text_structure.xml 336 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054 1055 1056 1057 1058 1059 1060 1061 1062 1063 1064 1065 1066 1067 1068 1069 1070 1071 1072 1073 1074 1075 1076 1077 1078 1079 1080 1081 1082 1083 1084 1085 1086 1087 1088 1089 1090 1091 1092 1093 1094 1095 1096 1097 1098 1099 1100 1101 1102 1103 1104 1105 1106 1107 1108 1109 1110 1111 1112 1113 1114 1115 1116 1117 1118 1119 1120 1121 1122 1123 1124 1125 1126 1127 1128 1129 1130 1131 1132 1133 1134 1135 1136 1137 1138 1139 1140 1141 1142 1143 1144 1145 1146 1147 1148 1149 1150 1151 1152 1153 1154 1155 1156 1157 1158 1159 1160 1161 1162 1163 1164 1165 1166 1167 1168 1169 1170 1171 1172 1173 1174 1175 1176 1177 1178 1179 1180 1181 1182 1183 1184 1185 1186 1187 1188 1189 1190 1191 1192 1193 1194 1195 1196 1197 1198 1199 1200 1201 1202 1203 1204 1205 1206 1207 1208 1209 1210 1211 1212 1213 1214 1215 1216 1217 1218 1219 1220 1221 1222 1223 1224 1225 1226 1227 1228 1229 1230 1231 1232 1233 1234 1235 1236 1237 1238 1239 1240 1241 1242 1243 1244 1245 1246 1247 1248 1249 1250 1251 1252 1253 1254 1255 1256 1257 1258 1259 1260 1261 1262 1263 1264 1265 1266 1267 1268 1269 1270 1271 1272 1273 1274 1275 1276 1277 1278 1279 1280 1281 1282 1283 1284 1285 1286 1287 1288 1289 1290 1291 1292 1293 1294 1295 1296 1297 1298 1299 1300 1301 1302 1303 1304 1305 1306 1307 1308 1309 1310 1311 1312 1313 1314 1315 1316 1317 1318 1319 1320 1321 1322 1323 1324 1325 1326 1327 1328 1329 1330 1331 1332 1333 1334 1335 1336 1337 1338 1339 1340 1341 1342 1343 1344 1345 1346 1347 1348 1349 1350 1351 1352 1353 1354 1355 1356 1357 1358 1359 1360 1361 1362 1363 1364 1365 1366 1367 1368 1369 1370 1371 1372 1373 1374 1375 1376 1377 1378 1379 1380 1381 1382 1383 1384 1385 1386 1387 1388 1389 1390 1391 1392 1393 1394 1395 1396 1397 1398 1399 1400 1401 1402 1403 1404 1405 1406 1407 1408 1409 1410 1411 1412 1413 1414 1415 1416 1417 1418 1419 1420 1421 1422 1423 1424 1425 1426 1427 1428 1429 1430 1431 1432 1433 1434 1435 1436 1437 1438 1439 1440 1441 1442 1443 1444 1445 1446 1447 1448 1449 1450 1451 1452 1453 1454 1455 1456 1457 1458 1459 1460 1461 1462 1463 1464 1465 1466 1467 1468 1469 1470 1471 1472 1473 1474 1475 1476 1477 1478 1479 1480 1481 1482 1483 1484 1485 1486 1487 1488 1489 1490 1491 1492 1493 1494 1495 1496 1497 1498 1499 1500 1501 1502 1503 1504 1505 1506 1507 1508 1509 1510 1511 1512 1513 1514 1515 1516 1517 1518 1519 1520 1521 1522 1523 1524 1525 1526 1527 1528 1529 1530 1531 1532 1533 1534 1535 1536 1537 1538 1539 1540 1541 1542 1543 1544 1545 1546 1547 1548 1549 1550 1551 1552 1553 1554 1555 1556 1557 1558 1559 1560 1561 1562 1563 1564 1565 1566 1567 1568 1569 1570 1571 1572 1573 1574 1575 1576 1577 1578 1579 1580 1581 1582 1583 1584 1585 1586 1587 1588 1589 1590 1591 1592 1593 1594 1595 1596 1597 1598 1599 1600 1601 1602 1603 1604 1605 1606 1607 1608 1609 1610 1611 1612 1613 1614 1615 1616 1617 1618 1619 1620 1621 1622 1623 1624 1625 1626 1627 1628 1629 1630 1631 1632 1633 1634 1635 1636 1637 1638 1639 1640 1641 1642 1643 1644 1645 1646 1647 1648 1649 1650 1651 1652 1653 1654 1655 1656 1657 1658 1659 1660 1661 1662 1663 1664 1665 1666 1667 1668 1669 1670 1671 1672 1673 1674 1675 1676 1677 1678 1679 1680 1681 1682 1683 1684 1685 1686 1687 1688 1689 1690 1691 1692 1693 1694 1695 1696
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Otwieram posiedzenie Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Witam członków Komisji oraz gości.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Proponowany porządek dzienny został zawarty w zawiadomieniu o posiedzeniu. Czy są wnioski lub uwagi do zaproponowanego porządku dziennego? Nie ma.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Stwierdzam zatem przyjęcie porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Podstawą głosowania w dniu dzisiejszym będą wnioski zawarte w druku nr 19/05 oraz zgłoszone później propozycje posła W. Cimoszewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechBorowik">Muszę poinformować pana przewodniczącego, że za chwilę będę musiał opuścić posiedzenie, gdyż równolegle rozpoczyna się posiedzenie innej komisji, co ma związek z pracami ustawodawczymi nad pilnymi projektami ustaw, którymi rząd wręcz „zasypuje” Sejm. Pojawia się więc po raz kolejny pytanie, co z ustaleniem, zgodnie z którym w terminach posiedzeń Komisji Konstytucyjnej miały nie być zwoływane posiedzenia innych komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Odpowiadając posłowi W. Borowikowi chcę powiedzieć, że wielokrotnie zwracałem się do marszałka Sejmu i marszałka Senatu o to, aby w praktyce było realizowane ustalenie, że w terminach posiedzeń Komisji Konstytucyjnej nie powinny zbierać się inne komisje. Odnoszę jednak wrażenie, że obaj marszałkowie nie mają wpływu na kierownictwa poszczególnych komisji, które mimo przyjętego ustalenia zwołują posiedzenia komisji w terminach pokrywających się z posiedzeniami Komisji Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie należy również zapominać o tym, że określone komplikacje powodują projekty pilne z powodu terminów ich rozpatrywania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ryszardBugaj">Zwracam uwagę panu przewodniczącemu, że przeważająca większość członków Komisji, to parlamentarzyści klubów koalicyjnych. Albo więc jest wola pracy nad konstytucją albo jej nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jeżeli chodzi o listę nieobecnych, to jest ona szersza w stosunku do listy parlamentarzystów klubów koalicyjnych. Myślę, że jest raczej problem indywidualnych preferencji poszczególnych członków Komisji. Jest bowiem tak, że pewna grupa członków Komisji jest dość stała. Niemal tak samo stała jest grupa nieobecnych członków Komisji. W związku z tym prosiłem kluby o dokonanie zmian w składzie Komisji, co częściowo zostało zrealizowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PiotrAndrzejewski">Proponuję tryb pracy polegający na tym, że jeżeli chwilowo nie ma quorum umożliwiającego głosowanie, to aby prowadzić wówczas dyskusję. Pozwoli to posuwać prace naprzód.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że tryb prac mamy już ustalony. Tryb ten sprawdza się jednakże pod warunkiem quorum w terminach, w których zaplanowane zostały głosowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Proponuję rozważenie takiego trybu dzisiejszych prac, aby głosowania zostały odłożone do momentu, w którym w pełni przedyskutujemy rozdział dotyczący prezydenta. Wydaje się bowiem, że dopiero wówczas bardziej klarowne będzie stanowisko większości Komisji, co do pozycji i kompetencji prezydenta w projekcie konstytucji. Tryb taki wydaje się logiczny. Przesądzanie kwestii dotyczących prezydenta „po kawałku” może spowodować stworzenie koncepcji niespójnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przychylam się do propozycji wicemarszałka W. Cimoszewicza również z tego powodu, że niedawno wpłynął jego całościowy projekt przepisów dotyczących prezydenta. Wiem również, że całościową koncepcję zamierza przedstawić poseł J. Ciemniewski.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Popieram więc propozycję wicemarszałka W. Cimoszewicza, aby w dniu dzisiejszym kontynuować dyskusję nad kwestiami związanymi z prezydenturą w projekcie konstytucji, zwłaszcza w ujęciu propozycji całościowych. Głosowania odbyłyby się jutro lub na następnym posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Proszę o uwagi na temat propozycji posła W. Cimoszewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#RyszardBugaj">Przypominam jednak, że kwestie generalne zostały rozstrzygnięte w głosowaniach w dniu 26 stycznia br. Ponadto podkomisje przygotowały konkretne propozycje rozwiązań konstytucyjnych. Nie należy więc chyba powracać do początku prac. Propozycje podkomisji są przygotowane do głosowań. problemem są natomiast rzeczywiście całościowe propozycje przedłożone niemal w ostatniej chwili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Oprócz propozycji podkomisji przygotowanych do głosowania, są jeszcze dwie propozycje całościowe, które nie powinny być przedmiotem głosowań bez uprzedniej dyskusji nad nimi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#IrenaLipowicz">Rozumiem, że problem polega tylko na zapoznaniu się z treścią propozycji całościowych przedłożonych przez posła W. Cimoszewicza i posła J. Ciemniewskiego. Dyskusja już się odbyła. Uważam więc, że odłożenie terminu głosowania o godzinę lub dwie byłoby wystarczające.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Sądzę, że do głosowań będziemy lepiej przygotowali jeżeli pozwolimy autorom propozycji całościowych na ich prezentację. Będzie wówczas również okazja do zadania pytań i uzyskania dodatkowych wyjaśnień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Chcę zakwestionować stwierdzenie poseł I. Lipowicz, że dyskusja już się odbyła. Nie jestem przekonany, że zakończyliśmy dyskusję. To, co miało miejsce dwa tygodnie temu trudno jednak uznać za dyskusję na temat pozycji i kompetencji prezydenta. Zdarzyło się m.in. tak, że poseł J. Ciemniewski przedstawił poglądy, z którymi chciałem polemizować, lecz nie było to możliwe z powodu nieobecności posła J. Ciemniewskiego w późniejszej części obrad.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Uważam, iż z tego powodu, że prawdopodobnie rozstrzygamy kluczową kwestię ustroju politycznego naszego państwa, nie powinniśmy w tej chwili uciekać od przeprowadzenia dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#IrenaLipowicz">Jeżeli rzeczywiście było tak, że poseł W. Cimoszewicz nie mógł w pełni polemizować w trakcie dyskusji, zmienia to sytuację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy ktoś jest przeciwny wnioskowi wicemarszałka W. Cimoszewicza, aby posiedzenie Komisji w dniu dzisiejszym było poświęcone dyskusji nad konstytucyjną koncepcją prezydentury, a głosowania odbyłyby się jutro?</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie ma sprzeciwów.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Oddaję zatem głos wicemarszałkowi W. Cimoszewiczowi, który w dniu wczorajszym przedłożył całościową propozycję przepisów konstytucyjnych dotyczących prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Oprócz propozycji całościowej przedłożyłem również dodatkową propozycję zawierającą art. 108a. jest to przepis, który - w moim przekonaniu - dopełniałby logicznie proponowaną przeze mnie wersję art. 109. Przypomnę, że art. 109 mówiąc o ustawie uchwalonej przez Sejm i Senat, podejmuje również kwestię weta prezydenta. W mojej wersji prezydent pozbawiony jest prawa zgłaszania weta. Równocześnie uważam jednak, iż jest wskazane, aby prezydent mógł przedstawiać swoje poglądy i propozycje w toku procesu ustawodawczego. Chodzi o to, aby merytoryczne argumenty prezydenta mogły być wysłuchane przez parlament i ewentualnie uwzględnione. Stąd też proponuję art. 108a w brzmieniu: „Prezydent ma prawo wnoszenia uwag i poprawek do projektów ustaw w czasie ich rozpatrywania w Sejmie i w Senacie”.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">W ten sposób konstytucja potwierdzałaby oczywiste prawo prezydenta do opiniowania i prezentowania swojego stanowiska także w formie poprawek zarówno podczas prac w Sejmie jak i w senacie oraz w fazie ewentualnego powrotu ustawy do sejmu. W ten sposób pozbawienie prezydenta prawa wetowania ustaw, miałoby nieco mniejsze znaczenie, gdyż nie pozbawiałoby prezydenta w ogóle wpływu na końcowy wynik procesu legislacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Jeżeli chodzi o moją całościową propozycję dotyczącą rozdziału obejmującego instytucję prezydenta, jest to propozycja, która próbuje wyrazić mój pogląd, iż nadszedł czas na to, aby zmienić koncepcję prezydentury przyjętą w 1989 r. i potwierdzoną w małej konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Na poprzednim posiedzeniu Komisji poseł J. Ciemniewski użył argumentu, iż nie należy zbyt często zmieniać konstrukcji instytucji konstytucyjnych. Trwałość i stabilność tych konstrukcji jest wartością. Generalnie rzecz biorąc zgadzam się z tą tezą. Należy jednak zdać sobie sprawę z tego, że konstrukcja przyjęta w 1989 r. rodziła się w bardzo określonej sytuacji. Na sytuację tę składała się perspektywa głębokich reform i perspektywa przechodzenia od jednego systemu politycznego do zupełnie innego systemu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Tak więc koncepcja prezydentury została dostosowana do okresu przejściowego. Koncepcja ta została dostosowana do określonych celów politycznych, jakie miały być osiągnięte przez określone zdefiniowanie pozycji i kompetencji prezydenta. Wśród tych celów - w moim przekonaniu - było stworzenie możliwości swoistej kontroli nad procesem przemian w naszym państwie.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Jestem zdania, że ważne w 1989 r. przesłanki budowania prezydentury, już nie występują. W związku z tym przyjęta wówczas zasada podziału władzy wykonawczej między prezydenta i rząd, utraciła swoją podstawę. Ta zasada podziału władzy wykonawczej prowadzi do bardzo wielu konfliktów w państwie. Ponadto jest to konstrukcja, która wręcz pozbawia kierowanie państwem cech sprawności, czy też utrudnia osiągnięcie tej sprawności.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Jeżeli chodzi o proces legislacyjny często prowadzi to do jego paraliżu. Tymczasem zdajemy sobie sprawę, jak ogromne zadania stoją przed parlamentem w dziedzinie przebudowy całego systemu prawnego państwa. Wiele już zrobiono w tej dziedzinie, ale jeszcze więcej przed nami.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Jestem więc zdania, że w sposób świadomy należy dokonać jednoznacznego wyboru pomiędzy tzw. prezydenckim modelem systemu rządów, a tzw. systemem parlamentarno-gabinetowym budowanym konsekwentnie. Osobiście jestem przekonany, że w naszym państwie prezydencki system rządów nie byłby rozwiązaniem właściwym. Rozwiązanie to powiększałoby ryzyko osłabienia pozycji parlamentu i osłabiania demokracji w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Jestem przekonany, że prezydencki system rządów, przez ogromną rolę czynnika indywidualnego - osobistego, personalnego - nie sprzyja rozwojowi systemu partyjnego jako podstawy parlamentaryzmu. Dlatego też uważam, że należy dokonać konsekwentnego wyboru systemu parlamentarno-gabinetowego. W gruncie rzeczy Komisja wypowiedziała się za tym systemem już kilka miesięcy temu. Z tego faktu należy wyciągnąć wnioski konstruując przepisy konstytucyjne i tonie tylko w rozdziale dotyczącym prezydenta, ale także w rozdziałach dotyczących Sejmu i Senatu - procedura legislacyjna - Rady Ministrów - sposób powoływania rządu i zakres wpływu prezydenta na skład personalny rządu. Chodzi także o uprawnienia prezydenta dotyczące polityki zagranicznej, obronnej, bezpieczeństwa wewnętrznego państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Przedstawiony przeze mnie projekt rozdziału V jest elementem tego, co chciałbym zaproponować Komisji również w formie wniosku dotyczącego art. 109. Moje propozycje będą dotyczyć również rozdziału o Radzie Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Moja koncepcja bardzo silnie nawiązuje do kilku projektów przygotowanych w ostatnich kilku latach i rozpatrywanych przez Komisję. Chodzi zwłaszcza o projekt konstytucji zgłoszony przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, wspólny projekt Polskiego Stronnictwa Ludowego i Unii Pracy oraz projekt Unii Demokratycznej. Równocześnie jest tu koncepcja, która bardzo silnie nawiązuje do projektu konstytucji przygotowanego przez Komisję Konstytucyjną Sejmu X kadencji w 1991 r. Ponieważ mój projekt ma wiele wspólnego z projektami już wcześniej wypracowanymi i wynoszonymi przez liczne ugrupowania, wierzę głęboko, że ma on szansę uzyskania poparcia Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AlicjaGrześkowiak">Chcę przedstawić i prosić o udostępnienie członkom Komisji Konstytucyjnej całości projektów: senackiego i „Solidarności”. Bardzo proszę o to, aby projekty te były przedkładane członkom Komisji w początkowej fazie debaty nad danym problemem, a nie na zakończenie debaty jak ma to miejsce teraz...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przepraszam panią senator A. Grześkowiak, ale chciałbym abyśmy najpierw wyczerpali kwestię prezentacji koncepcji posła W. Cimoszewicza. Zapytuję więc, czy ktoś chciałby zadać pytanie posłowi W. Cimoszewiczowi w związku z przedłożonym projektem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JerzyCiemniewski">Gwoli intelektualnej ścisłości chcę stwierdzić, że stanowisko posła W. Cimoszewicza wskazujące, iż jego koncepcja nawiązuje do koncepcji wyrażonej w projekcie Unii Wolności - nie ma nic wspólnego z prawdą. To, że w jednym czy drugim przepisie używa się podobnego sformułowania lub nawet identycznego, nie jest tożsame z nawiązaniem do koncepcji zawartej w projekcie Unii Wolności. Koncepcja, którą prezentuje poseł W. Cimoszewicz jest koncepcją prezydentury reprezentacyjnej. Jest to więc koncepcja zasadniczo odmienna od koncepcji zawartej w projekcie Unii Wolności.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JerzyCiemniewski">Zwracam uwagę na tę kwestię, gdyż zbyt łatwo używa się formuły mówiącej o tym, że jakiś projekt nawiązuje do innego projektu. Powstaje wówczas fałszywe wrażenie, że dochodzi do kompromisu, wówczas gdy prezentowane są zupełnie inne koncepcje ustrojowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AndrzejRzepliński">Chcę zapytać wicemarszałka W. Cimoszewicza, czy w świetle tego co powiedział, można kwestionować przyjęty już przepis stwierdzający, że władza ma być rozdzielona między władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#AndrzejRzepliński">Treść interesującego wystąpienia wicemarszałka W. Cimoszewicza odczytuję bowiem tak, że jest przeciwny temu, a jest za dominacją parlamentu. Rozumiem, że wicemarszałek W. Cimoszewicz obawia się nawet tej koncepcji prezydentury, która została wypracowana przez podkomisje - i naszym zdaniem ma wiele wad - z tego powodu, że nie zapewnia dominacji parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#AndrzejRzepliński">Chcę również zapytać wicemarszałka W. Cimoszewicza, dlaczego obawia się oparcia władzy wykonawczej na indywidualnej odpowiedzialności polityków. Dlaczego ma to być niebezpieczne dla demokracji w Polsce. W moim przekonaniu władza wykonawcza powinna być oparta na indywidualnej odpowiedzialności polityków. jest to - z tego punktu widzenia - władza inna niż władza parlamentu. Wszelkie próby osłabiania w konstytucji indywidualnej odpowiedzialności polityków, za podejmowane przez nich decyzje, rozmywa odpowiedzialność za władzę wykonawczą. W moim przekonaniu byłoby to niebezpieczne dla naszej demokracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#RyszardBugaj">Jeżeli przedłożona koncepcja ma być koncepcją całościową, to proszę posła W. Cimoszewicza, aby powiedział, czy chce wnieść jakieś innowacje do przepisów regulujących rozwiązywanie parlamentu przez prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#RyszardBugaj">Ponadto chcę zwrócić uwagę, że jeżeli będziemy powracać do koncepcji całościowych, to zapewne pojawią się inne koncepcje zwłaszcza, że już słyszeliśmy wypowiedź przedstawienia koncepcji wyrażonej w projekcie senackim. Oznacza to jednak całkowity powrót do początku prac. Projekt jednolity wraz z wariantami został przygotowany właśnie po to, aby nie zaczynać od początku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie mam żadnych możliwości ograniczenia praw członków Komisji Konstytucyjnej do zgłoszenia propozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#TadeuszIwiński">Wydaje mi się, że propozycja posła W. Cimoszewicza jest bardzo ciekawa, choć rzeczywiście rewolucjonizuje dotychczasowe ustalenia. Wzorem rozwiązań stosowanych w innych państwach w sposób ciekawy dopuszcza możliwość zgłaszania kandydatów na prezydenta przez posłów i senatorów. Chcę jednak równocześnie zauważyć, że proponowana liczba podpisów wynosząca pół miliona oznacza, że proporcjonalnie do liczby ludności jest to próg wyższy od progu - wydawałoby się bardzo wysokiego - ustalonego niedawno przez parlament Rosji i wynoszącego 1 mln podpisów.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#TadeuszIwiński">Chcę zapytać posła W. Cimoszewicza, czy nie uważa, że przyjęcie jego propozycji naruszyłoby spójność już przyjętych artykułów.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#TadeuszIwiński">Pytanie drugie, to kwestia, czy zawarte w art. 116 stwierdzenie, że prezydent proponuje kandydata na prezesa Rady Ministrów - w świetle doświadczeń znanych z innych systemów politycznych - nie oznacza wewnętrznej sprzeczności. Na ogół bowiem prezydent proponuje kandydata na premiera w systemach prezydenckich.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#TadeuszIwiński">Ponadto chciałbym, aby poseł W. Cimoszewicz bliżej scharakteryzował relacje między Radą Gabinetową a radą Ministrów. Czy chodzi tylko o to, że Rada Gabinetowa nie może wykonywać konstytucyjnych uprawnień Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#TadeuszIwiński">Proszę również o bliższe wyjaśnienie pozycji ustrojowej naczelnego wodza sił zbrojnych, zwłaszcza na tle innych instytucji systemu politycznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PiotrIkonowicz">Zgadzam się z koncepcją wicemarszałka W. Cimoszewicza co do potrzeby słabej prezydentury. Mój wniosek zmierza w tym samym kierunku, proponując wybór prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PiotrIkonowicz">Zabierając głos w dyskusji chciałbym zdecydowanie zaprotestować przeciwko publicznym wypowiedziom, w myśl których propozycja rezygnacji z podziału władzy wykonawczej na rzecz stworzenia jednego silnego ośrodka władzy wykonawczej w postaci rządu, to propozycja radykalna, nowatorska i obrazoburcza. W związku z tym chcę przypomnieć, że jest to koncepcja, która była stosowana w II Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PiotrIkonowicz">Polemizując z posłem J. Ciemniewskim chcę powiedzieć, że mam przed sobą projekt konstytucji z sierpnia 1991 r. przygotowany przez Komisję Konstytucyjną pod wodzą posła B. Geremka. W projekcie tym znajdują się dwa równorzędne warianty. Jeden z nich przewiduje wybór prezydenta przez Sejm i Senat połączone w Zgromadzenie Narodowe. Koncepcja ta była więc równorzędnie brana pod uwagę przez Unię Demokratyczną.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PiotrIkonowicz">Jeżeli chodzi o wypowiedź prof. A. Rzeplińskiego, to chcę powiedzieć, iż nie jest tak, że w systemie parlamentarno-gabinetowym rezygnuje się z monteskiuszowskiej zasady trójpodziału władz. Jest wręcz przeciwnie, gdyż chodzi o to, aby raz na 4 lata nie wybierać władzy wykonawczej odpowiedzialnej tylko przed Bogiem i historią. Chodzi o to, aby wyborcy poprzez legislatywę mieli stałą kontrolę nad władzą wykonawczą. Jest to więc próba zapobieżenia autorytaryzmowi.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PiotrIkonowicz">Nasuwa się również generalne pytanie skierowane do adwersarzy słabszej prezydentury i pośrednich wyborów prezydenckich. Brzmi ono następująco: jeżeli utrzymamy regulacje zawarte w małej konstytucji, to jakie ubezpieczenia przeciwko operacjom systemu politycznego zwanym „wojną na górze” przewidują inne projekty konstytucji? Jakie występują zabezpieczenia? Czy godzimy się na pata legislacyjnego i politycznego w jakim żyliśmy w ostatnich kilku latach? Czy inne projekty konstytucji mówiące o silnej prezydenturze dają zabezpieczenia, a jeżeli tak, to gdzie te zabezpieczenia się znajdują?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AndrzejRzepliński">W czasie dyskusji nad konstytucją amerykańską T. Jefferson powiedział, że w dobrej konstytucji równie potrzebne są zabezpieczenia przed dyktaturą jednego jak i przed dyktaturą 100 - a w naszym przypadku można powiedzieć, że 460 czy 560.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JerzyCiemniewski">Chcę się odnieść do wypowiedzi posła P. Ikonowicza.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#JerzyCiemniewski">Posłowi P. Ikonowiczowi chcę zakomunikować, że Komisja Konstytucyjna Sejmu X kadencji działała nie pod wodzą, lecz pod przewodnictwem posła B. Geremka. Być może poseł P. Ikonowicz w ramach demokratyzacji systemu parlamentarnego wprowadzi stanowisko wodza komisji. Dotychczas to się jednak nie stało i Komisje mają przewodniczących.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#JerzyCiemniewski">Ponadto jest tak, że komisje wyrażają poglądy członków komisji, a nie poglądy ugrupowania, którego przedstawiciel jest przewodniczącym komisji. Przypisywanie stanowiska komisji jednemu ugrupowaniu politycznemu jest całkowitym nieporozumieniem i świadczy o tym, że idealistycznie widziany przez posła P. Ikonowicza system parlamentarny, wymaga jeszcze dopracowania, aby można było zrozumieć jego funkcjonowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JerzyMadej">Mam uwagę do wicemarszałka W. Cimoszewicza. Ponieważ art. 113 ust. 1 i ust. 2 jego projektu pokrywa się z projektem Unii Wolności, to powstaje pytanie jak prezydent ma realizować zadania określone w ust. 2, skoro ma tak małe uprawnienia w projekcie wicemarszałka W. Cimoszewicza. Przypomnę, że art. 113 ust. 2 stanowi, że „Prezydent czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa, nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium”.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#JerzyMadej">W projekcie Unii Wolności, te same zadania prezydenta zostały jednak połączone z większymi kompetencjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JanuszSzymański">Koncepcja posła W. Cimoszewicza jest autorska i ciekawa, lecz zawiera wiele niedopowiedzeń. Nasuwają się również pytania. Jedno z pytań sformułował już poseł R. Bugaj. Inne pytanie to problem, jak ma wyglądać dalszy tryb powołania rządu.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JanuszSzymański">Uważam więc, że przedstawiona koncepcja nie jest pełna. Nie powinna więc być rozpatrywana w tej chwili, chyba że autor przedstawiłby również brakujące elementy, takie jak właśnie tryb powoływania rządu, warunki rozwiązywania parlamentu przez prezydenta. Czy rozwiązanie parlamentu ma być ograniczone do przypadków, które proponuje podkomisja?</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JanuszSzymański">Ponadto nasuwa się pytanie, jak koncepcja posła W. Cimoszewicza ma się do wyborów powszechnych i bezpośrednich. Czy w ogóle zaprezentowany model prezydentury mógłby być realizowany wraz z wyborami powszechnymi. Mam poważne wątpliwości. Widzę bowiem dysonans. Pojawia się problem, czy zaprezentowane koncepcje nie powinny zostać połączone z innym trybem wyborczym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#KrystynaŁybacka">Mam kilka pytań do wnioskodawcy.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#KrystynaŁybacka">Pierwsze z nich nawiązuje do pytania przedstawionego przez posła J. Szymańskiego. Chodzi o kwestię warunków skrócenia kadencji Sejmu. Czy wicemarszałek W. Cimoszewicz uważa, że art. 84 ust. 4 jest wystarczający?</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#KrystynaŁybacka">Pytanie drugie dotyczy Rady Gabinetowej. Chcę więc zapytać, co należy rozumieć pod pojęciem Rady Gabinetowej.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#KrystynaŁybacka">Podzielam również zastrzeżenia dotyczące treści następnego rozdziału obejmującego przepisy dotyczące rządu. Chodzi zwłaszcza o relacje rząd - prezydent. Nie są one bowiem jasne w tym momencie.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#KrystynaŁybacka">Pytanie ostatnie dotyczy art. 120 podejmujące kwestię zwierzchnictwa sił zbrojnych. Zgadzam się z treścią ust. 1 i ust. 2. Brakuje mi natomiast określenia pozycji szefa Sztabu Generalnego oraz trybu jego powoływania i odwoływania. Czy jest to przemilczenie celowe, czy też kwestia ta będzie podjęta w innym miejscu projektu lub w ustawie zwykłej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#StefanPastuszka">Trwa ostra dyskusja nad modelem ustroju państwa. Widać system rządów prezydenckich prezentowany zwłaszcza przez przedstawicieli Prezydenta RP oraz system państwa parlamentarnego i demokratycznego. Mamy świadomość, że przyznanie większej liczby kompetencji prezydentowi oznacza mniejszą możliwość kontroli społeczeństwa przez parlament nad realizacją władzy. Dlatego też popieram propozycję przedłożoną przez wicemarszałka W. Cimoszewicza. Mam jednak pewne wątpliwości i dlatego proszę o wyjaśnienia.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#StefanPastuszka">Po pierwsze uważam, że słuszne jest podwyższenie limitu podpisów potrzebnych do zgłoszenia kandydata, do liczby 500 tys. Oznacza to zmniejszenie liczby kandydatów, lecz jednocześnie większe ich społeczne poparcie.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#StefanPastuszka">Chcę natomiast zapytać, jak poseł W. Cimoszewicz rozumie funkcję Rady Gabinetowej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#GrzegorzKurczuk">Chcę również zapytać o radę Gabinetową choć uważam, że jest to instytucja warta rozważenia lecz w modelu dwuczłonowej egzekutywy, w którym prezydent ma określoną rolę w kierowaniu państwem. Jeżeli natomiast prezydent ma spełniać rolę arbitra niezaangażowanego w bieżące rządzenie, to nasuwa się pytanie o funkcję Rady Gabinetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PiotrIkonowicz">Odpowiadając posłowi J. Ciemniewskiemu chcę stwierdzić, że w mojej poprzedniej wypowiedzi znalazły się sformułowania ze staropolszczyzny, do której mam skłonność. Chciałem bowiem podkreślić fakt, że w Komisji Konstytucyjnej Sejmu X kadencji, poseł B. Geremek „rej wodził”. Nie chciałem go natomiast absolutnie czynić wodzem.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PiotrIkonowicz">Ponadto chcę jednak dodać - na marginesie - że często jest tak, iż jeżeli jakieś ugrupowanie wyznacza przewodniczącego jakiejś komisji, oznacza to, że ma w danym układzie politycznym rolę dominującą. W związku z tym warto zwrócić uwagę, że dzisiaj bardzo często podważa się wiarygodność Komisji Konstytucyjnej, twierdząc iż jest to Komisja, którą „kręci” - „rej wodzi” - Sojusz lewicy demokratycznej.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PiotrIkonowicz">Jeżeli chodzi o ideę wodzostwa, to chcę się od niej zdecydowanie odżegnać. Uważam, że idea wodzostwa jest bliższa zwolennikom tych projektów konstytucji, które umacniają władzę prezydencką w oderwaniu od kontroli parlamentarnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Chcę zapytać posła W. Cimoszewicza jak wytłumaczyć pewną nielogiczność. Wyraża się ona z jednej strony w zmniejszeniu kompetencji prezydenta, a z drugiej strony w zwiększeniu wymogów, aby zostać wybranym prezydentem. Chodzi o wyższy próg liczby podpisów i inne elementy procedury wyborczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Dyskusja ukazuje zasadnicze różnice poglądów dotyczących prezydentury. Moim zdaniem, jest to zrozumiałe i potwierdza jedynie wielość propozycji rozwiązań. Z drugiej jednak strony może to być uznane za niezrozumiałe, że jak mi się wydaje Komisja w swoich głosowaniach kierunkowych przeprowadzonych w styczniu, dość jednoznacznie opowiedziała się za systemem parlamentarno-gabinetowym. Nie zostało to jednak potwierdzone efektami prac podkomisji. Propozycje podkomisji zmierzają do utrzymania stanu bardzo zbliżonego do obecnego. Jest to stan, który ma niewiele wspólnego z konsekwentnie budowanym systemem parlamentarno-gabinetowym. Jest to pewien dylemat. Nie potrafię sobie do końca wyjaśnić tego stanu rzeczy, czy aż tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tego, co miało być prowizoryczne, a co trwa już kilka lat. Czy może w tej fazie prac Komisji zaczynamy obserwować wpływ faktu, że oto zbliżamy się do wyborów prezydenckich. Powoduje to oddziaływanie na poglądy w kwestiach merytorycznych, dotyczących konstytucji. Przyznam szczerze, że odnoszę takie właśnie wrażenie. Wydaje się, że zaczynamy obserwować niefortunny wpływ zbliżających się wyborów prezydenckich na decyzje i rozstrzyganie dylematów, jakie stoją przed Komisją przy budowaniu nowej konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Tak więc czynniki natury politycznej, preferencje dyktowane względami politycznymi zaczynają wpływać na zasadnicze rozstrzygnięcia podejmowane przez Komisję Konstytucyjną. Powinniśmy sobie to uświadomić i z tą świadomością powinniśmy dokonywać jednoczesnych rozstrzygnięć.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Spróbuję teraz odpowiedzieć na zadane mi pytania i zgłoszone uwagi.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Przedstawiciel Prezydenta RP, prof. A. Rzepliński pyta, czy kwestionuję przyjętą w art. 11 zasadę podziału i równoważenia się władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Nie kwestionuję tej zasady, choć pamiętam przebieg dyskusji na ten temat w podkomisji i w Komisji. W sposób dla mnie oczywisty sformułowaliśmy ten przepis ze świadomością, że nie opisuje on w pełni precyzyjnie istniejącej - i przyszłej - rzeczywistości. Rzeczywistość jest bogatsza niż formuła dająca się opisać w monteskiuszowskiej zasadzie trójpodziału władz. Poza klasycznymi elementami władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej istnieją pewne funkcje i instytucje państwowe, które nie mieszczą się precyzyjnie w przedziałach wynikających z zasady trójpodziału władz. Z tą świadomością proponuję koncepcję prezydenta, który nie jest czynnikiem władzy wykonawczej. Nie jest oczywiście czynnikiem żadnej z władz wymienionych w art. 11. Należy przy tym dodać, że podobnie jest z prokuraturą, czy Najwyższą Izbą Kontroli, a więc z instytucjami, o których będziemy mówić w ramach prac nad konstytucją. Instytucje te nie mieszczą się w formule trójpodziału władz.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Tak więc w moim przekonaniu art. 11 wyraża - akceptuje - podział i równoważenie różnych elementów władzy państwowej. dalszą jego treść traktowałbym bardziej w kategoriach nawiązania do pewnej tradycji języka konstytucyjnego, niż jako konstytucję precyzyjnie odzwierciedlającą ustrój państwa.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Sądzę, że prof. A. Rzepliński zapewne nie zrozumiał - przyjmuję odpowiedzialność za nieumiejętność wytłumaczenia tej kwestii - moich intencji zawartych w wypowiedzi na temat czynnika indywidualnego - personalnego - w kierowaniu państwem. Nie wypowiadałem się przeciwko indywidualnej odpowiedzialności polityków. Jest to bowiem zasada, która powinna być rozwijana w sposób oczywisty. Jestem natomiast osobiście przekonany, że umacnianie silnej pozycji prezydenta w sposób oczywisty prowadzi do osłabienia pozycji innych naczelnych organów władzy, w tym także parlamentu. W moim przekonaniu, nie jest to korzystne dla umacniania i gwarantowania stabilności reguł demokratycznych w naszym państwie.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Uważam, że powinniśmy zdawać sobie sprawę, że stan świadomości Polaków - w okresie stabilizowania i umacniania się demokracji - podlega ewolucji. Na ten stan świadomości składają się elementy myślenia o potrzebie silnej władzy i to silnej władzy jednostki w osobie prezydenta. W moim przekonaniu można to sobie łatwo wytłumaczyć i zrozumieć, lecz jednocześnie należy sobie zdać sprawę z tego, że jest to przeciwwaga dla pozycji parlamentu i reprezentacji społeczeństwa, którą wyraża.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Poseł R. Bugaj zapytał, czy chcę wnieść jakieś nowe elementy dotyczące rozwiązywania parlamentu. Nawiązuje do tej kwestii częściowo również pytanie poseł K. Łybackiej. W związku z tym, chcę przypomnieć, że art. 84 ust. 4 jest już przyjęty. Stanowi on, że w przypadkach określonych przez konstytucję prezydent ma prawo skracania kadencji. Wydaje mi się, że warto rozważyć, czy nie należy ograniczyć uprawnień prezydenta, a więc przypadków kiedy prezydent może skorzystać z tej koncepcji. Osobiście jestem przekonany, że jedyną sytuacją, która rzeczywiście powinna uzasadniać skrócenie kadencji parlamentu jest niemożność wyłonienia rządu. W takiej bowiem sytuacji parlament jest główną przeszkodą dla efektywnego funkcjonowania władzy wykonawczej. Ponieważ przeszkoda ta nie jest do ominięcia, więc prezydent powinien dysponować stosownym uprawnieniem.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Poseł T. Iwiński zapytał, czy moja propozycja nie narusza spójności już przyjętych ponad 100 artykułów. Uważam, że nie narusza. Moja koncepcja nie wnosi niczego, co by nakazywało powracać do kwestii już rozstrzygniętych. Nie dotyczy to art. 109 w przypadku którego przyjęliśmy, iż będzie on rozpatrywany łącznie z rozdziałem o prezydencie.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Kwestia kolejna to pytanie, czy przypisanie prezydentowi uprawnienia do wskazywania kandydata na premiera, nie narusza przedłożonej konstrukcji urzędu prezydenta. Nie mam takiego wrażenia. Należy oczywiście dodać, że pewna kwestia nie jest dopowiedziana. Mam jednak nadzieję, że będzie ona traktowana jako jasna, zrozumiała i wspierana pewnym obyczajem politycznym, polegającym na tym, że kandydatem na premiera będzie przedstawiciel największej frakcji parlamentarnej. W tym momencie to uprawnienie prezydenta będzie miało raczej charakter techniczny.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Kilku członków Komisji nawiązało do Rady gabinetowej. Kwestię tę można połączyć z pytaniem o zadania prezydenta i możliwości ich realizowania.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#WłodzimierzCimoszewicz">W moim przekonaniu, zadania jakie stawiam przed prezydentem w art. 113 ust. 2, dla swojego wykonywania, nie w każdym ich elemencie muszą wiązać się z uprawnieniami natury władczej. W przypadku zadania polegającego na czuwaniu nad przestrzeganiem konstytucji, to akceptuję rozwiązanie przyznające prezydentowi uprawnienie do zwracania się do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie zgodności prawa - projektów aktów - z konstytucją. W tym wypadku mamy więc do czynienia z konkretnym instrumentem realizacji tego zadania prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Natomiast pozostałe zadania nie muszą się przekładać na szczególne uprawnienia w zakresie kształtowania składu rządu, czy powoływania szefa Sztabu Generalnego. Zadania te - poza różnorodnymi zachowaniami i inicjatywami natury politycznej - mogą przekładać się również na działania tego typu jak właśnie Rada Gabinetowa.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Chodzi więc o możliwość zwołania członków rządu po to, aby wspólnie przedyskutować istotne problemy państwa. Byłaby to więc okazja do przedstawienia propozycji i argumentów z założeniem, że rząd będący elementem władzy wykonawczej, w którego rękach skupione są odpowiednie kompetencje, w przypadku ważnych argumentów i inicjatywy, przejmie je do realizacji ponosząc za nie odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#WłodzimierzCimoszewicz">W przypadku powoływania Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych, moja propozycja pokrywa się z propozycjami zawartymi w innych projektach konstytucji, w tym z projektem SLD. Nie wniosłem w tej kwestii niczego nowego.</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Poseł J. Szymański pytał o inne elementy prezydentury wiążące się z powołaniem rządu i rozwiązywaniem parlamentu. Częściowo odniosłem się do tej kwestii. Chcę jednak pokreślić, że przedstawiłem rozdział, który jest przedmiotem prac Komisji. Taka jest logika prac Komisji. Trudno więc byłoby wybiegać wprzód.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Kolejna kwestia to tryb wyborów a uprawnienia prezydenta. Uważam, że nie należy używać pojęć typu: „słaby prezydent”, „silny prezydent”. Są to określenia ze sfery języka potocznego i języka mediów. W mniejszym stopniu jest to język służący opisaniu tego, co prezydent powinien czynić w naszym państwie i jaka powinna być jego pozycja ustrojowa. Mnie przede wszystkim chodzi o to, aby prezydent nie był elementem podzielonej władzy wykonawczej. Jest to główna przesłanka jaką się kieruję.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Chcę dodać, że dostrzegam pewną sprzeczność między ideą powszechnych wyborów prezydenta a proponowaną przeze mnie pozycją prezydenta. Mówiłem o tym na poprzednim posiedzeniu, kiedy to poseł P. Ikonowicz mówił o swojej koncepcji wyboru prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe. Powiedziałem wówczas, że wybór przez Zgromadzenie Narodowe uzupełniałby taką koncepcję prezydentury. Równocześnie jednak mam świadomość tego, że przytłaczająca większość naszego społeczeństwa opowiada się za wyborami powszechnymi. Z tego więc choćby powodu warto rozważać utrzymanie tej zasady. Jednakże w swoim projekcie nie podjąłem wątku - za co przepraszam - innego typu bezpośrednich wyborów prezydenta. Można sobie wyobrazić wybory powszechne i bezpośrednie lecz nie w dwóch turach. Obowiązujący system wyborczy ma niezwykle destrukcyjną i konfrontacyjną logikę.</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Uważam, że wybory z wykorzystaniem zasady tzw. głosów preferencyjnych mogłyby odwrócić logikę dotychczasowych wyborów powszechnych. Chodzi bowiem o doprowadzenie do wypośrodkowania ostatecznego wyboru, z korzyścią dla państwa polegającą na wzmocnieniu elementów wyboru pozytywnego, a nie głosowania przeciwko komuś. Wygrywałby ktoś, kto miałby najszersze poparcie, a nie ten, kto ma najmniej przeciwników, co nie jest równoznaczne ze sobą.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Poseł K. Łybacka pytała o rozwiązania Sejmu, Rady Gabinetowej i o siły zbrojne. O rozwiązaniu Sejmu i Radzie Gabinetowej już mówiłem. Jeżeli chodzi o tryb powoływania szefa Sztabu generalnego, to uważam, że jest to materia ustawy zwykłej.</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Poruszyłem już również kwestie podniesione w pytaniu senatora S. Pastuszki.</u>
          <u xml:id="u-35.21" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Pan przewodniczący zapytał, czy ograniczenie kompetencji, przy jednoczesnym zwiększeniu wymogów dla kandydatów nie jest nielogiczne. Uważam, że nie jest. Nie zwiększam wymogów dotyczących wygrania wyborów. Jedynie zwiększam wymogi wstępne pozwalające brać udział w ogóle w grze wyborczej. W świetle doświadczeń - które należy brać pod uwagę - nie jest rozumowanie nielogiczne. Proponuję alternatywę w postaci zgłoszenia przez 500 tys. wyborców lub 100 parlamentarzystów. W moim przekonaniu 100 parlamentarzystów reprezentuje nie mniejszą grupę wyborców niż 500 tys. wyborców składających podpisy pod kandydaturą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanuszSzymański">Chcę jednak prosić o odpowiedź na moje pytanie dotyczące braku dalszych przepisów, choć kwestii tej nie stawiałem jako zasadniczego zarzutu. Chodziło mi raczej o dalsze konsekwencje przepisów przyjętych w rozdziale o prezydencie.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#JanuszSzymański">Tak więc chciałbym usłyszeć, jak ma wyglądać tryb powołania rządu.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#JanuszSzymański">Ponadto chcę postawić jeszcze jedno pytanie. Czy alternatywa: 500 tys. wyborców lub 100 parlamentarzystów nie będzie oznaczać w praktyce, że parlamentarzyści będą wskazywali kandydatów. Uważam bowiem, że próg 500 tys. zmusza do poszukiwania drugiej drogi, a więc 100 parlamentarzystów. Chcę więc zapytać czy wnioskodawca nie widzi sprzeczności w swojej propozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#AndrzejRzepliński">Wicemarszałek W. Cimoszewicz wyraźnie powiedział, że nie chce w konstytucji niczego, co tworzyłoby przeciwwagę dla władzy parlamentu. Uważam, że jest to głęboko sprzeczne z treścią art. 11 projektu. Nie można przytoczyć żadnych argumentów, że taka formuła da się zmieścić w art. 11.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#AndrzejRzepliński">Jeżeli chodzi o odpowiedzialność posłów, to zarówno z treści małej konstytucji, jak i z treści projektu oraz praktyki wiadomo, że parlament odpowiada in corpore za treść i jakość prawa, które stanowi. Ponadto przyjęliśmy również, że wybory do Sejmu będą proporcjonalne. Podkreśla to fakt, że to partie polityczne kształtują oblicze parlamentu. Na partiach spoczywa więc odpowiedzialność wobec społeczeństwa za jakość stanowionego prawa. Wobec tego, aby wyborca w systemie demokratycznym miał poczucie, że jednak politycy odpowiadają indywidualnie, to władza wykonawcza - tak to jest w projekcie w art. 11 - musi być oparta na indywidualnej odpowiedzialności polityka. Wynika to z istoty władzy wykonawczej. Chodzi więc o inną odpowiedzialność w porównaniu z odpowiedzialnością parlamentu za tworzenie prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WitMajewski">Mam dwa pytania.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#WitMajewski">Pierwsze z nich dotyczy relacji między prezydentem a parlamentem. Na relacje te zasadniczo wpływa sposób wyboru prezydenta, a nie jego szczegółowe kompetencje. Jeżeli prezydent jest wybierany inaczej, to może nie być politycznej zgodności między postawą polityczną prezydenta, a większością parlamentarną. Z tego rodzą się konflikty nawet przy realizacji bardzo formalnych uprawnień.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#WitMajewski">Jeżeli więc chcemy systemu parlamentarno-gabinetowego, to decydującą sprawą jest kwestia wyboru. Czy w związku z tym wicemarszałek W. Cimoszewicz nie uważa, że najpierw powinna być rozstrzygnięta kwestia trybu wyboru przez Zgromadzenie Narodowe lub Sejm, ale nie przez naród, gdyż wówczas jest to praprzyczyna wszystkich podziałów politycznych między prezydentem a parlamentem.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#WitMajewski">Pytanie drugie. Uważam, że wycofanie weta ustawodawczego, a wprowadzenie możliwości zaskarżania projektu ustawy przed podpisaniem do Trybunału Konstytucyjnego, jest daleko większą komplikacją niż weto. Oznacza to bowiem odłożenie ustawy ad kalendas graecas. W takiej sytuacji Sejm jest sparaliżowany jeszcze bardziej niż w przypadku weta politycznego, które może być oddalone w krótkim czasie.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#WitMajewski">Uważam więc, że przedłożona propozycja nie jest spójna i nie zapewnia przewagi parlamentu nad prezydentem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Nie chcę wprowadzać nowego wątku dotyczącego trybu powoływania urzędu. Kwestia ta jest jeszcze przed nami.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Poseł J. Szymański pytał czy alternatywna formuła zgłaszania kandydatów nie doprowadzi do tego, że w praktyce kandydatów będą zgłaszać parlamentarzyści. Bardzo możliwe, że tak się stanie, choć moja propozycja zachowuje prawo grupy obywateli do zgłoszenia kandydata. Oznacza to zachowanie prawa zgłaszania kandydatów także przez środowiska niereprezentowane w parlamencie. Nie ma nic niestosownego w tym, że 3–4 kandydatów zostanie zgłoszonych przez parlamentarzystów.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Mogę oczywiście kontynuować dyskusję z prof. A. Rzeplińskim na temat tego, czy przewaga parlamentu nie narusza zasady równowagi. Pojawia się jednak pytanie: jak interpretujemy zasadę równowagi, a więc czy zasada ta musi występować w relacji między wszystkimi organami.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#WłodzimierzCimoszewicz">W związku z tym częściowo odpowiadam również na zarzut sformułowany przez posła W. Majewskiego. Uważam, że idei państwa prawa służy przyjęcie zasady ostatecznego decydowania przez Trybunał Konstytucyjny o konstytucyjności aktów normatywnych. W tym sensie uprawnienia prezydenta do kierowania uchwalonej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego przed jej wejściem w życie, jest całkowicie sensowne. Z punktu widzenia długotrwałości dochodzenia do obowiązywania prawa, nie widzę różnicy między skierowaniem uchwalonej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, przed jej podpisaniem i po jej podpisaniu.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Skierowanie ustawy przed jej podpisaniem do Trybunału Konstytucyjnego i stworzenie prezydentowi możliwości nie podpisania ustawy, która została uznana za niekonstytucyjną, jest respektowaniem reguł państwa prawnego. Nie uważam więc, że jest to rozwiązanie, które idzie dalej - jak twierdził poseł W. Majewski - od prawa weta.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Czy na relacje między prezydentem a parlamentem decydująco nie wpływa tryb wyborów prezydenta? Poseł W. Majewski stwierdził, że na drugim planie są szczegółowe kompetencje prezydenta. Uważam, że istnieje problem związany z tym, że wybory powszechne dają prezydentowi bardzo silny mandat polityczny. Doceniam tę kwestię i dlatego po raz trzeci w tym gronie chcę powtórzyć, że logicznym uzupełnieniem mojej koncepcji byłby wybór prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe. Równocześnie zupełnie otwarcie przyznaję, że mam świadomość, jak to rozwiązanie było niedobrze przyjęte przez przeważającą część naszego społeczeństwa. Nie oznacza to jednak, że ta sama przeważająca część społeczeństwa chce zachowania silnej pozycji prezydenta, czy jej zwiększenia.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Nie mogę jednak zgodzić się z poglądem, że o relacjach między prezydentem a parlamentem w stopniu marginalnym decydują realne uprawnienia prezydenta. W moim przekonaniu, jeżeli prezydent nie będzie miał tak rozbudowanych kompetencji wobec rządu powoływanego przez prezydenta i wobec parlamentu, to jedynie swoim osobistym autorytetem i poparciem społecznym, które ewentualnie zachowuje, czy rozbudowywuje w toku kadencji, może wybierać pośredni wpływ na rozstrzygnięcia parlamentarne czy politykę rządu. Jest to jednak zupełnie inna sytuacja od tej, w której prezydent dysponuje pewnymi instrumentami, które mogą być z powodów niemerytorycznych lecz politycznych - gdy politycznej - wykorzystane z takim skutkiem, jakim jest paraliżowanie funkcjonowania państwa. Rozwiązania, które obecnie mamy uważam więc za chore z punktu widzenia potrzeb naszego państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#KrystynaŁybacka">Chcę jeszcze zadać pytanie dotyczące koncepcji przedłożonej przez wicemarszałka W. Cimoszewicza. przyjęty już art. 84 ust. 4 projektu konstytucji odsyła do dalszych przepisów konstytucji, które mają określone przypadki, w jakich będzie możliwe skrócenie kadencji Sejmu. Projekt jednolity określa dwie takie sytuacje. Jest to sytuacja opisana w art. 145 i w art. 208. Chodzi o niemożliwość wyłonienia rządu oraz o nie przyjęcie w terminie ustawy budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#KrystynaŁybacka">W związku z tym chcę zapytać, czy poseł W. Cimoszewicz oba te przypadki uznaje za uzasadniające skrócenia kadencji Sejmu przez prezydenta. Chodzi mi zwłaszcza czy kwestia uchwalenia w terminie ustawy budżetowej jest w koncepcji wicemarszałka W. Cimoszewicza uzasadnieniem dla skrócenia kadencji Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Mówiłem już o tym, że nie kwestionuję potrzeby istnienia konstrukcji umożliwiającej skrócenie kadencji parlamentu, w której Sejm nie jest zdolny do powołania rządu. Nie skrócenie kadencji może oznaczać sytuację patową, w której nie mogłoby funkcjonować państwo.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#WłodzimierzCimoszewicz">Nie widzę natomiast tego typu zagrożenia w przypadku przedłużania się prac nad budżetem. Nie ulega jednak wątpliwości, że budżet musi być uchwalony choćby z tego powodu, że żaden rząd - żadna większość parlamentarna - nie może w dłuższym czasie godzić się z sytuacją, w której nie ma podstawy prawnej do działania rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#StefanPastuszka">Przechodzimy do prezentacji innych całościowych koncepcji prezydentury. Oddaję głos senator A. Grześkowiak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#AlicjaGrześkowiak">Jako wniosek alternatywny do przedłożonych wniosków zgłaszam rozdział V senackiego projektu konstytucji noszącego tytuł: „Władza wykonawcza”. Rozdział ten obejmuje przepisy dotyczące nie tylko prezydentury, ale i rządu, a więc całej władzy wykonawczej ponieważ projekt senacki oparty jest na odmiennej koncepcji. Jest to całościowa koncepcja, której najważniejszym założeniem jest to, że prezydent jest najwyższą władzą w obrębie władzy wykonawczej. Stąd też rozdział V musi być rozpatrywany w całości. Dlatego też rozdział V w całości powinien być rozpatrywany jako alternatywny dla opracowywanego przez Komisję rozdziału dotyczącego prezydentury.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#AlicjaGrześkowiak">Według senackiego projektu konstytucji prezydentura powinna opierać się na określonym modelu, który można nazwać modelem semiprezydenckim - semiparlamentarnym posługując się jedną z nazw modeli rządów.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#AlicjaGrześkowiak">Prezydent stoi na czele władzy wykonawczej, ale projekt czyni z niego jednocześnie najwyższego przedstawiciela państwa. Przewaga prezydenta w strukturze władzy wykonawczej jest oczywista i wynika ze sposobu jego wyboru w wyborach powszechnych. przewaga prezydenta widoczna jest również w zakresie jego władztwa.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#AlicjaGrześkowiak">W projekcie określone zostały podstawowe warunki wybieralności na urząd prezydenta. Dla przeciwdziałania przypadkowym kandydaturom oraz dla poznania kandydatów i ich właściwości osobistych, programów i doświadczeń, projekt przewiduje obowiązek poddawania się kandydatów na prezydenta publicznemu przesłuchaniu na posiedzeniu połączonych Izb Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#AlicjaGrześkowiak">O sile władzy prezydenckiej nie przesądza jednak tryb wyboru. Władza prezydencka jest silna w obrębie władzy wykonawczej. Ustrojową rolę prezydenta określa przede wszystkim zakres jego kompetencji rzeczowych. Projekt gwarantuje samodzielne i aktywne działanie prezydenta. Tworzy jego mocną pozycję ale tylko w obrębie władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#AlicjaGrześkowiak">W senackim projekcie konstytucji staraliśmy się bardzo mocno zapewnić rozdział władzy, ale przy równoczesnym jego równoważeniu. Mocnej pozycji prezydenta służą uprawnienia osobiste, czyli prerogatywy, lecz przede wszystkim pozycja prezydenta wynika z tego, że jest zwierzchnikiem władzy wykonawczej. Najsilniej widoczne to jest w relacjach prezydent - rząd, który z rąk prezydenta, a nie Izby Poselskiej otrzymuje inwestyturę. Według projektu, to prezydent mianuje i odwołuje premiera, a na jego wniosek mianuje i odwołuje ministrów.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#AlicjaGrześkowiak">Prezydent może zwoływać posiedzenia rządu oraz może im przewodniczyć. W kompetencji prezydenta znajdują się sprawy wojskowe, gdyż jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. Prezydent powołuje i odwołuje Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Do prezydenta należy również prowadzenie polityki zagranicznej państwa, ratyfikowanie i wypowiadanie umów międzynarodowych z tym zastrzeżeniem, że niektóre z tych umów mogą być ratyfikowane za zgodą obu Izb Sejmu albo wyrażania opinii przez Senat.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#AlicjaGrześkowiak">Projekt zakłada pełną nieodpowiedzialność parlamentarną i sądową prezydenta za czynności urzędowe, natomiast pełną jego odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Konstytucyjnym, głównie za naruszenie konstytucji, co chcę szczególnie podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#AlicjaGrześkowiak">Prezydent uzyskuje prawo rozwiązania Izby Poselskiej choć podstawy tej decyzji są w porównaniu ze stanem obecnym ograniczone i dotyczące sytuacji, gdy Izby nie uchwalą w ciągu 90 dni ustawy budżetowej lub gdy Izba Poselska uchwali wotum nieufności rządowi, powodując trzecią jego zmianę w ciągu roku. To uprawnienie prezydenta zapobiec ma paraliżowaniu władzy wykonawczej przez ustawodawczą.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#AlicjaGrześkowiak">Kompetencje prawodawcze prezydenta ograniczają się do inicjatywy ustawodawczej, podpisywania i ogłaszania ustaw lub weta zawieszającego, prawa do wydawania rozporządzeń, zarządzeń oraz dekretów z mocą ustawy, ale tylko w specyficznej sytuacji stanu wojny i stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#AlicjaGrześkowiak">Rząd, na którego czele stoi premier, kieruje sprawami państwa, podlegając w pełni prezydentowi. Składa jednak sprawozdanie ze swojej działalności Izbie Poselskiej. Izba ta uzyskała istotne prawo w odniesieniu do rządu. Może bowiem uchwalić wobec niego wotum nieufności, choć przy spełnieniu określonych, kwalifikowanych warunków.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#AlicjaGrześkowiak">Tak generalnie wyglądają główne założenia prezydentury w senackim projekcie konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#AlicjaGrześkowiak">W końcowej uwadze chcę dodać, że projekt senacki nie był pisany ani „pod kogoś” ani „przeciwko komuś”, lecz z pewną wizją ustroju politycznego państwa i władzy trójpodzielnej i równoważnej.</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#AlicjaGrześkowiak">Gotowa jestem odpowiadać na pytania lecz pod warunkiem, że członkowie Komisji będą mieli tekst projektu przed sobą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są pytania lub uwagi do senator A. Grześkowiak?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#StefanPastuszka">Art. 94 ust. 1 projektu senackiego stwierdza, że prezydent ratyfikuje i wypowiada umowy międzynarodowe, po wysłuchaniu opinii Senatu. Ust. 2 natomiast, że określone kategorie umów mogą być ratyfikowane po uprzedniej zgodzie Izb Sejmu wyrażonej w formie ustawowej.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#StefanPastuszka">Chcę zapytać, czy w przytoczonych przepisach nie ma sprzeczności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#AlicjaGrześkowiak">W przytoczonych przepisach nie ma sprzeczności, ponieważ ust. 2 określa jakie umowy międzynarodowe wymagają zgody obu Izb na ratyfikację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są dalsze pytania do senator A. Grześkowiak? Nie ma.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Oddaję głos posłowi J. Ciemniewskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JerzyCiemniewski">Mam ułatwione zadanie, ponieważ prezentuję projekt będący częścią propozycji Klubu parlamentarnego Unii Wolności, zawierającej projekt konstytucji. W stosunku do projektu całościowego nastąpiły pewne drobne zmiany uściślające i usuwające pole potencjalnych konfliktów możliwych na tle uprawnień prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#JerzyCiemniewski">Określając generalnie charakter przedkładanej propozycji należy stwierdzić, że jest to koncepcja urzędu prezydenckiego, która stanowi element ustroju Polski po 1989 r. zmodyfikowany istotnie w 1990 r. przez wprowadzenie wyborów powszechnych. Sądzę, że te uprawnienia, które prezydent uzyskał w 1989 r. zostały umocowane mandatem z wyborów powszechnych w 1990 r.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#JerzyCiemniewski">Przedłożona koncepcja jest jednam z elementów realizacji zasady podziału i wzajemnej równowagi władz. Chodzi o to, aby realizacja przez parlament funkcji ustawodawczej nie przeradzała się w sytuację, w której władza ustawodawcza uzyskuje pozycję dominującą w tych sferach swojej działalności, w których nie jest zdolna realizować swoich funkcji.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#JerzyCiemniewski">Jeżeli chodzi o realizacje wewnątrz władzy wykonawczej - stosunki między prezydentem a rządem - to podział skonstruowany jest według zasady, zgodnie z którą rząd prowadzi bieżącą politykę państwa. Tak więc rząd jest właściwy w tych sferach działania władzy wykonawczej, w których konieczne jest ponoszenie bezpośredniej odpowiedzialności parlamentarnej za prowadzoną politykę. Ta. gdzie występuje sfera bezpośredniej kontroli parlamentarnej nad polityką władzy wykonawczej, tam uprawnienia ma rząd.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#JerzyCiemniewski">Ponadto istnieje jeszcze pewien rodzaj działań, na które rząd nie powinien ponosić odpowiedzialności, dlatego że istnieje pewne niebezpieczeństwo zmiany rządów i koalicji parlamentarnych. W tych sferach kwestią odpowiednią jest stabilizująca funkcja prezydenta, który uzyskuje mandat w drodze wyborów bezpośrednich na okres 5 lat.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#JerzyCiemniewski">Jeżeli chodzi o uprawnienia w zakresie rozwiązywania parlamentu, to uważamy, że uprawnienia te powinny dotyczyć dwóch sytuacji analogicznych, jak w obowiązujących przepisach. Sytuacja pierwsza to niemożliwość stworzenia rządu i uzyskania przez rząd poparcia w Sejmie większości bezwzględnej lub względnej.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#JerzyCiemniewski">Sytuacja druga to sytuacja, w której większość popiera rząd, lecz nie jest w stanie uchwalić budżetu. uważamy bowiem, że sytuacja w której istnieje rząd, lecz rząd ten nie ma realnego poparcia dla swojej polityki, wyrażającego się w odpowiedniej większości, która jest zdolna doprowadzić do uchwalenia budżetu, jest równie szkodliwa dla państwa jak brak rządu.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#JerzyCiemniewski">Uważamy również, że należy zrezygnować z takich niejasnych sformułowań, które zawarte były w dotychczasowych uregulowaniach konstytucyjnych, jak sprawowanie przez prezydenta ogólnego kierownictwa w zakresie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Wystarczający jest przepis stwierdzający, że do zakresu uprawnień prezydenta należy czuwanie nad przestrzeganiem konstytucji, stanie na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium oraz konkretne uprawnienia w sferze stosunków zagranicznych, takich jak ratyfikacja umów międzynarodowych czy reprezentowanie państwa w stosunkach zewnętrznych. W naszym projekcie zrezygnowaliśmy więc z pojęcia ogólnego kierownictwa.</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#JerzyCiemniewski">Zrezygnowaliśmy również z dwóch kategorii ministrów, które na skutek błędnie realizowanej polityki koalicji zostały ukształtowane w postaci szczególnej kategorii ministrów - tzw. ministrów prezydenckich. Rezygnujemy z tego i uważamy, że należy odejść od tego typu podziału.</u>
          <u xml:id="u-48.9" who="#JerzyCiemniewski">Jeżeli natomiast chodzi o kontrowersyjną kwestię trybu wyłaniania kandydatów na prezydenta, to uważamy, że jest to materia, która powinna być uregulowana ustawowo. Jesteśmy stanowczo przeciw tworzeniu sytuacji, w której w wyborach powszechnych członkowie parlamentu uzyskują szczególne uprawnienia. Uważamy, że w powszechnych wyborach prezydenckich powinna być przyjęta zasada wyłaniania kandydatów tylko na drodze inicjatyw obywatelskich, a więc bez szczególnych uprawnień członków Sejmu czy Zgromadzenia Narodowego. Jesteśmy również przeciwni szczególnym uprawnieniom urzędującego prezydenta w postaci przywileju kandydowania na drugą kadencję lub wskazywania kandydata. Chcę jednak raz jeszcze podkreślić, iż uważamy, że jest to materia ustawowa, a nie konstytucyjna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są pytania do posła J. Ciemniewskiego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#KrystynaŁybacka">Moje pytanie dotyczy art. 122 w projekcie posła J. Ciemniewskiego odnoszącego się do kwestii zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. Stosowne kompetencje pośredniczenia zostały przyznane radzie Ministrów i ministrowi obrony narodowej, a nie prezesowi Rady Ministrów. Czy jest rozwiązanie przyjęte świadomie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#JanuszSzymański">Mam pytanie natury zasadniczej. Chciałbym, aby poseł J. Ciemniewski zechciał objaśnić sens użytego w art. 113 ust. 1 pojęcia, iż prezydent jest gwarantem ciągłości władzy.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#JanuszSzymański">Nasuwa się pytanie, czy na gruncie współczesnych rozwiązań konstytucyjnych posłowi J. Ciemniewskiemu znane jest podobne rozwiązanie występujące w konstytucji jakiegoś współczesnego państwa europejskiego.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#JanuszSzymański">Ponadto przypominam sobie, że jeżeli chodzi o koncepcję prezydenta jako gwaranta ciągłości władzy, to kwestię tę rozstrzygaliśmy w ramach głosowań kierunkowych w styczniu br. Należałoby więc ustalić grunt formalny rozpatrywanej kwestii. Rozumiem, że kwestia ta zostanie wyjaśniona.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#JanuszSzymański">Chciałbym również zadać pytanie z drugiego obszaru tematycznego, który dotyczy praktyki stosowania małej konstytucji, którą - jak powszechnie wiadomo - cechuje brak precyzji i duży nieporządek legislacyjny. Podobnie rzecz się ma ze wskazanymi już przez poseł K. Łybacką art. 122, który stanowi, że zwierzchnictwo prezydenta nad siłami zbrojnymi sprawowane jest za pośrednictwem Rady Ministrów i ministra obrony narodowej. Formuła ta uczyni zapewne bardzo dyskusyjną praktykę wykonywania tego przepisu. W związku z tym chcę zapytać czy jednak nie byłoby słuszniej używać bardziej precyzyjnego języka, tam gdzie dotyczy to relacji między prezydentem a siłami zbrojnymi.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#JanuszSzymański">Mam także inne pytanie dotyczące przedłożonego rozdziału. Chodzi mi w szczególności o art. 130, który zawiera dość wąską listę wyłączeń spod obowiązku uzyskania kontrasygnaty. Chodzi mi o to, dlaczego niektóre akty pozostały nadal w sferze kontrasygnaty premiera. Mam na myśli choćby akty realizujące funkcję kreacyjną, a więc powoływanie na stanowiska państwowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#StanisławGebethner">Mam pytanie na tle art. 117, który brzmi: „Prezydent wykonuje swoje uprawnienia i obowiązki na podstawie i w ramach konstytucji i ustaw” oraz art. 128, mającego następującą treść: „Prezydent powołuje na stanowiska państwowe określone w konstytucji i ustawach” o to, czy przedłożony projekt ma tworzyć zamknięty katalog uprawnień prezydenta. Być może jest to jednak niezręczność przyjętego sformułowania, a więc wnioskodawca nie wyklucza przyznania prezydentowi dalszych kompetencji w drodze ustaw, tak jak czyni to odesłanie w projekcie wicemarszałka W. Cimoszewicza.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#StanisławGebethner">Przyjęcie zamkniętego katalogu oznaczałoby, że np. na podstawie ustawy prezydent nie mógłby nadawać tytułu naukowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#StefanPastuszka">Mam pytanie dotyczące art. 114 ust. 2, który brzmi: „Prezydentem może być wybrany obywatel polski, który ukończył 35 lat”. Chcę więc zapytać czy może to być również ten obywatel, który nie posiada praw wyborczych i który od dłuższego czasu nie mieszka w kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są dalsze pytania do posła J. Ciemniewskiego? Nie ma.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Proszę zatem posła J. Ciemniewskiego o udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#JerzyCiemniewski">Sprawa, którą uważam za najbardziej podstawową z ustrojowego, a nie redakcyjnego punktu widzenia, to kwestia zakresu kontrasygnaty. Ważne jest również zagadnienie zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#JerzyCiemniewski">Jeżeli chodzi o kontrasygnatę, to uważamy, że lista zawarta w art. 130 ust. 2, powinna być traktowana jako wyczerpująca lista aktów, które nie wymagają kontrasygnaty. Wszystkie inne akty prezydenta wynikające z konstytucji i ustawodawstwa zwykłego powinny być kontrasygnowane przez rząd, gdyż dotyczą spraw bieżącej polityki. Powinna więc być zapewniona współpraca pomiędzy dwoma członami władzy wykonawczej. Kwestia ta powinna więc być rozumiana w sposób jednoznaczny.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#JerzyCiemniewski">Druga istotna kwestia, to sposób realizacji zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi, to problem bardzo skomplikowany. Zakres tego pojęcia nie jest w konstytucjonalizmie określony do końca. Jasność dotyczy tylko kwestii, że nie ma tożsamości między pojęciem naczelnego dowództwa i zwierzchnictwa. Są to pojęcia, których treść i zakres są inne. W jaki sposób jest realizowane zwierzchnictwo, to często kwestia zarówno ustawodawstwa zwykłego, jak i kwestia zwyczajów i tradycji. Problematyka ta często nie jest do końca uregulowana w ustawodawstwie.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#JerzyCiemniewski">Uzasadnieniem przyjęcia formuły mówiącej o pośrednictwie Rady Ministrów, a nie prezesa Rady Ministrów było przekonanie, że organem władzy wykonawczej jest rząd, a nie prezes rady Ministrów. Tym się jednak różni koncepcja systemu gabinetowego, na którym opiera się nasz projekt, od systemu kanclerskiego, nawet jeżeli pozycja prezesa Rady Ministrów jest wzmocniona. Nasza propozycja nie jest jednak systemem kanclerskim.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#JerzyCiemniewski">Rzeczywiście do dyskusji jest kwestia umieszczenia w art. 122 ust. 1 Rady Ministrów i ministra obrony narodowej. Pod wpływem pytania jestem skłonny zaproponować skreślenie wyrazów: „i Ministra Obrony Narodowej”. Jest to bowiem kwestia, jak sobie rząd ustala reguły wewnętrznego funkcjonowania.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#JerzyCiemniewski">Jeżeli chodzi o kwestię podniesioną przez prof. S. Gebethnera, to uważam, że właśnie art. 128 otwiera możliwość określenia w drodze ustaw stanowisk, na jakie może powoływać prezydent.</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#JerzyCiemniewski">Odnosząc się do problemu wskazanego przez senatora S. Pastuszkę, a więc do problemu, czy treść art. 114 ust. 2 wyklucza możliwość określenia przez ustawodawstwo zwykłe innych warunków szczegółowych w odniesieniu do kandydatów na prezydenta, uważam iż wyklucza możliwość wprowadzenia domicylu. Inną kwestią są natomiast te prawa wyborcze, które mogą być ograniczone. Przykładem może być ograniczenie wynikające z powodu ubezwłasnowolnienia z racji choroby psychicznej, czy pozbawienia praw obywatelskich.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#JerzyCiemniewski">Ponadto należy pamiętać, że konstytucja nie jest aktem, w którym należy napisać wszystko i dokładnie, niczym w instrukcji obsługi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#KrystynaŁybacka">Cieszę się ze zgody na dokonanie skreślenia w art. 122 ust. 1. Pozostawienie tego przepisu w przedłożonej wersji oznaczałoby, że uprawnienie służyłoby w praktyce tylko ministrowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#AndrzejRzepliński">Jeżeli jest tak, że lista aktów prezydenta niewymagających kontrasygnaty jest zamknięta, to czy oznacza to, że konieczna byłaby kontrasygnata prezesa Rady Ministrów pod wnioskiem prezydenta o dokonanie przez Trybunał Konstytucyjny powszechnie obowiązującej wykładni ustawy.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#AndrzejRzepliński">Czy kontrasygnata byłaby konieczna prezesowi Rady Ministrów na akcie rezygnacji prezydenta z urzędu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#JanuszSzymański">Dostrzegam znaczenie konieczności bardzo precyzyjnego sformułowania przepisów dotyczących zakresu kontrasygnaty. Mimo to nie bardzo rozumiem katalog zwarty w przedłożonym art. 130 ust. 2. Z jednej bowiem strony poseł J. Ciemniewski deklaruje przywiązanie do przepisów małej konstytucji, a w małej konstytucji liczba wyłączeń od kontrasygnaty jest dość znaczna. W związku z tym chcę zapytać, czy jeżeli prezydent zdecyduje o przeprowadzeniu referendum, to dlaczego ma jeszcze oczekiwać na kontrasygnatę premiera. Podobnie można zapytać, dlaczego prezydent powołując prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego ma jeszcze uzyskiwać kontrasygnatę premiera.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#JanuszSzymański">Można pójść dalej i zapytać o orędzie, o powołanie prezesa NBP. Odniosłem się do przypadków, które nie wzbudzały wątpliwości na tle małej konstytucji, lecz mimo to zostały wyeliminowane. Należy jeszcze dodać, że było to postępowanie niekonsekwentne. Proszę więc, aby poseł J. Ciemniewski zechciał nieco szerzej objaśnić zaproponowany katalog wyłączeń spod kontrasygnaty. Chodzi zwłaszcza o to, dlaczego został przyjęty tak wąski zakres wyłączeń spod kontrasygnaty. Dodam, iż widzę potrzebę szerszego ujęcia tego katalogu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WiktorOsiatyński">Zamierzam zabrać głos w dyskusji, ale wcześniej chcę uzyskać pewne wyjaśnienie. uważam bowiem, że rozważanie uprawnień prezydenta ma sens wyłącznie w formie całościowej wizji wraz z kompetencjami rządu. Jest to kwestia kluczowa. zwrócił na nią uwagę poseł J. Ciemniewski wskazując, że jest to system gabinetowy, a nie kanclerski. Chcę więc zapytać, czy w tej części projektu, która dotyczy rządu system gabinetowy jest systemem gabinetowym rządu podporządkowanego większości parlamentarnej? padło również określenie mówiące o wzmocnieniu premiera, choć przy zastrzeżeniu, że nie jest to system kanclerski. Jeżeli więc nie jest to system kanclerski, to na czym polega wzmocnienie systemu gabinetowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#AndrzejRzepliński">Chcę prosić o wyjaśnienie, jak projektodawcy rozumieją termin „kontrasygnata”. Co to pojęcie oznacza jeżeli chodzi o odpowiedzialność prawną prezesa rady Ministrów za odmowę kontrasygnaty lub za jej udzielenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Ponieważ nie ma dalszych pytań, proszę posła J. Ciemniewskiego o udzielenie odpowiedzi na zgłoszone pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#JerzyCiemniewski">Nie ulega wątpliwości, że poseł J. Szymański może mieć różny pogląd na katalog wyłączeń aktów urzędowych prezydenta, które nie wymagają kontrasygnaty. Lista taka może być określona jako konsekwentna lub niekonsekwentna. Jest to kwestia bardzo subiektywna.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#JerzyCiemniewski">W przedłożonym projekcie została przyjęta zasada, że chodzi o te działania prezydenta, które nie pociągają za sobą zaangażowania władzy wykonawczej jako całości lub są tak specyficzne z natury rzeczy, jak powoływanie prezesa Rady Ministrów, czy przyjęcie dymisji Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#JerzyCiemniewski">Ponadto sądzimy, że ten sposób widzenia prezydentury oznacza widzenie prezydenta i urzędu nie w stanie konfliktu i nie w stanie ciągłej wzajemnej opozycji. Chodzi natomiast o wzajemne współdziałanie obu tych organów. Uważamy także, że elementem funkcjonowania systemu podziału władz jest wzajemne współdziałanie władz. Istotą jest to, że cały system podziału władz służył współpracy władz. Jest to sposób myślenia o podziale władz. Nie chodzi więc o myślenie w kategoriach konfliktu i wzajemnego przeszkadzania sobie w działaniu. Wydaje się, że jest to uprawniony sposób widzenia podziału władz. Odpowiada on również podstawowym założeniom funkcjonowania czegoś, co nazywa się kulturą polityczną.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#JerzyCiemniewski">Jeżeli chodzi o skutki kontrasygnaty, to chodzi przede wszystkim o wzięcie przez rząd odpowiedzialności parlamentarnej za kontrasygnowany akt. W związku z tym, jeżeli akt nie jest kontrasygnowany, to jest po prostu nieważny - nie dochodzi do skutku. Jest to kwestia oczywista i nie budząca wątpliwości od ok. 200 lat funkcjonowania tej instytucji.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#JerzyCiemniewski">Nie odpowiedziałem prof. W. Osiatyńskiemu, ale sądzę, że kwestia podniesiona przez niego będzie bardziej właściwa przy okazji dyskusji o strukturze rządu. Jest to bowiem kwestia, w jakiej mierze negatywne skutki pewnych działań prezesa Rady Ministrów spoczywają na rządzie. Jest to kwestia odpowiedzialności rządu za działania premiera i vice versa. W grę wchodzi również zakres osobistych uprawnień premiera w zakresie kierowania pracami rządu.</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#JerzyCiemniewski">Natomiast koncepcji kanclerskiej, a więc w koncepcji, w której za działania rządu politycznie odpowiada kanclerz nie wprowadzamy w naszej propozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#AndrzejRzepliński">Niestety, poseł J. Ciemniewski nie odpowiedział na żadne z moich pytań, a były one bardzo konkretne.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#AndrzejRzepliński">Chcę również dodać, że zaprezentowana wizja jest konfliktogenna nawet jeżeli prezydent i rząd pochodzą z tej samej opcji politycznej. Konieczność ubiegania się prezydenta o kontrasygnatę premiera jest konfliktogenna i będzie prowadziła do zadrażnień. Będzie również oznaczać spowolnienie mechanizmu sprawowania władzy publicznej.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#AndrzejRzepliński">Ponadto przedłożona lista wyłączeń od kontrasygnaty zawiera wiele niedociągnięć. przykładem może być pkt 12 mówiący m.in. o powoływaniu szefa Kancelarii Prezydenta. Nie z ostała natomiast podjęta kwestia odwoływania, co może wywołać kontrowersje tego typu, jakie mogliśmy obserwować przy okazji sporu na temat uprawnienia prezydenta do odwołania przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#JerzyCiemniewski">Jeżeli rozpoczniemy dyskusję czy instytucja kontrasygnaty jest konfliktogenna, oznaczać to będzie przeniesienie się na płaszczyznę dyskusji seminaryjnej, a nie dyskusji konstytucyjnej. Kontrasygnata to instytucja znana prawu konstytucyjnemu i instytucja mająca określone konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#JerzyCiemniewski">Ponadto chcę powiadomić prof. A. Rzeplińskiego, że w najbardziej prezydenckim ustroju w Europie, czyli we Francji, bardzo wąski zakres uprawnień prezydent realizuje osobiście, czyli bez kontrasygnaty premiera. Mimo tego system ten od 1958 r. - choć z konfliktami - ale funkcjonuje.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#JerzyCiemniewski">Warto jeszcze podkreślić, że instytucja kontrasygnaty ogranicza nieodpowiedzialność polityczną organu, który wybierany jest na długą kadencję i realizuje swoje funkcje w pewnej łączności z przedstawicielstwem narodowym w formie odpowiedzialności politycznej za działania w sferze państwowej.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#JerzyCiemniewski">Jeżeli chodzi o wskazany pkt 12 dotyczący m.in. powoływania szefa Kancelarii Prezydenta, to tylko gdy przepis szczególny reguluje inaczej sprawę odwołania, można mówić o innych regułach. Najczęściej kwestia odwołania i powołania dokonywana jest na takich samych zasadach.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#JerzyCiemniewski">Co dotyczy zrzeczenia się urzędu przez prezydenta, to kwestię tę można dopisać do katalogu wyłączeń spod kontrasygnaty, choć nie jestem pewien czy decyzja tego rodzaju powinna być podjęta bez uzgodnienia z rządem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem, że pytania zostały zadane. przed dyskusją chcę zapytać, czy ktoś z członków Komisji lub przedstawicieli organów państwowych zamierza jeszcze wnieść całościową propozycję dotyczącą prezydenta?</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie widzę zgłoszeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#AndrzejRzepliński">Co jest zupełnie naturalne popieramy koncepcję zawartą w projekcie prezydenckim z tym, że jesteśmy świadomi, że Komisja Konstytucyjna w głosowaniu, które miało miejsce w styczniu br. przyjęła inną koncepcję instytucji prezydenta. Na dyskutowane przepisy patrzymy z punktu widzenia projektu prezydenckiego. W projekcie tym zabiegamy o to, aby w przyszłej konstytucji znalazła się silna prezydentura, silna władza wykonawcza i silna władza ustawodawcza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że w głosowaniu kierunkowym koncepcja silnej prezydentury jako władzy wykonawczej została odrzucona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#JanuszSzymański">Chcę zapytać, czy w związku z tym, że pewne rozstrzygnięcia zostały przyjęte na początku prac, autorzy propozycji całościowych są zobowiązani je uwzględniać, czy też nie. Dostrzegam pewną dowolność, co jednak nie oznacza, że czynię zarzuty posłowi J. Ciemniewskiemu. Uważam jednak, że pan przewodniczący powinien rozstrzygnąć tę kwestię. Jest bowiem tak, że mimo przyjęcia zasady permanencji projekt posła J. Ciemniewskiego operuje pojęciem „sesji”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Posła W. Cimoszewicza już pytano, czy jego koncepcja nie burzy dotychczasowych ustaleń. Myślę, że to samo pytanie mogłoby być skierowane do posła J. Ciemniewskiego.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypomnę jeszcze, że w głosowaniu w styczniu, za koncepcją prezydenta jako stojącego na czele władzy wykonawczej opowiedziało się 3 członków Komisji. Za koncepcją prezydenta jako gwaranta ciągłości władzy, opowiedziało się 40 osób. Pojęcie prezydenta jako gwaranta ciągłości władzy może być oczywiście przedmiotem różnych interpretacji i różnych definicji. Określoną koncepcję przedstawił poseł W. Cimoszewicz i poseł J. Ciemniewski. Propozycja przedłożona przez senator A. Grześkowiak - moim zdaniem - zmierza do uczynienia prezydenta szefem władzy wykonawczej. Nie jest to więc koncepcja zgodna z naszymi wcześniejszymi decyzjami. Rozwiązania z projektu senackiego zostały jednak przedstawione i w związku z tym będą zapewne również przedmiotem wniosku mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem jednak, że w chwili obecnej sytuacja jest taka, że mamy trzy całościowe projekty, które zostaną ujęte w druku zawierającym wnioski dotyczące urzędu prezydenta. Aktualnym pozostaje oczywiście również propozycja podkomisji, nad którą dyskusja nie została jeszcze zakończona.</u>
          <u xml:id="u-69.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Otwieram dyskusję nad przełożonymi propozycjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#RyszardBugaj">Chcę rozpocząć od nawoływania do zachowań kooperacyjnych, czyli do szanowania wcześniejszych decyzji. Rozumiem, że wcześniejsze decyzje kierunkowe, które już podjęliśmy miały ukształtować urząd prezydencki jako urząd arbitra, który nie mieści się w trójpodziale władzy. W związku z tym wydaje mi się, że zarówno projekt przedstawiony przez posła W. Cimoszewicza, jak i posła J. Ciemniewskiego, zgodne są z wcześniej przyjętym przesądzeniem. Choć trudno odrzucać inne zgłoszone propozycje, to jednak należy zwrócić uwagę, że projekt prezydencki i projekt senacki nie mieszczą się w logice. Nawołuję więc do kooperacyjnego zachowania co oznacza, iż nie należy dążyć do przedłużania prac Komisji.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#RyszardBugaj">Uważam również, że stan jaki jest w małej konstytucji również nie jest zgodny z wcześniej przyjętym przesądzeniem dotyczącym prezydenta. problem sprowadza się przede wszystkim do tego, w jakim stopniu ograniczyć ten zakres kompetencji, który został przyjęty w małej konstytucji. W tej kwestii zostały przedstawione dwa punkty widzenia. Punkt widzenia posła W. Cimoszewicza idzie bardzo daleko - w moim rozumieniu zbyt daleko - w ograniczeniu uprawnień prezydenta. Koncepcja ta nie przedstawia minimalnego zakresu kompetencji urzędowi prezydenta, który pozwoliłby pełnić tę funkcję w sposób racjonalny.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#RyszardBugaj">Propozycja posła J. Ciemniewskiego wraz z uwagami, które nie zostały wyrażone publicznie, a przedstawione mi „na boku” przez autora i zakładające m.in., że tzw. weto polityczne byłoby uchylane bezwzględną większością głosów - a nie większością 2/3 głosów - pozwala poczynić skromny krok we właściwym kierunku zwłaszcza, że poseł J. Ciemniewski mówił również o odejściu od tzw. resortów quasi - prezydenckich.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#RyszardBugaj">Ponadto chcę dodać, że pewnych uwag wypowiedzianych w debacie, ja po prostu nie rozumiem. Chodzi zwłaszcza o uwagi prof. A. Rzeplińskiego. Wydaje mi się, że urząd prezydenta jest obecnie ukształtowany w taki sposób, że prezydent ma ogromne kompetencje zarówno w sprawowaniu władzy wykonawczej oraz w ingerowaniu w proces legislacyjny. W tym kontekście nie bardzo rozumiem - ale może wynika to z mojego ogromnego niedostatku wiedzy konstytucyjnej - dlaczego prezydenta traktuje się jako element władzy wykonawczej, skoro ma on tak ogromny wpływ na proces legislacyjny. Wpływ ten jest obecnie ogromny, a przedstawiciele prezydenta chcą, aby miał on miejsce również w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#RyszardBugaj">Nie bardzo również rozumiem uwagi, które prof. A. Rzepliński sformułował w sprawie dyktatury parlamentu i osobistej odpowiedzialności. Jest bowiem tak, że parlament z natury rzeczy jest ciałem pluralistycznym. zawiera się w nim zarówno większość rządowa, jak i opozycja. Element równowagi również mieści się w parlamencie. Występuje również element kontroli. Tak więc stwierdzenie o dyktaturze 460 jest dla mnie szokujące i zupełnie niezrozumiałe.</u>
          <u xml:id="u-70.5" who="#RyszardBugaj">Ponadto uważam osobiście, że należałoby pójść znacznie dalej jak proponuje poseł J. Ciemniewski w ograniczeniu prerogatyw prezydenckich, zmierzając w kierunku propozycji wicemarszałka W. Cimoszewicza, gdyby nie moje głębokie przeświadczenie, że musimy tak ukształtować kompetencje prezydenta, aby nie stanęły one w dramatycznej sprzeczności z przeświadczeniem społecznym, o tym co jest rozstrzygnięciem dobrym. Chodzi przy tym nie tylko o sprawę powszechno.ci wyborów, choć sprawa ta występuje najostrzej. Chcę dodać, że jestem przeświadczony o tym, że gdyby było społeczne przyzwolenie, to najlepszym rozwiązaniem byłby wybór prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe dokonywany większością 2/3 głosów. Wówczas wybrany musiałby uzyskać aprobatę zarówno większości parlamentarnej jak i opozycji. Nie ma jednak takiego przyzwolenia społecznego i to nie tylko z tego powodu, że konstytucja ma być ratyfikowana w drodze referendum, ale również dlatego, że prawo i konstytucja, które są ukształtowane w sposób, który większość obywateli sądzi, że jest niewłaściwy - są złym pomysłem na życie polityczne.</u>
          <u xml:id="u-70.6" who="#RyszardBugaj">Z tego samego powodu sądzę, że wicemarszałek W. Cimoszewicz poszedł zbyt daleko odmawiając prezydentowi jakiegokolwiek weta politycznego. Myślę bowiem, że należy uwzględnić fakt, iż prezydent wybierany w innym czasie jak parlament może wnosić - poprzez zmianę preferencji wyborczych w tym czasie - wpływ na proces legislacyjny. Nie ulega oczywiście wątpliwości, że jeżeli większość parlamentarna będzie znaczna - oparta na bezwzględnej większości głosów - to nie będzie to wywoływać żadnych skutków.</u>
          <u xml:id="u-70.7" who="#RyszardBugaj">Jeżeli natomiast większość parlamentarna będzie skromniejsza, to będzie ona musiała liczyć się ze stanowiskiem prezydenta. Nie będzie jednak sytuacji, która istnieje dzisiaj i która polega na tym, że kompetencje prezydenta nie tyle ułatwiają mu spełnianie funkcji arbitra, lecz pozwalają prezydentowi - przy bardzo solidnej większości parlamentarnej bez względu na to, co sądzę o tej większości - paraliżować normalne funkcjonowanie rządu opartego o tak znaczną większość parlamentarną.</u>
          <u xml:id="u-70.8" who="#RyszardBugaj">Tak więc generalnie rzecz ujmując - opowiadam się przede wszystkim za projektem podkomisji i za elementami, które są w projekcie posła J. Ciemniewskiego. myślę jednak również, że będzie rzeczą właściwą - choć nie wiem czy autorzy wniosków zgodzą się - aby nasze głosowania odbywały się nad propozycjami podkomisji w pierwszej kolejności, a dopiero później nad zgłoszonymi koncepcjami całościowymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#WiktorOsiatyński">Mam kilka uwag na temat przebiegu dyskusji i ewentualnych wniosków z niej płynących dla dalszych decyzji.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#WiktorOsiatyński">Po pierwsze, w dzisiejszej dyskusji kilkakrotnie usłyszałem coś, nad czym powinniśmy się zastanowić. Chodzi mi o rozróżnienie systemu demokratycznego - parlamentarnego - i systemu niedemokratycznego - w domyśle - który byłby systemem półprezydenckim, prezydenckim lub opartym na podziale i równowadze władzy. Chcę powiedzieć, że wszystko co wiem o historii systemów politycznych i o współczesnych systemach politycznych, uzasadnia przeciwstawienie się tego typu sposobowi myślenia. Bywają bowiem państwa bardzo demokratyczne, mające system prezydencki czy półprezydencki oparte na podziale władzy. Odnosi się to również do systemów parlamentarnych. Nie należy więc mylić demokratycznej legitymacji parlamentu z samym systemem demokratycznym, w którym może być demokratyczna legitymacja kilku władz. Nie przesądza to jaki ten system miałby być.</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#WiktorOsiatyński">Po drugie, widzę możliwość nieustannego konfliktu nawet na gruncie tego, o czym przed chwilą mówił poseł R. Bugaj, a wcześniej poseł J. Szymański w odniesieniu do wcześniej przyjętych ustaleń w drodze głosowań. Należy bowiem pamiętać, że przegłosowany jest również art. 11 przewidujący, że system polityczny ma być oparty na zasadzie podziału i równowagi władz. Artykuł ten daje argumenty zwolennikom silnej władzy prezydenckiej - wyposażenia prezydenta w uprawnienia blokujące - do uzasadnienia takich uprawnień prezydenta jak weto, czy prawo rozwiązywania parlamentu. Można więc odnieść wrażenie, że występują niespójności w przyjętych już przepisach. Nadal więc można odróżniać trzy modele prezydentury.</u>
          <u xml:id="u-71.3" who="#WiktorOsiatyński">Uwaga trzecia. Poseł J. Ciemniewski stwierdził, że jego propozycja opiera się na współdziałaniu, a nie na konfliktach. Jednakże obserwując nasze doświadczenia ostatnich 6 lat uważam, że w ogóle nie może być mowy o tym, aby budować konstytucję wierząc, że będzie miało miejsce współdziałanie władz. Sytuacja taka być może jest możliwa lecz na Samoa czy Hawajach, ale nie w Polsce. Nawet jeżeli wszystkie władze będą się wywodzić z jednej partii - jednego ugrupowania politycznego - to mimo tego twórcom konstytucji doradzam, że w grę wchodzą jeszcze takie czynniki jak np. ambicje ludzkie. Należy więc raczej przyjąć do wiadomości, że konflikty będą miały miejsce. Możliwość powstawania konfliktów należy więc eliminować.</u>
          <u xml:id="u-71.4" who="#WiktorOsiatyński">Uważam ponadto, że warto odróżnić dwie kwestie, które znalazły się w wypowiedzi posła W. Cimoszewicza. Kwestia pierwsza, to stwierdzenie, aby prezydent nie był elementem podzielonej władzy wykonawczej. Równocześnie jednak, w projekcie można znaleźć drugi element polegający na tym, aby władza wykonawcza za bardzo nie utrudniała władzy ustawodawczej. Jest to jednak inny problem. Z tymi problemami będziemy jednak musieli sobie radzić.</u>
          <u xml:id="u-71.5" who="#WiktorOsiatyński">Dobrze więc byłoby, abyśmy musieli odróżniać poszczególne problemy. Jeden problem to kwestia równowagi i podziału trzech władz. Problem drugi to elementy podzielonej władzy wykonawczej. Osobi.cie uważam, że tworząc jakikolwiek model należy wyeliminować konflikty. Nie jest nawet najważniejsze jaki to ma być model. Najważniejsze jest to, aby był to model czysty i aby w ramach władzy wykonawczej nie dochodziło do konfliktów między prezydentem a rządem. Czystość modelu jest najważniejszym kryterium porządkującym.</u>
          <u xml:id="u-71.6" who="#WiktorOsiatyński">W związku z tym należy raz jeszcze poddać analizie małą konstytucję wskazując te jej przepisy, które rodziły konflikty. Przyczyny tych konfliktów należałoby wyeliminować. Natomiast podział i równowaga władz pozostaje jakby w innej sferze.</u>
          <u xml:id="u-71.7" who="#WiktorOsiatyński">Mam jeszcze dwie uwagi konkretne dotyczące już przyjętych przepisów. Uważam, że nadal jest możliwe sformułowanie następujących wizji prezydentury i systemu rządzenia. Może to być model parlamentarny przy słabej prezydenturze, model kanclerski także przy słabej prezydenturze oraz jakaś forma modelu „półprezydenckiego”, w którym prezydentura będzie nieco mocniejsza, ale rządy będą miały charakter parlamentarny, a więc parlament będzie mógł rząd powołać i odwołać.</u>
          <u xml:id="u-71.8" who="#WiktorOsiatyński">Myślę, że w grę wchodzi każdy z trzech wymienionych modeli. Jednakże już wcześniej uzasadniając pytanie do posła J. Ciemniewskiego powiedziałem, że decydujące znaczenie mają dwie kwestie, poza przepisami dotyczącymi prezydenta. Chodzi o wizję rządu i wizję sprawowania władzy wykonawczej oraz o ordynację wyborczą, która w Polsce jest problemem pozakonstytucyjnym. Tak naprawdę o tym, czy model półprezydencki będzie skuteczny, czy też nie, czy model kanclerski będzie skuteczny, czy też nie, nie decydują prawie w ogóle przepisy konstytucyjne, lecz pozakonstytucyjne ordynacja wyborcza.</u>
          <u xml:id="u-71.9" who="#WiktorOsiatyński">Chciałbym, abyśmy budując system ustrojowy zdawali sobie sprawę, że główny element systemu politycznego został umieszczony poza konstytucją. Jest to ordynacja wyborcza. Projekt mówi tylko o proporcjonalności. Nie podejmuje natomiast kwestii podziału mandatów czy progów, a te właśnie kwestie przesądzają w ogóle o skuteczności systemu kanclerskiego czy gabinetowego.</u>
          <u xml:id="u-71.10" who="#WiktorOsiatyński">Tak więc dostrzegam potrzebę jaśniejszego widzenia tych trzech modeli, o których mówiłem. Uważam, że w ramach już uchwalonych przepisów trzeba wybrać pewien ogólniejszy system, a następnie należy dopracować szczegóły tego systemu, starając się przede wszystkim unikać konfliktów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#KazimierzDziałocha">Chłodnym okiem konstytucjonalisty patrzę na trzy całościowe projekty będące przedmiotem dyskusji w punkcie wyjścia nad modelem prezydentury. Zwróciłem uwagę na art. 113 w każdym z trzech projektów: podkomisji, podła W. Cimoszewicza i Unii Wolności. Szkoda, że nie ma posła J. Ciemniewskiego, gdyż być może udałoby się wyjaśnić niektóre kwestie ważne dla toczącej się debaty.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#KazimierzDziałocha">Chcę zwrócić uwagę Komisji, że nie ma zasadniczych różnic - poza jedną - między trzema ujęciami art. 113. Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie one traktują o funkcjach - ustrojowych rolach - prezydenta. Nie mówię natomiast o kompetencjach, gdyż jest to inna kategoria prawnicza. Konstytucja może obejść się bez funkcji, ale nie może obejść się bez kompetencji.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#KazimierzDziałocha">Uważam, że nie ma żadnych różnic jeżeli chodzi o ujęcie tej funkcji prezydenta, która wyraża się w formule stwierdzającej, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej. Niekiedy dodaje się jeszcze, że chodzi o reprezentowanie państwa w stosunkach zewnętrznych i wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#KazimierzDziałocha">Jest to funkcja, która w doktrynie ma od dawna ustalone znaczenie. Znajduje to wyraz w wielu konstytucjach. Jest to ins representationis omni mode. Formuła ta jest definiowana w przepisach konstytucji określających poszczególne kompetencje, które dają się przypisać tej funkcji prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#KazimierzDziałocha">Całkowita zbieżność odnosi się do ujęcia art. 113 ust. 2 według propozycji podkomisji, posła W. Cimoszewicza i Unii Wolności.</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#KazimierzDziałocha">W istocie rzeczy widoczne są dwie różnice. Jedna z nich jest poważna. Została ona szczególnie wyeksponowana w projekcie Unii Wolności. Chodzi o formułę, zgodnie z którą prezydent jest gwarantem ciągłości władzy. W projekcie podkomisji niesłusznie dodano, że chodzi o władzę wykonawczą. jest to niesłuszne z tego powodu, że jest niezgodne z wynikami głosowania nad tą kwestią przeprowadzonego w styczniu br. O kwestii tej przypomniał również pan przewodniczący przytaczając nawet wynik głosowania.</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#KazimierzDziałocha">Formuły o gwarancie władzy nie ma w propozycji posła W. Cimoszewicza. Nasuwa się więc pytanie, na które chętnie usłyszałbym odpowiedź od posła J. Ciemniewskiego, co oznacza formuła, że prezydent jest gwarantem ciągłości władzy?</u>
          <u xml:id="u-72.7" who="#KazimierzDziałocha">Próbując dać odpowiedź w ujęciu negatywnym zacząłbym od tego, że formuła ta nie oznacza, że prezydent jest gwarantem ciągłości państwa. Jest to bowiem inne pojęcie. Ciągłość państwa nie zależy tylko od prezydenta. zależy nie tylko od prawa krajowego - wewnętrznego - ale również od zasad prawa międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-72.8" who="#KazimierzDziałocha">Prezydent nie jest chyba również gwarantem władzy wykonawczej, choć formuła ta jest w projekcie podkomisji, ale jak wskazano jest formuła błędna w świetle wyników głosowania w dniu 26 stycznia br.</u>
          <u xml:id="u-72.9" who="#KazimierzDziałocha">Chcę wskazać pozytywnie co oznacza formuła o prezydencie jako gwarancie ciągłości władzy, należy - moim zdaniem - wskazać na całość działania organów w ogóle. Prezydent ma zabezpieczać ciągłość działania organów państwa w ogóle. Pojawia się natomiast pytanie, w jakich szczegółowych kompetencjach wyraża się ta funkcja prezydenta. W szczególności chodzi o to, jakie kompetencje wchodzą w grę na gruncie projektu Unii Wolności. Domyślam się o jakie kompetencje chodzi, ale wolałbym mieć odpowiedź wnioskodawców z Unii Wolności.</u>
          <u xml:id="u-72.10" who="#KazimierzDziałocha">Czy dyskutowanej formule można przypisać zarządzenie wyborów do Sejmu i senatu? Myślę, że tak. Czy w grę wchodzi udział prezydenta w powoływaniu rządu, a w szczególności jego rola w sytuacji, gdy rząd upada na skutek utraty zaufania parlamentu i prezydent powierza temu rządowi sprawowanie obowiązków do czasu powstania nowego rządu? Myślę, że tak.</u>
          <u xml:id="u-72.11" who="#KazimierzDziałocha">W grę wchodzą również pewne uprawnienia nominacyjne prezydenta. W szczególno.ci chodzi o uprawnienia nominacyjne w stosunku do sędziów, a więc jakby udział w zabezpieczeniu ciągłości trzeciej władzy - władzy sądowniczej.</u>
          <u xml:id="u-72.12" who="#KazimierzDziałocha">Gdyby został ostatecznie przyjęty sesyjny tryb parlamentu, to w grę wchodziłoby jeszcze zwołanie sesji Sejmu. Przypomnę, że Konstytucja marcowa mówiła również o zamykaniu i odraczaniu sesji.</u>
          <u xml:id="u-72.13" who="#KazimierzDziałocha">Pojawia się jednak pytanie, czy formule prezydenta jako gwaranta ciągłości władzy chce się przypisać jeszcze inne treści bliżej nieokreślone. Moim zdaniem, jeżeli nie znajdzie się odpowiednich kompetencji, które dadzą się przyporządkować tej formule, to nie ma obawy, które mogłyby wynikać z tak ogólnej formuły. Każda funkcja każdego organu - w tym również i prezydenta - jest realizowana przez określone kompetencje, gdyż tylko kompetencje dają środki i możliwości władczego działania kształtującego sytuację prawną podmiotów innych niż organ, który podejmuje określone akty prawne. Jeżeli przyjąć takie rozumienie gwaranta ciągłości władzy, to w zasadzie nie ma istotnych różnic między tymi trzema projektami. W pozostałych dwóch projektach - poza projektem Unii Wolności - odpowiednie kompetencje lecz nieprzyporządkowane ogólnej formule i nie nazwane sumarycznie - takie występują.</u>
          <u xml:id="u-72.14" who="#KazimierzDziałocha">Występuje jeszcze jedna różnica, lecz nie jest ona najistotniejsza. Projekt podkomisji i projekt posła W. Cimoszewicza mówią o tym, że wyróżnione wcześniej w ust. 1 i ust. 2 funkcje prezydenta realizują się w zakresie i na zasadach określonych w konstytucji i ustawach. Formuły tej nie ma w projekcie Unii Wolności w art. 113, lecz podobna formuła jest w art. 117. Gdyby jednak nawet nie było tej formuły, to i tak zasada legalności działania organów państwa wyrażona w zasadach ogólnych konstytucji mogłyby wyeliminować również tę różnicę między projektami.</u>
          <u xml:id="u-72.15" who="#KazimierzDziałocha">Ponadto chcę jeszcze raz podkreślić, że nie ma różnic w punkcie wyjścia, a więc gdy chodzi o ogólne określenie ról, czy funkcji prezydenta. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że teraz można poprzez regulacje szczegółowe dotyczące zakresu działania prezydenta - jakby - odchodzić od formuł ogólnych i przypisywać prezydentowi więcej lub mniej władzy, kształtując jego konkretne kompetencje. Gdyby jednak trzymać się swego rodzaju busoli, którą tworzy art. 113, to myślę, że możliwy jest kompromis, przynajmniej z tego punktu widzenia, z którego ja patrzę na te projekty, a więc z konstytucyjnego punktu widzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie wiem czy prof. K. Działosze udało się przekonać, że w gruncie rzeczy wnioski posłów W. Cimoszewicza i J. Ciemniewskiego są identyczne, ale był bliski tego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PiotrAndrzejewski">Jestem zobligowany do popierania koncepcji zgłoszonej już jako alternatywna. Jest to koncepcja wynikająca z projektu obywatelskiego przygotowanego przez NSZZ „Solidarność” i Sekretariat Ugrupowań Centroprawicowych.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#PiotrAndrzejewski">Rozumiem, że zarówno zbiorcza korekta przepisów sygnowana przez posła W. Cimoszewicza jak i przez posła J. Ciemniewskiego są komplementarne do przyjętego już przez nas art. 109, który mówi o roli prezydenta w procesie legislacyjnym. W tym zakresie, mimo że nie jest to zapisane, jest implicite zawarta również nie eliminujące w procesie legislacyjnym tak znaczącej roli prezydenta, jak to zostało już dotąd przesądzone.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#PiotrAndrzejewski">Chcę powiedzieć, że projekt obywatelski tym się różni od przedstawionych koncepcji, że rola prezydenta jest rolą aktywną w całości organów państwa. W propozycji wicemarszałka W. Cimoszewicza następuje odjęcie prezydentowi funkcji w postaci czuwania nad przestrzeganiem konstytucji. Formuła ta jest w projekcie posła W. Ciemniewskiego. Nasz projekt nie tylko podejmuje tę kompetencję, ale również dopisuje harmonizowanie działania naczelnych organów państwa.</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#PiotrAndrzejewski">Jest to o tyle istotne, że prezydent nie tylko ma być przedstawicielem państwa w stosunkach wewnętrznych i międzynarodowych, strzec suwerenności, bezpieczeństwa, nienaruszalności, niepodzielności, ale jednocześnie ma aktywnie - w imię realizacji dobra wspólnego - w oparciu o zasadę legalizmu i posiadane prerogatywy, włączać się w funkcjonowanie wszystkich innych naczelnych organów państwa, mimo że eliminuje prezydenta z władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-74.4" who="#PiotrAndrzejewski">Chcę również zwrócić uwagę, że projekt obywatelski bardzo mocno akcentuje rolę prezydenta w innych dziedzinach. Chodzi o pierwszą inicjatywę mianowania rządu, wnioskowania wotum nieufności wobec rządu, dokonywanie zmian w składzie rządu na wniosek premiera.</u>
          <u xml:id="u-74.5" who="#PiotrAndrzejewski">Należy również dodać, że konstytucja w wizji projektu obywatelskiego oddaje prezydentowi bardzo istotne instytucje kontroli w państwie. Właśnie prezydentowi podlegają wszelkie instytucje dozoru, które są rozbudowane w tym projekcie.</u>
          <u xml:id="u-74.6" who="#PiotrAndrzejewski">Ponadto prezydent w myśl projektu obywatelskiego powołuje spośród trzech kandydatów wybranych przez zgromadzenie sędziów Trybunału Konstytucyjnego, przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent za zgodą Senatu powołuje prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Mówię o tym dlatego, że ta rola prezydenta zmienia charakter. przechodzi ona z orbity władzy wykonawczej w orbitę aktywnego współuczestniczenia w kontroli pod kątem legalności funkcjonowania innych naczelnych organów państwa i harmonizowania ich działania.</u>
          <u xml:id="u-74.7" who="#PiotrAndrzejewski">Prezydent sprawuje również nadzór i kontrolę nad legalnością decyzji z zakresu stanów nadzwyczajnych, choć prezydent jest uzależniony od wniosków, które przychodzą z zewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-74.8" who="#PiotrAndrzejewski">Z tych wszystkich przesłanek wydaje się wynikać odmienna rola prezydenta, będąca efektem rozumienia tego, co to jest harmonizacja działania naczelnych organów państwa. Zakładamy, że w konstytucji nie ma przepisów ideologicznych i pustych. Każda norma i każdy wyraz w konstytucji mają charakter normatywny. Dlatego też dodajemy bardzo istotną w naszym projekcie aktywną rolę prezydenta, polegającą na harmonizowaniu działań naczelnych organów państwa i przedstawimy tę kwestię jako uzupełniającą alternatywę w stosunku do dotychczas zgłoszonych projektów. Proszę więc, aby koncepcja ta była przedmiotem głosowania obok koncepcji zawartej w projekcie senackim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#StefanPastuszka">Chcę zapytać senatora P. Andrzejewskiego, czy nie jest tak, że w projekcie obywatelskim, prezydent przejmuje kompetencje kontrolne parlamentu, skoro ma kontrolować - jak wskazywał senator P. Andrzejewski - różnego typu instytucje i organy władzy wykonawczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PiotrAndrzejewski">Byłoby to złe zrozumienie naszej intencji. Nie jest bowiem naszym celem uszczuplanie prerogatyw i kompetencji parlamentu. jeżeli więc na przykład prezydent powołuje prezesa NIK, to ma obowiązek personalnego harmonizowania w dziedzinie informacji, w dziedzinie inicjatywy legislacyjnej oraz w trybie innych sygnalizacji przewidzianych zasadą legalizmu. Prezydent odgrywa aktywną rolę. Nie uszczupla natomiast niczym prerogatyw sejmu. Jeśli chodzi o NIK jest to instytucja podległa sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#PiotrAndrzejewski">Dzisiaj jesteśmy natomiast świadkami sterowalności naczelnymi stanowiskami państwowymi przez grupy polityczne w systemie parlamentarno-gabinetowym. Dzisiaj jest to obecna koalicja, a jutro będzie inna. Chodzi więc o to, aby w tym zakresie istniała kontrola Sejmu, ale nie dyspozycyjność personalna poszczególnych osób wobec aktualnego układu gabinetowego. Uważam więc, że sfera podziału władz wymaga takiej właśnie ozdrowieńczej reformy. Warunek ten spełnia obywatelski projekt konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#PiotrAndrzejewski">Pragnę ponadto zwrócić uwagę, że w naszym projekcie - podobnie jak w innych projektach - prezydent ponosi nie tylko odpowiedzialność konstytucyjną, zmierzającą w kierunku amerykańskiej procedury impeachment z tym, że odpowiedzialność rozciąga się również na ustawy - prawo. Proponujemy więc, aby prezydent był sądzony przez inny skład Trybunału Stanu, zwłaszcza że prezydent powołuje jego prezesa. W związku z tym w przypadku rozszerzonego impeachmentu sądziłoby inne gremium. Byłby to więc szczególny sąd sądzący prezydenta. Jest to zasadnicza różnica, jaka widoczna jest w projekcie obywatelskim.</u>
          <u xml:id="u-76.3" who="#PiotrAndrzejewski">Nie oznacza to jednak uszczuplenia kompetencji sejmu. Warto też zwrócić uwagę, że w pewnym stopniu prezydent jest również pod kontrolą Sejmu. zasada legalizmu ma zastosowanie do prezydenta. Prezydent nie jest ponad lecz jest obok. Zakres jego odpowiedzialności za prawo jest odpowiedzialnością za organy wykonujące jakieś władztwo i sprawujące nadzór w państwie. Organy te obecnie mają bardzo nieciekawą przynależność, mówiąc nieco dygresyjnie. Trudno bowiem zakładać, aby szefowi resortu podlegały organy dozoru czy nadzoru, które mają kontrolować instytucje podległe temu resortowi. Stąd też „wyjęcie” tych kwestii poza obszar władzy wykonawczej i przyznanie prezydentowi nie tylko prerogatyw, ale i odpowiedzialności konstytucyjnej za funkcjonowanie instytucji kontrolnych. Za wszystkie instytucje nadzoru prezydent odpowiada w przypadku wadliwego ich funkcjonowania. Nadzór nad tymi instytucjami jest bowiem prerogatywą prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#StefanPastuszka">Pozwalając sobie na małą uwagę chcę zauważyć, że jest to bardzo konfliktogenne. Pojawia się bowiem dualizm kontroli. Prezydent jako gwarant ciągłości władzy będzie kontrolował. Prezydenta będzie rozliczał sąd tworzony przez prezydenta...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#PiotrAndrzejewski">Już powiedziałem, że dla mnie żaden wyraz w konstytucji nie jest hasłem. Każdy wyraz jest normotwórczy z sankcją. Jeżeli więc prezydent nie będzie harmonizował, lecz destabilizował działania naczelnych organów państwowych, powinien ponieść rozszerzoną odpowiedzialność konstytucyjną. Taka jest autorska wykładnia projektu obywatelskiego. Proponowany przepis jest jedną z gwarancji zapewnienia przez prezydenta harmonizacji działania innych organów państwowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#WładysławKulesza">Wniosek wicemarszałka W. Cimoszewicza zawiera w sobie pewną nową jakość, która każe mi zadać pytanie, czy jednak nie należałoby przeprowadzić głosowania o charakterze generalnym. Ponieważ jest mowa o systemie parlamentarno-gabinetowym, to należy zwrócić uwagę, że w propozycji wicemarszałka W. Cimoszewicza nie jest to system parlamentarno-gabinetowy, lecz element supremacji parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-79.1" who="#WładysławKulesza">W końcu stycznia odbyło się głosowanie generalne - kierunkowe - za systemem parlamentarno-gabinetowym lub systemem prezydencko-parlamentarnym. Przyjęto rozstrzygnięcie na rzecz systemu parlamentarno-gabinetowego. Analizując propozycje wicemarszałka W. Cimoszewicza należałoby zastanowić się, czy rzeczywiście chodzi o system parlamentarno-gabinetowy, czy o system supremacji parlamentu. Do postawienia takiego pytania uprawnia mnie analiza poprzednio uchwalonych artykułów. jeżeli popatrzymy na to, co uchwalono na temat władzy wykonawczej, to rysuje się wyraźna przewaga legislatywy nad egzekutywą, co wyraża się zwłaszcza w przyjęciu zasady permanencji obrad parlamentu. Nie chcę rozwijać myśli, że podążamy śladem błędu, który popełnili twórcy Konstytucji marcowej, gdyż być może taka jest wyraźna wola polityczna. W takim jednak razie wynik takiego działania określmy precyzyjnie. Jest to już system parlamentarno-gabinetowy lecz element supremacji parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-79.2" who="#WładysławKulesza">Jeżeli zaś powrócimy do punktu wyjścia, czyli głosowania w styczniu br, to nakazuje ono poszukiwanie rozwiązań w obrębie systemu parlamentarno-gabinetowego. W związku z tym może wskazane byłoby przyjęcie rozwiązania proceduralnego, które pozwalałoby zrezygnować z głosowań nad propozycjami całościowymi. Dzieje się bowiem wówczas tak, że w takich głosowaniach „giną” ciekawe rozwiązania szczegółowe. Taki los często spotyka propozycje Senatu, które głosowane en bloc upadają. Tymczasem konkretne rozstrzygnięcia tego projektu powinny być przedmiotem odrębnej dyskusji w konfrontacji z propozycjami innych projektów.</u>
          <u xml:id="u-79.3" who="#WładysławKulesza">Zgłaszam więc sugestię proceduralną, aby zamiast głosowań całościowych powrócić do procedowania polegającego na cierpliwym rozpatrywaniu kolejnych artykułów. Z kolejnych konkretnych rozstrzygnięć możliwe będzie uzyskanie nowej jakości, którą dopiero następnie określimy taką lub inną etykietą. Dopiero wówczas wszystko powinno się rozstrzygnąć. Już teraz bowiem w ramach higieny zdań okazuje się, że konieczny będzie powrót do zagadnienia kontrasygnaty. Nie sądzę, aby dało to okazję do generalnych sporów, takich jak podczas poprzednich posiedzeń, kiedy to minister L. Falandysz prezentował stanowisko odrębne od tradycyjnego pojmowania tego pojęcia.</u>
          <u xml:id="u-79.4" who="#WładysławKulesza">Jednakże samo doprecyzowanie zakresu kontrasygnaty wymaga dyskusji. Nie może ona jednak polegać na przyjmowaniu lub odrzucaniu propozycji en bloc. Konieczne jest cierpliwe procedowanie od artykułu do artykułu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#StefanPastuszka">Chcę wyjaśnić, że senator A. Grześkowiak i senator P. Andrzejewski zwrócili się do Komisji Konstytucyjnej, aby projekty, które reprezentują traktować jako całościowe. Chodzi bowiem o zachowanie całościowej konstrukcji.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#StefanPastuszka">Jeżeli autorzy koncepcji całościowych wyraziliby zgodę na przyjęcie propozycji dr. W. Kuleszy, to dopiero wówczas projekty mogłyby być rozpatrywane inaczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#JanuszSzymański">Chcę zwrócić uwagę, że projekt senacki wcale nie „ginie”, Dzięki senator A. Grześkowiak projekt ten właśnie „żyje”. Myślę więc, że dr W. Kulesza przejęzyczył się.</u>
          <u xml:id="u-81.1" who="#JanuszSzymański">Ponadto chcę przedstawić dwie uwagi polemiczne po wystąpieniu dr. W. Kuleszy.</u>
          <u xml:id="u-81.2" who="#JanuszSzymański">Uważam, że to, co zawarte jest w propozycji posła W. Cimoszewicza, to rozwiązania z zakresu systemu parlamentarno-gabinetowego. Przedstawiciel Prezydenta RP, dr W. Kulesza miałby rację gdyby w propozycji posła W. Cimoszewicza nie było dwóch elementów. Chodzi o rozwiązanie parlamentu, czy mówiąc ściślej skrócenie kadencji w dwóch wypadkach: kiedy nie ma możliwości wyłonienia rządu większościowego i kiedy w określonym czasie Sejm nie uchwala budżetu. Jak rozumiem poseł W. Cimoszewicz akceptuje to rozwiązanie. Dlatego właśnie - aby nie było wątpliwości - opowiadałem się za przedstawieniem przez posła W. Cimoszewicza dalszych rozwiązań wchodzących w zakres kolejnych rozdziałów, a zwłaszcza w rozdziale o rządzie. Zgadzam się natomiast, że w przypadku powoływania rządu akcent jest postawiony na dominacji parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-81.3" who="#JanuszSzymański">Dalsze uprawnienia wskazują jednak, że jest to system parlamentarno-gabinetowy.</u>
          <u xml:id="u-81.4" who="#JanuszSzymański">Pragnę również zwrócić uwagę, że w naszej dyskusji zapomnieliśmy, że istnieje przedyskutowana propozycja podkomisji. Myślę, że propozycja ta nie odbiega wiele od tego, co zaprezentował poseł J. Ciemniewski.</u>
          <u xml:id="u-81.5" who="#JanuszSzymański">Sądzę również, że powinniśmy podjąć kwestię sformułowania definicji pojęcia: „gwarant ciągłości władzy”. Analiza systemowa przepisów pozwoli określić, jak pojęcie to jest ujmowane w dyskutowanych przepisach.</u>
          <u xml:id="u-81.6" who="#JanuszSzymański">Uważam, że w propozycji posła J. Ciemniewskiego w większym stopniu akcent został postawiony na system gabinetowy. W konsekwencji widziałbym następujące rozwiązanie modelowe.</u>
          <u xml:id="u-81.7" who="#JanuszSzymański">Po pierwsze - nie należy zgodzić się na sprowadzenie prezydenta w postępowaniu ustawodawczym do roli jedynie jednego z podmiotów inicjatywy ustawodawczej, takich jak m.in. parlament, co dokładnie opisują procedury parlamentarne. Nie należy zgodzić się na to, aby prezydent nie miał prawa weta. Uważam, że w warunkach systemu parlamentarno-gabinetowego, prezydent powinien być wyposażony w prawo weta. Do dyskusji jest natomiast próg większości koniecznej do odrzucenia weta. Czy ma to być próg 2/3 głosów, czy też inna większość. Uważam, że powinna to być jednak większość kwalifikowana, większa od bezwzględnej większości. Być może dobrym pomysłem jest większość 11/20. Nie ulega wątpliwości, że obecny próg jest zbyt wysoki. Przy złej praktyce prezydentury, nie polegającej na arbitrażu większość 2/3 może sprowadzać się do kwestionowania wszystkich ustaw. Wówczas do rządzenia państwem potrzebna jest większość 2/3, a nie bezwzględna większość wystarczająca do wyłonienia rządu.</u>
          <u xml:id="u-81.8" who="#JanuszSzymański">Kwestia druga, to przyjęcie w rozwiązaniu systemowym warunków i przyczyn skrócenia kadencji. Uważam, że prezydent nie powinien być ograniczany w możliwości rozwiązania parlamentu, jeżeli parlament nie jest zdolny do uchwalenia budżetu. Sądzę, że jest to rozwiązanie bezdyskusyjne i mieści się w rozwiązaniu generalnym na rzecz systemu parlamentarno-gabinetowego. Myślę, że nawet wieloszczeblowy sposób powoływania rządu przyjęty w naszych rozwiązaniach - dwuszczeblowy, czy trzyszczeblowy - powinien dawać możliwość rozwiązania parlamentu, czy też mówiąc ściślej skrócenia kadencji.</u>
          <u xml:id="u-81.9" who="#JanuszSzymański">Trzeci ważny element, który powinien znaleźć się w naszym rozwiązaniu systemowym, to kwestia odpowiedzialności prezydenta. W tej kwestii nie ma większych różnic.</u>
          <u xml:id="u-81.10" who="#JanuszSzymański">Odpowiedzialność prezydenta sprowadza się do odpowiedzialności polityczno-karnej. Pociągnięcie do odpowiedzialności karnej i rozpatrzenie sprawy przez Trybunał Stanu może mieć miejsce w związku z deliktem konstytucyjnym.</u>
          <u xml:id="u-81.11" who="#JanuszSzymański">Odnosząc się polemicznie do wypowiedzi senatora P. Andrzejewskiego chcę powiedzieć, że w sferze teoretycznej - akademickiej - senator P. Andrzejewski ma rację. Jednakże instytucja odpowiedzialności konstytucyjnej nie jest drożna - jest raczej na papierze. Instytucja ta wyrażona w konstytucji spełnia rolę bezpiecznika ostrzegającego władzę i hamującego władzę w autokratycznych zapędach. W praktyce instytucja ta nie jest natomiast stosowana. Jednakże samo wszczęcie postępowania - jak pokazują przykłady amerykańskie - kończyło się z reguły aktem łaski następcy. Tak było w przypadku prezydenta R. Nixona.</u>
          <u xml:id="u-81.12" who="#JanuszSzymański">Przypadki całkowicie zakończonego postępowania w zakresie odpowiedzialności konstytucyjnej nie są znane. Z naszej tradycji z okresu międzywojennego wynika, że instytucja ta - stosowana do członków rządu - jest pozbawiona walorów praktycznych. Można mówić tylko o walorze wychowawczym w stosunku do piastunów władzy publicznej. Powinna więc pozostać w konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-81.13" who="#JanuszSzymański">Gdybyśmy teraz spojrzeli na to, jak poszczególne instytucje, o których mówiłem są regulowane w poszczególnych koncepcjach, to należy stwierdzić, że instytucje te są widoczne we wszystkich koncepcjach.</u>
          <u xml:id="u-81.14" who="#JanuszSzymański">Najbardziej ograniczona jest koncepcja posła W. Cimoszewicza. Najpełniejsza jest z kolei koncepcja posła J. Ciemniewskiego oraz koncepcja podkomisji. Pewne elementy występują również w projektach prezentowanych przez senator A. Grześkowiak i senatora P. Andrzejewskiego. Projekty te są oczywiście propozycjami całościowymi.</u>
          <u xml:id="u-81.15" who="#JanuszSzymański">Uważam, że należy szukać kompromisu poprzez przyjmowanie modyfikacji do propozycji podkomisji. Jest w tym sens i logika widoczne po wielu głosowaniach poprzedzających dzisiejszą debatę. Skoro przyjęliśmy określone rozwiązania, to powinniśmy zaakceptować - z wielkimi zmianami - propozycje podkomisji. Będę o to wnosił.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#AndrzejRzepliński">Chcę tylko zwrócić uwagę, że w sali jest więcej dziennikarzy jak członków Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#AlicjaGrześkowiak">Odpowiadając przedstawicielowi Prezydenta RP chcę powiedzieć, że projekt senacki - na moją prośbę - jest przedstawiany do głosowania poszczególnymi rozdziałami, właśnie dlatego, że przedstawia określoną koncepcję m.in. ustroju politycznego, praw człowieka czy zasad naczelnych. Jest to dobre rozwiązanie. Nie ma natomiast żadnych przeszkód, aby poszczególne fragmenty projektu senackiego były wpisywane do druków Komisji - przy poszczególnych przepisach - i poddawane pod głosowanie pojedynczo. Nie ma również przeszkód, aby poszczególne przepisy były pojmowane jako wnioski i składane jako wnioski do poszczególnych artykułów.</u>
          <u xml:id="u-83.1" who="#AlicjaGrześkowiak">Ponadto chciałbym jednak zabrać głos również merytorycznie. Przedkładane projekty - a zwłaszcza projekt wicemarszałka W. Cimoszewicza - określając zakres władzy prezydenckiej, wyraźnie kreują sejmokrację. Trzeba to zauważyć i wyraźnie podkreślić, że znowu chcemy wrócić do pozycji Sejmu jako najwyższej władzy w państwie jak to było w konstytucji stalinowskiej, co nie tak dawno zostało zmienione. Tak to wygląda nie poprzez bezpośrednie określenie, lecz z rekonstrukcji kompetencji - co chcę podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-83.2" who="#AlicjaGrześkowiak">Posłowi J. Szymańskiemu chcę podziękować za przypomnienie, że projekt senacki żyje. Mam natomiast nadzieję, że projekt ten żyje w historii konstytucjonalizmu, niezależnie od tego, czy ja będę żyć, czy też nie. Myślę, że projekt senacki utrwalił się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#StefanPastuszka">Jeżeli senator A. Grześkowiak chciałby, aby poszczególne przepisy projektu senackiego były poddawane głosowaniu, to proszę o zgłaszanie konkretnych propozycji w postaci artykułów. Sekretariat nie może bowiem samodzielnie podejmować tego typu decyzji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#AlicjaGrześkowiak">Powiedziałam tylko, że nie ma przeszkód, aby projekt senacki rozpisywać na poszczególne artykuły. Ja natomiast zgłaszam propozycje całościowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#StefanPastuszka">Pozwolę sobie na jeszcze jedną uwagę polemiczną w stosunku do wypowiedzi senator A. Grześkowiak.</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#StefanPastuszka">Po pierwsze - mianem sejmokracji J. Piłsudski określał parlament działający pod rządami Konstytucji marcowej. Natomiast konstytucja stalinowska z 1952 r. nie dawała absolutnie żadnych możliwości stosowania sejmokracji, gdyż podstawowe decyzje zapadały nie na forum parlamentu, ale w Komitecie Centralnym „przewodniej siły narodu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#AlicjaGrześkowiak">Jeżeli używam pojęcia sejmokracja, to nie w jego znaczeniu historycznym, lecz jako pojęcia ogólnego oznaczającego nadwyżkę władzy Sejmu nad władzą wykonawczą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#StefanPastuszka">Ponieważ minęła godz. 13, zgłoszony do głosu senator J. Madej zabierze głos po przerwie, a więc o godz. 15.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Wznawiam obrady Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego.</u>
          <u xml:id="u-89.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Sugeruję rozpoczęcie jutrzejszego posiedzenia od przegłosowania dwóch całościowych propozycji odnoszących się do rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP, traktującego o prezydencie. Wówczas wiedzielibyśmy, jak dalej procedować.</u>
          <u xml:id="u-89.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie zgadzam się z prof. K. Działochą, że nie ma istotnych różnic pomiędzy tym, co proponuje poseł W. Cimoszewicz, a tym, co sugeruje poseł J. Ciemniewski. Moim zdaniem, propozycje te zasadniczo się różnią. Mówił już o tym poseł R. Bugaj.</u>
          <u xml:id="u-89.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, skrajna propozycja silnej prezydentury została poprzez głosowanie odrzucona. Nie widzę zatem potrzeby powracania do niej.</u>
          <u xml:id="u-89.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Gdybyśmy wiedzieli, jaki model prezydentury odpowiada większości członków Komisji, to wówczas nasze dalsze prace moglibyśmy prowadzić pod jego kątem. jeżeli przyjęlibyśmy propozycję zbliżoną do propozycji posła J. Ciemniewskiego, to - moim zdaniem - należałoby wykorzystać także sugestie podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję, które szły tym samym torem. Moglibyśmy wtedy po kolei formułować poszczególne artykuły rozdziału V. Gdyby jednak większość członków Komisji poparła propozycję posła W. Cimoszewicza, to część artykułów tego rozdziału należałoby zredukować.</u>
          <u xml:id="u-89.5" who="#AleksanderKwaśniewski">W związku z tym sugeruję, aby najpierw dokonać wyboru modelu prezydentury po to, aby potem ewentualnie wrócić do propozycji podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję odnośnie rozdziału V.</u>
          <u xml:id="u-89.6" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie wiem, co o tym sądzą członkowie Komisji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#JerzyMadej">Chcę zapytać czy i w jakim zakresie obowiązuje nas decyzja, którą podjęliśmy 26 stycznia 1995 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Decyzja z 26 stycznia 1995 r. oczywiście nas obowiązuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#JerzyMadej">Jeżeli przyjęliśmy wtedy koncepcję ustroju parlamentarno-gabinetowego z pozostawieniem pewnego zakresu władzy w rękach prezydenta, to podkomisja organów władzy ustawodawczej, wykonawczej i samorządu terytorialnego właśnie w tym duchu opracowywała cały rozdział V projektu jednolitego Konstytucji RP. Wracanie teraz do tej sprawy nie wydaje mi się uzasadnione. Oczywiście, Zgromadzenie Narodowe mogłoby do niej wrócić, podczas rozpatrywania projektu jednolitego Konstytucji RP, przygotowanego przez Komisję Konstytucyjną. jest to prawo Zgromadzenia Narodowego. Nas powinna obowiązywać decyzja z 26 stycznia 1995 r.</u>
          <u xml:id="u-92.1" who="#JerzyMadej">Za podstawę naszych rozważań powinniśmy przyjąć propozycję podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję wraz z sugestiami przedstawionymi przez Unię Wolności „wygłaszającymi” przedłożenie podkomisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#AleksanderKwaśniewski">W pełni popieram stanowisko wyrażone przez senatora J. Madeja. Tak właśnie chciałbym to widzieć, Jednak na poprzednim posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej, w którym senator J. Madej nie uczestniczył, poseł W. Cimoszewicz - zresztą nie tylko on - wyraził pewną wątpliwość co do interpretacji decyzji podjętej przez nas 26 stycznia br. Przesądziliśmy wtedy, że prezydent powinien być gwarantem ciągłości władzy. 31 maja br. w oparciu o tę zasadę rozpoczęliśmy dyskusję, która - moim zdaniem - mogła doprowadzić nas do katastrofy. W związku z tym przyjmując, iż w obrębie tej samej koncepcji mamy różne podejścia do prezydentury, zaproponowałem ich określenie po to, abyśmy wiedzieli, jak definiuje się „ciągłość władzy”. Poseł W. Cimoszewicz zdefiniował to pojęcie inaczej. Moim zdaniem, jest to stanowisko dyskutanta, a nie przewodniczącego Komisji - zostało ono trafniej sformułowane, zarówno w przedłożeniu podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję, jak i w propozycji posła J. Ciemniewskiego. Musimy jak najszybciej rozstrzygnąć tę kwestię. Jeżeli nie będziemy mieli jasności, jakiego wyboru dokonaliśmy, to sytuacja może być bardzo trudna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#JerzyMadej">A zatem, rozstrzygnięcie w tej sprawie powinno zapaść już dzisiaj, abyśmy wiedzieli, w jakim kierunku powinny zmierzać poprawki do poszczególnych artykułów rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-95">
          <u xml:id="u-95.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Sugeruję, abyśmy jutro rano rozpoczęli od przegłosowania dwóch modeli prezydentury, zaprezentowanych przez posłów J. Ciemniewskiego i W. Cimoszewicza i rozstrzygnęli, który z nich wybrać. Potem moglibyśmy przejść do głosowań nad poszczególnymi artykułami rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
          <u xml:id="u-95.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Jeżeli okaże się, że największe poparcie członków Komisji uzyska pozycja ograniczenia uprawnień prezydenckich, to oczywiście zredukujemy przepisy rozdziału V. Jeśli pojęcie „gwaranta ciągłości władzy” rozumiemy zgodnie z duchem propozycji podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję, to możemy się kłócić o szczegóły typu, czy weto prezydenckie powinno być odrzucane większością kwalifikowaną, czy może bezwzględną, jakie akty prezydenta wymagają kontrasygnaty itd.</u>
          <u xml:id="u-95.2" who="#AleksanderKwaśniewski">31 maja br. na posiedzeniu Komisji doszło do zasadniczego sporu, czy prezydentura ma mieć charakter bardziej reprezentacyjny, ceremonialny - prezydent nie posiadałby wtedy zbyt wielu uprawnień - czy też ma być czymś więcej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-96">
          <u xml:id="u-96.0" who="#JerzyMadej">Jeżeli zgodnie z sugestią posła A. Kwaśniewskiego dopiero jutro rano rozstrzygniemy, jaki model prezydentury dalej rozwijamy, to niezbędne wydaje się zgłoszenie w dniu dzisiejszym dwóch grup poprawek do rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-97">
          <u xml:id="u-97.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariantów brzmienia przepisów rozdziału V jest dużo. Powinniśmy je wszystkie przejrzeć. Doskonale wiemy, gdzie znajdują się ich „miękkie punkty”. Nie obawiałbym się jednak tego. Chodzi o dokonanie wyboru modelu prezydentury. Są trzy koncepcje:</u>
          <u xml:id="u-97.1" who="#AleksanderKwaśniewski">- prezydent jako szef władzy wykonawczej,</u>
          <u xml:id="u-97.2" who="#AleksanderKwaśniewski">- prezydent „ceremonialny” - w gruncie rzeczy jego wybór powinien być dokonywany przez Zgromadzenie Narodowe, gdyż wybory bezpośrednie nie mają w tym wypadku uzasadnienia,</u>
          <u xml:id="u-97.3" who="#AleksanderKwaśniewski">- układ parlamentarno-prezydencki, w którym nie tyle akcentuje się czystość rozwiązań, co filozofię równowagi.</u>
          <u xml:id="u-97.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Wymieniłem wszystkie podejścia do kwestii prezydentury. jedno z nich będziemy musieli wybrać. jeżeli jednak bardziej akcentuje się równowagę pomiędzy różnymi strukturami władzy, to należy szukać rozwiązań mniej „czystych”, w których poszczególne struktury państwa wzajemnie się kontrolują.</u>
          <u xml:id="u-97.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Wybór merytoryczny jest jeszcze przed nami. każdy z nas reprezentuje w sprawie prezydentury określony pogląd. Powinniśmy się zastanowić, czy prezydent powinien być czynnikiem równowagi, czy może szefem władzy wykonawczej, czy też mistrzem ceremonii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-98">
          <u xml:id="u-98.0" who="#GrzegorzKurczuk">Zgadzam się z wyjaśnieniami posła A. Kwaśniewskiego. Gdybyśmy mieli do wyboru rzeczywiście tylko dwa czy trzy modele prezydentury, to sprawa byłaby prosta. Praktyka prac Komisji wskazuje jednak, że przysłowiowe „schody” zaczynają się w momencie głosowań, czyli podejmowania rozstrzygnięć. Spojrzenie członków Komisji na kwestię prezydentury jest bardzo szerokie. jeżeli przejdziemy do rozstrzygnięć w zakresie poszczególnych artykułów rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP, to może się okazać, że nasze sympatie lokują się po trosze w jednej propozycji i po trosze w drugiej. Komplikacje zaczną się dopiero podczas głosowań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-99">
          <u xml:id="u-99.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jutro rano, podczas głosowania nad modelem prezydentury, zapewne ustali się określona większość, która w kolejnych głosowaniach powinna konsekwentnie zajmować to samo stanowisko. Ktoś, kto chce ograniczyć uprawnienia prezydenta, będzie się za tym opowiadał w każdym głosowaniu. Tak samo ten, kto chce je rozszerzyć. Inaczej tego zrobić nie można. Na przykład lista aktów urzędowych prezydenta wymagających kontrasygnaty może być i długa i krótka. Do zgłoszenia kandydata na urząd prezydenta może być pożądane zarówno 100 tys. podpisów, jak i 4500 tys. podpisów. Są to kwestie wymagające rozstrzygnięć, odpowiadających pewnej logice, która najpierw musi być określona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-100">
          <u xml:id="u-100.0" who="#StanisławGebethner">W tej kwestii chciałbym się wypowiedzieć jako prawnik - konstytucjonalista, a nie jako przedstawiciel Rady Ministrów. Moim zdanie, prof. K. Działocha miał rację, że różnice pomiędzy propozycją posła W. Cimoszewicza a propozycją posła J. Ciemniewskiego są niewielkie z wyjątkiem dwóch punktów: posiadania lub nie posiadania przez prezydenta prawa odmowy podpisania ustawy oraz zakresu zwolnienia aktów prezydenckich z kontrasygnaty.</u>
          <u xml:id="u-100.1" who="#StanisławGebethner">Chcę powiedzieć, że w dalszym ciągu nie rozumiem, na czym ma polegać „ciągłość władzy”. Sformułowanie to, jak na razie, nie zostało przez nas rozszyfrowane pomimo tego, iż jest ono umieszczone zarówno w propozycji posła J. Ciemniewskiego, jak i w przedłożeniu podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję. Chodzi tu o zakres kompetencji prezydenckich jako instrumentów arbitrażu - łącznie z prawem odmowy podpisania ustawy - oraz o zakres osobistych uprawnień prezydenta wolnych od obowiązku uzyskania kontrasygnaty.</u>
          <u xml:id="u-100.2" who="#StanisławGebethner">Jeśli chodzi o listę zwolnień aktów urzędowych prezydenta od wymogu kontrasygnaty, to trzeba ją będzie rozpatrywać punkt po punkcie, aby ustalić, które akty nie będą wymagały dla swej ważności podpisów prezesa Rady Ministrów i ewentualnie właściwego ministra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-101">
          <u xml:id="u-101.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Zgadzam się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-102">
          <u xml:id="u-102.0" who="#StanisławGebethner">Uważam także, że np. art. 119 i art. 124 są poprawniej sformułowane w propozycji posła W. Cimoszewicza, niż w propozycji podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję. Byłoby niedobrze, gdyby odrzucono cały pakiet propozycji posła W. Cimoszewicza, przy okazji eliminując poprawniej sformułowane przepisy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-103">
          <u xml:id="u-103.0" who="#AleksanderKwaśniewski">W odpowiednim czasie podejmiemy stosowne rozstrzygnięcia. Najpierw powinny zostać zgłoszone wnioski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-104">
          <u xml:id="u-104.0" who="#StanisławGebethner">Rozumiem, że fragmenty całościowych propozycji do rozdziału V projektu, można będzie zgłosić jako oddzielne wnioski do konkretnych przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-105">
          <u xml:id="u-105.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Zakres uprawnień prezydenta w propozycjach posłów J. Ciemniewskiego i W. Cimoszewicza jest różny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-106">
          <u xml:id="u-106.0" who="#StanisławGebethner">Chodzi mi o wyjaśnienie pojęcia „ciągłość władzy”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-107">
          <u xml:id="u-107.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Największy wkład merytoryczny w definiowaniu tego sformułowania włożył prof. K. Działocha. Moim zdaniem „ciągłość władzy” oznacza ciągłość działania organów władzy, czyli zapewnienie działania państwa i jego organów zgodnie z obowiązującym konstytucyjnym kalendarzem, w tym w sytuacjach nadzwyczajnych. zapewnienie ciągłości władzy jest niewątpliwie kompetencją prezydenta, wynikającą z jego uprawnień do rozwiązania parlamentu, ogłoszenia wyborów do Sejmu i Senatu, zdymisjonowania rządu z jednoczesnym powierzeniem mu pełnienia dotychczasowych obowiązków do czasu powołania nowej Rady Ministrów itd.</u>
          <u xml:id="u-107.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Powtarzam - być może nieudolnie - to, co przedstawiał nam przed przerwą prof. K. Działocha. Muszę przyznać, że ze wszystkich interpretacji pojęcia „ciągłości władzy”, interpretacja prof. K. Działochy wydaje się najbardziej zrozumiała, gdyż opiera się na dotychczasowych rozwiązaniach konstytucyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-108">
          <u xml:id="u-108.0" who="#PiotrWinczorek">Chcę wypowiedzieć się na temat ciągłości władzy.</u>
          <u xml:id="u-108.1" who="#PiotrWinczorek">W projekcie jednolitym Konstytucji RP, przygotowanym przez podkomisję redakcyjną, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję, bardzo często powtarza się pojęcie „władza publiczna”. Sformułowanie „ciągłość władzy” dotyczy ogólnie władzy bez określania, czy chodzi tu o władzę państwową, publiczną czy jakąkolwiek inną. Jeśli nie ma w nim żadnego przymiotnika można domniemywać, że pojęcie to odnosi się do każdej władzy.</u>
          <u xml:id="u-108.2" who="#PiotrWinczorek">Zgadzam się z prof. K. Działochą, który wyjaśniał, na czym miałaby polegać ciągłość władzy, a także dbanie o nią. Należałoby tu jednak dodać, że chodzi o władzę państwową, a nie publiczną. Cóż prezydent mógłby uczynić w zakresie władzy samorządowej?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-109">
          <u xml:id="u-109.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Prezydent ogłaszałby wybory do samorządu terytorialnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-110">
          <u xml:id="u-110.0" who="#PiotrWinczorek">Jeżeli ogłaszałby wybory do samorządu terytorialnego, to cały problem znikałby. Jeśli jednak także innym formom samorządu przekazalibyśmy jakieś uprawnienia należące do władztwa publicznego, to jednocześnie musielibyśmy wyposażyć prezydenta w kompetencje, które pozwoliłyby mu zapewnić utrzymanie ciągłości władzy w samorządach zawodowych i gospodarczych. Nie sądzę, aby było to racjonalne rozwiązanie.</u>
          <u xml:id="u-110.1" who="#PiotrWinczorek">Dopowiedzenie, że chodzi jedynie o zapewnienie ciągłości władzy państwowej, znacznie rozjaśniałoby sprawę. Sformułowanie „ciągłość władzy” bez określania, o jaką władzę chodzi, może być przedmiotem bardzo poważnych wątpliwości. Nasza interpretacja tego pojęcia zostanie po pewnym czasie zapomniana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-111">
          <u xml:id="u-111.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, propozycja prof. P. Winczorka zmierza w tym kierunku, aby przepis art. 113, rozpoczynający rozdział V projektu jednolitego Konstytucji RP, brzmiał następująco: „Prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-112">
          <u xml:id="u-112.0" who="#LeszekWiśniewski">Moim zdaniem, powinno być: „...gwarantem ciągłości władzy w państwie”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-113">
          <u xml:id="u-113.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Może być i tak. jednak zgodnie z tą propozycją prezydent jest gwarantem ciągłości władzy państwowej, a nie np. samorządowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-114">
          <u xml:id="u-114.0" who="#HenrykGroszyk">Może lepiej byłoby zapisać: „...gwarantem ciągłości organów władzy”. Jeżeli chodzi o ciągłość państwa jako takiego, to jest to zagadnienie prawa międzynarodowego. A zatem, prezydent nie może być gwarantem ciągłości państwa. Powinniśmy się więc ograniczyć do gwarantowania przez głowę państwa ciągłości organów władzy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-115">
          <u xml:id="u-115.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Koniec przepisu art. 113 brzmiałby wtedy następująco: „...gwarantem ciągłości organów władzy” - bez dodawania „państwowej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-116">
          <u xml:id="u-116.0" who="#HenrykGroszyk">Taka jest moja propozycja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-117">
          <u xml:id="u-117.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Są to kwestie, które będziemy musieli rozstrzygnąć podczas głosowania nad art. 113.</u>
          <u xml:id="u-117.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Mam nadzieję, że członkowie Komisji Konstytucyjnej wyrażają zgodę na to, abyśmy najpierw rozstrzygnęli, jaki model prezydentury chcemy przyjąć. Potem przegłosowalibyśmy wnioski do poszczególnych artykułów rozdziału V projektu jednolitego konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-117.2" who="#AleksanderKwaśniewski">O ile pamiętam, nasze prace zakończyliśmy na art. 117, dotyczącym kwestii opróżnienia urzędu prezydenta i zastępowania głowy państwa przez marszałka Sejmu, ewentualnie przez marszałka Senatu.</u>
          <u xml:id="u-117.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy zatem do omówienia art. 118 projektu, który nie wzbudzaj jak do tej pory, większych kontrowersji. Podkomisja redakcyjna przedłożyła następujące brzmienie tego przepisu: „Prezydent nie może piastować żadnego innego urzędu bądź funkcji publicznej, z wyjątkiem tych, które z mocy prawa są związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta. (które z mocy ustawy są mu powierzone)”.</u>
          <u xml:id="u-117.4" who="#AleksanderKwaśniewski">W niektórych projektach konstytucji pojawia się prostsza formuła: „Prezydent nie może piastować żadnego innego urzędu bądź funkcji publicznej”.</u>
          <u xml:id="u-117.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy do art. 118 są jakieś uwagi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-118">
          <u xml:id="u-118.0" who="#PiotrWinczorek">Obydwa sformułowania przestawione przez przewodniczącego A. Kwaśniewskiego znacznie się różnią. To drugie jest bardziej restrykcyjne.</u>
          <u xml:id="u-118.1" who="#PiotrWinczorek">Zdarza się, że prezydent z racji pełnienia urzędu jest także piastunem innych honorowych urzędów, np. kapituły jakiegoś orderu. Z tego też względu podkomisja redakcyjna przedłożyła takie brzmienie art. 118, które uwzględniałoby tę okoliczność.</u>
          <u xml:id="u-118.2" who="#PiotrWinczorek">Drugie sformułowanie przytoczone przez posła A. Kwaśniewskiego nie uwzględnia jej. Zdarza się często, że ktoś prosi prezydenta, aby został przewodniczącym jakiegoś honorowego komitetu lub patronem jakiejś akcji społecznej. Jeżeli przyjęlibyśmy, że prezydent nie może piastować żadnego innego urzędu bądź funkcji publicznej, to musiałby on takim prośbom odmawiać. Art. 118 w wersji podkomisji takiego niebezpieczeństwa nie stwarza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-119">
          <u xml:id="u-119.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Słusznie.</u>
          <u xml:id="u-119.1" who="#AleksanderKwaśniewski">A więc mamy trzy koncepcje brzmienia art. 118:</u>
          <u xml:id="u-119.2" who="#AleksanderKwaśniewski">- restrykcyjną,</u>
          <u xml:id="u-119.3" who="#AleksanderKwaśniewski">- zezwalającą prezydentowi na piastowanie urzędów bądź funkcji publicznych, które z mocy ustawy są mu powierzone,</u>
          <u xml:id="u-119.4" who="#AleksanderKwaśniewski">- zezwalającą prezydentowi na piastowanie urzędów bądź funkcji publicznych, które z mocy prawa są związane ze prawowaniem urzędu prezydenta - ta koncepcja wydaje się najbardziej logiczna.</u>
          <u xml:id="u-119.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Jej przyjęcie oznaczałoby, że wszystkie funkcje honorowe głowy państwa, np. przewodniczenie rozmaitym komitetom, patronowanie akcjom społecznym, nie byłyby kwestionowane. Są to role bardzo istotne - kto wie czy nie najistotniejsza - w całościowej propozycji posła W. Cimoszewicza do rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-120">
          <u xml:id="u-120.0" who="#GrzegorzKurczuk">Zastanawiam się, jakie sformułowanie należałoby przyjąć w art. 118: czy „z mocy prawa”, czy „z mocy ustawy”? Osobiście optuję za przyjęciem formuły „z mocy ustawy”. Określenie to wydaje mi się bardziej konkretne niż sformułowanie „z mocy prawa”.</u>
          <u xml:id="u-120.1" who="#GrzegorzKurczuk">Jeżeli w art. 118 użyjemy wyrazów „z mocy ustawy”, to tym samym przesądzimy, że to właśnie parlament decyduje o uprawnieniach prezydenta. Wszak to on uchwała ustawy. Mając do wyboru dwie formuły, wybrałbym określenie „z mocy ustawy”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-121">
          <u xml:id="u-121.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Mam pytanie do senatora G. Kurczuka. Boję się, że toczymy spór o sprawy w gruncie rzeczy banalne. przypuśćmy, że tworzymy komitet honorowy obchodów Roku Rodziny lub Roku Matki. jaka ustawa miałaby to regulować? W moim przekonaniu - żadna. Ustawa mogłaby oczywiście regulować kwestie związane z pełnieniem przez prezydenta jakiegoś stanowiska w siłach zbrojnych.</u>
          <u xml:id="u-121.1" who="#AleksanderKwaśniewski">W tej chwili trochę fantazjuję, jednak jak rozumiem, chodzi nam o nie stwarzanie prezydentowi barier do podejmowania wielu inicjatyw społecznych. Mam tu na myśli wszelkiego rodzaju patronaty, kierowanie komitetami honorowymi itd. Są to normalne funkcje prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-122">
          <u xml:id="u-122.0" who="#PiotrWinczorek">Formuły: „z mocy prawa są związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta” oraz „z mocy ustawy, są mu powierzane”, stwarzają pewne ograniczenia w zakresie uprawnień prezydenta. Różnego rodzaju patronaty nie są bezpośrednio związane ze sprawowaniem urzędu prezydenckiego. Podam przykład: ktoś wpada na pomysł urządzenia wyścigów kolarskich i chce, aby prezydent objął nad nimi patronat. Jaka ustawa miałaby to regulować? Czy prezydent powinien zostać patronem takiej imprezy? Dobrze byłoby, gdyby nim był.</u>
          <u xml:id="u-122.1" who="#PiotrWinczorek">Sformułowanie: „z mocy prawa są związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta” jest - w moim przekonaniu - zbyt wąskie, chociaż otwiera możliwość pełnienia przez głowę państwa innych funkcji niż czysto prezydenckie, które jednak z mocy prawa powinny być związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta. Gdyby była wydana ustawa o urzędzie prezydenta, to mogłaby ona regulować przypadki powierzania głowie państwa określonych funkcji honorowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-123">
          <u xml:id="u-123.0" who="#AleksanderKwaśniewski">W moim przekonaniu, art. 118 powinien brzmieć następująco: „Prezydent nie może piastować żadnego innego urzędu bądź funkcji publicznej, z wyjątkiem tych, które są związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta”. Nie ma potrzeby zapisywania: „z mocy prawa” czy „z mocy ustawy”. Pomimo tego, że prezydent nie mógłby piastować żadnego innego urzędu, mógłby obejmować patronaty czy pełnić funkcje honorowe, związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta. Żadna ustawa nie musi tu niczego regulować.</u>
          <u xml:id="u-123.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Namawiam senatora G. Kurczuka, aby zgłosił taką propozycję brzmienia art. 118, która nie obejmowałaby ani określenia „z mocy ustawy”, ani wyrażenia „z mocy prawa”. Przepis art. 118 brzmiałby wtedy następująco: „Prezydent nie może piastować żadnego innego urzędu bądź funkcji publicznej, z wyjątkiem tych, które są związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta”. Głowa państwa mogłaby wtedy spełniać jedynie funkcje społeczno-patronackie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-124">
          <u xml:id="u-124.0" who="#StanisławGebethner">Użycie wyrazów „z mocy prawa” w art. 118 projektu jednolitego konstytucji było związane z tym, że prezydent jest przewodniczącym Kapituły Orderu Orła Białego.</u>
          <u xml:id="u-124.1" who="#StanisławGebethner">Wydaje mi się jednak, że zwrot „z mocy prawa” nie jest w tym przepisie niezbędny. Wystarczy jeżeli zapiszemy: „...z wyjątkiem tych, które są związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta”. Chodzi tu o funkcje publiczne piastowane przez prezydenta, które są ex lege związane ze sprawowanym przez niego urzędem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-125">
          <u xml:id="u-125.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, senator G. Kurczuk zgłasza następującą propozycję brzmienia art. 118: „Prezydent nie może piastować żadnego innego urzędu bądź funkcji publicznej, z wyjątkiem tych, które są związane ze sprawowaniem urzędu prezydenta”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-126">
          <u xml:id="u-126.0" who="#GrzegorzKurczuk">Zgadzam się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-127">
          <u xml:id="u-127.0" who="#LeszekWiśniewski">Uważam, że jest to dobra propozycja. Poparł ją także prof. S. Gebethner. Powinniśmy zatem pominąć formułę i „z mocy prawa” i „z mocy ustawy”. Wydanie specjalnej ustawy o wykonywaniu przez prezydenta określonych obowiązków, byłoby swoistym kuriozum nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. Wyłącznie konstytucja powinna określać prerogatywy prezydenta, a nie akt niższego rzędu, jakim jest ustawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-128">
          <u xml:id="u-128.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Za chwilę będziemy się spierać, które akty urzędowe prezydenta wymagają kontrasygnaty. A zatem, co właściwie regulowałaby ustawa o urzędzie prezydenta? Chyba tylko zestaw funkcji honorowych, które głowa państwa mogłaby pełnić.</u>
          <u xml:id="u-128.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, do art. 118 zgłosili swoje propozycje:</u>
          <u xml:id="u-128.2" who="#AleksanderKwaśniewski">- podkomisja redakcyjna, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję,</u>
          <u xml:id="u-128.3" who="#AleksanderKwaśniewski">- senator G. Kurczuk.</u>
          <u xml:id="u-128.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omówienia art. 119. W przedłożeniu podkomisji brzmi on następująco:</u>
          <u xml:id="u-128.5" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. Prezydent reprezentuje Rzeczpospolitą w stosunkach międzynarodowych, mianuje i odwołuje pełnomocnych przedstawicieli Rzeczypospolitej Polskiej w innych państwach, przy organizacjach międzynarodowych i ponadnarodowych oraz przyjmuje listy uwierzytelniające i odwołujące akredytowanych przy nim przedstawicieli innych państw.</u>
          <u xml:id="u-128.6" who="#AleksanderKwaśniewski">(Ust. 2. Prezydent wykonuje swoje uprawnienia w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi oraz ponadnarodowymi we współdziałaniu z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem, którzy za realizację polityki zagranicznej Państwa odpowiadają przed Sejmem)”.</u>
          <u xml:id="u-128.7" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są jakieś uwagi do art. 119?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-129">
          <u xml:id="u-129.0" who="#GrzegorzKurczuk">Bardzo mi się podoba ust. 2 tego przepisu, znajdujący się w nawiasach kwadratowych. Co jednak oznacza wyraz „współdziałanie”? Moim zdaniem, należałoby się zastanowić nad bardziej jednoznacznym określeniem stosunków prezydenta z prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem w dziedzinie polityki zagranicznej. Mam na myśli choćby kontrasygnowanie w tym zakresie aktów urzędowych prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-129.1" who="#GrzegorzKurczuk">Dlaczego proponuję przeredagowanie art. 119 ust. 2?</u>
          <u xml:id="u-129.2" who="#GrzegorzKurczuk">Wyraz „współdziałanie” nie rodzi - w moim przekonaniu - żadnego obowiązku doprowadzenia przez obie strony do zgodnych rozstrzygnięć. Podjęcie współdziałania nie oznacza jeszcze podjęcia rozstrzygającej decyzji.</u>
          <u xml:id="u-129.3" who="#GrzegorzKurczuk">Proszę ekspertów o ustosunkowanie się do mojej wypowiedzi, gdyż być może, mylę się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-130">
          <u xml:id="u-130.0" who="#StanisławGebethner">Jeżeli decyzje o nominacji ambasadorów i niektóre inne czynności prezydenta związane z realizacją polityki zagranicznej uzależnimy od kontrasygnaty ministra spraw zagranicznych lub premiera, to będzie to właśnie współdziałanie.</u>
          <u xml:id="u-130.1" who="#StanisławGebethner">Art. 119 ust. 2 nie byłby w ogóle potrzebny, gdyby istniał jasny podział aktów urzędowych prezydenta na te, które wymagają kontrasygnaty i na te, które jej nie wymagają. Przepis ten został sformułowany pod wpływem bieżących konfliktów i sporów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-131">
          <u xml:id="u-131.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, prof. S. Gebethner sugeruje, aby kwestię współdziałania prezydenta z ministrem spraw zagranicznych i premierem w dziedzinie polityki zagranicznej przenieść do przepisu dotyczącego zakresu kontrasygnaty, a art. 119 ust. 2 - skreślić. Jest to oczywiście możliwe. Jednak ustęp ten, tak czy inaczej, będziemy musieli przegłosować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-132">
          <u xml:id="u-132.0" who="#StanisławGebethner">Art, 119 ust. 2 znajduje się w nawiasach kwadratowych, co oznacza, że budził on wątpliwości wśród członków podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-133">
          <u xml:id="u-133.0" who="#JerzyMadej">Mam pytanie do ekspertów. Jak należy interpretować pierwszy wiersz art. 119 ust. 1: „Prezydent reprezentuje Rzeczpospolitą w stosunkach międzynarodowych...”?</u>
          <u xml:id="u-133.1" who="#JerzyMadej">Czy prezes Rady Ministrów wyjeżdżając za granicę na zaproszenie przedstawicieli innego państwa występowałby jako osoba prywatna? Zdarzały się już takie przypadki.</u>
          <u xml:id="u-133.2" who="#JerzyMadej">Czy tylko prezydent reprezentuje Rzeczpospolitą Polską w stosunkach międzynarodowych? Czy jest to jego przywilej czy obowiązek? A może wyłączne prawo?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-134">
          <u xml:id="u-134.0" who="#StanisławGebethner">Moim zdaniem, treść pierwszego wiersza art. 119 ust. 1 zawiera się w art. 113, w którym stwierdza się, iż prezydent jest najwyższym reprezentantem...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-135">
          <u xml:id="u-135.0" who="#JerzyMadej">... najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-136">
          <u xml:id="u-136.0" who="#StanisławGebethner">Przedstawiciel także reprezentuje. Głowa państwa - według prawa międzynarodowego - jest najwyższym przedstawicielem państwa. Chodzi tu jednak o ceremonialne przedstawicielstwo. Faktyczne reprezentowanie władzy wykonawczej należy do premiera i rządu, chyba że mamy do czynienia z rządem prezydenckim.</u>
          <u xml:id="u-136.1" who="#StanisławGebethner">Reprezentowanie państwa na zewnątrz wynika z norm prawa międzynarodowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-137">
          <u xml:id="u-137.0" who="#PiotrWinczorek">Art. 113 rzeczywiście stanowi wystarczającą regulację, jeśli chodzi o reprezentowanie państwa w stosunkach międzynarodowych. Prezydent będąc najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej, funkcjonuje w tym charakterze, zarówno w stosunkach wewnętrznych, jak i międzynarodowych. Dlatego też pierwszy wiersz art. 119 ust. 1 z powodzeniem mógłby zostać skreślony. Jest on powtórzeniem pierwszego wiersza art. 113 ust. 1.</u>
          <u xml:id="u-137.1" who="#PiotrWinczorek">Art. 119 ust. 1 powinien zaczynać się od drugiego wiersza, tzn. od wyrazów: „mianuje i odwołuje”.</u>
          <u xml:id="u-137.2" who="#PiotrWinczorek">Warto zauważyć, iż w przepisie tym pierwszy wiersz znajduje się w określonej dysproporcji w stosunku do drugiego i następnych. Podczas gdy pierwszy wiersz zawiera sformułowanie wielkiej wagi, następne traktują o działaniu prezydenta na bardzo wąskim odcinku. następuje tu jakby zderzenie dwóch różnych wielkości. A zatem, pierwszy wiersz art. 119 ust. 1 z powodzeniem może być odesłany do art. 113.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-138">
          <u xml:id="u-138.0" who="#JerzyMadej">Chcę wypowiedzieć się w tym samym duchu, co prof. P. Winczorek. proponuję przyjąć następujące rozwiązanie: z proponowanych przez posła J. Ciemniewskiego art. 120 i art. 121 stworzyć jeden artykuł - w projekcie jednolitym konstytucji byłby to art. 119 - w brzmieniu: „Prezydent mianuje i odwołuje pełnomocnych przedstawicieli Rzeczypospolitej Polskiej w innych państwach, przy organizacjach międzynarodowych i ponadnarodowych oraz przyjmuje listy uwierzytelniające i odwołujące akredytowanych przy nim przedstawicieli innych państw”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-139">
          <u xml:id="u-139.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Proszę o sformułowanie tej propozycji na piśmie.</u>
          <u xml:id="u-139.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Myślę, że interpretacja art. 119 dokonana przez prof. S. Gebethnera i prof. P. Winczorka jest trafna. Jeżeli w art. 113 stwierdza się, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej, to oczywiście dotyczy to zarówno stosunków wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Zgadzam się, że pomiędzy poszczególnymi wierszami art. 119 ust. 1 występują wyraźne dysproporcje.</u>
          <u xml:id="u-139.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Przepis ten można by interpretować i w ten sposób, że reprezentowanie Rzeczypospolitej przez prezydenta w stosunkach międzynarodowych wyraża się wyłącznie w mianowaniu i odwoływaniu ambasadorów oraz w przyjmowaniu listów uwierzytelniających. Przy dużej dozie niechęci do prezydenta można by ów przepis potraktować jako przepis ograniczający uprawnienia głowy państwa.</u>
          <u xml:id="u-139.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, senator J. Madej zgłosił wniosek o wykreślenie w art. 119 ust. 1 pierwszego wiersza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-140">
          <u xml:id="u-140.0" who="#JerzyMadej">Tak, zgadza się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-141">
          <u xml:id="u-141.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy utrzymać art. 119 ust. 2, rozstrzygniemy podczas jutrzejszego głosowania. Prof. S. Gebethner zaproponował - moim zdaniem jest to słuszna propozycja - przeniesienie materii tego przepisu do art. 132, dotyczącego zakresu kontrasygnaty aktów urzędowych prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-141.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy do art. 119 są jeszcze jakieś uwagi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-142">
          <u xml:id="u-142.0" who="#WiesławPiątkowski">Czy art. 119 ust. 1 nie powinniśmy interpretować jako konkretyzację art. 113 ust. 1? W ten sposób doszłoby do logicznego rozwinięcia formuły, iż prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-143">
          <u xml:id="u-143.0" who="#AleksanderKwaśniewski">To rozwinięcie nastąpiłoby w art. 119.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-144">
          <u xml:id="u-144.0" who="#WiesławPiątkowski">Moim zdaniem, art. 119 ust. 1 jest dobrze sformułowany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-145">
          <u xml:id="u-145.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, poseł W. Piątkowski będzie głosował za nie wprowadzaniem zmian do art. 119 ust. 1 projektu jednolitego konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-145.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są jeszcze jakieś uwagi do art. 119? Nie widzę. przypominam, że wniosek do tego artykułu zgłosił senator J. Madej. Oczywiście podkomisja redakcyjna także zgłosiła swoją propozycję.</u>
          <u xml:id="u-145.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omówienia art. 120 projektu jednolitego Konstytucji RP. W przedłożeniu podkomisji przepis ten brzmi następująco:</u>
          <u xml:id="u-145.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 1. Prezydent ratyfikuje i wypowiada umowy międzynarodowe (o czym zawiadamia Sejm i Senat).</u>
          <u xml:id="u-145.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Prezes Rady Ministrów zawiadamia sejm o umowach międzynarodowych przedkładanych Prezydentowi do ratyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-145.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Prezydent przed ratyfikowaniem umowy międzynarodowej może zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o wyrażenie opinii o jej zgodności z Konstytucją. (o stwierdzenie jej zgodności z Konstytucją).</u>
          <u xml:id="u-145.6" who="#AleksanderKwaśniewski">Widzę, że prof. S. Gebethner chce złożyć do tego przepisu propozycję, która byłaby alternatywą do przedłożenia podkomisji. Jest on uprawniony do składania wniosków jako przedstawiciel Rady Ministrów. A zatem, jak według prof. S. Gebethnera powinien brzmieć art. 120?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-146">
          <u xml:id="u-146.0" who="#StanisławGebethner">Chodzi mi o to, że prezydent ratyfikuje umowy międzynarodowe na podstawie upoważnienia wyrażonego w ustawie lub na wniosek rady Ministrów. Istnieją przecież umowy, których ratyfikacja nie wymaga zgody w postaci upoważnienia wyrażonego w ustawie. Umowy tego typu rząd kieruje wprost do prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-146.1" who="#StanisławGebethner">Art. 120 ust. 2 powinien mieć treść następującą: „Prezes rady Ministrów zawiadamia Sejm o umowach międzynarodowych przedkładanych prezydentowi do ratyfikacji, które nie wymagają upoważnienia wyrażonego w ustawie”. Sejm mógłby wówczas zażądać od premiera zawiadomienia o stosownych umowach międzynarodowych przedkładanych głowie państwa do ratyfikacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-147">
          <u xml:id="u-147.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Proszę prof. S. Gebethnera najpierw o odczytanie własnej propozycji do art. 120, a dopiero później - o krótki komentarz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-148">
          <u xml:id="u-148.0" who="#StanisławGebethner">Według mnie, art. 120 powinien brzmieć, tak jak art. 119 z propozycji posła W. Cimoszewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-149">
          <u xml:id="u-149.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie mam przed sobą propozycji posła W. Cimoszewicza, więc proszę ją odczytać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-150">
          <u xml:id="u-150.0" who="#StanisławGebethner">Art. 120 powinien przyjąć brzmienie następujące:</u>
          <u xml:id="u-150.1" who="#StanisławGebethner">„Ust. 1. Prezydent ratyfikuje umowy międzynarodowe na podstawie upoważnienia wyrażonego w ustawie lub na wniosek Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-150.2" who="#StanisławGebethner">Ust. 2. Prezes Rady Ministrów zawiadamia sejm o umowach międzynarodowych przedkładanych Prezydentowi do ratyfikacji, które nie wymagają upoważnienia wyrażonego w ustawie.</u>
          <u xml:id="u-150.3" who="#StanisławGebethner">Ust. 3. Prezydent przed ratyfikowaniem umowy międzynarodowej może zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie jej zgodności z Konstytucją”.</u>
          <u xml:id="u-150.4" who="#StanisławGebethner">Ust. 2 i ust. 3 w mojej propozycji nie różnią się niczym - poza redakcją - od ust. 2 i ust. 3, przedłożonych przez podkomisję redakcyjną, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających Konstytucję. Istota mojego wniosku zawiera się w ust. 1.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-151">
          <u xml:id="u-151.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są inne propozycje do art. 120?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-152">
          <u xml:id="u-152.0" who="#HenrykGacewicz">Mam dwa pytania związane z art. 120. Czy Sejm również może zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie zgodności z Konstytucją umowy międzynarodowej wymagającej upoważnienia ustawowego? Ewentualnie, kiedy mogłoby to nastąpić, czy dopiero w momencie skierowania umowy międzynarodowej do Prezydenta?</u>
          <u xml:id="u-152.1" who="#HenrykGacewicz">Drugie moje pytanie dotyczy wyrazi „może”, użytego w art. 120 ust. 3. Osobiście skłaniam się ku rozwiązaniu, które przysporzyłoby więcej pracy Trybunałowi Konstytucyjnemu. Sugeruję obligatoryjność zwracania się do prezydenta przed ratyfikowaniem umowy międzynarodowej do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie jej zgodności z Konstytucją. Nie chciałbym, abyśmy byli zaskakiwani ilością zmian w naszym prawodawstwie wynikających z zawarcia przez Polskę określonej umowy międzynarodowej. Byłoby dobrze gdybyśmy dowiadywali się o tym wcześniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-153">
          <u xml:id="u-153.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Odnoszę wrażenie, że ks. H. Sacewicz ma na myśli jakąś konkretną umowę międzynarodową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-154">
          <u xml:id="u-154.0" who="#HenrykSacewicz">Wiadomo jaką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-155">
          <u xml:id="u-155.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy któryś z ekspertów zechciałby odpowiedzieć na wątpliwości ks. H. Sacewicza?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-156">
          <u xml:id="u-156.0" who="#PiotrWinczorek">Wydaje mi się, że jednak tylko prezydentowi należy dać prawo do występowania do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie zgodności umowy międzynarodowej z Konstytucją. To prezydent ratyfikuje te umowy. Co prawda Sejm w formie ustawy wyraża zgodę na ratyfikację, ale odpowiedzialność za ratyfikowanie umów spada na prezydenta. Moim zdaniem, osoba, która podejmuje określone decyzje i składa pod nimi swój podpis, w przypadku gdy ma wątpliwości, powinna mieć prawo zwrócenia się do Trybunału Konstytucyjnego.</u>
          <u xml:id="u-156.1" who="#PiotrWinczorek">Czy w art. 120 ust. 3 należy użyć wyrazu „może” czy „musi”? Według mnie - „może”. Niewykluczone, że w czasie postępowania nad umową międzynarodową kwestia jej zgodności z konstytucją będzie podnoszona tylko wtedy, gdy powstaną określone wątpliwości. W związku z tym nie obarczałbym Trybunału Konstytucyjnego obowiązkiem orzekania o zgodności z konstytucją każdej umowy międzynarodowej, czy każdej ustawy. Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego powinien być formułowany wtedy, gdy są jakieś wątpliwości i zastrzeżenia. Gdy wiadomo, ż0e umowa międzynarodowa jest zgodna z konstytucją, to nie ma potrzeby, aby zajmował się nią Trybunał Konstytucyjny. Idąc tą samą drogą, należałoby przedstawiać Trybunałowi Konstytucyjnemu także każdą ustawę. Co prawda, z ustawy można się wycofać. Z umowy - nie jest już tak łatwo.</u>
          <u xml:id="u-156.2" who="#PiotrWinczorek">Moim zdaniem, wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie zgodności z konstytucją umowy międzynarodowej powinien być wnoszony wyłącznie wtedy, gdy występują poważne wątpliwości co do konstytucyjności owej umowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-157">
          <u xml:id="u-157.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Chciałbym wesprzeć prof. P. Winczorka. Moim zdaniem, koncepcja wcześniejszego weryfikowania wszystkich ustaw czy umów międzynarodowych przez Trybunał Konstytucyjny w gruncie rzeczy zmienia usytuowanie tego Trybunału i włącza go do procesu legislacyjnego, co jest niedopuszczalne. Trybunał Konstytucyjny nie pełniłby wówczas roli organu odwoławczego, natomiast stałby się uczestnikiem całego procesu podpisywania traktatów czy też całego procesu legislacyjnego. Oczywiście powinna być stworzona możliwość zwracania się przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie zgodności mowy międzynarodowej z konstytucją, ale nie można w tym zakresie doprowadzić do automatyzacji, gdyż wypaczyłoby to istotę usytuowania Trybunału Konstytucyjnego w.ród organów państwa. Skoro umowa międzynarodowa byłaby obligatoryjnie weryfikowana, to dlaczego to samo nie miałoby dotyczyć ustaw?</u>
          <u xml:id="u-157.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że prof. S. Gebethner zgłosił wniosek do art. 120, polegający na jego przeredagowaniu. Najpoważniejszej modyfikacji uległ ust. 1.</u>
          <u xml:id="u-157.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy do art. 120 są jeszcze jakieś uwagi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-158">
          <u xml:id="u-158.0" who="#JerzyMadej">Moja uwaga odnosi się do art. 119 ust. 1. Mam nadzieję, że moje wątpliwości zostaną rozwiane przez ekspertów. Czy formuła: „Prezydent (...) przyjmuje listy uwierzytelniające i odwołujące akredytowanych przy nim przedstawicieli innych państw”, została prawidłowo skonstruowana? Czy mam rozumieć, że przedstawiciele państw obcych znajdują się przy Urzędzie Prezydenta RP? Tak to jest zapisane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-159">
          <u xml:id="u-159.0" who="#LeszekWiśniewski">Prawo międzynarodowe jednoznacznie stwierdza, że ambasadorowie są akredytowani przy głowie państwa. Nie budzi to żadnych wątpliwości. W moim przekonaniu, przepis art. 119 ust. 1 został sformułowany prawidłowo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-160">
          <u xml:id="u-160.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, art. 119 nie budzi już wątpliwości. Do art. 120 został zgłoszony wniosek przez prof. S. Gebethnera. W podkomisji redakcyjnej przepis ten wzbudzał wątpliwości, na co wskazują nawiasy kwadratowe, znajdujące się w jej propozycji.</u>
          <u xml:id="u-160.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omówienia art. 121 projektu jednolitego Konstytucji RP. Podkomisja przedłużyła dwa warianty tego przepisu. Wariant II jest pisany kursywą, gdyż wzbudzał wątpliwości w świetle głosowania z dnia 26 stycznia br.</u>
          <u xml:id="u-160.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Przytaczam brzmienie obydwu wariantów art. 121:</u>
          <u xml:id="u-160.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariant I. „Ust. 1. Prezydent jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych.</u>
          <u xml:id="u-160.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. W czasie pokoju Prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi za pośrednictwem Prezesa rady Ministrów i Ministra Obrony Narodowej.</u>
          <u xml:id="u-160.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych na wypadek wojny mianuje i odwołuje Prezydent na wniosek Rady Ministrów przedstawiony przez Ministra Obrony Narodowej. Prezydent nie może sprawować naczelnego dowódcy w czasie wojny.</u>
          <u xml:id="u-160.6" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 4. Prezydent nadaje przewidziane ustawą stopnie wojskowe”.</u>
          <u xml:id="u-160.7" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariant II. „ust. 1. Prezydent jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-160.8" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. W czasie pokoju Prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi za pośrednictwem Ministra Obrony Narodowej i Szefa Sztabu Generalnego.</u>
          <u xml:id="u-160.9" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Prezydent mianuje i odwołuje Szefa Sztabu Generalnego. na wniosek Ministra Obrony Narodowej Prezydent mianuje i odwołuje zastępców Szefa Sztabu Generalnego, dowódców rodzajów Sił Zbrojnych oraz dowódców okręgów wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-160.10" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 4. Na czas wojny Prezydent mianuje i odwołuje Naczelnego Wodza.</u>
          <u xml:id="u-160.11" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 5. Prezydent nadaje przewidziane ustawami stopnie wojskowe.</u>
          <u xml:id="u-160.12" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 6. Szczegółowe uprawnienia Prezydenta, wynikające ze zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w czasie pokoju oraz zasady współdziałania z Ministrem Obrony Narodowej i Szefem Sztabu Generalnego określa ustawa”.</u>
          <u xml:id="u-160.13" who="#AleksanderKwaśniewski">O ile dobrze pamiętam, poseł D. Waniek zgłosiła wniosek do art. 121.</u>
          <u xml:id="u-160.14" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy eksperci i członkowie Komisji mają do tego przepisu jakieś uwagi?</u>
          <u xml:id="u-160.15" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariant II propozycji podkomisji zmierza w kierunku rozszerzenia uprawnień prezydenta, gdyż stwierdza się w nim, że głowa państwa mianuje i odwołuje szefa Sztabu Generalnego i jego zastępców.</u>
          <u xml:id="u-160.16" who="#AleksanderKwaśniewski">W małej konstytucji materię tę reguluje art. 35, który swego czasu wywołał burzliwą dyskusję. Ostatecznie otrzymał on następujące brzmienie:</u>
          <u xml:id="u-160.17" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. Prezydent jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP.</u>
          <u xml:id="u-160.18" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Prezydent w porozumieniu z Ministrem Obrony Narodowej mianuje i zwalnia Szefa Sztabu Generalnego. Na wniosek Ministra Obrony Narodowej mianuje i zwalnia zastępców Szefa Sztabu Generalnego, dowódców rodzajów Sił Zbrojnych oraz dowódców okręgów wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-160.19" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Prezydent na okres wojny mianuje i zwalnia Naczelnego Wodza”.</u>
          <u xml:id="u-160.20" who="#AleksanderKwaśniewski">W wariancie I propozycji podkomisji wyraźnie stwierdza się, że prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi za pośrednictwem prezesa Rady Ministrów i ministra obrony narodowej, z czego należy wnioskować, iż nie będzie on mianował szefa Sztabu Generalnego.</u>
          <u xml:id="u-160.21" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariant II propozycji podkomisji stanowi uszczegółowienie art. 35 małej konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-161">
          <u xml:id="u-161.0" who="#LeszekWiśniewski">Proponuję nieco inne sformułowanie przepisu art. 121 ust. 3: „Prezydent mianuje i odwołuje Szefa sztabu Generalnego na wniosek ministra obrony narodowej. Zastępców Szefa Sztabu generalnego, dowódców rodzajów sił zbrojnych oraz dowódców okręgów wojskowych mianuje i odwołuje minister obrony narodowej na wniosek Szefa Sztabu generalnego”.</u>
          <u xml:id="u-161.1" who="#LeszekWiśniewski">Chodzi o to, aby nastąpiła wyraźna dystynkcja między tym, kogo prezydent powinien mianować jako głowa państwa, a tym, kogo nie powinien. W gruncie rzeczy prezydent powinien mianować jedynie szefa Sztabu Generalnego i to na wniosek ministra obrony narodowej, który jest odpowiedzialny przed Sejmem za całokształt spraw związanych z obroną narodową.</u>
          <u xml:id="u-161.2" who="#LeszekWiśniewski">Rozdzielenie w przepisie art. 121 ust. 3 mianowania i odwoływania szefa Sztabu Generalnego od mianowania i odwoływania jego zastępców, dowódców rodzajów sił zbrojnych oraz dowódców okręgów wojskowych wydaje się niezbędne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-162">
          <u xml:id="u-162.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, prof. L. Wiśniewski widzi potrzebę przeredagowania wariantu II propozycji podkomisji, do art. 121 ust. 3.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-163">
          <u xml:id="u-163.0" who="#LeszekWiśniewski">W swojej propozycji do art. 121 ust. 3 wyraźnie i precyzyjnie określam hierarchię odpowiedzialności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-164">
          <u xml:id="u-164.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Chcę spytać czy prof. L. Wiśniewski nie uzgodnił swej propozycji z poseł K. Łybacką, która zgłosiła do art. 121 oddzielny wniosek?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-165">
          <u xml:id="u-165.0" who="#LeszekWiśniewski">Nie uzgadniałem swej propozycji z poseł K. Łybacką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-166">
          <u xml:id="u-166.0" who="#AleksanderKwaśniewski">W propozycji poseł K. Łybackiej art. 121 brzmi następująco:</u>
          <u xml:id="u-166.1" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. Prezydent jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-166.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. W czasie pokoju Prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi za pośrednictwem Ministra Obrony Narodowej.</u>
          <u xml:id="u-166.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Prezydent mianuje i odwołuje Szefa Sztabu Generalnego, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, uzgodniony z Ministrem Obrony Narodowej. Prezydent mianuje i odwołuje zastępców Szefa Sztabu Generalnego, dowódców rodzajów Sił Zbrojnych oraz dowódców okręgów wojskowych, na wniosek Ministra Obrony Narodowej.</u>
          <u xml:id="u-166.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 4. Na czas wojny Prezydent mianuje i odwołuje Naczelnego Wodza, na wniosek Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-166.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 5. Prezydent nadaje przewidziane ustawami stopnie wojskowe w uzgodnieniu z Ministrem Obrony Narodowej.</u>
          <u xml:id="u-166.6" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 6. Szczegółowe uprawnienia Prezydenta, wynikające ze zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w czasie pokoju określa ustawa”.</u>
          <u xml:id="u-166.7" who="#AleksanderKwaśniewski">Mam nadzieję, że któryś z członków Komisji Konstytucyjnej podejmie wniosek prof. L. Wiśniewskiego do art. 121 ust. 3 w wariancie II propozycji podkomisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-167">
          <u xml:id="u-167.0" who="#JerzyMadej">Chciałbym zwrócić uwagę członków Komisji na art. 122 z propozycji posła J. Ciemniewskiego do rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP. Jest to przepis, wydaje mi się, najbardziej przejrzysty, jeśli chodzi o zwierzchnictwo prezydenta nad siłami zbrojnymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-168">
          <u xml:id="u-168.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Art. 122, o którym wspomniał senator J. Madej, pochodzi z całościowego pakietu propozycji posła J. Ciemniewskiego do rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP. Myślę, że senator J. Madej mógłby ów przepis „wyjąć” z propozycji posła J. Ciemniewskiego i przedstawić jako swój wniosek do art. 121 projektu. Mielibyśmy wówczas jasność co do dalszego postępowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-169">
          <u xml:id="u-169.0" who="#JerzyMadej">W związku z tym pragnę zgłosić następującą propozycję brzmienia art. 121:</u>
          <u xml:id="u-169.1" who="#JerzyMadej">„Ust. 1. Prezydent jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-169.2" who="#JerzyMadej">Ust. 2. Prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi za pośrednictwem Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-169.3" who="#JerzyMadej">Ust. 3. Prezydent na wniosek Rady Ministrów przedstawiony przez Ministra Obrony Narodowej mianuje i odwołuje Szefa Sztabu Generalnego.</u>
          <u xml:id="u-169.4" who="#JerzyMadej">Ust. 4. Prezydent na czas wojny, na wniosek Rady Ministrów, mianuje i odwołuje Naczelnego Wodza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-170">
          <u xml:id="u-170.0" who="#KazimierzBonczar">Pragnę przypomnieć, że w czasie rozpatrywania całościowej propozycji posła J. Ciemniewskiego do rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP wprowadził on autopoprawkę polegającą na skreśleniu w zaproponowanym przez siebie brzmieniu art. 122 ust. 1 wyrazów „i Ministra Obrony Narodowej”. nad tą poprawką toczyła się przed przerwą obiadową długa dyskusja. W tej chwili odnoszę wrażenie, jakbyśmy tego nie zauważyli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-171">
          <u xml:id="u-171.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że w marcu 1995 r. został zgłoszony wniosek przez posła W. Konarskiego, który z formalnego punktu widzenia nie może być przez nas głosowany. Informuję o tym, abyśmy rozważyli, czy następujące sformułowanie: „W stosunku do Sił Zbrojnych stosuje się zasadę apolityczności oraz cywilnej i demokratycznej kontroli nad wojskiem”, powinni się znaleźć w przyszłej Konstytucji RP. Proszę to potraktować wyłącznie jako sugestię. Dopóki nie zostanie ona podjęta przez uprawnionych wnioskodawców, dopóty nie będzie uważana za formalny wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-172">
          <u xml:id="u-172.0" who="#TadeuszIwiński">Chętnie podejmę propozycję zgłoszoną przez posła W. Konarskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-173">
          <u xml:id="u-173.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Należy się jednak zastanowić, w którym miejscu projektu jednolitego Konstytucji RP mogłaby się ona ewentualnie znaleźć. W art. 121 - chyba nie.</u>
          <u xml:id="u-173.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Wniosek prof. L. Wiśniewskiego do art. 121 ust. 3 podjął poseł M. Rojszyk. Czy do art. 121 są jeszcze jakieś uwagi? Nie widzę.</u>
          <u xml:id="u-173.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omawiania art. 122. Podkomisja redakcyjna zaproponowała następujące brzmienie tego przepisu:</u>
          <u xml:id="u-173.3" who="#AleksanderKwaśniewski">„Prezydent nadaje obywatelstwo polskie i wyraża zgodę na zrzeczenie się obywatelstwa polskiego”.</u>
          <u xml:id="u-173.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są zastrzeżenia do art. 122 Projektu jednolitego Konstytucji RP?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-174">
          <u xml:id="u-174.0" who="#GrzegorzKurczuk">Wydaje mi się, że przepis art. 122 powinien współgrać z przyjętym już art. 24. Według mnie, wyrazy „wyraża zgodę” powinny być zastąpione innym sformułowaniem. Przysłowiowemu Kowalskiemu, który rezygnuje z obywatelstwa polskiego jest wszystko jedno, czy prezydent wyrazi na to zgodę czy nie. W przepisie art. 24 ust. 2 użyto sformułowania „sam się go zrzeknie”. Uważam, że przepis art. 122 powinien brzmieć następująco: „Prezydent nadaje obywatelstwo polskie i stwierdza zrzeczenie się obywatelstwa polskiego”. Moja propozycja polega na zastąpieniu wyrazów „wyraża zgodę na zrzeczenie się” określeniem „stwierdza zrzeczenie się”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-175">
          <u xml:id="u-175.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak eksperci oceniają propozycję senatora G. Kurczuka?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-176">
          <u xml:id="u-176.0" who="#PiotrWinczorek">Pomiędzy przepisem przedłożonym przez podkomisję, a przepisem zaproponowanym przez senatora G. Kurczuka dostrzegam zasadniczą różnicę. Gdyby można było zrzekać się obywatelstwa polskiego bez uzyskania czyjejś zgody, to osoby, które nie chcą być obywatelami polskimi mogłyby się pozbyć obywatelstwa łącznie z obowiązkami, które ono nakłada. Można byłoby to uczynić w zupełnie dowolny sposób. Prezydent nie mógłby nic zrobić poza przyjęciem tego faktu do wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-176.1" who="#PiotrWinczorek">Art. 24 projektu jednolitego Konstytucji RP stanowi, że zrzeczenie się obywatelstwa polskiego jest konieczne w sytuacji, gdy ma ono zostać utracone np. na rzecz obywatelstwa innego państwa. Zrzeczenie się jest warunkiem koniecznym, choć niewystarczającym do zmiany obywatelstwa.</u>
          <u xml:id="u-176.2" who="#PiotrWinczorek">Nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy przepisami art. 24 ust. 2 i art. 122. Chyba, że chcemy wprowadzić zasadę, iż osoby, które nie chcą być obywatelami polskimi, mogą się pozbywać obywatelstwa polskiego w sposób dowolny, bez jakiejkolwiek kontroli ze strony władz publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-177">
          <u xml:id="u-177.0" who="#LeszekWiśniewski">Prawo do obywatelstwa w prawie międzynarodowym jest traktowane jako prawo podmiotowe. Obywatel powinien być chroniony przed arbitralnym pozbawieniem go obywatelstwa ze strony państwa. Z drugiej strony obserwujemy tendencję do unikania podwójnego obywatelstwa. Szkoda, iż członkowie Komisji Konstytucyjnej nie zdecydowali się na przyjęcie przepisu, w którym byłoby zaznaczone, że obywatel ma prawo zrzec się obywatelstwa, z tym, że owo zrzeczenie się następuje na skutek przyjęcia obywatelstwa innego państwa.</u>
          <u xml:id="u-177.1" who="#LeszekWiśniewski">Skoro podobny przepis nie został przyjęty, nie można teraz dawać obywatelowi pełnej swobody w zakresie zrzekania się przez niego obywatelstwa, dlatego że w ten sposób przyczynilibyśmy się do zwiększenia liczby osób bez obywatelstwa, co jak wiadomo, jest niewskazane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-178">
          <u xml:id="u-178.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy argumentacja ekspertów Komisji jest przekonująca dla senatora G. Kurczuka?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-179">
          <u xml:id="u-179.0" who="#GrzegorzKurczuk">Zastanowię się jeszcze nad swoim wnioskiem. Być może, zrezygnuję z niego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-180">
          <u xml:id="u-180.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Wydaje mi się, że w zakresie zrzekania się obywatelstwa nie należy wprowadzać żadnych automatyzmów, gdyż może to grozić niepożądanymi skutkami.</u>
          <u xml:id="u-180.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że w małej konstytucji przepis dotyczący nadawania i zrzekania się obywatelstwa polskiego jest sformułowany tak samo, jak przepis art. 122 projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
          <u xml:id="u-180.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Jeśli nie ma więcej uwag do art. 122, przechodzimy do omówienia art. 123, który w wersji podkomisji brzmi następująco: „Prezydent nadaje ordery i odznaczenia”.</u>
          <u xml:id="u-180.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są propozycje innego brzmienia tego przepisu? Nie widzę. Rozumiem, że art. 122 i art. 123 nie budzą wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-180.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do rozpatrzenia art. 124, któremu w projekcie jednolitym konstytucji nadano następującą treść: „Prezydent nadaje tytuł naukowy profesora”.</u>
          <u xml:id="u-180.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Podkomisja redakcyjna zaproponowała również drugi wariant polegający na skreśleniu tego przepisu. Przyznam szczerze, że nie wiem, jakie wątpliwości mógł wzbudzić ów przepis.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-181">
          <u xml:id="u-181.0" who="#StanisławGebethner">Jeżeli przyjęlibyśmy zasadę, że uprawnienia prezydenta nie mogą być określone w ustawach, to wówczas uprawnienie zapisane w art. 124 wygasłoby. Jeżeli natomiast przyjęlibyśmy ogólną klauzulę, że prezydent wykonuje inne uprawnienia przewidziane ustawami, to wtedy możliwym byłoby także nadawanie przez niego tytułu naukowego profesora. Wszystko zależy od koncepcji konstruowania uprawnień prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-182">
          <u xml:id="u-182.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem, że konsekwencją art. 113 ust. 3: „Prezydent wykonuje swoje zadania w zakresie i zasadach określonych w Konstytucji i ustawach”, może być zarówno zachowanie przepisu art. 124, jak również jego skreślenie. W gruncie rzeczy nasz spór jest bezprzedmiotowy. Oba warianty są możliwe do przyjęcia.</u>
          <u xml:id="u-182.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy w sprawie art. 124 ktoś jeszcze pragnie zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-183">
          <u xml:id="u-183.0" who="#HenrykGroszyk">Uważam, że można zachować przepis art. 124, ale należałoby go sformułować z użyciem liczby mnogiej: „Prezydent nadaje tytuły naukowe profesora”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-184">
          <u xml:id="u-184.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Skoro nie ma innych uwag do art. 124, przechodzimy do omówienia art. 125. Podkomisja redakcyjna przedłożyła następujące brzmienie tego artykułu: „Prezydent stosuje prawo łaski”. „Nie może jednak tego prawa stosować w stosunku do osób osądzanych przez Trybunał Stanu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-185">
          <u xml:id="u-185.0" who="#GrzegorzKurczuk">Mam pewne wątpliwości związane z brzmieniem art. 125 przedłożonym w projekcie jednolitym Konstytucji RP. W związku z tym pragnę zaproponować inną treść tego przepisu: „Prezydent stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie można stosować do kar orzeczonych przez Trybunał Stanu”. Istotą prawa łaski jest to, iż dotyczy ono kar, a nie osób - osób dotyczy tylko w sposób pośredni. Proszę rozważyć, czy moja propozycja nie nadaje temu przepisowi poprawniejszej formy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-186">
          <u xml:id="u-186.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Wyda mi się, że prawo łaski stosuje się w stosunku do osób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-187">
          <u xml:id="u-187.0" who="#GrzegorzKurczuk">W moim przekonaniu, istota prawa łaski polega na tym, że jest ono stosowane w stosunku do kar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-188">
          <u xml:id="u-188.0" who="#PiotrWinczorek">Trybunał Stanu może orzec winę bez orzekania kary (przynajmniej w obecnym stanie prawnym).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-189">
          <u xml:id="u-189.0" who="#StanisławGebethner">Trafniej byłoby użyć sformułowania „wobec osób skazanych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-190">
          <u xml:id="u-190.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak wówczas brzmiałby art. 124?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-191">
          <u xml:id="u-191.0" who="#MichałPietrzak">„Prezydent stosuje prawo łaski. Nie może jednak tego prawa stosować w stosunku do osób skazanych przez Trybunał Stanu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-192">
          <u xml:id="u-192.0" who="#GrzegorzKurczuk">Nie mam żadnych wątpliwości, że prawa łaski nie powinno się stosować wobec osób podlegających kognicji Trybunału Stanu. W moim przekonaniu jednak, istota prawa łaski polega na tym, iż dotyczy ono kar, a nie - osób.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-193">
          <u xml:id="u-193.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem, że do art. 125, oprócz propozycji podkomisji, został zgłoszony wniosek senatora G. Kurczuka.</u>
          <u xml:id="u-193.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omówienia art. 126. Podkomisja proponuje, aby nadać mu następujące brzmienie:</u>
          <u xml:id="u-193.2" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. W razie zagrożenia zewnętrznego Państwa prezydent może na wniosek Rady Ministrów wprowadzić stan wojenny na części lub na całym terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, a także ogłosić częściową lub powszechną mobilizację.</u>
          <u xml:id="u-193.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Zakres ograniczenia lub zawieszenia praw i wolności obywateli oraz organizację władz Państwa na czas stanu wojennego określa ustawa”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-194">
          <u xml:id="u-194.0" who="#StanisławGebethner">Pragnę zgłosić wniosek proceduralny. Skoro mamy zamiar stworzyć odrębny rozdział konstytucji o stanach nadzwyczajnych, to wydaje mi się, że przepisy art. 126 i art. 127 powinny znaleźć się właśnie w tamtym rozdziale.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-195">
          <u xml:id="u-195.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Według mnie, teraz możemy przegłosować zawartość merytoryczną tych artykułów, a ewentualnie potem zdecydować, czy pozostawiamy je w obecnym miejscu, czy też przenosimy do rozdziału dotyczącego stanów wyjątkowych. Na razie musimy postanowić, czy prezydent w razie zagrożenia zewnętrznego państwa może wprowadzić stan wyjątkowy i ogłosić mobilizację, czy też nie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-196">
          <u xml:id="u-196.0" who="#LeszekWiśniewski">Jeżeli konstytucja określałaby wystarczająco, jakiego rodzaju prawa i wolności mogą, bądź też nie mogą, być zawieszane, nie byłoby potrzeby powoływania się do ustawy. Do tej pory zgłaszane propozycje szły właśnie w tym kierunku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-197">
          <u xml:id="u-197.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem, że prof. L. Wiśniewski sugeruje, aby art. 126 i art. 127 omówić podczas rozpatrywania rozdziału dotyczącego stanów wyjątkowych.</u>
          <u xml:id="u-197.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypomnę treść art. 127, przedłożoną w projekcie jednolitym Konstytucji RP:</u>
          <u xml:id="u-197.2" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. Stan wyjątkowy może być wprowadzony jedynie (w razie klęski żywiołowej albo) w wypadkach, kiedy okaże się to konieczne w celu ochrony bezpieczeństwa obywateli i porządku publicznego, a także w razie rozruchów wewnętrznych zagrażających demokratycznemu ustrojowi ustalonemu w konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-197.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Na wniosek Rady Ministrów Prezydent może wprowadzić na czas określony, nie dłuższy niż 90 dni, stan wyjątkowy na części lub na całym terytorium Państwa.</u>
          <u xml:id="u-197.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Postanowienie Prezydenta wprowadzające stan wyjątkowy podlega w ciągu 14 dni zatwierdzeniu przez sejm. Jeżeli Sejm zatwierdzenia odmówi, stan wyjątkowy zostaje uchylony z mocy prawa.</u>
          <u xml:id="u-197.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 4. przedłużenie stanu wyjątkowego może nastąpić za zgodą Sejmu tylko raz i na okres nie dłuższy niż 90 dni.</u>
          <u xml:id="u-197.6" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 5. W czasie trwania stanu wyjątkowego, ani wcześniej niż po upływie 90 dni od jego zakończenia, nie wolno przeprowadzać wyborów do Sejmu, Senatu lub wyborów Prezydenta, a także wyborów do organów samorządu terytorialnego.</u>
          <u xml:id="u-197.7" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 6. W czasie trwania stanu wyjątkowego nie może być zmieniona Konstytucja oraz ustawy o wyborze Sejmu, senatu, Prezydenta, organów samorządu terytorialnego.</u>
          <u xml:id="u-197.8" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 7. Zakres ograniczenia lub zawieszenia praw i wolności obywateli na czas stanu wyjątkowego określa ustawa”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-198">
          <u xml:id="u-198.0" who="#LeszekWiśniewski">Uważam, że art. 126 i art. 127 powinniśmy omawiać przy okazji rozpatrywania rozdziału traktującego o stanach wyjątkowych lub rozdziału dotyczącego praw i wolności, co było proponowane pierwotnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-199">
          <u xml:id="u-199.0" who="#StanisławGebethner">W trakcie debaty możemy przecież dojść do wniosku, że będą trzy stany: wojenny, wyjątkowy i podwyższonej gotowości. W art. 126 i art. 127 rozstrzygamy, że stany takie mogą być tylko dwa. Według mnie, artykuły te powinniśmy rozpatrzyć wraz z pozostałymi przepisami w odrębnym rozdziale o stanach nadzwyczajnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-200">
          <u xml:id="u-200.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Proszę sformułować swój wniosek na piśmie. Rozumiem, że art. 126 i art. 127 rozpatrywaliśmy podczas omawiania rozdziału o stanach wyjątkowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-201">
          <u xml:id="u-201.0" who="#JerzyMadej">Popieram wniosek, który padł przed chwilą. Przepisy art. 126 i art. 127 szczegółowo określają np., co się dzieje z Sejmem lub senatem w czasie stanu wyjątkowego lub wojennego. Nie dotyczą one wyłącznie uprawnień Prezydenta, opisują natomiast oba stany nadzwyczajne. W związku z tym ich treść nie pasuje do treści pozostałych przepisów rozdziału V: „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-202">
          <u xml:id="u-202.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Wnioski sformułowane przez prof. S. Gebethnera, senatora J. Madeja i przedstawicieli Prezydenta RP poddamy jutro pod głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-202.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omówienia art. 128 projekt, któremu podkomisja nadała następujące brzmienie: „Prezydent może zwracać się z orędziem do Sejmu lub Senatu. Orędzia nie czyni się przedmiotem debaty”. Czy są jakieś uwagi do tego artykułu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-203">
          <u xml:id="u-203.0" who="#PiotrWinczorek">Pragnę zwrócić uwagę, że wytworzyła się praktyka wygłaszania przez prezydenta orędzia do narodu. Wydaje mi się jednak, że nie należy zapisywać tego w konstytucji. Jeżeli ktoś pragnąłby to uczynić, raczej odradzałbym mu. Oczywiście, prezydent może zwracać się do narodu, może do niego przemawiać. Niemniej jednak opowiadam się za pozostawieniem przepisu art. 128 w takiej formie, w jakiej przedłożono go w projekcie jednolitym Konstytucji RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-204">
          <u xml:id="u-204.0" who="#LeszekWiśniewski">Mam inną propozycję. Sugeruję wykreślenie art. 128. W Zgromadzeniu Narodowym niewątpliwie pojawi się kwestia orędzia do narodu. Jak słusznie zauważył prof. P. Winczorek, nie byłoby słusznym wpisywanie tego do konstytucji. Wydaje się, iż określenie możliwości zwracania się przez prezydenta tylko do Sejmu lub Senatu - co może on uczynić zawsze, będąc na posiedzeniu którejś z tych izb - nie jest dobrym rozwiązaniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-205">
          <u xml:id="u-205.0" who="#PiotrWinczorek">Istotne jest drugie zdanie przepisu art. 128.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-206">
          <u xml:id="u-206.0" who="#LeszekWiśniewski">O tym, aby orędzia nie czynić przedmiotem debaty, decyduje Sejm lub Senat na podstawie przepisów stosownego regulaminu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-207">
          <u xml:id="u-207.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że dyskusja na ten temat odbyła się w czasie debaty nad małą konstytucją. Stwierdziliśmy wówczas, że prezydent może zwracać się z orędziem do Sejmu lub Senatu oraz że orędzia nie czyni się przedmiotem debaty. Wiąże się to z zasadą rozłączności władz. Prezydent nie jest podporządkowany ani Sejmowi, ani Senatowi. Nie jest tak, że w parlamencie trwa dyskusja nad orędziem, a potem prezydent ustosunkowuje się do niej. Przypominam, że podczas debaty odbytej w 1992 r. stwierdziliśmy, że funkcje rządu i prezydenta są zupełnie różne. Brzmienie art. 128 projektu jednolitego Konstytucji RP jest takie samo jak brzmienie odpowiedniego przepisu małej konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-208">
          <u xml:id="u-208.0" who="#TadeuszIwiński">Dla mnie osobiście, przepis art. 128 wydaje się nieco „podejrzany”. Pojęcie „orędzia do Sejmu lub Senatu” jest pojęciem sztucznym, dlatego że prezydent może - wykorzystując forum którejś z izb - tak czy inaczej zwrócić się do narodu. W związku z tym uważam, że należałoby zmodyfikować przepis art. 128 zapisując, że prezydent może zwrócić się z orędziem do narodu na forum Sejmu lub Senatu bądź na sesji połączonych izb, albo też rozważyć propozycję określenia tego przepisu. Osobiście optuję za drugim rozwiązaniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-209">
          <u xml:id="u-209.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że przepis art. 39 małej konstytucji brzmi niemalże identycznie jak przepis art. 128 projektu jednolitego Konstytucji RP: „Prezydent może zwracać się z orędziem do Sejmu lub do senatu. Orędzia nie czyni się przedmiotem debaty”.</u>
          <u xml:id="u-209.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Pamiętam, że swego czasu na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej odbyliśmy długą dyskusję na temat tego przepisu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-210">
          <u xml:id="u-210.0" who="#PiotrWinczorek">Musimy odróżnić dwie sprawy:</u>
          <u xml:id="u-210.1" who="#PiotrWinczorek">- przemówienie prezydenta, które może być wygłoszone gdziekolwiek i transmitowane na cały kraj, oczywiście można je nazwać także orędziem,</u>
          <u xml:id="u-210.2" who="#PiotrWinczorek">- orędzie w znaczeniu konstytucyjnym, które jest specjalnie adresowane do jednej lub obu izb parlamentarnych.</u>
          <u xml:id="u-210.3" who="#PiotrWinczorek">Istotne jest zwłaszcza drugie zdanie przepisu art. 128, z którego wynika, że orędzie jest przemówieniem o charakterze uroczystym, w którym prezydent zwraca izbom uwagę na jakieś istotne kwestie. Dla podkreślenia jego wagi nie czyni się go przedmiotem debaty, zwłaszcza takiej debaty, która w przypadku wygłoszenia orędzia przez premiera, mogłaby doprowadzić do obalenia prezesa Rady Ministrów. Chodzi o to, aby nie przeprowadzać debaty, w wyniku której przyjęto by jakieś wnioski, które następnie nie mogłyby być realizowane na gruncie konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-210.4" who="#PiotrWinczorek">Załóżmy, że orędzie prezydenta nikomu się nie podoba i że staje się przedmiotem debaty. Co z tego jednak, że wszyscy bez wyjątku posłowie i senatorowie stwierdzą, że są niezadowoleni z owego orędzia? Nie można przecież zrealizować skutków prawnych tego przemówienia polegających na odwołaniu prezydenta. Chyba, że przyjęlibyśmy zupełnie inną konstrukcję urzędu prezydenta, czego jednak nikt nie proponuje.</u>
          <u xml:id="u-210.5" who="#PiotrWinczorek">Powtarzam, że orędzie prezydenta do Sejmu lub Senatu posiada uroczystą, tradycyjną, ugruntowaną w konstytucjonalizmie formę. Drugie zdanie art. 128 gwarantuje, że skutki tego przemówienia nie będą podobne do skutków mających wyniknąć z przemówień innych dostojników państwowych, podlegających odpowiedzialności parlamentarnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-211">
          <u xml:id="u-211.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Wyjaśnienie prof. P. Winczorka było wyczerpujące.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-212">
          <u xml:id="u-212.0" who="#JerzyMadej">Pragnę polemizować z wypowiedzią posła T. Iwińskiego, że orędzie do narodu ma inny charakter niż orędzie do parlamentu. Być może, prezydent zechce w określonych sytuacjach, nie tylko uroczystych, ale np. w sytuacjach napięcia wewnętrznego, zwrócić się do Sejmu lub Senatu o podjęcie jakichś działań. Wydaje mi się, że prezydentowi powinno przysługiwać takie prawo. Stąd też opowiadam się za utrzymaniem przepisu art. 128 projektu jednolitego Konstytucji RP w obecnym brzmieniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-213">
          <u xml:id="u-213.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są inne uwagi do art. 128? Nie widzę. Przechodzimy do omówienia art. 129, którego treść w przedłożeniu podkomisji jest następująca:</u>
          <u xml:id="u-213.1" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. Dla omówienia spraw szczególnej wagi prezydent może zwołać Radę Gabinetową. Radę Gabinetową tworzy Rada Ministrów pod przewodnictwem prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-213.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Rada Gabinetowa nie może wykonywać konstytucyjnych uprawnień Rady Ministrów”.</u>
          <u xml:id="u-213.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypomnę też brzmienie odpowiedniego przepisu małej konstytucji:</u>
          <u xml:id="u-213.4" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. Prezes rady Ministrów informuje prezydenta o podstawowych problemach będących przedmiotem pracy Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-213.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. W sprawach szczególnej wagi dla państwa Prezydent może zwoływać posiedzenia Rady Ministrów i im przewodniczyć”.</u>
          <u xml:id="u-213.6" who="#AleksanderKwaśniewski">W propozycji podkomisji pojawia się pojęcie „Rady Gabinetowej” czyli Rady Ministrów obradującej pod przewodnictwem prezydenta. Art. 129 ust. 2 określa, że Rada Gabinetowa nie może wykonywać konstytucyjnych uprawnień Rady Ministrów. Wydaje mi się, że przepis tego ustępu wymaga wyjaśnień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-214">
          <u xml:id="u-214.0" who="#StanisławGebethner">Chodzi o to, aby decyzje polityczne, które zapadają na posiedzeniu Rady Gabinetowej i którym Rada Ministrów nadaje formę uchwał, rozporządzeń lub wniosków ustawodawczych, obciążały polityczną odpowiedzialnością wyłącznie Radę Ministrów, a nie prezydenta. Prezydent zgodnie z koncepcją, iż jest on głową państwa nieodpowiedzialną politycznie, nie może brać na siebie takiej odpowiedzialności. Mamy tu sytuację podobną, jak w przypadku orędzia do Sejmu lub Senatu. Mówił już o tym prof. P. Winczorek. Rada Gabinetowa podejmuje ważną decyzję polityczną, ale polityczna odpowiedzialność za tą decyzję spada na rząd. Taki jest sens przepisu art. 129 ust. 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-215">
          <u xml:id="u-215.0" who="#WładysławKulesza">Złożymy formalny wniosek o skreślenie art. 129 ust. 2. W naszym przekonaniu, przepis ten likwiduje pojęcie „Rady Gabinetowej”, tworzy jedynie pojęcie „narady Rady Ministrów pod przewodnictwem głowy państwa”. W konstytucji czechosłowackiej z 1920 r. wyraźnie rozgraniczono Radę Gabinetową od narady Rady Ministrów na zaproszenie głowy państwa. Pozbawienie prezydenta możliwości działania w ramach Rady Gabinetowej, do czego de facto prowadzi art. 129 ust. 2, powoduje, że zakres współpracy głowy państwa z Radą Ministrów ulega znacznemu uszczupleniu. W związku z tym wnosimy o skreślenie przepisu art. 129 ust. 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-216">
          <u xml:id="u-216.0" who="#TadeuszIwiński">Mnie osobiście art. 129 także się nie podoba. Będę wnioskował o jego skreślenie w całości z następujących względów. Po pierwsze dostrzegam tu brak precyzji słownej. W niektórych systemach politycznych, np. brytyjskim, pojęcia „rząd”, „gabinet” nie są tożsame. Stosowanie w art. 129 formuły „Rada Gabinetowa” jest nieporozumieniem.</u>
          <u xml:id="u-216.1" who="#TadeuszIwiński">Po wtóre, w systemach półprezydenckich, np. we Francji, prezydent przewodniczy każdemu posiedzeniu rządu. Nie znaczy to, że za decyzje, które podejmuje Rada Ministrów, odpowiedzialny jest prezydent. Są one traktowane jako decyzje rządu. Z faktu, że prezydent bierze udział w przewodniczy posiedzeniom rządu francuskiego, nie wynika podział odpowiedzialności pomiędzy nim a Radą Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-216.2" who="#TadeuszIwiński">Wydaje mi się, że z przepisu art. 129 nie wynikają żadne korzyści. Uważam, że przepis przyjęty w październiku 1992 r. w małej konstytucji jest lepszy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-217">
          <u xml:id="u-217.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Według mnie, przepisy art. 129 projektu jednolitego Konstytucji RP i analogiczny małej konstytucji nie różnią się istotnie poza jednym. W art. 129 wprowadza się formułę „Rady Gabinetowej”. W obu przypadkach zapewniamy prezydentowi możliwość zwoływania posiedzeń Rady Ministrów i przewodnictwa obradom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-218">
          <u xml:id="u-218.0" who="#TadeuszIwiński">Jeżeli zbierzemy się w określonym gremium o godz. 15, a o godz. 15,30 postanawiamy nazwać się „Stowarzyszeniem ku czci prezesa”, to niczego przez to nie zmieniamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-219">
          <u xml:id="u-219.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypomnijmy sobie argumentację prof. S. Gebethnera, który wyraźnie mówił o różnicy pomiędzy konstytucyjnymi uprawnieniami Rady Ministrów i jej odpowiedzialnością przed parlamentem a decyzjami Rady Gabinetowej, której przewodniczy prezydent. Rada Gabinetowa może podejmować decyzje polityczne, ale działania, które miałyby być konsekwencją tych decyzji, mogą być podjęte jedynie w ramach konstytucyjnych uprawnień Rady Ministrów. W ten sposób zrozumiałem wypowiedź prof. S. Gebethnera, który wyjaśnił, dlaczego wprowadzamy instytucję Rady Gabinetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-220">
          <u xml:id="u-220.0" who="#StanisławGebethner">Na marginesie pragnę powiedzieć, że nie należy porównywać polskich rozwiązań do francuskich, gdyż tam występuje nieco inny system. Radę Gabinetową we Francji stanowi Rada Ministrów bez prezydenta. Rozwiązania przyjęte w Wielkiej Brytanii czy V Republice Francuskiej, w żaden sposób nie przystają do polskiej tradycji.</u>
          <u xml:id="u-220.1" who="#StanisławGebethner">Wracając do meritum sprawy, wyobraźmy sobie, że odbywa się posiedzenie Rady Ministrów pod przewodnictwem prezydenta. Zapada decyzja, która zostaje przyjęta krytycznie. Wówczas rząd staje przed Sejmem, a premier powiada: „To nie nasza sprawa, prezydent narzucił taką właśnie decyzję”. Taka sytuacja jest nie do przyjęcia. Za podjęte decyzje odpowiada Rada Ministrów. Art. 129 wzmacnia odpowiedzialność rządu przed parlamentem, przy założeniu, że prezydent może niekiedy przewodniczyć obradom Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-221">
          <u xml:id="u-221.0" who="#WiesławPiątkowski">Myślę, że istotne jest, iż w art. 129 ust. 1 zaznaczono, że chodzi tu o sprawy szczególnej wagi.</u>
          <u xml:id="u-221.1" who="#WiesławPiątkowski">Jeżeli chodzi o art. 129 ust. 2, to można go zinterpretować inaczej niż to uczynił prof. S. Gebethner, np. w ten sposób. Rada Gabinetowa nie może przekształcić się w Radę Ministrów. przepis ten brzmi bowiem następująco: „Rada Gabinetowa nie może wykonywać konstytucyjnych uprawnień Rady Ministrów”. Zakres czynności Rady Gabinetowej jest dokładnie określony. Wydaje mi się, że art. 129 jest skonstruowany poprawnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-222">
          <u xml:id="u-222.0" who="#GrzegorzKurczuk">Postaram się, aby moja wypowiedź była krótka, gdy już przed przerwą skierowałem pytanie w tek sprawie do posła W. Cimoszewicza. Generalnie podzielam pogląd posła T. Iwińskiego i przyłączam się do jego wniosku. Uważam, że koncepcja Rady Gabinetowej warta jest rozważenia, ale w modelu egzekutywy dwuczłonowej, gdzie prezydent spełnia istotną rolę w bieżącym kierowaniu państwem. Jeżeli przyjmujemy, że prezydent ma spełniać rolę arbitra „nieuwikłanego” w bezpośrednie rządzenie, to instytucję Rady Gabinetowej uważam za zbędną.</u>
          <u xml:id="u-222.1" who="#GrzegorzKurczuk">Jeżeli chodzi o uczestnictwo głowy państwa w posiedzeniach Rady Ministrów, to kwestia ta powinna być unormowana w kolejnym rozdziale projektu jednolitego Konstytucji RP, traktującym o Radzie Ministrów i administracji rządowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-223">
          <u xml:id="u-223.0" who="#PiotrAndrzejewski">Według mnie, przepis art. 129 jest wymuszony zasadą legalizmu, której nie będę przypominał, gdyż wszyscy ją znają. Spotkanie konsultacyjne, którym byłoby posiedzenie rządu pod przewodnictwem prezydenta, nie byłoby możliwe bez wyraźnego przepisu konstytucyjnego. Musiałoby to być zapisane w konstytucji ze względu na wagę organów, które brałyby w nim udział.</u>
          <u xml:id="u-223.1" who="#PiotrAndrzejewski">Przepis art. 129 ust. 2 jest typowym przepisem zbędnym. Nie można domniemywać czegoś, co wykracza poza zasadę legalizmu. Przepis ten jest bezprzedmiotowy. W związku z tym składam wniosek o jego skreślenie.</u>
          <u xml:id="u-223.2" who="#PiotrAndrzejewski">Jak już powiedziałem, zasada legalizmu wymusza odbywanie konsultacji, o których mowa w art. 129 ust. 1, w sprawach szczególnej wagi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-224">
          <u xml:id="u-224.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Z jednej strony chodzi tu o poprawność sformułowań konstytucyjnych, a z drugiej - o wyrażenie pewnych intencji. Przepisy małej konstytucji, art. 129 projektu jednolitego Konstytucji RP i propozycja senatora G. Kurczuka są wynikiem kształtowania różnych modeli relacji pomiędzy prezydentem a rządem. Istotą sprawy jest współdziałanie i stworzenie możliwości współpracy pomiędzy prezydentem i całą Radą Ministrów, a nie tylko tymi ministrami, którzy odpowiadają za dziedziny bliskie prerogatywom prezydenckim.</u>
          <u xml:id="u-224.1" who="#AleksanderKwaśniewski">W art. 38 małej konstytucji zaakcentowano dwa elementy:</u>
          <u xml:id="u-224.2" who="#AleksanderKwaśniewski">- prezes Rady Ministrów informuje prezydenta o podstawowych problemach będących przedmiotem prac Rady Ministrów, co oznacza, że prezydent może być informowany o wszystkich sprawach z zakresu działania Rady Ministrów,</u>
          <u xml:id="u-224.3" who="#AleksanderKwaśniewski">- w sprawach szczególnej wagi dla państwa, np. bezpieczeństwa lub o znaczeniu międzynarodowym, prezydent może zwoływać posiedzenia Rady Ministrów i mu przewodniczyć z tym, że ustalenia podjęte podczas tych posiedzeń nie mają charakteru wymiany poglądów lub opinii, ale mają charakter wiążący dla dalszych działów Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-224.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Formuła art. 129 projektu jednolitego Konstytucji RP, zwłaszcza jego ust. 2, jest bardziej dyskusyjna. Radę Ministrów, która zbiera się pod przewodnictwem prezydenta nazywamy Radą Gabinetową. Ponieważ zastrzegamy, iż nie może ona wykonywać konstytucyjnych uprawnień Rady Ministrów, oznacza to, iż zakładamy, że jest to ciało bardziej o charakterze konsultacyjno-opiniującym, niż decyzyjnym.</u>
          <u xml:id="u-224.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Propozycja senatora G. Kurczuka zasadza się raczej na pytaniu, w jakim charakterze prezydent mógłby przyjść na posiedzenie rządu i np. wygłosić orędzie. A zatem, czy w imię współdziałania nie powinna istnieć jakaś możliwość współpracy Rady Ministrów i prezydenta w sprawach szczególnej wagi? Wydaje mi się, że propozycja senatora G. Kurczuka idzie tu zbyt daleko. Natomiast art. 129 ust. 2 rzeczywiście należy uznać za wątpliwy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-225">
          <u xml:id="u-225.0" who="#PiotrAndrzejewski">Istotą omawianego przepisu jest to, że to nie prezydent przychodzi do Rady Ministrów, tylko odwrotnie - rząd na wezwanie głowy państwa musi do niej przybyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-226">
          <u xml:id="u-226.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Konstrukcja art. 38 małej konstytucji jest taka sama. Czytamy tam, że prezydent może zwoływać posiedzenia Rady Ministrów, co oznacza, iż jest on osobą inicjującą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-227">
          <u xml:id="u-227.0" who="#AndrzejRzepliński">Nie pozostaje mi nic innego, jak przyłączyć się do stanowiska przewodniczącego A. Kwaśniewskiego. Chcę poprzeć również wypowiedź dr. W. Kuleszy, który zauważył, że art. 129 ust. 1 posiada swój określony sens, natomiast przepis art. 129 ust. 2 w trudnych sytuacjach może zniechęcać prezydenta do zwoływania Rady Gabinetowej. Oczywistym jest, że Rada Gabinetowa nie wykonuje uprawnień Rady Ministrów, gdyż mimo tego, że na jej posiedzeniu mogą być przygotowywane rozporządzenia, przyjmuje je Rada Ministrów. Udział prezydenta przy omówieniu spraw szczególnej wagi wydaje się istotny. Natomiast podejmowanie decyzji w sprawie przyjęcia lub odrzucenia danego projektu uchwały należy do konstytucyjnych uprawnień Rady Ministrów, a nie do kompetencji jakiejkolwiek innej rady.</u>
          <u xml:id="u-227.1" who="#AndrzejRzepliński">Z tych względów przepis art. 129 ust. 2 uważam za zbędny. Oczywistym jest, że żaden inny organ nie może wykonywać uprawnień przypisanych Radzie Ministrów na mocy konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-228">
          <u xml:id="u-228.0" who="#PiotrWinczorek">Pragnę przyłączyć się do wypowiedzianej przed chwilą argumentacji. Dwa pierwsze wyrazy przepisu art. 129 ust. 1: „Dla omówienia...”, rozstrzygają cały problem. Prezydent zwołuje Radę Ministrów w celu przedyskutowania określonych spraw. Na posiedzeniu Rady Gabinetowej nie mogą zapadać wiążące decyzje, określone sprawy mogą być tam tylko omawiane.</u>
          <u xml:id="u-228.1" who="#PiotrWinczorek">Przepis art. 129 ust. 2 rzeczywiście jest niepotrzebny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-229">
          <u xml:id="u-229.0" who="#JerzyMadej">Według mnie, przepis art. 129 jest bardzo podobny do przepisu art. 128, w którym zapisano, że prezydent może zwrócić się z orędziem do Sejmu lub Senatu, ale orędzie to nie może stać się przedmiotem debaty. W art. 129 mamy do czynienia z podobną sytuacją, kiedy prezydent nie może narzucić parlamentowi żadnych decyzji. Chodzi tu raczej o spotkanie, na którym prezydent przedstawia swoje sugestie, a rząd wypowiada własne opinie.</u>
          <u xml:id="u-229.1" who="#JerzyMadej">Do pojęcia „Rady Gabinetowej” rzeczywiście można mieć zastrzeżenia. O ile się orientuję, to w polskiej tradycji parlamentarnej i politycznej nie było nigdy Rady Gabinetowej. Prof. S. Gebethner podpowiada mi, że jednak była. W każdym razie, jestem przeciwny propozycjom senatora G. Kurczuka i posła T. Iwińskiego zmierzającym do skreślenia art. 129. Sam ust. 2 tego artykułu rzeczywiście wydaje się zbyteczny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-230">
          <u xml:id="u-230.0" who="#TadeuszIwiński">Wypowiedź prof. S. Gebethnera utwierdza mnie w celowo.cis kreślenia całego art. 129. Fizyczna różnica pomiędzy Radą Gabinetową a Radą Ministrów sprowadza się do osoby prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-230.1" who="#TadeuszIwiński">Wypowiedź prof. S. Gebethnera można by spointować następującym stwierdzeniem: decyzja podjęta na posiedzeniu Rady Gabinetowej nie ma wagi formalno-legalistycznej, dopiero rada Ministrów może podjąć wiążącą decyzję. Gdyby tak było, to art. 129 ust. 1 nie mógłby zaczynać się od wyrazów: „Dla omówienia...”, co zauważył prof. P. Winczorek.</u>
          <u xml:id="u-230.2" who="#TadeuszIwiński">Po wtóre uważam, że przepis art. 38 ust. 2 małej konstytucji cytowany przez przewodniczącego A. Kwaśniewskiego: „W sprawach szczególnej wagi dla Państwa Prezydent może zwoływać posiedzenia Rady Ministrów i im przewodniczyć”, jest przepisem, który wyczerpuje wszystkie sytuacje. Zgłoszę go na piśmie jako propozycję brzmienia do art. 129 projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
          <u xml:id="u-230.3" who="#TadeuszIwiński">Przypomina mi się słynne zdanie Churchilla: „Kiedy nie wiem co robić, powołuję komisję”. Chcemy postąpić podobnie. Kiedy nie będziemy wiedzieli, co robić, powołamy nowe ciało - Radę Gabinetową. Według mnie, jest to ciało niepotrzebne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-231">
          <u xml:id="u-231.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem, że poseł T. Iwiński zaproponował, aby art. 129 projektu jednolitego Konstytucji RP otrzymał brzmienie art. 38 ust. 2 małej konstytucji. Czy są inne wnioski do art. 129? Nie widzę.</u>
          <u xml:id="u-231.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypomnę, że do art. 129 zgłoszono następujące propozycje:</u>
          <u xml:id="u-231.2" who="#AleksanderKwaśniewski">- propozycja podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję,</u>
          <u xml:id="u-231.3" who="#AleksanderKwaśniewski">- wniosek o skreślenie przepisów art. 129 ust. 2,</u>
          <u xml:id="u-231.4" who="#AleksanderKwaśniewski">- wniosek posła T. Iwińskiego.</u>
          <u xml:id="u-231.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omówienia art. 130 projektu jednolitego Konstytucji RP. Podkomisja redakcyjna przedłożyła do tego artykułu propozycję dwuwariantową:</u>
          <u xml:id="u-231.6" who="#AleksanderKwaśniewski">- w wariancie I zaproponowano następujące brzmienie art. 130: „Prezydent nadaje zarządzeniem statut Kancelarii Prezydenta oraz powołuje i odwołuje jej szefa”,</u>
          <u xml:id="u-231.7" who="#AleksanderKwaśniewski">- wariant II polega na skreśleniu art. 130.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-232">
          <u xml:id="u-232.0" who="#PiotrWinczorek">W przepisie art. 130 nie zostało określone, czym jest Kancelaria Prezydenta. Stwierdza się jedynie, że nadaje się jej statut. przepis ten posiada charakter fragmentaryczny. Powinniśmy w nim raczej zapisać, że Kancelaria Prezydenta jest organem wykonawczym bądź urzędem wykonującym decyzje prezydenta. W przeciwnym wypadku rola Kancelarii Prezydenta będzie niedookreślona. Pojawia się też problem samej nazwy tego organu oraz stwierdzenia, że prezydent określa zarządzeniem jego statut. Przepis art. 130 należy bądź wykreślić, bądź rozwinąć. Jego brzmienie przedłożone w wariancie I jest zbyt enigmatyczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-233">
          <u xml:id="u-233.0" who="#PiotrAndrzejewski">Opowiadam się za utrzymaniem art. 130 ze względu na obowiązującą zasadę legalizmu. Nawet jeżeli prezydent ustała jakiś porządek w swoim miejscu zamieszkania, ale ma to skutek ergo amnes, to trzeba to zapisać w formie przepisu prawnego. Wydaje mi się, że pozostawienie art. 130 w zupełności odpowiada wszelkim potrzebom. Mimo tego, że Kancelaria Prezydenta jest ściśle powiązana z urzędem prezydenta, chcielibyśmy wiedzieć, na jakich zasadach funkcjonuje, dlatego że ranga tego organu jest zbyt duża.</u>
          <u xml:id="u-233.1" who="#PiotrAndrzejewski">Twierdzę, że w dziedzinie prawa nie ma takich procedur, które nie dałyby się sprowadzić albo do Kodeksu postępowania cywilnego, albo Kodeksu postępowania administracyjnego, albo różnych mutacji postępowań szczególnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-234">
          <u xml:id="u-234.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak senator P. Andrzejewski zapatruje się na propozycję prof. P. Winczorka, aby art. 130 rozpoczynał się chociażby od ogólnego zdefiniowania pojęcia „Kancelaria Prezydenta”?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-235">
          <u xml:id="u-235.0" who="#PiotrAndrzejewski">Nie ma po temu żadnych przeszkód. Osobiście jestem jednak przeciwny mnożeniu bytów prawnych ponad potrzebę. Jeżeli chcemy w konstytucji zawrzeć słownik pojęć, to oczywiście możemy to uczynić.</u>
          <u xml:id="u-235.1" who="#PiotrAndrzejewski">Kancelaria Prezydenta jest organem podlegającym wyłącznie prezydentowi, któremu nadaje on statut. Nie posiada ona żadnych uprawnień. Zgodnie z zasadą legalizmu nie posiada ich dlatego, że nie zostały one zapisane. Statut Kancelarii jest wewnętrzną sprawą prezydenta. Jako obywatele państwa, w którym obowiązuje określona konstytucja, możemy żądać, aby prezydent nie stanowią żadnego poter familias, który dysponuje prawem życia i śmierci w swojej Kancelarii, tylko aby sam stosował się do narzuconych przez siebie zasad legalizmu. Struktura czy procedura funkcjonowania Kancelarii Prezydenta nie mogą stanowić tajemnicy. Prezydent powinien zajmować określone miejsce w ramach ustalonego przez siebie porządku i zakresu funkcjonowania tego organu, i co więcej powinien być oceniany z tego punktu widzenia, chociażby po to, aby członkom Kancelarii zapewnić określone prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-236">
          <u xml:id="u-236.0" who="#GrzegorzKurczuk">Mam dwie krótkie uwagi. Po pierwsze, zdecydowanie opowiadam się za określeniem statusu ustrojowego Kancelarii Prezydenta czyli za pozostawieniem przepisu art. 130.</u>
          <u xml:id="u-236.1" who="#GrzegorzKurczuk">Po drugie uważam, że naprzeciw sugestiom prof. P. Winczorka wychodzi art. 48 ust. 2 małej konstytucji, który brzmi następująco: „Organem wykonawczym Prezydenta jest Kancelaria Prezydenta. Prezydent nadaje statut Kancelarii oraz powołuje i odwołuje jej Szefa”. Określenie, iż Kancelaria Prezydenta jest organem wykonawczym głowy państwa, rozwiewa wszelkie wątpliwości. Złożę w tej sprawie stosowny wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-237">
          <u xml:id="u-237.0" who="#WładysławKulesza">Sugestia prof. P. Winczorka, aby rozszerzyć przepis art. 130 jest w pełni zasadna. Nasze dążenia idą w tym samym kierunku. Podzielamy również pogląd senatora G. Kurczuka, aby odwołać się do przepisów małej konstytucji, z tym, że w naszej propozycji pojawią się również ministrowie stanu. W naszym ujęciu konstrukcja art. 130 powinna być następująca:</u>
          <u xml:id="u-237.1" who="#WładysławKulesza">- ust. 1 dotyczyłby ministrów stanu,</u>
          <u xml:id="u-237.2" who="#WładysławKulesza">- ust. 2 traktowałby o Kancelarii Prezydenta, jej szefie i statucie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-238">
          <u xml:id="u-238.0" who="#StanisławGebethner">Pragnę zapytać wnioskodawców, co oznacza pojęcie „organ wykonawczy Prezydenta”? Czy chodzi tu o rząd i ministrów stanu? Jeżeli tak, to oznaczałoby to, że obok rządu parlamentarnego tworzymy również rząd prezydencki. Taka byłaby konsekwencja zgłoszonych przed chwilą propozycji.</u>
          <u xml:id="u-238.1" who="#StanisławGebethner">Podkomisja organów władzy ustawodawczej, wykonawczej i samorządu terytorialnego po długiej debacie stanęła na stanowisku, że trzeba przyjąć rozwiązanie takie, jak w Konstytucji marcowej, która wymieniała tylko Kancelarię - wówczas nazywała się ona Kancelarią Cywilną Prezydenta. Określenia „sekretariat” lub „biuro obsługi” byłyby w tym przypadku nie na miejscu. O ile sobie przypominam, podkomisja zupełnie świadomie przyjęła właśnie to brzmienie art. 130, które zostało przedłożone w projekcie jednolitym Konstytucji RP. Podnoszenie Kancelarii Prezydenta do rangi organu wykonawczego prezydenta oznacza „zaproszenie” do tworzenia rządu prezydenckiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-239">
          <u xml:id="u-239.0" who="#PiotrWinczorek">Argumenty podniesione przez prof. S. Gebethnera są bardzo poważne, więc nie chcę ich bagatelizować. Kancelaria Prezydenta nie musi nazywać się akurat organem wykonawczym, co byłoby określeniem analogicznym do organów wykonawczych władzy państwowej. Możemy nazwać ją organem pomocniczym. Niemniej jednak, trzeba ją jakoś zdefiniować.</u>
          <u xml:id="u-239.1" who="#PiotrWinczorek">Wyobraźmy sobie, że w oparciu o przepis art. 130 przedłożony w projekcie jednolitym Konstytucji RP, prezydent w ten sposób określa uprawnienia swoich urzędników oraz zakres działań Kancelarii, że nabiera to forum, które wychodzą poza ramy zasady legalizmu, o której wspomniał senator P. Andrzejewski. Jeżeli chociażby najogólniej określimy, czym jest Kancelaria Prezydenta, to zawartość jej statutu nie będzie mogła wykroczyć poza określone granice. Przyznaję, że pojęcie „organ wykonawczy” jest w tym przypadku niezbyt trafne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-240">
          <u xml:id="u-240.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Wydaje mi się, że znalezienie właściwej formuły będzie bardzo trudne. Określenie „organ Prezydenta” też nie jest zbyt dobre.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-241">
          <u xml:id="u-241.0" who="#PiotrWinczorek">Inne organy państwa, chociażby Sejm lub Senat, również posiadają swoje kancelarie, o których projekt konstytucji nie wspomina ani słowem. Jest to argument przemawiający za tym, aby Kancelarii Prezydenta nie wprowadzać do konstytucji. Kancelaria Sejmu i Kancelaria Senatu także posiadają swoje statuty.</u>
          <u xml:id="u-241.1" who="#PiotrWinczorek">Jeżeli chcemy wspomnieć w konstytucji o jakimś organie, to powinniśmy powiedzieć, czym ten organ jest, a nie tylko stwierdzać, kto powinien określać jego wewnętrzny ustrój. W przeciwnym razie, lepiej nic nie wspominać na jego temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-242">
          <u xml:id="u-242.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy ktoś jeszcze pragnie wypowiedzieć się w sprawie art. 130 projektu jednolitego Konstytucji RP?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-243">
          <u xml:id="u-243.0" who="#MichałPietrzak">W rozpatrywanym projekcie konstytucji nigdzie nie ma mowy na temat któregokolwiek z organów wykonawczych. W rozdziale dotyczącym podstaw ustroju wymienione są: władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. Brak jest jednak generalnego stwierdzenia, że władzę wykonawczą sprawuje prezydent, Rada Ministrów, ministrowie czy ktokolwiek inny.</u>
          <u xml:id="u-243.1" who="#MichałPietrzak">Art. 130 traktuje o organie wykonawczym prezydenta. Przypomnę, że przed wojną urząd wojewódzki był organem wykonawczym wojewody. Rada Ministrów jest organem wykonawczym państwa.</u>
          <u xml:id="u-243.2" who="#MichałPietrzak">Należałoby poszukać jakiegoś innego określenia, nie może to być także określenie „urząd wykonawczy”. Niestety, są kłopoty ze znalezieniem odpowiedniej formuły, która mogłaby zastąpić wyraz „organ”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-244">
          <u xml:id="u-244.0" who="#KazimierzDziałocha">Sugeruję następujący przepis, który określałby rolę Kancelarii Prezydenta: „Kancelaria Prezydenta wykonuje zadania organizacyjne i doradcze w sprawach związanych z wykonywaniem kompetencji Prezydenta”. W ustawie o prawach i obowiązkach posłów i senatorów oraz w regulaminie Sejmu znajduje się analogiczny przepis odnoszący się do Kancelarii Sejmu: „Kancelaria Sejmu wykonuje zadania organizacyjno-techniczne i doradcze związane z działalnością Sejmu i jego organów”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-245">
          <u xml:id="u-245.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy któryś z członków Komisji Konstytucyjnej pragnie przejąć propozycję prof. K. Działochy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-246">
          <u xml:id="u-246.0" who="#PiotrAndrzejewski">Musimy zdać sobie sprawę, czym jest Kancelaria Prezydenta. Czy jest to zespół osób, których zadaniem jest obsługa prezydenta, czy też jest to organ konstytucyjny? Według mnie, Kancelaria Prezydenta to zespół ludzi potrzebnych do obsługi prezydenta. Nie trzeba tego zapisywać w konstytucji, należy jedynie zaznaczyć, że musi ona funkcjonować według czytelnych i jasno określonych reguł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-247">
          <u xml:id="u-247.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem, że senator P. Ankomisji do art. 130.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-248">
          <u xml:id="u-248.0" who="#PiotrAndrzejewski">To prawda. Mielibyśmy wówczas do czynienia nie z organem konstytucyjnym, ale z zespołem, który nie byłby nawet kancelarią cywilną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-249">
          <u xml:id="u-249.0" who="#MarekMazurkiewicz">Mam w tej sprawie podobny pogląd. Fakt, iż prezydent nadaje statut Kancelarii Prezydenta oraz powołuje i odwołuje jej szefa, przesądza o jej statusie. Kancelaria jest bowiem prezydenta. Wydaje mi się, że tworzenie przepisów analogicznych do rozstrzygnięć przyjętych w regulaminie Sejmu jest o tyle niewłaściwe, że konstytucja nie jest żadnym regulaminem.</u>
          <u xml:id="u-249.1" who="#MarekMazurkiewicz">Patrząc z tego punktu widzenia, wariant I propozycji podkomisji do art. 130 jest wyczerpujący. Jeżeli skonstytucjonalizujemy urząd szefa Kancelarii Prezydenta, to nagle może się okazać, że w naszym państwie mamy wiceprezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-250">
          <u xml:id="u-250.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Padają coraz dalej idące propozycje. Myślę, że już pora kończyć dyskusję nad art. 130. Czy są jeszcze jakieś uwagi do tego przepisu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-251">
          <u xml:id="u-251.0" who="#HenrykSacewicz">Myślę, że nie wszyscy zwrócili uwagę na pewien fragment wypowiedzi prof. P. Winczorka. Osobiście zwróciłem na niego uwagę, gdyż był zgodny z moimi sugestiami, które przedstawiłem na piśmie.</u>
          <u xml:id="u-251.1" who="#HenrykSacewicz">W niektórych projektach konstytucji przyjmuje się, że nadanie statutu Kancelarii Prezydenta wymaga kontrasygnaty, w innych - że nie wymaga. Myślę, że problem tkwi w tym, aby zapobiec stworzeniu przez prezydenta biura wykraczającego poza rzeczywiste potrzeby. Zastanawiam się, czy statut nadany Kancelarii Prezydenta nie powinien być uzgodniony z jakimś innym organem. Sugerowałem, aby to Sejm zatwierdzał lub opiniował statut Kancelarii Prezydenta, tym bardziej, że Sejm przydziela fundusze na funkcjonowanie owej Kancelarii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-252">
          <u xml:id="u-252.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są inne uwagi do art. 130? Czy senator G. Kurczuk podtrzymuje swoją propozycję?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-253">
          <u xml:id="u-253.0" who="#GrzegorzKurczuk">Wydawało mi się, że wprowadzenie do projektu jednolitego Konstytucji RP przepisu art. 48 ust. 2 małej konstytucji jest dobrym rozwiązaniem, ale na obecnym etapie dyskusji mam pewne wątpliwości co do trafności sformułowania „organ wykonawczy”. przyznam się, że jeszcze nie wiem, czy podtrzymam swój wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-254">
          <u xml:id="u-254.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Między innymi w małej konstytucji i w projekcie posła J. Ciemniewskiego do rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP znajduje się następujący przepis: „Prezydent może powoływać ministrów stanu do reprezentowania go w sprawach związanych z wykonywaniem jego uprawnień” - w małej konstytucji jest to art. 48 ust. 1. W projekcie jednolitym Konstytucji RP brak jest podobnego przepisu. Czy ktoś z ekspertów pamięta, co było motywem jego pominięcia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-255">
          <u xml:id="u-255.0" who="#StanisławGebethner">Przepis ten pominięto dlatego, aby ustrzec się dualizmu pojęcia „minister” - minister prezydencki i minister wchodzący w skład rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-256">
          <u xml:id="u-256.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Zgodnie z przepisem art. 130 projektu jednolitego Konstytucji RP, statut Kancelarii Prezydenta musiałby określać jakiś układ stanowisk i strukturę tego organu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-257">
          <u xml:id="u-257.0" who="#WładysławKulesza">Nie podzielamy przekonania w sprawie stworzenia dualizmu pojęciowego. Uważamy, że rząd ministra stanu jest niezbędny głowie państwa dla wykonywania jej czynności. W związku z tym będziemy wnioskować o to, aby w projekcie jednolitym Konstytucji RP znalazł się przepis pozwalający prezydentowi na powoływanie ministrów stanu.</u>
          <u xml:id="u-257.1" who="#WładysławKulesza">Mimo zbieżności nazw: „minister stanu” i „minister - członek Rady Ministrów”, nie chodzi o dublowanie czegokolwiek. Ministrowie stanu są niezbędni głowie państwa dobudowy tego, co przed wojną nazywało się „domem cywilnym i domem wojskowym Prezydenta”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-258">
          <u xml:id="u-258.0" who="#MichałPietrzak">Ministrowie stanu są również w rządzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-259">
          <u xml:id="u-259.0" who="#AleksanderKwaśniewski">W rządzie są sekretarze stanu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-260">
          <u xml:id="u-260.0" who="#MichałPietrzak">Tym bardziej nie będzie żadnego dualizmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-261">
          <u xml:id="u-261.0" who="#Aleksanderkwaśniewski">Urząd ministra stanu jest właściwy tylko dla urzędu prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-261.1" who="#Aleksanderkwaśniewski">Rozumiem, że przedstawiciele Prezydenta RP zgłoszą w tej sprawie stosowny wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-262">
          <u xml:id="u-262.0" who="#TadeuszMazowiecki">Mam pytanie do ekspertów, czy poza Polską istnieje gdzieś instytucja ministra stanu w urzędzie prezydenta? Jeśli tak, to gdzie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-263">
          <u xml:id="u-263.0" who="#StanisławGebethner">Podobna instytucja występuje we Francji z tym, że tam nazywa się to „minister delegowany przy prezydencie”. Ministrem stanu we Francji jest wicepremier, członek rządu. Minister delegowany przy prezydencie ma za zadanie zająć się konkretną sprawę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-264">
          <u xml:id="u-264.0" who="#TadeuszMazowiecki">Czy jest on członkiem rządu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-265">
          <u xml:id="u-265.0" who="#StanisławGebethner">Rządowi francuskiemu przewodniczy Prezydent. W związku z tym, ministrowie delegowani przy prezydencie biorą udział w posiedzeniach Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-266">
          <u xml:id="u-266.0" who="#TadeuszMazowiecki">Oznacza to, iż są oni członkami rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-267">
          <u xml:id="u-267.0" who="#StanisławGebethner">Tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-268">
          <u xml:id="u-268.0" who="#TadeuszMazowiecki">To znaczy, że poza Polską nie ma nigdzie instytucji ministra stanu w Urzędzie Prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-269">
          <u xml:id="u-269.0" who="#StanisławGebethner">Mówiłem, że we Francji jest instytucja podobna, ale nie identyczna. Takiej konstrukcji, jaką stworzyliśmy w naszym kraju w 1989 r., nie ma nigdzie indziej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-270">
          <u xml:id="u-270.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są jeszcze uwagi do art. 130?</u>
          <u xml:id="u-270.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Instytucję ministrów stanu wprowadzono w 1989 r. dokonując pierwszej nowelizacji Konstytucji z 1952 r. Potem została ona przeniesiona do małej konstytucji. Rozumiem, że zostanie zgłoszony wniosek o zamieszczenie przepisu traktującego o ministrach stanu w projekcie jednolitym Konstytucji RP.</u>
          <u xml:id="u-270.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omówienia art. 131. Podkomisja redakcyjna przedłożyła następujące brzmienie tego artykułu:</u>
          <u xml:id="u-270.3" who="#AleksanderKwaśniewski">„Prezydent wydaje:</u>
          <u xml:id="u-270.4" who="#AleksanderKwaśniewski">1) rozporządzenia wydawane w celu wykonania ustaw i na podstawie udzielonych w nich upoważnień,</u>
          <u xml:id="u-270.5" who="#AleksanderKwaśniewski">2) zarządzenia wydawane na podstawie Konstytucji lub ustaw,</u>
          <u xml:id="u-270.6" who="#AleksanderKwaśniewski">3) postanowienia w sprawach indywidualnych związane z wykonywaniem jego uprawnień”.</u>
          <u xml:id="u-270.7" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy ktoś z członków Komisji Konstytucyjnej lub ekspertów pragnie zabrać głos w sprawie tego przepisu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-271">
          <u xml:id="u-271.0" who="#KazimierzDziałocha">Rodzi się pytanie, czy przepis art. 131 powinien znajdować się w rozdziale dotyczącym Prezydenta RP, skoro w projekcie jednolitym Konstytucji RP stworzono odrębny rozdział traktujący o źródłach prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-272">
          <u xml:id="u-272.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem, że prof. K. Działocha sugeruje, abyśmy zastanowili się, czy przepis art. 131 nie należy umieścić w rozdziale II, dotyczącym źródeł prawa.</u>
          <u xml:id="u-272.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że senator P. Andrzejewski kilka tygodni temu zobowiązał się do zorganizowania kolejnego spotkania podkomisji zagadnień systemu źródeł prawa w celu rozpatrzenia zgłoszonych do tej pory propozycji dotyczących źródeł prawa oraz opracowania brzmienia stosownych przepisów w ten sposób, aby uniknąć zbyt szerokiej dyskusji na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-272.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Przyjęliśmy, że system źródeł prawa stanowi na tyle fachową materię, iż głos ekspertów i konstytucjonalistów powinniśmy uznać za wiążący. Musimy mieć pewność, że przyjmowane rozstrzygnięcia są zgodne ze strukturą konstytucyjną, Mam nadzieję, że senatorowi P. Andrzejewskiemu uda się w niedługim czasie zorganizować posiedzenie podkomisji zagadnień systemu źródeł prawa.</u>
          <u xml:id="u-272.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są inne uwagi do art. 131 projektu jednolitego Konstytucji RP? Nie widzę. Zapisuję więc przy nim uwagę, że ewentualnie umieścimy go w rozdziale III „Źródła prawa”.</u>
          <u xml:id="u-272.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omawiania art. 132.</u>
          <u xml:id="u-272.5" who="#AleksanderKwaśniewski">Poszczególne punkty art. 132 ust. 2, być może będziemy głosowali oddzielnie. Podkomisja przedłożyła dwa warianty tego artykułu, Wariant II wzbudził wątpliwości podczas głosowania, które odbyło się 26 stycznia br. Przytaczam treść obydwu wariantów:</u>
          <u xml:id="u-272.6" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariant I</u>
          <u xml:id="u-272.7" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. Akty rządowe Prezydenta wymagają dla swej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów (i właściwego ministra, którzy) który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem.</u>
          <u xml:id="u-272.8" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Przepis ust. 1 nie dotyczy:</u>
          <u xml:id="u-272.9" who="#AleksanderKwaśniewski">1) zarządzenia wyborów do Sejmu i Senatu,</u>
          <u xml:id="u-272.10" who="#AleksanderKwaśniewski">2) zwołania pierwszego posiedzenia nowo wybranego Sejmu i Senatu,</u>
          <u xml:id="u-272.11" who="#AleksanderKwaśniewski">3) skrócenie kadencji Sejmu i Senatu w wypadku określonym w art. 84 ust. 4,</u>
          <u xml:id="u-272.12" who="#AleksanderKwaśniewski">4) inicjatywy ustawodawczej,</u>
          <u xml:id="u-272.13" who="#AleksanderKwaśniewski">5) zarządzenia referendum,</u>
          <u xml:id="u-272.14" who="#AleksanderKwaśniewski">6) orędzia przedstawionego Sejmowi lub Senatowi,</u>
          <u xml:id="u-272.15" who="#AleksanderKwaśniewski">7) podpisania, albo odmowy podpisania ustawy,</u>
          <u xml:id="u-272.16" who="#AleksanderKwaśniewski">8) wniosku do Trybunału Konstytucyjnego,</u>
          <u xml:id="u-272.17" who="#AleksanderKwaśniewski">9) powołania Prezesa Rady Ministrów,</u>
          <u xml:id="u-272.18" who="#AleksanderKwaśniewski">10) przyjęcia dymisji Rady Ministrów i powierzenia jej tymczasowego pełnienia obowiązków, odwołania ministra, któremu Sejm wyraził wotum nieufności,</u>
          <u xml:id="u-272.19" who="#AleksanderKwaśniewski">11) zwołania Rady Gabinetowej,</u>
          <u xml:id="u-272.20" who="#AleksanderKwaśniewski">12) nadawania orderów i odznaczeń,</u>
          <u xml:id="u-272.21" who="#AleksanderKwaśniewski">13) stosowania prawa łaski,</u>
          <u xml:id="u-272.22" who="#AleksanderKwaśniewski">14) powołania szefa Kancelarii Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-272.23" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Ustawa nie może przewidywać innych wypadków zwolnienia aktu urzędowego Prezydenta do obowiązku podpisu Prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra niż te, które są określone w ust. 2”.</u>
          <u xml:id="u-272.24" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariant II</u>
          <u xml:id="u-272.25" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 1. Akty urzędowe Prezydenta wymagają dla swej ważności podpisów Prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra, którzy ponoszą za nie odpowiedzialność przed Sejmem.</u>
          <u xml:id="u-272.26" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Przepis ust. 1 nie dotyczy:</u>
          <u xml:id="u-272.27" who="#AleksanderKwaśniewski">1) skrócenia kadencji Sejmu i Senatu w wypadku określonym w art. 84 ust. 4,</u>
          <u xml:id="u-272.28" who="#AleksanderKwaśniewski">2) inicjatywy w sprawie zmiany Konstytucji, inicjatywy ustawodawczej, odmowy podpisania ustawy, inicjatywy w sprawie zarządzania referendum lub referendum konstytucyjnego,</u>
          <u xml:id="u-272.29" who="#AleksanderKwaśniewski">3) wniosku do Trybunału Konstytucyjnego,</u>
          <u xml:id="u-272.30" who="#AleksanderKwaśniewski">4) powołania i odwołania Prezesa Rady Ministrów i członków rady Ministrów, odwołania ministra, któremu Sejm wyraził wotum nieufności,</u>
          <u xml:id="u-272.31" who="#AleksanderKwaśniewski">5) zwołania posiedzenia Rady Ministrów,</u>
          <u xml:id="u-272.32" who="#AleksanderKwaśniewski">6) zgłoszenia kandydata na Prezydenta,</u>
          <u xml:id="u-272.33" who="#AleksanderKwaśniewski">7) zrzeczenia się urzędu Prezydenta,</u>
          <u xml:id="u-272.34" who="#AleksanderKwaśniewski">8) orędzia przedstawionego Sejmowi lub Senatowi,</u>
          <u xml:id="u-272.35" who="#AleksanderKwaśniewski">(9) zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu i Senatu z własnej inicjatywy),</u>
          <u xml:id="u-272.36" who="#AleksanderKwaśniewski">10) wystąpienia z wnioskiem o powołanie i odwołanie Prezesa Najwyższej Izby Kontroli oraz o powołanie Rzecznika Praw Obywatelskich,</u>
          <u xml:id="u-272.37" who="#AleksanderKwaśniewski">11) powołania i odwołania Prezesa Narodowego Banku Polskiego,</u>
          <u xml:id="u-272.38" who="#AleksanderKwaśniewski">12) mianowania i zwalniania Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz Naczelnego Wodza na czas wojny,</u>
          <u xml:id="u-272.39" who="#AleksanderKwaśniewski">13) powołania sędziów, Naczelnego Prokuratora, Pierwszego Prezesa i prezesów Sądu Najwyższego, Prezesa i wiceprezesów Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz członków Krajowej Rady Sądownictwa,</u>
          <u xml:id="u-272.40" who="#AleksanderKwaśniewski">14) nadawania orderów i odznaczeń,</u>
          <u xml:id="u-272.41" who="#AleksanderKwaśniewski">15) stosowania prawa łaski,</u>
          <u xml:id="u-272.42" who="#AleksanderKwaśniewski">16) nadawania obywatelstwa lub zwolnienia z niego,</u>
          <u xml:id="u-272.43" who="#AleksanderKwaśniewski">17) powołania szefa Kancelarii Prezydenta oraz ministrów stanu w Kancelarii Prezydenta,</u>
          <u xml:id="u-272.44" who="#AleksanderKwaśniewski">18) nadawania statutu Kancelarii Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-272.45" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Akty rządowe Prezydenta wydawane na podstawie ustawy nie wymagają podpisu Prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-273">
          <u xml:id="u-273.0" who="#GrzegorzKurczuk">Mam pytanie do ekspertów. Na początku przepisu art. 132 ust. 1 (wariant I) użyto sformułowania: „akty urzędowe Prezydenta”. Wydaje mi się, że pojęcie „akty urzędowe Prezydenta” jest szersze od pojęcia „akty prawne Prezydenta”. Według mnie, obejmuje ono akty prawne Prezydenta oraz wszystkie inne czynności podejmowane przez głosy państwa w ramach sprawowania swojego urzędu, np. przemówienia publiczne, decyzje co do składania wizyt państwowych itp. Czy tego rodzaju czynniki powinny być objęte wymogiem kontrasygnaty? W konsekwencji rodzi się kolejne pytanie, czy w art. 132 ust. 1 powinniśmy używać terminu „akty urzędowe Prezydenta”, czy może jakiegoś innego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-274">
          <u xml:id="u-274.0" who="#PiotrWinczorek">To prawda, że pojęcie „akt urzędowy” jest pojęciem szerszym niż „akt prawny”, przy czym to drugie oznacza zarówno akty o charakterze normatywnym, jak i akty wywołujące skutki prawne, ale posiadające charakter indywidualny. Aktem prawnym jest powołanie kogoś na dane stanowisko, ponieważ wywołuje to skutki prawne, jakim jest rozporządzenie czy zarządzenie. Jeżeli chcielibyśmy ograniczyć samodzielność Prezydenta, należałoby użyć określenia „akt urzędowy”. Jeżeli kontrasygnatą pragnęlibyśmy objąć tylko te akty urzędowe, które wywołują skutki prawne, to należałoby użyć określenia „akt prawny”.</u>
          <u xml:id="u-274.1" who="#PiotrWinczorek">Art. 132 ust. 2 pkt 6 (wariant I) jest szczególny, dotyczy on orędzia przedstawionego Sejmowi lub Senatowi. Analogiczny przepis znajduje się też w obecnie obowiązującej Konstytucji. Chcę przypomnieć, że orędzie nie jest aktem prawnym, choć mała konstytucja również używa tego określenia.</u>
          <u xml:id="u-274.2" who="#PiotrWinczorek">Nie wywołuje ono skutków prawnych. Mam poważne wątpliwości, czy orędzie do Sejmu lub Senatu powinno być przedmiotem kontrasygnaty. Jeżeli uwzględnimy je w przepisie art. 132 ust. 2, a nie stanowi ono przecież aktu prawnego, to wówczas w art. 132 ust. 1 należy użyć szerszego określenia, jakim jest „akt urzędowy”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-275">
          <u xml:id="u-275.0" who="#WiktorOsiatyński">Dyskusja wokół wymogu kontrasygnaty właściwie sprowadza się do rozważań, w jaki sposób będą ograniczone uprawnienia Prezydenta. Jest to problem polityków. Mnie, jako obywatela tego kraju interesuje co innego, czy za poszczególne akty urzędowe będzie ktoś odpowiedzialny, czy też nie? Wszystkie akty urzędowe Prezydenta wymagają kontrasygnaty po to, aby obywatele mieli kogo pociągnąć do odpowiedzialności, ewentualnie postawić przed sądem.</u>
          <u xml:id="u-275.1" who="#WiktorOsiatyński">Ponieważ prezydenta nie możemy postawić przed sądem ze względu na naturę urzędu, który sprawuje, musi być ktoś inny, kto odpowiada za akty prezydenta - nie tylko akty prawne, ale również urzędowe. Przyjmujemy, że urzędnicy państwowi są odpowiedzialni za swoje działania, tym samym zakres odpowiedzialności prezydenta za działania związane ze sprawowaniem urzędu powinien być jak najwęższy.</u>
          <u xml:id="u-275.2" who="#WiktorOsiatyński">Są różne formuły kontrasygnaty, od szerokiej do wąskiej. We Włoszech, które są państwem demokratycznym i parlamentarnym, przyjęto koncepcję tzw. kompletnej kontrasygnaty czyli kontrasygnaty milczącej. Jeżeli prezydent wraca, np. z urlopu i podczas wysiadania z samolotu na pytanie dziennikarza o pogodę odpowiada, że była brzydka, to stojący obok minister odpowiada za prawdziwość tego stwierdzenia. Nie sądzę, abyśmy wzorowali się na rozwiązaniach włoskich. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że nie chodzi tu o wybór określenia: „akty urzędowe” czy „akty prawne”, ale o zapewnienie obywatelom poczucia bezpieczeństwa, że władza ponosi odpowiedzialność za swoje działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-276">
          <u xml:id="u-276.0" who="#StanisławGebethner">Chcę przypomnieć, że z podobnym problemem borykamy się od czasów „okrągłego stołu”. Konstytucja marcowa jasno stwierdzała, że każdy akt rządowy Prezydenta wymaga podpisu prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas prezydent stał na czele władzy wykonawczej. Cały rząd był odpowiedzialny za działalność głowy państwa.</u>
          <u xml:id="u-276.1" who="#StanisławGebethner">W małej konstytucji i nowelizacji z 1989 r. Konstytucji obecnie obowiązującej przyjęto formułę „aktów prawnych”, zamiast formuły „aktów urzędowych”. W projekcie jednolitym Konstytucji RP przedłożono rozwiązanie pośrednie, czyli „akty urzędowe”, które mają stanowić namiastkę „aktów rządowych”. Według mnie, powstały problem jest nie do rozwiązania. Logiczne rozstrzygnięcie występowało jedynie w Konstytucji marcowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-277">
          <u xml:id="u-277.0" who="#AleksanderKwaśniewski">W małej konstytucji przyjęto formułę „aktów prawnych”. W projekcie jednolitym Konstytucji RP zastosowano szerszą formułę „aktów urzędowych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-278">
          <u xml:id="u-278.0" who="#AlicjaGrześkowiak">W senackim projekcie konstytucji sprawa ta została uregulowana nieco inaczej. Przyjęto w nim następujący zapis:</u>
          <u xml:id="u-278.1" who="#AlicjaGrześkowiak">„Ust. 1. Prezydent celem wykonania ustaw i z powołaniem się na upoważnienia ustawowe ma prawo wydawać rozporządzenia i zarządzenia.</u>
          <u xml:id="u-278.2" who="#AlicjaGrześkowiak">Ust. 2. Wyżej wymienione rozporządzenia i zarządzenia wymagają kontrasygnaty Premiera i właściwego ministra”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-279">
          <u xml:id="u-279.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy dalej jest wymieniona lista aktów, które wymagają kontrasygnaty?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-280">
          <u xml:id="u-280.0" who="#AlicjaGrześkowiak">Według senackiego projektu konstytucji kontrasygnaty premiera i właściwego ministra wymagają te rozporządzenia i zarządzenia, które prezydent wydaje celem wykonania ustaw i z powołaniem się na upoważnienia ustawowe. Oznacza to, że podpis prezesa Rady Ministrów konieczny jest tylko na wydawanych przez głowę państwa aktach normatywnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-281">
          <u xml:id="u-281.0" who="#PiotrWinczorek">Pragnę powołać się na konstytucję z 1935 r., która znana jest z tego, że uprawnienia prezydenta określała bardzo szeroko, jak również wprowadzała instytucję prerogatyw, czyli aktów, które nie wymagają kontrasygnaty. Konstytucja ta używała określenia „akty urzędowe”, a nie - „akty rządowe”, „akty normatywne” czy „akty prawne”. Znajdował się w niej następujący zapis:</u>
          <u xml:id="u-281.1" who="#PiotrWinczorek">„Akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wymagają dla swej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra. Akty urzędowe wypływające z prerogatyw Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie wymagają kontrasygnaty”.</u>
          <u xml:id="u-281.2" who="#PiotrWinczorek">Gdybyśmy zapisali, że tylko akty normatywne wymagają kontrasygnaty premiera, oznaczałoby to otwarcie dla prerogatyw niesłychanie szerokiego pola. Użycie sformułowania „akty prawne” ograniczyłoby pole prerogatyw. Użycie formuły „akty urzędowe” ograniczyłoby to pole jeszcze bardziej. jest to kwestia wyboru, nie tyle natury prawnej, co politycznej. Komisja Konstytucyjna, a potem Zgromadzenie Narodowe, muszą tego wyboru dokonać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-282">
          <u xml:id="u-282.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Na razie nie musimy wybierać, dlatego że w projekcie jednolitym Konstytucji RP w obu wariantach art. 132 zaproponowano nam formułę „akty urzędowe”. Jeśli nikt nie zgłosi innego wniosku, przyjęcie właśnie takiej formuły zostanie przesądzone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-283">
          <u xml:id="u-283.0" who="#MichałPietrzak">Uważam, że w poprzednim artykule, tzn. w art. 131, powinniśmy określić, czy są wszelkie postanowienia, rozporządzenia i zarządzenia prezydenta. W przepisie tym powinniśmy zapisać: „Prezydent realizując swoje uprawnienia wydaje akty urzędowe. Akty urzędowe Prezydenta stanowią...” i dalej wymienić właśnie zarządzenia, rozporządzenia, postanowienia. Wówczas wszystko byłoby zrozumiałe. W tej chwili, gdy do przepisu art. 132 nagle wprowadzamy pojęcie „aktów urzędowych”, to nie wiadomo, co ono oznacza. Moim zdaniem, należy wcześniej określić, że realizacja uprawnień konstytucyjnych i ustawowych prezydenta przejawia się w wydawaniu aktów urzędowych. Akty urzędowe wynikają z realizacji przez prezydenta swojego urzędu. Dopiero wtedy przepis art. 132 stałby się zrozumiały.</u>
          <u xml:id="u-283.1" who="#MichałPietrzak">Określenie, które z owych aktów urzędowych wymagają kontrasygnaty premiera, a które nie, to już inna sprawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-284">
          <u xml:id="u-284.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Mam nadzieję, że prof. M. Pietrzak zgłosi formalnie stosowny wniosek do art. 131. Wydaje mi się, że byłoby to dobre rozwiązanie. W małej konstytucji zastosowano formułę „aktów prawnych”, ale równocześnie przyjęto taką konstrukcję przepisów, że przepis dotyczący kontrasygnaty i wyłączeń spod kontrasygnaty jest konsekwencją poprzednich artykułów. Natomiast art. 132 projektu jednolitego Konstytucji RP wydaje się być nieco „osamotniony”. Rzeczywiście powinniśmy jasno określić, że aktami urzędowymi prezydenta są rozporządzenia wydawane na podstawie upoważnień udzielonych w ustawach, zarządzenia i postanowienia w sprawach indywidualnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-285">
          <u xml:id="u-285.0" who="#PiotrWinczorek">W ten sposób pozbyliśmy się problemu orędzi, które nie są ani aktami normatywnymi, ani aktami prawnymi, ani postanowieniami indywidualnymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-286">
          <u xml:id="u-286.0" who="#AleksanderKwaśniewski">To prawda. Orędzia usytuowaliśmy w projekcie jednolitym Konstytucji RP jako formę wyrażania przez prezydenta opinii wobec Sejmu i Senatu. Uważam, że orędzia powinny usunąć z zestawu aktów urzędowych prezydenta, pozbywają się w ten sposób problemu ewentualnego zwolnienia ich z wymogu kontrasygnaty premiera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-287">
          <u xml:id="u-287.0" who="#AlicjaGrześkowiak">Mam pytanie związane z techniką legislacyjną. Gdybyśmy przyjęli, że kontrasygnaty wymagają wszystkie akty urzędowe (co zaproponowano w projekcie jednolitym Konstytucji RP), to musielibyśmy dokonywać wielu wyłączeń. Wydaje mi się, że kilkunastopunktowa lista wyłączeń nie wygląda najzgrabniej. Według mnie, w konstytucji podobna technika legislacyjna nie powinna mieć miejsca. Trzeba tu poszukać jakichś innych rozwiązań, np. zrezygnować z pojęcia „akty urzędowe”. Konstytucja nie powinna zawierać listy, na której expressis verbis wymieniano by np. nadawanie orderów i odznaczeń. jest oczywistym, że w tym przypadku kontrasygnata nie jest potrzebna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-288">
          <u xml:id="u-288.0" who="#PiotrAndrzejewski">Senator A. Grześkowiak zwróciła uwagę na ważną sprawę, związaną z pewną elegancją legislacyjną. Zastanawiam się, jak rozwiązać powstały problem. To prawda, że lista wyłączeń wymienionych w art. 132 projektu jednolitego Konstytucji RP, wymaga weryfikacji. Dzięki formule art. 131 zaproponowanej przez prof. M. Pietrzaka udało się z niej usunąć orędzia do Sejmu lub Senatu, które nie są traktowane jako akty urzędowe. Podpisanie lub odmowa podpisania ustawy również mają zostać tutaj wymienione, jeżeli właściwie sformułujemy art. 109 dotyczący udziału prezydenta w procesie legislacyjnym.</u>
          <u xml:id="u-288.1" who="#PiotrAndrzejewski">Do art. 132 można wprowadzić wiele spraw, np. polecenia służbowe, które prezydent wydaje jednorazowo z tym, że nie jest to akt, który wymagałby kontrasygnaty. Przepis art. 132 nie dotyczy tych rozporządzeń, które są wydawane w celu wykonania ustaw, lecz tych, które są wydawane na podstawie upoważnień udzielonych w ustawach.</u>
          <u xml:id="u-288.2" who="#PiotrAndrzejewski">Mam pytanie do ekspertów, czy ustawę w art. 131 traktuje się jako akt prawny, czy ogólnie jako prawo? Zetknąłem się ze stanowiskiem, że konstytucja to również ustawa, z tym że najwyższa. Jeżeli jakieś uprawnienie prezydenta jest zapisane w ustawie konstytucyjnej lub Konstytucji, to staje się ono uprawnieniem realnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-289">
          <u xml:id="u-289.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Z zainteresowaniem słucham wszystkich sugestii. Wydaje mi się logicznym następujące rozwiązanie:</u>
          <u xml:id="u-289.1" who="#AleksanderKwaśniewski">- art. 131 definiuje akty urzędowe Prezydenta,</u>
          <u xml:id="u-289.2" who="#AleksanderKwaśniewski">- art. 132 ust. 1 określa, że akty urzędowe Prezydenta wymienione w art, 131 wymagają dla swej ważności podpisu prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra, którzy przez podpisanie aktu ponoszą odpowiedzialność przed Sejmem. Realizowałoby ono oczekiwania oraz rozwiewało wątpliwości i obawy prof. W. Osiatyńskiego, który jako prosty obywatel chce wiedzieć, kto ponosi odpowiedzialność za poszczególne działania głowy państwa. Art. 132 ust. 2 określałby te z decyzji leżących w gestii prezydenta, które ze swej natury nie wymagają kontrasygnaty i w związku z tym nie mogą być zaskarżane przez zwykłego obywatela. Chodzi tu np. o zarządzenie wyborów do Sejmu i Senatu, oczywiście zgodne z przepisami konstytucyjnymi. Osobiście nie mam innego pomysłu na rozwiązanie tego problemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-290">
          <u xml:id="u-290.0" who="#PiotrWinczorek">Pozostaje rozstrzygnąć, ile wyłączeń będzie zawierał art. 132 ust. 2. W Konstytucji z 1935 r. takich wyjątków było 10. Zauważmy, że przepis art. 132 tworzy jeden z fundamentów pozycji ustrojowej prezydenta, Można głowę państwa albo „ubezwłasnowolnić”- wtedy nie musielibyśmy tworzyć żadnych wyłączeń, albo też dać jej stosunkowo dużo swobody - wtedy lista aktów urzędowych prezydenta nie wymagających podpisu premiera byłaby dosyć szeroka. Taka lista istnieć powinna, gdyż w przeciwnym razie doszłoby do całkowitego „ubezwłasnowolnienia” głowy państwa. Przecież premier lub właściwy minister mógłby odmówić kontrasygnowania aktu prezydenckiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-291">
          <u xml:id="u-291.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Mówimy o konkretnych uprawnieniach, Każde z nich albo wiąże się z władztwem prezydenta, albo nabiera charakteru symbolicznego i ceremonialnego. Jeżeli inicjatywa ustawodawcza prezydenta wymagałaby podpisu premiera, to czym różniłaby się od inicjatywy ustawodawczej zgłoszonej przez Radę Ministrów? W przypadku referendum rzeczywiście można przyjąć, że powinno ono być zarządzane za czyjąś dodatkową zgodą, ale przecież chodzi tu o sprawę jednostkową.</u>
          <u xml:id="u-291.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Gdyby kontrasygnata była wymagana przy powoływaniu prezesa rady Ministrów lub szefa Kancelarii Prezydenta, oznaczałoby to, że odpowiedzialność za tę decyzję spada jeszcze na kogoś innego i że szef Kancelarii Prezydenta musi uzyskać akceptację premiera.</u>
          <u xml:id="u-291.2" who="#AleksanderKwaśniewski">W tej chwili dyskutujemy o konkretnych uprawnieniach prezydenta. Lista wyłączeń zawarta w art. 132 ust. 2 określi zakres tych uprawnień. Jak już mówiłem, być może każdy punkt tego przepisu trzeba będzie przegłosować oddzielnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-292">
          <u xml:id="u-292.0" who="#MarekMazurkiewicz">Prof. P. Winczorek właśnie już wyraził to, o czym chciałem powiedzieć. Wrócę jednak do wcześniejszych wypowiedzi. Senator A. Grześkowiak przypomniała, że w senackim projekcie Konstytucji RP proponuje się, aby kontrasygnata premiera była wymagana tylko wobec aktów normatywnych prezydenta. Pragnę zauważyć, że w demokratycznych konstytucjach przyjmuje się, że kontrasygnaty wymagają również akty indywidualne głowy państwa, oparte na upoważnieniach ustawowych, wkraczające w sferę nie objętą zwolnieniami od kontrasygnaty. Popieram opinie, że wykaz wyłączeń musi istnieć. Można jedynie zastanawiać się nad jego zawartością.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-293">
          <u xml:id="u-293.0" who="#MichałPietrzak">Trudno jest określić właściwy katalog. Sądzę, że nawet najlepsza konstytuanta nie zdołałaby uczynić tego w sposób precyzyjny. trudno jest określić, które akty mają podlegać, a które nie, kontrasygnacie ze strony rządu, prezesa Rady Ministrów czy poszczególnych ministrów.</u>
          <u xml:id="u-293.1" who="#MichałPietrzak">Pragnę zaproponować nowe rozwiązanie zmierzające do ujęcia omawianej kwestii w pewne ramy ogólne. Proponuję, aby art. 132 nadać następujące brzmienie:</u>
          <u xml:id="u-293.2" who="#MichałPietrzak">„Ust. 1. Wszystkie określone w konstytucji lub ustawach uprawnienia, prezydent wykonuje osobiście bądź we współdziałaniu z organami władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-293.3" who="#MichałPietrzak">Ust. 2. Wszystkie akty urzędowe prezydenta wydawane na wniosek Rady Ministrów, prezesa Rady Ministrów lub właściwego ministra wymagają kontrasygnaty prezesa Rady Ministrów bądź właściwego ministra, którzy ponoszą za nie odpowiedzialność przed Sejmem”.</u>
          <u xml:id="u-293.4" who="#MichałPietrzak">Jest to próba pewnego oddzielenia - to, co prezydent wykonuje na wniosek Rady Ministrów, prezesa Rady Ministrów lub właściwego ministra wymaga kontrasygnaty, natomiast akty mianowania na jakieś stanowisko, wystąpienia z orędziem, inicjatywą ustawodawczą itp., nie wymagają współdziałania prezydenta z innymi organami władzy wykonawczej. Myślę, że taki podział jest do przyjęcia. Wydaje mi się, że można nawet po kolei określić, które uprawnienie prezydenta należy do której kategorii.</u>
          <u xml:id="u-293.5" who="#MichałPietrzak">Przyszłe uprawnienia głowy państwa można by formułować pod kątem przynależności do grupy aktów wymagających kontrasygnaty, bądź do grupy aktów nie wymagających podpisu premiera, których wydawanie należy do osobistych uprawnień prezydenta, bądź też do grupy decyzji uzależnionych od zgody innych organów władzy wykonawczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-294">
          <u xml:id="u-294.0" who="#StanisławGebethner">Nie orientuję się już, czy w tej chwili dyskutujemy na temat techniki legislacyjnej, czy na temat meritum sprawy. O ile dobrze zrozumiałem, senator A. Grześkowiak sugerowała, iż lista wyłączeń zawarta w art. 132 ust. 2 nie powinna być nazbyt obszerna. Jeżeli chodzi tylko o to, to można temu zaradzić, przyjmując rozstrzygnięcia zastosowane w małej konstytucji i konstytucjach innych krajów, gdzie akty nie wymagające kontrasygnaty są zgrupowane w jednym artykule, a w innych robi się do niego odesłania.</u>
          <u xml:id="u-294.1" who="#StanisławGebethner">Nie bardzo rozumiem sens techniki legislacyjnej, która polega na tym, że poszczególne uprawnienia prezydenta, np. nadawanie orderów i odznaczeń czy tytułów naukowych, są zapisane w wielu artykułach, podczas gdy można je zgrupować w jednym katalogu i w jednym artykule umieścić te akty, które nie wymagają kontrasygnaty. Technika legislacyjna zostałaby wówczas uproszczona.</u>
          <u xml:id="u-294.2" who="#StanisławGebethner">Rozumiem wszakże, że przedmiotem naszej debaty jest zakres uprawnień prezydenta. Poprzez wypowiedzi dotyczące techniki legislacyjnej omijające meritum sprawy, nasza dyskusja staje się zagmatwana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-295">
          <u xml:id="u-295.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Problem techniki legislacyjnej został podjęty przez senator A. Grześkowiak. Kolejni mówcy jedynie do niego nawiązywali.</u>
          <u xml:id="u-295.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Mamy za sobą doświadczenia małej konstytucji i Konstytucji z 1935 r., które to konstytucje zawierały listę aktów wydawanych przez prezydenta nie wymagających podpisu przedstawiciela innego organu władzy wykonawczej. Jeśli nie uda się nam znaleźć innego rozwiązania, to osobiście opowiadam się za precyzyjnym ujęciem w projekcie jednolitym Konstytucji RP wyłączeń z wymogu kontrasygnaty premiera. Brak takiej listy może spowodować liczne niepożądane konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-295.2" who="#AleksanderKwaśniewski">W wariancie II art. 132 ust. 2 podkomisja przedłożyła nam 18 aktów urzędowych prezydenta, pod którymi nie byłby konieczny podpis prezesa Rady Ministrów. Myślę, że nie pozostaje nam nic innego, jak przegłosować je wszystkie po kolei. Jedni popierają takie punkty, drudzy - inne. Nie było żadnego wniosku o poszerzenie tej listy, choć zawiera ona bezpośrednie uprawnienia prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-296">
          <u xml:id="u-296.0" who="#AlicjaGrześkowiak">Pragnę nawiązać do senackiego projektu Konstytucji RP. Chodziło nam o to, aby kontrasygnatą były objęte jedynie wydane przez prezydenta akty prawne, a nie akty urzędowe. Senacki projekt Konstytucji używa pojęcia „akty prawne”, wyjaśniając w rozdziale dotyczącym źródeł prawa, co ono oznacza. W złożonym przeze mnie wniosku do art. 131 projektu jednolitego Konstytucji RP używam określenia „rozporządzenia i zarządzenia”. Art. 131 ust. 2 w mojej propozycji brzmi w sposób następujący: „Wyżej wymienione rozporządzenia i zarządzenia wymagają kontrasygnaty Premiera i właściwego ministra”.</u>
          <u xml:id="u-296.1" who="#AlicjaGrześkowiak">Wcześniej w art. 131 ust. 1 zapisałam: „Prezydent celem wykonania ustaw i z powołaniem się na upoważnienia ustawowe ma prawo wydawać rozporządzenia i zarządzenia”. Tylko te akty wymagają kontrasygnaty.</u>
          <u xml:id="u-296.2" who="#AlicjaGrześkowiak">Członkowie Komisji Konstytucyjnej wyrażą poparcie lub sprzeciw wobec mojego wniosku w jutrzejszym głosowaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-297">
          <u xml:id="u-297.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozumiem, że senator A. Grześkowiak, niezależnie od całościowego senackiego projektu Konstytucji RP, zgłasza oddzielny wniosek do art. 131 projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
          <u xml:id="u-297.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Gdy uporządkujemy propozycje do przepisów art. 131 i art. 132 ust. 1 odnośnie zdefiniowania aktów urzędowych prezydenta, to sugeruję, abyśmy przyjęli wariant II art. 132 ust. 2 zawierający 18 punktów i poddali je wszystkie kolejno pod głosowanie. Do tej pory nikt nie zgłosił wniosków o rozszerzenie przepisu art. 132 ust. 2. Szczerze mówiąc nie widzę innej drogi dokonania rozstrzygnięć w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-298">
          <u xml:id="u-298.0" who="#PiotrAndrzejewski">Pragnę zgłosić wniosek do art. 132 ust. 1. Nie będę go uzasadniał, gdyż opiera się on na innym założeniu i moje wyjaśnienia trwałyby zbyt długo. Ograniczę się jedynie do przedstawienia treści przepisu pochodzącego z obywatelskiego projektu Konstytucji RP, który proponuję zamieścić jako art. 132 ust. 1 projektu jednolitego Konstytucji RP: „Akty urzędowe Prezydenta podejmowane na wniosek Rządu, Premiera bądź ministra, a także akty stanowione przez Rząd a podpisywane przez Prezydenta wymagają dla swej ważności kontrasygnaty Premiera i właściwego ministra lub ministrów”. Oczywiście, a contrario pozostałe akty Prezydenta kontrasygnaty nie wymagają.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-299">
          <u xml:id="u-299.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jeżeli członkowie Komisji Konstytucyjnej zgadzają się na zaproponowaną przeze mnie procedurę głosowań, to sugeruję, abyśmy wraz z ekspertami od razu przejrzeli wszystkie punkty art. 132 ust. 2 z wariantu II i rozstrzygnęli, które z nich są niezgodne z obowiązującymi ustawami. Wydaje mi się, że w niektórych przypadkach praktyka wygląda inaczej. mam tu na myśli, np. powołanie prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Sugeruję, abyśmy od razu wyeliminowali ewidentne błędy prawne, które wkradły się do art. 132 ust. 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-300">
          <u xml:id="u-300.0" who="#KazimierzDziałocha">Mam uwagę co do kompetencji nominacyjnych prezydenta określonych w pkt. 10–13 art. 132 ust. 2 (wariant II). W tej chwili nie możemy ustalić pełnej listy owych kompetencji, dlatego że jeszcze nie wiadomo, kto kogo będzie powoływał oraz w jakim trybie. Będzie to wiadome dopiero po przyjęciu przepisów o Najwyższej Izbie Kontroli, Rzeczniku Praw Obywatelskich, prezesie Narodowego Banku Polskiego itd. W tej chwili nie możemy przesądzać kierunku merytorycznych rozstrzygnięć tylko dlatego, że chcemy rozwiązać kwestię kontrasygnaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-301">
          <u xml:id="u-301.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Rozstrzygnięcia mogą być różne. Możemy przyjąć, że nominacje na poszczególne urzędy będą albo domeną parlamentu, albo domeną prezydenta, albo też będą dokonywane na wniosek prezydenta przez parlament. Musimy podjąć konkretne decyzje. Można oczywiście odkładać niektóre rozwiązania, potem do nich wracać, „przeskakiwać” z tematu na temat, ale nie na tym rzecz polega.</u>
          <u xml:id="u-301.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Członkowie Komisji Konstytucyjnej muszą tak czy inaczej zdecydować, czy Rzecznik Praw Obywatelskich będzie powoływany przez Sejm, czy przez prezydenta. To samo dotyczy prezesa Narodowego Banku Polskiego i innych urzędów. W zasadzie rozstrzygnięcia mogą być tu dwojakie, choć w niektórych wypadkach kompetencje nominacyjne będą leżały w rękach rządu, jak np. w przypadku szefa Sztabu Generalnego. Zasadę powoływania szefa Sztabu generalnego określa artykuł dotyczący zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. W pozostałych przypadkach musimy podjąć konkretne decyzje, co ułatwi nam później pracę nad poszczególnymi przepisami dotyczącymi NBP, NIK, Rzecznika Praw Obywatelskich itp. Mówiąc na marginesie nie mam wątpliwości co do rezultatu naszych głosowań w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-302">
          <u xml:id="u-302.0" who="#KazimierzDziałocha">Art. 132 ust. 2 wprowadza zasadniczą zmianę w stosunku do stanu obowiązującego, jeżeli chodzi o powoływanie Rzecznika Praw Obywatelskich. W tej chwili prezydent nie ma żadnego wpływu na obsadzenie tego urzędu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-303">
          <u xml:id="u-303.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Na razie rozważamy tylko propozycje zmian w tym zakresie. Jutro musimy dokonać rozstrzygnięć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-304">
          <u xml:id="u-304.0" who="#LeszekWiśniewski">Przewodniczący A. Kwaśniewski ma nadzieję, że Komisja Konstytucyjna odrzuci propozycję oddania w ręce prezydenta decyzji w sprawie powoływania Rzecznika Praw Obywatelskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-305">
          <u xml:id="u-305.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Tak przypuszczam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-306">
          <u xml:id="u-306.0" who="#JerzyMadej">Określając, które akty urzędowe prezydenta będą wyłączone z wymogów kontrasygnaty, zaczynamy antycypować rozwiązania dotyczące powoływania pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, prezesa Narodowego Banku Polskiego itd. Decyzje w sprawie powoływania np. prezesa Narodowego Banku Polskiego będą miały zawsze charakter polityczny. Na razie omawiamy tylko propozycje do art. 132 ust. 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-307">
          <u xml:id="u-307.0" who="#AleksanderKwaśniewski">To prawda, co powiedział senator J. Madej. Musimy jednak zdecydować, od której strony zaczniemy nasze nasze prace w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-308">
          <u xml:id="u-308.0" who="#JerzyMadej">Proponuję, aby przegłosować tylko te punkty art. 132 ust. 2, w których zapadły już jakieś rozstrzygnięcia. Mam tu na myśli np. powołanie szefa Sztabu generalnego. Głosowania nad pozostałymi punktami u listy aktów urzędowych prezydenta nie wymagających kontrasygnaty proponuję odłożyć na później.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-309">
          <u xml:id="u-309.0" who="#PiotrWinczorek">Chcę poruszyć dwie kwestie, jedną drobną, drugą nieco poważniejszą. W art. 132 ust. 2 (wariant II) zostali wymienieni ministrowie stanu, podczas gdy w przepisie traktującym o statusie Kancelarii Prezydenta wspomniano tylko o szefie Kancelarii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-310">
          <u xml:id="u-310.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Myślę, że wniosek senatora J. Madeja jest trafny. Kwestię ministrów stanu rozstrzygniemy po przegłosowaniu wniosku prof. M. Pietrzaka, zgłoszonego do art. 130 projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-311">
          <u xml:id="u-311.0" who="#PiotrWinczorek">Jak już powiedziałem, mam drugą nieco poważniejszą uwagę do art. 132 ust. 3, którego przyjęcie oznacza, że właściwie żaden akt urzędowy prezydenta nie będzie podlegał kontrasygnacie. Jeżeli przyjmiemy, że prezydent może działać tylko w ramach ustaw i konstytucji, to zarówno te akty urzędowe, które zostały wydane na podstawie dotychczasowych ustaw, jak i te, które będą podjęte w przyszłości na podstawie ustaw jeszcze nie uchwalonych, nie będą wymagały kontrasygnaty.</u>
          <u xml:id="u-311.1" who="#PiotrWinczorek">W konsekwencji art. 132 ust. 2 staje się niepotrzebny, dlatego że każda z decyzji prezydenta jest podejmowana na podstawie jakiejś ustawy, np. na podstawie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, o orderach i odznaczeniach lub na podstawie samej Konstytucji. Uważam, że rozwiązania przedłożone w art. 132 ust. 3 są nie do przyjęcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-312">
          <u xml:id="u-312.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Mówimy o trzech różnych sprawach. Trzy ustępy art. 132 mogą być sformułowane bardzo różnie. Prof. P. Winczorek mówi w tej chwili o art. 132 ust. 3 z wariantu II propozycji podkomisji, który stanowi w pewnym sensie realizację postulatu senator A. Grześkowiak, aby nie tworzyć listy wyłączeń, tylko wszystko określić w odpowiednich ustawach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-313">
          <u xml:id="u-313.0" who="#PiotrWinczorek">Mówiłem o czym innym. Stwierdziłem, że nie można przyjąć i przepisu art. 132 ust. 2 i przepisu art. 132 ust. 3, gdyż są one ze sobą sprzeczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-314">
          <u xml:id="u-314.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie opowiadam się za tym, aby oba te ustępy traktować jako pewną całość. Wydaje mi się, że najpierw powinniśmy sformułować listę wyłączeń zawartą w art. 132 ust. 2, a następnie zastanowić się, jak powinien brzmieć art. 132 ust. 3, czy tak jak w wariancie I propozycji podkomisji: „Ustawa nie może przewidywać innych wypadków zwolnienia aktu urzędowego Prezydenta od obowiązku podpisu prezesa Rady Ministrów i właściwego ministra niż te, które są określone w ust. 2” - co w istocie oznacza ograniczenie uprawnień prezydenta - czy też tak, jak w wariancie II: „Akty urzędowe Prezydenta wydawane na podstawie ustawy nie wymagają podpisu prezesa Rady ministrów i właściwego ministra” - co oznacza rozszerzenie władztwa głowy państwa do tego stopnia, że art. 132 ust. 2 traci sens. Niewąptliwie przepis art. 132 ust. 3 wymaga przeredagowania.</u>
          <u xml:id="u-314.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Wracając do listy wyłączeń aktów urzędowych prezydenta spod wymogu podpisu premiera, chcę zasygnalizować wątpliwość w stosunku do pkt. 6, który dotyczy zgłoszenia kandydata na prezydenta (mówię o wariancie II propozycji podkomisji do art. 132). Podobny zapis nie występuje, chyba w żadnym ze zgłoszonych projektów Konstytucji RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-315">
          <u xml:id="u-315.0" who="#PiotrWinczorek">Wygląda na to, że został on wzięty z Konstytucji z 1935 r.</u>
          <u xml:id="u-315.1" who="#PiotrWinczorek">Art. 132 ust. 2 pkt 5 (wariant II): „...zwołania posiedzenia Rady Ministrów”, ma sens, jeśli przyjmiemy rozwiązania z obecnej Konstytucji. jeżeli natomiast ustanowimy taki organ jak Rada Gabinetowa, to punkt ten traci swój sens.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-316">
          <u xml:id="u-316.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Niemniej jednak, podobna procedura nie jest czymś zupełnie nowym. Natomiast art. 132 ust. 2 pkt 9 z wariantu II propozycji podkomisji: „...zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu i Senatu z własnej inicjatywy”, stanowi całkowite nowum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-317">
          <u xml:id="u-317.0" who="#WładysławKulesza">Podstawą konstrukcji wariantu II propozycji podkomisji do art. 132 projektu jednolitego Konstytucji RP, były rozwiązania przedłożone w projekcie prezydenckim Konstytucji RP, który zakładał prezydencko-parlamentarny model ustroju państwa. Podkomisja redakcyjna musiała przedłożyć pewne regulacje, które tracą merytoryczny sens w momencie przyjęcia systemu parlamentarno-gabinetowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-318">
          <u xml:id="u-318.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy dr W. Kulesza może mi pomóc w wyłączeniu tych punktów art. 132 ust. 2 z wariantu II, które straciły sens. Na pewno są to pkt. 6 i 9.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-319">
          <u xml:id="u-319.0" who="#LeszekWiśniewski">Cały wariant II art. 132 stracił sens.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-320">
          <u xml:id="u-320.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Nie zgadzam się z tą opinią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-321">
          <u xml:id="u-321.0" who="#WładysławKulesza">Niektóre rozwiązania art. 132 z wariantu II zachowują sens nawet w momencie przyjęcia parlamentarno-gabinetowego modelu ustroju naszego państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-322">
          <u xml:id="u-322.0" who="#AleksanderKwaśniewski">W przepisie art. 132 z wariantu II propozycji podkomisji dostrzegam kilka bardzo rozsądnych rozwiązań. zastanówmy się, które punkty zupełnie nie pasują do obecnie obowiązujących regulacji. W sprawie ministrów stanu podejmiemy stosowne rozstrzygnięcia później. Punkty dotyczące powoływania sędziów, nadawania orderów i odznaczeń, nadawania statutu Kancelarii Prezydenta chyba nie budzą wątpliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-323">
          <u xml:id="u-323.0" who="#MichałPietrzak">Dostrzegam tu pewne pomyłki. Spod wymogu kontrasygnaty została wyłączona np. nominacja prezesa Rady Ministrów. Zawsze było tak, że osoba powoływana na stanowisko premiera kontrasygnowała decyzję Prezydenta. W okresie międzywojennym nie zdarzył się kandydat na ten urząd, który nie chciałby kontrasygnować własnej nominacji.</u>
          <u xml:id="u-323.1" who="#MichałPietrzak">Tworzymy pewien katalog osobistych prerogatyw Prezydenta, który zawiera bardzo dużo pozycji. Powstaje wrażenie, że głowa państwa dysponuje wielką władzą. Przecież powoływanie prezesa Rady Ministrów lub stosowanie prawa łaski można włączyć do aktów wymagających kontrasygnaty premiera. Chodzi o to, aby zakres uprawnień osobistych głowy państwa był mniejszy i aby nie podnoszono argumentów, że w ręku prezydenta leży olbrzymia władza, dlatego że np. samodzielnie stosuje prawo łaski. Przecież wiadomo, że prezydent stosuje prawo łaski na wniosek ministra sprawiedliwości i nie uczestniczy w przygotowywaniu tego aktu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-324">
          <u xml:id="u-324.0" who="#AndrzejRzepliński">Prezydent nie może zastosować prawa łaski bez zgody Prokuratora Generalnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-325">
          <u xml:id="u-325.0" who="#MichałPietrzak">Podobna sytuacja przedstawia się z mianowaniem profesorów. przecież prezydent nie wie, komu nadać ten tytuł, a jedynie przychyla się do wniosku ministra edukacji narodowej. Akt nadania tytułu profesora nie tylko nie powinien być wolny od obowiązku kontrasygnaty, ale wręcz powinien być nim obciążony, dlatego że to właściwy minister odpowiada za wybór właściwych kandydatur. Zdarzyło się kiedyś, że przewodniczącemu Rady Państwa Henrykowi Jabłońskiemu przedstawiono do nominacji profesorskiej osobę zmarłą. Wynikła awantura, kto jest za to odpowiedzialny.</u>
          <u xml:id="u-325.1" who="#MichałPietrzak">To samo dotyczy nadawania orderów i odznaczeń. przecież ktoś musi wcześniej przygotować stosowne wnioski. Zastanówmy się, czy są to akty, które rzeczywiście powinny być zwolnione z wymogu kontrasygnaty. Istotne uprawnienia nominacyjne prezydenta oczywiście powinny być zwolnione z tego obowiązku. Niemniej jednak te uprawnienia, które nie mają większego znaczenia dla koncepcji prezydenta w tworzonym modelu ustrojowym, nie muszą być wyłączone spod wymogu kontrasygnaty innego organu władzy wykonawczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-326">
          <u xml:id="u-326.0" who="#PiotrWinczorek">Nie bardzo sobie wyobrażam, w jaki sposób prezes Rady Ministrów miałby kontrasygnować własną nominację. W momencie, gdy jest on nominowany nie jest jeszcze prezesem Rady Ministrów, a po nominacji - jest już po fakcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-327">
          <u xml:id="u-327.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Niektóre fragmenty wypowiedzi prof. M. Pietrzaka miały charakter żartobliwy. Zgadzam się jednak, że w przypadku nominacji profesorskich tryb przygotowania takiej nominacji realizuje zasadę współdziałania organów wykonawczych rządu i prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-328">
          <u xml:id="u-328.0" who="#MichałPietrzak">W przypadku prawa łaski jest taka sama sytuacja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-329">
          <u xml:id="u-329.0" who="#AleksanderKwaśniewski">To prawda. Z inicjatywą w sprawie zarządzenia referendum rzecz przedstawia się jednak zupełnie inaczej. Myślę, że właśnie na takich przypadkach powinniśmy skupić naszą uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-330">
          <u xml:id="u-330.0" who="#KazimierzDziałocha">Chcę zwrócić uwagę, że wiele z aktów, które zdaniem moich przedmówców nie wymagają kontrasygnaty premiera, zostało pominiętych w art. 132 ust. 2 z wariantu I. Powtórzę to, co już powiedział dr W. Kulesza. wariant II art. 132 jest oparty na innej konstrukcji modelu ustrojowego prezydentury, który nie znalazł poparcia w głosowaniu przeprowadzonym w dniu 26 stycznia 1995 r. W zasadzie art. 132 nie powinniśmy omawiać w tej chwili, dlatego że na razie będziemy mieć trudności ze skompletowaniem katalogu aktów urzędowych prezydenta, które powinny być wyłączone z wymogu kontrasygnaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-331">
          <u xml:id="u-331.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Uwaga prof. K. Działochy jest trafna. Najpierw przegłosujemy wariant I propozycji podkomisji do art. 132 projektu jednolitego Konstytucji RP. Oczywiście będzie możliwość rozszerzenia tego przepisu o niektóre propozycje przedstawione w wariancie II. Co więcej, nawet nie musimy tego czynić jutro. Ostateczne rozstrzygnięcie możemy podjąć dopiero w momencie, gdy przedyskutujemy kwestie dotyczące Narodowego Banku Polskiego itd.</u>
          <u xml:id="u-331.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Pozostaje nam zastanowić się nad art. 132 ust. 3. Podkomisja redakcyjna przedstawiła nam dwie wersje brzmienia tego przepisu:</u>
          <u xml:id="u-331.2" who="#AleksanderKwaśniewski">- jedna - z wariantu II - jak słusznie zauważył prof. P. Winczorek, stawia pod znakiem zapytania sens tworzenia całego art. 132,</u>
          <u xml:id="u-331.3" who="#AleksanderKwaśniewski">- druga - z wariantu I - wprowadza rozwiązanie dosyć rygorystyczne: „Ustawa nie może przewidywać innych wypadków zwolnienia aktu urzędowego Prezydenta od obowiązku podpisu prezesa rady Ministrów i właściwego ministra niż te, które są określone w ust. 2”, czyli ogranicza listę wyłączeń do punktów wymienianych w ust. 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-332">
          <u xml:id="u-332.0" who="#KazimierzDziałocha">To prawda, co powiedział prof. P. Winczorek, 0e art. 132 ust. 3 z wariantu II kwestionuje sens całego artykułu. przepis, który wymaga rozważenia, to art. 132 ust. 3 z wariantu I. Z punktu widzenia prawnego, przepis ten jest jednak zbędny. Z art. 132 ust. 2 wynika, że nie można rozszerzać katalogu wyłączeń aktów urzędowych Prezydenta spod obowiązku kontrasygnaty, gdyż byłoby to sprzeczne z Konstytucją.</u>
          <u xml:id="u-332.1" who="#KazimierzDziałocha">Art. 132 ust. 3 stanowi zupełnie zbędne zabezpieczenie. To tak, jak byśmy zamknęli drzwi na wiele zamków, co nie zawsze chroni przed złodziejem. Powtarzam, że z punktu widzenia prawnego, art. 132 ust. 3 jest zbędny. Dwa pierwsze ustępy tego przepisu rozstrzygają cały problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-333">
          <u xml:id="u-333.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy któryś z członków Komisji Konstytucyjnej zechce zgłosić wniosek w sprawie skreślenia ust. 3 z art. 132 (przede wszystkim z wariantu I)?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-334">
          <u xml:id="u-334.0" who="#JerzyMadej">Złożę taki wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-335">
          <u xml:id="u-335.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Podzielam pogląd, że ust. 1 i ust. 2 art. 132 wprowadzają na tyle precyzyjne uregulowania, że nie ma potrzeby tworzyć dodatkowych zabezpieczeń w art. 3.</u>
          <u xml:id="u-335.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Zastanawiam się, jak rozwiązać problem sędziów, którzy mieliby być powoływani przez Prezydenta na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa. Pewne rozstrzygnięcia w zakresie nominacji sędziowskich znajdują się w rozdziale projektu jednolitego Konstytucji RP, który traktuje o sądach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-336">
          <u xml:id="u-336.0" who="#MichałPietrzak">Do art. 163 projektu jednolitego Konstytucji RP zostały zgłoszone rozwiązania wariantowe. W jednym z wariantów proponuje się, żeby Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego wybierał Sejm, natomiast w drugim - żeby powoływał go prezydent spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Pojawia się pytanie, kto miałby kontrasygnować taką decyzję. Jeżeli w art. 132 ust. 2 zabrakłoby stosownego punktu, to prezes Rady Ministrów bądź minister sprawiedliwości musiałby kontrasygnować nominację Pierszego Prezesa Sądu Najwyższego lub prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-337">
          <u xml:id="u-337.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Sugeruję, aby prof. M. Pietrzak zgłosił stosowny wniosek w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-337.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypomnę, że art. 159 ust. 1 projektu jednolitego Konstytucji RP brzmi następująco: „Sędziowie są powoływani przez Prezydenta na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nie oznaczony”. Należałoby zastanowić się, czy podobny przepisie powinien znajdować się w rozdziale dotyczącym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i jaki rodzaj kontrasygnaty powinien być wymagany w tym przypadku.</u>
          <u xml:id="u-337.2" who="#AleksanderKwaśniewski">W wariancie I art. 163 proponuje się, aby I Prezesa Sądu Najwyższego wybierał na sześcioletnią kadencję Sejm. W wariancie III tego przepisu proponuje się, wyboru spośród kandydatów na to stanowisko dokonywał prezydent. Podobne rozstrzygnięcia przedłożono do art. 165. W wariancie III tego przepisu proponuje się, aby prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego powoływał Prezydent.</u>
          <u xml:id="u-337.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Stawiam pod rozwagę dylemat, w którym miejscu projektu jednolitego Konstytucji RP zamieścić przepisy dotyczące powołania sędziów, czy w rozdziale VII: „Sądy i Trybunały”, czy w innym miejscu?</u>
          <u xml:id="u-337.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że w małej konstytucji przepis stwierdzający, iż prezydent powołuje sędziów na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, znajduje się w rozdziale traktującym o Prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej. Inny przepis małej konstytucji stwierdza, że uprawnienia prezydenta, o których mowa w art. 39 do art. 44 - jeden z nich dotyczy również nominacji sędziowskich - są wyłączone z obowiązku kontrasygnaty prezesa Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-338">
          <u xml:id="u-338.0" who="#JerzyMadej">W pewnym momencie zdecydowaliśmy, że lista wyłączeń zawarta w art. 132 ust. 2 pozostanie „otwarta”. Musimy przecież podjąć jeszcze rozstrzygnięcia w stosunku do nominacji profesorskich, których na tej liście zabrakło.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-339">
          <u xml:id="u-339.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Są dwa warianty art. 132.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-340">
          <u xml:id="u-340.0" who="#JerzyMadej">W art. 132 ust. 2 z wariantu I nie uwzględniono nominacji profesorskich jako aktów urzędowych Prezydenta, które są zwolnione z obowiązku kontrasygnaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-341">
          <u xml:id="u-341.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Stawiam pod rozwagę następujące pytanie, czy w rozdziale dotyczącym Prezydenta RP nie powinien znaleźć się osobny artykuł stwierdzający, że prezydent powołuje sędziów na wniosek Krajowej Rady Sądownictrwa? Czy może członkowie Komisji Konstytucyjnej uważają, że właściwym miejscem dla takiego przepisy byłby rozdział VII projektu jednolitego Konstytucji RP „Sądy i Trybunały”?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-342">
          <u xml:id="u-342.0" who="#GrzegorzKurczuk">Według mnie przepis ten powinien znaleźć się w rozdziale VII. Mam drobną uwagę do art. 132 ust. 2 pkt 13 z wariantu II, gdzie zapisano: „...powołania sędziów (...) oraz członków Krajowej Rady Sądownictwa”. Wiadomo, że na mocy odrębnych przepisów prezydent wyznacza tylko jedną osobę do składu Krajowej Rady Sądownictwa. W związku z tym, należałoby tutaj zmienić liczbę mnogą na pojedynczą i użyć formy „członka”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-343">
          <u xml:id="u-343.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Senator J. Madej zgłosił wniosek o skreślenie art. 132 ust. 3. Jeżeli chodzi o art. 132 ust. 2 to sugeruję, aby jego poszczególne punkty głosować pojedynczo przy założeniu, że lista wyłączeń pozostaje „otwarta”. Rozstrzygnięcia w zakresie uprawnień nominacyjnych prezydenta podejmiemy po omówieniu przepisów dotyczących Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego. Narodowego Banku Polskiego, Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznika Praw Obywatelskich. Lista aktów urzędowych prezydenta zwolnionych z wymogu kontrasygnaty ulegnie wówczas albo zawężeniu, albo rozszerzeniu. Rozumiem, że członkowie Komisji Konstytucyjnej wyrażają zgodę na taki tryb prac nad art. 132 projektu jednolitego Konstytucji RP, który będzie nas „kosztował” bardzo dużo głosowań.</u>
          <u xml:id="u-343.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Przechodzimy do omówienia art. 133 projektu jednolitego Konstytucji RP, w którym mówi się m.in. o odpowiedzialności prezydenta za naruszenie konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-343.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Podkomisja redakcyjna, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających konstytucję przedłożyła dwa warianty tego przepisu. Wariant II jest pisany kursywą, co oznacza, że budzi on wątpliwości w świetle głosowania z dnia 26 stycznia 1995 r.</u>
          <u xml:id="u-343.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Przytaczam brzmienie obu wariantów art. 133:</u>
          <u xml:id="u-343.4" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariant I</u>
          <u xml:id="u-343.5" who="#AleksanderKwaśniewski">„Art. 1. Prezydent za naruszenie Konstytucji lub ustawy oraz za popełnienie przestępstwa może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.</u>
          <u xml:id="u-343.6" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Postawienie Prezydenta w stan oskarżenia może nastąpić uchwałą Zgromadzenia Narodowego podjętą większością co najmniej 2/3 ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego, na wniosek co najmniej 140 członków Zgromadzenia Narodowego.</u>
          <u xml:id="u-343.7" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Z dniem podjęcia uchwały o postawieniu Prezydenta w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu sprawowanie urzędu przez Prezydenta ulega zawieszeniu”.</u>
          <u xml:id="u-343.8" who="#AleksanderKwaśniewski">Wariant II</u>
          <u xml:id="u-343.9" who="#AleksanderKwaśniewski">„Ust. 1. Prezydent za akty urzędowe nie ponosi ani odpowiedzialności politycznej przed Sejmem ani odpowiedzialności sądowej.</u>
          <u xml:id="u-343.10" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 2. Za naruszenie Konstytucji lub ustaw Prezydent może być pociągnięty do odpowiedzialności konstytucyjną uchwałą Zgromadzenia Narodowego podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia na wniosek co najmniej 136 posłów lub senatorów; z dniem podjęcia uchwały o postawieniu Prezydenta w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu sprawowania urzędu przez Prezydenta ulega zawieszeniu.</u>
          <u xml:id="u-343.11" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 3. Sprawę rozpatruje i wyrok wydaje Trybunał Stanu.</u>
          <u xml:id="u-343.12" who="#AleksanderKwaśniewski">Ust. 4. Postępowanie karne (z wyjątkiem postępowania przed Trybunałem Stanu) lub cywilne przeciwko Prezydentowi nie może być wszczęte przed zakończeniem kadencji. W okresie tym nie biegnie przedawnienie”.</u>
          <u xml:id="u-343.13" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy do art. 133 są jakieś uwagi lub propozycje?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-344">
          <u xml:id="u-344.0" who="#GrzegorzKurczuk">Przed rozpoczęciem dyskusji nad tym przepisem chciałbym zadać ekspertom kilka pytań, ponieważ nie uczestniczyłem w pracach podkomisji redakcyjnej, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających Konstytucję. Proszę mi wyjaśnić dlaczego i w wariancie I i w wariancie II propozycji podkomisji do art. 133 używa się sformułowania „naruszenie Konstytucji lub ustaw”. Czy chodzi tu o każde naruszenie Konstytucji bądź ustaw, czy tylko o naruszenie o większym ciężarze gatunkowym?</u>
          <u xml:id="u-344.1" who="#GrzegorzKurczuk">Czy nie zachodzi potrzeba bliższego określenia stopnia i rodzaju winy Prezydenta? Chcę zapytać, czy posługując się analogią do winy w Prawie karnym, powinniśmy się ograniczyć do winy umyślnej, czy też nieumyślnej?</u>
          <u xml:id="u-344.2" who="#GrzegorzKurczuk">Proszę ekspertów o udzielenie odpowiedzi na moje skomplikowane pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-345">
          <u xml:id="u-345.0" who="#AndrzejRzepliński">Z art. 133 ust. 1 (wariant II) proponuję usunąć sformułowanie „oraz za popełnienie przestępstwa”. Nasza obecna Konstytucja oraz umowy międzynarodowe, które Polska zawarta, gwarantują dwuinstancyjność postępowania. W art. 133 ust. 1 mamy do czynienia z postępowaniem jednoinstancyjnym. Na jego podstawie Prezydent mógłby odpowiadać za popełnienie każdego przestępstwa, nawet drobnego. Jeżeli chcielibyśmy wprowadzić ów przepis do Konstytucji, to należałoby do niego dodać formułę: „przestępstwa z niskich pobudek”.</u>
          <u xml:id="u-345.1" who="#AndrzejRzepliński">Po drugie, odpowiedzialność Prezydenta po ustaniu kadencji za przestępstwa popełnione w okresie sprawowania urzędu prezydenckiego jest taka sama jak każdego innego obywatela. Od sprawiedliwości nie można uciec.</u>
          <u xml:id="u-345.2" who="#AndrzejRzepliński">Naruszenie konstytucji jest zupełnie czymś innym niż naruszenie ustawy karnej. Dlatego proponuję wyłączyć z art. 133 ust. 1 w wariancie II propozycji podkomisji zwrot: „oraz za popełnienie przestępstwa”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-346">
          <u xml:id="u-346.0" who="#JerzyAndrzejewski">Chcę odpowiedzieć na jedno z pytań postawionych przez senatora G. Kurczuka. Odpowiedzialność konstytucyjna Prezydenta jest bardzo szeroką odpowiedzialnością, która jednak nie ma charakteru sensu stricte penalizacyjno-karnego. Jest to odpowiedzialność, która może skutkować zdjęciem Prezydenta z urzędu i zastosowaniem przez organ quasi - sądowy stosownych środków.</u>
          <u xml:id="u-346.1" who="#JerzyAndrzejewski">Prawzorem tej odpowiedzialności jest amerykańska koncepcja impeachmentu, której jestem gorącym zwolennikiem. Koncepcja ta przewiduje, że każde naruszenie prawa czy systemu prawnego przez Prezydenta jest przyczynkiem pociągnięcia go do odpowiedzialności. W art. 133 ust. 2 stwierdza się, że do postawienia Prezydenta w stan oskarżenia wymagana jest większość 2/3 głosów członków Zgromadzenia Narodowego. A zatem, poprzeczka jest ustawiona dosyć wysoko. Wątpię, żeby z błahej przyczyny, np. z powodu wypadku drogowego czy naruszenia przepisów jakiejś mniej ważnej ustawy, 2/3 Zgromadzenia Narodowego postawiło Prezydenta przed Trybunałem Stanu. Zakres czy podstawa naganności zachowania głowy państwa, niezależnie od rangi tej naganności, powinny być określone dosyć szybko. Istotne są skutki polityczne nagannego zachowania Prezydenta, a nie jego przyczyna.</u>
          <u xml:id="u-346.2" who="#JerzyAndrzejewski">Godzenie przez Prezydenta w jakikolwiek zakres obowiązującego prawa, niezależnie od rangi tego prawa, może powodować określone skutki polityczne. Oceniać to powinien organ stawiający Prezydenta w stan oskarżenia.</u>
          <u xml:id="u-346.3" who="#JerzyAndrzejewski">W obywatelskim projekcie Konstytucji kwestia odpowiedzialności Prezydenta została przedstawiona inaczej. W związku z tym zgłaszam alternatywną propozycję brzmienia art. 133, zgodną z owym projektem. W przepisie tym mamy do czynienia z innym trybem stawiania Prezydenta w stan oskarżenia. To Sejm stawiałby Prezydenta przed szczególnym organem sądowniczym, jakim byłby Trybunał Stanu. Członkowie tego Trybunału byliby wyłaniani przez Senat. Jego przewodniczącym zostałby I Prezes Sądu Najwyższego. W ten sposób uniknęlibyśmy zarzutu politycznego manipulowania Trybunałem Stanu. Stąd też wziął się szczególny tryb stawiania Prezydenta w stan oskarżenia. Przypominam, że jest to koncepcja pochodząca z obywatelskiego projektu konstytucji. Zawiera ją zgłoszony przeze mnie wniosek do art. 133.</u>
          <u xml:id="u-346.4" who="#JerzyAndrzejewski">Myślę, że amerykańska instytucja bardzo szerokiego impeachmentu może być wykorzystana także w naszych warunkach. Może ona stanowić szeroką podstawę pociągania prezydenta do odpowiedzialności nie tylko konstytucyjnej, ale każdej innej, ze względu na szczególną rolę, jaką pełni in w państwie. Stworzenie takiej szerokiej podstawy jest chyba elementem dopingującym dla Prezydenta i korzystnym dla zdrowej demokracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-347">
          <u xml:id="u-347.0" who="#MichałPietrzak">Odpowiedzialność konstytucyjną prezydenta czy ministrów można określać bardzo różnie. Senator G. Kurczuk wyraził wątpliwość, czy za każde naruszenie Konstytucji lub ustawy można pociągać prezydenta, ministrów czy ewentualnie inne osoby określone w Konstytucji, do odpowiedzialności konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-347.1" who="#MichałPietrzak">W dwudziestoleciu międzywojennym ministrowie odpowiadali za każde naruszenie Konstytucji lub ustawy, jeżeli powodowało ono poważną szkodę bądź narażało państwo na poważne niebezpieczeństwo. Jednak nie odnosiło się to do Prezydenta. W przypadku ministrów naruszenie Konstytucji lub ustawy musiało mieć jeszcze jakieś dodatkowe cechy charakterystyczne: spowodowanie poważnej szkody lub narażenie państwa na niebezpieczeństwo. Stanowiło to wskaźnik, że z odpowiedzialności konstytucyjnej nie robi się odpowiedzialności dyscyplinarnej, co ma miejsce współcześnie.</u>
          <u xml:id="u-347.2" who="#MichałPietrzak">W przyszłej Konstytucji RP, jeśli chodzi o ministrów, można by zastosować podobne rozwiązanie. Zastosowanie takiego samego uregulowania w stosunku do Prezydenta byłoby niezwykle trudne. Senator P. Andrzejewski wyjaśnią już, że w stosunku do Prezydenta określenie wagi naruszenia byłoby niezwykle trudne, gdyż mogłyby tu wystąpić bardzo różne okoliczności. Dlatego też właściwa wydaje się formuła, że za naruszenie Konstytucji lub ustawy Prezydent może być pociągnięty do odpowiedzialności przez Trybunałem Stanu.</u>
          <u xml:id="u-347.3" who="#MichałPietrzak">Pragnę opowiedzieć się za wyłączeniem odpowiedzialności karnej prezydenta. Proponuję także wyłączyć odpowiedzialność karną ministrów. W obu przypadkach chodzi mi o pociąganie do odpowiedzialności karnej przed Trybunałem Stanu.</u>
          <u xml:id="u-347.4" who="#MichałPietrzak">Obecnie Trybunał Stanu jest organem dwuinstancyjnym, który orzeka zarówno w pierwszej, jak i w drugiej instancji i w sprawach karnych i w sprawach konstytucyjnych. Występuje tu pewna analogia. Gdyby chciano pociągnąć prezydenta do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu, to wniosek o postawienie głowy państwa w stan oskarżenia musiałby być dzisiaj podpisany bodajże przez 113 uprawnionych (140 członków Zgromadzenia Narodowego), a definitywne postawienie prezydenta w stan oskarżenia mogłoby nastąpić uchwałą Zgromadzenia Narodowego podjętą większością 2/3. Kto zatem sądziłby prezydenta?</u>
          <u xml:id="u-347.5" who="#MichałPietrzak">W pierwszej instancji sądziłby go Trybunał Stanu w składzie 5 członków. Wystarczyłoby zatem przekonać 3 członków Trybunału, którzy stanowiliby większość składu orzekającego, aby prezydent mógł zostać skazany. Żeby skazać głowę państwa wystarczy działanie ok. 300 członków Zgromadzenia Narodowego i 3 członków Trybunału Stanu. A więc jedną z najpoważniejszych decyzji w państwie oddajemy w ręce praktycznie 3 osób, które to osoby mają „równoważyć” ok. 340 członków Zgromadzenia Narodowego.</u>
          <u xml:id="u-347.6" who="#MichałPietrzak">Moim zdaniem, przyszły Trybunał Stanu nie powinien być organem dwuinstancyjnym. W sprawach o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej orzeka 12 lub 15 członków Trybunału Stanu w pierwszej i ostatniej instancji. Zapadające w tych sprawach orzeczenia nie idą jednak tak daleko. Sankcją jest tu np. zakaz zajmowania lub utraty stanowisk publicznych. Dlatego też dwuinstancyjność postępowania przez Trybunałem Stanu nie jest w tym przypadku potrzebna.</u>
          <u xml:id="u-347.7" who="#MichałPietrzak">Przechodzę do spraw związanych z odpowiedzialnością karną prezydenta i ministrów. Zasada równości wymaga, aby wszyscy byli traktowani przed sądem jednakowo. Minister - po zakończeniu swojej misji - i Prezydent - po zakończeniu swego urzędowania - powinni odpowiadać za naruszenie ustaw karnych, tak jak zwykli obywatele. Umożliwiłoby to powstanie jaśniejszej koncepcji odpowiedzialności konstytucyjnej. Łączenie tej odpowiedzialności z odpowiedzialnością karną powoduje - tak jak np. dzisiaj - że karnistyczny punkt widzenia dominuje nad konstytucyjnym punktem widzenia. Obecnie przyjęto zasadę, że raz popełniony delikt konstytucyjny może być rozpatrywany przez sejmy trzech kolejnych kadencji. W tym czasie zmienia się skład Trybunału Stanu, zmieniają się oskarżyciele, a sprawa wciąż pozostaje nie rozstrzygnięta. Zgodnie z istotą deliktu konstytucyjnego powinno być tak, że jeżeli Sejm jednej kadencji sprawy nie załatwi, to Sejm kolejnej kadencji może wznowić tę sprawę, ale na podstawie nowego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-347.8" who="#MichałPietrzak">Nie może to być zwykła kontynuacja, gdyż każdy Sejm ma inny skład polityczny. Należy pamiętać, że delikt konstytucyjny zawsze ma silne podłoże polityczne.</u>
          <u xml:id="u-347.9" who="#MichałPietrzak">W związku z tym, z art. 133 projektu jednolitego Konstytucji RP należy wyłączyć odpowiedzialność karną Prezydenta przed Trybunałem Stanu. W przepisie tym warto by także zamieścić formułę, że postępowanie karne przeciwko Prezydentowi nie może być wszczęte przed zakończeniem kadencji i że w okresie tym nie biegnie przedawnienie. W ten sposób uczynilibyśmy klarowniejszą także odpowiedzialność konstytucyjną Prezydenta i ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-348">
          <u xml:id="u-348.0" who="#PiotrAndrzejewski">Chcę stwierdzić, że zarówno wątpliwości przedstawione przez prof. A. Rzeplińskiego odnośnie wymogu gwarantowania międzynarodowych standardów praw człowieka - Prezydent też jest człowiekiem - jak i obiekcje wyrażone przez prof. M. Pietrzaka usuwa zgłoszona przeze mnie propozycja do art. 133, znajdującego swoje odzwierciedlenie w obywatelskim projekcie konstytucji jako art. 110.</u>
          <u xml:id="u-348.1" who="#PiotrAndrzejewski">Przypominam, iż nie chodzi tu tylko o delikty konstytucyjne, ale również o przestępstwa, za których popełnienie prezydent może odpowiadać - w określonym trybie - albo w okresie kadencji, albo po jej zakończeniu. Przyjęliśmy jednak bardzo niebezpieczny przepis odnośnie przedawnienia fakultatywnego. W związku z tym, prezydent może przez dwie kadencje uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzialności. Teraz dopiero widać, jak zły przepis przyjęliśmy.</u>
          <u xml:id="u-348.2" who="#PiotrAndrzejewski">W tej chwili chciałbym przytoczyć własną propozycję brzmienia art. 133. odpowiadającą art. 110 obywatelskiego projektu konstytucji - być może - przepis ten usunąłby wszelkie wątpliwości:</u>
          <u xml:id="u-348.3" who="#PiotrAndrzejewski">„Ust. 1. Prezydent na naruszenie Konstytucji lub ustaw oraz za popełnienie przestępstwa może być pociągnięty do odpowiedzialności tylko przed Trybunałem złożonym z Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego i sześciu członków Trybunału powołanych przez Senat ze swego składu. Od jego orzeczenia służy odwołanie do całego składu Senatu z wyłączeniem senatorów, którzy orzekali w pierwszej instancji.</u>
          <u xml:id="u-348.4" who="#PiotrAndrzejewski">Ust. 2. Postawienie Prezydenta w stan oskarżenia następuje uchwałą Sejmu większością co najmniej 3/5 ustawowej liczby jego członków, na wniosek co najmniej 100 posłów.</u>
          <u xml:id="u-348.5" who="#PiotrAndrzejewski">Ust. 3. Z chwilą postawienia Prezydenta w stan oskarżenia, sprawowanie przez niego urzędu ulega zawieszeniu do czasu wydania prawomocnego orzeczenia przez Trybunał”.</u>
          <u xml:id="u-348.6" who="#PiotrAndrzejewski">Nie chcę komentować swej propozycji, uważam jednak, że usuwa ona wszelkie wątpliwości wyrażone przez prof. A. Rzeplińskiego i prof. M. Pietrzaka oraz zawiera pozytywne rozwiązanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-349">
          <u xml:id="u-349.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Zgadzam się, że jest to pozytywne rozwiązanie, które jednak nieoczekiwanie wzmacnia rolę Senatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-350">
          <u xml:id="u-350.0" who="#PiotrAndrzejewski">Ważne, że jest to trafne rozwiązanie, usuwające obiekcje wyrażone przez przedstawicieli Prezydenta RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-351">
          <u xml:id="u-351.0" who="#JerzyMadej">Mam nadzieję, że Senat nie pełniłby wówczas roli izby samorządowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-352">
          <u xml:id="u-352.0" who="#PiotrWinczorek">Chcę zwrócić uwagę, że Prezydent w odróżnieniu od innych „wybrańców ludu”, pomimo tego, że pochodzi z wyborów powszechnych, nie jest objęty immunitetem. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Stanowi to jednak niezaprzeczalny fakt. Sytuacja, kiedy prezydent odpowiada i za delikty konstytucyjne i za przestępstwa przed Trybunałem Stanu powoduje, iż jest on traktowany inaczej niż zwykły przestępca. Przywilej odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu może być potraktowany jako substytut immunitetu.</u>
          <u xml:id="u-352.1" who="#PiotrWinczorek">W wariancie II propozycji podkomisji do art. 133 ust. 4 stwierdza się, że postępowanie sądowe przeciwko Prezydentowi zawiesza się do czasu zakończenia kadencji i że w okresie tym nie biegnie przedawnienie. Tym samym wprowadza się bardzo silny immunitet wyłączający osobę prezydenta spod odpowiedzialności karnej. Niemożliwe byłoby wówczas dochodzenie tej odpowiedzialności nawet wtedy, gdy Prezydent popełniłby przestępstwo istotne. Nie wchodziłyby w grę żadne okoliczności, umożliwiające uchylenie tego quasi - immunitetu.</u>
          <u xml:id="u-352.2" who="#PiotrWinczorek">W moim przekonaniu, Prezydenta nie należałoby traktować w jakiś szczególny sposób, jeżeli miałoby to odwlec na okres - powiedzmy - kilku lat pociągnięcie go do odpowiedzialności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-353">
          <u xml:id="u-353.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Jak rozumiem, prof. P. Winczorek opowiada się za wariantem I propozycji podkomisji do art. 133.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-354">
          <u xml:id="u-354.0" who="#PiotrWinczorek">Owszem, opowiadam się za wariantem I. Najważniejszą sprawą w art. 133 jest kwestia przedawnienia. Można - oczywiście kiedyś do niej powrócić.</u>
          <u xml:id="u-354.1" who="#PiotrWinczorek">Pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej po kilku latach może okazać się gorszym rozwiązaniem niż szybkie załatwienie sprawy przez Trybunałem Stanu. Może autorom wariantu II propozycji podkomisji do art. 133 rzeczywiście chodziło o to, aby nie było to szybkie postępowanie? W każdym bądź razie, musimy wyważyć dwie racje: Prezydent jest chroniony quasi - immunitetem, który może być uchylony uchwałą Zgromadzenia Narodowego - dalsze postępowanie jest takie samo, jak w stosunku do przeciętnego obywatela.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-355">
          <u xml:id="u-355.0" who="#KazimierzDziałocha">Propozycje do art. 133, zgłoszone w czasie dyskusji, nakazują zastanowić się nad następującym problemem: czy prawo obowiązujące, które nie jest do końca złym prawem, powinniśmy zastępować nowym, niby lepszym, przy czym nie ma żadnej pewności, że to nowe prawo będzie lepsze? Istnieje określona dyrektywa legislacyjna, która odnosi się także do Konstytucji, że jeżeli nie ma pewności co do tego, iż nowe prawo będzie lepsze, nie należy zmieniać dotychczasowego, które ma za sobą pewne doświadczenia, praktykę, judykaturę itd.</u>
          <u xml:id="u-355.1" who="#KazimierzDziałocha">W związku z tym należy postawić pytanie, czy w zakresie odpowiedzialności konstytucyjnej dotychczasowe doświadczenia i praktyka wymagają kontynuowania czy może należy dokonać rewizji rozwiązań obowiązujących w istocie, od 1982 r. kiedy przywrócono instytucję Trybunału Stanu?</u>
          <u xml:id="u-355.2" who="#KazimierzDziałocha">Propozycja senatora P. Andrzejewskiego zmierza do tego, aby odpowiedzialność Prezydenta za określone naruszenia nie była odpowiedzialnością przed specjalnym sądem, u nas - zwanym Trybunałem Stanu, tylko - przed Senatem. Jest to wbrew polskiej tradycji, poczynając od Konstytucji marcowej, a nawet od Konstytucji 3 maja. Rozwiązanie zaproponowane przez senatora P. Andrzejewskiego jest niczym innym jak przejściem na grunt anglosaski. Nazywa się to koncepcją impeachmentu, czyli koncepcją odpowiedzialności przed drugą izbą parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-355.3" who="#KazimierzDziałocha">Zastanawiam się, po co mielibyśmy tę koncepcję wprowadzać, jeżeli mamy już w tym zakresie sprawdzone doświadczenia. odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu jest przecież rozwiązaniem europejskim. W większości krajów naszego kontynentu jest to nawet odpowiedzialność przed Trybunałem Konstytucyjnym, który nie występuje tam tylko jako organ kontroli konstytucyjności prawa, ale i jako organ realizujący odpowiedzialność konstytucyjną w znaczeniu, w jakim czyni to u nas Trybunał Stanu.</u>
          <u xml:id="u-355.4" who="#KazimierzDziałocha">Cały czas mówimy o odpowiedzialności konstytucyjnej. W istocie wchodzą tutaj w grę dwa rodzaje odpowiedzialności: odpowiedzialność za delikt konstytucyjny i odpowiedzialność karna za popełnienie przestępstwa. Ze względów czysto pragmatycznych te dwie odpowiedzialności łączy się w jedną.</u>
          <u xml:id="u-355.5" who="#KazimierzDziałocha">Odpowiedzialność za delikt konstytucyjny jest odpowiedzialnością za naruszenie konstytucji lub ustawy, czyli za naruszenie prawa. Jeżeli naruszenie prawa ma znamiona przestępstwa, może wchodzić także w grę odpowiedzialność karna przed Trybunałem Stanu.</u>
          <u xml:id="u-355.6" who="#KazimierzDziałocha">O ile dobrze pamiętam, wszystkie nowelizacje przepisów konstytucyjnych, poczynając od 1982 r. zmierzały do tego, aby Prezydent odpowiadał karnie właśnie przed Trybunałem Stanu, a nie przed sądem powszechnym. Odgrywały tu znaczącą rolę także te względy, o których mówił przed chwilą prof. P. Winczorek.</u>
          <u xml:id="u-355.7" who="#KazimierzDziałocha">Powstał problem, czy powinniśmy rozdzielać odpowiedzialność Prezydenta. Czy powinniśmy oddzielnie instytucjonalnie organizować odpowiedzialność za delikt konstytucyjny i odpowiedzialność za popełnienie przestępstwa, czy - nie? W odniesieniu do członków rządu można to rozwarstwienie wprowadzić. Obowiązujące ustawodawstwo jest w tym zakresie elastyczne. Do odpowiedzialności karnej przed Trybunałem Stanu można byłoby ewentualnie pociągnąć ministra, który dokonał naruszeń określonych w ustawie, ale tylko wolą Sejmu, podjętą w formie uchwały o pociągnięcie danego ministra do odpowiedzialności karnej. Jeśli chodzi o karną odpowiedzialność Prezydenta, to określone względy zawsze przemawiały za tym, aby była to odpowiedzialność właśnie przed Trybunałem Stanu.</u>
          <u xml:id="u-355.8" who="#KazimierzDziałocha">O ile sobie przypominam, senator G. Kurczuk, który zabrał głos na temat zakresu odpowiedzialności Prezydenta, podniósł kwestię zrewidowania tego zakresu na tle dotychczasowych doświadczeń. Czy odpowiedzialność za delikt konstytucyjny ma być odpowiedzialnością tylko z winy umyślnej - chodzi tu o naruszenie konstytucji lub ustawy w sposób zawiniony - czy też i z winy nieumyślnej?</u>
          <u xml:id="u-355.9" who="#KazimierzDziałocha">Obecnie mamy do czynienia z odpowiedzialnością zarówno z winy umyślnej, jak i nieumyślnej. A więc jest to odpowiedzialność bardzo szeroka. Można oczywiście się zastanawiać, czy jest to uzasadnione. przypominam, że cały czas chodzi mi o odpowiedzialność z tytułu deliktu konstytucyjnego.</u>
          <u xml:id="u-355.10" who="#KazimierzDziałocha">Chcę powiedzieć, że w polskiej literaturze przedmiotu były zgłaszane postulaty, aby naruszenie Konstytucji lub ustawy w sposób zawiniony, czy też zawiniony umyślnie wzmocnić drugą przesłankę, o której wspomniał już prof. M. Pietrzak, przypominając rozwiązania przedwojenne. Naruszenie konstytucji lub ustawy musiało przynieść jakąś poważną szkodę albo musiało stanowić niebezpieczeństwo dla interesów państwa. W tym duchu można by dokonać zmiany zakresu odpowiedzialności osób zajmujących wysoką pozycję w państwie, jeżeli przemawiają za tym dotychczasowe doświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-355.11" who="#KazimierzDziałocha">Nie należy jednak gruntownie zmieniać starego prawa, jeżeli nie ma się przekonania, że nowe będzie lepsze. W związku z tym opowiadam się za pewną kontynuacją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-356">
          <u xml:id="u-356.0" who="#AleksanderKwaśniewski">...w gruncie rzeczy tego, co znajduje się w wariancie I propozycji podkomisji do art. 133.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-357">
          <u xml:id="u-357.0" who="#KazimierzDziałocha">Z małą korektą.</u>
          <u xml:id="u-357.1" who="#KazimierzDziałocha">Proszę zwrócić uwagę, że wariant II propozycji podkomisji jest pisany czcionką kursywową. To oznacza, że w świetle głosowania z 26 stycznia 1995 r. nie powinien być on brany pod uwagę. Wybraliśmy przecież inny model prezydentury.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-358">
          <u xml:id="u-358.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Co zatem powinniśmy zmienić w wariancie I propozycji podkomisji do art. 133?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-359">
          <u xml:id="u-359.0" who="#KazimierzDziałocha">Jest to już kwestią wyboru.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-360">
          <u xml:id="u-360.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Odpowiadając na pytanie postawione przez senatora G. Kurczuka, prof. K. Działocha wspomniał o potrzebie dokonania określonych zmian w przepisie art. 133.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-361">
          <u xml:id="u-361.0" who="#KazimierzDziałocha">Dokonywanie zmian zakresu odpowiedzialności Prezydenta było bardzo trudne. W odniesieniu do członków rządu i innych podmiotów ponoszących odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu można by przyjąć, iż ponoszą oni odpowiedzialność konstytucyjną z tytułu czynów popełnionych umyślnie. Można tu dodać kolejną przesłankę w postaci poważnej szkody lub niebezpieczeństwa dla interesów państwa. Nie uważam jednak, aby mogło to mieć zastosowanie do odpowiedzialności konstytucyjnej Prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-362">
          <u xml:id="u-362.0" who="#MichałPietrzak">Mam jeszcze jedną wątpliwość odnośnie pociągania Prezydenta do odpowiedzialności karnej. Zgodnie z wariantem I propozycji podkomisji do art. 133 ust. 1, Prezydent powinien być pociągany do odpowiedzialności karnej za popełnienie każdego przestępstwa przewidzianego w Kodeksie karnym.</u>
          <u xml:id="u-362.1" who="#MichałPietrzak">Przypuśćmy, że Prezydent, jadąc samochodem potrącił kobietę, która na szczęście nie zmarła. I co dalej? Czy w tej sytuacji powinno się stawiać Prezydenta w stan oskarżenia? Jeśli nie postawi się go w stan oskarżenia, to niektórzy zaczną mówić, że Prezydent to „święta krowa”, która za nic nie odpowiada.</u>
          <u xml:id="u-362.2" who="#MichałPietrzak">Przypuśćmy, że Prezydent popełnił poważniejsze przestępstwo i postawiono go w stan oskarżenia. Nie zapominajmy, że pozostaje on nadal prezydentem, tylko jego władza jest zawieszona. Proces w tej sprawie może toczyć się rok albo więcej. Nie jest przecież nigdzie napisane, że powinno się ją załatwić w ciągu 3 dni czy tygodnia. Proszę zwrócić uwagę, że postępowanie przed Trybunałem Stanu jest dwuinstancyjne. Ile taka sprawa wywołałaby w społeczeństwie emocji?</u>
          <u xml:id="u-362.3" who="#MichałPietrzak">Gdyby się naprawdę zdarzyło, że Prezydent potrącił kobietę, to czynie lepiej byłoby, gdyby odpowiadał on po zakończeniu kadencji. przedawnienie przecież by nie biegło. Prezydent odpowiadałby za to jak zwykły obywatel. Zainteresowanie społeczeństwa faktem, że prezydentowi przydarzyło się coś przykrego, byłoby może mniejsze. Czym prezydenta, za który odpowiadałby jak zwykły obywatel, nie wzbudzałby już tak dużego posmaku sensacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-363">
          <u xml:id="u-363.0" who="#MarekMazurkiewicz">Proszę sobie wyobrazić, że prezydent będąc w stanie pomroczności jasnej, zabił człowieka. Czy wtedy z pociągnięciem prezydenta do odpowiedzialności warto czekać aż do końca kadencji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-364">
          <u xml:id="u-364.0" who="#MichałPietrzak">Mamy wtedy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Prezydent dopuściłby się jakiegoś bezmyślnego zabójstwa. Istnieje jednak możliwość zrzeczenia się przez niego urzędu. Presja społeczna byłaby tak silna, że musiałby on zrezygnować z urzędu, nie chcąc dopuścić do kompromitacji państwa, społeczeństwa itd. Opinia międzynarodowa na pewno by to wyniosła na światło dzienne.</u>
          <u xml:id="u-364.1" who="#MichałPietrzak">Mówimy w tej chwili o przypadkach szczególnych, na ogół bardzo rzadkich, które jednak wywołują określone reakcje. Wracamy zatem do pytania, czy lepiej jest sądzić prezydenta za popełnienie przestępstwa po zakończeniu kadencji, czy w trakcie sprawowania przez niego urzędu? Może się przecież zdarzyć, że proces będzie trwał 2 miesiące.</u>
          <u xml:id="u-364.2" who="#MichałPietrzak">W tym okresie władza prezydenta zostaje zawieszona. Opinia publiczna się tym interesuje. A potem okazuje się, że wydano wyrok uniewinniający. Po co więc tyle emocji związanych z faktem, że to nie zwykły obywatel, tylko prezydent był sądzony?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-365">
          <u xml:id="u-365.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Mamy możliwość zastosowania w tym zakresie dwóch rozwiązań:</u>
          <u xml:id="u-365.1" who="#AleksanderKwaśniewski">- po pierwsze, przedawnienie nie biegnie w okresie od popełnienia przestępstwa do zakończenia kadencji,</u>
          <u xml:id="u-365.2" who="#AleksanderKwaśniewski">- po drugie, w przypadku wydania wyroku uniewinniającego następuje przedłużenie kadencji o okres zawieszenia.</u>
          <u xml:id="u-365.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Obecnie rozpatrujemy kwestie, które i teoretycznie i praktycznie mogą być całkiem realne. Jednak mamy już pewne doświadczenia, które - moim zdaniem - działają uspokajająco, a nie podniecająco. W związku z tym wydaje się, że dotychczasowe przepisy, które określały odpowiedzialność prezydenta, były wystarczającym ogniwem kontroli w zakresie jawnych naruszeń prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-366">
          <u xml:id="u-366.0" who="#AndrzejRzepliński">Konsekwentnie opowiadam się za zastąpieniem odpowiedzialności karnej prezydenta przez Trybunałem Stanu odpowiedzialnością karną b. prezydenta przed sądem powszechnym.</u>
          <u xml:id="u-366.1" who="#AndrzejRzepliński">Swoje stanowisko chciałbym poprzeć kolejnym argumentem. Jeżeli prezydent dopuści, czy wręcz zgodzi się na to, żeby kogoś zamordowano, to nie tylko dopuszcza się zabójstwa jako sprawca kierowniczy, używając terminologii prawno-karnej, ale także narusza Konstytucję, W tym przypadku prezydent używa swego urzędu, pomimo tego, że na mocy konstytucji jest odpowiedzialny za przestrzeganie porządku konstytucyjnego, do najpoważniejszej zbrodni.</u>
          <u xml:id="u-366.2" who="#AndrzejRzepliński">Jak uczy praktyka państw demokratycznych z okresu ostatnich 30 lat, przestępstwa popełniane przez prezydentów na szczęście nie często się zdarzają, gdyż zwykle nie kryminaliści zostają prezydentami.</u>
          <u xml:id="u-366.3" who="#AndrzejRzepliński">Najczęstszym przestępstwem popełnionym przez głowy państw jest nie płacenie alimentów. Zdarza się, że prezydent znajdzie się w konflikcie ze swoją żoną, co bardzo emocjonuje opinię publiczną. Biorąc pod uwagę nasze prawo karne, żona prezydenta mogłaby złożyć wniosek do prokuratora o ściganie męża czy b. męża za nie płacenie alimentów. Z mocy przepisów Kodeksu postępowania karnego należałoby w tej sytuacji wszcząć postępowanie. Czy dla takiego czynu opłaca się rozpoczynać długotrwałą procedurę pociągania Prezydenta do odpowiedzialności karnej i deliktowej przed Trybunałem Stanu? Czy nie lepiej czekać do momentu zakończenia kadencji? Przecież nie odbiera to żonie b. prezydenta przyjemności w postaci postawienia go przed oblicze zwykłego sądu powszechnego. Moim zdaniem, byłoby to nawet prostsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-367">
          <u xml:id="u-367.0" who="#JerzyMadej">Kontynuując myśl prof. A. Rzeplińskiego chcę zauważyć, że w ten sposób pozbawiamy żonę prezydenta na kilka lat dochodów.</u>
          <u xml:id="u-367.1" who="#JerzyMadej">Na dyskusję nad kwestiami odpowiedzialności konstytucyjnej i odpowiedzialności karnej Prezydenta rzucają cień decyzje podjęte w zakresie immunitetu poselskiego i senatorskiego. W czasie obrad Komisji Konstytucyjnej toczących się miesiąc temu podkreślałem, że zakres immunitetu parlamentarnego jest u nas dosyć szeroki. Jeszcze szerszy jest chyba tylko w Czechach, gdzie na zawsze nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej posła, jeżeli nie zgodzi się na to parlament. Przyjęta przez nas formuła, że bez zgody Sejmu nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej posła, bez zgody Senatu - senatora i że postępowanie karne wszczęte przed wyborem zawiesza się na czas trwania mandatu, stanowi oczywiście bardzo szeroką ochronę dla parlamentarzystów.</u>
          <u xml:id="u-367.2" who="#JerzyMadej">W związku z tym można by wysunąć następujący argument? dlaczego prezydent ma mieć mniejszą ochronę?</u>
          <u xml:id="u-367.3" who="#JerzyMadej">Osobiście opowiadałem się za znacznym ograniczeniem immunitetu parlamentarnego. Tak jak poseł jest zwykłym człowiekiem, tyle że wybranym do Sejmu, tak samo prezydent jest zwykłym obywatelem, tyle że wybranym na urząd głowy państwa. Prezydenta jak i innych obywateli, obowiązuje to samo prawo, szczególnie prawo karne. Nie dobrze się stało, że Komisja Konstytucyjna przyjęła tak szeroki zakres immunitetu poselskiego i senatorskiego. W stosunku do ochrony prezydenta zachodzi tu pewna dysproporcja, asymetryczność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-368">
          <u xml:id="u-368.0" who="#MichałPietrzak">Chciałbym uzupełnić wypowiedź senatora J. Madeja.</u>
          <u xml:id="u-368.1" who="#MichałPietrzak">Komisja Konstytucyjna uchwaliła coś, co mogłoby się zdarzyć chyba tylko w feudalizmie. Przyjęto mianowicie zasadę odrębnego prawa dla posłów. Wyraźnie zostało zapisane: „Zasady i tryb odpowiedzialności karnej posłów określa odrębna ustawa”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-369">
          <u xml:id="u-369.0" who="#JerzyMadej">Podobna formuła została zawarta w art. 92 ust. 6 projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-370">
          <u xml:id="u-370.0" who="#MichałPietrzak">Nie chodzi tu o ustawę o procedurze karnej, tylko o ustawę odrębną. Traktuję to jako pouczenie. Jeżeli jednak dowiedzą się o tym określone sfery prawnicze, to mogą dojść do wniosku, że tworzymy dla posłów odrębną procedurę karną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-371">
          <u xml:id="u-371.0" who="#AleksanderKwaśniewski">A zatem art. 92 ust. 6 należałoby przeredagować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-372">
          <u xml:id="u-372.0" who="#JerzyMadej">Takie gafy zdarzają się wtedy, kiedy nie ma mnie na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej. Podobne zdarzenie miało miejsce podczas głosowania nad przepisem traktującym o stosunkach Państwo - Kościół. Wówczas też mnie nie było.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-373">
          <u xml:id="u-373.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Niewątpliwie obecność senatora J. Madeja na posiedzeniach Komisji Konstytucyjnej przynosi same pozytywne skutki.</u>
          <u xml:id="u-373.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Zapis art. 92 ust. 6, na który powoływał się senator J. Madej, proponuję najpierw uzgodnić w obrębie Klubu parlamentarnego Unii Wolności. Być może, potem byłoby go łatwiej poprawić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-374">
          <u xml:id="u-374.0" who="#JerzyMadej">Wracając do odpowiedzialności karnej prezydenta, opowiadam się za pozostawieniem art. 133 z wariantu I podkomisji w takiej formie, w jakiej się on obecnie znajduje. Prezydent jest zwykłym obywatelem, tyle że piastującym najwyższy urząd w państwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-375">
          <u xml:id="u-375.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Przypominam, że podkomisja redakcyjna, zagadnień ogólnych i przepisów wprowadzających Konstytucję przedłożyła dwa warianty propozycji do art. 133. Rozumiem, że przedstawiciele Prezydenta RP zgłaszają poprawki do wariantu I zmierzające w kierunku zmodyfikowania brzmienia art. 133 ust. 1 i stworzenia dodatkowego ust. 4, który traktowałby o odpowiedzialności karnej Prezydenta po zakończeniu kadencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-376">
          <u xml:id="u-376.0" who="#MichałPietrzak">Zgadza się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-377">
          <u xml:id="u-377.0" who="#HenrykGroszyk">Na odpowiedzialność karną prezydenta należy spojrzeć w dwóch aspektach. W art. 133 nie należy zapisywać, że prezydent odpowiada za popełnienie każdego przestępstwa. Prezydent, który popełnia przestępstwo nie związane z naruszeniem Konstytucji lub ustawy, nie powinien odpowiadać przed Trybunałem Stanu. Jeżeli natomiast byłoby to przestępstwo związane z naruszeniem Konstytucji lub ustawy, Zgromadzenie Narodowe mogłoby uznać, że Prezydent powinien odpowiadać konstytucyjnie i karnie przed Trybunałem Stanu.</u>
          <u xml:id="u-377.1" who="#HenrykGroszyk">Jeżeli prezydent popełniłby przestępstwo pospolite, powinien odpowiadać przed zwykłym sądem, a nie przed Trybunałem Stanu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-378">
          <u xml:id="u-378.0" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy są jeszcze jakieś uwagi do art. 133? Nie widzę. W ten sposób zakończyliśmy dyskusję nad ostatnim przepisem rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP.</u>
          <u xml:id="u-378.1" who="#AleksanderKwaśniewski">Czy członkowie Komisji Konstytucyjnej chcą zamieścić w tym rozdziale jakieś nowe artykuły? Nie widzę żadnych zgłoszeń.</u>
          <u xml:id="u-378.2" who="#AleksanderKwaśniewski">Jutrzejsze posiedzenie rozpoczniemy głosowaniami. Będzie ich bardzo dużo. Najpierw rozstrzygniemy, jaki model prezydentury nam odpowiada. Koncepcja, która uzyska poparcie większości członków Komisji, będzie dla nas wyznacznikiem określającym zakres uprawnień prezydenckich. Oczywiście weźmiemy pod uwagę wszystkie propozycje podkomisji do rozdziału V projektu jednolitego Konstytucji RP oraz wszystkie wnioski zgłoszone do tego rozdziału i jego poszczególnych artykułów.</u>
          <u xml:id="u-378.3" who="#AleksanderKwaśniewski">Zamykam posiedzenie Komisji Konstytucyjnej.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>