text_structure.xml
337 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 10 minut 30)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Ignacy Paderewski, Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, Minister Sprawiedliwości Leon Supiński, Minister Przemysłu i Handlu Kazimierz Hącia, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Minister Pracy i Opieki Społecznej Jerzy Iwanowski, Minister Robót Publicznych Józef Pruchnik, Minister Kolei Żelaznych Juljan Eberhardt, Minister Aprowizacji Antoni Minkiewicz, Minister Zdrowia Publicznego Tomasz Janiszewski, Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski, Minister Wyznań i Oświecenia Publicznego Jan Łukasiewicz.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Min. Spraw Zewn. Władysław Wróblewski, w Min. Pracy i Opieki Społeczn. Aleksander Prystor, w Min. Poczt i Telegr. Jan Urbański, w Min. Skarbu Władysław Byrka, w Minist. Aprowizacji Janusz Machnicki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Protokuł 16 go posiedzenia jest przyjęty ponieważ nie wniesiono przeciw niemu żadnych zarzutów. Protokuł 17 posiedzenia leży w biurze sejmowym do przejrzenia. Jako sekretarzy powołuję dziś pp. Bryla i Dębskiego. Listę mówców prowadzi p. Dębski.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę pana sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JanBryl">Interpelacja d. Szyszkowskiego i tow. do p. ministra aprowizacji w sprawie nadużyć w urzędach aprowizacyjnych.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JanBryl">Interpelacja p. Żuławskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zatwierdzenia Zwierzchności gminnej w Babicach.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JanBryl">Interpelacja p. Dąbala i tow. do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Koronnych, w sprawie pokrzywdzenia gminy Tarnowska Wola i innych przez Wydział powiatowy w Tarnobrzegu.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te odeślę do p. prezydenta ministrów w drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Szanowni Panowie Posłowie!</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Zanim przystąpimy do porządku dziennego wspomnieć muszę o rocznicy, którą naród nasz święcił w ostatnich 2 dniach.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">(Posłowie wstają).</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Cały naród nasz od wieków już w owej historycznej chwili uznawał swe prawdziwe narodziny.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Dopiero od tej chwili cały naród powołany został do bronienia krwią swą Ojczyzny, a co zatem idzie i iść musiało, dopiero odtąd ojczyzna polska stała się matką równo kochającą wszystkich swych synów.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Dzięki wyrokom Opatrzności. Sejm nasz stał się wykonawcą owej przysięgi.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#WojciechTrąmpczyński">I dziś powołaniem Sejmu jest zabezpieczenie całości granic Rzeczypospolitej i ugruntowanie wolności narodowej.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Oby Sejm nasz w pracach swych miał zawsze w pamięci nieśmiertelne słowa Kościuszki, któremi nawoływał rodaków, żeby wszyscy w duchu narodowym i obywatelskim bratersko łączyli w jedno siły swoje, a przekonani, że pomyślny skutek wielkiego przedsięwzięcia od najściślejszego nas wszystkich zjednoczenia zależy, żeby wyrzekli się wszystkich przesądów i opinii, które obywateli, mieszkańców jednej ziemi, a synów jednej Ojczyzny dzielić mogą.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#WojciechTrąmpczyński">„Zaręczamy wszyscy sobie nawzajem” wołał Kościuszko, „nie oszczędzać wszelkich ofiar i sposobów, które do ugruntowania wolności, wyżej cenionej nad wszystkie inne dobra świata, prowadzą”.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Oby Sejm Ustawodawczy nigdy nie zapomniał o tym szczytnym, a nieśmiertelnym katechizmie narodowym.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#komentarz">(Brawa).</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę o głos w kwestii formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Daszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#IgnacyDaszyński">Panie Prezydencie! Dwa wypadki pogwałcenia nietykalności poselskiej mam obowiązek zakomunikować wysokiej Izbie i p. Marszałkowi.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#IgnacyDaszyński">Dnia 22 marca w mieszkaniu posła Gęborka w Klimontowie zjawili się żandarmi i przeprowadzili dokładną w mieszkaniu rewizję. W niedzielę ostatnią u posła dr. Liebermana w Przemyślu odbyła wojskowość rewizję, wdarłszy się przemocą do mieszkania, podczas gdy kolega Lieberman i jeszcze jeden z członków jego rodziny leżeli ciężko chorzy.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#IgnacyDaszyński">Donosząc o tem, zdaje mi się, że jestem uprawniony prosić pana marszałka o energiczną i natychmiastową akcję w sprawie strzeżenia godności członków tej Wysokiej Izby. Z jednej strony nazywa się ten sejm z pewną przyjemnością sejmem suwerennym, a z drugiej strony pierwszy lepszy żołdak przekracza granice nietykalności poselskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Oczywiście natychmiast udam się w tej sprawie do p. prezesa ministrów, aby raz na zawsze zagrodzić drogę temu, by się podobne wypadki nie powtarzały.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Osiecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#StanisławOsiecki">Proponuję zmianę porządku dziennego ze względu na to, że niektóre punkty porządku dziennego dadzą się szybciej załatwić, niektóre znowu są pilne i powinny być dzisiaj załatwione. Proponuję ułożyć dzisiejszy porządek dzienny w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#StanisławOsiecki">Punkt 5 porządku dziennego (przedłużenie terminu przedawnienia pretensji objętych trzecią nowelą do kodeksu cywilnego w dawnym zaborze austriackim) przełożyć na punkt 1 porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#StanisławOsiecki">Następnie punkt 6 (ostemplowanie znaków pieniężnych, ich opodatkowanie i częściowa wymiana na asygnaty pożyczki państwowej), jako pilny, przenieść na punkt 2 porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#StanisławOsiecki">Następnie punkt 7 (objęcie administracji skarbowej na ziemiach polskich b. monarchii austriacko-węgierskiej) przenieść na punkt trzeci.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#StanisławOsiecki">Punkt 4 pozostawić jak był dotąd, następnie sprawozdanie komisji spraw zagranicznych w sprawie kresów polskich i korespondencji z rosyjskiemi władzami sowieckiemi i wniosek komisji spraw zagranicznych w sprawie sojuszu Rzplitej Polskiej z państwami sprzymierzonemi dla walki z Niemcami przenieść na punkt 5 i 6 porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#StanisławOsiecki">Potem 8 punkt (ustawa w przedmiocie tymczasowych przepisów o dostarczaniu kwater na potrzeby wojska) przenieść na punkt 7 porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#StanisławOsiecki">Następnie punkt 9 (pierwsze czytanie ustawy w sprawie powołania dyplomowanych lekarzy do czynnej służby wojskowej) przenieść na punkt 8; punkt 10 na 9, a punkt 3 na punkt 10 porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Czy są jakie inne propozycje w tym względzie?</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Nie)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przypuszczam, że Izba zgadza się na propozycję p. Osieckiego, zatem zaczniemy od Nr. 5, potem nastąpią punkty 6, 7, następnie 1 i 2. Przytem chciałbym zwrócić uwagę Panom, że dyskusja nad punktami 1 i 2 porządku dziennego może się łatwo przeciągnąć, ponieważ zaś punkty 4, 8, i 9 musimy koniecznie dzisiaj załatwić, zamierzam dyskusję nad punktem 1 i 2 przerwać o godzinie 6, gdyby się do tego czasu dyskusja nie wyczerpała, a przejść do Nr. 4, 8 i 9. Przypuszczam, że Izba na to się zgadza, a zatem przystępujemy do Nr. 5 porządku dziennego, którym jest: pierwsze, a ew. drugie i trzecie czytanie ustawy w sprawie przedłużenia terminu przedawnienia pretensji, objętych trzecią nowelą do kodeksu cywilnego w dawnym zaborze austriackim. (Druki Nr. 227 i 175).</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Matakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wysoki Sejmie! Niech mi będzie wolno na wstępie wyrazić radość, że jako posłowi, prawnikowi z zawodu, przypadło mi w udziale w tym Wysokim Sejmie referować sprawozdanie komisji prawniczej o pierwszej ustawie ściśle prawniczej, a mianowicie sprawozdanie z wniosku nagłego posła Zygmunta Marka i tow. w sprawie przedłużenia terminu przedawnienia pretensji, objętych III nowelą do kodeksu cywilnego, obowiązującego w b. zaborze austriackim. Mianowicie chodzi tu o pretensje, objęte § 104 cytowanej noweli, względnie paragrafem 1486 kodeksu cywilnego austriackiego, t. zw. pretensje „z codziennego obrotu”, np z tytułu czynszu, najmu i dzierżawy, za dostarczone produkty rolne i leśne, wynagrodzenia za rozmaite usługi, za pracę, z tytułu przyjęcia na wychowanie, pielęgnowanie, naukę, leczenie itp.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Pretensje te, w myśl kodeksu cywilnego austriackiego przedawniały się w 36 latach. Tymczasem zacytowana nowela III skraca termin przedawnienia do 3 lat. Nie liczono się z tem, że wojna trwać będzie dalej i że wypadki spowodowane wojną długo jeszcze będą trwały. Nie liczono się z tem, że ta wojna, szczególnie w Galicji i na Śląsku wybuchnie na nowo i skutkiem tego wielu uprawnionych do tych pretensji nie będzie mogło dochodzić tych wierzytelności, ażeby zaś bronić się przed przedawnieniem, wierzyciele będą zmuszeni wnosić skargi i narażać dłużników na koszta.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Komisja w toku debat nad tym wnioskiem posła Marka musiała liczyć się z okolicznością, że Tymczasowy Komitet Rządzący we Lwowie zajmował się także innemi pretensjami, wyliczonemi w par. 1480 i 1489 pierwszego ustępu kodeksu cywilnego, które tyczą się procentów i innych należności wierzycieli i pretensji z tytułu wyrządzonej szkody, które w myśl kodeksu cywilnego przedawniają się również w 3 latach.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Tymczas. Komitet Rządzący wszystkie te pretensje objął razem i ażeby nie narażać stron na utratę tych pretensji wstrzymał bieg ich przedawnienia na czas od 1 listopada 1918 do 30 czerwca 1920 r., a zatem od czasu gdy Lwów dostał się w ręce Ukraińców do czasu, kiedy, jak się Kom. Rządzący spodziewał, czas wojenny już ustanie i pretensje te będą mogły być wytaczane.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Tymczasowy Komitet Rządzący we Lwowie analogicznie jak co do nieruchomości tak i co do ruchomości wyszedł z założenia, że trzeba przyznać procenta od kapitału, który się egzekwuje przez licytację i że o ile nie zachodzi dłuższe jak 3-letnie przedawnienie licząc od 1 listopada 1918 roku, gdy nastąpi sprzedaż ruchomości przed 30 czerwca 1920 roku, należy odsetkom tym przyznać równe pierwszeństwo z kapitałem.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Komisja prawnicza chcąc ujednostajnić ustawodawstwo na całym obszarze byłego zaboru austriackiego przyjęła te zasady, któremi się kierował Komitet Rządzący we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#AntoniAugustMatakiewicz">W projekcie ustawy, który tu mam zaszczyt imieniem komisji prawniczej przedstawić do uchwalenia, są te zasady uwzględnione. Zajmowaliśmy się tylko temi pretensjami, których bieg przedawnienia leży w czasie od 1 listopada 1918 r. do 30 czerwca 1920 r., a pominęliśmy słusznie te wszystkie pretensje, których przedawnienie skończyło się przed 1 listopada, albo skończy się po 30 czerwca 1920 r.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Kończąc moje przemówienie, proszę imieniem Komisji prawniczej Wysoki Sejm o przyjęcie tej ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Komisję prawniczą.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(P. wicemarszałek Moraczewski obejmuje przewodnictwo)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JędrzejMoraczewski">Rozprawa zamknięta. Czy Pan sprawozdawca życzy sobie głosu?</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Nie)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#JędrzejMoraczewski">Wniosek p. Marka i tow. był postawiony jako nagły, nagłość uchwalono, zatem mamy teraz właściwie pierwsze czytanie i powinnibyśmy głosować dopiero nad odesłaniem wniosku do komisji. Ale sprawa była już w komisji, zatem po pierwszem czytaniu, jeżeli się nikt nie sprzeciwi zarządzę głosowanie tak, jakbyśmy odbyli już drugie czytanie. Nie słyszę sprzeciwu, przystępujemy więc do głosowania nad paragrafami.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy o głosowanie nad ustawą en bloc)</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#JędrzejMoraczewski">Zarządzam tedy głosowanie nad ustawą en bloc: Kto jest za przyjęciem artykułów od 1–6 zechce powstać z miejsca.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#JędrzejMoraczewski">Są przyjęte. Kto jest za przyjęciem tytułu ustawy, zechce powstać z miejsca.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#komentarz">(Większość).</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#JędrzejMoraczewski">Przyjęty. W drugiem czytaniu ustawa została przyjęta.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Proszę o przyjęcie ustawy w trzeciem czytaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JędrzejMoraczewski">Jest wniosek, aby przystąpić zaraz do trzeciego czytania. Kto jest za przystąpieniem do trzeciego czytania zechce wstać. Jest dostateczna większość. Wniosek jest przyjęty. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce powstać z miejsca.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#JędrzejMoraczewski">Ustawa przyjęta w trzeciem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy do drugiego punktu porządku dziennego, którym jest: Drugie a ewentualnie i trzecie czytanie ustawy w przedmiocie obowiązkowego stemplowania znaków pieniężnych, ich opodatkowania i częściowej wymiany na asygnaty pożyczki państwowej (Dr. Nr 223 i 107). W zastępstwie referenta ma głos poseł Głąbiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo! Sprawa, którą mam zaszczyt przedstawić w imieniu Komisji budżetowej Wysokiej Izbie wiąże się z życiem gospodarczym naszego kraju. Wniosek nasz obejmuje dwa odmienne postanowienia zasadnicze, Jedno odnosi się do ostemplowania tych banknotów obcych, jakie są na ziemiach polskich, drugie zaś postanowienie odnosi się do przysporzenia skarbowi naszemu nowych funduszów przez częściową wymianę krążących banknotów na asygnaty pożyczki państwowej.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#StanisławGłąbiński">To są dwie rzeczy wprawdzie odmienne jednak ściśle z sobą związane, ponieważ przy sposobności stemplowania ma być i pożyczka zaciągnięta i ma być podatek pobrany w formie niższego procentu od asygnat pożyczki państwowej.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#StanisławGłąbiński">Stosunki obiegowe na ziemiach polskich są dzisiaj chaotyczne z dwóch przyczyn: Najpierw dla tego, że po państwach porozbiorowych otrzymaliśmy ogromną ilość banknotów, krążących po naszej ziemi. Jak wielka jest ta ilość — dzisiaj nie wiemy.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#StanisławGłąbiński">Jednym z celów tej ustawy będzie ewidencja, wykaz tych środków obiegowych, jakie my na naszej ziemi mamy. W każdym razie wiemy, że ilość ich o wiele przewyższa nasze potrzeby.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#StanisławGłąbiński">Na tych ziemiach, które obecnie posiadamy, w normalnych stosunkach wystarczałaby ilość około jednego miliarda marek. Tymczasem dzisiaj prawie na pewno twierdzić możemy, że suma środków obiegowych na naszych ziemiach wynosi około 10 miliardów marek, a zatem jest prawie dziesięćkroć większa, niż potrzeba dla zadosyćuczynienia zwykłym potrzebom obiegowym w normalnym czasie. Już ten sam fakt, że ilość środków obiegowych jest tak wielka, pomijając inne przyczyny i czynniki, wpływa na obniżenie wartości pieniędzy i wywołuje drożyznę. — Ale mamy jeszcze i drugą przyczynę, która wprowadza chaos w nasze stosunki. Tą przyczyną jest rozmaitość pieniędzy papierowych. Niema nigdzie pieniędzy rzeczywistych. Wszędzie mamy pieniądze papierowe, które nie są niczem innem, jak tylko długiem tych instytucji państwowych czy prywatnych, które je wydają, a więc korony są długiem banku austriacko-węgierskiego, marki są długiem banku rzeszy niemieckiej, ruble są długiem banku państwa rosyjskiego. Stosunki wartościowe pomiędzy tymi pieniędzmi papierowemi ulegają nieustannym zmianom. Inną jest wartość marki, inną korony, inną rubla i inną jest wartość tych pieniędzy w Warszawie, a inny znowu ich stosunek wartościowy, o ile chodzi o ich siłę nabywczą w tych krajach, w których są wprowadzone w obieg.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#StanisławGłąbiński">Temu chaosowi musi państwo ostatecznie kres położyć, ponieważ tak długo nasze stosunki ekonomiczne nie będą normalne, dopóki nie uregulujemy naszego stanu pieniężnego. Ale nie jest to rzeczą łatwą, ponieważ ilość tych znaków pieniężnych jest bardzo znaczna i ponieważ nie jest w naszej mocy decydować o stosunkach wartościowych rubla, korony i marki. To są papiery, które mają obieg poza granicami Polski, których kurs obiegowy podlega rozmaitym wpływom, rozmaicie oddziaływającym na ich wartość na naszych ziemiach.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#StanisławGłąbiński">Nie możemy uregulować stałego ich stosunku pieniężnego, ponieważ o rzeczywistej regulacji stosunków będziemy mogli mówić wówczas, kiedy będziemy mieli znaki pieniężne płatne w złocie. Sama emisja naszych banknotów opiewających na złote nie będzie jeszcze zupełną regulacją w naszych stosunkach, bo pieniądzem właściwym jest pieniądz złoty, a banknoty tylko wówczas mogą dobrze reprezentować ten pieniądz, kiedy są płatne w złocie, kiedy możemy je w złocie realizować. Wobec ogromnej ilości rozmaitych banknotów, jakie krążą na naszych ziemiach, nawet wówczas, kiedy będziemy mogli wydawać nasze banknoty opiewające na złoto, kiedy będą gotowe, bo dziś nie są jeszcze gotowe, nawet wówczas nie możemy ręczyć za to, czy te złote utrzymają się w kursie na równi złota. Nie utrzymają się, jeżeli nie będziemy mieli możności wypłacać ich naprawdę w złocie.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#StanisławGłąbiński">Gdybyśmy już mieli banknoty opiewające na „złote”, moglibyśmy zdecydować się na wykup wszystkich banknotów obcych, krążących na naszych ziemiach na „złote”. A więc moglibyśmy za banknoty nasze „złote” według pewnego stosunku wartościowego takiego, jaki Wysoki Sejm uchwali, wykupić te wszystkie banknoty obce, jakie są na naszych ziemiach, a więc i ruble i korony i marki.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#StanisławGłąbiński">Tego dziś uczynić nie możemy dlatego, że naszych pieniędzy a raczej naszych banknotów opiewających na „złote” jeszcze nie mamy. Są one zamówione, ale wykonanie ich wymaga dłuższego czasu, i zaledwie po kilku miesiącach możemy liczyć na to, że je mieć będziemy. Więc na razie o wykupie banknotów obcych na naszych ziemiach nie może być mowy. Także nie może być mowy o oznaczeniu stosunku wartościowego pomiędzy naszym „złotym” a obcym banknotem. Dopiero wtedy, kiedy banknoty będą gotowe, będziemy mogli oznaczyć stosunek wartościowy, po jakim będziemy wykupywali obce banknoty, które krążą na naszych ziemiach.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#StanisławGłąbiński">Tymczasem kraje, które powstały na gruzach monarchii austriacko-węgierskiej, postanowiły prowizorycznie uregulować swoje stosunki pieniężne w ten sposób, żeby przedewszystkiem obliczyć, ile obcych banknotów, t. j. koron, mają na swojej ziemi. Obliczano je tak, że zarządzono stemplowanie banknotów, jakie się u nich znajdowały. A więc i Czesi, i południowi Słowianie i Niemcy austriaccy i Węgrzy zarządzili u siebie stemplowanie banknotów w tym celu przedewszystkiem, ażeby wiedzieć, ile banknotów jest u nich, następnie, żeby zabezpieczyć się przed napływem większej ilości tych banknotów do swoich ziem.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#StanisławGłąbiński">My pozostaliśmy na samym końcu w rzędzie tych krajów. U nas rząd zdecydował się obecnie także przeprowadzić wykaz banknotów obcych, nie tylko koron, ale i rubli, w szczególności rubli carskich — z przyczyn, o których jeszcze powiem — a także marek. Ponieważ jednak rząd obawia się, ażeby ostemplowanie obcych banknotów nie stworzyło z nich u nas własnej waluty i nie pociągnęło za sobą tego następstwa, że państwo polskie z góry niejako obowiązałoby się do wypłacenia tych banknotów ze swych funduszów i do przyjęcia ich za swoje, rząd nie proponuje takiego stemplowania banknotów, jakie przyjęto w innych państwach, lecz zamierza dojść do wykazu banknotów, krążących na naszych ziemiach, w ten sposób, że się je opodatkuje i będzie się stemplować z oznaczeniem, że podatek został zapłacony.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#StanisławGłąbiński">Takie stemplowanie banknotów wcale nie oznacza przyjęcia banknotów na nasz własny rachunek. Chcemy pozostawić te banknoty nadal, jako długi obcych państw. Chcemy przyjść do wykazu ilości tych banknotów przy sposobności pobrania podatku. Stempel będzie opiewał: podatek zapłacony Dopiero przy tej sposobności dowiemy się, ile tych banknotów jest u nas. Oczywiście nie wyklucza to rozmaitych fałszerstw, bo jest rzeczą możliwą, że się znajdą fałszerze, którzy będą podrabiali pieczęcie i będą sami banknoty pieczętowali, aby się uchylić od płacenia podatku.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#StanisławGłąbiński">Gdyby się to miało odbywać na większą skalę, stracilibyśmy możność dowiedzenia się, ile jest u nas tych banknotów, a nadto nie moglibyśmy wzamian za banknoty wydać takiej ilości asygnat naszej pożyczki, jak pragniemy. Z tego powodu muszą być w projekcie przewidziane surowe kary na tych, którzy się będą dopuszczali tej zbrodni. Więc ci, którzy nie poddadzą ostemplowaniu banknotów, nie tylko tracą swoje banknoty, które ulegną konfiskacie, ale nadto, jeżeli będą działali świadomie w celach oszukańczych, będą podlegali przepisom ustawy karnej, jeżeli zaś będą podrabiali pieczęcie, wówczas jako fałszerze pieniędzy karani będą według ogólnych przepisów karnych.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#StanisławGłąbiński">Drugim celem, i to w dzisiejsze, chwili najważniejszym dla skarbu i dla państwa polskiego, jest dążenie do zaopatrzenia skarbu państwa polskiego w potrzebne zapasy banknotów. Dochodzimy do tego celu w ten sposób, że pewną część banknotów, mianowicie połowę banknotów ponad pewną ilość, niezbędnie potrzebną dla obywateli kraju, mamy zabrać tytułem pożyczki, wzamian za asygnaty, które się doręczy posiadaczom. Jako minimalną ilość potrzebną dla każdego obywatela projektuje komisja w porozumieniu z Rządem 2,400 marek, względnie 1,500 rubli, względnie 3,600 koron. Ta kwota będzie pozostawiona po ostemplowaniu każdemu obywatelowi zupełnie nie zmniejszona i nie uszczuplona. Dopiero kwota, która jest wyższą ponad 2400 ma rek, wzgl. 1500 rubli, wzgl. 3600 koron, będzie podlegała podatkowi, a równocześnie w połowie będzie zatrzymaną przez państwo wzamian za asygnaty pożyczki.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#StanisławGłąbiński">Podatku w gotówce pobierać się nie będzie.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#StanisławGłąbiński">Podatek będzie odliczony w ten sposób, że się go potrąci z procentów. Posiadacz banknotów otrzyma w połowie banknoty napowrót, a w połowie asygnaty płatne za rok. Od tej kwoty, za którą dostanie asygnaty, będzie potrącony 1 procent i 1 proc, od tej ilości banknotów, którą będzie mógł zachować. Jeżeli ktoś np. ma 10400 marek, wówczas 2400 marek otrzyma ostemplowane, wolne od wymiany na asygnaty i nieopodatkowane, natomiast nadwyżka 8000 marek wejdzie w rachubę. Z tego 4000 marek pozostawi mu się w banknotach, a 4000 wręczy się w asygnatach pożyczki państwowej z tem, że procent od tej połowy będzie zmniejszony o 2 pet., a zatem dostanie za rok zamiast 4 pet. oprócz kwoty kapitału oddanego tylko 2 pet., czyli od sta razem 102, od 4000 razem 4080. Podatek wynosi faktycznie 1 pet., ponieważ procent liczy się od całej sumy banknotów, jaką posiadacz wykaże, nie licząc kwoty minimalnej, wolnej od podatków.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#StanisławGłąbiński">To drugie zarządzenie jest następstwom dzisiejszych stosunków skarbowo-państwowych. Wiemy, jak wielkie wydatki nas czekają, a równocześnie wiemy, że skarbowość nasza nie jest narazić urządzoną i że nasze dochody są stosunkowo bardzo skromne; zresztą nawet gdyby były większe, to w czasach tak nadzwyczajnych, w jakich teraz żyjemy, musielibyśmy znaleźć nadzwyczajne źródła dochodu.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#StanisławGłąbiński">Projekt budżetu, jaki Wysoka Izba ma wkrótce otrzymać od Ministerium Skarbu, przewiduje dochody dla Królestwa Polskiego tylko stosunkowo nieznaczne, wynoszące na pół roku zaledwie 600 milionów marek, natomiast wydatki dochodzą do 2 miliardów marek. Wydatki, jakie będą następstwem uchwał Wysokiego Sejmu, zmierzają do podniesienia stanu wojska i do przeprowadzenia rozmaitych inwestycji i będą tak znaczne, że z pewnością nawet 2 miliardy ich nie pokryją.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#StanisławGłąbiński">A więc najżywotniejszym interesem naszego państwa jest postarać się, abyśmy mieli znaczniejsze sumy do rozporządzenia. Na razie taką sumę dostaniemy przez zamianę banknotów na pożyczkę przymusową. Mówię na razie, ponieważ te sumy nie wystarczą i trzeba będzie się oglądnąć za pożyczkami zagranicznemu, co do których projekt już wpłynął do Wysokiego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#StanisławGłąbiński">Jak wielka kwota wpłynie z tej tak zwanej przymusowej pożyczki, a właściwie z tej wymiany części banknotów na nasze asygnaty, dzisiaj przewidzieć nie można. Zależy to najpierw od tego, jak wielką jest ilość banknotów, które się znajdują w posiadaniu naszych obywateli, a następnie od tego, czy istotnie uczciwie wszyscy obywatele oddadzą swoją ilość, i czy nie będzie fałszerstw i podejść na szkodę naszego skarbu. W każdym razie mamy prawo spodziewać się, że z tego źródła wpłynie suma znaczna.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#StanisławGłąbiński">Jakkolwiek niewątpliwie wolelibyśmy, aby ta cała operacja była przeprowadzona później, choćby w tym czasie, kiedy już będziemy mieli własne banknoty, to ze względu na nagłość potrzeb, komisja budżetowa musiała się zgodzić na projekt Ministerium Skarbu, poczyniwszy w nim stosunkowo niewielkie zmiany.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#StanisławGłąbiński">A teraz jeszcze słowo o tych postanowieniach, których szanowni koledzy może się spodziewali w tym projekcie ustawy, a których tam niema.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#StanisławGłąbiński">Przedewszystkiem niema postanowienia co do rubli, nie carskich, lecz innych, t. zw. dumskich. Były żądania, aby wszystkie ruble, znajdujące się w posiadaniu naszych obywateli, zostały uwzględnione, aby i ruble dumskie były przyjmowane w skarbie państwa i wymieniane na asygnaty. Komisja jednak, zgodnie ze stanowiskiem rządu, nie zgodziła się na to życzenie przedewszystkiem z tego powodu, że w takim razie musiałoby się utworzyć nową kategorię pieniędzy papierowych w formie rubli dumskich. Następnie nie wiemy, jak się zagranica, w szczególności koalicja będzie zapatrywać na ruble dumskie, czy istotnie te ruble będą zrównane z rublami carskimi i czy można liczyć na częściowy wykup przez banki, które je wydały, a względnie przez koalicję.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#StanisławGłąbiński">Powstaje dalej drugie pytanie, dlaczego nie ustanowiliśmy relacji czyli wartościowego stosunku pomiędzy banknotami, które będziemy przyjmowali, a więc pomiędzy koronami, markami i rublami. Niewątpliwie byłoby to pewnem uproszczeniem w stosunkach obiegowych, gdyby każdy obywatel naszego państwa wiedział zgóry, ile koron otrzyma za markę i w jakim stosunku wartościowym są te banknoty do siebie. Ale niestety muszę powiedzieć, że życie ekonomiczne jest silniejsze, niż wola państwowa w tym wypadku. Nasze państwo nie ma tej mocy, ażeby przez paragrafy i postanowienia ustalić stosunek wartościowy pomiędzy banknotami, które obiegają nie tylko u nas, lecz i zagranicą. Kurs tych pieniędzy zależy nie tylko od naszych stosunków, ale i od stosunków poza granicą naszej ziemi. Stosunek wartościowy ustawicznie się chwieje, i choćbyśmy go u nas ustalili, możemy być pewni, że się on zmieni za granicą; a jeżeli się zmieni za granicą, to musi to mieć wpływ i u nas. Znane jest prawo ekonomiczne, że jeżeli w kraju obiega kilka rodzajów pieniędzy o rozmaitych wartościach — pozostaje zawsze najgorszy pieniądz, a najlepszy z kraju ucieka. Gdybyśmy dzisiaj uznali jako stosunek wartości tę wartość, jakaby nie była przyjęta zagranicą, to nie można wątpić, że pieniądze, które byłyby u nas lepiej płatne pozostałyby, natomiast te, które są lepiej płatne za granicą, uciekłyby z kraju.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#StanisławGłąbiński">Nadto skarb państwa polskiego nie chce przyjmować banknotów obcych, jakie są na ziemiach polskich, jako własnych, nie chce ich uznać za swój dług — i nie chce przesądzać decyzji konferencji pokojowej co do tych banknotów. To nie jest dług naszego państwa. My mamy prawo domagać się, aby te państwa, które wydały banknoty, wykupiły je. Z tego też względu nie możemy ustalić ich wartości, bo nie chcemy uważać ich za nasze własne pieniądze papierowe.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#StanisławGłąbiński">Oto są przyczyny, dla których w projekcie ustawy niema tych postanowień, jakich może niektórzy Szanowni Koledzy spodziewali się w projekcie ustawy.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#StanisławGłąbiński">Ustawa będzie miała dla skarbu doniosłe znaczenie, lubo żałuję, że nie możemy przyjść z projektem innym, któryby na stałe regulował nasze stosunki pieniężne. Ze stanowiska potrzeb naszego obiegu i kredytu ustawa nie może zadowolić nikogo. Jest ona chwilową koniecznością, albowiem przez uchwalenie tej ustawy zapewnimy naszemu skarbowi niezbędne fundusze. Dlatego w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej proszę Wysoką Izbę o przychylenie się w tym duchu do naszych wniosków.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Diamand.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#HermanDiamand">Wysoka Izbo! Przedłożenie rządowe było przedmiotem krytyki bardzo wyczerpującej w prasie. Niejeden bardzo słuszny, rzeczowo uzasadniony argument przeciwko temu przedłożeniu prasa wytoczyła, ale to nie miało wpływu ani na rząd, ani na komisję, albowiem znajdujemy Się w położeniu przymusowem, w położeniu, w którem decydują nie argumenty, ale fakty.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#HermanDiamand">Wszystkie państwa dawnej Austrii ustaliły ilość banknotów austriackich, będących u nich w obiegu, przez ostemplowanie i w ten sposób nadały im cechy swoistości. Te noty przestały być notami austro-węgierskiemi — stały się czeskiemi, niemiecko-austriackiemi, południowo-słowiańskiemi itd. Ogromna masa not znajduje się poza granicami dawnej Austrii i tych żadne z tych państw nie ostemplowało, są to noty bezdomne. Zachodzi obawa, że gdyby ze względów słusznych, merytorycznych naszych not nic ostemplowano, to te wszystkie noty bezdomne gotowe wpłynąć do nas i w takim razie ilość austro-węgierskich not w Polsce ogromnie wzrośnie. Nie jest ustalone, co się z temi notami austro-węgierskiego banku stanie.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#HermanDiamand">W każdym razie pożądanem jest, to już dzisiaj jasno przewidzieć można, ażeby tych not w państwie naszem było jaknajwięcej, dlatego nie może być innej drogi, jak ostemplowanie, chociaż przez to ostemplowanie, i tutaj nie jestem zgodnym z szanownym Panem referentem — dostaną i u nas te noty cechę swoistości.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#HermanDiamand">W myśl bowiem niniejszej ustawy, gdy noty własne będą wydrukowane, skarb państwa wymieni te ostemplowane i tylko te ostemplowane noty na noty polskie; przeto jasnem jest, że one nabiorą całkowicie specjalnego charakteru w stosunku do państwa i skarbu naszego. Nie wpłynie to wcale na pretensje nasze do austro-węgierskiego banku, bo czy te noty są w posiadaniu obywateli, czy będą zebrane w skarbie który je będzie trzymał u siebie w imieniu nas wszystkich, to stosunek tych banknotów względem ich właścicieli a zatem Polski do Banku austro-węgierskiego pozostanie niezmieniony. Ale zdaniem moim, ta swoistość charakterystyczna, którą nada się rublom, markom i koronom przez pieczęć bez względu, jaki będzie tej pieczęci treść — ta swoistość będzie niewątpliwa. Nie to ma bowiem znaczenie, jaki jest napis, a tylko to, jaki skutek ma zobowiązanie państwa do wymiany ostemplowanych not na noty polskie.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#HermanDiamand">Dalej jasnem jest, że stempel stwierdza pobieranie podatku, podczas gdy przy ostemplowaniu podatków żadnych się nie wpłaca a zatem określenie nie zgadza się z istotą rzeczy. Ustawa o tyle różni się od projektów, te znosi podatek od ostemplowania a zaprowadza opłatę procentu przy wymianie bonów pożyczkowych na noty polskie względnie na inne obligi. Od podatku wolni są ci, którzy mają mniejszą kwotę do ostemplowania niż 2,400 marek, względnie odpowiednią ilość innych banknotów. Wobec tego zdaje mi się, że nie można tu mówić o opodatkowaniu not, bo to jest tylko opodatkowanie bonów pożyczkowych, co zresztą jak powtarzam jest zupełnie obojętnem, bo znaczenie stemplowania nie polega na tem, że się potwierdza opłacenie podatku, lecz na tem, że noty ostemplowane będą miały prawo wymiany na złote polskie.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#HermanDiamand">Jaki będzie stan po ostemplowaniu?</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#HermanDiamand">Dotychczas mieliśmy 3 waluty obce, nie mające zupełnie cech swojskości, i były u nas relacje marek niemieckich do koron austriackich, do rubli rosyjskich, a poniekąd i do marek polskich. Z tego powodu było wiele niedogodności. Każdy obywatel państwa, który wszedł w posiadanie not, nieużywanych w jego okolicy, rozpoczynał grę na giełdzie. Jeżeli kto dostał w Galicji marki, to wartość ich w stosunku do koron codziennie się zmieniała i nigdy nie była ustalona. U bankierów marki były warte 2 korony, czasem parę halerzy więcej, czasem mniej, dla urzędnika państwa polskiego marka była warta 150 hal., albowiem skarb zamiast marki płacił 150 hal., dla obywatela, który miał jakąkolwiek płatność wobec państwa, marka była warta 175 hal. I tak doszliśmy np. do tej tragikomicznej sytuacji, że za bilet kolejowy do Warszawy w Krakowie płaciło się markami wartości 1.75 K., a w Granicy markami wartości 2 K., czyli że płacono za przejazd do Warszawy z Krakowa mniej niż z Granicy.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#HermanDiamand">Ten przykład świadczy, w jak błędnem jesteśmy położeniu. Nie wiem, czy korony opieczętowane będą uwzględnione w kursie, ale według mnie będą one warte więcej, niż noty austriackie. To prawo, które państwo nadaje niniejszą ustawą, że ostemplowane noty będzie zamieniało po kursie jeszcze nieokreślonym na złote, to prawo przecież jest coś warte, i ono w kursie powinno się uwydatnić. Stosunek ostemplowanych czeskich koron do austriacko-niemieckich dziś nie jest oznaczony, ale Czesi uznali, że korona czeska jest warta 150 hal. korony niemiecko-austriackiej. Dlatego trudno mówić o kursie koron, gdy one będą ostemplowane. Niema miernika, niema instancji, któraby oznaczała rzeczywisty kurs koron. Powtarzam, że państwo polskie ma trzy kursy koron w stosunku do marek — a sytuacja pod tym względem z chwilą ostemplowania się pogorszy. Jeżeli dotychczasowe kursy koron względem marek określane były według kursu zagranicznego, to dzisiaj ten kurs zagraniczny zniknie. Cóż więc naturalniejszego jak dążenie, by oznaczyć relacje koron polskich już dzisiaj. Mówię „koron polskich”, gdyż ostemplowanie nasze daje prawo do nazwania obcych i not koronami polskimi, rublami polskimi, markami polskimi. Więc gdybyśmy dzisiaj określili te relacje wewnętrzne względem trzech walut, odrazuby znikła ta potrójna czy poczwórna waluta polska.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#HermanDiamand">Za kilka miesięcy ma się odbyć ta wymiana. Jaka będzie techniczna strona wykonania? Gdy będziemy mieli banknoty polskie na wymianę, to wówczas nastąpi wymiana na złote wedle relacji marki do korony i rubla już dzisiaj ustalonej. Dlaczego już dziś nie powiedzieć, że przy wymianie na złote stosunek koron do marek i do rubli będzie taki i taki? W tej chwili ustałyby te nadzwyczajne trudności, ustałby monetarny podział Polski zupełnie odrębny od podziału na zabory.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#HermanDiamand">Dla Galicji, dla południowej części Kongresówki, która była pod okupacją austriacką, rzecz ta ma pierwszorzędne znaczenie. Z powodu istnienia koron i relacji wartości niemieckich marek za granicą do koron austriackich za granicą, grożą ogromne straty Galicji i b. austriackiej okupacji, grozi zubożenie tych krajów na korzyść tych części Polski, które mają w obiegu marki a nie korony. My zaś wychodzimy z tego założenia, że wszyscy obywatele Polski, o ile to jest możebne, powinni w równej mierze przyczyniać się do strat wojennych. Spadek kursów obiegających u nas not bankowych jest stratą wojenną obywateli.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#HermanDiamand">Gdybyśmy przyjęli za podstawę dzisiejszy zagraniczny kurs, to każdy obywatel Galicji Królestwa i byłej okupacji austriackiej straciłby połowę swoich zasobów. W rzeczywistości zaś w kraju ten kurs w pewnym sensie wcale nie istnieje. W Krakowie, Galicji ma korona taką siłę kupna, jaką ma marka w Królestwie, często lepszą, często nieco niższą. Więc w rzeczywistości kupujemy za koronę w Galicji tyle, ile za markę w Królestwie.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#HermanDiamand">Jeśli nastąpi nastąpi wymiana na złote i pójdziemy za broszurą agitacyjną p. Karpińskiego, którą rząd wydał celem obniżenia kursu korony — a wydał skutecznie bo już wywołał spadek korony — jeśli pójdziemy za tą broszurą, to każdy obywatel Galicji dostanie połowę tego za koronę co otrzyma mieszkaniec tych dzielnic, w których marka jest w obrocie za markę i największe szkody wojenne z tego tytułu poniosą te kraje, które miały najwięcej rzeczowych szkód wojennych.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#HermanDiamand">Tam gdzie straty były największe, tam jeszcze mają nas dobić tym planem finansowym, który jeśli będzie tak przeprowadzony, będzie dla Galicji zabójczy.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#HermanDiamand">Kogo trafiłaby ta niekorzystna zamiana? Pan minister skarbu stwierdził na posiedzeniu komisji skarbowej, że 80 pet. not obiegających znajduje się w rękach ludzi, którzy posiadają mniej niż 5000 koron. Więc ta zamiana not po kursie niekorzystnym dla Galicji nie trafi, jakby się to wydawać mogło, wielkich kapitalistów, banków, lecz właśnie tych ludzi, którzy schowali do pończochy i do skrzyń gotówkę, ażeby w chwili, gdy nastąpi możność odbudowy, mieć do dyspozycji niezbędną gotówkę.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#HermanDiamand">W Galicji zasoby gotówki przeważnie pochodzą ze zmobilizowania inwentarza, zmobilizowania budynków, i przy kupnie inwentarza, przy odbudowie miałaby Galicja zostać poszkodowaną przez sztuczne obniżenie wartości jej koron!</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#HermanDiamand">Zobaczmy jeszcze, jak obniżenie wartości koron wpłynie na płacę roboczą. W interesie robotników jest, ażeby płacono walutą największej wartości.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#HermanDiamand">Dam prosty przykład. Jeśli dzisiaj robotnik w Galicji dostaje 10 koron dziennie, to po zamianie na złote według kursu przedwojennego dostałby 8 złotych. W Królestwie tak samo. Gdybyśmy zaś wprowadzili kurs proponowany przez Kasę Pożyczkową, w takim razie dostawałby 3 złote i płaca robocza odrazu by się obniżyła. Skutkiem tego byłyby nowe walki o podwyższenie płacy roboczej i nowe tarcia, które w danej chwili uważamy za najmniej pożądane.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#HermanDiamand">Gdybyśmy ustalili kurs marki w stosunku do korony dziś, tobyśmy postawili wzajemnie jasno nasze stosunki i znieślibyśmy kordon skarbowy, który w sztuczny sposób podtrzymujemy dalej. Gdy nadejdzie chwila, w której będzie można zamienić wszystkie waluty obce na złoty, wtedy będziemy mieli wszyscy jednakowy interes oznaczenia relacji stemplowanych not, do złotego, bez względu na ich pochodzenie. To ma ogromne znaczenie, albowiem przełomową nie jest chwila dzisiejsza, przełomową będzie chwila, kiedy zamieni się stemplowane noty na złote, kiedy ustalimy wartość naszego złotego.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#HermanDiamand">Często spotykałem się z opinią, że relacja wewnętrzna mogłaby wpłynąć na kurs naszego złotego za granicą. Uważam ten pogląd za chybiony. Nie zależy kurs naszych not za granicą od tego, czy mamy w notach w obiegu sześć czy ośm miliardów, zagranica na to wcale nie reaguje. Kurs zagraniczny naszego złotego będzie zależny od togo, ile my będziemy za granicą kupować i ile zagranica u nas kupi, t. j. od tak zwanego bilansu handlowego. Jeśli zagranica będzie u nas dużo kupować, a my mało u nich, to kurs naszych złotych będzie bardzo wysoki, albowiem zagranica będzie szukała tego złotego naszego, ażeby nam zapłacić za towar, a zatem będzie popyt na te złote, a gdy my za franki, albo funty szterlingi, albo dolary będziemy mało kupować, gdy nasze zapotrzebowania pod tym względem będą małe, to zadecyduje to o kursie naszych złotych. Nie chcę dziś mówić, jak sobie można tę ewentualność wyobrażać, ale od rzeczy, o której dziś mówię, kurs zagraniczny jest niezależny. Zaciągamy teraz ogromną pożyczkę, obdłużamy państwo i gdy pan minister przedłoży budżet, będzie wkrótce sposobność usłyszenia, w jak trudnych finansowych warunkach się znajdujemy. Ale my nie rozpaczamy z tego powodu i gdyby dług państwowy przez wyższą relację koron do marki miał się zwiększyć, to nie będzie to z pewnością ani w małej części miało tego znaczenia dla kursu zagranicznego naszego złotego, jakie ma nasze ogólne położenie finansowe.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#HermanDiamand">A zatem ten argument nie wydaje mi się trafny, i przekonać mnie nie może. Ale o ileż uprościłoby się, o ile ułatwiłoby się nasze życie wewnętrzne i jaki spokój by zapanował u wszystkich tych, którzy nagromadzili u siebie pewną ilość not austriackich, gdybyśmy dzisiaj oznaczyli relację do marek. Uważam, że ustanowienie tej relacji teraz jest bardzo potrzebne. W chwili, gdy ma nastąpić zmiana waluty naszej, ważnym czynnikiem jest zaufanie obywateli do skarbu, spokój, gwarancja, że skarb postąpi lojalnie, uczciwie, gwarancja, że nie wyrządzi się znacznych szkód ludności poważnej części państwa, a tę gwarancję dałoby państwo, gdybyście Panowie chcieli dzisiaj relację ustalić. Poznańskie, które ku naszej wielkiej radości najmniej ucierpiało, ma być w tem położeniu, że marki jego będą miały pełną wartość, a Galicja i okupacja austriacka miałyby ponosić tak ogromne szkody? Tego pomyśleć nie można, na tem stanowisku skarb, ani państwo, ani Sejm stanąć nie mogą.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#HermanDiamand">Uważałem za potrzebne wypowiedzieć z tej trybuny tych kilka słów, ażeby opinia publiczna wiedziała, że zachodzi poważne niebezpieczeństwo, a, zdaje mi się, że mówię nie z polecenia, lecz w duchu całej Galicji i w duchu interesów b. okupacji austriackiej. My jesteśmy pewni, że Sejm nie dopuści do tak wielkich szkód; my jesteśmy pewni, że Sejm stanie na stanowisku, że szkody wojenne proporcjonalnie w równej mierze mają być rozdzielone na wszystkich obywateli. Rzecz, o której ja mówię, tyczy się jedynie i wyłącznie skarbu polskiego i obywateli polskich, a ze sprawą banknotów austro-węgierskich lub niemieckich nic wspólnego nie ma. Podkreślam to, albowiem obawiam się, żeby pod tym względem nie było nieporozumień.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JędrzejMoraczewski">Poseł Perl zgłosił poprawkę do artykułu 4, ażeby po słowach: „Asygnaty te zostaną wykupione po potrąceniu podatku w dniu 1 maja” zamiast słów „1920 roku”, jak proponuje komisja, wstawić słowa: „1922 roku”, a w dalszym ciągu tego zdania zamiast słów „po 102 za sto” wstawić słowa: „po cenie nominalnej”. Ta poprawka jest w dyskusji. Głos ma p. Radziszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#HenrykAleksanderRadziszewski">Zgodziłbym się niemal bez zastrzeżeń na wywody tutaj przedłożone przed chwilą przez Szanownego posła Diamanda, gdyby nie to, że nie mogę się zgodzić na jego zasadniczy punkt wyjścia. Wszystkie te, bardzo pouczające wywody, nie wątpię, powinny być i będą uwzględnione wtenczas, kiedy będzie wprowadzona nasza polska waluta. Tymczasem szanowny p. poseł Diamand wychodzi z tego założenia, moim zdaniem, niesłusznego, że ostemplowanie walut obcych u nas prowadzi do nadania tym walutom typu czy charakteru „swojskości”. Otóż to jest stanowisko, moim zdaniem, niesłuszne, błędne, a to dlatego, że przedewszystkiem stemplowanie, które proponuje minister skarbu u nas, jest właśnie innego typu i innego znaczenia niż to, jakie zostało przeprowadzone w Czechach i innych krajach b. monarchii austriackiej. W projekcie nam przedłożonym chodzi ministrowi skarbu przedewszystkiem o zarejestrowanie obcych walut, a nadto wyraźnie jest powiedziane w ustawie w art. 1 i 4, że chodzi o ich opodatkowanie. Opodatkowanie nie jest adoptacją. Przecież wiemy o tem, że rozmaite walory obiegały w krajach obcych i tam były stemplowane i opodatkowywane, a to wcale jeszcze nie znaczyło, iżby przez to nabierały typu „swojskości” tamtego państwa. Nasze listy zastawne Tow. Kr. Ziemskiego obiegały w Berlinie, były tam stemplowane i opodatkowywane, a to nie znaczyło bynajmniej, by skarb lub ktokolwiekbądź w Niemczech za wartość tych listów zastawnych brał na siebie odpowiedzialność. Projekt przedłożonej nam ustawy przewiduje tylko ostemplowanie, a nie przyjęcie na siebie jakichkolwiek zobowiązań za obcą walutę.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#HenrykAleksanderRadziszewski">Słusznie referent komisji budżetowej powiedział, że bynajmniej nie chodzi o przyjęcie tych banknotów, bo stanowią one dług obcego banku, względnie obcego państwa i będą w przyszłości tamtemu państwu czy bankowi oddane w rozrachunkach, jakie nastąpią.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#HenrykAleksanderRadziszewski">Dalej, szanowny pan poseł Diamand twierdzi, że projekt ustawy nie przewiduje podatku. Twierdzę, że podatek jest właśnie proponowany, powołuję się na art. 1 i 4 projektu ustawy, gdzie o tem wyraźnie jest powiedziane. Twierdzi pan poseł Diamand, że niema w projekcie ustawy podatku dlatego, że część banknotów ma być zwracana bez podatku. Zapewne. Ale druga połowa tych banknotów, mianowicie te, które podlegną opodatkowaniu, będą opodatkowane w skali 2 procentów, a więc całość jest opodatkowana w skali 1 pet. To zaś, że pewna ilość banknotów, to jest sumy do 2400 marek, wzgl. 1500 rubli, wzgl. 3600 koron, mają być wolne od podatku, to wcale jeszcze nie zaprzecza temu, że chodzi tu o podatek. Przecież panu Diamandowi i wszystkim nam jest wiadome, że w systemach podatkowych istnieje tak zwana zasada „minimum egzystencji”, co znaczy, że pewna niewielka ilość obiektów jest wyłączona — przynajmniej powinna być wyłączona w imię haseł demokratyzmu — od opodatkowania, a to wcale jeszcze nie przeszkadza temu, że dany podatek jest podatkiem i że nie ma żadnego innego charakteru.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#HenrykAleksanderRadziszewski">Pan poseł Diamand pragnąłby, ażeby już dzisiaj relacja, to znaczy stosunek wartości poszczególnych walut, była określona. Istotnie, jeżeli wyjdziemy z tego założenia, że ostemplowanie banknotów przez to samo stwarza banknoty polskie, że Skarb bierze za nie jakąkolwiek odpowiedzialność, to relacja powinna być dziś już oznaczona. Ale właśnie dlatego relacja w przedłożonej nam ustawie nie jest określona i nie powinna być określona, bo przez opodatkowanie cudze banknoty naszemi się nie stają. Gdyby zaś stały się naszemi, to w myśl prawa Greshama, jak to poseł Głąbiński wspomniał, gorsze banknoty pozostałyby u nas a lepsze wywędrowałyby poza nasze granice.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#HenrykAleksanderRadziszewski">Wprawdzie projekt, który przedstawił rząd co do ostemplowania i wprowadzenia przymusowej pożyczki, byłby może lepszym, gdyby w innym duchu był zbudowany, ale rozumiemy, że w dzisiejszych nadzwyczajnych warunkach i w dzisiejszych nadzwyczajnych chwilach inaczej postąpić nie byłoby można. To jest może dura leks, lecz inaczej w danej chwili tej sprawy załatwić się nie da.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#HenrykAleksanderRadziszewski">Relacja powinna być oznaczona wtenczas, kiedy będziemy mieli własne banknoty. To, co mówił Sz. pan poseł Diamand, ażeby jedna dzielnica polska nie była przy zaprowadzeniu relacji pokrzywdzona, to jest słuszne i nie wątpię ani na chwilę, że Wysoki Sejm nie będzie chciał krzywdzić jakiejkolwiek dzielnicy Polski,...</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(P. Diamand: A dlaczego teraz krzywdzi?)</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#HenrykAleksanderRadziszewski">... tylko uważam, że niepora na to w tej chwili, na czas tych paru miesięcy dopóki nie będziemy mieć nowych naszych banknotów. O ile wiemy za 3 lub 4 miesiące mają one być wydrukowane, wówczas cała ta dyskusja będzie musiała być ponowioną i będzie miała najzupełniejszą rację bytu; ponowić będzie trzeba także dyskusję nad dewizami, nad wartością nowej waluty, bilansem płatniczym itd. W tej chwili jednak, w tym momencie, uważam taką dyskusję za bezprzedmiotową, dlatego, że nie chodzi tu bynajmniej o stworzenie nowych banknotów, ale tylko o wprowadzenie podatku i równocześnie o zasilenie skarbu przez wprowadzenie pożyczki przymusowej. I dlatego oświadczam się za tym projektem, popieram referat komisji skarbowo-budżetowej i prośbę jej prezesa, ażeby Izba, nie zastanawiając się na razie nad sprawami relacji, gdyż to jest zupełnie inne zagadnienie, przeszła do odczytania tego projektu, ewentualnie poczyniła w nim zmiany, jeżeli uważa je za potrzebne, lecz ażeby ustawę uchwaliła, bo, o ile wiem, rzecz jest pilna i nagła, wobec kolosalnych potrzeb państwa, a równocześnie wobec niemożności zaspokojenia wszystkich potrzeb, zwłaszcza tych olbrzymich zamierzeń, którym musimy sprostać, bo wielkiem naszem pragnieniem jest mocne ugruntowanie niepodległej Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JędrzejMoraczewski">Dyskusja ogólna jest wyczerpana. Do głosu nikt nie jest zapisany. Udzielam zatem głosu referentowi p. Głąbińskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#StanisławGłąbiński">Jako referent muszę się oświadczyć co do poprawki zaproponowanej przez p. kolegę Perla. Pan kolega Perl wnosi do art. 4 poprawkę: ażeby asygnaty były płatne dopiero 1 maja 1922 r., a nic 1 maja 1920 r. i ażeby zupełnie nic były oprocentowane.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#StanisławGłąbiński">Otóż ja muszę stanowczo przeciw temu zaoponować. Gdybyśmy tego rodzaju asygnaty wydali, to właściwie nie byłyby to asygnaty, tylko banknoty i nie wiem, dlaczegoby na tych asygnatach byłoby napisane „4%” jeśliby zupełnie nie miały być oprocentowane.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#StanisławGłąbiński">Asygnaty, któreśmy wydali, do tego zupełnie się nic nadają. Nadto te papiery mogą ulec sfałszowaniu. Moim życzeniem jest, ażeby one jaknajprędzej zostały zniszczone, ażeby na ich miejsce przyszły nowe obligacje. Do roku będą mogły być wydane obligacje porządnie Wykonane i potem te asygnaty będą mogły być zamienione na obligacje, ale nie należy tworzyć z asygnat oprocentowanych banknotów.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#StanisławGłąbiński">Jeszcze słowo dorzucę do tego, co powiedziano o relacji, mianowicie zwracam uwagę Wysokiej Izby, że tutaj nie chodzi o stosunek wartości marki do korony, lecz także o stosunek wartości marki do rubla. Przedstawmy sobie, że gdybyśmy oznaczyli wartość rubla na 2.16 mk. jak było przed wojną, ile miliardów rubli dostałoby się do naszego kraju. Zamknięcie granicy nie miałoby tu żadnego znaczenia, bo znalazłyby się różne sposoby, żeby ruble przywozić do zamiany na 2.16 mk, podczas kiedy dziś płaci się za nie 1.25 mk. Do takich następstw doprowadzilibyśmy, gdybyśmy dzisiaj oznaczyli ten stosunek wartościowy. Z tego powodu uważam, że ustanowienie relacji dzisiaj byłoby rzeczą niewłaściwą. Dzisiaj jeszcze nie jest czas na to. Gdy dostaniemy nasze banknoty, wówczas zastanowimy się nad stosunkiem wartościowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JędrzejMoraczewski">Przechodzimy teraz do dyskusji szczegółowej. Czy żąda kto głosu?</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Nikt)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy do głosowania. W pierwszych trzech artykułach nie ma poprawek. Kto jest za przyjęciem pierwszych trzech artykułów w brzmieniu proponowanem przez komisję, zechce powstać z miejsc.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#JędrzejMoraczewski">Artykuły te są przyjęte. Do artykułu 4 zgłoszone zostały poprawki. Najpierw poddaję pod głosowanie poprawkę, ażeby asygnaty zostały wykupione po potrąceniu podatku zamiast w d. 1 maja 1920 r., dopiero w dn. 1 maja 1922 r. Kto jest za tą poprawką zechce powstać z miejsc. Jest mniejszość. Poprawka upadła. Kto jest za zatrzymaniem słów: „w dn. 1 maja 1920 r.”, zechce powstać z miejsc.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#JędrzejMoraczewski">Druga poprawka jest, żeby w dalszym ciągu tego zdania zamiast słów: „po 102 za sto” były słowa: „po cenie nominalnej”. Kto jest za tą poprawką zechce powstać.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Mniejszość)</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#JędrzejMoraczewski">I ta poprawka upadła. Kto jest za przyjęciem art. 4 w brzmieniu komisji zechce powstać z miejsca.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#JędrzejMoraczewski">Art. 4 w całości w brzmieniu komisji przyjęty. Do reszty artykułów nie zgłoszono poprawek. Kto jest za tem ażeby art, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 i 15 zostały przyjęte w brzmieniu komisji zechce powstać z miejsca.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#JędrzejMoraczewski">Artykuły te są przyjęte. Kto jest za tytułem ustawy zechce powstać z miejsca.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#JędrzejMoraczewski">Tytuł przyjęty. Rezolucja brzmi:</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#JędrzejMoraczewski">„Sejm wzywa Rząd do wyposażenia krajowych instytucji pieniężnych w odpowiednią gotówkę, celem umożliwienia im przyjmowania w lombard asygnat skarbowych”.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#JędrzejMoraczewski">Kto jest za przyjęciem rezolucji zechce powstać.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#komentarz">(Większość).</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#JędrzejMoraczewski">Rezolucja jest przyjęta. A więc ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#JędrzejMoraczewski">P. referent proponuje, ażeby przystąpić do trzeciego czytania. Kto jest za tem, zechce powstać. Jest większość. Wniosek przyjęty. Kto jest za przyjęciem w trzeciem czytaniu całej ustawy zechce powstać. Mogę skonstatować jednomyślność. Ustawa jest w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy do drugiego, ew. i trzeciego czytania ustawy w przedmiocie objęcia administracji skarbowej na ziemiach polskich, które wchodziły w skład b. monarchii austriacko-węgierskiej przez ministerstwo skarbu (druk Nr 221 i 163). Otwieram dyskusję. Głos ma referent p. Diamand.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#HermanDiamand">Wysoka Izbo! Przedłożenia rządowe tyczą się wyłącznie Galicji. Po rozwiązaniu Komisji Rządzącej w Galicji Rząd obejmuje wszystkie jej czynności. Do tych czynności należą także funkcje skarbowe. W Galicji administracja polityczna zawiadywała także organem ministerium skarbu, ściągając podatki itd. Z tego powstały niedogodności. Starostowie wywierali na obywateli wpływ polityczny, działając w kierunku podwyższania albo obniżania ich podatków. Starostwa miały w ten sposób w rękach możność karania obywateli, o ile nie byli lojalnymi wobec państwu albo wobec starostów.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#HermanDiamand">Ustawa ta kładzie koniec tym stosunkom. Skarb będzie podlegał bezpośrednio ministerstwu skarbu. Pod i tym względem ustawa wprowadza nowe bardzo pożądane zmiany, które kraj powita radośnie. Wobec czasowej niemożności urzędowania we Lwowie ustanowiono prowizorycznie urząd krakowski do sprawowania tych funkcji kierującej władzy krajowej, i to ma trwać tak długo, aż siedziba administracji będzie mogła być ponownie we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#HermanDiamand">Przeciwko brzmieniu ustawy, przeciwko jej technice ustawodawczej można podnieść bardzo wiele zarzutów. Śmiem przy tej sposobności zrobić uwagę, że przekładane Sejmowi ustawy są napisane po dyletancku, mają wiele braków i chociaż przechodzą przez komisję, nie nadają się na te by w tem brzmieniu stanowiły pod stawę życia prawnego w sposób, jakiego słusznie po ustawie spodziewać by się należało. Poprawienie tej ustawy w komisji było jednak niemożliwe ze względu na uzasadnione żądanie pana ministra skarbu, ażeby sprawę jak najszybciej załatwiono. Nie można pozostawić w Galicji administracji w zawieszeniu, trzeba jaknajszybciej stosunki te uporządkować.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#HermanDiamand">Proszę o przyjęcie tej ustawy w tem brzmieniu, w jakim jest przez komisję sejmową przedłożona.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Kiernik.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! Zgadzając się w zupełności z motywami wyłuszczonymi przez referenta komisji skarbowej, pozwolę sobie postawić wniosek o zwrócenie sprawy do komisji administracyjnej. W zasadzie chodzi tu o wprowadzenie nowej organizacji polityczno-skarbowej przez oddzielenie administracji skarbowej od władz politycznych.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#WładysławKiernik">Ponieważ rozpatrzenie tej nowej organizacji należy do kompetencji komisji administracyjnej, która w tej sprawie nie wypowiedziała się jeszcze, ponieważ zachodzą wątpliwości natury politycznej ze względu na art. 5 ustawy, który w ustępie drugim postanawia, że ma się wprowadzić ekspozyturę dyrekcji skarbu w Krakowie, a więc przenieść ją ze Lwowa co ze względów politycznych nasuwa wielu członkom Sejmu, zwłaszcza z Galicji wątpliwości natury politycznej, ponieważ z drugiej strony ta separacja władz skarbowych od władz administracyjnych w obecnej chwili może wywołać zamieszanie w organizacji władz administracyjnych, które dotychczas ściśle były związane i nie może być natychmiast przeprowadzoną, lecz trzeba ustanowić pewien okres przejściowy — z tych powodów wnoszę, aby Wysoki Sejm raczył zwrócić tę sprawę do komisji administracyjnej, która ma przyjść raz jeszcze do Wysokiego Sejmu z wnioskiem co do ewentualnego przyjęcia ustawy lub co do zmian w tej ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Diamand.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#HermanDiamand">Wysoka Izbo! Nie bez pewnego żalu przemawiam w nieobecności p. ministra skarbu, któregobym bardzo chętnie chciał powitać w Sejmie. Niedość, że ustawa jest napisana na kolanie, ale jeszcze pan minister nie uważał za stosowne zjawić się w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#HermanDiamand">Niemożliwą rzeczą jest nalegać na Panów, ażeby natychmiast tę ustawę uchwalali w brzmieniu tu przez nas przedłożonem. Jest to rzeczą p. ministra, ażeby tutaj przedstawił te wszystkie momenty, które z jego stanowiska natychmiastowe załatwienie tej ustawy koniecznem czynią.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#HermanDiamand">Rzeczowo zupełną rację przyznaję p. koledze Kiernikowi, zresztą uczyniłem to w pierwszem przemówieniu. Ale otwartą jest kwestia, jakie będą skutki odroczenia i pod tym względem jedynie p. minister skarbu mógłby dać wyjaśnienia. A jednak pod tym względem nie mamy wyjaśnień żadnych.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#HermanDiamand">Z administracją nie jestem tak obznajmiony, żeby wypowiedzieć sąd, który uważałbym za decydujący.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#HermanDiamand">Nie tylko przy tej ustawie, ale i przy poprzedniej, która ma wielkie bardzo znaczenie dla naszego skarbu, p. minister skarbu nic uważał za stosowne zjawić się.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Głosy: P. minister jest chory)</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#HermanDiamand">P. minister jest chory, ale p. minister ma zastępców, ma wiceministra, szefa sekcji, ma referentów, każdy z nich mógłby zjawić się i dać wyjaśnienia.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#HermanDiamand">Formalnie muszę obstawać przy wniosku komisji, nie mogę jednak powiedzieć, jakoby wniosek p. Kiernika nie był uzasadniony w zupełności.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JędrzejMoraczewski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Dyskusja wyczerpana przystępujemy do głosowania. Przedewszystkiem głosować będziemy nad wnioskiem odesłania sprawy do komisji administracyjnej. Kto jest za tym wnioskiem zechce z miejsca powstać.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Większość)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#JędrzejMoraczewski">Wniosek jest przyjęty.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#JędrzejMoraczewski">Przystępujemy do dalszego punktu porządku dziennego tj. do pierwszego czytania ustawy o załatwianiu zatargów zbiorowych między pracodawcami a pracownikami rolnymi (Druk, nr 228, 27 i 47).</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma referent pos. ks. Kaczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#ZygmuntKaczyński">Wysoka Izbo! Odzyskana wolność i zjednoczenie ziem polskich w jeden organizm państwowy stawiają nas wobec zagadnień natury politycznej i gospodarczej, wobec szeregu zadań, których rozwiązanie nie cierpi zwłoki.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#ZygmuntKaczyński">Do spraw, które muszą być niezwłocznie załatwione, należy sprawa poprawy bytu służby folwarcznej. W tej sprawie zostały przedłożone wysokiemu Sejmowi dwa wnioski. Jeden wniosek charakteru ogólnego, złożony przez 4 kluby sejmowe, drugi wniosek p. Malinowskiego, który już stawia konkretne środki w celu poprawienia bytu, mianowicie zwraca się do Rządu o utworzenie komisji rozjemczej celem regulowania stosunków między pracodawcami i pracownikami rolnymi.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#ZygmuntKaczyński">Komisja ochrony pracy natychmiast podjęła pracę w tej sprawie i dziś przedłożyła Wysokiemu Sejmowi projekt ustawy o załatwianiu zatargów zbiorowych między pracodawcami a pracownikami rolnymi.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#ZygmuntKaczyński">Dwie drogi projektowana ustawa przewiduje jako możliwe do załatwiania zatargów zbiorowych.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#ZygmuntKaczyński">Pierwszą jest interwencja inspektoratów pracy, drugą jest komisja rozjemcza.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#ZygmuntKaczyński">Stawianie się u inspektora pracy, które przewiduje projekt ustawy, jest obowiązujące a uchylenie się od tego jest karane. Co do komisji rozjemczych komisja zastanawiała się, jaki charakter im nadać, przymusowy, czy też pozostawić stronom wolną rękę? Komisja przychyla się do tego, ażeby stronom pozostawić zupełną swobodę. Przygotowując projekt, komisja kierowała się przedewszystkiem tą myślą, ażeby stronom nie narzucać kontraktów oraz nie zmuszać ich do z góry przygotowanych przez państwo cenników.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#ZygmuntKaczyński">Komisja rozjemcza, jak głosi projekt ustawy, składa się z przewodniczącego, którego wybierają strony dobrowolnie oraz po 5 przedstawicieli z każdej strony.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#ZygmuntKaczyński">Kto uczestniczy w komisji rozjemczej, powinien być wybierany przez związki zawodowe, W tym ustępie projektu komisja daje rządowi wyraz swego zapatrywania oraz życzenia, ażeby starał się, by w każdym powiecie, w każdym okręgu istniały związki zawodowe robotników rolnych, któreby były obroną interesów robotniczych.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#ZygmuntKaczyński">Orzeczenia komisji rozjemczej są obowiązujące.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#ZygmuntKaczyński">Wyrok komisji rozjemczej jest dla obu stron obowiązujący. Jeśli jednak strony nie zgodzą się na wyrok, wtedy sprawa zostaje skierowana do sędziego pokoju, sędzia rozstrzyga, która ze stron złamała umowę, poczem sprawa idzie do sędziego pokoju, a ten nakazuje zachowanie treści umowy wydaje wyrok, skazujący jedną lub drugą stronę.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#ZygmuntKaczyński">Ustawa niniejsza, jak głosi art. 17 ma moc obowiązującą na całym obszarze państwa polskiego. Co do tego jeden z posłów z Poznańskiego złożył votum separatum, że dzielnica poznańska nie jest reprezentowana w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#ZygmuntKaczyński">Otóż taki charakter ma projekt ustawy o sądach rozjemczych. Zwracam się do Wysokiej Izby, prosząc o rozpatrzenie niniejszego projektu oraz o przyjęcie go z poprawkami, czy też w tym brzmieniu, jakie zostało podane Wysokiemu Sejmowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Marylski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Nie doszedłem do szczytu tego postępu, który nakazuje tworzyć stanowiska klasowe i tworzyć naród odrębny w łonie jednego społeczeństwa, to jest naród fornali, mieszczan, intelektualistów i t. d. Wybrani jesteśmy do tej Izby głosami wszystkich stanów: wybierała mnie także i służba folwarczna, rzemieślnicy, robotnicy, ziemianie, a nawet jeden żyd obiecał dać mi głos swój, tylko prosił, aby jego nazwiska nie mówić p. Pryłuckiemu. Ci ludzie mi zaufali i pokładanego we mnie zaufania z pewnością nie zawiodę. I będę w tej Izbie w imieniu wszystkich tych interesów poszczególnych warstw społeczeństwa występował i będę tych interesów bronił, oczywiście z punktu widzenia interesu narodowego. Jednym ze wspólnych interesów naszych — to zgoda wewnętrzna. I dlatego ustawę tę, która jest krokiem naprzód celem ugruntowania tej zgody wewnętrznej, witam z całem uznaniem i sądzę, że Izba przyjmie ją wszystkiemi głosami.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ale pewne jeszcze zmiany w tej ustawie powinny być przeprowadzone. Nie od dziś wszyscy jesteśmy zrównani w obliczu prawa i wszystkie zatargi obywateli między sobą dotąd regulował sąd. Jednak wskutek masowych zatargów uznano za właściwe, ażeby obok instytucji sądowych powstała spółrzędna nowa instytucja. Otóż, jak rzekłem, nie kwestionuję jej pożytku, przeciwnie, podnoszę jej znaczenie, należy jednak zwrócić uwagę na parę rzeczy, mianowicie: ażeby wobec tej ustawy nie było uprzywilejowanych, żeby byli wszyscy zrównani jak dotąd w obliczu prawa, w obliczu tej ustawy nowej aby ta ustawa nie paraliżowała warunków pracy, ażeby dążyła do regulowania wszystkich zatargów, jakie będą powstawały, wreszcie aby się zastanowić nad temi wypadkami, które będą niejako poza kompetencją ustawy.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Nie mam zamiaru analizować całej ustawy, ponieważ pragnąłbym rak jak mój klub, ażeby to się stało w drugiem czytaniu, które powinnoby się odbyć już jutro, ponieważ rzecz jest pilna. Mam tutaj kilka daleko idących poprawek, któreby należało jutro omówić. Chciałbym się teraz tylko zastanowić nad dwoma ostatniemi punktami zasadniczemi, o których wspomniałem. W tym celu muszę wpierw obiektywnie przedstawić stan bytu służby folwarcznej u nas.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Sprawa polepszenia bytu służby folwarcznej jest jedną z tych spraw, które w tej Izbie nie budzą żadnej wątpliwości. Czy jest choćby jeden człowiek w tej Izbie, powiem w całym kraju, któryby nie współczuł i nie chciał współpracować nad sprawą poprawy bytu służby folwarcznej! Tymczasem w dniu 8 marca powstała tu taka wrzawa, jakby z jednej strony występowali jacyś szczególniejsi dobroczyńcy, a z drugiej strony garść ludożerców, chcących się pastwić nad służbą folwarczną. Przytaczano szereg nadużyć, szereg wypadków, które ilustrują nadzwyczaj smutne położenie służby folwarcznej. Głównie atakował ziemiaństwo pan Malinowski, i okazało się, niestety, że to, co pan Malinowski mówił, wzbudzało wielką opozycję u ludzi, którzy tę sprawę badali i którzy panu Malinowskiemu odpowiedzieli w „Głosie Lubelskim” z dnia 16 marca. Nie chcąc przedłużać dyskusji, nie będę odczytywał sprostowań tych faktów i nie chcę określać wystąpień pana Malinowskiego, ponieważ nie chciałbym żadnego stronnictwa w tej Izbie rozdrażniać. Ja tak samo jak i ogół ziemiaństwa wiem, że nie wszystko jest w porządku, mamy dużo wiarygodnych faktów, które świadczą, że wiele spraw należy uregulować. Ale muszę zarazem zaznaczyć, że jak dzisiaj, tak i przedtem wszystkie kierownicze koła ziemiaństwa, wszystkie instytucje odpowiedzialne pracują bardzo gorliwie nad poprawą bytu służby folwarcznej.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#komentarz">(Głos: Bezskutecznie)</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Wspomnę tylko, że pierwsza zalegalizowana instytucja rolnicza, to jest sekcja rolna przy Towarzystwie Przemysłu i Handlu w roku 1904 już rozpoczęła pracę usilną w celu poprawy bytu służby folwarcznej. Przed nią zakonspirowane kółka ziemiańskie, a po niej Centralne Towarzystwo Rolnicze, towarzystwa okręgowe, związki ziemian w dalszym ciągu bardzo gorliwie się tą sprawą zajmowały. Ankiety i dyskusje dały pożądany wynik.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">W roku 1904, przed rewolucją, stan służby przedstawiał się w sposób następujący. Ordynariusz dostawał 11 korcy zboża, dwieście prętów pod okopowe, dostawał też inne dodatki, które także dzisiaj dostaje, to jest prawo trzymania inwentarza, drobiu i tak dalej.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#komentarz">(Głos: A pensji ile dostawał?)</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Pensji dostawał 20 rubli, bo przecież towarzyszom agitatorom w roku 1905 więcej nie płacono. To jest normalne, ponieważ mniej więcej połowę wartości ordynarii stanowiła pensja. W tym stosunku jest i dzisiaj pensja ustalona, zresztą wtenczas wartość rubla była trochę większa.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ankiety i dyskusje doprowadziły, jak powiedziałem, do pewnego rezultatu: zaczęto zakładać ochronki w kraju, bezpłatna pomoc lekarska była zapewniona jeżeli nie w całym kraju, to w wielu okolicach i mogę tutaj z całą sumiennością i z całą odpowiedzialnością tego, co mówię, powiedzieć, że ordynariusz głodu nie zaznał, był obuty.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#komentarz">(Głos: Bo kradł.)</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Gdy przejdziemy do cyfr, to w takim razie Panowie się przekonacie, że nie potrzebował kraść, choć wynagrodzenie było niższe od dzisiejszych żądań, które stawiają robotnicy, a które wynoszą na ceny warszawskie 16,000 marek. Nawet pan minister takiej pensji nie dostaje. I twierdzę, że ordynariusz nie był głodny i był obuty, i los jego był lepszy z pewnością od losu małorolnego, a nawet czasem od średnio-rolnego, a w każdym razie był lepszy od losu robotnika fabrycznego.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ten stan rzeczy wszakże nie zaspakajał wszystkich potrzeb służby folwarcznej. Przedewszystkiem sprawa mieszkań jest do uregulowania, a tak jest nie tylko u nas, lecz i w całym świecie. Niedawno czytałem artykuł w angielskim dzienniku „Dajly Mail” z 12 b. m., z którego się okazało, że i tam i sprawa mieszkań jest w bardzo złym stanie. My do tej sprawy przystąpić musimy i nie wątpię, że ziemiaństwo zajmie się gorliwie tem zagadnieniem i z całą świadomością potrzeby załatwienia tej kwestii doprowadzi rzecz do pożądanego rezultatu.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Uważam jednak, że, nie przeoczając materialnych warunków, w jakich się służba znajduje, należy zwrócić uwagę równorzędnie na stosunki moralne, które są poprostu opłakane. I tak: rodzice nieraz opierają się wysyłaniu dzieci do szkół, do ochron; są wypadki, że tam, gdzie się kładzie podłogi w izbie, ta podłoga jest zrywana: są wypadki, że służba nie pozwala kłaść podłóg w izbie.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#komentarz">(Głosy: Bo nigdzie tych podłóg nie kładą.)</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ja mówię o tych wypadkach, gdzie się podłogi kładzie, bo jeśli się nie kładzie, to, oczywiście, że nie zrywają.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#komentarz">(Głosy. A stosunek paniczyków dworskich do służących? Czy Pan Poseł o tem nie powie?)</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">To jest najczęściej ruch demokratyczny.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Z objawów takiego niskiego stanu moralnego przytoczę to, że w swoim czasie, lat temu kilkanaście, właściciele rolni zapisywali służbę do kas oszczędnościowych przy Towarzystwie Pszczelniczo-Ogrodniczem, a jeżeli ta sprawa nie została załatwiona pomyślnie, to dlatego, że służba sama nie chciała się do kas pożyczkowo-oszczędnościowych zapisywać.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#komentarz">(Głosy: Czy z tych dwudziestu rubli? Na buty im nawet nie starczyło!)</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Tam była bardzo niewielka wkładka, bo dwadzieścia kopiejek miesięcznie. Resztę dopłacali obywatele. Zresztą nie chodzi o sumę, tylko o sam objaw, który jest bardzo smutny. I właśnie przeciw tym objawom trzeba walczyć i trzeba stan moralny służby podnieść, bo jednak jest to doskonały materiał ludzki. Wszakże na pierwszą pobudkę, celem walki o niepodległość, wiemy, że cały szereg parobczaków wiejskich zapisał się pod sztandary naczelnika... Kościuszki.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Przymus szkolny, ochronki, godziwe rozrywki, kasy oszczędnościowe, pomoc przy zawiązywaniu związków zawodowych chrześcijańskich, zabezpieczenie starości — to jest szkic tych reform, które powinny być w najbliższym czasie uskutecznione. O to sporu w tej Izbie być nie może, te rzeczy muszą być załatwione, tembardziej, że i klasowe stronnictwa włościańskie stoją na tem samem stanowisku, co i reszta stronnictw. Jak sądzę, dlatego, że chcą zrobić porządek na swojem podwórku. Wszakże u włościan, w tej chwili w jednem tylko Królestwie Polskiem, nic znam danych co do Galicji, pracowało 8000 rodzin, co wynosi 40000 dusz. Mam nadzieję, że Panowie ze stronnictw klasowych, którzy tak gorąco mówili o sprawie służby folwarcznej, postarają się, ażeby włościanie tak samo wyznaczyli odpowiednią ordynarię, pensję, zabezpieczenie starości i żeby służba znalazła się tam zupełnie w tych samych warunkach, w jakich się znajduje we dworze.</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Przy omawianiu warunków poprawy bytu służby spierać się jednak można o jedno, a mianowicie: o wysokość wynagrodzenia i ilość ordynarii, ponieważ te dwie sprawy godzą albo w sprawę aprowizacji, albo też w bilans naszego państwa. Przyjrzyjmy się temu, co dzisiaj służba otrzymuje: dwa funty ziarna dziennie, czyli przy 12 korcach — 730 funtów rocznie. Jest to norma co najmniej wystarczająca. Przewyższa normę najwyższą belgijską, która się wyraża w 661 funtach na głowę, czyli 271 kilogramach; przewyższa duńską o 260 kilogramów, francuską o 250, niemiecką o 240, szwajcarską o 290, rosyjską o 179 kg. ziarna na głowę. Każdy nierozważnie wydany na rodzinę robotnika folwarcznego korzec pozbawia chleba 72,000 głów mieszkańców miejskich i robotniczych. Żądanie strajkujących robotników w Lubelskiem, domagających się 22 korcy, pozbawia racji chleba 430,000 ludzi. Co znaczy ta cyfra, to Panowie lepiej zrozumiecie, jeżeli powiem, że przed wojną w przemyśle pracowało 350,000 ludzi. Nadmiar ziarna będzie sprzedawany po cenach paskarskich lub będzie użyty na pędzenie wódki w tajnych gorzelniach. Jak widzimy, jest to już zatarg nie tylko między właścicielem a służbą, ale pomiędzy służbą a społeczeństwem. Ustawa nasza powinna wszystko obejmować i powinna także i te dziedziny ogarniać. Takich zatargów ogólniejszej natury jest więcej. Dla wielu działaczy pracownik folwarczny jest pionkiem do osiągnięcia celów, nic nie mających wspólnego z dolą samego robotnika; dla pewnych grup to taran, rozbijający większą własność, po którą wyciągają się chciwe ręce, dla innych — to zaczyn fermentu i rewolucji. Chciwość i anarchia wygrywają służbę dworską, dając im wzamian nieziszczalne obietnice.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Przejdźmy do wyjaśnień i dokumentów w tej sprawie. Powiedziano w tej Izbie, że strajki tam powstają, gdzie warunki służby są najgorsze. Otóż śmiem twierdzić, że ogniska strajków zawsze są tam, gdzie warunki służby są najlepsze. Jeżeli Panowie chcą nazwisk, to mogę je przytoczyć. Mam w pamięci nazwiska z 1905 roku i mam nazwiska z obecnego periodu rewolucyjnego. W ruchu rewolucyjnym pohańbiona bywa uczciwa praca. Dość Panom wspomnieć o Komitecie Obywatelskim, działającym na emigracji w Rosji. A coś mógłbym powiedzieć o pewnych zdarzeniach historycznych, kiedy rzucono się na powstańców, walczących o niepodległość Polski, i na szlachtę, która przez komisję sejmową dążyła do uwłaszczenia włościan. Ale nie chcę o tej rzeczy zupełnie wyraźnie mówić, bo to jest zbyt bolesna karta w dziejach naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#komentarz">(Głosy: Tak i dzisiaj, boście nie dbali i nie dbacie o oświatę!)</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">A tak zwany gniew ludu jest najczęściej gniewem przywódców.</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#komentarz">(Głosy: Ale sprawiedliwym!)</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">A w dziennikach tajnych za artykuł „o gniewie ludu” płacą o grosz więcej i redaktor daje autorowi filiżankę czarnej kawy.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ruch służby folwarcznej nie jest samorzutnym. Przygotowało ten ruch wiele czynników, przedewszystkiem szereg komisarzy ludowych,...</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#komentarz">(Głosy: Prawda)</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">... milicja ludowa i niektóre związki zawodowe.</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#komentarz">(Głosy: Nie umiecie patrzeć! Wszystkie związki zawodowe!)</u>
<u xml:id="u-31.33" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Milicja ludowa wraz ze związkami zawodowemi uznawała się za rząd w rządzie, lub za bezrząd w bezrządzie.</u>
<u xml:id="u-31.34" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Proszę Panów o chwilę uwagi, bo zarzuty są ciężkie. Tu przytoczę kilka dokumentów.</u>
<u xml:id="u-31.35" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-31.36" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Republika Polska Ludowa</u>
<u xml:id="u-31.37" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Komenda Milicji Ludowej Nr... 10 stycznia 1919 r. m. Opatów.</u>
<u xml:id="u-31.38" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Do powiatu Opatowskiego Majątku Gromadzice.</u>
<u xml:id="u-31.39" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Niniejszym poleca się, aby fornal Bochen pozostał na dawnem miejscu. podp. Banaszewicz.</u>
<u xml:id="u-31.40" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
<u xml:id="u-31.41" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Otóż milicja ludowa odgrywa rolę regulatora spraw cywilnych. Odczytam dokumenty.</u>
<u xml:id="u-31.42" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-31.43" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Komenda Milicji Ludowej m. Ostrowca.</u>
<u xml:id="u-31.44" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Do Rady Delegatów Służby Dworskiej w Garbaczu.</u>
<u xml:id="u-31.45" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Komenda Milicji Ludowej w Ostrowcu niniejszym zapytuje czy zamówione 20 (dwadzieścia) korcy zboża i 20 (dwadzieścia) korcy kartofli będą dostawione w tym tygodniu. Prosimy o natychmiastowe załatwienie tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-31.46" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ostrowiec, d. 31/I 1919 r. Komenda Milicji Ludowej.</u>
<u xml:id="u-31.47" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Do Rady Służby Folwarcznej w Garbaczu.</u>
<u xml:id="u-31.48" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Komenda Milicji Ludowej w Ostrowcu niniejszym prosi o udzielenie 3 (trzy) korce pszenicy na potrzeby Milicji Ludowej.</u>
<u xml:id="u-31.49" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ostrowiec, d. 28/I 1919 r. Komenda Milicji Ludowej</u>
<u xml:id="u-31.50" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ćmielów przyjął następujący telegram od komendanta Łukaszewskiego:</u>
<u xml:id="u-31.51" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Do towarzysza Sienka w Bodzechowie.</u>
<u xml:id="u-31.52" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Nieznani ludzie przyszli do majątku Mieżanowice i zaprzeczyli właścicielowi majątku panu Piotrowskiemu darować jedną ćwierć zboża człowiekowi ubogiemu, jak również zaprzeczyli wywozić zboża z rozporządzenia rządu aprowizacyjnego w Opatowie. Komendant Łukaszewski prosi o wyjaśnienie sprawy Związek zawodowy w Bodzechowie i o odpowiedź.</u>
<u xml:id="u-31.53" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Przyjął milicjant Jan Buszkiewicz. Ćmielów dn. 5 II 1919 r. o godz. 11 rano.</u>
<u xml:id="u-31.54" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Do tow. Machuli w Garbaczu.</u>
<u xml:id="u-31.55" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Towarzyszu, proszę przysłać furę słomy te cośmy rozmawiali w Bodzechowie kiedyś ja za to się odwdzięczę i powiedzcie temu oddawcy tej kartki kiedy przyślecie, a jeżeli by można to przyślijcie zaraz.</u>
<u xml:id="u-31.56" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Rada Związków Zawodowych w Ostrowcu. Oddział w Bodzechowie. Komitet Bezrobotnych. podp. Kalinowski sekretarz.</u>
<u xml:id="u-31.57" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Wobec tego, że w wielu dworach służba postanowiła pozostawić wszystkich dawnych robotników na miejscu, Rada Związków Zawodowych, aby nie komplikować sytuacji, postanowiła na posiedzeniu w dniu dzisiejszym, co następuje:</u>
<u xml:id="u-31.58" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">„Wszyscy robotnicy dworscy (służba folwarczna), którzy mieli wymówioną służbę od 1 stycznia 1919 r. oraz ci, którzy sami wymówili, mają się pozostać na dawnych (dotychczasowych) posadach”.</u>
<u xml:id="u-31.59" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Ostrowiec, d 12/I 1919 r. Rada Związków zawodowych ziemi Radomskiej.</u>
<u xml:id="u-31.60" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
<u xml:id="u-31.61" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Są jeszcze różne inne dokumenty, pisane trochę z polska po rosyjsku. Pozatem mam jeszcze jeden dokument:</u>
<u xml:id="u-31.62" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-31.63" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Do Zarządu majątku Garbacz. Ponieważ ob. Izydor Szydłowski był aresztowany i na skutek tego w tej sprawie była delegacja służby dworskiej z kilkoma ludźmi o uwolnienie ob. Izydora Szydłowskiego, przeto tej delegacji i ludziom z majątku Garbacz należy dzień zapłacić. Sekretariat P. P. S. w Ostrowcu.</u>
<u xml:id="u-31.64" who="#komentarz">(Mówi)</u>
<u xml:id="u-31.65" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Proszę Panów, na tle właśnie tego rządu w rządzie, czy bezrządu w bezrządzie, wybuchły strajki bardzo ostre, o których przebiegu Panowie wiedzą: więziono ziemian, zamykano ich do chlewów i do piwnic, nawet strzelano do wojska. Panowie mają zapewne w pamięci i ten fakt, który był cytowany przez naszego kolegę ks. Lutosławskiego, że służba folwarczna dostała w pewnem miejscu 2000 karabinów.</u>
<u xml:id="u-31.66" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Tworzą się związki zawodowe, ale zdaje mi się, że to są związki rewolucyjne, ponieważ każdy z członków otrzymuje książeczkę, w której jest powiedziane między innemi: „należy organizować siłę ludu pracującego do ostatecznej rozprawy, zniesienia dzisiejszego ustroju kapitalistycznego, na którego gruzach powstanie nowy sprawiedliwy ustrój socjalistyczny”. To są książeczki służbowe, które rozdają związki zawodowe.</u>
<u xml:id="u-31.67" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">A w odpowiedzi panu posłowi Malinowskiemu, idąc za „Głosem Lubelskim” w tej sprawie, przytoczę co następuje:</u>
<u xml:id="u-31.68" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-31.69" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">„Pan Malinowski uskarża się, że obszarnicy nie chcą uznać „ciała rządzącego” w postaci komitetów folwarcznych. To „ciało rządzące” w § 6 regulaminu swego, ułożonego przez przyjaciół p. Malinowskiego z Rady Delegatów Robotniczych, powiada: „Bez zgody komitetu folwarcznego nie mogą być wywożone z folwarku ani produkty, ani narzędzia, ani też żywy inwentarz”. Nie jest to więc „ciało rządzące”, lecz ciało rabujące i gwałcące dlatego właściciele folwarków nie uznają go nigdy”.</u>
<u xml:id="u-31.70" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
<u xml:id="u-31.71" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Jest szereg dowodów dotyczących agitacji milicji ludowej, ale Panowie zwolnią mnie od czytania, bo nie chcę z tej mównicy zrobić gadalnicy i przedłużać zbytnio rozpraw. Zakończę te dokumenty tylko ostatniemi wiadomościami, które nadeszły do Związku Ziemian, a które przekonają Panów, że ten ruch nie jest ruchem ekonomicznym, lecz ruchem czysto rewolucyjnym i komunistycznym.</u>
<u xml:id="u-31.72" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-31.73" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Depesza z Konina. W powiatach Słupeckim i Konińskim trzystu bolszewików z czerwonemi sztandarami terroryzując służbę folwarczną zmusza do strajków, zapowiada na przyszły tydzień przybycie z kosami i rewolwerami — położenie bardzo groźne.</u>
<u xml:id="u-31.74" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Towarzystwo Rolnicze, Związek Ziemian.</u>
<u xml:id="u-31.75" who="#komentarz">(Głosy: Będzie coraz więcej, szkoda czasu, nie trzeba się męczyć na przytaczanie!)</u>
<u xml:id="u-31.76" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Panowie mówią, że będzie coraz więcej. Bardzo mi jest szacowna ta wiadomość.</u>
<u xml:id="u-31.77" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Jeżeli nie poprawicie bytu!)</u>
<u xml:id="u-31.78" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">A oto inne wiadomości:</u>
<u xml:id="u-31.79" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-31.80" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">List p. Kurnatowskiego z Młodojewa pow. Kutnowskiego.</u>
<u xml:id="u-31.81" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Służący wczoraj 14/III orali i bronowali do południa. Po południu jednak przyszła banda wszystkich ordynariuszów z Zelaskowa i nakazała odejść od roboty. Robotę będzie można zacząć dopiero, gdy „czerwona armia z Zagórzowa” przyjdzie i rozkaże. Strajk urządza nauczyciel z Koralowa — Maciejewski. Wczoraj w południe przyszła banda z 300 ludzi z czerwonym sztandarem, sami się nazwali polskimi bolszewikami. Kazali zaprzestać pracy w polu aż do zawiadomienia przez nich. Zbili okropnie włódarza z jedną ręką. Odemnie poszli do Pawłowic, St. Kurnatowski.</u>
<u xml:id="u-31.82" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Lublin dnia 16 marca 1919 r.</u>
<u xml:id="u-31.83" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Związek Ziemian Filia Lubelska.</u>
<u xml:id="u-31.84" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Do Głównego Zarządu Związku Ziemian w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-31.85" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">W dniu 15 b. m. służba folwarczna majątku Gardzienice (pow. Krasnostawski; właściciel p. Jan Iwański, dzierżawca p. Józef Drecki) nie p. zwoliła odstawić 100 ctn. metr, pszenicy, prze znaczonej dla wojska, motywując to niechęcią do wojska.</u>
<u xml:id="u-31.86" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Dyrektor Zarządu St. Łada-Łobarzewski.</u>
<u xml:id="u-31.87" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">„Z Mińska Mazowieckiego piszą nam:</u>
<u xml:id="u-31.88" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">„W niektórych majątkach okolicznych doszło temi dniami do bezroboci folwarcznych. Strajkujący fornale ułożyli się z właścicielami o warunki i powrócili do pracy. Tymczasem na folwarkach zjawili się agitatorzy, którzy zakazali podejmować pracę i przymuszali fornali do stawienia dalszych żądań. Agitatorzy ci mieli na sobie przeważnie mundury milicji ludowej.</u>
<u xml:id="u-31.89" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">„Dodać trzeba, że w okolicznych majątkach przy takich bezrobociach marnuje się codziennie po parę tysięcy litrów mleka. Strajkujący pod naciskiem agitatorów wylewają mleko w gnój, chociaż do dojenia krów dopuszczają. Dzieje się to wówczas, gdy dla głodnych dzieci polskich musi sprowadzać się z Ameryki mleko skondensowane”.</u>
<u xml:id="u-31.90" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
<u xml:id="u-31.91" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Tego rodzaju objawów rewolucyjnych nie zażegna ustawa o zbiorowych zatargach. Państwo musi to tłumić silnymi i stanowczymi czynami, inaczej staczać się będziemy po drodze prowadzącej do anarchii i bandytyzmu. Przemysł w tej atmosferze nie może być uruchomiony, miasta są zrujnowane, środki żywności dla szerszych mas są niedostępne. Źródła dochodów państwowych wysychają i żadne pożyczki nie zaradzą złemu, jeżeli wytwórczość kraju nie będzie przywrócona, jeżeli nie będziemy mieli odpowiedniej opieki. I zwracam uwagę na wartość tej produkcji, która jest dziś po części już zniszczona, lub której grozi zupełny zanik. Wartość produkcji przemysłu przed wojną sięgała 860 milionów rocznie. Dzisiaj wyraża się prawie zerom. Wartość wytwórczości rolnej wynosi 655 milionów, a uwzględniwszy przemysł spożywczy, który wynosił 150 milionów (t. j. cukrownie, krochmalnie i inne fabryki, złączone z rolnictwem), przemysł zwierzęcy—29 milionów i drzewny—23 miliony, razem przeszło 202 miliony, otrzymamy razem sumę 857 milionów, opartą o pracę rolnika. I to chcemy zburzyć!</u>
<u xml:id="u-31.92" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Mamy niepodległość, dyplomację, ministerstwa, sejm, wojsko, ale bogactwa nasze pomału topnieją.</u>
<u xml:id="u-31.93" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Pokryliśmy naszą nędzę szkarłatną szatą prześwietnej Rzeczypospolitej, ale z pod tej szaty wystają bodaj czy nie ręce kościotrupa.</u>
<u xml:id="u-31.94" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Łachmany ludu!)</u>
<u xml:id="u-31.95" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Opatrzność powołała nas do tego, aby wraz z Francją być strażnikiem cywilizacji w środkowej Europie. Zakon Krzyżacki szykuje się do odwetu. Z pustyń wschodu idzie czerwony car. Jeżeli nie zaprowadzimy ładu u nas, jeżeli nie przystąpimy do racjonalnej gospodarki,...</u>
<u xml:id="u-31.96" who="#komentarz">(Głosy: I reform społecznych)</u>
<u xml:id="u-31.97" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">... jeżeli nie będą zapewnione środki, które będą gwarantowały nam wytwórczość, to w takim razie znów z pewnością popadniemy w niewolę tych dwóch wrogów, którzy chcą ponad naszemi głowami podać sobie ręce.</u>
<u xml:id="u-31.98" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Kto sieje wiatr, zbiera burzę. Nie zwracam się do tych panów, którzy świadomie wiatr sieją, bo oni z pogromu świata i cywilizacji żyją i swoją rację bytu czerpią, ale zwracam się do tych, którzy w zaślepieniu nie widzą zbliżającego się ku nam nieszczęścia, ażeby oczy przetarli, ażeby w tych strajkach rolnych rozróżnili, co jest strajkiem ekonomicznym a co jest strajkiem rewolucyjnym, ażeby popierali to, co jest w naszem życiu żądaniem ekonomicznem, a z całą stanowczością umieli się przeciwstawić tym zakusom, które mają charakter czysto rewolucyjny.</u>
<u xml:id="u-31.99" who="#AntoniEustachyMarylskiŁuszczewski">Kończąc wnoszę, abyśmy do naszej ustawy wprowadzili pewne poprawki. Główna poprawka polegałaby na tem, ażeby w art. 5-ym po wypuszczeniu całego ustępu od drugiego wiersza aż do środka ostatniego wstawić słowa: „przekazanie sprawy do rozstrzygnięcia komisji rozjemczej”. Następnie mielibyśmy pewne zastrzeżenie co do ilości przedstawicieli pracodawców i pracowników, co do lat tych, którzy będę zasiadali w sądach rozjemczych, i wreszcie wyłaniają się jeszcze inne poprawki drobniejszej natury. Dlatego wnoszę, ażeby czytanie dzisiejsze ustawy uważać za pierwsze czytanie, aby jutro, gdy kluby się porozumieją, zarządzić czytanie drugie, ewentualnie i trzecie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JanWoźnicki">Duch czasu i sprawiedliwości wymaga, ażeby sprawa o której mowa, była załatwiona jak najspieszniej, bo jak tu stwierdziliśmy w poprzednich debatach o tej sprawie, jak stwierdził tutaj przedmówca, stosunki są naprężone i wcale ku poprawie nie dążą. Wybuchają tu i owdzie strajki, które mogą się stać w niedalekiej przyszłości zjawiskiem stałem, jeżeli sprawa nie będzie załatwiona jak najspieszniej i jak najlepiej.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#JanWoźnicki">Komisja ochrony pracy przedłożyła nam tu projekt, który w części, być może, załagodzi tę sprawę, ale mam bardzo poważne wątpliwości, czy złagodzi w zupełności.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#JanWoźnicki">A jednakże sprawa jest pilna wobec tego, że prace wiosenne już się teraz zaczynają i lada dzień trzeba się będzie wziąć do pracy rolnej, aby głód w kraju nie zapanował.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#JanWoźnicki">Muszę jeszcze raz podkreślić stanowisko służby folwarcznej. Nowe fakty stwierdzają to, że jednakże służba folwarczna uważa strajk za ostateczny środek w walce o poprawę swego bytu, chwyta się tego środka wtedy, kiedy jest do tego stanowczo zmuszona, kiedy jest prowokowana.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#JanWoźnicki">Na zjeździe przedstawicieli związków zawodowych służby folwarcznej, odbytym tutaj w Warszawie, podnoszono bardzo wiele faktów takich, gdzie służba nawet prowokowana, oświadczyła, że jednakże strajkować nie chce, nie będzie, bo wierzy w Sejm, wierzy w Rząd i wierzy w to, że sprawa ta załatwiona będzie sprawiedliwie, ku jej zadowoleniu. I dlatego też służba ta, idąc po tej prawowitej drodze, wysłała delegację do pana Marszałka z pewnemi żądaniami. Następnie uchwaliła pewne normy, pewne żądania, które chce uważać za minimalne i które również do sejmowej komisji ochrony pracy zgłosiła przez swoich delegatów.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#JanWoźnicki">Żądania te będę miał zaszczyt później Szanownym Panom przedstawić. Jest to dowód, że służba ta niechce gwałtów, że ona nie idzie po tej linii, na jakiej niektórzy chcieliby ją widzieć, że nie idzie po linii t. z w. bolszewizmu, chyba, że bolszewizmem będziemy nazywali częstokroć zbyt wygórowane żądania, ale jak zaznaczyłem w poprzedniej debacie i teraz powtarzam: jest to kwestia targu. Tego targu właściwie niema. Do dziś ze strony przeciwnej niema propozycji takich, na których możnaby się oprzeć w załatwianiu tych zatargów. Być może, że te komisje rozjemcze usłyszą coś ze strony przeciwnej i czegoś się dowiedzą, bo dotychczas tego nie było.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#JanWoźnicki">Jednakże służba folwarczna, jak tu na zjeździe związków zawodowych służby folwarcznej, tak i wszędzie na wiecach, jako najważniejsze żądanie stawia to, ażeby rola, na której pracuje, stała się jej własnością.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#JanWoźnicki">Jeżeli chcemy mówić o uregulowaniu i poprawieniu doli służby folwarcznej, musimy to zadanie wziąć bardzo poważnie pod uwagę. Jest to żądanie zasadnicze, bo służba ta uważa pracę na cudzem za rzecz tymczasową, przejściową i domaga się ziemi, roli, ażeby im była dana, ażeby nie pracowali na cudzem, ażeby pracowali na swojem. Kiedy się to stanie, nie będzie już kwestii służby folwarcznej. Być może, że lepsze warsztaty pracy, lepsze folwarki, dobrze, wzorowo gospodarowane, będą wymagały służby folwarcznej i muszą ją mieć, ale będą mogły ją zabezpieczyć i nie będzie kwestii poprawy bytu służby folwarcznej.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#JanWoźnicki">Bardzo ważnym czynnikiem, który popycha służbę folwarczną do strajku, który ją rozgorycza i w wielu wypadkach te stosunki do niemożliwości pogarsza — jest stanowisko policji i żandarmerii, o której mówiliśmy. I temu również dali wyraz przedstawiciele służby folwarcznej, przedstawiciele związków zawodowych w swych uchwałach, kiedy żądali usunięcia żandarmerii od wpływów na załatwianie zatargów między służbą folwarczną a pracodawcami. Zapobiegnie być może takiemu wdawaniu się wojska w te sprawy ustanowienie komisji rozjemczych, które w wielu wypadkach załatwiać będą zatargi, przedtem zaś jeszcze będą te zatargi załatwiane przez inspektorów pracy, które to inspektoraty w najbliższej przyszłości powstaną.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#JanWoźnicki">Klub P. S. L. grupa „Wyzwolenie” głosować będzie za projektem komisji z pewnemi poprawkami, które postaram się uzasadnić. Poprawki te są podyktowane przez życzenia, jakie ma służba folwarczna w tej mierze.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#JanWoźnicki">Chcę tylko jeszcze w kilku słowach odpowiedzieć na kilka uwag moich przedmówców, które zdążyłem zanotować.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#JanWoźnicki">Z przemówienia pana Marylskiego wynika, że chciałby tę sprawę odwlec, chociażby na jeden dzień. Ja nie wierzę, by w komisji w przeciągu jednego dnia załatwiono się z temi poprawkami, a odwleczenie tej sprawy, choćby jednodniowe, sprawiłoby złe wrażenie w całym kraju. Ci, którzy wyjeżdżali na wieś w ciągu tych kilku dni, wiedzą, jak ta sprawa dojrzała, jakie jest rozgoryczenie, i tylko to, że była postawiona na porządek dnia dzisiejszego, powstrzymało w wielu okolicach służbę folwarczną od radykalnych wystąpień, więc odwleczenie jej choćby na jeden dzień mogłoby popchnąć do rozmaitych radykalnych wystąpień.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#JanWoźnicki">Pozwolę sobie odczytać kilka życzeń, które na ręce pana Marszałka zgłosił Zjazd Związków zawodowych robotników rolnych i które powinniśmy uwzględnić i poprzeć.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#JanWoźnicki">Delegaci Związków zawodowych żądają zniesienia żandarmerii, zabronienia wojsku mieszania się do spraw wewnętrznych kraju. Wojsko powinno być użyte do obrony granic i pod tym względem nie może być dwóch zdań, że pierwszem zadaniem wojska jest obrona granic. Zatargi, o które tu idzie, mogą być załatwione, jeżeli będzie dobra wola z obu stron, ale bywa, że z jednej strony jest dobra wola a druga nieraz nie chce na jednym papierze podpisać już uchwalonych i przyjętych zobowiązań wzajemnych, lub też zgłasza się pretensje do delegatów Ministerium pracy, że podają oni ręce obywatelom ziemskim i przedstawicielom służby folwarcznej, na co zgłoszona została formalna skarga do komisarza powiatowego przez jednego z obywateli ziemskich.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#JanWoźnicki">Następnie przedstawiciele służby folwarcznej żądają uwolnienia aresztowanych delegatów związków zawodowych służby folwarcznej. Jest to rzecz konieczna, bo niespełnienie tego może sprowadzić nieobliczalne następstwa. W wielu okręgach przedstawiciele służby folwarcznej siedzą w areszcie lub więzieniu. Bardzo powoli rozpatruje się ich sprawy. W okręgu, którego jestem przedstawicielem, zaszedł fakt, że delegaci służby folwarcznej siedzą w więzieniu i nie mogą doczekać się śledztwa, albo uwolnienia mimo interwencji ministerium sprawiedliwości. Tego być nie powinno. Służba folwarczna tego okręgu oświadcza, że jeśli jeden dzień, czy też dwa dni więźniowie jeszcze nie będą wypuszczeni, to, będą szturmowali do więzienia. Do tego prowadzi ich serce dla tych, którzy w obronie ich występują.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#JanWoźnicki">Dlatego apeluję do p. Ministra sprawiedliwości, ażeby sprawa ta była najpilniej załatwiona, żeby przedłużanie jej nie wpłynęło na zaostrzenie stosunków.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#JanWoźnicki">Następnie należy, według żądania zjazdu związków zawodowych służby folwarcznej, zabronić wydalania służby folwarcznej od 1 kwietnia bez zgody związków zawodowych, zabronić też usuwania za strajki.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#JanWoźnicki">Zdarza się, że nieporozumienia wynikłe na tle strajków załatwiono w ten sposób, iż zwalniało się służbę folwarczną a delegatów się wypędzało. Bywa także, że i starców się wypędza. Mam urzędowy dokument, że pewnego robotnika folwarcznego po 45 latach pracy wydalono ze służby. Nie mamy ustawy o emeryturze dla służby folwarcznej, ale 45-letnia służba chyba obowiązuje właściciela majątku do jakichś świadczeń.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#JanWoźnicki">Dalej żądają zabronienia sprzedaży majątku przez obszarników. Jeżeli jeden drugiemu sprzedaje, to tego zabronić byłoby trudno, ale jeżeli się parceluje po cenach wysokich między chłopów, nic ażeby zaspokoić głód ziemi, lecz dostać jak największą zapłatę, jest to rzecz moim zdaniem niedopuszczalna.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#JanWoźnicki">Dalej musimy się zaopiekować rodzinami robotników rolnych, zamordowanych przez żandarmów i wojsko, i to żądanie moim zdaniem jest bardzo słuszne, bo takie wypadki były i zaopiekowanie się temi rodzinami jest obowiązkiem rządu. Czekamy na rozwiązanie sprawy rolnej w myśl tej zasady, że ziemia powinna być własnością tych, którzy na nią pracują.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#JanWoźnicki">Do komisji ochrony pracy zgłoszone zostały żądania minimalne uchwalone na zjeździe służby folwarcznej w Warszawie 16, 17 marca 1919 r. Mamy tutaj to wrażenie i pewność, że choćbyśmy tu szereg ustaw dążących do złagodzenia stosunków między służbą folwarczną a pracodawcami uchwalili, to jednak jeżeli się służby nie wynagrodzi dostatecznie za pracę, nie określi się minimalnych norm, to nie doprowadzimy sprawy do pożądanego rezultatu. Ile razy się zbierze wiec służby folwarcznej i wchodzą na porządek dzienny sprawy ich żądań, to odrazu mówią oni, że żądają takiej a takiej pensji, takiej a takiej ordynarii, takich a takich mieszkań itp., ale nie mówią, że chcą przedewszystkiem komisji rozjemczych. To są już nasze żądania; my wiemy, że te rzeczy będą regulowały te niezdrowe stosunki, że to jest lekarstwo, ale oni tego nie rozumieją, oni chcą płacy, wynagrodzenia, ordynarii, traktowania ludzkiego i jeśli tych żądań do 3 kwietnia nie uwzględnimy, to na ten wypadek zapowiedzieli, że wydadzą hasło do generalnego strajku.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#JanWoźnicki">Nie wiem, czy będzie możliwe zabezpieczyć się od tego strajku przez komisje rozjemcze, bo załatwienie później tych spraw przez komisje rozjemcze będzie już spóźnione. Komisje rozjemcze będą musiały powstawać wszędzie, zabraknie dla nich ludzi, zabraknie dla nich przedstawicieli ministerstwa i inspektorów rolnych. To trzeba załatwić inaczej. Rząd powinien w tym względzie zgłosić odpowiednie wnioski.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#JanWoźnicki">Służba folwarczna w niektórych okolicach kraju porzuciła już pracę. Strajkują już w wielu folwarkach w Lubelskiem. Ale strajkując służba folwarczna zaznacza swoje obywatelskie stanowisko. Na zarzuty, że chcą ogłodzić miasta, wydają odezwy, w których powiadają, że nic chcą ogłodzić miast, i wydają pozwolenia na to, ażeby produkty rolne w miarę zapotrzebowania odpowiednim urzędom miasta wysyłano. Pod tym względem niesłuszne są uwagi p. Marylskiego, który powinien wiedzieć, że w bardzo wielu dworach zboże wywozi się na szmugiel a często nie wystarcza na ordynarię. I służba folwarczna i całe społeczeństwo zainteresowane, ażeby to zboże nie było wywożone na szmugiel albo za granicę.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#JanWoźnicki">Mam dowód na to, że syndykaty rolnicze, które objęły aprowizację kraju, wysyłają telegramy do obywateli ziemskich i powiadają tak: „Macie cenę na pszenicę po 76 marek, a my wam możemy płacić po 170 marek, tylko nam dostarczcie”. I uprawiają ten szmugiel zupełnie jawnie, tego nikt nie kontroluje, chociaż całymi wagonami wywożą. Te syndykaty płacą po 170 marek za pszenicę, ale same biorą za nią jeszcze drożej.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#komentarz">(Głosy. Gdzie to było?)</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#JanWoźnicki">Podam z całą chęcią ministrowi aprowizacji te dane, a teraz mogę oświadczyć, że się to stało we Włocławku.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#JanWoźnicki">Na pociechę, że u nas nie jest najgorzej, p. Marylski powiada nam, że w Anglii wynagrodzenie jest jeszcze niższe. Pociecha to niewielka, jeśli wogóle jest pociechą, bo w Anglii przedstawiciele służby folwarcznej są obywatelami kraju, mają oświatę i ludzkie warunki bytu. Woła się, ażeby nie uogólniać faktów. Ja tych faktów podawać nie będę, chociaż mara ich sporo. Dostajemy setki skarg i zażaleń na złe traktowanie.</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#JanWoźnicki">P. Marylski właśnie uogólnia, mówiąc, że na takich i takich folwarkach służba sprzeciwiła się, ażeby nie kłaść podłóg, i że wobec tego w całem Królestwie nie potrzeba kłaść podłóg. P. Marylski powiada, że trzebaby poprawić byt służących u gospodarzy, ale tutaj jest pewna różnica. U gospodarzy służą przeważnie kawalerowie, nie obciążeni rodziną, którzy z gospodarzem śpią w jednej izbie i jeżą z jednej miski. Jest to zupełnie inny stosunek, niż między pracodawcą a służbą we dworze, gdzie dotychczas z jednej miski jeszcze nie jedzą. A jeśli chodzi o pensję, to jest ona u gospodarzy znacznie wyższa. Tutaj wszystkie potrzeby są w naturalny sposób załatwiane. Człowiek dostaje tyle jeść, ażeby się najadł, a jeśli jest głodny, to robi awanturę. Parobek u gospodarza żąda od 1000 do 1500 marek pensji, a fornal we dworze dostaje 600 mk. maksymalnie.</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#JanWoźnicki">Mówią o chciwych rękach, które się wyciągają po ziemię. Sądzę, że to nie są chciwe ręce. To są ręce, które swoją pracą zdobyły sobie prawo do tej ziemi. Jeśli teraz te szanowne ręce sięgają po tę ziemię, to mają one prawo, które zyskały swoją pracą.</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#JanWoźnicki">Chodzi o to, ażeby to wyciąganie mogło zadowolić obie strony. Powiada się: dajemy służbie nieziszczalne obietnice. Dlaczego nieziszczalne? Dużo rzeczy wydawało się nieziszczalnemi. Przed 4, 5 laty nieziszczalną mrzonką była niepodległa Polska, a teraz jest to faktem, którego się zaprzeczyć nie da. Mnie się zdaje, że w ciągu roku, kilku miesięcy a może i wcześniej nastąpi taka zmiana w naszych mózgach, że te nieziszczalne obietnice będą w zupełności ziszczalne.</u>
<u xml:id="u-33.30" who="#JanWoźnicki">Prowadzono tutaj już debatę nad sprawą poprawy bytu służby folwarcznej i wówczas nie było żadnego protestu. Tak się stało dlatego, że trzeba się było dopiero długo zastanawiać nad temi żądaniami służby folwarcznej; trzeba się było zastanawiać aż przez 3 tygodnie nad odpowiedzią na nasze argumenty w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-33.31" who="#JanWoźnicki">Stanowczego czynu a nie ustawy domaga się p. Marylski w sprawie łagodzenia zatargów i poprawy bytu służby folwarcznej a właściwie w sprawie łagodzenia zatargów. Jak będzie wyglądał ten czyn? Podciągnie się to wszystko pod bolszewizm a lekarstwo znajdzie się we wniosku ks. Lutosławskiego.</u>
<u xml:id="u-33.32" who="#JanWoźnicki">Przechodząc do projektu komisji, zwracam uwagę na dwie rezolucje, jakie zgłosiła komisja. Pierwsza mówi: Wzywa się Rząd, by w czasie jaknajkrótszym przedłożył Sejmowi projekt ustawy o minimalnych płacach w rolnictwie. Było koniecznem, ażeby projekt taki Sejmowi przedłożono, bo bez uchwały Sejmu nie będzie on miał mocy obowiązującej, a zaznaczam, że jest to rzecz niezmiernie pilna. Praca ta jednak może być gotowa dopiero za wiele dni, a może nawet tygodni, później przyjdzie na porządek obrad sejmowych i zanim zostanie przez Sejm uchwalona i w czyn wprowadzona, dużo wody upłynie, a przez ten czas mogą się stać nieobliczalne rzeczy.</u>
<u xml:id="u-33.33" who="#JanWoźnicki">Dlatego zgłaszam tutaj jeszcze jedną rezolucję, jako punkt 5: „Wzywa się rząd, ażeby do dnia 1 kwietnia r. b. wydał i opublikował wytyczne dla komisji rozjemczej co do normy wynagrodzenia za pracę, opierając się na żądaniach minimalnych przedłożonych przez związki zawodowe.</u>
<u xml:id="u-33.34" who="#JanWoźnicki">Nie twierdzę, żeby te żądania minimalne można było w całości przyjąć, ale zostały one zgłoszone przez strony zainteresowane i przy omawianiu tej sprawy powinny być wzięte pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-33.35" who="#JanWoźnicki">Daję termin do 1 kwietnia, a to dlatego, że przedstawiciele związków zawodowych służby folwarcznej, a z nimi liczyć się musimy, powiedzieli, że do 3 kwietnia oczekują załatwienia tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-33.36" who="#JanWoźnicki">Sądzę, że rząd będzie miał czas uzgodnić swoje wytyczne z żądaniami służby folwarcznej, wprowadzić je w życie i dać komisjom rozjemczym do zastosowania. Jeśli te normy nie będą odpowiadały poglądom Sejmu, możemy każdej chwili zwrócić się do Rządu, dlaczego taką a nie inną normę zastosowano, lecz Rząd powinien te normy nie tylko wydać, ale i opublikować, bo tego czeka służba folwarczna całego kraju, czeka słowa od rządu, czeka tych korcy i marek, które otrzymywać będzie, a jeśli to nie będzie zrobione w przeciągu 3 dni, to stanie się wielka szkoda.</u>
<u xml:id="u-33.37" who="#JanWoźnicki">Dlatego proszę Wysoki Sejm o przyjęcie punktu 5 do rezolucji. Następnie zgłaszam poprawkę do art. 6.</u>
<u xml:id="u-33.38" who="#JanWoźnicki">Komisja rozjemcza według projektu komisji, ma się składać z przewodniczącego, powołanego za zgodą obu stron, w razie niedojścia do zgody przewodniczy inspektor. To znaczy, że w razie niedojścia do zgody przewodniczy ten sam inspektor, który przedtem miał tę sprawę w swojem zawiadywaniu, już ją rozpatrywał i załatwić jej nie mógł.</u>
<u xml:id="u-33.39" who="#JanWoźnicki">W komisji rozjemczej będzie 5 przedstawicieli służby folwarcznej i 5 przedstawicieli obywateli ziemskich. I znowu inspektor, który tej sprawy nie potrafił załagodzić, będzie miał decydujący głos. Jeśli się przechyli na stronę służby — narazi się właścicielowi; jeśli odwrotnie — narazi się służbie. A on musi mieć autorytet i zupełną bezstronność, inaczej jego praca będzie bezowocną.</u>
<u xml:id="u-33.40" who="#JanWoźnicki">Otóż jabym uważał, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia polubownego, to należałoby na przewodniczącego powołać kogoś, kto zna stosunki rolne, i aby nim nie był inspektor tego okręgu lub obwodu, w którym jest zatarg, ale żeby powoływać inspektora z obwodu sąsiedniego albo odpowiedzialnego przedstawiciela Ministerstwa Pracy. Będzie to niezmiernie pożyteczne, bo będzie to człowiek, znający stosunki, i będzie miało tę dobrą stronę, że będzie to osoba w tym okręgu obca, co nie wpłynie źle na ukształtowanie się dalszych stosunków. Zgłaszam więc taką poprawkę i zamiast słów „Wrazić niedojścia do zgody” i t. d. proponuję zamieścić: „Wrazie niedojścia stron do zgody co do osoby przewodniczącego przewodniczącym wyznaczony będzie przez Ministerium Pracy inspektor sąsiedniego obwodu lub delegat tegoż ministerstwa”.</u>
<u xml:id="u-33.41" who="#JanWoźnicki">Wysoki Sejmie! Komisja ochrony pracy bardzo intensywnie pracuje nad tem, aby w myśl wniosku zgłoszonego przez cztery kluby ludowe i w myśl wniosku kolegi Malinowskiego poprawić byt służby folwarcznej chociaż w możliwie zadawalający sposób. Ja jednak śmiem powtórzyć raz jeszcze, że nie będzie to miało żadnego skutku jeżeli Sejm nie wypowie się co do tych zasadniczych norm, jeżeli nie ustanowi norm, które będą obowiązywały. Zgłaszam więc co do tego poprawkę do szanownego prezydjum.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Zanim udzielę głosu następnemu mówcy, zwracam uwagę Panów Posłów, że wszystkie poprawki powinny być zgłaszane do laski marszałkowskiej. Zgłoszono ich już dość, a dotychczas posiadam ich mało.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Dąbski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JanDąbski">Wysoki Sejmie! Kwestia służby dworskiej znajduje się właśnie w obecnej chwili w najwyższym momencie wrzenia. Termin pierwszego kwietnia będzie dla tej sprawy terminem ogromnie ważnym, ponieważ przed tym terminem cała służba dworska spodziewa się ustawowego polepszenia swego bytu.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JanDąbski">Pozatem chcę zwrócić uwagę na jedną jeszcze rzecz, która nie została poruszona a która się do zaostrzenia sytuacji w wysokim stopniu przyczynia: są to masowe rugi służby dworskiej, które właśnie w obecnej chwili się odbywają. Te rugi są stosowane bądź jako represje wyborcze, bądź w celu pozbycia się pracowników rolnych właśnie w chwili obecnej i zastąpienia ich nowymi robotnikami, a mianowicie robotnikami sezonowymi, których się sprowadza z okolic, gdzie praca jest tańsza, i którzy mają stworzyć konkurencję dla wymagań stawianych przez zorganizowanych robotników. Ten moment wypowiadania kontraktów i rozpoczęcie wyrzucania robotników z mieszkań właśnie w wysokim stopniu zaostrza tę sprawę i stawia ją na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#JanDąbski">W przeciągu kilku dni dostałem stos listów z powiatu Łęczyckiego, tego powiatu, o którym jeden z mówców opowiadał, że tam sprawa służby dworskiej została idealnie załatwiona, że istnieją tam nie tylko dobre płace i mieszkania, lecz nawet łaźnie. O tych łaźniach potem jeszcze mówić będę. Są tam łaźnie, ale kto inny je dostaje. Z tego to powiatu dostałem stos listów, gdzie mi donoszą o masowych rugach. Z jednego folwarku piszą mi „Gdy u nas wybuchł strajk dnia 4 stycznia, to i mój mąż zaczął się domagać poprawy bytu, na co mu właściciel majątku odpowiedział, że go zwalnia z dniem 1 kwietnia. Taka to była odpowiedź tego pana, co to mówi «Bóg i Ojczyzna, to nasze hasło», a w duszy ma żmiję jadowitą. A dokąd my biedni mamy iść? W każdym folwarku po kilkunastu wydalają, w całym powiecie przeszło 700 ma miejsce wymówione. Co my dziś biedni mamy robić?” Taki jest, proszę Panów, los służby folwarcznej, opowiedziany w prostej formie listownej. Z Pęcławic, gminy Piątek, dostałem list zupełnie podobny. Tak samo nadesłano mi listy ze skargami na rugi z folwarku Łęka, Główno, Piekary i innych powiatu Łęczyckiego. To są, proszę Panów, rzeczy zebrane w przeciągu tych kilku dni. To się dzieje i w innych folwarkach tego samego powiatu.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#JanDąbski">Jeżeli się robotników rolnych przy pomocy żandarmerii już rozpoczyna rugować z mieszkań, jeżeli w niektórych miejscach zjawiają się ci robotnicy sezonowi, tak że rozpoczyna się wojna, formalna bójka, bo dawna służba folwarczna nie chce ustępować a tamci czekają, to Panowie rozumieją, że sytuacja z 1 kwietnia będzie w najwyższym stopniu naprężona i dlatego wymaga natychmiastowej naprawy, gdyż inaczej rzeczywiście możemy się doczekać tego, o czem mówił tutaj szanowny mój przedmówca, pan Marylski.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#JanDąbski">Jedynym żywiołem na wsi, który jest podatny na bolszewizm, jest służba dworska, bo to jest żywioł bezdomny, to są ludzie bez ziemi, którzy nie mają nic do stracenia. A więc na tę osobliwą rzeszę ludzi zwrócić należy uwagę tem bardziej, że położenie jej jest poprostu skandaliczne.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#JanDąbski">Nie będę powtarzał tych szczegółów, które miałem zaszczyt już przedstawić w pierwszem mojem przemówieniu na ten temat. Jeżeli p. Marylski skarży się, że w niektórych okolicach służba dworska popełnia czyny karygodne, niegodne człowieka cywilizowanego, to ta służba robi właśnie to, co jej kultura nakazuje, a kultura służby dworskiej jest wynikiem postępowania dworu. To są wasi wychowankowie. Jak ich wychowaliście, takich ich macie.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Głosy: Bardzo dobrze! Jaki pan, taki kram)</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#JanDąbski">Jeżeli tego rodzaju rzeczy się dzieją, to jest najlepszym dowodem, że służba dworska znajduje się w opłakanym stanie.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#JanDąbski">To najlepszem świadectwem tego, że stan kulturalny tych ludzi jest w najwyższym stopniu zaniedbany i domaga się natychmiastowej poprawy. Fakty, przytoczone przez p. Marylskiego, wręcz są przeciwne twierdzeniom, że obecny ruch masowy ze strony robotników rolnych jest ruchem sztucznym. To nie jest żadna agitacja, to jest zupełnie żywiołowy ruch mas biednych, poniewieranych, wyzyskiwanych i oszukiwanych na każdym kroku.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#JanDąbski">Panowie obszarnicy są we wszystkich stosunkach ludźmi bardzo kulturalnymi, ale, gdy wchodzi na porządek dzienny kwestia służby folwarcznej, ich stosunek do niej staje się średniowiecznym, pańszczyźnianym, bo nawet, jak mi donoszono (nie miałem możności tego sprawdzić, i nie podaję miejsca ani nazwiska), zamknięto jednego ze służby dworskiej za „bunt” za to, że do swojego pana nie powiedział: „Jaśnie panie”. Nie wiem, czy to prawda, bo nie miałem możności tego sprawdzić, ale tego rodzaju traktowanie służby dworskiej istnieje do dnia dzisiejszego. Panowie dziedzice nie mogą się wyzbyć tych obyczajów, oni to mają w swojej krwi, w swoich żyłach, bo to jest klasa, która ze wszystkich klas najpóźniej zaczęła się modernizować.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#JanDąbski">To są powody obecnego zaostrzenia stosunków. Tych powodów często nie można uchwycić w żadną regułę, to są przejawy powtarzające się na każdym kroku, co dzień, co godzina. To jest, odruch w sposobie traktowania, w sposobie odzywania się. Ale to się składa na całość zaostrzenia obecnych stosunków, bo człowiek, który zaczął czytać gazety, chodzić na wiece — a wiece w czasie przedwyborczym nie są uważane za rewolucję — człowiek, do którego zaczęły wsiąkać europejskie hasła, nie da się traktować w ten sposób, jak go traktowano do niedawna. On nie da się zniżyć do rzędu bydlęcia roboczego — i zupełnie inaczej odczuwa i inaczej reaguje na to traktowanie dziś, niż to było lat temu 10 czy 15, kiedy on nie miał żadnej świadomości, bo był żywym inwentarzem roboczym.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#JanDąbski">Przechodzę teraz do umów, które mi z gminy Piątek przedłożono; ułożone są one przez Chrześcijański Związek robotników rolnych okr. Łęczyckiego. Te punkty zostały podpisane zarówno przez służbodawców, jak przez robotników, ale 80 procent tych punktów, na które się zgodziły obie strony, nie są przez pracodawców dotrzymywane. I tak umowa postanawia co do mieszkań, że „mieszkanie ma się składać, z kuchni i pokoju razem z piecem” Tymczasem mieszkania mają tylko jedną izbę razem z kuchnią w jednym lokalu, a w tej „kuchni-pokoju” trzyma się niejednokrotnie inwentarz żywy, bo brak chlewu. W trzecim punkcie wymieniono: „Posyłki się absolutnie i bezwzględnie znosi. Służbę godzi się bez posyłki”. A jednak w wielu folwarkach posyłkę utrzymuje się nadal i tej posyłce płaci się 2 marki dziennie. Dalej jest punkt: „Gdzie niema elektryczności, tam ma być wydawany 1 garniec nafty miesięcznie zimą i pół garnca latem”. Ale panowie pracodawcy zamiast garnca dają 1 kwartę na miesiąc. Proszę sobie wyobrazić, jak człowiek, który chce coś dla siebie uszyć i dorobić, może jedną kwartą nafty przy braku elektryczności mieszkanie oświetlić. Dalej było w kontrakcie, że „krowy służby dworskiej mają być paszone na równi z krowami pańskiemi”. Tymczasem jest inna pasza dla krów pańskich, a inna dla krów służby dworskiej.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#JanDąbski">Przepraszam Panów, może to są rzeczy zbyt nudne i nie interesujące, ale to są właśnie powody, które do tego stopnia sprawę służby dworskiej dzisiaj zaostrzyły.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#JanDąbski">Następnie powiedziano w kontraktach, że terminatka ma być zniesiona, mimo to — terminatka obowiązuje nadal.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#JanDąbski">Są w umowach przewidziane urlopy, a jednak urlopów się zupełnie nie daje, bo panowie dziedzice powiadają, iż służba dworska i tak chodzi po wiecach i w ten sposób sama sobie mimowoli daje urlopy. Jest tam także mowa o szkołach, ale szkół zupełnie niema. Jest przepis „o łaźniach” — oczywista rzecz, ani słychu o nich, o ile komuś na grzbiecie łaźni nie sprawi pan ekonom. Powinno się wprowadzić ubezpieczenia od wypadków i na starość — ale nigdzie nie jest to przeprowadzone. Miały być stworzone sądy rozjemcze, oczywista rzecz nigdzie ich niema. Dalej powiedziano w kontrakcie, że „ma być zapłata za pracę ponad normę”. Tymczasem zupełnie się nic nie płaci.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#JanDąbski">Przytoczyłem Panom kontrakt tak pobożnego i tak mało rewolucyjnego związku, jak Chrześcijański Związek Robotników Rolnych okręgu łęczyckiego, a jednak ten kontrakt jest systematycznie łamany przez pracodawców, którzy 80% warunków nie dotrzymują i Panowie się potem dziwią, że służba strajkuje i że stosunek pomiędzy dworem a służbą dworską jest zaostrzony.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#JanDąbski">Najpilniejszą kwestią — moim zdaniem — jest to, ażeby z tych anormalnych stosunków usunąć to, co jest najbardziej piekące. Zwracam na to uwagę, że obecne rugowanie służby dworskiej może doprowadzić do katastrofy. Jeżeli bowiem kilka lub kilkanaście rodzin z jednego folwarku się wyrzuca, i te represje są stosowane masowo, to w każdym powiecie nagromadzi się materiał palny, podżegany — oczywista rzecz — tu i owdzie przez agitatorów bolszewickich. To bowiem nie da się zaprzeczyć, że bolszewicy znajdują tam najlepszy i najwdzięczniejszy dla siebie materiał. Ale jest on dla nich spreparowany tylko przez dziedziców i obszarników. Dlatego chciałbym, ażeby minister spraw wewnętrznych, jakoteż ministrowie pracy i rolnictwa tę sprawę wzięli pod baczną uwagę, ho w kwietniu możemy mieć rewolucję agrarną. Możemy ją mieć przedewszystkiem z powodu sezonowców, t. zw. „kajaków”, jak ich nazywają w powiecie łęczyckim, do którego się masowo sprowadza najgorszy proletariat, stający się potem konkurencją dla tych, którzy na danym folwarku pracują wiele lat i do pracy na nim mają pierwsze prawo.</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#JanDąbski">Chciałbym, ażeby pp. ministrowie wzięli to pod rozwagę, bo Panowie wiecie, że wszelkie zamieszki w kraju rozpoczynają się od rzeczy drobnych. Przedstawcie sobie Panowie ten szereg tragedii rodzinnych, kiedy przy pomocy żandarma rozpoczyna się wyrzucanie na bruk ludności przywiązanej do swojego kawałka chleba. Wyobraźcie sobie, że tych ludzi będą setki! Że te wypadki nie są odosobnione, świadczy to, że od przedstawicieli rządu na komisji rolnej słyszeliśmy już o masowych ruchach, i nawet minister rolnictwa uznał za wskazane jakąś ustawę przygotować względnie jakieś środki zapobiegawcze przedsięwziąć, ażeby nie doprowadzić do masowych rozruchów.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#JanDąbski">Dlatego też ustawa, która tutaj jest proponowana, jest ustawą bezwzględnie potrzebną. Ta ustawa jest często fałszywie rozumianą na wsi. Z tego, co ja słyszałem od delegatów służby dworskiej, miarkuję, że wyobrażają sobie oni, iż Sejm wszystko już załatwił i że ta ustawa będzie poprostu jakimś cudownem lekarstwem na zagojenie ran służby dworskiej. Ona do tej ustawy kolosalną wagę przywiązuje, a my im najwyżej damy — sądy rozjemcze. Chciałbym mimo to, ażeby ta ustawa była najszybciej przyjęta i jak najszybciej spopularyzowana, bo to w pewnym stopniu uspokoi ludność, jakkolwiek — oczywista rzecz — kwestii służby dworskiej niestety ona nie rozwiązuje.</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#JanDąbski">Godzę się na to, że tylko ustalenie pewnej najniższej płacy i warunków potrafi rozwiązać tę kwestię, która z dnia na dzień coraz bardziej się zaostrza. Równocześnie sprawa zupełne, go uregulowania bytu służby dworskiej jest związana z całym kompleksem tych największych spraw, które mamy załatwić a przedewszystkiem ze sprawą rolną, ze sprawą rozparcelowania majątków większych właścicieli ziemskich pomiędzy bezrolnych i małorolnych. W ten sposób znaczna część proletariatu wiejskiego osiedli się na swoich własnych gospodarstwach lub przerzuci się do innych miejscowości lub innych powiatów. Jest to związane z kwestią puszczenia w ruch całego przemysłu krajowego i rozpoczęciem robót publicznych na wielką skalę a więc z całokształtem naszego życia publicznego.</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#JanDąbski">Tą ustawą tej kwestii absolutnie nie załatwimy. Ale rozpocznijmy je przynajmniej załatwiać, dajmy dowód dobrej woli Sejmu, bo na ten Sejm jest zwrócona uwaga służby dworskiej w całym kraju. Ona jest dlatego do dziś w wielu miejscach spokojna i dlatego strajki do dnia dzisiejszego jeszcze nie są ogólne, że od Sejmu oczekuje załatwienia swej sprawy. Z chwilą, kiedy Sejm tej sprawy nie załatwi, to, moi Panowie, pójdziemy do katastrofy. Mówię to z całem poczuciem odpowiedzialności! I nie wprowadzajmy tego rodzaju momentu, który został tutaj wprowadzony przez Szanownego posła Marylskiego, że to wszystko jest „agitacja”, „bolszewizm”, że to wszystko jest „robotą sztuczną”. O ile chodzi o bolszewizm, to on najlepszy grunt przez to znajdzie, że się nie chce doli ludu poprawić.</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#JanDąbski">Powtarzam jeszcze raz, co już powiedziałem: lud nasz jest ludem dobrym, lud nasz ma dobre zachodnio europejskie instynkty. W ludzie naszym tkwią instynkty twórcze, instynkty pracy. Chociaż go próbują wykoleić i rzucić na drogę bolszewizmu, na drogę zniszczenia produkcji i pracy, to jednak gdzie się temu ludowi daje pracę, on jest z niej zadowolony. Dlatego też idźmy na rękę temu dobremu instynktowi! Nie wykolejajmy go bezwzględnym uporem, mówieniem, że to wszystko jest bolszewizm i agitacja Przedstawiłem Panom kilka dokumentów czarnej doli robotnika dworskiego. Nie były one pisane pod tym kątem widzenia, że to będzie gdziekolwiek czytane, to była spowiedź biednego człowieka, który czuje się zagrożonym w swojej egzystencji i dlatego apeluje o ratunek państwa i Sejmu, do których ma zaufanie.</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#JanDąbski">Na ostatku prosiłbym tych kolegów, którzy nie przyzwyczaili się jeszcze do nowoczesnego traktowania stosunków socjalnych, ażeby tę swoją pewną awersję do nowych prądów w naszem życiu gospodarczem i socjalnem zechcieli w sobie zdusić, dlatego, że na popisy w tym kierunku nie pora. To, co już dawniej było nie na czasie, to dziś staje się szkodliwe dlatego, że duch czasu jest inny i żądania naszego ludu są inne.</u>
<u xml:id="u-35.23" who="#komentarz">(Brawo)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Ziemięcki.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#BronisławZiemięcki">Wysoki Sejmie! Doniosłość sprawy i konieczność jaknajszybszego jej załatwienia została już dostatecznie wykazana zarówno w debatach poprzednich jak i dziś przez moich przedmówców. Zdawaliśmy sobie dokładnie sprawę z tego, że sprawy tak zaognionej i tak skomplikowanej, jak polepszenie bytu robotników rolnych, nie można w całokształcie uregulować w czasie krótkim. Dlatego też zdaniem mojem, słusznie Komisja ochrony pracy nakreśliła wytyczne, wskazujące ogólnie kierunek, za którym powinien iść Sejm i Rząd, zaś ustawowo ujęła jedną z najważniejszych spraw, które mogą dopomóc do uregulowania stosunków pomiędzy pracodawcami a pracownikami już w terminie najbliższym, kiedy umowy zawierane być muszą.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#BronisławZiemięcki">Jeśli chodzi o stan stosunków pomiędzy pracodawcami a pracownikami, to analiza tego stanu była dokonana i na posiedzeniu poprzedniem i dziś. Rzeczą oczywistą i wynikającą już z przemówienia przedmówcy jest, że uproszczone metody analizy, które chciano i na posiedzeniu dzisiejszem zastosować, krytyki nie wytrzymują. Wskazywanie na bolszewizm, jako na jedyne źródło zatargów, tłomaczące te wszystkie zjawiska, jest metodą zbyt uproszczoną. Rzeczą charakterystyczną jednak jest, że ten bolszewik, którym się zasłaniają przy tłomaczeniu zjawisk, w braku istotnych bolszewików przyjmuje niekiedy postać pepeesowca, niekiedy ludowca, niekiedy nawet ks. posła Starkiewicza, jak to z trybuny z ust samego posła ks. Starkiewicza słyszeliśmy.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#BronisławZiemięcki">Sądzę, że materjał opracowany przez Ministerstwo pracy na podstawie relacji delegata tego Ministerstwa wskaże, że agitacja komunistyczna znikomą wprost rolę odgrywa w danej sprawie. I już nawet w przemówieniu posła Marylskiego można było zauważyć te przyczyny, na które powinno się zwrócić uwagę. Świadczy ona o tem, że nie sztuczna agitacja, nie działalność przewodników, lecz istotnie stan materialny i kulturalny, w którym robotnik rolny znajdował się przed wojną, wywołał dziś zaognienie stosunków. Według zestawień urzędowych płaca robotnika rolnego przed wojną sięgała minimum 10 rubli rocznie, jak to było w powiecie radomskim, a maksimum wynosiło 30 rubli. Ordynarja sięgała niekiedy 7 korcy z ułamkiem. Same te suche cytry wskazują, gdzie należy szukać istotnych przyczyn tego zaognienia stosunków i nie można się dziwić, że z chwilą kiedy ruch rewolucyjny dał klasie robotniczej zrozumienie wyzysku, wówczas i robotnik rolny, ta najbardziej upośledzona grupa robotnicza, stanął do walki o polepszenie swego bytu.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#BronisławZiemięcki">Mówiono tutaj, że walka ta ma charakter niedopuszczalny, bo dąży nie tylko do poprawy bytu, lecz godzi wprost w podstawy bytu gospodarczego. Jeśli forma walki robotników rolnych miała niekiedy charakter chaotyczny, nieskoordynowany, było to wynikiem tego, że ta grupa robotników dotychczas nie była zorganizowana w w związek zawodowy, w silną organizację robotniczą. Dziś właśnie pod tym względem jest stanowczy zwrot ku lepszemu. Niedawno odbyty zjazd związków zawodowych robotników rolnych świadczy o wyraźnej tendencji nadania tej walce formy takiej, jaką mają walki prowadzone przez klasę robotniczą na zachodzie. I wyniki tego łączenia się w organizacje zawodowe i ujęcia przez nie kierownictwa ruchów mas widzimy już dzisiaj.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#komentarz">(Wicemarszałek p. Osiecki obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#BronisławZiemięcki">Mówiono tutaj, że strajki godzą w podstawy bytu gospodarczego, że rujnują aprowizację miast, że odmawia się dostarczania żywności dla wojska i że wszystko to się dzieje za sprawą owych bolszewików.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#BronisławZiemięcki">Pozwolę sobie w odpowiedzi na te zarzuty zacytować urywek z odezwy Komitetu strajkowego służby folwarcznej ziemi lubelskiej. Mówi się tam:</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#BronisławZiemięcki">„Nie wierzcie obywatele tym, co powiadają, że my wygładzamy miasta. Nieprawda to. Na potrzeby aprowizacji miasta zboże dowozić pozwalamy — wydajemy Urzędowi aprowizacyjnemu specjalne przepustki Komitetu strajkowego. Takie same przepustki wydajemy na zboże dla potrzeb wojska. Musimy jednak pilnować, by podczas strajku dziedzice nie wyprzedali całego zboża, nie zostawiając nawet na siew. Bo im to jest obojętne, oni zebrali pieniądze i na czas głodu, gdyby się u nas wydarzył, mogą zagranicę gdzieś jechać! My zaś dla kraju całego, jak i dla siebie chcemy lepszej doli, więc dzisiaj jeszcze przed czasem zasiewów zwyciężyć naszych wyzyskiwaczy musimy”.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#BronisławZiemięcki">Z taką to troską o cały kraj i o potrzeby wojska przemawiają owi bolszewicy!</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#komentarz">(Głosy: Kto to pisał?)</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#BronisławZiemięcki">Komitet strajkowy służby folwarcznej ziemi lubelskiej.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#BronisławZiemięcki">Tyle o samych przyczynach, które już tutaj były scharakteryzowane w sposób wystarczający. Oczywiście, że jeśli się uprości samą analizę tych przyczyn, środki zaradcze stają się bardzo proste. Przeciw agitacji, działalności przewodników wynajdzie się niezawodnie sposób represyjny i ten sposób już dziś jest szeroko stosowany przy załatwianiu zatargów między służbą folwarczną i właścicielami ziemskimi. Jeśli się jednak stanie na gruncie tym, że jest to niesłychanie głębokie i skomplikowane zjawisko społeczne, to wtedy w innym kierunku trzeba szukać załatwienia. My socjaliści nie łudzimy się, żeby walka klasowa mogła zniknąć w okresie dzisiejszego ustroju. — Uważamy ją za zjawisko nieodłączne od tego ustroju. Ale stwierdziliśmy, że jest zadaniem przedstawicieli klasy robotniczej, ażeby walka ta była skierowana w łożysko, które nie pozwoli rujnować podstaw życia gospodarczego, które nie będzie bytu społecznego podcinało. W projekcie załatwienia tej sprawy chodzi właśnie o skierowanie tej toczącej się walki klasowej w odpowiednie łożysko, ujęcie jej w odpowiednie formy.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#BronisławZiemięcki">Projekt, który tutaj został przedłożony ma doniosłość ogromną, nie tylko z tego względu, że dąży do załatwienia sprawy robotników rolnych. Jest to jedna z pierwszych ustaw dotyczących zdrowia społecznego i decydując o podstawach tego projektu Sejm jednocześnie zaznacza linię, po której zmierzać będzie przy załatwianiu stosunków pomiędzy pracą a kapitałem.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#BronisławZiemięcki">Zasady projektu są właściwie zawarte w art. 5 i 6. Przy rozważaniu go musieliśmy zdać sobie sprawę z dwóch wyraźnie zaznaczających się tendencji. Jedna tendencja chciałaby uniemożliwić klasie robotniczej stosowanie tego środka walki o swoje prawa i o swoje interesy, jaką Sjest strajk i oddać zatargi do przymusowego rozstrzygnięcia przez komisje rozjemcze. Druga zaś tendencja nie wytrącając z rąk klasy robotniczej tej broni, dąży tylko do tego, ażeby wówczas, gdy obie strony zgodzą się na polubowne załatwione sprawy, było to ułatwione przez ingerencję odpowiednich organów państwowych. Że obie strony uczuwają potrzebę tego pośrednictwa w zatargu, tego dowody mamy liczne, zarówno w stosunkach przemysłowych jak rolnych.</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#BronisławZiemięcki">Już dzisiaj ingerencja delegatów ministerialnych daje swoje rezultaty. Już dzisiaj samorzutnie z własnej inicjatywy lub inicjatywy tych delegatów Powstają komisje rozjemcze, które pośredniczą przy polubownem załatwieniu sporów. Że potrzeba takich organów pośredniczących istnieje, o tem świadczą nawet takie dziwolągi, że w braku ich w powiecie ostrołęckim pośredniczył w zatargu porucznik żandarmerii.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#BronisławZiemięcki">Chodzi więc o to tutaj, ażeby prawo usankcjonowało ingerencję tych organów państwowych, która w pierwszym stadjum polega na udawaniu się do inspektora pracy, w drugiem stadjum na powoływaniu komisji rozjemczej, o ile obie strony na to się zgodzą. Ale w żadnym wypadku nie moglibyśmy się jako klub socjalistyczny zgodzić na propozycję, któraby zmierzała do tego, ażeby rozjemstwo proponowane w projekcie ustawy, stało się dla stron przymusowem. Klasa robotnicza, potrzebując tej ingerencji, musi jednakowoż liczyć na własne siły i dlatego na wypadek, gdyby zawiodły próby pośredniczenia i rozjemstwa, musi pozostawić sobie prawo zastosowania sobie ostatniej broni w walce, jaka jest w jej ręku, tj. strajku. W art. 5 przymus rozjemstwa byłby zakazem strajku, na co oczywiście klasa robotnicza zgodzićby się nie mogła.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#BronisławZiemięcki">Taka jest podstawa tego projektu, na który w redakcji zaproponowanej przez komisję ochrony pracy całkowicie się godzimy. Także inne sprawy przewidywane przez projekt co do utworzenia komisji rozjemczej całkowicie nas zadawalają. Doniosłość tego projektu, zdaniem naszem polega na tem, co tu już wymieniłem, a oprócz tego i na tem, że prawo przez to samo nadaje moc i sankcję istniejącym związkom zawodowym robotników rolnych.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#BronisławZiemięcki">W ten sposób ta niechęć, ten oporny stosunek do traktowania z przedstawicielami związków zawodowych już przez samą opinię i decyzję Sejmu Ustawodawczego musi być złamana. A że taki oporny stosunek istnieje, o tem świadczą fakty liczne. Wiemy, że nawet w stosunkach przemysłowych do niedawna przedstawiciele przemysłowców nie chcieli pertraktować z delegatami związków zawodowych. W stosunkach rolnych jeszcze dziś represje spadają przedewszystkiem na delegatów służby folwarcznej, na przedstawicieli związków zawodowych. Uchwała Sejmu czyni takie zachowanie się wobec prawomocnych przedstawicieli robotników rolnych na przyszłość niemożliwem.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#BronisławZiemięcki">Jeśli chodzi o samo wykonanie orzeczeń komisji rozjemczej lub ugody zawartej przy udziale inspektora pracy, to Komisja ochrony pracy miała tę trudność, że ustawy zbiorowe, których treść określałoby orzeczenie komisji, jeszcze w obowiązującem u nas prawodawstwie są zupełnie nieprzewidywalne i dlatego też orzeczenia komisji rozjemczej stanowiłyby tylko owe ramy, w których musiałyby się mieścić indywidualne umowy o pracę. Co zaś do konsekwencji, któreby pociągało za sobą złamanie tych indywidualnych umów pracy, to oczywiście musiałyby być te, które są przewidywane w obowiązującem u nas prawie cywilnem, a które są tutaj wyszczególnione w artykule 16.</u>
<u xml:id="u-37.20" who="#BronisławZiemięcki">Jeśli więc chodzi o podstawę tego projektu, to Klub socjalistyczny głosować będzie za przyjęciem w całości i gdyby wpłynął jaki wniosek, zmieniający samą podstawę i narzucający przymus rozjemstwa, to przeciw temu kategorycznie wypowiadać się będziemy. Muszę tutaj jeszcze dla ilustracji zaznaczyć, że przymus rozjemstwa w Europie nie jest stosowany nigdzie, że wzory, jakie nam dała Australia i Nowa Zelandia, nie dadzą się wcale zastosować do naszych stosunków i próby wprowadzenia tego przymusu, a co za tem idzie zakazy strajków, zostały przez klasę robotniczą odrzucone tam, gdzie były projektowane. Jeśli to gdzie działo, jak np. w Anglii — sfera działania takich zakazów była ograniczona do przedsiębiorstw związanych z potrzebami wojny i przytem co do terminu ograniczona tylko na czas wojny. Oczywiście, analogii tutaj ze stosunkami rolnictwa niema żadnej.</u>
<u xml:id="u-37.21" who="#BronisławZiemięcki">Zdajemy sobie sprawę z tego, że ustawa niniejsza całkowicie kwestii bytu robotników rolnych nie załatwia, że niezwłocznie i Rząd i komisja sejmowa muszą poczynię dalsze kroki, ażeby najbardziej palące sprawy, dotyczące tego bytu, były rozwiązane. O tem mówi proponowana przez Komisję Ochrony Pracy rezolucja. Przedewszystkiem co do stanu służby folwarcznej, chodzi nie tylko o jej byt materialny, ale i oto, że dotychczas jest ona pozbawiona całkowicie opieki prawnej, całkowicie pozbawiona ingerencji organów państwowych, ograniczających pracodawcę, słowem o te wszystkie środki, które można zastosować przez wy danie specjalnej ustawy ochronnej, dotyczącej robotników rolnych. To musi być drogą przedłożenia rządowego jak najrychlej załatwione.</u>
<u xml:id="u-37.22" who="#BronisławZiemięcki">Dalej, godząc się na dodatkową rezolucję, zaproponowaną przez przedstawicieli stronnictwa ludowego, muszę wskazać, że rezolucja druga mówi o minimum norm jako o przymusie. Rozumiemy, że na to, aby stworzyć minimum jako przymus, musi być wydana odpowiednia ustawa i aczkolwiek ustawa ta prawdopodobnie nie będzie mogła być załatwiona już do 1 kwietnia, to jednak, jeżeli chodzi o stosunek na przyszłość, wydanie takiej ustawy zarówno dla stosunków w rolnictwie, jak i dla innych gałęzi naszego życia gospodarczego uważam za niezbędne.</u>
<u xml:id="u-37.23" who="#BronisławZiemięcki">Wreszcie w konsekwencji niniejszego projektu niezwłoczne rozciągnięcie działalności inspekcji pracy na rolnictwo, staje się kwestią najbardziej palącą bo ten surogat, jaki istnieje w postaci delegatów ministerstwa pracy, musi być zastąpiony przez przedstawicieli prawnie działających jako inspekcja pracy.</u>
<u xml:id="u-37.24" who="#BronisławZiemięcki">Popieramy również wniosek czwarty, bo chociaż nie wprowadza on nowych norm prawnych, jednakowoż jest przypomnieniem i wezwaniem rządu, ażeby w tych majątkach, gdzie obywatele ziemscy przez oporne stanowisko względem żądań robotniczych, a nawet względem akcji pojednawczej inspektora, narażą majątki na niezagospodarowanie i przez to rujnują życie gospodarcze, ażeby w tych wypadkach rząd, opierając się na wymienionym tutaj dekrecie i uchwale sejmowej ingerował w sposób bardziej stanowczy bardziej radykalny przez objęcie owych majątków w zarząd państwowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. ks. Starkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Wysoki Sejmie! Na sprawę służby dworskiej zapatruję się z dwóch punktów widzenia. Z jednej strony chodzi nam wszystkim zapewne o to, żeby dolę służby folwarcznej istotnie poprawić, a z drugiej strony osobiście zajmując się sprawą służby folwarcznej, mam na myśli dobro państwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Uważam, że sprawa służby dworskiej jest dla naszego państwa piętą Achillesa, tem najsłabszem miejscem, tą furteczką, którą może wkroczyć do kraju nie tylko bolszewizm, ale i zagłada państwowości naszej.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Wychodząc z tych założeń, dzisiejsze rozprawy nad ustawą, dotyczącą sprawy służby dworskiej, witam z całą radością i z całem sercem, i mam nadzieję, że ta rozprawa bardzo miłem echem rozbije się po całym kraju, a zwłaszcza w czworakach i ośmiorakach fornalskich.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Nad samą ustawą dziś nie zamierzam się wyczerpująco zastanawiać, wskażę tylko na szereg wątpliwości, które się nasuwają mnie i mojemu stronnictwu Polskiego Zjednoczenia Ludowego, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać I tak co do art. 6, punkt 3, uważam. że przez ten skład komisji rozjemczej nie tylko interesy służby dworskiej lecz i sama zasada sprawiedliwości nie są należycie zabezpieczone. Pięciu przedstawicieli pracodawców i 5 przedstawicieli służby dworskiej — uważam, że to są siły nierówne, bo z jednej strony staje wyrobiona wygimnastykowana inteligencja, a z drugiej strony poczciwe, proste serce parobka folwarcznego. Trzeba tu pewnej kooptacji. Zastrzegam się, że krytykę tego projektu przedstawimy jutro, ale nasuwa się uwaga, czy nie należałoby do lej komisji kooptować członków zpośród warstw ludowych, zpośród gospodarzy, którzy sami byli parobkami, fornalami i sprawy służby dworskiej doskonale znają; oni swemi głosami mogliby przechylać wyroki Komisji rozjemczej na stronę istotnej sprawiedliwości, która w danym razie łączy się z istotnem dobrem ludu.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Art. 9 również nasuwa nam szereg poważnych wątpliwości, gdy jest mowa o tych, którzy mają prawo wyboru. Uważam, że ukończenie 16 lat jest niedostateczne. To są stanowczo za młodzi ludzie, ażeby ich do tak poważnej pracy powoływać.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#komentarz">(Głos: A pracować mogą!)</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Robota robocie nierówna.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Następnie co do art. 17 uważam, że byłoby wskazanem dodać jeszcze poprawkę tej treści: „Nominacji inspektoratów rolnych dokonywa minister pracy i minister opieki społecznej w porozumieniu z ministrem rolnictwa”.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Zastrzegam się, że krytykować samej ustawy nie chcę, natomiast pozwolę sobie zwrócić uwagę na rezolucje, bo uważam, że sam rdzeń sprawy nie mieści się w projekcie ustawy o załatwianiu zatargów, lecz w tem, co jest zawarte pod nagłówkiem „Rezolucje”. W punkcie 2-im jest mowa: „Wzywa się rząd, aby w czasie jak najkrótszym przedłożył Sejmowi projekt ustawy o minimalnych płacach w rolnictwie”. To jest istotą rzeczy Szanowni Panowie. To jest to słowo, na które lud z upragnieniem czeka.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Z radością powita on uchwałę Sejmu, że nareszcie Sejm przez swoją uchwałę odda robotników rolnych pod opiekę państwa, a z drugiej strony radosnem odbije się echem, że Sejm ustanowi minimalną płacę za jego pracę i krwawicę. I dlatego pozwolę sobie nie krytykować ciężkiej i mozolnej pracy komisji ochrony pracy, lecz pozwolę sobie wyrazić z tego miejsca żal i zapytać, czy komisja ochrony pracy nie minęła się z tym celem i zadaniem swoim. Uważam, że zadaniem jej było przygotować właśnie projekty minimalnej płacy i wezwać do współpracy rząd, który zawsze staje na każde zaproszenie, a przecież ten rząd, mam nadzieję, sprawą służby dworskiej nie zajmuje się od dzisiaj nie od tej chwili dopiero kiedy grupy ludowe postawiły ją w Sejmie, lecz zajmował się nią poważnie i dawniej i ma w swoich rękach bardzo bogaty materiał. Pozatem wprost uśmiechem szczęścia był dla prac komisji ochrony pracy ten zjazd delegatów służby dworskiej, gdzie ustanowiono minimum zapłaty za pracę pracowników rolnych. Zdaje mi, że prace komisji ochrony pracy powinny były pójść w tym kierunku, a że nie poszły, to wypowiadam swój głęboki żal i zawód. Jedyną rzeczą, którąby się dało naprawić, zdaje mi się, byłoby wezwać ministerium pracy i opieki społecznej, aby w porozumieniu z ministerium rolnictwa opracowały sprawę minimalnej zapłaty w formie ustawy w przeciągu trzech dni, jak tego żąda poseł Woźnicki. Komisja ochrony pracy niech potem ten projekt przejrzy, ażebyśmy przed 1 kwietnia mogli dać nie tylko ustawę o załatwieniu zatargów zbiorowych między pracodawcami a pracownikami rolnymi, lecz jednocześnie uchwalić minimum zapłaty za pracę robotników rolnych.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Boję się byśmy nie szli, Sejm i nasze prace, w ogonie wypadków, które się rozgrywają na całym świecie i na terenie państwa polskiego. Boję się, aby te nasze ustawy i prawa nie były wydane za późno. Dzisiaj jeszcze lud nasz słów naszych czeka, ale boję się, by te słowa nic przyszły za późno. Ten 1 kwietnia tego roku jest datą, o której napewno dzieje Polski wspominać będą. Jeżeli przed 1 kwietnia nie roztrzygniemy należycie sprawy służby folwarcznej, to losy państwa Polskiego mogą się potoczyć na bardzo niewłaściwą, uchowaj Boże, nieszczęsną dla nas drogę.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje napowrót przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Lud nasz strajku nie chce, choć strajku jako broni w walce ekonomicznej wyrwać sobie nie da. Uważam za swój obowiązek wypowiedzieć to przekonanie, poparte uchwałą robotników rolnych okręgu Lubieńskiego, o której miałem już zaszczyt wspominać; uchwałą tą delegaci 70 folwarków z Kujaw, zastrzegli się, że broni strajku wyrwać sobie nie dadzą, jednak zawsze są i będą przeciwni strajkom czarnym, które polegają na głodzeniu inwentarza i niedojeniu krów. Przeciwko takim strajkom i my się jak najkategoryczniej wypowiadamy, a głos mój jest poważny, gdyż mówię nie tylko w swoim imieniu i grupy, którą mam zaszczyt tu przedstawiać, ale mówię w imieniu tych tysięcy robotników rolnych, których głosy mnie na tę trybunę powołały.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Jednak powtarzam, że niebezpieczeństwo w tej dziedzinie jest bardzo groźne Grozi nam wielkie niebezpieczeństwo i z tego jeszcze względu, że te armie bezrobotnych, dzięki usuwaniu bardzo wielkiego procentu pracowników rolnych, powiększają się z dnia na dzień.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">I tutaj z wielkim bólem muszę wypowiedzieć żal, że między tymi usuwanymi z folwarku, jak dochodzą mnie żale i skargi z mojego okręgu wyborczego, usuwa się z folwarków także niektóre rodziny dlatego, że straciły posyłki, a tą posyłką byli chłopcy, którzy poszli do wojska albo na ochotnika, albo z poboru. I tą sprawą musimy się zająć, a tutaj zaznaczę raz jeszcze z całą mocą, że niezałatwienie tych spraw służby folwarcznej przed 1 kwietnia grozi wielkim niebezpieczeństwem dla kraju. W tej przeto myśli stawiani wniosek, i proszę Wysoką Izbę, ażeby dzisiaj ustawę tę przyjęła tylko w pierwszem czytaniu, dając możność Wysokiemu Sejmowi rozważyć jeszcze dokładne wątpliwości, nasuwające się co do niektórych artykułów ustawy, natomiast drugie i trzecie czytanie aby było jutro. Za to raz jeszcze pod adresem rządu stawiam gorącą prośbę, aby w przeciągu trzech dni złożył komisji ochrony pracy projekt o minimalnej zapłacie dla robotników rolnych. Jeżeli Sejm tę sprawę pomyślnie i prędko załatwi, a mam nadzieję, że tak się stanic, to nie przesadzę jeżeli powiem, że uchronimy Polskę od bardzo ciężkiej klęski.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Tomczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#MieczysławTomczak">Wysoki Sejmie! Sprawa służby folwarcznej została tutaj niemal wyczerpująco omówiona. Jednak trzeba pokreślić jeden moment, który w tej strasznej długiej i ciężkiej walce się przejawił. Przedewszystkiem jest to walka z systemem, który jest uświęcony sławetną tradycją i przechowany w sercach obszarników, systemem panowania bezwzględnego nad służbą. Każde wystąpienie najspokojniejsze, nawet niekiedy wadliwe i pełne pokory w stosunku do swego pana władzcy jest uważane za karygodne przestępstwo. Proszę Panów, kwestia, która jest tutaj wysunięta, to walka dwóch światów o panowanie w Polsce. To walka szczątków idei feudalnej i pańszczyźnianej z ideą demokracji. Dlatego powiadam, że walka ta musi być przeprowadzona i to głównie przez władzę ustawodawczą przez Wysoki Sejm. Choćby dlatego, że Sejm reprezentuje dzisiaj najdobitniej w całej rozciągłości z małemi zaledwie wyjątkami idee demokracji, która dzisiaj wchodzi w okres bezwzględnego panowania, czy się to komu podoba, czy nie podoba. Władztwo demokracji musi wkroczyć i w dziedzinę gospodarczą i w dziedzinę pracy. Dlatego też uchwalenie ustawy o załatwianiu zbiorowych zatargów między pracownikami a pracodawcami jest pierwszym krokiem ku temu, by prawo zabezpieczało przed gwałtami dziedzica służbę folwarczną, tych białych murzynów w Polsce.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#MieczysławTomczak">Że po stronie pracowników rolnych jest najlepsza wola, że tam nie nurtuje ów groźny i straszny, a stale wypominany z tej wysokiej trybuny bolszewizm, tego najwymowniejszym dowodem jest fakt, że gdy w okręgu łódzkim w kilkunastu folwarkach robotnicy postawili swe żądania, odpowiedziano na nie wyrzuceniem ich i oddaniem ich pod sąd i niestety, użyto interwencji policji i żandarmerii, ale robotnicy zawiesili akcję strajkową i czekają na uchwalenie ustawy przez Sejm, na której podstawie da się załatwić sprawę pokojowo. Musimy stwierdzić, że postępowanie dziedziców jest prowokacją, że trwają, dalej egoistyczne i przestarzałe, a szkodliwe dla nowej Polski prawa, które nie są napisane, a które mają za sobą tylko tradycję upadku Polski, i tradycję systemu pańszczyźnianego. Wciąga się wojsko, które nie powinno służyć na obronę egoistycznych interesów dziedziców dla tłumienia spokojnych zupełnie strajków. Strajkom musi być pozostawiona swoboda. Państwo musi przez ową ustawę zabezpieczyć swobodę walki pracowników z zachłannym kapitalizmem. Tę ustawę nasz Klub w którego imieniu tutaj przemawiam, przyjmuje w całości wraz z rezolucjami tutaj zgłoszonemi.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#MieczysławTomczak">Godzi się tu jedno przy sposobności podnieść, mianowicie: niedawno przy debacie nad wnioskiem czcigodnego ks. Lutosławskiego, co do walki z bolszewizmem padły słowa, że trzeba zawiesić strajki na okres jeden gospodarczy. A więc służba, która nie ma nic więcej do zaofiarowania, jak tylko strzępy swojego życia starganego w pracy czarnej, wobec tej drożyzny, jaka dzisiaj panuje w mieście przy zakupie najmniejszej rzeczy, jak odzieży, której nie ma za co kupić, ma się zgodzić na to, by chodzić nago? Wszakże byłoby więcej pożądanem, aby czcigodny ks. Lutosławski skierował to swoje żądanie pod adresem obywateli ziemskich. Polska ciężkie przeżywa chwile, wszyscy jej synowie muszą złożyć ofiary, aby przetrwać owe chwile. Niechaj obywatele zrzekną się na jeden rok swoich zysków, swoich dywidend i tych sum wysokich, jakie im płyną z pracy zgarbionego, przyduszonego nędznego parobka. Ba, ale o tem się nie mówi. Tu właśnie pokazuje się, że polityka prowadzona przez prawicę ma w sobie tendencję bronienia tego właśnie systemu, który Polskę przygniata, który tak uparcie broni swego stanu posiadania, że przeciw strajkującej służbie i polepszeniu jej nędznego dotychczas bytu wzywa policję, żandarmerię i wojsko — a to jest haniebne!</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#MieczysławTomczak">Dlatego też Wysoki Sejm musi dzisiaj z tą sprawą się załatwić. Sprawa ta nie znosi zwłoki. Służba ma oczy zwrócone na Sejm, który jest jedyną jej nadzieją. Jeżeli Sejm nie załatwi tych żądań na ogół skromnych, a jednakowych prawie w całej Polsce, to wówczas czy my chcemy czy nie chcemy, stanie się owa służba pastwą tych elementów, których tutaj wśród nas niema, a które przeciw nam spiskują. Albowiem postępowanie panów dziedziców ze służbą jest wodą na młyn dla agitatorów bolszewizmu.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#MieczysławTomczak">Bo proszę Panów, załatwianie zatargów za pomocą groźby eksmisji, a co więcej jeszcze za pomocą groźby strzelania do służby jak to się działo w okręgu łódzkim, nie prowadzi do celu... I pytam się Panów, czy te strzały do robotników nie są hasłem do rewolucji społecznej? To jest nic, to rzecz niewinna, choć to uczynił pan, ale wystąpienie z protestem służby przeciw niecnemu postępkowi pana dziedzica uważa się za wystąpienie bezwzględnie szkodliwe dla państwa i podnosi się do rozmiarów niebywałych do rozmiarów przestępstwa karygodnego i prosi się o interwencję rządu. My rozumiemy, o jaką interwencję chodzi panom. Otóż panowie obywatele ziemscy gotowi nawet kosztem frontu, który bezwzględnie dzisiaj musi być wzmacniany i utrzymany bronić swoich majątków przed słusznemi żądaniami służby folwarcznej. Tak daleko idący egoizm jest niesłychany w dniach, kiedy trzeba jak największej ofiarności — nie tych, którzy stale ofiary z siebie czynią, nie tych, którzy nic nie mają więcej za swoją pracę jak nędzę i łachmany, ale tych, którzy bądź co bądź mają majątki, przyodziewek, są syci i zadowoleni.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#MieczysławTomczak">Dlatego też, proszę Panów, sprawa, którą tutaj omawiamy, jest sprawą ogromnej wagi. Sejm zainteresował się nią od pierwszych dni naszych obrad i musi ona być rozstrzygnięta. Sprawa bezrobotnych w mieście, sprawa załatwienia żądań służby folwarcznej — są to sprawy pierwszorzędne. Trzeba podnieść jeszcze jedną rzecz, która winna być określona: długość dnia roboczego i równocześnie minimum płacy. W imieniu N. Z. R. wzywam Wysoki Sejm, by dzisiaj tę ustawę przyjął i aby ani jednego dnia nie uległa zwłoce. Dlatego też w całej rozciągłości oświadczamy się za ustawą i zgłoszonemi tutaj czterema rezolucjami. Albowiem widzimy w niej pierwszy krok do budowy państwa opartego na pracy, która musi być zabezpieczona prawem przed gwałtami klas posiadających.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wpłynął wniosek o zamknięcie dyskusji. Proszę Panów, którzy są za zamknięciem dyskusji, ażeby się podnieśli z miejsc.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(Znaczna większość)</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek przyjęty.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#BronisławZiemięcki">Proszę o głos w kwestii formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Ziemięcki.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#BronisławZiemięcki">Proponuję wybór mówców generalnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WojciechTrąmpczyński">W regulaminie to nie jest przewidziane, ale mimo to poddaję wniosek ten pod głosowanie. Kto jest za wybraniem mówców generalnych zechce powstać.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Mniejszość).</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek upadł. Drugie czytanie odbędzie się w piątek albo w sobotę. Jutro nie jest możliwem, bo nadeszło dużo poprawek, które muszą być wydrukowane, a sprawa ta jest zbyt ważna, żeby mogła być na kolanie załatwiona. Jestem bardzo za przyśpieszeniem i według mego zdania powinna ta ustawa w tym tygodniu być załatwiona, trzeba jednak, ażeby rząd się oświadczył i żeby poprawki były wydrukowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#IgnacyDaszyński">W sprawie porządku dziennego proponuję, ażeby punkt 6 porządku dziennego traktować przed punktem 5, a punkt 5 na miejsce punktu 6-go.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#JanWoźnicki">Ja proponuję, ażeby teraz mój wniosek poddano pod głosowanie tj. aby ministerstwo w przeciągu trzech dni opracowało wytyczne normy i przedstawiło je Sejmowi. Jeżeli tę sprawę odłożymy do soboty, to termin 1 kwietnia będzie zbyt wczesny i nie będzie to możliwem do zrobienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Według regulaminu po pierwszem czytaniu można postawić tylko dwa wnioski: o odrzucenie wniosku, albo o odesłanie do komisji. Ten wniosek był już w komisji. Wniosku o odrzucenie nikt nie stawia, wszystkie inne wnioski są. już niedopuszczalne. Nad wszystkiemi rezolucjami będziemy potem głosować. Rząd wie o życzeniu Szanownego Posła, prawdopodobnie się do tego zastosuje. Zdaje mi się więc, że w ten sposób jest sprawa załatwiona.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#JanDąbski">Zwracam się do p. Marszałka z gorącą prośbą, ażeby jutro ta sprawa dostała się na porządek dzienny, a jeżeli jutro nie da się jej postawić to w każdym razie koniecznie na porządek dzienny piątkowego posiedzenia, sprawa bowiem jest bardzo pilna.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Miałem zamiar wnieść tę sprawę na piątkowem popołudniowem posiedzeniu, tymczasem p. minister rolnictwa wyraził życzenie, ażeby umieścić ją na porządku dziennym w sobotę jako jedyną sprawę. Przypuszczam, że opóźnienie 12-godzinne, niczem złem nie będzie.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(Głos: Uprzedzam, że w lubelskiem już dwa tygodnie trwają strajki i odkładanie może wywołać nieobliczalne skutki)</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie zarządzę głosowanie. Kto jest za umieszczeniem tej sprawy na porządku dziennym w piątek, zechce wstać.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#komentarz">(Znaczna większość).</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawa postawiona będzie zatem na porządku dziennym piątkowego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego, którym jest: „Wniosek komisji spraw zagranicznych w sprawie sojuszu Rzeczypospolitej Polskiej z państwami sprzymierzonemi dla walki z Niemcami. (Dr. Nr. 219) głos ma referent p. Grabski.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#PGrabski">Komisja dla spraw zagranicznych wnosi:</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#komentarz">(Czyta wniosek z druku, potem mówi.)</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#PGrabski">Przedstawiając ten wniosek Wysokiemu Sejmowi komisja dla spraw zagranicznych jednocześnie uchwaliła krótkie tego wniosku umotywowanie, i uchwaliła je po to, ażeby przedewszystkiem stwierdzić, że Polska nie dziś dopiero, ani dopiero wtedy, kiedy się szala zwycięstwa już przechyliła, kiedy państwa sprzymierzone do walki z Niemcami odniosły triumf nad zaborczym militaryzmem niemieckim, ale zdawna już podczas wojny była w rzeczywistości sojuszniczką państw Ententy i że Polska do tego zwycięstwa także się przyczyniła, bo krew polska była przelewana wspólnie z krwią żołnierzy Ententy walczących o zwycięstwo prawa nad przemocą. Z tego tytułu słusznie ma dziś naród polski swoich przedstawicieli w międzysojuszniczych narodach kongresu pokoju z tego też tytułu naród polski ma te wszystkie prawa, jakie się każdemu ze sprzymierzonych a zwycięskich państw w tej wojnie należą.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#PGrabski">I jeszcze jedno miała komisja spraw zagranicznych na celu uchwalając to umotywowanie krótkie, które Panowie posłowie przed sobą macie. Miała na celu stwierdzić, że ten rzeczywisty sojusz, w jakim Polska się znajduje z mocarstwami Ententy, że ten sojusz, który został już de facto w czasie wojny zawarty, nie jest i nie był dziełem jednego tylko kierunku, jednego jakiegoś prądu w społeczeństwie polskiem, ale że był dziełem całego narodu polskiego. Dlatego też komisja spraw zagranicznych mówi w swej rezolucji: „krew przelana przez różne formacje wojskowe na różnych frontach. w walce ze wspólnym wrogiem utrwaliła sojusz narodu polskiego z mocarstwami sprzymierzonemi do walki z Niemcami”.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#PGrabski">Stwierdzić to należy i dlatego, że stwierdzenie tego faktu niewątpliwie wartość głosu przedstawicieli polskich na naradach międzysojuszniczych podniesie. Stwierdzić to należy i dlatego również, że stwierdzenie tego faktu wzmocni jedność w naszym narodzie, w jego dążeniu do utrwalenia wielkiej, mocnej Polski, w walce z otaczającym nas z zewsząd wrogiem!</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#PGrabski">Stwierdzić więc przedewszystkiem należy ten fakt, że nie pewne tylko kategorie polskich formacji wojskowych, ale wszystkie formacje wojska polskiego jakie tylko były, brały w czasie wojny obecnej udział w walce z państwami centralnemi, że nie tylko ci, którym było dano to szczęście walczyć bezpośrednio przeciwko Niemcom nad Marną, pod Krechowcami i pod Kaniowem, czy przeciwko ich sojusznikom na Syberii, pod Archangielskiem, nad Donem i Odesie, lecz że również i ci, którzy szli do obozów koncentracyjnych w Szczypiórnie i do więzienia w Marmarosz Sziget, walczyli przeciwko tomu samemu wspólnemu wrogowi.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#PGrabski">To była wspólna całego narodu walka, nic dopiero po zwycięstwie fakt ten stwierdzamy. Świadczy o tem okoliczność następująca, na którą zwrócić musimy szczególną uwagę.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#PGrabski">W tym sojuszu faktycznym, jaki między Polską a mocarstwami sprzymierzonemi dla walki z Niemcami został zawarty, był moment, bodaj że najsilniej ten sojusz uwidoczniający; był to moment przyznania przez państwa ententy wojskom polskim współwalczącym z nimi praw sojuszniczej niezależnej armii polskiej i moment oficjalnego przez te państwa uznania mianowanego przez polskie czynniki naczelnego dowódcy tych wojsk, generała Hallera. Otóż trzeba z całą stanowczością dzisiaj właśnie to stwierdzić, że jenerał Haller był mianowany na naczelnego dowódcę nie tylko przez Komitet Narodowy Polski w Paryżu, ale zarazem przez istniejącą w kraju wówczas tajnie Polską Organizację Wojskową. I w akcie mianowania jenerała Hallera zostało to przez komitet narodowy wyraźnie podkreślone, jak również przy przedstawieniu tej sprawy państwom sprzymierzonym. Stwierdzenie tego wszystkiego powtarzam, jest potrzebne nie tylko, ażeby wartość głosu polskiego wobec państw sprzymierzonych podnieść, lecz także, żeby naszą wewnętrzną siłę wzmóc do tych rzeczywiście wielkich i trudnych zadań, jakie nas dzisiaj czekają.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#PGrabski">Wszelka zaś dyskusja, a tem bardziej polemika o to, kto miał rację, czy ci' którzy na początku wojny prowadzili sprawę polską do otwartej i jawnej i walki z Niemcami, czy ci, którzy przedewszystkiem ostrze swej walki zwracali przeciw Rosji, dyskusji o to, kto lepiej przewidywał przyszłość, kto lepszym był patriotą, sił naszych nie wzmaga, tylko je z konieczności musi osłabić. I trzeba raz z temi dyskusjami skończyć:...</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#komentarz">(Potakiwania)</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#PGrabski">... musimy wszyscy sobie powiedzieć: z wyjątkiem chyba maluśkich jakich grupek, że nie było w Polsce nigdy ludzi, którzy by przyszłość Polski opierali czy to na Niemcach, czy na Rosji. Byli tylko ludzie, którzy uważali jedni za największego wroga Polski Niemców a drudzy Rosję.</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#PGrabski">Różnice były nie w tem, na kim chcemy się oprzeć, różnice były w tem, kogo należy zwalczać przedewszystkiem.</u>
<u xml:id="u-52.13" who="#PGrabski">Bo przecież cała nasza dziejowa przeszłość czyniła jasnem dla każdego Polaka, iż cel, dla którego wolno powoływać pod broń lud polski może być tylko jeden, a mianowicie: niepodległość własnej ojczyzny. Cel był jeden, cel wynikający z całej naszej historii porozbiorowej, a jeśli były różnice w środkach i metodach działania, to dzisiaj nie pytamy się o to, czyje metody były lepsze i czyje przewidywania były doskonalsze, bo naprawdę niema człowieka któryby w tej wojnie w swoich przewidywaniach, nie raz, ale dziesięć razy nie był się omylił. Śmiem twierdzić, że nie tylko w Polsce, ale w całej Europie nie było na początku wojny człowieka, któryby był przewidział to wszystko, co wojna obecna w skutkach swoich dała. I śmiem jednocześnie też twierdzić, że wszystkie wysiłki militarne polskie w czasie wojny obecnej jakiekolwiek one były, po dłuższym lub krótszym przeciągu czasu dały świadectwo prawdzie ponad wszystko istniejącej, iż naród polski nigdy nie ustał ani na chwilę, ani w jednej swojej generacji w walce o niepodległość i zjednoczenie rozdartej przez rozbiory Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-52.14" who="#PGrabski">Jesteśmy w sojuszu faktycznym z mocarstwami sprzymierzonymi i komisja spraw zagranicznych prosi Wysoki Sejm, ażeby to przedewszystkiem zechciał uchwałą swoją stwierdzić. Ale nie wystarcza stwierdzić tylko, że jesteśmy w tym sojuszu faktycznym, trzeba jeszcze nadać sojuszowi temu prawną formę przez odpowiednie umowy polityczne, wojskowe i gospodarcze. Komisja spraw zagranicznych prosi Sejm by wezwał rząd do zawarcia rzeczonych umów. Jest to konieczne dlatego, że sytuacja nasza nie jest dziś pod względem międzynarodowym zupełnie jasna. Dzieją się rzeczy, które muszą wywołać niepokój; dzieją się rzeczy, które utrudniają nadzwyczaj organizowanie się państwa naszego i utrudniają nam wydobycie całej siły, na jaką nas stać, dla walki ku obronie całości granic Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-52.15" who="#PGrabski">Nieuregulowany jest jeszcze formalny stosunek między różnemi oddziałami siły zbrojnej Polski. Polska jest przez mocarstwa sprzymierzone uznana za suwerenne państwo. Logiczny z tego wypływa wniosek, że wielkie wojska polskie, gdziekolwiek się znajdują, są wojskami Rzeczypospolitej polskiej i jej rządowi muszą być podległe. Ale niestety, warunki, w jakich się wojska te formować musiały, jedne bez łączności z drugimi sprawiły, że mamy dziś w Odesie, w Archangielsku, na Syberii i we Francji wojska nasze, które formalnie są wojskami sojuszniczemi wojsk ententy i wobec tego podlegają naczelnej komendzie wszystkich wojsk sojuszniczych, a z drugiej strony mamy nasze wojska tu walczące przeciw przemożnym siłom bolszewików na Białorusi i Ukraińców pod Lwowem, Czechów na Śląsku Cieszyńskiem; i jedni drugim nie mogą po dziś dzień dać niezbędnej pomocy. A przecież są to wojska tej samej Rzeczypospolitej, ale każde z nich w innej jest sytuacji prawno-militarnej, bo sojusz naszych wojsk w kraju będących nie jest jeszcze ściśle uregulowany.</u>
<u xml:id="u-52.16" who="#PGrabski">Żeby temu właśnie kres położyć, konieczne jest jak najszybsze prawne uregulowanie stosunku faktycznego sojuszniczego, w którym się znajduje Polska z mocarstwami sprzymierzonemi. A dalej: jesteśmy uznani jako suwerenne państwo przez państwa sprzymierzone, jesteśmy uznani przez państwo sojusznicze przez ten sam fakt, że nasi delegaci biorą udział w kongresie pokoju, a biorą dziś w tych naradach udział tylko delegaci państw, które już w czasie wojny złączyły się dla wspólnej walki z mocarstwami sprzymierzonymi. Otrzymaliśmy jednak parę dni temu depeszę z Paryża, która wzywa do rozejmu wojskowego na równi nas i Ukraińców. I znowu objaśnić to możemy chyba tylko tem, że stosunek sojuszniczy Polski do mocarstw sprzymierzonych nie jest jeszcze należycie pod względem prawnym uregulowany. Bo inaczej trudno pojąć, że Ukraińcy nie mający uznanego państwa, Ukraińcy, którzy stale łączyli się z wrogami państw sojuszniczych, których akcją do dziś dnia kierują przedewszystkiem oficerowie niemieccy, mogli być w tem wezwaniu postawieni na równi z wojskiem uznanego sprzymierzonego państwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-52.17" who="#PGrabski">Te dwa incydenty, które przed chwilą przytoczyłem są to stosunkowo drobne jeszcze sprawy, które na braku formalnego sojuszu naszego z mocarstwami Ententy cierpią. Ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że sytuacja Polski staje się nie coraz łatwiejszą, lecz coraz trudniejszą, że niebezpieczeństwo nowe i wielkie dla Polski w tych ostatnich chwilach wyrosło; musimy zdać sobie sprawę z tego, co znaczy ów przewrót bolszewicki na Węgrzech? Wszystkich, którzy na te rzeczy zblizka patrzyliśmy w czasie rewolucji rosyjskiej uderzało zawsze, że w wojsku bolszewickim z pośród jeńców byłej armii austro-węgierskiej nie było prawie wcale Niemców, Kroatów, Serbów i Polaków, ale było bardzo dużo Madziarów. Nie chcę się tu wdawać w teoretyczne określenie tego, czem jest bolszewizm. Nie da się wszakże zaprzeczyć, że idee bolszewickie mają łatwiejszy przystęp do ludzi o pewnej kulturze, o pewnej nawet rasie, niż do innej. Łotysze, Finowie, Madziarzy, są szczególnie podatni dla wpływów bolszewizmu.</u>
<u xml:id="u-52.18" who="#PGrabski">Ale rzeczą stokroć ważniejszą od tego, czy Madziarowie łatwiej od innych poddają się idejom bolszewickim jest zarysowujący się nowy przeciw Polsce sojusz bolszewików moskiewskich, kijowskich i węgierskich, a łatwo stać się może, że ten sojusz dalej się jeszcze rozciągnie, że przerzuci się on i na niemieckie kraje Austrii i na Niemcy. Niemcy nie potrzebują się nawet stać bolszewickiem państwem, ale przecież, już raz będąc wówczas nadzwyczaj konserwatywnem państwem, potrafili byli zawrzeć sojusz z bolszewicką Rosją, więc i po raz drugi zawrzeć go znów potrafią. Wszystko wskazuje na to, że Niemcy bynajmniej nie mają zamiaru poddać się bez oporu wyrokom kongresu pokojowego.</u>
<u xml:id="u-52.19" who="#PGrabski">Wojna skończyła się na zachodzie, ale czy skończyła się we wschodniej i środkowej Europie? Zapewne, zagrażające nam państwa nie są już zdolne do podjęcia tak olbrzymich wysiłków wojennych, jakich byliśmy w ostatnich latach świadkami, zapewne nie może już odżyć wielka wojna światowa. Ale, niestety, Polska znajduje się w tem położeniu, że łacno może być otoczona zewsząd narodami i państwami, które gotowe są stawiać jeszcze zbrojny opór przeciw wyrokom kongresu pokoju, bo te narody, te państwa całą swoją dotychczasową egzystencję oparły na zaborczości, na przemocy, a nie na zasadach sprawiedliwości i prawa w stosunkach międzynarodowych, to też wyrok kongresu pokoju niesie im klęskę, która całą ich przeszłość odrazu przekreśli. Ale właśnie z przekreślenia całej historii ostatniego półtora stulecia triumfów trzech zaborczych cesarstw, których potęga na grobie wolności Polski wyrosła, powstaje nasza niepodległość i wolność i otwierają się szerokie horyzonty dla naszej dziejowej przyszłości, dla tej dziejowej misji, którą Polska ma do spełnienia.</u>
<u xml:id="u-52.20" who="#PGrabski">Między przyszłością Polski, między polityką międzynarodową Polski, a polityką międzynarodową tych państw, które Polskę otaczają, istnieje sprzeczność nie do wyrównania i nie można się łudzić, że sprzeczność ta nie da się usunąć najgienialniejszą choćby formułą, przyjętą przez Kongres Pokoju. Ta sprzeczność będzie istniała długi czas jeszcze, a najsilniej ujawni się ona bodaj teraz, w chwili, kiedy będzie się dokonywać ostatnia likwidacja wojny. Przecież to, co się dzieje na wszystkich naszych kresach, walki, które musimy staczać w Galicji Wschodniej i na Białej Rusi i jednocześnie w Poznańskiem, walki, które mogą się wywiązać na granicach Ślązka Górnego i od strony Węgier, nie są tylko zbiegiem przypadkowych zatargów, jakie mamy z najprzeróżnorodniejszych stron. Jest w tem wszystkiem jedna kierownicza myśl przeciw Polsce zwrócona i jest system wywoływania na wszystkich krańcach Rzeczypospolitej walk, któreby łamiąc dziś nasze siły nie dopuściły do powstania jutro Polski wielkiej, Polski mocnej, Polski zdolnej nie tylko osiągnąć należyty rozwój własnej cywilizacji, lecz stać się jednocześnie trwałym czynnikiem pokoju, na poszanowaniu powszechnego prawa narodów opartego.</u>
<u xml:id="u-52.21" who="#PGrabski">Są fakty, które tak dziwnie się zbiegają, że nie można na nie oczu zamykać. Nie można zamykać oczu, choćby na zerwanie przez Niemcy rokowań w Poznaniu z błahych powodów, akurat w chwili, gdy z Poznańskiego posłano pomoc wojskową dla Lwowa. Między tem, co się dzieje we Lwowie i pod Lwowem, a tem, co się dzieje na granicy Poznańskiego, jest ścisła łączność i związek ten będzie coraz więcej zacieśniał się im bardziej zbliżać się będziemy do ostatecznego obrachunku zwycięzkiej demokracji z militaryzmem niemieckim.</u>
<u xml:id="u-52.22" who="#PGrabski">Otóż wobec tej sytuacji, która stwarza nam dziś coraz większe trudności zewnętrzne, przysparzającej nam coraz więcej wrogów, wysilających swoją energię, żeby nie dopuścić do uzyskania przez Polskę należnych jej granic, wobec sytuacji, która zapowiada nam na dziesięciolecia bodaj olbrzymie trudności w wypełnieniu historycznej misji, która Polsce przypadła w udziale na wschodzie Europy, a której zrzec się jej nie wolno pod groźbą własnej zatraty — misji utrwalenia nowego porządku międzynarodowego, tego nowego porządku, który ją z powrotem do życia, do wolności powołał, dbać musimy jak najbardziej o to, aby Rzeczpospolita nasza miała już dziś jasną wyraźną pozycję w międzynarodowym świecie, żeby już dziś stanowisko Polski w międzynarodowym świecie było formalnie i wyraźnie ustalone. I dlatego komisja Spraw Zagranicznych przekłada Sejmowi wniosek, który na początku odczytałem, w przeświadczeniu, że wniosek ten będzie przez Sejm możliwie jednogłośnie przyjęty. Bo nie tylko chodzi o przyjęcie tego wniosku, lecz zarazem o stwierdzenie, że kierunek, który wniosek powyższy nadaje polityce międzynarodowej Polski, nie jest kierunkiem takiego czy innego stronnictwa, lecz wypływa z głębokiej świadomości narodu polskiego, że w tej polityce łączy się cały bezwzględnie naród Polski.</u>
<u xml:id="u-52.23" who="#komentarz">(Brawa).</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Teodorowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#PksabpTeodorowicz">Wysoki Sejmie! Dzień to dziś dla Sejmu naszego i Polski piękny i wielki; piękny, boć to pierwszy jej akt publiczny, gdzie Polska stając w rzędzie narodów oświadcza się, z kim iść nie chce i nie będzie, a z kim znowu iść pragnie i iść będzie.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#PksabpTeodorowicz">Lecz i wielki to dzień, boć znaczy on wielką historyczną linię polityki zagranicznej Polski przez przymierze, które łączy się i wiąże ze wszystkiemi problematami jej zadań, jej życia.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#PksabpTeodorowicz">Czekają na dzień ten nasi sprzymierzeńcy, bo choć alians z koalicją nie jest aktem nowym, to jednak potrzeba było pewnej sakry dla dawnego przymierza i potrzeba było tego wielkiego autorytetu, jaki po wielu przejściach i przemianach narodu w tej wojnie z łona sejmu polskiego się wyłania.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#PksabpTeodorowicz">Na to czekali nasi sprzymierzeńcy, lecz i w narodzie naszym paliło się pragnienie i pożądanie, by mógł nareszcie zjednoczony i wolny tę wolę swoją bez żadnych żądań i krępować objawić.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#PksabpTeodorowicz">Prawdziwie sam akt tego sojuszu i jego charakter jest poniekąd pieczęcią wielkiej karty naszej narodowej wolności, jaka dziś jest w naszym ręku. Sojusz ten nam mówi: „Już się skończyło z linią męczeństw, którą prowadzili nasi kaci, i już więcej oczy nasze zawracać się nie będą w stronę dawnej naszej niewoli, jużeśmy z nią nazawsze zerwali”. A i dopowiada nam ten sojusz:</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#PksabpTeodorowicz">„Już nie jesteście więcej sami! Jut nie jesteście sami, jakimi byliście w chwili rozbioru Polski, gdzie to żadne echo oprócz Rzymu i Turcji nie odezwało się było za wami. Nie jesteście sami, jakimiście byli później na kongresie wiedeńskim. Nie jesteście sami, jakimiście byli, kiedyście się zrywali do rozpaczliwej walki, ażeby prawdziwe tchnienie wolności wziąć w pierś swoją. Nie jesteście jut sami, jakimiście byli, zrywając się do nierównej, rozpaczliwej walki, gdzie siły musieliście mierzyć na zamiary, gdy to głuchą była cała Europa, i przypatrywała się nieporuszona tragedii narodu, zrywającego się po należną wolność. Nie jesteście wreszcie sami, jakimiście byli jeszcze niedawno, u progu, u wejścia do tej wielkiej wojny. Przymierze, które zawieracie, zwraca się przeciwko tym co was ciemiężyli, co kajdany na was ciężkie wkładali znowu łączy i kojarzy was z tymi, których cele idą dzisiaj po linji waszych własnych celów”.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#PksabpTeodorowicz">Oto co nam mówi charakter tego sojuszu politycznego. Ale rzecze mi kto: myśmy tu przyszli szukać realnych wywodów, a to co nam mówisz, to jut do dziedziny uczuć należy!</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#PksabpTeodorowicz">Wysoki Sejmie! Lecz i wielkie kontury polityczne przyszłości, choćby się zdawały być czemś czysto idealnem, jednakże są pod każdym względem podstawą bardzo realną dla każdej polityki dnia. A zresztą czyż chwila obecna nie usprawiedliwia aż nadto oddźwięków serca? Nawykliśmy do nich. Nie od dziś politykę łączymy z uczuciem. Nie od dziś serce nasze mówi, kołacze i woła, czy to się wstrząsa uczuciem odrazy do katów, czy też nadziei ku zbawcom. Tęskne wyczekiwanie apokaliptycznego wybawiciela, którego poeta nazwał tajemniczem słowem „44”, żyło oddawna w piersi narodu, tak jak w nim żyło uczucie Konradów, którego żądło zemsty wyrwała chrześcijańska kultura narodu, ale pozostawiła na zawsze ból i przeświadczenie krzywdy.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#PksabpTeodorowicz">Wyzwoleni, mamy w duszach naszych, jak w śpichrzach bogatych, zdawna nagromadzone uczucia dla naszych oswobodzicieli.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#PksabpTeodorowicz">A zasłużyli sobie alianci nasi w pełni całej na ten tytuł i miano.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#PksabpTeodorowicz">Nic odrazu, nic od początku samego oświadczyła się była koalicja za nami, ale gdy się raz oświadczyła, gdy jut raz na nas wejrzała, to więcej oczu od nas nie oderwała. Co więcej — głosząc wyzwolenie Polski, sami oni kształcili się, sami urabiali w sobie pojęcia o dziejowej sprawiedliwości i dzięki zrozumieniu krzywdy Polski, wynieśli hasła, pod którymi stanął pokój.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#PksabpTeodorowicz">Krzywda Polski była im nauczycielką i mistrzynią.</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#PksabpTeodorowicz">Zasłużyła więc koalicja na wdzięczno nasze uznanie, zasłużyli oni, nasi alianci, na nazwę wyswobodzicieli tem, bardziej, im mniej się o nią ubiegali im mniej tą nazwą dworowali. Ba, na ich ustach nigdy ta nazwa nie postała. My to umiemy ocenić, my którzyśmy się tyle nasłuchali od naszych Ciemięzców wyznań: czyżeśmy to nic dobrodzieje wasi? I dzisiaj właśnie telegramy przynoszą treść mowy jednego z przywódców dzisiejszych Niemiec: „Polska niewdzięczna — myśmy ją przecież wyswobodzili”.</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#PksabpTeodorowicz">Ileż to zresztą idealizmu tkwi w oświadczeniach się naszych aliantów za Polską!</u>
<u xml:id="u-54.14" who="#PksabpTeodorowicz">Czy np. ze słów Wilsona o Polsce nie przemawia romantyczny prawie idealizm? Wszakże cała ideologia poezji romantycznej weszła w te wielkie pamiętne historyczne słowa.</u>
<u xml:id="u-54.15" who="#PksabpTeodorowicz">Albo weźmy na uwagę inny szczegół: np. bogate a bezinteresowne uposażenie Polski przez Amerykę w środki na choroby i lekarstwa, sprowadzenie całego zastępu lekarzy i misjonarek, misji lekarskich dla naszego kraju, albo zaopatrzenia Polski przez Amerykę w zboże, które już dostajemy. — Wszystkie te liczno rysy wskazują, że i najrealniejsze rachuby kojarzą się u naszych aliantów z wielką przymieszką idealizmu dla Polski.</u>
<u xml:id="u-54.16" who="#PksabpTeodorowicz">I wszystkie narody w miłości ku nam idą ze sobą w zawody. Oto drobny przykład. Przed kilku dniami rozmawiałem z jednym wysokim wysłannikiem z misji, Anglikiem, który mi opowiadał — nie będę niedyskretny, skoro to powtarzam — że jego żona z Anglii pisze mu list, iż dla Polski zaopatruje wysłany na to pociąg w różne rzeczy dla biednych w Polsce, on zaś odpisał jej, prosząc, żeby przedewszystkiem pamiętała o mydle, którego tu biedna ludność wobec zarazy gwałtem potrzebuje.</u>
<u xml:id="u-54.17" who="#PksabpTeodorowicz">Nie mówię już o Francji, która swą dawną, żywą dla nas sympatię, tak długo przytłoczoną innemi kierunkami politycznemi, dziś, jakby w restytucji po zaniedbaniu tem goręcej objawia. Nie mówię o Włochach, którym nigdy nic zapomnimy tego, że one już były pierwszemi nieomal w odezwaniu się silnem i płomiennem za Polską Wszystko to razem wzięte są rysy tak bezsprzecznie idealne. Ale sojusz nasz z aliantami jest zarazem realny, a nawet przedewszystkiem realny, jakby kupiecki rachunek.</u>
<u xml:id="u-54.18" who="#PksabpTeodorowicz">I jesteśmy w tym aliansie w tem szczęśliwem położeniu, które utwierdza się i rozwija w miarę rozwoju wypadków, że my nie jesteśmy w tym sojuszu skazani na jakąś żebraninę słabych wobec mocnych. My wnosimy do tego sojuszu to silne nasze wewnętrzne przeświadczenie, że jesteśmy dla koalicji niezbędni. I koalicja zawiera sojusz z nami w przeświadczeniu, że nas potrzebuje. My w zamian dzisiaj potrzebujemy koalicji, tak że wzajemny sojusz wspiera się na tych punktach, które wzajemnie się ze strony koalicji, jak ze strony naszej, przywołują i zapotrzebowują.</u>
<u xml:id="u-54.19" who="#PksabpTeodorowicz">I tak: koalicja potrzebuje Polski silnej, dlatego nie może jej pozostawić wyczerpanej po zmaganiach tej strasznej wojny, odartej ze krwi, odartej z bogactwa całego i krasy swojej. Skoro my potrzebujemy jej kredytu, to ona przez kredyt nie obdarza nas tym, ale czyni to wprost dlatego, że jest to konieczne następstwo zapotrzebowania naszego przez nią.</u>
<u xml:id="u-54.20" who="#PksabpTeodorowicz">Potrzebujemy np. wojska i potrzebujemy armii. Potrzebujemy przedewszystkiem uzbrojenia dla tego wojska. Skądbyśmy je dzisiaj wziąć mieli i wziąć mogli, gdybyśmy byli skazani i tylko na nasze siły? I koalicja również potrzebuje naszej silnej armii i oto się schodzą nasze wzajemne potrzeby. Alians domaga się tego, ażeby ten, kto do niego przystąpi, szedł na zasadzie tych praw, które zobowiązują wszystkich aliantów.</u>
<u xml:id="u-54.21" who="#PksabpTeodorowicz">A dalej. Po ciężkich i twardych doświadczeniach i przejściach, może po wielkich wewnętrznych walkach, doszła była nareszcie koalicja do tego przeświadczenia, że potrzebuje niezbędnie jednolitego dowództwa, a to zdobyła kosztem wielkich, ciężkich, własnych i dotkliwych przejść, co zaś zdobyła kosztem wielkich własnych prawdziwie szczytnych ofiar, to staje się regułą, od której nikomu z nowych aliantów zejść, ani uchylić się nie wolno.</u>
<u xml:id="u-54.22" who="#PksabpTeodorowicz">My zaś, dzisiaj otoczeni dokoła zastępami nieprzyjaciół, potrzebujemy kierownictwa i steru. Mamy armię, mamy dzielnych i bohaterskich żołnierzy, mamy dobrych dowódców, ale jak ktoś słusznie zauważył, całą naszą tradycją wojskową była raczej walka partyzancka. To nam nie uchybia, boć ta walka partyzancka była wyolbrzymieniem bohaterstwa jednostek, była wypływem warunków, w jakich myśmy się od powstania naszego i do ostatnich czasów znajdowali. Ale nieraz to, co olśni na chwilę bohaterską aureolą śmiałego generała, to, gdy idzie o walkę na długim froncie, staje się bardzo zawodnem.</u>
<u xml:id="u-54.23" who="#PksabpTeodorowicz">Potrzebujemy i my tej szkoły prawdziwie wojennej w wielkim i dużym stylu, wchodząc jako nowe państwo pośród narodów. I tak potrzeby koalicji schodzą się z potrzebami rozwijającego się dzisiaj narodu i państwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-54.24" who="#PksabpTeodorowicz">Potrzebuje koalicja widzieć nas dziś silnymi, dlatego granice, które ona znaczy na mapie polskiej, granice, o które zabiegamy, nie są ze strony koalicji jakimś aktem wspaniałomyślności. Jeśli ma być Polska tem, czem ona jest i czem będzie, to granice jej muszą być szerokie i hojne. Nie sięgamy po cudzą własność, ale chcemy, ażeby cały stan posiadania, który uległ grabieży i rabunkowi, stał się dzisiaj podstawą wszystkich rokowań. To jest warunek nasz, ale i warunek zarówno interesów koalicji. Dziś właśnie pośród tych rezolucji, które będą podlegać dyskusji, jest naprzykład mowa o kresach i Białej Rusi.</u>
<u xml:id="u-54.25" who="#PksabpTeodorowicz">Kolejno myśmy raz po raz wobec koalicji z akcentem podnosili to te, to tamte kresy, to Śląsk, to Spisz i Orawę, to Gdańsk; dziś podnosimy z naciskiem Białoruś. Tu drzemie stara polska kultura, zdeptana przez twardą rosyjską nogę. Któż z nas z rzewnością nie zwraca się zawsze ku czasom wileńskiego uniwersytetu, w którym tak rozkwitała polska nauka?</u>
<u xml:id="u-54.26" who="#PksabpTeodorowicz">W poczuciu naszego serca, jedna duchowa kultura spaja i sprzęga nasze kresy i sztuczną byłaby i przeciwną duchowi i tradycjom narodowym taka polityka, którąby chciała jakimś sądem Salomona dzielić te ziemie na dwoje.</u>
<u xml:id="u-54.27" who="#PksabpTeodorowicz">Pozwolę sobie jeszcze dodać jako poseł z Podlasia inne argumenty.</u>
<u xml:id="u-54.28" who="#PksabpTeodorowicz">Jako poseł tamtejszy, mimowoli przez pryzmat symbolu Podlasia patrzę na kresy polskie. Tu lud dręczony za wiarę przez Rosję chroni się pod skrzydła Polski spętanej i uciśnionej. Dlaczego? Bo wyczuwał lud instynktem swego serca, że duch polski jest duchem wolności religijnej, ale i stróżem katolickiej wiary.</u>
<u xml:id="u-54.29" who="#PksabpTeodorowicz">I nie zawiódł go zmysł jego. Polska w martyrologjum swoich cierpień wplotła miłośnie a chlubnie wieniec cierniowy Podlasia. Dzisiaj z kresów białoruskich bije też głos wołania ku Polsce. Idzie echo jego ze zdeptanego i pogwałconego przez Rosję religijnego sumienia. Zgwałcone ono zostało właśnie w chwili, kiedy Polska straciła swój byt polityczny przez brutalną pięść rosyjską. I zaraz rozpoczął się gwałt na ziemiach białoruskich. W lot zawołała była Katarzyna: albo będzie panować na Białorusi Polska; a wtedy Białoruś będzie katolicką, albo też będzie rządzić tam Rosja, a wtedy Białoruś musi zostać schyzmatycką.</u>
<u xml:id="u-54.30" who="#PksabpTeodorowicz">I została schyzmatycką.</u>
<u xml:id="u-54.31" who="#PksabpTeodorowicz">Ale dzisiaj, gdy zgwałcone sumienie ludu białoruskiego zwraca się myślą ku swej dawnej wolności i szuka jej w Polsce, dzisiaj Polska winna wołanie to usłyszeć, wziąć w swoje serce i zawołać do białoruskich dawnych katolików: „Moimi wy jesteście, i na ziemi waszej moją wyoraną kulturę tam widzę, i moje granice i uznaję je za swoje”.</u>
<u xml:id="u-54.32" who="#PksabpTeodorowicz">W tak prosty sposób znajdzie wyjście Polska z zawiłej kwestii granic Białorusi.</u>
<u xml:id="u-54.33" who="#PksabpTeodorowicz">Koalicja ma to samo przed sobą zadanie — wymierzyć dla Polski granice na wschodzie.</u>
<u xml:id="u-54.34" who="#PksabpTeodorowicz">Zdawałoby się, że koalicji obojętnem to będzie, kędy szły ślady dawnej polskiej kultury. Nie wspomnienia, ale mapy i rozmiary są jedynie miarodajne dla naszych aliantów. A jednak interesy naszych aliantów co do rozciągłości granic Polski na Białorusi schodzą się zupełnie z interesami naszemi, podyktowanemi przez szlak naszej kultury. Bo jeśliby nawet obojętnem było koalicji, jaki jest związek naszej religijnej kultury z Białorusią, to nie jest obojętnem wcale, jak daleko będziemy gotowi pójść na wschód w walce z bolszewizmem.</u>
<u xml:id="u-54.35" who="#PksabpTeodorowicz">Chce i pragnie niezawodnie koalicja, i by żołnierz polski gotów był pójść jak najdalej.</u>
<u xml:id="u-54.36" who="#PksabpTeodorowicz">Lecz pytam: co pociągnie żołnierza, by śpieszył z ogniem zapału na dalekie krańce?</u>
<u xml:id="u-54.37" who="#PksabpTeodorowicz">Właśnie to samo, co woła dziś z granic wołaniem głośnem ku Polsce — jej kultura.</u>
<u xml:id="u-54.38" who="#PksabpTeodorowicz">Tam, gdzie idą jej drogi, tam też kieruje się serce żołnierza, tam odzywa się do niego z tej ziemi wołanie: „twoją jestem”.</u>
<u xml:id="u-54.39" who="#PksabpTeodorowicz">Kto z różdżką szuka pokładów źródeł ukrytych nafty, w tego ręku, za zbliżeniem się do ukrytych źródeł, różdżka zadrży. Tak samo zadrży i serce polskiego żołnierza tam, gdzie dawna polska kultura doń zawoła, a za niem zadrży całe społeczeństwo i cały naród polski. I tu więc nawet w tych krańcach dałoby się wyszukać te styczne punkty między interesami koalicji i interesami naszemi.</u>
<u xml:id="u-54.40" who="#PksabpTeodorowicz">Skoro zaś mówimy już o kresach, nie możemy pominąć kresów wschodnich.</u>
<u xml:id="u-54.41" who="#PksabpTeodorowicz">Dziś Lwów bohaterski i męczeński zespolił oddawna całą Polskę przy sobie, ale dzisiaj jesteśmy zaalarmowani wezwaniem koalicji, skierowanem do nas i do Ukraińców, byśmy w Paryżu pokój zawarli. Już szanowny referent, który przedemną przemawiał, zwrócił w słowach swoich wymownych na tę stronę uwagę. Prawdziwie byliśmy zaniepokojeni temi pewnemi symptomatami dni ostatnich, których nam wprawdzie jeszcze przed ostatecznem wyjaśnieniem nie wolno krytyką uprzedzać, ale w każdym razie każą nam one dzisiaj zastrzec się jasno, iż nie można nikomu w sprawie granic Galicji wschodniej bez nas ich przesądzać; musimy się zastrzec, by projektowane linie strategiczne w niczem nie przesądzały linii politycznych.</u>
<u xml:id="u-54.42" who="#PksabpTeodorowicz">Spodziewamy się, że stan naszego posiadania, a mam tu szczególniej na myśli Galicję wschodnią, która wchodzi w inwentarz polski przed jej rozbiorem, będzie i dzisiaj podstawą do rozpraw o przyszłych granicach Polski. Należy się nam nasz dawny stan posiadania w Galicji wschodniej, ozem oczywiście wcale nie przesądzamy rozszerzenia dalszego Polski na kresach wschodnich. Myślimy też, że we wszelkich przyszłych pertraktacjach o nasz polityczny stan posiadania, nie będą nigdy wzywani na równi z nami nasi przeciwnicy.</u>
<u xml:id="u-54.43" who="#PksabpTeodorowicz">Wszystkie te myśli nasunęły mi ostatnie wiadomości bardzo niejasne. W każdym razie nasuwa się stąd ostateczny wniosek na rzecz potrzeby zaciśnienia najsilniejszych węzłów z koalicją.</u>
<u xml:id="u-54.44" who="#PksabpTeodorowicz">Bo słusznie zauważył referent komisji budżetowej w swojem przemówieniu, że właśnie dlatego potrzebujemy ustalenia i ścisłego określenia warunków aliansu, ażebyśmy nie potrzebowali tak często chodzić po omacku. Dopiero jeśli warunki sojusznicze będą bardzo ściśle i jasno określone, to wielu niespodzianek przez to samo się uniknie.</u>
<u xml:id="u-54.45" who="#PksabpTeodorowicz">Skoro już mówię o granicach, to wspomnę i o Gdańsku.</u>
<u xml:id="u-54.46" who="#PksabpTeodorowicz">Niedawno temu doniosły dzienniki o tem, że Gdańsk przyznany został Polsce. Radość przejęła Polskę, entuzjazm udzielił się wszystkim. Gdańsk jest nasz! — wyrwało się z serca Polski. Mimo to nagle alarmują nas dziś wiadomości wręcz inne. Nasi alianci mieli rzekomo co do Gdańska się zawahać, czyli go oddać Polsce, czy też, dla ugłaskania Niemców, pozostawić go nadal Niemcom. Sama ta pogłoska jest już alarmująca i niepokojąca. Gdańsk był oddawna symbolem tęsknot Polski.</u>
<u xml:id="u-54.47" who="#PksabpTeodorowicz">Bo już nawet w pieśni wszystkim nam znanej, którą jako malcy śpiewaliśmy i deklamowali w ukryciu przed profesorem, że Gdańsk był nasz i będzie nasz, myśmy o Gdańsku myśleli. A dziś gdy raz hasło od naszych aliantów padło, to myśmy się już niepodzielnie z Gdańskiem jako z rzeczywistością zrośli. Dla nas więc odchylenie się powrotne ku dziedzinom wyobraźni byłoby strasznym zawodem.</u>
<u xml:id="u-54.48" who="#PksabpTeodorowicz">A zresztą coby i zyskały Niemcy na Gdańsku, gdyby nawet był im przyznany. Poucza nas o tem historia. Po pierwszym rozbiorze Polski Gdańsk był miastem wolnem pod protektoratem Polski, jednak wtedy dlatego, że miał na tyłach Prusy, a więc obce państwo, zwolna usychał i w końcu przyprowadzone zostało to miasto do formalnej ruiny.</u>
<u xml:id="u-54.49" who="#PksabpTeodorowicz">Cóżby więc pomogło, pytam się dzisiaj, oddanie Niemcom, skoro na tyłach miasta byłaby Polska? Jestem przekonany, że wtedy Gdańsk sam zwróciłby się do Polski, bo byłby postawiony przed alternatywą: albo zupełnego zniszczenia, albo rozwoju i rozkwitu.</u>
<u xml:id="u-54.50" who="#PksabpTeodorowicz">I w ogólności złudzeniem jest sądzić, że się Niemców ustępstwy ukoi. Gadu krzyżackiego, jak mówi poeta, nic nie ugłaszcze, ni namowy, ni prośby, ni dary - on wiecznie głodny. Nie! nigdy nie dadzą się Niemcy uspokoić. Kaz nam wydarłszy nasze ziemie, wiecznie ich łaknąć będą.</u>
<u xml:id="u-54.51" who="#PksabpTeodorowicz">Dość sobie przeczytać w książce Bulowa ten ustęp, w którym on mówi właśnie o naszej polskiej ziemi. On nawet nie zawahał się twierdzić, że był w historii Niemiec okres przepiękny, choć nie przechodzący romantycznego znaczenia, jak np. cesarstwo rzymskie, ale był inny okres bardzo szary i powszedni, a był nim ten, w którym się dokonał na rzecz Prus zabór ziem polskich. Ten okres jest dla Niemców, w myśl Bulowa, nieskończenie ważniejszy niż pierwszy. Z gestem salonowca zwraca się Bulów do Polaków, by ich zachęcić do tego, aby się jednak ze swoim losem chcieli pogodzić. Niechaj się tylko, we własnym interesie, dadzą lekko strawić, bo i tak „Drang nach Osten” musi się po nich przewalić, jako historyczna konieczność.</u>
<u xml:id="u-54.52" who="#PksabpTeodorowicz">Widzimy też i dzisiaj z mowy Erzbergera, z jaką to wściekłością nietajoną odzywa on się o wydarciu ziem polskich przez Polskę i koalicję. W Niemczech więc nie tylko na dziś, ale i na jutro i na pojutrze mamy nieprzejednanych wrogów.</u>
<u xml:id="u-54.53" who="#PksabpTeodorowicz">I koalicja sama dziś naprawdę w to wierzy, że pokój nie przyjdzie jej tak łatwo, jak się zdawało. Czy to przejście w Poznaniu, gdzie po parutygodniowych naradach z takiem lekceważeniem Niemcy odrzuciły propozycję koalicji, czy to w związku z tem ostatnie wypadki na Węgrzech, bo i tam są te same nici niemieckie, zbyt jaskrawo szyte, by ich nie dopatrzeć, czy wreszcie teraz to wprost lekceważące wyzwanie koalicji, które nazywa ofertę p. Noulensa wprost bezczelnością — wszystko to ostrzega poważnie koalicję, że wrogowie nasi są również i jej wrogami.</u>
<u xml:id="u-54.54" who="#PksabpTeodorowicz">Podobnie jest i z bolszewizmem. Dzisiaj Polska pozostała wprost jak wyspa, coraz bardziej ściskana, coraz więcej okalana powodzią bolszewizmu. Nie trzeba chyba słów na to, by dowieść, że ten wróg nasz jest wrogiem, zagrażającym światu i koalicji.</u>
<u xml:id="u-54.55" who="#PksabpTeodorowicz">Wspominam o tem, ponieważ raz po raz misje naszych aliantów badają nas, jaka jest wytrzymałość nasza na prądy bolszewickie i jak nasz organizm duchowy reaguje na trutkę. Odpowiada my na to, że może być koalicja o Polskę spokojna.</u>
<u xml:id="u-54.56" who="#PksabpTeodorowicz">Istotnie Polska jest tą wyspą, o którą moralne i duchowe zakusy bolszewizmu się rozbijają. Dlaczego i przez co? Przez kulturę religijną i duchową naszego społeczeństwa, a w szczególności naszego ludu. I chłop rosyjski jest religijny, ale jego religijność jest tylko czczą, zewnętrzną formą, która nie zmiękczyła jednak jego dzikiej, barbarzyńskiej duszy.</u>
<u xml:id="u-54.57" who="#PksabpTeodorowicz">Opowiadał mi jeden ze świadków, jak przesłuchiwano moskala, który zabił: „Zabiłeś?” — „Zabiłem” — powiada z całym cynizmem i spokojem „Dlaczego zabiłeś?” — „Ażeby obrabować”. „Coś znalazł przy swej ofierze?” — „Znalazłem tyle a tyle rubli”. „Co jeszcze?” — „Jeszcze znalazłem przy nim kiełbasę”. „Zjadłeś ją, naturalnie?” — Chłop, dotąd apatyczny, powstał wtedy z oburzeniem i powiedział: „Jak mi śmiesz coś podobnego zarzucać?! Czyżbym ja w dzień postny splamił się w ten sposób!” To jest ten charakterystyczny kult formy przy cynicznem pominięciu kultu duszy. Taka jest religia chłopa rosyjskiego, która pozwoliła na rozszalenie się bolszewizmu w tych wielkich masach. U nas chłop polski ma cześć dla religii. Ona go wiąże, jest wyrazem i treścią jego duszy i jego sumienia, urobionego na katolicyzmie, z katolicyzmu czerpie nasz lud ów zdrowy instynkt społeczny, przeciwstawiający się wszelkim zakusom bolszewizmu. W tym to instynkcie zawarte są trzy świadomości: religijna, rodzinna i zasada własności.</u>
<u xml:id="u-54.58" who="#PksabpTeodorowicz">I nawet wtedy chłop polski, gdy da się obałamucić, jak w roku 1848 w rzeziach tarnowskich, to jednak powróci później przez skruchę na drogę prawą. Tak kajał się w 1848 r., wstrząśnięty słowy ks. Antoniewicza. Tymczasem chłop rosyjski upadłszy raz, już więcej do zdrowia duszy i do sumienia powróci nie umie, bo go nigdy nie posiadał. Oto w czem tkwi tajemnica żywotnej naszego ludu kultury, która się ostaje pomimo wszelkich zakusów rozkładu bolszewizmu. I mam pełną ufność, patrząc na początki rozwoju naszego Sejmu, że dalsze jego losy będą tylko zatwierdzeniem zdrowego jego instynktu. Kiedy go np. kuszą hasłem: „Tylko chłop sam do chłopa”, tedy on umie odpowiedzieć, nie bez pewnej ironii: „Wyrzućcie wy waszą inteligencję z pośród siebie, to wtedy i ja porzucę swoją”. Nie na hasła klasowe, nie na ambicje klasowe da się on wziąć, ale na szeroką ambicję, że chłop polski winien być dobrym gospodarzem w Sejmie, owym Piastem, co to chce budować domostwo szerokie i przestronne dla ojczyzny, której jest oddany i którą kocha. I posiada on dziwnie wrażliwe ucho, które umie rozróżniać pomiędzy słusznem potępieniem nieporządku społecznego a demagogią. I gdziekolwiekby się ta demagogia schronić chciała, pod jakiekolwiekby fałdy, choćby nawet i kapłańskie, uciec i skryć się chciała, on ją wyczuje i odrzuci.</u>
<u xml:id="u-54.59" who="#PksabpTeodorowicz">Oto, Szanowni Panowie, na czem budujemy przyszłość Sejmu i ostoję tego, co się ostać ma i ostoi zarazie bolszewizmu, bo miłość Boga, religii, własności i rodziny wnosi nasz włościanin do Sejmu jako podłoże, podstawę i węgieł w tej wielkiej budowie Polski.</u>
<u xml:id="u-54.60" who="#PksabpTeodorowicz">W Poznaniu niedawno dzieci poznańskie udały się do bawiącej tam misji aliantów, ażeby im złożyć hołd wdzięczności za oswobodzenie Polski. I przypadek zdarzył, że właśnie wtedy z zamku królewskiego, zbudowanego jako znak i symbol wiecznego panowania Hohenzollernów, zstępowali i schodzili niemieccy delegaci. Dzieci polskie wchodzące do zamku i Niemcy wychodzący spotkali się razem. Zapewne, jest to tylko przypadkowy związek w tem zetknięciu, a jednak ile tu symbolu i wyrazu historycznej prawdy! Właśnie te dzieci poznańskie, walczące ongi za pacierz polski i znoszące katusze za kulturę polską, były reprezentantami tej moralnej i zwycięskiej siły, która wstępuje teraz w Polsce ku górze, ku opustoszonym przez dawnych panów i władców posterunkom. A ci właśnie, co z taką dumą spoglądali na maluczkich, co dziś jeszcze przez usta Erzbergera mówią, że Polska nic zdziałać nie może, że umie się tylko bawić i tańczyć, a żadnego zmysłu organizacyjnego nie posiada — ci właśnie dumni kaci ustępują i opuszczają swój posterunek, zwyciężeni i powaleni wyższą duchową mocą, boć wszakże to Hindenburg zapowiedział był dumnie, że Polska nigdy nie będzie polską, że będzie ona albo niemiecką, albo bolszewicką. A na poparcie tego twierdzenia miał on w swoim słoiku, jak jaki profesor medycyny, zarazek, który był przeznaczony za drogie pieniądze na eksport dla Polski. Był to bolszewizm. Pociąg, wiozący Lenina i Trockiego przez Niemcy, pierwszą stację miał w Petersburgu, a następną stację miał mieć w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-54.61" who="#PksabpTeodorowicz">Jak to się losy i koleje zmieniły! Dzisiaj bolszewizm zagraża właśnie dumnym Niemcom, a my budujemy naszą ojczyznę w tym pierwszym nowym polskim Sejmie. Niemcy tymczasem utwierdzają się tylko w swym uporze i w swojej czelności. Wszakże to członek centrum Erzberger dziś nazywa grabieżą i rabunkiem, oddanie tego, co jest ekspiacją wiekowej dziejowej krzywdy. Więc nawet nie wniknął tam do tych ludzi promień światła, któryby zbudził sumienie.</u>
<u xml:id="u-54.62" who="#PksabpTeodorowicz">I myśmy byli ongi upadli. Ale gdyś my za to przejściami i karami byli nawiedzeni, umieliśmy się kajać za grzechy i może aż do zbytku obnażaliśmy naszę narodową duszę, aby z niej wszystkie ciemne plamy na światło wynieść. Ale to właśnie jest znakiem upadku Niemiec i ich dumnej kultury, iż się sumienie ich zatwardziło w złem. Przegryzła je pycha i racjonalizm tak bardzo, że w upadku nie umie wejść w siebie i tylko tem dumniejsze i czelniejsze się staje.</u>
<u xml:id="u-54.63" who="#PksabpTeodorowicz">My, co patrzymy na upadek kultury pozbawionej sumienia i duszy a na powstanie nasze, wspomnijmy dziś sobie na piękne słowa naszego poety, który się pyta w „Dziadach”, dlaczego Polska powstanie? Nie dlatego, odpowiada, że będzie mężniejsza od innych, nie dlatego, że będzie mądrzejsza, ale dlatego, że jej przyświeca i przyświecać będzie ideał wiary, nadziei i miłości. Oto na tem duchowem podłożu budujemy dziś naszą moralną siłę, lecz zdajemy sobie sprawę, że ta sama duchowa siła jeszcze nie wystarcza; tam, gdzie nasz wróg bolszewizm uzbrojony jest w pięść żelazną i zbroję, potrzeba do obrony naszej także pomocy naszych aliantów. Tu musimy wytknąć naszym sprzymierzeńcom, że za długo zwlekają i zapowoli idą. Tak np. wtedy, kiedy się krwawił Lwów, wtedy nie padło żadne słowo ze strony państw koalicji. Po niewczasie przychodzą dopiero nakazy zawieszenia broni. Dopiero więc dzisiaj pomyślało się o tem, co stosowane parę miesięcy wstecz uratowałoby Lwów i zwolniło wojska dla walki z bolszewizmem.</u>
<u xml:id="u-54.64" who="#PksabpTeodorowicz">Potrzeba nam wojska do walki. I mamy je. Ale niestety jakże to się zwleka z jego wysłaniem! Wojska Hallera do dziś dnia jeszcze przyjść nie mogą. Zapewniają nas nasi alianci, że żaden z nich wysłaniu wojsk nie przeszkadzał. Wiemy, że nikt wprost nie zawinił, ale czy niema jednak w tem grzechu opuszczenia? Czy nasi sprzymierzeńcy nie zbyt późno wzięli się do zbierania aktów do dzieła pokoju i muszą studia odbywać wówczas, gdy działać potrzeba? My zaś mimowoli pytamy, czy też rozumieją, czy zdają sobie sprawę nasi przyjaciele z naszego trudnego położenia? Zdają oni sobie sprawę niezawodnie, ale zamało wnieśli przygotowania do dzieła pokoju.</u>
<u xml:id="u-54.65" who="#PksabpTeodorowicz">A przytem wchodzi tu w grę nieznajomość psychologii wschodu, niewniknięcie dostateczne, jak się pokazuje, w psychologię Niemców. To wszystko razem powoduje pewną powolność działania w chwili, kiedy trzeba największego jej przyśpieszenia i kiedy nawet każde dalsze opóźnienie naraża coraz bardziej na szwank sam autorytet naszych sprzymierzeńców wobec świata.</u>
<u xml:id="u-54.66" who="#PksabpTeodorowicz">Ja nie dla żadnej krytyki, ale poprostu dla przyjacielskiej rady w interesie naszym jak i ich, wołam dziś, że jest ostatnia chwila, żeby się wziąć do wielkiego silnego i energicznego czynu! Tego potrzebujemy my, ale tego potrzebuje również świat i Europa, bo bolszewizm, który jest niczem innem, jak rządem wyzwolonych z więzień katorżników najętych przez imperializm obcy, zostawi za sobą według przepowiedni Napoleona pustynię w miejsce kultury w Europie, jeżeli w czas nie znajdzie się na to tarcz i obrona. Żadne jednak systemy socjalne, zwłaszcza połowiczne, kokietujące z bolszewizmem, z których bolszewizm wyrósł, bo w swoich hasłach nie zdolne są jemu przeciwstawić się, i one, jak się pokazuje, kończą na tem, że się w tej lub owej formie łączą z komunizmem wbrew swoim przekonaniom, ale poprostu z konieczności. Tylko energiczny, jednolity czyn potrafi tu zaradzić i na ten czyn czekamy.</u>
<u xml:id="u-54.67" who="#PksabpTeodorowicz">Rozumiem tu dobrze, że koalicja po wyczerpaniu wojną nie może się śpieszyć do nowej wojny i możeby rada sama przed sobą wytłomaczyć, że jeszcze sytuacja nie jest najtragiczniejszą. A jednak doszła ona dzisiaj do ostatecznego przesilenia. Dzisiaj postawiona jest koalicja przed alternatywą: albo zaraza bolszewicka rozprzestrzeni się na cały świat i pogrąży go razem z kulturą całą w nicość, albo też cywilizacja Europy zostanie przez Polskę i koalicję uratowana.</u>
<u xml:id="u-54.68" who="#PksabpTeodorowicz">Jeżeli patrzę w górę, jeżeli pośród wypadków śledzę myśl wyższą tej wojny, sens niejako jej wewnętrzny, to jasnem mi jest i prostem, iż stajemy przed nowym i drugim okresem tej wojny, który co do formy różny jest, ale co do charakteru ten sam, co i pierwszy. Tam w epoce pierwszej był imperializm niemiecki, którego nadużycia przechodziły wszelkie względy, wyzwał był cały świat przeciwko sobie i skruszył się sam na swej sile. Tu zaś imperializm Trockich i Leninów, który wyzwał znowu wszystkie moralne siły społeczeństw, i on też jak imperializm niemiecki zużyje się, lecz przed tem radby świat cały w perzynę i ruinę obrócić.</u>
<u xml:id="u-54.69" who="#PksabpTeodorowicz">Przedtem dzieje krwawe wojny zakończyły się w znaku sprawiedliwości międzynarodowej. Dzisiaj poczyna się wojna pod hasłem sprawiedliwości wewnętrznej. I tu w tem tkwi logika i ostateczna konsekwencja myśli przewodniej tej wojny, narzuconej gwałtem narodom.</u>
<u xml:id="u-54.70" who="#PksabpTeodorowicz">Możemy więc czekać z pełną ufnością na ostateczne rozwiązanie straszliwego dramatu.</u>
<u xml:id="u-54.71" who="#PksabpTeodorowicz">Jaki będzie charakter tego drugiego etapu wojny, który się przed nami rozwiera? Taki sam jak i w pierwszym.</u>
<u xml:id="u-54.72" who="#PksabpTeodorowicz">My tylko potrzebujemy uzbroić się w tej walce w wielką cierpliwość. My tylko musimy umieć panować nad nerwami naszymi i nad całym naszym stanem.</u>
<u xml:id="u-54.73" who="#PksabpTeodorowicz">Jeżeli myślimy o aliantach, a musimy o nich myśleć jako ci, którzy wzajemnie siebie potrzebują w równej mierze, to musimy też myśleć przedewszystkiem o własnej samodzielnej pracy wewnętrznej. Pocieszmy się także w tych naszych ciężkich i krwawych zmaganiach, bo pociechy i pokrzepienia wszystkim nam potrzebą. Pociechą tą dla nas będzie, iż gdyby nie te walki obecne, wtedy dla Europy bylibyśmy zawsze jeszcze Polską nieznaną. Dopiero dzięki naszym walkom obecnym, granicznym i kresowym, Europa widzi jasno, czem dla niej jest Polska. Poznaje świat, że cel, zadania i misja Polski jest dziś misją wszechświatową, że stanie się jedyną tarczą przeciwko imperializmowi niemieckiemu a zarazem będzie posterunkiem, zabezpieczającym Europę od rozkładu rewolucyjnego wschodu. I my sami przez te walki kresowe uczymy się lepiej rozumieć naszą własną rolę. Poznajemy, że nasza dawna misja dziejowa staje się dziś na nowo naszym udziałem.</u>
<u xml:id="u-54.74" who="#PksabpTeodorowicz">Coraz też bardziej staje się nam dzięki naszym walkom zrozumiałą i czytelną dziejowa myśl polska i jej powołanie na nią włożone, o którem rzekł był poeta zwracając się do Boga: „Garść nam powołań sypnąłeś z wysoka”.</u>
<u xml:id="u-54.75" who="#PksabpTeodorowicz">W sprawie wschodnich kresów mam zamiar wnieść rezolucję, ale już w tem miejscu, kiedy będzie mowa o kresach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-54.76" who="#komentarz">(Brawa ożywione)</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Rataj.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#MaciejRataj">Wysoki Sejmie! Sprawa sojuszu z ententą należy do tych, które bardzo silnie zahaczają o strunę uczuciową. Nikogo też nie dziwi ton, którym odzywali się o tym sojuszu poprzedni mówcy. Podwójnie uderza to w uczucie nasze, kiedy mowa o sojuszu. Po pierwsze dlatego, że po długich latach wreszcie wogóle możemy zawierać sojusz i po drugie, że zawieramy sojusz z tymi, ku którym ciągnęły nas zawsze serca, nawet w chwilach takich, gdzie może serce nie znajdowało odpowiedniego oddźwięku.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#MaciejRataj">Ale sądzę, że bylibyśmy złymi politykami, gdybyśmy sprawę tego sojuszu traktowali z tego uczuciowego stanowiska. Dzisiaj, kiedy mówimy o sojuszu, mamy na myśli coś więcej niż wyraz uczuciowy, niż demonstrację, mamy na myśli pewne, zupełnie realne stosunki, stosunki pomiędzy dwoma kontrahentami. Jakkolwiek to brzmi trochę próżniacznie, jednak sprawę w ten sposób traktować należy. Ja stoję na tem stanowisku i uderzą w trochę inny ton, niż moi szanowni i czcigodni przedmówcy. Kiedy w ten stosunek realny wchodzimy, powinniśmy mieć pewien wyraźny plan. Powinniśmy wystąpić z pewnym wyraźnym programem, powiedzieć, z czem my idziemy, czego my chcemy. Z tego punktu widzenia ja tę sprawę traktuję, i uważam, że sprawy sojuszu nie można traktować w sposób zupełnie oderwany; trzeba ją traktować jako jeden punkt z wielkiego całokształtu zagadnień polityki zagranicznej międzynarodowej i międzypaństwowej Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#MaciejRataj">Dlatego sądzę, że nie będzie mi poczytywane za złe, że odbiegam bezpośrednio od tematu, jeżeli rozważać będę to specjalne zagadnienie na szerokiem tle, jeżeli poruszę przy tej sposobności całokształt naszej polityki międzynarodowej i międzypaństwowej.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#MaciejRataj">Wysoka Izbo! Czytałem niedawno w mowie Wilsona, wygłoszonej w Bostonie, dziwne słowa, dziwne jak na prezydenta wielkiej republiki, realnego polityka. Brzmią one tak: „Ktokolwiek opiera się prądom idącym teraz przez świat, rzucony będzie na urwisko tak wysokie i nagle, że stanie się chyba odosobnionym od rodzaju ludzkiego na zawsze”. Dziwnie, powtarzam, brzmią te słowa w ustach prezydenta republiki, dziwnie brzmią w uszach polityków realnych, którzy nie oduczyli się myśleć kategoriami politycznemi przedwojennemi, wyrażającemi się tylko w armatach, karabinach i bagnetach.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#MaciejRataj">Ten prąd idący przez świat, o którym mówi Wilson, to jest ten duch czasu, który przed wojną utajony był w świecie, istniał, i trzeba było jakiegoś wielkiego wypadku, którym była wojna, którym były potoki krwi, masa łez, masa boleści, aby ten duch czasu utajony mógł się wyzwolić i ujawnić. Ten duch czasu ujawnił się w dwu wielkich zasadach: zasadzie poszanowania prawa, panowania prawa nad brutalną siłą i w zasadzie — prawa każdego narodu do tego, ażeby miał pełny swój samoistny byt.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#MaciejRataj">Wiemy, że realność tego ducha czasu, realność tych zasad, stwierdziły wielkie wypadki, których byliśmy świadkami. Upadek kolosów: niemieckiego, rosyjskiego i austriackiego, które były symbolem i zaprzeczeniem tych zasad i tych idei, upadek tego wszystkiego stwierdził, że ten duch czasu jest czemś realnem. Wprawdzie i dzisiaj jeszcze są tacy, którzy nie uznają tej realności ducha czasu. Temu się nie dziwię. Przecież duch czasu, który się przejawił w rewolucji francuskiej, także był dla wielu niezrozumiały, a jednak dzisiaj wydziwić się nie możemy, jak można było tego ducha czasu nie zrozumieć.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#MaciejRataj">Mówię o tem szeroko dlatego, iż my przystępując do budowy państwa naszego musimy pamiętać o jednej rzeczy. Nie gwałcić tego ducha czasu, owszem na niem oprzeć się, jeżeli nie chcemy być anachronistami, jeśli nie chcemy, aby budowa, którą przedsiębierzemy, w krótkim czasie rozwaliła się w gruzy. Na tych dwóch kryteriach i na tych dwóch zasadach, o których wspomniałem: panowanie prawa i poszanowanie prawa każdego narodu do samoistnego bytu, oprzeć się musimy, gdy przystępujemy do wykreślenia naszych granic i do uporządkowania naszych stosunków z innymi narodami i państwami Ponieważ, jak powiedziałem, wstępując w sojusz z państwami ententy, musimy wykazać, czego chcemy, musimy wejść z jakimś programem i wyraźnem obliczem, uważam za rzecz konieczną imieniem stronnictwa, które mam zaszczyt przedstawiać, pokrótce i pobieżnie przedstawić nasze w tym kierunku zapatrywania.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#MaciejRataj">Jeżeli chodzi o zachodnią granicę polską, rozumiemy wszyscy, że są pewne specjalne trudności, by je nakreślić. Wiemy wszyscy dobrze, że wiekowa niewola i panowanie barbarzyństwa pruskiego zdeformowały oblicze naszych granic na zachodzie. Wiemy wszyscy dobrze, że polityka eksterminacyjna, prawa wyjątkowe, barbarzyństwo, że to wszystko odjęło rzeczywiste oblicze naszym zachodnim granicom. I ktoby chciał, opierając się na suchej statystyce, bez odczuwania tych rzeczy, ktoby chciał wykreślić tam granice, ten popełniłby wielkie błędy, błędy na żywem ciele naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#MaciejRataj">Jeżeli chodzi o realne dane, to stanowisko, jakie zajęła komisja Cambona, granice przez tę komisję wykreślone, na ogół biorąc, czynią zadość interesom polskim. Mamy wprawdzie poważne zastrzeżenia co do pozostawienia pewnych powiatów, jak sycowski i namysłowski, gdzie niewątpliwie wybitna większość ludności jest polska, ale nie możemy się wdawać w szczegóły, i tego punktu widzenia mówię, że naogół granice te czynią zadość naszym interesom. Podnieśćby tylko należało, że plebiscyt, który ma być przeprowadzony na Mazowszu pruskiem, zupełnie jest niepożądany. Ziemie te mają oblicze nawskroś polskie, mają ludność bezwzględnie polską. Trzeba przeczytać kilka numerów „Ewangelika”, do którego tamtejsi ludzie pisują, to przekonali byśmy się naocznie, że ludność ta poczuwa się do przynależności do Polski.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#MaciejRataj">Sądzę, że dalszy filtr już, przez który ma przechodzić propozycja komisji Cambona niezawodnie uszczupli, z tego, co nam się słusznie należy. Ale przy sposobności niech mi będzie wolno wyrazić nadzieję, że wobec zupełnie oficjalnego uznania koalicji, iż były zabór pruski będzie przyłączony do państwa polskiego, upada wreszcie pretekst do tego, byśmy w obrębie państwa polskiego mieli dwa państwa,</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#komentarz">(Głosy: Pretekst?)</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#MaciejRataj">... że upada wreszcie pretekst, który teraz byłby rzeczywiście pretekstem. Dawniej argumentowano, że sprawy przesądzać nie można. Dzisiaj jest ona przesądzoną skądinąd i dzisiaj utrzymanie tych kordonów rzeczywistych czy fikcyjnych byłoby niewytłomaczone. Trzeba być bardzo wyrozumiałym, ażeby dzisiaj nie nazwać tego pretekstem. Mamy nadzieję, że dzisiaj będziemy mieli armię pod jednym dowództwem i że nie trzeba będzie dopiero przez pośrednictwo ambasad prosić jedną albo drugą stronę o pomoc dla zagrożonych placówek.</u>
<u xml:id="u-56.12" who="#komentarz">(Brawo).</u>
<u xml:id="u-56.13" who="#MaciejRataj">Jeżeli chodzi o zachodnie granice, to w dalszym ciągu wielką troską dla nas jest sprawa Ślązka cieszyńskiego. Czujemy wszyscy, że to jest żądanie, od którego odstępować nie możemy, bo nam nie wolno, że tu już nie chodzi o pewne konszachty polityczne, czy dyplomatyczne, że tu już nie chodzi o pewne zmiany terytorialne, lecz o rzecz, przy której nie możemy stawiać najmniejszego znaku zapytania. Nie wolno dlatego, że przemawia za nami nie tylko ludność bezwzględnie polska, ziemie te zamieszkująca, ale i wyraźna wola tej ludności, która w masowych uchwałach gminnych oświadcza się wyraźnie za przynależnością do państwa polskiego. Te wszystkie fakty mówią nam, że tutaj nie może być wahań. I tym wszystkim realnym rzeczom przeciwstawiają Czesi czcigodne wprawdzie, bo zmurszałe, pergaminy, ale tylko pergaminy,...</u>
<u xml:id="u-56.14" who="#komentarz">(P. Dąbski: Nawet nie mają pergaminów)</u>
<u xml:id="u-56.15" who="#MaciejRataj">... a jak powiada kolega Dąbski, nawet pergaminów nie mają.</u>
<u xml:id="u-56.16" who="#MaciejRataj">Gdyby sprawa Śląska i to wyraźnie powiedzieć muszę, była załatwiona wbrew sprawiedliwości, wbrew interesom naszego narodu, to musimy nie tylko my zdać sobie sprawę, ale i Europa, że to będzie wrzód ropiący wiecznie na ciele pokoju Europy, który kto wie, czy nie będzie się domagał przecięcia radykalnego wcześniej czy później.</u>
<u xml:id="u-56.17" who="#MaciejRataj">I takie załatwienie sprawy nie leży również, a przynajmniej nie powinno leżeć w interesie Czech. Bezpośrednie sąsiedztwo z Niemcami, bezpośrednie sąsiedztwo z Węgrami, którzy kto wie, czy zapomną o krajach, należących niegdyś do korony św. Stefana, powinny przekonać Czechów, że zadowolona sąsiadująca Polska leży w ich interesie.</u>
<u xml:id="u-56.18" who="#MaciejRataj">Wspomnieć muszę, iż takie same stanowisko musimy zająć wobec Spisza i Orawy.</u>
<u xml:id="u-56.19" who="#MaciejRataj">Kiedy przejdziemy do granicy wschodniej, to stajemy przed splotem zagadnień, które wymagają specjalnej uwagi, specjalnej ostrożności i powie działbym, subtelności traktowania, jeżeli nie mamy doprowadzić do tego, że sprawa ta nie będzie uregulowana nigdy. Na wschodzie są specjalne warunki, specjalne trudności, które przeszkadzają szablonowemu załatwieniu sprawy pomiędzy narodami i pomiędzy państwami. Specjalne trudności, które powstały przez wieki wskutek tego, że Polska przez wieki rzetelnej pokojowej pracy przenikała, że tak można powiedzieć w sposób pokojowy, na wschód i rozszerzała automatycznie, nie niosąc podbojów, swoje granice. Ten proces rozszerzania się i przenikania — i to jest ta cała trudność — len proces nie zaokrąglił się i nie scałkował; przerwały go rozbiory, a wykoszlawiła i zdeformowała polityka rządu rosyjskiego, polityka rządów Nowosilcowów, polityka Wieszatelów i polityka Eulogiuszów.</u>
<u xml:id="u-56.20" who="#MaciejRataj">Wiemy dobrze, że całe wsie przesiedlano tam, gdzie dla nich było dogodniej.</u>
<u xml:id="u-56.21" who="#MaciejRataj">To też przystępując do rozstrzygnięcia tego splotu zagadnień na wschodzie, musimy przystąpić ze specjalną ostrożnością, żeby z jednej strony nie doprowadzić do uprawiania polityki zaborczej, do hołdowania imperializmowi, a z drugiej strony przecież silnie stanąć na tej podstawie, że to, co jest nasze, naszem pozostać winno.</u>
<u xml:id="u-56.22" who="#MaciejRataj">Jeżeli chodzi o zagadnienia wschodnie, to jednym z najtrudniejszych punktów jest nasze stanowisko do dawnego historycznego państwa litewskiego. Jeżeli chcemy ten problemat rozwiązać, musimy się, jak zawsze oprzeć na pewnych podstawach faktycznych.</u>
<u xml:id="u-56.23" who="#MaciejRataj">Pierwszym z tych faktów, który wypływa z zasady, na której my przy uprawianiu naszej polityki zagranicznej opierać się chcemy, jest to, że nie jesteśmy zaborcami i nie chcemy uprawiać polityki imperialistycznej, nie chcemy nikomu niczego zabierać, że uznajemy prawa każdego narodu do samoistnego bytu. To jest jedna przesłanka, na której oprzeć się musimy.</u>
<u xml:id="u-56.24" who="#MaciejRataj">A przesłanka druga stwierdza, że ziemie etnograficzne Polski i granice etnograficzne polskie, jeżeli chodzi o granice między Polską a dawnem państwem litewskiem, nie pokrywają się w zupełności z granicą polityczną Kongresówki, że granica idzie dalej, że w państwie dawnem litewskiem są terytoria bezsprzecznie polskie, o ludności bezwzględnie przeważającej polskiej i o charakterze i fizjonomii narodowej polskiej.</u>
<u xml:id="u-56.25" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Bojko).</u>
<u xml:id="u-56.26" who="#MaciejRataj">Te dwa fakty musimy wziąć pod uwagę i z tych dwóch faktów wyciągnąć wniosek. Wniosek ten musi brzmieć, że ziemie te, wybitnie polskie, z ludnością wybitnie polską mają prawo należeć do państwa polskiego, a ich obywatele, ich mieszkańcy, mają prawo domagać się, aby byli wcieleni do państwa polskiego. To jest zasadnicze stanowisko, trzecia przesłanka, która będzie potrzebna do wysnucia dalszych wniosków.</u>
<u xml:id="u-56.27" who="#MaciejRataj">Jeżeli chodzi o nasz stosunek do Litwy, to wszyscy musimy sobie zdać sprawę, że ten stosunek nie jest nam obojętny, że Litwa nie jest nam obojętna, że nie możemy ogłosić swojego desinteressement co do Litwy, że od tego, jakie będzie jej stanowisko, czem Litwa będzie, od tego zależą w znacznym stopniu i przyszłe losy nasze. Nam nie może być obojętne, czy Litwa będzie rosyjską.</u>
<u xml:id="u-56.28" who="#MaciejRataj">I przy sposobności pozwolę sobie odbiec na chwilę od rzeczy, o której zacząłem. My, kiedy mówimy o walce z Rosją, a walkę tę w dzisiejszej chwili uważamy za konieczną, nie akcentujemy i nie chcemy i nie możemy akcentować tego, że walczymy z bolszewizmem. O ile bolszewizm będzie się trzymał w granicach własnych, tak długo sprawy wewnętrzne Rosji nas nie obchodzą. Inna rzecz, że jestem przekonany, że ja sądzę, i nie tylko ja, że w istocie, a raczej może nic w istocie, lecz w warunkach dzisiejszych bolszewizmu leży to, że nie może on pozostać w swoich granicach, jeśli chce zadośćuczynić swojemu instynktowi samozachowawczemu. I dlatego my, walcząc z bolszewizmem, walczymy z Rosją, a walcząc z Rosją, walczymy z bolszewizmem. jakkolwiek zwalczanie specjalnie bolszewizmu jako kierunku społecznego nic jest naszym celem i zadaniem.</u>
<u xml:id="u-56.29" who="#MaciejRataj">Otóż nie leży w naszym interesie, ażeby Litwa stała się bolszewicką. Ale równie dobrze nie leży w naszym interesie, aby Litwa stała się kiedyś carską, czy choćby tylko demokratycznie-sazonowską. Bo każda Rosja, czy będzie mikołajewską, czy będzie leninowską, czy też sazonowską, będzie miała ten charakterystyczny pęd na zachód, który nam będzie wiecznie zagrażał i od którego my musimy się ogrodzić.</u>
<u xml:id="u-56.30" who="#MaciejRataj">I to jest czwarta przesłanka, z której wyciągamy wniosek; w interesie naszym, pomijając już pewne względy moralne, pomijając pewne poczucie łączności, pewne poczucie ufności, jakie mogą mieć do nas Litwini i pewne uczucie wzajemności, jakieśmy im winni na podstawie długowiekowych stosunków, to wszystko powinno nas skłaniać ku temu, iż żądania nasze i życzenia nasze powinny iść w kierunku utworzenia zdolnego do życia państwa litewskiego w jego granicach etnograficznych z wyłączeniem ziem, o których wspomniałem.</u>
<u xml:id="u-56.31" who="#MaciejRataj">Gdyby jednak, czego sobie wszyscy życzymy, gdyby doszło do unii pomiędzy Polską a Litwą, co leżałoby w interesie obopólnym, gdyby przyszło do ostatecznego omawiania warunków tej unii, to sądzę, że wtedy przedstawiciele obydwu państw mogliby granice uregulować pomiędzy tymi obu państwami według interesów, według istotnych potrzeb kulturalnych i społecznych obu narodów.</u>
<u xml:id="u-56.32" who="#MaciejRataj">Wiemy o tem, wiemy z licznych delegacji, które przyjeżdżają do nas posłów, że wśród ludności białoruskiej, wśród ludności ruskiej na Białorusi mieszkającej, jest, jak rezolucja powiada, rzeczywiście pewien prąd, pewna dążność, pewna tendencja czy siła grawitująca ku państwu polskiemu. Wiemy o tem, że w dzisiejszej chwili na tę siłę grawitacyjną składa się wiele motywów, wiele czynników. Kiedy przyjdzie do wykreślania granic, będziemy musieli się domagać w sposób energiczny, ażeby mogła ujawnić się prawdziwa, rzeczywista wola tamtejszej ludności co do jej przynależności.</u>
<u xml:id="u-56.33" who="#MaciejRataj">Jeżeli chcemy stać na stanowisku, z którego wyszliśmy, na stanowisku tych dwóch zasad, o których wspomniałem, wtedy musimy wyciągnąć z tego konsekwencje, I w ten też sposób pojmując naszą politykę na wschodzie, pojmujemy w ten sam sposób także i pochód naszych wojsk na ziemiach Litwy i Białorusi. Pojmujemy go, jako pochód wojsk, które bezpośrednio niosą wyzwolenie naszym braciom i naszym bliskim, ale zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy w tej chwili donkiszotami politycznymi, którzy walczą o obce interesy, jak to nieraz nam mówiono i nieraz argumentowano. Odsuwamy nawałę rosyjską od granic Polski, jak już wspomniałem, a przez to samo uwalniamy Litwę z pod panowania bolszewizmu; to zaś odsuwanie wojsk rosyjskich leży w naszym interesie i jest czynem politycznym nawskroś realnym.</u>
<u xml:id="u-56.34" who="#MaciejRataj">Bardzo ważne i trudne zagadnienie stanowi także problem ukraiński. Bo musimy sobie powiedzieć wbrew niektórym, że problem ukraiński istnieje i nie załatwi się go chowaniem głowy pod skrzydło ani w piasek, ani powiedzeniem, że Ukrain jest dużo, lub że Ukraina niema nawet swojego słowa na nazwanie państwa. To jest chodzenie drogami najmniejszego oporu, ale nie jest męskiem postawieniem sprawy. Że problem ukraiński, że sprawa ukraińska istnieje, o tem aż nazbyt dokładnie, aż nazbyt powiem trywialnie — namacalnie przekonał nas szereg faktów.</u>
<u xml:id="u-56.35" who="#MaciejRataj">Zacznę od rzeczy lżejszej, że tak powiem, subtelniejszej jak to, że chociaż akcja Bartelemy'ego nie powiodła się, bo Rusini wcale nie słuchali poleceń tej misji i jej życzeń, jednak widzimy, że koalicja, która wyraźnie i oficjalnie nie uznała ich, pertraktuje z nimi i przez sam fakt pertraktowania z nimi przyznaje, że ich uznaje.</u>
<u xml:id="u-56.36" who="#MaciejRataj">Nie zamykamy oczu na to, że po odjeździe misji Bartelemy'ego gości w Stanisławowie misja włoska i przyjmowana jest, jak powiadają, bardzo serdecznie. Nie zapominajmy o tem, o czem donosiły telegramy, że bliski współpracownik Wilsona, zapewnił przedstawicieli Ukrainy, że sprawa ich będzie rozpatrywana sprawiedliwie, a zapewnił to już wtedy, kiedy misja koalicyjna Bartelemyego z niczem pojechała.</u>
<u xml:id="u-56.37" who="#MaciejRataj">Są jednak argumenty, takty bardziej realnej natury, które nas przekonały, że ten problem ukraiński istnieje, to są kule padające od 5-ciu miesięcy na Lwów, to setki mogił na cmentarzach lwowskich i groby, któremi znaczą drogi nasze wojska walczące z Petlurą. To są fakty, przed któremi cofać się nie możemy. Ten problem ukraiński istnieje i czy Ukraina będzie niezawisłem państwem, czy wejdzie jako autonomiczna część w skład państwa rosyjskiego, problem ukraiński będzie dalej istniał.</u>
<u xml:id="u-56.38" who="#MaciejRataj">My możemy co najwyżej wyrazie życzenie i tworzyć pewne warunki w tym kierunku, ażeby ten problem się skrystalizował i zrealizował w formie, która dla nas będzie najbardziej dogodną. Dla mnie on jest wyraźny. Ja stoję na stanowisku, że dla nas, dla Polski, Rosja wielka i silna jest wrogiem największym, natomiast, każdy twór, który się od Rosji odrywa i przyjmuje pewne formy państwowe, niezależne, jest dla mnie na podstawie pewnego obrachunku prostego, matematycznego, mniej niebezpiecznym aniżeli twór większy. Dla mnie ta linia jest zdecydowana.</u>
<u xml:id="u-56.39" who="#MaciejRataj">Mamy więc ten problem ukraiński rozwiązać, ale nie da się go rozwiązać ani mieczem ani kulą. Nie da się przeprowadzić znowu linii wymuszonej, któraby była linią wiecznych walk, wiecznych starć. Ta linia graniczna ciągnie się wiele kilometrów, a mamy na niej mozajkę z narodowości polskiej i rusińskiej. Tę całą mozajkę można rozwiązać tylko na podstawie porożu mienia między obu narodami względnie obu państwami, porozumienia takiego, któreby nie gwałciło interesów żadnego z tych państw. Nie tu miejsce i nie tu zadanie nasze, ażeby w szczegółach rozwiązać zagadnienie granicy polsko-ukraińskiej, jedno tylko muszę podnieść, że musi ona być rozwiązana na podstawie porozumienia, na podstawie sprawiedliwości. Podstawą sprawiedliwą mogłaby być t. z w. linia równowagi, która nam zapewni polski Lwów, który i przed światem chyba dał bezsprzecznie świadectwo swojej polskości i przed samemi Ukraińcami, i któraby nam zapewniła polskie zagłębie naftowe.</u>
<u xml:id="u-56.40" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Tarnopol!)</u>
<u xml:id="u-56.41" who="#MaciejRataj">Powiedziałem Panom Kolegom, że nie miejsce tutaj wykreślać dokładnie linię idącą od miasta do miasta. My tworzymy zasady, a zasady te, o ile będą uznane, powinny wykonywać organy rządowe, w tym wypadku dyplomacja. Żeby te wszystkie rzeczy wcielić w czyn, i granice takie, któreby odpowiadały interesom polskim, nakreślić, trzeba spełnić dwa warunki. — Trzeba po pierwsze mieć odpowiednie organa wykonawcze dla spełnienia pewnych planów politycznych polskich, i rzecz druga: powinien być odpowiedni pendant w polityce wewnętrznej, któryby odpowiadał naszej polityce zewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-56.42" who="#MaciejRataj">Może najpierw wspomnę pokrótce o tej wewnętrznej naszej polityce, która, jak powiadam, powinna być nieodzowny pendant do naszej polityki zewnętrznej. Przedewszystkiem wojska nasze, idące na wschód, powinny akcentować na każdym kroku to, co my akcentujemy tylokrotnie z trybuny sejmowej i co akcentujemy w rezolucjach sejmowych: że nie idą jako wrogowie, jako zdobywcy, nie idą jako okupanci, tylko jako ludzie, którzy niosą wyzwolenie. Ale stwierdzić to trzeba faktami. Pod tym względem podobno już nie jedno mamy ha sumieniu przewinienie, które jaknajprędzej usunąćby należało.</u>
<u xml:id="u-56.43" who="#MaciejRataj">Rozumiemy zupełnie dobrze, że wojska będące w pochodzie, w walce, muszą pod ręką mieć wszystko to, co dla wojska jest potrzebne. Musi mieć żywność, musi mieć podwody. Ale pamiętać musimy i pamiętać muszą zarządy wojskowe o tem, że okolice, teren, na którym rozgrywają się walki, są wyniszczone długoletnią wojną, zniszczone niekiedy świadomie, że ludność żyje tam ostatkami, a nawet mrze z głodu. Tam wszelkie rekwizycie muszą się odbijać bardzo bolesnem echem, a wiemy, że wojsko musi mieć to, czego mu potrzeba do pochodu naprzód. Trzeba więc zrobić to, co jest możliwe, trzeba by te masy paradnych ekwipaży, tę wielką ilość pięknych automobilów wojskowych i niewojskowych, które widzimy na ulicach Warszawy, czemprędzej zarekwirować i skierować na front, ażeby żołnierz miał wszystko, a ludność tamtejszą uwolnić od rekwizycji, gdyż te rekwizycje nie będą potrzebne. Ale nie tylko nie możemy obciążać tej ludności, lecz musimy także nieść pomoc, ażeby nie zginęła z głodu. Za pierwszemi patrolami powinny iść furgony z żywnością, powinny iść apteczki przenośne. Wtedy ta ludność nie będzie patrzyła na nas jak na okupantów i wśród niej zacznie się nie tylko ciążenie ku Polsce, ale nieprzeparty pęd, którego nikt nie powstrzyma.</u>
<u xml:id="u-56.44" who="#MaciejRataj">Zdobywa się kraje nie tylko bronią, nie tylko mieczem. I rzecz drugą powinniśmy zrobić. Jak niegdyś Polska szlachecka przez swoje wolności, przez prawa przynależne jednemu stanowi, miała tę siłę atrakcyjną dla wszystkich stanów, t. zw. wyższych, powinniśmy obecnie także i w dzisiejszej Polsce ludowej stworzyć warunki takie, ażeby ona miała siłę atrakcyjną dla mas ludu. Musimy zatem w Polsce czemprędzej przeprowadzić szerokie reformy społeczne, przedewszystkiem reformę rolną.</u>
<u xml:id="u-56.45" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-56.46" who="#MaciejRataj">To nie jest wymaganie partii czy stanu. Dziś zagadnienie reformy rolnej staje się jednym z atutów naszych w naszej polityce zagranicznej i w naszej polityce narodowej. Załatwienie jak najprędsze tych spraw leży w interesie naszego narodu. I to nie w ten sposób jak nam zawsze mówili panowie z prawicy: najpierw granice — a potem będziemy mówili o reformach społecznych. My ten stosunek odwracamy dlatego, że właściwy związek przyczynowy tkwi w takiem postawieniu kwestii, jak my stawiamy. Najpierw reforma społeczna, najpierw reforma rolna, a przy pomocy tego środka będziemy kreślić granice Polski.</u>
<u xml:id="u-56.47" who="#MaciejRataj">Kiedy chcemy wykreślić granice nasze, kiedy chcemy zbudować gmach Polski, czujemy wszyscy, że stoimy przed wielkiem zadaniem, które powiedzmy sobie szczerze, przechodziłoby nasze siły, gdybyśmy pozostawieni byli sami sobie. Czujemy wszyscy, że w takiej chwili musimy szukać jakichś sojuszników. I to właśnie, że wszyscy dobrze czujemy, to znalazło realny wyraz w rezolucji komisji o sojuszu. Rezolucja ta na komisji przeszła zupełnie jednomyślnie. Naturalnie wszyscy stoimy — przynajmniej bardzo silnie akcentuję to w imieniu naszego klubu — na stanowisku, że kiedy powstanie wreszcie związek narodów, który będzie się opiekował na równi wszystkiemi narodami, który nie będzie dopuszczał i nie będzie wymagał sojuszów, bo zrobi zbędnemi wszelkie sojusze i wtedy i nasz sojusz, zawierany dziś, uzna się za nieistniejący, za nierealny. Dziś ten sojusz jest racją polityczną, staje się potrzebą chwili. Ale bądźmy znowu realnymi, nie traktujmy sprawy ze stanowiska czysto uczuciowego. Choć wszyscy czujemy potrzebę tego sojuszu, wszyscy jednak, jak powiedziałem na początku, rozumiemy, że to jest rzecz realna, do której, jako do rzeczy realnej przystępować potrzeba.</u>
<u xml:id="u-56.48" who="#MaciejRataj">Wszyscy wiemy, że nasz dotychczasowy stosunek do państw sprzymierzonych może wymagałby niejednego sprostowania.</u>
<u xml:id="u-56.49" who="#MaciejRataj">Pamiętajmy, że myśmy dotąd traktowali z państwami sprzymierzonemi, których jest kilka, jako z czemś abstrakcyjnem, co określa się jednym mianem — entente. I to zdaje mi się był powód, dla którego w samo to zagadnienie naszego stosunku do ententy zakradły się pewne błędy. Nasz stosunek odnoszący się dotychczas do ententy dałby się może sformułować w dwóch typach.</u>
<u xml:id="u-56.50" who="#MaciejRataj">Pierwszy typ polityków i niepolityków to byli ci, którzy bez zastrzeżeń, tradycyjnie, z całą ufnością, bez najmniejszych wątpliwości, oddawali się niejako w ręce ententy i oddawali jej interesy Polski.</u>
<u xml:id="u-56.51" who="#MaciejRataj">Drugi typ — to byli ci, którzy odnosili się do koalicji z pewnym jak gdyby fatalizmem, którzy twierdzili, że my i tak nic nie potrafimy w tej całej sprawie zrobić, więc trzeba płynąć z falą, trzeba czekać na rezultat.</u>
<u xml:id="u-56.52" who="#MaciejRataj">I może nawet kiedyś było to konieczne. Ale dzisiaj, kiedy wchodzimy w stosunek sojuszu, stosunek, który jest odwracalny, z tą chwilą żaden z tych typów nie może być dalej linią wytyczną naszej polityki. Z tą chwilą stosunek nasz do sojuszników naszych opiera się wprawdzie na zaufaniu, ale ma na celu przedewszystkiem interes polski i akcentuje go na każdym kroku. Mówimy te rzeczy nie dla wprowadzania zgrzytów, lecz wiemy wszyscy, te nie zeszliśmy się tutaj na odśpiewanie pięknej śpiewki, lecz aby sprawę realnie i szczerze traktować.</u>
<u xml:id="u-56.53" who="#MaciejRataj">Muszę podnieść jeszcze jedną rzecz, która moim zdaniem, powinna być uwzględniona przy bliższych rokowaniach. To jest znowu nieszczęście, że nauczyliśmy się jednym wyrazem określać rzeczy, w której mieszczą się może nie sprzeczności, lecz bądź co bądź pewne rozbieżności interesów.</u>
<u xml:id="u-56.54" who="#MaciejRataj">Nasz dotychczasowy stosunek do tego-czegoś, mieści się pod jednem słowem, czy nie chciał, czy nie umiał, czy może nie mógł uwzględnić tych, jak powiadam, pewnych przeciwieństw pewnych rozbieżności które mieszczą się pod jednym słowem, był jednostronny, szedł tylko w pewnym kierunku tego, co się pod tem słowem mieści. I to może mści się na nas samych. Kto wie czy stanowisko Lojda Georga w sprawie Gdańska, ozy obietnica dana ukraińskim delegatom, i wiele innych rzeczy nie są wynikiem tego właśnie naszego niezorientowania się, że pod jednem słowem mieszczą się trzy rzeczy. Nie dla rekryminacji to mówię, lecz dlatego, że mamy robić rzecz wielką i realną, mamy zrobić sojusz. Chodzi więc o to, ażebyśmy nie powtarzali tego, co się dotychczas działo, a co było złem, zdaje się dla wszystkich widocznem, chodzi o to, ażebyśmy, zawierając sojusz, nie szli tą samą drogą.</u>
<u xml:id="u-56.55" who="#MaciejRataj">Rezolucja o sojuszu mówi: wzywa się rząd, ażeby nam, posłom, przedłożył konwencje polityczne i wojskowe już zawarte z państwami ententy. Sądzimy, że jawność dyplomacji, chociaż są od niej wyjątki, już przynajmniej w zasadzie tak się przyjęła, tak się utarła, że nam pozostanie nie tylko czysta forma zgodzenia się na pewne rzeczy już zadecydowane.</u>
<u xml:id="u-56.56" who="#MaciejRataj">Wyrażamy głęboką nadzieję, że przedtem Rząd porozumie się z Sejmem i w myśl życzeń tego Sejmu, a co za tem idzie, w myśl życzeń i interesów narodu, te właśnie konwencje będą zawierane. Ażeby ten sojusz mógł być odpowiednio zawarty, ażeby nie powtórzyły się te rzeczy, o których mówione było, te pewne fałszywe kroki, jednostronność, do tego wszystkiego potrzebny nam jest dalej odpowiedni organ.</u>
<u xml:id="u-56.57" who="#MaciejRataj">Sejm daje ogólne wskazówki Rządowi, organy odpowiednie wprowadzają te wskazówki w czyn. Potrzeba nam więc odpowiedniego organu. Tym organem bezpośrednio od Sejmu zawisłym jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych odpowiedzialne przed tym Sejmem. Musimy wszyscy z całem uznaniem stwierdzić tę gotowość odpowiedzialności u pana ministra spraw zagranicznych, ale też wszyscy, a przynajmniej ja bardzo często odczułem, że ta odpowiedzialność jest niezawiniona. Odczuwaliśmy dobrze, że polityka polska w rzeczywistości nie robi się w Warszawie, nie robi się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. I nim będę mówił dalej, chciałbym się jednak zastrzec, że kiedy tę rzecz poruszam, nie chodzi mi o partyjne spory, ani o rekryminacje. Chodzi o usunięcie pewnych rzeczy, które i ja i moi najbliżsi towarzysze uważam za niesłuszne, a których usunięcie uważamy za konieczne w interesie dobra publicznego i w interesie państwa. A poruszam je dziś dlatego, że są w pewnym związku z debatą zagraniczną.</u>
<u xml:id="u-56.58" who="#MaciejRataj">Otóż nie mamy i to wszyscy czujemy, że nie mamy, centrum naszej polityki zagranicznej, a raczej mamy dwa centra. Jedno centrum w Warszawie, które musi czekać na pewne odbicie, promieniowanie centrum drugiego, jakim jest Komitet Narodowy paryski.</u>
<u xml:id="u-56.59" who="#MaciejRataj">Że tak jest, że nie są to znowu tylko, jak zastrzegłem się, partyjne rekryminacje, tego chyba najwyraźniejszym dowodem fakt niesłychany, że w stolicy jednego państwa w Bukareszcie, mamy dwóch ambasadorów z których jeden jest mianowany przez rząd warszawski, a drugi mianowany przez komitet paryski.</u>
<u xml:id="u-56.60" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Mylna informacja!)</u>
<u xml:id="u-56.61" who="#MaciejRataj">Informowano mnie jednak z wiarogodnej strony i mówiono mi, że jedynem zadaniem tych dwóch panów jest to, ażeby nawzajem jako tako uzgodnić swoje kroki. Wydawało mi się to krotochwilą, ale tyle tych krotochwil przeżywamy, te pewna łatwowierność pod tyra względem byłaby wytłumaczona.</u>
<u xml:id="u-56.62" who="#MaciejRataj">Musimy się więc przedewszystkiem domagać tego, ażeby polityka nasza zagraniczna była ujednostajniona przez pewnego rodzaju scentralizowanie jej. Niech wreszcie wiemy, kto jest centrum, i kto jest organem. Dziś tego niema. Wiemy przecież, że komitet paryski, a przynajmniej niektórzy wybitni jego członkowie nie uważają się zupełnie za zależnych wykonawców polityki Ministerstwa Spraw Zagranicznych. To nie są tajemnice, o tem wiem nie tylko ja i my w Warszawie, wiemy o tem nie tylko my w Polsce. Jakie za sobą pociąga konsekwencje brak tego centrum myśli politycznej polskiej, dowodem jest to, że przyjeżdżają z Paryża korespondenci pism i muszą chodzić do najrozmaitszych klubów i ludzi, ażeby się dowiedzieć; jakie są wytyczne linie polskiej polityki zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-56.63" who="#MaciejRataj">Tak panie prof. Grabski, tak było i to jest fakt. A dalej jeżeli ma być sprawny organ rządowy, w tym wypadku organ Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a jako taki ma fungować przecież Komitet Narodowy w Paryżu, to powinien być przecież odpowiedzialnym przed swoim odpowiednim przełożonym, że tak powiem.</u>
<u xml:id="u-56.64" who="#MaciejRataj">Pomijam już to, że komitet paryski, jako ciało wielogłowe, jako ciało zbiorowe, faktycznie odpowiedzialny w całej pełni być nie może. Wiemy przecież wszyscy, że gdy odpowiedzialność rozkłada się na wielu ludzi, żaden nie czuje się odpowiedzialnym. Ja tem tłomaczę sobie rozmaite rzeczy. Ale pozostaje rzecz inna: niektórzy, jak wspomniałem, w tym komitecie paryskim nie chcą być odpowiedzialnymi, bo uważają się co najmniej za ciało równorzędne z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Powtarzam, tego rodzaju rzecz jest niedopuszczalna. Nie chodzi tu o komitet paryski, lecz o nasz stosunek do sojuszników, wobec których naszą politykę reprezentował dotychczas Komitet Narodowy w Paryżu. Ten komitet w Paryżu jest niezależnym od Ministerstwa Spraw Zagranicznych i nie jest wobec niego odpowiedzialnym, i odpowiedzialnym jako taki w całej pełni być nie może.</u>
<u xml:id="u-56.65" who="#MaciejRataj">I jeśli już wypominamy — nie grzechy, lecz błędy, które trzeba usunąć, dotyczące naszego przedstawicielstwa za granicą, przedstawicielstwa, które w te] chwili nazywa się paryskim Komitetem Narodowym, ale jakkolwiek by się ono nazywało, gdyby miało błędy, tobyśmy je wytykali. Otóż jeśli już wspominamy błędy, to dalszym takim błędem, o którym mimochodem wspomniałem, jest jego jednostronność, albo, jak kto woli, brak bezstronności. I to znowu nie będzie tajemnicą, nie będzie rewelacją, dlatego mogę o tem mówić zupełnie śmiało i bez ogródek, że Komitet Narodowy paryski uważany jest nie tylko w Warszawie, nawet nie tylko w Polsce, za filię pewnego ministerstwa pewnego rządu w pewnem państwie. I stąd rzecz zupełnie naturalna, że wpływ jego nazewnątrz i jego powaga wobec innych państw koalicji musi przez to cierpieć. Gdyby tu chodziło o jego osobiste wpływy i powagę, to rzecz jego by tylko dotyczyła. Ale tu chodzi o przedstawicielstwo naszych interesów za granicą na tak ważnej placówce, jaką jest dzisiaj Paryż. I dlatego uważam, że tę rzecz należy wreszcie podnieść. I może nie od rzeczy będzie wspomnieć, jakie stosunki związały Komitet z rządem w Paryżu z jednej strony a z Ministerstwem w Warszawie z drugiej strony. Przecież wiemy, że w początkach, nie wiem jak jest dziś — szyfra komitetu paryskiego była w rękach rządu paryskiego. To jest może zupełnie zrozumiałem. Ale wiemy dobrze, że w początkach, tuż przed zebraniem się sejmu naszego, szyfra Komitetu Paryskiego była w rękach nie Ministerstwa Spraw Zagranicznych naszego tutaj lecz w rękach pana Grabskiego.</u>
<u xml:id="u-56.66" who="#MaciejRataj">Przypomnijcie sobie Panowie ów wypadek, kiedy chodziło o wysłanie depesz! Ja rozumiem zupełnie, że te rzeczy stają się do pewnego stopnia automatycznie, że bardzo wiele wad, błędów nie jest wynikiem zamierzonego kształtowania stosunków, lecz może pewnego jakiegoś tworzenia się de facto. Ale to są błędy, to są ujemne strony, które wpływają na całą naszą politykę zagraniczną i które powinny być usunięte.</u>
<u xml:id="u-56.67" who="#MaciejRataj">Trudno mi nie wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, któraby przecież przemawiała za tem, ażeby na miejsce Komitetu Narodowego w Paryżu zamianować zupełnie normalnie utworzoną ambasadę przy rządzie francuskim. Jest to argument ten, że Komitet Narodowy paryski słusznie ozy niesłusznie, w każdym razie faktycznie przylepił do siebie pewną markę partyjną. Wiemy o tem i zdaje mi się, że czują to zupełnie dobrze nawet członkowie tego Komitetu Narodowego. A wynikiem tego jest, te wielkie masy społeczeństwa polskiego odnoszą się właśnie skutkiem tej marki partyjnej z pewną nieufnością, z pewnem niedowierzaniem do niego, co oczywiście — znowu powtarza się ta śpiewka, na tak ważnej placówce jak Paryż nie może podnieść powagi i autorytetu komitetu paryskiego. Dlatego imieniem mojego klubu będę miał zaszczyt przedłożyć Panom rezolucję, idącą po linii moich wywodów końcowych. Rezolucja ta dotyczy obsadzenia nie tylko ambasady w Paryżu, lecz i innych ambasad, konieczne to jest z tego względu, te pomijam już sprawę bukareszteńską, która, jak Panowie powiadają, jest mylnie przedstawiona; faktem jest, te były wątpliwości, a nawet realnie objawiały się te wątpliwości, kto ma w rezultacie mianować ambasadorów w państwach sprzymierzonych i w państwach neutralnych jak w Szwajcarii; czy ma to czynić komitet paryski, czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Z tą rzeczą jak najprędzej skończyć trzeba, a skończy się, jeśli uchwała Sejmu pójdzie po linii rezolucji którą Panom za chwilę przedłożę.</u>
<u xml:id="u-56.68" who="#MaciejRataj">Jeżeli już mowa o dyplomacji, o służbie w zakresie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, trudno nie wspomnieć choćby mimochodem także o stosunkach w samem ministerstwie. Złośliwość, którą chcę przytoczyć, biorę nie na swój karb, bo tej złośliwości nie mam, ale powszechnie określam stosunki tam panujące w ten sposób, że mamy tam dyletantyzm, ożeniony z biurokracją austriacką. Może to za ostry sąd, nie uwzględniający tej wielkiej dozy dobrej woli, która ożywia szeregi tamtejszych pracowników, może nie uwzględnia się tego, iż nie mamy sił dyplomatycznych, któreby były wyrobione w zakresie tej służby. A jednak na pewną rzecz zwrócić należy uwagę. Jeśli tak ważny posterunek, jak dział personalny przedstawicieli, jak przydział ludzi na rozmaite stanowiska dyplomatyczne powierza się człowiekowi, o ozem zdaje się w swoim czasie wspominał p. Korfanty — człowiekowi, który mógłby być znakomicie sędzią, prokuratorem, ale który z polityką zagraniczną, z warunkami potrzebnymi na kandydata dyplomatycznego, nigdy zdaje się nie miał nic wspólnego, to jest to anomalią. Taką anomalią jest również, te podobne, ale jut podrzędne stanowisko, bodajże w tym samym dziale personalnem, otrzymał były starosta galicyjski, który przyszedł tam z Galicji z Nowotarszczyzny z wielu, z wielu jednak zastrzeżeniami tamtejszej ludności. I znowu ten człowiek...</u>
<u xml:id="u-56.69" who="#komentarz">(P. Witos: Za dużo-honoru dla tego pana!)</u>
<u xml:id="u-56.70" who="#MaciejRataj">Wobec tego krótko już będę mówił. A więc w samem Ministerstwie Spraw Zagranicznych jeżeli już zajmujemy się oczyszczaniem ogólnej atmosfery, należy wreszcie porobić pewne porządki. Tylokrotnie, przekonaliśmy się o dobrej woli i najlepszych chęciach p. ministra spraw zagranicznych, że wierzymy głęboko, iż te niedomagania będą w najkrótszym czasie usunięte.</u>
<u xml:id="u-56.71" who="#MaciejRataj">Na tem kończąc swoje przemówienie chciałbym jeszcze przedstawić projekt rezolucji imieniem Klubu, który przedstawiam. Rezolucja ta brzmi w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-56.72" who="#MaciejRataj">„Sejm wzywa Ministerstwo Spraw Zagranicznych, żeby obsadzało placówki dyplomatyczne w państwach sprzymierzonych i neutralnych ambasadorami, którzyby byli organami Ministerstwa Spraw Zagranicznych i przed nim odpowiadali, a w szczególności, żeby w miejsce Komitetu Narodowego w Paryżu, pełniącego dotąd funkcje przedstawicielstwa dyplomatycznego wobec Francji mianowała natychmiast ambasadora”.</u>
<u xml:id="u-56.73" who="#MaciejRataj">Pozwalam sobie zwrócić uwagę Sejmu, że rezolucja nie dotyka zupełnie przedstawicieli naszych na kongresie pokojowym, nie stoi ona zupełnie w sprzeczności z rezolucją, którą stawia komisja spraw zagranicznych. Uważam sobie za obowiązek zwrócić na to uwagę, aby nie było nieporozumień. Rezolucja ta określa to, co się nazywa ambasadorem, i wzywa Ministerium Spraw Zagranicznych do mianowania tego ambasadora.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#JakubBojko">Głos ma p. p. Daszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#IgnacyDaszyński">Wysoki Sejmie! Koniec wojny światowej zaznacza się tworzeniem sojuszów pod znakiem trwałego pokoju, pod znakiem wyzwolenia ludzkości od straszliwej tragedii dotychczasowej wojny światowej. I nic dziwnego, że polski sejm, wyraz państwa polskiego na zewnątrz, przystępuje do zawarcia sojuszu, który podyktowany jest naszą koniecznością życiową. Z góry już powiadam, że stronnictwo moje będzie głosowało za rezolucją komisji spraw zagranicznych...</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#IgnacyDaszyński">... w pełnem przekonaniu, że spełnimy przez to akt obrony, lecz i rozwoju przyszłego państwa polskiego. Wojna pokazała nam, że z dwóch stron potężni nasi sąsiedzi czyhają na naszą zagładę; wojna pokazała, że i jedni i drudzy gotują nam los niewolników i dlatego przeciw tym dążnościom wrogim naszemu narodowi, dążnościom 70 milionów Niemców i drugie tyle Moskali, bez względu na sztandar, pod którym przeciw nam maszerują, przeciw tym dążnościom Polska musi szukać sojuszu, pomocy, mnożenia swoich sił, odnawiania się, stworzenia przyszłości innej niż dotychczas, na swojej własnej ziemi.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#IgnacyDaszyński">Zasady, które reprezentowała Polska w dziejach były zasadami sojuszów i unii. Możnaby powiedzieć, że był w niej mały rozwój kapitalizmu, mały rozwój owych potęg ekonomicznych, które tworzyły wielkie państwa, że w ślad zatem szedł zanik zupełny militaryzmu i biurokratyzmu, że nierozwinięty kapitalizm szlachty, która dystryktami żyjąc, ceniła przedewszystkiem swoją wolność indywidualną, że ów podział Polski na małe państwa królewiąt, prowadzących niemal odrębną politykę wewnętrzną i zewnętrzną, że ów podział, powiadam, nie sprzyjał stworzeniu państwa centralistycznego z dwoma strasznemi narzędziami militaryzmu i biurokracji, które zaprowadzając żelazny ład wewnątrz, były zarazem na zewnątrz narzędziem pokoju i ucisku. Jakkolwiek kto chce na dzieje Polski patrzeć, czy będzie na nie patrzał jako na wcielenie się idei i kategorii moralnych, czy będzie patrzał jako na rozwój sił realnych, opartych na systemie produkcji ludności, w każdym wypadku idea Polski w dziejach jest inną, wręcz sprzeczną z ideą pruską i moskiewską. Słusznym jest pogląd, że Polska opiera się na zasadach innych, na zasadzie unii. Prawda, nie wynarodowiliśmy ani jednego narodu obok siebie, ponosiliśmy raczej ofiary narodowe na swoich okrainach.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#IgnacyDaszyński">Ale tak jak dotąd niema ona jeszcze innej idei jak idea wolności, idea sprawiedliwości, idea dobrowolnej unii i dobrowolnego sojuszu narodów.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#IgnacyDaszyński">Toż nic dziwnego, że dla Polski idea „Związku narodów” staje się ideą bliską, że dla nas, dla Polski ludu pracującego „Związek narodów” jest ideą, rozpowszechnioną w sercach naszych, że dla nas słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych o konieczności zjednoczenia ludzkości na podstawie ładu i sprawiedliwości, a nie przemocy i pięści, że dla nas owe teorie Wilsona, wyrażone we wzniosłej mowie, są bliskie i drogie. Dla nas ten sojusz jest krokiem przygotowawczym i wstępnym do przyszłego „Związku narodów”. My w sojuszu tym żadnej groźby dla naszych sąsiadów nie chcemy upatrywać i silnie przeciwko temu protestujemy, gdyby sądzono, że za francuskie, czy amerykańskie pieniądze my podboje jakichkolwiek ziem okolicznych czynić zamierzamy.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#IgnacyDaszyński">Albowiem „Związek narodów” oparty jest w oczach naszych na dwóch filarach: na niepodległości narodów zjednoczonych i na ich międzynarodowej solidarności ludzkiej. Te dwa filary: niepodległość narodów wewnętrzna i bratni międzynarodowy sojusz wszystkich, podkreślam, wszystkich narodów po tej wojnie, to w oczach naszych jedynie może zapewnić, jeżeli nie wieczny, to w każdym razie długotrwały pokój, który dla nas będzie pokojem wzrostu, potęgi, zdrowia fizycznego i moralnego. Powiadam: wszystkich narodów, bo chcę, ażeby przy tworzeniu dzieła wielkiego nie kierowała nami myśl mała i uczucia małe, uczucia krzywdy i nienawiści, bo chciałbym, aby wypowiedziano w tym sejmie i aby świat wiedział, że głos taki w tym sejmie się podniósł, że wszystkie narody europejskie w tym Związku, w tem „Stowarzyszeniu narodów” — jak mówi francuski termin — powinny się znaleźć, a więc: i Niemcy, i Moskale, i Ukraińcy, i Czesi, i Węgrzy i wszyscy ci, którzy jeszcze dziś znajdują się w owym krwawym wirze, w strasznej tej rozchwiei i w tym okropnym zamęcie, jakiego świadkami jesteśmy. Wykluczenie jakiegokolwiekbądź wielkiego narodu mieściłoby w sobie grozę, mieściłoby w sobie niebezpieczeństwo nowej wojny, nowego konfliktu, nowej może wojny ekonomicznej za lat dziesięć, czy 15 i dlatego nie chcemy wtórować w tym chórze nienawiści, który był jak gdyby krwawą ławicą, równoległą nad ławicą wojenną; chcemy, ażeby zamilkł głos, który odsądza całe narody od czci i wiary; chcemy uznać w każdym narodzie brata, jeżeli wstąpi do organizacji międzynarodowej, w której będzie podlegał prawu wspólnemu, uchwalonemu także przez niego. I dlatego z wielkiem zadowoleniem słyszymy głosy polityków wielkiej miary, którymi powoduje nienawiść, patrzących daleko, daleko w przyszłość i nie chcących nikogo od tego związku narodów wyłączać. Chcą go tworzyć na podstawie uspokojenia i zabezpieczenia wszystkich, z wojny wszystkich przeciw wszystkim, z wojny całego świata chcą stworzyć pokój i szczęście względne całego świata.</u>
<u xml:id="u-58.8" who="#IgnacyDaszyński">Prawda, nie łudźmy się i my co do najistotniejszej natury owego związku narodów, w którym chorążym świata stał się pan prezydent Wilson. Wiemy dobrze, że idee Wilsona są jakby sztandarem zatkniętym na gruncie realnym, który inaczej będzie wyglądał, niż głoszą mowy prezydenta Stanów Zjednoczonych. Gdybyśmy chcieli wynaleźć analogię podobnego zestrzelenia sił, to ujrzymy ją w okresie po obaleniu Napoleona przez koalicję europejską, nie wiem którą z rzędu, kiedy to kongres wiedeński 1815 r. głosił zasady i normy dla przyszłej Europy, kiedy „tworzyło się „święte przymierze”, mające być gwarancją wolności narodów, spokoju i ładu wśród tych narodów na zewnątrz i wewnątrz w Europie. „Święte przymierze powstało na grobie Polski, na grobie wielu innych narodów ujarzmionych i podbitych. Ze wzniosłych frazesów i morałów Aleksandra I wyrosły zatrute stosunki rzeczywistości, wyrosły szpiegi policyjne i gwałty policyjne, wyrosła cała droga krzyżowa ludów podbitych, które napróżno przez stulecie blisko oczekiwały „wiosny ludów”. Nawet, kiedy zdawało się, że węzły „świętego przymierza” pękną, podczas roku 1831, 1848, 1863 i wtedy napróżno wyglądały ludy jakiegoś innego ładu i porządku. Przez wiek cały wytrzymało święte przymierze w swojej władzy, w swoich rękach społeczność europejską, a było dlatego tak trwałe, ponieważ opierało się na tronach, a trony opierały się na magnaterii i szlachcie, magnateria zaś i szlachta opierała się na chłopie przykutym do ziemi. Ową siłą gospodarczą, siłą historyczną była to siła stara, okrzepła oddawna, która przez długie wieki prowadziła ludzkość niezłomnie swoim torem i trzeba było wyzwolenia chłopów z niewoli, trzeba było wstrząśnięć podziemnych, idących, z Francji po całej Europie i wytwarzających konstytucyjne monarchie, ażeby to Święte przymierze straciło moc, ażeby rozpadać się zaczęło na system przymierzy sprzecznych z sobą, na system Anglii, Francji, Rosji przeciwko systemowi mocarstw centralnych z Włochami.</u>
<u xml:id="u-58.9" who="#IgnacyDaszyński">Dzisiaj tej obawy przed utworzeniem się drugiego „Świętego przymierza” na konferencji paryskiej ja osobiście nie mam. Prawda, jest to triumf nowożytnego kapitalizmu, jest to owoc wojny w dosłownem słowa tego znaczeniu, owoc miliardów zebranych z krwi i potu ludzkiego, przez dostawców, dostawców i dostawców amerykańskich, francuskich i angielskich.</u>
<u xml:id="u-58.10" who="#IgnacyDaszyński">Pewne, że tara swój ład i swój porządek obmyśla i dla świata przygotuje najbardziej nowożytny kapitalizm pod dowództwem kapitalizmu amerykańskiego. I czujemy instynktowny odruch socjalistów włoskich, francuskich i angielskich przeciw temu świętemu przymierzu, które tam jakoby się tworzyło w sto lat po kongresie wiedeńskim, po owem Świętem przymierzu monarchów i magnatów rolnych.</u>
<u xml:id="u-58.11" who="#IgnacyDaszyński">Ale kapitał ma to do siebie, że spoczywając rdzewieje, że nie znosi spokoju; setki miliardów zdobyte w wojnie puszczone zostaną w tan na całej kuli ziemskiej, te setki miliardów poszukuje procentów, pociągając za sobą w wir światowy miliony robotników; będą im mogły płacić dobrze, będą im mogły zagwarantować mnóstwo wolności i swobodę obywatelską, aby kontynenty całe wyrwać z dotychczasowej bezczynności i bezpłodności. Miliardy mają być inwestowane w Europie, Ameryce, Afryce, Azji. Już dzisiaj tworzy się mapa eksploatacji między kapitalistami wielkich zrzeszeń. Za lat 10 za lat 15 i my porwani zostaniemy w wir, jakiego dzieje ludzkości dotychczas nie znały, i biada nam, jeśli do 10, 15 lat nie zorganizujemy się jako państwo, które będzie miało dać co do roboty swoim robotnikom i swoim synom chłopskim,...</u>
<u xml:id="u-58.12" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
<u xml:id="u-58.13" who="#IgnacyDaszyński">... albowiem pójdziemy wówczas jako żer na wszystkie kontynenty, tak jak byliśmy tym żerem w Westfalii, Belgii, Anglii,...</u>
<u xml:id="u-58.14" who="#komentarz">(Potakiwania)</u>
<u xml:id="u-58.15" who="#IgnacyDaszyński">... w Pensylwanii, wszędzie tam, gdzie najpodlej, najgorzej płacono za pracę robotników polskich; wszędzie tam, gdzie tworzyły się ghetta polskie,...</u>
<u xml:id="u-58.16" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-58.17" who="#IgnacyDaszyński">... gdzie zaczynało się błoto a kończyły się chodniki i latarnie. I biada nam, powtarzam, jeśli nasze produkty na zewnątrz będziemy wysyłali jedynie w postaci mięśni, nerwów i kości naszego chłopa,...</u>
<u xml:id="u-58.18" who="#komentarz">(Głosy. Słusznie)</u>
<u xml:id="u-58.19" who="#IgnacyDaszyński">... jeśli wymiana towarów będzie się odbywała żywym „białym towarem” polskim z naszej strony.</u>
<u xml:id="u-58.20" who="#IgnacyDaszyński">I oto racja głęboka, dla której niewolno nam czasu tracić, dla której przemysł nasz, choćby za gruby procent, trzeba wskrzesić, dlaczego trzeba ład zrobić i prawo ludzkie zabezpieczyć, ażeby człowiek z tej Ojczyzny nie uciekał tak łatwo, aby nie wytwarzać stosunków rozpaczy i bezprawia, aby Polska w wir ten szła, ale jako zorganizowana wielka jedność narodowa,...</u>
<u xml:id="u-58.21" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-58.22" who="#IgnacyDaszyński">... pilnując swoich skarbów, to jest ludzi swoich przedewszystkiem.</u>
<u xml:id="u-58.23" who="#IgnacyDaszyński">Więc nie lękam się tego wiru strasznego, który ogarnia ziemię pod wpływem zużytkowania setek miliardów, stanowiących zyski kapitalizmu. Pod jednym warunkiem nie lękam się: jeśli potrafimy się utrzymać, zorganizować i ukształtować naszą gospodarkę wewnętrzną. I dlatego Polska potrzebuje sojuszu, sojuszu realnego, sojuszu nie w imię „niebieskich migdałów”, ale w imię interesu, interesu i jeszcze raz interesu.</u>
<u xml:id="u-58.24" who="#IgnacyDaszyński">Jeśli wzywam Rząd, ażeby przygotował nam konwencję polityczną, wojskową i gospodarczą, któraby dała formalny wyraz prawny sojuszowi faktycznemu, zainicjowanemu w czasie wojny, to chciałbym, aby między nami przyszło do zgody i porozumienia, do rychłej zgody i rychłego, jasnego porozumienia co do kilku bardzo ważnych rzeczy, które zadecydują o biegu spraw na podstawie tego sojuszu.</u>
<u xml:id="u-58.25" who="#IgnacyDaszyński">Jeżeli mówię o politycznym sojuszu, to przecież mówię o granicach. Wykreślenie tych granic od zachodu stało się niemal faktem dokonanym. Ten fakt, o ile chodzi o zaborczość pruską, wsłuchując się w głosy reprezentantów powołanych z zaboru pruskiego, przyjmiemy z temi wszystkiemi poprawkami, które nasi koledzy reprezentanci zaboru pruskiego nam wskazują. Poprawki mogą iść w tym lub owym kierunku, ale rozumiemy, że w tych granicach musi się mieścić brzeg morski i Gdańsk — rzeczy, co do których Sejm będzie zgodny absolutnie z całym narodem.</u>
<u xml:id="u-58.26" who="#IgnacyDaszyński">Jesteśmy uspokojeni, patrząc np. na Cieszyńskie i widząc uświadomienie mas robotniczych, któremu te masy dały wyraz ubiegłej niedzieli. Kładę wagę na to, żeby z tej trybuny donieść, że przed kilku dniami zebrało się na kilku olbrzymich wiecach w Księstwie Cieszyńskiem około 80,000 mężczyzn i kobiet, którzy szli w silny mróz przez rzekę, pod strzałami placówek czeskich, przedarli się niemal przemocą przez kordon wojskowy, ażeby zademonstrować swoją niezłomną wolę, że chcą być przyłączeni do Polski. I z całym dla konferencji respektem oświadczył jasno ten dumny lud ślązki, dotąd tak spokojny i cierpliwy, że jeżeliby konferencja stanęła na gruncie złamania praw narodów i odstąpiła ziemię polską Czechom, wówczas nie pozostawałoby tym górnikom nic innego, jak rzucić się w objęcia bolszewizmu i zacząć mówić „po węgiersku”.</u>
<u xml:id="u-58.27" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-58.28" who="#IgnacyDaszyński">I prosili, aby reprezentant rządu warszawskiego zakomunikował to rządowi w Warszawie i Komitetowi Narodowemu w Paryżu.</u>
<u xml:id="u-58.29" who="#IgnacyDaszyński">Jest to dla nas niezmiernie ważnem znamieniem czasu, że cierpliwość, że owo wyczekiwanie sprawiedliwości już przewiduje jakiś akt rozpaczy, gdyż, proszę nie mówić, że Polska jest wyspą zupełnie odciętą od bolszewizmu, bo taką absolutnie izolowaną wyspą nie jesteśmy. Mamy u siebie elementy dość liczne, w których panuje jeszcze to obłędne przekonanie, że połączenie się na ziemiach naszych Niemców z Moskalami da im pewne przywileje; mamy jeszcze wśród siebie ogromną liczbę ludzi łatwo skłonnych do ostateczności, bo u nas droga średnia, droga ustępstw, droga zaufania do prawa była przez lat sto podkopywana i ludzie nie umieją nią chodzić i dlatego tak łatwo poruszają się u nas, zwłaszcza w Królestwie Polskiem, w ostatecznościach. Kładę wagę na to, żeby ten fakt podać do szerokiej wiadomości.</u>
<u xml:id="u-58.30" who="#IgnacyDaszyński">Jeżeli zaś chodzi o granice wschodnią, żaden z nas jej dziś przesądzać naprawdę nie może. Chcemy tylko ustalić w zgodzie razem z komisją spraw zagranicznych pewne zasady, w myśl których chcielibyśmy postępować, a zasady te są zupełnie nowoczesne. Wyrzekamy się aneksjonizmu i imperializmu, wyrzekamy się zaborczości, chcemy swobodnego wyrażenia się ludności, do którego państwa ona chce się przyłączyć. Ale oznacza to wykluczenie jakiejś specjalnej „misji” dla nas na wschodzie nam przeznaczonej. Nie chcemy być ani awangardą, ani żandarmerią Wschodu, chcemy być sobą, chcemy być zdrowem, silnem państwem, które potrafi obronić swoje własne granice i przez to już staniemy się czynnikiem ładu i porządku. Nie mając zamiarów zaborczych, umiejąc obronić granice nasze od zachodu i wschodu, spełnimy najpiękniejszą misję i najpiękniejszą rolę, tak wobec niemieckiej, jak i moskiewskiej zaborczości. Zasadę interweniowania, robienia porządków w Rosji chcemy raz na zawsze z naszej dzisiejszej polityki wykreślić. I cieszy mnie to bardzo, że od reprezentantów najwybitniejszych państw koalicji usłyszeć mogłem osobiście rozprószenie naszych obaw i potwierdzenie, że zasada nieinterweniowania Polski w Rosji jest przez nich w całej pełni uznawana.</u>
<u xml:id="u-58.31" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-58.32" who="#IgnacyDaszyński">Niech zginą i znikną owe projekty, które chciały nas, wycieńczonych do ostateczności wojną, jeszcze przeznaczyć do roli pacyfikatorów wielkiej imperii wschodniej. Kto wie, co jest lepsze, czy interwencja, czy zasada nieinterweniowania w tym danym wypadku.</u>
<u xml:id="u-58.33" who="#IgnacyDaszyński">Nie będę się nad tą rzeczą oczywiście rozwodził. Wyszczególnimy w rezolucji, że prosimy rząd, ażeby przygotował nam także konwencję wojskową. Zasada jej musi być zrozumiała dla nas wszystkich i pogodzić się musimy na tym punkcie wszyscy, zwłaszcza co do jednego pewnika kardynalnego, że chcemy mieć jedno, jedyne wojsko polskie,...</u>
<u xml:id="u-58.34" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-58.35" who="#IgnacyDaszyński">... że chcemy siły nasze z Francji, z Archangielska, z Odesy i z Syberii zjednoczyć wreszcie na ziemiach polskich,...</u>
<u xml:id="u-58.36" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-58.37" who="#IgnacyDaszyński">... chcemy je organicznie ze sobą zespolić i chcemy mieć żołnierza naszego tam, gdzie go Polska potrzebuje do obrony granic Polski.</u>
<u xml:id="u-58.38" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-58.39" who="#IgnacyDaszyński">Stąd pochodzi nasze pragnienie zobaczenia wreszcie naszych wojsk w granicach Ojczyzny, i stąd pochodzi pragnienie starcia z nich cech różnych, które dotychczas im siłą rzeczy bieg wypadków nadawał. Chcemy mieć jeden mundur polski w Poznańskiem, w Warszawie i Krakowie, i jednego głównego dowódcę, i jedną służbę, w obrobię jednej Rzeczypospolitej. To jest myśl prosta, kardynalnej dla nas wagi. Jest ona trudną do przeprowadzenia. Zupełnie dobrze rozumiem, że proces amalgamowania tych dotąd rozproszonych armii wymaga dużego taktu, dobrej woli i ustępliwości i wymaga przedewszystkiem świadomego nakazu Sejmu, nakazu, świadczącego, że Sejm jest zgodny i solidarny w żądaniu jednej armii dla jednej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-58.40" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-58.41" who="#IgnacyDaszyński">A wówczas ci, którzy liczą na protekcję lub na to, że intrygami prędzej czy później wypłyną, ci zamilkną, staną w szeregu i zaczną służyć nie jednostkom, lecz narodowi.</u>
<u xml:id="u-58.42" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-58.43" who="#IgnacyDaszyński">Ze potrzeba nam broni, amunicji, że w wielu, wielu gałęziach naszej siły zbrojnej, młodej jeszcze, niewyćwiczonej, potrzeba nam pomocy technicznej, umiejętnego skorzystania ze zwycięstwa wielkiej koalicji w wojnie nad Niemcami, to rozumie się samo przez się, ale armii tej charakter nie może być w niczem nadwyrężony. Armia ta, która przez sto lat poddawała synów chłopskich obcej komendzie niemieckiej, austriackiej czy rosyjskiej, armia, która do ostatniego czasu była jakby wyrazem obcej, wrogiej narodowi potędze, ta armia jest podwójnie, potrójnie zazdrosna o każdą cząstkę swojej polskości. Nie dziwcie się, Panowie, że wielki odłam Sejmu uważa za swój obowiązek czuwać nad tem, żeby polskiego charakteru tej armii dla celów czysto praktycznej natury nie dać naruszyć. Wiemy, że armia ta musi się uczyć. Chcemy, aby tę armię uczono, uczono ją przez najlepszych instruktorów. Nie przeczymy, że tymi najlepszymi instruktorami świata są dziś Francuzi. Ale prosimy, aby rząd nasz porozumiał się z rządem francuskim, z rządem koalicyjnym na tej jedynej możliwej dla nas podstawie, żeby nie naruszyć w niczem charakteru polskiego i samodzielności polskiej tej armii, bo to jest nasza najdroższa broń, bo to są synowie naszego kraju, naszej krwi, bo to honor naszego narodu, bo to obrona nasza. My chcemy, żeby się oni czuli u siebie jak w domu. Niech oni z tej obcej komendy i obcej nauki wezmą wszystko to, co wziąć trzeba, a nic nie biorą coby im było niepotrzebne.</u>
<u xml:id="u-58.44" who="#IgnacyDaszyński">Wreszcie cele gospodarczych umów są celami również bardzo prostemi i charakteryzują jedynie rzeczywisty stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-58.45" who="#IgnacyDaszyński">Kiedy jeden z dziennikarzy amerykańskich zapytał: „Panie pośle cóż mam zawieźć Amerykanom, jako zdanie od pana?” powiedziałem mu: „Po wiedz pan Amerykanom, że chcemy przestać być w ich oczach „interesującym” narodem, a chcemy u nich zaciągnąć pożyczkę na niski procent.</u>
<u xml:id="u-58.46" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-58.47" who="#IgnacyDaszyński">Uspokoiłem go, że ta pożyczka zostanie nawet w Ameryce, aby za nią tam kupić u nich przemysłowców maszyny, czy żywność, bawełnę, czy cokolwiek, co będzie nam potrzebne. Przestańmy być „interesującym narodem”! Przestańmy być „męczennicą narodów”. Przestańmy być tem wszystkiem, co było nam przemocą wroga narzucone, co było jak gdyby perłą, lecz perłą powstającą na zadrażnionem ciele skorupiaka. Może nie będziemy mieli tyle pereł na razie i może być nawet, że duch nasz zniży lot. Nie przeczę temu, a nawet się tego lękam, ale na chwilę zbliżmy się wreszcie do ziemi, aby zyskać siłę aby stać się tą potęgą realną, o której nie mówi się”, ces paures Polonais”. Protestuję przeciw temu „pauvres” przy rzeczowniku „Polak”. Ja chcę, aby ten Polak miał ojczyznę, żeby nam nie dawano na świecie tego tytułu.</u>
<u xml:id="u-58.48" who="#IgnacyDaszyński">To ma być treścią naszej konwencji zagranicznej z koalicją. Potrzebujemy pieniędzy, dużo pieniędzy; musimy płacić wysokie procenty. Prawda, że 7 i pół proc. wydaje się nam bardzo wysokim, ale powiedziano nam, że i Szwecja płaciła podczas wojny 7 proc, a Anglia, która oprocentowywała swoją pożyczkę 2 i pół proc, przed wojną, płaciła podczas wojny 6 proc. Rozumiem zatem, że musimy być zdecydowani nawet na pewne ofiary, ale będą to ofiary płodne, które w ręku rozumnego rządu i gospodarnego Sejmu przyczynią się do tego, że wreszcie na polskich ziemiach ustaną jęki, protesty i płacz głodnych i bezrobotnych. Więc i tutaj zdaje mi się, jakobyśmy mogli się wszyscy pogodzić.</u>
<u xml:id="u-58.49" who="#IgnacyDaszyński">Ale jeszcze jedno. Wydaje mi się rzeczą niezmiernie pilną, gwałtownie pilną, ażeby przekonać państwa koalicyjne o konieczności reform społecznych u nas w Polsce. Nie dlatego, jakoby ci Panowie apriorycznie uważali jakiekolwiek reformy społeczne w Polsce za wykluczone, boć to przecież nie są reakcjoniści jak twierdzą sami, i rzeczywiście nie są nimi. Ale oni reprezentują społeczeństwo państw bogatych, państw oddawna wolnych, w których zaufanie do własnych finansów jest tak olbrzymie, że na skinienie ministra finansów daje się do jego dyspozycji miliardy. Oni nie rozumieją często tej roli, którą reformy społeczne odgrywać muszą u nas. My musimy przejść do pewnego rodzaju monopolu. Prawda, ze wszystkiemi zastrzeżeniami, ze wszystkiemi ostrożnościami, które wskazują, że nie powinniśmy w braku odpowiednich sił w rękach rządu brać za dużo pracy i za dużo praw. Bo prawa, którego się nie może wykonać, staje się ironią, a prawo, którego się nie umie wykonać, staje się krzywdą. Ale pomimo tego musimy iść w kierunku daleko sięgających reform ekonomicznych. Jeden z Anglików powiedział: „Nie podobna, by na wsi polskiej w XX wieku został wiek XV”. I my czujemy, że to niepodobieństwo. Musimy siedmiomilowemi krokami dopędzać społeczeństwa zachodnio-europejskie, a debata, którąśmy tutaj dzisiaj prowadzili nad losami służby folwarcznej, to jest wiek XV. Wierzcie mi, Panowie, że to jest wiek XV! Musimy zatem reformy przeprowadzić, żeby kapitał nie bał się i nie lękał, że wpadnie w jakąś obież bolszewickich rabunków itd. itd. Przeciwnie musimy zagranicę przekonać, że gospodarka polska np. zawisłą jest od reformy rolnej, że wydajność pracy człowieka, że możność zajęcia go na roli, jest zawisłą od reformy stosunków posiadania.</u>
<u xml:id="u-58.50" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-58.51" who="#IgnacyDaszyński">Musimy im pokazać, że minęły czasy, kiedy można było w carskiej Rosji, a raczej w Polsce rządzonej przez cara, dostawać prawa, przywileje, połączone np. z górnictwem. Jak kto chciał, postarał się albo dał łapówkę naczelnikowi żandarmerii, lub naczelnikowi powiatu, aby być wolnym od stosowania praw ochronnych i wykonywania opieki społecznej. W ten sposób dla każdego kapitalizmu, polskiego czy francuskiego, czy amerykańskiego, czy niemieckiego czasy te już minęły i nie przyjdą. Ten kapitalizm musi zdecydować się przejść do organizującego się młodego społeczeństwa, zwłaszcza, że potrzebujemy jednego, mianowicie odbudowy, którą bym nazwał „moralną”, odbudowy któraby była daleką od bandytyzmu i paskarstwa, odbudowy, któraby jedno i drugie, bandytyzm i paskarstwo za łeb wzięła i potrząsnęła i jednem i drugiem uniemożliwiając uprawianie tego rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-58.52" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-58.53" who="#IgnacyDaszyński">Boć synonimem paskarstwa u góry jest bandytyzm u dołu. Między temi biegunami oscyluje sposób myślenia nie tylko mas ludowych lecz i mas inteligenckich, które nie mają poczucia obowiązku wobec ojczyzny, nie mają poczucia prawa i posłuchu dla prawa.</u>
<u xml:id="u-58.54" who="#IgnacyDaszyński">Moralnej odbudowy potrzeba nam, i nie morałów, nie frazesów, ale sposobności do pracy, kontroli realnej, płodnej pracy, kierowanej przez społeczeństwo i organy rządowe, wykonywane przez szeroki ogół. Do tej pracy nie dojdziemy bez owych inwestycji ale i bez reform socjalnych przenigdy. To są rzeczy, które każdy człowiek zastanawiający się nad umysłowością i uczuciami swych współrodaków ze zgrozą i ze strachem rozważa w duszy i szuka wyjścia, ażeby za trzeć ślady niewoli, która głęboko tkwi w sercach naszych.</u>
<u xml:id="u-58.55" who="#IgnacyDaszyński">Jeżeli pomoc koalicji, jeżeli te miliardy które tu przyjdą, mają nam rzeczywiście dopomóc do odrodzenia się i do reform społecznych, to są tym jedynym gościńcem dość szerokim, żeby ochronić od rozpaczy z jednej strony, a od bezwzględnej przewagi kapitału, którą jednym słowem „paskarstwa” nazwać można z drugiej.</u>
<u xml:id="u-58.56" who="#IgnacyDaszyński">Nigdy nie byłem tak zdumiony, jak kiedy widziałem pochód patriotyczny w Krakowie, który wyszedł z wielu kościołów krakowskich równocześnie. Na sztandarach i sztandarkach przypadkowo zeszły się dwa czy trzy napisy: „Niech żyje Wilson! Niech żyje Clemenceau! a trzeci: Niech żyje szkoła wyznaniowa!</u>
<u xml:id="u-58.57" who="#komentarz">(Na sali śmiech)</u>
<u xml:id="u-58.58" who="#IgnacyDaszyński">Dziwnie to brzmi, Wilson i Clemenceau jako protektorzy szkoły wyznaniowej, wypowiedziane jednem tchem. Pan Clemenceau zgorszyłby się napewno, gdyby się dowiedział, że tu robią go patronem szkoły wyznaniowej. Pan Wilson protestowałby nadzwyczaj gorąco, Llojd George, przypuszczam, nie byłby również zbudowany. Ale proszę Panów, o czem to świadczy? To świadczy o tem, że jeszcze do niedawna istniały tendencje do nadużywania imienia koalicji nadaremno. Istniały tendencje, z których ludzie nieprzyzwoici, dziennikarze nieprzyzwoici, robili poprostu szantaż na swoich przeciwnikach politycznych. Odgrażano się, że jak przyjdzie koalicja to będzie źle. Ten szantaż na szczęście minął.</u>
<u xml:id="u-58.59" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów, ani Francja, ani Anglia a tem mniej Ameryka nie myśli wcale być patronką reakcji w Polsce. Reakcja musi więc tu w Polsce walczyć na swój własny rachunek, nie fałszować weksli, których ani Clemenceau, ani Llojd George, ani Wilson by nie podpisał. Trzeba to z okazji tego sojuszu podkreślić.</u>
<u xml:id="u-58.60" who="#IgnacyDaszyński">I znowu cieszę się niewymownie, że piękne i szczere zapewnienia reprezentantów państw koalicyjnych uspokoiły mnie w znacznej mierze co do tego, że ani owe państwa, ani ich rządy, ani reprezentacje tutaj przebywać mające, ani przez sen nie myślą o tem, aby tu budować jakiekolwiek bastiony reakcyjne.</u>
<u xml:id="u-58.61" who="#komentarz">(Głosy: Nikt o tem nie myśli)</u>
<u xml:id="u-58.62" who="#IgnacyDaszyński">Jeśli nikt nie myśli, to jesteśmy wszyscy w zgodzie.</u>
<u xml:id="u-58.63" who="#IgnacyDaszyński">W końcu muszę podnieść rzecz, która mnie niezwykle ucieszyła z przemówienia pana referenta. Mianowicie rozpatrywał on kwestię t. zw. orientacji i pytał, kto przewidział rezultaty wojny, kto winien, a kto niewinien. Godzę się w zupełności, że wszyscy my Polacy przez długi szereg lat w trwodze wyczekiwaliśmy skąd przyjdzie taka rzeczywista pomoc, która pozwoliłaby żyć i uratować naszą niepodległość. My Polacy popełnialiśmy wszyscy, pod tym względem wszyscy, błędy. Historia oceni, kto mianowicie błądził, do historii też sąd o tem należy.</u>
<u xml:id="u-58.64" who="#IgnacyDaszyński">Ale jeżeli już dajemy sobie taką generalną absolucję, to nie przenośmy na przyszłość dawnych naszych błędów i wad Komitetu Narodowego w Paryżu, który był koniecznością w braku rządu samodzielnego tutaj, który został uznany we wrześniu 1917 r. wtedy, kiedy panowała tutaj Rada Regencyjna, nie przenośmy w niewłaściwej i niemożliwej nadal roli w czasy, w których rządzi już Sejm polski i rząd polski, przed Sejmem odpowiedzialny.</u>
<u xml:id="u-58.65" who="#IgnacyDaszyński">Pan kolega przedmówca postawił rezolucję, która tem się różni od mojej, iż wyklucza mianowanie przedstawicieli Rzeczypospolitej na konferencję pokojową. Ja przeciwnie chciałbym w interesie tych przedstawicieli, w interesie naszym, ażeby oni wszyscy byli zawsze mianowani przez rząd polski, ażeby już naprawdę wejść raz w okres życia normalnego państwa, ażeby użyć tej wielkiej moralno politycznej siły, którą reprezentuje ten Sejm, ażeby każdemu słowu reprezentacji naszej na konferencji pokojowej nadać całkiem inną wagę niż dotychczas. I powiem otwarcie i zupełnie szczerze, że nie rozumiem zastępstwa, które pożycza pieniądze od państw, przy których jest akredytowane. To jest stosunek niemożliwy. Owe subwencje, które otrzymuje Komitet Narodowy, w wysokości nie wiem jakiej, owe subwencje muszą ustać.</u>
<u xml:id="u-58.66" who="#IgnacyDaszyński">My możemy być krajem biednym i państwem, które nie będzie mogło dać złotych karet swoim reprezentantom dyplomatycznym, ale tyle powinniśmy mieć środków, ażeby reprezentacja nasza nie była finansowo zawisłą od innych państw. Dwóch zdań na tym punkcie niema jeszcze żadna dyplomacja na świecie.</u>
<u xml:id="u-58.67" who="#komentarz">(Głosy: Niema tego u nas!)</u>
<u xml:id="u-58.68" who="#IgnacyDaszyński">Ależ kolego Korfanty, ja zadawałem panu Grabskiemu pytanie, czy pożyczano, pan Grabski na pewnej komisji oświadczył, że tak jest, że pożyczano za wekslami prywatnemi od rządu! Proszę Panów, ja nie chcę, aby naszych przedstawicieli dyplomatycznych płacił hrabia Zamojski. Gdybym się dowiedział, że ambasador mojego państwa żyje z pieniędzy jakiegoś magnata, tobym go w tej chwili odwołał.</u>
<u xml:id="u-58.69" who="#komentarz">(Głosy: Państwa wtedy nie było)</u>
<u xml:id="u-58.70" who="#IgnacyDaszyński">Ale dziś jest, a więc skoro jest, zróbmy kreskę przez rachunek, zapłaćmy i stańmy się niezależnymi.</u>
<u xml:id="u-58.71" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-58.72" who="#IgnacyDaszyński">To się nie nazywa subwencja. Czy Panowie nazwą to subwencją, czy pożyczką, to wszystko jedno. Ten, kto daje pieniądze, jest więcej swobodny, niż ten, kto bierze.</u>
<u xml:id="u-58.73" who="#IgnacyDaszyński">Dlatego proszę o uchwalenie następującej rezolucji: „Sejm wzywa rząd, ażeby niezwłocznie zamianował urzędowych przedstawicieli Rzeczypospolitej Polskiej na kongresie pokojowym, oraz w państwach zaprzyjaźnionych i neutralnych”.</u>
<u xml:id="u-58.74" who="#komentarz">(Brawa).</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Witos.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#WincentyWitos">Wysoki Sejmie! Będzie całkiem naturalną rzeczą, gdy oświadczę, że stronnictwo nasze będzie głosować za wnioskiem komisji dla spraw zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#WincentyWitos">Wyrazić mogę na tem miejscu żal, że sprawa ta przyszła tak późno, powinna była przyjść znacznie wcześniej z oczywistym pożytkiem narodu.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#WincentyWitos">Bardzo niewiele po mówcach poprzednich pozostało mi do powiedzenia. Chciałbym tylko zaznaczyć, że stojąc na stanowisku jak najśpieszniejszego zbliżenia się i zawarcia sojuszu z państwami, o których była mowa, należałoby to uczynić w ten sposób, ażeby nie pozostawało żadnych wątpliwości ani co do naszych chęci, ani co do naszych stosunków. Sojusz jest koniecznością, to zostało uznane nie tylko przez przedmówców, ale i przez cały naród i przyznać trzeba, że może nigdy nie było na żadnym punkcie takiej jednomyślności w Sejmie, jaka się tu ujawniła.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#WincentyWitos">Oczywiście, że to na plus narodu zapisać należy, iż mimo pewnych różnic w zapatrywaniach, różnic społecznych i politycznych, kiedy przyszła sprawa narodowa okazała się bezwględna jednomyślność.</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-60.5" who="#WincentyWitos">Zdajemy sobie sprawę z tego, że jeszcze nie znajdujemy się w takiem położeniu, żebyśmy mogli z całym spokojem w przyszłość spoglądać. Wiemy, że ci sami sąsiedzi, którzy nas rozdarli, żyją i jakkolwiek tu i owdzie zostali osłabieni, i jakkolwiek może dotychczasowa ich budowa została zwichnięta i nadłamana, to jednak rządy pozostały te same i została chęć zemsty i odwetu. Zemsta żyje i może się spotęgować, dlatego zrozumiałem jest, żeby się przeciwko temu o ile możności przygotować. Siły nasze dotychczasowe może jeszcze nie są w stanie temu zapobiec i dać sobie radę; o tyle może są słabe, że do tego czasu jeszcze się nie ugruntowały.</u>
<u xml:id="u-60.6" who="#WincentyWitos">Ja osobiście, a zdaje się, będzie to wyrazem mego stronnictwa, uważam, że jeżeli tu nawet ponoszą pewną winę czynniki miejscowe, to duża wina jako klątwa przeszłości ciąży na narodzie, który przeszedł niewolę, której piętno do tej pory musi nieść. Niezawodnie niewola w rożnych zaborach piętno swoje wycisnęła, demoralizacja i deprawacja poczyniły wielkie postępy i szczęściem jest, że obecnie dożyliśmy tej pory, że możemy się z tego wszystkiego otrząsnąć.</u>
<u xml:id="u-60.7" who="#WincentyWitos">Jeżeli była mowa o pewnej orientacji, to ja nie należę do tych, którzyby chcieli rzucać kamieniem na kogokolwiek, albowiem jest rzeczą naturalną, że wytworzone stosunki musiały czyjąś myśl, czyjąś orientację, sposób oceniania faktów, pchnąć w pewnym kierunku, i nie śmiałbym powiedzieć z tego miejsca, że to się działo ze złą wolą i z inną świadomością jak z tą, że to się robi dla ojczyzny. Może jednym udało się wyczuć lepiej, ale im się tylko udało, że stanęli na odmiennym stanowisku; w każdym razie wszystko to, co się zrobiło, było podyktowane dobrą wolą i miłością ojczyzny. Przestańmy mówić o tej przeszłości, a dojdziemy do zupełnie nowej rzeczy, do budowy tej przyszłości, która stoi przed nami.</u>
<u xml:id="u-60.8" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-60.9" who="#WincentyWitos">Nie będę wracał do tego, co tu już powiedziano, chciałbym jednak zwrócić uwagę na niektóre wyrażenia umieszczone w rezolucji i na zobowiązanie samego narodu, a przynajmniej klas jego niektórych, wynikające z tych dwóch uchwał.</u>
<u xml:id="u-60.10" who="#WincentyWitos">Otóż przedewszystkiem chciałbym, ażeby tego sojuszu nie zawierano z pewnymi ludźmi albo z pewną klasą, ale z całym narodem, i by do tego naród był należycie przygotowany. Nie chciałbym, aby sojusz zawierano pod kątem widzenia pewnych zapatrywań, czy pewnych klas społecznych. To powinno być wykluczone. Jeżeli niejednokrotnie słyszało się groźbę pod adresem różnych ludzi wystosowaną: „Czekajcie, gdy przyjdzie koalicja, my zrobimy porządek”, to uważam to za anarchię, niezawodnie szkodliwą, która nie tylko nie przygotowuje gruntu do pozytywnej roboty, ale w wysokim stopniu działa niwecząco.</u>
<u xml:id="u-60.11" who="#WincentyWitos">Powiedziano w rezolucji, że budować należy na własnych siłach. Zupełnie słuszna zasada. Rozchodzi się o to, by to nie pozostało tylko na papierze, ale żeby było w całej pełni zastosowane i wyzyskane. Czy to budowanie odbywało się dotąd w dostatecznej mierze, nie chcę mówić. Zdaje się, że pozostawia dosyć dużo do życzenia. Są bowiem tacy, którzy bezustannie jedyną deskę ratunku widzą we wprowadzeniu obcych wojsk, nawet bardzo blisko stojących i sprzymierzonych, którzy oddają się temu upojeniu, że nic nie trzeba robić, bo drudzy za nich zrobią, ci na własnych siłach nie budują, tylko na obcych liczą, co jest bardzo często zwodnicze i szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-60.12" who="#WincentyWitos">Nie chcę wracać do przeszłości, ale choć byli ludzie, którzy chcieli dobrze, którzy mieli szlachetne porywy, którzy nieśli w ofierze wszystko co mieli najdroższego, a więc życie i mienie, czy to mówię o tych, którzy walczyli w 1812, czy 31, czy 63 roku, czy ci, którzy powtarzali, że „Bóg z Napoleonem a Napoleon z nami”, to nie wystarczyło zupełnie. Jakkolwiek bezustannie powtarza się o wielkich rzeczach, które się chce w czyn wprowadzić, to pozostały one w abstrakcji, a w czyn wprowadzone nie zostały. Chciałbym, żeby się te siły, które posiadamy nie wyzyskane, skonsolidowały i wzbudziły respekt u naszych sojuszników. Nie byłby to bowiem sojusz naturalny, gdyby kto do nas. bardzo życzliwy nawet, przychodził w roli opiekuna po to, żeby ochronić swym płaszczem biednego pupila. Ani honor ani interes narodu tego nie dyktują, i musiałoby to wyjść tylko na szkodę, bo nawet ci sami sojusznicy nie mogliby nas poważać, gdyby się o naszej sile nie przekonali.</u>
<u xml:id="u-60.13" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-60.14" who="#WincentyWitos">Powtarzało się tu kilkakrotnie zdanie, że powinniśmy nareszcie zerwać z bolszewizmem. Chociaż cokolwiek odbiegnę od przedmiotu, to jednak tym panom, którzy może w znacznej mierze ponoszą odpowiedzialność za różne czyny w kraju na szerokim obszarze Rzplitej, muszę zwrócić uwagę, że nie tylko ci szerzą bolszewizm, którzy się nazywają komunistami i przeciw którym zwracają się lufy karabinów, może nawet do pewnego stopnia słusznie, ale ci, którzy nazywają się stróżami ładu i porządku.</u>
<u xml:id="u-60.15" who="#komentarz">(Głosy: Aresztowania w Krakowie.)</u>
<u xml:id="u-60.16" who="#WincentyWitos">A jeżeli kiedykolwiek, to właśnie w ostatnich czasach, ci reakcyjni rozmaici ludzie nieodpowiedzialni, stojąc tylko na stanowisku własnego interesu, ludzie, którzy powinni w tej chwili złożyć ofiary na ołtarzu ojczyzny — bo przedtem nie złożyli — stają się powodem tego, że grunt istotnie się coraz bardziej podminowuje.</u>
<u xml:id="u-60.17" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-60.18" who="#WincentyWitos">Chciałbym zwrócić uwagę na wielu ludzi, którzy stają się przyczyną nieszczęścia i do nieszczęścia mogą doprowadzić. Jest jedno dość mądre i przyzwoite przysłowie, które powiada, że jeżeli się ma gościa w domu przyjąć, trzeba wymieść śmiecie. Te śmiecie się rodzą, tych śmieci przybywa i nikt się nie bierze do tego, by te śmiecie wymieść. Jeżeli nie zrobi porządku w tej chwili czy rząd polski czy inne czynniki, mające wpływ na tych ludzi, o których sobkostwie dziś więcej niż kiedykolwiek można mówić, a które wzywają koalicję tylko po to, aby salwować swoje interesy, jeżeli nie zrobi się porządku, to koalicja nie zrobi sojuszu z Wami, bo ten sojusz zerwie Wam kto inny, nie zrobi go z narodem, bo temu przeszkodzą nie ci, którzy będą narzędziem w czyimś ręku, lecz prędzej ci. którzy są moralnymi sprawcami tego, co się dzieje.</u>
<u xml:id="u-60.19" who="#WincentyWitos">Proszę Panów, zwracam uwagę na rzeczy, które są wprost nie do ścierpienia. Jesteśmy w okresie gorączki; nikt temu nie zaprzeczy, że więcej nam grają nerwy niż kiedykolwiek, że jesteśmy podnieceni, jesteśmy w przedwstępnej fazie daleko idących reform, co do których wszyscy stwierdzili, że muszą być przeprowadzone, chodzi tylko o to, jak sobie różni ludzie te reformy wyobrażają.</u>
<u xml:id="u-60.20" who="#WincentyWitos">Nie jedną, cały szereg ustaw uchwalono tutaj, np. o dostarczeniu drzewa. Ale proszę się zapytać starostów i właścicieli lasów, czy ta ustawa bodaj w jednym wypadku miała zastosowanie. Wydano zarządzenia starostom i urzędom powiatowym, ale właściciele lasów zaprotestowali, jakgdyby to prawo wydały rady powiatowe czy gminne, albo komitety parafialne. Zamknęli lasy i niema drzewa nakopał dla tych, którzy giną z zimna, dla tych, którym zmarniały dzieci, których zdziesiątkowały a właściwie doszczętnie wybiły choroby. Ale to wszystko nic nie obchodzi właścicieli, a pan starosta nie ma mocy, by ich przywołać do porządku.</u>
<u xml:id="u-60.21" who="#WincentyWitos">Przychodzi dzierżawa gruntów, kwestia paląca. Panowie sami uchwaliliście, że ani minuty z tem zwlekać nie można ze względów społecznych i żywnościowych. I co się stało? Stało się to, że ustawa pozostała na papierze, bo niema nikogo, ktoby ją wykonał, bo właściciele, sprytni ludzie, zaprzęgli sobie parę koni i jak legendarna księżniczka oborali pługiem swoją ziemię i powiedzieli: „To jest moje, ja to uprawiam”, choć przez 4 lata jej nie uprawiali i uprawiać nie będą, a uczynili to tylko po to, żeby żadna chamska noga na tych ziemiach nie postała. Co robi starosta? Tłumaczy mu się po dobremu, a czasem i nie po dobremu, chce się trafić w sedno rzeczy, a on odpowiada: „Ja jestem bezsilny, gdyż przeciw ustawie wniesiono protest”. Jeżeli wolno przeciw ustawie protestować temu, kto powinien stać na świeczniku, jeżeli wolno robić bezprawia, to się nie dziwmy, że ktoś doprowadzony do ostatniego stopnia nędzy idzie tą samą drogą.</u>
<u xml:id="u-60.22" who="#WincentyWitos">W dawnem państwie austriackiem, a więc w należącej do niego Galicji był żandarm. Był to urzędnik, który wszystko umiał. Gdy pytano się o moralność danego pana, to on wydawał opinię; gdy trzeba było wydać rozporządzenie weterynaryjne, on je w tej chwili wydawał; gdy się pytano, czy cieśla jest dobry, wydawał orzeczenie, iż jest doskonały; gdy się mówiło o naukach społecznych, o filozofii, o gwiazdach, on na to wszystko odpowiadał najdoskonalej, i dlatego żandarm był prawą ręką wszystkich urzędów i starostów, i biada było temu, kto z tym urzędnikiem zadarł, bo jeżeli nie skończył w kryminale, to skończył wśród mąk i udręczeń, jakie mu zgotowali ci ludzie.</u>
<u xml:id="u-60.23" who="#WincentyWitos">I dziś ten żandarm znowu jest wszystkiem. My nie chcemy zohydzać tej władzy polskiej, ale nie chcemy, żeby ta władza Polskę zohydzała, a ona to robi. Trzeba dążyć do tego, żeby można było w jaknajkrótszym czasie tę straszliwą robotę skończyć.</u>
<u xml:id="u-60.24" who="#WincentyWitos">Dzisiaj dostałem parę listów. Jeden z nich opowiada, że w nocy do domu pewnego wieśniaka, któremu nikt nic zarzucić nie może, nawet proboszcz, wpadła żandarmeria, posądzając go o niemoralność. Na czem się zasadzała ta niemoralność, o tem się nie mówiło. Ale dlatego, żeby uczynić go moralnym, ściągnęło się z niego całe ubranie, a ponieważ bronił się przed tą grabieżą, rozpoczęło się szamotanie i bicie kolbami i obdarto całą rodzinę ze wszystkiego co miała. Dlaczego się to stało? Gdyby nawet byli niemoralni, to żandarmeria nie jest stróżem moralności. Stróże bezpieczeństwa wzniecają niebezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-60.25" who="#WincentyWitos">W powiecie Brzeskim, w Przyborowie, przed paru dniami żandarmeria doszła do przekonania, że w pewnym domu mogą się znajdować kradzione wojskowe rzeczy. Przeszukało się dokładnie mieszkanie i nic się nie znalazło. Zaczęto sobie robić wspólnie wyrzuty. Żeby się znalazło jakieś usprawiedliwienie, obdarto dziewczynę z przyodziewku, a przecież ona chyba wojskowej odzieży nie nosiła. Ażeby lepiej się zabawić, strzelili kilkakrotnie i poszli.</u>
<u xml:id="u-60.26" who="#WincentyWitos">Nie chcę dalej tych rzeczy opowiadać, na to jednak chciałbym zwrócić uwagę. Zupełnie słusznie powiada w motywach swoich komisja zagraniczna, że chce przeprowadzić sojusz polski z wielkiemi demokracjami Zachodu. Zupełnie słusznie, ale jeżeli sojusz ma być trwały, to Polska musi być również demokracją i to nie na papierze, lecz demokracją w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-60.27" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-60.28" who="#WincentyWitos">Demokracja nie polega na tych praktykach, o jakich tu mówiłem, nie polega na gnębieniu pewnych klas przy pomocy nawet obcych, ale polega na tem, aby wprowadzić równe prawa i obowiązki dla wszystkich obywateli. My też czego innego nie żądamy. To się dotąd nie stało, a to się stać powinno. Jeżeli poszanowanie praw jest kardynalną zasadą dla wszystkich, to powinni prawo szanować przedewszystkiem ci, którzy są jego stróżami.</u>
<u xml:id="u-60.29" who="#WincentyWitos">Zwróciłem uwagę na to dlatego, że obecnie jest chwila ogromnie niebezpieczną, że my znajdujemy się na wulkanie, który może lada chwila wybuchnąć i że tym dynamitem, który może rozsadzić nie jest kto inny, jak właśnie niektórzy przedstawiciele naszego społeczeństwa, którzy myślą w tej wielkiej chwili tylko o sobie. To być nie może, nie powinno, to powinno się jak najprędzej skończyć.</u>
<u xml:id="u-60.30" who="#komentarz">(Głosy: Obszarnicy)</u>
<u xml:id="u-60.31" who="#WincentyWitos">Są obszarnicy, są i prócz obszarników rozmaici ludzie do tej kategorii zbliżeni. Chcę się zwrócić z apelem, nie tylko do rządu, bo jest to jego obowiązkiem, ale do przedstawicieli tych klas społecznych i ludzi, którym wiele dano i od których powinniśmy wiele żądać i wytłumaczyć tym panom, że kiedy inni na ołtarzu ojczyzny złożyli wszystko co mieli najdroższego, bo życie i mienie, to niech i oni obecnie nie uchylają się od obowiązku dopomagania swoim braciom i niech nie zajmują wrogiego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-60.32" who="#komentarz">(Brawa. Głosy: A dlaczego głosowaliście za Lutosławskim?)</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. prezydent ministrów Paderewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Wysoki Sejmie! Powołany do zabrania głosu w sprawie przedstawionej tu przez komisję dla spraw zagranicznych rezolucji, nie będę się silił, na polemizowanie z jednym z poprzednich bardzo szanownych mówców, który mi różne poczynił zarzuty.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Powiem tylko zasadniczo, że odpowiedzialności za urządzenie ministerstwa spraw zagranicznych sam ponosić nie mogę. Zastałem to ministerstwo już dość mocno zorganizowane, a ponieważ w gorączce pracy nie było czasu na zaprowadzenie reform, które, jak spodziewałem się, ktoś inny, godniejszy tego urzędu, zaprowadzić zechce, więc tymczasem personel bardzo liczny ministerstwa spraw zagranicznych został utrzymany. Obecnie wprowadza się tam pewne zmiany i reformy i mam nadzieję, że wkrótce, czyto pod moim kierunkiem, czy pod kierunkiem godniejszego odemnie następcy, ta sprawa wejdzie na tory normalne i właściwsze, aby Wysoki Sejm zadowolić.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#komentarz">(Brawo).</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Do wielkiego grzechu nie poczuwam się zgoła, bo ministerstwo Spraw Zagranicznych nie jest chyba tym jedynem, na które dotąd zanoszono skargi, i które podlegało bardzo surowym, słusznym czy niesłusznym sądom.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Jak już zaznaczyłem na wstępie, nie jest moim zamiarem sprzeczać się, na to zabrakłoby Panom cierpliwości i czasu, a pora jest spóźniona.</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Przechodzę do rzeczy, którą tu poruszono. Aczkolwiek jestem zdania, że w tem tu dostojnem miejscu niema wogóle żadnych spraw podrzędnych i wszystkie są ważne, że w chwili, gdy staramy się założyć pod gmach państwowości polskiej mocne podwaliny, każda najmniejsza; choćby cegiełka zasługuje na baczną uwagę, to jednak zaznaczyć muszę, że sprawa ta, tu omawiana, sprawa sojuszu, jak to najsłuszniej zauważył przed chwilą w swem przepięknem przemówieniu pan poseł Daszyński, należy do najważniejszych i najpilniejszych.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Mimo doniosłości zagadnień codziennego naszego życia, mimo wszelkich najważniejszych zadań, które dzisiaj są w toku pod obradami, w ścisłym jednak z niemi związku sprawa ta wstępuje na plan pierwszy i wymaga natychmiastowego rozstrzygnięcia.</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Od stanowiska, jakie zajmujemy, od stosunków, jakie sobie potrafimy wyrobić — i znowu przytoczę słowa wymownego posła Daszyńskiego „zależą losy przyszłych naszych pokoleń”.</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#komentarz">(Brawa).</u>
<u xml:id="u-62.9" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Uznana przez światowe potęgi Polska, dzisiaj już wstąpiła do grona narodów wolnych i państw niepodległych, a że nie jest małym narodem, a że nie chce i nie może być małem państwem, przeto powinna tem śmielej zaznaczyć swe stanowisko względem cywilizowanego świata i tem odważniej powinna wypowiedzieć się, jakie i z kim chce mieć stosunki.</u>
<u xml:id="u-62.10" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Stosunki te muszą być dobre i trwałe, stanowisko zaś musi być wyraźne i jasne.</u>
<u xml:id="u-62.11" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.12" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Jakkolwiek nie chciałbym z szanownym posłem Ratajem wchodzić w żadną polemikę, to jednak myśl ma mimowoli zwraca się wstecz, w przyszłość niedaleką. Przez dwa z górą lata wojny stanowisko nasze nie dla wszystkich było zrozumiałe.</u>
<u xml:id="u-62.13" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Poważnie zagrożone, o byt swój walczące narody nie mogły zrozumieć, że nas, Polaków, mimo najszczerszej, najserdeczniejszej i odwiecznej przyjaźni dla Francji, mimo najżywszej sympatii dla jej sprzymierzeńców, że nas konieczność dziejowa zmusiła do schwycenia za oręż przeciwko temu jej sprzymierzeńcowi, który był przecież najokrutniejszym, bo najdzikszym z naszych wrogów. Miano nam to nawet za złe i dziwić się temu nie można. Ale z biegiem czasu poglądy ententy na sprawę polską uległy zmianie.</u>
<u xml:id="u-62.14" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Nie będę wymieniał wypadków, wydarzeń które się do tego przyczyniły. Najgłówniejszą niewątpliwie w tem rolę odegrało odstępstwo, upadek Rosji, w której zbyt wielkie pokładano nadzieje. Atoli i bez Rosji wojna została wygraną.</u>
<u xml:id="u-62.15" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Otóż podczas gdy się toczyły ostatnie na zachodzie rozstrzygające już bitwy, wśród walczących wojsk sprzymierzonych znalazła się na szczęście nasza armia polska wy Francji.</u>
<u xml:id="u-62.16" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.17" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Wielki to i ofiarny czyn wychodźtwa polskiego w Ameryce, za który naród nasz powinien mu zachować nieskończony i najserdeczniejszy wdzięczność.</u>
<u xml:id="u-62.18" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.19" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Armia ta gromadzona pod życzliwy opieką Anglii na kanadyjskiem terytorium, ćwiczona, uzbrojona i organizowana przez Francję, wspomagana rynsztunkiem i jeńcami naszymi bardzo skwapliwie przez Włochów, armia ta została uznana za współwalczący przez Stany Zjednoczone, a za współwalczącą i sprzymierzoną przez Francję, Anglię i Włochy.</u>
<u xml:id="u-62.20" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.21" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Stała się więc ona pierwszym węzłem łączącym te państwa z ojczyzną naszą. Wspominam o tem dlatego, że wówczas, kiedy, jak słusznie zauważył pan Daszyński, nie było jeszcze rządu tutaj, nie było rządu, któryby mógł prowadzić politykę zagraniczny, tego aktu przymierza pożądanego jednak dla narodu całego dokonał Komitet Narodowy polski w Paryżu.</u>
<u xml:id="u-62.22" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
<u xml:id="u-62.23" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Komitet ten ma więc pewne zasługi. Podczas kiedy państwo polskie nie było jeszcze uznane za granicy, ten komitet, zdaje mi się, miał prawo członkom swoim dawać szyfr i korespondować z nimi, ten komitet jest złożony z ludzi, a więc ludzi ułomnych, jak my wszyscy. Jeżeli tam kto popełnił jakiś błąd, to go krytykować można, ale instytucji potępiać nie wypada, ze względu choćby, że spełniła już i sumiennie spełnia swe historyczne zadanie.</u>
<u xml:id="u-62.24" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Dziś Komitet Narodowy, a mogę to tem śmielej powiedzieć, że byłem jego członkiem, nie ma racji bytu. Mamy tutaj Sejm i mamy rząd, na drugi rząd niema miejsca.</u>
<u xml:id="u-62.25" who="#komentarz">(Burzliwe brawa)</u>
<u xml:id="u-62.26" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Tam może być tylko instytucja kontrolowana przez rząd pod rozkazami Sejmu.</u>
<u xml:id="u-62.27" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.28" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">O rzeczach materialnych, o kwestii pożyczki nie chcę tu mówić. To są drobnostki. Najprzód nie jeden człowiek, ale trzech ludzi, zaciągało długi i sprzedawało klejnoty, aby ten Komitet utrzymać.</u>
<u xml:id="u-62.29" who="#komentarz">(Głosy: Cześć im)</u>
<u xml:id="u-62.30" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Bo tylko od roku dopiero Francja i Anglia pożyczyła tym ludziom pieniędzy. Tam nie było panów, nie było hrabiów, tam byli Polacy.</u>
<u xml:id="u-62.31" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.32" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Nie pozwolę, żeby kiedykolwiek chłopu polskiemu ubliżono, ale nie pozwolę również, ażeby mówiono, że surdut nie wart tyle co sukmana.</u>
<u xml:id="u-62.33" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.34" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Wszyscyśmy równi i niema przywilejów ani od góry ani od dołu.</u>
<u xml:id="u-62.35" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Pierwszym tedy aktem przymierza był ten sojusz zawarty między armią francuską, angielską, włoską a polską. Dziś już to nie wystarcza. Wówczas było to bardzo pożądane, bardzo szczęśliwe dla nas, bardzo pomyślne, ale my dziś na tym skromnym kroku poprzestać nie możemy. Dziś kiedy naród nasz posiadł najwyższą prawodawczą władzę, gdy najpotężniejsze demokracje świata uznały państwo polskie i rząd jego, dziś wyraz woli i uczuć narodu tu tylko może się ujawnić i tu powinno to się stać stanowczo i uroczyście.</u>
<u xml:id="u-62.36" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Mówili tutaj Panowie, w imię jakich haseł ten sojusz ma być zawarty. Nie dla sentymentu. I ja to zdanie podzielam. My nie żądamy od nikogo łaski, my nikogo nie prosimy o jałmużnę. Świadomi naszych wartości fizycznych i moralnych, możemy śmiało powiedzieć, że sojusz ten z państwami sprzymierzonemi jest nie tylko dla Polski potrzebny, lecz jest dla Europy koniecznością.</u>
<u xml:id="u-62.37" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-62.38" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Myśmy nie nędzarze, myśmy bogacze.</u>
<u xml:id="u-62.39" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.40" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">W duszy ludu polskiego tkwi niezrównana, przedziwna społeczna i moralna moc. Chłop polski, robotnik polski i żołnierz polski noszą w sobie skarby cnót, skarby odwagi, wytrwałości, uzdolnień, cierpliwości, te skarby wielkie duszy polskiej,...</u>
<u xml:id="u-62.41" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.42" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">... z któremi porównać się nawet nie dadzą bogactwa przyrodzone naszej polskiej ziemi.</u>
<u xml:id="u-62.43" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">My się możemy chlubić naszą sławną przeszłością, my się możemy Szczycić przetrwaniem tego bezmiernego ogromu ciosów i nieszczęść naszych, my się możemy nawet pysznić tą jedyną pośród wszystkich słowiańskich narodów wysoką moralną i ogólną kulturą. Ale nic nam nie daje takiego prawa do spoglądania z dumą na świat cały, jak to przeświadczenie, że w obecnej chwili wbrew przebytym nieszczęściom i cierpieniom wszelkim i wbrew pozorom jesteśmy narodem zdrowszym niż narody stokroć od nas szczęśliwsze.</u>
<u xml:id="u-62.44" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-62.45" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">I na tem polega ta nasza siła i nasze bogactwo na tej bogatej ludu naszego duszy.</u>
<u xml:id="u-62.46" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Jesteśmy otoczeni przez ocean rewolucji. Biją w nas rozszalałe fale anarchii, obryzgują nawet rzęsiście nasze wybrzeża a jednak my jesteśmy i musimy zostać tą na wschodzie Europy jedyną ostoją ładu i porządku, puklerzem i tarczą cywilizacji i ewolucyjnego postępu. Tylko musimy się spieszyć.</u>
<u xml:id="u-62.47" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Zwyciężone państwa i narody Rosja, Niemcy, Węgry, poniekąd Austro-Węgry, szukają zbawienia w ramionach rewolucji. Zwycięska Polska zbyt drogo za triumf swej idei zapłacić musiała, zbyt ciężkie poniosła straty, zbyt dotkliwie ucierpiała, żeby mogła sobie na ten eksperyment pozwolić.</u>
<u xml:id="u-62.48" who="#komentarz">(Potakiwania)</u>
<u xml:id="u-62.49" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Chronią ją dotychczas zdrowy instynkt społeczny, wysoki poziom moralny ludu i robotnika, chronią ją takie rozum i patriotyzm prawdziwy rzeczywistych przywódzców z tej i tamtej strony. Ale powtarzam: musimy się spieszyć. Lud a zwłaszcza robotnik ucierpiał zbyt wiele i wciąż jeszcze cierpi, musimy mu dać, i to jaknajprędzej, to, co mu się słusznie należy.</u>
<u xml:id="u-62.50" who="#komentarz">(Brawo na lewicy)</u>
<u xml:id="u-62.51" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Niezależnie od tych reform, nad któremi, jak wiadomo, gorliwie komisje nasze pracują i bardzo wieleby już wypracowały, gdyby nie pewna zbytnia nagłych wniosków obfitość...</u>
<u xml:id="u-62.52" who="#komentarz">(Śmiech na prawicy)</u>
<u xml:id="u-62.53" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">... powinnibyśmy odrazu przystąpić do odbudowy wszystkich dawnych warsztatów pracy i stworzenia nowych.</u>
<u xml:id="u-62.54" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Jednocześnie, jak to już z niezmierną słusznością zaznaczono, powinniśmy się starać o ustalenie granic kraju, bez czego organizacja wewnętrzna kraju, choćby administracyjna, jak na to słusznie padły skargi, szwankować będzie musiała, co niestety drogą dyplomatyczną nie zawsze da się załatwić.</u>
<u xml:id="u-62.55" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Otóż na to ustalenie granic kraju potrzebny jest współudział siły zbrojnej a dla tej siły zbrojnej potrzebujemy pomocy zzewnątrz, pomocy rzeczowej, fachowej, raczej technicznej, organizacyjnej, lecz oczywiście nie takiej któraby naszej armii, naszemu wojsku, które może być tylko polskiem, odebrała narodowy charakter.</u>
<u xml:id="u-62.56" who="#komentarz">(Potakiwania).</u>
<u xml:id="u-62.57" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">O tej sprawie niewątpliwie dziś lub jutro, kiedy Panowie zechcą, p. minister Leśniewski wypowie swoje zdanie wyczerpująco i rzeczowo.</u>
<u xml:id="u-62.58" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Dla odbudowy kraju, dla odbudowy naszego bardzo ciężko poszkodowanego rolnictwa, dla uruchomienia naszego przemysłu, jak Panom wiadomo, prawie doszczętnie zniszczonego, na narzędzia, na sprzężaj, na maszyny i surowce, na wszystkie nasze nowe prace i warsztaty, na utrzymanie naszej waluty potrzebujemy wielkiej zewnętrznej pożyczki, potrzebujemy ogromnego zagranicznego kredytu. Przestaniemy więc być interesującymi, ale możemy być dobrymi płatnikami, o ile się nam to opłaci.</u>
<u xml:id="u-62.59" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Otóż uzyskanie tej pożyczki i kredytu, o ile nie zajmiemy wyraźnego względem państw sprzymierzonych stanowiska, o ile nie zawrzemy rzeczywistej przyjaźni i formalnych już stosunków, łatwo nam nie przyjdzie.</u>
<u xml:id="u-62.60" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Naród cały polski zdaje się być ożywiony jednem uczuciem i zdaje się, że jednym woła głosem ku tym państwom sprzymierzonym: dopomóżcie nam w odbudowie słusznie należnych, niezbędnych nam granic, dopomóżcie w odbudowie naszego państwa polskiego, a pokrzepiając siłę naszą, spotęgujecie tylko waszą własną moc na walkę przemocy, gdziekolwiek się ona ukaże. A powinniśmy to uczynić lojalnie z całą godnością, na jaką nas stać, z tą godnością, której Wysoki Sejm jest najdostojniejszą strażnicą i obroną.</u>
<u xml:id="u-62.61" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Polska nie może przyjmować jedną ręką amunicji, żywności, dostarczanych jej na długoterminowy kredyt i nie może tą ręką sięgać po uznanie państwa i po miliardową pożyczkę, a jednocześnie trzymając drugą bojaźliwie i ostrożnie za plecami. Polska musi szczerze i serdecznie wyciągnąć ku przyjaciołom obie swoje ręce, ażeby wykazać, że są one czyste,...</u>
<u xml:id="u-62.62" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-62.63" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">... że są niezdolne do poszarpania umów i traktatów na skrawki papieru, że są krzepkie i że potrafią siebie i przyjaciół bronić.</u>
<u xml:id="u-62.64" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-62.65" who="#PrezydentMinistrówPaderewski">Nic wiem, ozy te życzenia, które wypowiedział czcigodny poseł Witos, dadzą się obecnie ubrać w jakąś formę. My jeszcze nie mamy konstytucji, a tylko konstytucja może to określić i tylko na tej podstawie możnaby ułożyć taki tekst traktatu, jaki już jest znany w historii, bo już w XV stuleciu Polacy żądali, ażeby za dotrzymanie traktatu o Gdańsk cały naród, wszyscy mieszczanie podpisali gwarancję. Ja przyznam, że byłbym szczęśliwy, gdyby taki traktat po raz pierwszy w historii współczesnej był zawarty i ażeby na nim widniały wszystkich naszych posłów podpisy. Rząd gotów jest zawsze do podjęcia wszelkich obowiązków, jakie Wysoki Sejm mocą uchwały na barki mu włoży. Popieram całą siłą tę rezolucją nacechowaną istotną mądrością państwową i proszę najusilniej o jej przyjęcie.</u>
<u xml:id="u-62.66" who="#komentarz">(Brawo)</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odroczenie dyskusji nad sprawozdaniem komisji zagranicznej do jutra na godz. 4. Proponuję również, ażeby nie kończyć posiedzenia, ale załatwić jeszcze te punkty, które nie wymagają dyskusji, mianowicie punkt 8 i 9. Przypuszczam, że Sejm się na to zgadza. Przystępujemy zatem do 8 punktu porządku dziennego. Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie tymczasowych przepisów o dostarczaniu kwater na potrzeby wojska (Dz. Nr 235). Głos ma p. Suligowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#AdolfSuligowski">Po tych przedmiotach wielkiej wagi, o których przed chwilą była mowa, Sejm pozwoli, ażebym przeszedł do przedmiotu skromniejszego, ale posiadającego swoje znaczenie. Idzie o prawo, mające zapewnić kwatery dla oficerów polskich. Nie potrzeba mówić, że dziś, kiedy posiadamy wojsko polskie, kiedy oficerowie polscy, których przez lat 70 nie posiadaliśmy, stali się przedmiotem miłości narodu, sprawa ta również zasługuje na uwagę i wymaga odpowiedniego załatwienia. Rząd zaproponował ustawę, w której dąży do zaspokojenia tej potrzeby oficerów.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#AdolfSuligowski">Rzecz sama w sobie słuszna i mam przekonanie, że Sejm podzieli zasadniczą myśl, jaka tkwi w tym projekcie prawa. Wszelako są pewne braki w projekcie, a przedewszystkiem ten, że niema ustalenia tych organów, któreby mogły prawo o kwaterach wykonywać i wprowadzać w życie.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#AdolfSuligowski">§ 1 mówi tylko o tem, że gminy miejskie i wiejskie obowiązane są dostarczyć kwater oficerom polskim i nic więcej. Tymczasem zachodzi potrzeba powołania pewnych urzędów, któreby się tem zajęły i dlatego ten pierwszy artykuł wymaga uzupełnienia przez artykuł 2-gi dodatkowy, w którym proponuje utworzenie w gminach miejskich urzędów złożonych z przedstawicieli magistratu jako przewodniczącego i 2 do 5 obywateli zaproszonych przez magistrat i aby to ciało miało prawo nie tylko rozkładać ciężar kwaterunkowy w obrębie gminy miejskiej na posiadaczy nieruchomości w miastach, lecz także, ażeby ten urząd miał prawo wyznaczania tych kwater i wprowadzania do nich oficerów polskich.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#AdolfSuligowski">Również w gminach wiejskich należy utworzyć urząd, na którego czele stanąłby jako przewodniczący wójt gminy i 2–5 mieszkańców gminy. Ten urząd musiałby takie same mieć atrybucje. W związku z tą zmianą jest jeszcze inny brak, który wymagałby usunięcia. Mianowicie w art. 8 jest po wiedziane, że za uchylenie się od obowiązków z ustawy niniejszej wynikających winni będą karani w drodze administracyjnej aresztem do 3 miesięcy albo grzywną do 3000 marek. Zdaje sig, że ten artykuł jest wypływem tylko nieporozumienia. Powstał on pewno wskutek tego, że nie pomyślano o utworzeniu rządu, któryby załatwiał potrzebę, dla której to prawo jest ułożone. Z chwilą przecież, kiedy te urzędy będą ustanowione, ten artykuł potrzebnym być przestanie. Nikt nie będzie się uchylał, bo urząd ma prawo w myśl art. 3 rekwirować mieszkania, gdzie niema właściciela, a nawet zajmować część zamieszkałego lokalu na rzecz kwatery dla oficerów. Wprowadzenie tutaj tego art. 8 staje się anachronizmem, bo nie wiadomo kogo on ma dotyczyć.</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#AdolfSuligowski">Artykuł ten winien być usunięty jeszcze z innego powodu. Tkwi w nim pewien czynnik, z którym trudno się pogodzić. Mówi się o karaniu w drodze administracyjnej. Zbyt często w dekretach, które są obecnie rozważane w Sejmie zarówno i w tym projekcie złożonym przez rząd, spotykamy przepis o administracyjnych karach. Nie zgadza się to z praworządnem państwem. Polska musi się stać państwem praworządnem. Wypadki stosowania kar w drodze administracyjnej w pewnych okolicznościach mogą być usprawiedliwione, ale muszą być traktowane jako wyjątki od zasady. Zasada musi polegać nie na karach administracyjnych, lecz na dochodzeniu sądowem.</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#AdolfSuligowski">Zamiast tego paragrafu, który musi być skasowany, należałoby prowadzić całkiem inny, a mianowicie, należy ustalić zasadę, żeby oficerowie otrzymujący kwatery uważali się za lokatorów, którzy jako kodeks cywilny mówi, korzystają z lokalu jak dobrzy ojcowie familii.</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#AdolfSuligowski">Sprawę wogóle można z dwóch stanowisk traktować. Albo oficerowie dostają fundusz od skarbu i najmują sobie sami kwaterę albo dostają kwatery wprost. Przy tej drugiej zasadzie, stosunek cywilno-prawny przekształca się w stosunek państwowo-prawny, który ma pewne niedogodności. Posiadamy doświadczenie smutne w naszym kraju z czasów okupacji rosyjskiej, bo tę drugą zasadę stosowano w całym kraju we wszystkich miastach z wyjątkiem Warszawy.</u>
<u xml:id="u-64.7" who="#AdolfSuligowski">Rząd rosyjski przed 50 laty przy reformach gospodarczych stosunków Warszawę od kwatery zwolnił i dał oficerom odpowiednie wynagrodzenia pieniężne, a oni sobie sami mieszkania wynajmowali. We wszystkich innych miastach panowała zasada, która tkwi obecnie w projekcie rządowym, zasada często bardzo krępująca, bo ten kto otrzymuje kwaterę gotową, nie zawsze chce siebie uważać za lokatora, a w konsekwencji nie zawsze jest bardzo przyjemny w stosunkach.</u>
<u xml:id="u-64.8" who="#AdolfSuligowski">Zapewne, oficer polski, który zdobył sobie tyle sympatii w społeczeństwie i na którego społeczeństwo liczy, nie będzie traktował kwater tak jak traktowali je oficerowie wojsk obcych, w każdym razie jednak zdawałoby mi się, że usunięcie art. 8 i zastąpienie go wzmianką, że oficerowie powinni korzystać z kwatery jak dobrzy ojcowie familii jest potrzebne.</u>
<u xml:id="u-64.9" who="#AdolfSuligowski">Pozatem mógłbym uczynić jeszcze parę uwag z dziedziny czysto redakcyjnej i stylistycznej, lecz zatrzymywać się nad niemi teraz nie będę, przedstawia je do rozważenia przy drugiem czytaniu tego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt się więcej do głosu nie zapisał, zatem rozprawa jest zamknięta. Proponuję Panom, aby sprawę odesłać do Komisji administracyjnej. Czy Panowie na to się godzą?</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy)</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Zatem sprawa ta jest załatwiona.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do Nr. 9 porządku dziennego: Pierwsze czytanie ustawy w sprawie powołania dyplomowanych lekarzy do czynnej służby wojskowej”. (Druk nr. 236).</u>
<u xml:id="u-65.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję, ażeby tę sprawę odesłać bez dyskusji w pierwszem czytaniu do komisji wojskowej. Czy Panowie godzą się na to?</u>
<u xml:id="u-65.5" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy)</u>
<u xml:id="u-65.6" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie ta sprawa jest załatwiona. Porządek dzienny jest wyczerpany proponuję Panom odroczenie posiedzenia do jutra do godz. 4 po poł. z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-65.7" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-65.8" who="#WojciechTrąmpczyński">1. Dalszy ciąg dyskusji nad wnioskiem komisji spraw zagranicznych w sprawie sojuszu Rzeczypospolitej Polskiej z państwami sprzymierzonemi dla walki z Niemcami (Druk nr. 219).</u>
<u xml:id="u-65.9" who="#WojciechTrąmpczyński">2. Sprawozdanie komisji spraw zagranicznych w sprawie:</u>
<u xml:id="u-65.10" who="#WojciechTrąmpczyński">a) kresów polskich,</u>
<u xml:id="u-65.11" who="#WojciechTrąmpczyński">b) korespondencji Rzeczypospolitej z rosyjskiemi władzami sowieckiemi (Druk nr. 220).</u>
<u xml:id="u-65.12" who="#WojciechTrąmpczyński">3. Sprawozdanie komisji aprowizacyjnej o wniosku nagłym posłów: Putka, Czapińskiego i tow. w sprawie dostarczenia środków żywności dla pow. wadowickiego i żywieckiego (Druk nr. 139 i 82).</u>
<u xml:id="u-65.13" who="#WojciechTrąmpczyński">4. Sprawozdanie komisji aprowizacyjnej o wnioskach:</u>
<u xml:id="u-65.14" who="#WojciechTrąmpczyński">1) posłów Dębskiego, Walczuka, Kramarczuka, Gajewskiego i tow. w sprawie dostarczenia zboża do zasiewu dla ludności ziemi Chełmskiej (Druk nr. 74);</u>
<u xml:id="u-65.15" who="#WojciechTrąmpczyński">2) posła Dreszera i tow. w sprawie pomocy aprowizacyjnej dla ludności ziemi Chełmskiej i Podlasia (Druk nr. 30);</u>
<u xml:id="u-65.16" who="#WojciechTrąmpczyński">3) posłów Łaskudy, Roja, N. Potoczka i tow. w sprawie dostarczenia środków żywności powiatowi Limanowskiemu, Nowotarskiemu, Myślenickiemu, Żywieckiemu i Nowosądeckiemu (Druk nr. 57) (Druk nr. 218).</u>
<u xml:id="u-65.17" who="#WojciechTrąmpczyński">5. Sprawozdanie komisji handlowo-przemysłowej w sprawie dekretu Ministerstwa dla Handlu i Przemysłu nr. 4, o zatwierdzaniu i zmianie statutów spółek akcyjnych (Dziennik praw nr. 1 za rok 1919 poz. 78). Pierwsze, a ewentualnie drugie i trzecie czytanie, opracowanej przez tęż komisję ustawy o zatwierdzeniu i zmianie statutów spółek akcyjnych (Druk nr. 224).</u>
<u xml:id="u-65.18" who="#WojciechTrąmpczyński">6. Sprawozdanie komisji handlowo-przemysłowej w sprawie [dekretu Ministerstwa dla Handlu i Przemysłu nr. 10, w przedmiocie zatwierdzania statutów zrzeszeń handlowo-przemysłowych o kapitale zmiennym (Dziennik Praw nr. 17 za r. 1919 poz. 223) — (Dk. nr. 225).</u>
<u xml:id="u-65.19" who="#WojciechTrąmpczyński">7. Sprawozdanie komisji prawniczej w przedmiocie konstytucyjnego zatwierdzenia dekretu o tymczasowych przepisach prasowych z dnia 8 lutego 1919 r. nr. 14 poz. 186 Dz. Praw (Druk nr. 250).</u>
<u xml:id="u-65.20" who="#WojciechTrąmpczyński">8) Sprawozdanie komisji prawniczej w przedmiocie konstytucyjnego zatwierdzenia dekretów:</u>
<u xml:id="u-65.21" who="#WojciechTrąmpczyński">a) z 23 grudnia 1918 r. nr. 21 poz. 71 Dz. Praw co do uzupełnienia i zmiany przepisów tymczasowych o moratorium w okręgu sądu apelacyjnego lubelskiego;</u>
<u xml:id="u-65.22" who="#WojciechTrąmpczyński">b) z 24 grudnia 1918 r. nr. 21 poz. 72 Dz. Praw co do przedłużenia terminów wekslowych w okręgu sądu apelacyjnego warszawskiego;</u>
<u xml:id="u-65.23" who="#WojciechTrąmpczyński">c) z dnia 16 stycznia 1919 r. nr. 9 poz. 121 Dz. Praw co do zawieszenia biegu terminów i przedawnień (Druk nr. 251).</u>
<u xml:id="u-65.24" who="#WojciechTrąmpczyński">9. Sprawozdanie komisji regulaminowej i nietykalności poselskiej co do zakwestionowania wyboru posła N. Pryłuckiego (Druk nr. 213).</u>
<u xml:id="u-65.25" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ nikt nie protestuje, uważam, że Panowie na ten porządek dzienny się zgadzacie.</u>
<u xml:id="u-65.26" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-65.27" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o g. 7 m. 35 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>