text_structure.xml 199 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 25 po pół.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wewnętrznych Władysław Raczkiewicz, Minister Spraw Wojskowych gen. Żeligowski, Minister Skarbu Jerzy Zdziechowski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Stanisław Grabski. Minister Kolei Adam Chądzyński, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Władysław Kiernik, Minister Pracy i Opieki Społecznej Bronisław Ziemięcki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 256 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 257 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Utta. Listę mówców prowadzi p. Utta.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Posłowie: Jaroszyński, ks. Okoń, Bielicki, Makulski usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Udzieliłem urlopów posłom: Zalewskiemu, Graebemu, Żółtowskiemu i Oziminie na 2 dni, Rzepeckiemu, Pieniążkowi, ks. Bratkowskiemu i Tonowi na 3 dni, Ziętkowi, Helmanowi, Moszkowi na 4 dni; ks. Stankiewiczowi i Mincbergowi na 6 dni; Adamkowi, Spickermanowi, Chętnikowi i Tatarczakowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Proszą Izbę o udzielenie urlopów: ks. Wójcicki na 9 dni, Daczko na 12 dni, ks. Kaczyński do 10 stycznia przyszłego roku. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MaciejRataj">Szanowni Panowie!</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#komentarz">(Posłowie wstają.)</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MaciejRataj">Nowa bolesna strata dotyka Sejm. Przed kilku dniami zmarł po dłuższej chorobie kolega nasz Bronisław Mania.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#MaciejRataj">Skończywszy gimnazjum poświęcił się pracy na roli na Pomorzu w powiecie tczewskim. Nie ogranicza się jednak do swego gospodarstwa. Bierze żywy udział w pracy społecznej i narodowej na terenie bardzo zagrożonym, zaskarbiając sobie szacunek i zaufanie współobywateli.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#MaciejRataj">Dzięki temu zaufaniu zostaje w okresie wyswobodzenia się Pomorza członkiem Rady Ludowej b. zaboru pruskiego i komendantem straży obywatelskiej, a w r. 1922 uzyskuje mandat poselski. W Sejmie cieszył się wśród kolegów dużą sympatią, którą umiał sobie pozyskać zaletami charakteru. Brał pilny, choć cichy udział w pracach Sejmu, ucząc się i zaprawiając do obowiązków politycznych.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#MaciejRataj">Zmarł w sile wieku, kiedy, opierając się na zdobytem doświadczeniu, mógł rozszerzyć zakres swej działalności.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#MaciejRataj">Z żalem żegnamy go. Cześć Jego pamięci!</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#komentarz">(Głosy: Cześć!)</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#MaciejRataj">Przechodzimy do porządku dziennego. Punkt 1: pierwsze czytanie prowizorium budżetowego na 1 kwartał 1926 r. (druk nr 2209.) Przypominam, że Izba zgodziła się na to, ażeby dyskusję nad deklaracją p. Ministra Skarbu połączyć z pierwszem czytaniem prowizorium budżetowego na pierwszy kwartał 1926 r. Głos ma p. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo! Miał słuszność p. Minister Skarbu, kiedy podniósł z naciskiem, że minął już czas jałowych przemówień, a powinno się przystąpić do czynów. Ta jego opinia mogłaby być także zastosowana do nas. Jeżeli pomimo to przemawiam, to czynię to dlatego, ponieważ stoimy wobec faktu bardzo rzadkiego w naszem życiu politycznem i parlamentarnem, a mianowicie: wobec istnienia rządu koalicyjnego, złożonego z przedstawicieli stronnictw, które z powodu pewnych odmiennych pomiędzy sobą kierunków i zasad wzajemnie się zwalczały i zasadniczo się zwalczają, i ponieważ mamy obowiązek zajęcia stanowiska wobec tego Rządu, a zarazem udzielenia mu tych rad i wskazówek, które uważamy za odpowiednie, ażeby mu pomóc w dzisiejszej ciężkiej sytuacji finansowej i gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#StanisławGłąbiński">Programy stronnictw poszczególnych, należących do koalicji, różnią się pod wieloma względami, i tak samo program Związku Ludowo-Narodowego, który mam zaszczyt reprezentować, wychodzący ze stanowiska ogólno-państwowego i ogólno-narodowego w ocenie wszystkich ogólnych zasadniczych spraw państwowych, ekonomicznych i socjalnych, różni się pod wieloma względami od programu innych stronnictw. Pomimo to jednakowoż uważamy za fakt pocieszający, że mowa p. Ministra Skarbu mogła znaleźć, jak sądzę, uznanie u wszystkich stronnictw dzięki temu, że starał się utrzymać w ramach istotnie tych zasad, które nam wszystkim są wspólne, które nas wszystkich łącza,...</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(P. Sanojca: Nie bardzo!)</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#StanisławGłąbiński">... unikał zaś tych wszystkich rzeczy, które pomiędzy nami w programach są różne. I dlatego, jakkolwiek p. Minister Skarbu wyszedł z tego obozu, do którego ja należę, jakkolwiek w jego przemówieniu, o ile chodzi o uzasadnienie specjalnego programu, niezawodnie były pewne luki, to jednakowoż nie mogę z tego robić mu zarzutu, ponieważ rozumiem, że w rządzie koalicyjnym każdy członek rządu musi się trzymać tych ram, na jakich rząd koalicyjny jest oparty.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#StanisławGłąbiński">Jesteśmy wdzięczni p. Ministrowi Skarbu, że szczerze i otwarcie przedstawił nam stan finansów państwowych. Winien to był nie tylko sobie i rządowi koalicyjnemu, ale winien to był Sejmowi, winien był krajowi, a także był winien i zagranicy. Doświadczenie uczy, że zakrywanie spraw finansowych nie oddziaływa dobrze na zaufanie ani w kraju, ani za granicą, że zagranica jest najczęściej lepiej poinformowana, aniżeli wielu ludzi w kraju, którzy uważają siebie za dobrze poinformowanych o stosunkach. I dlatego prawda jest najlepszym środkiem do poprawy istniejących stosunków. Zapewne, że ministrowie skarbu innych państw uważają za właściwsze nie odkrywać pewnych kart, ale dzieje się to zwykle w czasie, kiedy stosunki finansowe są pomyślne i kiedy minister skarbu może liczyć na znaczne nadwyżki budżetowe. Wówczas w obawie, aby stronnictwa w sejmie, czy w parlamencie nie położyły swej ręki na te nadwyżki, przedstawia zwykle stan finansów państwa w świetle gorszem, aniżeli się on przedstawia w rzeczywistości. U nas niestety jest inaczej. Nasi ministrowie Skarbu przyzwyczaili nas do tego, że nie bardzo liczyliśmy się ze stanem Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#StanisławGłąbiński">Minister Skarbu ma w rządzie stanowisko do pewnego stopnia uprzywilejowane; on decyduje, przynajmniej powinien decydować o tem, czy pewne wydatki są dopuszczalne czy nie. Jeżeli jednak Minister Skarbu uznaje, że pewne wydatki mogą być uczynione, to stąd można wysnuć wniosek, taki wniosek wysnuwa zarazem zazwyczaj i parlament i społeczeństwo, że rozporządza odpowiedniemi dochodami. Bo ten przywilej, jaki Minister Skarbu ma, to jest privilegium odiosutm; to nie jest swobodne godzenie się na wydatki bez względu na to, czy są dochody czy nie, lecz to jest przeciwnie obowiązek dopatrzenia i zbadania, czy pewien wydatek może być uczyniony, czy istotnie on się mieści w ramach dochodów istniejących lub też spodziewanych. Jeżeli się w ten sposób to prawo i ten przywilej pojmuje to jest on zupełnie uzasadniony, taki przywilej powinien służyć każdemu ministrowi skarbu zarówno wobec swoich kolegów w ministerstwie jak i wobec parlamentu. I dlatego pragnęlibyśmy ażeby raz ministrowie skarbu na przyszłość zawrócili z tej drogi, na jaką dawniejsi ministrowie wstąpili, i żeby wówczas, kiedy się godzą na jakieś wydatki, wychodzili istotnie z tego przekonania, że te wydatki mogą być uczynione, że rzeczywiście mają pokrycie w dochodach, na jakie mogą liczyć.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#StanisławGłąbiński">P. Minister Skarbu przedstawił nam trzy zasadnicze wytyczne, jakich się zamierza trzymać w swojej działalności. Przedewszystkiem pragnie utrzymać złotego, pragnie zapobiec dalszemu spadkowi kursu złotego i stabilizować tego złotego. W tym celu dąży do tego, ażeby osiągnąć pełną i pewną równowagę finansów już w tych miesiącach pierwszych, a więc w tych 3 miesiącach, na jakie opiewa prowizorium, i równocześnie pragnie podnieść siły wytwórcze w kraju, które są jedynem prawdziwem i rzeczywistem źródłem także i dla finansów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#komentarz">(Głos: Tylko nie powiedział, jak to zrobić)</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#StanisławGłąbiński">Na ogół te wytyczne, jak sądzę, musimy wszyscy uznać za słuszne, musimy się na nie zgodzić, musimy tylko pragnąć, żeby rzeczywiście p. Ministrowi Skarbu w tej bardzo trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, udało się te cele, jakie sobie wytknął, osiągnąć. Musimy się z tem zgodzić, że obniżenie kursu złotego, a szczególniej chwiejny kurs złotego i ta niepewność, czy złoty te swoją wartość utrzyma, jest wielką klęską dla gospodarstwa narodowego. A także i z tem zdaniem jego musimy się zgodzić, że nawet w razie, gdyby się wydało nowe pieniądze to nie można liczyć na to, że te pieniądze, będą spadały w wartości tylko w tym samym wolnym tempie, jak to było za czasów marki polskiej, bo skoro społeczeństwo już raz doświadczyło, że tego rodzaju spadek w skutek inflacji prowadzi do przepaści, to niewątpliwie ten nastrój psychiczny społeczeństwa nie byłby tak korzystny jak dawniej i doprowadziłby w krótkim czasie do takiego spadku, jaki mogliśmy zauważyć na marce polskiej. Dlatego słusznie dążyć musimy do tego, żeby unikać stanowczo wszelkich innych środków obiegowych, a oprzeć się tylko na tych środkach obiegowych, jakie mamy, jakimi może rozporządzać Bank Polski. Niezawodnie, gdybyśmy żyli w czasach normalnych, gdyby nasza równowaga budżetowa była zapewniona, gdybyśmy mieli kredyt, wówczas także nasz Skarb mógłby sobie pozwolić na to, żeby pomnożyć środki obiegowe, ażeby służyć kredytowi, ażeby obniżyć także stopę kredytową. Ale w dzisiejszych czasach, przy dzisiejszym nastroju psychicznym, przy dzisiejszem braku zaufania wogóle do tych wszystkich spraw monetarnych, na to pozwolić sobie nie możemy, musimy ograniczyć się do tych środków, jakie mamy, i dążyć dopiero powoli i statecznie przez powolne uzdrowienie stosunków gospodarczych i naszego kredytu tak w kraju, jak i za granicą, do trwałego polepszenia naszych stosunków.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#StanisławGłąbiński">Dochodziły mnie jednak głosy, że p. Minister Skarbu nie wskazał szczegółowych sposobów podniesienia wytwórczości w kraju. Ale też sposobów tych szczegółowo wskazać nie można, ponieważ warunki gospodarcze, warunki naszej wytwórczości są tego rodzaju, że tylko powoli będzie można je sanować równocześnie z sanacją naszych finansów.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#StanisławGłąbiński">Słusznie położył nacisk p. Minister Skarbu na rolnictwo. Mówię słusznie, dlatego, ponieważ zazwyczaj w krajach rolniczych wszyscy ministrowie skarbu pomijają rolnictwo, uważając, że rolnictwo musi się rozwijać samo, bez szczególniejszej opieki ze strony Państwa. Niewątpliwie i nasi ministrowie przywiązywali wielkie znaczenie do rolnictwa, wydawało im się jednak, że nie trzeba go otaczać opieką szczególną, gdyż ma ono w sobie takie siły żywotne, że samo rozwijać się będzie. Pod tym względem błądzili. Doprowadzili do tego, że nasze rolnictwo nie tylko większe, ale i rolnictwo małe, włościanie, którzy jeszcze podczas wojny i po wojnie należeli do ludzi stosunkowo zasobnych, znaleźli się dzisiaj w stanie bardzo nędznym pod względem gospodarczym. Musimy pamiętać o tem, że rolnik jest podstawą dla wszystkich gałęzi wytwórczości, że jego siła nabywcza podtrzymuje także przemysł i wszystkie inne gałęzie i o tę siłę nabywczą rolnika musimy dbać z jednej strony w interesie warstw rolniczych, a z drugiej strony także w interesie całego gospodarstwa narodowego. W całem gospodarstwie narodowem jest solidarność interesów, jedna gałąź produkcji opiera się na drugiej, a jeżeli przy tem podkreślimy równocześnie, że rolników jest do 70% całej ludności polskiej, to przyznamy w całej pełni, że wszystkie gałęzie naszej produkcji opierają się na tej produkcji podstawowej i że o niej Rząd nigdy zapominać nie może i nie powinien.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#komentarz">(P. Sanojca: Grabski jeszcze piękniej o tem mówił.)</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#StanisławGłąbiński">Ja nie znalazłem w tej mowie frazesów, ale chcę czynów i należy ze wszystkich stron Rządowi o tem przypominać.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#StanisławGłąbiński">Oczywiście jednakże jeżeli się mówi o wytwórczości i o jej warunkach, to nie należy zapominać o tem, że zasadniczym warunkiem jest przedewszystkiem, aby Państwo i Rząd i ciała ustawodawcze trzymały się zasad praworządności, aby administracja było odpowiednia i trzymała się ściśle ustaw, aby sądownictwo było szybkie i sprawiedliwe i aby warunki, jakie w każdem państwie praworządnem są podstawą rozwoju, i w naszem Państwie istniały.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#StanisławGłąbiński">Poza czynnikami gospodarczemi są to czynniki ważne, o których zapominać nie należy.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#StanisławGłąbiński">Do czynników gospodarczych należy kredyt, który znajduje się u nas w stanie niepomyślnym. Ten kredyt może być odrodzony i odbudowany tylko powoli i Rząd powinien starać się o to, aby, jeżeli niemożliwe jest zwiększenie środków obiegowych, zapewnił przynajmniej ten kredyt długoterminowy, o którym mówił p. Minister Skarbu, który jest nadzwyczaj ważny dla rolnictwa, jak również dla innych gałęzi produkcji, ważny dla całego gospodarstwa narodowego. Bez kredytu długoterminowego nie będziemy mogli rozwinąć naszych inwestycji, nie będziemy mogli zwalczyć skutecznie naszego bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#StanisławGłąbiński">Przemysł jest nadbudową gospodarczą. O przemysł musimy dbać tak samo. Jest obowiązkiem Rządu dbać o ten przemysł, tem bardziej, że dziś chyba wszystkie warstwy dochodzą do przekonania, że istnieje solidarność interesów między przedsiębiorcą przemysłowym a robotnikiem. Jeżeli mamy tak znaczną ilość bezrobotnych, jeżeli jest dwieście kilkadziesiąt tysięcy bezrobotnych przemysłowych, pomijam rolniczych, którzy niezawodnie są także,...</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#komentarz">(Głos: Miliony.)</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#StanisławGłąbiński">... to mamy w tem najlepszy dowód, iż musimy utrzymać tę spójnię między przemysłowcem a robotnikiem, pracownikiem i doprowadzić do tego, ażeby przedsiębiorca przemysłowy i robotnik nie zwalczali się wzajemnie, lecz przeciwnie, by wzajemnie współdziałali, aby obydwaj wiedzieli o tem, iż jeden bez drugiego nie mógłby istnieć, bo solidarnością, bo wspólnem staraniem się o egzystencję przemysłu będą mogli byt swój zapewnić.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#StanisławGłąbiński">Te nieszczęśliwe stosunki, wśród jakich żyjemy, mogą uratować u nas drogą do bliższego porozumienia między pracodawcą a robotnikiem. Może dożyjemy tych czasów, gdy się przedsiębiorcę nie będzie piętnowało jako kapitalistę, któremu tylko idzie o wyzysk, lecz kiedy wszystkie warstwy zainteresowane zrozumieją, że jednak robotnik nie może istnieć bez przedsiębiorcy, a przedsiębiorca bez pracy robotnika, również przedsiębiorstwa zorganizować i utrzymać nie potrafi.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#StanisławGłąbiński">Usunięcie bezrobocia łączy się ściśle z kwestią wytwórczości. Bezrobocie się usunie, jeżeli się stworzy odpowiednie warunki dla rozwoju wytwórczości, dla rozwoju przemysłu, a także jeżeli rolnictwo znajdzie lepsze warunki i będzie miało większą siłę nabywczą i samo będzie mogło pomieścić tych bezrobotnych, których ma u siebie na roli.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#StanisławGłąbiński">P. Minister Skarbu przedstawił nam szczegółowo program Rządu zmierzający przedewszystkiem do tego, żeby usunąć dzisiejszy deficyt budżetowy. Ten deficyt budżetowy jest bardzo znaczny. P. Minister Skarbu ocenia go na 500 milionów złotych rocznie, a gdyby się te stosunki niedobre wśród jakich żyjemy, utrzymały, to ten niedobór być jeszcze większy niż 500 milionów w porównaniu z cyframi preliminarza budżetowego, przedstawionego nam przez rząd poprzedni. Sytuacja jest więc bardzo poważna, z tą sytuacją musimy się liczyć i dlatego musimy sobie zdawać sprawę z tego, że na niejedno trzeba będzie się godzić, co nie odpowiada naszym zamierzeniom, co jest sprzeczne z naszemi dążeniami, a nawet z naszemi przekonaniami.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#StanisławGłąbiński">Więc przedewszystkiem p. Minister Skarbu słusznie podniósł konieczność zwalczenia drożyzny, bo jeżeli nie będziemy mogli utrzymać cen na odpowiednim poziomie, to wszystkie nasze rachuby finansowe, budżetowe, będą bezowocne. Nie można będzie przecież obniżyć, ani nawet utrzymać płac urzędniczych wówczas, jeżeli drożyzna wzrośnie, to każdy dobrze rozumie; nie będzie można utrzymać płac robotniczych na dzisiejszym poziomie, jeżeli drożyzna będzie taka, że robotnik nie otrzyma minimum egzystencji. Więc walka z drożyzną jest niezawodnie rzeczą bardzo ważną.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#StanisławGłąbiński">Ale Właśnie, Panie Kolego, o tej walce z drożyzną mówi się już od samego początku i w Sejmie Konstytucyjnym i w dzisiejszym. I mieliśmy nawet osobną komisję dla zwalczania drożyzny, nie wiem, czy jeszcze dzisiaj istnieje...</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#komentarz">(Głos: Nie, już umarła.)</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#StanisławGłąbiński">... i zastanawialiśmy się w niej, jak drożyznę zwalczać. Wyszukiwaliśmy najrozmaitsze sposoby ścigania lichwiarzy,...</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#komentarz">(Głos: Małych!)</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#StanisławGłąbiński">... sposoby ograniczania cen i inne rozmaite. Jednakże te sposoby przeważnie zawiodły, a zawiodły dlatego, ponieważ musimy pamiętać o tem, że jednakowoż drożyzna to nie jest symptom odrębny, któryby można zwalczać osobno. Przecież ceny do jest następstwo ogółu stosunków gospodarczych w kraju, a jeżeli te stosunki gospodarcze, a w szczególności stosunki wytwórczości nie będą pomyślne, to niema mowy o tem, abyśmy mogli środkami drakońskiemi te stosunki ulepszyć.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#StanisławGłąbiński">Więc niezawodnie są lichwiarze i spekulanci, spekulanci dolarowi, od walki z nimi nie może się Rząd uchylać, ale z drugiej strony pamiętajmy o tem, że zwalczaniem drożyzny jest właśnie ułatwianie produkcji, jest wytwarzanie odpowiednich warunków dla produkcji, jest podniesienie wytwórczości w kraju. Jeżeli będzie wolność pracy, nie będziemy krępowali pracy, jeżeli podniesiemy produkcję, tem samem stworzy się najlepsze warunki dla utrzymania poziomu cen. To wszystko, co powiedział p. Minister Skarbu o swojej gotowości ścigania lichwiarzy, szczególniej lichwiarzy dolarowych, to są rzeczy słuszne, powszechnie uznane. Wszyscy jesteśmy za tem, aby wszędzie tam, gdzie znajdujemy dybianie na dobro Rzeczypospolitej i na dobro poszczególnych warstw, znalazła się karząca ręka sprawiedliwości. Ale jako prawodawcy musimy też zdać sobie z tego sprawę, że te środki nie są tak gruntowne, żeby same przez się mogły zmniejszyć drożyznę, że do tej sprawy trzeba wziąć się głębiej, że trzeba wytworzyć odpowiednie warunki produkcji, obrotu i handlu w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#StanisławGłąbiński">Cały szereg oszczędności proponuje nam p. Minister Skarbu. Pragniemy, żeby te oszczędności rzeczywiście zostały przeprowadzone, żeby z temi oszczędnościami nie stało się to, co się stało z oszczędnościami zapowiedzianemi przez poprzednie rządy. W szczególności godzimy się także na oszczędności w Ministerstwie Spraw Wojskowych, pragniemy jednak, ażeby te oszczędności były dokonane nie tylko bez szkody dla obrony Państwa, ale także i bez szkody dla najracjonalniejszego systemu organizacji wojskowej. Sądzimy, że wojskowość w naszem Ministerstwie Spraw Wojskowych, w intendenturze i w rozmaitych innych oddziałach mogła już dotychczas i będzie mogła w przyszłości przy energicznej ręce osiągnąć bardzo wielkie oszczędności. Ale oczywiście na tem poprzestać nie można, trzeba będzie przyjąć taki system wojskowy, jaki bez niebezpieczeństwa dla obrony Państw okaże się możliwy. Tutaj nie chcę przesądzać, w jaki sposób te rzeczy mają być załatwiane, pragnę ażeby przedewszystkiem fachowi mężowie o tem decydowali, gdyż wojsko jest tak delikatnym, jak słusznie powiedziano, instrumentem, że nie można powierzchownie decydować, czy oszczędność w ten czy inny sposób osiągniemy. Te oszczędności według oceny p. Ministra Skarbu mają sięgać 150 milionów złotych rocznie. Pozatem oszczędności w innych działach, jak np. w szkolnictwie, są możliwe, i jakkolwiek pewne wydatki są potrzebne i pożądane, to jednak dziś możemy sobie pozwolić tylko na wydatki naprawdę konieczne.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#StanisławGłąbiński">Wśród tych wniosków, jakie przedstawił nam p. Minister Skarbu, jest także jedna pozycja, która boleśnie dotyka szerokie warstwy pracowników państwowych, a mianowicie oszczędność na pracownikach państwowych, na wydatkach personalnych, która to oszczędność ma wynosić około 120 milionów złotych, to jest około 10% od sumy płac, które u nas wynoszą 1.200 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#StanisławGłąbiński">Musimy przyznać, że wynagrodzenie naszych urzędników, naszych funkcjonariuszów, szczególnie średnich i niższych stopni, jest bardzo niedostateczne, że przy dzisiejszym stanie drożyzny pracownicy ci oddawna słusznie prosili i ubiegali się o przystąpienie do regulacji poborów, regulacji, uwzględniającej stan drożyzny. Z drugiej strony jednakowoż wiemy o tem, że mamy zbyt wiele urzędów i mamy zbyt wielu urzędników, i z tego powodu liczyliśmy na to, że jeżeli poszczególne ministerstwa poważnie i energicznie zabiorą się do redukcji, to z jednej strony będzie można uzyskać potrzebne fundusze dla oszczędności finansowych, a z drugiej strony także dla poprawy bytu pracowników państwowych. Muszę jednak powiedzieć, że to się dotychczas nie stało. Dlatego też obowiązkiem będzie dzisiejszego Rządu przedewszystkiem pomyśleć o tego rodzaju oszczędnościach, które mogą być osiągnięte bez widocznego uszczerbku dla pracowników uczciwych i potrzebnych dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#StanisławGłąbiński">Przypominam tutaj Wysokiej Izbie, że z naszej strony, że ze strony naszego klubu odżywiały się głosy i padały wnioski o zwinięcie niektórych ministerstw i niektórych urzędów. Wiemy, że w dzisiejszych stosunkach trudno marzyć o tem, ażeby wszystkie stronnictwa zgodziły się na to, aby te pewne ministerstwa zostały zwinięte. A jednak uważam za swój obowiązek przypomnieć to, ponieważ mam to przekonanie, że powoli ta idea przeniknie do przekonania wszystkich klubów, i przyjdzie chwila, kiedy się stronnictwa na to zgodzą. Mam tu na myśli przedewszystkiem trzy ministerstwa, które mogą być zwinięte bez szkody dla celów, jakie mają, niezawodnie bardzo ważnych celów, dlatego, ponieważ te cele i te funkcje mogą być połączone z innemi pokrewnemi ministerstwami.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#StanisławGłąbiński">Wiec mamy przedewszystkiem Ministerstwo Robót Publicznych. To ministerstwo miało być już zniesione, większość Sejmu jednak temu się sprzeciwiła. Razem ma to ministerstwo pod sobą 2982 funkcjonariuszy. Prawda, że tylu funkcjonariuszów niema w samem ministerstwie, są oni także i w kraju, i dlatego wszystkich nie możemy usunąć, musiałoby się ich poumieszczać w odpowiednich władzach, województwach czy też we władzach lokalnych. Ale nie ulega wątpliwości, że zniesienie tego ministerstwa przyniosłoby bardzo znaczne oszczędności, a nadto wprowadziłoby większą jednolitość w naszej służbie i w naszej administracji.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#StanisławGłąbiński">Mamy drugie ministerstwo — Ministerstwo Reform Rolnych. Rozumiem, że reforma rolna ma duże znaczenie dla Państwa, dla społeczeństwa i dla rolnictwa, ale także nie widzę potrzeby, dla którejby się miało utrzymywać osobne Ministerstwo Reform Rolnych. Mamy Ministerstwo Rolnictwa, przy Ministerstwie Rolnictwa możnaby bardzo dobrze odpowiedni departament utworzyć. To ministerstwo. Wysoka Izbo, rozporządza 1816 osobami, faktycznie jest ich tylko 1606. Także i wydatki tego ministerstwa są tak znaczne, że gdyby przynajmniej część ich przeznaczyć na wydatki potrzebne na administrację i parcelacje, to niewątpliwie postęp w przeprowadzeniu reformy rolnej byłby daleko szybszy, aniżeli dziś.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#StanisławGłąbiński">Mamy nareszcie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy. Głos: Koalicja się zmniejsza!)</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#StanisławGłąbiński">Szanowni Panowie, w Belgii rządzą socjaliści, ale jednakowoż ci socjaliści zrozumieli, że najlepiej jest połączyć Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej z Ministerstwem Przemysłu i Handlu, dlatego, że te sprawy są z sobą związane, a chodzi o to, żeby zapewnić odpowiednią pracę i odpowiednią opiekę robotnikom; najlepiej jest więc tego rodzaju ministerstwa ze sobą połączyć, które tem dysponują, które tem rozporządzają. Także i tam możnaby osiągnąć oszczędności bez szkody dla tych celów, jakie ma to ministerstwo.</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#komentarz">(Sprzeciwy na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#StanisławGłąbiński">Niech Panowie się nie gniewają, przekonają się kiedyś Panowie, że mam rację. Przypatrzcie się stosunkom w innych państwach, gdzie warstwy robotnicze mają głos decydujący, a jednak przyszły do tego przekonania, do jakiego ja przyszedłem.</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#StanisławGłąbiński">Teraz przechodzę do redukcji. Wysoka Izbo, o redukcji w naszym budżecie dużo się mówiło, nie było stronnictwa, któreby przez swoich przedstawicieli nie domagało się redukcji, niema ministra, któryby nie tłomaczył, że przeprowadził taką a taką redukcję w swoim resorcie. Gdy jednak przyjrzymy się cyfrom, okazuje się, że redukcji właściwie wcale nie przeprowadzono. I tak w Ministerstwie Kolei zredukowano wprawdzie znaczną ilość osób, ale jednocześnie powiększono ilość pracowników kontraktowych o tę samą mniej więcej cyfrę. Czytam w ostatniem sprawozdaniu p. Ministra Kolei Tyszki, że za jego rządów zmniejszyła się znacznie ilość pracowników, mianowicie ze 185.000 na 172.000 — o 12.000 paręset. Przyglądam się preliminarzowi budżetowemu na r. 1926 i cóż te cyfry mówią? Że w 1925 r. było 191.241, a na 1926 r. niema żadnej redukcji, bo proponuje się 196.244 osoby. Więc zupełnie co innego czytamy w preliminarzu, który jest podstawą budżetu, i który musimy przecież poważnie traktować. Podobne stosunki są także w innych dykasteriach Rządu. Raz należy przystąpić na serio do tych redukcji. Rozumiemy, że dzisiaj, gdy jest zima, gdy jest bezrobocie, nie można wyrzucać ludzi na bruk, jeżeli się im nie daje odpowiedniej pracy.</u>
          <u xml:id="u-3.42" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pluciński.)</u>
          <u xml:id="u-3.43" who="#StanisławGłąbiński">Ale gdyby rzeczywiście było dążenie poważne do zredukowania naszego personelu, to już rządy dotychczasowe mogły bardzo wiele oszczędzić bez wyrzucania ludzi na bruk, bo przecież wystarczy nie brać nowych pracowników, wystarczy poprostu nie przyjmować na miejsce tych, którzy z naturalnych powodów, z powodu śmierci, emerytury i innych okoliczności ustępują ze służby, a już w ciągu roku byłaby bardzo znaczna oszczędność, a po tych kilku latach byłoby mniej o kilkadziesiąt tysięcy pracowników. A tymczasem mamy ich coraz więcej. Tutaj znowu musimy mieć nadzieję, że dzisiejszy Rząd weźmie tę rzecz poważnie i serio będzie się starał zredukować personel tam, gdzie on jest zbyt liczny.</u>
          <u xml:id="u-3.44" who="#StanisławGłąbiński">A teraz słowo o stopniach płac. Sądzę, że chyba tylko w Polsce jest ten zwyczaj, że przyjmuje się nowych pracowników i wyznacza się im dowolnie stopnie służbowe. Jest przytem zwyczaj, iż np. w Warszawie wyznacza się VI stopień płacy. Słyszałem, że niedawno w woj. warszawskiem przyjęto dwóch panów bez odpowiednich kwalifikacji i dostali oni VI stopień. To są przecież rzeczy niemożliwe, ze stanowiska służbowego nie dopuszczalne, to są rzeczy, które najwięcej drażnią samych urzędników, bo jeżeli urzędnicy uczciwi, pracowici zaczynają od XI stopnia płacy, a dochodzą do VII lub VI najwyżej, to gdy widzą, że człowiekowi, który nie ma żadnych zasług, daje się odrazu VI stopień, to są zniechęceni i to ich demoralizuje. Tutaj więc musi być stanowczo jakiś krok uczyniony, aby takiej dowolności zapobiec.</u>
          <u xml:id="u-3.45" who="#StanisławGłąbiński">A teraz, Wysoka Izbo, sprawa emerytów. Myśmy do pewnego stopnia skrzywdzili wiele wdów i sierot i wielu emerytów rzeczywiście zasłużonych, którzy całe życie pracowali dla państwa, wprawdzie dla państwa zaborczego, ale w naszym kraju, Polaków, tym się dało emerytury nadzwyczaj niskie. A jednak są emeryci, którzy wcale nie służyli, a którzy jakoby za pracę społeczna — a i to wątpliwe, czy to była praca społeczna — otrzymali emerytury. Dowiaduję się, że nawet cudzoziemcy otrzymują takie emerytury za pomocą protekcji rozmaitych, powołując się na jakąś prace społeczną, którą kiedyś dla naszego Państwa w Królestwie Kongresowem pełnili. To samo odnosi się do rent inwalidzkich. Renty inwalidzkie są całkowicie uzasadnione, ale nie jest uzasadnione dawać renty ludziom zamożnym, gdyż w ten sposób naprzód szkodzi się tym, którzy rzeczywiście na renty zasługują, a z drugiej strony podkopuje się finanse Państwa. Przecież nasze wydatki na emerytury i zaopatrzenia wynoszą 145.000.000 rocznie.</u>
          <u xml:id="u-3.46" who="#StanisławGłąbiński">Następnie, sami urzędnicy skarżą się na rozdawnictwo remuneracji, i oświadczają, że zrzekają się tych remuneracji. Jeżeli istotnie tak jest, jeżeli remuneracje mają jeszcze wywoływać niezadowolenie urzędników, to należy zrezygnować z tego sposobu wynagradzania urzędników. To samo mogę powiedzieć o rozmaitych synekurach, jakie są rozdawane pomiędzy urzędników. Np. w Ministerstwie Skarbu urzędnicy otrzymują premuneratę od banków, do których są przydzieleni, jako komisarze. Uważam to za niewłaściwe, ponieważ jeżeli urzędnik jest w pewnym banku jako komisarz dla nadzorowania jego czynności, nie powinien być od tego banku pod żadnym względem zależnym. Słyszymy nieraz o różnych nadużyciach, jakich się dopuszczają te lub owe banki, ale nie słyszymy o pociągnięciu do odpowiedzialności urzędników, którzy jako komisarze tam byli ustanowieni i powinni byli pociągnąć do odpowiedzialności tych dyrektorów, którzy tego rodzaju nadużyć się dopuszczali.</u>
          <u xml:id="u-3.47" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A delegat Rządu p. Korfanty jest jako poseł w Skarbofermie i bierze pieniądze.)</u>
          <u xml:id="u-3.48" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Sejmie! Jest u nas za wiele urlopów płatnych.</u>
          <u xml:id="u-3.49" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-3.50" who="#StanisławGłąbiński">Ja nie mówię o osobach, chodzi mi tylko o rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-3.51" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To jest także rzecz, to grube pieniądze kosztuje.)</u>
          <u xml:id="u-3.52" who="#StanisławGłąbiński">Jest u nas za wiele urlopów płatnych. Urlopy płatne są niekiedy rzeczywiście uzasadnione, np. dla nauczycieli, którzy mają odbyć jakieś wyższe studia, i innych, ale jeżeli mamy takie fakty, że 10.000 nauczycieli korzysta z urlopów płatnych w jednym roku, to muszę powiedzieć, że to jest ciężar dla Państwa za wielki. Każdy nauczyciel powinien przedewszystkiem pełnić swoje obowiązki, tem więcej, że każdy nauczyciel ma t. zw. wakacje, które są wprawdzie przeznaczone dla dzieci, ale z których i on także korzysta.</u>
          <u xml:id="u-3.53" who="#StanisławGłąbiński">Należałoby także, Wysoki Sejmie, i w Ministerstwie Kolei przystąpić do pewnej rewizji t. zw. darmowych biletów. Rozumiem, że kolejarzom się pewne ustępstwa pod tym względem należą. Ale te ustępstwa nie powinne iść tak daleko, jak one idą. Pewne ograniczenia tych biletów byłyby pożądane i toby przyczyniło się do zwiększenia dochodów kolei.</u>
          <u xml:id="u-3.54" who="#StanisławGłąbiński">Nareszcie muszę oświadczyć, że uważam za bardzo niewłaściwe nadawanie czy to emerytom, czy wdowom takich koncesji państwowych, które przysparzają im znacznych bardzo dochodów. Wiadomo mi np., że niektóre koncesje tytoniowe we Lwowie dają miesięcznie 10.000 zł. Jeżeli się udziela koncesji ludziom zasłużonym, to nie na to, aby się wzbogacili, lecz aby mieli minimum egzystencji. Jeżeli dochody z koncesji są tak wielkie, nadwyżka absolutnie powinna być zwracana Skarbowi Państwa. To przecie jest własność państwowa, przedsiębiorstwo państwowe, nie na to istniejące, ażeby pewne jednostki bogaciły się kosztem Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.55" who="#komentarz">(Głos: A zwyczajnym spekulantom odbierzcie zyski także.)</u>
          <u xml:id="u-3.56" who="#StanisławGłąbiński">Zwracam jeszcze uwagę na to, że w naszem Państwie zagnieździł się system centralistyczny, jakiego obecnie nie mamy w innych państwach zachodnich. Zazwyczaj młode państwa zaczynają od systemu centralistycznego — ponieważ rządom się wydaje, że tylko one mogą ponosić pełną odpowiedzialność i że tylko one są na tyle rozumne, że mogą rządzić należycie krajem. Powoli jednakże wszędzie się przekonano, że tak nie jest i że jeżeli się chce mieć dobre funkcjonowanie urzędów i urzędników w kraju, to musi się im dać pewną samodzielność i mieć do nich pewne zaufanie; bez zaufania niema dobrych urzędników, bez samodzielności niema skutecznej służby i szybkiego załatwiania spraw. Nie możemy zgodzić się na to, aby każda najdrobniejsza sprawa szła do Ministerstwa i żeby z Ministerstwa wyjeżdżali rozmaici panowie, jako delegaci dla przekonania się o tem, co się dzieje w kraju, jak tego przykład mieliśmy w Małopolsce. Wyjeżdżają panowie całemi gromadami w automobilach, aby się przekonać, co się w kraju dzieje i nie dowiedziawszy się nic, wracają do Warszawy, ale przynajmniej mają to przekonanie, że coś działali oni, a nie inni, do których nie mają zaufania. Dla mnie takie gromadne wyjazdy urzędników są tylko dowodem, że dane ministerstwo rozporządza za wielu siłami, że ci panowie się nudzą, nie mają nic do roboty, dlatego urządzają wycieczki po kraju.</u>
          <u xml:id="u-3.57" who="#StanisławGłąbiński">Musimy bronić interesów ludności. To także jest zbyt wielkim ciężarem dla ludności, jeżeli za lada drobną sprawą jest zmuszona jechać do Warszawy, aby załatwić tam swój interes. Nawet jeżeli chodzi o Bank Rolny, o uzyskanie pożyczki, to rolnik musi starać się o to w Warszawie, a jeżeli na dziś jeszcze nie gotowa, muszą wracać do domu i po jakimś przeciągu czasu znów jechać, tak, że cała suma marnuje się na podróże i pośrednictwo.</u>
          <u xml:id="u-3.58" who="#StanisławGłąbiński">Oświadczamy się więc przeciw systemowi centralizacji, a oświadczamy się przeciw niemu w interesie dobrego funkcjonowania i samodzielności władz lokalnych i wojewódzkich i dlatego domagamy się od Rządu, aby tej praktyce kres położył.</u>
          <u xml:id="u-3.59" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Sejmie! Nie będę tutaj mówił o koniach i powozach, ponieważ kto inny te rzeczy szeroko przedstawił, ale muszę oświadczyć, że to mnie bardzo uderza, iż chociaż w Rządzie zapadły postanowienia, chociaż były uchwały w Sejmie, jednak te powozy i konie są nadal i to nie tylko na Kresach Wschodnich, gdzie mogą być uzasadnione, bo tam rzeczywiście z powodu trudności komunikacyjnych taki inspektor szkolny musi mieć powóz i konie, ale także w Małopolsce i w Wielkopolsce, tam, gdzie za czasów pruskich i austriackich tego nie było, gdzie sieć kolejowa jest gęsta. To jest oczywiste marnotrawstwo.</u>
          <u xml:id="u-3.60" who="#StanisławGłąbiński">Zgadzamy się, Wysoki Sejmie, na to, ażeby urzędników powoływać do odpowiedzialności cywilnej i karnej w wypadkach nadużyć. A to nie dlatego, żebyśmy nie mieli zaufania do ogółu urzędników, ale właśnie dlatego, ażeby ogół urzędników oczyścić od tych parszywych owiec, które przyczyniają się do demoralizacji innych i do psucia innym urzędnikom opinii. Tutaj powinno się postępować w sposób jak najenergiczniejszy i oczywiście nie tylko cywilną, ale i karną odpowiedzialność zawiesić nad tymi ludźmi.</u>
          <u xml:id="u-3.61" who="#StanisławGłąbiński">P. Minister Skarbu wspomniał w kilku słowach o polityce skarbowej i podatkowej, jakiej ma się trzymać. Naszem życzeniem jest, ażeby nasze ustawodawstwo podatkowe zostało zreformowane w tym kierunku, ażeby ludzie mogli pracować bez opłacania podatków i danin z góry i żeby wszelkie daniny i podatki były układane w ten sposób, ażeby płynęły z dochodów. Naszą intencją jest, ażeby istotne dochody były opodatkowane, i dlatego nie powinno się ścigać obywatela, zanim on jeszcze będzie mógł osiągnąć zarobek. Nie powinno się stawiać hamulca pracy, pracowitości, wolności pracy. Dlatego wszystkie nasze podatki winne być w tym duchu zreformowane a przedewszystkiem podatek przemysłowy i podatek od obrotu. Podatek przemysłowy jest oparty na dawnych zasadach, które w innych państwach już zostały usunięte. To był dawny podatek od patentów we Francji, gdzie już go niema. Można mieć podatek przemysłowy, ale nie podatek przemysłowy, który hamuje zarobek. Podatek od obrotu specjalnie jest podatkiem nadzwyczajnie ciężkim dla całego społeczeństwa. To jest podatek, który w znacznej części przyczynia się do dzisiejszej drożyzny, ale tu musimy przyznać, że z powodu trudności finansowych wszystkie państwa w Europie, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, musiały podatek od obrotu wprowadzić i że także u nas przynosi on znaczne dochody. I dlatego nie byłoby rzeczą słuszną domagać się zaraz zniesienia tego podatku, ale można dążyć do tego, ażeby słabsze strony tego podatku powoli, po dopływie z innych źródeł, mogły być usunięte i zastąpione innemi podatkami.</u>
          <u xml:id="u-3.62" who="#StanisławGłąbiński">Chodzi jednak nie tylko o to, ażeby nastąpiła reforma w podatkach państwowych. Także i podatki samorządowe i cały ustrój samorządowy domaga się od nas radykalnej reformy. Kiedyśmy uchwalali Konstytucję, byliśmy optymistami, sadziliśmy, że nasze społeczeństwo jest tak dojrzałe, że można dać szeroki samorząd terytorialny poszczególnym województwom, czy miejscowościom i że na tym samorządzie można będzie zbudować administrację państwową. Okazało się jednak, że do tego jeszcze dojrzali nie jesteśmy, szczególnie w tych częściach naszego kraju, które samorządu nie miały, np. w b. Królestwie Polskiem, ponieważ samorządy tutejsze, szczególnie powiatowe, nie umieją należycie funkcjonować, nakładają zbyt wielkie opłaty i ciężary na ludność, przeprowadzają rozmaite inwestycje, wprawdzie pożyteczne i pożądane, jak budynki szkolne i inne, ale takie inwestycje, bez których w dzisiejszych trudnych warunkach finansowych można się jeszcze obyć, możnaby je odłożyć.</u>
          <u xml:id="u-3.63" who="#StanisławGłąbiński">Ludność domaga się w wielu powiatach wprost zniesienia samorządu powiatowego, występuje przeciw niemu, jakkolwiek zasadniczo niezawodnie jest on uzasadnionym w odpowiednich granicach, w odpowiednich ramach. Pod tym względem nie można zwolnić do odpowiedzialności także dawnych rządów. Przecież każdy rząd, a przedewszystkiem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma kontrolę nad samorządami, ma kontrolę nad ich budżetami. Zdarzało się, że niektóre sejmiki czy gminy, uchwalały niemożliwe wysokie opłaty np. od dowozu na targ niektórych produktów, a jednak nie spotkały się z protestem władz. Te budżety zostały wyraźnie lub milcząco zatwierdzone i wskutek tego opłaty całkiem dowolnie są pobierane i ludność zupełnie słusznie narzeka na tego rodzaju gospodarkę.</u>
          <u xml:id="u-3.64" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli chodzi nam o poprawę stosunków finansowych i gospodarczych, nie wystarczy patrzeć tylko na to, żebyśmy mieli duże dochody, ale musimy dbać o to, żeby ciężary spadające na ludność były jak najmniejsze. Bo dla ludności jest często rzeczą obojętną, czy bierze samorząd czy Państwo, ludność liczy wszystkie ciężary, które ponosi i to nie tylko w gotówce, ale i te, które musi ponosić dla opłacenia podatków. To samo odnosi się także do opłat drogowych. I tu są wielkie nadużycia i tu Minister Spraw Wewnętrznych, lub Minister Skarbu będzie musiał wejrzeć w wymiar tych opłat, gdyż nieraz są one tak wysokie, że przewyższają podatki państwowe bezpośrednie.</u>
          <u xml:id="u-3.65" who="#StanisławGłąbiński">Również dążyć należy do tego, ażeby wprowadzić między organami państwowymi a organami samorządowymi pewną harmonię, ażeby zespolić te organy, ażeby one nie działały w jednym i tym samym kierunku na własną rękę. Tak np. w Małopolsce, w niektórych powiatach mamy inżynierów drogowych. Wydział samorządowy ma swego inżyniera, starostwo ma swego inżyniera. Wydział powiatowy swojego, a przecież tych dróg nie jest tak bardzo wiele. Poco łożyć na te wszystkie wydatki, poco ci inżynierowie mają ze sobą konkurować, jeżeli jeden inżynier mógłby z pewnością sprostać tym wszystkim obowiązkom.</u>
          <u xml:id="u-3.66" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo, jednym z warunków utrzymania naszych stosunków gospodarczych jest utrzymanie bilansu handlowego. Bilans handlowy sam przez się jeszcze nie decyduje o naszej wypłacalności za granicą, mamy bowiem jeszcze mnóstwo innych pozycji, które stanowią razem bilans płatniczy. I dlatego ta okoliczność, że mamy bilans handlowy obecnie korzystny, niestety, nie może decydować jeszcze o naszym zasobie obcych walut, ponieważ mamy rozmaite zobowiązania zaciągnięte za towary na kredyt dawniej sprowadzone, które teraz trzeba spłacać i to pogarsza nasz bilans płatniczy. Więc mimo znacznej aktywności naszego bilansu handlowego, nasz bilans płatniczy nie jest jeszcze uregulowany i dopiero mamy nadzieję i p. Minister Skarbu ma nadzieję, że ten bilans płatniczy unormuje się po pewnym przeciągu czasu. Musi jednak Ministerstwo Skarbu, względnie Rząd, czujnie dbać o to, ażeby bilans handlowy się nie zachwiał i dlatego wszelkie żądania, ażeby nasz wywóz zmniejszyć, należy brać z wielką ostrożnością. Ja rozumiem, że mogą zajść tego rodzaju wypadki, okoliczności, które zniewolą Rząd także do pewnych ograniczeń, do pewnej regulacji wywozu. Ze względu jednak na interes bilansu handlowego, ze względu także na interes wytwórców, którzy liczą się z wywozem już zgóry i odpowiednio do tego kalkulują swoje koszty produkcji, musimy pragnąć, aby tego rodzaju wypadki były jak najrzadsze i gdyby miały nastąpić, ażeby dość wcześnie mogły dojść do wiadomości stron interesowanych.</u>
          <u xml:id="u-3.67" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo! Rząd podjął się bardzo ciężkiego zadania, podjął się go w bardzo trudnych czasach, w czasach poprostu niebezpiecznych, ponieważ grożących naszej samodzielności gospodarczej, naszej samodzielności finansowej. I dlatego też musimy także rozumieć to trudne jego położenie. Naszym obowiązkiem, obowiązkiem całego Sejmu jest dopomagać mu radą i wskazówkami, aby mógł temu swemu zadaniu sprostać; z drugiej strony jednakowoż musimy się domagać od Rządu, ażeby Rząd był konsekwentny, wytrwały w dążeniu do tych celów, ażeby nie cofał się przed przeszkodami. Rząd bowiem powinien pamiętać o tem, że wziął na siebie odpowiedzialność nie tylko wobec Sejmu, ale także wobec całego narodu i wobec zagranicy, która sądzi o naszych zdolnościach rządzenia. I dlatego też życzymy Rządowi, aby mu się w tej jego pracy powodziło, ponieważ jesteśmy świadomi tego, że chodzi tu nie tylko o finanse, że tu chodzi o utrwalenie niepodległego bytu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-3.68" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Wyrzykowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#HenrykWyrzykowski">Wysoka Izbo! Większa jest radość w niebie, jak mówi Pismo Św., z jednego nawróconego grzesznika, niż z wielu sprawiedliwych. Słowa te adresuje do p. Ministra Skarbu i tych stronnictw, które stworzyły obecny Rząd koalicyjny, a na których opierał się poprzedni gabinet p. Grabskiego. Zaiste to, co nam powiedział p. Minister Skarbu wczoraj w swojem expose, było czemś wręcz przeciwnem, aniżeli to, co słyszeliśmy zawsze z ust poprzedniego Ministra Skarbu, którego stronnictwa obecnie rządzącej koalicji kryły i którego krył we własnej swojej osobie obecny p. Minister Skarbu, jako przewodniczący Komisji Budżetowej Sejmu i generalny referent budżetu. Trzeba sobie jednak przypomnieć, jakim biegiem szły rzeczy. Panowie sobie zapewne przypominają, że przed 10 miesiącami, z tej trybuny, padły z naszej strony — jeżeli chodzi, to ze strony tylko jednego klubu polskiego — słowa ostrzeżenia, iż niedługo możemy się znaleźć na brzegu katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Głos: Kiedy to było?)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#HenrykWyrzykowski">Dziesięć miesięcy temu, jeżeli Pan Kolega ma dobrą pamięć, to Pan sobie przypomni, a jeżeli nie, to niech Pan Kolega weźmie stenogram i przeczyta, co ja z tej trybuny wtedy i moi koledzy partyjni mówili. Jednak nasze słowa ostrzeżenia nie spotkały się z uznaniem Panów i dzięki temu jesteśmy w tej sytuacji obecnie, jaką nam wczoraj p. Minister Skarbu przedłożył.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#HenrykWyrzykowski">Jakie są środki ratunku z tej sytuacji? P. Minister Skarbu widzi dwie drogi ratunku. Jedna — redukcja budżetu, druga — uaktywnienie naszego bilansu handlowego. Nie ulega wątpliwości, że to są słuszne zupełnie drogi, niezupełnie jednak mogę się zgodzić z temi metodami redukcji budżetu, o jakich mówi p. Minister Skarbu. P. Minister Skarbu przedkłada nam w prowizorium budżetowem szereg cyfr, które mają ulec redukcji i niesłychanie charakterystyczne jest to, że wszystkie Ministerstwa ulegają redukcji, z wyjątkiem tylko kilku.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#HenrykWyrzykowski">Przedewszystkiem idzie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, gdzie projektuje się jeszcze 410.000 zł więcej, niż nawet było przewidziane w preliminarzu budżetowym na 1926 r. Nie wiem, czy to dobre stosunki, jakie łączą p. Ministra Skarbu z p. Premierem, zrobiły, że p. Minister Skarbu tak łaskawie potraktował Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale w każdym razie, jeżeli mamy robić oszczędności, to uważam, że między innemi należałoby te oszczędności zrobić również w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, tem więcej, że jednak Panowie sobie przypominacie, że parę miesięcy temu były słynne skandale z kradzieżami w kasach konsulatów, gdzie dziesiątki tysięcy dolarów urzędnicy państwowi, kasjerzy konsulatów pokradli wskutek braku kontroli i wskutek niedołęstwa władz naczelnych Ministerstwa. I teraz, zamiast zacząć robić oszczędności, odrazu preliminuje się w pierwszym kwartale o 410.000 zł więcej, wtedy, kiedy się jednocześnie redukuje oświatę w jednym kwartale tylko na 21.000.000.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#HenrykWyrzykowski">Drugie uprzywilejowane ministerstwo, jest to Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Preliminowanych było na 1926 r. na pierwszy kwartał — podzieliłem preliminowane kwoty na 4 i tak mi wypadło na pierwszy kwartał — 7.570.000 zł. Tymczasem w prowizorium budżetowem preliminuje się o 11.000.000 więcej. Ja rozumiem sytuacje, w jaką nas zapędził gabinet p. Grabskiego, popierany przez obecną koalicję rządową. Rozumiem, że w tej chwili trudno nam rzucić rzesze głodnych robotników i nie dać im nawet na ten czarny kawałek Chleba, który ich ratuje od śmierci głodowej. Ale pamiętajmy, że przez cały niemal 1925 r. bezrobocie wzrastało i nikt się nie zainteresował nawet, gdzie leżą źródła tego bezrobocia, tego kryzysu finansowego, gospodarczego i przemysłowego. Nikt się nie zainteresował bilansem handlowym, każdy wierzył na ślepo p. Grabskiemu, który z tej trybuny okłamywał Sejm. Teraz, mamy o 11 milionów więcej, czy mamy gwarancję, że w następnym kwartale nie będzie 22 miliony? A jeśli wliczymy to, co już w tym roku wydaliśmy, to będą dziesiątki, setki milionów. A te pieniądze, które się teraz nieprodukcyjnie wyrzuca na podtrzymanie egzystencji robotniczej — te pieniądze musimy rzucać, podkreślam to, bo w taką sytuację nas zapędzono — te pieniądze przy racjonalnej gospodarce, rzucone w życie gospodarcze, dałyby przecież kolosalne efekty. Jeżeli my tą drogą będziemy dalej kroczyli, to wszystkie zamierzenia sanacyjne p. Ministra Skarbu i większości rządzącej doprowadzą nas tylko do jeszcze większej katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#HenrykWyrzykowski">Następnie jest jeszcze jedno bardzo uprzywilejowane ministerstwo, to jest Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Preliminowane było na cały rok 16 milionów, tak, że wypada 4 miliony na pierwszy kwartał, według preliminarza, złożonego przez rząd poprzedni. Teraz widzimy 9 milionów 800 z czemś, czyli o 5.800.000 więcej. Zapytuję się na co, w jakim celu preliminuje się na jedno Ministerstwo Przemysłu i Handlu o 5.800.000 zł więcej, niż preliminowane to było na podstawie preliminarza, złożonego przez rząd poprzedni? W jakim celu? Czy w ten sposób ma się zasilić życie gospodarcze? Czy to ma iść na zasilenie przemysłu?</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#HenrykWyrzykowski">Ale zechcą Panowie łaskawie zwrócić uwagę, jak jednocześnie wyglądają pozycje, które dotyczą rolnictwa. Otóż Ministerstwo Rolnictwa, nie wiem, czy to za wpływem panów kolegów z „Piasta”, którzy zasiadają w Rządzie, szczęśliwie nie zostało zredukowane i budżet jest utrzymany na dawnym poziomie. Natomiast, jeżeli chodzi o Ministerstwo Reform Rolnych, to w preliminarzu na r. 1926 przewidywało się 10.300.000 a w prowizorium ta suma jest skreślona do 4.300.000, czyli, obniża się w prowizorium budżetowem na pierwszy kwarta! r 1926 preliminarz Ministerstwa Reform Rolnych o 6 milionów złotych. Gdzie należy tego szukać? Jeżeli przejrzymy preliminarz budżetu na r. 1926, to zobaczymy, że jest tam przewidziane 18 milionów złotych z góra na parcelacje i osadnictwo, czyli na wykonanie tej ustawy, o którą Panowie koledzy z „Piasta”, P. P. S. i Zw. Lud. Nar. od kilku miesięcy walczą, a którą my zwalczamy, uważając ją za bluf pospolity i perfidię. I tu mamy dowód, że to jest bluf pospolity i perfidia, bo jeżeli się pcha ustawę, co do której każe się do budżetu wprowadzać pewną sumę jako minimum, a jednocześnie skreśla się z tego budżetu to minimum, które tam było przewdziane, jeżeli się skreśla 6 milionów złotych to to ma być wykonanie reformy rolnej? To jest żart to są kpiny ze zdrowego rozsądku.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#HenrykWyrzykowski">Tak wygląda traktowanie rolnictwa. Tak wygląda traktowanie tego, co jest podstawa bytu gospodarczego Państwa. Proszę Panów, ja nie należę do ludzi, którzy uważają, że pieniądze należy pchać tylko w rolnictwo. Potrafię stanąć na wyższym punkcie widzenia, jeżeli chodzi o całokształt interesów gospodarczych Państwa. Doceniam niesłychaną ważność przemysłu, rozumiem to bardzo dobrze, że my nie jesteśmy krajem li tylko przemysłowym, lub li tylko rolniczym; aczkolwiek mamy wybitną fizjonomię kraju rolniczego, jesteśmy jednak krajem rolniczo-przemysłowym. Jeżeli chodzi o całokształt interesów gospodarczych Państwa, to musimy równolegle dbać o rolnictwo i o przemysł, ale nam nie wolno upośledzać rolnictwa, upośledzać produkcji rolniczej na korzyść efemerydy, jaką jest obecna produkcja przemysłowa, która nie znajduje rynków zbytu i dla której jedynym racjonalnym rynkiem jest rynek zbytu wewnętrzny, szerokie masy ludowe i wzmocnienie siły konsumcyjnej, siły nabywczej tych szerokich mas ludowych. Coprawda, p. Minister Skarbu mówił o tem wczoraj bardzo pięknie, ale jeżeli się spojrzy na zamierzenia budżetowe, to słyszało się wczoraj słowa, a nie widzi się nawet zamiaru czynu.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(P. Sanojca: Ale są czyny przeciwne słowom.)</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#HenrykWyrzykowski">Otóż teraz znajduję bardzo ciekawa jeszcze pozycję przy Ministerstwie Skarbu. Preliminarz budżetowy Ministerstwa Skarbu należałoby obliczyć na 25 milionów na I kwartał. Tymczasem widzę tutaj w prowizorium 89.775.000, czyli przewyżkę w wydatkach o 64 miliony. Nie wiem, jak mam to rozumieć, przypuszczam, że tu w wydatkach, ponieważ to jest prowizorium budżetu na wydatki, że tu w wydatkach p. Minister przewiduje ten podatek majątkowy, który nie zostanie zapłacony — tak ja sobie przynajmniej tę pozycję tłumaczę. Widzę tu w wydatkach preliminowane na kwartał I o 64 miliony więcej niż przewidywał preliminarz budżetowy na rok 1926. W preliminarzu budżetowym na rok 1926 przewidziane są wydatki Ministerstwa Skarbu na 103 miliony złotych, czyli wypada na I kwartał przeszło 25 milionów, tymczasem w przedłożonym tu prowizorium wydatki na kwartał I preliminowano na 89.775.000 (Minister Skarbu Zdziechowski: Zapomniał Pan o rentach inwalidzkich i emeryturach.) Ach więc Pan Minister tu je dołącza! Ale Panie Ministrze, w preliminarzu budżetowym renty inwalidzkie i emerytury są oddzielnie zupełnie wyznaczone. Szkoda, że Pan Minister dla orientacji naszej nie kazał tej pozycji oddzielnie tu wyznaczyć, jak to się robi w preliminarzu budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#komentarz">(Minister Skarbu Zdziechowski: To jest prowizorium)</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#HenrykWyrzykowski">Ale tak samo jak Pan Minister ułożył wszystkie części budżetu po kolei, a długi państwowe i renty inwalidzkie są w preliminarzu budżetowym na końcu w oddzielnych dwóch pozycjach, tak samo należałoby to w prowizorium zrobić i nie byłoby tej dezorientacji, skąd się ta pozycja wzięła, tembardziej, że rozpatrujemy to przed posiedzeniem komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#HenrykWyrzykowski">Otóż w tem prowizorium nie widać właściwych oszczędności, widać tylko ryczałtowe obcięcie przeważnie z budżetu nadzwyczajnego, tymczasem można byłoby zrobić wiele oszczędności personalnych i to bardzo znacznych. Pozwolę sobie wskazać na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Ani p. Minister Skarbu, ani p. prezes Głąbiński, który przemawiał w imieniu Zw. Lud.-Nar., mówiąc o naszych mankamentach urzędniczych, nie poruszył tego świętego tabu, jakim jest u nas policja. Nareszcie to święte tabu trzeba ruszyć z miejsca i trzeba oczyścić tą stajnię Augiasza, wyczyścić to, co się dzieje w policji. Te łapownictwa, te nadużycia nareszcie muszą być ukrócone. Niestety, nie widać żadnych poczynań w tym kierunku. Pan Minister proponuje zmniejszenie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w pierwszym kwartale o 7 milionów zł. Jeżeli p. Minister pójdzie ta drogą dalej, to będziemy mieli 28 milionów w ciągu roku 1926, czyli, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych zaoszczędzimy 28 milionów zł, a ja Panu Ministrowi daję drogę daleko większego zaoszczędzenia, drogę, którą dawałem i poprzedniemu Ministrowi Skarbu przy rozpatrywaniu budżetu na r. 1925, mianowicie redukcję policji o 50%. Możnaby zrobić oszczędności, kasując przedewszystkiem bardzo kosztowny aparat, jakim jest Główna Komenda Policji w Warszawie. Nie wiem poco ci ludzie są, ten olbrzymi sztab ludzi pobierających jak na nasze stosunki ogromne pensje — po to, ażeby prowadzić dochodzenia dyscyplinarne, bawić się w wyszkolenie, organizować orkiestry policyjne i występować jako odrębna kadra wojskowa przy najrozmaitszych obchodach narodowych.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#HenrykWyrzykowski">A proszę zobaczyć co się dzieje we wszystkich województwach. Wszędzie widzimy t. zw. okręgowe wojewódzkie komendy policyjne, zatrudniające szereg wyższych funkcjonariuszów policyjnych. Nie chcę zajmować Panów cyframi, będę miał sposobność ku temu na Komisji Budżetowej przy rozpatrywaniu przeliczenia budżetu, mam te cyfry przed sobą, udowadniające, jaka masa ludzi tam siedzi, niewiadomo po co i na co, bo funkcji policyjnych w ścisłem tego słowa znaczeniu nie pełnią zupełnie. Powtarza się ta sama historia w województwach, jaka jest z główną komendą w Warszawie. Wystarczyłby jeden naczelnik Wydziału policyjnego w VI stopniu, z jednym lub dwoma referentami, z jedną maszynistką, jeden z referentów byłby jednocześnie magazynierem od butów, umundurowania i broni i cała maszyna byłaby w ruchu. A wszelkie sprawy dyscyplinarne mogłyby prowadzić te same komisje dyscyplinarne, które są dla urzędników. W ten sposób zaoszczędziłoby się bardzo poważne kwoty.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#HenrykWyrzykowski">Jeżeli chodzi o etat policyjny na prowincji, jeżeli chodzi, o te rzesze posterunkowych w poszczególnych gminach, to nie uprawiam tutaj demagogii, ale Panowie sami, jako posłowie, czy to z prawicy, czy z lewicy, którzy się stykają bezpośrednio z samą ludnością, ze swymi, wyborcami na wsi, spotykają się z jednym jękiem rozpaczy, iż jest 4, 5 policjantów na gminę, na to, by zatruwali życie obywateli pisaniną bezmyślnych i głupich protokółów. Tak się nigdzie na świecie nie dzieje. Jest rzeczą powszechnie znaną, że za poprzedniego Rządu wyszło rozporządzenie, iż policjant będzie źle kwalifikowany, o ile nie będzie składał z góry określonej ilości protokółów, zdaje mi się, że 30–40 protokołów. To jest poprostu absurd. Coprawda, rozporządzenie to zostało już cofnięte, ale jak ludność była nękana i jak musiał nawet najlepszej woli policjant starać się szukać dziury w całem, żeby sporządzać te protokóły, bo inaczej był kwalifikowany jako zły policjant. Tu Panie Ministrze, jest droga do redukcji budżetu, gdyż policja kosztuje nas 103.000.000; całe Ministerstwo Spraw Wewnętrznych preliminowane jest na rok 1926 w sumie stu dziewięćdziesięciu kilku milionów, a w tem policja wynosi 103.000.000, nie licząc korpusu ochrony pogranicza, na który wydatki są przewidziane w sumie czterdziestu paru milionów złotych. Muszę zrobić złośliwą uwagę, że stronnictwa prawicowe mocno na policji się opierają, jeżeli jednak zechce Pan, Panie Ministrze, pójść za moją radą, to zaoszczędzi Pan 50.000.000 zł. na samej policji. A jeżeli pójdziemy dalej na reformę w samej administracji starościńskiej i wojewódzkiej, której koszta są preliminowane na 1926 rok w sumie trzydziestu paru milionów złotych, z czego 8 milionów wynoszą dochody, a zatem 20 miliony trzeba będzie wydać, jeżeli pójdziemy na zmianę systemu urzędowania i na jasne określenie kompetencji dla poszczególnych urzędników, jeżeli pójdziemy na jasne określenie odpowiedzialności poszczególnego urzędnika, to zmniejszymy tę niepotrzebna olbrzymią masę pisaniny, jaka jest w urzędach i, co najważniejsze, ułatwimy życie temu nieszczęsnemu obywatelowi polskiemu, który jest zmuszony do wędrowania od urzędu do urzędu, żeby dostać głupi paszport, czyli t. zw. dowód osobisty i to w końcu go nie dostanie! Tak wybitny znawca administracji państwowej, jakim był ś. p. Leon Biliński — wiadomo Panom, że nie był moim przyjacielem politycznym — napisał w swoich pamiętnikach, że biurokracja austriacka była straszna, ale to, co wymyśliła biurokracja polska przechodzi wszelkie pojęcie. Gdyby Pan Minister Spraw Wewnętrznych zmniejszył pisaninę i jasno określił kompetencje, co kto winien robić, kto za co jest odpowiedzialny, to mógłby swobodnie trzecią część urzędników biurowych zlikwidować i zaoszczędziłoby się 8 milionów złotych. Liczę, że gdybyśmy tą drogą poszli, moglibyśmy na samem Ministerstwie Spraw Wewnętrznych zaoszczędzić pięćdziesiąt kilka milionów złotych w budżecie państwowym.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#HenrykWyrzykowski">A teraz Panowie pozwolą, że dotknę jeszcze innej rany gnojącej na naszem życiu państwowem, to jest urzędów skarbowych i izb skarbowych. Muszę z tej trybuny stwierdzić z całą odpowiedzialnością za to, co mówię, że takiej bandy złodziej i łapowników, jaka się wkradła do naszych urzędów skarbowych i izb skarbowych, nigdy za poprzednich czasów w Polsce nie bywało. I publiczną tajemnicą jest, że w każdej izbie skarbowej za łapówkę można dostać obniżenie wymiaru podatków. Kto zna życie przemysłowe, kto zna życie handlowe, ten wie, że wskazuje się z imienia i nazwiska pośredników, którzy mają formalne biura pośrednictwa dla wyjednywania zniżek przy wymiarze podatku majątkowego, obrotowego i najrozmaitszych innych podatków, wskazuje się z imienia i nazwiska urzędników, co do których wszyscy wiedzą, że biorą łapówki, a o tem nie wie tylko p. Minister i bezpośredni zwierzchnik danego urzędnika. I tu jest potrzebne zastosowanie drakońskich wprost metod, aby oczyścić to bagno, ten gnój, w jaki oni życie państwowe wpędzili. Poszedłbym tu tak daleko, że zastosowałbym nawet zawieszenie pragmatyki urzędniczej i ustaw emerytalnych, żeby oczyścić te stajnie Augjusza drogą najbardziej drakońskich administracyjnych metod, bo zdaję sobie sprawę z tego, że drogą sądową Panowie w żadnym wypadku tego uczynić nie potrafią. Nie wiem, czy jest pół procent wypadków, gdzie na drodze sądowej można udowodnić urzędnikowi łapownikowi, że wziął łapówkę, przedewszystkiem dlatego, że nigdy go nie wyda ten, któremu łapówkę dał, bo sam jest zainteresowany w tem, aby nadal ten urzędnik łapówki brał. Jeżeli nie zastosuje się najbardziej drakońskich zarządzeń, to tych stosunków się nie uporządkuje. I znowu, jeżeli chodzi o obecny Rząd i koalicję go popierającą, nie mam zaufania, nawet pewien jestem, że obecny Rząd tego nie przeprowadzi, a jeżeli nawet przeprowadzi, to rozpocznie od rug partyjnych. Niestety u nas w Polsce tak jest, że większość urzędników należy do prawicy, która zawsze będzie stawała w obronie swoich ludzi.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#HenrykWyrzykowski">Tak wygląda sytuacja w naszych urzędach skarbowych. I to jest we wszystkich urzędach. Gdyby p. Minister Skarbu i cały Rząd zechciał przeprowadzić naprawdę bardzo ostre redukcje, celowe i potrzebne oszczędności, to jestem przekonany, że moglibyśmy budżet uzdrowić. Ja się obawiam — chciałbym się mylić, jako państwowiec i jako człowiek, któremu zależy na tem, ażeby Polska była krajem kwitnącym, aby doszła do stanowiska mocarstwowego w świecie, chciałbym, aby p. Ministrowi Skarbu zamierzenia jego się udały, ale nie wierzę w to, bo w psychice stronnictw, a przynajmniej większości stronnictw popierających Rząd obecny nie leży wysanowanie stosunków w kraju tak radykalną drogą, jaką jabym zalecał.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#HenrykWyrzykowski">Zatrzymam się jeszcze trochę na Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Budżet tego ministerstwa jest zmniejszony. Tylko na jeden pierwszy kwartał zmniejsza się z prowizorium budżetowego kwotę, asygnowaną na oświatę, w porównaniu z preliminarzem na rok 1925 o 21 milionów złotych. Interesuje mnie na czem p. Minister Grabski chce te oszczędności robić? Obawiam się, że przedewszystkiem na etatach nauczycielskich, bo gdyby p. Minister Grabski zechciał te oszczędności robić na administracji szkolnej, to jabym temu bardzo przyklasnął. Jeżeli chodzi o administrację szkolną, to tam można bardzo dużo oszczędności zrobić, chociażby kasując szereg niepotrzebnych zupełnie kuratoriów, wizytatorów, a nawet seminariów nauczycielskich, bo mam odwagę śmiało tę rzecz postawić. Nie wolno jednak skasować ani jednego etatu nauczycielskiego, nie wolno zamknąć ani jednej szkoły powszechnej, bo to jest przyszłość naszego narodu. Nie wiem po jakiej drodze p. Minister Grabski pójdzie, będziemy mówili o tem na komisji, ale mam również bardzo poważne obawy, żeby tu nie było redukcji budżetu, odbijającej się przedewszystkiem na szkolnictwie wiejskiem, bo znając dotychczasowe intencje p. Ministra Grabskiego widzę, że p. Ministrowi Grabskiemu zależy na podniesieniu poziomu oświaty w miastach, ale na wsi wystarczy żeby ten chłopek umiał krzywo pisać i czytać, żeby mieć z niego dobrego parobka do dworu, dobrego producenta żyta i bydełka. Tego się ogromnie obawiam, bo znam dotychczasowe intencje p. Ministra Grabskiego z jego zamierzeń i wystąpień.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#HenrykWyrzykowski">Co do ustawy o organizacji szkolnictwa, która zresztą w ostatnim czasie została wycofana, to miałbym bardzo poważne obawy, że przedewszystkiem p. Minister Grabski pójdzie na niszczenie, może nie jawne, ale początkowo na skromne, ciche, powolne niszczenie szkolnictwa powszechnego na wsi.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#HenrykWyrzykowski">Proszę Panów, tyle co do preliminarza budżetowego. Jeszcze jest jedna rzecz niesłychanie znamienna. Mówiłem Panom o Ministerstwie Spraw Zagranicznych, że przy wszelkich redukcjach jednak Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest bardzo uprzywilejowane. To samo trzeba powiedzieć i o Prezydjum Rady Ministrów. W Prezydjum Rady Ministrów przewiduje się redukcje na ten kwartał tylko o 50.000 zł. Bardzo skromnie. Jeżeli się zważy, że w budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych i w budżecie Prezydjum Rady Ministrów mieszczą się te słynne fundusze dyspozycyjne, to obawiam się, że nie zostały one w znacznym stopniu zmniejszone. A jak nas nauczyło doświadczenie 2-letnich rządów p. Grabskiego, jest to źródło korupcji i zamieszania w Polsce. Trzeba nareszcie wejrzeć w tę gospodarkę. Niestety panowie ministrowie mogą tam gospodarzyć, jak chcą, ale boję się, żeby obecny Rząd nie szedł czasem drogą, jaką szedł gabinet p. Grabskiego, tem bardziej, że Rząd obecny nie jest niczem innem, jak spadkobiercą ideologii i całej gospodarki p. Grabskiego. Boję się ogromnie, żeby czasem nie były stosowane te same metody korupcyjne, jak za rządów p. Grabskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#HenrykWyrzykowski">Poza tem mam bardzo poważne obawy co do wykonania całego programu p. Ministra Zdziechowskiego. Jeżeli Panowie zważą, że nikt z wyższych urzędników, którzy p. Grabskiemu dotrzymywali towarzystwa, którzy pomagali mu w zarządzie Państwa, w tym nieszczęsnym zarządzie, i razem z nim doprowadzili kraj do katastrofy, nie został usunięty, że nadal ci sami panowie są doradcami obecnego p. Ministra Skarbu, a nawet nie kto inny, jak osławiony p. Stanisław Kauzik został powołany specjalnie do jakiegoś komitetu oszczędnościowego, który miał opracować to prowizorium, jeżeli to się wszystko zważy, to pytam się, co się zmieniło w tym nowym Rządzie? Zmieniła się czapka, zamiast czapki p. Grabskiego jest czapka p. Zdziechowskiego, ale nie zmienili się zupełnie ludzie, nie zmieniło się otoczenie i obawiam się, że to samo otoczenie, które musiałbym nazwać i nazwę zresztą otwarcie, otoczeniem zdemoralizowanem przez p. Grabskiego, zresztą z małemi wyjątkami, np. wymienię p. dyrektora Czechowicza, bo nie można w czambuł wszystkich potępiać, ci ludzie zdemoralizowani przez p. Grabskiego, przez jego system rządzenia mają nadal p. Zdziechowskiemu pomagać.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#HenrykWyrzykowski">Do czego to doprowadzi? Wprawdzie minister, to ten człowiek, który daje tylko kierunek, dyrektywę, ale wiemy dobrze, jak się u nas wykonywa dyrektywy ministra. Dobrze wiemy z doświadczenia, że gdy pisane są przez Rząd rozporządzenia wykonawcze do ustaw przez Sejm uchwalonych, to te rozporządzenia wykonawcze, wydrukowane w „Monitorze”, wywracają do góry nogami ustawę.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#HenrykWyrzykowski">Otóż p. Minister wyda rozporządzenie, ale wykonywać je będzie ten, który poprzednio współpracował z p. Grabskim, a który, zdemoralizowany jego metodami rządzenia, będzie robił nadal tak, jak mu p. Grabski wskazywał. Naszą biurokrację cechuję przedewszystkiem nienawiść do Sejmu. Ta nienawiść była szczególniej podsycana przez p. Grabskiego przez 2 lata. Pewne organa prasy przez te dwa lata szczuły na Sejm. Inna rzecz, że ten Sejm dawno powinien był się rozejść, gdyż sam Sejm w pierwszym rzędzie wystawił sobie testimonium paupertatis, bo większość jego odpowiada za katastrofalny stan kraju, jaki się obecnie wytworzył. Nikt inny, tylko większość, która tolerowała rząd p. Grabskiego i nie sprawdziła istotnego stanu rzeczy, ponosi winę wspólnie z p. Grabskim. To rzecz inna, ale z drugiej strony nie wolno było szefowi Rządu inspirować stale tej nagonki na Sejm, która miała miejsce. Panowie rozumieją, że wszędzie na całym świecie istnieje niechęć biurokracji do Sejmów, ta cicha walka między biurokracją a parlamentem. Ci ludzie, zdemoralizowani przez te walkę, podsycani do tej walki i do pewnego stopnia do sabotażu Sejmu, są teraz otoczeniem p. Zdziechowskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#HenrykWyrzykowski">Przypominam sobie w tej chwili, jak wielki patriota francuski i genialny mówca, przywódca socjalnej demokracji francuskiej Jaurès przed wojną powiedział w parlamencie francuskim, bo i we Francji jest rzeczą znaną korupcja i łapownictwo: Do naszego spichlerza państwowego zakradły się szczury, które po nocach zjadają, pożerają, nagromadzone tam drogocenne ziarno. Czy Wysoka Izba myśli, że jeżeli przeciw tym szczurom wyśle najgenialniejszego mówcę, to zdoła je przegadać, przekonać, by opuściły spichlerz? Nie, na szczury trzeba trucizny i żelaza. Jeżeli p. Minister Skarbu, jeżeli Rząd i Sejm razem nie zastosują się do tej rady jednego z wielkich mężów stanu świata, wielkiego patrioty francuskiego, zamordowanego przez obłąkanego nacjonalistę, jeżeli Wysoka Izba i Rząd nie zastosują się do tej rady człowieka wysoce doświadczonego, to daleko nie zajdziemy. Boję się, że obecny gabinet do tej rady się nie zastosuje, aczkolwiek tam siedzą towarzysze idei Jaurès'a, członkowie P. P. S.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#HenrykWyrzykowski">Jeżeli chodzi o program gospodarczy, nie chcę długo zajmować czasu Wysokiej Izbie. P. Minister Zdziechowski mówił nam o aktywnym bilansie handlowym. Aktywny ten bilans handlowy można stworzyć nadwyżką wywozu nad przywozem. Jakie są artykuły naszego wywozu? Przedewszystkiem węgiel, drzewo, zboże, produkty rolnicze, zwłaszcza mięsne. Otóż proszę Panów, jeżeli chodzi o zboże, to mam tu przed sobą najdokładniejsze dane, które otrzymałem ze źródła wiarygodnego, a nawet zupełnie wiarygodnego, a które stwierdzają, że po zatrzymaniu rezerwy, potrzebnej na wyżywienie kraju do nowych zbiorów, i zapasów potrzebnych na zasiew zostanie nam jeszcze po uwzględnieniu tego, co do 30 listopada zostało wywiezione, do wywiezienia około 38.000 wagonów żyta, wagonów 10-tonowych, a dalej 7.000 wagonów jęczmienia i 19.000 wagonów owsa. Co do owsa, to naogół słyszy się od rolników, że owies w tym roku bardzo słabo sypie i dlatego w mojem przeliczeniu na gotówkę biorę pod uwagę tylko 10.000 wagonów owsa. Biorę ceny giełdy berlińskiej z dnia 7 grudnia b. r. To wszystko, wywiezione po najniższych cenach według cen z 7 grudnia giełdy berlińskiej da nam po przeliczeniu na dolary 21.900.000 dolarów, nie licząc 9.000 wagonów owsa, co do którego są wątpliwości, jakie się słyszy z wszystkich stron, że jakkolwiek w słomę byt bardzo obfity, ale słabo sypie. A jednocześnie widzimy, że na rynkach zagranicznych, a specjalnie na ryku berlińskim jest tendencja zwyżkowa, dlatego, że w Stanach Zjednoczonych i w Argentynie był duży nieurodzaj. Wobec tego, chociaż tam produkują tylko pszenicę, w braku pszenicy, żyto będzie mocno poszukiwane. Gdybyśmy teraz to wszystko z miejsca wywieźli, uważam, że stałaby się największa krzywda samym producentom, ze względu na to, że na wiosnę, albo przed wiosną zboże szalenie pójdzie w górę.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#HenrykWyrzykowski">I ktoby na tem zarobił? Zarobiliby pośrednicy zagraniczni. Zdaję sobie sprawę, że nasz rolnik nie tylko wielki, ale i chłop małorolny, który ma ćwiartkę, czy korczyk do sprzedania, bo naogół nie jest on producentem zboża, naogół ten rolnik potrzebuje pieniędzy, jest duszony przez podatki, więc musi sprzedawać, jak bankrut, żeby zapłacić podatki. Czy nie możnaby wypuścić bonów podatkowych, za któreby Rząd skupywał zboże po cenach rynkowych, nie tamując nawet wywozu? W tej chwili nie będę wchodził w szczegóły tego planu, rzucam myśl. Chodzi mi o to mianowicie, żeby ta cała podwyżka, jaka zaistnieje między dzisiejszą ceną rynkową, a ceną rynkową na wiosnę, czy pod koniec miesięcy zimowych, nie przepadła dla nas, żeby została w Polsce. Panowie sobie przypominają, że przecież, jeżeli chodzi o owies, z wiosną tego roku Rząd dawał zapomogę siewną drobnym rolnikom w cenie 42 zł. za korzec. W jesieni, gdy przyszło chłopom spłacać tę zapomogę siewną, czasem po 4 korce musieli sprzedać, żeby spłacić jeden poprzednio wzięty korzec. Podobna sytuacja, nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, będzie na wiosnę. Dlaczego mają zarobić na tem pośrednicy berlińscy? Czy nie lepiej, żeby to zostało w kraju? Należy obmyśleć ten plan bardzo gruntownie.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#HenrykWyrzykowski">P. Minister Skarbu mówił następnie, że mamy w kraju 700 z czemś milionów banknotów Banku Polskiego i bilonu, oraz pewną ilość walut obcych. Słusznie, mamy pewną ilość walut obcych, ale ta ilość jest niesłychanie znikoma. Gdyby była obfita, widzielibyśmy ją na rynku, widziałoby się podaż, tranzakcje robione na obiekty realne. Ludzie chowają ją, mało jest tej obcej waluty. Dlatego musimy wzmocnić obieg pieniężny, to jest kardynalny warunek naszego życia gospodarczego, naturalnie nie drogą inflacji, co do której mam poważne obawy, że na drodze do niej znajduje się p. Minister Skarbu, mówiąc o t. zw. parytecie gospodarczym; zresztą niesłychanie niejasno p. Minister o tem mówił. Obawiam się, że aczkolwiek p. Minister zastrzegał się przeciw inflacji, teza parytetu gospodarczego, rzucona przez p. Ministra, to prosta droga do inflacji. Dlatego uważam, że trzeba znaleźć inne źródło na wzmocnienie obiegu pieniężnego. Jeżeli w tej chwili jesteśmy tradowani przez bankierów międzynarodowych, którzy trzymają złoto w swoich rękach nie chcąc go pożyczyć, albo dając pożyczkę na bardzo ciężkich i niemożliwych do przyjęcia przez nas warunkach politycznych, to czyż nie możemy się zdobyć na to, ażeby stworzyć własnemi siłami, pieniądz, oparty na naszych własnych narodowych wartościach? Czyż nie możemy w tek czy innej postaci zamienić olbrzymich bogactw leśnych, olbrzymich bogactw, jakie mamy w posiadłości ziemskiej, na odpowiednie wartości obiegowe? Jest to rzucona w tej chwili myśl, to sprawa dokładnego przedebatowania.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(Głos: Dochód jest podstawą)</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#HenrykWyrzykowski">Panie Kolego, nie wolno nam być doktrynerami, już od dwóch lat nabijamy sobie głowę doktryną złotową, a na tej doktrynie p. Grabski skręcił kark. To nasze nieszczęście. Nie wolno nam nabijać sobie głowy żadną doktryną, musimy rozważyć każdą myśl, jaką się rzuca, każdą tezę, ażeby znaleźć drogę wyjścia a nie mówić sobie talmudycznie: złoto i złoto, nic poza tem. Panowie łaskawie zechcą sobie przypomnieć, że Niemcy znajdowali się w stokroć straszniejszej sytuacji gospodarczej i walutowej, niż my w tej chwili, wtedy, gdy tworzono markę rentową, a jednak ta marka rentowa zrobiła swoje. Ta marka rentowa zrobiła to, że posiadacze olbrzymich złotych kapitałów w obawie, że złoto może się stać mniej wartościowem, że koniec końców ta niesłychana powaga złota w świecie może się zachwiać, przyszli Niemcom z pomocą bardzo wydatną. Nie chcę, aby można uważać to, co mówię, za pewną chęć zastraszenia wielkich posiadaczy zapasów złota tak w Ameryce, jak i gdzieindziej, jestem daleki od tego, ale rzucam myśl szukania nowych dróg, uniezależniających nas od potentatów złota w Ameryce, czy gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#HenrykWyrzykowski">Proszę Panów, jeżeli mamy zrównoważony, albo aktywny bilans handlowy, jeżeli mamy ścisłą kontrolę nad przywozem i wywozem, jeżeli mamy dopływ walut zagranicznych za przewyżkę wywożonych produktów, to zupełnie swobodnie możemy wprowadzić wewnętrzny pieniądz obiegowy, oparty na naszych wartościach, który ułatwi życie gospodarcze, bo zarżnięciem życia gospodarczego jest brak środków obiegowych i niesłychana drożyzna kredytu.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#HenrykWyrzykowski">P. Minister nie dał w swojem expose żadnej rady na rozwiązanie problemu potanienia kredytu. Choćbyśmy na głowie stawali, nie wiem co robili, jeżeli nie potanimy kredytu i stopy procentowej nie doprowadzimy do wysokości, jaka jest w zachodniej Europie, to nie będziemy w stanie uzdrowić naszych stosunków gospodarczych. Tyle, proszę Panów na teraz chciałem co do tego powiedzieć. Pozostaje sprawa Banku Polskiego. Nad nią się bardzo krótko zastanowię, nie chciałbym dłużej Panów nużyć.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#HenrykWyrzykowski">Jeżeli chodzi o Bank Polski, to przecież w gruncie rzeczy, powiedzmy to sobie otwarcie, bo bilanse Banku Polskiego są drukowane publicznie, zresztą p. Minister Skarbu sam poniekąd to stwierdził: Bank Polski jest w tej chwili jeżeli nie zbankrutowany, to szalenie podcięty, mocno nadwerężony. W gruncie rzeczy, jeżeli chodzi o zobowiązania reportowe i o zobowiązania w walutach zagranicznych, w tej chwili mamy zobowiązań na 76 milionów, a mamy wszystkiego 59 milionów, czyli różnica jest 26 milionów. Teraz, jeżeli Panowie zechcą zwrócić uwagę na jedną bardzo ciekawą pozycję, mianowicie „inne aktywa” i „inne pasywa”, to inne aktywa wynosiły na 30 listopada 42 miliony, a inne pasywa 71 milionów. Te dwie pozycje dają mi niezwykle dużo do myślenia, zwłaszcza ta ostatnia pozycja „inne pasywa”, bo zwykle we wszystkich innych bankach biletowych są to tak zwane sumy przechodnie, gdzie najrozmaitsze sumy tymczasowo są notowane, ale taka duża pozycja wynosząca 29 milionów, taka różnica między aktywami a pasywami daje bardzo poważne wątpliwości, skąd jesteśmy tyle winni. Obawiam się, czy to nie rezultat tych interwencji.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Głos: Nie, to co innego.)</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#HenrykWyrzykowski">Nie wiem właśnie, ja się doszukuje tego, w każdym razie widzę, że Bank Polski jest tu „pod sobą” o 29 milionów. Jeżeli to nie jest wydatek na interwencję, to jeżeli zliczymy to wszystko, to Bank Polski jest z górą o 50 milionów, że się wyrażę językiem technicznym bankowym, pod sobą. Trzeba jakoś stosunki Banku Polskiego uzdrowić. Czy Panowie zdają sobie sprawę, że przecież sanowanie tych stosunków bez dopływu nowego złota, albo bez wprowadzenia jakiejś innej wartości, równoważnej złotu, nie da się zrobić? Trzeba będzie waluty, które się pożyczyło, które tu figurują w pozycji reportowej, zapłacić, brano je po 5,18, a trzeba będzie teraz płacić ludziom po 9,10, a nawet więcej. W jaki sposób więc sanować Bank Polski, w jaki sposób w bilansie ta, kwota walut obcych, jaka była na 1 stycznia b. r. w kwocie 260 milionów, będzie utrzymana? Na to przecież musielibyśmy mieć niesłychanie aktywny bilans handlowy i niesłychanie aktywny bilans płatniczy, żebyśmy mogli to w ciągu jednego roku sanować i uregulować.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#HenrykWyrzykowski">Więc niema innej rady, trzeba szukać innych dróg, trzeba szukać innych wartości, a nie tej, którą reprezentuje złoto. W tej chwili nie rzucam konkretnych projektów, bo nie jest to ani miejsce po temu, ani czas po temu, ale zdaję sobie sprawę, że musimy innych dróg szukać, aniżeli te, które wskazał p. Minister Skarbu. Z tych wszystkich względów muszę oświadczyć całkiem szczerze, że aczkolwiek z całą sympatią odnosiliśmy się do p. Ministra jako przewodniczącego Komisji Budżetowej Sejmu, byliśmy z całem uznaniem dla lojalności jego, jako przewodniczącego Komisji Budżetowej Sejmu, to jednak zaufania do niego jako do Ministra Skarbu nie mamy i będziemy głosowali przeciw prowizorium budżetowemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Zabieram głos tylko, by zaprotestować przeciw słowom, wypowiedzianym przez p. posła Wyrzykowskiego w stosunku do urzędników podległego mi Ministerstwa. Słowa, wypowiedziane w ten sposób, są krzywdą dla tych wszystkich ludzi, którzy pracują często z całem oddaniem się, dają dowody wielkiej pracy i wielkiej uczciwości.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Mówiłem o izbach skarbowych.)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Pan poseł powiedział, że w każdej izbie skarbowej za łapówkę można dostać obniżenie wymiaru podatku. Ja będę bronił tych pracowników przed temi zarzutami w następujący sposób. Poproszę p. Wyrzykowskiego o zakomunikowanie mi w liście prywatnym nazwisk tych osób, które uważa za podejrzane o tego rodzaju czynności, a ja Wysokiej Izbie ilość tych ludzi, zakomunikuję nie wymieniając nazwisk. Uważam, że ta sprawa w ten sposób będzie załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#MinisterSkarbuZdziechowski">Również zrobiony był zarzut w sprawie prowizorium budżetowego, w sprawie układu prowizorium budżetowego Ministerstwa Skarbu, które w zestawieniu jest podobno niedostatecznie jasne, gdyż nie odpowiada układowi preliminarza na r. 1926. Muszę zaznaczyć, że p. poseł Wyrzykowski nie przeczytał widocznie art. 1, w którym jest powiedziane, że wszystkie sumy muszą odpowiadać 1/4 sum oczywiście nie przyszłego budżetu, bo to byłoby trudne, gdyż budżet nie jest jeszcze zatwierdzony, ale możemy się tylko opierać w prowizoriach na artykułach, działach, paragrafach budżetów poprzednich. Skutkiem tego nie miałem możności, gdybym nawet chciał, nie mógłbym zadośćuczynić prośbom p. Wyrzykowskiego i omawiać działy i części budżetu, których w r. 1925 nie było”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Kwiatkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Pan Minister Skarbu z uznania godną szczerością i otwartością przedstawił nam tutaj bilans zamknięcia i bilans otwarcia ministerstwa swojego, jaki zastał przy obejmowaniu urzędu. Wobec tych bardzo instruktywnych, wprost tragicznych liczb pragnąłbym jednakże wskazać na jeden ważny fakt, którego uwzględnienia domagamy się już od lat kilku, a który, dodany do tego bilansu otwarcia i zamknięcia, uczyni go jeszcze daleko więcej instruktywnym. Pan Minister już sam przecież mógł się przekonać, że mimo tego tragizmu, jaki z liczb podanych przemawia, nie zrobił jeszcze takiego wrażenia w społeczeństwie i poważnego nastroju, jaki jest potrzebny, aby społeczeństwo pojęło te wszystkie konieczności, jakie do uzdrowienia skarbu i uzdrowienia życia gospodarczego są potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Mam na myśli wskazanie na dochód społeczny polski, jako podstawę wszelkich wydatków i na porównanie tego dochodu społecznego Polski z dochodowością gospodarstwa narodowego innych społeczeństw, z któremi się bezustannie porównujemy co do wydatków, i bezustannie pragniemy mieć narówni z niemi i wojsko i urzędników i podatki i rozmaite wydatki państwowe. Stwierdzenie szczupłej dochodowości gospodarstwa narodowego koniecznie trzeba w mózgi społeczeństwa wkuwać codziennie, powinno ono być według mego zdania ceterum cenzeo każdego ministra skarbu, jeżeli chce uzyskać efekt pożądany.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Porównanie ruchu kolejowego w naszem Państwie Polskiem z Czechosłowacją powiada nam, że naprzykład w czerwcu roku bieżącego ładowano na kolejach czechosłowackich 430.000 wagonów, a na kolejach polskich ładowano w tym samym czasie 360.000 wagonów.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Obrót towarowy, jaki się wyraża w tym ruchu kolejowym, jest przecież podstawą dochodu narodu, a przynajmniej olbrzymiej jego części. Porównanie ruchu kolejowego w Czechosłowacji z ruchem kolejowym w Polsce powiada nam przeto, że Polska, kraj trzy razy tak wielki co do obszaru, dwa razy tak wielki co do liczby mieszkańców, ładuje 25 procent wagonów mniej, jak sąsiednia Czechosłowacja. Przeliczywszy to na dochód, wypada na jednego obywatela Polaka przeszło dwa razy mniej dochodu, jak na jednego Czechosłowaka, a jeżeli uwzględnimy dalej, że Czechosłowacja ładuje więcej towarów gotowych, towarów daleko więcej kosztownych jak Polska, która w przeważnej części ładuje surowce, to okaże się, że z tego obrotu towarowego wypadnie na obywatela polskiego 3 razy mniej dochodu, jak na jednego Czechosłowaka. Mając dochód 3 razy mniejszy, jak każdy obywatel Czechosłowacji, nie można przecież bez uwzględnienia tego faktu porównywać wydatków Czechosłowacji z Polską i żądać, żebyśmy na głowę czy to na oświatę, czy na inne, zresztą bardzo chwalebne cele, wydawali jedną i tę samą sumę. Wedle dochodów trzeba wydawać.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(P. Hołowacz: Na oświatę nie wolno wydawać.)</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Panie Kolego, jak Pan ma, to niech Pan daje, ale Państwo, nie mając pieniędzy, nie może dawać więcej, jak posiada.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Niemniej instruktywne są liczby porównawcze budżetów z eksportem państw poszczególnych. — Często nasuwa nam się porównanie naszych kłopotów gospodarczych z Francją. Pan Minister Skarbu w swojem dziele, ostatnio wydanem, również to czyni. Budżet francuski jest jednak o przeszło 25 procent mniejszy od eksportu francuskiego. Eksport francuski wyraża się w 40 kilku miliardach franków, a budżet francuski w 33 miliardach franków, czyli, że budżet w porównaniu do eksportu jest o blisko 30 procent mniejszy. Spójrzmy na Stany Zjednoczone A. P. — miałem liczby z roku 1923. Budżet Stanów Zjednoczonych wynosi 3.300 milionów dolarów, a eksport — 4.300 milionów dolarów.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">W każdem państwie, normalnie gospodarzonem, eksport jest daleko wyższy od budżetu. Nikt zaprzeczyć nie może, że pomiędzy eksportem a dochodem narodowym, na którym opiera się przecież budżet, jest relacja wielka. W Jugosławji dopiero nastąpiła stabilizacja waluty, gdy po wielkich wysiłkach budżet zredukowano tak, że osiągnął mniejwięcej tę samą wysokość, co i eksport.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Niema kraju, którego budżet wynosiłby niemal dwa razy tyle, co jego eksport, z wyjątkiem Polski. To są liczby znamienne. Przytoczę jeszcze jedno porównanie, które będzie jeszcze ciekawsze, zwłaszcza, że poprzednik p. Ministra Zdziechowskiego opierał się na niektórych danych tego porównania. Wskazywał mianowicie na to, że budżet Niemiec, wynosi 11 miliardów. Jednakże na te 11 miliardów marek złotych w Niemczech składa się budżet Rzeszy w kwocie 5,200,000,000, dalej budżety poszczególnych krajów, jak Bawaria, Prusy i t. d., w łącznej kwocie 3 miliardów, oraz budżety gminne w wysokości 3 miliardów, do tego dochodzi podatków kościelnych 100 milionów złotych marek. Takie sumy wydobywa się w Niemczech z kraju na wszelkie cele gospodarstwa publicznego i administracji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">I znów porównywano te wydatki Niemiec z wydatkami Polski, chcąc wykazać, że przecież i my musimy dostosować się w naszych wydatkach państwowych do wysokości, będącej w pewnej proporcji do tych wydatków niemieckich. Tymczasem trzeba zestawić także liczby porównawcze dochodu narodowego, które wynikają z wpływów podatkowych obu państw. Obroty handlowe w Polsce, obliczone według wpływu podatku przemysłowego, sięgają 9 miliardów. Jeżeli się nie mylę, to Ministerstwo Skarbu w statystyce, w zeszłym roku Komisji Skarbowej wręczonej, obliczało cały obrót handlowy Polski na ca 12 miliardów złotych polskich w złocie.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Dr. Artur Heichen w nr. 434 „Berliner Tageblatt'u” oblicza obrót handlowy Niemiec na podstawie wpływu w wysokości 1793,9 milionów marek z podatku obrotowego na około 100 miliardów marek złotych.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#komentarz">(Głos: Przy wielkich zwolnieniach.)</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Budżet Rzeszy Niemieckiej, państw związkowych i gmin wszelkich wynosi przeto razem około 10 procent obrotów gospodarczych Niemiec. A u nas budżet państwowy wnosił około 25 procent tych samych obrotów. Do dwóch miliardów złotych budżetu państwowego trzeba dodać około 500–600 milionów wydatków samorządowych lub, jak inni chcą, miliard, wówczas przekonamy się, że wydatki nasze w stosunku do obrotów handlowych Polski wynoszą około 25 procent tychże. Możnaby się sprzeczać o to, czy Polska może się zdobyć na taki lub inny budżet, gdyby rozchodziło się o różnicę jednego, dwóch lub trzech procent więcej ogólnych obrotów handlowych. Mogłoby to być ostatecznie kwestią odpowiedniego rozłożenia podatków.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Jeżeli jednak porównanie wykazuje, że ogólne państwowe i samorządowe wydatki. Polski wynoszą 25 procent obrotów handlowych Polski, a w Niemczech 10 procent, choć i tam narzekają na olbrzymie podatki i płacą z nich jeszcze koszta reparacyjne, to wynika z tego, że my w stosunku do obrotów handlowych pragniemy 2 razy więcej wydać na administrację publiczną.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Głos: My wydajemy na militaryzm i utrzymanie więzień.)</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Dlatego sądzę, że trudną będzie rzeczą dla Pana Ministra Skarbu wycisnąć z tego już zbiedzonego gospodarstwa narodowego jeszcze miliard pięćset milionów, opierając się właśnie na przytoczonych, a tak bardzo instruktywnych liczbach i porównaniach.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(Głos: Gdzie jest 50 procent analfabetów, nie wolno obniżać budżetu szkolnictwa.)</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Tak, ale w Polsce prócz analfabetów gramatycznych, jest jeszcze więcej analfabetów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#komentarz">(Głos: I jednych i drugich trzeba uczyć)</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">A więc niech Pan słucha, to się Pan nauczy czegoś. Proszę Panów, to są liczby, suche liczby, które jednak mówią nam o tem, że budżet w kwocie 1 miliarda 500 milionów złotych przy wielkiem ubóstwie kraju będzie budżetem bardzo wysokim. Analfabetyzm gospodarczy, o którym wspomniałem, uwidocznia się nie tylko tutaj w okrzykach różnych, ale często także w poważnych zresztą enuncjacjach. Często słyszeliśmy z tej trybuny takie głosy, że tylko kapitału obrotowego brakuje Polsce, że to jest jedyny powód katastrofy gospodarczej, którą dziś przeżywamy. Prawda smutną jest że w największej części przedsiębiorstw brak kapitału obrotowego i absolutnie znaczenia braku tego kapitału nie chcę pomniejszać, twierdzę jednak, że nie tyle brak kapitału jest katastrofą dla nas, ile brak dochodowości wielkiej części warsztatów pracy. Wszelkie obliczenia majątku Polski i bogactwa jej są złudne, chociaż się będą bezustannie powtarzały.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Co nie przynosi dochodu, nie jest właściwie majątkiem, jak nie przysporzyłyby nikomu majątku nawet podarowane jakieś bogate pokłady węgla, które istnieją podobno pod biegunem południowym, a reprezentują, absolutnie wziąwszy, taką samą wartość, jak majątek ziemski, albo fabryka, która nie przynosi dochodu, lub, co gorsza, daje straty.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Dochód jest miernikiem bogactwa narodowego, a dochód u nas jest złudny w wielkiej części gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#komentarz">(P. Hołowacz: Dziedzice nie umieją gospodarzyć, to dawno ustalono.)</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Wielka liczba ludzi, utrzymujących się z życia gospodarczego, nie patrzy na to, że ich gospodarstwo nie jest dochodowe, nie reorganizuje tego warsztatu pracy, lecz zwraca się do Państwa i społeczeństwa i woła o kapitał obrotowy, który bez reorganizacji owego warsztatu pracy zostanie zjedzony w krótkim czasie, jak to się stało ze wszystkimi funduszami, jakie w roku zeszłym nagromadziliśmy.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(P. Hołowacz: Tu to ma Pan rację.)</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Dopiero, zważywszy dochodowość gospodarstwa narodowego, a raczej jego niedochodowość, będziemy rozumieli lepiej konieczność redukcji budżetowych oraz innych redukcji, których absolutnie nie unikniemy. Rzeczywistość zmusi nas do tego, jak to już czyni obecny spadek złotego.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Nie było dotychczas dostatecznego zrozumienia dla tych zagadnień. Jakkolwiek i tu w Sejmie także z mej strony podnosiły się żądania, że należy prowadzić inną politykę cen, bo panująca w kraju drożyzna wyższa, aniżeli zagranicą, oznacza, że w kraju pieniądza nie ceni się dostatecznie, że pieniądz w kraju jest już zdewaluowany, co musi z konieczności pociągnąć za sobą spadek waluty zagranicą. To się też stało, ponieważ nie tylko Rząd, ale i niektóre sfery gospodarcze apoteozowały wprost drożyznę. Sam słyszałem przemówienia, w których głoszono, że to, co w całym świecie jest drogie, u nas nie może być tanie, że złoto spadło, a nie złoty.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Tymczasem Polska musi eksportem poprawić bilans płatniczy i za pomocą eksportu zdobyć sobie kapitał zagraniczny, co osiągnie tylko, jeżeli należeć będzie do krajów najtaniej produkujących. To właśnie jest tajemnicą powodzenia eksportowego Francji. Jej kłopoty nie są takie jak nasze. Jej kłopoty polegają na tem, że pragnie oprocentować z dochodów kraju pożyczki wewnętrzne, zaciągnięte podczas wojny i po wojnie i nie pozwala im się tak zdewaluować, jak u nas w Polsce, gdzie zdewaluowano je razem z depozytami i innemi pretensjami, jakie mieli obywatele. Tylko dlatego, że połowa budżetu francuskiego idzie na oprocentowanie pożyczek wewnętrznych, Francja ma kłopoty, ale jej gospodarstwo narodowe jest zdrowe, a eksport jest o 50 procent wyższy, jak przed wojną. Jedyny to kraj w Europie, który o 50 procent przewyższył eksport przedwojenny. W dodatku importuje surowce, a eksportuje gotowe towary. Dlatego właśnie życie gospodarcze Francji jest prawidłowe. Ktoby tam głosił, że drożyzna nie jest złym objawem, tegoby wyśmiano. U nas natomiast słyszy się herezje ze strony czynników, chcących uchodzić za poważne. Panującą zaś drożyznę pragnie się zakrywać półurzędowemi enuncjacjami. Jeszcze niedawno, bo 22 listopada, czytałem statystykę o cenach hurtowych w Polsce, Czechach i we Francji, z której miało wynikać, że w Polsce jest jednak taniej, jak gdzieindziej. Wzięto umyślnie ceny hurtowe, ale nie wskazano na kolosalne, niezdrowe rozpięcie między cenami detalicznemi w Polsce, a cenami hurtowemi, które, jak to Pan Minister Skarbu podkreślił, polega nie tylko na zbyt licznem pośrednictwie, ale także na niezrozumieniu podstawowych zasad życia gospodarczego, jakie się u nas spotyka nawet u przywódców życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Pan Minister Skarbu wskazał na wzrost liczby patentów wykupywanych w centralnych województwach, która przed wojną wynosiła około 120 tysięcy, a dziś doszła do 180 tysięcy. A przecież dzisiaj obroty w Polsce są znacznie niższe, jak przed wojną, produkcja przecież leży, a jednak z jednego i tego samego życia gospodarczego, osłabionego znacznie, chce żyć 50 procent ludzi więcej, jak przed wojną. To samo było zagranicą, ale tam chwycono się najostrzejszych środków, żeby zredukować niezdrowe twory życia gospodarczego. U nas się mówi tylko o redukcji budżetu, która jest coprawda nieodzowna, ale obok niej jest nieodzowny również cały szereg redukcji gospodarczych. Do takich redukcji należy także pośrednictwo, nadmiernie rozwinięte w czasie inflacji, które przyczynia się do drożyzny i zjada krajowi środki obrotowe. Istnieją masy takich ptaków niebieskich, które nie sieją, nie orzą, a jednak żyją z czegoś, mianowicie z spekulacji, wskutek czego ciążą na chorem gospodarstwie narodowem i spychają je po równi pochyłej, byle tylko utrzymać się na powierzchni z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień. W tych warunkach stosowane do niedawna metody usypiania czujności społeczeństwa musiały być wprost zgubne i przyczyniły się do tego, że zamiast budżet redukować wtenczas, gdy naród zrobił olbrzymie wysiłki w kierunku uzdrowienia waluty, wówczas dwukrotnie podwyższano ten budżet. Brano sobie przykład z innych krajów, które zaprowadziły zdrową walutę pod względem rozmaitych pociągnięć technicznych, ale gdy chodziło o redukcje gospodarcze i redukcje budżetowe, wówczas nie wzorowano się na nikim. Przypomnę tylko, że w Niemczech w samych kolejach zredukowano 300 tysięcy ludzi; z miliona zeszła administracja kolejowa na jakieś 700 tysięcy. Oprócz tego około 200 tysięcy osób zredukowano w administracji państwowej. W Czechach istnieje ustawa o redukcji, uchwalona przez wszystkie stronnictwa, tworzące podobną koalicję, jak u nas. Zgodziły się na to, bo zmusiła je do tego konieczność, z drugiej zaś strony ustawa odpowiednio ujęta, dała pewną gwarancję, że redukcji nie przeprowadzi się pod kątem względów partyjnych, lecz wyłącznie z punktu widzenia prawdziwych i istotnych potrzeb kraju.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Chcąc uzdrowić nasz budżet, trzeba pamiętać o gospodarstwie narodowem i zaniechać pewnych fałszywych metod sanacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Jedną z przyczyn bardzo wielu nieszczęśliwych posunięć w naszem życiu gospodarczem jest brak samorządu gospodarczego w Polsce. Tylko niektóre dzielnice polskie mają samorząd gospodarczy, a największa dzielnica Polski, posiadająca bardzo poważne warsztaty pracy i mająca olbrzymią przewagę nad Polską całą, zarówno na mocy liczby mieszkańców, jak i na mocy tego, że w niej znajduje się stolica Państwa, ta dzielnica nie ma samorządu gospodarczego. Potężne prywatne czynniki gospodarcze opierają się tam wprowadzeniu tego samorządu. Ustawa o izbach handlowo-przemysłowych od półtora roku leży w Komisji Przemysłowo-Handlowej i nie można jej stamtąd wydobyć. Ustawa przemysłowa, tak ważna dla rzemieślników i wszelkich drobnych warsztatów pracy, leży i rozpoczyna się wobec niej taki sam sabotaż, jak przy ustawie o izbach handlowo-przemysłowych. A przecież bez samorządu gospodarczego niema zdrowego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Wyrobił się bowiem taki stan rzeczy, że właśnie wskutek braku samorządu gospodarczego owe potężne czynniki gospodarcze chodzą do rządu i oświadczają: Izby przemysłowo-handlowe — to my, rada gospodarcza, życie gospodarcze — to my, a więc rób to, co chcemy. One to, zainteresowane w kilku zaledwie wielkich przedsiębiorstwach, reprezentują życie gospodarcze tej wielkiej dzielnicy, tak skomplikowane i tak potrzebujące opieki i sanacji. Katastrofą kończyło się dla każdego państwa, jeżeli pokątnie wywierano wpływ decydujący na czynniki rządowe z punktu widzenia jednostronnych tylko interesów prywatnych, to też katastrofą dla Państwa Polskiego są pokątne rady i naciski, wywierane na Rząd przez najpotężniejsze jednostki gospodarcze w sposób, przez nikogo nie kontrolowany. Bez usunięcia tego zła nie będzie sanacji gospodarczej. Dochodzi bowiem do tego brak kapitału u tychże sfer gospodarczych, składających się w większości swej — jak to tu dowcipnie z tej trybuny powiedziano — z kapitalistów bez kapitału. Tak jak każdy, ktoby biednemu i głodnemu oddał kasę swoją pod zarząd, nie powinien się zdziwić, gdyby nędzarz sięgnął do tej kasy, aby zaspokoić głód, podobnie nie dziw, że kapitalistom bez kapitału, postawionym obok kasy państwowej, zdaje się, jakoby tam znajdowało się źródło potrzebnego im kapitału, z którego najłatwiej można czerpać.</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Jeżeli niema w Skarbie odpowiedniego przeciwdziałania, to nie dziw, że Państwo na tem cierpi, a tego przeciwdziałania dotąd nie było w należytej mierze. Śmiem twierdzić, że tego od 7 lat nie było, czyli przez cały czas istnienia Państwa Polskiego. Słowa, które słyszeliśmy z ust p. Ministra Zdziechowskiego, wzbudziły we mnie nadzieję, że zdaję sobie z tego sprawę i że będzie się starał przeciwstawiać temu naciskowi na Skarb. Ministerstwo Skarbu i Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie może uchodzić za filię jakichś kompleksów gospodarczych, które na odnośne urzędy umiały wsunąć młodych swych ludzi — mówię o przeszłości. Nad życiem gospodarczem musi stać państwowa administracja gospodarcza, kierująca się wyłącznie interesem publicznym. Nic w tem złego i nic w tem dziwnego, że znajdują się u nas konkurujące z sobą kompleksy gospodarcze, które, widząc tylko swoje kłopoty, wywierają nacisk na Państwo. Ale właśnie dlatego potrzebna jest niezależna od czynników gospodarczych administracja agend gospodarczych Państwa, kierująca się tylko interesem publicznym, stojąca ponad kolidującemi z sobą prywatnemi interesami gospodarczemi, któraby wyrównywała przeciwieństwa i wykonywała to, czego wymaga interes Państwa, a nie interes jednej lub drugiej grupy gospodarczej, w danym wypadku silniejszej od innych.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Że taki stan rzeczy panuje u nas i że był zgubny, najjaśkrawiej dla każdego uwidoczniło się w fatalnej polityce traktatów handlowych.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Zawieraliśmy traktaty handlowe jako rzekomo najpilniejsze z państwami, z któremi mamy 2 do 3 procent naszego obrotu gospodarczego. Ogół nie orientował się, a błędy tłumaczono względami politycznemi, podczas gdy najwięcej miarodajnym bywał fakt, że dane państwo jest źródłem importu luksusowego, jak win, koniaków, jedwabi, pomarańcz i innych artykułów, z którego to importu żyją bardzo silne sfery gospodarcze. Dlatego to najpierw zawarto traktaty handlowe z krajami, z których można było sprowadzać artykuły luksusowe i na tem zarabiać, natomiast odsuwano do ostatniej chwili traktaty handlowe z państwami, z któremi mamy największe nasze obroty gospodarcze, choć była chwila, że można było uzyskać bardzo korzystne traktaty handlowe, jak naprzykład z Niemcami podczas okupacji Ruhry. Nie wykorzystano tych koniunktur, a zawdzięczamy to jedynie niekontrolowanym wpływom, wskutek których agendy gospodarcze Państwa nie umiały, albo nie mogły się wznieść ponad interesy uboczne drobnych, ale potężnych grup gospodarczych. Z tego to powodu mamy dziś przesilenie gospodarcze większe, niżbyśmy je przeżywali w innych warunkach. Znamiennem jest między innemi, że na 240 tysięcy bezrobotnych przypada na Śląsk około 70 tysięcy bezrobotnych, przyczem należy zaznaczyć, że w niektórych dziedzinach życia gospodarczego częstokroć na jedną rodzinę przypada 3, 4, 5 osób pozbawionych pracy, podczas gdy na Śląsku bezrobotni są przeważnie żywicielami rodzin. To też, przeliczając na rodziny, znajduje się na Śląsku około 300 tysięcy osób bez środków do życia, doliczywszy zaś do tego kaleki i inwalidów, otrzymamy w rezultacie, że połową ludności Śląska jest ofiarą bezrobocia. Takiej katastrofy gospodarczej Śląsk nie przechodził, a mimo to tamtejszy lud patriotyczny, ufając kierownikom nawy państwowej, mówi, że jeżeli wojna z Niemcami jest potrzebna, to trzeba ją raz przeprowadzić. Lud tamtejszy nie traci zaufania do państwowości polskiej, chociaż tak ciężkie ponosi ofiary, ale z powodu jego ofiarności i patriotyzmu trzeba mu zapewnić pod względem gospodarczym więcej opieki, a przynajmniej w tej samej mierze, co wszystkim innym dzielnicom. Tymczasem zdarza się, że potężne czynniki konkurencyjne w kraju wpływają na Państwo i Rząd, żeby nie dawał Śląskowi zamówień wówczas, gdy tam lud z nędzy prawie umiera. Mam zaufanie do Rządu obecnego, że nie pozwoli wpływać na siebie pod tym względem przez te właśnie sfery gospodarcze, które poza swoim interesem i własną kieszenią nic nie widzą. Zbrodnią jest tego rodzaju nacisk w tej chwili, gdy Śląsk robi wysiłki patriotyczne i trzyma się, mimo, że połowa ludności nie ma tam z czego żyć.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Przez szereg lat śledzę z ogromną uwagą te rady pewnych pokątnych doradców Rządu. Stwierdziłem przy tem to samo zresztą, co stwierdził również tak obiektywny świadek, jak członek delegacji angielskiej, która zwiedzała Polskę, a który w sprawozdaniu, ogłoszonem w prasie angielskiej, powiedział, że spotkał w Polsce grupę gospodarczą, która prze do nowej inflacji. Słyszałem także przemówienia, że przemysł nie chce inflacji i ostrzega nawet przed inflacją. Ale skończyło się to przemówienie następującą radą: niech Bank Polski oddaje dolary po 5,18, niech kredyt powiększy choćby za pomocą bilonu i niech oddaje bez ograniczenia swe dolary. Nie kijem go, lecz pałką! W słowach zarzekanie się przeciw inflacji, a w żądaniach domaganie się posunięć, które nie są niczem innem, jak najzwyklejszą inflacją i podstępnem podrywaniem złotego. A gdy wszyscy ostrzegali przed taką polityką interwencyjną, jaką prowadzono pod zastaw złota i gdy via pewne banki skupowano dolary w kraju i zagranicą po cenie interwencyjnej za kredyty uzyskane, to wówczas tutaj, w Sejmie, przedstawiciele owej grupy gospodarczej wyliczali, jak wielkie jest jeszcze pokrycie złote w Banku Polskim. To są bardzo wymowne spostrzeżenia dla oceny stanowiska, jakie najwpływowsze koła gospodarcze zajmowały w tak ciężkiej chwili, jaką Polska przeżywa.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Świeżo czytaliśmy rozmaite enuncjacje, wysuwane jako głos sfer gospodarczych. Znajdują się tam podobnej wartości rady. Nie przeczę, że w tych radach jest na oko niejedno trafne zdanie, lecz nie brak także zgubnych wskazań, przed któremi ostrzegałbym Pana Ministra. Są tam piękne słówka, skierowane przeciw inflacji, mówiące o załamaniu się spekulacji przeciw złotemu, ale równocześnie są bardzo znamienne słowa o dobroczynnem poparciu eksportu przez inflację i spadek złotego. Jednocześnie widzimy, że gdy wskutek tego naporu na złotego dostał się pieniądz nasz na pochyłą drogę, to ciężko go powstrzymać na niej. Społeczeństwo zaś jeszcze w tej chwili nie zdaje sobie dostatecznie sprawy z tego, jakie na dalszą metę mogą stąd wyniknąć klęski. Wszak stabilizowany złoty pozwolił już odżyć oszczędności, którą jedynie wytworzyć możemy kapitały własne, a która ginie pod wpływem dewaluacji.</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Wszyscy zgodzimy się z tem, co mówił niedawno p. Roman Dmowski, podnosząc, że społeczeństwo musi sobie zdać sprawę z tego, że trzeba odtworzyć kapitały własną pracą i oszczędnością, odrobić je, że to jest najważniejsza droga dla odrodzenia gospodarstwa narodowego. Jednakże ta polityka, którą zaatakowano złotego, ta polityka zabiła na dłuższy czas akcję oszczędnościową, a zbawienne skutki, które się już poczęły ukazywać, udaremniono. Jest to ciężki cios, jaki zadano zarówno gospodarstwu narodowemu, jak i budżetowi naszemu i całej przyszłości naszej na najbliższe lata. Bardzo trudno będzie odzyskać to zaufanie, które zostało w tak lekkomyślny sposób poderwane.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">W wspomnianych enuncjacjach, bardzo znamiennych, z 10 grudnia i 28 listopada czytamy takie zdanie: „Istota kryzysu polega także na żywieniu nadmiernej rzeszy urzędników państwowych i samorządowych przez zmniejszające się z każdym dniem rzesze wytwórcze”. Zdanie to, pozornie słuszne, jest jednak jednostronne. Istota kryzysu polega bowiem nie tylko na chorobie Skarbu, ale przedewszystkiem na chorobie życia gospodarczego, które w taki sam sposób cierpi na przerost administracji i kosztów, na rozrost pensji rozmaitych, na rozrost kosztów handlowych, jak na to cierpi gospodarka państwowa i przedsiębiorstw państwowych.</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Poruszono świeżo w prasie kwestię produkcji cukru u nas. Już przed szeregiem miesięcy miałem zaszczyt przemawiać z tej trybuny w tej właśnie materii i wskazywać na taki anormalny rozrost kosztów handlowych w tak ważnej dziedzinie produkcji, jaką jest cukrownictwo. Tak poważny autorytet w tej sprawie, jak p. Zagleniczny, wyliczał, że najlepiej pracujące cukrownie w pewnych okolicach b. Kongresówki mają trzy razy większe koszty produkcji, jak cukrownie zachodniej Polski, lub cukrownie zagraniczne, a są jeszcze gorzej pracujące, które mają nawet sześć razy większe koszty produkcji jak zagranicą. Sama odległość od koleje tego nie tłumaczy, a raczej trzeba przyznać rację temu ekonomiście, który w jednem z pism warszawskich wskazywał na to, że niejedna mała cukrownia w b. Kongresówce ma administrację kilka razy kosztowniejszą od administracji wielkich cukrowni w zachodniej Polsce. Takie przedsiębiorstwa mamy nie tylko w cukrownictwie. Nie dają one zysku i nie dają dochodu, a gdy wskutek tego nie mają pieniędzy, zwracają się do Skarbu Państwa i skarżą się na brak kapitału obrotowego, A przecież w tym wypadku nie brak kapitału obrotowego, tylko brak dochodowości wskutek nieracjonalnej, gospodarki jest pierwszą przyczyną złego. Gospodarka racjonalna powinna nie tylko odtwarzać kapitał, lecz stworzyć nam także drogę do kredytów. Przecież na gospodarstwo, nie dające dochodu, nikt pieniędzy nie pożyczy. Z tego trzeba sobie zdać sprawę. Nikt z nas tego nie zrobi, tak samo nikt z zagranicy tego nie uczyni.</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Dlatego musi nastąpić uzdrowienie życia gospodarczego. Przecież u nas, gdy się wystąpi przeciw nadmiernym pensjom w tamtejszym przemyśle, to się spotka z oporem. Przypominam przeto, że w bogatej Ameryce, w Stanach Zjednoczonych, sam prezydent Coolidge wystąpił w orędziu przeciwko nadmiernym pensjom w tamtejszym przemyśle i handlu. Była i jest tam ogromna akcja w kierunku zredukowania kosztów administracji, nie tylko w państwie, ale i w gospodarczem życiu prywatnem. My zaś sądzimy, że to, na co zdobyła się bogata Ameryka, tego uboga Polska nie potrzebuje. U nas uważa się to za nonsensy. Trzeba przeto podkreślić, że bez redukcji i w tej dziedzinie niema sanacji Skarbu, ani sanacji życia gospodarczego. Z tych samych przyczyn, pochodzących stąd, że na politykę gospodarczą państwa mają wpływ decydujący zainteresowane, a nieodpowiedzialne czynniki, kuleje nasza polityka celna, która jest jedną z przyczyn drożyzny, dlatego, że nasza taryfa celna nie powstała na mocy opinii samorządu gospodarczego całej Polski, lecz na mocy narad i targów, poufnie odbywanych w gabinetach bez kontroli Sejmu i opinii publicznej. Dlatego polityka celna jest fatalna, a gdy zrobiono raz małą próbę zmiany, to zniżono cła na produkty gotowe, a pozostawiono je na surowiec. Bez racjonalnej polityki celnej i potrzebnej u nas reglamentacji nie można doprowadzić do obniżki cen. Czynniki, którym zależy na nadmiernych cłach, pracują niestety najmniej racjonalnie, a wysokiemi cłami pragną sobie zapewnić mimo to obfite zyski w tej biednej Polsce, co staje się zabójczem dla gospodarstwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">W tem połączeniu pragnąłbym wskazać na jeszcze jeden teren pokątnych wpływów i nacisków, jakim są owe przedsiębiorstwa, na które fundusz zaczerpnięto bądź pośrednio, bądź bezpośrednio ze Skarbu Państwa, które stały się strasznym ciężarem dla Państwa i życia gospodarczego. Przemysłu nie można stworzyć sztucznie z góry, trzeba go organicznie rozbudowywać, a takie twory przemysłowe, jak Starachowice, Zgierz, Pocisk, Zagożdżon i inne podobne, to są studnie, w których zginęło wiele milionów dolarów i złotych polskich.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Dużo zarzutów czyniłem w Sejmie i na komisjach polityce gospodarczej p. Władysława Grabskiego. Nie waham się wszakże powiedzieć, że było to wielką tragedią tego człowieka, iż wówczas, gdy, nieco wprawdzie późno, zamierzał sanować życie gospodarcze, nie słuchał innych doradców i reprezentantów życia gospodarczego, jak tylko stale tych samych, którzy pochodzą z małej, lecz wpływami swymi potężnej grupy, której oddziaływanie na czynniki rządowe poprzednio scharakteryzowałem. Oni to jeszcze przed kilkoma tygodniami, gdy wszyscy widzieliśmy zbliżającą się katastrofę, wyrażali p. premierowi pełne zwoje zaufanie na Komisji Budżetowej. Było zabójczem dla p. Grabskiego, że słuchał tych rad, które równocześnie były niestety szkodliwe także dla Polski. To też trzeba tych rad unikać, trzeba wzmocnić i uniezależnić administrację gospodarczą Państwa, chcąc ją uzdrowić.</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Wytwórnie wojskowe są też studzienkami, w których niejeden milion złotych bez użytku tonie i które polecam również uwadze p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Jeżeli całość przemówienia p. Ministra Skarbu przez klub, który mam zaszczyt reprezentować, powitana została z uznaniem, to jednak są pewne szczegóły, co do których pragnąłbym dorzucić parę uwag. Takim szczegółem jest przedewszystkiem to, co Pan Minister mówił o stabilizacji złotego na parytecie życia gospodarczego. Mamy duże wątpliwości przeciwko takiemu ujmowaniu kwestii i pragnęlibyśmy to stwierdzić, że aczkolwiek wymagać to będzie olbrzymiego wysiłku, powolnego, ale stałego, ażeby uzdrowić i ustabilizować złotego, to celem akcji sanacyjnej Ministra Skarbu nie może być żaden złoty o parytecie gospodarczym, tylko przywrócenie z czasem złotemu pełnej jego wartości. Prosiłbym p. Ministra Skarbu, ażeby usunął podstawę dla pogłosek i uwag, które się w kraju szerzą na ten temat, i z tej trybuny podkreślił, że nie może być inna polityka skarbowa, jak tylko taka, która będzie miała za cel pełne uzdrowienie złotego, t. j. przywrócenie mu pełnej wartości w złocie, chociażby ten wysiłek wymagał dłuższego czasu. Innego celu polityka skarbowa mieć nie może.</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#komentarz">(Minister Zdziechowski: Myślałem o pierwszem zadaniu. Jako następne zadanie to jest zupełnie słuszne.)</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Dlatego, że u nas w sposób niekontrolowany ani przez Sejm, ani przez opinię publiczną, ani przez samo życie gospodarcze, działają wpływy uboczne na posunięcia państwowe, dlatego w tak fatalnym stanie jest nasza polityka kredytowa. Podkreślić pragnąłbym słowa, które pan Minister powiedział z tej trybuny pod adresem niektórych nieuczciwych banków. Muszę dodać do tego, że i tutaj są potrzebne redukcje takie, jak w życiu gospodarczem i w budżecie państwowym.</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Bez redukcji banków nie dojdziemy do obniżenia stopy procentowej, a przez to także w dalszym ciągu do obniżenia kosztów produkcji. Mamy w Polsce 81 banków akcyjnych, które razem mają około 160 milionów złotych kapitału własnego. Z tych 160 milionów kapitału własnego 80 procent jednakże, a w niektórych bankach całe 100 procent, jest uwięzione w rozmaitych przedsiębiorstwach, w udziałach, a przedewszystkiem w domach, tak, że pozostaje jakieś 30 milionów zł. na 80 banków własnego płynnego kapitału. Wszystkie te banki, nie mając pieniędzy, mają przytem znaczną ilość filii, ogromne dyrekcje oraz rady nadzorcze wysoko płatne.</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Podobne stosunki byłyby niemożliwe zagranicą. Przytoczę taki „Deutsche Bank”. Bank ten miał przed wojną 100 milionów kapitału zakładowego, kilkadziesiąt milionów rezerw, a kosztów handlowych 12 do 13 milionów, czyli 7–8 procent własnego kapitału, a u nas owe 81 banków mają razem 30 milionów kapitału płynnego, a przeszło 50 milionów kosztów handlowych, które jako takie wykazują w bilansie. To jest niezdrowy stan rzeczy. Śmiem twierdzić, że jeden bank — to znaczy bank w pełnem znaczeniu tego słowa — obsłużyłby całe życie gospodarcze przy dzisiejszych obrotach, a przynajmniej stopa procentowa spadłaby znacznie. Nie żądam tak radykalnej redukcji, ale należy ją przeprowadzać, gdyż jest bezwzględnie potrzebna. Kilkanaście banków przyzwoitych, przyzwoitych w tem znaczeniu, że zdobędą się na odpowiedni własny kapitał płynny, doskonale obsłużą życie gospodarcze, obecnie bowiem większa część banków naszych, nie mając kapitałów, naciera na Państwo i na Bank Polski o pożyczkę i spekuluje pożyczonemi pieniędzmi. Jeżeli rolnictwo, tak potrzebujące kredytu, a tak ważne dla podniesienia wytwórczości i eksportu, nie może uzyskać skromnych nawet środków, jeżeli przemysł i handel jako najgłówniejszą przyczynę drożyzny produkcji uważają wysokie koszty pośrednictwa pieniężnego, to trzeba się w dziedzinie kredytowej zdobyć na operacje, potrzebne do uzdrowienia stosunków.</u>
          <u xml:id="u-9.49" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Reprezentanci sfer gospodarczych wskazują najczęściej jedynie na robotnika, twierdząc, że powinien dłużej pracować, a mniej zarabiać, ale nie dotykają głównych źródeł złego, tkwiących w nich samych. Twierdzę, że robotnik w Polsce jest bardzo obywatelski i jeżeli sfery gospodarcze zrobią wszystko, co do do nich należy w celu sanacji życia gospodarczego i jeżeli to okaże się niedostatecznem, wówczas robotnik gotów będzie — jak to nawet socjalistyczny mówca na komisji zaznaczył — ponieść dalsze ofiary w interesie Polski i jej przyszłości. Jednakże w pierwszym rzędzie winny sfery gospodarcze przeprowadzić reorganizację, konieczną do ich własnego uzdrowienia, a tem samem do uzdrowienia całego życia gospodarczego Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.50" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">W tem połączeniu nie mogę pominąć Pocztowej Kasy Oszczędności. Instytucja taka, szczególnie w naszych warunkach, nie powinna prowadzić akcji kredytowych. Niech swoje fundusze lokuje w Banku Polskim lub w bankach państwowych i za pośrednictwem tych instytucji niech pieniądz płynie do życia gospodarczego, a unikniemy rozmaitych takich niespodzianek, jakie mieliśmy.</u>
          <u xml:id="u-9.51" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Jeżeli sanacja obejmie nie tylko budżet, ale także stosunki gospodarcze, a zagranica będzie widziała, że na dobrą drogę wkroczyliśmy, to wtedy napewno będzie z nami mówiła o pożyczce, ale przed tym wysiłkiem, przed zrobieniem tych kroków, które zależą od nas samych, pożyczki zagranicznej z pewnością nie będzie, jak to zresztą z kół rządowych również podkreślono.</u>
          <u xml:id="u-9.52" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Dobrą wolę Rządu do wysiłku w tym kierunku pragniemy widzieć w ustawach, zapowiedzianych przez p. Ministra Skarbu. Do tych ustaw z całą życzliwością się ustosunkujemy i dołożymy starań, aby je ująć tak, iżby te przez całe społeczeństwo spodziewane i przez Rząd zamierzone skutki jaknajprędzej osiągnięto. Niech Wysoki Rząd obok tej uwagi, którą poświęca słusznie budżetowi i złotemu, poświęci uwagę także i sanacji życia gospodarczego przez zarządzenia, na których potrzebę wskazałem, niech postara się o rozbudowę samorządu gospodarczego, o unifikację ustawodawstwa przemysłowego i handlowego w Polsce, bez której nie może być uzdrowienia życia gospodarczego, niech Rząd postara się przez swą politykę kredytową doprowadzić do redukcji stopy procentowej przez redukcję banków, niech dąży do komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych, do zabezpieczenia stałego kursu waluty polskiej do przywrócenia jej parytetu złota przez powiększenie kapitału zakładowego Banku Polskiego i stworzenie warunków korzystniejszych dla racjonalnej produkcji, a nie tylko dla tych przedsiębiorstw, które mają odpowiedni wpływ w ministerstwach.</u>
          <u xml:id="u-9.53" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Jeżeli Rząd te postulaty spełni, to nie mamy obaw, żeby z takim, trudem i mozołem stworzona koalicja stronnictw nie dopięła swego celu. Państwo Polskie jest w bardzo ciężkiem położeniu, wąską tylko ścieżkę, tuż nad przepaścią, przebyć musimy. Mam zaufanie do patriotyzmu tych stronnictw, które koalicję rządową tworzą, że rozumieją powagę chwili.</u>
          <u xml:id="u-9.54" who="#MichałFranciszekKwiatkowski">Nic przecież więcej ludzi nie łączy, jak wysiłek wspólny, zrobiony ku uchyleniu wspólnych niebezpieczeństw. Państwo Polskie w niebezpieczeństwie! Potrzebny jest szlachetny i wielki wysiłek. Mam nadzieję, że w przezwyciężeniu tych wielkich trudności celem uzdrowienia Państwa Polskiego na drugi plan zejdą wszystkie programowe różnice w imię wielkiego dzieła, którego dokonać trzeba.</u>
          <u xml:id="u-9.55" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Żuławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#ZygmuntŻuławski">Polska Partia Socjalistyczna, którą mam zaszczyt w tej chwili reprezentować, okazywała zawsze jak największą dbałość nie tylko o interesy klasy robotniczej, ale równocześnie o interesy Państwa. Rozumieliśmy zawsze, że byt klasy robotniczej związany jest bezpośrednio z kwestia niepodległego bytu naszego Państwa, dlatego w każdym momencie niebezpieczeństwa klasa robotnicza i nasza partia wytężała największe wysiłki i ponosiła jak największe ofiary, ażeby Państwu temu przyjść z pomocą, zdając sobie sprawę, że w ten sposób ratujemy podstawy rozwoju samej klasy robotniczej. Tak było w momencie powstania Państwa Polskiego, wówczas, kiedy na wielu dzisiejszych obszarach Polski w największym popłochu i trwodze władze uciekały i klasy posiadające były bezradne, jak było w roku 1920, kiedy zdawało się, że to Państwo runie pod nawałem najazdu bolszewickiego; tak jest i dziś, kiedy załamało się w zupełności życie gospodarcze Państwa i kiedy stanęliśmy niemal przed całkowitem bankructwem naszego ustroju państwowego. Tak i dziś, w momencie największej nędzy, w momencie największego rozprężenia życia gospodarczego, w momencie, kiedy w Państwie mamy blisko pół miliona ludzi bez pracy na wsi i w mieście, pogrążonych w rozpaczy, uważaliśmy za niemożliwe zachowywać się biernie i zadowolić się wyłącznie rolą opozycji. Rozumieliśmy, że w tym momencie nieszczęścia, należy z naszej strony wytężyć wszystkie siły, żeby zapobiec dalszemu staczaniu się w przepaść, jakkolwiek zdawaliśmy sobie dokładnie sprawę z tego, że nie my i nie klasa robotnicza ponosi winę za te stosunki, w których w tej chwili znaleźliśmy się. Dlatego zdając sobie sprawę z ofiar, jakie pociąga to za sobą dla klasy robotniczej, nie wahaliśmy się ani chwili przystąpić do koalicji, stawiając sobie zupełnie jasno jako cel sanowanie życia gospodarczego w kraju, a przez to samo podniesienie klasy robotniczej, umożliwienie jej bytu i walki o jej dalszy rozwój.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Głos na ławach „Wyzwolenia”: Ale kosztem chłopów.)</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#ZygmuntŻuławski">Klasa robotnicza u nas jako u partii znajdowała zawsze jednakową opiekę, zarówno w mieście jak i na wsi i w tej chwili ratowanie życia gospodarczego kraju, ratowanie podstaw demokracji tego kraju, leży zarówno w interesie chłopa jak i robotnika w mieście.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#ZygmuntŻuławski">Chcę dodać, że obok momentów czysto gospodarczych, obok konieczności obrony życia gospodarczego i możności pracy dla klasy robotniczej, był jeszcze moment drugi, który nas skłonił do wstąpienia do koalicji, to jest konieczność obrony samego parlamentaryzmu i obrony wszystkich demokratycznych urządzeń tego Państwa, które jedne jedyne, dają możność rozwoju na przyszłość klasie robotniczej i jej socjalistycznych ideałów. Rozumiejąc te rzeczy w ten sposób, za pierwszy cel w koalicji postawiliśmy sobie sanację stosunków gospodarczych kraju. Jak powiedziałem, zdajemy sobie dokładnie sprawę, że nie klasa robotnicza ponosi winę za stosunki, które w tej chwili w kraju się wytworzyły. Niejednokrotnie z tej trybuny wskazywaliśmy, że produkcja nastawiona w ten sposób, że ma na oku wyłącznie i jedynie zysk przedsiębiorcy, że produkcja taka z konieczności prędzej czy później doprowadzić musi do zupełnego załamania się, musi się skończyć bankructwem. Teoria, że przy braku kapitału, przy szczupłości tego kapitału, przez wielką stopę procentową, a zatem wielki wyzysk będzie można powiększyć kapitał, ta teoria okazała się zupełnie mylną. Wyzysk nadmierny musiał doprowadzić do zupełnego zaniku konsumcji. Dzisiaj z ogromną przyjemnością musimy stwierdzić, że p. Minister Skarbu w tej chwili zgodnie z naszem dotychczasowem zapatrywaniem za pierwszy cel i dążenie Rządu uważa wzmocnienie konsumenta, tego konsumenta, który jest w kraju najliczniejszy, konsumenta chłopa i konsumenta robotnika.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#ZygmuntŻuławski">Bezsprzecznie, że w znacznej mierze do urzeczywistnienia tego celu, do wzmocnienia konsumenta wiejskiego, przyczyniłoby się przeprowadzenie reformy rolnej. Niestety z powodu trudności politycznych reforma ta w tej chwili przeprowadzona być nie może. Pan Minister Skarbu sądzi, że podniesienie konsumenta rolnego da się osiągnąć w znacznej mierze przez umożliwienie wywozu płodów rolnych, ale możliwe to jest wówczas tylko, jeżeli równocześnie z wywozem nie nastąpi niesłychane podrożenie produktów rolnych w kraju. Z chwilą gdyby to miało spowodować wzrost cen w kraju, to cała nadzieja podniesienia stanu życiowego, dobrobytu ludności wiejskiej, która w ten sposób mogłaby kupować produkty przemysłowe i wzmóc obrót przemysłowy, okazałaby się złudna. To bowiem, co rolnik weźmie więcej z wywozu, o tyle więcej będzie musiał oddać tu w kraju za towary przemysłowe i dlatego stosunek jego siły nabywczej do ceny nie zmieni się absolutnie w porównaniu do dnia dzisiejszego. Zdaje mi się, że p. Minister Skarbu w zupełności zdaje sobie sprawę z tego momentu i dlatego zapowiedział, że Rząd wniesie ustawę, która zapobiegnie szerzeniu się lichwy żywnościowej w kraju. Jeżeli to witamy z wielkiem zadowoleniem, to musimy z góry powiedzieć, że nie można poprzestać na zapewnieniach, ale z całą stanowczością będziemy domagać się, ażeby te rzeczy skutecznie i faktycznie zostały wykonane. To, co dziś w tym względzie widzimy, napawa nas jak największą obawą na przyszłość. Już w tej chwili zwracamy się do p. Ministra Skarbu z przedstawieniem i żądaniem, ażeby wytężył wszystkie siły, ażeby położyć kres natychmiast tej rozszalałej orgii spekulacyjnej i temu szalonemu wzrostowi cen na towary.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#ZygmuntŻuławski">Biorę taki towar jak węgiel. Cena węgla zaczyna już dziś iść w górę w przerażający sposób, bez żadnego faktycznego umotywowania; płace robotnicze nie zostały wcale podniesione; kopalnie istnieją tak, jak istniały; zniżka złotego zatem nie może w żaden sposób oddziaływać w tej mierze w tej chwili na cenę węgla. Jest rzeczą Rządu, ażeby w tym momencie bardzo wyraźnie powiedział przedsiębiorcom węglowym, że przy ofiarności całego społeczeństwa jest nie do pomyślenia, ażeby oni byli tą warstwą, która wyłącznie z tej ofiarności ma ciągnąć korzyści.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#ZygmuntŻuławski">Podobnie ma się rzecz z naftą. Dowiadujemy się, że takie firmy, jak Towarzystwo Karpackie, jak Nobel już dziś po całym kraju wydały nakazy, ażeby wstrzymać sprzedaż nafty, ponieważ oni nie znają kursu dolara; spodziewają się, że ze wzrostem kursu dolara również i cena nafty pójdzie w górę. Zwracam uwagę p. Ministra na to, że jednak w tym kartelu naftowym siedzi i sam rząd, że obok Nobla i Towarzystwa Karpackiego jest także i Polmin, którego obowiązkiem jest nie prowadzić w tej chwili takiej polityki bezwzględnej, skierowanej przeciw interesowi Państwa i szerokich warstw ludności, ale przeciwnie zadaniem Polminu jest przeciwstawiać się tej polityce, tak, jak obowiązkiem Rządu jest doprowadzić do opamiętania te sfery przemysłowców naftowych, którym w tej chwili zdaje się, że ich obowiązkiem jest wyzyskanie tych t. zw. pomyślnych koniunktur na rynku wewnętrznym kosztem szerokich warstw robotników. Dlatego pod tym względem musimy oczekiwać od Rządu, że zapowiedź swoją co do walki z drożyzną i co do zapewnienia odpowiednio tanich środków żywności z całą stanowczością będzie mógł przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#ZygmuntŻuławski">Proszę Panów, bezsprzecznie za najważniejszą musimy uważać dążność Rządu do podniesienia i naszego rolnictwa i naszego przemysłu. Nie chcę mówić w tej chwili o rolnictwie, chcę parę słów poświęcić przemysłowi, bo, zdaniem naszem, cała troska Rządu musi być przedewszystkiem w tę stronę skierowana. Mówię to nie dlatego, żebym wogóle do rolnictwa nie przywiązywał wagi, ale dlatego, że jakkolwiek rolnictwo znajduje się w tej chwili w stanie ciężkim i krytycznym, nie jest to jednak położenie tak bezwzględnie katastrofalne, w jakim znajduje się przemysł. Jeżeli ma być pomoc Rządu, to przedewszystkiem tam, gdzie jest najbardziej potrzebna, a zatem trzeba przyjść z pomocą przemysłowi. P. Minister Skarbu zapowiedział pożyczki, zapowiedział je jednak w miarę możności. Naturalnie zdaję sobie sprawę, że wszystkie nasze poczynania ograniczone są naszemi środkami. To jest proste i jasne. Już sama zapowiedź, że Rząd postara się o obniżenie stopy procentowej mam wrażenie będzie bardzo wielką ulgą dla przemysłu i niesłychaną ulgą dla szerokich warstw pracujących. Staliśmy i stoimy na stanowisku, że ta stopa procentowa nadmierna, sięgająca do 100% w niektórych wypadkach jest płacona wyłącznie przez klasę robotniczą. Obniżenie stopy procentowej, potanienie zatem produkcji umożliwi naprawdę potanienie samych produktów, potanienie kosztów utrzymania w Państwie. Dlatego też tę zapowiedź witamy z największem uznaniem, żądając równocześnie, aby Rząd skierował jak największą uwagę na kwestię zapewnienia odpowiednich kredytów dla przemysłu. P. Minister Skarbu, powołując się na konieczność utrzymania złotego powiedział, że pożyczki dla przemysłu będą udzielane tylko w miarę możności powiększenia obiegu w naturalny sposób. Prawda, to jest najprostsza i najlogiczniejsza droga, ale boję się, żeby to nie trwało tak długo, że tej drogi nie wytrzymamy i będąc bezwzględnymi zwolennikami utrzymania złotego w jego pełnej wartości, nie dążąc do inflacji pod żadną formą, uważamy, że Rząd jednak musi myśleć o tem, żeby zapewnić dla gospodarstwa społecznego, a zwłaszcza dla przemysłu dostateczną ilość środków obiegowych. Środek obiegowy, a zatem złoty nie jest sam dla siebie celem, nie może być uważany za cel sam dla siebie, ale jest tylko środkiem do celu, a celem jest zawsze dla nas tylko życie gospodarcze. I gdybyśmy dla podtrzymania złotego, a zatem podtrzymania środka obiegowego mieli narazić w jakikolwiek sposób podstawy życia gospodarczego, zrobilibyśmy taki sam błąd, jakibyśmy zrobili, gdybyśmy w lekkomyślny sposób dopuścili do inflacji. Otóż, stojąc na stanowisku utrzymania złotego, uważamy, że Rząd jednak musi wytężyć wszystkie siły, żeby znaleźć możność powiększania istniejących obecnie środków obiegowych. W tej chwili stosunki kredytowe dla przemysłu są tak ciężkie, że ja, spotykając się z wielu przemysłowcami, widzę, że nawet nie kwestia zamówień, ale kwestia możności wykonania zamówień odgrywa tu pierwszorzędną rolę. Doszło do takiego absurdu, że jedynym poważnym wierzycielem, który nie idzie na wyzysk tego przemysłu, jest klasa robotnicza. Nie wiem, czy p. Ministrowi wiadomo, że w tej chwili zaległości przemysłowców za płacę wynoszą już kilkanaście milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Głos: A za podatki i za pożyczki?)</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#ZygmuntŻuławski">To są kredyty, których robotnicy udzielają przemysłowi bez żadnych procentów, kredyty, które przemysłowiec przemocą bierze od robotnika. To jest stan nienaturalny, stan, który żadną miarą nie może być tolerowany. A sprawa niewypłaconych asygnat państwowych? Trzydzieści milionów. Nie będę daleki od prawdy, jeżeli powiem, że połowa tych pieniędzy to nie należności przemysłowców, lecz samych robotników. Przedsiębiorcy węglowi powiadają, że drugiej wypłaty nie wypłacili robotnikom, ponieważ nie otrzymali od Rządu zaległych należności. W takich warunkach rozumiemy, że pierwszym warunkiem uzdrowienia stosunków ekonomicznych musi być doprowadzenie do równowagi budżetu tak, ażeby wszystkie należytości państwowe mogły być natychmiast płacone i ażeby nie musiały być przerzucane na barki samej klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#ZygmuntŻuławski">Mówił p. Minister o opiece nad bezrobotnymi. Pod tym względem wysuwane przez nas oddawna żądanie znajduje częściowo zaspokojenie — żądanie utrzymania dotychczasowych zapomóg dla bezrobotnych i wprowadzenia zapomóg doraźnych na zimę znalazło w expose p. Ministra pełny wyraz. Znów jednak wykonanie tego przez poszczególne urzędy nie jest takie, jakbyśmy sobie tego życzyli. W szeregu okręgów, okręgów naftowych i węglowych, jakkolwiek tam zapowiedziano już te akcję dla bezrobotnych, do tej chwili jednak akcja ta nie nastąpiła. Sądzę, że Panowie, a zwłaszcza Rząd zrozumieją w tej mierze nasze stanowisko, że jeżeli taka akcja dla bezrobotnych ma być przeprowadzona, jeżeli Skarb Państwa ma wydać te pieniądze, to te pieniądze muszą być natychmiast wypłacone. Nie można z jakichkolwiek względów biurokratycznych odwlekać tej kwestii na nie wiem jak długo. Zwłaszcza w tej chwili, przed świętami. Rząd musi zrozumieć, że tu żaden wzgląd na formalności biurokratyczne nie może być dość ważny, ażeby z tą konieczną pomocą dla bezrobotnych nie przyjść natychmiast. Dlatego prosimy i domagamy się od Rządu, żeby ta zapowiedziana akcja doraźnej pomocy dla bezrobotnych wykonana była bez opóźnienia, wykonana była bezzwłocznie, we wszystkich tych terenach, w których klasa robotnicza znajduje się masowo bez pracy.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#ZygmuntŻuławski">Proszę Panów, rozumiemy, że dla sanowania naszego życia gospodarczego konieczne jest bezwzględne przeprowadzenie znacznych oszczędności w budżecie, doprowadzenie go do równowagi i wdzięczni jesteśmy p. Ministrowi za oświadczenie jasne i stanowcze i przedstawienie nam stanu faktycznego, w jakim nasze Państwo i nasz Skarb się znajduje. Trzeba skończyć z dotychczasowem robieniem wielkich min, wtedy, kiedy stanęliśmy nad brzegiem bankructwa. Jeżeli dzisiaj możemy powiedzieć i przyznać się, że nad brzegiem bankructwa stoimy, to trzeba umieć wyciągnąć z tego konsekwencje, trzeba przestać robić pozy jakiegoś wielkiego mocarstwa militarnego, trzeba ograniczyć się do tego, na co nas faktycznie stać. Należę do tego stronnictwa, które dla zdobycia niepodległości kraju poniosło bardzo duże ofiary i te ofiary gotowi jesteśmy ponieść każdej chwili, ale zdajemy sobie sprawę, że obrona tego Państwa nie leży absolutnie w nadaniu mu charakteru państwa militarnego. I to, co w tej chwili i przez długie lata robiono w tym kraju, rozbudowa armii naszej kosztem naszego życia gospodarczego, w niczem nie tylko nie przyczyniło się do wzmożenia siły obronnej naszego kraju, ale przeciwnie osłabiło tę siłę, osłabiając nasze życie ekonomiczne. P. Minister Skarbu zapowiedział już redukcję 150 milionów na cele wojskowe. Uważamy to za słuszne i konieczne. Sądzimy jednak, że i ta druga zapowiedź p. Ministra, że redukcje na cele wojskowe pójdą w następnych preliminarzach znacznie dalej, uwzględniając konieczność skrócenia służby wojskowej, zostanie również przeprowadzona. Utrzymywanie kontyngentu rekrutów 200.000 ludzi rocznie nie tylko nie pomniejsza siły zbrojnej Państwa, ale przeciwnie ją zwiększa. Przy dzisiejszym stanie 290.000, czy powiedzmy okrągło 300.000 stanu czynnego jeden rocznik wynosi 150.000. Cała siła zbrojna, to 12 roczników. Jeżeli stawiamy kwestię 200.000 rekrutów rocznie, to ograniczamy w szalony sposób wydatki na cele militarne, odbieramy Państwu charakter militarny, robimy to, czego chciał obecnie i p. Prezes Skrzyński i p. Minister Zdziechowski: budzimy zaufanie do swojej polityki pokojowej w Europie, nie osłabiając jednak naszej siły zbrojnej. Dlatego, przyjmując tę zapowiedź, p. Ministra, będziemy się starali i będziemy pilnowali, aby ta zapowiedź w najkrótszym czasie została urzeczywistniona i ażeby faktycznie wydatki na cele wojskowe zostały ograniczone.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#ZygmuntŻuławski">Bezsprzecznie bardzo dotkliwie dotknąć nas musiało i dotknąć musi klasę robotniczą ograniczenie wydatków, t. zw. rzeczowych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ograniczenie wydatków rzeczowych, to jest w tej chwili zmniejszenie sposobności do pracy i powiększenie liczby bezrobotnych. Dlatego, godząc się zasadniczo z koniecznością osiągnięcia w ten sposób równowagi budżetowej, odrazu podnosimy, że oszczędności rzeczowe wyobrazić sobie musimy w ten sposób: nie na wstrzymaniu koniecznych robót, ale wyłącznie na potanieniu samego ich wykonania. Nie chcemy dawać przykładów, ale z drobnych wypadków, które z każdego powiatu możnaby przytoczyć, możnaby wykazać, w jak niesłychanie rozrzutny sposób dotychczas gospodarowano temi pieniędzmi, że te pieniądze, wydawane na roboty publiczne i budowle publiczne bardziej ekonomicznie, mogłyby dać faktycznie w rezultacie podwójny efekt. Chcemy, ażeby Rząd robił oszczędności na wydatkach rzeczowych przedewszystkiem w ten sposób, ażeby wykonywując odpowiednie roboty, robił oszczędności na materiale, jaknajmniej zwijając same roboty, których przeprowadzenie koniecznem jest ze względu na konieczność zwiększenia sposobności do pracy.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#ZygmuntŻuławski">Wreszcie ostatnia rzecz — kwestia urzędników.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#ZygmuntŻuławski">Proszę Panów, zapowiedź mechanicznego obniżenia płac urzędniczych uważaliśmy za bezcelową i szkodliwą. Wychodząc z założenia, że należy dążyć do podniesienia konsumcji, uważalibyśmy, że w tej chwili zredukowanie płac najniższych urzędników zarabiających 100, 110, 120 zł, zredukowanie o jednakowy procent z płacami urzędników najwyższych dałoby ten efekt, że siła kupcza, siła nabywcza tych niższych warstw urzędniczych ogromnieby się zmniejszyła. Pomijam już niesłychaną krzywdę i niesprawiedliwość, jakąby ci ludzie musieli odczuć, ale już ze względów często ekonomicznych to postępowanie byłoby niewskazane. W tej chwili kiedy klasa robotnicza ponosi tak wielkie ofiary, uważam, że te ofiary muszą być poniesione przez wszystkich, ale w sposób rozumny tak, aby były większe tam, gdzie płace są wyższe, a najniższe tam, gdzie płace są najniższe. Naturalnie, że 5% dla urzędnika, który ma 100 zł pensji, wynosi 5 zł, a 5% dla urzędnika, który ma 700 zł, wynosi 35 zł. ale nie w tem leży progresja i nie tak należy rachować progresję. Bo oddanie 5 zł dla tego, kto ma 100 zł jest daleko cięższą ofiarą aniżeli danie 35 zł dla tego, kto ma 700 zł. Ta progresja musi być postępowa, i postępowa w ten sposób, aby najniższe klasy urzędnicze uwolnić zupełnie od tej zniżki, ażeby nie uciskała tych, którzy absolutnie dotknięci temi ofiarami być nie powinni. Rozumiemy, że oszczędność na administracji musi być przeprowadzona i dlatego domagamy się zupełnej reorganizacji administracji. Nie chcę powtarzać tego, cośmy już niejednokrotnie z tej trybuny powtarzali, nie chcę wskazywać na niesłychane zbiurokratyzowanie całego naszego aparatu urzędniczego, ale przeprowadzenie reorganizacji może dać daleko większe oszczędności, aniżeli w tej chwili tego rodzaju mechaniczne obniżenie płac, które musi z konieczności przyczynić się do zmniejszenia konsumcji kraju.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#ZygmuntŻuławski">Za konieczne uważamy również utrzymanie mnożnej. Nie chcę w tej chwili mówić, jak ta rzecz na przyszłość się ukształtuje, wierzymy, że Rząd swoją polityką będzie mógł opanować drożyznę. Z chwilą, kiedy Rząd to usunie, stosowanie mnożnej nie powoduje dla niego najmniejszego niebezpieczeństwa. Z chwilą jednak, gdyby, mimo najbardziej wytężonej w tym kierunku akcji nie udało nam się tego osiągnąć, nie może cała klasa pracująca czy w państwowych, czy w prywatnych przedsiębiorstwach ponosić kosztów spadku złotego i wzrostu drożyzny.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#komentarz">(P. Brzeziński: Już ponosi.)</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#ZygmuntŻuławski">Dlatego w jakikolwiek sposób ta rzecz zostanie ułożona, musimy domagać się, by mnożna w całej pełni została utrzymana.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#ZygmuntŻuławski">Mówiąc o urzędnikach i oszczędnościach w tej mierze, musimy zastrzec, że domagać się będziemy z całą stanowczością położenia kresu wszystkim nadużyciom sfer urzędniczych. P. Minister Skarbu zapowiedział w tej mierze ustawę. Nie chcemy stanąć na tem stanowisku, byśmy mieli nie ufać jakimkolwiek zapowiedziom, jesteśmy w tym Rządzie, będziemy śledzili, by każda zapowiedź ściśle była wykonana, ale sądzimy, że dla zadokumentowania dobrej woli tego Rządu już dzisiaj należy wystąpić z całą stanowczością tam, gdzie te nadużycia w tej lub innej formie zostały ujawnione. Oddanie prezesa Pocztowej Kasy Oszczędności pod sąd, odebranie w tej chwili reprezentacji w Skarbofermie p. Korfantemu, to są bezwzględne konieczności. Nie wiem czy to jest prawdą, ale dochodzą nas zewsząd słuchy, że właśnie obecny Rząd, Ministerstwo Skarbu wstrzymało zarządzenia poprzedniego Rządu, cofające pełnomocnictwa p. Korfantemu. Uważam to za rzecz niesłychanie niebezpieczną, podkopującą na samym wstępie zaufania do tego Rządu bo ten, kto jest pod oskarżeniem jakichkolwiek nadużyć, musi być oddany pod sąd i temu nie wolno sprawować żadnej funkcji publicznej.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#ZygmuntŻuławski">Uważam dalej za konieczne, aby Rząd przeprowadził to, by urzędnicy państwowi nie zasiadali w radach nadzorczych poszczególnych towarzystw akcyjnych z tytułu akcji państwowej i nie pobierali tantiem i innych wynagrodzeń. Nie chcę wymieniać, ale znam urzędników, którzy reprezentują Rząd w wielu towarzystwach mieszanych, nie mając czasu nawet na urzędowanie w swoim własnym urzędzie. Te rzeczy są niedopuszczalne i Rząd bezwzględnie musi je tępić.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#ZygmuntŻuławski">Rząd z całą stanowczością wystąpić musi również przeciw wszelkiej spekulacji, ale nie chciałbym, żeby ta akcja Rządu ograniczała się do chwytania jakiegoś biedaka, który chciał sprzedać 5, czy 10 dolarów. Niestety te rzeczy tak się dzieją. Ale równocześnie p. Ministrowi doskonale wiadomo, bo p. Minister Skarbu to samo z tej trybuny powiedział, że cały szereg wielkich banków, niestety, prowadzi tę samą robotę, nadużywając pieniędzy, które wzięły ze Skarbu Państwa do obalenia własnej polskiej waluty. To są rzeczy, które w żaden sposób przez Rząd tolerowane być nie mogą. Rząd, który chce mieć zaufanie u ludności, Rząd, który w momencie największej katastrofy państwowej postawił za cel usanowanie życia publicznego, uzdrowienie stosunków gospodarczych, musi z całą bezwzględnością przystąpić do tępienia wszelkiej spekulacji, wszelkich nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(P. Rozmaryn: Kurs dolara na czarnej giełdzie jest niższy, aniżeli w Banku Polskim.)</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#ZygmuntŻuławski">Odpowiadając na wezwanie p. Ministra chcemy oświadczyć, że okazaliśmy wolę czynu, że wstąpiliśmy do tej koalicji dla współpracy dla ratowania Państwa, ratowania życia gospodarczego, ratowania klasy robotniczej, ale pozostać w niej możemy tylko tak długo, jak długo ten czyn, do którego mamy wole, pójdzie faktycznie i skutecznie w kierunku spełnienia tych naszych zamierzeń, jeżeli poniesie ofiary całe społeczeństwo. Jeżeli ponieść mają ofiary najbiedniejsze sfery tego Państwa, to do znacznie większych ofiar muszą się poczuć ci, którzy dotychczas z tego Państwa ciągnęli wyłączne korzyści. Z chwila, kiedybyśmy zobaczyli, że Państwo to i życie gospodarcze ma być sanowane wyłącznie ofiarnością ludzi pracy przy równoczesnem wzbogaceniu się naszych klas posiadających, z ta chwilą nasza wola do czynu musiałaby się skończyć.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#ZygmuntŻuławski">W tem znaczeniu głosować będziemy za przedstawionem prowizorium, ufni, że wszystkie zapowiedzi, wszystkie postawione przez nas żądania zostaną przez ten Rząd faktycznie wykonane.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Dunin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#LudwikDunin">Wysoka Izbo! Sytuacja, w której dziś obradujemy, została zupełnie słusznie przez p. Ministra Skarbu oceniona jako sytuacja niebywale ciężka, niebywale trudna. Obrazowo przedstawił on nam ją w ten sposób, że mijamy punkt orientacyjny i albo przez istotne reformy cofniemy się przed ruiną, albo czeka nas upadek, inflacja i dalsze ubóstwo. Za te jasne, proste słowa mamy dla p. Ministra Skarbu uznanie. Kraj tego potrzebował i potrzebowała tego także opinia Sejmu celem otrzeźwienia. Jeżeli mówiło się ostatniemi czasy i każdy to odczuwał, że jest pewien rozdźwięk między krajem a Rządem i Sejmem, a wszystkie obozy, wszystkie stronnictwa to widziały, to ten rozdźwięk był uzasadniony, ponieważ kraj widział całkiem co innego, widział całkiem inną drogę, po której szedł do ruiny, a całkiem co innego mówiono z tej trybuny, całkiem inne też słowa padały ze strony Rządu. I kiedy z ław naszego stronnictwa rzucono z tej trybuny bardzo ważkie ostrzeżenie, to Rząd przeciw temu wystąpił i to demontował.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#LudwikDunin">Wśród głównych punktów, które Rząd wysuwa jako swoje programowe, na czoło wybija się kwestia budżetu. To jest rzecz ujęta całkiem jasno. Niema wątpliwości, że budżet musi ulec redukcji, że zniszczenie życia gospodarczego, zubożenie wszystkich warstw ludności doszło tak daleko, że wydobycie 2 miliardów, a dla samorządów około miliarda, a więc trzech miliardów z tego zubożałego kraju staje się niemożliwością i dlatego zakreślona została przez p. Ministra Skarbu suma półtora miliarda złotych. Ja jednak mam wielkie wątpliwości i co do tej sumy, wątpliwości, następującej treści. W dzisiejszym stanie gospodarstwa krajowego, przy dzisiejszej naszej chwiejącej się mimo wszystko walucie, przy drożyźnie, która jest, którą każdy z nas odczuwa, cyfry są dla mnie czemś względnem. Mówimy tu tylko o cyfrze półtora miliarda. Mam wrażenie, że może i to jest do pewnego stopnia optymizmem. Kto trzeźwo patrzy na położenie kraju w najbliższej naszej przyszłości, musi sobie powiedzieć, że jest jednak duże prawdopodobieństwo, że cyfra ta będzie przecież wrastać. Dla mnie nie to jest istotną rzeczą, że określamy budżet na miliard, czy półtora miliarda, czy 1.600.000.000, ale istotną rzeczą jest to, ażeby stałe źródła wydatków państwa zasypywać, żeby je odcinać, ażeby tych źródeł nie było w tej czy innej konstelacji walutowej, drożyźnianej. czy jakiej kto chce. Tu trzeba szukać redukcji budżetu.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#LudwikDunin">Jeżeli przejdę cyfry podane przez p. Ministra Skarbu w tych 490 milionach oszczędności, to najpierw mam cyfrę 120 milionów oszczędności rzeczowo administracyjnych. Ta oszczędność jest do osiągnięcia nie przez to, że się je skreśli w budżecie; te oszczędności rzeczowo-administracyjne są do osiągnięcia tylko przez zmianę systemu; tylko przez te reorganizacje stale i trwale odcinamy się raz nazawsze od tych wydatków administracyjno-rzeczowych.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#LudwikDunin">Druga cyfra oszczędności, to kwota 100 milionów przez obcięcie inwestycji. Dla każdego, kto z życiem gospodarczem ma styczność, ta cyfra jest niebywale bolesna. Cyfra 100 milionów oszczędności dla naszego zubożałego kraju, dla naszego upadającego gospodarstwa, to jest cyfra najcięższa bodaj, to jest przecież walka z przesileniem. Cyfra inwestycji to jest w dużej części cyfra ożywienia tego ginącego ruchu, dlatego o tej sumie trudno mówić, czy będzie wydana, czy nie. I słusznie p. Minister Skarbu robi, że nie skreśla jej w budżecie, nie wyrzuca jej, tylko wstawia ją do budżetu nadzwyczajnego. Mamy do tych inwestycji 5, 6 miesięcy czasu, może to tego czasu konstelacja finansowa Państwa w ten sposób się poprawi, że znajdą się fundusze na to, i ta suma wstawiona jako oszczędność, zostanie jednakże zrealizowana, bo to jest suma, która walczy w sposób rzeczowy z bezrobociem.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#LudwikDunin">Następna cyfra to jest 150 milionów oszczędności wojskowych. Gdy zbliżam się do budżetu wojskowego, czynię to zawsze z pewnym lękiem, z pewnym niepokojem, bo wojsko to jest ostoja kraju, to jest jego siła obronna, to jest jego zewnętrzna potęga. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że oszczędności w budżecie wojskowym są do osiągnięcia. P. Minister Skarbu zapowiedział ustawę, zmieniającą służbę wojskową. Musimy tę rzecz brać ściśle, na zasadzie obowiązującego dziś ustawodawstwa. O co chodzi? O zmniejszenie wydatków. Mówi się w tem, że redukcja sił zbrojnych Państwa musi być przeprowadzona, ale w ten sposób, żeby nie ucierpiała na tem obrona Państwa. Dlatego nasze stanowisko względem tych oszczędności budżetowych jest następujące.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#LudwikDunin">Już w ramach dzisiejszej ustawy o poborze rekruta ma Minister Spraw Wojskowych możność zmniejszenia liczby osób w wojsku; ma możność puszczać do domu ten rocznik, czy tę część rocznika, czy indywidualnie pewnych żołnierzy, których uważa za wyszkolonych. Na to nie trzeba zmiany ustawodawstwa wojskowego, to Rząd może sam realizować. Wyszkolenie żołnierza jest indywidualne do pewnego stopnia: jeden żołnierz potrzebuje dwóch lat na wyszkolenie, inny się kształci szybciej. W ramach dzisiejszej ustawy należy dostosować wyszkolenie żołnierzy do krótszego czasu. Tym sposobem można to zrobić bez żadnego alarmu, i twierdzę, że zmiana ustawy wojskowej jest niepotrzebna, bo wejdziemy w okres, kiedy nie będziemy mieli tej masy rekruta, jaką dziś mamy, i wtedy będzie potrzeba zmienić dzisiejszą ustawę, teraz zaś p. Minister Spraw Wojskowych w ramach dzisiejszej ustawy może te rzeczy redukować.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#LudwikDunin">Oszczędności w wojsku są duże do osiągnięcia. Przedewszystkiem zakupy wojskowe, fabrykacja broni, tu są ogromne sumy do uzyskania. Potrzebne jest także to, na co się stale tu w Sejmie zwraca uwagę, zbliżenie konsumenta do producenta, zbliżenie wojska do rolnika. Ta sprawa obecnie postąpiła już wielce naprzód i dalej należy iść w tym kierunku twardo, należy kupować nie od handlarzy, ale od producentów, czy to artykuły żywnościowe, czy to umundurowanie, czy to konie. Tu są sumy bardzo poważne do zaoszczędzenia.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Głos: 60 groszy kosztuje kilo chleba w wojsku).</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#LudwikDunin">W budżecie wojskowym i w administracji są jeszcze dalsze duże sumy do szukania. Myśmy wprawdzie mieli sprawozdanie, że liczba urzędników wojskowych w Ministerstwie Spraw Wojskowych uległa redukcji, ale jak to się stało? Wszyscy zostali w Ministerstwie, tylko z etatu Ministerstwa Spraw Wojskowych ten i tamten oficer przeszedł na etat pułku, a pułk odkomenderował go do Ministerstwa Spraw Wojskowych. To nie jest oszczędność, to jest tylko wywołanie zewnętrznego efektu dla oka ale w istocie nic się nie zmieniło. Więc co do budżetu wojskowego konkluduję, że jest tam możność redukcji i oszczędności, ale równocześnie z dużą redukcją sum w tym dziale musimy się domagać dla siły obronnej Państwa, zwiększenia zamówień rzeczowych, wojskowy ekwipunek musi być powiększony, zapasy mobilizacyjne muszą być gromadzone, zapasy, których, jak wiadomo, w dużej ilości nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#LudwikDunin">Ostatnią cyfrą, zacytowaną przez p. Ministra Skarbu, była cyfra oszczędności osobowych w wysokości 120 milionów złotych. Wszyscy mówcy, którzy przemawiali w sprawie administracji, nie tylko dziś, ale kiedykolwiek, wszyscy konstatowali jednogłośnie, że administracja przerosła nasze Państwo. Ten przerost administracji jest niebywały w Polsce. Porównywało go się z austriacką administracją, ale austriacka administracja dawno w tyle została, a my poszliśmy naprzód z mnóstwem urzędów. Tu jest olbrzymie pole do popisu.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#LudwikDunin">Również poruszono kwestię redukcji mnożnej. Uważam ten projekt za nierealny, bo nawet, gdy zostawimy mnożną, czy ustabilizujemy płace, to jeżeli drożyzna pójdzie w górę, nie można żądać od tych ludzi, aby ginęli z głodu. Więc ta redukcja jest bardzo nierealna. Możnaby tego spróbować jako środka przejściowego, ale trzeba równocześnie dać tej całej warstwie urzędników nadzieję, że kiedyś ona dojdzie do lepszego stanu. To się nie da uzyskać innym sposobem, jak tylko przez obcięcie urzędów.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#LudwikDunin">Mamy Ministerstwo Robót Publicznych. Kredytów inwestycyjnych niema, a to ministerstwo opracowuje cudowne plany, jak Polska będzie wyglądała za 15, 20, 30 czy 100 lat, po diabła nam to?</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#komentarz">(P. Putek: Etatowi inżynierowie kurze z tych planów zmiatają).</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#LudwikDunin">Z tem trzeba skończyć. Mówiło się tyle razy z tej trybuny o tej Generalnej Dyrekcji Robót Publicznych. Nic nie mają do roboty. Budownictwo publiczne stoi, a zawalone jest, urzędnikami. Jest Dyrekcja Generalna we Lwowie, nic nie ma roboty, jest dyrektor, zastępca dyrektora, referent, cała kamienica od góry do dołu zajęta. Na co? To trzeba znieść. Zapowiadamy nasz wniosek o zniesienie tego ministerstwa zupełnie konkretnie, żeby się to zaś nie stało w ten sposób, że choć nie będzie ministra, jednak wszystko pozostanie do tego wniosku dołączę statut, co się ma stać z całym personelem.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#LudwikDunin">Mamy Ministerstwo Reform Rolnych. O tej sprawę tak drażliwej, ja, jako mówca Klubu Chrześcijańsko-Narodowego, nie chcę się długo rozwodzić, ale dostałem przed kilku dniami, przypuszczam, że i Panowie również dostali, pismo prof. Romera niesłychanie defetystyczne w całości, a zatytułowane: „O konieczności powołania ekspertów zagranicznych jako jedynej drodze wprowadzenia akcji sanacyjnej na właściwe tory”. I tutaj znajduje się ni stąd ni zowąd przykład z Ministerstwa Reform Rolnych. Przytaczam go na odpowiedzialność prof. Romera. Pisze on:</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#LudwikDunin">„Parcelacja państwowa wynikająca z ustawy o reformie rolnej. Pomijam zupełnie gospodarcze znaczenie tej ustawy, ograniczam się do ilustracji jej wpływu na gospodarkę i budżet państwowy. Urzędy ziemskie przeprowadziły w r. 1924 parcelację na obszarze 48.800 ha. Koszt tej procedury, wykazany po zamknięciu rachunków, wynosi przeszło 27 milionów złotych, to jest okrągło 600 st na hektar”.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#LudwikDunin">Sześćset złotych na hektar!</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Głos: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#LudwikDunin">Dziś taniej ziemie można dostać, niż wynosi koszt rozparcelowania.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#LudwikDunin">Tu mamy naszą administrację. I poco ci ludzie tam siedzą, poco ta cala robota? Czy nie lepiej dać te pieniądze na wykup ziemi?</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Ma rację).</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#LudwikDunin">Przejdę do następnego ministerstwa, Ministerstwa Oświaty. Jeżeli się mówi o redukcji urzędników, jeżeli się myśli o redukcji władz, to przedewszystkiem należy myśleć o tych kategoriach, które zostały w niebywały sposób uprzywilejowane. Musimy sobie powiedzieć, że po uchwaleniu ustawy uposażeniowej warstwa nauczycieli szkół powszechnych uzyskała pobory takie, do jakich urzędnik np. skarbowy po 20 latach pracy nie dochodzi. Te przywileje muszą zniknąć, te stosunki anormalne muszą się skończyć. Ja nie widzę różnicy, przeciwnie, widzę wielką różnicę miedzy radcą skarbowym a nauczycielem ludowym, który wykłada abecadło i czytanie. To są niemożliwe wydatki. Do tej sprawy należy przystąpić, te płace należy zniżyć, bo nie mamy czoła iść do innych urzędników i żądać redukcji mnożnej i usuwać ich z urzędów, jeżeli mamy 80 kilka tysięcy ludzi w tak wysokich rangach zaszeregowanych.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#LudwikDunin">W Ministerstwie Oświaty mamy jeszcze inną rzecz w organizacji. Ja pochodzę z b. dzielnicy austriackiej, tam także byli inspektorowie oświaty, ale na powiat tylko jeden i na tem się kończyło. Co my dzisiaj mamy? Dzisiaj jest inspektor i całe ministerstwo, referent, pomocnik, panna do maszyny, konie albo automobil. Tego nikt nie zniesie.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#LudwikDunin">Gdy mowa o budżecie Ministerstwa Oświaty, to trzeba zwrócić uwagę także, na jedną rzecz. Specjalnością teraz w Ministerstwie Oświaty już od dłuższego czasu są kursy. Wszyscy się uczą, więc i nauczyciele ludowi się uczą, żeby być lepszymi nauczycielami, i ściągają ich aż do Warszawy na kursy. To jest urlop płatny półroczny, co kosztuje miliony ze Skarbu Państwa, więc ci ludzie zamiast uczyć się u siebie na miejscu, chętnie zgłaszają się, by pojechać do Warszawy na pół roku, brać pieniądze i nic nie robić. Mam wrażenie, że z temi kursami możemy troszkę poczekać, można było jeszcze dwa lata tych kursów nie robić, a te pozycje z budżetu usunąć.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Głos: Ich tu sprowadzają do Sejmu i uczą agitacji. Głos: Nauczyciele się uczą, a dzieci się nie uczą.)</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#LudwikDunin">Pozatem jeszcze uważam, że największy czas, ażebyśmy zmienili zasady administrowania. U nas się wyrobił taki system, jak słusznie zwrócił na to uwagę p. prezes Głąbiński, że każdy drobiazg idzie do ministerstwa. Niedawno na pewnem zebraniu nieznany mi jakiś mówca wstaje na sali i zwraca się do mnie, żebym przyjął podanie do Ministerstwa Oświaty o to, żeby jego syn poprawkę, której nie zdał w październiku, mógł zdawać w listopadzie. Ja się za głowę złapałem, żeby takie bzdurstwa miały iść do ministerstwa, ale tak jest, to podanie idzie do inspektora, do kuratorium, a wreszcie do ministerium. To są głupstwa, a jednak tą drogą to idzie, takim olbrzymim tokiem instancji.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#LudwikDunin">Musimy sobie powiedzieć, że trzeba stanąć na stanowisku decentralizacji we wszystkich ministerstwach, wtedy dopiero będziemy mogli mówić o znacznem zaoszczędzeniu. I tak musimy mówić o tem, żeby w Ministerstwie Przemysłu i Handlu dać władzę drugiej instancji. Tam są bardzo mądrzy ludzie w starostwach górniczych, którzy mogą i ważniejsze sprawy załatwiać, zato w Ministerstwie można złączyć wydziały, a nieco kontraktowych urzędników pousuwać.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#LudwikDunin">To są nasze postulaty co do administracji: decentralizacja bardzo szybka i redukcja. Nie redukcja płac, bo to jest teoretyczne, bo płace bez względu na to, jakie są, gdy drożyzna pójdzie w górę, i tak musimy zwiększyć. Należy więc zmniejszyć ilość a polepszyć jakość urzędników, usuwać zaś nie, jak dotychczas bywało, fachowców i ludzi zdolnych na emeryturę, zastępując ich kontraktowymi urzędnikami, lecz rzeczywiście redukować i zapewnić tym warstwom urzędniczym, tej reszcie, przyszłość jakąś możliwą w Państwie Polskiem.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#LudwikDunin">Drugą najpoważniejszą rzeczą, którą p. Minister Skarbu podał zupełnie słusznie, jako remedium, jest uzdrowienie produkcji. I jako sposoby uzdrowienia tej produkcji podał p. Minister Skarbu cztery rzeczy: 1) kredyt długoterminowy, 2) poparcie eksportu, 3) rozwój wytwórczości, 4) wzrost konsumcji u rolnictwa. Te cztery rzeczy podał, traktując to bardzo poważnie, bo powiedział całkiem bez ogródek, że bez produkcji niema sanacji. To jest prawda. Bez, produkcji, bez jej uzdrowienia mowy o sanacji być nie może. Niewątpliwie i ten kredyt długoterminowy, który trochę odciąży stopę procentową, i to poparcie eksportu wywołają rozwój wytwórczości. Pozostaje wzrost konsumcji u rolnictwa i to jest rzecz względna, bardzo względna. Rolnictwo jest tak zadłużone dzisiaj, że jeżeli nawet jest pewna zwyżka płodów rolnych, to zysk uzyskamy za to przez rolnictwo zniknie, ale nie w ten sposób, ażeby rolnik kupował artykuły przemysłu, ale w ten, że pójdzie płacić długi, które mu w ciągu tych lat dwóch tak dokuczyły, że będzie się chciał ich pozbyć. Więc o tym wielkim wzroście konsumcji u rolnictwa jeszcze dzisiaj pozytywnie mówić nie można.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#LudwikDunin">Jednakże w przemówieniu p. Ministra Skarbu nie spotkaliśmy żadnej analizy, dlaczego nasza produkcja jest zła, dlaczego jest droga, dlaczego my jesteśmy niezdolni do konkurencji. Były tylko ogólne rzeczy: uzdrówmy produkcję, bez uzdrowienia produkcji niema sanacji, ale szczegółowego wyliczenia przyczyn nie było.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#LudwikDunin">Niedawno miałem sposobność przemawiać w tej Wysokiej Izbie i bardzo szczegółowej analizie poddałem te wszystkie momenty, które na ubytek produkcji, na jej drożyznę wpływają. I musimy sobie powiedzieć całkiem jasno i całkiem otwarcie, że jeżeli nie sięgniemy do elementów podstawowych, które stanowią o taniości lub drogości produkcji, to o uleczeniu jej niema mowy, to pozostanie narazie tylko szyld, ale istotnej sanacji niema. Można uleczyć pewne szczegóły, drobiazgi, ale całości produkcji się nie uleczy. Tych elementów nie chcę podawać, to są rzeczy bardzo oklepane, wszyscy Panowie dokładnie je znają.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#LudwikDunin">Pierwsza rzecz, to jest dzień roboczy. Czy chcemy, czy nie, musimy do tego momentu wrócić. Dzisiaj może tej rzeczy nie tkniemy, ale ta sprawa będzie stała nad nami z miesiąca na miesiąc, im później do niej przystąpmy, tem większą szkodę wyrządzimy krajowi i produkcji.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#LudwikDunin">Druga rzecz to są świadczenia społeczne. To są olbrzymie sumy. Nie mamy odnośnej statystyki. Szukałem w „Monitorze”, w „Kurierze Warszawskim” bilansów spółek, bo niektóre są tak dokładne w bilansowaniu, że podają, ile płacą na Skarb Państwa, ile na świadczenia społeczne, i wynalazłem takie dwa bilanse. Jeden to jest bilans spółki akcyjnej Wielkich Pieców i Zakładów Ostrowieckich w Ostrowcu, bilans do dnia 30 czerwca 1925 r., ogłoszony w „Kurierze Warszawskim”. Znajduje tutaj takie cyfry. Po stronie strat - podatki i opłaty, tu są wszystkie podatki państwowe i samorządowe, a więc: gruntowe, przemysłowe, stemplowe i komunalne, razem 565.000. Druga cyfra — świadczenia socjalne, łączna cyfra 581.000. Moi Panowie, to jest 100% świadczeń państwowych, to jest więcej na rzecz świadczeń społecznych, niż do kas skarbowych. To są rzeczy niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#LudwikDunin">Drugi bilans dziś znalazłem w „Monitorze Polskim” z dnia 18 września nr 216. Towarzystwo Akcyjne Zakładów Przemysłowych i Budowlanych Martens i Daab w Warszawie. I co znajduje? Znowu tego samego typu porównanie — podatki państwowe i komunalne 203.480, świadczenia 111.000. Jeżeli chodzi o porównanie z płacami, to w tym bilansie podane są pensje w sumie 198.000. więc pensje całego personelu 198.000, świadczenia specjalne 111.000. Moi Panowie, kto te cyfry widzi, kto się nad niemi, zastanawia, musi sobie powiedzieć, że do rewizji tego musimy przyjść. Tak, jak dzisiaj konkurentem Skarbu Państwa jest samorząd, tak drugim konkurentem, wysoce niebezpiecznym dla Skarbu Państwa są Kasy Chorych, instytucje socjalne i instytucje ubezpieczeniowe. Ale w tych cyfrach, które ja tutaj wymieniłem, niema jeszcze bardzo znacznych obciążeń socjalnych, które mamy np. w Małopolsce i Poznańskiem, to są kasy emerytalne urzędników. O tej sprawie musimy mówić, nie tylko mówić, ale i załatwić ją, bo inaczej o uzdrowienia niema mowy.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#LudwikDunin">Mógłbym inne momenty poruszyć, które w uzdrowieniu produkcji grają wielką role. W ostatniem przemówieniu swojem wypowiedziałem ostrą krytykę przeciw zarządom spółek, które mają bardzo wiele do zrobienia. Również i ministerstwa mają wiele do zrobienia. Pan Minister Przemysłu i Handlu może wywierać silny wpływ na fuzję spółek, które z trudnością się łączą, ale nacisk Rządu musi iść w tym kierunku, aby się łączyły nie tylko instytucje bankowe, ale i gospodarcze o pokrewnych typach i programach pracy. Trzeba zmuszać, aby ludzie ci łączyli się, i nacisk trzeba w tym kierunku silny wywierać.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#LudwikDunin">Pan Minister Skarbu mówił tu o zmniejszeniu oprocentowania. Niewątpliwie i w tych bilansach, które tutaj mamy, procent odgrywa ogromną rolę i to rolę konsumenta dochodów przedsiębiorstwa. Ale na to p. Minister Skarbu rady w tej sytuacji nie znajdzie. Daje radę co do komasacji zobowiązań, daje to co może, ale właśnie dlatego, że nie jesteśmy w stanie stopy procentowej zniżyć, bo żadna ustawa o stopie procentowej tu nie pomoże, musimy to nadrobić innemi elementami, ażeby w ten sposób do uzdrowienia produkcji dojść.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#komentarz">(Minister Skarbu Zdziechowski: Obcięciem budżetu.)</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#LudwikDunin">Niewątpliwie, że obcięcie budżetu jest czynnikiem, który wpłynie na uzdrowione produkcji.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#LudwikDunin">Jeżeli mówię o przemyśle, to muszę także powiedzieć coś i o rolnictwie. Klub nasz z największem zadowoleniem przyjął do wiadomości oświadczenie p. Ministra Skarbu, że wreszcie i rolnictwo w Państwie Polskiem doczeka się odpowiedniego poparcia. Poparcie, które p. Minister obiecał, znowu obraca się w ramach bardzo skromnych, w ramach komasacji długu, ale przynajmniej zapewniono nas, że nie można i że się nie będzie lekkomyślnie niszczyć tej warstwy, tak jak dotychczas była niszczona. Gdyby dziś Panowie zgodzili się na zamknięcie eksportu płodów rolnych, to podcięlibyście do reszty byt przemysłu. Jest słusznem, żeby przemysł mógł żądać wzrostu siły nabywczej konsumenta, ale ten wzrost będzie wtedy tylko możliwy, jeżeli rolnik za swoje płody będzie mógł uzyskać dobrą cenę.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#LudwikDunin">Jeżeli jestem przy punkcie uzdrowienia produkcji, to przychodzi mi na myśl także rzecz, którą niedawno czytałem w dziennikach, że o tym protekcjonizmie, pod którego flagą my dziś tak szeroką falą płyniemy, że o tym zakazie wwozu mówi się już w Lidze Narodów. Rynek międzynarodowy o tej sprawie myśli i były wzmianki, w dziennikach warszawskich, czytałem także w dziennikach krakowskich, że Liga Narodów rozesłała okólniki i żąda w nich jednej rzeczy: zwołania konferencji, którąby zapoczątkowała i wysunęła postulat bezwzględnego zniesienia raz na zawsze tego powojennego przeżytku, jakimi są pozwolenia wwozu, względnie pozwolenia wywozu. Zawsze reprezentowałem i reprezentuję to stanowisko, że liberalizm jest niepotrzebny w tych granicach, w jakich u nas był, że protekcjonizm jest dziś dla nas koniecznością, i to nawet bezwzględną koniecznością, w tej wysokiej mierze, w jakiej dziś mamy. Ale zdaję sobie jasno sprawę z tego, że na długą metę ten protekcjonizm jest nie do utrzymania. Protekcjonizm może w pewnych minimalnych granicach chronić produkcję w wysokości 10–15%, ale protekcjonizm w granicach bezwzględnych musi spowodować represje i prędzej czy później to nastąpi. Ja ten sygnał upatruję w tem, że nad tą myślą się w Lidze Narodów debatuje. Ta rzecz przyjdzie, my się tego doczekamy, bo rynek międzynarodowy kupiecki jest zainteresowany w konsumcji naszego kraju, żebyśmy zakupywali towary od nich. Po tego zobowiązują nas traktaty handlowe. Nasze traktaty handlowe nie były aktem tylko gospodarczym, ale także aktem wybitnie politycznym, pod naciskiem ze wszystkich stron wywieranym. Ale ten moment musi nas kiedyś zastać z uzdrowioną już produkcją. Dlatego nie możemy mówić gołosłownie, że produkcja musi być uzdrowiona, ale bezwzględnie trzeba to w czyn wprowadzić, i rzeczywiście tę produkcję uzdrowić.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#LudwikDunin">Ważny punkt w budżecie Państwa to są nasze przedsiębiorstwa państwowe. To przeadministrowywanie, jakie widzimy w przemyśle prywatnym, i w handlu, które widzimy także w całej administracji państwowej, jako pozostałość inflacji, ta sama rzecz jest i w przedsiębiorstwach państwowych. Przytoczę Panom jako przykład, że państwowa fabryka olejów mineralnych ma trzy dyrekcje: jedną w Drohobyczu, drugą we Lwowie i trzecią w Warszawie. Te trzy dyrekcje są niepotrzebne, to wszystko mogłoby być na miejscu w Drohobyczu i mogłoby być dobrze prowadzone. To jest przerost administracji tak, jak we wszystkich dziedzinach administracji państwowej. Dla naszych przedsiębiorstw była ciągle wysuwana i z tej trybuny przez Wysoki Rząd głoszona zasada komercjalizacji, ale tego nie przeprowadzono nigdzie, chyba gdzieś tam w minimalnym stopniu. Przejrzyjcie Panowie sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli i spytajcie o gospodarkę w tartakach. To są horendalne rzeczy. Państwu nie wolno tego rodzaju interesów prowadzić, bo musi tracić. Dziś na przemyśle drzewnym traci kupiec rafinowany, który całym majątkiem jest zaangażowany w tartakach, a co dopiero mówić o gospodarce państwowej. Musimy przeprowadzić bezwzględną komercjalizację przedsiębiorstw i odciąć je od Państwa chociażby ze stratą, ale raz odciąć to co nas w budżecie rocznym stale kosztuje pewną sumę.</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#LudwikDunin">Tu się nasuwa na myśl to największe przedsiębiorstwo państwowe, jakim jest Ministerstwo Kolei. Pan Minister Skarbu wierzy, że w Ministerstwie Kolei będzie inny kurs, że wreszcie będzie to opanowane. Zdemontował te fantastyczne informacje, któreśmy ciągle mieli, że kolej daje dochody. Ta samowystarczalność, na którą liczono, sądząc, że ta kolej daje dochody, była u nas pojęta w sposób specyficzny. Zastano pewien stan kolei, powiedziano, że ten stan jest zły i podniesiono taryfy. Tę samowystarczalność pojęto w ten sposób, że kolej tyle a tyle potrzebuje, więc tyle trzeba zedrzeć z taryf. To nie jest zasada samowystarczalności. Zasada samowystarczalności musi opierać się na taryfach, któreby nie zabijały tego, który transportuje towar, i do tego powinien być dostosowany aparat. Aparat kolejowy musi być dostosowany conajwyżej do średniego ruchu kolejowego, a przecież nie musimy mieć aparatu kolejowego wiecznie dostosowanego do najwyższego napięcia ruchu kolejowego, bo tego wysokiego napięcia my u siebie nie mamy. Jabym pragnął żeby dzisiejszy pan Minister te rzeczy wykonał. Ja mam pewne wątpliwości co do tego, duże wątpliwości, poprostu nie wierzę, żeby on te rzeczy wykonał, ale będziemy na to patrzyli i będziemy się tego domagali. Gospodarka kolei była ciągle pod hasłem związków zawodowych. Związki zawodowe tam rządziły. Mieliśmy tego przykład. W takiej sytuacji, w jakiej Skarb Państwa się dzisiaj znajduje, tu do Sejmu wpłynęła ustawa, podpisana przez p. Ministra Tyszkę o zaopatrzeniu emerytalnem nieetatowych pracowników kolejowych, ustawa, jakiej na całym świecie niema, ustawa, która wymaga rocznego wydatku kilkadziesiąt milionów złotych ze Skarbu Państwa. Któż to ma zapłacić? Samowystarczalność kolei? Więc znowu dźwignąć taryfę, zabijać produkcję zamiast wewnętrznie oszczędzać i wywozić.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#LudwikDunin">Nie chcę już mówić o tych systemach, o tem, ze my po 7 latach istnienia Państwa nie mamy ujednostajnionego systemu kolejowego, ale mamy 5 systemów: austriacki, pruski, rosyjski, osobny w dyrekcji wileńskiej p. Landsberga i jeszcze jeden specyficzny polski system, zepsuty austriacki, rosyjski i ten wileński. To są rzeczy niemożliwe. Raz tam trzeba zrobić porządek.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#LudwikDunin">Ja ciągle wytykam to, że w Ministerstwie Kolei niema taryfowca. Jest rzeczą nie do pomyślenia, żeby Państwo nie miało odpowiednich ludzi do budowy taryf i nie potrafiło zastosować tej taryfy do potrzeb gospodarczych kraju.</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#komentarz">(Głos: Bo to trudna rzecz.)</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#LudwikDunin">To jest rzecz bardzo trudna, ale jeżeli niema odpowiednich ludzi w Państwie, to na to są rzeczoznawcy obcy; ich się zaprasza, za to się im płaci i oni to urządzają.</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#LudwikDunin">Dalsza rzecz, którą chciałem poruszyć, to jest to zapowiedziane przez p. Ministra Skarbu przedłożenie o drożyźnie. Słusznie powiedział p. prezes Głąbiński, że ta rzecz nie pierwszy raz tu wypływa na arenę sejmową i na arenę komisji, że nawet mamy komisję drożyźnianą, która od roku nic nie robi. To zagadnienie drożyzny jest zagadnieniem niebywale trudnem i niezwykle poważnem dla stanu finansów Państwa. Jedyną rzeczą, która uderzy w budżet, może być tylko drożyzna. Ona uderza w płacę, ona uderza tem samem w równowagę budżetu. Wyobrażam sobie to przedłożenie, które przyjdzie. Mieliśmy tych przedłożeń tutaj wiele. Tam będą środki policyjne. Nie mówię, żeby ich nie stosować; trzeba je stosować, ale że my pożytku żadnego z tego przedłożenia nie będziemy mieli, o tem jestem głęboko przekonany. Drożyznę leczy się prostemi sposobami — drożyznę w tem ujęciu, w jakim tu jest o niej mowa. Drożyznę leczy się porządkiem, równowagą gospodarczą, stałą walutą. To są środki bezwzględnego zwalczania drożyzny. Tamte wszystkie inne środki — musimy się zgóry z tem liczyć — są potrzebne, koniecznie potrzebne nazewnątrz, to jest pewien szyld, ale pożytku żadnego z tego nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Brawo)</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#LudwikDunin">W drożyźnie trzeba z jedną rzeczą walkę rozpocząć — p. Wiślicki z tego nie będzie już zadowolony — to jest z rozpiętością między wskaźnikiem cen hurtowych i cen detalicznych,...</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Zupełnie słusznie, ale tej rozpiętości niema.)</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#LudwikDunin">... i ta walka istotnie jest do podjęcia. Mnożnik cen hurtowych, jak pamiętamy, jest w ostatnich czasach około 100%, a mnożnik cen detalicznych mamy około 140.</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#LudwikDunin">Otóż chodzi najpierw nie o obcięcie cyfrowe budżetu, jeszcze raz powtarzam, lecz o zasypanie stałych źródeł wydatków państwowych. Cyfry są dzisiaj nieuchwytne, dziś jest 1½ miliarda, jutro przy wzrośnie drożyzny może być inna cyfra, a pojutrze jeszcze inna, cyfra w dzisiejszej sytuacji jest rzeczą względną, ale chodzi o redukcje stałych wydatków państwowych i o istotne uzdrowienie produkcji, chodzi nie tylko o zapowiedzenie tego, ale i o zrobienie; dalej okrojenie nadmiernej administracji — to są w grubych zarysach te trzy główne filary, które mają podeprzeć stabilizację pieniądza. Nie możemy tego błędu popełnić, który stale był w Polsce popełniany, że przy leczeniu, przy t. zw. sanacyjnych pracach nie leczono całości, ale leczono jakieś fragmenty. P. Grabski leczył pieniądz, mówił: życie gospodarcze, gdy się przystosuje do tego pieniądza, samo się uleczył — i, lecząc tylko fragment, doprowadził do tego, że i fragment się załamał i całość się załamała.</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Bo to był felczer, nie profesor.)</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#LudwikDunin">Dlatego ta rzecz musi się zrobić bez względu na to, jaki jest dzisiaj stan naszej waluty, jutro lub pojutrze. Te rzeczy muszą być zrobione, bo w przeciwnym razie, jeśli dojdziemy do stabilizacji bez usunięcia tych przeszkód, to się znów załamiemy, bo nie wytrzymamy tej administracyjnej maszyny, tych nadmiernych wydatków i konkurencji z produkcją zagraniczną, jeżeli będziemy drogo produkowali. To są rzeczy, które trzeba załatwić i uporządkować, bez względu na to, jaki będzie stan naszej waluty dziś, jutro, czy za miesiąc. To są prace przygotowawcze, które musimy wykonać dlatego, żeby w przyszłości ustabilizować walutę. Jeżeli się stabilizację waluty bierze w oderwaniu, to niema tego bezdennego worka złota, któryby wystarczył na kredyty interwencyjne, ażeby parytet złotego utrzymać. Złoty musi się trzymać równowaga gospodarczą i równowagą budżetu finansów państwowych, a nie interwencyjnemi kredytami, które mogą być tylko i wyłącznie środkiem przejściowym.</u>
          <u xml:id="u-13.55" who="#LudwikDunin">Jeżeli jestem już przy pieniądzu...</u>
          <u xml:id="u-13.56" who="#komentarz">(Głosy: Szczęśliwy człowiek! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-13.57" who="#LudwikDunin">Jeżeli już mówię o pieniądzu, to nie mogę pominąć tego stanu, w jakim się znajduje dzisiaj Bank Polski. Instytucja ta została powołana środkami za słabemi, z zapasem dewiz prawie żadnym; ten zapas wzrósł później do stosunkowo dużej ilości, a dziś Bogiem a prawdą doszliśmy nie do likwidacji, ale do pewnego punktu bardzo niskiego w Banku Polskim, tak, że o spełnianiu funkcji instytucji emisyjnej niema mowy. Nie chcę się nad ta kwestia szeroko rozwodzić. Istotną troską, bardzo poważną troską Rządu musi być, ażebyśmy mieli bank emisyjny. Musi się wszystkiemi sposobami dziś doprowadzić pieniądz do Banku Polskiego, ażeby ten funkcje emisyjne mógł spełniać. Jest niewątpliwie rzeczą słuszną, że aktywny bilans handlowy będzie nam doprowadzał pieniądz i ten pieniądz w swoim przelewie dojdzie do Banku Polskiego, ale nim te rzeczy będą wpływać, nim ten aktywny bilans pokryje bilans płatniczy, który się jednak waha w cyfrach bardzo poważnych — nie chcę ich wymieniać, bo to są cyfry, których nie można wymieniać, ale które można tylko wyprowadzić na podstawie pewnych wartości, nie można ich ściśle określić, ale to są cyfry bądź co bądź duże, to w Banku Polskim będzie pustka po pewnym czasie, zabraknie podkładu. Jedyna rzecz, którą nam zostawił p. Grabski, jest Bank Polski, ale on nie istnieje, ten Bank trzeba stworzyć. Instytucja emisyjna musi być w Państwie powołana do życia, bo właściwie jej dziś niema.</u>
          <u xml:id="u-13.58" who="#komentarz">(P. Wiślicki: A dyrekcji Banku dać pensję emerytalną.)</u>
          <u xml:id="u-13.59" who="#LudwikDunin">Tej pracy, która przed dzisiejszym Rządem stanęła, i tej pracy, którą Rząd zapowiedział, ja jej się nie spodziewałem, ale zadam, aby on ją wykonał, bo zapowiedzi takich mieliśmy dużo, dziś natomiast trzeba szybko robić, bo defetyzm w kraju szerzy się w sposób niebywały. Pismo prof. Romera, które tu już czytałem, w ostatnich ustępach zawiera takie myśli, że nie mam nawet odwagi odczytać ich z tej trybuny. Dlaczego? Dlatego, że ludzie widzą, że my mówimy, dysputujemy, ale czynu pozytywnego niema, i ten rozłam, o którym już śmiało można mówić, ta przepaść pomiędzy krajem a Sejmem nie jest wynikiem niczego innego, jak tylko tego, że nie widać pozytywnych, posunięć. Jeżeli szukamy istoty owego kryzysu, który p. Minister Skarbu określił zupełnie słusznie jako brak zaufania do Sejmu, do Rządu, a nawet prawie że brak zaufania do Państwa, to on jest wynikiem tylko tego, że mamy zapowiedzi, a czynów niema. Kraj żąda istotnych posunięć, a nie tego, żeby obiecywano, że to się zrobi za miesiąc, dwa lub trzy, bo mamy kolosalny deficyt płatniczy, mamy niedobór bilansu, mamy nadmierny budżet, którego kraj nie jest w stanie utrzymać, i te rzeczy muszą być załatwione w najbliższej przyszłości. Inaczej, jeżeli tego nie uzdrowimy, jeżeli do tego wyniku uzdrowienia nie dojdziemy sami u siebie, to ci, którzy będą temu stali na przeszkodzie, broniąc tych ułud, któreśmy dotychczas tworzyli, niech wezmą na siebie odpowiedzialność za to, co będzie dalej, nie za to, co dziś jest, ale za to, co będzie, bo jak pisze w ostatnim ustępie prof. Romer: „W Sejmie i w narodzie ten posłuch, ta miara poświęcenia i samozaparcia, jakiego nam potrzeba do nowego cudu nad Wisłą, nie znajdzie się”. Tę rolę w dziejach Polski — rolę uporządkowania tego wszystkiego — pisze to profesor uniwersytetu — przeznaczono obcemu!</u>
          <u xml:id="u-13.60" who="#LudwikDunin">Jeżeli tych rzeczy nie uzdrowimy w szybkim tempie, bo czas biegnie, deficyt rośnie, a życie tonie, i te rzeczy trzeba skoordynować i podjąć, to słowa te staną się rzeczywistością.</u>
          <u xml:id="u-13.61" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#LeonPluciński">Z powodu spóźnionej pory proponuje przerwanie posiedzenia. Nie słyszę sprzeciwu. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MarianMilczyński">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia Selwestra Switiaszczuka, mieszkańca wsi Kuśniszcze, gm. Zgorany, pow. lubomelskiego, przez policjanta posterunku Zgorany — Klimczaka.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie konfiskaty artykułów w czasopiśmie „Rada”.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zbrodniczej działalności i rabunkowej gospodarki majątkiem gminnym Karola Woźniczki, naczelnika gminy w Leśniewiczach, powiat Lwów.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Zygmunta Piotrowskiego i tow. z Z. P. P. S. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprzykładnej napaści publicznej nauczyciela gimnazjalnego na cześć wodza duchowej kultury Polski — ś. p. Stefana Żeromskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Wojewódzkiego i tow. z Klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie zabójstwa Szczepana Byliniaka ze wsi Jeziory, gm. Konie, pow. grójeckiego, dokonanego przez komend. post. P. P. w Jeziornie — Kazimierza Junga.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Wojewódzkiego i tow. z Klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego przetrzymywania w areszcie Jana Wróblewskiego, zamieszkałego w Płońsku przy ul. Pułtuskiej w domu Frączaka oraz w sprawie terroryzowania czytelników czasopism Niezależnej Partii Chłopskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie szykan ludności ukraińskiej ze strony posterunku Policji Państwowej w Tuchli pow. skolskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Mochniuka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie nałożenia daniny lasowej na gromadę wsi Stara Huta pow. lubomelskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#MarianMilczyński">Interpelacja o. Mochniuka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie wzięcia pod ochronę przez wołyński komitet ochrony lasów 93.09 dziesięcin pastwiska gromady wsi Stara Huta pow. lubomelskiego i zabronienia pasania na tym pastwisku bydła.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#MarianMilczyński">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie konfiskaty nr 10 „Białoruskiej Krynicy”.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#MarianMilczyński">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie niewykonywania przez prokuratora i sąd okręgowy w Wilnie ustawy z dnia 31.7.1924 r. o języku urzędowania sądów, urzędów prokuratorskich i notariatu.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#MarianMilczyński">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego zabierania przez policję gazet białoruskich.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie kar, nałożonych i przez starostwo w Tarnobrzegu na biednych obywateli kilku przysiółków z gminy Rzeczyca Długa za błahe przewinienia.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Skarbu w sprawie przyznania renty inwalidzkiej Tomaszowi Drągowi w Dulczy Wielkiej, pow. mieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Skarbu oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie nieprawnego nakładania podatku dochodowego na rolników w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Lewinsona i tow. z Koła Żydowskiego do pp. Ministrów Przemysłu i Handlu oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego, samowolnego postępowania jakiegoś osobnika rzekomego delegata rządu na terenie woj. wołyńskiego, organizatora jakichś egzaminów i cechów rzemieślniczych.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Dzięgielewskiego i tow. z Z. P. P. S. do p. Prezesa Rady Ministrów i pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie szykanowania związku kółek rolniczych w Nowogródku przez p. wojewodę Januszajtisa.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Putka i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych w sprawie poniewierania zarządzeń ministerialnych przez niższe władze administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Wojtowicza i kol. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwoleni” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezkarności nadużyć służbowych inspektora szkolnego w Stryju.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#MarianMilczyński">Interpelacja posłów klubu Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie ponownych aresztowań włościan i inteligencji białoruskiej na obszarze ziem białoruskich.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Malika i tow. z klubu P. S. L. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niewypłaconych należytości za kwaterunek wojska.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Krężla i kol. z klubu P. S. L. Piast do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie Władysława Radzika o zwrot paszportu amerykańskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Reicha i tow. z Koła Żydowskiego do po. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie szerzenia agitacji antysemickiej przez nauczyciela szkoły powszechnej w Ulanowie Mariana Kurnika.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#LeonPluciński">Interpelacje te odeślę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#LeonPluciński">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#LeonPluciński">Wniosek p. Langera i tow. ze Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie antypaństwowej działalności organizacji monarchistycznych, stojących pod wodzą niektórych generałów armii polskiej, księży i działaczy reakcji arystokratycznej, a którzy jawnie zmierzają za zgodą Rządu do zamachu stanu na ustrój Rzeczypospolitej Polskiej — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#LeonPluciński">Wniosek p. Pławskiego i tow. ze Z. P. P. S. W sprawie zamierzonej sprzedaży państwowej wytwórni aparatów telegraficznych i telefonicznych w Warszawie, odsyłam do Komisji Przemysłowo - Handlowej.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#LeonPluciński">Wniosek posłów klubu P. S. L. w sprawie umowy, zawartej między Skarbem Państwa a Jerzym Lubomirskim w przedmiocie sprzedaży drzewostanów i zakładów przemysłowych w Rozwadowie i Kępie — odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#LeonPluciński">Wniosek p. Putka i innych posłów w sprawie przeniesienia z Duniłowicz do Postaw siedziby starostwa oraz urzędów powiatowych wbrew protestom całej ludności powiatu, a ze szkodą dla Skarbu Państwa — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#LeonPluciński">Następne posiedzenie proponuję odbyć jutro w sobotę o godzinie 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#LeonPluciński">Dalszy ciąg pierwszego czytania prowizorium budżetowego na pierwszy kwartał 1926 r. (druk nr 2209).</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#LeonPluciński">Pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie art. 7 zasadniczej ustawy sanitarnej oraz art. 4 ustawy o przymusowem szczepieniu ochronnem przeciw ospie (druk nr 2087).</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#LeonPluciński">Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 1 lipca 1921 r. o uprawnieniach do wykonywania czynności felczerskich (druk nr 1986).</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#LeonPluciński">Sprawozdanie Komisji Skarbowej:</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#LeonPluciński">a) o projekcie ustawy w sprawie zmiany niektórych, dotyczących państwowego podatku dochodowego i podatku emisyjnego, przepisów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych oraz określeniu w złotych kapitałów własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr 55 poz. 542) (druk nr 1913 ii odbitka roneo 226):</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#LeonPluciński">b) o wniosku posłów Dunina z klubu Chrz. Nar. i Chełmońskiego z Klubu Zw. Lud. Nar. w sprawie zmiany przepisów rozporządzenia Prezydenta z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych oraz określeniu w złotych kapitałów własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych (druki nr 2144 i 2205).</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#LeonPluciński">Sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o poprawkach Senatu do projektu ustawy o Głównej Inspekcji Kolejowej (druki nr 2177 i 2032).</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#LeonPluciński">Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o prawie autorskiem (druki nr 2025 i 1786.).</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#LeonPluciński">Sprawozdanie połączonych Komisji Emigracyjnej i Morskiej o poprawkach zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 10 czerwca 1925 r. projektu ustawy o wyłączności portów polskich dla wychodźtwa (druki nr 1884 i 1552 oraz odbitka roneo nr 225).</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#LeonPluciński">Sprawozdanie Komisji Oświatowej o projekcie rządowym ustawy o stosunkach służbowych nauczycieli (druki nr 2112 i 1374).</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#LeonPluciński">Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Spraw Zagranicznych o przedłożonym przez Rząd projekcie ustawy o cudzoziemcach (druki nr 2017 i 1699).</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#LeonPluciński">Nagłość wniosku p. A. Wasyńczuka i tow. w sprawie niezwłocznego uregulowania zarządzeń, skierowanych dla zwalczania zarazy płucnej u bydła na Kresach i w woj. lubelskiem (druk nr 1882).</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#LeonPluciński">Nagłość wniosku posłów Klubu Białoruskiego, Niemieckiego. Koła Żydowskiego, Białoruskiej Hromady i Ukraińskiego w sprawie rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, dotyczącego wprowadzenia w szkołach z językiem wykładowym niepolskim nauczania historii i geografii w języku nieojczystym (druk 2186).</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#LeonPluciński">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 4 min. 45 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>