text_structure.xml 223 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min. 20.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 331 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 332 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają po. Niedbalski i Milczyński. Listę mówców prowadzi p. Milczyński.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Od pana Prezesa Rady Ministrów otrzymałem wydane na zasadzie postanowień z dnia 2 sierpnia 1926 r, (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 78 poz. 443) i ogłoszone w Dzienniku Ustaw rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, które odsyłam do odpowiednich komisyj:</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z 17 lutego 1922 r. o państwowej służbie cywilnej (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 31 poz. 255/27) — do Administracyjnej;</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany art. 170 ustawy o opłatach stemplowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 31 póz. 256/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MaciejRataj">— o przedłużeniu terminu, przewidzianego w art. 1 ustawy z dnia 2 marca 1923 r., w przedmiocie udzielenia Ministrowi Skarbu upoważnienia do regulowania obrotu pieniężnego z krajami zagranicznemi i obrotu obcemi walutami w brzmieniu, nadanem jej ustawami z 23 czerwca 1923 r., z 20 marca 1924 r., z 31 marca 1925 r. i 23 lipca 1926 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 31 poz. 257/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MaciejRataj">— o unormowaniu stanu prawnego w woj. wileńskiem, nowogródzkiem, poleskiem i wołyńskiem oraz pow. grodzieńskim, wołkowyskim, białostockim, bielskim i sokolskim woj, białostockiego (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 31, poz. 258/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MaciejRataj">— o monopolu spirytusowym (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 32 poz. 289/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#MaciejRataj">— w sprawie częściowej zmiany art. o ustawy z 30 stycznia 1920 r. o zniesieniu Sejmu i Wydziału Kraj, b. król. Galicji i Lodomerii z W. Ks. Krakowskiem (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 34, poz. 300/27) — do Konstytucyjnej;</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#MaciejRataj">— o zezwoleniu na zabezpieczenie na hipotece ordynacji Zamojskiej pożyczki amortyzacyjnej P. Banku Rolnego (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 34, poz. 301/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#MaciejRataj">— zmieniające ustawę o zakładaniu ksiąg kolejowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 35 poz. 304/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#MaciejRataj">— w sprawie zapewnienia czasowych mieszkań i pomieszczeń dla zwolnionych robotników rolnych (Dz. Ust. Rz. P. poz. 305/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany ustawy o prawie autorskiem (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 36 poz. 318/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#MaciejRataj">— o zatwierdzeniu podpisanej w Genewie dnia 20 września 1926 r. umowy, zawartej między Polską a w. m. Gdańskiem, w sprawie ustalenia rozdzielnika dochodów celnych na czas od 1 września 1926 r. do 31 sierpnia 1928 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 38 poz. 336/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#MaciejRataj">— o wprowadzeniu nazwy „Minister Rolnictwa i „Ministerstwo Rolnictwa (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 38, poz. 337/27) — do Konstytucyjnej;</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#MaciejRataj">— o zniesieniu ustroju miejskiego miasta Horodno, w pow. stolińskim, w woj. poleskiem (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 38 poz. 338/27) — do Administracyjnej;</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#MaciejRataj">— o komunalnych kasach oszczędności (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 38, poz. 339/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy z 18 lipca 1924 r. o podstawowych obowiązkach i prawach szeregowych W. P. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 39, poz. 347/27) — do Wojskowej;</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#MaciejRataj">— o nadzorze i kontroli nad działalnością instytucyj opiekuńczych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 40, poz. 354/27) — do Opieki Społecznej i Inwalidzkiej;</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#MaciejRataj">— o warunkach wzbraniania prywatnym zakładom ubezpieczeń dalszej działalności ubezpieczeniowej (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 40, poz. 355/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#MaciejRataj">— o postępowaniu sądowem w razie naruszenia postanowień art. 22 Konstytucji (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 41, poz. 368/27) — do Konstytucyjnej;</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#MaciejRataj">— o utworzeniu Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Nadużyciami, naruszającemi interesy Państwa (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 41, poz. 369/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#MaciejRataj">— o rozbudowie miast (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 42, poz. 372/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#MaciejRataj">— w sprawie wynagrodzenia za nieruchomości ziemskie, przejęte na własność Państwa w niektórych powiatach Rzeczypospolitej (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 42, poz. 374/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#MaciejRataj">— o zakazie używania białego i żółtego fosforu przy wyrobie przedmiotów zapalnych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 43, poz. 380/27) — do Ochrony Pracy;</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#MaciejRataj">— o należnościach za sporządzenie protestu (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 43, poz. 381/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#MaciejRataj">— o prawie prasowem (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 45, poz. 398/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#MaciejRataj">— zmieniające niektóre postanowienia ustaw karnych o rozpowszechnianiu nieprawdziwych wiadomości i o zniewagach (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 45, poz. 399/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#MaciejRataj">— o zmianie art. 6 ustawy z 28 listopada 1925 r. o upoważnieniu Rządu do zaciągnięcia pożyczek państwowych oraz o biletach skarbowych w bilonie i pomocy dla instytucyj kredytowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 400/27) — do Budżetowej;</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany art. 2 ustawy z 31 lipca 1924 r., o pobieraniu od zaległości w podatkach bezpośrednich oraz w należytościach stemplowych kar za zwłokę, odsetek za odroczenie, tudzież kosztów egzekucyjnych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 401/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#MaciejRataj">— o zmianie niektórych postanowień rozporządzenia z 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych oraz o określeniu w złotych kapitałów własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 402/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#MaciejRataj">— w sprawie zwolnienia listów zastawnych od podatku od kapitałów i rent (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 403/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#MaciejRataj">— o rozszerzeniu uprawnień Ministra Pracy i Opieki Społecznej z ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 404/27) — do Ochrony Pracy;</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#MaciejRataj">— o odroczeniu i przerwie wykonania kar pozbawienia wolności oraz uchylenia aresztu tymczasowego, ze względów wojskowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 405/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany ustawy z 1 lipca 1925 r. o udzielaniu poręki państwowej (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 406/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany rozporządzenia o udzieleniu poręki państwowej (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 407/27) — do Budżetowej;</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#MaciejRataj">— o zmianach w przepisach hipotecznych, obowiązujących na obszarach, na których obowiązuje rozporządzenie Komisarza Gen, Z. Wsch. z 31 sierpnia 1919 r., dotyczące wprowadzenia ustroju hipotecznego. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 408/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#MaciejRataj">— o kaucjach składanych w związku z umową o pracę (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 409/27) — do Prawniczej i Ochrony Pracy;</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#MaciejRataj">— o przymusie ubezpieczenia od ognia i o Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 46, poz. 410/27) — do Administracyjnej;</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#MaciejRataj">— o pomiarze morskich statków handlowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 47, poz. 422/27) — do Morskiej;</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#MaciejRataj">— o zatwierdzeniu umowy, zawartej między Polską a w. m. Gdańskiem, w sprawie wzajemnego wykonywania orzeczeń sądowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 47, poz. 423/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#MaciejRataj">— uzupełniające przepisy o warunkowem zawieszeniu wykonania kary na obszarze mocy obowiązującej ustawy postępowania karnego z 23 maja 1873 r. (Dz. Ust. Rg. P. Nr. 47, poz. 424/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#MaciejRataj">— o państwowych zakładach chowu koni i premiowaniu ogierów (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 49, poz. 437/27) — do Rolnej;</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#MaciejRataj">— o zmianie niektórych postanowień dekretu z 16 grudnia 1918 r. w przedmiocie przymusowego zarządu państwowego (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 49, poz. 437/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#MaciejRataj">— w sprawie podwyższenia o 10% zaopatrzenia osób, uprawnionych do zaopatrzenia na mocy ustawy inwalidzkiej z 18 marca 1921 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 50, poz. 446/27) — do Budżetowej;</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#MaciejRataj">— w sprawie zniesienia art. 11 i 12 ustawy z 22 grudnia 1925 r. o środkach zapewnienia równowagi budżetowej (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 50, poz. 447/27) — do Budżetowej;</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#MaciejRataj">— o utworzeniu komunalnego funduszu pożyczkowo-zapomogowego oraz częściowej zmianie ustawy z 11 sierpnia 1923 r. o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych i częściowej zmianie rozporządzenia o obowiązku i sposobie pokrywania wydatków przez związki komunalne (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 50, poz. 448/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#MaciejRataj">— o zwolnieniu przedterminowem osób, odbywających karę pozbawienia wolności z mocy wyroków wojskowych sądów karnych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 50, poz. 449/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#MaciejRataj">— o popieraniu rozbudowy i rozwoju gospodarczego miasta i portu Gdyni (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 51, poz. 452/27) — do Budżetowej i Przemysłowo-Handlowej;</u>
          <u xml:id="u-2.48" who="#MaciejRataj">— o ustalaniu szerokości dróg publicznych na obszarze Rzeczypospolitej, na którym obowiązują przepisy prawa cywilnego, zawarte w tomie X cz. I Zb. pr. ces. ros. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 51, poz. 453/27) — do Robót Publicznych;</u>
          <u xml:id="u-2.49" who="#MaciejRataj">— o przekazaniu dotychczasowej kompetencji Ministra Przemysłu i Handlu w sprawach bractw górniczych Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej, a kompetencji urzędów górniczych w tychże sprawach urzędom wojewódzkim (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 51, poz. 454/27) — do Przemysłowo-Handlowej i Ochrony Pracy;</u>
          <u xml:id="u-2.50" who="#MaciejRataj">— w sprawie granic gmin na terenie b. Królestwa Polskiego, zmienionych przez b. władze okupacyjne niemieckie i austr.-węg, (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 51, poz. 455/27) — do Administracyjnej;</u>
          <u xml:id="u-2.51" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z 5 lipca 1919 r. o osobistych świadczeniach wojennych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 51, poz. 456/27) — do Wojskowej;</u>
          <u xml:id="u-2.52" who="#MaciejRataj">— o prawie przemysłowem (Dz. Ust Rz. P. Nr. 53, poz. 458/27) — do Przemysłowo-Handlowej;</u>
          <u xml:id="u-2.53" who="#MaciejRataj">— o ochronie rynku pracy (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 54, poz. 472/27) — do Ochrony Pracy;</u>
          <u xml:id="u-2.54" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany przepisów o opłatach adwokatów i komorników sądowych na obszarze sądów apelacyjnych poznańskiego i toruńskiego oraz sądu okręgowego katowickiego (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 54, poz. 473/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.55" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany § 1 rozporządzenia o lichwie pieniężnej (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 54, poz. 474/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.56" who="#MaciejRataj">— zmieniające zakres uprawnionych w myśl ustawy o zaopatrzeniu inwalidów wojennych i ich rodzin oraz zaopatrzeniu rodzin po poległych i zmarłych, lub zaginionych bez własnej winy, których śmierć, względnie zaginięcie, pozostaje w związku przyczynowym ze służbą wojskową (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 54, poz. 475/27) — do Komisji Opieki Społecznej i Inwalidzkiej;</u>
          <u xml:id="u-2.57" who="#MaciejRataj">— o wykonywaniu praktyki dentystycznej (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 54, poz. 476/27) — do Zdrowia Publicznego;</u>
          <u xml:id="u-2.58" who="#MaciejRataj">— o państwowym Zakładzie Higieny (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 54, poz. 477/27) — do Zdrowia Publicznego;</u>
          <u xml:id="u-2.59" who="#MaciejRataj">— o zmianie przepisów tymczasowych o kosztach sądowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 55, poz. 482/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.60" who="#MaciejRataj">— w sprawie uznawania pewnych obszarów i miejscowości za obszary warowne lub rejony umocnione (Dz.Ust. Rz. P. Nr. 55, poz. 483/27) — do Wojskowej;</u>
          <u xml:id="u-2.61" who="#MaciejRataj">— w sprawie umorzenia obligacyj 5% konwersyjnej pożyczki kolejowej, wypuszczonej na podstawie rozporządzenia Prezydenta z dnia 27 grudnia 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 56, poz. 491/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.62" who="#MaciejRataj">— o zatwierdzeniu umowy między Polską a w. m. Gdańskiem w przedmiocie zaprowadzenia monopolu tytuniowego na obszarze w. m. Gdańska (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 56, poz. 492/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.63" who="#MaciejRataj">— o zagospodarowaniu lasów, nie stanowiących własności Państwa (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 57, poz. 504/27) — do Rolnej;</u>
          <u xml:id="u-2.64" who="#MaciejRataj">— w sprawie zmiany postanowień art. 6 ustawy o ochronie lokatorów (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 58, poz. 505/27) — do Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-2.65" who="#MaciejRataj">— w sprawie przedłużenia kadencji Rad Kas Chorych (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 59, poz. 513/27) — do Ochrony Pracy;</u>
          <u xml:id="u-2.66" who="#MaciejRataj">— o zamianie gruntu państwowego na grunt prywatny w Brzeżanach (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 59, poz. 514/27) — do Skarbowej;</u>
          <u xml:id="u-2.67" who="#MaciejRataj">— w sprawie sprzedaży placu państwowego w Uniejowie (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 59, poz. 515/27) — do Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-2.68" who="#MaciejRataj">Od p. Ministra Spraw Wewnętrznych otrzymałem pismo w sprawie wycofania projektu ustawy o zakładach leczniczych (dr. nr. 22).</u>
          <u xml:id="u-2.69" who="#MaciejRataj">Usprawiedliwiają swą nieobecność posłowie: Bigoński, Czerniewski, Karau, Kosydarski, Łaskuda, Markowicz i Stańczyk.</u>
          <u xml:id="u-2.70" who="#MaciejRataj">Udzieliłem urlopów posłom: Kosydarskiemu, Popowskiemu i Rąbowi na 1 dzień, Brodackiemu — na 6 dni, Sochackiemu — na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.71" who="#MaciejRataj">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Chyb na 8 dni, Skrzypa na 10 dni, Greiss, Marian Malinowski, Mianowski, Matłosz, Pluta, Utta na 2 tygodnie, Raczkowski na 3 tygodnie, Marweg na 3 posiedzenia. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba godzi się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.72" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego, mianowicie do sprawozdania Komisji Administracyjnej o projektach ustaw samorządowych (druki nr. 2644, 2695 i 2696). Do projektu ustawy o gminie miejskiej głos ma sprawozdawca p. Jaworowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#RajmundJaworowski">Wysoki Sejmie! Przedkładamy Sejmowi ustawę miejską jako rezultat pracy Komisji Administracyjnej, przytem przedewszystkiem sprostuję parę błędów, które zostały popełnione w druku wskutek pośpiesznego drukowania ustawy.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#RajmundJaworowski">W art. 6 opuszczone są nazwy dwóch miast, mianowicie Tarnopola i Stanisławowa. W art. 11 opuszczone jest słowo „podział”. W art. 13 powołanie się powinno opiewać na artykuły 7–11. W art. 27 — ilość radnych ma być określona na: od 12 do 150 a nie od 12 do 120. W art. 121 winno być powołanie się na art. 93 a nie na art. 91 i powołanie się na art. 179 a nie na 175. W art. 127 słowo „burmistrz” w nawiasie powinno być skreślone.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#RajmundJaworowski">Na samym początku te poprawki zgłaszam, ażeby ci Panowie, którzy się interesują ustawami, mogli je sobie do ustawy wprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, ustawa, którą przedkładamy, bez żadnych naszych specjalnych wysiłków w tym kierunku nosi charakter swoisty, nie jest niewolniczem naśladowaniem żadnego wzoru, nawet dobrego wzoru zagranicy. Staliśmy na tem stanowisku, że nasze młode życie samorządowe powinno pełnemi rękami czerpać z bogatego doświadczenia życia samorządowego, nie tylko w tych dzielnicach naszych, gdzie mamy samorząd stary, dawno funkcjonujący, ale i z tych cennych doświadczeń życia samorządowego i pracy samorządów za granicą, które mogłyby być wskazówkami dla naszej pracy w młodym polskim samorządzie, mającym przed sobą całą masę konieczności i pracy bez głębokiego doświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#RajmundJaworowski">Swoiste warunki, w jakich się znajdujemy, pozostałości w różnych zaborach tradycyj samorządowych, związanych z dawniejszemi ustawami zaborczemi, oraz nasze własne doświadczenie samorządowe dały w rezultacie pracę nieszablonową. To nie jest to co nam przedkładano w swoim czasie w projektach rządowych, w każdym razie nie jest to dosłowne tłomaczenie żadnej zagranicznej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#RajmundJaworowski">Odbiegliśmy od typu ustawy badeńskiej, która obowiązuje u nas w b. Kongresówce, nie wprowadziliśmy łych założeń, które obowiązują na podstawie starej ustawy Steinowskiej w b. zaborze pruskim, w typie konstruowania ustawy również odbiegliśmy od ustawy, która obowiązuje w b. zaborze austriackim. Różnice, które wprowadziliśmy w tych typach ustawowych, później Panom zreferuję. Ale przedewszystkiem musieliśmy się zastanowić nad kwestią definicji gminy. I oto, pomimo próby wprowadzenia definicji gminy do ustawy, Komisja Administracyjna stanęła w końcu na tem stanowisku, że definicja teoretyczna gminy jest w ustawie zbędna zwłaszcza, że zupełnie dobrej teoretycznej definicji gminy do tej pory nie stworzono. Dlatego postanowiliśmy w art. 1 definicję gminy skreślić i poprostu tylko wprowadzić te rzeczy, które praktycznie przy definiowaniu gminy są potrzebne, a mianowicie wprowadzić pojęcie, że gmina miejska jest osobą prawno-publiczną, może nabywać prawa i zaciągać zobowiązania oraz pozywać i być pozwaną, t. zn. te rzeczy, które w praktycznej działalności gminy są podwaliną prawną i które jako definicja prawna w art. 1 musiały być wprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#RajmundJaworowski">Następnie jest kwestia ustalenia prawa gminnego. Jest to kwestia w ustawie miejskiej niezmiernie ważna, przytem należy brać pod uwagę, że prawo gminne w wielu ustawach jest rzeczą starą, ustaloną wielu przywilejami. Dlatego też przedewszystkiem jako pierwszą zasadę wprowadziliśmy to, że wszystkie miasta, które posiadają prawo gminne, w ten czy inny sposób nabyte, to prawo gminne miejskie zatrzymują. Stało się to przez włączenie do ustawy dodatkowego spisu wszystkich miast, które posiadały prawo gminne, oraz tych miast, które prawo gminne niejako otrzymują na mocy niniejszej ustawy. Poszliśmy w tym kierunku za precedensem, albowiem w ten sam sposób ustalone zostało prawo gminne w dekrecie obowiązującym u nas w b. Kongresówce.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#RajmundJaworowski">Macie Panowie w załączniku do ustawy dokładny spis miast Rzeczypospolitej, podzielonych na odpowiednie kategorie. Uważamy, że miastom, które o prawo miejskie starają się w tej chwili w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Sejm władny jest nadać je przez wprowadzenie ich do spisu.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#RajmundJaworowski">Następnie ważne jest ustalenie, w jaki sposób gminy będą mogły prawo miejskie w przyszłości otrzymywać. W tym wypadku mieliśmy do wyboru dwie drogi: jedna — nadawanie prawa miejskiego przez Sejm i druga — przez rozporządzenie Rady Ministrów. Poszliśmy po drodze ułatwienia nabywania prawa miejskiego, to znaczy, że prawo miejskie może otrzymać gmina miejska w drodze uchwały Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#RajmundJaworowski">Następne zagadnienie, któreśmy musieli w ustawie szczegółowo sformułować, to zagadnienie stosunku jednostki do gminy i stosunku terytorium do gminy miejskiej, albowiem gmina ma dwa zasadnicze elementy, które muszą być brane przedewszystkiem pod uwagę, to znaczy terytorium i człowiek. I tu, proszę Panów Posłów, stanęliśmy w naszej pracy przedewszystkiem na tem stanowisku, że nie może być terytorium, któreby nie należało do jakiejś gminy. I w ustawie o gminie miejskiej i w ustawie o gminie wiejskiej przeprowadziliśmy zasadę, że każda nieruchomość, każda część terytorium, o ile nie należy do gminy wiejskiej, należy do gminy miejskiej, a więc nie mogą istnieć żadne terytoria wątpliwe poza zakresem gminy jako komórki naszego życia państwowego. Tę samą zasadę przeprowadziliśmy co do mieszkańców Państwa Polskiego, mianowicie, że każdy obywatel Rzeczypospolitej musi być członkiem jednej gminy i dopiero z chwilą nabycia prawa gminnego w innej traci prawo gminne w tej gminie, której członkiem był poprzednio.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#RajmundJaworowski">Spotkaliśmy się również z kwestią pojęcia „mieszkaniec”, którą wprowadził p. Putek przy opracowywaniu ustawy wiejskiej, a która jest trochę inaczej ujęta w ustawie miejskiej. Mianowicie początkowo ja, jako referent, i niektórzy członkowie Komisji Administracyjnej byliśmy przeciwnikami wprowadzenia do gminy miejskiej pojęcia „mieszkaniec”, wychodząc z założenia, że pojęcie członka gminy miejskiej jest wystarczające. Jednak możliwość, którą coprawda sobie trudno wyobrazić przy dzisiejszem skomplikowanem życiu miejskiem, teoretyczna możliwość zabronienia obywatelowi Rzpltej, by korzystał z tych czy innych urządzeń miejskich w gminie chociażby najdrobniejszej i na najniższym poziomie kulturalnym stojącej, który nie będąc członkiem gminy na jej terytorium mógłby się znaleźć — w końcu przekonała mnie jako referenta i przypuszczam większość członków Komisji o konieczności wprowadzenia pojęcia mieszkańca gminy, to znaczy obywatela Rzeczypospolitej Polskiej, znajdującego się na terytorium gminy, a nie będącego w myśl ustawy członkiem gminy. Chodziło o zabezpieczenie w formie ustawowej możliwości korzystania z wszelkich urządzeń kulturalnych czy sanitarnych, które gmina posiada, dla każdego obywatela Rzeczypospolitej, który na terenie gminy się znalazł.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów! Komisja musiała zastanawiać się nad kwestią podziału naszych miast. Mamy miasta niewydzielone z powiatu i miasta wydzielone z powiatu, podlegające władzy nadzorczej wydziału wojewódzkiego, wydziału powiatowego. Więc kwestia racjonalnego podziału miast jest zdaniem mojem jedną z najważniejszych w ustawie miejskiej i cała uwaga Panów Posłów, którzy będą współpracować w tej sprawie, musi być w tym kierunku zwrócona. Tu ustawa nasza wprowadza pewne inowacje, a mianowicie: ilość kategoryj, na które realnie dzielą się gminy miejskie, została przez Komisję Administracyjną powiększona. Przewidujemy mianowicie gminy niewydzielone z powiatu, gminy miejskie wydzielone z powiatu i gminy wydzielone z województwa. Dalej, gminy miejskie niewydzielone z powiatu dzielimy na dwie kategorię, a gminy miejskie wydzielone z powiatu dzielimy również na dwie kategorię. A więc pod względem administracyjnym mamy trzy kategorię gmin: niewydzielone z powiatu, stanowiące część powiatu administracyjnego, wydzielone z powiatu, stanowiące samodzielny powiat administracyjny oraz wydzielone z województwa, a tem samem administracyjnie stanowiące województwo.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#RajmundJaworowski">To są pod względem administracyjnym trzy grupy gmin. Natomiast pod względem samorządowym mamy 5 grup gmin, albowiem dwie pierwsze grupy administracyjne dzielimy jeszcze na dwie podgrupy i w ten sposób formułujemy podział gmin miejskich w następujący sposób: Miasta niewydzielone z powiatu dzielą się na dwie kategorię, mianowicie na miasta, dla których władzą nadzorczą pierwszej instancji jest wydział powiatowy, i miasta, dla których władzą nadzorczą pierwszej instancji jest wydział wojewódzki. Druga kategoria dzieli się na: miasta wydzielone z powiatu, których władzą nadzorczą jest wydział wojewódzki, i na miasta, których władzą nadzorczą jest Minister Spraw Wewnętrznych. Uważaliśmy, że tego rodzaju wielkie miasta, jak Łódź, Lwów, Kraków, Poznań, Wilno, Lublin, Bydgoszcz, dla których nadzór wydziału wojewódzkiego może być niewygodny lub niewystarczający, powinny być poddane bezpośrednio władzy nadzorczej Ministra Spraw Wewnętrznych. Poszliśmy w tym kierunku za praktyką życiową, albowiem można śmiało stwierdzić, że większość bardziej aktualnych i bardziej palących spraw w tych miastach odbywała się przeważnie przy żywym udziale departamentu samorządowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, jednocześnie w ten sposób załatwiliśmy niezmiernie ważną sprawę dla b. zaboru pruskiego, dla województw poznańskiego i pomorskiego. Mianowicie: w województwach tych wszystkie miasta podlegają władzy wydziałów wojewódzkich, gdybyśmy więc, tworząc jedną wielką ustawę dla całej Rzeczypospolitej, postanowili, że te mniejsze miasta niewydzielone z powiatów wszystkie muszą podlegać władzy wydziałów powiatowych, tobyśmy cofnęli życie samorządowe w województwach poznańskiem i pomorskiem, do czego komisja nie chciała dopuścić. Dlatego wprowadzono podział miast na 3 kategorie administracyjne i na 5 kategoryj samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#RajmundJaworowski">Jednocześnie spotkaliśmy się z zagadnieniem miast o własnym statucie. Miast takich Polska posiada dotychczas dwa: Kraków i Lwów. Komisja, wychodząc z założenia, że mogą być rzeczywiście jakieś specyficznie, może bardzo drobne, ale specyficznie lokalne zagadnienia samorządowe, które należałoby brać pod uwagę, a które w jednej ustawie unifikacyjnej nie mogą być całkowicie załatwione, po długich konfliktach zgodziła się na wprowadzenie miast o własnym statucie. Sformułowaliśmy rzecz w taki sposób, że przewidujemy tę możność wprowadzenia własnych statutów dla największych miast polskich, mianowicie: dla Warszawy, Lwowa, Krakowa, Łodzi, Poznania, Wilna, Lublina, Bydgoszczy, Tarnowa i Stanisławowa. Te miasta albo już własne statuty posiadają, albo też będąc bardzo duże, mają pewne odrębności, któreby prawa do odrębnych statutów wymagały. Rozdzielono te miasta na dwie części: jedne, które już były przyzwyczajone do własnych statutów, mogłyby je otrzymać w sposób skrócony w drodze rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej na podstawie uchwały i na wniosek Rady Ministrów, natomiast inne większe miasta mogłyby otrzymać odrębne statuty w drodze ustawy sejmowej. Obawialiśmy się dopuścić do takiej sytuacji, że zasadnicza wielka ustawa samorządowa, będąca niejako wielką konstytucją samorządową dla wszystkich miast polskich, zasadniczo różniłaby się w swoich najistotniejszych zagadnieniach od tych odrębnych statutów. Te odrębne statuty, czy to uchwalone w drodze sejmowej, czy ewentualnie nadane w drodze rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, nie powinny być sprzeczne z pewnemi zasadniczemi artykułami niniejszej ustawy, to też art. 5 ustawy przewiduje, z jakimi artykułami niniejszej ustawy statuty te musiałyby być w zgodzie.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#RajmundJaworowski">Wprowadziliśmy w ustawie szereg odrębnych przepisów dla b. zaboru poznańskiego z powodu żądań niektórych członków Komisji Administracyjnej, posłów z b. zaboru pruskiego przy odnośnych działach ustawy. Te sprawy będę jednak referował.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, następnem zagadnieniem, które stanęło przed Komisją Administracyjną, było sformułowanie zadań gmin miejskich. Praca nad ustawą naszą nie jest właściwie tylko pracą w Sejmie, odbywała się ona bardzo żywo we wszystkich instytucjach, które się prawem gminnem zajmowały. Zagadnienie zadań gminy miejskiej było jednem z zagadnień spornych. Wysuwano bardzo często teoretycznie postulat, że podział na zadania gminy samorządowe i zlecone, który był w ustawie obowiązującej w b. zaborze austriackim, nie da się teoretycznie utrzymać, że przy nowoczesnem pojęciu państwa przeciwstawianie gminy państwu jest anachronizmem i że wobec tego należałoby ów podział skreślić wogóle. Jednak jest jedna niezmiernie ważna praktyczna konsekwencja takiego skreślenia, a ponieważ ustawa nie jest elaboratem teoretycznym, dlatego ten praktyczny wzgląd musiał być przedewszystkiem wzięty pod uwagę. Jeżeli nie dokonamy podziału zadań gminy na zadania samorządowe i zadania zlecone, to wtedy powstaje kwestia odpowiedzialności za zadania zlecone, którą to odpowiedzialność w całej pełni powinny ponosić te władze, które rozporządzenia wydają i zlecają. Ażeby móc przeprowadzić zasadę ścisłej i pełnej odpowiedzialności wszystkich organów gminnych za wykonanie zadań w własnym zakresie i zakresie zleconym, Komisja Administracyjna, pomimo wielu zarzutów teoretycznych, stanęła na stanowisku utrzymania podziału zadań na zadania samorządowe i zlecone. Zadania samorządowe, to znaczy własne zadania gminy dzielą się w naszej ustawie na dwie kategorie: te, które są ustawami gminie jako zadania samorządowe przekazane, oraz te, które gmina dobrowolnie może jako zadania samorządowe brać na siebie.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, przeprowadziliśmy również zasadę ścisłego rozgraniczenia funkcji, oraz ustalenia organów gminnych. Gmina zasadniczo posiada dwa organa, jeden uchwalający i kontrolujący, drugi zarządzający i wykonawczy. Uchwalono zasadę nie mieszania funkcji między temi dwoma zasadniczemi organami. To jest myśl przeprowadzona we wszystkich późniejszych artykułach. Wszędzie staraliśmy się o to, żeby podkreślić w najbardziej jasny i wyraźny sposób funkcje kontrolujące oraz uchwalające organów rady miejskiej, a funkcje zarządzające i wykonawcze wyodrębnić i wszędzie rozdział między temi dwoma organami przeprowadzić. Ma się rozumieć, staliśmy na tem stanowisku, że nie przeprowadzamy parlamentaryzacji organów gminy miejskiej. Między Sejmem i rządem, a radą miejską i magistratem istnieje jednak zasadnicza różnica i dlatego szeregu przepisów, któreby można było wstawić, idąc w kierunku parlamentaryzacji tych dwóch ciał, nie wstawiliśmy. Wogóle zaś poszliśmy w tym kierunku za klasyczną zasadą podziału funkcji. Tendencji, która była propagowana w ostatnich czasach, ażeby funkcje zarządzania, administracji zrobić takiemi funkcjami, do których ciało uchwalające i kontrolujące ma bezpośrednie prawo, przeciwstawiliśmy się w Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#RajmundJaworowski">Ustawa nasza przewiduje więc dwa organa: radę miejską jako ciało uchwalające i kontrolujące, oraz magistrat jako ciało zarządzające i wykonawcze. Cały układ ustawy jest dostosowany do tego zasadniczego podziału.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#RajmundJaworowski">Rada miejska ma powiększoną ilość radnych. Mianowicie przeznaczyliśmy dla st. m. Warszawy 150 radnych. Do tej pory Warszawa posiadała 120 radnych. Wychodziliśmy z założenia, że musi być proporcjonalny stosunek między ludnością a ilością radnych, których ludność wybiera. W ten sposób do rad miejskich wybiera się od 12 do 150 radnych. Przytem największe gminy miejskie mają szczegółowo oznaczoną ilość radnych. Więc Kraków, Wilno i Poznań 90 radnych, Łódź i Lwów 100 radnych, a st. m. Warszawa wybiera 150 radnych. I tu w tekście art. 27 proszę o poprawienie, albowiem powinno być nie od 12 do 120, lecz od 12 do 150.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dębski.)</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#RajmundJaworowski">Co do kadencji rad miejskich Komisja Administracyjna poszła drogą pośrednią. Była tendencja przedłużenia kadencji rad miejskich do sześciu albo siedmiu lat, była też tendencja, aby kadencje rad miejskich były trzyletnie. Komisja Administracyjna ostatecznie kadencję upodobniła do kadencji sejmowej i uchwaliła kadencję 5 letnią. Wogóle wprowadziliśmy szereg przepisów, które upodobniły prawa polityczne rad miejskich do praw Sejmu. A więc wprowadziliśmy pięcioletnią kadencję, jak dla Sejmu, następnie przeprowadziliśmy zasadę, że wyłączenia od prawa wybierania i wybieralności do rady miejskiej stosowane są na mocy ordynacji wyborczej do Sejmu. Jeżeli chodzi o wiek, to również cenzus wieku zrównaliśmy z cenzusem czynnego i biernego prawa wyborczego do Sejmu w ten sposób, że sformułowaliśmy wyraźnie, iż prawo wybierania do rady miejskiej posiadają ci członkowie gminy miejskiej, którzy w dniu zarządzenia wyborów do rady miejskiej posiadają prawo wybierania do Sejmu, prawo wybieralności do rady miejskiej mają ci członkowie gminy miejskiej, którzy w dniu zarządzenia wyborów mają prawo wybieralności do Sejmu. Cała kwestia walki politycznej o prawa wyborcze została załatwiona w ten sposób, że stanęliśmy na stanowisku, iż jest to kwestia w każdym razie walki nie w Komisji Administracyjnej przy ustawie samorządowej, lecz walki poszczególnych stronnictw przy ewentualnej zmianie ordynacji wyborczej do Sejmu. Poza włączeniami w sprawie wybieralności, które przewiduje ordynacja wyborcza do Sejmu, zostały sformułowane jeszcze pewne wyłączenia już czysto niejako na gruncie kwalifikacyj samorządowych. Mianowicie nie mogą być wybierani na radnych członkowie wydziałów samorządowych i kierownicy urzędów państwowych, sprawujący bezpośredni nadzór nad gminą miejską, urzędnicy władz samorządowych tych urzędów państwowych, które sprawują bezpośredni nadzór nad gminą miejską, prokuratorzy i podprokuratorzy oraz funkcjonariusze policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#RajmundJaworowski">Myśl przewodnia tego wyłączenia jest bardzo prosta. Nie można sobie wyobrazić, aby ktoś mógł sprawować władzę nadzorczą, kontrolującą i zarazem był członkiem tego ciała, które kontroluje i nad którem sprawuje władzę nadzorczą. Ponieważ mamy dwie kategorię władz: władzę, sprawującą nadzór nad zleconym zakresem działania gminy i władzę, mającą nadzór nad samorządowym zakresem działania gminy, a więc wydział powiatowy i wydział wojewódzki, Minister Spraw Wewnętrznych, oraz starosta i wojewoda — wobec tego ustawa wyraźnie przewiduje, że urzędnicy wyżsi i niżsi wydziałów samorządowych, którzy bezpośrednio sprawują nadzór nad gminą miejską, nie mogą być wybrani na radnych. Również stanęliśmy na stanowisku wyłączenia prokuratorów i podprokuratorów oraz funkcjonariuszów policji państwowej. Może to przesadna obawa Komisji jakiegoś nacisku na wolną wolę wyborców, ale uważam, że nawet przesadna obawa, mająca na celu zagwarantowanie ile możności wolnej woli wyborców, jest w każdym razie na miejscu.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, sporną była jeszcze kwestia zabezpieczenia bezwzględnej czystości wyborów. Część członków Komisji Administracyjnej była zdania, ażeby wprowadzić to, co posiadamy w t. zw. Kongresówce, że przewodniczącym komisji wyborczej, która przeprowadza wybory, jest sędzia, wychodząc z założenia, że sędzia daje znacznie większą rękojmię bezstronności i najściślejszego przestrzegania prawa, niż burmistrz lub prezydent. Można powiedzieć, że i sędzia może mieć zapatrywania polityczne. Jeżeli jednak weźmiemy te dwie kategorie ludzi, prezydenta miasta, wybranego przez poszczególne stronnictwo, i sędziego, który z urzędu jest stróżem prawa, to trzeba przyznać, że obiektywnie więcej kwalifikacji do przeprowadzenia ile możności czystych wyborów posiada sędzia. Spotkaliśmy się jednak z trudnościami technicznemi. Wobec bardzo wielkiej ilości gmin miejskich, wprowadzenie zasady, że wszędzie w każdem najmniejszem miasteczku, w którem nie ma siedziby sąd, ani wyższy, ani niższy, musiałby przewodniczyć w głównej komisji wyborczej sędzia, mogłoby się spotkać z niezmiernie wielkiemi trudnościami technicznemi. Były argumenty zupełnie rzeczowe, a mianowicie, że w tych warunkach w chwili rozwiązywania rad miejskich na dość często powtarzający się okres wyborczy nasze sądownictwo mogłoby być pozbawione możności normalnego funkcjonowania i byłoby zajęte przedewszystkiem wyznaczaniem przewodniczących głównych komisyj wyborczych. Dlatego musieliśmy to zagadnienie rozstrzygnąć w formie kompromisu między trudnościami technicznemi a dążeniem Komisji Administracyjnej do jak największego zabezpieczenia czystości wyborów. Przeprowadziliśmy zasadę, że w miastach wydzielonych z powiatu sędzia jest przewodniczącym głównej komisji wyborczej, natomiast w miastach niewydzielonych z powiatu przewodniczącym głównej komisji wyborczej jest burmistrz, względnie prezydent, ewentualnie jego zastępca, a w razie rozwiązania magistratu osoba wyznaczona przez władzę, która zarządza wybory.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów! Referuję te sprawy, które były, mojem zdaniem, sporne i które muszą wymagać pewnego oświetlenia. Otóż w dziale: „Rada miejska” mieliśmy jeszcze jedną kwestię, która wywołała pewne trudności i tarcia, a która musi być uzasadniona, mianowicie kwestia nadania prawa radzie miejskiej do ukonstytuowania komisyj, któreby mogły z ramienia i na prawach rady miejskiej działać. Nie wyobrażam sobie wyłączenia takiej możliwości. Możnaby doprowadzić do tego, że w pewnych razach życie samorządowe stanęłoby zupełnie, gdyby rada miejska nie mogła udzielać swych pełnomocnictw do załatwienia pewnych spraw miejskich, zwłaszcza gdy chodzi o skomplikowane życie wielkich miast. Tu muszę zaznaczyć, że w dekrecie, obowiązującym jako ustawa, który był wzorowany na jednej z najlepszych ustaw, na ustawie badeńskiej, tego rodzaju przepisy posiadamy, mamy sformułowanie kompetencji rad miejskich bardzo szczegółowe. Wszyscy, którzy zajmowali się zagadnieniami prawnemi na gruncie samorządu miejskiego, zwracali uwagę na to, że im bardziej szczegółowo będą sformułowane zagadnienia kompetencji rady miejskiej, tem będzie to z większą korzyścią, albowiem mniej będzie na gruncie samorządu niepotrzebnego pieniactwa, którego mamy dzisiaj bardzo dużo. Ogólna formuła, którą przeprowadziliśmy przy sformułowaniu zadań jest następująca: rada miejska stanowi we wszystkich sprawach ustawowo niezastrzeżonych magistratowi, czyli wszystkie sprawy, które nie są wyraźnie ustawowo zastrzeżone magistratowi — oczywiście zgodnie z ustawodawstwem ogólnem — należą do kompetencji rady miejskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#RajmundJaworowski">Teraz przystępuję do najtrudniejszego zagadnienia i w naszej ustawie i wogóle dla naszego życia samorządowego, zagadnienia magistratu, władzy wykonawczej. Mamy właściwie różne tradycje i systemy budowy magistratu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#RajmundJaworowski">Mamy magistrat w b. zaborze rosyjskim, częściowo i na kresach, skonstruowany na podstawie wzorowej ustawy badeńskiej, to znaczy mamy magistrat w b. zaborze rosyjskim wybierany na czas jednej kadencji, wchodzący w skład rady miejskiej; każdy członek magistratu w b. zaborze rosyjskim jest członkiem rady miejskiej, ma prawo udziału nie tylko w obradach, ale i w głosowaniu w radzie miejskiej. Magistrat, wybierany na jedną kadencję przez radę miejską, jest organem wykonawczym rady miejskiej.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#RajmundJaworowski">W b. zaborze austriackim mamy magistrat skonstruowany w ten sposób, że prezydjum rady miejskiej i naczelnicy poszczególnych działów miejskich stanowią kolegjum magistrackie, a więc prezydent, który jest zarazem prezesem rady miejskiej, i wiceprezydenci, którzy są zarazem wiceprezesami rady miejskiej, wspólnie z naczelnikami wydziałów stanowią kolegjum magistrackie.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#komentarz">(P. Diamand: Sposób najlepszy.)</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#RajmundJaworowski">Najwięcej prerogatyw magistraty posiadają w b. zaborze pruskim, gdzie mogą być wybierane na dwie ewentualnie na trzy kadencje, są znacznie liczniejsze, niż magistraty w b. zaborze rosyjskim i b. zaborze austriackim, posiadają większą liczbę ławników, posiadają daleko idące uprawnienia, a w razie rozbieżności zdań między radą miejską a magistratem decyzja przechodzi do władzy nadzorczej.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#RajmundJaworowski">Trzy zasadniczo różne konstrukcje magistratu, trzy zasadniczo różne tradycje w naszem życiu samorządowem. Oto materiał dla pracy w Komisji Administracyjnej. Te trzy zasadnicze różne koncepcje, do których ludność się przyzwyczaiła, w których ludzie widzą najlepsze strony, ciągle ścierały się przy pracy nad stworzeniem jednej wielkiej nowoczesnej unifikacyjnej ustawy, któraby obowiązywała całą Polskę.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#RajmundJaworowski">Kiedyśmy w życiu samorządowem stykali się z aktywnymi samorządowcami z b. zaboru austriackiego, to jednak najbliższemi okazały się w dyskusji te dwie konstrukcje: b. zaboru rosyjskiego i b. zaboru austriackiego, albowiem w obu tych zaborach niema supremacji władzy wykonawczej nad władzą uchwalającą, a jest przeprowadzony do pewnego stopnia racjonalny podział między temi dwoma ciałami. Zarówno referent jak część członków Komisji byli wielkimi zwolennikami jak najdalej idącej unifikacji. Dałem temu wyraz w mojem przemówieniu, kiedy odpowiadałem na expose Premiera Bartla; wychodziłem z założenia, że kultywowanie przeżytków ustawodawstwa zaborczego jest wciąganiem pozostałości niewoli w nasze życie, że nasz charakter narodowy, potrzeby nasze i skłonności naszej ludności muszą nas doprowadzić do wytworzenia własnego typu prawa, prawo publiczne musi stać się prawem polskiem, nie może być dosłownem tłumaczeniem prawa niemieckiego, austriackiego, czy rosyjskiego. Jednak pomimo, jak powiadam, najsilniejszych tego rodzaju tendencyj, musieliśmy się liczyć z tem, że ewentualnie w jakimś okresie przejściowym w psychice Państwa Polskiego i ludności polskiej będą trwały głębokie przywiązania i tradycje zakorzenione w sprawie poprostu korzystania z władzy wykonawczej, które w poszczególnych zaborach istnieją, że jeśli ustawa realnie ma być postawiona w Sejmie, to te odrębności muszą być przez Komisję Administracyjną uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#RajmundJaworowski">Dlatego też przy zagadnieniu magistratu, przy tem wielkiem zagadnieniu władzy wykonawczej gminy, musieliśmy pójść z jednej strony drogą własnych doświadczeń złych czy dobrych, a z drugiej strony jednak zrobić konieczne ustępstwa ze względu na przyzwyczajenia poszczególnych zaborów.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów! W konstrukcji, którą osobiście uważam za najlepszą, w konstrukcji magistratu badeńskiego Panowie mają następujące wyłączenia. Przedewszystkiem zasada konstrukcji magistratu badeńskiego w Komisji nie przeszła, nie przeszła zasada, iż członkowie magistratu są członkami rady miejskiej. Przeszła natomiast zasada, że mandat radnego, który staje się członkiem magistratu, ulega zawieszeniu;...</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#komentarz">(P. Diamand: Trzeba tak w Sejmie zrobić.)</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#RajmundJaworowski">... w razie więc, kiedy radny zrzeka się funkcyj magistrackich, wraca do rady miejskiej, a ustępuje z niej ostatni zastępca z listy, z której radny był wybrany. Tu, mojem zdaniem, Komisja Administracyjna wprowadziła do naszego życia samorządowego wielkie ulepszenie. Każdy z Panów Posłów, który się interesuje życiem samorządowem, prawdopodobnie przyzna, że jedną z największych klęsk naszego życia samorządowego, specjalnie w b. zaborze rosyjskim, była utrata przez samorządy nieraz najzdolniejszych ludzi dla pracy samorządowej pod wpływem takiego czy innego kryzysu magistrackiego — np. prezydent miasta traci większość z tych czy innych powodów, występuje z magistratu, a nie może wrócić na podstawie dotąd obowiązującego dekretu do rady miejskiej, ponieważ bezsprzecznie członek magistratu posiada więcej doświadczenia w życiu samorządowem niż radny miejski, albowiem styka się z bardzo realnemi zagadnieniami. Więc usuwanie od możności powrotu, chociaż uważam ustawę badeńską za bardzo dobrą, z magistratu do rady miejskiej ludzi, którzy nabrali dużo doświadczenia w życiu samorządowem, jako członkowie magistratu, było jedną z głębokich ciężkich bolączek naszego życia samorządowego. Abstrahuję w tej chwili od polityki, ale mogę wyliczyć panom posłom nazwiska szeregu wybitnych naszych samorządowców w Warszawie, Łodzi, Lublinie, Częstochowie i w innych większych miastach Polski, którzy w ten sposób na szereg lat zostali usunięci od życia samorządowego. Dlatego też osobiście całkowicie zsolidaryzowałem się z tą większością komisyjną, która początkowo, nawet wbrew mojemu zdaniu, przeprowadziła zasadę powrotu członków magistratu do rady miejskiej, to znaczy zasadę nie eliminowania, lecz zawieszania w funkcjach radnego w razie wyboru radnego do magistratu.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#RajmundJaworowski">Dla b. zaboru pruskiego, to znaczy dla województw poznańskiego i pomorskiego, albowiem woj. śląskiego nasza ustawa nie obowiązuje, wprowadziliśmy zasadę możliwości wyboru członków magistratu na podwójną kadencję.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#komentarz">(P. Herz: Na 10 lat.)</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#RajmundJaworowski">Nie na 10 lat, lecz na podwójną kadencję.</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#komentarz">(P. Herz: Pan się myli, Panie Referencie.)</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#RajmundJaworowski">Na podwójną kadencję. To jest zresztą spór scholastyczny między p. Kolegą a mną, gdyż jeżeli kadencja trwa 5 lat i wybiera się na podwójną kadencję, to będzie 10 lat. Ustawowo nie można określić lat, bo moglibyśmy mieć magistrat wybierany na 2 kadencje i 3 miesiące, dwie kadencje i 1 rok, musi być w tem jakaś logika. W b. dzielnicy pruskiej mieliśmy dwie albo trzy kadencje.</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#komentarz">(P. Herz: Było 12 lat i 10 lat.)</u>
          <u xml:id="u-3.42" who="#RajmundJaworowski">Ale to było zgodne z Waszemi kadencjami.</u>
          <u xml:id="u-3.43" who="#komentarz">(P. Herz: Nie.)</u>
          <u xml:id="u-3.44" who="#RajmundJaworowski">Wprowadziliśmy jednak zasadę, że wybór magistratu na podwójną kadencję może być dokonany tylko przez kwalifikowaną większość i przy kwalifikowanem quorum, Jeśli magistrat — w drodze tego koniecznego kompromisu — ma być wybierany w b. zaborze pruskim niejako za radę miejską, której jeszcze niema, która jeszcze nie powstała, co wogóle mojem zdaniem jest anachronizmem związanym z reakcyjnem ustawodawstwem pruskiem i zupełnie innym systemem budowy całego państwa, to jednak w danym razie trzeba przynajmniej mieć tę pewność, że ci, którzy wybierają, stanowią taką ilość, aby teoretycznie można przypuszczać, że w następnej radzie miejskiej nie zmaleją mniej niż do połowy.</u>
          <u xml:id="u-3.45" who="#RajmundJaworowski">Została również przyjęta zasada p. kol. Kozłowskiego, którą wprowadzono później do ustawy, mianowicie zasada uwzględnienia pewnych specyficznych cech w budowie magistratu w uzdrowiskach. Mianowicie w uzdrowiskach, z których korzysta cała Rzeczpospolita i których prowadzenie nie jest tylko zagadnieniem dobra miejscowej ludności i woli miejscowej ludności, lecz może być zagadnieniem w niektórych wypadkach nawet międzynarodowem, przyjęliśmy tę zasadę wprowadzenia czynników fachowych, to znaczy wprowadziliśmy do uzdrowisk magistratów jednego lekarza i jednego inżyniera w ten sposób, że rada miejska przedstawia po trzech fachowych kandydatów, a władza nadzorcza z pośród nich wybiera po jednym.</u>
          <u xml:id="u-3.46" who="#RajmundJaworowski">A więc poza temi wyłączeniami, które zreferowałem, magistrat jest wybierany na czas kadencji rady miejskiej, to jest na lat 5.</u>
          <u xml:id="u-3.47" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, tu pozwolę sobie wstawić jedną maleńką uwagę, mianowicie szereg postanowień, które mogłyby być zasadniczo traktowane jako regulaminowe, Komisja Administracyjna zdecydowała się wstawić do ustawy. Praktyka bowiem naszego życia samorządowego wskazuje, że często najważniejsze dla samorządów rzeczy nie są szczegółowo sformułowane, wskutek braku przepisów regulaminowych i przepisów wykonawczych, które nie zostały opracowane przez nasze władze państwowe.</u>
          <u xml:id="u-3.48" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, prezydenta miasta wybiera rada miejska absolutną większością głosów.</u>
          <u xml:id="u-3.49" who="#komentarz">(P. Lieberman: Do późna w nocy. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-3.50" who="#RajmundJaworowski">Panie Kolego, w naszej ustawie przewidujemy bardzo szczegółowo, jak prezydenta rada miejska ma wybierać i przewidujemy głosowania eliminacyjne, więc przypuszczam, że na podstawie tej ustawy przewodniczący przyszłej rady miejskiej w Warszawie nie będzie w kłopocie. Wybór wiceprezydentów odbywa się na podstawie takiego samego głosowania, większością głosów w eliminacyjnem głosowaniu, w ten sposób, że muszą nastąpić wybory ściślejsze. Wogóle co do wyboru prezesa rady miejskiej i prezydenta miasta, chociaż zasadniczo są to rzeczy regulaminowe, jednak komisja i referent stanęli na tem stanowisku, aby je ile możności w sposób jak najbardziej ścisły sformułować.</u>
          <u xml:id="u-3.51" who="#RajmundJaworowski">Teraz przechodzę do zagadnienia ławników. Tu musieliśmy znowu zrobić wyłączenie. Ilość ławników jest większa w b. zaborze pruskim, niż w b. zaborze rosyjskim. Dla całego Państwa nie może ilość ławników przekraczać 1/10, a w b. zaborze pruskim 1/5 części ustawowej liczby radnych. Zasadniczo ustawa traktuje wszystkich ławników jednakowo. Projekt rządowy, który nam został przedłożony w swoim czasie, przewidywał dwie kategorię ławników: fachowych i niefachowych. My tego podziału nie przewidujemy. Przewidziana jest jedynie różnica w uposażeniu ławników, a mianowicie w miastach, które są starostami grodzkiemi i podlegają władzy nadzorczej wydziału wojewódzkiego lub Ministra Spraw Wewnętrznych i w mieście wojewódzkiem Warszawie ławnicy muszą mieć przewidziane uposażenie, w miastach zaś, które nie są wydzielone z powiatów, ławnicy mogą mieć uposażenie jedynie jako ewentualny zwrot kosztów.</u>
          <u xml:id="u-3.52" who="#RajmundJaworowski">Przewidujemy bardzo ściśle kompetencje magistratu i kompetencje prezydenta miasta. Wszystkie kompetencje w zakresie zleconym przenosimy na prezydenta miasta i na magistrat, wogóle staliśmy na stanowisku ścisłego rozgraniczenia władz, jak powiedziałem, na władzę uchwalającą i władzę wykonawczą, ażeby przez pomieszanie władz nie wprowadzić zamieszania w gospodarce miejskiej. Jeżeli ustawa nie wskazuje innego organu, załatwienie spraw zleconych należy do przewodniczącego magistratu.</u>
          <u xml:id="u-3.53" who="#RajmundJaworowski">Pewne artykuły tej ustawy mogą wydawać się zbędnemi i może sam układ ustawy wywołać pewne zastrzeżenia. Przedewszystkiem Rząd w swoim projekcie przedłożył nam oddzielnie ordynację wyborczą i oddzielnie ustawę ustrojową. Proszę Panów, zupełnie zgadzam się z poprzednim referentem p. pos. Putkiem, że, faktycznie biorąc, niema podstawy do tworzenia dwóch odrębnych ustaw, tworzenie dwóch odrębnych ustaw powoduje tylko niesłychanie przykrą dla prawodawcy konieczność powtarzania tych samych rzeczy po kilka razy. Następnie można się powołać na to, że szereg bardzo dobrych ustaw, jak statut m. Krakowa, który pod względem prawniczym jest bardzo dobrą ustawą, nie zawiera dwóch odrębnych i niezwiązanych z sobą ustaw. Nie było rzeczowego powodu do budowania dwóch odrębnych ustaw, stanęliśmy na gruncie zbudowania jednej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-3.54" who="#RajmundJaworowski">Następnie mogłaby się ta ustawa spotkać z zarzutem, że posiada dużo przepisów regulaminowych, a nawet przepisów instrukcyjnych. Więc np. cały dział, mówimy o zarządzie majątkowym, ma charakter typowo instrukcyjny. Jednak, biorąc pod uwagę młodość naszego samorządu, niewyrobienie, brak tradycyj samorządowych, biorąc pod uwagę doświadczenie, wskazujące nam, że w szeregu gmin miejskich, życie gospodarcze prowadzone było na niskim poziomie, przyszliśmy do przekonania, że te instrukcyjne przepisy zarówno w ustawie miejskiej jak i w ustawie wiejskiej mogą być celowe, jako pewne ramy, z jednej strony zabezpieczające od samowoli władzy nadzorczej, z drugiej dające wskazówki ciałom, które gospodarkę miejską będą musiały prowadzić.</u>
          <u xml:id="u-3.55" who="#RajmundJaworowski">W końcowej części ustawy mamy dwa zasadnicze działy o wielkiej wadze: zlecony zakres działania gminy oraz nadzór państwowy. Za zlecony zakres działania gminy uważamy wszystko to, co gmina w zastępstwie Państwa jako takiego i na zlecenie Państwa robi. A więc przedewszystkiem musimy przewidywać moment zlecenia. Jakaś władza musi zlecić, tych zleceń w dzisiejszem życiu naszych gmin mamy mnóstwo, mamy mnóstwo spraw zleconych w gminie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, przez Ministerstwo Spraw Wojskowych, Ministerstwo Pracy i inne. Przyjmujemy zasadę, że w razie zlecenia muszą być określone środki, które przekazuje się gminom, ażeby mogły one prowadzić ten zlecony zakres działania. Przewidujemy pozatem wielki zakres zleconych zadań dla tych miast, które będą stanowiły starostwa grodzkie, gdzie już nie poszczególne działy zlecone, ale niejako całe funkcje Państwo może przekazać. W danym razie przewidujemy, że rada miejska stanowi radę powiatową, że magistrat stanowi wydział powiatowy, że prezydent miasta jest przewodniczącym wydziału powiatowego, ewentualnie w mieście wojewódzkiem jest przewodniczącym wydziału wojewódzkiego. Przytem jeden zakres zastrzegamy specjalnie dla władz państwowych, zakres bezpieczeństwa publicznego; jednak ustawa przewiduje możliwość oddania również tego zakresu działania Prezydentowi miasta, jako kierownikowi. Jest jedna wielka różnica, może na niekorzyść gminy miejskiej, w porównaniu z gminą wiejską. Mianowicie w gminie miejskiej sprawowanie policji miejscowej jest zleconym zakresem działania. Szczegółowe przepisy, któreby normowały możność uchwalenia statutów policyjnych, oraz funkcjonowania w zleconym zakresie działania przy sprawowaniu funkcji policji miejscowej, nie mogły być załatwione w Komisji Administracyjnej. Muszę powiedzieć szczerze, że jest to wadą pracy Komisji Administracyjnej, ale przy ogromnem skomplikowaniu i przy wielkiej różnicy stosunków trzech zaborów, ta rzecz nie może być inaczej unormowana i ujednostajniona, jak w drodze jednej unifikacyjnej ustawy, któraby była przez specjalistów i znawców lokalnego prawodawstwa stworzona, bo inaczej byłoby jednak grube ustawodawcze ryzyko.</u>
          <u xml:id="u-3.56" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, nadzór państwowy spotykał się może najwięcej z oporem i krytyką na Komisji Administracyjnej. Mogę śmiało powiedzieć, że mimo szeregu przepisów w poszczególnych artykułach zasadnicza konstrukcja nadzoru państwowego w naszej ustawie jest liberalna. Bo komu nadaje nasza ustawa sprawowanie nadzoru państwowego? Samorządom wyższego stopnia nad samorządami niższego stopnia. I wszystkie zarzuty, które poszczególni panowie będą stawiali później przeciw poszczególnym artykułom, trzeba odrazu brać pod tym kątem widzenia, że zgodnie z Konstytucją nadzór nad samorządami niższego stopnia sprawują samorządy wyższego stopnia. Przedewszystkiem, znowu w porównaniu ze stanem obecnym wprowadziliśmy to, że najwyższe nasze miasta należą pod względem władzy nadzorczej, której podlegają, do najwyższej kategorii. Ta najwyższa kategoria nie może mieć skonstruowanej władzy samorządowej najwyższego stopnia, albowiem mamy trzy stopnie samorządu: gminy, samorząd powiatowy, samorząd wojewódzki. Wyższego stopnia od samorządu wojewódzkiego już nie mamy. Co do miast, które stanowią województwa, była próba teoretyczna, próba w literaturze, stworzenia koncepcji, któraby była samorządem wyższego stopnia, jednak nie doprowadziła ta próba do rezultatu. Trudno. W danym razie jako władza państwowa sprawuje nadzór Minister Spraw Wewnętrznych jako osoba, ale jednak rozszerzyliśmy tę władzę poza Warszawę. Tę władzę minister Spraw Wewnętrznych sprawuje nad Warszawą, Łodzią, Krakowem, Poznaniem, Lwowem, Lublinem i Bydgoszczą.</u>
          <u xml:id="u-3.57" who="#RajmundJaworowski">Artykuły o nadzorze przewidują szereg rygorów, a więc prawo uchylenia sprzecznej z ustawami uchwały przez władzę nadzorczą, prawo ustalenia obowiązków gminy, sprawę przymusowego obciążenia gminy w razie wyroku sądowego, prawo zatwierdzania statutu, pożyczek, nabycia nieruchomości oraz koncesji na czas dłuższy, prawo wglądania w budżet, prawo umotywowanego sprzeciwu w sprawie wyborów, oraz prawa dyscyplinarne, które władza nadzorcza w stosunku do miast posiada. Poza tem poszczególne artykuły przewidują prawo rozwiązywania rad miejskich i magistratów oraz ewentualne wprowadzenie komisarzy.</u>
          <u xml:id="u-3.58" who="#RajmundJaworowski">Proszę Panów, rzeczywiście mamy przewidziane daleko idące rygory władzy nadzorczej, jednak należy wziąć pod uwagę, że mogą się dziać nadużycia gmin, zwłaszcza drobnych i że pozostawienie bez możności pewnej korektywy życia samorządowego przez władzę nadzorczą nie byłoby uzasadnione ani teoretycznie, ani praktycznie. Zasada, ażeby władza nadzorcza ingerowała jedynie pod względem legalności, a nie pod względem celowości, mojem zdaniem, w naszej ustawie nie mogła być przeprowadzona, przedewszystkiem choćby dlatego, że w ścisłej formie ta zasada w żadnym kraju nie jest przeprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-3.59" who="#RajmundJaworowski">Dobiegłem do końcowych artykułów naszej ustawy. Proszę Panów! Mamy niesłychaną mozajkę w naszem życiu samorządowem, mamy prawo kurialne, obowiązujące w całej wielkiej części Rzeczypospolitej Polskiej, mamy masę praw i przepisów samorządowych, które komplikują możność pracy samorządowej i łatwość przechodzenia z jednego samorządu do drugiego, mamy w bardzo wielu miastach, specjalnie na Kresach, obniżenie niezmierne życia samorządowego. Przeprowadzenie dyskusji w Sejmie i uchwalenie jednej wielkiej ustawy samorządowej dla całej Polski jest pchnięciem naszego życia samorządowego bezwzględnie na nowe tory. I każdy, kto będzie przeszkadzał wprowadzeniu ustaw samorządowych w Polsce, mojem zdaniem, źle się zasłuży życiu publicznemu, albowiem ustawy te, które powstały w drodze wielkich tarć, w drodze niezmiernie silnych walk wewnętrznych, muszą być przeprowadzone, musi Polska mieć jedno wielkie nowoczesne ustawodawstwo, nasze życie samorządowe musi być zreformowane na podstawie nowego ustawodawstwa polskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanDębski">Przystępujemy do sprawozdania Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy o powiatowych związkach komunalnych (druk nr. 2696). Jako sprawozdawca głos ma p. Kozłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MedardKozłowski">Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie trzecią z kolei z cyklu ustaw samorządowych ustawę, mianowicie ustawę o powiatowych związkach komunalnych. Różnicą zasadniczą między tą ustawą a jej siostrzycami, obiema ustawami gminnemi, jest większa jej jednolitość w konstrukcji. Pochodzi to stąd, że ustrój powiatowy jako ustrój sztuczny, wprowadzony na ziemiach polskich w XIX stuleciu mniej więcej jednolicie przez państwa zaborcze, nie ma w założeniu swojem tyle i takich różnic, któreby tak głęboko wnikały w psychikę społeczeństwa, jak ustrój gminny. Drugim powodem większej jednolitości konstrukcyjnej tej ustawy jest stworzenie przez Komisję Administracyjną szczęśliwej idei zasadniczej, na której cała ta ustawa się opiera.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#MedardKozłowski">Nie odrazu na ideę tę natrafiono. W pierwszych projektach, opartych, jak wiadomo, na projektach dawnych rządów, członkostwo wszystkich związków komunalnych, a więc zarówno gminnego, jak i powiatowego i w przyszłości wojewódzkiego, miało opierać się na osobach fizycznych. Zasadę, że członkiem gminy jest obywatel, odpowiadający pewnym warunkom co do zamieszkania w gminie, starano się przenieść i na związki komunalne i związki wojewódzkie. Opierano się przytem jakoby na przepisie art. 65 Konstytucji, który interpretowano w ten sposób, że wszystkie związki komunalne są równorzędne, że są to jakgdyby koła o wspólnym środku a o coraz większym promieniu. Konstrukcja ta, zdaniem mojem, zupełnie nietrafna, wywołała na samym wstępie duże i zasadnicze spory. Dotyczyły one zarówno zakresu działania poszczególnych związków samorządowych, jak i prawa wyborczego. Gdyby związek powiatowy komunalny posiadał równorzędność ze związkiem gminnym, a terytorium jego oczywiście równało się sumie pewnych terytoriów gminnych, wypłynęłaby z tego rywalizacja i pomieszanie kompetencji, bardzo, mojem zdaniem, nieodpowiednie dla działalności związków samorządowych. Ponadto dla pewnych stronnictw w tej Wysokiej Izbie wybory pośrednie do powiatowych związków komunalnych, pośredniemi byłyby wybory przeprowadzone przez radę gminną wtedy, gdyby członkami związku komunalnego były osoby fizyczne, czyli gdyby w imieniu członków związku głos oddawał kto inny — te pośrednie wybory były przedmiotem bardzo ostrych ataków, były dla niektórych nie do przyjęcia. Znalezienie trafnej naczelnej, podstawowej idei powiatowego związku komunalnego odrazu usunęło wszystkie trudności. Mianowicie Komisja, po głębszych badaniach doszła do przekonania, że powiatowy związek komunalny nie powinien być związkiem osób fizycznych, ale związkiem gmin, leżących na terytorium powiatu, związkiem gmin wiejskich i miast nie wydzielonych z powiatu.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#MedardKozłowski">Przyjęcie tej zasady, zupełnie nowożytnej, zasady, którą może przyjąć zarówno nacjonalista, czy zwolennik korporacyjnego państwa faszystowskiego, jak i socjalista, który także buduje swoje państwo nie w sposób prymitywny, ale tworząc pewne, coraz wyższe formy administracyjne, przyjęcie tej zasady usunęło, jak powiedziałem, odrazu wszelkie trudności. Albowiem, jeżeli chodzi o zakres działania, to oczywiście powiatowy związek komunalny, będący związkiem gmin, nie robi tego samego, co robią gminy, tylko albo pomaga tym gminom w wykonywaniu pewnych zadań, albo wykonywa takie zadania, których nie mogą spełnić poszczególne gminy, a które dla dobra publicznego spełnić potrzeba, w tem znaczeniu służą interesom więcej niż jednej gminy. Również załatwiony został spór o prawo wyborcze, albowiem, jeżeli staniemy na stanowisku, że członkiem komunalnego związku powiatowego są gminy, to oczywista rzecz, że w imieniu gmin głosują nie wszyscy obywatele do gminy należący, ale tylko ci, którzy do tego są uprawnieni, to znaczy reprezentacja gmin, czyli rady względnie radni gminni. W ten sposób, tworząc właściwie to samo, ominięto kwestię wyborów pośrednich czy bezpośrednich, i to dało możność stanięcia na stanowisku kompromisowem, do czego prawdopodobnie bez tej zasadniczej koncepcji nie byłoby doszło.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#MedardKozłowski">Mówiąc o zadaniach powiatowego związku komunalnego, wspomniałem już, że ma on wykonywać bądź takie zadania, które dotyczą interesu więcej niż jednej gminy, bądź takie, którym gminy poszczególne nie podołają już to ze względów finansowych, już to ze względu na brak odpowiednich sił. Wogóle zadania powiatowego związku komunalnego w praktyce należy rozumieć jako opiekę nad gminami, zwłaszcza wiejskiemi. Poziom samorządu gminnego wiejskiego przez bardzo długi jeszcze czas będzie w naszem państwie wymagał bardzo czułej opieki ze strony samorządu wyższego stopnia. Dlatego też śmiem zaryzykować twierdzenie, że w obecnej sytuacji sprawa samorządu powiatowego jest daleko ważniejsza aniżeli samorządu gminy wiejskiej czy miejskiej, ze względu właśnie na to, że to ma być instytucja, która imieniem gmin wiejskich i mniejszych miejskich, stanowiących olbrzymią większość w naszym kraju, będzie wykonywała cały szereg zadań z zakresu nie tylko samorządu w ścisłem tego słowa znaczeniu, ale wogóle administracji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#MedardKozłowski">Dla wykonania prawa wyborczego przez kolegia radzieckie — unikam świadomie wyrazu: wybory pośrednie, gdyż faktycznie w proponowanem przez Komisję ujęciu niemi nie są,...</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(P. Herz: Niech się Pan nie wstydzi to powiedzieć!)</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#MedardKozłowski">... — należy stworzyć pewne zasady. I znów zasady prawa wyborczego wynikają wprost z tej podstawowej koncepcji, o której mówiłem. Skoro bowiem członkami powiatowego związku komunalnego są poszczególne gminy, to prawo wyborcze powinno być tak skonstruowane, żeby o ile możności każda gmina miała swoich przedstawicieli w reprezentacji powiatowej. Oczywiście mogłoby tak być, gdybyśmy mieli jednolity typ gmin w państwie. Wiemy jednak, że tak nie jest, że gdy ten postulat może być spełniony w stosunku do całego b. zaboru rosyjskiego, gdzie są gminy duże i gdzie naogół, według projektu ustawy, każda gmina może mieć dwóch, trzech, czasem nawet czterech przedstawicieli w radzie powiatowej, to w b. zaborze austriackim i w b. zaborze pruskim sytuacja jest odmienna, gminy są małe i przeprowadzenie ścisłe tej zasady, żeby każda gmina miała swoje przedstawicielstwo w reprezentacji powiatowej, doprowadziłoby nas do niewspółmiernie wielkich ciał, jakimi byłyby rady powiatowe.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#MedardKozłowski">Dlatego też ustawa, licząc się ze stanem faktycznym, musiała wprowadzić t. zw. okręgi wyborcze. Okręgiem wyborczym w rozumieniu niniejszej ustawy jest przedewszystkiem każda samodzielna gmina, która liczy przynajmniej 3.000 mieszkańców, albowiem na każde 3.000 mieszkańców powiatowego związku komunalnego wypada 1 przedstawiciel w reprezentacji powiatowej. Jeżeli zatem gminy duże posiadają pewne wielokrotności liczby 3.000 mieszkańców, to oczywiście w tym stosunku wybierają swych przedstawicieli do reprezentacyj powiatowych, gminy mniejsze natomiast muszą być ze sobą łączone. I w ten sposób dochodzimy do koncepcji okręgów — okręgów wybierających od jednego do kilku radnych, zależnie od warunków miejscowych. W zasadzie niezawsze da się utworzyć okręg o 3.000 mieszkańców, niezawsze nawet należy tworzyć takie okręgi, albowiem tam, gdzie mamy terytoria mieszane pod względem narodowościowym, albo gdzie na terytoriach gmin mieszka ludność społecznie lub gospodarczo odrębna, tam należy tym odrębnościom narodowym czy społecznym zabezpieczyć przedstawicielstwo w reprezentacji powiatowej w formie wyborów proporcjonalnych. A zatem na terytoriach narodowościowo mieszanych i w okręgach miejskich względnie okręgach podmiejskich należy tworzyć okręgi wielomandatowe, przynajmniej dwumandatowe, tak, ażeby i większość i mniejszość miała w powiatowym związku komunalnym swoje przedstawicielstwo.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#MedardKozłowski">Z konieczności zatem dochodzimy do różniczkowania wyborów. Oczywiście, w okręgu jednomandatowym wybór jest zwyczajny; wymagana jest większość głosów obecnych a gdy to jest niemożliwe, tak jak to było dzisiejszej nocy w Radzie Miejskiej, w takim razie po drugiem głosowaniu odbywa się głosowanie ściślejsze między tymi dwoma kandydatami, którzy otrzymali największą liczbę głosów. Wybrany jest ten, który otrzymuje największą liczbę głosów. Inny jest sposób wyborów w okręgach dwumandatowych. Fanatyczni i ortodoksyjni zwolennicy systemu proporcjonalnego...</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(P. Herz: Panie, Panie, co Pan blaguje!).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JanDębski">P. Herz nie ma głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MedardKozłowski">Jeszcze Pan nie wie, o kim mówię. Nie mówię ani o Panu, ani o nikim innym z tej Izby.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MedardKozłowski">Mówię teoretycznie i zaraz Pan zobaczy, że mówię nawet w Pańskiej obronie.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(P. Herz: Dziękuję bardzo, obronię się sam.)</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#MedardKozłowski">Otóż zwolennicy systemu proporcjonalnego chcieliby system głosowania na kartki z numerami zastosować także do wyborów w okręgach dwumandatowych. Postaram się uzasadnić, że wybory takie w okręgach dwumandatowych byłyby w wysokim stopniu niesprawiedliwe. Przypuśćmy., że do wyborów w okręgach dwumandatowych, jak to zresztą prawie napewno będzie, występuje kilka lub nawet kilkanaście list. Wtedy zdobycie dziesięciu względnie kilkunastu proc, głosów, przy tym systemie wyborów, daje faktycznie przewagę pewnej liście, albowiem — jak wiadomo — uwzględnia dwie największe cyfry. Praktycznie biorąc, jeżeli, dajmy na to, przy dużem rozbiciu pewna lista uzyska kilkanaście procent głosów, to wybrany będzie jeden przedstawiciel danej listy, a drugi z listy o jeszcze mniejszym procencie głosów. Widzą zatem Szanowni Panowie i szanowny p. kol. Herz, że to, co mówiłem, starałem się dostosować zupełnie rzeczowo do systemu wyborów, a nie do poglądów politycznych poszczególnych osób. W okręgach dwumandatowych głosowanie na listy jest absurdem. Należy wprawdzie zastosować głosowanie proporcjonalne, ale nie na listy, i sposób taki komisja Wysokiej Izbie przedstawia. A więc tam, gdzie chodzi o wybór dwóch kandydatów, każdy wyborca głosuje kartą z nazwiskiem tylko jednego kandydata. Następny przepis powiada, że wybrany będzie najpierw ten, który uzyskał największą liczbę głosów, jednak ta największa liczba głosów musi stanowić przynajmniej połowę ogólnej ich liczby; drugi z kolei będzie wybrany ten, kto z reszty pozostałej uzyska znowu przewagę głosów, a mianowicie najmniej 1/4 ogólnej ilości wszystkich głosów. W ten sposób mamy reprezentanta większości i reprezentanta mniejszości, ale unikamy tego absurdu, aby względna większość, oparta na systemie de Hondta, a faktycznie mniejszość, posiadająca może kilkanaście procent głosów, stała się zwycięską. Wyborcy muszą konsolidować się tak, aby jedni uzyskali przynajmniej połowę, a drudzy przynajmniej 1/4 część głosów. Gdyby głosowanie z jakichkolwiek powodów nie dało takich rezultatów, wtedy w trzeciem głosowaniu za wybranych uznani będą ci, którzy otrzymali największą ilość głosów. Jest to również system proporcjonalny, ale system daleko logiczniejszy i sprawiedliwszy, aniżeli niewolnicze stosowanie w okręgach dwumandatowych systemu de Hondta. Że komisja nie kierowała się żadnem uprzedzeniem, dowodem tego jest, że w okręgach trój- i więcej mandatowych, tam, gdzie proporcjonalność istotnie może już być zastosowana z pewnem przybliżonem prawdopodobieństwem sprawiedliwości, wprowadzono system głosowania taki, o jaki w tej chwili zdaje się chciałby walczyć Szanowny Pan Poseł Herz.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#MedardKozłowski">Tak zatem, jak widzimy, w ten czy inny sposób reprezentacja powiatowa powstaje w drodze wyborów przez reprezentacje gminne. Pod tym względem nie stwarza komisja ani projekt jej niczego nowego, albowiem ten system obowiązuje już obecnie w b. Kongresówce oraz w 4 województwach wschodnich, a także częściowo w woj. poznańskiem i woj. pomorskiem.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#MedardKozłowski">System ten został wprowadzony pierwotnie dekretem rządowym z dn. 5. XII.1918 r., uzupełniony dekretem następnego już rządu, p. Paderewskiego, z dnia 4. II.1919 r. Po zawarciu pokoju w Rydze Sejm uchwalił ustawę, określającą stan prawno-polityczny na ziemiach, przyłączonych do obszaru Rzeczypospolitej Polskiej, na podstawie umowy o preliminarzu pokojowym i rozejmie, podpisanej w Rydze 12 października 1920 r. Na podstawie tej ustawy Sejm Ustawodawczy upoważnił rząd do rozciągnięcia mocy tamtych dwóch dekretów także na województwa; nowogródzkie, wołyńskie, poleskie i dwa powiaty województwa białostockiego. Kiedy wreszcie przyłączono do Rzeczypospolitej Ziemię Wileńską, ustawą o objęciu władzy państwowej nad Ziemią Wileńską z dnia 6 kwietnia 1922 r., Sejm Ustawodawczy w podobny sposób upoważnił Rząd do rozciągnięcia mocy ustawowej obydwu dekretów także na Ziemię Wileńską, co Rząd uskutecznił rozporządzeniem z 10 sierpnia 1922 r.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(Głos: Ale nie wykonał.)</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#MedardKozłowski">A zatem oba dekrety, grudniowy i lutowy, obowiązują w tej chwili w 9 województwach b. zaboru rosyjskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#MedardKozłowski">O ile chodzi o b. zabór pruski, to tam komisariat Naczelnej Rady Ludowej rozporządzeniem z dnia 26 kwietnia 1919 r. rozwiązał istniejące poprzednio na podstawie ustaw pruskich sejmiki powiatowe, poczem z kolei minister b. Dzielnicy Pruskiej, rozporządzeniem z dnia 12 sierpnia 1921 r. o wyborach do sejmików powiatowych na obszarze b. Dzielnicy Pruskiej, wydał przepisy wyborcze do t. zw. sejmików powiatowych w obydwóch województwach zachodnich. Przepisy te wyglądają w ten sposób, że reprezentacja powiatu składa się z pewnej liczby wybranych członków sejmiku powiatowego, w stosunku 1 na 1500 mieszkańców, przyczem miasta i wielkie gminy wiejskie, liczące ponad 4500 mieszkańców, wybierają ich przez swoją reprezentację gminną, natomiast małe gminy łączone są w okręgi conajmniej po 1000 mieszkańców, w których to okręgach odbywają się wybory bezpośrednio. Takie połączenie wyborów bezpośrednich z pośredniemi jest w wysokim stopniu niefortunne, nieoparte na żadnej logicznej zasadzie, i oczywiście powinno być zastąpione jednolitym takim czy innym systemem.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#MedardKozłowski">A zatem także i na b. dzielnicę pruską, o ile chodzi o zasadę wyborczą, został rozszerzony dekret obowiązujący w b. zaborze rosyjskim. Dekret ten zatem musiał być oczywiście punktem wyjścia dla prac komisji. Dekret o samorządzie powiatowym podpisany jest przez pp. Józefa Piłsudskiego jako Naczelnika Państwa, Ignacego Paderewskiego jako prezesa Rady Ministrów i Stanisława Wojciechowskiego jako Ministra Spraw Wewnętrznych. Jest to, proszę Wysokiej Izby dowód, że jedynym stałym czynnikiem woli ludzkiej w kierowaniu Państwem jest prawo, albowiem wątpię bardzo, czy ci sami trzej panowie, gdyby tego prawa nie było, mogliby w tej chwili stworzyć zgodnie jakikolwiek dekret.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#MedardKozłowski">O ile chodzi o b. zabór austriacki, to obowiązuje tam jeszcze stara ustawa z r. 1866, t. zw. Ustawa o reprezentacji powiatowej dla Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkiem Księstwem Krakowskiem. Ustawa ta opiera się na wyborach kurialnych w czterech kuriach, ponadto zasadą jej jest całkowity dualizm czyli rozdział administracji państwowej od administracji powiatowej. Był to system, uprawiany konsekwentnie przez rząd austriacki, o którym jeszcze przy okazji przyjdzie nieco powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#MedardKozłowski">Dla uzupełnienia stanu prawnego muszę dodać, że maleńki skrawek Państwa Polskiego, mianowicie 26 gmin spiskich i orawskich rządzi się ustawą gminną i powiatową węgierską.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#MedardKozłowski">Już sama ta różnolitość ustaw świadczy o tem, że było pilnem zadaniem czynników powołanych, zarówno Sejmu jak i Rządu, przystąpić do uporządkowania stanu prawnego, do przeprowadzenia pewnej redukcji, jeżeli nie zupełnej jednolitości przepisów.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#MedardKozłowski">Pod względem, jak powiedziałem, prawa wyborczego, uchwalona przez Komisję ustawa o samorządzie powiatowym jest o tyle jednolita, że w trzech przepisach obejmuje to wszystko, co dotychczas w rozmaity sposób było regulowane na obszarze Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#MedardKozłowski">Drugą naczelną kwestią, a zarazem i przedmiotem wielkich sporów przy wszystkich ustawach samorządowych był stosunek organów uchwalających do organów wykonawczych. Ażeby ten stosunek należycie omówić, zajmę na chwilę Wysoką Izbę charakterystyką obydwu tych organów, które ustawa nasza przewiduje, a mianowicie: rady powiatowej jako organu uchwalającego i kontrolującego oraz wydziału powiatowego jako organu wykonawczego i zarządzającego.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#MedardKozłowski">Już sama nazwa jest tu charakterystyczna. Komisja proponuje zmianę nazwy „sejmik powiatowy” na „radę powiatową”. Zmiana ta ma zarazem i symboliczne i praktyczne znaczenie. Wskazuje ona, że powiatowy organ uchwalający nie powinien być i nie jest miniaturą Sejmu, że działalność jego, daleka od walk partyjno-politycznych, powinna być skierowana wyłącznie ku zagadnieniom kulturalno-gospodarczym powiatu.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: To jest pium desiderium.)</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#MedardKozłowski">Sejm wyraża właśnie to desiderium pod adresem powiatowych związków komunalnych, aby radziły nad dobrem powiatu, a nie sejmikowały!</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#MedardKozłowski">Ilość członków rady powiatowej ma wynosić od 24 do 48 w tym stosunku, aby na każde 3.000 ludności wypadał jeden radny. Jeżeli uwzględnimy pod tym względem stan obecny, to, jak widzimy, ten przepis niewiele od niego odbiega, albowiem przeciętnie ludność powiatu w dzisiejszej Polsce wynosi od 80.000 do 90.000 mieszkańców, to znaczy, że przeciętnie według tego przepisu powiatowe rady będą się składały z dwudziestu kilku do 30 radnych. Ten stan jest już i dzisiaj. I tak: w Małopolsce np. ustawa przewiduje jednolitą liczbę 26 członków rady powiatowej; w b. zaborze rosyjskim każda gmina deleguje 2 członków, a ponieważ przeciętnie powiat ma kilkanaście gmin, więc ilość członków sejmu, czyli członków rady powiatowej waha się między dwudziestoma paroma a 30; wreszcie w b. zaborze pruskim, gdzie wypada jeden członek sejmiku na 1.500 mieszkańców, a powiaty mają po trzydzieści do czterdzieści kilka tysięcy mieszkańców, znowu ta liczba wynosi dwudziestu kilku do trzydziestu członków. A zatem nie tylko w innych, ale także i w tym przepisie komisja starała się iść po tej zasadniczej linii, którą Panowie już mogli wyśledzić w referatach moich szanownych kolegów, mianowicie, ażeby nie robić gwałtownych zmian w stosunku do istniejącego stanu rzeczy i tylko uporządkować, naprawić, ulepszyć i — o ile możności — ujednostajnić to, co już jest.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#MedardKozłowski">Pewne zmiany zasadnicze jednak są. A mianowicie zaszła zmiana w stosunku do przewodnictwa w radach powiatowych. Dotychczas przewodniczącym rady powiatowej, zarówno w b. zaborze rosyjskim jak i w b. dzielnicy pruskiej, był starosta. Inaczej było w Małopolsce, gdzie z powodu dualizmu władz, o którym mówiłem, rada powiatowa miała zupełnie osobnego przewodniczącego, zupełnie niezwiązanego z administracją państwową. Według art. 19 referowanej przezemnie ustawy prezesem rady powiatowej jest nie starosta, lecz wybrany przez radę jeden z jej członków.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#MedardKozłowski">Jest to nowość zarówno w stosunku do dekretu Wojciechowskiego, jak i ustawy obowiązującej w b. dzielnicy pruskiej. Jest ona konsekwencją przeprowadzonego ściśle we wszystkich ustawach rozgraniczenia organów uchwalających od wykonawczych. Za wprowadzeniem tego przepisu przemawiały także i względy polityczne różne u różnych stronnictw.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#MedardKozłowski">I tak, gdy jedni przez odjęcie staroście przewodnictwa w radzie powiatowej dążyli do usunięcia zbyt wielkiego, ich zdaniem, wpływu czynnika administracji centralnej na samorządy lokalne, to inni godzili się na to z wręcz odmiennych przyczyn, obawiając się, że starosta, stojąc na czele rady powiatowej, będzie wciągnięty, jak to się czasem działo, w wir działających na danym terenie prądów politycznych. Oczywiście w obu poglądach jest wiele racji, tak jak z drugiej strony uzasadnione są obawy rywalizacji, między prezesem rady powiatowej a starostą jako przewodniczącym wydziału powiatowego.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#MedardKozłowski">Komisja przewidziała tę ewentualność i wprowadziła do ustawy przepis, mający na celu przeciwdziałanie ujemnym jej następstwom. Otóż kompetencje obu przewodniczących mają być ściśle i wyraźnie określone. W myśl art. 20 ustawy funkcje prezesa rady powiatowej ograniczają się po pierwsze do zwoływania posiedzeń, po drugie do przewodniczenia im i przestrzegania porządku obrad i po trzecie utrzymywania stałej łączności między radą a wydziałem. W tym zakresie jedynie na temat zwoływania lub niezwoływania posiedzenia mogłoby dojść do poważniejszego konfliktu między prezesem rady powiatowej a wydziałem, względnie starostą jako jego przewodniczącym i dlatego art 21 mówi wyraźnie, iż na żądanie wydziału powiatowego musi być zwołane posiedzenie rady, a w razie jeżeli w ciągu 14 dni prezes żądaniu takiemu zadość uczynić nie chce, obowiązek zwołania posiedzenia przechodzi na starostę. Gdy ponadto dodam, że posiedzenie rady musi być zwołane również na żądanie władzy nadzorczej, lub 1/4 członków rady, możemy na fakt oddania przewodniczenia radzie powiatowej wybranemu prezesowi nieco spokojniej się zapatrywać. W każdym razie będzie to w dwóch dzielnicach rzeczą nową.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#MedardKozłowski">Dla ścisłości historycznej pozwolę sobie wspomnieć, że rozporządzenie b. generalnego komisarza Ziem Wschodnich, p. Osmołowskiego, z dn. 4 czerwca 1920 r. ujmowało tę samą sprawę akurat odmiennie. Mianowicie według tego rozporządzenia starosta był przewodniczącym sejmiku powiatowego, natomiast przewodniczący wydziału był wybierany przez sejmik. Wypływało to, mojem zdaniem, z panujących podówczas dogmatycznych poglądów o wyższości władzy, pochodzącej z wyborów 5-przymiotnikowych, nad władzą wykonawczą pochodzącą z wyborów pośrednich. Przykładem tego był choćby Sejm suwerenny i to wszystko, co naokoło niego się działo.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#MedardKozłowski">W omawianych przez nas ustawach niema preponderacji ani jednego, ani drugiego czynnika. Komisja starała się przeprowadzić równorzędność organów wykonawczych i organów uchwalających. Dla zilustrowania trafności usiłowań komisji w tym kierunku pozwolę sobie wskazać na niektóre przepisy, określające kompetencję rady powiatowej z jednej a wydziału powiatowego z drugiej strony.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#MedardKozłowski">Więc rada powiatowa jako organ uchwalający uchwala statuty powiatowe, uchwala wszelkie daniny, uchwala budżet, wybiera prezesa rady powiatowej, jego zastępcę i sekretarzy. Rada powiatowa stanowi w zakresie zaciągania pożyczek, w zakresie pozbywania i nabywania majątków. O ile chodzi o kontrolę nad działalnością wydziału powiatowego, spełnia ją rada powiatowa za pośrednictwem specjalnych komisyj, do tego powoływanych, i w rezultacie uchwala, lub nie uchwala uznanie rachunków, przedstawionych przez wydział powiatowy. Jeżeli nie uchwali, prawo decyzji przechodzi na władzę nadzorczą, która zdecyduje, czy uchwała była powzięta słusznie, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(Głos na lewicy; Starosta!)</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#MedardKozłowski">Władzą nadzorczą jest wydział wojewódzki, nie starosta. Z drugiej strony wydział powiatowy, jako władza zarządzająca i wykonawcza, zarządza i administruje wspólnym majątkiem powiatowego związku komunalnego, mianuje funkcjonariuszów i pracowników tego związku, prowadzi kasowość, asygnuje wydatki, wymierza i ściąga uchwalone przez radę powiatową daniny, jednem słowem — załatwia całą administrację powiatowego związku komunalnego.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#MedardKozłowski">Stosunek wzajemny tych ciał jest taki, że o ile rada powiatowa ma prawo kontroli nad wydziałem powiatowym, o tyle wydział powiatowy posiada także pewne uprawnienia w stosunku do rady, a mianowicie według art. 43 wydział powiatowy może wstrzymać wykonanie takiej uchwały rady, która zdaniem wydziału bądź sprzeciwia się ustawom, bądź jest dla powiatowego związku komunalnego lub dla dobra publicznego niekorzystną. W pierwszym wypadku — w wypadku nielegalności uchwały — decyzja przechodzi na władzę nadzorczą, w drugim wypadku: zakwestionowania uchwały rady z tytułu jej niecelowości, uchwała wraca do rady powiatowej i ponowna uchwała rady, powzięta już po namyśle i z zastanowieniem, staje się obowiązującą. Z tego wynika, że wydział powiatowy posiada także daleko idące uprawnienia w stosunku do rady.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#MedardKozłowski">Że takie ujęcie stosunku wzajemnego organu uchwalającego do organu wykonawczego jest jedynie trafnem, na to mamy potwierdzenie w naszej Konstytucji. Albowiem Konstytucja w art. 70 sprawowanie w imieniu Państwa nadzoru nad działalnością samorządów oddaje wydziałom samorządu wyższego stopnia, zaś w art. 67 przewiduje skład tych wydziałów, polegający na zespoleniu kolegjów, obieranych przez ciała reprezentacyjne, z przedstawicielami państwowych władz administracyjnych i pod ich przewodnictwem.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#MedardKozłowski">Z pierwszego wynika samodzielność wydziału powiatowego w stosunku do rady, albowiem nadzór nad gminami sprawuje wydział powiatowy bez żadnej ingerencji ze strony rady. Z drugiego znów przepisu Konstytucji wynika równorzędność wydziału z radą, gdyż oczywiście w wypadku podrzędności udział przedstawicieli państwowych władz administracyjnych w wydziale powiatowym byłby niemożliwy.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#MedardKozłowski">Co do interpretacji przepisu art. 67 Konstytucji o składzie wydziału powiatowego istniał w komisji spór na temat ilości owych przedstawicieli państwowych władz administracyjnych. Uważali jedni, że przedstawicielem takim w wydziale powiatowym ma być tylko sam starosta, inni uważali, że użyta w Konstytucji liczba mnoga oznacza możność wprowadzenia większej ich liczby. W rezultacie rozstrzygnięcie zapadło w tym kierunku, że art. 67 Konstytucji nie wyklucza możliwości należenia do wydziału powiatowego innych jeszcze prócz starosty przedstawicieli państwowych władz administracyjnych. Jednak ze względu na istniejący pod tym względem stan w większości Państwa komisja postanowiła, że z reguły wszyscy oprócz przewodniczącego członkowie wydziału powiatowego w liczbie 6 będą pochodzić z wyboru, a tylko na okres przejściowy, według art. 108, wprowadzono fakultatywny przepis o możności powoływania przez wojewodę do wydziału powiatowego dwóch przedstawicieli władz państwowych, tam gdzie samorząd powiatowy bądź przez dłuższy czas był nieczynny, bądź też nie był dotąd należycie i w pełni wprowadzony. Taki przepis przejściowy okazał się konieczny ze względu na ważność zadań wydziału powiatowego, wymagających znacznego teoretycznego i praktycznego przygotowania, o co trudno tam, gdzie samorząd powiatowy nie posiada dostatecznych tradycyj i wyrobionych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#MedardKozłowski">Ustawa postanawia wyraźnie w art. 44, że urząd członka wydziału powiatowego jest bezpłatny, pozostawia jedynie djety za udział w posiedzeniach lub w innych czynnościach urzędowych, oraz zwrot kosztów podróży, z wykonywaniem tych czynności związanych.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#MedardKozłowski">Przepis ten odnosi się i do starosty jako członka wydziału powiatowego, a tem samem zrywa z dotychczasową praktyką podwójnego uposażenia starosty. Komisja stanęła na stanowisku, że starosta pełniący odpowiedzialne państwowe funkcje, powinien być należycie, znacznie lepiej niż dotąd, uposażony przez Państwo, natomiast uzależnianie starosty od rady powiatowej pod względem materialnym uznała jako szkodliwe ze stanowiska państwowego, szkodliwsze niż wybieranie prezesa z łona rady powiatowej.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#MedardKozłowski">W tych warunkach dla sprawności działania samorządu powiatowego decydującą rzeczą jest czynnik stały. Tym czynnikiem stałym nie może być rada powiatowa, złożona z przedstawicieli mieszkających szeroko na terenie powiatu, zbierająca się rzadko, z reguły raz na 3 miesiące, w praktyce może częściej, w każdym razie nie o wiele częściej. Czynnikiem takim jest oczywiście raczej wydział powiatowy, jednakże i ten przy nieodpowiednim zespole może albo nie móc, albo nie chcieć dość sprawnie i energicznie działać. I dlatego wydaje się rzeczą wskazaną wprowadzenie jeszcze jednego czynnika, a mianowicie pewnych upełnomocnionych komisyj złożonych z członków rady i wydziału z dobraniem jeszcze ewentualnie rzeczoznawców, którzyby dopomogli, aby te komisie mogły sprawnie i szybko decydować. Przepisu tego wprawdzie w ustawie niema, jednakże przez analogię do ustawy miejskiej, gdzie tego rodzaju przepis istnieje, być może, że Wysoki Sejm wprowadzi go także do ustawy o powiatowych związkach komunalnych. Muszę jeszcze dodać, że tego rodzaju koncepcja ma zwolenników w sferach znawców samorządu powiatowego, zajmujących dziś wysokie stanowiska w administracji państwowej. Ponadto została ona wypróbowana z korzyścią w państwach zachodnich, jak w niektórych państwach niemieckich, w Anglii i t. d.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#MedardKozłowski">Specjalne kompetencje oczywiście posiada także i przewodniczący wydziału powiatowego. Ma on prawo załatwiania w imieniu wydziału powiatowego wszystkich spraw bieżących, których określenie jest pozostawione radzie powiatowej. Może on w wypadkach nagłych bez uchwały rady, czy wydziału powziąć decyzję, wyasygnować na ten cel potrzebne fundusze, oczywiście z obowiązkiem zdania sprawy później właściwemu organowi, t. j. radzie czy wydziałowi. Ma on dalej te same uprawnienia w stosunku do wydziału powiatowego, jakie posiada wydział powiatowy w stosunku do rady powiatowej, to znaczy może zawiesić uchwałę wydziału, która zdaniem jego jest bądź to sprzeczną z ustawą, bądź nieodpowiednią dla powiatu. W pierwszym wypadku decyzja przechodzi na władzę nadzorczą, to znaczy na wydział wojewódzki, w drugim ponowna uchwała wydziału powiatowego staje się miarodajną.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#MedardKozłowski">Do bardzo ważnych zadań powiatowego związku komunalnego należy prawo uchwalania statutu czyli właściwie ustaw powiatowych. Jest to przepis prawny, oparty znowu na Konstytucji, albowiem Konstytucja w art. 3 powiada wyraźnie, iż Rzeczpospolita Polska, opierając swój ustrój na zasadach szerokiego samorządu terytorialnego, przekaże przedstawicielstwu tego samorządu właściwy zakres ustawodawstwa, zwłaszcza z dziedziny administracji, kultury i gospodarstwa, który zostanie bliżej określony ustawami państwowemi. Zarówno obie ustawy gminne, jak i ustawa o powiatowych związkach komunalnych zawierają podstawy prawne dla takich ustaw, czyli statutów, dopiero jednak właściwe ustawy specjalne zadecydują o zastosowaniu tego przepisu w praktyce. Jak daleko pójdą nasze ciała ustawodawcze w uprawnieniach dla powiatowych związków komunalnych do wydawania tego rodzaju statutów, oczywiście dziś przesądzać trudno. Pragnę jednak przy tej okazji wskazać, że niektóre ustawy, jak zwłaszcza dobra i wypróbowana w państwie pruskiem stara ustawa, bo z roku 1872, wylicza szereg bardzo ważnych funkcyj wydziału powiatowego, zleconych mu przez Państwo. A więc należą tam: orzecznictwo w sprawach opieki społecznej, w sprawach drogowych, wodnych, w sprawach policji polowej, przemysłowej, budowlanej i pożarnej, w sprawach niektórych szkolnych, zdrowotnych i t. d. Oczywiście nie sposób wdawać się w to, czy te przepisy mogą i powinny być zastosowane u nas, muszę jednak wyrazić pogląd, że umiejętne i stopniowe ich wprowadzanie na terenie powiatowych związków komunalnych mogłoby w wysokim stopniu usprawnić i potanieć administrację państwową, bo praktyka uczy nas, że gdy w administracji państwowej dla załatwienia pewnych spraw potrzeba całej masy urzędników drogo płatnych, często z powodu braku zajęcia niewiele pracujących, to oddanie ich odpowiednio wykwalifikowanym organom wykonawczym samorządu powiatowego, jakim jest np. wydział powiatowy, może sprawić, że administracja będzie szybsza, sprawniejsza i tańsza.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#MedardKozłowski">Oczywiście zarówno duże uprawnienia powiatowych związków komunalnych w stosunku do swych członków, czyli gmin, na ich terenie leżących, jak zwłaszcza wykonywanie nadzoru nad temi gminami, wymagają znowu ze strony Państwa pewnych gwarancyj. Gwarancje te przewiduje ustawa w formie nadzoru, przyznanego wydziałowi wojewódzkiemu nad powiatowemi związkami komunalnemi. Nadzór ten zgodnie z przepisami obu referowanych ustaw gminnych dotyczyć ma zarówno legalności, a więc zgodności z ustawami, jak i celowości czyli prawidłowości działania powiatowych związków komunalnych. Uprawnienia władz nadzorczych, szczegółowo w ustawie ujęte, są następujące: wydział wojewódzki ma prawo unieważnić uchwały rady wydziału powiatowego sprzeczne z ustawami. Co do celowości działania, to ustawa nie zostawia wydziałowi wojewódzkiemu zupełnej dowolności, lecz zawiera wyraźny przepis, w jaki sposób ten nadzór musi być wykonywany. A więc wydział wojewódzki musi najpierw w pierwszej fazie nadzoru zwrócić uwagę powiatowemu związkowi komunalnemu na zaniedbanie lub złe wykonywanie obowiązków. Gdyby to zwrócenie uwagi nie skutkowało, wydział wojewódzki poleca wykonać pewne ściśle określone zarządzenie, a dopiero, gdyby i to nie odniosło skutku, wydział wojewódzki ma prawo wydać w imieniu powiatowego związku komunalnego i na jego koszt odpowiednie zarządzenie. Dalej, jeżeli zaniedbania dopuszczają się pewne osoby, może wydział wojewódzki wdrożyć dochodzenie dyscyplinarne przeciwko takiemu członkowi wydziału powiatowego, jak i przeciwko funkcjonariuszowi wydziału powiatowego, i to dochodzenie może się skończyć orzeczeniem, że winnego składa się z urzędu. A wreszcie, jako najważniejszy, ostateczny akt nadzorczy, wydział wojewódzki posiada możność przedłożenia Ministrowi Spraw Wewnętrznych wniosku o rozwiązanie czy rady powiatowej, czy wydziału powiatowego, jednakże przy określonych warunkach, mianowicie, jeżeli działalność tych organów związków komunalnych jest sprzeczna z ustawami, albo, jeżeli mimo upomnień zaniedbują one dalej swoje obowiązki. Ponadto wydział wojewódzki ma prawo zatwierdzania statutów powiatowych, ma prawo zatwierdzania uchwał o zaciąganiu pożyczek długoterminowych, o zaciąganiu innych zobowiązań wiążących powiatowe związki komunalne dłużej niż na 3 lata oraz uchwał o zbyciu i obciążeniu nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#MedardKozłowski">Specjalny artykuł poświęcony jest badaniu przez wydział wojewódzki budżetu powiatowego związku komunalnego. Obowiązujące dotychczas w różnych dzielnicach przepisy mówią ogólnikowo o zatwierdzaniu budżetów przez władze nadzorcze. Jednakże tego rodzaju przepis nie jest wystarczający, albowiem władze nadzorcze z faktów zatwierdzania wyciągają najrozmaitsze wnioski wcale nieumotywowane, a idące tak daleko, że np. w jednym znanym mi wypadku władza nadzorcza wstawiła zupełnie niepotrzebnie do budżetu uposażenie dla 5 nowych urzędników li tylko dlatego, że trzeba było dać posady ludziom, popieranym przez urzędników z województwa. Dlatego ustawa nasza stoi na stanowisku odmiennem, określa ona wyraźnie, jakie są uprawnienia władzy nadzorczej co do budżetu. I tak władza nadzorcza ma prawo uchylenia części budżetu, sprzecznych z ustawą, ma prawo wstawić do budżetu należytości, wynikające z mocy ustawy, z tytułu wyroku sądowego lub innego tytułu prawnego, mającego moc egzekucji, ma wreszcie prawo i obowiązek wstawić do budżetu wydatki, wynikające z wykonywania prawa nadzoru, o którem mówiłem poprzednio. Uprawnienia te są mojem zdaniem zupełnie dostateczne i lepiej ujmują sprawę, aniżeli ogólnikowy przepis o zatwierdzaniu budżetu.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#MedardKozłowski">Pewne specjalne uprawnienia posiada także sam wojewoda. Mianowicie wojewoda może zgłosić do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sprzeciw co do wyboru członka wydziału powiatowego. Przepis ten jest konieczny ze względu na wykonywanie przez wydział powiatowy prawa nadzoru nad gminami, albo, wiem jeżeli Państwo oddaje w ręce wydziałów powiatowych tak obszerny zakres zadań zleconych, mianowicie wykonywanie w imieniu Państwa nadzoru nad samorządem niższego stopnia, to oczywiście Państwo powinno mieć pewne uprawnienia co do tych wypadków, gdyby z jakichkolwiekbądź powodów zostali wybrani do wydziału powiatowego ludzie tacy, którzyby zdaniem Państwa nie mogli należycie spełniać ustawowych obowiązków. Rozumiem wątpliwości, jakie na ten temat mogą się wyłonić, jednak w danym wypadku interes Państwa przeważa wszystko, co możnaby przeciw temu powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#MedardKozłowski">Wreszcie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych posiada w stosunku do powiatowego związku komunalnego dwa uprawnienia: mianowicie rozstrzyga ono sprzeciw wojewody, o którym przed chwilą mówiłem, i może rozwiązać radę powiatową i wydział na wniosek wydziału wojewódzkiego wtedy, kiedy, jak powiedziałem, organy te nie spełniają należycie swych obowiązków. Ponadto oczywiście Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest władzą odwoławczą drugiej instancji od orzeczenia wydziału wojewódzkiego.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#MedardKozłowski">Wysoka Izbo, nadzór w ten sposób ujęty, jest, zdaniem mojem, ze stanowiska interesu państwowego zupełnie dostateczny. Jednakże nie mogę zaprzeczyć tym obawom, które niestety w obecnych stosunkach mogą być bardzo aktualne i słuszne, to znaczy obawom, żeby władze państwowe nie nadużywały tego przepisu dla celów postronnych, dla celów jakichś innych, nie mających związku z ustawą. Ażeby pogodzić stanowisko interesu państwowego z postulatem bezstronności i sprawiedliwości, na to jest wyjście tylko jedno, wyjście przewidziane przez Konstytucję, które częściowo ma już zastosowanie w b. zaborze pruskim. Jest to mianowicie sądownictwo administracyjne. Zgodnie z artykułami 70–73 Konstytucji należy dążyć do tego, żeby rozstrzyganie niektórych spraw z zakresu nadzoru państwowego przeszło na sądownictwo administracyjne. Tam, gdzie ono już istnieje, to jest w b. dzielnicy pruskiej, ustawa pozostawia jego kompetencje nienaruszone w art. 114. Co się tyczy reszty Państwa, to przez jakiś czas cały nadzór będzie należał do odpowiednich organów administracyjnych, jednakże będzie zadaniem Sejmu tego, czy prawdopodobnie przyszłego, a w szczególności Rządu, ażeby ustawa o sądownictwie administracyjnem była jednym z najbliższych etapów pracy w budowie Państwa po uchwaleniu ustaw samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#MedardKozłowski">Pozostaje jeszcze pytanie, kto będzie wykonywał funkcje wydziału wojewódzkiego tam, gdzie tego wydziału wojewódzkiego niema i gdzie go jeszcze przez dłuższy czas nie będzie. Przy tej okazji pragnę w kilku bodaj słowach odpowiedzieć na zarzut, jaki spotkał Komisję Administracyjną ze strony Rządu, zarzut zawarty w deklaracji, którą odczytał nam na Komisji p. Weisbrod, a która była następstwem przemówienia p. wicepremiera z tej oto trybuny, mianowicie zarzut, że komisja pracuje nad ustrojem samorządów niższego stopnia, nie mówiąc nic o samorządzie wojewódzkim. Otóż pragnę przy tej okazji, jako ostatni z kolei referent, wyjaśnić, że brak w kompleksie tych ustaw ustawy o samorządzie wojewódzkim jest zupełnie celowy, albowiem komisja wychodziła z założenia, że utworzenie tej nowej, dotąd u nas niewprowadzonej formy samorządu, może nastąpić dopiero po wypróbowaniu w życiu ustaw o samorządzie gminnym i powiatowym. W okresie przejściowym funkcje wydziału wojewódzkiego pełnić będzie wojewoda. Nie znaczy to, ażeby przyszły zarys samorządu wojewódzkiego nie był już zawarty implicite w tych ustawach, które tu zostały zreferowane. Zarówno z uprawnień przyszłego wydziału wojewódzkiego w ustawach o gminie wiejskiej, miejskiej i związkach powiatowych, jak i z ogólnej konstrukcji tych ustaw wynika, że samorząd wojewódzki będzie nadbudową samorządów niższych stopni mniej więcej w takim do nich stosunku, w jakim samorząd powiatowy pozostaje do gmin wiejskich i miast niewydzielonych. Tutaj dochodzimy do punktu, który jest istotną cechą ustaw, przedłożonych przez Komisję Administracyjną. Są one oparte na koncepcji budowy gmachu samorządu od dołu, od najmniejszej jego komórki, jaką jest gmina wiejska. Odmienna koncepcja polega na budowie od góry, to znaczy od samorządu wojewódzkiego, którego zadaniem byłaby celowa rozbudowa niższych stopni, to jest samorządu gminnego i powiatowego w obrębie ogólnej ustawy ramowej, uchwalonej przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#MedardKozłowski">Przykładem tego rodzaju postępowania jest dawne państwo austriackie. Tam właśnie z powodu specjalnego składu państwa parlament austriacki uchwalił ustawy ramowe, oddając poszczególnym krajom rozbudowę tych ustaw w formie ustaw krajowych. Jednakże równocześnie centralny rząd austriacki, widząc się zagrożonym z tego powodu, starał się krok za krokiem obdzierać ten samorząd z jego kompetencji i stosunek był mniej więcej taki, jak w starożytnym Rzymie między plebejuszami a patrycjuszami, kiedy patrycjusze, wyłączni władcy Rzymu, stopniowo ustępowali plebejuszom swoich praw, tworzyli coraz to nowe instytucje, do których plebejusze nie mieli dostępu. Tego rodzaju ustrój państwa na tych przykładach historycznych, które tu przytoczyłem, źle został wypróbowany, albowiem tworzenie samorządu i równoczesne odbieranie mu uprawnień jest tworzeniem zarzewia walki między samorządem a państwem, która może trwać w państwie o typie narodowościowym, jakim była Austria, ale która nie powinna istnieć w państwie o jednolitym typie, jakim jest Polska. Dlatego też przy wielu różnych poglądach na poszczególne zagadnienia organizacji samorządów i ordynacji wyborczej zwolennicy tej pierwszej koncepcji jednolitej budowy Państwa Polskiego będą prawdopodobnie głosowali za przedłożonemi ustawami, jako opartemi na zasadach jednolitych w ogólnych zarysach, choć przystosowanych w szczegółach do gospodarczych, kulturalnych, a także narodowościowych stosunków poszczególnych części kraju.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#MedardKozłowski">Wysoka Izbo, podczas zeszłorocznej debaty nad pełnomocnictwami, jak i w ciągu następnej, zgórą rok trwającej, pracy Komisji Administracyjnej, zarówno Rząd, jak i jego zwolennicy, a nawet niektóre sfery z tej Wysokiej Izby mówili, że Rząd jakoby nosi się z daleko idącemi zamiarami przebudowy ustroju państwowego, oczywiście także i samorządów, ale paru zacietrzewionych samorządowców sejmowych utrudnia mu to zadanie przez forsowanie w Sejmie swoich projektów. Upłynął rok zgórą. Gdyby Rząd opracował był w ciągu tego czasu coś konkretnego w zakresie ustroju samorządowego, byłby napewno znalazł dla swoich planów dostateczne poparcie, formalne zresztą, lecz potrzebne, tak w Sejmie, jak i w Senacie, albo też znalazłby drogę do przeprowadzenia swoich zamiarów w inny sposób. Tymczasem twierdzę to z całą odpowiedzialnością i proszę o dowody, że tak nie jest, jak mówię, Rząd nie przygotował w ciągu tego roku ani dla parlamentu ani nawet dla siebie absolutnie niczego w zakresie przyszłego ustroju samorządu. Jeden jedyny projekt nowej ustawy o gminie wiejskiej, forsownie opracowany przez Ministra Młodzianowskiego dla przeciwstawienia go projektowi poselskiemu i uchwalony przez Radę Ministrów zeszłego lata, był bliźniaczo podobny do projektu komisyjnego i z tego powodu został zaraz po urodzeniu pogrzebany.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#MedardKozłowski">Przeprowadzanie na gwałt w obecnym czasie wyborów gminnych w b. zaborze rosyjskim i austriackim, z wielu względów szkodliwe dla Państwa, miało na celu, poza niewesołem zresztą dla Rządu zorientowaniem się w szansach wyborczych, odwlec zagadnienie ustroju samorządu o dalszych parę lat.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#MedardKozłowski">Może tak rozkładać swoje prace Rząd, który — zdaniem jego pochlebców — ma zamiar rządzić przez 15 lat. Inaczej jednak musi postępować parlament, który stwierdziwszy po pierwsze zupełną bezczynność i bezpłodność Rządu, po drugie konieczność częściowego choćby uporządkowania panującego chaosu w zagadnieniach samorządowych, po trzecie możliwość przeprowadzenia przez obecny Sejm i Senat lepszych ustaw samorządowych, niż można się tego spodziewać od przyszłych ciał prawodawczych, postanowił przystąpić do uchwalenia ich.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#MedardKozłowski">Wysoka Izbo, tak jak Sejm Ustawodawczy przez danie Polsce siły zbrojnej i Konstytucji spełnił swoje zadanie, tak zadaniem Sejmu obecnego było opracowanie podstaw finansowych Państwa i systemu podatkowego, uchwalenie ustaw samorządowych wraz z ewentualną poprawą ordynacji wyborczej. Pierwsze zadanie w granicach ustawodawczych zostało spełnione, drugie leży gotowe przed Wysoką Izbą, dlatego niezależnie od tego jak zachowają się czynniki, które posiadają moc uniemożliwienia nam dokończenia obrad, wbrew niepoczytalnej akcji pewnych sfer, dążącej do poniżenia ciał prawodawczych w Polsce, bezstronny sąd historii orzeknie, że Sejm obecny spełnił również swój obowiązek.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#MedardKozłowski">W imieniu Komisji Administracyjnej mam zaszczyt prosić o przyjęcie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanDębski">Otwieram dyskusję. Głos ma p. Insler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AbrahamInsler">Wysoka Izbo! Z wejściem ustaw samorządowych na porządek dzienny naszych obrad Sejm staje przed wielkiem odpowiedzialnem zadaniem.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AbrahamInsler">Kraj cały — jak Polska długa i szeroka — czeka na uregulowanie zagadnienia naszego ustroju samorządowego w duchu nowoczesnym, zgodnie z zasadami demokracji, potrzebami gmin i interesem ludności.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AbrahamInsler">A jednak! Z mieszanem uczuciem — zrozumienia dla wagi sprawy i niepokoju co do wyników tej pracy — wypada nam rozpocząć niniejszą dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#AbrahamInsler">Groźne jakieś fatum ciąży nad temi projektami, jak wogóle nad zagadnieniem naszego ustroju samorządowego. Pierwszy Sejm Ustawodawczy już był u końca prac nad gminą wiejską, ale w ostatniej chwili obstrukcja mniejszości Sejmu, nie mniejszości narodowych! — uniemożliwiła ich dokończenie. Prawie pięć lat tułały się niniejsze projekty po Komisji Administracyjnej w najróżnorodniejszej formie i wśród różnych okoliczności: raz jako projekty rządowe, raz jako wnioski poselskie, raz jako jabłko niezgody między lewicą a prawicą, raz znowu — pod koniec — jako owoc kompromisu do niedawna ostro zwalczających się stron. I nareszcie teraz, właśnie teraz, w ostatniej chwili żywota tego Sejmu, znajdującego się w podrygach przedśmiertnych, których ani zataić ani zamilczeć niema potrzeby i nie można, miałby być czas odpowiedni na uchwalenie ustaw zasadniczych naszego ustroju samorządowego? Sejm obezwładniony, Sejm bezwładny miałby w minutę przed dwunastą dokonać tego, co się nie udało pierwszemu Sejmowi i jemu samemu w ciągu długich lat spokojnej egzystencji?</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#AbrahamInsler">Zdaniem naszem większość kusi się o rzecz za wielką, o dzieło przerastające moralną siłę, a nawet moralne prawo ciał ustawodawczych, znajdujących się, że się tak poprostu wyrazimy, na wylocie!...</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#AbrahamInsler">Niektórzy uważają wprawdzie, że dzieło to powołane jest stać się symbolem rehabilitacji pomiatanego Sejmu. My natomiast twierdzimy, że stanie się ono wielkim blamażem naszego parlamentaryzmu.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#AbrahamInsler">Bo sposób dojrzewania tych projektów komisji i forma ich „dojrzałości, w jakiej zostały nam zaprezentowane, są smutnem świadectwem partactwa ustawodawczego, z powodu którego nieraz Sejm nasz, i to niestety słusznie, był przedmiotem zarzutów i ataków. Okoliczności znowu, wśród których zakulisowo dojrzewał owoc targu kompromisowego przy zupełnem prawie wyłączeniu normalnej pracy komisyjnej i bezceremonialnem zignorowaniu Konstytucji, jaką Sejm sam sobie w formie regulaminu nadał, są oburzającym dokumentem lekceważącego pomiatania instytucjami parlamentaryzmu i metodami zdrowej pracy parlamentarnej.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#AbrahamInsler">Wszystko to jest tembardziej dziwne, zawstydzające i oburzające, że działo się w tym samym czasie, kiedy te właśnie czynniki Sejmu, co metodą takiej pracy podkopywały powagę parlamentaryzmu, protestowały przeciw czynnikom rządowym za brak respektu dla parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#AbrahamInsler">Nie taimy przeto naszych obiekcyj, nie chcemy przemilczeć ani zastrzeżeń, ani zarzutów. Oświadczamy wręcz i to na samym wstępie, że dla tych wszystkich powodów jesteśmy przeciwnikami podniesienia tych projektów do godności obowiązującej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#AbrahamInsler">Usiłowano z pewnej strony mitygować stanowisko opozycyjne argumentem: a czy macie pewność, że Sejm następny uchwali lepsze ustawy? Odpowiadać na to krótko — tego nie wiem! Ale cóż z tego wynika? Znajdujemy się w tej sprawie w sytuacji podobnej do tej, jaka się wytworzyła dokoła zagadnienia zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu. Przedstawiciele mniejszości narodowych w tym Sejmie bronią obecnej ordynacji wyborczej, którą namiętnie zwalczali, kiedy ją uchwalano w Sejmie poprzednim Wówczas reprezentanci mniejszości narodowych zwalczali ją zupełnie słusznie, albowiem ordynacja ta krzywdzi mniejszości narodowe. Posiadamy w Sejmie obecnym wszystkiego 20% przedstawicieli na trzydzieści i kilka procent ludności. Reprezentacja nasza jest zatem prawie o połowę mniejszą od sprawiedliwego stosunku. Gdy jednak i ten niesprawiedliwy dla nas stosunek ma być jeszcze bardziej pogorszony, musimy walcząc przeciw temu — pozornie niekonsekwentnie — bronić starej ordynacji, którą kiedyś zwalczaliśmy. Sytuacja podobna w warunkach naszej polityki wewnętrznej wobec mniejszości zapewne niejednokrotnie się jeszcze powtórzy. Cóż bowiem czynić nam wypada? Zgodzić się przy każdej sposobności na mniej, pod grozą, że w przeciwnym razie dostaniemy jeszcze mniej? Taka polityka prowadzić musi w prostej drodze do systemu niegodnych targów. Oznaczałaby wyraźną zachętę do uświęcenia w naszem życiu politycznem metody: ofiarowania w każdym wypadku minus, aby kontrahenta skłonić do zadowolenia się zerem. Metodą taką gardzi nawet solidny handel. Gdzież znalazłaby się w końcu stała granica dla licytacji naszemi konstytucyjnie zagwarantowanemi prawami — in minus?</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#AbrahamInsler">Czego my chcemy, czego się także od ustaw, organizujących nasze życie samorządowe, domagamy, to jest — poszanowania dla konstytucyjnej zasady równości obywatelskiej. Wielu jednak, niestety, jeszcze w Polsce uważa Konstytucję za „okaz na pokaz, a eksterminacyjną politykę wobec mniejszości narodowych za realny program działania. Z okazji pracy nad przedłożonemi projektami wypada niestety stwierdzić ze zdziwieniem i ubolewaniem przedłużenie się tego frontu prawicowej ideologii mocno, bardzo mocno na... lewo.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#AbrahamInsler">Może taka polityka efektowna dla prawicy ze względu na głoszone przez nią stale hasła, okazać się także efektywną dla pewnej części naszej lewicy. Jest to w każdym razie polityka na krótką metę — demagogii. Mężowie stanu muszą umieć patrzeć dalej, niż sięga chwilowy efekt demagogii, czy efektywna wartość lęku przed demagogią! Konstrukcja i treść przedłożonych projektów dowodzą, że większość obecnego Sejmu tego nie umie. I w sprawach małych i w sprawach wielkich zatraca się tu busolę rozumnej orientacji.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#AbrahamInsler">Na frontonie wiedeńskiego Burgu widniał na pokaz napis „justycja regnorum fundamentum. Zasadę tę uzupełnił przedostatni cesarz monarchii hasłem: „viribus unitis”. Równocześnie jednak kierownicą polityki austriackiej pozostało hasło: „divide et impera”. Panowie obieracie drogę znacznie cięższą, o wiele bardziej ryzykowną. Należałoby podziwiać ambicję i odwagę, gdyby można na chwilę przypuszczać, że ta droga prowadzi do celu... Oto wspólną krzywdą łączycie wszystkie mniejszości narodowe do wspólnej walki i wspólnej obrony. Nad frontem polskiego ustroju samorządowego chcecie wyryć „trwały” napis dla mniejszości, dantejskie hasło: „Lasciate ogni speranza”. W ten sposób udzielacie nam poglądowej nauki na temat wskazań naszej polityki obronnej: „viribus unitis”!</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#AbrahamInsler">Wysoki Sejmie! Jesteśmy wolni od złudzeń. Nie wierzymy zgoła, by się nam udać miało w ostatniej chwili przełamać od długich miesięcy zadecydowane stanowisko większości, złączonej kompromisem od polskiej lewicy do polskiej prawicy, skłonić Panów do nowego rozważenia tego problemu i do wprowadzenia poważniejszych zmian, któreby mogły istotnie projekty poprawić. Ale właśnie dlatego poczuwamy się do obowiązku wyjaśnienia naszego stanowiska. Może nie tyle Wysokiej Izbie — tu będą to jedynie słowa wołającego na puszczy — ile opinii publicznej, przedewszystkiem zaś oczywiście naszej publicznej opinii. Chcemy z tej trybuny jasno, wyraźnie i bez ogródek wyłuszczyć nasz pogląd na podjętą próbę nienaturalnie pośpiesznego, jednostronnego, w drodze tajnych paktów uzgodnionego uregulowania jednej z najważniejszych, podstawowych dziedzin naszego ustroju.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#AbrahamInsler">Idea samorządu jest kanonem demokracji. Rodziła się ona wśród boleści szerokich warstw ludu, dławionego przez brutalną, samolubną przemoc najpierw panów feudalnych, potem absolutnych monarchów. Jest ona wyrazem dążenia ludności do uzyskania wpływu na bieg życia publicznego, na urządzanie spraw własnych. Samorząd nigdy i nikomu nie był nadawany. Wszędzie i zawsze był zdobywany. Czasem drogą krwawej rewolucji, częściej drogą rozumnej ewolucji. Obecne oblicze ustroju samorządowego w różnych krajach jest odzwierciadleniem stosunku sił walczących o samorząd i zwalczających ideę samorządu. Dziś idea ta jest już gotową zdobyczą ludności, z której ona rezygnować nie zamierza. Nikt nawet nie ma odwagi jawnie wystąpić z hasłem przekreślenia czy uszczuplenia samorządu.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#AbrahamInsler">Jawnie — nie. Ale w ukrytej formie czynią to przedłożone nam projekty. Zrodzone z ducha policyjnej nieufności do wielkiej części ludności Państwa, niweczą one faktycznie teoretyczne i praktyczne zdobycze społeczeństwa na polu idei samorządowej. Niweczą je zwłaszcza wobec ludności, należącej do mniejszości narodowych, ale w dużym stopniu także dla ludności polskiej, od której szowinizm polski w konsekwencji swej ideologii nacjonalistycznej domaga się ofiar w interesie jego tendencji eksterminacyjnych wobec mniejszości. Nasuwa się pytanie: czy i jak długo ludność polska godzić się będzie na ograniczenie jej praw w tym jedynie celu, aby ograniczenie praw mniejszości narodowych wobec liberalnej treści Konstytucji nie przybrało charakteru zbyt jaskrawego? Lecz na to pytanie musi odpowiedzieć ludność polska. My ze swej strony podnosimy — narazie sami — zarzut: pod nazwą ustaw samorządowych przedkłada się nam do uchwalenia konstytucję ograniczania samorządu. Tak określić wypada i treść i ducha przedłożonych projektów. Przedstawiciele obozu prawicowego, których w ich walce przeciw mniejszościom cechuje przynajmniej otwartość i szczerość, nie zatajali swych intencyj, ani też tej tendencji. Kiedy wskazywano na to, że terytorium posiada od dawna samorząd zbudowany na zasadach szerokiej kompetencji, odpowiadali: to było w Austrii, tam był obcy rząd i dlatego był nam potrzebny samorząd. Ale w Polsce? Do polskiego rządu nie może mieć cała ludność zaufania. Nie potrzeba się wcale uciekać do argumentu, że na niektórych swych ziemiach sytuacja Polski nie różni się wiele od Austrii i że na tych ziemiach rozumny rząd w parze ze sprawiedliwym samorządem o wiele więcej zrobić mogą dla idei wzmocnienia organizacji państwowej, aniżeli histeryczny krzyk niepoczytalnego szowinizmu. Wystarczy bez uciekania się do tego porównania wskazać na Anglię. Anglia od wieków posiada narodowo jednolitą ludność i angielski rząd, a zarazem bardzo szeroki samorząd.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#AbrahamInsler">O naczelnej zasadzie idei samorządowej nie należy zapominać i w Polsce. Brzmi ona: wolny naród w wolnem państwie. Oczywiście i wolność może być nadużywana. A nadużycie wolności jest tak samo niebezpieczne, jak każde nadużycie. Wolna, demokratyczna republika nie może jednak swej polityki opierać na lęku przed nadużyciem jako regułą. Nadużycia mogą się zdarzać. Ale to są wyjątki. Samorząd pojmuje się powszechnie jako szkołę życia publicznego. On ma nauczyć ludność używania wolności bez jej nadużywania. Lecz przez przedłożone nam projekty przewija się jak czerwona nić paniczny strach, wielki lęk... przed własnym obywatelem. Wszędzie szowinizm polski prawicowego obozu, bez oporu dostatecznego lewicy, węszy zdradę. U prawicy nas to nie dziwi. Niepokoi ją jej własne, ciężkiemi winami przeciążone sumienie. Ale lewica? Czy nie rozumie, że jedynie sprawiedliwy samorząd stać się może pomostem do zgody i wzajemnego zrozumienia ludności.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#AbrahamInsler">Doświadczenia ostatnich wyborów w Małopolsce dowiodły tego najlepiej, co zdziałać może rzetelna, dobra wola i zrozumienie wzajemnej sytuacji. Nie mówię oczywiście o społecznej i demokratycznej stronie tych wyborów, przeprowadzonych na przestarzałej zasadzie kurialnej, tylko o ujawnionych przy tej sposobności stosunkach narodowościowych i lojalnem współdziałaniu wszystkich trzech narodowości w kraju. Narodowa Demokracja z wyniku tych wyborów nie może oczywiście być zadowoloną. Rozumiem najzupełniej partyjne oburzenie prawicy, ale Państwo na wyniku tych wyborów nie straciło, lecz przeciwnie zyskało.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#AbrahamInsler">Zbaczam na chwilę od właściwego tematu, ale tych kilka uwag jest bardzo na czasie. Z okazji ostatnich wyborów w Małopolsce usiłowała prawica gdzieniegdzie ratować swoją pozycję przy pomocy służalczych Żydów starego autoramentu. Nie udało się jej. I stąd krzyk. Organy jej prasowe nabrały pełną gębę zatrutej wody, którą bryzgają codziennie z swoich szpalt. Czyż obóz polityczny, żyjący z ustawicznego judzenia i szczucia przeciw ludności żydowskiej, miał kiedykolwiek prawo oczekiwać od ludności żydowskiej — świadomej swych interesów i swej godności — czegokolwiek innego, jak sprawiedliwej wzajemności?.,. Lwowski organ Narodowej Demokracji, na którego czele stoi jeden z duchowych przywódców polskiego szowinizmu, ongiś teoretyk marksizmu, od którego — nie zrozumiawszy go — przerzucił się na łatwiejsze pole nacjonalizmu, w jednym z ostatnich artykułów wstępnych pozwala sobie na zwyrodniałe brudny ustęp o mniejszościach narodowych jako „ludziach pochodzenia cygańskiego względnie bękarckiego. Artykuł ten, jako godny towarzysz pomyjskiej strawy, jaką p. profesor uniwersytetu lwowskiego i b. minister (oświaty)... częstuje lub częstować pozwala polskich czytelników, w prostej linii, dziecko bękarckiej duszy zdziczałych skrybów publicystycznich, winnych wprowadzenia takiego tonu do publicznej dyskusji, nie może oczywiście różnic zacierać, ale musi rany jątrzyć. Tak na polu życia państwowego, jak samorządowego. Każdy, komu nie zależy na jątrzeniu stosunków narodowościowych w Polsce, kto zatem posiada dobrą wolę, a conajmniej zdobędzie się na szczyptę obiektywizmu, będzie miał zrozumienie dla uzasadnionej naszej nieufności wobec kompromisu, w którym rolę decydującego partnera odgrywa ugrupowanie polityczne, idące utarta drogą czarnosecinnej Rosji do odegrania się za klęski doznane od polskich przeciwników politycznych, przy pomocy — brutalnego, niesumiennego rozpętania ulicznego antysemityzmu. Powinno być jasnem dla każdego, że nie możemy mieć zaufania do dzieła, któremu patronował duch pokrewny wspomnianemu wyżej artykułowi, duch pożałowania godnych zajść ostatnich na ulicach Lwowa, zainicjowanych w organie Narodowej Demokracji przez jej czołowego człowieka — publicznem wezwaniem do bezwzględnego terroru. Okoliczność, że po wieliminowaniu współudziału mniejszości narodowych znalazła się platforma wspólna z prawicą dla polskiej partii socjalistycznej oraz postępowo radykalnych partyj chłopskich, nie może wpłynąć na zmianę naszego poglądu na charakter i intencje prawicy, a raczej musiała wzbudzić podejrzliwość co do tendencji lewicy...</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#AbrahamInsler">Lecz wróćmy do tematu, przypatrzmy się zbliska treści owego kompromisu, jak ona ujawnioną została w przedłożonym nam produkcie trzeciego czytania na komisji.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#AbrahamInsler">Zagadnienie organizacji samorządu obraca się około kilku głównych, zasadniczych punktów, stanowiących szkielet całokształtu wszystkich ustaw samorządowych. Tu należą: organizacja władz gminnych, ich stosunek wzajemny, sprawa nadzoru państwowego i sprawa ordynacji wyborczej do ciał samorządowych. Około tych kilku punktów obraca się kwestia doktryny samorządowej i systemu ustawodawstwa samorządowego.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#AbrahamInsler">Jakiej doktryny wyrazem, jakiego systemu odpowiednikiem są przedłożone nam projekty?</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#AbrahamInsler">Polskiego samorządu na ziemiach polskich odrodzone Państwo Polskie nie zastało. Pierwowzory zaborców nie wszędzie i nie we wszystkiem mogą znaleźć zastosowanie. Królestwo wogóle nie posiadało samorządu w prawdziwem tego słowa znaczeniu. Organizację samorządową miast wprowadzili dopiero okupanci. Poznańskie posiadało samorząd, przystosowany do celów germanizacyjnych rządu pruskiego. Jedynie Galicja posiadała trójstopniowy samorząd z sejmem krajowym na czele o wcale szerokich kompetencjach. Ale i tu liczne zasady, zwłaszcza prawa wyborczego, były przestarzałe i dopominały się o reformę.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#AbrahamInsler">Najkonieczniejsze zmiany, mające na celu przystosowanie samorządu do faktu powstania niepodległego Państwa Polskiego, zostały dokonane w latach 1918 i 1919 prowizorycznie i dorywczo.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#AbrahamInsler">Kiedy dziś przystąpić należy do ujednostajnienia ustawodawstwa samorządowego dla obszaru całego Państwa i do stworzenia jednolitej, konsekwentnie określonej linii nowego polskiego ustroju samorządowego. wypada szukać pierwowzoru w doświadczeniach państw innych i w zasadach polskiej Konstytucji z 21 marca 1921.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#AbrahamInsler">Urządzenia różnych państw europejskich w tym względzie są rozmaite, dostosowane do historycznego rozwoju i wewnętrznej organizacji.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#AbrahamInsler">Anglia posiada bardzo szeroki samorząd. Stosunek gminy do państwa jest tam oparty na zasadzie decentralizacji. Władza państwowa nie ma wpływu na tworzenie organów miejskich. Rada miejska jest najwyższą władzą miejska, o funkcjach uchwałodawczych, kontrolnych i wykonawczych. Ona jest rządem w mieście. Sekretarz miasta, specjalista zawodowy, jest urzędnikiem podlegającym radzie miejskiej. Wpływ jego na sprawy miejskie jest często dominujący, ale tylko w zależności od osobistych kwalifikacyj i dzięki nim. Sprawa nadzoru państwowego jest tam odpowiednio do tego zorganizowaną. W drodze administracyjnej nie może państwo wywierać bezpośredniego wpływu na gminę, natomiast pośrednio przez ministerstwo dla spraw zarządu lokalnego, jakoteż inne ministerstwa i specjalnych inspektorów dla spraw gminnych, ustanowionych przy poszczególnych ministerstwach. Ustawodawstwo angielskie nie zna uchylenia w drodze administracyjnej uchwały rady miejskiej, ani prawa władzy państwowej do jej rozwiązania. Przeciw nielegalnym uchwałom rady miejskiej pozostaje jedynie droga zaskarżenia tej uchwały do sądu, który może wedle swego uznania w drodze tymczasowego zarządzenia wstrzymać wykonanie takiej uchwały.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#AbrahamInsler">Przy tym stanie szerokiego samorządu są gminy angielskie wzorem gospodarki i doskonałem uzupełnieniem organizacji państwowej. Rola gmin angielskich przy organizacji obrony podczas wojny przejdzie do historii.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#AbrahamInsler">Wręcz odmienne jest w tej dziedzinie stanowisko ustawodawstwa francuskiego. Francja, jako kraj przysłowiowej centralizacji, posiada urządzenia samorządowe, poddane najzupełniej władzom państwowym. Mer gminy francuskiej sprawuje zarząd gminy, będąc jednocześnie urzędnikiem państwowym, podległym prefektowi. Rada municypalna nie posiada żadnych funkcyj zarządzających w gminie, jest tylko organem uchwałodawczym i kontrolującym. Ale także przy tym stanie centralizacji francuskiej władza państwowa nie posiada żadnego wpływu na tworzenie organów municypalnych. Mer pochodzi z wolnego wyboru rady i nie podlega zatwierdzeniu. Rada municypalna może być zawieszona przez prefekta na przeciąg tylko jednego miesiąca. Rozwiązać radę miejską może jedynie prezydent rzeczypospolitej umotywowanym dekretem po wysłuchaniu opinii rady ministrów.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#AbrahamInsler">W Niemczech istnieją różne ustawy w poszczególnych państwach. Charakterystyczną cechą systemu niemieckiego jest rozdział funkcyj uchwałodawczych od wykonawczych, podział rządów w mieście między radę miejską a magistrat. Wśród niemieckich systemów wyróżnia się system pruski i system badeński. Jakkolwiek oba te systemy wprowadzają kadencję magistratu dłuższą od rady miejskiej, to jednak system pruski przeniknięty jest biurokratyzmem, od którego w pewnej części wolny jest system badeński. W Prusiech naprzykład magistrat ma charakter czysto urzędniczy. Członek rady miejskiej, wybrany do magistratu musi się zrzec mandatu radzieckiego, co w systemie badeńskim nie ma miejsca. W Prusiech wszyscy członkowie magistratu muszą być zatwierdzani w swoich godnościach. Wedle systemu badeńskiego niema zatwierdzania wyboru członków magistratu, nawet burmistrza i nadburmistrza.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#AbrahamInsler">Tyle mówią pierwowzory obce.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#AbrahamInsler">Jakie wskazówki dla zorganizowania polskiego samorządu daje nasza Konstytucja?</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#AbrahamInsler">Artykuł 3 Konstytucji (cytuję to z książki p. wiceministra Jaroszyńskiego i z jego uwagami) stwierdza, że ustrój Rzeczypospolitej oprzeć się ma na zasadzie szerokiego samorządu terytorialnego. Samorząd będzie więc podstawą wewnętrznych urządzeń, aby zaś rolę tę mógł spełnić — musi być szeroki.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#komentarz">(Głos. To było na eksport. Przyda się na import!)</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#AbrahamInsler">Ma on zaś być nie tylko samorządem w znaczeniu ścisłem (niektórzy usiłowali skonstruować termin — „samozarząd”) t. j. sprawować będzie nie tylko funkcje administracyjne, ale oprócz tego szczegółowe ustawy przekażą przedstawicielstwom tego samorządu właściwy zakres ustawodawstwa, zwłaszcza z dziedziny administracji, kultury i gospodarstwa. W ten sposób samorząd terytorialny, mając moc stanowienia ustaw w zakresie ograniczonym przez prawodawstwo ogólnopaństwowe, urasta do roli autonomii terytorialnej.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#AbrahamInsler">Art. 65 i 67 Konstytucji przewiduje trzy stopnie samorządu terytorialnego (gmina, powiat i województwo) i głosi: Prawo stanowienia o sprawach, należących do zakresu działania samorządu, należy do rad obieralnych. Organami wykonawczemi są kolegia wybieralne, jednakże w samorządzie powiatowym i wojewódzkim działają one pod przewodnictwem przedstawicieli administracyjnych urzędów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#AbrahamInsler">O wskazaniach Konstytucji dla treści przyszłych ustaw samorządowych pisze p. wiceminister Jaroszyński:</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#AbrahamInsler">„Reasumując postanowienia Konstytucji o samorządzie, przychodzi się do wniosku, że ramy prawne, jakie Konstytucja samorządowi nadała, są bardzo szerokie, ale nazbyt mgliste. Zbyt wiele zależeć będzie od ustaw zwykłych, łatwo dochodzących do skutku, lecz i łatwo zmienianych. Dla nas kierunek interpretacji wskazuje zasada, wypowiedziana na wstępie Konstytucji: szeroki samorząd terytorialny jest podstawą ustroju Rzeczypospolitej. Dlatego domagać się musimy, ażeby przyszłe ustawy, zapowiedziane przez Konstytucję, uczyniły go silnym w strukturze wewnętrznej, uposażonym w dostateczne siły finansowe i od organów administracji państwowej jak najmniej zależnym. Tylko taki samorząd może spełnić przeznaczoną mu przez Konstytucję rolę, być podstawą decentralistycznego ustroju Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#AbrahamInsler">Dla uniknięcia wszelkich nieporozumień zaznaczam, że słowa wyżej cytowane pochodzą nie ode mnie, ale od wiceministra spraw wewnętrznych, specjalisty od spraw samorządowych, p. Jaroszyńskiego. Czekamy, co wobec tego o przedłożonych nam projektach powie Rząd, który jednak nie chce ani o tej sprawie, ani wogóle z nami mówić.</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#AbrahamInsler">Spełniły się wszystkie obawy p. wiceministra Jaroszyńskiego. Każdy mglisty punkt Konstytucji został doszczętnie przyciemniony, każdy jasny punkt do najwyższego stopnia zamglony. A z pośród pierwowzorów państw innych zebrano, co gdziekolwiek jest najbardziej wstecznego, przestarzałego, idei prawdziwego samorządu wrogiego, i z tej łataniny sporządzono produkt, który zdaniem większości Komisji jest dość dobrym, aby stał się podstawą nowego, jednolitego ustroju samorządowego Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#AbrahamInsler">Przechodzimy obecnie do zilustrowania tego ogólnego twierdzenia przy pomocy szczegółowych postanowień przedłożonych nam projektów.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#AbrahamInsler">Wysoka Izbo, wszystkie przedłożone nam projekty, a więc ustawa o gminie wiejskiej, miejskiej i sejmikach powiatowych przyjęły wyżej przedstawiony system ustawy niemieckiej: rozdziału funkcyj wykonawczych od uchwałodawczych.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#komentarz">(Głos: Pruskiej.)</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#AbrahamInsler">Pruskiej, ale także badeńskiej, bo także w ustawie badeńskiej ten podział istnieje, nie jest jednak tak rygorystycznie przeprowadzony. Wprowadza się zatem do naszego samorządu parametryzację samorządów, pan referent ustawy miejskiej nazwał to systemem dwóch izb. Jednakowoż pierwszą zasadą parlamentarnego systemu rządzenia jest odpowiedzialność rządu przed parlamentem. I oto właśnie wprowadzono do naszego ustroju samorządowego system dwuizbowy, z zupełną, stuprocentową przewagą izby wyższej, ciała wykonawczego, magistratu czy wydziału powiatowego, względnie wójta, nad radą obieralną, powołaną wedle konstytucji do tego, aby być podstawą naszego samorządu. System parlamentarny oparty na przekreśleniu parlamentarnej odpowiedzialności, na nazwę parlamentarnego systemu chyba nie zasługuje. Ale nie bądźmy gołosłowni, wróćmy do słów ustawy. Ustawa w jednem miejscu powiada — i to jednobrzmiąco wszystkie projekty ustaw: „rada gminna w razie dostrzeżenia nieprawidłowości w urzędowaniu magistratu winna powziąć uchwałę co do odpowiednich środków zaradczych”. Co to znaczy? Co rada gminna ma uchwalić, jakie środki zaradcze ona może znaleźć? Wniosek zupełnie jasny i zrozumiały był taki, że w razie, gdy ciało wykonawcze straci zaufanie ciała uchwałodawczego, powinno ustąpić, lecz ten wniosek został odrzucony i ta idea została zarzucona.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek).</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#AbrahamInsler">Cóż więc pozostaje radzie gminnej w tym wypadku? Czy wnieść skargę do pana starosty, względnie do pana wojewody? Ależ to prawo równa się prawu kiwania palcem w bucie, bo tego prawa nie można odebrać nawet żadnemu prywatnemu obywatelowi państwa, chociażby wcale nie był członkiem danej gminy.</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#AbrahamInsler">Ażeby jeszcze bardziej podkreślić rozdział i rozluźnienie między temi dwoma czynnikami, czynnikiem ustawodawczym a czynnikiem wykonawczym, nasz projekt zgodnie z systemem pruskim, ale sprzecznie z tym systemem, który wedle twierdzenia p. referenta ma być podstawą dla naszej ustawy, ustanawia dla członków rady miejskiej zakaz należenia do magistratu. Członek rady miejskiej, wybrany do magistratu, zostaje zawieszony w swoich funkcjach jako członek rady miejskiej. Jakie znaczenie ma to postanowienie? Znaczenie zupełnie jasne, celowe. Uchwały mają być uchwalane w duchu zupełnego uzależnienia ciała uchwałodawczego od wykonawczego, w duchu zbiurokratyzowania ciała wykonawczego, któryby stał się czynnikiem wyłącznie urzędniczym.</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#AbrahamInsler">Wprowadzamy więc dwa organy: jeden pochodzący wprost z wyboru ludności, ale pozbawiony wpływu na zarząd gminy, drugi, dzierżący pełnię władzy w gminie, nie pochodzący jednak ze swobodnego wyboru, bo uzależniony od zatwierdzenia przez władzę nadzorczą, albo od załatwienia protestu starosty. Rzecz charakterystyczna, że to prawo protestu przeciwko wyborowi burmistrza przeszło na Komisji w drugiem czytaniu z ograniczeniem, że sprzeciw musi być umotywowany, ale obecnie w trzeciem czytaniu potrzebę umotywowania skreślono! Ale samorząd pozbawiony organów swobodnie obranych nie jest samorządem.</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#AbrahamInsler">Pozatem jednak także uchwały rady miejskiej wymagają zatwierdzenia. Ta rada miejska, która jest prawie wszelkiego decydującego wpływu pozbawiona poza prawem powzięcia uchwał, zostaje i w tej swobodzie skrępowana. Przełożony magistratu względnie magistrat mogą zawiesić uchwałę rady miejskiej, a także władza nadzorcza może uchwałę rady miejskiej zawiesić. Ta kontrola uchwał, nie tylko pod katem widzenia legalności, ale także pod kątem widzenia celowości, uzasadnia twierdzenie, postawione na wstępie, że pod nazwą ustaw samorządowych przedkłada się nam konstytucję ograniczenia samorządu.</u>
          <u xml:id="u-9.49" who="#AbrahamInsler">Ale proszę Wysokiej Izby, gdyby pominąć dużą część tych zarzutów, to jednak pozostaje ten główny, że w trzeciem czytaniu na komisji uchwalony został jeden mały artykuł, który całą robotę komisyjną i całą pracę naszą na plenum Sejmu stawia więcej niż pod znakiem zapytania.</u>
          <u xml:id="u-9.50" who="#AbrahamInsler">Już projekt rządowy, wniesiony jeszcze przez rząd zdaje się Chieno-Piasta, za czasów ministra p. Kiernika, przewidywał wprowadzenie ustaw samorządowych w życie na różnych terytoriach Państwa, w różnym czasie.</u>
          <u xml:id="u-9.51" who="#komentarz">(P. Michalak: Rząd Sikorskiego.)</u>
          <u xml:id="u-9.52" who="#AbrahamInsler">Być może, że rząd Sikorskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.53" who="#AbrahamInsler">I ta idea wprowadzenia dwóch czasokresów dla wejścia w życie ustawy, ta idea, która byłaby symbolem nierównego traktowania kresowych terytoriów Rzeczypospolitej, została na komisji zarzucona, by oto po długich latach wrócić w formie uzależnienia wejścia w życie ustawy od innej ustawy. Wejdzie ona w życie nie dziś, nie jutro, nie za rok, ale w czasie, który określimy nową ustawą.</u>
          <u xml:id="u-9.54" who="#komentarz">(P. Putek: To jest koncesja dla p. kolegi.)</u>
          <u xml:id="u-9.55" who="#AbrahamInsler">Dziękuję za tę koncesję, jestem za równoczesnem wejściem w życie ustawy, a jeśli mam prosić o koncesję, to jedynie co do treści ustawy. Ta zaś koncesja jest nie dla mnie, ale dla tych, którzy o nią się dopominali i wreszcie ją dostaną. Ale w takim razie, poco ta dyskusja? Znacie Panowie tę historię o szczurze, którego dwaj przyjaciele połknęli, założywszy się o dom, a w końcu pokazało się, że domu wcale niema.</u>
          <u xml:id="u-9.56" who="#AbrahamInsler">Poco lewica i prawica wyrzekały się tylu punktów ze swego programu, ażeby dojść do kompromisu, poco potrzeba było lewicy i prawicy zjadać po połowie szczura, skoro w konsekwencji ustawy nie będzie! Jest tylko art. 193.</u>
          <u xml:id="u-9.57" who="#komentarz">(P.Holeksa: dlaczego Pan się teraz martwi?)</u>
          <u xml:id="u-9.58" who="#AbrahamInsler">Jeżeli Pan przedłoży do uchwalenia jeden tylko ten art. 193, to nie będziemy dyskutować o treści, ale skoro Pan nam treść przedkłada, musimy o niej dyskutować.</u>
          <u xml:id="u-9.59" who="#AbrahamInsler">Wysoka Izbo! Teraz przejdę do kwestii ordynacji wyborczej. Ta sprawa jest najciekawiej i najjaśkrawiej ujęta w przedłożonych nam projektach. Bo gdy zagadnienie ustroju samorządu przy pracy nad ustawą jest materią więcej naukowa niż praktyczną, to ustawa o ordynacji wyborczej tych trudności nie nastręcza i pozwala każdemu w tej Izbie i poza nią jasno zorientować się w intencjach przedłożonego projektu. Co to jest właściwie ordynacia wyborcza? Ordynacia wyborcza nie jest żadna świętością, jest to tylko forma wyrażenia woli przez jak najszersze koła ludności. I im szersze mają być te koła ludności, które chce się dopuścić do głosu, odpowiednio do tego konstruuje się i dostosowuje taka lub inna ordynację wyborczą. Ale ta ordynacja wyborcza którą nam tu przedłożono, jest całkiem osobliwa, bo daje się nam nie jeden, ale szereg rozmaitych systemów wyborczych, zastosowanych do rozmaity okoliczności i rozmaitych dziedzin i do rozmaitych sytuacyj.</u>
          <u xml:id="u-9.60" who="#komentarz">(P. Holeksa: Żeby pana zadowolić.)</u>
          <u xml:id="u-9.61" who="#AbrahamInsler">Ja jestem bardzo zobowiązany za te dowody chęci spełnienia moich życzeń, dziękuje za nie wszystkie zgóry, choć nie wierzę. P. Holeksa uważa mimo to, że ustawy samorządowe będą dobre wtedy, kiedy tylko on z nich będzie zadowolony. Ja zaś sadzę, że w interesie Państwa leży, żeby takie projekty, wywołujące niezadowolenie, zatargi między dwiema wielkiemi częściami Sejmu i społeczeństwa, nie powinny być wogóle przedmiotem naszych obrad.</u>
          <u xml:id="u-9.62" who="#AbrahamInsler">Wysoka Izbo! System przedłożony nam w projektach rządowych i w pierwszym projekcie komisyjnym, który zwalczaliśmy, to był system pluralnego głosowania. Przeciw pluralności walczyła zaciekle na komisji lewica i udało się jej zatriumfować, triumf mocno wątpliwy wobec nowych projektów, o jeszcze jedną rzecz szła walka. W komisji pierwotne projekty wprowadzały osobną ustawę dla centrum Państwa i osobną ustawę dla kresów i ta idea wydała się dziką i niebezpieczną polskiej lewicy, która nie chciała przyjąć odpowiedzialności za to, żeby w polskim Sejmie, wobec polskiej Konstytucji, przychodziła do skutku ustawa wyjątkowa dla pewnej części terytorium i jego ludności. Ale to, co na to miejsce przyszło, jest stokroć gorszem, jest stokroć bardziej zawstydzającem, jeżeli nie dla całej Izby, to — niech wybaczą koledzy z lewicy — dla polskiej lewicy. Ustawa dla kresów byłaby poddała wyjątkowym postanowieniom tylko mniejszości narodowe, mieszkające na kresach, lecz równocześnie poddałaby tym samym postanowieniom ludność polską tam zamieszkałą, obecne zaś projekty ustawowe wprowadzają jednolitą co do formy ustawę dla całego Państwa, a wyjątkowe postanowienia tylko dla mniejszości narodowych jednakowoż w całem państwie. I to zailustruję Panom na tle ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-9.63" who="#AbrahamInsler">Ordynacja wyborcza dla gmin wiejskich wprowadza trzy systemy wybierania członków rady gminnej. Wedle jednego systemu wybiera się na terytoriach narodowościowo-mieszanych. Obaj panowie referenci, czy też wszyscy trzej referenci zapomnieli wyjaśnić nam autorytatywnie, co rozumieć należy przez terytorium narodowościowo-mieszane, czy to mają być terytoria w znaczeniu ustaw językowych, czy terytoria leżące także w centrum Państwa, gdzie istnieje ludność niepolska. Jeżeli idzie o gminy miejskie, jest to bardzo ważne. Otóż w terytoriach, gdzie żyje ludność narodowościowo-mieszana, wprowadza projekt ustawy o gminie wiejskiej t. zw. ścieśnione głosowanie, czyli vote limitee. Głosowanie to polega na tem, że daje mniejszości o wiele lepszą i o wiele pewniejsze zabezpieczenie reprezentacji, niżeli najidealniejsze głosowanie proporcjonalne. Jeszcze więcej, głosowanie to umożliwia mniejszości dobrze zorganizowanej wobec większości, która przy tym systemie głosowania prawie nigdy dobrze nie może się zorganizować, uzyskanie nieraz większości ponad większość istniejącą w gminie. To prawo głosowania zostało wprowadzone dla ochrony mniejszości polskiej. Oświadczyłem odrazu na komisji: nie sprzeciwiam się zasadzie ochrony mniejszości polskiej, choćby w formie takiego prawa głosowania, ale w tym wypadku musimy się domagać, ażeby ten system ochrony mniejszości był wprowadzony w całem państwie. Tymczasem nie! Panowie z Poznańskiego, którzy żyją w kraju o narodowo jednolitej ludności, nie słuchają argumentów, rzucanych z prawicy, gdy jest mowa o ordynacji wyborczej do Sejmu, i nie twierdzą wcale, że system proporcjonalny jest zły, szkodliwy, nieszczęśliwy i do zarzucenia. Panowie z Poznańskiego dzielnie bronią systemu proporcjonalnego dla Poznańskiego i Pomorza i pod grozą złamania kompromisu pan kolega Herz, bohater Poznańskiego, wywalczył dla siebie prawo proporcjonalnego głosowania.</u>
          <u xml:id="u-9.64" who="#komentarz">(P. Putek: Pana nie było, więc Pan nic nie wywalczył.)</u>
          <u xml:id="u-9.65" who="#AbrahamInsler">Owszem wtedy jeszcze byłem. Ale Panie pośle Putek, proszę mnie nie ciągnąć za język, ażebym nie musiał wniknąć głębiej w historię tego kompromisu, w historię naszej obecności na komisji i przyczyn naszej nieobecności. Na terenach czysto polskich wprowadza ustawa o gminie wiejskiej system względnej większości głosów. W Królestwie Polskim zatem, w gminach zbiorowych, do których należą także osady, a więc miasteczka, o znacznej liczbie ludności żydowskiej, względna większość będzie decydowała o tem, kto ma wejść do rady gminnej, i nie dopuści żadnej mniejszości, czy to będzie mniejszość żydowska, ukraińska, czy białoruska.</u>
          <u xml:id="u-9.66" who="#AbrahamInsler">Tak samo przedstawia się sprawa ordynacyj wyborczych do rad powiatowych. Konstrukcja ordynacyj wyborczych do rad powiatowych jest curiosum ustawodawczem i prawnem, a także curiosum politycznem. Nie będę wchodził w sposób konstrukcji rad powiatowych, w kwestię pośredniości wyborów, przeciwko której wypowiedział się fachowiec spraw samorządowych, p. wiceminister Jaroszyński. Rady powiatowe będą wybierane przez rady gminne. Na terenie powiatu istnieje kilkanaście rad gminnych. Rady gminne na wsi mają po 6 członków, w większych osadach i miasteczkach do 12 członków.</u>
          <u xml:id="u-9.67" who="#komentarz">(Głos: 4–40.)</u>
          <u xml:id="u-9.68" who="#AbrahamInsler">Liczba uprawnionych do głosowania będzie więc wynosić 250–300. Radnych dobrze znanych z ich przynależności wyznaniowej, narodowościowej i politycznej p. wojewoda przed każdemi wyborami i ad usum każdoczesnych wyborów rozdzielać będzie wedle swojej woli w okręgi wyborcze. Będzie krajać jak zechce, będzie mógł krajać okręgi jednomandatowe, okręgi dwumandatowe, trzy i więcej mandatowe. Tak będzie mógł krajać, jak mu materia staje, aby nie wpuścić do rady powiatowej, kogo nie zechce.</u>
          <u xml:id="u-9.69" who="#AbrahamInsler">Wysoka Izbo! Nie będę komplikował moich wywodów dalszemi szczegółami. Mogę na zakończenie jeszcze tylko zauważyć, że w tej formie nigdy jeszcze, zdaje się, w żadnym parlamencie, ale także w Sejmie polskim tak wielkie przedłożenia ustawowe nie doszły do skutku. Proszę Panów przypatrzyć się przedłożonym sprawozdaniom komisyjnym. Od 4 lat projekt leży w komisji, od 3 lat toczą się dyskusje, od półtora roku odbywają się narady kompromisowe stronnictw.</u>
          <u xml:id="u-9.70" who="#komentarz">(Głos: A Pan mówi, że to jeszcze za pospiesznie.)</u>
          <u xml:id="u-9.71" who="#AbrahamInsler">I po tej całej robocie doszliście Panowie do tego, że dajecie nam do uchwalenia tekst ustawy bez jednego słowa uzasadnienia, bez podania jednego wniosku mniejszości. Kto z Panów Posłów, któryby chciał sumiennie spełnić swój obowiązek poselski i zaznajomić się jako nieczłonek Komisji Administracyjnej z przedłożonym mu materiałem kilkuset artykułów, zdoła dojść do jakiegokolwiek wniosku na podstawie druku, nie zawierającego jednego słowa uzasadnienia, ani jednego wniosku mniejszości, z którego możnaby się orientować co do pewnych opinij. Nawet i dla nas, Wysoka Izbo, którzyśmy pracowali w Komisji Administracyjnej, jest rzeczą trudną brać udział w dyskusji szczegółowej, gdy nie wiemy, jakie poprawki kryją w zanadrzu pp. koledzy z prawicy, poprawki, które mogą ustawę zniekształcić w drugiem i trzeciem czytaniu na plenum nie do poznania, przecież projekt uchwalony w Komisji w drugiem czytaniu jest również do swojej podobizny w trzeciem czytaniu bardzo mało podobny.</u>
          <u xml:id="u-9.72" who="#AbrahamInsler">Taka robota ustawodawcza nie jest robotą dobrą. Jest to dziecko, mojem zdaniem, ambicji osobistej, lecz źle zastosowanej, szlachetnej, muszę przyznać, kilku członków tego Wysokiego Sejmu, należących do różnych politycznych klubów, którzy na tej płaszczyźnie się spotkali, aby zrobić wspólnie wielkie, ich zdaniem, dzieło którem złączą swe nazwiska. To dzieło jednak, tak zrobione, mistrzów swoich chwalić nie będzie!</u>
          <u xml:id="u-9.73" who="#AbrahamInsler">Będziemy głosować przeciw projektom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MaciejRataj">Proponuję Panom, ażeby na dyskusję przy drugiem czytaniu tych trzech ustaw przeznaczyć 30 godzin i aby w obrębie tych 30 godzin dla poszczególnych klubów był przeznaczony kontyngent czasu. Rozumiem tę rzecz w ten sposób, że kluby większe otrzymałyby stosunkowo mniejszy kontyngent czasu, po 2 minuty na jednego członka klubu, natomiast dla klubów mniejszych przypadłoby 8 minut na jednego członka klubu. Pomiędzy temi 2–8 minutami rozpięty byłby przydział czasu poszczególnym klubom na dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(P. Insler protestuje.)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#MaciejRataj">W takim razie musiałbym wniosek formalny co do zakończenia dyskusji w ciągu 30 godzin poddać pod głosowanie i jutro to zrobię na początku posiedzenia, względnie na końcu dzisiejszego posiedzenia. Wniosek ten będzie poddany pod głosowanie: przeciwnicy będą mieli możność zabrania głosu przeciw wnioskowi.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(P. Insler: Ale Panie Marszałku, tymczasem nie wiadomo jaki kontyngent przysługuje klubom.)</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#MaciejRataj">Panie Pośle, Pan będzie miał 5 minut na przemawianie przeciwko temu wnioskowi. Głos ma p. Herz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WładysławHerz">Wysoka Izbo! Geneza Ustaw samorządowych, które leżą przed nami, ma ciekawą historię.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WładysławHerz">Sejm Ustawodawczy, jak wiadomo, przygotował projekt ustawy o gminie wiejskiej. W kwietniu 1922 r. znalazła się ustawa na wokandzie sejmowej i tylko dzięki pewnemu tchórzostwu niektórych stronnictw sejmowych przed ówczesnemi wyborami do Sejmu, nie została owa ustawa już wówczas uchwalona. To się oczywiście mści. Tak samo mścić się będzie, jeżeli Sejm obecny nie uchwali ustaw samorządowych, gdyż przeglądając projekt ustawy o gminie wiejskiej z ówczesnego okresu sejmowego i porównywując go z obecną ustawą, muszę powiedzieć, że jest ona o wiele gorszą od ówczesnego projektu ustawy. To samo się powtórzy później, jeżeli obecny Sejm nie zdoła uchwalić ustaw samorządowych. Wówczas ulękły się niektóre kluby, a szczególnie P. S. L. Piast niegroźnej opozycji Wyzwolenia, aby nie stracić popularności przy wyborach. Obecnie ci Piastowcy tem usilniej pragną ustawodawstwo samorządowe nagiąć do swych klasowych interesów. Na to składają się rozmaite czynniki polityce i inne, które w tym kierunku pchają, aby ustawodawstwo samorządowe wyszło jako ustawa o jak najbardziej reakcyjnym i wstecznym duchu. Lata ostatnie dostatecznie nas tego uczą i dlatego też z tego wyciągamy należytą naukę.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#WładysławHerz">Jesteśmy za uchwaleniem i to bardzo wczesnem ustaw samorządowych obecnie, jednakowoż muszę oświadczyć, iż nie za wszelką cenę. Nie za wszelką cenę, to znaczy, aby nie pogrzebać tych zdobyczy kulturalnych, demokratycznych, państwowych i społecznych, które już obecnie niektóre dzielnice w naszych samorządach posiadają. To jest stanowisko bardzo jasne i to jest nasze stanowisko zasadnicze.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#WładysławHerz">Jako ten, który nie brałem udziału w tej komisji międzypartyjnej, w tem przymierzu pozasejmowem i komisyjnem, które składało się z kilku stronnictw sejmowych i przez 2 1/2 roku blisko owe projekty ustaw rzekomo przygotowywało, mogę z całą obiektywnością wyłuszczyć nasz punkt widzenia na leżące przed nami dziś projekty ustaw samorządowych. Jak wiadomo, w tem przymierzu prywatno-kumoterskiem, widzieliśmy ludzi i z prawicy i z lewicy sejmowej, począwszy od Związku Ludowo-Narodowego po przez Klub Chrześcijańsko-Narodowy, Chrześcijańską Demokrację, „Piasta”, „Wyzwolenie”, „Stronnictwo Chłopskie i P. P. S. Przymierze to przetrwało nawet przewrót majowy i wytrwało do końca. Zatem za projekty obecnych ustaw są owe stronnictwa jedynie odpowiedzialne. Myśmy mieli tylko wgląd w te sprawy, które już oficjalnie na Komisji nam przedkładano.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#WładysławHerz">Widzieliśmy, iż pierwotne ich projekty, które w roku zeszłym w czerwcu nam zaproponowali, były przynajmniej o jakie 60% gorsze od obecnych. Jeżeli więc niektórzy, dbający naprawdę o rzeczywiste podstawy naszego samorządu, nie mają zadowolenia dostatecznego w obecnych projektach, to mogę oświadczyć Wysokiej Izbie, iż to, co owo „święte przymierze” wówczas przez dwa przeszło lata wyprodukowało, było o wiele gorsze. I trzeba było niezmiernie poważnych wysiłków nielicznych członków Komisji Administracyjnej przez ten cały ubiegły rok, by niektórym panom zwrócić uwagę na absurdalne rzeczy i zarządzenia, które wówczas w owych projektach się znajdowały.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#WładysławHerz">Poprostu trzeba powiedzieć, że dobito pewnych targów pomiędzy jednymi i drugimi. Oczywiście wśród takich nieraz sprzecznych poglądów, jak te, które panują w obecnym Sejmie, inną drogą, niż droga kompromisu poważniejsze rzeczy nie mogą przyjść do skutku. Rozumiem to najzupełniej, jednak swoją drogą kompromis i pewne ustępstwo, a swoją drogą nie powinno się dopuszczać do tego, aby pewne rzeczy zasadnicze nie tylko dla samorządu ale i dla podstaw Państwa naszego, z racji owych przetargów i koncesji podważać lub zniszczyć. Wszelkie kompromisy i wzajemne ustępstwa mają swoje granice, których przekraczać nie wolno, by nie niszczyć rzeczy dobrych i pożytecznych. O tej słusznej i kardynalnej zasadzie wielu niestety przy owych prywatnych morałach — zapomniało.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#WładysławHerz">Trzeba również zaznaczyć, z jaką łatwością niektórzy nasi polscy hiperdemokraci sejmowi poświęcali poważne zasadnicze kwestię i zdobycze społeczne i kulturalne byle tylko jakoś dobić do końca i sklecić ustawodawstwo samorządowe. Nieraz człowiek swoim własnym uszom wierzyć nie chciał, gdy się słyszało wywody naszych osławionych hiperdemokratów, czy to byli panowie socjaliści, czy lewicowi, radykalni chłopscy przedstawiciele. Dla nich było wszystko jedno, jaka ustawa wyjdzie, byleby tylko pewne przywileje dla siebie uzyskali, poświęcając nieraz zasadnicze postulaty społeczne, samorządowe i państwowe.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#WładysławHerz">Ta łatwowierność niektórych panów, szczególnie z polskiej lewicy, była nieraz tak rozbrajająca, że naprawdę, widząc to, co się działo na komisji i słysząc tych panów przemawiających czy to z trybuny sejmowej, czy w prasie, człowiek zachodził w głowę, ile w tem wszystkiem jest perfidji, kłamstwa, czy jakiejś innej niecnoty. Panowie ci nieraz o rzeczy naprawdę błahe staczają heroiczne boje, a tymczasem przy uchwalaniu ustaw samorządowych, gdy chodziło o kwestię podstawowe i poważne, puszczano to wszystko „kantem”, byle handel szedł. A przecież gdy chodzi o istotne zdobycze demokratyczne i kulturalne zasada jest tylko jedna i nie znosi takich przetargów i łatwowiernych poświęceń, jakich byliśmy świadkami. A gdy się zwracało, proszę Panów, tym przedstawicielom owego hiperdemokratyzmu rzeczowo uwagę, to naturalnie słyszało się od nich w odpowiedzi tylko ironię i nieraz jakieś soczyste wyrażenie brukowe, ale nic rzeczowego. A choć to byli ludzie z wykształceniem, że tak powiem, niefornalskiem, ale z wykształceniem wyższem, conajmniej gimnazjalnem, ich zachowania nieraz powstydziłby się prosty fornal wiejski z Zachodu, bo nie traktowałby tak swoich współkolegów za to tylko, że mieli odmienne poglądy na sprawy ważne i zasadnicze.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#WładysławHerz">Panowie mówią, że nie należy polityki wprowadzać do samorządu! I my oczywiście również stoimy na tem stanowisku. Ale proszę Panów, wszelkie obrady i nawet wiele jeszcze z tego, co pozostało w projekcie ustawy, jest niczem innem, jak tylko czystej wody politykierstwem w samorządach, jeżeli projekty ustaw samorządowych przejdą w tej formie i redakcji, w jakiej je w tej chwili mamy.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#WładysławHerz">Proszę Panów, mówi się o tem, aby nie było politykierstwa, ale dąży się całą siłą pary do tego, aby go było jak najwięcej. Dla efektu i taniego poklasku mówiło się co innego, a co innego się czyniło.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#WładysławHerz">Pogląd nasz i klubu N. P. R. na to tak ważne zagadnienie jest jasny i rzeczowy. Dawaliśmy temu często wyraz przy obradach komisyjnych, często zwłaszcza z własną szkodą, lecz dla dobra państwowego i ogólnego.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#WładysławHerz">Należy zaznaczyć, iż nie godzi się to z istotnemi zasadami, bo albo uważamy, że samorządy są temi placówkami, którym jedynie kwestię gospodarcze powinny nadawać charakter, albo mówimy co innego, a w rzeczywistości dążymy do zupełnie innych celów. Później wskażę na niektóre momenty, które dobitnie ilustrują ową dwulicową robotę.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#WładysławHerz">Uderzało na Komisji Administracyjnej przez owe całe miesiące zapatrywanie, nie powiem tylko dzielnicowe, bo tobym jeszcze rozumiał, ale wprost pewne zapatrywanie zasadnicze na nasz ustrój samorządowy — i także państwowy w tym wypadku. Panowie czy to z Małopolski, czy z Kresów Wschodnich i części Kongresówki nie mogli zrozumieć, że są jednak pewne rzeczy na Zachodzie, które należy podtrzymać i uszanować, ponieważ one są dobre i pożyteczne. Ale oto jeden z panów, a był to referent p. Jaworowski, jako rzeczowy dogmat wysunął tezę: wy w b. zaborze pruskim możecie jeszcze pielęgnować niemieckie szwabskie hohenzollernskie zabytki. Od profesora gimnazjalnego, którym jest rzekomo p. Jaworowski, zatem od człowieka inteligentnego, oraz referenta tak poważnej ustawy, jaką jest ustawa o gminie miejskiej, należałoby się zupełnie czego innego spodziewać, to znaczy więcej rzeczowych a mniej wiecowych argumentów, bo przecież Komisja Administracyjna to nie wiec na Placu Teatralnym w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#WładysławHerz">Nie powiem nic nadzwyczajnego, gdy oświadczę, że pomiędzy Wschodem a Zachodem Polski jest conajmniej 300 lat różnicy w kulturze. To nie jest żadna obraza dla nikogo.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Głos: Najlepszym dowodem jest stanowisko „P. P. S.” i „Wyzwolenia.)</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#WładysławHerz">Niektórzy Panowie tak się zacietrzewili, że nie chcą pozostawić tych dobrych istotnie rzeczy, które już są na Zachodzie w samorządach, i najchętniej zaprowadziliby tam drugą Azję bez względu na to, jakie będą tego skutki dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#komentarz">(Głos: Pieniądze pozabierać samorządom.)</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#WładysławHerz">Przypadkowo zdarzyło się, że pierwotnie przez kilka miesięcy ja tylko jeden z województw zachodnich zasiadałem w Komisji Administracyjnej, broniłem słusznych naszych postulatów, nie jako partyjnik N. P. R., ale tylko dlatego, że nie było więcej kolegów, z tej dzielnicy, którzyby bronili tych rzeczy, które są istotnie dobre i słuszne i dzięki którym samorządy w zachodnich województwach stoją na bardzo wysokim poziomie kulturalnym. Z tego jesteśmy dumni i tej kultury bronimy i bronić będziemy zawsze i wszędzie. To co powiedział p. poseł Insler w końcowych wywodach, iż broniąc zachodniej kultury w samorządach, stałem się bohaterem Poznańskiego, jest może niesłuszne, jestem w tym wypadku bardzo skromnym człowiekiem i oświadczam, że zrobiłem jedynie to, co mi obowiązek i honor obywatelski i poselski nakazywał, nic więcej. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny na mem miejscu mógł inaczej postąpić. Nieszczęściem było, że skład komisji, jak i prywatnej podkomisji, czyli tego świętego aliansu, który się utworzył, był taki, że byli to wszystko ludzie tylko z jednej dzielnicy, z Małopolski, którzy nie mogli czy nie chcieli zrozumieć, że są jeszcze rzeczy dobre i pożyteczne gdzieindziej, które trzeba utrzymać i cenić. Ale tego zrozumienia z ich strony było bardzo mało, A tymczasem najwięcej bałaganu w samorządach znajdujemy właśnie w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(P. Chrucki: Odbiorą Panu i to, co zostało, jeżeli Pan będziesz atakował.)</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#WładysławHerz">Już jeden z pp. referentów oświadczył, że mamy w województwach zachodnich sądownictwo administracyjne, które nie tylko należy tam zachować, ale także rozbudować w całem Państwie Polskiem. Gdyby kto był zacietrzewiony, toby mógł powiedzieć, że i to jest niedobre i to trzeba znieść, bo takie rzeczy są w zachodnich województwach zabytkami po zaborcach. Ten jeden chyba przykład niech Panom wystarczy na dowód, że nie trzeba w czambuł potępiać wszystkiego, co jest na Zachodzie, a nie trzeba też tego wszystkiego czynić, co jest na Wschodzie. Gdyby, jak powiadam, w Komisji i w podkomisji było więcej zrozumienia dla rzeczy istotnie słusznych i dobrych, które panują na Zachodzie, to później, na co jeszcze wskaże, nie byłoby takich karykaturalnych rzeczy w projektach ustaw samorządowych, jakie tam znajdujemy.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#WładysławHerz">Są przecie pewne tradycyjne zdobycze kulturalne i społeczne nawyknienia ludności w danych dzielnicach. których odrazu łamać nie można i nie należy, nie chcąc wywoływać fermentu, czy nawet jakiegoś przewrotu niepożądanego. Z tem się trzeba liczyć. Nikogo się gwałtem nie przekona o swej jakości ani za pomocą bata, ani za pomocą bagnetu. Tak mówi życie i z życiem realnem trzeba się liczyć. Kto tego nie słucha, sam będzie później narzekał i na własnej skórze to kiedyś może odczuć. Dlatego też i w ustawach samorządowych trzeba również zrozumieć i umieć uszanować pewne rzeczy, do których ludność się przyzwyczaiła tradycyjnie. — rzeczy oczywiście dobre i pożyteczne. A jednak muszę przyznać, że bardzo było mało zrozumienia co do tego u tych stronnictw, które tworzyły to wspólne przymierze. Niechaj więc przynajmniej na plenum Wysokiej Izby traktują sprawę nie wyłącznie dzielnicowo i klasowo, lecz ogólno-państwowo.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#WładysławHerz">Przechodzę do ustawy o gminie wiejskiej. Jeżeli chodzi o jej zasady, to trzeba uwypuklić jedną. Jest tam wszystko zrobione, żeby ustawa ta służyła jako przywilej jednej sferze społecznej w Polsce, mianowicie chłopom, czyli gospodarzom, włościanom. Panowie ci nie kryli się z tem wcale na Komisji...</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#komentarz">(P. Diamand: Leks Putek!)</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#WładysławHerz">...iż przez całe dwa lata ukuli sobie owe przywileje, jedni dla miast, drudzy dla wsi; podzielili skórę niedźwiedzia, który jednak jeszcze dotychczas żyje i wcale nie umiera. Proszę Panów, w ustawie o gminie wiejskiej tak się manipuluje pewnemi zasadniczemi kwestiami społecznemi, jakby na wsi prócz samych chłopów czyli włościan wogóle żadna inna sfera nie mieszkała. A przecież jest inaczej, choć na Komisji ktoś ze Stronnictwa Chłopskiego mówił: „przecież na wsi niema nikogo innego, tylko chłopi. No, widocznie tak jest w wiosce, gdzie ten pan mieszka, albo działa, ale przecież normalnie mieszkają na wsi różne sfery. Przecież na zachodzie Polski są wioski, gdzie sfery robotnicze przewyższają w bardzo wysokim procencie sfery włościańskie. I proszę mi powiedzieć, jak można się zgodzić na uchwalenie ustawy, któraby odbierała wszelkie prawo, czy to prawo wybierania, czy zasiadania w radzie gminnej, ludowi roboczemu to jest sferom robotniczym, a przyznawała je tylko obszarnikom czy włościanom. Nie umiem sobie wyobrazić, jak można stanąć wogóle na takiem stanowisku jako człowiek — chyba że ci panowie uważają, że reforma rolna dokona tego cudu, że wogóle w Polsce całej będą tylko chłopi po wsiach, a innego elementu już nie będzie. Choćby tak miało być, to jest to dopiero muzyką przyszłości, ale w tej chwili tak w Polsce nie jest. Wskutek tej zachłanności chłopsko - klasowej, a wszystkie stronnictwa włościańskie w Polsce i Sejmie pod tym względem wcale się między sobą nie różnią, mamy nieraz ów bałagan społeczny w kraju i samorządach. Nie widzą ci ludzie, iż ową zachłannością gubią kraj i wszelkie zdobycze kulturalne na rzecz anarchii.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#WładysławHerz">Teraz musimy się liczyć z tem, co jest, i według tego układać ustawy, a nie oddawać się mrzonkom, które będą może aktualne w niewiadomej przyszłości. To są w każdym razie w tej chwili tylko teorie, a życie praktyczne mówi nam co innego. Dlatego niech Panowie się nie dziwią, że trzeba było stawać w obronie sfer robotniczych i na wsi w sprawach zasadniczych, jak kwestia wyborów i zasiadania w radach gminnych. Panowie tak wykręcali ustawę, żeby w radzie gminnej zasiadali tylko sami chłopi. Powiadam, że to jest zachłanność niewłaściwa co najmniej, a nawet szkodliwa.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#WładysławHerz">Proszę Panów, stoimy na innem stanowisku, my chcemy współpracy tych wszystkich elementów i tych wszystkich sfer, które dane terytorium czyli daną wioskę zamieszkują, temsamem nie uznajemy żadnej dyktatury i nie chcemy ani dyktatury chłopskiej, ani kapitalistycznej, ani robotniczej, ani wojskowej, lub innej.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#komentarz">(P. Diamand: Panie, bądź Pan ostrożny.)</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#WładysławHerz">Jesteśmy demokratami i dlatego nie możemy stać na stanowisku jakiejkolwiekbądź dyktatury. Posiadamy dość cywilnej odwagi i woli, by nie tylko to publicznie stwierdzić, lecz czynami udowodnić w życiu. Dlatego też właśnie bronimy tej zasady, że w radach gminnych powinny być reprezentowane wszystkie sfery, które daną gminę zamieszkują. Inaczej cofniemy się kulturalnie daleko wstecz.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#WładysławHerz">Według tego postulatu powinno być odpowiednio skrojone ustawodawstwo; możemy wprawdzie obecnie być przegłosowani, ale skutki tego nie dadzą potem długo na siebie czekać. Ale jeżeli ustawy samorządowe mają wogóle przyjść do skutku, to sądzę, że w tych najważniejszych kwestiach o jakimś przeforsowywaniu, o jakimś przegłosowaniu mowy być nie powinno. Dlatego też uważam, że jeszcze zawczasu należy naprawić to, co w Komisji jeszcze nie zostało dostatecznie zrobione, w tym sensie, w jakim poprzednio mówiłem. Bo demokracja a nie dyktatura jest naturalnem podłożem nowoczesnego życia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#WładysławHerz">Ciekawą również była debata w Komisji Administracyjnej np. nad tem, kto nie może być radnym gminy wiejskiej. Obecnie został nieco wypolerowany ten artykuł i zmieniony po poważnych walkach na temat z panami socjalistami i z p. Putkiem, przedstawicielem „Wyzwolenia. Pierwotnie do tego pasztetu, który mamy w ustawie, co do kwestii, kto nie może być radnym w gminie wiejskiej, dodany był jeszcze jeden kwiatek.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#komentarz">(P. Putek: Karczmarz.)</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#WładysławHerz">Mianowicie, że radnym gminy wiejskiej nie może być ten, kto jest właścicielem lub dzierżawcą koncesyj alkoholowych.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#WładysławHerz">Nie może być ani radnym, ani nawet, jak p. Putek proponował, wójtem.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#komentarz">(P. Putek: Ja tylko temu się sprzeciwiałem.)</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#WładysławHerz">Muszę oświadczyć, że tu chodzi jednak o pewną zasadę i o pewne zasadnicze prawo dla obywateli polskich. Tu nie chodzi o to, czy kto jest właścicielem lub dzierżawcą koncesji, bo przecież nie jego to wina, że on ma tę koncesję, że z tego ma warsztat pracy, że z tego musi płacić podatki Państwu i gminie, więc żeby go za to karać, to uważam za niesprawiedliwość. Uderzył mnie fakt, iż tej niesprawiedliwości bronili zacięcie posłowie z P. P. S.: Jaworowski, Uziembło i Pragier, ażeby tych ludzi nie wolno było wybierać do rad gminnych.</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#WładysławHerz">I tu znowu przyświecał im, jak przypuszczam, Wschód i panujące tam stosunki, lecz na Zachodzie zawód restauracyjny — to proszę Wysokiej Izby żadne azjatyckie chałaciarstwo, lecz zawód renomowany i potrzebny. Jest to Europa a nie warszawskie Nalewki. Lecz tego nie mogli zrozumieć socjaliści i w porozumieniu i z poparciem klubu „Wyzwolenia” głosowali za utrzymaniem średniowiecznych przeżytków. Udało się to wieliminować z ustawy, ale sama myśl o tem jest dla nas demokratów straszna, bo kto w ten sposób traktuje zasadnicze prawa obywateli, to nad innemi ważnemi sprawami przechodzi również do porządku dziennego, byleby to tylko jego kaprysom dogadzało. Jeżeli się nie chce widzieć właściciela, czy dzierżawcy koncesji alkoholowej w radzie gminnej, powiatowej czy miejskiej, to niechże Rząd nie nadaje tych koncesyj obywatelom, i to będzie w porządku i z zasadą i z pewnem prawem ogólno-państwowem, ale ażeby w ten sposób stwarzać dla jednych przywileje, a innych poprostu niesprawiedliwie karać, tego tolerować nie można w żadnem ustawodawstwie. Tu właśnie się jasno rysują różnice między naszą kultura wschodnia a zachodnią.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#WładysławHerz">Również ciekawem jest, kto może być członkiem gminy. Obecny projekt ustawy mówi, że każdy obywatel, który od roku mieszka w gminie, nabywa członkostwo gminy. Proszę Panów, panowie z „Piasta mają w zanadrzu inny wniosek, który na Komisji przepadł, liczą może na to, że na Sejmie przejdzie. Wniosek ten mówi, iż może być członkiem gminy, kto od trzech lat zamieszkuje daną gminę.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#WładysławHerz">Niektórzy Panowie mówią, że to jest bardzo słusznie, jak w tej chwili ks. poseł Ilków (chliborob), który wychowany w kulturze i mentalności mongolskiej, nie zetknął się jeszcze z demokracja Europy, ale w Komisji Administracyjnej powiedziano, że w takim razie lepiej może nadawać to członkostwa gminy obywatelom po śmierci. Dlatego też znowu muszę wziąć w obronę wszystkie sfery społeczne a szczególnie sfery pracujące, na wsi, t. zn. sfery robotnicze i przedstawić Panom jakby ta rzecz wyglądała w praktyce, gdybyśmy mieli uchwalić ów nieszczęsny pomysł p. dr. Kiernika i jego kolegów z „Piasta”. Wiadomą jest rzeczą, iż szykany i teror wobec robotników tak samo się stosuje na wsi jak i w przemyśle, to znaczy, że wypowiada się im służbę i z chwilą wypowiedzenia służby trzeba opuszczać służbowe mieszkanie i wędrować w świat. To się dzieje rok w rok. Jeżeli to weźmiemy pod uwagę, to przyjdziemy odrazu do przekonania, że taki robotnik będzie wtenczas wiecznym tułaczem i wygnańcem i rokrocznie będzie zmieniał miejsce zamieszkania i nigdy nigdzie nie będzie członkiem gminy. Dlatego też uważaliśmy za horendalny pomysł, że się parlamentarnie wyrażę — ów wniosek i sam pomysł p. posła Kiernika. Sądzę, że Wysoka Izba nie weźmie pod uwagę takich pomysłów, jeżeli nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za konsekwencje z tego płynące.</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#WładysławHerz">Robotnika na wsi nie chroni bowiem żadna ustawa o ochronie lokatorów, często się więc zdarza, iż eksmituje się go i lokuje „pod gołem niebem”. Nie mając zatem członkostwa gminy, nie ma on prawa do żadnej opieki społecznej i na tem podłożu rodzi się element wrogi i antypaństwowy. Nędza tych ludzi do tego zmusza, dlatego zwracamy na to Wysokiej Izbie uwagę.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#WładysławHerz">W ustawie o gminie wiejskiej mamy trzy systemy prawa wyborczego, pierwszy, to głosowanie ścieśnione, drugi — względna większość, a trzeci — głosowanie stosunkowe. Taki porządek rzeczy muszę nazwać nie inaczej, jak przywilejem dla stronnictw chłopskich. Jest to specjalnie wymyślone na ich korzyść, To, że dla woj. poznańskiego i pomorskiego zdołałem wywalczyć głosowanie proporcjonalne, system prawa wyborczego pięcioprzymiotnikowego, nie jest żadną zdobyczą, jak to się może niektórym zdaje, przecież te rzeczy już są, nie można mówić o jakiejś zdobyczy. Może jest to zdobycz w stosunku do innych dzielnic, jak Kongresówka i Małopolska, ale jeżeli chodzi o naszą dzielnicę, to jest to utarty, dotychczasowy stan stary, o żadnych zatem zdobyczach niema mowy. A dlaczego się tak stało, że dla tych dwóch dalszych dzielnic wymyślono akurat taki wsteczny a nie inny system głosowania, czyli ordynacji wyborczej, na to niech odpowiedzą ci, którzy brali udział przez dwa lata w owem świętem przymierzu międzypartyjnem. Oni wiedzą dlaczego. Jedno muszę jednak powiedzieć, że jeśli się czemu dziwię, to temu, iż nasi hiperdemokraci, nasi radykalni koledzy z lewicy, panowie socjaliści, tak łatwo puścili to kantem...</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Nie łatwo!)</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#WładysławHerz">Muszę sądzić po tem, co było i co jest powiedziane w projekcie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk).</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#WładysławHerz">Gdybyście Panowie z P. P. S. stawiali tę zasadniczą kwestię szczerze i stanowczo — nie byłoby w projekcie owej hegemonii sfer włościańskich, a pognębienia sfer robotniczych na wsiach. Puszczając „kantem” ludność robotniczą w Kongresówce i Małopolsce, panowie socjaliści zupełnie ogołocili te sfery z możności wejścia do rad gminnych. Bo proszę Panów, jeżeli chodzi o wybory zwykłą większością, ścieśnione czy proporcjonalne, to rozumiemy dobrze, co to są za zasady i tłomaczyć sobie tego nie potrzebujemy. Ja tylko oświadczam, że jedyną gwarancją dla sfer robotniczych, aby nie były pominięte, jak na komisji mówiono „wygolone” z bezpośredniego udziału, z uczestnictwa w radach gminnych, jest system głosowania proporcjonalnego. Niema innego systemu, któryby nam gwarantował według nowoczesnego poglądu w nowoczesnem państwie udział w takich czy innych ciałach samorządowych, jak tylko system proporcjonalny. Dlatego, proszę Panów, uważamy, że jeżeli Panowie socjaliści z takich czy innych względów na Komisji puścili to w niepamięć, czy z lekkiem sercem potraktowali słuszne prawo naturalne i państwowe robotników rolnych, to chyba na plenum Sejmu ten błąd naprawią.</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#WładysławHerz">Również okres urzędowania wójta na czas jednej kadencji uważamy za zbyt krótki, dlatego, że chodzi o pewną ciągłość pracy w samorządzie. 0 tej ciągłości będę mówił specjalnie przy omawianiu ustawy o gminie miejskiej.</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#WładysławHerz">Jeżeli chodzi o całokształt ustawy o gminie wiejskiej, to oświadczamy, że nas ona nie zadawala, gdyż pewne zdobycze słuszne i racjonalne, już istniejące chociażby w zachodnich dzielnicach, winny być utrzymane. Może ktoś powie, że przecież łatwo się zgodzić mogę na obecne załatwienie ustawowe, skoro dla Poznańskiego i Pomorza uzyskaliśmy to, co obecnie istnieje, obecną ordynację wyborczą, a o inne dzielnice nie powinniśmy się troszczyć. Nie, proszę Panów! Żądaliśmy pierwotnie, by w całem Państwie był ten system, ale gdy się widziało, że owo przymierze międzypartyjne idzie na zagładę wszystkiego, że daje przywileje tylko włościanom na wsi, wtedy trzeba było ratować to, co było do uratowania i dlatego, wówczas, gdy już wszystko inne przepadło, zażądaliśmy, żeby przynajmniej to, co było w zachodnich województwach, zostało utrzymane. To się nam udało uratować. Szczególnie dziwić się należy, że p. poseł Kwapiński, jako orędownik ludu pracującego na roli, mało się tem interesował na komisji.</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Wszystkiem się nie mogę interesować.)</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#WładysławHerz">Gdyby Pan był na komisji i przysłuchiwał się wywodom Pańskiego kolegi p. Jaworowskiego, to sądzę, żeby Panu skóra wprost ścierpła na widok, jak łatwo zaprzepaszczało się te istotne zdobycze ludu pracującego na roli. Niech więc później Panowie nie krzyczą na srogie i krzywdzące robotników rolnych ustawodawstwo samorządowe i nie zwalają go na reakcję w Sejmie, gdyż obecnie mając klucz do obrony tych kardynalnych praw obywatelskich, sami je zatraciliście.</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#WładysławHerz">Ustawa o gminie wiejskiej, jeżeli nie ma być krzywdząca dla szerokich mas obywateli polskich, powinna być w Sejmie stanowczo ulepszona.</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#WładysławHerz">Jeżeli chodzi o ustawę o gminie miejskiej, to referent p. Jaworowski dowodził nam dość długo i szeroko, jakie to dobrodziejstwa ta ustawa wogóle nam przynosi.</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#WładysławHerz">Na wstępie p. Jaworowski jako referent prostował pewne nieścisłości, które zakradły się do druku, powiedzmy wskutek tego, że referent się przepracował — (wszystko jest możliwe), ale nie sprostował jednej nieścisłości, tej mianowicie, która mieści się w art. 124 i która, uważam, że powstała nie z przygodnej omyłki czy niedopatrzenia, ale z jakiejś poważniejszej przyczyny. O tem jeszcze później pomówimy.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#WładysławHerz">P. referent powiedział, że szczególnie w tych miastach wydzielonych z powiatów, gdzie znajduje się jakiś sąd, podczas wyborów komisarzami wyborczymi i przewodniczącymi komisyj wyborczych mają być sędziowie danego sądu, i powiedział, że to są ludzie jak najobjektywniejsi, których nie można posądzać o jakieś specjalne aspiracje polityczne, o zacietrzewienie partyjno-polityczne, i t. d. Może by. Przyznaję, że częściowo tak jest, ale i sędziowie są ludźmi, a na dowód, że są ludźmi i również bardzo często urzędują z punktu widzenia partyjno-politycznego, podam tylko jeden przykład, który się wydarzył w czerwcu b. r. w sądzie okręgowym w Poznaniu. Podczas pewnej rozprawy w sądzie okręgowym po zeznaniach zaprzysiężonych świadków, a byli to między innymi robotnicy, przed wyrokiem oświadczył pan sędzia wówczas urzędujący, że tych zeznań pod przysięgą złożonych przez robotników nie może sąd wziąć pod uwagę, bo to są ludzie czwartej klasy, a to co oni zeznają jest przeważnie kłamstwem.</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#WładysławHerz">Fakt ten podałem do wiadomości Pana Ministra Sprawiedliwości, a jest on dowodem, że sędziowie nie są zawsze obiektywni. Uważam, że są obywatelami jak każdy inny i mają także swój partyjno-polityczny punkt widzenia. Więc to, że tam będzie sędzia jako przewodniczący, wcale nie daje rękojmi, że te wybory będą lepiej czy praworządniej przeprowadzone, niż gdy będzie jakiś inny mianowany czy obierany obywatel.</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#WładysławHerz">Jeżeli już przy ustawie o gminie wiejskiej zmagały się orientacje wschodnie i zachodnie w naszem Państwie, to przy ustawie o gminie miejskiej działo się to w mierze o wiele większej. Trudno o tem nie mówić, jeżeli tak jest. Chodziło głównie o to, że w zachodnich województwach czasokres urzędowania magistratów jest dotychczas dłuższy, niż jedna kadencja przewidziana w obecnem ustawodawstwie. Specjalnie niektórzy panowie uważali to za coś tak horendalnego, z czem się absolutnie pogodzić nie można. Nawet oświadczyli, i to był znowu pan referent Jaworowski, że on sobie nie wyobraża, ażeby magistrat, prezydent, burmistrz, lub ławnik, mogli być wogóle urzędnikami we właściwem tego słowa znaczeniu — wogóle niema urzędników w samorządach ani w magistratach, to są tylko mężowie zaufania danej większości.</u>
          <u xml:id="u-11.56" who="#komentarz">(Głos: Partii.)</u>
          <u xml:id="u-11.57" who="#WładysławHerz">Jeżeli się słyszało tyle deklamacji o stronie gospodarczej samorządów, o zniweczeniu politykierstwa w samorządach, a teraz słyszy się wywody referenta na ten temat, że to nie mają być urzędnicy, lecz mężowie zaufania, to jedno z drugiem bardzo koliduje.</u>
          <u xml:id="u-11.58" who="#WładysławHerz">Prawdą jest, że w zachodnich województwach są dotychczas magistraty dłużej aniżeli na jedną kadencję wybierane: burmistrz i prezydent na lat 12, ławnicy płatni również na lat 12, a niepłatni na lat 6, — jest tam system płatnych i niepłatnych ławników, czego może gdzieindziej niema. Dotychczas jest również ustawowo zawarowane, że każdy wybór, burmistrza czy ławnika, musi być zatwierdzony przez władzę nadzorczą, to jest przez wojewodę, jeżeli zaś jest sprzeciw, to niezatwierdzenie podlega wyrokowi sądu administracyjnego i idzie potem do ostatecznej decyzji do Ministra Spraw Wewnętrznych. Tych rzeczy jako zasadniczych w naszej ustawie broniliśmy nie w tem przeświadczeniu, żeby tworzyć dla kogoś synekury i protekcje, lecz by stworzyć samorząd miejski zdolny do pracy twórczej. Panowie i z lewicy i częściowo z prawicy chcieliby znieść te kulturalne zdobycze, które się okazały racjonalne na Zachodzie, a na to miejsce postawić próżnię lub wątpliwą doktrynę partyjno-polityczną!</u>
          <u xml:id="u-11.59" who="#WładysławHerz">Nie chodzi nam również o to, by, jak to złośliwie ktoś mówił, stwarzać dla ludzi dożywocie, ale jedną racjonalną zasadę doświadczenie życia nam przekazało, to znaczy potrzebę ciągłości pracy pozytywnej w samorządzie, o której to ciągłości Panowie nie chcecie ani słuchać, ani jej znać. Z doświadczenia praktycznego Panowie widzą, że jeżeli co cztery, czy co pięć lat zmienia się rada miejska, a z nią i magistrat, to o jakiejś pozytywnej ciągłości pracy dla dobra samorządu mowy być nie może, bo to są wtenczas rzeczy czysto polityczne, a nie gospodarcze. Panowie nie chcą się dać przekonać. Dobrze, ale życie dalsze Wam stokrotnie udowodni, że tak jest. Nie chcecie widzieć, na czem ta ciągłość pracy polega. Polega ona na dłuższem trwaniu pewnych stałych czynników w samorządzie, nie rady, owszem, ta musi być częściej zmieniana. Rada to czynnik polityczny samorządu, ale magistrat, który ma prowadzić zasadniczą pracę i dbać o dobro i rozwój samorządu, naprawdę nie powinien być tak często zmieniany, li tylko ze względów politycznych, jakimi są wybory. O tak ważnym czynniku w samorządzie, jakim jest pewna stała ciągłość pracy, prawie że się wogóle nie mówi przy obecnych obradach. Ludzie wolą słuchać demagogii a później przeklinać skutki stąd powstałe.</u>
          <u xml:id="u-11.60" who="#WładysławHerz">Wszystko, co Panowie powiedzą na obronę częstego wyboru magistratu, okaże się obroną zaprowadzenia w samorządzie jałowego politykierstwa. W tym wypadku muszę oświadczyć, że bardzo poważni prawnicy, którzy są dziś prezydentami samorządów większych miast, oświadczają publicznie i bez obsłonek: jestem prawnikiem, a jednak przez 3, 4 lata musiałem się dopiero wżyć, uczyć się, co to jest samorząd, i choć dawałem sobie z początku jakoś radę, jednak dopiero po 3, 4 latach mogłem intensywnie i racjonalnie dla samorządu pracować! Panowie powiedzą: co to za prawnicy, co to za zakute głowy, które odrazu nie mogą dać sobie rady z taką instytucją jak samorząd!</u>
          <u xml:id="u-11.61" who="#komentarz">(P. Putek: Jest już poprawka, aby byli prawnicy!)</u>
          <u xml:id="u-11.62" who="#WładysławHerz">Pan może sobie ironizuje, ale naprawdę w życiu jest inaczej.</u>
          <u xml:id="u-11.63" who="#komentarz">(P. Putek: Nie, naprawdę jest)</u>
          <u xml:id="u-11.64" who="#WładysławHerz">Proszę Panów! Prawnik czy nieprawnik, jeżeli będzie wybrany na jedną kadencję, w tym wypadku na 5 lat jako kierownik samorządu czy jako jego najbliższy funkcjonariusz, przez pierwsze 3 lata będzie się musiał uczyć, bo nie będzie mógł odrazu się wtajemniczyć w te wszystkie arkana, jakie samorząd w sobie mieści. A przez ostatnie 2 lata będzie tylko mydłkować i politykować, ażeby go znowu wybrali. To jest cała zagadka i cała tajemnica wszystkiego, o co Panom chodzi. Jakie to może mieć wyniki i skutki, to widzimy z tego co się dzieje tam, gdzie taki system panuje.</u>
          <u xml:id="u-11.65" who="#WładysławHerz">Dlatego, jeżeli inne dzielnice uważają, że dla nich to jest niemożliwe, ażeby pewną ciągłość pracy w samorządzie zaprowadzić, jeżeli lubują się w tem, ażeby co 4, 5 lat był bałagan w samorządach, dobrze, to sobie to uchwalajcie, ale my nie możemy do tego dopuścić, aby w naszych województwach zachodnich owa anarchia miała miejsce, bo jednak ta ciągłość pracy w samorządach przez dłuższy okres urzędowania, czy to prezydenta czy ławników, wykazała praktycznie, że jest dodatnim czynnikiem w życiu samorządów, dla społeczeństwa i dla państwa! I to nie pozwala nam, żebyśmy z tego rezygnowali.</u>
          <u xml:id="u-11.66" who="#WładysławHerz">Więc jeżeli w tym wypadku broniliśmy tych głównych zasad obowiązujących na zachodzie Państwa Polskiego, to w tem przekonaniu, że służymy sprawie dobrej, państwowej i samorządowej, a nie żadnej partyjnej, i dlatego też nadal będziemy podtrzymywać to żądanie. Jeżeli zaś weźmiemy pod uwagę te stosunki, jakie się wytworzyły, i rezultaty obecnych wyborów do samorządu, czy to w Kongresówce, czy na Wschodzie, czy w Małopolsce, to proszę Panów, jeżeli to dla Was nie jest jeszcze dostatecznym drogowskazem, skąd to pochodzi i do czego to wszystko prowadzi, to wątpię, czy wogóle czegoś jeszcze w Polsce się nauczymy.</u>
          <u xml:id="u-11.67" who="#WładysławHerz">Ciągłość pracy w samorządzie powinna być podtrzymywana, a ona nie będzie podtrzymywana, jeżeli za każdą kadencją będzie się zmieniać również magistrat, a choćby tylko jego kierownik i przewodniczący, burmistrz i prezydent.</u>
          <u xml:id="u-11.68" who="#WładysławHerz">Przytem należy zwrócić uwagę, iż na kierowników magistratu na zbyt krótki okres czasu zgłaszać się mogą przeważnie tylko karierowicze i megalomani, lecz nie szanujący się obywatele.</u>
          <u xml:id="u-11.69" who="#WładysławHerz">Tak samo zatwierdzanie członków magistratu uważają niektórzy panowie za coś niemożliwego do przeprowadzenia. W ustawie mamy pewien zwrot, gdzie się wprawdzie nie mówi o zatwierdzaniu, ale się mówi o sprzeciwie władzy nadzorczej do ministerstwa przeciwko wyborowi burmistrza. To jest surogat tego, co się nazywa zatwierdzaniem. W każdym razie, gdyby jeszcze i to skreślić z ustawy, to przecież bądź co bądź przy tych stosunkach, w jakich my jeszcze żyjemy w Polsce, łatwo się mogą zdarzyć niewłaściwości. Jeżeli to się czasem spotyka na zachodzie, to tem łatwiej może się zdarzyć na wschodzie, że jakieś niepowołane czynniki zostaną wybrane na czoło magistratu w charakterze prezydenta, czy burmistrza. Do Bydgoszczy może z 6 lat temu przybył z „ciepłych krajów”, jak się to mówi popularnie, jakiś „cudotwórca” samorządowy z dyplomami. Nie było wtedy jeszcze Targów wschodnich we Lwowie i niewiadomo jakim sposobem on je zdobył, ale dostał się do magistratu, przedstawił wszystkie dyplomy i patenty i wybrano go na prezydenta miasta.</u>
          <u xml:id="u-11.70" who="#komentarz">(Głos: Na 12 lat.)</u>
          <u xml:id="u-11.71" who="#WładysławHerz">Tak jest, na 12 lat. I tylko zbiegiem okoliczności wydało się, że jest to skończony demagog, blagier, czyli t. z w. — „hochstapler” i sprawa skończyła się kryminałem, nie potrzeba było czekać 12 lat, bo ustawodawstwo powiada, że jeżeli ktoś coś skrewił czy zawinił, jeżeli staje się karygodnym, to w tej chwili zostaje zwolniony z tego stanowiska, a osadzony w więzieniu. I te 12, 10 lat nie są dla nas postrachem; jeżeli ktoś będzie karygodnie urzędował i zaniedba swoje obowiązki, to jego urząd kończy się z dniem dzisiejszym. Zresztą czy kogoś niepowołanego wybiorą na lat 10 czy rok, to jest to samo. Tu nie odgrywa roli sama ilość lat, lecz kwalifikacje kandydata. Więc, proszę Panów, malowanie diabła na ścianie, że to jest dwanaście albo więcej lat, może przestraszyć tylko ludzi, którzy się na tem nie znają.</u>
          <u xml:id="u-11.72" who="#WładysławHerz">Jeżeli domagamy się zatwierdzania członków magistratu przez władzę nadzorczą, to dlatego, że jesteśmy za silną władzą w Państwie a to chyba jest również ważną zasadą, którą należy brać pod uwagę. Państwo winno mieć zawsze możność ingerencji w takich wypadkach, gdzie uważa, że dzieje się coś na szkodę Państwa lub samorządu, wskutek takiego czy innego składu personalnego magistratu. Proszę Panów, czy to będzie taki lub inny rząd, nie o to chodzi ale chodzi o samą zasadę samorządu.</u>
          <u xml:id="u-11.73" who="#komentarz">(Głos: To także jest ważne, jaki jest rząd.)</u>
          <u xml:id="u-11.74" who="#WładysławHerz">Jeżeli chodzi o samą ordynację wyborczą, to jest ona w ustawie o gminie miejskiej przystosowana do nowoczesnych potrzeb, poglądów i ustroju naszego Państwa. Jest to system pięcioprzymiotnikowy. Może być, że Panowie, którzy są przeciwnikami tego systemu, i tu węszą jakieś złe rzeczy. Prasa codzienna niektórych odłamów, nawet ta, która jest własnością niektórych panów posłów, a wysługuje się na rozkaz, specjalnie przedstawia tę sprawę tak, że pięcioprzymiotnikowe prawo wyborcze do samorządów w Polsce jest chyba ruiną Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.75" who="#komentarz">(P. Michalak: Zgubą Polski??)</u>
          <u xml:id="u-11.76" who="#WładysławHerz">Tak, system ten jest zgubą, ale dla wszelakiego kołtuństwa i przekupstwa, jakiego byliśmy świadkami podczas panowania systemów wyborczych pluralnych, większościowych, i t. d. Wówczas panowała wszechwładnie tradycyjna wódka i kiełbasa wyborcza. Są to rzeczy znane i niedawne. Szczególnie p. poseł Marian Dąbrowski w swojem piśmie na ten temat się rozpisuje.</u>
          <u xml:id="u-11.77" who="#komentarz">(Głos: Teraz do Zachodu się przyłączył.)</u>
          <u xml:id="u-11.78" who="#WładysławHerz">Dlatego też, proszę Panów, trzeba na ten temat kilka słów więcej powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-11.79" who="#WładysławHerz">Dowodzi się, że system pięcioprzymiotnikowego głosowania jest zły, ale nic się nie stawia na to miejsce lepszego. Bo to, co Panowie w ustawie o gminie wiejskiej nazywają „ścieśnionem głosowaniem”, „względną większością”, czy to są walory lepsze?</u>
          <u xml:id="u-11.80" who="#komentarz">(Głos: Gorsze!)</u>
          <u xml:id="u-11.81" who="#WładysławHerz">To są wielokrotnie gorsze walory. Słusznie.</u>
          <u xml:id="u-11.82" who="#WładysławHerz">Więc cóż znaczy ta demagogią i blaga, gdy się bije w te demokratyczne zdobycze naszego społeczeństwa, a nie może się nic lepszego, nic pożyteczniejszego na to miejsce postawić? Dał temu wyraz nawet mały premier, p. Bartel, który raz z tej mównicy powiedział, że niema systemu lepszego niż ten, który obowiązuje dziś do parlamentu, nikt jeszcze w świecie nic lepszego nie wymyślił i dlatego on za tym systemem obstaje. Dlatego też należy się tylko dziwić, dlaczego i dla kogo uprawia się taką demagogię?</u>
          <u xml:id="u-11.83" who="#WładysławHerz">A jeżeli chodzi o wyniki wyborów w samorządach na wschodzie, czy w Małopolsce Wschodniej, gdzie jest system kurialny, to żadna mniejszość, jeżeli o to chodzi, nie wejdzie do tej rady miejskiej czy wiejskiej. Dlatego zapytuję, jak można zwalczać w taki nieraz obłędny sposób ów demokratyczny system pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego, kiedy się widzi wszędzie w tej chwili, że wszystkie inne systemy są jeszcze gorsze dla Państwa Polskiego. Ale trudno mówić ślepcom o kolorach. Dlatego też, proszę Panów, trzeba tu stanowczo odeprzeć te jałowe napaści przeciw temu systemowi, jakoby on był jednym z najzgubniejszych dla Państwa Polskiego, Odwrotnie, nie jest on najzgubniejszy, bo wszędzie gwarantuje pewną współpracę wszystkich mniejszości, w tem i polskiego społeczeństwa, gdzie ono jest w mniejszości; przy innym systemie głosowania nie dostanie się ono do tej czy innej rady miejskiej, lub wiejskiej. Panowie jednak nie chcą tego zrozumieć i upierają się przy swojem, wbrew zdrowemu rozsądkowi.</u>
          <u xml:id="u-11.84" who="#WładysławHerz">Teraz przechodzę do tekstu art. 124 w ustawie o gminie miejskiej, o którym powiedziałem, że p. referent, nie wiem i nie twierdzę, czy świadomie, czy nieświadomie, podał do druku w innej postaci. Nie będę mówił o szczegółach, tylko o samej zasadzie. Artykuł ten miał gwarantować pewne dotychczasowe zdobycze w poznańskiem i na Pomorzu. Tymczasem według obecnego tekstu w druku stało się inaczej. Na podstawie przeprowadzonego pewnego porozumienia w ostatnich dniach z pewnemi czynnikami, na podstawie uchwał i głosowań w Komisji Administracyjnej, art. 124 ust. 3 nie został uchwalony tak, jak on obecnie brzmi w druku. Został on uchwalony w tem brzmieniu:</u>
          <u xml:id="u-11.85" who="#WładysławHerz">„W województwach poznańskiem i pomorskiem wybiera rada miejska prezydenta, wiceprezydenta, burmistrza, zastępcę burmistrza na 10 lat, większością 3/5 głosów, przy obecności conajmniej 3/5 ustawowej liczby radnych, natomiast ławników wybiera się na lat 5”. To jest ścisła uchwała Komisji Administracyjnej, i tego niema tu w druku obecnego projektu.</u>
          <u xml:id="u-11.86" who="#komentarz">(P. Jaworowski: Dwie kadencje)</u>
          <u xml:id="u-11.87" who="#WładysławHerz">Nie, Panie łaskawy, bo głosowaliśmy nad latami, a jeżeli chodzi o przypomnienie Pańskiej pamięci, bo Pan jest zbyt nerwowy, to zapytałem formalnie p. przewodniczącego dra Putka, jak uchwaliliśmy: czy kadencje, czy lata, 10 czy 5. P. Putek jeszcze raz stwierdził, że uchwaliliśmy 10 i 5 lat. Tak też było, nie inaczej, Panie Referencie! Ja nie twierdzę, że Pan rozmyślnie nie podał tego brzmienia uchwały do druku, ale stwierdzić muszę, że taka a nie inna była uchwała, jak ja odczytałem. Taki a nie inny był tekst uchwały i tego tekstu będziemy się kategorycznie domagali, bo to są napozór tylko dwie drobnostki, ale one zupełnie wywracają kota ogonem do góry.</u>
          <u xml:id="u-11.88" who="#komentarz">(Głos: Czy można tak robić?)</u>
          <u xml:id="u-11.89" who="#WładysławHerz">Można, Pan Kolega Jaworowski jest specjalistą od tego! Otóż jak powiada p. Jaworowski? „Rada miejska może wybierać, a myśmy uchwalili: „wybiera, a to jest wielka różnica: „może wybierać a „wybiera”. „Wybiera” to znaczy, że musi, to jest pozytywna forma, a jeżeli „może wybierać”, to nie potrzebuje. Dlatego uchwaliliśmy że „wybiera”, a nie jak tego sobie życzy p. Jaworowski, iż „może wybierać”. Takim jest projekt, który Panom na komisji wręczyłem i nad którym głosowaliśmy, I jeżeli pan referent chce temu zaprzeczyć, to co najwięcej doprowadzi do tego, że konsekwencje takiego postępowania będą bardzo poważne. Przykro mi bardzo, że muszę posądzać o nielojalność p. referenta, lecz Panowie wiedzą, że w wielu wypadkach ustępowaliśmy nie dlatego, ażeby coś wygrać, bośmy nic nie wygrali, bo to wszystko już jest u nas, tylko, ażeby ratować to, co uważaliśmy za słuszne i dobre. Lecz jeżeli się już ostatnie słowo mówi i godzi się na nie, to uważamy, że prosta lojalność koleżeńska i zasadnicza tego wymaga, ażeby nie przedstawiać tego inaczej, jak było uchwalone. Dlatego odwołuję się do rozsądku i zrozumienia p. przewodniczącego Komisji Administracyjnej, by stanął w obronie autorytetu Komisji i jej uchwał, by tę rzecz jeszcze raz wziął na Komisję i doprowadził do takiej zgody i interpretacji, żeby to brzmienie, które uchwaliliśmy na Komisji, znalazło się w tekście ustawy.</u>
          <u xml:id="u-11.90" who="#WładysławHerz">W rozdziale dotyczącym prawa wyborczego do rad miejskich jest powiedziane w jednym artykule, że wojskowi, pełniący czynną służbę wojskową, wykluczeni są od czynnego prawa wyborczego. I to jest bardzo słuszne. Ustawa stoi na innem stanowisku, aniżeli to, na którem stanął rząd przy wyborach do rady miejskiej w Warszawie. Wiemy, że w Warszawie głosowało kilka tysięcy oficerów przy wyborach do rady miejskiej, a dziesiątki tysięcy szeregowych nie miało żadnego prawa wyborczego. Jeżeli ma być tak dalej, żeby wojsko brało czynny udział w wyborach, to zgoda na to, ale niech wtedy głosują wszyscy, całe wojsko, a nie tylko oficerowie.</u>
          <u xml:id="u-11.91" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
          <u xml:id="u-11.92" who="#WładysławHerz">Proszę Panów, jaki to osad goryczy pozostawia po sobie w tym szeregowcu, jak gdyby był obywatelem dziesiątej klasy w Państwie; jak go to degraduje jako człowieka! Za czasów zaborczych zawsześmy walczyli przeciw takiej degradacji i demoralizacji ludzi wogóle i w Państwie naszem również nie możemy ścierpieć tego, by uprzywilejowywać jednych, a degradować drugich. Dlatego, proszę Panów, możemy się zgodzić na jedną z dwóch zasad, albo wojsko wogóle nie będzie brało udziału w wyborach samorządowych, albo całe wojsko będzie brało udział. Tylko taka alternatywa jest możliwa, niema żadnych półśrodków, czy przywilejów, bo w wyborach są tylko równi obywatele, chyba że chcemy stworzyć pluralne prawo wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-11.93" who="#komentarz">(Głos: Tego niema)</u>
          <u xml:id="u-11.94" who="#WładysławHerz">Tego właśnie niema, więc powiadam, iż wojsko, znajdujące się w czynnej służbie, nie powinno brać udziału w wyborach samorządowych. Przemawiają za tem względy ogólno - państwowe, które wszędzie zostały uznane, jedynie u nas są eksperymenty. Tworzenie przywilejów dla jednej tylko sfery wojskowej jest demoralizacją dla całego społeczeństwa i wojska, a więc jest szkodliwe.</u>
          <u xml:id="u-11.95" who="#WładysławHerz">Przechodzę do ustawy o powiatowych związkach komunalnych. Otóż, proszę Panów, w tej ustawie znowu spotykamy to, co mamy już częściowo w ustawie o gminie wiejskiej, to znaczy wybór pośredni i nieproporcjonalny członków do t. zw. rady powiatowej, czyli sejmiku powiatowego, i w tej ustawie widzimy dążenie do stworzenia w radach powiatowych i wydziale powiatowym stałej przewagi sfer posiadających wiejskich. I znowu zawinili tu przedstawiciele „radykalnej polskiej lewicy, jak socjaliści i inni, iż tak łatwo poświęcili podstawowe kwestię sfer pracujących! Tu znowu stoimy na stanowisku, że wybory powinny się odbywać systemem pięcioprzymiotnikowym, jako tym systemem, który nie może zaszkodzić żadnej sferze i nikt pokrzywdzony tu nie będzie. Atoli ze względów czysto partyjno-polityczno - klasowych, albo też stwarzania przywilejów dla kogoś, dla niektórych sfer w Polsce Komisja Administracyjna w większości stanęła na stanowisku, że trzeba jednak zaprowadzić system trojaki: jedno-, dwu- i trzy-mandatowy, od takiej czy innej okoliczności zależny. Uważamy to za niesłuszne i dlatego domagać się będziemy jednolitego systemu głosowania, t. j. 5-przymiotnikowego w wyborach do rad powiatowych.</u>
          <u xml:id="u-11.96" who="#WładysławHerz">Proszę Panów, uważam mimo wszystko, że jeżeli będzie dobra wola, ale dobra wola, która pójdzie po linii naprawdę nie krzywdzenia szerokich sfer ludności pracującej, aby nie odbierać jej tego racjonalnego prawa, które im się należy, i które już posiadają, jeżeli ta dobra wola pójdzie po linii zaspokojenia wszystkich sfer bez względu, gdzie mieszkają, i zagwarantuje im równe prawa, to te ustawy samorządowe mogą być uchwalone bardzo szybko. Powiedział p. Jaworowski, że każdy, kto się będzie obecnie sprzeciwiał uchwaleniu ustaw samorządowych, źle się przysłuży sprawie. Bardzo słusznie. — Tu się wyjątkowo z nim zgadzam i sądzę, że on sam wytrwa na posterunku. Jeżeli przeszły Sejm nie zdobył się na uchwalenie ustaw samorządowych i obecny znowu nie miałby się zdobyć na to, to oczywiście niema gwarancji, żeby przyszły Sejm na to się zdobył. Ale jedno trzeba wziąć pod uwagę. O ile się słyszy, widzi i czyta, to jakoby Rząd był największym przeciwnikiem uchwalenia obecnie ustaw samorządowych przez Sejm. Trzeba o tem mówić głośno, żeby społeczeństwo się o tem dowiedziało, by się nie nazywało, że Sejm jest do niczego, że potrafi się tylko kłócić, niech społeczeństwo wie, że Sejm w tej sprawie idzie po linii uchwalenia ustaw samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-11.97" who="#WładysławHerz">Gdyby zaś Rząd miał zamiar przeszkodzić Sejmowi w uchwaleniu ustaw samorządowych, odpowiedzialność także musi wziąć na siebie. W każdym razie Sejm nie może brać tej odpowiedzialności, gdyż każdy, sabotujący ustawy samorządowe, musi brać odpowiedzialność na siebie.</u>
          <u xml:id="u-11.98" who="#WładysławHerz">Oświadczyć jeszcze należy, że nie widzimy żadnego innego sposobu realnego, jakimby ustawodawstwo samorządowe szybko przeprowadzone być mogło, bo ani dekret ani żadna inna forma załatwienia tej sprawy nie daje nam gwarancji, że ta sprawa będzie lepiej i racjonalniej załatwiona. Dlatego stojąc na stanowisku, aby ustawy te były jak najrychlej uchwalone w Sejmie, prosimy jednak Wysoką Izbę uprzejmie, żeby nie gwałciła tych zasadniczych praw kulturalnych i społecznych, zdobytych już przez społeczeństwo, a które dobrze się przyjęły w niektórych dzielnicach Państwa Polskiego, lecz obiektywnie tę sprawę rozstrzygnęła, gdyż tylko to daje gwarancję, że wogóle te ustawy w Sejmie będą uchwalone!</u>
          <u xml:id="u-11.99" who="#komentarz">(Oklaski na ławach N. P. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Wojtiuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JakiwWojtiuk">Proszę Panów! Owa sławetna dziś rozpatrywana ustawa o gminach wiejskich powstała jakoby z kompromisu pomiędzy prawicą a t. zw. lewicą sejmową i ma z tego tytułu wszelkie szanse przejścia w Sejmie. Ale przyjrzyjmy się, czyim kosztem został między prawicą i lewicą sejmową zawarty ten „targ” — kto za niego ma płacić? Oczywiście, że biedni chłopi, robotnicy rolni, a przedewszystkiem chłopi i robotnicy narodów ujarzmionych, Ukraińcy i Białorusini.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JakiwWojtiuk">Panowie z P. P. S. i Wyzwolenia, szumnie posługujący się frazesami o obronie interesów robotników i chłopów, mówiąc o zgodzie braterskiej czy nawet o federacji polsko - ukraińsko - białoruskiej, o równych prawach Ukraińców i Białorusinów, w rzeczywistości skwapliwie zaprzedali te interesy obszarnictwu polskiemu. Dla nich „polska racja stanu” na t. zw. Kresach — to punkt, na którym godzą się oni z endekami. Dla nich utrzymanie uprzywilejowanych grupek, stanowiących na Ukrainie i Białorusi Zachodniej znikomą mniejszość, jest alfą i omegą ich dążeń.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JakiwWojtiuk">Ustawa o gminie wiejskiej jest jednym więcej jaskrawym dowodem, że polski rząd, polska burżuazja i polska ugoda z pod znaku P. P. S., Wyzwolenia i Stronnictwa Chłopskiego łączą się w jednolitym froncie pod hasłem eksterminacji narodowościowej na Ukrainie i Białorusi Zachodniej, pod hasłem polskiej hakaty. Cała polityka rządu Piłsudskiego, popierana przez wszystkie ugrupowania polityczne burżuazji i ugody robotniczo-chłopskiej dąży do utworzenia kolonii polskiej z wyzyskiwanej Ukrainy i Białorusi Zachodniej. Chłopów ukraińskich i białoruskich pozbawia się ich ziemi, zostawiając ją w ręku obszarników lub oddając kolonistom, szkoły ukraińskie i białoruskie zamyka się lub przemocą utrakwizuje, prześladuje się stowarzyszenia kulturalne, jak ukraińską „Proświtę” lub też białoruskie stowarzyszenie kulturalno — oświatowe. Posłowie białoruscy do dziś dnia siedzą we Wronkach.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#JakiwWojtiuk">Masowe procesy na Ukrainie Zachodniej dochodzą do wyroków potwornych, nawet jak na faszystowską Polskę Piłsudskiego. Przypomnę Panom tylko tysiąc lat katorgi w procesie we Włodzimierzu Wołyńskim, 250 lat w Łucku i tyle innych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MaciejRataj">Panie Pośle Wojtiuk, może Pan zechce trochę głośniej mówić, tak, żebym ja mógł także słyszeć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JakiwWojtiuk">Defenzywa na t. zw. Kresach hula. Osławione są tortury w defenzywie białostockiej, gdzie bezkarnie nawet morduje się więźniów politycznych, jak np. Rajchmana, znane już dokładnie tortury stosowane w defenzywie na Wołyniu i innych ziemiach ukraińskich. Prowokacje się subsydjuje, jak tego dowodzą procesy polityczne, proteguje się różnych panów Gurinów w Wilnie i innych prowokatorów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MaciejRataj">Panie Pośle Wojtiuk, słyszę tylko te ustępy, które akurat do ustawy nie należą. Może inne należą do ustawy, ale ja ich nie słyszę.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#MaciejRataj">Nie twierdzę, żeby nie było innych, dlatego proszę, żeby Pan mówił trochę głośniej, żebym mógł kontrolować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JakiwWojtiuk">Ale tego wszystkiego mało. Obecna ustawa precyzuje stosunek Rządu i burżuazyjnych stronnictw polskich wraz z P. P. S., „Wyzwoleniem” i Stronnictwem Chłopskiem do ludów ujarzmionych. Art. 47 tej ustawy bezwstydnie sprowadza Ukraińców i Białorusinów do roli obywateli już nie drugiego, lecz nawet dziesiątego rzędu. Artykuł ten, przyjęty skwapliwie przez P. P. S., „Wyzwolenie” i Stronnictwo Chłopskie, powiada, że na terenach wschodnich „wyborca ma prawo oddać jedną kartkę wyborczą zawierającą nazwiska kandydatów w ilości 2/4 ogółu ustawowej liczby radnych i tyluż zastępców”. Znaczy to, że w gminie, mającej np. 1.200 wyborców i 12 radnych, lista, na którą pada 900 głosów, może przeprowadzić tylko 1/4 rady, to znaczy 3 radnych, a pozostałe 300 głosów, odpowiednio rozłożone na 3 listy, przeprowadzają 9 radnych. To się nazywa równe głosowanie! Cel przejrzysty: dać mniejszości polskiej większość w gminach ukraińskich i białoruskich. A jak nazwać przepis, że na wójta lub ławnika może być wybrany tylko ktoś władający językiem polskim w słowie i piśmie? Przepis ten jest ważny nawet dla gmin, gdzie niema ani jednego Polaka, z wyjątkiem oczywiście policji. To już cyniczny hakatyzm, na który nie pozwalał sobie nawet carat. Na to wszystko panowie PPS-owcy, Wyzwoleńcy i Bryłowcy skwapliwie godzą się — rzekomo w imieniu chłopów i robotników polskich.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JakiwWojtiuk">Ale, Proszę Panów, dziś chłop i robotnik ukraiński i białoruski wie, że nie wodzowie P. P. S., nie Wyzwoleńcy, czy Brylowcy są wyrazicielami woli i dążeń robotników polskich i masy pracującej chłopów polskich. Wiedzą oni, że polski proletariat rewolucyjny i że rewolucyjni chłopi polscy potępiają te hakatystyczne metody rządu, obszarnictwa, burżuazji polskiej i ich zauszników z P. P. S., Wyzwolenia i Stronnictwa Chłopskiego. Wiedzą oni, że ponad głowy klas posiadających, ponad głowy ugodowych wodzów pseudo - robotniczych i chłopskich stronnictw robotnik i chłop polski wyciągają ku nim bratnią dłoń, wzywając do wspólnej walki ze wspólnym wrogiem — dyktaturą polskiego faszyzmu, dyktaturą obszarnictwa i burżuazji, do walki o rząd robotniczo - chłopski, który jedynie da ziemię chłopom, wyzwoli proletariat z pod jarzma kapitalizmu i narodom dziś ujarzmionym da pełne prawo samookreślenia aż do oderwania.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#JakiwWojtiuk">Proszę Panów, ustawa niniejsza krzywdzi nie tylko chłopów na Ukrainie i Białorusi Zachodniej. Jest ona również wymierzona przeciwko robotnikom rolnym i w samej Polsce. Uderza uprzywilejowanie pod względem „demokratycznym” województw poznańskiego i pomorskiego: tylko tam w myśl drugiej części art. 32 i w myśl art. 49 obowiązuje system stosunkowego podziału mandatów. Panowie posłowie od P. P. S. do N. D. włącznie uważają widocznie Pomorze i Poznańskie za ostoję „prawomyślności”, za kraj nie zarażony antypaństwowym jadem komunizmu, za polską Wandeę. Ale ogólny proces radykalizacji mas robotniczych i chłopskich ogarnia również i poznańskie i przekonacie się Panowie, że te Wasze rachuby na zacofanie polityczne poznańskiego rychło Was zawiodą.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#JakiwWojtiuk">Mniej natomiast zaufania pokładają autorzy omawianej ustawy w województwach centralnych, gdzie zostawiają sobie furtkę w postaci trzeciej części art. 32 i art. 48, przewidującego system „względnej większości” przy głosowaniu na nazwiska kandydatów, o ile 1/4 lub 1/10 wyborców zależnie od wielkości gminy zażąda stosunkowego rozdziału mandatów. Ten wykręt jest chytrze obmyślony. I demokracja jest tu niby zachowana i liczy się na to, że proporcjonalność nie zostanie przeprowadzona, gdyż chłop po pierwsze nie zorientuje się w zawiłości i krętaninie tego przepisu i nie zażąda proporcjonalności, a po drugie, gdyby się nawet na tem poznał, to nim się zdecyduje napisać żądanie, może wybory już się odbędą!</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#JakiwWojtiuk">Proszę Panów, jak dalece projekt przedłożony sprzeczny jest z interesami chłopów małorolnych i bezrolnych, świadczy chociażby ustęp, stwierdzający, że „obszary dworskie wcielone do związku gminy na zasadzie ustawy z dnia 26 lipca 1919 r., nie będą pociągane do pokrywania wydatków, połączonych z utrzymaniem lub rozszerzeniem dobra gminnego”. A więc na ulepszenie dobra gminnego, z którego dwór korzysta, dwór nie płaci! Trzeba przyznać, że panowie obszarnicy dostali ładny prezent od panów z P.P.S., Wyzwolenia i Stronnictwa Chłopskiego, ale za ten podarunek zapłacą nie pp. Daszyński, Jaworowski, Polakiewicz czy Malinowski, tylko chłopi. Ten podarunek nabiera jaskrawego znaczenia w zestawieniu z art. 24, który stwierdza, że świadczenia na rzecz gminy ponoszą członkowie i mieszkańcy, przyczem przepis ani słowem nie wspomina, jak mają być te świadczenia rozdzielone. W myśl ogólnej polityki faszystowskiego rządu Piłsudskiego oczywiste jest, że cały ciężar utrzymania gminy spadnie na chłopów i robotników, którzy z hektara ziemi lub z morgi będą musieli opłacać wszystkie koszta, wówczas gdy bogaci chłopi i obszarnicy wykręcą się drobnemi w stosunku do ich majątku ciężarami.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#JakiwWojtiuk">Ustawa chce również usunąć od udziału w sprawach gminy jak największą ilość bezrolnych i małorolnych, a przedewszystkiem robotników. Do tego celu bowiem zmierza art. 12, dzielący mieszkańców gminy na członków pełnoprawnych i mieszkańców, mających tylko obowiązek płacenia podatków, oraz art. 17, przewidujący termin roczny zamieszkania dla nabycia prawa członka gminy. Oczywiście, że dotyka to przedewszystkiem robotników i chłopów bezrolnych i małorolnych, którzy z powodu braku pracy muszą przenosić się w poszukiwaniu pracy z jednej gminy do drugiej. Natomiast według art. 20 funkcjonariusze państwowi, a przedewszystkiem policja i zawodowi wojskowi stają się członkami gminy od chwili zamieszkania. A więc robotnicy i biedni chłopi w porównaniu z policją i zawodowymi wojskowymi są obywatelami drugiego rzędu. To uświęcili panowie z P. P. S. i ugodowych stronnictw chłopskich!</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#JakiwWojtiuk">Proszę Panów, najbardziej typowe dla tego tworu, jakim jest ustawa o gminach wiejskich, jest jednak to, że w gruncie rzeczy ustawa ta przekreśla wszelki samorząd. Samorząd jest całkowicie oddany w ręce władzy administracyjnej, w ręce starosty. Art. 124 przewiduje, że wójt ma prawo zawiesić uchwałę rady. Z drugiej strony, wójt wybierany przez radę gminną występuje nie jako przedstawiciel rady, lecz jako ekspozytura starostwa, chociażby z tego względu, że według art. 118 starosta nie tylko ma prawo wnieść sprzeciw przeciw wyborowi wójta, ale nawet mianować innego wójta. Jeżeli się zważy, że według art. 162 starosta ma prawo nakładać na wójta kary pieniężne, to każdy zrozumie, że wójt jest absolutnie w rękach starosty, zrobi wszystko i zawieszać będzie wszelkie uchwały rady gminnej, które się staroście nie spodobają, albo przestanie być wójtem. Nikt nie uwierzy, żeby panowie z P. P. S. i Wyzwolenia, jakoteż ze Stronnictwa Chłopskiego nie rozumieli tej prostej i jasnej jak słońce sprawy. Nie nieświadomość czy głupota grała tu rolę, gdy się godzili na ten projekt, ustanawiający rządy starościńskie w gminach wiejskich, lecz świadome zaprzedanie w ręce przedstawicieli rządu interesów gminy i chłopów. Nie darmo my, komuniści, stwierdzaliśmy niejednokrotnie, że panowie ci są przednią strażą reakcji i faszyzmu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#JakiwWojtiuk">A już otwarcie wymierzone przeciwko działaczom robotniczym i chłopskim są przepisy, mówiące o tem, że radny, oskarżony lub będący pod śledztwem, ulega zawieszeniu w czynnościach. Przecież nic łatwiejszego w Polsce, jak oddać kogoś niewygodnego obszarnikowi lub staroście pod śledztwo policyjne czy sądowe i usunąć go z rady gminnej. Na to PPS-owcy i Wyzwoleńcy i Stronnictwo Chłopskie godzą się z radością, bo mają nadzieję, że za wierną służbę Panowie pozwolą im rządzić w gminie przez uprzednie usunięcie niewygodnych dla policji i obszarników działaczy, szczerze broniących interesów robotniczych i chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#JakiwWojtiuk">Proszę Panów, jak widzimy, cały ten projekt, opracowany przy czynnym współudziale wodzów P. P. S. i Wyzwolenia — p. Putek jest jego współautorem — idzie po linii najskrytszych marzeń reakcji i wymierzony jest przeciw szerokim masom pracującym. Dąży on po 1) do zwalenia wszystkich ciężarów utrzymania gminy na najszersze warstwy biednej ludności i do uwolnienia klas posiadających od ciężarów, po 2) chce wykluczyć z udziału w zarządzie gmin możliwie wielką ilość robotników i biednych chłopów przez wprowadzenie rocznego terminu zamieszkania, po 3) w najbardziej cyniczny sposób narusza prawa chłopów ukraińskich i białoruskich na rzecz garstki polskich obszarników i osadników, po 4) przekreśla, właściwie mówiąc, samą zasadę samorządu, stwarza fikcję rad gminnych, zależnych w zupełności od widzimisię organów administracyjnych — starostów.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#JakiwWojtiuk">Proszę Panów! Jest jeszcze jedno ogniwo w łańcuchu wydzierania ludowi pracującemu jego praw dla oka niby przyznanych. Próbę tę podjął cały Sejm z wyjątkiem ugrupowań szczerze rewolucyjnych robotniczych i chłopskich — Sejm cały, jak powiedziałem, w zgodnej współpracy od N. D. do P. P. S., włącznie. Dowodzi to raz jeszcze, że Rząd, Sejm, ugrupowania polityczne prawicy, czy t. zw. lewicy, idą ręka w rękę tam, gdzie chodzi o zgnębienie ludu pracującego, o pozbawienie resztki praw narodów uciśnionych, przedewszystkiem Ukraińców i Białorusinów.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#JakiwWojtiuk">Ale, proszę Panów, ta ofensywa wszystkich sił reakcji i faszyzmu na robotników i chłopów budzi z uśpienia najszersze masy. Widzą one, że bronić się muszą i skupiają się coraz bardziej pod rewolucyjnemu sztandarami ku swej obronie. Coraz bardziej zdają sobie one sprawę, że dzisiejsze rządy w Polsce, rządy faszystowskie, pchają lud pracujący na dno nędzy, że odbierają mu wszelkie prawa, jedno za drugiem, że w końcu, dławiąc każdy głos protestu, szykują pod dyktando światowej burżuazji generalny atak przeciwko ludowi pracującemu, wojnę przeciwko Zw. S. R. R.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#JakiwWojtiuk">Rewolucyjne masy pracujące odeprą wszystkie Wasze niecne zamachy, zbrodnicze knowania i plany, staną do walki o swe prawa przeciwko dyktaturze faszystowskiej, przeciwko wojnie, o rząd robotniczo — chłopski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MaciejRataj">Proponuję przerwać dzisiejsze posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MaciejRataj">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AleksanderSerwacyNiedbalski">Interpelacja p. Prószyńskiego i kol. ze Zw. L. N. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieprawnej konfiskaty „Słowa Polskiego”.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#AleksanderSerwacyNiedbalski">Interpelacja p. Kapelińskiego i kol. z klubu P. S. L- „ Wyzwolenie” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawi, popełnionych przez starostę pow. iłżeckiego przy wyborach wójta i rady gminnej w gm. Styków i pobicia i poranienia ludzi przez policję.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#AleksanderSerwacyNiedbalski">Interpelacja p. Michalaka i tow, z klubu N. P. R. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niezgodnego z prawem aresztowania b. szeregowych 28 pułku strzelców kaniowskich w Łodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MaciejRataj">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#MaciejRataj">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#MaciejRataj">Wniosek p. Marcelego Prószyńskiego i kolegów z klubu Z. L. N. w sprawie przyjścia z pomocą ludności w województwie lwowskiem i tarnopolskiem, poszkodowanej wskutek gradobicia — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#MaciejRataj">Wniosek p. Posackiego i kol. z klubu P. S. L. w sprawie pomocy dla ludności rolniczej pow. złoczowskiego dotkniętej klęską gradobicia — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#MaciejRataj">Wniosek p. Posackiego i kol. z klubu P. S. L. w sprawie przyjścia z pomocą ludności dotkniętej klęską gradobicia w powiecie przemyślańskim — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#MaciejRataj">Wniosek p. Tabaczyńskiego i kol. ze Z. L. N. w sprawie budowy linii kolejowej Kraków — Miechów — odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#MaciejRataj">Wniosek p. Tabaczyńskiego i kol. ze związku Z. L. N. w sprawie przyjścia z pomocą doraźną gminom pow. miechowskiego dotkniętym klęską gradobicia — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#MaciejRataj">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 11 z takim samym porządkiem dziennym jak dzisiaj. Jutro przegłosujemy wniosek w sprawie kontyngentów czasu.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#MaciejRataj">Nie słyszę sprzeciwu, uważam porządek dzienny jutrzejszego posiedzenia za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 m. 5.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>