text_structure.xml
151 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 m. 30 po poł.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski, Minister Przemysłu i Handlu Czesław Chrzanowski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Franciszek Bujak, Minister Kolei Żelaznych Kazimierz Bartel, Minister Poczt i Telegrafów Ludwik Tołłoczko, Minister Aprowizacji Stanisław Śliwiński, Kierownik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Józef Kuczyński, Kierownik Ministerstwa Sprawiedliwości Jan Morawski, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Tomasz Wilkoński.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek, w Ministerstwie b. dzielnicy pruskiej Adam Poszwiński, w Prezydjum Rady Ministrów Władysław Wróblewski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 158 posiedzenia uważam za przyjęty, ponieważ nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 159 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i J. Dębski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JDębski">Interpelacja p. Barlickiego i tow. do pp. Prezydenta Ministrów, Spraw Wojskowych, oraz Poczt i Telegrafów w sprawie nadużywania międzymiastowych rozmów telefonicznych, urzędowych, przez osoby niepowołane, a w szczególności w sprawie przyznawania przez urzędy telefoniczne charakteru urzędowego rozmowom prowadzonym przez redakcję dziennika „Rzeczpospolita”.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JDębski">Interpelacja p. Galińskiego i tow. z Narodowego Robotniczego Koła Sejmowego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie mianowania sędzią śledczym b. policmajstra moskiewskiego p. Zakutina.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JDębski">Interpelacja p. Fichny i tow. z N. P. R. do p. Ministra Aprowizacji w sprawie niezaopatrzenia przemysłowego miasta Konstantynowa (pod Łodzią) w opał.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JDębski">Interpelacja pp. Chądzyńskiego, Nurka i kol. : N. P. R. do p. Prezydenta Ministrów >v sprawie nadużyć żandarmerii krajowej i starosty powiatu kościerzyńskiego na Pomorzu.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JDębski">Interpelacja p. Chądzyńskiego i kol. z klubu N. P. R. do pp. Ministrów Kolei i Robót Publicznych w sprawie zatrzymania robót przy budowie kolei Czersk-Liniewo na Pomorzu.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JDębski">Interpelacja p. Zamorskiego i kol. ze Z. L.-N. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie szykan, wyrządzanych gminom polskim przez galicyjskie władze w Ziemi Czerwieńskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przed porządkiem dziennym prosił o głos w sprawie formalnej p. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanWoźnicki">W imieniu Klubu P. S. L. składam następujące oświadczenie: Oto dzisiaj nareszcie przystąpić mamy do spełnienia tego, do czego nas naród powołał. Położyć mamy kamień węgielny, pod budowę ustroju zmartwychwstałej, niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej. Czynić to mamy w chwili, w której o mury tego gmachu uderzają wołania: „Ojczyzna w niebezpieczeństwie”. Wołania te rozbrzmiewają po całym kraju, jako nakaz do największych wysiłków w walce. Wołania te padły wśród nas w rozgwar małostkowych rozważań, sobkowskiej i zaciekłej obrony, ciasnych interesów.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę nie przeszkadzać mówcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanWoźnicki">Zdając sobie sprawę z tego, że chwila dziejowa wymaga od narodu naszego, od jego najliczniejszych rzesz ludowych najwyższego napięcia sił, my wybrani przedstawiciele tych rzesz ludowych oświadczamy, że lud gotów jest i zdolny do wysiłku, który da Ojczyźnie zwycięstwo, pokój i silną podstawę do dalszego pokojowego rozwoju życia.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#JanWoźnicki">Źródłem tej siły ludowej w tym przełomowym momencie dziejów polskiego narodu jest wiara w Polskę wolną, ludową, zbudowaną własnemi rękoma i własną krwią. W tę wiarę, będącą źródłem siły, godzą ci, którzy stawiają w tym Sejmie formy konstytucji ludowi przeciwne.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę mówcy przerwać, to nie jest formalna uwaga.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanWoźnicki">W takim razie wracam do formalnych uwag.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JanWoźnicki">Oto są, Wysoki Sejmie, uchwały tysięcy gmin w jednym tylko dniu 6 maja,...</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Pokazuje stos aktów)</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#JanWoźnicki">... brzmią one zgodnie: nie chcemy senatu, nie zrzekniemy się prawa wybierania Naczelnika Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Wrzawa, różne okrzyki)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę mówcy głos odebrać, to nie jest uwaga formalna.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do porządku dziennego. Jedynym punktem porządku dziennego jest drugie czytanie projektu ustawy o Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (Druk nr. 1883). Zgodnie z uchwałą Konwentu Seniorów dyskusja ogólna ma się toczyć nad rozdziałami: 1, 2 i 3 łącznie. Głos ma referent Komisji Konstytucyjnej poseł Dubanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#EdwardDubanowicz">Wysoka Izbo! Wielkie i trudne zadanie, które przed niespełna półtora rokiem Wysoka Izba powierzyła Komisji Konstytucyjnej jest przez nią już ukończone. W sprawozdaniu zamkniętem dn. 12 czerwca macie, Panowie, przedłożony projekt Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i zgłoszone w tym przedmiocie wnioski mniejszości. W krótkiem sprawozdaniu, które poprzedza ten projekt, znajdziecie Panowie nakreślony obraz dróg, które Komisja obrała, żeby dojść do tego celu oraz trudności dzisiaj szczęśliwie przezwyciężonych, które się na tej drodze Komisji przeciwstawiały.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#EdwardDubanowicz">Pozwolą Szanowni Panowie, że do tego sprawozdania o charakterze ściśle formalnym dodam uwagi, wnikające w merytoryczną treść przedłożonego projektu.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#EdwardDubanowicz">Naczelną zasadą, która kierowała pracami Komisji Konstytucyjnej, była chęć oparcia ustroju naszego Państwa nie na próbach i eksperymentach, ale na doświadczeniu, o ile możności, własnego państwa, gdzie zaś to doświadczenie urywało się, na doświadczeniu innych państw i narodów świata. Przyrodzone, bogate zdolności narodu naszego znajdą i w tym zakresie z pewnością w przyszłości przeobfite, bogate pole przystosowania ustroju Państwa do własnych potrzeb i udoskonalenia tego ustroju. Punktem wyjścia musi być wszakże przyjęcie ustroju, wypróbowanego gdziekolwiek na świecie przynajmniej w jednem z większych państw. Ustrój taki musi się stać punktem wyjścia naszej pracy konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#EdwardDubanowicz">Jeśli pod tym względem rozglądniemy się w świecie, to stwierdzić wypadnie, te do niedawna rozróżniano wśród ustrojów państwowych dwa zasadnicze typy: monarchię i rzeczpospolitą. Rozróżniano je według tego, jaki czynnik uważany był za źródło władzy, w imię jakiego czynnika sprawowana była władza państwowa. Podział ten w naszych czasach utracił wiele na swojem znaczeniu. Nie według tego czy dany ustrój nosi imię monarchii czy rzeczypospolitej, ale podług innych znamion dzieli się dzisiaj ustroje świata, podług tego w jaki sposób są tworzone naczelne organy władzy państwowej i jaki jest stosunek wzajemny tych organów państwowych do siebie w praktyce. Z tego punktu widzenia mamy przed sobą: z jednej strony ustrój wyrosły na gruncie Ameryki, przyjęty i utrzymany w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, ustrój określany zazwyczaj mianem ustroju prezydjalnego, z drugiej zaś strony ustrój wytworzony na kontynencie w Anglii, Francji, a rozpowszechniony następnie wśród państw całego świata, ustrój określony nazwą ustroju parlamentarnego. Obu tym typom państwowym wspólna jest zasada ustroju reprezentacyjnego, wytworzonego na zrębie dawnej władzy monarchicznej, na kontynencie europejskim, władzy królewskiej, w Ameryce władzy gubernatora, panującego tam z ramienia Anglii. Obu tym typom wspólną jest dalej zasada podziału władzy państwowej na trzy jej główne funkcje, względnie kierunki: ustawodawczy, wykonawczy, sądowniczy, i wreszcie zasada równowagi między organami wykonującemi władzę państwową we wszystkich tych trzech kierunkach.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#EdwardDubanowicz">Nie mniej zachodzą u obu tych typów w samej zasadzie budowy państwa głębokie różnice. W systemie amerykańskim spotykamy nie tylko odróżnienie tych trzech głównych władz, ale też i zupełne ich oddzielenie od siebie. Sąd w systemie amerykańskim jest nie tylko niezależnym, ale jest on uprawniony także do badania przy swoich orzeczeniach czy dane prawo jest prawomocne, czy jest zgodne z konstytucją. Władza wykonawcza sprawowana przez prezydenta, wybranego przez ogół ludności i mianowanych przez niego ministrów, jest zupełnie oddzieloną od ustawodawstwa władzą nie posiadającą żadnego wpływu na ustawodawstwo, nie posiadają z niem nawet bezpośredniego kontaktu, bo komunikuje się z władzą ustawodawczą, tylko za pośrednictwem orędzi prezydenta, względnie komisji mieszanych. Władza ustawodawcza — kongres, złożony z izby reprezentantów i senatu, nie posiada bezpośredniego wpływu na wykonywanie władzy rządowej; nie może jej pociągnąć do odpowiedzialności politycznej. Rząd nie ma w tym systemie środków, ażeby wpłynąć na władzę ustawodawczą celem uchwalenia potrzebnych rządowi ustaw. Ustawodawstwo nie ma środka, ażeby oddziałać na rząd i na administrację.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#EdwardDubanowicz">Inaczej w systemie parlamentarnym. I tam mamy przed sobą harmonię wszystkich trzech zasadniczych kierunków władzy państwowej. Organy jednak władzy państwowej nie są od siebie tak bezwzględnie oddzielone, owszem są one powiązane ze sobą tak, że rząd może być tam wyłoniony tylko zgodnie z wolą większości przedstawicielstwa narodowego, że przed tem przedstawicielstwem jest odpowiedzialny i na życzenie większości izby poselskiej musi ustąpić.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#EdwardDubanowicz">To są tedy te dwie zasadnicze możliwości, które w tej chwili mamy przed sobą. Jeśli Komisja Konstytucyjna tej Wysokiej Izby, mając przed sobą te możliwości, dokonała wyboru na rzecz drugiej z nich, nie stało się to z pewnością bez ważnych i wielkich przyczyn.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#EdwardDubanowicz">System amerykański nie dał się nigdzie zaszczepić poza Stanami Zjednoczonemi Ameryki Północnej. Przeniesiony na grunt obcy, na grunt nawet republik istniejących w obrębie samej Ameryki, republik nie zamieszkałych przez rasę anglo-saską, system ten prowadził rychło do poważnych zaburzeń państwowych i ustępował wśród zamętu. Jeśli mimo to funkcjonuje on poprawnie do dzisiaj w Ameryce, to dzieje się to dzięki szczególniejszym właściwościom rasy anglo-saskiej, dzięki jej niedoścignionej powściągliwości, dzięki wyjątkowemu poczuciu prawa, dzięki poszanowaniu wszelkich istniejących na papierze barier prawnych. I tam system ten spotyka się z poważnemi zarzutami, zwłaszcza owe komisje mieszane, o których wspomniałem, budzą poważne wątpliwości, gdyż stają się źródłem daleko sięgającej korupcji.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#EdwardDubanowicz">Gdzież jednak wyobrazić sobie można inny kraj, w którymby sędzia, mogąc orzekać o prawomocności danej ustawy, trzymał się ściślej drogi prawa i nie kwestionował ustaw, które mu są niedogodne? Gdzie wyobrazić sobie kraj i społeczeństwo, w któremby rząd oddzielony od ciała ustawodawczego, rząd nie odpowiedzialny przed tem ciałem, rząd nie odpowiadający większości tego ciała, mógł spokojnie w pełni swojego autorytetu pełnić władzę w kraju? Gdzież można sobie wyobrazić inne ciało ustawodawcze, które, nie mając żadnych środków oddziaływania na rząd, zadowoliłoby się uchwaleniem ustaw samych, powstrzymałoby się od wszelkiej kontroli administracji i udzielałoby należytego poparcia temu rządowi, tak od siebie oddzielonemu?</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#EdwardDubanowicz">System amerykański z tych powodów nie przyjął się nigdzie poza Stanami Zjednoczonemi Ameryki Północnej. Nic dziwnego zatem, że nasza Komisja Konstytucyjna nie mogła wejść na tę drogę, tak mało odpowiadającą naszym skłonnościom i właściwościom. Nie mogła tem mniej wejść na drogę pośrednią, na drogę eksperymentów i doświadczeń, musiała oprzeć się na drugim pozostałym systemie, który jest systemem wszystkich niemal państw oświeconych świata, na systemie, w którym możliwość konfliktów państwowych uchylona jest przez konieczności każdoczesnego uzgodnienia woli rządzących z wolą rządzonych, przez przyjęcie zasady odpowiedzialności parlamentarnej rządu wobec ciała ustawodawczego, a w szczególności wobec izby poselskiej.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#EdwardDubanowicz">Stojąc zatem na gruncie tej zasady przyjętej już przez przesławną naszą wielką Konstytucję 3 Maja, Komisja Konstytucyjna wytknęła sobie w jej ramach za zadanie, aby wytworzyć z naszej Rzeczypospolitej Polskiej ustrój europejski, ustrój zdolny do życia, a przytem daleko idący na drodze zdrowego postępu, ustrój, któryby nas nie oddalał, ale zbliżał, upodabniał do wielkich demokracji zachodu. Ustaliła tedy, wychodząc z tego założenia, zakres praw obywatelskich tak szeroki, jak w żadnem innem państwie. Przyjęła prawo wyborcze najrozleglejsze. Posunęła zasadę odpowiedzialności rządu wobec Sejmu, aż do ostatniej możliwości. Ograniczyła skład i kompetencję Senatu ze względu na charakter ludowy naszej Rzeczypospolitej tak dalece, jak tego niema przykładu w żadnem innem większem państwie.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#EdwardDubanowicz">To co w projektowanym przez Komisję projekcie konstytucyjnym pozostało na rzecz zdolności naszego ustroju państwowego do życia, jest już istotnie minimum konieczności ustrojowych na rzecz większego europejskiego państwa.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#EdwardDubanowicz">Szanowni Panowie! Wolność jednostki jest prawem wielkiem, świętem i szczytnem, ale większem prawem i wyższem jest wolność państwa, jego zdolność do utrzymania bytu. Wiem, że i system parlamentarny nie jest wolny od pewnych niedokładności. Wiem, że niektóre z proponowanych urządzeń wydadzą się Panom do zaczepienia z punktu widzenia skrajnie pojętej zasady wolności i równości. Są one niemniej konieczne.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#EdwardDubanowicz">Panowie! Przodkowie nasi, niepomni na to, że należy z tych dóbr acz tak cennych składać ofiarę na rzecz organizmu państwa, goniąc za majakami złotej wolności i równości, stworzyli rząd słaby, niedołężny, niezdolny do utrzymania steru w swych rękach. Stworzyli ciało ustawodawcze swarliwe i rozpasane, niezdolne do układania dobrych ustaw. Doprowadzili sądownictwo do stanu zaniedbania i przekupności. Osiągnęli zaprawdę złotą wolność szlachecką i źrenicę jej „liberum veto” i wolną elekcję królów, ale zaprzepaścili państwo. Panowie, bądźmy mądrzy przynajmniej po szkodzie.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#EdwardDubanowicz">Blisko półtora wieku od czasu uchwalenia naszej wielkiej konstytucji 3 maja, czekaliśmy na tę dzisiejszą wielką chwilę w niewoli, męce, poniżeniu. Musiały runąć trony najpotężniejszych wrogich nam mocarzy, i korony spaść z ich czół, świat cały musiał spławić się w krwi milionów bojowników, musiała w gruzy runąć część Europy, ażebyśmy mogli radzić dziś nad konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Nie w kwietyźmie, nie w bezduszności zrodziła się ta konstytucja. Poprzedziły ją ofiary takie, jakich nie znały dotąd dzieje świata. To jest geneza naszej konstytucji polskiej. Dlatego powinniśmy i my dostroić się dzisiaj do tej chwili nie tylko podniesieniem serc, ale ofiarnością, dojrzałością, trzeźwością naszych obrad w tym przedmiocie.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#EdwardDubanowicz">W środku Europy, otoczeni przez wrogów, musimy stworzyć państwo zorganizowane, mocne, rządne, wolne i potężne. Musimy je stworzyć i gwarantują nam, że stworzymy je istotnie zasady, na których oparł się projekt przedłożony Panom przez Komisję Sejmową.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#EdwardDubanowicz">Wśród tych zasad najwięcej podlegały dyskusji dwa zagadnienia: sprawa konstrukcji ciała ustawodawczego, a w niem sprawa senatu — i z drugiej strony sprawa wyboru głowy państwa. Pozwolicie Panowie, że poświęcę kilka uwag obu tym zagadnieniom.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#EdwardDubanowicz">System dwuizbowy rozwinął się na gruncie parlamentaryzmu angielskiego w sposób samorodny, podobnie, jak stało się to w Polsce, na Węgrzech, w Hiszpanii. Z czasem zmienił się skład izby wyższej angielskiej, nazwanej Izbą Lordów. I w Anglii a więcej jeszcze w innych państwach europejskich skład tej Izby uległ głębokiej demokratyzacji. Zmienił się także zakres jej działania. Przestała być czynnikiem równorzędnym, jest zaledwie czynnikiem pomocniczym w ustawodawstwie. Niemniej pozostała ona do dzisiaj aksjomatem całego ustroju reprezentacyjnego.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#EdwardDubanowicz">Były wprawdzie, podnoszę to z całym naciskiem, w rozmaitych państwach i w rozmaitych czasach próby wejścia na drogę inną, a w szczególności na drogę parlamentaryzmu jednoizbowego. Przykład pod tym względem dała sama Anglia, odstępując od dwuizbowości w rewolucji z 1648 r. Wróciła do niej już w 1687 r. Na tę samą drogę weszła także Francja w konstytucjach rewolucyjnych z 1791 i 1848 r., poprzedzających terror konwentu i zamach Napoleona III -go. Nie. wytrwała przecież w żadnym z tych wypadków na drodze jednoizbowości dłużej niż parę lat. Stany Zjednoczone Ameryki północnej przyjęły również w 1776 r. jedną. Izbę. Trwały przy niej nie dłużej wszakże niż do r. 1787. Podobnie, pomijając inne, nieliczne już przykłady, krótkim był żywot jednoizbowości w tych poszczególnych stanach Ameryki północnej, jak Pensylwanii, Vermont, Georgii, czy tych państewek romańskich Ameryki północnej czy południowej: Meksyku, Ekwadorze, Peru, Boliwji, w których ten system jednoizbowy został jakby na próbę zaszczepiony przez rozmaite zewnętrzne okoliczności. Utrzymał się on tylko zupełnie wyjątkowo w drobnych i podrzędnych ustrojach, dalekich od pełnego życia politycznego w znaczeniu nowożytnem, wolnych od ciężarów, nałożonych państwom przez ich stanowisko światowe, bądź tylko europejskie. Pozytywnie biorąc, istnieje system dwuizbowy w W. Brytanii i koloniach jej, w Dominium kanadyjskiem, w Komonwealt południowej Afryki i Australii, w Stanach Zjednoczonych Ameryki północnej i to zarówno w poszczególnych Stanach, jak też i w obejmującej je całości, w Brazylii, Argentynie, Chili, Kolumbji, Ekwadorze, Guatemali, Kubie, Haiti, Peru, Nikaragui, Urugwaju, Paragwaju, St. Domingo Venezueli; jest on systemem panującym we Francji, Belgii, Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, Rumunii, Grecji, Szwajcarii, Holandii, Danii, Szwecji, Norwegii, Islandii; został on poza państwami kolonialnemi wprowadzony na południu i wschodzie: w Turcji, Japonii, Liberii; jest on w czasach ostatnich, poza nadmienionym już przykładem Meksyku, który w r. 1917 otrzymał swą obecną konstytucję, wzięty za podstawę ustroju parlamentarnego w dwóch państwach, dźwigających się do życia na gruzach dwucesarstwaśrodkowo-europejskiego, w nowych Niemczech i Czechach.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#EdwardDubanowicz">System jednoizbowy istniał do niedawna w niektórych pomniejszych składowych częściach cesarstwa niemieckiego, względnie prowincjach Austrii, obecnie zaś jest w zastosowaniu w niektórych kantonach szwajcarskich i niektórych prowincjach Dominium kanadyjskiego, pozatem zaś w Bułgarii, Serbii, Monaco a poniekąd i w Finlandii; poza Europą zaś w Panamie, S. Salwador, Costarica, Honduras.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#EdwardDubanowicz">Oto, Wysoka Izbo, jak się przedstawia sprawa jedno i dwuizbowości ze stanowiska powszechnego rozwoju historycznego i ze stanowiska obecnego stanu faktycznego tej rzeczy.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#EdwardDubanowicz">Śmiem przypuszczać, że Wysoka Izba, nie mogąc nie znaleźć w sobie należytego zrozumienia nieodbitej wymowy tych prostych faktów, okaże się skłonną, ażeby wniknąć w ich głębsze, pragmatyczne znaczenie i zastanowić się serio nad jego treścią. Mam nadzieję, że przypuszczenie moje nie okaże się zawodnem już choćby z powodu, że zastanowienia takiego domaga się bezwzględnie przytoczony już przezemnie fakt, iż w tych państwach, które w danym czasie przyjęły były system jedno-izbowy, został on. i to bardzo rychło, porzucony na rzecz systemu dwuizbowego. Z tego faktu, zdaje się bowiem wynikać jasno, iż na dnie systemu dwuizbowego są jakieś i to widocznie bardzo realne i istotne motywy, które w życiu państw stanowią o jego wartości i to wyższej wartości. Że zaś motywy te nie straciły znaczenia i aktualności nawet i w naszych, przełomowych czasach, w których przychodzi nam budować nowe nasze państwo, za tem zdaje się ponad wszelką wątpliwość przemawiać ta okoliczność, na którą już również pozwoliłem sobie zwrócić uwagę, że mianowicie właśnie w szeregu, w tej chwili odbudowujących się państw, u dwu naszych sąsiadów najbliższych, stojących pod wpływem prądów dosyć chyba radykalnych, system dwuizbowy zdołał odnieść zupełne zwycięstwo nad systemem jednoizbowym, Jakoż motywy takie istnieją rzeczywiście. Istnieją nie tylko w teorii, w nauce prawa państwowego, w głębokich dociekaniach i badaniach takich mężów jak Montesqujeu, Tocqueville, Konstant, Taine, Mille, Bentam, Bryce, Story, Waitz, Treitschke, Ciężkowski, nie mówiąc o legionie żyjących.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#EdwardDubanowicz">Wysoka Izbo! Żyjemy w czasach ciężkich i gorących, w czasach niecierpliwych.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#EdwardDubanowicz">Wiemy wprawdzie, że teorii, nauce zawdzięczamy obecną naszą cywilizację. Zdajemy sobie sprawę, że bez studiów i badań naukowych, nie mielibyśmy kolei żelaznych i parowców, telegrafów i telefonów, nie mielibyśmy środków ochrony zdrowia przed kalectwem i chorobą, nie mielibyśmy środków nowoczesnej produkcji, nie umielibyśmy nawet wydobyć właściwego plonu z żywicielki ziemi. Mamy więc pewne uznanie także i dla nauki w innych dziedzinach, dla wiedzy i doświadczenia mężów, którzy rezultatami swej pracy znaczą we wszystkich dziedzinach ponad upływające wieki prawdziwy postęp świata. Mimo to wszystko, daleki jestem od myśli, ażeby obrady nasze przeciążać wywodami teoretycznej, naukowej natury. Sądzę, że czyniąc to, w chwili takiej jak obecna, chybiłbym właściwego celu. Będę się więc starał trzymać ściśle praktycznego, pozytywnego gruntu, pozwolą jednak panowie, że tu i ówdzie będę się musiał powołać na zdania i opinie realne i bardzo żywe, mimo, iż ci, co je wypowiedzieli, dawno już zeszli ze świata. Nie od nas zaczyna się mądrość i doświadczenie ludzkości, słuszna więc jest, ażebyśmy i tym głosom użyczyli ucha.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#EdwardDubanowicz">Wysoka Izbo! Parlament, ciało ustawodawcze ma przedewszystkiem za zadanie tworzenie ustaw, musi tedy być zbudowany w ten sposób, ażeby mógł zadośćuczynić potrzebie dobrego ustawodawstwa. Weźmy tedy przed oczy najbliższe nam stosunki i zastanówmy się trzeźwo, czy system oparty na czystej jednoizbowości wytrzymuje próbę z tego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#EdwardDubanowicz">Izba poselska wszędzie, a zwłaszcza tam, gdzie jest oparta na podstawie wyborczej, chociażby w przybliżeniu tak szerokiej i demokratycznej jak w naszym kraju, ma swój specyficzny charakter. Złożona przeważnie z ludzi akcji politycznej, ludzi partii, ludzi młodszych, żądnych czynu, pragnących gorąco i niecierpliwie złożyć wobec swych wyborców dowody trafności swego wyboru, izba poselska, spełni niewątpliwie należycie swe zadanie, o ile polega ono na odzwierciedleniu na terenie prawodawczym opinii i prądów kipiących w społeczeństwie w danej chwili, na odczuciu i zrozumieniu aktualnych potrzeb, na zaspokojeniu najnaglejszych interesów miejsca i chwili. Jest jednak zarazem rzeczą niemniej zrozumiałą, że uczynienie za dosyć pełnemu zadaniu ustawodawstwa wymaga jeszcze czegoś więcej. Obok czynnika, kładącego z natury rzeczy szczególniejszy nacisk na interesy, potrzeba czynnika przejętego głęboką troską o zasady; obok czynnika, dążącego przedewszystkiem do zaspokojenia potrzeb materialnych kraju, potrzeba drugiego, uwzględniającego w całej pełni doniosłość potrzeb narodu pod względem duchowym i moralnym, czynnika nie zaprzątniętego w tym stopniu, co tamten postulatami lokalnymi i aktualnymi, mogącego swobodniej rozpatrywać sprawy ze stanowiska bardziej spokojnego, ogarniającego nie tylko teraźniejszość, ale i przeszłość, a przedewszystkiem przyszłość całego państwa. Państwo jest bardziej wieczne, aniżeli pokolenia ludzkie, prawo państwowe musi obowiązywać dłużej niż tygodnie i miesiące, dłużej niż lata, uchwalanie więc prawa musi posiadać warunki, któreby to prawo czyniły dobrem i słusznem na dłuższą metę w zmieniających się ustawicznie stosunkach ludzkiego bytu. Praca ustawodawcza izby poselskiej wymaga z tych powodów koniecznego uzupełnienia przez wpływ czynnika drugiego, mniej licznego, mniej zapalnego, mniej obciążonego naciskiem potrzeb lokalnych, mniej związanego z agitacją i polityką partyjną, słowem ciała reprezentującego w wyższym stopniu moment spokoju, skupienia, doświadczenia, i rozwagi.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#EdwardDubanowicz">Jeżeli, Wysoka Izbo, moment przytoczony przezemnie, posiada wartość i uznanie na całym świecie, to o ileż na wyższe uwzględnienie zasługuje on u nas przy naszym temperamencie pobudliwym i zapalanym, skłonnym szczególnie do łatwowierności,” uniesień i porywów! Czyż nie byliśmy już wielokrotnie świadkami, jak często nierozważenie sprawy, nieuzasadnione pogłoski, jak często wystąpienia płomienne-i grające jeśli nie na demagogii wprost, to na uczuciu chwili, doprowadzały do chwilowych nastrojów, wyładowujących się w pospiesznych i nieopatrznych uchwałach i ustawach, które okazały się, bardzo nawet rychło, szkodliwe dla interesu państwowego i tak nagle, jak były uchwalone, musiały być cofnięte? Czyż nie naraziły one niejednokrotnie powagi tej Izby na uzasadnioną krytykę kraju, a nawet na złośliwe i szydercze docinki? Czy nie obniżyły one powagi jeszcze większych i” świętszych wartości, aniżeli nim jest autorytet Sejmu, a mianowicie zaufania obywateli do państwa i poczucia prawa? Mieliśmy dotąd prawa obce, których szanować i cenić nie pozwalało nam uczucie patriotyczne, cóż jednak będzie, jeżeli własne nasze prawa będą pozbawione głębszych podstaw moralnych i nie wykształcą u ogółu tak niezbędnego dla każdego państwa zmysłu prawnego i dyscypliny prawnej? Mogły, Szanowni Panowie, istnieć w tym względzie pewne złudzenia i spory w pierwszych jeszcze chwilach zebrania się naszej Konstytuanty, dzisiaj jednak jest już tylko kwestią uczciwej bezstronności i umiejącej prawdzie spojrzeć w oczy trzeźwości, ażeby wyciągnąć właściwe konsekwencje. Wystarczy przypomnieć znane i kłócące się ze sobą uchwały w sprawie polityki zagranicznej, skarbowej i agrarno-aprowizacyjnej, wystarczy wziąć komplet ustaw sejmowych, rojących się od nieścisłości jurydycznych, niejasności, usterek formalnych, błędów merytorycznych i kontrowersji. Już obecnie niemałą trudność stanowi rozpatrzenie się w treści tych ustaw, upstrzonych najrozmaitszymi zbytecznymi dodatkami, długich i gadatliwych. Czyż jakiekolwiek państwo na świecie może długo, bez ujmy dla siebie, bez niebezpieczeństwa dla wolności obywateli trwać w podobnym stanie niepewności stosunków prawnych, która zabija energię i twórczość na każdem polu, a jest wynikiem dzisiejszego zbyt łatwego i pośpiesznego fabrykowania jednych a zaniedbania innych, nie mniej ważnych i potrzebnych ustaw?</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#EdwardDubanowicz">Ciężką, bardzo ciężką odpowiedzialność, Szanowni Panowie, mamy w tym względzie wobec przyszłych pokoleń polskich.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#EdwardDubanowicz">Rozumiem, Wysoka Izbo, iż ustawodawstwo musi, w naszych zwłaszcza burzliwych i gorączkowych czasach, nadążać życiu i normować rychło jego potrzeby. Rozumiem, że w danych warunkach, ustawa rychła, gorsza nawet, może być czasem potrzebniejszą, aniżeli dobra a spóźniona. Reguły jednak z tego czynić nie wolno. Nad potrzebą zbyt szybkich ustaw góruje z reguły o wiele potrzeba ustaw dobrych, przystosowanych trzeźwo i dojrzale do warunków życia. Do tego koniecznem jest, ażeby ustawy, uchwalane przez Sejm, mogły być poddane jeszcze jakiej, chociażby pośpiesznej rewizji i korekturze. Żadne komisje, przerwy w głosowaniach, ani jakiekolwiek inne tego rodzaju środki, w łonie samej izby poselskiej, nie mogą wystarczyć do osiągnięcia tego celu. I one są potrzebne, izba jednak ma zawsze możność i prawo przejść zbyt łatwo nad niemi do porządku dziennego. Stronnictwa izby tylko z zewnątrz mogą znaleźć podnietę do rewizji raz zajętego stanowiska i do uznania swej omylności i braku informacji. Perswazje rządu nie zawsze mogą wystarczyć, tak w stosunku do stronnictw większości, jak i opozycji. Perswazja, korektura, musi wyjść od czynnika trzeciego, stojącego na uboczu, uposażonego w skromny chociażby, ale określony udział w pracy ustawodawczej, od Senatu.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#EdwardDubanowicz">Instytucja Senatu razi jeszcze dzisiaj wielu z Szanownych Panów kolegów, głównie swoją nazwą. W agitacji politycznej wysuwa się z tego tytułu, przeciwko niej, nawet zarzut, iż wskrzesza ona średniowieczną i przeżytą instytucję izby lordów, panów, czy magnatów. Podnosi się u nas, przeciwko niej, także argument, iż zadanie jej jest czysto negatywne, że ma być ona w szczególności hamulcem, zaporą przeciwną demokratyzacji społeczeństwa. Rzadziej, ale również stanowczo, wytacza się przeciwko niej sformułowane już przez niektórych mówców rewolucji francuskiej hasło, iż tak jak jednym jest naród, tak też 1 w jednem, niepodzielonem ręku, spoczywać winno jego przedstawicielstwo.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#EdwardDubanowicz">Mam nadzieję, że w tak dostojnem, tak przejętem wielką swą odpowiedzialnością ciele, jaką jest izba, powołana do nadania państwu naszemu konstytucji powiedzie się śmiało i rzeczowo rozpatrzyć w tych zarzutach.</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#EdwardDubanowicz">Podniosłem już poprzednio, że zarzut wstecznictwa, reakcyjności, pod względem społecznym, nie może być podnoszonym — generalnie przeciwko instytucji, ale tylko przeciwko konkretnemu jej składowi w danym, szczegółowym wypadku. I Sejm nasz państwowy był niegdyś szlacheckim, dzisiaj jest ludowym. I na czele państwa stał niegdyś monarcha ze starożytnej dynastii, dzisiaj zaś na jego miejscu stać ma prezydent republikański wybieralny. Zarzut zacofania, średniowieczyzny, odnosił się do izb wyższych, w państwach autokratycznych, ale zarzut ten jest bezsilny np. w stosunku do senatu francuskiego, szwajcarskiego, czy amerykańskiego. Komu znaną jest cokolwiek historia, ten słyszał lub czytał o tem, że senaty niektórych krajów okazały niejednokrotnie więcej zrozumienia i inicjatywy dla rozumnych reform społecznych, aniżeli izby poselskiej Senat francuski okazał się parokrotnie instytucją przejętą w wyższym stopniu duchem demokracji, niż francuska izba deputowanych. I w naszych więc, obecnych warunkach zarzut zacofania społecznego, skierowany przeciw senatowi, nie ma sam w sobie siły, mogącej zabić instytucję Senatu. Skutecznie może on być stosowany tylko wobec ciemnych, niekrytycznych słuchaczów. Przedmiotowo, realnie sprowadza się on do pytania, czy skład Senatu, takiego, jaki ma istnieć w Polsce, jest dosyć dobry, dosyć demokratyczny? To jednak jest już kwestją praktyczną, kwestją szczegółową, która nie dotyka sprawy istnienia lub nieistnienia Senatu, ale sprawy takiego lub odmiennego składu Senatu. Przyjdzie na rozbiór jej pora wówczas, kiedy na porządku dziennym naszych obrad pojawi się kwestja sposobu tworzenia Senatu.</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#EdwardDubanowicz">Natomiast w wyższym już stopniu zdaje się przeciwko samej istocie Senatu podnosi się zarzut, iż ma on być hamulcem, uniemożliwiającym przedstawicielstwu sejmowemu doprowadzenie do skutku swych uchwał, względnie, utrudniającym i odraczającym tę pracę. Szanowni Panowie! mówiąc o tym zarzucie, nie mogę nie przyznać, że w pewnej, ostatniej swej części, nie jest on ani nieprawdziwy, ani niesłuszny. Jest rzeczą jasną, że zadaniem Senatu jest miarkowanie, poprawianie ustawodawczej pracy Sejmu, z czego wypływa, iż rola jego musi być rolą powściągającą i odraczającą pod względem czasu. Istota zagadnienia polega jednak, w danym wypadku, nie na pytaniu czy takie miarkowanie i odraczanie jest wogóle dopuszczalne, ale na pytaniu, znowu konkretnem, czy w danym szczegółowym wypadku nie idzie to hamowanie zadaleko, a w szczególności, czy nie idzie ono tak daleko, ażeby unicestwić i ubezwładnić ustawodawczą rolę izby sejmowej? Oba te pytania należy więc rozważyć co najmniej oddzielnie. Co do pytania ogólnego, zdaje mi się, że na podstawie dotychczasowych obrad w tej materii w Komisji Konstytucyjnej, mogę powiedzieć śmiało, że w tej Wysokiej Izbie niema ani jednego stronnictwa, któreby nie uznawało, iż praca ustawodawcza Izby musi w ten lub inny sposób być miarkowaną i hamowaną. Nie chcę przytaczać sposobów, które w tym celu z rozmaitych stron były proponowane, sposobów w łonie samej Izby, czy poza nią, w postaci Straży Praw, czy „veta” prezydenta, stwierdzam tylko, iż potrzeby samej, o której mowa, nikt wyraźnie zaprzeczyć nie był w stanie. Jeżeli mi przy sposobności wolno wskazać na pewne curiosum, dodam, iż ze strony jednego z najbardziej radykalnie usposobionych stronnictw tej Wysokiej Izby, zdarzyło mi się w ciągu obrad komisyjnych usłyszeć wywód, traktujący szeroko o potrzebie powstrzymywania a nawet uchylania ustaw Izby poselskiej przez jednostkę, przez Prezydenta Państwa, mimo, iż ten sam mówca ze świętem oburzeniem piętnował, jako wstecznictwo, myśl przyznania w tym kierunku o wiele skromniej idących uprawnień ciału zbiorowemu i wybieralnemu, jakim bądź co bądź będzie nasz Senat.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#EdwardDubanowicz">Tak więc, nie kwestja, czy wogóle potrzebnem jest pewne miarkowanie i poprawianie działalności ustawodawczej Izby, ale kwestja jak daleko i czy nie zadaleko iść mają w tym względzie uprawnienia. Senatu, jest kwestją realną, kwestią ewentualnego sporu. Powrócę do niej, kiedy będzie mowa o tem, jakimi granicami i terminami ma być związana działalność Senatu, ażeby on nie mógł stać się dla Izby sejmowej rzeczywistym hamulcem. W tem miejscu niechaj wystarczy uwaga, że w odpowiednich przepisach nie mieści się najmniejsze tego rodzaju niebezpieczeństwo. Cała rola Senatu naszego sprowadzać się musi w praktyce pod tym względem do tego, iż wedle powiedzenia znanego francuskiego polityka, Gambetty, zadaniem jego będzie dać Izbie poselskiej „czas do namysłu”.</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#EdwardDubanowicz">Nakoniec, co do zarzutu, wynikającego z hasła: jeden naród, jedno przedstawicielstwo, należy stwierdzić, że zwraca się on formalnie najwięcej przeciwko samej zasadzie istnienia Senatu, w gruncie rzeczy jednak posiada charakter raczej literacki aniżeli prawno-polityczny, jest zrozumiałym na tle epoki końca XVII stulecia, w ustach Robezpierrea czy Rabaut de St. Etienne we Francji, współcześnie jednak nie wytrzymuje żadnej krytyki Naród jest niewątpliwie jeden. Udzielność państwa jest również jedna i niepodzielna w każdem państwie i jest atrybucją narodu. Niemniej wykonywanie tej udzielności, formułowanie woli narodu i sprawowanie władzy nie może być rzeczą jednego jedynego czynnika. W dziedzinie wymiaru sprawiedliwości organem tej woli jest sądownictwo i to sądownictwo zorganizowane na zasadzie stopniowości. prawa apelacji. Podobnie rzecz się ma w dziedzinie władzy wykonawczej. W zakresie ustawodawstwa, z zasady danej wynika tylko, iż nie mogą w państwie istnieć obok siebie parlamenty cząstkowe, terytorialne ograniczone, nie wynika zaś bynajmniej, ażeby parlament jeden, centralny, obejmujący całe państwo, nie miał ze względów techniki ustawodawczej być skonstruowany na zasadzie podziału na dwa ciała, z których, w dodatku, jedno, uposażone miałoby być wyłącznie w prawo realizowania odpowiedzialności parlamentarnej rządu, drugie zaś miałoby wobec tamtego posiadać tylko charakter pomocniczy, miarkujący i uzupełniający.</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#EdwardDubanowicz">Tyle co do zarzutów, podnoszonych przeciwko Senatowi. Po -rozpatrzeniu ich, czas jednak powrócić do właściwej rzeczy. Nie jest ona jeszcze wyczerpana w całości. W wywodach dotychczasowych zdołałem mianowicie uwzględnić dotąd tylko jedno z zadań Senatu. Usiłowałem wykazać Panom, że jest on niezbędnym warunkiem dobrego ustawodawstwa. Niezbędnym nie tylko dzięki swej funkcji hamującej, negacyjnej, ale i dzięki swej funkcji dodatniej, twórczej, nawet w obrębie ustaw uchwalanych przez pierwszą Izbę, nawet więc po pozbawieniu go inicjatywy ustawodawczej.</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#EdwardDubanowicz">Na tem wszakże nie wyczerpuje się bynajmniej sprawa Senatu. Jest on niezbędnym także z innego, ogólniejszego, jeszcze i bodaj, że jeszcze ważniejszego stanowiska: ze stanowiska harmonijnego ustroju całej budowy państwa.</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#EdwardDubanowicz">Wysoka Izbo! Harmonijny ustrój nowożytnego państwa wedle zasady, zaobserwowanej już dawno przez wielkiego Montesqujusza polega nie na czem innem, jak tylko na równowadze władz, względnie funkcji państwa. „Ani demokracja — pisze ten głęboki myśliciel i mąż stanu — ani arystokracja nie są. z natury swej, rządami wolności. Wolność polityczna istnieje tylko przy rządach umiarkowanych, ale i z rządami umiarkowanymi wolność nie zawsze idzie w parze: istnieje ona tylko tam, gdzie nikt nie nadużywa władzy. Otóż doświadczenie wieków uczy, że każdy, kto dzierży władzę skłonny jest do jej nadużywania i posuwa się na tej drodze tak daleko, aż napotka granice. Któżby to powiedział? Sama nawet cnota potrzebuje granicy! Aby więc nikt nie mógł nadużywać władzy, trzeba tak ułożyć rzeczy, ażeby władza utrzymywała władzę”.</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#EdwardDubanowicz">Szanowni Posłowie! Ustrój parlamentarny, ustrój, czyniący rząd odpowiedzialnym parlamentarnie wobec ciała ustawodawczego stwarza już sam przez się pewne przechylenie szali ustroju państwowego na niekorzyść władzy, a raczej funkcji wykonawczej. Zredukowanie ciała ustawodawczego do systemu czystej jednoizbowości, byłoby już istotnem naruszeniem koniecznej harmonii w ustroju wielkiego państwa. Byłoby zupełnem podporządkowaniem władzy wykonawczej organowi legislatywy. Rząd nie może spełnić swoich wielkich i samoistnych zadań bez koniecznego stopnia samodzielności, Stojąc w obliczu Izby poselskiej. Sejmu i Senatu, posiada jeszcze ten stopień. Traci go, stojąc w obliczu jednej, jedynej Izby, która sama nie jest ograniczona istnieniem jakiegokolwiekbądź czynnika łagodzącego, miarkującego jej wszechwładzę. Rząd, w dodatku rząd odpowiedzialny politycznie wobec tej Izby, rząd wyłoniony z większości jej, musi wówczas, w braku tego drugiego, jakkolwiekby nawet bardzo słabego czynnika stać się prostem narzędziem, ekspozyturą Izby, która w tym wypadku musi wziąć na siebie cały ciężar nie tylko prawodawstwa, ale i rządów państwowych do którego to ostatniego zadania nie nadaje się przecież z racji już samego swego wielogłowego składu i prawnego charakteru. Gdy zaś w dodatku w Izbie tej osiągnie przewagę jedno stronnictwo, dzisiaj to, a za kilkanaście, kilkadziesiąt lat zgoła przeciwne, ster wielkiego państwa, posiadającego wielkie interesy polityczne, musi się wśród zgiełku, zaciekłych. walk skierować ku przepaści absolutnych rządów jednej partii, powtarzam dziś tej, za lat kilkadziesiąt, w miarę ewolucji stosunków, tamtej partii. Czyż to jest fundament, na którym Panowie chcecie mieć zbudowany, największy skarb, jaki posiadamy, wolne nasze odzyskane państwo, Rzeczpospolitą Polską?</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#EdwardDubanowicz">Senat, choćby nie wiem jak ograniczony, jest niezbędnym warunkiem utrzymania harmonii w budowie wielkiego państwa, niezbędnym warunkiem ciągłości i trwałości jego polityki. Tak dalece obawiam się, że słowa moje niedostatecznie Panów o tym niewzruszalnym pewniku polityki ustrojowej państw mogły przekonać, iż, pozwolicie Panowie, że zacytuje w tem miejscu pełne żywej wymowy wywody jednego z moich kolegów, w nauce prawa konstytucyjnego, d-ra B. Winiarskiego: „Despotyzm — pisze on w jednej z prac, ogłoszonych niedawno — jest tam, gdzie cała władza znajduje się w jednem ręku. Niekoniecznie w ręku jednej osoby. Historia pełna jest przykładu komitetów, czy rad, które rządziły despotycznie. Bowiem rządy zbiorowe mogą być również, a nawet bardziej despotyczne, aniżeli rządy jednostki. Tłum wielogłowy, stanowiący Izbę, nie mając żadnej tamy dla swych zapędów, ma naturalną, nieprzezwyciężoną skłonność do zagarnięcia pod siebie wszystkiego. Nie zadawala się uchwalaniem ustaw i przysługującem mu prawem kontroli nad rządem i administracją; chciwy władzy, sięga po nią coraz bezwzględniej. Miesza się nieustannie do spraw rządu, decyduje rzeczy, których nieraz należycie ani ocenić, ani nawet zrozumieć nie potrafi i bierze faktycznie w swoje ręce kierownictwo spraw państwowych. Staczając się coraz szybciej po tej równi pochyłej, która prowadzi do despotyzmu, Izba wtrąca się nie tylko do czynności rządowych, ale wywiera nacisk na trybunały, aby ulegały jej widokom politycznym, wreszcie przywłaszcza sobie wymiar sprawiedliwości, sądzi, skazuje. Prawo staje się dźwiękiem bez treści tam, gdzie zmienia się codzień ustawy I i z równą szybkością uchwala nowe, na potrzeby polityczne chwili. Te ustawy coraz częściej zawierają krzyczące niesprawiedliwości. Wolność, bezpieczeństwo obywateli nie istnieją. Namiętności rozpalają się coraz więcej, Izba staje się parlamentem, rządem i sądem. Nie masz granic jej władzy, nawet moralnych. Samodzierżca ma sumienie; tłum niema sumienia. Samodzierża bądźcobądź kieruje się względami opinji publicznej, czuje się odpowiedzialnym przed historją czy przed Bogiem; w tłumie nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności. Jeżeli nawet stanie komu przed oczyma zarzut: źle czynisz? — to dusza tłumu podsuwa na to odpowiedź: a cóż ja? ja za to nie odpowiadam; wszyscy tak postanowili! A tak zwycięża ta okropna filozofia, na którą zdobyć się mogła tylko nieosobowa, anarchiczna dusza rosyjska: «gdzie wsie winawaty, tam nikto nie winawat!» gdzie wszyscy winni, tam nikt nie winien! Popychana wciąż tą samą fatalnością, izba-tłum nie chce wypuścić z rąk władzy, stosuje coraz bezwzględniejsze represje wobec każdego czynnika, który odważy się jej przeciwstawić i sprawuje te despotyczne, nieraz krwawe rządy dotąd, aż zdezorganizuje państwo, zniszczy dobrobyt kraju, narazi naród na niepowetowaną stratę — i albo zmieciona zostanie przez wymierzone przeciwko niej powstanie lub zamach stanu, albo szamocąc się od jednego głupstwa lub szaleństwa do drugiego, rozpadnie się na walczące ze sobą nawzajem grupy i zczeźnie, zostawiając po sobie pamięć, którą przeklinają pokolenia... To jest historia... Teraźniejszość czyż nie przyniosła nam obrazów, bardziej w swej okropności wymownych? Sowiety rosyjskie są jednoizbowe”.</u>
<u xml:id="u-11.40" who="#EdwardDubanowicz">Zbliżam się, Wysoka Izbo, do końca wywodu. Ufam, iż sprawa tak doniosła będzie przez Wysoką Izbę rozstrzygnięta z tego samego stanowiska, z jakiego starałem się ją przedstawić, a więc ze stanowiska dobra państwa, nie zaś ze stanowiska jakichkolwiek interesów partyjno politycznych. Właśnie to głębokie przekonanie, że sprawa, której bronię jest sprawą państwa, koniecznością ustroju państwowego dawało mi zawsze, mimo, a raczej zwłaszcza dlatego, iż należę do stronnictwa zasiadającego w środku tej Wysokiej Izby rzetelną, bo bezinteresowną siłę potrzebną do jej obrony.</u>
<u xml:id="u-11.41" who="#EdwardDubanowicz">Szanowni Panowie! Budując własne, wielkie państwo, jesteśmy w położeniu, którego nie można nazwać łatwem. Dzieła tak wielkiego nie tworzy się drogą eksperymentów. Musi się ono oprzeć na doświadczeniu nie tylko własnem, ale i całego oświeconego świata. Przykład Rosji dowiódł nam co znaczy przekreślić tysiące lat cywilizacji ludzkiej i chcieć w głupocie i pysze barbarzyńcy zacząć świat budować od siebie na nowo, od początku. Być może, że z czasem prześcigniemy w rozwoju polityczno-społecznym wielkie zachodnie demokracje świata. Należy je wszakże niemniej najpierw doścignąć. Instytucje prawno-państwowe, które w tych demokracjach oddały i oddają niezmiernie doniosłe usługi państwa, nie mogą u nas, w chwili, która wymaga przyciągnięcia i skoncentrowania wszystkich sił i czynników do budowy państwa, uchodzić za zbyteczne, bądź niedosyć demokratyczne. Więcej, niż jakikolwiek inny naród świata będziemy w naszym ustroju państwowym potrzebowali czynnika, reprezentującego doświadczenie prawno-polityczne, wiedzę, ciągłość i umiejętność pracy. Wartość tego czynnika okaże się niewątpliwie i u nas, podobnie jak we Francji, niemałą także i ze stanowiska potrzeby możliwie sumiennej i umiejętnej kontroli administracji. O doniosłem i dodatniem znaczeniu Senatu w związku ze sprawą wyboru prezydenta Rzplitej będę miał sposobność mówić niebawem. Jedno chcę jeszcze podnieść na końcu. Instytucja Senatu nie oddali a zbliży nasz ustrój państwowy do zachodu, będzie znamieniem jego europejskości. Zaświadczy wybitnie o twórczości i dojrzałości społeczeństwa, i tego naszego pierwszego Sejmu Konstytucyjnego. Obroni jego imię przed zbyt może ostrym sądem potomności. Na zewnątrz stanie się niewątpliwie już obecnie elementem siły, uroku i powagi Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-11.42" who="#EdwardDubanowicz">Już tylko słów parę chcę poświęcić drugiemu zagadnieniu, związanemu z tematem; sprawie wyboru głowy państwa. Wybór ten za pośrednictwem obu ciał ustawodawczych Sejmu i Senatu, jest tylko prostą konsekwencją, uzupełnieniem całości tego ustroju. System przeciwny istnieje dzisiaj tylko w Ameryce a tylko z niepowodzeniem był stosowany poza Ameryką; Jest on jeszcze zrozumiały na gruncie samej Ameryki, ponieważ, jak wspomniałem, ten ustrój jest w całości konsekwentnie zbudowany. Przenosić wszakże wybór prezydenta na sposób amerykański do ustroju wręcz mu sprzeciwnego, do ustroju parlamentarnego, byłoby to stworzenie eksperymentu, dziwolągu niewypróbowanego w żadnem państwie.</u>
<u xml:id="u-11.43" who="#EdwardDubanowicz">W Komisji Konstytucyjnej powoływano się pod tym względem na przykład Niemiec gdzie tęsknota do Hindenburga i do Hohenzollerów kazała wystąpić z takim projektem. Usiłował utrzymać ten system także rząd Kappa, i ta próba jednak zawiodła, a trzeba powiedzieć, że gdyby nawet próba ta przyjęła się w Niemczech, to nie byłoby to miarodajne, dla tych, którzy swe doświadczenie państwowe czerpią z doświadczenia nie tylko niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-11.44" who="#EdwardDubanowicz">Natomiast muszę podnieść poza temi względami inne motywy, które każą bardzo krytycznie odnosić się do argumentów za wyborem naczelnika państwa przez plebiscyt czy też przez ciało przezeń wyłonione. Nie możemy najwyższej naszej godności państwowej rzucać na falę przypadku.</u>
<u xml:id="u-11.45" who="#EdwardDubanowicz">Nie możemy oddawać kraju na rzecz rujnującej, niespokojnej, burzącej wszystko agitacji, jakiej świadkami przy całej powściągliwości rasy anglo-saskiej są Stany Zjednoczone. Nie wydaje się pożądanem, ażeby tego, komu ma się wyznać najwyższą propozycję, przez rózgi i błoto wyborcze, przez ogień walk partyjnych wyborczych przeprowadzić. Nie sądzę, żeby to był ten środek, któryby uzdrawiał administrację. Wszakże w Ameryce on się stał owym początkiem demoralizacji, dezorganizacji aparatu administracyjnego. Nie jest ten sposób bezpieczny dla względów narodowych, jeżeli zważymy, że wobec rozszczepienia się ewentualnie głosów Polski, o tem, kto miałby być przyszłą głową Państwa, mogło by stanowić audytorium złożone nie z Polaków. Odpowiednim i bardziej dostosowanym do charakteru tej władzy jest metoda wybierania głowy państwa przez Sejm i Senat połączony w zgromadzenie narodowe. Odpowiada dlatego lepiej, że stanowisko głowy państwa ma być wszakże nie czem innem, jak właśnie zadatkiem zgody i siły moralnej, ma być symbolem jedności naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-11.46" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Głąbiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo! Opracowany przez Komisję Konstytucyjną i przedłożony Wysokiemu Sejmowi do uchwalenia projekt konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej jest owocem pracy poważnej, rzucającej jaśniejsze światło na Sejm i na sejmową działalność. Niezawodnie dla wielu względów Sejm nasz nie stanął na wysokości swojego zadania. Sejm ten nie umiał zabezpieczyć dotychczas bytu i niepodległości naszej Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#StanisławGłąbiński">Nie umiał nam zapewnić zjednoczenia ziem polskich, nie umiał zdobyć się także w chwili niebezpieczeństwa na rząd, któryby istotnie był rządem silnym, mającym zaufanie całego narodu, bo opierałby się na wszystkich stronnictwach, jakie są tutaj w tym Wysokim Sejmie reprezentowane. Niejednokrotnie mam wrażenie, że w tym Wysokim Sejmie raczej szukamy tego, co nas dzieli, a nie tego, co nas łączyć powinno w chwili tak poważnej. Dlatego z tem większą ulgą możemy spoglądać na to dzieło, które nam przedstawia Komisja Konstytucyjna. Dzieło to wprawdzie nie jest doskonałe, jak każde dzieło ludzkie, ale w warunkach, w jakich się znajdujemy, przedstawia się ono jako wynik pewnego kompromisu między stronnictwami, jako całość konsekwentnie przemyślana, której nie będziemy potrzebowali się wstydzić ani przed swoimi, ani przed obcymi.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#StanisławGłąbiński">Przedłożony nam projekt konstytucji jest naprawdę demokratyczny, jest bardziej demokratyczny, niż demokratyczne konstytucje państw zachodnich, a zarazem jest to naprawdę projekt konstytucji narodowej, bo nie zmierza do tego, ażeby dzielić pasze społeczeństwo, by wytwarzać w niem jakieś przeciwieństwa, przeciwnie, dąży do tego, aby utrzymać całe społeczeństwo w harmonii. Z tego powodu na ogół w całości Zwjązek Ludowo-Narodowy oświadcza się za przyjęciem tego projektu, tem bardziej, że w ogólnych zasadach projekt ten nie różni się od projektu, jaki Związek Ludowo Narodowy w swoim czasie przedstawił Wysokiemu Sejmowi do uchwalenia.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#StanisławGłąbiński">Przedewszystkiem w Komisji Konstytucyjnej przeciwstawiliśmy się, a także i większość komisji przeciwstawiła się dążeniu do wytworzenia dwóch reprezentacji narodowych, dwóch niejako sejmów, któreby działały przeciw sobie i które doprowadziłyby następnie do anarchii i rozstroju całego społeczeństwa. Projekt takiego drugiego sejmu był przedstawiony przez jedno stronnictwo, mianowicie przez P. P. S., które obok Sejmu jednoizbowego proponowało utworzyć osobny sejm w formie Izby Pracy w formie reprezentacji robotników wszystkich, którzy żyją z pracy najemnej.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#StanisławGłąbiński">Ta izba pracy według projektu partii socjalistycznej miała mieć pewne prawa zupełnie analogiczne z prawami Sejmu. Członkowie izby pracy mieli mieć prawo nietykalności, przemówienia ich miały być również nietykalne. Izba pracy miałaby prawo pociągania do odpowiedzialności Rządu w osobie Ministra Pracy, Minister Pracy mógłby być przez izbę pracy pociągnięty do odpowiedzialności w formie postawienia go w stan oskarżenia. A więc mielibyśmy dwa Sejmy. Jeden Sejm miałby jedną wolę, a drugi Sejm mógłby mieć zupełnie inną wolę i ten Minister Pracy odpowiadałby tak przed jednym Sejmem, jak i przed drugim. Izba pracy nawet miałaby pewną kontrolę nad Sejmem, ponieważ każdą ustawę, uchwaloną przez Sejm mogłaby zakwestionować w ten sposób, że miałaby prawo żądać głosowania ludowego nad tem, czy lud się na nią zgadza, czy nie. Jeśliby w Sejmie powzięto w jednym tygodniu jakąś uchwałę, któraby się izbie pracy nie podobała, w drugim tygodniu inną, a w trzecim jeszcze inną, to wówczas co tydzień cały naród musiałby być powoływany do tego, aby rozstrzygnąć, kto ma rację, czy Sejm, czy izba pracy.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#StanisławGłąbiński">Otóż przeciw tworzeniu takiego drugiego sejmu, któryby rozstrajał całe nasze społeczeństwo, któryby nie był izbą pracy lecz izbą odciągania społeczeństwa od pracy, wystąpiliśmy razem z większością Komisji, tak, że obecnie proponowany jest Sejm jeden, jest jednolitą władzą ustawodawczą, nie będziemy mieli dwóch Sejmów lecz jeden Sejm, jedne ustawy, a temsamem ustawy zgodne z wolą jednolitej reprezentacji narodu.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli powstał spór o kwestię Sejmu jednoizbowego, czy dwuizbowego, to ten spór ma niezawodnie o wiele mniejsze znaczenie, mniejszą doniosłość, niż kwestia owego drugiego Sejmu, bo tutaj chodzi tylko o to, jak skonstruować wolę jednolitą jednego Sejmu, czy to ma być wola jednej izby, czy też dwóch, wola, która jednakże ma się wyrażać w tych samych ustawach.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#StanisławGłąbiński">Związek Ludowo-Narodowy, w swoim projekcie stał i dotychczas stoi na stanowisku jednoizbowości Sejmu,...</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#StanisławGłąbiński">... ale ta jednoizbowość musi być ograniczona przez pewne ciało, które nazwaliśmy w naszym projekcie Strażą Praw. A także ten Senat, który jest obecnie proponowany przez Komisję, nie jest właściwie drugą Izbą, bo druga Izba miałaby znaczenie i życie zupełnie samoistne, jak to jest w innych ciałach ustawodawczych, a druga izba, nazwana u nas senatem, nie jest ciałem całkiem samodzielnem. Składa się przedewszystkiem z osób wydelegowanych przez Izbę poselską, przez Sejm, 70 członków z poza swego grona ma delegować Sejm. Następnie mają być delegaci sejmików, najwyższych władz, instytucji naukowych i t. d. A dalej ten Senat, czy ta Straż Praw, może się zajmować tylko temi sprawami, któremi się zajmuje Sejm, które Sejm przedłoży następnie Senatowi do rozpatrzenia. I tylko pewne uprawnienia mają służyć tej Straży Praw. Według zdania Związku Ludowo-Narodowego te uprawnienia miały być dalej posunięte i szersze, niż te, które Komisja Konstytucyjna uchwaliła dla Senatu. Myśmy byli tego zdania i jesteśmy tego zdania, że zwyczajna większość Sejmu nie powinna decydować o tem, czy uchwała, która była zmieniona przez Senat albo też projekt jakiś inny, zaproponowany przez Senat, ma się stać ustawą. Według projektu przedłożonego przez Komisję Konstytucyjną, nawet jeśli tylko zwyczajna większość oświadczy się za tem, aby zmiana proponowana przez Senat nie została przyjęta, Naczelnik Państwa decyduje, czy ta ustawa ma być ogłoszona czy nie, ma prawo veta, ale już do Senatu ta sprawa nie wraca. Więc pod tym względem Senat ma mniejszy zakres działania, niż proponowaliśmy dla Straży Praw.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#StanisławGłąbiński">Skład Senatu uległ pewnej zmianie, pewnemu rozszerzeniu przez utworzenie w naszej konstytucji organizacji samorządu gospodarczego, mianowicie reprezentacje samorządu gospodarczego wszystkich dziedzin: rolnictwa, przemysłu i handlu, robotników, rzemieślników, będą miały przedstawicielstwo w Senacie. To jest niewątpliwie zmiana i rozszerzenie według naszego zdania, korzystne i za tą zmianą przemawiamy.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#StanisławGłąbiński">Ażeby się nie spierać o nazwę i przyprowadzić do skutku kompromis, zgodziliśmy się i zgadzamy się na to, żeby Straż Praw przez nas proponowana miała nazwę Senatu. Jednakże stwierdzam ponownie, że to nie jest senat taki, jaki istnieje w innych państwach, że to jest ciało inne, że to jest do pewnego stopnia tylko surogat senatu.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#komentarz">(P. Kiernik: Po co mu dawać fałszywą nazwę?)</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#StanisławGłąbiński">To już zależy od większości Wysokiej Izby. Jeśli się stronnictwa oświadczyły za nazwą Senatu, to jest to dla nas rzeczą drugorzędną, jaka jest ta nazwa, gdyż właściwie i nazwa „Straż Praw” niezupełnie jest właściwa. Tę nazwę Rząd przyjął z naszych dawnych urządzeń Konstytucji 3 maja. Straż Praw była wtedy czemś zupełnie innem, była właściwie rządem. Przyjęliśmy to za przykładem Rządu, ale skoro niektóre stronnictwa były innego zdania i przyjęta została nazwa Senatu, to nam specjalnie o nazwę nie chodzi.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#StanisławGłąbiński">Z drugiej strony muszę zaznaczyć, że Straż Praw, proponowana przez Stronnictwo Ludowe, nie ma już tych uprawnień, które istotnie są pożądane w celu zapewnienia ciągłości i rozwagi uchwałom, powziętym przez Wysoką Izbę. Gdyby ta Straż Prawa miała mieć jedynie znaczenie opiniodawcze, jak proponuje Stronnictwo Ludowe, to należałoby trzymać się tego zwyczaju, jakiego trzymają się wszystkie państwa konstytucyjne, że rząd, zanim wniesie projekt do izby poselskiej, czy do Senatu, zasięga opinii zainteresowanych w tem ciał gospodarczych i przysyła ten projekt do izb rolniczych, robotniczych, przemysłowo-handlowych, o ile są zainteresowane, wysłuchuje ich opinii i na podstawie tych opinii ewentualnie zmienia czy poprawia swój projekt i wówczas go przedkłada Sejmowi. Dlaczego mamy stworzyć specjalnie Straż Praw, wyłącznie dla udzie, lenia opinii po zapadnięciu uchwały, to nie jest dla mnie jasne i dlatego zaznaczam, że uprawnienia Straży Praw, czy też Senatu muszą być szersze od tych, które proponuje Stronnictwo Ludowe w swojej poprawce.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#StanisławGłąbiński">Tyle co do Senatu. Drugą kwestią sporną, bardzo sporną w literaturze, a szczególnie sporną w tym Sejmie i w Komisji Konstytucyjnej była sprawa sposobu wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#StanisławGłąbiński">Związek Ludowo-Narodowy w swoim projekcie proponował, ażeby wybór Prezydenta Rzplitej odbywał się przez cały naród bezpośrednio. Wychodziliśmy z tego zapatrywania, że Prezydent Rzplitej będzie miał wówczas większą powagę i większe znaczenie w narodzie zapewnionem, jeśli cały naród bezpośrednio będzie powołany do wyboru tej osoby. Cały naród miałby wówczas możność wybierania nie tylko z pośród tych, którzy będą poleceni przez Sejm, mógłby wybór paść na jednostki najdzielniejsze i najodpowiedniejsze do piastowania tego stanowiska. I inne stronnictwa podobne wnioski przedstawiły, przeważnie jednakowoż wnioski te dążą do tego, ażeby nie bezpośrednio naród wybierał Prezydenta, lecz, ażeby przedewszystkiem naród wybierał, posłów osobnych w celu wyboru Prezydenta, a ci posłowie, specjalnie w tym celu wybrani, utworzyliby zgromadzenie narodowe i dopiero to zgromadzenie narodowe wybierałoby Prezydenta. Myśmy się temu wnioskowi przeciwstawili, z powodu, że byłoby to postępowanie zbyt uciążliwe, a prócz tego takie zgromadzenie elekcyjne może zanadtoby nam przypominało dawniejsze zgromadzenia elekcyjne naszych królów polskich, a może rozmaite środki korupcji i demoralizacji miałyby przystęp do tego zgromadzenia.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#StanisławGłąbiński">Skoro jednakowoż były argumenty przeciwne przytaczane przeciw wyborowi przez cały naród Prezydenta Rzplitej, w motywach, w których tutaj przytaczać nie będę, bo przytoczył je szanowny sprawozdawca generalny Komisji Konstytucyjnej, to oświadczyliśmy się w duchu kompromisowym za tym projektem. Jednakowoż nie przesądzamy, czy na głosowaniu nie wrócimy do naszego pierwotnego wniosku, nie przesądzamy z powodu, że dziś jeszcze nie wiemy jaka będzie uchwała Wysokiego Sejmu co do senatu.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#StanisławGłąbiński">Od składu senatu i od jego znaczenia będzie zależało, czy ten senat może do pewnego stopnia razem z Sejmem równoważyć znaczenie głosowań całego narodu. Jeśli temu senatowi Wysoki Sejm przyzna taką treść i znaczenie, jak to jest pożądane, to sądzę, także i ten kompromis, który zawarto w Komisji, będzie mógł być dotrzymany w głosowaniu.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#StanisławGłąbiński">Oświadczyliśmy się za jak najszerszym samorządem. Musimy dążyć do tego, aby w Państwie Polskiem wszystkie siły społeczne mogły być użyte dla dobra Państwa, dla dobra narodu, ażeby zatem nie koncentrować tych sił i administracji tylko w administracji państwowej, ażeby administracji terytorialnej pozostawić jak najszersze pole działania. Poza tym samorządem terytorialnym żądaliśmy przyznania samorządu także i ciałom gospodarczym, o czem już wspominałem. Witamy postanowienie art. 70 projektu konstytucji, w którym jest przewidziana już wspomniana przezemnie organizacja rozmaitych dziedzin życia gospodarczego, która będzie powołana także i do pewnych funkcji administracyjnych a szczególniej funkcji opiniodawczej i innych funkcji, które ustawa dalej wskaże.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#StanisławGłąbiński">Oświadczyliśmy się także i zgodziliśmy na samorząd mniejszości narodowych. Nie tylko zgodziliśmy się na te prawa narodowe, jakich konferencja koalicyjna od nas zażądała i które Wysoki Sejm przyznał, poszliśmy pod tym względem dalej: zgodziliśmy się na to, ażeby związki narodowe miały także i pewne prawa autonomiczne. Jednego tylko nie mogliśmy dopuścić i pod tym względem musieliśmy się przeciwstawić wnioskom pewnym postawionym w Komisji Konstytucyjnej, mianowicie temu, żeby takie związki były tworzone w całem Państwie. Związki takie mogą istnieć i działać, ale tylko w obrębie samorządów terytorialnych, bo gdybyśmy dopuścili takie związki w całem Państwie, wówczas wytworzyłby się w naszem Państwie szereg państw w państwie, a więc, osobne państwo żydowskie, osobne państwo niemieckie, państwo litewskie i t. d.; wytworzyłyby się takie związki ogólno-państwowe z pewnemi prawami politycznemi, które starałyby się narzucić swoją wolę Sejmowi i administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#StanisławGłąbiński">W dziale o prawach i obowiązkach obywatelskich, o czem będzie osobna mowa, przemawialiśmy za tem, ażeby wysunąć na czoło obowiązki obywatelskie i pod tym względem nasz projekt konstytucji, zdaje się, jest unikatem dotychczas w Europie, ale unikatem istotnie uzasadnionym. Chcemy, ażeby każdy obywatel wiedział o tem, że nie tylko ma prawa, lecz przedewszystkiem ma obowiązki względem Ojczyzny: obowiązek wierności i inne obowiązki z tem połączone.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#StanisławGłąbiński">I dlatego za zgodą większości Komisji Konstytucyjnej wysunęliśmy obowiązki na czoło, za którymi idą dopiero prawa obywatelskie. I w tym dziale osiągnęliśmy pewne znaczne ulepszenia, których istnienie według mego zdania będzie chlubą naszej konstytucji i będzie w przyszłości także niezawodnie naśladowane przez konstytucje innych krajów europejskich. Nie chcę o nich mówić, ponieważ rozprawa nad tym działem jest odroczona na później.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#StanisławGłąbiński">Na ogół tedy, jak powiedziałem, zgadzamy się na wniosek większości Komisji Konstytucyjnej. Są jednak pewne punkty ważne, w których uznaliśmy za potrzebne wnieść pewne poprawki do uchwał większości Komisji, chociaż dążyliśmy do kompromisu i do uproszczenia postanowień, ażeby było jaknajmniej rozpraw i sporów w tej Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#StanisławGłąbiński">Otóż najpierw oświadczamy się za tem, ażeby Sejmowi przyznać pewną autonomię, o ile chodzi o jego zgromadzanie się. Zazwyczaj konstytucje zawierają postanowienie, że w monarchii monarcha, w Rzeczypospolitej Prezydent zwołują Sejm i takie postanowienie znalazło się także i w projekcie naszej Komisji Konstytucyjnej. My wnosimy jednak pewną poprawkę w duchu postanowień projektu, który w swoim czasie przedstawiliśmy Wysokiemu Sejmowi, dotyczy ona prawa Marszałka zwoływania Sejmu. Liczymy się mianowicie z usposobieniem, z nastrojem naszego społeczeństwa. Nasze społeczeństwo, jak to zresztą już zaznaczono, odznacza się pewną zapalczywością, ale zarazem pewną podejrzliwością. Przypominam z naszej historii powszechne skargi na dążenia królów do absolutum dominium.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#StanisławGłąbiński">Nawet, gdy król był bezsilny, gdy się mu jedno prawo po drugiem odbierało, zawsze istniała obawa, ażeby ten król nie sięgał po władzę absolutną, i starano się okroić jego władzę. My, dorzucając szereg praw Prezydentowi Rzeczypospolitej zarazem nie chcemy, ażeby społeczeństwo dążyło do okrojenia jego władzy, pragniemy usunąć obawy i podejrzenia, że może ten prezydent pokusi się o autokratyczną władzę, o jakąś dyktaturę, tak, że potrzebaby temu się przeciwstawić i ograniczać jego władzę. I dlatego wolimy, ażeby Sejm pod tym względem zachował swoją autonomię, ażeby mianowicie i Marszałek Sejmu był upoważniony do zwołania Sejmu, żeby Sejm miał pewność, że nie od woli i zapędów Prezydenta Rzeczypospolitej zależy, bo i Marszałek będzie miał prawo zwołania Sejmu.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#StanisławGłąbiński">Druga poprawka, mniejszego już znaczenia dotyczy wieku posłów. Zazwyczaj konstytucje obcych państw jako wiek, w którym obywatel jest wybieralny, oznaczają wiek wyższy, bądź 30, bądź 40 lat. Taki też wiek mieściliśmy w naszym projekcie, wiek 30 lat. Komisja Konstytucyjna była tego zdania, że wiek ten można obniżyć, i pomiędzy rozmaitemi wnioskami, sięgającemi od 20 do 35 lat zdecydowała się na drogę pośrednią i uchwaliła wiek lat 25, jako wystarczający. Ten wiek naszem zdaniem nie wystarcza, ponieważ sądzimy, iż powinno się pozostawić młodzieńcom czas do wykształcenia się i wyrobienia praktycznego. Nie jest dobrze, jeśli młodzieńca, nawet bardzo uzdolnionego, zbyt wcześnie wciąga się w wir konkretnej pracy politycznej, bo stając się posłem, ojcem narodu i nauczycielem tego narodu, nie ma on czasu na dalsze kształcenie się. Mogą być nawet wciągnięci w wir tej pracy jako kandydaci na posłów młodzieńcy, którzy nie ukończyli jeszcze szkół akademickich, którzy mają jeszcze egzaminy przed sobą, i ze stratą dla siebie i ze stratą dla społeczeństwa nie dojrzeją należycie.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#StanisławGłąbiński">Nie jest to sprawa zasadnicza, w każdym razie podamy pod decyzję Wysokiego Sejmu, czy rzeczywiście wiek 25 lat jest pod tym względem wystarczający. My proponujemy wiek 30 lat.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#StanisławGłąbiński">Na koniec jeszcze jedna poprawka, i to ważna, którą postawiliśmy w Komisji Konstytucyjnej. Dotyczy ona uprawnień Prezydenta Rzeczypospolitej. Prezydent Rzeczypospolitej według konstytucji państw zachodnich, np. Francji, jest zwierzchnikiem także siły zbrojnej i oczywiście, to postanowienie znajduje się także w naszym projekcie, że Prezydent Rzeczypospolitej jest zwierzchnikiem siły zbrojnej i nią rozporządza. Ale powstało pytanie, czy Prezydent Rzeczypospolitej ma być także równocześnie Naczelnym Wodzem? Otóż z tego pytania wyszła Komisja Konstytucyjna w ten sposób, iż proponuje, że sprawę Naczelnego Dowództwa ustala Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Rządu, przedstawiony przez Ministra Spraw Wojskowych, że jednak za akty tego Naczelnego Wodza i za kierownictwo jest odpowiedzialny Minister Spraw Wojskowych. Związek Ludowo Narodowy jest tego zdania, że takie postanowienie, mianowicie połączenie godności Naczelnego Wodza z godnością Prezydenta Rzeczypospolitej nie da się pogodzić z zasadą nieodpowiedzialności Prezydenta Rzeczypospolitej, a do pewnego stopnia także i z zasadą, przynajmniej pożądaną, nieusuwalności Prezydenta Rzeczypospolitej. Naczelny Wódz powinien być odpowiedzialny za kierownictwo armią i jest wszędzie za to odpowiedzialnym. Jeśli jest odpowiedzialny, a Naczelny Wódz jest w jednej osobie i Prezydentem Rzeczypospolitej, to wówczas jakże pociągnąć go do odpowiedzialności, skoro on jako Prezydent jest nieodpowiedzialny? Będzie odpowiedzialny jako Naczelny Wódz, a nieodpowiedzialny jako Prezydent w jednej i tej samej osobie.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#StanisławGłąbiński">A prócz tego wiadomo, że bardzo często w ciągu wojny okazuje się potrzeba zmiany naczelnego dowództwa. Tak było i podczas tej wojny we Francji, Anglii i Niemczech i we wszystkich krajach. Stąd więc konstytucja włoska postanawia z góry, że król nie może być Naczelnym Wodzem, żeby nie wprowadzać tej dysharmonii, tego rozstroju, w osobie prezydenta czy króla, który miałby być równocześnie Naczelnym Wodzem. Naczelnego Wodza można zmienić, na jego miejsce może być inna osoba postawiona. Ale jeżeli Naczelny Wódz jest zarazem Prezydentem Rzeczypospolitej, to może wprowadzić wielki zamęt w stosunki, jeśli w tym czasie, kiedy okaże się potrzeba zmiany Naczelnego Wodza, równocześnie musiałoby nastąpić przesilenie prezydjalne, przesilenie o wiele trudniejsze, o wiele cięższe. Takiego przesilenia powinno się unikać, powinno się dążyć do tego, żeby w takiej właśnie chwili Prezydent Rzeczypospolitej stał wysoko i nikt nie mógł podrywać jego godności i jego powagi.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#StanisławGłąbiński">Z tego powodu jesteśmy zdania, że w konstytucji z góry ta rzecz powinna być przewidziana, Konstytucja państwa powinna z góry postanowić, że Prezydent Rzeczypospolitej jest zwierzchnikiem siły zbrojnej, rozporządza siłą zbrojną państwa, ale konkretnie, pozytywnie on godności Naczelnego Wodza nie piastuje, on mianuje na wniosek Ministra Spraw Wojskowych, czy na wniosek Rządu odpowiednią osobę Naczelnym Wodzem.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#StanisławGłąbiński">Także muszę się zwrócić przeciw postanowieniu Komisji Konstytucyjnej, że za akty Naczelnego Wodza i za jego kierownictwo odpowiedzialny jest Minister Spraw Wojskowych. Minister Spraw Wojskowych ma być odpowiedzialny za kierownictwo armii, choć na to kierownictwo nie ma wcale wpływu. Ministrowie są odpowiedzialni za akty Prezydenta Rzeczypospolitej, które podpisują, które kontrasygnują. To jest ogólna zasada konstytucji, która znajduje się oczywiście także w naszej Konstytucji. A są odpowiedzialni dlatego przedewszystkiem, że te akty wychodzą z ich własnej inicjatywy i dane są Naczelnikowi Państwa, czy Prezydentowi Rzeczypospolitej do podpisania. Oczywiście za to odpowiada minister. A jeżeli akt wychodzi z inicjatywy samego Prezydenta Rzplitej, a minister na to się zgadza i podpisuje, to jasne, że za ten akt odpowiada. Na jakiej jednak podstawie możemy robić Ministra Spraw Wojskowych odpowiedzialnym za kierownictwo armją, w którem on nie uczestniczy, jeżeli żadnego aktu nie podpisuje, i zobowiązań żadnych na siebie nie bierze? To jest postępowanie według przysłowia „ślusarz zawinił, a kowala powieszono” albo według zasady prawa prasowego w Austrji, gdzie byli osobni redaktorzy odpowiedzialni za to, co ktoś napisał i redaktor musiał odpowiadać w areszcie za przestępstwa popełnione przez autora jakiegoś artykułu, zupełnie przez niego nieznanego. Takie postanowienie wydaje mi się nieodpowiednie, może doprowadzić do wielkich kolizji i nieprzyjemności politycznych, jeżeliby miało wejść w wykonanie. Z tego powodu przeciw temu postanowieniu Związek Ludowo-Narodowy będzie głosował. Zarazem będziemy prosili, żeby Wysoka Izba przychyliła się do naszego stanowiska zasadniczego w tej sprawie. Zresztą, jak powiedziałem, godzimy się na projekt Konstytucji, tutaj przedłożony, i w całości za tym projektem głosować będziemy.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#komentarz">(Brawa).</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów, przed kilkoma dniami p. Daszyński powiedział z tego miejsca, że najpewniejszą drogą ocalenia dzisiaj kraju jest przeciwstawienie tym wszystkim ideom, w imię których idą na Polskę oddziały wojsk rosyjskich własnej idei ludu polskiego, takiej idei, którą zrozumie, odczuje, uzna za wyraz swoich myśli i pragnień każdy robotnik, każdy chłop i każdy żołnierz na froncie.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#MieczysławNiedziałkowski">W dzisiejszych warunkach nasza debata konstytucyjna powinnaby była być czynem politycznym, powinnaby była być sformułowaniem pragnień Rzeczypospolitej Polskiej jako demokracji, która może stawić czoło w obliczu całej opinii świata tym doktrynom, ideom i prądom światowym, które idą do nas ze wschodu.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#MieczysławNiedziałkowski">I z tego punktu widzenia projekt Komisji Konstytucyjnej nie odpowiada wcale w najdrobniejszym stopniu potrzebom chwili. Gdyby kto chciał w kilku słowach scharakteryzować psychikę polityczną, z której projekt większości Komisji wyrósł, to możnaby było sformułować to w sposób następujący: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”. Większość Komisji Konstytucyjnej nie widziała zupełnie tego, co się dzieje na świecie. Dla jej większości nie było ani wojny, ani późniejszego przełomu rewolucyjnego, niema tych wszystkich potężnych, głębokich prądów, które dzisiaj wstrząsają całym światem. Większość Komisji rozumowała, myślała, odczuwała w tych kategoriach, które może były dla świata mieszczańskiego normalne przed wojną, które przed wojną dla niektórych grup mieszczańskich były może wyrazem postępu społecznego, ale które dzisiaj są stanowczo i nieodwołalnie zupełnym anachronizmem.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#MieczysławNiedziałkowski">P. Dubanowicz, przytaczając długą litanię tych państw, które zachowały jeszcze ustrój dwuizbowy, zapomniał jednocześnie powiedzieć, że we wszystkich tych państwach z każdym miesiącem rosną potężne niepowstrzymane prądy, które właśnie przeciw temu systemowi są wymierzone.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#komentarz">(Głosy: Gdzie?!)</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#MieczysławNiedziałkowski">Bo kto dzisiaj może mówić poważnie, że senat włoski stoi na mocnych nogach, kiedy gabinet ministrów, za którym stoi cała włoska burżuazja, od prawicy do lewicy, oświadczył się za zniesieniem włoskiego senatu? Kto może mówić o angielskiej Izbie Lordów, która usuwa się dzisiaj od jakiejkolwiek roli politycznej, że ma jakieś znaczenie w codziennem życiu państwowem? Jeśli spojrzymy z kolei na Szwecję, na której czele stoi gabinet ministrów, który ma na pierwszym punkcie swojego programu zniesienie ustroju dwuizbowego, gdy rzucimy okiem, na to, co się dzieje w Norwegii i Danii i na prądy, które nurtują Belgię, to zobaczymy jak wygląda zagadnienie dwuizbowości w innych krajach i przekonamy się, że nie można na to zagadnienie patrzeć z punktu widzenia wyłącznie statycznego, że trzeba brać pod uwagę w jakim kierunku tam rozwój postępuje. A wówczas ta wielka rzekomo niewzruszona instytucja kurczy się i zobaczymy, że pod temi kolosami są gliniane nogi.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ale nie to jest ważne. Nie to jest ważne, w jaki sposób na skutek szeregu przyczyn, wypadków historycznych w innych państwach wyrosły Izby Wyższe. Ważna jest druga część — argumentacja p. Dubanowicza, który przedstawił nam, dlaczego powinniśmy dziś myśleć o Izbie Wyższej i wprowadzić ją. P. Dubanowicz przytoczył na początku wiele argumentów natury politycznej, czy regulaminowej: że Sejm obecnie źle funkcjonuje, że popierane są ustawy, które nazajutrz trzeba cofać, że przypadkowa większość, przypadkowe uleganie nastrojom chwili wywiera wpływ itd. itd. Ale te wszystkie argumenty uderzają w próżnię, bo można odpowiedzieć, że temu wszystkiemu można zadość uczynić w drodze zwykłej, regulaminowej. I inne są przyczyny, której po roku przeszło istnienia Sejmu jednoizbowego, wywołały przedstawienie nam programu Senatu.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#MieczysławNiedziałkowski">Tylko wtedy, gdy się Panowie przyjrzą proponowanemu składowi tego senatu, gdy Panowie ocenią jakie żywioły mogą w nim być reprezentowane, wtedy zrozumiecie Panowie jakie pobudki kierowały większością Komisji, pobudki, które nie mają w sobie nic nieetycznego, ale, które są wyrazem tej wielkiej prawdy, że w pracy nad konstytucją, tak samo jak w każdej innej dziedzinie społecznego życia, odbywa się walka klas i klasowych programów, bo ta izba wyższa, którą p. poseł Dubanowicz proponuje, jest tak misternie skonstruowana, że w każdym wypadku i w tym nawet, gdy znaczna większość narodu wypowie się za stronnictwem, które siedzi po tej stronie Izby,...</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(Wskazuje na lewicę)</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#MieczysławNiedziałkowski">... stronnictwa prawicy sejmowej mają zapewnioną przewagę na czas niejaki w polskim senacie.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Głosy: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#MieczysławNiedziałkowski">W jaki sposób? W bardzo prosty: jeśli będziemy mówić nie tylko o tem, co się głosiło w Komisji Konstytucyjnej, jeśli spojrzymy na całokształt pracy politycznej tego czy innego stronnictwa.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#MieczysławNiedziałkowski">Byłem przed paru miesiącami członkiem ankiety, która miała na celu mówić o reformie prawa wyborczego do samorządu miejskiego i gminnego; w tej ankiecie przyjaciele polityczni p. posła Dubanowicza i p. Głąbińskiego występowali bardzo stanowczo i nieubłaganie przeciw powszechnemu prawu wyborczemu. W tej ankiecie przedstawiciele stronnictw prawicy pod przewodnictwem p. Ministra Spraw Wewnętrznych Wojciechowskiego wystąpili bardzo stanowczo za organizacją w takiej czy innej formie, mniej czy więcej łagodnej, mniej czy więcej jawnej — kurialnych wyborów do rad miejskich.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#MieczysławNiedziałkowski">Gdyby ten plan mógł być wprowadzony w życie, gdyby w ten sposób można było zapewnić sobie zdecydowaną przewagę olbrzymiej większości instytucji samorządu lokalnego, wówczas i duża część członków senatu z pewnością z góry byłaby już w ręku tych stronnictw, które reprezentują p. poseł Dubanowicz i p. poseł Głąbiński. Jeśli do tego dodamy tych kilku przedstawicieli episkopatu katolickiego, rabinatu mojżeszowego i t. d. wielu najwyższych funkcjonariuszów sądownictwa zwykłego i administracyjnego, a wreszcie tę część posłów sejmowych, którzy będą na to wybrani w każdym razie ze stronnictw prawicy, gdyż wybory będą stosunkowe, to zobaczymy, że ta większość będzie jeśli nie zupełnie pewna, to bądź co bądź niezmiernie prawdopodobna.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Maj)</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#MieczysławNiedziałkowski">Wraz z projektem senatu, który p. poseł Dubanowicz tu przedstawił, na scenę polską wstępuje to, co w swoim czasie odrzucił precz nie kto inny jak rząd ludowy, mianowicie przywilej, przywilej jako jeden z fundamentów polskiego życia, przywilej nie klasowy tym razem, nie stanowy, ale przywilej dla klijenteli tych stronnictw, które uzurpowały sobie nazwę narodowych, które reprezentuje polska prawica społeczna. I pod tym kątem widzenia opinja publiczna, stronnictwa robocze i włościańskie muszą się zapatrywać na projekt senatu, pod tym kątem widzenia muszą ocenić wszystkie argumenty, które w przeciągu dwóch godzin były na rzecz senatu i z tej trybuny przedstawione. Bo wszystko inne, te długie wywody, te powoływania się na przykład zagranicy tak jednostronnie dobrany, to są tylko akcesorja argumentowe, to nie jest właściwa treść rzeczy.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#MieczysławNiedziałkowski">Podobno byli w Polsce ludzie, którzy w ciągu ostatnich kilku dni myśleli, że wobec wytworzenia się tej grozy wypadków, która zawisła nad Polską, że pod wpływem tej sytuacji, którą z bólem przeżywamy wszyscy od tygodnia, ten projekt nie ukaże się jako projekt, którego tak duża część Sejmu będzie broniła, myśleli, że wtedy kiedy odezwa Rady Obrony Państwa nawołuje do natychmiastowego stworzenia rezerwy moralnej dla wojska na froncie, Panowie zrozumiecie, że rezerwą moralną dla uzbrojonych robotników i chłopów, studentów czy inteligentów nie będzie przywilej tej czy innej grupy, tego czy innego obozu.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#komentarz">(Głosy: Jaki przywilej?)</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ja przyznaję, że nie należałem do ludzi, którzy hołdowali tej wierze i nie zawiodłem się w samej rzeczy, gdyż pomimo szumnych odezw i oświadczeń w czasie, kiedy w Polsce lud przez wszystkie stronnictwa jest powołany pod broń dla obrony granic kraju, temu ludowi jak kulę pod nogi rzuca się senat, jako wspomnienie tej Polski, której Panowie chcecie bronić.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Protesty na prawicy)</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów, przeciw setkom argumentów, które przytoczył p. poseł Dubanowicz można przytoczyć setkę argumentów odmiennych. Gdy p. poseł Głąbiński mówił, że chcemy zbudować izbę pracy jako czynnik zamętu i walki wewnętrznej w społeczeństwie, to w odpowiedzi na to można przytoczyć tysiące przykładów z historii parlamentarnej Europy, że właśnie dwuizbowość stała się przyczyną zamętu. Przed i dwoma dniami pozwoliłem sobie przytoczyć w jednym z artykułów przykład Wiktorii, gdy wskutek walki Izby Lordów z Izbą Gmin w przeciągu kilku tygodni nie było budżetu i dostali dymisję wszyscy ministrowie i wszyscy sędziowie, bo nie było z czego ich opłacać. Czyż można znaleźć lepszy przykład zamętu, czyż można znaleźć bardziej dosadny dowód, że argumenty p. Głąbińskiego mogą się odwrócić przeciwko jego projektowi?</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nie będę nużył Panów szczegółami w sprawie Straży Praw. Jest dla nas rzeczą obojętną, czy p. poseł Dubanowicz i Głąbiński nazwie to senatem czy strażą praw. Nie to decyduje, ale decyduje skład i kompetencja i pod tym względem odrzucamy również z całą stanowczością ten kompromis, na którym stanęło Polskie Stronnictwo Ludowe grupy Piasta. Odrzucamy ten kompromis, wychodząc z innego stanowiska, na podstawie innej argumentacji niż ta, którą można było skierować przeciwko większości komisji.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jeżeli chodzi o Straż Praw Piastowców, daje ona wszystkie wady bardzo ważkie, a żadnych zalet, daje ona taką budowę państwa, w której się cała działalność ustawodawcza hamuje, przewleka, a jednocześnie nie stwarza czynnika, któryby mógł cośkolwiek realnie powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jedynem stanowiskiem, które dziś może jasno i wyraźnie przemówić do ludu, a wobec świata jasno i wyraźnie stwierdzić, że Polska jest państwem prawdziwie demokratycznem, jest stwierdzenie tu, w tym Sejmie, że władza ustawodawcza Rzeczypospolitej będzie organizowana na podstawie jednoizbowości.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#MieczysławNiedziałkowski">Cóż dopiero powiedzieć o sposobie wyboru głowy państwa, który p. poseł Dubanowicz nam przedkłada, o sposobie obliczonym również zupełnie namacalnie i jasno na to, żeby Prezydent Rzeczypospolitej nie mógł wyjść z tych obozów politycznych które zasiadają po lewej stronie Izby.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#MieczysławNiedziałkowski">Bo Panowie wspólnie z senatem chociaż będziecie w mniejszości, będziecie mogli stworzyć tę większość z dużą łatwością, z daleko większą niż my, mając za sobą większość Izby ze znaczną mniejszością senatu.</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#komentarz">(Protesty na prawicy)</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nie rozumiem przyczyny oburzenia Panów, bo to jest rzecz zupełnie jasna i wyraźna, że Panowie dążycie do tego, by w swoich rękach utrzymać aparat państwowy, ale zgodzicie się z tem, że cała demokracja, a demokracja robotnicza w szczególności, wysuwa ten sam postulat i również pragnie aparat państwowy w swe ręce ująć.</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jeśli Panowie się oburzają, gdy wspomniałem ankietę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to przypomnę Panom fakt, w którym Panowie wszyscy brali czynny udział, mianowicie w naszej walce, prowadzonej wspólnie z kolegami z grupy Piasta, Wyzwolenia, N. P. R. oto, żeby w tym artykule konstytucji, który mówi o samorządzie lokalnym, było konstytucyjnie zagwarantowane, iż powszechne prawo głosowania obowiązuje przy wyborach do rad samorządowych, Panowie w trzech głosowaniach w Komisji Konstytucyjnej tę gwarancję odrzucili z rozmaitych motywów, a zaiste usunięcie z konstytucji, która zawiera tysiące drobnostek, przepisy, obowiązki, nie mające żadnej sankcji prawnej, tak podstawowej rzeczy z pewnością nie było bez kozery.</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ja bym tę sprawę połączył z temi długiemi argumentami, które na ankiecie samorządowej przytoczył kierownik bloku narodowego Warszawskiej Rady Miejskiej. Nie mogę tu dziś wchodzić w sprawy związane z autonomią, ponieważ nie są one na porządku dziennym. Ograniczę się do stwierdzenia, że my ze swej strony i w swoim projekcie i w komisji i na plenum Izby i w kraju będziemy zawsze stali na gruncie całkowitej swobody obywatelskiej. Będziemy zawsze stali i w godzinie zwycięstw i w godzinie porażki na podstawie samookreślenia narodu i autonomii dla terenów, zamieszkałych w większości swojej przez niepolską ludność. I będziemy wreszcie stali zawsze na gruncie tego rozstrzygnięcia zagadnienia w stosunku kościoła do państwa, który naszym zdaniem jedynie odpowiada godności religji i jedynie odpowiada interesom Rzeczypospolitej, na gruncie oddzielenia kościoła od państwa.</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#komentarz">(Wł. Dębski: Lud na to nie pójdzie)</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#MieczysławNiedziałkowski">Przy dyskusji szczegółowej nad temi artykułami moi towarzysze i przyjaciele te teorie szczegółowo uzasadnią.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ja pozwoliłem sobie zwrócić uwagę Panów na tych kilka punktów głównych, by przypomnieć znowu na zasadzie faktów i przykładów czy ten projekt konstytucyjny, który Panowie mają przed sobą, może stać się tą ideą twórczą, która wstrząśnie duszą i sercem mas, o której przed kilku dniami mówił poseł Daszyński; czy może stać się tą ideą, za którą żołnierz w okopach pójdzie umierać z uśmiechem na ustach, która entuzjazmem popełni chaty i mieszkania robotnicze? I dlatego my, odrzucając ten elaborat, któremu pod względem formalnym i stylistycznym zarzucano tak wiele i tak bardzo słusznie, przeciwstawiamy mu swój własny program budowy państwa, który chcemy, aby był usłyszany przez całą Polskę.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#MieczysławNiedziałkowski">Od czasu, kiedy obóz socjalistyczny podzielił się na dwa kierunki, na socjalistów i komunistów, pomiędzy temi dwoma obozami wyrosła przepaść głęboka. Jeżeli idzie o treść naszego stanowiska, to sądzę, że oddam je najlepiej, gdy powtórzę zdanie Kautskiego: „Socjalizm, to nie tylko chleb dla wszystkich, socjalizm to wolność dla wszystkich!”</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#komentarz">(Pos. Dębski: Ładna wolność!)</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#MieczysławNiedziałkowski">W tem tkwi ta głęboka różnica, która leży między nami a obozem komunistycznym. My się nie boimy pod rządem socjalistycznym żadnej walki idei, żadnej walki poglądów, żadnego ścierania się opinii,...</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Dopóki nie macie władzy!)</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#MieczysławNiedziałkowski">... bo wiemy, że żadne idee, nawet idee Panów nie mogą być zduszone bagnetem, bo wiemy, że tylko jedna idea drugą zwyciężyć może, bo wiemy, że wystarczy nam nasza prawa walka i to zaufanie, które tą długą pracą zyskaliśmy wśród mas robotniczych polskich, by zwyciężyć te idee i programy, które Panowie reprezentujecie. I w tem tkwi ta przepaść głęboka, która oddziela naszą walkę i pracę od walki i pracy komunistów. W tem tkwi przyczyna tego faktu, że dziś w tych masach, w mieszkaniach robotniczych, na robotniczych wiecach nie Panowie, ale my bronimy Polski przed zalewem idei komunistycznej. Nie Panowie, ale my trzymamy masy robotnicze pod sztandarem obrony granic Rzpltej, nie Panowie, ale myśmy dokonali tego, że polska klasa robotnicza oświadczyła, że Polski i jej niepodległości bronić będzie.</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Nie czekali na was)</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#MieczysławNiedziałkowski">Bo, proszę Panów, gdyby praca wśród mas robotniczych sprowadzała się tylko do tego, co Panowie robicie, gdyby sprowadzała się do propagandy Senatu, do walki przeciw reformie rolnej, przeciwko 8-godzinnemu dniu pracy, przeciwko kasom chorych, gdyby nie było naszego przeciwdziałania w tej pracy równoległej naszej działalności, to Polska miałaby dziś inne oblicze.</u>
<u xml:id="u-15.41" who="#komentarz">(Różne okrzyki na prawicy)</u>
<u xml:id="u-15.42" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nasz program budowania Rzeczypospolitej sprowadza się do kilku prostych, jasnych wskazań. Uważamy, że za wszelką cenę utrzymać trzeba dla kraju, i polskiego ludu niepodległą Polskę, jako ten warsztat jedyny na świecie, na którym będziemy mogli dokonać dzieła przebudowy Socjalistycznej. Uważamy jednocześnie, że pierwszym krokiem na drodze do socjalizmu, i demokracji społecznej jest zdobycie całkowitej demokracji politycznej. W tej walce o demokrację polityczną idziemy ręka w rękę z demokracją włościańską i innemi obozami niesocjalistycznemi ale demokratycznemi.</u>
<u xml:id="u-15.43" who="#komentarz">(Głos: Ładne zwycięstwo)</u>
<u xml:id="u-15.44" who="#MieczysławNiedziałkowski">W tem tkwi geneza tego, że mogliśmy wspólnie z „Piastem” i „Wyzwoleniem” utworzyć blok centrowo-lewicowy. Musimy zdobyć i zdobędziemy demokratyzację polityczną w Polsce.</u>
<u xml:id="u-15.45" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ale nie na tem skończy się nasza praca i to uważam za swój obowiązek otwarcie, jasno tu powiedzieć. Po zdobyciu demokracji politycznej będziemy szli naprzód w kierunku demokracji społecznej i nasz projekt Izby Pracy, nasze sformułowanie tego, jak własność i praca powinny być w konstytucji polskiej ujęte, to właśnie pierwszy krok do demokracji społecznej. W tym ustroju społecznym, który Panowie swemi barkami podtrzymujecie, w tym ustroju, który nosi nazwę kapitalizmu, Panów stronnictwo Panów obóz i klijentela ma tysiące sposobów, żeby mimo powszechnego głosowania wpływ wywierać na aparat państwowy, ma tysiące sposobów zakulisowych, w postaci prasy subsydiowanej znakomicie, w postaci olbrzymich kapitałów, które mogą być użyte w różnych kierunkach...</u>
<u xml:id="u-15.46" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy, głos: Wy macie pieniądze żydowskie)</u>
<u xml:id="u-15.47" who="#MieczysławNiedziałkowski">... w postaci takiego zamachu stanu, jakiego p. Kiniorski dokonał w Związku Kółek Rolniczych.</u>
<u xml:id="u-15.48" who="#MieczysławNiedziałkowski">Panowie macie setki tysięcy sposobów wpływania na życie państwowe.</u>
<u xml:id="u-15.49" who="#MieczysławNiedziałkowski">Klasa pracująca robotnicza i włościańska, pracująca inteligencja jest tych sposobów pozbawiona. I dlatego uważam za słuszne i celowe, ażeby wszystkie sprawy i zagadnienia, które dotyczą interesów pracy, nie były nigdy rozstrzygane przed zasięgnięciem opinii tych klas, które są zainteresowane. I stąd wyrósł nasz projekt Izby Pracy. My chcemy, ażeby była taka dziedzina publicznego życia, która niezależnie od szacherek parlamentarnych, niezależnie od kapitałów, i od waszej prasy mogłaby zagwarantować klasom robotniczym, że bez ich wiedzy i opinii, nikt rozstrzygać za nie nie będzie.</u>
<u xml:id="u-15.50" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ks. P. Lutosławski nazwał na Komisji Konstytucyjnej projekt Izby Pracy legalizacją rewolucji. Tak jest, do tego się śmiało przyznajemy. Są rozmaite rewolucje. Skala rewolucji jest tak różnokształtną, jak samo życie. Jedna obiera sobie wojnę domową, tą drogą poszedł Trocki, druga obiera sobie ideję, o której mówił tow. Perl, rewolucję w majestacie prawa. I bylibyśmy dumni za Polskę i szczęśliwi za siebie, gdyby cała droga naszej Ojczyzny do socjalizmu mogła się odbyć w majestacie prawa.</u>
<u xml:id="u-15.51" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ostateczności się spotykają)</u>
<u xml:id="u-15.52" who="#MieczysławNiedziałkowski">Czy to nastąpi, to przedewszystkiem od Panów zależy, od Panów zdolności przewidywania, od tego, czy „Rzeczpospolita” przestanie p. pośle Dubanowiczu, myśleć, że tylko przez krew robotniczą wiedzie droga do silnej Polski...</u>
<u xml:id="u-15.53" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Kto to napisał?)</u>
<u xml:id="u-15.54" who="#MieczysławNiedziałkowski">... „Rzeczpospolita”.</u>
<u xml:id="u-15.55" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Nieprawda)</u>
<u xml:id="u-15.56" who="#MieczysławNiedziałkowski">Czytałem. Nasz program konstytucji, nasz program budowania Państwa zawiera wszystko to, co zbiorowo określiliśmy mianem demokracji politycznej. Zawiera Sejm jednoizbowy, metodę wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, która nie grozi zboczeniami w kierunku bonapartyzmu, a oddaje ludowi prawo decydowania, kto będzie głową Państwa.</u>
<u xml:id="u-15.57" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nasza propozycja, dotycząca organizacji Izby Pracy, jest dalej pierwszym krokiem na drodze ku demokratyzacji społecznej.</u>
<u xml:id="u-15.58" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nasze propozycje wreszcie, które ujmują zagadnienie własności i pracy są pierwszym krokiem na drodze do socjalizmu. Tutaj o tem ujęciu własności, o ile sobie przypominam, nikt jeszcze nie mówił, a jednak tkwi w niem głęboka różnica.</u>
<u xml:id="u-15.59" who="#MieczysławNiedziałkowski">Panowie powiadacie, że w Państwie polskiem własność prywatna będzie nietykalna. Panowie powiadacie to w chwili, kiedy cały świat nieustannie w majestacie prawa tę własność gwałci, kiedy ten Sejm aczkolwiek większością tylko jednego głosu to prawo jednak bardzo drastycznie pogwałcił. My odpowiadamy, że ponad własność prywatną, ponad interes tej czy innej klasy posiadającej wyrasta interes Rzeczypospolitej i ludu. My powiadamy, że Państwo polskie powinno formy własności przystosować do potrzeb ludu i interesów Państwa. Mnie się zdaje, że nasz punkt widzenia daleko jest bliższy punktu widzenia państwowego, niż ten, który głosi: „niech wszystko ginie, byle własność prywatna została nietknięta”, ten, z którego wynikła owa przeklętej pamięci polityka ziemiaństwa polskiego w ziemiach wschodnich, której dziś mamy tak bolesne skutki, a o której Panów rok temu napróżno uprzedzaliśmy.</u>
<u xml:id="u-15.60" who="#MieczysławNiedziałkowski">Chcemy jednocześnie, ażeby Rzeczpospolita w swojej konstytucji zagwarantowała wszystkim swoim obywatelom, że praca będzie jej podstawą, że praca będzie pod jej szczególną opieką i że będzie posiadała własną reprezentację dla obrony swych interesów — a to Panowie odrzuciliście.</u>
<u xml:id="u-15.61" who="#MieczysławNiedziałkowski">Wystąpiliście z projektem, który był zupełnie dobry przed laty 20 dla umiarkowanych mieszczańskich stronnictw Francji i Anglii, który był zupełny na miejscu w pracach, w książkach tych wielu autorów i ideologów mieszczańskich Anglii czy Francji, których nam przytacza p. poseł Dubanowicz. Ale to wszystko działo się przed wojną j przed tą burzą rewolucyjną, która zgniotła rosyjskie panowanie cara, zgniotła stare Niemcy i Austrię, to wszystko się działo przed tym olbrzymim przełomem, który trwa dziś.</u>
<u xml:id="u-15.62" who="#MieczysławNiedziałkowski">Panowie stanęliście na tym gruncie, że skoro wojna się skończy, cały świat spokojnie wróci do dawnych pieleszy, na dawne wygodne miejsca i dalej spokojnie swoją taczkę będzie pchał naprzód.</u>
<u xml:id="u-15.63" who="#komentarz">(Protesty na prawicy).</u>
<u xml:id="u-15.64" who="#MieczysławNiedziałkowski">Na to Panom odpowiem słowami nie swemi, lecz słowami Loyd George'a, człowieka, który wszakże nie nasz obóz, nie nasz wielki ruch, nie międzynarodówkę przedstawia, a który oświadczył: „Wstrząśnięte straszliwe druzgocze stary świat i żadną siłą starego świata na nogi znowu nie postawi”. A niech Panowie wezmą to, co dzisiaj mówi prezydent Włoch nie ten dzisiejszy, nie ten nasz wróg, ale Nitti, który powiedział z trybuny parlamentu włoskiego naszym włoskim przyjaciołom, że żaden rozumny człowiek we Włoszech, nie myśli o tem, by stary świat kapitalistyczny mógł po wojnie wrócić do dawnej kolei. Niech Panowie wezmą publikacje angielskie i francuskie, tygodniki i książki francuskie umysłowością nam najbliższe, najbardziej znane, niech Panowie wezmą tę olbrzymią sumę zdecydowania, jakie tam jest, u tych ludzi, którzy stoją na świeczniku europejskiej kultury, a którzy mówią na cały świat, że żadna siła nie uratuje tego, na czem wojna, na czem rewolucja postawiła swój krzyż.</u>
<u xml:id="u-15.65" who="#MieczysławNiedziałkowski">W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Polska szła w przeciwnym kierunku niż ten pochód myśli światowej, o którym wspomniałem i w ciągu tych ostatnich kilkunastu miesięcy od chwili kiedy wskutek ciężkiego bojkotu finansowego, kiedy wskutek ciężkich różnych zamachów, kiedy wskutek niesłychanej w dziejach nagonki upadł rząd Moraczewskiego, od tej chwili Polska jęła się staczać po tej równi pochyłej, której skutki dziś widzimy.</u>
<u xml:id="u-15.66" who="#komentarz">(Poruszenie, okrzyki na prawicy. P. Wł. Dębski: O tak, tak.)</u>
<u xml:id="u-15.67" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jest rzeczą śmieszną mówić, że klęski na wschodzie są wynikiem jakiegoś błędu militarnego czy politycznego takiego czy innego. Źródło klęski na wschodzie leży w załamaniu się psychiki ludu polskiego. I dzisiaj słusznie powiedział mój przyjaciel p. Daszyński, że najważniejszą rzeczą, którą trzeba uczynić jest to, żeby tę psychikę w ludzie odbudować,...</u>
<u xml:id="u-15.68" who="#komentarz">(Głos z prawicy: Nie podburzajcie!)</u>
<u xml:id="u-15.69" who="#MieczysławNiedziałkowski">... trzeba odbudować tę głęboką wiarę, że Polska, która idzie, Polska, której on broni, że Polska, która po wojnie zostanie, to jest ta Polska, o której mówił mu przed laty Mickiewicz i Słowacki, o której mówił później Żeromski, o której mówiliśmy mu wtedy, kiedy Panowie oddawali swój głos za kontyngentem rekruta w Dumie petersburskiej. Potrzeba, żeby cały polski lud zrozumiał, że ten dzisiejszy przełom, ta dzisiejsza katastrofa moralna, to jest początek odrodzenia trzeba, żeby cały polski lud zrozumiał, że na tyłach my nie tylko będziemy tworzyć armię ochotniczą, nie tylko będziemy tworzyć nową siłę zbrojną, ale stworzymy równocześnie tę wielką rezerwę moralną, za którą stanie — w to wierzę najmocniej — każdy robotnik, każdy chłop, każdy żołnierz, tę wielką rezerwę, którą streścić można w paru słowach; że Polska przestanie być igrzyskiem różnych reakcyjnych procederów, że Polska przestanie być domeną wielkiej własności ziemskiej i biurokracji, że imię Polski w Wilnie, Mińsku czy w Kijowie, a zwłaszcza w Wilnie, reprezentować będzie nie żandarm, ale ktoś inny,...</u>
<u xml:id="u-15.70" who="#komentarz">(Głos: Żyd!)</u>
<u xml:id="u-15.71" who="#MieczysławNiedziałkowski">... że Polska będzie Polską ludową, że Polska będzie własnością ludu.</u>
<u xml:id="u-15.72" who="#MieczysławNiedziałkowski">Oto jest najpilniejsza potrzeba chwili, to jest ten moment, który przełamie wszystkie defetystyczne nastroje, które nie my, ale które przecież Panów prasa szerzy, który przełamie tę panikę, której nie my, ale Panowie ulegacie,...</u>
<u xml:id="u-15.73" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-15.74" who="#MieczysławNiedziałkowski">... który przełamie ten cały strach, którego my nie czujemy. My jesteśmy o Polskę spokojni, bo znamy, robotnika polskiego i polskiego chłopa i polską inteligencję. My jesteśmy o Polskę spokojni, bo jak w najcięższych chwilach obcego najazdu znalazły się w niej silny opór i obrona, tak samo i dzisiaj się znajdzie.</u>
<u xml:id="u-15.75" who="#komentarz">(Głos: Ale bez Was)</u>
<u xml:id="u-15.76" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ale zbrodnią jest dzisiaj do stóp tego żołnierza przywiązywać ciężką kulę, kulę podsuwania mu znowu tej samej dawnej niewiary, że kiedy minie moment zapału, że kiedy wróg odejdzie precz, to znowu będzie to samo, co przed paru miesiącami i znowu wróci wszystko do wszechwładzy biurokracji i do autokratyzmu ziemiańskiego.</u>
<u xml:id="u-15.77" who="#komentarz">(P. Bresiński: Klemensiewicz kupił folwark)</u>
<u xml:id="u-15.78" who="#MieczysławNiedziałkowski">A czy mu nie wolno? Klemensiewicz przystosuje swój folwark do potrzeb Państwa.</u>
<u xml:id="u-15.79" who="#komentarz">(Głos: I dla chłopów)</u>
<u xml:id="u-15.80" who="#MieczysławNiedziałkowski">Na tem polega cała różnica. Na tem polegają wielkie różnice pomiędzy naszym punktem widzenia a punktem widzenia Panów, te różnice, które w opinii kilku marzycieli, którzy dziś jeszcze to komunikowali, miały na tem posiedzeniu ulec zasypaniu.</u>
<u xml:id="u-15.81" who="#MieczysławNiedziałkowski">Czy wiecie Panowie, że był dziś u mnie jeden szlachetny człowiek, bynajmniej nie z naszego obozu, ale siedzący tam na prawicy na skrajnem skrzydle i ten człowiek zapewniał mnie, że w obliczu niebezpieczeństwa Ojczyzny wszystkie stronnictwa tej Izby jednomyślnie się zgodzą i oświadczą światu, że odstępują od wszelkich projektów przywilejowych i że gotowe są uznać te główne elementarne postulały ludu.</u>
<u xml:id="u-15.82" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To musiał być bardzo stary człowiek)</u>
<u xml:id="u-15.83" who="#MieczysławNiedziałkowski">Powiedziałem mu, że jest szlachetnym, ale jest także bardzo naiwnym człowiekiem, powiedziałem mu, że co do tego niema żadnej nadziei,...</u>
<u xml:id="u-15.84" who="#komentarz">(Różne okrzyki)</u>
<u xml:id="u-15.85" who="#MieczysławNiedziałkowski">... że gdy dziś groźba i niebezpieczeństwo stanęły u samych wrót Polski, gdy nad Wilnem zawisła groza, że nawet w tej chwili Panowie niczego się nie wyrzekniecie,...</u>
<u xml:id="u-15.86" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Nie chcemy się poddać dyktaturze waszej)</u>
<u xml:id="u-15.87" who="#MieczysławNiedziałkowski">... niczego nie oddacie, Panowie zawsze sądzicie, że wszystko trzeba i można tylko siła odebrać.</u>
<u xml:id="u-15.88" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ale w tem całem Panów rozumowaniu tkwi jeden błąd podstawowy, jeden błąd głęboki, którego nie chcieli widzieć i potężni wodzowie niemieccy na początku wojny. Panowie nie widzicie, że ten entuzjazm, który się budzi w masach, to powszechne uzbrojenie ludu nie skończy się powrotem parobka do swego dziedzica, powrotem spokojnym pod stary bat, czy do starego łańcucha. Łudzicie się Panowie, jeśli myślicie, że ten lud, który dziś bierze za broń, by odeprzeć najazd wroga od granic Polski. nie rozpocznie później wielkiej pracy nad zlikwidowaniem tej kilkunastomiesięcznej historji polskiej, której owoce dziś mamy przed sobą.</u>
<u xml:id="u-15.89" who="#komentarz">(Liczne głosy na prawicy: Tak, tak!)</u>
<u xml:id="u-15.90" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nie będę przewidywał, jaką drogą potoczą się w Polsce dalsze wypadki, wiem, że jak spełniliśmy swój obowiązek w pierwszych dniach wojny, jak chwyciliśmy wtedy za broń, w tym samym czasie, gdy Panowie do trzech stolic przesyłali wyrazy swego wiernopoddańczego posłuszeństwa, tak samo również i tym razem swój obowiązek spełnimy.</u>
<u xml:id="u-15.91" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-15.92" who="#MieczysławNiedziałkowski">My będziemy Polski bronili, bronili nie tylko dlatego, że nie uważamy ani Trockiego, ani tembardziej Budiennego za przedstawiciel: myśli socjalistycznej, ale i dlatego także, że rozumiemy żadnym frazesem tego nie pokrywamy, że na nas idą nie bolszewicy, lecz Rosja,...</u>
<u xml:id="u-15.93" who="#komentarz">(Potakiwania na lewicy)</u>
<u xml:id="u-15.94" who="#MieczysławNiedziałkowski">... cała wielka Rosja, której dziś wodzem jest nie Lenin, ale generał Brusiłów.</u>
<u xml:id="u-15.95" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Naczelnik Państwa jest innego zdania)</u>
<u xml:id="u-15.96" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ale my mamy odmienne zdanie. I kiedy my dziś wołamy: robotnicy, włościanie, inteligenci, akademicy, weźcie za broń, to nie dlatego, że na Pas idą oddziały Budieninego z parodją czerwonego sztandaru, ale dlatego, że na odwrotnej stronie tego sztandaru jest orzeł dwugłowy i że ze armią Budiennego idzie ta wielka i niepodzielna, ta jedyna wielka Rosja, pod której berłem my nigdy nie chcieliśmy jednoczyć ziem polskich.</u>
<u xml:id="u-15.97" who="#MieczysławNiedziałkowski">Obowiązek swój spełnimy, ale kiedy minie godzina obrony Rzeczypospolitej, kiedy minie godzina, w której odeprzemy najazd obcy, kiedy nasze wysiłki i nasza praca doprowadzi wreszcie do sprawiedliwego pokoju, wtedy także potrafimy położyć kres temu, czem była Polska przed miesiącem i w ciągu poprzednich miesięcy, wtedy potrafimy wykazać Panom, że drugi raz na taki eksperyment...</u>
<u xml:id="u-15.98" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Jak Kijów)</u>
<u xml:id="u-15.99" who="#MieczysławNiedziałkowski">... z całem życiem Polski już pójść nie można. Wtedy potrafimy powiedzieć Panom i wykazać, że Polska będzie, ale Polska będzie jako rzeczpospolita ludowa, której nie będą już bojkotowały organizacje robotnicze zachodu, że Polska będzie tym krajem, który nie w ostatnim szeregu, ale w pierwszym ludów świata stanie.</u>
<u xml:id="u-15.100" who="#MieczysławNiedziałkowski">Powiedziałem na wstępie, że dzisiejsza debata powinnaby być czynem politycznym. Mogłaby nim być, gdybyśmy przed sobą mieli inny projekt Konstytucji, gdybyśmy, uchwalając ten projekt en bloc mogli powiedzieć żołnierzowi i ludowi: oto macie podstawę Polsk: wolnej, ludowej, idźcie Jej bronić! Tego uczynić nie możemy, bo wskutek misternych dyplomacji partyjnych przez całe miesiące większość Komisji, która była tak samo stałą, jak niestała była większość na plenum tej Izby, przedłożyła Sejmowi nie tak: projekt, o jakim myśmy myśleli, lecz inny.</u>
<u xml:id="u-15.101" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ale jest jeszcze jeden sposób, który może uchylić te wszystkie niebezpieczeństwa, które z mów pp. Dubanowicza i Głąbińskiego krajowi grożą. Tym sposobem byłoby uchwalenie rezolucji, którą za chwilę będę miał zaszczyt Panom przedłożyć, projektu, który stwierdza kilka podstawowych zasad, na których, zdaniem naszem, byt Polski musi być dźwigany, tembardziej, że o kilkaset kilometrów na wschód idzie już do nas rzekomo sowiecka budowa państwa, a faktycznie dyktatura komisarzy i carskich generałów. Są to stwierdzenia, że stoimy na gruncie jednoizbowości, demokracji i wolności i w duchu tych dyrektyw Komisja ma ponownie przejrzeć swój projekt i odpowiednie zmiany w nim wprowadzić. W tym celu mam zaszczyt w imieniu Klubu zaproponować następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-15.102" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-15.103" who="#MieczysławNiedziałkowski">Sejm Ustawodawczy po zapoznaniu się z projektem Ustawy Konstytucyjnej, zgłoszonym przez Komisję, stwierdza:</u>
<u xml:id="u-15.104" who="#MieczysławNiedziałkowski">1. że Państwo Polskie winno być wolną i demokratyczną Rzecząpospolitą ludową,</u>
<u xml:id="u-15.105" who="#MieczysławNiedziałkowski">2. że organizacja władzy ustawodawczej opierać się musi na zasadzie Sejmu jednoizbowego,</u>
<u xml:id="u-15.106" who="#MieczysławNiedziałkowski">3. że wybór Prezydenta Rzeczypospolitej spoczywać ma w rękach ludu, względnie jego specjalnie w tym celu powołanych przedstawicieli,</u>
<u xml:id="u-15.107" who="#MieczysławNiedziałkowski">4. że podstawą życia publicznego Polski winna stać się całkowita i pełna wolność sumienia, słowa, prasy, stowarzyszeń, zgromadzenia się i koalicji wszystkich obywateli.</u>
<u xml:id="u-15.108" who="#MieczysławNiedziałkowski">Zważywszy zaś, iż projekt opracowany w Komisji Konstytucyjnej nie odpowiada ani pod względem treści, ani formy potrzebom Rzeczypospolitej i odbiega w wielu punktach głównych od zasad powyższych:</u>
<u xml:id="u-15.109" who="#MieczysławNiedziałkowski">Sejm Ustawodawczy postanawia:</u>
<u xml:id="u-15.110" who="#MieczysławNiedziałkowski">1. projekt Komisji odesłać do niej z powrotem,</u>
<u xml:id="u-15.111" who="#MieczysławNiedziałkowski">2. polecić Komisji dokonanie w projekcie wszystkich zmian i poprawek, zgodnie z wyrażoną wolą Sejmu, w szczególności skreślenia wszelkich artykułów i ustępów, dotyczących Senatu, jego składu i kompetencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#AndrzejMaj">Głos ma p. Fichna.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#BolesławFichna">Wysoki Sejmie! W chwili dla Państwa niezmiernie ważnej, w chwili osobliwej przystępujemy do dyskusji nad przedłożonym nam projektem konstytucji, przystępujemy do dyskusji nad sprawą budowania naszego Państwa, nad sprawą zakładania stropów, ścian i podwalin.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#BolesławFichna">Stało się częściowo zadość powszechnemu żądaniu narodu: Chcemy konstytucji! Ale jeśli chodzi o pytanie, jakiej chcemy konstytucji, to trzeba stwierdzić, że naród polski, że lud pracujący ulegnie przy rozważeniu obecnego projektu bardzo poważnemu rozgoryczeniu i rozczarowaniu, bo nie taką przynosi większość komisji polskiemu ludowi pracującemu konstytucję, jakiej ten lud chce.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#BolesławFichna">Dopiero po półtorarocznem swem istnieniu Sejm przychodzi z projektem. I zapytują wszyscy: Dlaczego tak późno? Cały naród stawia pytanie, dlaczego Komisja Konstytucyjna tak powoli ten projekt opracowywała? Wina leży w tem, że wówczas, gdy Sejm się po raz pierwszy zebrał i Rząd p. Paderewskiego przyszedł do Sejmu, ani Sejm nie miał programu pracy, ani też rząd p. Paderewskiego tego programu nie umiał przedstawić.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#BolesławFichna">Wina Rządu jest bardzo poważna, bo dopiero w trzy miesiące po zebraniu się Sejmu, t. zn. dnia 3 maja 1919 r. przyszedł Rząd p. Paderewskiego i to nie z projektem konstytucji, lecz z deklaracją konstytucyjną, a dopiero na dzień 3 listopada 1919 r. Rząd przygotował projekt konstytucji, projekt, który później zresztą, bo 11 stycznia 1920 r., uległ bardzo poważnym poprawkom. Wina jest i samej komisji konstytucyjnej, bo od początku zajmowała się szeregiem innych spraw, a nie sprawą najważniejszą, sprawą konstytucji. I dopiero dnia 4 czerwca 1919 r. Komisja Konstytucyjna przystąpiła do rozdziału prac, do rozdania poszczególnym posłom referatów. Winien jest i sam Sejm, bo nie umiał pobudzić Komisji Konstytucyjnej do pracy. Za to umieliśmy stworzyć dwa bardzo poważne, w skutkach nieobliczalne przesilenia gabinetowe. Pierwsze przesilenie przyniosło z sobą w dziedzinie konstytucji próbę kompromisu, zresztą niedotrzymanego. Drugie przesilenie odroczyło dyskusję konstytucyjną do tej najbardziej nieodpowiedniej psychologicznie chwili, do momentu, kiedy cały naród woła „do broni!”, kiedy całe społeczeństwo ma się zbroić i odeprzeć wroga od naszych granic, kiedy podniecenie umysłów jest nadzwyczajne i obrona Państwa jest na ustach wszystkich. Nie mamy niestety dzisiaj możności przeprowadzenia rzeczowej, spokojnej, gruntownej i bardzo ciekawej dyskusji. Sprowadza się więc ona do pewnego tylko minimum.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#BolesławFichna">Z dzisiejszej jednak dyskusji jedną należy wyciągnąć naukę: Jeśli wzywamy cały lud pracujący do broni, jeśli mówimy, że chłop i robotnik w pierwszym rzędzie mają stanąć do obrony zagrożonych granic Rzeczypospolitej Polskiej, to musimy mieć odwagę dać ludowi wszystkie te słuszne prawa, których lud chce, których się domaga; nie wolno w zamaskowanym projekcie konstytucji narzucać ludowi takich praw, których on nie chce, nie wolno nawiązywać do dawnej szlacheckiej, czy magnackiej tradycji z senatem, przeciwnie, należy dążyć, aby konstytucja odpowiadała duchowi czasu i potrzebom chwili.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#BolesławFichna">Konstytucja ma nam urządzić Państwo, i oto ciśnie się na usta pytanie: Jak powinno wyglądać to nasze Państwo? Ono musi być ludowem państwem pracy, to znaczy takiem państwem, które ma jeden cel: dobro ludu; i to nie jak górnolotny, ładnie brzmiący frazes, lecz jako rzeczywistość, jako zagwarantowanie bezpieczeństwa osoby, godnej człowieka egzystencji, unormowanie życia rodzinnego, zdobycie wyższej kultury i t. d. Nie pożytek niewielu potężnych kosztem szerokich mas, lecz naodwrót, pożytek szerokich mas kosztem tych niewielu potężnych, obrona słabego przed silnym. Nie możemy konstytucji tworzyć na wzór dawnych państw, państw teokratycznych, mających zaziemskie tylko cele na względzie, państw średniowiecznych, gdzie rządy uprzywilejowane panują, nie państw absoluty stycznych, gdzie istnieją rządy jednostki. Musimy sięgnąć do tych niespożytych sił ludu, które nie tylko dziś w XX wieku występują, ale występowały i dawniej, nawet przed chrześcijaństwem, które miało za zadanie przeprowadzić program biednych i uciemiężonych, jak również i po nastaniu ery chrześcijańskiej. Zasadniczy jednak zwrot w walce o dobro ludu nastąpił dopiero podczas rewolucji francuskiej i walka ta szła poprzez cały wiek XIX. Wiek XIX to wiek wyzwolenia narodów, a wiek XX już idzie pod znakiem ruchu wyzwoleńczego ludów. I oto musimy zdobyć i zbudować takie państwo, które w myśl programu wyzwoleńczego ludu da wszystkie prawa, nałoży wszystkie obowiązki na ten lud.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#BolesławFichna">Z trudności urządzenia takiego ludowego państwa pracy zdajemy sobie sprawę. Są one niezmiernie wielkie i ważne, a są potęgowane jeszcze przez tę oto prawą stronę Izby.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#BolesławFichna">Inne narody z uchwaleniem konstytucji się pośpieszyły, czy to Czesi, razem z nami wyzwoleni, czy też Niemcy. Mieli oni, co prawda, sytuację o wiele łatwiejszą, mieli bowiem określone granice, znali ilość swojej ludności i jej uwarstwowienie. My tego wszystkiego nie mamy, a poza tem mamy niezmiernie ciężką wojnę i do wygrania plebiscyty.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#BolesławFichna">Rzucając więc jako zasadniczy postulat żądanie ludowego państwa pracy i budując to państwo, chcemy je zbudować na następujących zasadach:</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#BolesławFichna">Państwo nasze ma być rzecząpospolitą, ale rzecząpospolitą istotną, nie zamaskowaną monarchią. Ma być system parlamentarny, jednoizbowość, dotychczasowy system wyborczy do Sejmu, rząd parlamentarny, udział ludu w wyborze Naczelnika Państwa, silna władza Naczelnika i Rządu, rzeczywisty wpływ ludu na Rząd i udział bezpośredni w aktach Państwa, szeroki, rozumnie pojęty samorząd, specjalne przedstawicielstwo dla ludzi pracy (Izba Pracy).</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#BolesławFichna">Mówimy, że tylko naród jest źródłem władzy. Nie chcemy tego zasadniczego problematu rozstrzygać tylko teoretycznie, jak to konstytucja francuska uczyniła, i przejść nad tem do porządku dziennego, a całą władzę oddać w ręce parlamentu i senatu. Chcemy, aby lud brał rzeczywisty udział we władzy, dlatego domagamy się, aby naród wybierał na podstawie dotychczasowego systemu Sejm, aby bezpośrednio wybierał Naczelnika Państwa, żeby miał również prawo inicjatywy ustawodawczej.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#BolesławFichna">Jeśli chodzi o władzę ustawodawczą, jesteśmy za systemem jednoizbowym. Niejeden wobec tego z kolegów posłów zapyta: A co mówi poprawka do art. 36? Otóż poprawkę do art. 36 wnosimy tylko dlatego, że przeczuwamy, iż niestety system jednoizbowy może w tej Izbie przegrać, może zostać obalony, przegłosowany. Dlatego chcielibyśmy ratować zasadę demokracji i mówimy, że jeśli powstałoby jakieś drugie ciało, Straż Praw np., to jednak w tej Straży Praw chcielibyśmy uratować zasadę wyboru, przekreślić odrazu wszelkie nominacje, proponowane przez prawicę i przez większość Komisji. Zasadniczo jednak będziemy głosować za jednoizbowością Sejmu, a dopiero gdy ta zasada upadnie, podtrzymamy swą poprawkę do art. 36.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#BolesławFichna">Większość Komisji zaproponowała senat, jednak nie przyjęła żadnego dotychczas uznanego, teoretycznie i praktycznie uzasadnionego systemu, przyjęła jakiś dziwoląg, który w sposób naukowy starał się obronić pan profesor prawa konstytucyjnego Dubanowicz. Dziwnie ogólnikowo bronił tego dziwoląga, w którym ma się pogodzić zasadę wyborów z zasadą nominacji, ale, niestety, obrona ta na dobre temu projektowi w opinii publicznej stanowczo nie wyjdzie.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#BolesławFichna">Jeśli mowa o prawie wyborczem czynnem i biernem do Sejmu, to stoimy na stanowisku, że nie wolno narodowi odbierać lego, co mu się raz dało, nic wolno nabytych już praw narodowi polskiemu odbierać, nie wolno cofać się. Niestety, większość komisji idzie w tym kierunku i domaga się, aby bierne prawo posiadali tylko ci, którzy skończyli lat 25, ewentualnie, jak chce poprawka posła Głąbińskiego, 30, kiedy dotychczasowy system mówi, że prawo czynne i bierne posiadają ci, którzy ukończyli lat 21. Jesteśmy za prawem dotychczasowem i w tym też kierunku idzie nasza poprawka do art. 13.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#BolesławFichna">Następnie w myśl naszych zasadniczych założeń i żądań, aby nie tylko dać ludowi prawo wyboru do Sejmu, zapewnić wpływ ludu na wybór Naczelnika Państwa, ale również dać prawo inicjatywy ustawodawczej wnosimy poprawkę do art. 10.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#BolesławFichna">Jeśli chodzi o władzę wykonawczą, specjalnie o wybór Naczelnika Państwa, to większość Komisji przyjęła za podstawę system francuski, gdzie wybór na prezydenta Rzeczypospolitej oddano w ręce połączonego w Zgromadzeniu Narodowem Sejmu i Senatu. To francuskie Zgromadzenie Narodowe ma raczej zadanie negatywne do spełnienia. Chodzi zawsze o to, aby nie dać Rzeczypospolitej francuskiej człowieka, któryby miał pewien wpływ na rząd, któryby miał pewne znaczenie, lecz raczej dać figurę. Weźmy pod uwagę ostatnie wybory na prezydenta Rzeczypospolitej we Francji. Przeciwstawiono tam sobie dwóch ludzi, wybitną indywidualność Jerzego Clemenceau, człowieka wielkich niespożytych zasług, któremu we wszystkich szkołach ludowych wywieszono tablicę: „Jerzy Clemenceau jest obywatelem dobrze zasłużonym Ojczyźnie”, i przeciętną indywidualność pana Pawła Deschanela. I kiedy przyszło do wyborów, nie oddano tego berła zasłużonemu człowiekowi, Jerzemu Clemenceau, lecz zdecydowano się wybrać człowieka salonowego, kompromisowego i niezdecydowanego, jakim jest pan Deschanel.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#BolesławFichna">Otóż podobnym człowiekiem chcieliby nas obdarzyć ci, którzy proponują, ażeby Senat i Sejm łącznie wybierali w Polsce Naczelnika Państwa. My stoimy na stanowisku, że nie system najgorszy, francuski należy przyjąć za podstawę,...</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Niech Pan nie uczy Francji)</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#BolesławFichna">... nie należy Polsce dawać figuranta, lecz należy dać wybitną indywidualność, któraby mogła w pewnym wypadku przeciwstawić się parlamentowi i to wtedy, kiedy Sejm topi się poproś tu we wzajemnych niesnaskach i walkach partyjnych. Naczelnikowi Państwa chcemy dać taką władzę, żeby miał prawo odwoływania się do narodu w chwili, gdy nastąpi konflikt w zasadniczych kwest j ach między parlamentem a Naczelnikiem Państwa. Niechże ten Naczelnik Państwa ma prawo odwoływania się do narodu i niech naród stwierdzi, kto ma rację, czy parlament, czy Naczelnik Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#BolesławFichna">Chcemy, by Naczelnik Państwa posiadał nie tylko władzę cywilną, żeby nie tylko był zwierzchnikiem sił zbrojnych, ale żeby był i Naczelnym Wodzem.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#komentarz">(Głos: Choćby się na tem nie znał!)</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#BolesławFichna">Otóż chcemy, jak powiedziałem, aby stała zawsze wybitna indywidualność na czele naszego Państwa, a nie lalka, a nie figura! W określeniu władzy Naczelnika Państwa większość Komisji również była konsekwentna, bo poprostu minimalne uprawnienia daje temu Prezydentowi Rzplitej. Daje mu pewne akcesoria, ale co do istoty władzy, to go ogranicza całkowicie.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#BolesławFichna">Jeżeli chodzi o kwestię samorządu, to jesteśmy bezwzględnymi wrogami państwowego centralizmu. Obcięlibyśmy, ażeby samorząd był jak najszerszy, ażeby jak najszersze warstwy ludu zostały dopuszczone do wykonywania władzy.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#BolesławFichna">Przejdę obecnie do punktu, który jest kamieniem obrazy dla prawej części naszej Izby, przejdę do Izby Pracy. Stwierdzam z góry, że nie chcemy stwarzać obok Sejmu takiej drugiej Izby, któraby kiedyś obaliła lub zdezawuowała Sejm. Dla nas jest ważne, ażeby obywatele Państwa Polskiego, którzy żyją tylko z pracy najemnej, otrzymali specjalne przedstawicielstwo, żeby powstała Izba Pracy o charakterze opiniodawczem, o znaczeniu pomocniczem w stosunku do Sejmu, żeby ta Izba Pracy mogła wydawać opinię w sprawie ustaw czy to proponowanych przez Rząd, czy przez Sejm, regulujących stosunek pracy do kapitału, żeby ta Izba Pracy miała prawo inicjatywy ustawodawczej w dziedzinie stosunku pracy do kapitału. Oto nasz projekt o Izbie Pracy. W Komisji Konstytucyjnej zyskał on tylko cztery głosy, tylko dwa stronnictwa robotnicze opowiedziały się za tym projektem. Dla innych stronnictw, jak również dla Chrześcijańskiej Demokracji kwestia konstytucyjnego zagwarantowania specjalnego przedstawicielstwa obywateli, żyjących z pracy najemnej, była rzeczą nie tylko obojętną, lecz nawet wrogą.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#BolesławFichna">Tak w ogólnym zarysie przedstawia się nasze stanowisko w sprawie pierwszorzędnej wagi, w sprawie budowania naszego Państwa. Ze względu na powagę chwili, ze względu na to, że dzisiaj cały lud powołuje się na front, sądzimy, że nasz projekt, który bezwarunkowo odpowiada żądaniom szerokich mas ludu pracującego, uzyska uznanie i poparcie większości tej Izby. Jesteśmy głęboko przekonani, że Izba zrozumie dzisiejszą chwilę, że odpowie tym zadaniom, jakie całe społeczeństwo na nią włożyło, że nie tylko będzie nawoływała lud pracujący do ponoszenia najcięższych obowiązków, do poniesienia ofiary krwi, ale da temu ludowi również słuszne prawa. Jeśli armia nasza odeprze wroga od granic Państwa, zwycięstwem zapewni nam sprawiedliwy pokój i należyty rozwój stosunków wewnętrznych, jeśli lud, dzisiaj powołany pod broń, pomoże armii odeprzeć wroga i zwyciężyć, to ta armja i ten lud roboczy będą mieli niezaprzeczone prawo domagania się urządzenia Państwa w myśl swoich interesów. I jeżeli później ci inwalidzi, kalecy, ci zdemobilizowani żołnierze, czy chłopi, robotnicy, czy pracująca inteligencja przyjdą do Sejmu i zapytają się: „W czyim interesie budowaliście Państwo polskie?”, to Sejm musi dać odpowiedź, w imię czyich interesów czy klasy panującej, tych nielicznych a uprzywilejowanych, budował Państwo polskie, czy też w imię interesów szerokich mas ludu pracującego. Dzisiaj i jutro dać musicie tę odpowiedź, dać tak, jak lud chce. Inaczej nie będziecie rzeczywistem przedstawicielstwem ludu pracującego w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu w ogólnej rozprawie nad rozdziałem 1, I, II nikt nie żądał. Jest wniosek p. Niedziałkowskiego o odroczenie dyskusji. Jeśli nikt nie zaprotestuje, uważam to zakończenie dzisiejszej rozprawy za odroczenie jej. W takim razie porządek dzienny dzisiejszy byłby wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadeszły następujące nagłe wnioski:</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Weinziehera o opodatkowaniu samochodów — odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Żebrowskiego i tow. ze Zw. L. N. o dostarczenie drzewa na odbudowę na rachunek odszkodowań wojennych — odsyłam do Komisji Odbudowy Kraju.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły Sejmowej Komisji Opiek: Społecznej, o asygnowanie odpowiedniego kredytu na odżywianie dodatkowe 200.000 dzieci. przez Państwowy Komitet Pomocy dzieciom — odsyłam do Komisji Skarbowo Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. dr. Marka i tow. w przedmiocie wywłaszczenia Szczawnicy na rzecz Państwa — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest wreszcie wniosek nagły p. dr. I. Brejskiego i tow. z N. P. R. o wysłanie Komisji Parlamentarnej na Pomorze w celu zbadania tamtejszej administracji, która coraz większe rozgoryczenie wywołuje we wszystkich warstwach ludności. Dla uzasadnienia nagłości głos ma p. Izydor Brejski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#IBrejski">Wysoki Sejmie! Po objęciu Pomorza przez władze polskie ludność tamtejsza polska była chętna i chciała tamtejszej władzy okazać wielką pobłażliwość, bo wiedziała, że to siły niewyszkolone. Chętnie byłaby tej nowej władzy przebaczyła błędy popełnione, ale miała prawo żądać, ażeby to byli urzędnicy sumienni i sprawiedliwi. Niestety, na rozmaite naczelne stanowiska dostali się ludzie nieodpowiedni, którzy już przedtem starali się o napełnienie swojej kieszeni, a dzisiaj nie troszczą się o dobro Państwa i obywateli, lecz tylko o dobro swoich przyjaciół. Niektórzy urzędnicy poprostu nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności, szafują pieniędzmi bez rachunku, stwarzają nowe, niepotrzebne urzędy, napychając biura personelem w wielkiej części niemieckim, którzy interesantów traktują gorzej, niż dawniejsi urzędnicy.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(P. Rajca: System p. Seydy)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#IBrejski">Podatki gminne i powiatowe rosną z błyskawiczną szybkością, społeczeństwo jest przestraszone, ludność patrzy z przerażeniem, dokąd ta polityka nas zaprowadzi. Władze mało się troszczą o przepisy prawne, a przykład idzie z góry. Przy wyborach do Sejmu było rozporządzenie Komisarza sejmowego, że wieców przedwyborczych zgłaszać nie potrzeba, a starosta żądał zgłaszania wieców przedwyborczych i przysyłał nawet żandarmów. W rozpisywaniu wyborów gminnych wójtowie i sołtysi poszli w ślad starosty i zgłaszali samowolnie listy kandydackie.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#IBrejski">Postępowanie takie wywołało wielkie rozgoryczenie pomiędzy ludnością. Mimo pełnych biur, interesanci otrzymują na swe podania odpowiedzi późno, albo wcale nie otrzymują, a urzędowe ogłoszenia dochodzą po terminie upłynionym. Ludności odmawia się prawa zebrań, nawet takiego niepolitycznego, jak w celu założenia kółka rolniczego. Interesantów traktuje się lekceważąco, posyłając ich z biura do biura, szczególnie robotników i drobnych rzemieślników, tak samo i rolników. Każę im się czekać godzinami, a panów i Niemców załatwia się grzecznie i zaraz.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Głos: Tak jak w Warszawie)</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#IBrejski">Rady miejskie zostały rozwiązane i ludność miała prawo spodziewać się, że nastąpią wybory do rad miejskich, tymczasem pan wojewoda zamianował rady miejskie.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głos: Tak jak w Małopolsce znowu)</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#IBrejski">Ludność na Pomorzu ma tych wszystkich władz z nominacji już dość i domaga się, aby jak najprędzej zostały rozpisane wybory do rad miejskich, bo nie ma do ludzi z nominacji zaufania, gdyż dostali się tam częściowo znani lichwiarze i paskarze.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#IBrejski">Nie mniejszą bolączką na Pomorzu jest sprawa przysłanych tam urzędników z innych dzielnic. Wiemy dobrze, że na Pomorzu urzędnicy z innych dzielnic są koniecznie potrzebni., ale spodziewaliśmy się, że Rząd przyśle nam siły fachowo najlepiej wyszkolone i co najsilniejsze charaktery. Niestety bardzo często dzieje się inaczej. Urzędnicy ci traktują ludność miejscową z góry i z pogardą, rozpowiadają, że przyszli na Pomorze kulturę zaprowadzać, postępowaniem swem atoli często dowodzą, że prawdziwej kultury mogliby się dopiero nauczyć od ludności na Pomorzu. Wychowani w twardej szkole obowiązkowości, żądamy, aby oni spełniali przyjęte obowiązki, aby pracowali sumiennie, nie brali łapówek, nie demoralizowali nam ludności, dzięki Bogu, moralne zdrowej.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#IBrejski">Nie mniejsze rozgoryczenie wśród ludności wywołały zarządzenia gospodarcze, szczególnie prawem kaduka zaprowadzony dekret o zrównaniu marki niemieckiej z marką polską. Niczem nieusprawiedliwiony ten krok, zaprowadzony przez Poznań, ogłoszony na 6 tygodni przed zawładnięciem przez Poznańskie swej kolonii pomorskiej, wywołał wprost fatalne skutki. Rozporządzenie to jest masowem wywłaszczeniem jednej części ludności na rzecz drugiej. Jeden dekret przewartościowywa miliardowe wartości. Wobec spadku waluty polskiej i wzrastającej drożyzny, dziesiątki tysięcy ludzi zostało żebrakami. Jeżeli przedtem biedowali, to dzisiaj grozi im śmierć głodowa. Tysiące wdów, sierot i inwalidów pracy i wojny rozpacz ogarnia na samą myśl, za co sobie kupią opału na zimę. Tysiące inwalidów, którzy z Niemiec pobierali rentę, dzisiaj są w rozpaczy, bo urzędy wypłacają im rentę w markach polskich [nieczytelne] niemieckich, A ludność jest przekonana, że tę różnicę waluty urzędnicy pchają do własnej kieszeni. Rząd powinien to ludności wytłumaczyć, albo wkroczyć, jeśli się tak rzeczywiście dzieje.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#IBrejski">Nie mniejsze szkody ponosi Państwo. Podatki, cła, opłaty stemplowe za dzierżawę domen państwowych płacą Niemcy dzierżawcy niemal wyłącznie al pari marką polską, bogacą się ze szkodą Skarbu polskiego i ani myślą usunąć się do Niemiec, żeby zrobić miejsce dla polskiego rolnika, który nie może znaleźć warsztatu pracy.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#IBrejski">Podobnież szkodliwie działa na życie gospodarcze cło wwozowe na konieczne produkty, których w kraju niema, a które są konieczne dla rozwoju i utrzymania życia gospodarczego. Brak w Polsce żelaza, brak maszyn rolniczych, brak papy i smoły, brak cegły. A cóż się dzieje? Oto Urząd dla handlu z zagranicą przy Ministerstwie b. dzielnicy pruskiej w Bydgoszczy pozwala hakatystom niemieckim wywozić maszyny rolnicze i inne towary do Niemiec. W jakim celu, pytam się? Czy może po to, ażeby potem Polska za trzykrotne ceny te maszyny rolnicze i te towary sprowadzała?</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#IBrejski">Zarząd sprawami aprowizacyjnemi również niedomaga. Mimo cen maksymalnych na świnie, bydło i mleko, ludność bezrolna, choć to lato i pastwiska są dobre, nie widzi mięsa i mleka, bo wszystko idzie na pasek do Gdańska i do Niemiec. Mimo skarg wniesionych do Urzędu walki z lichwą żywnościową i paskarstwem nic nie uczyniono, a lichwiarze tem pewniej drwią sobie z władz, które nie mogą, lub, co gorsza, nie chcą przestrzegać wydanych przepisów, tem śmielej drą skórę ze spożywców. Drzewo, opał, węgiel, torf uzyskały już ceny lichwiarskie, to też i zamożniejsze sfery społeczeństwa na Pomorzu ze strachem myślą, za co sobie opał kupią. Brak środków opałowych, brak środków do oświetlania, a Rząd nic nie czyni, żeby zawczasu zaopatrzyć ludność w naftę, albo okowitę, której nawet w pasku dostać nie można, ale za to wódka i koniak leją się wszędzie obficie, a jeszcze obficiej wędrują do Gdańska, na plebiscyty i do Niemiec.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#IBrejski">Ludność robotnicza na Pomorzu jest bez koszuli i bez obuwia, jest bosa, a ostatnie ubranie z ciała jej spada. Poznań pozwala wprawdzie przez urząd rozdzielczy przywozić w dawkach aptekarskich materiały na ubrania, ale co to znaczy kilkaset metrów na powiat! A tymczasem w Łodzi fabryki nie mają pracy, bo nie mają zbytu. Czy tu nie powinien Rząd wkroczyć i przywieźć kilkudziesięciu wagonów materiałów na koszule i ubrania i rozprzedać między ludność? A ponieważ fatalna polityka znania trzyma tam niskie ceny produktów rolnych i tem samem utrzymuje niskie zarobki robotników, robotnik zubożały nie może kupić materiałów po cenach łódzkich, więc Rząd powinien część kosztów ponieść. W ten sposób otrzymałaby ludność potrzebne ubranie i bieliznę, a robotnicy w Łodzi mieliby nadal pracę.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#IBrejski">Jeszcze jedną sprawę poruszyć muszę. Przy okupacji Pomorza przez wojsko polskie cała ludność witała wojsko polskie z największym entuzjazmem, ale wkrótce nastąpiło przykre przebudzenie. Zaczęto usuwać nielicznych oficerów Pomorzan, którzy znali stosunki i duszę ludu i przysyłać oficerów z innych dzielnic. Ci postępują butnie, jak dawniej oficerowie niemieccy, lekceważą ludność miejscową i szydzą z niej, że nie umie mówić poprawnie po polsku. Tak, przyznaję że tak jest. Ludność tamtejsza: mówi kiepskim językiem, ale ona temu nie winna. Gdyby panowie ci znali dokładnie historię Pomorza, to inaczej ceniliby ten lud pracowity, który w tak ciężkich warunkach utrzymał język polski. W ciężkiej walce o byt i o tę ziemię ukochaną wszystkie warstwy ludności starały się o umysłowe i moralne podniesienie, wszystkie warstwy wpajały dzieciom swoim, że praca i oświata, oszczędność i obowiązkowość jedynie uratować nas mogą. Blichtr i blaga im nie imponują. Chcą, ażeby ich traktowano jak obywateli. Tego żądać mamy prawo jak od obywatela każdego, tak i od oficera. Młodzi oficerowie postępowaniem swojem dawali zgorszenie i budzili rozgoryczenie, a szczególnie wywoływało to oburzenie byłych żołnierzy, którzy wiedzą, że takie postępowanie oficerów niemieckich było jedną z przyczyn katastrofy niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#IBrejski">Nie chcemy dzielnicowości, chcemy należeć bezpośrednio do Warszawy, ale żądamy, by nasze Pomorze traktowano nie jak dawne Dzikie Pola, które dopiero zaludnić trzeba, lecz aby liczono się z istnieniem ludności polskiej kulturalnej i pracowitej. Demokratyczna ludność Pomorza nie ścierpi, by różni młodzi urzędnicy i oficerkowie na modłę junkrów niemieckich i rosyjskich czynowników ją traktowali. Reakcyjne rządy, drażniące ludność pomorską, w najwyższym stopniu szkodliwe zarządzenia gospodarcze, buta i arogancja urzędników sprawiają jak najgorsze wrażenie.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#IBrejski">Nie taką Polskę sobie ludność Pomorza wyobrażała, nie do takiej Polski przez setki lat tęskniła. Rozgoryczenie jest wielkie i niechęć ku Polsce zatacza coraz szersze kręgi. Trzeba, żeby jak najszybciej nastąpiła rewizja tych stosunków, bo źle się tam dzieje.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#IBrejski">Ale oświadczam, że mimo to, choć ta ludność nie odczuwa tego położenia Polski, które dziś jest, nie odczuwa też grozy położenia politycznego i wojennego, choć jest zniechęcona chwilowo, jest to zniechęcenie tylko chwilowe, jak tylko nastąpi polepszenie, to ludność tamtejsza pójdzie hurmem do wojska, pójdzie hurmem bronić Ojczyzny wspólnej. Ale domaga się, żeby ją darzono zaufaniem, żeby jej powiedziano prawdę, chociażby najgorszą. Biuletynów niemieckich zwycięskich nie chcemy. Lud tamtejszy chce iść, pan i robotnik, ale lud ten żąda, żeby prowadził go na wojnę oficer, który wąchał proch, niech to będzie wachmistrz albo sierżant, wtedy lud pójdzie ławą. Powiedzieć trzeba ludowi na Pomorzu, jeśli się to jeszcze nie stało, telegraficznie trzeba donieść, że ludność tamtejsza dostanie odpowiednie utrzymanie, bo inaczej nie może ani ojciec ani brat ani syn i iść z lekkiem sercem bronić Ojczyzny. Ludność polska na Pomorzu, będąc pewną, że w Polsce będą rządzili ludzie sprawiedliwi, że będzie rząd demokratyczny, pójdzie chętnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Zwracam uwagę mówcy na to, że wolno mu było mówić 5 minut, a minął już kwadrans.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#IBrejski">Te nasze troski i żale przedstawiam z bólem serca, lecz z całą świadomością odpowiedzialności oraz w poczuciu obowiązku obywatelskiego. Chcąc chorego leczyć skutecznie, trzeba poznać jego organizm gruntownie, i wrzód, który jest na ciele Pomorza, trzeba przeciąć głębokiem i szerokiem cięciem, żeby prędzej nastąpiło uzdrowienie. Wniosek mój brzmi:</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#IBrejski">Wysoki Sejm zechce uchwalić:</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#IBrejski">„Sejm wysyła komisję parlamentarną, złożoną z przedstawicieli wszystkich klubów, na Pomorze, w celu zbadania administracji i zniewolenia Rządu do przeprowadzenia koniecznych reform na podstawie relacji rzeczonej komisji”.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#IBrejski">Pod względem formalnym wnoszę o uchwalenie nagłości wniosku i o merytoryczne załatwienie sprawy. Szczegóły i nazwiska co do skarg tu wyłuszczonych złożę komisji, która będzie wybrana.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przeciw nagłości nikt się nie zgłosił. Ze względu na charakter wniosku proponuję połączyć głosowanie nad nagłością jego i nad meritum. Proszę Posłów, którzy są za nagłością i za meritum tego wniosku, żeby powstali z miejsc. Wniosek jednomyślnie przyjęty.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Przewodniczącego Komisji Prawniczej, żeby członków tej komisji wyznaczył po porozumieniu się z klubami. Proponuję odbycie następnego posiedzenia plenarnego jutro o g. 4 po poł. z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#WojciechTrąmpczyński">1) Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie utworzenia Państwowego Banku Rolnego (druk nr 1951).</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#WojciechTrąmpczyński">2) Pierwsze czytanie ustawy o zakładaniu j utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych (druk nr 1914).</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#WojciechTrąmpczyński">3) Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie wypłaty zastępczej pewnych kategorii wierzytelności (druk nr 1931).</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#WojciechTrąmpczyński">4) Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie uzupełnienia ustawy z dn. 30 stycznia 1920 r. (Dz. Ustaw nr 11 poz. 60) i zmiany art. 149 Kod. Kar. Ros. z r. 1903 (druk nr 1917).</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#WojciechTrąmpczyński">5) Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie niektórych zmian w przepisach tymczasowych o urządzeniu sądownictwa-w b. Królestwie Polskiem (druk nr 1906).</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#WojciechTrąmpczyński">6) Pierwsze czytanie ustawy o przelaniu praw skarbowych państw niemieckich oraz praw członków niemieckich domów panujących na skarb Państwa Polskiego (druk nr 1956).</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#WojciechTrąmpczyński">7) Wniosek Komisji Wojskowej w sprawie zmiany art. 3-go ustawy z dn. 8 grudnia 1919 r. o pensji weteranów r. 1863.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#WojciechTrąmpczyński">8) Ustne sprawozdanie Komisji Prawniczej w sprawie ustawy o przekazaniu sądom apelacyjnym b. dzielnicy pruskiej funkcji instancji rewizyjnej w sprawach o występki. Drugie a ewentualnie trzecie czytanie ustawy (druk nr 1909).</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#WojciechTrąmpczyński">9) Ustne sprawozdanie Komisji Prawniczej o ustawie w przedmiocie taksy dla komorników sądowych (druk nr 1891).</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#WojciechTrąmpczyński">10) Ustne sprawozdanie Komisji Wojskowej w sprawie ustawy o płacy wojskowych, zawieszonych w czynnościach służbowych oraz odbywających kary wojskowe lub dyscyplinarne (druk nr 1766).</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#WojciechTrąmpczyński">11) Ustne sprawozdanie Komisji Regulaminowej Nietykalności Poselskiej o wniosku p. Chaniewskiego w sprawie wyrażenia zgody Sejmu na przeprowadzenie postępowania administracyjno-karnego przeciwko p. Chaniewskiemu.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#WojciechTrąmpczyński">12) Sprawozdanie Komisji Likwidacyjnej w przedmiocie załatwienia wniosku rządowego o rejestracji i stemplowaniu obligacji austriackich pożyczek wojennych (druk nr 1924 i 1828).</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#WojciechTrąmpczyński">13) Ustne sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o wniosku p. Szczerkowskiego i tow. w sprawie obniżenia taryfy dla udających się do pracy robotników i dla młodzieży szkolnej na podmiejskich elektrycznych kolejkach dojazdowych m. Łodzi (druk nr 1658).</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#WojciechTrąmpczyński">14) Sprawozdanie Komisji Oświatowej o ustawie szkół akademickich (druk nr 1915 i 1835).</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#WojciechTrąmpczyński">15) Sprawozdanie Komisji Oświatowej i Rolnej w sprawie ustawy dla szkół ludowych, rolniczych (druk 1908 i 1663).</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#WojciechTrąmpczyński">16) Sprawozdanie Komisji Oświatowej o wniosku posłów: Średniawskiego, Rajskiego i tow. w sprawie założenia szkoły rolniczej w okolicach górskich (druk nr 1363 i 1135).</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#WojciechTrąmpczyński">17) Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o wniosku nagłym komisji inwalidzkiej w sprawie podwyższenia nadzwyczajnego dodatku do tymczasowych zasiłków inwalidzkich wojskowych (druk nr 1954 i 1925).</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#WojciechTrąmpczyński">18) Ustne sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o ustawie w przedmiocie rozciągnięcia obowiązujących przepisów o nadzwyczajnym dodatku drożyźnianym dla emerytów cywilnych oraz dla wdów i sierot po nich na emerytów wojskowych oraz wdowy i sieroty po b. wojskowych (druk nr 1905).</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#WojciechTrąmpczyński">19) Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej :</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#WojciechTrąmpczyński">a) w sprawie ustawy o uposażeniu urzędników państwowych (druk nr 1933 i 1768);</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#WojciechTrąmpczyński">b) w sprawie ustawy o< uposażeniu sędziów i prokuratorów (wymiar sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej) (druk nr 1952);</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#WojciechTrąmpczyński">c) w sprawie ustawy o uposażeniu pracowników kolei państwowych (druk nr 1939);</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#WojciechTrąmpczyński">d) w sprawie ustawy o uposażeniu funkcjonariuszów policji państwowej (druk nr 1934);</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#WojciechTrąmpczyński">e) w sprawie ustawy o uposażeniu nauczycieli publicznych szkół powszechnych, inspektorów szkolnych i zastępców inspektorów szkół (druk nr 1935);</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#WojciechTrąmpczyński">f) w sprawie ustawy o uposażeniu nauczycieli i dyrektorów państwowych szkół l średnich, ogólnokształcących, seminariów nauczycielskich i preparand oraz wizytatorów szkół (druk nr 1936);</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#WojciechTrąmpczyński">g) w sprawie ustawy o uposażeniu profesorów, innych wykładających i pomocników naukowych w państwowych szkołach akademickich (druk nr 1953);</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#WojciechTrąmpczyński">h) w sprawie ustawy o uposażeniu nauczycieli, dyrektorów, instruktorów państwowych szkół zawodowych oraz seminariów dla nauczycieli szkół zawodowych (druk nr 1955).</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie słyszę protestu; porządek dzienny uważam za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 m. 45 w.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>