text_structure.xml
175 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 3 minut 45 po południu)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu:</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Minister Spraw Wewnętrznych Leopold Skulski, Minister Spraw Zagranicznych Eustachy Sapieha, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Aprowizacji Stanisław Śliwiński, Minister Przemysłu i Handlu Wiesław Chrzanowski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Minister Sprawiedliwości Stanisław. Nowodworski, Minister b. dzielnicy pruskiej Władysław Kucharski)</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu:</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">W Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jan Dębski, w Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski, w Ministerstwie Skarbu Roman Rybarski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 173 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 174 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Waszkiewicz. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja pp. Farbsteina, Thona, Grünbauma i tow. do pp. Ministrów: Spraw Wewnętrznych i Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie rekwirowania żydowskich domów modlitwy.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Tabaczyńskiego i tow. z Klubu Zw. L. N. w sprawie bezpłatnego i bezprawnego zajęcia gruntów w Dąbiu pod garaż dla automobilów wojskowych.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Matusza i tow. do pp. Ministrów: Aprowizacji i Robót Publicznych w sprawie rozdziału drzewa opałowego w powiecie brzozowskim.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja pp. Krempy, Sudoła i tow. do pp. Ministrów: Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie niewypłacanych zasiłków wojskowych i trudnościach przez Komisje czynione w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Żuławskiego i tow. do pp. Ministrów: Aprowizacji i Pracy w sprawie uprawiania agitacji na rzecz Polskich Związków Zawodowych przez dostarczanie im protekcjonalnych racji żywnościowych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpSołtyk">Przystępujemy do jedynego punktu porządku dziennego: do dalszej rozprawy nad ustawą konstytucyjną Rzplitej Polskiej (druk nr. 1883) Rozprawa zaczyna się od art. 47.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpSołtyk">Głos ma p. Głąbiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PGłąbiński">Wysoka Izbo! Art. 47 dotyczy stosunku Prezydenta Rzplitej do Naczelnego Dowództwa. Pod tym względem w Komisji Konstytucyjnej objawiły się trzy kierunki. Według jednej opinji Prezydent Rzplitej powinien być równocześnie Naczelnym Wodzem, według drugiej opinji, którą reprezentuje Związek Ludowo Narodowy, Prezydent Rzplitej nie powinien być równocześnie Naczelnym Wodzem, a nareszcie powstała trzecia pośrednicząca opinja, która znalazła wyraz w uchwale większości Komisji, a która nie wyklucza tego, żeby Prezydent Rzplitej był równocześnie Naczelnym Wodzem, ale tej rzeczy stanowczo nie rozstrzyga. Prezydent Rzpltej na wniosek Rady Ministrów, a względnie Ministra Spraw Wojskowych ma zadecydować, kto mą być Naczelnym Wodzem. Tak więc mamy tu właściwie trzy wnioski Wysoki Sejm musi ostatecznie zadecydować, czy pójdzie za jednym, czy drugim, czy trzecim wnioskiem. Związek Ludowo Narodowy jest przedewszystkiem ze względów formalnych przeciwny wnioskowi większości Komisji, ze względów formalnych dlatego, że wniosek ten jest całkowicie niejasny. Jesteśmy przeciwni temu, żeby w Konstytucji były w sprawie tak zasadniczej, postanowienia niejasne, które potem dadzą powód do rozmaitych sporów i wątpliwości. Art. 47 w tej osnowje, jaką proponuje większość Komisji Konstytucyjnej, nie mówi wyraźnie, czy Prezydent Rzeczypospolitej może sam siebie zamianować Naczelnym Wodzem, czy też nie. Jest tylko mowa o tem, że on mianuje, ale czy może siebie zamianować, ta rzecz nie jest zdecydowana. Z tego, że to jest wniosek kompromisowy, możnaby wnosić, że może, ale jaka będzie interpretacja w przyszłości, nie wiemy, bo przecież te opinje, które były w Komisji Konstytucyjnej, nie będą zupełnie wiązały wszystkich tych, którzy będą interpretowali ustawę.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PGłąbiński">Najpierw więc z tego względu formalnego jesteśmy przeciwni przyjęciu wniosku większości Komisji. Jeżeli zaś chodzi i o sprawę zasadniczą, to stoimy na tem i stanowisku, na którem staliśmy już w naszym projekcie Konstytucji, że Naczelny Wódz nie powinien być równocześnie Naczelnikiem Państwa, względnie Prezydentem Rzeczypospolitej i odwrotnie, że najwyższa władza wojskowa powinna być oddzielona od reprezentanta Państwa. Jesteśmy przeciwni temu najpierw ze względów zasadniczych Konstytucyjnych. Naczelny Wódz jako najwyższy organ wykonawczy jest odpowiedzialny za kierownictwo armją i jako ten odpowiedzialny wódz oczywiście może być odwołany według tego, czy instancja do tego powołana uzna za stosowne odwołać go, czy pozostawić przy naczelnem dowództwie. Jeżeli jednak ten naczelny wódz jest równocześnie Prezydentem Rzeczypospolitej, wówczas on jako Prezydent Rzeczypospolitej nie jest odpowiedzialny, jako naczelny wódz, jest odpowiedzialny przedewszystkiem przed Prezydentem Rzeczypospolitej t. zn. przed sobą. Powstaje w tym ustroju wewnętrzna sprzeczność, która nie powinna być w Konstytucji dopuszczona.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PGłąbiński">I z tego powodu nawet w niektórych państwach monarchicznych istnieje wyraźne postanowienie, że monarcha nie może być równocześnie naczelnym wodzem. Takie postanowienie istnieje np. we Włoszech. Wedle prawa zwyczajowego angielskiego tak samo monarcha nie może być równocześnie naczelnym wodzem. Ale nawet w tych państwach monarchicznych, w których zasadniczo monarcha może być naczelnym wodzem, wiemy z doświadczenia, że zawsze monarcha mianował innego naczelnego wodza, a to w tym celu, aby usunąć właśnie tę dwoistość swego stanowiska i sprzeczność w swem stanowisku, gdyby równocześnie był odpowiedzialnym naczelnym wodzem i to odpowiedzialnym przed samym sobą, jako monarchą. Wiemy z ostatniej wojny, że np. w Niemczech nawet ów Hohenzolern, który zawsze się chlubił, że jest wodzem armji, jednakże zdecydował się zamianować innego naczelnym wodzem. To samo było w Austrji od samego początku wojny. Cesarz austrjacki zamianował inną osobę naczelnym wodzem, aby nie być równocześnie odpowiedzialny, jako cesarz, z zasady nieodpowiedzialny. Jeżeli więc nawet w monarchjach, jak widzimy, częścią na podstawie prawa pisanego, częścią na podstawie prawa zwyczajowego, monarcha nie był faktycznie naczelnym wodzem, to zupełnie w Rzeczypospolitej połączenie tych dwóch władz powinno być ze względów zasadniczych konstytucyjnych wyłączone.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#PGłąbiński">Ale są także i inne względy, które za tem przemawiają. Najpierw ten wzgląd, że Prezydent Rzeczypospolitej może być osobistością wybraną przez większość partji, a więc jego osobistość może wprowadzać do armji politykę, przeciw czemu każdy wystąpić musi. Armja powinna być zdala od polityki, nie powinno się tam wprowadzać czynnika decydującego, najwyższego takiego, któryby mógł wprowadzić politykę, a tem samem rozmaite różnice polityczne do armji. Ten wzgląd przemawia również przeciw temu, ażeby łączyć te wysokie godności w jednej osobie.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#PGłąbiński">A dalej wiadomo, że naczelny wódz może spełniać jak najlepiej swoje obowiązki, a jednak może popełniać i błędy. Takie błędy popełniali najdzielniejsi naczelni wodzowie, nawet na tej wojnie i wówczas musieli być odwołani. Więc Joffre we Francji, który uratował Francję przez pierwsze zwycięstwo nad Marną, jednak gdy okazał się niezupełnie odpowiednim dla pewnych ruchów wojskowych, został usunięty i powołano na jego miejsce innego, potem na miejsce tego innego, znów innego, którym jest obecny wódz gen. Fochę. To samo było w Niemczech, Austrji i we Włoszech. Gdy jednak tym naczelnym wodzem jest prezydent Rzeczypospolitej, to usunięcie takiego prezydenta Rzeczypospolitej jest nadzwyczaj trudne, gdyż może wywołać przesilenie polityczne w całem Państwie, chyba, że on sam uzna za stosowne siebie usunąć i innego zamianować. Ale jeśli nie zechce uznać tego za stosowne, — a jest to rzecz ludzka, że prezydent czy naczelny wódz, choć błądzi, uważa jednak ze swego stanowiska, że ma rację — wówczas powstaje kolizja, która może doprowadzić do zamętu i zaburzeń w Państwie i może się odbić nadzwyczaj niekorzystnie na właściwym celu prowadzenia wojny. Chodzi o to, aby na czele armji stał zawsze wódz taki, który jest w danej chwili dla przeprowadzenia danych operacji na odpowiedniejszy i najdzielniejszy. Może się to zatem łączyć z wielką szkodą dla całego Państwa i celów strategicznych, jakie ma armja przed sobą.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#PGłąbiński">W art. 47 większość Komisji przewiduje odpowiedzialność Ministra Spraw Wojskowych. Taka odpowiedzialność Ministra Spraw Wojskowych, jako odpowiedzialność konstytucyjna, jest zupełnie właściwa, ale wówczas, kiedy ten Minister ma wpływ decydujący na osobę naczelnego wodza, jeśli on może usunąć tego naczelnego wodza, a względnie zaproponować jego usunięcie. Wtenczas we właściwej chwili proponuje usunięcie naczelnego wodza, a jeśli się temu zadość nie uczyni, to nie jest on odpowiedzialny za dalsze następstwa. Jeśli jednak ten Minister Spraw Wojskowych nie ma żadnego wpływu na to, żeby móc usunąć Naczelnego Wodza, to na jakiej podstawie możemy go potem pociągnąć do odpowiedzialności? Naczelny Wódz nie będzie odpowiedzialny, bo jest Prezydentem Rzeczypospolitej, a Minister Spraw Wojskowych może zawsze uwolnić się od odpowiedzialności przez wskazanie na to, że on był innego zdania, jednak jego zdanie nie było decydujące, Z tych powodów Związek Ludowo- Narodowy wnosi, aby Wysoki Sejm przychylił się do jego wniosku, by po pierwszem zdaniu dodać: „nie może jednak sprawować naczelnego dowództwa w czasie wojny”.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#PGłąbiński">Jeśli ten wniosek zostania przyjęty, wówczas uczyni się nie tylko zadość potrzebie ogólnej i zwyczajom panującym we wszystkich państwach konstytucyjnych, ale równocześnie usunie się wątpliwość, która każdemu nasunąć się musi w razie przyjęcia tego artykułu w tym tekście, jaki jest proponowany przez większość Komisji Konstytucyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Fichna.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PFichna">Wysoki Sejmie! Art. 47 łączy się bezpośrednio z art. 39, mówiącym o wyborze Naczelnika Państwa.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PFichna">Wobec tego, że klub nasz nie miał możności wziąć udziału w dyskusji nad tym artykułem z powodu strajku kolejowego, dlatego wyjątkowo za zgodą p. Marszałka jeszcze kilka słów poświęcę i art. 39, aby umotywować nasze stanowisko, które jest zresztą zupełnie jasne; i w projekcie Konstytucji widoczne.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#PFichna">Powiedziałem, że jest łączność pomiędzy art. 47 a art. 39, bowiem kwestja pierwsza: w jaki sposób ma się dokonać i obiór Naczelnika Państwa określa pośrednio jaką władzę chcielibyśmy złożyć w jego ręce. Większość Komisji Konstytucyjnej, stanęła na stanowisku, że obiór Naczelnika Państwa ma się dokonać według systemu francuskiego, t. j., że Sejm i Senat połączone w jedno ciało mają wybierać owego Naczelnika Państwa. Ten system francuski ma więc być całkowicie przeniesiony na grunt polski. Prócz systemu francuskiego istnieje jeszcze system amerykański, — system prezydjalny, wyborów powszechnych i pośrednich, t. j. powoływa się do życia specjalne zgromadzenie narodowe, które ma jeden tylko cel przed sobą — obiór Prezydenta Stanów Zjednoczonych Otóż ten system amerykański i my w swoim projekcie przyjmujemy. Uważamy bowiem, że w czasach obecnych, w wieku XX nie wolno całkowicie usuwać narodu od wpływu na obiór Naczelnika Państwa, nie wolno pozbawiać narodu pierwszorzędnego atutu politycznego — wyboru Naczelnika Państwa. Dlatego system amerykański, według naszego zdania, jest tym systemem, który pozwala mieć pośredni wpływ ludu, narodu całego na wybór głowy państwa.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#PFichna">Pozatem niezmiernie ważną rolę odgrywa tu także kwestja, jaką indywidualnością ma być ten Naczelnik Państwa. Czy według systemu dotychczas praktykowanego, we Francji ma to być jednostka, która żadnego wpływu nie posiada na bieg spraw politycznych, czy też to ma być indywidualność silna, która wywiera pewien wpływ na państwo i na bieg spraw państwowych? My nie chcemy widzieć na stolcu prezydjalnym w Polsce człowieka-lalki, człowieka pozbawionego wszelkiego wpływu, człowieka, którym kręci rząd i sejm, jak im się żywnie podoba. Chcielibyśmy, ażeby ten Naczelnik Państwa także pewien wpływ posiadał, a jeśli Naczelnik Państwa otrzyma mandat, ten najwyższy w Polsce, od narodu, to bądź co bądź będzie miał prawo i w imieniu tego narodu wywierać wpływ na sprawy Państwa.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#PFichna">Prócz systemu amerykańskiego istnieje wiele innych systemów i gdyby zasada jednoizbowości zwyciężyła, możnaby mówić o wyborze Naczelnika Państwa tylko przez Sejm, możnaby przyjąć system, obecnie przyjęty w Niemczech, a u nas proponowany przez grupę „Wyzwolenia”. mianowicie wybór bezpośredni i powszechny. Klub mój wypowiada się również i przeciw tym wyborom bezpośrednim i powszechnym.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#PFichna">Poprawka nasza jest znana. Uważamy, że naród ma wybrać Zgromadzenie Narodowe. To Zgromadzenie Narodowe ma się składać z podwójnej ilości członków w stosunku do ustawowej liczby posłów w Sejmie i ma przed sobą tylko jeden jedyny cel: wybranie Naczelnika Państwa. Z chwilą, kiedy ten cel zostanie osiągnięty, Zgromadzenie Narodowe siłą rzeczy się rozwiązuje. Dlatego też możność jakiegokolwiek konfliktu, którą tu podnoszono jako argument przeciw temu sposobowi wyboru Naczelnika Państwa jest zgóry wykluczona, gdyż nie może powstać konflikt między Zgromadzeniem Narodowem, które ma tylko jeden cel — a Sejmem, który ma przed sobą szereg innych celów, a właśnie jest przez przepisy konstytucyjne pozbawiony tego jednego celu, tego jednego prawa — obioru Naczelnika Państwa.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#PFichna">Przez przesądzenie sposobu obioru Naczelnika Państwa, przez wybranie systemu amerykańskiego konsekwentnie idąc dalej, mówimy o tem, jaką władzę ma mieć ów Naczelnik Państwa. Tutaj muszę słów kilka powiedzieć o brzmieniu art. 47.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#PFichna">Większość Komisji Konstytucyjnej przyjmując system francuski również na wzór konstytucji francuskiej, chce dać Naczelnikowi Państwa wprost minimum władzy, chce słowem uczynić z Naczelnika Państwa tylko pewnego rodzaju decorum a wszelkiej istotnej władzy go pozbawić. My stoimy na tem stanowisku, że Naczelnik Państwa winien być indywidualnością silną. Uważamy, że powinien on zjednoczyć w swojem ręku owe dwie władze: cywilną i wojskową. Dlatego też nasza poprawka brzmi: „Prezydent Rzeczypospolitej winien rozporządzać siłą zbrojną i być Naczelnym Wodzem”. Uważamy, że tym sposobem jedność władzy cywilnej i wojskowej jest całkowicie zapewnioną.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. P. Staniszkis: Samodzierżawie)</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#PFichna">Jeżeli chodzi o monarchizm, czy samodzierżawie, to takie ideały nie wychodzą z naszych kół, ale z tych kół, które teraz krzyczą o tem samodzierżawiu, i jeżeli komu można zarzucić monarchizm, to tylko Panom, Panowie z prawicy, ale nie nam!</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#komentarz">(Głos: A kto chciał Karola Stefana z Żywca?)</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#PFichna">Jeżeli Pan się przyznaje do Karola Stefana z Żywca, to może go Pan sobie wziąć na własność. Pan wolałbyś się przyznać do Mikołaja, niż do Karola z Żywca, ale to jest już pańska rzecz!</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#PFichna">Stojąc na stanowisku jedności władzy cywilnej i wojskowej, uważamy, że w ten sposób unikamy wielu konfliktów, któreby mogły powstać. Nasza poprawka rozstrzyga zasadę teoretyczną. Z tej zasady teoretycznej, w której łączymy władzę cywilną i wojskową wypływają pewne przesłanki, które szczególniej muszą być i brane pod uwagę w czasach nadzwyczajnych, t. zn. w czasie wojny. Dlatego będziemy głosowali za drugą częścią art. 47, bowiem mówi ona o tem, że w czasie działań wojennych na wniosek Rządu, ewentualnie Ministra Spraw Wojskowych, Prezydent Rzplitej może mianować Naczelnym Wodzem kogoś z przedstawionych generałów.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#komentarz">(Głos: Słowo „może” nie powinno być używane w Konstytucji, tylko „tak”, albo „nie”)</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#PFichna">Takie jest nasze stanowisko w sprawie art. 39 i art. 47.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Góralski.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PGóralski">Do art. 47 Zw. L. N. postawił małą poprawkę, która brzmi: „nie może jednak sprawować naczelnego dowództwa w czasie wojny”.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PGóralski">Proszę Panów! Stronnictwo, do którego mam zaszczyt należeć, będzie głosowało za poprawką Zw. L. N., na skutek smutnego doświadczenia ostatniej, t. j. obecnej wojny…</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#komentarz">(Głos: Smutne?)</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PGóralski">Tak, były i smutne. Doszliśmy do przekonania, iż władza cywilna i wojskowa w jednym ręku dla dobra naszej Rzeczypospolitej nie daje żadnego wyniku. Otóż klub mój na podstawie uchwały będzie głosować za poprawką Zw. L. N.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PGóralski">Chcę jeszcze w paru słowach odpowiedzieć kol. Fichnie, że co innego mówi z trybuny, a stronnictwo jego w kraju głosi co innego.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#PGóralski">Stronnictwo to w kraju głosi mniej więcej to, aby władza cywilna była oddzielona od wojskowej, a przedstawiciel N. P R. mówi z trybuny co innego.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#komentarz">(Głosy: To ciekawe! Doskonałe!)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dębski.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PJDębski">Wysoki Sejmie! Dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze w historji Polski prawica społeczna okazywała tendencję do osłabiania naszej władzy wykonawczej. Dziś historja się powtarza.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Głos: Prezydent nie jest władzą wykonawczą)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PJDębski">Dziś chodzi o to, że gdy Naczelnikiem Państwa będzie człowiek zdolny do poprowadzenia armji do zwycięstwa,</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(Głos: Czy tylko będzie zdolny?)</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PJDębski">... prawica społeczna chce mu to uniemożliwić, chce Naczelnikowi Państwa pozostawić tylko rolę tytularną, rolę zwierzchnika sił zbrojnych w czasie pokoju, a na wypadek wojny ma on pozostać lalką, na wypadek wojny wojsko ma wiedzieć naprzód, że naczelnik nie jest zdolny do poprowadzenia wojska do bitwy.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Wrzawa i różne okrzyki)</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PJDębski">P. prof. Głąbiński powołuje się na to, że nawet w państwach monarchicznych — w tej chwili nota bene powinniśmy mówić o jednem tylko, o tem, żeby w razie wojny naszemu Państwu zabezpieczyć zwycięstwo, a więc przykładów powinniśmy szukać zarówno w zwycięskich monarchjach, jak i republikach, gdy były zwycięskie — więc mówi p. Głąbiński nawet w państwach monarchicznych nie starano się o to, aby podczas wojny władza wodza naczelnego spoczywała w ręku monarchy. Jest to grubą pomyłką. Prawdą natomiast jest, że monarcha mógł tę władzę oddawać i bardzo często oddawał, jak to widzieliśmy i podczas ostatniej wojny — w ręce tego, czy owego wodza, ale on to robił. Armja wiedziała, że on jest wodzem naczelnym, że on nią rozporządza, że dziś tego, a jutro innego mógł mianować wodzem naczelnym.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#komentarz">(P. Staniszkis: W Anglji nigdy tego nie było)</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PJDębski">Świat nie składa się z Anglji i nie wszystko co angielskie jest dobre, Panie Profesorze! Rzeczywiście trzeba być naiwnym, albo zaciekłym partyjnie, żeby wygłaszać takie oto oświadczenia, jakie przed chwilą usłyszeliśmy: „smutne doświadczenie naszej wojny”. I to mówi poseł narodu, który wojnę wygrał, którego wódz tę wojnę przeprowadził tak, jak żaden dotychczas wódz w Polsce.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#PJDębski">Pierwszą wojnę Polski z Rosją zwycięsko przeprowadził i Wy, Panowie, taką wojnę śmiecie nazwać wojną, gdzie są smutne doświadczenia!</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Pół Polski zniszczonej!)</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PJDębski">Pan kolega chciałby, aby zwycięstwo było bez ofiar? Przez co przeszła Francja zanim osiągnęła swoje wielkie zwycięstwo? Wy byście chcieli, aby taką zwycięską wojnę przeprowadzić bez ofiar i trudu?</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#komentarz">(Wrzawa i różne okrzyki na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#Marszałek">Proszę o spokój.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#Marszałek">Poprawki zgłoszone przez P. P. S, przez grupę „Wyzwolenia” do których my się przyłączamy w zupełności zabezpieczają to, że na wypadek, gdyby na czele Państwa Polskiego stał człowiek niezdolny do prowadzenia armji, wszelkie akty tego wodza i nawet nie w czasie pokoju, muszą być kontrasygnowane przez Ministra Spraw Wojskowych. Jest tam dalej powiedziane, że i mianowanie jego, jako wodza naczelnego w chwili wojny, również się dzieje na wniosek Rządu i na wniosek Rządu może być mianowany kto inny chwilowym wodzem armji, oczywiście za zgodą wodza naczelnego. Otóż ta poprawka w zupełności zabezpiecza obawy, że jeśli Naczelnikiem Państwa będzie człowiek, który nie będzie się czuł na siłach do prowadzenia armji, to jej nie będzie prowadził.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#Marszałek">Jakkolwiek te sprawy zasadniczo stawiacie Panowie z prawicy i mówicie ciągle o tem, że Wam chodzi o rozdzielenie władzy cywilnej od wojskowej i o obronę praw demokratycznych, ażeby Polska nie poszła po drodze ustroju monarchicznego, dziwna rzecz, że tych obaw nie dzieli, cała lewica społeczna.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(P. Staniszkis: i dziwna rzecz)</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#Marszałek">Jesteśmy tak pewni, że ustrój demokratyczny w Polsce się utrzyma, jesteśmy tak pewni sił demokratycznych, że tych obaw nie podzielamy. Natomiast wy, którzy tę sprawę pozornie stawiacie zasadniczo, stawiacie ją tylko ze względu na to, kto jest dzisiaj tym Naczelnikiem Państwa. Gdyby nim był Dmowski, albo generał Dowbór-Muśnicki chcieli byście całym wysiłkiem panowanie jego utrwalić,</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#Marszałek">... gdy dla nas jest obojętne, kto stoi na czele państwa, i zasadniczo tę sprawę roztrząsamy, dążąc do utrwalenia w Polsce ustroju demokratycznego, nie chcemy, jak p Fichna powiedział, ażeby Naczelnik Państwa w Polsce był lalką w ręku tej czy innej partji.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Chrzanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PksChrzanowski">Z polecenia Narodowo - Chrześcijańskiego Klubu Robotniczego, aczkolwiek nie zgłosiliśmy specjalnej poprawki, ze względu jednak na to, że klub mój nie zgadza się na pierwszą część art. 47 w redakcji większości komisji, zabieram głos, a zabieram tem chętniej, ponieważ należę do tych posłów, którzy najmniej w Sejmie krzyczą,</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(P. Duro: którzy wogóle nie krzyczą)</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PksChrzanowski">... a jeśli krzyczę, to pożyteczniej niż Pan Duro.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Bojko)</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PksChrzanowski">Otóż, proszę Banów, ponieważ nie można mnie posądzać o jakieś osobiste występowanie przeciw obecnemu Naczelnikowi Państwa i obojętne mi jest kto jest tym Naczelnikiem Państwa, dlatego chcę zabrać głos poprostu z punktu widzenia idei demokratycznej, jaką przecież konstytucja nasza przesiąkniętą być winna.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(p. Czapiński: A zatem i przeciw Senatowi)</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PksChrzanowski">Mogę koledze Czapińskiemu oświadczyć, że jestem teoretycznie przeciwny Senatowi, ale nie rozumiem, jak się urządza manifestacje przeciwko Senatowi, a jednocześnie nie niesie się transparentu o rozdzieleniu władzy cywilnej i wojskowej. To jest absurd. Ja jestem konsekwentny, ale czy kolega jest konsekwentny tego nie twierdzę. Jestem przeciwny Senatowi, ale jestem zarazem bezwzględnym przeciwnikiem połączenia władzy cywilnej i wojskowej w jednej osobie.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PksChrzanowski">Otóż, proszę Panów, ze względu na ideę demokratyczną, jaką konstytucja nasza powinna być przesiąkniętą, uważam że poprawka Związku Ludowo - Narodowego jest jedynie racjonalna i nawet byśmy ją rozszerzyli, gdyby to można było, w tem znaczeniu, że dodalibyśmy nietylko „podczaswojny” alei „w czasie pokoju”. Robimy to z dwóch względów: po pierwsze zasadniczo uważamy, że z duchem demokratycznym nie można pogodzić tego, żeby najwyższa władza cywilna i wojskowa była połączona w jednej osobie, bo to prowadzi do absolutystycznego monarchizmu, i tego nam nikt nie wytłomaczy. Co zaś mówił poseł Dębski o zabezpieczeniu władzy Prezydenta Rzeczypospolitej, toć przecież w pierwszej części art. 47 powiedziano, „jest zarazem najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych Państwa”, ale ponieważ rzecz jest ze względów formalnych niejasna, dlatego uważamy za słuszną poprawkę Związku Lud.-Narod., iż „nie może jednak sprawować naczelnego dowództwa w czasie wojny a rozumiemy i w czasie pokoju.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PksChrzanowski">Drugi wzgląd jest ten, że połączenie władzy cywilnej i wojskowej w jednej osobie w chwili nieszczęścia, w chwili wojny stawia tę jednostkę w sytuację bardzo trudną. Wiemy dobrze, że Naczelny Wódz musi działać sprawnie, często wydawać odezwy dostosowane do chwili, gdy tymczasem Naczelnik Państwa musi mieć całość na oku, tak pod względem politycznymi dyplomatycznym. Przytoczę choćby jeden przykład: i tak nie i wnikając w meritum odezwy wileńskiej uważamy ją za piękny gest, ale jako i rzecz wydaną przez Naczelnego Wodza, ale nie przez Naczelnika Państwa, bo dokonaną bez porozumienia się z Rządem, bez porozumienia się z Ustawodawczym Sejmem. Czy panowie zechcą twierdzić, że takie rzeczy również są w porządku?</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PksChrzanowski">Ze względu na kolizję, jakie zachodzą, połączenie władzy Naczelnego Wodza i i Naczelnika Państwa w jednej osobie uważam za rzecz absolutnie niezrozumiałą ze stanowiska tych stronnictw, które bronią idei demokratycznej, bo faktycznie Stwarza ono cezaryzm.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PksChrzanowski">Dlatego Klub nasz będzie głosował za art. 47 za pierwszem zdaniem z poprawką Związku Ludowo Narodowego, a w drugiej części za poprawką większości.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekBojko">Głos ma p. Świda.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PŚwida">Wysoka Izbo! Nie zamierzam odpowiadać zbyt długo i nie chcę przytaczać przykładów z dziejów innych narodów, które może mają więcej od nas doświadczenia, a które do dziś istnieją i nie zginęły tym nierządem, jak zginęła nasza najdroższa Polska.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PŚwida">Szan. sprawozdawca projektu ustawy konstytucyjnej w ogólnej rozprawie nad art. 39 bardzo szczegółowo i rzeczywiście po profesorsku rozwinął głębokie myśli, Zestawiając dwa systemy wyborów: ludowy i parlamentarny. Nie będę tych rzeczy jeszcze raz powtarzał, powołam się tylko na fakt historyczny, znany całemu światu, z czasów Napoleona I. Panowie słyszeli, ż.e wielki historyk Thiers wydał historję Konsulatu i Cesarstwa. Otóż w tomie XX na ostatniej stronicy 769 tego dzieła, wydanego w r. 1862, głosi taką zasadę, jako wskazówkę i naukę dla Napoleona III, który zaczął nadużywać swych praw jako cesarz francuski:</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PŚwida">„Nigdy nie należy powierzać Ojczyzny jednemu człowiekowi, bez względu na niego i na okoliczności. Jest to ostatni okrzyk, który wyrywa się z naszego serca, który pragnąłbym, by dotarł do wszystkich Francuzów, iż nie należy pozbywać się wolności, aby nie być narażonym… i t. d.”. Panowie wiedzą doskonale, kim był Napoleon I. Cofam się o 108 lat, do czasu jego upadku po Moskwie. To był człowiek chory na megalomanję, która to choroba, według nauki medycyny, nie podlega już wyleczeniu. Z urojeniem swej wielkości człowiek już umiera, tak samo jak umiera się z mikromanją, t. j. przekonaniem człowieka, że jest mały, do niczego, jakimś pionkiem, który nie wart żyć na świecie. Na to cierpienie choruje niestety b. prezydent republiki francuskiej Deschanel, który po trzykroć chciał popełnić samobójstwo. Są to takie choroby, że jeżeli tkwią one w głowie i organizmie prezydenta rzeczypospolitej, to jest to rzeczywiście straszne dla państwa, którem on ma rządzić w ciągu lat 7 lub 4.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PŚwida">Główną jest rzeczą, jak to określił prof. Dubanowicz, żeby prezydent Rzpltej był jeżeli już nie doskonale mądrym, to człowiekiem bardzo rozumnym, wykształconym, bezpartyjnym, wielkim patryjotą i człowiekiem idealnie pojmującym obowiązki swoje jako pierwszy obywatel kraju.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PŚwida">Stanowisko Polski w sprawie ustroju i reorganizacji armji, jakie nam zapowiedział rozumny nasz premier, znajduje całkowicie posłuch u wszystkich. Niema dwóch zdań, że posiadanie tak dobrego żołnierza, jakim jest żołnierz polski, żołnierza z takim nerwem ogniem i zapałem to rzeczywiście dar Boży, z którego możemy być dumni. Za klęski, które ponieśliśmy w skutek nieudolności dowództwa i wadliwości organizacji wojska nie można oskarżać żołnierza. W dwa lata nie stworzy się armji z tradycją i przeszłością. Napoleon przecież miał chwile takiej świetności pod Marengo, Rivoli, a poniósł klęskę pod Moskwą, bo uczył się w Ajaccio w szkole wojskowej i nie wiedział, jaki jest klimat w Rosji, że zimy są surowe i to go doprowadziło do upadku. Lecz my dzisiaj po skończonej wojnie powinniśmy wiedzieć, że nasze laury są jeszcze nie ostateczne. Mamy przed sobą wojnę może za lat 10, może wcześniej, może trochę później, ale wojnę z prawdziwym wrogiem, który ma za sobą wielkie tradycje kilkuset lat, posiada dobrą armję, dobry ustrój jej, dobry sztab i korpus oficerski z pewnego rodzaju tradycją. My dzisiaj decydując o odłączeniu władzy wojskowej od cywilnej prezydenta, musimy tę rzecz uwzględnić i dążyć do zapowiedzianej przez naszego premiera reorganizacji wojska, zasadzającej się na tem, że trzeba przedewszystkiem stworzyć dobry sztab generalny, dobrą akademję wojskową inżynieryjną, specjalne szkoły zawodowe wojskowe. Najważniejsza jest szkoła podoficerska, bez której wogóle żadna armja nie może być dobra.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PŚwida">Armja nasza musi być zupełnie pozbawiona partyjności, która weszła w nią w skutek nadzwyczajnych okoliczności, mianowicie że trzeba było do 11 listopada przygotować armję, któraby usunęła Niemców, tak że nie można się dziwić, że tworzyła się armja w sposób partyjny i konspiracyjny. Nie potępiamy tego. Te okoliczności całkowicie skłaniały do tworzenia armji w ten sposób, ale gdy ma się tworzyć armję prawdziwą, takiej zasady niewolno się trzymać. Armja musi być zupełnie apolityczna, bo partyjność i polityka w armji prowadzą wprost do takiego upadku, jaki widzimy w Rosji.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PŚwida">W ogóle pod tym względem jesteśmy jeszcze zupełnie nowicjuszami, nie mamy jeszcze kodeksu karnego wojskowego, chociaż od roku Sejm o to kołacze; słyszeliśmy, że już się go przygotowuje. Nie mamy składu sztabu generalnego, w którym są nasi przeciwnicy, jeżeli nie zupełni wrogowie, którzy spiskują z bolszewikami. Pozwolę sobie wspomnieć o procesie, którego dziś zaniechano, ponieważ ten, który wykrył zdrady, por. Krasucki, siedzi w cytadeli i akta jego się nie ruszają, a wykazują one w zupełności że w armji naszej zaczynają oddziaływać bolszewicy, że przyjeżdżają do sztabu gen. Szeptyckiego, co gen. Szeptycki starał się ukrócić jako człowiek uczciwy i szlachetny. I doszło do tego, że śledztwa zupełnie zaniechano, ażeby nie kompromitować ludzi, którzy brali w tem udział.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PŚwida">Wiemy co z tego poszło, że nie było u nas dowództwa, któreby od razu zrozumiało pozycję na północy i nie pozwoliło na przerwanie frontu pod Głębokiem i Postawami. W ogóle trzeba przyznać, że u nas nie dobierało się wojskowych według zdolności i zasługi, tak jak na to zasługiwali, lecz dobierało się więcej partyjnie, więcej fantazyjnie i osobiście. Panowie może nie uwierzycie, że jeden z generałów depeszował do Naczelnego Dowództwa temi słowami bałwochwalczemi. Oby Bóg wykreślił granice Polski zgodne z Twemi, Wodzu, rozkazami” Proszę Panów, takie rzeczy, to najlepsze świadectwo, że sztab generalny i dowodzący generałowie nie stoją na wysokości zadania. Można ubóstwiać naczelnego wodza i wogóle Polacy są takim narodem, który zawsze umiałby wyrazić swoją wdzięczność i nosiłby na rękach tego wodza, któryby całkowicie spełnił zadania, któreby powinien spełnić jako dobry Polak bezpartyjny. Panowie przecie z tej trybuny słyszą że nasi ministrowie spotykają się ciągle tylko z uznaniem i zaufaniem. Widzimy ich w aureoli. I Naczelnik Państwa byłby w tej aureoli, ale Panowie muszą przyznać, że niema na świecie uniwersalnych geniuszów. Genjusze tacy rodzą się tylko bardzo rzadko, są zaś tylko zwyczajni obywatele Jeżeli słuchacz medycyny, czy nauk przyrodniczych jest głównodowodzącym, jeżeli chemik zajmuje stanowisko ministra spraw wewnętrznych, jeżeli ten wykształcony specjalista ma nieodpowiednie zajęcie, to powstają pewne niedokładności, od których cierpi naród.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Głos: Minister spraw wewnętrznych nie jest chemikiem, niech się Pan dowie czem jest minister spraw wewnętrznych)</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#PŚwida">Dlatego to właśnie ciągle głosi się potrzebę stworzenia drugiej Izby, Senatu, któryby w formie prawnej był zorganizowaniem tego, czego musimy się domagać od kierowników nawy państwowej.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PŚwida">Taki nietrafny dobór oficerów, jak Boruszczak w Wilnie, jak Mokrzycki, jak Roja na Pomorzu, który się tam zapisał smutnemi głoskami — jak to słyszeliśmy z ust kol. Zamorskiego nie może dać pomyślnego wyniku dla Państwa. Wtedy zapobiec klęskom naszym było drobnostką, bo walczyliśmy z jakąś bosą bandą, pędzoną do boju, bez wszelkiego poczucia patrjotyzmu, ale my wiele rzeczy nie przewidzieliśmy, bo ci generałowie do tego nie dorośli, co jest zadaniem sztabu generalnego. Proszę mi wierzyć, że nasza świetna armja, przed którą trzeba zawsze schylać głowę, gdyby miała doskonały sztab generalny, mogłaby walczyć z największym wrogiem. Ale nie chcąc wcale być prorokiem, muszę jednak powiedzieć, że w tych warunkach, w jakich jesteśmy, i przy art. 47, jeśli nie oddzielimy władzy cywilnej od wojskowej, to w przyszłości stanowczo będziemy na głowę pobici, mimo najświetniejszego żołnierza, bo jesteśmy za łatwowierni, czy też nie umiemy się orjentować, że nasz nieprzyjaciel posiada więcej sił i zasobów, niż nam się zdaje.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#PŚwida">Tu chcę odpowiedzieć kol. Dębskiemu i Fichnie. Nie będę szeroko wykazywał że dla Polski nie nadaje się wybór Prezydenta Rzplitej przez zgromadzenie ludowe. Proszę wierzyć, że my całkowicie jeszcze nie dorośliśmy do systemu amerykańskiego. Prof. Dubanowicz przy art. 39 wykazał, jaki to byłby chaos i zamęt. Panowie słyszeliście, co przy art. 36 mówiłem, że na dalekich Kurpiach nie wiedzą nic o naszym premierze Witosie. Więc jeżeli nie wiedzą o wybitnych zdolnościach tego człowieka, którym powinni się cieszyć i być zadowoleni, że on dziś kieruje nawą państwową, jakżeby mogli wybrać najzdolniejszego Prezydenta? Wybór byłby najfatalniejszy. A trzeba uwzględnić, że poza wiedzą czysto wojskową od Prezydenta Rzplitej wymaga się bardzo wiele. Przedewszystkiem trzeba prawdziwego kierownictwa. Pytam się Panów, czy nami kto kieruje, czy otrzymujemy natchnienie, że trzeba robić tak, a nie inaczej. Czy otrzymujemy, dajmy na to, pewien imperatyw, że takie postępowanie będzie lepsze? Panowie widzieli niedawny strajk kolejowy, który narobił tyle kłopotu. Upewniam Panów, że udział brała tam osoba, której się nawet nie spodziewacie. Do tego strajku przyczynił się sam minister kolei, może przez nieoględność, nie ze złej woli, ale po prostu przez nieznajomość tego, jak się należy wziąć do rzeczy. Niema gadania, że kolejarze są źle uposażeni i że trzeba byt ich poprawić, ale trzeba przystąpić do reformy gruntownej, trzeba ich przenieść z 15 kategorji na 12, zwolnić przewyżkę ludzi z kilometra i przenieść na inne stanowiska, bynajmniej ich nie krzywdząc, dając im emeryturę, lub przenosząc na drogi poznańskie, lub pomorskie gdzie są jeszcze Niemcy, albo na wschód, gdzie jest dużo Rosjan. Więc miejsce i chleb zawsze się dla nich znajdzie. Ale Panowie przyznają, że chcąc dobrze zrobić i przeprowadzić należytą reformę, zacząć trzeba przedewszystkiem od spodu. Otóż koleje mają teraz 21 pracowników na km, gdy koleje poznańskie mają tylko 9. Należałoby więc, dajmy na to, postawić połowę, a 11 pracowników byłoby już zbytecznych. W ten sposób Skarb by na tem nie tracił, a najważniejsza ta arterja komunikacyjna, kolej, bez której państwo nie może istnieć, na tem by zyskała. Kolejarze mieli rację formułować swe żądania, ale otwarcie Panom powiadam, że dzisiejsze zebranie dowodzi, że cały ten strajk był pewną mistyfikacją, powstałą z niewłaściwego postawienia rzeczy przez ministra kolei.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#PŚwida">Zacytuję Panom przykład wczorajszy. Byłem na całem zebraniu i zdziwiony zadawałem sobie pytanie, czy my mamy ministra spraw wewnętrznych. Bo parę tygodni temu, kiedy socjaliści chcieli urządzić strajk przeciw narodowej demokracji, nie można było nie pozwolić im na ten wiec, ale nie wolno uprawiać bolszewizmu, My po prostu wyrywamy z siebie duszę, giną tacy, jak ks. Skorupiak i legjon innych, a wczoraj słyszeliśmy wołania „Niech żyje bolszewizm” i widzieliśmy niesione sztandary z hasłami „Niech żyje republika rad”. Albo taka niewłaściwość i nietakt, jak przyjście przed Sejm i wołanie „Precz z Sejmem” „Precz z Niedziałkowskim”.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#PŚwida">Przepraszam, Panów, pomyliłem się. Naturalnie, niech żyją wszyscy, tylko nie ci, którzy rzeczywiście chcą szkodzić dziś Polsce. Pytałem się wczoraj jednego ze znajomych konduktorów, po co idą pod Sejm. — A bo to jest Sejm burżuazyjny. — Jakto burżuazyjny? Przecie to są wybrańcy ludu. — A djabli ich wiedzą, po co idą. Jak każą strzelać, to strzelać. — I to jest uświadomienie, to się dzieje w Warszawie, a co dopiero mówić o jakimś zakątku. Byłbym zdania, żeby nie igrać z ogniem, bo takie krzyki jak „Precz z Kościołem i biskupami”, mogę zapewnić, że w duszy mojej, starego kalwina, wywołały bunt, bo nad Ewangielję niema nicszczytniejszego. Przecież Chrystus był pierwszym socjalistą, tylko, że mądrym. Jeżeli będzie się rzucać hasła „Precz z Kościołem”, co może zrobić przewrót w duszy ludzi, to nietylko nie dojdziemy do dwuizbowości, która musi być podstawą naszego bytu, ale nawet niepotrafimy wybrać Prezydenta który by nas wziął w silne ręce. Niema dwóch zdań, że jeżeli nie zdołamy parlamentarnie urzeczywistnić wyboru prezydenta, to wybierzemy jakiegoś niedołęgę, jakiegoś człowieka partyjnego, który drugi raz na pewno Polski nie uratuję.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#PŚwida">Zapiszcie to sobie Panowie w swej pamięci, że jeżeli nie umożliwicie wyboru odpowiedniego kandydata na Prezydenta Rzpltej, jeżeli nie uchwalicie art. 47 według naszej propozycji stracimy szacunek i uznanie w świecie i nie zdołamy podnieść naszej administracji. Najlepszy wóz bez dyszla nie może być kierowany, musi być dyszel, cugle i dobry woźnica. Jeżeli Panowie liczycie na to, że wóz sam się potoczy, to on stanowczo się tak potoczy, bo już stoi na skraju przepaści, że nic go już nie uratuje. Ta lekcja, którą myśmy otrzymali, całkowicie stwierdza słowo owego wielkiego historyka, które cytowałem jeżeli Ewangielja jest dla Kościoła tym kierownikiem, który go prowadzi już dwa tysiące lat, to proszę wierzyć, że mistrzynią życia jest historja, a narody, które nie słuchają przestróg historji, muszą zginąć.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#PŚwida">Oświadczam, że Związek Mieszczański będzie głosował za formułą większości komisji z poprawką stronnictwa L. N.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekBojko">Głos ma poseł Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PNiedziałkowski">Proszę panów, polemizować z p. posłem Świdą jest dlatego trudno, iż p. poseł Świda z dyskusji konstytucyjnej stale robi dyskusje budżetową, stale mówi o wszystkich bez wyjątku niemal tematach, z wyjątkiem tego, o którym właśnie toczy się dyskusja. Dlatego nie uważam dla siebie za możliwe wdawać się w tej chwili w szczegółową krytykę postępowania gen. Boruszczaka, Roji gen. Szeptyckiego w odpowiedzi panu pośle Świdzie, chociażbym przez to szedł na spotkanie porachunków, które ta strona Izby ma z inną kategorją generałów, niż ta, z którymi załatwiał porachunki p. poseł Świda.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PNiedziałkowski">W tych wszystkich quasi argumentach, w tem powoływaniu się na odwrót z pod Wilna i Kijowa, na stosunki panujące w niektórych instancjach wojskowych, później ni stąd ni zowąd na strajk kolejowy i politykę ministra kolei Bartla, co dalibóg niema najmniejszego związku z art. 47 konstytucji, w tem wszystkiem kryje się jeden b. zwykły i b. prosty błąd logiczny, że p. poseł Świda powinien był wykazać jedną b. drobną rzecz; że to wszytko nastąpiło właśnie dlatego, że u nas Naczelnik Państwa jest jednocześnie Naczelnym Wodzem. Powinien był wykazać, że gdyby Naczelnym Wodzem był generał Dowbór-Muśnicki, albo generał Wroczyński, to w takim razie nie byłoby Boruszczaka w Wilnie, nie byłoby odwrotu z pod Wilna, nie byłoby strajku kolejowego, ministra Bartla i t. d. I na tem polega cała trudność, że tej drobnej rzeczy poseł Świda zaniedbał nam wytłomaczyć, zaniedbał wskazać, gdzie jest związek logiczny pomiędzy wszystkiemi wypadkami politycznemi ostatniego roku polskiego życia, a tem, jak najwyższe dowództwo wojskowe jest u nas zorganizowane.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PNiedziałkowski">I dlatego, proszę Panów, ja jednak spróbuje przenieść dyskusję na inną trochę płaszczyznę, mianowicie wrócę do pytania, które b. zasadniczo na Komisji Konstytucyjnej stawiał poseł ks. Lutosławski, do pytania, czy w zasadzie można pogodzić z demokracją to, że ta sama osoba piastuje chwilowo czy stale najwyższe dwa stanowiska: władzy cywilnej i władzy wojskowej. Przedewszystkiem jedna drobna uwaga. Panowie nie zwrócili uwagi, że art. 47 w brzmieniu komisyjnem powiada wyraźnie, że prezydent Rzeczypospolitej jest zarazem najwyższym zwierzchnikiem siły zbrojnej Państwa, i Panowie wybaczą, ale jeżeli jakie znaczenie pod tę formułę „zwierzchnika wojskowego” podsunąć można, to nie widzimy innego jak to, któreśmy my podsuwali, mianowicie, że jest on naczelnym wodzem. Bo jeżeli prezydent ma być naczelnym wodzem, a nad nim ma stać w armji naszej jeszcze Najwyższy Zwierzchnik Wojskowy, to wynik jest taki, że naczelny wódz nie będzie de facto naczelnym wodzem, lecz drugą z kolei instancją wojskową, która idzie po najwyższym zwierzchniku wojskowym. I dlatego w Komisji dyskusja toczyła się nie na ten temat, czy prezydent Rzplitej wogóle ma lub nie ma być naczelnym wodzem, ale na ten temat, czy może być najwyższym wodzem podczas trwania operacji wojskowych. Jeżeli „tak”, to główne ostrze argumentów Szanownych Panów odpada, pozostaje tylko kwestja praktyczna, czy jest rzeczą dopuszczalną, żeby w czasie wojny, Prezydent mógł być naczelnym wodzem armji czynnej. Więc jeżeli chodzi o pytanie zasadnicze, to Panowie sami dali na nie odpowiedź w swojem sformułowaniu art. 47, bo nikt mi nie wytłumaczy, że najwyższy zwierzchnik wojskowy armji polskiej to jest osobistość, która nie będzie miała absolutnie żadnych praw, wynikających z regulaminu wojskowego, że nie ona będzie podpisywała nominacje i dawała inicjatywę do różnych przedsięwzięć w zakresie wojskowości. I dlatego mnie się wydaje, że mam prawo odwrócić w stronę przeciwników argument, że stanowisko prezydenta Państwa nie da się pogodzić ze stanowiskiem Naczelnego Wodza.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PNiedziałkowski">Ale spór toczy się o co innego. Dla nas sprawa stoi daleko prościej i nie sądzę, żeby można było udowodnić, że wczoraj podczas pochodu powinno się było nieść transparent z napisem: „Żądamy Oddzielenia funkcji Naczelnego Wodza od Prezydenta Państwa”. Dla nas całe to zagadnienie jest zagadnieniem praktycznem. Nie widzę żadnej racji, żeby jeżeli w danej sytuacji Polska ma prezydenta, który jest jednocześnie bardzo zdolnym wojskowym, za nic w, świecie nie można mu pozwolić być naczelnym i wodzem armji czynnej, ale na gwałt na stanowisko naczelnego wodza pakować różnego rodzaju miernoty, wychowane w dodatku w zupełnie innej atmosferze kulturalnej, niż ta, którą chcielibyśmy widzieć wśród wojska polskiego. Gdybyśmy mieli prezydenta, który ani nie jest wojskowym, ani nie jest zdolnym wojskowym, to naturalnie niktby się o to nie ubiegał, żeby był naczelnym wodzem armji czynnej. Dlatego poprawka trzech stronnictw lewicy powiada wyraźnie, że chodzi o to, ażeby prezydent Państwa mógł w pewnych warunkach i objąć naczelne dowództwo armji czynnej, ale może go nie objąć, będzie to niewątpliwie zależało od tego, czy uzyska kontrasygnatę Ministra Spraw Wojskowych i Prezydenta Ministrów, t. j. czy rząd weźmie za to odpowiedzialność na siebie, czy jest on istotnie człowiekiem odpowiednim.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PNiedziałkowski">Tu niema absolutnie cienia militaryzmu. Mamy tutaj do czynienia z bardzo prostem zjawiskiem psychologicznem. Bierze się jakąś rzecz i czyni się około niej krzyk, że ta rzecz jest zaprzeczeniem demokracji i po pewnym czasie pewna część ludzi w to uwierzy, że to jest zaprzeczeniem demokracji.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: To samo wy robicie z senatem)</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PNiedziałkowski">Dlaczego człowiekowi, który się czuje zdolnym do objęcia pewnej funkcji w chwili ciężkiej dla państwa, nie miałoby być wolno to zrobić; dlaczego musiałby on. zrezygnować z tego i wywoływać przesilenie państwowe, to jest dla nas rzeczą zupełnie niezrozumiałą, a w każdym razie z demokracją nie ma to nic do czynienia. I gdy tak stoi sprawa w teorji, to w praktyce p. poseł Świda był tym, który wyraźnie powiedział, o co właściwie w tym problemacie idzie, że idzie tu nie o teorję, nie o zasadę ale o dzisiejsze polskie życie, o stosunek poszczególnych partji do dzisiejszego polskiego życia.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PNiedziałkowski">I w tem znaczeniu dyskusja nad art. 47 i jest dyskusją polityczną i w tem znaczeniu być może p. poseł Świda miał pewne logiczne prawo przy tej okazji wszystkie swoje porachunki z Naczelnym Wodzem załatwić. Ale właśnie dlatego, że mamy też do czynienia tu z aktem politycznym, z dyskusją polityczną, właśnie dlatego my zabieramy tu również głos i nie damy się zagłuszyć ani przestraszyć zarzutami, jakobyśmy w tym wypadku występowali przeciw demokracji.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PNiedziałkowski">O demokracji mówi się bardzo wiele na świecie; w imię demokracji robi się bardzo wiele sprzecznych ze sobą rzeczy, w imię demokracji Panowie budujecie senat, my w imię demokracji go obalamy. Dlatego też istotnie bardzo trudno udowodnić, dlaczego Panowie akurat w imię demokracji chcecie mieć generała Muśnickiego na stanowisku Naczelnego Wodza.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PNiedziałkowski">I co tu ma do robienia demokracja? My proszę Panów na te rzeczy patrzymy z nieco innego punktu widzenia,</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(Głos: Interesów państwowych)</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PNiedziałkowski">... przewidujemy, że w 90 wypadkach na 100 nie będzie potrzeby, aby naczelnym wodzem był jednocześnie prezydent Państwa, ale jeżeli taka możliwość trafi się raz na 100 lat powiedzmy, jeżeli zdarzy się, że w tych 10% wypadków będziemy mieli człowieka, który w chwili wojny z korzyścią może te dwie funkcje w swoich rękach złączyć, to my socjaliści, zasadniczy wrogowie militaryzmu, zasadniczy wrogowie samowoli oficerskiej, nie widzimy nic złego w tem, aby w takim wyjątkowym wypadku mogło to połączenie się odbyć.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PNiedziałkowski">I tu oświadczam wyraźnie, że my właśnie dzisiejszą chwilę historyczną uważamy za taką, w której Istotnie zaszły te warunki, dzięki którym połączenie tych dwóch funkcji w jednym ręku dało dla Polski tylko dobre rezultaty.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. P. ks Lutosławski: Jeszcze poczekajmy z sądem)</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PNiedziałkowski">O wynikach tej wojny rozstrzyga jej zakończenie,</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#komentarz">(p. ks. Lutosławski: Jeszcze go niema!)</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PNiedziałkowski">... a nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek miał prawo powiedzieć, że to pierwsze stadjum zawieruchy wschodniej źle się skończyło.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#PNiedziałkowski">I zdaje mi się, proszę Panów, że je żeli były ciężkie błędy i wielkie wady w działalności Naczelnego Dowództwa przed pół rokiem, to płynęły one przeważnie stąd, że właśnie ci różni Boruszczacy, Wroczyńscy i tego rodzaju elementy były dopuszczane do zbyt wielkiego udziału w kierownictwie armją polską. Ja, proszę Panów, niektóre części tej armji znałem dobrze i w chwili pochodu naprzód i cofania się wstecz, i jeżeli ma głęboką słuszność ten wyższy oficer francuski, który w niewłaściwym stosunku oficera do żołnierza widzi jedną z głównych przyczyn naszej ówczesnej porażki, to zdaniem moim, nie oficerowie pierwszej brygady, nie oficerowie strzeleccy byli tymi, którzy żołnierzy swoich w ciężkich chwilach opuszczali.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#PNiedziałkowski">Ta szkoła oficerska, którą Piłsudski dał żołnierzowi polskiemu, pozostała żołnierzowi i ludowi wierną. Nie widzimy dziś żadnej potrzeby, żebyśmy mieli ze swoich ław tej właśnie oficerskiej szkole rzucać rękawicę. Ten Panów wniosek, bardzo niewinny, bardzo teoretyczny pozornie ma jeden tylko sens polityczny — jest on rzuceniem wyzwania Piłsudskiego szkole armji polskiej. To jest ten argument praktyczny, dlaczego my socjaliści przeciw temu wnioskowi powstajemy. Bo tu nie chodzi o dysputę teoretyczną, tu chodzi o dwa typy polskiego oficera. Mamy typ oficera Piłsudskiego i oficera Muśnickiego — wybieramy i wolimy wybrać tego pierwszego.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos na prawicy: Roja także należy do was!)</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#PNiedziałkowski">Wszystkie te akcesorja zasadnicze, teoretyczne, mówiące o demokracji, o polityce demokratycznej, lepiej pozostawmy na uboczu.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#PNiedziałkowski">Istotną cechą demokracji jest to, żeby ludzie zdolni mogli zająć w państwie każde stanowisko, które ich zdolnościom odpowiada, i nie mamy żadnego zamiaru krępować tej możliwości dla jakichkolwiek względów czysto politycznych. Ale prawdziwy spór o demokrację w wojsku rozpocznie się nie przy tym artykule, lecz dopiero wtedy, gdy na porządku dziennym stanie sprawa powszechnego uzbrojenia narodu, zastąpienia armji stałej milicją ludową. Wtedy będzie moment, kiedy Panowie będą mogli udowodnić swoje demokratyczne zapatrywanie na armję polską. Ale w gruncie rzeczy ów spór o demokrację w wojsku jest sporem między tym oficerem, który chce i być bratem żołnierza, a tym, który chce być tylko zwierzchnikiem, tym dalekim, obcym zwierzchnikiem, z innego zupełnie świata.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#PNiedziałkowski">Jeśli Panowie w tej dziedzinie jaki wniosek postawicie, chętnie pójdziemy jak najdalej po tej drodze, aby te ścisłe zespolenie oficera i żołnierza stało się faktem dokonanym. Ale nie zaczynajmy tego od roboty, która specjalnie godzi w tego, który jest dla nas dziś przedstawicielem właśnie demokracji w wojsku polskiem. W życiu praktycznem daleko więcej rozstrzygają żywi ludzie, niż rozumowania mniej lub więcej abstrakcyjne, i w życiu praktycznem o wiele większe ma znaczenie to, jaka myśl polityczna, jaka myśl społeczna i klasowa kryje się w tym czy innym wniosku, aniżeli to, jakiemi pozorami te wnioski się z zewnątrz pokrywa. Dlatego proszę Panów z zupełnie spokojnem wobec demokracji polskiej sumieniem podtrzymujemy naszą poprawkę, która głosi jedną tylko drobną rzecz, że w państwie polskiem najwyższym zwierzchnikiem, naczelnym wodzem armji jest człowiek, którego naród Obdarzy swoim zaufaniem, i że ten człowiek, jeśli ma po temu kwalifikacje, ma prawo kierować obroną swojej ojczyzny, — a jeśli niema kwalifikacji, to nie będzie tą obroną kierował. Jeśli zaś Panowie się boicie tego, o czem wspomniał poseł Świda, mówiąc o nieodpowiednim polityku, jeśli się boicie wydawania wojny na własną rękę, to i macie łatwe wyjście, głosując za naszemi dalszemi wnioskami, które proponują zabezpieczenie państwa przed samowolnem wtrącaniem go w wojnę przez jakikolwiekbądź czynnik państwowy, czy to i rzez Ministra Spraw Zagranicznych, czy rezydenta Ministrów, czy też kogokolwiek innego i dlatego powtarzam raz jeszcze, iż z zupełnem spokojem sumienia podtrzymujemy naszą poprawkę, która w tem dzisiejszem życiu w swojej realnej treści jest wymierzona przeciw jednej części tej wielkiej kampanji reakcyjnej, której drugą częścią jest sprawa Senatu, której trzecią częścią jest cała walka partyjna w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekBojko">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PksLutosławski">Wysoka Izbo! Wielce szanowny i wytworny mój przedmówca miał niewątpliwie wspólne z posłem Świdą szczęście, czy zasługę, że wyraźnie powiedzieli, o co chodzi. Istotnie byłbym wołał, ażebyśmy mogli byli dyskutować zagadnienie łączenia w jednem ręku władzy Prezydenta i Naczelnego Wodza zupełnie niezależnie od tego, jaka jest w tej chwili sytuacja polityczna w Polsce i jakie osoby mogłyby pretendować do roli Naczelnika Państwa. Jest mnóstwo argumentów za tem, ażeby godności Prezydenta i Naczelnego Wodza nie łączyć, zupełnie niezależnie od osób i sytuacji chwilowej. Ale muszę wyrazić wielkie zdumienie, że od zwolenników tego połączenia nie usłyszeliśmy ani jednego argumentu za tem, aby ono niezależnie od osób — było celowe.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PksLutosławski">Szanowny p. poseł Niedziałkowski postawił pytanie retoryczne: Dlaczego, jeżeli kraj ma w danym wyjątkowym wypadku to wielkie szczęście, iż na jego czele stoi genjusz wojskowy, mielibyśmy przepisowym zakazem uniemożliwiać Polsce korzystanie z tego geniuszu dla jej obrony? Pozwolę sobie jednak szanownemu mojemu oponentowi zwrócić uwagę, iż tutaj rzecz nie stoi tak, ażeby istniała alternatywa, bo w tym wypadku tertium datur, bo jest trzecie wyjście z tego dylematu.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PksLutosławski">Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej jest genjalnym wodzem, to w chwili wybuchu wojny poświęci się wyłącznie prowadzeniu armji, a nie będzie zaprzątać sobie głowy obowiązkami Prezydenta. I, proszę Państwa, jenarał Piłsudski, który uważa, że najlepiej może służyć Polsce, kierując armją, sam z tego miejsca, na pierwszem zebraniu Sejmu stwierdził, że jego serce ciągnęłoby go do tego, ażeby tak postąpić, i to jest zrozumiałe. Ale ja się zapytuję posła Niedziałkowskiego, który wszak nie może teoretycznie obronić swojej propozycji, bo na jej obronę tylko osobiste argumenty przytoczył: jaka korzyść ma przyjść krajowi z tego, żeby w czasie wojny koniecznie te funkcje były połączone? Czy raczej nie jest na odwrót wskazane, żeby naczelny wódz zajął się prowadzeniem wojny, a nie dał się odrywać od tego bardzo trudnego zadania zajęciami prezydenta?</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#PksLutosławski">Jest jednak jeszcze druga racja, dla której to trzecie wyjście jest jedynie właściwe.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Panie Prezesie Stronnictwa Ludowego, jabym bardzo pragnął, aby Pan zechciał usłyszeć moje argumenty P. Dębski: Uważnie słucham)</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PksLutosławski">Jeżeli prezydent Rzeczypospolitej kieruje jednocześnie armią czynną w polu, nie w tem głównie niebezpieczeństwo upatruję, że może mu sił i czasu zbraknąć, że jedno i drugie robiąc, albo jedno, albo drugie zaniedba, że może najczęstszym rezultatem doświadczenia ludzkiego, prawdopodobnie byłoby to, że jedno i drugie — źle zrobi. Najważniejsze niebezpieczeństwo polega na czem innem, nie na braku czasu, nie na braku sił, nie na braku zdolności, ale na wzajemnym wpływie względów politycznych i strategicznych; ten wpływ wzajemny będzie krzyżował przedewszystkiem główny cel wojny, t. j. jej wygranie. I pod tym względem historja dostarcza nam przykładów tak licznych i tak nieodbitych, że mam wrażenie, że p. Niedziałkowski, który niewątpliwie tę historję zna znakomicie, bez trudu potrafi przytoczyć dosyć przykładów, które stwierdzają, że strategja, kierowana względami politycznemi i polityka, kierowana względami strategicznemi, prowadzą zawsze, do katastrofy. Bynajmniej nie opieram tego przekonania na doświadczeniu tylko naszej niedawnej przeszłości, lecz na doświadczeniach historji w wielu wypadkach, kiedy to polityka strategów, albo strategja polityków wychodziły na to, na co musiałaby wyjść robota najlepszego szewca między kowalami, lub najlepszego kowala pomiędzy szewcami.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#PksLutosławski">Proszę Panów! Jest jeszcze jeden wzgląd, który szczególnie musi nakazać ostrożność w sprawie, która nas zajmuje, a ten wzgląd łączy się z zagadnieniem, postawionem tutaj przez mego przedmówcę: Co znaczy „zwierzchnik sił zbrojnych”, jeżeli nie znaczy „Naczelny Wódz”? Mojem zdaniem sformułowanie pierwszego zdania przyjęte przez większość, najszczęśliwsze nie jest, ale intencję wnioskodawców rozumiem i ta intencja jest, zdaje się, zupełnie słuszna. Armja potrzebuje zwierzchnictwa ideowego. To, co się w rozkazach wojskowych nazywa „służbą”, w imię której się dziękuje żołnierzom, w imię której zaklina się żołnierzy, to jest upostaciowane w -osobie zwierzchniego naczelnika armji narodowej i to musi być połączone z najwyższą godnością reprezentacyjną w Państwie. Natomiast naczelne dowództwo podczas wojny nie jest ideowem zwierzchnictwem, lecz zwierzchnictwem technicznem i rozdzielenie jednego od drugiego jest słuszne z punktu widzenia psychologji, z punktu widzenia maszynerji działania ludzkiego we wszystkich dziedzinach. Możnaby analogję przeprowadzić i ze zjawiskami organicznemi i z życiem społecznem i z administracją Państwa w innych dziedzinach. To, co jest zasadnicze, jako warunek powodzenia w prowadzeniu wojny, to jest skupienie w jednem ręku odpowiedzialności i decyzji za działania wojenne. Dlatego wojna musi mieć Naczelnego Wodza. Ale ten Naczelny Wódz musi być zabezpieczony przed ingerencją obcą, ażeby mógł być istotnie Naczelnym Wodzem. Jeśli zaś niema nad nim kogoś, kto go mianuje, i przed kim on odpowiada osobiście, kto może go usunąć, to taki Naczelny Wódz popada w największe niebezpieczeństwo: zaślepienia we własnej nieomylności i niezdolności słuchania mądrych rad, nawet wówczas, gdy się myli. A któż jest nieomylnym? Naczelny Wódz, który jest mianowany przez zwierzchnika siły zbrojnej, może powiedzieć swemu zwierzchnikowi, jeśli mu się będzie wtrącał do rozkazów wojskowych: nie pozwalam! Możesz mnie usunąć, ale póki jestem Naczelnym Wodzem — ja rozkazuję. Jeśli niema tego zwierzchnika, to nie ma alternatywy, albo mnie usuńcie, „albo nie przeszkadzajcie”, tylko zamiast niej: „sic volo, sic rubeo”, „tak chcę, tak rozkazuję!” a to w strategicznych zadaniach wojny dla skuteczności jej jest bezwarunkowo niesłychanie niebezpieczne.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PksLutosławski">Ale idźmy dalej. Jeśli zwierzchnik Państwa mianuje naczelnego wodza, niosąc pełną odpowiedzialność za wybór tego wodza, dzieląc ją według propozycji większości z rządem całym, nie tylko z ministrem spraw wojskowych, ale z całym rządem, musi się on gruntownie zastanowić nad kwalifikacjami kandydatów i powołać najlepszego człowieka. A jeśli on sam siebie proponuje, to jakież on kryterjum będzie miał dla ocenienia pytania, czy jest najlepszym?</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#PksLutosławski">Tutaj z przykrością muszę jednak dać się sprowadzić z zamierzonej drogi nie dotykania bieżącej naszej polityki i spraw osobistych, wobec przemówień moich poprzedników. Tutaj właśnie nasze doświadczenie w sposób jaskrawy ilustruje, jak dalece człowiek, który sam swoje kwalifikacje osądza, jest pozbawiony jakiegokolwiek objektywnego kryterjum. W naszem doświadczeniu ostatniem mamy przykład, że ten sam człowiek rozstrzyga „w swojem sumieniu żołnierskiem”, jak powiada, że zasługuje na najwyższe odznaczenie za waleczność,</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(Głos: Najniższe)</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PksLutosławski">ten sam człowiek decyduje o tem, że powinno być w Polsce ustanowione nowe pojęcie zwierzchniej godności wojskowej w postaci Marszałka i przyjmuje ten tytuł, tytuł przez podwładnych sobie nadany i uzupełnia go samowolną ozdobą „Pierwszego Marszałka”! Nie mogę bez głębokiego niesmaku myśleć o tem, że zwierzchnik Państwa Polskiego i zwierzchnik polskiej siły zbrojnej nie miał tego poczucia miary, że przyjęcie z rąk podwładnych godności, której jeszcze nie było w Polsce, jest jasnem świadectwem braku perspektywy w ocenianiu swoich własnych kwalifikacji.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(P. Moraczewski: A gdyby był i król którego władza od Boga pochodzi? Wszystko byłoby w porządku.)</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PksLutosławski">Tak — wtedy tworzyłby tytuły dla innych, ale nie pochodziłaby władza — ani tytuł od niego samego i jego podwładnych!</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PksLutosławski">Otóż zdaje mi się, że to doświadczenie, które zrobiliśmy z tą łatwością, z jaką Naczelny Wódz, nie mając nad sobą tego, który go mianuje i który go może usunąć, — bo teoretyczna droga przez Sejm w praktyce nie da się użyć i bez wstrząśnień — pouczyło nas, że to prowadzi armię do klęski, zamiast do zwycięstwa.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#PksLutosławski">Proszę Panów, trzeba powiedzieć jeszcze więcej! P. Wiceminister Wróblewski w podkomisji komisji konstytucyjnej miał, mojem zdaniem, nieszczęście użyć zwrotu w dyskusji ze mną, że, nie rozumiejąc naszej opozycji przeciw możności teoretycznego połączenia tych dwóch czynności, zapytał, czy można przypuścić, ażeby jeśli naczelnikiem Państwa będzie człowiek cywilny, bez wyższego wojskowego wykształcenia, był takim warjatem, aby chcieć brać Naczelne Dowództwo? Przyznam się, że to było nieostrożne zapytanie, na które miałem jedną tylko odpowiedź: Tu dixisti — sameś rzekł: Ten właśnie takim jest, a sam się uznał za najodpowiedniejszego na Naczelnego Wodza.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Anarchista! Bolszewik! — A kto zwyciężył? — Precz! Nie chcemy słuchać! — Głośna długotrwała wrzawa)</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#PksLutosławski">Dyskusja z argumentami — hałasem i krzykiem jest najsłabsza, i kto argumentuje wrzaskiem, zamiast argumentować myślą, pracuje ustawodawczo strunami głosowemi, a nie mózgiem.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#PksLutosławski">Panowie się zapytujecie: a kto zwyciężył? Ja Panom powiem, kto zwyciężył.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Nędznik! Precz z trybuny!)</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#PksLutosławski">Zwyciężył Naród Polski! Czy największa zasługa w tym zwycięstwie należy do tego, czy do innego człowieka, jest rzeczą, którą oceni historja, a nie jest rzeczą współczesnych i zwłaszcza nie jest rzeczą osobistych przyjaciół i pochlebców (Ciągła wrzawa. Głos: Tylko zdrajcy mogą tak mówić). Panowie uważają, że kwalifikacje generała Piłsudskiego są takie, że poddawać ich w wątpliwość niewolno. Aleście Panowie potrzebowali na to aż wyjątkowych ustaw, kneblujących wolność prasy, bo Panowie wiecie, że krytyka opinji publicznej nie da się zagłuszyć.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#komentarz">(Głos: Krytyka a oszczerstwo, to różne rzeczy. Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#PksLutosławski">I tylko pragniecie nowych Jankuljów i Hurków, którzy zamykają pisma; to są metody walki kompromitujące waszą obronę!</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#komentarz">(Głos: Ksiądz z Hurką doskonale wychodził)</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#PksLutosławski">Mam wrażenie, że złą przysługę oddajecie Panowie swemu przyjacielowi, bo jeżeli jest racja, że jest ponad wszelkie pochwały. Dowództwo, któremu armja nasza zawdzięcza zwycięstwo, to niepotrzeba obrony krzykiem i gwałtem, ale jego obroną będą fakty,</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#komentarz">(Głos: Bronią go)</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#PksLutosławski">... i bronić go będzie sąd historji, a jeżeli sąd historji wypadnie sprzecznie z moim poglądem, to fakt, że ja tu wyrażam wątpliwości, nie zmniejszy aureoli tego, który zasługi położył.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#PksLutosławski">Zasługa nie będzie polegała na tem, że zagłuszono krzykiem słowa wątpliwości, bo zawstydzająca by to była zasługa.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#PksLutosławski">Ale chciałbym przejść z powrotem do teoretycznego zagadnienia. Bo zaprawdę nie rozumiem, dlaczego p. poseł Dębski,</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#komentarz">(P. Władysław Dębski: Jaki?)</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#PksLutosławski">przedstawiciel stronnictwa chłopskiego, oświadcza, że się przeciwstawia prawicy społecznej, jako lewica, jak gdyby mogła istnieć najmniejsza wątpliwość co do tego, że najkonserwatywniejszą warstwą w narodzie są posiadacze chłopscy. Daleko j do lewicy tym, którzy dzisiaj w jej ogonie idą, a których wyborcy dobrze ocenią przy następnych wyborach. Nie potrzeba dziś dyskutować nad tem, czy to jest demokracja, czy nie jest demokracja! Nie potrzeba dyskutować nad tem, czy lud przyzna wam rację, czy nam, bo ten wyrok przeżyjemy i sprawdzimy cyfrowo.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#komentarz">(P. Duro: A jak było na wiecu?)</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#PksLutosławski">Bardzo dobrze, panie Duro, szkoda, że Pana tam nie było, nauczyłby się Pan niejednego.</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#PksLutosławski">Ale, proszę Panów, teoretycznie trzeba powiedzieć, że połączenie w jednem ręku godności Naczelnego Wodza i najwyższej państwowej godności Prezydenta nosi w sobie zarodek jeszcze jednego wielkiego niebezpieczeństwa, któregośmy także nie uniknęli, mianowicie ingerencji bezpośredniej władzy zwierzchniej w działanie organów wykonawczych wojskowych, które powinny być niezależne, mianowicie w śledztwo i sądy wojskowe. Dlaczego w takim stanie rzeczy jest możliwy tak niesłychany wypadek, ażeby śledztwo, wszczęte z powodu rzekomego, jak powiadacie, nadużycia kasowego, mogło być wstrzymane osobistym listem Naczelnika Państwa?</u>
<u xml:id="u-19.34" who="#komentarz">(p. Anusz: Nie prawda)</u>
<u xml:id="u-19.35" who="#PksLutosławski">Dlaczego jest możliwe, ażeby zamiast naodwrót, zażądać bezwzględnego śledztwa i wyjaśnienia prawdy drogą sądową, — to jest jedyną, obiektywną drogą stwierdzenia prawdy — obrano wyjaśnienie drogą autorytetu, t. j. taką, której się nie dyskutuje? Dlatego, proszę Państwa, że łączenie najwyższej władzy wojskowej z najwyższą władzą reprezentacyjną, nie jest niczem innem, jak krokiem walnym ku cezaryzmowi, ku jedno-władztwu, ku samowładztwu.</u>
<u xml:id="u-19.36" who="#komentarz">(Głosy: Monarchista przeciw jednowładztwu!)</u>
<u xml:id="u-19.37" who="#PksLutosławski">P. Niedziałkowski wytłomaczył jasno, iż pragnie, ażeby Polska poszła za przykładem Francji, uchwalającej konstytucję pod grozą ustąpienia Mac-Mahona, i za przykładem Stanów Zjednoczonych, uchwalających konstytucję pod wpływem entuzjazmu dla ubóstwianego powszechnie Waszyngtona. Ale ja sądzę, że to nie są przykłady do naśladowania. Okazały się one krótkotrwałe, szczęścia nie przyniosły, poza zadowoleniem uczuć, czy ambicji. Natomiast w warunkach, w których właśnie osoba, upatrzona przez Panów na kandydata, wywołuje i w tej Izbie i w całym kraju wielkie namiętności, nie porywy jednomyślnym entuzjazmem, ale spory i walki wywołuje.</u>
<u xml:id="u-19.38" who="#komentarz">(p. Czapiński: Intrygi)</u>
<u xml:id="u-19.39" who="#PksLutosławski">Właśnie dlatego musimy ostrzedz, że forsowanie Konstytucji pod kątem widzenia osoby, choćby najczcigodniejszej, jest złą przysługą dla Rzeczypospolitej. A jeżeli w dodatku spojrzymy na to, co nas otacza, poniżej tronu, jeżeli spojrzymy na to, w jaki sposób są stosowane zasadnicze gwarancje wolności obywatelskiej przez Rząd, który przez dziwną ironję nazywa się parlamentarnym i koalicyjnym, to musimy dojść do wniosku, że gdyby jeszcze nad tym rządem stał człowiek, mający w ręku władzę zwierzchnią i wojskową, absolutnie wyłamującą się z pod kontroli i z pod woli zwierzchniej narodu, to nie byłoby to dopiero krokiem ku absolutyzmowi, ale już zupełnym cezaryzmem. Wolność obywatelska wymaga zabezpieczenia, jak się okazuje, nawet przed cywilnym komisarzem rządowym, którego harce w stosunku do elementarnych praw obywatelskich przechodzą wszystko, na co się ośmielał najzawziętszy satrapa rosyjski. Ale, jeżeli ta władza będzie działała nie jako komisarz cywilny, ale jako wszechwładny pan siły zbrojnej, to trzeba przewidywać, że nawet z pozorów naszej wolności zostaną strzępy i będziemy bardzo szybkim krokiem zmierzali — nie ku otchłani bolszewickiej, ale ku takiemu oporowi narodu — przeciw bolszewickim zakusom, że spaczymy naszą konstytucję w przeciwnym kierunku! Ja się boję, że ta tendencja do podkreślania samowładztwa może nas sprowadzić przeciwnie, za daleko nawet w kierunku podkreślania samowoli.</u>
<u xml:id="u-19.40" who="#komentarz">(Głos: Ciekawy obrońca samowoli)</u>
<u xml:id="u-19.41" who="#PksLutosławski">Jesteśmy zwolennikami silnej władzy, ale władzy opartej na woli narodu i odpowiadającej przed tym narodem. Jednakże, proszę Państwa, jeżeli się słyszy takie powiedzenie, jak kolegi Fichny, że wybór Naczelnika Państwa przez Sejm i Senat jest „zupełnem odsuwaniem narodu od wpływu na ten wybór!”, to naprawdę niewiadomo co bardziej podziwiać, czy nadzwyczajną potęgę frazesu, którego urok jest tak wielki, że wbrew sensowi słów pociąga intuicję twórcy retorycznego, czy też śmiałość, którą tutaj bardzo dobrze scharakteryzował kolega Niedziałkowski, że można z takim naciskiem w kółko powtarzać, że Senat jest antydemokratyczny, że wreszcie ludzie zaczną w to wierzyć.</u>
<u xml:id="u-19.42" who="#PksLutosławski">Tak jak ów Marsyljańczyk (Marsyljańczycy są znani z bujnej fantazji), który, z portu idąc w niedzielę do miasta, wpadł na pomysł, ażeby zatrzymywać przechodniów wołaniem: wyłowiono rybę, która waży 100.000 kg. Wieść rozeszła się lotem błyskawicy, a po mieście podążyły tłumy do portu. Więc i on zaczął się zastanawiać: — trzeba pójść zobaczyć, może to prawda!</u>
<u xml:id="u-19.43" who="#PksLutosławski">Tutaj zachodzi zupełnie to samo. Sugestjonujecie nie masy, ale swoje kółko dobranych przyjaciół, tem, że Senat jest antydemokratyczny, a potem się własnego cienia boicie, i czekacie rozkazu z góry, jak macie głosować!</u>
<u xml:id="u-19.44" who="#komentarz">(Huczne brawa na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekBojko">Dyskusja nad art. 47 wyczerpana. Do 48 nikt do głosu się nie zapisał. Do art. 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66 również nikt głosu nie żąda.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#WicemarszałekBojko">Do art. 67 głos ma p. Świda.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PŚwida">Wysoka Izbo! Pomimo dwudziestu miesięcy naszych rządów nie jesteśmy jeszcze z sobą w Polsce tak spojeni, jakby to być u nas powinno po 150 latach niewoli. Wytłumaczyć to można, jak to kilka razy z tej wysokiej trybuny wyłuszczałem, różnorodnością spraw w każdej dzielnicy, różnorodnością ustrojów administracyjnych, pojęć politycznych i wreszcie systemów szkolnych, jakie są w każdej dzielnicy. Z tego powodu czujemy się w obowiązku zaproponować pewnego rodzaju nowy ustrój: ustrój, polegający na odrębnych sejmach w każdej dzielnicy, mianowicie w Poznańskiem, w Kongresówce, w Małopolsce i w północno-wschodnim kraju, pod kierownictwem jednego narodowego sejmu dwuizbowego.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PŚwida">Gen. Żeligowski, zajmując Wilno — jakoby wbrew woli naszego rządu, postąpił bardzo rozumnie w tem, że odrazu ustanowił tam osobny sejm, sejm, który musi się rządzić innemi prawami, bo tam są inne zasady samorządu, inne prawo cywilne, inne prawo administracyjne niż w Królestwie i w dwóch pozostałych dzielnicach. Poznańskie, chociaż wraz z Pomorzem pozostawało przez 150 lat pod berłem jednego zaborcy, nie czuje się zdolnem rządzić Pomorzem tak dobrze jak sobą samem, lecz pragnęłoby, aby Pomorze rządziło się osobnym sejmem. Królestwo stanowczo ma warunki zbyt odmienne od warunków bytu Małopolski, itd. Z tego powodu, jeżeli chcemy rzeczywiście być narodem potężnym, jeżeli mamy usunąć te wszystkie braki, jakie dziś ma nasza administracja, trzeba koniecznie stworzyć sejmy dzielnicowe, naturalnie, rozumie się za zgodą tych dzielnic, które wypowiedzą swoje życzenie w tym kierunku. Te sejmy ustanawiałyby prawa przygotowawcze dla jednego sejmu narodowego, zasiadającego w Warszawie, dwuizbowego, gdzieby izba poselska te prawa ustanowione przez sejmy dzielnicowe uchwalała, po korekturze senatu jako izby prawotwórczej. Ten typ ustroju wzięty jest z zasad ustroju zarówno Stanów Zjednoczonych jak kantonów szwajcarskich, jak i ustroju państwa niemieckiego. W Niemczech około 30 państewek rządziło się osobnemi sejmami, a jednocześnie wspólnym Reichstagiem w Berlinie. miały wspólne ministerstwa i wogóle po r. 1870, po zwycięskiej wojnie Niemiec z Francją, uważano ten ustrój za całkowite zrzeszenie Niemiec. Rezultaty wykazały, że ten system był rozumny, i my wogóle, dążąc dziś do potęgi Polski, o której każdy dobrze kochający Polskę powinien myśleć, powinniśmy postanowić, żeby prowincje rządziły się za pomocą osobnych sejmów temi prawami, jakie tam są.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PŚwida">Panowie przyznają, ze rana, zadana ciału Polski przed 150 laty, zaczęła się goić właśnie przy pomocy tych różnych praw, jakie każda dzielnica posiada. I dlatego my nie możemy się nieraz zrozumieć wzajemnie i wprost czujemy się nieraz obcymi dla siebie, nie dlatego, żebyśmy się nie czuli dziećmi jednej matki, nie, lecz dlatego, że nie możemy podporządkowywać praw Małopolski prawom Królestwa, praw Poznańskiego prawom Królestwa, a obecnie jeszcze dostają się nam kraje zachodnie i północne. Jeżeli uwzględnimy, że każda prowincja ma swoje bogactwa, to stanowczo zarząd temi bogactwami musi pozostać w ręku czynników miejscowych. Proszę wziąć np. bogactwa leśne Litwy, względnie Królestwa lub Poznańskiego, proszę wziąć te dzikie wody, od dwóch lat nieeksploatowane, bo nie umiemy niemi zarządzać, — zobaczymy, że setki miljonów zmarnowało się dlatego, że to było poddane ciału tak ciężkiemu, jakiem jest nasz sejm, który nie jest w stanie wniknąć w te wszystkie sprawy. Wszystkie prawa, jakiemi rządzą się poszczególne dzielnice, może są nieraz mądre, ale je psujemy przez to, że chcemy je uogólniać i rozciągać na wszystkie dzielnice, byle temi dzielnicami rządzić tylko za pomocą takich praw, jakie Sejm ustanowi. Nie osiągniemy jednak celu, jeżeli będziemy wbrew naturze, wbrew charakterowi prowincji i wbrew warunkom, w jakich się one rozwijały, niepodobnym do naszych, narzucać im jednakowe prawa. Jeżeli jesteśmy narodem demokratycznym, to te masy ludowe potrzebują bezwarunkowo ujednostajnienia, rozwinięcia i kształtowania tak, jak one to uważają dla siebie za korzystne. Proszę mi wierzyć, że podporządkowywanie praw jednej prowincji, prawom drugiej jest fizycznem niepodobieństwem. Inne warunki są w Wielkopolsce, inne w Małopolsce, a zupełnie inne w okolicach Wilna. Ani system gospodarski, ani prawa, ani ich egzekutywa nie mogą się tam sobie równać. Z tego więc powodu im prędzej ustanowimy specjalne sejmy dzielnicowe, to bezwarunkowo tem prędzej wejdziemy na dobrą drogę.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PŚwida">My sobie nie zdajemy sprawy z tego, jak dalece wszyscy tu w sejmie nie jesteśmy zdolni do regulowania potrzeb dzielnicowych tak jakby należało. Dotychczas udział samego społeczeństwa jest żaden. A jeżeli społeczeństwo samo nie wniknie w dolegliwości i usterki administracji naszej i samorządu, to sam sejm także nie będzie mógł wielu z tych rzeczy poprawić. To musi się stać wszędzie na miejscu. Te wszystkie potrzeby dzisiaj znajdują wyraz w postaci wniosków nagłych, które najczęściej leżą potem odłogiem, nie są wykonywane albo są wykonywane najwadliwiej w świecie, bo niema opracowania wszystkich szczegółów, według których dana rzecz powinna być przeprowadzona. Z tego powodu np. nie możemy ustalić wartości pieniądza, chociaż to byłoby dowodem, że się dobrze rządzimy. My wogóle nie mamy rządu, my żyjemy jak w r. 1793 całkowitym nierządem. Interesy wzajemne nas nie łączą, bo jakiś pan z Kaliskiego nie może zrozumieć tego, co się dzieje w Suwalszczyźnie, a Suwalszczyzna nie interesuje się tem, co się dzieje w Kaliskiem lub w Siedleckiem. Z tego powodu nie możemy wzajemnie wniknąć w swoje drobiazgi i subtelności. Wogóle, jako Polacy, jesteśmy z natury i leniwi i do organizacji nie zdolni. Jedno Poznańskie pod silną ręką niemiecką stworzyło dobrą organizację i dlatego instynkt samozachowawczy nakazuje mu pewne odosobnienie. Wreszcie weźmy Pomorze. Pomorze mówi teraz, że lepiej mu było przy Niemcach niż mu jest teraz. Rewizja, dokonana na Pomorzu przez ks. Bolta i prof. Thomasa, wykazała taki szereg błędów i nadużyć, że nie możemy się dziwić, iż panuje tam zniechęcenie do rządów ogólno-polskich. To samo Galicja, która więcej myśli o sobie niż o Królestwie. Jeżeli jeszcze teraz otrzymamy zarząd gubernji wschodnich, których przestrzeń jest półtora raza tak wielka jak przestrzeń Kongresówki, to doprowadzimy do pełnego chaosu i zamętu, jeżeli w tym zarządzie nie wezmą udziału miejscowe czynniki społeczne, jeże i nie będzie w nim tych miejscowych działaczy społecznych, którzyby powiedzieli nam, że tego a tego brak, że tak a tak należy to a to zrobić. Przyjmuje się mnóstwo urzędników bez żadnej racji i potrzeby. Obciąża się budżet a nie tworzy się spokojnego i mądrego życia, któreby te rzeczy postawiło i regulowało właściwie.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PŚwida">Marszałek obejmuje przewodnictwo.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PŚwida">Nasz sejm, choćby miał najwyższy przywilej ustawodawczy, który podzieli z senatem, bezwarunkowo nie będzie mógł zespolić wszystkich dzielnic i nie będzie mógł dać każdej dzielnicy dobrych warunków rozwoju. Jeżeli już dziś Poznańskie i inne dzielnice odczuwają, że nasz ogólny ustrój i zespolenie konstytucyjnie w jednym narodowym sejmie nie są korzystne, to bezwarunkowo musimy w art. 60 przejść do poszczególnych sejmów dzielnicowych, naturalnie za zgodą województw i samorządów miejscowych.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#komentarz">(Brawo)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Do art. 67 nikt się więcej nie zgłosił, do art. 68 tak samo, do art. 69 głos ma poseł Waleron.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PWaleron">Wysoki Sejmie! Art. 69 traktuje o sprawach samorządowych. Według mojego zdania, w artykule tym powinno się dać samorządowi w Polsce szeroką i bardzo demokratyczną podstawę, powinno mu się dać, że się tak wyrażę, bardzo wielką i luźną szatę, w którejby samorządy mogły się swobodnie rozwijać. Tymczasem w artykule tym niema podstawy demokratycznej i samorządy nie posiadają tej luźnej szaty, przeciwnie na końcu tego artykułu zawarte jest poważne skrępowanie samorządu, które się może w przyszłości na rozwoju życia samorządowego źle odbić. Mianowicie w pierwszej części powiedziane jest:</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#PWaleron">Prawo stanowienia w sprawach, należących do zakresu działania związków samorządu, przysługuje radom obieralnym”.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#PWaleron">Podług naszej poprawki powinno się po wyrazie: „obieralnym” dodać: „w powszechnem bez różnicy płci równem, tajnem, bezpośredniem i stosunkowem głosowaniu”. Ta poprawka, jeżeli ją Wysoki Sejm przyjąć raczy, nada samorządowi w Polsce tę bardzo demokratyczną i ludową podstawę, albowiem, gdyby tego nie było, różne dzielnice mogłyby w różny sposób pojmować postanowienie zawarte w pierwszej części tego artykułu. Jedna z dzielnic mogłaby żądać, ażeby głosowanie do rad samorządowych odbywało się w ten a w ten sposób, druga znowu w inny sposób, i mielibyśmy zasady i podstawy dla samorządu w jednej Rzeczypospolitej różne według prowincji. Dlatego, ażeby temu zapobiec, i ażeby ta podstawa była demokratyczną, i zupełnie nowożytną, według mego zdania, trzeba, aby poprawka, którą przytoczyłem została uwzględniona tembardziej, że jeżeli się zaprowadzi przy wyborach do rad samorządowych, t. j. gminnych, miejskich, sejmików wojewódzkich czy rad wojewódzkich zasadę pięcioprzymiotnikowego głosowania, wówczas wszelkie warstwy i klasy, stanowiące nawet w społeczeństwie mniejszość, również proporcjonalnie przedstawicieli mieć będą. Dlatego też proszę o przyjęcie tej poprawki.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#PWaleron">Następna druga poprawka do pierwszej części brzmi, by w końcu ustępu dodać: „których obrady są jawne”. Już poprzedni mówca dowodził, że należy administrację samorządu prowadzić tak, ażeby najszersze warstwy ludności miały sposobność się zainteresować tą administracją i samorządem, albowiem uważam, że samorząd jest szkołą życia obywatelskiego. Jeżeli zatem już w Konstytucji określimy, że obrady organizacji samorządowych mają być jawne, to przez to dopuszczamy najszersze masy ludności do tego, ażeby mogły brać udział jeżeli nie bezpośrednio, to przynajmniej, aby mogły śledzić przebieg życia samorządowego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#PWaleron">Następna, trzecia poprawka odnosi się do drugiego ustępu artykułu 69, który brzmi:</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#PWaleron">„Czynności wykonane należą do organów, opartych z reguły na zasadzie zespolenia kolegjów, obieranych przez organy reprezentacyjne, z przedstawicielami państwowych władz administracyjnych i pod ich przewodnictwem”.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#PWaleron">Otóż mowa tu o czynnościach wykonawczych, które mają sprawować organy wybierane przez organizacje samorządowe, czyli wydziały wykonawcze. Wydziały wykonawcze oczywiście mogą być wybierane przez rady gminne, miejskie, sejmiki i rady wojewódzkie. Jeśli, jak to jest przewidywane w art. 69 projektu Konstytucji, te wydziały wykonawcze mają być zespolone z organami administracyjnem i mają urzędować pod przewodnictwem urzędników państwowych oczywiście nominowanych, wówczas i wynika z tego konsekwencja, że w razie jeśli wydziały wykonawcze rad gminnych, t. j. zarządy gminne i wydziały wykonawcze rad miejskich t. j. magistraty i wydziały wykonawcze sejmików i rad wojewódzkich będą urzędować pod przewodnictwem państwowego urzędnika nominowanego, konsekwencja jest ta, że i rady miejskie i gminne mają także urzędować i obradować pod przewodnictwem urzędnika państwowego nominowanego.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#PWaleron">Dziwię się, że posłowie robotniczy, którzy reprezentują wyborców przeważnie z miast dotąd na zakończenie tego artykułu nie zwrócili należytej uwagi, gdyż gdyby artykuł ten był przyjęty i w brzmieniu proponowanem przez Komisję, to skutek byłby taki, że wydziały wykonawcze rad gminnych i rad miejskich obradowałyby pod przewodnictwem urzędników państwowych nominowanych, a z tego wynika, że i rady gminne i miejskie obradowałyby również pod przewodnictwem urzędników nominowanych, co według mego zdania nie byłoby tą szeroką szatą dla naszego samorządu, ale Wielkiem skrępowaniem rozwoju przyszłego samorządu w Polsce. Dlatego, jeśli wysoki Sejm raczy przyjąć poprawkę przez nas przedłożoną, która głosi, ażeby słowa: „i pod ich przewodnictwem” skreślić, to oswobodzimy nasz samorząd od tego skrępowania przez czynnik administracyjny i wtedy damy mu możność by się swobodnie rozwijał. Gdybyśmy ten 69 artykuł przyjęli w całości, wówczas ustawodawca przy uchwalaniu normalnej ustawy o samorządzie gminnym i miejskim będzie zmuszony statuować, że rada gminna i miejska mają być pod przewodnictwem urzędników nominowanych. Natomiast jeśli poprawka, którą proponujemy będzie uwzględniona i przyjęta, to dla ustawodawcy przy opracowywaniu ustaw o samorządzie gminnym i miejskim, o samorządzie powiatowym i wojewódzkim ta kwestja będzie otwarta i prawodawca będzie mógł niższym organizacjom samorządowym nadać prawo wybierania sobie przewodniczących ze swojego grona, a wyższe organizacje samorządowe mogą być w niektórych wypadkach, jeśli prawodawca uzna to za stosowne, poddane pod przewodnictwo czynnika administracyjnego. Chodzi mi głównie o niższe samorządy, mianowicie samorządy gminne miejskie i wiejskie, aby przez przyjęcie art. 69, że się tak wyrażę, nie miały kajdan u nóg.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#PWaleron">Mając wszystko powyższe na uwadze proszę, aby Wysoki Sejm poprawki, proponowane do art. 69 przyjąć raczył.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PksLutosławski">Co do tego artykułu chcę powiedzieć tylko dwa słowa celem wyjaśnienia, dlaczego musimy głosować przeciw tym poprawkom. Nie chodzi bynajmniej o to, aby osłaniać tajemnicą obrady ciał samorządowych. Uważamy, że jest zupełnie słuszne, ażeby przewodniczący, czy ewentualnie samo ciało to mogło zainteresowanym obywatelom pozwolić przysłuchiwać się obradom. Ale jeśli w zasadzie zrobimy je jawnemi, to z konieczności jak praktyka życia publicznego wykazuje, obrady będą prowadzone dla galerji, a nie dla rzeczy, staną się wiecem publicznym, i na tem muszą ucierpieć interesy samorządów gminnych, bo wtedy każdy mówiący o jakiemkolwiek zagadnieniu czysto praktycznem gospodarki gminnej będzie mówił ze względu na słuchającą publiczność, a nie ze względu na rzecz.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PksLutosławski">To jest wzgląd, dla którego jesteśmy przeciwni tym poprawkom.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Rozprawa nad art. 69 wyczerpana Przystępujemy do art. 70.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PCzapiński">Wysoki Sejmie! Przystępujemy do rozpraw nad artykułem, którego przyjęcie lub nieprzyjęcie niezawodnie ogromnie zaważy na dalszym rozwoju stosunków socjalnych, stosunków między kapitałem a pracą w Polsce. Chodzi tu mianowicie o artykuł 70, do którego nasze stronnictwo stawia szereg poprawek, mających na celu obronę interesów pracy najemnej. Poprawki te, objęte szeregiem świeżych artykułów, kulminują i w tej grupie artykułów, która się odnosi do Izby Pracy wprowadzanej przez nas do Konstytucji polskiej.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PCzapiński">Jeżeli weźmiemy brzmienie tego artykułu tak, jak on wyszedł z pracy komisyjnej, to znajdujemy tam tylko wskazówki następujące: że ma się powołać samorząd gospodarczy, przedstawiający się w ten sposób, że ma się stworzyć cały szereg Izb gospodarczych, a w tej liczbie Izbę rolniczą, handlową, przemysłową i zaledwie wśród nich i Izbę pracy najemnej, i wszystkie te Izby razem będą połączone w jedną wielką instytucję, w Naczelną Izbę Gospodarczą Rzeczypospolitej. Przyznaję chętnie, że to sformułowanie przedstawia poniekąd postęp w stosunku do tego pojmowania demokracji, jakie panowało niegdyś. Niegdyś, gdy panowała teorja o harmonji społecznej, gdy przypuszczało się, że państwo ma spełniać jedną rolę stróża nocnego, a pozatem inicjatywa prywatna, pozatem osobisty egoizm, gospodarczy sam załatwia harmonijnie wszystkie pozostałe stosunki w państwie, gdy razem ze Smithem, czy z Bastiatem wychodziło się z założenia, że taka harmonja sama już wypływa naturalnie z połączenia i współdziałania egoizmów indywidualnych, wtenczas oczywiście wprowadzanie jakiegoś samorządu gospodarczego w państwie nie miało nawet teoretycznej podstawy. Ale proszę Panów, rozwój państwowości współczesnej jest niezmiernie skomplikowany. Dzisiejsze państwo nie jest już tem państwem, jakie istniało przez lat 100 czy sto kilkadziesiąt. W dzisiejszem państwie mamy bardzo wiele niezmiernie skomplikowanych zagadnień gospodarczych w polityce wewnętrznej i polityce zagranicznej, i wobec tego jako pewien korektyw do starej demokracji, która mało zastanawiała się nad zagadnieniami gospodarczemi, musi powstać ta koncepcja, ta instytucja, którą tutaj widzimy w projekcie komisyjnem, jako Naczelną Izbę Gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PCzapiński">Więc przyznajemy, że w koncepcji komisyjnej tkwią pewne pierwiastki słuszne, ale są one niedostateczne i zupełnie nie liczą się z tą fazą przełomową pod względem socjalnym, którą my przeżywamy obecnie w Państwie polskiem, w całej Europie i na całym świecie. Proszę Panów, niegdyś idea demokratyczna taka, jaka zrodziła i rozwijała się w epoce wielkiej rewolucji francuskiej, polegała na tem, że istnieje tylko jednostka z jednej strony, a Państwo jako potężny organizm społeczny z drugiej strony, i że pomiędzy jednostką a Państwem niema nic pośredniego, niema żadnych ogniw łączących, niema żadnych ogniw pośrednich. I dlatego, gdy wówczas w zaraniu rozwoju współczesnej burżuazji, nie było jeszcze żadnych nowoczesnych form ruchu robotniczego, gdy jednak powstawała już idea, względnie próby praktyczne organizowania ruchu robotniczego, ówczesne ustawodawstwo, będące odzwierciedleniem stosunków i potrzeb natury burżuazyjnej, zakazywało robotnikom łączenia się w związki dla obrony swoich praw. I niezmiernie' charakterystycznem dla wielkiej francuskiej rewolucji, niezmiernie typowem dla epoki owej jest to, co się stało wówczas, kiedy została przyjęta ustawa loi Chatelier, ustawa zakazująca robotnikom łączenia się w związki dla obrony swoich praw. To odzwierciedla całą istotę owej epoki, w której mówiono że broni się: egalite, liberte, fraternite, wolności, równości i braterstwa, ale która w istocie swojej była narodzinami burżuazji, władztwa burżuazji.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#PCzapiński">Ale proszę Panów, wiek XIX stał się wiekiem rozwoju ruchu robotniczego i narastania przeciwieństw socjalnych. I ta stara demokracja zrodzona z wielkiej francuskiej rewolucji wykazała w rozwoju XIX wieku swoją niedostateczność, swoje słabe strony. Wyłącznie formalistyczne, wyłącznie zewnętrzna, w głębi swojej indywidualistyczna, stara demokracja przestała wystarczać i dlatego koniec XIX stulecia i początek XX, a zwłaszcza doba ostatnia są dobą poszukiwań, słynących z tego narastania walk społecznych, dobą poszukiwań naturalnego korektywu do starych form demokratycznych. Z tego niezadowolenia, z tych poszukiwań — ja abstrahuję tu od specyficznych warunków rosyjskich — powstały te nowoczesne prądy, które nazywamy komunistycznemi. Oczywiście z próbami i teorjami komunistycznemi, my, jako stronnictwo, nic wspólnego mieć nie możemy, ale jako symptomat, jako pewne zjawisko społeczne, pojawienie się i rozwój pewnych teorji i praktyki komunistycznej zasługuje na baczną uwagę. Dlatego, gdy np. na międzynarodowym zjeździe genewskim znany parlamentarzysta holenderski Troelstra słusznie powiedział, że słabością tych, którzy stoją na-stanowisku demokratycznem, będąc socjalistami lub radykałami społecznemi, jest to, że nie mają swojej platformy gospodarczej, swojej koncepcji natury gospodarczej, jaką bądź co bądź, aczkolwiek fałszywą i nierealną mają sowiety w teorji i w praktyce, dlatego w tym kierunku zdąża szereg nowych teorji, a dalej coraz częściej szereg prób praktycznych, prób ustawodawczych, ażeby stare formy demokratyczne, ja nie powiem zastosować, ale napełnić tą nową treścią socjalną, która koryguje, uzupełnia, zmienia, udoskonala te stare formy. Pokazało się bowiem, że równość wobec prawa nie wystarcza, pokazało się że tam, gdzie wszyscy są równi wobec prawa, tam przecież w rzeczywistości największe prawa mają bogaci, mają wyzyskiwacze i cokolwiekby prawo pod względem formy mówiło, w życiu, w stosunkach realnych dzieje się inaczej. Dlatego dzisiaj, gdy jesteśmy przecież bezwątpienia chyba w dobie przejściowej, gdy widzimy, jak bardzo świat jest wstrząsany temi zagadnieniami socjalnemi, gdy widzimy, jak oto wczoraj jeszcze całe Włochy stały w pożodze walki socjalnej, gdy widzimy, że w tej walce socjalnej stoi cała Anglja, bo całe górnictwo, ta podstawa życia angielskiego strajkuje, dzisiaj nie wolno nam tak łatwo pozostawać przy starych formach i zasadach, nie próbując zastosować się do tych nowych zagadnień i celów, jakie dzień bieżący wysuwa, a jutro wysunie z tem większą siłą.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#PCzapiński">Otóż, licząc się z tem, że doba dzisiejsza naszem zdaniem jest epoką przejściową od ustroju kapitalistycznego do ustroju socjalistycznego, uważamy, że konstytucja nasza w istocie swojej winna być odzwierciedleniem tego stanu przejściowego, biorąc pod specjalną ochronę tę klasę społeczną, ten ruch socjalny, tę klasę ekonomiczną, która dźwiga tę przyszłość, która dzisiaj przedewszystkiem rozstrzyga i nową przyszłość buduje, to znaczy klasę robotniczą.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#PCzapiński">I dlatego, Wysoki Sejmie, do art. 70 stawiamy szereg poprawek, względnie serję nowych artykułów. Przy art. 95 o którym dzisiaj nie mówimy, wykaże my że sformułowanie tego artykułu, jakie wypadło w porozumieniu Komisyjnem, nie wystarcza i że tam trzeba zastosować sformułowanie inne, mianowicie, że praca najemna znajduje się pod szczególną opieką Rzeczypospolitej. Wychodząc z tej przesłanki ogólnej my przy art. 70 stawiamy całą serję artykułów uzupełniających, rozpadających się na trzy grupy.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#PCzapiński">W pierwszej grupie proponujemy ażeby konstytucyjnie zagwarantować szereg środków ochronnych dla pracy robotniczej i dlatego dodajemy w tym artykule uzupełnienie, że Konstytucja powinna robotnikowi zapewnić ubezpieczenie przed chorobą, ubezpieczenie na starość, a przedewszystkiem ubezpieczenie od braku pracy, które w ustroju kapitalistycznym jest być może najtrudniejszym i kto wie, czy nie najważniejszym z rodzajów ubezpieczeń. Pozatem w tej grupie żądamy konstytucyjnego zagwarantowania wolności walki robotniczej, między innemi wolności walki strejkiem dla poprawy swego bytu. Następnie żądamy konstytucyjnego zagwarantowania minimum płacy i maximum dnia roboczego. To jest pierwsza grupa naszych postulatów, naszych artykułów uzupełniających.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#PCzapiński">W drugiej grupie wprowadzamy czynnik nowy, mianowicie t. zw. komitety fabryczne i konstytucyjnie gwarantujemy robotnikom warsztatowym i fabrycznym, że przez te swoje rady czy komitety fabryczne będą mieli prawo reprezentacji i kontroli na fabrykach i warsztatach, albowiem uważamy, że jeżeli w demokracji i w życiu politycznem nastaje coraz większa kontrola obywateli nad czynnikiem rządowym, który niegdyś miał charakter absolutystyczny, tak samo powinny minąć czasy absolutyzmu po fabrykach i na warsztatach, i że tam musi się wprowadzić także sui generis czynnik konstytucyjny, mianowicie ograniczenie tej władzy absolutystycznej fabrykanta, t. zw. patrona na fabryce i warsztacie.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#PCzapiński">My oczywiście dalecy jesteśmy od pseudochrześcijańskich reakcyjnych pomysłów i koncepcji w rodzaju słynnego Le Playa, który odzywał się do serca pracodawcy, który uważał, że dobry pracodawca jest istotną podstawą, istotnym filarem dobrze urządzonego społeczeństwa. Uważamy, że dzisiejsza epoka jest epoką wzmożonej walki klasowej i właśnie jako wyraz tej walki, jako formę tej i walki ustanawiamy w swoich propozycjach konstytucyjnych powołanie do życia instytucji rad fabrycznych, komitetów fabrycznych, które zagwarantują robotnikom reprezentację i kontrolę na fabrykach. Oczywiście, że w konstytucji się mówi o tem tylko w formie ogólnej, zaś szczegółowy pod tym względem projekt naszych towarzyszy partyjnych Marka i Żuławskiego został złożony do odpowiednich komisji. Gdy występujemy z tym projektem o radach, czy komitetach fabrycznych zarzucają nam nieraz, że czynimy coś zgoła nowego, że proponujemy coś niebywałego, ale ci, którzy tak mówią, zapominają, że to jest postulat, który stoi na porządku dziennym niemal j we wszystkich państwach, i częściowo jest już zrealizowany. Zapominają, że w Anglji robotnicy wzięli już w znacznej mierze fabryki w swoją opiekę, że ostatnie wielkie zwycięztwo robotników włoskich doprowadziło do tego, że robotnikom zostaną przyznane te rady, ta kontrola fabryczna. Zapominają wreszcie, co jest najciekawsze, że są już konstytucje — że tak powiem — funkcjonujące, które tę instytucję rad fabrycznych wprowadziły. Taką konstytucją np. jest obecna konstytucja niemiecka, która w art. 165 wprowadza szereg rad robotniczych; rady fabryczne, rady okręgowe i radę robotniczą państwową, — Reichsarbeiterrat. Dlatego powiadam, że jeśli my wprowadzamy podobną propozycję do naszej i koncepcji konstytucyjnej, to nie wprowadzamy jakiejś fantastycznej nowości, ale idziemy za temi krajami największego rozwoju walk socjalnych, gdzie podobne propozycje w mniejszym lub większym stopniu zostały przyjęte tak dalece, że np. obok tego zawarowania konstytucyjnego w Niemczech istnieje już i t. zw. Betriebsrätegesetz, ustawa, która gwarantuje robotnikom daleko sięgające prawa pod względem reprezentacji i kontroli fabrycznej, i np. w przedsiębiorstwach, zatrudniających ponad 500 robotników, daje robotnikom nawet wgląd w bilans, w rachunki danego przedsiębiorstwa, wprowadza robotnika nawet do czynności zarządowych tak, że on w porozumieniu z fabryką może ustanawiać sposób i zatrudnienia i wynajmowania robotników nowych i ma kontrolę nad ustalaniem nowych metod pracy po fabrykach.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#PCzapiński">Otóż uważamy, że wprowadzając tę instytucję do Konstytucji polskiej, my bynajmniej nie idziemy po linji sowieckiej lub bolszewickiej, jak to skrzętnie, ale zgoła bezmyślnie zarzuca nam prasa reakcyjna. Owszem, my raczej stwarzamy te formy, te drogi, po których legalnie może się potoczyć nieunikniony, a naturalny dalszy rozwój walki robotniczej. Powiadają nam, że to jest bolszewicki pomysł. Ale przecież u bolszewików hasło było inne. Mówiono tam: „wsią włast sowietam” — cała władza dla rad robotniczych. My zaś, stwarzając instytucję rad fabrycznych, wprowadzamy ją do wielkiego łożyska demokracji, nie mówimy; że cała władza należy się radom fabrycznym, czy innym, lecz mówimy, że cała władza ludowi polskiemu, narodowi polskiemu, ale ta klasa specjalna, która dziś jest źródłem wielkich nowych prądów rewolucyjnych, budujących nową przyszłość, ta klasa w swej walce potrzebuje, a zresztą zdobędzie tak czy inaczej te formy, te drogi naturalne, po których rozwinąć się będzie mogła i musiała. Bolszewicka praktyka pod tym względem, oddająca lekkomyślnie odrazu wiele fabryk i warsztatów bez kontroli w ręce rozmaitym takim komitetom, czy radom fabrycznym, w niejednym wypadku doprowadziła rodzimy przemysł do zagłady. My zaś stoimy na stanowisku odmiennem. Dla nas te wprowadzane przez nas rady i fabryczne instytucje robotnicze, są przedewszystkiem środkiem wychowania robotnika, który czy kto chce czy nie chce, jutro, (mówię oczywiście „jutro” w szerszem historycznem znaczeniu) jutro weźmie faktycznie w swoje ręce kierownictwo pracą, kierownictwo gospodarki społecznej. Bolszewicki eksperyment doprowadził do dyktatury jednostki w fabrykach i militaryzacji pracy. Ponieważ walki socjalne przeciwieństwa klasowe rosną, czy kto chce, czy nie chce, dlatego uważamy, że zasługą naszą jest, jeżeli chcemy konstytucyjnie, ustawowo stworzyć te łożyska, te formy, te drogi, po których, jeśli to będzie możliwe w charakterze spokojnym potoczą się dalsze walki robotnika o lepszą przyszłość i o nowe zdobycze.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#PCzapiński">Tak więc, Wysoki Sejmie, to jest ta druga serja naszych poprawek i uzupełnień, dotycząca rad i komitetów fabrycznych.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#PCzapiński">Trzecia i ostatnia serja dotyczy izby pracy. Wydaje się, być może, niejednemu, że izba pracy jest też jakimś pomysłem nowym, że to jakaś idea fantastyczna i specyficzna, nigdy niebywała. Otóż pozwolę sobie zwrócić uwagę, że we Włoszech współczesnych, w Holandji współczesnej utworzenie izby pracy stoi na porządku dziennym, zaś konstytucja niemiecka w nieco innej formie, ale wprowadza mniej lub więcej to samo, ustanawiając „Reichsarbeiterrat” i powiada wciąż w tym samym art. 165, że tym wszystkim robotniczym radom przysługują „Kontroll und Verwaltungsbefugnisse”, to jest zakres kontroli i współadministracja w warsztatach i fabrykach.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#PCzapiński">Gdy występujemy z ideą izb pracy, to dwa zarzuty wręcz sprzeczne, bywają nam stawiane. Jeden zarzut brzmi tak. że ta druga izba jest to sui generis Senat robotniczy, a druga powiada odwrotnie, że to jest bolszewizm pod pewną przykrywką. Na to odpowiem, że nasza izba pracy nie jest jakimś robotniczym senatem, albowiem ma ona tylko charakter koncentrowania opinji robotniczej. Jest to organ przedewszystkiem opinjodawczy i inicjatywny. To jest to naturalne centrum walki klasowej robotniczej, którego dzisiejsza walka robotnicza tak potrzebuje. Tak czy inaczej centralizuje się ta walka, tak czy inaczej łożysko swoje znajduje. I jeżeli młoda Rzplta Polska chce, aby ta walka socjalna potoczyła się w formie spokojnej, w majestacie prawa, jak się wyraził jeden z moich towarzyszy, to wtenczas należy dać ujście, utorować i zrobić to łożysko naturalne, którem popłynie ta walka robotnicza. I oto tą naturalną reprezentacją, tym organem opinjodawczym po części kontrolującym, koncentrującym, jak to zaraz zobaczymy, ma być według naszej koncepcji izba pracy. Z drugiej strony powiadają, że to jest bolszewizm. A jednak to nie jest bolszewizm tylko ochrona przed bolszewizmem, albowiem my naszą ideę izby pracy włączamy, jako jedno z wielu ogniw do ogólnej koncepcji demokratycznej państwa, powiadamy, że cała władza w zakresie ustawodawczym należy do narodu; ale dla tej klasy specjalnie, która staje się coraz większą częścią narodu, która jest coraz silniejszą i niesie nowe idee lepszej przyszłości, dla tej klasy, ma się powołać izbę pracy jako naturalną formę jej administracji, jako naturalny wyraz jej opinji.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#PCzapiński">Do kompetencji tej izby pracy musi należeć według naszych propozycji co następuje; izba pracy wydaje opinją o ustawach, które mają być Sejmowi przedłożone. Izba pracy ma prawo występowania z inicjatywą ustawodawczą do Sejmu. Izba pracy ma prawo zarządzić głosowanie ludowe, referendum, nad jakąś ustawą robotniczą, głosowanie to rozstrzyga większością 2/8 głosów. Izba pracy ma prawo zwracać się do rządu z Interpelacjami, na które Rząd ma obowiązek odpowiadać. Wreszcie izba pracy ma prawo stawiać w stan oskarżenia, oczywiście nie Rządu w całości, bo to jest naturalną prerogatywą i prawem Sejmu, ale ma prawo stawiać w stan oskarżenia tego ministra, który w danej dziedzinie działa, to jest ministra pracy. W ten sposób cała idea i cała praktyka pracy najemnej w państwie jest niejako skoncentrowana dokoła tej instytucji izby pracy.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#PCzapiński">Kto według naszych propozycji ma wybierać te izby pracy? Mają wybierać rady delegatów robotniczych miast i wsi, związki zawodowe pracy najemnej i wreszcie organizacje pracowników umysłowych, wynajmujących swoją pracę, t. zn. organizacje inteligenckie. Powiadamy „inteligenckie” dlatego, że uważamy, iż dziś inteligencja została przez historję wprowadzona w orbitę tej samej proletaryzacji, w której znajduje się proletarjat współczesny i drobna burżuazja współczesna. Jakiekolwiek sny o potędze śniłaby inteligencja, jakkolwiekby patrzyła na siebie jak na coś, co stoi poza historją, jak na jakąś ideę platońską, która istnieje ponad rzeczami i te rzeczy urabia, uważamy jednak, że inteligencja jako czynnik historyczny spełnia wprawdzie rolę skromniejszą, bo jest czynnikiem nie tyle tworzącym ile spółtworzonym przez historję; ale ponieważ jednak znaczną rolę historyczną, znaczną rolę w dziejach narodu odgrywa, a opieki potrzebuje, więc powinniśmy stanąć tutaj na tem stanowisku, że należy w tych radach uwzględnić także jej proletarjacki czy półproletarjacki interes. A ponieważ tutaj na jednem z ostatnich posiedzeń poseł z prawicy, kolega Zamorski, niesłusznie i kłamliwie opowiadał, że poseł Daszyński na zgromadzeniu krakowskiem mówił, że tylko robotnik obronił niepodległość Ojczyzny — sprawdziłem tekst przemówienia według naszych pism i mogę stwierdzić, że p. Daszyński powiedział to inaczej, mianowicie: że chłop, robotnik i inteligent pracujący był tym naturalnym czynnikiem, tworzącym i broniącym niepodległości naszego kraju. Otóż tworząc instytucję uwzględniającą w szczególny sposób interesy pracy najemnej, nie możemy pominąć interesów i tej grupy społecznej, która nazywa się inteligencją wynajmującą swoją pracę. Nie odpychamy oczywiście jej, nie uważamy jej za coś obcego dla naszej izby, którą uważamy za reprezentantkę idei emancypacji pracy wogóle, lecz pragniemy wprowadzić ją w orbitę tej ochrony, którą chcemy uzyskać przez izbę pracy.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#PCzapiński">To są te poprawki, te uzupełnienia, które stawiamy do art. 70. Oczywiście nie możemy dziś przewidzieć, jak wypadnie głosowanie nad temi poprawkami, ale jakkolwiek ono wypadnie, izba pracy, ta idea stanu robotniczego, domagającego się specjalnego uwzględnienia w dzisiejszej praktyce społecznej, ta idea będzie trwać dalej, i ta walka dalej toczyć się będzie. Chodzi tylko o to, czy znajdzie się na tyle rozumu stanu, czy znajdzie się na tyle przewidywania historycznego, czy znajdzie się na tyle orjentacji społeczno-politycznej, żeby zrozumieć, ze walka socjalna tak, czy inaczej, jest nieunikniona, jeżeli wstrząsa tak kulturalnem państwami, jak np. Anglja, która mimo wielu ustępstw kapitalistów na rzecz robotników, jednak stoi w pożodze tych walk. Chodzi o to, czy znajdzie się tyle rozumu stanu, żeby zrozumieć to, co dzieje się we Włoszech, w Anglji, zrozumieć że i u nas ta walka socjalna bez względu na to czy jest rzeczą dobrą, czy nie, jednak jest rzeczą nieuniknioną i chodzi o to, żeby zrozumieć, że należy stworzyć dla niej te formy naturalne uwzględniające specjalnie interesy pracy najemnej, te formy, w których w majestacie prawa dalsza walka robotników się potoczy.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#PCzapiński">Proszę Panów! Jest rzeczą zdumiewającą, jak w przededniu wojny światowej, profesorowie nauk społecznych, wyznawcy różnych solidaryzmów i t. p. teorji nie przewidywali tego, co się stanie. Taki np. profesor amerykański Symkowitch w książce wydanej przed wojną, wyśmiewał hasła rewolucji socjalnej i mówił, że dzisiaj chyba w epoce kultury i cywilizacji, zbrojna rewolucja socjalna jest rzeczą niemożliwą. Nawet w obozie socjalistów były głosy, które mówiły, że ta walka może być, tak, ale tylko w obrębie parlamentu i t. d Nadeszła wielka próba wojny, która wyrzuciła poza obręb burżuazji cały szereg egzystencji, która zubożyła życie proletarjatu i wtenczas okazało się, z jak niezwykłą grozą i siłą stanęła na porządku dziennym Europy kwestja socjalna. I dobrze było tym wtenczas, którzy zawczasu, licząc się z temi możliwościami, że tak powiem naoliwili koła historji, i dlatego np. w Anglji dla walki robotniczej znalazła się legalna droga, znalazły się i legalne sposoby. W państwach, które tak jak Rosja, które nawet tak jak Niemcy i Austrja, nie przewidywały wielu z tych możliwości i trwały w starych, zmurszałych, zaskorupiałych formach, zawrzała ta walka w sposób inny, bardziej gwałtowny.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#PCzapiński">Wątpię, proszę Panów, żeby którekolwiek stronnictwo w tej Izbie reprezentowane, tak sobie, niewiadomo zresztą dla jakich celów, życzyło sobie koniecznie nielegalnej i gwałtownej, może nawet zbrojnej walki robotników, ale historyczne możliwości po temu istnieją. Dlatego mądry, przewidujący prawodawca powinien dbać o to, ażeby dzisiejsze stare formy demokratyczne napełnić treścią nową, treścią socjalną, treścią dzisiejszą.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Fichna.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PFichna">Wysoki Sejmie! Klub, który mam zaszczyt reprezentować, nie ma wcale zamiaru występować przeciw art. 70, uważamy bowiem, że umieszczenie tego artykułu w naszej konstytucji jest bardzo poważnym historycznym krokiem naprzód jest wyrazem zrozumienia chwili obecnej i ducha czasu.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PFichna">Jeżeli art. 70 mówi, iż obok związków samorządów terytorjalnych mają również istnieć związki gospodarcze dla poszczególnych dziedzin, jeżeli zwraca uwagę na wagę życia gospodarczego w Polsce, to przez to samo jest bardzo poważnym krokiem naprzód, jest zwycięstwem zasad demokratycznych. Ciekawą jest historja tego art. 70, bowiem powstał on dopiero wtedy, kiedy na Komisji Konstytucyjnej wystąpiliśmy z projektem izb pracy, gdy zwróciliśmy uwagę na to. że nie można tak pobieżnie przejść nad tem pierwszorzędnem zagadnieniem życia gospodarczego. Dopiero wtedy pod wpływem naszego projektu powstał art. 70. Nas jednak art. 70 nie zadawala. My przy swoim projekcie izb pracy pozostajemy i nadal, uważamy bowiem, że zagadnienia gospodarcze nietylko w Polsce, ale w całym świecie, są pierwszorzędnej wagi i że rozwiązanie ich może uratować niejeden ustrój państwowy, że ruchy socjalne wstrząsają dziś całą Europą, i że one wszędzie bardzo poważnie podważają byt tych państw, gdzie kwestję gospodarcze są usuwane na plan drugi. W Polsce przystępujemy powoli do budowy państwa., do urządzenia życia wewnętrznego. Kwestję gospodarcze już kilkakrotnie stawały tu przed nami w całej swojej grozie i trzeba było chwytać się specjalnych środków, wyszukiwać specjalnych sposobów, aby na chwilę obecną owe zagadnienia rozwiązać i uchronić Polskę od wstrząśnień wewnętrznych i przez to uratować poprostu nasz niepodległy byt.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PFichna">Obecnie, kiedy szczęśliwie kończymy wojnę na wschodzie, kiedy błogosławieństwa pokoju są bliskie, kiedy mamy przedewszystkiem zająć się sprawami wewnętrznem, oczywiście zagadnienia gospodarcze siłą rzeczy wypływają na pian pierwszy i muszą być traktowane jako zagadnienia wagi pierwszorzędnej. Nikt nie zaprzeczy, że istnieje u nas, jak i zresztą wszędzie nieszczęsna walka, walka ostra, walka na śmierć i życie między pracę i kapitałem, i bardzo często ta walka schodzi z legalnej drogi na tory niepożądane, rewolucyjne, co wstrząsa bytem naszego Państwa. Utrzymanie tej walki na drodze legalnej jest dla nas zagadnieniem pierwszorzędnem, i ażeby właśnie ratować nasze młode Państwo od tych olbrzymich wstrząśnień, ażeby pozwolić na rozwiązanie zagadnień gospodarczych na drodze legalnej, proponujemy instytucję nową w naszem prawodawstwie, instytucję izby pracy.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#PFichna">Zresztą istnieje nie tylko wzgląd na zagadnienia gospodarcze, ale i wzgląd na cały nasz ustrój Państwa, na ustrój parlamentarny. Wiemy dobrze o tem, że nie tylko w kraju wśród tak zwanej skrajnej lewicy, jak komunistów czy bolszewików istnieje niezadowolenie z ustroju parlamentarnego, bowiem takie same niezadowolenie istnieje i wśród obozów prawicowych. Zresztą nauka bardzo często wykazuje wiele wad obecnego ustroju parlamentarnego. Należy dążyć do tego, ażeby ustrój parlamentarny uzdrowić i pozwolić mu należycie funkcjonować.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#PFichna">My jesteśmy zwolennikami ustroju parlamentarnego, ale pod warunkiem, że on będzie odpowiadał życzeniom szerokich warstw ludu pracującego. Dlatego proponujemy jedną z korektyw do tego ustroju parlamentarnego, mianowicie izbę pracy. Ma to być specjalna instytucja, gdzie zasiądzie reprezentacja ludzi, żyjących z pracy najemnej, czy to umysłowej czy też fizycznej.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#PFichna">Według naszego pojmowania posiada ona charakter opinjodawczy i pomocniczy. Nie chcemy stwarzać obok Sejmu izby drugiej, równorzędnej w stosunku do Sejmu. Chcemy stworzyć organ pomocniczy, który będzie opinjował wszystkie projekty prawno-ustawodawcze, regulujące stosunek pracy do kapitału, a więc olbrzymie dziedziny życia gospodarczego i prawodawstwa. Ludzie pracy najemnej, reprezentacja ich, a więc ci, którzy przedewszystkiem mają prawo mówić o tem, jak mają wyglądać projekty z dziedziny ustawodawstwa robotniczego, mają prawo składać swoją opinję i z tą opinją ów projekt ma przychodzić do Sejmu. Sejm, nie izba pracy ma decydować ostatecznie o owych projektach.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#PFichna">Izba pracy ma tylko charakter opinjodawczy, pomocniczy. Pozatem według naszego projektu izby pracy mają również prawo inicjatywy, a więc same z siebie mogą wyłaniać, opracowywać projekty ustawodawcze, regulujące tę samą wielką dziedzinę stosunków gospodarczych, ustawodawstwo regulujące stosunek pracy do kapitału. Następnie poza prawem inicjatywy mają również i prawo interpelacji w stosunku do Ministerstwa Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#PFichna">Te wszystkie zasady określone są w naszym projekcie, są to tylko ogólne ramy. Uważamy, że Konstytucja jest powołana właśnie do tego, ażeby stwarzać ramy, a w ramach tych dopiero poszczególne ustawy mają opracowywać szczegóły tego, co jest w konstytucji powiedziane. Chcemy późniejszym ustawom pozostawić opracowanie szczegółów do wymienionych zasad. Jeśli Panowie zgodzicie się z naszym projektem, uznacie wagę tego projektu i jego znaczenie, stępicie ostrze walk, jakie dzisiaj wstrząsają podstawami naszego państwa, pozwolicie na to, że walka ta z gruntu nielegalnego całkowicie się przeniesie na grunt legalny. I jeśli projekt nasz o Izbie pracy Panowie uchwalicie, to dacie dowód zrozumienia potrzeb i dążeń klasy robotniczej, dacie ponownie dowód zrozumienia ducha czasu i dacie olbrzymią satysfakcję klasom pracującym w Polsce.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma ks. arcybiskup Teodorowicz.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#Marszałek">P. ks. arcybiskup Teodorowicz:</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Miałem właściwie zamiar mówić o senacie podczas dyskusji o nim, ale wtedy spadłem z głosu. Dzisiaj dotknę tej kwestji w związku z dyskusją nad tym artykułem, o którym teraz mówimy. Zastrzegam się z góry, że w niczem nie myślę występować przeciwko słusznym i uprawnionym warunkom pracy, któreby w drodze ustawodawczej mogły być uwzględnione i to jak najszerzej uwzględnione. Uderza mnie jednak w projekcie, postawionym przez posłów socjalistycznych jedno. W proponowanej przez nich izbie pracy, wpływ tej izby sięga tak daleko, że mogą każdą uchwałę sejmową unicestwić, odsyłając ją do zgromadzenia ludowego, którego dla każdej uchwały zebrać oczywiście nie podobna. Innemi słowy izba pracy mogłaby dowolnie każdą ustawę Sejmu zasuspendować. Nie wchodzę zupełnie w meritum tej koncepcji, a tylko stwierdzam, że taka izba pracy jest senatem bez jego nazwy.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#Marszałek">Nie rozumiałem, dlaczego socjalizm polski tak zawzięcie zwalcza senat. Teraz to rozumiem. I tu mi się przypominają argumenty, wygłaszane podczas dyskusji o senacie, któremi na chwilę się zajmę.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#Marszałek">Kiedy była dyskusja nad izbą wyższą, wtedy interesowały mnie szczególnie te argumenty, któremi walczono z tą potęgą tradycji, jaka się była utwierdziła we wszystkich walkach demokracji świata, czułem bowiem, że nieprzyjaciele senatu tu mają twardy orzech do zgryzienia. Jakże to bowiem młoda i dopiero początkująca demokracja polska porywa się z taranem na rozbicie tych olbrzymich dziesiątkami lat walki nawet niewykorzenionych dębów. Słuchałem dyskusji i argumentacji i moje przynajmniej wrażenie utrwaliło mnie tylko w tem, jak nic się nie da przeciwstawić tej sile rozumu politycznego i socjalnego, jaka w tej instytucji tkwi. Bo i cóż z argumentacji, która miała wywrócić ten argument faktu istniejącego w całym demokratycznym świecie. Zwrócono się do metryki przeróżnych ustrojów konstytucyjnych świata i znaleziono, że ta tyle ma lat, a tamta tyle, że już są wiekowe, że są już zmurszałe i przestarzałe. A w takim razie właśnie dlaczego dziś, po tej wojnie, która wywołała i w ruch wprowadziła nowe potężne impulsy, nie skupiły się one, ażeby obalić owe przeżytki, które zagrażają prawdziwej i zdrowej idei demokratycznej? Obecni nieprzyjaciele drugiej izby zdają sobie dobrze sprawę z potężnej siły tych argumentów, zwłaszcza, że za drugą izbą opowiedziały się wszystkie demokracje świata. Jakże tu więc młodziutkiej, poczynającej się dopiero demokracji polskiej, walczyć z urzeczywistnioną ideą drugiej izby w innej demokracji? Przecież trudno narażać się na śmieszność, trudno chyba stąd, z młodziutkiej Polski dawać lekcje instytucjom i konstytucjom, ożywionym duchem Iiberalniejszym.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#Marszałek">Nieprzyjaciele drugiej izby mieli istotnie trudny orzech do zgryzienia, starając się w dyskusjach osłabić wrażenie tej nieubłaganej siły dowodowej, jaka płynie z konstytucji Ameryki, Francji, Włoch i t. d. Zdawało się, że najprostszym sposobem osłabienia mocy dowodowej takich przykładów było wskazać na to, że te konstytucje są stare. I dobierano się istotnie do metryki konstytucji amerykańskiej, francuskiej i t. p., wykazywano czas ich narodzin i wnioskowano: jakież one są stare!” Ale ten dowód obraca się przeciw oskarżycielom, bo jeżeli tylko zgrzybiałość była przyczyną, że te przeżytki przeciwne duchowi demokratycznemu nowoczesnemu były jeszcze tolerowane, to w takim razie dlaczego dzisiaj ci co mówią na zachodzie o konstytucji nowej, co projektują w niej zmiany, nie usuną coprędzej tej plamy palącej rumieńcem wstydu czoła wielkich demokracji? Dlaczego nie skończą z tem wstecznictwem i nie rozprawią się z niem? Dlaczego nie poczną pisać dziejów demokracji i jej konstytucji na karcie nowej i czystej, gdzie ślad drugiej Izby zaginie? Dlaczego np. Millerand przy rewizji Konstytucji francuskiej w najlepsze pozostawia drugą izbę?</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#Marszałek">„A, — bo Millerand” — brzmi odpowiedź, „sprzeniewierzył się idei socjalistycznej”.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#Marszałek">A więc, — tembardziej — skoro on się sprzeniewierzył — niechże się nie podszywa pod sztandar demokratyczny, on, który myśli pod jej znakiem przemycić drugą izbę! Niechże zdemaskuje socjalizm francuski swego renegata, niechaj go się wyprze i niechaj tem natrętniej woła: „precz z drugą izbą!” Ale nie, socjalizm francuski milczy.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#Marszałek">Kiedy w Polsce socjaliści na wiecach istną urządzają krucjatę przeciwko senatowi, odwołują się aż do krwi rewolucyjnej z lat 1905–1906, płynącej w żyłach robotnika, wtedy, socjalizm francuski ni palcem nie ruszy, ni ust nie otworzy, aby chociaż dla formy zaprotestować.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#Marszałek">Czy takie milczenie nie jest najwymowniejszą odpowiedzią? Ten zaprzaniec socjalizmu Millerand widocznie jest jednomyślny z całym obozem socjalistycznym we Francji, skoro, gdy mówi o drugiej izbie, nikt mu się me sprzeciwi, i nikt mu nie zaprzeczy.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#Marszałek">A co począć z konstytucją, która ma dwie izby w Czechach tak bardzo zradykalizowanych, komunizmem zarażonych?</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#Marszałek">„A — mówi się — tam są względy polityczne…”</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#Marszałek">W takim razie jak wytłomaczyć dwie izby w Austrji, w której rządzą dzisiaj socjaliści?</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#Marszałek">Lecz przedewszystkiem — zapytam się — jak pocznie socjalizm polski usprawiedliwiać obecną konstytucję niemiecką? Niemcy są przecie ojczyzną socjalizmu. Tam żyli i żyją mistrze socjalistyczni i agitatorzy, i oni właśnie ujęli ster władzy w swe ręce, oni tworzyli obecną niemiecką konstytucję.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#Marszałek">Socjaliści polscy zdawali sobie doskonale sprawę z walorów konstytucji niemieckiej i do pewnego stopnia o młodziutkim polskim socjalizmie rzecby wolno, że wyszedł był z tej właśnie szkoły, i przypuszczam, że to był powód dla którego na posiedzenie komisji konstytucyjnej przynoszono małą książeczkę, zawierającą konstytucję niemiecką. Referenci socjalistyczni odczytywali z niej ustępy, przywiązując widocznie wagę do tej konstytucji jako do autorytetu.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#Marszałek">I któżby się był tego spodziewał, że właśnie ta konstytucja obróci się przeciwko wszystkim wywodom polskiego socjalizmu, bo ta właśnie konstytucja niemiecka, która wyszła z wnętrzności i ducha niemieckiego socjalizmu i radykalnej demokracji, ma drugą Izbę. A przecież nie można posądzić socjalistów niemieckich o jakiś pietyzm dla przeżytków wstecznictwa, nie można na chwilę przypuścić, ażeby chcieli balsamować drugą Izbę i petryfikować ją, chociaż wiedzą, jak ona z duchem demokratycznym w sprzeczności zostaje.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#Marszałek">Widocznie więc socjalizm niemiecki i socjalizm polski zasadniczo się rozchodzą na tym punkcie. Widocznie dogmat demokratyczny radykalnej demokracji polskiej, która rzuca anatemę na izbę drugą, nie znajduje najmniejszego zrozumienia u socjalistów niemieckich. Tam ten bowiem uważa, że Izba Wyższa nie tylko demokratycznej idei nie stoi na j przeszkodzie, ale owszem dla tej właśnie idei jest wprost potrzebna i niezbędna. Jakże tu rozsądzić między demokracją a demokracją? Pomiędzy demokracją niemiecką — a demokracją polską? Przeciwieństwa są tak wielkie i zasadnicze, że tu kompromis jest niemożliwy i dlatego potrzeba sobie powiedzieć: albo — albo.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#Marszałek">Albo cały socjalizm niemiecki, dzisiaj rządzący, stał się renegatem idei demokratycznej, a w takim razie te wszystkie mowy wiecowe przeciwko drugiej izbie wygłaszane wczoraj w Warszawie, te wszystkie demonstracje, strajki, nietylko szły pod adresem naszym ale równie dobrze pod adresem twórców konstytucji niemieckiej, pod adresem niedawnych mistrzów i mentorów i mówiłyby im samą siłą faktów: „wyście zaprzańcy, my — demokracja”.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#Marszałek">Albo też przeciwnie: druga izba nie jest bynajmniej problemem, któryby rozbijał ustawy demokratyczne, albo mógł niemi zachwiać. I bodaj czy dzisiejszy socjalizm niemiecki, gdy się dowie o różnych objawach demonstracyjnych tu, w Warszawie, przeciw drugiej Izbie, czy nie wzruszy ramionami, a nawet — boję się 1 bardzo — aby przez zęby nie syknął jakiego obraźliwego słowa, aby nie zawołał: „parwenjuszostwo demokracji!” Nie, nie — takie słowa byłyby niezasłużone.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#Marszałek">I musiałbym przed nimi wziąć w obronę nasz socjalizm, bo on ostatecznie nietylko, że idei drugiej Izby nie odrzuca, ale przeciwnie, daleko silniej ją zatwierdza, niż się to stało w bladym projekcie naszej konstytucji. Panowie socjaliści bowiem tworzą, choć na własny sposób, tę samą izbę wyższą; którą zwalczają w Sejmie. Izba ta nazywa się w ich projekcie izbą pracy. Ten projekt nowy jest ni mniej ni więcej tylko apologją drugiej izby. Mniejsza tu o nazwę — idzie i nam o ideę, idzie nam o to, że w tym projekcie jest przewidziana instutucja, która ma zwierzchnie prawa nad Sejmem, której wolno uchwały Sejmu kontrolować; wolno na nie wpływać; wolno je znosić.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#Marszałek">To już nie jest ta biada, słaniająca się na nogach słabych i kruchych izba naszego projektu, której veto wolno jest zawsze izbie poselskiej zignorować. Nie, to jest izba silna, która ma zwierzchnią nad Sejmem władzę, to prawdziwiej, dosłowniej izba panów, izba suwerenna. Tu nie idzie nawet o jej skład — tu idzie o to, że taka koncepcja jest koncepcją Senatu, o jakim najśmielszy nawet jego zwolennik nie śmiałby nawet pomyśleć. A należy dodać, że ze składu tej najwyższej Izby są zupełnie wykluczeni włościanie, zostają w niej robotnicy, których interesa przecie nieraz kolidują z interesami włościaństwa. I co powie na to włościanin, któremu wzbrania się dziś głosować za Senatem z głosem niemal doradczym, a nakazuje przyjąć Senat z głosem definitywnym i rozstrzygającym.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#Marszałek">Ot, choćby sięgnąć do przykładów drobnych, nie drobnych tak bardzo, — tą ślubną obrączką, która miała spoić gabinet, t. zw. koalicyjny, była propaganda. Propaganda jest wszędzie, ale Panowie Szanowni, propaganda zwykle wstydliwie się ukrywa, ona nie wychodzi na światło dzienne, ona jest pod koszem różnych ministerstw — ona zawsze ma dla siebie pewne oznaczone granice, ona jest dobrą, jako propaganda pożyczki państwowej, ale propaganda, którą się wiesza na rogach ulic, którą się ogłasza, propaganda, która ma za zadanie, ale nie co innego, jak wzbudzanie uczuć narodowych w masach i ludności, propaganda, która jest urzędem państwowym dla fabrykowania patrjotyzmu i uczuć obywatelskich.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#Marszałek">Ta propaganda, Szanowni Panowie, nigdzie nie znajduje przykładu w wielkich demokracjach Zachodu, ale natomiast bolszewizm, ten jest tym mistrzem, który nieświadomie rzesze uczniów nawet u nas sobie zyskuje i dlatego my nawet nie mamy tego poczucia, jaką to niedelikatnością jest wobec własnego społeczeństwa i własnego ludu narzucać mu na mistrza uczuć patrjotycznych — urząd za dużo miljonów. Bolszewizm to jest, który w braku walki z żywą ideą, silną propagandą bibulastą, popartą miljonami, chce zdobyć świat Szanowni Panowie, zamało nam tego, myśmy ten kwiatek cudny chcieli obnieść po świecie i myśmy się zdziwili, że świat z odrazę się od niego odwraca, że to prawda, iż urząd propagandy zagranicznej zamiast wonią cudną, zaczadził świat czosnkiem i cebulę.</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#Marszałek">Szanowni Panowie, okazało się, że nie jest uczeń nad mistrza, bo przynajmniej bolszewizm sam sobie konkurencji nie robi, a tutaj propaganda polska zagraniczna nie wstydzi się tego przed obcymi, że sobie stwarza konkurencję i trzeba naprawdę anielskiej cierpliwości Ministra Spraw Zagranicznych, ażeby na tę walkę wewnętrzną w łonie początkującej instytucji patrzeć. Oto są względy nieuchwytne, nieuświadomione w nas, ale jednak potężnie oddziaływujące właśnie tej bliskiej demokracji Wschodu. Stosowana tak samo tu równocześnie walka z Senatem, jako jakiemś wstecznictwem, zagrażajęcem liberalizmowi i prawdziwemu postępowi przy dążeniu do pewnych podkreśleń, prawie że dyktatorskiej władzy jednostki w ustawodawstwie, a z drugiej strony to poszukiwanie za Izbami osobnemi, które dało więcej w rzeczy samej przedstawicieli, aniżeli Senat, zdaje mi się, że należałoby może odnieść do tych samych źródeł.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#Marszałek">Wtedy nie w znaku swobody i wolności, ale naprawdę w znaku duchowej niewoli, poruszałby się on we wszystkich swoich dziedzinach. Dlaczego więc szanowni panowie tak uderzacie na tę Izbę wyższą, która, jeśli ją zestawimy w poszczególnych punktach, właśnie z ideologję maskowanego Senatu nie może się nawet porównać co do swojego dobroczynnego wpływu na ustawodawstwo nasze.</u>
<u xml:id="u-30.26" who="#Marszałek">Bo czego, pytam, chce senat. Chce przedewszystkiem tego, co każdy człowiek w życiu codziennem, po codziennych procesach swego myślenia i codziennych decyzjach po tysiąc razy czyni, zanim poweźmie decyzję jakąś, chce wprzód się uspokoić, dba o to, ażeby nie decydować pod wpływem wrażenia i pierwszej chwili.</u>
<u xml:id="u-30.27" who="#Marszałek">Szanowni Panowie, dlaczego, jeżeliby ta taktyka zwykłego, codziennego do świadczenia miała się stosować tylko w życiu codziennem, a nie miała się stosować do ustawodawstwa sejmowego, dlaczego pytam w życiu może być przynajmniej czasem Polak mądry po szkodzie, a za to w izbie ustawodawczej nigdy mu tego nie wolno, bo jak raz ustawa zapadnie, to wszystko przepadnie. Dlaczego, pytam, może sobie czynić nieraz wyrzuty ten, co zrobił jakieś kupno albo sprzedaż, że za porywczy krok uczynił, ale nie wolno mu czynić wyrzutów tam, gdzie idzie o rzeczy największej wagi, bo o ustawodawstwo samo, bo o prawo, o którem powiedział jeden stary polski pisarz, że prawo to jest tak jak sternik na łodzi, t. j. jak woźnica na koźle, t. j. tak jak wódz na wojnie. Prawo jest sterem, o którem dawno pogański już powiedział myśliciel, że mniejszym grzechem jest człowieka zabić, aniżeli złe prawo uchwalić, bo ono wciąż i dusze i ciało zabija, a o którem Skarga w swych kazaniach prawi, że gorsze jest niż tyran srogi, bo tyran może się odmienić, przekonać, umrzeć wreszcie może i wtedy tyraństwo ustaje, a zła ustawa na zawsze trwa i nigdy nie umiera. Dlaczego więc pytam nie brać się do tych ustaw serjo ze skupieniem duszy i z tym zwykłem rozsądkiem, który każe nieraz od plewy przesianej, pierwej dorywczo odłączyć pszenicę, pszenicę myśli wytrawnej, politycznej. Dlaczego, pytam, miałoby to być chlubą jak nazywa chłopski rozsądek, rozwaga, a miało być to wstydem, gdzie idzie o sprawy najwyższe i najważniejsze. I Panowie Szanowni, dlaczegóżby, pytam dalej, nie miało podziel ć się odpowiedzialnością z innym jeszcze ciałem i z inną jeszcze izbą tam, gdzie chodzi o rzecz tak doniosłą i doprawdy przerastającą nieraz nasze siły intelektualne i moralne olbrzymim rozmiarem swoich problemów, tak ważnych na szali spraw narodowych.</u>
<u xml:id="u-30.28" who="#Marszałek">Nawet praca w proponowanej przez socjalistów izbie jest tylko częściowo zastąpiona. Tak np. bezrolni i małorolni nie mają tu miejsca zupełnie. W myśl moich wywodów powołam się teraz na ustęp pewnego ludowego organu, który tu dosłownie przytaczam: organ ten tak piszę o izbie wyższej: „potrzebna jest ona, bo w Senacie, zwykle zasiadają ludzie starsi, mający rutynę i doświadczenie, niebiorący tak żywego udziału w walkach wiecowych, wolni od zaciekłości partyjnej, którzy, oceniając jakąś sprawę, kierują się w pierwszym rzędzie dbałością o interes państwa, kontrola więc ustaw i ewentualne ich poprawianie może wyjść tylko na dobro Państwa, za które odpowiedzialność ma ponosić lud”.</u>
<u xml:id="u-30.29" who="#Marszałek">Stwierdzam, że w tych słowach z całą żywotnością odezwało się sumienie polskiego włościaństwa, wyciągnąłem je z organu ludowego „Piast” i powiem, że były one poparte układem uroczystym i formalnym kierowników stronnictwa, zobowiązaniem się pisemnem wobec historji, wobec przyszłości i wobec własnego ludu. Powiem, że tu naprawdę zadrgało potężnie sumienie polskiego chłopa i ustaliło się w trzech punktach: 1) w odwołaniu się do odpowiedzialności, 2) podkreślaniu złego wpływu walk wiecowych i klasowych dla ustawodawstwa naszego i 3) w uznaniu potrzeby utworzenia ciała, gdzieby opadły wapory wrażliwości wiecowych czy innych. Te trzy punkty to są jak pilastry nieporuszone, nic im przeciwstawić nie można i nic nie daje się im przeciwstawić. Bo i jakże to z nimi walczyć? Można odwoływać się na to, że lud tak chce. Chce o ile jest obałamucony…</u>
<u xml:id="u-30.30" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-30.31" who="#Marszałek">... o ile sądzi, że Izba wyższa jest gilotyną dla izby niższej (w centrum i na lewicy wrzawa), chce, o ile myśli, że izba właściwa ma prawo kasować wyroki izby tej. Ale jestem przekonany, że lud się oświadczy za temi słowami, Piasta, że się stanie sam ich rzecznikiem, skoro późna jak się rzecz ma w swojej istocie. Co można mi przeciwstawić — czy może to, że się lękam o swój mandat wyborczy? Czyż mi ten sam głos sumienia nie odpowie: więc ma raczej ginąć dobro ojczyzny, ażebyś ty żył? Czy może przeciwstawicie temu głosowi wołanie, że ja chcę sam w pierwszej i ostatniej instancji mieć głos i rzucać go na szalę? W takim razie nie mówmy o żadnych racjach, ale sięgnijmy raczej gdzieindziej, sięgnijmy raczej do historji przeszłości, tam znajdziemy to widmo, które się zrodziło z miłości tej źrenicy oka wolności. Tam znajdziemy tego ducha w szlachetczyźnie starej, która swojem liberum veto chciała kasować wszystkie ustawy i naprawdę rozbijała sejmy. Jakże było by to dziwnem, gdyby w chwili, gdy niejedni lękają się wpływów jakichś „panów”, wpływów nieistniejących, naprawdę sami działali pod bezpośrednim wpływem tej właśnie skłonności, która z grobowców wypełzła, aby zawładnąć na nowych drogach sejmem polskim, aby nieść mu śmierć i zniszczenie!</u>
<u xml:id="u-30.32" who="#Marszałek">Szanowni Panowie! Tam, gdzie sumienie narodu i ojczyzny przez tak wymowne, jak to ja czytałem przed chwilą, słowa, przemówiło, tam mogę spokojnie wszelką moją argumentację umieścić bez obawy nawet, że się przez to narażę tym, co są innego, aniżeli ja zdania.</u>
<u xml:id="u-30.33" who="#Marszałek">Patrzę jeszcze raz w przyszłość. Na obrazach Matejki umieszczony jest tu i tam Stańczyk, wpatrzony wzrokiem na, wpół śmiejącym się a na wpół melancholijnym w przyszłość Polski.</u>
<u xml:id="u-30.34" who="#Marszałek">Tu w przededniu tych uchwał, które mają zapaść nie Stańczyka, ale w ten obraz Sejmu pomieściłbym inną postać wykrojoną z Krasińskiego — Masynissę. Temu szatanowi dziejów kazałbym patrzeć w naszą przyszłość. Gdyby ta przyszłość miała się rozwinąć w myśl jego zamysłów, o wtedy, wtedy onby się śmiał, śmiał śmiechem szatana, z tych przyszłych ustaw, które przyjdą i których ojcem nie będzie rozwaga i roztropność ale dorywczość i gorączka, które nieraz spłodzone zostaną nie pod znakiem tego, czego dobro wymaga Ojczyzny, ale pod znakiem tego, co ten lub ów wiec partyjny nakazał, z tych ustaw, które nieraz będą pod znakiem popularności tworzone, ażeby nie narazić się przez głosowanie innym. Na tych to ustaw ach spocznie klątwa ironicznego uśmiechu, uśmiechu szyderstwa, albo oburzenia ciskanego przez zręcznych reżyserów techniki sejmowej. Ustawy to będą, na których niewola moralna i duchowa spoczywać będzie w samym ich powiciu. One to zaskoczą Sejm, podobnie jak go zaskoczyły wczoraj, zaskoczą i najdą go bez poczucia swojej godności i siły, poddający się choćby terrorowi ulicy, nie tylko nie umiejący protestować, ale, jak to się świeżo stało, usuwający wszelki protest ze swojej drogi, Sejm bez godności, poniżony w swojej słabości i niemocy, Sejm głoszący: wolność i wolność, a zwracający się ku obroży niewoli.</u>
<u xml:id="u-30.35" who="#Marszałek">Nie, takiego Sejmu mieć nie będziemy, i dlatego wierzę, że na śmiech Masynissy nie będzie tu miejsca. Takiej obroży Sejm na się nie włoży i przejrzy zamiary tych, którzy w imię wolności, walcząc z senatem, sami drugą izbę jednak tworzą lecz z charakterem prawdziwej niewoli.</u>
<u xml:id="u-30.36" who="#Marszałek">Głos ma poseł Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PRudziński">Wysoki Sejmie! W druku, ujmującym ostatecznie tekst pracy Komisji Konstytucyjnej, pominięto widocznie przez przeoczenie poprawkę do art. 70, o którym obecnie dyskutujemy, postawioną przez stronnictwo ludowe „Wyzwolenie”. Artykuł ten ma brzmieć: „Kształtowanie poszczególnych dziedzin życia gospodarczego w Rzeczypospolitej Polskiej odbywać się ma przy należytym współudziale zrzeszeń wytwórców i pracowników.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#PRudziński">Za oficjalną reprezentację poszczególnych gałęzi wytwórczości i pracy uzna Rzeczpospolita drogą ustaw — izby: rolniczą, pracy najemnej, przemysłową, handlową — zapewni im prawo opinjowania o projektach ustawodawczych, dotyczących ich dziedziny pracy, jak również zapewni im prawo inicjatywy prawodawczej wobec Sejmu i możność obrony tych projektów.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#PRudziński">Izbie gospodarczej — powstałej z delegatów poszczególnych izb, desygnowanych przez nie w stosunku odpowiadającym liczebności zrzeszonych pracowników, — Sejm może drogę ustaw przekazać część swych uprawnień ustawodawczych”.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#PRudziński">Ponieważ ta poprawka przez przeoczenie została pominiętą, przeto niniejszem stawiam ją jako poprawkę klubu, Wyzwolenia, jako zastąpienie art. 70 innem brzmieniem.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#PRudziński">Zwracam uwagę, że art. 70 w naszej redakcji stoi na stanowisku izby pracy z tem jednak, że nie ogranicza tego zagadnienia do pracy najemnej, ale usiłuje objąć całokształt zagadnień gospodarczych naszego kraju. Więc mowa jest o izbie rolnej, izbie pracy najemnej, przemysłowej i handlowej. Aczkolwiek stronnictwo ludowe, „Wyzwolenie” reprezentuje pracowników, pełniących indywidualną pracę na własnym warsztacie pracy, lub dążących do osiągnięcia własnego warsztatu pracy przez zrealizowanie reformy rolnej, to jednakże zagadnienie pracy najemnej nie jest nam obojętne. Uznajemy konieczność organizowania pracy jako takiej. W organizacji pracy widzimy jedno z najistotniejszych i zagadnień społecznych, które czekają nas w najbliższej przyszłości. Projekt izby pracy przedstawiony przez stronnictwa robotnicze prawdopodobnie czyni zadość tym dążeniom. W każdym razie wnosi on pewien ład i porządek w stosunki pomiędzy kapitałem a pracą, usuwa anarchję, usuwa bezład w walce pomiędzy kapitałem a pracą. Lud pracujący na roli jest ściśle związany z pracą przemysłową. Jak pracownicy przemysłowi, tak i pracownicy wszystkich innych dziedzin wytwórczości nie mogą się obyć bez produkcji pracy rolnej i naodwrót pracownik rolny musi korzystać z owoców pracy w dziedzinie przemysłu i wszelkich innych gałęzi wytwórczości. I dlatego będziemy popierać dążenie do zorganizowania pracy jako takiej. Jeżeli wyrazem istotnym tej organizacji będą izby pracy, które zostaną ujęte w odpowiedniej ustawie, to i my staniemy na tem stanowisku.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#PRudziński">Następnie zwracam uwagę że zestawienie senatu z izbą pracy zrobione przez mego szanownego przedmówcę jest zupełnie chybione. Senat w naszem pojęciu jest symbolem zamierającego życia, jest on pobielanym grobem, podczas gdy izba pracy, wszelkich dziedzin pracy, będzie wyrazem rodzącego się życia. Senat jest symbolem hamującym życie, więc zestawienie tych instytucji wydaje mi się zupełnie nieuzasadnione.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Piotrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PAdamPiotrowski">Wysoka Izbo! Nie potrzeba być bolszewikiem, nie potrzeba wyznawać idei bolszewickiej, o której tak szeroko jeden z mówców się rozwodził, a jednak można zawsze brać robotnika polskiego w opiekę i ochronę. Że nie mówię tego tak, na wiatr, dowodem najlepszym, że organizacja nasza, nie będąca przecież organizacją socjalistyczną, stojąc na gruncie chrześcijańskim, broni robotnika tak, jak się należy! Szanowni Panowie, nie od dzisiaj, nie od wczoraj bronimy robotnika polskiego. Będzie w listopadzie 18 lat okrągło, gdyśmy pod Prusakiem zakładali związki zawodowe. Nasze zjednoczenie zawodowe polskie jest organizacją w całej Rzpltej. Nie dość na tem, Szanowni Panowie. Nietylko staraliśmy się o robotnika pod Prusakiem, przychodziliśmy nawet tutaj pod Moskala. W r. 1906, — świadkowie siedzą tutaj na sali pośród nas, — ja sam i inni zakładaliśmy związki zawodowe w Warszawie, w Lublinie i w Łodzi. Nie trzeba twierdzić, że jedna frakcja, jedna tylko partja bierze robotnika w obronę. Broniliśmy, bronimy i nadal bronić będziemy tego robotnika.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#PAdamPiotrowski">Swoją drogą nie godzimy się na wszystko, co proponuje jedna i druga partja, a dlaczego nie godzimy się, pozwolę sobie choćby pokrótce tylko wyjaśnić. Otóż krótko powiedziawszy i panowie socjaliści i panowie enperowcy żądacie dla robotnika za mało. Zaraz to wyjaśnię Panowie enperowcy biorą niektóre artykuły od panów socjalistów, a panowie socjaliści w art. 70 w poprawce mówią, że praca zarobkowa dzieci poniżej lat 15, praca nocna kobiet i robotników młodocianych, ma być rzeczą zakazaną. Podkreślam że to jest zamało, ponieważ ochrona dzieci i kobiet wymaga nie jednego artykułu, lecz całej osobnej ustawy. To jest jedna rzecz. Dalej mówią Panowie o tem, że minimum pracy…</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#PAdamPiotrowski">Ja słuchałem cierpliwie, może Panowie pozwolą, że spokojnie powiem, co myślę. Nie będę się rozwodził szczegółowo o wolności strajku i maximum dnia pracy. Mamy ośmiogodzinny dzień pracy. Jeśli Panowie sądzicie o innych zawodach, o innych gałęziach przemysłu, jak np. o górnictwie, to ten jeden (Ustawa konstytucyjna — dyskusja nad art. 70) artykuł również jest za mało, bo o górnictwie trzeba będzie uchwalić także osobną ustawę. Tego wszystkiego nie można powiedzieć w jednym artykule i dlatego jesteśmy temu przeciwni.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#PAdamPiotrowski">Na jedno się godzę, co w Komisji Konstytucyjnej przeoczono. Chodzi mi mianowicie o art. 70 a) poprawki socjalistycznej, który powiada:</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#PAdamPiotrowski">„Wszyscy utrzymujący się z pracy zarobkowej będą mieli zgodnie z przepisami, które ustali ustawa specjalna, zapewnioną pomoc i opiekę prawa, całkowitą swobodę organizowania się i walczenia o lepsze warunki bytu, zabezpieczone na wypadek choroby, kalectwa, braku pracy, a także w starości”. To oczywiście musi być zawarte w ustawie Konstytucyjnej. W tym tylko artykule Panowie mówicie o tem, o czem mówiłem już poprzednio.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#PAdamPiotrowski">Dalej błędne są projekty Panów w sprawach poruszonych w art. 70 b), o zabezpieczeniu wolności strajku. Jeśli ktoś walczy o lepsze warunki bytu, musi strajkować, więc poco ten artykuł? Jest on zupełnie zbyteczny w ustawie Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#PAdamPiotrowski">Inna rzecz jest większej wagi, mianowicie sprawa izb pracy. O izbach pracy mówiono już długo przed wojną w Niemczech. Sprawą izb pracy, zajmowano się w Niemczech długi okres czasu i przed wojną jej nie przeprowadzono i tutaj również należy podkreślić, że co do izby pracy w tych kilku artykułach nie wszystko powiedziano.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#komentarz">(Śmiech na lewicy. Głos: Odkrył Amerykę!)</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#PAdamPiotrowski">Dla Izby Pracy znowu trzeba uchwalić osobną ustawę, a nie włączać kilka artykułów do ustawy konstytucji. Dziwna rzecz, że właśnie panowie z lewicy, którzy nie wiem z jakich powodów wprowadzając sprawę izby pracy do ustawy konstytucyjnej, ci sami panowie i, socjaliści i enperowcy, którzy się tak bardzo sprzeciwiają, demokratycznemu senatowi składającemu się z wszystkich sfer i stanów żądają ustawy z daleko idącemi prawami dla izby pracy, w której mają zasiadać nawet delegaci rad robotniczych.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#PAdamPiotrowski">Byłem kiedyś w radzie żołnierskiej i były u nas w Poznaniu rady robotnicze, ale używaliśmy ich jako środka do celu, ażeby z Poznania wypędzić Niemców. Ale nie mogę zgodzić się na to, żeby w dzisiejszych czasach, w zmienionych obecnie warunkach nasyłano nam, bolszewickie rady robotnicze z Rosji. Na to my jako robotnicy Polacy zgodzić się nie możemy i nie zgodzimy.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#komentarz">(Brawo)</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#PAdamPiotrowski">Sądzę, że tych kilka wyjaśnień wystarczy. Klub mój głosować będzie za artykułem, uchwalonym w Komisji Konstytucyjnej z dodatkiem poprawki socjalistycznej 70 a. Za tymi dwoma artykułami głosować będziemy, a wszystkie inne jako zbyteczne i dla robotnika polskiego niewystarczające — odrzucamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Szybiłło.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PSzybiłło">Wysoki Sejmie! Gdy śledzę dzisiejszą rozprawę, przypominają mi się dość ważkie rozprawy nad ustawą rolną. Była to rzecz bardzo ważna, dzisiejsza jest nie mniejszej wagi. Zdawać by się mogło, że ostatni dzień rozpraw nad ustawą rolną powinien nam być wskaźnikiem, jak w takich ważkich chwilach zachowywać się powinniśmy. Co stwierdzić trzeba? Trzeba stwierdzić, że zarówno z lewej strony, jak i z prawej, czyli z dwóch skrajnych stron tej Izby zaznaczają się podrażnienia wzajemne zamiast, żeby dojść do tego, co wynika ze szczerego demokratyzmu, to jest, żeby jedna warstwa zrozumiała interesy drugiej warstwy i by przeciwieństwa zacierały się jak najszybciej. Nie chcę ani jednej, ani drugiej stronie ujmować ani pochlebiać, ale podkreślić trzeba to, co się tu dało zauważyć. Reprezentuję Zjednoczenie Mieszczańskie, które opiera się na warstwach drobnomieszczańskich, czyli, że się tak wyrażę, na rdzeniu mieszczaństwa polskiego, na rzemieślniku polskim. Zdawać by mi się mogło, że Komisja Konstytucyjna choć pracowała coprawda nad tak wysokiemi zagadnieniami, jednak nie pominie i warstw rzemieślników polskich. Szanowni Panowie, jeżeli związki robotnicze stanęły na stanowisku konieczności obrony przed chciwością i otworzyły izby robotnicze, to my jesteśmy też nie w lepszej sytuacji. Albowiem chociaż jest wiele zbieżnych interesów pomiędzy rzemieślnikiem polskim a przemysłowcem, to jednak w wielu wypadkach te interesy są rozbieżnemi i tutaj nasze drogi się rozchodzą. Przeto w ślad za izbą handlową, przemysłową mybyśmy chcieli przynajmniej już poza niemi istnieć i mieć jakąś gwarancję, że nasze interesy, interesy rzemieślnika polskiego nie ucierpią. W porozumieniu z Ministerstwem Przemysłu i Handlu odbyliśmy szereg konferencji i Ministerstwo Przemysłu i Handlu przyznało konieczność powołania do życia izby rzemieślniczej. Przeto, godząc się zupełnie na art. 70 niniejszej ustawy konstytucyjnej, pragniemy jednak, ażeby i o naszym świecie rzemieślniczym nie zapomnieć i tutaj go także uwzględnić.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PSzybiłło">Proponowałbym po za słowami: „przemysłowa Izba”, powiedzieć „Izba Rzemieślnicza”, która za zgodą Ministerstwa Przemysłu i Handlu powstanie.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PSzybiłło">Przeto mam zaszczyt, w imieniu klubu Zjednoczenia Mieszczańskiego tę poprawkę zaproponować i wierzę mocno, że jeżeli tylko ambicje podporządkują się słusznej potrzebie obrony warsztatów rzemieślnika polskiego, to poprawka ta zostanie przez Wysoką Izbę przyjęta.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Schiper.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PSchiper">Wysoki Sejmie! Jeżeli tutaj podczas rozprawy nad kwestję izby pracy podniesiono, że stronnictwa, które propagują myśl izby pracy, w sposób niekonsekwentny przeciwstawiają się Senatowi, gdyż same tworzą niejako izbę wyższą w formie izby pracy, to takie postawienie sprawy świadczy tylko o mechanicznem ujęciu całego problematu.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#PSchiper">Proszę Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#komentarz">(Głos: Podszepty Trockiego!)</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#PSchiper">Wszak na zachodzie są izby pracy, minister pracy we Włoszech, Labriola wprowadza parlament techniczny względnie robotniczy i czyż tam także działają podszepty Trockiego!? Naturalnie! Panowie wszędzie słyszycie te podszepty, tam gdzie się wyłania coś nowego, coś, co odpowiada nowym prądom, nowemu ułożeniu się stosunków w świecie, po tych wielkich wstrząśnieniach wojny światowej. Proszę Panów, rozchodzi się o założenie, z którego snujemy całą linję ustrojową. Rozmaite krytyki, rozmaite prace kompetentnych autorów, doświadczenia wreszcie dotychczasowych parlamentów stwierdzają, że parlamentaryzm spaczył się pod wpływem kapitału: wpływy plutokracji wdzierały się w życie parlamentarne rozmaitemi drogami, otwartemi i podziemnemi i otóż, jeżeli obecnie nie chcemy tworzyć karykatury, to musimy stworzyć podstawę dla nowego żywiołu, dla nowego czynnika, który ma kierować życiem parlamentarnem, uzdrowić to życie i dlatego przeciwstawić musimy wpływowi kapitału wpływ pracy. Jeżeli pragniemy usunąć machinacje kapitału, które okazały się zgubnemi dla życia parlamentarnego, to równocześnie wskazujemy na potrzebę wprowadzenia na arenę czynnika pracy, po którym spodziewamy się, że dźwignie życie gospodarcze i polityczne. Proszę Panów! Już w Traktacie Wersalskim, który Panowie podpisaliście, ustalono punkt, że Państwa, które podpisują ów traktat mają pamiętać o tej zasadzie, że praca nie powinna być traktowana, jak towar. Jeżeli zatem Panowie chcecie realizować tę zasadę, pod którą samiście się podpisali, to koncepcja izby pracy jest właśnie konsekwencją owej zasady, jest właśnie wcieleniem tej zasady.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#PSchiper">W art. 70 większość komisji konstytucyjnej przyniosła koncepcję, która w założeniu jest fałszywą; koncepcja naczelnej izby gospodarczej opiera się na rzekomej harmonji społecznej, na harmonijnem współdziałaniu kapitału z pracą, izby przemysłowców z izbą robotników. Ta harmonja jest jednak iluzją; w codziennem życiu rozlegają się całkiem inne głosy, w życiu codziennem wre burzliwa walka klasowa i dlatego koncepcja większości komisji, ta izba gospodarcza, która ma niejako pogodzić ogień z wodą, w świetle rzeczywistości życiowych nie wytrzymuje krytyki. Trzeba sobie powiedzieć wyraźnie: albo izba kapitalizmu, albo izba pracy! Ci, którzy powiadają „Precz z senatem”, powiadają „precz z izbą kapitału”! Taki był zasadniczy argument, dla którego odrzucono myśl o senacie. Ci sami muszą też powiedzieć: „niech żyje izba pracy”!</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#PSchiper">Izba pracy ma olbrzymie znaczenie z punktu widzenia państwowego, zwłaszcza, gdy uwzględnimy obecny stan gospodarczy. Proszę Panów, wystarczy przejrzeć pozycję w budżecie, wystarczy się przyjrzeć tej szalonej dysproporcji między dochodami zwyczajnemi i dochodami nadzwyczajnemi, wystarczy przyjrzeć się tym dziesiątkom miljardów, jakich potrzeba na uruchomienie różnych dziedzin życia gospodarczego, wystarczy mieć na oku, że np. przemysł metalurgiczny w Polsce jest uruchomiony zaledwie w 20% stanu przedwojennego, przemysł włóknisty w 27%, że inne gałęzie przemysłu wykazują jeszcze gorszy stosunek, wystarczy sobie to uświadomić, że przemysł nasz jest obecnie w znacznej części oparty o potrzeby wojenne i że trzeba go będzie przebudować dla celów pokojowych. Otóż wystarczą te wszystkie momenty, żeby sobie powiedzieć: w obecnych warunkach Państwo musi wziąć czynnik pracy nie tylko w specjalną opiekę, ale musi z nim sojusz zawrzeć, sojusz trwały, ażeby on był tą dźwignią, która wydźwignie państwo z opłakanego stanu gospodarczego, stworzonego przez gospodarkę kapitalistyczną.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#PSchiper">Proszę Panów! na zachodzie, — mówię o zachodzie a nie o wschodzie, który Panów wiecznie straszy, — mówi się obecnie o tak daleko idących reformach, jak o wprowadzeniu realnej daniny majątkowej, nie w papierkach, nie w pieniądzach papierowych, ale w hipotekach, fabrykach i realnych majątkach, na zachodzie mówi się o mobilizacji armji pracy i t. p. a propagują tę myśl nietylko teoretycy socjaliści, lecz także ludzie z burżuazji, którzy patrzą trzeźwa na obecny splot rzeczy, że tylko wspomnę ludzi, jak Witley, Giolitti, Walter Rathenau i inni. Ci oto ludzie, propagując ideję gospodarki planowej, polegającej na zlaniu rozmaitych gałęzi gospodarczych dla lepszego efektu ekonomicznego, już dawno zaakceptowali hasła takie, jak tworzenie komitetów względnie rad fabrycznych, wprowadzenie izby pracy i t. d.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#PSchiper">Prószę Panów! Jeśli zatem koncepcja Izby Pracy wypływa tutaj na powierzchnię, to nie jest to pod wpływem jakichś podszeptów ze Wschodu, to nie jest to jakaś propozycja z tych stron, które — jak tu określono „zaczadziły świat cebulą i czosnkiem”, ale jest to koncepcja, którą obecnie wysuwają najtęższe umysły zachodniej Europy i Ameryki.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#PSchiper">Prezydent Wilson w jednym ze swoich przemówień podniósł, że „losy świata spoczywają teraz w rękach prostego człowieka i że monopole gospodarcze kapitalistów grożę nieszczęściem dla życia politycznego. Podobnie wypowiada Wilson W pracy Swojej ó państwie — wyjątek z tej pracy przedrukowany jest w jednem z wydawnictw biura Komisji Konstytucyjnej, następujące znamienne poglądy:</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#PSchiper">„Wszystkie kombinacje, które z konieczności stwarzają monopole, które ześrodkowują w rękach niewielu niezbędne środki rozwoju przemysłowego muszą być poddane pośredniej lub bezpośredniej kontroli społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#PSchiper">Czem jest izba pracy, projektowana przez stronnictwo P. P. S., jeśli nie instytucją, która ma przeprowadzić ową kontrolę pośrednią lub bezpośrednią? Nie jest to ani gorączką, ani porywczością, — jak próbowano tu przekonać — pod wpływem której żądamy izby pracy. Jeśli można mówić o jakiejś gorączce, to jest to ową gorączką, którą Mickiewicz określił, mówiąc „rozumnych szałem”. Rozumni jesteśmy szałem, jeśli przychodzimy tutaj z koncepcją izby pracy!</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#PSchiper">Marszałek. Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PksLutosławski">Wysoka Izbo! Bardzo żałuję, że inne zajęcia widocznie nie pozwoliły memu stałemu dysputantowi, koledze Niedziałkowskiemu, wytłumaczyć nam, na czem właściwie polega teoretyczne różnica pomiędzy koncepcją bolszewickich sowietów a koncepcją P. P. S. co do izby pracy, bo przyznam się, że z tych argumentów, które tu dzisiaj słyszałem, ja tej różnicy zupełnie uchwycić nie mogę.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#PksLutosławski">Zastanawia w projekcie izby pracy, że ci sami wnioskodawcy, którzy protestują przeciwko autonomiczności Sejmu i głosują za postawieniem go w zależności od Prezydenta Rzeczypospolitej, izbie pracy proponują nadać zupełną autonomiczność wewnętrzną. Uderza dalej, że jak to już znakomicie powiedziano, ci sami ludzie, którzy protestują przeciwko jakiemukolwiek krępowaniu jednoizbowego Sejmu, nie wahają się izbie pracy dać nietylko to, co by można uzasadnić z punktu widzenia gospodarczych interesów, mianowicie korektywę merytoryczną, ale w dodatku chcą tej izbie pracy dać prawo inicjatywy ustawodawczej, prawo interpelacji i nawet ustalić odpowiedzialność ministerjalną przed tem drugiem ciałem. Ta niekonsekwencja bije w oczy, i z wielką ciekawością oczekiwałem przemówienia kolegi Niedziałkowskiego, jak wytłomaczy te niekonsekwencje, i jak dowiedzie, że ta droga nie doprowadzi do naczelnej rady delegatów robotniczych, mianowicie do sownarkomu Rzeczypospolitej. Zasadniczy błąd mojem zdaniem, może niekompetentnym, ale na doświadczeniu opartem, gdyż patrzyłem na te rzeczy zbliska, zasadniczy błąd bolszewickiego procesu rewolucyjnego polega właśnie na tem, że zrywa on z zasadą demokratyczną woli ogółu narodu i prowadzi prostą drogą do dyktatury mniejszości nad większością. Jeżeli P. P. S. pragnęła w swoim projekcie zabezpieczyć ustawodawstwu lepsze uwzględnianie interesów ludności robotniczej, to do tego nie potrzeba izby pracy, nie potrzeba aparatu komitetów fabrycznych, które miałyby uczestniczyć w zarządzie przedsiębiorstw, co jest już charakterystyczną cechą kolektywizmu. Zbyteczną byłaby wtedy ta przeciwstawność z ciałem ustawodawczem narodowem zaznaczona nawet w konstrukcji zewnętrznej. To wszystko byłoby do tego celu (merytorycznej korektywy) niepotrzebne. Ale te wszystkie rzeczy są potrzebne chyba na to, aby powoli utworzyć przeciwwagę polityczną dla Sejmu i w ten sposób zwalczać samą zasadę ustroju parlamentarnego, samą zasadą demokratyzmu.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PksLutosławski">I dlatego w fakcie, że koledzy z P. P. S. taki wniosek stawiają, widzą dla siebie potwierdzenie mojego głębokiego przekonania, że jedynem konsekwentnem zastosowaniem zasad marksizmu jest bolszewizm i Myśmy wysunęli w Komisji Konstytucyjnej inne zupełnie pojęcie korektywy ustawodawstwa z punktu widzenia gospodarczego. Tej korektywie przypisujemy wielkie znaczenie. Uważam, że jeśli o to chodzi, to koledzy socjaliści i enperowcy mają zupełną racją, że koretywa ustawodawstwa z punktu widzenia gospodarczego jest potrzebna. Jabym bardzo pragnął, aby nasze ustawodawstwo sejmowe miało taką korektywę, i jestem pewny, że taka korektywni rzeczowo gospodarcza by nie przepuścili bez protestu połowy ustaw, któreśmy wydali, ustaw, które prowadzą prostą j drogą do bankructwa państwa, nie ta korektura musi być istotnie korektywę życia z punktu widzenia potrzeb gospodarczych, a nie z punktu widzenia jednostronnych interesów mniejszości ludności, jak gdyby tylko ta jedna warstwa miała prawo do uwzględnienia jej interesów. Według najśmielszych obliczeń ludność robotnicza, żyjąca z pracy najemnej, która ma właśnie być podstawą izby pracy, nie stanowi w Polsce 30%. Pozostała ludność rolnicza stanowi przynajmniej 50% ogółu ludności i ta właściwie nie opiera swego bytu na pracy najemnej, dlatego w izbie pracy nie miałaby przedstawicielstwa.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PksLutosławski">Charakterystyczne też jest, że o inteligencji wyrażono się w tym projekcie zwrotem, który poprostu, mojem zdaniem, jest niegodny stanowiska inteligencji w narodzie, mianowicie, że chodzi o „organizacją pracowników umysłowych, wynajmujących swoją pracą przedsiębiorstwom lub państwu”. To jest określenie ubliżające, bo mówi się tu jakby o jakimś „fachu inteligenta”. Nie dlatego praca umysłowa wymaga szczególnej ingerencji w ustawodawstwie, że to jest warstwa, wynajmująca pracą i często nie posiadająca własności, lecz dlatego, że to jest część narodu, która ma najwięcej do powiedzenia w tej sprawie, bo ma największe wykształcenie, największą wiedzę; nie dlatego, że ta inteligencja często nie ma co jeść, bo bywa np. że ideowiec socjalistyczny walczy o polepszenie bytu robotnika, a sam umiera z głodu, lecz dlatego, że ta inteligencja ma możność czuwania nad tem skutecznie, ażeby uchwalono dobre ustawy, a nie demagogiczne, któreby prowadziły do szkody tego ludu. Tej inteligencji, mam nadzieję, wpływ na ustawodawstwo da bardzo demokratyczny wybór członków senatu. Tam powinna się zgromadzić wiedza, doświadczenie i inteligencja.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PksLutosławski">Jeżeli ma istnieć druga korektywę z punktu widzenia potrzeb gospodarczych kraju, to trzeba, ażeby w niej były zapewnione wpływy wszechstronne; dlatego też jednym z czynników korygujących musi być uwzględnienie interesów pracy najemnej, ale także pracy rolnika, właściciela Samodzielnych gospodarstw, które nieraz przez ustawodawstwo są pokrzywdzone, dalej uwzględnienie interesów handlowych i przemysłowych. To nie są interesy „kapitału”, tego kapitału, który przedstawiany tu bywa jako potwór, na szkodą ludności działający, ale są to interesy właśnie np. tego drobnego rzemieślnika w mieście, który nieraz bardzo ciężką pracą zarabia na utrzymanie. To są interesy nie kapitału, lecz interesy bardzo szerokich warstw ludności, które żyją przy pomocy kapitału, i to nie opierając się na kapitale cudzym. A w wielkim stopniu wymagają szczególnej opieki państwa te interesy, które się opierają na drobnym kapitale Własnym; a te stanowią niewątpliwie bardzo znaczną większość narodu.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PksLutosławski">Dlatego proponuję w naszym projekcie koncepcję naczelnej izby gospodarczej, która ma być oparta na osobnej ustawie, bo nie łatwem zadaniem jest zbudować taką izbę, skonstruować racjonalne i wewnętrznie zrównoważone przedstawicielstwo wszystkich gospodarczych interesów w państwie, mających współdziałać dla jego powszechnego dobrobytu i dla ogólnego podniesienia poziomu gospodarczego i dobrobytu ludności. Ta Naczelna Izba Gospodarcza ma być skonstruowana na podstawie dobrowolnego, tak przynajmniej ja to sobie wyobrażam — uczestnictwa tych wszystkich, którzy pewien kierunek eksploatacji gospodarczej bogactw państwa reprezentują; tak skonstruowana Izba będzie miała tytuł do pewnej korektywy ustaw z punktu widzenia gospodarczego, ale korektywy merytorycznej, a nie hamującej politycznie. Mówię — korektywy merytorycznej, t. zn., że bez jej opinji Sejm nie powinien uchwalać ustaw gospodarczych, ale nigdyby nie należało stwarzać ciała, które z koniecznością lawiny będzie gromadziło koło siebie wpływy i potęgę polityczną, które przeciwstawią się potem parlamentaryzmowi i zabiją demokrację kraju. Wszędzie bowiem, gdzie powstała taka druga siła, która stanowi istotnie siłę cząstkową, a nie powszechną, dążyła zawsze do zabicia demokracji i parlamentaryzmu.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#komentarz">(P. Hirszhon: Dlaczego nie w senacie?)</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PksLutosławski">Bo senat jest przedstawicielem całości a nie części, bo senat ma być wybrany przez samorządy i ma reprezentować interesy ogółu, a izba gospodarcza, aczkolwiek mająca wszystkie części życia gospodarczego w swojej reprezentacji, jednak z założenia samego będzie reprezentacją cząstkową, bo każdy jej dział będzie pilnował interesów, przez siebie tylko reprezentowanych. Takiemu ciału powinna przysługiwać korektywa metoryczna, ale byłoby fatalnem, jakiemukolwiek ciału, nie opartemu na reprezentacji powszechnej całości narodowej, dawać jakikolwiek bezpośredni wpływ polityczny.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#komentarz">(Głosy: Doskonale! Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Rozprawa nad art. 70 zamknięta.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#Marszałek">Do art. 71, 72, 73, 74 i 75 nikt głosu nie żąda. W ten sposób drugie czytanie rozdziałów I, II i III zostało zakończone. Do głosowania przystąpimy według życzenia wszystkich klubów dopiero we czwartek.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#Marszałek">Wpłynęły następujące wnioski nagłe:</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Świdy o eksploatacji wód dzikich na obszarze Państwa Polskiego odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#Marszałek">Wniosek nagły klubu P. S. L. „Wyzwolenie” w sprawie ustawy o przejściu na własność Państwa dóbr tzw. „martwej ręki” oraz nierozparcelowanych dóbr poduchownych i poklasztornych odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#Marszałek">Wniosek nagły pp. Rajskiego, Roja, Bednarczyka i tow. z P. S. L. o zabezpieczenie bytu rodziny po ś. p. Józefie Wiśmierskim odsyłam do Komisji Oświatowej i Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Świdy i tow. o uruchomienie tartaków w lasach państwowych przy udziale inicjatywy prywatnej, w celu produkcji materjałów leśnych i dla użycia ich na potrzeby kraju i na eksport odsyłam do Komisji Rolnej i Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#Marszałek">Wniosek nagły pp. Zamorskiego, Rottermunda i tow. ze Zw. L. N. w sprawie ustawodawstwa robotniczego odsyłam do Komisji Przemysłowo - Handlowej Wniosek nagły p. Putka w sprawie wygórowanych cen za przemiał ziemiopłodów ustanowionych przez Ministra Aprowizacji odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Falkowskiego i tow. z Klubu N. Z. L. o natychmiastowe wprowadzenie w życie uchwalonej przez Sejm w dn. 14 lipca r. b. Ustawy o rozszerzeniu kompetencji sądów pokoju odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Mierzejewskiego co do zawieszenia stosowania ustawy z dn. 14 lipca 1920 r. o rozszerzeniu kompetencji sądów pokoju odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#Marszałek">Wniosek nagły pp. Grunbauma, Farbsteina, Hartglasa i tow. w sprawie tajnych rozkazów Ministerstwa Spraw Wojskowych, gwałcących zasadę równouprawnienia ludności żydowskiej w Polsce, odsyłam do Komisji Wojskowej.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#Marszałek">Proponuję odbyć następne posiedzenie w najbliższy czwartek o godz. 3 i pół punktualnie, z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#Marszałek">Głosowanie nad wnioskami, dotyczącem sprawozdanie Prezydenta Ministrów.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#Marszałek">Głosowanie nad rozdziałami I, II i III Ustawy Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#Marszałek">Ewentualnie wniosek Komisji do Spraw Zagranicznych w sprawie przyłączenia do Rzeczypospolitej obszaru Wileńszczyzny.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 8 m. 10 wieczorem)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>