text_structure.xml 309 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 199 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 200 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch, Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem, iż Senat przyjął bez zmian projekty: 1) ustawy w sprawie wykonania postanowień Wersalskiego Traktatu Pokojowego o Mieszanym Trybunale Rozjemczym; 2) ustawy o prowizorium budżetowem na czas od 1 maja do 30 czerwca 1925 r., oraz pismo z zawiadomieniem, że Senat uchwalił zapowiedzenie Sejmowi zmian w ustawie w sprawie zmian i uzupełnień w ustawie z dnia 31 lipca 1923 r. o scalaniu gruntów oraz w ustawie o mierniczych przysięgłych.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#MaciejRataj">P. Minister Skarbu, zgodnie z art. 8 ustawy z dnia 31 lipca 1924 r. w przedmiocie uregulowania stosunków celnych, nadesłał do zatwierdzenia Sejmu: 1) rozporządzenie Ministrów: Skarbu, Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych z dnia 11 kwietnia 1925 r. w sprawie zmiany rozporządzenia z dnia 11 września 1924 r. o ustanowieniu ceł wywozowych na niektóre towary (Dz. Ust. Rz. P. z 1925 r., nr 39, poz. 271) i 2) rozporządzenie Ministrów: Skarbu, Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych z dnia 11 kwietnia 1925 r. o ulgach celnych (Dz. Ust. Rz. P. z 1925 r. nr 39, poz. 272). Te rozporządzenia odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#MaciejRataj">P. Minister Sprawiedliwości nadesłał mi wniosek prokuratora sądu okręgowego w Grudziądzu o zezwolenie Sejmu na ściganie posła Andrzeja Witosa za występek z §§ 185, 186, 196 i 73 k. k. oraz art. 20 ustawy prasowej. Wniosek ten odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#MaciejRataj">Posłowie: Czetwertyński, Tabor, Bobek, Rosumek, Miedziński, Sołtyk, Bobowski i Lisiecki usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#MaciejRataj">Udzieliłem urlopów posłom: Manterysowi i Widocie na 1 dzień, Wojtowiczowi, Toczkowi i Madejczykowi na 2 dni, Kapelińskiemu na 3 dni, Brodackiemu i Chwalibogowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk nr 1800). Dalszy ciąg dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Głos ma p. Kordowski.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Zwierzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AleksanderZwierzyński">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AleksanderZwierzyński">Klub, do którego należę, będzie głosował za budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nie uwalnia mnie to jednak od pewnych uwag krytycznych o organizacji Ministerstwa, oraz o jego działalności i polityce. Muszę się zgóry zastrzec, że owe krytyczne uwagi będą miały jednak wzgląd na niezmiernie trudne warunki, w jakich rozwijała się zarówno organizacyjna działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak i polityka tego Ministerstwa w ciągu ubiegłych lat, a więc oczywiście i w ciągu ubiegłego roku budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#AleksanderZwierzyński">Przedewszystkiem należy zwrócić uwagę, że nasz aparat administracyjny, począwszy od centrali, od samego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, po przez wszystkie komórki i instancje nie jest jeszcze budową i strukturą skończoną.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#AleksanderZwierzyński">Brak mu przedewszystkiem ustaw organizacyjnych, któreby ściśle określały zarówno zakres działalności, jak i postępowanie tych wszystkich organów, które składają się na aparat Ministerstwa. Brak mu w ustawodawstwie materialnem takich ustaw, któreby pochodziły ze źródła ojczystego i odpowiednio regulowały stosunki administracyjne, społeczne i kulturalne w Państwie, natomiast mamy ustawodawstwo materialne państw obcych, w znacznym stopniu niedostosowane do żywego tempa i tętna obecnego życia państwowego i w znacznym stopniu oparte na starych podstawach administracyjnego rządzenia. Więc tyle o niedomaganiach w zakresie prawa materialnego.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#AleksanderZwierzyński">Z drugiej strony brak naszemu Ministerstwu ustaw organizacyjnych. Dość wspomnieć, że nie posiadamy jeszcze dobrze opracowanej ustawy o organizacji władz administracyjnych, która podobno jest w robocie i w krótkim czasie ma ujrzeć światło dzienne. Brak nam również odpowiedniego ustawodawstwa o sądownictwie administracyjnem w związku z użyciem do tego czynnika obywatelskiego. Są wprawdzie pewne zapoczątkowania pomyślnie zrobione przez Sejm, jak np. ustawa o orzecznictwie administracyjnem w niższych instancjach, ale w każdym razie są to braki takie, które bynajmniej nie ułatwiają działalności Ministerstwa, a przeciwnie wywołują trudności i przeszkody, które tu w Sejmie na Komisjach Administracyjnej i Budżetowej staje się przedmiotem częstych zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#AleksanderZwierzyński">Braki te jednakowoż przy odpowiedniej działalności legislatywnej Ministerstwa, dadzą się, mam nadzieję, wkrótce usunąć, a to wpłynie na sharmonizowanie działalności wszystkich instancji naszego zarządu administracyjnego i prawdopodobnie na zmniejszenie się tej wielkiej ilości zarzutów, z jaką dotychczas spotyka się Ministerstwo.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#AleksanderZwierzyński">Zarzuty te płyną, jak powiedziałem, z podstawowych niedomagań naszej struktury administracyjnej, ale płyną także częstokroć z niezrozumienia ciężkich warunków, w jakich nasz aparat administracyjny się tworzy. Mówiłem o stronie legislatywnej. Trzeba również wspomnieć o ciężkich warunkach, w jakich musiano budować organizację administracyjną, jeżeli chodzi o dziedzinę personalną. Państwo nasze powstało bardzo niedawno, nie miało dostatecznej liczby wyszkolonych urzędników, zwłaszcza wyszkolonych w tej dziedzinie, która wymaga niezwykle delikatnej, niezwykle sprawnej i umiejętnej działalności i specjalnego traktowania nieraz właściwości poszczególnych dzielnic, wymaga tego, co pokrótce możnaby nazwać żywem odczuwaniem organizmu społecznego i narodowego społeczeństwa, które Państwo tworzy. Otóż jeżeli chodzi o ten personel administracyjny, to trzeba jednakowoż przyznać, że z biegiem czasu, z biegiem istnienia naszego Państwa polepsza się aparat administracyjny i przedstawia się coraz korzystniej. Wpływa na to przedewszystkiem rutyna, którą się nabywa, wpływa także odpowiednie wyszkolenie, idące z życia i z odpowiednich instancji centrali Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#AleksanderZwierzyński">Ale to nie jest jeszcze wszystko. Trzeba zwrócić specjalną uwagę na główne wady naszego personelu administracyjnego, na brak odpowiedniego wyszkolenia i przygotowania do zarządu administracyjnego. Wady te są tak duże, że właściwie w największym bodaj stopniu są powodem niedomagań, które tu często spotykają się z zarzutami. A niedomagania te, jeśli je wziąć ogólnie, są dość duże i głównie rzuca się tu w oczy pewna bezduszność, papierowość postępowania administracyjnego poszczególnych organów. Dotyczy to nie tylko organów I i II instancji, ale nawet samego Ministerstwa. Ta bezduszność administracji, ten system, który utrudnia obywatelowi załatwienie najprostszych spraw w urzędach I, a następnie w urzędach II instancji, ta bezduszność administracyjna w wielkim stopniu wywołała niechętny stosunek ludności ciemnej, niewykształconej do Państwa i jego organów.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#AleksanderZwierzyński">Przedewszystkiem odnosi się to do tak zwanych Kresów Wschodnich, gdzie administracja rosyjska, wprawdzie pozostawiła po sobie bardzo niedobrą sławę, ale pozostawiła i pewne wspomnienia dodatnie. Dotyczy to, powiadam, przedewszystkiem Kresów, dotyczy również i b. zaboru rosyjskiego, a w pewnym stopniu dotyczy prawdopodobnie administracji pruskiej w b. zaborze pruskim.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#AleksanderZwierzyński">Chodzi o to, że ówczesny aparat administracyjny, był bardzo zbliżony do ludności, do jej spraw i potrzeb, był sprawny, szybki w decyzji i stanowczy w działaniu.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#AleksanderZwierzyński">Aparat ten dzięki prawdopodobnie tradycji i odpowiedniemu wyrobieniu i rutynie reagował bardzo żywo i szybko na rzeczy coprawda najdrobniejsze z życia ludności, ale które są najdokuczliwsze. Wydawanie pasportów, wydawanie najprostszego zaświadczenia, wydawanie jakiegoś papierka, które wymagałoby jakich dwóch godzin pracy, odbywa się w czasie obecnym, przy obecnym naszym aparacie administracyjnym, niewyszkolonym i bezdusznym, tygodniami, miesiącami, a nieraz nawet półroczami. Otóż ten sposób administrowania dokuczliwy, dający się we znaki szerokim masom ludności, głównie wywołuje niezadowolenie z organów państwowych, a co zatem idzie i z Państwa. To trzeba w szybkiem tempie zmienić. Na to trzeba wpłynąć prawdopodobnie za pomocą odpowiedniej organizacji wszystkich instancji, za pomocą większego uniezależnienia instancji pierwszej i drugiej, od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a następnie za pomocą odpowiedniego instruowania aparatu urzędniczego, któremu trzeba wskazać, że, przewlekając sprawy i utrudniając załatwienie najprostszych interesów ludności, tem samem niejako działa pośrednio na szkodę Państwa, Otóż, powiadam, w tej kwestii żywa działalność Ministerstwa zarówno w dziedzinie legislatywnej, jak odpowiedniego uporządkowania i wyszkolenia aparatu urzędniczego jest rzeczą pierwszorzędnego znaczenia, gdyż to może usunąć powszechne niezadowolenie z organów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#AleksanderZwierzyński">Dyskusja w Komisji Budżetowej i tu na plenum Sejmu, nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dotyczyła w największej bodaj mierze naszego bezpieczeństwa i naszej policji. Jeżeli chodzi o stan policji pod względem organizacyjnym, to trzeba zwrócić uwagę, że nasza policja zbudowana według systemu angielskiego, niedostosowanego do naszego życia i do potrzeb naszego tempa życia, musi ulec do pewnego stopnia zmianie. Nie można pozostawić takiego stanu rzeczy, żeby komendant policji w powiecie, względnie komendant policji w okręgu był organem niezależnym od władz administracyjnych. Już Ministerstwo, w zgodzie zresztą z życzeniem Sejmu, zapowiedziało ustawę o organizowaniu policji, która będzie właśnie uwzględniała to, aby komendy policji powiatowe, względnie okręgowe, uczynić zależnemi od władz administracyjnych odpowiedniej instancji. Przewidziana jest również pewna reorganizacja, która wpłynie na zmniejszenie komend policji okręgowych i w ten sposób przyczyni się prawdopodobnie do polepszenia stanu personalnego funkcjonariuszy wyższych z policji, a także do pewnej redukcji i oszczędności pod względem budżetowym i finansowym.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#AleksanderZwierzyński">Niezależnie od tego trzeba zwrócić uwagę na to, że policja pod względem wyszkolenia pozostawia bardzo wiele do życzenia. Stykając się bezpośrednio z ludnością, jest ona tym organem wykonawczym, który wykonywa represje w stosunku do ludności, więc z natury rzeczy musi podlegać wielu zarzutom, często zresztą niesłusznym.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#AleksanderZwierzyński">Dobór, skład osobisty, naszej policji państwowej pozostawia wiele do życzenia, często z tego powodu, że policja została utworzona w swoim czasie z kilku niezależnych organizacji. Było zdaje się 6 organów policji, z których skleiło się to, co obecnie nazywamy policją państwową. Mieliśmy straż obywatelską, policję państwową, straż kolejową, milicję ludową i cały szereg innych organów, które dobierały sobie ludzi czy przypadkowo, czy według odpowiedniego ustosunkowania politycznego. Z tego konglomeratu stworzono skład policji państwowej i, rzecz prosta, nie mogło to wpłynąć na dobry stan pod względem personalnym. Te rzeczy zmieniają się w sensie dodatnim, zmieniają się choćby z tego powodu, że zarówno Departament Bezpieczeństwa, jak i Komenda Główna, jak wiemy, dokłada starań, aby sprawę stanu wyszkolenia postawić na należytym poziomie. Odpowiednie pozycje budżetowe wskazują, jak daleko idą wysiłki Komendy Głównej, i te wysiłki, jakie są i jakie były, muszą się spotkać tylko z uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#AleksanderZwierzyński">Mówiono tutaj bardzo dużo o nadużyciach policji; używano nawet bardzo ostrych, stanowczych określeń; mówiło się o tem, że policja systematycznie niejako katuje, bije, morduje. Ja przypuszczam, że w oskarżeniach tych jest pewna doza słuszności. Tu już w przeszłym roku jeden z posłów z lewicy, bodaj, że p. Prager, słusznie powiedział, że policja na całym świecie, poprostu z charakteru swoich czynności, bije. To jest naturalne. Trzeba jednakowoż zwrócić uwagę na to, że jest dużo przesady...</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#AleksanderZwierzyński">Bynajmniej tego nie pochwalam, Panie Pośle, uważam to za rzecz złą, którą trzeba wykorzenić, ale która niestety istnieje nie tylko u nas, jeżeli istnieje, ale i na całym świecie. Dość powołać się na sposób doprowadzania tłumów do porządku, chociażby przez policję francuską, która działa z niezwykłą stanowczością i energią. Otóż policja nasza także bije, przyznaję, ale bije nie w tym stopniu, jak to przedstawiają panowie z lewicy, a w każdym razie, jeżeli są nadużycia pod tym względem, to mamy też wiele dowodów przedstawionych nam przez wyższe władze bezpieczeństwa i przez odpowiednie sądy, że te nadużycia, że owo bicie, katowanie i mordowanie, jak się Panowie wyrażali, spotyka zasłużona kara. Weźmy chociażby do ręki „Gazetę Administracji i Policji państwowej”, to nieomal co tydzień ogłaszane są kary za niewłaściwe zachowanie się policji. Dowodzi to, że niema pod tym względem u nas systemu tolerancji, lecz owszem jest system bardzo ostrego karania nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#AleksanderZwierzyński">Jest jednakowoż inny czynnik, który jest tu powodem takiej — powiedzmy stanowczości oskarżeń, tego rodzaju ostrych określeń, jak bicie, katowanie, mordowanie. Mam wrażenie, że jeżeli o nadużyciach policji, o katowaniu, o mordowaniu, słyszymy z ust chociażby p. posła Pragiera, a nawet p. Grunbauma, którzy o tem mówili, to w ich ustach to oskarżenie niema takiego smaku, nie nabiera takiego groźnego znaczenia, jak w ustach tych panów z mniejszości narodowych, którzy z tej trybuny wielokrotnie o nadużyciach policji przemawiali. Mam wrażenie że tu czynnik wyobraźni bardzo bogatej wyobraźni, składa się także na takie niezwykłe oskarżenia. Przytaczano nam tu przed paru dniami wypadek z jakimś jegomościem, którego nazwiska nie pamiętam, którego policja katowała rzekomo przez 24 godzin. Katowano go w ten sposób, że bito go jakimiś deskami, czy żelaznemi drągami po głowie, później cucono wodą, jednak później drugi raz go bito i tak przez 24 godzin. Oczywiście można się znęcać w ten sposób nad człowiekiem, ale mam wrażenie, o ile mi wskazuje moje poczucie rzeczywistości, że tego rodzaju znęcanie się sprowadziłoby jedno następstwo — śmierć.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#AleksanderZwierzyński">Otóż ta bogata niezmiernie wyobraźnia osób, zwróconych oczami na wschód, maluje straszne obrazy znęcania się i katowania, które bynajmniej nie są właściwe naszemu polskiemu policjantowi. Odnoszę wrażenie, że nasz policjant, pochodzący z ludu, jeśli czy to się broni, czy bije, poprostu zachowuje się tak samo, jak nasz żołnierz, potrafi on w czasie wojny, w podnieceniu wpaść do miasteczka, zrabować sklepy, pobić kogoś krótko i mocno, ale nie potrafi znęcać się godzinami, a w dodatku całą dobę, jak nam tu przedstawiono. Otóż, powiadam, ten czynnik wyobraźni osób, zwróconych oczami na wschód, ten czynnik gra tu niezmiernie wielką rolę. Powoływałem się tu na przemówienie p. Pragiera; kiedy on mówił o nadużyciach policji, to jednak przedstawiał jak gdyby obrazy rzeczywiste, wzięte z życia realnego, kiedy jednakże mówili o tem panowie posłowie mniejszości narodowych, to wyglądało to na bajki, legendy, którym na szczęście większość Sejmu nie wierzy i wierzyć nie może.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Wierzyć nie chce.)</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#AleksanderZwierzyński">O ile to jest nie rzeczywiste, to nie tylko nie może, ale i nie chce, bo nie można chcieć wierzyć w coś takiego, co jest poprostu nierealne. Jeżeli natomiast są wypadki katowania i bicia przez policję, zarówno przez policję umundurowaną jak i śledczą, i tu nawiasem dodam, że może te wszystkie nadużycia, to bicie, o których się tu mówi, popełniane są w przeważnej większości przez policję śledczą, względnie polityczną, a składa się to niesłusznie na policję umundurowaną, otóż jeżeli są tego rodzaju nadużycia, to mamy dowody, zarówno w oświadczeniach przedstawicieli Rządu jak i w dokumentach, które nam przedstawiono, że tego rodzaju postępowanie jest karane, że dostaje się do wiadomości sędziów śledczych i prokuratorów, i że sprawy te przybierają tam tok normalny, jaki w państwie praworządnem przybierać powinne.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#AleksanderZwierzyński">P. poseł Jeremicz powołał się na moje świadectwo w sprawie niejakiego p. Kuchejdy. Mógłby się powołać na świadectwo szeregu innych panów posłów, którzy uczestniczyli wraz ze mną w owej komisji śledczej administracyjnej, podróżującej w swoim czasie po ziemiach wschodnich, ale powołał się na mnie dlatego, że tylko ja jeden z nich byłem obecny na tem posiedzeniu Sejmu. Otóż stwierdzam, że przedstawienie rzeczy przez p. Jeremicza według mego przekonania nie zupełnie było zgodne z rzeczywistością. Ów p. Kuchejda popełnił jakieś nadużycia i istotnie Komisja Administracyjna, która z ramienia Sejmu wyjechała dla zbadania kresów, zwróciła w formie opinii uwagę odpowiedniej władzy, której p. Kuchejda podlegał, że należy go usunąć. Przeniesiono go na inne stanowisko, potem na naleganie Jaremicza jeszcze na inne stanowisko, wreszcie usunięto go zupełnie ze służby, czy też podał się on do dymisji. Jednak w trakcie tego, od chwili, kiedy powstały zarzuty przeciw niemu, a wiem o tem z oświadczeń przedstawicieli Rządu, odrazu wytoczono sprawę dyscyplinarną i prócz tego oddano w ręce prokuratora. Jak ostatecznie sprawa ta się skończyła, nie wiem, ale wiem, że wyższe władze policyjne wyczerpały wszystkie środki, jakie do nich należały, żeby owego p. Kuchejdę, jeżeli był winien, ze stanowiska usunąć. Otóż w tym wypadku moje świadectwo przeczy temu wszystkiemu, co mówiło się o p. Kuchejdzie, już legendarnym, bo od dwóch lat ciągle się o nim wspomina.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#AleksanderZwierzyński">W zakresie organizacji policji wedle mego przekonania — wynika to z doświadczenia osobistego, a także ze spostrzeżeń ludzi, którzy się tą sprawą interesowali, należy zrobić pewien krok, któryby w większym stopniu uzależnił policję śledczą od władz administracyjnych, zarówno policję śledczą, że tak powiem cywilną, jak i przedewszystkiem policję polityczną. Dziś są bardzo częste wypadki, że policja śledcza cywilna i policja śledcza polityczna wkraczają sobie wzajemnie częstokroć w teren działania. Stąd wynikają tarcia i szkody, które potem trudno naprawić, poprostu z powodu zatarcia śladów przez te współdziałające ze sobą czynniki. Otóż uzależnienie organów policji umundurowanej od władz administracyjnych, następnie większe zespolenie policji cywilnej z polityczną byłoby niezmiernie pożądane. Prawdopodobnie wywołałoby ono dodatnie skutki, których teraz nie widzimy w działaniu policji śledczej.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#AleksanderZwierzyński">Większą część dyskusji nad budżetem, zarówno w Komisji Budżetowej, jak i tu na plenum Sejmu poświęcono jak zwykle zresztą, ziemiom wschodnim.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#AleksanderZwierzyński">W tej sprawie chciałbym jeszcze parę uwag tutaj dorzucić. Proszę Panów, stosunek Rządu naszego całego, a w szczególności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do naszych województw wschodnich w ciągu szeregu ubiegłych lat był poprostu taki, jakgdyby te ziemie nie istniały. Nie interesowano się sprawą, która biła poprostu w oczy, a mianowicie stanem bezpieczeństwa nie interesowano się stanem nastroju i usposobienia ludności nie wglądano w życie gospodarcze tej ludności i wszystko to składało się na to że ludność ziem wschodnich niezależnie od swego pochodzenia narodowego uważała, że Państwo Polskie nie docenia znaczenia tych ziem, że je zaniedbuje, a nawet, że specjalnie eksploatuje ziemie wschodnie dla reszty państwa. Stosunek ten nie zmieniał się długi czas. Trzeba mieć wzgląd na to, że istotnie sprawy finansowe, stan gospodarczy naszego Państwa długi czas nie pozwalały na przeprowadzenie koniecznych inwestycji, przedewszystkiem inwestycji w zakresie odbudowy zniszczonych gospodarstw i zniszczonego mienia. Że wogóle stan pewnej anarchii nie pozwalał osiągnąć tego normalnego stanu, w jakim państwo żyć powinno i stosunki wewnętrzne istotnie nie pozwalały na żywe szczególne zajęcie się ziemiami wschodniemi.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#AleksanderZwierzyński">Dopiero bardzo krytyczny stan bezpieczeństwa, dopiero uświadomienie sobie, że bez tych rozległych ziem znaczenie Polski w rzędzie państw europejskich może być bardzo nikłe, dopiero temu zawdzięczać należy, że na województwa wschodnie zwrócono większą uwagę.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#AleksanderZwierzyński">Popularnie to dziś się tak mówi, zwłaszcza wśród społeczeństwa polskiego na ziemiach wschodnich, że dopiero napady na pociągi, na miasteczka, że bezpośrednie zagrożenie pp. wojewodów, z których jeden miał wiele przykrości z powodu napadu na pociąg, zmusiło nas do odpowiedniego zajęcia się naszą administracją jak i innemi resortami naszego Rządu. Dopiero od tej chwili zaczęło się zainteresowanie województwami wschodniemi i zrozumiano konieczność sprawy.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#AleksanderZwierzyński">Tak jest istotnie, bo nam nawet, co bliżej stoimy Rządu, rzucało się w oczy że ziemie wschodnie są w dużym stopniu zaniedbane. Na ziemiach wschodnich, począwszy od niepodległości Polski i zajęcia tych ziem przez wojsko polskie, odbywały się najpierw eksperymenty, które niezmiernie utrudniły zarząd administracji w tym kraju, potem przyszła nieodpowiednia polityka gospodarcza, przerzucanie na ziemie wschodnie tych wszystkich żywiołów administracyjnych, które dla tych czy innych powodów, czy to ze względu na swoją małą wartość moralną, czy na niedostateczne wykształcenie trzeba było gdzieś usunąć, dokądś się pozbyć. I stworzono taki stan, że istotnie województwa wschodnie, przynajmniej niektóre z nich, stały się niejako Syberią, do której wysyłano wszystko to, co było niedogodnem w Państwie. Twierdzę to z całą świadomością tego co mówię.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#AleksanderZwierzyński">Gdy zaznajomimy się z rzeczywistością i z przyczynami stanu rzeczy, który obecnie istnieje na ziemiach wschodnich wpłynąć to może tylko na dalszą dodatnią pracę około asymilacji tych obszarów. Otóż stwierdzano tu z różnych stron w Sejmie, że administracja na ziemiach wschodnich jeszcze dzisiaj nie dorosła do zadań, jakie się tam otwierają przed Państwem Polskiem. Administracja ta nie liczy się przedewszystkiem a przynajmniej nie liczyła się do ostatnich czasów z kulturą, z poziomem obyczajowym i poziomem politycznym tamtejszego społeczeństwa. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że rząd rosyjski, a następnie okupacja niemiecka, która w ostatnich kilku latach temi ziemiami zarządzała, pozostawiły po sobie to, o czem już wspomniałem, mianowicie pozostawiły sławę szybkiego sprawowania funkcji zarządu. Tego — co jest wielką wadą naszego ministerstwa — teraz tam niema, a to jest bardzo potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#AleksanderZwierzyński">Umysł prosty, umysł żyjący bardzo przyziemnie, nie rozumiejący szerszych zadań Państwa, ale żyjący co najwięcej horyzontem własnej wsi, nie może się pogodzić z sytuacją, w której załatwienie najdrobniejszej sprawy, lecz ważnej dla niego pod względem życiowym, wymaga szeregu miesięcy, a nawet szeregu półroczy. To jest ten nienormalny stan, który według mojego głębokiego przekonania przedewszystkiem wpływa na niezadowolenie ludności.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#AleksanderZwierzyński">Trzeba sobie zdać sprawę, że w umyśle tamtejszego społeczeństwa, niezależnie, powiadam, od pochodzenia i narodowości, zarząd krajem, administrowanie, polega przedewszystkiem na szybkości, sprawności i na stanowczości decyzji. Tego w naszej administracji niestety niema. I to powoduje obniżenie powagi Rządu i zmniejszenie zaufania ludności do Państwa. Ludność tamtejsza ciągle żyje, może nie wszystka, ale w każdym razie większość, w tem głębokiem przekonaniu, że Państwo Polskie przyszło tam tymczasowo, że stosunki jeszcze się zmienią, że Państwo Polskie nie posiada w sobie tego poczucia siły, jakie posiadały rządy zaborcze, a przedewszystkiem rząd rosyjski. Otóż, według mego przekonania, nasza administracja, zwłaszcza w województwach wschodnich, musi być sprawna w tępieniu nadużyć, musi być stanowcza, surowa i szybka w załatwianiu spraw, wynikających z jej stosunku do ludności. To jest warunek konieczny, który zaspokoi wiele żądań i pragnień tamtejszej ludności i który usunie szereg zarzutów, wysuwanych zarówno przez posłów z mniejszości narodowych, jak i przez przedstawicieli niezależnej opinii społeczeństwa. Prawda, nie to jedno zaspokoi pragnienia i żądania tamtejszej ludności, nie to jedno wpłynie na uspokojenie podburzonych umysłów. Trzeba zwrócić uwagę, że wskutek wojny, wskutek takiego wyniszczenia, jakiego nie doznał żaden inny obszar Rzeczypospolitej Polskiej, kraj ten właściwie potrzebuje całkowitego przeorania, potrzebuje bardzo dużych inwestycji, na które może Państwa dziś nie stać, które jednakowoż już trzeba rozpocząć.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#AleksanderZwierzyński">Chcąc tu być całkowicie obiektywnym, pozwolę sobie zwrócić uwagę, że p. Wicepremier Tugutt, który według mego przekonania, pod względem politycznym, może nie jako osoba, nie jako prezes Tugutt, ale jako stanowisko nadaje się do bardzo ostrej krytyki, rozpoczął tu i zainicjował pozytywne kroki Rządu, mogące w przyszłości mieć wpływ bardzo dodatni. A mianowicie zajął się, w drobnej części zresztą posunięciem odbudowy zniszczonego kraju i w tych okolicach, gdzie sprawa ta istotnie się rozpoczęła, wywarło to wpływ niezmiernie dodatni. Jak powiadam, chcę być całkowicie obiektywny i tę rzecz podkreślam z całem uznaniem, gdyż uważam, iż odbudowa kraju, podniesienie jego dobrobytu, doprowadzenie do normalnego stanu gospodarczego równorzędnie z podniesieniem prestigu i powagi władz administracyjnych wpłynie na przywiązanie tamtejszej ludności niepolskiej do Państwa.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#AleksanderZwierzyński">Mówiono tu o bardzo daleko sięgających aspiracjach ludności białoruskiej i ludności ruskiej. P. pos. Pragier posunął się, co zresztą jest normalnym programem Polskiej Partii Socjalistycznej, aż do żądania autonomii dla tych obszarów o mieszanej ludności. Według mego przekonania, opartego na osobistem doświadczeniu i obserwacjach, taki program ani takie żądanie nie powstały w głowach ludności zwłaszcza ziem północno-wschodnich. Ani Rusin z Wołynia, ani Białorusin z Nowogródzkiego lub Wileńskiego wcale nie chcą autonomii, nie mają pojęcia, co to jest, ani nie pragną takich szerokich wolności politycznych i uprawnień politycznych. Żyjąc życiem dość pierwotnem w porównaniu z innemi dzielnicami Państwa, ludność wschodnia wymaga zaspokojenia przedewszystkiem najprymitywniejszych potrzeb, chce dobrej administracji i naprawy gospodarki, taniego kredytu, chce, żeby wszystkie resorty administracyjne zajęły się jej losem.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#AleksanderZwierzyński">Otóż Państwo Polskie, chcąc zasymilować pod względem polityczno-państwowym ziemie wschodnie, powinno przedewszystkiem zająć się uporządkowaniem stosunków gospodarczych i administracyjnych. Jestem przekonany, że gdyby ni stąd ni z owąd Rządowi przyszło do głowy nadać autonomię Wołyniowi czy Białorusi, to ludność nie umiałaby z tego korzystać i wywołałoby to efekt wręcz odwrotny niż ten, którego się spodziewa p. poseł Pragier, wywołałoby tak dalekie odśrodkowe dążenia dla Państwa Polskiego, że w krótkim czasie Rząd musiałby się liczyć z koniecznością oderwania województw wschodnich od Polski. To zaś żądań i potrzeb, które ma ludność, nie zaspokoi, przeciwnie wywołałoby chaos i w krótkim czasie prawdopodobnie to, o czem przed chwilą mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#AleksanderZwierzyński">Natomiast administracja nasza musi się liczyć z tem, że ziemie wschodnie są terenem specjalnej agitacji i specjalnej organizacji wywrotowej. Wielokrotnie mówiono w Komisji Administracyjnej i powtarzano w Komisji Budżetowej, iż wszystko, co określamy mianem bandytyzmu, dywersji ze strony naszego sąsiada wschodniego, to wszystko istotnie na miejsce, ale nie mają nic wspólnego z tem wszystkiem masy ludności i wobec owych napadów dywersyjnych i bandyckich zachowują się conajwyżej biernie. Nie mając poczucia bezpieczeństwa ze strony Państwa, do niedawna przynajmniej, nie mając przed sobą prestigeu władzy państwowej, która nie umiała skutecznie zwalczać bandytyzmu, oczywiście z konieczności rzeczy ze strachu przed dywersantami czy bandytami, ukrywała ich nawet we własnych chatach, ukrywała akcję terrorystyczną i dywersyjną.</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#AleksanderZwierzyński">Ale stosunki te, jak widzimy zresztą z ostatnich miesięcy, zmieniły się. Przed kilku miesiącami żądaliśmy właśnie ze względu na stan bezpieczeństwa na ziemiach wschodnich wprowadzenia stanu wyjątkowego. Zarówno Rząd, jak i większość Sejmu, nie przychyliły się do naszego żądania, wychodząc z założenia, iż środki, jakie Państwo posiada, wystarczą do zwalczenia bandytyzmu i aktów terrorystycznych w krótkim czasie. Niestety, nasze przewidywania i żądania, zdaje się, były usprawiedliwione, choć z uznaniem podkreślić muszę, że kroki przedsięwzięte przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a przedewszystkiem utworzenie odpowiedniego Korpusu Ochrony Pogranicza, następnie wzmocnienie stanu pogotowia wewnątrz kraju, że te kroki wpłynęły dodatnio na stosunki w porównaniu z rokiem ubiegłym. Jednakowoż to nie jest wszystko. Jeszcze do dziś dnia mamy do czynienia z aktami terroru, z aktami bandytyzmu, jeszcze niemal codziennie prasa donosi nam o nadzwyczajnych wypadkach napadów i o ukrywaniu się bandytów i niemożności ich pochwycenia. Sądzę, że trzeba dalej sprawę tę stawiać na innym gruncie. Jedną ręką Państwo Polskie powinno nieść tam pomoc rolną, pomoc w odbudowie, pomoc kulturalną, drugą ręką jednak Państwo, Rząd i jego organy, głównie zaś Ministerstwo Spraw Wewnętrznych musi iść tam z ręką sprawiedliwą, ale surową. Nie można pozwolić na akty gwałtu, akty terroru, żeby organizacja spiskowej działalności szerzyła się na pewnym obszarze Rzeczypospolitej. Oczywiście naród polski nie może się zgodzić na to nigdy. Jeżeli chcemy zachować te ziemie dla Polski, jeżeli chcemy budować państwo nasze jako mocarstwo, mające pewne znaczenie w Europie, to oczywiście musimy zachować te obszary i musimy użyć tych wszystkich środków i sposobów postępowania, które z miejscowej ludności uczynią żywioł lojalny i państwowy.</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#AleksanderZwierzyński">Miejscowa ludność, jak powiedziałem, nie jest źle usposobiona dla państwa, jest pośrednio źle usposobiona dla organów administracyjnych wskutek nieumiejętnego i słabego rządzenia. Wpłynięcie na podniesienie powagi państwowej, na to, aby zapewnić obok względnego dobrobytu również bezpieczeństwo całej masie ludności, wpłynięcie na to spowodowałoby zmianę w usposobieniu ludności i przedewszystkiem osłabienie aktów terrorystycznych. Proszę Panów, od niedawna dopiero pod względem uporządkowania stanu bezpieczeństwa na ziemiach wschodnich, a także i pod względem podniesienia stanu gospodarczego, widzimy polepszenie. Chcę wierzyć, że ta pozytywna działalność w dalszym ciągu będzie się rozwijała. Objaw ten dodatni przypisuję głównie temu, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych znalazł się człowiek, znający stosunki miejscowe, znający usposobienie ludności i znający stan administracyjny na tamtych ziemiach i że przedsięwziął odpowiednie kroki, które poprzedni stan anormalny na dobry zmieniły.</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#AleksanderZwierzyński">Skarżono się tu na p. Ministra Spraw Wewnętrznych, a przedewszystkiem na p. wiceministra Smólskiego, z powodu okólnika, który przypomina o pozwoleniach na zgromadzenia poselskie. Okólnik ten spotkał się i w Komisji Administracyjnej i w Komisji Budżetowej z odpowiednią oceną, zarówno z jednej strony Izby, jak i z drugiej.</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#AleksanderZwierzyński">Oczywiście, lewica powiedziała, że jest to pogwałcenie Konstytucji, nietykalności poselskiej i że pod tym względem Rząd czyni całkowicie odpowiedzialnym za nieprawny stan, który zapanował na ziemiach wschodnich. Ze strony prawej okólnik p. Ministra Spraw Wewnętrznych spotkać się musiał z uznaniem. Trzeba stwierdzić, że ludność trapiona rozmaitemi klęskami, nie mająca poczucia powagi władzy i praworządności w kraju bynajmniej nie odczuwa braku wieców poselskich i nie uważa tego za klęskę. Przeciwnie, zaniechanie tych wielkich zgromadzeń przyczyniło się do uspokojenia województw wschodnich i wpłynęło dodatnio na ich stan bezpieczeństwa. Ludność nie chce już tam słuchać mów poselskich, nie chce nawet słyszeć o reformie rolnej, o rzekomych nadużyciach Rządu i jego organów, chciałaby słyszeć coś dodatniego i pozytywnego od Sejmu. Nie chce już słyszeć wciąż podburzań czyto przeciwko Rządowi, czy innym stronnictwom. Zniechęciła się do wieców poselskich. I pod tym względem okólnik pp. Ministrów Ratajskiego i Smólskiego natrafił na właściwy grunt, jeżeli chodzi o potrzeby i aspiracje ludności, a z tego powodu z naszej strony musi się spotkać z uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#AleksanderZwierzyński">Przy okazji tego okólnika niech mi wolno będzie powiedzieć o pewnego rodzaju nieporozumieniu, jakie okólnik ten wywołał w Rządzie, o czem zresztą powiadomiła nas w Komisji Administracyjnej lewica i co później wywołało oddźwięk i w naszym Sejmie. Okólnik wywołał pewnego rodzaju tarcia, które spowodowały zgłoszenie ustawy o zgromadzeniach poselskich, ustawy rzekomo pilnej, wymagającej natychmiastowego załatwienia i ogłoszenia dlatego, bo zajście nibyto groziło katastrofą; okazało się, że tak nie jest. Jednak przy okazji, przy tej względnie drobnej sprawie, niech mi będzie wolno powiedzieć, że do tej pewnego rodzaju bezplanowości, do tego pewnego chaosu, do braku pozytywnego załatwienia wielu spraw przez Rząd, przyczynia się pewien resort, pewien urząd, zależny od człowieka, którego nie chcę osobiście dotykać, pewien urząd obdarzony specjalnemi pełnomocnictwami o charakterze nie wykonawczym, ale raczej opiniodawczym w stosunku do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a w szczególności do ziem wschodnich. Mam tu na myśli p. Wicepremiera Tugutta, któremu zlecono pewne zadania z zakresu gospodarki i administracji na ziemiach wschodnich. Mam wrażenie, że stanowisko to obok pewnych, drobnych, zresztą dodatnich cech o czem miałem zaszczyt wspomnieć, zawiera jednak w sobie poważne niebezpieczeństwo ze stanowiska politycznego. Nie chcę wdawać się w ocenę tego pod względem konstytucyjnym, mam wrażenie jednakowoż, że w Konstytucji stanowisko takie ze specjalnemi pełnomocnictwami co do wielu spraw lub pewnych obszarów nie znajduje uzasadnienia, Jednak przypuśćmy, że to jest sprawa sporna, ale gdyby nawet była bezsporna, budziłaby jednak pewne wątpliwości — pod względem praktycznym wywołuje ona chaos i tarcia w Rządzie, które, jak powiedziałem, mogłyby mieć refleks nawet i w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#AleksanderZwierzyński">Wspomniano tu o okólniku. Tu z tej trybuny jeden z moich przedmówców wspominał o pewnej rzeczy, np. o wydawaniu ponad głowami odpowiednich resortów dyspozycji dla niższych instancji. Nie chcę wierzyć i nie wierzę, ażeby to miało miejsce. Sądzę, że to jest nieporozumienie. Nawet pominąwszy możność ingerowania w pewnym tylko stopniu w dziedzinie resortów, które bezpośrednio są odpowiedzialne i mają odpowiedni zakres działania, czy to na pewnych obszarach, czy też w zakresie pewnych funkcji, tego rodzaju ingerencja wywołuje chaos i nieporozumienia. Ja sam osobiście spotkałem się z ujemną o tem opinią pewnych czynników administracyjnych w województwach wschodnich, a także z bezczynnością z tego powodu, że nie zorientowano się, który z ministrów, czy Wicepremier, czy Minister Spraw Wewnętrznych będzie kompetentny do załatwienia takiej czy innej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#komentarz">(Głos: Obaj razem.)</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#AleksanderZwierzyński">Właśnie o to chodzi. Obaj razem nie mogą i to właśnie wywołuje chaos.</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#AleksanderZwierzyński">Otóż sądzę, że to jest stan nienormalny, który należałoby w pewnym stopniu czy to złagodzić, czy całkowicie usunąć. Nienormalność tego stanu wynika przedewszystkiem z tego, że, jak mieliśmy tego dowód już w Sejmie, często p. Wicepremier Tugutt na tę samą sprawę zapatruje się inaczej, niż p. Minister Ratajski, i rzekomo później Sejm ma to rozstrzygać, Wnoszenie tarć rządowych na forum Sejmu, komplikowanie sobie w ten sposób życia i utrudnianie Sejmowi spokojnego biegu spraw oczywiście jest rzeczą niepożądaną i wskazuje w dużej mierze w jak nienormalny sposób utworzona została instytucja, o której mówię. Nie chciałbym, ażeby to było brane osobiście. Stanowisko Wicepremiera Tugutta nasuwa jednak pewne wątpliwości konstytucyjne. Jest to utworzenie jakiegoś osobnego urzędu dla spraw ziem wschodnich, gorzej, dla spraw mniejszości narodowych, jest to rozczłonkowanie pod względem politycznym naszego Państwa, a przynajmniej tworzenie pewnych, jeżeli nie podstaw, to w każdym razie pozorów, że Państwo nasze nie może być rządzone jednolicie, że musi być stosowana różna polityka do pewnych obszarów, pewnych grup ludności, że jest to państwo niejednolite pod względem swej polityki wewnętrznej. Ponadto wywołuje się wrażenie, do czego działalność p. Wicepremiera Tugutta w dużym stopniu się przyczynia, że jest on niejako ministrem-rodakiem mniejszości narodowych. Takiego stanowiska, a chociaż ono nie istnieje, ale są pewne pozory, że istnieje, tego stanowiska nie przewiduje nasza Konstytucja i oczywiście skoro go nie przewiduje ani Konstytucja, ani żadne statuty organizacyjne naszych resortów rządowych, nie można go wytłomaczyć nawet z punktu widzenia praktyki administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#AleksanderZwierzyński">Na zakończenie niech mi wolno będzie powiedzieć jeszcze parę słów o drobnej sprawie, charakteryzującej jednak, powiedziałbym, bezplanowość, bezprogramowość, a przynajmniej chwiejność naszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wspomnę o sprawie, do pewnego stopnia niejako mojej własnej, chcę tu mówić o delegaturze wileńskiej. Urząd ten powstał za czasów t. zw. Litwy Środkowej. Wówczas był on zrozumiały; Litwa Środkowa była organizmem nie włączonym do Państwa Polskiego, była niejako odrębnem państwem, które dopiero miało być wcielone. Po sejmie wileńskim, który bardzo stanowczo opowiedział się za zespoleniem z Rzecząpospolitą Polską, jednak utrzymano ten urząd i obdarzono go wówczas kompetencjami województwa. Żadnych innych, ani mniejszych, ani większych uprawnień delegatura wileńska nie posiada. Wkrótce po włączeniu Wileńszczyzny kilka klubów zgłosiło odpowiednią ustawę do Sejmu, przemianowującą nazwę delegatury na województwo. Rząd kilkakrotnie w Komisji Administracyjnej ustawę tę wstrzymywał, obiecując, oczywiście nie mam tu pretensji do obecnego p. Ministra, ani p. Wiceministra, dlatego, że ci jeszcze nic nie obiecywali — że w krótkim czasie w ciągu paru tygodni, paru miesięcy złożona zostanie odpowiednia ustawa, która jednocześnie załatwi inne kwestie, związane z ustrojem administracyjnym tego województwa i sąsiednich. Jednakże skończyło się na kilkakrotnych obietnicach, na ciągłem odsuwaniu naszego projektu ustawy, złożonego z inicjatywy poselskiej, ale własnego projektu rząd nie złożył. I wytworzyła się istotnie komiczna sytuacja, komiczna pod względem administracyjnym. Co to jest delegatura rządu, delegat rządu w Państwie Polskiem, ten delegat, mający takie same uprawnienia, jakie ma organ II instancji? Z nazwy tej ludność się śmieje, a jednocześnie wyciąga niesłusznie wnioski polityczne. Uważa się w Wileńszczyźnie i w sąsiednich województwach, że sprawa ziem wschodnich nie jest jeszcze całkowicie załatwiona, że ta sprawa wisi dlatego, że kiedyś województwo wileńskie będzie oderwane od Państwa. W umysłach prostej ludności, rozumującej logicznie, takie wrażenie już się utarło. Mnie się zdaje, że czas już z tem skończyć.</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#AleksanderZwierzyński">Z lewej strony Izby, prawdopodobnie, przeciw zmianie nazwy, jak słyszałem, będą zarzuty. Mianowicie będzie się mówiło, iż Sejm Ustawodawczy w porozumieniu z sejmem wileńskim ustalił, ażeby dla ziemi wileńskiej wprowadzić odrębny statut. Trzeba jednak głębiej wejrzeć w sprawę. Sejm wileński w uchwałach swoich, które zresztą były zakomunikowane Sejmowi Ustawodawczemu, wyraźnie orzekł, że nie chce żadnego innego ustroju dla Ziemi Wileńskiej, jak tylko takiego, jaki będą posiadały inne obszary ziemi polskiej. Słowem, chciał poprostu wyrazić, że jeśli chce statutu organizacyjnego, to takiego, jaki będzie posiadało w postaci samorządu wojewódzkiego województwo nowogrodzkie, warszawskie, czy jakiekolwiek inne. Otóż mnie się zdaje, iż ten wzgląd, rzekomo rzeczowy, rzekomo bardzo poważny, mający nibyto swe uzasadnienie w tej niejako umowie pomiędzy Sejmem Ustawodawczym a sejmem wileńskim nie istnieje i czas byłoby z komiczną nazwą delegatury skończyć. Jeżeli Rząd w tej materii nie przedsięweźmie żadnych kroków, oczywiście będziemy musieli odgrzebać z popiołów naszą ustawę i w najbliższym czasie przedłożyć ją Sejmowi do załatwienia.</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#AleksanderZwierzyński">W zakończeniu niech mi będzie wolno wyrazić ogólne pragnienie. Jeśli się tu mówiło o nadużyciach naszych organów administracyjnych, jeśli się mówiło o niedostatecznem wyszkoleniu i funkcjonowaniu administracji, o niesprawności jej, to oczywiście, wszystko to było i jest zupełnie słuszne. Pod tym względem będziemy stale wymagali od naszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ażeby organy naszej administracji działały sprawnie, stanowczo i szybko i nie dokuczały ludności. Z drugiej jednak strony od tego samego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wobec aktów spisku, aktów terorystycznych i bandytyzmu, które szczególnie zapanowały na ziemiach wschodnich, musimy wymagać stanowczości i siły. Tego wymaga interes naszego Państwa, tego wymagają warunki, w jakich Państwo nasze obecnie się znajduje. Wypadki choćby w Bułgarii, wypadki dawne w Estonii, i choćby niektóre wypadki u nas wskazują na to, że Państwo nasze, zwłaszcza od strony wschodu, jest mocno zagrożone. Od strony zachodu wcale nie mniej, może jeszcze groźniej, a to przez jedno z ostatnich wydarzeń politycznych w Europie. To podwójne niebezpieczeństwo, zagrażające stanowisku i bytowi naszego Państwa, wymaga szczególnie mocnej, szczególnie skonsolidowanej budowy wewnętrznej. Do tego przedewszystkiem powołany jest nasz aparat administracyjny, a mianowicie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Od niego musimy domagać się z jednej strony tępienia nadużyć i usprawnienia naszego aparatu administracyjnego, a z drugiej strony musimy wymagać stanowczości w zwalczaniu organizacji spiskowych i anarchii, które rozbijają nasze państwo.</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! W swoim czasie trefniś króla Zygmunta Starego, Stańczyk, twierdził nie bez słuszności, że najwięcej na świecie jest lekarzy. Mam wrażenie, że gdyby dziś ten Stańczyk miał określić, w jakiej dziedzinie jest najwięcej znawców, to znalazły najwięcej znawców administracji. O żadnej dziedzinie państwowej gospodarki tak wiele się nie mówi, nie mówi się tak często i bezkrytycznie, jak właśnie o naszej administracji państwowej, przyczem przytacza się wiele rzeczy, które niewiele mają wspólnego z administracją. Pomijam te częste, dość niepoważne zarzuty i chcę mówić o tych tylko rzeczach, około których się dziś obracamy przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WładysławKiernik">Muszę stwierdzić, że było wiele głosów krytyki, ale nie wskazano dróg naprawy; mówiąc o nadużyciach generalizuje się przytacza się poszczególne wypadki, z których się wyprowadza ogólne wnioski, ale dróg wyjścia z tego stanu rzeczy mało który z mówców podaje. Nie mówię to w tym celu, ażeby brać w obronę obecnego p. Ministra Spraw Wewnętrznych, urzędującego kilka miesięcy, ale wobec ciągłych zmian ministrów, a w ostatnim roku za czasów rządu p. Grabskiego mieliśmy ich trzech — zaś teraz wobec wniosku nieufności, postawionego przez jedno ze stronnictw, grozi nam już czwarty Minister Spraw Wewnętrznych — trudno powiedzieć, by którykolwiek z nich miał czas na przeprowadzenie jakiegokolwiek programu. Chcemy mówić rzeczowo, przeprowadzić krytykę ze względu na dobro samej administracji; być może, że przy tej sposobności będę musiał bronić tej administracji przed samym Ministrem Spraw Wewnętrznych, a może nawet będę musiał bronić samego p. Ministra Spraw Wewnętrznych przed osobą p. Ratajskiego. W swoim czasie podnosiłem już, co zgodnie z mojem stanowiskiem p. sprawozdawca zaznaczył w swojem sprawozdaniu, że trzy są warunki dobrej administracji: dobre ustawy, dobra organizacja i dobrzy wykonawcy, ale musi być jeszcze jedna, mianowicie świadome celu i jednolite kierownictwo.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WładysławKiernik">Mówiąc krytycznie o działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nie chcę zarzucać złej woli, twierdzę, że dobra wola jest, twierdzę, że posiada ją tak Minister Ratajski, jak Wiceminister Smólski, jak posiada ją również niewątpliwie Wicepremier Tugutt, przewodniczący sekcji komitetu politycznego Rady Ministrów i tkwiący tem samem częściowo w resorcie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale Wysoki Sejmie, mam wrażenie, że dobra wola jeszcze nie wystarcza. Nie będę mówił o tem, że dobremi chęciami jest podobno piekło wybrukowane, ale muszę stwierdzić, że specjalnie w resorcie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które, jak słusznie w swojem sprawozdaniu zaznaczył sprawozdawca, jest najbardziej atakowane i narażone na zarzuty z tego powodu, że jest właśnie powołane do wykonywania przymusu Państwa względem obywateli, do egzekwowania obowiązków obywateli wobec Państwa dobra wola jest niedostateczna, że w tym resorcie trzeba jeszcze silnej i konsekwentnej woli, ażeby przeciwstawić się tym, którzy organizację administracji chcą zdezorganizować, przeciwstawić się parcelacji administracji pomiędzy różne nieodpowiedzialne czynniki.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#WładysławKiernik">Dlatego tylko ze względu na dobro samej administracji, a nie w celu atakowania jakichkolwiek osób, powiem parę uwag o tej gospodarce, którą nasi ministrowie spraw wewnętrznych w ostatnich czasach prowadzą.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#WładysławKiernik">Jeżeli mówimy o ustawach, to muszę stwierdzić, że w tej dziedzinie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych niewiele ruszyło naprzód. Pod naciskiem opinii w ostatnich czasach celem unormowania ustawodawstwa w kierunku ochrony granic wschodnich wniesiono ustawę o ochronie granic, o cudzoziemcach, o unormowaniu stanu prawnego na Kresach Wschodnich, ale pozatem nie zrobiono prawie nic. Ustawę prasową, którą rząd poprzedni już był wniósł do Sejmu, Rząd obecny cofnął, a nowej nie wniósł. Ustawę o stowarzyszeniach ciągle opracowuje się, i chociaż była gotowa już dawno, dotychczas nie została wniesiona, ustaw o prawach obywateli, o ochronie prawa domowego, o ochronie tajemnicy listowej i t. d. także dotąd niema, chociaż w rezolucjach Sejmu, uchwalonych w roku zeszłym, Rząd został wezwany do ich przedłożenia. Tłomaczy się wprawdzie Rząd i wyjaśnia w odpowiedziach na te rezolucje, że jakoby niektóre z tych ustaw nie należą do zakresu kompetencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a inne nie mogą być specjalnie kodyfikowane, lecz muszą być traktowane przy poszczególnych ustawach. Ale odpowiedź ta jest mniej niż zadawalająca, bo tam, gdzie chodzi o zakres, który podlega kontroli i wymaga wykonania i przymusu przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, tam gdyby nawet była pewna kolizja kompetencji pomiędzy różnemi ministerstwami, różnemi resortami, inicjatywa w każdym razie należy do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i ono musi się starać o to, żeby te rzeczy popchnąć naprzód.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#WładysławKiernik">Nie wniesiono dotychczas do Sejmu, chociaż ciągle się mówi o tem, iż jest przygotowana, ustawy o sądownictwie administracyjnem. Nie wniesiono także ustawy, którą się również ciągle zapowiada, a o której wiadomo, że jest dawno gotowa, ustawy o reorganizacji policji państwowej. Mówi się o potrzebie reorganizacji tej policji w związku z nadużyciami i niedomaganiami jakie zachodzą i wobec skarg i zażaleń, które się w Sejmie podnoszą, jednak Rząd energicznego kroku w tym kierunku nie zrobił.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#WładysławKiernik">Są jeszcze co prawda niektóre ustawy w Sejmie będące pozostałością z dawnych czasów. Jest ustawa o zgromadzeniach, która właśnie jest typowym przykładem, dlaczego Rząd, który nie ma świadomej konsekwentnej linii, ani określonego stałego programu, nie jest w stanie najważniejszych spraw w Sejmie naszym naprzód popchnąć. W swoim czasie Rząd zgłosił swoje desinteressement co do tej ustawy. Rząd nie chciał mieszać się w spory pomiędzy stronnictwami, nie chciał zająć żadnego stanowiska, podobnie jak w sprawie cofniętej w swoim czasie ustawy prasowej. I tu, proszę Panów, dochodzimy także do źródła złego. Nie tylko to jest złem, że brak nam potrzebnych ustaw, że brak nam dostatecznej organizacji i że wykonawczy aparat, personel administracyjny nie zawsze stoi na wysokości zadania, ale właśnie przedewszystkiem ta słabość Rządu, jego bierność, unikanie drażliwych spraw, niechęć do zajęcia zdecydowanego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#WładysławKiernik">O ustawach samorządowych już mówiliśmy w ogólnej debacie. Muszę stwierdzić, że Rząd w tej sprawie jest również bierny, nie można żądać, ażeby zmusił stronnictwa do zaniechania obstrukcji, ale powinien zająć określone stanowisko, i około tego stanowiska zjednoczyć pewne grupy, nie chodzi mi o to z której strony, czy z lewej, czy z prawej, aby umożliwić wyjście z tego zastoju w pracy, jaki panuje w Komisji Administracyjnej z powodu obstrukcji. Rząd tylko od czasu do czasu informuje się u niektórych posłów o stanie sprawy w komisji, a czasem zwraca się z prośbą, ażeby coś zrobić, żeby tę obstrukcję złamać.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Mylicie się Panowie, jeżeli sądzicie, że Wam się uda tak szybko to przeprowadzić w Sejmie)</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#WładysławKiernik">Jeżeli tego nie przeprowadzimy, to będzie to tak z Waszą szkodą, jak i z naszą.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#komentarz">(Głos: Nowa zasada demokracji, ażeby utrudniać przeprowadzenie ustaw. Inny głos: Nie będzie zmiany ordynacji wyborczej!).</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#WładysławKiernik">Właśnie to bierne stanowisko, jakie Rząd zajmuje w wielu wypadkach, uniemożliwia normalną pracę i przeprowadzenie tych wszystkich rzeczy, jakie dla naprawy naszej administracji, są niezbędne. Jeżeli weźmiemy pod uwagę organizację władz, to przecież zespolenie władz uznaliśmy jako naczelną zasadę. I znowu w tej sprawie widzimy, że nie jest ona z całą konsekwencją przeprowadzona do końca, dlatego właśnie, że Rząd nie chce i w tej sprawie zająć określonego stanowiska, licząc się z rozmaitemi drażliwościami, i ze stanowiskiem różnych stronnictw. Przecież wiemy, o tem, bo nam p. Minister Spraw Wewnętrznych sam na Komisji Budżetowej to powiedział, że niektóre ministerstwa nie chcą iść po tej linii, że przeciwstawiają się temu. Nie chcę się domyślać, o które to ministerstwo chodzi, by nie być w błędzie, ale powołam się na to, że istotnie nawet p. Minister Tugutt na Komisji Administracyjnej powiedział, że nie jest zwolennikiem tego, aby przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mieli wszędzie mieszać swoje trzy grosze, Jeżeli niema jednolitego stanowiska w Rządzie pod tym względem, jeżeli Rząd nie zajmuje i w Sejmie stanowiska jednolitego w tej sprawie, to nic dziwnego, że sprawa nie może być należycie ustalona.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#WładysławKiernik">Potrzebę zespolenia władz w zasadzie wszyscy uznają, ale w praktyce bardzo często różne stronnictwa zajmują inne stanowisko. I tak wiemy, że rozporządzenie Rady Ministrów z 11 lutego 1924 r., które ubrało w odpowiednią formę wszystkie postanowienia i uchwały Rady Ministrów z poprzednich lat celem przeprowadzenia zasady zespolenia, było i jest zwalczane, zaczepiane wnioskami nagłemi i interpelacjami przez stronnictwa lewicy. Rząd, który nie jest w stanie zająć jasnego i zdecydowanego stanowiska, oczywiście idzie po linii małego wysiłku i wskutek tego uchyla się od stanowczych kroków tam, gdzie natrafia na pewien opór.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#WładysławKiernik">Podobnie było w Komisji Administracyjnej ze stanem wyjątkowym. Nikt z nas nie może być przyjacielem i zwolennikiem, czy wielbicielem stanu wyjątkowego, owszem, uważamy, że to jest rzecz niemoralna, która powinna być tylko w nadzwyczajnych wypadkach stosowana. Jednakowoż mieliśmy to przekonanie, że istotnie w województwach wschodnich stan nie jest normalny.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#WładysławKiernik">Wszyscy to przyznawali, przyznawał to nawet w imieniu Rządu p. Minister Tugutt, który był w zasadzie przeciwny stanowi wyjątkowemu, uznawał, że stan jest nienormalny, że bandytyzm grasuje, że bezpieczeństwo mienia i życia ludzkiego tam nie istnieje, że wogóle obywatel Państwa Polskiego na Kresach nie ma ochrony ani swego życia, ani swego mienia. Mimo to ze względów, widocznie politycznych, ażeby — być może — nie utrudnić sobie polityki wobec pewnych stronnictw, Rząd nie zajął zdecydowanego stanowiska, nie oświadczył się za stanem wyjątkowym i wskutek tego, oczywiście akcja uspokojenia pozostała w zawieszeniu.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#komentarz">(Głos: Pan by się oświadczył.)</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#WładysławKiernik">Ale jaka jest konsekwencja, proszę Panów? Nie ma formalnie zaprowadzonego stanu wyjątkowego, a Panowie narzekacie, wnosicie wnioski, interpelacje, że Rząd faktycznie drogą uboczną wprowadza stan wyjątkowy.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#komentarz">(Głos: Wprowadził.)</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#WładysławKiernik">Jeżeli mamy mieć stan wyjątkowy, niech on będzie formalnie wprowadzony pod kontrolą Sejmu,...</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#WładysławKiernik">... ale nie bez kontroli i uchwały Sejmu. Dla uniknięcia drażliwości politycznych Rząd uchylił się od jasnego ustalenia swego stanowiska, a jednak niezwłocznie był zmuszony wydać cały szereg zarządzeń, które nie są niczem innem, jak faktycznie wyjątkowemi normami, zarządzonemi w tym celu, ażeby stan bezpieczeństwa na Kresach ze względu na dobro obywateli i Państwa poprawić.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Cała polityka Rządu zawsze idzie w tym kierunku)</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#WładysławKiernik">Jeżeli chodzi o sam budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to stwierdzić musimy, że budżet ten wcale nie przekracza granic, odpowiadających normalnemu budżetowi tego resortu. Przedewszystkiem, jeżeli weźmiemy pod uwagę samą cyfrę 200 milionów zł., to w cyfrze tej mieści się 3/4, bo około 150 milionów przeznaczonych specjalnie na bezpieczeństwo, mianowicie na policję państwową i na korpus ochrony pogranicza; pozostała suma 50 milionów przedstawia niespełna 2 1/2% całego budżetu i przeznaczona jest na utrzymanie całego aparatu administracyjnego, wraz z Głównym Urzędem Statystycznym i Głównym Urzędem Zdrowia, czego za zbyt wygórowane uważać nie można. Błędem byłoby sądzić, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych może być resortem dochodowym; Ministerstwo Spraw Wewnętrznych musi być resortem rozchodowym. Można tu jedynie mówić co najwięcej o oszczędnościach. Oszczędności, które z r. 1923 na 1924 r. zostały przeprowadzone przez redukcję 20% funkcjonariuszy, nie posunęły się, jak stwierdził referent, o wiele naprzód.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#WładysławKiernik">Jeżeli chodzi o kwestię liczebności i sprawności działania policji państwowej, to muszę stwierdzić, że nie pragniemy, żeby Polska była państwem policyjnem. Ale trzeba z drugiej strony stwierdzić, że Polska nie może być także państwem bez policji. Nie można pozbawić się odpowiedniej, dostatecznej ilości organów bezpieczeństwa jako organów do przeprowadzenia przymusu państwowego w stosunku do obywateli, nie chcących czynić zadość obowiązkom wobec państwa. Jeżeli przytaczano tu, jakoby w szczególności w województwach wschodnich liczba policji państwowej była znacznie większa, aniżeli za czasów rosyjskich, to muszę tu stwierdzić, że nawet za czasów rosyjskich, w szczególności za czasów carskich inne warunki bezpieczeństwa na tych ziemiach panowały, a mianowicie rząd carski nie miał do czynienia z rozmaitemi organizacjami zbrojnemi, organizowanemi i wewnątrz państwa i nazewnątrz państwa, z bandami dywersyjnemi, mającemi na celu niepokojenie, szerzenie mordu, rabunku, podpalanie i teroryzowanie ludności, a wszystko to nieraz pod piękną przykrywką powstańczych organizacji. Mówiono tutaj, że niektórzy wojewodowie, uprzedzając wypadki, zbyt drakońskie zarządzenia wydawali i przeprowadzali w ostatnich czasach i to jakoby bez rezultatu. Wydaje mi się, że nie jest rzeczą władz, w szczególności władz bezpieczeństwa, wyczekiwanie wypadków. Zasadą władz bezpieczeństwa jest działalność prewencyjna, zapobieganie, tłumienie w zarodku wszelkich zamachów na bezpieczeństwo i państwo i jeżeli wojewodowie to uczynili, to oddali Państwu przysługę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WładysławKiernik">Policja państwowa w budżecie przedstawia wydatki w cyfrze przeszło 100.000.000 zł. wobec 50 milionów złotych, które służą na pokrycie wydatków na korpus ochrony pogranicza. Te same funkcje, które obecnie korpus ochrony pogranicza wykonywa, wykonywała poprzednio graniczna policja państwowa. Jednakowoż liczba jej wynosiła niespełna 10.000, podczas gdy korpus ochrony pogranicza przekracza znacznie 20.000 łudzi. Policja w swoim czasie objęła odcinek ochrony granicy wschodniej po batalionach celnych, które również liczyły przeszło 20.000 ludzi. Otóż muszę tu stwierdzić, że te głosy, jakie się słyszy, jakoby policja nie dorosła do swych zadań, jakoby ochrona granic była złą, nie mogą być uznane za bezwzględnie trafne, albowiem mieliśmy do czynienia z niedostatecznem uposażeniem i w ludzi i w środki, bo dziś widzimy, że korpus ochrony pogranicza pochłania 50 milionów złotych, podczas gdy koszt ochrony granicy przez policję graniczną obejmował zaledwie 1/3 część tej sumy. Tego eksperymentu, który obecnie zrobiono i który może okazać się dobrym, nie należy znowu zmieniać, skoro się raz weszło na tę drogę. Jednakże to, cośmy zawsze mówili że trzeba odpowiednich środków na to, ażeby przeprowadzić bezpieczeństwo granic wschodnich, to się wreszcie stało, ale znacznemi ofiarami Skarbu. To, czego nie chciano dać policji państwowej, musiano dać korpusowi ochrony pogranicza. Nie należy o tem zapominać, gdy się ocenia działalność granicznej policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#WładysławKiernik">Gdy mowa o nadużyciach policji, to tylko kilkunastu wypadkom, czy nawet kilkudziesięciu wypadkom, które Panowie przytaczali, należy przeciwstawić najpierw samą liczbę policji, jak również ilość przestępstw, które przytoczył nam w swojem sprawozdaniu referent. Jeżeli uwzględnimy, że, jak wynika z tego zestawienia przestępczości w Polsce, w roku 1924 było około 200.000 przestępstw natury publicznej o charakterze zwróconym przeciw Państwu, a więc zbrodnie zdrady głównej, przestępstwa polityczne, opór przeciwko władzy, szpiegostwo i t. d., to możemy przyjąć, że bądź co bądź wypadki nadużyć, które Panowie przytaczali, nie były liczne. Oczywiście, że nikt nie może pochwalać nie tylko nadużyć policji, ale przedewszystkiem nie może się zgodzić na to, ażeby systemem znęcania się, czy bicia miało się dochodzić do poprawy obyczajów, czy tępienia przestępczości — wszystkie tego rodzaju nadużycia musimy bezwzględnie potępić. Ale muszę stwierdzić również, że bardzo wydają mi się nieszczeremi żale i skargi w ustach tych, którzy teror uznają za środek walki z Państwem Polskiem i nie wahają się wywoływać tych ofiar, nad któremi potem z tej trybuny rzewne łzy przelewają, a dla których życie ludzkie nie jest wcale cennym skarbem, skoro pozbawiają życia setki ludzi za pomocą aktów terorystycznych, zamachów bombowych. Te krokodyle łzy, które ci panowie wylewają, skarżąc się na policję państwową, że znęca się nad aresztowanymi, wydają mi się mocno przesadzone i obliczone tylko chyba na eksport, aby potem w Europie dużo mówiono o białym terorze w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#WładysławKiernik">Sprawy samorządów dotknąłem, przemawiając w ogólnej dyskusji ponownie chcę jednak podnieść, że sprawą tą Rząd za mało się zajmuje. Jest to tem dziwniejsze, że p. Minister Spraw Wewnętrznych jest samorządowcem, a więc te sprawy powinny go interesować. Samorząd nasz znajduje się w opłakanym stanie. Nie będę już mówił o tem, że faktycznie on nie istnieje, bo tam, gdzie był, jest rozwiązany, a tam, gdzie nie istniał, dotychczas nie wszedł w życie. Ale nie z tego robię zarzut p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, że ustaw samorządowych dotąd nie uchwalono, bo to i wina Sejmu, ale robię mu zarzut z tego, że nie zajął żadnego zdecydowanego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(Głos: Jak zwykle)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#WładysławKiernik">Muszę zwrócić uwagę, że pod względem finansowym samorządy znajdują się w opłakanym stanie i w czasie, kiedy Państwo wydobyło się ze swoich tarapatów finansowych i skarbowych, kiedy dziś równowagę budżetu osiągnęło i może pokrywać swoje najkonieczniejsze potrzeby, samorządy zupełnie zniszczone nie są w stanie odrodzić swojej gospodarki przedwojennej, instytucje tych samorządów, dawniej kwitnące, są w zupełnym upadku, a sprawa finansów komunalnych zbyt mało budzi zainteresowania w Rządzie. Rząd wniósł nowelę, nowela ta znalazła się w Sejmie, przeszła do komisji, podkomisji, Rząd miał wspólnie z referentem opracować nowy, lepszy projekt, ale to się dotychczas nie stało. Samorządy, zwłaszcza powiatowe, znajdują się w rozpaczliwej sytuacji, wezwane są dziś przez Rząd do pokrycia przypadającej na nie części kosztów policji państwowej w sumach po kilkadziesiąt tysięcy złotych na jeden powiat. Powiaty nie są w stanie ponieść tych wydatków. Wydatki te niejednokrotnie dochodzą do 80–90% całego budżetu powiatów, co jest oczywistą niemożliwością. Komisja Administracyjna uchwaliła projekt ustawy, zmieniającej odnośne postanowienia ustawy o policji państwowej przez zniesienie obowiązku samorządów do zwrotu wydatków na policję państwową i przewidującej, że Rząd musi wskazać inne źródło pokrycia tych wydatków, które to pokrycie Sejm jest gotów Rządowi uchwalić, nie jest jednak możliwe zwalanie ciężarów 15 milionów złotych na samorządy. Rząd musi wejrzeć w położenie samorządu i przyjść mu z pomocą.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#WładysławKiernik">Pod względem kontroli gospodarka samorządowa znajduje się w stanie chaosu. Z jednej strony Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i jego organy są władzą kontrolującą i nadzorczą, ale z drugiej strony Ministerstwo Skarbu w sprawie finansów komunalnych odgrywa rolę organu nadzorczego. Dlatego samorządy są w tem położeniu, że właściwie nie wiedzą, kto jest ich władzą nadzorczą, a wszelkie starania i zabiegi o uregulowanie swego położenia i swoich finansów muszą kierować na długą drogę wędrówek po różnych ministerstwach. Jest więc koniecznością, ażeby przeprowadzić w tym kierunku rewizję i ujednostajnić kompetencje władz nadzorczych.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#WładysławKiernik">Rząd niejednokrotnie nie wykazał wielkiego zrozumienia dla samorządu nawet tam, gdzie zdawałoby się, że to nie byłoby tak trudno. Kiedy w swoim czasie Sejm uchwalił pełnomocnictwa obecnemu Rządowi, a między innemi upoważnił go do reorganizacji dawnego wydziału krajowego, czyli obecnego Tymczasowego Wydziału Samorządowego we Lwowie przez redukcję urzędników, to Rząd zamiast wykonać to pełnomocnictwo w tym duchu, w jakim ono było uchwalone, poszedł znacznie dalej, mianowicie zmieniając zupełnie zakres działania i kompetencje poszczególnych departamentów, a z drugiej strony dodając mu pewne kompetencje, wyszedł poza granice pełnomocnictw i ustaw obowiązujących, albowiem administrację dróg powiatowych i gminnych odebrał kompetentnym samorządom i oddał wydziałowi krajowemu, który się wcale o to nie upominał i który do dziś dnia zarządu tego nie objął. Rząd, wydając rozporządzenia na podstawie pełnomocnictw, obowiązany jest przestrzegać granic tych pełnomocnictw i granic obowiązujących ustaw.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#WładysławKiernik">Jeżeli będziemy mówić o stosunkach tak zwanych kresowych, to już mówcy poprzedni wyprzedzili mnie w scharakteryzowaniu tego stanu rzeczy, jaki pod tym względem obecnie panuje. Powiedziałem na wstępie, że jedną z najważniejszych wad naszej administracji jest jej parcelacja, która się dokonywa w ostatnich czasach szczególnie na ziemiach wschodnich. Ażeby ubrać w pewne kompetencje kogoś, kto obejmuje stanowisko członka Rządu bez teki, na to ogranicza się kompetencje właściwego ministra resortowego, odpowiedzialnego w myśl Konstytucji przed Sejmem i dzieli się kompetencje i odpowiedzialność. Jest wprawdzie druga odpowiedzialność konstytucyjnie przewidziana, odpowiedzialność solidarna całego gabinetu, całego Rządu, ale to jest inna odpowiedzialność, odpowiedzialność za ogólny kierunek działalności Rządu, a nie podział odpowiedzialności za resort pewnego ministra. W swoim resorcie minister bezwzględnie jest przed Sejmem odpowiedzialny indywidualnie i nie może się tą odpowiedzialnością z nikim dzielić.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#WładysławKiernik">Sekcja, którą utworzono przy komitecie politycznym dla stosunków kresowych, w swem wydaniu ostatecznem nie jest już wprawdzie takiem złem, jak się początkowo przedstawiała, jednakowoż i w tej szacie, w jakiej obecnie istnieje, nie jest wcale pomocą do poprawy naszej administracji na Kresach Wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(Głos w centrum: Kulą u nogi!)</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#WładysławKiernik">Minister Spraw Wewnętrznych musi być nie tylko odpowiedzialny, ale musi bezwzględnie trzymać rękę na pulsie całej administracji tak wewnątrz kraju, jak i na naszych Kresach. Mogą inni ministrowie pomagać mu i współdziałać w tej administracji, mogą pewne zarządzenia w granicach swego resortu przeprowadzać ale nie mogą wkraczać w jego zakres kompetencji. Podnosiłem już, że ta Sekcja komitetu politycznego rozszerzyła znacznie pojęcie naszych Kresów, która to nazwa jest mylnie stosowana, albowiem wszelkie ziemie są częścią integralną Rzeczypospolitej Polskiej i nazwa „Kresów” przysługiwaćby raczej mogła powiatom granicznym, które sąsiadują z innemi państwami. W każdym jednak razie rozszerzanie tego pojęcia na województwa Małopolski jest bezwzględnie szkodliwe ze stanowiska państwowego i ze stanowiska interesu administracji wewnętrznej. Bo jeżeli mówiło się nawet, że potrzebne jest powołanie jakiegoś specjalnego organu — ponad czy poza Ministrem Spraw Wewnętrznych i powstanie obok nowego wiceministra spraw wewnętrznych, który ma zajmować się także specjalnie Kresami, jeszcze anioła stróża w osobie Wicepremiera, to w każdym razie należy się zastrzec przeciw temu, ażeby w zakres tej kompetencji czy wpływów, czy udzielania opinii wciągać te województwa, dla których uporządkowanie stosunków nie byłoby potrzebne, bo województwa te, a mianowicie lwowskie, stanisławowskie, tarnopolskie były uporządkowane, a wprowadzenie tam działalności. Sekcji i tych zaradczych środków, które miały służyć dla uporządkowania województw wschodnich, mogło tylko chyba wprowadzić tam chaos. Jak można było podciągać pod pojęcie Kresów województwo lwowskie, które jest województwem przeważnie polskiem, w którem ludność polska liczy powyżej 50%. To województwo sięga na zachód, aż poza Rzeszów, więc do głębi t. zw. Zachodniej Małopolski, obejmuje rdzennie polskie powiaty. Stawianie w ten sposób kwestii, że województwo to może być za liczone do kresowych, jest wprost zbrodnią przeciw interesowi państwowemu i interesowi narodowemu.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#WładysławKiernik">Nie myślę tu roztaczać swojego zapatrywania na program uporządkowania stosunków na naszych Kresach Wschodnich, muszę jednak stwierdzić, że wnioski daleko sięgającej które zgłasza lewica, wnioski dotyczące autonomii terytorialnej, są jeszcze na długi czas bardzo przedwczesne. Jeżeli chodzi o ludność białoruską czy ukraińską, to bezwzględnie trzeba stwierdzić, że ludności tej nie dolega brak autonomii terytorialnej, że ona wcale jej nie żąda, Żądają tej autonomii ci, którzy tworzą programy bez współdziałania ludności samej. Ludność żąda czego innego, żąda z jednej strony bezpieczeństwa mienia i życia, z drugiej strony sprawiedliwej, świadomej swych celów, silnej administracji, żąda przyznania zagwarantowanych Konstytucją obywatelskich praw, sprawiedliwego traktowania w urzędach, gospodarczej pomocy, reformy rolnej, żąda komasacji, która jest konieczna wobec ogromnego rozdrobnienia i szachownicy, żąda ulg w podatkach, kiedy jest nędza i nieurodzaj, i żąda pomocy w odbudowie. Jeżeliby te rzeczy zostały przeprowadzone, jesteśmy przekonani, że ludność ta będzie jak najlojalniejszą, i chociaż dzisiaj część jej zwraca się ku tym, którzy przeciw Państwu występują, ku tym, którzy tworzą organizacje, mające na celu rozsadzenie Państwa, a może oderwanie jego części, to trzeba stwierdzić, że ludność ta jest bardzo często teroryzowana i często wprowadzana w błąd, a wreszcie, jeżeli odczuwa niechęć do Państwa Polskiego, to właśnie z powodu tych braków, o których przed chwilą mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#WładysławKiernik">Chcąc unormować stosunki na Kresach Wschodnich, nie możemy dziś stawiać programów, które zresztą nie są zgodne z Konstytucją. Autonomia terytorialna nie pokrywa się wcale z Konstytucją, albowiem Konstytucja przewiduje, że o ile związkom mniejszości narodowych można przyznać pewne prawa autonomiczne, to jednak tylko wyłącznie w obrębie związków samorządu z powszechnego. Art. 109 Konstytucji mówi: „Osobne ustawy państwowe zabezpieczą mniejszościom w Państwie Polskiem pełny i swobodny rozwój ich właściwości narodowościowych przy pomocy autonomicznych związków mniejszości o charakterze publiczno-prawnym w obrębie związków i samorządu powszechnego”. Nie można zatem mówić, chcąc być w zgodzie z Konstytucją, o autonomii terytorialnej, albowiem związki autonomiczne mniejszości dla pielęgnowania swoich właściwości narodowych i popierania swoich celów kulturalnych, czy gospodarczych, mogą być tworzone według Konstytucji, ale tylko w ramach samorządu powszechnego, Będzie na to pora wtedy, kiedy Rząd przyjdzie z projektem samorządu wojewódzkiego dla całej Rzeczypospolitej Polskiej, kiedy Sejm odnośną ustawę uchwali i kiedy w granicach tego samorządu wojewódzkiego będzie można zaspokoić słuszne i Konstytucją przewidziane potrzeby naszych mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#WładysławKiernik">Stosunki nasze w województwach wschodnich muszą być unormowane pod znakiem interesu Państwa i interesów ludności, kraj zamieszkującej. Interes Państwa nie może dopuścić do wprowadzenia urządzeń, czy organizacji, powodujących rozluźnienie związku tych ziem z Rzeczypospolitą Polską, a może nawet przygotowanie oderwania ich od Państwa Polskiego. Interes ludności wymaga, ażeby ona była zadowoloną i rządzoną w myśl Konstytucji uczciwie i sprawiedliwie, ażeby jej potrzeby gospodarcze, kulturalne i oświatowe były zaspokojone i ażeby także ludność polska, która zamieszkuje te ziemie, nie była traktowana, jako mniejszość narodowa, postawiona na drugim planie, lecz na równi z innemi narodowościami, kraj zamieszkującemi.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#WładysławKiernik">Jeżeli mówimy o najważniejszej reformie gospodarczej, o przeprowadzeniu reformy rolnej, to musimy się zastrzec wyraźnie, że aczkolwiek uznajemy bezwzględne prawo ludności miejscowej do uzupełniania swoich gospodarstw, do nabycia ziemi, na której mieszka, to z drugiej strony nie zgodzimy się na eksklusywne stanowisko tego rodzaju, ażeby chłop polski, który mieszka tam, gdzie jest przeludnienie, gdzie jest rozdrobnienie gruntów, gdzie jest głód ziemi, nie mógł nabywać kawałka ziemi i nie mógł założyć gospodarstwa i warsztatu pracy na całym obszarze Rzeczypospolitej, zwłaszcza na ziemi, będącej w posiadaniu wielkich właścicieli Polaków. Na tego rodzaju stanowisko eksklusywne my, jako stronnictwo ludowe, nigdy się nie zgodzimy, albowiem, idąc po linii sprawiedliwości, uznając prawo ludności białoruskiej do ziemi, musimy także żądać tych samych praw dla ludności polskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#WładysławKiernik">Przemawiając w dyskusji generalnej nad budżetem, powiedziałem, że upatruję najlepsze zabezpieczenie nasze międzynarodowe w umocnieniu naszej siły i konsolidacji wewnętrznej. Powtarzam to i dziś. Jednym z tych czynników, które mogą nam zapewnić siłę wewnętrzną, jest niezawodnie dobra i sprawna administracja, ale administracja świadoma celu, o jednolitem kierownictwie, o silnej konsekwentnej woli, a nie administracja, która ustępuje pod naporem rozmaitych chwilowych politycznych kombinacji, która pozwala redukować swoją kompetencję i parcelować swoją odpowiedzialność. Tylko wtedy, kiedy będziemy silni, znajdziemy sojuszników, przyjaciół, bo nad słabymi świat przechodzi do porządku dziennego, a liczy się tylko z silnymi. Jeżeli znajdziemy tę siłę sami w sobie, jeśli doprowadzimy do konsolidacji wewnętrznej, wówczas możemy być spokojni, że także potrafimy się oprzeć zakusom i zamachom, które dybią na całość i jedność Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Oklaski w centrum)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Zabieram głos z poczucia obowiązku, jako Minister Spraw Wewnętrznych, jedynie i wyłącznie odpowiedzialny — poza solidarną odpowiedzialnością członków Rządu wobec Sejmu — za politykę wewnętrzną kraju, pragnąc Panom zdać sprawę ze swoich działań i zamierzeń.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Staję przed Wysoką Izbą nie jako przedstawiciel tego lub innego stronnictwa, ale jako obywatel, pragnący przysłużyć się krajowi wedle sił swoich bez względu na istniejące różnice partyjne. Jeśli chodzi o własny światopogląd, to sądzę, że wystarczy, jeśli powiem, że od zarania młodości wychowałem się w atmosferze pracy i że wartość innych ludzi mierzę nie wyznawaniem tych lub innych zasad, ale miarą dokonanej dla bliźnich pracy pożytecznej.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Przystępując do omawiania spraw, związanych z budżetem resortu mego, pragnę nasamprzód złożyć szanownemu sprawozdawcy, p. pos. Rusinkowi, serdeczne uznanie za niesłychanie dokładne i wyczerpujące sprawozdanie Komisji Budżetowej, i to drukowane objętości 68 stron, które Panowie czytali, i za to niezwykłe jasne przedstawienie stanu rzeczy, którego Panowie wysłuchali w ostatni czwartek. Będzie ono dodatnim przyczynkiem dla rozwoju naszego parlamentaryzmu, będzie wzorem, jak wnikać we wszystkie arkana administracji państwowej, jak w Sejmie pielęgnować twórczą myśl państwową przy pełnem zachowaniu swobodnego zdrowego krytycyzmu wobec działalności władz państwowych. Z zadowoleniem stwierdzić mogę, że zamierzenia M. S. W, nie odbiegają od tych wytycznych, które wyłuszczył Wysokiej Izbie szanowny sprawozdawca. Nie znajduję ani jednej rezolucji Komisji Budżetowej, któraby budziła w łonie Rządu poważniejsze zastrzeżenia, i jestem przekonany, że będzie je można w okresie budżetowym w całości wykonać, o ile nie są już załatwione.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">W liniach wytycznych administracji państwowej nie widzę rażących odchyleń pomiędzy stanowiskiem Rządu a większością Wysokiej Izby. Zgoda panuje i w tem, że gospodarka jest coraz oszczędniejsza, i w tem, że koszty administracji kraju są w Polsce minimalne, i w tem, że uposażenie urzędnicze jest zbyt szczupłe i winno ulec zmianie w miarę poprawy finansów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Najpoważniejszym zarzutem, który usłyszałem z ust szanownych posłów pod adresem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, był ten, że Rząd nie wykazuje dostatecznej energii i planu działania w inicjatywie ustawodawczej. Szczególniej p. pos. Pragier dla uzasadnienia końcowego wniosku o wotum nieufności dla Ministra Spraw Wewnętrznych przytoczył, że Rząd nie przedkłada żadnych zgoła projektów, zapewniających wykonywanie praw obywatelskich, gwarantowanych Konstytucją, natomiast projektuje tylko ustawy represyjne. Sądzę, że nawet gdyby tak było, byłaby to normalna kolejność pracy ustawodawczej, ażeby młodej państwowości w pierwszym rzędzie utrwalić podstawy bytu państwowego przez zapewnienie bezpieczeństwa osobistego, ładu i porządku publicznego. Przecież to jest podstawowym obowiązkiem władzy państwowej, najpierwotniejszą jej funkcją; dopiero gdy te fundamenty gmachu państwowego są dostatecznie zabezpieczone, należy myśleć o pełnem słońca i światła umeblowanego wnętrza gmachu tego, ustawami zakreślającemi swobody obywatelskie. Ale przesłanki faktyczne p. pos. Pragiera nie były ścisłe, więc dla uzupełnienia jego wywodów przytaczam następujące fakty:</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Rząd wniósł do Sejmu już w dniu 19.6.1922 projekt ustawy o stowarzyszeniach, podpisany przez p. Ministra Kamieńskiego. Projekt ten przeleżał pół roku w Sejmie i nie był rozpatrywany. Rząd późniejszy wycofał go, jako z biegiem czasu przy szybko zmieniających się warunkach politycznych przestarzały. Nowy projekt ustawy o stowarzyszeniach jest gotowy, i ażeby zadość uczynić żądaniu pp. posłów Pragiera i Kiernika, poleciłem przedstawić projekt ten Radzie Ministrów celem przesłania go Sejmowi jeszcze w bieżącym miesiącu.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Druga zasadnicza ustawa, gwarantująca konstytucyjne swobody obywatelskie, t. j. ustawa o zgromadzeniach, była wręczona Sejmowi w dniu 7 kwietnia 1923, a więc przed więcej niż dwoma łatami, i jest od tego czasu przedmiotem obrad komisji sejmowej.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Zarzut bezczyności w dziedzinie legislatywy, podniesiony przez niektórych pp. posłów pod adresem moim, jest dla mnie — człowieka pracy — zbyt bolesny, abym go nie miał odeprzeć następującemu faktami:</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">W ciągu mego urzędowania pięciomiesięcznego wniosło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych do Wysokiej Izby w zakresie własnego resortu dwanaście projektów ustaw, w tem pięć więcej zasadniczego znaczenia, a mianowicie: dnia 7. 2. 1925 ustawę o cudzoziemcach; dnia 17. 2. 1925 ustawę o stanie wyjątkowym; dnia 18. 2. 1925 ustawę o wykonaniu praktyki dentystycznej; dnia 7. 3, 1925 ustawę o granicach Państwa; dnia 4. 5. 1925 ustawę o zasiłkach wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Jest to, jak Panowie Posłowie chyba przyznają, produkcja ustaw z jednego jedynego Ministerstwa dość obfita, tem więcej, jeśli się zważy, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oczywiście współdziała przy przygotowaniu projektów ustaw prawie wszystkich innych Ministerstw, i że w swoim ustroju nie ma specjalnej komórki legislatywnej, ale że projekty są przygotowywane przez właściwych urzędników równolegle z nadmierną ilością spraw bieżących obok niezliczonej ilości rozporządzeń i okólników. Wątpię też, czy nalegania pp. posłów na Rząd, aby przedstawiał więcej projektów, jest usprawiedliwione w czasie, gdy Wysoka Izba przy wytężonej pracy tylko z, trudem wielkim może się uporać z materiałem ustawodawczym, przedstawionym przez Rząd. Przyczem celem wyjaśnienia istotnego stanu rzeczy zaznaczam, że na 125 wniosków, wniesionych przez Rząd w r. 1924 zostało załatwionych przez ciała ustawodawcze tylko 53.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">P. pos. Pragier podniósł w szczególności zarzut wobec Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że nie przedkłada projektów ustaw, dotyczących tajemnicy listów, nietykalności osób i mieszkań oraz odpowiedzialności cywilnej urzędników za nadużycia władzy. Konstytucja polska gwarantuje powyższe prawa, ale nie sądzę, ażeby do realizacji tych praw były potrzebne odrębne ustawy, skoro ustawodawstwo krajowe ogólne, a mianowicie kodeksy karne i cywilne oraz procedury sądowe już zawierają odnośne przepisy i sankcje, zapewniające obywatelom wykonywanie tych praw konstytucyjnych. Nie wiem też, dlaczego bezczynność w tym kierunku podnoszona jest przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, skoro ustawy pomienione, zdaniem mojem, z istoty swej należałyby raczej do zakresu Ministerstwa Sprawiedliwości, jako nowelizacja obowiązujących w kraju ustaw ogólnych.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Broniąc się przed zarzutem braku energii i inicjatywy legislatywnej, podnoszonym przez kilku przedmówców, stwierdzam, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych czynne jest przy opracowaniu następujących ustaw: 1) ustawy o policji państwowej, znowelizowanej w myśl rezolucji sejmowej, przyczem obowiązek ponoszenia części kosztów policyjnych przez samorządy jest uchylony; projekt jest gotów i wejdzie w bieżącym miesiącu do Sejmu; 2) ustawy o widowiskach, regulującej sprawę przedstawień teatralnych, kin i odczytów uzgadnianej obecnie w ministerstwach; 3) ustawy prasowej, będącej obecnie przedmiotem ekspertyzy naukowej; 4) ustawy o ustroju władz administracyjnych; 5) ustawy o postępowaniu administracyjnem; 6) ustawy o postępowaniu karno-administracyjnem; 7) ustawy o podziale terytorialnym Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Poza powyższemi projektami dojrzewającemi rozpoczęto wstępne prace nad zagadnieniami, mającemi kapitalne znaczenie dla sprawności administracji Państwa, a mianowicie: 1) nad sprawą organizacji urzędów stanu cywilnego, mającej objąć państwową rejestrację urodzeń, zgonów i ślubów, z czem łączy się sprawa ślubów cywilnych i rozwodów przez sądy cywilne; droga do ujednostajnienia przepisów w tym kierunku w całem Państwie wolną jest z chwilą ratyfikacji konkordatu; 2) sprawa rozgraniczenia podatków pomiędzy Państwo i samorządy w myśl art. 69 Konstytucji; jest tendencją Rządu, aby sprawę finansów komunalnych skoncentrować w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, w tym celu nowy statut Ministerstwa przewiduje specjalny wydział; 3) sprawa zaprowadzenia w całem Państwie sądów administracyjnych, aktualna ze względu na dozór wykonywany nad działalnością samorządu w myśl art. 70 Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">P. pos. Pragier podniósł wreszcie zarzut, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie przygotowuje samorządu wojewódzkiego wbrew ustawie ramowej z dnia 26 września 1922 roku o zasadach powszechnego samorządu wojewódzkiego. I ten zarzut nie jest słuszny. Prace bowiem nad projektem ustawy o samorządzie wojewódzkim są już dawno podjęte i projekt odnośny przygotowany. Skoro jednak Sejm dotychczas nie uchwalił ani ustawy o gminie wiejskiej i miejskiej, ani ustawy o ustroju powiatowym, to nie jest możliwe przedłożenie ustawy o samorządzie wojewódzkim, bo tenże jako nadbudowa organicznie zależy od ustroju tamtych niższych komórek. Pozatem samorządy wojewódzkie, jeśli mają być samowystarczalne, winny mieć zapewnione stałe i wystarczające źródła dochodów, co znowu związane jest z zasadniczą zmianą finansów komunalnych, bo ustawa o tymczasowym uregulowaniu finansów komunalnych z dnia 11.8. 1923 nie daje dostatecznych źródeł dochodów, czego dowodem, że istniejące samorządy wojewódzkie w Poznańskiem i na Pomorzu nie mogą się obyć bez dotacji państwowych.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Szanowni posłowie, krytykujący działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nie ograniczyli się do zarzucenia winy temuż z powodu braku inicjatywy ustawodawczej, ale winili Ministra i za to, że Sejm ustaw przedłożonych przez Rząd dotychczas nie uchwalił. Chodzi tu szczególnie o ordynację wyborczą do gminy wiejskiej. P. pos. Kozłowski m. in. dopatrzył się winy Rządu w tem, że przedstawiciel Rządu w komisji nie broni tezy, że wybory pluralne nie są sprzeczne z zasadą powszechności wyborów, przewidzianą w Konstytucji. Otóż sądzę, że jeżeli Rząd w lutym 1924 r. wniósł taką ustawę wyborczą do Sejmu, to tę kwestię przesądził. Rząd obecny nie może podnosić wątpliwości konstytucyjnych, bo byłoby to równoznacznem z oskarżeniem Ministrów ówczesnych o działalność antykonstytucyjną.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Rząd nie wyraził żadnego desinteressement w tej sprawie; nie dał tylko oświadczenia odmiennego od projektu ustawy. Natomiast Rząd przykłada wagę wielką do jak najprędszego uchwalenia ustaw samorządowych, czego dowodem że kilkakrotnie interweniowałem osobiście, prosząc usilnie członków Komisji Administracyjnej o przyśpieszenie tempa toku obrad, jak dotąd bezskutecznie.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Sądzę, że z powyższego przedstawienia działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w dziedzinie ustawodawczej Wysoka Izba nabierze przekonania, że zarzuty pp. posłów o bezczynności czy bezplanowości Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie były uzasadnione. W naszkicowanych zamierzaniach ustawodawczych ujawnia się program działania Ministerstwa na najbliższe dwa lata; wyrażam nadzieję, że po uchwaleniu całego kompleksu ustaw omówionych sprężystość władz administracyjnych wzrośnie niepomiernie.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Przechodząc do kwestii związanych z ogólną administracją kraju, nie chciałbym pozostawić bez sprzeciwu wywodów szanownego sprawozdawcy co do nienormalnego jakoby rozmieszczenia liczby urzędników w różnych województwach. P. referent uważał za nienormalne, że na woj. poznańskie ma etatów urzędniczych 660, podczas gdy województwo nowogródzkie ma ich tylko 215. Otóż w przeciwieństwie do p. referenta uważałbym ten stosunek urzędników za normalny. Życie gospodarcze i społeczne w dzielnicach zachodnich jest conajmniej trzy razy tak złożone, jak w województwach wschodnich, świadczy o tem gęstość linii kolejowych, ilość agentur pocztowych, cyfry wpływów podatkowych w dzielnicach zachodnich w porównaniu ze wschodniemi. Gdy więc spis ludności wykazuje w województwie poznańskiem 1974000 mieszkańców, a w nowogrodzkiem 822000, gdy Poznańskie ma 37 starostw, a Nowogrodzkie 7, wynikałoby przy uwzględnieniu różnicy stopnia cywilizacyjnego mieszkańców tych dwóch województw, że poznańskie województwo powinno mieć nie trzy razy tyle urzędników co nowogrodzkie, jak faktycznie jest, ale wiele razy więcej. W istocie więc liczba urzędników województwa nowogródzkiego wydawać się może nadmierną, i tylko specyficzne warunki województw wschodnich uzasadniają tę stosunkowo wysoką liczbę urzędników w województwie nowogródzkim. Nie przeczę jednak, że dokładne wniknięcie w stan rozmieszczenia urzędników w poszczególnych województwach, kulturalnie do siebie zbliżonych, może być pożyteczne i może doprowadzić do usunięcia pewnych nieprawidłowości. Jako zasadę naczelną chciałbym jednak postawić, że nie należy deprecjonować administracji kraju w zachodnich dzielnicach, a raczej należy podnosić stan zarządu państwowego w dzielnicach wschodnich do poziomu zachodniego. Słuszne były uwagi, że w województwach wschodnich należy urzędnika państwowego przybliżać do ludności. Rząd idzie w tym kierunku, stwarzając na Kresach Wschodnich nowe starostwa; obecnie zamierzone jest utworzenie starostwa w Mołodecznie. Jednakże działalność Rządu na tej drodze jest utrudniona z powodu braku odpowiednich środowisk miejskich i braku gmachów państwowych, a hamująco działa również wzgląd, że powiaty muszą być dość liczebne i zasobne, ażeby mogły utrzymać własnym kosztem samorząd powiatowy.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Tenże sam wzgląd na gospodarkę samorządową skłania Rząd do poglądu, aby i województwa były tak wielkie i liczebne, ażeby mogły utrzymać żywotny samorząd wojewódzki. Rząd rozważa, czy nie należałoby znieść województwa nowogródzkiego ze względu na nikłą ilość mieszkańców i ich ubóstwo, niezdolne nawet do podtrzymania samorządu gminnego i powiatowego. Sprawa jest jeszcze w toku rozważań, bo wchodzą w rachubę momenty narodowościowe, skarbowe i wojskowe, które należy przytem uwzględnić. Ze zwłoką stąd wynikłą wiąże się sprawa obsadzenia województwa nowogródzkiego przez wojewodę cywilnego, oraz sprawa zamiany delegatury Rządu w Wilnie na województwo.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Łącznie z tym przedmiotem chciałbym odeprzeć zarzut p. pos. Popiela, jakobym za czasów urzędowania swego dał wyraz konieczności połączenia województwa pomorskiego z poznańskiem. Wyjaśniam, że były w r. ubiegłym projekty przyłączenia kilku powiatów wielkopolskich do Pomorza w celu wzmocnienia tegoż województwa, motywowane m. in. tem, że samorząd pomorski jest zbyt słaby i nie może wydołać obowiązkom.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Gdy jednak jest wiadomą rzeczą, że i samorząd poznański nie jest samostarczalny, i budżet tegoroczny dla obydwóch samorządów wykazuje dotacje państwowe, wyraziłem zdanie, że logicznem rozwiązaniem tej niewystarczalności obydwóch samorządów wojewódzkich byłoby połączenie obydwóch w celowy związek gospodarczy celem uzyskania oszczędności. Jeśli gazety coś innego napisały, to doniesienia te nie były ścisłe.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Nie uważam, ażebym mógł czas Wysokiej Izby zajmować wyjaśnieniami co do poszczególnych wypadków nadużyć i przykładów niedołęstwa władz administracyjnych, Mogę tylko oświadczyć sumiennie, że każdy wypadek nadużycia urzędników ścigam z bezwzględną surowością. Selekcja urzędników odbywa się w tempie niezwykle szybkim, obawiam się, czy nie w zbyt szybkiem. Dochodzą mnie skargi na nadużycia, ale coraz częściej także skargi na zbyt częstą zmianę urzędników. Przed niedawnym czasem usłyszałem z ust delegacji obywatelskiej z jednego powiatu województwa białostockiego krzyk wprost rozpaczy, że w ciągu kilkuletniego istnienia Państwa mianuję 11 z rzędu starostę powiatowego. Energia w tępieniu nadużyć jest wskazana, ale nie może się wyradzać w skłonność zbyt pochopnego usuwania urzędnika bez gwarancji, że następca będzie lepszy. Jeśli administracja państwowa odczuwa jako szkodę, że na czele tejże stoi w przeciągu 6 1/2 lat 18 Minister Spraw Wewnętrznych, to można to wytłomaczyć w centralnej instancji zmiennemi w zaraniu państwa stosunkami politycznemi i silnem ścieraniem się nerwów pod brzemieniem odpowiedzialności i nawałem pracy; na stanowiskach niższych instancji, wymagających wniknięcia osobistego w lokalne stosunki, częste zmiany urzędnicze mogą się odbić na Państwie fatalnie.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Trudność administrowania krajem, jak to słusznie wykazał szanowny referent, polega na różnolitości ustawodawstwa, na wartkim biegu naszego życia społecznego i na braku wyszkolenia naszych urzędników. Poprawa w administracji Państwa jest jednak widoczna; nie można stanu chaotycznego z przed 5–6 lat porównywać z dzisiejszym, w którym zasada praworządności i obowiązkowości urzędniczej stałe robi postępy. Skargi na zbyt częste i dotkliwe kary administracyjne uznałem za słuszne i drogą okólników poleciłem wymierzanie kar miernych, uważając, że np. dla ludności wiejskiej wymiar kary wartości kury lub gęsi już stanowi uszczerbek znaczny w gospodarce domowej. To też w ostatnich miesiącach sarkania ludności w tym względzie ucichły. Gdyby gdzieśkolwiek miały się ujawniać nadużycia, zaradzę złemu bezzwłocznie.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Jako obywatel, przyzwyczajony do szybkich decyzji i osiągania celu najprostszemi drogami, staram się tępić wybujałości biurokratyczne i przyspieszać załatwianie spraw. Praca to żmudna, wymagająca dużej cierpliwości, ale sądzę, że i w tym kierunku, choć nieznacznie, stosunki w naszych urzędach ulegają poprawie.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Najszerszej krytyce Wysokiej Izby, jak corocznie, poddaną została Policja Państwowa.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Zrozumiałe jest to z dwóch względów: najpierw dlatego, że korpus policji, wynoszący około 37.000 funkcjonariuszy, styka się codziennie bezpośrednio z ludnością, a po drugie, że żyje w nas jeszcze pewien atawizm zaborczy, który nie pozwala wyzbyć się nam uczucia, że policja to coś zasadniczo nam wrogiego. Jeśli przyzwyczaimy się patrzeć na policję, jako urządzenie Państwa Polskiego, niezmiernie pożyteczne, bo zabezpieczające nam bezpieczeństwo osobiste, to sąd o policji już złagodnieje. Nie mogę zaprzeczyć, że w tak licznym korpusie, złożonym często z ludzi bez dostatecznego wyszkolenia, muszą się znaleźć jednostki, skłonne do nadużyć. Ale równocześnie muszę z całym naciskiem stwierdzić, że władze naczelne nie przepuszczają bezkarnie policji najdrobniejszych przekroczeń służbowych, a tem mniej przestępstw karnych. Podkreślam tutaj, co szanowny referent podał w swojem sprawozdaniu, a mianowicie, że w r. 1924 śledztwa dyscyplinarne przeciw funkcjonariuszom policji doprowadziły do 2400 wydaleń, sądzę, że to samo już dostatecznym jest dowodem, z jaką sumiennością oczyszcza się korpus policyjny z naleciałości niepożądanych. Nie mając dostatecznego rezerwoaru w postaci wysłużonych podoficerów dla kandydatów policyjnych, musieliśmy zapełniać kadry policji materiałem mniej wartościowym, Ale dobór sił dokonywa się sprawnie i skutecznie, co na zewnątrz ujawnia się stałą poprawą sprężystości i sumienności policji.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Mam wrażenie, że społeczeństwo przekonało się w dniach 1 i 3 maja, że policja umie spełniać swe zadania ze stanowczością i z taktem. Niesłuszną jest rzeczą uważać korpus policji za gromadę rozbitków życiowych i niedołęgów, skłonnych do przestępstw wszelkiego rodzaju. Ja widzę w przeważnej części korpusu policyjnego tyle chęci służenia krajowi, tyle ofiarności i poświęcenia, że z dumą przyjmuję nadany mi przez p. Pragiera tytuł Ministra Policji.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Usłyszeliśmy tutaj mnóstwo żali i skarg na postępowanie władz administracyjnych i policji ze strony przedstawicieli mniejszości narodowych, Nie mogę wchodzić w szczegóły na pełnem posiedzeniu Wysokiej Izby, gotów jestem udzielić każdemu z posłów żalących się wyjaśnień najszczegółowszych, gotów jestem przy ważniejszych wypadkach wysłać osobnych delegatów na miejsce celem sprawdzenia istotnego stanu rzeczy. Podkreślam, że przytoczone tutaj wypadki nadużyć władzy są nieprawdopodobnie przejaskrawione i niesłusznie uogólniane.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Pp. posłowie nie przytoczyli przy skargach swych ani jednego wypadku, gdzieby winny urzędnik nie był pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej lub sądowej; jest to w praworządnej Rzeczypospolitej Polskiej nie do pomyślenia. Każdy obywatel polski, czy to Polak, Rusin, Niemiec czy Żyd, cieszy się w polskiem demokratycznem Państwie równą ochroną prawa, dla wszystkich otwarta jest droga do obrony przed krzywdą. Jako odpowiedzialny wobec Sejmu urzędnik naczelny oświadczam tutaj z najgłębszego przekonania, że będę dochodził każdej krzywdy ludzkiej wszelkiemi środkami prawnemi, bo uważam, że jestem powołany w pierwszym rzędzie do tego, aby krzywdy ludzkiej było w kraju jak najmniej. Natomiast z bezwzględną surowością prawa spotkają się te nieliczne jednostki, które żyją krzywdą innych, przygotowując zamachy na życie i mienie współobywateli swoich. Jest moim obowiązkiem, aby tych dosięgła kara natychmiastowa i skuteczna.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#MinisterSprawWewnętrznychRatajski">Na koniec stwierdzam jedno: jest jeszcze dużo złego w Polsce, ale jest i żywa chęć poprawy. Postęp w budowie maszyny państwowej jest oczywisty, widzą i podziwiają obcy bez zastrzeżeń; w kraju własnym nie widzą go tylko ci, co go widzieć nie chcą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Kordowski,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AntoniBonifacyKordowski">Wysoka Izbo.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AntoniBonifacyKordowski">Rząd p. Grabskiego miał do spełnienia dwa zadania, kiedy brał w swoje ręce ster władzy w Polsce. Pierwsze zadanie to sanacja Skarbu, drugie, to uspokojenie, a właściwie uporządkowanie administracji w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AntoniBonifacyKordowski">P. Grabski, przystępując do sanacji Skarbu Państwa, zastosował metodę tego rodzaju, że oparł się na lewicy społecznej, na lewicy sejmowej, rozumiał bowiem, że prawica społeczna, reprezentowana w Sejmie przez Związek Ludowo-Narodowy i inne stronnictwa prawicy, nie poprze go w tem zamierzeniu. Zażądał od szerokich warstw pracujących spełnienia niezwykle ciężkiego obowiązku i całe społeczeństwo z wyjątkiem sfer posiadających, co zresztą zostało z tej trybuny stwierdzone przez samego p. Ministra Grabskiego, obowiązek swój spełniło.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#AntoniBonifacyKordowski">Gdy zaś przyszło do przeprowadzenia drugiego zadania, wtedy p. Minister Grabski począł stosować inną metodę, mianowicie metodę nienarażania się prawicy, a jednocześnie, nie czując się pewnym, czy prawica poprze go za to, że śmiał w dość stanowczy sposób przeprowadzić swoje postulaty w dziedzinie sanacji Skarbu, zastosował tę zasadę, o której nam tu z trybuny sejmowej mówił, mianowicie dobierania ministrów do gabinetu parami, Ja uważam, że społeczeństwo polskie tym piaskiem nie da sobie oczu zasypać i stwierdzam zarazem, że w gabinecie p. Grabskiego niema ani jednego człowieka, któryby pochodził z lewicy społecznej, z lewicy sejmowej, niema ani jednego takiego ministra, za któregoby lewica sejmowa wzięła na siebie całkowitą odpowiedzialność. Mimo to, p. Grabski, czując się niepewnym, zastosował swego rodzaju metodę personalną. Eksploatował, nie chcę bowiem innem wyrażeniem tej metody określić, niektóre stronnictwa lewicy, a do tych stronnictw należało przedewszystkiem nasze stronnictwo. Mówię w tej chwili o p. Ministrze Tugucie, który pomagał p. Grabskiemu, wyjeżdżając do Włoch, do Anglii, do Francji wtedy, kiedy chodziło o sanację Skarbu, kiedy chodziło o to, ażeby nazewnątrz stwierdzić, że rząd p. Grabskiego jest oparty na demokratycznej lewicy społecznej.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#AntoniBonifacyKordowski">Byliśmy eksploatowani i wtedy, kiedy p. Tugutt wszedł do gabinetu p. Grabskiego, rzekomo dla przeprowadzenia sanacji stosunków kresowych. Nikt bowiem nie zaprzeczy, że stosunki, panujące na ziemiach wschodnich, są tak bolesną raną, iż grożą w każdej chwili potężnym kataklizmem w naszym organizmie państwowym. Tymczasem p. Tugutt odgrywał rolę dla nas zupełnie niezrozumiałą, już po kilkumiesięcznej jego działalności można było stwierdzić, że nie mógł przeprowadzić żadnego zadania, które z jego punktu widzenia, przedewszystkiem z punktu widzenia interesów całego narodu polskiego, były niezbędne do przeprowadzenia na ziemiach wschodnich. Sabotowano go w gabinecie. Nie chcę brać w obronę p. Tugutta; jest on na tyle poważnym człowiekiem, że rozumie sam, jakie jest jego stanowisko. Minister Tugutt musiał się ograniczyć do tego, że przedstawiane mu interwencje i sprawy o zasadniczem znaczeniu przesyłał do odpowiednich ministrów, jednem słowem spełniał rolę urzędu pocztowego przy Prezydjum Rady Ministrów. Żeby to moje twierdzenie nie było gołosłowne, przeczytam Panom pismo z Prezydjum Rady Ministrów L. 106 z dnia 14 kwietnia, w którem p. Minister Tugutt komunikuje mi:</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#AntoniBonifacyKordowski">„W odpowiedzi na pisma: 1) W sprawie nadużyć w gminie Stepańskiej na Wołyniu, 2) w sprawie aresztowania Zasimowicza, 3) w sprawie nadużyć wojska i sekretarza gm. Biełskowola, 4) w sprawie odmowy wójtów udzielania zaświadczeń na informacjach pożyczkowych Banku Rolnego, komunikuję, że skierowałem sprawę do właściwych ministerstw w celu ostatecznego załatwienia”.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#AntoniBonifacyKordowski">Podpisano na oryginale: min. Tugutt.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#AntoniBonifacyKordowski">Nie wiem, jak i kto sobie będzie interpretował tego rodzaju załatwianie spraw, dotyczących ziem wschodnich, przez wicepremiera, powołanego do załatwiania wszystkich spraw na ziemiach wschodnich. Koncepcja z wicepremierem Tuguttem do spraw wschodnich, zdaniem naszego stronnictwa, jest albo źle zagraną farsą, albo odnosi się wrażenie, jak gdyby p. Minister Tugutt stanowisko swoje w gabinecie traktował jako pomost na okres inkubacyjny tworzenia się nowego stronnictwa, gdyż dotychczas nic nie robi i sam to przyznaję publicznie, że nic zrobić nie może.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#AntoniBonifacyKordowski">W dziedzinie spraw wewnętrznych, może najważniejszej dla stosunków kresowych, rządzi formalnie p. Minister Ratajski. Kilka miesięcy temu oświadczyliśmy z tej trybuny, że nie chcemy utrudniać p. Ministrowi Ratajskiemu pracy, a p. Minister Ratajski wzajemnie oświadczył nam, że aczkolwiek nie zna stosunków kresowych zupełnie, tem niemniej dołoży wszelkich starań, żeby tamtejsze stosunki były uporządkowane. Niestety, mimo jego dobrej woli, której nie chcę z tego miejsca kwestionować, ministerstwem rządzi p. Wiceminister Smólski, na potwierdzenie czego przedstawię Panu Ministrowi kilka, może kilkanaście dowodów, że p. Minister nie wiedział czasem nawet, co podpisuje. Mam takie dokumenty w ręku. Na posiedzeniu Komitetu Politycznego Rady Ministrów, albo w innych objawach swego urzędowania nie ma p. Minister żadnego planu co do sanacji stosunków kresowych, a jego oświadczenie z trybuny przed chwilą, zarzucające jakoby przemówienia posłów z mniejszości narodowych nie odpowiadały rzeczywistości, nie jest szczere, gdyż sam p. Minister w to nie wierzy, otrzymuje bowiem od nas od czasu do czasu fakty, stwierdzające niezwykłe nieludzkie zachowanie się urzędników administracji i policji na ziemiach wschodnich. Przypomnę Panu Ministrowi sprawę p. Biegańskiego i Wojteckiego, jeżeli sobie dobrze przypominam te nazwiska, przedstawione przez posła Jeremicza, sprawę, w której Pan Minister musiał mimo wszystko stwierdzić nieludzkie, bestialskie zachowanie się wobec obywateli Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych Ratajski: Zostali ukarani)</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#AntoniBonifacyKordowski">To nie wyczerpuje sprawy, że zostało ukaranych dwóch czy trzech policjantów, tu trzeba jakiejś metody i planu uniemożliwiającego takie postępowanie. Przez samo tylko karanie i wydalanie policjantów Rząd może pozbyć się wielu urzędników, którzy w innych warunkach administracji mogliby być dobrymi urzędnikami państwowymi, Dlatego też nie wystarcza nam tylko karania urzędników, ale wymagamy planu, wymagamy tego, ażeby wreszcie stosunki kresowe zaczęły być stosunkami ludzkiemi, nie obrażającemi godności i powagi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#komentarz">(Głos: Panie Kolego, to jest system i plan rządzenia.)</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#AntoniBonifacyKordowski">Choćby się Pan Minister Ratajski nie wiem jak odrzekał tu od tego, że swojego stanowiska nie wyzyskuje dla celów politycznych i partyjnych, to tem niemniej nie pozostaje obcem dla społeczeństwa to wrażenie, że sanacja na ziemiach wschodnich, przeprowadzana przez jego Wiceministra Smólskiego, jest robotą par excellence partyjną. P. Wiceminister Smólski, przystąpiwszy do swojego urzędowania, przedewszystkiem wydał znamienny okólnik, zabraniający urządzania wieców poselskich.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(Głos: Bardzo dobrze.)</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#AntoniBonifacyKordowski">Jest to istotnie bardzo dobrze dla Panów, zaraz też wyjaśnię, dlaczego jest to dla Panów „bardzo dobrze”, a mianowicie my jako posłowie kresowi, idąc na rękę Rządowi i chcąc stwierdzić, że nie wiece poselskie są przyczyną stosunków tam panujących, że inne są źródła tych zabagnionych stosunków, zaniechaliśmy urządzania wieców, tymczasem posłowie z partii p. Smólskiego objeżdżają Kresy i buntują ludność dosłownie — buntują ludzi. Straszą bowiem ludność nasłaniem wojska, paleniem wsi i t. d. Taki wiec urządził w Pińsku p. Jankowski i takich wieców urządziło na ziemiach wschodnich i więcej posłów prawicowych.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#AntoniBonifacyKordowski">Szanowni Panowie! Drugim momentem działalności p. Wiceministra Smólskiego jest kwestia rugów na stanowiskach urzędników administracyjnych, Gdyby p. Wiceminister mógł się wznieść na poziom bezstronności państwowej, nie mielibyśmy nic przeciw temu; jednakże Wiceminister Smólski, usuwając urzędników niezdatnych, którzy tam się zdemoralizowali, wprowadza swoich partyjnych członków. Jak te rządy będą wyglądały na przyszłość, mogą Panowie osądzić choćby z samego stanowiska Chrześcijańskiej Demokracji i innych stronnictw 8-ki względem stosunków kresowych obecnie i względem mniejszości narodowych. Stanowisko Panów jest tego rodzaju, że pod wpływem administracji urzędników, Waszego stronnictwa pochodzących, tam się nigdy nie uspokoi.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#AntoniBonifacyKordowski">Wreszcie jeszcze jednym momentem polityki p. Wiceministra Smólskiego są masowe aresztowania. Dywersje w województwach wschodnich dokonywane są niezawodnie pod wpływem czynników zewnętrznych, ale tej dywersji na spotkanie poszły zarządzenia Wiceministra Smólskiego, wzmagające nieraz tę dywersję, albowiem aresztując po 200, 300 osób naraz i osadzając w więzieniu, wzmaga się zamieszanie. Jedynym zaś dodatnim momentem jest to, że się oddaje aresztowanych do władz prokuratorskich. I tu właśnie p. Wiceminister Smólski zawiódł się, jedyną bowiem jeszcze instytucją w Polsce, do której można mieć zaufanie, są sądy Rzeczypospolitej nawet na ziemiach wschodnich. Proszę Panów, w województwie nowogrodzkiem aresztowano 400 kilkadziesiąt osób, lecz władza sądowa widząc, że aresztowania te były naciągnięte, że była to odpowiedź terorem na teror dywersyjny, urządzony z zewnątrz Państwa,...</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#AntoniBonifacyKordowski">...pozostawiły w aresztach tylko kilkadziesiąt, bo 20–30 osób; a jacy ludzie są aresztowani i więzieni wystarczy przypomnieć chociażby o tym Zasimowiczu, o którym pisałem do p. Tugutta, że znaleźli u niego w mieszkaniu, w którem mieści się posterunek policyjny, 20 ładunków karabinowych i połamaną słuchawkę telefoniczną. Jest to inteligent, nauczyciel, mógł się uczyć czy dla celów szkolnictwa badać,...</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#AntoniBonifacyKordowski">... a jest zaaresztowany i poszlakowany o zbrodnię przeciw Państwu. Temu człowiekowi wytacza się oskarżenie z art. 102 k. k., t. j. zarzuca mu się zbrojne powstanie przeciw Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#AntoniBonifacyKordowski">Mamy jeszcze lepsze wypadki: oto znajduje się u chłopa skórkę zajęczą i przez logiczne rozumowanie dochodzi się do takiego wniosku, ponieważ jest skórka, więc zając musiał być zabity, a zatem była strzelba, strzelba miała służyć do powstania, eo ipso oskarżenie z art. 102 k. k. Wystarczy Panom ten bieg rozumowania. P. Wiceminister Smólski, przeprowadzając zmiany personalne na ziemiach wschodnich, nie waha się przyjmować na stanowiska bardzo odpowiedzialne ludzi, którzy przed kilku laty albo byli usunięci z urzędu za nadużycia, albo byli poszlakowani o nadużycia. Między innemi został mianowany w województwie wołyńskiem p. Rutkowski, który w 1923 roku był wydalony ze stanowiska starosty sarneńskiego za nadużycia. Nie było bowiem takiej dziedziny w administrowanem przez niego starostwie sarneńskiem, w którejby p. Rutkowski nie popełnił nadużyć, względnie nie zabagnił tej dziedziny administracji, w tej chwili zaś jest mianowany naczelnikiem wydziału bezpieczeństwa publicznego, o ile jestem co do tego stanowiska dobrze poinformowany. W liście otwartym do p. Ministra Tugutta przytoczyłem w kilkunastu punktach niesłychane nadużycia obecnego starosty sarneńskiego, na które to zarzuty p. Minister Ratajski odpowiedział mi, że nie znalazł podstaw do dalej idących zarządzeń. Oświadcza p. Minister, że są to tego rodzaju nadużycia, iż p. Minister nie znajduje podstaw do dalej idących zarządzeń. Ale tem niemniej stwierdzam, że jak długo będą urzędowali na ziemiach wschodnich tego rodzaju ludzie, którzy mogą się tylko poszczycić wyjątkową zdolnością do wypijania niezmiernej ilości trunków czy to w czasie urzędowania, czy poza urzędowaniem, tak długo spokoju na ziemiach wschodnich nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#AntoniBonifacyKordowski">Proszę Panów! P. Minister w dzisiejszej odpowiedzi swojej zignorował całkowicie zarzuty, stawiane mu przez poszczególnych przedstawicieli klubów sejmowych co do stosunków panujących na ziemiach wschodnich. A trzeba stwierdzić, że interesuje się temi stosunkami całe społeczeństwo, interesuje się w najwyższy sposób i prasa. Czytamy między innemi w „Kurierze Porannym” ustęp taki:</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#AntoniBonifacyKordowski">„Bo albo prawdą jest to, co głoszą posłowie białoruscy i ukraińscy, a czego cicho słuchają nawet członkowie prezydjum Sejmu i posłowie Polacy z kresów, że władze administracyjne i więzienne na wschodzie obcinają kobietom piersi, wbijają aresztowanym niewinnie szpilki za paznogcie, wytaczają z więźniów krew, masakrują, maltretują ludność etc., etc., a w takim razie Sejm winien zapłonąć oburzeniem i pociągnąć Ministra do odpowiedzialności surowej, albo też pp. posłowie Taraszkiewicz, Podhorski i inni kłamią, rzucają oszczerstwa, a w takim razie uczciwy Rząd winien ich napiętnować, szkodzą bowiem nie tyle p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, ile dobrej opinii Państwa na terenie międzynarodowym”.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#AntoniBonifacyKordowski">Panie Ministrze, to zdanie opinii publicznej w Państwie nie mogło być Panu obce i Pan Minister obowiązany był z tej trybuny zareagować i stwierdzić wobec całej Polski i całego świata, że to, co ci posłowie mówią, to co mówię i ja, i co mówią posłowie z całego klubu Wyzwolenia, jest nieprawdą, Pan Minister obowiązany był przyjść tutaj z dokumentami, z faktami zaprzeczającemu Ja wiem jednakże, że Pan Minister z faktami zarzucającemi kłam twierdzeniom posłów białoruskich i ukraińskich nie przyjdzie, bo jeżeli przyjdzie z faktami, to raczej potwierdzającemi ten straszny i bolesny dla Polski stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Głos: Panie Pośle, jeżeli Posłowie przestaną podburzać, to będzie na Kresach jak największy spokój.)</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#AntoniBonifacyKordowski">Proszę Panów, brak czasu na to, ażeby robić szczegółowy przegląd dotychczasowej działalności Rządu. Pan Minister przytoczył nam szereg swoich zamierzeń, Jeszcze raz przeto muszę przypomnieć, Panie Ministrze, że myśmy Panu Ministrowi nie robili trudności wtedy, kiedy Pan obejmował swój urząd, bo wierzyliśmy, że Pan jako samorządowiec, przynajmniej w dziedzinie samorządowej, coś zrobi, a tymczasem nie zrobił Pan nic nawet w tej dziedzinie. Pod rządami Pana Ministra dzieją się rzeczy, już nie tylko na ziemiach wschodnich, ale w całej Polsce, na które Pan sam się zżyma. Mamy dziś ustosunkować się do Pana, na podstawie tego, co p. Minister zamierza zrobić. Nie, Panie Ministrze! Każdego człowieka we wszystkich stosunkach ludzkich sądzi się po tem, co już zrobił. Mnie się zdaje, że p. Ministrowi stosunki w Kongresówce i na ziemiach wschodnich są obce, że p. Minister źle się tu czuje i pragnąłbym stwierdzić w imieniu potężnej części społeczeństwa polskiego, że społeczeństwo polskie także się źle czuje z p. Ministrem.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#AntoniBonifacyKordowski">Pragnęliśmy widzieć w osobie p. Wicepremiera Tugutta człowieka, któryby podjął szereg zadań, sanujących stosunki w administracji na ziemiach wschodnich. Przypuszczaliśmy, że p. Wicepremier Tugutt przedewszystkiem przystąpi do opracowania i przeprowadzenia ustawy o autonomii terytorialnej na podstawie artykułu 3 Konstytucji. Ust. 4 artykułu 3 Konstytucji brzmi wyraźnie:„Rzeczpospolita Polska, opierając swój ustrój na zasadzie szerokiego samorządu terytorialnego, przekaże przedstawicielstwom tego samorządu właściwy zakres ustawodawstwa, zwłaszcza w dziedzinie administracji, kultury i gospodarstwa, który zostanie bliżej określony ustawami państwowemi”.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#AntoniBonifacyKordowski">Proszę Panów! Dla nas autonomia terytorialna nie jest tylko zachęceniem kogoś do tego, ażeby głosował na nasze stronnictwo przy wyborach do Sejmu, czy innych ciał ustawodawczych. Dla nas autonomia terytorialna jest kwestią przedewszystkiem dobrych stosunków z narodami ukraińskim i białoruskim i ten postulat był i jest zawsze naszym postulatem. Jeżeli p. Minister Tugutt wszedłszy do Rządu, uważał, że nie obowiązują go enuncjacje, rzucane z tej trybuny w naszem imieniu, to powinien był się odrazu odgrodzić od tego, albowiem kilkakrotnie stwierdzał, że stronnictwo, które wówczas reprezentował, stoi na stanowisku wprowadzenia na ziemiach wschodnich autonomii terytorialnej. Mniemaliśmy, że p. Minister Tugutt celem zbliżenia społeczeństwa ziem wschodnich do Polski zarządzi nowe wybory do ciał samorządowych, do gmin, miast i powiatów, gdyż jest to pierwszy warunek zbliżenia społeczeństwa do Państwa. Kto zna stosunki ziem wschodnich, kto wie, w jakich warunkach wójtowie i rady gminne były wybierane, ten musi stwierdzić, że jednym z ważkich momentów zbliżenia społeczeństwa ziem wschodnich do Polski jest natychmiastowe przeprowadzenie wyborów do ciał samorządowych. P. Tugutt tego nie zrobił.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#AntoniBonifacyKordowski">Chociaż p. Tugutt stał i stoi na tem stanowisku, że resort jego aczkolwiek nieokreślony, gdyż jest ministrem bez teki, obejmuje między innemi województwa wschodnie małopolskie, nie przystąpił do wykonania ustawy o samorządzie wojewódzkim tych województw. Te stosunki będą zawsze wywoływały takie zgrzyty niesłychane, jak tego dowodem przemówienie p. Skrzypy. Jak długo te stosunki nie są unormowane, tak długo nie będziemy mogli mieć zaufania ani do p. Ministra Ratajskiego, ani do p. Wiceministra Smólskiego, ani do p. Wicepremiera Tugutta, ani do Prezesa Rady Ministrów p. Grabskiego jako odpowiedzialnego za całość stosunków panujących w Polsce. Czy p. Tugutt za kilka dni ustąpi, czy nie, pragnę stwierdzić z tej trybuny, że ponosi on odpowiedzialność za obecną działalność i p. Ministra Ratajskiego i Wiceministra Smólskiego. „Głos Polski”, pismo wychodzące w Łodzi, komunikuje co następuje: „Oczywiście kiedyś w gabinecie p. Grabskiego mogą zajść te lub inne zmiany. — Wszystkie kwestie sporne między Wicepremierem Tuguttem a p. Ratajskim zostały uzgodnione, sekcja do spraw województw wschód nich w tych dnach rozpocznie ożywioną pracę. Czekamy na tę ożywioną pracę i jak długo nie zobaczymy skutków tej ożywionej pracy, tak długo zaufania do p. Ministra mieć nie możemy i dlatego popieramy wniosek p. Pragiera, ażeby skreślić 100 zł. z uposażenia p. Ministra Spraw Wewnętrznych, a jako votum nieufności do całego Ministerstwa, składamy wniosek następujący:</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#AntoniBonifacyKordowski">„W wydatkach zwyczajnych w dziale 1 § 10 skreślić sumę 3.000.000 złotych na fundusz dyspozycyjny”.</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#AntoniBonifacyKordowski">Nie możemy bowiem przykładać ręki do tego i nie pozwolimy, ażeby podatki przez lud polski pracujący płacone były używane na cele dla nas nieznane, które podniecają raczej stosunki na ziemiach, niż je uspakajają.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Kościałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PKościałkowski">Wysoka Izbo! Mając zaledwie kilka minut kontyngentu, będę musiał się ograniczyć do sprawy stosunków administracyjnych na naszych ziemiach wschodnich. Stosunki te i system administracji naszej na tych ziemiach wywołuje niezadowolenie ludności, które potęguje się z dnia na dzień i budzi powszechną czujność w całej Rzeczypospolitej, budzi czujność Rządu, jak również i Izb ustawodawczych. Jestem przekonany, że system ten spowodował również wniosek prawej strony tej Izby, wniosek nagły, domagający się wprowadzenia stanu wyjątkowego na Kresach, ograniczającego wolność obywateli. Wniosek ten został przez Komisję Administracyjną odrzucony, natomiast przyjęto szereg rezolucji rzeczowych, rezolucji państwowo-twórczych, które wprowadzić w życie należy w jak najkrótszym czasie. Sprawozdanie Komisji Administracyjnej w tej sprawie miało być wniesione na plenum Sejmu i tu miało się przy tej sposobności odbyć szczegółową dyskusję nad ogólnem zagadnieniem sanacji stosunków na ziemiach wschodnich. Niestety, do dziś się to nie stało, mniemam, że jest to błąd, przynoszący szkodę Państwu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PKościałkowski">Dzisiejszy system administracyjny na ziemiach wschodnich da się scharakteryzować w trzech głównych punktach: bezmyślna centralizacja, bezduszna biurokracja i wszechwładne rozpanoszenie się źle skonstruowanego aparatu policyjnego, Realny demokratyzm w zakresie administracji wymaga, aby wszystkie sprawy były załatwiane szybko i ostatecznie przez instancję najbliższą miejscowej ludności, laką instancją jest instancją pierwszą, a więc starostwo. Tymczasem mogę stwierdzić to na przykładach, że bardzo wiele spraw błahych i drobnych nie ma prawa załatwiać starostwo, a załatwia je województwo lub Ministerstwo. Jeżeli weźmiemy np. sprawy przemysłowe: zatwierdzenie podania o założenie wiatraka, czy mydlarni, wymaga decyzji województwa; sprawy weterynaryjne, zezwolenie na zabijanie podejrzanych o zakaźne choroby zwierząt, wyznaczanie odszkodowania za to, należy również do województwa. A sprawy wyznaniowe? Zatwierdzanie budżetu najmniejszej gminy żydowskiej załatwia już Ministerstwo Spraw stowarzyszeniowych, zatwierdzania szablonowych statutów nowopowstałych straży ogniowych, czy kółek rolniczych nie może zatwierdzić starostwo, lecz w najlepszym razie województwo. To są rzeczy, które z jednej strony niesłychanie opóźniają załatwianie spraw, przeciągają je nie tylko na tygodnie, ale na miesiące i nawet na lata, wywołując słuszne niezadowolenie i oburzenie zainteresowanych. To jest system, który odbiera starostwom poczucie odpowiedzialności za spełniane przez nich obowiązki i obniża ich autorytet wśród ludności. Rozwija on niesłychany obrót papierowy i bezmyślny biurokratyzm kancelaryjny. Niech za przykład tego ostatniego posłuży fakt następujący: Niektóre starostwa w ciągu roku sporządzać muszą około 600 sprawozdań periodycznych. Urzędnicy w starostwie zajęci są tylko sporządzaniem tych sprawozdań, lub też jakby jakieś biuro pośrednictwa przesyłaniem instrukcji i rozkazów instancji wyższych do podległych sobie wójtów i z powrotem stosów sprawozdań i raportów. Zamiast zajmować się sprawami, które są w kompetencji starostw, urzędnicy ci spełniają jedynie pracę papierową, pracę, która prócz szkody dla Państwa nic innego nie przynosi, a szkoda ta wynika stąd, że każda sprawa, która według statystycznych obliczeń w starostwach przeciętnie wymaga 25 minut czasu do załatwienia w starostwie samem, gdy pójdzie do wyższych instancji i z powrotem powróci, pochłania miesiące, a nawet i lata, wywołując rozgoryczenie wśród ogółu ludności.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PKościałkowski">Jeżeli stwierdzimy ten stan rzeczy, to musimy nareszcie przyjść do przekonania, że kancelaryjne załatwianie spraw, załatwianie papierowe, jest złem koniecznem, które należało jednak ograniczyć do minimum, nie tworząc z tej procedury celu samego w sobie, Przechodzę do policji państwowej. Proszę Panów, w Rzeczypospolitej Polskiej jest obecnie 46.000 policjantów, 46.000 obywateli ubranych w mundury policji, reprezentujących państwowość w stosunku do ludności, z którą się przedewszystkiem policja bezpośrednio styka. Kosztuje to Państwo 86.000.000 zł. Idą one jedynie na wykarmienie policji, a nie na jakieś cele inwestycyjne, pomnażające bogactwo Państwa. P. referent w swojem przemówieniu podkreślił, że 1/4 policjantów zajmuje się sprawami, zgoła nie mającemi nic wspólnego z bezpieczeństwem Państwa. Ja mogę stwierdzić, że więcej niż 1/4 policjantów pełni funkcje zwyczajnych gońców pomiędzy instytucjami skarbowemi lub sądowemi. Aby utrzymać tę jedną czwartą, czy jedną trzecią ilości policji, zajmującej się temi niepotrzebnemi dla służby policyjnej rzeczami, wykłada Skarb Państwa tak ogromne sumy, jakimi są sumy budżetowe na utrzymanie policji, zgromadzone z podatków obywateli. Gdy się zwróciłem do Ministerstwa z żądaniem, by mi dało statystykę, jaka była ilość policji za czasów rosyjskich, odpowiedziano mi, że takiej statystyki Ministerstwo nie posiada. Zmuszony więc jestem dać Panom przykład z życia.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PKościałkowski">W miejscowości rdzennie polskiej, której ludność niejednokrotnie wykazała wielkie przywiązanie do państwowości polskiej i z bronią w ręku o wolność i niepodległość Polski walczyła, w takiej Mejszagole, o dwadzieścia parę kilometrów oddalonej od Wilna, zamiast jednego „uriadnika” i dwóch strażników, jak było za czasów rosyjskich, jest w chwili obecnej 16 policjantów. Cóż tych 16 policjantów robi? Zajęcia konkretnego nie mając z musu wyszukują różne błędy, lub nie istniejące t. zw. przestępstwa miejscowej ludności, aby tylko zadość uczynić woli swoich komendantów i złożyć nakazaną ilość protokułów tygodniowo. Przytaczano tutaj fakt, że jeden policjant szedł ulicą i gasił latarnie, a drugi idąc za nim spisywał z tego powodu protokół. Albo znów, gdy jakiś dorożkarz siedział ze schyloną głową, spisywano protokół na to, że ten dorożkarz śpi, co ulega karze. Protokułów za brak deseczki z nazwiskiem przy wozie, za złe przywiązanie wiadra przy studni, za złe uwiązanie psa jest bez końca. Z tych protokółów płyną kary, kary tak ogromne, że przewyższają niejednokrotnie podatek składany przez miejscową ludność na rzecz Państwa i na rzecz samorządu. Idąc tą drogą zmusza się policję do bezczynności, do wykroczeń, którychby zresztą nie było, zmusza się do poważnych nadużyć, wywołujących niezadowolenie i nienawiść ludności. A chcę podkreślić, że policjant, szczególnie na ziemiach wschodnich, jest uważany za symbol Państwa Polskiego. Tamtejszy mieszkaniec widzi w nim „Polszczę”, widzi w nim odzwierciedlenie państwowej siły, potęgi i sprawiedliwości. I oto musimy stwierdzić, że utrzymywanie tej ilości policji, jaką mamy dziś, jest niesłychanie szkodliwe dla samego Państwa. Z drugiej strony musimy przyjść do przekonania, że uposażenie policji jest niesłychanie niskie. Policjant, posiadający w najniższej kategorii 114 zł. uposażenia, wyżyć z niego nie może. Przy niskim poziomie etyki powoduje to wymuszanie środków żywności od miejscowej ludności, powoduje wymuszanie jakichś datków pieniężnych, demoralizuje ostatecznie policjanta. A jak się ustosunkowują władze do rodzin poległych policjantów? Zilustruję to na przykładzie: żona komisarza policji w Wołożynie, zamordowanego w walce z bandytami, już prawie od roku stara się o uzyskanie koncesji, bo niema z czego żyć. Popierają ją posłowie, popiera nawet Wicepremier Tugutt i niektórzy dyrektorowie departamentów Ministerstwa Skarbu, a sprawa do dziś nie została załatwiona. Jak można wymagać od policji, żeby najlepsze jej jednostki jechały na Kresy, wiedząc, że zetkną się z najbardziej zdemoralizowanemi elementami na miejscu, wiedząc, że trafią na niezwykle ciężkie warunki ekonomiczne; a że w razie ich śmierci rodzinami ich nikt się w Państwie Polskiem nie zajmie, tak że będą skazane na śmierć głodową.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PKościałkowski">Proszę Panów, nie będę tu przytaczał szeregu nadużyć, czynionych przez policję, uczynili to inni koledzy, mówiłem o nich i ja na Komisji Budżetowej. Są one znane powszechnie, były umieszczane w prasie. Istnieje cały system nadużyć, z tym systemem trzeba jak najszybciej zerwać. Dla mnie nie jest pocieszającą rzeczą stwierdzenie statystyczne ministerstwa, że na 46.000 policjantów zastosowano do nich w tym roku 42.000 kar, a więc prawie wszyscy ulegli jakiejś karze. To znaczy, że system kar, stosowanych do policji, nie jest racjonalny, jest zły, nie doprowadza do żadnego celu; trzeba go poddać rewizji, trzeba go zmienić.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PKościałkowski">Gdy przemawiałem w Komisji Budżetowej w sprawie policji, podkreśliłem jedną rzecz, którą tutaj pozwolę sobie powtórzyć. Zakorzenił się u nas w policji pewien związek, związek zawodowy b. „policmajstrów” carskich, związek ten należy rozwiązać. Z tego tylko tytułu, że dany osobnik był „policmajstrem” rosyjskim, że gnębił wówczas wszelkie porywy do wolności, do demokratyzmu, do postępu, dzisiaj zostaje on w policji Rzeczypospolitej Polskiej wielkim dostojnikiem. Gdy zaś poślizgnie się komu noga i komisja dyscyplinarna stwierdzi, że żadnego przestępstwa ten człowiek nie popełnił, wówczas, aby ratować swoje stanowisko, aby ratować swoją osobę, usuwa się człowieka mniej winnego, a pozostawia się tych innych policmajstrów na wybitnem stanowisku, na stanowisku, na którem oni Państwu Polskiemu niejednokrotnie krzywdę przynosili i przynosić jeszcze będą. Wymieniałem p. Ministrowi nazwiska, wymieniałem fakty, które stwierdzały złe ustosunkowanie się tych panów do zagadnień ogólno-państwowych, jednak konsekwencji stąd Ministerstwo nie wyciągnęło. Proszę Panów, nic dziwnego, że nastrój ludności w tych warunkach jest coraz gorszy i budzi obawę, że bez radykalnej naprawy systemu administracyjnego na ziemiach wschodnich jeszcze się pogarszać będzie.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PKościałkowski">Rzeczpospolita Polska wyrwana została trzem zaborcom, składa się z trzech dzielnic. Dzielnice te różnią się co do bogactw naturalnych i co do charakteru ludności. Różny jest poziom kulturalny i umysłowy, różna jest i narodowość, która te dzielnice zamieszkuje. Nie należy zapominać, że 1/3 obywateli ogółu Rzeczypospolitej stanowią mniejszości narodowe. Mniejszości narodowe, które mają swój odpowiednik poza granicami Państwa w postaci niepodległych, już istniejących państw, mniejszości narodowe, które nie wyzbędą się nigdy marzeń o własnych niepodległych państwach w przyszłości. Wysoka Izbo, rolą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, obowiązkiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest pozyskać umysły i serca wszystkich obywateli, niezależnie od narodowości i wyznania, dla ogólnej wielkiej idei państwowości polskiej. Rolą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest zniszczyć to wszystko, co dzieli poszczególnych obywateli między sobą, co powoduje rozgoryczenie ich na władze polskie i polską administrację. Przypuszczam, że ojczyzna nasza jeszcze niejednokrotnie z bronią w ręku będzie musiała odpierać wrogie zakusy na całość swych granic, a każda zawierucha wojenna przedewszystkiem dotknie ziem wschodnich. Jestem głęboko przekonany, że w nowoczesnej wojnie tylko cały naród, który stanie dobrowolnie i ochoczo pod broń, potrafi osiągnąć zwycięstwo, wszyscy obywatele, niezależnie od swej narodowości i wyznania, winni mieć głęboką wiarę, że, broniąc wspólnej ojczyzny, bronią swego własnego stanu posiadania materialnego i moralnego, jakim jest wolność i równość wobec prawa wszystkich obywateli. Niestety, nie wierzymy, by Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w dzisiejszym swym składzie, by ten niesłychanie trudny resort, w obecnych powojennych warunkach, wymagających nie tylko przygotowania teoretycznego, gruntownej znajomości kraju, ale i głębokiego zmysłu i taktu politycznego — sprostać tym zagadnieniom potrafiło.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PKościałkowski">I stąd wypływa nasza nieufność do kierowników dzisiejszych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#LeonPluciński">Głos ma sprawozdawca p. Rusinek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#ZygmuntRusinek">Zarówno bardzo duża liczba mówców do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak i fakt, że wśród tego licznego szeregu widzieliśmy na trybunie wybitnych znawców administracji, świadczy wyraźnie, że Izba do resortu Spraw Wewnętrznych przywiązuje szczególnie duże znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#ZygmuntRusinek">Główne tematy, jakie poruszano najczęściej, są trzy: Kresy Wschodnie, sprawa samorządu i kwestia policji. Zaznaczam z całą przyjemnością, że w czasie dyskusji, którą właśnie kończymy, przejawiały się znacznie częściej momenty ogólnopaństwowe, nie dotykające wyłącznie i jedynie szczegółów, niż to było w r. ub. Ponieważ dyskusja dotknęła kresów wschodnich i samorządu, to jest tych tematów, które ja zarówno w swojem pisemnem sprawozdaniu, jak i ustnem prawie całkowicie pominąłem, dlatego sądzę, że Izba ma obecnie zupełnie dokładny obraz i będzie mogła świadomie wotować proponowane przez Rząd, a przez Komisję Budżetową przyznane kredyty.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#ZygmuntRusinek">Chciałbym zaznaczyć co do zagadnienia kresów wschodnich przynajmniej kilka momentów. Prawie wszyscy Panowie, którzy przemawiali, wyjątek stanowił o ile sobie dobrze przypominam, tylko p. poseł Kiernik — występowali dość agresywnie przeciw choćby jednemu z trzech mężów, którzy się zajmują z tych, czy innych powodów sprawami, dotyczącemi administracji na kresach. A więc przedewszystkiem przeciw p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, jego zastępcy, p. Wiceministrowi Smólskiemu i wreszcie p. Wicepremierowi Tuguttowi. Mówcą, który się również w tym zakresie wyróżnił, poza p. Kiernikiem, ale wyróżnił się w innym kierunku, był p. Kordowski, który zaatakował wszystkich trzech. Odnośnie do tych rzeczy chciałbym zaznaczyć, że nie jest możliwe dla referenta wchodzić w zagadnienia natury prawie wyłącznie personalnej. Dla tej też przyczyny zarzuty, wytaczane przeciw któremukolwek z panów, przezemnie przytoczonych, muszę pominąć milczeniem.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#ZygmuntRusinek">Natomiast chciałbym zająć się coś nic coś zagadnieniem kresowem pod względem przynajmniej tylko bezpieczeństwa publicznego na tych kresach. Panowie posłowie, którzy przemawiali z ramienia mniejszości narodowych, szczególnie p. Jeremicz, Podhorski i Prystupa, wskazali na szereg przestępstw, jakie popełnia tamtejsza administracja, a równocześnie wskazali na niesłuszność zarządzeń mających na celu bezpieczeństwo, a więc na aresztowania jakoby zbyt liczne. P. poseł Grünbaum przyłączył się do tych wywodów, stwierdzając, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych traktuje swoją rolę jako przedewszystkiem rolę ministerstwa do walki z wrogiem wewnętrznym. Twierdzenie to zostało w sposób tak dosadny przedstawione, że jest rzeczą konieczną, ażeby je referent oświetlił w końcowem przemówieniu.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Głos: To obowiązek Ministra.)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#ZygmuntRusinek">Pan poseł Jeremicz przytoczył tak silne zarzuty, że skłaniają mnie do złożenia oświadczenia, iż do tej chwili, dopóki zarzuty te nie zostaną najdokładniej, najbardziej szczegółowo wyjaśnione i zbadane, do tej chwili p. poseł Jeremicz w swoich zamiarach, w swoich staraniach o dojście prawdy będzie mnie miał całkowicie po swojej stronie. Przypuszczam, że wspólnemi siłami zdołamy doprowadzić do wykrycia prawdy, a tutajbym stanął na stanowisku tem, które zajął Kurier Poranny w cytacie przytoczonej przez p. kolegę Kordowskiego. Ale z tą chwilą, jeżeliby się okazało, iż te zarzuty, jaskrawo tu przedstawione, nie odpowiadają prawdzie, jeżeliby zarzuty te były o wiele niniejsze, musielibyśmy zupełnie zgodnie w sposób najbardziej stanowczy napiętnować tego rodzaju wystąpienia. Sądzę, że tylko bardzo duży brak poczucia odpowiedzialności byłby w stanie wytłumaczyć tę formę i ten sposób przedstawiania zarzutów, jaki tu zastosował p. poseł Jeremicz, jeżeliby one nie były ugruntowane na zupełnie niezaprzeczalnych, zupełnie pewnych, murowanych faktach, w przeciwnym bowiem razie, musieliby także ci wszyscy, którzy chcą być jak najbardziej obiektywni, wystąpić zdecydowanie przeciw niemu. W swojej zarozumiałości sądzę że mój obiektywizm posunąłem jak można najdalej, i żaden z p. kolegów nie zarzucił mi, żebym nie starał się być rzeczowym, ale Panowie tym wszystkim ludziom, którzy starają się być obiektywni, ich rolę utrudniają. Chciałbym, żeby te rzeczy zostały wyjaśnione do końca i przypuszczam, że jeżeliby p. Jeremicz odstąpił od dochodzenia prawdy, to znajdą się tacy, którzy go zastąpią, i Wysoka Izba dowie się faktycznego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#ZygmuntRusinek">Niektórzy z Szanownych Panów niezupełnie ściśle cytowali sprawozdanie referenta i chciałbym się obronić przed tą pewną nielojalnością, Albowiem, jeżeli p. Podhorski cyfry wydrukowane w sprawozdaniu, dotyczące liczebności policji rosyjskiej na tych terenach, które obecnie należą do Polski, cytuje według sprawozdania mego str. 19, 20, 21, to powinien jednak chociaż do pewnego stopnia wziąć pod uwagę te wyjaśnienia, które są następnie podane. P. Podhorski tego nie czyni. A więc wyjmuje tylko gołą cyfrę i oświetla ją sprzecznie wbrew temu, co referent w sprawozdaniu napisał, narażając się, zdaje się, na zupełnie zasłużony zarzut nielojalności względem referenta.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#ZygmuntRusinek">Słuszne są zarzuty, że liczebność naszej policji nie jest jeszcze doprowadzona do tego niezbędnego minimum, od którego państwo, które chcę zapewnić bezpieczeństwo obywatelom, odstąpić nie będzie w stanie. Stoję na tem stanowisku, oświadczyłem to z trybuny i to samo napisałem w sprawozdaniu. Nie można jednak równocześnie z tej samej trybuny kolejno zajmować dwóch sprzecznych stanowisk, stawiając zarzut, że Polska ma znacznie mniejszą ilość oficerów policyjnych niż Rosja i drugi zarzut, że Polska ma większą ilość oficerów policyjnych, Te rzeczy trzeba zbadać i jeżeli się stawia zarzut, trzeba cyfry, które są podane, skontrolować i uzgodnić, żeby przynajmniej wskazówki dla p. Ministra szły w jednym kierunku. Policja polska posiada rzeczywiście stanu oficerskiego zbyt mało. Moją tendencją byłoby doprowadzić do tego, żeby ilość ludzi wykształconych w policji była znacznie większa niż teraz i zmniejszyć szerokie kadry posterunkowych, Sądzę, że w tym kierunku siłą rzeczy rozwój policji państwowej pójdzie.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#ZygmuntRusinek">Mamy przed sobą zagadnienie, które postawi p. Kościałkowski, żeby skreślić 1/4 z sumy uposażeń policji, bo policja jest używana do czego innego niż do służby bezpieczeństwa, i że gdy ilość jest nadmierna, jeden drugiemu przeszkadza. Ale żeby zmniejszyć policję, trzeba ją przedtem wyszkolić a że wyszkolenie nie nastąpi natychmiast, dlatego ci posłowie, którzy będą głosowali za wnioskiem skreślającym obecnie czwartą część policji, przyjmą na siebie odpowiedzialność za to, czy przy tem zmniejszeniu kontygentu policji bezpieczeństwo w Państwie będzie mogło być dostatecznie zabezpieczone.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#ZygmuntRusinek">P. poseł Grünbaum postawił zarzut, że Ministerstwo służy tylko do walki z wrogiem wewnętrznym i jako takie narzędzie samo siebie traktuje, że jednak mimo to bezpieczeństwo w Państwie nie wzrasta, lecz maleje. To się nie zgadze z faktami. Znowu są cyfry, które mówią co innego i znowu jeżeli porównać przestępstwa z lat 1921–1922 i nawet z 1923, z r. 1924, w szczególności główne cztery przestępstwa: rozboje w bandach, morderstwa w bandach, zbrodnicze podpalenia i kradzieże z włamaniem, to zobaczymy stałe zmniejszenie się liczby.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#ZygmuntRusinek">Przestępstwa te wzrosły na Kresach Wschodnich w porównaniu z tem, co było, ale mowa jest o całem Państwie, w którem liczba dużych przestępstw maleje, z drugiej strony zaś mamy stały wzrost ilości wykrytych przestępstw, co świadczy że służba bezpieczeństwa rozwija się pomyślnie. Wobec tego powstaje w umyśle zapytanie, że jeżeli zarzut tak poważny okazał się niesłuszny i niesprawiedliwy, to jak można wierzyć innym zarzutom, wytoczonym przez tego samego oponenta.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#ZygmuntRusinek">Najgorsza taktyka, jaką może zastosować oponent stający do walki, to jest przytaczanie argumentów błahych, nieprawdziwych, razem z argumentami poważnemi, bo ono osłabia siłę poważnych argumentów, któreby ułatwiły zaprowadzenie innego stanu rzeczy, tych argumentów domagających się sprawnej działalności w Ministerstwach.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#ZygmuntRusinek">Proszę Panów, z całej dyskusji, z odpowiedz p. Ministra wyciągnąłbym co do policji państwowe następujące wskazania, które jak sądzę, p. Minister Spraw Wewnętrznych powinien przyjąć za swój program, za program, od którego nie będzie mógł odstąpić. P. Minister słusznie podniósł, że nie czuje tego jako zarzutu, jako hańby, iż nazywają go Ministrem Policji, wprost przeciwnie, uważa to za pewnego rodzaju chlubę. Chciałbym, żeby tak było, ale chciałbym, ażeby także policja mogła powiedzieć o swoim ministrze, że to jest nasz minister, że on przeprowadza sanację w naszem łonie, Do tego potrzeba, zdaniem moim, trzech rzeczy. Pierwsza sprawa: trzeba iść dalej w tym kierunku, który zapoczątkowała obecnie Komisja Budżetowa, powiększenia środków inwestycyjnych na wyszkolenie. Mogę powołać się na fakt że zaledwie 21% posterunkowych jest wyszkolonych. Przy takim aparacie muszą być nadużycia. Drugi punkt: trzeba doprowadzić do tego, ażeby posterunkowi mieli nie mniejszą pensję niż 250 zł. miesięcznie. Komisja Budżetowa nie uważała, że jest w stanie w tym roku to wprowadzić. Lecz jest to programowa wytyczna na rok następny, a więc w tym roku muszą iść wszystkie wysiłki w tym kierunku, aby posterunkowy, który przejdzie przez wyszkolenie, przechodził na inne uposażenie, W ciągu 2–3 lat takiej pracy będziemy posiadali odpowiednią ilość i jakość ludzi w korpusie policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#ZygmuntRusinek">Trzecia rzecz. Jest rzeczą mojem zdaniem słuszną to, co podniósł ostatni mówca, p. pos. Kościałkowski, że w wymiarze kar jest coś niewłaściwego. Prawda, że cyfry, które przedstawił pos. Kościałkowski, są błędne, ale to jest mniejsza rzecz w tym wypadku. Faktem jest, że wymierzono niezmiernie wielką liczbę kar w korpusie policji. Mówiłem tu, że ilość kar jest zbyt duża, a kary są zbyt lekkie. Mamy 26.000 wypadków ukarania aresztem. Co znaczy w tym wypadku areszt? Policjant na kresach, przepracowany, przedenerwowany, może uważać 3-dniowy areszt tylko za odpoczynek, to nie jest kara. Nie można tem tak szafować. Nie można obciążać służbowej karty policjanta tem, że został aresztem ukarany, jeśli owa kara nie jest celową. Trzeba doprowadzić do tego, ażeby policjant, któremu grozi degradacja, albo wydalenie, taktował to jako niesłychaną karę, nie tylko wtedy, gdy jest bezrobocie w kraju, ale i wtedy, gdy bezrobocia nie będzie. Wtedy będzie można to osiągnąć, gdy pensja będzie wyższa i gdy zrobimy jeszcze jedno, co zależy od całego społeczeństwa. Musimy zmienić nasz stosunek do policji. Nie może być policjant tym koniem, na którym każdy jeździ, na którego się każdy rzuca, nie przyjmując pod uwagę żadnych okoliczności łagodzących, Ja należę do tych, którzy mieli bardzo złe stosunki z policją zaborców, a jednak pomimo to, doprowadziłem swój stosunek do policji państwowej do tego stanu, że zdaje się, mogę obiektywnie ocenić kroki policji, mogę obiektywnie ocenić jej działanie.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#ZygmuntRusinek">Proszę Panów, kiedy się mówi o prewencyjnej działalności policji, kiedy się wskazuje, że policja aresztuje może zbyt dużą ilość ludzi, zwłaszcza kiedy idzie o Kresy, to chciałbym o tej sprawie jeszcze kilka słów na zakończenie powiedzieć. W tym momencie, gdy istnieje mnóstwo wypadków sabotażu, w tym momencie, kiedy wiadomą jest rzeczą, jest publiczną tajemnicą, że t, zw. przestępstwa polityczne nie powinne spadać na karb obywateli, zamieszkujących w Państwie Polskiem, to ci ludzie są co najwięcej ślepym mieczem w świadomie działającej ręce, w takim momencie ze względu na obronę Państwa nawet duża ilość kar za te przestępstwa, sądzę, nie może spotkać się z niczyją opozycją, jeżeli oponent nie chcę być nielojalnym obywatelem Państwa. Traktowanie zaś walki z temi przestępstwami jako z pewnego rodzaju wykroczeniem, nadużyciem, uważam za rzecz kompletnie niedopuszczalną. Mam wrażenie, że trzeba przygwoździć moment odpowiedzialności. Nie jest odpowiedzialne Państwo Polskie za to, że jest zmuszone aresztować ludzi, którzy się okazują często niewinni, których sądy uniewinniają, ale na chlubę Państwa Polskiego trzeba powiedzieć, że sądy nie kierują się żadnemi względami. Winę ponoszą ci, którzy wywołują zamęt i działają na szkodę całego Państwa, oraz biednej kresowej ludności, Z chwilą, gdyby zaistniały warunki, nie wymagające takiego napięcia nerwów, zarówno u władz administracyjnych w ścisłem tego słowa znaczeniu, jak i u policji państwowej, gdy Minister Spraw Wewnętrznych zdoła energicznie, świadomie, odważnie przeprowadzić wśród swoich kolegów program naprawy policji, który jest zależny zdaniem mojem od budżetu, a nie od osób, to na rok przyszły zarzuty, podnoszone z lewej strony Izby, będą o wiele mniejsze i nie będzie pola i żeru do działalności wrogów Państwa na ile wypadków przekroczeń, zaniedbań, czy nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#ZygmuntRusinek">Muszę się zająć jeszcze dwoma wnioskami, które zostały tu zgłoszone. A mianowicie wniosek p. Pragiera o skreślenie 10 zł. jest wnioskiem natury czysto demonstracyjnej i nie znajduję argumentów rzeczowych, abym mógł go wyjaśnić, dlatego popierać go nie mogę. Następnie jest drugi wniosek, p. Kordowskiego, proponujący skreślenie funduszu dyspozycyjnego z budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Sprawa ta była bardzo szczegółowo wyjaśniona na Komisji Budżetowej. Jestem najgłębiej przekonany, że bardzo wielu z Panów, którzy znajdują się w klubie razem z p. Kordowskim, mogłoby o wiele lepiej niż ja wyjaśnić konieczność i minimalność tej kwoty, która została wprowadzona do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na walkę, którą należy przeprowadzić z organizacjami subsydjowanemi z zewnątrz, a nie mającemi prawa do wtrącania się w sprawy wewnętrzne Państwa Polskiego. Wobec tego proszę o odrzucenie tych dwóch wniosków i o przyjęcie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych bez zmiany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#LeonPluciński">Zarządzam przerwę do godz. 4. Po przerwie rozpoczniemy rozprawę nad budżetem Ministerstwa Kolei.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MaciejRataj">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do budżetu Ministerstwa Kolei. Głos ma sprawozdawca p. Tabaczyński,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#TadeuszTabaczyński">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#TadeuszTabaczyński">Budżet eksploatacyjny Ministerstwa Kolei jako przedsiębiorstwa na r. 1925 wykazuje w dochodach okrągło 911 milionów, w wydatkach zaś okrągło 874 miliony. Do tych sum dodać należy osobny budżet inwestycyjny o dochodach 53 miliony z pożyczki kolejowej i rozchodach okrągło 90 milionów. Przedłożony przez Komisję Budżetową do uchwały sejmowej preliminarz budżetowy wykazuje więc równowagę pomiędzy dochodami a rozchodami, gdyż deficyt wydatków inwestycyjnych pokrywa nadwyżka dochodów eksploatacyjnych. Nie jest to stan normalny, żeby eksploatacja pokrywała wydatki inwestycyjne. Jednak trudność umieszczenia na rynku pożyczki kolejowej, wydanej przeszłego roku, zmusiła Komisję Budżetową do częściowego pokrycia tych wydatków spodziewanemi dochodami z eksploatacji.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#TadeuszTabaczyński">W rezultacie budżet przedsiębiorstwa kolejowego przedstawia się następująco:</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#TadeuszTabaczyński">Dochody eksploatacyjne 911.435.172 „ z pożyczki inwestycyjnej 53.000.000 Razem 964.435.172 Rozchody eksploatacyjne 873.614.172 „ inwestycyjne 90.821.000 Razem 964.435.172 Cyfry te wykazują, że tak dochody, jak i rozchody przedsiębiorstwa kolejowego dosięgają wysokości prawie połowy budżetu państwowego i że w ręku administracji Kolei Państwowych znajduje się instrument, który poza rolą, jaką powinien spełnić w życiu gospodarczem, może być czynnikiem równowagi, albo destruktorem finansów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#TadeuszTabaczyński">Budżet na r. 1925 nie ma pozycji na amortyzację i oprocentowanie kapitału zakładowego kolei polskich, dotychczas bowiem nie przeprowadzono inwentaryzacji i oszacowania majątku kolejowego, chociaż, już przy rozprawach nad budżetem na r. 1924 i w dyskusji nad projektem o przedsiębiorstwie kolejowem w Komisji Komunikacyjnej bardzo wyraźnie wezwano Ministerstwo do ustalenia wartości kolei polskich i wciągnięcia w kalkulację amortyzacji i oprocentowania kapitału zakładowego.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#TadeuszTabaczyński">Główne zmiany, przeprowadzone przez Komisję Budżetową w preliminarzu, przedłożonym przez Rząd, są następujące:</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#TadeuszTabaczyński">Dochody z przewozów poddano szczegółowej rewizji i obniżono kwotę, preliminowaną przez Rząd dla przewozów osobowych, natomiast podwyższono dochody z przewozów towarowych, Nadmienić przytem trzeba, że z dochodów brutto przewozów osobowych trzeba zawsze odtrącić 15% w wysokości okrągło 50 milionów na przejazdy darmowe, względnie ulgowe, dla funkcjonariuszów kolejowych i państwowych. Muszę stwierdzić, że tak znacznych ulg żadne państwo nie udziela.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#TadeuszTabaczyński">W rozchodach główne zmiany Komisji budżetowej oparły się na rewizji cen i na rewizji norm rozchodu materiałów. Obniżono bardzo znacznie wydatki na nawierzchnie, węgiel i smary. Ze względów oszczędnościowych obniżono wydatki na budynki i naprawę taboru, a z powodu reorganizacji obniżono wydatki na służbę sanitarną. Natomiast z powodów, wyłuszczonych obszernie w drukowanem sprawozdaniu, podwyższono wydatki na spłatę pożyczek kolejowych, na odszkodowania na podstawie ustawy o zabezpieczeniu od wypadków, na zaliczki gwarancyjne, renty wykupna i dzierżawy i na wydatki za służbę nocną. Wydatki na żeglugę powietrzną podwyższono o 1.070.377 zł. Przydzielona do Ministerstwa Kolei żegluga powietrzna rozwija się bardzo słabo z powodu braku uposażenia. Kredyty podwyższone przez komisję zaledwie wystarczą na pokrycie administracji i zobowiązań względem towarzystw lotniczych.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#TadeuszTabaczyński">Budżet inwestycyjny podwyższono o 3 miliony w dochodach z pożyczki kolejowej, a w wydatkach o 4.648.000 zł. na budowę linii: Rzeszów-Tarnobrzeg, Lublin-Bełżec, Borki-Grzymałów, na budynki w Jarosławiu i na studia budowy kolei w powiecie dziśnieńskim.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#TadeuszTabaczyński">Inne zmiany są drobne, polegające na różnicy cen i na porównaniu z wydatkami w r. 1924.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#TadeuszTabaczyński">Dyskusja Komisji Budżetowej o preliminarzu na r. 1925 odniosła się bardzo krytycznie do kilku spraw, które należy także na pełnym Sejmie omówić. Głównym tematem było wykonanie budżetu w r. 1924, polityka taryfowa, sprawy personalne, gospodarka cieplna i gospodarka materiałowa.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#TadeuszTabaczyński">Jeżeli chodzi o wykonanie budżetu na r. 1924, to referat sprawozdawcy wykazuje deficyt rachunkowy w wysokości ponad 30 milionów zł. Na Komisji Budżetowej zwrócono uwagę, że Ministerstwo Kolei otrzymało w r. 1924 kwotę 40 milionów, jako pożyczkę ze Skarbu, bez oprocentowania i bez oznaczenia terminu zwrotu. Pozatem otrzymało Ministerstwo 63 miliony na pokrycie inwestycji na poczet kolejowej pożyczki, której sprzedano tylko za 23 miliony tak, że gotówkowy udział Skarbu w administracji kolei wraz z inwestycjami wynosił 80 milionów.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#TadeuszTabaczyński">Usprawiedliwienie niedoboru rachunkowego przez zarachowane a niezrealizowane kredyty frachtowe i zarachowane a niezrealizowane należytości od stron prywatnych, nie może mieć odpowiedniej powagi ze względu na to, że zrealizowano w r. 1924 takie same pretensje z r. 1923, które weszły w dochód r. 1924 poza budżetem, i ze względu na szereg niezapłaconych Skarbowi pozycji pobranych gotówką, jak np. za dochody celne, za procenty od pożyczki inwestycyjnej i t. p. Dlatego Komisja Budżetowa przyszła do wniosku, że administracja kolei potrafiła pokryć wydatki eksploatacyjne wprawdzie bez amortyzacji i oprocentowania kapitału zakładowego — natomiast Skarb Państwa pokrył prawie w całości wydatki inwestycyjne.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#TadeuszTabaczyński">Zamknięcia rachunkowe wykazują, że pokrycie wydatków eksploatacyjnych dokonane zostało jedynie przez nadmierną oszczędność, dochodzącą do 12,7% kwoty preliminowanej na rozchody w roku 1924. Taka oszczędność musiała naturalnie odbić się ujemnie na całej administracji kolejowej, a ostatnie dwie katastrofy pod Rogowem są przestrogą dla administracji, że oszczędność ma swoje granice.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#TadeuszTabaczyński">Dochody na r. 1924 nie osiągnęły także preliminowanej wysokości. Przyczyną tego może być ciężki okres gospodarczy w r. 1924, ale komisja zwróciła baczną uwagę na niedomagania służby handlowo-taryfowej, którym głównie przypisać trzeba to obniżenie dochodu.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#TadeuszTabaczyński">Nasza młoda polityka taryfowo-handlowa podlega ciągle krytyce kół fachowych. Nic też dziwnego, że i referent, jak i Komisja Budżetowa, bardzo gorąco zajęła się tą sprawą. Niestety jednak, wszelkie głosy w tej kwestii odbijają się bez rezultatu w Ministerstwie Kolei. Krytyka rozprawy budżetowej, w której także odpowiedzialny Minister zabierał głos, nie zaprzeczając, że ta strona gospodarki kolejowej pozostawia wiele do życzenia i wymaga gruntownej naprawy, znalazła oddźwięk w artykule w czasopiśmie „Przemysł i Handel”, wydawanem przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, w którem podwładny a zainteresowany urzędnik Ministerstwa Kolei, zadowolony zupełnie z siebie, krytykuje rozprawy budżetowe. Artykuł jest mało poważny, ogólnikowy, nie wymaga więc odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#TadeuszTabaczyński">Tutaj na rozprawie budżetowej, streszczając wyniki rozpraw Komisji muszę zaznaczyć: 1) dotychczasowa polityka taryfowa polskich kolei państwowych szła poniżej linii samowystarczalności przedsiębiorstwa; 2) przez czas sześcioletniej egzystencji administracji kolejowej nie wypracowano kodyfikacji prawa przewozowego; 3) lata inflacji marki polskiej dały najniższe taryfy, pomimo dobrych koniuktur dla handlu, przemysłu i rolnictwa i widocznego rozpędu życia gospodarczego. Gdy koleje niemieckie regulowały w r. 1923 taryfy prawie co miesiąc, a po wyrażeniu stawek w fenigach taryfowych prawie co 10 dni, naszą taryfę regulowano co kilka miesięcy, a ustaloną według franka złotego jednostkę taryfową wprowadzone dopiero z dniem 1 stycznia 1924 r.; 4) w styczniu 1924 r., z początkiem sanacji Skarbu i w okresie trudności gospodarczych, podniesiono stawki taryfowe. W kwietniu, to jest w trzy miesiące później nastąpiła nowa zwyżka taryf o 30%.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#TadeuszTabaczyński">Ta nierówność i to stanowisko, sprzeczne z rozwojem życia gospodarczego, niewykorzystanie koniuktur, a potem nagłe obciążanie gospodarstwa państwowego świadczy, że twórcy taryfy polskiej nie orientują się wcale w przejawach życia ekonomicznego i nie uważają kolei za jeden z najważniejszych instrumentów tej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#TadeuszTabaczyński">Tyle co do taryf wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#TadeuszTabaczyński">Jeżeli chodzi o układy zagraniczne i tranzyt przez Polskę, nie mogę cofnąć ani jednego twierdzenia, które obszernie podałem w sprawozdaniu, które Panowie macie u siebie.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#TadeuszTabaczyński">Korzystam tylko z tej trybuny, aby zwrócić p. Ministrowi uwagę w imieniu Komisji Budżetowej, że musi się przeprowadzić gruntowną rewizję taryf kolejowych. Nie jest dla mnie żadną pociechą oświadczenie p. Ministra na Komisji Komunikacyjnej, że w ostatnich czasach obniżył taryfy na niektóre towary z wielką szkodą dla równowagi planu gospodarczego. Nie żądamy żadnych ofiar, któreby zachwiały budżetem kolejowym. Chcemy rewizji taryfy wewnętrznej i zastosowania jej do życia gospodarczego i chcemy takiej polityki taryfowej, któraby nam zabezpieczyła eksport i tranzyt przez Polskę. Środki, jakich użyć należy, są zadaniem Ministerstwa Kolei. Twierdzę stanowczo, że nieudolna polityka taryfowa była przyczyną ogromnych deficytów kolejowych w pierwszych latach egzystencji Państwa, co musiało się przyczynić do obniżenia wartości pieniądza i do inflacji. Teraz żyjemy w czasach nie mniej groźnych. Sanujemy Skarb z wielkiem niebezpieczeństwem dla życia gospodarczego. Jeżeli stawka taryfowa nie zastosuje się w obrocie wewnętrznym do obecnych warunków ekonomicznych, jeżeli równocześnie pokrycia kosztów eksploatacyjnych nie znajdziemy w transportach eksportowych i tranzytowych, to może się powtórzyć groźna katastrofa inflacji pieniądza. To każdorazowy Minister Kolei musi mieć na pamięci.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#TadeuszTabaczyński">Wydatki osobowe w preliminarzu budżetowym na rok 1925 wynoszą 85% wydatków eksploatacji, Budżet czesko-słowacki wykazuje 56%, francuski 55,5%. Porównanie to nie jest równomierne, bo obliczenie liczby personelu na pewną jednostkę pracy kolei wypada dla nas bardzo niekorzystnie. Personelu mamy za wiele i redukcja jest zupełnie usprawiedliwiona. Budżet na r. 1925 przyjmuje 191.423 pracowników, a ponieważ dnia 1 stycznia 1925 było w służbie kolejowej 199.596 ludzi, dlatego musi być zredukowanych 8.173 funkcjonariuszów. Redukcja powinna być przeprowadzona w najłagodniejszy sposób w drodze emerytowania wysłużonych pracowników, przyczynią się tu jeszcze wypadki śmierci lub wystąpienia ze służby.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#TadeuszTabaczyński">Bardzo ujemną stroną administracji kolei jest brak ustawowego określenia praw i obowiązków personelu, brak pragmatyki służbowej. Tłomaczenie Ministerstwa, że nie przedkłada Sejmowi pragmatyki służbowej do ustawodawczego zatwierdzenia z powodu nieuzgodnienia projektów ze związkami zawodowymi, jest zupełnie błędne, Minister Kolei może i powinien zasięgnąć opinii związków zawodowych, ale nie potrzebuje pragmatyki z nimi uzgadniać. Prawnym wyrazicielem opinii jest Sejm i on uzgadnia projekty Rządu z tą opinią, której jest przedstawicielem. Sejm także musi znać bezpośrednie zapatrywania Rządu na pragmatykę służbową, gdyż w przeciwnym razie nie mógłby określić swego stosunku do Ministra Kolei. Komisja Budżetowa uznała przedłożenie pragmatyki służbowej za sprawę bardzo ważną i bezwzględnie konieczną.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#TadeuszTabaczyński">Dotychczasowa gospodarka cieplna spotkała się w Komisji z ostrą krytyką i preliminowaną kwotę na paliwo dla parowozów obniżyła Komisja o 10.283.000 zł. Na obniżkę tę wpłynęła nie tylko zniżka cen węgla, ale także ustalona przez Komisję zniżka norm zużycia. Komisja wyszła z tego założenia, że w roku 1924 przy wysokiej cenie zaoszczędzono na kredytach na paliwo około 20 milionów złotych i że norma paliwa w r. 1924 wykazuje pewne zmniejszenie, które przy dobrej gospodarce, nadzorze i pouczeniu personelu, może być doprowadzone do wzorów przedwojennych.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#TadeuszTabaczyński">Wysoka suma, preliminowana w każdym budżecie na kupno węgla, powinna skłonić Ministerstwo Kolei do poświęcenia największej uwagi gospodarce cieplnej. Ostatni rok wykazał pewien postęP. tak pod względem unormowania zakupów i odbioru węgla, jakoteż pod względem regulowania gospodarki cieplnej. Praca ustawać nie powinna, bo rezultaty tej pracy mogą przynieść obfite owoce.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#TadeuszTabaczyński">To samo się odnosi do gospodarki smarami. Komisja obniżyła ten wydatek o 545.100 zł. i także ustaliła normy zużycia na 6 kg, na 100 parowozów.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#TadeuszTabaczyński">Gospodarka zapasami materiałów jest jednem z najważniejszych zadań administracji kolei. Wykazy załączone do drukowanego sprawozdania Komisji Budżetowej wykazują, że nadmiar kapitału kolei uwięziony jest w zapasach materiałów, mianowicie w wysokości 128 milionów. Kwota ta nieoprocentowana i niezużytkowana obciąża gospodarkę kolejową, a oprócz tego kapitał ten zmniejsza się ciągle przez zepsucie lub kradzież materiałów. Zestawienia dają także obraz braku jakiejkolwiek orientacji Ministerstwa w tym dziale. W dyrekcjach są zapasy niektórych materiałów, które kilkakrotnie przewyższają roczne zapotrzebowanie, mimo to zakupuje się nowy towar. Nadmiar jednych i tych samych materiałów powtarza się we wszystkich dyrekcjach tak, że nasuwa się przypuszczenie, że muszą być specjalne wpływy przy zakupach.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#TadeuszTabaczyński">Niepokojącą okolicznością jest także wykaz wartości materiałów z r. 1924. W lutym wartość określano na zł. 228 miliony, z końcem października na 204 miliony. Trzeba się zapytać, skąd powstała ta różnica 24 milionów. Trudno przypuścić, żeby rewizja cen mogła obniżyć wartość zapasów aż o tak wysoką kwotę. Przypuszczam, że ogromne zapasy drzewa w dyrekcji radomskiej i wileńskiej uległy zniszczeniu, bo leżały od kilku lat na składzie i ta strata materialna obciąża głównie różnicę w wartości materiałów. Trzeba, aby Ministerstwo Kolei tę sprawę wyświetliło i winnych pociągnęło do odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#TadeuszTabaczyński">Gospodarka zapasami materiałów nie jest w porządku i reforma jej jest konieczna. Setki milionów, które corocznie wstawiamy do budżetu na zakupno materiałów, muszą być otoczone lepszą opieką, niż dotychczas. Przedewszystkiem trzeba kontrolę oddzielić od zakupów i administracji materiałów i powierzyć wydziałom finansowym. Trudno bowiem przypuścić, żeby gospodarka była dobra, jeżeli ten, co zakupuje i administruje, równocześnie sam się kontroluje, jak to się obecnie dzieje.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#TadeuszTabaczyński">Powyżej podane krytyczne uwagi, które były przedmiotem rozpraw Komisji Budżetowej, nie wyczerpują naturalnie obrazu całej gospodarki kolei polskich. W sprawozdaniu z rozpraw starałem się je dokładniej przedstawić z tą myślą, że jeżeli dotychczas Ministerstwo Kolei nie wystąpiło z pracą o działalności administracji kolei polskiej — trzeba, aby przynajmniej sprawozdanie budżetowe dało bardzo ogólny, ale przecież jakiś obraz tej administracji. Brak takiego oficjalnego sprawozdania odczuwa i zainteresowane ogromnem przedsiębiorstwem państwowem społeczeństwo, a także i sama administracja potrzebuje obrazu swojej działalności, aby wytworzyć sobie jednolitą linię postępowania. Dzisiaj idzie się poomacku i od wypadku do wypadku. Planu na przyszłość, opartego na przeszłości, niema zupełnie. Dochodzi do tego, że Ministerstwo nie ma żadnych danych o kosztach eksploatacji i nigdy nie może przewidzieć, jak zastosować swoją politykę taryfowo handlową do samowystarczalności. Wytwarza to niepewność postępowania, zmusza do niebezpiecznej oszczędności, a nawet tworzy fikcyjny budżet kolei.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#TadeuszTabaczyński">Plany organizacyjne zmieniają się co chwila, tworząc niebezpieczne prowizoria i wprowadzając zamęt w organizacji. Personel niepewny jutra, jest coraz bardziej niezadowolony i obojętnieje dla zawodu. Ostatnie posunięcia p. Ministra świadczą o tym zamęcie administracyjnym. Z wielkim nakładem reklamy wypracowano plan przemienienia kolei polskich na przedsiębiorstwo o charakterze prywatno-prawnym. Mniejsza już o to, jak wyglądał projekt odpowiedniej ustawy pod względem prawnym, ale Ministerstwo tak bardzo śpieszyło się że zrealizowaniem go, że prawie w ostatnim dniu wygaśnięcia; pełnomocnictw, udzielonych przez Sejm p. Premierowi, ustawa została podpisana przez p. Prezydenta Rzeczypospolitej; pod ustawą tą widnieje także odpowiedzialny podpis p. Ministra Kolei. Nikt nie mógł i nie może nawet przypuścić, żeby taka ważna przemiana administracyjna mogła nie być zasadniczym programem p. Ministra, o którą walczyć będzie do ostateczności. Niestety, opinia była w błędzie, P. Minister pod wpływami politycznemi najpierw nie wprowadził jej w życie, a następnie na Komisji Komunikacyjnej, która na podstawie wniosków poselskich zajęła się tą sprawą, oświadczył z początku przez usta swego reprezentanta, a potem sam osobiście, że zgadza się na zawieszenie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#TadeuszTabaczyński">Drugi analogiczny wypadek powtórzył się z projektem Ministerstwa o organizacji służby sanitarnej dla pracowników nieetatowych, który po krótkiej dyskusji w komisji został przez p. Ministra wycofany. Dodajmy do tego stanowisko Ministerstwa w sprawie pragmatyki służbowej, to przyjdziemy do przekonania, że Ministerstwo Kolei idzie po linii najsłabszego oporu, bez planu wytycznego na dłuższą metę i że jeżeli techniczna strona przedsiębiorstwa wykazuje pewne postępy dzięki zdolnościom fachowym wielu dzielnych ludzi ze wszystkich trzech b. zaborów, to służba organizacyjna, administracyjna i handlowo taryfowa wymaga silnej ręki i zdecydowanej reformy.</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#TadeuszTabaczyński">Dlatego z pewną obawą o przyszłość oddaję budżet w ręce Wysokiej Izby z prośbą o jego uchwalenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MaciejRataj">Otwieram dyskusję, Głos ma p. Bartel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#KazimierzBartel">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#KazimierzBartel">Zarówno życie gospodarcze Państwa, jak i zdolność jego obronna, są uzależnione niewątpliwie od zdolności transportowej i, powiedzmy odrazu, od jej taniości. Tajemnica taniego transportu leży w jego dobrem zorganizowaniu. Co w tej dziedzinie zostało zrobione w ostatnich czasach? W rzeczach drobnych, musimy to przyznać, każdy zauważy dość znaczne postępy, w wielkich konturach organizacyjnych postępów tych nie widać, W obiegu są dziś hasła komercjalizacji kolei. P. Minister Kolei na jednem z posiedzeń Komisji Komunikacyjnej oświadczył, że na biurku jego leżą wszystkie pod tym względem ujawnione myśli i koncepcje zagraniczne. Postanowił tedy p. Minister Kolei wyciągnąć stąd konsekwencje i spowodował rozporządzenie p. Prezydenta Rzeczypospolitej o kolejach jako przedsiębiorstwie, Co to jest komercjalizacja kolei? Określam ją jako rozłożenie inicjatywy i odpowiedzialności na wszystkie jednostki dyspozycyjne, zależne od centrali. Człowiek, zdolny do rozwiązywania pewnego zagadnienia, powinien w tem ujęciu sprawy być obciążony zadaniem o jeden stopień wyższem, ażeby tym sposobem pobudzona była jego zdolność twórcza i chęć wybicia się, chęć dania z siebie jaknajwięcej.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#KazimierzBartel">Los tego rozporządzenia jest Wysokiemu Sejmowi znany, Spotkało się ono na Komisji Komunikacyjnej u wszystkich stronnictw z bardzo ostrą krytyką. Komisja Komunikacyjna stanie w niedalekiej przyszłości, przed Wysoką Izbą z propozycją, ażeby rozporządzenie to zawiesić, nie w tem jednakowoż tkwi sedno sprawy, ale w stanowisku jakie zajął tu p. Minister Kolei, Proszę Panów, p. Minister Kolei, który jest twórcą i który odpowiada za owo rozporządzenie, zajął wobec tej sprawy, jak wogóle wobec wielu innych spraw, stanowisko niesprzeciwiania się wogóle.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Głos: Nie sprzeciwiania się złu.)</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#KazimierzBartel">P. Minister przyjął zasadę „noli me tangere” i mówi: ja się na wszystko zgadzam, tylko mnie nie tykajcie, nie krytykujcie; jeżeli chcecie, żeby rozporządzenie, którego jestem autorem, było cofnięte, oczywiście, ja się zgadzam, nie mam nic przeciwko temu.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#KazimierzBartel">Wydaje mi się, proszę Panów, że takie stanowisko p. Ministra nie jest odpowiednie. Minister Kolei, który dysponuje armią równą co do ilości niemal armii naszego wojska, musi wiedzieć, czego chcę i musi mieć wolę i siłę przeciwstawienia się tym, czy innym, albo wszystkim nawet stronnictwom w Sejmie, musi powiedzieć twardo, że taki a taki jest jego plan, że to a to jest jednym z elementów tego planu, musi się domagać, żeby było tak, jak on chcę, a me inaczej, bo, jak mi się zdaje, uległość i brak twardego kręgosłupa wpływają w sposób demoralizujący na podwładny personel. Nikt wtedy z czynników podwładnych Ministrowi nie może mieć zaufania do jego dyspozycji, bo nie wie, czy ta dyspozycja pod podmuchem wiatru z Sejmu, czy nie Sejmu, nie będzie odwołana i czy ci ludzie nie staną wobec tego, że rozpoczętej pracy wykonać nie będą mogli. Prowadzi to do tego, że zdolni ludzie, nie znajdując oparcia w Ministerstwie, usuwają się, prowadzi to do tego, że inżynierowie, ludzie zdolni, gotowi do służby w kolejnictwie polskiem, powiadają, że w tych warunkach właściwie niewiadomo, czego się trzymać, bo u góry niema planu, niema myśli.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#KazimierzBartel">Nie sądźcie jednak Panowie, żeby zacytowany tu, jako dowód braku decyzji u p. Ministra, przykład miał być jedynym. Mógłbym zacytować ich dowolną ilość. Oto np. p. Minister wnosi projekt ustawy o Kasach Chorych, Na Komisji Komunikacyjnej projekt spotyka się u wszystkich, bez wyjątku, grup politycznych z ostrą krytyką. Komisja wykazuje, że projekt jest sprzeczny z ustawami obowiązującemu i że nie prowadzi do celu. P. Minister na to powiada: Jeżeli panowie jesteście tego zdania, no to dobrze, to ja to wycofam. Ta zgoda, ta harmonia, którą p. Minister Kolei chciałby utrzymywać z czynnikami krytykującymi jego postanowienia, mnie nie zadawala. Jabym wołał, ażeby p. Minister swoje stanowisko zawsze jasno określił a potem przy niem twardo stał i pozycji swojej bronił. To jest potrzebne i to jest konieczne.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#KazimierzBartel">A co zrobiono w sprawie organizacji kolei wogóle? Stwierdzam., że w okresie trzyletnim, z wyjątkiem małej ustawki, która miała tytuł: „0 zakresie działania Ministra Kolei”, nie zrobiono nic. A gdy p. Ostrowski wystąpił z propozycją, która znalazła uznanie całego Sejmu — mogę powiedzieć Sejmu, bo wszystkich emanacji tego Sejmu — z propozycją zwalczania nadużyć za pomocą Inspekcji Generalnej, kiedy wszyscy interesujący się tą sprawą, stwierdziwszy, że zdarzające się nadużycia nie są, w sposób właściwy tępione, poparli ten wniosek i zwrócili się do p. Ministra z prośbą, ażeby projekt ten wziął za swój, to w odpowiedzi zostało wydane rozporządzenie p. Ministra normujące tę sprawę w sposób połowiczny. To stanowisko p. ministra nie zniewoliło nas do zaniechania kroków podjętych przez p. Ostrowskiego, owszem, nakazało nam wytrwać i znowu Wysoki Sejm w niedalekiej przyszłości będzie miał przed sobą projekt odpowiedniej ustawy, a p. Minister oczywiście sprzeciwiać się temu nie będzie, bo powstaniu tego projektu nie będzie on winien.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#KazimierzBartel">Ustawy kolejowej, mimo nalegań, dotychczas nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#KazimierzBartel">Potrzeba pragmatyki służbowej daje się odczuć powszechnie, potrzeba uregulowania stosunku prawnego personelu do kolei jest rzeczą konieczna. Nie można tolerować tego stanu rzeczy, który jest obecnie, kiedy właściwie niewiadomo, czy pracownik kolejowy jest pracownikiem państwowym, czy też pracownikiem przedsiębiorstwa państwowego, bo nie jest jeszcze określone, czy to jest przedsiębiorstwo państwowe.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#KazimierzBartel">Ten stan wymaga zaniechania przez P. Ministra tej, jakbym powiedział, chęci niesprzeciwiania się nikomu i niczemu, bo to do celu, według naszego zdania, nie prowadzi.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#KazimierzBartel">Polityka taryfowa została przez p. Tabaczyńskiego zilustrowana tak, jak była przedmiotem krytyki na Komisji Budżetowej Sejmu, a tutaj chcę tylko dodać, że nieustalenie do tej pory jednostki kosztów własnych przewozu wyklucza wogóle jakąkolwiek politykę taryfową. Ta polityka taryfowa ustosunkowuje się do miesięcznych wydatków i dochodów, co nie jest właściwe, bo są miesiące większej stagnacji i miesiące większego ruchu. Polityka ta jest dorywcza, brak jej ciągłości i nie jest ona funkcją istotnych potrzeb gospodarczych kraju.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#KazimierzBartel">Ulepszenia techniczne, do których zdawałoby się, że kto jak kto, ale inżynier stojący na czele Ministerstwa Kolei powinien przywiązywać największą wagę, nie znalazły w osobie p. Ministra dostatecznej opieki. Myśl inżynierska, która kołacze w wielu mózgach doskonałych inżynierów kolejowych, w osobie p. Ministra nie znalazła ostoji. Chciałbym z tego miejsca, ponieważ na Komisji Budżetowej i Komunikacyjnej to podnosiłem, zaznaczyć, że stał się fakt, który muszę oznaczyć jako wysoce niewłaściwy. Sejm w zeszłym budżecie wyznaczył milion złotych do dyspozycji p. Ministra na próby w dziedzinie gospodarki termicznej, nowych środków lokomocji, w dziedzinie awiacji i t. d. Z tego miliona złotych zdaje mi się jakieś 100.000 zostało wydane.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#komentarz">(Głos: Sześćdziesiąt tysięcy.)</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#KazimierzBartel">60.000, a więc przytoczyłem cyfrę jeszcze na korzyść ministerstwa. Otóż milion złotych, za który można było zatrudnić twórczo bardzo wielu ludzi, którzy nie mogą swoich pomysłów, często bardzo dobrych, z braku środków materialnych zrealizować, ten milion złotych a z nim wiele myśli twórczych przepadło.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#KazimierzBartel">To jest zjawisko smutne. Ludzi, chcących twórczo pracować, a kolejnictwo takich potrzebuje, takie postępowanie do pracy nie zachęca. Nie każdy chcę być urzędnikiem do załatwiania kawałków, ale bardzo wielu ludzi w Polsce pojmuje zadania swoje inaczej.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#KazimierzBartel">W dziedzinie termicznej krytyka podniesiona tu przez p. Tabaczyńskiego odzwierciedla nasze długie żale na Komisji Komunikacyjnej, a także na Komisji Budżetowej. W tej dziedzinie zrobiono jednak postępy. Zrobiono coś nie coś — ale muszę tu apelować do p. Ministra, żeby te postępy szły w szybszem tempie, dlatego, że trwoni się wiele pieniędzy i sprawy te nie mogą znosić tak powolnego rozwoju, jaki p. Minister im nadał.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#KazimierzBartel">Gospodarka zapasami została oświetlona tu także zgodnie z tem, co było szczegółowo omawiane na Komisji Budżetowej i Komunikacyjnej wielokrotnie. Wymaga ona również poprawy.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#KazimierzBartel">Sprawa ruchu. Jestem tym człowiekiem, który zna rozwój tej sprawy niemal od początku, bo od r.1919. W departamencie eksploatacji znajdują się pierwszorzędni ludzie, którzy są oddani najzupełniej sprawie i pracują ze znakomitym pożytkiem, nie mniej jednak zwracam uwagę, że prędkość krytyczna w Polsce jeszcze wciąż nie została osiągnięta i że nieosiągnięcie jej szkodzi tej sprawie i hamuje rozwój celowej gospodarki termicznej na kolejach polskich. Pociąg pośpieszny Warszawa — Zakopane biegnie ze średnią prędkością 35 km. wtedy, kiedy zagranicą jeździ się o wiele prędzej. Średnia szybkość np. na pociągach pośpiesznych linia Paryż — Bruksela, wynosi 78 km., a pociągów Berlin — Hamburg—68 km.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#KazimierzBartel">Ten ogólny pogląd krytyczny nie ma źródła w niechęci do osoby p. Ministra w żadnym stopniu, uważam jednak, że na to tutaj jesteśmy, żebyśmy sobie mówili prawdę. Ten sąd krytyczny znalazł smutne potwierdzenie w nieodpowiedniem zareagowaniu przez p. Ministra na szereg zbrodniczych zamachów, jakie miały miejsce w ostatnich tygodniach na naszych kolejach.</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#KazimierzBartel">Kiedy po pierwszym wypadku...</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Już w Sejmie mieszkają ci bombiści.)</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy Pan nie mógł już nic podlejszego powiedzieć. Głos na prawicy: Uderz w stół, nożyce się odezwą.)</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#KazimierzBartel">O tem nic nie wiem i ta kwestia mnie w tej chwili nie interesuje. Kiedy po pierwszej katastrofie, którą p. Minister na Komisji Komunikacyjnej na podstawie badań określił jako zamach, zwróciliśmy uwagę na potrzebę wydania odpowiednich zarządzeń p. Minister oświadczył, że po jednej katastrofie wydawanie pieniędzy na ochronę linii kolejowych nie jest możliwe, Nie trzeba było czekać wiele tygodni, a zdarzył się drugi wypadek pod Rogowem i wtedy czujna Komisja Komunikacyjna, zwróciła się ponownie do p. Ministra i jakieś zarządzenia zostały wydane. Ale widocznie zarządzenia te nie były dostateczne, skoro następnie w bardzo krótkim czasie mieliśmy jeszcze trzy dalsze katastrofy; straszna katastrofa pod Starogardem i dwie następne w ostatnich dniach. Na szczęście te dwie ostatnie nie skończyły się grobem podróżnych, ale mimo to w najwyższym stopniu były niebezpieczne.</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#KazimierzBartel">I co się dzieje? W tej sytuacji Minister Kolei powinien mieć poczucie wodza, który natychmiast i bez długiego ociągania się wydaje kategoryczne zarządzenia. Czytaliśmy w gazetach, że już się zjechali prezesi dyrekcji i już zaczyna się radzić, coby zrobić, aby tym zbrodniczym zamachom położyć kres. Proszę Panów, tego rodzaju ociągania się nie uważamy za odpowiadające celowi, chociaż pokrywają się one z tą ogólną linią, która obrał p. Minister Kolei, mianowicie nie brania na siebie odpowiedzialności. Jeżeli rozporządzenie Prezydenta jest złe, to cofnijcie je — powiada p. Minister — jeżeli projekt ustawy o kasach chorych jest zły, to także go znieście, a zamachy na koleje, zamachy zbrodnicze, te niechaj odparte będą konferencją np. prezesów dyrekcji A gdzież jest minister?</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#KazimierzBartel">Otóż tego rodzaju postępowanie jest, według naszego zdania, najzupełniej niewłaściwe. Wymagamy od p. Ministra twardej ręki i decyzji. I o tę decyzję, o tę wolę, której wyrazem będzie sam p. Minister bez oglądania się na kogokolwiek, o to do p. Ministra apelujemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Kuryłowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AdamKuryłowicz">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#AdamKuryłowicz">Szczupłość czasu, gdyż mam zaledwie 25 minut do dyspozycji, nie pozwala mi na omówienie tych wszystkich spraw, jakie w obecnej gospodarce kolejowej są szczególnie aktualne i tych wszystkich zarzutów, jakie przeciwko systemowi na kolei panującemu, zarówno w interesie kolejnictwa samego, jak i w interesie pracowników kolejowych, podnieśćby należało. Muszę więc tylko pobieżnie dotknąć najważniejszych bolączek naszego kolejnictwa.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#AdamKuryłowicz">Przedewszystkiem wskazać należy na to, że mimo sześcioletniego istnienia Państwa naszego, dotąd jeszcze nie mamy jednolitej organizacji kolejnictwa polskiego. Uchwalona w roku zeszłym ustawa o organizacji kolei, która administrację na całym terenie Państwa miała ujednostajnić, nie została dotąd wprowadzona w życie z powodu takich np. przeszkód, jak brak pomieszczeń dla pracowników, przeznaczonych do służby na odpowiednich posterunkach; wystarczy wskazać na fakt, że na wielu stacjach, które mają być siedzibą urzędów, na podstawie nowej organizacji tworzonych, gromadzi się dopiero materiał na budowę budynków urzędowych, a o mieszkaniach dla pracowników jeszcze nawet mowy niema. Kiedy wszystkie te przeszkody zostaną usunięte i nowa jednolita organizacja wejdzie w życie, faktycznie nie wiadomo, a tymczasem wszystko pozostaje po staremu, to jest każda była dzielnica, niemal każda dyrekcja rządzi się inaczej. Wytwarza to zamieszanie niekorzystne nie tylko dla administracji wewnętrznej, ale i dla samych pracowników i dla społeczeństwa, zainteresowanego przecież w tem, by aparat kolejowy sprawnie i nienagannie funkcjonował.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#AdamKuryłowicz">Dekret o przemianie polskich kolei państwowych na przedsiębiorstwo, zupełnie dorywczy i nie obmyślony, wprowadził w stosunki obecne zamieszanie jeszcze większe. Dlatego bardzo na czasie była uchwała Komisji Komunikacyjnej, która działanie tego dekretu zawiesza, a która Wysokiej Izbie zostanie do przyjęcia przedłożona.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#AdamKuryłowicz">Jaskrawą jednak ilustracją stanu, jaki na kolejach naszych panuje, jest fakt, że dotąd jeszcze, mimo upływu 6 lat, nie mamy jednolitych przepisów służbowych, to jest jednolitej dla całego Państwa pragmatyki kolejowej i w jej miejsce posiłkować się musimy aż 4 różnemi tymczasowemi pragmatykami, to jest w zaborze niemieckim i austriackim pragmatyką dawnych zaborczych rządów, zaś w b. zaborze rosyjskim, tudzież w dyrekcji wileńskiej dwoma różnorodnemi tymczasowemi przepisami służbowemi. Rząd wypracował wprawdzie w jesieni roku zeszłego projekt pragmatyki i związki kolejowe dawno już wniosły swoje poprawki, bardzo uzasadnione zarówno ze stanowiska kolejnictwa, jak i pracowników samych Kiedy jednak poprawki te zostaną przez Ministerstwo Kolei ze związkami uzgodnione i kiedy projekt pragmatyki wpłynie wogóle do Sejmu, wobec powolności, z jaką u nas różne ważne sprawy się traktuje, faktycznie nie wiadomo. Chciałbym zwrócić jednak uwagę na to, że racjonalna administracja kolejowa bez jednolitych przepisów służbowych jest niemożliwa, i że taka rzecz jak pragmatyka, traktująca o obowiązkach i prawach pracowników, winna być już w interesie samego kolejnictwa uzgodniona z pracownikami, od których nie można przecież żądać, żeby dali sobie narzucić coś sprzecznego ze swemi żywotnemi interesami i prawami, uznanemi nawet przez b. rządy zaborcze.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#AdamKuryłowicz">Dlatego pozwalam sobie przedłożyć Wysokiemu Sejmowi rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#AdamKuryłowicz">„Sejm wzywa Rząd, by w ciągu czerwca b. r. przedłożył Sejmowi ustawę o pragmatyce służbowej dla wszystkich pracowników kolejowych”.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#AdamKuryłowicz">Chciałbym dalej wskazać na coś, czego nie spotka się w żadnej innej gałęzi administracji państwowej, a co stanowi prawdziwy dziwoląg naszej gospodarki kolejowej, mianowicie na fakt że na 200.000 pracowników kolejowych blisko 2/3 jest pozbawionych etatów, a wykazywanych ciągle tylko jako — „stałodzienni”. Są wśród nich ludzie, pracujący na kolei po 10, 20 i więcej lat, posiwiali w służbie kolejarze, częstokroć na najbardziej odpowiedzialnych posterunkach, ludzie o pierwszorzędnych kwalifikacjach i zupełnie nienagannej służbie, spełniający dosłownie tę samą służbę, co etatowi. A jednak ludzie ci etatów nie posiadają i w każdej chwili grozi im wyrzucenie na bruk. Są także i takie rzeczy, że jako „sezonowych” względnie „czasowych” traktuje się pracowników i to nawet kwalifikowanych, którzy od kilku lat już na kolei pracują i których praca na kolei jest potrzebną. Jest to wyzysk, przynoszący poprostu wstyd naszemu kolejnictwu. Najbardziej w tym względzie pokrzywdzeni są pracownicy warsztatowi. Ministerstwo Kolei obiecywało wprawdzie powiększyć na rok bieżący etaty, a jednak krzywdę tę nie tylko zachowano w budżecie tegorocznym, ale jeszcze ją powiększono przez to, że i tak szczupłą liczbę etatów w różnych gałęziach służby obcięto na r. b. o 15%. Gdy się zważy, że b. rządy zaborcze o wiele sprawiedliwiej traktowały pod tym względem naszych pracowników kolejowych, to przyznamy, że najwyższy czas, by Sejm nasz naprawił tę krzywdę pracownikom, którym przecież powierzamy bezpieczeństwo naszego życia i mienia, przewożonego kolejami. Dlatego też przedkładam Wysokiej Izbie w tej kwestii następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#AdamKuryłowicz">„Sejm wzywa rząd, aby w ciągu roku budżetowego 1925 przemianował 50% pracowników nieetatowych na etatowych w dziale 2 rozchodów w rozdziałach 1, 2, 3a, 3b, 4a, 4b, 4c, 5, 6, 7, 8, 11”.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#AdamKuryłowicz">Ciężką również i dla naszych stosunków wcale niezaszczytną bolączką naszego kolejnictwa jest fakt, że na kolei, a więc w gałęzi pracy najniebezpieczniejszej i dla zdrowia zabójczej, nie mamy należytej ochrony społecznej, a już niesłychaną jest wprost rzeczą, że nie mamy dotąd zorganizowanej należytej opieki lekarskiej nad chorym kolejarzem. Ustawa ogólna z r. 1920 zaraz w pierwszym swym artykule nakłada na Rząd wyraźny obowiązek, że ma wypracować projekt odrębnej kolejowej kasy chorych i przedłożyć go Sejmowi. Ale tego wyraźnego nakazu ustawy żaden Rząd przez lat pięć nie spełnił i organizacji kolejowych kas chorych nie przeprowadził. Skutek tego był taki, że „opieka lekarska” nad chorym kolejarzem w każdej dzielnicy była inna, a wogóle niedostateczna i ustawie z roku 1920 nieodpowiadająca. W jesieni roku zeszłego Rada Ministrów, omijając ustawę z roku 1920, wydała rozporządzenie o „pomocy lekarskiej dla kolejarzy etatowych”, która jest prawdziwą karykaturą opieki nad chorym pracownikiem, Wystarczy wskazać na fakt, że np. opieka szpitalna zależna jest nie od rodzaju czy ciężkości choroby, lecz od stopnia płacy pracownika. Dla pracowników nieetatowych zaś Ministerstwo Kolei wypracowało i przedłożyło Sejmowi projekt ustawy o osobnej opiece lekarskiej, ale tak niedorzeczny, że już po pierwszej dyskusji, przeprowadzonej nad nim na Komisji Komunikacyjnej, czemprędzej go wycofało. Mamy więc dla etatowych opiekę lekarską inną, normowaną rozporządzeniem Rady Ministrów, zaś dla nieetatowych znowu inną na podstawie norm, pozostałych po b. rządach zaborczych. Podczas więc, gdy w całem Państwie działa jednolita ustawa o kasach chorych i jednolita organizacja, to w kolejnictwie opieka nad chorymi pracownikami została tak pogmatwana i wypaczona, że chory kolejarz, o ile go tylko stać na to, udaje się do lekarza prywatnego, bo do pomocy, jaką mu daje kolej, nie ma najmniejszego zaufania. Ażeby temu niesłychanemu stanowi w gałęzi pracy, stanowiącej przecież, jak wiadomo, prawdziwe pobojowisko, raz wreszcie kres położyć — proszę Wysoki Sejm o uchwalenie następującej rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#AdamKuryłowicz">„Sejm wzywa Rząd, by w ciągu dwóch miesięcy przedłożył Sejmowi ustawę o kasach chorych dla pracowników kolejowych w myśl art. 1 ustawy z roku 1920 o ubezpieczeniu pracowników na wypadek choroby”.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#AdamKuryłowicz">Niesłychanym również jest fakt, że skutkiem wspomnianego powyżej podziału na etatowych i nieetatowych, olbrzymia większość pracowników kolejowych pozbawiona jest zabezpieczenia emerytalnego, przyznanego pracownikom państwowym ustawą z jesieni 1923 r. Skutkiem tego długoletni pracownicy kolejowi w razie redukcji lub choroby, wylatują na bruk bez żadnego zaopatrzenia, przez co Państwo powiększa armię zdesperowanych nędzarzy, o których los nikt się nie troszczy. Wprawdzie w myśl zeszłorocznej rezolucji sejmowej Ministerstwo Kolei wypracowało projekt osobnej ustawy emerytalnej dla nieetatowych, a nawet uzgodniło go zupełnie z Ministerstwem Skarbu i z postulatami związków kolejarskich, ale mimo to projekt ten do Sejmu dotąd nie wpłynął, kiedy wpłynie, nie wiadomo, a tymczasem tysiące zredukowanych kolejarzy wraz z rodzinami oczekuje wśród największej nędzy uchwalenia tej listwy, która bodaj częściowo ciężkie ich położenie ma złagodzić.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#AdamKuryłowicz">Równie ważną jest kwestia korzystniejszego wymiaru emerytury tym pracownikom, których służba specjalnie jest dla zdrowia rujnująca i daleko szybciej, aniżeli w innem zajęciu, wyczerpuje siły. Już rządy zaborcze przyznawały taki korzystniejszy wymiar emerytalny drużynom parowozowym, konduktorskim, przetokowym, a np. b. austriackie ministerstwo kolejowe miało już nawet taki sam projekt dla innych kategorii, spełniających pracę bardziej dla zdrowia niebezpieczną, (np. kotlarze warsztatowi, odlewacze i t. p.) Poprzednia nasza ustawa emerytalna, idąc częściowo w te ślady, przyznawała korzystniejsze zaliczanie emerytury drużynom parowozowym, konduktorskim i przetokowym. Jednakże ustawa z r. 1923 w części ograniczyła, a w części zniosła te ludzkie postanowienia. Kolejarze polscy z goryczą mówią o tem, że Sejm polski odebrał im to, co im rządy zaborców przyznawały. Potrzebne jest zatem odpowiednie znowelizowanie tej ustawy w tym duchu, by niektórym kategoriom pracowników, rujnującym szybciej swe siły w służbie, krzywdę tę wynagrodzić.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#AdamKuryłowicz">O ile chodzi o krzywdzenie pracowników, to administracja kolejowa nie liczy się wcale z ustawami sejmowemi. Tak np. ustawa o urlopach wypoczynkowych nakazuje wyraźnie i bez żadnych wyjątków udzielanie urlopów pracownikom kolejowym, jednak administracja kolejowa łamie tę ustawę, urlopów odmawia pod lada pozorami, jakkolwiek ustawa żadnych zastrzeżeń nie przewiduje i nie czyni. Sejm winien tedy pouczyć administrację kolejową, że musi ona szanować ustawy sejmowe i dlatego proponuję następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#AdamKuryłowicz">„Sejm wzywa Rząd, by w kolejnictwie ściśle przestrzegał ustawę o urlopach wypoczynkowych i stosował ją do wszystkich bez wyjątku pracowników, którzy podlegają tej ustawie”.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#AdamKuryłowicz">Nie można również pominąć milczeniem niedomagania w kolejnictwie naszem tak ciężkiego, jak brak mieszkań dla kolejarzy. Dochodzimy do tego, że kolejarze na bardzo wielu stacjach, zwłaszcza na Kresach, ciągle jeszcze mieszkać i dusić się muszą w wagonach kolejowych, starych, rozbitych pudłach, osadzonych na ziemi, a noszących jakby na urągowisko, nazwę „domków”. W rodzinach kolejarskich grasują skutkiem tego ciężkie choroby, a dzieci kolejarzy, mieszkających w takich wagonach tuż przy torach, ulegają masowo nieszczęśliwym wypadkom. A przecież można było dotychczas pomyśleć o odpowiednich kredytach na budowę domów dla kolejarzy. Ponieważ jest to rzecz niecierpiąca zwłoki, ponieważ brak mieszkań odbija się także niekorzystnie i na służbie samej, przeto Rząd powinien natychmiast przystąpić do budowy domów dla kolejarzy.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#AdamKuryłowicz">Wszystkie te sprawy z braku czasu pobieżnie tylko naszkicowane, oświetlają jednak, po jakiej linii idzie nasza gospodarka kolejowa. Kierunek jej jest taki, że „sanację Skarbu” się tu przeprowadza przeważnie kosztem pracowników, kosztem tych, na których pracy opiera się cala komunikacja, dla naszego gospodarczego dobrobytu tak przecie niezmiernie ważna, a nawet kosztem całej wogóle służby kolejowej i bezpieczeństwa ruchu. Dość wskazać na fakt, że rzekomo w imię „oszczędności” łamie się w kolejnictwie ustawę o 8-godzinnym dniu roboczym, przeciąża ludzi pracą w sposób dla całego ruchu wręcz niebezpieczny, że również w imię oszczędności zaniedbuje się wile urządzeń, dla normalnego ruchu i normalnej gospodarki kolejowej wręcz nieodzownych. Niewłaściwy sposób stosowania oszczędności wraz z redukcją, która szeregi kolejarzy zdziesiątkowała tak, że na wielu liniach brak poprostu ludzi do pełnienia służby, wyzyskiwanie pracowników, odbieranie im tych nawet praw, jakie za rządów zaborczych już posiadali, wszystko to przy całej ofiarności, z jaką kolejarze dla swego kraju pracują, szerzy wśród nich głęboką gorycz i zniechęcenie. Opłakane te stosunki częściowo bodaj zmienić mogą rezolucje przezemnie przedłożone, które stanowić winny dla Rządu wskazówkę, po jakiej linii winna iść racjonalna gospodarka kolejowa, licząca się z potrzebami życiowemi tych, od których wymaga się wytężenia wszystkich sił dla dobra kraju.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#AdamKuryłowicz">Wspomnieć wreszcie muszę o prawdziwie opłakanym losie tych, którzy za b. rządów zaborczych ulegli nieszczęśliwym wypadkom. Renty, jakie pobierali dawniej, na podstawie dawnych ustaw, były takie, że bodaj częściowo zabezpieczały ich egzystencję. W Polsce jednak skutkiem zmian walutowych położenie ich tak strasznie się pogorszyło, że ludzie ci wraz z rodzinami dosłownie giną z głodu. Sama ludzkość wymaga, aby Państwo tych inwalidów pracy kolejowej nie krzywdziło i przez stosowne przeliczenie ich rent ulżyło ich doli. W tym względzie zgłaszam też odpowiednią rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#AdamKuryłowicz">„Sejm wzywa Rząd, by w ciągu dwóch miesięcy przeprowadził waloryzację rent wypadkowych dla pracowników kolejowych według norm, przyjętych dla pożyczek państwowych”.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#AdamKuryłowicz">To są najważniejsze niedomagania, jakie tu podnieść chciałem. Usunięcie ich leży przedewszystkiem w interesie samego kolejnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AdamKuryłowicz">Pozwolę sobie odczytać jeszcze rezolucję, o których uchwalenie również Wysoki Sejm proszę:</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#AdamKuryłowicz">1) Sejm wzywa Rząd, by w ciągu miesiąca maja r. b. przedłożył Sejmowi ustawę emerytalną dla pracowników nieetatowych i robotników kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#AdamKuryłowicz">2) Sejm wzywa Rząd, by przy wymiarze emerytur dla pracowników kolejowych i przeliczaniu emerytur emerytów b. państw zaborczych trzymał się ściśle ustawy emerytalnej z 1923 r. i nie zaliczał tychże niezgodnie z ustawą do niższych grup uposażenia.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#AdamKuryłowicz">3) Sejm wzywa Rząd, aby przy wydatkowaniu z Dz. 2 rozdziału 9 § 1 poz. 1 budżetu Ministerstwa Kolei (B. przedsiębiorstwa) trzymał się norm, określonych rozporządzeniem Rządu, a nie rozdawał remuneracji w sposób, zastosowany w grudniu 1924 r„ kiedy to remuneracje użyto jako 13 pensji dla obdzielenia pewnej kategorii pracowników etatowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Paczkowski,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#StefanGabrielPaczkowski">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#StefanGabrielPaczkowski">Polskie koleje państwowe mają poza sobą pierwszy rok pracy w warunkach mniej więcej ustabilizowanych, gdyż budżet zeszłoroczny Ministerstwa Kolei był pierwszym budżetem, opartym na mierniku o stałej wartości, na mierniku franka złotego, równającego się złotemu polskiemu. To jednoroczne doświadczenie w warunkach częściowo ustabilizowanych daje nam do ręki instrument, za pomocą którego możemy sprawdzić, czy i w jakim stopniu gospodarka na polskich kolejach państwowych posunęła się naprzód. Stan gospodarczy naszej kolei tak w ustnem, jak i w drukowanem, sprawozdaniu p. referenta został tak szczegółowo przedstawiony, że nad nim rozwodzić się nie będę, również ze względu na to, że zbyt krótki czas mi na to nie pozwala. Jednakże na niektóre szczegóły pozwolę sobie zwrócić uwagę a to dlatego, że momenty, które pragnę podnieść w znacznej mierze mogą się przyczynić do dalsze; poprawy naszej gospodarki kolejowej. Przytem pozwolę sobie nadmienić, że z okazji dyskusji nad zeszłorocznym budżetem Ministerstwa Kolei również złożyłem swoje uwagi, które i dzisiaj jeszcze w znacznym stopniu są aktualne.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#StefanGabrielPaczkowski">Działem, który najbardziej wpływa na dobrą lub złą gospodarkę kolei, względnie na dobry, albo zły efekt finansowy kolei, jest odpowiednie stosowanie stawek taryfowych. Słusznie p. referent w swojem sprawozdaniu poświęcił temu zagadnieniu specjalny, dosyć szeroko ujęty ustęP. Najzupełniej zgadzam się z p. referentem w ocenie nasze polityki taryfowej. Podkreślam braki na tem polu, tak w zakresie naszych taryf wewnętrznych, jak tranzytowych. I słusznie też stwierdził p. sprawozdawca na str. 45 przedłożonego nam referatu że sześcioletni okres działania Ministerstwa Kole na polu taryf odznaczał się brakiem inicjatywy, szło się po linii najmniejszego oporu, uzależniało się od stosunków wewnętrznych i zewnętrznych. Z takiego twierdzenia, które najzupełniej podzielam, powinniśmy wyciągnąć odpowiednie wnioski. Rozumiem, że brak doświadczenia, brak statystyki taryfowej, dalej pewne przeciążenie wydziału taryfowego w Ministerstwie Kolei, są znacznym hamulcem w należytym rozwoju naszej polityki taryfowej. Ale w takim razie obowiązkiem naszym jest szukać odpowiednich środków, ażeby ten star rzeczy zakończyć ażeby umożliwić odpowiednie rozwiązanie tego tak ważnego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#StefanGabrielPaczkowski">Przy Ministerstwie Kolei istnieje tak zwana Państwowa Rada Kolejowa. W łonie tej Rady istnieje komisja taryfowa, która ma za zadanie współdziałać z Ministerstwem Kolei przy opracowywaniu taryf kolejowych, jednakże po części z powodu obarczenia pracą, po części także z tego względu, że Państwowa Rada Kolejowa zbyt rzadko może się zbierać na narady, instytucja ta nie jest dostateczna na to, aby te ważne zagadnienia z zakresu gospodarki kolejowej odpowiednie i dostatecznie szybko rozwiązywać. Uważałbym za wskazane, żeby Ministerstwo Kolei utworzyło specjalną komisję taryfową, do której należałoby powołać wybitnych naszych ekonomistów, przedstawicieli przemysłu i handlu, a także przedstawicieli naszych organizacji gospodarczych. I tu wskazuję na to i podkreślam to usilnie, że przedstawiciele ci powinni być wybrani ze wszystkich trzech dzielnic Polski. Jestem przekonany, że komisja taka w bardzo znacznej mierze mogłaby się przyczynić do odpowiedniego rozwiązania zagadnienia taryf kolejowych. W tej mierze pozwolę sobie przedłożyć na końcu swego przemówienia rezolucję.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#StefanGabrielPaczkowski">Częściowy zastój w przewozie kolejowym tłomaczy się w znacznej mierze niedpowiedniemi taryfami. Wiemy wszyscy, że nie tylko zagraniczny towar, ale nawet nasz polski towar, w kraju wyrabiany, omija nasze polskie koleje i najbliższą drogą stara się dostać na linie zagraniczne i drogą okólną, liniami zagranicznemi na miejsce przeznaczenia.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#StefanGabrielPaczkowski">Dlatego uregulowanie tego działu naszej gospodarki uważam przedewszystkiem za bardzo palącą potrzebę, która w najbliższym czasie powinna być ujęta w odpowiednie ramy.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#StefanGabrielPaczkowski">Pewną przeszkodą w odpowiedniej ocenie naszej gospodarki kolejowej, w szczególności jeżeli chodzi o jednostki tej instytucji, a mam tu na myśli dyrekcję, jest to, że nie mamy możliwości przeprowadzenia indywidualnych rozrachunków dla poszczególnych okręgów dyrekcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#StefanGabrielPaczkowski">Bardzo popularnem stało się hasło organizowania kolejnictwa na zasadach przemysłowo-handlowych, hasło najzupełniej słuszne i uzasadnione. Jednak we wszystkich większych przedsiębiorstwach przemysłowych organizacja jest tego rodzaju, że przeprowadzony w końcu roku bilans pozwala na ocenę z punktu widzenia gospodarczego nie tylko przedsiębiorstwa jako całości, ale i poszczególnych jego oddziałów. W ten sposób zarząd główny takiego przedsiębiorstwa może wyrobić sobie opinię o gospodarce w działaniu każdego działu i może wprowadzić zarządzenia, czy to organizacyjnej, czy personalnej natury, zmierzające do podniesienia oddziałów wykazujących niedostateczny efekt gospodarczy. Na kolei tego niema. Nie mamy możności określenia indywidualnych zasług każdej dyrekcji w kierunku podniesienia poziomu gospodarczego i to jest źle, bo brak ten wyłącza bardzo ważny moment, moment współzawodnictwa między dyrekcjami. Dlatego uważałbym za konieczne, żeby Ministerstwo Kole: wprowadziło system rozrachunku, ujęty w ramy, budżetów dyrekcji poszczególnych, co pozwoliłoby na ściślejsze określenie bilansu gospodarczego każdej dyrekcji. Rozumiem, że z powodu dyslokacji terytorialnej kolei jest to zagadnienie bardzo trudne do rozwiązania, w szczególności dlatego, że byłoby to połączone z pewnemi dodatkowemi kosztami; i także dlatego, że świadczenia i zapłaty za te świadczenia dokonywane są w różnych miejscowościach. Jednakże dla zdrowego rozwoju gospodarki kolejowej uważam za konieczne, aby Ministerstwo Kolei poczyniło zarządzenia, zmierzające choćby do przybliżonego określenia efektu gospodarczego każdej dyrekcji.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#StefanGabrielPaczkowski">Przy tej sposobności nie mogę nie poddać krytyce naszej gospodarki materiałowej. Ministerstwo Kolei wydało w tym kierunku dość szczegółowe i surowe przepisy, stwierdzić jednak muszę, że niestety nie wszystkie dyrekcje do tych przepisów się lojalnie stosują. Dyrekcje nie zawsze się stosują do zasad praworządności i nie zawsze stosują te przepisy w myśl interesów kolei. Proszę Panów, przy innej okazji, mianowicie przy okazji omawiania gospodarki leśnej, będę miał możność rozwodzić się szerzej na ten temat. Tu jednak pragnę podnieść, że na tle zakupu materiałów drzewnych na potrze by warsztatów kolejowych, dokonywanego przez dyrekcję, dzieją się nieraz bardzo osobliwe rzeczy. Fakt następujący jaskrawo zilustruje, w jaki sposób nieraz dyrekcje kolejowe działają przeciwko interesom finansów kolejnictwa. Oto jedna z dyrekcji zakupiła większą ilość materiału tartego i dla odbioru tego materiału została wyznaczona, jak to zresztą jest w zwyczaju, mieszana komisji warsztatowo magazynowa, która po zbadaniu tego materiału miała orzec, czy został on przez dostawców dostarczony w myśl obowiązujących przepisów, czy nie. Komisja przyszła do przekonania, że materiał jest niezdatny do użytku, ponieważ pewna część jest zupełnie zgniła, a inna część tak sękata, że do odbudowy wagonów zupełnie się nie nadaje. Na taką decyzję tej komisji zareagował dostawca w ten sposób, że odniósł się do dyrekcji. Dyrekcja przysłała drugą komisję, która ponownie zbadała materiał i przyszła do te konkluzji, co pierwsza komisja, że materiał absolutnie się nie nadaje. Nie dość na tem. Dyrekcja wysyła trzecią komisję, która, mam wrażenie, pod wpływem pewnych wskazówek, wydanych przez dyrekcję, materiał ten przyjęła. Skutki są takie, że, jak mnie poinformowano, w jednym wypadku, gdy wagon towarowy otrzymał nową podłogę z desek, i po raz pierwszy załadowano konie do tego wagonu, koń uderzył kopytem o podłogę, podłoga się załamała i koń przytem złamał nogę. Są dalej takie wypadki, że przy montowaniu okucia dla wagonów, młotek przebija nową dopiero co deskę, bo jest zgniła.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(Głosy: Która dyrekcja?)</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#StefanGabrielPaczkowski">Nie chcę nazwiska dyrekcji wymieniać, pozwolę sobie p. Ministrowi ten materiał przedłożyć, z prośbą, żeby specjalnie ta sprawa została dokładnie zbadana i nie wątpię, że p. Minister z tego potrafi wyciągnąć odpowiednie konsekwencje celem ukarania winnych. Znam fakty, że za drobne formalne uchybienia, dokonane przez naczelnika wydziału zasobów, za uchybienia dokonane zresztą w interesie kolei, naczelnik otrzymywał surowe napomnienie, a tam, gdzie jest jawne pogwałcenie interesów kolei, gdzie się wydaje setki tysięcy zł. na materiał, który do niczego nie jest użyteczny, traktuje się wyższych urzędników aż nadto lojalnie.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#StefanGabrielPaczkowski">Chociaż mam bardzo niedużo czasu, ale przecież tylko potrącić muszę o sprawę progów kolejowych, Nie bardzo dla mnie jest jasne, dlaczego w Polsce używa się tak dużo progów, które nie są impregnowane. Wiadomą jest rzeczą, że progi impregnowane wytrzymują 3 razy dłużej niż progi surowe, nieimpregnowane. Jeżeli informacje, które otrzymałem, są prawdziwe, to mamy zakłady w Polsce, które nie są dostatecznie zatrudnione. A więc impregniarnia pod Katowicami, we Wronkach, nowa impregniarnia buduje się w Małopolsce i uważam, że ten dział gospodarczy powinien być daleko szerzej rozbudowany z tego względu, że dzięki używaniu tego materiału osiągniemy trzykrotną oszczędność, bo progów impregnowanych nie trzeba tak często zmieniać i wskutek tego zaoszczędzamy także na pracy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#StefanGabrielPaczkowski">Dalsza rzecz, którą się również powinno napiętnować, to jest sposób praktykowany niestety na naszych kolejach, mianowicie, że proste naprawy, np. wagonów towarowych, uskutecznia się w ten sposób, że wagony takie wysyła się z Katowic do Wilna, czy Lwowa, czy gdzieindziej. Proszę Panów, ja rozumiem, że ze względu na ekonomiczną organizację pracy trzeba pracę przydzielać w ten sposób, aby każdy warsztat otrzymywał reparację pewnego określonego typu, ale to się może tyczyć tylko napraw, powiedzmy, więcej skomplikowanych, naprawy lokomotyw, naprawy wagonów, osobowych, ale nie może się w żadnym wypadku tyczyć wagonów towarowych, bo to jest zupełnie prosta robota, którą może wykonać każdy warsztat. I dlatego, aby zaoszczędzić na kosztach transportu, nie należy tych wagonów towarowych przesyłać z jednej dyrekcji do drugiej, lecz tylko do tych warsztatów, które są na miejscu. Mam tu na myśli, powiem otwarcie, niedostateczne wykorzystanie warsztatów, które mamy na Górnym Śląsku. Wagony towarowe na Górnym Śląsku bardzo często wysyła się do Poznania, do Warszawy i nawet do dalszych dyrekcji, a natomiast tamtejsze warsztaty nie mają dostatecznej pracy i stąd pochodzi także w pewnej mierze niedostateczna możność zatrudnienia bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#StefanGabrielPaczkowski">To są uwagi, które mi się nasuwają co do zagadnień gospodarczych. Przejdę teraz do zagadnień natury więcej personalnej. Jednakże podkreślam to z naciskiem, sprawę personalną uważam przynajmniej za równie ważną dla rozwoju gospodarki kolejowej, jak zagadnienia czysto gospodarcze. W sprawozdaniu Komisji Budżetowej na r. 1925 czytamy, że stan liczebny pracowników kolejowych przewiduje się w ilości 191.423 osób, czyli wynika z tego, że przewiduje się redukcję 8.173 funkcjonariuszów kolejowych. Już w r. ub. miałem sposobność wykazać, że redukcja bezplanowa, redukcja nie oparta na żadnym programie organizacyjnym jest bezcelową, a nawet może być szkodliwą, bo któż mi zagwarantuje, że po przeprowadzeniu jednolitej organizacji, uwzględniającej wszystkie potrzeby gospodarcze i konieczność rozwoju kolei, nie będziemy potrzebowali 10.000 pracowników więcej, zamiast, jak to przedstawia nam sprawozdanie, 8.000 mniej.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#StefanGabrielPaczkowski">Zestawienie porównawcze, które sprawozdanie nam daje na str. 53, utwierdza mnie w tem przekonaniu, że redukcja pracowników, to jest obosieczny miecz, który bardzo dotkliwie odczują pracownicy kolejowi, ale który także niemniej może dotknąć kolej. Porównanie to wykazuje liczbę pracowników przypadającą na jeden kilometr linii kolejowej, dalej na 100.000 parowozo-kilometrów, na 100.000 osio - kilometrów i 100.000 dochodu brutto. Pozornie na pierwszy rzut oka porównanie liczby pracowników z ilością parowozo-kilometrów i dochodu brutto wydawałoby się słuszne, ale ja mam jednak co do tego całkiem inne zdanie. Liczba pracowników konieczna dla eksploatacji zależna jest przedewszystkiem od długości linii kolejowych i ich poziomu technicznego, a w drugim dopiero rzędzie od intensywności ruchu. Bo, że na 100.000 osio-kilometrów przewozu mamy aż 3,9 pracowników a na 100.000 parowozo-kilometrów aż 168.41 pracowników, to cyfry te jeszcze nie dowodzą, że mamy pracowników za dużo, raczej wskazują one na to, że nasz personel kolejowy nie jest dostatecznie wykorzystany. Dalej wskazują na to, że tym personelem, który obecnie mamy na kolei, moglibyśmy intensywność ruchu powiększyć przynajmniej o jakie 50%. A przecież chyba personel kolejowy nie jest winien temu, że intensywność ruchu na polskich kolejach państwowych nie jest dostatecznie silna. Dlatego miarodajną, a raczej więcej przybliżoną liczbą jest ta liczba, która się opiera na długości linii kolejowych. I tu stwierdzić muszę, że koleje nasze obecnie na jeden kilometr linii mają mniejszą ilość pracowników, aniżeli koleje niemieckie przed wojną. Wprawdzie gęstość sieci niemieckiej wymaga pewnej zwiększonej liczby pracowników, jednakże fakt ten zostaje zrównoważony przez fakt inny, mianowicie, że poziom techniczny niemieckich kolei jest daleko wyższy, aniżeli poziom techniczny kolei naszych.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#StefanGabrielPaczkowski">Bardzo żałuję, że w sprawozdaniu nie znajdujemy podziału liczby pracowników na poszczególne dyrekcje, bo i to dałoby pewien obraz gospodarki personalnej poszczególnych dyrekcji.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#StefanGabrielPaczkowski">Klub, w którego imieniu przemawiam, w zasadzie nie neguje możliwości obniżenia stanu personalnego na kolejach, ale obniżenie to musi uzależnić: 1) od przeprowadzenia jednolitej organizacji i 2) od tego czy Ministerstwo Kolei potrafi wprowadzić jednolity program wyszkolenia pracowników kolejowych, czego dotychczas nie mamy. Dlatego do zamierzonej redukcji personalnej pracowników kolejowych odnosić się muszę z wielką rezerwą z przyczyn, które wyżej wymieniłem, a także i z tego względu, że nie mamy żadnej gwarancji, czy dalsze jeszcze redukcje personelu kolejowego nie przyczynią się do zmniejszenia bezpieczeństwa ruchu. Ostatnie katastrofy kolejowe raczej powinne być przestrogą, że nadzór nad torami kolejowemi musi być wzmocniony.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#StefanGabrielPaczkowski">Pozatem muszę zwrócić uwagę, że redukcji żadną miarą nie można przeprowadzać szablonowo we wszystkich dyrekcjach równo, powiedzmy na każdą dyrekcję 4%. Powinno się przy redukcji uwzględniać lokalne warunki i tu liczby porównawcze pomiędzy poszczególnemi dyrekcjami również powinne być brane pod uwagę, by te dyrekcje, które mają inne warunki lokalne i techniczne, odpowiednio były uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#StefanGabrielPaczkowski">Proszę Panów! Potrąciłem pobieżnie o sprawę wyszkolenia pracowników kolejowych, pragnę jednak ze względu na ważność i aktualność tego zagadnienia powiedzieć o tem coś więcej. Szkolenie nowego pokolenia pracowników kolejowych odbywa się według programów, które poszczególne dzielnice odziedziczyły jeszcze po byłych zaborcach. Oczywiście, że programy te były dostosowane do systemów organizacyjnych tych państw i wobec tego żadną miarą nie mogą odpowiadać naszym potrzebom administracyjnym. Potrzeba ujednolicenia naszej administracji wymaga jak najszybszego opracowania jednolitego programu szkolenia. Dlatego i co do tego punktu pozwolę sobie złożyć rezolucję, którą na końcu przemówienia swego przedstawię.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#StefanGabrielPaczkowski">Nasze specjalne warunki ekonomiczne złożyły się na to, że dziś na kolejach odczuwamy bardzo dotkliwy brak personelu technicznego, Tłumaczy się to z jednej strony niedostatecznem uposażeniem, które odstrasza młodych inżynierów od wstąpienia do służby kolejowej, a z drugiej strony brak specjalnych technicznych szkół kolejowych typu średniego, któreby nam dawały kandydatów na średnie stanowiska techniczne. Nie należy się łudzić, żebyśmy nawet po unormowaniu stosunków uposażeniowych na kolejach państwowych mieli dostateczny napływ kandydatów na stanowiska techniczne, a z drugiej strony istniejące zakłady o ogólnym programie technicznym nie uwzględniają specjalnych potrzeb kolejowych. Dlatego uważałbym za konieczne, ażeby Ministerstwo Kolei przystąpiło do zorganizowania specjalnej szkoły technicznej kolejowej i na ten cel w budżecie na rok 1926 wstawiło odpowiednie sumy.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#StefanGabrielPaczkowski">Proszę Panów, nie mogę ukryć pewnej obawy którą we mnie wzbudza pozycja „Służba sanitarna” na str. 19 sprawozdania. Na rok 1924 preliminowano 13.798.000 zł, na r. 1925 10.250.700 zł. Różnica wynosi 3.547.398 zł, czyli prawie to, co wynosi udział w kosztach do Kas Chorych. Ta suma zaoszczędzona w wysokości przeszło 3.500.000 zł wydaje mi się mocno wątpliwą dlatego, że udział w kosztach Kas Chorych zmniejszył się przecież tylko w trzech dyrekcjach Małopolski, ponieważ etatowi pracownicy w dyrekcjach zachodnich do tych Kas Chorych nie należeli i zmniejszenie tego udziału żadną miarą nie może wynosić 3.500.000 zł, ale najwyżej 1 milion zł, i tak też pierwotnie przedstawiał Rząd. Ponieważ udział w kosztach Kas Chorych jest to pozycja cyfrowo ściśle określona i nie może być zmniejszona, obawiam się, że dla pokrycia tych zobowiązań Rząd zechce poczynić oszczędności w innym zakresie służby sanitarnej. Ponieważ dyskusja na ten temat przeprowadzona będzie przy innej okazji, mianowicie przy okazji dyskusji o Kasach Chorych dla pracowników kolejowych, dlatego szerzej się nad tem rozwodzić nie będę.</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#StefanGabrielPaczkowski">Pozostaje mi jeszcze zwrócić uwagę na rzecz niezmiernie ważną, mianowicie na ustawę o pragmatyce kolejowej, o której mówili już moi przedmówcy i na ustawę o zabezpieczeniu emerytalnem dla pracowników nieetatowych. Jedna i druga sprawa wlecze się żółwim krokiem od kilku już lat. Pomimo licznych rezolucji i pomimo domagań się Sejmu i innych czynników, jedna i druga sprawa dotychczas zalega w archiwach Rady Ministrów względnie Ministerstwa Kolei. Zapewniano nas niejednokrotnie, że obie te ustawy są na ukończeniu, jednakże na mocy dotychczasowego doświadczenia muszę wyrazić obawę, że w dyskusji nad budżetem na r. 1926 będziemy zmuszeni ponownie przypomnieć, iż te ustawy są bardzo pilne i wymagają jak najszybszego załatwienia.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#StefanGabrielPaczkowski">Fakt, że nie mamy tak ważnych ustaw, niewątpliwie wpływa również na efekt gospodarczy kolei, bo jak można żądać od pracownika kolejowego, ażeby pracę swoją intensywnie dawał instytucji, dla której pracuje, jeżeli ten pracownik kolejowy, ten duch, który dopiero ożywia martwą materię, dotychczas nie posiada prawnych podstaw egzystencji? — Muszę stwierdzić, że tak administracja kolei jak i częściowo nawet Sejm złą idą drogą, jeżeli w pracowniku kolejowym nie widzą tego czynnika, od którego w znacznej mierze zależny jest rozwój gospodarki kolei. Nie twierdzę, że kolejarz stoi już na wysokości swego zadania i tej doskonałości zresztą żądać od niego nie można, taksamo, jak u najwyższych naszych władz administracyjnych, u naszych ministerstw i u całego Rządu uwzględniać musimy pewien brak doświadczenia, który z natury rzeczy w Polsce być musi.</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#StefanGabrielPaczkowski">Rozumiem również, że w okresie obecnym, okresie ciężkiej walki o sanację Skarbu wydatna poprawa bytu materialnego pracowników kolejowych natrafiłaby na nieprzezwyciężone trudności. Ale kolejarz polski, rozumiejąc, że jego byt materialny zależny jest ściśle od stanu Skarbu Państwa, nie może zrozumieć, dlaczego dotychczas upośledzony jest w zakresie administracyjnym, dlaczego mu się nie daje tych ustaw, które jego byt, że tak powiem, moralny ugruntują, dlaczego dotychczas niema ustawy o pragmatyce, o którą dopomina się od 6 już lat zgórą.</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#StefanGabrielPaczkowski">I pod tym względem zgłaszam także rezolucję, bo uważam, że te ostatnie dwa postulaty, o które ze względu na krótkość czasu, danego mi do dyspozycji, potrącić musiałem tylko pobieżnie, w najbliższym czasie muszą być zrealizowane.</u>
          <u xml:id="u-23.26" who="#StefanGabrielPaczkowski">Kończąc moje przemówienie, proszę Wysoką Izbę o łaskawe przyjęcie następujących rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-23.27" who="#StefanGabrielPaczkowski">1) Sejm wzywa Rząd, aby przy Ministerstwie Kolei stworzył osobną komisję taryfową, do której weszliby również przedstawiciele przemysłu i handlu z 3 dzielnic.</u>
          <u xml:id="u-23.28" who="#StefanGabrielPaczkowski">2) Sejm wzywa Rząd, aby niezwłocznie przystąpił do organizowania i wprowadzenia w życie jednolitego programu wyszkolenia fachowego pracowników kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-23.29" who="#StefanGabrielPaczkowski">3) Sejm wzywa Rząd, aby do budżetu na r. i926 wstawił odpowiednią sumę na urządzenie specjalne technicznej szkoły kolejowej, typu średniego.</u>
          <u xml:id="u-23.30" who="#StefanGabrielPaczkowski">4) Sejm wzywa Rząd, aby opracowane już projekty ustaw o pragmatyce dla pracowników kolejowych i o zabezpieczeniu emerytalnem dla pracowników nieetatowych P. K. P. wniósł niezwłocznie do Sejmu, 5) Sejm wzywa Rząd, aby w terminie 3-miesięcznym przedłożył projekt ustawy o Kasach Chorych dla wszystkich pracowników kolejowych, w myśl postanowień art. 1 ustawy z dnia 19 maja 1920 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Władysław Ostrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WładysławOstrowski">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Kolei przedstawia tak poważną pozycję, jest bowiem prawie połową budżetu Państwa naszego, że zanalizowanie gospodarki kolejowej i jej istotna charakterystyka jest rzeczą bardzo ważną i konieczną. Dla mnie decydujące są cyfry, które stanowią punkty wytyczne dotychczasowej gospodarki kolejowej. Według nich oceniam, czy idziemy naprzód, czy postępujemy, czy są jakie załamania i wstrzymywania się na drodze należytego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WładysławOstrowski">Jest prawdą, że szkody, wyrządzone kolejnictwu polskiemu w okresie wojny, sanował Skarb Państwa przez kilka pierwszych lat z własnych funduszów. Do roku jeszcze 1923 dotacje Skarbu Państwa w markach wynosiły sumy wprost zawrotne. Jeżeli chodzi o ustalenie pewnej cyfry, to r. 1923 ją podaje, mianowicie Skarb Państwa dodał do gospodarki kolejowej w r. 1923 334.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#WładysławOstrowski">Rzecz jasna, że dotacje na dłuższą metę ze Skarbu Państwa w tej wysokości, to wprawdzie wspomaganie kolejnictwa, to wprawdzie odbudowa zniszczonych mostów, dworców, budynków mieszkalnych itd., słowem stawianie kolejnictwa na właściwym poziomie, ale z drugiej strony niesłychane utrudnienie sanacji Skarbu Państwa, i mając do wyboru: albo ratować kolejnictwo i zaprzepaścić Skarb Państwa, albo nadać odbudowie kolejnictwa inne tempo, a mieć na oku przedewszystkiem sanację Skarbu Państwa, wolimy to drugie i widzimy też, że r. 1924 dał w tym kierunku wynik pozytywny, albowiem Skarb Państwa dotował Ministerstwo Kolei w r. 1924 już nie kwotą 334.000.000 zł., ale kwotą 103.000.000.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WładysławOstrowski">Te dwie cyfry dowodzą, że gospodarka kolejowa idzie po należytej drodze, że kolejnictwo zmierza do samowystarczalności, której to zasady nie można zrealizować w przeciągu roku, czy kilku miesięcy, rzecz jasna, ale dopiero w ciągu dłuższego czasu.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#WładysławOstrowski">Budżet na r. 1924 — tymczasowe zamknięcia — daje cyfry również bardzo charakterystyczne. Dochody z eksploatacji wynoszą około 63 mil. zł, dochody wynikające jedynie z ruchu eksploatacyjnego. Z chwilą jednak, kiedy p. sprawozdawca budżetu poddał analizie wyniki gospodarki kolei za rok 1924, kiedy szukał tych zysków w bilansie, doszedł do wyniku, że nie tylko nie mamy w r. 1924 dochodów w całokształcie zamknięć rachunkowych, ale raczej 31 mil. zł. niedoboru, Prawda, że są rachunki jeszcze nie zlikwidowane, są pretensje Ministerstwa Kolei do innych resortów, które powinne zapłacić za korzystanie z kolei, ale ostatecznie raczejbym podzielał to stanowisko p. przedmówcy, iż gospodarkę w r. 1924 jest zamknięta nie dochodami, lecz niewielkim deficytem.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#WładysławOstrowski">Proszę Panów, nikt nie spodziewał się, nikt nie miał prawa się spodziewać, ażeby po latach deficytu wielomilionowego można było już w rok mieć dochody. Jeżeli one są, to będą punktem słabym tego obliczenia, w każdym razie nie mogą stanowić takiej pewnej liczby, któraby mówiła, że kolejnictwo jest w dobrym stanie, że kolej stanęła już na wysokości zadania, że wszystko jest dobrze zamknijmy oczy na jej braki. Obawiałbym się takich cyfr świadczących o dochodach kolejnictwa, byłyby one złudzeniem, one nie byłyby prawdziwym obrazem stanu rzeczy, oneby raczej zaszkodziły nam, gdybyśmy mieli założyć ręce i powiedzieć sobie: osiągnęliśmy upragniony cel — kolej wystarcza sama sobie. To byłoby niezgodne z prawdą.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#WładysławOstrowski">Pocieszającym jest objawem, iż w dotychczasowej gospodarce kolei nastąpił zasadniczy zwrot w r. 1924, Dotychczas łamaliśmy sobie głowę nad organizacją kolejnictwa, jak zorganizować kolej, jaką formę jej nadać, czy to ma być przedsiębiorstwo państwowe, czy też prywatne z radą nadzorczą na czele — ale, Szanowni Panowie, przysłoniliśmy sobie w tym okresie czasu obraz istotny gospodarki, t. j. źródeł dochodowych. Źródła dochodowe prawie zupełnie lekceważono i skutki tego ponosimy w r. 1924, a życzyłbym sobie i pragnąłbym w najwyższym stopniu, żeby się one nie powtórzyły jeszcze w roku 1925, bo wtedy realność budżetu byłaby bardzo mocno zachwiana. A jednak istotę gospodarki kolejowej stanowią jej źródła dochodowe, nie forma organizacyjna. Forma organizacyjna najzgrabniejsza, najelastyczniejsza nie da tego kolejom, czego one potrzebują. Koleje wymagają właściwych dochodów.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#WładysławOstrowski">Zwracam uwagę na to, że dochody z przewozu towarów w r. 1924 wypadły o 63 mil. zł. niższe od preliminowanych. Tutaj mówcy poprzedni, a p. sprawozdawca w szczególności, dotknęli istoty rzeczy, mianowicie polityki taryfowej. 0 nią chodzi. Na Komisji Budżetowej dowiedzieliśmy się rzeczy dla nas bardzo przykrej, że Ministerstwo Kolei polityki taryfowej prawie nie znało, że polityce taryfowej odpowiedniej uwagi nie poświęcało. Skutki tego wszyscy odczuwamy w gospodarce ogólnej, a w szczególności odczuwają to rzesze pracowników kolejowych. Tak, Szanowni Panowie, do szczęśliwych zwrotów w rozwoju naszego kolejnictwa należy ten fakt, że tak Sejm, jak i Rząd zobaczyły, iż dział dotychczas zaniedbywany, musi być odpowiednio naprawiony, iż polityka taryfowa musi być na odpowiednim poziomie postawiona, w przeciwnym razie niema się co łudzić, kolej nie pójdzie ku lepszemu, ale szłaby już po linii nie redukcji personelu, ale likwidacji kolejnictwa.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#WładysławOstrowski">Rok 1924 daje w tym kierunku przestrogę dużą, albowiem cyfry wykazują, że ruch towarowy zmalał niepomiernie. Jeżeli w roku 1923 ładowano dziennie 12.213 wozów, to w roku 1924 ładunek łącznie z Górnym Śląskiem wynosił tylko 10.715 wagonów. Cyfry bardzo wymowne! A przecież na czem, jeżeli nie na tem, ma budować kolejnictwo swoje wielkie plany gospodarcze i nadzieje odbudowy i to odbudowy przyśpieszonej, albowiem do dziś odbudowa szkód wojennych nie przekracza, zdaje się, 60%. Jeszcze 40% jest do odbudowania, a w tem nie obiekty drobne, ale mosty o dużej rozpiętości, jak mosty na Dniestrze, czy pod Niżniowem, czy pod Haliczem, oraz na wielu rzekach, mosty wielkie, które przecież wpływają na sprawność kolei, na bieg pociągów i t. d. Stąd wielkie plany w gospodarce kolejowej są zupełnie uzasadnione, a nawet konieczne. Nadmienię pokrótce, że powtarzające się żądania pracowników kolejowych co do rewizji ustawy uposażeniowej, byłyby zupełnie uzasadnione, gdyby kolej przynosiła odpowiednie dochody.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#WładysławOstrowski">Stąd ciągle wracamy do polityki taryfowej, do zagadnienia źródeł dochodów i znów mamy do stwierdzenia rzecz jedną: Doświadczenia dotychczasowe, mające niejako charakter eksperymentu, dowiodły, że zasada stosowana przez Ministerstwo dotychczas, a mianowicie, żeby potrzeby kolejnictwa pokrywać mechaniczną podwyżką taryf, zupełnie zbankrutowała i przekonała nas, że jeżeli tą drogą idziemy, to mamy jedno zjawisko: taryfy wysokie, ruch coraz mniejszy i w rezultacie dochody kolejnictwa bardzo małe. Sądzę, że trzeba iść po innej linii: taryfy dostosować do życia gospodarczego Państwa i gęstością ruchu, gęstością obrotu znaleźć te dochody, jakie kolei są potrzebne. Zdaje się, że zwrot po tej linii rozumowania następuje, albowiem gdy w pismach czytaliśmy, że z dniem 1 maja taryfy mają być podniesione, to od p. Ministra otrzymaliśmy wiadomość, że, licząc na wzmożenie ruchu towarowego, sprzeciwiać się będzie podwyższeniu taryfy towarowej. Tak więc na punkcie taryf kolejowych popełniło Ministerstwo błędy, i jeżeli te błędy nie będą naprawione, to nie łudźmy się, Szanowni Panowie, kolejnictwo nie pójdzie po linii rozwoju w r. 1925, ale, przeciwnie, załamałoby się z wielką szkodą dla naszego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#WładysławOstrowski">Jest druga strona przez Ministerstwo zaniedbana w wysokim stopniu, a w każdym razie nienależycie doceniana, mianowicie taryfy tranzytowe, Faktem jest, że Polska na tranzycie opiera przyszłość rozwoju swego kolejnictwa, prawdą jednak jest także, że są rzeczy, których nie jesteśmy w stanie wykonać, albowiem główny tranzyt do Rosji nie jest dziś do zrealizowania. Jest to dopiero kwestia przyszłości, zależy to od układów handlowych. Stwierdzamy więc tylko fakt, że na to źródło dochodów liczyć nie możemy. Mamy jednakowoż sąsiadów innych na południowym wschodzie, moglibyśmy mieć bardzo znaczne źródło dochodów, pozyskując tranzyt towarów przedewszystkiem do Rumunii, jak również do Bułgarii i Turcji dla naszych kolei. Tymczasem z powodu zaniedbania Ministerstwa, z powodu błędnej taryfy, tranzyt do Rumunii przeszedł prawie w zupełności na linie kolejowe czesko-słowackie. Jeżeli ten błąd został stwierdzony w roku 1924, to możemy się spodziewać, że Rząd dołoży wszelkich starań, ażeby te błędy usunąć. A znowu jaką drogą? Nie inną, jak dostosowaniem odpowiedniem taryfy, czy jej obniżeniem, czy wyszukaniem innych sposobów, dających interesowanym państwom udogodnienia dla ruchu tranzytowego.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#WładysławOstrowski">Budżet za rok 1924 daje nam pewnego rodzaju przestrogę na przyszłość, mianowicie, iż oszczędności musi się robić w pewnych tylko granicach. Oszczędność, któraby sprawnością kolei zachwiała, oszczędność, która bezpieczeństwa ruchu nie daje, absolutnie nie jest oszczędnością, ale niesłychaną rozrzutnością. Jeżeli przejdziemy wyniki budżetowe za rok 1924, to widzimy, że kiedy Ministerstwo otrzymało mniej o sześćdziesiąt kilka milionów po stronie dochodów, równocześnie zrobiło sto kilka milionów oszczędności w gospodarce kolejowej. Więc robić oszczędność jest na czem. Skoro już Szanowni Koledzy o tem mówili, nie chciałbym się powtarzać. Jeżeli się przypatrzymy gospodarce materiałami kolejowemi, to tam są olbrzymie oszczędności do zrobienia. Jeżeli Ministerstwo będzie zamówienia parku kolejowego robić na zasadzie cen konkurencyjnych, to wiele zaoszczędzi. Również w dziale robót inwestycyjnych oszczędności byłyby możliwe. Pochodzące stąd oszczędności są istotne i pożyteczne.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#WładysławOstrowski">Ale jeżeli z budżetu wynika, że na służbie drogowej w roku 1924 Ministerstwo zaoszczędziło 6 milionów, na służbie handlowej 12 milionów — daję tylko cyfry okrągłe — to nie uważam, żeby te oszczędności były właściwe, przeciwnie sądzę, że raczej są szkodliwe, gdyż pomniejszają bezpieczeństwo i sprawność kolei. Do należytego funkcjonowania kolei należy, żeby linia była strzeżona i oszczędności na strażnikach obchodowych, którzy pilnują przestrzeni w dzień i w nocy, są bardzo drobne w rezultacie, natomiast ułatwiają żywiołom zbrodniczym robotę, niszczącą Państwo, niszczącą i skarb kolejowy, albowiem jedna katastrofa pociąga za sobą nie tylko nieocenione ofiary w ludziach, ale i olbrzymie szkody w parku kolejowym, które przecież dochodzą do milionów. Dlatego też oszczędności, robione na personelu, kontrolującym linię kolejową przed nadejściem pociągów, a w szczególności osobowych, mojem zdaniem nie są w interesie kolejnictwa.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#WładysławOstrowski">Również w służbie handlowej oszczędności nie są właściwe, albowiem kolej, jako przedsiębiorstwo kupieckie, winno szukać dróg i sposobów, zapewniających kolejnictwu właściwe dochody. Proszę Szanownych Panów, Czechosłowacja znajduje pieniądze potrzebne na to, żeby mieć swoich reprezentantów w Bukareszcie, którzy badają, jakie to jeszcze towary, ile to jeszcze transportów mogłoby przejść ich liniami, a u nas brakuje pieniędzy nawet na opłacenie kosztów podróży urzędnika do Bukaresztu, czy gdzieindziej, aby dopilnować nie czego innego, tylko interesu kolejnictwa. Dlatego oszczędzamy kilka milionów na służbę handlową, ale tracimy kontakt z ruchem tranzytowym, tracimy kontakt z temi rzeczami, któreby nam zapewniły nie kilka, ale może kilkadziesiąt milionów.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#WładysławOstrowski">A więc robienie oszczędności musi być trafne i właściwe. Oszczędności, które krępują zdolność przewozową kolei, które obniżają bezpieczeństwo ruchu kolejowego i powodują szkody, żadną miarą nie mogą być stosowane w roku 1925, ani w przyszłości, bo toby się minęło z istotnem zadaniem gospodarki kolejowej. Owszem, oszczędzajmy na tem, co miliony pochłania, na pracy warsztatów, na naprawie taboru, która rok rocznie dziesiątki milionów za sobą pociąga, na zakupnie nowych wagonów i parowozów, tam oszczędzajmy, a z pewnością ta droga oszczędności wyjdzie na korzyść kolejnictwu.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#WładysławOstrowski">Na ostatniem posiedzeniu Komisji Budżetowej padła z ust p. Ministra zapowiedź, że wnet przyjdzie z wnioskiem utworzenia Ministerstwa Komunikacji, Czy to nie jest szukaniem czegoś, co w gospodarce kolejowej nie da istotnego pożytku, istotnej korzyści? Jak można mówić o Ministerstwie Komunikacji w chwili, kiedy system gospodarki kolejowej nie ustalony, kiedy budżet ciągle jest pod znakiem zapytania, kiedy poprostu istota gospodarki nie jest opanowana?</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#WładysławOstrowski">Dotknę jeszcze spraw, związanych z nowemi zamierzeniami Ministerstwa w zakresie organizacji, jak również stosunku pracowników kolejowych do Państwa. Zdaje mi się, że ogół pracowników kolejowych, liczący około 200.000 ludzi, jest fachowo przygotowany i odpowiada w zupełności warunkom pełnego rozwoju naszego kolejnictwa. Natomiast góra, to jest Ministerstwo, szwankuje, brak mu przemyślanego programu, jasnych i zdecydowanych dróg postępowania, prowadzących do celów. Ministerstwo jakby się bawiło, wymyślając coraz inne formy organizacyjne. Przecież z ust p. Ministra padają słowa: „nie mamy polityki taryfowej”. Widzimy rzeczywiście w tym kierunku braki, domagamy się uzupełnień i naprawy. Co się stanie, jeżeli do Ministerstwa Kolei dołączymy Ministerstwo Robót Publicznych, jeżeli utworzymy olbrzymie agendy? Czy to kolejnictwu jako takiemu pomoże? Czy to w czemkolwiek wprowadzi je na drogę realnego rozwoju? Nie, to będzie tylko zmiana firmy, powiększenie niesłychane, wewnątrz nie ujęte w należyte karby i stąd szkody dla kolei mogą być bardzo duże. Dlatego my nie przywiązujemy wagi do tych form organizacyjnych kolejnictwa, wystylizowanych ostatecznie. Przywiązujemy głównie wagę do strony gospodarczej, która może być pogłębiona nawet przy dzisiejszym systemie urzędowania, innego w Małopolsce, w b. Kongresówce i w b. dzielnicy pruskiej. Jednolity system gospodarczy może objąć te wszystkie dzielnice i zapewnić Ministerstwu niezawodne źródła dochodów. Za tem postępować będzie unifikacja innych agend gospodarki kolejowej.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#WładysławOstrowski">Ale czy warto sobie tak głowę łamać nad tem czy Ministerstwo Kolei może nie być przedsiębiorstwem państwowem, i czy można tu wprowadzić czynniki prywatne? Przecież ta kolej jest w rękach Państwa, jest własnością Państwa. Jeżeli szukamy sprawnych form organizacyjnych, toż popatrzmy w głąb istoty kolejnictwa, mianowicie potrzeba nam tego, iżby pracownicy nie byli pod obawą nowych eksperymentów.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(P. Michalak: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#WładysławOstrowski">Wniesienie przez Rząd projektu ustawy o pragmatyce kolejowej, jest tak ważne, iż od tego powinno się było dawno zacząć, mając na oku jednolitą organizację naszych kolei. Dalsze zwlekanie, niczem nieuzasadnione wychodzi na rzeczywistą szkodę gospodarki kolejowej. Miałem zaszczyt oświadczyć w debacie budżetowej ub. r., że z jednej strony w pragmatyce widzimy zabezpieczenie słusznych praw pracowników kolejowych, zaś z drugiej ich niewątpliwy obowiązek dbania o dobro kolei, i gwarancję ciągłości gospodarki kolejowej. Z chwilą, kiedy ta zasada jest przyjęta zgodnie z interesem Państwa, wszystko inne jest tylko bodźcem do wykorzystania sił, jakie przedstawiają te rzesze kolejarzy.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#WładysławOstrowski">Podniesienie wydajności pracy, ustalenie niezbędnej ilości pracowników, to zagadnienia dotychczas nierozwiązane, mimo poczynań p. Ministra.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#WładysławOstrowski">Na kolejach niemieckich w r. 1913, było na jednym kilometrze 13,22 pracowników; na kolejach polskich w r. 1925 mamy 10,38. Powiedzielibyśmy sobie: wszystko jest w porządku, czego właściwie chcemy, z jakiego powodu redukcja? Ale, szanowni Panowie, spójrzmy na drugą cyfrę, dotyczącą gęstości ruchu kolejowego, jest ona zupełnie inna, albowiem Polska ma cyfrę 168.41, podczas gdy Niemcy 97.52, czyli ilość pracowników w Polsce jest o 43% większa niż w Niemczech, biorąc pod uwagę gęstość ruchu kolejowego. Cóż nam pozostaje? Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko ożywić ruch kolejowy, jak rozbudować stronę gospodarczą kolei, rozbudować istotę dochodowości kolei, a wówczas nie będzie tak ostrym problem redukcja personelu, redukcja, która się spotyka u niektórych stronnictw z wielkim protestem. I właściwie w chwili obecnej ani nie rozwinięto należycie strony gospodarczej, ani nie mamy wprowadzonej naprawdę redukcji, ponieważ najrozmaitsze czynniki stają temu na przeszkodzie. Na tem też tle występuje w całej jaskrawości istota polityki kolejowej, domagającej się ustalenia źródeł dochodu, rozrachowania odnośnych departamentów w Ministerstwie, wynalezienia odpowiednich ludzi, którzyby swemu zadaniu odpowiedzieli.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#WładysławOstrowski">Dlaczego nasza taryfa jest tak sztywna, dlaczego jej brak elastyczności, dlaczego nie można w krótkiej drodze wprowadzać uzasadnionych zmian, jak to robią zarządy kolejowe innych państw? Jest bowiem zgodne z prawdą, że gdy Ministerstwo potrzebowało 6 miesięcy na opracowanie taryfy tranzytowej do Rumunii, to Czechosłowacja zrobiła to samo w przeciągu jednego miesiąca. P. Minister względnie delegat Ministerstwa na Komisji Komunikacyjnej oświadczył, że gdyby nie trudności budżetowe, to dawno już byłby poszedł za przykładem innych państw na punkcie organizacji taryfowej. Mimo to, żadną miarą nie można tego usprawiedliwić. Któż krępuje Ministerstwo Kolei, ażeby w swojej dochodowości należycie się rozwijało? Ministerstwo Kolei dysponuje budżetem 964 milionów. Dlatego to usprawiedliwienie nie jest właściwe i wracam ciągle do najistotniejszej rzeczy: rozbudowa gospodarki kolejowej w kierunku dochodowości, w przeciwnym razie nie pójdziemy z kolejnictwem naprzód, ale siłą faktów, jak dowodzi tego rok 1924, będziemy się cofali wstecz.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#WładysławOstrowski">Budżet na rok 1925 pozostaje pod wyraźnym znakiem tego zagadnienia. W budżecie na r. 1925, Skarb Państwa nie daje żadnych dotacji dla kolei. Nie tylko to, ale nadto kolej ma zamiar blisko 38 milionów ze swoich dochodów poświęcić na rzecz inwestycji. Jaki to olbrzymi krok jest w porównaniu z tem, co było kilka lat temu! Ale jaki jest realny grunt po temu, że będą tak wielkie dochody dla kolei, czy nie załamie się tu gospodarka kolejowa, a jeżeli tak, to cała konstrukcja budżetu, okazałaby się błędną i nierealną. Chcę wierzyć i wyrażam żądanie Klubu, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, aby na tę stronę Ministerstwo Kolei, a w szczególności p. Minister Kolei zwrócił uwagę, albowiem nierozbudowanie strony gospodarczej kolej, niezreorganizowanie odnośnych departamentów, niepowołanie do tej pracy ludzi fachowych miałoby ten skutek, że preliminowane dochody nie dopisałyby, czyli że budżet musiałby się okazać nierealnym.</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#WładysławOstrowski">W przekonaniu, że Ministerstwo Kolei pójdzie po linii rozbudowy strony gospodarczej i należycie ją rozwinie, głosować będziemy za budżetem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Michalak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WalentyMichalak">Wysoki Sejmie! O stronie gospodarczej Ministerstwa Kolei mówili tutaj w Wysokiej Izbie, poprzedni mówcy, wreszcie sprawa ta była szeroko omawiana na Komisji Budżetowej; mnie Pozostaje poruszenie drugiej sprawy, a mianowicie sprawy stosunku Ministerstwa Kolei, jako pracodawcy, do kolejarzy, jako pracowników.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#WalentyMichalak">Muszę stwierdzić, że Polskie Koleje Państwowe w początkach niepodległości Państwa naszego chlubnie się zapisały w naszych dziejach. Był to jednak ten czas, kiedy biurokracja nie zdołała jeszcze opanować organizmu kolejowego. Dziś, kiedy już biurokracja na dobre zaanektowała na swoją własność Polskie Koleje Państwowe, zaczyna się na tych kolejach coś psuć, czego jesteśmy obecnie świadkami. To psucie się powstało z tego powodu, że Rząd i Sejm nie wiedział, co należy z kolejami zrobić. Czy utrzymać je w zarządzie państwowym dla wygody i obsługi życia gospodarczego i dla obrony Państwa, czy też przemianować je na samodzielny organizm gospodarczy, oparty na zasadach przedsiębiorstwa prywatnego, samowystarczalnego, czy wreszcie, jak nawet chcieli niektórzy, wydzierżawić to przedsiębiorstwo prywatnym przedsiębiorcom.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#WalentyMichalak">Te różne projekty, które jeszcze do dziś pokutują w niektórych głowach, poderwały wiarę, poderwały spójnię i łączność żywego organizmu kolejowego, w stosunku do Państwa. Państwo zaczęło w osobach swoich przedstawicieli uważać kolej za przedsiębiorstwo li tylko dochodowe, a nie przedsiębiorstwo użyteczności publicznej i środek obrony Państwa. W tym celu wprowadzono szereg rzekomych oszczędności, które, naszem zdaniem, nie są żadną oszczędnością, ale dewastacją kolei. Albowiem nie jest, naszem zdaniem zrozumiałą, oszczędność, sprowadzająca się do redukcji niższego personelu kolejowego i pozostawianie linii kolejowych bez należytej opieki, czego skutki obecnie mamy. Nie jest oszczędnością, obracanie się w okólnikach i instrukcjach, których nikt nie tylko nie słucha i nie wykonywa, ale nawet najczęściej nie czyta. Każda dyrekcja polskich kolei państwowych rządzi się samodzielnie, rozkazów Ministerstwa dyrekcje kolejowe nie słuchają i nie wykonywują, w każdej dyrekcji kolejowej jest inna gospodarka. Jeżeli Panowie przejedziecie koleją, powiedzmy, z dyrekcji warszawskiej do dyrekcji radomskiej, to się pokaże, że inne zwyczaje, stosunki i obyczaje panują w dyrekcji warszawskiej, a już całkiem taka gospodarka kolejowa, takie rozbicie Ministerstwa Kolei na 9 ministerstw kolejowych pożytku polskim kolejom państwowym ani Państwu nie przyniesie. Oszczędność rozpoczęła się od redukcji, ale pod wrażeniem tej redukcji było nie tylko Ministerstwo Kolei, ale i Sejm i dziś dopiero widzimy, że nie można redukować takiego czy innego procentu, jeżeli tego procentu zredukować się nie da. Jeszcze dwa lata temu, jeszcze rok temu w tej Wysokiej Izbie rozlegały się głosy bardzo poważnych stronnictw, że trzeba przeprowadzić redukcję, że pracowników kolejowych jest za dużo — i naturalnie redukcja ta dotknęła przedewszystkiem pracowników niższych, tych pracowników na linii, a nie dotknęła urzędników wyższych Ministerstwa Kolei, ani poszczególnych dyrekcji, tam ci wszyscy Panowie się utrzymali, a natomiast linia została ogołocona z elementarnej obsługi. I dziś p. Minister przychodzi do przekonania, że jednakowoż personel obsługi linii kolejowych trzeba wzmocnić.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#WalentyMichalak">Ale prócz redukcji jeszcze i w innych dziedzinach robiło się oszczędności, np. w umundurowaniu. Podług rozporządzenia Ministra Kolei tylko pewna część kolejarzy mieć może umundurowanie, a niżsi funkcjonariusze kolejowi, którzy stykają się z maszyną, są umundurowania pozbawieni. Funkcjonariuszom tym, którzy za czasów państw zaborczych mieli prawo do mundurów i posiadali je, dziś Ministerstwo Kolei mundurów odmawia. Skarżą się często przedstawiciele związków zawodowych na to, że policja państwowa aresztuje, a nawet bije funkcjonariuszów kolejowych. Jakże nie ma aresztować kolejarzy, jeżeli jakiś oberwany opryszek włóczy się po linii kolejowej, skąd ten policjant może poznać, że to jest kolejarz.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(Głos: A legitymacja!)</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#WalentyMichalak">Trudno, aby każdego pytał o legitymację, nasz policjant jeszcze nie jest do tego przyzwyczajony, najpierw aresztuje, a później pyta o legitymację. Otóż w interesie nie tylko polskich kolei państwowych, ale także w interesie powagi tego Państwa na wewnątrz i na zewnątrz leży, ażeby kolejarze byli w mundurach.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#WalentyMichalak">Na mocy ustawy o kasach chorych jest powiedziane, że Ministerstwo Kolei zorganizuje kasy chorych dla swoich pracowników kolejowych. Ale Ministerstwo Kolei wymyśliło, że kasy chorych nie nadają się dla pracowników kolejowych, ale zato na mocy ustawy o państwowej służbie cywilnej wydało rozporządzenie, na mocy którego kolejarze korzystają z państwowej pomocy lekarskiej, za którą płacą 25%, a za kwit do lekarza płaci się 50 groszy. I sytuacja, proszę Panów, jest taka, że jeżeli weźmiemy tę państwową pomoc lekarską dla kolejarzy w b. zaborze rosyjskim, to ona wynosi jakie 1/8 pomocy lekarskiej w b. zaborze austriackim i b. zaborze pruskim. Ale tam jest kasa chorych. I oto p. Minister obmyślił sobie i wniósł do Sejmu przedłożenie, ażeby wogóle skasować kasy chorych istniejące w tamtych dwóch b. zaborach. Czy p. Minister Kolei uważa, że polskim kolejarzom w Polsce można odebrać to, co nabyli sobie w państwach zaborczych? Jak się dowiaduję, w ostatniej chwili p. Minister podobno tę ustawę wycofał, więc wyrażam życzenie i gorącą prośbę do p. Ministra, ażeby był łaskaw zastosować się do ustawy o kasach chorych i przyszedł z odpowiednim projektem rozszerzającym ustawę o kasach chorych na kolejarzy państwowych.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(P. Manterys: Kasa chorych sama zachoruje)</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#WalentyMichalak">Kolega Manterys nigdy się niczego nie nauczy.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#WalentyMichalak">Następnie sprawa nieszczęśliwych wypadków! U nas sprawa nieszczęśliwych wypadków na kolejach nie jest uregulowana. Kolejarze, którzy ulegają nieszczęśliwym wypadkom, nie mają prawnie uregulowanej sprawy swego inwalidztwa. Naprzykład dowiaduję się, że spinacz kolejowy, który został pozbawiony rąk, otrzymuje 16 zł. miesięcznie renty inwalidzkiej. Czy ten człowiek może z tego wyżyć? O tem wiedzą wszyscy kolejarze. Jeżeli Panowie nie zapewnią kolejarzom odpowiedniej renty inwalidzkiej, z powodu nieszczęśliwych wypadków, to służby szczerej, oddanej kolejom państwowym nie będzie, bo nikt nie będzie się chciał narażać.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#WalentyMichalak">Dodatki za służbę nocną. P. Minister wydał rozporządzenie, na mocy którego niektórym kolejarzom przysługują dodatki za nocną służbę. Dodatki te wynoszą około 61 groszy za noc. Naturalnie są one minimalne i nie wiadomo, co kolejarz, pracujący całą noc, ma sobie za to kupić, czy kolację, na którą mu nie starczy, czy papierosy. Ale bardzo wielu kolejarzy t. zw, dziennie płatnych, pracujących na linii,...</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#komentarz">(Głos: Większa część jest takich.)</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#WalentyMichalak">... pozbawiona jest nawet tych nędznych dodatków za nocną służbę. Przecież nie można pracowników kolejowych, spełniających jedną i tę samą służbę dzielić na różne kategorie, na lepszych i gorszych, i jednym przyznawać dodatek a drugim go odmawiać. Trzeba wszystkich pracowników traktować jednakowo i dlatego uważamy, że rozporządzenie o tych dodatkach za nocną służbę, winno obejmować tych wszystkich kolejarzy, którzy w nocy muszą tę służbę pełnić.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#WalentyMichalak">Sprawa emerytur kolejowych. Sprawa ta nie została uregulowana, zwłaszcza co do t. zw. b. kolei prywatnych. Takich kolei w b. Kongresówce mamy dwie: Herby — Częstochowa i Łódź fabryczna. I mamy taką sytuację, że kolejarzowi, który, powiedzmy, służył na kolei na Uralu, do emerytury zalicza się służbę na tej uralskiej kolei, a kolejarz, który służył na linii Herby — Częstochowa, albo Łódź fabryczna, na linii, która pierwsza wprowadziła język polski, niekorzysta z tego prawa. A przecież bardzo wielu tych kolejarzy, to byli ludzie, którzy nie chcieli iść na służbę państwową rosyjską, są to wszyscy dobrzy patrioci i za ten patriotyzm Państwo płaci im w ten sposób, że pozbawia ich emerytury. Nie dawniej, jak wczoraj zgłosił się do nas kolejarz z m. Łodzi p. Lutraciński, który 49 lat pracował na kolei Łódź fabryczna i Państwo emerytury mu nie przyznało. Więc tę sprawę należy uregulować, A wreszcie należy uregulować, Panie Ministrze, sprawę pragmatyki. Nie może być tak, żeby kolejarze nie znali swoich praw i swoich obowiązków. O tę pragmatykę związki zawodowe i kluby poselskie robotnicze kołaczą od szeregu lat, a Ministerstwo Kolei, nie wiem dlaczego, nie może tego załatwić. Otóż uważam, Panie Ministrze, że takich spraw lekceważyć nie można, bo to lekceważenie odbija się nie tylko na sprawności kolei państwowych, ale i na interesie całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#WalentyMichalak">Na Komisji Budżetowej mówił jeden z posłów o tych wielkich pensjach maszynistów, a mianowicie, że maszynista kolejowy zarabia więcej, niż inżynier. Dostałem z dyrekcji poznańskiej wykaz pensji maszynistów kolejowych, ile w przeciągu roku, t. j. od maja 1924 r. do kwietnia 1925 r. przeciętnie zarabiają wraz ze wszystkiemi dodatkami. W maju r. z. 281 zł., a w kwietniu r. b. 230 zł. Przeciętnie, gdy weźmiemy miesięczną pensję wraz ze wszystkiemi dodatkami, wynosi to 288.93 zł. Jeżeli weźmiemy pracę maszynisty kolejowego, który musi z całem napięciem nerwów, z całą odpowiedzialnością za swoje czynności pracować, to należy stwierdzić, że nie jest płaca ta tak wysoką, jak to mówiono na Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#komentarz">(P. Tabaczyński: Bez kilometrowego)</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#WalentyMichalak">Ależ i z kilometrowem i z premią węglową, z pensją i dodatkiem mieszkaniowym. Wszystkie te cztery pozycje razem czynią przeciętnie 288 zł. 93 gr.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#WalentyMichalak">Teraz remuneracje, Panie Ministrze. Te remuneracje wywołały na kolejach państwowych prawdziwe rozgoryczenie, zresztą nie tylko na kolejach państwowych, ale i wszędzie owe remuneracje, czyli jak p. Prezes Rady Ministrów się wyraził, dodatek za wierną i uczciwą służbę, wzbudziły takie same uczucia. Musimy stać na stanowisku, że uczciwie może służyć nie tylko wysoki urzędnik państwowy, otrzymujący medal i krzyż Polonia Restituta, ale także i ten mały pracownik kolejowy. Naturalnie wedle stawu grobla. Ale należałoby podzielić te remuneracje tak, ażeby nie były śmieszne. Okazało się przy tym podziale, że pracownik niższego stopnia otrzymał 2, 3 złote remuneracji na cały rok. Lepiej wcale nie dawać, bo to, Panie Ministrze, ośmiesza Ministerstwo, ośmiesza Rząd, ośmiesza Państwo w oczach tych maluczkich, a naszem zdaniem, Państwo i Rząd winien służyć dla nich przykładem. I dlatego prosimy, żeby p. Minister na przyszły rok był łaskaw z tą remuneracją postąpić inaczej, postąpić w myśl rezolucji, którą przyjęła Komisja Budżetowa. Komisja Budżetowa odrzuciła rezolucję, zgłoszoną przez nasz Klub w sprawie umundurowania. Rezolucja brzmi w ten sposób: „Sejm wzywa Rząd do zmiany rozporządzenia w kierunku objęcia nim umundurowania wszystkich pracowników kolejowych”. Motywy tego wyłuszczyłem Szanownym Panom w swojem przemówienie i proszę Wysoki Sejm o przyjęcie tej rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#WalentyMichalak">Żeby nie działa się krzywda tym pracownikom kolejowym, którzy pracują w nocy i pozbawieni są dodatku za nocną służbę, pozwalam sobie zgłosić jeszcze jedną rezolucję następującej treści:</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#WalentyMichalak">„Sejm wzywa Rząd do rozciągnięcia rozporządzenia o dodatkach za pracę nocną na wszystkich pracowników kolejowych, bez względu na ich stopień służbowy”.</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#WalentyMichalak">Z tego, co powiedziałem, wynika, że Klub nasz nie tylko nie entuzjazmuje się gospodarką p. Ministra, ale przeciwnie, zapatruje się na nią bardzo krytycznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Zagajewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#TadeuszZagajewski">Wysoki Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#TadeuszZagajewski">Kolega sprawozdawca Komisji Budżetowej kończąc swoje sprawozdanie oświadczył, że z pewną obawą patrzy w przyszłość i że, prosząc o przyjęcie tego budżetu wraz z Komisją Budżetową, ma szereg zastrzeżeń co do dotychczasowej gospodarki kolejowej. My te zastrzeżenia i te obawy w całej pełni podzielamy. Wprawdzie każdy obywatel, który zna koleje stąd tylko, że niemi jeździ, zaobserwować może, iż od dłuższego już czasu mamy w kolejnictwie naprawdę wielki postęP. jeśli chodzi o samą technikę ruchu kolejowego, ale na innych polach jest dużo zaniedbań. Jeśli chodzi o ruch kolejowy, w szczególności o ruch osobowy, to stwierdzić należy stanowczo, że ruch ten już nie w porównaniu z latami wojennemi, nie w porównaniu z 1918, 1919 do 1920 r., kiedy to z przyczyn od nas niezależnych mieliśmy mnóstwo ogromnych trudności, ale w ciągu r. 1921,1922 i 1923 co do wygody dla pasażerów, co do punktualności i precyzyjności stale się poprawia. Przedewszystkiem oddać trzeba sprawiedliwość większej ofiarności i większej dyscyplinie samego personelu, i równocześnie gorliwości tych pracowników na naczelnych stanowiskach, którzy ruchem tym kierują. Dziś można z czystem sumieniem oświadczyć, że możemy śmiało wytrzymać wszelkie porównanie z kolejami, czy to w Niemczech, czy w Czechosłowacji, czy we Francji i ruch ten u nas jest coraz bardziej wzorowy.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#TadeuszZagajewski">Korzystam z tej sposobności, ażeby tutaj odeprzeć zarzuty, jakie spotkały nas, względnie kolejnictwo nasze, ostatnio z powodu katastrofy pod Starogardem. Wprawdzie uczyni to może p. Minister oficjalnie, jednakże korzystając z tego, że jestem przy głosie, chciałbym odeprzeć insynuację, jakie już w pierwszej chwili po tej katastrofie śmiał puścić w świat niemiecki minister komunikacji, twierdząc, iż przyczyną katastrofy były przegniłe progi i zła konserwacja torów w korytarzu gdańskim. W konsekwencji lansował on nowy niemiecki postulat natury politycznej, ażeby poddać kolejnictwo polskie w korytarzu gdańskim pod kontrolę, jeżeli już nie niemiecką, to przynajmniej ogólno-europejską. Stwierdzić musimy, że katastrofy na kolejach naszych coraz częściej zaczynają się powtarzać; zaczęło się od dwóch katastrof pod Rogowem a ostatnio w ciągu kilku dni mieliśmy trzy z rzędu katastrofy. Dziś znów doniosły dzienniki o wypadku który miał miejsce wczoraj na linii Łódź Fabryczna, gdzie tylko dzięki przytomności maszynisty udało się uniknąć wielkiej katastrofy. Widzimy więc, że to jest cały szereg zamachów, które mają podłoże polityczne — są skierowane przeciw Państwu, Więc odeprzeć musimy stanowczo wszelkie usiłowania, by imputować nam brak należytej konserwacji torów.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#TadeuszZagajewski">Niemniej przy tej sposobności trzeba stwierdzić, co zresztą już p. Bartel w swojem przemówieniu zaznaczył, że Ministerstwo nie dość czyni, aby i tych wypadków uniknąć. Dziś kontrola przestrzeni nie w sensie konserwacji, lecz dozorowania przed niepowołanemi czynnikami jest niedostateczna. Dziś wobec tego, że wróg zewnętrzny przeciwko Państwu stara się wszystko zrobić i na kolej jako na główną arterię ruchu przedewszystkiem się rzuca, należy podwoić wszelkie starania, aby tory były należycie strzeżone. Myśmy na Komisji Komunikacyjnej prosili p. Ministra, aby bądź drogą rozporządzenia administracyjnego, jeśli się to uda, a nie chcę wchodzić w szczegóły, bądź też drogą przedłożenia osobnego projektu ustawy w jak najszybszym czasie postarał się o to, aby dróżnikom kolejowym i funkcjonariuszom kolejowym, którzy mają za zadanie pilnować toru, dać pewne prerogatywy policyjne. Przecież wszędzie istniały one przed wojną i w Polsce obecnie mogą być zastosowane. Jest rzeczą niemożliwą i niedopuszczalną, aby tak dużo łudzi wałęsało się po torach i powodowało w ten sposób czy to wypadki najechania ludzi, czy też co gorsze nawet zamachy. Do tej pory sprawa ta nie jest uregulowaną, a jeżeli policja państwowa sporadycznie tu i ówdzie kogoś nawet przychwyci, oddaje go do sądu, a sądy naturalnie zawalone innemi sprawami, powoli traktują tego rodzaju przewinienie. Takie postępowanie nie odnosi żadnych skutków. Dlatego też należy czemprędzej uposażyć personel kolejowy w pełne prawa policyjne, aby administracyjnie mogli karać wszelkie osoby, w sposób niepowołany znajdujące się na torze kolejowym.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#TadeuszZagajewski">Jeśli więc chodzi o sam ruch kolejowy, jeszcze raz stwierdzić muszę, że pod tym względem widzimy znaczną poprawę. Ale obawą poważną napawa nas co innego; poważną obawą napawa nas finansowa gospodarka kolei, taryfowa, a równocześnie nieuporządkowanie spraw personalnych, spraw organizacji kolei.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#TadeuszZagajewski">Proszę Panów, jeśli chodzi o budżet r. 1925, to budżet ten w dochodach wykazuje 911 milionów, w wydatkach preliminowano 874 miliony, ale ponieważ musi się na kolei konieczne inwestycje robić, więc także jeszcze z pożyczki kolejowej, która ma dalej wpływać, 53 miliony przeznacza się na inwestycje, tak że razem dochody eksploatacyjne i dochody inwestycyjne z tytułu pożyczek wyniosą 964 miliony: na wydatki eksploatacji preliminuje się 874 miliony, a na wydatki inwestycyjne 90 milionów. W ten sposób budżet byłby zrównoważony.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#TadeuszZagajewski">Jednakowoż nie wiemy najpierw, jeśli chodzi o te pozycje, jak będzie wyglądała sprawa pożyczek kolejowych, Przy tej sposobności nie mogę pominąć jednego faktu niekorzystnego, mianowicie, że w pierwszych czasach, kiedy pożyczkę kolejową wydano, rzucano ją masowo na rynek za pośrednictwem pracowników kolejowych, którym w tej formie wypłacono pensję, Ludzie ci, nie mając z czego wyżyć, musieli się jak najprędzej pozbywać tej pożyczki i skutkiem tego niepotrzebnie kurs jej się obniżał. Powtóre dzisiaj skutkiem małej pojemności rynku naszego, skutkiem różnych innych koniunktur może i lepszych, nie należy bardzo liczyć na to, żeby pożyczka ta przyniosła dochód preliminowany. Więc obawiać się należy, że prawdopodobnie, jak to było w poprzednim roku, Ministerstwo Kolei, względnie kolej sama zdana będzie znowu na pewne dotacje od Rządu. W tem nie upatrywałbym wielkiego nieszczęścia, gdyby był pewien postęp na lepsze. Słusznie kol. Ostrowski zaznaczył, że po latach ogromnych deficytów, kiedy Państwo więcej jak połowę musiało do kolei dopłacić, nie można się spodziewać, żeby naraz nastąpiła gruntowna sanacja. W każdym razie musi się starać zarząd kolei i odpowiedzialny zań przed Sejmem Minister, ażeby wszystko zrobić w dziale gospodarczym, w dziale taryfowym i w dziale personalnym dla uniknięcia ewentualnej grozy zwichnięcia równowagi budżetowej i konieczności pukania znowu do Skarbu po dotacje. Nie wiem, jak pierwsze już miesiące w tym roku budżetowo wyglądają. Przypuszczalnie będą one deficytowe, może także i z innych powodów, niezależnych od kolei. Mam na myśli ogólną stagnację gospodarczą, a z drugiej strony także i fakt, że na przednówku kolej zwykle wykazuje pewne opadnięcie ruchu kolejowego, O taryfach wiele mówiono. My wiemy, że taryfy u nas przedewszystkiem nie są skodyfikowane. Jak słusznie sprawozdawca budżetowy zaznaczył, rzeczą najważniejszą jest zunifikowanie i skodyfikowanie różnych systemów taryfowych, istniejących do tej pory w poszczególnych dzielnicach. Naturalnie nie można specjalnie dzisiejszemu Ministrowi robić z tego zarzutu. Przez lat 6 opracowywano tę dziedzinę, której nie można załatwić w ciągu roku, ale w każdym razie ten czas, który do tej pory był do dyspozycji, nie został należycie wykorzystany. Trudno mówić już o przyszłości, ale przez ostatni rok, specjalnie od grudnia 1924 r., od kiedy Minister zasiada w gabinecie, był już czas i pora do uporządkowania tej ważnej dziedziny.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#TadeuszZagajewski">Proszę Panów, kolej nie może być pojęta odrębnie od życia gospodarczego. Rozumiemy, że kolej musi w pewnych czasach przychodzić temu życiu gospodarczemu nawet z pomocą, ale też z drugiej strony żądanie nasze idzie w tym kierunku, żeby taryfy były elastyczne, żeby były dostosowane w każdej chwili do tych zmian, jakie się w naszem życiu gospodarczym zaznaczają. Wiemy, że za granicą w państwach, które dziś może jeszcze wcale stałej waluty nie mają, względnie nie mają dobrej waluty jak Czechosłowacja, Rumunia taryfy są bardzo ruchome, zmieniają się czasem w ciągu 10, 15 dni, podczas gdy u nas na zmianę pewnych postanowień taryfowych, potrzeba czekać conajmniej pół roku. Pozatem więcej o kwestii taryfowej, mówić nie zamyślam, dlatego, że temat ten szczegółowo i dokładnie został już wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#TadeuszZagajewski">Przechodzę do kwestii organizacji. Na wstępie zaznaczyć muszę, że nie mogę się zgodzić z twierdzeniem kol. Ostrowskiego, jakoby organizacja kolejnictwa była mało ważną. Wszyscy jednozgodnie przychodzimy do przekonania, że ostateczna organizacja naszych kolei musi co rychlej nastąpić i że przystąpić trzeba do zunifikowania istniejących różnych systemów organizacyjnych. Uznał to i p. Minister występując, nie wiem tylko, czy z własnej inicjatywy, czy może na podstawie jakiejś uchwały kolegialnej, czy też pod wpływem innych czynników, z projektem ustawy o przedsiębiorstwie kolejowem. Projekt ten nieoficjalnie przedłożył p. Minister na Komisji Komunikacyjnej, która zresztą nie była upoważniona do dyskutowania, ani uchwalania jakichś wniosków. Jednakże na prośbę p. Ministra przeprowadzono dyskusję, która miała poinformować p. Ministra o tem, jak opinia Sejmu przyjmuje ten projekt. Komisja Komunikacyjna wtedy bardzo ostro skrytykowała projekt rozporządzenia. p. Minister przyjął do wiadomości te różne pretensje i żądania i oświadczył, że o ile możności dostosuje się do nich, tymczasem zdziwienie nasze było ogromne, gdy z datą 31 grudnia 1924 r. wyszło rozporządzenie w niezmienionej formie. Jeszcze większe było zdziwienie, kiedy 6 stycznia p. Minister delegacji związków zawodowych oświadczył, że jakkolwiek rozporządzenie to obowiązuje, to jednak nie wejdzie ono w życie. Więc raz p. Minister wydaje takie rozporządzenie, jest za nie odpowiedzialnym przed Sejmem, bo je kontrasygnuje, a w parę dni później po pojawieniu się rozporządzenia w Dzienniku Ustaw oświadcza oficjalnie, że jak długo on jest ministrem, tak długo to rozporządzenie stosowane nie będzie. Później znów na komisji, gdyśmy na ten temat dyskutowali, omawiając wnioski poselskie, zgłoszone na plenum, p. Minister oświadczył, że on bardzo chętnie zgodzi się na zniesienie rozporządzenia. Panie Ministrze! Taka linia zygzaka jest w tych sprawach organizacyjnych fatalna. To z jednej strony demoralizuje ogromnie personel, który nie wie, czego się ma trzymać, a powtóre wywołuje przekonanie, że minister, który jest odpowiedzialny za swe czyny, niema odpowiedniej linii działania, że tu i owdzie jest suflowany przez pewne czynniki, czy to w Rządzie, czy poza Rządem stojące, że raz pewne rzeczy aprobuje i wydaje, a później w mało poważny sposób sam te rzeczy zaniedbuje i sam się cofa. Tego rodzaju postępowanie ministra w kwestii bardzo poważnej jest nieodpowiednie.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#TadeuszZagajewski">P. Minister jest w rządzie, który nazywa się rządem nieparlamentarnym. Jest też nim istotnie, jest rządem apolitycznym i wiemy, że p. Minister sam jest także osobą apolityczną. Jednakowoż, jeżeli chodzi o resort kolei, to nie żądając jakiegoś stanowiska przychylnego nam pod względem politycznym — jakkolwiek mamy dowody ulegania p. Ministra niektórym wpływom partyjnym — domagać się musimy zajęcia zasadniczego stanowiska fachowego. Tutaj nie może grać roli stanowisko tego lub innego klubu, tutaj musi decydować dobro samej instytucji kolejowej i dobro Państwa. Tymczasem p. Minister balansuje od jednego stronnictwa do drugiego, patrzy, czujnie wsłuchuje się co ci mówią, co tamci mówią o tem i owem i naturalnie wchodzi na drogę kompromisu, na drogę najmniejszego oporu, decyduje się na rzeczy, które później sam cofa. Wogóle nie chciałbym rzeczy stawiać bardzo ostro, ale mam wrażenie, że aczkolwiek p. Minister nigdy z nieboszczką Austrią nie miał do czynienia, jednak ma właściwości dawnej biurokracji austriackiej. Uważa bowiem, że należy różne rzeczy odwlekać, jednem słowem stosuje system tego sławnego „fortwurstein”, odkładania ciągle na przyszłość. Otóż czasem to może być dobre, jeżeli chodzi o utrzymanie się na fotelu ministerialnym, ale dla rzeczy samej nie przynosi żadnej korzyści.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#TadeuszZagajewski">To samo, jeżeli chodzi o stosunek do związków. Pod względem życia zawodowego na kolejach jest faktycznie źle z tego powodu, że związków jest za dużo. Dziś na kolei mamy wśród pracowników kolejowych około 13 związków zawodowych. Twierdzę, że samo Ministerstwo Kolei spowodowało może ten stan i może Ministerstwu Kolei było wygodnie z tem. Coprawda, pracownicy kolejowi także ponoszą tu odpowiedzialność. P. Minister zamiast w stosunku do związków pójść szczerą i otwartą drogą i zalegalizowanym związkom, które chcą pracować dla dobra Państwa, oświadczyć, że uważa za swój obowiązek z niemi mówić, u nich się informować, żeby uniknąć później niepotrzebnych tarć, postępuje znowu według metody austriackiej, metody — „divide et impera”, wygrywania jednego związku przeciw drugiemu. Mamy informacje, że jeden związek, który dopiero ostatnio zaczął się rozwijać na Kresach, stanowczo cieszy się wielkiem poparciem w Ministerstwie. Mieliśmy informacje, że niektóre kooperatywy i związki także przez posłów, czy też przez kogo innego zyskują w Ministerstwie szczególne poparcie. Wogóle wygrywanie związków jednego przeciw drugiemu nie prowadzi w zasadzie nigdy do dobrego skutku, wywołując tylko jeszcze większą demoralizację wśród personelu.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#TadeuszZagajewski">Jeśli chodzi o samo wyodrębnienie kolejnictwa, jeśli chodzi o znane rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z grudnia poprzedniego roku, to w zasadzie my za tem wyodrębnieniem jesteśmy. Daliśmy temu wyraz na komisji i oświadczyliśmy — nawet nasza formuła przeszła większością głosów — że jakkolwiek nie godzimy się na to rozporządzenie Prezydenta w tej formie, w jakiej ono zostało wydane, to jednak chcemy zachować samą zasadę wyodrębnienia, chcemy, aby kolej, wolna od wszelkiego biurokratyzmu, nie krępowana przez Państwo, faktycznie była prowadzona na sposób komercjalny, przemysłowo-handlowy. Dla omówienia szczegółów zaproponujemy Sejmowi wybranie osobnej komisji, która wspólnie z Ministerstwem Kolei i z dobranymi ekspertami to dzisiejsze rozporządzenie znowelizuje, zupełnie je zmieniając.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#TadeuszZagajewski">Jeśli już mowa o wyodrębnieniu samej instytucji, to chcielibyśmy podnieść także myśl wyodrębnienia i personelu. Mam wrażenie, że personel kolejowy sam tego żąda. Chodzi w danym wypadku o wyjęcie masy pracowników kolejowych z łona wszystkich pracowników państwowych, ponieważ nie daje to korzyści ani Państwu, ani pracownikom kolejowym. Państwu bardzo często jest z tem niewygodnie, bo charakter służby kolejowej jest zupełnie inny, aniżeli charakter urzędnika sądowego, starościńskiego, czy wojewódzkiego. Dziś instytucja kolejowa musi mieć możność operowania samodzielnie personelem kolejowym, a z drugiej strony kolejarze słusznie w wielu wypadkach z tytułu zupełnie innej służby mogą mieć inne żądania, aniżeli ogół pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#TadeuszZagajewski">I dlatego też żądamy pragmatyki, któraby jasno oświadczyła, co jest winien pracownik Państwu, a co Państwo jemu da.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#TadeuszZagajewski">Poza pragmatyką uważamy za rzecz celową stworzenie osobnego funduszu emerytalnego dla pracowników kolejowych. Ten stan, który jest dzisiaj, nie jest znowu pożyteczny ani dla Państwa, ani dla tych pracowników. Od pracowników tak w czynnej służbie jak i od emerytowanych ściąga się 3% z ich gaży miesięcznej. Z tych składek miesięcznych urasta co miesiąc wielki fundusz i pora jest przystąpić do utworzenia funduszu osobnego. Dla Państwa będzie korzyść przedewszystkiem ta, że pobory emerytalne pokrywać będzie ten prywatny fundusz. Dziś w wielu wypadkach redukcja przez spensjonowanie nie przynosi Państwu żadnej ulgi w wydatkach. Wysyła się na emeryturę człowieka, który pobiera nadal od Państwa 100% poborów, tak jak przedtem w czynnej służbie, Dopiero, gdyby był osobny fundusz emerytalny, wtedy Państwo ponosiłoby wydatki emerytalne tylko w pewnym procencie, resztę zaś pracownicy sami, względnie ich prywatny fundusz emerytalny, Podobnie rzecz się ma z kasami chorych. Co do tego była dyskusja na Komisji Komunikacyjnej i równocześnie z innemi stronnictwami oświadczyliśmy się za tem, aby była osobna kolejowa kasa chorych. Jednak przy tej sposobności oświadczam, że nigdy nie zgodzimy się na taką strukturę tych kas chorych, któraby uwzględniała pewną preponderancję jakichkolwiek zrzeszeń, czy stronnictw politycznych.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#TadeuszZagajewski">Następnie chodzi mi jeszcze o zakład ubezpieczeń od wypadków. Do tej pory takiego zakładu niema. Obecnie Państwo, jak widzimy to w budżecie, wpłaca wielkie sumy do lwowskiego zakładu emerytalnego i ubezpieczenia od wypadków. Fundusz ten przyjmuje wielkie wkłady, a natomiast, ponieważ są tam ubezpieczeni tylko pracownicy prowizoryczni, którzy z biegiem czasu otrzymają zajęcie stałe, nie ma nadziei, aby ten zakład ludziom, którzy przejdą na etat państwowy, wypłacał ubezpieczenie. Zamiast płacić zakładowi lwowskiemu byłoby rzeczą prostszą, ażeby Ministerstwo Kolei pomyślało o utworzeniu własnego osobnego funduszu. Uważam, że omawianie tych rzeczy, już nie ze stanowiska jakichś specjalnych korzyści dla personelu, ale przedewszystkiem ze względu na korzyści dla samej instytucji byłoby wskazanem. Nie chcę wprowadzać demagogii. My wiemy, że służba pracowników kolejowych jest ciężka, wiemy, że uposażenie ich jest marne, ale z drugiej strony wiemy, że Państwo i sama instytucja kolejowa narazić nie może się zdobyć na wydatne poprawienie ich bytu, tembardziej tedy trzeba starać się, by przynajmniej przez akcję humanitarną i przez jasne określenie praw i obowiązków dać im zapewnienie, że ich byt, że ich los jest zabezpieczony.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#TadeuszZagajewski">Jeśli już jest mowa o tych rozmaitych kwestiach personalnych, to chciałbym tu także nadmienić tylko o rozporządzeniu Ministra Kolei z 21 stycznia b. r. o ujednostajnieniu stanowisk względnie tytułów służbowych na kolejach państwowych. Rozporządzenie to, mojem zdaniem, w wielu wypadkach uprzedza postanowienia pragmatyki dla pracowników kolejowych, którą przecie w myśl ustawy o zakresie działania Ministra Kolei, uchwalić ma Sejm. W szczegóły tego rozporządzenia nie będę wchodził. W wielu wypadkach trzebaby na ten temat dyskutować. Chciałbym poruszyć tylko jedną rzecz, mianowicie pozycję t. zw. pracowników z wykształceniem średniem. Jestem zdania, że na stanowiska, gdzie są wymagane studia wyższe, stanowczo powinno się przyjmować absolwentów szkół wyższych. A więc wszelkie prace inżynierskie i faktycznie prawnicze muszą być załatwiane przez ludzi z odpowiedniem wykształceniem. Pozatem na kolejach jest wiele stanowisk, które wymagają ogólnej inteligencji i na których ważniejszą rzeczą jest odpowiednia praktyka. Mam wrażenie, iż postanowienie takie jak w tem rozporządzeniu, że na wszystkie stanowiska już nie wybitnie kierujące, ale średnie kierujące, bezwzględnie wymagane są studia wyższe, co niepotrzebnie podraża koszty administracji. Na tych stanowiskach zupełnie dobrze możnaby zająć ludzi z wykształceniem średnim. Inaczej, jak powiadam, podraża to koszty, a równocześnie dla tej falangi ludzi, którzy zwłaszcza w kolejnictwie małopolskiem są dzisiaj z bardzo dobrym skutkiem używani na stanowiskach nawet wyższych, zamyka się wszelką drogę do jakiejś kariery w służbie kolejowej. Dlatego uważam, że w tym kierunku powinna nastąpić zmiana.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#TadeuszZagajewski">Chciałbym się streścić. Jak już przedtem oświadczyłem, co także sprawozdanie kol. Tabaczyńskiego przemówienia dzisiejsze wszystkich pp. przedmówców wykazały, wielkie są jeszcze wady i braki w naszem kolejnictwie. Trzeba więc czemprędzej przystąpić do sanacji stosunków. Oświadczyć jednak musimy, że bardzo krytycznie odnosząc się do osoby obecnego Ministra nie możemy powiedzieć, jakobyśmy mieli pełną wiarę, że właśnie ten Minister potrafi te wszystkie wady i braki usunąć. Zdaje mi się, że właśnie p. Minister jako człowiek bezsprzecznie dobrej woli, ale jako człowiek miękki, jako człowiek, który idzie po linii najmniejszego oporu, jako człowiek, który chcę mieć pod względem politycznym spokojne życie, że właśnie dzisiejszy Minister na to stanowisko może niezupełnie się nadaje i nie potrafi tym zadaniom sprostać. Konsekwencji dziś jeszcze nie wyciągamy, ale już obecnie oświadczyć musimy, że w każdym razie wobec rządów obecnego Ministra zachowujemy się bardzo krytycznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Minister Kolei.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#MinisterKoleiTyszka">Rząd obecny, a ja z nim, przystępując do pracy, postawiliśmy sobie za hasło sanację finansową. Ta sanacja finansowa w najsilniejszym stopniu dotknęła kolej. O wysokości budżetu wspominali przedmówcy. Przypominam sobie wystąpienia Panów Posłów w przeszłym roku przy rozpatrywaniu budżetu. Wtedy wszyscy prawie jednogłośnie wzywali do sanacji finansowej, zwracając moją uwagę na konieczność uzdrowotnienia finansów kolei dla uniknięcia tych strasznych deficytów, jakie były w ubiegłych latach. Rok 1923 z deficytem trzystu trzydziestu kilku milionów, przy wydatkach na inwestycje dochodzących do 70 milionów, był najlepszym wyrazem gospodarki kolejowej, Zrozumiałem jest przeto, że ja, obejmując koleje, energię całą musiałem skierować na uzdrowotnienie strony finansowej, żeby dotrzymać przyrzeczenia, i wykonać budżet, taki, jaki był zatwierdzony. W rezultacie tych prac otrzymałem wyniki te, że zamiast dwudziestu kilku milionów czystego eksploatacyjnego dochodu, rzeczywisty eksploatacyjny dochód na 1924 rok wyniósł przeszło 60 milionów złotych, a że jeszcze nie jest zamknięcie rachunków skończone, prawdopodobnie będzie jeszcze więcej.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#MinisterKoleiTyszka">Pan referent poddał krytyce tę sumę, dlatego ja pozwolę sobie dać pewne objaśnienia, które stwierdzą to, że powyższy dochód jest rzeczywisty. Pan referent oświadczył, że jest niedobór rachunkowy 30 milionów, lecz dodał, że prawdopodobnie ma on pokrycie swoje w kredytowanych przewozach dla całego szeregu instytucji i wojskowości. Otóż oświadczam, że oprócz tego jest jeszcze trzydzieści kilka milionów, które też stanowią czysty dochód. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że na początku roku taryfy i uposażenia 1924 roku były niższe w przybliżeniu 5 razy. Jeżeli staniemy na stanowisku, że to samo przejście kredytowanych rachunków z 1924 roku na 1925 miało miejsce i z 1923 na 1924 rok, zrozumiałem jest, że wysokość tych przejściowych sum z roku 1923 na 1924 musiała być 5 razy mniejsza.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#MinisterKoleiTyszka">Kiedy objąłem rządy, w kasach dyrekcji na 1 stycznia było około 7 milionów, obecnie na 1 każdego miesiąca jest 37–40 milionów zł., a zatem z ogólnego czystego dochodu 30 milionów pozostaje w sumach obrotowych w kasach i drugie 30 milionów przeszło z 1924 na 1925 r. Przy całkowitych zamknięciach sprawozdań rachunkowych za 1924 rok będzie Ministerstwo miało możność powyższe stwierdzić cyframi ostatecznemi zupełnie dokładnie. Obecnie wydaje mi się, że rezultaty te można uważać jako wywiązanie się ze złożonego na mnie obowiązku, co do sanacji finansowej.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#MinisterKoleiTyszka">Tutaj przejdę odrazu do spraw taryfowych, i wspomnę, że budżet dochodów i rozchodów na rok 1924 był opracowany na mocy taryf, wprowadzonych w życie z początkiem kwietnia. Od tego czasu taryfy wcale nie były podwyższane, a przeciwnie był zrobiony cały szereg ulg, który objął prawie wszystkie obiekty masowych przewozów. Te ulgi, gdyby nie były zrobione w roku ubiegłym, powiększyłyby dochody kolei o 50.000.000 złotych do 60.000.000 zł. Jednak uwzględniając konieczności życia gospodarczego naszego Państwa, te ulgi były wprowadzone, ażeby nie zahamować przemysłu i przewozu. Dalej od 1 maja r. b. zgodziłem się na bardzo radykalne ustępstwa, kompensując je nieznacznem podniesieniem na obiekty drogie, wyższych klas, które nie zaważą na życiu gospodarczem.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#MinisterKoleiTyszka">To jest w najgłówniejszych zarysach ta gospodarka, która zajęła moją działalność w r. 1924. Naturalnie jest ona rezultatem dokonanych prac w kierunku zmniejszenia wydatków eksploatacyjnych, jako to rozchodów na paliwo, smary, naprawę taborów i jego wykorzystanie.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#MinisterKoleiTyszka">Zaczynając swą pracę, zwracałem przedewszystkiem uwagę na cyfry wydatków duże, które mogą zaważyć na naszej gospodarce i na naszym budżecie i rozpocząłem od nich sanację, dzięki czemu otrzymałem te rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#MinisterKoleiTyszka">O oszczędności na paliwie i smarach pan referent dokładnie mówił. Nadmienię, że sanacja w tym kierunku idzie jeszcze dalej i w obecnym roku ona będzie miała jeszcze dalsze rezultaty, tak co do opału, jak i smarów, a ponieważ to jest bardzo znaczny wydatek, więc naturalnie, że będą jeszcze znaczne oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#MinisterKoleiTyszka">To samo w kierunku naprawy taboru i wykorzystania taboru.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#MinisterKoleiTyszka">To są najgłówniejsze pozycje.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#MinisterKoleiTyszka">Przechodząc do polityki taryfowej, zastanawiałem się uważnie nad tem, co było mówione od samego początku rozpatrywania tego budżetu w Komisji Budżetowej i obecnie na plenum, i oświadczam, że polityka taryfowa nie jest taką prostą rzeczą. Dlatego, aby taryfy postawić na należytej wysokości, musimy mieć ku temu odpowiedni materiał. Pozwolę sobie zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu, że kiedy obejmowałem rządy kolejami, to taryfy tak, jak gdyby nie istniały — one były tak minimalne, że przewóz i koszta przewozu nie miały żadnego znaczenia dla samego przemysłu. Kiedy zaś rozpoczęto podnosić taryfy do warunków normalnych, to naturalnie podniosły się też i rozmaite skargi. Dlatego zaś, żeby można było ustalać taryfy, powinniśmy mieć statystykę. Zwracam uwagę Wysokiego Sejmu na to, że tej statystyki myśmy nie mieli, na co Wysoki Sejm zwrócił moją uwagę przy rozpatrywaniu budżetu na 1924 rok, co i uczyniłem — i obecnie statystykę już posiadamy od 1 marca. Dopiero na mocy tej statystyki na rok bieżący będziemy mogli w 1926 roku krytycznie odnosić się do polityki taryfowej i uzdrawiać ją. O ile zaś obecna polityka taryfowa nie może być tak idealna, jak to chciałby widzieć p. referent, to jest sprawą nie tylko jednej Polski, ale i państw sąsiednich, naprzykład Niemiec, które miały już taryfowy aparat zorganizowany.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#MinisterKoleiTyszka">W sprawozdaniu Komisji Budżetowej widzę wielką krytykę i wypowiadanie się, że koleje prowadzą politykę taryfową chaotyczną. To poniekąd jest zrozumiałe, bo po wojnie warunki życia zupełnie się zmieniły, u nas zaś tembardziej, gdyż my nic nie mieliśmy, a wszystko musieliśmy organizować. Ja oświadczam, że jeśli tej elastyczności, którąby chciał widzieć p. referent, dzisiaj niema, to jest wynikiem braku statystyki i jeśli obecnie pragniemy obniżyć taryfę, żeby zadowolnić taki czy owaki przewóz, to w danej chwili robimy to tylko wyczuciem, bo nie wiemy, jak się to odbije na dochodzie naszym, bo nie mamy jeszcze danych o rozciągłości przewozu danego obiektu i dlatego tylko wyczuwając, możemy to robić na mocy zgłoszeń przemysłowców i handlowców. Jednakowoż oświadczam, że do obecnej chwili zrobiliśmy ulgi taryfowe wyjątkowo bezwzględnie prawie dla wszystkich obiektów masowych i tranzytu. Na tranzyt zwracam specjalną uwagę, lecz w tym kierunku skutki nie mogą być w tej chwili widoczne, gdyż to jest kwestią pewnego czasu. Znajduję zupełnie słuszną uwagę, żeby jednakowoż jaknajwięcej naukowo postawić sprawę polityki taryfowej. Dlatego organizuję pod mojem przewodnictwem Komitet Taryfowy, na podobieństwo Komitetu Technicznego, który już pracuje. Do tego Komitetu Taryfowego zapraszam największe powagi z dziedziny ekonomii politycznej, osoby niezainteresowane w przemyśle, dlatego, aby opinia tych panów była bezstronna, i dlatego, żeby można postawić tę sprawę rzeczywiście na obiektywnym i naukowym stopniu. Z przemówień pp. posłów wynoszę wrażenie, że wszystkie pretensje zgłaszane są do obecnego Rządu; żądają Panowie, aby w jednym roku koleje nasze stały się idealne. Ja proszę o uwzględnienie, gdyż to jest zadanie nie do wykonania. Jeśli ja cały ciężar mojej pracy, spełniając dyrektywy Sejmu, włożyłem dla całkowitego uzdrowotnienia finansowego, to dopiero teraz w tym roku będę mógł poświęcić go dla uzdrowienia innych spraw. Co do strony technicznej, oświadczam, że wszystkie te ulepszenia, które nie wymagają wielkich nakładów, my robimy. Stworzyliśmy Komitet Techniczny, który pracuje nad ulepszeniami na kolejach. Oświadczam, że nasze koleje stoją nie gorzej od kolei naszych sąsiadów i dlatego zarzuty te, jakoby polskie kolejnictwo stało źle, są wysoce krzywdzące dla polskiego kolejnictwa; koleje pracują dobrze, jak zewnątrz, tak wewnątrz, a jeśli są pewne usterki, to tłomaczy się tem, że jest to tak wielki aparat i skomplikowany, że bezwzględnie żądać od niego idealnej pracy nie można.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do pragmatyki służbowej, oświadczam, że ona jest już ukończona i w tym miesiącu będzie wniesiona do Rady Ministrów, Jeden z przedmówców oświadczył, jakobym ja powiedział, że uzgadniam ją ze związkami. Oświadczam, że tego nie mówiłem i że ze związkami nie uzgadniałem wcale i nie uzgadniam, gdyż pojęcie uzgadniania jest to jakoby spełnienie wszystkich postulatów. Ja oświadczałem w Komisji Budżetowej, że, oceniając doniosłość opinii związków, dałem możność im wypowiedzieć się, co związki uczyniły. Ja te uwagi rozpatruję, co jest do przyjęcia przyjmuję, a co jest nie do przyjęcia, odrzucam, pozostawiając Komisji Komunikacyjnej ostateczne załatwienie.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do działu materiałowego, to jak powiedziałem, w roku ubiegłym cała praca moja była skierowana na opał, remont i. t. d. W roku bieżącym zwracać będę specjalną uwagę na gospodarkę materiałową. Oczywiście w tej dziedzinie także były usterki.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#MinisterKoleiTyszka">Wiemy o tem, że gospodarka materiałowa może być obiektem wielkich nadużyć i dlatego obecnie już nad tem pracujemy, i w kierunku uzdrowotnienia dużo jest zrobione, a mianowicie regulaminy, rachunkowość gospodarcza jest już opracowana i rozesłana, pozatem robimy inspekcję magazynów. Takie zjawiska, o których było wspomniane, że jakoby poszczególne dyrekcje obstalowują jednocześnie za dużo materiałów, nie mają już obecnie miejsca, gdyż obstalunki na poszczególne obiekty są całkowicie uzgadniane między dyrekcjami. Suma przytoczoną co do wysokości kapitału zasobowego, około 200 milionów, nie jest tak straszna, jeśli zwrócimy uwagę, że znaczna wartość nawierzchni, to jest szyny żelazne, podkłady, złącza, otrzymane po naszych zaborcach, są zapisane jako materiał zapasowy. To potrzebuje także uzdrowotnienia i jeśli my to wieliminujemy i obliczymy tylko te materiały, które są potrzebne do eksploatacji, to suma powyższa znacznie się zmniejszy.</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#MinisterKoleiTyszka">Mówiono dużo o mojej miękkości i pójściu po linii niesprzeciwiania się złu. Otóż ja przeciwko temu muszę zaprotestować. Są sprawy, których ja kategorycznie bronię i przeprowadzam z całą bezwzględnością. To są sprawy natury finansowej, sprawy doraźne, to jest te sprawy, które odzywają się niezwłocznie na rezultatach. Są inne sprawy również ważne i zasadnicze, które jednakże nie są obiektem bardzo pilnym, ale są o tyle ważne, że potrzebują całkowitej rozwagi.</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#MinisterKoleiTyszka">Przedewszystkiem kwestią przedsiębiorstwa — sprawę tę ja już zastałem, w związku z deficytami kolejowemi, sprawa ta była wałkowana tutaj i w komisjach sejmowych. Była wysuwana koncepcja wydzierżawienia kolei, aby tylko ten balast zrzucić z Państwa, aby nie obciążał on budżetu państwowego. Później zjawiła się myśl stworzenia Ministerstwa Komunikacji, z utworzeniem oddzielnych dyrekcji, ostatecznie zaś w jednym z punktów pełnomocnictw Sejm przedłożył Rządowi, aby było wprowadzone przedsiębiorstwo kolei. Ja, spełniając to w przekonaniu, że najważniejszym punktem jest sprawa gospodarcza kolei, opracowałem taki projekt, który nie sprawiałby zasadniczo łamania aparatu kolejowego, a który uzdrowotniłby stronę gospodarczą. Zaznaczam, że ten projekt przedstawiłem Komisji Komunikacyjnej i tam zasadniczego sprzeciwu nie doznał. Były tylko krytykowane poszczególne punkty, które częściowo przyjąłem, a częściowo przyjąć nie mogłem z powodów zasadniczych, obecnie zaś spotykam się z zarzutami. Mojem zdaniem, sprawą sporną jest, jaka forma tego przedsiębiorstwa jest najlepszą. Nie chcę mieć patentu na to, że to, co przezemnie zostało opracowane, jest najlepsze. Ja jestem technikiem i włączyłem do projektu to, co według mego zdania było najważniejsze. Ślepe wzorowanie się na sąsiednich państwach nie może wytrzymać krytyki, bo każde państwo ma swoje indywidualne własności, które nie mogą mieć zastosowania u nas i dlatego uważam, że rozwiązane tej sprawy jeszcze raz, drugi, trzeci nie zrobi mi ujmy, bo to jest sprawa, która musi być wielokrotnie rozpatrywana. I w tem żadnej ujmy dla siebie nie znajduję.</u>
          <u xml:id="u-31.16" who="#MinisterKoleiTyszka">Również co się tyczy ustawy o pomocy lekarskiej, to ona była opracowana nie przezemnie i była zaakceptowana przezemnie tylko ze względów finansowych, gdyż wniesiona ustawa obciążała tylko tych pracowników, którzy chorują, a gros ciężaru ponosił Rząd.</u>
          <u xml:id="u-31.17" who="#MinisterKoleiTyszka">Ja znajdowałem, że to jest korzystniejsze. Jeśli zaś Komisja Komunikacyjna jednogłośnie zaopiniowała, że to jest dla kolei nieodpowiednie, to, mojem zdaniem, nie mogłem bronić tej sprawy, która, właściwie mówiąc, nie ma dla mnie tak zasadniczego znaczenia. Jeżeli kolejowa Kasa Chorych będzie lepiej gwarantować opiekę i pomoc lekarską, dlaczego jej nie wprowadzić? Dlatego też oświadczam, że charakter pracy kolejowej jest tego rodzaju, iż muszę przysłuchiwać się uważnie wszelkim opiniom, gdyż znajduję, że prawda jest po środku i jeżeli robię jakie ustępstwa, które zdają się ze strony mojej słabością woli, jednak one nią nie są, bo co się tyczy pracy mojej w dziedzinie techniki i budżetu, to są dowody, że ja politykę prowadzę twardą i określoną.</u>
          <u xml:id="u-31.18" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do inspekcji generalnej p. poseł Bartel wspomniał, że ja się negatywnie odnoszę do tej inspekcji. Oświadczam, że nie. Projekt ustawy inspekcji generalnej, opracowany przez podkomisję, był w niektórych punktach wprost niekonstytucyjny, i dlatego wypowiedziałem swoje zastrzeżenia, które ostatecznie obecnie w tejże podkomisji przy udziale Ministerstwa Sprawiedliwości i Najwyższej Izby Kontroli Państwowej są zrealizowane, i w tej formie, która jest opracowywana, jest do przyjęcia. Jestem stronnikiem inspekcji jaknajszerszej, sam już wprowadziłem ją ze względów budżetowych w zakresie skromniejszym, jedynie żeby wygrać na czasie. Co do ustawy kolejowej, już obecnie zorganizowałem komitet, który się wziął już do pracy nad tą ustawą. Ustawa kolejowa jest sprawą bardzo skomplikowaną i długą. Oceniam doniosłość tego i zaznaczam, że ta praca jest już w toku.</u>
          <u xml:id="u-31.19" who="#MinisterKoleiTyszka">Muszę tu wspomnieć jeszcze o organizacji dyrekcyj. Przy rozpatrywaniu budżetu na rok 1924 oświadczyłem, że organizacja jednolita dyrekcyj będzie wprowadzona. Otóż przyrzeczenia tego dotrzymałem i już ją wprowadzam; wprowadzam z pewnemi dyrektywami, uwzględniając miejscowe warunki, tak że już w wielu dyrekcjach będzie od 1 lipca całkowicie wprowadzona. To będzie wielkim krokiem naprzód w naszej unifikacji. Jest to zagadnienie bardzo ważne. Początkowo będzie się może zdawało, że tej konsolidacji jeszcze niema, ale tak są odrębne właściwości dyrekcyj poszczególnych, że całkowitej unifikacji bez zasadniczych łamań niezwłocznie wprowadzić nie będzie można.</u>
          <u xml:id="u-31.20" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do domów mieszkalnych, pozwolę sobie powiedzieć w odpowiedzi na zarzuty p. Kuryłowicza, że na domy mieszkalne zwróciłem wielką uwagę i gdy na rok 1924 asygnowano paręset tysięcy, ja wstawiłem na rok 1925 4 miliony, odczuwając potrzebę budowy tych domów, i niezależnie od tego okazuję wszelką pomoc kooperatywom, ażeby o ile możności rozszerzyć akcję budowy domów mieszkalnych.</u>
          <u xml:id="u-31.21" who="#MinisterKoleiTyszka">Powiedziane tu było o progach i zwracano się do mnie z radą, ażeby zastosować progi impregnowane. Zaznaczam, że w r. b. będą stosowane progi tylko impregnowane.</u>
          <u xml:id="u-31.22" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do zarzutu, że stosuję się niezupełnie jednakowo do związków, proszę o potwierdzenie faktami, gdyż twierdzę, że ja do wszystkich związków odnoszę się z wielką uwagą i obiektywnością; związków ja nie stworzyłem, a zastałem je. Jednakże opinie związków, jako strony bezwzględnie zainteresowanej, biorę pod uwagę i potem załatwiam je zgodnie z mojem rozumieniem, jak będzie lepiej dla kolejnictwa, względnie dla pracowników. Jednak proszę o potwierdzenie faktami, na czem polega oświadczenie, że ja staram się uprzywilejować pewne związki. Kategorycznie protestuję przeciw temu, gdyż to nie jest wcale w mojej polityce.</u>
          <u xml:id="u-31.23" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do szkół. O szkołach kolejowych wspomniałem zeszłego roku. Nadaję im wielkie znaczenie. Niestety ja zastałem już szkoły w rękach Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Nie mówię tego, ażeby robić zarzuty pod adresem Ministerstwa Oświaty, lecz dlatego, że dzięki tej organizacji wychowańcy są oderwani od kolejnictwa i chociaż kończą szkoły kolejowe, nie są jednak w tak bliskim kontakcie, w jakim byliby, gdyby były te szkoły czysto kolejowe. Żeby zapobiec temu, zaprowadziłem znaczną ilość kursów dokształcających we wszystkich gałęziach. To jest naturalnie do pewnego stopnia paliatyw, ale mam zamiar wystąpić z tem, żeby szkoły te, które dawniej były kolejowe, wprowadzić napowrót pod zarząd kolejowy.</u>
          <u xml:id="u-31.24" who="#komentarz">(P. Rymar: Konkurencja z Ministerstwem Oświaty).</u>
          <u xml:id="u-31.25" who="#MinisterKoleiTyszka">Nie, uzupełnienie. Przechodząc do sprawy przykrej i bolesnej, jakiej w ostatnich dniach jesteśmy świadkami, zaznaczyć muszę, że kolej przy całej swej gospodarce oszczędnościowej nie robi nic takiego, coby mogło być uszczerbkiem dla bezpieczeństwa ruchu. Dlatego z całą kategorycznością i odpowiedzialnością tego, co mówię, oświadczam, że koleje nasze pod względem bezpieczeństwa ruchu stoją na wysokości zadania, Z powodu niesprawnego toru u nas nie może być katastrofy. My śledzimy za sprawnością toru. I dlatego te zarzuty, które były robione za granicą, że jakoby to było spowodowane niedołęstwem służby drogowej, są dla nas wysoce krzywdzące i nie mają żadnej podstawy. Corocznie zmieniamy szyny i podkłady i ta ilość stale się zwiększa. Więc zarzut postawiony nam, jakoby katastrofy były spowodowane złym stanem toru, absolutnie nie ma miejsca, gdyż katastrofa spowodowana była jedynie zbrodniczym zamachem. Oświadczam to z całą odpowiedzialnością tego, co powiedziałem. Co do wypadku pod Starogardem, to były komunikaty w gazetach, one odpowiadają mniej więcej rzeczywistości, jednakowoż pozwolę sobie jeszcze przytoczyć w głównych zarysach sprawozdanie z tej katastrofy, aby zobrazować całość tego:</u>
          <u xml:id="u-31.26" who="#MinisterKoleiTyszka">„Po szczegółowem zbadaniu toru na przestrzeni pociągów zostało stwierdzone, że tor pod ostatniemi czterema wagonami wykazał stan normalny. Pod piątym z końca wagonem, w miejscu, gdzie stał wykolejony wózek na styku, były zdjęte śruby i łubki, tor był rozerwany i odsunięty ku prawej skarpie o 7 cm. Odchylenie to w kierunku Tczewa stopniowo zmniejszało się i przy 8-ym podkładzie toru leżał jeden łubek oraz 3 śruby, z których jedna posiada luźno nakręcony naśrubek; reszty złącz tego styku brakowało, następnie dwie szyny za tym stykiem były w drugim końcu luźno umocowane w styku łubkami, w których na zewnętrznej szynie 3 śruby, zaś na wewnętrznej brak jednej śruby, naśrubka przy jednej śrubie, a jedna śruba była urwana. Od tego styku. aż do parowozu tor był zniszczony, szyny pogięte, a podkłady zupełnie rozbite. Na podkładach tuż za przesuniętym stykiem, poczynając od drugiego podkładu w kierunku Starogardu, zauważono zagłębione ślady ku parowozowi i dalszemu taborowi. Od strony międzytorza na zewnętrznej stronie szyjki odsuniętej szyny nad pierwszym od styku podkładem zauważono ślad od nacisku w czołowej części okrąglaka, zaś z przeciwległej strony wewnętrznej szyny sąsiedniego toru w kierunku prostopadłym do toru na bocznej stronie główki szyny zauważono odciski tępych żelaznych części narzędzia. Szczegółowe badania toru prawego w częściach nieuszkodzonych wykolejeniem wykazały, że nawierzchnia była w zupełnie dobrym stanie, utrzymanie zaś jej odpowiadało wymaganym przepisom technicznych. Obejrzenie pobliskiej okolicy dało wynik następujący: a) znalezienie 3 rozrzuconych łubków w lesie po lewej stronie od pociągu, na odległość na 10 m. od brzegu lasu, a 14 m. od podstawy nasypu, gdzie porzucony był pierwszy łubek, w bok niego 3 nr drugi łubek, a dalej trzeci, w tem ostatniem miejscu były trzy śruby bez naśrubków rozrzucone, b) w pobliżu w odległości w stronie Starogardu znaleziono dźwig ręczny korbowy w dobrym stanie, przykryty leśnym chwastem, c) opodal dźwigu leżał okrąglak długości około 1 m. i średnicą 8–10 cm. Znaleziony okrąglak miał na jednym czołowym końcu wklęśnięty okrągły odcisk śruby i łubki miał starte, świadczące, że świeżo zdjęte były z toru. Dźwig i okrąglak przeniesiono do miejsca usuniętego toru, ułożono na międzytorze w miejscu, gdzie były ślady na szynach, przyczem stwierdzono, że ślady na szynach i okrąglaku i rozstęp wystających części podstawy dźwigni zupełnie pasują. Przy próbie odsuwania toru dźwigiem stwierdzono, że na wykonanie tej pracy wystarcza czas kilku minut i wysiłek jednego człowieka. Próba wykręcania śrub łubkowych i wkrętów wykazała, że czas potrzebny jednej śruby łubkowej wynosi około 1 minuty, a wkrętu 10 do 11 sekund. Szybkość pociągu w chwili wykolejenia wynosiła według zeznań brygady około 75 km. na godzinę.</u>
          <u xml:id="u-31.27" who="#MinisterKoleiTyszka">Badane drużyny parowozowe stwierdziły jednozgodnie, że nigdy nie zauważyły jakichkolwiek wstrząśnień na tej linii i uważają tak oni, jak i ich koledzy, pod względem utrzymania toru tę linię za pierwszorzędną”.</u>
          <u xml:id="u-31.28" who="#MinisterKoleiTyszka">To jest odpowiedź na zarzut, zrobiony przez ministra kolei niemieckiego, iż to było niedbalstwo. Że to były zamachy — nie potrzebuję żadnego wyjaśnienia.</u>
          <u xml:id="u-31.29" who="#MinisterKoleiTyszka">Co się tyczy zarządzeń, pozwolę sobie powiedzieć, że już po pierwszym wypadku, jaki miał miejsce pod Rogowem, wydałem zarządzenie o ochronie tej linii, po drugim wypadku były dane szczegółowe zarządzenia o ochronie wszystkich ważniejszych linii na całej naszej sieci. Naturalnie już po pierwszym wypadku wiedziałem, że to jest robota planowa. Zaznaczyć muszę, że mam pod tym względem praktykę, gdyż robiłem bardzo wiele dochodzeń przy katastrofach kolejowych i na mocy mojej praktyki oświadczam, że takie wypadki, które miały miejsce pod Rogowem, jak i ten pod Starogardem są dziełem zbrodniczego zamachu jednolitej wywrotowej organizacji. Porównując te wszystkie zamachy, widzę, że kierownicza ręka jest jedna i ta sama, wykonawcy zaś zastosowują taki, czy inny system, w zależności od miejscowych warunków. Dlatego musimy się liczyć z powagą tego faktu i wytężyć wszystkie siły, aby uniemożliwić to na przyszłość. Jednak co jest w granicach możności kolei, to się robi. Wydałem daleko idące zarządzenia z wielkim nakładem finansowym, aby zabezpieczyć tory w tych granicach, jak my to możemy zrobić. Jednakże to nie może być dziełem jednego tylko Ministra Kolei, ale i pozostałych ministrów. W tym celu skomunikowałem się z zainteresowanymi ministrami i uzgodniliśmy całą działalność, dla uniemożliwienia całej tej akcji. Podkreślić tu muszę, że to jest sprawa bardzo trudna; mamy nadzieję, że te środki, które zastosują trzy zainteresowane ministerstwa, uniemożliwią te wypadki na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-31.30" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do zarzutów, że sprowadziłem wszystkich prezesów dyrekcji, jak powiedział któryś z panów posłów, to uczyniłem to nie dlatego, aby wysłuchać ich opinii, ale dlatego, aby im dać dyrektywę, co mają robić. Była to sprawa zbyt poważna, ażeby to wszystko można było piśmiennie załatwić, i znajdowałem wspólnie ze wszystkimi, że obrady nad dalszą ochroną torów i zbadania pod względem technicznym i bezpieczeństwa są na tyle ważnem zagadnieniem, że potrzebują bezpośredniego naszego skomunikowania się.</u>
          <u xml:id="u-31.31" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
          <u xml:id="u-31.32" who="#MinisterKoleiTyszka">Kończąc to przemówienie, oświadczam jeszcze jedno, że tych pesymistycznych zapatrywań, wypowiedzianych przez panów posłów, nie podzielam. Ja kolejnictwo polskie dobrze znam i oświadczam, że my idziemy szybkim krokiem ku polepszeniu. Jeśli teraz rok bieżący napawa obawą jednego z panów przedmówców co do wykonania budżetu, to te same obawy miałem zeszłego roku. Jednakże oświadczam, że opierając się na praktyce mojej, jestem przekonany, że obecny rok również zamkniemy czystym dochodem. Ten dochód czysty napawa mnie wielkiem zadowoleniem. Słusznie domaga się p. referent, że musimy amortyzować kapitał, włożony do kolei i że musimy wprowadzić więcej inwestycyj. Robimy co możemy i to jest kwestią najbliższej przyszłości, że będziemy mogli poza inwestycjami pewien procent odliczyć na amortyzację kapitału. Jest jeszcze jedna rzecz konieczna, to jest inwestycje. Gdyby nam było łatwo o pożyczkę, to prosilibyśmy o zaakceptowanie tej pożyczki, żebyśmy mogli przeprowadzić potrzebne inwestycje szybszem tempem, w przeciwnym razie ulepszenie stanu naszego kolejnictwa pójdzie wolniejszym krokiem, wogóle zaś koleje polskie nie będą obiektem troski o deficyt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MaciejRataj">Dyskusja wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#TadeuszTabaczyński">Wysoki Sejmie! Będę mówił bardzo krótko dlatego, że koledzy moi wyczerpali temat zupełnie dokładnie. Chciałbym tylko jedną rzecz podkreślić. Kol. Bartel mówił o komercjalizacji kolei.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#TadeuszTabaczyński">W sprawozdaniu bardzo silnie podkreślam te momenty, które w obecnym czasie sprzeciwiają się komercjalizacji. Kolej dotychczas stała i stoi na usługach Państwa, i dopóki ten stan istnieje, dotąd o komercjalizacji mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#TadeuszTabaczyński">Literatura kolejowa ostatnich czasów wykazuje, że programy zmiany charakteru kolei udają się tylko wtedy, jeżeli się znajdzie właściwy człowiek. Jeżeli właściwego człowieka niema, to wszystkie projekty nie udają się. Takiego człowieka dotychczas nie znaleźliśmy.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#TadeuszTabaczyński">Wnioski kolegi Kuryłowicza przyjmuję z wyjątkiem drugiego, który żąda, aby 50% personelu nieetatowego przenieść na etat. Wniosek ten jest niemożliwy ze względów finansowych, gdyż w budżecie nie mamy pokrycia kosztów, związanych z takiem przeniesieniem.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#TadeuszTabaczyński">Wnioski kol. Paczkowskiego także przyjmuję, Jeżeli chodzi o wniosek kol. Michalaka, który żąda umundurowania wszystkich kolejarzy bez względu na służbę i na stopień służbowy, to wydaje mi się niemożliwym do przyjęcia. Umundurowanie ma dwa cele: pierwszy, ażeby personel, który ma do czynienia z publiką, miał pewnego rodzaju odznakę, a drugi, że mundur ma stanowić pewnego rodzaju odszkodowanie za ubranie cywilne, które w trudnych warunkach służby może ulec zniszczeniu. Umundurowanie zależy więc od rodzaju służby. Dlatego na całym świecie niema nigdzie, ażeby cały personel był umundurowany.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#TadeuszTabaczyński">Kol. Michalak poruszył jeszcze sprawę personelu kolei Łodzi Fabrycznej. Personel ten jest rozrzucony po całej linii i bez względu na to, że należy pod względem służbowym do kolei Fabryczno-Łódzkiej, pracuje na innych posterunkach, nie mając tych praw, jakie mają kolejarze w służbie państwowej. Prawa tego personelu trzeba jaknajprędzej uregulować, ale trzeba to zrobić w porozumieniu z właścicielami tej kolei. To jest kolej prywatna, która została przejęta przez Państwo, ale akcjonariusze mają obowiązki względem personelu.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#TadeuszTabaczyński">Pozatem ci kolejarze mieli swoją własną kasę przezorności, której kapitały były złożone w Banku Handlowym i w Banku Państwa i wywiezione podczas wojny do Rosji, Postawiliśmy wniosek w Komisji Budżetowej, żeby jak najprędzej Ministerstwo postarało się o rewindykację tych kapitałów. Dlatego przychylając się do wniosku, kol. Michalaka, aby Ministerstwo jak najspieszniej uregulowało sprawę emerytur kolejarzy kolei Fabryczno-Łódzkiej, równocześnie bardzo mocno podkreślam żądanie Sejmu, żeby Ministerstwo jak najprędzej rewindykowało majątek kasy przezorności. Jest bardzo charakterystycznym fakt, że republika Sowiecka pieniędzy, będących własnością biednych pracowników, dotychczas nie zwróciła.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>