska po tej nauce, którą wyniosła z Sejmu, obecnie w tej Wysokiej Izbie już tego błędu nie powtórzy.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#AntinHorbaczewski">Jeżeli przejrzymy najważniejsze dziedziny życia publicznego, to musimy skonstatować, że we wszystkich doznajemy upośledzenia. Zdobyte przez ludność ukraińską na podstawie austrjackiej konstytucji w byłej Galicji prawa obywatelskie do rządzenia sobą, prawa do samostanowienia o swoich stosunkach oświatowych i kulturalnych, prawo samorządu ulegają zupełnej niwelacji. Uprawnienia obywatelskie są pod znakiem zapytania, szkolnictwo powszechne leży w gruzach, międzynarodowe zobowiązania Państwa Polskiego co do kreowania uniwersytetu ukraińskiego zupełnie poszły w zapomnienie, samorząd w zupełności zniszczony, a życie gospodarcze ugina się pod ciężarem niepomiernych podatków i danin.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#AntinHorbaczewski">Jeżeli zwrócimy się do kwestji ekonomicznej, to najważniejszą może w danych warunkach rolę odgrywa t. zw. reforma agrarna. Wojna światowa wysunęła przebudowę ustroju rolnego, jako czołowe zagadnienie we wszystkich państwach. I w Polsce przystąpiono zaraz w pierwszych początkach istnienia Państwa do regulowania sprawy agrarnej, ale zaczęto od kolonizacji i to od kolonizacji wojskowej, która, zdaniem znawców, zdaniem kół zainteresowanych, jest najniewłaściwszą formą traktowania sprawy rolnej kultury. Jakiś czas nie było słychać o tej kolonizacji, z przyczyn finansowych. A obecnie znowu występuje rząd z czterema projektami ustaw, które mają na celu jeszcze tę niewielką ilość ziemi, która przeznaczona jest na reformę rolną, użyć jako funduszu do przeprowadzenia kolonizacji wojskowej. Te cztery ustawy są wyraźnem wyzwaniem całego ludu ukraińskiego i białoruskiego. Te ustawy będziemy zwalczać wszelkiemi sposobami, które stoją nam do dyspozycji w ciałach ustawodawczych i w kraju, ewentualnie odwołamy się do opinji świata.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#AntinHorbaczewski">Rządy pomajowe nie uregulowały stosunku t. zw. mniejszości narodowych, które stanowią 1/3 ludności Państwa. Rządy pomajowe stanęły na tem samem negatywnem stanowisku, na którem stały rządy poprzednie w tej kwestji, a to stanowisko zajął też i Rząd obecny, zapominając o tem, że Państwo przyjęło wobec mniejszości narodowych nietylko prawa zwierzchnicze, ale i obowiązki. To stanowisko opiera się na zupełnem ignorowaniu wszelkich najkonieczniejszych potrzeb życiowych tych mniejszości narodowych, chociaż stanowią one tak poważny odsetek ogółu ludności.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#AntinHorbaczewski">Rząd obecny w enuncjacjach programowych p. Premjera stara się tę kwestję mniejszości zupełnie pomijać i przechodzić nad nią do porządku dziennego, a z postępowania władz da się wysnuć wniosek, że Rząd obecny nie ma chęci i zamiaru zrobić stanowczego kroku dla uregulowania sprawy mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#AntinHorbaczewski">Przedstawiciele Rządu podkreślają i podnoszą kwestję lojalności, którą stawia się jako warunek stosowania praw konstytucyjnych do obywateli, ale ja zapytuję, co to jest lojalność? Ujmując rzecz ze stanowiska prawnego, a zdaje mi się, że pod tym względem niema żadnych wątpliwości, iż tutaj tylko ten punkt widzenia jest miarodajny — przez lojalność rozumieć należy zgodne z tendencją prawa przestrzeganie wiążących przepisów prawnych. Poza to lojalność nie wychodzi i w pojęciu jej nie dadzą się pomieścić prawne elementy uczuciowe, któremi operuje się w dyskusji przy użyciu tego terminu, a które z normami, regulującemi stosunek obywateli do Państwa, nie mają nic wspólnego. Obywatelowi przysługują wszelkie uprawnienia, wypływające z Konstytucji, niezależnie od tego, jakie on żywi uczucia. W państwie praworządnem nawet zbrodniarz ma prawo, żeby go traktować tak, jak każdego innego obywatela.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#AntinHorbaczewski">Otóż sprawa mniejszości narodowych w związku z wymogiem lojalności jest dotychczas zupełnie nieuregulowana i czeka jakiejś ręki, któraby podjęła się rozwiązania tego problemu. Niestety, tego doczekać się nie można. Polscy mężowie stanu planują przekształcenie Państwa Polskiego, opartego wyraźnie o terytorjum etnicznie mieszane, na państwo jednolicie narodowe. Dążą do tego przez daleko posuniętą asymilację; zapoznają realne wymagania życia, zapominają o tem, że kwestja narodowościowa i prawo stanowienia narodów o sobie były hasłem zmagań wielkiej wojny światowej i że w wyniku tej wojny wysunięta ona została, jako czołowe zagadnienie międzynarodowej polityki. Dla kierujących polityków polskich zagadnienie to w stosunku do mniejszości narodowych, w szczególności w stosunku do narodu ukraińskiego, nie istnieje. Ma się tylko jeden argument: represję.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#AntinHorbaczewski">W budżecie jedną z najważniejszych pozycji zajmuje policja. Ta policja jest jedynym instrumentem, którego używa Rząd, ażeby doprowadzić do harmonji. Policja wkracza nietylko w życie publiczne, nietylko inwigiluje wszystkie zgromadzenia i zebrania czy to polityczne, czy oświatowe, czy gospodarcze obywateli, ale wciska się także w życie prywatne i w ognisko domowe ukraińskiej ludności, którą na każdym kroku otacza swą dokuczliwą opieką.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#AntinHorbaczewski">W waszych dążeniach do przekształcenia stosunków zapominacie, Panowie, o dawnych prawach historycznych. Wnosi się natomiast w politykę pewne hasła, między innemi także hasło regjonalizmu. Półśrodkami i środeczkami w rodzaju regjonalizmu Panowie kwestji mniejszościowej, kwestji narodowościowej nie rozwiążecie.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#AntinHorbaczewski">Co więcej, możecie osiągnąć demoralizację i deprawację moralnie słabych jednostek. Dodatniego pozytywnego celu nie można osiągnąć temi środkami, nie można stawiać dalekich perspektyw za pomocą represji. Panowie, wasza własna historja, dzieje waszego wyzwolenia dowodzą, że na bagnetach nie może się utrzymać żadna władza, że kulami ani działami nie potrafi się zgasić ducha narodu.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości.)</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#AntinHorbaczewski">Wobec tego, że preliminarz budżetowy nie uwzględnia potrzeb ukraińskiego narodu, a natomiast znaczne sumy tego preliminarza budżetowego przeznaczone są poprostu na wynaradawianie, oświadczam w imieniu mojego klubu, że głosować będziemy przeciw budżetowi i postawimy wniosek o odrzucenie całego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo! Preliminarz budżetowy, którym się zajmujemy, wywołał w szerokich sferach nietylko w parlamencie, ale i w społeczeństwie dużą nieufność, jakiej od szeregu lat nie zauważyliśmy. Nieufność ta nie dotyczy tyle kwestji równowagi budżetowej, ponieważ Minister Skarbu ma na podstawie art. 5 ustawy skarbowej szerokie możliwości ograniczenia wydatków miesięcznych i niedopuszczenia do tego, ażeby równowaga budżetowa została zwichnięta. Nieufność ta jednak dotyczy dochodów, które są preliminowane.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#StanisławGłąbiński">Otóż, według preliminarza, uchwalonego przez Sejm, dochody miałyby wynosić w przyszłym roku 3.058 milj., według uchwał Komisji Budżetowej Senatu 3.038 milj., a przecież w roku 1928/29 ogólne dochody osiągnięte zostały pomimo dobrej konjunktury w wysokości 3.008 milj., a w roku bieżącym, który się kończy z tym miesiącem, o ile można sądzić według dat ogłoszonych, również mniej więcej taką osiągniemy sumę.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#StanisławGłąbiński">Niektóre podatki zostały wprawdzie znacznie obniżone w porównaniu oczywiście z zamknięciami rachunkowemi, ponieważ za podstawę porównania biorę zamknięcie rachunkowe, a nie preliminarz czy budżet dawniej uchwalony. Więc podatki bezpośrednie są preliminowane w wysokości o 98 miljonów mniejszej niż wynosił dochód z tego źródła w roku 1928/29. Dochody z ceł również są preliminowane o 39 miljonów mniej, aniżeli wynosił dochód rzeczywisty. Dziesięcioprocentowy dodatek do podatków także jest preliminowany w mniejszej kwocie o 16 miljonów, aniżeli wynosił rzeczywisty dochód w roku zeszłym. Jednak są także dochody, które zostały mimo dzisiejszej sytuacji gospodarczej podniesione. Tu zaliczyć należy dochód z monopoli, powiększony o 70 miljonów w porównaniu z rokiem zeszłym, następnie dochody z przedsiębiorstw, głównie z kolei żelaznych, zostały podniesione o 93 miljony. Dochód z podatku majątkowego podniesiono o 27 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#StanisławGłąbiński">Otóż wielka zachodzi wątpliwość, czy te dochody podwyższone w dzisiejszej sytuacji gospodarczej rzeczywiście wpłyną i czy wydatki przewidziane z nadwyżek budżetowych będą możliwe.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli chcemy ocenić realność i płynność dochodów naszego budżetu, musimy uwzględnić przedewszystkiem trzy czynniki, które na tę płynność i realność wpływają. Najpierw położenie ekonomiczne kraju, oraz wysokość dochodu narodowego, następnie dotychczasowe obciążenie podatkami państwowemi i samorządowemi, a nareszcie nastrój psychiczny ludności w stosunku do państwa i w stosunku do Rządu.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#StanisławGłąbiński">Kraj, jak wiadomo, przechodzi ciężkie przesilenie gospodarcze, przesilenie, które się objawia nazewnątrz nietylko niskiemi cenami produktów rolnych i produktów przemysłowych, ale także licznemi upadłościami, dozorami sądowemi i rozmaitemi innemi objawami, które świadczą o tem, że istnieje zastój, że nawet eksport się nie opłaca, a nawet bilans handlowy, jakim zaczynamy się szczycić, bo stał się od kilku miesięcy bilansem czynnym, także przedstawia duże wątpliwości. Import wprawdzie się zmniejszył, ale to zmniejszenie wskazuje raczej na to, że siła konsumcyjną i kredytowa społeczeństwa zmniejszyła się, że społeczeństwo nie może już tyle towarów, jak dawniej, sprowadzać. Eksport wykazuje w ostatnich miesiącach niewątpliwie pewną zwyżkę i to zwyżkę pomyślną, ponieważ eksport wyrobów gotowych się zwiększył, ale jeżeli przypatrzymy się cenom tych wyrobów gotowych, osiąganym w eksporcie, to znowu musimy dojść do wniosku, że przemysłowcy, nie mając zbytu w kraju, muszą sprzedawać może i za bezcen swoje wytwory gotowe zagranicę. W tym wypadku znowu to polepszenie bilansu handlowego nie zwiastuje polepszenia trwałego, ale jest polepszeniem chwilowem, nie byłoby więc objawem pomyślnym.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#StanisławGłąbiński">To nasze położenie ekonomiczne nazywamy powszechnie dziś przesileniem gospodarczem, i słusznie, ponieważ objawy te są podobne jak w zwykłem przesileniu gospodarczem. Ale pamiętać musimy, że nasze przesilenie gospodarcze różni się istotnie od przesileń gospodarczych w krajach przemysłowych, a także od tych przesileń, jakie przeżywały i obecnie przeżywają kraje zachodnie. Przesilenie gospodarcze w krajach przemysłowych jest zazwyczaj następstwem albo zbyt daleko posuniętej giełdowej spekulacji, spekulacji grynderskiej, albo hyperprodukcji wielkiego przemysłu, albo wielkich trudności eksportowych, na jakie np. napotkała Anglja po wojnie z powodu utracenia rynków zbytu na Wschodzie. Nasze przesilenie gospodarcze ma niewątpliwie związek z konjunkturą światową, ale ma, mojem zdaniem, przedewszystkiem nasze miejscowe specyficzne powody.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#StanisławGłąbiński">Wiem, że punktem wyjścia tego przesilenia są niskie ceny produktów rolnych, a zatem mniejsza siła nabywcza tej ludności, której jest u nas najwięcej, i której siła nabywcza decyduje o tem, czy produkty przemysłowe i rzemieślnicze znajdą zbyt odpowiedni. To przesilenie u ludności rolniczej jest następstwem ubóstwa tej ludności i o tem przedewszystkiem nie należy zapominać; jest następstwem tego, że nie mamy kapitału obrotowego — w szczególności nie ma go ta ludność, — nie mamy zasobów pieniężnych i nie mamy możności przetrwania tego rodzaju sytuacji, która jest następstwem chwilowej, czy też dłuższej niepomyślnej konjunktury. Otóż jeżeli zubożenie kraju, wogóle stan ekonomiczny kraju, jest głównym powodem tego, że przesilenie gospodarcze tak się zaostrzyło, to jego przyczyny i źródła mogą się stać chronicznemi, mogą się stać perjodycznemi, bo przesilenia mogą nie oszczędzać nas także i później, gdy analogiczne zajdą przyczyny, a mianowicie bądź nieurodzaj, bądź urodzaj przy niskich nadzwyczaj cenach.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#StanisławGłąbiński">A więc ze strukturą gospodarczą naszego gospodarstwa narodowego musimy się liczyć i do tej struktury gospodarczej musimy także i środki zastosować. Jesteśmy krajem ubogim, byliśmy krajem ubogim w przeważnej części naszych dzielnic także przed wojną, zniszczyła nas wojna, zniszczyły potem wojny w czasie naszej niepodległości i następnie ruina naszych finansów, dewaluacja, utrata kapitałów obrotowych, jakie mieliśmy, a także trudność, którą mamy i dziś w osiągnięciu odpowiednich kredytów zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#StanisławGłąbiński">Zatem o tej głównej przyczynie pamiętać musimy, musimy pamiętać dlatego, ponieważ są pewne złudzenia co do wysokości naszego dochodu narodowego, co do wysokości naszego majątku. O tych złudzeniach muszę kilka słów powiedzieć, bo słyszałem nawet w Komisji Budżetowej Senatu pewne wprost rozbrajające cyfry o wysokości naszego dochodu narodowego.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#StanisławGłąbiński">Nasz dochód narodowy jest bardzo mały w stosunku do ilości podatków, jakie płacimy. Nie mamy przykładów w zachodnich krajach na tego rodzaju stosunek dochodu narodowego do ilości podatków wpłacanych. Nie mamy dokładnych cyfr statystycznych, któreby nam podały z całą pewnością, jakim jest ten dochód narodowy, ale mamy statystykę podatkową, która w przybliżeniu może służyć za podstawę oceny, jakim ten dochód narodowy jest rzeczywiście. Mamy najpierw statystykę podatku dochodowego. U nas minimum egzystencji wolne od podatku jest bardzo niskie, wynosi 1.500 zł i wszystkie dochody ustalone przez władze, a wynoszące ponad 1.500 zł, ustalone są w cyfrach podatku dochodowego. Podatek majątkowy, który również sięgnął bardzo głęboko, podaje wysokość majątków ustalonych przez władze. Jakiż tedy jest nasz dochód opodatkowany? Suma dochodów ponad minimum egzystencji (ponad 1.500 zł) osób fizycznych i prawnych, ale bez uposażeń, bo uposażenia u nas stanowią osobną kategorję, w roku 1924 wynosiła 1.122 miljony fr. złotych, to znaczy 2,101 milionów naszych złotych obiegowych. W r. 1927 mieliśmy 440.000 osób, a właściwie rodzin, opłacających ten podatek dochodowy, a cały dochód wynosił niespełna 2 i pół miljarda złotych, to znaczy 2.450 miljonów. To jest cały dochód naszej warstwy średniozamożnej, a nawet i niższej, bo 1.500 złotych to jest dochód bardzo skromny.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#StanisławGłąbiński">Takim jest ten dochód ogólny. Można inną drogą starać się sprawdzić te cyfry. A więc jakiż jest majątek narodowy? Rząd w 1924 r. ocenił majątek narodowy na 88 miljardów franków złotych, a więc na około 150 miljardów złotych. Gini, znany statystyk włoski, który przedstawił memorjał Lidze Narodów, oceniał nasz majątek narodowy na 80 do 85 miljardów franków złotych, a więc mniej więcej tyle, ile Rząd nasz przedstawił. Ale o ile chodzi o ten dochód, który jest źródłem opodatkowania, a więc o majątek prywatny, majątek produktywny, to w 1924 r. oceniono ten cały majątek na kwotę niespełna 12 miljardów franków złotych, a więc na 20 miljardów naszych złotych obiegowych. To jest ten majątek, który stał się podstawą opodatkowania od majątku.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#StanisławGłąbiński">Prawda, nie można tak ściśle wierzyć tym cyfrom podatkowym. Wiemy, że t. zw. moralność podatkowa w Polsce, przynajmniej w niektórych dzielnicach, nie stoi na zbyt wysokim poziomie. Możnaby zatem te liczby podnieść, ale jakkolwiek je podniesiemy, to jeżeli będziemy pamiętali o tem, że u nas suma samych podatków państwowych, razem z opłatami państwowemi, wynosi 2,7 miljarda, nie licząc podatków samorządowych i różnych opłat socjalnych, przekonamy się jednak, jak nikły jest ten stosunek naszego dochodu narodowego rzeczywistego do sumy podatków. Suma podatków jest większa niż dochód ustalony tych warstw, które mają więcej niż 1.500 zł rocznego dochodu.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#StanisławGłąbiński">I dlatego też, jak powiedziałem, trzeba się pozbyć złudzeń, że jesteśmy jakiemś bardzo zamożnem społeczeństwem. Prawda, zwracają nam często uwagę na to, że przecież mamy bogactwa naturalne, mamy węgiel, naftę, sól i rozmaite inne skarby, mamy marmury, strumienie i przyrost wielki ludzi. Ale to wszystko trzeba przedewszystkiem zużytkować, bo są kraje, które mają więcej bogactw naturalnych niż Polska, np. Meksyk, Chiny, Rosja sowiecka, a jednak wiadomo, że nic są te kraje tak zamożne, jakby to odpowiadało ich kapitałowi zakładowemu — ich bogactwom naturalnym.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#StanisławGłąbiński">Drugim czynnikiem płynności naszego skarbu jest obciążenie rzeczywiste podatkami i tu bardzo często spotykałem się z zupełnie błędnemi przypuszczeniami. Mianowicie dawny Minister Skarbu, p. Władysław Grabski, a tak samo i minister poprzedni, p. Gabryel Czechowicz tłomaczyli nam, że obciążenie podatkowe w Polsce jest bardzo małe, ponieważ na głowę w Polsce przypada tyle podatków, a w Anglji przypada o wiele więcej, we Francji więcej i we Włoszech nawet daleko więcej. Tego rodzaju rozumowanie jest zupełnie błędne. Jeżeli chcemy ocenić, jakie jest obciążenie podatkowe, to nie możemy wychodzić z założenia, że wydajność podatków i obciążenie to jest to samo. Nie, obciążenie może być o wiele większe, a wydajność podatkowa może być mniejsza, bo obciążenie zależy od wysokości ciężarów, jakie się nakłada na opodatkowanego, względnie na podstawy opodatkowania. Jeżeli tych podstaw brak, to oczywiście dochód z nich nie może wpłynąć, ale to wcale nie zmniejsza ciężaru, który spada na te podstawy, jakie są.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#StanisławGłąbiński">Otóż nasze obciążenie podatkowe, z tego stanowiska, nie jest mniejsze niż gdzieindziej, bo nasze podatki są mniej więcej podobne jak i w innych krajach, niektóre są cięższe, niektóre lżejsze, ale naszą możność płacenia jest wogóle o wiele mniejsza, aniżeli w krajach zachodnich, w krajach przemysłowych. Kraje zachodnie mają zazwyczaj pewne dalej idące ulgi, szczególnie w podatku dochodowym. My na takie ulgi zdobyć się nie możemy, ponieważ, jak powiedziałem, mamy zbyt cienką warstwę ludzi zamożniejszych i wskutek tego musimy sięgać wgłąb społeczeństwa i pociągać do płacenia podatków także i te najszersze warstwy, które w krajach zamożniejszych mogą być wolne od podatków. Musimy sięgać do t. zw. minimum egzystencji. U nas jednak to minimum kosztów niezbędnego utrzymania także jest pociągnięte do płacenia podatków i skutkiem tego takie podatki są u nas o wiele trudniejsze do zniesienia, aniżeli w krajach, które mogą przenieść główny ciężar opodatkowania dochodów na warstwy zamożniejsze, np. w Anglji lub w Ameryce Północnej. Więc dla przykładu: jeżeli Anglik np. ma podatek dochodowy dodatkowy, który opłaca od dochodu tylko powyżej 5.000 funtów szterlingów, to znaczy ponad 215.000 zł. to jemu jest o wiele łatwiej z tej nadwyżki ponad 5.000 f. szt. zapłacić chociażby 100.000 zł, niż jakiemuś biednemu rękodzielnikowi, rolnikowi, czy kupcowi u nas, który ma zaledwie minimum egzystencji, zapłacić podatek chociażby w bardzo niewielkiej kwocie.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#StanisławGłąbiński">Zatem nasze obciążenie podatkowe jest znaczne, i musimy o tem pamiętać, że przy takiem obciążeniu podatkowem ofiarność społeczeństwa musi być o wiele żywsza niż w krajach bogatych, bo w krajach bogatych państwo, mając różne potrzeby, ma skalę życiową stosunkowo podobną do tej, jaką ma średnio zamożny obywatel. Inaczej jest jednak w państwach niezamożnych, jak np. w Polsce. Polska, jako państwo, ma podobne potrzeby, jakie mają inne państwa zachodnie, Polska musi mieć obronę swojego kraju zapewnioną, musi dążyć do podniesienia kulturalnego swojego kraju, musi mieć swoje szkolnictwo, musi mieć swoje sądownictwo, musi starać się o komunikację, o gospodarstwo narodowe i t. d., zupełnie tak, jak o to starają się i mają obowiązek starać się inne kraje zachodnie, bo to jest stopa życiowa państwa kulturalnego. Jako państwo kulturalne, nie może Państwo Polskie uchylać się od tych obowiązków, jakie na państwie kulturalnem ciążą, a częściowo nawet jest zmuszona do znacznych wydatków z tego powodu, ponieważ pod zaborami byliśmy przez długi szereg lat zaniedbani, a nadto musimy łożyć wiele na obronę kraju, a nawet powinniśmy łożyć na ten cel więcej, gdyby siły ekonomiczne na to pozwalały.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#StanisławGłąbiński">Polski obywatel jednakże widzi pewną sprzeczność pomiędzy skalą życia swoją a skalą życia państwa. Aby tę sprzeczność złagodzić, ten obywatel musi mieć to zrozumienie, że w kraju niezamożnym obowiązki społeczeństwa względem państwa są stosunkowo większe, niż w kraju zamożnym. W kraju zamożnym obywatela łączy z państwem nietylko węzeł moralny, ale także widoczny węzeł materjalny; ma on od tego państwa pewne korzyści namacalne i dzięki temu może być związany z państwem nietylko z patrjotyzmu samego, ale także dlatego, ponieważ to państwo jest dla niego i dla jego interesów materjalnych czemś niezbędnem. W państwach niezamożnych, jakiem jest Państwo Polskie, konieczny jest ścisły węzeł moralny pomiędzy Państwem a społeczeństwem, jeżeli płynność dochodów ma być zapewniona i jeżeli Państwo ma mieć zapewniony harmonijny rozwój.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#StanisławGłąbiński">Spotykałem w czasie wojny światowej ludzi, którzy byli zwolennikami t. zw. „Mittel-Europy”, t. j. Europy Środkowej i „Paneuropy”. Ci panowie tłomaczyli mi, że właściwie Polska niepotrzebnie dąży do własnego niepodległego państwa, że daleko korzystniej byłoby dla Polaków, gdyby znaleźli się w szerokiej Mittel-Europie, mieliby warunki gospodarcze o wiele lepsze, mogliby się rozwijać korzystniej niż we własnem państwie, które będzie przecież wymagało znacznych wydatków takich, które nie są potrzebne ze stanowiska interesów materjalnych.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#StanisławGłąbiński">Otóż tego rodzaju zapatrywania są możliwe tylko u ludzi-materjalistów, którzy nie żyją ideą i nie rozumieją siły idei, tej siły moralnej, jaka każdego wiąże z własnem państwem, jako konieczną potrzebą życiową i jaką odczuwali Polacy, dążący do wolności. Skoro jednakowoż odzyskaliśmy niepodległość, powinniśmy pamiętać o tem, że musimy być gotowi na wielkie ofiary dla Państwa, dlatego, że istnieje ta pewna różnica, ta sprzeczność pomiędzy skalą naszego życia — ludzi ubogich i niezamożnych, a konieczną skalą państwa kulturalnego. Materjaliści bardzo często dziwią się, dlaczego ludzie wydają pieniądze na cele takie, które nie są dla nich konieczne. Jeżeli widzimy naszą wioskę ubogą, złożoną z ubogich chatek, ale wznosi się tam jakaś wspaniała świątynia, którą zbudowali ci biedni wieśniacy własnemi swemi rękami i pieniędzmi, to materjalista będzie uważał, że to jest wydatek zupełnie niewłaściwy, że lepiej byłoby użyć tych pieniędzy na budowę dróg lub na meljorację. Otóż ten sam stosunek jest także i do naszego Państwa, Państwo jest także podobną świątynią, świątynią narodową i ten, kto pojmuje swój stosunek do Państwa tylko materjalnie, nie zrozumie znaczenia Państwa i nie zrozumie potrzeby dużych wydatków na państwo.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli tak jest, to z drugiej strony państwo niezamożne musi jednakże czuwać nad tem, aby te wydatki, które nie mają wielkiego znaczenia państwowego, wydatki zbędne ze stanowiska państwowego, były jak najskromniejsze, aby właśnie w tych wydatkach, o ile możności, przystosować się do skali życiowej średniego obywatela kraju. Dlatego to moje stronnictwo w Sejmie, a także i tutaj kładzie zawsze taki nacisk na oszczędności, nie na oszczędności w takich wydatkach państwowych, które są nieuchronne, które są w interesie Państwa, ale na oszczędności w tych wydatkach mniejszych, w rozmaitych wydatkach administracyjnych, które jednakowoż razem tworzą duże kwoty. Te oszczędności są konieczne nietylko w interesie materjalnym, ale i w interesie moralnym Państwa, w tym celu, aby ten obywatel, ten człowiek niezamożny, który musi płacić wiele na Państwo, który powinien mieć tę świadomość, że na Państwo trzeba wiele łożyć, żeby jednak widział, że w wydatkach zbędnych Państwo postępuje oszczędnie, że oszczędza kieszeń obywatela. Tak należy rozumieć nasze wnioski w Sejmie, wzywające do oszczędzania na wydatkach ściśle administracyjnych i wydatkach t. zw. osobowych, czy na wydatkach biurowych, czy na wydatkach na podróże i przesiedlenia, na wydatkach na samochody. Te pozycje drobiazgowe tworzą jednak razem znaczniejsze sumy, ale przedewszystkiem one są potrzebne w interesie moralnym dla utrzymania tej moralnej spójni między patrjotycznem społeczeństwem a państwem.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#StanisławGłąbiński">Tu muszę zaznaczyć, że jednak w naszym Rządzie ta potrzeba oszczędności, właśnie w takich wydawałoby się drobiazgach, ale także i w innych ważniejszych rzeczach, nie zawsze jest uznawana. Stronnictwo moje sprzeciwia się podwyższaniu takich wydatków, a także i wydatków z finansów dyspozycyjnych, które nie zawsze są konieczne i które robią czasem wrażenie, że chcemy pokazać światu, że jesteśmy bardzo zamożni, że jesteśmy nawet bogatsi niż inne kraje i inne narody. Podnoszenie funduszów dyspozycyjnych w ostatnim okresie pomajowym było zbyt daleko posunięte i dlatego dalszemu podwyższaniu tych funduszów stanowczo się sprzeciwiamy.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#StanisławGłąbiński">Co gorsza, rządy pomajowe umiały znaleźć różne inne fundusze dyspozycyjne, względnie inne sposoby dysponowania funduszami Państwa i wskutek tego przyczyniły się w wysokim stopniu do podwyższenia wydatków Państwa. Takiemi funduszami dyspozycyjnemi Rządu są np. różne lukratywne posady w bankach państwowych, w przedsiębiorstwach państwowych, w monopolach państwowych, które się mnożą zupełnie niepotrzebnie na to, ażeby stworzyć posady dla pewnych ludzi protegowanych.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#StanisławGłąbiński">A największym funduszem dyspozycyjnym, jaki został stworzony przez Rząd i o jakim się przedtem nikomu nie śniło, to jest fundusz emerytalny Wydatki na emerytury u nas już w okresie pomajowym w 1926/27 wyniosły, według zamknięcia rachunkowego, 71 miljonów złotych. Obecnie w ostatnim roku dochodzą do wysokości 161 miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#komentarz">(Głos: Starzeją się ludzie.)</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#StanisławGłąbiński">To znaczy o 90 miljonów zł więcej, a więc rocznie rosły mniej więcej o 30 miljonów złotych. W jaki sposób te emerytury wzrosły, wszystkim nam wiadomo. Wiemy o całych serjach wojskowych, urzędników, którzy, choć młodzi ludzie, byli puszczani na emeryturę, czasem wydawało się Rządowi, że względy polityczne do tego go skłaniają, ponieważ ci ludzie byli innego zapatrywania, a często wprost puszczało się ich na emeryturę po to, aby na ich miejscu umieszczać innych ludzi, albo aby ułatwić awans. W ten sposób mamy nowy ciężar w budżecie, o którym słusznie powiedział p. referent generalny, że go zmniejszyć niepodobna. To są ludzie, którzy nabyli prawa, i mamy teraz wydatek tak znaczny, że aby go ponieść, musimy ograniczyć rozmaite inne wydatki, może częstokroć bardzo potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#StanisławGłąbiński">Mamy także banki i przedsiębiorstwa państwowe. Była wzmianka o Banku Gospodarstwa Krajowego w Sejmie, więc i ja tej wzmianki pominąć nie mogę. Bank Gospodarstwa Krajowego powstał z dawnego Banku Krajowego, założonego przez Sejm Krajowy, który miał 1 miljon guldenów kapitału zakładowego, zresztą sam o dochody się starał i bardzo uczciwie i skrzętnie gospodarzył. Później ten bank uzyskał coraz to większy kapitał i dziś własny kapitał banku wynosi przeszło 200 miljonów zł, nadto ma lokację ze Skarbu Państwa do 400 miljonów zł. A jeżeli się przypatrzymy w budżecie, jaki dochód ma Państwo z tego własnego Banku Krajowego, okazuje się, że preliminuje się 2,5 miljonów, a podniesiono już na wniosek referenta na Sejmie ten dochód na 2.950.000 zł. Niewątpliwie w stosunku do tych ogromnych zasobów i tych sił, jakiemi Bank Gospodarstwa Krajowego rozporządza, jest to wpływ nadzwyczaj minimalny. A dodać jeszcze muszę, że także i w tym banku usunięto rozmaitych dzielnych ludzi, którym nie czyniono żadnych zarzutów, a na ich miejsce wzięto ludzi nowych, ożywionych wielką, nową „radością twórczą”, ale niedoświadczonych, a ci nowi ludzie, ten nowy zarząd szafował różnemi obietnicami, nie ważąc słów, które wypowiada reprezentant wielkiego banku państwowego. Zachęca gminy do różnych inwestycyj, współdzielnie do budowania mieszkań, później jednak tych obietnic spełnić nie można było, przez co narażono gminy i współdzielnie, a pośrednio całe gospodarstwo narodowe na duże straty. Uważam tę wielką niewłaściwość, że w takich stosunkach zarząd banku nie zapomniał o sobie, bo wyjednał zmianę statutu w tym kierunku, aby było wolno zarządowi pewną część dochodów banku przeznaczyć na remuneracje i tantjemy.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#StanisławGłąbiński">Teraz przechodzę do tego czynnika, do którego największą wagę przywiązuję, a mianowicie do nastroju psychicznego społeczeństwa względem Państwa i względem Rządu. Powiedziałem już, że wobec sprzeczności, która istnieć musi w życiu niezamożnych państw kulturalnych pomiędzy skalą potrzeb państwowych a stopą życia społeczeństwa, jest najważniejszem zadaniem państwa, rządu i innych czynników dbać o to, aby utrzymać jak najścieślejszą harmonję pomiędzy społeczeństwem a państwem, aby społeczeństwo rozumiało, że państwo jest tak wysokiem i tak nieocenionem dobrem, że dla państwa musi się zdecydować na wszelkie ofiary, chociaż te ofiary musi ponieść z minimum swojej egzystencyj!, a więc z takich dochodów, od których w innych państwach często podatku nie pobierają.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli teraz zapytam, co zrobiły rządy pomajowe w. okresie pomajowym, aby tę spoistość społeczeństwa utrzymać, aby ten węzeł moralny pomiędzy społeczeństwem całem a Państwem, a względnie Rządem wzmocnić, to na to sądzę, Rząd odpowiedzi mi nie da. Mam tu oczywiście na myśli społeczeństwo, które jest gotowe złożyć ofiary dla narodu, dla Państwa. Przy tej sposobności mogę odpowiedzieć także szanownemu mówcy poprzedniemu, że ja zgadzam się z tem, co tutaj powiedział s. Roman, że Państwo Polskie powinno być sprawiedliwe dla wszystkich, a w szczególności dla mniejszości narodowych. Jeżeli się zdarzają jakieś prześladowania policyjne i inne względem ludzi, należących do mniejszości narodowych, musimy je potępić tak samo, jak byśmy potępili tego rodzaju ucisk i prześladowania, zastosowane do ludności polskiej. Równouprawnienie musi być traktowane realnie, a nietylko pozornie, ale z drugiej strony muszę zaznaczyć to, co także w komisji zaznaczyłem, że obowiązkiem jest każdego obywatela, czy on należy do narodowości polskiej, czy do t. zw. mniejszości narodowych, być wiernym dla Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-12.31" who="#StanisławGłąbiński">Bez wierności dla Rzeczypospolitej nie będzie węzła moralnego, o którym mówiłem. Ten węzeł moralny, łączący społeczeństwo z państwem, jest możliwy tylko tam, gdzie społeczeństwo odczuwa wierność dla państwa, gdzie ono rozumie, że państwo jest dobrem wielkiem, dla którego musi ono być gotowe także do poświęceń, do poświęceń materjalnych i do ofiar krwi i wszelkich innych.</u>
          <u xml:id="u-12.32" who="#StanisławGłąbiński">Dlatego, o ile chodzi o to, ażeby chronić społeczeństwo wierne dla Rzeczypospolitej, to niewątpliwie tutaj żadnej różnicy niema i nie powinno być w traktowaniu pomiędzy społeczeństwem polskiem a społeczeństwem niepolskiem. Natomiast jeżeli się znajdują pewne grupy, czy pewne stronnictwa, które jako hasło swoje głoszą seperatyzm już nietylko narodowy, ale i państwowy, oddzielenie się od tego Państwa, jeżeli często w deklaracjach nawet w parlamencie to odczytują, że nie godzą się na należenie do Państwa Polskiego, jeżeli nawet i dziś słyszałem tego rodzaju wywody, z którychby wynikało, że szanowny mówca poprzedni ignoruje to, że na naszych t. zw. Kresach więc np. w Małopolsce przecież obok ludności ruskiej jest także ludność polska, która ma przecież także prawo, jest także uprawniona z ludnością ruską,...</u>
          <u xml:id="u-12.33" who="#komentarz">(S. Horbaczewski: Nikt tego nie kwestjonuje.)</u>
          <u xml:id="u-12.34" who="#StanisławGłąbiński">...to muszę dojść do tego wniosku, że takie żale nie są uzasadnione ze stanowiska państwowego, bo nie można się żalić na to, że kawałek gruntu dostaje w Małopolsce Wschodniej Polak. Polaków w województwie tarnopolskiem jest 40%, a w województwie lwowskiem jest ich nawet więcej niż Rusinów, jeżeli weźmiemy to województwo jako całość. Dlaczego Polak nie ma mieć możności uzyskania kawałka ziemi, zwłaszcza jeżeli chodzi o ziemię polską, którą posiada właściciel Polak. Ten właściciel ma prawo sprzedać ją, komu chce, więc i może ją sprzedać Polakowi, a według mego przekonania powinien to zrobić, aby ziemię polską w polskich rękach utrzymać, skoro mamy tego rodzaju żywioły, które z Państwem Polskiem chcą wziąć rozbrat i nie godzą się na to, by w swoim patryjotyzmie równać się z ludnością polską.</u>
          <u xml:id="u-12.35" who="#StanisławGłąbiński">Dlatego też uważam, że Rząd nasz popełnił wielki błąd i to jest wielki zarzut, jaki zawsze robię Rządowi, że zlekceważył zupełnie znaczenie ludności polskiej na Kresach Wschodnich. Rząd może popiera pewnych Polaków, ale tylko tych, którzy mają markę polityczną rządową, natomiast wszelkie instytucje, wszelkie organizacje, chociażby takie, które się wcale polityką nie zajmują, jeżeli nie mają marki rządowej, nietylko nie korzystają z pomocy, ale nawet bywają prześladowane i niszczone, przedewszystkiem w ten sposób, że ludzi, którzy byli duszą tych instytucji, przenosi się w inne dzielnice, ażeby nie mogli się zajmować tem, czem się zajmowali dotychczas, także i za czasów zaborczych bez żadnej politycznej przeszkody.</u>
          <u xml:id="u-12.36" who="#StanisławGłąbiński">Tu muszę stwierdzić, że Rząd nie pracował nad tem, ażeby ten węzeł moralny między społeczeństwem i Państwem zacieśnić. Przeciwnie Rząd przyczynił się znacznie do rozluźnienia tego węzła, do osłabienia polskości, do osłabienia tego trzonu społeczeństwa, na który zawsze liczyć mógł w każdej potrzebie, bo ten trzon nie myślał i nie myśli o korzyściach materjalnych, myślał zawsze o Polsce, do tej Polski tęsknił i skoro ją odzyskał, to pragnie, ażeby Polska była najsilniejsza, najzamożniejsza i ażeby jak najlepiej była rządzona.</u>
          <u xml:id="u-12.37" who="#StanisławGłąbiński">W okresie pomajowym, który nastał przez nadużycie siły zbrojnej polskiej, wprowadzony został zupełnie inny system rządzenia. Ten inny system rządzenia został nazwany cezaryzmem demokratycznym. Według mojego zdania, ta nazwa jest zupełnie niewłaściwa. System ten z prawdziwą demokracją nie ma żadnego związku. Możnaby go raczej nazwać dyktaturą, ale demagogiczną, a ta demagogja zaczęła się przedewszystkiem od tego, że sfery rządowe starały się wmówić w społeczeństwo, że nowy okres jest okresem takiego szczęścia, takiej pomyślności, że społeczeństwo, ludność, będzie nieustannie wzrastać w swoim postępie gospodarczym, kulturalnym i innym, jeżeli tylko będzie polegała na Rządzie. Starano się zmonopolizować wszystko, co przyniosła dobra konjunktura, wszelkie zasługi i zdobycze, które pozostały po dawnych czasach, zmonopolizować nie dla Państwa, lecz dla Rządu. Rząd zatem miał być źródłem wszystkiego, społeczeństwo zaś licznym przedmiotem; wydawało się, że społeczeństwo jest na to, aby słuchać Rządu, iść za Rządem, a ten o wszystko się postara.</u>
          <u xml:id="u-12.38" who="#StanisławGłąbiński">Otóż dopóki była konjunktura korzystna, dopóty tego rodzaju rzeczy mogły być powtarzane. Słyszeliśmy w czasie obchodu 10-lecia Niepodległości najrozmaitsze dytyramby, i część ludności mogła w nie uwierzyć. Ale dziś, gdy przyszedł gorszy czas, można się zapytać, wychodząc ze stanowiska tych chwalców rządowych, gdzie jest ten sukces, to szczęście, które miał przynieść okres pomajowy. W ten sposób społeczeństwa się nie wychowuje. My to dobrze rozumiemy, że ani ten ani żaden rząd nie może być źródłem szczęścia, każdy rząd może i powinien przyczynić się do uchylenia różnych przeszkód, stających w drodze bytności i materjalności rozwojowi narodu, powinien przewidywać granice niebezpieczeństwa i zapobiegać im, może także czynnie się przyczynić do rozwoju społeczeństwa, ale może się tylko przyczynić; bez społeczeństwa, bez żywej siły narodu, bez starań tego społeczeństwa, bez inicjatywy, bez pracy, bez oszczędności żaden rząd, choćby najdoskonalszy, nie wywoła dobrobytu, nie wywoła szczęścia w narodzie.</u>
          <u xml:id="u-12.39" who="#StanisławGłąbiński">Nie trzeba było z tego rodzaju twierdzeniami wychodzić, bo dziś to wszystko zwraca się przeciw Rządowi i dziś w szerokich sferach społeczeństwa słyszymy pytanie: „a cóż Rząd robi? Gdzież jest ta genjalność, gdzie jest ta nieomylność tych czynników rządowych i tych czynników nadrządowych, skoro doczekaliśmy się takiej klęski ekonomicznej?</u>
          <u xml:id="u-12.40" who="#StanisławGłąbiński">Widzimy, że wszelka demagogja ma żywot krótki a Rząd obowiązany jest czuwać nad tem, ażeby społeczeństwo było wychowywane, i aby własnemi siłami dojrzało, chociażby w warunkach takich, które nie sprzyjają Rządowi.</u>
          <u xml:id="u-12.41" who="#StanisławGłąbiński">Zarzucamy dalej Rządowi tajemniczość, jaką się otacza. Jest to właściwość rządów absolutnych, rządów dyktatorskich, że chcą mieć pełną zasługą za to wszystko, co się stanie, chcą o wszystkiem decydować, i społeczeństwa nie dopuszczać do wiadomości nawet o takich rzeczach, które bezpośrednio nawet materjalnie to społeczeństwo interesują. Więc czytamy teraz w prasie zagranicznej, że sprawa odszkodowań dla Polski miała już być załatwiona na konferencji haskiej, czy w planie Younga, ale my o tem od Rządu naszego nic nie wiemy, a przecież kwestja odszkodowań to nie jest błaha rzecz. Traktat wersalski zapewnił Polsce w art. 232 i 233 odszkodowanie pełne dla ludności cywilnej za szkody, wyrządzone przez państwa centralne na mieniu tej ludności cywilnej. Na tej podstawie ustawy z 10 maja i 18 Iipca jeszcze r. 1919 zarządziły oszacowanie tych szkód, a później zapewniły częściowe wynagrodzenie i ludność czekała, co się stanie z temi odszkodowaniami. Te szkody zostały przyjęte przez komisję odszkodowań, zostały zredukowane, a jak wiemy ze sprawozdania z r. 1928 p. Devey zostały ustalone w wysokości 1.815.000.000 dolarów, całą sumę dolarów komisja, odszkodowań przyznała nie Skarbowi Państwa Polskiego, ale ludności cywilnej Państwa Polskiego, która poniosła szkody podczas wojny. I co się z tem stało? Prawda, zgóryśmy się z tem liczyli, że ponieważ traktat wersalski nałożył na Państwo Polskie obowiązek wynagrodzenia za koleje żelazne i pewne inne dobra, które otrzymaliśmy od państw zaborczych, mianowicie Austrji i Niemiec, że z tego tytułu jakieś 5 miljardów franków złotych trzeba będzie potrącić od kwoty odszkodowań, ale dziś czytamy w prasie zagranicznej, że ta sprawa została załatwiona. 5 miljardów wprawdzie nie będziemy potrzebowali płacić, ale odszkodowań żadnych nie otrzymamy.</u>
          <u xml:id="u-12.42" who="#StanisławGłąbiński">Nie wiem, czy tak jest, tylko stwierdzam, że prasa zagraniczna wie wiele rzeczy, które nas bezpośrednio dotyczą, a my od naszego Rządu o niczem nie wiemy. Ja rozumiem bardzo dobrze, że wobec tego, iż sumy, które miały płacić Niemcy, zostały zredukowane w planie Davesa, potem w planie Younga, nie jest rzeczą wykluczoną, że eksperci powiedzieli, że skoro inne państwa zgodziły się na takie ograniczenia, to i Polska musi zrezygnować z pełnego odszkodowania, ale mamy prawo wiedzieć, co się z tem dzieje, czy taka jest rzeczywistość. Musimy też znać plan Rządu, czy Rząd ma zamiar wobec tego z funduszów państwowych wynagrodzić ludzi, którym się należy odszkodowanie, przynajmniej w pewnej części, a jeżeli tak jest, to jakie zamierza uzyskać na to fundusze, czy w drodze pożyczki, czy na drodze innej. Takie sprawy powinny być przy debacie budżetowej, czy przy innej sposobności należycie przez Rząd oświetlone.</u>
          <u xml:id="u-12.43" who="#StanisławGłąbiński">To samo dotyczy sprawy układu z 31 października roku zeszłego. Dowiedzieliśmy się z prasy zagranicznej, a wiemy dziś nawet od p. Ministra Spraw Zagranicznych, że tam nastąpił jakiś układ skompensowania pretensyj prywatnych, ale nie wiemy, które pretensje prywatne polskie mają być skompensowane. Prywatne pretensje, dotyczące zatem praw jakichś osób prywatnych. Myślałem początkowo, że tu chodzi o kwotę 760 miljonów w banknotach, która została wydana przez rząd niemiecki, przez Niemców, a która została wyciągnięta ze społeczeństwa polskiego. Wiadomo mi, że Belgowie się o to upominali, bo też mieli własne banknoty i Niemcy musieli zgodzić się na wypłatę. Nie słyszałem, ażeby z naszej strony takie żądanie było postawione, widocznie więc o inne jakieś pretensje chodzi. Wiemy, że Niemcy zaprzeczają naszemu Rządowi prawa przemawiania i zrzekania się pretensji w imieniu osób prywatnych. Rząd niemiecki zapowiedział, że chce wypłacić z własnych funduszów około 200 milj. mk. dla tych obywateli niemieckich, których pretensje zostały uchylone. My jednakowoż nic o naszych pretensjach formalnych nie wiemy.</u>
          <u xml:id="u-12.44" who="#StanisławGłąbiński">Otóż ta tajemniczość, którą widzimy nietylko w sprawach finansowych, ale i w naszej polityce, np. w polityce na Kresach Wschodnich, ta tajemniczość jest w ścisłym związku z całym systemem rządowym. Dziś bardzo jestem rad, że usłyszałem tutaj od pana przewodniczącego stronnictwa B.B. senatora Romana, że uważa te Kresy Wschodnie, które tylko w drobnej części zostały nam przywrócone, tak jak my uważamy, za część integralną Polski.</u>
          <u xml:id="u-12.45" who="#komentarz">(S. Roman: Naturalnie!)</u>
          <u xml:id="u-12.46" who="#StanisławGłąbiński">Jakkolwiek tam obecnie jest niezawodnie większość ludności niepolskiej, z tego nie wynika, ażeby ta część kraju nie miała być uważana za część składową Państwa Polskiego, bo były szczęśliwe czasy, w których nie było tego rodzaju seperatyzmu i w których cała ta ludność uważała się za polską i przywódcy tej ludności wszędzie głosili, że uważają się za Polaków. Jednakowoż dziś bywają takie polityczne posunięcia, że my sobie zadajemy pytanie, czy rzeczywiście niema jakichś tajemniczych zamiarów co do naszych Kresów Wschodnich. Szczególnie rażącem jest traktowanie ludności polskiej na Kresach Wschodnich, takie traktowanie, że część tej ludności polskiej, ta, która mogła, uciekła z tego kraju, i starała się osiedlić gdzie indziej w Polsce. Wskutek tego powstały rozmaite pogłoski, które znajdowały i znajdują wiarę w społeczeństwie polskiem i budzą duże zaniepokojenie.</u>
          <u xml:id="u-12.47" who="#StanisławGłąbiński">Otóż to też jest następstwem tajemniczości, a równocześnie następstwem i tego systemu, systemu absolutnego, nie liczącego się ze społeczeństwem, nie liczącego się z tem, że rząd musi opierać się na społeczeństwie i że musi być ciągła harmonja między rządem a społeczeństwem, szczególniej, jak powiedziałem, w kraju niezamożnym, który nietylko węzłami materjalnemi, ale przedewszystkiem węzłami moralnemi jest spojony z tą swoją świątynią narodową.</u>
          <u xml:id="u-12.48" who="#StanisławGłąbiński">Tak samo społeczeństwo nie może pojąć, poco się ciągle wciąga do polityki członków naszej armji. Nie jest wolne od tego zarzutu także i stronnictwo Szanownych Panów, które chciałoby wciągnąć wojskowych także do praw wyborczych. Według naszego zdania, armja powinna być trzymana zdaleka od polityki, armja to jest wielkie dobro narodu, do armji należą ludzie wszystkich partji i wszystkich narodowości i wciąganie armji do polityki to znaczy demoralizowanie armji, osłabianie jej siły duchowej, bo duch w armji powinien być jednolity, solidarny, armja nie powinna być rozdzielona i rozbita na żadne grupy i zapatrywania polityczne.</u>
          <u xml:id="u-12.49" who="#komentarz">(S. Roman: Słusznie, ale jest polityka partyjna i polityka państwowa. To są dwie rzeczy różne)</u>
          <u xml:id="u-12.50" who="#StanisławGłąbiński">Według naszego przekonania system pomajowy, jako system dyktatury demagogicznej, załamał się. Załamał się już w czasie tego przesilenia gospodarczego, częściowo i przedtem, ale przedewszystkiem w czasie przesilenia gospodarczego, ponieważ te założenia, z jakich wychodził, nie ziściły się i wskutek tego zwrócił przeciwko sobie tę część społeczeństwa, która mu wierzyła i na te hasła szła. Także nowe hasła, które zostały wysunięte, nie pociągną społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-12.51" who="#StanisławGłąbiński">Szanowny p. senator Roman mówił tu dzisiaj o projekcie zmiany Konstytucji Rzeczypospolitej. Reforma Konstytucji jest niewątpliwie pożądana także i w kierunku wzmocnienia władzy Prezydenta Rzeczypospolitej, o tem myśleliśmy zresztą w czasie, gdy tę Konstytucję uchwalaliśmy i dlatego został umieszczony artykuł o możności wcześniejszej rewizji Konstytucji. Ale zdaje mi się, że niektórzy zwolennicy reformy Konstytucji zbyt wielką wagę przywiązują do skutków takiej reformy. Żadne prawo i żadna Konstytucja, chociażby najdoskonalsza nie może być panaceum, środkiem uniwersalnym na polepszenie stosunków politycznych, czy gospodarczych w kraju. Niewątpliwie reforma Konstytucji będzie miała wielkie znaczenie, ale pod warunkiem, że zachowamy praworządność, że ta nowa Konstytucja będzie zachowana i szanowana, bo dziś my tej gwarancji nie mamy. Przecież obradujemy nad reformą Konstytucji w czasie, kiedy obowiązująca Konstytucja nie jest szanowana. A ten projekt, który mi jest znany, projekt obozu rządowego, nie jest jeszcze projektem rządowym, ten projekt obozu rządowego zupełnie niczego nie naprawia, bo właściwie dąży do tego, ażeby usankcjonować ten stan, który jest dzisiaj, ten stan faktyczny, nie prawny, ten stan absolutyzmu, czy dyktatury, ten stan ma być usankcjonowany! Sejm czy Senat, one mają wprawdzie pozostać ale one mają władzę ustawodawczą bardzo problematyczną, są w tym projekcie umieszczone chyba na to, ażeby były pozory państwa parlamentarnego, ażeby był kozioł ofiarny na wypadek, jeżeli się coś w tych posunięciach rządowych nie powiedzie. Tym kozłem ofiarnym dotychczas w okresie pomajowym jest Sejm, pozatem Senat, jest parlament, który czegoś nie zrobił, coś zaniedbał, coś złego uchwalił. Tego rodzaju reforma nie będzie faktycznie reformą, to nie będzie zmiana systemu. System utrzyma się ten sam, te wszystkie słabe strony, jakie ten system przedstawia nad któremi ubolewamy, utrzymają się i pozostaną.</u>
          <u xml:id="u-12.52" who="#StanisławGłąbiński">O wiele ważniejsze, a pod względem ogólnym niebezpieczniejsze, są te dążenia, które wyszły na jaw podczas wystąpień p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a szczególnie niektórych dygnitarzy Ministerstwa, bo te posunięcia dążą już nietylko do przebudowy ustroju Państwa, ale do przebudowy systemu wychowania i duszy narodu. W tych posunięciach chodzi o to, ażeby zmienić duszę narodu przez zmianę systemu wychowania, przez zmianę duszy młodzieży. Takie wyrażenia, jakie czytamy, wychodzące z ust pewnego dygnitarza, kierownika wydziału seminarjów nauczycielskich państwowych, wypowiedziane do podwładnych nauczycieli, że jest ich zadaniem przedewszystkiem przepalić rupiecie tradycyjnych form religijnych i narodowych, tego rodzaju hasła świadczą o tem, że chodzi o pewne cele bardzo daleko idące i głęboko sięgające.</u>
          <u xml:id="u-12.53" who="#komentarz">(S. Roman: Nie wiem czy to powiedzenie było, czy nie było, ale czy to powiedzenie jest polityką Ministerstwa, czy Ministra? Po co Pan przytacza poszczególne powiedzenia, których nawet sprawdzić nie można.)</u>
          <u xml:id="u-12.54" who="#komentarz">(S. Seyda: A jakie były wyrażenia Ministra, czy bardzo odbiegały od tego?)</u>
          <u xml:id="u-12.55" who="#StanisławGłąbiński">Nie mówię o poczynaniach Ministerstwa, tylko najpierw o przemówieniach p. Ministra Oświaty, po których nastąpiło oświadczenie tego dygnitarza, a te oświadczenia pewnych panów dygnitarzy są dla mnie miarodajne. P. s. Roman może je lekceważyć. Ja ich nie lekceważę, bo jeżeli właśnie reprezentant nauczycielstwa, kierownik seminarjów nauczycielskich w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może takie hasła i nauki bezkarnie zupełnie głosić, jeżeli władza na nie niereaguje, to dowód, że jednak hasła te znajdują także i szersze podstawy i protekcję pewnych sfer.</u>
          <u xml:id="u-12.56" who="#komentarz">(S. Roman: Gdzie to było?)</u>
          <u xml:id="u-12.57" who="#StanisławGłąbiński">To było napisane we wszystkich dziennikach.</u>
          <u xml:id="u-12.58" who="#komentarz">(S. Roman: Niech Pan zacytuje protokół.)</u>
          <u xml:id="u-12.59" who="#StanisławGłąbiński">Widzę, że p. senator Roman broni tego pana. Wolałbym, żeby ten pan sam się bronił, a nie aby s. Roman go bronił.</u>
          <u xml:id="u-12.60" who="#komentarz">(Głos na ławach BB.: Jeżeli coś się podaje, to trzeba podać gdzie to było, żeby można było sprawdzić.)</u>
          <u xml:id="u-12.61" who="#StanisławGłąbiński">We wszystkich dziennikach było drukowane i dlatego nie potrzebuję się tu wykazywać. Jest rzeczą tych, którzy chcą temu zaprzeczyć, żeby oni to sprostowali, a nie jest rzeczą p. s. Romana, tylko było rzeczą Ministerstwa W. R. i O. P., jeżeli uważało że to było niewłaściwe, skłonić tego pana, żeby to sprostował.</u>
          <u xml:id="u-12.62" who="#komentarz">(Głos: Ale Pan o tem mówi.)</u>
          <u xml:id="u-12.63" who="#StanisławGłąbiński">Mówię o tem, ponieważ uważam, że to odpowiada pewnym sferom. To było we wszystkich pismach. Dziwię się, że Panów to tak porusza, widocznie Panowie, jeżeli nie sympatyzują z tem, to jednak coś o tem muszą wiedzieć, jeżeli tego rodzaju zaprzeczenie i takie poruszenie wywołuje to, co jest powszechnie znanem.</u>
          <u xml:id="u-12.64" who="#komentarz">(Głos: Pan Senator generalizuje.)</u>
          <u xml:id="u-12.65" who="#StanisławGłąbiński">Otóż powtarzam, że o wiele głębsze znaczenie miałyby te dążenia do przebudowy duszy polskiej, czy duszy narodu…</u>
          <u xml:id="u-12.66" who="#komentarz">(Głos: To ogólniki.)</u>
          <u xml:id="u-12.67" who="#StanisławGłąbiński">A zresztą p. Minister Czerwiński sam oświadczył, że prowadzi walkę z młodzieżą narodową, z młodzieżą katolicką i to nie jest tak bardzo dalekie od zapatrywań p. Ministra. Otóż powtarzam, że tego rodzaju dążenia byłyby o wiele głębsze i byłyby o wiele niebezpieczniejsze, aniżeli sama przebudowa Konstytucji. Nie twierdzę, że Panowie do tego dążycie, ale takie dążenia na gruncie polskim nie utrzymują się, Polacy są zbyt przywiązani i do tradycji religijnej i narodowej, aby te dążenia mogły znaleźć grunt trwały.</u>
          <u xml:id="u-12.68" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo! Mamy Rząd nowy i wydawałoby się, że w stosunku do tego Rządu należałoby zająć jakieś stanowisko, aniżeli do rządów dotychczasowych i że wskutek tego ta moja krytyka, którą tutaj wypowiedziałem, niezupełnie byłaby uzasadniona. W rzeczywistości jednak jest inaczej. Pan Premjer Bartel oświadczył wyraźnie, że system pozostaje ten sam, jaki był. Zmieniły się osoby, ale nie zmienił się system, a i dziś słyszymy z ust p. senatora Romana o Rządzie p. Marszałka Piłsudskiego podczas, kiedy wedle Konstytucji, to jest Rząd ustanowiony przez Prezydenta Rzeczypospolitej i Rząd p. Premjera Bartla.</u>
          <u xml:id="u-12.69" who="#komentarz">(S. Roman: To Pan Senator nie zna roli, jaką Marszałek Piłsudski spełnia w Polsce?)</u>
          <u xml:id="u-12.70" who="#StanisławGłąbiński">Otóż właśnie mówię, że ignorowanie i lekceważenie stanu prawnego, ignorowanie i lekceważenie obowiązującej Konstytucji jest rzeczą charakterystyczną tego systemu.</u>
          <u xml:id="u-12.71" who="#komentarz">(S. Roman: Ja przedstawiłem fakty porządkowe prawne.)</u>
          <u xml:id="u-12.72" who="#StanisławGłąbiński">P. Senator mówił o rządzie Marszałka Piłsudskiego, a tem samem stwierdził, że to nie jest rząd konstytucyjny, oparty na Prezydencie Rzeczypospolitej, Rząd Premjera Bartla. Stwierdził p. Senator, że to ignorowanie i lekceważenie dzisiejszej Konstytucji w tym systemie dalej istnieje. Dlatego my na taki system absolutnie nie możemy się zgodzić i z takim systemem nigdy się nie pogodzimy.</u>
          <u xml:id="u-12.73" who="#StanisławGłąbiński">Wręcz przeciw budżetowi głosować nie myślimy, a nie myślimy nietylko dlatego, że Państwo potrzebuje środków finansowych do życia, ale także i dlatego, że doświadczenie pouczyło, że takie stanowisko ujemne w stosunku do budżetu nie pociągnie u nas w Polsce tych konsekwencji, jakie za sobą pociąga w każdem państwie konstytucyjnem i parlamentarnem. Sądzę jednak, że dzisiejszy zwrot w opinji społeczeństwa powinien dać do myślenia wiele dzisiejszemu Rządowi, że w ten sposób rządzić dalej nie można. Pragniemy, żeby raz Państwo nasze weszło na drogę prawdziwie konstytucyjną i prawdziwie praworządną, a dopiero wówczas będzie można pomyśleć o tem, aby kredyt moralny i kredyt materjalny Państwa tak w kraju, jak i też zagranicą został przywrócony i aby Państwo doszło do tej siły politycznej, która jest warunkiem także jego wszechstronnego rozwoju gospodarczego w przyszłości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Motz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#BolesławMotz">Wysoki Senacie! Mam zaszczyt przemawiać w imieniu Polskiego Stronnictwa Wyzwolenia. Miałbym do poruszenia wiele bolączek, dotyczących tych sfer, które nas tutaj przysłały, to jest wsi, ograniczę się jednak tylko do dwóch punktów, t. j. jednego natury ekonomicznej i drugiego natury politycznej.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#BolesławMotz">Charakterystyką obecnego naszego stanu ekonomicznego jest ogólny zastój w przemyśle, handlu, jak również w produkcji rolnej. Zewnętrznym objawem tego są setki tysięcy bezrobotnych, którym naród polski musi przychodzić z dziesiątkami miljonów pomocy, ażeby nie zginęli z głodu; jednocześnie na wsi polskiej jest nędza, jakiej dotychczas jeszcze społeczeństwo polskie, z wyjątkiem okresu wojennego, nie widziało. Parę lat temu, gdy była do pewnego stopnia przychylna konjunktura polityczna, spowodowana przeważnie sytuacją ekonomiczną międzynarodową, opartą na strajku węglarzy angielskich, piewcy pomajowych rządów mówili nam, że zjawili się w społeczeństwie polskiem cudotwórcy, którzy rozsieli nad narodem polskim, nad wsią, jak i nad miastem mannę z niebios, sprowadzili dobrobyt i szczęście i jest to największy argument, że te rządy właśnie były potrzebne. Była chwila, gdy jeden z pp. ministrów Rzeczypospolitej, jak również jeden z wybitnych dziennikarzy, którego nazwiska nie potrzebuję cytować, albowiem Panowie wszyscy wiecie o kim mówię, w słynnym okrzyku wyraził nastroje tego obozu, powiedział, że „byczo jest w Polsce”. Ten wyraz i nastrój charakteryzowały usprawiedliwienie tego wszystkiego, co dotychczas od zamachu majowego działo się w Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#BolesławMotz">Gdybyśmy byli ludźmi złej woli, gdybyśmy chcieli się posługiwać tą samą metodą, to wszystko co się w chwili obecnej dzieje w Polsce, ten wielki kryzys ekonomiczny, tę nędzę wsi zwalilibyśmy na rządy pomajowe. Oskarżylibyśmy je, że to one są jedyną przyczyną tej biedy, która obecnie w Polsce panuje.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#BolesławMotz">Jednak chwila jest zanadto poważna, abyśmy się bawili w podobna, demagogję. Należy odróżnić to co jest spowodowane przez rządy pomajowe od tego, co znajduje się w istocie naszej gospodarki, u podstaw naszego bytu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#BolesławMotz">Wobec tego, że członkowie naszych stronnictw ludowych zarówno w komisjach, jak i na plenum Sejmu poruszali już te wszystkie kwestie, ograniczę się tylko do krótkiego przytoczenia tych zarzutów, które możemy zrobić, obecnemu czy przeszłemu rządowi czy też wogóle systemów i rządów pomajowych. Wymienić tu muszę przedewszystkiem lekkomyślną i nierozważną politykę rządów poprzednich, które na żądanie czynnika decydującego w naszem życiu politycznem, zakupili dwadzieścia kilka tysięcy wagonów zboża, jako rezerwę państwową. Co to znaczy dwadzieścia kilka tysięcy wagonów zboża jako rezerwa Państwa. Czytałem w tej kwestji, bo czytam dużo różnych rzeczy, opinję bardzo mądrych, bardzo wykształconych, znających się na kwestjach rolniczych ludzi i nikt z nich nie mógł zrozumieć, po co to zrobiono. Posunięcie to w wielkiej mierze przyczyniło się do tego kryzysu, który obecnie przeżywamy.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#BolesławMotz">Każdy dobrze zrozumie, że w chwili, kiedy na rynku międzynarodowym nastąpiła wielka zniżka cen, rzucanie na rynek krajowy dwudziestu z górą tysięcy wagonów zboża nie mogło przyczynić się do podniesienia cen zboża.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#BolesławMotz">Drugi punkt, co do którego możemy z punktu widzenia interesów wsi zrobić zarzut, to ten, że gdy zbliżał się kryzys, gdy wiadomem było, że w kwestji agrarnej powstaną rozmaite trudności, Rząd nie porobił niezbędnych posunięć, któreby nie pozwoliły na taki skandaliczny fakt, że w Berlinie, albo w Pradze 100 kg zboża kosztuje o kilkanaście złotych drożej aniżeli w Polsce, a jak teraz słyszę, co się dzieje na prowincji, nawet o kilkadziesiąt. To jest wina Rządu, Rząd powinien był temu przeciwdziałać, jeżeli jest tak wielka różnica pomiędzy cenami na rynku międzynarodowym i u nas, to było obowiązkiem Rządu zrobić odpowiednie posunięcia. To jest drugi zarzut.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#BolesławMotz">Trzeci zarzut, który z punktu widzenia wsi zrobić musimy, jest ten, że Państwowy Bank Rolny, zależny od Rządu, od kierowniczych sfer, w swojej lekkomyślności obiecał ogromne pożyczki, sięgające do 100 miljonów, których biedny rolnik nie otrzymał. Każdy z Panów zrozumie i oceni, co to znaczy, jeżeli mamy przyrzeczenie, że dostaniemy 30, 40, czy 50 tysięcy złotych i do tego stosujemy swój budżet we wszystkich naszych zamiarach i gdy naraz ten Bank Państwowy tej obiecanej pożyczki nie daje.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#BolesławMotz">Następnie musimy również z punktu widzenia interesu wsi podkreślić, że tak się wyrażę delikatnie, nasze zdziwienie, że w chwili, kiedy nad Polską zbierały się chmury ekonomiczne, — wiedziano o tem, chociaż p. prezes Szarski w zeszłym roku dość optymistycznie o tej przyszłości mówił, ale bardzo dużo ludzi widziało, że się zbliża kryzys ekonomiczny — że w takiej chwili były p. Premjer w parę tygodni, można powiedzieć, po swojem mianowaniu, zamiast dzień i noc szukać sposobu nie zaszachowania, bo na to nie było sposobu, ale zmniejszenia kryzysu, uważał za właściwe wyjechać na dłuższe wywczasy na piękny brzeg Atlantyku.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#BolesławMotz">Oto są zarzuty, do których mogliby tu nasi przedstawiciele wsi dorzucić cały szereg innych. Ale to są przyczyny drugorzędne, a zasadnicze tkwią głębiej. Przyjdą jeszcze inne kryzysy, gdyż są one związane z fałszywą polityką Rzeczypospolitej, od samego początku jej powstania. Cała polityka ekonomiczna rządów polskich miała na widoku tylko handel i przemysł, zapomniano o jednej drobnej rzeczy, mianowicie, że w Polsce 70% ludności pracuje na roli, że Polska to jest kraj rolniczy, że osią całej polityki ekonomicznej i państwowej w Polsce musi być wieś, że jak wieś będzie kulturalna, jak będzie zamożna, to i cała Polska będzie również kulturalna, silna i potężna. Zapomniały o tem tak samo rządy, jak i społeczeństwo, poza stronnictwami ludowemi. Jedynie stronnictwa ludowe od samego początku biły w problemat, zwracały na to uwagę, ale nikt ich nie słuchał.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#BolesławMotz">Wieś polska, produkcja polskiego rolnictwa stała się Kopciuszkiem, była czemś tak drugorzędnem, że o niej niewiele wspomniano. Najlepszym dowodem tego jest budżet Ministerstwa Rolnictwa, jak również Ministerstwa Reform Rolnych. Stanowią one zaledwie 4% ogólnego budżetu, to jest 127, czy 129.000.000 zł, czyli akurat tyle, ile się wydaje na policję w Polsce. Gdyby rzeczywiście istniało u nas zrozumienie, że osią życia naszego musi być dobrobyt wsi, że to pierwsze miejsce po Premjerze zajmowałby Minister Rolnictwa, to jest jego miejsce, to jest minister ważniejszy od wszystkich innych ministrów, bo ten minister powinien właśnie budować podstawy nietylko ekonomicznej, ale państwowej potęgi Rzeczypospolitej. Tego dotychczas społeczeństwo nie zrozumiało, tak samo, jak i rządy poprzednie nie rozumiały.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#BolesławMotz">Panie Prezesie Romanie, nie zwalam tego bynajmniej na rządy obecne, to, co miałem powiedzieć Panom, jako przedstawicielom Rządu, to już powiedziałem, a to, co teraz mówię, nie dotyczy tylko tego Rządu, ale całokształtu polityki polskiej od 10 lat. Prawdopodobnie Pan jest zdziwiony, że ja, przybywając z Paryża, o takich rzeczach rolniczych mówię, ale ja się powołuję na to, że zupełnie tę samą opinję wypowiedziałby tu p. Minister Rolnictwa Janta-Połczyński, że osią podstawową naszej przyszłości jest dobrobyt wsi i cała energja, cały wysiłek społeczeństwa polskiego skierowane być winny w tym kierunku, jeżeli chodzi o zbudowanie czegoś stałego, nie chwilowego, nie przejściowego, a przecież my wszyscy tutaj zebrani jesteśmy szczerymi partjotami polskimi. Nam chodzi nie o to, co dziś jest, ale nam chodzi o przyszłość, o wielkość, siłę i szczęście Polski. Jeżeli chcemy tego, to musimy zrozumieć, że cała nasza polityka powinna być skierowana do wsi i powinna być u tych podstaw stale popierana.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#komentarz">(S. Roman: Taką właśnie politykę prowadzi obecny Rząd.)</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#BolesławMotz">Ja o tem nie mówię, ja mówię o całokształcie polityki i o tem, że u nas w przeciągu 12 lat tego sobie społeczeństwo dostatecznie nie uświadomiło. Innemi słowy osią naszego życia społecznego musi być wieś, musi być dobrobyt, szczęście i kultura wsi, a z tego wypłynie i szczęście miast i szczęście przemysłu i szczęście robotników i zamożność klas intelektualnych, i t. d.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#komentarz">(S. Roman: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#BolesławMotz">Musimy wyjść z tego okresu, kiedy wieś polska była traktowana jak Kopciuszek, jak coś podrzędnego w porównaniu z innemi potrzebami naszego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#BolesławMotz">Zapewne, że mógłby ktoś z poważnych ludzi powiedzieć: cóż jednak mogliby zrobić Minister Rolnictwa i Minister Reform Rolnych, mając najlepszy aparat wykonawczy, mając nawet powiększone fundusze do rozporządzenia w zakresie podniesienia, zorganizowana i przystosowania produkcji wiejskiej do potrzeb współczesnych?</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#BolesławMotz">Co do kwestji kredytowej, wszyscy jesteśmy tego samego zdania. Czytałem wypowiedzenie się czcigodnego naszego Prezesa p. Maksymiljana Malinowskiego, który piszę: „Wieś potrzebuje na gwałt pieniędzy, bo jest zadłużona po uszy i to przeważnie na procent lichwiarski, bo pieniędzy nigdzie dostać nie może”. W Komisji Budżetowej przedstawicel P.P.S. p. Kwapiński, jak również przedstawiciel B. B. p. Przedpełski, także oświadczyli, że jedną z najważniejszych przyczyn katastrofalnego stanu rolnictwa jest brak gotówki. To samo zresztą stwierdził p. Minister Rolnictwa, powiadając, że przyczyną obecnego kryzysu — to są jego słowa — stało się zupełne wstrzymanie kredytów zagranicznych. P. Premjer Bartel również oświadczył w swojem expose, że kwestja kredytów rolnych jest jedną z pierwszych, które stoją na porządku dziennym zadań Rządu.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#BolesławMotz">Otóż, jeżeli rzucimy okiem na stan ekonomiczny kraju, musimy się zapytać, skąd właściwie te kredyty przyjść mogą? Tutaj nie chodzi o drobne kredyty. Wicemarszałek Gliwic wie doskonale, że w takich sprawach to nie miljony, nie dziesiątki i nie setki miljonów, ale potrzebne są miljardy złotych. Kraj nasz zniszczony przez wojnę, zniszczony przez 120 lat niewoli, ten kraj zrobić tego z własnych oszczędności nie może. Ja, który znam stosunki zagraniczne, wiem, że zagranicą są miljardy, które są do rozporządzenia, te miljardy czekają na ulokowanie, te miljardy idą już do Niemiec i do innych krajów, ale nie idą do Polski. Dlaczego? Kapitały czekają na odpowiedni stan wewnętrzny Polski, czekają na to, ażeby mieć pewność co do tego, co się dziej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#BolesławMotz">Opowiem Panom taki drobny epizod z przed roku. Przyjechał do Warszawy cały pociąg potrzebnych i niepotrzebnych delegatów, bo często i tacy bywają, dla ustalenia pewnego kontaktu między ziemiaństwem polskiem i kapitałem zagranicznym, w celu stworzenia jakiegoś banku ziemiańskiego, czy czegoś podobnego.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#komentarz">(Głos: Centralnego.)</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#BolesławMotz">Zaczęła się dyskusja w bardzo poważnej formie. Widywałem tych panów, którzy opowiadali mi, że wszystko dobrze idzie i że Polsce na tym odcinku dobrze się powiedzie; powiadano, że to dla obszarników, ale niech będzie dla obszarników, niech i oni dostaną kapitały, które dopomogą wsi, to będzie lepiej, raz będzie dla obszarników, a drugi raz będzie dla drobnych rolników. Ja już mam takie serce, że nie żałowałem i obszarnikom, bo to Polacy. Dziwnym zbiegiem okoliczności zdarzyło się, że spotkałem jednego Francuza, który był do pewnego stopnia związany z całą tą kombinacją. Witam go serdecznemi słowami, wesoło: ach, jak to ślicznie, jak dobrze dla Polski, że ta sprawa będzie załatwiona. On patrzy na mnie ze zdziwieniem i pyta: co takiego? Ja opowiadam mu, że wczoraj widziałem jednego z polskich delegatów, który mi powiedział, że statut jest napisany i że sprawa jest na ukończeniu. A on mi na to: „Pan się myli, z tego nic nie będzie. Zainteresowani kapitaliści dostali tak złe informacje o stanie wewnętrznym Polski, że rozmawiać dłużej nie chcieli, nic mieli bowiem żadnego zaufania i pewności co do przyszłość Polski”.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A co p. Senator na to powiedział?)</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#BolesławMotz">Jak skończę, to powiem co powiedziałem. Mówił on: „Nikt podobno w Polsce nie wie, jaki kierunek weźmie jej polityka wewnętrzna. Mówią o jakimś nowym zamachu i temu podobne rzeczy. A pytam, czy Pan, który jesteś senatorem polskim, może mi powiedzieć, co może się stać z Polską za rok lub dwa? W takich warunkach żaden poważny kapitał zagraniczny zaangażować się nie może, chyba conajwyżej możecie dostać pożyczkę krótkoterminową i to u lichwiarzy”. Prawie temi samemi słowami odpowiedział mi inny kapitalista francuski, który lokuje wielkie kapitały w różnych państwach, kiedy zrobiłem aluzję, że można w Polsce coś ulokować.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#BolesławMotz">Proszę Panów, kapitały są, kapitały do Polski przyjdą, ale warunkiem niezbędnym jest zaufanie do Polski. Niestety, tego zaufania do Polski niema. Była chwila w tem dziesięcioleciu, kiedy zagranica miała zaufanie do Polski. Z taką przyjemnością rozmawiało się o Polsce i ja się tak cieszyłem, kiedy rozmawiałem z Anglikami, Amerykanami i Francuzami. To była chwila,...</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#komentarz">(Głos: Kiedy był Witos.)</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#BolesławMotz">...kiedy Polska odparła najazd bolszewicki pod wodzą Marszałka Piłsudskiego i jeżeli nie ustabilizowała, to w każdym razie wybrnęła z kłopotów finansowych pod wodzą Władysława Grabskiego. Było takich dwóch wodzów, jeden militarny, a drugi finansowy. Dla zagranicy oni byli właśnie tymi dwoma wielkimi wodzami. Od zamachu majowego ten nastrój się zmienił, bardzo się zmienił i coraz więcej spada. Panie Marszałku Gliwic, Pan zna tak samo jak ja zagranicę, Pan wie dobrze, że teraz jak się rozmawia z Francuzem, Anglikiem, lub Włochem o Polsce, to on nas stawia na tej samej płaszczyźnie co jakiś Meksyk, Portugalję. czy Litwę, gdzie nigdy nie wiadomo jacy zamachowcy są u władzy. Jest faktem, że w obecnej chwili zagranica nie ma do nas zaufania i najlepszym tego dowodem, szanowni Panowie, jest, że, gdy cały wagon tych naszych rodaków wrócił do Warszawy z więzień, w tym samym okresie malutkie państwo, liczące 10 razy mniej ludności, aniżeli my, mające prawdopodobnie 10 razy mniej bogactw naturalnych, aniżeli Polska, to jest Finlandja, na ten sam cel otrzymała 500.000.000 marek pożyczki.</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#komentarz">(Minister Skarbu Matuszewski: Tylko że ta pożyczka Finlandji się nie udała.)</u>
          <u xml:id="u-14.29" who="#BolesławMotz">Ja czytałem, że się udała. W każdym razie tego rodzaju fakt, że wielkie 30-miljonowe państwo nie mogło otrzymać tak drobnej pożyczki, jak ta, która była żądana, jest niezbitym dowodem, że kapitał zagraniczny zaufania do Polski nie ma.</u>
          <u xml:id="u-14.30" who="#BolesławMotz">Ktoś może mi zrobić zarzut, że „prestige Polski na forum międzynarodowem wzmógł się bardzo”, że dostaliśmy miejsce półstałe w Lidze Narodów, że ambasadorowie zaczynają zjeżdżać do Warszawy.</u>
          <u xml:id="u-14.31" who="#komentarz">(Głos: Nietylko.)</u>
          <u xml:id="u-14.32" who="#BolesławMotz">Opowiadanie to jest dobre dla dzieci, dla panienek z 6 klasy, bo z 8 są już mądrzejsze.</u>
          <u xml:id="u-14.33" who="#BolesławMotz">Przyznanie nam w Radzie Ligi Narodów półstałego miejsca w trzy lub cztery miesiące po zamachu majowym, nie było ani zachwytem dla niego, ani wyrazem wielkiej sympatji dla Rzeczypospolitej Polskiej. Wynikło ono z tego, że Polska jest wielkim narodem. Ma ona 30 miljonów ludności i na forum międzynarodowem ta cyfra 30 miljonów odgrywa wielką rolę. Dla wzmocnienia sytuacji w Lidze Narodów wielkich państw potrzeba było wprowadzić do jej Rady kilka państw liczących po kilkadziesiąt miljonów ludności. Takiemi1 państwami są: Brazylia, która ma 36 miljonów, Polska — 31 miljonów i Hiszpanja, jeżeli się nie mylę 20 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-14.34" who="#BolesławMotz">Drugim argumentem, stwierdzającym jakoby, że sytuacja nasza zagranicą się wzmaga, jest otwieranie coraz to nowych ambasad przy Rządzie polskim. Dla ludzi, znających się na stosunkach międzynarodowych, wiadomem było, że z chwilą, kiedy Francja zamianowała swego posła ambasadorem, to będziemy mieli tuzin innych ambasadorów. Skąd to pochodzi? Z bardzo prostej przyczyny, a mianowicie, że wielkie państwa, jak Anglja, Stany Zjednoczone, Niemcy i t. d. nie mogą znieść, żeby ich przedstawiciele zajmowali drugie miejsce.</u>
          <u xml:id="u-14.35" who="#komentarz">(Głos: Zazdrość. S. Kłuszyńska: Zazdrość dyplomatyczna.)</u>
          <u xml:id="u-14.36" who="#BolesławMotz">Tak, zazdrość. Takie wielkie państwo, jak Stany Zjednoczone, czy Niemcy, nie zniosą, aby jakiś pan z Angory czy skądinąd miał w korpusie dyplomatycznym pierwsze miejsce, a ich przedstawiciele drugie. Więc zapowiadam zgóry, że nie trzech ambasadorów, ale niedługo będziemy mieli ich tuzin. Wszystkie więc argumenty, które mają dowieść, że nasz prestige na międzynarodowem terenie wzmaga się, nie wytrzymują żadnej krytyki.</u>
          <u xml:id="u-14.37" who="#BolesławMotz">Kończę na tem, od czego zacząłem. Od tego prestige'u do Rzeczypospolitej Polskiej zależy ta najważniejsza kwestja, która jest na porządku dziennym, mianowicie znalezienie odpowiednich kredytów dla przemysłu, a szczególnie dla wsi. Celu tego nie osiągniemy, dopóki będziemy mieli obecny system rządów, gdzie wszystko zależy od fantazji i humoru jednego człowieka. Przechodzę teraz do drugiego punktu, do naszych stosunków wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-14.38" who="#BolesławMotz">Wysoki Senacie! Cztery lata temu na ulicach Warszawy polała się krew bratnia. Powiedziano krajowi, powiedziano światu, że było to konieczne, aby uratować ten 30-miljonowy naród od ruiny moralnej, ekonomicznej i politycznej, od przepaści, nad którą stał. Obiecano ulepszenie naszego ustroju państwowego przez reformę Konstytucji, zniszczenie partyjnictwa, wykorzenienie złych obyczajów sejmowych, zaprowadzenie uczciwości, ładu i porządku w administracji, podniesienie dobrobytu mas, jak również rozpoczęcie wielkiego okresu wychowawczego, coprawda przy pomocy „bata”, który już obecnie we współczesnej pedagogice nie jest używany. Dużo osób uwierzyło tym obietnicom, których gwarancją była piękna i demokratyczna przeszłość Józefa Piłsudskiego. Obecnie po czterech latach ci ludzie mają prawo zapytać, co dobrego, co użytecznego, co stałego, co ostatecznego zostało stworzone przez te cztery lata, co ten czteroletni system rządów pozostawi po sobie? Jest to zupełnie zrozumiałem, jest to zupełnie naturalnem prawem tych mas.</u>
          <u xml:id="u-14.39" who="#BolesławMotz">Co się tyczy strony ekonomicznej, to musimy przyznać, że Rząd zrobił, co mógł i pewne dodatnie rzeczy przeprowadził. Jednym z tych dodatnich wysiłków były: zapoczątkowana już przez poprzednie rządy stabilizacja złotego i równowaga budżetu. Musimy przyznać również, że kredyty dla wsi są większe, aniżeli za dawnych rządów. Stworzenie Gdyni musi też być zapisane na korzyść obecnych rządów. W tych kwestjach zgadzamy się z przedstawicielami obozu rządowego.</u>
          <u xml:id="u-14.40" who="#BolesławMotz">Niestety, gdy przechodzimy do wewnętrznej polityki, kierowanej przez jakieś tajemnicze konspiracyjne siły, to tu szereg najważniejszych spraw musi być zapisany na niekorzyść rządów pomajowych.</u>
          <u xml:id="u-14.41" who="#BolesławMotz">Powiedziane było, że chodzi przedewszystkiem o ulepszenie ustroju państwa. Wszyscy jesteśmy tego zdania i Sejm i stronnictwa mówią, że nie możemy zostać z t. zw. francusko-angielską konstytucją, która już nie odpowiada potrzebom obecnej chwili. Niestety, czekano trzy lata, ażeby Rząd zdecydował się na przedstawienie swojego programu. Wreszcie stronnictwo rządowe wniosło program, ale cóż się okazuje? Ma się wrażenie, że czynnik decydujący w naszych stosunkach państwowych zupełnie nie interesuje się tą sprawą, bo zaraz do złożeniu pierwszego projektu Sejm został odroczony na osiem miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-14.42" who="#BolesławMotz">Obiecano uzdrowienie obyczajów sejmowych. Na całym świecie obyczaje parlamentarza nie są idealne. Panowie czytają, że w parlamencie niemieckim i wiedeńskim posłowie się biją krzesłami i nic strasznego z tego powodu nie wynika. U nas niema tego, ale coś nie coś byłoby do zrobienia. Ale po czterech latach panowania obozu „sanacyjnego” jedynem stronnictwem, które poza komunistami utrudnia pracę w Sejmie, jest właśnie stronnictwo rządowe (B. B.), które miało uzdrowić złe obyczaje sejmowe. A więc i ten drugi punkt — uzdrowienie obyczajów sejmowych, musimy przekreślić.</u>
          <u xml:id="u-14.43" who="#BolesławMotz">Trzeci punkt. Powiedziane było, że jest zbyt wielka ilość stronnictw i za dużo partyjnictwa. Widzimy w rezultacie, że do tych licznych stronnictw dorzucono jeszcze dwa nowe, a jeżeli trzecie się nie udało, mówię o stronnictwie monarchistycznem — to zrobiono wszystko, wydano setki tysięcy złotych, aby stworzyć to wielkie stronnictwo, które ma odpowiadać temu symbolowi, do którego Polska dąży, bo Polska potrzebuje podobno „symbolu”, korony. Za tym symbolem, nawiasem mówiąc, wypowiedziało się 48 obywateli w okręgu sandomierskim na 120.000 głosujących. Jeśli to trzecie stronnictwo się nie udało, to w każdym razie dodano do istniejących dwa nowe stronnictwa (B. B. i Fr. Rew.).</u>
          <u xml:id="u-14.44" who="#BolesławMotz">Co się tyczy partyjnictwa, to takiego partyjnictwa, jakie obecnie istnieje, w Polsce jeszcze nie było. Zarzucaliśmy narodowym demokratom i innym partyjną robotę, ale z tem, co się teraz dzieje, dawne partyjnictwo nie wytrzymuje porównania.</u>
          <u xml:id="u-14.45" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: To była sielanka!)</u>
          <u xml:id="u-14.46" who="#BolesławMotz">Teraz chodzi przedewszystkiem o zajmowanie wszystkich stanowisk, małych i wielkich, przez swoich ludzi. „Swój” człowiek jest fachowcem do wszelkiego rodzaju zadań państwowych. To przypomina trochę bajkę, jak to mnie Panowie podpowiadają, ze Szczedryna, o kapitanie piechoty, którego zapytywano: „Jakto, Pana zrobiono dyrektorem gimnazjum?” A on odpowiada: „Prikażut, akuszorom budu”.</u>
          <u xml:id="u-14.47" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-14.48" who="#BolesławMotz">Więc takich „akuszerów” teraz jest cała masa.</u>
          <u xml:id="u-14.49" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-14.50" who="#BolesławMotz">Ja sam widzę takich „akuszerów”, którzy z dnia na dzień awansują w skandaliczny sposób. Słowem, takiego partyjnictwa, szanowni Panowie, jak obecnie, jeszcze nie widziano w Polsce. Konsekwencją tego musi być, oczywiście, powstanie ogromnej armji młodych emerytów. Wczoraj widziałem szwagra jednego z panów senatorów, wspaniałego mężczyznę, z którym w Senacie nie mógłby się nikt porównać,...</u>
          <u xml:id="u-14.51" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-14.52" who="#BolesławMotz">... w pełni sił i który chce pracować, a jego odesłano na emeryturę. Ten człowiek, jako pułkownik, dostaje 900 zł miesięcznej emerytury. Więc przyjdzie inny pan, który będzie dostawał 1.700 zł zamiast niego, a on będzie dostawał zupełnie niepotrzebnie 900 zł z kasy państwowej. Takich jest cała masa. Z tych sum powstają dziesiątki miljonów złotych, które Skarb Państwa wypłaca młodym emerytom. Mamy już 3.500 oficerów, którzy w ten sposób zostali przeniesieni w stan spoczynku. To są młodzi ludzie, mający po 40, 45 lat, którzy szukają teraz jakiegoś zajęcia, żeby zarobić jeszcze ze 200 zł, bo emerytura im nie wystarcza.</u>
          <u xml:id="u-14.53" who="#BolesławMotz">To jest konsekwencja t. zw. partyjnictwa, nad którem dłużej zastanawiać się nie będę.</u>
          <u xml:id="u-14.54" who="#BolesławMotz">Zapowiadano ład i porządek w administracji. Bardzo ładne hasło. Ale cóż się okazało? Zdemoralizowano kompletnie administrację, zaczynając od policji, a kończąc na starostach i wojewodach. Zostali oni zaprzągnięci do pracy na rzecz stronnictwa rządowego, wszystko stało się organem partyjnej walki…</u>
          <u xml:id="u-14.55" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: Co ciekawsze, to stronnictwo walczy z Rządem.).</u>
          <u xml:id="u-14.56" who="#BolesławMotz">Wprowadzono rzeczy takie, których Polska jeszcze nie widziała, jak gwałty i nadużycia podczas wyborów, potwierdzone przez wyroki Sądu Najwyższego, jak wzięcia z Kasy Państwa ośmiu miljonów podczas wyborów na rzecz partji rządowej. Oto są t. zw. udoskonalenia w zakresie administracji Państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.57" who="#BolesławMotz">Mówiono o „wychowywaniu” narodu. Zadanie wielkie i potrzebne, szczególnie dla narodu, chociaż starego pod względem historycznym, ale młodego pod względem politycznym. Trzeba zwrócić uwagę na to, że przecież cały były zabór rosyjski nie miał żadnego przyzwyczajenia do życia politycznego, ale przedewszystkiem trzeba było nauczyć praworządności, poszanowania instytucji, danych przez Konstytucję. Mogą być one zmodyfikowane, mogą być nieidealne, ale tymczasem są one nadane przez naród i wszyscy musimy je szanować i poddawać się im. Otóż tego wychowania, na które można było rachować, nie urzeczywistniono, przeciwnie, lekceważono ustawy państwowe, popierano akcję antypaństwową w obozie monarchistycznym, rzucano obelgi na parlament przez Konstytucję ustanowiony, grożono rozpędzeniem Sejmu, co nie należy do wychowania normalnego społeczeństwa, zapowiadano oktrojowanie nowej Konstytucji i t. d. i t. d.</u>
          <u xml:id="u-14.58" who="#BolesławMotz">Ale największym błędem rządów pomajowych jest wciągnięcie armji do polityki. Biada krajowi, którego armja miesza się do polityki. Panowie tutaj wszyscy znają cokolwiek historję i przeszłą i obecną i wiedzą, że kraj, w którym armja miesza się do polityki, jest zagrożony w swoich podstawach, a nawet w swojem istnieniu.</u>
          <u xml:id="u-14.59" who="#BolesławMotz">O wszystkich tych smutnych inowacjach, które wyeliminowałem, społeczeństwo jest już dostatecznie poinformowane, społeczeństwo wie, co właściwie zostało dokonane i dlatego też szczegółowiej tego roztrząsać nie będę. Muszę się jednak zastanowić nad dwoma punktami. Mianowicie nad czteroletnią walką rządów pomajowych ze stronnictwami i z parlamentem. Jeżeli kto śledził uważnie rozwój faktów i wypadków po zamachu majowym, to nie dojrzy w nich jakiejś planowości, jakiegoś celu. Przez cztery lata robiono systematycznie tylko dwie rzeczy: szukano sposobu rozbicia wielkich stronnictw” politycznych i zohydzenia w oczach społeczeństwa parlamentu. Zdawano sobie dobrze sprawę, że są to siły, które stoją na drodze do wprowadzenia monarchji w Polsce. Wszystkie wysiłki w celu rozbicia stronnictw skończyły się kompletnem niepowodzeniem. Stronnictwa, wyeliminowawszy elementy niepewne, skonsolidowały się, czują się silne i nie boją się wyborów, bo wiedzą, że wyjdą z nich zwycięsko. Jestem przekonany, że na 122 posłów Bezpartyjnego Bloku przy wolnych wyborach nie wróciłoby do Sejmu nawet 30. Jest to główny rezultat tej całej kampanji przeciwko stronnictwom. Zresztą jest to rzecz naturalna. Jeden z wybitnych mężów polityki hiszpańskiej, hr. Romanones, który będzie odgrywał teraz wielką rolę w polityce hiszpańskiej, parę tygodni temu powiedział: „smutna rzecz, ale dyktatura pchnęła znacznie na lewo społeczeństwo hiszpańskie” i dodał, że „to jest zwykły rezultat dyktatury”. U nas to samo się stało. Społeczeństwo jest więcej zorjentowane na lewo i wątpię, ażeby naszym sferom konserwatywnym, które rachowały na rządy pomajowe, iż okiełznają — delikatnie mówiąc — demokrację, tak zależało na tem porozumieniu.</u>
          <u xml:id="u-14.60" who="#BolesławMotz">Co się tyczy parlamentu, to Panowie dobrze wiedzą, że nigdy Sejm nie stał tak wysoko w oczach opinji,...</u>
          <u xml:id="u-14.61" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: O to chodziło!)</u>
          <u xml:id="u-14.62" who="#BolesławMotz">... albowiem społeczeństwo istotnie zrozumiało, że w kraju cywilizowanym, w kraju oświeconym, kolumną pacierzową ustroju państwowego może być tylko parlament. Opinja publiczna obecnie odwróciła się od rządów pomajowych. A opinja publiczna jest to taki mur, którego ani kule karabinowe, ani armatnie nie przebiją. Jeżeli się opinja publiczna odwróci od danego rządu, to upadek jego jest tylko kwestją czasu. Weźmy przykład z Hiszpanji. Primo de Rivera miał za sobą policję, armję, ale widział, że opinja publiczna odwróciła się od niego i musiał ustąpić. To jest zupełnie naturalny wynik gwałtu, jaki został dokonany w Hiszpanji.</u>
          <u xml:id="u-14.63" who="#komentarz">(S. Lempke: U nas niema dyktatury.)</u>
          <u xml:id="u-14.64" who="#BolesławMotz">W obecnej chwili na porządku dziennym stanęła likwidacja rządów pomajowych, których agonja się już rozpoczęła. Chodzi tylko o to, aby ta likwidacja odbyła się w sposób najmniej szkodliwy dla społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-14.65" who="#BolesławMotz">Likwidacja systemu rządów pomajowych potrzebna jest nietylko ze względu na stan ekonomiczny, którego nie możemy poprawić bez zaufania zagranicy, ale również ze względu na ulepszenia Konstytucji naszej, ze względu na moralny stan naszej armji, ze względu na stosunki międzynarodowe.</u>
          <u xml:id="u-14.66" who="#BolesławMotz">Wysoki Senacie! Konstytucja nie może być należycie ulepszona w atmosferze awantur. Na całym świecie reforma konstytucji odbywała się drogą porozumienia, drogą kompromisów. Mieli Panowie przykład w Wiedniu, gdzie Schober starał się to załatwić, ale nie był on zamachowcem, nie szukał wpływów klik i wpływów nazewnątrz, ale rozmawiał z poszczególnemi partjami i dopiął celu.</u>
          <u xml:id="u-14.67" who="#BolesławMotz">Jestem przekonany, że ten Sejm, o którym jeden z najwybitniejszych polityków systemu pomajowego wyraża się w ten sposób: „powtarzam to, co już wiele razy mówiłem, że Sejm nasz jest najłatwiejszym i najuczciwszym chyba ze wszystkich parlamentów na świecie”.</u>
          <u xml:id="u-14.68" who="#komentarz">(Głos: Bardzo możliwe!)</u>
          <u xml:id="u-14.69" who="#BolesławMotz">Tak powiedział człowiek, znający i kraj i zagranicę. Otóż z takim Sejmem do porozumienia w sprawie zmiany Konstytucji dojść można. Ale trzeba, żeby w chwili, kiedy będą rozstrzygały się losy Konstytucji, w chwili głosowania nad zmianą Konstytucji, był Rząd istotnie prawdziwy, niezależny od wpływów i klik.</u>
          <u xml:id="u-14.70" who="#BolesławMotz">Chcę teraz parę słów powiedzieć o zdrowiu naszej armji. Kraj, który znajduje się w tak nieszczęśliwem położeniu geograficznem, jak Polska, powinien pilnować swojej armji, jak oka w głowie. Bo od spoistości tej armji zależy przyszłość Polski. Otóż, jak powiedziałem przed chwilą, są próby zdemoralizowania armji przez wciąganie jej do polityki partyjnej. Na szczęście armja nasza, jako całość, jest jeszcze zdrowa i, jak całe społeczeństwo, ma dość tego wszystkiego, co się dzieje, ma dość awantur i wzdycha do spokoju, do normalnej pracy nad obroną naszych granic.</u>
          <u xml:id="u-14.71" who="#BolesławMotz">Nie trzeba również zapominać, że sytuacja nasza międzynarodowa jest bardzo zła. Społeczeństwo nasze nie zdaje sobie sprawy z tego, co się tworzy naokoło nas na Wschodzie i na Zachodzie. U bolszewików budżet wojskowy wynosi 8 miljardów złotych, to znaczy 10 razy tyle, co u nas, a Niemcy na swoją, t. zw. 100.000 armję wydają 2 razy tyle, co my. Słowem rosną koło nas potęgi, które mogą zakwestjonować nawet istnienie Polski. Kraj, znajdujący się w tak niebezpiecznej sytuacji, nie może być narażony na taki chaos, na taką anarchję i na taką niepewność, w jakiej my się obecnie znajdujemy.</u>
          <u xml:id="u-14.72" who="#BolesławMotz">Wysoki Senacie! Kraj pragnie spokoju, pragnie pewności jutra, on żąda, tak, on żąda praworządności, on żąda współpracy harmonijnej Rządu z parlamentem. Czas skończyć z ukrytą dyktaturą.</u>
          <u xml:id="u-14.73" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JulianSzymański">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#StefanKopciński">Interpelacja Koła Żydowskiego w sprawie noweli do ustawy o podatku obrotowym.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#StefanKopciński">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JulianSzymański">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godz. 10 rano. Na porządku dziennym dalsza dyskusja nad budżetem.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JulianSzymański">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 55.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>