text_structure.xml
344 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Obecni przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Spraw Wewnętrznych Władysław Raczkiewicz, Minister Sprawiedliwości: Antoni Żychliński, Minister Kolei Kazimierz Tyszka, Minister Przemysłu i Handlu Czesław Klamer, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Kier. Min. Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński, Kier. Min. Reform Rolnych Józef Radwan.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Min. Skarbu Józef Karśnicki, w Min. Sprawiedliwości Julian Siennicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 242 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 243 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Ossowski i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Poseł Dobija usprawiedliwia swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Biniszkiewiczowi na 3 dni, Brotowi, Farbsteinowi i Feldmanowi na 7 dni.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Proszą Izbę o udzielenie urlopów: p. ks. Styczyński na 8 dni, p. Ton na 10 dni. Nie słyszę protestu. Uważam, że na udzielenie tych urlopów Izba się zgadza.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego: dalszy ciąg pierwszego czytania: 1) preliminarza budżetowego na r. 1926; 2) projektu ustawy o szczególnych środkach złagodzenia przesilenia finansowego (druk nr 2096); 3) projektu ustawy o środkach tymczasowych, zmierzających do poparcia produkcji krajowej i poprawy bilansu płatniczego (druk nr 2097); 4) projektu ustawy o środkach ograniczenia wydatków Państwa i innych związków prawnopublicznych (druk nr 2098).</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Romocki.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PawełRomocki">Wysoki Sejmie! Nad zagadnieniami polityki zagranicznej nie będę się tutaj rozwodził, ponieważ, w Komisji Spraw Zagranicznych dyskusja, tocząca się obecnie, należycie i wszechstronnie tę sprawę wyświetli. Nie mogę jednak pominąć milczeniem tej okoliczności, że p. Minister Skrzyński, podniecany swemi sukcesami w Locarno, nie widzi dostatecznie jasno rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Głos: Marzy!)</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PawełRomocki">Zdaniem naszem nie wystarcza tylko stwierdzanie przy każdej okoliczności, że Polska jest pokojowo usposobiona. Pokojowość Polski bowiem jest już tak oczywistą nawet dla Zachodu, że tylko zła wola lub niechęć do nas może nam zarzucać chęć zakłócenia pokoju. Natomiast mamy poważne obawy, że sugerowanie opinii publicznej myśli, że Niemcy po Locarno wchodzą istotnie na drogę pokojowego współżycia z nami, jest niebezpiecznem złudzeniem. Aprobujemy najzupełniej te wszystkie posunięcia p. Ministra Spraw Zagranicznych, które zmierzają do utrwalenia stosunków pokojowych z naszymi sąsiadami, jednakże będziemy żądali, ażeby p. Minister pomyślał w o innych środkach, któreby traktaty locarneńskie poważnie wzmocniły i dały nam istotniejsze gwarancje co do nienaruszalności naszych granic zachodnich.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PawełRomocki">Wewnątrz państwa nastąpiła pod względem bezpieczeństwa publicznego znaczna poprawa na wschodzie, natomiast walka z bandytyzmem w centrum Polski prowadzona jest ze zbyt małym skutkiem. W tej sprawie Rząd winien okazać daleko więcej energii.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Głos: Nie ma jej.)</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PawełRomocki">Co do innej sprawy wewnętrznej, co do sprawy optantów, to linia postępowania nie jest jasną, albowiem np. rozporządzenia władz miejscowych na Pomorzu są sprzeczne z rozporządzeniami Rady Ministrów. Obserwujemy stałe osłabienie autorytetu Rządu. Między innemi przez rozbieżność zarządzeń władz różnych instancji, obserwujemy w wielu wypadkach u urzędników karygodny brak solidnego, opartego na prawie postępowania z obywatelami Państwa. Daje się spotykać dość często lekceważenie interesów obywateli, niczem nie usprawiedliwione przewlekanie spraw, od których rozstrzygnięcia zależy byt niejednego człowieka. Spotykamy przykłady krzyczącej niesumienności w traktowaniu interesantów w urzędach, jak np. ten, że obywatel nie może uzyskać w urzędzie kwoty, należącej mu się z prawa z tytułu realizacji np. bonów skarbowych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PawełRomocki">Miałem oto taki wypadek. Jeden z moich dobrych znajomych w Warszawie, znalazłszy w biurku swojem zapomniane 2 czy 3 bony skarbowe z 1923 r. na kwotę nie większą bodaj od 300 zł, chciał je zrealizować i w myśl informacji, jakie uzyskał, zwrócił się do centralnej kasy skarbowej, bo w urzędach skarbowych po przekroczonym terminie już tych bonów skarbowych nie zrealizowano. Proponowano mu tam 12,5 zł za 100. Oburzony tem, że ta propozycja jest najzupełniej sprzeczna z napisem, wydrukowanym na bonach skarbowych, wyszedł, podziękowawszy bardzo uprzejmie za kwotę ofiarowaną. Nie chciałem wierzyć, w ostateczności poszedłem z tym panem do centralnej kasy skarbowej i ja już wystąpiłem jako petent, prosząc o zrealizowanie 300 zł bonów skarbowych. Zaproponowano mi 12,5 zł. Odpowiedziałem, że to jest sprzeczne z ustawą o bonach skarbowych, że zrealizowane być one powinny wedle kursu franka szwajcarskiego z odpowiedniego okresu a że należy mi się około 90 zł za 100, ściśle określić tego w tej chwili nie potrafię. Wywiązała się dyskusja, w trakcie której wywnioskowałem, że urzędnik nie da się sprowadzić ze stanowiska, jakie pierwotnie zajął. Wówczas zaprezentowałem się już jako poseł. Rzeczywiście nastąpiła migawkowo zmiana stanowiska urzędnika co do tej kwestii. W ciągu dwóch godzin kwotę uzyskałem w tym wymiarze, jaki się należał — prawda, że trzeba było składać podanie do departamentu obrotu pieniężnego, przyczem dowiedziałem się, że urzędnik, z którym rozmawiałem poprzednio, postępował słusznie, a w każdym razie zgodnie z rozporządzeniem, wydanem zgóry.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#komentarz">(Głos: Tajne okólniki.)</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PawełRomocki">Te tajne okólniki, które stawiają jednych obywateli poniżej drugich, wywołują niesłychanie przykrą świadomość u wszystkich obywateli Państwa, że Rząd w pewnych wypadkach nie honoruje swoich zobowiązań, świadomość, która jest niesłychanie deprymująca dla społeczeństwa, a powagi Rządowi nie przysparza.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PawełRomocki">Powagę Rządu podkopują również enuncjacje nieoficjalne, ukazujące się w prasie warszawskiej wszystkich odcieni, komunikaty jednobrzmiące, choć pod różnemi tytułami, których treść conajmniej dezorientuje opinię publiczną. Te komunikaty odnoszą się przeważnie do spraw skarbowych i wyrządzają poważną szkodę przez mącenie opinii publicznej w sprawach ogólnego znaczenia. I tak naprzykład po dokonaniu zestawienia wydatków i dochodów za lipiec roku bieżącego, a więc mniej więcej w końcu sierpnia roku bieżącego, ukazał się we wszystkich niemal gazetach, czytałem 5, czy 6 gazet warszawskich, komunikat nieoficjalny, zupełnie jednobrzmiący, którego treść jest mniejwięcej taka: „Wydatki wynosiły 190 milionów, dochody — 146, brakującą kwotę 44 miliony uregulowano z zapasów kasowych”. Wszystko to jest dotychczas w porządku, ale jest ustęp ostatni, który powtarzam dosłownie: „Jak widzimy, deficytu w lipcu nie było.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#komentarz">(Głos: Teraz jest.)</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PawełRomocki">Proszę Panów, ja rozumiem, że pewna kategoria publiczności, która nawet czytuje gazety, może nie rozumieć pojęć skarbowo-rachunkowych, ale jest rzeczą złą, jeżeli się ją dezorientuje i okłamuje. Wszakże deficyt w lipcu wynosił 44 miliony wbrew komunikatowi, podanemu z Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PawełRomocki">Drugi przykład nieścisłego informowania opinii publicznej mam przed sobą. Chodzi o komunikat, pomieszczony w kilku gazetach warszawskich 17 września, dotyczący przedmiotu, który nas najwięcej w tej chwili interesuje, preliminarza budżetowego. Proszę Panów, ten komunikat jest również jednobrzmiący, aczkolwiek tytuły tych komunikatów są różne. A więc z jednej gazety czytaliśmy: „Kilkaset tysięcy oszczędności przewiduje budżet na r. 1936”. W drugiej: „Budżet na r. 1926 przewiduje oszczędności kilkaset milionów złotych” i t. d. Już pomijając pomyłkę zwykłą, co do tysięcy, uważając, że Ministerstwo Skarbu chce poinformować opinię publiczną, że projekt preliminarza budżetowego, ułożony przez Rząd, obejmuje kilkaset milionów oszczędności, stwierdzam, że te wiadomości podane w tej formie, jak to miało miejsce, były kłamliwe, bo po pierwsze: niema oszczędności kilkuset milionów zł w preliminarzu budżetowym na rok obecny w porównaniu z preliminarzem budżetowym na rok zeszły.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PawełRomocki">Mówi się ciągle o porównaniu projektów rządowych z 1925 i 1926 r., a więc i o tej podwyżce, jaka nastąpiła co do preliminarza na r. 1925 listem p. Ministra Skarbu z dnia 15 lipca do prezesa Komisji Budżetowej. Ale jest jest jeszcze i ta błędna wiadomość w komunikacie, że budżet na r. 1926 nie wynosi mniej niż 2 miliardy, jak to się mówi w cytowanym komunikacie. To jest nieprawda, bo jeżeli mamy porównywać, a oczywiście tylko przez porównanie te rzeczy są do określenia, to ta kwota miliarda ośmiuset kilkudziesięciu milionów musi być wyrównana przez kwotę 117 milionów wydatków na Generalną Dyrekcję Poczt i Telegrafów i tem samem preliminarz budżetowy na rok obecny jest powyżej, nie poniżej 2 miliardów.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów p. Grabski: Poniżej.)</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PawełRomocki">Rachując ściśle, to jest 2.005.000.000, więc jeżeli chodzi o ścisłość, to o 5 milionów więcej. Myślę więc, że urabianie opinii publicznej przy pomocy conajmniej nieścisłych informacji powagi Rządowi nie przysparza.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PawełRomocki">W zakresie spraw gospodarczych i finansowych rok ubiegły obfitował w tyle cennych doświadczeń, okupionych niestety niezmiernemi ofiarami, że stało się to impulsem do generalnej rewizji wielu panujących w społeczeństwie poglądów na sprawy ekonomiczne i do pogłębienia polskiej myśli ekonomicznej. Zdobyczą największą jest uznanie prostej zależności, jaka zachodzi między rozwojem gospodarczym kraju a utrzymaniem i rozbudową państwowości polskiej. Prawda, że stało się to nie na drodze dedukcji matkującej każdemu przewidywaniu i każdej przezorności, lecz przy pomocy kosztownej próby, że liberalizm w handlu zewnętrznym jako zgubny dla organizmu gospodarczego tak słabego jak Polska, osądzony został wreszcie przez Rząd p. Premiera Grabskiego, jako zgubny. I prawdą smutną jest, że potrzeba było aż zachwiania kursu złotego, tego ciężkiego dorobku i chluby ofiarności obywateli, i tego wielkiego sukcesu p. Ministra Skarbu, aby po przez trwogę o bilans handlowy dojrzało hasło obrony i popierania produkcji krajowej.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PawełRomocki">Ale przychodzi zrozumienie nie dość wcześnie, przychodzi po szkodzie i od dołu, zamiast przyjść z góry w postaci, programu, popartego takim autorytetem, jaki posiadał w społeczeństwie p. Władysław Grabski przed inflacją złotego i przed olbrzymią falą bezrobocia. Program, zawarty w expose p. Premiera i w ustawach sanacyjnych, jest już tylko potwierdzeniem tendencji, panujących w społeczeństwie. Projekty tych ustaw zostały odesłane do Komisji, tutaj stwierdzam jedynie aż nadto dojrzałą konieczność wielu zabiegów i wielu środków, wskazanych w tych projektach.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PawełRomocki">P. Głąbiński, prezes klubu Związku Ludowo-Narodowego, w swojem ostatniem przemówieniu poruszył tutaj sprawę powiększenia produkcji przez przedłużenie dnia pracy. O tym czynniku można mówić tylko w związku z sytuacją w Niemczech, gdzie, jak wiemy, ten najgroźniejszy nasz konkurent gospodarczy ma jeszcze i tę przewagę nad nami, że obowiązującego 8 godzinnego dnia pracy u siebie nie wprowadził i w gałęziach przemysłu pracuje po 10 i więcej godzin.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PawełRomocki">Mamy wprawdzie swego stałego przedstawiciela w Międzynarodowem biurze Pracy w osobie p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, Sokala, który tam cieszy się podobno wielkim poważaniem i ma opinię najradykalniejszego ze wszystkich przedstawicieli państw. Słyszymy nawet, że występował z wnioskami tak radykalnemi na konferencji, że przedstawiciele grup robotniczych innych narodów zwrócili mu na to uwagę, że ich przeprowadzenie byłoby niemożliwe ze względu na ciężki kryzys, jaki przechodzi przemysł europejski. Nie pozostawałoby nam nic innego, jak cieszyć się, że Polska ma tak dbałego o rozwój reform socjalnych przedstawiciela w Międzynarodowem Biurze Pracy, gdyby p. Minister Sokal tego swego radykalizmu nie obracał jedynie na wzmocnienie swej pozycji osobistej w Biurze Międzynarodowem, lecz i równie gorąco występował w obronie interesów robotnika polskiego przez należyte pobudzenie naszego konkurenta, jakim są Niemcy, do zastosowania się do konferencji waszyngtońskiej. Nie wahamy się stwierdzić, że rola p. Sokala jest w najwyższym stopniu szkodliwa i niebezpieczna, już nie tylko dla naszej produkcji i zdolności konkurencyjnej, ale godzi także w najistotniejsze interesy robotnika polskiego, bo go pozbawia pracy i skazuje na głód i nędzę albo na emigrację w poszukiwaniu pracy i chleba. I dlatego do p. Ministra Sokala zaufania nie mamy.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PawełRomocki">Zapowiedziana przez Rząd politykę umiarkowanego protekcjonizmu chcemy rozumieć jako środek, uprzystępniający produkcji krajowej wewnętrzne rynki zbytu, ale zarazem jako środek, stosowany z takim umiarem, aby oddziałał pobudzająco w kierunku zmodernizowania produkcji i najwyższej sprawności organizacyjnej przemysłu. Jednakże, jeżeli ochrona produkcji w warunkach gospodarczych tak opłakanych, jak obecnie, musi być dość znaczna, to nie znaczy to, aby po pokonaniu pewnych trudności kredytowych nasza produkcja nie mogła się w czasie nie dość dalekim obejść bez wyższych stawek ochronnych. I w tej materii czujność musi być rozwinięta w dwóch kierunkach: maksymalnym, podyktowanym troską o nasze warsztaty pracy i o aktywność bilansu handlowego, oraz minimalnym, mającym na względzie utrzymanie wskaźnika cen hurtowych na jaknajniższym poziomie. To są momenty własnej orientacji gospodarczej, w której doskonale mieścić się mogą ożywione stosunki handlowe z zagranicą, a nadewszystko mieści się w nich troska o naszego, robotnika.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PawełRomocki">Pozatem przedmiotem największej troski Rządu winno być zwiększenie obiegu pieniędzy dostatecznie zabezpieczonych, a w związku z tem zaspokojenie potrzeb kredytowych. I tutaj mamy do oświadczenia, że wbrew treści rozporządzenia o funduszu gospodarczym, na który mają być przekazane wpływy z pożyczki zagranicznej, za najpilniejszą potrzebę w obecnem położeniu uważamy nie kredyt długoterminowy, ale kredyt wszelkiego rodzaju na terminy krótsze, które nie mogą być zaspokojone przez redyskont w Banku Polskim. W szczególności wymagają rozwinięcia operacje kredytu towarowego i eksportowego, które stać się mogą silnym bodźcem dla naszego wywozu. Natomiast rozbudowę kredytu długoterminowego należy postawić na drugiem miejscu po nasyceniu obrotu kredytem krótkoterminowym i po obniżeniu powszechnem stopy procentowej tego kredytu. Domagamy się przytem z całą stanowczością, aby dystrybucja kredytów w bankach państwowych odbywała się wyłącznie na podstawie istotnych potrzeb gospodarczych i gwarancji, udzielanych przez klientów, a nie na podstawie znajomości osobistych lub wpływów politycznych.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PawełRomocki">Ożywienie życia gospodarczego, jakie niewątpliwie nastąpił w związku z przypływem walut obcych w postaci pożyczki zagranicznej, może dać trwałe podstawy także dla naszej waluty. Jednakże, kiedy wysuwane są ze stron różnych zastrzeżenia, że dążenie do osiągnięcia parytetu złotego jest niebezpieczne i szkodliwe, to spieszymy stwierdzić, że jeszcze niebezpieczniejszą rzeczą jest ukrywająca się w pewnych wypadkach za tem zastrzeżeniem tendencja inflacyjna, która dla pewnych kół gospodarczych rokuje szczególną pomyślność. Nie jesteśmy przytem zwolennikami osiągania parytetu przy pomocy kosztownej interwencji. Uważamy zwłaszcza za rzecz szkodliwą wahania się kursu złotego, ale mniemamy, że całość gospodarstwa narodowego, cała polityka gospodarcza powinna być nastawiona na osiągnięcie na stałe parytetu naszego pieniądza. Trwałość stabilizacji wszystkich elementów życia gospodarczego posiada dla okresu, który przeżywamy, znaczenie szczególnie ważne dlatego, że na tej podstawie daje się osiągnąć utrwalenie bytu państwowego.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PawełRomocki">W projekcie rządowym ustawy o szczególnych środkach złagodzenia przesilenia finansowego jest mowa o powiększeniu emisji biletów skarbowych, przyczem, jak wiadomo, bilety te mają być przeznaczone na zasilenie życia gospodarczego, a więc na cele budżetowe. Mimo to trudno sobie wyobrazić, żeby owe bilety w dalszych fazach obiegu nie trafiły do kas skarbowych przy opłacaniu podatków. I oto w tem miejscu rozpoczyna się wątpliwość co do tego, jaką rolę odegrają bilety skarbowe w życiu gospodarczem. Jest rzeczą pewną, że nie będą użyte do wypłacania pensji urzędnikom, natomiast jest rzeczą również pewną, że wszystkie świadczenia rzeczowe Skarbu opłacane będą głównie przy pomocy biletów skarbowych. A więc przemysłowiec dostawca uszczęśliwiony zostanie taka ilością biletów skarbowych, że nie będzie w stanie zapłacić robocizny i pensji swoich urzędników. Pozostanie więc jedyne zresztą kosztowne wyjście — zastaw biletów w instytucjach kredytowych. Otóż czy nie będzie rzeczą lepszą tak pod względem gospodarczym jak i walutowym, jeżeli bilety skarbowe z chwilą otrzymania pożyczki zagranicznej zostaną całkowicie wycofane z obiegu.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PawełRomocki">Nie mniejszej wagi nabytkiem, ale już z praktyk skarbowych — jest świadomość, że zdolność płatnicza opodatkowanych jest znacznie niższą, aniżeli można było przypuszczać. Ściągalność podatku majątkowego, uchwalonego przez Izbę w 1923 r. w ilości 1 miliarda złotych z rozłożeniem na lat 3, spada w r. b. do czwartej części czy też podobno do piątej części kwot zamierzonych i zachodzi rzeczywista potrzeba rozłożenia tego kontyngentu na dłuższy okres czasu. Mimo to p. Minister Skarbu jest największym optymistą w zakresie zdolności płatniczej opodatkowanych, czy to rolników czy przemysłu, czy choćby z zawodów wolnych grupy adwokatów lwowskich i warszawskich, pod których adresem rzucono zarzut nielojalności, a których dochody są istotnie mniejsze od dochodów adwokatów z b. zaboru pruskiego, gdzie adwokaci są jednocześnie notariuszami i z tego powodu i kancelarie ich cieszą się rzeczywiście większą dochodowością. Przesadna ocena zdolności płatniczej, ustalona w Ministerstwie Skarbu, może zresztą pochodzić z relacji izb skarbowych o wymiarze np. podatku majątkowego, który to wymiar w niektórych wypadkach jest przesadna ilustracją, a często wprost karykatura wymiaru sprawiedliwego.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PawełRomocki">Jeden z panów posłów pokazywał mi nakaz płatniczy podatku majątkowego dla małorolnego włościanina, gdzie przy szacunku 10.000 zł majątku, podatek majątkowy miał wynieść aż 4.200 zł. Przykładów mniej krzyczących wymiaru niesprawiedliwego jest taka obfitość, iż wnioski Ministerstwa Skarbu o ściągalności podatków i zdolności płatniczej opodatkowanych, oparte na podstawie wymiaru, muszą być oczywiście błędne i przesadne. Również co do podatku dochodowego słyszy się zewsząd skargi na urzędy skarbowe, które nie licząc się wcale ze zdaniem płatnika, bez żadnej zasady i podstawy podnoszą wymiar o znaczne sumy. Jeżeli ustawy podatkowe, uchwalone przez Izby ustawodawcze, nakładają duże ciężary, a to jest niewątpliwie, to praktyka wymiaru podatków czyni je wprost nieznośnemi. Zwłaszcza praktyki sekwestralne i egzekucyjne z tytułu niezapłaconych podatków w pewnych wypadkach są sprzeczne z ustawami, a nawet wręcz przeczą zdrowemu sensowi. Sekwestr i sprzedaż narzędzi pracy jest takiem barbarzyństwem ze strony urzędników podatkowych, iż obawiamy się, aby pomimo dodatkowych pouczeń w tej materii z Ministerstwa Skarbu, nie zachodziły wypadki dotychczas dość częste — sprzedaży narzędzi, rzemieślnikom i rujnowania warsztatów pracy.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PawełRomocki">Przechodząc do rządowego projektu preliminarza na rok 1926 stwierdzamy, że jest nierealny po stronie dochodów, nieoszczędny po, stronie wydatków. Przesadna ocena dochodów w tak wysokiej mierze, jak to ma miejsce w projekcie rządowym, jest odbiciem pomyłek, popełnianych systematycznie przez nasze Ministerstwo, Skarbu. Nie tylko bowiem przecenia się aktualną zdolność płatniczą kraju. lecz także nie chcę się przewidywać skutków charakteru skarbowego, jakie muszą nastąpić przy tak silnej depresji gospodarczej, jaką przeżywamy obecnie. Jeżeli dochód społeczny doznał w r. b. silnego uszczerbku skutkiem zastoju gospodarczego, to już naprzykład wpływ z podatku dochodowego fundowanego należy oceniać na rok przyszły z całą ostrożnością. Podobnie sprawa się ma i z innemi podatkami bezpośredniemu a również nietrudno przewidzieć, że nieuchronne obniżenie konsumcji wywoła zmniejszenie wpływów z podatków pośrednich.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PawełRomocki">Niebezpieczeństwo zbyt wysokiej oceny dochodów w roku przyszłym polega na tem, że ów zapas środków, jakimi rozporządzaliśmy jeszcze w b. r. w postaci bilonu, wpływów z likwidacji P. K. K. P. i t. p. nie będzie stanowił klapy bezpieczeństwa, jeżeli zawiodą wpływy z danin publicznych i monopoli. Dlatego kwestia realności budżetu, jego równowagi, przedstawia się dla roku przyszłego bez porównania poważniej. Dodać trzeba, że nadzieje co do skuteczności wewnętrznych operacji finansowych na cele budżetowe będą zawodne nawet w tym wypadku, gdyby w życiu gospodarczem nastąpiła w roku przyszłym znaczna poprawa.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#PawełRomocki">Konieczność znacznego zmniejszenia budżetu wydatków, wprowadzenia do projektu rządowego poważnych oszczędności, sięgających rzeczywiście setek milionów wynika także z małej skuteczności stosowania budżetów miesięcznych i spodziewanych na tej drodze oszczędności. Idea kompresji wydatków przy stosowaniu miesięcznych budżetów została przez Ministerstwo Skarbu wykoszlawiona, nie dają bowiem one spodziewanych rezultatów oszczędnościowych, preliminowane są w szerokiem przybliżeniu i nie powiązane myślą na skuteczność tego środka oszczędnościowego; budżet musi być realny i zbilansowany w kwocie około półtora miliarda.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PawełRomocki">W praktyce budżetowej r. b. najsilniej uderza zestawienie dochodów i wydatków za lipiec, w którem wbrew przewidywaniom Ministerstwa Skarbu, określanym w połowie czerwca, otrzymano różnicę aż 44 milionów, a więc dwadzieścia kilka procent w odniesieniu do całości wydatków dokonanych. To zestawienie jest najjaskrawszym przykładem braku umiejętności przewidywania i nieopanowania wydatków państwowych. Najwyższe przekroczenie preliminowanych wydatków w tym miesiącu odnosi się do Ministerstwa Spraw Wojskowych, które zapewne nie zużyło całkowitej sumy 17 milionów w lipcu na manewry. Już to gospodarka Ministerstwa Spraw Wojskowych najmniejszem się cieszy uznaniem. Począwszy od drobiazgów, jak np. zbyt wystawne przyjęcie po manewrach, a kończąc na stratach, na jakie narażony jest Skarb Państwa wskutek lekkomyślnie zawieranych umów dostawowych, lub np. szafowanie grosza publicznego na przemysł wojenny, który pomimo wydania na ten cel kilkudziesięciu milionów w ciągu lat 4, nie daje do chwili obecnej takiej gwarancji bezpieczeństwa, jakie można było uzyskać w krótszej drodze i mniejszym kosztem, bawienie się tego ministerstwa w przemysłowców kosztem Skarbu — wszystko to świadczy o skali naprawy, jakiej ten resort potrzebuje i o oszczędnościach, jakie dałyby się tam przy prawidłowej i rozważnej gospodarce osiągnąć.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#PawełRomocki">Życie nad stan, życie nie dostosowane do możności, musi doprowadzić oczywiście do takich zjawisk, jak bezprawne i nielegalne korzystanie Skarbu Państwa z kredytów u obywateli. Odbywa się to w ten sposób, że urzędy nie płacą rachunków, a nawet nie honorują asygnat. Zwlekanie z płaceniem rachunków, typowy objaw życia nad stan, sięga według przybliżonych obliczeń 20 milionów; jest to owa nielegalna pożyczka bez zezwolenia wierzyciela zaciągnięta, jest to zarazem wypompowywanie pieniędzy z gospodarstwa narodowego z przerzucaniem kosztów kredytu na wierzycieli, jest to wypompowywanie znacznych środków obiegowych z organizmu gospodarczego, już i tak zresztą niesłychanie osłabionego. Jeżeli się zważy, że 26 milionów udzielone bankom prywatnym przez Rząd w okresie runu, przyniosły znaczną ulgę w obrocie kredytowym, to możemy ocenić, czem jest bezprawne pozbawienie życia gospodarczego 20 milionów złotych. Że nie przesadzam, to mam na dowód odpis pisma jednej z firm, wręczony przez odpowiedni związek, która komunikuje, że zaległe rachunki, które nie ulegają żadnej kwestii, zaległości z rachunków, które zostały stwierdzone i zatwierdzone dla tej firmy, a są niezapłacone, wynoszą jeden milion 270 parę tysięcy złotych.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#PawełRomocki">Zdaniem naszem będzie zredukować w Komisji Budżetowej preliminowane przez Rząd wydatki. Zdajemy sobie zarazem sprawę, że wprowadzenie oszczędności tak znacznych, jak tego wymaga położenie obecne, nie może obejść się bez ofiar i rezygnacji często bolesnych, ale nieuniknionych, jeżeli chcemy zaprzestać gospodarki z dnia na dzień bez dostatecznych rezerw, a więc w niepokoju o przyszłość niedaleką. Domagamy się od Rządu oszczędzania każdego grosza w wykonaniu budżetu, domagamy się bezlitosnego tępienia nadużyć w gospodarce państwowej. Pod tym względem jest o tyle źle, że materiały dochodzeń śledczych chowane są w pewnych wypadkach pod sukno bez wyciągnięcia konsekwencji, nakazanych przez prawo. Tak np. sprawa budowy strażnic K. O. P. na granicy wschodniej, sprawa, o której mamy wiadomości, że zawiera momenty karygodne, pozostała bez skutków i następstw, jakie w dobrej administracji zdawałyby się koniecznemi. Prosimy Rząd o przedstawienie w Komisji Robót Publicznych materiałów, tyczących się tych kwestii.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#PawełRomocki">Co do Ministerstwa Robót Publicznych staliśmy na stanowisku zniesienia go ze względów oszczędnościowych, a było to przy udzielaniu pierwszych pełnomocnictw gabinetowi p. Premiera Grabskiego. Obecnie mamy do czynienia z nowym poglądem na tę sprawę, mającym kurs w opinii publicznej, a mianowicie, że nie widzi się racji istnienia nawet departamentu budowlanego w Ministerstwie Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#PawełRomocki">Pozwoliłem sobie zwrócić uwagę Wysokiej Izby na tę sprawę z tego powodu, że wykracza ona daleko poza budżet Ministerstwa Robót Publicznych i tyczy się ogólnej polityki budowlanej, prowadzonej przez Rząd. W preliminarzach dotychczasowych Rząd przedkładał projekty wydatków na budowle w poszczególnych częściach budżetu, wydatkowanie zaś tych sum było polecone Ministerstwu Robót Publicznych z wyjątkiem Ministerstwa Spraw Wojskowych i Ministerstwa Kolei, które we własnym zakresie załatwiają sprawy budownictwa. Rezultatem tego rozproszenia kredytów na różne części budżetu było to, że każde ministerstwo uprawiało na własną rękę politykę budowlaną, a kwintesencją owej polityki budowlanej wszystkich resortów było, że każde ministerstwo starało się przedewszystkiem rozpocząć jak największą ilość budowli niezależnie od tego, jakie są widoki ukończenia. Nastąpił zupełny chaos w polityce budowlanej. Twierdzę — i zapewne Wysoka Izba przyzna mi słuszność, że polityka budowlana, polityka inwestycyjna w kraju tak biednym jak nasz, jest niesłychanie potężnym środkiem politycznym. Jeżeli Rząd wypuścił ten środek z rąk, pozostaje każdemu ministrowi możliwość przelicytowywania się w targach o kredyty budowlane. To oczywiście jest bardzo przykre w następstwach.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#PawełRomocki">W tej materii zwracałem się do p. Premiera z uwagą, aby przy układaniu preliminarza na r. 1926, kredyty budowlane były włączone wszystkie do części budżetu, odnoszącej się do Ministerstwa Robót Publicznych, tak, ażeby i Komisja Budżetowa i Wysoki Sejm, wreszcie i Rząd miały jednolity pogląd na sposób wydatkowania i na cele, na które się w zakresie budownictwa łoży. P. Premier przyznał mi słuszność, jednakowoż, jak widzimy, preliminarz, na r. 1926 posiada ten sam błąd i prowadzi do chaotycznej i nieoszczędnej gospodarki budowlanej.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#PawełRomocki">Znaczne oszczędności w budżecie Państwa dadzą się przeprowadzić nawet bez powoływania specjalnej Rady Oszczędnościowej, jeżeli Rząd będzie miał zdecydowaną wolę przeciwstawienia się tendencji rozdymania budżetu przez poszczególne ministerstwa, a w szczególności to przeciwstawienie leży w mocy Pana Ministra Skarbu. Żadna Rada Oszczędnościowa, żaden najwyższy komisariat oszczędnościowy, zwłaszcza nie wyposażony w prawo egzekutywy, nie zdziałają wiele, jeżeli Rząd nie będzie uważał oszczędności za swój naczelny obowiązek. I tak np. przenoszenie urzędników etatowych na emerytury przy częściowej tylko wysłudze lat i przyjmowanie na ich miejsce ludzi nowych winno być najstaranniej unikane, jako dodatkowo obciążające Skarb Państwa. Oszczędności w tej materii nie dokona Sejm, oszczędność ta leży tylko w mocy Rządu.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#PawełRomocki">Zracjonalizowanie gospodarki państwowej, uproszczenie trybu administracji, zlikwidowanie przerostu administracyjnego, o którym tak wiele mówią sprawozdania referentów budżetu na rok 1925, winny iść w parze z sanowaniem gospodarki samorządowej. Jest ona w wielu wypadkach wysoce nieoszczędną i nieprawidłową. Ustawowe przeznaczenie podatków komunalnych nie jest przestrzegane. Tak np. jest niemal rzeczą powszechną, że podatek drogowy zużywa się w wielu wypadkach nie na utrzymanie dróg, lecz na szkoły, lub szpitalnictwo.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#komentarz">(Głos: Tylko nie na szkoły.)</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#PawełRomocki">Owszem, na szkoły. Mogę przytoczyć z województwa lubelskiego bardzo wiele przykładów, że właśnie na szkolnictwo idzie ten podatek specjalny drogowy. Stąd jednostronność działalności gospodarczej samorządów przy dokuczliwości podatków komunalnych wywołuje wprost oburzenie. Zachodzi potrzeba zawieszenia samorządów w niektórych związkach, zwłaszcza w centralnych województwach Rzeczypospolitej, wkroczenia administracji państwowej dla uporządkowania zabagnionej gospodarki samorządu.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#PawełRomocki">I tylko wówczas, kiedy akcja oszczędnościowa państwowa i samorządowa zostanie należycie skoordynowana i faktycznie przez wszystkie czynniki skutecznie poparta, tylko wówczas będziemy mogli spokojnie patrzeć w naszą przyszłość. Po wysiłku, uczynionym wewnątrz gospodarki państwowej tem łatwiejszą będzie nasza pozycja na terenie międzynarodowym tak w zakresie finansów, jak i polityki.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#PawełRomocki">Co do czterech ustaw sanacyjnych to wypowiadamy się za odesłaniem ich do komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Adam Chądzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#AdamChądzyński">Wysoki Sejmie! Niewątpliwie wielkie błędy Rządu, który przed nami stoi jakgdyby oskarżony i czeka na wynik debaty budżetowej, doprowadziły do obecnego położenia. Ale za kryzys dzisiejszy, jeszcze bardziej odpowiedzialne od Rządu są koła gospodarcze i bankowe, czyli t. zw. kapitał, a również doniosłą rolę w doprowadzeniu Państwa do dzisiejszego stanu rzeczy odegrał Sejm.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#AdamChądzyński">Czemże jest dzisiejszy kryzys, jak nie kryzysem produkcji i waluty? A czy obok kryzysów: gospodarczego i finansowego nie obserwujemy w Polsce nieustannego kryzysu politycznego, wyrażającego się w rozbiciu stronnictw politycznych obu dotychczasowych Sejmów, niemożności zawarcia kompromisu, stworzenia większości parlamentarnej i powołania Rządu parlamentarnego? Czyż obok kryzysu gospodarczego nie mamy stałego kryzysu instytucji parlamentaryzmu w Polsce? Nie można sobie dzisiaj upraszczać zagadnienia tak, jak to uczynili w dyskusji pp. Byrka i Frostig, że tylko Rząd jest winien i że z chwilą zmiany rządu w kierunku, w jakimby sobie życzyli ci panowie, znajdzie się droga do usunięcia kryzysu. Prawdzie w oczy trzeba zajrzeć głębiej a i Sejm nie może siebie oszczędzać w dzisiejszej krytyce!</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#AdamChądzyński">Zagadnienie kryzysu produkcji jest istotnie zagadnieniem wielkiem. Proszę Panów, bez demagogii należy stwierdzić wszystkie przyczyny, które wywołują kryzys produkcji. Utrwaliło się przekonanie w społeczeństwie, jakoby zdolności konkurencyjne naszego przemysłu zostały podważone przez ustawodawstwo sejmowe, specjalnie przez ustawodawstwo socjalne. Wielu ludziom w Polsce zdaje się, że wystarczy zmienić ustawodawstwo socjalne, ustawodawstwo podatkowe, a w tej chwili zniknie kryzys produkcji, wszystko będzie dobrze. Należy bez gniewu poświęcić kilka uwag naszej produkcji.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#AdamChądzyński">Za czasów inflacji fabryki szły, eksportowano, nie mówiło się o kryzysie. 1-go lutego 1924 r. obecny p. Minister Skarbu wstrzymuje druk marek. Od tego czasu wchodzimy w okres ustabilizowanej marki, a potem przechodzimy do okresu stałej waluty. I mija 5 miesięcy od chwili wstrzymania druku marki polskiej, a dnia 1 lipca 1924 r. już mamy 137.000 bezrobotnych, już mamy kryzys oczywisty dla wszystkich. 5 miesięcy minęło zaledwie! A dlaczego? Dlatego, że reforma walutowa stworzyła naturalne warunki dla przemysłu, że odjęła utajone subwencje dla przemysłu, że nałożyła ciężary państwowe na przemysł, których poprzednio albo nie ponoszono, albo tylko w małym stopniu. Zamiast dewaluujących się kredytów P. K. K. P. przyszły oprocentowane kredyty Banku Polskiego. Zamiast danin publicznych, które w czasach inflacji wynosiły około 300 milionów, przychodzi obciążenie państwowe — wcale niewielkie, normalne obciążenie, gdzie daniny dochodzą do miliarda złotych. Wreszcie zwaloryzowano i potem ustalono w stałej walucie taryfy kolejowe, przestano wozić wyroby przemysłu — towary darmo, jak to było za czasów inflacji.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#AdamChądzyński">I oto wystarczyło pozbawić przemysł i banki utajonych rządowych subwencji, wystarczyło obciążyć je normalnemi świadczeniami państwowemi, wystarczyło kazać im opłacać transport, a przesilenie wybuchło z całą siłą i już 1 lipca 1924 r. mamy 137.000 bezrobotnych. Proszę Panów, ja jako przedstawiciel robotników zawsze się oświadczam za poparciem przemysłu, bo rozumiem, czem jest przemysł dla życia gospodarczego narodu,...</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(P. Popiel: Ale nie przemysł wyhodowany w atmosferze cieplarnianej.)</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#AdamChądzyński">... rozumiem, co to jest przemysł dla życia państwowego. Nie możemy jednak w tej Wysokiej Izbie zamykać oczu na fakt, że wystarczyło stworzyć normalne warunki, pełnowartościowy pieniądz, a zaraz okazało się, że przemysł polski znajduje się w tym stanie, że bez subwencji państwowych nie może istnieć ani konkurować.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#AdamChądzyński">I największy błąd p. Premiera Grabskiego jest ten, że przeprowadzając reformę walutową, dążąc do oparcia programu sanacji na siłach własnych, przeliczył się w swym rachunku zasadniczo. Prawdopodobnie p. Premier Grabski, tak samo jak wielu posłów tej Izby, uległ sugestii, wygłaszanej przez przedstawicieli przemysłu z tej trybuny, którzy mówili, że ten przemysł, ta produkcja polska, że to życie gospodarcze to jest coś potężnego, coś olbrzymiego. Okazało się, że to nie jest złoty cielec, z którego mógłby ciągnąć zyski Skarb Państwa, lecz raczej cielec gliniany.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#AdamChądzyński">Do powyższych warunków kryzysu, które przecież nie pochodzą z winy robotników, dołączyły się jeszcze warunki, spowodowane ogólnem naszem położeniem, a także i reformą walutową. Mianowicie Bank Polski, oparty na małym kapitale zakładowym, mając małą zdolność emisyjną, nie był w stanie dostarczyć w tej mierze kredytów, w jakiej życie gospodarcze ich potrzebowało. Mały obieg, bardzo drogi kredyt, wysoka stopa procentowa, oczywista rzecz — rozwijający się kryzys gospodarczy musiały potęgować. Gdy obieg pieniądza na głowę ludności wedle cyfr, podanych przez p. generalnego referenta budżetowego — muszę brać cyfry z grudnia 1904 r. — w Austrii wynosił 98 zł. na głowę, w Czechosłowacki — 96, a przypuszczam, że ten stan rzeczy tam obecnie nie uległ wielkiej zmianie, to w Polsce mamy dziś obieg biletów Banku Polskiego, wynoszący na głowę około 14 zł. Z bilonem ten obieg się powiększa do 20 zł. Proszę Panów, gdy w Czechach stopa kredytowa instytucji emisyjnej wynosiła 7%, w Austrii — 9%, w Niemczech — 9%, u nas wynosi 12%. Przecież wiemy, że u nas poza ustawowo dopuszczonym procentem 24 rocznie, istnieje inny kredyt nawet bankowy, który wynosi 4%, 5%, a nawet jeszcze więcej miesięcznie. Proszę Panów, w tych warunkach kredytowych nigdy życie gospodarcze, nigdy przemysł nie może normalnie produkować i rozwijać się. Czyż w tych warunkach kredytowych można mówić o zdolności konkurencyjnej naszego przemysłu? Proszę Panów, sprawę wzmożenia produkcji trzeba stawiać na płaszczyźnie rzeczywistości. Należy dążyć do powiększenia obiegu pieniądza, należy stworzyć warunki kredytowe lepsze, dogodniejsze, należy stworzyć lepsza organizację pracy, a wtedy i warunki naszej zdolności konkurencyjnej i produkcji w tej chwili się poprawią.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#AdamChądzyński">Mówi się i dyskutuje o potrzebie oszczędnej: gospodarki w administracji państwowej, w instytucjach komunalnych, w instytucjach społecznych, jak Kasy chorych, ale dlaczego to nasza prasa ekonomiczna, dlaczego nasz Sejm nie mówi o oszczędności w przedsiębiorstwach, w przemyśle?</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(Głos: Bo im nie do twarzy.)</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#AdamChądzyński">Jak może być obieg i kredyt pieniądza tani, jeżeli mamy ilość banków i oddziałów bankowych kilkunastokrotnie razy wyższą niż to było przed wojną? Gdy przed wojną obieg pieniądza na ziemiach, stanowiących dziś Rzeczpospolitą Polską, wynosił około 2 miliardów złotych, gdy oszczędności przed wojną na ziemiach obecnej Polski wynosiły prawdopodobnie także około 2 miliardów, a dziś oszczędności są minimalne, a obieg pieniądza sięga 700 milionów złotych, to instytucji kredytowych i banków, zajmujących się rozprowadzaniem pieniądza po kraju, mamy kilkanaście razy więcej. Dziwnem jest, że ci, którzy chcą sanować życie gospodarcze, którzy żądają od robotników ofiar, którzy tu wczoraj z trybuny sejmowej do nas apelowali, pragnęli porozumienia, dlaczego ci ludzie na swoim terenie, w swojej rodzinie nie zrobią porządku? Dlaczego Ministerstwo Skarbu nie miało władzy przez 2 lata, nie tylko władzy prawnej, ale mocy oddziaływania pośredniego? Dlaczego sam przemysł i same banki nie zrobiły porządku przedewszystkiem u siebie, dlaczego nie potaniły aparatu rozprowadzania kredytu? Proszę Panów, pomimo kryzysu istnieją liczne banki i ich oddziały. Nie można było doprowadzić do fuzji banków, nie można było doprowadzić do likwidacji zbędnych oddziałów. Policzcie teraz Panowie te liczne dyrekcje banków, policzcie rady nadzorcze banków, licznych prokurentów, kierowników oddziałów, a przekonacie się Panowie, ze przecież w tej dziedzinie, w dziedzinie bankowości nic nie zrobiono, żeby kredyt potaniał.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#AdamChądzyński">Nie wiem, czy dobrze, że tak pochopnie pozwalano na tworzenie się spółek akcyjnych. Dawniej w przedsiębiorstwie, niejednokrotnie wielkiem, był jeden właściciel. Przedsiębiorstwo miało jego jednego utrzymać. Obecnie potworzyły się liczne spółki akcyjne, częstokroć małe przedsiębiorstwa o małym kapitale, ale z licznemi dyrekcjami, licznemi radami nadzorczemi. A teraz zapytuję, czy przemysłowcy, którzy tak są hojni w rzucaniu cyfr, tyczących się ustawodawstwa socjalnego, czy prasa, która mówi o zagadnieniu produkcji i podaje różne statystyki, przystąpili do rozważania tematu, ile kosztuje administracja przedsiębiorstw w przemyśle i bankach i jakie z tego tytułu jest obciążenie produkcji. Tego zagadnienia nie porusza się w prasie, tego zagadnienia nie porusza się także i tutaj w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki.)</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#AdamChądzyński">Każdy z Panów rozumie, na czem polega istota kryzysu, ale nie każdy chce o tem mówić. Uważa się, że obecny moment kryzysu, kiedy trzecia część robotników jest na bruku, należy wykorzystać w kierunku zlikwidowania ustawodawstwa socjalnego. Bo ja nie wierzę i nikt wśród robotników nie uwierzy, że to się skończy tylko na przedłużeniu 46 godzin pracy tygodniowej na 48. Nikt w to nie wierzy, bo przecież każdy rozumny człowiek wie, że te 2 godziny tygodniowo produkcji nie uratują. I jeżeli przedłużenie tygodnia pracy przedstawia się jako jedyny sposób wyjścia z kryzysu produkcji, to każdy wie, że mówienie o 2 godzinach tygodniowo jest tylko śmiesznością, i każdy jednocześnie rozumie, że za tem kryje się to, co niektórzy bardzo szczerze i otwarcie mówią, niestety, czasem ze stronnictw włościańskich — mianowicie zamiar przedłużenia długości dnia pracy do 10 godzin wzorem Niemiec. Tak się stawia kwestię, jeszcze wprawdzie nie z trybuny sejmowej, ale w dosyć miarodajnych kołach to się słyszy.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#AdamChądzyński">Pozwolicie Panowie, że cyfrom, które rzucają przemysłowcy, poświęcę trochę uwagi. Może Panowie będą łaskawi w sposób spokojny i rzeczowy rozważyć także i moje cyfry. A jeżeli moje obliczenia są niesłuszne, to będą prosił przedstawicieli Rządu, względnie p. Ministra Przemysłu i Handlu, żeby był łaskaw w sposób miarodajny je sprostować.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, jakie są u nas płace robotnicze i jak one mogą wpłynąć na zdolność konkurencyjną naszego przemysłu? Biorę najpoważniejszy przemysł, a więc przemysł węglowy, główny rezerwuar produkcji węglowej — Górny Śląsk. I oto, gdy przeciętna płaca robotnika w węglu na polskim Górnym Śląsku wynosi 5 zł na dniówkę, to na Śląsku Opolskim wynosi 7 zł, w Zagłębiu Ruhry 9.15 zł, a płaca robotnika angielskiego w górnictwie wynosi 13.51 zł. Czyż nie są to cyfry wymowne, jeśli są nieprawdziwe, proszę uprzejmie p. Ministra Przemysłu i Handlu, aby zechciał je sprostować. A wydajność? Wydajność w górnictwie na jednego robotnika i na jedną godzinę na Górnym Śląsku wynosiła 117 kg węgla przed wojną, dziś wynosi ona 123 kg. Macie Panowie węgiel, wydajność pracy robotnika przewyższa wydajność jego przed wojną, a płace jego są niższe, śmiem twierdzić, niż były przed wojną i znacznie niższe od płac robotnika w najpotężniejszych przemysłach węglowych: niemieckim i angielskim.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#AdamChądzyński">Przechodzę teraz do drugiego z kolei wielkiego przemysłu w Polsce, przemysłu włókienniczego. Gdy tkacz nasz w Łodzi otrzymuje za godzinę 68 gr, to takiż sam tkacz w Monachjum otrzymuję 73 gr. Gdy przędzarz bawełniany w Łodzi otrzymuje za godzinę 58 gr, takiż sam w Monachjum otrzymuje 77. Gdy robotnik podwórzowy w Łodzi otrzymuje 33 gr, to takiż sam w Monachjum otrzymuje 58 gr.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#AdamChądzyński">Przemysł maszynowo-żelazny, trzeci z kolei. Do niedawna, do strajku metalowców, wykwalifikowany robotnik w Warszawie otrzymywał 38 zł 16 gr. na tydzień, dziś otrzymuje o 10% więcej, podczas gdy w Berlinie taki sam robotnik otrzymuje 52 zł, a w Londynie 74 zł. Tak się przedstawia porównanie płac robotniczych w najważniejszych naszych przemysłach: węglowym, włókienniczym i żelaznym.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#AdamChądzyński">Obecnie spróbuję zanalizować osławione już u nas obciążenie produkcji ubezpieczeniami socjalnemu. I znowu będę przytaczał cyfry porównawcze z dziedziny przemysłu polskiego i niemieckiego, bo wszak prawie 50% do 60% naszego importu i eksportu, naszych stosunków handlowych i przemysłowych przypada na Niemcy, wszak najgroźniejszym naszym konkurentem jest przemysł niemiecki i dlatego będę używał przedewszystkiem cyfr porównawczych z przemysłu u nas i w Niemczech. Najpoważniejszem ubezpieczeniem jest u nas ubezpieczenie t. zw. chorobowe, czyli Kasy chorych. Z leczenia w Kasach chorych korzysta w Polsce 4.250.000 osób, t. j. 15% ludności. Panowie Posłowie zrozumieją, jak wobec powyższych cyfr ważną rolę odgrywają dziś Kasy chorych w dziedzinie stosunków sanitarnych państwa. Ubezpieczonych w kasach chorych w Polsce, bez Górnego Śląska, co do którego cyfr chwilowo nie mam, jest 1.648.000. Panowie rozumieją, że Kasy chorych to jest jedna z najpotężniejszych dzisiaj instytucji w Polsce. Panowie zrozumieją, że tam, gdzie wchodzi w grę liczba 4.250.000 ludności, gdzie liczba ubezpieczonych dochodzi blisko do 2.000.000, tam nie jest łatwą gospodarka, szczególnie, gdy tak wielką instytucję z tak wielką ilością ubezpieczonych i o tak wielkich kapitałach tworzy się dziś. Wszak w Niemczech Kasy Chorych istnieją od 50 lat. My je dopiero tworzymy, więc nie żądajcie Panowie, ażeby w tych warunkach tak wielka, tak olbrzymia instytucja była już ideałem. My sami wiemy, że są tam nadużycia, że tam są nieporządki, my także dążymy do tego, ażeby te nieporządki usunąć, ale na to trzeba czasu.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#komentarz">(P. Popiel: I dobrej woli, a nie ataków.)</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#AdamChądzyński">To jest za wielka instytucja, ażeby jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej już porządek odrazu można było w niej wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#AdamChądzyński">Ogólna suma składek na Kasy chorych w całem Państwie Polskiem wynosi 75.000.000 złotych. W Niemczech ona wynosi 750.000.000 marek, czyli 937.000.000 zł, a więc na jednego ubezpieczonego składka roczna wynosi w Polsce 44 zł, w Niemczech 47 mk, czyli 58 złotych, a zatem jest tam znacznie wyższa. Wprawdzie referent generalny budżetu, poseł Zdziechowski, który sprawę świadczeń socjalnych wprowadził do swego sprawozdania, daje cyfry procentowe, powiada, że u nas obciążenie procentowo jest znacznie większe niż w Niemczech i innych państwach, ale jego te cyfry są raczej teoretyczne. Cyfry wzięte z życia, z rzeczywistości, dają, zdaje mi się, bardziej miarodajny obraz. Obciążenie z tytułu Kas chorych na jednego mieszkańca rocznie wynosi w Polsce 2 zł 60 gr, w Niemczech 14 marek, czyli 17 zł 50 gr.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, więc pomimo faktu, że warunki gospodarcze, sanitarne, i mieszkaniowe w Polsce są znacznie gorsze, niż w Niemczech, Kasy chorych u nas pracują taniej niż w Niemczech, gdzie one istnieją już 50 lat.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos: Bo lekarze drogo pracują w Kasach.)</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#AdamChądzyński">Przejdziemy i do tego, Panie Kolego. Główny wydatek Kas chorych, mianowicie połowa wszystkich wydatków, stanowią koszty lecznictwa, Te koszta lecznictwa w Polsce są dziś o 400% wyższe, niż przed wojną, w Niemczech są wyższe tylko o 150%. Ceny leków w Polsce są o 200% wyższe niż przed wojną, a w Niemczech nieco niższe niż przed wojną. Jak powiedziałem, połowa wydatków Kas chorych idzie na leczenie. Panowie i z tych cyfr porównawczych zrozumieją, w jak trudnych warunkach znajdują się nasze Kasy chorych w porównaniu z niemieckiemu.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#komentarz">(Głos na prawicy: 1.300 urzędników w Warszawie.)</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#AdamChądzyński">Jeżeli ich jest za dużo, trzeba ich zredukować. Za gospodarkę w warszawskich kasach chorych odpowiada także i stronnictwo Panów, które ma tam bardzo dużą ilość radnych. Panowie wiedzą, że Kasom chorych, które mają tak ważne znaczenie sanitarne w Państwie, nie ułatwiają sytuacji i lekarze, bo teraz równie często jak strajki robotników, notujemy i strajki lekarzy w Kasach chorych!</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, przemysłowcy narzekają, że obciążenie produkcji z tytułu Kas chorych jest bardzo wielkie. Ale jest ono u nas mniejsze niż w krajach konkurencyjnych i dlatego nie może wpłynąć na zdolność konkurencyjną naszego przemysłu. A chyba Panowie nie staną na stanowisku, by Polskę wogóle wyłączyć z pod ubezpieczeń społecznych, by polskiego robotnika pozbawić korzyści, jakie wynikają z ubezpieczenia społecznego. Przypatrzmy się teraz cyfrom obciążenia produkcji z tytułu Kasy chorych.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#AdamChądzyński">W przemyśle np. węglowym, jeżeli przyjąć koszt robocizny, tak jak go podają przemysłowcy, jeżeli przyjąć, że w przemyśle węglowym robocizna wynosi 49% kosztów produkcji, to w takim razie obciążenie z racji Kasy chorych stanowi 1.9% kosztów produkcji. Ale nieprawdą jest, że koszty robocizny w przemyśle węglowym wynoszą 49% kosztów produkcji. Według ścisłych obliczeń, a ma takowe niewątpliwie i Rząd, one napewno nie przenoszą 40%. W przemyśle żelaznym, gdzie robocizna wynosi 8.6% kosztów produkcji, obciążenie z tytułu Kas chorych wynosi 0.3%. W przemyśle włókienniczym, jeżeli wezmę przędzę, gdzie robocizna wynosi 14.15% kosztów produkcji, obciążenie z racji Kas chorych wynosi 0.55% kosztów produkcji. W rolnictwie, gdzie robocizna wynosi około 35% kosztów produkcji, obciążenie z tytułu Kas chorych, wynosi 1.56%. Jak Panowie widzicie, pomijając to, że nasze obciążenie jest niższe niż np. w Niemczech, już odsetki, które Panom przytoczyłem, wykazują, jak nikły jest wpływ ubezpieczenia Kas Chorych na koszty produkcji i że w żadnym wypadku nie może to podrywać zdolności konkurencyjnej naszego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#AdamChądzyński">Przejdziemy teraz do ogólnego obciążenia produkcji węglowej z tytułu Kas chorych, z tytułu ubezpieczeń od wypadków, z tytułu funduszu bezrobocia, to wyniesie ono w Polsce 11.8% kosztów produkcji, wtedy kiedy w Niemczech stanowi ono 16.6% kosztów produkcji, a więc znacznie więcej. Cyfrę, którą dla Niemiec przytaczam, podaje dr. Tanzler, główny pełnomocnik związku stowarzyszeń przemysłowców niemieckich w Reichsarbeitsblatt nr. 24 z r. 1924.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#AdamChądzyński">Ogólna suma składek w Polsce na ubezpieczenia chorobowe, wypadkowe, inwalidzkie i pensyjne, wynosi 104 miliony, w Niemczech 1.740.000.000 złotych. Obciążenie więc na jednego mieszkańca z powyższego tytułu u nas wynosi 3 zł 85 groszy, w Niemczech 31 złotych. Cyfry te są wymowne.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(Głos: Ale ilu tam jest robotników? Inny głos: To jest procentowo na mieszkańca.)</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#AdamChądzyński">To jest obciążenie produkcji. A przyjrzyjmy się teraz jakie jest z tego tytułu obciążenie budżetowe Państwa. Proszę Panów, biorę do ręki sprawozdanie Senatu, biorę cyfry, które daje p. sen. Buzek.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(Głos: Senator Buzek, specjalista od statystyki. Inny głos: Tylko p. Byrka o tem nie wie.)</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#AdamChądzyński">Przytaczam cyfry. Wydatki na opiekę socjalną i pracę w Polsce wynoszą według budżetu 81 milionów — przytaczam tylko cyfry okrągłe — w Czechosłowacji 794 miliony koron, a w Rzeszy Niemieckiej wynoszą 1.109.370.000 marek, do tego dochodzi 127 milionów na Prusy. Stąd obciążenie budżetowe na cele socjalne u nas wypada na głowę ludności 2 zł 9 gr, w Czechach 8 zł 98 gr, w Niemczech zaś 22 zł 87 gr. Gdybyśmy obliczyli ogólne obciążenie na jednego mieszkańca i w składkach i w podatkach, które wynikają z budżetu, to otrzymamy cyfry: u nas 6 zł 48 gr, w Niemczech 53 zł 87 gr.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, tak się przedstawia, bez gniewu, bez demagogii, sprawa obciążenia socjalnego produkcji. Opierałem się na cyfrach i datach urzędowych. Cyfry moje i daty nie są gorsze od cyfr, jakimi się posługiwał p. prezes Komisji Budżetowej Zdziechowski, który albo ma cyfry na podstawie statystyki Międzynarodowego Biura Pracy, albo na podstawie danych, które mu przedstawili przemysłowcy w memoriale, złożonym przez przemysł węglowy w Zagłębiu Dąbrowskiem. Źródła, na których podstawie do powyższych cyfr doszedłem, są niemniej wiarogodne i poważne od tych, jakimi się posługiwał sprawozdawca generalny budżetu. Więc proszę Panów, nie może być mowy o tem, żeby ustawodawstwo socjalne w Polsce było tak rozbudowane, żeby, wynikające z tego tytułu obciążenie produkcji mogło wpływać w jakiejkolwiek mierze ujemnie na zdolność konkurencyjną naszego przemysłu, lub w jakiejkolwiek mierze pogłębiać rozgrywający się przed nami kryzys.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#AdamChądzyński">Jak starałem się wykazać, źródła kryzysu są gdzieindziej. I komu istotnie zależy na tem, ażeby wyjść z obecnego położenia i uzdolnić nasz przemysł do konkurencji z przemysłem państw zachodnich, Niemiec, Czech i Austrii, bo to są nasi konkurenci przemysłowi, ten niech szuka rozwiązania na całkiem innej drodze, a nie na drodze ograniczeń ustawodawstwa socjalnego.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#AdamChądzyński">Teraz przechodzę do zagadnienia konsumcji. Konsumcja ma wielki wpływ na produkcję. I złą byłaby ta polityka, któraby starała się podnieść produkcję kosztem konsumcji. Konsument jest naturalnym odbiorcą tworów producenta. A cóż u nas robiono w dziedzinie popierania konsumcji, w dziedzinie opieki nad konsumcją? Pozwolę sobie znowu przytoczyć cyfry statystyczne. Weźmy charakterystyczny artykuł — cukier. Konsumcja cukru w Polsce na głowę wynosi 8 kg, w Niemczech — 24, w Czechach — 34, w Austrii — 17, a Belgii — 25. Jesteśmy krajem, który ma dużą produkcję cukru i duży eksport, a konsumcję minimalną w porównaniu z konsumcją w krajach zachodnich.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#AdamChądzyński">Weźmy teraz bawełnę. Konsumcja bawełny w Polsce nie tylko jest dwa razy mniejsza niż w Czechosłowacji, i trzy razy mniejsza niż np. w Niemczech, ale nawet u nas w Polsce, zmniejsza się z roku na rok, gdyż np. konsumcja w r. 1922 na głowę wynosiła 1.72 kg., w roku 1923 spadla do 1.55 kg., a w roku 1924 — do 1.44kg. Tak się przedstawia konsumcja bawełny, a przecież mamy wielki przemysł włókienniczy i mimo to wewnętrzna konsumcja bawełny spada.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#AdamChądzyński">A co się dzieje w dziedzinie węgla? Otóż zmniejszenie konsumcji wewnętrznej w roku 1924 wyniosło 2.852.000 tonn, co w porównaniu do całorocznej produkcji Polski w roku 1924 daje 9%, a więc zmniejszenie wewnętrzne konsumcji węgla w roku 1924 stanowi aż 9% naszej produkcji. A przemysł węglowy to jest ten przemysł, który przechodzi dziś największy kryzys.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#AdamChądzyński">Widzicie więc Panowie, że stosunki w Polsce tak się układają, że konsumcja albo spada z roku na rok, albo w porównaniu z państwami obcemi, które sąsiadują z nami, jest znacznie niższa. Rząd tych stosunków nie może negować, a sądzę, że te stosunki nie mogą być obojętne i dla Sejmu. I jeżeli my mówimy dziś o kryzysie, jeżeli mówimy dziś o małej zdolności podatkowej, o budżecie, o oszczędności, to nie możemy pominąć i zagadnienia konsumcji. Ta dziedzina nie może wyjść ani na chwilę z pod naszej uwagi. Inflacja zniszczyła konsumcję, ta inflacja, która jednocześnie przemysłowi przyniosła znaczne korzyści. Korzyści te obliczył p. generalny sprawozdawca budżetu na 76.000.000 dolarów. Polityka przerachowania wierzytelności również nie pomogła konsumcji, bo zniszczyła stan średni i wierzycieli. Niskie płace robotnicze, które tutaj Panom przytoczyłem, także zniszczyły konsumcję.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#AdamChądzyński">Następnie musimy przyjąć pod uwagę ten fakt, że chociaż wydatki osobowe w naszym budżecie są duże, chociaż wynoszą 747.000.000 zł, to jednak płace robotników państwowych są bardzo małe.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#AdamChądzyński">P. sen. Buzek w swoich „Wiadomościach Statystycznych” na wrzesień obliczył dzienny koszt utrzymania rodziny w Warszawie na 6 zł 68 gr, to znaczy trzeba mieć miesięcznie 200 zł w Warszawie, ażeby nie zejść poniżej minimum egzystencji. Nie mówię o robotnikach, których płace, prawie wszystkich, są poniżej minimum egzystencji, ale w liczbie urzędników państwowych, kolejowych, pocztowych i innych, oraz pracowników komunalnych, zobaczymy już nie tysiące, ale dziesiątki tysięcy pracowników publicznych, których płace są poniżej kosztów utrzymania. To są cyfry co do Warszawy, a czy Panowie sądzicie, że w innych miastach, w innych ośrodkach przemysłowych jest inaczej?</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#komentarz">(Głos: Gorzej.)</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#AdamChądzyński">Jeżeli są takie niskie płace robotników, jeżeli tak niskie płace otrzymuje olbrzymia większość, bo około 80% pracowników publicznych, to czy Panowie myślą, że w tych warunkach można mówić o konsumcji? Złą byłaby taka polityka gospodarcza, któraby powiedziała sobie, że tylko na eksporcie opieramy rozwój przemysłu i rozwój produkcji. Naturalnym zbytem każdego przemysłu jest rynek wewnętrzny, i polityka Rządu powinna dbać o konsumcję, o podniesienie zdolności konsumcyjnych kraju, a potem dopiero o zdobycie towarów na rynkach obcych. Przedewszystkiem starać się powinniśmy o rozszerzenie zdolności konsumcyjnych ludności, o rozszerzenie pojemności konsumcyjnej własnych obywateli i własnego Państwa, a dopiero potem eksportować.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#AdamChądzyński">Największą jednak szczerbą w konsumcji dzisiaj jest istnienie ludności bezrobotnej.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#komentarz">(Głos: A drugą rzesza reemigracji.)</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#AdamChądzyński">Tak jest. Ostatnie raporty biur pośrednictwa pracy wykazują, że liczba bezrobotnych już dziś sięga 200.000 ludzi.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#komentarz">(P. Michalak: Już przekroczyła.)</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów bezrobotni nie wszyscy są rejestrowani, szczególniej na wsi, wielu robotników rolnych, wielu wiejskich wyrobników, wcale się nie rejestruje, a pracownicy umysłowi po miastach? Samo Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej powiada, że poza cyfrą zarejestrowanych 200.000 jest jeszcze conajmniej 50.000 bezrobotnych. Ja jestem przekonany, że liczba bezrobotnych w Polsce dochodzi dziś do 300.000. Policzcie Panowie bezrobotnych z rodzinami, a otrzymacie nie mniej jak 1.200.000 do 1.500.000 ludności głodującej. I znów z 28 milionów obywateli Państwa, półtora miliona jest straconych dla konsumcji. Zagadnienie bezrobocia to nie jest tylko zagadnienie spokoju publicznego w Państwie, to nie tylko zagadnienie partii robotniczych, ale to jest zagadnienie państwowe przedewszystkiem. Bezrobocie jest zagadnienie także i wsi, bo jakże przy istnieniu półtora miliona ludności bezrobotnej, polska wieś wygląda? Przecież proces rozdrabniania własności rolnej, proces wyrzucania przybytku ludności wiejskiej do miast ciągle postępuje naprzód. Czyż w interesie rozumnej polityki włościańskiej, podkreślam rozumnej, która powinna dbać o tę ludność wiejską, która na wsi nie ma ziemi, a której i reforma rolna nie zaspokoi, czy w interesie tej rozumnej polityki włościańskiej nie leży także dążenie do zwalczania bezrobocia?</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#AdamChądzyński">Czy nie jest zadziwiającym fakt, że dwaj mówcy najbardziej opozycyjni, my wszyscy jesteśmy dzisiaj opozycyjni — malując ciężkie położenie kraju, nie wspomnieli wcale o bezrobociu. P. Frostig (Koło Żydowskie), który mówił o bankructwach rozmaitych sklepów i drobnych producentów, nie znalazł jednak słowa, by się zająć kwestią bezrobocia, a p. Byrka (Piast), którego cenię za jego znajomość spraw skarbowych, nie poświęcił najmniejszej uwagi zagadnieniu bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#komentarz">(P. Popiel: Dla Piasta ono nie istnieje. To są darmozjady, którym się niepotrzebnie daje zasiłki.)</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#AdamChądzyński">Gdyby p. Frostig i p. Byrka utworzyli lub zamierzali utworzyć w przyszłości Rząd, to już sam fakt, że wczoraj w dyskusji budżetowej ci mówcy nie poświęcili ani słowa zagadnieniu bezrobocia, każe stronnictwom robotniczym mieć największą nieufność do tego, co zamierzają uczynić ci panowie.</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#AdamChądzyński">Jak się przedstawia sprawa bezrobocia, jak się przedstawia polityka Sejmu i polityka Rządu w stosunku do bezrobotnych? Bezrobocie jest długotrwałe. Cyfra bezrobotnych w wrześniu wynosiła 186.000, z tych cyfr widzimy, a to są cyfry urzędowe, że zaledwie 28.000 bezrobotnych otrzymało pomoc ustawową, t. zn. 15% bezrobotnych, co siódmy bezrobotny otrzymywał pomoc ustawową.</u>
<u xml:id="u-5.56" who="#komentarz">(P. Popiel: To i tak luksus dla nich.)</u>
<u xml:id="u-5.57" who="#AdamChądzyński">Panowie, Rząd, kraj nie są w stanie natychmiast dać bezrobotnym zajęcia, ale przecież Rząd, Sejm, kraj, nie mogą patrzeć, jak ci ludzie powoli mrą z głodu i dlatego obowiązkiem polityki państwowej jest przyjść bezrobotnym z pomocą. Ale oto Sejm, a głównie te stronnictwa, w których imieniu przemawiali wczoraj p. poseł Byrka i p. poseł Frostig, tak załatwili ustawowo kwestię bezrobotnych, że dzisiaj tylko co siódmy człowiek otrzymuje zapomogę ustawową. Przecież stronnictwa robotnicze zwracały na to uwagę Sejmowi i żądały one objęcia opieką państwową wszystkich bezrobotnych. Tymczasem stronnictwa p. Frostiga i p. Byrki sprawiły, że dzisiaj ustawodawstwo sejmowe jest takie, że co siódmy bezrobotny ma opiekę Państwową. Rząd na podstawie rozporządzenia idzie z doraźną pomocą...</u>
<u xml:id="u-5.58" who="#komentarz">(Głos: Zupki już nawet daje.)</u>
<u xml:id="u-5.59" who="#AdamChądzyński">... bez uchwały Sejmu, bo musi to czynić i dlatego wskutek owej doraźnej pomocy dalsze 46.000 bezrobotnych korzysta z opieki. Razem ilość bezrobotnych korzystających z opieki państwowej wynosi tylko 40%, a pytam się co będzie z resztą, z pozostałymi 60%? Bezrobocie tymczasem się zwiększa. Pytam się teraz tych Panów, którzy...</u>
<u xml:id="u-5.60" who="#komentarz">(P. Popiel: A na emigrację wysyłać nie można, Francja już nie przyjmuje.)</u>
<u xml:id="u-5.61" who="#AdamChądzyński">... jeżeli Rząd będzie obalony, będą mieli obowiązek utworzenia nowego Rządu, jak ci Panowie zapatrują się już nie tylko na sprawę podniesienia produkcji, na sprawę kryzysu walutowego, kryzysu produkcji, już nie o to pytam, ale co mają zamiar zrobić z bezrobotnymi? Ja pierwszy jako poseł będę głosował za tem, by Sejm votował na melioracje rolne, które podniosą produkcję rolną, ale programu, o którym zaledwie wspomniał p. poseł Byrka, nie można, sprowadzić tylko do melioracji rolnych. Przecież najpilniejszem zagadnieniem każdego Rządu jest walka z bezrobociem. Tych 300.000 bezrobotnych, którzy dziś są jeszcze spokojni, jutro mogą nie pozwolić Panom spokojnie obradować w tej Izbie.</u>
<u xml:id="u-5.62" who="#komentarz">(P. Kowalczuk: Będzie praca, gdy będą melioracje. Głos: Co najwięcej 20.000 będzie zajętych.)</u>
<u xml:id="u-5.63" who="#AdamChądzyński">Bardzo bym chciał, by mnie koledzy z prawicy zrozumieli, by to zrozumiał i p. prof. Głąbiński i p. prof. Stroński, przecież uważamy obu tych panów za inteligentnych ludzi, że dwie godziny przedłużenia pracy w tygodniu nie załatwią sprawy kryzysu. Ale jabym jeszcze bardziej pragnął widzieć prof. Głąbińskiego i prof. Strońskiego, żeby ci panowie stanęli na zgromadzeniu robotniczem i wytłomaczyli robotnikom, głodnym bezrobotnym, w jaki to sposób zwalczy się bezrobocie, jeżeli tym, którzy pracują, każe się jeszcze dwie godziny dłużej pracować. Niech Panowie postawią się w położeniu bezrobotnych, czy ta armia głodnych, te 300.000 robotników, owa półtoramilionowa głodująca ludność, zrozumie takie stanowisko, że oto tym, którzy już pracują, którzy mają jaki taki chleb, każe się pracować jeszcze dłużej o dwie godziny, a pracy dla bezrobotnych niema. Nikt z Panów nie jest w stanie wytłomaczyć tego rodzaju stanowiska obywatelom bezrobotnym.</u>
<u xml:id="u-5.64" who="#AdamChądzyński">Stosunki w dziedzinie bezrobocia już dziś są okropne i przejmujące, a staną się groźne lada chwila, więc na tem, co jest, przestać nie można. Musi być zmienione ustawodawstwo socjalne; ono musi obejmować wszystkich bezrobotnych i musi dawać wszystkim świadczenia. Ale zanim to nastąpi, zanim przyjdzie ustawa i pomoc ustawowa, musi być zastosowana pomoc doraźna. Jeżeli stronnictwa robotnicze wystosowały pod adresem Rządu żądania, by pospieszył z doraźną pomocą, z pomocą w naturaliach, w węglu, i kartoflach, to tego rodzaju żądania nie wolno zbywać kpinami, jak to uczynił wczoraj p. Wiślicki, (Koło Żydowskie) Sejm nie może, nie przejdzie do porządku dziennego nad zagadnieniem bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-5.65" who="#AdamChądzyński">Przechodzę teraz do budżetu. Uważam, że w tej materii jasno należy sprawę postawić, i w tej materii także musimy się porozumieć. Tegoroczny budżet w dziale wydatków opiewa na sumę 2.180.000.000 zł. Projektowany na rok 1926, wniesiony przez p. Premiera, opiewa na 1.846.000.000 zł. Jak Panowie widzicie, redukcja jest znacznie wyższa od wykazanej. Złoty spadł mniej więcej 15% i w tej chwili poszła drożyzna w górę. Jeżeli drożyzna nie poszła w górę w tym stopniu co spadł złoty, to w każdym razie podniosła się o 10%. A więc gdyby budżet był taki, jak w roku zeszłym, powinienby wynosić nie 2.180.000.000 tylko 2.400.000.000. P. Premier i Minister Skarbu schodzi na 1.840.000.000, to znaczy że oszczędności w budżecie sięgają blisko 600.000.000. Panowie, cokolwiekbyście mówili w tym Sejmie dalej w oszczędnościach budżetowych, drogą redukcji wydatków nie da się pójść. Mogą i muszą być osiągnięte oszczędności inna droga i ja do nich przejdę i postaram się to w tej chwili udowodnić. Ale stawianie sprawy przez wybitnych posłów tego Sejmu, którzy aż z Genewy piszą, że budżet musi wynosić 1.000.000.000 zł, świadczy tylko o nieznajomości tej materii u tych posłów. Rzucenie cyfry wydatków budżetowych. 1.100.000.000 przez p. Frostiga, przez posła, który w tym Sejmie uchodzi za rozważnego człowieka, także jest rzeczą niezrozumiałą. Chciałbym, aby poseł Frostig bliżej umotywował i podał szczegółową analizę tego swego budżetu.</u>
<u xml:id="u-5.66" who="#komentarz">(Głos: Ballin ma rację, bo żąda, by wojsko znieść)</u>
<u xml:id="u-5.67" who="#AdamChądzyński">Chyba że tak, całe wojsko zredukować.</u>
<u xml:id="u-5.68" who="#AdamChądzyński">Przechodzę do omówienia najważniejszej pozycji wydatkowej, to jest 700.000.000 na wojsko. Stanowisko mego stronnictwa jest następujące. Gdyby wizyta Cziczerina w Warszawie odniosła rzeczywisty skutek, gdyby nastąpiło rzeczywiście odprężenie stosunków między Polską a Sowietami, gdyby konferencja w Locarno przyniosła rzeczywiste uspokojenie Europy, to znaczy, gdybyśmy mieli przynajmniej na pewien dłuższy czas, bo na zawsze o tem niema mowy, ale na pewien czas uspokojenie i bezpieczeństwo na wschodnich i zachodnich granicach, to niewątpliwie moje stronnictwo poszłoby na redukcję armii. Ponieważ dziś, uchwalając budżet na r. 1926, nie mamy jeszcze pewności ani co do granic zachodnich, ani wschodnich, nie może być mowy o redukcji wojska. I dlatego kto realnie myśli, kto realnie ocenia budżet i stosunki, ten rozumie, że z najważniejszej pozycji t. j. wojska z 700.000.000 nie można nic skreślić w projektowanym na rok 1926 budżecie. Pytam się, jak wobec tego wygląda budżet 1.100.000.000, albo — jak to słyszałem dzisiaj — zdaje się budżet p. Romockiego (Ch. D.) 1.500.000.000.</u>
<u xml:id="u-5.69" who="#AdamChądzyński">Przypominam że wydatki na oświatę drugą z kolei poważną pozycję budżetową wynoszą 300.000.000. Jeszcze dwie pozycje w naszym budżecie po stronie wydatków, są duże. Jedna cyfra to — inwestycje. U nas nawet remont generalny nazywa się inwestycją, czego niema w żadnym innym budżecie. Tak pojęte inwestycje dają w budżecie tegorocznym 302 miliony. Pytam się Panów, czy kto z tego działu będzie skreślał jakie wydatki dzisiaj, gdy jest bezrobocie. Chyba nie. Wojsko — 700.000.000 zł, 300.000.000 inwestycje, to już miliard, i 300.000.000 szkolnictwo, razem 1.300.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-5.70" who="#AdamChądzyński">Ale jest jedna materia, o której nie mówili wczoraj pp. Frostig i inni, a być może, że mieli ją na myśli. To są wydatki osobowe. Nie mówię o przedsiębiorstwach, tylko o budżecie administracyjnym, wynoszą one 746.000.000. To jest bardzo duża cyfra i być może, że niektórzy Panowie, którzy tego nie odważyli się powiedzieć z trybuny sejmowej, gdy budżet przyjdzie do komisji, powiedzą, że trzeba zredukować powiedzmy 30 albo 50.000 pracowników państwowych. Ja nie chcę dziś mówić o naszej administracji, o systemie oszczędnościowym, wogóle o systemie urzędowania dzisiejszym, o tej materii nie będę mówił. Ale muszę zaznaczyć, że nawet ten, ktoby chciał redukować pracowników państwowych, ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego rodzaju pomysłów, ale gdyby ktoś tego żądał, byłby to pomysł w najwyższym stopniu niebezpieczny. W czasie największego kryzysu gdy urzędnicy prywatni są wyrzucani z banków i z fabryk, gdy robotnicy są wyrzucani z pracy i jest ich 300.000 na bruku, byłaby szaloną ta polityka państwowa, któraby w tym momencie chciała redukować funkcjonariuszów publicznych. I dlatego dziś niema żadnych warunków dla t. zw redukcji, pracowników państwowych, a zatem z sumy w cyfrze 747.000.000 panowie bardzo niewiele możecie oszczędzić.</u>
<u xml:id="u-5.71" who="#komentarz">(Głos: Trzeba jeszcze powiększyć biurokracje!)</u>
<u xml:id="u-5.72" who="#AdamChądzyński">Nie, nie o to chodzi, nie na tej płaszczyźnie zagadnienie stoi.</u>
<u xml:id="u-5.73" who="#AdamChądzyński">I dlatego proszę Panów, cokolwiek byście mówili, to w dziedzinie wydatków redukcja budżetu może być tylko bardzo nieznaczna. I dlatego teza, stawiana tu przez przedstawicieli płatników, i to grubszych płatników, że trzeba nasze wydatki odrazu w jednym roku i to w okresie najcięższego kryzysu obniżyć do poziomu „możliwych i to realnych dochodów” — wiemy co to są w rozumieniu pp. Frostiga i Byrki realne dochody: to znaczy uwolnienie od podatków połowy płatników — otóż ta teza nie wytrzymuje żadnej krytyki. Nie można połączyć dwóch rzeczy. Panowie możecie robić opozycję wobec Rządu. I my do tego Rządu się nie palimy, i my gotowiśmy zmienić ten Rząd, ale tylko na lepszy, nie na gorszy. Ale, Panowie, sprowadzanie zagadnienia do tego, że ten Rząd jest zły, bo rzekomo niszczy podatnika, bo egzekwuje podatki, sprowadzanie zagadnienia do redukcji podatków i robienie na tem tle kryzysy gabinetowe, to także nie jest platforma, na którą mybyśmy poszli. Odwrotnie, twierdzimy, że system podatkowy, jaki jest, musi być utrzymany, bo chwila bynajmniej nie jest taka, żeby przyszło do generalnego zwolnienia, lub obniżenia podatków. Rozumiemy, że ulgi podatkowe muszą być, ale dla tych, którzy na to zasługują. Obecne ustawodawstwo pozwala na to całkowicie. Rozumiemy, że ten bank, który bankrutuje, nie będzie płacił podatków, że ta fabryka, która bankrutuje, także nie będzie płaciła podatków. Ale żeby z tej racji, że jeden, drugi, albo dziesiąty bankrutuje, 90 innych zwolnić od podatków, na to zdaje mi się Sejm nie pójdzie.</u>
<u xml:id="u-5.74" who="#AdamChądzyński">Nie możemy się zgodzić absolutnie z p. Premierem, by podatek majątkowy został obniżony do połowy i żeby podatek ten nie był ściągany. Rząd zawsze mówił, że podatek majątkowy jest wyrównaniem tych podatków, których nie zapłacono w czasie inflacji. Nie tylko Rząd to mówił, ale mówił to nawet p. Wierzbicki, są na to stenogramy sejmowe, który chełpił się tem, że klasa posiadająca da Polsce ten podatek. Jeżeli dziś ten i ów, to lub inne przedsiębiorstwo przemysłowe nie może zapłacić, to nie znaczy, by zaraz zwalniano od połowy podatku majątkowego wszystkich. Rozumiem, że w ciężkich warunkach kryzysu może być moratorium. może być przełożenie tego podatku na później, ale, Panie Premierze, na to, żebyśmy uwolnili płatników od podatku majątkowego, lub zmniejszyli go o połowę, na to nie wiem, czy pójdzie Sejm, a nasze stronnictwo stanowczo się temu sprzeciwia.</u>
<u xml:id="u-5.75" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, teraz przechodzę do sprawy oszczędności. Kto, jak kto, ale stronnictwo robotnicze, będzie wymagać od Rządu i administracji oszczędnej i racjonalnej gospodarki. Będziemy się tego domagać choćby dlatego, że gros ciężarów państwowych, twierdzę to stanowczo, ponoszą robotnicy jako konsumenci i szerokie masy ludności. Jeżeli weźmiemy rubrykę dochodów, rubrykę danin publicznych, to większość opłat i podatków płynie z opodatkowania konsumentów. Więc choćby z tego tytułu, że robotnik jest jako konsument podatnikiem i to dobrym podatnikiem, nie zalegającym, będzie on i jego stronnictwo robotnicze żądać by pieniędzmi państwowemi, pieniędzmi publicznemi, które idą także z kieszeni robotniczych, z tych niskich płac robotniczych, gospodarowano oszczędnie. Nie dzieje się to ani w wojsku, ani w przedsiębiorstwach państwowych i monopolach, ani w urzędach odbudowy, ani w państwowem gospodarstwie leśnem.</u>
<u xml:id="u-5.76" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, nie potrzeba tu mnożyć przykładów, wystarczy zajrzeć do sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli, a znajdziemy tam 700 zadrukowanych stronic, poświęconych złodziejstwom i nadużyciom jakie się w Polsce niestety dzieją. Przesłuchajcie Panowie robotników np. monopolu tytoniowego, a dowiecie się, że setki skrzyń tytoniu gniją i psują się w fabrykach tytoniu.</u>
<u xml:id="u-5.77" who="#komentarz">(P. Popiel: Afera w Łodzi. Głos: W Poznaniu palą centnarami.)</u>
<u xml:id="u-5.78" who="#AdamChądzyński">Z temi nadużyciami trzeba skończyć! Kontrola ze strony Rządu, i społeczeństwa musi być tego rodzaju, by raz już skończyć z nadużyciami administracji.</u>
<u xml:id="u-5.79" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, gdybyśmy nie wiem co mówili w Sejmie, że tylko Rząd może zaprowadzić oszczędności, że państwowe organy kontrolne mają wyplenić łapownictwo i nadużycia tam, gdzie one istnieją, to jeszcze nie pomoże, jeżeli samo społeczeństwo będzie tolerowało nadużycia, jeżeli obywatele będą się bali donosić o nadużyciach, lub jeżeli tych obywateli, którzy doniosą o nadużyciu, pozbawi się pracy, jeżeli, zdarzać się będą tacy obywatele, którzy będą nakłaniać funkcjonariuszy publicznych do nadużyć i płacić im łapówki. Nie wystarczy, jak to mówił p. Frostig, zwalczać nadużycia biurokracji, i urzędników, ale także trzeba sobie powiedzieć, że musi być kryminał i dla tych obywateli, którzy usiłują przekupić urzędnika.</u>
<u xml:id="u-5.80" who="#komentarz">(Głos: Brawo. I dla tych urzędników, co biorą łapówki)</u>
<u xml:id="u-5.81" who="#AdamChądzyński">Tylko w ten sposób możemy usunąć zło. Rozumiem, że w dziedzinie gospodarki wojskowej, gospodarki kolejowej, monopolowej da się bardzo wielkie oszczędności zrobić. Jestem przekonany, że gdyby surowo karano nadużycia, gdyby je usuwano, zaprowadzono oszczędną gospodarkę w ramach budżetu, tobyśmy niewątpliwie zaoszczędzili kwotę około 200 milionów. To są, mojem zdaniem, jedyne oszczędności, które mogą być do projektowanego budżetu zastosowane.</u>
<u xml:id="u-5.82" who="#AdamChądzyński">Kończę swoje wywody i przechodzę do określenia bliżej naszego stanowiska politycznego. Uważamy, iż rozwiązanie dzisiejszego kryzysu, rozwiązanie gospodarcze, rozwiązanie polityczne może się tylko zacząć od kryzysu Rządu ale zmiana jednego rządu na drugi wcale nie załatwi ani kryzysu gospodarczego w Polsce, ani także kryzysu politycznego. I my tu, jako Sejm, musimy sobie prawdę powiedzieć. Słusznie mówił p. Byrka, że Sejm jest źródłem prawa, ale nie dopowiedział, że Sejm jest także źródłem władzy; on daje władzę, on władze kontroluje i on przed narodem jest za tę władzę odpowiedzialny. Chociażby nie wiem jak wymownie p. Frostig. i p. Byrka, bronili tego Sejmu, i starali się podnieść jego powagę, to fakty, które stoją przed nami, nie zawsze przemawiają w obronie Sejmu.</u>
<u xml:id="u-5.83" who="#AdamChądzyński">Od pamiętnego dnia 1 lutego 1924 r. po wstrzymaniu druku marek i przejściu od inflacji do ustabilizowanej waluty mija 20 miesięcy. Widzimy dziś, że Państwo jest słabe i tylko z wielkim wysiłkiem, kosztem ogromnych ofiar swych obywateli, znosi ciężary dokonanej reformy walutowej. Jeszcze słabszym okazał się rząd, który doprowadził do wielkiego kryzysu gospodarczego, nie jest w stanie go opanować, także nie jest wolny od obaw, czy dzieło jego dwuletniej pracy nie runie: ale najsłabszym okazał się Sejm, który wybrany w r. 1922 pod hasłem naprawy stosunków, nie zdobył się na własną myśl, troskę nad finansami powierzył rządowi pozaparlamentarnemu, dając mu pełnomocnictwa i wyrzekając się dobrowolnie nawet prawa kontroli. Dziś ten Sejm, jak dwa lata temu, za czasów hiperinflacji. stanął pod moralną presją niezadowolonych obywateli i miota się bezsilny w walce wzajemnej stronnictw, a gniew swój wyładowuje, pragnąc usunąć Rząd, któremu sam udzielił pełnomocnictw, który tolerował dwa lata.</u>
<u xml:id="u-5.84" who="#AdamChądzyński">A co będzie jutro? Wszak stoimy wszyscy w obliczu groźnej katastrofy. Bank Polski, instytucja emisyjna, zredukowała obieg banknotów do 386.000.000 zł. Naród 30-milionowy z wielkim przemysłem prawie pozbawiony jest pieniędzy dla swego życia gospodarczego. Największe fabryki i kopalnie albo już stoją bezczynne, albo lada chwila wstrzymać mogą pracę. Zarejestrowana oficjalnie na 200.000, w rzeczywistości trzystutysięczna rzesza bezrobotnych jest bez pracy i chleba, głodna i zrozpaczona. Najstarsze i najsolidniejsze instytucje finansowe walczą jeszcze i pracują, choć są zachwiane, choć z trudem i niedostatecznie finansują znajdujące się dotychczas w ruchu przedsiębiorstwa przemysłowe. Jeszcze jedno pogorszenie się sytuacji, jeszcze jeden popłoch wśród publiczności, mającej swe wkłady w bankach, a nastąpić może ostateczna katastrofa.</u>
<u xml:id="u-5.85" who="#AdamChądzyński">Narodowa Partia Robotnicza sądzi, że w tych warunkach nie tylko możliwem ale i koniecznem staje się wzajemne porozumienie stronnictw i zawieszenie walk partyjnych w interesie Państwa, w interesie zachowania resztek autorytetu Sejmu wśród ludności.</u>
<u xml:id="u-5.86" who="#komentarz">(Głos: Nowy wiatr wieje.)</u>
<u xml:id="u-5.87" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, przecież nawet w Locarno 7 państw o sprzecznych interesach, częstokroć wrogich sobie wzajemnie, jak np. Francja i Niemcy, Niemcy i Polska, jak mówił nasz Minister Spraw Zagranicznych, miały porozumieć się w celu zapewnienia sprawy pokoju, czyż w polskim Sejmie 7 czy 8 polskich stronnictw nie jest w stanie zdobyć się na zawarcie kompromisu w dzisiejszych ciężkich chwilach,...</u>
<u xml:id="u-5.88" who="#komentarz">(Brawa i oklaski. Głos: Zróbcie początek! P. Popiel: Dajemy inicjatywę!)</u>
<u xml:id="u-5.89" who="#AdamChądzyński">... na utworzenie Rządu, któryby wziął na siebie odpowiedzialność wobec kraju, wziął na siebie trud wydobycia Państwa z tej sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Muszę jednak zaznaczyć, że droga do takiego kompromisu prowadzi przez zgodę stronnictw, przez zawieszenie walk. Jeżeli prof. Głąbiński, jeżeli p. Stroński istotnie odczuwają grozę położenia, jakie wisi nad nami, jeżeli istotnie chcą ratować kraj, to niechże nie wysuwają programu odbierania robotnikom tego, co uzyskali w tym Sejmie, na co swoją pracą w Państwie zasłużyli.</u>
<u xml:id="u-5.90" who="#komentarz">(P. Rzepecki: Kiedy robotnicy sami tego nie chcą.)</u>
<u xml:id="u-5.91" who="#AdamChądzyński">Panie, niech Pan nie będzie obrońcą i adwokatem robotników, tak jak ja nie chcę być obrońca i adwokatem kapitału. Niech każdy z nas zostanie w swojej roli.</u>
<u xml:id="u-5.92" who="#AdamChądzyński">Rząd porozumienia stronnictw jest potrzebny. Droga do tego rządu prowadzi tylko przez zawieszenie walk partyjnych i nienaruszanie wzajemne tych zdobyczy, jakie uzyskały poszczególne warstwy narodu. Program tego Rządu haszem zdaniem powinien się ograniczyć do spraw najważniejszych i do najpilniejszych, a mianowicie: do utrzymania stałej waluty, do zaciągnięcia pożyczki zagranicznej, na warunkach, nie upokarzających godności narodu i nie zagrażających w niczem naszej niezależności politycznej i gospodarczej, do zasilenia Banku Polskiego kapitałem i podniesienia jego zdolności emisyjnych i do uruchomienia warsztatów pracy i zatrudnienia bezrobotnych. Zdaje mi się. że ten program może być i jest niewątpliwie wspólnym dla wszystkich stronnictw i zdaje mi się, na takiej platformie bez żadnych ubocznych politycznych tendencji mógłby się utworzyć Rząd.</u>
<u xml:id="u-5.93" who="#komentarz">(Głosy: A reforma rolna?)</u>
<u xml:id="u-5.94" who="#AdamChądzyński">Gdy taki rząd będzie mógł powstać, a jestem zdania, że powołane do poczynienia prób w tym kierunku jest przedewszystkiem Prezydium Sejmu, Rząd, któryby miał program i siłę naprawy dzisiejszych stosunków, wtedy dopiero możemy otworzyć przesilenie. W dzisiejszych warunkach, gdzie nie widzimy ani programu, ani jakiejkolwiek konsolidacji stronnictw, stronnictwo nasze nie przyczyni się do wywołania przesilenia rządowego, natomiast głosować będzie za wnioskiem o rozwiązanie Sejmu.</u>
<u xml:id="u-5.95" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Piesch.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#RobertGustavPiesch">Wysoki Sejmie! W krytycznym położeniu gospodarczem w jakim znajduje się państwo nasze wskutek upadku złotego, usprawiedliwione było oczekiwanie, iż p. Premier w charakterze Ministra Skarbu odsłoni przed Sejmem, jak to już zapowiedział w Radzie Gospodarczej, obraz przyszłych, na szeroką skalą zakrojonych stosunków finansowych. Chcemy dodać, iż nawet p. Premier czarów robić nie potrafi. Jednak żądać musimy, aby Minister Skarbu tak znał tętno naszego życia gospodarczego, ażeby z doświadczeń swojej blisko 2-letniej działalności wyciągnął słuszne konsekwencje. Bolączki naszego życia gospodarczego ująć można w następujących kilku słowach: droga produkcja i brak zbytu, drożyzna pieniądza i brak kredytu i gotówki, oraz słaba pomoc zagraniczna. W ścisłem związku z tem wielkie bezrobocie i całe zastępy bezrobotnych, którzy muszą być utrzymywani zapomogami. Obecna nędza w naszem gospodarstwie społecznem i państwowem musiała nastąpić, gdyż Rząd w jednostronnem swem dążeniu do utrzymania równowagi i stabilizacji złotego zapomniał zupełnie, iż te wszystkie środki musza należycie uwzględnić podstawy zdrowej gospodarki społecznej. Polityka Rządu p. Grabskiego nie tylko podkopała siłę podatkową ludności, wdzierając się w substancję materii gospodarczej, lecz również wstrząsnęła bardzo silnie zaufaniem zagranicy do naszej waluty.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#RobertGustavPiesch">Niby introdukcję do ostatniego expose p. Prezesa Rząd przedłożył Sejmowi trzy projekty ustaw: 1) o szczególnych środkach złagodzenia przesilenia finansowego, 2) o środkach ograniczenia wydatków Państwa i innych związków prawno-publicznych i 3) o środkach tymczasowych, zmierzających do poparcia produkcji krajowej i poprawy bilansu płatniczego. W trzech projektach ustaw zarysował p. Premier te trzy wielkie bolączki polityki finansowej i życia gospodarczego i chce niemi zaradzić złu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#RobertGustavPiesch">Co się tyczy przedewszystkiem stanowiska Polski w gronie państw europejskich, to wcale nie możemy podzielać optymistycznego zapatrywania p. Premiera. Wydaje nam się przeciwnie, jakoby nasza polityka zagraniczna doprowadziła zwolna do osamotnienia naszego Państwa, co napewno nie leży w naszym interesie. Czy okazywana nam dzisiaj przez niektóre państwa przyjaźń nie wynika z pobudek egoistycznych, to pokaże nam przyszłość.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#RobertGustavPiesch">To, co p. Premier powiedział o uspokojeniu wewnątrz kraju, było chyba przeznaczone tylko dla zagranicy. My obywatele narodowości niemieckiej stwierdzić musimy z całą stanowczością, że stosunek Rządu względem nas pogorszył się znacznie. Chcielibyśmy przypomnieć p. Premierowi, iż to jego brat Minister Oświaty wszelkiemi środkami stara się rozbić szkolnictwo niemieckie. Nieuzasadnione żadną ustawą zarządzenia jego, które odebrać chcą szkołom niemieckim dawniejszy ich charakter, nieuzasadnione zwalnianie niemieckich sił nauczycielskich, odbieranie nauczycielom, którzy pełnili swa służbę należycie, kwalifikacji do nauczania, utrudnianie młodzieży niemieckiej dalszego kształcenia się za granicą, koniecznego wskutek braku krajowych uniwersytetów i szkół zawodowych z niemieckim językiem nauczania, bezwzględne konfiskowanie gazet niemieckich, surowe karanie t. zw. deliktów prasowych — oto mały wybór z całej masy zjawisk, z których wynika wszystko inne a nie to, żeby to były stosunki, opierające się na Konstytucji. Jak w kierunku kulturalnym, tak i gospodarczym Rząd zapomniał zupełnie o równouprawnieniu obywateli polskich. Równouprawnienie, a nawet więcej niż to, mamy wprawdzie w obowiązkach, lecz nie mamy tego równouprawnienia co do przysługujących nam praw. W przedsiębiorstwach państwowych i prywatnych pracownicy narodowości niemieckiej opuszczać muszą swe stanowiska, aby zrobić miejsce pracownikom polskim. Jeżeli chodzi o dostarczanie pewnym osobom odpowiedniego beneficjum, to zapomina się nawet o podnoszonej tak często zasadzie oszczędności. Do tej dziedziny należy mianowanie urzędników państwowych, a nawet ministrów dyrektorami generalnym i przedsiębiorstw górnośląskich.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#RobertGustavPiesch">Nasza bezcelowa i niekonsekwentna polityka gospodarcza wstrząsnęła zaufaniem nie tylko obywateli Państwa naszego, ale również zagranicy do obecnego Rządu i do Państwa. P. Premier Grabski w swoich oświadczeniach oficjalnych wygłaszał coraz to nowe zasady bez względu na to, czy twierdzi dzisiaj przeciwieństwo tego, co uważał wczoraj za niezachwianą prawdę.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#RobertGustavPiesch">Położenie gospodarcze naszego przemysłu górnośląskiego jest katastrofalne. Huty i kopalnie zamykają się zupełnie lub pracują z dwiema lub trzema zmianami w tygodniu, gdyż niema zbytu, albo braknie pieniędzy, wskutek czego odbiorcy towaru zapłacić nie mogą. Przedsiębiorstwa nie mogą wypłacać robotników i pracowników.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(P. Skowronek: A Wasi dyrektorzy biorą po 30.000 miesięcznie! Głos na ławach N. P. R.: Wszyscy dyrektorzy.)</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#RobertGustavPiesch">Zachodzi obawa, iż wkrótce cały wielki przemysł górnośląski zostanie unieruchomiony. Liczba bezrobotnych na Górnym Śląsku, która wynosi obecnie 51.000, wzrasta z dnia na dzień. Na Górnym Śląsku zatapiają się całe szyby węglowe z powodu wstrzymania ruchu wskutek braku zbytu. Zagranica otrzymuje dzisiaj tonę węgla górnośląskiego po 11–12 zł, podczas gdy własny koszt węgla wynosi 13–14 zł za tonnę. Czy Rządowi nie było wiadome, iż w dniu 15 czerwca kończyło się zobowiązanie Niemiec do odbioru 500.000 tonn węgla miesięcznie z rejonu górnośląskiego? Dlaczego nie poczyniono we właściwym czasie odpowiednich kroków w celu uzyskania nowych rynków zbytu? Tak samo jak przemysłowi górnośląskiemu powodzi się wszystkim innym gałęziom przemysłu w Polsce.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#RobertGustavPiesch">Gospodarstwo rolne cierpi dziś jeszcze wskutek złego urodzaju w roku ubiegłym. Dużo rolników jest zadłużonych. Tegoroczne zbiory średnie polepszyły wprawdzie położenie finansowe rolnika, lecz nie tak, aby mógł zadośćuczynić wszelkim zobowiązaniom podatku majątkowego. Nadmierne obciążenie przez podatek majątkowy przybrało prawie charakter konfiskaty majątkowej. Nadejście w jednym terminie kilku nakazów płatniczych uniemożliwia spłacenie podatków.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#RobertGustavPiesch">Czy może nastąpić zniżka cen, jeżeli podstawy kalkulacji cen nie zostaną zmienione? Jeżeli Państwo nakłada na niezdolnego do zapłaty obywatela niesłychanie lichwiarską karę — 4% za zwłokę miesięcznie, to wtedy dziwić się nie trzeba. Jeżeli obliczenia zysku osób prywatnych przekraczają znacznie granice dopuszczalne. Spowodowane różnemi sposobami obciążenie naszej produkcji przez niepotrzebne opłaty manipulacyjne urzędów państwowych jest ważnym czynnikiem drożyzny.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#RobertGustavPiesch">Powolna praca w administracji kosztuje gospodarstwo społeczne dużo pieniędzy, niesłychany brak gotówki doprowadza do niezmiernej drożyzny kredytu. Jeżeli Pan Premier w wywodach swych podniósł, że Rząd będzie zmuszony dostosować politykę celną taryfową, podatkową do potrzeb gospodarstwa społecznego w celu zniżenia kosztów produkcji, to równa to się zupełnemu przyznaniu się do własnej winy. Sejm kilkakrotnie występował z odpowiedniemi żądaniami, nie uczyniono im jednak zadość, gdyż p. Premier potrafił wtedy wszystko o wiele lepiej.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#RobertGustavPiesch">Chętnie przyjmujemy do wiadomości, że produkcja kraju ma być w ten sposób powiększona, iż zapotrzebowanie ludności będzie pokryte własnemi wyrobami. Ale dopóki nie poprawi się jakość krajowych produktów, dopóty żądanie to pozostanie na papierze.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#RobertGustavPiesch">Podnosi się stale i to zupełnie słusznie, że Polska jest krajem agrarnym i że produkty rolne stanowią najgłówniejszy artykuł eksportowy. Żądaniem kardynalnem Rządu powinno zatem być nie tylko utrzymanie produkcji rolnej na obecnej wysokości, lecz jakże powiększenie jej, gdyż to wywarłoby pomyślny wpływ na nasz bilans handlowy i płatniczy. Przez podniesioną przez p. Premiera ponownie potrzebę przeprowadzenia reformy rolnej, która w głównej mierze skierowana jest przeciwko niepolskiej narodowości, produkcja rolna obniży się bezwarunkowo, a tem samem zmniejszy się wywóz zagraniczny na niekorzyść naszego aktywnego bilansu płatniczego. Dlatego nie możemy zrozumieć tego, że p. Premier wstawia się z taką surowością za przeprowadzeniem reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#RobertGustavPiesch">Polityka gospodarcza Rządu zapiera się często elementarniejszych zasad państwa demokratycznego. Kiedy Sejm w roku ubiegłym udzielił p. Premierowi pełnomocnictw, których celem była jedynie sanacja finansów, to odezwały się już wtedy głosy, iż to może wzbudzić dyktatorskie zachcianki u rządu. I faktycznie, stwierdzić musimy, iż nawet do dziś rząd p. Grabskiego za pomocą rozporządzeń wykonawczych pozbawia uchwalone przez Sejm ustawy prawdziwej ich wartości. Tak więc np, stosowanie ustawy paszportowej równa się najgorszej samowoli, gdyż zabrania się wydawać studentom narodowości niemieckiej paszporty ulgowe na studia na uniwersytetach zagranicznych. Cel takiego postępowania jest zupełnie jasny. Dzieci nasze mają być krzywdzone kulturalnie i zmuszone do uczęszczania na uniwersytety polskie. Różnemi sposobami zwlekać się z wystawieniem paszportu ulgowego aż do upływu terminu przyjęć. 500 złotych płacić musi młodzież niemiecka na Skarb Państwa, gdy chce odbywać studia swe zagranicą. Czy można takie postępowanie nazwać współczesnem?</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#RobertGustavPiesch">Przez nieposzanowanie uchwalonych ustaw autorytet Sejmu zostaje systematycznie podkopany.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#RobertGustavPiesch">Nasze przedstawicielstwo ludowe stało się dzięki Rządowi p. Grabskiego parlamentem fikcyjnym. Aby pozostawić Sejm na uboczu, p. Premier wymyślił sobie w ostatnim czasie pewien środek. Najwyższa Rada Gospodarcza uwolnić ma Sejm od ciężarów pracy w sprawach gospodarczych, t. j. zrobić go zbytecznym. Nie jesteśmy bynajmniej przeciwko temu, aby Rząd w sprawach gospodarczych zasiągał rady fachowców, uważamy jednak za naruszenie Konstytucji to, jeżeli jakieś zbiorowe ciało poza Sejmem obraduje i uchwala i następnie swoje uchwały przedkłada Sejmowi do przyjęcia. Dziwnem jest, iż Rząd wbrew wspomnianej tak często oszczędności obciążą budżet kosztami nowego ciała. Wydaje się, jak gdyby p. Premier potrzebował nowego forum, przed którem mogły wygłaszać swe fantastyczne expose, nie znajdując żadnego sprzeciwu.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#RobertGustavPiesch">Przyczyny choroby naszego ciała gospodarczego są powszechnie znane. Potrzeba nam ożywienia produkcji za pomocą umożliwienia taniego kredytu. Potrzebna nam jest zdrowa polityka celna i taryfowa. Potrzebny koniecznie lepszy stosunek do naszych sąsiadów, z którymi musimy zawrzeć umowy handlowe. Potrzebna nam jest w końcu koniecznie finansowa pomoc zagraniczna w formie wydatnej pożyczki. Pan Premier Grabski czekał zadługo na pomoc zagraniczną. Jeżeli dochodzi dziś do przekonania, iż za pomocą wydzierżawienia monopolów można otrzymać pieniądze, to dodać musimy, iż drogę tę obrać można było o wiele wcześniej. Wydaje się, jak gdyby wydzierżawienie monopolu zapałczanego było bodźcem do dalszego działania w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#RobertGustavPiesch">Nasza polityka podatkowa jest niezdrowa i nie zastosowuje się do siły płatniczej narodu. Polityka ta oddziaływa niekorzystnie na nasze życie gospodarcze i wytwarza nieustanne krążenie podwyżek cen, które podrażają naszą produkcję. Jest więc konieczne, aby w tym kierunku jak najwcześniej nastąpiła radykalna zmiana.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#RobertGustavPiesch">P. Premier w swojem expose zwrócił także uwagę na konieczność pokoju wewnętrznego. Ale w jaki sposób ma być pokój ten osiągnięty, jeżeli dla idei państwa narodowego pozbawia się 40% ludności Polski ich praw obywatelskich? My Niemcy spełnialiśmy zawsze swoje obowiązki obywatelskie, w traktowaniu nas jednak nigdy nie trzymano się zasady bezpartyjności i sprawiedliwości. Przeciwko nam wydaje się postanowienia wyjątkowe, które czynią z nas obywateli drugiej klasy. Zamiast uznania naszej chętnej współpracy przy rozbudowie naszego życia gospodarczego, Rząd odpycha nas pod każdym względem w tył. Czy tedy może się rozwinąć świadomość państwowa?</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#RobertGustavPiesch">Ponieważ jesteśmy przekonani, iż Rząd p. Grabskiego przez swoją dotychczasową działalność nie podołał zadaniom swoim w kierunku polepszenia stosunków gospodarczych naszego Państwa i również pod względem politycznym stracił charakter bezpartyjny, którym się zawsze szczycił, przeto uważamy dymisję gabinetu p. Grabskiego za jedyny środek do sanacji położenia gospodarczego i politycznego w naszem Państwie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Greiss.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#BronisławGreiss">Wysoka Izbo! W 7 latach swojego ponownego istnienia Państwo Polskie przechodziło różne okresy, z tych dwa były najgroźniejsze: jeden pod koniec 1923 r. za rządu ówczesnego premiera Witosa, a drugi — to ostry kryzys dzisiejszy, który trwogą i przerażeniem przejmuje nie tylko całe społeczeństwo, ale także Sejm, a nawet i obecny Rząd.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#BronisławGreiss">Jeżeli zabieram dziś głos w imieniu Klubu Katolicko-Ludowego, który mam zaszczyt reprezentować, to bynajmniej nie dlatego, aby krytykować, bo rozumiemy doskonale, że łatwiej jest krytykować, niż budować i tworzyć, ale zabieram głos tylko dlatego, by wskazać zło, jakie cały kraj przenika i dręczy całe społeczeństwo, a zarazem wskazać środki naprawy. Nie myślę tu w swojem przemówieniu podnosić i rozdmuchiwać aż do demagogicznych określeń tego ciężkiego położenia gospodarczego, jakie rzeczywiście jest, bo nie myślę słowami mojemi wzmacniać i utrwalać tego popłochu i tej grozy, jaka się w kraju szerzy. Rząd obecny był o tyle w szczęśliwszem położeniu od wszystkich innych poprzednich, a krótkotrwałych rządów, że miał możność w dłuższym okresie swojej pracy przeprowadzić w miarowem tempie sanację stosunków gospodarczych. Rząd ten od pierwszej chwili stronnictwo nasze popierało we wszystkich zamierzeniach, i jak popieraliśmy go w zamierzeniach co do uzdrowienia pieniądza polskiego, tak samo jak najchętniej dawaliśmy zawsze poparcie we wszelkich sprawach, dotyczących sanacji stosunków naszego Państwa. Ja sam przed rokiem, przemawiając z tej trybuny wspomniałem, że zasługi, jakie p. Premier położył około uzdrowienia pieniądza polskiego, nie pójdą w naszej Ojczyźnie w zapomnienie, że owszem kiedyś w historii rozwoju Ojczyzny naszej po jej zmartwychwstaniu imię p. Premiera będzie zapisane złotemi zgłoskami. Tymczasem z każdym miesiącem, z każdym tygodniem, z każdym niemal dniem stosunki w kraju coraz bardziej się pogarszają. I kiedy teraz ponownie zebrał się Sejm, byłem głęboko przekonany, że ten sam premier, p. Grabski, który tak zręcznie potrafił uzdrowić nasz chory pieniądz, naszą markę, że ten sam p. Premier Grabski, jako gospodarz Państwa wystąpi z doraźnemi lekarstwami i dobrze obmyślanemi środkami, któreby mogły polepszyć nasze stosunki gospodarcze. Tymczasem w expose p. Premiera nie zauważyliśmy nic nowego, tak że nabraliśmy przekonania, że jak całe społeczeństwo, tak samo i p. Premier jest zupełnie wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#BronisławGreiss">Jak więc z jednej strony rzeczową krytyką pragniemy wytknąć dotychczasowe zło, dotychczasowe braki w gospodarce państwowej, lub zaniedbania Rządu, tak znów w dalszym ciągu pragniemy podać środki, któreby prowadziły do naprawy. A zła tego nagromadziło się w kraju wiele.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#BronisławGreiss">Przedewszystkiem pragnę przedstawić to wszystko, co tak strasznie ugniata nasza ludność, pod czem nasza ludność zupełnie ubożeje i wskutek czego staje się coraz gorszym płatnikiem na rzecz Skarbu Państwa. Najbardziej piekącą i bolącą sprawą, to sprawa płacenia podatków. Na kraj nasz, który przez długoletnią wojnę został zupełnie wyniszczony, który przez 7 lat prawie istnienia naszego Państwa popadał w coraz gorsze stosunki gospodarcze i coraz bardziej ubożał na ten kraj nasz, na to społeczeństwo nasze nakłada się coraz większe i cięższe obowiązki i coraz większe podatki. Ludność kraju, społeczeństwo nasze rozumie doskonale swój obowiązek, patriotyczne synowskie obowiązki względem Państwa, ale rozumie też doskonale, że jeżeli się na nią nakłada obowiązki, to równocześnie Rząd powinien dbać, żeby te obowiązki mogły być wypełnione. Tymczasem nakłada się podatki najrozmaitsze: podatki gruntowe, dochodowe, podatki majątkowe, przemysłowe, samorządowe, nawet już, jak dziś słyszę, podatek od inwentarza żywego, a może w przyszłości i od inwentarza martwego. Niemal co tydzień przychodzi egzekutor z upomnieniem, z kartką, a bardzo często zdarzają się wypadki, że na licytację wystawiają inwentarz dlatego tylko, że zbyt wiele jest tych podatków i społeczeństwo jest zbyt zadłużone, ażeby mogło podołać wszystkim swoim zadaniom. A jeżeli wspominamy o podatku majątkowym, który do anormalnych wprost granic rozszerzono, którego ludność nawet w czasie dobrobytu stanowczo nie byłaby w możności opłacić, a tembardziej w dzisiejszych stosunkach, kiedy jest z jednej strony zupełny brak pieniądza, a z drugiej strony brak możności zdobycia nawet tej szczupłej ilości pieniędzy na pokrycie tych podatków, to stanowczo nie pomogą nic ani egzekucje, ani licytacje, chyba, że Rząd będzie sekwestrował dzieci i na licytację wystawiał.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#BronisławGreiss">Z innych bolączek, które bezwzględnie przygniatają ludność i łączą się z możnością podatkową społeczeństwa, jest naprzykład przymusowe ubezpieczenie. Rozumiem doskonale, że przymusowe ubezpieczenie jest racjonalne i powinno istnieć, ale nie powinno istnieć w tych ramach, w jakich dziś obowiązuje. Przed wojną i w innych państwach i nawet w niektórych naszych dzielnicach obowiązywała ustawa o przymusowem ubezpieczeniu. A choć nawet w Małopolsce dzisiejszej nie obowiązywała ustawa, ludność i tak szukała ubezpieczenia na wypadek pożaru. Lecz tych towarzystw ubezpieczających w kraju było kilkanaście: każde z nich konkurowało z innemi, każde starało się zyskać jak największą ilość ludzi do ubezpieczenia, a skutkiem tego dawało jak najłagodniejsze, najniższe warunki. Ludność, płacąc niskie premie, a równocześnie wysoko asekurując swój majątek, nie odczuwała tego ciężaru tak boleśnie jak dziś, kiedy każdy jest obowiązany asekurować swój majątek na niedogodnych warunkach, bo na takich, jakie mu zgóry są narzucone, a co do których on sam nie ma wcale wyboru. I widzimy, jak wygląda dziś to przymusowe ubezpieczenie. Płaci się wiele, dostaje się mało. W razie nieszczęścia pożaru nikt nie jest w możności za pieniądze, otrzymane od towarzystwa budować ani czwartej części tego, co mu żywioł ognia zniszczył. Gdzież tu jest racjonalne przeprowadzenie tej ustawy o przymusowem ubezpieczeniu? Przecież w tak olbrzymiem Państwie, jak Państwo Polskie, gdzie się olbrzymie kwoty gromadzą w dyrekcji ubezpieczeń, można tak zabezpieczyć każdego, by, należąc do przymusowej asekuracji i płacąc przymusowa daninę, w razie pożaru mógł dojść przynajmniej do takiego stanu gospodarstwa, w jakim się znajdował przed pożarem. Tymczasem dostaje zaledwie 2/3 nisko oszacowanego majątku, nie jest w stanie wybudować nowych budynków i zdany jest na żebry, na jałmużnę, na chodzenie i wyciąganie reki po sąsiadach, chociaż istnieje ustawa o ubezpieczeniu i chociaż w najcięższych miesiącach, w najcięższych okresach gospodarczych, jak naprzykład dziś, wyciąga się od niego kilkadziesiąt złotych przymusowego ubezpieczenia, bez względu na to, czy jest w stanie to zapłacić, czy nie, a w dodatku po to, aby go potem zrobić dziadem.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#BronisławGreiss">Wreszcie inne zło, inny brak, dający się bardzo we znaki całemu społeczeństwu, to jest brak długoterminowego kredytu. Już nie mówię o niskoprocentowym, ale przynajmniej o długoterminowym kredycie. Przecież ten właśnie brak kredytu. brak możności pożyczenia pieniądza, czy to na lepszych, czy na gorszych warunkach, ale na dłuższy okres czasu, zabija całe życie gospodarcze. Zamiera handel, zamiera przemysł, zamiera rękodzieło, bankrutują fabryki, giną i marnieją gospodarstwa średnie, większe, czy najmniejsze.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#BronisławGreiss">Jeżeli Rząd chce wzmóc siłę płatności społeczeństwa, wzmóc siłę płatności przemysłu, czy rolnictwa, czy rękodzieła, to jednocześnie Rząd musi dbać o to, aby dać im możność płacenia tych wszystkich ciężarów, a jeżeli się tego nie robi i nie myśli się o umożliwieniu tym wszystkim warstwom spełnienia ich patriotycznego obowiązku względem Państwa, to jak można myśleć o tem, żeby przerwać cały ten zastój gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#BronisławGreiss">Wreszcie dużą bolączką, będącą jednem z kółek w tej całej machinie wszystkich udręczeń naszej ludności i niedomagań naszego społeczeństwa, bądź co bądź jest niezupełnie jeszcze zrównoważony aparat administracyjny i niezupełnie jeszcze racjonalne postępowanie wszystkich władz i urzędów niższej, czy wyższej kategorii względem ludności, a przedewszystkiem względem tych najuboższych, którzy są może najmniej uświadomieni a najwięcej udręczeni, bo nie umieją sobie znaleźć sprawiedliwości, chodzą poomacku i kłaniają się najczęściej temu, kto najmniej może im dopomóc. Każdy bowiem inny czy bogaty, czy więcej uświadomiony, odrazu wie, gdzie sobie sprawiedliwość znaleźć.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#BronisławGreiss">Weźmy dalej samo uposażenie naszego aparatu administracyjnego. Wiemy, że wśród urzędników machiny naszego Rządu, szerzy się i coraz bardziej przenika niezadowolenie zupełne z dotychczasowego uposażenia. Są warstwy, które powiadają, że urzędnicy mają za dużo; mówią tak ci, którzy nie mają zupełnej styczności z nimi, nie są z nimi zżyci, my jednak dalecy jesteśmy od takiej demagogii, abyśmy podtrzymywali głosy tych nieuświadomionych, którzy podobne zarzuty stawiają aparatowi administracyjnemu. Wiemy doskonale, że stan dzisiejszy uposażenia naszego aparatu administracyjnego jest niewystarczający, że nie jest równy nawet w poszczególnych instytucjach rządowych. Gdyby urzędnicy byli przekonani, że w każdym dziale naszej gospodarki, naszego życia państwowego, wszyscy są jednakowo traktowani, z pewnością słodziejby im było tę swoją niedolę znosić, ale jeżeli np. urzędnik starostwa, czy innej władzy państwowej widzi, że na stanowisku mu równem np. urzędnik w P. K. O. czy w Banku pobiera czterokrotnie wyższe wynagrodzenie, jeżeli widzi, że on nie ma żadnej możności prowadzenia interesów prywatnych, jak to mogą czynić panowie w P. K. O. czy w innych bankach, to rzeczywiście bardzo go przenika i boli to niesprawiedliwe traktowanie. Niech mają mało, ale wszyscy, to przynajmniej będzie wewnętrzne zadowolenie, że wszyscy jednakowo służą i jednakowe ofiary na ołtarzu naszej nieszczęsnej Ojczyzny składają. Ale niech nie będzie wygrywany jeden urzędnik przeciw drugiemu. Niech urzędnicy z P. K. O. nie pobierają 4-krotnie większej gaży, niż urzędnicy z ministerstw. Niech p. Steczkowski, dyrektor banku, nie pobiera 4-krotnie wyższej gaży, aniżeli p. Prezes Rady Ministrów. Gdzież tu jest równy stosunek? Gdzież jest sprawiedliwość? To są horendalne rzeczy. Jakże ten urzędnik, który ma liczna rodzinę do utrzymania a pobiera 600 zł, ma pogodzić się z tem, że ma jednakowo pracować, jednakowo służyć temu społeczeństwu, jak równy mu urzędnik z P. K. O, który pobiera 1600 zł?</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#BronisławGreiss">To są rzeczy drobne, ale z drobnych szczegółów składa się całość, ta całość, która się dziś chwieje tak, że społeczeństwo z trwogą patrzy, co jutro będzie, jeżeli się w tych drobnych momentach nie przeprowadzi szczegółowej energicznej sanacji. Weźmy postępowania poszczególnych władz względem urzędów. Widzimy, że np. jest w kraju wiele starostw takich, które za byle głupstwa nakładają najrozmaitsze kary i grzywny na ludzi. Np. widzimy kary, nakładane przez inspektorat skarbowy za niepłacenie podatków; widzimy kary za uprawianie tytoniu, które znowu kontrola skarbowa nakłada na ludność naszą, nieraz bardzo dotkliwe, bo 20, 30 zł, chociaż dana jednostka nie uprawiała tego tytoniu na użytek, tylko on samorzutnie gdzieś się zaplątał i wyrósł. Widzimy kary za psy, bardzo dotkliwe, 10, 15, 20 zł, przewyższające nieraz 4-krotnie podatek gruntowy tej samej jednostki. Znam gospodarza, który płaci 2 1/2 zł podatku gruntowego z całego swojego majątku nie ma z czego zapłacić go, bo w nędzy żyje, nie ma zarobku. Przyszedł on do mnie i pokazał nakaz płatniczy na 15 zł za psa, który mu się rzekomo z łańcucha gdzieś spuścił. Proszę Panów, to nie jest ojcowskie postępowanie Rządu względem ludności, w ten sposób nie zacieśnia się serdeczności między Rządem i ludnością, w ten sposób nie dźwiga się i nie wzmacnia autorytetu naszych władz, lecz szerzy się niezadowolenie i nienawiść jednych ku drugim, i doprowadza się społeczeństwo do coraz większego zubożenia.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#BronisławGreiss">A teraz, proszę Panów, jeżeli się zwróci uwagę na to, co się dzieje po naszych bankach, po naszych placówkach zagranicznych, to lęk każdego ogarnia na myśl, że coraz mniej jest ludzi uczciwych; przecież te kradzieże ustawiczne, o których niemal w każdym dzienniku się pisze, i to w najrozmaitszy sposób, te kradzieże są najlepszym dowodem, nie niema u nas ludzi, którzyby ściśle kontrolowali i patrzyli przez własne oczy, a nie przez palce, na to, co się w tych urzędach dzieje. Przecie te wszystkie kradzieże szerzą straszliwy popłoch w kraju. Ludność krzyczy przy każdej sposobności, na każdem zebraniu, że w kraju są sami złodzieje, złodzieje i złodzieje, a Wy się o to nie upominacie. Rządowi tego nie wytykacie, że tu u dołu dba się o parę groszy i nakłada się różne kary, aby ściągnąć jak największą sumę i chwalić się później tem przed województwami i ministerstwami, a tam na wysokich placówkach ludzie miliony kradną i niema komu tego przypilnować. To robi złą krew i wznieca oburzenie w kraju i za takie rzeczy powinno się odpowiednie czynniki pociągać do surowej odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#BronisławGreiss">Jeżeli Rząd nawołuje do oszczędności całe społeczeństwo, to przedewszystkiem powinniśmy mieć przykład od strony Rządu, że on o te oszczędności społeczeństwa będzie dbał. Nawołuje się już lat kilka do oszczędności, ale okazało się, że ci wszyscy, którzy oszczędzali i składali w Kasach Oszczędności, czy w P. K. O. czy w bankach, ci wszyscy na swoich oszczędnościach stracili i zostali ukarani za to, że oszczędzali. Dziś woła się, aby społeczeństwo ze względu na ten ciężki stan zapanowało nad sobą i zaczęło żyć oszczędniej, ale nie widzimy bynajmniej tej oszczędności w przedłożeniu rządowem preliminarza na rok 1926. Wiemy doskonale, że Rząd, układając preliminarz budżetowy, musi się liczyć ze wszystkiemi wydatkami państwowemi i te wszystkie wydatki swoje miejsce w preliminarzu znaleźć muszą. Ale uważam, że Rząd powinien także pamiętać, iż te wszystkie wpływy państwowe i te wszystkie dochody, jakie państwo ma, jakie osiągnąć może, powinny być miarą również i dla wszystkich wydatków państwowych.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#BronisławGreiss">W obecnie przedłożonym preliminarzu widzimy niektóre pozycje, które Rząd stanowczo powinien był już zgóry przedstawić w mniejszych cyfrach. Przedewszystkiem musimy się zapytać, co najbardziej obciąża nasz budżet państwowy? I każdy z nas odpowie, że wojsko, później wdowy i sieroty po poległych i inwalidzi, a następnie bezrobotni. Rzeczywiście, jeżeli się zastanowimy nad temi trzema pozycjami, widzimy, że to są najbardziej obciążające cyfry naszych wydatków państwowych. A czy niema na to rady, by zmniejszyć te ilość? Jeżeli co do wdów, sierot i inwalidów jest radą, bo oni muszą wprawdzie korzystać z pomocy państwowej, ale nie muszą bezpośrednio wszyscy korzystać z kas państwowych, można im dawać koncesje tytoniowe, monopolowe, również restauracyjne i t. d., które im przyniosą o wiele większe korzyści i które pozwolą im lepiej żyć z osiąganych zysków, a nie obciążać Kasy Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#BronisławGreiss">Jeżeli chodzi o wojsko, to bezwzględnie otwarcie i szczerze, powiedzieć możemy, że w naszej armii ilość oficerów jest stanowczo za duża, a wskutek tego są oni bardzo marnie, bardzo nisko wynagradzani. Lepiej niech będzie ich o połowę mniej, niech będzie ich czwarta część, ale znacznie lepiej wynagradzana, a nie tak, jak jest dziś, że jest ich dużo, ale licho płatnych. Dochodzą mnie wieści, że niejeden oficer polski pobiera 10 zł miesięcznej pensji. Pytam się, co się stało, gdzie się ta pensja podziała. Otóż on żyje z góry na kredyt, tak, że gdy przychodzi dzień wypłacania pensji, on pobiera nie więcej jak 10 zł. Taki stan w wojsku jest niedopuszczalny, trzeba tych ludzi odpowiednio wynagrodzić, żeby nie szukali dochodów z innych źródeł, które dla Państwa Polskiego nie byłyby chyba pożądane. Zatem trzeba przeprowadzić tam znaczną redukcję, ograniczyć stan oficerski do 1/4 części, ale dać im podwójne wynagrodzenie, a w ten sposób przeprowadzić także oszczędność w naszem wojsku.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#BronisławGreiss">Jeżeli chodzi o kryzys gospodarczy, musimy wspomnieć także o tem, że niestety zerwanie stosunków gospodarczych z Niemcami i wojna celna zaskoczyła nasz Rząd zupełnie nieprzygotowanym. Kiedy nasz Rząd wyjechał na wywczasy letnie do Krynicy, wtedy Niemcy rzuciły całe masy naszej waluty na rynki giełdowe, zamknęły granicę swoją na przywóz naszych towarów i cóż okazało się? Że Rząd zaskoczyło to zupełnie niespodziewanie tak, że nie miał on żadnych środków zaradczych, ani obrony, do tego stopnia, że sam nie wiedział z początku jak z tej ciężkiej sytuacji wybrnąć. Dopiero później zaczęto przemyśliwać, że jest jeszcze droga na Czechy albo Gdańsk dla eksportu naszych towarów. Ale nie było to w pierwszym momencie środkiem sanacji, nie było to zgóry uplanowane przez nasz Rząd. Było to u Rządu wielkie zaniedbanie.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#BronisławGreiss">Mówi się u nas wiele o tem, że import do kraju stale się zmniejsza, jednak niewielką pod tym względem widzimy różnicę, bo chyba każdy z nas przekonać się może łatwo, jak u nas w sklepach, gdzie jest niejednokrotnie brak innych towarów codziennego zapotrzebowania, są najrozmaitsze towary sprowadzane z zagranicy, jak pomarańcze, wina, perfumy, jedwabie i inne luksusy, bez których w naszym kraju zupełnie mogłoby się obejść. Czyż Rząd, który powinien mieć zawsze czujne oko na to żeby gospodarkę prowadzono racjonalnie, żeby import do kraju me przewyższał eksportu, nie może w chwili tak ciężkiej gospodarce jak obecna, wpływać na to, żeby import do kraju coraz bardziej malał, jak to było we wrześniu, po tym strasznym kryzysie gospodarczym, kiedy eksport zwiększył się już o kilka procent.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#BronisławGreiss">Przemysł nasz zupełnie upada. Coraz częściej dochodzą nas wieści o bankructwach fabryk, ośrodków rzemieślniczych, rzemieślników, na których nakłada się bardzo liczne podatki zarobkowe, dochodowe, chociaż faktycznie dziś jest u nich zupełny zastój. A jak Rząd nasz po macoszemu traktuje nasz przemysł, najlepszy dowód w tem że kiedy potrzebował hełmów dla policji państwowej, to udał się aż do Niemiec, do Berlinia, żeby tam hełmy wyrabiali, bo u nas by takich hełmów nie potrafiono zrobić. Nie! U nas hełmy zrobiliby lepsze i ładniejsze, lecz one byłyby tanie, a tam były droższe i wówczas nie zarobiliby pośrednicy, a przez zamówienie w Niemczech napewno mieli pośrednicy ładny zarobek.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#BronisławGreiss">Jak wygląda pomoc dla rolnictwa, doprawdy aż śmiech o tem mówić. Rząd, zaraz po uzdrowieniu złotego, mówił: teraz przyszedł czas na uzdrowienie stosunków gospodarczych, teraz przyszedł czas, kiedy musimy się serdecznie zająć naszem drobnem rolnictwem. Gdy jednak przyszła chwila najcięższego przednówku gospodarczego, gdy przyszedł przednówek w r. 1925, czy Rząd zajął się akcją ratowania biedaków, którzy nie mieli z czego wyżyć, albo przynajmniej tymi, którzy nie mieli czem pola zasiać? gdy ludność już pozasiewała; Rząd przyszedł ze zbożem dopiero wtedy, a nieraz zboże to nie było odpowiednie do zasiewu, nieraz nawet niektóre towarzystwa wymieniały to zagraniczne zboże siewne na krajowe i dostarczały lichsze, tak, że nawet nie powschodziło i ludność mało z tego skorzystała. Ale za to za każdy metr zboża trzeba było płacić 45 do 50 zł, lub zaciągnąć dług na taką kwotę i chociaż na wiosnę ta cena zboża była wygórowana, każdy z konieczności brał to zboże, które mu przydzielono, ale dziś nikt nie jest w stanie długu zapłacić, bo za metr żyta tamtego musi dziś dać 4 metry żyta swojego. Czyż to jest troskliwość Rządu, czy to jest ojcowskie postępowanie z tymi, którzy jego pomocy na wiosnę, wskutek klęski elementarnej, potrzebowali i z pomocy Rządu bardzo drobnej i nie na czas danej musieli korzystać?</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#BronisławGreiss">Jeżeli porównamy teraz stosunek produktów rolnych do wytworów przemysłowych, to zobaczymy, jak bardzo Rząd dba o to, aby dźwignąć gospodarstwo rolne, które jest ostoją, fundamentem istnienia naszego Państwa. Dziś chłop na wsi nie żąda, aby jego zboże było po wysokiej cenie, aby pszenica, ziemniaki lub inny produkt były wysoko płatne, bo rozumie, że im drożej będzie produkt jego kosztował, tyle razy więcej pieniądz traci ze swojej wartości. On chętnie zgodzi się na najniższą cenę, tylko żąda równocześnie, żeby wyroby przemysłowe, i to wszystko, czego cena w żadnym stosunku nie stoi odnośnie do jego wyrobów, było 4, 7 czy dziesięciokrotnie zniżone. Niech ten gospodarz bierze za żyto 5, 7 czy 10 złotych, ale niech wie, że za buty czy za ubranie zapłaci jednym metrem zboża, tak jak przed wojną, to wówczas będzie zadowolony, kraj będzie się wzbogacał, a Rząd będzie miał silne jednostki podatkowe, które będą mu mogły służyć.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#BronisławGreiss">Po wskazaniu tych bolączek, stron ujemnych i niedomagań naszej ludności, która cierpliwie znosi i czeka zmiłowania Rządu nad nią, żeby co zaradził i odmienił te fatalne stosunki, jakie są w kraju, pragnę wskazać na środki naprawy tych stosunków.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#BronisławGreiss">Przedewszystkiem, jak wspomniałem, ograniczenie budżetu. Ograniczenie budżetu w wydatkach na wojsko, na utrzymanie korpusu oficerskiego, a nawet powiem z zupełnie czystem sumieniem, chociażby i na część żołnierzy, którychby ilość zmniejszono choćby tylko na ten rok, aby tylko Państwo ratować, nie byłoby to bynajmniej demagogią ze strony Rządu i ze strony Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#BronisławGreiss">Również ilość bezrobotnych, którzy pochłaniają znaczne sumy, musi być zmniejszona. Rząd musi to uczynić nie tak, żeby ścinać głowy tym ludziom, lecz żeby dać im odpowiednie warsztaty pracy bez względu na to, czy te warsztaty pracy im odpowiadają, czy są im znane, czy w tym zakresie pracowali, czy nie. Przecież Rząd ma budować różne sieci kolejowe, przecież jest wielkie zapotrzebowanie robotników rolnych; niech tych wszystkich, którzy dziś są na żołdzie Rządu, którzy dzisiaj wyciągają ręce o pomoc do Rządu, a nie chcą pracować w innym dziale tylko w tym, do którego nawykli, niech tych wszystkich Państwo pozbawi pomocy, a da ją tym, którzy chcą pracować. Niech zarabiają, a jeżeli im to nie wystarczy, to wówczas Państwo może dopomóc, a jednocześnie starać się winno o to, ażeby ich własne warsztaty pracy uruchomić.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#BronisławGreiss">Wielka jest liczba bezrobotnych po miastach, ale nie da się porównać ogromną rzeszę bezrobotnych po wsiach. Rząd nie ma statystyki ze wsi, Rząd nie widzi, co się na wsi dzieje, Rząd nie ma pojęcia o tem, jaka tam nędza, jaka tam straszna bieda, gdzie ani jednego grosza niema. Rząd wie, że jest 200.000 bezrobotnych po miastach, ale Rząd nie wie, że na wsi są ludzie bez koszuli, na zimę zostają bez odzieży, nie mają nawet opału, nie mają nic prócz tego kawałka chleba i paru garncy ziarna. Rząd na to wcale nie patrzy i gdybyśmy tak chcieli według tej nędzy na wsi zestawić liczbę bezrobotnych, to byśmy przynajmniej mieli połowę ludności Państwa, to byśmy mieli nie tysiące, ale miliony tych biedaków, którzy bezwzględnie natychmiast potrzebują od Rządu pomocy.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#BronisławGreiss">W budżecie Wysoka Izbo, można będzie skreślić wiele pozycji, zostawionych do własnej dyspozycji poszczególnych Ministerstw. Niech tylko Pan Premier czuwa nad tem, ażeby ten fundusz gadzinowy został skreślony, na różne takie niejasne cele, to i tak będą wielkie oszczędności, to i to będzie już wielka miarą oszczędności w naszych wydatkach państwowych.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#BronisławGreiss">Dalszym krokiem w uzdrowieniu naszych stosunków wewnętrznych i gospodarczych, musi być bezzwłocznie uruchomienie długoterminowego niskoprocentowego kredytu dla rolników, kredytu już nie na zakup ziemi, nie na jakieś inne cele, tylko na zapłacenie tych długów, jakie nasi rolnicy mają, na inwestycje gospodarcze, na poprawę budynków gospodarczych, a nawet na zakup środków do wyżywienia. Oprócz tego uważamy, że byłoby wskazane wypuszczenie nowego pieniądza tylko do obiegu w kraju, opartego na nieruchomości ziemskiej. Dzisiejszy obieg pieniądza jest za mały. Zapotrzebowanie pieniądza nawet w stosunku do wymagań Rządu jest 3-krotnie niższe, bo wiemy, że gdy ludność nasza spłaca Rządowi podatki, jakie się na nią nakłada, to pieniądz ten 3-krotną drogę musi zrobić z kieszeni społeczeństwa do kas skarbowych. Powinien Rząd czuwać nad tem, ażeby temu społeczeństwu to ułatwić. Powinien podnieść obieg naszego pieniądza przynajmniej do 1 miliarda zł pol., a oprócz tego powinien Rząd wypuścić nowy pieniądz, oparty na nieruchomości ziemskiej, któryby służył wyłącznie do obiegu w kraju, któryby nie miał nawet możności przedostania się za granicę, ale służył tylko nam, jako pieniądz obrotowy do pokrycia wszystkich zapotrzebowań jakie ma społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#BronisławGreiss">Oprócz tego uważamy za konieczne wzmożenie eksportu za granicę naszych produktów, czy to surowych, czy już gotowych wyrobów, przedewszystkiem przez podniesienie wytwórczości. Wiemy, że dziś przemysł nasz zamiera zupełnie z powodu braku gotówki i pieczy ze strony Rządu i z powodu małego zainteresowania się nim całego społeczeństwa. Niechże się Rząd tem zajmie, ażeby wytwórczość naszą wzmóc i aby przez wytwórczość wzmóc także eksport, a z pewnością wówczas i bogactwo kraju znacznie wzrośnie. Uważam, że do podniesienia wytwórczości możemy dojść tylko przez potanienie produkcji, a do potanienia produkcji można dojść tylko przez solidniejszą i dłuższą pracę. Niech się nikt nie dziwi, że mówię zupełnie szczerze, ale chwila dzisiejsza upoważnia nas do zarzucenia demagogii i mówienia otwarcie o tem, jak się zapatruje każdy z nas na środki naprawy naszych stosunków gospodarczych. Jeżeli do potanienia produkcji możemy dojść przez solidniejszą i dłuższą pracę, to zgódźmy się na przedłużenie czasu pracy, naturalnie nie w tych warunkach i nie w tych warsztatach, gdzie życie robotnika jest zagrożone, ale niechby tam, gdzie ich życiu nic nie grozi i gdzie praca nie jest tak wyczerpująca i niszcząca organizm, pracowali dłużej niż dotychczas.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#BronisławGreiss">Polska nie dojdzie do dobrobytu tak długo, jak długo praca naszych robotników w całym przemyśle nie będzie solidna. Dzisiejszy robotnik nauczył się stawiać niewielkie wymagania, jednak pomimo to dość znacznie zarabia, ale licho i krótko pracuje. Niech się to zmieni, niech robotnik polski pracuje u nas solidnie i wytrwale, jak potrafi pracować we Francji, Anglii czy Ameryce, niech tak samo pracuje we własnych warsztatach pracy, niech się zadowala mniejszym zarobkiem i niech dłużej pracuje, to wnet przyjdzie naprawa naszych stosunków przemysłowych i gospodarczych. Nie mówię o robotnikach w kopalni, gdzie życie górnika jest ciągle zagrożone. Weźmy jednak kolej. Przecie tam są dwa działy pracy. Maszynista, który jedzie pośpiesznym pociągiem, może jechać tylko 8 godzin, bo praca jego jest niebezpieczna i wyczerpująca. Ale weźmy konduktora, ten może jechać 12 i 14 godzin bez przerwy, bo praca jego jest lżejsza. Jeżeli mogą być różnice w kolejnictwie, to mogą być takie same różnice w każdym innym dziale naszego przemysłu czy handlu.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#BronisławGreiss">Proszę pomyśleć, że przez skrócenie dnia pracy i zamykanie sklepów, nasz handel i przemysł ubożeje. Przed wojną można było otwierać sklepy kiedy kto chciał; otwierało się wcześniej, bo trzymano się zasady, że „kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”. Dzisiaj nie wolno otwierać sklepów przed 8 godziną, bo przyjdzie policjant, zapisze i będzie kara. Proszę sobie pomyśleć, jaka to jest straszna niewygoda dla rodziców, wyprawiających rano młodzież do szkół, a potrzebujących artykułów sklepowych, dlaczego dzisiaj kiedy np. właściciel sklepu chcę o kilka godzin dłużej pracować, nie wolno mu pracować? Bo w Polsce jest ostro praca zakazana, a popierane jest przez Rząd lenistwo. Jeżeliby Rząd w ten sam sposób stosował zakaz pracy i do ludności rolnej, do ludności wiejskiej, to chyba wszyscybyśmy musieli z głodu zginąć. Dlaczego gospodarz na wsi nie zważa na 8 godzinny dzień pracy, lecz pracuje od świtu do nocy? Bo wie, ze pracuje nie tylko dla rodziny, ale i dla Państwa, a Wy Panowie (mówca zwraca się do posłów P. P. S.) w dzisiejszem tak ciężkiem położeniu wolicie demagogią się bawić, Wy chcecie zniszczyć Państwo, ale niedoczekanie Wasze.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(P. Śledziński: Nie doczekacie się!)</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#BronisławGreiss">Tak, nie doczekacie się, by zniszczyć to Państwo!</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#BronisławGreiss">Dalszym środkiem ratowania naszych stosunków gospodarczych jest bezwzględna kontrola nad wynagrodzeniem niektórych panów, jak wspomniałem, czy dyrektorów banków jak p. Steczkowskiego, czy dyrektora P. K. O., czy innych przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych. Bo, ze wstydem muszę tutaj wyjawić fakt, że np. dyrektor Skarbofermu, p. Remeauks, pobiera 30.000 zł miesięcznie i ma 26 automobilów do dyspozycji, chociaż przed wojną Skarboferm nie miał ani jednego. Porównajmy to z zarobkami robotników w tym dziale, robotnik zarabia tam 90 do 150 zł miesięcznie. Jakiż może być stosunek tego robotnika do tego chlebodawcy! Ten bierze 30.000, chyba ma 30 gęb i 30 brzuchów, a ten, ciężko pracując, zarabia 90 do 150 zł miesięcznie. Dlaczego Rząd nie wkroczy do tych różnych przedsiębiorstw bankowych, czy przemysłowych, gdzie dyrektorzy tyle miesięcznie pobierają? Przecież każdy grosz jest groszem społeczeństwa, a każde podwyższenie pensji urzędnika — np. dyrektor w Jaworzynie pobiera podobno 15.000 zł miesięcznie — jest podrożeniem ceny towaru. Jak możemy przejść do obniżenia cen produktów przemysłowych, jeżeli coraz bardziej wygórowujemy opłacanie tych panów, którzy nad tem czuwają. A Rząd z założonemi rękami czeka, kiedy Pan Bóg zmiłuje się nad Polską i te nadużycia ukróci!</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#BronisławGreiss">Oświadczamy stanowczo, że jednym ze środków naprawy naszych stosunków gospodarczych jest bezwzględnie także szybkie, rychłe, sprawiedliwe i sprawne przeprowadzenie reformy rolnej. Rząd jednak winien pamiętać o tem, że na to również nie można czekać z założonemi rękoma że trzeba zgóry przygotować cały plan jej przeprowadzenia. Jeżeli rząd myśli, że sam czas pokaże, co trzeba robić, to źle myśli. Trzeba z góry postarać się o kapitały zagraniczne dla sfinansowania tej reformy rolnej, trzeba z góry obmyśleć środki tak rozdziału tej ziemi, jak wykupna jej od dotychczasowych posiadaczy, a przedewszystkiem uważam, że zanim ta ustawa o reformie rolnej zacznie obowiązywać, zanim wejdzie w życie, dla zadośćuczynienia naglącym stosunkom gospodarczym, należy znieść wszelkie ograniczenia sprzedaży ziemi. Niech kupują ci, którzy mają za co kupić, niech sprzedają ci, którzy chcą sprzedać, których do tego twarda, ciężka konieczność życiowa zmusza. Żeby nie było tak, jak jest dziś, że się na kogoś nakłada podatki, daniny, ciężary, a on nie ma skąd wziąć na to, bo mu tej ziemi nie wolno sprzedać. Należy znieść wszelkie zakazy, bo zakazy tamują życie gospodarcze, łamią je i uniemożliwiają zupełnie normalny rozwój stosunków w kraju.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#BronisławGreiss">Co do polityki zagranicznej to stoimy na tem stanowisku, że nauczeni dziś kilkuletnim doświadczeniem, musimy wszędzie szukać sąsiadów, a nie przysparzać sobie wrogów. Nie wolno nam na to zważać, czy to jest Rosja, czy Niemcy, czy przyjaciel czy wróg, trzeba szukać wszędzie sąsiadów nie dla serca, nie dla duszy, ale dla handlu i przemysłu, żeby nasze interesy polskie dobrze szły. Jeżeli będziemy ze wszystkiemy sąsiadami w zgodzie, to będziemy mieli dobry handel i przemysł bo będziemy mieli zapewniony rynek zbytu. Róbmy jak inni; nie powodujmy się jedynie sentymentem w sprawach przemysłu i handlu, ale dobrem Skarbu Państwa naszego i starajmy się w jak najszybszym czasie ze wszystkimi sąsiadami zawrzeć stosunki handlowe korzystne dla Państwa, czy to będzie Rosja, czy to będą Niemcy, byle tylko nasz handel i przemysł mógł się przez to rozwinąć i dźwignąć.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#BronisławGreiss">Opinia kraju dziś jest bardzo groźnem memento dla obecnego Rządu. Wprawdzie opinia kraju zwraca się nie tylko przeciw Rządowi ale także przeciw Sejmowi, domaga się jednak ścisłej kontroli Sejmu nad dotychczasowemi poczynaniami Rządu. Ale na ogół, w kraju panuje apatia, brak wiary w lepszą przyszłość, zniechęcenie do wszelkiej pracy, a i taki stan rzeczy bezwzględnie do polepszenia naszych stosunków doprowadzić nie może. Obawiam się, że gdy Rząd nie zacznie natychmiast doraźnie działać, gdy Rząd natychmiast nie przystąpi energicznie do naprawy naszych stosunków gospodarczych, mogą nadejść groźne chwile, kiedy będzie trudno już przekonać społeczeństwo o dobrych chęciach, jak to dotychczas Rząd praktykował.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#BronisławGreiss">Wprawdzie zarzuty stawiane pod adresem Sejmu niejednokrotnie podtrzymywała także prasa i powiedziałbym, że je zanadto i niesłusznie rozdmuchiwała, ale bo też istotnie w tym Sejmie — szczerze powiedzieć muszę — niema tej konsolidacji i tego zrozumienia potrzeb Państwa, jakich chwila dzisiejsza od Sejmu wymaga. Dziś Sejm powinien stanąć karnie ramię przy ramieniu do pracy nad odbudową naszej Ojczyzny, bo nam dach nad głową płonie. Zarzućmy demagogię, weźmy się do pracy w imię Boże, a Bóg nam dopomoże. Tymczasem co jest u nas? W Sejmie rozbicie, bo za dużo jest wielkich ludzi, którzy myślą, że zostaną ministrami i układając stosunek swoich klubów do wymagań i potrzeb kraju i Rządu, kierują się tylko względem na swoje prywatne interesy i na swoje stanowiska, tylko z tem zastrzeżeniem chcą robić pewne ustępstwa na rzecz Rządu, czy Skarbu, czy ustaw, jeżeli ten i ów zostanie ministrem, premierem, albo nawet prezydentem Rzeczypospolitej. To wszystko jest na porządku dziennym. Bardzo jest mało posłów w Sejmie, którzyby myśleli, że teki ministerialnej nie dosięgną. To jest demagogią, której unikać musimy, a która kraj łatwo zgubić może! Niech każdy stanie jak prosty szeregowiec do naprawy naszych stosunków gospodarczych, niech każdy jako zwyczajny murarz z kielnią i cegłą stanie do budowy tego potężnego gmachu przyszłości naszej Ojczyzny, bo my jesteśmy właściwymi budowniczymi naszej Ojczyzny. Jaką ją dzisiaj wybudujemy, taką ją zostawimy naszym przyszłym pokoleniom, a nie daj Boże, żeby spadła na nas odpowiedzialność i takie zarzuty, jakie dziś powtarzamy pod adresem przodków naszych, którzy nam Ojczyznę zaprzepaścili.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#BronisławGreiss">Mając jednak smutne doświadczenie z dotychczasowego postępowania Rządu, z jego zabiegów i działań, będąc przekonani, że Rząd ten już wyczerpał całą swoją inicjatywę i umiejętność zabiegów, nie możemy go dalej popierać, nie możemy się za nim oświadczyć, nie pozwolimy na dalsze próby na łonie naszej Ojczyzny, na łonie wyczerpanego społeczeństwa i dlatego w imieniu naszego klubu mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie:</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#BronisławGreiss">Ponieważ Rząd p. Premiera Grabskiego mimo poparcia Sejmu, wysiłków i ofiar całego społeczeństwa, przez swą nieudolną gospodarkę doprowadził do katastrofy ekonomicznej, zubożenia kraju i likwidacji licznych rzetelnych warsztatów pracy, nie mając zaufania, by zdolnym był opanować obecną ciężką sytuacje, oświadczamy, że Rządu tego nadal popierać nie będziemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławOsiecki">Proponuję przerwę do godz. 4.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MaciejRataj">Wznawiam przerwane posiedzenie. W dalszym ciągu rozpraw głos ma p. ks. Ilków.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#MikołajIlków">Wysoka Izbo! Faza katastrofalna, w której znalazły się koniunktury finansowo-gospodarcze Państwa wstrząsnęła calem społeczeństwem. I nic też dziwnego, albowiem całe nasze społeczeństwo znalazło się, jak to się mówi w mowie potocznej, w ślepej ulicy. Obecne rządy były powodem tej całej katastrofy, której wyniki teraz odczuwamy. Chodzi tylko o to, kto w tej całej sprawie ponosi główną winę. Przysłuchując się dyskusji już dwudniowej w tej Wysokiej Izbie z większem niż zwykle zainteresowaniem odbywanej, przychodzę do przekonania że każdy chcę umyć ręce i wyjść z tej całej kabały niby cało.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Głos: Nawet i Ksiądz.)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#MikołajIlków">Już ja najmniej. Rząd obecny zdaje sobie dobrze z tego sprawę, to też tu i ówdzie stara się paraliżować tę akcję przez prasę i swojemi wpływami na każdym kroku zwala winę na Sejm. Mieliśmy tego dowody, mamy i będziemy mieli dotąd, dopóki obecny Rząd będzie stał u steru nawy państwowej. Pytanie zachodzi teraz, kto jest winien w tej całej sprawie.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#MikołajIlków">Obecny nieobecny Premier Rządu, Władysław Grabski, o którego istnieniu niestety świadczy nam tylko próżne miejsce na ławie Ministrów, uważa, że już nie potrzebuje przysłuchiwać się dalszej dyskusji, albowiem już dotychczasowa dyskusja daje mu wyraźne świadectwo i wyraźne wskazówki, że on mniej więcej może być pewny niezmienności w Rządzie, albowiem stronnictwa, które go na zewnątrz zwalczają, poza kulisami utworzyły już delikatny kompromis, z wyjątkiem niektórych, zastrzegam się.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#MikołajIlków">Ze swego stanowiska postaram się w krótkości bodaj podać charakterystykę działalności obecnego gabinetu. P. Premier Grabski jest specjalistą w dobieraniu sobie ludzi, przedewszystkiem takich, którzy nie są zdolni opierać się jego zarządzeniom, którzy idą na pasku jego zapatrywań; gdy który ważył się sprzeciwić, to groziła mu zawsze jeśli nie dymisja, to specjalna nauka — jak się dowiadujemy — w gabinecie. Proszę popatrzeć się dzisiaj na każdy resort ministerialny. Ludzie, którzy tam siedzą, dają przyrzeczenia, nieraz słowa ministerialne ale z zasady nigdy ich nie dotrzymują. Nam, jako posłom, którzy mieli z tem styczność, a przedewszystkiem iks razy mnie się to trafiło, że minister w pewnej rzeczy zajmował zdeklarowane stanowisko, a potem zrobił co innego.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#MikołajIlków">Zapytuję, proszę Panów, teraz jak mogła poprawić się sytuacja wogóle gospodarcza i finansowa w całem Państwie, kiedy ogół całego społeczeństwa został przez ten sam gabinet w gruncie rzeczy podminowany. Macie Panowie dzisiaj najlepszy dowód tego w każdem niemal pociągnięciu Rządu, w rozmaitych pożyczkach, które były zaciągane, lub obecnie w sprawie akcji Banku Polskiego; działo się to i w każdej innej dziedzinie, że Rząd poderwał kredyt moralny całego społeczeństwa. Czy nie jest oburzenia godny fakt, żeby dziś za akcje nasze w bankach w Banku Polskim które mają bądź co bądź pokrycie, zyskiwać połowę tylko tej wartości, a nawet i tej wkrótce może nie będzie! To jest tylko kilka obrazków tego nagiego Rządu, który obecnie Panowie obdzierają z szat, co niestety musimy skonstatować.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#MikołajIlków">To nie jest rzecz bynajmniej śmieszna, to jest rzecz smutna, że dziś Państwo, które miało przed sobą widoki rozwoju najdalszego, zaczyna się w swojej dziedzinie finansowo-gospodarczej z każdym dniem i z każdym miesiącem, nie mówiąc już o latach, kurczyć, a tem samem zaczyna się zniszczenie, eksploatacja i ekspropriacja całego społeczeństwa. My powołani jesteśmy przedewszystkiem do tego, ażeby się temu przeciwstawić, ażeby bronić tego społeczeństwa, ażeby bronić tych szarych mas, które są uczestnikami tych wszystkich ciężarów. My, całe społeczeństwo ukraińskie, musimy dziś skonstatować, że jeżeli do panów Polaków Rząd stosuje różnego rodzaju metody w Rządzie i w rozmaitych dziedzinach administracyjno-gospodarczych resortów ministerialnych, to niema mowy o tem, ażeby były one lżej stosowane do nas. Miałem to sposobność skonstatować na wiecu, w którym brali udział i Wasi ludzie z rozmaitych stronnictw, i oni byli tego samego zapatrywania, któremu wyraz ja dam dziś z tej trybuny.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#MikołajIlków">Aby dać krótką charakterystykę obecnego gabinetu, trzeba przejść bodaj w prędkości poszczególne jego resorty. Zacznę od Prezydjum Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#MikołajIlków">Dochodzą nas słuchy, że w Prezydjum Rady Ministrów siedzi 40 ludzi — konceptowych urzędników.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(P. Gruszka: Czy to są słuchy, to jest w budżecie.)</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#MikołajIlków">Mniejsza o to. Chodzi o ich kwalifikacje, o ich zdolności, o ich sposób urzędowania, z powodu którego my na odpowiedź na interpelacje czekamy lata, a potem zawiadamiają nas, że odpowiedź przyjdzie w spóźnionym terminie, a po większej części wcale jej nie ma. W tej to Radzie Ministrów kują się rozmaite plany, rozmaite projekty w rozmaitych dziedzinach. Wspomnę chociażby o urzędzie dla mniejszości, o urzędzie, który objąć ma sprawy kresów i mniejszości, ciągle na każdym kroku zwalczanych a niezadowolonych z regimu rządów obecnych i poprzednich. Ten urząd mniejszości, który ma swe pomieszczenie w Radzie Ministrów, czy też będzie później przeniesiony do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jest między innemi tym, który ponosi odpowiedzialność pod kierownictwem obecnego szefa Rządu za opłakane stosunki, jakie się obecnie wytworzyły.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#MikołajIlków">Proszę Panów, dotknę dalej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jest to resort, z którego płyną nie tylko wszelkie rozkazy administracyjne, samorządowe, policyjne i inne, lecz także rozmaite plany i rozkazy z dziedziny politycznej. Jesteśmy świadkami tej demoralizującej akcji, jaka była w Województwie stanisławowskiem. Przypominacie sobie Panowie sposób dymisjonowania wojewody stanisławowskiego, sposób niesłychany w żadnym innym gabinecie i w żadnem państwie. Nie mam zamiaru bronić go z tego miejsca, wskazuję tylko na charakterystyczne traktowanie urzędników takich, jakimi są wojewodowie, a cóż dopiero mówić o tych niższych funkcjonariuszach. Wzywa się wojewodę telegraficznie do Warszawy i każe mu się z urzędu dymisjonować dlatego, że pewnej grupie posłów, szef Rządu obiecał miejsce w Ministerstwie Pracy, a ponieważ Minister Pracy się sprzeciwił temu, dlatego trzeba wsunąć tego kandydata gdzieindziej, dać go na wojewodę. Wszystko jedno, czysto po warszawsku, bałagan warszawski niech święci triumfy!</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#MikołajIlków">Tak, proszę Panów, jest to fakt niezaprzeczony, był on poruszany i w prasie i panowie, którzy byli zainteresowani, w tej kwestii z wyjątkiem ultra patriotów Narodowej Demokracji mieli możność poznania całokształtu tej sprawy, ponieważ niektórzy byli inicjatorami, aby tę rzecz wyświetlić i wprowadzić na odpowiednie tory, ale p. Premier oparł się wszelkim zakusom i odpowiedział, że on jedynie jest odpowiedzialny za kierunek administracji, że jego zdanie jedynie jest miarodajne i że będzie tak, jak on sobie życzy. Więc stało się. Byliśmy świadkami tej niesłychanej sytuacji, że przez pół roku nie było urzędnika najważniejszego w Województwie, przez pół roku nie było odpowiedzialności za Województwo i to gdzie? Na kresach, na które Panowie narzekacie i krzyczycie, a gdy w tym czasie ktoś przyszedł z jakąś sprawą do Województwa, to nie można było doczekać się jej załatwienia, ani dostać informacji, bo zastępca albo kierownik resortu danego odpowiadał, że nie ma rozmachu wojewódzkiego, że on tego nie załatwi, bo nie może być odpowiedzialny za wszystko.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#MikołajIlków">To jeden fakt, który świadczy o gruntownem pojmowaniu obowiązków przez szefa administracji Rządu. Rozumiem, że ktoś może być dobrym, a nawet bardzo dobrym funkcjonariuszem skarbowym, ale z tego nie wynika, że jednocześnie jest dobrym administratorem, dobrym szefem rządu. Z tego, że ktoś mógł być dobrym ministrem skarbu, nie wynika, że może być dobrym kierownikiem gabinetu, dobrym premierem. W wielu razach, kiedy p. Wł. Grabski jako szef rządu wpływał na szereg rzeczy, które nie powinny się były dziać, z tytułu rozmaitych skądinąd płynących zagadnień finansowo-gospodarczych i administracyjnych to on jako Minister Skarbu sam sobie częstokroć przeczył. W tem jest jedna z przyczyn dzisiejszych stosunków, dzisiejszego kryzysu ekonomiczno-gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#MikołajIlków">Proszę Panów, charakterystyczną w resorcie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest sprawa administracji samorządów. Samorządy u nas, to prawdziwe samorządy, tam się rządzą wszyscy urzędnicy, jak szare gęsi. Są takie wypadki w powiatach, że urzędnicy samorządowi pijacy zawodowi, jak Grzywiński w Kałuszu, Tokarski w Żydaczowie i inni pobierają pensji blisko 800 zł miesięcznie, nakładają ciężary wszelkiego rodzaju wbrew ustawom wszelkim jedynie dlatego, ażeby móc rzekomo zyskać środki na pokrycie różnych ciężarów w powiatach, a tymczasem kradną na prawo i lewo. Nakłada się jak powiedziałem, ciężary wszelkiego rodzaju od psów począwszy, gdzie kwoty sięgają do 600 złotych od psa, czy to nie skandal! W pierwszej mierze nakłada się ciężary na utrzymanie policji. Jeszcze dziś widzimy w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, przedłożonym nam obecnie, że kwoty zaległe za rok poprzedni 1924 mają być ściągnięte. Nie respektuje się wcale tego, że w wielu razach te kwoty były niesłusznie rozkładane. Trudno, obecny Minister Spraw Wewnętrznych nie jest wszechznawcą tych rzeczy, nie mógł się wgłębić w tę całą maszynę i aparat państwowy, bo niedawno wlazł w to. Ściągnięto go gdzieś z Wilna i powiedziano: Rządź Panie Ministrze, Raczkiewicz, Ratajski, Hubner. Mimo jego dziś może najlepszej woli, lecz bez należytej znajomości administracji tak wielkiej, jaką jest administracja państwowa, nie możemy go dziś ostatecznie winić, ponieważ szef Rządu polecił mu objąć tego rodzaju stanowisko. Słyszałem o zdolnościach obecnego p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#komentarz">(Głos: Jakich?)</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#MikołajIlków">Bardzo prymitywnych. Na to Panom mogę wskazać choćby obecne stosunki. Czy może się coś zmieniło od chwili objęcia przez niego rządów? Przecież nie dalej, jak wczoraj słyszeliśmy list odczytany przez p. posła Żuławskiego, który mówi o stopniu wykształcenia kierowników powiatowych. Ja mógłbym z tego samego ogródka powyciągać podobne kwiatki, ale ta kwestia jest nie na czasie, p. Ministra niema, stenogramów nie czyta, bo się Rząd z nami nie liczy, musi się liczyć tylko wtedy, gdy chodzi o obowiązki dla nas, o podatki, o służbę wojskową, o ciężary finansowe, wtedy jesteśmy, wtedy nas znajdują, ale gdy idzie o jakieś prawa, o prymitywne obowiązki Rządu względem nas przedstawicieli i całego narodu ukraińskiego z tych możemy bardzo mało korzystać. A do tego na gabinecie obecnym ciążą nie bardzo łatwe rzeczy, ciąży sprawa wprowadzenia autonomii w woj. tarnopolskiem, stanisławskiem i lwowskiem. Przecie Panowie uchwalili w tym Sejmie dn. 29/9 1922 r. przez polską rację stanu okrzyczany samorząd wojewódzki krótki, przynajmniej ten samorząd u nas się nazywa „kuca autonomia”...</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#MikołajIlków">... ale i tej się nie widzi i tej niema i tej Panowie żałują, aby społeczeństwo nasze się nie podniosło, nie zorganizowało, nie stanęło na odpowiedniej wyżynie i nie zażądało dla siebie takich praw, jakie gwarantuje mu w Polsce Konstytucja. Nie kto inny, tylko szef Rządu jest za to odpowiedzialny, nie tylko przed Sejmem, przed własnem społeczeństwem i narodem ukraińskim, lecz i przed areopagiem europejskim. Przecież ustawy te były przedłożone Radzie Ambasadorów przed uznaniem granic Polski 1913 r., a obecnie Panowie przechodzicie do porządku dziennego nad tem, i Rząd przechodzi do porządku dziennego, uważacie, że nad tą sprawą można przejść bez ogródek i zastrzeżeń do porządku dziennego, można ją zepchnąć na szary koniec. Jeżeli porównamy szereg ustaw, które obecnie przechodzą w Sejmie wbrew naszym solidarnym protestom, czy ustawę o reformie rolnej, czy słynne trzy ustawy kresowe, to widzimy, że wszystkie one przeczą jedne drugim, brnie się w dalsze bagno. Chyba chodzi, tylko o to, aby między nami a sobą pogłębić tę przepaść i wykopać głębszy grób, niż jest obecnie. To nie jest w interesie Rządu i w interesie polskiej racji stanu, która musi raz zrewidować wszystkie swoje tajne układy i programy, musi zrozumieć, że należy przystąpić do rozwiązania zagadnienia Kresów ukraińskich i białoruskich i nie można go lekceważyć.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#MikołajIlków">Ale trudno, jak powiedziałem, człowiek, którego wezwano niespodziewanie i któremu każę się dziś kierować maszyną państwową, nie jest do tego zdolny. Polska, proszę Panów, choruje na jedno, Polska jest nieszczęśliwa przez to, że ma samych wielkich ludzi, a niema tych mniejszych. Z prawej strony obraził się na Polskę p. Paderewski, z lewej strony obraził się p. Piłsudski, z centrum obrazi się obecny gabinet, względnie p. Władysław Grabski z Prezydentem p. Wojciechowskim. Cóż Polska zrobi wobec tego? Sytuacja dziś nie jest bardzo łatwa. Sytuacja polityczna, administracyjna, finansowa i gospodarcza, wymaga głębszego zastanowienia się nad tem, co robić dalej, jaką drogą kroczyć. Jak powiedziałem, moim obowiązkiem jest zająć w tej kwestii określone stanowisko jedynie z tego tytułu, o ile ona wiąże się ze sprawą naszego narodu. Pozaparlamentarny człowiek Rządu, jak chodzą słuchy, a względnie pełnomocnik szefa Rządu...</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#komentarz">(Głos: Kauzik)</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#MikołajIlków">...dyrektor departamentu Kozik czy Kauzik, zależy, jak go kto odczytuje,...</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#MikołajIlków">... jest tym człowiekiem, który źle informuje swego najlepszego przyjaciela i robi mu tem niedźwiedzią przysługę, a są nawet niektórzy panowie jak p. Rutkowski, którzy umyślnie go w błąd wprowadzają, on zaś w najlepszej wierze szefowi Rządu przedstawia niejedną sprawę, która jak nieraz okazywało się w rzeczywistości ma się zupełnie inaczej. Spojrzawszy na gospodarkę dwuletnią szefa Rządu, musimy dostrzec drogę, która doprowadziła nas do dzisiejszego zniszczenia i ruiny. Panowie powiadają w obecnej dyskusji, że nieszczęśliwe są wszystkie sfery: robotnicza, rolnicza, urzędnicza, jednem słowem niema nikogo szczęśliwego w obecnej Polsce. Zdaje mi się, gdyby się szukało dniem i nocą, nie znalazłoby się człowieka, który by powiedział, że jest szczęśliwy w obecnej Polsce. Proszę Panów, stwierdzam jedynie, chociaż nie jest moim obowiązkiem bronić klasy robotniczej, w pierwszej mierze muszę bronić klasy włościańskiej, stwierdzam, że klasa robotnicza tą drogą, jaka była obecnie, nie dojdzie do upragnionego celu. Stan włościański ponosi wielką winę, że się dał wziąć za głowę klasie robotniczej. Rząd obecny p. Grabskiego zorientował się w tej sytuacji, oparł się na klasie robotniczej, dźwiga się do dnia dzisiejszego i dźwigać się dalej będzie do jakiegoś czasu, zanim go spotka nieubłagana rzeczywistość.</u>
<u xml:id="u-12.25" who="#MikołajIlków">Ażeby się utrzymać przy sterze nawy państwowej, Rząd wkroczył na drogę okładania ludności rozmaitemi podatkami. Przychodzi do tej Izby z rozmaitemi projektami, a Panowie rozważając je więcej lub mniej, uchwalacie je przez co, dziś znaleźliśmy się „w ciemnej ulicy”. Popełniliśmy skok w ciemność, poszliśmy za daleko i dziś wszystko się wali, mimo ofiar, jakich nie szczędziło społeczeństwo nasze. Podatki, któremi obłożono nasze społeczeństwo, są w wielkiej mierze utrapieniem, są tym ciężarem, który rujnuje społeczeństwo, o ile siła płatnika nie jest równa powinności podatkowej. W tej kwestii możną mówić bardzo dużo. Tu leży sedno zła i Rząd jak i Panowie po największej części, którzyście uchwalali tego rodzaju ustawy, dziś ponosicie odpowiedzialność za ruinę licznych rzesz społeczeństwa w rolnictwie, w przemyśle i wśród robotników, wogóle wśród wszystkich klas społecznych. Na te wszystkie podatki, ludność śpieszy z rekursami, rekursy w izbach skarbowych czy nawet w Ministerstwie, dłuższy czas zalegają jako niezałatwione. Niedawno były wypadki tego rodzaju w powiatach: kałuskim. kosowskim, nadwórniańskim, dębniańskim, turczańskim, starosamborskim. W pierwszym rzędzie dotknę spraw powiatu kałuskiego.</u>
<u xml:id="u-12.26" who="#MikołajIlków">Istnieje tam inspektorat, obecnie urząd skarbowy, który ignoruje rozporządzenia Ministerstwa Skarbu, albowiem podatników, obowiązanych do płacenia podatków, egzekwuje nie przez swoich egzekutorów, ale przez sądy powiatowe.</u>
<u xml:id="u-12.27" who="#komentarz">(Głos: Przez adwokata.)</u>
<u xml:id="u-12.28" who="#MikołajIlków">Daje wykazy należącej się kwoty, podatkowej, jak to obecnie uczynił z Popadiukiem Michałem w Tomaszowie, oddaje sprawę do sądu w. Kałuszu i z tego nieszczęśliwego włościanina z powodu, że rzekomo nabył majątek, czy coś podobnego, dlatego powinien opłacić taksę skarbową, taksę samorządową nieprawnie wymierzoną, gdy tymczasem województwo stanisławowskie zwolniło go zupełnie, o czem zresztą komunikował mi Minister Spraw Wewnętrznych, ściąga się tę kwotę bardzo wysoką, a ponieważ nie jest to rzecz łatwa, oddaje się sprawę do sądu i sąd kałuski bez przesłuchania danej strony wydaje wyrok egzekucji, przez co tego człowieka rujnuje się kompletnie. W powiecie kosowskim, w którym Panowie bywacie w sezonie letnim, macie szereg ludzi obowiązanych i wezwanych do zapłacenia podatku majątkowego; niektórym po 22.000 zł, jak Dańczuk Katarzynie wymierzono podatku majątkowego, z powodu, że rzekomo posiadają do 600, 700 morgów gruntu.</u>
<u xml:id="u-12.29" who="#komentarz">(Głos: Może i mają.)</u>
<u xml:id="u-12.30" who="#MikołajIlków">Jabym chciał, aby folwarki tych ludzi, którzy mają głos w rzeczach skarbowych, składały się z takich gatunkowo i ilościowo morgów gruntu, z jakich składają się grunta tych włościan, którzy zamieszkują górskie okolice.</u>
<u xml:id="u-12.31" who="#MikołajIlków">Ruina kompletna całego naszego społeczeństwa dziś jest nieunikniona. Przypominacie sobie Panowie, jak to kilka miesięcy temu, gdy przyszła powódź, gdy całe Podkarpacie nasze znalazło się zalane ogromną powodzią, nie kto inny jak ja w inicjatywie z obecnym p. Wicemarszałkiem Moraczewskim udaliśmy się do p. Premiera z tą sprawą i prosiliśmy o pomoc doraźną. P. Premier oświadczył, że na razie nie ma wiadomości, że nasze informacje prawdopodobnie są przesadzone, że postara się je zbadać i przybędzie na konferencję do Sejmu, która się miała odbyć, żeby się zorientować w danej sprawie. Mieliśmy dowód, że p. Premier opierał się żeby przyjść z pomocą nieszczęsnym ofiarom wiejskiej niedoli, dopiero pod naciskiem stronnictw wszystkich, wyrażonym przez wszystkich posłów z b. Galicji, znalazł się sposób akcji doraźnej. A jaki wynik miała ta akcja doraźna? Po jednym, po dwa, po trzy centnary metryczne, a najwyżej po 10, zależnie od wielkości wsi dawano ludności pomoc doraźną w spleśniałej zgorzkniałej mące kukurydzanej.</u>
<u xml:id="u-12.32" who="#MikołajIlków">Pomijając osobiste katastrofalne położenie ludności wskutek powodzi, trzeba wziąć pod uwagę katastrofalne położenie włościan z inwentarzem, gdyż jednocześnie z powodzią padły ofiarą klęski elementarnej zbiory pasz wszelkich dla inwentarza. Po tem wszystkiem pojawiła się choroba zaraźliwa, która spowodowała zamkniecie rynków, jednem słowem zakaz wolnego handlu. Np. w powiecie kosowskim w górach Podkarpacia wszystko bydło musiano spędzić do jednej miejscowości, ażeby poddać je badaniu gruntownemu i leczeniu. Z czasem pozamykano targi na całem Podkarpaciu. Wskutek tego całego nieszczęścia elementarnego, ludność znajduje się dziś nad brzegiem przepaści. W niedalekiej przyszłości będziecie Panowie słyszeli z tego miejsca, o ile tu będziemy mogli przemawiać, o głodzie ogólnym wśród tamtejszego społeczeństwa. Gdym był tam na zebraniu, opowiadali mi tamtejsi starostowie, wójtowie i wielu komisarzy gmin, że trzeba koniecznie ludności przyjść z pomocą, że musimy myśleć o tem, ażeby obronić tę ludność przed głodem, ruiną i zniszczeniem.</u>
<u xml:id="u-12.33" who="#komentarz">(Głos: Kto to będzie płacił?)</u>
<u xml:id="u-12.34" who="#MikołajIlków">Odpowiem w ten sposób: nie żądajcie od nas Panowie żadnych opłat i ciężarów, a my sami siebie poratujemy.</u>
<u xml:id="u-12.35" who="#komentarz">(Głos: Podatki muszą być płacone.)</u>
<u xml:id="u-12.36" who="#MikołajIlków">Nie długo Panie!</u>
<u xml:id="u-12.37" who="#MikołajIlków">Jednem słowem, stan tamtejszego włościaństwa jest opłakany. Ministrowie, jak Raczkiewicz i Rybczyński, którzy jeździli później pod naciskiem Sejmu i społeczeństwa, aby te okolice zbadać, zdawali potem sprawozdanie szefowi Rządu, że klęski i katastrofy miały istotnie miejsce i że trzeba liczyć się z tem, że następstwa będą zgubne. A tymczasem co się stało? Widzimy, że pomoc nie była wielka. Udałem się do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w tej sprawie, ażeby zainicjował ze swej strony większą akcję. W porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych, Ministrem Pracy i Opieki Społecznej i Ministrem Robót Publicznych, który w tej dziedzinie miał przygotować szerszą akcję regulacyjną, udało się uzyskać pewną kwotę dla tej ludności, aby znalazła jaki taki zarobek, ale to była tylko pomoc lokalna. Gros całego społeczeństwa jęczy dziś w ciężkiej sytuacji głodowej. Idzie, proszę Panów, zima, która niezawodnie będzie cięższa od poprzedniej, ludność nie jest zaopatrzona w opał, w odzież, w pożywienie.</u>
<u xml:id="u-12.38" who="#MikołajIlków">Cóż tam się stworzyło, cóż tam się ostatecznie stało?</u>
<u xml:id="u-12.39" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pluciński.)</u>
<u xml:id="u-12.40" who="#MikołajIlków">Niedawno z tej trybuny wykazywałem Panom czem ludność się żywi: plackami, gdzie są składniki zgniłych tartych kartofli, lichej owsianej plewy, którą ludność musi spożywać, aby egzystować. Wskazywałem na to, ale to nic nie pomogło. Urzędy skarbowe jak ciągnęły, tak ciągną dalej. Było wprawdzie rozporządzenie Ministra Skarbu, aby ludności, która została dotknięta powodzią i innemi klęskami elementarnemi, przyjść z pomocą i nie ściągać od niej podatków, ani majątkowego, ani gruntowego, ani innych, tymczasem ludność otrzymuje nakazy i jak powiedziałem, w takim powiecie kosowskim są nakazy po 22.000 zł wymierzane ludności górskiej, która ma grunta oddalone o 60, 80 kilometrów od domu, położone na 150 metrów wysokości, a nawet i wyżej w górzystych okolicach, gdzie nikt dojść nie może, chyba tylko w jednej porze roku. Mimo to, te grunta zaliczono do pierwszej klasy, jako grunta pastwiskowe, a więc na jednej płaszczyźnie znalazły się w ocenie komisji szacunkowej z temi, które się znajdują na nizinach. I cóż ta ludność nasza ma w obecnych warunkach począć? Jest jeszcze trapiona różnemi klęskami. Zwierzyna dzika niszczy ostatnie plony, nawet koło domów.</u>
<u xml:id="u-12.41" who="#komentarz">(P. Ossowski: Niech Pan mię zaprosi na polowanie!)</u>
<u xml:id="u-12.42" who="#MikołajIlków">Już byli specjaliści w tych rzeczach pod kierownictwem wojewody,...</u>
<u xml:id="u-12.43" who="#komentarz">(Głos: Pan Ossowski lepszy specjalista.)</u>
<u xml:id="u-12.44" who="#MikołajIlków">... a p. Minister Rolnictwa stwierdził, że w r. 1925 zabito w tych powiatach 56 wilków, 5 niedźwiedzi, 59 dzików, 4 żbiki, 1 rysia, 75 lisów.</u>
<u xml:id="u-12.45" who="#komentarz">(Głos: A kto skórę zabrał?)</u>
<u xml:id="u-12.46" who="#MikołajIlków">Samym polowaniem tam Panowie nic nie zrobicie. Trzeba znać wilczą naturę. Panowie widzicie te zwierzęta tylko w cyrku tu w Warszawie, albo gdzieindziej, ale nie widzicie na wolności; dziś jest tu, jutro o kilkanaście mil dalej. Sytuacja więc naszego rolnika i w tej dziedzinie jest zagrożona.</u>
<u xml:id="u-12.47" who="#MikołajIlków">A teraz kwestia opału. Ceny skaczą z dnia na dzień i w nadleśnictwach i w zarządach prywatnych lasów, a cóż mówić o gminnych? Gminne są rozkradane, niszczone przez komisarzy w różnych powiatach, a lustracje powiatowe przez palce patrzą na te rzeczy. Wiemy, że wydział samorządowy we Lwowie nie może sobie dać z tem rady, nie może zaprowadzić porządku. Nie można sobie tej rzeczy lekceważyć, bo obok groźnego położenia ekonomicznego i gospodarczego naszego włościaństwa jest jeszcze groźne położenie administracyjne. Panowie nie myślcie, iż to będzie tolerowane przez nasze społeczeństwo. Mamy już odruchy, które się bagatelizuje, a pewne odłamy prasy Waszej, specjalnie co do mojej osoby zaczynają rzucać groźne oskarżenia. To nie są ataki z mojej strony, jest to atak ze strony tego społeczeństwa, które gnębione na całej linii chwyta się samoobrony.</u>
<u xml:id="u-12.48" who="#komentarz">(Głos: To jeszcze kwestia.)</u>
<u xml:id="u-12.49" who="#MikołajIlków">To nie jest kwestia, Pan nie zna stosunków, niech Pan przyjedzie i pomówi z chłopem, wtedy będzie Pan mówił zupełnie inaczej.</u>
<u xml:id="u-12.50" who="#MikołajIlków">Jeżeli taki jest dziś stan w administracji samorządowej, to mamy prawo i obowiązek dopominać się u Panów, ażeby było spełnione to, do czego się zobowiązano. Pytam się, czy Panowie gotowi są spełnić obowiązek, czy nie sądzę, że obowiązki, jakie przyjął na siebie Rząd, powinne być spełnione, a nie lekceważone tak, jak dotychczas.</u>
<u xml:id="u-12.51" who="#MikołajIlków">Tak się dzieje w dziedzinie gospodarczej, gdzie nie znajdujemy tam poparcia żadnego dla społeczeństwa naszego od obecnego Rządu. Tak samo dzieje się, proszę Panów, i w dziedzinie politycznej. W polityczne sprawy obecny Rząd miesza sprawy gospodarcze, stawia ciągle na jednej szali to, z drugiej tamto, dzieli ludzi na lojalnych nielojalnych i dopiero traci na tem całe życie gospodarcze. Mieliśmy tego dowody, że gdy chodziło o pomoc rolniczą dla włościaństwa, to przedewszystkiem bierze się ludność narodowości polskiej, a dopiero to co pozostaje, dostaje się ludności ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-12.52" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To trzeba stwierdzić, może Ksiądz poda cyfry)</u>
<u xml:id="u-12.53" who="#MikołajIlków">Za dużo miałem do czynienia z tem, ażeby dopiero wzbudzać w Panach i podejrzenia i wątpliwości. Radzę ciekawym zaglądnąć do statystyki i do statystyki chociażby Banku Rolnego i Banku Gospodarstwa Krajowego, tam się wszystko znajdzie.</u>
<u xml:id="u-12.54" who="#MikołajIlków">Jak traktowana jest nasza ludność przez Ministerstwo Rolnictwa, niech świadczy Panom ten oto plik papierów i akt wezwań do starostwa w jednym tylko powiecie doliniańskim, gdzie jest szereg grzywien i kar, nałożonych, na ludność rzekomo za przestępstwa w lasach państwowych. Jakie to przestępstwa? Rząd nie dokłada starań, aby ludności przyjść z pomocą, a organa Ministerstwa Rolnictwa idą na zniszczenie tej ludności, idą w tym kierunku, że okładają ją rozmaitemu karami administracyjnemi i potem musi starosta naznaczać specjalnego urzędnika, ażeby jechał na miejsce i sprawę przeprowadził i ludność w drodze administracyjnej karał. Takich przykładów jest wiele, może nawet setki, ja tu wziąłem z jednej gminy taki przykład. A proszę Panów kwestie, od których zależy życie włościaństwa, to zagadnienia pierwszorzędnej wagi. Rząd, który przechodzi do porządku dziennego nad tem, będzie się ciężko lizał i pokutował za to. Jednem słowem, stwierdzam, że w dziedzinie pomocy i zrozumienia ciężkiego położenia i przyjścia z pomocą włościaństwu na terenie Podkarpacia Rząd bardzo mało robił. Czynniki rządowe, które śpieszyły z tą pomocą, okazały bardzo mało zrozumienia, a o ile okazywały je tam na miejscu, to tutaj w centrali w Warszawie nie były wysłuchiwane.</u>
<u xml:id="u-12.55" who="#MikołajIlków">Tak, proszę Panów, w krótkości wygląda poparcie przez Rząd obecny rolnictwa naszego i tak wygląda traktowanie i prowadzenie administracji na naszej ziemi. Rząd idzie przeciw nam, doprowadza do zniszczenia, a przez to wyrządza szkodę Skarbowi Państwa.</u>
<u xml:id="u-12.56" who="#MikołajIlków">Wykażę to Panom w dziedzinie Ministerstwa Rolnictwa — żałuję, że tego opiekuna p. Janickiego, który był tak szczytnie wożony w aucie niedawno po Małopolsce, niema tu dzisiaj. Ministerstwo Rolnictwa niezawodnie musi wiedzieć o pewnym kontrakcie, który został zawarty przez pewną firmę żydowską ze szkodą dla ludności, a ze stratą dla Skarbu. Firma ta nosi nazwę „Kahan i Stejer” w powiecie kałuskim. Wydzierżawiła ona obiekty leśne od Ministerstwa Rolnictwa, w dyrekcji lasów państwowych we Lwowie, ze szkodą dla Skarbu. Obecnie jeszcze dąży do tego, ażeby przez kilka wsi przeprowadzić kolejkę, którąby były dowożone te wszystkie materiały do tartaku i do stacji kolejowej Bednarów. Ludność oponuje przeciw temu, ponieważ wie, że szkoda jest w tem wielka, ale czynniku rządowe, względnie czynniki leśnictwa z tem się nie liczą, uważają, że protest ludności może być zupełnie zlekceważony, że wszystkie skargi, wnoszone do starostwa i Województwa, mogą leżeć zupełnie spokojnie niezałatwione, a Skarb Państwa ponosi z tego tytułu wielkie straty.</u>
<u xml:id="u-12.57" who="#MikołajIlków">Muszę jeszcze wspomnieć o stosunkach bezpieczeństwa, względnie niebezpieczeństwa, na jakie jesteśmy narażeni. Stwierdzam, że o sprawach bezpieczeństwa, o sprawach administracji policyjnej można bardzo dużo mówić, obecnie tylko stwierdzę z tego miejsca, że organa te nie odpowiadają swemu przeznaczeniu i częstokroć przekraczają kompetencje im dane. Często nawet działają w porozumieniu z miejscowemi bojówkami, jak w Żurawnie p. Deniesiewicz, czy Dunniesiewicz, często działają na szkodę spokoju całego społeczeństwa, z czego później wyłania się taka historia która stwarza nienormalne stosunki w powiecie, a nawet w całem województwie, potem zaś w całym kraju. Dowody tego, proszę Panów, mieliście tu, były przytoczone z rozmaitych stron, z rozmaitych źródeł, ja tylko dodać chcę, że to faktycznie ma miejsce. Niedawno mieliśmy taki wypadek, mianowicie 6 września r. b., że w Żórawnie przy pomocy policji, przy pomocy kilkunastu bojówkarzy zostali pobici ludzie tamtejszego powiatu należący do naszego obozu. Od 6 do 22 września ani organa policyjne, które były tam wmieszane i były świadkami tej całej historii, ani organa powiatowe, ani organa sądowe nie weszły na tę drogę, żeby z tą rzeczą zrobić porządek. Myślę, że sprawa ta znajdzie jeszcze echo w tej Izbie przy innej sposobności, albowiem była komentowana w prasie ukraińskiej i w polskiej. Powiem tylko, że policja, która współdziałała z tymi ludźmi, spowodowała wielkie napięcie w tym powiecie, które niezawodnie będzie miało skutki, a ci, którzy to spowodowali, niezawodnie zbiorą z tego owoce.</u>
<u xml:id="u-12.58" who="#MikołajIlków">Dotknę następnie resortu Ministerstwa Sprawiedliwości. Słyszeliśmy już, że organa sądownictwa nie odpowiadają swemu zadaniu. Szereg procesów, które się stosuje do włościaństwa, bądź co bądź nisko stojącego intelektualnie — te, mają bardzo zgubny odgłos. Tam, gdzie nawet chodzi o pewne występki, to kary są bardziej wysoko i srożej stosowane, aniżeli w tych sferach, w których powinne mieć raczej miejsce. Proszę Panów, w sądownictwie bądź co bądź dzieją się smutne wypadki, które świadczą, że w dziedzinę sądownictwa trzeba wkroczyć bardzo prędko, jeśli chodzi o to, aby to sądownictwo spełniło swoją rolę w Państwie. Siedzą tam ludzie, którzy traktują wiele rzeczy szablonowo, którzy do stron odzywają się w sposób ordynarny, w sposób, w jaki nawet ostatni ulicznik na ulicach miasta Warszawy nie potrafiłby się odezwać. Miałem taki fakt w Żurawnie, tak niski i tak podły, że z tego miejsca nie mogę go podać i omówić go, jednak przedłożyłem go Ministrowi Sprawiedliwości, który zdaje się, przeczytawszy, przeszedł nad tem do porządku dziennego. Jednakże, jeśli z takiem indywiduum nie będzie zrobiony porządek, to mimo wszystko wyciągnę tu ten fakt, jako dowód brudu, jaki w administracji sądownictwa się znajduje.</u>
<u xml:id="u-12.59" who="#MikołajIlków">Mieliśmy wypadki tak samo ostrych kar, stosowanych do włościan, a kiedy chodziło o amnestię, amnestię dla naszych ludzi trudno było uzyskać, sprzeciwiał się prokurator danego sądu, albo prezydium danej apelacji, albo sąd, który to robił, i w gruncie rzeczy sprawa ugrzęzła. Jeżeli chodzi o ludzi innej kategorii, to czynniki nawet najwyższe państwowe znajdowały sposób, żeby amnestię skasować, ale do ludzi stojących nisko intelektualnie, tych, których ogarnęła psychoza wojenna, którzy ostatecznie w wirze polityki zeszli na błędną drogę, dla tych względów się niema, stosuje się radykalne normy, stosuje się ostrzejsze przepisy, niż nawet wymaga tego ustawa. Trudno, żeby w Ministerstwie Sprawiedliwości był porządek. Siedzi tam człowiek, który z sądownictwem ma tyle wspólnego, że kontrakty spisywał i sprawy notarialne przeprowadzał, a więc trudno, żeby objął całokształt administracji sprawiedliwości, trudno, żeby się w tem wszystkiem orientował. Mieliśmy dowody tego i będziemy mieli jeszcze więcej, jeżeli w resortach tego gabinetu będą siedzieli ludzie, którzy nie będą sobie zdawali sprawy i nie będą wiedzieli o tem, że niosą odpowiedzialność za kierownictwo danego resortu.</u>
<u xml:id="u-12.60" who="#MikołajIlków">Przejdę z kolei do Ministerstwa Oświaty. Oto największy ogród, w którym możemy zbierać kwiaty dla siebie. W szkolnictwie powszechnem, średniem, zawodowem i akademickiem święcą triumfy rozmaitego rodzaju eksperymenty, które pozbawiają nasze społeczeństwo zdobyczy jakie zdobyło ono przez lata pod rządami zaborczemi. Mogę się dziwić jedynie temu, dlaczego obecne rządy stosują do nas tę politykę, którą stosowały do nas i do nich rządy zaborcze. Panowie Polacy, znajdujący się tu w tej Izbie, z pogardą wspominają te stosunki, jakieśmy znosili pod rządami zaborczemi w trzech zaborach: rosyjskim, niemieckim i chociażby austriackim, a jednak dziś temi samemi metodami, temi samemi rozporządzeniami, szafujecie na prawo i na lewo, o ile nie Panowie sami osobiście, to rządy, które zmieniają się, jak w kalejdoskopie. To też nic dziwnego, że dzisiaj wśród społeczeństwa naszego powstają odruchy, z któremi bądź co bądź trzeba się liczyć, jeżeli nie ma się popaść w zgubne konsekwencje, które naprawić i ratować będzie za późno. Dlatego nie trzeba tracić czasu, dlatego trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że należy przystąpić do zrealizowania postulatów najkonieczniejszych i dać nam możność swobodnego rozwoju, takiego, jaki nam gwarantuje Konstytucja. Przecież niczego nowego nie domagamy się, niczego nowego nie chcemy, tylko chcemy spełnienia praw, jakie nam gwarantuje Konstytucja i jakie Panowie sami w tej Wysokiej Izbie uchwalili. A tymczasem, dzieje się coś zupełnie innego. Spotykamy się z zupełnie innem, odwrotnem traktowaniem rzeczy i to zmusza nas mimo wszystkiego, mimo pręgierza opinii, zwrócić się, może ostatni raz z apelem, że nadszedł koniec cierpliwości, że nadchodzi chwila że trzeba spełnić to, do czego się jest zobowiązanym, na co się przyjęło zobowiązanie. Rządy obecne, zmieniające się często, nie dążą do tego; mając do czynienia z obecną ciężką sytuacją, z t. zw. kryzysem finansowym, zapominają o wszystkiem. Trzeci rok już, Panowie, mamy wywieszony sztandar w całej Polsce, że wszystko ma się skupiać, że wszyscy mają ponosić ofiary, że mają być ofiary całego społeczeństwa dla dobra Ojczyzny. Społeczeństwo nie ma zupełnie wiary w ratunek wszystkich rządów, jakie są, a może i będą. Społeczeństwo całe, tak polskie, jak i nasze, uważa, że nie będzie ratunku, jeżeli będzie taka linia, jaka jest obecnie. Panowie! Zasada uczciwości i szczerości musi być stosowana, zasada ta jest uświęcona wiekami i tradycją i nad tem żaden rząd, żaden terror, nie przejdzie do porządku dziennego. Trzeba pamiętać o obowiązkach, jakie się na siebie wzięło, i trzeba te obowiązki spełnić. Przykro słyszeć o tem wszystkiem, może z ust moich tem bardziej, ale czuję się zobowiązanym moralnie zwrócić uwagę wszystkich Panów i apelować, że czas się zbliża, ażeby spełnić przyjęte na siebie zobowiązania.</u>
<u xml:id="u-12.61" who="#MikołajIlków">Dotknę jeszcze kwestii regulacji rzek, a więc resortu Ministerstwa Robót Publicznych. To również sprawa bardzo paląca, o której możemy bardzo wiele mówić. Tworzy się projekty i plany regulacyjne, wysyła się różne komisje i delegacje do oglądania szkód, jakie spowodowały powodzie i t. d., ale akcja jak szła tak idzie żółwim krokiem, pomocy w tym kierunku nie widać, rzeki pozrywały mosty. Regulacja musi być podjęta jędrnie, planowo, a nie dorywczo. Na tem korzystają różne firmy, które mają dostarczać materiałów do regulacji, które ze szkodą Państwa porobiły kontrakty, które Bóg wie, skąd przywędrowały, a obecnie rozpanoszyły się na Podkarpaciu. A tymczasem szkody, jakie ludność cierpi wskutek nieuregulowania rzek i lichej komunikacji, odbijają się ciężko na calem rolnictwie. Niedawno mieliśmy komisję, wysłana z Ministerstwa Robót Publicznych na Podkarpacie. Zrobili sobie śliczną łódkę specjalną, robili ją przez dwa tygodnie z eleganckich desek, ślicznie ją umaili, zrobili story i firanki, rozmaite ławki, mało co nie fotele podobne do ministerialnych i z tem wszystkiem puścili się w górę, ale nieszczęście łódka do góry nie idzie, tylko w dół i trzeba było dojechać autem, wypalić benzynę od Lwowa aż w ukraińskie zakątki Karpat i tam nareszcie puścić się tą łódką aż do Dniestru pod Halicz. Przejechała się ta komisja, zobaczyła śliczne okolice i ludność, która na tej zieleni jeszcze wegetuje, przejechali się i powiedzieli: Trzeba robić, trzeba zrobić plan i rozpocząć akcję regulacji. Wszystko powiada się, że trzeba, obiecuje się, że będzie, a tymczasem sprawdza się przysłowie nasze starodawne „Obicał pan kożuch i tepłe jeho słowo”.</u>
<u xml:id="u-12.62" who="#MikołajIlków">Wspomnę jeszcze nie złem, cichem słowem i o Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Panowie tu rozdzierali szaty o bezrobociu, a więc o kwestii, która niezawodnie jest groźna; nie ulega wątpliwości, że zagadnienie robotnicze jest pierwszorzędnej wagi i trzeba, żeby każdy rząd, jaki jest, z tem poważnie się liczył. Ale ja mam tu na myśli tylko to: w razie bezrobocia rząd stosuje zapomogi dla bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-12.63" who="#komentarz">(Głos na ławach Ch. D.: Na które robotnicy sami płacą.)</u>
<u xml:id="u-12.64" who="#MikołajIlków">Rozumiem, że tu trzeba oddzielić robotników od robotników, Panie Kolego. Panowie przeforsowali tu ustawę, która w tym kierunku idzie, aby wszystkim bezrobotnym dawać zapomogi.</u>
<u xml:id="u-12.65" who="#komentarz">(Głos: A ksiądz głosował! Inny głos: A księżom też?)</u>
<u xml:id="u-12.66" who="#MikołajIlków">Niezawodnie i księża pod takiemi rządami będą bezrobotni.</u>
<u xml:id="u-12.67" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Chwała Bogu. Będziemy związek organizować z księży.)</u>
<u xml:id="u-12.68" who="#MikołajIlków">Teraz, proszę Panów, mówię o robotnikach. Weźmy tych robotników, którzy są na Śląsku. Robotnik który ma dom własny, własny ogród, jakiś kawałek gruntu, czynsz domowy trzeba tu włączyć, to robotnik stawiany na równi z tym, który zamiata tu ulicę, kamienie tłucze, gdzie się da. Tutaj trzeba będzie rozsegregować i oddzielić tych, którzy mogą się utrzymać, od tych, którzy nie mogą się utrzymać.</u>
<u xml:id="u-12.69" who="#MikołajIlków">Trzeba tu stosować oszczędność, a Rząd ze sprawą oszczędności we wszystkich dziedzinach i resortach nosi się jak kura z jajem, wszędzie krzyczy, że trzeba stosować oszczędność, a z drugiej strony tworzy nowe urzędy. Krzyczy na prawo i na lewo, że trzeba stosować oszczędność w wojskowości, oświacie, w inwestycjach, w rolnictwie, w opiece społecznej i t. d., a tymczasem robi co innego. Wskażę na jeden taki wypadek, na jeden fakt, który świadczy o traktowaniu, o rozumieniu i docenianiu rzeczy przez Rząd. Oto jeden z właścicieli mając pewien kapitał, zawarł umowę o budowę fabryki papieru nad Sanem. Rząd powiedział mu, kiedy zawierał umowę, że o ile mu zabraknie kapitału do skończenia, to Rząd przyjdzie mu z pomocą. Ten, mając bądź co bądź poważny kapitał, rozpoczął budowę, doprowadził do odpowiedniego stanu, lecz zabrakło mu pieniędzy i zwrócił się do Rządu o pomoc; Rząd powiada: bądź zdrów, bracie, niema nic. Rozumie się, ci robotnicy, którzy tam pracowali, a była ich poważna liczba, stali się bezrobotnymi, wobec czego Rząd wypłaca im zaopatrzenie jako bezrobotnym. Zwraca się ów interesowany do Rządu i powiada: macie płacić bezrobotnym, dajcie mi te pieniądze w formie pożyczki, a będą mieli bezrobotni pracę i ją doprowadzę do końca budowę fabryki, której ukończenie leży w interesie Rządu. Na to p. Minister Sokal założył swoje veto. Szkoda gadać. Rozumie się, wszystko stanęło — odrazu ruina i krach.</u>
<u xml:id="u-12.70" who="#MikołajIlków">Oto jest wzór traktowania i gospodarowania i nic dziwnego, że stoimy dziś przed ruiną. Wspomniałem, że Rząd na prawo i na lewo głosi o oszczędności. Gdzieżby te oszczędności należało przeprowadzić. W pierwszym rzędzie, nie chcę tu mówić dla efektu, bo chcę być zupełnie obiektywny, weźmy sprawę chociażby oświaty. Dotknę takiej dziedziny, jak sprawa inspektorów szkolnych. Proszę wziąć pod uwagę rolę, pracę, stanowisko inspektorów szkolnych szkół ludowych, proszę wziąć wszystkich urzędników w kuratoriach, którzy siedzą jak te mamuty, nazywa się, że oni szerzą oświatę, że niosą kaganiec oświaty, jak woła Asnyk, ale ten kaganiec im ciągle gaśnie i nie może oświecić tego ogółu, któryby chciano oświecić. Proszę wziąć urzędników administracyjnych, proszę wziąć urzędników inspektorów i proszę wziąć naszych obdarzonych wielką czcią sędziów. Jakie jest stanowisko dzisiaj sędziego, jakie jest zaopatrzenie urzędnika administracyjnego, czy w Województwie czy w powiecie, jakie jest inspektora i jakie jest nauczyciela? Nauczycielstwo nie mogło nawet marzyć za rządów zaborczych, ażeby w IX randze mogło się znaleźć.</u>
<u xml:id="u-12.71" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Co pan za bzdury prawi.)</u>
<u xml:id="u-12.72" who="#MikołajIlków">A o inspektorach możemy powiedzieć, że są to ludzie, którzy niosą zgubę dla Skarbu Państwa. Ci ludzie taką samą pracę robili i dawniej, a dziś oświata ani na krok nie poszła. To uposażenie, konie, furmanki, diety furmańskie, panienki do maszyn i flirtu, to rzecz niesłychana! To świadczy o tem niezrozumieniu rzeczy przez czynniki rządowe. Musimy skończyć z tem wszystkiem. Jeżeli chcemy sanować stosunki, to nie wolno nam między urzędnikami tej samej kategorii tworzyć rozmaitych uprzywilejowanych stanowisk i placówek. Proszę dziś wziąć urzędników administracyjnych, proszę wziąć dziś starostę, ma on w powiecie 360–370 zł, a taki profesor, ludowy nauczyciel 6, 7, albo 8 rangi: żona ma 8 rangę, on, ma siódmą, mieszkanie, opał, światło, wszystko gratis, a tymczasem cała ich akcja nie jest warta złamanego centa — jak to się zwykło mówić. Z temi rzeczami trzeba skończyć. Na to trzeba zwrócić uwagę, nie wolno nam stawiać jednych urzędników przeciw drugim. W ten sposób jednym pozwalamy kraść, a drugich zabezpieczamy. A tak jest. I w tym kierunku musimy powiedzieć sobie otwarcie, że musimy stworzyć stosunki moralne, i odpowiednie, a nie bałagan warszawski, jak powiedziałem poprzednio.</u>
<u xml:id="u-12.73" who="#MikołajIlków">Tak samo ma się rzecz i w innych dziedzinach. Powiada przysłowie: Uderz w stół a nożyce się odezwą. Tak samo i ze sprawą, którą poruszyłem. Uderzyłem w stół, a obrońca sprawy na prawo i na lewo z listem żelaznym — niech nie mówi, kiedy go używał — broni tego stanu, ponieważ niesie odpowiedzialność za to, co dziś cierpimy.</u>
<u xml:id="u-12.74" who="#MikołajIlków">Potem weźmy stosunki w oświacie. Przejdźmy do kuratorium. Niedawno jeden z kolegów opowiadał mi, że musiał dać kubana służącemu, który go dopuścił, nie wiedząc, że z posłem ma do czynienia, do urzędnika kuratorium. Otóż co się dzieje? W tym urzędzie można urzędników wszystkich wypuścić na paszę, bo są to synekury, które nikomu nie przynoszą pożytku. Tam się knują projekty wszystkich ustaw, wszystkie plany, które gnębią potem społeczeństwo i nasze i wasze rozmaitemi plagami, plany, które rosną jak grzyby po deszczu. To ma być korzyść z oświaty w Polsce! Gratuluję Panom takiej oświaty, jeżeli tak dalej ma być prowadzona.</u>
<u xml:id="u-12.75" who="#komentarz">(P. Langer: Pan jest głosicielem ciemnoty!)</u>
<u xml:id="u-12.76" who="#MikołajIlków">Mogę powiedzieć, że obecnie nauczycielstwo jest źródłem ciemnoty, bo stwarza walkę między nauczycielstwem a kościołem, jeśli o to chodzi. Nie mówicie dalej, bo wyciągnę jeszcze gorsze rzeczy.</u>
<u xml:id="u-12.77" who="#MikołajIlków">Proszę Panów, są to rzeczy, z któremi trzeba skończyć. Tak samo się dzieje i w wojskowości. Mówią tu Panowie o niektórych sprawach, że można je zlikwidować i ja jestem tego zdania, że pewne inwestycje przyjęte czy rozpoczęte musiały by być prowadzone tak, aby nie były prowadzone ze szkodą dla Skarbu.</u>
<u xml:id="u-12.78" who="#MikołajIlków">Proszę Panów, skarg na traktowanie nas można wyciągnąć bardzo dużo. Na zakończenie, ponieważ dość długo już zaprzątałem uwagę Wysokiej Izby, której umysły zaczynają się burzyć, o ile się mówi o prawdzie, o ile się mówi o sprawach obiektywnie, zwrócę się jeszcze z apelem tak do Panów, jak w pierwszej mierze do obecnego Rządu. Jeżeli on się utrzyma, to niesie odpowiedzialność za to wszystko, co się działo dotychczas i co się dziać będzie.</u>
<u xml:id="u-12.79" who="#komentarz">(Głos: Czy to ma być kazanie?)</u>
<u xml:id="u-12.80" who="#MikołajIlków">Ksiądz zwykle taką akcję ma.</u>
<u xml:id="u-12.81" who="#MikołajIlków">Otóż w pierwszej mierze chciałbym, żeby przestrogi, które padły z tej trybuny z ust moich, znalazły zrozumienie, żeby Rząd sobie stworzył program najkonieczniejszych, najelementarniejszych rzeczy i załatwiał je tak, jak załatwiane być powinne, a nie w sposób połowiczny i dorywczy. Społeczeństwu naszemu możemy jedynie powiedzieć, że u obecnego Rządu nie spotkaliśmy się z uznaniem, przeciwnie, spotkaliśmy się z różnemi eksperymentami, próbami i doświadczeniami, które kosztują nas i Was, Panowie, bardzo dużo. Sami przyznajecie dziś, że jeżeli tak dalej pójdzie, to los Państwa całego i społeczeństwa jest bardzo problematyczny.</u>
<u xml:id="u-12.82" who="#MikołajIlków">Dlatego, podniósłszy te boleści i te gorzkie momenty, przytoczywszy te sprawy, stwierdzam, że tak dalej być nie może, że idziemy bardzo prędko ku ruinie i że wszelka zakulisowa akcja tworzenia rozmaitych rządów, o ile nie będą one działały w szerokiem zrozumieniu sprawy włościaństwa, wszelka akcja, nawet tak wysoko uczonego nauczyciela a la p. Smulikowski spali na panewce.</u>
<u xml:id="u-12.83" who="#komentarz">(Wesołość, protesty na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-12.84" who="#MikołajIlków">Dlatego w imieniu społeczeństwa ukraińskiego, przedewszystkiem stanu włościańskiego, któremu Panowie nawet nazwy zabraniacie — krzyczycie Panowie, że niema takiego — żądamy kategorycznie rewizji i zmiany dotychczasowego stanowiska Rządu w ustroju administracyjnem, a to: 1) wprowadzenia w życie ustawy z dnia 26. IX.1922 r., dotyczącej zasad autonomii na terenie województw: stanisławowskiego, lwowskiego i tarnopolskiego.</u>
<u xml:id="u-12.85" who="#komentarz">(Głos z ław ukraińskich: A inne ziemie?)</u>
<u xml:id="u-12.86" who="#MikołajIlków">Jeżeli chodzi o tę sprawę, to wiem, że panowie i tego nie zrobią, otóż dlatego właśnie chcę wypróbować ich gotowość do ofiar w kierunku naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-12.87" who="#MikołajIlków">2) Ze względu na niemożliwe stosunki w administracji samorządu gminnego i powiatowego, przeprowadzenia wyborów na podstawie ustawy b. Austrii.</u>
<u xml:id="u-12.88" who="#komentarz">(Głos: To niemożliwe.)</u>
<u xml:id="u-12.89" who="#MikołajIlków">Już było wydane rozporządzenie przez Ministra Kiernika i były przygotowania w tym kierunku, ale niestety cała akcja nie została zrealizowana.</u>
<u xml:id="u-12.90" who="#MikołajIlków">3) Rewizji stanowiska Rządu w sprawach politycznych w odniesieniu do narodu ukraińskiego i jego reprezentacji w Sejmie i Senacie.</u>
<u xml:id="u-12.91" who="#MikołajIlków">4) Cofnięcia szkodliwych zarządzeń w dziedzinie administracji wojewódzkiej, oświatowej i kulturalnej, jako też gospodarczo-ekonomicznej, stosowanych do szerokich mas narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-12.92" who="#MikołajIlków">5) dociągnięcia do surowej odpowiedzialności organów samorządowych, skarbowych i komisji szacunkowych, winnych zaniedbania lub niesprawiedliwie wymierzanych wszelkich podatków i opłat, na szkodę ludności rolniczej, zwłaszcza dotkniętej klęską żywiołową nieurodzaju, powodzią, gradobiciem i t. p.</u>
<u xml:id="u-12.93" who="#MikołajIlków">6) Przeznaczenia długoterminowego kredytu dla drobnego rolnictwa i przemysłu ludowego, jakoteż zaopatrzenia go w nawozy sztuczne.</u>
<u xml:id="u-12.94" who="#MikołajIlków">7) Zabezpieczenia mieszkańców całego Podkarpacia przed widmem głodu i nędzy.</u>
<u xml:id="u-12.95" who="#komentarz">(Głos: 7 plag.)</u>
<u xml:id="u-12.96" who="#MikołajIlków">Plag było nie 7, lecz 12, które jej zagrażają poważnie i są nieuniknione wskutek klęsk elementarnych tegorocznych w rolnictwie, przez co bardzo wielka ilość produktów rolnych, jak ziemniaków, zboża i paszy nie została zebrana lub przez przedwczesne podniesienie temperatury atmosferycznej obecnie zniszczona, zwłaszcza w powiatach Kosów, Bohorodczany, Nadwórna, Stanisławów, Kałuż, Dolina, Stryj, Skale, Turka, Sambor Stary i Nowy i Lisko.</u>
<u xml:id="u-12.97" who="#MikołajIlków">8) Utrzymanie w mocy dotychczasowej wszelkich serwitutów na Podkarpaciu i zaprzestanie szykanowania ludności przez organa nadleśnictw za rzekome szkody.</u>
<u xml:id="u-12.98" who="#MikołajIlków">9) Przeprowadzenie regulacji rzek i potoków górskich, zabezpieczenia gruntów włościańskich przed zniszczeniem, jako też sumiennego przeprowadzenia rewizji dotychczasowej w tym kierunku prowadzonej akcji przez czynniki rządowe.</u>
<u xml:id="u-12.99" who="#komentarz">(Głos: Tylko tyle?.)</u>
<u xml:id="u-12.100" who="#MikołajIlków">10) Przyspieszenie dalszej odbudowy zniszczonych gospodarstw podczas wojny.</u>
<u xml:id="u-12.101" who="#MikołajIlków">11) Wyrównania wszelkich należytości za zabrane grunta włościanom przez organa kolejnictwa, organa wojskowe i inne dla celów rozmaitego rodzaju. Chrypkin pod Stanisławowem i Wistowa pod Kałuszem.</u>
<u xml:id="u-12.102" who="#komentarz">(Głos: Zgoda.)</u>
<u xml:id="u-12.103" who="#MikołajIlków">Dobrze, że trafiłem bodaj na jedno.</u>
<u xml:id="u-12.104" who="#MikołajIlków">12) Odpowiedniego traktowania ludności w sądownictwie i nie przewlekania rozpraw sądowych, jakoteż nieobciążania ludności przez zbyt wygórowane kary, zwłaszcza pieniężne.</u>
<u xml:id="u-12.105" who="#MikołajIlków">Rząd, któryby był gotów przeprowadzić oszczędności w dziedzinie szkolnictwa, w dziedzinie inwestycji, nieszkodliwe dla odbudowy, w dziedzinie regulacji rzek i potoków i w innych zagadnieniach a zwłaszcza w dziedzinie administracji policyjnej, Rząd który uwzględni przytoczone postulaty i da gwarancję ich załatwienia, taki Rząd ostatecznie możnaby jeszcze tolerować tak dalece, o ileby faktycznie poszedł na zrozumienie tych zagadnień. Jeżeli Rząd, ten czy inny, nie będzie dążył do tego, aby dla społeczeństwa naszego spełnić i zrealizować najżywotniejsze zagadnienia gospodarcze, ekonomiczne, oświatowe i narodowe, w takim razie my tu między Wami nie mamy co robić.</u>
<u xml:id="u-12.106" who="#komentarz">(P. Langer: Pan niema tu co robić, Pan dawno już chciał wychodzić i zgłaszał taki wniosek, tylko że trafił Pan na dzień prima aprilis, więc nie przeszedł.)</u>
<u xml:id="u-12.107" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-12.108" who="#MikołajIlków">Muszę oświadczyć, że dlatego iż Rząd w tej dziedzinie dotychczas nic nie zrobił, jesteśmy przekonani, że i na przyszłość będzie taka jego linia, że tych postulatów nie spełni i nie da możności pełnego rozwoju autonomicznej swobody dla naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-12.109" who="#MikołajIlków">Licząc się z tem stanowiskiem, licząc się z obecną opinią...</u>
<u xml:id="u-12.110" who="#komentarz">(Głos: I z p. Kauzikiem)</u>
<u xml:id="u-12.111" who="#MikołajIlków">... i z panem Kozikiem czy Kauzikiem, jestem przekonany, że na tej drodze się nie znajdziemy i nie możemy wobec tego ponosić odpowiedzialności za dotychczasową akcję i za dotychczasowe rządy.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. ks. Stankiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AdamStankiewicz">Wysoki Sejmie! Zwykle p. premier Grabski zaczynał swe przemówienie od słów: „Szczęśliwy jestem”..., jednakże w jego ostatniem expose już tego nie było. Robiło to wrażenie, że na ten raz p. premier porzuci swój chroniczny i bezpodstawny optymizm i zajrzy prawdzie śmiało i otwarcie w oczy. Ale okazało się, że podobne wrażenie było prawie zupełnie niesłuszne. Premier Grabski uchylił przed Sejmem tylko rąbek kurtyny, odsłaniając przeraźliwą scenę życia gospodarczego i finansowego Polski, co do innych zaś dziedzin życia publicznego, jak położenie Polski, międzynarodowe, tak i sytuację wewnętrzną przykrył znowu swym optymizmem.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#AdamStankiewicz">W swem expose p. premier podkreślił przedewszystkiem skuteczne współdziałanie Polski w sprawie pokoju w Europie, a również stwierdził zadawalające stanowisko Polski na arenie międzynarodowej. Minister Spraw Zagranicznych Skrzyński, uzupełniając optymizm swego szefa, podał do wiadomości prasy i oświadczył wczoraj w Komisji Spraw Zagranicznych, iż „jest niezmiernie zadowolony i szczęśliwy” z dokonanego w Locarno dzieła, mającego rzekomo doniosłe znaczenie dla pokoju Europy, a więc i dla Polski. Cieszylibyśmy się również, gdyby tak było, ale niestety, gdy nad tem bliżej się zastanowimy, optymizm ten pryska jak bańka mydlana.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#AdamStankiewicz">P. Minister Skrzyński ze swą polityką zagraniczną jest podobny do gospodarza,...</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: bez stodoły)</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#AdamStankiewicz">... u którego w domu i w gospodarce panuje nieład i niezgoda z bliskimi, równymi mu sąsiadami. a natomiast zachodzą nieraz bardzo zażyłe stosunki z sąsiadami dalszymi, pod względem wykształcenia i pod względem socjalnym wyżej odeń stojącymi; podobne swe stanowisko uważa ów gospodarz za szczęście j za punkt honoru dla siebie, a nie widzi, iż jest on godny pożałowania, bo źle gospodarząc u siebie, żyjąc nad stan, nie dziś to jutro dojdzie do ruiny i do nędzy ostatecznej. Otóż coś podobnego jest obecnie z polską polityka zagraniczną. P. Minister Skrzyński niezmiernie jest zadowolony, ale z czego? Z tego oczywiście, iż Polska kosztem ostatnich soków życiowych mas pracujących uporczywie udaje mocarstwo i że od czasu do czasu z tego tytułu jest dopuszczaną do towarzystwa państw istotnie mocarstwowych. Być może, iż na krótki okres czasu można się tem zadowolić, na dalszą jednak metę tego stanowczo za mało. Położenie Polski geograficzne i polityczne jest tego rodzaju, że nie stosunki poprawne i przyjazne z odległymi od niej sąsiadami; lecz raczej porządek Państwa wewnętrzny i poprawny i przyjazny stosunek do narodów białoruskiego, litewskiego, ukraińskiego i żydowskiego, stanowiących przeszło 30% ogólnej ludności w Polsce, należałoby uważać za dziejową rolę Polski, zapewniającą jej przyszłość świetlaną.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#AdamStankiewicz">Niemcy, ten naród potężny w rozmaitego rodzaju zasoby duchowe, z chwilą, gdy wejdą do Ligi Narodów, można z góry być przekonanym, iż wielu znajdą przyjaciół wśród przedstawicieli państw mocarstwowych i zajmą wespół z nimi, tylko nie z Polską, stanowisko dominujące. Wyraźnym dowodem tego jest już teraz wzajemny stosunek Anglii i Niemiec. A przeludnienie Niemiec i ich wysokie uprzemysłowienie sprawią, że Niemcy pędem niczem niepohamowanym będą szukały terenu dla swej ekspansji na wschodzie, przedewszystkiem w Rosji. A znając historyczne stosunki Polski i Niemiec z jednej strony, Rosji i Polski, z drugiej, nie trzeba być przenikliwym politykiem, aby stwierdzić z pewnością, że nad Polską we współczesnych jej granicach zawiśnie niebawem groźne memento mori. Do tego się przyczynią bodaj decydująco odradzające się mniejszości narodowe terytorialne: białoruska, litewska i ukraińska, które wskutek swego opłakanego położenia w Polsce będą zmuszone szukać oparcia już to o Niemcy i Litwę, już to o Rosję, czego już dzisiaj widzimy początki wcale pokaźne.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#komentarz">(Głos: Ksiądz do tego dąży. Świetniebyście się czuli w tej Rosji.)</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#komentarz">(P. Chrucki: To już nasza rzecz, jak będziemy się czuli).</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#AdamStankiewicz">Przewidują to politycy polscy i ponad głowami naszemi usiłują nawiązać stosunki, z Moskwą. Dowodem tego niedawna wizyta w Warszawie komisarza ludowego Cziczerina. Les ekstremes se touchent, powiada przysłowie, może więc w myśl tej przysłowiowej zasady istotnie nastąpi coś podobnego do aliansu polsko-rosyjskiego. Ale tego nie przesądzamy, natomiast dla nas jest jasnem, iż gdyby istotnie Rosja współczesna poszła śladem tradycyjnej swej polityki w stosunku do nas, przynosząc nas jako ofiarę całopalna na ołtarzu polityki wszechrosyjskiej, to muszę stwierdzić z tego wysokiego miejsca, że podobne dążności rosyjskie byłyby już spóźnione i całkiem chybione. Narody, zaludniające dawną Rosję od Bałtyku aż do morza Czarnego, odradzają się i szybko rosną, a niektóre już się odrodziły i zdobyły swe państwa, przeto gwałcenie ich woli byłoby już niemożliwe i ryzykowne. Zresztą mogę tu z przyjemnością zaznaczyć, że Rosja współczesna względem narodów nierosyjskich w dobie obecnej prowadzi politykę, aczkolwiek swoistą, to jednak całkiem odmienna od Rosji dawnej i w znacznym stopniu na korzyść tych narodów.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#AdamStankiewicz">Źródło przeto pokoju wogóle, a przedewszystkiem pokoju dla Polski tkwi nie w środku Europy, lecz na wschodzie Europy wogóle i na t. zw. polskich Kresach Wschodnich w szczególności. A zaś na tych Kresach, czy też właściwiej na ziemiach białorusko-litewsko-ukraińskich jest źle zupełnie, jakkolwiek p. premier twierdzi wręcz przeciwnie.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#AdamStankiewicz">Zacznijmy od samorządów. Przyjrzyjmy się temu całkowitemu pozbawieniu wolności kierowania sprawami lokalnemi naszej ludności. Stan pod tym względem jest rozpaczliwy. Nasze gminy i powiaty przez władze polskie zostały pozbawione nawet tych pozorów samorządu, jakie miały ostatnio z łaski cara rosyjskiego. Na posadach wójtów i pisarzy gminnych lud nasz już rzadko gdzie ujrzy miejscowego, narodowo i socjalnie do siebie zbliżonego człowieka. Zasiadają tam obcy,...</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#komentarz">(P. Chrucki: Importowani)</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#AdamStankiewicz">... którzy drwią z jego potrzeb, inicjatywy, jego języka, z niego wreszcie samego. Starosta powiatu jest tam panem zupełnym, którego panowanie w tej dziedzinie jest posunięte tak daleko, iż sejmiku powiatowego z urzędu jest prezesem. Bez przesady więc rzec można, że powiat, to własny folwark starosty, a słowo „samorząd” znaczy tyle, co samowola starosty. To też nic dziwnego, że odpowiednio do opisanych stosunków prowadzona jest w powiecie gospodarka publiczna. Stwierdzono, że podatki gminne i sejmikowe 4 razy przewyższają podatki państwowe, a idą one na niezliczoną ilość urzędników, jakoteż na automobile dla pp. starostów, dla ich zastępców i różnych referentów powiatowych i wogóle na sposoby, urozmaicające i uprzyjemniające tym panom ich żywot ziemski. Tak się trwoni krwawicę mozołu włościańskiego.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#AdamStankiewicz">Już z tego, co się rzekło o życiu samorządowem naszej ludności, można z łatwością się domyśleć, jak wygląda stosunek administracji do niej. Straszny to obraz, zgrozą swą przypomina najgorsze chwile z czasów rosyjskich. Teror, prowokacja, fałszywe donosy i na ich podstawie masowe aresztowania, bicie, połączone niekiedy z zabiciem na śmierć — są i takie wypadki — oto środki, jakimi rządzi nami polska administracja. Nie chcąc nużyć Panów, przez opisywanie takich wstrętnych wydarzeń, odsyłam ciekawych do akt Klubu Białoruskiego, który posiada ich nadmiar. Zresztą gdybym i opisywał Panom te okropności, większość nie zdobędzie się na bezstronność, czego dowody mieliśmy już nieraz w tym Sejmie i poza Sejmem. Historia kiedyś zajrzy do tych akt, łza krwawa przepojonych, pełnych żalów i skarg rozrzewniających i sąd swój bezstronny wyda.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#komentarz">(P. Hryckiewicz: Gdyby Ksiądz był w obecnej Rosji, toby już dawno dyndał. — P. Taraszkiewicz: Panie, coś Pan w Odesie robił? — P. Hryckiewicz: Nie znam Odesy. — P. Taraszkiewicz: Komisarzem Pan tam był. — Inny głos: Tak dawno, zapomniał)</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#AdamStankiewicz">Władze administracyjno-policyjne do tego stopnia się rozwydrzyły na ziemiach naszych, iż na nasze interpelacje sejmowe nieraz w sposób niedwuznaczny dają odpowiedzi nie tylko wymijające, ale wprost kłamliwe. Widocznie są pewne, że u władz wyższych za złe to im się nie poczyta. Oto przykład. W odpowiedni na interpelację Klubu Białoruskiego z dnia 27/IV 1925 r. do Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie masowych aresztowań w Nowogródzkiem w p. 7 między innemi mówi się: „Mik. Juszko nie był wcale aresztowany i rewizja u osobnika tego nazwiska nie była wcale przeprowadzana”, co jest całkowicie niezgodne z prawdą, bo ów Juszko jest w areszcie do dnia dzisiejszego, co stwierdza także odpowiedź Ministra Sprawiedliwości na interpelację tegoż Klubu z dn. 26. V 1925 r. w sprawie przyśpieszenia dochodzenia sądowego w związku z temi aresztowaniami. W odpowiedzi tej między innemi mówi się: „Odnośnie do 8 osób wymienionych w interpelacji, w obecnej chwili tylko dwóch z nich, a to Mikołaj Juszko i Jan Zygało są osadzeni w areszcie śledczym”.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#komentarz">(Głos: A Raczkiewicz mówi, że nie zaaresztowany.)</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#AdamStankiewicz">Niemniej ciekawy jest stosunek administracji do wykonania ustaw językowych. Pod tym względem przejęła się ona najzupełniej polityką władz centralnych. Oto starosta powiatu dziśnieńskiego w Głębokiem p. Kowalewski, przysyłając ks. W. Butowiczowi, proboszczowi w Borodzieniczach, odmowną odpowiedź w sprawie odbycia przedstawienia scenicznego, swą odmowę motywuje tem, że nie wiadomo mu, czy członkowie komitetu parafialnego którzy brali na siebie odpowiedzialność za przedstawienie, mają obywatelstwo, a co zatem idzie, czy przysługuje im prawo korzystania z ustaw językowych. Ręczę, że możemy świat przejść, a nie znajdziemy większej perfidii i dzikszej samowoli, jak u tego kacyka, w którego ręku spoczywa władza nad uciemiężonym ludem naszym w Dziśnieńszczyznie. Przytem nadmieniam, że chodziło o odegranie na scenie krotochwili „Ptaszka szczęścia”, ocenzurowanej przez władze wojewódzkie i bardzo często grywanej na scenie białoruskiej. Zaś owi członkowie komitetu, to odwieczni obywatele swej parafii. Wszystko to owemu staroście nie mogło nie być wiadome.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#AdamStankiewicz">Nadzwyczaj ciężki jest także los prasy białoruskiej. Komisarz Rządu na m. Wilno nakłada na nią areszty bezceremonialnie. Doszło do tego, iż Klub Białoruski nosi się z zamiarem przedłożenia Sejmowi wniosku o uchwalenie w Wileńszczyźnie cenzury prewencyjnej. Polskiej czarnosecinnej prasie z łaski p. komisarza Rządu w Wilnie wolno pisać najdziksze kłamstwa na Białorusinów, prowokując w ten sposób przeciw nam władze administracyjne, a prasę naszą za sprostowanie tych bredni bezceremonialnie się konfiskuje. Gdy do Żodziszek zjechała komisja biskupia celem zbadania kwestii narodowościowej i gdy komisarz posterunku policji państwowej W zapale patriotycznym sprowadził na cmentarz kościelny karabin maszynowy w celu steroryzowania Białorusinów, a jednak to się nie udało i ludność bohatersko wytrwała przy swojem żądaniu języka białoruskiego w kościele w dodatkowem nabożeństwie, „Dziennik Wileński” w celu jawnie prowokacyjnym opisał to zdarzenie jako „krwawa masakrę Polaków przez Białorusinów”, co było dzikiem kłamstwem, i uszło to mu bezkarnie, pismo zaś białoruskie „Krynica” zostało skonfiskowane na mocy art. 263 k. k. za obiektywne wyjaśnienie stanu rzeczy w Żodziszkach. Tym więc razem komisarz Rządu na m. Wilno postąpił względem nas daleko gorzej, niż w myśl zasady „Quod licet Jovi, non licet bovi”.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#AdamStankiewicz">Przejdźmy do szkoły. Dawno już przebrzmiały tony koncertu trójki: St. Grabski — Tugutt — Kiernik, zgodnie grających nam w r. 1923 na temat ustaw językowych. Już dwaj muzykanci odeszli, pozostał sam kapelmistrz, obecny Minister oświaty p. St. Grabski, który gra nam dalej na ten sam temat, ale już tak cudne wydobywa melodje, że w zachwycie słuchają ich duchy Kasowów, Pobiedonoscewów, Markowów II i im podobnych. Słowem Minister Oświaty p. Grabski bezwzględnie tępi szkołę naszą. Daremnie ludność nasza podpisała deklaracje na 400 szkół w swym języku ojczystym, daje się ludności naszej szkołę tylko polską. Daremne również usiłowania Białorusinów w kierunku zakładania swych szkół prywatnych. Oto Towarzystwo szkoły białoruskiej w Radoszkowiczach złożyło podanie do inspektora szkolnego w Słonimie z prośbą o pozwolenie na otwarcie 13 szkół białoruskich prywatnych. I cóż? Pan inspektor nie raczył nawet odpowiedzieć, a obecny Minister oświaty w odpowiedzi na naszą interpelację w tej materii oświadczył, że wszystko w porządku, że gdzie proszono o szkołę, tam na nią i zezwolono. Słowem, powszechne szkolnictwo białoruskie p. Minister wytępił. Obecnie przystąpił do zniszczenia szkoły naszej średniej. Ostatni jego pomysł w tej dziedzinie, nakaz wykładania po polsku historii powszechnej i geografii, obok wielu innych przedmiotów, już wykładanych po polsku. Nakaz ten, jak zresztą i cała polityka oświatowa p. S. Grabskiego, stosuje się do wszystkich mniejszości narodowych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#AdamStankiewicz">Ale podobna polityka p. St. Grabskiego służy tylko do użytku wewnętrznego; na eksport, dla zagranicy ma on lepsze rzeczy. Oto w Wilnie i podobno w Krakowie — o tem nikt nie wie — istnieją jakieś rzekomo białoruskie kursa nauczycielskie. W Wilnie kieruje temi kursami defenzywa do spółki z Białorusinem Pawlukiewiczem, który wziął na siebie wdzięczny lecz niemniej wstrętny obowiązek wydawania Białorusinom patentów na prawomyślność państwową polską. Są przecież takie osoby w każdym narodzie, są więc i u nas. „W siemie nie bież uroda” powiada rosyjskie przysłowie. Otóż na tych t. zw. kursach białoruskich tylko jeden przedmiot jest wykładany po białorusku, reszta po polsku. Kursantom zabroniono rozmawiać z sobą po białorusku. Ci kursanci, to różnorodny element, przeważnie nie mający kwalifikacji nauczycielskich, ale za to podobno bardzo lojalnie nastrojony dla państwowości polskiej. Sapienti sal! A ponieważ za granicą z przyczyny znacznej odległości i nieznajomości naszych stosunków tych „sapientes” niema, więc polityka p. Ministra St. Grabskiego narazie celu swego dopięła.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#AdamStankiewicz">Gdy się nad tem wszystkiem zastanowimy, mimowolnie przychodzi do głowy myśl, jakbyśmy chcieli być na miejscu Polaków, przypuśćmy, na Litwie czy na Białorusi sowieckiej! W krajach tych, mimo Waszej skargi, lepiej Wam niż nam u Was. Na Litwie, jak to już niejednokrotnie stwierdzałem z tego miejsca, Polacy mają sieć państwowych szkół powszechnych, a także kilka, również na koszt skarbu, szkół średnich. Mają Polacy również swe wcale pokaźne szkolnictwo i na Białorusi sowieckiej w proporcji przewyższającej liczebność tam ludności polskiej. Oto co pisze o tem w artykule „Szkolnictwo polskie na Białorusi sowieckiej” wileńskie „Słowo” monarchistyczne z dnia 28. VIII r. [nieczytelne].:</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#AdamStankiewicz">„Wojna europejska, a następnie polsko-sowiecka wytworzyła nowy stan rzeczy wśród społeczeństwa polskiego, kibic dzięki traktatowi ryskiemu zostało po drugiej stronie kordonu. Nie mówiąc już o zupełnem zniszczeniu polskiego stanu posiadania, stwierdzić należy, że w pierwszych latach wytworzyła się niezdrowa sytuacja, gdy Polacy jako tacy byli uciskani, podczas gdy inne narodowości, jak żydowska i rosyjska miały możność pewnego rozwoju. Dopiero utworzenie Republiki Białorusi, wchodzącej w skład sowieckich republik, a następnie uznanie narodowości i języka polskiego jako równorzędnego z innemi narodowościami, zamieszkującemi terytorium białoruskie, stanowi nowy okres polityki, w stosunku do mniejszości polskiej”.</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#AdamStankiewicz">To mówią wasi monarchiści. „Na czele szkolnictwa polskiego na Białorusi sowieckiej stoi specjalny wydział oświaty polskiej przy komisariacie ludowym do spraw oświaty i propagandy w Mińsku. W każdym kraju Republiki Białoruskiej przy okręgowym wydziale oświaty znajduje się oddział oświaty polskiej, mający swego reprezentanta w okręgowym komitecie wykonawczym komunistycznej partii Białorusi. Do tego czasu ilość szkół polskich była uwarunkowana ilością Polaków w danych rejonach administracyjnych. Na całym terenie Białorusi sowieckiej w roku szkolnym 1924/25 zanotowano 498 szkół polskich, co stanowi około 14% ogólnej ilości szkół. Obecnie wobec wprowadzenia w życie ustawy państwowej komisji planowej w przedmiocie przymusu szkolnego, ilość szkół polskich zostanie zwiększoną prawdopodobnie o 50%”. Prawda, mowa tu o szkole komunistycznej, ale w każdym razie o polskiej.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#AdamStankiewicz">Sytuacja nasza w życiu religijnem też jest nie do pozazdroszczenia. Oto świeży, a nadzwyczaj charakterystyczny przykład. Znany działacz białoruski ks. Wincenty Godlewski, proboszcz w Żodziszkach, za swą wybitną działalność kulturalno-oświatową i religijną na niwie białoruskiej został w dniu 23 czerwca r. b. z rozkazu władz prokuratorskich zaaresztowany...</u>
<u xml:id="u-14.26" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A dlaczego? Dlatego, że rzucił się na Polaków i nie chciał kazań mówić po polsku, tylko po białorusku. Głos: Ciężko zgrzeszył!)</u>
<u xml:id="u-14.27" who="#AdamStankiewicz">... i pod silną eskortą sprowadzony do Wilna i osadzony w więzieniu na Łukiszkach. Po niejakim czasie, zwolniono go z więzienia za kaucją 1.000 zł. Postawiono go wówczas w stan oskarżenia z art. 129 k. k. Z 29 na 30 września r. b. ks. Wincenty Godlewski z rozkazu tychże władz został znowuż aresztowany, sprowadzony z pompą policyjną do Wilna i osadzony w temże więzieniu Łukiskiem. Na ten raz został oskarżony z art. 130 k. k. Ks. Wincenty Godlewski tym razem na znak protestu przeciw temu gwałtowi skazał siebie na głodówkę. Przesiedziawszy w więzieniu 2 tygodnie, ks. Godlewski dzięki interwencji p. Ministra Sprawiedliwości został oswobodzony bez żadnej kaucji. I cóż się okazało? Oto pierwsza sprawa została umorzona, bo była osnuta na fałszywych donosach szpiclów, a ta ostatnia już rok temu była spreparowana i tylko niedawno z powodów bliżej nam nieznanych została wprawiona w ruch. Komuś trzeba było to zrobić. Ale jestem przekonany, że i tę sprawę spotka los taki, jaki spotkał poprzednią, a jeśli wypłynie ona na forum sądowe, najprawdopodobniej skończy się na niczem i da okazję do ujawnienia tych wszystkich szykan, jakie zmuszony jest znosić białoruski ksiądz katolicki w Państwie katolickiem.</u>
<u xml:id="u-14.28" who="#AdamStankiewicz">Dla uzupełnienia obrazu uprzytomnijmy sobie jeszcze niektóre szczegóły ze stosunku władz prokuratorskich i policyjnych do wspomnianego księdza. Szpicel wysłany do parafii Żodziskiej dla zebrania informacji o ks. W. Godlewskim, gdy się napróżno biedził nad wyszukaniem przestępstw księdza wśród włościan, zawitał do pewnego folwarku z prośbą o pomoc w tej jego ciężkiej misji. Tam oświadczył, że nawet nie wie, co to jest akcja antypaństwowa i wywrotowa, której przecież nie może się dopatrzeć w ks. Godlewskim, i prosił o wyjaśnienie. Gdy mu wyjaśniono, wyraził swe niezadowolenie, że w ten sposób niemożliwe jest inkryminować ks. Godlewskiego i opuszczał ów dom ze słowami: „A jednak napiszę, że ks. Godlewski uprawia politykę antypaństwową i wywrotową, bo wiem, że to się będzie podobało szefowi”. Rzeczywiście, jakie to charakterystyczne!</u>
<u xml:id="u-14.29" who="#komentarz">(P. Hryckiewicz: Jak i prawdziwe!)</u>
<u xml:id="u-14.30" who="#AdamStankiewicz">A przecież trzeba wiedzieć, że wywiadowców policyjnych w tym guście, wyrwanych gdzieś z mętów społeczeństwa, jest legion i wszyscy oni z góry są nastawieni na nas.</u>
<u xml:id="u-14.31" who="#AdamStankiewicz">Ale mam jeszcze ładniejszy obrazek. Nie lepiej się odnosi do ks. Godlewskiego i sędzia śledczy w powiecie święciańskim, w mieście Świrze, niejaki p. Borysewicz. Badając księdza, lży go i szykanuje, mówiąc, iż „ks. uprawia politykę w myśl zasady od rzemyczka do koniczka”, przypisując w ten sposób księdzu kryminalne kwalifikacje, albo znowóż upomina go, że wchodząc do kancelarii sędziego, nie na miejscu zdejmuje czapkę, że należy ją zdejmować przed progiem i t. d. Ale mniejsza z tem. Ten sędzia śledczy jeszcze lepsze rzeczy urządza. Wymusza na świadkach zeznania, dążąc do tego, aby zeznania te odpowiadały jego planom i donosom szpiclów. Są ludzie z parafii żodziskiej, na których podobnych machinacji dopuszczał się ów sędzia śledczy, a którzy wróciwszy opowiedzieli to proboszczowi. Aby na świadków, z których wymuszano zeznania, nie ściągnąć szykan i różnych niepożądanych nieprzyjemności, nazwisk ich nie wymieniam. Ale zostanie to wszystko ujawnione na przewodzie sądowym, jeśli wogóle do niego dojdzie. Tu tylko zaznaczam, że zdaje mi się, dalej niema dokąd iść i podaję to do wiadomości p. Ministra Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-14.32" who="#komentarz">(Głos: Którego niema)</u>
<u xml:id="u-14.33" who="#AdamStankiewicz">Ale jest jego zastępca.</u>
<u xml:id="u-14.34" who="#AdamStankiewicz">Nie jest też lepiej i z życiem religijnem Białorusinów prawosławnych. A ja jako poseł wogóle ludności białoruskiej nie mam prawa milczeniem życia tego ominąć. Niedawno, wbrew kanonom cerkwi prawosławnej i mimo woli ludności prawosławnej, ogłoszono w Polsce ersatz-autokefalię. Rzecz naturalna, że zrobiono to na eksport dla zagranicy. Dla życia wewnętrznego Minister Oświecenia Publicznego i Wyznań Religijnych p. St. Grabski w stosunku do cerkwi prawosławnej bierze na siebie rolę carskiego oberprokurora i właściwie rządzi cerkwią, jak tego sam chce. Chce zaś, aby przy pomocy sprzedanych hierarchów prawosławnych obrócić cerkiew w narzędzie polonizacji prawosławnej ludności białoruskiej, jak to już jest z kościołem katolickim na naszych ziemiach.</u>
<u xml:id="u-14.35" who="#komentarz">(P. Hryckiewicz: Lepiej by ksiądz zrobił, żeby się przetranzlokował do Rosji. — Głos na ławach mniejszości : Do Odessy. — P. Hryckiewicz: Niestety nie znam Odessy — Głos: A był Pan tam komisarzem.)</u>
<u xml:id="u-14.36" who="#AdamStankiewicz">W tym to celu p. Stanisław Grabski odrazu przystąpił do „odpowiedniego” zreformowania prawosławnego seminarium duchownego w Wilnie, któremu aczkolwiek uczniami jego są wyłącznie Białorusini i są przeznaczeni na pasterzy duchownych dla ludu białoruskiego, nakazał wszystkie wykłady prowadzić po polsku, a również nakazał usunąć prawosławnych nauczycieli, zastępując ich katolikami i ewangelikami. Ironia losu! Słowem p. Minister Stanisław Grabski w życiu religijnem prawosławnych Białorusinów najwyraźniej zaprowadza swą własną autokefalię.</u>
<u xml:id="u-14.37" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Chce być biskupem.)</u>
<u xml:id="u-14.38" who="#AdamStankiewicz">Do tych wreszcie wszystkich okropności, w jakich się znalazł nasz lud, dodać muszę jeszcze jedną najgorszą, a to gospodarczą, w której się znalazł wskutek kryzysu gospodarczo finansowego w Polsce i polityki rządów polskich. Polityka Rządu p. Grabskiego, jak i rządów poprzednich, kosztem rolników drobnych i średnich, protegując wielki przemysł, obniżyła do minimum wartość produktów wiejskich, podwyższyła niezmiernie cenę produktu fabrycznego, niezbędnego dla włościanina i, co zatem idzie, polityka ta zubożyła wieś, a podniósłszy podatki do rozmiarów fantastycznych, doprowadziła ją do stanu więcej niż nędznego. A przecież trzeba pamiętać, że Polska jest krajem wybitnie rolniczym i że ludność rolnicza w Polsce stanowi 70% ludności ogólnej. Nic tu nie pomogą rozmaite plany sanacyjne, rady gospodarcze, pięknie opisane na papierze, nic nie pomogą rozmaite rozważania filozoficzno-ekonomiczne, trzeba radykalnie zmienić politykę wogóle, a politykę gospodarczą w szczególności. W pierwszym rzędzie trzeba zmniejszyć wojsko i policję o dobrą połowę, zarzucić sny mocarstwowe, dopasowując w ten sposób wydatki państwowe do faktycznego stanu gospodarczo-finansowego Polski. Należy zarzucić politykę ucisku mniejszości narodowych, a podatki trzeba zmniejszyć przynajmniej o połowę. Ziemię należy rozdzielić bez odszkodowania pomiędzy ludność bezrolną i małorolną, dopomagając jej się zagospodarować; wsie należy rozkolonizować, zaokrąglając i dopełniając działki z ziemi obszarniczej, państwowej i wogóle zapasowej. Ale kto to zrobi? Zdaje mi się, że na terenie sejmowym żadne stronnictwo polityczne, w mocy którego to jest, tego dzieła się podjąć nie zechce. Mieliśmy tego dowody. A któż może to zrobić? Zrobi to samo życie. Ono też znajdzie i ludzi odpowiednich.</u>
<u xml:id="u-14.39" who="#AdamStankiewicz">Do rządu p. Grabskiego, do Rządu gwałtu i ucisku haniebnego, zaufania nie mamy i głosować będziemy przeciwko niemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Chrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#SerhijChrucki">Wysoki Sejmie! Mówią, że kiedy człowiek tonie, to w tym momencie przedstawia mu się całe jego życie. Polska nawa państwowa jeżeli jeszcze nie tonie, to już znajduje się w bardzo groźnem położeniu. Nic więc dziwnego, że przedstawiciel największego stronnictwa, p. prezes Głąbiński, analizując przyczyny dzisiejszego kryzysu sięgnął do historii, prawda, niezbyt dalekiej. Bardzo być może, że uczynił to w sposób mechaniczny, z przyzwyczajenia profesorskiego, a jest to tem prawdopodobniejsze, że prof. Głąbiński w tej historii niczego nie zauważył, choć patrząc uważnie i obiektywnie dopatrzyłby się samego siebie jako jednego z głównych winowajców dzisiejszego stanu ekonomicznego. Słuszność jednak miał pan profesor, szukając przyczyn sytuacji dzisiejszej w przeszłości. Tak, obecna Polska pokutuje wskutek swojego pierworodnego grzechu, a tym grzechem pierworodnym było nieposzanowanie przez odrodzoną Polskę tego prawa i idei, której sama Polska zawdzięcza swoje powstanie. Mówię o prawie narodów do samostanowienia o sobie, o prawie każdego narodu do tworzenia własnego państwa. Polska, która przez długie lata tak jęczała pod jarzmem zaborców, zaraziła się widocznie trupią trucizną upadłych państw zaborczych i sama zaczęła prowadzić politykę zaborczą. Odrodzona Polska nie zadowoliła się swoimi etnograficznemi granicami na wschodzie, które jej wskazywała Ententa. Polska sama chciała stworzyć sobie granice na wschodzie. Tu pojawiły się dwie koncepcje. Jedna przewidywała skromne nabytki terytorialne, które chciała wcielić bez zastrzeżeń i poddać ją procesowi szybkiej amalganizacji, i stąd nosi miano inkorporacyjnej. Druga zrzekała się skromnych nabytków terytorialnych, ale chciała stworzyć szereg państw i związać je z Polską federacją, stąd miano jej federacyjna.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#SerhijChrucki">Zapanowała koncepcja federacyjna. Odbył się pochód na Kijów, lecz skończyło się na traktacie ryskim, na zwycięstwie koncepcji inkorporacyjnej, jak to twierdzi p. Skrzyński w swojej książce „Polska a pokój”. W rzeczywistości nie było to zwycięstwo ani jednej ani drugiej koncepcji, bo traktat ryski logicznie wymagał okupacji Galicji Wschodniej, a wobec tego zbyt wielkie obszary okupowane były przez Polskę, bodaj czy nie większe od tego, co stanowi etnograficzne terytorium Polski. Objąwszy te ziemie etnicznie ukraińskie i białoruskie Polska znalazła się w wielkim kłopocie, jak je utrzymać. Z własnych doświadczeń Polska wiedziała, że ziemie zachodniej Ukrainy i Białorusi będą organicznie ciążyły do złączenia się ze swym pniem macierzystym. Jasnem było też dla każdego, że państwa sąsiednie, od których oderwano te ziemie, wcześniej czy później wyciągną po nie rękę.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#SerhijChrucki">Był i trzeci moment natury strategiczno-geograficznej: na wschodzie Państwa Polskiego powstawała nadzwyczaj długa linia kordonów, pozbawiona wszelkich naturalnych przeszkód, jak góry i wielkie rzeki, bardzo dostępna dla najazdu wroga, a więc zadanie, jak utrzymać te ziemie tak olbrzymie, było trudne. Rozwiązanie tego zadania było najgorsze ze wszystkich możliwych. Polska nic lepszego nie znalazła, jak naśladować metody caratu rosyjskiego i hakatyzmu pruskiego. Od jednego i drugiego zaborcy Polska przejęła to, co było najgorsze, połączyła to razem, i zjawił się system niebywały w świecie, system ucisku jednocześnie narodowościowego i wyniszczenia ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Głos: Nowoczesna szkoła.)</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#SerhijChrucki">Inne państwa zaborcze, stosując ucisk narodowościowy, dawały uciskanym narodom przynajmniej jakąś rekompensatę w dziedzinie gospodarczej. Polska stosuje ucisk na całej linii, tak narodowościowy jak i gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Moraczewski.)</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#SerhijChrucki">Ucisk narodowościowy najwyraźniejsze formy przybrał w dziedzinie polityki oświatowej. Tu napotykamy zaiste zamach na duszę narodu ukraińskiego. Wszystkie władze, od ministra począwszy, a na inspektorze szkolnym skończywszy, już 6 lat przeprowadzają konsekwentnie plan całkowitej likwidacji szkolnictwa ukraińskiego wszelkich typów.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#SerhijChrucki">W tej smutnej historii można odróżnić dwa etapy. W pierwszym etapie, który trwał od 1919 do 1924 r., władze szkolne cichaczem, wbrew obowiązującym ustawom, wbrew Konstytucji, traktatom międzynarodowym, szczególnie wbrew traktatowi o ochronie mniejszości narodowych zmieniały szkoły ukraińskie na polskie. De jure Ukraińcom nie robiono krzywdy, ustaw nie cofano, de facto masowo zwijało się szkoły ukraińskie. W ten sposób przez jawne pogwałcenie praw i ustaw zlikwidowano do 60% szkół ukraińskich, które były na ziemiach ukraińskich przed wojną. A później przyszła druga metoda: trzeba było podłożyć prawny fundament pod dokonane przestępstwa i uniemożliwić raz na zawsze powstanie szkolnictwa ukraińskiego. Zjawiła się ustawa o języku w szkolnictwie z 31 lipca 1924 r. Ta ustawa, pozornie oparta jakoby na zasadzie braterskiego współżycia różnych narodowości, w rzeczywistości ogranicza wszelkiemi sposobami prawa mniejszości narodowych do swego narodowego szkolnictwa. Potem przyszły, z opóźnieniem o rok, przepisy wykonawcze do tej ustawy. I stało się to, co może być tylko w Polsce: przepisy wykonawcze przekreśliły całą ustawę — jak to stwierdziło nawet polskie stronnictwo P. P. S. Żądanie wprowadzenia do szkoły ojczystego języka w myśl tych przepisów uważane jest za coś tak nienaturalnego, że wymaga się aż najskrupulatniejszego, oficjalnego stwierdzenia i rządowych badań. Pozatem przepisy wykonawcze, stwarzając niejednakowe warunki dla Polaków i niepolaków, a między innemi przedłużając o 5 miesięcy termin składania deklaracji polskich, wprowadzają moment walki o szkołę i przez to stają jawnie w sprzeczności z pozornie głoszoną zasadą braterskiego współżycia różnych narodowości, o czem tak pięknie deklamował tu p. Minister Oświaty Grabski, a w Genewie p. Skrzyński.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#SerhijChrucki">A potem przyszło wykonanie w praktyce tych przepisów, jak również całej ustawy, i to wykonanie wykazało jasno i wyraźnie sprzeczność przepisów wykonawczych z duchem samej ustawy. Już składanie deklaracji szkolnych przez ludność ukraińską odbywało się w warunkach, które uwidoczniły prawdziwy cel polskiej polityki oświatowej: uniemożliwić powstanie szkoły z językiem ukraińskim. Władze administracyjne wszelkiemi sposobami utrudniały rodzicom ukraińskich dzieci wypełnianie potrzebnych formalności. Ile szykan musiała przezwyciężyć ludność, aby uzyskać stwierdzenie własnoręczności podpisu na deklaracjach! Potrzeba było specjalnie okólnika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, aby ukrócić swawolę administracji.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#SerhijChrucki">A potem rozpoczęła się zaiste dzika, barbarzyńska działalność władz oświatowych. Inspektorzy szkolni pod różnemi pretekstami odmawiają przyjmowania wnoszonych deklaracji, najczęściej żądając, aby rodzice osobiście przynosili i składali te deklaracje.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(Głos: 40 kilometrów! Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#SerhijChrucki">Pamiętam, jak ja sam osobiście, tu w kuluarach sejmowych nosiłem w ręku całą pakę deklaracji szkolnych, nie przyjętych przez inspektorów tylko dlatego, że rodzice osobiście tej deklaracji im nie przynieśli, i pamiętam, że zwracałem się do różnych posłów, przeważnie członków Komisji Oświatowej, zwróciłem się i do p. Ministra Stanisława Grabskiego tu w Sejmie w kuluarach i nikt z posłów, nie przyznał słuszności postępowaniu inspektora, nawet dyrektor departamentu szkolnictwa powszechnego też uznał to za niesłuszne, i tylko jeden p. Minister Stanisław Grabski oświadczył mi, że to wymaganie inspektora, aby rodzice osobiście złożyli deklaracje, jest zgodne z przepisami. Wtedy dopiero zrozumiałem, co to jest za człowiek p. Minister Grabski, wtedy zobaczyłem, jak szatańska nienawiść jest w duszy tego Ministra do wszystkiego, co ukraińskie.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#SerhijChrucki">Bez względu na mnóstwo nadużyć, na teror policyjny, każda niemal wioska ukraińska wniosła deklarację szkolną. Władze szkolne oraz różne polskie organizacje narodowe, zatrwożone tą obrończą akcją ludności ukraińskiej, rozpoczęły kontrakcję, i dopiero wtedy zrozumiałem, dlaczego według wykonawczych przepisów Polacy i niepolacy nie wnoszą deklaracji szkolnych jednocześnie, jakby tego wymagała idea braterskiego współżycia, a dlaczego tu potrzeba dodatkowych 5 miesięcy dla wnoszenia polskich deklaracji. — Te 5 miesięcy potrzebne były dla kontrakcji. Podczas tej kampanii, podczas tej kontrakcji polskiej, nie było przestępstwa, któregoby nie popełniono. Inspektorowie szkolni dopuszczali się najróżnorodniejszych nadużyć przy sprawdzaniu ważności deklaracji ukraińskich. Różne czynniki tak państwowe, jak społeczne dokładały wszelkich starań, ażeby wnieść potrzebną ilość deklaracji o polską szkołę. Te deklaracje, żądające wprowadzenia języka polskiego, wyłudzało się w sposób podstępny, stosując zwyczajne oszustwo. Inspektor przywoływał osobno każdego ojca lub matkę i pytał: Chcecie, aby dzieci w szkole uczono języka polskiego? Rozumie się — była odpowiedź. Podpisz! I dawano podpisać deklaracje za wprowadzeniem języka polskiego jako wykładowego. Czyż to nie jest zwykłe oszustwo?</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#SerhijChrucki">A w innych miejscowościach, jak np. w Dobromilu, ogłoszono, że kto chce nabyć truciznę na szczury, niech podpisze te papiery. I te papiery były znowu deklaracją za wprowadzeniem języka polskiego w szkole. Wymuszano pozatem deklaracje o polską szkołę za pomocą teroru, kupowano je wprost różnemi obiecankami. Np. mówiono, że tylko ten otrzyma ziemię, kto podpisze deklarację na polską szkołę. Nareszcie wnoszono deklaracje sfingowane; zjawiły się martwe dzieci i niemi posługiwali się panowie inspektorzy tak, jak niegdyś gogolowski Cziczików martwemi duszami.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#SerhijChrucki">Rezultat był świetny. Według cyfr, ogłoszonych w prasie polskiej na Wołyniu, za polską szkołą oświadczyło się 60.000 osób, gdy za szkołą ukraińską zaledwie 20.000. Przesadziliście Panowie, i p. Minister Stanisław Grabski musiał tę przesadę prostować i naprawiać, on, jako człowiek mądrzejszy od tych inspektorów, zrozumiał, że i w złem dziele trzeba zachowywać prawdopodobieństwo.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#SerhijChrucki">Tak skończył się drugi akt szkolnej akcji, a trzeci akt, przewidziany ustawą i rozporządzeniami wykonawczemi, już wcale nie nastąpił. Mianowicie Ukraińcy nie otrzymali przed początkiem roku szkolnego zawiadomienia o wynikach szkolnego plebiscytu, jak tego wymaga i ustawa i rozporządzenia wykonawcze, a więc w ten bezprawny sposób via facti pozbawiono ich możności, by w drodze rekursu do władz szkolnych, albo w drodze skarg do Trybunału Administracyjnego obronili swoje prawa i wywlekli na światło dzienne wszystkie nadużycia, szykany i gwałty.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#SerhijChrucki">Władze szkolne, nie zawiadamiając rodziców o wynikach plebiscytu, zmieniają tymczasem szkoły ukraińskie na czysto polskie, albo utrakwistyczne. Był taki fakt w Dubnie. Jeden z ojców, delegowany od wsi, przyszedł do inspektora dowiedzieć się o wynikach plebiscytu; oświadczono mu, że będzie szkoła polska, wtedy delegat wsi powiedział w imieniu całej ludności, że nie chcą oni szkoły w języku obcym. Inspektor, usłyszawszy ten wyraz „obcy”, nie tylko wyrzucił go, ale zawołał policję i kazał aresztować tego ojca, tego delegata od całej wsi. To był chłop Heleta ze wsi Wyczawki, pow. dubieńskiego. Stwierdzić muszę z naciskiem, że skutkiem takich sztuczek teraz niema szkolnictwa ukraińskiego powszechnego. Są albo polskie szkoły, albo utrakwistyczne, które lepiej nazwać ukryto-polskiemi. Bo co to jest utrakwizaicja, jak nie ukryta polonizacja, a na dowód tego przytoczę instrukcję o rozkładzie godzin w szkołach powszechnych dwujęzycznych; odczytam tylko niektóre punkty:</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#SerhijChrucki">„2. Godzin przeznaczonych na naukę języka polskiego w oddziale I należy użyć na uczenie czytania i pisania (elementarza) w języku polskim. Godzin, przeznaczonych w tymże oddziale na naukę drugiego języka (ruskiego, białoruskiego), nauczyciel użyje na prowadzenie w tym języku przystępnych pogadanek. Treść do tych pogadanek czerpać będzie z najbliższego otoczenia dzieci, ich przeżyć codziennych i omawiać będzie przystępne co do treści obrazy i ilustracje. Naukę czytania i pisania (elementarza) w drugim języku nauczania rozpoczynać należy w drugim roku nauki. 3. Przy nauczaniu rachunków z geometrią, których nauka przewidziana jest w oddziałach niższych w drugim języku wykładowym (ruskim, białoruskim), nauczyciel winien również posługiwać się terminologia polską. 5. Przy nauce śpiewu uwzględniać należy we wszystkich oddziałach pieśni w obu językach”.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#SerhijChrucki">Co powie o takiem rozporządzeniu każdy pedagog? Powie, że w Polsce niema ani jednego pedagoga, nawet w ministerstwie Oświaty.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#SerhijChrucki">Drugim sposobem zmierzającym do tego celu polonizacji szkoły utrakwistycznej, jest specyficzny dobór nauczycieli do tych szkół. Ukraińskich nauczycieli przenosi się masowo na zachód, a do szkół utrakwistycznych przeznacza się nauczycieli narodowości polskiej. którzy wogóle języka ukraińskiego nie znają i nawet, gdyby chcieli, nie mogą w tym kierunku niczego dzieci nauczyć.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#SerhijChrucki">Tak załatwił się p. Grabski z ukraińskiem szkolnictwem powszechnem. Te same tendencje niszczycielskie widzimy względem szkół średnich ogólno-kształcących. W Państwie Polskiem w 1922/1923 r. istniało 261 szkół średnich ogólno-kształcących, w tej liczbie tylko 6 szkół z językiem nauczania ukraińskim. Już sama ta cyfra mówi o pokrzywdzeniu narodu ukraińskiego na polu szkolnictwa średniego. Obecnie władze państwowe postanowiły zniszczyć i te 6 gimnazjów ukraińskich, które Ukraińcy nabyli jeszcze za czasów austriackich i już w tym roku przystąpiono do utrakwizacji 4 gimnazjów ukraińskich: dwóch we Lwowie, jednego w Tarnopolu i jednego w Przemyślu, lecz na skutek protestu rodziców dzieci polskich ta utrakwizacja została odroczona na rok jeden.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#SerhijChrucki">Bardzo charakterystycznem jest w tej sprawie, że władza szkolna wcale nie zamierza utrakwizować bardzo licznych polskich szkół średnich istniejących w Galicji Wschodniej, chociaż ludność polska stanowi tam około 20%.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#komentarz">(Głos: Ale uczących się jaki jest procent?)</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#SerhijChrucki">Co prawda p. Grabski dopiął już swego celu utrakwizacji ukraińskich gimnazjów i to nie tylko tych 4, które zamierzał utrakwizować w tym roku, ale i wszystkich gimnazjów zarówno państwowych jak i prywatnych, a odbyło się to w sposób bardzo ciekawy i charakterystyczny dla całej działalności tego ministra, mianowicie w sposób podstępny.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości : To jest machiawelizm.)</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#SerhijChrucki">P. Grabski wydał rozporządzenie, aby we wszystkich gimnazjach prywatnych i państwowych nauczano w języku polskim nie tylko języka i literatury polskiej, lecz także historii ogólnej i geografii ogólnej. Swoje rozporządzenie p. Grabski opiera na sofistycznej, jezuickiej interpretacji art. 7 ustawy z 31 lipca. Artykuł ten brzmi:</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#SerhijChrucki">„W szkołach średnich ogólnokształcących polskich zarówno prywatnych jak i państwowych z językiem wykładowym niepolskim, obowiązkową jest nauka prowadzona po polsku języka i literatury polskiej, historii i geografii wraz z nauką o Polsce współczesnej”.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#SerhijChrucki">Jak prawidłowo rozumieć należy ten artykuł? Czy mowa tu o historii ogólnej, czy tylko o historii Polski? Ja twierdzę, że kontekst artykułu nie pozwala na inną interpretację jak tę, że tu się mówi o historii i geografii Polski, a nie ogólnej. Już wyrazy poprzednie: „języka i literatury polskiej” usposabiają czytającego do myśli, że i historię rozumie się tu polską, a jeszcze więcej stwierdzają w tem wyrazy następne: „geografii wraz z nauką o Polsce współczesnej”. Nauka o Polsce współczesnej nie może być traktowana inaczej, jak tylko jeden z rozdziałów ogólnej geografii polskiej. Przecież nauka o Polsce współczesnej nie może być częścią geografii, powiedzmy, Australii czy Afryki. A więc z tego jasno wnika, że przez wyraz „geografia” rozumie się geografię polską, a nie ogólną. Skoro więc na początku zdania mówi się o języku i literaturze polskiej, a w końcu o geografii wraz z nauką o Polsce współczesnej to i słowo środkowe: „historij” nie może być rozumiane inaczej, jak tylko historii polskiej. Nareszcie, skoro terminologia pewnego miejsca jest niejasna, to trzeba szukać w ustawie innego miejsca, gdzie się mówi o tym przedmiocie wyraźniej. I oto widzimy w art. 4, że ustawodawca wyraźnie mówi o historii i geografii Polski w 7-klasowych szkołach powszechnych.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#SerhijChrucki">Kiedy przytoczyłem ten argument na Komisji Oświatowej, to p. Minister Grabski odparł z pewnością siebie, że w gimnazjach prowadzi się naukę historii w ten sposób, że historię ogólną studiuje się na tle historii polskiej. Ciekawem było dla mnie dowiedzieć się, że w centrum historii i geografii całego świata, i to nie tylko chwili obecnej, lecz we wszystkich czasach stała Polska. Ale po chwili osłupienia wskutek takiej wiadomości przyszły mi do głowy pewne wątpliwości. Nie wiem, jak to będzie wykładaną na tle historii Polski historia Egiptu, Rzymu, Grecji, Anglii, Włoch i. t. d. Czy to tło polskie jest obowiązkowe i przy nauczaniu geografii?</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#komentarz">(Głos: P. Minister zapewne za tło przyjmuje język.)</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#SerhijChrucki">Czy w szczególności z geografii Afryki etykę hotentotów trzeba rozpatrywać też na tle etyki polskiej? Z drugiej strony, czem się różnią niższe klasy gimnazjalne od wyższych klas 7-klasowej szkoły powszechnej i dlaczegóż to w gimnazjum ogólna geografia będzie wykładana w języku polskim, a w 7-klasowej szkole powszechnej w języku ukraińskim?</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#SerhijChrucki">Wszystkie te wątpliwości dobitnie mówią za słusznością interpretacji mojej. Lecz przypuśćmy, że się mylę co do interpretacji, mimo to mój zarzut co do podstępności p. Ministra Grabskiego nie upada. Podstęp kryje się albo w obecnej interpretacji p. Ministra art. 7 stawy z 31 lipca 1924 r., albo krył się przy nadaniu art. 7 przez tegoż p. Ministra Grabskiego takiego a nie innego brzmienia. Zresztą mniejsza o to, faktem jest, że najważniejsze pod względem wychowawczym przedmioty, jak historia i geografia ogólna, muszą być nauczane we wszystkich niepolskich średnich szkołach tak państwowych jak prywatnych w języku polskim, czyli innemi słowy — utrakwizacja osiągnięta.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#SerhijChrucki">Dla pełności obrazu trzeba przytoczyć jeszcze jeden szczegół. Jak Panom wiadomo, publicznych szkół zawodowych ukraińskich obecnie niema, bo to co było, np. szkoła w Białokrynicy na Wołyniu, zostało spolonizowane. I oto gdy Ukraińskie Towarzystwo Pedagogiczne prosiło o pozwolenie na otwarcie czterech ukraińskich zawodowych szkół dokształcających, to Ministerstwo postawiło jako warunek zezwolenia ich utrakwizację. A tu w Sejmie szeroko się mówi o potrzebie tworzenia szkolnictwa zawodowego! Obłuda i wszędzie obłuda! Tak p. Grabski jako Minister realizuje to, co propagował jako redaktor „Słowa Polskiego”: wszystko to, co w Państwie Polskiem istnieje, jest polskie, a więc i szkoły muszą być polskie.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#SerhijChrucki">Gdy gmach szkolnictwa tak powszechnego jak średniego budowany jest przez p. Ministra w taki sposób, to chyba nic dziwnego, że p. Stanisław Grabski świadomie przechodzi do porządku dziennego nad uchwałą Sejmu z 26 września 1922 r. o założeniu uniwersytetu ukraińskiego, bo oczywiście istnienie uniwersytetu ukraińskiego jest sprzeczne z tą ideą utrakwizacji, którą całkowicie pochłonięty jest p. Minister Oświaty. I dlatego ja nie byłem zdziwiony, kiedy p. Minister Grabski, udzielając mi audiencji, otwarcie przyznał się, że uniwersytetu ukraińskiego nie będzie. A cóż będzie? — spytałem. — W najlepszym razie i to nie prędko będzie utrakwistyczny uniwersytet. Gdzie — pytam — we Lwowie? — W każdym razie nie tam. Rok już minął od czasu, kiedy miała być zrealizowana uchwała o założeniu uniwersytetu ukraińskiego, a półtora roku od zapewnienia p. Skrzyńskiego przed Ligą Narodów, że uniwersytet ten powstanie. Uniwersytetu ukraińskiego państwowego jak nie było, tak niema. A więcej, zamyka się przed Ukraińcami podwoje wyższych uczelni polskich. Do uniwersytetu w Krakowie w tym roku Ukraińców nie przyjmowano, a na ich podaniach wszędzie widnieje napis: najbliższy uniwersytet jest we Lwowie. W tym zaś uniwersytecie młodzież ukraińską czekała nowa niespodzianka: numerus clausus. Czyż rzeczywiście jest tylu Ukraińców już w polskich uniwersytetach, że numerus clausus mógłby być do nich stosowany, jeżeli nawet przyznać za słuszną tę zasadę, którą zawsze głosicie, że każdy naród powinien korzystać z praw stosunkowo do swojej liczebności?</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#SerhijChrucki">Ciekawe, że ten numerus clausus stosuje się i na takich wydziałach jak prawniczy, gdzie ograniczenie liczby słuchaczy niczem nie jest uzasadnione. Nie jest pozbawione pikanterii i bardzo jest charakterystyczne dla Polaków, że właśnie prawniczy wydział Uniwersytetu domagał się tak bezprawnego i antykonstytucyjnego aktu, jakim jest wprowadzenie ograniczeń narodowościowych. Jeszcze znamienniejszem było, że Ministerstwo zatwierdziło tę uchwałę wydziału prawniczego co do wprowadzenia ograniczeń narodowościowych. W rezultacie chyba jasnem jest dla każdego, że p. Minister Stanisław Grabski dąży do tego, żeby pozbawić naród ukraiński jego własnej inteligencji.</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#SerhijChrucki">Tak to przez szkoły chce się spolonizować naród ukraiński.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#SerhijChrucki">Drugiem narzędziem polonizacyjnem w ręku Rządu polskiego, a ostatnio w ręku p. Stanisława Grabskiego, jest polityka wyznaniowa. Rząd polski całkowicie ujarzmił duchowieństwo prawosławne. Zrobiono to w ten sposób, że narzucono cerkwi prawosławnej, demokratycznej według swego ustroju, niewłaściwy jej charakter, oddając całą władzę w cerkwi prawosławnej metropolicie, którego Rząd mocno trzyma w swoich karbach, dyktując mu swoją wolę. Chcąc całkowicie uzależnić metropolitę od siebie, Rząd kupił dla niego autokefalię gwałcąc kanoniczne przepisy. Nie jesteśmy zwolennikami zależności cerkwi prawosławnej w Polsce od moskiewskiego patriarchy, ale jednocześnie nie chcemy też zależności cerkwi od Rządu polskiego. Domagamy się całkowitego niewtrącania się władzy świeckiej w wewnętrzne sprawy cerkwi. Dążymy do tego, ażeby przywrócić cerkwi prawosławnej właściwy jej ustrój, ażeby sam naród przez sobór, jako wyższy organ cerkwi prawosławnej, brał czynny udział w kierowaniu życiem cerkwi i rozporządzał sam jej majątkiem. Obecnie tym majątkiem cerkiewnym, mimo autokefalii, tak uroczyście ogłoszonej, rozporządza sam Rząd. Niema do tego żadnych prawnych podstaw, nie było ustawy, któraby wywłaszczała cerkiew z jej majątku. Jednak dotychczas majątkiem cerkwi prawosławnej rozporządza sam Rząd; on to pozamykał cerkwie...</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#SerhijChrucki">... czem daje przykład bolszewikom, jak to siać indyferentyzm i ateizm w państwie; on to przekazywał te cerkwie tymczasowo kościołowi. Czyż można, nie profanując religii, cerkwie czy też kościoły oddawać, wypożyczać, czyż można handlować cerkwiami?</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to było?)</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#SerhijChrucki">W Polsce.</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan wymieni nazwę)</u>
<u xml:id="u-16.42" who="#SerhijChrucki">Jeżeli Pan nic nie wie, to ja tu Pana nie będę nauczał.</u>
<u xml:id="u-16.43" who="#komentarz">(Głos: Ja wiem więcej od Pana)</u>
<u xml:id="u-16.44" who="#SerhijChrucki">Rząd obracał cerkwie w kina, jak to było w Wilnie, w archiwa, jak to było w Warszawie, w składy, jak to było w Gostyninie, on to je rozbierał, jak tu w Warszawie, czego Turcy w Konstantynopolu nie zrobili, jak w Lublinie, gdzie manifestacyjnie się to zrobiło. A ziemię cerkiewną, tę gminną własność prawosławnej parafii, oddał katolikom, przybyszom, znowu nie opierając się na żadnej ustawie. W Polsce jak kto chce, i cała ustawa to: Polska dla Polaków, to wystarczy, to jest jedna i główna ustawa.</u>
<u xml:id="u-16.45" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: Musi ustąpić gość, albo gospodarz! Głos na prawicy: Było zabranych 1.290 kościołów katolickich i 290 unickich.)</u>
<u xml:id="u-16.46" who="#SerhijChrucki">Pan nie wie, co to jest cerkiew katolicka, a co jest cerkiew unicka. Pan tego nie rozumie, ja nie chcę Panu tu dawać teraz lekcji, jeżeli Pan chce, to mogę służyć w godzinach wolnych, ale Pan mi zapłaci.</u>
<u xml:id="u-16.47" who="#SerhijChrucki">Chociaż istnieje uchwała Sejmu o powstrzymaniu dalszego odbierania cerkwi prawosławnych, Rząd jeszcze w ostatnich dniach gwałtem i przemocą oddał cerkiew prawosławną we wsi Babel, powiat konstantynowski — nawiasem mówiąc w tym powiecie niema ani jednej cerkwi czynnej — oddał nowemu kościołowi katolickiemu z obrządkiem prawosławnym. Ciekawa rzecz, że ta nowa cerkiew...</u>
<u xml:id="u-16.48" who="#SerhijChrucki">Panowie wychodzą, nieprzyjemnie słuchać, to wiem — prawda w oczy kole. Na tę nową cerkiew katolicką z obrządkiem wschodnim ciekawe światło rzuca ten fakt, że nowa cerkiew nic wspólnego nie ma z grecko-katolicką cerkwią, dotychczas istniejącą. A czem jest kościół unicki, greckokatolicki, jak nie rzymsko-katolicką cerkwią z obrządkiem wschodnim? Jednak Rząd tworzy nową unię, bo dotychczasowa unicka cerkiew była wyraźnie narodowościowo ukraińską, dlatego lepiej ją teraz nazywać nie unicką, lecz ukraińską cerkwią. Stwarza się teraz nową, oczywiście polską cerkiew katolicką z obrządkiem wschodnim i oto tej nowej cerkwi oddaje się gmach cerkwi prawosławnej w Bablu. Jeszcze tak niedawno uroczyście odbywało się ogłoszenie autokefalii, choć była to, nawiasem mówiąc, uroczystość rządowa, a dzisiaj autokefalijny metropolita otrzymał od Rządu pierwszy prezent; zaraź po ogłoszeniu autokefalii odebrano mu jedną cerkiew. Drugim podarunkiem dla autokefalijnego metropolity było przeznaczenie 5 katolików na posady profesorów seminarium prawosławnego w Wilnie. Akt odebrania prawosławnej cerkwi w Bablu w ostatnich czasach jest przykrem świadectwem tego że Rząd wcale nie zamierza zastosować się do woli Sejmu, a przecież jeszcze w dniu 8 lutego 1924 r. Sejm powziął uchwałę, ażeby Rząd ustawowo uregulował sprawę wszystkich odebranych i zamkniętych cerkwi. Tak więc nadal ad majorem gloriam Polonie będą świecić pustemi oknami przeszło 150 zamkniętych cerkwi na jednej Chełmszczyźnie.</u>
<u xml:id="u-16.49" who="#SerhijChrucki">Przechodzę do ucisku politycznego. Straszny stan wytworzył się na ziemiach naszych. Bez przesady można powiedzieć, że już 6-ty rok toczy się wojna między zbrojną Polską a bezbronnym narodem ukraińskim. Czy to weźmiemy instytucje państwowe, czy się przypatrzymy postępowaniu osób prywatnych, wszędzie widzimy jednakową nienawiść do wszystkiego co ukraińskie. Szowinizm polski buja bez granic. Jeden z emigrantów rosyjskich, b. profesor uniwersytetu moskiewskiego, przyjaciel Polaków, w przejeździe do Berlina zapoznawszy się ze stosunkami panującemi, w urzędach polskich, wydał o polskim urzędniku taką opinie: „Każdy urzędnik stara się najprzód zrobić jakąś nieprzyjemność petentowi, to jest charakterystyczną cechą Polaków” — pisze ów profesor. Cóż mówić o postępowaniu tych urzędników wobec Ukraińców, kiedy w każdym Ukraińcu każdy Polak, zwolennik ideologii obozu narodowego, widzi przedewszystkiem wroga, którego należy zniszczyć.</u>
<u xml:id="u-16.50" who="#SerhijChrucki">Już oddawna na naszych ziemiach etnicznie ukraińskich wprowadzony został stan wyjątkowy. Wolność zebrań tam nie istnieje. Wszelkie zebrania, nawet wiece sprawozdawcze poselskie są wzbronione; prawda że zakaz ten dotyczy wyłącznie posłów ukraińskich, Polacy, szczególnie z obozu narodowego, swobodnie odbywają wiece i zebrania.</u>
<u xml:id="u-16.51" who="#komentarz">(Głos: I Pan może tak samo odbyć zebranie, tylko niech Pan zgłosi zawiadomienie do starostwa.)</u>
<u xml:id="u-16.52" who="#SerhijChrucki">Ukraińskich posłów nie chcecie dopuścić do głosu. I oto wszelkiemi sposobami znieważano posłów od samego początku. Przygotowywano psychologiczny grunt w ten sposób, że cała prasa prawicowa, a nawet i centrowa od początku Sejmu nazywała posłów ukraińskich wrogami państwa, bolszewikami, dając tem wskazówki, jak się ma stosować do posłów każdy policjant na ziemiach ukraińskich. A kiedy wiece nasze odbywały się, to sporządzane byty protokóły policyjne o rzekomych mowach antypaństwowych i mieliśmy tu mnóstwo żądań o wydanie posłów ukraińskich. Sejm pochopnie wydał już dotychczas jednego posła niemieckiego, czterech ukraińskich. Zmuszono do ucieczki zagranicę jednego Ukraińca, jednego Białorusina,...</u>
<u xml:id="u-16.53" who="#komentarz">(Głos: Sami uciekli.)</u>
<u xml:id="u-16.54" who="#SerhijChrucki">... 2 posłów białoruskich siedzi w wiezieniu, a 3 posłów ukraińskich, prawda, że w pierwszej instancji, też zasądzono na surowe kary. Takiem postępowaniem chciano steroryzować posłów ukraińskich i białoruskich, aby nie odbywali wieców. My wiemy, że na każdym wiecu narażamy się na niebezpieczeństwo, wiemy, że na każdym wiecu może być sfabrykowany fałszywy protokół i że znajdą się fałszywi świadkowie, jednak my tego swojego obowiązku urządzania wieców sprawozdawczych nie zrzekliśmy się.</u>
<u xml:id="u-16.55" who="#SerhijChrucki">Ażeby nam uniemożliwić odbywanie wieców, organizowano także bojówki polskie, stosowano gwałty i napady na posłów. Przytoczę kilka przykładów. Był napad na posłów w Poczajowie w 1924 r., w Żabince...</u>
<u xml:id="u-16.56" who="#komentarz">(Głos: Ale za co w Żabince? Co on mówił, niech Pan powie.)</u>
<u xml:id="u-16.57" who="#SerhijChrucki">...tam byli osadnicy, a nareszcie w Prażanach na posła białoruskiego.</u>
<u xml:id="u-16.58" who="#komentarz">(Głos: A co Jeremicz mówił w Prażanach? Niech Pan powie, niech Sejm wie, co on mówił, bo ja powiem.)</u>
<u xml:id="u-16.59" who="#SerhijChrucki">Nic nie mówił, bo od początku wiecu rzucano kamieniami na niego.</u>
<u xml:id="u-16.60" who="#komentarz">(Głos: Kazał podatków nie płacić, podpalać, rabować, tak Jeremicz mówił. Inny głos na lewicy: Pan sam fabrykuje.)</u>
<u xml:id="u-16.61" who="#SerhijChrucki">Proszę Panów, my znamy te metody wmawiania w nas, że my namawiamy do niepłacenia, podatków. I to mnie oburza. Zarzut, że jestem wrogiem Państwa Polskiego rozumiem. Ale nie jestem takim idjotą, jakim Pan chce mnie przedstawić. To mnie oburza, że Wy nas przedstawiacie jako idiotów. Może sami jesteście idiotami. My takiego głupstwa nie powiemy, bo sami zarzynać się nie będziemy. Trzeba się liczyć z tem, co się mówi.</u>
<u xml:id="u-16.62" who="#komentarz">(Różne okrzyki. Wicemarszałek Moraczewski dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-16.63" who="#SerhijChrucki">To właśnie uwypukla ten poziom policyjnych protokółów i ten poziom Komisji Regulaminowej, która, muszę powiedzieć, bierze poważnie takie zarzuty jak ten, że poseł ukraiński w obecności policji, tysięcy świadków, agentów defenzywy, może mówić takie głupstwa. My jeszcze nie jesteśmy obłąkanymi, głupcami. My nie jesteśmy idioci. Harakiri sobie robić nie będziemy. Jeżeli to mówicie, to jesteście wprost nieprzytomni: jeśli takie zarzuty stawiacie, wydajecie sobie testimoniu paupertatis. P. pos. Taraszkiewicz motywował tu w Sejmie nagłość wniosku w sprawie napadu na posłów białoruskich w Prużanach i między innemi użył na początku swego przemówienia wyrazu „bandyci, bandycki napad”, to prawa strona Izby ogromnie się oburzyła i wprost uniemożliwiła posłowi Taraszkiewiczowi przemawianie. Wprawdzie p. Marszałek Gdyk nie odebrał mu głosu, jednak p. Taraszkiewicz wówczas nie przemawiał. W ten sposób tu w Sejmie Polskim powtórzył się wiec w Prużanach. Rzucili się z tych ław do mównicy posłowie, rzucano rozmaite okrzyki, obelgi, a przedstawiciel władzy, nie policji, lecz władzy, p. Marszałek, rozwiązał wiec — przepraszam, nie rozwiązał wiecu, lecz zamknął posiedzenie. I Sejm był przykładem dla policji i dla osadników, jak mają rozwiązywać wiece sprawozdawcze. Ja wówczas nie rozumiałem, dlaczego wyraz „bandyta” wywołał takie oburzenie na prawej stronie tej Izby. I dopiero niedawno, parę dni temu, przejrzałem, odkryły mi się oczy. Oto przeczytam Panom ciekawy dokument.</u>
<u xml:id="u-16.64" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-16.65" who="#SerhijChrucki">„Polskie Towarzystwo Opieki nad Kresami. Oddział Włodawski. L. 107. Włodawa, dnia 8. X. 1925 r. Poufne. Do Pana Męża Zaufania wsi... Poseł Makówka zapowiedział na wiecu w Horostycie, że 14 października (w pokrowę) będzie w Sosnowicy miał wiec. Dłuższy czas poseł Makówka nauczony doświadczeniem nie zwoływał wiecu w powiecie, gdyż obawiał się, że nasza organizacja odbywaniu wieców przeszkodzi. Obecnie widać zapomniał o istnieniu organizacji, wiec trzeba mu o tem przypomnieć. Zarząd przeto Pana uprasza o poinformowanie członków i zorganizowanie wyjazdu do Sosnowicy celem niedopuszczenia do odbycia wiecu.</u>
<u xml:id="u-16.66" who="#komentarz">(Głos: To jest wolność! Inny głos: Cóż to jest ciekawego? Zwyczajna walka partyjna!)</u>
<u xml:id="u-16.67" who="#SerhijChrucki">Pożądanem byłoby nie zdradzać się, iż członkowie należą do P. T. O. n. K. i tylko okrzykami przeszkadzać w wygłaszaniu mowy posłów ukraińskich, którzy stale uprawiają politykę antypolską, aby dać złudzenie, że to właśnie wyborcy przerywają mowę swemu posłowi. Sprawę niniejszą zechce traktować Pan ściśle poufnie. Za zarząd: Prezes St. Gliszczyński w. r. sekretarz W. Górniecka w. r.”. Nawiasem mówiąc, ten sam Gliszczyński jest inspektorem samorządowym we Włodawie. Zdaje się. że Towarzystwo Opieki nad Kresami znane jest prawej stronie Izby i pewno wie coś o tem Towarzystwie prezes Głąbiński, a jeszcze więcej poseł Marweg, nasz wielki przyjaciel i referent z własnej ochoty wszystkich wniosków o wydanie posłów ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-16.68" who="#SerhijChrucki">Lecz i ten sposób nie dopisał i wówczas mąż zaufania Towarzystwa Opieki nad Kresami, o. Minister Ratajski wspólnie z Ministrem Smólskim, odnaleźli carskie rozporządzenie i wszelkie zebrania od tego czasu na Wołyniu i Polesiu stały się niemożliwe, na innych zaś terenach ukraińskich, gdzie wiece jednak odbywać się mogą, bo carskich ukazów niestety niema, stosuje się dawne metody. Chyba jest jedna nowina, to rozpędzanie wieców poselskich. Oto przykłady: rozpędzenie mojego wiecu i posła Kozubskiego we Lwowie w sprawie oświatowej;...</u>
<u xml:id="u-16.69" who="#komentarz">(Głos: To samo robią polskim ugrupowaniom.)</u>
<u xml:id="u-16.70" who="#SerhijChrucki">... rozpędzenie wiecu senatora Czerkawskiego w Przemyślu, a niedawno rozpędzenie mojego wiecu w Kałuszu w sprawie reformy rolnej. Ledwie zdołałem na tym wiecu zreferować ustawę, nagle wstaje jakiś pan, jakiś młodzieniec, może jeszcze niepełnoletni, i mówi: Ponieważ Pan mówi o reformie rolnej, a wiec w tej sprawie jest wzbroniony przez starostę, to ja rozwiązuję ten wiec.</u>
<u xml:id="u-16.71" who="#komentarz">(Głos: Bo on wiedział że Pan jest wrogiem reformy rolnej.)</u>
<u xml:id="u-16.72" who="#SerhijChrucki">Pytam się go: Czy pan jesteś marszałkiem, że mi pan wskazuje, co mam mówić na wiecu? Przecież to jest ściśle sprawozdawczy wiec; ostatnią pracą w Sejmie była sprawa reformy rolnej. Czy tylko lokaje, oficjaliści, nawet oficerowie rezerwiści, którzy nic wspólnego ze sprawą reformy rolnej nie mają, mogą się zajmować temi sprawami reformy rolnej, a ja nie mogę mówić ludności ukraińskiej o reformie rolnej? Rozpędzono wiec, wyszliśmy. Ja oświadczyłem: Pan wprowadza w ten sposób anarchię, co pan robi? — Ja z tego zrobię użytek. — Proszę bardzo, ale czy pan wie o tem, że posłowie mogą odbywać wiece nawet nie w zamkniętych pomieszczeniach, nawet pod gołem niebem? Chce pan, to urządzę wiec pod otwartem niebem. Nawet zastosuję się do orzeczenia pańskiego, nie będę przemawiał o reformie rolnej, ale w sprawach oświatowych, czy jakichbądź innych. Wówczas komendant policji oświadczył, że starosta wydał rozporządzenie, iż żaden wiec w żadnej sprawie nie może się dzisiaj odbyć.</u>
<u xml:id="u-16.73" who="#komentarz">(P. Szmigel: Widocznie ten wiec groził niebezpieczeństwem. Wrzawa na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-16.74" who="#SerhijChrucki">Tak tedy wiece sprawozdawcze są niemożliwe obecnie dla posłów ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-16.75" who="#SerhijChrucki">Drugą oznaką stanu wyjątkowego na naszych ziemiach są sądy doraźne. Doraźny sąd u nas jest zwykłem zjawiskiem — naród ukraiński nie zna innych sądów. A karą i to znowu zwykłą karą, którą stosują te sądy doraźne i która już nie robi wrażenia, jest kara śmierci. O tej karze śmierci już się mówiło z tej trybuny, ja jednak pozwolę sobie zrobić dwie uwagi na ten temat. Jeden z obiektywnych obserwatorów życia w Polsce, emigrant, wybitny prawnik, p. R., opisuje w archiwum rosyjskiej rewolucji, jak spotkał w Równem swojego przyjaciela, byłego adwokata — Polaka z Kijowa, poszedł z nim do sądu, gdzie ten przyjaciel pana R., ten Polak, pełnił obecnie funkcję prokuratora. Była drobna sprawa, sądzono jakiegoś chłopa za kradzież, czy coś w tym rodzaju. Sala była pusta. I oto pan prokurator zażądał dla tego chłopa kary śmierci. Zdziwiony był. pan R., że były adwokat, liberał, tak spokojnie domagał się za jakieś głupstwo kary śmierci. Ja również obserwowałem — też mam znajomości wśród inteligentnych Polaków — i oto ze swoich obserwacji wyniosłem zdziwienie, że Polak inteligentny z zupełnym spokojem mówi o stosowaniu kary śmierci, nawet uważa karę śmierci za bardzo pożądany środek oddziaływania na społeczeństwo. Tem się różni Polak inteligentny od inteligenta rosyjskiego.</u>
<u xml:id="u-16.76" who="#SerhijChrucki">Muszę tu wspomnieć jeszcze o jednym wypadku. Siedziałem w klubie, był wieczór, otrzymałem depeszę od senatora, adwokata Karpińskiego, prosi mnie o natychmiastową interwencję u Ministra Sprawiedliwości, ażeby wstrzymać wykonanie wyroku śmierci na czterech skazanych; pisze, że zaszła straszna omyłka, że jutro o godzinie 8-ej rano sam będzie z dokumentami u Ministra Sprawiedliwości. Zwróciłem się telefonicznie do p. Ministra, do jego prywatnego mieszkania, i cóż usłyszałem? Pan Minister odpowiada, że badał już tę sprawę i zgodzić się na moją prośbę nie może. Zapytałem go wtedy, czy tak mu się śpieszy z wykonaniem wyroku śmierci, czy interes Państwa wymaga natychmiastowego wykonania tego wyroku. Z wielkim trudem namówiłem p. Ministra, ażeby zaczekał do jutra. Nazajutrz przyjeżdża obrońca sen. Karpiński, był u Ministra i życie 4 osób zostało uratowane. Ten wypadek subjektywnie, wewnętrznie, przekonał mnie, że w Polsce spokojnie, bez wielkiego wahania stosuje się karę śmierci.</u>
<u xml:id="u-16.77" who="#SerhijChrucki">A teraz sprawa więzień i aresztów. Nie będę mówił o stosowaniu aresztu prewencyjnego do ludzi całkiem niewinnych, którzy później w 80% są zwalniani od wszelkiej winy. Nie będę mówił o tem, że aresztowanym dopiero po kilku miesiącach, jeśli nie latach, doręcza się akt oskarżenia i że w celu otrzymania aktu oskarżenia aresztowani uciekają się do tak nadzwyczajnego środka, jakim jest głodówka. Powiem kilka słów o ostatnim wypadku we Lwowie, o którym przez długi czas nie można było w prasie ukraińskiej pisać, ani nie można było wnieść interpelacji w Senacie.</u>
<u xml:id="u-16.78" who="#SerhijChrucki">Dnia 16 września r. b., podczas przewożenia więźniów politycznych, a mianowicie Andrzeja Melnyka, Eugenjusza Zyblikiewicza, N. Zełenego i innych z więzienia przy ul. Batorego do zakładu karnego „Brygidki” przy ul. Kazimierzowskiej we Lwowie, zostali oni w brutalny sposób pobici i ciężko na ciele uszkodzeni przez osoby nadzoru więziennego, względnie policji państwowej, wykonywającej te przewożenie z polecenia władz więziennych. Fakt ten stał się w gmachu aresztów sądu przy ul. Batorego, tak że umieszczeni tam więźniowie słyszeli krzyk ofiar, katowanych w nieludzki sposób, a niektórzy więźniowie byli nawet świadkami zajścia. Gdy o tym gwałcie dowiedzieli się obrońcy aresztowanych i domagali się widzenia z nimi, mimo wszelkich starań tego nie dopięli i tylko jeden adwokat Fedak po kilku dniach zdołał uzyskać pozwolenie odwiedzenia inżyniera Andrzeja Melnyka, którego zastał w szpitalu więziennym zakładu karnego w Brygidkach. Przy tej sposobności p. inż. Melnyk oświadczył słabym głosem: „Widzi pan mecenas, jak mnie w zwierzęcy sposób pobito i zmasakrowano; otrzymałem tak silne kopnięcie w twarz i w bok, iż prawdopodobnie uszkodzone mam płuca i z tego powodu pluje krwią. Nie tylko mnie bito, ale ciągnięto mnie za nogi przez cały korytarz i schody i kopano”. Leżący obok na łóżku, również chory z powodu pobicia, Eugenjusz Zyblikiewicz potwierdzał to, wyjaśniając, że po pobiciu i przewiezieniu ich do zakładu karnego „Brygidki” nikt się o nich nie troszczył, lecz owszem wrzucono ich do lochu i z tego powodu oni rozpoczęli głodówkę, by zmusić zarząd więzienia, iżby się nimi zajął. Na dalsze wynurzenia Melnyka i Zyblikiewicza nie pozwolił obecny przy rozmowie sędzia śledczy. Nadmienić należy, iż przez dłuższy czas pobitych nie poddano oględzinom sądowo-lekarskim w celu stwierdzenia uszkodzeń i nie wdrożono wogóle karno-sądowych dochodzeń przeciw winnym bicia. Doktor Panczyszyn, znany lekarz ukraiński, sporządził protokół oględzin p. inż. Melnyka i oto, co on pisze: Opisane w punkcie 10 złamanie 8-go prawego żebra powikłane ze zranieniem opłucnej (N 16) i płuca prawego (1) stanowią ciężkie uszkodzenie ciała, wszystkie inne opisane zmiany stanowią lekkie uszkodzenie ciała. Winnych dotychczas nie pociągnięto do odpowiedzialności i pełnią oni nadal dozór nad tymi samymi aresztowanymi.</u>
<u xml:id="u-16.79" who="#komentarz">(Ks. Ilków: Dostaną jeszcze za to ordery.)</u>
<u xml:id="u-16.80" who="#SerhijChrucki">Fakty przytoczone nie są odosobnione. Bezprawie, szczególnie na t. zw. Kresach, jest systemem rządzenia. Najcharakterystyczniejszym rysem panującego systemu jest teroryzowanie ludności. To jest cel administracji. Teror ludności ukraińskiej odbywa się w różnych formach. Policja nie zna granic dla swej samowoli, tembardziej, że jest pewna bezkarności. Przytoczę ciekawy fakt. Jeden z policjantów chciał w Dubnie kupić drzewo na opał od chłopa, który wiózł to drzewo na zamówienie żyda, chłop nie chciał mu drzewa sprzedać, wówczas policjant wystrzelił do niego z rewolweru i ranił go. Świadectwo lekarskie stwierdziło fakt zranienia. I cóż się okazało? Kiedy wnieśliśmy w tej sprawie interpelacje, to p. Minister Spraw Wewnętrznych odpowiedział, że ten chłop rzucał obelgi pod adresem policjanta, a gdy policjant chciał go aresztować, to przy szamotaniu się rewolwer sam wystrzelił.</u>
<u xml:id="u-16.81" who="#SerhijChrucki">Przytoczę jeszcze jeden bardzo ciekawy obrazek z nie tak dawnej przeszłości. 14 kwietnia r. b. odbył się w Kosiniu jarmark. Wracali z jarmarku [pominięte wersy] ale widać mało jeszcze dostał pożyczki, czy zapomogi z ulgowego banku kredytowego, miał lichego konia, nie mógł wyminąć Ukraińców. Gdy jednak zrównał się z wozem, na którym jechali Ukraińcy, zaczął ich bić. Jeden z najbliżej siedzących Maciuk Wasyl zeskoczył z woza i zaczął uciekać, wówczas osadnik strzelił do chłopa i zranił go ciężko. By ukryć ślady przestępstwa, doniósł, że urządzono na niego napad bandycki. Wówczas komendant kosinieckiego posterunku policyjnego Maksymowicz wezwał na posterunek w Pustem Iwaniu szereg włościan. Na posterunku policjanci Witkowski, Szcziński, Zahoryszyn i kilku wywiadowców pod komendą komendanta posterunku Maksymowicza, zaczęli strasznie bić Ukraińców, ażeby zeznali, że Maciuk Wasyl, raniony przez karczmarza Łentyka, dokonał na niego napadu bandyckiego. Aresztowanych bito z początku laskami i nahajkami gumowemi, później tłuczono ich głowami o ścianę, kłuto bagnetami i szablami, zadając im głębokie rany. Kiedy takie katowanie nie doprowadziło do skutku, zastosowano inną metodę katowania; zamknięto do ciemnego więzienia i wzywano do badania po jednemu. Pierwszy zawołany został Fedor Chojecki, którego katowano do tego stopnia, że mięso zostało oderwane od kości. Po tej inkwizycji Chojeckiego wypuszczono, przyczem nakazano mu, by powiedział swoim towarzyszom, ażeby przyznali, że Maciuk jest bandytą, gdy tego nie uczyni, to będzie zabity na miejscu. Po kolei wywoływano resztę aresztowanych i męczono ich po jednemu. Fedora Chojeckiego w stanie nieprzytomnym odwieziono do domu we wsi Janówka, gdzie w ciężkich męczarniach wskutek mordu policyjnego zakończył życie samobójstwem. Opiekun zamordowanego Fedora Chojeckiego, mieszkaniec wsi Janówka, Roman Chojecki, natychmiast zawiadomił o tym mordzie komendanturę powiatową policji państwowej w Dubnie. Komendantura powiatowa delegowała do wsi Janówka, na miejsce strasznego zajścia, komisarza ekspozytury śledczej, który sporządził jakiś protokół, lecz nie dodał do tego protokółu zeznań świadków o zajściu, lecz przeciwnie nastraszył świadków, że będą aresztowani. Pragnąc ukryć ślady morderstwa policyjnego, komisarz sam zaprosił do wsi Janówka prywatną felczerkę Barżicką rzekomo dla sekcji trupa Chojeckiego i zarządził niezwłoczny pogrzeb zamordowanego Chojeckiego. Nie dbając o protest włościan wsi Janówka, że trup nagle zmarłego nie może być pogrzebany bez decyzji władzy sądowej, komisarz dokonał swego zamiaru i trup został pogrzebany. Po dwóch tygodniach, na kategoryczne żądanie włościan wsi Janówka, przybył sędzia śledczy rejonu Radziwiłłów z lekarzem i zarządził ekshumację i sekcje trupa. Przy tej ekshumacji i sekcji lekarz stwierdził śmiertelne rany ciała Chojeckiego. Komendant Maksymowicz wówczas zaczął twierdzić, że Chojecki był umysłowo nienormalny. Ale po należytej analizie mózgu zamordowanego, lekarz stwierdził, że zamordowany był umysłowo absolutnie normalny. Czy Panowie wiedzą, że dotychczas ci policjanci są na wolności, włos im z głowy nie spadł?</u>
<u xml:id="u-16.82" who="#komentarz">(Głos: To są filary praworządności.)</u>
<u xml:id="u-16.83" who="#SerhijChrucki">W terroryzowaniu ludności dopomagają administracji dobrowolnie różne polskie organizacje, a przedewszystkiem wojskowi, osadnicy, a w ostatnich zaś czasach zjawiła się nawet banda, która bije i morduje wyłącznie osoby niepolskiej narodowości, o czem już zgłosiliśmy nagły wniosek, którego nagłość według zasady: „wszystko w porządku”, została odrzucona. A więc teraz terror jest systemem rządzenia na naszych ziemiach.</u>
<u xml:id="u-16.84" who="#SerhijChrucki">Przychodzę do ucisku narodu ukraińskiego w sprawach ekonomicznych. Tę politykę ekonomiczną Rządu Polskiego, wobec narodu ukraińskiego i ziem ukraińskich, można krótko określić jako rabunkową. Nasze ziemie stały się kolonią, z której chce się wyssać i wyzyskać wszystko, co możliwe i niemożliwe. Nadmienię tu kilka słów o okropnem wyniszczeniu lasów, które się wywozi dzień i noc, choć jednocześnie sprawa odbudowy tego najbardziej zniszczonego w wojnach kraju, stoi na martwym punkcie. Ludzie całemi wsiami po linię Stochodu dotychczas żyją w ziemiankach, a mamy przecież ustawę o daninie leśnej, ustawę o zapomogach na odbudowę. Swoje tereny Panowie zdołaliście odbudować w 80–90%, a na ziemiach ukraińskich odbudowano zaledwie od 30 do 50% zniszczonych budynków.</u>
<u xml:id="u-16.85" who="#SerhijChrucki">To samo zjawisko obserwujemy w polityce kredytowej rządu. Gdy Polacy korzystają szeroko z kredytów, ludność ukraińska nie otrzymuje żadnych kredytów, ani długoterminowych, ani krótkoterminowych. A jeżeli Bank Rolny dla oka ludzkiego udzielił jakiegoś maleńkiego kredytu np. na kampanię siewną, to i to robiono w sposób, który wprowadza demoralizację w naszym narodzie, kredytów tych bowiem udzielał bankowi, utworzonemu przez osławionego agenta władzy polskiej Oskiłkę, ten zaś udzielał ich tylko pod warunkiem wstąpienia do jego partii. Udzielanie kredytu innym ekonomicznym instytucjom było uzależnione od opinii defenzywy.</u>
<u xml:id="u-16.86" who="#SerhijChrucki">Ciekawe, że jednocześnie Rząd tamuje organizację ekonomiczną samopomocy samej ludności ukraińskiej. Województwo lwowskie odmówiło legalizacji statutu Krajowego Sojuzu rewizyjnego we Lwowie, który przewidywał rozszerzenie agend tej organizacji na inne ziemie ukraińskie. Rekurs w tej sprawie został przez Ministra Spraw Wewnętrznych pomyślnie załatwiony, jednak dotychczas leży w Ministerstwie, a więc faktycznie zakaz istnieje. Inne przykłady. Starostwo w Zdołbunowie nie daje zezwolenia na zwołanie organizacyjnego zebrania w celu założenia kooperatyw. Prześladowało się i prześladuje działalność ukraińskiego komitetu pomocy głodnej wsi i t. d.</u>
<u xml:id="u-16.87" who="#SerhijChrucki">Utrudniając ludności ukraińskiej akcje samopomocy, nie udzielając jej żadnych kredytów, Rząd swoim systemem podatkowym całkowicie spauperyzował naród ukraiński. Jeżeli wszyscy Panowie dziś mówicie o wyniszczeniu siły płatniczej ludu wiejskiego, to cóż dopiero dzieje się na wsi ukraińskiej, gdzie urzędnik skarbowy widzi w płatniku Ukraińcu wroga, którego trzeba zniszczyć, a w najlepszym wypadku przedmiot eksploatacji polskiej. Trzeba dodać, że siedzi na ziemiach ukraińskich urzędnik najgorszy. I oto kilka przykładów z życia zaczerpniętych, jak wymierza się podatki przez tych urzędników. Pierwszy przykład: włościanin posiada 12 ha ziemi III klasy. Szacunek majątku obliczony na 7.138 zł., wymierzono mu podatku majątkowego 2.103 zł. Drugi przykład: gospodarstwo 10 ha ziemi III klasy, oszacowano na 4.411 zł., podatek majątkowy wymierzono w sumie 1.114 zł. Gospodarstwa 2–3-hektarowe, pierwotnie zwolnione od podatku majątkowego, teraz muszą go płacić. Bywają wypadki, kiedy w jednej i tej samej wsi 12-morgowe gospodarstwo płaci podatek majątkowy, a sąsiednie 18-morgowe nie płaci.</u>
<u xml:id="u-16.88" who="#SerhijChrucki">Cóż mówić o podatkach samorządowych! Posłom ze stronnictw ludowych dobrze jest znane, że najuciążliwszemi są dla włościanina podatki samorządowe. Wysokość ich jest znacznie większa, niż podatków państwowych. I cóż ma z tego samorządu włościanin, jaka jest rola tych sejmików?</u>
<u xml:id="u-16.89" who="#SerhijChrucki">Rządzi w nich samowolnie pan starosta. Komu są takie sejmiki potrzebne? Chyba panu staroście, który otrzymuje drugą starościńską pensję i urzędnikom, którzy tam siedzą i nie wiedza co robić. Na naszych ziemiach te sejmiki, jak i gminne urzędy są w rękach Polaków i cała ich rola schodzi jedynie do podniesienia polskości na naszych ziemiach. Można sobie wyobrazić, jaką gospodarkę prowadzą ci panowie.</u>
<u xml:id="u-16.90" who="#SerhijChrucki">A teraz sprawa kar i egzekucji. Ministerstwu Skarbu, oraz urzędom skarbowym dobrze wiadomo, że w obiegu znajduje Się tylko 1/3 tych pieniędzy, które muszą wrócić z powrotem do Skarbu; dobrze wiadomo, jak niskie są ceny na produkty rolnicze, jak niemożliwem jest na wsi i w małych miasteczkach zaciągnąć pożyczkę, chociażby na bardzo wysoki procent — mimo to na płatnika nakłada się 4, a czasem 12% kary za zwłokę, za złą wolę w płaceniu podatków. Czy można mówić o złej woli u podatnika? Nie. Jeżeli jest tu zła wola, to zła wola u Ministerstwa Skarbu i u urzędów skarbowych. Kary chociaż są wielkiem złem i oburzają ludność do głębi duszy, jednak w porównaniu z systemem egzekucji są złem mniejszem. Obecnie na ziemiach ukraińskich można widzieć takie obrazki: cała armia sekwestratorów jeździ po wsiach i wszystko literalnie zabiera temu włościaninowi; ostatnią krowę, albo poduszkę z pod głowy. Kiedyś uczyłem w szkole pieśni ludowych, w których naród ukraiński i białoruski wspomina, jak Tatarzy zbierali jasyr, daninę, zagarniając, bydło, konie, zabierając żony i dzieci. A teraz widzę tych Tatarów żywych. Historia powtarza się. Nic też dziwnego, że na skutek takiej polityki podatkowej już rok temu na naszych ziemiach zapanował głód. Lecz nie tylko w postaci podatków Rząd ogałaca i niszczy wprost fizycznie nasz naród; naszemu narodowi grozi zagłada i z powodu agrarnej polityki rządów polskich. Na naszych terenach już dawno odczuwa się głód ziemi. Oto cyfry: na 1.216.000 gospodarstw wiejskich jest milion gospodarstw małorolnych poniżej 5 ha. ekonomicznie nie wystarczalnych. Cały zaś obszar wielkiej własności na ziemiach ukraińskich wynosi zaledwie 2.126.640 ha. Gdyby się nie zostawiło ani jednego hektara panom obszarnikom i w całości ich ziemię oddano włościanom, to i wówczas głodu ziemi miejscowej ludności nie zaspokoiłoby się. A na tych przeludnionych i wygłodzonych terytoriach Rząd polski prowadzi już od 5 lat intensywną kolonizację, od r. 1918 do 1923 rozdano przybyszom Polakom 445.000 ha ziemi, z tego na Wołyniu i Polesiu 245.000, a w Galicji Wschodniej 200.000 ha.</u>
<u xml:id="u-16.91" who="#SerhijChrucki">Ciekawe, że w Galicji Wschodniej ta kolonizacja odbywa się bez żadnych prawnych podstaw, a nawet wbrew obowiązującym ustawom. Przecież statut prowizorycznego przyłączenia Galicji do Polski, opracowany przez komisje Cambona, z 20 listopada 1919 r., sprawę agrarnej reformy przekazywał krajowemu ciału ustawodawczemu i zabraniał osadzania na ziemiach Galicji Wschodniej elementu nie miejscowego. Dalej instrukcja prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego z 1 maja 1920 r., jak również ustawa z 15 lipca 1920 r., wyraźnie mówią o tem, że przy wszelkiej parcelacji pierwszeństwo do nabycia ziemi mają pracownicy rolni, pozbawieni pracy wskutek parcelacji, oraz właściciele karłowatych gospodarstw, bezpośrednio sąsiadujących z parcelowanym folwarkiem. Wreszcie w ustawie o autonomii wojewódzkiej z 26 września 1922 r., w art. 21 Polska ogłosiła uroczyście całemu światu, że na terytorium województw stanisławowskiego, lwowskiego i tarnopolskiego nie będzie prowadziła kolonizacji. Tak się mówiło, takie było ustawodawstwo, ale w praktyce nie Rząd — Wy jesteście sprytni — różne komisje krajowe, banki i spółki parcelacyjne sprowadzały kolonistów do Galicji, a w celu zwiększenia ich liczby, bo wtenczas oczekiwano plebiscytu, wbrew uchwale z dn. 10 lipca 1919 r. nadzielono kolonistów drobnemi działkami ziemi od 3 do 4 ha.</u>
<u xml:id="u-16.92" who="#SerhijChrucki">Na Wołyniu i Polesiu, w XX stuleciu, w dobie prawa narodów mamy znów senackie wojsko Sulli. Bo oto jak niegdyś Juliusz Cezar i Oktawian August rozdawali ziemię swoim weteranom, tak w Polsce marszałek Józef Piłsudski na podstawie ustawy z dn. 15 lipca 1920 r., uchwalonej przez popierające go stronnictwa: Piasta, „Wyzwolenie” i P. P; S., rozdawał ziemię generałom, oficerom i zasłużonym żołnierzom armii polskiej.</u>
<u xml:id="u-16.93" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Jego córka dostała także.)</u>
<u xml:id="u-16.94" who="#SerhijChrucki">A więc drogą bezprawia odebrano narodowi ukraińskiemu w ciągu 5 lat 445.000 ha ziemi. Dawniej Polska przed całym światem krzyczała o kolonizacji niemieckiej, jak Niemcy zabierają ziemię Polakom. Niemcy kolonizowali wprawdzie majątki panów polskich, lecz dozwolili Polakom włościanom nabywać i kupować ziemię od niemieckich włościan. I kiedy w rezultacie 27-letniej pracy komisji kolonizacyjnej pruskiej był robiony rozrachunek, jaki jest stan posiadania Polaków i Niemców, to okazało się, że Polacy mają nadwyżki 96.000 ha ziemi. Prawda, Niemcy przez 27 lat na podstawie ustawy — oni nie kryli się z tem, co robią, Wy inaczej robicie, Wy ustawy ogłaszacie inne, a co innego robicie w praktyce — Niemcy otwarcie na podstawie ustawy skolonizowali 307.000 ha ziemi, ale dokonali tego w przeciągu 27 lat natomiast Polacy w 5 lat skolonizowali 445.000 ha tej ziemi, którą naród ukraiński od wieków polewał swym potem i krwią. Innemi słowy, 17 razy szybciej odbywał się proces kolonizacji polskiej ziem ukraińskich, niż w swoim czasie niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-16.95" who="#komentarz">(Głos: To nie były ziemie ukraińskie.)</u>
<u xml:id="u-16.96" who="#SerhijChrucki">Ci panowie byli kiedyś Ukraińcami, ci panowie zdradzili swój naród i warto im za to jedno odebrać ziemię.</u>
<u xml:id="u-16.97" who="#SerhijChrucki">Tak, proszę Panów, rozwiązuje się sprawę reformy agrarnej w Polsce. Nowa ustawa, przy której uchwalaniu niedawno prowadziliśmy zaciekłe walki w Sejmie, niesie nowe niebezpieczeństwa naszemu narodowi, a dotychczasowa polityka agrarna polska, którą przed chwilą wyłuszczyłem, czyni nasze obawy całkiem uzasadnionemi. I dlatego ostrzegam nasz naród z tej wysokiej trybuny przed nowym prezentem polskim w postaci reformy rolnej. Timeo Danaos et dona ferentes.</u>
<u xml:id="u-16.98" who="#SerhijChrucki">Scharakteryzowałem obszernie dotychczasową politykę rządów polskich wobec narodów ukraińskiego i białoruskiego. Jakie skutki musiała przynieść polityka? O tych skutkach w krótkości powiem.</u>
<u xml:id="u-16.99" who="#SerhijChrucki">Pierwszym skutkiem takiej wrogiej polityki polskiej względem narodu ukraińskiego musiał być wysoki budżet wojskowy i policyjny. Politykę gwałtu można prowadzić tylko zapomocą siły zbrojnej. Pomiędzy dotychczasową polityką wewnętrzną a skarbową Państwa jest bardzo ścisłe junctim. Podkreślam to, bo z obecnej dyskusji budżetowej widzę, że z tego bardzo mało zdaje sobie sprawę tak Sejm, jak i Rząd. Już kiełkuje w Waszych umysłach myśl o redukcji wojska i policji, ale jeszcze nie doszliście do przekonania o potrzebie kardynalnej zmiany polityki wobec mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-16.100" who="#SerhijChrucki">Budżety za wysokie, które uchwaliliście wbrew naszym przestrogom w ciągu ostatnich lat, wyssały niemal wszystkie soki z ciała polskiego i doprowadziły Polskę do ciężkiego kryzysu ekonomicznego. Ale były i polityczne następstwa tych wysokich budżetów. Budżety te były wybitnie konsumcyjne i wywołały ogromne niezadowolenie wśród płatników, szczególnie mas pracujących. Chłop polski widzi, że Państwo Polskie istnieje tylko dla urzędników, czy to w mundurach wojskowych czy cywilnych. Jego oburza myśl, że pracuje na pana, i tego pana, swego obecnego wroga, widzi on już raczej w urzędniku, nauczycielu nawet, niż w obszarniku, bo widzi, że i obszarnik też jęczy pod podatkami. I u chłopa, nawet polskiego zjawia się wątpliwość, czy potrzebne mu jest takie państwo, które wszystko od niego bierze, a nic mu nie daje. Co się zaś tyczy chłopa ukraińskiego, to w nim już skrystalizowała się myśl, że tylko we własnem państwie odetchnie on swobodne. Jednak zarówno chłop polski, jak i ukraiński jest tembardziej wrogiem obecnego ustroju, że widzi naokoło siebie demoralizację. I ta demoralizacja społeczeństwa i urzędów państwowych jest drugiem następstwem tej polityki wewnętrznej, o której mówiłem tak obszernie.</u>
<u xml:id="u-16.101" who="#SerhijChrucki">Polska obecnie przeżywa nie tylko ekonomiczny, lecz i moralny kryzys. Przy omawianiu polityki Rządu Polskiego w różnych dziedzinach życia, wykazałem Panom, jak wszędzie gwałciło się najelementarniejsze prawa obywateli, należących do mniejszości narodowych, z początku czynem, a potem uchwalając ustawy, które uświęcają dotychczasowe bezprawia. To nie mogło ujść bezkarne. Przyzwyczailiście się gwałcić prawa mniejszości narodowych, a potem już wogóle straciliście poszanowanie prawa. Tem wyjaśnia się, jak mógł zjawić się znany list pisarzy, literatów i publicystów polskich skierowany do francuskiej prasy. Prócz tego oślepieni szowinizmem nacjonalistycznym głosiliście wszędzie na każdym kroku, że „Polska tylko dla Polaków”, wydaliliście więc ze służby państwowej i samorządowej niemal wszystkich nie Polaków, uchwaliliście ustawy, które utrudniają dostęp do służby państwowej czy samorządowej nie Polakom. Już od ław szkolnych przyzwyczajacie młodzież swoją do myślenia, że jest uprzywilejowaną, że nie grozi żadna konkurencja Ukraińców czy to Żydów lub Białorusinów.</u>
<u xml:id="u-16.102" who="#SerhijChrucki">W rezultacie macie ogromny aparat urzędniczy, nieudolny, leniwy, świadomy swojej nieusuwalności, a więc i bezkarności. Nieudolny aparat, bo oto w sądownictwie polskiem 60% sił niewykwalifikowanych, w szkolnictwie 60%–70% niewykwalifikowanych nauczycieli. Czy lepiej jest w innych dziedzinach? Słyszeliśmy wczoraj charakterystykę urzędów skarbowych. O administracji i policji nie mówię. Urzędnik polski jest leniwy, to jego druga cecha. Mógłbym przytoczyć wiele przykładów, że sprawy drobne, które natychmiast mogłyby być załatwione, leżą całemi latami. Jeżeli się niema silnej protekcji, lepiej obecnie nie udawać się do urzędu państwowego — taka jest ogólna opinia nawet Polaków o urzędach polskich.</u>
<u xml:id="u-16.103" who="#komentarz">(Głos: Minister gniewa się o interpelacje!)</u>
<u xml:id="u-16.104" who="#SerhijChrucki">Ta cecha urzędnika polskiego — lenistwo, nieróbstwo, rzuca się odrazu w oczy każdemu obcemu obserwatorowi życia polskiego, jak mamy o tem w archiwach rosyjskiej rewolucji wzmiankę profesora, którego już cytowałem. Lenistwo urzędników jest poniekąd charakterystyczną cechą Polaków jako narodowości, a z drugiej strony wypływa ono z tego, że obecnie urzędnik, szczególnie wykwalifikowany, nie boi się żadnej konkurencji i redukcji, on pewny jest swojej nieusuwalności. Któż go zastąpi? Ukraińca, choćby on był genialny, nie przyjmą, żyda też nie, zawsze będzie Polak urzędnikiem.</u>
<u xml:id="u-16.105" who="#SerhijChrucki">Takie same objawy obserwujemy i wogóle wśród społeczeństwa polskiego. Będąc przekonane, że „Polska dla Polaków”, przyzwyczajone do pobierania od Rządu kredytów, zapomóg, posad, koncesji, emerytur i t. d. nie obawiając się żadnej konkurencji polskie społeczeństwo zaczęło patrzeć na państwo jako na źródło osobistych korzyści. Państwo — to krowa, którą każdy Polak chce doić. Mówiono mi, że taką opinię o stosunku do Państwa wydał nie kto inny, jak p. Roman Dmowski.</u>
<u xml:id="u-16.106" who="#komentarz">(Głos: Ale już niema co doić, Grabski wszystko wydoił)</u>
<u xml:id="u-16.107" who="#SerhijChrucki">Czytałem w jednem polskiem piśmie, że nigdy w Polsce nie było tak wiele różnych przestępstw, kradzieży, przekupstw, oszustw, defraudacji itd. jak w chwili obecnej. To mści się na Was. Wasza polityka względem mniejszości narodowych, natchniona szowinizmem narodowościowym. Żyliście dotychczas nieprawdą, zapomnieliście, że państwa, jak i poszczególnych ludzi obowiązuje ten sam kodeks moralny. Jak w dawnych czasach tak i obecnie Polska nierządem stoi, bo w Polsce jest jak kto chce, wobec tego wszystko w porządku, jak zwykle — to słyszymy od większości tej Izby i od Rządu.</u>
<u xml:id="u-16.108" who="#SerhijChrucki">Na zakończenie jeden urywek ze wspomnień Szulgina, znanego konserwatysty rosyjskiego, ale człowieka mądrego. Pisze on: „Jestem przekonany, że jeżeli na równinie, która się nazywa Europą wschodnią, myśmy (Rosjanie) się utrzymali, a nie Polacy, to tylko dzięki naszej zdolności „kajatsia”. Polacy, nie zdolni są kajać się, nie są skłonni do skruchy. A przecież u Polaków było więcej szans, by mieli hegemonię. Oni wcześniej dotarli do kultury, bo byli bliżej Zachodu, lecz to byli zatwardziali grzesznicy. Myśmy mówili: „ziemia nasza wielka i obfita, lecz porządku w niej niema — przychodźcie panować i rządzić nami”. A oni mówili: „Polska stoi nierządem”. I wszystko szło po staremu, dopóki nie „promazurili”, nie przetańczyli swojej republiki królewskiej.</u>
<u xml:id="u-16.109" who="#SerhijChrucki">Czy się pokaja obecnie Polska?</u>
<u xml:id="u-16.110" who="#komentarz">(Brawa na ławach ukraińskich).</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Wojewódzki.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#SylwesterWojewódzki">Proszę Panów! P. Władysław Grabski doszedł do władzy jako upragniony zbawca Polski. Były czasy ciężkie, bardzo ciężkie, Państwo Polskie było państwem bez waluty, całe życie gospodarcze rozprzęgło się na wszystkich spojeniach, nędza mas chłopskich i robotniczych dochodziła do groźnych dla burżuazji rozmiarów. Zbierano się na bezradne narady i oglądano się za mężem opatrznościowym, aż wreszcie znaleziono pana Grabskiego. I pan Grabski zgodził się dźwignąć Państwo, wyciągnąć je z bagniska, ale w zamian zażądał daleko idących pełnomocnictw. Zgodzono się na te pełnomocnictwa skwapliwie i p. Grabski stał się pełnomocnym rządcą, niemal dyktatorem Polski. Nie od rzeczy będzie, jednak przypomnieć kto tych pełnomocnictw p. Grabskiemu udzielił. Udzieliła mu tych pełnomocnictw prawica, udzielił mu ich Piast, ale niemniej skwapliwie zgodziły się na nie stronnictwa lewicy.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Głos: Co innego miały robić?)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#SylwesterWojewódzki">Partie lewicy P. P. S. i „Wyzwolenie”, pono bronią demokracji, praw Sejmu, i nibyto dbają o to, żeby Rząd zależny był bezpośrednio i ciągle od Sejmu,...</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Głos: Pan był wtenczas z nimi.)</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#SylwesterWojewódzki">... żeby Sejm nie wyrzekał się swych praw na rzecz Rządu czy jednostek. Partie te niby bronią interesów robotniczych i chłopskich, a oto głosowały za pełnomocnictwami p. Grabskiego, czyli za ograniczeniem Sejmu. Komuż to dały władzę niemal dyktatorską, komu kraj cały zawierzyły? Czy może przedstawicielowi chłopów czy robotników? Czy te pełnomocnictwa miały być wykonane w interesie i dla dobra szerokich mas ludu pracującego? Nic podobnego! P. Grabski nie tylko sam jest obszarnikiem...</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Tak, jak i p. Wojewódzki.)</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#SylwesterWojewódzki">... i co najważniejsze, wysunięty został do władzy przez burżuazję, przez kapitalistów i obszarników. Czy nie wiedziały o tem P. P. S. i „Wyzwolenie”? I czy mogły te partie choć na moment łudzić się, że p. Grabski będzie rządził dla dobra mas pracujących? Oczywiście, wiedziały kim jest p. Grabski i oczywiście nie łudziły się, czyich interesów może on pilnować. A jednak głosowały P. P. S. i „Wyzwolenie” i Związek Chłopski i ks. Okoń za pełnomocnictwami, bo, jak tłumaczono się przed ludem na wiecach, tego wymagał interes Państwa. Tak jakby interes Państwa, czyli ludu i narodu polskiego, wymagał ugody z burżuazją i ciągłego kapitulowania przed jej zachłannością i chciwością, tak, jakby Polska bez kapitalistów i obszarników istnieć nie mogła. I dotąd jeszcze Panowie z ugodowej lewicy zrozumieć nie mogą czy nie chcą, że właśnie odsunięcie burżuazji raz na zawsze od władzy, zaprowadzenie bezlitosnego dla wyzyskiwaczy rządu chłopsko-robotniczego uczyni Polskę naprawdę mocną szczęściem obywateli, naprawdę wolną i niepodległą.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#SylwesterWojewódzki">Jakimż więc prawem wypiera się dziś Piast i lewica ugodowa p. Grabskiego? Jakim prawem uchylają się Panowie od podzielenia się z p. Grabskim odpowiedzialnością za to wszystko, coście wspólnie ufundowali i realizowali? Uciekacie dziś jak szczury z tonącego okrętu. Owszem, ratujcie się, jak możecie, lecz nie udawajcie, żeście niewinni!</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#SylwesterWojewódzki">Ale przejdźmy do samej istoty rządów p. Grabskiego. Kto jak kto, ale p. Grabski nie może się uskarżać, że mu przeszkadzano, że mu nie pozwolono rozwinąć wszystkich swych zdolności, i wykazać wszystkich zalet swego systemu. Krytyką wszystkich ugrupowań, od skrajnej prawicy do P. P. S. i „Wyzwolenia”, była zawsze, bardzo powściągliwa, jeśli zaś dochodziło do chwil przesileniowych, pośpiesznie cofano się z krytyką, byleby p. Grabski nie podał się do dymisji.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#SylwesterWojewódzki">Z opozycją prawdziwą, z opozycją skrajnej lewicy chłopsko-robotniczej p. Grabski mógł się nie liczyć, wiemy bowiem dobrze, że opozycję taką na dole pakuje się do wiezienia, konfiskuje się pisma, a tu w Sejmie opozycji zamyka się usta przez wezwanie woźnych i wyniesienie posłów z sali. I oto dziś, w chwili widomego już dla wszystkich bankructwa rządów pełnomocniczych p. Grabskiego, tylko my mamy pełne moralne prawo zbilansować to bankructwo, bo jesteśmy jedyną partia chłopską, która nie splamiła się konszachtami z Rządem obszarniczo - burżuazyjnym, na chwilę nawet nie przestawała go zwalczać wszystkiemi dostępnemi jej środkami.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#SylwesterWojewódzki">Jakże wygląda Polska po okresie sanacji pełnomocnej? A no przyjrzyjmy się!</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#SylwesterWojewódzki">Co się dzieje na wsi? Czy chłop poprawił swą gospodarkę, czy wydostał się z nędzy, lub czy przynajmniej jest na drodze do wydostania się? Nawet nie zanosi się na to. Nie tylko bezrolny i małorolny, ale nawet średniak czuje się teraz znacznie gorzej, niż przed dwoma laty. Jeśli dzięki usilnej pracy chłopskiej zabliźniły się choć częściowo rany wojenne, jeśli wzrosła powierzchnia gruntów uprawnych, odbudowały się częściowo wsie, jeśli przybyło inwentarza, to wszystko to niemal nie odbiło się dodatnio na skali życia chłopskiego, ponieważ cały ten dorobek pracy chłopskiej pochłaniają podatki lub procenty od długów. Chłopa żrą podatki i żre go lichwa pod najrozmaitszemi postaciami. Co chłop zarobi, to natychmiast zabierze mu Rząd na podatki lub pochłoną procenty. Chłop dziś jest dosłownie nędzarzem; gorzej, nie ma, nie może mieć nadziei wydobycia się z nędzy.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#SylwesterWojewódzki">System podatkowy jest tak ułożony, że całym ciężarem swoim spada na chłopów, względnie na chłopów i robotników. Wszelkie zaś organizacje samoobrony chłopskiej, kooperatywy wiejskie, dzięki którym powinien mieć możność dźwignięcia swego gospodarstwa na wyższy szczebel rozwoju, opanowane przez obszarników i pozbawione koniecznej państwowej pomocy finansowej, wiodą marny żywot, lub też służą wyłącznie gospodarczym i politycznym celom obszarnictwa. Chłop nic z nich nie ma i póty nic mieć nie będzie, póki nie wyrzuci z nich obszarników i kleru i póki rząd robotniczo-chłopski nie zaopiekuje się poważnie temi organizacjami.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#SylwesterWojewódzki">Rok ten jest rokiem niezwykle urodzajnym, ale to nic chłopu nie pomoże; musi on oddać zboże za psie pieniądze, a niska cena zboża bynajmniej nie wpływa na obniżenie podatków. Cały urodzaj pochłoną chłopu podatki. Nawet nasz potulny chłop musiał wyjść z równowagi i stanąć w obronie swego mienia. Pamiętne są wypadki w kolneńskiem, gdzie doszło do buntu chłopów i krwawej masakry policyjnej podczas wyciągania poduszek z łóżek chłopskich lub zabierania z pieca garnków. A co wyrabiano na Kresach, gdzie od Białorusinów zabierano nie tylko ostatnie krowy lub konie, lecz kożuchy i chomąta, byle uiścić podatki i różne administracyjne dodatki do podatków.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#SylwesterWojewódzki">Pod groźbą kul i bagnetów ściągano podatek z chłopa, pomagano, ile sił starczy, burżuazji, ale dzięki tej polityce tak zubożono chłopa i robotnika, że stracił wszelką zdolność do kupowania. Wewnętrzny rynek się zwęził, co pociągnęło za sobą długotrwały zastój i kryzys w przemyśle i handlu. Robotnik rolny został zepchnięty na dno nędzy; płace są dzisiaj gorsze, niż przed wojną, a organizacja zawodowa ulega dzikim represjom. O okropnem położeniu robotnika przemysłowego wiedzą wszyscy, a oficjalna cyfra 200.000 zarejestrowanych bezrobotnych aż nadto wymownie świadczy o tem, co się dzieje w środowisku robotniczem. Toż są całe masy ludzi zarabiających po 30, 40 zł na miesiąc, a mających na swem utrzymaniu po 5 do 8 osób. Bezrobotni tkacze łódzcy tygodniami nie wstają z łóżek i nie wychodzą na ulicę, aby nie wydawać resztek energii i sprowadzić do minimum zużycie jadła i napoju. Na ulicach naszych miast słaniają się blade cienie ludzkie, mdlejąc z głodu, padają na bruki, któremi mkną luksusowe auta burżuazji. Ci, którzy tworzą bogactwa Polski, umierają powolna śmiercią głodową lub skaczą z mostu do Wisły. Mimo niskiej ceny zboża na wsi drożyzna po miastach wzrasta i robotnik musi niepomiernie drogo płacić za to samo zboże, którego wyprodukowanie chłopa wyżywić nie może.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#SylwesterWojewódzki">Nałożono niesłychanie wielkie podatki pośrednie, które przedwszystkiem mają płacić chłopi i robotnicy. Toż same monopole na tytoń, sól i t. d. mają dać Państwu w 1926 r. około 500 miljonów, czyli czwartą część wszystkich dochodów Państwa. A dodajmy do tego akcyzę na cukier 80 milionów, opłaty celne 245 milionów, a otrzymamy prawić miliard, czyli połowę budżetu, którą wyłącznie zepchnięto na warstwy chłopskie i robotnicze. Przemysł polski kurczy się i zamiera, schnąc, nie znajduje innego ratunku dla siebie, jeno przerzucanie wszystkich ciężarów na barki klas pracujących przemysł domaga się nowych kredytów ze Skarbu Państwa, kredytów, które, w ostatecznym obrachunku będą musiały pokryć masy chłopskie i robotnicze. Domaga się przedłużenia czasu pracy, mimo setek tysięcy bezrobotnych, dąży do obcinania i tak już głodowych zarobków robotniczych.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#SylwesterWojewódzki">Banki, które nadmiernie chorobliwie rozmnożyły się w czasach inflacji, w czasach nieograniczonego drukowania marek papierowych, dziś upadają jeden za drugim. Handel także ledwo zipie. Przy ogólnym braku gotówki, wobec niesłychanych utrudnień handlu zagranicznego, przy bezrobociu i zastoju w przemyśle, handel także choruje na suchoty. Bezpośrednio zarabiają tylko, spekulanci najgorszego gatunku, nieźle się powodzi łapownikom, których w odrodzonej Polsce jest bodaj więcej, niż w carskiej Rosji.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#SylwesterWojewódzki">Oto bilans gospodarczy rządów p. Grabskiego, który dostał żądane pełnomocnictwa i który obiecywał wybawić z kłopotów Polskę. Zamiast obiecanego ratunku widzimy tylko coraz szybszy, coraz bardziej beznajdziejny rozkład i upadek.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#SylwesterWojewódzki">Myliłby się jednak ten, ktoby mniemał, że na tym rozkładzie ogólnym, na tem zbiednieniu powszechnem wszyscy tracą jednakowo. Burżuazja wprawdzie także narzeka i wywodzi gorące żale, ale jednocześnie pośpiesznie korzysta właśnie z tych ciężkich czasów i umacnia się politycznie. Czemże były pełnomocnictwa dla p. Grabskiego, jeśli nie mocnem posunięciem naprzód linii ataku burżuazyjnego?</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#SylwesterWojewódzki">Czy w r. 1919 i 1920 byłyby możliwe zjazdy magnatów i ziemian w rodzaju odbytego tu w Warszawie w roku bieżącym? Czy byłyby możliwe jeszcze przed dwoma laty manifesty przeciw reformie rolnej, której zapowiedź już od 6 lat pokutuje bez nadziei zrealizowania? To p. Grabski, popierany przez wykrętnie politykujące stronnictwa ugodowej lewicy, ośmielił tak naszą reakcję i upoważnił ją do tego rodzaju wystąpień. Przypomnijmy rok 1920. Za namową tegoż p. Grabskiego cała prawica głosowała za ustawą o wykonaniu reformy rolnej; ustawa była uchwalona jednomyślnie. Strach zrobił swoje. Mieli obszarnicy otrzymać w myśl art. 13 ustawy połowę szacunku majątku i to po odliczeniu pewnych odsetek, przyczem cała ta suma miała im być wypłacona w rencie państwowej. I obszarnicy wówczas nie śmieli protestować. A jakże przedstawia się ta sama sprawa odszkodowania w uchwalonej obecnie ustawie? Ustawa jeszcze nie jest uchwalona, ale komisja już uchwaliła poprawkę Senatu w sprawie odszkodowania, i opierając się na opinii Rządu, podkreślam to bardzo usilnie, uchwaliła wypłacać oprócz połowy szacunku w papierach, drugą połowę w gotówce. Czyż mam dodawać pytanie, skąd Rząd weźmie tę gotówkę?</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#SylwesterWojewódzki">Niezależna Partia Chłopska stale i konsekwentnie stoi na stanowisku wywłaszczania bez odszkodowania i podziału ziemi przez komitety chłopskie, zarówno jako aktu sprawiedliwości dziejowej, jak również koniecznego warunku pomyślnego rozwoju kraju. Protestowaliśmy przeciw tej ustawie i protestować będziemy dalej, nie zadawalając się ochłapami, jak wyzwalające się z wszelkiej myśli stronnictwa pseudo-ludowe.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#SylwesterWojewódzki">Niema w Polsce pieniędzy na ulepszenia gospodarcze, na najniezbędniejszą pomoc dla drobnych rolników, ale są pieniądze na policję, na prowokatorów, są pieniądze na kajdany, których co roku zakupuje się po kilka tysięcy par, w tym roku 3.000 par za 27.000 złotych, jakby w przewidywaniu, że ten symbol dzisiejszego życia polskiego, ten symbol męki ludu pracującego będzie w coraz większem zastosowaniu. Niema w Polsce pieniędzy na reformę rolną, na którą w budżecie tegorocznym przeznaczono śmiesznie małą sumę 25 milionów zł, lub na opiekę społeczną, na którą przeznaczono 30 milijonów, lub na roboty publiczne, ratujące lud od bezrobocia i głodu, na które przeznaczono 36 milionów, ale są pieniądze na utrzymanie po wsiach i miastach całej armii szpiclów, co węszą i donoszą, czy gdzie chłopi i robotnicy nie organizują się dla poprawy własnego bytu, czy gdzie nie budzi się samodzielna myśl klasowa, ale są pieniądze,</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#SylwesterWojewódzki">22 miliony, na duchowieństwo, siejące obskuratyzm i reakcję, są pieniądze na fundusze dyspozycyjne dla panów ministrów, 9 i pół milionów, oraz różne poza pensją wydatki osobowe dla panów urzędników, kilkadziesiąt milionów, z których to funduszów uprawia się przekupstwo, wypłaca się nagrody, za gorliwe ściąganie często bezprawnych podatków, za węszenie „rewolucji” i t. p.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#SylwesterWojewódzki">Nasza administracja, nasi wyżsi urzędnicy, nasze urzędy wojewódzkie i starościńskie kosztują nas zbyt drogo. Nasz prezydent kosztuje około 2 milionów zł. Nasz chłop, choć głodny i bosy, ale opłaca różne parady, reprezentacje, specjalne stylowe pociągi pana Prezydenta. Mamy i drugiego prezydenta, ale już nie Polaka, jest nim komisarz wojskowy francuski, którego dwór rocznie kosztuje około 1 1/2 milionów zł. Jest to bezmała koszt drugiego dworu prezydenckiego.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#SylwesterWojewódzki">Ale rdzeniem i kością pacierzową naszego budżetu są wydatki na wojsko i policję, które razem pochłaniają około 900 milionów zł, czyli połowę całego budżetu. Mamy armię, która zajmuje jedno z pierwszych co do liczebności miejsc na świecie, pod względem zaś stosunku liczby żołnierzy do ludności stoimy bodaj na pierwszym miejscu na świecie. Nasze wydatki na armię wynoszą 37 1/2% ogólnego budżetu, kiedy we Francji w 1923 r. wyniosły 15%, czyli przeszło o połowę mniej. Z 5 1/2 tysięcy milionów franków w 1920 r. budżet wojskowy Francji spadł na 3 1/2 tysięcy milionów, w 1923 r. w sąsiedniej Czechosłowacji budżet wojskowy w 1924 r. wynosił wszystkiego 13% ogólnego budżetu. Szwajcaria ma system milicyjny, polegający na powszechnem uzbrojeniu całej ludności, na szkołach wojskowych, instruktorach i kilkutygodniowych, ćwiczeniach praktycznych. Finlandia, która bezpośrednio sąsiaduje z sowietami i za którą nie stoją potęgi państw kapitalistycznych, którą nie opiekuje się tak, jak Polską, żadna Francja, wydaje na wojsko tylko 12% ogólnego budżetu swego. Armia stała w Finlandii jest bardzo mała. Punkt ciężkości przeniesiony tam jest na system milicyjny, na powszechne uzbrojenie ludności, do której na miejsce przyjeżdżają fachowcy wojskowi dla przeprowadzenia ćwiczeń. Na tę gwardię cywilną Finlandia wydaje tylko 28 milionów marek fińskich, czyli dziesiątą część tego, coby kosztowało utrzymanie takiej samej ilości żołnierzy w koszarach.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#SylwesterWojewódzki">Ale też w tych krajach niema ordynansów, lokajów oficerskich, niema pysznych parad wojskowych, nie wydają po 12 milionów na jednorazowe manewry wojskowe, niema też tych, którzy marzą o wyprawach na Kijów lub Mińsk białoruski. Na wojsko daje p. Grabski w tym roku narazie 689 milionów czyli 37 1/2% ogólnego budżetu. Zmniejszając wydatki na wojsko do normy czeskiej lub fińskiej, otrzymamy 468 milionów oszczędności, czyli uzyskalibyśmy sumę 19 razy większą niż ta, którą przeznaczają Panowie na reformę rolną.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#SylwesterWojewódzki">Ale mało nam armii do walki nazewnątrz, utrzymujemy drugą armię do walki wewnętrznej, do walki domowej. Mamy 44.000 policji w mundurach i 24.000 policji bez mundurów, oprócz tego korpus ochrony pogranicza liczy 18.500 policji konnej i pieszej, czyli razem około 86.000 policji. Potężna Francja wydaje 101 milionów na ministerstwo spraw wewnętrznych, a więc już i na policję, my zaś biedna, wyniszczona Polska, mamy na to aż 190 milionów zł, czyli prawie dwa razy więcej. Gdybyśmy zredukowali nasz aparat policyjny do 1/4, tobyśmy znów zaoszczędzili 150 milionów zł, czyli mielibyśmy, dajmy na to, na reformę rolną 6 razy więcej niż to, co daje budżet tegoroczny.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#SylwesterWojewódzki">Wydatki na wojsko i policję, to potworny garb na ciele Polski, bez usunięcia którego nie może być mowy o uzdrowieniu życia gospodarczego i o zmniejszeniu nędzy mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#SylwesterWojewódzki">Dlaczego p. Grabski i jego pełnomocodawcy wydają połowę dochodów Państwa na utrzymanie policji i wojska, choć widzą doskonale, że to prowadzi Polskę do ruiny i zguby? Dlatego, że Rząd p. Grabskiego, broniąc interesów bogaczy i burżuazji, musi prowadzić coraz bardziej wyraźną wojnę z większością społeczeństwa Polski, z milionami chłopów i robotników. Codziennie obserwujemy tę wojnę. Historia spisze z niej tomy całe. Martyrologia klas pracujących, polskiej, ukraińskiej i białoruskiej, dochodzi do potwornych rozmiarów.</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#SylwesterWojewódzki">Niedawno w okręgu białoruskim aresztowano około tysiąca chłopów. Brano do niewoli wszystkich mężczyzn, jak za czasów najazdu tatarskiego, brano kobiety i nieletnie dzieci. Aresztowanych poddano nieludzkim, iście średniowiecznym torturom. Skuwano ręce i nogi, bito obuchem siekiery po pietach, wlewano mocz ludzki do ust i nosa, napompowywano żołądek kilkoma litrami wody, a potem bito po brzuchu. Zawieszano na haku skutych ludzi, a potem bito żelaznemi prętami. Dla zatarcia śladów pobicia pakowano do zimnej wody i po kilku dniach oddawano w ręce sędziego śledczego. Nie liczono się wcale z Konstytucją, nakazującą po dwóch dniach zwolnić aresztowanych, lub oddać w ręce sądu. Na przeprowadzenie tortur i zatuszowanie śladów trzeba paru tygodni. Któż będzie się liczył z taką drobnostką, jak przepisy Konstytucji? Przecież chłop jest wyjęty z pod prawa. Można z nim robić co się żywnie podoba policji i defenzywie. Mamy dziś około 6.000 więźniów politycznych, którzy, by wywalczyć sobie elementarne warunki życia, zmuszeni są do ciągłych strajków głodowych. Toż na kupno tych narzędzi katuszy, na utrzymanie katów i oprawców policyjnych i więziennych muszą iść chłopskie tysiące i miliony złotych. Policja jest podstawą rządów w Polsce. Prowokacja polityczna podniesiona jest do godności systemu Rządu.</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#SylwesterWojewódzki">Czy mam Panom przypomnieć opinię na ten temat b. wicepremiera p. Stanisława Tugutta? Czy mam Panom przypomnieć aferę prowokatorską Trojanowskiego, na której osądzenie 6 miesięcy napróżno czekamy. A cóż się dzieje na Kresach? Dam Panom jedną tylko ilustrację. Mam przed sobą odpis podania, złożonego na ręce p. Prezesa Rady Ministrów i na ręce p. Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej, podanie mieszkańców wsi Oniskowicze, Daszewicze, Sowpli, Starodubce, Wygoda, Melenkowo, Dubiny, Wacewicze, gm. Horodeckiej, pow. kobryńskiego, woj. poleskiego. Przeczytam tylko wstęp i zakończenie: „Po skończeniu wojny i po powrocie z Rosji do miejsc ojczystych, do Rzeczypospolitej Polskiej, znajdowaliśmy się do r. 1923 rzeczywiście, jak w domu, bo nie cierpieliśmy tej niesprawiedliwości, jak obecnie”. Dalej idzie wyliczenie tych strasznych stosunków, które zmusiły ich do takiego zakończenia: „Więc jedynym środkiem pozostaje uprzejmie prosić o wysiedlenie nas do tej miejscowości Rzeczypospolitej Polskiej, gdzie możnaby spokojnie pracować, lub o wydanie bezpłatnych paszportów na wyjazd z rodzinami i inwentarzem za granicę”. Następuje 224 podpisów rodzin.</u>
<u xml:id="u-18.31" who="#SylwesterWojewódzki">Wolność prasy w Polsce nie istnieje. Prasa komunistyczna, jakoteż i partia komunistyczna, istniejąca we wszystkich cywilizowanych państwach, a nawet w faszystowskich Włoszech, legalnie, u nas wpędzona jest w podziemia. Wydawnictwa Niezależnej Partii Chłopskiej co drugi lub trzeci numer są konfiskowane, przyczem robi się to w złośliwy sposób, bo policja czeka, aż się wydrukuje cały nakład i potem go dopiero konfiskuje, powodując materialne straty. W przeciągu 9 miesięcy zamknięto nam 4 pisma. Gdy pokazywaliśmy tu w Sejmie skonfiskowane artykuły posłom prawnikom z wrogich nam partii, nie umieli oni wskazać ustępów, za które możnaby pismo skonfiskować. Doszło do tego, że nawet interpelacje poselskie są konfiskowane, co widocznie nie bardzo wzrusza obrońców parlamentaryzmu w Polsce, a nawet p. Marszałka, skoro dotąd nic w tej sprawie wbrew zapowiedziom nie uczyniono. W ostatnich czasach najczęściej ulegają konfiskacie artykuły, krytykujące ugodową lewicę, P. P. S. i Wyzwolenie. Bardzo często zabrania się nam pisać o tem, o czem swobodnie pisze prasa innych partii. Na nasze ustne protesty pan cenzor warszawski w obecności swego przełożonego, p. komisarza Jarmułowicza, odpowiada, że on nie na podstawie paragrafów kodeksu konfiskuje, lecz na podstawie ogólnej tendencji i ogólnej oceny politycznej. Ogólna ocena polityczna w Polsce wypada dodatnio dla bronionych i osłanianych pism ugody, prawicy, a nawet dla takich organów jak „Pro Patria”, który obecnie oficjalnie i bez przeszkód propaguje przewrót w Polsce na rzecz monarchii.</u>
<u xml:id="u-18.32" who="#SylwesterWojewódzki">Niema również w Polsce wolności zebrań. Zgromadzenia prawdziwie opozycyjnych stronnictw są brutalnie rozpędzane. Nasze wiece poselskie są rozpędzane kolbami policyjnemi nie tylko na kresach, gdzie się to odbywa stale, lecz także w b. Kongresówce i Małopolsce. Każdy prawie wiec naszego posła kończy się wnioskiem do Sejmu o wydanie sądom, które, jak przekonaliśmy się ze sprawy posła Łańcuckiego, gorliwie sekundują w wymierzaniu sprawiedliwości całemu systemowi policyjnemu w Polsce. Ale władzom policyjnym nie wystarczają oskarżenia z wieców. Po nieudanej aferze prowokacyjnej Trojanowskiego tu w Warszawie, akcja skompromitowania i zniszczenia N. P. Ch. przeniesiona została na teren, gdzie już żadna opinia społeczna na sięga, gdzie nikt się nie „wygada”, gdzie wszystko wolno, gdzie panują Muraszkowie już niepodzielnie i rządzą bez skrupułów na terenie ziem wschodnich. Tam to właśnie zostały ułożone ostatnio absurdalne akty oskarżenia naszych posłów Feliksa Hołowacza i Antoniego Szapiela. Wnioski o wydanie zostały poprzedzone ogniem artyleryjskim prasy burżuazyjnej i ugodowej, podającej wciąż coraz to nowe sensacje, idiotyczne kłamstwa o dokonywaniu przez naszych posłów różnych zbrodniczych czynów w dniach, kiedy główni redaktorzy tych pism widzieli naszych posłów tu w Sejmie i t. p. Nasze sprostowanie, rozesłane do kilkunastu redakcji, zostało umieszczone przez jedyne pismo w Warszawie i to zostało natychmiast skonfiskowane za to. Obecnie sprostowań już nie piszemy, ale zapowiadamy, że bronić się będziemy do ostatka, na samym zaś sądzie udowodnimy wobec świata całego, jakimi środkami posługuje się rządząca w Polsce reakcja, udowodnimy jednocześnie, że Niezależna Partia Chłopska, jako masowa partia ludu pracującego, nie uznająca spiskowych metod i tenoru indywidualnego, nie ma nic wspólnego i mieć nie może z żadnemi napadami dywersyjnemi.</u>
<u xml:id="u-18.33" who="#SylwesterWojewódzki">Tak, proszę Panów, wyglądają rządy wewnętrzne Polski, tak się przedstawia sytuacja w krajach, których ustrój skazany już był przez historię na zagładę. System rządów w obecnej Polsce przypomina rządy Napoleona III we Francji, Mikołaja II w Rosji, Abdul - Hamida w Turcji, gdzie całe życie społeczne oplatane było plugawą siecią szpiegostwa i prowokacji. System obecny może być przyrównany jedynie do krwawych rządów Cankowa w Bułgarii, gdzie tysiącami ginie od kul żandarmskich i gnije w więzieniach bohaterski lud bułgarski, któremu z tego miejsca, wobec niemożliwości napisania tego w naszej prasie, wyrażamy głębokie nasze współczucie i cześć.</u>
<u xml:id="u-18.34" who="#SylwesterWojewódzki">Stosunki zewnętrzne, stosunki z innemi państwami przedstawiają się zgoła nielepiej. Traktat wersalski, który według mniemania polityków burżuazyjnych miał uregulować stosunki europejskie dla szeregu pokoleń, już umarł, choć naprawdę nie żył nigdy. Polska, uzależniona całkowicie od Francji, była popierana póty, póki Francji to było dogodne, względnie póki sama łaskawa opiekunka nie znalazła się w tarapatach. Wówczas Polska została wyproszona do przedpokoju i musi czekać, aż wielkie mocarstwa kapitalistyczne porozumieją się miedzy sobą. Traktat wersalski, na którym burżuazja polska, a wraz z nią P. P. S. i Wyzwolenie, tak dużo budowały, na którym oparło swój byt dyplomatyczny dzisiejsze Państwo Polskie, niemal już nie istnieje.</u>
<u xml:id="u-18.35" who="#SylwesterWojewódzki">Ugodowa lewica strasznie dużo obiecywała sobie z Ligi Narodów; przez rok opowiadano ciągle ze strony P. P. S. o sławetnym protokóle genewskim, który miał ostatecznie uspokoić Europę. Z całej obfitej gadaniny demokratycznej nic nie zostało, natomiast faktem się staje wciągniecie Niemiec do wielkiej koalicji kapitalistycznej; pogodzenie zwycięzców ze zwyciężonymi w celu wspólnej obrony przed wspólnym wrogiem, to znaczy przed międzynarodowym ruchem robotniczo-chłopskim. Ale państwom kapitalistycznym nie tak łatwo porozumieć się między sobą. Kapitalistyczne Niemcy mogą dojść do porozumienia z kapitalistyczną Francją, ale dzieje się to kosztem Polski, która nagle została poważnie zagrożona od zachodu. Burżuazja niemiecka chce sobie straty na rzecz Francji choć częściowo wynagrodzić kosztem Polski.</u>
<u xml:id="u-18.36" who="#SylwesterWojewódzki">I oto do wszystkich zdobyczy Rządu p. Grabskiego, do kryzysu przemysłowego, do nędzy wiejskiej, do bezrobocia, do bankructw i drożyzny przyłącza się gorzej niż niepewna, mimo optymistycznych zapewnień p. Skrzyńskiego, sytuacja, międzynarodowa. Ale Polska ma sąsiadów przecież nie tylko z zachodu. Do niedawna jeszcze różnym politykom polskim zdawało się, że na wschód od Polski rozciągają się jakieś fantastyczne „dzikie pola”, na których szlachta będzie mogła wyprawiać harce ze zbuntowanem chłopstwem. Polskim politykom prawicowym wciąż jeszcze zdawało się, że na wschodzie lada chwila odbędzie się triumfalny powrót caratu i w tym celu troskliwie dawali przytułek w Polsce wszystkim carskim generałom, obszarnikom, łapownikom, słowem wszystkim czcigodnym ostojom caratu, po którym prawica polska do dnia dzisiejszego nie przestaje ronić cichych łez. I wszelkie te tak piękne nadzieje, otchłannie romantyczne poglądy i tęskne westchnienia zostały narażone na ciężki zawód. Związek Radziecki zamiast rozpaść się, umocnił się tak bardzo, że dziś w obozie burżuazyjnym niema już nadziei jego upadku, przeciwnie wszyscy powtarzają, że rząd bolszewicki dziś jest najtrwalszym rządem w Europie. Ze straszliwej ruiny powojennej powoli, ale trwale dźwiga się związek sowietów. Sowiety zwycięsko przeszły przez straszliwą wojnę, wypowiedzianą przez cały świat burżuazyjny, nie złamała ich blokada, długoletni bojkot gospodarczy i polityczny, oparły się wyprawom Denikinów, Kołczaków, Wranglów i t. p., pokonały najstraszliwszego wroga, potwornie wielką klęskę głodową, i dziś zmuszają swych najzawziętszych wrogów do przyjaznego z niemi traktowania. A stało się to wszystko dzięki temu, że rząd sowiecki jest jedynym na kuli ziemskiej rządem rzeczywiście podtrzymywanym przez szerokie masy chłopskie i robotnicze, że jest wyrazem dążeń nie uprzywilejowanych grupek burżuazyjnych, lecz 140 milionów różnojęzycznych mas pracujących. Bez rzeczywistego poparcia tych mas nie byłby się utrzymał pośród tylu straszliwych niebezpieczeństw żaden rząd, choćby był złożony z ludzi najbardziej przebiegłych. W przeciwieństwie do wszystkich europejskich państw kapitalistycznych, w przeciwieństwie przedewszystkim do Polski, gdzie mimo wysiłków p. Grabskego całość życia gospodarczego i kulturalnego chyli się ku upadkowi, w sowietach widzimy nieprzerwany postęp i rozwój. Wprawdzie dużo tam jeszcze biedy i niedorozwinięcia gospodarczego, dużo rzeczy, które wolelibyśmy widzieć w innym stanie, wprawdzie w wielu działach nie osiągnięto jeszcze przedwojennego stopnia produkcji, ale zmiana ku lepszemu odbywa się poprostu z miesiąca na miesiąc.</u>
<u xml:id="u-18.37" who="#komentarz">(P. Rymar: A więzienia są?)</u>
<u xml:id="u-18.38" who="#SylwesterWojewódzki">Nawet „Warszawianka” p. Strońskiego pisze: „Zaczynają dymić na nowo rozwalone niegdyś kominy fabryczne,...</u>
<u xml:id="u-18.39" who="#komentarz">(Głos: A kara śmierci jest? Bo Pan tym okrzykiem powitał p. Premiera)</u>
<u xml:id="u-18.40" who="#SylwesterWojewódzki">... dźwigają się zatopione kopalnie, rosną, jak grzyby po deszczu, tartaki, wznawiają ciężką pracę zardzewiałe, zdeformowane dotąd maszyny”.</u>
<u xml:id="u-18.41" who="#komentarz">(Głos: A to dlatego, że likwidują bolszewizm.)</u>
<u xml:id="u-18.42" who="#SylwesterWojewódzki">Wszędzie czy to w kolejnictwie, czy w górnictwie, czy w przemyśle tkackim, czy wreszcie w najważniejszej dziedzinie wytwórczości sowieckiej, w rolnictwie, widzimy postęp. Po wielkich klęskach żywiołowych, rok bieżący jest pierwszym rokiem urodzaju, który pozwala ziemiom, niegdyś jęczącym pod jarzmem caratu, znowu wystąpić na wielkich rynkach światowych jako największe źródło zbóż.</u>
<u xml:id="u-18.43" who="#SylwesterWojewódzki">Żeby nie być gołosłownym, przytoczę dane jednego tylko pisma polskiego, burżuazyjno-liberalnego „Kuriera Polskiego”. Oto w nr. 276 z dn. 8 października r. b. w artykule „Nowa dyskusja w Moskwie”, przytaczając opinie komisarzy ludowych Kamieniowa i Trockiego o nadzwyczaj szybkim rozwoju gospodarki sowieckiej, autor dodaje od siebie: „I bezstronny obserwator musi stwierdzić, że dostojnicy komunizmu nie mylą się. Byłoby zamykaniem oczu na rzeczywistość twierdzenie czegoś przeciwnego”. W nr. 250 „Kuriera Polskiego” z dnia 12 września b. r. w artykule „Dlaczego rynek rosyjski interesuje Europę?”, czytamy: „W całej Europie panuje obecnie kryzys gospodarczy z powodu braku zbytu wyrobów przemysłowych. Rosja jest jedynym krajem, gdzie popyt na wyroby przemysłowe przewyższa podaż. Ten głód towarowy zaznaczył się w Rosji już w zeszłym nieurodzajnym roku, tem silniej więc da się odczuć w roku bieżącym, gdy urodzaj rosyjski jest zadawalający. Wziąwszy pod uwagę nową ekonomiczną politykę rządu sowieckiego względem włościaństwa, która się w pierwszym rzędzie sprowadziła do zmniejszenia podatku rolnego o 150–200 milionów w stosunku do roku zeszłego, wnioskować możemy, że siła nabywcza włościaństwa zwiększy się conajmniej o tę sumę i brak towarów powszechnego użytku zaznaczy się w tym roku jeszcze silniej. Wzrastająca produkcja przemysłu rosyjskiego nie pokrywa popytu na towary. Produkcja przemysłu w r. ub. zwiększyła się o 59%, popyt zaś o 70%. Ludowy komisariat handlu wewnętrznego oblicza popyt samego tylko rynku włościańskiego na sumę 2 1/2 miliarda rubli w roku bieżącym. Jeżeli dodać do tego potrzeby ludności miejskiej, to otrzymamy kolosalny rynek zbytu, który przyciąga kraje europejskie”. To jeden wycinek. Następnie w nr. 247 „Kuriera Polskiego” z dnia 9 września r. b. w artykule „Nowe prądy w ekonomicznej polityce Rosji” czytamy: „Po pierwszym porewolucyjnym okresie zupełnego chaosu w rosyjskiem gospodarstwie narodowem, weszło ono teraz, jak się zdaje, na drogę spokojnego rozwoju, zarówno co się tyczy rolnictwa, jak przemysłu. Parę przykładów z obu dziedzin. Rola uprawna pod tak ważne dla przemysłu krajowego produkty, jak len, konopie, bawełna i buraki cukrowe, w r. 1924 zwiększyła się o 59% w porównaniu do roku ubiegłego. Wzmożenie się siły kupczej rosyjskiej wsi stwierdza fakt zamówienia 12.000 pługów motorowych. Krajowe fabryki narzędzi rolniczych, pracując na dwie zmiany, nie są w stanie zaspokoić zapotrzebowania. Podobne postępy wykazuje i przemysł. Dane statystyczne oceniają produkcję przemysłu metalowego w ubiegłym roku gospodarczym 1923/24 na 191 milionów złotych rubli; program bieżącego roku określają już na 360–370 milionów rubli”. Takich wyjątków mógłbym przytoczyć bez liku, wycinając tylko informacje co prawda drukowane drobnym druczkiem na ostatniej stronie, która interesuje tylko panów od interesów, w każdej niemal burżuazyjnej gazecie.</u>
<u xml:id="u-18.44" who="#SylwesterWojewódzki">Burżuazja polska w takich warunkach nie może zamykać oczu na rzeczywistość i ministrowie nasi musieli pokonać w sobie wszystkie wstręty burżuazyjne i z największemi honorami podejmować w Warszawie jednego z tych straszliwych komisarzy czerwonych, nad którymi znęcały się tak długo wszystkie patriotyczne prawicowe i ugodowe dzienniki i tygodniki, nazywając ich opryszkami, bandytami i t. p. Jednego z tych bandytów, jednego z uczestników całej polityki bolszewickiej od r. 1917, Cziczerina, musieli uroczyście podejmować obecni tu burżuazyjni nasi ministrowie.</u>
<u xml:id="u-18.45" who="#SylwesterWojewódzki">Ale wróćmy do p. Grabskiego i jego Rządu. Wysłuchaliśmy tu przemówienia p. premiera. Stwierdza on trudne położenie gospodarcze kraju, jak zwykle jednak pociesza się, że jakoś to będzie i doradza głównie wytrwałość i oszczędność. Oszczędność oczywiście dla chłopów i robotników, którzy zapewne w mniemaniu p. premiera wydają zbyt dużo, skoro nie poczynił im żadnych ulg podatkowych, jak to zrobił dla obszarników, odkładając podatek majątkowy.</u>
<u xml:id="u-18.46" who="#SylwesterWojewódzki">Pan Grabski ma bardzo prosty sposób rządzenia: oszczędności, pożyczki zagraniczne i pełnomocnictwa. Oszczędności te jednak nie naruszają poważniej policji, na wojsko zaś chociaż narazie przeznaczono odrobinkę mniej, niż w zeszłym roku, ale procent w stosunku do budżetu jest wyższy niż w roku ubiegłym, 37 1/2 : 34. Dokonywane przez pana Grabskiego pożyczki zagraniczne pod zastaw monopolów są właściwie wyprzedażą Polski kapitalistom zagranicznym. To konieczne, nieuniknione w gospodarce kapitalistycznej wyprzedawanie Polski jest jedynym sposobem utrzymania się jeszcze na powierzchni. Tylko naiwnym zdawać się może, że burżuazja może się bez tego obejść. Jednocześnie jednak jest to zupełnie niewątpliwe wyprzedawanie niepodległości. Żadne półśrodki na to nie pomogą, niema tu dróg pośrednich. Doświadczenia lat ostatnich świadczą o tem aż nadto wymownie. Wszystkie stronnictwa, od Związku Lud. Nar. do P. P. S. i Wyzwolenia włącznie, protestują oddawna przeciw wyprzedawaniu Polski i wszystkie będą musiały się zgodzić na to wyprzedawanie, jako na jedyny ratunek dla utrzymania jeszcze czas jakiś tego ustroju. Ostatecznie jednak opóźni to tylko nieco kryzys ostateczny, ale zgoła nie usunie go, bo któż ostatecznie będzie opłacał koszta tych pożyczek zagranicznych? Tylko najszersze masy pracujące. Kapitaliści polscy staną się poprostu komisjonerami wielkich kapitalistów zagranicznych i źle im nie będzie; masy pracujące jednak pogrążone będą w jeszcze większej nędzy i koniec końców będą zmuszone protestować, będą zmuszone podnieść się do buntu i zrzucić ze swych pleców wyzyskiwaczy rodzimych i obcokrajowych.</u>
<u xml:id="u-18.47" who="#SylwesterWojewódzki">P. Grabski zapowiedział, że nie będzie żądał nowych pełnomocnictw. A czemże innem, jeśli nie nowemi pełnomocnictwami, są owe trzy ustawy, które były nam przedłożone? Są to pełnomocnictwa i to bardzo daleko idące. P. Grabski, który całą swą gospodarką dotychczasową dowiódł najzupełniejszej nieudolności i doprowadza kraj do coraz większej nędzy, żąda dziś nowych pełnomocnictw na dalszą pracę w tym samym kierunku. Według wszelkiego prawdopodobieństwa uchwalicie jemu, albo komu innemu to, czego pragnie, bo cóż innego zrobić możecie? Przecież gdybyście posadzili kogo innego na miejscu p. Grabskiego nie potrafiłby wymyśleć nic lepszego: śruby podatkowej już więcej przykręcić nie można, represje wobec chłopów i robotników doszły do tego stopnia, że budzą najwyższe zaniepokojenie nawet w świecie burżuazyjnym, szeroko poza Polska, mnożenie więźniów politycznych, mnożenie wyroków śmierci zgoła nie przyczyni się ani do uspokojenia wygłodzonych mas, ani do poprawienia kredytu Polski u bankierów amerykańskich. Kryzys, przeżywany przez burżuazyjne Państwo Polskie, nie jest zjawiskiem przejściowem, przeciwnie, to naturalny wynik całej gospodarki dotychczasowej. Burżuazja polska zabrnęła w zaułek bez wyjścia i nic jej nie pomoże, ani wyroki śmierci, ani pożyczki zagraniczne, ani najdalej idące pełnomocnictwa. Musi grążyć się coraz głębiej w bagno rozkładu, powodując nieobliczalne, wprost potworne klęski dla mas pracujących. Dla burżuazji polskiej na dalszą metę ratunku niema. Ale oczywiście jest i musi być wyjście dla polskich mas pracujących, dla chłopów i robotników.</u>
<u xml:id="u-18.48" who="#SylwesterWojewódzki">Chcąc ten kryzys zmniejszyć i poprawić dolę szerokich mas ludowych, należy zmniejszyć o połowę budżet Państwa, czyli należy radykalnie zerwać z dotychczasową naszą polityką zagraniczną i wewnętrzną. To zmniejszenie budżetu należy rozpocząć od wojska. Jak już zaznaczyłem, sprowadzając wydatki na wojsko do normy czesko-słowackiej lub finlandzkiej, otrzymamy około 500 milionów oszczędności. Polska jednak bez zmiany radykalnej kierunku swojej polityki zagranicznej i wewnętrznej tego uczynić nie może. Sojusz z Francją nakłada na nas niesłychane ciężary wojskowe. Przez cały czas istnienia Polski niepodległej, oszczędzając u siebie 45% budżetu na wojsko, Francja wywierała i wywiera silny i decydujący nacisk w kierunku zwiększania stanu liczebnego naszej armii. Liczna armia polska jest poprostu warunkiem sojuszu z Francją, sojuszu, który nam nic nie daje i dać nie może, aczkolwiek w daninie temu sojuszowi składamy faktyczną swą niepodległość i aczkolwiek Francja wyzyskuje nas pod względem gospodarczym, narzucając nam swoje wyroby luksusowe i wywożąc od nas na poniewierkę najzdrowszy element robotniczy, używany nawet jako mięso armatnie w jej wojnach imperialistycznych w Maroku. Politykę światową dzisiaj prowadzą faktycznie dwa państwa: ultra-kapitalistyczna Anglia i związek sowiecki i tylko porozumienie z jednem z tych państw może zapewnić takie lub inne korzyści. Anglia, zagrożona przez Sowiety w Azji i w koloniach, dąży do osaczenia Sowietów i rozumiejąc, że bez udziału Niemiec żadne osaczenie się nie uda, idzie na całkowite porozumienie z Niemcami, zmuszając do tego i bankrutującą coraz bardziej Francję, między innemi przy pomocy Stanów Zjednoczonych. Koszta tego porozumienia zapłaci Polska, gdyż burżuazja angielska zawsze była hojna, ale z cudzej kieszeni. Stąd właśnie wypływa Locarno i coraz wyraźniej podkreślana nie tylko w Anglii, lecz i w pewnej części prasy francuskiej chęć rewizji naszych granic zachodnich, domaganie się przez Niemcy etnograficznie polskich dzielnic: Pomorza i Śląska. Uleganie Anglii lub porozumienie z nią, to oznacza nie tylko „dobrowolne” oddanie Pomorza i Śląska Niemcom, lecz również dalsze wzmożenie zbrojeń w Polsce, dalszy wzrost wydatków na wojsko i policję i w bliższej czy dalszej przyszłości wojnę z Sowietami.</u>
<u xml:id="u-18.49" who="#SylwesterWojewódzki">W tych warunkach należy dążyć do uwolnienia się od opieki Francji, która nam dziś żadnej pomocy nie jest w stanie zapewnić i należy zawrzeć sojusz z sowietami. Tak prowadzić walki na dwa fronty Polska nie zdolna. Mając do czynienia na wschodzie z potęgą o 140 milionach ludności, a na zachodzie z 60 milionami ludności niemieckiej, Polska, licząca 28 milionów, ani walki ani dalszego wyścigu w zbrojeniach nie wytrzyma. Musi porozumieć się z jednym z dwóch sąsiadów. Porozumienie z burżuazyjnemi, nacjonalistycznemi Niemcami Hindenburga jest wykluczone. Pozostaje porozumienie z Rosją.</u>
<u xml:id="u-18.50" who="#SylwesterWojewódzki">Wiem, że poruszam myśl dla Panów niepopularną, że pałacie nienawiścią nietyle do Rosji jako takiej, ile do dzisiejszego tam ustroju. Wiem, że jeszcze niejedno Locarno będzie potrzebne, ażeby doprowadzić do otrzeźwienia t. zw. opinię w Polsce. Ale wiem również, że myśl zbliżenia do sowietów jest bliską nie tylko robotnikom polskim, lecz coraz szerszym masom ludu wiejskiego. Myśl ta kiełkuje już nawet, co prawda, w postaci prywatnych, szeptem czynionych zwierzeń u niektórych z Was, mających jeszcze kontakt z masami ludowemi. Niewątpliwie nasza struktura polityczna, wybitnie reakcyjno-policyjny charakter Rządu i ugodowa lewica bardzo nacjonalistyczna i bardzo militarystyczna to porozumienie utrudniają, ale czyż przed rokiem znalazłby się w Polsce człowiek, któryby miał odwagę przewidzieć, że Cziczerin będzie tak bardzo uprzejmie przyjmowany przez tak bardzo świętobliwego Prezydenta Wojciechowskiego?</u>
<u xml:id="u-18.51" who="#SylwesterWojewódzki">Drugim warunkiem możliwości zmniejszenia wydatków jest radykalna zmiana polityki wewnętrznej. Bo jakże tworzyć gwardię cywilną na wzór finlandzki, jeżeli jednocześnie ludzi się katuje i ich się boi? Gwardia cywilna, to uzbrojenie chłopa i robotnika, to koniec rządów reakcyjnych w Polsce. Zmiana polityki wewnętrznej pozwoliłaby również zmniejszyć o 3/4 budżet naszego Ministerstwa Policji czyli Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-18.52" who="#SylwesterWojewódzki">Ale to wszystko są wyjścia nie dla Rządu p. Grabskiego, ani dla jego najbliższych następców, to wszystko rady nie dla rządów obszarniczo-kapitalistyczno-reakcyjnych. Tę politykę podjąć i konsekwentnie przeprowadzić może jedynie taki rząd, któryby był rzeczywistym wyrazem dążeń ludu pracującego, tę politykę podjąć może tylko prawdziwy rząd chłopsko-robotniczy. Stwierdzam kategorycznie, że jedynie taki rząd będzie w stanie przeprowadzić reformę rolną bez odszkodowania, zawrzeć sojusz z republikami sowieckiemi z korzyścią dla stron obu, sojusz otwierający dla naszego zamierającego przemysłu szerokie rynki wschodnie i przez to uruchamiający ten przemysł, usuwający, coraz groźniejszą konkurencję sowieckich produktów rolnych, sojusz jednocześnie polityczny, który pozwoli na zredukowanie do 1/3 dzisiejszych wydatków wojennych i do 1/4 dzisiejszych wydatków na policję. Jedynie taki rząd, polski rząd chłopsko-robotniczy potrafi konsekwentnie walczyć z burżuazją i obszarnictwem, usunąć wyzysk rodzimego i zagranicznego kapitału, urzeczywistnić prawdziwą demokrację chłopsko-robotniczą i ludowładztwo.</u>
<u xml:id="u-18.53" who="#SylwesterWojewódzki">Słuchaliśmy uważnie przemówień przedstawicieli partii ugodowo-lewicowych. I oto usłyszeliśmy, że radykalny środek na katastrofalny stan Polski widzą oni jedynie w nowych wyborach, do których już zaczęły się te partie przygotowywać, zwołując zjazdy, na których uchwalane są postulaty „bez odszkodowania” i t. p., których zrealizowanie przyrzeka się ludowi w nowym Sejmie. I my jesteśmy za rozwiązaniem tego Sejmu, za wydaniem wyroku śmierci na niego. Za każdym takim wnioskiem o natychmiastowem rozwiązaniu Sejmu będziemy głosowali szczerze, bez odkładania terminu rozwiązania na nowy rok, czy po uchwaleniu budżetu, czy po przejściu „sanacji” kryzysu i t. d., jak to robią niektóre partie ugodowe. Tylko motywacja nasza jest inna. My wyraźnie mówimy, że dla nas wybory mają znaczenie jedynie jako nowa sposobność propagandy naszej ideologii, jako nowa sposobność pogłębienia świadomości klasowej chłopa i nowa sposobność do przygotowania go do walki. Wiemy, że z tych wyborów nie wyjdziemy zwycięsko, że wielu z nas zamiast w Sejmie, znajdzie się w więzieniu, że podczas nowych wyborów będą panowały takie represje policyjne, takie przekupstwo i fałszowanie, że przyszły Sejm niewiele będzie się różnił od obecnego. Wiemy, że choćbyśmy zwyciężyli, to taki Sejm byłby natychmiast rozpędzony przez tych, którzy realnie mają w ręku wojsko i policję. Nawet więcej, gdybyście Wy, lewica ugodowa, uzyskali w Sejmie większość absolutną i chcieli szczerze wykonać to, co obiecujecie teraz masom, to i w takim razie znajdzie się jakiś polski Mussolini lub Primo de Rivera, o czem się już teraz głośno mówi, który rozpędzi taki Sejm. I znowu w najlepszym dla Was razie skończy się wszystko na nowym kompromisie, bo do bezkompromisowej walki Wy zdolni nie jesteście. Wy to sobie uświadamiacie i dlatego twierdzimy, że Wasze wołanie o nowe wybory nie jest szczere, niepotrzebnie łudzi masy pracujące, a przedewszystkiem żadnego wyjścia radykalnego z dzisiejszej katastrofalnej sytuacji nie daje.</u>
<u xml:id="u-18.54" who="#SylwesterWojewódzki">Uważając wybory tylko za etap w walce ludu pracującego z burżuazją i obszarnikami, będziemy głosowali za rozwiązaniem Sejmu i pójdziemy do akcji wyborczej z następującemi hasłami: 1) wywłaszczenie obszarników bez odszkodowania i podział ziemi obszarniczej między wiejską ludność bezrolną i małorolną przez komitety chłopskie; 2) przerzucenie ciężarów podatkowych na klasy posiadające przez całkowite zniesienie podatków pośrednich i zupełne zwolnienie od podatków bezpośrednich chłopów, posiadających mniej niż 15 ha ziemi; 3) zastąpienie policji i armii stałej przez milicję ludową; 4) całkowita amnestia dla więźniów politycznych; 5) zniesienie kary śmierci i zaprowadzenie sądów ludowych; 6) sojusz gospodarczy i polityczny z Sowietami; 7) wyzwolenie Polski z jarzma kapitału zagranicznego i rodzimego przez stworzenie rządu chłopsko-robotniczego, który zbuduje prawdziwie niepodległą, wolną od pasożytów Polską Republikę Chłopsko-Robotniczą, opartą na prawdziwej demokracji chłopsko-robotniczej.</u>
<u xml:id="u-18.55" who="#SylwesterWojewódzki">Rządowi p. Grabskiego, jak i każdemu rządowi obszarniczo-kapitalistycznemu ufać nie możemy, przeciwnie, wszelkiemi siłami zwalczać go będziemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Wiceminister Sprawiedliwości Siennicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(P. Wojewódzki: Precz z karą śmierci! Głos: Powiedz to Pan w Moskwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JędrzejMoraczewski">Przywołuję p. Wojewódzkiego do porządku.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(P. Wojewódzki: Precz z karą śmierci!)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JędrzejMoraczewski">Przywołuję p. Wojewódzkiego do porządku po raz drugi.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(P. Wojewódzki przerywa.)</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#JędrzejMoraczewski">Przywołuję p. Wojewódzkiego do porządku po raz trzeci z zapisaniem do protokółu.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Pragnę dać tu pewne wyjaśnienia i sprostowanie. Z ust. p. posła Wojewódzkiego padły tu słowa o znęcaniu się nad więźniami politycznymi w Białymstoku.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(P. Frostig: A co było we Lwowie? Głos: U nas wszyscy są komuniści. Głos: Niech Pan wyrzuci Malinę ze Lwowa)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">W Białymstoku byłem sam osobiście z prokuratorem apelacyjnym. Było tam aresztowanych około 200 więźniów komunistycznych, których przyprowadzono zaraz po aresztowaniu. Ponieważ były skargi o bicie ich, więc badaliśmy wszystkich więźniów. Otóż na całą tę ilość więźniów zaledwie kilku oświadczyło, że ich bito.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy: A więc byli bici! Zaledwie kilku. To mówił minister)</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Pytaliśmy się w jaki sposób to się odbywało. Naturalnie nakazane było jak najsurowsze śledztwo w celu wyjaśnienia, czy i kogo bito. Pytaliśmy się, jak się nad nimi znęcano.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JędrzejMoraczewski">Posła Bona przywołuję do porządku.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Wrzawa nie ustaje.)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#JędrzejMoraczewski">Posła Bona przywołuję do porządku po raz drugi.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#JędrzejMoraczewski">Posła Bona przywołuję do porządku po raz trzeci z zapisaniem do protokułu.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Chcę mówić o tem, co sam widziałem i badałem. A więc pytaliśmy się ich, jak się nad nimi znęcano.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Głos: Niech się Pan zapyta wojewody poleskiego.)</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Powiedziałem „kilku”, bo inni nie skarżyli się wogóle, że ich bito. A jeden opowiadał, że wlewano mu wodę do nosa.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: To za mało?)</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Niech Panowie pozwolą, mówię to, co nam mówiono. Prosiłem, żeby pokazali, czy są jakie ślady bicia.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(Głos: Trudno, ażeby po wodzie były ślady.)</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Stwierdzam, że zaraz po aresztowaniu badaliśmy.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Wojewódzki: Precz z kara śmierci)</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Tylko jeden był wypadek, że aresztowany miał pręgę na ręku, która mogła być od jakiegoś naciśnięcia. Następnie ci, co twierdzili, że ich bito, nie pokazali żadnych śladów, a opowiadali to ze śmiechem. Jeden tak powiedział na pytanie, czy był bity: Może bito, może nie bito, albo bito, albo nie bito.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">Mówię o Białymstoku, gdzie około 200 więźniów badaliśmy.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#komentarz">(P. Fiderkiewicz: Ani wojewoda ani starosta nie chcieli dopuścić dwóch posłów, którzy przyjechali i chcieli zobaczyć te więzienia)</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościSiennicki">To było zupełnie słuszne, bo prawo nie pozwala. Pojedynczy posłowie według własnego uznania nie mają prawa badania. Dla badania więzień istnieje sejmowa komisja, która bada i ona ma dostęp do wszystkich więzień. Sejm może wydelegować komisję i komisja może badać, taka komisja jest, jeździ i bada.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#komentarz">(P. Fiderkiewicz: Ale komisja pojedzie dopiero wtedy, kiedy aresztowani już będą wyleczeni.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JędrzejMoraczewski">Proponuję odroczenie dalszej rozprawy. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Czuczmaja i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieprawidłowego wymiaru podatku obrotowego przez inspektorat skarbowy w Kosowie mieszkańcom Kosowa Michałowi i Janowi Korbowym.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Nazaruka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie znęcania się nad bezprawnie zaaresztowanymi obywatelami Semenem Krasowskim i Piotrem Radziewicem ze wsi Plisków powiat Chełm Lubelski.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Kozubskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie rabunku drzewa u włościanina Bazylego Janczuka przez żołnierzy 3 kompanii straży granicznej.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Madejczyka i kol. z Klubu P. S. L. Piast do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie niezastosowania dotąd w powiecie jasielskim ustawy o pomocy na odbudowę.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Niskiego i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie pensji wdowiej dla Karoliny Żmudskiej, wdowy po nauczycielu szkoły powszechnej w Krasnym Stawie.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Niskiego i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie gwałtów policji w stosunku do spokojnej ludności Kraśnika, pow. janowskiego, woj. lubelskiego.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#MarianMilczyński">Interpelacja p. Moraczewskiego i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministra Skarbu w sprawie nadużyć prezesa Huberta Lindego w P. K. O.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JędrzejMoraczewski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#JędrzejMoraczewski">Nadeszły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#JędrzejMoraczewski">Wniosek p. Dunina i kol. z Klubu Chrz.-Nar. i p. Chełmońskiego i kol. z Klubu Zw. L. N. o zmianę przepisów rozp. Prezydenta z dnia 25.6. 1924 r. o bilansowaniu w złotych, oraz określeniu w złotych kapitałów własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#JędrzejMoraczewski">Wniosek p. Inslera i tow. z Koła Żydowskiego o uchylenie mocy obowiązującej art. 14 ustawy o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych z dnia 11 sierpnia 1923 r. (Dz. U. nr. 94 poz. 747) — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma jeszcze p. Frostig.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#MojżeszFrostig">W imieniu Koła Żydowskiego stawiam wniosek o otwarcie dyskusji nad oświadczeniem p. Wiceministra Sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JędrzejMoraczewski">Wniosek ten może być uwzględniony dopiero na przyszłem posiedzeniu.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#JędrzejMoraczewski">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro o godzinie 11 przed południem. Na porządku dziennym dalsza rozprawa budżetowa. Nie słyszę protestu, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#JędrzejMoraczewski">Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>