text_structure.xml 213 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz, 3 min, 20 po południu).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wewnętrznych Cyryl Ratajski, Minister Spraw Wojskowych gen. Władysław Sikorski, Minister Sprawiedliwości Antoni Żychliński, Minister Kolei Kazimierz Tyszka, Minister Reform Rolnych Wiesław Kopczyński, Minister Stanisław Tugutt, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Czesław Klamer, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Gustaw Simon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JędrzejMoraczewski">Otwieram posiedzenie. Protokół 163 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 164 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Pużak i Sołtyk, listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#JędrzejMoraczewski">Przypominam Panom, że na ostatniem posiedzeniu po przemówieniu posła Stańczyka p. Marszałek, przywoławszy posła Stańczyka do porządku za użycie pewnych niewłaściwych wyrazów, jednocześnie zastrzegł sobie prawo zastosowania środków dyscyplinarnych względem posła Stańczyka i za inne wyrażenia, jeżeli uzna to za stosowne po dokładnem przejrzeniu stenogramu. W sprawie tej wpłynęło do p. Marszałka pismo od p. Premiera, i od p. Ministra Przemysłu i Handlu, który czuje się dotknięty przemówieniem posła Stańczyka. Wobec choroby p. Marszałka sprawa przemówienia posła Stańczyka i pisma członków Rządu musi być odłożona do jednego z następnych posiedzeń, na którem będzie przewodniczył p. Marszałek Rataj.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#JędrzejMoraczewski">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem: wniosek sędziego śledczego na pow. duniłowicki o wyjednanie zezwolenia Sejmu na pociągnięcie posła Hałki do odpowiedzialności karno-sądowej za podburzanie publicznie do nieuległości i przeciwdziałania zgodnym z ustawą rozporządzeniom władzy i do nienawiści pomiędzy poszczególnemi stanami ludności oraz za nieposzanowanie władzy; wniosek sędziego śledczego sądu okręgowego we Lwowie o wyjednanie zezwolenia Sejmu na pociągnięcie posłów: Nochniuka, Skrzypy, Paszczuka, Prystupy i Wojtiuka do odpowiedzialności karno-sądowej za to, że w artykule, zamieszczonym w jednodniówce, oraz w piśmie ulotnem podżegali do zdrady stanu i zaburzenia spokoju publicznego.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#JędrzejMoraczewski">Te dwa wnioski odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#JędrzejMoraczewski">Posłowie: Pieniążek, Żuławski i Wiewiórski usprawiedliwiają swą nie obecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Łaszkiewiczowi na 1 dzień, Pieniążkowi na 2 dni, Kordowskiemu na tydzień. Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Jemielewski na 8 dni, ks. Kubik na 2 tygodnie. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt pierwszy: pierwsze czytanie ustawy, przedłużającej moc obowiązującą ustawy z dn. 7 kwietnia 1922 r. o podwyższaniu opłat stemplowych (druk nr 1529). Do głosu nikt się nie zapisał. Sprawę odsyłam do Komisji Skarbowej, uważając, że pierwsze czytanie zostało dokonane.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#JędrzejMoraczewski">Punkt 2: dalsza dyskusja nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o dodatkowym preliminarzu budżetowym na r. 1924 (druk nr 1536). Przystępujemy do budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Głos ma p. Kozicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StanisławKozicki">Wysoki Sejmie! Nie będę mówił o dodatkowem przedłożeniu budżetowem, lecz chcę skorzystać z okazji, żeby wypowiedzieć parę uwag o współczesnem położeniu międzynarodowem i o polityce naszego urzędu spraw zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#StanisławKozicki">Po feriach letnich ani w komisji, ani w Sejmie nie było możności dyskutowania nad sprawami zagranicznemi. Podczas gdy przed feriami komisja rozprawiała kilkakrotnie po kilka dni, a i w pełnym Sejmie poruszano szereg spraw bardzo ważnych, obecnie Sejm nie miał możności wypowiedzenia się. Tymczasem zarówno w sytuacji międzynarodowej, jak i w położeniu sprawy polskiej zaszły poważne zmiany, które wymagają rozważenia i oświetlenia.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#StanisławKozicki">Na plan pierwszy wysuwa się zagadnienie utrzymania pokoju w Europie. Mogłoby się wydawać rzeczą dziwną, że w sześć lat po zakończeniu wielkiej wojny, w pięć lat po wypracowaniu bardzo szczegółowego i obejmującego całokształt stosunków traktatu — sprawa bezpieczeństwa granic i sprawa pokoju wysuwa się znów na porządek dzienny. Przyczyną zasadniczą tego zjawiska jest to, że równowaga polityczna nie została przez traktaty powojenne w należyty sposób ustalona. Stąd wynika poczucie niebezpieczeństwa, poczucie grozy wojennej, jakie istnieje we wszystkich krajach.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#StanisławKozicki">Jeśli się zapytać, skąd płynie to poczucie, co wywołuje to niebezpieczeństwo, to trzeba odpowiedzieć, że traktaty, które zakończyły wielką wojnę, postawiły wiele państw w sytuacji o wiele gorszej, niż ta w jakiej były przed wojną.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#StanisławKozicki">Nie wchodząc w szczegóły, wystarczy stwierdzić, że trzy wielkie imperia, do których ziemie polskie należały, bądź się rozpadły, bądź znacznie zostały osłabione. Są więc potężne czynniki w świecie, które z obecnej swojej sytuacji są niezadowolone i dążą do zmiany. Wprawdzie o b. Austrii tego powiedzieć nie można, bo została ona rozbita na szereg państw, które nie wykazują tendencji do odbudowy dawnego imperium austriackiego, jednakowoż są pewne czynniki, tkwiące w naturze rzeczy, w stosunkach geograficznych i tradycji dziejowej, które wywołują wiele zagadnień na powierzchnię polityczną.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#StanisławKozicki">Państwo rosyjskie bardzo osłabione przez rewolucję i przez wypadki, które po niej nastąpiły, również nie może okazać silnych tendencji do powrotu do stanu przedwojennego. Natomiast jest państwo, które przez wojnę nie zostało dotknięte w swojej organizacji wewnętrznej i w swojej technice państwowej, mianowicie państwo niemieckie, którego położenie przez Traktat Wersalski bardzo zostało zmienione i które od sześciu lat wykazuje bardzo silne tendencje w kierunku zmiany Traktatu Wersalskiego. Na aspiracje narodu niemieckiego do tego, ażeby przywrócić stan terytorialny przedwojenny i dawną swoją potęgę państwową, zwracano już wielokrotnie uwagę; jednakowoż dopiero w ostatniem półroczu, ujawniło się z całą oczywistością, że wśród narodu niemieckiego są bardzo silne tendencje, zmierzające do zmiany zarówno stanu terytorialnego państwa, jak i jego położenia w świecie. W ostatniem półroczu zaszły fakty, które stwierdzają, że te aspiracje w pewnym przynajmniej stopniu zostały zaspokojone. Plan polityki niemieckiej narzucał się już dawno z całą oczywistością tak, że zgóry można było go przewidzieć. Polityka niemiecka musiała dążyć do usunięcia kontroli, nałożonej na Niemcy przez państwa zwycięskie, do odbudowania sił gospodarczych, wreszcie, jako uwieńczenie tych wszystkich zabiegów, do poddania rewizji postanowień terytorialnych Traktatu Wersalskiego. I oto w zakresie tych spraw, na które tu wskazałem, w ciągu ostatnich niemal miesięcy, uzyskały Niemcy wiele zdobyczy i zjawiły się znowu jako czynna siła na arenie politycznej, uzyskując szereg atutów w walce politycznej, którą podjąć zamierzają. Na pierwszem miejscu postawić należy uregulowanie sprawy odszkodowań przez wprowadzenie w życie tak zwanego planu Dawesa. Jak Panowie doskonale wiedzą, plan Dawesa oparty jest na tej zasadzie, że najpierw trzeba dać Niemcom możność odbudowania sił finansowych i gospodarczych, a następnie odbudowane Niemcy doprowadzić do tego, ażeby odszkodowania zapłaciły. Pierwsza część tego planu jest już dzisiaj dokonana, Niemcy otrzymali 800 milionów marek złotych pożyczki. Do tego trzeba dodać, że za pożyczką państwową niewątpliwie pójdą pożyczki prywatne dla przemysłu i handlu niemieckiego, pożyczki pochodzące przedewszystkiem ze Stanów Zjednoczonych, gdzie jak wszystkim wiadomo jest nadmiar pieniędzy. W maszynę przemysłu niemieckiego, która nie ucierpiała w czasie wojny, wejdą kapitały, wejdzie złoto i wprawi to ją w ruch i doprowadzi do tego, że państwo niemieckie stanie się znowu pierwszorzędnym czynnikiem gospodarczym w świecie, że wystąpi do konkurencji na tym polu, zarówno z dawniej istniejącemi jak i z nowemi państwami.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#StanisławKozicki">Po odbudowaniu gospodarczem Niemiec w projekcie Dawesa przewidziana jest spłata przez Niemcy odszkodowań drogą oddania na ten cel nadwyżki budżetu państwa niemieckiego i drogą obciążenia pożyczką kolei niemieckich, które przeszły na własność osobnego towarzystwa i przemysłu niemieckiego, co da 16 miliardów marek, które mają być oddane na spłatę odszkodowań.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#StanisławKozicki">Jednak, należy stwierdzić, że w stosunkach międzynarodowych kwestia uregulowania długów nie jest czysto gospodarczą, jak w stosunkach prywatnych, lecz jest to kwestia polityczna, to znaczy, że tylko ten dłużnik długi swoje spłaca, który jest do tego zmuszony, który nie posiada dostatecznej siły, ażeby się temu oprzeć.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#StanisławKozicki">I dlatego jeśli się wyjdzie z założenia, że gospodarcza odbudowa Niemiec musi znakomicie rozwinąć ich siły polityczne, to nie można mieć bezwzględnej pewności co do tego, że sprawa odszkodowań będzie pomyślnie załatwiona. Natomiast mamy już dziś zupełną pewność co do tego, że Niemcy gospodarczo odbudowane staną się dużo większą potęgą polityczną i nie tylko we współzawodnictwie gospodarczem, lecz i politycznem staną się zgoła innym niż dotychczas czynnikiem.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#StanisławKozicki">Przechodzę teraz do sprawy kontroli nad zbrojeniem Niemiec. Jak Panowie wiedzą, państwa sprzymierzone pozwoliły Niemcom na posiadanie tylko stu tysięcy żołnierzy stałych, kazały zniszczyć cały zapas broni i amunicji i postanowiły przeszkadzać w przygotowaniach do wojny, dla dopilnowania zaś tego wszystkiego ustanowiły komisję, która miała kontrolować zbrojenia Niemiec. Komisja ta funkcjonowała dotychczas, jednak z ust bardzo miarodajnych bo zarówno z ust gen. Nolleta, który był prezesem tej komisji rozbrojeniowej, jak i z ust gen. Morgana, przedstawiciela Wielkiej Brytanii dowiedzieliśmy się, że komisja ta żadnego efektu wywołać nie zdołała i że Niemcy rozporządzają materiałem ludzkim przewyższającym sto tysięcy, że materiał wojenny w postaci broni i amunicji nie tylko nie został całkowicie zniszczony, ale jest dalej fabrykowany, że wreszcie w zakresie nowych rodzajów broni i walki, mianowicie gazów i lotnictwa, dokonano w Niemczech bardzo znacznych postępów. Mimo to wszystko przygotowuje się obecnie zniesienie komisji kontroli zbrojeń i oddanie tej kontroli Lidze Narodów. Jeżeli zaś kontrola państw bezpośrednio zainteresowanych nie doprowadziła do pożądanych wyników, to tembardziej możemy mieć wątpliwość co do tego, czy kontrola takiej instytucji, jak Liga Narodów, będzie skuteczną. W zakresie zbrojeń zatem nie tylko postanowienia Traktatu Wersalskiego nie zostały wykonane, ale zbliżamy się do chwili, w której państwo niemieckie będzie miało w tej dziedzinie zupełną swobodę.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#StanisławKozicki">Wreszcie Traktat Wersalski stawiał Niemcy w sytuacji wyjątkowej, były one pod kontrolą pod rozmaitemi względami, co prowadziło do tego, że nie były równouprawnione z innemi państwami, że nie mogły prowadzić politycznej akcji na terenie Ligi Narodów. W tym zakresie przygotowują się zmiany na korzyść państwa niemieckiego. Ponieważ u źródła nowej metody politycznej, którą usiłowano zastosować w Europie po przyjściu do władzy p. Mac Donalda w Anglii i p. Herriota we Francji, była chęć ustalenia pokoju w Europie na podstawie porozumienia między państwami i narodami i oddania wszelkich sporów arbitrażowi, więc z natury rzeczy trzeba było dążyć do wciągnięcia do Ligi Narodów Niemiec i innych państw, będących poza nią. Ta tendencja była tak silna, że państwom tym robiono znaczne ustępstwa. Stąd Niemcy znalazły się w tej sytuacji, że nie one były zmuszone starać się o to, ażeby wejść do Ligi Narodów, lecz przeciwnie państwa zwycięzkie zaczęły się ubiegać o to, ażeby Niemcy weszły do Ligi. Niemcy wejdą prawdopodobnie do Ligi Narodów, a będąc w dobrej sytuacji przy postawieniu ich kandydatury będą żądały rozmaitych ustępstw i gwarancji, między innemi stałego miejsca w radzie Ligi. Wystarczy wspomnieć te powodzenia, jakie polityka niemiecka osiągnęła w ciągu ostatnich miesięcy, żeby sobie powiedzieć, że bardzo wiele się zmieniło w świecie politycznym na naszą niekorzyść. Wzmocnienie Niemiec, przy znanych ich aspiracjach co do zmian, jakie mają być jeszcze wprowadzone w Traktacie Wersalskim, jest niewątpliwie faktem, każącym bardzo starannie się namyśleć nad tem, czy położenie pokojowe w Europie jest to samo, jakie było jeszcze pół roku temu. Rozważne, obiektywne rozpatrzenie sytuacji musi nas doprowadzić do wniosku, że zarówno te zmiany, jakie zaszły w siłach Niemiec, jak i te zmiany, które się coraz silniej uwydatniają w aspiracjach Niemiec, są czynnikami, zagrażającemi utrwaleniu się pokoju w Europie.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#StanisławKozicki">Jeśli się rozpatrzeć w stosunkach międzynarodowych nie tylko europejskich, ale całego świata, musimy dojść do wniosku, że czynników, grożących wybuchem konfliktów zbrojnych jest dziś nie mniej, niż było przed rokiem, a przeciwnie jest ich znacznie więcej, bo świat polityczny nie kończy się na Europie, dziś inne części świata wchodzą także na arenę polityczną. Stany Zjednoczone już w czasie wielkiej wojny wykazały, jakim są czynnikiem, dalej idą dominia Wielkiej Brytanii, a wreszcie szereg narodów i państw, które w ostatniem starciu zbrojnem nie brały jeszcze udziału, ale które dzisiaj ukazują się na horyzoncie politycznym. Przedewszystkiem trzeba zwrócić uwagę na to co się dzieje w Azji, na to współzawodnictwo, jakie na terytorium wielkiego państwa chińskiego rozpoczyna się nie tylko między Japonią i Stanami Zjednoczonemi, ale wszystkiemi nieomal państwami, które mają kolonie na wybrzeżach Oceanu Spokojnego. Dalej trzeba zwrócić uwagę na zjawisko silnych ruchów narodowościowych, nacjonalistycznych wśród rozmaitych narodów Azji, rozbudzonych przez rewolucję rosyjską. Bo tak jak wielka rewolucja francuska, wywołana w myśl haseł międzynarodowych, stała się przyczyną rozbudzenia ruchów narodowościowych w Europie i doprowadziła do takich zjawisk, jak zjednoczenie Włoch, zjednoczenie Niemiec i t. d., i do takich zjawisk, jak silne ruchy narodowe, które się ujawniły w czasie ostatniej wojny; podobnie na terenie azjatyckim rewolucja bolszewicka, aczkolwiek oparta na zasadach czysto międzynarodowych i rzucająca hasła międzynarodowe, w rzeczywistości dla celów propagandy zaczęła budzić ruchy narodowościowe w Indiach, Chinach, Persji i Arabji i wywołała bardzo silne dążenia narodowościowe, które nie są czynnikiem pokoju. A na czoło tych wszystkich zjawisk wysuwa się niewątpliwie konflikt, jaki się zarysowuje na wybrzeżu Oceanu Spokojnego, konflikt wynikający z jednej strony ze współzawodnictwa na terytorium państwa chińskiego, z drugiej strony z kwestii emigracyjnej japońskiej, która budzi pewne nieporozumienia między Stanami Zjednoczonemi Ameryki Północnej a Japonią. Jeżeli więc patrzeć na te rzeczy z całym obiektywizmem, jeżeli zdać sobie dokładnie sprawę ze stanu pokojowego świata, to sądzę, trzeba sobie powiedzieć, że temu stanowi pokojowemu zagrażają dziś bardzo wielkie niebezpieczeństwa, które wynikają z braku równowagi politycznej w Europie, oraz wejścia na arenę międzynarodową szeregu nowych czynników, przedewszystkiem na terenie azjatyckim. A zatem dla Polski, dla której długotrwały pokój w świecie jest rzeczą pierwszorzędnej wagi, która musi dążyć do tego, ażeby mieć przed sobą szereg lat możliwości wewnętrznego rozwoju, należytego budowania swojego państwa, przygotowania swoich sił zbrojnych i doprowadzenia do doskonałości tego wszystkiego, co stanowi o mocy i potędze każdego państwa, dla Polski sytuacja międzynarodowa pomyślna w obecnej chwili nie jest. I gdybym tu chciał pójść w ślady niektórych mówców, którzy zabierali głos z tej trybuny przed półroczem, to mógłbym dojść do wniosku, że to nasz obecny Minister Spraw Zagranicznych jest winowajcą tego wszystkiego złego, które się obecnie na świecie dzieje.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#StanisławKozicki">Tak daleko jednak w swoich wnioskach iść nie zamierzam dlatego, że przy ocenie pracy i polityki kierownika Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie należy przedewszystkiem brać pod rachubę tego, co się dzieje na świecie, ani nawet tego, czy jego zabiegi uzyskają pożądany wynik, bo ten wynik nie zawsze zależy od jego umiejętności i od siły państwa, które reprezentuje, ani od układu stosunków, lecz należy brać pod uwagę przedewszystkiem to, czy kierownik polityki zagranicznej w należyty sposób ocenia sytuację, czy na tej ocenie buduje właściwy program polityczny, czy ma dostateczną wyobraźnię polityczną, pozwalającą mu ocenić przyszły rozwój wypadków i do tego zastosować kroki, jakie stawia i akcję, którą prowadzi. Tylko z tego stanowiska można sądzić, czy nasza polityka zagraniczna w ciągu ostatniego półrocza szła właściwemi torami, czy też może popełniała błędy.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#StanisławKozicki">Pierwszy szereg faktów, który się tutaj nastręcza, to jest to wszystko co się wiąże z ostatniem zebraniem Ligi Narodów w Genewie i z tym protokółem, który po ukończeniu konferencji został podpisany. Te niebezpieczeństwa o jakich mówiłem wywołały w Europie dążenia do zabezpieczenia pokoju. Na tem tle powstał konkretny zupełnie projekt, ażeby wszystkie narody, które należą do Ligi Narodów, zobowiązały się uznać wojnę za wykroczenie przeciw prawom ludzkim, za zbrodnię i ażeby wszelkie spory, jakie powstają między niemi, były poddawane arbitrażowi. Po długich debatach w Genewie podpisano znany wszystkim protokół. Podpisali go także przedstawiciele Polski. Jest rzeczą oczywistą, że z punktu widzenia interesów Państwa Polskiego istnienie takiego protokółu jest rzeczą bardzo pożądaną. Mimo to wypada się zapytać, czy gwarancje, które nam daje protokół genewski, są oparte na dostatecznie realnych podstawach, czy fakt ułożenia przez przedstawicieli 54 państw protokółu i następnie ewentualne podpisanie go, a wreszcie ratyfikowanie przez wszystkie mocarstwa, stanowi dostateczną gwarancję pokoju i czy możemy się tem zadowolić i prowadzić naszą dalszą politykę tą metodą, któraby świadczyła, że już zupełnie jesteśmy pewni zarówno bezpieczeństwa naszych granic, jak i istnienia naszego niepodległego bytu?</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#StanisławKozicki">P. Minister Spraw Zagranicznych zarówno w komisji, jak i na plenum wyraził się z wielkiem zaufaniem i wiarą, mówił, że dokonał się w świecie fakt niezwykły, że zmieniło się gruntownie życie międzynarodowe, że dożyliśmy chwili, na jaką czekaliśmy dwa tysiące lat, że jeżeli ten pakt będzie podpisany i ratyfikowany, to Polska spać może spokojnie, że bezpieczeństwo nasze i nasz byt niepodległy są zupełnie zagwarantowane. Być może nawet, że streszczenie moje stanowiska p. Ministra jest jeszcze zbyt łagodne i ci panowie, którzy pamiętają jego słowa, powiedzą, że w ocenie p. Ministra było jeszcze więcej entuzjazmu i wiary.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#StanisławKozicki">Dla mnie wszakże wystarcza nawet to, co tutaj przytoczyłem, aby powiedzieć, że przemówienia p. Ministra opierały się na zupełnie nierealnej ocenie sytuacji, na niezrozumieniu położenia międzynarodowego i na zbyt wielkim optymiźmie co do przyszłości. Po pierwsze, nikt mi nie zdoła wskazać ani jednego faktu, któryby świadczył, że natura ludzka w czemkolwiek uległa zasadniczej zmianie. Te same instynkty, te same namiętności i te same czynniki w duszy ludzkiej działają dziś, co działały dawniej. Nikt nie zdoła dowieść, aby w świecie współczesnym było mniej powodów do konfliktów i zatargów zbrojnych, niż było przed wielką wojną. Przeciwnie, to co mówiłem na początku zdaje się wskazywać z całą oczywistością, że świat dzisiejszy znajduje się w dużo większem niebezpieczeństwie wojennem, niż to można było zaraz po wojnie przypuszczać, że zabiegi, jakie są robione, aby pokój utrzymać, to nie wynik teoretycznego rozważania, lecz wynik ujawnienia się istotnych niebezpieczeństw. Bo mamy wyraźne dążenie Niemiec do przywrócenia swego stanu terytorialnego przedwojennego; mamy wyraźne powiększenie się sił Niemiec, a więc ułatwienie im zrealizowania ich dążeń. Mamy nieustanne zatargi zbrojne w Europie i poza Europą, mamy na kontynencie Azji ogniska, które nawet największy optymista musi ocenić jako wielce niebezpieczne dla pokoju świata.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#StanisławKozicki">W tych warunkach nie można optymistycznie oceniać protokółu genewskiego, nie można ufać, że ten protokół, nawet gdyby był podpisany i ratyfikowany, może być dostateczną gwarancją bezpieczeństwa naszych granic, dostateczną rękojmią naszego niepodległego bytu.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#StanisławKozicki">Rozumowanie, które tutaj rozwijam, można było rozwinąć miesiąc, dwa, czy trzy miesiące temu; dzisiaj znajduje ono jeszcze silniejsze potwierdzenie w wypadkach, jakie zaszły od tego czasu. Wypadki te dowodzą, że siły i czynniki, które zawsze działały w przeszłości, działają z całą mocą obecnie. Już w czasie narad genewskich został zgnieciony na dalekim wschodzie naród gruziński, pomimo że zgromadzenie z całego świata dyskutowało nad tem jak pokój zapewnić, i mimo, iż na tem zgromadzeniu miała Gruzja wielu przyjaciół i dawnych obrońców. Obecnie patrzymy się na walkę w Egipcie między dążeniami nacjonalistycznemi Egipcjan i polityką angielską.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#StanisławKozicki">Konflikt ten, podobny do wielu innych w przeszłości, rozgrywa się zupełnie według tych samych zasad i reguł, jakie dotychczas panowały, w życiu ludzkości. Z jednej strony stoi naród egipski; czując się zdolnym do samodzielnego bytu i samodzielnego zarządzania swojemi sprawami, chce on zupełnej niepodległości w duchu zasad, wygłoszonych w czasie konferencji paryskiej, w duchu zasad, głoszonych ciągle w Lidze Narodów, a streszczających się w tem, że każdy naród ma prawo stanowić o sobie; z drugiej strony zaś jest Anglia, która powiada, że Egipt jest w całym systemie imperium brytyjskiego punktem niezmiernie ważnym, że broni linii komunikacyjnych do najczulszych miejsc imperium, że jest niezbędny dla utrzymania potęgi i wielkości imperium brytyjskiego, że dla ludzkości utrzymanie tego imperium jako czynnika pokoju i ładu na świecie — jest rzeczą ważniejszą, niż niepodległość jakiegoś małego narodu. Widzimy, jak przed naszemi oczami te dwa stanowiska stają naprzeciw siebie, tak, jak stawały dotychczas zawsze w ciągu wieków, widzimy jak areopag świata, który nawet już bez protokółu ostatniego, ale na podstawie paktu pierwotnego Ligi powinien takie sprawy regulować, jest od ich regulowania odsunięty i niemi się zająć nie może. A dlaczego tak jest? Dlatego jedynie, że Anglia jest dość silną, żeby zabronić, żeby się Liga Narodów tą sprawą zajęła. Widzimy więc, że ostatecznie decydującym czynnikiem w biegu wydarzeń w wieku, w którym żyjemy, jest siła państwa. Jego potęga w święcie jest jedynie decydującym czynnikiem w załatwianiu zatargu, który niewątpliwie musi obchodzić i poruszać wszystkie umysły i wszystkie uczucia w świecie.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#StanisławKozicki">Jeśli weźmiemy drugi przykład z niedalekiej przeszłości, jeśli przyjrzymy się historii Turcji w ciągu ostatnich paru lat, to spostrzeżemy, że Turcja zwaliła traktat sewrski, że poprawiła swoją sytuację powojenną i na tej samej drodze. Uczyniła to przez wojnę z Grecją, przez wygranie tej wojny, czyli przez zastosowanie siły. Nie trzeba więc sięgać do historii, nie trzeba zastanawiać się nad zagadnieniem tem w sposób abstrakcyjny, wystarczy patrzeć rzeczywistości prosto w oczy, wystarczy patrzeć na to, co się dzieje na świecie, ażeby sobie powiedzieć, że z tych czynników, które dotąd rozstrzygały o bezpieczeństwie i niepodległości narodów, żaden nie stracił dotychczasowego swego waloru.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#StanisławKozicki">A jeśli tak się na te rzeczy patrzy, to trzeba sobie powiedzieć, że ocena ostatnich wydarzeń, dana nam z tej trybuny przez p. Ministra Spraw Zagranicznych, odbiega daleko od realnej oceny wydarzeń i nie może służyć za podstawę do realnego i pewnego prowadzenia naszej polityki zagranicznej. Wolno bowiem człowiekowi prywatnemu unosić się ideałami, wolno mu wierzyć w to, że jego najpiękniejsze pragnienia będą spełnione, ale temu, który jest postawiony w samym ośrodku obrony spraw narodowych, od którego jednej myśli i jednego poruszenia zależy często skierowanie wydarzeń na takie lub inne tory, trzeba wymagać, aby nie dał się ponieść żadnym uczuciom, trzeba wymagać, aby realnie oceniał sytuację i wypadki i do tego swoje postępowanie stosował.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#StanisławKozicki">Ktoś może powiedzieć, że jeśli się przypomina znaczenie siły w świecie, to zmierza do tego, aby właśnie wymóc działanie tej siły z uszczerbkiem dla sprawiedliwości. Proszę Panów, tu wcale nie o to chodzi. Ktoby tak sądził, postępowałby jak ten, kto oskarża barometr o to, że deszcz pada. Tu nie chodzi o to, czego się chce i pragnie, ale o to, aby, stojąc na straży interesu państwowego i kierując sprawami państwowemi, oceniać wypadki realnie, obiektywnie, widzieć rzeczy takiemi jakimi one są, a nie takiemi jakimiby się chciało, aby były.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#StanisławKozicki">Oto w niespełna dwa miesiące po zjeździe genewskim widzimy, że w Europie myśl polityczna zaczyna spostrzegać, że zanadto może optymistycznie oceniała położenie, widzimy, że w Anglii i Stanach Zjednoczonych dochodzą do władzy ludzie, którzy niewątpliwie również jak ich poprzednicy pragną pokoju, ale którzy inną miarę przykładają do rzeczywistości, którzy zaczynają wskutek tego zastanawiać się, czy nie należy szukać pewniejszych i bardziej zgodnych z doświadczeniami ludzkości sposobów dla ubezpieczenia pokoju w świecie. I oto p. Hymans prezes zgromadzenia Ligi Narodów w niedawno wygłoszonej mowie powiada, że może byłoby rzeczą właściwą zwrócić się ku sojuszowi angielsko-francusko-belgijskiemu, jako gwarancji pokoju. Oto w prasie angielskiej z rozmaitych stron padają propozycje podobne. I być bardzo może, że, jeżeli zawiodą te projekty i pomysły, jakie przygotowano w Genewie, państwa zachodnie w dążeniu do zabezpieczenia pokoju zwrócą się właśnie do tych dawnych sposobów, mianowicie do wzmagania siły państw i do zawierania przez nie odpowiednich sojuszów, ażeby pokój w Europie zabezpieczyć.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#StanisławKozicki">A gdyby tak było, to przed polityką polską otwiera się bardzo doniosłe i ważne pole działania, bo kwestią bezpieczeństwa granic i pokoju w Europie przedewszystkiem zainteresowaną jest Polska.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#StanisławKozicki">Najważniejszym mojem zdaniem wynikiem Traktatu Wersalskiego jest powołanie do życia Państwa Polskiego i póki to Państwo trwa w niezmienionych granicach, póty trwa także ten układ nowy, sprawiedliwszy, jaki przez Traktat Wersalski został wprowadzony. Wszelkie naruszenie sytuacji obecnej Państwa Polskiego jest ciosem wymierzonym bezpośrednio w Traktat Wersalski. A więc nie tylko z punktu widzenia naszych interesów narodowych, ale i z punktu widzenia utrzymania nowego, sprawiedliwszego układu w świecie musimy nie tylko my, ale i inni, dążyć do tego, ażeby bezpieczeństwo granic Polski było zapewnione i jej byt niepodległy zagwarantowany. Jeżeli na porządek dzienny przyjdzie sprawa ewentualnych umów, zawieranych pomiędzy poszczególnemi państwami, przypuśćmy sprawa umowy francusko-angielsko-belgijskiej, to zagadnienie bezpieczeństwa Polski musi być uwzględnione. Ważnem zadaniem polityki polskiej w tym zakresie musi być dopilnowanie, ażeby gwarancje dla nas były dostateczne i ażeby z tej sytuacji Polska wyszła w sposób zgodny z naszym interesem państwowym.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#StanisławKozicki">Sprawa ta nie jest tak łatwa dlatego, że są poważne czynniki w świecie, które nie tylko nie idą po jednej z nami linii, ale idą często przeciw nam. Wprawdzie mamy sojusznika niezawodnego, mamy Francję, której rząd, jak wiemy, niezachwianie stoi na tem stanowisku, że Traktat Wersalski musi być uszanowany, że w szczególności granice Polski i niepodległość Polski są nienaruszalne. Wprawdzie wiemy, że to stanowisko Francji jest tak dalece mocne, że jak pokazała ostatnia podróż gen. Sikorskiego do Paryża, te konwencje, jakie były między Francją i Polską, są w całej sile zachowane do czasu, gdy może wypadnie je zmienić wskutek nowego układu stosunków na terenie Ligi Narodów. Wprawdzie nowy premier angielski p. Baldwin, obejmując władzę, w jednem z pierwszych przemówień oświadczył, że stoi na gruncie poszanowania Traktatu Wersalskiego, jednak w opinii angielskiej są prądy, które mogą budzić w nas pewien niepokój, a odezwanie się poprzedniego kierownika polityki angielskiej Mac Donalda, na posiedzeniu zgromadzenia Ligi Narodów, musiało w całej Polsce wywołać głęboki niepokój, płynący z tego przeświadczenia, że poza tem powiedzeniem kryły się pewne pomysły i idee, które z naszego punktu widzenia byłyby nadzwyczaj niebezpieczne.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#StanisławKozicki">Wprawdzie wystąpienie Niemiec na terenie współzawodnictwa gospodarczego obudziło także czujność we Włoszech, gdzie szef rządu w jednem ze swoich przemówień wskazał, że to, co się obecnie w Niemczech dzieje, wymaga, żeby było wzięte pod uwagę przez wszystkie państwa. Wprawdzie mamy inne sojusze dawniejsze, które trwają w całej mocy, jak z Rumunią. Jednak wobec tych tendencji, jakie bezpośrednio na zachód od nas się ujawniają — musimy twierdzić, że czujność nasza jest ciągle niezbędna. I nie tylko czujność, ale i pewne dalsze usiłowania zarówno w zakresie wzmnożenia naszej siły zewnętrznej, jak i rozszerzenia tego systemu sojuszów, do jakich Polska należy. I tu ograniczę się tylko do wspomnienia o tem, że spotka się z największem naszem poparciem wszystko, co będzie zmierzało do poprawienia stosunków naszych z narodem czeskim, żeby w dziedzinie polityki polsko-czeskiej nastąpiła energiczna praca nie tylko dla nawiązania stosunków handlowych i ujęcia ich w odpowiedni traktat, ale także dla nawiązania stosunków politycznych i ustalenia naszego współdziałania na terenie międzynarodowym.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#StanisławKozicki">Pilnując tego wszystkiego, co zmierza do wzmożenia siły Państwa Polskiego i do rozbudowy systemu sojuszów, nie możemy zamykać oczu na to wszystko, co się dziać będzie na terenie Ligi Narodów. Nie jesteśmy przeciwni rozwojowi tej instytucji, nie jesteśmy przeciwni współpracy Polski na jej terenie. Będziemy radzi, jeśli Liga Narodów potrafi zabezpieczyć pokój w Europie. Jednakowoż sądzimy, że dopóki nowa metoda zagwarantowania pokoju nie wykaże dokładnie, że jest skuteczna, dopóty Polska nie może zaniechać innych sposobów zabezpieczenia swoich granic i swojego bezpieczeństwa i nie może zrobić nic, co by osłabiało jej pewność w tym zakresie, a to tembardziej, że jak wiemy z doświadczenia w Lidze Narodów nasze sprawy nie zawsze miały bieg pomyślny, a nawet może ktoś powiedzieć, miały najczęściej bieg niepomyślny. Tak było dotychczas, cóż będzie, gdy do rady Ligi wejdą Niemcy, którzy tam zaczną odgrywać poważną rolę i będą mieli poważny głos?</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#StanisławKozicki">Przeciw temu polityka polska musi znaleźć sposoby zabezpieczenia. Przedewszystkiem, zdaniem naszem, jeżeli Niemcy uzyskają stanowisko stałe w Radzie Ligi, to Polska musi takie same stanowisko w Radzie Ligi uzyskać.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#StanisławKozicki">Następnie polityka polska musi wziąć pod baczną uwagę wszystko to, co jest związane z traktatem o mniejszościach dlatego, że ten traktat może służyć za podstawę polityce niemieckiej do występowania na terenie Ligi Narodów z rozmaitemi akcjami, kierowanemi przeciw interesom Państwa Polskiego Ażeby opinia polska mogła zapatrywać się na działalność Ligi Narodów bardziej optymistycznie niż teraz, ażeby Liga miała w naszem społeczeństwie większy odgłos niż dotychczas, na to potrzeba również dowodów, że w tej instytucji wszystkie państwa są rzeczywiście równouprawnione, realnych dowodów na to, że nasze interesy na terenie Ligi Narodów mają bieg taki, jaki mieć powinne.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#StanisławKozicki">W taki sposób oceniamy sytuację międzynarodową i użyteczność zagwarantowania bezpieczeństwa i pokoju temi metodami, jakie w Radzie Ligi Narodów i w Lidze wogóle zostały w ostatnich czasach zadecydowane. A taka nasza ocena, jak Panowie widzą, różni się bardzo znacznie, możebym nawet powiedział, diametralnie, od tej oceny, jaką z tej trybuny słyszeliśmy z ust p. Ministra Spraw Zagranicznych i w dotychczasowej jego działalności jest tym głównym błędem, dla którego względem jego polityki, zajmujemy stanowisko bardzo krytyczne.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#StanisławKozicki">Poza główną sprawą pokoju i bezpieczeństwa w Europie, która nie jest zakończona, lecz dopiero rozpoczęta, bo zarówno na terenie Ligi, jak i w dziedzinie nowych sojuszów w Europie postawiono dopiero pierwsze kroki, poza tą główną sprawą chciałbym tutaj na zakończenie zwrócić jeszcze uwagę Panów na parę spraw szczególnych, które wysuwają się dziś na porządek dzienny. Przedewszystkiem w związku z faktem gospodarczego odrodzenia Niemiec i wystąpienia ich na widownię międzynarodową, jako potężnego czynnika gospodarczego jest sprawa naszego układu handlowego z Niemcami. W naszem rozumieniu rzeczy nie jest to sprawa wyłącznie natury gospodarczej sądzimy, że czynniki gospodarcze mają następstwa polityczne, traktat handlowy polsko-niemiecki jest tylko jednym bodaj z dwudziestu paru traktatów, jakie Niemcy z rozmaitemi państwami zawierają. Cały ten system traktatów jest jednem ogniwem w łańcuchu przygotowań Niemiec do wystąpienia na terenie międzynarodowym, jako pierwszorzędny czynnik gospodarczy. I dlatego nie tylko z punktu widzenia interesów gospodarczych musimy się na te traktaty zapatrywać, ale musimy także pilnie baczyć, żeby w całokształcie naszych interesów przez takie lub inne poprowadzenie układów nie nastąpiły dla nas następstwa niepomyślne, przedewszystkiem w stosunku do stanu ludnościowego, jaki dziś istnieje w naszych województwach zachodnich. Będziemy pilnie baczyć, ażeby układy nasze w sprawie traktatu handlowego z Niemcami były trzymane w ramach właściwych i stale inspirowane były przez myśl o całokształcie naszego położenia politycznego.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#StanisławKozicki">W bliskim związku z tem jest sprawa stosunku naszego do Gdańska. Jak Panowie wiedzą, w ostatnich tygodniach wysoki komisarz Ligi w Gdańsku p. Mac Donell wydał orzeczenie w sprawie ratyfikacji umowy zawartej przez władze kolejowe polskie z władzami kolejowemi gdańskiemi i, orzekając, że ta umowa ma być ratyfikowana, inne zaś nie mają być ratyfikowane, dodał niewiadomo dlaczego orzeczenie, iż Gdańsk jest państwem suwerennem. Jest to zagadnienie pierwszorzędnej doniosłości dla polityki polskiej i dla stanowiska naszego w Gdańsku, dlatego ministerstwo musi dopilnować, ażeby to orzeczenie wysokiego komisarza, sprzeczne z Traktatem Wersalskim i nie wynikające z konwencji z Gdańskiem, zostało zanulowane. O ile wiem Rząd zwrócił się w tej sprawie z apelacją do instancji wyższej, do Ligi Narodów, należy więc dopilnować, ażeby ta apelacja była do ostatecznych granic przeprowadzona i ażebyśmy w tej tak ważnej dla nas sprawie osiągnęli zadośćuczynienie. Pozycja Gdańska jest ściśle określona w Traktacie Wersalskim, da się wydedukować z konwencji polsko-gdańskiej. Gdańsk państwem niezależnem nie jest, a jest tylko wolnem miastem, jak o tem mówi wyraźnie Traktat Wersalski.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#StanisławKozicki">Wreszcie chcę tu zwrócić uwagę na wydarzenia, jakie w ostatnich czasach zaszły na Łotwie. Nie będę tych rzeczy przypominał szczegółowo, bo sądzę, że są one z prasy codziennej dostatecznie znane. Powiem tylko ogólnie, że w stosunku do Polaków, zamieszkałych na Łotwie, a będących obywatelami Państwa Polskiego, są stosowane rozmaite zarządzenia, które ograniczają ich prawa i że w stosunku do Polaków, będących obywatelami łotewskimi, są zwłaszcza w zakresie szkolnictwa stosowane rozmaite ograniczenia, zmierzające do tego, ażeby stan posiadania Polski na Łotwie zmniejszyć.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#StanisławKozicki">Chociaż stoimy na tym gruncie, że należy dążyć do najbardziej przyjaznego współżycia z państwem łotewskiem, chociaż jesteśmy dalecy od tego, i ażeby w czemkolwiek chcieć zaburzyć stosunki, jakie między temi dwoma państwami istnieją, jednakowoż musimy stwierdzić, że dalszy rozwój i dalsze trwanie tych dobrych stosunków może być tylko wówczas, jeżeli należne narodowości naszej prawa na Łotwie będą zachowane i zagwarantowane. Należy wogóle dążyć do uregulowania zupełnego, ostatecznego naszych stosunków z tym sąsiadem, należałoby, zdaniem naszem, także uregulować nieustaloną jeszcze granicę polsko-łotewską. Być może, że wprowadzenie w życie arbitrażowej instytucji, czy w zakresie ograniczonym, czy i bardziej szerokim, da do tego pole. W każdym razie pragnęlibyśmy, ażeby zarówno co do położenia Polaków na Łotwie, jak i co do ostatecznego ustalenia granicy polsko-łotewskiej, kierownictwo naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych przedsięwzięło odpowiednie kroki, w duchu najbardziej zgodnym i zmierzającym do załatwienia tego w sposób przyjazny.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#StanisławKozicki">Wydaje się nam, że zamierzona podróż p. Ministra Spraw Zagranicznych na zjazd ministrów państw bałtyckich sprzyja nawiązaniu rokowań w tych sprawach i ustaleniu ich.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#StanisławKozicki">Na tem wyczerpuję sprawy, które nasuwają mi się tutaj z punktu widzenia naszego położenia międzynarodowego. Żadnych dalszych wniosków z mojego przemówienia nie wysnuwam, ani nie stawiam. Jako klub Związku Ludowo-Narodowego zajęliśmy stanowisko wobec polityki p. Ministra Spraw Zagranicznych w plenum Sejmu przez głosowanie, a także w drugiem czytaniu w Komisji Budżetowej. Sądzę, że to wystarcza, żeby stanowisko nasze wobec tej polityki określić jako krytyczne i stwierdzić, że stanowisko p. Ministra, które się ujawniło zwłaszcza przy okazji traktowania w komisji i w Sejmie sprawy protokółu genewskiego nie budzi w nas zaufania.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JędrzejMoraczewski">Proszę Panów! Dotychczas do głosu zapisało się 31 mówców. Jako przewodniczący Sejmu jestem obowiązany czuwać nad celowością i sprawnością naszych obrad. Regulamin pozwala jednemu mówcy mówić conajmniej godzinę, to znaczy obrady nad tą kwestią potrwałyby conajmniej 31 godzin. Ponieważ mogą się zapisać jeszcze inni mówcy, a następnie, mogą przemawiać sprawozdawcy, rozprawa trwałaby około dwóch tygodni przy odbywaniu posiedzeń prawie codziennie. Dlatego proponuję, ażeby mówcy przemawiali po 10 minut, referenci po 20 minut. Regulamin tego nie przewiduje, ale Sejm może to uchwalić. Oczywiście, wobec tego, że jak mi donoszą, p. Marszałek Rataj oświadczył, że do budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych dopuszczalne są półgodzinne przemówienia, rozumie się samo przez się, że to zobowiązanie będzie dotrzymane, to znaczy że przy budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych przemawiać będzie wolno po pół godziny.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(P. Barlicki Ja proponuję przynajmniej po 15 minut dla poszczególnych mówców.)</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#JędrzejMoraczewski">W takim razie mielibyśmy trzy posiedzenia zamiast dwóch do drugiego czytania. W każdym razie chciałbym zapytać się Izby w tej sprawie. Proszę Panów o zajęcie miejsc. Mamy dwa wnioski, jeden ażeby wolno było przemawiać 10 minut, drugi — 15. W jednym i drugim wypadku nie dotyczy to Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Dalej idący jest wniosek o 10 minut. Proszę Posłów, którzy są za tem, ażeby mówcy przemawiali 10 minut, a referenci 20, ażeby wstali. Stoi mniejszość. Proszę Posłów, którzy są za 15, a dla referantów 30 minutami? Stoi większość — zatem czas przemówień będzie ograniczony do 15 min., dla referentów do pół godziny.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#JędrzejMoraczewski">Zawiadamiam Panów, że będę udzielał głosu według wielkości klubów, tak jak dotychczas było w zwyczaju.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MieczysławNiedziałkowski">Wysoka Izbo! Punktem centralnym polityki zagranicznej dziś jest bezwątpienia sprawa stosunku do Ligi Narodów, do protokułu gwarancyjnego i do projektowanej konferencji rozbrojeniowej. Te zagadnienia znalazły główne miejsce w expose p. Ministra Spraw Zagranicznych z przed paru tygodni i one też były właściwie podstawą, na której wynikł późniejszy konflikt, spowodowany bezpośrednio przemówieniem p. prezesa Głąbińskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#MieczysławNiedziałkowski">W polskiej opinii publicznej są dwa sposoby ujmowania tych trzech podstawowych zagadnień, które przed chwilą wyliczyłem. Zanim zacznę mówić o stanowisku, które reprezentuje moje stronnictwo, chciałbym podkreślić, że o ile przed paru jeszcze tygodniami stanowisko prawej strony tej Izby nie było wyjaśnione, o tyle dzisiejsza mowa p. Kozickiego sformułowała je mniej więcej dokładnie. Gdybym chciał w jednem słowie określić stosunek psychiczny prawej strony polskiego społeczeństwa do ostatnich faktów, zaszłych w polityce światowej, używając słów Turgeniewa, nazwałbym go stosunkiem — „taniusieńkiego sceptycyzmu”. Taki sam taniusieńki sceptycyzm doradzał naszym prababkom odnosić się z wielką nieufnością do kolei żelaznych, tak samo zdawało się im, że coś zupełnie nieoczekiwanego, niepewnego, budzącego największe obawy, staje się na świecie. wydaje mi się, że gdybyśmy chcieli znaleźć źródło tego poglądu na świat, który tu w tej chwili z tej trybuny wyraził p. Kozicki, to jabym go szukał w psychologii tych naszych klas społecznych, dla których wogóle wielkie zmiany, zaszłe po wojnie w życiu kulturalnem, społecznem i psychicznem świata, są zmianami niezrozumiałemi i nieoczekiwanemi, i których wszystkie marzenia i pragnienia do tego się sprowadzają, aby świat jak najprędzej wrócił na dawne utarte szlaki. Mam wrażenie, że nieszczęściem naszej polityki zagranicznej i wogóle naszej polityki państwowej od pierwszych niemal chwil istnienia niepodległości kraju był ten fakt, że psychologia małego miasteczka polskiego zaważyła jak hypnoza na całem Państwie Polskiem. Psychologia małego miasteczka, które nie chce, aby tam gdzieś na świecie działo się cośkolwiek, co wychodzi poza granice jego pojmowania, które nie lubi żadnych nowych rzeczy, żadnych nowych zagadnień, a przedewszystkiem żadnych nowych wysiłków i które chwyta się z zapałem, z entuzjazmem każdego faktu, każdego dowodu, że jednak nic się nie stało, że wszystko jest po staremu i że te chwilowe wybuchy jakichś nowych prądów są zjawiskiem przypadkowem, przejściowem, które tylko na krótką chwilę zakłóca szarą równowagę codziennego życia.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#MieczysławNiedziałkowski">P. prezes Kozicki w swojem przemówieniu, wydaje mi się, nie docenił jednej rzeczy: Sceptyczny jego stosunek do Ligi Narodów, do protokółu genewskiego i do wszystkich tych konsekwencji, które wynikają z tej platformy politycznej, jaką zajęło obecnie polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, opiera się na zupełnie jednostronnem ujmowaniu rzeczywistości. P. prezes Kozicki opiera się w swoich wywodach na fakcie zatargu angielsko-egipskiego, na upadku powstania gruzińskiego, na szeregu innych faktów i fakcików, które wskazują, że niezależnie od Ligi Narodów, od protokółu genewskiego, istotnie panowanie siły na świecie jeszcze jest kolosalne i ogromne. Ale błąd, zdaje mi się, polega tu na tem, że nikt nigdy nie twierdził, że nikt nigdy nie przypuszczał, ani nawet nie jest w stanie przypuścić, żeby już w tej chwili na skutek uchwalenia pierwszego sformułowania protokółu genewskiego mogła nastąpić całkowita, gruntowna zmiana całej polityki światowej i wszystkich stosunków w świecie. Natomiast nie ulega wątpliwości, że bardzo głęboka, bardzo gruntowna zmiana psychologii społecznej zachodzi na całym świecie, a polityka realna nie na tem przecież polega, ażeby lekceważyć te zjawiska, które są nieprzyjemne dla mego punktu widzenia, ale na tem, ażeby je wszystkie starać się odpowiednio ocenić. I mnie się wydaje, że jeżeli p. prezes Kozicki nie docenia wcale tej głębokiej zmiany psychologicznej, jaka zachodzi na świecie, to przez to samo odrazu skacze z gruntu rzeczywistości na grunt zupełnie nierealny, bo znamiona rzeczywistości są właśnie tą główną podstawą, na której mogą być budowane podstawy nowej polityki. I jeżeli się u nas o tem zapomina, powołując się na to, że akurat te, czy inne wybory dały świadectwo — nie wrogom protokółu genewskiego, lecz zwolennikom tych czy innych zmian w tym protokóle, albo że akurat dziś jeszcze Liga Narodów nie jest jeszcze dość silna, aby mogła położyć rękę na sprawie stosunków angielsko-egipskich, to i z tego nie wynika, że cała polityka, opierająca przyszłość świata na utrwaleniu pokoju, jest błędna w swojem założeniu.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#MieczysławNiedziałkowski">Zresztą p. prezes Kozicki wyraził tylko w sposób zupełnie spokojny i cywilizowany to, co się kryje u spodu psychologii pewnych kół naszego społeczeństwa, kół, które, niestety, mają jeszcze bardzo duży wpływ na całe życie państwowe. Powiedziałem, że nasza zagraniczna polityka z krótkiemi przerwami znajdowała się przez dłuższy czas pod hypnozą psychologii małego miasteczka polskiego, a wydaje mi się, że to, co mówił p. prezes Kozicki, było w dużym stopniu pod hypnozą tych kół Związku Ludowo-Narodowego, dla których objawieniem i drogowskazem jest „Gazeta Poranna”. Przypomina mi się zamieszczona kilka dni temu na czele numeru „Gazety Porannej” charakterystyczna wzmianka według depesz na temat artykułu pewnego organu konserwatystów angielskich przeciw ewentualnemu wkroczeniu Ligi do zatargu z Egiptem. Olbrzymiemi czcionkami tytuł tej wzmianki w „Gazecie Porannej” brzmiał mniej więcej w ten sposób: „Jeżeli Liga Narodów tknie palcem sprawę Egiptu, to padnie trupem”. I była w tem sformułowaniu, w tym układzie czcionek ta złośliwość małego człowieczka, który się z tego cieszy, aczkolwiek kilka tygodni temu zlekka, delikatnie i z zakłopotaniem przyklaskiwał protokółowi genewskiemu i który się z tego cieszy, że przecie ta instytucja, za której kulisami stoją podobno wolnomularze, która jest rzekomo wyrazem żydowskiej intrygi międzynarodowej i t. d., że ta instytucja padnie trupem, jeżeli się odważy dotknąć palcem sprawy Egiptu. Nie przyjdzie tu „Gazecie Porannej” na myśl, że ta sama instytucja z chwilą, gdy dotknie sprawy gdańskiej, bynajmniej trupem nie padnie i że z punktu widzenia polskiej racji stanu, polskiego interesu państwowego jej padnięcie trupem z powodu kwestii egipskiej przy niepadnięciu trupem z powodu kwestii gdańskiej jest sprawą, która z naszej strony nie może budzić ani zachwytu, ani entuzjazmu.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#komentarz">(P. Sadzewicz: Na przyszłość czcionki poślę do pańskiej kontroli)</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#MieczysławNiedziałkowski">Bardzo dobrze, aczkolwiek wątpię, bym znalazł na to czas, bo za dużo będzie materiału.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#MieczysławNiedziałkowski">Dla mnie ciekawem jest nielogiczne uzasadnienie przez naszą prawicę tego swojego stosunku do Ligi Narodów, ale — raz jeszcze wracam do tego samego — uzasadnienie psychologiczne, które wskazuje, że pojmowanie zagadnień światowych przez najszersze masy tej prawicy, która jednocześnie ma chęć i odwagę sięgać po kierownictwo polityką państwową, jest zupełnie to samo jakie było przed laty dwustu u rzeczypospolitej szlacheckiej. Jest to chęć przeciwstawiania siebie Europie, chęć odgrodzenia się od zagadnień światowych jak najgrubszym murem, chęć istnienia, trwania i rozwijania się poza Europą, poza nowinkami europejskiemi, w spokojnem, szarem, codziennem błotku naszego bytowania. I jak ówczesny stosunek do Europy doprowadził dawną rzeczpospolitę drobnoszlachecką do katastrofy, tak samo, w mojem przekonaniu, w tym samym kierunku pcha kraj brat sjamski dawnej rzeczypospolitej szlacheckiej — dzisiejsze drobnomieszczaństwo polskie, którego najtypowszym, najbardziej charakterystycznym przedstawicielem jest w naszem życiu politycznem w tej chwili już nie kto inny, ale właśnie Związek Ludowo-Narodowy. Naturalnie, aczkolwiek jest rzeczą przyjemną zbierać głosy rzeźników i drobnych kupców z Pacanowa, nie jest rzeczą przyjemną reprezentować ich „myśli polityczne”.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki.)</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ale to nie zmienia postaci rzeczy, że w tej próbie analizy stosunku Związku Ludowo-Narodowego do programu pokojowego demokracji europejskiej wykrywa się taka sama postawa, jaka z naszego punktu widzenia wykrywa się w analizie psychologii klas społecznych, wychowanych w tych samych określonych warunkach, mających te same określone potrzeby, dążenia i interesy, dla Państwa zaś jest to ważne, czy te potrzeby, dążenia i interesy idą po linii państwowej, czy też się przeciwstawiają linii rozwoju państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#MieczysławNiedziałkowski">Co do nas, my z całą otwartością powiadamy, że udzieliliśmy poparcia obecnej polityce zagranicznej Rządu z dwóch motywów. Po pierwsze dlatego, że jest ona szczerze i niezmiennie pokojową. Z naszego punktu widzenia, który jest w tym właśnie punkcie najjaśkrawiej przeciwstawny punktowi widzenia komunizmu i nacjonalizmu, racjonalizmu polskiego i mniejszości narodowych, odbudowa życia gospodarczego bez utrwalenia pokoju staje się dla świata zupełna niemożliwością, a bez odbudowy życia gospodarczego przejście do nowego ustroju społecznego staje się znowu utopją. Gdy komunizm opiera swoje nadzieje i tęsknoty na katastrofie gospodarczej, socjalizm międzynarodowy zdaje sobie sprawę, że katastrofa gospodarcza uniemożliwia dźwignięcie się nowego ustroju i trwały pokój — a innego źródła powszechnego pokoju poza paktem gwarancyjnym do tej chwili nie widzimy — trwały pokój jest tu warunkiem niezbędnym, jest warunkiem pierwszym.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(P Taraszkiewicz: Czy Pan widzi pakt gwarancyjny?)</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#MieczysławNiedziałkowski">Widzę go w tem stadjum, w jakim go w tej chwili może widzieć cały świat, to jest w tem, w jakim się znajduje. Protokół gwarancyjny jest początkiem paktu gwarancyjnego. Jeżeli za pierwszym krokiem pójdą kroki następne, a jestem przekonany, że pójdą, bo pójść muszą, to doprowadzi to niewątpliwie do paktu gwarancyjnego. Dotąd mówimy jeszcze nie o pakcie, ale o pierwszym protokóle gwarancyjnym.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów, to, co Panowie z prawej strony tej Izby i niektórzy Panowie z mniejszości narodowych przeciwstawiają protokółowi gwarancyjnemu, jest dotąd dla mnie jeszcze najzupełniej niejasne. P. prezes Kozicki mówił o dawnych metodach polityki zagranicznej, to znaczy o odrębnych sojuszach. Panowie zdają sobie sprawę z tego doskonale, że gdyby świat miał wrócić całkowicie do dawnego systemu sojuszów wyłącznie indywidualnych, to w tej chwili niebezpieczeństwo izolacji Polski poza temi sojuszami byłoby ogromne. Dlatego też zupełnie nie rozumiem, na czem polegałby interes państwowy, gdybyśmy mieli wpłynąć — o ile nasz wpływ sięga — na politykę w ten sposób, żeby spowodować powrót do poprzednich odrębnych poszczególnych sojuszów. Panowie wiedzą równie dobrze jak ja, że jednym z pierwszych paktów gwarancyjnych będzie prawdopodobnie pakt francusko-angielsko-belgijski, ale przy najbardziej genialnem kierownictwie polityką Ministerstwa Spraw Zagranicznych objęcie tym paktem Polski i innych państw wschodnich byłoby rzeczą niesłychanie trudną, jeżeli nie wręcz niemożliwą.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#MieczysławNiedziałkowski">Przeciwstawienia innego programu temu programowi powszechnego pokoju, programowi powszechnego rozbrojenia nie poszczególnych państw z osobna, ale rozbrojenia powszechnego, programowi powszechnego protokółu gwarancyjnego, dotąd z niczyjej strony nie słyszeliśmy. Widzimy tylko obawę przed kroczeniem naprzód, widzimy przyklaskiwanie temu, co robią znacznie silniejsi od nas, którzy mogą pozwolić sobie na dłuższe czekanie. Ale na czem ma polegać ten odmienny program zagranicznej polityki, opartej na starych metodach, tego nie dowiadujemy się ani z dzisiejszego przemówienia prezesa Kozickiego, ani od prasy prawicowej. Nasz program jest tu zupełnie jasny i wyraźny.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jak już wspominałem wychodzimy z tego założenia, że odbudowanie gospodarcze świata jest warunkiem niezbędnym na to, ażeby mogło nastąpić przejście do nowego ustroju społecznego, że utrwalenie pokoju powszechnego jest znowu warunkiem niezbędnym tej odbudowy gospodarczej. Dlatego sadzę, że polska polityka zagraniczna powinna nadal z całą świadomością, z całą konsekwencją i logika popierać ten program polityczny, program pokojowy, którego pierwsze niepełne jeszcze sformułowanie znalazło się w protokóle genewskim.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#MieczysławNiedziałkowski">Korzystając z tego, że jestem przy głosie, chciałbym podkreślić, że jeżeli mówimy o naszem stanowisku pokojowem, to się to odnosi do wszystkich bez wyjątku sąsiadów Rzeczypospolitej. W stosunku do Rosji Sowieckiej polityka nasza, polityka polskiego socjalizmu, jest również od początku do końca zupełnie ściśle polityką pokojową i polityką nieinterwencji w stosunki wewnętrzne Rosji. Sądzimy jednak, że w interesie zarówno socjalizmu, jak i cywilizacji świata leży, ażeby jak najprędzej żywe siły demokracji rosyjskiej mogły osiągnąć znów wpływ na swoje życie państwowe. Pragniemy z temi żywemi siłami demokracji rosyjskiej kontakt nawiązać już dziś, w czem żaden człowiek dobrej woli nie może się dopatrywać chęci wciągnięcia Rzeczypospolitej Polskiej w jakiejkolwiek formie do wmieszania się w wewnętrzne walki i stosunki Rosji.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#MieczysławNiedziałkowski">Z punktu widzenia interesów klasy robotniczej przełamanie komunizmu jest warunkiem sine kwa non bliższego zwycięstwa naszej idei i naszego sztandaru, bo stan rzeczy, przy którym ogromna część naszych wysiłków nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, musi iść na walkę wewnętrzną w obozie robotniczym z ruchem komunistycznym, osłabia szanse powodzenia. Dlatego też sądzę, że i z tego punktu widzenia i z punktu widzenia realnego codziennego interesu proletariatu jak najszybsze przełamanie komunizmu wszędzie przez żywe siły każdego kraju z osobna, przez żywe siły klasy robotniczej, jest postulatem niezwykle pilnym i niezwykle doniosłym.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#MieczysławNiedziałkowski">Z tego nie wynika bynajmniej, żebyśmy sądzili, że przełamanie siły komunizmu może być w Polsce, albo gdziekolwiekbądź indziej dokonane tą samą metodą, którą komuniści rosyjscy usiłują przełamać opozycyjne w stosunku do nich siły rosyjskiego społeczeństwa. Ale nie oto chodzi. Dla mnie ważnem jest podkreślenie, że nasze próby, o których Panowie wiedzą, nawiązania kontaktu z przedstawicielami rosyjskiego socjalizmu, nie zmieniają w niczem naszego zasadniczego stanowiska niemieszania się w żadnej formie do stosunków wewnętrznych Rosji, a jednocześnie nie zmieniają w niczem naszego stanowiska, że. walka na śmierć i życie pomiędzy socjalizmem i komunizmem jest walką o rzecz najświętszą i najdroższą dla nas, t. j. o duszę i serce klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nie mogę omawiać tu dziś poszczególnych zagadnień polityki zagranicznej, które w tej chwili stają przed nami. Zresztą wydaje mi się, że chociaż protokół genewski zawiera w sobie pierwszy element programu pokojowego demokracji świata, nie jest on bynajmniej ostatecznem tego programu sformułowaniem. Program ten musi być jeszcze pogłębiony, w niektórych punktach rozszerzony i przepracowany szczegółowo, ma on jednak jeden olbrzymi plus za sobą, którego nie mają żadne inne poglądy reprezentowane w tej Izbie, czy gdzieindziej na świecie: oto że dziś żadnej innej drogi nie widzimy ku utrwaleniu prawdziwego pokoju. Panowie wiedzą, że system odrębnych sojuszów prędzej czy później, z konsekwencją nieubłaganą, przy dzisiejszej współzależności życia gospodarczego z życiem politycznem wogóle, z wszelkiemi formami współżycia, musi być źródłem coraz to nowych konfliktów. A któż z Panów zaręczy, że nową wojna światowa nie doprowadziłaby definitywnie do katastrofy cywilizację europejską!</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jest w tem wszystkiem jedna rzecz swoista. Gdy duży obóz t. zw. prawicowy i u nas i na zachodzie traktuje program pokojowy ze stanowiska swego taniuśkiego sceptycyzmu, to chciałbym z drugiej strony podkreślić, że w małym tylko stopniu zasługa protokółu genewskiego jest zasługą demokracji mieszczańskiej, która na Zgromadzeniu Ligi Narodów w Genewie grała jeszcze pozornie na pierwszych skrzypcach. wydaje mi się, że liberalizm i radykalizm mieszczański są temi kierunkami myśli, które nie są już dzisiaj zdolne do samodzielnej twórczości na wielką skalę, bo ich pole widzenia jest ograniczone przez opinię, przez zakres ustroju kapitalistycznego. Nie potrafią one dotąd poza ten ustrój wyjść i dlatego też niema w tem nic dziwnego, że faktyczna treść protokółu genewskiego jest w gruncie rzeczy sformułowaniem w innych wyrażeniach minimalnego programu obozu socjalistycznego, a nie powiem pod naciskiem, w wulgarnem tego słowa znaczeniu, ale przez sugestię, przez wpływ atrakcyjny ruchu robotniczego i tych idei, które przed wojną światową były wyłącznym udziałem naszego programu, które przez pierwsze lata po wojnie, zdawało się, zostały znowu wyłącznie do naszych szeregów zepchnięte, lecz potem zostały podjęte także przez bardzo szerokie koła radykalno-liberalnego mieszczaństwa. I jeżeli polski Minister Spraw Zagranicznych, który wszak nie jest socjalnym demokratą, rzucił z tej trybuny hasło, które dotąd było tylko hasłem obchodów 1 maja: wojna wojnie, to w tem nie było żadnego przypadku, to był raczej symbol, symbol rozszerzania się ideologii socjalistycznej daleko poza sferę bezpośredniego wpływu partii socjalistycznej, rozszerzenia się jej dlatego, że coraz bardziej i coraz głębiej rozumie się ją nie tak, jak było przed wojną, jako ideologię dalekiej przyszłości, nie jako ideologię marzycieli, lecz jako realne zadanie pokoju, jako realne zadanie klasy, która wie, czego chce, i która próbuje w ciężkim i trudnym wysiłku zrealizować swoje pragnienia.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#MieczysławNiedziałkowski">Co do mnie sądzę, że interes Państwa Polskiego w tym wypadku, jak w ogromnej ilości innych, pokrywa się całkowicie z dążeniem socjalizmu polskiego i, więcej powiem, socjalizmu światowego. Utrwalenie pokoju dla Polski jest koniecznością życiową. To samo zupełnie dotyczy ruchu robotniczego całego świata i, jak to bywa coraz częściej, to spotykanie się ze sobą, to pokrywanie się wzajemne pomiędzy socjalizmem a polskim interesem państwowym, wynika nie z tych czy innych dobrych chęci przedstawicieli polskiego socjalizmu, lecz z obiektywnego układu stosunków, w którym Polska może się utrzymać o tyle, o ile wejdzie do Europy jako jeden z jej czynników stałych, jeżeli potrafi w nieustannym trudnym wysiłku utrzymać się na poziomie niezmiernie trudnego współczesnego europejskiego życia. I wszystko to, co pragnie tę Polskę ściągnąć z powrotem do granic Pacanowa czy Koziej Wólki, co chce, aby się ziściły słowa poety: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna, to wszystko niewątpliwie w wyniku ostatecznym, poza wszelką złą czy dobrą wola, czas w polityce skończyć z kwestią dobrej czy złej woli — to wszystko w konsekwencji prowadzi nas do tego samego stanu izolacji poza Europą, który musi się skończyć katastrofą państwową.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#MieczysławNiedziałkowski">Na zakończenie ostatnie zdanie. Kto powiedział „a”, ten musi i „b” powiedzieć. Tak było zawsze. Kto uczynił pierwszy krok na takiej drodze, z której niema powrotu, ten albo spadnie w przepaść, albo krok następny uczyni. Mnie się zdaję, że w tej chwili, kiedy tak duża część opinii światowej, bynajmniej nie cała, ale duża jej część, przyjmuje z entuzjazmem protokół gwarancyjny tak, jak przed kilku laty witała z entuzjazmem 14 punktów Wilsona, i z chwilą, gdy na drodze do zrealizowania tych bardzo jeszcze skromnych żądań stają rozmaite siły całego świata i umieją — to Panowie przyznają stawiać przeszkody coraz trudniejsze, jednak coraz szersze koła społeczeństwa będą wyciągały z tego stanu rzeczy ten wniosek, który się narzuca z nieubłaganą koniecznością, to znaczy, że skoro mamy przez protokół gwarancyjny, przez Ligę Narodów, przez powszechny pakt rozbrojeniowy ograniczyć samowolę wielkiego kapitału w zakresie jego konkurencyjnej walki o surowce, o rynki zbytu, o wpływ na politykę państw, i to prędzej czy później na porządku dziennym postawić trzeba będzie i zagadnienie ograniczenia tego kapitału pod każdym względem, to znaczy przebudowy społecznej świata. Bo myślenie o pakcie gwarancyjnym, myślenie o Lidze Narodów, myślenie o pokoju powszechnym w oderwaniu od tej współzależności, od tych związków nieubłaganych, w końcu doprowadzić musi do utopji. Realne życie wygląda w ten sposób, że ocalenie cywilizacji, ochronienie ludzkości przed nową wojną światową w granicach dzisiejszego ustroju społecznego jest coraz trudniejsze. I nacisk ludzkości, nacisk szerokich kół społeczeństwa na to, ażeby podstawy tego ustroju zmienić, będzie coraz mocniejszy, i dlatego, jeżeli u podstaw tego — znów powtarzam raz jeszcze—taniusieńkiego sceptyzmu kryje się instynktowna obawa, że wnioski będą szły bardzo daleko, to ta instynktowna obawa jest wśród klas posiadających może głębsza niż jej logiczny pozór, który z tej trybuny chce się narzucić jako realizm i sceptycyzm. A jeżeli chodzi o ostatnie lata naszej historii, to Panowie wiedzą doskonale, że sceptycyzm nie zawsze jest odpowiednikiem realizmu, że np. sceptycyzm obozu ugodowego co do nadziei odbudowania Polski okazał się niesłychanie nierealnym, a ówczesny romantyzm polityczny zdał świetnie egzamin ze swego realizmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#StanisławStroński">Wysoki Sejmie! P. Minister Spraw Zagranicznych trzy razy bardzo gruntownie i starannie objaśnił politykę zagraniczną Rządu, mianowicie w Komisji Spraw Zagranicznych 23 - go października, w Sejmie 28-go października i w Senacie 8-go listopada. Ciała Ustawodawcze nie miały sposobności obszerniej rozważyć tę politykę zagraniczną. Jest rzeczą niewątpliwie dodatnią, że dzisiaj nie stoimy wobec wniosku, któryby chciał p. Ministrowi Spraw Zagranicznych urwać 1 zł., albo 100 zł. z jego budżetu lub też wobec wniosku, któryby wyrażał nieufność w politykę zagraniczną p. Ministra Spraw Zagranicznych. Ta dość wyjątkowa u nas okoliczność pozwala nam zastanowić się nietyle nad Ministrem Spraw Zagranicznych, jak u nas często bywało, ile nad zagadnieniem polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#StanisławStroński">I tu naprzód niech mi będzie wolno sprostować niektóre mniemania p. kolegi Niedziałkowskiego. Nie jest tak, aby ta prawa strona Wysokiej Izby nie uznawała za słuszne dążenia do pokojowego załatwiania zatargów międzynarodowych, któreby chciano u nas zrobić dążeniem tylko z lewej strony Izby. Tak nie jest. Traktat Wersalski obejmuje, jako swoją część składową, statut Ligi Narodów, a Liga Narodów jest wyrazem tego dążenia, żeby jednak niebezpieczeństwo wojen zmniejszyć i my wszyscy jesteśmy tego zdania, że te dążenia powinny być jak najgoręcej popierane i jak najściślej, jak najrzetelniej także w czyn wprowadzane. Powiem więcej, jeżeli jest państwo na świecie, które musi dbać o to, aby istniały międzynarodowe rękojmie traktatów i międzynarodowe sposoby wystąpień przeciw tym, którzy je gwałcą, to niewątpliwie w pierwszyzn rzędzie jest tu Polska wobec swego położenia w Europie. Powiem jeszcze więcej także na te prace, które dokonywały się we wrześniu r. b. w Genewie i które jako wynik swój dały protokół genewski z 2 października b. r., albo my wszyscy, albo bardzo wielu z nas patrzymy z pełną bezstronnością, z życzliwem uznaniem tego co jest w nim dobrego, ale także z pewną ostrożnością wobec tego co uważamy za niewystarczające.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#StanisławStroński">I dlatego chciałbym właśnie dziś w paru słowach zastanowić się nad tym Protokółem Genewskim, który p. Minister Spraw Zagranicznych przedstawił nam tutaj obszernie, ponieważ sądzę, że można jednak dojść do wniosków mniej uspokajających, aniżeli p. Minister Spraw Zagranicznych, który protokół genewski uważał wogóle za zwrot w dziejach ludzkości i kilkakrotnie nam to mówił.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#StanisławStroński">Sądzę, że zajmujące byłyby następujące pytania:</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#StanisławStroński">1) jaki jest stosunek protokółu genewskiego do istotnego bezpieczeństwa w dzisiejszem pojęciu;</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#StanisławStroński">2) jaki jest stosunek zabezpieczenia pokoju w protokóle genewskim i w statucie Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#StanisławStroński">Protokół genewski jest dziełem, obejmującem olbrzymie zagadnienie pokoju i wojny, które trudno jest w krótkiem przemówieniu całkowicie oświetlić, ale ja pozwolę sobie, jakby z latarenką, po jednej ścieżynce iść i znaleźć drogę dającą pewne rozejrzenie się w tym protokóle, ciągle z tą myślą, że Polska może być państwem napadniętem.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#StanisławStroński">1. Protokół wprowadza arbitraż czyli postępowanie rozjemcze, i to obowiązkowe, tak, że wszystkie zatargi mają się znaleźć albo w Trybunale Haskim, albo za pośrednictwem Rady Ligi Narodów w Sądzie Rozjemczym, albo w samej Radzie Ligi Narodów. Ale w ostatniej chwili wpłynął i został przyjęty wniosek japoński, który wprowadził rzekomo drobną poprawkę, że w tych sprawach, które są uważane przez jedną stronę za należące do jej wyłącznego prawa państwowego wewnętrznego, mimo wszystkie orzeczenia na rzecz tego państwa, które uważa sprawę za swoją rzecz wewnętrzną, druga strona może pójść po postępowaniu arbitrażowem jeszcze inną drogą, mianowicie do art. 11 statutu Ligi Narodów. Art. 11 statutu Ligi Narodów powiada, że jeżeli istnieje zatarg groźny dla pokoju, państwo, które to sądzi, może zwrócić na to uwagę Rady Ligi. A znowu art. 15 ustęp 8 powiada, że w zatargu o to, czy jakaś sprawa należy do wewnętrznego prawa, Rada Ligi Narodów nie może dać zalecenia obowiązującego. Teraz z art. 15 statutu Ligi Narodów przechodzimy do art. 10 protokółu. Ten art. 10 protokółu powiada, że nie jest napastnikiem taki, który, uważając, że jakaś sprawa nie jest sprawą wewnętrzną danego państwa, zwrócił się na drogę art. 11 statutu Ligi Narodów i tylko zwrócił się, nie dostał tam oczywiście zalecenia obowiązującego, a to już go uwalnia od zarzutu, iż on jest napastnikiem.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#StanisławStroński">Co to znaczy?</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#StanisławStroński">To znaczy, że w systemie arbitrażowym, który został uchwalony w Genewie, powstała wskutek przyjęcia t. zw. poprawki japońskiej ogromna dziura dla wszystkich spraw, które są sprawami wewnętrznemi każdego państwa. A przecież my wszyscy doskonale rozumiemy, że przeważna część spraw, o które może powstać zatarg wojenny w państwie takiem jak Polska, to są właśnie sprawy, które my uważamy za sprawy wewnętrzne naszego Państwa, ale które ktoś inny może uważać za sprawy nie wewnętrzne. Otóż w tym systemie, który został przyjęty w Genewie, może być tak, iż ten kto twierdzi, że to nie są nasze sprawy wewnętrzne, może wejść w zatarg zbrojny z naszem Państwem, nie będąc uznanym za napastnika, według art. 10 protokółu.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#StanisławStroński">2. Art. 7 protokółu ustanawia nadzór nad zbrojeniami w czasie postępowania rozjemczego. Nadzór ten ma być bardzo szeroki, a mianowicie 1) ażeby nie powiększać zbrojeń, 2) ażeby nie czynić niczego, coby było przygotowaniem mobilizacji, 3) ażeby wogóle niczego nie czynić, coby mogło przyczynić się do powiększenia zatargu. Proszę zważyć, jakie to szerokie określenia i kiedy będzie się toczyło postępowanie arbitrażowe, powiedzmy, naszego Państwa, możemy być oskarżeni, żeśmy w tym szerokim zakresie w jakikolwiek sposób naruszyli którekolwiek z tych postanowień. 1 wówczas my, według art. 10, jako ci, którzy naruszyli przepisy w okresie arbitrażowym, możemy być uznani za napastnika. My możemy być uznani, i nasz przeciwnik może być uznany, ale my także za napastnika.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#StanisławStroński">3. Artykuł 13 protokółu wprowadza tę nowość, że sojusze, które obecnie istnieją między państwami, np. nasz sojusz z Francją, nasz sojusz z Rumunią, mogą być użyte tylko wtedy, jeżeli to państwo, które ma te sojusze, nie jest napastnikiem, a nawet jeżeli jego przeciwnik jest uznany za napastnika. I właśnie, wskutek tych niedokładności, jakie istnieją, jak powiedziałem, w określeniu spraw wewnętrznych danego państwa, a następnie w sprawie nadzoru nad postępowaniem w czasie arbitrażu, może się zdarzyć, że nasi sojusznicy nie tylko będą zwolnieni z obowiązku, żeby stanęli koło nas, jako sojusznicy, ale ci nawet nasi sojusznicy nie będą mieli prawa wykonywać sojuszu. Albowiem art. 13 protokółu w ustępie 2 wyraźnie powiada, że dopiero po stwierdzeniu, że ktoś jest napadnięty i ktoś napastnikiem, wchodzą w grę sojusze, bez narażenia znowuż tego sojusznika na to, że on jest napastnikiem.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#StanisławStroński">Dlatego, kiedy to zrozumiemy, pytam, co się tu stało?</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#StanisławStroński">Czem się stały nasze sojusze, czem nasze sojusze do Genewy poszły, a czem nasze sojusze z Genewy w protokóle wracają, skoro ich zastosowanie w chwili potrzeby może być działaniem postronnem najzupełniej unicestwione.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#StanisławStroński">Druga rzecz: jak wygląda rozbrojenie i bezpieczeństwo w statucie Ligi Narodów i w protokóle.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#StanisławStroński">Statut Ligi w swoim art. 16 określa, że każdy kto naruszy postanowienia statutu Ligi, między innemi granice, ipso facto jest uważany za dopuszczającego się ataku wojennego. W dalszym ciągu art. 16 statutu Ligi nakłada obowiązek na członków Ligi, aby przeciwko takiemu napastnikowi użyli nacisku gospodarczego, a dalej także wystąpienia zbrojnego wedle zaleceń Rady Ligi. Protokół zaś w art. 11 powiada, że pomoc ta zbrojna powinna być udzielona lojalnie i skutecznie (lojalement et efectijement), co jest uważane za wielką zdobycz protokółu. Zapytuję, co to znaczy? Czy znaczy to, że to, co było zobowiązaniem statutu Ligi, podpisanem przez wszystkie niemal państwa, miało być dotrzymane nielojalnie i nieskutecznie? Gdzież jest więc zmiana? Bo czy się napisze, że ma być lojalnie i skutecznie, czy się też nie napisze, ale podpisze się, że tak ma być, gdzie jest różnica, jakie pojęcie nowe tutaj doszło, to ja tego nie rozumiem.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#StanisławStroński">Ale inna zmiana jest jeszcze mniej zrozumiała. W art. 15 statutu Ligi powiedziano, że Rada Ligi ma zalecić każdemu państwu z jaką pomocą to państwo ma przyjść przeciw napadającemu. W protokóle ta rzecz została zniszczona, bo w art. 13 powiedziano tylko, że Rada Ligi będzie mogła otrzymać od państwa danego wiadomość o tem, z jaką pomocą ono zamierza wystąpić.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#StanisławStroński">Czyli twierdzę, że to jest zmiana na gorsze, albowiem przedtem Rada Ligi miała prawo wskazać, że dane państwo ma przyjść z taką a z taką pomocą, a według tego protokółu ma tylko prawo otrzymać wiadomości o tem, z jaką pomocą przyjść ono może czyli chce.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#StanisławStroński">I tu właśnie jest pole dla ogromnych różnic pojmowania obowiązków.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#StanisławStroński">Delegat francuski Paul Boncourt powiedział, że każde państwo da co ma, tylko to, co ma, ale i wszystko, co ma, jako pomoc przeciw napastnikowi.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#StanisławStroński">A tymczasem w Anglii widocznie powstała, wedle tego określenia p. Paul Boncourta wątpliwość, czy Anglia... ma flotę, skoro istnieje tam wątpliwość, czy Anglia ma dać flotę w pomoc. Jeżeli się mówi, że przeciw napastnikowi da się wszystko co się ma, a w Anglii powstaje wątpliwość, czy Aglia ma dać flotę, to rzecz idzie istotnie daleko. A wszakże to delegat brytyjski do Ligi Narodów prof. Gilbert Murraj odpowiedział w Timesie dnia 18 listopada b. r. dosłownie, że, jeżeli przedstawiciel Anglii w Radzie Ligi Narodów nie uważa za najlepszą rzecz tego, ażeby przyjść z pomocą zbrojną, to pomoc zbrojna Anglii nie istnieje. Dalej lord Grej, główny przedstawiciel stronnictwa liberalnego angielskiego, na zebraniach Przyjaciół Ligi 16 i 21 listopada, powiedział znowu dosłownie: jestem przeciwny jakiemukolwiek układowi, któryby uzależniał pomoc floty angielskiej od jakiegoś trybunału zagranicznego. Czyli, jeżeli ma orzec Rada Ligi Narodów, że napastnikiem jest ktoś, a napadniętym ktoś drugi, takie orzeczenie według pojęcia lorda Greja nie powinno wiązać Anglii w tem, czy ona ma dać tę pomoc, czy nie ma dać tej pomocy zbrojnej.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#StanisławStroński">Więc zamiast tego, co było przedtem w statucie Ligi, że Rada Ligi ma prawo wskazać, jaką ma być pomoc, dostać mamy zgłoszenia dobrowolne bardzo niepewne, skoro nawet niewiadomo, czy Anglia da flotę czy nie.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#StanisławStroński">Dalej: jak się przedstawia w statucie Ligi stosunek rozbrojenia i bezpieczeństwa i jak on się przedstawia w protokóle?</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#StanisławStroński">W statucie Ligi art. 10 o bezpieczeństwach jest zupełnie wyraźny i niedwuznaczny, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#StanisławStroński">„Członkowie Ligi Narodów zobowiązują się (sengagent) szanować i utrzymać (respekter et maintenir) przeciw jakiemukolwiek napadowi z zewnątrz obecną całość obszaru i niepodległość polityczną obecną wszystkich członków Ligi Narodów”.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#StanisławStroński">To było w art. 10 statutu zobowiązanie podpisane, celem utrzymania nienaruszalności obszaru.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#StanisławStroński">Artykuł 8 zaś statutu Ligi Narodów mówi o rozbrojeniu:</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#StanisławStroński">„Członkowie Ligi Narodów uznają, że utrzymanie pokoju wymaga zmniejszenia zbrojeń w państwach do minimum, które jest do pogodzenia z bezpieczeństwem narodowem i z wykonaniem zobowiązań międzynarodowych, nałożonych przez wspólne działanie”.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#StanisławStroński">Czyli podczas kiedy tam było ścisłe już zobowiązanie co do zabezpieczenia wszystkich członków Ligi przed napadem z zewnątrz, to co do rozbrojenia było tylko uznanie, że jest pożądane dążenie do rozbrojenia.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#StanisławStroński">W Genewie pod tym względem w protokóle rzeczy odwrócono. A mianowicie powiedziano, że naprzód musi być przeprowadzone rozbrojenie, a dopiero potem to zabezpieczenie, które zostało w protokóle genewskim uchwalone, wchodzi w życie. Twierdzę, że pod tym względem została rzecz zmieniona w protokóle genewskim na niekorzyść w porównaniu ze statutem Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#StanisławStroński">Jeśli do tych względów doda się, że wejście w życie protokułu zależy od trudnych ratyfikacji, oraz od tego, aby cała konferencja rozbrojeniowa przyszła do skutku i wprowadziła rozbrojenie, trudno nie uznać, trzeźwo spojrzawszy na sprawę, że jednak to bezpieczeństwo, które ma nam być dane przez protokół, oddala się jeszcze w przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#StanisławStroński">I tu muszę powiedzieć, że w niektórych określeniach nie mogę podzielać sądu p. Ministra Spraw Zagranicznych, podzielając zresztą wiele innych jego określeń i mając uznanie dla wielu zabiegów, jakie czynił w pracy swej w Genewie.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#StanisławStroński">Mianowicie p. Minister mówi w mowie wygłoszonej w Senacie dnia 5 listopada b. r.:</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#StanisławStroński">„Protokół jest korzystniejszy dla państwa mniej potężnego, niż dla wielkiego mocarstwa, dla państwa o granicach otwartych, niż dla państwa otoczonego morzem, niewątpliwie łatwiej jest przyjąć protokół Polsce niż Wielkiej Brytanii...”. Uważam, że to jest zasadniczo błędny sąd, że tak jak wygląda sprawa bezpieczeństwa, to protokół jest gorszy dla państwa, które jest wystawione na niebezpieczeństwo, niż dla państwa potężnego, które tego niebezpieczeństwa zbliska się nie obawia.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#StanisławStroński">Drugie zdanie p. Ministra jest takie w mowie w Sejmie dnia 28 października b. r.:</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#StanisławStroński">„Protokół genewski... dzieli świat na tych, którzy ten protokół przyjmą i tych, którzy go odrzucą na wierzących w silne prawa i zwolenników brutalnej przemocy... tych, którzy są po stronie światła w blasku jutrzenki i tych, którzy pozostają w cieniach zapadającego zmierzchu”.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#StanisławStroński">Ja proszę o miejsce dla trzeciego rodzaju ludzi. Mogą być tacy, którzy nie są bliscy zmierzchu i niedalecy od jutrzenki, a nie mówią: albo odrzucimy albo przyjmiemy protokół, ale uznając że w protokóle jest niejedna rzecz dobra, chcą jednak temu protokółowi dokładnie się przyjrzeć, co on daje, jakie jest zabezpieczenie istotne państwa, zanim go przyjmą. P. Minister podpisał w Genewie odrazu ten protokół w imieniu Rządu. My tu jednak, w ciałach ustawodawczych, sądzę, dobrze się mu przyjrzymy, zanim ocenimy to wszystko, co on daje, czyli ową jutrzenkę.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#StanisławStroński">Wreszcie p. Minister mówił w swojej mowie w Senacie:</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#StanisławStroński">„Gdyby się udało uzyskać w jednej chwili idealny plebiscyt całego narodu na zapytanie jak on chce współżyć z ludzkością, to napewno powstałby ze wszystkich chałup, dworów i warsztatów pracy jeden wielki głos, głoszący światu dobrą wolę w współpracy w godności i pokoju”.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#StanisławStroński">Nie ulega wątpliwości, że ze wszystkich chałup, dworów i warsztatów pracy powstałby jeden głos:</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#StanisławStroński">— Dajcie nam prawdziwe zabezpieczenie pokoju, a nie urojone, albo takie, w którem są wielkie niedokładności i niepewności, niedopuszczanie tam, gdzie w grze jest bezpieczeństwo i byt państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#StanisławStroński">Chciałbym jeszcze krótko powiedzieć, że ten nastrój zapatrzenia się w protokół, a niepatrzenia na inne rzeczy odbił się ujemnie na innych naszych sprawach państwowych. Już w samych obradach w Genewie było kilka wypadków rażących, które były wynikiem tego nastroju jutrzenkowo-świetlanego, a w którym zmierzchem pokrywano słuszne sprawy. Widzieliśmy, że kiedy p. Mac Donald powiedział zupełnie wyraźnie, że błędem było przyznanie Polsce Górnego Śląska i gdy pierwsze sprostowanie było potwierdzeniem tego jego zdania, wówczas p. Minister Spraw Zagranicznych nie odpowiedział na to, bo nastrój był skierowany ku protokółowi. Wiadomo, że p. Minister Spraw Zagranicznych na Zgromadzeniu Ligi Narodów mówił, jakoby u nas wprowadzono komisje mieszane w województwach zachodnich. Choć Rząd tylko zapowiedział, że ma zamiar taką rzecz przeprowadzić, ale nasza ustawa o województwach z 2 sierpnia 1919 r. nie dopuszcza tego, żeby taka sprawa była inaczej jak ustawodawczo załatwiona, tak, że to twierdzenie p. Ministra, że to zostało w Polsce wprowadzone nie zgadzało się z rzeczywistością, chociaż może było mile tam słyszane. Wiadomo dalej, że w sprawie uniwersytetu ruskiego p. Minister odrazu załatwił sprawę miejsca tego uniwersytetu, znowu, żeby nie psuć tego nastroju, ale do tego p. Minister nie był upoważniony.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#StanisławStroński">W związku z obradami genewskiemi z września wypłynęła wielka sprawa udziału Niemiec w Lidze i Radzie Ligi. Kiedy Niemcy zwróciły się do państw, zasiadających w Radzie Ligi, wtedy te państwa dały odpowiedz, jak się na to zapatrują. I oto 6 października rząd francuski odpowiedział w swojej nocie, że niema nic przeciw temu, żeby Niemcy zostały stałym członkiem Rady Ligi Narodów. Dnia 8 października angielska ajencja urzędowa Reutera doniosła, że Anglia odpowiada, iż Niemcy mogą być stałym członkiem Rady Ligi Narodów. Dnia 20 listopada Mussolini oświadczył w pełnym parlamencie włoskim, że Włochy nie mają nic przeciw temu, żeby Niemcy były stałym członkiem Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#StanisławStroński">Teraz zapytuję, jakie były starania Rządu Polskiego, aby z tem przyrzeczeniem, że Niemcy będą w Radzie Ligi, był ściśle i nierozerwalnie związany warunek, że Polska będzie w Radzie Ligi. Niema niestety niczego takiego, z czegoby się Niemcy dowiedzieli, że tylko pod tym warunkiem zasiądą w Radzie Ligi Narodów, jeśli Polska będzie także stałym jej członkiem. A Polska miała wszelkie prawo do tego, aby sadzić, że obecny stan na korzyść Niemiec nie będzie zmieniony.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#StanisławStroński">Art. 4 statutu Ligi Narodów, który mówi o składzie Ligi Narodów, powiada:</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#StanisławStroński">„Rada składa się z przedstawicieli Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Zaprzyjaźnionych oraz z czterech (następnie 6) innych członków wybieranych przez Zgromadzenie”.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#StanisławStroński">Mocarstw Sprzymierzonych i Zaprzyjaźnionych! Czy ktoś podpisując w roku 1919 ten art. 4, który mówił, że Rada się składa, z jako stałych członków, przedstawicieli Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Zaprzyjaźnionych mógł przypuszczać, że jednym z tych stałych członków staną się Niemcy? Czy nie możemy powiedzieć, że to jest zmiana zupełna i zasadnicza, że my jesteśmy bliżej tego pojęcia Mocarstw Sprzymierzonych i Zaprzyjaźnionych, niż Niemcy.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#StanisławStroński">A dalej, podpisując t. zw. traktat o mniejszościach, podpisując art. 12 tego traktatu, który mówi, że wnoszenie spraw mniejszości należy wyłącznie do stałych członków Rady Ligi Narodów, czy mogliśmy, przewidywać, że jednem z tych uprzywilejowanych państw, zasiadających w Lidzie Narodów, które może podnosić wszystkie sprawy mniejszości w Polsce, nie mając żadnych zobowiązań u siebie w domu, będą Niemcy i to bez nas także w Radzie Ligi?</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#StanisławStroński">I czyż wobec takiego stanu rzeczy, skoro przyszły zobowiązania trzech Głównych Mocarstw europejskich, że Niemcy znajdą się w Radzie Ligi, jako stały członek, nie mieliśmy doskonałego pola do obrony naszego stanowiska, że to nie może się stać, dopóki Polska nie będzie miała również stałego miejsca w Radzie.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#StanisławStroński">Obawy zaś nie są gołosłowne ale opierają się na wyraźnych oświadczeniach polityków niemieckich, w jakim celu chcą się oni dostać do Rady Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#StanisławStroński">Przypomnę, że prof. Walter Schucking, który jest jednym z głównych pacyfistów niemieckich, dnia 26 listopada, kilka dni temu, pisał w Berliner Tageblat o tej sprawie dostania się do Ligi Narodów:</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#StanisławStroński">„Tylko w ramach Ligi Narodów możemy urzeczywistnić żądania nasze nieprzedawnione i niezniszczalne w sprawie połączenia narodowego z nami wszystkich Niemców poza granicami państwa”.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#StanisławStroński">Tak pisze prof. p. Schicking, jeden z największych pacyfistów niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#StanisławStroński">A jeżeli to komuś nie wystarcza, to kanclerz Marks, 23-go listopada w mowie w kolonii, powiedział:</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#StanisławStroński">„Nasz sztandar republiki niemieckiej, to jest sztandar takich Niemiec, które pragną przygarnąć jeszcze miliony innych braci niemieckich”.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#StanisławStroński">To wszystko odnosi się do Polski i to są sprawy i obawy istotne. A robiło się to wszystko w nastroju protokułu, ażeby Niemcy jaknajszybciej przyjąć do Rady Ligi, chociaż śmiało rzec można, że sprawa jest takiej wagi, iż zmieni się oblicze polityczne Europy, kiedy Niemcy będą w Radzie Ligi Narodów. W tej sprawie nie osiągnięto zabezpieczeń dla Państwa Polskiego, jakie winny były być osiągnięte.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#StanisławStroński">W tym też nastroju protokółu zapomniano do pewnego stopnia, że mamy z Radą Ligi pewne stosunki w Gdańsku, gdzie Liga ma swego Wysokiego Komisarza, który zrobił nam tymczasem rzecz nadzwyczaj pouczającą.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#StanisławStroński">Było tak, że w r. 1922 Ministerstwo Kolei Żelaznych, jeżeli się nie mylę dr. Wróbel, podpisał maleńki układ kolejowy z Gdańskiem i w tym układzie była wzmianka, iż ma on być ratyfikowany. Gdańsk zaczął żądać ażeby u nas ratyfikowano ten układ ustawodawczo, jakgdyby Gdańsk był oddzielnem Państwem. Sprawa dość długo się wlokła. I oto Wysoki Komisarz w rozstrzygnięciu z 7-go listopada, mając orzec tylko, czy układ ma być ratyfikowany w Polsce czy nie, ale widocznie także podniecony nastrojem protokółu, powiedział, że to pytanie to dla niego jest za małe, bo on chce powiedzieć więcej, jak to mówi we wstępie orzeczenia:</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#StanisławStroński">— Właściwą przyczyną odmowy ratyfikacji Polski to jest to, że Polska nie uznaje Gdańska za Państwo odrębne.</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#StanisławStroński">I tutaj nawet w nawiasie użył w angielskim tekście niemieckiego określenia: ein selbststandiges yolkerrechtliches Rechtssubjekt, co jest uderzające.</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#StanisławStroński">I na końcu tego orzeczenia najspokojniej w świecie orzeka Wysoki Komisarz, w samym już wyroku, a nie w motywach:</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#StanisławStroński">Gdańsk jest Państwem w międzynarodowem znaczeniu tego słowa (Danzig is a State in te international sense of te word).</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#StanisławStroński">A przecież Traktat Wersalski w artykułach 100 i dalej, gdzie jest ciągle mowa o Gdańsku, nigdy nie używa innego wyrażenia jak wolne miasto, lecz Wysoki Komisarz Ligi robi nagle Gdańsk odrębnem państwem.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#StanisławStroński">Doszliśmy do tego, że, myśląc o rzeczach dalszych, takich jak ten protokół, nie pilnujemy tych rzeczy, które są nam bliskie, bardzo drogie i cenne, bo dotyczące naszego dostępu do morze, a mianowicie, czy Gdańsk związany z Polską traktatowo polityką zagraniczną wspólną, związany ustrojem celnym i całym szeregiem innych węzłów w porcie jest odrębnem państwem.</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#StanisławStroński">Nie chce pominąć jeszcze jednej rzeczy, która nas głęboko zaniepokoiła, a także jest związana z nastrojami protokółu i nowemi wyobrażeniami o Europie.</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#StanisławStroński">Mianowicie p. Jean Herbette, który ma być ambasadorem Francji w Moskwie, w rozmowie ogłoszonej w Neue Zircher Zeitung 5-go listopada b. r., powiedział, że sprawa zachodnich granic Polski, czyli wschodnich granic Niemiec może być omawiana...</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#StanisławStroński">„...ale jedyna droga, która pozwala bliżej przystąpić do tego zagadnienia, prowadzi, jak sądzę, przez Rosję”.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#StanisławStroński">Nie chcę dochodzić co te słowa znaczą. Ale niepodobna nie pamiętać, że droga łącząca Rosję i Niemcy, w sprawie granic Polski, jest nam znana z XVIII wieku, czyli z rozbiorów. Słów takich nie słyszy się tu bez najgłębszego niepokoju.</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#StanisławStroński">Więc jeśli padają o naruszeniu granic Polski takie oświadczenia, jak kanclerza Marksa i prof. Schuckinga, Oraz p. Herbette'a, a zarazem Niemcy mają wejść do Rady Ligi, a p. Herbette na ambasadora Francji w Moskwie, są to objawy, które świadczą o tem, że pożyteczna praca p. Ministra Spraw Zagranicznych nad protokółem wywołała jednak pewien nastrój zapatrzenia się w to dzieło jedynie, a przymknęła trochę czujne oczy Rządu na rzeczy bliższe a dla naszego Państwa niewątpliwie dużo ważniejsze.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#StanisławStroński">I mamy czasami takie wrażenie w Sejmie, sądzę, że nie tylko moje stronnictwo, ale i wiele innych stronnictw, że dostaliśmy się jakby drugi raz w okres z przed lat jakich 80, nowego mesjanizmu polskiego, a słuchając niektórych mów, mam istotnie takie wrażenie jakbym słuchał „Psalmów” Krasińskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#StanisławStroński">Nie będę wcale taił, że gdy p. Prezes Rady Ministrów, którego pracę zresztą wszyscy tak cenimy, mówi nam, że to wszystko jaknajlepiej pójdzie, że to życie gospodarcze wszystko wytrzyma, to przypominają się wiersze Psalmu Wiary:</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#StanisławStroński">Jak pióra lekkie będą twe ramiona,</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#StanisławStroński">Ręce pokładniesz na białe powietrze,</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#StanisławStroński">I w niem się ważyć będziesz — spowietrzniona...</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#StanisławStroński">To ta wiara w nasze życie gospodarcze, że gdy będzie spowietrznione i już niczego ziemskiego w sobie nie mające, wtenczas będzie szczęśliwe.</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#StanisławStroński">A kiedy słyszę przemówienia, bardzo piękne zresztą i których zawsze z zajęciem wielkiem słucham, p. Ministra Spraw Zagranicznych, to znów mam wrażenie, że słyszę wiersze nie pierwsze tym razem ale ostatnie Psalmu Dobrej Woli, tej dobrej woli, o której p. Minister tak często mówi:</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#StanisławStroński">Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś Panie,</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#StanisławStroński">Z skarbu wiecznego miłościwej łaski</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#StanisławStroński">Tysiącoletnie dałeś panowanie</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#StanisławStroński">Zebrane w śnieżne, przedchrześćjańskie blaski</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#StanisławStroński">Nadeuropejskiej cnoty...</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#StanisławStroński">Ot, to właśnie, ta nadeuropejska cnota, o której, jak żywo, drugi raz słyszymy w mowach pana Ministra Skrzyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.82" who="#StanisławStroński">Nie wiem czy jest ktoś w Rządzie albo poza Rządem, który z kolei powie pierwsze i ostatnie słowa Psalmu Nadziei:</u>
          <u xml:id="u-7.83" who="#StanisławStroński">Dość już długo, dość już długo</u>
          <u xml:id="u-7.84" who="#StanisławStroński">Brzmiał na strunach wieszczów żal,</u>
          <u xml:id="u-7.85" who="#StanisławStroński">Czas uderzyć w strunę drugą</u>
          <u xml:id="u-7.86" who="#StanisławStroński">W czynów stal.</u>
          <u xml:id="u-7.87" who="#StanisławStroński">Nie wiem, powiadam, czy jest ktoś w Rządzie albo może więcej niż ktoś jeden w Rządzie, albo ktoś poza Rządem, kto ma ten psalm zanucić...</u>
          <u xml:id="u-7.88" who="#StanisławStroński">Ale to jedno wiem, że dla naszego życia państwowego jest bądź co bądź rzeczą do pewnego stopnia niebezpieczną, żeby poezja z przed 80 lat stawała się obecnie wytyczną nie dla poezji (bo to by było bardzo ładnie i nasza poezja obecna dużoby zyskała) ale dla polityki naszej współczesnej.</u>
          <u xml:id="u-7.89" who="#StanisławStroński">I dlatego powtarzam, mając duże uznanie dla licznych prac, jakie przez Rząd i przez p. Ministra Spraw Zagranicznych są podejmowane, uważam, że będzie rzeczą pożyteczną, jeżeli z łona ciał ustawodawczych padnie głos ostrzeżenia, że większa czujność i uważniejsze wejrzenie w te ziemskie rzeczy polityczne są w tym okresie wielkich niebezpieczeństw politycznych bardzo wskazane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SerhijChrucki">Wysoka Izbo! Od tego czasu, kiedy w imieniu Klubu Ukraińskiego ostatnio zabierałem głos w sprawie polityki Ministerstwa Spraw Zagranicznych w związku z expose p. Ministra Spraw Zagranicznych, zaszły dwa fakty w dziedzinie polityki międzynarodowej. Mianowicie w Anglii upadł rząd robotniczy p. Mac. Donalda, a ostatnio powstała sprawa Egiptu. Ściśle mówiąc dowiedzieliśmy się, że rząd angielski nie zgadza się na przekazanie sprawy zatargu Anglii z Egiptem Lidze Narodów. Obydwa te fakty trzeba łącznie traktować. Świadczą one o tem, że Liga Narodów dotychczas jest jedynie ligą państw zwycięskich i że nieprędko przyjdzie pewnie ten czas, kiedy Liga Narodów usprawiedliwi swoją nazwę i będzie związkiem niepodległych narodów, tworzących każde odrębne państwo, innemi słowy, kiedy będzie wszędzie całkowicie zrealizowane prawo narodów do samostanowienia o sobie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#SerhijChrucki">Z przykrością konstatujemy, że w obecnych warunkach niema odpowiedniego gruntu dla zrealizowania tego postulatu prawa narodów do samostanowienia o sobie, bez którego nigdy nie nastąpi prawdziwa pacyfikacja Europy i całego świata. W szczególności co do Polski, to i w niej nie widzimy odpowiednich nastrojów wśród t. zw. lewicy polskiej, a nawet wśród P. P. S. dla której zdaje się jest niewątpliwem to prawo narodów do samostanowienia o sobie, bo o to „Robotnik”, centralny organ P. P. S. urbi et urbi ogłosił niedawno, że odbyła się konferencja między P. P. S. a rosyjską partią socjal-rewolucjonistów. Na tej konferencji była poruszana między innemi sprawa uznania granic polski. I oto przedstawiciele P. P. S. i delegacja rosyjskiej partii socjal-rewolucjonistów, mimo, że ci ostatni nie uznają granic Polski za sprawiedliwe, uroczyście stwierdzili, że w kwestii granic można dojść do porozumienia drogą pertraktacji i wzajemnych ustępstw. Czytając ten komunikat P. P. S., mimowoli wspominałem o pokoju Andruszowskim, kiedy po przyłączeniu Ukrainy do Rosji, carska Rosja i królewska Polska w rezultacie kilkoletniej wojny pogodziły się między sobą drogą wzajemnych ustępstw, rozdzielając między siebie ziemie narodu ukraińskiego i białoruskiego. Równocześnie przyszły mi na myśl notatki w gazetach polskich o tem, że w politycznych prawicowych kołach polskich istnieje projekt porozumienia się z trzecią Rosją, która, ich zdaniem, musi przyjść po Rosji sowieckiej, i znowu kosztem ziemi ukraińskiej i białoruskiej. Ale mimo tych reminiscencji jedna smutna myśl ogarnęła moją duszę. Nie prędko oczywiście dojdzie do zrealizowania prawo narodów do samostanowienia o sobie w stosunku do narodu ukraińskiego i białoruskiego, kiedy P. P. S. z jednej strony, a rosyjska partia socjal-rewolucjonistów z drugiej nie uznają nawet istnienia odrębnych narodów ukraińskiego i białoruskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#SerhijChrucki">A więc nieprędko nastąpi rzeczywista i prawdziwa pacyfikacja Europy, a skoro tak jest, skoro idzie zaciekła walka między narodami, to nie możemy w obecnej chwili popierać działalności tego Ministra Spraw Zagranicznych, który na forum międzynarodowem działa na szkodę narodu ukraińskiego. Wobec tego w imieniu Klubu Ukraińskiego, wnoszę o skreślenie w dziale 1 § 9 funduszu specjalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w kwocie 402.500 zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławOsiecki">Wpłynął wniosek o przerwanie rozprawy nad preliminarzem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi większość, rozprawa przerwana.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#StanisławOsiecki">Przechodzimy do następnej części, budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Głos ma p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Komisja jednomyślnie i bez sprzeciwu, czego dowodem jest, że niema żadnego wniosku mniejszości, wnosi o zatwierdzenie dodatkowych kredytów na rzecz Ministerstwa Spraw Wojskowych w sumie 24.556.625 zł. Suma ta nie wyczerpuje wszystkich zaległości Ministerstwa Spraw Wojskowych, które uznano za uzasadnione i nagłe z tych samych powodów, co przy innych ministerstwach, a mianowicie z powodu wzrostu drożyzny, oraz paru nieprzewidzianych wydatków. Suma ogólna wynosi około 40 milionów zł., ponieważ jednak w niektórych działach budżetu osiągnięto pewne oszczędności, a następnie realizacja wszystkich pozycji budżetowych natrafiła na nieprzezwyciężone przeszkody, więc brakująca suma będzie pokryta z tych oszczędności i w ten sposób Ministerstwo Spraw Wojskowych, łącznie z sumą, o której zatwierdzenie Komisja Budżetowa wnosi, będzie mogło pokryć swe zaległości sumą tych 24 milionów.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Wysoki Sejm o zatwierdzenie tej sumy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Poniatowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JuliuszPoniatowski">Wysoka Izbo! Nie pozwolę sobie dziś Panów nużyć powtarzaniem szeregu argumentów, które przed paru dniami miałem sposobność powiedzieć co do naszego zaufania do p. Ministra Spraw Wojskowych. Ufam, że pozostało to w pamięci Panów odmiennie od sprawozdania, jakie zamieścił organ inspirowany przez p. Ministra Spraw Wojskowych „Polska Zbrojna” o debacie sejmowej, że mianowicie p. Poniatowski twierdzi, iż Minister Spraw Wojskowych p. Sikorski w Rządzie p. Grabskiego jest nadministrem. Mam zaufanie do pamięci Panów i mniemam, że szereg przytoczonych zarzutów i argumentów uwagi Panów nie uszedł. Pozwolę sobie tylko poruszyć teraz parę zagadnień czysto administracyjnych, dotyczących strony gospodarczej administrowania wojskiem, które w okresie trudności pieniężnych i gospodarczych w Państwie mają niewątpliwie niepoślednie znaczenie. Daleki jestem od tego, ażeby mniemać, że administracja wojskowa ma bezpośrednio do spełnienia pewne zadanie łagodzące, względnie sanujące bieg życia gospodarczego w Państwie. Wojsko ma zadania inne, te zadania musi na pierwszy plan wy suwać, ale ubocznie, jako olbrzymi konsument w Państwie i organ, przez który Państwo ogromne dostawy od kraju bierze, musi w czasach trudnych, w czasach załamania się gospodarczego przychodzić przecież z pewną pomocą.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JuliuszPoniatowski">Zdajemy sobie dokładnie sprawę z tego, że trudności gospodarcze w Polsce w ostatnim roku zwiększyły się ogromnie i że dotknęły przedewszystkiem właściwe źródła produkcji, dotknęły rolnictwo i przemysł. Zapotrzebowanie wojska, tego olbrzymiego aparatu konsumcyjnego, zwłaszcza w dziedzinie produktów rolnych, jest znane, jest olbrzymie i to zapotrzebowanie mogło być użyte jako regulator pewnych trudności odbiorczych, pewnych trudności rynku w kraju. W toku roku ubiegłego administracja wojskowa nie tylko nie uczyniła ze swej strony nic, ażeby przyjść z pomocą producentom, zwłaszcza rolnym, aby przez należyte zorganizowanie zakupu usunąć pośrednictwo, i istotnie spełnić to zadanie Państwa w stosunku do producentów, lecz starała się pokrywać olbrzymią część swych zaporzebowań zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JuliuszPoniatowski">Tak było w dziedzinie zakupów koni, przeszło 50% koni bez żadnej potrzeby, jak to zgodnie stwierdza Komisja Rolna, zakupiono zagranicą, chociaż nacisk producentów na rynku końskim z każdym dniem rośnie i chociaż przez zamknięcie granicy w imię interesu wojska, w imię zabezpieczenia kraju przed odpływem lepszego materiału końskiego, do państw ościennych inne drogi zbytu zostały zamknięte. Zakupywanie koni, jak to ilustrowano dokładnie na komisji, odbywało się w takich warunkach, że niejednokrotnie konie polskiej produkcji były wyprowadzane za granice kraju na to, aby być dostarczone przez dostawców wojskowych dla armii polskiej. Z chwilą, kiedy te konie uskuteczniły przemarsz za granicę i z powrotem, były dla armii dobre; zanim go uskuteczniły, były brakowane. Stan rzeczy do tego stopnia się zaostrzył, że Komisja Rolna zmuszona jest dziś rozważyć zagadnienie, czy nie należy otworzyć wogóle granicy na wywóz koni, bo producent musiał dojść do wniosku, że mu się hodowla nie opłaca i jedna z podstawowych gałęzi produkcji rolnej może być skazana w najbliższym czasie na zagładę.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#JuliuszPoniatowski">Zupełnie podobnie przedstawia się sprawa innych dostaw dla armii. W toku debat na Komisji Budżetowej podnoszono sprawę dostaw mięsnych. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, że pod tym względem największą bolączką w Polsce jest ogromna różnica między ceną surowego materiału u producenta a ceną detaliczną dla konsumenta. Różnica ta jest tak straszliwa, że sięga niejednokrotnie 200% i niema powodu, dla którego wojsko, ten wielki odbiorca, miałoby być skazane na płacenie tych wielkich sum przedsiębiorcom i miało się nie przyczyniać do polepszenia chociażby w pewnej mierze stanu rynku mięsnego w kraju. Wszelkie informacje, jakie w tej materii można zebrać, świadczą zgodnie o tem, że wojsko poprzestało na kultywowaniu dawnych dostawców, że we wszystkich niemal wypadkach stawania do licytacji zrzeszonych producentów nie oni, lecz przedsiębiorcy otrzymywali dostawy. Przytoczono wypadki tak jaskrawe, że płacono tym dostawcom ceny prawie dwa razy większe niż te, po których zorganizowani producenci chcieli się podjąć dostawy dla Państwa Przytoczę Panom jedną cyfrę tylko, mianowicie, że samo zapotrzebowanie garnizonu warszawskiego wynosi 6.000 kg. mięsa dziennie; dla naszej produkcji mięsnej jest to źródło zbytu bardzo poważne. Jeżeli na tych dostawach, jak informacje nasze mówią, przepłaca Państwo około 1 zł. na każdym kg., to budżetowo sumy te stają się niezwykle poważne. Zaniedbanie przez wojsko zbliżenia się do producentów występuje równie jaskrawo, jak w tej dziedzinie, tak i w sprawie dostaw zbożowych. Daje się ono zauważyć i w tem, że okres niskich cen zboża nie został wykorzystany przez wojsko dla zapełnienia pustych składów mobilizacyjnych, które przecież na wypadek wojny zapełnione być muszą i których zapełnienie musi być zapewnione w okresie stagnacji, niskich cen i ograniczonego zbytu dla producenta.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#JuliuszPoniatowski">Podobne stosunki, świadczące o nienormalnem traktowaniu tych spraw, nie na wysokości zadań, do których administracja wojskowa powinna dorastać po szeregu lat kształcenia się i po przejściu przez trudny okres, organizacyjny, dają się zauważyć i w lotnictwie. Przypomnę Panom sprawę fabryki aparatów lotniczych Plagego i Leśkiewicza. Gdy jeszcze trzy miesiące temu zgodnym chórem przedstawiciele Ministerstwa na komisji oświadczyli, że jeżeli zdarzają się smutne i częste wypadki z aparatami tej firmy, to należy to przypisać stanowczo nie jakimś wadom konstrukcyjnym, lecz jedynie temu, że często siadają na aparaty lotnicy nietrzeźwi, to oświadczenie to, trzy czy cztery miesiące temu powtarzane z całą powagą rzeczoznawstwa przez władze wojskowe, znalazło jednak niestety zaprzeczenie w rozkazie, który się w ostatnim czasie ukazał, zabraniającym używania owych numerów aparatów Plagego i Leśkiewicza i potwierdzającym słuszność zarzutów, podnoszonych przez posłów, którzy dopatrywali się w tych częstych śmiertelnych wypadkach naszych lotników, potwierdzenia tezy, że nie jest to winą lotników, że spadają, lecz winą odpowiednich wydziałów Ministerstwa Spraw Wojskowych, a także fabryki, że nie opanowano tych gdzieindziej już przezwyciężonych technicznych wad aparatów, które się wyrażają w obłamywaniu się skrzydeł i w zawodności silników. Lotnictwo, kierowane przez dyrektora departamentu gen. Zagórskiego, o którym świeżo w prasie podnoszono fakty wyraźnej denuncjacji w stosunku do patriotów polskich,...</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos: Skandal)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#JuliuszPoniatowski">... powinno nareszcie znaleźć w Ministerstwie Spraw Wojskowych należytą podstawę i honor wojskowy domaga się tego, aby na tem stanowisku znalazł się przecież ktoś inny, niż człowiek, który się nie zawahał kilka lat temu zadenuncjować wobec władz niemieckich swych towarzyszów broni, oficerów polskich, znajdujących się w obozie w Szczypiornie w przebraniu żołnierskiem, znajdujących się tam celem podtrzymania ducha i poziomu moralnego żołnierza; nie zawahał się ich zadenuncjować i wysłać do twierdzy niemieckiej rzekomo w imię potrzeb Wehrmachtu, a niewątpliwie wskutek niewłaściwego pojmowania honoru i obowiązków patrioty. Osoba pana gen. Zagórskiego, oddawna faworyzowana przez Ministra Spraw Wojskowych, musi być w należyty sposób ukarana i za tę przeszłość niedawną, którą jednak żywo pamiętamy, a odpowiedzialność spaść musi na p. Ministra Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego teraz dopiero?)</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#JuliuszPoniatowski">Jeżeli zatem obok powodów politycznych braku zaufania, o których miałem możność mówić przed paru tygodniami, dołączę i tę nieudolność gospodarski, która mojem zdaniem znamionuje, postępowanie Ministerstwa Spraw Wojskowych i tę małą wrażliwość w stosunku do ludzi, okazujących brak poczucia honoru i brak patriotyzmu, to Panowie się nie dziwią, że zgłoszę wniosek o wyrażenie nieufności do p. Ministra Spraw Wojskowych w związku z budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#JuliuszPoniatowski">Z szeregu pozycji, które mają być powiększone przez dodatkowy budżet, wysuwa się na czoło pozycja utrzymania wojska. Twierdzę, że w zakresie zaniedbań administracyjnych Ministerstwa Spraw Wojskowych przedewszystkiem właśnie to utrzymanie wojska grzeszy. A zatem proponuję Panom zmniejszenie tej pozycji o 100 zł. jako wyraz braku zaufania dla p. Ministra Spraw Wojskowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Minister Spraw Wojskowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wysoka Izbo! Uzasadniać i podtrzymywać budżet dodatkowy Ministerstwa Spraw Wojskowych w obecnych czasach nie jest rzeczą sympatyczną, jakkolwiek ten budżet był tylko mechanicznem następstwem budżetu poprzedniego. Składają się na to dwie przyczyny: jedna, która leży w stosunkach międzynarodowych, druga, która leży w stosunkach wewnętrznych. W stosunkach międzynarodowych, panowie lepiej odemnie to wiedzą, żyjemy w okresie wzmacniania się tendencyj pokojowych, w okresie, w którym świat, znękany wielką wojną, szuka nowych dróg, przy pomocy których mógłby zabezpieczyć pokój i odbudowę gospodarczą starego świata. W tych warunkach uzasadniać budżet dodatkowy Państwa polskiego i nie narazić się na zarzut militaryzmu, jest rzeczą ryzykowną. Rozumiem również, że stosunki wewnętrzne, stosunki specjalnie obecnie, z punktu widzenia finansowego i ekonomicznego trudne, wysuwają cały szereg przyczyn, cały szereg zapytań, czy budżet dodatkowy Ministerstwa Spraw Wojskowych jest istotnie uzasadniony i czy ani jeden grosz, tak ciężko ofiarowany na rzecz podatków państwowych, w wydatkach wojskowych nie idzie na marne.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Dlatego, odpowiadając na zarzuty, skierowane pod adresem resortu, który prowadzę, starać się będę pokrótce dać wyjaśnienia, bo rachunek sumienia generalny zachowuję sobie, (jeżeli wogóle będę miał sposobność go robić) przy budżecie na r. 1925. Tego rachunku generalnego zażądałem nie mniej od swoich podwładnych za rok 1924. Uważam za swój obowiązek na zarzuty, które polegają na rzeczowych danych, albo mają przynajmniej pozór rzeczowości, sprostować, wyjaśnić, w każdym razie na postawione pytania sformułować odpowiedź. Nie będę natomiast reagował na zarzuty, które mają tło czysto osobiste, jakkolwiek jestem tego zdania, że w Polsce nadszedł czas, ażeby ludzie, odgrywający pewną rolę w życiu publicznem, mieli prawo bronić swego honoru, mieli prawo żądać od społeczeństwa ażeby w stawianiu tych zarzutów było oględniejsze i ażeby stosowano do mich przynajmniej te normy, jakie stosuje się do każdego obywatela, który nie jest wyjęty z pod prawa.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jeżeli kto jest ciekawy, nadmieniam, iż chyba jestem człowiekiem charakteru, a odpowiedź na zarzuty, które w tej czy innej formie w sprawach czysto osobistych pod moim adresem były stawiane, łatwo znaleźć w mojem życiu. Na te zarzuty mam czasami tylko wzruszenie ramion, bo jestem przekonany, że to błoto, jakim mnie, niestety, obrzucono, samo odpadnie.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wracam do tematu, przepraszając panów za tę dygresję.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W polityce zagranicznej mówi się dużo o rozbrojeniu i zdaje mi się, że obecne kierownictwo Ministerstwa Spraw Wojskowych nie zdezawuowało Ministerstwa Spraw Zagranicznych i przyczyniło się w pewnym stopniu do tego, ażeby światu i Europie wytłumaczyć, że pomawianie nas, na podstawie wrogiej propagandy o militaryzm i specjalne zamiłowanie do pobrzękiwania szablą, jest zupełnie bezpodstawnem. Zdaje mi się również, iż zrozumiano dziś w Europie, że aby można mówić o rozbrojeniu, musi być ono dwustronne: nie może się jeden rozbrajać, jeżeli jego sąsiad jest od stóp do głów uzbrojony.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Podam panom kilka dat aktualnych, bo nie chcę nużyć długiemi wywodami uwagi Wysokiej Izby.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Niemcy, które należą do narodów rzekomo rozbrojonych, bo są oddane pod specjalną kontrolę Ligi Narodów, w roku bieżącym urządziły manewry, jakich świat cały po wojnie nie widział, bo manewry, złożone z trzech dywizyj piechoty i jednej dywizji artylerii. Rzekomo militarystyczna Polska, bo za taką przez Niemcy jest przedstawiana, pozwoliła sobie w tym roku jedynie na manewry jednej dywizji piechoty i jednej brygady kawalerii.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Drugi fakt, który może panów zainteresować:</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Niemcy w czasie obrad w Genewie urządziły demonstracyjne manewry całej swej floty na morzu Bałtyckiem, kończąc je w kontakcie z flotą bolszewicką. Tak wyglądają demonstracje „pokojowe” u naszego sąsiada na zachodzie. Na wschodzie Rosja bolszewicka, która posiada 62 dywizje piechoty, 13 dywizji kawalerii, 6 samodzielnych brygad kawalerii, 109 eskadr lotniczych, powtarzam 100 eskadr zdolnych w każdej chwili do boju, w dalszym ciągu zbroi się w wielkiem tempie, bo w ostatniem półroczu zdołała sformować nowych 15 dywizyj terytorialnych. W dziale lotnictwa jej wysiłki przechodzą wszelkie oczekiwania. Jeżeli dodamy do tego, że w ciągu jednego miesiąca...</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Głos: Królikowski lub Wojewódzki będzie prostował. Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Będę bardzo rad, jeżeli na podstawie lepszych dat urzędowych p. poseł to sprostuje.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ich fabryki są w stanie fabrykować 50 samolotów, a jeżeli dodamy, że w ostatnim czasie stwierdziliśmy na rynku zagranicznym bardzo poważne zakupy sowieckie w dziedzinie lotnictwa, to zrozumiemy, że są to cyfry, nad któremi nie wolno obecnemu pokoleniu polskiemu przechodzić do porządku dziennego. Cyfry te w całości, mojem zdaniem, uzasadniają bezwzględną pokojowość Rządu Polskiego nawet wtedy, kiedy formuje i ulepsza swoją armię gdyż ona właśnie jest stróżem pokoju na wschodzie, nie mając innego zadania, jak tylko zadanie obrony nienaruszalności naszych granic i nienaruszalności traktatów, na których niepodległość Polski się opiera.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Brawa i oklaski)</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Korzystam ze sposobności, odkładając odpowiedź ogólną, redagowaną w łonie Rządu na odnośną interpelację w sprawie wyroku w Lipsku, ażeby odeprzeć publicznie z trybuny zarzuty, jakie w związku z procesem lipskim w motywacji odnośnego wyroku postawiono pod adresem polskiego Ministerstwa Spraw Wojskowych. Stwierdzam mianowicie kategorycznie, że twierdzenie, jakoby Ministerstwo Spraw Wojskowych posługiwało się Związkiem Powstańców Górnośląskich do organizowania band dywersyjnych i organizowania powstania na tej części Górnego Śląska, która została przyznana Niemcom, jest oparte na bezwzględnie fałszywych przesłankach, jest absolutnie niezgodne z prawdą.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Związek b. Powstańców Górnośląskich jest organizacją, która miała i ma na celu przedewszystkiem zapewnienie całego szeregu materialnych korzyści, tak dla swych związkowców, jak dla wdów i inwalidów b. powstańców górnośląskich. Prawdą jest, że Ministerstwo Spraw Wojskowych, jak to czyni z całym szeregiem związków społecznych korzysta ze Związku Powstańców Górnośląskich w obrębie Województwa Górnośląskiego w zakresie przysposobienia rezerw. Ten stosunek wyczerpuje wszystko, co łączy Ministerstwo Spraw Wojskowych ze Związkiem Powstańców Górnośląskich. O jakiejkolwiek działalności politycznej tego Związku Ministerstwo Spraw Wojskowych nie jest poinformowane, a tembardziej o jakiejkolwiek działalności eksterytorialnej poza Województwem Górnośląskiem nie wie, a gdyby ją znało, przeciwstawiłoby się jej zupełnie. Zarzuty, które w motywach danego wyroku są postawione, nie odpowiadają zatem prawdzie. Próba natomiast odwrócenia sytuacji i twierdzenie, że nasze przysposobienie rezerw nie ma innego celu, jak tylko podtrzymanie obronnego pogotowia całego narodu jest daleką od rzeczywistości, i nikt temu nie da wiary. Boć nie my zgłaszamy pretensje do rewizji granic Górnego Śląska, nie my żądamy rewizji traktatów nie w naszym zatem interesie leży przygotowanie powstań po drugiej stronie granicy.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Przechodzę obecnie do budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Pozwolą mi panowie, że, zanim przejdę do zarzutów i do nużenia panów cyframi i datami, zaznaczę, że w roku bieżącym zrobiono pewien postęp w określeniu celów, a następnie i w określaniu środków, przy pomocy których te cele byłyby osiągalne, a także w poprawieniu metody pracy Ministerstwa Spraw Wojskowych i jego organów. Wysoka Izba ma pełne prawo pociągnięcia mnie do odpowiedzialności, jako kierownika Ministerstwa Spraw Wojskowych, ale tylko za te dziedziny działalności, na które ja miałem bezpośredni wpływ i tylko za te posunięcia, które odemnie zależały. Nie mógłbym bowiem przyjąć odpowiedzialności za poprawę całego stanu administracji wojskowej, gdyby miała być dokonana w sposób rewolucyjny w przeciągu 5 miesięcy. Jeżeli stwierdzimy, że istotnie stan administracji wojskowej pozostawił wiele do życzenia i to dzięki warunkom, niezależnym od wojska i niezależnym od moich poprzedników — co do czego zgłosiłem swego czasu panom cały szereg krytycznych uwag — to na zmianę tego stanu potrzeba czasu.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Mają panowie pełne prawo, i ja stoję pod tym względem najzupełniej do dyspozycji, do krytycznego rzutu oka na to wszystko, co mówiłem 5 miesięcy temu i zapytania mnie, czy te rzeczy zostały należycie postawione i czy tak, jak to mogło być w ciągu tych 5 miesięcy, zostały zrealizowane.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Chce zaznaczyć, że o ile chodzi o kooperację z naszymi sojusznikami, co jak Wysoka Izba orientuje się, stanowi przecież kwintesencję naszego pogotowia obronnego — w tych dziedzinach nastąpiła tak w odniesieniu do Francji, jak i do Rumunii znaczna poprawa. Nastąpiło sprecyzowanie warunków współdziałania przy uwzględnieniu specjalnie warunków Polski w bieżącym roku w związku z pobytem gen. Stanisława Hallera i moim w Paryżu i w związku z pobytem generałów rumuńskich w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Mam również wrażenie, że w zakresie wyszkolenia idziemy naprzód torem normalnym, od dawna zapoczątkowanym.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zarzut bardzo poważny, gdyby był prawdziwy, że przyczyniam się do pogłębienia różnic, jakie rzekomo istnieją w armii polskiej pomiędzy oficerami starego regime'u i oficerami wyszkolonymi na nowych metodach, muszę oświadczyć, że nie odpowiada istotnemu stanowi rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Można było, nie przyjąć całego szeregu oficerów do wojska polskiego wtedy, kiedy o tej sprawie decydowało się swobodnie. Z chwilą jednakowoż, kiedy ci oficerowie są w wojsku polskiem, z chwilą, kiedy obowiązuje i istnieje pragmatyka oficerska, z chwilą, kiedy istnieją prawa nabyte, żadnego oficera nie można usunąć inaczej, jak tylko na podstawie tej pragmatyki i rzeczowych przyczyn. Pierwszą bowiem zasadą powodzenia i pierwszą zasadą zdrowia moralnego wojska jest bezwzględny obiektywizm przełożonych. Zasada ta stokroć silniej musi być przestrzegana w wojsku, aniżeli w każdym innym resorcie cywilnym. Jak krwi żołnierza nie wolno dzielić na pierwszą i drugą klasę, tak i między żołnierzami nie można robić różnic nieuzasadnionych. Dlatego też w tych wszystkich posunięciach muszę stawać tylko na gruncie ustawy. Gdyby mi udowodniono, że jestem pobłażliwy na wykroczenia podwładnych i że z nich nie wyciągam, wniosków, oskarżenie byłoby słuszne. Zdaje mi się jednak, że tego zarzutu pod moim adresem postawić nie można. Jestem pewny, że gdyby przejrzano nominacje tych dziesięciu dowódców dywizyj, których ja mianowałem, toby stwierdzono, że większość z nich ukończyła potrzebne kursy i przeszła wyszkolenie nowoczesne.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Słowem zasada, do której przestrzegania jestem obowiązany, jest bezwzględnie przestrzegana przy wszystkich obecnych nominacjach.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Armią polska chce się bić w obronie własnej ojczyzny, to znaczy, jeżeli zajdzie tego potrzeba, tak żołnierz, jak oficer stanie do apelu. Siła moralna wojska stoi zatem na wysokości zadania. Jest to duży walor, walor, którego nam gratulują na Zachodzie. Armią polska z wielką ambicją uczy się bić, i sądzę, że w tym kierunku robi także postępy. Ale rzecz w tem, by armią polska miała się czem bić.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Stwierdzając to, przechodzę do spraw materialnych, bo te przedewszystkiem były atakowane.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Chcę zaznaczyć, że nie mogąc tej rzeczy wyłuszczyć szerzej i krytyczniej, śmiem twierdzić, że w roku bieżącym pod względem zaopatrzenia armii zrobiono bardzo dużo. To są dane zupełnie ścisłe, każdy z panów może je w każdej kompanii sprawdzić.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wreszcie, wprowadzając bardzo surową kontrolę u dołu, w kompanii, w batalionie, w pułku, cały stan tej administracji poprawiono. Chcę stwierdzić, że dopiero w tym roku uzupełniono a nawet, jeśli chodzi o rezerwę strategiczną Naczelnego Wodza, stworzono ją w dziedzinie żywnościowej. Tej rezerwy nie było. Jest to także bardzo poważny postęp, i ci panowie, którzy zbyt krytycznie mnie osądzają, uspokoić mogą swoje wrażliwe sumienie.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W zakwaterowaniu żołnierza, na które również zwróciłem specjalną uwagę przez wprowadzenie ryczałtu i zastosowanie tej zasady do pułku, śmiem twierdzić, jeżeli chodzi o budynki nastąpiła bardzo poważna poprawa, że przytoczę: zakupienie 100.000 łóżek, a przez to samo zniesienie 100.000 prycz. Przeniesienie żołnierza z pryczy na łóżko, to nie jest pogorszenie sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#komentarz">(Głos: Wielki plus.)</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zakupiono 4500 umywalni, potrzeba jeszcze kilkanaście tysięcy, ażeby zaspokoić najelementarniejsze potrzeby naszego żołnierza, ale nie można mi z tego powodu robić zarzutu, że dopiero w tym roku rzeczy te zostały zrobione.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wreszcie stworzono wydział rezerw i zajęto się uregulowaniem tej sprawy u góry.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zrobiono bardzo poważny zarzut, że armią przejada swój budżet. Mam nadzieję, że przy szczegółowem roztrząsaniu tej sprawy przy okazji wniesienia budżetu na 1925 r., zarzut ten odpadnie, budżet bowiem w całości będzie zrealizowany pomimo wielkiej trudności, jakie miesięczne budżetowanie przedstawia, a pogotowie bojowe w dziedzinie materiałów nawet w bardzo wysokim procencie poszło naprzód.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Mój pobyt i moje starania, jakie poczyniłem w Paryżu, przyczyniły się w poważny sposób do oświetlenia tego ważkiego problemu, jaki na wypadek odcięcia Polski w razie wojny przedstawia zaopatrzenie armii. Także usunąłem cały szereg trudności, jak: zbyt wysoką cenę, zbyt powolne realizowanie nie tylko kredytu 400 milionowego, który — stwierdzam to publicznie — ma więcej moralne, aniżeli materialne znaczenie, bo cóż znaczy 100 milionów franków rocznie, gdy w budżecie na rok 1924 mamy 600 milionów franków francuskich do dyspozycji na te same cele. Śmiało twierdzę, że w tej dziedzinie uzyskałem wszystkie konkretne rezultaty, które w zakresie materialnego zaopatrzenia armii posunęły sprawę o poważny krok naprzód.</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Przejdę do szczegółów, a mianowicie do zarzutu z powodu zakupu koni w kraju.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Nie chcę Wysokiej Izby zbyt nużyć, chcę stwierdzić, a na komisji mogę udowodnić cyframi, że Polska, która według ostatniego spisu ma 4 i pół miliona koni w kraju, może tylko 4 tysiące koni oddać rocznie do dyspozycji wojska. Odpowiada to zresztą w całości temu zapotrzebowaniu, jakie państwa zaborcze w b. dzielnicach zaborczych pokrywały dla swoich armii. Nie chcę przedłużać dyskusji, bo mógłbym swe wywody szczegółowo uzasadnić. Armią polska, która ma przeszło 60.000 koni w stanie pokojowym, potrzebuje na podstawie całego szeregu przyczyn normalnych — 8.000 koni uzupełnienia rocznego, czyli w okresie do 1927 r. będziemy musieli zakupić w kraju około 4.000 koni, a więc to, co kraj dostarczyć może, 4.000 zaś będziemy musieli zakupić zagranicą. To jest odpowiedź na pytanie, dlaczego zakupiliśmy konie zagranicą. W roku bieżącym, według wydanego przezemnie rozkazu, departament kawalerii miał zakupić 3.000 koni, zakupił zaś 667 u hodowców, 1325 u pośredników, czyli razem w kraju około 2.000 koni.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zareagowałem na to nie wskutek zarzutu, jaki obecnie mi postawiono, lecz na skutek raportu, który dostałem już dnia 22 września, ostatecznie regulując tę sprawę, a więc przedewszystkiem rozwiązując personalnie 4 komisje na 5 komisji remontowych i karząc cały szereg oficerów w sposób najbardziej surowy, bo niektórych z nich zwolniłem z wojska i to nie dlatego, ażebym miał co do nich jakieś zarzuty moralnej natury, lecz, że rozkaz mój nie został ściśle wykonany. A że w armii polskiej dyscyplina rozkazowa pozostawia wiele do życzenia, dla przykładu zostało kilku wyższych oficerów zwolnionych do rezerwy. Dalej zarządziłem powtórzenie zakupu, który dał kilkaset koni, zarządziłem, ograniczając ilość komisji, zmianę jej składu, żądając, ażeby członkowie mieli wyrobienie hodowlane. Zarządziłem, ażeby w przyszłości zakup koni był dokonywany u hodowców, oraz nakazałem, że w czasie od 1 czerwca do 15 października Ministerstwo Spraw Wojskowych nabywać będzie stale te konie u hodowców. Zarządziłem, ażeby do składu komisji remontowych powołać przedstawicieli miejscowych hodowców z głosem opiniodawczym. Zarządziłem wreszcie, ażeby przy powtórzeniu zakupów nabywano konie także trzyletnie, a więc zmniejszyłem żądania Ministerstwa Spraw Wojskowych i zarządziłem, ażeby nie ograniczano się do typu konia oficerskiego, i co dawało cały szereg powodów do nieporozumień. Nie poprzestając na tem, porozumiałem się z Ministerstwem Rolnictwa, a mianowicie spowodowałem, że przystąpiono do opracowania nowych instrukcyj i zaproponowałem, ażebyśmy wspólnie zorganizowali coroczne dobrowolne spędy końskie.</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Następnie rozkazałem, ażeby wypłaty wykonywać w gotówce, ażeby została wzmocniona kontrola, wydałem szereg zarządzeń do urzędów, które konie zakupuję, a wreszcie zarządziłem nową organizację remontu, od obsady personalnej począwszy, a skończywszy na zmianie i reorganizacji przepisów, które przedewszystkiem przeciw hodowcom się zwracały.</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#komentarz">(Głos. Hodowcy dotychczas nic z tego nie mają)</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Mają to, że na podstawie drugiego zakupu zakupiono 300 koni, a teraz w czasie zakupu grudniowego — 400 koni. Prosiłem Ministra Rolnictwa, aby ogłosił to hodowcom. Wogóle ja nie zakupuję koni, tylko zakupuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ja zaś wyznaczam jedynie oficera. Również i ze strony panów musi iść pewna akcja pomocnicza.</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Minister Rolnictwa zauważył w tej sprawie, że zrobiłem więcej, niż człowiek zrobić może. Naturalnie, da to rezultaty przy najbliższym zakupie.</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Przechodzę do najpoważniejszego zarzutu, a mianowicie do tego, że administracja jest źle w wojsku prowadzona i że to odbija się na żołnierzu.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jest to zarzut bardzo poważny, szczególnie poważnie brany przezemnie dlatego, że ja swoje obowiązki w stosunku do szeregowca brałem zawsze bardzo ściśle i bardzo poważnie tak na froncie, jak i w czasie pokoju, i przywiązuję wielką wagę do tego, aby żołnierz-szeregowiec czuł się w wojsku Polskiem tak pod względem moralnym, jak i materialnym bardzo dobrze.</u>
          <u xml:id="u-15.44" who="#komentarz">(Głos: Ale podwładni pana)</u>
          <u xml:id="u-15.45" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Otóż podwładni z czasem będą robić to samo, jeżeli się przekonają, że żadnego występku nie puszcza się płazem. Jak Pan będzie na mojem miejscu, Panie Pośle, to się pan przekona, że rzucić w sali taki okrzyk jest rzeczą bardzo łatwa, ale przeprowadzenie tej zasady aż do plutonowego włącznie, jest rzeczą, wymagającą dużego trudu. Demagogiczne okrzyki nie wystarcza, potrzeba jeszcze pracy i to pracy lat, bo na to się składa czas, ażeby móc wychować w kulturze oficera i podoficera. Proszę Panów, po głosie poznaję pułk. Wędziagolskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.46" who="#komentarz">(P. Polakiewicz. Posła, Panie Ministrze)</u>
          <u xml:id="u-15.47" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Owszem, pana posła, Panie Pośle Polakiewicz.</u>
          <u xml:id="u-15.48" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nie wiedziałem, że poseł, to więcej jak pułkownik)</u>
          <u xml:id="u-15.49" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Niechcę nic mówić o jego stosunku do żołnierza na froncie a mógłbym także wiele powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-15.50" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Twierdzę, że tak pod względem administracyjnym, jak i technicznym nastąpiła w wyżywieniu żołnierza, w jego zakwaterowaniu i ubraniu bardzo znaczna w bieżącym roku poprawa.</u>
          <u xml:id="u-15.51" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Co do wyżywienia stwierdzam, że ono wogóle było w armii polskiej dobre i że pod tym względem krytycyzm był nieuzasadniony. Pomijając, że zapasy bieżące z jednego miesiąca, gdy je obejmowałem, zostały powiększone do 3 miesięcy i jednej dekady, co nie jest rzeczą obojętną, bo armią nie żyje z dnia na dzień, proszę, ażeby panowie byli łaskawi przyjęć do wiadomości i sprawdzić, a mianowicie: ulepszono należytość żywnościowa tak pod względem ilości, jak i jakości; wprowadzono za mojego ministrowania dodatki dla rekrutów oraz dodatek wyżywienia dla ciężko pracujących żołnierzy; wprowadzono dopiero w tym roku zasadę codziennej świeżej jarzyny; zamieniono marmoladę na chleb i tłuszcz; w wyżywieniu wojska powiększono porcję chleba do 1000 gramów dziennie, licząc się z przyzwyczajeniem naszego żołnierza; polepszono jadłospis, wprowadzając obowiązkowo, (bo gdzieś tam w jakimś batalionie dobry gospodarz robił to czasem) ciepłą kolację codziennie i co drugi dzień zupę zamiast kawy na śniadanie.</u>
          <u xml:id="u-15.52" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">To nie są demagogiczne okrzyki, ale bardzo codzienne i pospolite rzeczy, nad któremi nie można przechodzić do porządku dziennego, jeżeli się mówi, że odbija się na żołnierzu obecna administracja wojska.</u>
          <u xml:id="u-15.53" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Następnie przez wprowadzenie nowych przepisów przy odbieraniu i biciu bydła podnosi się w niektórych D. O. K. nawet o 50 gramów, a przeciętnie o 20 gramów porcję na żołnierza, nie zmieniając tych ram, jakie były poprzednio ustalone.</u>
          <u xml:id="u-15.54" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Przechodzę do umundurowania. Twierdzę że, w 1923 r. żołnierz miał jeden tylko garnitur i to garnitur bardzo obszarpany, ale zawiadamiam Wysoką Izbę — bo jest to i jej zasługą przez wotowanie budżetu na rok 1924, że z dniem 1 grudnia b. r., co łatwo sprawdzić można, każdy żołnierz ma dwa garnitury sukienne, z jednym płaszczem; jeden odświętny, a jeden do codziennego użytku ze starych naprawianych, ponadto ma do dyspozycji na lato trzeci garnitur drelichowy, ma dwie pary bielizny i dwie pary butów.</u>
          <u xml:id="u-15.55" who="#komentarz">(Głosy: Brawo)</u>
          <u xml:id="u-15.56" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">To zostało dopiero uskutecznione w r. 1924. Być może, że jeszcze spotkamy źle ubranego żołnierza na ulicy dlatego przedewszystkiem, że rekruci dostają najgorsze mundury, bo się z nimi nie umieją obchodzić, a pozatem dlatego, że dowódcy chowają dobre mundury, ażeby na paradach w nich występować, oraz w dnie świąteczne, a być może i to jest przyczyną, za co pociągam ich często do odpowiedzialności, że nie zwracają uwagi na dyscyplinę żołnierską, na umundurowanie żołnierzy i puszczają ich w starych mundurach do miasta.</u>
          <u xml:id="u-15.57" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jestem przekonany, że jeżeli linia konsekwentna i w tej dziedzinie będzie stosowana, to i ta druga część, to jest gospodarka mundurowa, ulegnie racjonalnej poprawie, tylko żeby ją osiągnąć, trzeba niestety czasu.</u>
          <u xml:id="u-15.58" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jeżeli chodzi o stan naszych zapasów mobilizacyjnych, mogę z wielką radością zakomunikować Wysokiej Izbie, że z końcem grudnia nasz plan mobilizacyjny w zakresie umundurowania będzie w całej pełni osiągnięty, przyczem w stosunku do r. 1923 w niektórych resortach, nawet tak drobnych, jak naprzykład spodnie, powiększono o 90 proc, zapasy, które zastałem.</u>
          <u xml:id="u-15.59" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jeżeli się stawia zarzuty i chce się, żeby te zarzuty były poważnie brane, to zdaje się, ze należałoby się zapytywać o te dane nie żołnierza, idącego przez ulicę, tylko zasięgnąć tych informacji u źródła, bo ono jest zawsze do dyspozycji panów. Mógłbym przytoczyć cały szereg innych dat, ale na ten temat będę miał sposobność mówić przed Wysoką Izbą w momencie, kiedy będzie traktowany budżet na 1925 r.</u>
          <u xml:id="u-15.60" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Na tem na razie poprzestanę i pozwolą panowie, że przejdę do drugiej sprawy, dla armii nie mniej, a nawet daleko większej wagi.</u>
          <u xml:id="u-15.61" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Mam na myśli ataki, jakie w niektórych odłamach prasy zostały w ostatnich czasach skierowane pod adresem wojska. Publicznie to stwierdzam, że olbrzymia przewaga prasy poważnej odnosi się do zagadnienia obrony narodowej i do armii narodowej, tak, jak to mieć miejsce powinno i że poważna prasa...</u>
          <u xml:id="u-15.62" who="#komentarz">(Głos: Jaka)</u>
          <u xml:id="u-15.63" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Panie pośle, nie sądzę, żeby to słowo miało pana obrażać.</u>
          <u xml:id="u-15.64" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-15.65" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Otóż śmiem twierdzić, że olbrzymia większość dzienników polskich odnosi się do tych zagadnień tak, jak odnosić się należy specjalnie w naszych warunkach polskich.</u>
          <u xml:id="u-15.66" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W ostatnich jednak czasach armią została zaniepokojona.</u>
          <u xml:id="u-15.67" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Cały szereg raportów, cały szereg żądań, ażeby zezwalać na takie, czy inne posunięcia w obronie honoru korpusu oficerskiego i wojska, a nawet raporty najwybitniejszych generałów z gen. Żeligowskim na czele, raporty sądu generalskiego — wszystko to są objawy, które zmuszają mnie, ażebym na nie z tej trybuny odpowiedział i w ten sposób spełnił swój obowiązek. Stoję bowiem na stanowisku, iż honoru armii bronić powołany jest przedewszystkiem minister spraw wojskowych. Zawiadamiając o tem moich podwładnych i żądając od nich, ażeby osobiście nie reagowali i nie brali tej roli na siebie, ale dalej w skupieniu i powadze oddawali się swoim obowiązkom, niemniej jestem obowiązany do publicznego wystąpienia w tej sprawie. Innej okazji, jak dodatkowy budżet, mieć nie mogę i dlatego darują mi panowie, że w tej chwili zabieram im drogi czas.</u>
          <u xml:id="u-15.68" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Sprawa jest poważna, o czem się panowie przekonają, jeśli przeczytam tylko kilka ustępów.</u>
          <u xml:id="u-15.69" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jak się mówi o oficerach z byłej armii rosyjskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.70" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-15.71" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">„Weszły do niej elementy zdemoralizowane z armii rządów zaborczych, przeważnie z armii rosyjskiej, w wojsku są tam t. zw. katolicy, którzy w Rosji wypierali się polskości. Były wypadki, że dla kariery zmieniano wyznania, np. na kalwińskie i tam przyzwyczajono się do metod postępowania, daleko odbiegających od pojęć honoru oficerskiego i obywatelskiego. Teraz przed bolszewikami uciekli do Polski...”. Mógłbym dalej ten artykuł czytać w tym mniej więcej tonie, pisanym o oficerach b. armii rosyjskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.72" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">A jak się pisze o oficerach z b. armii austriackiej?</u>
          <u xml:id="u-15.73" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-15.74" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">„Gdy to świństwo złośliwie przez nieprzyjaciela podrzucone doczekało się zamiast miotły, zaszczytnych w budowie miejsc, by je dla zabicia obmierzłego zapachu obkadzano, coraz wyżej wypychano, na rękach omal noszono, pięknemi okraszano barwami i dystynkcjami aż do przesady, znudzenia i samozaparcia się budowniczych. Natura rzeczy zwyciężyła rozum i marzenia ludzkie — wzniesione ku słońcu zaszczytów świństwo zachowało swoje właściwości, roztajało i poczęło kapać na głowy swym wywyższycielom, jakby obejmując ich w swoje służby i posiadanie”.</u>
          <u xml:id="u-15.75" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">A jak się pisze o tej grupie, do której mam zaszczyt należeć — mówię o grupie legionowej — której można wszystkiego odmówić, lecz nie można odmówić tego, iżby z przekonania nie ofiarowała swej krwi na rzecz Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-15.76" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-15.77" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">„Karierowiczom i kułakom legionowym jeszcze zamało. Jeszcze ich z tysiąc czeka awansów, jeszcze 2 tysiąc nie zostało wojewodami, starostami, pułkownikami, ministrami, prezesami, jeszcze z tysiąc nie pożeniło się z bogatemi żydówkami, jeszcze z tysiąc niema najwyższych orderów i t. d.”. Nie będę kontynuował tej lektury soczystej, muszę jednak powiedzieć, że nie jest to lektura, z której należałoby się śmiać, jest to objaw, który uderza w samą duszę armii. Obrzuca się błotem, obrzuca się oszczerstwami jednostki, nie szczędząc najstarszych i najzasłużeńszych, obrzuca się błotem całe instytucje, obrzuca się błotem całe grupy oficerów: z jednych robi się pół-Polaków, którzy nie mają prawa do pełni obywatelstwa polskiego, a z drugich nieuków, karierowiczów, robi się zarzut, że i jedni i drudzy na wypadek wojny nie odpowiedzą swemu zadaniu.</u>
          <u xml:id="u-15.78" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Chcę stwierdzić z tej trybuny, że autorytet dowódcy jest autorytetem armii. Jeżeli dowódca jest zły, powinien iść precz i jeżeliby był tolerowany, to za to odpowiada minister spraw wojskowych. Nie wolno pozbawiać dowódcy szacunku żołnierzy i obywateli, bo to równałoby się zrywaniu epoletów, co robiono w armii bolszewickiej. I dla tego jest moim ciężkim i twardym obowiązkiem apelować do panów o pomoc w tej sprawie, i gdyż zaczynamy wchodzić na fałszywa drogę rozrywania szwów i blizn, które dawno się już zabliźniły i dawno już nie istnieją. Korpus oficerów polskich jest jednolity i jednolitym być chce, korpus oficerski nie domaga się czego innego od państwa, jak tylko, żeby mu dano możność pracy. Czy można sobie wyobrazić społeczeństwa zdrowe, które miałoby mu w tem przeszkodzić? Czy inne narody nie byłyby szczęśliwe, że armia stoi zdała od polityki i że pod tym względem 98 proc, oficerów jest zdania, że nie powinni się wtrącać do polityki, że pierwszym tego przykładem jest minister spraw wojskowych, bo fałszem jest to, że ja używam armii jako odskoczni politycznej. Armią jest za wielką rzeczą, ażeby nie wystarczyła do zaspokojenia ambicji nawet wielkiego człowieka, jakim nie jestem. Ci, którzy to mówią, sami w to nie wierzą.</u>
          <u xml:id="u-15.79" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Pomimo, że poleciłem Prokuratorii Wojskowej, ażeby występowała w obronie armii, pomimo, że się odniosłem do ministra sprawiedliwości z prośbą o pomoc w tej sprawie, pomimo, że się odniosłem do ministra spraw wewnętrznych, zdaje sobie jednak sprawę, że jesteśmy bezsilni. Dlatego jest moim obowiązkiem zaapelować do panów, do tej Wysokiej Izby, która stoi na straży bytu narodu, która jest najwyższa emanacją opinii publicznej i wezwać tę Wysoką Izbę do współdziałania w obronie honoru armii, bo armia zbrojna przed wrogiem — w danym wypadku jest bezbronną.</u>
          <u xml:id="u-15.80" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Co do całokształtu spraw, które p. Minister Spraw Wojskowych poruszył, uważam się za nieprzygotowanego i sądzę, że mnóstwo jest innych okazji, w których Sejm o tych rzeczach powinien zdanie swoje wyjawić. Muszę tylko osobiście ubolewać, że słowa, które pół roku temu jako sprawozdawca budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych pozwoliłem sobie wypowiedzieć, kiedy mianowicie zaznaczyłem przed Wysokim Sejmem bardzo daleko posuniętą jednomyślność Komisji Budżetowej w uchwalaniu potrzeb wojska i w zapatrywaniu się na potrzeby wojska, która do pewnego stopnia ułatwiła robotę i pozwoliła przyjąć budżet wojskowy w całości, że widocznie te słowa moje przedwcześnie były użyte, jeżeli w 6 miesięcy potem zarówno p. Poniatowski, jak i p. Minister Spraw Wojskowych roztoczyli obraz zupełnie inny od tego, jaki pół roku temu w Komisji Budżetowej, a faktycznie także w całem społeczeństwie się zarysował. Pozwoliłem sobie wówczas zwrócić uwagę na to, że w porównaniu z dawnemi czasami, w porównaniu ze stosunkiem społeczeństwa do wojska, jaki zarysował się w XVIII i XIX wieku, tj. pewnej nieufności, pewnej niechęci i pewnego fałszu w stosunku do siły obronnej, dzieli nas ogromna przepaść, gdyż obecnie z całą szczerością, z całą otwartością ten stosunek się traktuje i wogóle uważa się wojsko nie za ciało odrębne, lecz za żywą, najistotniejszą część naszego społeczeństwa. Prawdopodobnie obecny stan rzeczy, który wywołał zarówno u p. Poniatowskiego parę cierpkich zdań, jak i u p. Ministra Spraw Wojskowych obronę wojska, jest tylko epizodem chwilowym, i bardzo prędko wrócimy do normalnego stanu, jaki zdawało się już zapanował w Polsce pół roku temu.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#SewerynCzetwertyński">Co do zarzutów, które tu uczyniono p. Ministrowi Spraw Wojskowych, pozwolę sobie zaznaczyć jedno, a mianowicie, że każdy Minister, a przedewszystkiem Minister spraw wojskowych, jak to wyraziłem w swym referacie budżetowym, powinien pracować tak, jak gdyby był stałym ministrem spraw wojskowych w Polsce, nie tak, jak gdyby miał urzędować 3–5 miesięcy, pół roku, rok, lecz tak, jak gdyby miał urzędować lat kilka lub kilkanaście i samemu zbierać owoce swej pracy. Inaczej praca ta specjalnie w Ministerstwie Spraw Wojskowych jest nie do pomyślenia. Ktokolwiekby jako minister spraw wojskowych rządził tak, że już po upływie bardzo krótkiego czasu otrzymałby aplauz tu w Sejmie, naturalnej istoty rzeczy Ministerstwa Spraw Wojskowych nie przeprowadzi, i choć go za to spotkają zarzuty, że nie ma namacalnych dowodów swej pracy i że niema jeszcze różnicy w wojsku, że dajmy na to żołnierz chodzi jeszcze obdarty, że jeszcze niema zmian, to tych zarzutów nie powinien brać bardzo do serca, bo raczej jest to wskazówka, że myśli o dalszej przyszłości, a nie o tem, żeby miał już zbierać laury, na które jeszcze nie zasłużył. Istotnie dobry minister jest ten, który potrafi po paru latach, a może, jak w naszych stosunkach, dopiero w historiografii naszej zapisać ładną kartę o naszej wojskowości. Dlatego też twierdzenie, że pewne rzeczy nieodpowiednie były robione przez mego poprzednika, nie jest słuszne. Przy tych częstych zmianach, jakie następują, jeżeli korpus oficerski jest jednolity, ministrowie powinni oddawać pracę jeden drugiemu; musi być w tej pracy ciągłość. Ponieważ nasze gabinety ministerialne prędzej czy później będą polityczne, a z chwilą zmiany gabinetu ministrowie się zmieniają, w administracji zaś wojskowej musi być ciągłość, niewiadomo, kto będzie zbierał owoce z ziarna, które jego poprzednik posiał.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego też te zarzuty są do pewnego stopnia wyrwane z całości. Co do aprowizacji wojskowej wymieniono kilka szczegółów, a właśnie w tej administracji wojskowej w niektórych dziedzinach, wbrew temu, co p. Poniatowski powiedział, osiągnięto przeciętnie ceny bardzo niskie. Przeciętna cena na żyto i owies w roku bieżącym nie dochodzi 16 zł, wynosi 15 z czemś; gdy obecnie cena żyta i owsa wynosi 22. Jest to dowód dobrej gospodarki. Natomiast jeżeli się przyjrzymy bliżej np. gospodarce węglowej, to przekonamy się, że tam się dzieje odwrotnie; gospodarka węglowa na rok bieżący wykazała podniesienie wydatków o 200%. Musielibyśmy więc tamtego szefa departamentu pochwalić, w drugim wypadku szefa departamentu zganić. W rzeczywistości w jednym i drugim wypadku jest to ta sama osoba. A więc jest to dowód, że trzeba objąć całość i dowieść Wysokiemu Sejmowi, że obok ładnych stron są ciemne, że w pewnych rzeczach poszło dobrze, a w innych rzeczach jeszcze szwankuje. Tak samo co do tego, co p. Minister Spraw Wojskowych był łaskaw tu powiedzieć w sprawie zakupów, że żołnierz lepiej wygląda, że zapasy żywności są takie, jakich rok temu i parę miesięcy temu nie było, muszę tu powiedzieć, że jest to zasługa ministra finansów, a nie ministra spraw wojskowych. Każdy minister, który dostanie odpowiednią ilość pieniędzy, potrafi ich użyć odpowiednio i porobić odpowiednie zakupy. Ten sam zapas żywności istniał półtora roku temu, ale wojsko nie dostało w końcu r. 1923 kredytów i musiało zjeść zapasy, jakie w wojsku były i rok 1924 zaczął się od pustek w magazynach żywnościowych. Ale jeżeli mamy kogo chwalić, to w tym razie musimy pochwalić ministra finansów, bo on dostarczył pieniędzy i można było porobić te zapasy. Jak jest zapas pieniędzy, to łatwo można postarać się w odpowiednim czasie o zmagazynowanie żywności, natomiast jak brak pieniędzy na zakup żywności, to musi się korzystać z tych magazynów.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#SewerynCzetwertyński">Co do koni, którą to sprawę poruszył p. Poniatowski, to sprawa ta była przezemnie wyjaśniona na komisji. Koni, które są zapisane dla. wojska jako rezerwa, t. zn. te, które mogą być przez wojsko użyte na wypadek mobilizacji, jest tylko 15% tej ilości, jaka była przed wojnę; tej ilości jaka była przed wojnę, nie posiadamy. Z najmocniejszem przekonaniem mogę powiedzieć, że tych 8000 koni w kraju niema. Dlatego na Komisji Budżetowej w roku zeszłym przekonałem członków komisji o potrzebie zakupu za granicę, dlatego że cena za granicę nie była wyższą, niż w kraju. Jeżeliby cena na rok 1925 była wyższa, to to zmieni postać rzeczy i należałoby się zastanowić, czy tak drogie konie należy kupować. Z koniunktury, jaka była w roku bieżącym, należało korzystać, a konie te nie były, jak to p. Poniatowski mówił, końmi krajowemi, sprowadzonemi z zagranicy, dlatego że były sprowadzane z Anglii z papierami morzem.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(P. Poniatowski: Najwięcej z Węgier).</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#SewerynCzetwertyński">Węgierskie też były z atestatami, a one tak się różnię wyglądem i zewnętrznym kształtem od naszych krajowych koni, że chyba może były jakieś wyjątki, ale na ogół były to konie tamtejsze. Może było kilka, to może się zdarzyć, ale żeby to było na porządku dziennym, o tem śmiem wątpić.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#SewerynCzetwertyński">Co do lotnictwa, to rzeczy stoję obecnie tak jak rok temu i pół roku temu. Wojsko wcale nie było zachwycone fabrykę Plage i Leśkiewicz. Na komisji wspominano, że ma ona wielkie braki i zwracano uwagę w tej samej formie, jak obecnie to zostało zrobione. To było na Komisji Budżetowej i pozwolę sobie wyjaśnić, że nie są to wady konstrukcyjne, że nie jest to wina inżynierów, którzy nie umieją budować, tylko brak środków pieniężnych nie pozwala na zaopatrzenie fabryki w materiały surowe tak dobre i suche, jak tego konstrukcja aparatów wymaga. Następnie budowa aparatu lotniczego jest drobiazgiem wobec silnika i póki sprawa silników nie będzie u nas rozwiązana, póki będziemy mieli aparaty krajowe z silnikami włoskiemi, to fabrykacja będzie zawsze utykała. Motory są włoskie. Brak środków obrotowych, który wszędzie daje się we znaki naszym fabrykom, doprowadza do tego, że materiał użyty do fabrykacji, nie jest tej wartości, suchości i doskonałości, jak być powinien, ale to już nie tyle wina Ministerstwa Spraw Wojskowych, ile zasadniczy błąd tkwiący w każdej gałęzi naszej fabrykacji. Wszystko robimy drożej od zagranicy, o tyle drożej, że faktycznie na przyszły rok wypadnie się zastanowić, czy nie trzeba będzie zrzucić pychy z serca i kupować zagranicę rzeczy lepsze i tańsze.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(P. Michalak: Zamiast tramwajów kupić aeroplany)</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#SewerynCzetwertyński">To przecież nie wojsko kupuje, tylko miasto Warszawa.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż z tych wszystkich względów, a biorąc pod uwagę tylko te rzeczowe argumenty, które p. pos. Poniatowski przytoczył, uważam, że jego wniosek o skreślenie 100 złotych jest nieuzasadniony i dlatego proszę, ażeby Wysoki Sejm nie przyjął tego wniosku i uchwalił budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych w tej wysokości, jak to Komisja Budżetowa Panom przedstawiła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StanisławOsiecki">Wpłynął wniosek o przerwanie rozprawy. Proszę Posłów, którzy są za tem, aby wstali. Stoi większość, rozprawa przerwana.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#StanisławOsiecki">W sprawie osobistej ma głos p. Wędziagolski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#BronisławWędziagolski">Wysoki Sejmie! P. Minister Spraw Wojskowych w swem przemówieniu użył takiego zwrotu pod adresem moim: Proszę Panów, nie chcę także mówić o zachowaniu się... bo po głosie poznaję pułkownika Wędziagolskiego... nie chcę nic mówić o jego stosunku do żołnierzy na froncie, ale mógłbym także wiele powiedzieć”</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#BronisławWędziagolski">To powiedzenie muszę sprostować. Przybyłem z Francji z armią gen. Hallera i zostałem wyznaczony do 2 dywizji litewsko-białoruskiej, gdzie objąłem pułk, który w 90% był złożony z ochotników z ziem wschodnich, z moich ziomków, pochodzących z tego powiatu, z którego pochodzę i ja, z ziemi wileńskiej. Jeżeli dziś jestem w tym Sejmie, to zawdzięczam to temu, że ci byli żołnierze, pamiętając, kim ja byłem dla nich w wojsku, przy wyborach rzucili swoje głosy na mnie. Żadnych zarzutów pod tym względem p. Minister Sikorski postawić mi nie może. Spełniałem w wojsku święcie to, co mi rozkazywali moi zwierzchnicy. Jeżeli moje zachowanie się było nieodpowiednie, to tylko dlatego, że miałem widocznie nieodpowiednich zwierzchników, a jednym z takich zwierzchników w armii był p. gen. Sikorski.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#StanisławOsiecki">Sprawozdanie nad preliminarzem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z powodu nieobecności referenta odkładam do następnego posiedzenia. Przystępujemy do obrad nad Budżetem Ministerstwa Skarbu. Głos ma sprawozdawca p. Łypacewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WacławŁypacewicz">Wysoki Sejmie! W budżecie Ministerstwa Skarbu Rząd wystąpił o przyznanie dodatkowych kredytów w dwóch działach: w dziale 4, emerytury i zaopatrzenia, o sumę 8.000.000 zł na pensje kawalerów orderu Virtuti Militari; w dziale 5, ogólny zarząd skarbowy, o 8.342.900 zł na organizację monopolu spirytusowego. Kredyt na pensje dla kawalerów orderu Virtuti Militari uzasadniony jest ustawę z dnia 1 sierpnia 1919 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 67 (poz. 409); jest to wykonanie rezolucji sejmu z lipca 1924 r., wzywającej Rząd do wypłacenia kawalerom Virtuti Militari pensji, należnej im ustawowo za rok bieżący, i uregulowania zaległych pensji w obligacjach państwowych. Potrzebna na to suma wynosi według uchwały Komisji 4.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#WacławŁypacewicz">W dziale 5 preliminowaną kwotę 8.342.900 zł zwiększono o 300.000, przyczem w kwocie tej figuruje kwota wydatków nadzwyczajnych 776 000 zł na kupno domu i na nadbudowę dwóch pięter, reszta przeznaczona jest na urządzenie laboratorium i na wydatki administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#WacławŁypacewicz">Suma ogólna wydatków dodatkowych Ministerstwa Skarbu według uchwały komisji wynosi zatem 12.642.900 zł, z czego na wydatki zwyczajne przypada 11.866.900 zł, a na nadzwyczajne 776.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#WacławŁypacewicz">W imieniu Komisji Budżetowej proszę Wysoką Izbę o zatwierdzenie kredytu zgodnie z uchwałą tej komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Pluciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#LeonPluciński">Wysoka Izbo! W związku z budżetem Ministerstwa Skarbu chciałbym poruszyć kilka kwestii dotyczących naszego gospodarstwa krajowego, dotyczących przesilenia, w którem obecnie kraj się znajduje. Szczególnie rolnictwo dotknięte jest obecnem przesileniem gospodarczem, dotknięte jest brakiem kapitału obrotowego. Nie chciałbym przy tej sposobności zwalać winy na płacenie podatków, jakoteż na politykę Banku Polskiego, dlatego, że uważam, że te dwa przejawy są koniecznościami państwowemi i musimy się z niemi pogodzić i liczyć. Należy jednak zbadać, czy wyłącznie te dwie konieczności państwowe przyczyniają się do trudnego położenia i tego kryzysu, w którym znajduje się całe gospodarstwo krajowe, a specjalnie rolnictwo. Brak gotówki, brak kapitału obrotowego, który obecnie mamy, polega na innych także przyczynach. Pamiętać trzeba, że rolnicy, tak mali, jak i wielcy, nie mogli wskutek dewaluacji porobić jakichkolwiek rezerw i oszczędności na obecny czas krytyczny. I dziś przedsiębiorstwa nasze są w tak trudnem położeniu, że zastanawiać się muszą, czy wogóle będą mogły podtrzymać egzystencję swoją do nowych żniw, czy też nie będą musiały wyprzedać wszystkiego, co do podtrzymania gospodarstwa jest potrzebne. A wtenczas zachwiane są nie tylko sprzęty roku przyszłego, lecz także budżet państwowy i czynny bilans handlowy.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#LeonPluciński">Należy zawczasu poznać to zło i szukać sposobu, jakby można je usunąć, nie zmniejszając podatków i nie zwiększając także liczby znaków obiegowych. I oto jedynem rozwiązaniem, jak się wydaje w obecnej chwili, jest postaranie się o odpowiednie kredyty dla rolnictwa. Sprawa kredytu dla rolnictwa rozstrzyga o jego istnieniu, o jego przetrzymaniu. Te kredyty, które dzisiaj rolnictwo ma do dyspozycji, po pierwsze są nikłe, a słyszę, że w wielu okolicach Państwa rolnictwo wogóle nie ma kredytów, tam zaś gdzie jeszcze w pewnej mierze może je uzyskać, kredyt ten jest nadzwyczaj drogi, kosztuje nie mniej, jak 2% miesięcznie, a dochodzi podobno na prowincji do 8% w stosunku miesięcznym. I tu pamiętać trzeba, że drogość tego kredytu nie pozostaje w żadnym stosunku do renty ziemi, która nigdy nie obracała się wyżej, jak około 4% wartości w stosunku rocznym. To też jeżeli o takim kredycie dziś mowa, jeżeli rolnictwo dla podtrzymania swej egzystencji korzysta z tego rodzaju kredytu, to tylko w tej myśli, żeby przetrwać jakiś szereg miesięcy mimo obciążenia ziemi na lat dziesiątki. Jest to lepsze wyjście, niż zmniejszyć produkcję lub jej zaprzestać. Z punktu widzenia państwowego bezwzględnie musimy wymagać od naszych rolników, aby mimo wszystkie trudności przetrwali ten kryzys i dotrwali do nowych żniw, które nie powinne z winy rolnika przynajmniej ucierpieć. Trzeba liczyć się z tem, że są to rzeczy natury przejściowej i jeżeli nie wystaramy się o zdrowy i długoterminowy kredyt dla rolnictwa, to nie wierzę, żeby nasz budżet państwowy nie załamał się w przyszłym roku. Dlatego należy zastanowić się nad środkami i sposobami, które prowadzą do kredytu długoterminowego.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#LeonPluciński">Sprawa kredytu długoterminowego rozważana była po raz pierwszy w rolnictwie 100 lat temu i dziś mniej więcej pod względem kredytowym znajdujemy się na tym samym punkcie. Wtenczas powołano instytucję kredytu długoterminowego, która przez wydawanie listów zastawnych nisko procentowych a amortyzujących się przez lat dziesiątki, uzdrawiała stosunki i umożliwiła rolnictwu w drugiej połowie XIX wieku podniesienie wydajności. Obecnie instytucje kredytu długoterminowego, Bank Rolny a także towarzystwa ziemskie kredytowe są w stanie wydać odpowiednie listy zastawne już nie niskoprocentowe, lecz z tak wysoką stopą procentową, żeby te listy nie tylko znalazły nabywców w kraju, lecz żeby przedewszystkiem znalazły chętnych nabywców zagranicą. Możliwość ta istnieje. Dla nominalnej wartości takich listów stopa procentowa prawdopodobnie nie mogłaby być niższa jak 8% co stanowiłoby dla płatnika opłatę jakich 10–12% do efektywnej gotówki, jaką rolnik mógłby odebrać, a już tego rodzaju kredyt byłby znaczną poprawą dzisiejszych stosunków. Jednakże dla otwarcia drogi do tego rodzaju kredytu dziś są jeszcze najrozmaitsze przeszkody i zadaniem naszem jest te przeszkody usunąć. Zwracam tu przedewszystkiem uwagę na kwestię uregulowania naszych hipotek przedwojennych i z czasów późniejszych. Podstawą dla uregulowania tych hipotek jest rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 maja, które określa, w jaki sposób mają być hipoteki uregulowane. Wniosek, który wpłynął niedawno w tej Wysokiej Izbie, a który zdąża do tego, żeby to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej zostało zmienione, przedewszystkiem utrudni w wysokim stopniu załatwienie sprawy kredytowej. Wniosek ten zmierza do tego, żeby stawki oprocentowania, ustalone w tem rozporządzeniu, zostały zmienione. Nie jest tu miejsce i chwila na to, żebym co do meritum tej sprawy głos zabierał, chciałbym jednak nadmienić w związku z kredytem dla rolnictwa, że zmiana wartości nieruchomości, jaka zaszła od maja tego roku do dnia dzisiejszego, już sama okazuje, że jeżeli ówczesna waloryzacja była słuszna, to teraz normalna raczej jest za wysoka, niż za niska dlatego pod tym kątem widzenia należałoby rozpatrywać rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej. Jednak ze względu na wielki pośpiech i potrzebę odpowiedniego kredytu dla naszego gospodarstwa krajowego, należy zaniechać wszelkich zmian tego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej i nie utrudniać tem samem jeszcze dalej położenia gospodarczego naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(Głos: Chcieliśmy tego, co ma województwo łódzkie)</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#LeonPluciński">Województwo łódzkie jest w zupełnie innych warunkach, niż te województwa, które należę do innej strefy waloryzacyjnej. Będzie sposobność w Komisji Prawniczej i Skarbowej, a może i na plenum tę sprawę omówić. Chciałbym zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że wniosek ten utrudni naszą sprawę kredytową i może odbić się ujemnie na dalszym rozwoju położenia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#LeonPluciński">Drugą sprawę jeszcze chciałbym poruszyć, mianowicie przeciwstawić się tezie, która została wygłoszona niedawno z tego miejsca, jakoby kryzys, który przechodzi rolnictwo, mógł się przyczynić do łatwiejszego zrealizowania reformy na polu polityki agrarnej Zdaje mi się, że ten pogląd jest najzupełniej fałszywy i że przeciwnie tego rodzaju kryzys w naszem życiu gospodarczem może tylko szkodliwie oddziałać na wszelki postęp i także na zrealizowanie reform agrarnych łącznie z parcelacja. Parcelacja jest uznana w Polsce nie tylko za pożądaną, ale i za konieczną. Niema najmniejszego powodu, żeby dla przeprowadzenia parcelacji narażać podstawy praworządności Państwa, które opiera się na poszanowaniu własności prywatnej. Sprawa ta ma refleks bezpośredni na staranie się o kredyty, o ile mamy ubiegać się o te kredyty za granicą.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#LeonPluciński">Dlatego te dwa warunki wysuwam, aby pod tym względem wyświetlić położenie, że jeżeli chcemy ożywić wytwórczość w kraju i przetrwać kryzys bez szkody dla Państwa, musimy te dwie główne podstawy odpowiednio ustabilizować. Nie wątpię, że to jest możliwe z największym pożytkiem dla Państwa. Jak na początku powiedziałem, nie chciałbym przy tej sposobności poddawać krytyce naszych podatków. Proszę Panów, podatki płacić musimy i tylko na płaceniu podatków może się opierać siła Państwa. Ale chciałbym tu podkreślić, że Państwo nie ma tylko interesu, aby pobierać wysokie sumy podatku, ale ma największy interes w tem, aby posiadało największą ilość podatników. Sądzę, że przy konsolidacji naszych stosunków będzie można podciągnąć do płacenia podatków znacznie szersze sfery, niż to się dzieje dotychczas, mianowicie te sfery, które mają odpowiedni dochód, odpowiedni zarobek, przekraczający konieczne utrzymanie rodzin. Pod tym względem może nastąpić znaczna reforma w pobieraniu naszych podatków.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#LeonPluciński">Proszę Panów, przechodząc do kwestii, głównie przezemnie poruszanej, do kredytów, upatruję w akcji kredytowej zapewnienie dla naszego budżetu państwowego i utrzymanie go w równowadze nie tylko na okres bieżący, ale także na rok następny. Nie wątpię, że tak Wysoka Izba, jak i Rząd i jego organy, które akcję tę mają przeprowadzać, będą popierały ją na każdym kroku.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Byrka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WładysławByrka">Wysoki Sejmie! Przedłożenie rządowe zostało wniesione w dn. 21 października. Od tego czasu polityczna sytuacja o tyle się zmieniła, że mamy do czynienia z Rządem zrekonstruowanym,...</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Głos: Którego niema.)</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#WładysławByrka">... z Rządem, który dotychczas nie miał sposobności przedstawić się Sejmowi, względnie, jeżeli miał sposobność, to z tej sposobności nie skorzystał. Jeśli Panowie rzucą okiem na te ławy ministerialne, to znajdą potwierdzenie tego, co przed chwilą powiedziałem.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#komentarz">(Głos: Nawet podsekretarzy stanu już niema)</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#WładysławByrka">Czasem na tych ławach siedzi jakiś starszy referent, czasem jakiś podpułkownik, dziś konstatuję — i tego niema. Stwierdzam, że tylko Minister Spraw Wojskowych jest zastąpiony w Sejmie przez swego zastępcę. Tembardziej koniecznem byłoby takie przedstawienie się rządu w wypadku, gdyby sobie rząd z Sejmu coś robił. Rząd jednak widocznie sobie nic nie robi, skoro nawet nie tylko dawni ministrowie, którzy przed rekonstrukcją siedzieli w rządzić; nie są obecni, ale nawet ci nowi, od których chcielibyśmy się coś dowiedzieć o ich programie. Bo zostać ministrem, to jeszcze zamało, to jeszcze nie jest program ministerialny, to może być program partyjny, osobisty, ale nigdy program ministerialny.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#WładysławByrka">Drugim powodem, dla którego byłoby bardzo wskazanem poznać program tych panów ministrów, jest specjalnie osoba, jak to wiemy z prasy zbliżonej do Rządu, p. wicepremiera, który jest zamianowany tylko ministrem. Otóż p. wicepremier ma zastępować premiera wtedy, kiedy premier nie ma czasu.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Widocznie jest zamało. Trzeba jeszcze jednego)</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#WładysławByrka">Jak Panowie z tych ław widzą, widocznie to jest zamało, więc należałoby jeszcze i na ten wypadek zapobiec, kiedy obaj nie mają czasu.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Kauzika też niema)</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#WładysławByrka">Byłoby to też tembardziej wskazane, że Konstytucja nasza ministra bez teki nie zna.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#komentarz">(P. Taraszkiewicz::Kiedy chodzi o prawicę)</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#WładysławByrka">Właśnie na to chcę zareagować i jestem panu bardzo wdzięczny za tę uwagę. Były już takie wypadki, że byli wicepremierowie mianowicie wtedy, kiedy stworzono gabinet koalicyjny w starym Sejmie. Wówczas cały Sejm był odpowiedzialny za czynności tych ministrów. Był wicepremier w gabinecie Witosa, gdzie ówczesna większość sejmowa za tego wicepremiera ponosiła odpowiedzialność. Ale kto ponosi odpowiedzialność za obecnego wicepremiera, to tego ani w Monitorze, ani w Expressie Porannym, ani w innych gazetach nie czytaliśmy.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(Oklaski, wesołość. Głos. Grabski jest odpowiedzialny.)</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#WładysławByrka">Wreszcie jest i jeszcze jeden powód i jest rzeczą bardzo ważną, ażebyśmy znali zakres działania tego wicepremiera. Ponieważ Minister Skarbu dziś ze względu na szerokie kompetencje swoje, zawarte w pełnomocnictwach, ze względu na preponderancję własną w stosunku do wszystkich ministrów, jest właściwie ministrem wszystkich resortów, to stąd rezerwuję sobie tytuł zainterpelowania o osobę p. wicepremiera Tugutta. Kwestia odpowiedzialności przestaje być teorią, bo zaczynają się już wnioski zjawiać o pociąganie ministrów do odpowiedzialności. Ta kwestia odpowiedzialności nie może zostać całkiem w zawieszeniu, a staje się iluzją, gdy nie wiemy, co ten minister właściwie ma robić w gabinecie.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#WładysławByrka">Przechodząc do formalnej strony samego budżetu, chciałbym zwrócić się do Rządu z zapytaniem...</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(Głos: Gdzie ten Rząd?)</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#WładysławByrka">...czy to jest ostatni budżet dodatkowy, czytaliśmy już bowiem w organach półurzędowych Rządu, że może jeszcze dodatkowy jakiś budżet przyjdzie, może jeden, a może dwa i że Rada Ministrów się dopiero nad tem zastanowi. Rząd widocznie traktuje przedłożenia o dodatkowych kredytach, jako formalność dlatego, że przynajmniej 3/4, jeżeli nie 4/5 tych kredytów już wydano. Ale chcę być sprawiedliwym wobec Rządu i to już bowiem jest duży postęp, że jeszcze przed ukończeniem okresu budżetowego przyszedł z żądaniem dodatkowych kredytów. To mu należy przyznać, ale z tego jeszcze nie wynika, żeby można to traktować zupełnie jako formalność tak, jak Rząd tego, zdaje się, chce. Dodatkowe przedłożenie zawiera cały szereg kredytów, o których konieczności było już wiadomo w czasie, kiedyśmy debatowali nad budżetem na r. 1924, naprzykład kiedy chodzi o rozbudowanie Gdańska, o Westerplatte. Budżet został uchwalony w lipcu, można było do normalnego budżetu te wydatki już wtedy wstawić i t. d.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#komentarz">(P. Diamand, Ale są praktyczne względy)</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#WładysławByrka">Ja mam tylko 15 minut czasu, więc nie mogę do spółki przyjąć nikogo, nawet Pana.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#WładysławByrka">Jeżeli mam mówić o stosunkach, które są podstawą tego dodatkowego przedłożenia, to zdaje się, że możemy całkiem śmiało skonstantować stały postęp dezorganizacji administracji państwowej prawie we wszystkich dziedzinach. Nie można dość obszernie o tej sprawić mówić, właśnie ze względu na krótkość czasu, ale możeby tak w kilku słowach to można scharakteryzować. Rząd nie ma żadnej polityki administracyjnej, idącej w jakimś kierunku, wszystko idzie zygzakiem. Niech Panowie spojrzą na kresy, co się dzieje. Są bataliony celne, później zamienia się bataliony celne na policję, później usuwa się policję, znowu się wprowadza korpus ochrony pogranicza, znowu jest wojsko, a więc znowu są bataliony celne, tylko o zmienionej nazwie. Jeżeli Panowie myślą, że sama zmiana nazwy tu coś znaczy, to mogą być w bardzo grubym błędzie.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#komentarz">(Głos: Ale to jest błąd, wynikający z programu piastowego.)</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#WładysławByrka">Następnie w administracji Rząd nie troszczy się zupełnie o ustawy i ustawy te sobie zupełnie lekceważy. Maleńki przykładzik: Jest ustawa o daninie lasowej. Miało wpłynąć na podstawie tej ustawy 7 milionów według budżetu, zdaje się, że to jest jedna z nielicznych pozycji, która dobrze była preliminowana, ale ona nie została użyta na odbudowę kraju. W każdym razie to stanowi dowód, że Rząd nie robi sobie wiele ani z budżetu ani z ustawy, chociaż w ustawie użycie tego wpływu jest wyraźnie określone. Ten sam chaos, proszę Panów, jest w administracji skarbowej i wzmaga się z dnia na dzień. Byliśmy niedawno świadkami, bo jest taka sytuacja, że i poseł może być czasem świadkiem, nie tylko Rząd, mianowicie wtedy, kiedy chodzi a ważne rzeczy — w Komisji Skarbowej, że referent ustawy o podatkach autonomicznych znalazł niedużo, tylko 7 albo 6 wypadków, w których Rząd zupełnie nie troszczył się o istniejące ustawy.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#WładysławByrka">Ustawa mówi tak, a Rząd całkiem inaczej. wydaje rozporządzenia wykonawcze, które nie tylko z ustawą się nie zgadzają, które wychodzą poza ustawę, które są preter legem, ale wprost sprzeciwiają się jej, są kontra legem, w tych wypadkach, w których zdawałoby się ustawodawca expressis verbis i cyfrowo sprawę załatwia.</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#WładysławByrka">W ten sposób wygląda także i ta administracja, jeżeli chodzi o nadzór nad wykonywaniem ustaw, ściąganie podatków i t. d. Rząd powiada i p. Premier się kilkakrotnie na to powoływał: mamy inspektorów, którzy są we władzy centralnej i ci śledzą, pilnują wszystkich, uważają, żeby ustawa była wykonywana. I cóż się dzieje? Jeżeli ktoś wpływowy pożali się w Ministerstwie Skarbu, że mu źle podatek wymierzono, jedzie inspektor na miejsce do powiatu i z pominięciem dyrektora izby skarbowej wydaje zarządzenia, o których ten dyrektor eks post się dowiaduje. Tak się postępuje w sprawach personalnych i rzeczowych, tak się postępuje w sprawach podatkowych. Natomiast Rząd wydał statystykę, która ma wykazywać, ile podatku jest wymierzonego w każdem województwie i w każdym powiecie. Na podstawie tej statystyki urzędników się przenosi, forytuje i zwalnia ze służby państwowej. Co jest warta statystyka, która powiada, ile podatku wyznaczono w każdym okręgu? Sam Minister Skarbu powiedział, że 70% w najlepszym wypadku, a w regule 80 a nawet 90% wymiarów jest zaczepionych w drodze rekursu; tu można przecież łatwo dojść do wniosku, że urzędnik, który chce awansować, winien więcej dbać o statystykę przypisu niż o ustawę. Na co jest ta statystyka? P. Premier cytował kilka dat z tej statystyki i na biedny powiat małopolski Pilzno wskazywał jako na powiat, który najbardziej się buntuje przeciw jego rozporządzeniom. P. Premier powiedział, że ten powiat płaci zaledwie 23 złote podatku obrotowego na jednego podatnika, kiedy tymczasem są w poznańskiem powiaty, gdzie ten podatek wynosi 100, 140 i 200.</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#komentarz">(Głos: Ale powiaty w poznańskiem nie reklamowały. P, Dubanowicz, Ale teraz niestety się dowiedziały i będą reklamowały)</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#WładysławByrka">Jaki cel ma ta statystyka, jeżeli uwzględnimy, że pow. pilzneński — tu mam wypisane dane ze statystyki — posiada 47.000 mieszkańców, a wszystkie jego przemysły należą do najniższych klas podatkowych, albowiem dopiero od V kategorii zaczyna się podatek przemysłowy, a handlowy od II kategorii, a w II kategorii jest tylko 10 podatników, mianowicie 10 szynkarzy żydów. To ma być powiat, który Ministerstwo Skarbu w swoich statystykach stawia zaraz koło Łodzi albo innego miasta przemysłowego. Jaki ma być cel tego? Nie chcę wywoływać jakichś duchów przeszłości, ale znaną jest nam zasada divide et impera. Tu się ma jednego przeciwko drugiemu wygrać, ażeby wskazać: widzicie, jak stoimy. Tu się ma urzędnikom pokazać: widzicie, w tym powiecie tyle się wymierzyło podatku, a dalej się mówi: naturalnie są powiaty w Małopolsce, do których dopłaca Państwo i t. d.</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#WładysławByrka">Tyle w kwestii statystyki i polityki podatkowej. A teraz jak wygląda polityka gospodarcza. Także o tem kilka zdań można powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#komentarz">(Głos: Niema jej.)</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#WładysławByrka">Jest, jeżeli jest Bank Gospodarstwa. Należałoby przypuścić, że i bez tego powinna być. Co to jest Bank Gospodarstwa, miałem sposobność już raz się zająć tą instytucją. Jest to młoda instytucja. Jest to młoda instytucja, która powstała z likwidacji trzech innych instytucji. wydano tę młodą instytucję za starego człowieka. Ta młoda instytucja naturalnie dawniejszych związków nie może zapomnieć, a stary człowiek jest zazdrosny i wszystkie więzły, które ją łączą z przeszłością, bezlitośnie rozrywa. W Krakowie istnieje Aprowizacja miast, zakład, który panom z Małopolski jest znany. Nie jest obliczony na zyski, nie kosztuje nikogo ani feniga, a dwóm tysiącom urzędników sprzedaje materiały na ubranie na kredyt od kilku lat. Ponieważ właśnie to jest ten dawny związek, zazdrosny mąż ogłasza: zlikwidować Aprowizację miast. Dziś ten zakład jest bardzo potrzebny w czasie, gdy jest wielkiem pytaniem, czy będzie możliwe kryzys gospodarczy istotnie przetrzymać bez sprowadzania zapasów z zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#WładysławByrka">Tak wygląda ta instytucja, która ma się zajmować polityką gospodarczą. Proszę Panów, gdybym był Bankiem Polskim, to musiałbym zrobić wielkie zastrzeżenia przeciwko Bankowi Gospodarstwa. Jeżeli Bank Polski ma obowiązek utrzymać walutę polską i przedewszystkiem regulować obieg pieniężny w państwie i stopę dyskontową, to wynika z tego, że on musi być jedyny, który te rzeczy może regulować i robić. Tymczasem co się dzieje? Rząd przekazuje Bankowi Gospodarstwa duże zapasy swej gotówki np. z pożyczki włoskiej, następnie każę swoim przedsiębiorstwom kolejowym lokować pieniądze w Banku Gospodarstwa. Bank Gospodarstwa płaci 6%, a może nawet 9%, a sam bierze 24%! Proszę Panów, cui bono, jaki jest cel tego, czy jest celem Państwa, jako takiego, uprawiać interesy bankowe, czy Państwo jest na to, aby korzystać w ten sposób ze swoich sum obrotowych? Dlaczego Państwo nie zwraca się do swego naturalnego bankiera, którym jest Bank Polski, który powinien trzymać rękę na tem i który powinien być powołany do regulowania tych spraw. Jeżeli dziś przypadkowo, ze względu na skład osobisty nie wynikają konflikty, to to wcale rzeczy nie zmienia, bo nie zawsze mogą być te same osoby na kierowniczych stanowiskach w Państwie, w Banku Gospodarstwa i w Banku Polskim. Tyle by można powiedzieć o polityce gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#WładysławByrka">O stosunku Rządu do Sejmu, jeżeli p. Marszałek pozwoli, tylko jeszcze kilka słów powiem. Rząd nie tylko plenum Sejmu, ale i komisje w wysokim stopniu lekceważy. Byłem na posiedzeniu Komisji Budżetowej i mało co, a komisja byłaby zmajorozowana przez zastępców Rządu. Było ich 20, no może 18. Na cztery czy pięć pytań z dziedziny pewnego resortu skierowanych do Rządu nikt nie mógł dać odpowiedzi. Przecież to wskazuje, jak mało serio te sprawy są traktowane. Bo to, że p. Minister Skarbu przysyła jednego ze znanych szefów departamentu, który raz pod jednym filarem, drugi raz pod drugim filarem w kuluarach prowadzi z posłami konferencje, to nie jest kontaktem z Sejmem.</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#WładysławByrka">Wreszcie wyłania się kwestia zaufania i skutki, z tego wynikające. Muszę o tem kilka słów powiedzieć ze względu na to, że p. Premier w swojem przemówieniu z dn. 7 listopada zastosował pośrednią metodę uchwalania zaufania. Mówił p. Premier: „Pomimo wszystko istnieją cztery sprawy, które nas łączą: waluta, budżet, sprawy gospodarcze i drożyzna. Bo gdybym wiedział, że Panowie, że Sejm chce spadku waluty, gdybym wiedział, że Panowie chcą, żeby budżet nie był zrównoważony, dalej gdybym wiedział, iż Panowie chcą, by drożyzna wzrastała, gdybym wiedział, że Panowie chcą, ażeby nasza wytwórczość krajowa została złamana, to musiałbym się zastanowić, czy mogę być dalej Ministrem Skarbu”.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#WładysławByrka">Przeciw takiemu pośredniemu dedukowaniu zaufania dla Rządu musimy się jaknajbardziej zastrzec.</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#WładysławByrka">My głosujemy za budżetem i za wnioskami Komisji Budżetowej odnośnie do budżetu dodatkowego, jednak prosimy bardzo, żeby p. Premier zaniechał tej dedukcji i nie uważał tego za zaufanie, bo budżet dajemy Państwu i koniecznościom państwowym.</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Hellman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#StHellman">Wysoki Sejmie! Przed chwilą b. wiceminister Skarbu p. poseł Byrka zwracał się do opróżnionych ław rządowych z ubolewaniem, że Rząd nie ponosi tych konsekwencji, jakie ponosi w obecnym czasie życie gospodarcze całego kraju.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#StHellman">Czy i Sejm również nie ponosi odpowiedzialności za niektórych panów rządzących? Ja powiadam, proszę Wysokiej Izby, jeżeli jest ktoś, kto ponosi odpowiedzialność za wszystkie czyny i za wszystkie eksperymenty, czynione na żywym organizmie tego społeczeństwa, to całe społeczeństwo polskie ponosi odpowiedzialność za to wszystko, co się tu dzieje w tej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#StHellman">Proszę Państwa, wy tego nie lekceważcie dlatego, że nadchodzą chwile takie, gdzie naprawdę wszyscy powinni uważnie się zastanowić nad tem, jak mamy wyjść z obecnego położenie.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#StHellman">Jeżeli uzdrowiliśmy walutę, to zachwiała się równowaga ekonomiczna w kraju. Nie będę się rozwodził nad całokształtem gospodarczej polityki w całej Polsce. Chcę tylko zobrazować życie gospodarcze i ekonomiczne w naszym kraju, na ziemiach wschodnich. Na tej rubieży Rzeczypospolitej Polskiej dzieje się wprost krzywda, krzywda nie do opisania. Bo jeżeli wspaniałomyślnie odracza się podatek majątkowy i inne wielkim panom Zamojskim, Potockim i innym, a wielkiemu przemysłowi szczodrą ręką sypią milionowe olbrzymie sumy, to temu rolnikowi nieszczęśliwemu, siedzącemu na paru morgach gospodarstwa ostatnią nędzną krowinę, która jest jedyną karmicielką rodziny, sekwestrator wyprowadza i wystawia na sprzedaż. Tam jest nędza ogólna dzięki temu, że produkty rolne spadły do takiej ceny, że już niema legendarnych słów, iż chłop sprzeda parę osławionych jaj, co to niektóre stronnictwa na eksport do Anglii wywoziły, i płaci tem całkowite podatki. Teraz i konia sprzedać mało, aby uiścić się z podatków. Podatki tam rozłożone są nierównomiernie, z pominięciem wielkich przemysłowców, a to dlatego, że p. dyrektor izby skarbowej, jakim i jest p. Małecki — szkoda, że tutaj niema przedstawiciela Ministra Skarbu, niechby zechciał zobaczyć, jaki tam ma aparat skarbowy w Wilnie, gdzie siedzi na czele dyrektor p. Małecki — sprawuje jednocześnie urząd prezesa rady nadzorczej w Banku Rolniczo-Przemysłowym. I jakże taki dyrektor izby skarbowej sprawuje swoje obowiązki, aby ta substancja podatkowa Państwu nie zginęła, aby podatki wpłynęły, aby sprawiedliwość się działa? Pan dyrektor izby skarbowej zabiega o kredyty dla tego banku, w którym jest prezesem, i taki bank otrzymuje 5 miliardów kredytu z P. K. O. Wtedy, kiedy rolnik zniszczony przez okupację, przez wojnę centa złamanego pożyczki nie mógł otrzymać, to taki bank, gdzie na czele stoi p. dyrektor Małecki, otrzymuje 5 miliardów z P. K. O. i potem idzie do p. Lindego do P. K. O. i mówi: mamy w Wilnie młyn, dajcie 800 milionów. Młyn był już zbudowany, dopiero go teraz spalili. To było w 1921 roku. Te pieniądze oddali po roku, wtedy, kiedy marka raptownie spadła, oddali znikome grosze, a sami się wzbogacili. A cały etatyzm jaki u nas panuje — wszelkie monopole soli, cukru, rozmaite koncesje wódek i t. d., w czyimże ręku spoczywają? Właśnie w ręku kapitalistów.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#StHellman">I tam są jednostki w tejże samej izbie skarbowej jak p. Maculewicz, jeden z wyższych urzędników izby skarbowej i dyrektor Banku Rolniczo-Przemysłowego, który się zwrócił do komisji odwoławczej o podatek wymierzony temu samemu bankowi.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#StHellman">W komisji odwoławczej zasiadał p. Małecki, członek rady nadzorczej tegoż banku. Podatek był wymierzony, a przedstawione były księgi nieaktualne i rachunki, w sumie 24 milionów jeszcze w roku 1921. To idzie do komisji, p. Małecki jest tej komisji prezesem, a p. Maculewicz przychodzi, siada za stołem i powiada: ja teraz jestem przedstawicielem banku, nie jestem przedstawicielem skarbowości, bo będę bronił interesów banku.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#StHellman">I skreślają 22 miliony, a bank płaci tylko 2 miliony.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(Głos: Nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#StHellman">Jeżeli to jest nieprawda, to Pan chyba ma watą uszy zatkane, albo watę w głowie. To jest rzecz do stwierdzenia, bo kontrola państwowa w swoich protokułach to sprawdziła, zaprotokołowała i sprawa dotąd nie została wyciągnięta na forum publiczne.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#StHellman">Ministerstwo Skarbu nie wczuło się w interesy całej ludności, bo w drakoński sposób ściąga podatki od biedaków i warsztat pracy im rujnuje, a wielkim przemysłowcom szczodrą ręką daje się prolongaty. Jakie widzimy pożyczki? — duże pożyczki dano przemysłowcom na weksle i mówi się, że na weksle krótkoterminowe, na trzy miesiące, ale ten weksel się prolonguje, więc to jest pożyczka długoterminowa. A gdy jakiś biedak rolnik zaciągnie pożyczkę, to mu za trzy miesiące z gardła ją wyrywają i nie chcą prolongować, bo mówią mu, że na twoją kolejkę już czekają. A jakie to niepomierne podatki stosuje się do rzemieślników? Jeżeli dziś banki zapłaciły 2.000.000 podatku, to przeciętni rzemieślnicy ten sam podatek zapłacili. Bo przecież wiecie Panowie, że na naszych ziemiach wschodnich, gdzie było kilka okupacji, gdzie warsztaty pracy zostały zupełnie doszczętnie zniszczone, gdzie z wielkim mozołem i trudem człowiek musi się dźwigać, ażeby zdobyć kawałek chleba i stworzyć tę substancję nie tylko dla rodziny, ale i dla Państwa, bez żadnego uwzględnienia i bez żadnego zrozumienia ściąga się z nich podatki, bo tam siedzi p. dyrektor wydziału i powiada: „Ja otrzymam medal „Odrodzenia”, jeżeli taką a taką sumę dam pieniędzy”. Jest jedna bardzo poważna firma Malinowski Jaroszyński, której właściciel mówi w Wilnie, że zapłaci w Warszawie, a w Warszawie, że zapłaci w Wilnie i nigdzie nie zapłacił. Komisja pracuje i bada tę sprawę. Przemysłowcy uchylili się od płacenia podatku obrotowego, dochodowego i grosze zapłacili. Biedna szwaczka, biedny nieszczęśliwy krawiec, nieszczęśliwy szewc, któremu taki pan co siedzi w urzędzie, mówi z palca wyssane, że tyle i tyle par butów uszyłeś i tyle płać podatku! A dygnitarz, który ma pokrewieństwa, wykręca się od płacenia. Jest taki p. Żukowski, który jest szefem rachuby, urzędnikiem V kategorii izby skarbowej, a ma także sklepik z wódką, żelazem i innemi rzeczami, jest wątpliwe czy zapłacił, bo ma znajomych i poparcie. To jest naszem nieszczęściem, że niema dostatecznego zrozumienia i że aparat skarbowy nie jest tak skonstruowany, żeby naprawdę byli ludzie fachowi, uczciwi, którzyby ten podatek wymierzali równomiernie i sprawiedliwie. Podatku nie wolno ściągać ryczałtowo jak kontrybucję z miasta i powiedzieć, że to miasto ma tyle i tyle płacić. Nie można, nie wolno stawiać Wilna do pierwszej kategorii płatników, jeżeli Wilno było niemal w gruzach i dopiero po trochu się dźwiga. I ja się pytam Panów z poznańskiego czy my z Wami możemy się zrównać, bo przecież Wasz kaiser oszczędzał, bo uważał, że to był jego Vaterland, a my byliśmy w tem położeniu, że ostatnie drewno z chaty wyciągano, ludzi wypędzano na roboty i oni wrócili jako nędzarze do kraju, dźwigają się dopiero z nędzy i niedoli. Fanatyzm panuje w obecnej polityce skarbowej. Ja szanuję i cenię wysoko naszego Premiera, za jego nieskazitelną, uczciwą pracę, za jego dzieło sanacji stosunków, bo on dla Polski istotnie dużo zdziałał i jest jego wielką zasługą, że stworzył to, że mamy dziś zdrową walutę, ale jednakże jest pewnym fanatykiem co do ściągania tych podatków, nie bacząc, że za dwa lata być może tej substancji podatkowej zabraknie i może za dwa lata nie będzie mógł ten, któremu warsztat pracy zabiorą, płacić podatku i trzeba będzie społecznej opieki i specjalnej sumy, ażeby im dopomóc.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan Kolega się na wiec przyspasabia?)</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#StHellman">Ja uważam, że przedewszystkiem polityka skarbowa powinna iść po tej linii, ażeby sięgnąć głęboko do kieszeni takim płatnikom, którzy istotnie mogą zapłacić i powinni zapłacić. Trzeba, ażeby uczciwie byli rozgrupowani wszyscy płatnicy, ażeby nareszcie zrozumiano, że te miasta, które nie mogą płacić, nie mogą być zaliczane do pierwszej kategorii.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#StHellman">A pozatem jeśli gospodarczy stan kraju pogorszy się, to co dalej będzie? Żadne stany wyjątkowe nie pomogą, jeżeli ludności nie dźwigniemy. A gdzie pożyczka dla rolników? Gdzie inne pomoce? Przecie dotychczas na odbudowę nic a nic nie dano. Dzisiaj tylko w teorii dużo się mówi, ale w praktyce nic nie zrobiono. Pan Minister Skarbu lekceważy to całkowicie. Ja jedno tylko powiem. Wy Panowie tu z prawej strony czujecie się jakby dygnitarzami całej Polski i chcecie nadać ton całej Polsce. Dajcie Wy ten ton prawdziwy, ażebyście zaczęli od swoich kieszeni, a z pośród Was ci panowie przemysłowcy niechże ten Skarb wspierają. Ale nie spychajcie tego ciężaru na barki maluczkich i nieszczęśliwych naprawdę biedaków.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#StHellman">Jeszcze o jednej rzeczy chcę pomówić.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#komentarz">(Głosy. O miodzie.)</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#StHellman">Na ten wykrzyknik odpowiedzi z tej wysokiej trybuny nie dam, bo taki wykrzyknik może wyjść tylko z bezczelnych ust.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#StHellman">Z niepokojem wielkim dowiadujemy się, że Ministerstwo Skarbu, aby zasilić fundusze skarbowe projektuje monopol zapałczany, a mianowicie, aby ten monopol zapałczany oddać koncernowi szwedzko-amerykańskiemu, któryby zasilał Skarb Państwa, dając z góry 25 lub więcej milionów. Ale pytam się, czy ten system, który zdaje mi się jest protegowany przez dyrektora monopoli p. Głowackiego, będzie praktyczny, czy to nie jest znowu nowy zamach na nasz przemysł i życie ekonomiczne, bo to jest danie w ręce zagranicznych przedsiębiorców tego przemysłu, który w Polsce jest w całej pełni do wykorzystania, tego przemysłu, dla którego my posiadamy moc surowców. Jeżeli jest tak istotnie, jak pogłoski głoszą, to w nas wielki niepokój powinien się obudzić i w tej sprawie w chwili odpowiedniej powinniśmy zareagować.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#komentarz">(Różne głosy).</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#StHellman">Nie chciałbym przytaczać tego przysłowia: Po czem poznać głupiego? Oczywiście, po śmiechu jego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#StanisławOsiecki">Wpłynął wniosek o przerwanie dyskusji. Proszę Posłów, którzy są za nim, ażeby wstali. Większość — dyskusja nad budżetem Ministerstwa Skarbu przerwana.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#StanisławOsiecki">Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WacławŁypacewicz">Ograniczę się tylko do kilku uwag. Ponieważ merytorycznie pozycji budżetu dodatkowego nikt nie poruszał, oczywiście, w tej sprawie głosu zabierać nie będę. Postawiono dalej cały szereg zarzutów z polityki wewnętrznej. Oczywiście, że i o tych sprawach mówić nie będę, bo jako referent nie czuję się powołany do poruszania tych spraw. Jednak poruszę jedną kwestię, na którą muszę odpowiedzieć jako referent budżetu Ministerstwa Skarbu. Mianowicie p. poseł Byrka twierdził, że coraz bardziej postępuje dezorganizacja administracji wogóle, a w szczególności dezorganizacja administracji skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WacławŁypacewicz">Stwierdzam, że według moich obserwacji i studiów zarzut ten jest zupełnie nieusprawiedliwiony. Być może, że w wielu działach naprawa stosunków jest zbyt powolna, ale na ogół niema dezorganizacji, ale coraz bardziej organizacja polepsza się.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#WacławŁypacewicz">Jak to już miałem zaszczyt stwierdzić w referacie budżetowym ogólnym, nasz aparat skarbowy obecnie nie stoi na wysokości zadania i ze względu na stopień wykształcenia i przygotowania fachowego nie jest dostatecznie wyszkolony ani przygotowany. Nasze prawodawstwo jest nadzwyczaj skomplikowane, dlatego poprawa może nastąpić tylko w ciągu dłuższego okresu czasu i przy bardzo starannem szkoleniu urzędników. Jednak, żeby była dezorganizacja, żeby się pogarszała sytuacja, tego twierdzić nie można, owszem w wielu działach nastąpiła poprawa i to poprawa dość znaczna. Istotnie zdarza się, że urzędnicy skarbowi przesadzają i podatki wymierzane są nieraz niesprawiedliwie, zbyt wysokie są nieraz te wymiary, to jest zupełna prawda, ale to będzie jeszcze bardzo długo, a to ze względu na to, że znajomość płatników ze strony urzędu skarbowego jest niedostateczna i tutaj istotnie bardzo ciężkie błędy są nieraz popełniane. Administracja wyższa nie jest w stanie opanować odrazu całego tego aparatu.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Głos: I komisje dużo szkodzą.)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#WacławŁypacewicz">Musimy mieć tylu inspektorów, żeby wszędzie mogli dotrzeć. Komisja naprzykład do podatku majątkowego została zorganizowana bardzo wadliwie. To wszystko jest prawda.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#WacławŁypacewicz">Jeden z zarzutów, który tu postawił p. Byrka, polega na tem, że ci są awansowani, którzy wykazują się wysoką cyfrą nałożonych lub ściągniętych podatków. Zapewne, ale gdyby p. Byrka był ministrem skarbu — czego bardzo mu życzę — to prawdopodobnie awansowałby nie tych urzędników, którzy nic nie ściągnęli podatków, ale także tych, którzy do pewnych rezultatów doszli Tak mi się przynajmniej zdaje i ten minister skarbu, któryby awansował przedewszystkiem urzędników co żadnych dla Skarbu wpływów nie wykazują, byłby mojem zdaniem, złym ministrem skarbu. Niestety rola ministra skarbu i urzędu skarbowego jest taka, że to nie może być minister ogólnie lubiany przez naród. Minister Skarbu im jest lepszym ministrem, tem bardziej jest znienawidzony przez tych, którzy są pociągani do opłat. Niestety do tej pory najwięcej cierpią klasy najmniej uświadomione. Wszystkie niesprawiedliwości odbywają się przeważnie przy wymiarach po wsiach i drobnych miasteczkach. To jest prawda. W wielkich miastach oczywiście tych niesprawiedliwości jest mniej, ale bądź co bądź Minister Skarbu w tej chwili przy tym aparacie i mając tak rozliczne zadania nie jest w stanie opanować wszystkiego. Wyszkolenia tego aparatu nie może dokonać ani ten minister, ani jego następca. Zupełna sanacja tych stosunków wymaga niestety przynajmniej lat 10. I my możemy w tem współdziałać i dążyć, żeby ten okres był możliwie krótki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#StanisławOsiecki">Proponuję odłożenie dyskusji do następnego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#StanisławOsiecki">Przystępujemy do uzasadnienia nagłości wniosku posłów Klubu Ukraińskiego w sprawie antykonstytucyjnego zaprowadzenia stanu wyjątkowego, zwanego „militaryzacją”, na ziemiach ukraińskich i tolerowania działalności polskich prywatnych organizacji bojowych na tychże terenach, (druk nr 1497).</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#SerhijChrucki">Wysoka Izbo! Wniosek, dotyczący położenia na t. zw. Kresach Wschodnich zgłosiliśmy jako nagły jeszcze w dn. 6 listopada r. b. i dopiero dziś znalazł się on na porządku dziennym Sejmu, kiedy, nawiasem mówiąc, inne zwykłe wnioski w tej samej materii już były przedmiotem obrad na dwóch posiedzeniach Komisji Administracyjnej. Sprawa t. zw. Kresów Wschodnich jest zagadnieniem pierwszorzędnej wagi, zdaje się co do tego niema dwóch zdań w całej Izbie. Rozbieżność zaś zachodzi tylko w kwestii kwalifikacji obecnej polityki Rządu względem tych ziem ukraińskich i białoruskich. My twierdzimy, że na t. zw. Kresach Wschodnich faktycznie jest już zaprowadzony stan wyjątkowy. Dowody tego są następujące. Nikt nie zaprzeczy, że szeroko stosuje się na t. zw. Kresach Wschodnich sądy doraźne, a to było zawsze oznaką stanu wyjątkowego. Pozatem wojewodami mianowano jenerałów ze szczególnemi pełnomocnictwami, bliżej nikomu niewiadomemi. Policja została zmilitaryzowana, a oddziały wojskowe pełnią obowiązki policyjne i niszczą w okropny sposób dobrobyt miejscowej ludności, zachowując się jak w nieprzyjacielskim kraju. Zabrania się, co najważniejsza, urządzania poselskich wieców sprawozdawczych, wzbronione są wszelkie inne przejawy życia publicznego, jak odbywanie zjazdów, zebrań, odczytów, nawet w zakrytych pomieszczeniach. Prawa wszystkich obywateli są ograniczone, bo władze miejscowe wydają rozkazy zabraniające ludności wiejskiej i miejskiej wychodzenia z domów w pewnych godzinach, od wieczora do rana. Dalej stosuje się metody zupełnie takie, jak podczas działań wojennych w nieprzyjacielskim kraju. Bo oto policja w asyście oddziałów wojskowych przeprowadza rewizje całych wsi, teroryzując mieszkańców groźbą wzięcia zakładników, jeżeli nie wydadzą złoczyńców w ściśle określonej liczbie, ale bez wymienienia nazwisk tychże, a wreszcie zwiększony jest teror najbardziej charakterystyczny dla stanu wyjątkowego, przytem do stosowania teroru uprawnia się społeczne organizacje i instytucje polskie.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#SerhijChrucki">Wbrew jednak naszemu twierdzeniu prawica domaga się wprowadzenia stanu wyjątkowego na t. zw. Kresach Wschodnich, a wreszcie lewica polska i częściowo Rząd w osobie Premiera nazywa obecną politykę na t. zw. Kresach bliżej nieokreślonym terminem „militaryzacji”. W ostatniej zaś chwili Rząd ustami p. wicepremiera i ministra kresowego Tugutta zmienia nieco stanowisko i oświadcza: „Stan wyjątkowy byłby wywieszeniem szyldu, który właściwie nicby nie zmienił, a skutki tego wprowadzenia mogłyby być takie, że na arenie międzynarodowej zakwestionowanoby prawa Polski do kresów”.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#SerhijChrucki">A więc mamy autorytatywne zaświadczenie Rządu tego rodzaju, że w istocie rzeczy istnieje stan wyjątkowy na kresach i spór idzie obecnie tylko o szyld, czy na szyldzie ma być napisane „militaryzacja” czy „stan wyjątkowy”.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#SerhijChrucki">Nas najmniej obchodzi ta sprawa szyldu. Chcemy naszym wnioskiem zwrócić uwagę na okropny stan, w jakim się znajdują ziemie ukraińskie oraz białoruskie. I skoro w prasie prawie codzień czytamy artykuły na temat t. zw. Kresów Wschodnich, skoro cały szereg wniosków poselskich zgłoszono w tej sprawie, skoro wreszcie to zagadnienie już znajduje się na porządku dziennym w Komisji Administracyjnej, to nie mogą Panowie odrzucić nagłości naszego wniosku. Można się nie zgodzić co do meritum naszego wniosku, ale nie uznać jego nagłości nie można. Sądzę, że dzisiaj pierwszy raz w tym Sejmie będziecie głosować za nagłością naszego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#StanisławOsiecki">Przeciw nagłości nikt się nie zgłosił. Przystępujemy do głosowania. Proszę Posłów, którzy są za nagłością wniosku, uzasadnianego przez p. Chruckiego, aby wstali. Stoi mniejszość — nagłość odrzucona. Wniosek przechodzi jako zwykły do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#StanisławOsiecki">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Hryckiewicza i tow. z Klubu Chrz. Nar. do p. Prezesa Rady Ministrów i odnośnych Ministrów w sprawie pokrzywdzenia gospodarzy wsi Straż gminy i pow. sokólskiego przez prokuratora białostockiego i naczelnika więzienia białostockiego, jako kuratora majątku Straż.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Sochy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie bezprawnego nakładania podatku przemysłowego na przemysł ludowy.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Sochy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieprawidłowości przy wymiarze podatku dochodowego w pow. niżańskim.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Wiewiórskiego i tow. z klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużycia, popełnionego przez komendanta policji państwowej Andrzeja Bednarskiego w Sanoku (Małopolska).</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#StefanSołtyk">Interpelacja klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa osobistego i praw obywatelskich mieszkańcom parafii Tymienica, pow. iłżeckiego.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z klubu poselskiego Związku Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie powoływania wojskowych na ćwiczenia z mieleckiego powiatu (Małopolska) do Rzeszowa ich własnym kosztem.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego i klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Skarbu w sprawie niewypłacania zasiłku Marii Dudek po mężu Józefie, żołnierzu z gminy Tuszyna pow. mieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Pryłuckiego z Żydowskiego Stronnictwa Ludowego i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie bezprawnego postępowania sekwestratora we Włodawie przy ściąganiu podatku od Abrama Ledermana.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Pryłuckiego z Żydowskiego Stronnictwa Ludowego i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie bezprawnego postępowania dyrekcji monopolu tytoniowego przy wydawaniu koncesji na handel tabaczny.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Łańcuckiego i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieustannych zakazów odbywania wieców przez starostwo w Będzinie i rozpędzania wieców siłą przez policję.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Niedzielskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie dzierżaw majątków państwowych na Pomorzu.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Niedzielskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie gospodarki pomorskiej izby rolniczej w Toruniu.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Liebermana i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie napadu na lokal redakcyjny „Głosu Poznańskiego” i stosunków bezpieczeństwa w m. Poznaniu.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nadużyć przy niewłaściwej sekwestracji mienia Aleksandra Monachowicza, mieszkańca wsi Pasynki, pow. bielskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Brzezińskiego i tow. z klubu N. P. R. do p. Ministra Skarbu w sprawie ustawy o monopolu tytoniowym.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Ledwocha i tow. z klubu P. S. L. Wyzwolenia w sprawie postępowania władz administracyjnych i sądowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#StanisławOsiecki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#StanisławOsiecki">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#StanisławOsiecki">Wniosek klubu parlamentarnego N. P. R., dotyczący zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 25 listopada 1924 r. (Dz. U. Rz. P. nr 101 poz. 928) o dniach świątecznych — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Sokolnickiej i tow. ze Zw. Lud. Nar. w sprawie uregulowania prawnego stanowiska Państwowego Instytutu Pedagogicznego — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Sokolnickiej i tow. ze Zw. Lud. Nar. w sprawie uregulowania prawnego stanowiska szkoły nauk politycznych w Warszawie w związku z akcją w kierunku dokształcania urzędników państwowych drogą kursów — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Sokolnickiej i tow. ze Zw. Lud. Nar. z projektem zmian w 50 art. ustawy o uposażeniu funkcjonariuszy państwowych i wojska z dn. 9 października 1923 r. (Dz. U. Rz. P. nr 116) — odsyłam do Komisji Budżetowej Wniosek p. Stolarskiego i tow. z klubu Z. P S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie przekazania gruntu 8. 37 ha po b. leśniczówce we wsi Żywocin gm. Bogusławice do rozparcelowania przez gospodarzy rolnych wspomnanej wsi — odsyłam do Komisji Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#StanisławOsiecki">Wniosek klubu P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w przedmiocie nowelizacji ustawy z dn. 24 lipca 1919 r. o policji państwowej — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#StanisławOsiecki">Proponuję odbyć następne posiedzenie w czwartek o godz. 3 po południe z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#StanisławOsiecki">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o dodatkowym preliminarzu budżetowym na rok 1924 (druk nr 1536).</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#StanisławOsiecki">Ustne sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Komunikacyjnej o projektach ustaw a) w sprawie ratyfikacji konwencji pocztowo-telegraficznej ze Zw. Socjal. Rep. Rad (druk Nr 1199) b) w sprawie ratyfikacji konwencji kolejowej ze Zw. Socjal. Rep. Ród (druk nr 1441).</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#StanisławOsiecki">Ustne sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznej i Prawniczej o projektach ustaw:</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#StanisławOsiecki">a) w sprawie ratyfikacji układu polsko-niemieckiego o obrocie prawnym (druk nr 1442), b) sprawie ratyfikacji układu polsko-niemieckiego w sprawach opiekuńczych (druk nr 1440).</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#StanisławOsiecki">Ustne sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w przedmiocie zatwierdzenia podpisanej w Gdańsku dnia 14 lutego 1924 r. umowy pomiędzy Polskę a Wolnem Miastem Gdańskiem celem wykonania art. 61 umowy z dnia 24 października 1921 r. (ustawa z dnia 17 grudnia 1921 r.) (druk nr 1418).</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#StanisławOsiecki">Nagłość wniosku posła M. Czuczmają i tow. z Klubu Ukraińskiego w sprawie nadużyć organów podatkowych I i II instancji względem narodu ukraińskiego oraz w sprawie pogwałcenia przez te organa przepisów ustawowych (art. 3 § f. art. 8 § 3a ustawy z dnia 11/VIJI 1923 r. art. 12 ustawy z dnia 15/I 1923 r. i rozporządzeń p. Ministra Skarbu z dnia 29/IX 1923 r. i z dn. 31/V 1924 r. oraz rozporządzenia p. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 26/VI 1924 r. (druk nr 1519).</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#StanisławOsiecki">Nagłość wniosku posłów Klubu Białoruskiego w sprawie napadu na posła Jeremicza, zorganizowanego przez władze bezpieczeństwa pow. prużańskiego. (druk nr 1540).</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#StanisławOsiecki">Nie słyszę protestu. W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>