text_structure.xml
168 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 minut 40 po południu).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Wincenty Witos, Wiceprezydent Ministrów Ignacy Daszyński, Minister Aprowizacji Stanisław Śliwiński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Przemysłu i Handlu Wiesław Chrzanowski, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Juljusz Poniatowski, Minister Kolei Żelaznych Kazimierz Bartel, Minister Sprawiedliwości Stanisław Nowodworski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Minister b. Dzielnicy Pruskiej Władysław Kucharski, Kierownik Ministerstwa Sztuki i Kultury Jan Heurich, Kierownik Ministerstwa Zdrowia Publicznego Witold Chodźko, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Józef Higersberger.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Roman Rybarski, w Ministerstwie. Spraw Zagranicznych Stefan Dąbrowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 167 posiedzenia jest przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 168 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dziś posłowie: Bryl i Sołtyk. Listę mówców prowadzi poseł Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Madera i kol. z Klubu N. P. R. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie wydalenia z majątku rządowego gorzelanego Lewandowskiego.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Michalaka i tow. z N.P.R. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie głodu w Lodzi.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Nowickiego i kol. z N. P. R. do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie depesz poselskich.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Herza i tow. z Klubu N. P. R. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie ewentualnej rewindykacji dóbr Baszkowskich przez Rząd Centralny.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Nowickiego i tow. z N. P. R. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie usunięcia niedomagań i nadużyć wojskowych na Pomorzu.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Herza i tow. z Klubu N. P. R. do p. Ministra b. Dzielnicy Pruskiej w sprawie aresztowania p. Mąki z Wysokiej.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. ks. Kaczyńskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie opróżnienia gmachów szkolnych na Powiślu przez wojsko.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Czerniewskięgo do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie naruszenia nietykalności poselskiej ks. Kaczyńskiego.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Gawlikowskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie nadużyć popełnionych przez władze wojskowe w Nowym Targu.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Moraczewskiej i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie nielegalnego werbunku do wojska dziewcząt, uprawianego przez dyrektora tow. „Rozwój” Tadeusza Dymowskiego.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Tabaczyńskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie braków w wojskowej administracji sanitarnej.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SekretarzpBryl">Interpelacja p. Chudego i tow. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie stosunków panujących w szkolnictwie w Małopolsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Interpelacje te odeślę Panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie ustawy o tymczasowem przyznaniu Państwu wyłącznego prawa do poszukiwań rud żelaznych (Druk nr. 2045). Do głosu nikt się nie zapisał, sprawę odsyłam do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie ustawy o upoważnieniu Ministra Skarbu do udzielania gwarancji finansowej do sumy 200.000.000 mk. (Druk nr. 2062). I tu do głosu nikt się nie zapisał, sprawa idzie do Komisji Skarbowo Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Przechodzimy do nr. 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji do spraw spółdzielczych w przedmiocie rządowego projektu ustawy o spółdzielniach. (Druk nr. 1987 i 1154).</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Głos ma referent Komisji p. Adam.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PAdam">Wysoki Sejmie! Ruch spółdzielczy, który w ostatnich zwłaszcza dziesiątkach lat na całym świecie przybrał wprost olbrzymie rozmiary i przejawia się w rozmaitych formach, powstaniem swojem sięga początków XIX stulecia, a powstał z dążenia na tle ówczesnych warunków gospodarczych do reformy ustroju społecznego, a przedewszystkiem do doskonalszego rozdziału dochodów. Pierwsi przedstawiciele tego ruchu, a więc w Anglii Owen, we Francji zaś Fourier głosili, że przez dobrowolne zrzeszenia gospodarcze, obejmujące o ile możności całość życia gospodarczego swoich członków przez uznanie pracy jako podstawy wartości, można zmienić istniejące stosunki. Stąd powstał i z czasem wyrobił się zupełnie osobny samodzielny system gospodarczy, zwany systemem spółdzielczym, kooperatystycznym, który przez dobrowolne współdziałanie większej liczby osób zmierzał do reformy ustroju społecznego.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PAdam">Ruch ten ujawniał się w różnych krajach, w rozmaitych formach, a niektóre z nich stały się typowemi dla danego kraju, wzory stamtąd przenosiły się do innych krajów i tam się przyjmowały. I tak Ojczyzną wielkiej kooperatywy spożywców jest Anglja. Tak znowu we Francji i Włoszech spółdzielczość wytwórcza, zwłaszcza przemysłowa doszła do wspaniałych wyników. Danja stoi na czele tych krajów, które w znakomity sposób i rozwinęły u siebie spółdzielczość rolną. Stany Zjednoczone znowu znane są z wielkiego rozkwitu różnych spółdzielczych zrzeszeń budowlanych. Wreszcie Niemcy i dawna Austrja rozwinęły u siebie specjalnie j bardzo wysoko postawiły spółdzielczość kredytowo-oszczędnościową.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PAdam">Znaczenie tych poszczególnych zrzeszeń spółdzielczych pod względem społecznym jest bardzo rozmaite. Niektóre z nich jak np. spółdzielcze zrzeszenia kredytowe zapewniały swoim członkom tylko pewne korzyści gospodarcze, nie sięgały natomiast głębiej w życie społeczne i nie miały ambicji do przemiany ustroju społecznego. Inne znów, a specjalnie zrzeszenia spożywcze, rolnicze poza temi niewątpliwemi korzyściami gospodarczemi jakie zapewniały swoim członkom stały się wszakże poważnym czynnikiem także i społecznym, albowiem nosiły w sobie zarodki odmiennego ustroju gospodarczego i w ten sposób zmierzały do przeobrażenia współczesnego życia gospodarczo-społecznego, ale wszystkie te formy zrzeszeń maję jeden cel wspólny: dążę do zastąpienia w życiu gospodarczem zasady współzawodnictwa zasadą solidarności, dążą do ekonomicznego usamowolnienia pewnych warstw upośledzonych pod względem gospodarczym i do wytrącenia kapitalizmu ze stanowiska dotychczas kierowniczego. Są więc one niewątpliwie pierwszorzędnym czynnikiem prawidłowego rozwoju społecznego, rozwoju normalnego pokojowego, zmierzają przeto do przygotowania lepszej, nowej przyszłości, bez wstrząsania podstawami ustroju dzisiejszego. Na ziemiach polskich ruch spółdzielczy rozwinął się zwłaszcza w drugiej połowie ubiegłego stulecia i na przełomie ubiegłego na obecne stulecie w sposób, który świadczy o wielkiej żywotności naszego narodu, mimo trudności politycznych, mimo podziału na trzy zabory i mimo wadliwych ustaw, które krępowały jego rozwój. W paru słowach pozwolę sobie przedstawić stopniowy rozwój i stan obecny spółdzielczości na ziemiach polskich.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PAdam">Zacznę historycznie od pierwszej formy spółdzielczości, która się u nas przyjęła, od kooperatywy kredytowo-oszczędnościowej. W Królestwie, gdzie stan prawny pod względem regulowania życia spółdzielczego, był najwadliwszym w świecie, gdzie wogóle brakło faktycznych podstaw prawnych do rozwoju tego życia spółdzielczego, jednakże w r. 1914 posiadaliśmy już przeszło 750 stowarzyszeń pożyczkowo-oszczędnościowych, t. j. takich, które przyjmowały udziały, prócz tego mieliśmy formę spółdzielczą w innych dzielnicach zupełnie nieznaną, t. zw. towarzystw kredytowych bezudziałowych, których było z górą 120. Mieliśmy pozatem setkę towarzystw wzajemnego kredytu, które aczkolwiek ograniczone w swoim zakresie działania, przecie niewątpliwie wywierały na życie gospodarcze wpływ dodatni. Podczas okupacji niemieckiej, rzecz ciekawa, powstało na terenie Królestwa przeszło 140 spółek kredytowych niemieckich, które istnieją dotychczas. W Małopolsce i na Śląsku Cieszyńskim spółdzielczość kredytowo oszczędnościowa rozwijała się na wzorach niemieckich. W Małopolsce powstały dwa główne jej typy: jeden uwzględniający przedewszystkiem potrzeby ludności wiejskiej, typ spółek pożyczkowo-oszczędnościowych systemu Reifeisena. Takich spółek w chwili wybuchu wojny było w Galicji przeszło 1500, były one sprężyście administrowane przez patronat przy Wydziale Krajowym. Ponadto w miastach i miasteczkach, jednakże z wielkim spółudziałem tej samej ludności rolnej, rozwinął się drugi typ t. zw. stowarzyszeń zarobkowych i gospodarczych, towarzystw zaliczkowych systemu Schultze z Delitsch. Najpoważniejsze z nich były reprezentowane w związku stowarzyszeń zarobkowych i gospodarczych we Lwowie, mającym dziś już przeszło pół wieku bardzo gorliwej działalności za sobą.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PAdam">Poza tem mieliśmy w czasie wybuchu wojny przeszło 300 takich kooperatyw ukraińskich, złączonych w t. zw. „Sojuzie” ukraińskim i ośmdziesiąt kilka kooperatyw staro-ruskiego pokroju złączonych w „Sojuzie” staro-ruskim. Nadto mieliśmy w związkach t. zw. żydowskich przeszło 800 kooperatyw, które były bez żadnych związków i które po największej części były wszystkiem innem, tylko nie kooperatywami w ścisłem tego słowa znaczeniu.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PAdam">W Wielkopolsce rozwinął się typ spółdzielni kredytowych pod firmą t. zw. banków ludowych, które uwzględniały i uwzględniają zapotrzebowania kredytowe zarówno robotników, rolników, rękodzielników, kupców i małych przemysłowców. Te banki ludowe związały węzłami gospodarczemi wieś i miasto. Pod względem wewnętrznego urządzenia jest to dzisiaj niewątpliwie najdoskonalszy typ spółdzielni kredytowych w Polsce. W roku 1917 takich spółdzielni było 212, z kapitałem obrotowym 485.000.000 mk. Ten typ rozwija się w dalszym ciągu bardzo intensywnie.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PAdam">Spółdzielnie kredytowe w Polsce położyły wielkie zasługi, gdyż w niektórych dzielnicach zdusiły lichwę, która organizm społeczeństwa podgryzała i toczyła jak rak.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PAdam">Natomiast na innych ziemiach Polski, np. w Małopolsce, dzięki ustawom, które nie zapobiegły niebezpieczeństwu, właśnie ta forma asocjacji spółdzielczej przyczyniła się do tego, iż pod firmą tych zrzeszeń powstawały t. zw. towarzystwa i banki kredytowo-oszczędnościowe, których czasem było do 20 w małej mieścinie i które uprawiały lichwę w sposób niesłychany.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PAdam">Spółdzielczość spożywcza rozwinęła się znowu najintensywniej przedewszystkiem w b. Królestwie Kongresowem, zwłaszcza po roku 1905, gdzie po rewolucji utajona energia społeczna wyładowała się w działalności spółdzielczo-gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PAdam">Przed wojną mieliśmy różnych stowarzyszeń spółdzielczo spożywczych przeszło 1000. W czasie wojny liczba ta wzrosła parokrotnie. Dziś w samem b. Królestwie Kongresowem można ich naliczyć do 4000. Wojna zresztą, stwarzając coraz to cięższe warunki bytu, umożliwiła i ułatwiła powstawanie także spółdzielni spożywczych i na innych ziemiach Polski, gdzie one dotychczas stosunkowo ciężko się przyjmowały. Najsłabiej dotychczas rozwija się spółdzielczość spożywcza w Wielkopolsce.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PAdam">Co się tyczy innych typów spółdzielczości nie można zapominać o spółdzielczości przemysłowo-wytwórczej, która ma służyć drobnemu rzemieślnikowi, a której piękne zaczątki posiadamy w Małopolsce. Tam zorganizowaną ona była w osobnym patronacie również pod egidą Wydziału Krajowego.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PAdam">Spółdzielczość rolna, tak wysoko rozwinięta w Danji, również i u nas przejawia się w rozmaitych stowarzyszeniach, specjalnie w Wielkopolsce, gdzie spółdzielnia rolnicza, znana pod nazwą „Rolnik” ma na celu wspólny zakup i sprzedaż i rozwija bardzo pożyteczną działalność. Wogóle możnaby powiedzieć, że życie spółdzielcze w Polsce było i jest tak bujne, że niema prawie takiej jego formy, którejbyśmy w mniejszym lub większym zakresie nie przyjęli u siebie.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PAdam">I oto w tym stanie rzeczy stał się cud. Wojna skończyła się zjednoczeniem ziem polskich i to zjednoczenie polityczne sprowadza także za sobą konieczność zjednoczenia tych form i urządzeń, jakie dotychczas istniały w poszczególnych dzielnicach, ale istniały na tle ustaw często z sobą rozbieżnych, Ta które należy obecnie w sposób jednolity połączyć.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PAdam">Licząc się z tą koniecznością powolnego ujednostajnienia urządzeń na całej ziemi polskiej, Rząd, a specjalnie Ministerstwo Skarbu, przystąpiło w roku ubiegłym do prawnego ujednostajnienia naszych stosunków spółdzielczych. Liczyło się pod tym względem z wyjątkowem znaczeniem spółdzielczości, z bardzo doniosłą rolą, jaką musi odegrać w naszem społeczeństwie, zniszczonem, zbiedzonem, zrujnowanem, więc skazanem przeważnie na samopomoc. Dlatego nie czekając na ujednostajnienie ustawodawstwa w innych dziedzinach, które również nie są obojętne dla spółdzielczości, więc przed ujednostajnieniem ustawodawstwa cywilnego, handlowego i karnego, a dalej, nie czekając na przeprowadzenie całości administracji państwowej i samorządowej na ziemiach polskich. Ministerstwo skarbu uznało za wskazane wystąpić do Sejmu z ustawą, któraby jednolicie, w najogólniejszych przynajmniej ramach normowała życie współdzielcze na ziemiach polskich. Opracowanie projektu poprzedziła ankieta odbyta w czerwcu r. u. przy współudziale zarówno znawców, ludzi nauki, jak i przedstawicieli najpoważniejszych związków spółdzielczych z całej Polski. Materiał przez tę ankietę zebrany, następnie oddano osobnej prawniczej międzydzielnicowej komisji kodyfikacyjnej, która w świetle tej ankiety należycie oceniła pierwotny projekt rządowy i przeprowadziła jego kodyfikację pod przewodnictwem prof. Stanisława Wróblewskiego z Krakowa.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PAdam">Muszę na tem miejscu z uznaniem podnieść, że projekt ustawy, który został przedłożony Sejmowi, jest pod względem technicznego przygotowania jednym z najstaranniejszych i najlepszych projektów, jaki dotychczas mieliśmy wogóle do rozpatrywania.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PAdam">Właśnie dlatego, że tak się wyróżnia swemi zaletami techniki kodyfikacyjnej, uważam za wskazane na tem miejscu wyraźnie, z uznaniem to podkreślić. Komisja, osobno dla spraw spółdzielczych wybrana, na kilkunastu posiedzeniach rozpatrzyła ten projekt, poddała go bardzo szczegółowemu omówieniu i obecnie przedkłada Wysokiemu Sejmowi do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PAdam">Pozwolę sobie w paru słowach naszkicować charakterystykę tej ustawy i omówić główne jej punkty, które były lub mogą być przedmiotem sporu lub rozbieżności poglądów.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PAdam">Ustawa ta ma wprowadzić jednolite normy prawne dla życia spółdzielczego w całej Polsce. Ma być jednolitą pod względem dwojakim: najpierw jednolitą dla całego Państwa, więc zastąpić ustawy dzielnicowe, które dotychczas jeszcze obowiązują w poszczególnych dzielnicach Polski, powtóre ma być jednolitą dla rozmaitych form życia spółdzielczego i to jednolitą w tętn znaczeniu, że ma uwzględniać nie tylko formy dotychczas już wypraktykowane i stosowane w życiu, ale także i takie, które w przyszłości dopiero mogą się wyłonić.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PAdam">Z natury rzeczy tak pojęta ustawa musi być ramową i liberalną w tem znaczeniu, że daje ogromne pole do regulowania wewnętrznych stosunków gospodarki spółdzielczej samym spółdzielniom i tym, którzy je zakładają. Ale ta liberalność ustawy musi mieć pewne granice. Ustawa, dając wielką swobodę spółdzielniom, musi jednocześnie zawierać pewne przepisy imperatywie, pewne zasadnicze postanowienia, które mają moc bezwzględnie obowiązującą; zarówno takie, które obowiązują wszystkie spółdzielnie, jak i takie, które obowiązywać bezwzględnie muszą pewne typy spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#PAdam">Takie ujęcie prawne okazało się wskazanem, zarówno w interesie samych stowarzyszonych, jak i w interesie spółdzielni jako takiej, jak wreszcie w interesie samego społeczeństwa. W interesie samych stowarzyszonych, więc spółdziałających, chodzi o to, ażeby chronić dane statuty stowarzyszeń od wkradania się w nie postanowień, które mogą przyprawić stowarzyszonych o straty, gdy chodzi zwłaszcza o postanowienia zasadnicze. W interesie społeczeństwa takie imperatywne przepisy muszą istnieć, ażeby uchronić od strat tych, którzy do spółdzielni nie należą, ale wchodzą z niemi w pewne stosunki prawne, a więc wierzycieli, którymi dla spółdzielni w normalnym toku życia spółdzielczego nie są bynajmniej kapitaliści, tylko drobni wkładkujący, którzy mogliby być na szwank narażeni przez zbyt wielką dowolność statutową spółdzielni. Wreszcie w interesie samych spółdzielni leży, ażeby pewne zasadnicze postanowienia bezwzględnie obowiązujące były w ustawie podane, bo chodzi o to, ażeby utrzymać ruch spółdzielczy w takim zasadniczym charakterze, w jakim on istotnie utrzymać się powinien, ażeby pole działania spółdzielni uchronić od chwastów, które przy prawodawstwie niezbyt czujnem i przezornem mogłyby łatwo na tem polu się rozplenić, jak na to wskazuje doświadczenie w niektórych dzielnicach, a specjalnie w Małopolsce, gdzie działo się to już dawniej.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#PAdam">Mimo swojej liberalności ustawa nie jest ujęta w parę tylko artykułów. Składa się ona ze stukilkudziesięciu artykułów i podaje także szereg postanowień szczegółowych, które mają wprawdzie zbyt często tylko dyspozytywny charakter, to znaczy mogą być inaczej określone w statucie, ale które służą do tego, ażeby ułatwić ludności a także zarządom i radom nadzorczym statutowe normowanie szczegółów, zwłaszcza tam, gdzie świadomość prawa i wyrobienie prawnicze jest jeszcze stosunkowo niewielkie, a przecie ustawa jest pomyślana dla szerokich mas i ma obowiązywać szerokie masy.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#PAdam">Źródłem tej ustawy są przedewszystkiem ustawy tych państw, pod których panowaniem ziemie polskie przed wojną pozostawały, albowiem okazało się, że jest w nich dużo myśli zdrowych, dużo takich postanowień, które w praktyce spółdzielczej polskiej, okazały się dla naszych warunków zupełnie odpowiednie i pożądane, i któreby należało przez to samo wcielić do ustawy polskiej obecnie kodyfikowanej. Przyjmowano więc z ustaw dotychczasowych, zwłaszcza z ustawy niemieckiej pod tym względem najlepszej, częściowo z ustawy austriackiej, a tu i owdzie także z ustaw rosyjskich, te motywy i postanowienia, które już w naszych warunkach okazały się praktyczne i zasłużyły na przyjęcie do ustawy polskiej. Pozatem liczono się też z wynikami ogólno światowej teorii spółdzielczości, a niemniej starano się uwzględnić doświadczenia zebrane przez nasze dotychczasowe życie spółdzielcze. Temi pierwiastkami wzbogacony projekt ustawy może do pewnego stopnia nosić miano samodzielnego dorobku polskiej myśli spółdzielczej i prawniczej.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#PAdam">Ustawa niniejsza w strukturze swojej wygląda jak następuje. Składa się ona z 6 działów, z tych drugi najważniejszy dzieli się na szereg rozdziałów. Nie wchodząc w szczegóły pozwolę sobie tylko wymienić tytuły tych działów i rozdziałów. Dział pierwszy mówi o zasadach ogólnych i o charakterze prawnym spółdzielczości. Dział drugi zawiera postanowienia szczegółowe, które tyczą się samej organizacji spółdzielni i przechodzi wszystko co jest w niej istotne od chwili założenia aż do chwili w której żywot swój kończy, czy to przez dobrowolną likwidację, czy wskutek upadku. Mamy tu więc postanowienia o założeniu spółdzielni, o rejestrze i ogłoszeniach, o firmie i o zakładaniu oddziałów. Następne przepisy dotyczą członków, dalej mówią o władzach spółdzielni, któremi są zarząd, rada nadzorcza i walne zgromadzenie, dalej znajdujemy przepisy o rachunkowości, jaka w spółdzielniach musi być prowadzona, następnie o rewizji spółdzielni, gdyż przyjmujemy, za zasadę, że każda spółdzielnia raz na dwa lata musi być poddana rewizji.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#PAdam">W związku z tem są dalsze artykuły, które normują t. zw. związki rewizyjne. Dalej mamy przepisy o zmianie w statutach, o rozwiązaniu spółdzielni, szczegółowe przepisy o likwidacji, niemniej o rozwiązaniu przymusowem, szczegółowe przepisy o całem postępowaniu upadłościowem. Dział trzeci wprowadza nowość w dotychczasowa em ustawodawstwie spółdzielczem, mianowicie rady spółdzielcze, o których jeszcze parę słów wspomnę. Dział czwarty zawiera postanowienia karne, dział piąty mówi o przepisach przejściowych. Wreszcie dwa ostatnie artykuły dotyczą wejścia w życie i wykonania ustawy.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#PAdam">Komisja dla spraw spółdzielczych zasadniczo przyjęła projektowane postanowienia z bardzo niewielkiemi zmianami. Główny punkt, w którym ujawniła się różnica zapatrywań między pierwotnym projektem rządowym, a projektem większości komisji dotyczy art. 57, który mówi o zasadzie podziału zysków w spółdzielniach. Teoria ruchu spółdzielczego bez zastrzeżeń uznaje, że zyski w spółdzielniach powinny być dzielone nie w stosunku do kapitałów, jakie wnoszą do spółdzielni jej członkowie, ale w stosunku do tego, w jakim stopniu dany członek zaspakaja w spółdzielni swoje potrzeby gospodarcze. Teoria słusznie domaga się ścisłego odróżnienia wszelkich zrzeszeń spółdzielczych od zrzeszeń czyli organizacji kapitalistycznych, z któremi one nie mają nic wspólnego. Kiedyśmy jednak zaczęli rozważać praktycznie przeprowadzenie tego postulatu, okazało się, że na podstawie dotychczasowej praktyki życiowej i doświadczeń zebranych nie tylko u nas, ale i na całym świecie, ten, zasadniczo słuszny postulat da się przeprowadzić tylko w spółdzielniach pewnego typu, głównie w spółdzielniach spożywczych, do pewnego stopnia także w spółdzielniach wytwórczych. Natomiast w innych spółdzielniach, a przedewszystkiem kredytowo oszczędnościowych jest on najpierw ze względów technicznych wprost nie do przeprowadzenia, gdyż natrafia na trudności prawie nie do pokonania. Wprowadzanie tego postulatu w spółdzielniach kredytowych mogłoby doprowadzić do wyników, które byłyby wprost sprzeczne z zasadą jego na co mogę wskazać taki przykład. Według tego słusznego postulatu każdy powinien mieć udział w zyskach tylko o tyle, o ile w spółdzielni zaspokoją swoje potrzeby gospodarcze. Otóż w stowarzyszeniach kredytowych zaspakaja swoje potrzeby gospodarcze każdy, kto korzysta z kredytu danej spółdzielni. Ponieważ spółdzielnie uzyskują zysk w swoich operacjach kredytowych, a na ten zysk składają się najpierw procenty od wypożyczających pieniądze, a także i od opłat od tych, którzy nie uiszczają się ze swoich zobowiązań w czasie właściwym, a zatem odsetki i t. p. Otóż gdybyśmy chcieli ten postulat zasadniczo słuszny przeprowadzić w stowarzyszeniach kredytowych, okazałoby się, że największy udział w zyskach mógłby mieć ten człowiek, który się najgorzej ze swoich zobowiązań wywiązywał, który nie płacił na czas. To jest przykład jaskrawy, który wskazuje, że nie zawsze postulat teoretycznie słuszny da się w praktyce zgodnie z jego intencjami przeprowadzić. Wskutek tego komisja w tym wypadku, o którym mówię, w art. 57 po wyczerpującej dyskusji tylko w części zaakceptowała postanowienia projektu, który powyższą zasadę teorii spółdzielczej z góry narzucał wszystkim typom spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#PAdam">Komisja nie miała zamiaru naruszać samej zasady, ale nie może się jednak zgodzić na to i doradzać Sejmowi, aby ustawa, która ma obejmować całokształt typów spółdzielczych przepisywała bezwzględnie dla wszystkich normy, które tylko w niektórych kategoriach zrzeszeń spółdzielczych dałyby się przeprowadzić, a w innych pozostałyby tylko martwą literą, dokumentem doktryny. W przeważającej swojej większości komisja uznała, że szczegółowe dostosowanie tej doktryny trzeba zostawić samym współdzielniom, które mają możność w statutach stosować normy odpowiednio do potrzeb. Nie można przesądzać dziś, czy sprawa ta w dalszym rozwoju ruchu spółdzielczego w Polsce prędzej czy później nie dojrzeje do stanowczego rozstrzygnięcia. W tej chwili wszakże, gdy stoimy dopiero u progu normowania prawa spółdzielczego na ziemiach Polski, byłoby, to zdaniem komisji przesądzeniem przedwczesnem, ryzykownem i bezcelowem, gdyż, jak wspomniałem, życie samo może przejść do porządku dziennego nad zbyt pochopnie wydanemi przepisami ustawy. Natomiast bez zastrzeżeń przychyla się komisja do przepisów projektowanych w ustawie w razie likwidacji spółdzielni o czem mówi art. 82, w myśl którego członkom należy się tylko zwrot wpłaconych przez nich udziałów, podczas gdy reszta majątku współdzielni winna być przekazana na cele ogólno-społeczne.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#PAdam">Z innych szczegółów projektu pozwolę sobie zwrócić uwagę na przepisy, które ułatwią współdzielniom sanację złego stanu finansowego, w takich wypadkach gdy taka sanacja jest wogóle jeszcze możliwa. Może się to dziać bądź przez natychmiastowe wpłaty zadeklarowanych udziałów, bądź drogą specjalnych opłat celem pokrycia niedoborów.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#PAdam">Nowością także w stosunku do ustawy jest wprowadzenie nowego czynnika, który ma być łącznikiem między, że tak powiem, całem społeczeństwem spółdzielczem a rządem.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#PAdam">Tym łącznikiem ma być t. zw. Rada Spółdzielcza. Pierwotny projekt rządowy wprowadza nie Radę Spółdzielczą, tak jak ją ta ustawa pojmuje, ale osobny urząd administracyjny, istniejący przy Ministerstwie Skarbu, któryby miał pewien zakres działania na tle życia współdzielczego. Ankieta oświadczyła się przeciw tworzeniu takiego urzędu, natomiast wyłoniła się myśl stworzenia czynnika po części obywatelskiego, a po części rządowego, który, jako łącznik między życiem współdzielczem a Rządem stałby na straży normalnego rozwoju tego życia współdzielczego, miałby także dbać o dalszą inicjatywę ustawodawczą na tle życia spółdzielczego miałby wogóle prowadzić życie współdzielcze i bronić je od zejścia na manowce. Ze Rada Spółdzielcza będzie mogła do tego być skutecznie powołana, o tem świadczy także projektowany jej skład, który zapewnia zrzeszeniom spółdzielczym, względnie związkom, reprezentowanym w Radzie Spółdzielczej przewagę nad czynnikiem urzędniczym, rządowym.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#PAdam">W ten sposób pozwoliłem sobie scharakteryzować samą ustawę i te jej główne postanowienia, które odbiegają od przepisów ustawodawczych dotychczas obowiązujących. Z obowiązku sprawozdawcy muszę jeszcze wspomnieć o tem, że co do niektórych ustępów wniesiono wnioski mniejszości, wprawdzie bardzo znikomej mniejszości, gdyż były w komisji zupełnie odosobnione. Poseł Szczerkowski zgłosił pięć takich wniosków. W paru słowach scharakteryzuję je.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#PAdam">Pierwszy wniosek mniejszości odnosi się do art. 1, który zawiera definicję spółdzielni. Projekt ustawy, określa spółdzielnię jak następuje: „za spółdzielnię uważa się zrzeszenie nieograniczonej liczby osób o zmiennym kapitale i składzie osobowym, mające na celu podniesienie zarobku lub gospodarstwa członków przez prowadzenie wspólnego przedsiębiorstwa”. A zatem przedewszystkiem jest tu położony nacisk na to, że spółdzielnia ma być zrzeszeniem osób, a nie kapitału. To jest pierwsze jej charakterystyczne znamię, które ją odróżnia od zrzeszeń kapitalistycznych. Dalej, że jest to zrzeszenie o zmiennym kapitale i składzie osobowym. Liczba osób ma być nie tylko zmienna, ale i nieograniczona, t. zn., że w statucie nie wolno pomieszczać ograniczenia, że tylko tyle a tyle osób może należeć do spółdzielni. Statut nie ma prawa oznaczać żadnego maximum.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#PAdam">Wreszcie jaki jest charakter instytucji, co ona ma na celu i co ma za przedmiot? Ma na celu podniesienie zarobku i gospodarstwa członków, a przedmiotem jej jest prowadzenie wspólnego przedsiębiorstwa. To są istotne znamiona spółdzielni. Definicja, proponowana przez komisję jest również definicją przyjętą w rozmaitych ustawach, dotyczących spółdzielni, definicją, która ma już w życiu praktycznem prawo obywatelstwa.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#PAdam">Poseł Szczerkowski domaga się, ażeby w tej definicji podkreślić jeszcze wyraźniej, że spółdzielniami mogą być tylko zrzeszenia, wykluczające zysk bez pracy. To jest dodatek niepotrzebny, bo wynika to z definicji, przyjętej przez Komisję, a nie zawiera tego charakterystycznego znamienia, jaki cechuje każdą spółdzielnię, mianowicie, że ma polegać na wspólnem prowadzeniu przedsiębiorstwa. Wskutek tego Komisja nie zaaprobowała wniosku mniejszości, tylko przyjęła przytoczoną już definicję.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#PAdam">Drugi wniosek mniejszości, dotyczy ust. 2 w art. 36, który mówi: „Spółdzielnie udzielające według statutu pożyczek mogą udzielać ich tylko członkom, nie członkom zaś tylko przy zabezpieczeniu rzeczowem, o ile statut na to zezwala”. Artykuł ten wywołał w Komisji dłuższą dyskusję ponieważ wprowadza pewne wyjątki dla spółdzielni kredytowych pod tym względem, że kiedy wszystkie inne zrzeszenia spółdzielcze nie są krępowane co do zawierania interesów z nieczłonkami, to specjalnie dla spółdzielni kredytowych wprowadzamy ten wyjątek; zasadniczo projektowana ustawa opiewa, że spółdzielnie kredytowe mogą zawierać interesy kredytowe tylko z członkami, zaś co do nieczłonków — tylko przy zabezpieczeniu rzeczowem, o ile statut na to zezwala. Dotychczas, zwłaszcza w Małopolsce, ustawa nie krępowała stowarzyszeń kredytowych pod względem zawierania umów z nieczłonkami, ale w praktyce rzecz utarła się, że spółdzielnie kredytowe zawierały interesy tylko z członkami. Na to wpływała nie ustawa o spółdzielniach a ustawy podatkowe, które inaczej traktowały te spółdzielnie kredytowe, które zawierały interesy tylko z członkami, a inaczej te, które zawierały je z nieczłonkami.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#PAdam">Komisja uznała, że uniemożliwienie spółdzielniom kredytowym zawierania interesów z nieczłonkami, nawet wówczas, gdy dają oni zobowiązanie rzeczowe byłoby zbyt wielkiem ograniczeniem. Dlatego też Komisja i ten wniosek kolegi Szczerkowskiego odrzuciła.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#PAdam">Dalszym dwom wnioskom mniejszości, dotyczącym art. 57, poświęciłem trochę miejsca w poprzedniej części mojego przemówienia, dlatego w tej chwili wracać do nich nie będę.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#PAdam">Wreszcie ostatni wniosek dotyczy Rady Spółdzielczej, a właściwie tego, któremu z urzędów Rada Spółdzielcza ma być podporządkowana. Projekt rządowy opracowany przez Ministerstwo Skarbu przewiduje, że ta Rada Spółdzielcza ma istnieć przy Ministerstwie Skarbu i podlegać kompetencji Ministra Skarbu, ale wychodzi z założenia, że ustawa jest przedewszystkiem gospodarczą. Chodzi o to, aby kontrolę nad jej wykonaniem a zatem także kontrolę nad działalnością każdej instytucji, która z tej ustawy wypływa, powierzyć temu organowi rządowemu, który już z natury swojej kieruje całą gospodarką państwową i który również niewątpliwie otaczać będzie opieką wszystkie gałęzie gospodarki społecznej.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#PAdam">Gdybyśmy chcieli poddać Radę Spółdzielczą jakiemuś innemu ministerstwu, to tak samo jak p. Szczerkowski żąda, ażeby ją poddać Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej, moglibyśmy żądać na podstawie może większego uzasadnienia, aby roztaczało nad nią opiekę nie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, ale np. Ministerstwo Przemysłu i Handlu, Rolnictwa, czy też Sprawiedliwości. Jeśli chodzi o ustawę, która ma obejmować wszystkie typy spółdzielni, a o taką właśnie chodzi, to Komisja uznała, że jedynie Ministerstwo Skarbu, jako równomiernie zainteresowane wszystkiemi gałęziami naszej gospodarki spółdzielczej — powinno być tym czynnikiem, któremuby podlegała Rada Spółdzielcza. Dlatego też Komisja nie mogła się przychylić do tego wniosku p. Szczerkowskiego.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#PAdam">W najogólniejszych zarysach wyczerpałem już wszystko co miałem do powiedzenia o tej ustawie. Gdybym chciał tę sprawę przedstawić bardziej wyczerpująco, musiałbym uzasadniać każdy artykuł osobno. Zdaje się jednak, że wobec bardzo szczegółowego uzasadnienia, jakie zawiera sam projekt rządowy, a będący niewątpliwie w rękach wszystkich Panów, mogę się ograniczyć na tem co powiedziałem.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#PAdam">Wysoka Izbo! Przedkładam projekt ustawy, który ma jedną wielką dziedzinę naszego życia gospodarczego jednolicie unormować w naszem państwie. Ustawa ta nie jest ideałem, do ideału jej niewątpliwie daleko. Jak każdy produkt ludzki ma ona może swoje wady i niedomagania. Ale w głębokiem przekonaniu wszystkich członków komisji jest to ustawa najlepsza, jaką w danej chwili mogliśmy Sejmowi zalecić do uchwalenia; jest ona zadatkiem zdrowego, normalnego i bardzo intensywnego rozwoju życia spółdzielczego w Polsce. Jako taki zadatek śmiem ją przedłożyć Wysokiemu Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#PAdam">Wnoszę imieniem komisji: „Wysoki Sejm raczy przedłożoną ustawę uchwalić w drugiem czytaniu”.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do dyskusji nad tą sprawą: Głos ma do porządku dziennego p. Kowalczuk:</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PKowalczuk">Wysoki Sejmie! Ponieważ do ustawy o spółdzielniach w ostatniej chwili zgłoszono 12 poprawek, z któremi zaznajomić się na plenum Izby niema czasu, proponuję odesłać ją do Komisji z poleceniem, aby rozpatrzyła te poprawki,</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Głos: Z jakim terminem?)</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PKowalczuk">Z terminem załatwienia tej sprawy do piątku.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Czy kto ma co przeciwko temu do nadmienienia? Nikt. A więc Izba zgadza się na wniosek p. Kowalczuka, sprawa wraca do Komisji.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do ostatniego punktu porządku dziennego: Dalszy ciąg dyskusji nad ustawą o Konstytucji Rzeczypospolitej. (Druk 1883). Dyskusja zaczyna się od art. 36. Głos ma p. Świda.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PŚwida">Sejmie udzielny! Tem wielkiem słowem pozdrawiam Cię dzisiaj, Wysoka Izbo, wobec doniosłości prawa, jakim się mamy rządzić w przyszłości. Z tego powodu czuję się w obowiązku przedstawić i zasadniczo i przykładowo tę wielką sprawę rządzenia się za pomocą dwuizbowego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PŚwida">Stawia się pytanie: czy izba druga, mianowicie Senat, jest potrzebna, czy jest zbędna?</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Głos: Jak dla kogo!)</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PŚwida">Tak, jak dla kogo. Powstanie drugiej izby jest bezwarunkowo wynikiem przeszłości, mianowicie stanowiła ona kiedyś przyboczną radę panujących i miała naturalnie skład nie taki, jaki dzisiaj mamy, wieloprzymiotnikowy, tylko składała się z arystokracji. Obecnie w świecie ta druga izba jest niejako miernikiem i kontrolerem stosunków izby pierwszej po to, ażeby poskramiać pewnego rodzaju przewagę jednej partii nad drugą.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PŚwida">Dzisiejsze państwa europejskie i amerykańskie i afrykańskie, jak tutaj wymienił szanowny nasz sprawozdawca, prof. Dubanowicz, nawet murzyńska Liberia, rządzą się dwiema izbami. Oprócz Bułgarii, Serbii i Czarnogórza wszystkie państwa mają po dwie izby. Trzeba wytłumaczyć, dlaczego te trzy państwa nie posiadają drugiej izby. Dlatego, że niewola turecka wytępiła całą inteligencję, ten czynnik, który może być także równowagą dla pierwszej izby, i że pozostało tam tylko mieszczaństwo i drobne kupiectwo. Ale tam byli za to panujący, np. niedawno upadły Mikołaj, zwany Nikitą — nie wspominam już o innych żyjących — którzy rozwiązywali sprawę inaczej, posyłali mianowicie postronek tym, którzy byli im przeciwni, postronek jedwabny tym, którzy byli wyższego rodu, a dla niżej urodzonych zwykły postronek konopny. To była druga izba. Przypominam Panom rok 1914 i przypominam żyjącego dzisiaj Stambulińskiego, przewodniczącego partii agrariuszy, który przybył do Ferdynanda i powiedział: „Może przyjdę po Twoją głowę”.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PŚwida">Wogóle żadne państwo nie zgadza się na to, żeby była jedna izba i nie było wypadku, żeby państwa europejskie i amerykańskie skasowały izbę drugą. Był jeden wypadek taki w Turcji, ale i tu skasowanie było właściwie fikcyjne — faktycznie bowiem ciało doradcze, medżilis, pozostało nadal, lecz ukryte. Sądzę, że historycznemi omyłkami Polska nowo powstająca nie powinna się powodować.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Muszę zwrócić uwagę szan. mówcy, że to wszystko, co dotychczas powiedział, należy do art. 35. W art. 36 chodzi tylko o skład senatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PŚwida">Tak, ale te dwa artykuły mają z sobą związek. Nie nadużyję jednak czasu, bo i tak nie mam ochoty do długiego mówienia.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PŚwida">Chcę najpierw odpowiedzieć kol. Fichnie i kol. Dębskiemu, którzy bardzo gorąco przedstawiali doniosłość potrzeby jednej izby. Powołując się na przykład Czechosłowacji i na ustrój francuski, gdzie są dwie izby, uważali, że ten ustrój jest niedokładny. Mówili, że kryzys europejski jest wynikiem dwuizbowości, że wprowadzanie drugich izb jest wszędzie tylko próbą kompromisu, jest hamowaniem rozwoju demokracji. Otóż poczuwam się do obowiązku przedstawienia przyczyn tego wszystkiego. Jeżeli senat francuski nie spełnia swej roli tak dokładnie, jakby należało, to dlatego, że powstał później, a na początku republikańskich rządów Francji był pierwszy konwent, który zapisał się krwawą plamą w życiu Francji i w końcu jako jedna izba doprowadził do tego, że Francja po odparciu wszystkich wrogów zewnętrznych popadła w wysoki militaryzm i legła u stóp Napoleona I. Ale właśnie dzisiejszy prezydent Millerand, jeden z najniepospolitszych ludzi, posiadający wielki rozum« doskonale zrozumiał, że Francja, jeżeli ma być potężna, musi mieć senat taki, jakiby rzeczywiście służył dla jej dobra. Więc Millerand, który jest socjalistą, dąży do tego, żeby senat dotychczasowy, nie tak sformowany jak trzeba, przetworzyć w organizację, któraby pozostawała w całkowitym kontakcie z izbą poselską. Senat francuski składa się dziś z 300 członków wybieranych na lat 9, którzy muszą mieć skończonych lat 50, a członkowie ustępują co trzy lata. Wybory są dwustopniowe, z przewagą włościan. W gruncie rzeczy tego senatu nie wybiera się tak, jak my projektujemy w art. 36, lecz wybiera się go wprost przez prefekta. We Francji przewagę ma żywioł włościański, wielkie miasta cierpią na pewnego rodzaju zanik, to też i w senacie jest preponderancja włościaństwa. Nie jest on tak doskonałym, jak senat amerykański i z tego powodu Millerand pragnie senat francuski zmienić tak, żeby jego zadania i uprawnienia były wyraźniejsze, więcej podobne do tych, jakie posiada senat amerykański.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PŚwida">Najlepszym ustrojem dwuizbowości, i to w ramach art. 36, jak to projektuje nasza konstytucja, jest stanowczo senat amerykański. Wybiera się go w sposób taki, że z każdego stanu wysyła się po dwóch przedstawicieli, i to stanowi już całkowitą radę stanu. Oprócz zadań prawodawczych senat amerykański ma również za zadanie ratyfikować traktaty, zawarte przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, albo je odrzucać. Jest to organizacja, którą my powinniśmy przyjąć, jeżeli chcemy, żeby nasz ustrój prawodawczy dwuizbowy był całkowicie wyraźny. Chodzi o to, że u nas w Polsce senat nie będzie izbą wyższą, lecz owszem, izbą niższą, izbą prawotwórczą, a Sejm pozostanie izbą prawodawczą. Ma to znaczenie następujące: Posłowie wybierani dotychczasowym systemem, powinniby być rozumem narodu, ale Panowie sami przyznają po dwudziestomiesięcznem naszem istnieniu, że poza rozumem wrodzonym narodowi trzeba wiadomości specjalnych, zwłaszcza w dziedzinie prawa. Sejm nasz liczy 5% prawników, 10% skończonej inteligencji, a85% względnej inteligencji, wogóle nowicjuszów, którzy do życia publicznego nie są przygotowani i zgrani. Jest to bardzo naturalne po tyloletniej niewoli i od pierwszych prób dwudziestomiesięcznego naszego istnienia nie można było nawet żądać doskonałości, ale dlatego musimy się uzupełniać temi siłami, jakie ze społeczeństwa możemy powołać. Mojem zdaniem nie wystarczy nam nawet senat, który projektujemy, poza senatem powinno istnieć jeszcze ciało kodyfikacyjne, które będzie te prawa stanowić. Jeżeli bowiem senat będzie się składał z przemysłowców, kupców, księży, to musi być jeszcze prawnik, który te wszystkie najlepsze, najszlachetniejsze myśli ujmie w formę prawną i odpowiednie artykuły prawa ułoży.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PŚwida">Proszę się nie dziwić, że ja, członek Sejmu suwerennego, muszę jako prawnik przyznać, że nasze ustawy wcale nie są doskonałe. Jakąkolwiek ustawę sejmową weźmiemy, widzimy, że brak jej żywotności. Każda ustawa, która się w tym Sejmie rodzi, jest jakimś martwym płodem, którego w życiu urzeczywistnić nie można. Rozpocznę od uchwały rolnej. Było pragnieniem całego Sejmu, żeby ta uchwała była, uchwaliliśmy; agrariusze sami zaproponowali jak największą ilość ziemi, żeby zaspokoić głód ziemi i dowiedli tem, że nikt nie ma nic przeciw temu, by reforma rolna przeszła całkowicie. Okazuje się jednak, że ona mimo to wszystko, co było mówione, jest tak napisana, że jest niezdolna do życia. Prawnicy wszystko to przewidywali, jednakże Komisja Rolna i Sejm nie chciały ich rad słuchać i reforma rolna ugrzęzła dziś w Grzędzie Ziemskim, jest trudna do wykonania dla bardzo wielu przyczyn prawniczych, mimo bardzo wielkiego zaofiarowania ziemi. Weźmy drugą ustawę, np. ustawę o serwitutach. Bardzo piękna ustawa, każdy pragnie, żeby ona się urzeczywistniła, ale wskutek wyjęcia niektórych paragrafów, wskutek jakichś nalotów i zmian ona również jest niemożliwa. Weźmy ustawę o lokatorach. Jest to coś, co może wywołać krzyk rozpaczy, co jest pogwałceniem praw ludzkich, a tę ustawę również Sejm uchwalił. Weźmy ustawę o Kasach Chorych. Okazuje się, że w Poznańskiem nie można jej zastosować, bo jest niedoskonała.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(Głos: Przepraszam, stosuje się ją tam z powodzeniem)</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PŚwida">Poznańskie ani ze szczepienia ospy, ani z ustawy o Kasach Chorych nie jest zadowolone. Oni mieli doskonałe Kasy Chorych.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Głos: Oni sami mówią, że ta ustawa jest lepsza)</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PŚwida">Nie wiem, co mówią, dość, że ustawa ta im nie dogadza, a że oni mają rozum, w to wierzę. Proszę Panów wziąć taką ustawę o lichwie i spekulacji. To już jest szczyt wszystkiego. Wiecie Panowie, czem jest urząd walki z lichwą i spekulacją? To jest, krótko powiedziawszy, „czerezwyczajka”,...</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PŚwida">... która handel zamknęła do klatki i chce, aby mógł działać. Ustanowiła dziś ceny maksymalne na kartofle, a jutro nie będzie w Warszawie kartofli. Chleba od dwóch tygodni niema, mięsa również niema. Jest tylko jakiś urząd, który napisał sobie ustawę, której w rzeczywistości wykonać nie może. Dlatego taka ustawa, jak ustawa o walce z lichwą nie powinna była przejść przez Sejm, a senat od razu by ją odrzucić powinien, jako niezdolną do życia. Takich gwałtów ekonomicznych na podaży i popycie i doświadczeń na ludzkim żołądku nie można robić. Wychodzi na to, że tworzy się nową Bastylię i nic dziwnego, że ten urząd jest powszechnie nazywany „czerezwyczajką”. Niema z niego pożytku.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#PŚwida">Polska składa się dzisiaj z czterech dzielnic. Każda dzielnica przez 150 lat rządziła się innemi prawami. Poznańskie miało inne prawodawstwo, Kongresówka inne, Galicja inne, a kraje północno-zachodnie, które mają należeć do Polski, inne.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PŚwida">Czy jedna izba, mając 5% prawników może się dobrze rządzić i wydawać odpowiednie nowe prawa? Chcielibyśmy mieć dobre prawa, bo Polska takich pragnie. Prawa są wielką rzeczą, jeśli są dobre, bo złe prawo jest nieszczęściem narodu. Polska nie może się rządzić bez drugiej izby. Polska potrzebuje skończonych prawników, którzyby wyjaśniali, że ta a ta forma prawna różni się od kodeksu Napoleona tem a tem, a prawo karne austriackie różni się od niemieckiego tem a tem i t. d. Od Sejmu, który może i jest rozumem narodu, nie możemy jednak wymagać, żeby miał te specjalne, fachowe wiadomości prawnicze, jakie mają uczeni i profesorzy. Ich to brak wywołał te różnice poglądów na zasady, o których tu wspomniałem, i sparaliżował niemal nasze komisje. Co nasze komisje mogą teraz zrobić?</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(P. Kowalczuk: Przecież ustawy o lichwie i o ochronie lokatorów wyszły z Komisji Prawniczej)</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PŚwida">Tak wyszły niestety z Komisji Prawniczej, ja protestowałem, ale zostałem w mniejszości. Proszę wziąć prace komisyjne — czy jest prawdziwa praca prawodawcza? Uderzmy się w piersi. Siedzimy teraz nad wielką ustawą o kontroli państwowej. Czy, gdyby nie było postanowione, że tylko trzech ludzi ma pracować nad tą ustawą, nie byłaby ona tak samo wadliwą i niedonoszoną jak wszystkie poprzednie ustawy?</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PŚwida">Mówiliśmy tu o unifikacji. Unifikację trzeba tak rozumieć, że będzie to całkowite złączenie Polski rozdartej na części, lecz taka unifikacja jest dziś bodaj przedwczesna. Ja dlatego mówię tu o unifikacji, że ta kwestia jest w ścisłym związku z kwestią drugiej izby. Otóż te trzy ciała, na które się niegdyś rozdzieliła Polska, dziś nie mogą się zrosnąć na zawołanie, będzie to możliwe dopiero wtedy, gdy ich prawodawstwa zostaną odpowiednio przygotowane i ze sobą spojone, tak że Wielkopolska będzie się rozumiała pod względem prawnym z Małopolską i z Królestwem Polskiem i z krajem północnozachodnim. Na to jednak trzeba bezwarunkowo ciała, któreby tak mądrze prawa układało, że prawo jednej dzielnicy nie będzie naruszało prawa dzielnicy drugiej.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#PŚwida">Przy art. 67 ustawy konstytucyjnej będę wraz z dużą partią przedstawicieli Sejmu obstawał przy tem, aby stworzyć sejmy dzielnicowe obok jednego wspólnego sejmu narodowego, dwuizbowego w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#komentarz">(Śmiechy na lewicy)</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PŚwida">Niech Panowie się nie śmieją. Śląsk Górny daje już dziś dowody, że tak będzie lepiej, niech tylko Panowie pozwolą mi wypowiedzieć się. Ten najlepiej się śmieje, kto się śmieje ostatni.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#PŚwida">Chodzi o to, że my dziś w tym sejmie nie możemy się porozumieć. Patrzymy na siebie poprostu, jak ludzie wzajemnie sobie obcy i obojętni dla tej jednej wielkiej Polski. Np. p. Smoła mówi...</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Dla skrócenia dyskusji proponuję, by mówca co do tej materii zabrał głos przy art. 67.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PŚwida">P. Smoła mówił, że tylko jedna izba ma rządzić, nie dwie, więc ja tylko odpowiadam na to i nie nadużywam wolności słowa. Mówił on, że sam głos ludu żąda, aby była tylko jedna izba, ale ja twierdzę, że lud, o którym poseł Smoła mówił, sam nie wie, ilu izbami ma się rządzić, jedną czy dwiema. To tylko Panom tak się zdaje, że lud tego żąda. Ja Panom przypomnę tylko niedaleki przykład: w Myszyńcu nie wiedziano, kto to jest p. Witos. Nie powinno się na wiecach rozprawiać o tem, czy mają być dwie izby czy jedna, bo jeśli będzie jedna izba, która będzie źle rządzić, to później spotka się ona z przekleństwem tego ludu.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PŚwida">Różnorodność ustroju trzech dzielnic Polski, różnice sposobu administrowania, linii politycznych, a nawet różnice w odżywianiu się musiały przez lat 150 spowodować to, że my w jednym sejmie nie możemy się rządzić jedną izbą lecz dwiema.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PŚwida">Dobre prawo jest stanowczo wielką rzeczą i bezwarunkowo trzeba do niego dążyć, ale niepodobna, żeby się można było rządzić jedną izbą, a nawet dwuizbowy układ, proponowany przez Komisję Konstytucyjną, trzeba zmienić. I na koniec przedstawię Panom jeszcze to, że wogóle nasz Sejm, będąc tylko jednoizbowym, choćby się składał z ludzi najlepszej woli, z ludzi patriotycznych, z natury swej jest martwym, bo nie jest w stanie dać z siebie tego, czego dać nie może.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PŚwida">Teraz, suwerenny Sejmie, powiem coś o tych 20 miesiącach rządzenia się jedną izbą, aby uwypuklić, czem jest ta jedna izba.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PŚwida">Otóż przy rozpoczęciu rozpraw nad konstytucją p. Czapiński powołał się na zamieszczone w „Liberum Veto” bardzo głębokie pod względem psychologicznym studium pt. „Monarchia czy rzeczpospolita”? Studium to napisane jest przez jednego z naszych kolegów, który w lipcu z. r. przewidział wiele rzeczy z tego, co się dziś dzieje. Ale nie należy tego studium pojmować tak, jakobyśmy my chcieli mieć króla, jest ono raczej pewnego rodzaju satyrą na jednoizbowość, ironią, a żąda się tam rzeczypospolitej o dwu izbach. Nie było więc ono żadnem zacietrzewieniem się jakiejś partii prawicowej, któraby mówiła: dajcie nam króla, bo króla my nie potrzebujemy, było tylko wykazaniem, że trzeba nam rzeczypospolitej o dwóch izbach.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PŚwida">Tu czuję się w obowiązku wskazać na to, że 20 miesięcy rządów jednej izby wydało takie rezultaty, że zgodzić się na nie rzeczywiście nie możemy. Bo cóż dziś widzimy? Widzimy całkowity absolutyzm, widzimy samowładztwo. Nawet nasz suwerenny Sejm literalnie nie wie nic, co się dzieje poza jego plecami. Taki jest wynik działalności jednej izby. Ponieważ przykłady najlepiej całą rzecz uwydatnią, więc Panom przytoczę, że my dziś nie tylko nie mamy sejmu suwerennego, lecz mamy nawet jedynowładztwo, ochlokrację, rządzi nami jakaś klika, nie my. Pytam się, co Sejm zrobił? Doprowadził do anarchii i chaosu. Mamy np. komisarza rządowego, który jest w stanie aresztować za artykuł umieszczony w „Myśli Niepodległej” pt. „Komunikiem”. Nie do wiary, żeby można tak postępować z kimś za to, że krytykował postanowienia wojskowe, nie dotykając niczyjej czci. Wszak Panowie doskonale wiecie, że każdy Polak szanuje swoje władze, że chcemy swoich ministrów widzieć w aureoli, a nie tak jak Moskale, którzy swoich ministrów posyłali sadzić kapustę. Więc poco przypuszczać, że w artykule Niemojewskiego, który porównywał eskapadę kijowską z wyprawami Kmicica, zawiera się obraza. W porównaniu tem szło o to, żeby podkreślić łudzenie się, podkreślić to, że może człowiek i chciał dobrze robić, ale miał nieudolnych generałów, może nie myślał, że trzeba mieć zapasy, rezerwy, etapy, i trzeba się przygotować na to, że się idzie kilkaset wiorst w głąb obcego kraju. Ale ta sama historia zdarzyła się przecież i bolszewikom, a Panowie przyznacie, że Polacy nie mają ochoty przyrównywać się do bolszewików.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Przerywania z lewicy)</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PŚwida">I ja szanuję władzę.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PŚwida">Panowie doskonale wiedzą, że chociaż rządzimy się jednym sejmem, mamy wszędzie nadużycia. Mamy nadużycia na froncie, na tyłach, mundury naszego wojska świecą nićmi papierowemi, buty robią się ze skóry zupełnie zgniłej i ja się pytam, dlaczego niema nikogo, któryby wołał z tego powodu?</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(P. Czapiński: Ale przecież kompetencją senatu byłoby tylko przeglądanie ustaw sejmowych, nie ma on nic do takich spraw)</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PŚwida">Owszem Panowie, to ma bezpośredni związek z senatem. Ja nie będę już mówił o tem, że senat nie pozwoliłby na nadużycia weryfikacyjne, na niewłaściwą propagandę, nie utrąciłby komisji generała Wroczyńskiego, który nie chciał pozwolić na to, by na front wysyłano „Naród”, zamieszczający takie rzeczy jak „Pamiętniki Pana Boga”...</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Głosy: Hańba)</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PŚwida">... bo tam nie rozumie nikt tego co to znaczą „Pamiętniki Pana Boga”, bo Pan Bóg, jeżeli pisze swoje pamiętniki, to tak, że my przez to cierpimy. Nie można pozwolić, by na froncie takie rzeczy czytano. Dzisiaj generał Sosnkowski wydał rozkaz, by nie dotykać religii i wiary. Myśmy zepsuli armię przez złą weryfikację, przez nieudolność generałów i przez to, że weszliśmy w sferę działalności Pana Boga.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Różne okrzyki)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PŚwida">Proszę Panów, ja kończę oświadczeniem, że Polska nie może być silną z jedną izbą, że jeżeli będzie Polska jednoizbowa, to proszę jej byt już z góry przekreślić. Jeżeli chcemy Polskę widzieć w aureoli chwały i potęgi, to musimy mieć dwie izby i to składające się z ludzi rozumnych. Ż tego powodu pozwolę sobie wnieść poprawkę do art. 36. Przy określaniu tego jakim ma być senat, należy zrobić tak jak jest w Ameryce, przeto ten artykuł zaczynał by się tak:</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#PŚwida">„Senat składa się:</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PŚwida">a) z 60 członków obieralnych przez powszechne głosowanie i 10 mianowanych przez prezydenta Rzeczypospolitej, posiadających stopień naukowy, znawców spraw państwowych, nauki i sztuki”.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PŚwida">Trzeba bowiem, żeby i prezydent Rzeczypospolitej również miał siłę w ręku. Następnie pod lit. b) należy powiedzieć:</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PŚwida">„b) z elektów będzie wybranych przez samorządy ziemskie 10, samorządy miejskie 10, przez przedsiębiorców przemysłowych 10, przez większe przedsiębiorstwa handlowe 10, przez stowarzyszenia rolnicze 10, przez instytucje naukowe 10”.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PŚwida">c) jak w projekcie Komisji.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Zwracam uwagę następnych mówców na to, że dyskusja dotyczy art. 36, że więc wolno mówić tylko o składzie senatu i nie dłużej niż 10 minut. Dla poprzedniego mówcy zrobiłem wyjątek, ponieważ w Konwencie Seniorów umówione zostało, że zastępca Klubu który nie zabrał był jeszcze głosu przy art. 1 ma prawo raz jeden przemówić o kilkanaście minut dłużej. Głos ma p. Halban.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PHalban">Pozwolę sobie z góry zaznaczyć, że nie chcę badać zagadnienia dwuizbowości ze stanowiska politycznego; dla mnie w tej chwili miarodajnem jest znaczenie tej sprawy jedynie ze stanowiska władzy ustawodawczej oraz interesu ustawodawstwa. Więc pod tym jedynie kątem widzenia chcę się nad składem senatu zastanowić.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PHalban">Rozwój dziejowy dwuizbowości dowodzi, że niesłusznie widzi się w niej instytucję polityczną. Możnaby raczej powiedzieć, że niemal żadne urządzenie prawno-państwowe nie ma mniej cech politycznych, niż właśnie dwuizbowość.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PHalban">Wszak rozwinęła się ona na tle ogólno-społecznem, na tle wszechstronnej reakcji przeciw absolutyzmowi, jako wyraz potrzeby wszystkich warstw, dążących do udziału w ustawodawstwie. We wszystkich epokach państwowości okazała się też potrzebną i pożyteczną, tak iż wolno ze stanowiska historycznego powiedzieć, że stała się ona jakby integralną częścią składową ogólno ludzkiego dorobku prawno-państwowego. Może pozwolą Panowie zauważyć, że jeżeli jakieś urządzenie prawno-państwowe okazało się potrzebnem, wśród najrozmaitszych warunków, w najrozmaitszych epokach, przy najrozmaitszym składzie społecznym różnych państw i przy różnych formach państwowości, to chyba tem samem okazało się ono nie politycznem, ale za to praktycznem i to wysoce praktycznem. Widzimy też istotnie, że ilekroć czy to zwalczano czy reformowano system dwuizbowy zwłaszcza co do składu izb, to właściwie rozgrywało się to na tle chwilowego roznamiętnienia politycznego w epokach przełomowych, ale objawiało się przedewszystkiem jako dążenie do społecznego wyzwolenia się z więzów przezwyciężonej już kastowości, bynajmniej zaś jako walka zasadnicza przeciw samejże dwuizbowości. Powiedziałbym wogóle, że takie dążenie mogło być zrozumiałe i politycznie słuszne, bo jeżeli izby opierały się na społecznie fałszywych podstawach, to wymagały reformy, celem społecznego dostosowania się do postępu prawno-państwowego i do sytuacji ogólno państwowej. Ale czegóż to dowodzi? Dowodzi właśnie, że jeżeli zwalczano dwuizbowość, czy to podczas rewolucji angielskiej, czy to później podczas rewolucji francuskiej, albo w Niemczech w roku 1848 walka zwracała się przeciw fałszywym postawom konstrukcyjnym, a nie przeciw zasadzie dwuizbowości. Najlepszy dowód, że po pewnem uspokojeniu wszędzie wracano do systemu dwuizbowości i do bardzo znikomych wyjątków należą państwa obchodzące się zupełnie bez dwuizbowości. A nawet zauważono zarówno w literaturze jak i w praktyce, że im silniej, im wszechwładniej występuje rola ogółu obywateli w ustawodawstwie przez powszechne głosowanie, tem potrzebniejszą jest wszechstronność; ta wszechstronność zaś znajduje wyraz w tem, że w ustawodawstwie obok czynnika powszechnego głosowania bierze udział rząd, naczelnik danego państwa i pewne organizacje, czy to w formie doradczej, czy to w innej formie, t. zn., że do doskonałości ustawodawstwa koniecznem jest, ażeby z czynnikiem powszechnego głosowania współdziałały te czynniki, które w mniejszym lub większym stopniu są współodpowiedzialne za stosowanie ustawodawstwa w praktyce, za wykonanie i za poszanowanie ustawy. Nie chodzi nawet o to, czy te czynniki mają jakieś specjalne, wyższe zalety. Nie chcę oceniać stopniowania zalet z tej bardzo prostej przyczyny, że od zapatrywania stronnictw politycznych zależy czy ktoś przypisuje taką lub inną zaletę tej lub innej konstrukcji, więc nie dlatego dwuizbowość i udział poza powszechnem głosowaniem, stojących czynników jest potrzebny, jakoby te czynniki miały wyższe zalety, ale dlatego, że one mają inne zalety. Tu nie chodzi o wyższość, tylko o wszechstronność, a sądzę, że doskonałość ustawodawstwa, która jest przecież wspólnym celem dla wszystkich dbających o Państwo, wymaga wszechstronności, wymaga sprzężenia wszystkich sił, wszystkich czynników w pracy ustawodawczej.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PHalban">W dyskusji zwracano się np. przeciw współudziałowi reprezentantów samorządu w ustawodawstwie. Rzucono pytanie, które wywołuje we mnie pewne zdziwienie, pytanie czyżby ci ludzie, którzy pracują w samorządzie, mieli być mądrzejsi niż ci, którzy pracują w Sejmie? Nie o to chodzi i nie o to też czy prawdą jest, jak się zwykle mówi, że każde stronnictwo wysyła swoje najtęższe siły do Sejmu, a gorsze siły do samorządu.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PHalban">Przedewszystkiem tak nie jest. Każde ze stronnictw tu obecnych wie z pewnością, że ma w swych szeregach zasób sił pierwszorzędnych, które z tych czy innych powodów nie chcą iść do Sejmu, nie chcą się oddawać zawodowo życiu politycznemu, które pochłania człowieka całkowicie i odrywa go od jego zajęć, natomiast bardzo często takie pierwszorzędne siły chętnie pracują w samorządzie, bo im to mniej czasu zabiera. Ale proszę Wysokiej Izby, gdyby nawet tak było jak się mówi, gdyby istotnie każde stronnictwo wysyłało najlepsze swoje siły do Izby Poselskiej, to będą to może najlepsze siły polityczne, ale nie fachowe. A to jest przecież różnica, o której tu chyba mówić nie potrzebuję.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PHalban">Samorządowi jako takiemu nikt z pewnością nie odmawia znaczenia. I znowu nie będę badał, bo to się nie nadaję do dyskusji, czy znaczenie samorządu jest niższe czy wyższe niż znaczenie Sejmu, czy też może równorzędne. To dopiero przyszłość i rozwój samorządu u nas wykaże, jaki będzie stosunek między czynnikami samorządowemi a czynnikami ogólnopaństwowemi, oraz jaki będzie stosunek między rozwojem interesów samorządowych, a rozwojem myśli i spoistości państwowej. Jednak jedno jest jasne, że znaczenie samorządu jest do tego stopnia inne, do tego stopnia odrębne, że wykluczenie samorządu od współdziałania w ustawodawstwie uważałbym za krzywdę, nie tylko dla samorządu, który musiałby się czuć tem dotknięty, ale i dla samego ustawodawstwa.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PHalban">Ciało ustawodawcze rozstrzyga wiele kwestii takich, przy których wysłuchanie głosu oficjalnych reprezentantów samorządu jest pożyteczne i konieczne. A nie potrzebuję omawiać, jakie to dla spoistości idei państwowej, nie tylko dla samorządu będzie miało znaczenie, gdy samorząd nie będzie miał wrażenia, że jest wykluczony od współdziałania w ustawodawstwie, że mu się narzuca jakieś ustawy, przy których nie zabiera bezpośrednio głosu. Otóż sądzę, że zapobieganie ewentualnym nieporozumieniom między samorządem a państwowością tu u źródła, gdzie się ustawy tworzą, jest koniecznej jest daleko praktyczniejsze w interesie samego ustawodawstwa, niż oczekiwanie czy jakieś nieporozumienie między państwowością a samorządem nie powstanie poza terenem parlamentu.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PHalban">Przecież samorząd ma współdziałać z ogółem obywateli, z ogółem wyborców, którzy wytwarzają tę Wysoką Izbę. Niech więc współdziała w tej czy innej formie tu, na tym terenie, u źródła, skąd tryska ustawodawstwo.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PHalban">To samo, jak sądzę, odnosi się do przedstawicielstwa nauki, proponowanego przez Komisję. Wysoka Izba wybaczy, bo może się jej to wydać dziwnem, że ja osobiście, jako profesor pozwolę sobie powiedzieć, iż nie uważam za pożądane, aby profesorowie w większej liczbie oddawali się stale życiu politycznemu, bo to się dzieje ze szkodą dla nauki. Jeśli to czynią wskutek zbiegu pewnych okoliczności, to niewątpliwie z uszczerbkiem dla swojej pracy naukowej, a czy z wielką korzyścią dla Wysokiej Izby nie śmiem osobiście oceniać. Jednakże udział nauki jako takiej w tworzeniu ustaw jest bardzo cenny, jest potrzebny, jest pożądany i obawiam się, że obraziłbym Wysoką izbę, gdybym się zapuszczał w uzasadnienia tego twierdzenia. Sądzę, że to jest powszechnie uznane. Ale jeżeli z drugiej strony współudział mężów nauki w stałem, zawodowem życiu politycznem jest niepożądany, to możliwy jest ten współudział naturalnie tylko w Izbie drugiej t. j. w Senacie.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PHalban">Niewątpliwie to samo i to w wyższym jeszcze stopniu dotyczy reprezentantów wyznań. Bo jeśli pominiemy niezbyt liczną grupę obywateli, którzy nie należą do żadnego wyznania, t. zw. bezwyznaniowych, to przecież przeważająca liczba obywateli poczuwa się ściśle i serdecznie do przynależności wyznaniowej. Każdy obywatel, tak jak się czuje obywatelem Polski, tak jak się czuje członkiem swojego ciała samorządowego, czuje się również członkiem swojej organizacji wyznaniowej. Czy więc można, czy to jest praktyczne, wykluczać reprezentantów hierarchii wyznaniowych od udziału w ustawodawstwie? Czy nie lepiej, aby oficjalni reprezentanci wyznań współdziałali znowu tu u źródła, niż aby poza terenem ustawodawczym, poza Sejmem, powstawały nieporozumienia, żale, i to uzasadnione żale, że właśnie wyznania nie są dopuszczone do głosu w chwili, gdy się pewne ustawy tworzą. Łatwo też przewidzieć, że współudział duchowieństwa w życiu politycznem będzie coraz mniejszy, bo zapewne nie uszło to uwagi Wysokiej Izby, jaki brak duszpasterzy panuje obecnie, tak że duchowni nie będą mogli w przyszłości oddawać się pracy politycznej, która odrywałaby ich od pracy parafialnej. Z tego względu więc muszę tembardziej wymagać, ażeby czynnik wyznaniowy w innej formie, to znaczy na terenie drugiej izby przyszedł do głosu, który mu się aż nadto słusznie należy.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#PHalban">Pomijam już nawet doniosłość tego, co element religijny wnosi do pracy i do samej myśli ustawodawczej, bo sądzę, że nie potrzeba w Polsce uzasadniać doniosłości myśli religijnej.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PHalban">Tak samo uważam za pożądane współudział najwyższych sędziów i zastępców Naczelnej Izby gospodarczej, bo współudział tych czynników jest rękojmią wszechstronniejszego rozważania ustaw, a więc płodniejszej pracy ustawodawczej, a także, wybaczcie Panowie, pewną rękojmią zwiększenia zaufania ogółu do bezstronności ustawodawstwa.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#PHalban">Dlatego powiedziałem, że pragnę tę kwestię rozpatrywać jedynie ze stanowiska interesów ustawodawstwa, i dla tego muszę nacisk położyć na to, że wszystkie tu wymienione czynniki powinny brać udział w ustawodawstwie. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedną okoliczność. Mówi się często o konfliktach między obu Izbami i maluje się czarno skutki tych konfliktów. Otóż przedewszystkiem kto zna historię parlamentaryzmu — a mamy w tej Izbie kilku wybitnych znawców dziejów parlamentaryzmu, ten wie, że te konflikty były bardzo rzadkie, że można je policzyć, i że w stosunku do korzyści dwuizbowości, niekorzyści ewentualnych konfliktów odgrywały bardzo znikomą rolę.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#PHalban">Jeśli zaś takie konflikty nabierają ostrego lub przewlekłego charakteru, to kończy się zazwyczaj, jak Panowie wiecie, tem, że jednak wola społeczeństwa rozstrzyga. Tak więc jedyną i to zwykle bardzo przesadnie przedstawianą niekorzyścią tych konfliktów bywała ewentualnie pewna zwłoka, ale bardzo często ta niekorzyść była sowicie wynagradzaną i równoważoną korzyścią, która wynikała z ponownego rozpatrzenia ustawy.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#PHalban">Osobiście powiedzieć muszę, że konstrukcja, jaką przewiduje art. 36 nie zadawalnia mnie. Przedewszystkiem pragnąłbym, aby członkowie wymienieni lub wybierani z poza Sejmu byli wybierani nie przez Sejm, ale przez obywateli. Nie wiem dlaczego wprowadzono tutaj tę formę, na którą nie znajduję w ustawodawstwach obowiązujących dotychczas żadnego precedensu, z wyjątkiem pewnego podobieństwa w Norwegii i Finlandii, które jednak nie może uchodzić za uzasadnione. We Francji, która jest przecież wzorem konstytucjonalizmu zachodnio europejskiego, z chwilą, gdy zapanowało powszechne głosowanie dla Izby poselskiej, zapanowało także powszechne głosowanie dla izby drugiej, oparte na innych warunkach głosowania, mniejsza o to, ale w każdym razie senat nie pochodzi z wyboru izby pierwszej ale z wyboru ludności. Tak samo muszę powiedzieć, że byłbym chętnie widział zwiększoną liczbę zastępców innych jeszcze kierunków myśli i pracy, pewnych kierunków życia i idei państwowych, przyczem nie chodzi mi bynajmniej o zastępstwo interesów materialnych w ścisłem tego słowa znaczeniu, a tem mniej o niezgodny z duchem czasu dobór tych zastępstw. Przeciwnie, pragnąłbym widzieć ten dobór oparty na szerokich podstawach, ale naturalnie ochroniony przed przewagą prądów czysto politycznych.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#PHalban">Skoro jednakże Komisja, o ile wiem, na podstawie żmudnej pracy doszła, do konstrukcji, którą nam przedkłada i skoro ta konstrukcja jest owocem pewnego porozumienia, nie chciałbym tego porozumienia zakłócać i muszę się narazie tą formą zadowolić. Ale niech mi wolno będzie wytknąć niekonsekwencję, która ujawnia się w tem, że 70 członków wybieranych w głosowaniu stosunkowem przez Sejm z poza jego grona, nie wychodzi wprost z łona ogółu obywateli, ale przechodzi przez alembik wyborów już w Sejmie. Nie wiem czy to będzie się korzystnie przedstawiało. Pragnąłbym tylko, aby istotnie w przyszłości się pokazało, że ta konstrukcja jest dobrą; pragnąłbym, aby w przyszłości nie pożałowano, że taka konstrukcja została Sejmowi zaproponowana, a nie inna. Sądzę, że Wysoka Izba zechce może uwzględnić tę apolityczną stronę kwestii dwuizbowości, jaką pozwoliłem sobie tu przedstawić, i przyjmie zasadę dwuizbowości, a jeśli ta zasada będzie przyjęta, to w przyszłości się okaże czy ta, czy inna konstrukcja dwuizbowego parlamentaryzmu będzie potrzebom naszego ustawodawstwa lepiej odpowiadała.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PNiedziałkowski">Wysoki Sejmie! Jeśli trzeba dowodów, do jakiego stopnia sztuczną jest koncepcja naszych zwolenników Senatu, to art. 36 najbardziej rażących dowodów takich dostarcza.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PNiedziałkowski">Izby wyższe na zachodzie wyrastały z tych czy innych chwilowych, przejściowych potrzeb społecznych i politycznych. Każda z nich ma za sobą dużo tradycji każda z nich ma historię swojej walki i pracy. Wiemy, dlaczego Francuzi stworzyli senat, oparty o samorząd lokalny, wiemy, skąd powstała i jak się rozwijała angielska Izba panów, wiemy, w jaki sposób formowano izbę pierwszą w Szwecji. Ale twórcy naszego projektu większości komisyjnej, nie wdając się zupełnie w to, jakie prądy społeczne nurtują Polskę, wzięli poprostu kilka zasad budowy senatu z konstytucji rumuńskiej, kilka z francuskiej, parę z norweskiej, kilka z hiszpańskiej i w zupełnie sztuczny, dowolny sposób utworzyli z tego zlepek, w którym kompletnie nie podobna wytłumaczyć, dlaczego akurat ci, a nie inni ludzie mają być do senatu dopuszczeni.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PNiedziałkowski">Z wielką ciekawością słuchałem pana posła Świdy, będąc przekonany, że on właśnie nam wyłoży, dlaczego w jego koncepcji tak zbliżonej do koncepcji i większości komisyjnej, taki właśnie skład uznano za najbardziej celowy. Niestety, pan poseł Świda mówił o wielu innych rzeczach, mówił o wyprawie na Kijów, mówił o Urzędzie walki z lichwą żywnościową i o wielu jeszcze innych sprawach, ale nie poruszył i nie uzasadnił tego, na co właśnie czekaliśmy.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PNiedziałkowski">Podstawowy błąd, który się kryje w tej konstrukcji Senatu, jest ten sam, który leży w podstawie argumentacji społecznej potrzeby dwuizbowości w chwili obecnej. Wszyscy panowie z prawicy rozumują w ten sposób, jakgdyby można było mówić o instytucji prawno-państwowej, jak o fotografii, którą się zdjęło, utrwaliło, która ma pozostać taką, jak się ją widzi w momencie, kiedy się ją odbije na papierze, gdy tymczasem w gruncie rzeczy, żeby można było mówić poważnie o tem, jakie siły, jakie prądy rozwojowe i w jakim kierunku pchają nasze życie prawno-państwowe, trzeba wysnuć doświadczenie i wnioski z tego, co przeszła zachodnia Europa, trzeba zwrócić uwagę na stronę dynamiczną zjawiska, na tendencje rozwojowe, jakie istnieją w parlamentaryzmie zachodnioeuropejskim.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PNiedziałkowski">Senat ujęty w myśl art. 36, aczkolwiek kompetencje nie są wielkie, nie będzie jednak w stanie ani przez jeden rok obronić tych swoich kompetencji.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PNiedziałkowski">Jeżeli się chce mówić o tem, co istnieje na zachodzie, co jest doświadczeniem parlamentaryzmu zachodu, to trzeba przedewszystkiem porównać np. senat francuski z chwili obecnej z senatem tejże samej Francji z r. 1880, a kompetencje izby lordów dzisiaj z kompetencjami jakie miała 100 lat temu, a wtedy zobaczymy, jak daleko odbiega praktyka życiowa od wszelkich w tej dziedzinie konstrukcji teoretycznych i od oficjalnych oświadczeń prawników. Panom się wydaje, że jeżeli ustalimy w Konstytucji, że Senat jest taki, a nie inny, ma takie a nie inne prawa, to z tego wyniknie, że on naprawdę potrafi się o te prawa upomnieć i ich strzec. Ale wiemy doskonale z doświadczeń zachodu, że im węższe prawo jest podstawą danej Izby prawodawczej, tem mniej jest szans, że jakąkolwiek bądź rolę potrafi ona w życiu państwowem odegrać. A podstawa tego Senatu jest rozpaczliwie wąska, dlatego, że tych 70 członków wejdzie z wyborów pośrednich i będą mieli minimalny autorytet. Wszelkiego rodzaju wiryliści będą mieli autorytet albo osobisty, albo towarzyski, a to już dzisiaj zupełnie nie wystarczy. A przedstawiciele samorządu, jako wyrośli również z wyborów pośrednich, jako przedstawiciele instytucji, mających u nas niestety wpływ niewielki, także napewno nie sięgną tak wysoko, jak Panowie chcecie ich postawić, Senat tak urządzony, nie wchodzę już w to, jakie plusy i minusy dwuizbowość w ogóle posiada, ale Senat tak skonstruowany, jak Panowie uczyniliście, według mego głębokiego przekonania, jest senatem zgóry skazanym na zagładę, jest płodem, który zmarł w łonie matki, jest płodem, z którego nic nie wyrośnie, bo nie może być konkurencji między dwiema instytucjami, z których jedna jest oparta o powszechne prawo wyborcze, a druga reprezentuje szczupłą garstkę zainteresowanych.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PNiedziałkowski">Ta sztuczność, o której mówiłem na wstępie, w tej konstrukcji drugiej izby, znajduje na swoje poparcie ten najpierwotniejszy argument, że wszędzie na zachodzie są izby wyższe. Ale zapominamy, że to nie jest ważne, co jest w tej chwili, lecz to, w jakim kierunku ten rozwój prawno-państwowy zupełnie wyraźnie swój szybki i stanowczy pochód odbywa. Bo demokracja ma to do siebie, że można jej całe lata nie puścić na pewną pozycję, ale jeśli raz jakąś pozycje, zdobyła, to żadna siła ludzka jej z tej pozycji wstecz nie odrzuci. Trzeba było zacząć w Polsce od systemu dwuizbowego, jeśli Panowie chcieli po tej drodze Państwo polskie prowadzić, ale dzisiaj, gdy kraj ma za sobą dwa lata Sejmu jednoizbowego, gdy kraj przywykł do tego, że niema drugiej instytucji, któraby paraliżowała projekty reform społecznych, to już żadna najmądrzejsza arytmetyka głosowania nie zapewni trwałości takiej przypadkowej i sztucznej konstrukcji.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PNiedziałkowski">Nie mam zwyczaju w polemice próbować tłumaczyć intencji tych ludzi, którzy stoją na innem niż ja stanowisku, dlatego nie będę krytykował myśli poszczególnych mówców poprzednich. Ale pozwolę sobie w paru słowach scharakteryzować to podłoże psychiczne, z którego projekt ten się wyłonił, projekt który nic nie chce wiedzieć o tem, co się na świecie dzieje i nic nie chce wiedzieć, co Polska przeżyła choćby w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, projekt, który nie chce wiedzieć, że bądź co bądź, w masach społeczeństwa idea Senatu budzi głęboką i uzasadnioną nieufność, nie dlatego, żeby masy rozumiały i odczuwały wszystkie mniej lub więcej dowcipne argumenty za i przeciw Senatowi wogóle, lecz dlatego, że instyktownie przeczuwają, że Senat w dzisiejszej sytuacji politycznej ma tylko jeden cel polityczny na widoku, że to ma być ten hamulec, który będzie hamował rozpęd wozu polskiej demokracji, który umożliwi przewlekanie na długie lata tych rzeczy, które w izbie demokratycznej przejdą z większą łatwością. Tem podłożem psychicznem jest to, że niektórym z Panów wydaje się, że dokonało się już to, o czem ktoś z tej strony Izby mnie zapewniał, że ster rozwoju Europy obrócił się już nieodwołalnie w kierunku tego, co Panowie nazywają zwycięstwem tradycji i autorytetu, a my zwycięstwem reakcji społecznej. Szeregowi kolegów z prawicy się wydaje, że dwa lata powojenne już doprowadziły do tego, co niektóre pisma i niektórzy teoretycy prawicowi przepowiadali już dawno, że już godzina ich wybiła i że wskutek tego musi rozpocząć się to, co oni nazywają spokojnem, trwałem uporządkowaniem państwowości polskiej.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PNiedziałkowski">I na tem, sądzę, polega największy, najbardziej podstawowy błąd zwolenników Senatu w dzisiejszej chwili politycznej w Polsce, tych ludzi, którzy występują w obronie tego art. 36 i z nim związanych artykułów. Na tem polega ich błąd, że myślą, iż ten wielki łańcuch wypadków, którego jednem ogniwem jest Senat polski, którego innem ogniwem mogą być próby restytucji monarchii w Bawarii i zwycięstwa Wrangla, ten wielki łańcuch już opasuje Europę ze wszystkich stron. Sądzę, że aż nazbyt rychło przekonają się ci panowie o tem, że błąd tego rozumowania nie wytrzyma sprawdzianu doświadczenia i sprawdzianu prawdziwej rzeczywistości społecznej.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PNiedziałkowski">Tymczasem wszakże ten projekt mamy przed sobą, a jako jego korektywa leży przed nami poprawka Polskiego Stronnictwa Ludowego, Kluby Piastowców, o Straży Praw. Panowie ludowcy pozwolą mi zauważyć, że ze stanowiska prawno-państwowego jest rzeczą zupełnie obojętną, czy dana instytucja nosi tę lub inną nazwę, a wszystko zależy od tego jakie spełnia funkcje w życiu prawno-państwowem. I zupełnie bez żadnej różnicy, dla Państwa Polskiego i jego rozwoju możnaby Senat nazwać Strażą Praw i odwrotnie, Straż Praw — Senatem. To nie odgrywa najmniejszej roli, jeżeli chodzi o zasadę. Straż Praw Klubu Piastowców niewątpliwie również jest systemem dwuizbowym, naturalnie bardzo ograniczonym w zakresie kompetencji drugiej izby, ale zasadniczo to jest różnica ilościowa, nie zaś jakościowa. Jeśli my na tę Straż Praw spoglądamy jak na poprawkę do Senatu, to rozumieć ją można tylko w ten sposób, że pewna część zwolenników systemu dwuizbowego ten system w zakresie kompetencji ograniczyła do minimum. Istotnie Klub Piastowców sprowadza kompetencje Straży Praw do takiego minimum, za którem już nic nie pozostaje.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek ks. Stychel)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PNiedziałkowski">Jeżeli ta ich Straż Praw ma mieć takie kompetencje jakie w myśl tej poprawki posiada, to jeżeli Senat p. Dubanowicza można porównać z hamulcem, który będzie powstrzymywał wóz polityczny, to Straż Praw Piastowców będzie tem piątem kołem u wozu, nikomu niepotrzebnem, wszystkim obojętnem, tylko kosztownem.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PNiedziałkowski">Te wszystkie argumenty, które można przytoczyć, na dowód potrzeby istnienia takiej instytucji, która będzie przeglądała ze stanowiska fachowego treść ustaw, są wszystkie sprawą regulaminu. I gdyby Piastowcy chcieli być konsekwentni, to Straż Praw powinni przenieść do regulaminu i tam mówić o tem, w jaki sposób jeszcze bardziej zapewnić ostrożność i powolność ustawodawstwa. Jeżeli zaś Straż Praw ma mieć wzmocnione kompetencje, jeżeli ma w toku życia swego uzyskać powagę większą, aniżeli jej daje treść projektu, to stanie się akurat tem, czem ma stać się Senat projektu, Zjednoczenia Ludowego i Związku Ludowo-Narodowego. Dlatego zasadniczej różnicy między art. 36 w, sformułowaniu komisji a poprawką Piastowców nie widzę. Widzę różnicę ilościową bardzo ważną niewątpliwie, ale w zasadzie mamy tutaj do czynienia z dwiema formami dwuizbowości, a takich form mogą być dziesiątki, może nawet setki.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PNiedziałkowski">Wydaje mi się, że gdybyśmy chcieli po kolei przejrzeć wszystkich tych osobników, których większość komisji pragnie umieścić w Senacie, to przy każdym takim punkcie, przy a) b) c) możnaby z każdego punktu widzenia przytoczyć tyle argumentów przeciw potrzebności tych panów, ile i za nią. Bo można przytoczyć ze stanowiska konserwatystów bardzo wiele argumentów za tem, że episkopat katolicki ma mieć trzech przedstawicieli w Senacie, ale ze stanowiska również konserwatywnego można przytoczyć tę samą ilość argumentów przeciw temu, wychodząc n. p. z tego założenia, jak to wspomniał p. Halban, że mamy brak duszpasterzy, że należy iść w kierunku zwiększenia liczby duchownych, którzy będą pracowali w kraju i t. d. Ja zresztą podjąłbym się przy każdym punkcie przytoczyć szereg argumentów ze stanowiska autorów tego projektu, któreby wykazywały, że ci ludzie są tam niepotrzebni. 1 to jest najlepszym dowodem, że konstrukcja art. 36 nie wynika z żadnej istotnej potrzeby państwowej, z żadnego istotnego pędu jakiejś klas społecznej, lecz ze sztucznej, zupełnie doktrynerskiej kombinacji tego lub innego teoretyka.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PNiedziałkowski">Wiem, że są w Polsce koła, które pragną mieć w Polsce taki senat, któryby im gwarantował wielki wpływ na życie państwowe. Słyszałem o debatach Związku ziemian i ci ludzie mówią otwarcie i śmiało, że klasa ziemiańska ma mieć specjalną instytucję, która będzie strzegła ich przywilejów. To jest walka otwarta i jasne określenie. Ale po co robić, przepraszam za wyrażenie, takie pokurcze weneckie, rumuńsko-hiszpańsko-włosko-francuskie, które nie wiadomo dla czego, wszystkie te poszczególne zasady prawno-państwowe w jedną wielką całość miesza. Nikt nie wie, skąd ci ludzie wzięli się w senacie, dlaczego niema innych.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Wolne żarty, panie kolego!)</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PNiedziałkowski">To, przyznaję, dla mnie jest niewytłumaczone. Z wszystkich systemów dwuizbowości, które znam, ten system, o ile wejdzie kiedykolwiek w życie, uzyska pierwszeństwo pod względem dziwaczności i niezrozumiałości ze stanowiska i teorii i praktyki. Te wszystkie główne zasady dwuizbowości, o których mówi nauka zachodnioeuropejska, reprezentacja interesów, reprezentacja samorządów, reprezentacja prowincji Państwa i t. d., to wszystko nie znalazło albo wcale ujścia, albo w bardzo częściowej tylko, bardzo przypadkowej, pośredniej formie.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PNiedziałkowski">Ponieważ nie mogłem omawiać zasadniczo kwestii dwuizbowości, gdyż omawiam inny artykuł, ograniczyłem się do próby wykazania, że senat, jaki zaprojektowano, jaki ujęto w art. 36, jest nie do pomyślenia nawet ze stanowiska ludzi, którzy zasadniczo mogą stanąć na stanowisku dwuizbowości, nawet ze stanowiska ludzi, którzy nie odrzucają argumentów na rzecz dobrych stron systemu dwuizbowego wogóle. Ja do tych ludzi nie należę. Uważam, że w chwili obecnej, w obecnej sytuacji politycznej niema formy dwuizbowości, która mogłaby się ostać, która mogłaby być pożądaną. To jest kwestia nie teorii, lecz praktyki politycznej. Ale gdybym był zapalonym zwolennikiem dwuizbowości, tobym przedewszystkiem nie proponował takiego senatu, takiego niedołężnego, takiego beznadziejnego senatu, jaki panowie tutaj zaprojektowali. Ten senat, jeśli potrafi być czemś, to będzie szkodliwy, to będzie zarzewiem jeszcze ostrzejszych walk wewnętrznych, już nie w społeczeństwie lecz w łonie samego parlamentu, bo będzie częścią składową parlamentu tego. Jeśli będzie czemś, to będzie jeszcze bardziej tamą polskiej pracy ustawodawczej, a wszak u nas projekty ustaw latami całemi przez ten sejm jednoizbowy przechodzą, co będzie dopiero w sejmie dwuizbowym? Będą dziesiątki lat leżały w różnych komisjach. Jeśli więc senat będzie czemś, to będzie szkodliwy, jeśli zaś będzie niczem, jak tu ktoś z Panów w zeszłym tygodniu uspokajał, że ten senat nie jest taki straszny, bo będzie miał minimalne znaczenie i minimalny wpływ, a więc skoro będzie niczem, jest zbyteczny zupełnie. Jesteśmy za biedni, aby robić sobie specjalne instytucje, bardzo kosztowne, po to tylko, aby były jakąś przybudówką przy gmachu parlamentu jednoizbowego. Nie chcę się tu wdawać w proroctwa, ale jestem najmocniej przekonany, że gdyby się Panom udało w tym Sejmie, w tym pierwszym polskim Sejmie zdobyć dwa, czy trzy głosy większości dla tego projektu senatu, to żywot tego senatu będzie bardzo krótki, a śmierć jego będzie bez sławy zupełnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma poseł Seib.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PSeib">Wysoki Sejmie! Myśl wprowadzenia senatu w Polsce była już oddawna bardzo niepopularna. Uprzytomnię Panom liczne petycje wysyłane do Sejmu od pierwszej chwili jego istnienia, oraz te tłumne wiece manifestacyjne w stolicy i na prowincji, opowiadające się przeciw senatowi. Myśl ta jest tem nie popularniejszą w chwili zwycięstwa polskiej armii ludowej...</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głos: Narodowej)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PSeib">... nad armią sowiecką. Lud nasz, chwytając za broń, wierzył, że broniąc niepodległości Ojczyzny, idzie walczyć o lepszą przyszłość dla siebie, o należne mu prawa obywatelskie, do praw tych należy przedewszystkiem oddanie mu władzy prawodawczej niepodzielne i nieuszczuplone prerogatywami „lepiej urodzonych” czy też „wyżej postawionych” w hierarchii społecznej, do praw tych należy również stworzenie sejmu jednoizbowego.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#PSeib">Wysoka Izbo! Lud nie przeprowadza analizy słuszności swoich żądań, nie deliberuje, nie męczy się nad przeprowadzaniem uczonych porównań, ale kieruje się wrodzoną intuicją sprawiedliwości, oraz wrodzonym popędem do równości społecznej. Takie objawy widzieliśmy zawsze i wszędzie. Od dnia poczęcia tej pierwszej instytucji jaką jest rodzina po przez długie tysiąclecia walk społecznych świat zdąża do tego, o czem marzyli pierwsi chrześcijanie: do stworzenia Królestwa Bożego na ziemi.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Stapiński się przysłużył Panu)</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PSeib">Mówiąc w tej chwili o ciele prawodawczem dla Polski, należy odnieść się do woli naszego narodu. Naród nasz w dążeniach swoich nie jest bynajmniej odosobniony, bo pominąwszy to, że są przecież narody, które wprowadziły system jednoizbowy...</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głos: Gdzie? Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PSeib">... jest Grecja, Serbia.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Głos: I San Marino)</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#PSeib">Zaznaczyć należy, iż dążenia te przejawiają się we wszystkich innych społeczeństwach i jest nadzieja, że wnet parlamenty państw zredukują się do jednej izby.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PSeib">Wysoki Sejmie! Wystarczy tylko spojrzeć na projektowany skład Senatu, by zająć wobec niego nieprzychylne stanowisko. Panowie, obrońcy dwuizbowości przytaczali tu różne argumenty, lecz żaden z nich nie wytrzymał naporu rozumnej krytyki. Panowie chcecie np. widzieć w tym Senacie uosobienie rozumu państwowego. Niewiem jednak dlaczego senator biskup, czy też senator adwokat, miałby mieć większe zdolności i rozum polityczny, niżeli biskup, czy adwokat, zasiadający z woli ludu na ławach poselskich? Nie ujmując nic wyniosłym umysłom uczonych, biskupów, przedstawicieli województw i t. d. zapytać należy co dawać może rękojmię, że będą oni odznaczać się właśnie zdolnościami politycznemi? Wreszcie jeżeli się zważy, że zwykle na najbardziej poczesne i odpowiedzialne stanowiska dostają się jednostki najmniej zasłużone...</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Złote słowa! To się Panu udało!)</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PSeib">... to naprawdę na wypadek powtarzania się podobnych eksperymentów w rozum państwowy tego Senatu wątpić by należało. Śmieszne zaś są wywody o bezpartyjności Senatu. Pragnąłbym widzieć np. posła ks. Lutosławskiego jako jednego z tych pięciu biskupów w roli bezpartyjnego Senatora. Co robiłby w tym senacie p. Grabowski z Poznania, gdyby reprezentował uczelnie najwyższe, skoro w poważnym dziś dla Polski momencie dziejowym w tak nieprzyzwoity i nietaktowny sposób oczerniał i szkalował w prasie zagranicznej wszystkich i wszystko, co nie stoi na usługach jego partii? Jeżeli zresztą senat ma być instytucją apolityczną, zapytać należy co mają do czynienia w tym organiźmie bezpłciowym członkowie wybierani przez Sejm? Nikt bowiem nie jest tak naiwny, ażeby wierzył, iż Sejm wyśle do Senatu 70 kryształów bezpartyjnych. Stworzenie senatu u nas w Polsce byłoby równoznaczne z zamachem na władzę ludu i byłoby zaprzeczeniem intencji wyrażonych w drugim artykule niniejszego projektu.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PSeib">Panowie powołujecie się zawsze na wzory obce, a nigdy nie weźmiecie pod uwagę tych, które mamy u siebie. Mam na myśli Sejm dzisiejszy, który przez dwa lata obchodzi się bez Senatu.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#PSeib">Wiem, że Sejm ten w większości swych wysiłków nie sprawuje woli narodu, ale również wiem, że nie jest wiernym obliczem naszego społeczeństwa. Przyjrzyjmy się jednak działalności obecnego Sejmu. Ma on za sobą długi szereg ustaw, stanowiących już dość poważną bibliotekę prawniczą, które treścią swą dotyczą niejednokrotnie najsubtelniejszych dziedzin życia państwowego. Skoro jednak wśród ustaw przez Sejm ten wydanych wiele może jest takich, które nie zadawalają większości naszego społeczeństwa, to zło tych ustaw nie leży bynajmniej w tem, że nie akceptował ich senat, ale w tem, że skład tej Wysokiej Izby jest bardzo nieszczęśliwy.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#PSeib">I kto przychodzi na Sejm z propozycją senatu, ten nawet przy dzisiejszym stanie rzeczy w tej Wysokiej Izbie prowadzi nas na drogę wsteczną.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#PSeib">Do argumentów przemawiających przeciw Senatowi dorzucić wypadnie, że rozszczepianie władzy prawodawczej na dwie części przyczyni się w dużym stopniu do przewlekania uchwał, zdążających do szybkiego załatwienia potrzeb narodu, wreszcie stworzenie senatu przyczyni, się do obciążenia budżetu państwowego o setki milionów rocznie.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#komentarz">(Głos: Zaoszczędzić na propagandzie, to pieniądze się znajdą!)</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#PSeib">Z tych wszystkich argumentów jednak najbardziej miarodajnem dla mnie jest to, za czem wypowiada się wola szerokich mas. Nad tem nie powinno się przechodzić do porządku dziennego, albowiem wola narodu po milion kroć silniejszą jest od martwych świstków papieru, pragnących zakuć ją w ciasne formuły garstki wsteczników. Bo oto, odwołując się do przykładu z dziejów, uprzytomnię Szanownym Panom walkę o konstytucjonalizm wogóle — powołam się na wiosnę ludów.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#PSeib">Walki tej o prawa człowieka nie powstrzymał żaden rząd, żadne tajne i jawne negocjacje międzypaństwowe, żadne zresztą represje sprytnych Metternichów. Wiosna ludów zeszła. Zeszła strojna w purpurę krwi przelanej o wolność. Zeszła ze śpiewem konających szermierzy o prawa człowieka! Dziś walka ta dobiega kresu. Wierzę, że zwycięstwo jest po stronie naszej, po stronie ludu.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#PSeib">Przemawiając w imieniu lewicy Polskiego Stronnictwa Ludowego, oświadczam, że jesteśmy za skreśleniem 36 artykułu.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Jan Dębski.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Nieobecny)</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PksLutosławski">Wysoka Izbo! Mam wrażenie, że wnoszenie do dyskusji historiozoficznych rozważań i już nieco namiętnych argumentów ad personam nie przyczynia się do jaśniejszego rozważenia pytania, jaki skład Senatu, przypuściwszy, że Senat będzie, okaże się najlepszy. Jeśli rozpatrujemy art. 36, to wogóle w tem przypuszczeniu tylko, że wpierw przejdzie art. 35. Bo, jeśli Senatu nie będzie, to nie warto się zastanawiać nad jego składem.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PksLutosławski">Każdy, kto się zastanawia nad składem senatu musi wyjść z założenia, że ten Senat będzie, dlatego rozprawianie znowu od początku, dlaczego, po co, na co, czy ma być Senat, jest stratą czasu.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PksLutosławski">Natomiast na zagadnienie składu Senatu, oczywiście pewien wpływ musi wywrzeć zakres jego uprawnień i to było powodem dlaczego zwróciłem uwagę przy dyskusji nad poprzednim artykułem, że skład Senatu, proponowany przez P. S. L. nie odpowiada kompetencji, które mu to stronnictwo przypisuje. Bo gdyby Senat miał mieć takie tylko kompetencje, to nie wyobrażam sobie licznego grona poważnych ludzi, którzyby chcieli dać się wybrać do Senatu po to, aby być narzędziem bezsilnem i hamującem.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PksLutosławski">Jeżeli my proponujemy taki skład senatu, jak to wniosek większości opiewa, to dlatego, że pragniemy w tym senacie widzieć nie tylko proste narzędzie odraczające, ale i narzędzie skupiające w sobie większą wiedzę, dojrzałość, rozwagę, kompetencję i przez to zdolność uchwycenia zagadnień ustawodawczych z nieco szerszego punktu widzenia niż ten, który musi dominować w izbie sejmowej. Niestety powszechne prawo głosowania, które jest wielką i ważną zdobyczą walki o zdemokratyzowanie form politycznych, ma jedną złą stronę, mianowicie dobieranie żywiołów politycznych wyłącznie z punktu widzenia partyjnego programu politycznego. W izbie wybranej przez powszechne głosowanie nie sposób jest nadać dostatecznego wpływu ludziom, działającym z punktu widzenia gospodarczego, ideowego, z punktu widzenia pewnych pojęć ogólnych, ponieważ bezwzględnie dominujący musi być punkt widzenia partyjnego programu politycznego. Ten partyjny program polityczny słusznie ma dominujące stanowisko w izbie sejmowej, ale byłoby bardzo nieszczęśliwie, gdyby stał się wyłącznym kierownikiem ustawodawczej pracy narodu i dlatego senat musi ten czynnik partyjno-programowy uzupełniać przez dodanie przedstawicielstwa nie partyjnego, politycznego, lecz realnego, życiowego interesu.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PksLutosławski">Chodzi przedewszystkiem o interesy, które się grupują i uwydatniają najlepiej w samorządzie. Dlatego największy nacisk kładziemy na to, ażeby główną niemal częścią senatu było przedstawicielstwo samorządów. I jeśli mam, wbrew temu co tu było powiedziane, podkreślić pewną dość istotną różnicę pomiędzy projektem większości i projektem P. S. L. co do składu senatu, to właśnie to, że podczas, gdy w projekcie P. S. L. w senacie wybrańcy sejmu, t. j. ci, którzy będą wyrazicielami partyjnej polityki sejmowej, mają zapewnioną przytłaczającą większość, to w projekcie naszym przedstawicielstwo sejmowe stanowi mniej więcej połowę składu senatu.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PksLutosławski">Następnie dajemy stosunkowo dużo więcej miejsc przedstawicielstwu samorządów, bo podwajamy je w stosunku do wniosku stronnictwa ludowego.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PksLutosławski">Wreszcie, nie mówiąc o przedstawicielach instytucji naukowych i wyższych uczelni, o przedstawicielach sądów i adwokatury, zatrzymam się na przedstawicielstwie Izby Gospodarczej, do którego przywiązujemy duże znaczenie. Pojęcie Naczelnej Izby Gospodarczej państwa wpłynęło do naszego projektu w trakcie rozpraw w Komisji Konstytucyjnej na wniosek mówcy. Było ono odpowiedzią większości stronnictw na socjalistyczną propozycję Izby Pracy, o której będziemy mówili później. Uważaliśmy, że przedstawicielstwo jednostronne, tylko jednego elementu twórczości gospodarczej W postaci Izby Pracy, nie byłoby ani sprawiedliwe, ani celowe. Jeśli jest istotnie słuszne i ważne, ażeby w ustawodawstwie przedstawicielstwo interesów gospodarczych i twórczości gospodarczej były zabezpieczone, to musi być to przedstawicielstwo wszechstronne, nie tylko pracy najemnej, ale zarówno przedsiębiorczości przemysłowej, handlu, rolnictwa, jak i innych dziedzin życia gospodarczego. I dlatego to przedstawicielstwo Izby Gospodarczej powoli może się rozwinąć w bardzo ważną reprezentację, jakichś kilku pierwszorzędnych działaczy na polu życia gospodarczego kraju.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#PksLutosławski">Nie uważamy za potrzebne dodawać do przedstawicielstwa adwokatury przedstawicieli izby notarialnej, i izby dziennikarskiej, których proponuje P. S. L. Właściwie izba notarialna nie mogłaby wyłonić z siebie przedstawicielstwa, któreby miało większą rację bytu w senacie, niż ta znaczna procentowo ilość prawników, którzy z rozmaitych tytułów do izby ustawodawczej wejść zawsze będą musieli.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#PksLutosławski">To samo dotyczy dziennikarzy, których zawód jest nadto bliskim zawodowego stanowiska polityka, więc również nie wydaje się nam potrzebnem specjalne zabezpieczenie jego przedstawicielstwa.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#PksLutosławski">Natomiast nasz projekt różni się od projektu ludowego co do przedstawicielstwa kierownictwa największej korporacji, jeśli się tak wyrazić można, ducha narodowego, mianowicie przedstawicielstwa wyznań religijnych. Żaden człowiek, choćby był najbardziej ślepym doktrynerem, nie może zamykać oczu na fakt, że życie religijne stanowi niezmiernie poważny czynnik w życiu społecznem i że to, co grupuje ludzi w instytucjach religijnych jest czemś zupełnie odmiennem od wszystkich innych czynników, które mają wpływ na ustawodawstwo. Nie tylko zupełnie odmiennem ale zaczerpniętem z dziedziny dużo wyższej od innych, która jest o wiele bardziej na serio brana przez ludzi, niż wszystkie inne. I dlatego w ustawodawstwie państwowem ten czynnik ex professo religijny, który z punktu widzenia najwyższego interesu ludzi, jest wysuwany na czoło przez wierzących w pewien sposób, powinien mieć swoja reprezentację. Proponujemy reprezentację czterech wyznań: jednego, które stanowi olbrzymią większość narodu, które zrosło się nierozdzielnie z narodową duszą, w ilości pięciu członków episkopatu, a pozatem trzech najliczniejszych wyznań. Przypuszczam, że jednem z nich będzie wyznanie żydowskie i, proszę Panów, jest mojem najgłębszem przekonaniem, że religijnemu elementowi żydowstwa, które stanowi w państwie tak duży procent ludności należy się w ustawodawstwie takie przedstawicielstwo. Może więcej temu elementowi, niż owemu „strzyżonemu i golonemu”,...</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(P. Grünbaum: Dlatego „golonemu”, że poznańczycy brody golą żydom)</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#PksLutosławski">... który z religią przodków zerwał, i jest w służbie wrogów naszego państwa i zdrajców stanu. I dlatego przedstawiciele żydowstwa bynajmniej nas nie przestraszają.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#PksLutosławski">Uważam, że jest ono słuszne i że nie należy powtarzać błędów przodków, którzy z pewnej zawiści wyznaniowej, czasem ze względów na zawiści osobiste upartemi walkami przeciw oddaniu w Senacie miejsca obcym wyznaniom tyle nieszczęść na ojczyznę sprowadzili. Sądzę, że tak złożona Izba wyższa będzie zupełnie wolna od zarzutów, których jej nie szczędził tutaj świetny mój przedmówca poseł Niedziałkowski. Przemówienia jego wysłuchałem z wielką uwagą. Było ono dla mnie bardzo ciekawe i charakterystyczne. Programowo mamy do czynienia właściwie, obok wniosku większości, z przemyślanym wnioskiem tylko jednym, t. j. konsekwentnym wnioskiem socjalistycznym. Ale, jeżeli poseł Niedziałkowski twierdzi, że my jesteśmy ślepi na rzeczywistość, nie chcąc widzieć, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy prawa, które burzą pomysł drugiej izby umocniły się wśród ludzkości i zwłaszcza wśród ludności naszego kraju, to sądzę, że szanowny poseł jest w błędzie. Mam wrażenie, że nie my, ale raczej on i jego towarzysze partyjni ulegają złudzeniu, jakoby ta fala praw demokratycznych, które sobie zdobyła Europa od roku 1848, ich właśnie na swoim grzbiecie wyniosła.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#PksLutosławski">Ta fala dawno obok nich przeszła. Bo dzisiaj znajdujemy podpisy ich towarzyszy partyjnych pod ustawą o obrazie majestatu, pod ustawą o kneblowaniu prasy, pod ustawami o rozmaitych tendencjach, które nic z demokracją nie mają wspólnego.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#PksLutosławski">To nie jest przypadek, to jest zupełnie naturalna konsekwencja doktryny, która jest oparta na mylnych założeniach.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#PksLutosławski">Jeżeli poseł Niedziałkowski twierdził, że świat posunął się daleko przeciw Senatowi, to ja twierdzę, że dużo ważniejszą rzeczą, z którą się trzeba liczyć przy kształtowaniu budowy Państwa, jest fakt, że świat przechodzi już zupełnie do porządku nad mrzonkami socjalistycznemi.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#komentarz">(Ożywione brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wachowiak.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PWachowiak">Wysoki Sejmie! Przy uzasadnieniu potrzeby Senatu, między innemi wysunięto argument tradycji narodowej i istotnie nie da się zaprzeczyć, że względy takie istnieją. Już od r. 1446 w Polsce był Senat, ale proszę sobie uprzytomnić, że ten Senat od początku swego istnienia nie miał tego znaczenia, jakie na ogół dziś mu się przypisuje. Senat w Polsce był raczej dekoracją, arabeską, a nie istotną treścią. Kto zna historię ustroju Polski, kto czytał np. dzieła Kutrzeby, ten przyzna bez ogródek, że Konstytucja 3-go Maja dawała senatowi tylko prawa bardzo pozorne, czego najlepszym dowodem jest, że wielu przedstawicieli wybitnych rodów, wielu przedstawicieli różnych instytucji społecznych, kościoła i t. d. wołało należeć do Izby niższej, niż do wyższej, gdyż Izba niższa miała większe prawa, niż wyższa.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#PWachowiak">Izba wyższa w Konstytucji 3 Maja była raczej tylko arabeską, pewnym zewnętrznym wyrazem. Nie można też udowadniać, jakoby Izba Wyższa, Senat miał kiedykolwiek w Polsce jakieś prerogatywy. Najlepszym tego dowodem jest Konstytucja z r. 1807, która w art. 28 wyraźnie powiada, że Senat zatwierdza wszystkie ustawy, uchwalone przez Sejm i tylko wówczas może odmówić zatwierdzenia, jeżeli udowodni, że izba nie była w komplecie, albo, że uchwaliła prawo przeciwne Konstytucji, albo, że przeprowadziła swą uchwałę gwałtem. Pozatem Senat każdą uchwałę Sejmu zatwierdzić musi. Z tego wynika, że stanowisko Senatu w Polsce było tylko formą zewnętrzną nie zaś treścią.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#PWachowiak">Szanowni Panowie! Nawet gdyby Senat w Polsce miał to znaczenie, które mu niektóre stronnictwa przypisują, to ja zapytuję, czy wzgląd na tradycje mógł by być miarodajny dzisiaj przy tworzeniu drugiej Izby? Mnie się wydaje, że nie, dlatego, że prąd czasu idzie dziś w innym kierunku, niż wówczas i my musimy się liczyć z tym żywym prądem, i ślepcem był by ten, ktoby go nie chciał widzieć lub nie uznawał. Jestem z wielką czcią dla każdej tradycji dobrej, zdrowej, która może naród pchnąć na nowe tory, ale nie mogę być czcicielem tradycji senatu w Polsce. Tak samo jak żaden Polak nie mógłby być czcicielem takiej tradycji jak liberum veto, które nasz kraj wtrąciło w przepaść.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#PWachowiak">Izba wyższa na równych prawach z Sejmem sprzeciwia się woli olbrzymiej większości naszego narodu. Szanowni Panowie, kto ma kontakt z ludem, kto z niego wyszedł i styka się z nim, ten wie, że instynkt tego ludu zwraca się przeciw drugiej Izbie, bo nasz lud widzi w drugiej Izbie wyraz tradycji zgalwanizowanych kół, które chciały by zaprowadzić w kraju wstecznictwo. I dlatego instynkt ludu zwraca się przeciw Senatowi. Tym zaś mówcom, który przytaczali konieczność istnienia drugiej Izby, powołując się na inne kraje, jak Anglia, Francja, Ameryka, to odpowiem, że to porównanie chroma na obie nogi, bo w Ameryce senat wychodzi z wyborów, tak jak Izba niższa, a pozatem trzeba uwzględnić szereg momentów rozwoju i ciągłości historycznej, których w tej chwili w Polsce niema.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#PWachowiak">Projekt Konstytucji, jaki nam przedłożyła Komisja Konstytucyjna, w art. 36 przewiduje oprócz 70 członków wybranych w głosowaniu stosunkowem przez Sejm szereg wirylistów z poza jego grona. Zdaje mi się, że Wysoka Izba nie zdała sobie z tego sprawy, jaka będzie istotna ilość tych wirylistów. Ja zadałem sobie trud, aby obliczyć istotną ilość wirylistów i przyszedłem do cyfry 60, a może nawet i więcej. W art. 36 pod lit. e) jest powiedziane „.... z przedstawicieli najwyższych uczelni naukowych” ale cyfry żadnej nie wymieniono. W Polsce sprawa tak by się przedstawiała: weźmy Uniwersytety: Warszawski, Lwowski, Poznański, Krakowski, Wileński i Lubelski — to byłoby już 6 instytucji. Następnie jeśli weźmiemy pod uwagę instytucje najwyższe jak Ossolineum, Akademię Umiejętności w Krakowie, Tow. Naukowe w Warszawie, w Toruniu i t. d. i t. d. to już mamy drugą cyfrę 6. A pozatem jeśli jeszcze uwzględnimy wyższe uczelnie, jako to: instytuty leśne, akademie górnicze i handlowe, instytuty rolnicze i t. d. i t. d. to ogólna cyfra wynosiłaby przeszło 20. Z tego wynika, że cyfra wszystkich wirylistów wynosiłaby mniej więcej 60 osób t. zn., że Izba wyższa składałaby się prawie w połowie z wirylistów. Otóż, proszę Panów, zdaje mi się, nasz naród, jako całość, nie rozumie takiego postawienia kwestii.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#PWachowiak">Z tym nastrojem, z temi sentymentami szerokich klas ludu należy się liczyć. Zdaje mi się jednak, że Komisja Konstytucyjna w większości swej z tem się nie liczyła.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#PWachowiak">Niezmiernie się zdziwiłem, gdy przedwczoraj przeczytałem program Narodowego Zjednoczenia Ludowego, który na stronicy 6 wydania z roku 1919 opiewa:</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#PWachowiak">Najwyższa władza ustawodawcza. Najwyższą władzę ustawodawczą sprawuje Sejm wybrany na pięć lat w głosowaniu powszechnem, równem, bezpośredniem, tajnem i stosunkowem oraz Senat złożony z członków powołanych nie w drodze mianowania lecz... z wyboru”. Jak sobie to tłumaczy p. prof. Dubanowicz, jako przedstawiciel Zjednoczenia Ludowo-Narodowego, który był głównym referentem właśnie tej ustawy konstytucyjnej? Ja nie rozumiem jak mógł stanąć w tak skrajnej sprzeczności z programem, który głosi jego partia.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Ależ bynajmniej)</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#PWachowiak">Ja tego nie rozumiem, może p. prof. Dubanowicz to wytłumaczy.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Owszem)</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#PWachowiak">Szanowni Panowie! Zarzuca się projektowi naszej konstytucji bardzo słusznie, że jest mało oryginalny. To jest racja, ale właśnie dlatego jest tak mało oryginalny, że jest konglomeratem różnych konstytucji świata. Należałoby więc nadać oryginalność naszej konstytucji, wykreślając izbę drugą.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#PWachowiak">Na dowód, że Polska powinna mieć izbę drugą przytacza się fakt, że nawet afrykańskie, murzyńskie republiki, jak Liberia mają senat. Otóż, jeżeli Liberia, jak prof. Dubanowicz powiedział, ma senat, to to jest właśnie dowód, że Polska go mieć nie powinna.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#PWachowiak">W zeszłym roku po zaciętych walkach uchwalono w tym Sejmie jedną z największych reform, jaką Polska widziała: reformę agrarną. Zapytuję — czy ta reforma, której wykonanie Panowie uchwalili w pamiętnych dniach lipca, kiedy wróg stał przed bramami stolicy, byłaby możliwą przy istnieniu drugiej izby?</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(Głosy: Niemożliwą)</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#PWachowiak">Ze względu na to, iż druga izba będzie uniemożliwiała tak daleko idące uchwały, wywoła ona w Polsce zarzewie wewnętrzne i walki. I niedość na tem, że będą namiętne walki między jedną warstwą a drugą, ale będą walki w całem społeczeństwie na tem tle właśnie, że Izba wyższa nie przychyli się do uchwalania tak daleko idących reform, jakie dzisiaj Polsce są potrzebne. I dlatego, ja, w imieniu mojej partii, oświadczam się za tem, ażeby drugiej Izby w Polsce nie było.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#PWachowiak">Gdyby jednak, w co nie wierzę i przeciw czemu musiałbym w imieniu mego stronnictwa się zastrzec, druga izba miała w jakiejś formie przejść, wówczas zgłaszam poprawkę, ażeby w punkcie a) zamiast cyfry „70” wstawić „50” a punkty c), d), e), f), g), h) — skreślić.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#PWachowiak">Uważam, że projekt większości Komisji, nie może być przyjęty przez tę Wysoką Izbę. Nasz lud nie rozumie zasady wirylistów, chce sam o sobie stanowić. Jeśli samostanowienie jest największą zdobyczą XX wieku, największą zdobyczą wojny europejskiej, to pozwólcie, Panowie, przedewszystkiem narodowi naszemu samemu o sobie stanowić: pozwólcie, żeby ten naród nawet gdyby druga izba miała przejść, sam będzie w niej decydować, a nie wiryliści, nie przedstawiający jego woli, nie reprezentujący większości.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#PWachowiak">Rozumiem doskonale, że Panowie z prawicy, wychodzicie z założenia, iż druga izba ma stanowić korektywę, daj my na to, w kwestiach finansowych.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#PWachowiak">Rozumiem doskonale, że nasza Izba uchwala nieraz ustawy finansowe, które idą zbyt daleko, ale właściwie na to są inne środki, jak odroczenie trzeciego czytania, a nie Izba wyższa w tym składzie, w jakim jej w całej Europie niema. Bo Francja ma senat, Anglia ma senat, Ameryka ma senat — ale skład tych senatów jest zupełnie inny i tamtejsze warunki ekonomiczne również są inne. Jeśli chcemy osądzić tamtejsze stosunki, to musimy je przedewszystkiem znać. Twierdzę, że te stosunki są inne niż w Polsce i dlatego w Polsce powinniśmy ustanowić takie izby i takie prawa, jakie odpowiadają woli olbrzymiej większości naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#PWachowiak">Dlatego oświadczam się przeciw drugiej Izbie i składam w imieniu mojego klubu te poprawki, które miałem zaszczyt już poprzednio przeczytać.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Schiper.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PSchiper">Wysoki Sejmie! W trakcie dyskusji nad art. 35 i 36 wyraźnie zarysowała się fizjognomia obu obozów; z jednej strony obozu, do którego zaliczają się zwolennicy senatu, a który operuje teoriami dojrzałości, czy wszechstronności, czy umiejętności i stateczności, teorią o harmonii społecznej, teorią wreszcie o konieczności organu hamulcowego — z drugiej zaś strony obozu przeciwników izby wyższej, obozu, który z małemi wyjątkami stawia sprawę na szerszej płaszczyźnie, na płaszczyźnie nieograniczonego, ludowładztwa i rewolucji legalnej dokonywującej się w majestacie prawa. Abstrahuję chwilowo od zwolenników senatu a zatrzymam się przy motywach, któremi kierują się w znacznej części zwolennicy jednoizbowości. Mam wrażenie, że z małemi wyjątkami, są to motywy negatywne. Powiada się: „Chcemy iść naprzód z żywymi, chcemy torować nowe szlaki!” Pięknie! Mam jednakowoż wrażenie, że nie wszyscy zwolennicy jednoizbowości zdają sobie jasno sprawę z tego do czego dążą, sądzę że raczej dążą od czegoś, aniżeli do czegoś. Występuje to szczególnie na jaw, gdy rozważamy przedłożony projekt konstytucji i widzimy, że kilka stronnictw, które obecnie w trakcie dyskusji wypowiedziały się za jednoizbowością, w Komisji Konstytucyjnej nie zgłaszały poprawek, o ile chodziło o sprawę referendum, lub o sprawę izby pracy, ba nawet stanęło na tych kwestiach po stronie zwolenników Senatu. Uważam, że jest to stanowisko niekonsekwentne. Uważam, że owe nowe drogi, któremi się chce kroczyć, nie mogą się używać w połowie, ale że muszą przechodzić przez całą płaszczyznę. Muszą sobie ostatecznie te stronnictwa powiedzieć: taki jest a nie inny nasz ideał, który chcemy zrealizować! Jeżeli stronnictwa te postawiły już pierwszy krok na drodze legalnej rewolucji, to muszą pamiętać, że trzeba konsekwentnie zdążać dalej tą linią i że zasady społeczne, które urzeczywistniono w reformie rolnej albo przy głosowaniu nad niektóremi ustawami robotniczemi, że te zasady obowiązują i że je należy konsekwentnie transponować na płaszczyznę urządzeń ustrojowych. Inaczej, będzie to wyglądało, jak uderzenie w wodę: w jednem miejscu uderzono w nią i pozostała wklęsłość, jednocześnie jednak w innem miejscu spiętrzyła się tem większa fala. Nie można dopuścić do tego, aby przeciwnik, którego w jednem miejscu pobito, znalazł w innem miejscu schronienie.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PSchiper">Nie trzeba się chyba tutaj długo nad tem rozwodzić, że ów przeciwnik społeczny, ów żywioł, który doznał tyle porażek w sprawach zasadniczej wagi, że tylko wspomnę sprawę reformy rolnej — że ten przeciwnik mógłby się usadowić na dobre w schronisku, jakie znajdzie w senacie.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PSchiper">Proszę Panów! Jeżeli rozważymy skład senatu, projektowany w art. 36, to całkiem wyraźną jest tendencja stylizowania szachownicy sił społecznych i to stylizowania takiego, by ta szachownica nie odpowiadała rzeczywistemu układowi grup społecznych. Naczelnem zadaniem tych wszystkich sił, które pchają lub przynajmniej pragną pchnąć rozwój w kierunku państwa pracy, o nie państwa, którego treścią jest walka o władzę, musi być zatem przeciwdziałanie owym tendencjom, które mają wyraźny charakter zachowawczy, reakcyjny. Jeżeli chcemy budować państwo, którego główne zadania nie będą się znajdowały na płaszczyźnie walk o władzę, ale na polu gospodarczem i socjalnem, na polu przebudowy społeczeństwa, to nie możemy przykładać rąk do tego, by powstała odskocznia, z której w danym momencie rzucą się owe żywioły reakcyjne, walczące li o władzę.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PSchiper">Przechodzę do szczegółów. Proszę Panów! Art. 36 w punkcie a) przejawia tendencję zdyskredytowania i spostponowania Sejmu. Pomijam moment, że wybory do senatu nie będą bezpośrednie, co trudno pogodzić z zasadami demokratycznemu Zwrócić chcę uwagę na to, że liczyć się trzeba z tem niewątpliwem zjawiskiem, iż wybierani będą do senatu leaderowie partii, a więc jednostki najwybitniejsze. Pamiętajmy też, że senat — jak to wynika z art. 35 — nie ma mieć głosu decydującego, ale że wyłącznie od Sejmu samego ma zależeć przyjęcie lub odrzucenie ustawy. Senat więc nie będzie ponosił odpowiedzialności w całej pełni, a stanie się jednocześnie pompą odciągającą najwybitniejsze czynniki z Sejmu. Oczywiście, że taki stan rzeczy przyczyni się do osłabienia Sejmu, który ma ponosić całą odpowiedzialność przed społeczeństwem za uchwalone ustawy.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PSchiper">Podobnie co do punktu b) wypada tu wytknąć pośredniość wyborów i możność takiego skombinowania ordynacji wyborów do przedstawicielstwa samorządu, żeby nie te czynniki wyszły z wyborów, które są powołane do realizowania idei państwa pracy, ale czynniki wręcz reakcyjne.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PSchiper">Co do punktu c) i d) wystarczy powołać się na świetną argumentację posła kolegi Putka w sprawie poprawki, jaką zgłosił do art. 22. Chciałbym tutaj dodać tylko uwagę co do rabinów wzgl. rabina, któremu projektodawcy dają kartę wstępu do senatu. Uważam, że niegdyś można było serio rzecz taką traktować. W dawnej Polsce mieli rabini władzę sądową w sprawach między żydami, i reprezentowali pewien czynnik społeczny; w dawnej Polsce tedy możnaby było pomyśleć o dopuszczeniu tego czynnika do senatu. Ale dzisiaj nie jest tajemnicą, że rabini nie reprezentują faktycznie żadnego autorytetu społecznego; dzisiaj są oni jedynie stróżami rytuału, a przecież o taką reprezentację chodzić nie może. A więc kartę wstępu daje się im chyba tylko po to, aby błogosławili temu senatowi, jak już niejednokrotnie błogosławili Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PSchiper">O ile chodzi o dalszych wirylistów, to wypada podkreślić co do punktów e) i g) ten moment, że liczba wymienionych tu reprezentantów nie jest określona i że wprowadzono tu pojęcie bardzo elastyczne. 1 tak w punkcie g) powiada się, że w skład senatu wejdą przedstawiciele Naczelnej Izby Gospodarczej i to po jednym z każdego jej działu. W punkcie zaś e) nie określono liczby, również przedstawicieli najwyższych uczelni i instytucji naukowych. Stwarza się wskutek tego możność dowolnego zwiększania liczby wirylistów już to przez kreowanie nowych, już to przez dzielenie już istniejących działów Naczelnej Izby Gospodarczej lub przez zaszczycenie tej lub owej instytucji mianem najwyższej uczelni czy też instytucji naukowej, chociaż za taką nie może uchodzić.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#PSchiper">Tyle co do projektowanego składu senatu. Pozwolę sobie jeszcze na kilka uwag co do tych argumentów, które się przywodzi dla uzasadnienia racjonalności i konieczności senatu, czy też Straży Praw, która — zdaniem mojem — niczem innem nie jest, jak senatem z jakimś listkiem figowym. Przywodzi się argumenty, że trzeba stworzyć instytucję, gdzie zasiądzie żywioł dojrzały, czynnik wiedzy i rozwagi. Proszę Panów! Czy państwo jest istotnie zainteresowane w tem, ażeby miało instytucję ustawodawczą o takim składzie, iżby większość lub znaczną liczbę członków stanowili ludzie wiedzy? Sądzę, że państwu nie tyle o wiedzę rozchodzić się może, ile o zasób doświadczenia życiowego. Ten zasób doświadczenia ma być jaknajobfitszy to ma być główna krynica, z której państwo powinno czerpać. Otóż uważam, że jeśli chodzi o ową krynicę, to niewątpliwie więcej znajdziemy tego doświadczenia u ludzi, którzy zmagają się w twardej szkole życia, że znajdziemy o wiele więcej tego doświadczenia, gdy zwrócimy się do warstw robotniczych i chłopskich, które ciężkie dźwigają jarzmo życia, aniżeli u tych, którzy potrafili przeważnie dzięki korzystnemu położeniu materialnemu sięgnąć po palmę wiedzy.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PSchiper">Również teoria hamulca wydaje się mocno chybioną. Wszak macie tu Panowie w Sejmie pewne doświadczenie w tym kierunku. Hamuje się wtedy, gdy to leży w interesie własnym, w interesie pewnej grupy. I tak hamowano w tym Sejmie z całym impetem ze strony prawej — o ile sobie przypominam dwa razy — raz, gdy chodziło o uchwalenie zasad reformy rolnej, drugi raz, gdy chodziło o podwyższenie stopy podatkowej od spadków i gdy to p. Głąbiński groził, że w tym wypadku kapitaliści polscy przeniosą kapitały za granicę, do Niemiec.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#PSchiper">Nie trzeba też zapominać o tem, że istnieje administracja, istnieją sądy i że tam wytwarza się pewna praktyka i ustalają się pewne zwyczaje, które korygują ustawy, przez ciało ustawodawcze wydane, naginając je do potrzeb życia. Czyż to jest niedostateczny hamulec? Wszak mają go w ręku fachowcy i czyż trzeba ponadto specjalnego jeszcze organu do hamowania w postaci senatu?</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#PSchiper">Podobnie szwankuje też wysuwana tu teoria o harmonii społecznej. Nie będę się zatrzymywał długo przy owej teorii p. referenta, który materię umieszcza w izbie pierwszej, a ideję w izbie drugiej. To są hipotezy, rzeczy nieudowodnione, zapatrywania osobiste a de gustibus non est disputandum. Chcę atoli zatrzymać się nieco przy argumentach, jakie tu wysuwano co prawda z pewną ostrożnością, ale jakie przecież przebijały z toku przemówień niektórych pp. mówców. Chodzi mi o owych innoplemieńców, których chowano pod korzec. Ks. poseł Lutosławski w poprzedniem swojem przemówieniu zapewniał, że sprawa innoplemieńców, czy też obconarodowców, że użyję terminu ks. posła Lutosławskiego, ze sprawą senatu nie ma nic wspólnego. Wierzę, że o ile chodzi o żydów, to przez długi czas nie byłoby konfliktu między senatem a Sejmem, że w tym kierunku obydwie większości, tak izby pierwszej, jak i Senatu podawały by sobie ręce dla wspólnego zwalczania tych innoplemieńców. Chodzi jednak o to, czy konstytucja ma sankcjonować taki stan rzeczy, iżby innoplemieńcy nie mieli należnego im przedstawicielstwa. Wszak zwolennicy senatu chcieliby przedstawicielstwo to okroić do minimum. Pan kolega prof. Buzek był szczerym co do tego zagadnienia i w swojej książce o projekcie konstytucji, wydanej przez biuro konstytucyjne wyraźnie zaznaczył, że trzeba mieć na uwadze niebezpieczeństwo, jakie grozi ze strony innoplemieńców, którzy w zbyt wielkiej liczbie mogą zasiąść w Sejmie i którzy w połączeniu z niektóremi ugrupowaniami polskiemi mogą w danym wypadku stworzyć większość. Senat więc o pomniejszonem przedstawicielstwie innoplemieńców ma być niejako klapą bezpieczeństwa. To są słowa szczere i wyraźne, ale czy dają się takie dążenia pogodzić z zasadami demokracji?</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Zwracam mówcy uwagę, że przekroczył czas przemówienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PSchiper">Jeśli stawia się kwestię w ten sposób, że ze strony innoplemieńców grozi rozstrój, grozi niebezpieczeństwo ze strony innoplemieńców, to oczywiście, że taki argument może mieć wagę, ale wszakże Panowie, my chcemy budować Państwo, gdzie ma panować porozumienie, wszak chcemy tworzyć budowę silną, a więc budowę opartą na porozumieniu wszystkich narodów, które zamieszkują ziemie polskie. Jeśli, z tego założenia wychodząc, będziemy snuli linię ustroju, to naturalnie o niebezpieczeństwie nie może być mowy.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PSchiper">Powoływano się wreszcie na moment tradycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#Marszałek">Proszę prędzej kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PSchiper">Niewątpliwie historia winna być środkiem pedagogii politycznej, ale nie można kłaść na ten środek przesadnego nacisku. Pozwolę sobie zacytować słowa osoby tak kompetentnej w tej materii jak prof. Oswald Balcer, który w swojej pracy o zagadnieniach ustroju w dawnej Polsce wyraźnie nazwał dawny ustrój Polski pamiątką przeszłości i zaznaczył, że nowopowstająca Polska nie mogłaby dziś stworzyć sobie ustroju dawniejszego, nie mogłaby z ustrojem takim powstać, albo powstawszy byłaby dziwolągiem skazanym zgóry na zagładę.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Matakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PMatakiewicz">Wysoki Sejmie! W imieniu grupy katolicko-ludowej zabieram tutaj głos nie po to, aby kogoś przekonać, lecz po to, ażeby w najważniejszej sprawie naszej konstytucji, w kwestii senatu zająć wyraźnie stanowisko i przytoczyć pokrótce motywy, które przemawiają za naszem zapatrywaniem.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#PMatakiewicz">Każdy z nas rozumie to dobrze, nawet szereg poprzednich mówców to przyznał, że uchwały sejmowe powinny zapadać z rozwagą i namysłem. Poprzedni mówcy przyznali, że niejedna uchwała naszego Sejmu, może nie rozmyślnie, była jednak pospiesznie powzięta i wymagała pewnego remedium i zmiany szybkiej ze strony tego samego Sejmu. Każdy z nas, każde stronnictwo chce temu zaradzić na swój sposób, bo i socjaliści stawiają wniosek w projekcie konstytucji, ażeby ustawy sejmowe niekorzystne dla ludu i całego narodu zostały przez ponowne uchwały innego ciała zrewidowane i odmienione.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#PMatakiewicz">Uznajemy trafność uwag posła Niedziałkowskiego, że proponowana przez Piastowców Straż Praw nie jest niczem innem, jak także drugą izbą i senatem pod inną nazwą, a ma zapewnione tak szczupłe prawa, że byłaby właściwie piątem kołem u wozu, jak powiedział p. Niedziałkowski.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#PMatakiewicz">Panowie, którzy tutaj przemawiali o senacie, z góry imputowali, że senat będzie czemś wrogiem dla ludu, że będzie on hamulcem dla prawdziwej demokracji. Tymczasem tak może nie będzie, bo mieliśmy już odmienny przykład w obecnym sejmie. Gdy chodziło o dobro Rzeczypospolitej, to większość sejmowa t. zw. prawica, potrafiła podporządkować partyjne interesy jednostek i grup interesom narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#komentarz">(Głosy: Bardzo słusznie)</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#PMatakiewicz">Gdy trzeba było reformy rolnej, cały Sejm się zgodził na taką, jakiej chciała lewica. Również, gdy było to potrzebą chwili, Sejm wyrzekł się swojej suwerenności, poszedł do domu i oddał nawę państwową Radzie Obrony Państwa. I teraz, gdy są zakusy i ochota, ażeby jedna strona przeciw drugiej wystąpiła z rekryminacjami i zarzutami, to jednak wszyscy ci, którym interes narodu i Ojczyzny jest drogi, potrafią utrzymać tę ochotę w karbach i w spokoju i obrady sejmowe tak prowadzić, ażeby nie narazić na szwank prac naszej delegacji pokojowej.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#PMatakiewicz">Dlatego też ja, Panowie, nie boję się, by ta Straż Praw czy senat, o ile będą uchwalone, nie działały także w interesie naszej ojczyzny i dla dobra całego narodu. Z góry nie wolno nam imputować, że one będą wrogo dla ludu usposobione. Synowie ludu, bo może być, że i większość senatu lub straży praw będzie synami ludu, będą pamiętać tak o jego potrzebach jak o sprawach narodu. Zapomnieli także przedmówcy, że art. 35 projektu konstytucji będzie hamulcem bezpieczeństwa, bo zawiera postanowienie, że Prezydent Rzeczypospolitej ma także głos; gdyby np. senat pewną ustawę sejmową zmienił albo odrzucił i ona wróciła do sejmu, to Sejm może kwalifikowaną większością odrzucić projekt senatu, albo też swoje zdanie ujawnić zwykłą większością głosów, a wtedy Prezydent Rzeczypospolitej może zatwierdzić to, co Sejm uchwalił albo może założyć veto przeciw uchwale Sejmu a rzeczą jest Sejmu i narodu całego takiego wybrać Prezydenta Rzeczypospolitej, a jestem pewny, że taki będzie wybrany, który rzeczywiście narodowi i ludowi będzie dobrze życzył i z pewnością, jeżeli będzie chodziło o interes ludu, swoją decyzję w tym kierunku wypowie, albo swoje veto w tym punkcie założy, aby ten lud obronić.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#PMatakiewicz">Dlatego też, Panowie, w dobrze zrozumianym interesie całego narodu i na podstawie przeprowadzonej dyskusji oświadczam, że co do art. 35 i 36 pójdziemy za wnioskiem większości komisji.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czerniewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PCzerniewski">Wysoka Izbo! Art. 36, traktujący o składzie Izby drugiej czyli senatu, jak tu nazwano, właściwie daje dopiero pełne wyjaśnienie, czem może być, czem powinien być senat, który w istocie ma na celu zostać czynnikiem równowagi. Zgodziłbym się może z przedstawicielem N. P. R., który tu przedstawił, że liczba 70 członków, oznaczona pod literą a) jako wybieranych przez Sejm z poza Sejmu, jest zbyt wielka. Te pośrednie wybory jakie są tu przewidziane, a nadewszystko to, że są przeprowadzane przez sam Sejm, w istocie rzeczy sprawiają, że nie daje się nowego elementu doświadczenia, nowego elementu umiejętności, do przeprowadzenia ustawodawstwa. Dlatego uważam, że istotnie liczba ta mogłaby być zmniejszona.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#PCzerniewski">Natomiast o ile chodzi o dalsze punkty, w szczególności zaś o punkt b), to znaczy o przedstawicielstwo samorządu, to tu w istocie rzeczy mieści się treść, dla której samej warto ustanowić Izbę drugą. Bo, proszę Panów, trzeba wziąć pod uwagę, że jeśli ta Izba druga nie ma być zbiorowiskiem ludzi politycznie przeżytych, albo nie ma być zbiorowiskiem ludzi uprzywilejowanych, jeśli istotnie ta Izba druga ma spełniać swoje zadanie dania maksymum umiejętności, rozwagi i doświadczenia, to trzeba poszukać takiego środowiska, w któremby można znaleźć najwięcej tego doświadczenia. Nie dość na tem, ja, jako przedstawiciel klubu reprezentującego interesy warstw pracujących i chcąc, ażeby te warstwy pracujące, robotnicze znalazły naturalne i pewne zabezpieczenie swoich interesów przy pomocy Izby drugiej, ażeby ta Izba była wyrazem demokratycznych dążeń społeczeństwa, uważam, że powinna być tak skonstruowana, ażeby wyrobieni i dojrzali przedstawiciele ludu mogli wejść i weszli do niej.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#PCzerniewski">Jedyną zaś realną i prawdziwą szkołą szybkiego wyrobienia się doświadczenia politycznego, jedyną szkołą obywatelsko-państwową u nas na długi przeciąg czasu, a potem i na dalsze czasy, będą bezwarunkowo instytucje samorządu lokalnego. Jeżeli demokratyzm, jeżeli idea wolności, chociaż niestety nie równości — w Anglii tak szybki święciła triumf, jeżeli tam tak mocno ugruntowały się formy państwowe podatne do rozwoju, a jednocześnie trwałe i mocne, to bezwarunkowo kraj ten zawdzięcza to szeroko rozwiniętemu samorządowi lokalnemu. Podobnie, jeżeli Ameryka może się szczycić nie tylko rozwojem wolności, ale zarazem i równości, to zawdzięcza to w. znacznej mierze instytucjom samorządowym.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#PCzerniewski">Zwrócę na to uwagę, że prawdziwi obrońcy ludu wyszli z ludu, ale byli wykształceni i wyrobieni, a nie wybijający się tylko przez demagogię, jak to niestety często może się zdarzyć w samych sejmach, Ci prawdziwi obrońcy ludu wykształcili się w tem środowisku, jakim są instytucje samorządu lokalnego. Stamtąd przyjdzie włościanin i robotnik, który będzie miał zasób doświadczenia i nie pozwoli kierować sobą agitacji demagogicznej. Nie zawodowi agitatorzy będą kierowali instytucjami państwowemu, nie zawodowi agitatorzy będą wprowadzani na trybuny i mównice działaczy i prawodawców, lecz będą wprowadzani ludzie, którzy życie swoje pędzą w pracy nad realnemi zagadnieniami gospodarki samorządowej.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#PCzerniewski">Nie potrzeba dalej obszernie tego dowodzić. Ktokolwiek zetknął się z życiem zachodniej Europy, ktokolwiek przyglądał się, a takich w kraju mamy dość, samorządom lokalnym Ameryki, i ci którzy się przyglądali samorządom lokalnym w Anglii, lub znają je choćby tylko z teorii, wiedzą dobrze, że to jest kuźnia wykuwająca ludzi zahartowanych, odważnych, a jednocześnie jasno i realnie patrzących na życie. Dlatego ja osobiście treść Izby drugiej, jej istotę i wartość upatruję głównie w drugim punkcie tego artykułu, t. j. w tych przedstawicielach od samorządów lokalnych miejskich i wiejskich. I wierzcie mi Panowie, jestem najgłębiej przekonany, że one dadzą nam do senatu, a również i do Sejmu, jak to wyrobienie nastąpi, element naprawdę ważki w wartości swojej, element wysoce demokratyczny, bo ludowy, a jednocześnie element, który nie da się wziąć na lep frazesów, bo będzie miał realne doświadczenie życia, zdobyte na placówkach realnej pracy.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#PCzerniewski">P. Niedziałkowski, atakując ten artykuł powiedział, że nasz samorząd jest jeszcze zbyt słaby, zbyt młody i nie może dać tych elementów. Istotnie słusznie, ale przecież nie tworzymy dziś naszej konstytucji na dwa, trzy lata, a za 5 lat ten samorząd dostarczy nam ludzi wyrobionych, a potem pójdą całe ich zastępy. Jeśli zamierzamy na szeroką skalę tę pracę, to powinniśmy się liczyć z tem, co nam ma dostarczyć tego wyrobionego elementu. Ja osobiście największą wadę tej ustawy konstytucyjnej upatruję w jednej rzeczy: (Niestety głosem swoim czy swoją opinią nie mogłem wpłynąć na to, gdyż wszedłem do Sejmu zapóźno, kiedy konstytucja w zarysie swoim była już postanowiona). Mianowicie w tej ustawie konstytucyjnej brak zawarowania silnego rozwoju samorządu lokalnego. Proszę Panów, powinno to być w samej ustawie konstytucyjnej zawarte, a nie w pobocznych ustawach i to jest istotna treść, którą potrzeba będzie tu dodać.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#komentarz">(Głos: Prawica to odrzuciła)</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#PCzerniewski">Nie wiem, kto odrzucił, tylko stwierdzam swoje przekonanie.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#PCzerniewski">Następnie zwracam uwagę na to, że z dalszych punktów ze względu na to samo doświadczenie, o którem mówiłem, zdaniem mojem jest bardzo ważne przedstawicielstwo Naczelnej Izby Gospodarczej Rzplitej, o ile ta Izba Gospodarcza odpowiednio będzie uformowana. Ta Izba Gospodarcza również może dać doświadczonych, fachowych przedstawicieli związków zawodowych różnego rodzaju, przedstawicieli pracy, którzyby naprawdę doświadczeniem swojem i wiedzą mogli zasilać czynniki pracujące w zakresie ustawodawstwa. Powiadam raz jeszcze, jako przedstawiciel ludu pracującego najbardziej za tym punktem powinienem obstawać i obstaję.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#PCzerniewski">Następnie była tu mowa o delegatach wyznań, o 5 delegatach episkopatu katolickiego i 3 przedstawicielach innych wyznań. Proszę Panów! Naturalnie dla tych, którzy życie polityczne, życie społeczne, dzieje pojmują z punktu widzenia czysto materialistycznego, dla których dzieje składają się tylko z kompleksu walk ekonomicznych, elementarnej walki o byt, naturalnie ten punkt będzie zupełnie niezrozumiały i obcy, ale dla mnie, dla którego wartości duchowe odgrywają pierwszorzędną rolę, dla kierunku, który reprezentuję, który uważa, że wartości duchowe zdobywają coraz bardziej naczelne stanowisko, dla nas przechowanie, rozwijanie tych wartości duchownych i bronienie ich jest pierwszorzędnem zadaniem. Jeżeli nie mamy spaść na stanowisko stada wzajemnie się zwalczającego i pożerającego, jeżeli mamy naprawdę być zrzeszeniem ludzkiem posiadającem daleko sięgające ideały, to najwyższy czynnik, jakim jest przyświecający zawsze rozwojowi duchowemu i moralnemu — czynnik religijny powinien znaleźć mocne, zabezpieczenie i zawarowanie, dla podniesienia samej społeczności i dla tem głębszego ugruntowania moralnych podstaw narodu, bez których żaden naród niema przyszłości. Jeżeliśmy odparli nawałę bolszewicką, jeżeli bolszewizm u nas się nie zagnieździł, to — powiem wyraźnie — zawdzięczamy to wielkiej wiekowej pracy Kościoła katolickiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Smoła.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PSmoła">Wysoki Sejmie! Jako przedstawiciel stronnictwa, które, zdaje się, najbardziej konsekwentnie zwalcza senat i jest za jednoizbowością, nie zabierałbym głosu do art. 36, który mówi o składzie senatu, a jeżeli mówię, to dlatego, że między innemi skład tego senatu jak najbardziej przekonywa o tem, jak bardzo szkodliwą rzeczą byłby ten senat dla ludu i jak bardzo nie mają żadnego oparcia argumenty, które tutaj były przytaczane za senatem. Bo istotnie, jeżeli weźmiemy do ręki projekt konstytucji, jeżeli zgłębimy tutaj ten oto skład senatu, to nigdzie lepiej, jak tu nie przekonamy się, jak bezpodstawne są argumenty prawicy, które przytaczane są za senatem. Z braku czasu nie będę mówił o wszystkich dowodzeniach prawicy, ale wezmę dla ilustracji sprawę t. zw. partyjności. Przecież nawet wy Panowie z prawicy, co tak jesteście stateczni, przyznać musicie, że tych 70 członków, wybranych z poza Sejmu przez Sejm, to nie są anioły zrównoważone. Tych 70 senatorów wybieranych przez Sejm, który przecież składa się z partii i ma w sobie nawet tak niezrównoważone stronnictwa prawicowe, nie można żadną miarą nazwać bezpartyjnymi.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PSmoła">A dalej weźmy wirylistów duchownych. Ks. Lutosławski podniósł wielki moment życia duchowego i dlatego też potrzebę przedstawicieli duchowieństwa. Pod tym względem, tej wielkiej wagi świata duchowego jestem zgodnym z ks. Lutosławskim. My, jako przedstawiciele ludu, który najbardziej wierzy, jesteśmy zgodni z ks. Lutosławskim, nie po faryzeuszowsku mówimy, że wielkim momentem życia ludzkiego jest świat duszy, jest życie religijne. Ale jeśli chodzi o politykę, musimy przyjść do przekonania, że duchowieństwo jest stronne, że właśnie może więcej, niż kto inny duchowieństwo okazało się partyjnem i nawet w kościele walczyło z nami. Kościoła, ambony i spowiedni nadużywali duchowni przeciw nam, a więc tutaj nie możemy mówić, że są bezstronni. Duchowieństwo uratowało prawicę. Gdyby nie duchowieństwo, żaden by z was tu się nie znalazł. Lud widział jak zbankrutowała wasza myśl, a jeśli tu wprowadzeni jesteście, to dzięki duchowieństwu, które dla polityki wyzyskało autorytet religii, ale jednocześnie nawiasowo należy dodać, że bardzo religii samej zaszkodziło.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PSmoła">Jeszcze raz powtarzam, że nie może być mowy o bezpartyjności duchowieństwa. Nie wiem jak gdzieindziej, bo jestem chłop, ale wiem, że u nas duchowieństwo jest bardzo partyjne, i zawsze za prawicą, przeciw ludowi idzie, przeciw ludowi, z którego żyje, którego powinno bronić, bo ubogich ewangelia uczy bronić, a nie bogatych.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#PSmoła">Należy dodać, że nie tylko senat nie broni od bezpartyjności, ale nawet wciąga do partii. Przecież jeżeli profesorowie będą mieli wybory do senatu, to właśnie naukę wciągnie się do polityki. Nauki i religii do polityki wciągać się nie powinno, a wy religię i naukę chcielibyście do polityki wciągnąć. Największe rzeczy, bo sprawy ducha, umysłu chcielibyście sprowadzić na podwórko polityki i niemi bronić interesów waszych.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#PSmoła">Wszystkie inne wasze dowodzenia podobnie jak mówicie o bezpartyjności, nie mają żadnej wagi i żadnej logiki, bo np. jak słuchać dowodzenia kolegi Świdy prawnika, który był w Komisji Rolnej, jako wstecznik walczył, aby chłopu ziemi nie dać a obecnie mówi, jak to pod względem prawnym źle napisana reforma rolna. My chcemy uczonych i prawników, ale takich prawników nie chcemy. My chcemy inteligentnych prawników, my chcemy wielkiej nauki, ale chcemy nauki, która będzie naród prowadziła naprzód, która będzie żyć z ludem, która będzie siłę wielką w ludzie widziała, a nie będzie miała „szkiełko i oko”, zamiast czucia i wiary, która będzie miała serce i będzie szła wedle wielkiego powiedzenia Mickiewicza „Miej serce i patrzaj w serce”. Tych co mają głowę i serce, lud będzie wybierał. Jest sporo takich uczonych, którzy wyzyskują naukę wbrew dobru ludzkości. Takich lud nie chce. Dlatego nie chcemy dla nikogo prawa zagwarantowanego z góry, tylko prawa, które będzie płynęło z zasługi i twórczości. Ten będzie przywódcą, którego będzie stać na wielką duszę w przewodnictwie.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#PSmoła">Nie będę ilustrował dalszych argumentów, bo wszystkie one podobne są do przytoczonych, wskażę tylko, że za krytemi frazesami dla was kryje się treść uchwycenia w swoje ręce władzy wykonawczej i prawodawczej. Wprowadzenie do senatu wirylistów i przedstawicieli samorządów, podług was prawdopodobnie z wyborów kurialnych powstałych, prowadzi do tego, że chcecie prawicowym przekonaniem i tradycjom przeszłości zabezpieczyć większość w senacie. Z tego wynika, że jeżeli senat razem z sejmem będzie wybierać Naczelnika Państwa, to będzie można uchwycić dla prawicy władzę wykonawczą. Oprócz tego jak jest zrobiony art. 35, że my dopiero, jak będziemy mieli 2/3 w sejmie, będziemy mieli prawo zagwarantowane, co dowodzi, że drogą okrężną chcecie władzę wykonawczą i prawodawczą uchwycić w ręce. My nie chcemy ani dla siebie ani dla nikogo, jak kol. Czerniewski powiedział, jakiejś dyktatury. My żadnej dyktatury nie chcemy i my swojego głosu nie chcemy nadużywać, ale chcemy praw równych, bo my dajemy ciężary największe, bo my jesteśmy treścią życia i chcemy prawa swojego dochodzić. My nie chcemy swojej przewagi, tylko praw ludzkich i wolności, chcemy nowych wielkich czasów i dziejów w Polsce, które się rozpoczną trudem i pracą, o jakiej nie macie pojęcia, i dlatego zwracamy się przeciw senatowi, przeciw narzucaniu okrężną drogą władzy, bo my będziemy władzę znosić tę, która będzie pochodziła z woli ludu. Jeżeli będziecie prowadzić lepiej naród, niż my, to my też będziemy was słuchać, ale nie możemy nikomu zapewnić przywileju tego, ażeby z góry jego przekonania miały zapewnioną większość. Na to się nie zgodzimy.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#PSmoła">Streszczam się w tem, że tu między innemi z tego paragrafu wynika i że ten paragraf na to wskazuje, że chcecie drogą prawną pewnym przekonaniom, pewnym warstwom zapewnić przewagę, ale na to się nie zgodzimy i zgodzić się nie możemy i tak czy tak próżne dane, daremne żale „próżny trud, przeżytych kształtów żaden cud nie wróci do istnienia”. Fala nowego życia, zrodzona z krwi i trudu, nie da się powstrzymać Waszemi głosami.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#PSmoła">Jeśli jesteście mądrzy i konserwatywni, to zrozumiejcie, że trzeba z życiem iść naprzód, zrozumiejcie, że lud polski jest zrównoważony i jeśli będziecie chcieli uznać jego prawa, to pójdzie drogą konserwatywną rozwoju legalnego, ale jeśli będziecie chcieli po karkach chłopskich i robotniczych chodzić, to na to nie pozwolimy. Za mocni już jesteśmy teraz. Cały naród składa ofiary, ale myśmy złożyli najwięcej. Tam nasz brat i syn pod wodzą Naczelnika Piłsudskiego Polskę obronił, to nasz trud i ciężary. W trudzie i znoju chłop i robotnik wykazał wielkie doświadczenie i wykazał, że można mu dać prawa, że Polski nie zgubi.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#PSmoła">Streszczam się: my żadną miarą nie pozwolimy czy dziś czy jutro, ażeby senat był. Was jest garstka, a nas jest miliony. Lud to rozumie, bo lud pracą i krwią pisze dzieje i nie da się prowadzić. Polska musi być ludowa, Polska musi być Polską pracującą, pracującą umysłem i pracującą ręką, i ci, którzy Polskę budują krwią i trudem, ci ją będą mieli. Lud przyczynił się do budowania Polski, musi mieć pełne prawa i na ich hamowanie i na zmniejszenie ich nie zgodzimy się. Polska musi być ludowa, musi być Polską ludzi pracujących.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Okoń.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PksOkoń">Wysoki Sejmie! Przyszliśmy tutaj do tego Sejmu, ażeby budować Polskę ludową, Polskę chłopską, Polskę postępową, i będziemy kłaść podwaliny pod ten gmach Polski nowoczesnej, Polski w duchu czasów obecnych, dlatego nie można wydziwić się temu, jak mogli znaleźć się ludzie, którzy kruszą kopję za instytucją tak przeżytą, tak przestarzałą, wyjętą z lamusa i archiwum najstarszych rzeczy, jaką jest senat. Proszę Panów, wydziwić się nie można, że są ludzie, którzyby chcieli Polskę ubrać w kontusz staroszlachecki. Polska wówczas wyglądałaby tak jak ten bolszewik...</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(Głos: W sutannie!)</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#PksOkoń">... konny, który był ubrany w kapelusz damski, albo był bosy a w cylindrze.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#PksOkoń">Jeżeli Polska ma być istotnie ludową, to w tej Polsce nie powinno być nic sprzecznego z ludnością; wszystko powinno być nowe, jak w nowym gmachu, który gospodarz buduje z nowego materiału. Senat to przeżytek. Jeżeliby panowie z prawicy, obrońcy tej instytucji przeżytej, chcieli zaglądnąć do historii Rzymu, gdzie instytucja senatu się zrodziła, jako rada przyboczna pierwszych królów Rzymu, przekonaliby się, że i tam byli ludzie, którzy zwalczali instytucję senatu, ludzie wielcy jak Tyberiusz i Gajusz Gracchus, Laelius, Scipio Emilianus i Marius, którzy nienawidzili senatu, bo wiedzieli, że senat, to klika możnowładców, to klika gniotąca proletariat, lud wiejski, i robotniczy rzymski. I dlatego te walki między senatem a plebejuszami rzymskimi ciągle trwały, a przybrały największe rozmiary za czasów braci Gracchów. Oni śmieli stanąć przeciw senatowi, mieli odwagę powiedzieć, że senat jest zgubą dla państwa rzymskiego, i dlatego, senat, widząc, że bracia Gracchowie przychodzą z projektem reformy rolnej, reformy agrarnej, której dziś niektórzy panowie z prawicy się dziwią, a ona już przed dwoma tysiącami lat zrodziła się w państwie rzymskiem — nic dziwnego, że Senat zapałał nienawiścią do braci Gracchów i obaj ci bohaterowie zginęli z rąk nikczemnych senatorów rzymskich. A choćby walka z Mariusem, walka Sulli, arystokraty....</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">To nie ma nic wspólnego ze składem polskiego senatu.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PksOkoń">Owszem ma, bo kto wogóle potępia senat, ten nie może mówić o składzie senatu. Ta walka senatu z ludem rzymskim doszła do tak ostrego napięcia, że lud rzymski musiał opuścić Rzym i dopiero Menenjusz Agryppa musiał błagać lud, ażeby wrócił do miasta, bo patrycjat rzymski przekonał się, że bez ludu rzymskiego rządzić narodem nie potrafi. Etyka senatu rzymskiego nie stała wysoko, Jugurta wytknął przekupstwo senatorów rzymskich, mówiąc: „O przedajne, przekupne miasto, jakże rychło zguba spadnie na ciebie, byle się kupiec znalazł”. Ten senat wydał z łona swego Katylinę, zdrajcę ojczyzny własnej.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#PksOkoń">Jeżeli przeprowadzimy analogię z senatem polskim, to ileż znajdziemy w nim brudnych i ohydnych postaci, jak Branickiego, Potockiego i innych którzy stali na żołdzie rosyjskim, austriackim i pruskim. I my dziś z tych starych wspomnień, zwłaszcza my Sejm ludowy, my Polska ludowa mamy według tych starych wzorów budować ojczyznę, którą Bóg nam dał. Bylibyśmy chyba szaleni.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#PksOkoń">Senat, to słowo dla nas bolesne, bo przypomina nam rządy kliki, która gnębiła chłopa tak, że dopiero dzisiejszy Sejm pozwolił mu mówić wolną piersią w obronie praw swojego bytu zagrożonego. Senat byłby nieszczęściem dla Polski, byłby zagładą dla duszy ludowej byłby tym kamieniem, który nie pozwoliłby ruchowi ludowemu ani o krok naprzód postąpić. Wystarczy sam Sejm, ażeby spełnić życzenia ojczyzny, ażeby spełnić życzenia Państwa Polskiego, tylko dwóch warunków potrzeba:</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#PksOkoń">— po pierwsze, ażeby wybory, jakie się będą w Polsce odbywały, były legalne bez presji z góry, bez deprawacji,...</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#komentarz">(P. Anusz: Bez demagogji)</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#PksOkoń">... — a druga rzecz, żeby Sejm okazywał dobrą wolę. I dzisiaj moglibyśmy wszystkiego dokonać i nie potrzebowalibyśmy się uciekać do Rady Obrony Państwa, gdybyśmy chcieli, ale Sejm nie chce, jak to do dziś dnia jest z reformą rolną, która nie jest wykonaną.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#PksOkoń">Najsilniejszym argumentem, który musi każdego pokonać, jest argument woli ludu, woli chłopa. Panowie, którzy z ludem się stykają, a wszyscy się z nim stykają, bo lud ich wybrał, wiedzą z pewnością, że jedynem wszystkich życzeniem i jednym rozkazem było, „ażebyście panowie posłowie, broń Boże, nie uchwalili Senatu!”. To jest powszechne żądanie ludu. Kto idzie przeciw tej fali, to jakby szedł przeciw naszej Wiśle wspaniałej.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#komentarz">(Głos: Oho!)</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#PksOkoń">Jest to wola ludu i ją musimy uszanować. Choćbyście Panowie dzisiaj uchwalili tę instytucję, to wiedzcie, że przyszły Sejm ją obali, przyszły Sejm będzie lepszy, doskonalszy, bez tej kliki możnowładczej, bez tej kliki endeckiej, ten Sejm potrafi zbudować Polskę, postępową, nie bolszewicką, lecz Polskę idącą po drodze prawej demokracji, prawdziwej woli ludu, która nigdzie się nie Zachwieje, nigdzie nie będzie w podstawach swych zagrożoną. Dlatego lud nasz żąda tego i te wolę ludu muszą wszyscy uznać, jako wolę świętą.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#PksOkoń">Chcemy Polski nie tylko ludowej, ale Polski postępowej. Nie chcemy, żeby Polska nasza była budowana według wzorów średniowiecznych, ażeby Polska cofała się do wieku 17, do czasów Jana Chryzostoma Paska, chcemy Polski, jakiej żądał Juliusz Słowacki, Polski postępowej. Dzisiaj Rosja prym trzyma wśród narodów słowiańskich przez bolszewizm, my, Polacy, jako drugi największy naród słowiański o wiele przewyższający kulturą naród rosyjski, powinniśmy przewodzić wśród słowiańskiej demokracji, a nie Rosja, bo prawdziwa demokracja jest jedynem lekarstwem na bolszewizm. Jeżeli pójdziemy drogą postępu, to będziemy mieli uznanie i w Anglii, i we Francji, i na całym świecie, bo będą widzieli, że Polska nie cofa się do wieku XVII, budując senat, że nie wraca do dawnych czasów szlacheckich, których nikt nie pragnie.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#PksOkoń">Dlatego, chcąc Polskę zbudować na trwałych podstawach, żeby jej byt nie był nigdy zachwiany, żebyśmy zwyciężyli nie tylko bolszewików, ale większą potęgę, która nam w przyszłości grozi, t. j. nawałę germańską, musimy zbudować taki wzór doskonały nowej Polski, aby rzeczywiście był dumą dla świata. Jak Konstytucja, którą Sejm 4-letni uchwalił, a która w ówczesnym wieku zdawała się niezmiernie radykalną i postępową, choć dziś jest dla nas już zbyt konserwatywną, tak i nasza konstytucja niech będzie postępowa, niechaj chłop widzi, że ta Polska, to jego matka. Niechaj ta Polska ludowa będzie wzorem, jak jest wzorem w malarstwie dla Popiela i Wyspiańskiego, którzy życie ludu malowali. Budujmy, malujmy tę Polskę według rozumu chłopskiego, bo ten rozum jest ponad wszelkie rozumy, bo człowiek kulturą przepojony nieraz staje się tylko sofistą.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#PksOkoń">Dlatego wierzę, że nadzieje, któremi się łudzi większa część Panów z tej strony Izby, myśląc, że przeprowadzą czy to Senat, czy Straż Praw, spełzną na niczem i uchwalony tutaj zostanie Sejm jednoizbowy bez drugiej instytucji. My sami musimy sobie wystarczyć, chciejmy tylko pracować, chciejmy, aby się lud w wyborach wypowiedział, aby ten nowy Sejm był zwierciadłem woli tysięcznych mas chłopskich i robotniczych, to wtedy ten Sejm będzie doskonałym, będzie mógł funkcjonować, jak najdokładniejsza maszyna, będzie ten Sejm tak wspaniały, iż będzie mógł być przykładem dla innych parlamentów świata.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#PksOkoń">Dlatego wola naszych chłopskich mas radykalnych streszcza się w tem jednem dążeniu i życzeniu: „Precz z Senatem i precz ze Strażą Praw”!</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Proponuję odroczenie dalszej rozprawy.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#Marszałek">Poza porządkiem dziennym ma głos p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PksLutosławski">Wysoki Sejmie! Zgłosiłem się do głosu w sprawie sprostowania, a także w sprawie złożenia pewnego oświadczenia. Nasamprzód załatwię się ze sprostowaniem, jako z rzeczą mniej doniosłą. Jeden z przedmówców w dyskusji konstytucyjnej twierdził, jakobym był zwolennikiem oddzielenia Kościoła od Państwa. Otóż powiedzenie to może wywołać bardzo niepożądane nieporozumienie. Oczywiście, uważam za najdoskonalszy harmonijny zespół życia duchowego i materialnego narodu, więc również i najwyższej instytucji religijnej z najwyższą instytucją doczesnego życia państwowego, które winny współdziałać i współżyć w najściślejszej jedności.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#PksLutosławski">A jeżeli w rozmaitych szczegółowych rozprawach przemawiam niekiedy za posunięciami ustawodawczemu, które oddzielają Kościół od Państwa, to tylko dlatego, że wolę Kościół wolny, oddzielony od Państwa, od niewoli Kościoła w Państwie.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#PksLutosławski">Pozatem mam polecenie złożenia następującego oświadczenia Z. L. N. w sprawie zajścia na ostatniem posiedzeniu. Związek Ludowo Narodowy uważa, że odkładanie, pod coraz to innymi pretekstami dyskusji zasadniczej nad ekspose Prezesa Ministrów nie da się żadnym względem na istotne dobro Państwa usprawiedliwić; Związek upatruje w tem odkładaniu chęć czynników, które bez kontroli Sejmu od długiego już czasu prowadzą politykę polską, przedłużenia tego czasu nieodpowiedzialności i braku kontroli parlamentarnej...</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Głos: A Ryga?)</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#PksLutosławski">... i dlatego nie zgadzamy się, aby z naszem przyzwoleniem odkładano jeszcze dalej tę dyskusję. Przypominam, iż na wiosnę w Komisji Spraw Zagranicznych wbrew nam i Chrześcijańskiej Demokracji, większość uchwaliła rzecz gorszącą, że nie życzy sobie poznawać tekstu międzynarodowej umowy, który to tekst do dziś dnia nie jest nam znany. Przypominam dalej, że kiedy chcieliśmy, korzystając z dyskusji budżetowej, wypowiedzieć się, skoro się większość przekonała, że nasza krytyka może być jednak nieprzyjemna w opinii publicznej, wówczas Sejm popełnił rzecz niesłychaną: obciął dyskusję budżetową, choć się nie wszystkie jeszcze kluby wypowiedziały co do budżetu. Sejm, który sam sobie dyskusję budżetową obcina, nie dopuszczając stronnictw do krytyki rządu, jest na drodze do samobójstwa parlamentarnego. Dlatego w czasie wakacyjnym żądaliśmy zwołania Sejmu wcześniej. Nie udało nam się uzyskać większości dla tego wniosku. Ale, gdy się zebrał Konwent Seniorów na początku sesji po wakacjach, uznano za niemożliwe przedłużanie tego udawania życia parlamentarnego przy faktycznem samowładztwie Rządu i czynników nieodpowiedzialnych. Dlatego Konwent Seniorów zgodził się na to, że deklaracja Prezydenta Ministrów ma poprzedzać obrady Sejmu. I znowu pod błahym pretekstem podróży Prezydenta odroczono dyskusję na tydzień, jakby nie można było dyskusji odbyć w sobotę rano, a wyjazd Prezydenta o parę godzin opóźnić. Wówczas Konwent Seniorów uchwalił, ażeby dyskusję na tydzień odroczyć. Jednakże w zeszły wtorek zaskoczeni zostaliśmy wnioskiem Pana Wicemarszałka, odbycia następnego posiedzenia po dalszym tygodniu zwłoki i nie umieszczenia na porządku dziennym dyskusji nad ekspose Pana Prezydenta Ministrów. Pragnęliśmy zabrać głos przeciwko tej propozycji. Pan Wicemarszałek twierdzi, że nas nie słyszał i nie pytając Izby czy się zgadza na jego propozycję, i sprzecznie z uchwałą Konwentu Seniorów posiedzenie zamknął; tak doszło do dzisiejszego porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#PksLutosławski">Pan Marszałek raczył rozesłać wyjaśnienie tego incydentu i proponuje, ażeby ci panowie posłowie, którzy chcą przemawiać przy końcu posiedzenia, poprzednio zapisywali się do głosu, dla uniknięcia nieporozumień. Uważamy, że propozycja ta jest trafna i może być użyta, jako normalny sposób dochodzenia do głosu przy końcu posiedzenia, ale zastrzegamy się, że nie może ona uchylać artykułu regulaminu, który upoważnia posłów do proszenia z miejsca o głos w sprawie formalnej, bo moglibyśmy być zaskoczeni jakąś propozycją Marszałka i nie mogąc się zapisać do głosu poprzednio, bylibyśmy pozbawieni naszego prawa poselskiego. Dlatego przyjmujemy propozycję Pana Marszałka, nie rozumiejąc jej jako ograniczającej normalne prawa korzystania z regulaminu. Kończę na tem, że nadal będziemy żądali, ażeby na porządku dziennym następnego posiedzenia była umieszczona dyskusja nad ekspose Pana Prezydenta Ministrów jako pierwszy punkt porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Prezydent Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PrezydentMinistrówWitos">Wysoki Sejmie! Wobec poczynionych tu przed chwilą przez p. ks. Lutosławskiego zarzutów, jakoby Rząd unikał rozpraw nad ekspose, wygłoszonem przez Prezydenta tego Rządu, oświadczam w imieniu tegoż Rządu: Rząd nie tylko nie starał się wpływać na odroczenie rozpraw, ale zwracał się do Pana Marszałka z prośbą, aby posiedzenie w tej sprawie zwołać i na porządku dziennym tę sprawę postawić. Nie Rząd układa porządek dzienny i dlatego na porządku dziennym Rząd tego postawić nie mógł. Rząd niema potrzeby i powodu unikania rzeczowej krytyki, albowiem sądzi, że zrobił wszystko, co należy, aby spełnić swój obowiązek. Od Izby będzie zależało to ocenić.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Nadeszły następujące wnioski nagłe: P. ks. Kaczyńskiego i tow. w sprawie zniesienia cenzury prewencyjnej i wniosek nagły pp. Związku Ludowo-Narodowego w sprawie cenzury prewencyjnej.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#Marszałek">Dyskusja nad nagłością tych wniosków ma się odbyć na najbliższem posiedzeniu.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Rajcy i tow. z N. P. R. w sprawie odbudowy mostu na Wiśle pod Włocławkiem odsyłam do Komisji Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Rajcy i kol. z Klubu N. P. R. w sprawie uregulowania zarobków pracowników kolei państwowych odsyłam do Komisji Komunikacyjnej i Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#Marszałek">Wniosek nagły pp. Pietrzyka, Piekarskiego, Michalaka i tow. z Klubu N. P. R. w sprawie braku żywności w Zagłębiu Dąbrowskiem, Częstochowie, Łodzi i innych środowiskach przemysłowych odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Trzcińskiego i innych z M Z. L. w sprawie budowy kanału Warta-Gopło odsyłam do Komisji Wodnej.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Mrożewskiego i tow. z Klubu N. Z. L. w sprawie nieobjętych przepisami dyscyplinarnemi dla wojska, niewłaściwych kar, stosowanych względem szeregowców za drobne uchybienia w czasie ćwiczeń, oraz w kwestii śpiewania sprośnych piosenek przez wojsko, używania nieprzyzwoitych wyzwisk i plugawych wyrażeń w stosunku do żołnierzy odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Piechoty i tow. z Klubu N. Z. L. w sprawie nakładania na rolników niesprawiedliwych podatków od zysków wojennych odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Piechoty i tow. z N. Z. L. w sprawie pierwszeństwa dla wojskowych przy obsadzaniu posad w służbie państwowej, jako też wydawania koncesji i pozwoleń na handel w monopolach państwowych odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Herza i tow. z Klubu N. P. R. w sprawie dostarczenia ludności pracującej taniej odzieży i obuwia odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Zamorskiego i tow. ze Zw. L.-N w sprawie uregulowania stosunków w ziemi Czerwieńskiej odsyłam Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Regera i tow. ze Związku Posłów Socjalistycznych w sprawie zabezpieczenia górnikom, wygnanym przez Czechów z Zagłębia Karwińsko-Ostrawskiego praw, nabytych w tamtejszych górniczych kasach brackich, odsyłam do Komisji Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Spiekermana i tow. w sprawie ustawy kościelnej dla Kościołów Ewangelickich w Rzeczypospolitej Polskiej odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#Marszałek">Doszła mnie następująca smutna wiadomość. Dnia 26 września w bitwie nad Słuczą poległ śmiercią walecznych w obronie Ojczyzny Tadeusz Osiecki, syn Wicemarszałka Sejmu Stanisława Osieckiego. Pozwolą Panowie, że w imieniu Izby strapionemu ojcu wyrażę serdeczne współczucie.</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#Marszałek">Proponuję odbyć posiedzenie następne we czwartek o godz. 4 po poł. z następującym porządkiem dziennym: Dalszy ciąg obrad nad Konstytucją i wnioski nagłe w kwestii zniesienia cenzury prewencyjnej.</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#Marszałek">Czy ma kto z Panów inne propozycje?</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PGłąbiński">Prosimy o postawienie na porządku dziennym rozprawy nad deklaracją rządową i to na pierwszem miejscu.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Czy kto z Panów ma coś do nadmienienia?</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Nikt)</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#Marszałek">A zatem na pierwszym punkcie będzie dyskusja nad ekspose p. Prezydenta Ministrów. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 8 m. 45 wieczorem)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>