text_structure.xml 133 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Otwieram posiedzenie. Protokół 8 posiedzenia uważani za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 9 posiedzenia leży w Biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Rogowicz i Hubicka. Listę mówców prowadzi s. Rogowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1931 r. do 31 marca 1932 r. (druk Senatu nr 2). Dyskusja szczegółowa. Część 1. Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Jako sprawozdawca głos ma s. Drucki-Lubecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wysoki Senacie! W społeczeństwie jest bardzo rozpowszechnione mniemanie, iż budżet p. Prezydenta Rzeczypospolitej jest nadmierny, większy aniżeli w innych krajach. Mniemanie owo nie jest słuszne, postaram się to udowodnić.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jeżeli spojrzymy na budżet nasz, to widzimy, że cały szereg pozycyj wchodzi do tego budżetu, które w innych krajach nie wchodzą. Rzeczywiście możnaby powiedzieć, że budżet naszego Prezydenta jest tak szeroko ujęty, jak w żadnym innym kraju. Widzimy np., że w dziale 3 budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej figuruje taka pozycja, jaka nie figuruje absolutnie w żadnem innem państwie na świecie, mianowicie mam tu na widoku wojskową ochronę Prezydenta, wojskowe posterunki, które służą dla ochrony Prezydenta z jednej strony, z drugiej strony dla oddania mu czci, przysługującej mu jako naczelnikowi sił zbrojnych Państwa. Ta pozycja nigdzie nie figuruje w budżecie prezydenta, albowiem figuruje w ministerstwie spraw wojskowych i składa się z rozmaitych części. Nie jest to pozycja do pogardzenia, albowiem w niektórych krajach, jak wiadomo, koszty utrzymania każdego żołnierza wynoszą znaczne sumy. Gdybyśmy nawet ilość takich posterunków określili na 12 do 14, to biorąc pod uwagę, że w budżecie niemieckim koszt utrzymania każdego żołnierza wynosi 6.500 marek rocznie i licząc 3 zmiany, otrzymujemy że jest 50 ludzi, stale zatrudnionych tem, bo dla służby w koszarach oni są straceni, ale mało tego, nazajutrz odpoczywają, otrzymujemy cyfrę 330.000 marek; pomnażając ją chociażby przez 1½, licząc, że pół dnia mają odpoczynku, otrzymujemy cyfrę pół miliona marek, czyli 1.000.000 zł. tak, że z tej pozycji należałoby budżet prezydenta w Niemczech powiększyć o 1.000.000 zł, u nas zaś te funkcje spełnia kompan ja zamkowa.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">W budżecie państw innych nie figuruje pozycja na koszty utrzymania reprezentacyjnych pałaców. Naprzykład we francuskim budżecie te pozycje figurują w Ministere de I'Instruction Publique et des Beauks Arts. U nas zaś figuruje też w budżecie Prezydenta. Mało tego, w budżecie Prezydenta figuruje pozycja na utrzymanie takich pałaców reprezentacyjnych i takich parków reprezentacyjnych, z których Prezydent nie korzysta. Napisałem, że „prawie” nie korzysta ale słusznie będzie powiedzieć, że „absolutnie” nie korzysta. Mam tu na widoku ogród i park łazienkowski, Przecież ogród i park łazienkowski są zupełnie oddane do użytku publiczności; są ulubionem miejscem spacerów i przechadzek publiczności. Taksamo możnaby powiedzieć, że można by Bois de Boulogne odnieść na koszt budżetu prezydenta — przecież nasze Łazienki mało się różnią od Bois de Boulogne, tak samo można by było i Versailles zaliczyć na budżet prezydenta, a jednak tego niema.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">Znów widzimy dalej, że i ochrona Prezydenta w postaci 24 żandarmów figuruje u nas w budżecie Prezydenta wtedy, kiedy naprzykład w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej ta pozycja odniesiona jest do zupełnie innego działu, tam figuruje ona nie w budżecie prezydenta, ale w tak zwanej Secret Service Division Treasury Department, t. j. faktycznie w departamencie tajnej policji, gdzie wynosi jednak 89.500 dol., a więc znacznie więcej aniżeli koszt utrzymania 24 żandarmów u nas.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jeden budżet jest zbliżony pod tym względem do naszego, mianowicie budżet Czechosłowacji. Tam rzeczywiście pałace i prawie wszystko to jest w budżecie prezydenta, z wyjątkiem tylko tej wojskowej ochrony, tych wojskowych posterunków, o których miałem zaszczyt mówić. Tam jednak widzimy, iż budżet Prezydenta wynosi 19.215.000 koron, czyli 5.060.000 zł., t. j. więcej aniżeli u nas, zwłaszcza w tym roku, kiedy się dokonało szeregu oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jeżeli się zwrócimy do poszczególnych działów budżetu Prezydenta, nie będę tu szczegółowo Wysokiej Izbie referować każdego poszczególnego paragrafu, ażeby nie zabierać czasu, przechodzę teraz do pierwszego działu — uposażenie Prezydenta, Wynosi ono 300.000 zł i musimy przyznać, iż jest znacznie mniejsze aniżeli w innych krajach.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">W Stanach Zjednoczonych Ameryki otrzymuje prezydent 75.000 dolarów, to jest 667.500 złotych, we Francji otrzymuje 1.800.000 franków czyli 630.000 złotych, w Niemczech uposażenie prezydenta jest dość skromne, wynosi 360.000 złotych, to jest 168.000 marek niemieckich. W Czechosłowacji widzimy, że suma, oddana do dyspozycji prezydenta wynosi 3.000.000 koron, to jest 800.000 złotych. Prawda, iż znaczną część tych sum używa tam prezydent na cele publiczne, kulturalne, oświatowe i inne, jednakże ta suma figuruje w preliminarzu jako do osobistej dyspozycji prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Bardzo wiele mówi się o tem, że kancelaria cywilna Prezydenta drogo kosztuje. Ale musimy się liczyć z tem, co ma miejsce u nas, zwłaszcza w b. zaborze rosyjskim, gdzie szerokie warstwy ludności przyzwyczaiły się zwracać ze swojemi troskami i żalami do Prezydenta, jako ojca narodu i w zeszłym roku 24.000 próśb było podanych na imię Prezydenta. Stanowi to 40% ogólnej ilości próśb, które — nie pamiętam w którym roku — były podane w Rosji do kancelarii cesarskiej. A przecież kancelaria cesarska rosyjska, nawet jeśli weźmiemy tylko 40% urzędników, o wieleby przewyższyła te działy naszej kancelarii, które specjalnie tem się trudnią.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#FranciszekDruckiLubecki">Ciężka sytuacja ekonomiczna spowodowała, że już w preliminarzu budżetowym zostały zrobione znaczne oszczędności w porównaniu z rokiem 1930/31, mianowicie o 678.896 zł. mniej jest preliminowane na rok 1931/32, aniżeli na rok poprzedni. Jednakże w obecnej ciężkiej sytuacji ekonomicznej p. Prezydent nie zadowolił się tem i z własnej inicjatywy nakazał miarodajnym czynnikom, ażeby wspólnie z referentem sejmowym poczynili jeszcze dalsze skrócenia. I te skrócenia zostały dokonane, mianowicie o 191.000 złotych zostały zmniejszone rozchody w dziale kancelarii cywilnej i o 124.000 w gabinecie wojskowym. Zwłaszcza została zwrócona uwaga na jedną pozycję, która często wywoływała niezadowolenia, mianowicie w gabinecie wojskowym, na dział lokomocji. Mówiło się o tem, że za dużo jest samochodów i za dużo jest środków przewozowych. Otóż ilość samochodów została zmniejszona o 6, a oszczędności w tym dziale wynoszą 40% razem ze skróceniem. Albowiem wynosiły 234.000, a obecnie wynoszą tylko nieco więcej jak 130.000. Tak, że widzimy, iż ogromne oszczędności są zrobione w tym budżecie. Niektóre pozycje muszą zostać dosyć wielkie, ale nie można w tem winić budżetu Prezydenta. Sławna nasza przeszłość historyczna wymagała tego, że zostały w swoim czasie stworzone dwa wielkie zabytki architektury jak Wawel i Zamek. I widzimy, że koszta utrzymania Wawelu i Zamku dość wynoszą, i ciągle się powiększają w miarę posuwania się remontu i widzimy, iż w związku z tem trzeba mieć coraz więcej niższych funkcjonariuszów, ażeby doprowadzać do porządku i pilnować te sale. Potem widzimy, że koszta utrzymania ich, opału, się powiększają, bo te cenne zabytki sztuki, te dzieła malarskie, które się tam znajdują, wymagają pewnej atmosfery, ciepła i nie mogą znajdować się w nieopalanych salach. Potem, jak już mówiłem, znaczną sumę pochłaniają koszta utrzymania Łazienek. Koszt utrzymania niższych funkcjonariuszy i urzędników w Łazienkach wynosi około 200.000 zł., t. j. dość znaczną kwotę.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#FranciszekDruckiLubecki">Muszę wreszcie zwrócić uwagę, że budżet Prezydenta zmniejsza się o tę sumę dochodów, które figurują w tym budżecie, mianowicie o sumę 245.300 zł., dochodów, których główne źródło stanowią wpływy ze zwiedzania Zamku, urządzeń reprezentacyjnych itd. Suma jest preliminowana bardzo skromnie — wynosi tylko 159.000 zł., z tego tytułu, a w 1929 r. wynosiła 200.000 zł., gdyż 1929 r., jak Wysokiej Izbie wiadomo, był rokiem Wystawy Poznańskiej i dlatego były znaczne wpływy z tytułu zwiedzania zamku w Poznaniu. W tym roku te wpływy muszą być preliminowane mniejsze ze zwiedzania Zamku w Poznaniu, choć przeciwnie, wpływy ze zwiedzania Wawelu w tym roku się powiększą, bo z chwilą uporządkowania Zamku ilość sal się zwiększa i samo przez się jest zrozumiałe, że publiczność jest ciekawa widzieć te prace restauracyjne. To też tam spodziewają się coraz większych wpływów.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#FranciszekDruckiLubecki">Teraz muszę jeszcze powiedzieć, że naogół biorąc, oszczędności w tym roku są tak wielkie w tym dziale, że stanowią 22% w porównaniu z tem, co było w 1930/31 r. Zdaje mi się, że w żadnym dziale budżetu niema tak wielkich oszczędności. Jeżeli mielibyśmy być zupełnie bezstronni, to trzeba było powiększyć jeszcze ten budżet Prezydenta, zaliczając do tego budżetu kwotę, która figuruje w Ministerstwie Robót Publicznych, mianowicie 2.928.000 zł., które stanowią koszta gruntownych reperacyj zamków, rezydencyj itd. Lecz tu pozwolę sobie zwrócić uwagę, że w tej sumie milion stanowi restauracja Wawelu i 1.450.000 Zamku. Przecież musimy te nasze prastare zamki doprowadzić do porządku. Nie naszą jest winą, że zwłaszcza Zamek był stale przez zaborców rujnowany i przy ewakuacji Warszawy został do pewnego stopnia, można powiedzieć, zniszczony. Możemy być przekonani, że z chwilą, kiedy prace restauracyjne będą ukończone, a co się tyczy Wawelu, będą ukończone za rok, co się tyczy Zamku, to jeszcze potrwa parę lat, to koszty te spadną do minimum, bo koszta konserwacyjne Zamku w Poznaniu, który jest w dobrym stanie, wynoszą wszystkiego 50.000 złotych, podczas gdy koszta restauracji Zamku wynoszą 1.450.000, a Wawelu milion. Więc z chwilą, kiedy to będzie ukończone, biorąc nawet pod uwagę, że Zamek i Wawel są daleko większe, te koszta będą wynosić nie 2 miliony kilkaset tysięcy, ale 500–600 tysięcy mniejwięcej. Dodając tę sumę do wydatków w budżecie Prezydenta, otrzymamy kwotę 4.100–4.200 tysięcy złotych, która będzie o milion złotych prawie mniejsza niż budżet prezydenta Czechosłowacji.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#FranciszekDruckiLubecki">Kiedy potrzeba, to widzimy, że i budżety w innych państwach wzrastają. Kiedy w 1928 roku zdarzył się pożar w Białym Domu, rezydencji prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, to i budżet znacznie się zwiększył', bo koszta restauracyjne były dużo większe. A stan naszego Zamku, spowodowany przez wojnę i inwazję, możemy zupełnie porównać z klęską żywiołową, pożarem.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#FranciszekDruckiLubecki">Na zakończenie pozwolę sobie powiedzieć, że budżet Prezydenta Rzeczypospolitej jest nader skromny, wynosi tylko w wydatkach 3.585.000 zł. Wszystkie możliwe zmniejszenia zostały zrobione i upraszam Wysoką Izbę o przyjęcie tego budżetu w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Do głosu nikt nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Przechodzimy do części 2 a — Sejm,</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Drucki-Lubecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wysoki Senacie! Bezstronność każę powiedzieć, że budżet naszych Izb ustawodawczych, Sejmu i Senatu — będę naprzód mówił o Sejmie — jest nader skromny; jest on znacznie mniejszy, aniżeli w innych krajach i nie ma tendencji wzrostu, ale nawet stałą tendencję zmniejszania się. Tak naprzykład budżet Chambre des Deputes wynosi 69.300.000 franków, podczas gdy budżet naszego Sejmu nie dosięga 8 milionów złotych. Jeżeli zwrócimy się do budżetu Reichstagu, który jest stosunkowo skromny, to widzimy, że wynosi on 8–9 mil jonów marek. Nie będę już mówił o budżecie Stanów Zjednoczonych, albowiem tam same djety poselskie i senatorskie i wynagrodzenia urzędników państwowych wynoszą, nie wiem dobrze na pamięć, ale jakieś 7.827.300 dolarów, czyli daleko więcej aniżeli nie tylko uposażenia, ale i cały budżet naszego Sejmu i Senatu razem wzięty. Tak, że te narzekania, jakoby nasz budżet był nadmierny, są niesłuszne, Budżet Sejmu jest jeszcze mniejszy, jeżeli się odrzuci djety poselskie. Widzimy, że uposażenie funkcjonariuszów, i biblioteki, i sale, i opał, i wszystkie uporządkowania i t. d. stanowią tylko 1.380.000 — to jest suma w każdym razie minimalna.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">Prawda, że budżety poprzednich lat były trochę większe. Widzimy jednak, jak wielkie prace zostały dokonane, nowa sala sejmowa, pomieszczenia dla komisyj i t. d., czego dawniej nie było. Teraz można powiedzieć, że te wszystkie pozycje są na ukończeniu i dlatego nadzwyczajny budżet Sejmu przedstawia się coraz skromniej, W tym roku jeszcze figuruje ta pozycja 184.000 na wykończenie budynku dla urzędników i niższych funkcjonariuszy Sejmu i Senatu, ale ta pozycja na przyszłość będzie coraz mniejsza. Coprawda, można powiedzieć, iż nie wszystkie sale komisyj sejmowych są odpowiednie i dobie, w niektórych brak światła, powietrza. W każdym razie można powiedzieć, że prawie wszystko zostało już dokonane.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Głos: Akustyka kiepska.)</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">Lecz zadowolono się temi oszczędnościami, z łona Sejmu wyszedł wniosek o obniżenie djet poselskich o 15%. Nie ulega wątpliwości, że to obniżenie djet posłów i senatorów o 15% dla znacznej części posłów naszych, zwłaszcza dla inteligencji pracującej i byłych urzędników, będzie ciężką ofiarą. Jednakże nie jest słuszne zdanie, kiedy się mówi o tem, iż należy jednocześnie zmniejszyć uposażenie wyższych urzędników państwowych, mówiąc, iż to ma miejsce w niektórych krajach zagranicą, albowiem dysproporcja między wysokością djet poselskich u nas i zagranicą jest bardzo mała, a dysproporcja między uposażeniem wyższych urzędników państwowych u nas a zagranicą jest kolosalna. Zwykle porównywujemy z Prusami i Niemcami. Pozwolę sobie powiedzieć, że faktycznie djety poselskie, według mnie, są nawet większe u nas, albowiem posłowie i senatorowie otrzymywali dotychczas 1310 zł miesięcznie, w Niemczech 9.000 marek rocznie; a obecnie u nas będą otrzymywali 1115, a tam 7.200 mk. rocznie, czyli 600 mk. miesięcznie t. zn. 1270 zł. Każdy przyzna, że drożyzna w Niemczech jest w każdym razie większa, aniżeli różnica 12% między 1115 i 1270.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jeżeli porównamy z uposażeniem wogóle funkcjonariuszy w Niemczech, to widzimy tak: tam są t. zw. stałe uposażenia dla wyższych urzędników państwowych i niestałe, które co dwa lata się powiększają. Kanclerz w Niemczech otrzymuje 45.000 mk. rocznie plus 24.000 mk. dodatku reprezentacyjnego, plus mieszkanie, środki lokomocji itd. Jest to wynagrodzenie w każdym razie przewyższające wynagrodzenie, otrzymywane przez Prezesa Rady Ministrów u nas. Jeżeli porównamy wynagrodzenie ministrów, to będziemy widzieli, że minister otrzymuje tam 36.000 mk. plus dodatku reprezentacyjnego 4.800, naturalnie mieszkanie, wszystkie środki lokomocji itd. Podsekretarz stanu 24.000 i 2.400 mk. dodatku. Dyrektorowie departamentu po 18 tysięcy marek, nawet landrat t. j. starosta, choć starostowie są u nas lepiej uposażeni, a to z powodu dodatków samorządowych, starostowie, którzy przesłużyli pewną ilość lat, otrzymują 8.800 marek, 600 marek reprezentacyjnych i jeszcze od 2 do 3 tysięcy marek za przewodnictwo w rozmaitych komisjach. Tak że porównanie djet poselskich z uposażeniami wyższych urzędników państw zagranicznych nie wytrzymuje krytyki. We Francji posłowie i senatorowie otrzymują po 60.000 franków rocznie, co stanowi 1750 zł miesięcznie; w Czechosłowacji 1650, tak, że widzimy, że ta dysproporcja, jaka jest między wynagrodzeniem urzędników państwowych tam i u nas jest ogromna, a w djetach minimalna. W jednych Stanach Zjednoczonych — tam rzeczywiście posłowie i senatorowie otrzymują 10 tysięcy dolarów rocznie, ale nie możemy brać przykładu ze Stanów Zjednoczonych, bo to jest kraj tak bogaty, powiedzmy, że tam obecnie jest kryzys, ale z krajem tym w każdym razie równać się nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">W każdym razie jest to, można powiedzieć, szlachetna inicjatywa, która znajdzie zrozumienie, albowiem w narodzie naszym zwłaszcza między włościanami jest szeroko rozpowszechnione zdanie, że gospodarzami finansów, gospodarzami budżetu są posłowie i senatorowie i takie zmniejszenie zrobi naturalnie doskonałe wrażenie.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jest jeszcze jedna zmiana co do uprawnień panów Marszałków Sejmu i Senatu, mianowicie to t. zw. prawo virement. W obecnej chwili, jak wiemy, to prawo virement nie będzie już przysługiwało samodzielnie ani Marszałkowi Sejmu, ani Marszałkowi Senatu, ani Prezesowi Najwyższej Izby Kontroli. Trzeba powiedzieć, że system, jaki jest we Francji, gdzie izba i senat samodzielnie układają swój budżet i tylko posyłają go do wiadomości ministra skarbu, u nas nie istnieje, a kiedy budżet jest ułożony, te ograniczenia pewne nie będą stanowić nic już tak nadzwyczajnego i dlatego można się z niemi pogodzić. Zresztą w czasach ciężkich trudności ekonomicznych zawsze uprawnienia ministra skarbu się powiększa i z tem się trzeba wogóle liczyć.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nie będę tu rozpatrywać poszczególnych pozycyj budżetu Sejmu, zwrócę tylko uwagę, iż główne oszczędności polegać będą na zmniejszeniu djet poselskich. Przedewszystkiem zmniejszenie owo rzeczywiście będzie jeszcze większe, albowiem nie uwzględniło się takich naturalnych przyczyn, jak naprzykład śmierć posła — zresztą posłowie są młodsi, ale w Senacie łatwiej zdarzać się mogą takie wypadki, dalej niezłożenie ślubowania i inne przyczyny również powodować mogą pewne oszczędności. W czasie zeszłej kadencji była z tego tytułu bardzo wielka oszczędność, wobec tego, że izby były rozwiązane. I tak np. w Senacie jeden domek służbowy dla urzędników, gdzie są trzy mieszkania i jeszcze pokój dla stróża, został z tych oszczędności odrestaurowany. W każdym razie objaw ten jest pocieszający, bo widzimy, że nawet w tak skromnym budżecie są pewne oszczędności, więc możemy liczyć, że i w innych działach takie się znajdą i wtedy będzie można użyć ich na jakieś doniosłe cele, jak remonty, albo jeżeli sytuacja gospodarcza będzie ciężka, nasz Minister Skarbu znajdzie jeszcze kilkanaście, a może i kilkadziesiąt mil jonów złotych oszczędności, co będzie znacznie lepszem, aniżeli zmniejszać i tak skromne i nędzne uposażenia urzędników państwowych, bo nawet u nas w budżecie Sejmu i Senatu można znaleźć 300 i 400 tys. złotych oszczędności. Naprzykład trwanie sesji sejmowej oblicza się na 8 i 9 miesięcy, a przecież sesja, jeżeli sesja budżetowa trwa 5 miesięcy, a nadzwyczajna sesja o ile będzie jakieś 1,5–2 miesięcy, to mamy 7 miesięcy, a nie 9, a koszta wydawnictw i 30% dodatek służbowy, pobierany prócz stenografów, za te nader intensywne piece, bo podczas sesji urzędnicy pracują po 13 godzin na dobę, liczy się w stosunku 8–9 miesięcy, tak, że i w naszym budżecie mogą znaleźć się oszczędności. Po ostatecznem dokonaniu skrócenia budżet Sejmu wynosi 7.943.755 zł. mniej, aniżeli budżet za rok 1930/1931. I wobec tego, że ten budżet jest minimalny, i ze względów zwykłej kurtuazji jednej izby wobec drugiej, upraszam Wysoki Senat o przyjęcie tego budżetu bez zmian w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Do głosu nikt się nie zapisał. Wobec tego przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: Część 2 b — Senat.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Drucki-Lubecki,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Proszę Wysokiego Senatu — budżet naszego Senatu przedstawia się jeszcze skromniej, bo wynosi zaledwie 2 miliony złotych. Tak małego budżetu nie zna żaden senat na świecie. Budżet senatu francuskiego wynosi 40 milionów franków, znacznie więcej wynosi nawet budżet w Czechosłowacji — 3.450.000. Ilość wszystkich urzędników wynosi 12, ilość niższych funkcjonariuszy 23. Nie mamy nawet stenografów swoich własnych i muszą u nas za dodatkowem wynagrodzeniem pracować stenografowie sejmowi. Zwracam tu uwagę, że praca podczas sesji naszych urzędników i funkcjonariuszy jest nader ciężka, pracują nieraz po 13 i 14 godzin, a uposażenie ich nawet z tym skromnym dodatkiem jest bardzo małe.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">Główną pozycję stanowią u nas też djety. Co się tyczy djet, to były one preliminowane w wysokości 1,665 tysięcy złotych, a przecież może być, że dla tej przyczyny, iż właśnie senatorowie są osobami wiekowemi, kwoty te preliminowano, uwzględniając takie okoliczności, jak śmierć, chorobę i inne przyczyny. Jednak, kiedy dziś nastąpiło zmniejszenie o 15%, to tam tych przyczyn nie wzięto pod uwagę, to znaczy uważano, że smutek i boleść idzie na zdrowie, bo kiedy te djety miały być o 15% wyższe, to była przewidywana śmierć i choroba, a teraz kiedy jest zmniejszenie o 15%, to te przyczyny odpadają, więc z tego tytułu będzie — chociaż skromna — oszczędność.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">Potem trzeba stwierdzić, że wogóle oszczędność na naszych dietach nie będzie wielka, bo trzeba powiedzieć. że my jesteśmy już ludzie do pewnego stopnia nie bardzo młodzi, wiemy co nas czeka. Jest pewne francuskie przysłowie, które mówi: „Si jeunesse savait si vieillesse pouvait”. My wiemy dobrze u nas w Senacie, mając takiego Pana Marszałka o ta.k groźnej i imponującej postawie, że jeżeli w Senacie zaczną się jakie wybryki, to potrafi je prędko ukrócić z zapisaniem do protokółu lub z wykluczeniem z posiedzenia, co dałoby pewne oszczędności, tak, że ja jako referent budżetowy bardzo chciałbym, ażeby te kary miały miejsce, bo jeszcze jakiś domek moglibyśmy zbudować dla urzędników, i niższych funkcjonariuszu,</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">Oniby się o to nie obrazili, ale trudno jest liczyć na to.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">Trzeba podnieść, że urzędnicy nasi działają bardzo energicznie i nadzwyczajnie intensywnie. Zwiedzałem, jako referent budżetowy, bardzo dokładnie nasze różne budynki, nasze parowe kotłownie, rozmaite budynki gospodarcze i wszędzie widziałem wielki ład i porządek. Wszystko robi się nadzwyczajnie oszczędnie. Niestety, nasz Senat jest zawsze w ciężkiej sytuacji. Mieliśmy bardzo ładne meble w gabinecie Marszałka i w gabinecie Wicemarszałków i w mieszkaniu reprezentacyjnem p. Marszałka, ale niestety prace restauracyjne postępują na Zamku, kancelaria cywilna żąda zwrotu tych mebli i po trochu się je zwraca. Wprawdzie mamy oszczędności w dawnym budżecie w kwocie 96.100 złotych, które jeszcze nie są zużyte. Z tych kwot meble się stopniowo zakupują, przeważnie okazyjnie. Jakie oszczędności się robi, to może służyć sala klubu, największego klubu w Senacie, która została w 8 dni przerobiona kosztem tylko 1.800 złotych dzięki staraniom i pracy p. dyrektora biura i urzędników kancelacji. Zdaje mi się, że rzeczywiście za tę gorliwą pracę, zwłaszcza podczas sesyj Senatu, kiedy pracy tak wiele, należy się im szczere podziękowanie.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">Jest jeszcze jedna pozycja, która figuruje w budżecie Senatu, której dawniej nie było, 15.000 zł. na rzeczoznawców, ale w obecnej chwili, gdy w kwestii konstytucyjnej Senat będzie miał też głos, a potem przy przygotowaniu tak ważnych spraw, jak sprawa nowego ustroju, szeregu ustaw samorządowych i t. d., gdy będzie wymagana bardzo intensywna praca od sprawozdawców, rzeczoznawcy ułatwią im pracę. Widzimy, że w Prezydjum Rady Ministrów jest również bardzo wielu rzeczoznawców tak, że faktycznie ten koszt 15.000 zł. jest zupełnie usprawiedliwiony.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Budżet Senatu jest skromny, wynosi wszystkiego kwotę 2.027.490 zł., żadnego sprzeciwu nie napotkał w Sejmie, proszę o uchwalenie go i w Senacie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do części 3 — Najwyższa Izba Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. Drucki-Lubecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Proszę Panów! Należyta kontrola państwowa jest rzeczą niezbędna i we wszystkich krajach istnieje, nie tylko w krajach demokratycznych, konstytucyjnych, lecz pozwolę sobie zwrócić uwagę Wysokiego Senatu, że nawet w dawnem imperium rosyjskiem kontrola państwowa istniała i była bardzo szeroko, można powiedzieć, postawiona. Mianowicie w każdem mieście guberialnem była t. zw. kontrolna pałata, izba, która dokonywała tej kontroli, i był główny kontroler państwowy.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">W zrozumieniu tego jeszcze Naczelnik Państwa dnia 7 lutego 1919 r. wydał doniosły dekret (Dz. Praw nr 14 poz. 1831), w którym powołał do życia Najwyższą Izbę Kontroli. Trzeba powiedzieć, że ten dekret Naczelnika Państwa z 7 lutego 1919 r. postawił Kontrolę Państwową na bardzo wysokim poziomie. Zapewnił jej kompletną niezależność, można powiedzieć, sędziowską, zależała ona bezpośrednio tylko od samego Naczelnika Państwa, a nawet prawa i uprawnienia Prezesa N. I. K. były większe aniżeli potem, albowiem mógł on być usunięty tylko sądów nie a nie większością, choćby kwalifikowaną 3/5 głosów. Następnie dyscyplinarna odpowiedzialność była następująca: Komplet Sądu Najwyższego — trzech sędziów, do którego jeszcze dochodziło dwóch mianowanych przez prezesa N. I. K. członków.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">Po uchwaleniu Konstytucji, artykuł jej 9 utrzymuje mniej więcej te wszystkie prawa i przywileje Kontroli Państwowej, wnosząc jednak pewne zmiany, głównie co do prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Mianowicie większością 3/5 głosów w Sejmie mógł on być usunięty. Do jakiego stopnia wielkie były prawa, nadane dekretem Prezydenta jeszcze przedtem Najwyższej Izbie Kontroli, może świadczyć art. 15 dekretu. Mianowicie art. 15 brzmi: „W razie stwierdzenia braku w gotówce i zapasach ubytku majątku itp. — Najwyższa Izba Kontroli Państwa ma prawo zawiesić w czynnościach podejrzanych funkcjonariuszy i donieść o tem zwierzchniej władzy”. Art, 9 Konstytucji zachowuje kolegialność, jednak ogranicza niezależność sędziowską członków kolegjum, a zwłaszcza prezesa, podporządkowując ich co do usuwalności uchwale sejmowej, powziętej kwalifikowaną większością 3/5 głosujących. Art. 30 brzmi: „Prezes Najwyższej Izby Kontroli może być pociągnięty do odpowiedzialności przez Sejm lub Senat za swe czynności urzędowe, przez które rozmyślnie lub wskutek zaniedbania pogwałcił ustawy, i podlega przepisom, ustanowionym w tym względzie dla ministrów”. Art. 9 ustawy konstytucyjnej nie stosuje się do członków kolegjów departamentów Najwyższej Izby Kontroli, do prezesów izb okręgowych i członków ich kolegjów. Korzystają oni jednak z ustawowych przywilejów sędziów i podlegają przepisom dyscyplinarnym ustawowym dla sędziów, z wyjątkiem prezesa, Do tego jest komplet Sadu Najwyższego, złożony z 3 sędziów i 2 członków Najwyższej Izby Kontroli, wybieranych na 1 rok przez kolegjum.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">Tu muszę jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz. To dotyczy urzędników Najwyższej Izby Kontroli. Wobec wielkiego znaczenia Najwyższej Izby Kontroli i wobec tych ważnych zadań, które mają właśnie urzędnicy tej Kontroli i wobec tego, iż taki urzędnik kontrolujący musi być, jak tu powiedzieć, najdalej od wszelkich spraw materialnych, możność zarobkowania ich jest nader ograniczona. I jak wiemy wogóle, uposażenie jest niskie, więc pozycja urzędników Kontroli Państwowej jest nader i nader ciężka. Prawda, iż dotychczas istniało t. zw. prawo virement i nawet oszczędności mogły być do pewnego stopnia użyte na cele podniesienia materialnego stanu urzędników. W tym naszym budżecie widzimy w paragrafie, mówiącym o uposażeniach służbowych, pewną małą zwyżkę. Jest to spowodowane tem, iż kilka etatów urzędniczych zostało odniesionych z VI do V stopnia służbowego. Jednak musimy stwierdzić, iż budżet Kontroli przedstawia się bardzo a bardzo skromnie, Są też trudności mieszkaniowe w Warszawie Najwyższa Izba Kontroli mieści się w 4 budynkach, albowiem jeszcze jej budynek w Alei Szucha nie jest ukończony. Względy oszczędnościowe spowodowały, iż w wydatkach nadzwyczajnych, owa pozycja została zmniejszona o 370.000 zł., lecz to spowoduje też, iż budynek będzie o rok później wykończony i gotowy. Tak samo buduje się budynek w Brześciu nad Bugiem; na ten cel preliminowano 70.000 zł. W każdym razie budżet jest bardzo skromny, mniejszy aniżeli dawniej i wynosi ogółem — tak budżet zwyczajny, jak i nadzwyczajny — 7.633.000 zł., a więc o 317.600 zł, mniej, niż w roku 1930/31.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">Co się tyczy preliminarza, to w Sejmie uległ on bardzo małym zmianom, mianowicie za zgodą Kontroli Państwowej zostały tylko wydatki biurowe zmniejszone o kwotę 5.400 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wobec rozległych prac w Najwyższej Izbie Kontroli, o których mogliśmy się najlepiej przekonać, otrzymawszy niedawno jej uwagi o wykonaniu budżetu — potężny tom o wielkich rozmiarach — i wobec potrzeby jak najściślejszej kontroli wydatków, zwłaszcza w tak ciężkiej sytuacji, jak obecnie, upraszam o przyjęcie bez zmian budżetu Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Leszczyński.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#ZygmuntLeszczyński">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Budżet Prezydjum Rady Ministrów, A. Administracja. Referuje s. Drucki-Lubecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wysoki Senacie! Budżet Prezydjum Rady Ministrów stanowi część 4 preliminarza budżetowego Rzeczypospolitej Polskiej. Wobec wydzielenia w osobny referat przedsiębiorstw państwowych, referuję tylko grupę A. Administracja części 4 budżetu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#FranciszekDruckiLubecki">Uchwałą Rady Ministrów z dn. 12 grudnia 1930 r., która to uchwała weszła w życie z dniem ogłoszenia w Monitorze Polskim 15 grudnia, utraciły moc obowiązującą dotychczasowe przepisy w sprawie statutu organizacyjnego Prezydjum Rady Ministrów (Monitor Polski Nr. 195 z 1926 r. poz. 560 i Nr. 73 z 1927 poz. 172).</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#FranciszekDruckiLubecki">Obecnie Prezydjum Rady Ministrów składa się z Biura Prezydialnego Prezesa Rady Ministrów, Biura Prawnego, Biura Ekonomicznego i Biura Usprawnienia Administracji.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#FranciszekDruckiLubecki">Wysoki Senacie! Nie będę zabierał czasu wyliczaniem wszystkich funkcyj rozmaitych biur, albowiem są one wydrukowane i figurują w sprawozdaniu, przejdę odrazu do Biura Usprawnienia Administracji.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#FranciszekDruckiLubecki">Biuro Usprawnienia Administracji współpracuje z Komisją Usprawnienia Administracji przy Prezydjum Rady Ministrów i załatwia sprawy, dotyczące usprawnienia administracji publicznej, dekoncentracji administracji, metod pracy w urzędach, organizacji i zakresu działania władz i urzędów oraz systemu kształcenia personelu urzędniczego, Do Biura Usprawnienia Administracji należy współdziałanie z zainteresowanemi ministerstwami, a w szczególności z Ministerstwem Skarbu w sprawach etatów, stosunków służbowych i uposażeń funkcjonariuszów państwowych, załatwianie spraw personalnych, poruczonych w myśl przepisów Rady Ministrów; nadto należą do Biura Usprawnienia Administracji sprawy orderów i odznaczeń.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#FranciszekDruckiLubecki">Pozwolę tu sobie zwrócić uwagę Wysokiej Izby na doniosłe znaczenie Biura Usprawnienia Administracji, a również i komisji dla usprawnienia. Ta ostatnia, nie będąc stałą instytucją, jest jakby komisją rzeczoznawców, opracowujących materiały, studiujących organizację naszych urzędów państwowych, rozgraniczenie funkcyj władz państwowych i samorządów, podział administracyjny Państwa, zagadnienia urzędnicze, przygotowanie naukowe na kandydatów do wyższej służby administracyjnej etc.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#FranciszekDruckiLubecki">Obszerne prace tej komisji są częściowo już ogłoszone w druku, częściowo są w przygotowaniu.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#FranciszekDruckiLubecki">Pierwsze miesiące r. b. przyniosą zakończenia prac Komisji Usprawnienia Administracji Publicznej przy Prezesie Rady Ministrów w paru ważnych kierunkach jej działalności. Przypuszczalne terminy ukończenia jej prac w poszczególnych działach są następujące:</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#FranciszekDruckiLubecki">1) W końcu marca r. b. będą przedstawione Rządowi wnioski, dotyczące dekoncentracji administracji, wraz z projektem ustawy o pełnomocnictwach dla Rządu wprowadzenia do obowiązującego ustawodawstwa zmian, dotyczących podziału kompetencji między poszczególne stopnie instancyjne.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#FranciszekDruckiLubecki">2) W kwietniu r. b. będzie przedstawiony szczegółowy projekt nowego podziału na województwa oraz ogólne zasady podziału na gminy wiejskie i powiaty — wszystko z obszernemi uzasadnieniami.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#FranciszekDruckiLubecki">3) W lutym r. b. będzie przedstawiony projekt ramowej instrukcji kancelaryjnej dla urzędników administracji publicznej oraz plan budynku dla władz powiatowych z rysunkami.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#FranciszekDruckiLubecki">4) W lutym r. b. będą przedstawione tezy i wnioski komisji z zakresu procedury rachunkowo-kasowej i gospodarki materialnej.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#FranciszekDruckiLubecki">5) W kwietniu r. b. będzie przedstawiony projekt ustawy o ustroju m. st. Warszawy i grodzkiego województwa stołecznego.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#FranciszekDruckiLubecki">6) W kwietniu będzie mogła być oddana do druku pierwsza część zbioru praw, a reszta materiału będzie oddana przed 1 lipca b. r. Jednocześnie będzie przedstawiony projekt ustawy, upoważniającej Rząd do wydania tego zbioru, jako zbioru oficjalnego.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#FranciszekDruckiLubecki">Chyba nie trzeba udowadniać, jakie kolosalne znaczenie mają prace tej komisji. Prace te mają nam przynieść taką ogromną korzyść, że nareszcie skończymy z temi zasadami, którym niestety hołdowaliśmy po odzyskaniu naszej niepodległości, kiedy chodziło nam nie o to, żeby dobierać ludzi odpowiednich, którzyby byli dobrze płatni, ale nabierać niezliczoną ilość urzędników, którzy prawie przymierali z głodu. A ilość ich była kolosalna. Dość powiedzieć, że w starostwach wschodnich powiatów w roku 1921, 1922 pracowało po 45–50 urzędników, a obecnie te same funkcje spełnia 10–12. Mnie się zdaje, że trzeba zawsze iść po tej linii, żeby nie zmniejszać płac urzędniczych, nie dążyć do tego, choć oszczędności są potrzebne, żeby ci ludzie niemal przymierali, z głodu, ale starać się upraszczać system administracji, zmniejszyć etaty, chociaż to jest też. przykre, lecz jeżeli kilka procentów urzędników musi utracić swoje posady, to jednak wobec doniosłego rozporządzenia, żeby nie przyjmować na etaty nowych urzędników, ta operacja może być dokonana prawie bezboleśnie, Nie ulega wątpliwości, że mieliśmy nadmiar urzędników, choć teraz pod tym względem jest lepiej, bo przejęliśmy od naszych zaborców za' dużo niepotrzebnej biurowości, a zwłaszcza to było w zaborze. rosyjskim, po części i w zaborze austriackim, lepiej było w zaborze pruskim. To jest tą kulą u nogi naszych urzędów. Albowiem jeżeli się wymaga pracy od kogoś, trzeba, ażeby ta praca była dobrze wynagradzana i dobrze płatna, inaczej nie osiągnie swoich rezultatów. Może jeszcze w Austrii i w państwach bałkańskich, ale w każdym razie w żadnem państwie na świecie nie są te uposażenia służbowe tak małe, jak u nas. Wielkie znaczenie mają pod tym względem prace tej komisji, bo oto okazuje się możność zniesienia 5 województw i przeszło 30 powiatów. To przecież da już pewne oszczędności. Nie ulega wątpliwości, ze i dyrekcje kolejowe nie wszystkie są u nas potrzebne. Stanisławowska dyrekcja, pytanie, czy jest potrzebna. Przy tych rzeczach możnaby osiągnąć znaczne oszczędności. Trudno powiedzieć, ile te oszczędności wyniosą, czy 5 czy 10%, ale jednakże te oszczędności można będzie znaleźć. Zmniejszenie uposażenia urzędników o 15% byłoby zadaniem urzędnikom strasznego ciosu. Bardzo mylna jest opinia, że materialna pozycja urzędników jest dobra. Prawda, że w ostatnich latach, w 1929/30, może teraz, gdy odrobinę drożyzna się zmniejszyła, ten stan poprawił się, ale tak samo jak rolnictwo i przemysł, tak samo i urzędnicy są zadłużeni. Gdy urzędnika przenosi się z jednego miejsca na drugie, to jest to dla niego katastrofą, bo ten człowiek chcę wywiązać się ze swoich zobowiązań, chcę zapłacić swoje długi, wiemy naprzykład, że rozrachunki w sklepikach odbywają się przeważnie na pierwszego — urzędnik płaci z dołu za swoje produkty.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#FranciszekDruckiLubecki">Muszę jednak stwierdzić, że mimo tak ciężkich materialnych warunków poziom naszych urzędników jest bardzo wysoki, wyższy aniżeli w wielu krajach zagranicą, zdaje mi się, że należy im się za to całkowite uznanie.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przy Prezesie Rady Ministrów funkcjonuje też Najwyższa Komisja Dyscyplinarna, powołana specjalnie do badania i decydowania o przekroczeniach urzędników państwowych. W roku 1930 wydała Najwyższa Komisja Dyscyplinarna 324 orzeczeń. Tu widzimy mały wzrost tych orzeczeń i tak w roku 1929 wydała — 266 orzeczeń, w 1927–278, w 1928–279. W roku 1930 stosunek kar, orzeczonych przez komisję dyscyplinarną pierwszej instancji, a rozpatrywanych w drodze odwoławczej, był następujący: w 7 wypadkach zwolniono od winy i kary, w 7 nałożono kary porządkowe, w 9 kary nagany, w 18 odliczenie lat służby, w 42 obniżono stopnie służbowe, w 44 przeniesiono w stan spoczynku ze zmniejszeniem uposażenia, w 148 wydalono ze służby, reszta spraw dotyczyła 16 próśb o wznowienie postępowania. 8 odwołań od różnych innych uchwał, 8 próśb o darowanie skutków kary, 2 odwołań od uchwał, zawieszających w pełnieniu obowiązków i 15 dotyczyło sporów kompetencyjnych między komisjami. W tych 321 sprawach odrzucono odwołań 187, złagodzono kary w 58 wypadkach, podwyższono w 39, pozostawiono bez rozpoznania w 12, uwolniono od winy i kary w 9, orzeczono swoje niekompetencje w 1 i umorzono w 2. Rozdział tych 324 spraw na ministerstwa przedstawia się następująco — z powodu samych warunków pracy, można powiedzieć, od początku Ministerstwo Poczt i Telegrafów stoi na pierwszem miejscu, zajmując połowę blisko wszystkich spraw — w 1930 roku był następujący podział: z Ministerstwa Poczt i Telegrafów wpłynęło spraw 158, Skarbu 69, Sprawiedliwości 47, Spraw Wewnętrznych 18, Wojskowych 10, Robót Publicznych 5, Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego 5, Rolnictwa 4, Przemysłu i Handlu 3, Reform Rolnych 3, Spraw Zagranicznych 1, Najwyższej Izby Kontroli 1 — z Prezydjum Rady Ministrów, Sejmu i Senatu żadna sprawa.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przy Prezydjum Rady Ministrów znajduje się też Fundusz Kultury Narodowej. Nie będę tutaj mówił o wysokiem znaczeniu tego funduszu. W przeszłym roku nie była wstawiona żadna kwota do preliminarza budżetu, dopiero dzięki inicjatywie Senatu na ten cel wstawiono 2.000.000 zł. W obecnym budżecie ciężka sytuacja ekonomiczna nie pozwala na to, ażeby figurowała na ten cel kwota większa od 1.000.000 zł. Dotychczas z tego Funduszu Kultury Narodowej zostały użyte następujące środki, mianowicie od 1928 do 1930 roku wydatkowano z tego funduszu 5.208.729 zł 55 gr na naukę; na sztukę 2.505.237 zł 40 gr, a co jest nader przyjemne, że administracja kosztowała tylko 39.609 zł, począwszy od roku 1928.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#FranciszekDruckiLubecki">Te wszystkie biura i agendy stanowią t. zw. Zarząd Centralny. W dochodach preliminuje się na utrzymanie Zarządu Centralnego kwotę 28.500 zł, jest ona mniejsza o 3.755 zł niż w 1930/31 roku. Spadek dochodów tłumaczy się mniejszemi wpływami ze sprzedaży kwiatów z ogrodu i cieplarni Prezydjum Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#FranciszekDruckiLubecki">Nie będę tu zatrzymywał się nad wszystkiemi poszczególnemi paragrafami tego działu pierwszego, albowiem to jest już wydrukowane i nie chciałbym zabierać czasu Wysokiemu Senatowi. Ograniczę się tylko do powiedzenia, iż cały szereg, można powiedzieć, oszczędności został zrobiony i jeszcze po porozumieniu się z Sejmem dział 1 został zmniejszony o 55.000 zł, tak, że stanowi on naogół: Zarząd Centralny — w dochodach 28.500 zł, w wydatkach 2.500.000 zł, które zmniejszono o 55.000 zł — 2.445.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#FranciszekDruckiLubecki">Dział 2 Prezydjum Rady Ministrów stanowi Najwyższy Trybunał Administracyjny. Najwyższy Trybunał Administracyjny wykonywuje kontrolę nad legalnością orzeczeń i zarządzeń władz państwowych, jest on autorytatywnym interpretatorem ustaw i rozporządzeń i najwyższą instancją kasacyjną dla spraw administracyjnych, tak jak Sąd Najwyższy dla spraw sądowych. Orzeczenia jego mogą służyć jako wzór ścisłości i doskonale są redagowane. Prócz tego muszę stwierdzić, iż Trybunał Administracyjny jest instancją nadzwyczaj popularną u nas. Ma to naturalnie swoje dobre strony, ale ma to także i ujemne. Zdarza się nieraz, iż do Trybunału Administracyjnego przychodzą skargi, podania i rozmaite pisma, które są bardzo rozczulająco pisane i gdzie petent powiada, że pokłada nadzieję w Panu Bogu, w Najświętszej Marii Pannie i w Trybunale Administracyjnym. Może to jest i przyjemne dla Trybunału Administracyjnego, lecz w każdym razie powoduje masę skarg. I rzeczywiście możemy stwierdzić, iż w ostatnich latach poprostu mamy powódź skarg do Trybunału Administracyjnego. Jeżeli porównamy, to widzimy, iż w 1922 wpłynęło 1202 skargi, w 1923–2110, w 1924–2137, w 1925–3973, w 1926–5514, w 1927–5024, tu widzimy pewną stabilizację — w 1928–5275, ale zato już w 1929–7340, a w 1930–10.002 czyli poprostu widzimy zalew przez skargi. I żadna ludzka siła, żadna zdolność do pracy nie da możności rozpatrzenia tych wszystkich spraw, tak, że z musu termin rozpatrzenia tych skarg przedłuża się. Dawniej wynosił półtora roku, teraz do 2 i 2 i pół lat wynosi. A do jakiego stopnia intensywna jest praca sędziów, świadczy, co następuje: W 1925/26 przy 23 sędziach załatwiono 2853 sprawy, co stanowi na jednego sędziego mniej więcej 125 spraw, w 1929–5518 przy 33 sędziach, wypada 167 spraw na jednego, w 1930 przy 34 sędziach — 7220, co stanowi prawie 213 spraw na jednego sędziego. Jak widzimy praca jest kolosalna. I jeszcze to jest przykre, że z tych 213 spraw zaledwie 84 były uzasadnione, a tamte 129 nie uzasadnione, a jednakże zabierały mnóstwo czasu. Trzeba przyznać, iż wprowadzenie przymusu adwokackiego, od którego oczekiwało się znacznej poprawy, nie przyniosło żadnych rezultatów i te same skargi nieraz podpisują i adwokaci, widocznie prowincjonalni adwokaci z chęci zarobku, bo bardzo często te skargi absolutnie nie są uzasadnione i zdawałoby się, że prawnik nie powinien ich podpisywać, ale jednak napływają. Do tego przyczynia się także i sytuacja ekonomiczna, bo zaraz przytoczę cyfry, dowodzące, że ilość spraw skarbowych bardzo się powiększa i o ile Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ściśle się zastosowuje do zasadniczych orzeczeń Trybunału, tak, że nawet p. Minister Spraw Wewnętrznych wydał odnośny okólnik, gdzie żąda ścisłego zastosowania się do zasadniczych orzeczeń Trybunału Administracyjnego, prowadzenia ewidencji tego wszystkiego itd., to Ministerstwo Skarbu nie zawsze respektuje należycie zasadnicze orzeczenia Trybunału Administracyjnego i wskutek tego napływają skargi, prośby, które bardzo często, nie ulega wątpliwości, że będą uwzględnione. Dobrze byłoby, aby i inne ministerstwa, aby i Ministerstwo Skarbu do zasadniczych orzeczeń Trybunału Administracyjnego zastosowało się i postępowało tak, jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jak nam na komisji oświadczył Minister Skarbu, iż przy minimalnych poborach, przy ogólnej niemal nienawiści, przy nadmiarze pracy trudno znaleźć prawników, którzyby należycie się orientowali w orzeczeniach Najwyższego Trybunału.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#FranciszekDruckiLubecki">Tu pozwolę sobie przytoczyć szereg cyfr, dotyczących ilości spraw. Ilość spraw skarbowych z 1377 w roku 1929 wzrosła do 2.473, sprawy emerytalne i urzędnicze wykazują też znaczny wzrost. Skargi w 1930 roku: podatkowe 2.473, komunalne 976, emerytalne 1564, urzędnicze 433, inwalidzkie 1448, przerachowanie pożyczek państwowych 341, rolne 646 i inne 2121. W tej ostatniej rubryce sporo związanych z naszem ustawodawstwem socjalnem.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#FranciszekDruckiLubecki">Trzeba też powiedzieć, że rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 22 marca 1928 roku, zupełnie słusznie nakazuje, iż w odwołaniach, które nie zostały uwzględnione przez drugą instancję, to jest przez instancję, jak w sprawach wewnętrznych, wojewódzką i inne instancje, trzeba umieszczać wzmiankę, że petentowi przysługuje prawo do skargi do Trybunału Administracyjnego, przyczyniło się do tego, że ludzie próbują tego ostatecznego środka, co powoduje powiększenie się spraw; tak samo ciężka sytuacja ekonomiczna to spowodowała, ale być może, także i to, że ludzie lubią się sądzić i pieniactwo jest bardzo rozwinięte, a to posłużyło do powiększenia ilości skarg.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#FranciszekDruckiLubecki">W każdym razie trzeba tu coś zaradzić. Nam, Senatowi, nie przysługuje prawo inicjatywy ustawodawczej, lecz podobno opracowuje się już pewien projekt i ta myśl znalazła szerokie uznanie w Sejmie, ażeby uchronić Najwyższy Trybunał Administracyjny od tego zalewu skarg. Więc tu wyłonił się między innemi następujący projekt, ażeby podnieść opłaty od skarg od 30 do 50 złotych. To jest jedno, a po drugie, ażeby wprowadzić pewną stopę procentową, chociażby od 0,4 do 0,1. Zdaje się, że to jest zupełnie sprawiedliwe i że nie naruszy w niczem zasad demokratycznych, bo trudno wymagać, ażeby, gdy inwalida podaje skargę o jakieś paręset złotych i jakieś towarzystwo elektryczne prowadzi proces o milion złotych, ażeby jednakowo płacili. Mają więc być te opłaty podniesione od 30 do 50 zł. Utrudni to sprawy dla niemajętnych, ale ażeby dać możność ludziom ubogim bronienia swoich interesów można szeroko traktować prawo ubóstwa, i pomimo zwolnienia od opłaty jeszcze zapewnić w Trybunale Administracyjnym bezpłatną obronę sądową ludziom niemajętnym, ale trzeba jakieś środki przedsięwziąć, ażeby ukrócić ten zalew skarg. Zresztą i tak Trybunał Administracyjny przynosi 300.000 dochodu z tych skarg do rozporządzenia Ministra Skarbu. To podwyższenie dałoby kwotę 500.000 zł, coby pozwoliło powołać do życia obwodowe trybunały administracyjne w szeregu miast. Takie obwodowe trybunały administracyjne należałoby powołać do życia w Warszawie, Krakowie, Lwowie, Wilnie, w Poznaniu i Katowicach. Zaś te trybunały obwodowe mogłyby rozpatrywać drobne sprawy bez odwołania, naprzykład do 10.000 złotych, a wielkie sprawy nie byłyby w nich rozpatrywane wobec znaczenia ich dla Skarbu Państwa, Prócz tego możnaby, wyłączyć z ich kompetencji pewne sprawy, związane chociażby z Konstytucją, art. 88, jak sprawy nabycia obywatelstwa. Więc w każdym razie to byłoby w znacznym stopniu odciążeniem Trybunału Administracyjnego, bo samo powiększenie etatów Trybunału Administracyjnego nie doprowadzi do celu, a nawet jest trudno obsadzić te etaty ludźmi odpowiednimi i kompetentnymi dlatego, że tutaj jak i wszędzie niskie uposażenia służbowe odgrywają decydującą rolę. I tak mamy 4 etaty w Trybunale Administracyjnym nieobsadzone. Powołanie trybunałów obwodowych do życia i powiększenie opłat od skargi z zabezpieczeniem jednocześnie interesów biedoty mogłoby się przysłużyć do odciążania Trybunału Administracyjnego. Naogół trzeba stwierdzić, że Trybunał Administracyjny jest instytucją nadzwyczaj szanowaną, respektowaną i cieszącą się, można powiedzieć, pełnem i kompletnem uznaniem szerokich warstw.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#FranciszekDruckiLubecki">Ze skromnych kwot, przeznaczonych na powiększenie budynku Trybunału Administracyjnego, zostało ukończone 30 pokojów i 30 sal, pochłonęło to koszta minimalne. Zwiedzałem te sale i muszę przyznać, że urządzenia są świetne: masa powietrza, masa światła i wszędzie zastosowano najwyższą oszczędność; między innemi do sufitów i sklepień zastosowano nasz system Polonia, jest to w porównaniu z systemem Kleina 30% oszczędności. Za tę niezmordowaną pracę i energię należy się szczere podziękowanie Panu Prezesowi Trybunału Administracyjnego. Co się tyczy wydatków działu 2, to są one nader skromne i cały dział drugi — Najwyższy Trybunał Administracyjny wynosi wszystkiego 1.280.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#FranciszekDruckiLubecki">Przechodzę teraz do działu 3, który stanowi Trybunał Kompetencyjny, rozstrzygający spory o właściwość między władzami a sądami administracyjnemi z jednej, a innemi sądami z drugiej strony. Ilość spraw jest niewielka, lecz z natury rzeczy są to spławy zawiłe, skomplikowane.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#FranciszekDruckiLubecki">Trybunał Kompetencyjny funkcjonuje u nas na zasadzie ustawy z dnia 25 listopada 1925 roku. W preliminarzu na rok 1931/32 przewiduje się jako wydatki Trybunału Kompetencyjnego kwotę 20.000 zł, wobec 24.738 zł w budżecie na rok 1930/31. Trybunał Kompetencyjny w myśl ustawy składa się z dwóch prezesów, spełniających swe obowiązki kolejno, według kadencji trwającej 15 miesięcy, i 8 członków, mianowanych w połowie z pośród sędziów Sądu Najwyższego i Najwyższego Trybunału Administracyjnego oraz 6 członków z pośród osób, nie piastujących żadnego urzędu w sądownictwie ani w administracji, z reguły profesorów wydziałów prawa uniwersytetów państwowych. Prezesi pobierają wynagrodzenie (200 zł miesięcznie) wyłącznie w czasie kadencji, członkowie trybunału otrzymują wynagrodzenia za udział w posiedzeniach w wysokości 25 zł gr 80 za każde posiedzenie; nadto zamiejscowi członkowie trybunału (profesorowie uniwersytetów: krakowskiego, wileńskiego i poznańskiego) otrzymują djety i zwrot kosztów podróży wg, norm, przewidzianych dla sędziów Sądu Najwyższego.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#FranciszekDruckiLubecki">Personel urzędniczy składa się z 3 osób: sekretarza oraz dwóch urzędników kancelaryjnych, będących urzędnikami Najwyższego Trybunału Administracyjnego i pobierających jedynie dodatki do uposażenia — sekretarz 125 zł, urzędnicy kancelaryjni po 80 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#FranciszekDruckiLubecki">Trybunał Kompetencyjny korzysta z pomieszczenia Najwyższego Trybunału Administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#FranciszekDruckiLubecki">Ilość spraw, wpływających do Trybunału Kompetencyjnego, jest niewielka: w 1930 roku wynosiła 17, w 1929 r. — 24.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#FranciszekDruckiLubecki">Posiedzeń odbyło się w 1930 roku ogółem 32, z tego posiedzeń niejawnych (w składzie 3 członków) — 26, rozpraw (w składzie 7 członków) — 3 oraz ogólnych zgromadzeń — 3.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#FranciszekDruckiLubecki">Sprawy załatwiane są szybko, z reguły w ciągu kilku miesięcy od wniesienia.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#FranciszekDruckiLubecki">W tym dziale przez Sejm zostało dokonane też pewne skrócenie, mianowicie o 1000 zł, tak, że ogólne skrócenie, dokonane przez Sejm, wynosi: w dziale 1. — 55.000 zł, w dziale 2. — 6.000 zł i w dziale 3. — 1.000 zł, a w całym preliminarzu Prezydjum Rady Ministrów zatem zmniejszono wydatki o 62.000 zł. Wobec tego, że większego zmniejszenia dokonać tu już nie można — upraszam Wysoki Senat o przyjęcie budżetu tak, jak został uchwalony przez Sejm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przechodzimy do części 13 — budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma sprawozdawca s. dr Ehrenkreutz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wysoka Izbo! Ogromne zadania, jakie włożono na Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w którego pieczy leży zarówno wychowanie i wykształcenie młodego pokolenia, jak i troska o zapewnienie zaspokojenia duchowych potrzeb społeczeństwa, wymagają oprócz dużego nakładu środków materialnych nie mniejszego również wysiłku ze strony tych, którzy Ministerstwem kierują. Na owocny zaś w skutki wysiłek zdobyć się mogą jedynie ludzie, mający jasno skrystalizowany pogląd na drogi, jakimi posuwać się zmierzają do pomnożenia bogactw kultury duchowej społeczeństwa oraz do wytworzenia świadomego swych obowiązków względem państwa obywatela.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">To też, rozpatrując preliminarz budżetowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, nie możemy ograniczać się wyłącznie do stwierdzenia istnienia licznych potrzeb i ich cyfrowego zaspokojenia, lecz musimy wejrzeć i w te drogi, jakimi Ministerstwo kroczy. Z jednej bowiem strony obowiązkiem naszym jest czuwać, aby ci, którzy za pracę Ministerstwa odpowiedzialność na siebie wzięli, nie stanęli wobec niemożności realizowania jego celów z powodu zbyt skromnych będących w ich rozporządzeniu środków, z drugiej zaś, aby środki, ze społeczeństwa płynące, szczególnie dzisiaj, wobec ciężkiej sytuacji gospodarczej Państwa, były należycie zużytkowywane. Tego wymaga od nas nasze sumienie, tego domaga się i opinia publiczna, żywo się interesująca sprawami Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Czynny współudział bowiem społeczeństwa na wielu polach pracy z Ministerstwem daje możność szerszemu ogółowi bezpośrednio stykać się z jego planami i zamierzeniami oraz z ich realizacją, co Wpływa na pogłębienie sądów o tych pracach. Niestety, zdarzają się wypadki, że zacietrzewienie i ciasnota poglądów nie pozwalają dojrzeć stron dodatnich tych prac, podkreślając natomiast nadmiernie nieraz drobne usterki.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W takich warunkach z tem większym spokojem i równowagą rozważyć musimy tutaj pozycje i paragrafy preliminarza budżetowego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Ujawnione w nich zamierzenia. Wysoki poziom składu tej Izby, bez względu na obozy w niej reprezentowane, daje gwarancję, że ocena ta dokonana będzie z całą znajomością rzeczy, na podstawie szczerego i rzeczowego ustosunkowania się do zagadnień kultury i oświaty w Polsce, którym Ministerstwo ma służyć, W myśl słów przed chwilą wypowiedzianych, nim przejdę do oceny środków budżetowych, na cele Ministerstwa w preliminarzu budżetowym przeznaczonych, chciałbym zwrócić uwagę na zasadnicze linie, jakimi się w obecnych czasach kieruje. Zaznaczyć przedewszystkiem muszę, że Ministerstwo, jak to widać z budżetu, nie przewiduje w najbliższym czasie jakichś decydujących zmian w organizacji szkolnictwa, jakichś nowych zasadniczych posunięć, natomiast — jak o tem świadczą odpowiednie pozycje i paragrafy, systematycznie jakby przygotowuje się do stworzenia warunków, które w bardziej sprzyjających okolicznościach budżetowych pozwoliłyby mu spełnić swoje zadania w szerszej niż dotychczas mierze.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Działy, dotyczące szkolnictwa powszechnego, wymownie o tem świadczą. Rzuca nam się tam w oczy przedewszystkiem troska o wychowanie dobrego nauczyciela. Przygotowanie nauczycielstwa szkół powszechnych zajmuje dużo miejsca w budżecie Ministerstwa Oświaty. Znajdujemy tam obok seminariów różnego typu kursy, a więc państwowe kursy nauczycielskie roczne, dwuletnie państwowe pedagogia i cały szereg kursów krócej trwających, jak np. wakacyjne, które już to przyczyniają się do wykształcenia nauczycielstwa, już to troszczą się o to, aby to nauczycielstwo na miejscu w rozwoju swoim nie stanęło. Nauczyciel wybitniejszy może liczyć również na to, że po zdobyciu normalnego przygotowania nauczycielskiego znajdzie możność do dalszego kształcenia się i rozwoju swej wiedzy i zdolności pedagogicznych w odpowiednich instytucjach, jak np. w dwuletnim Państwowym Instytucie Nauczycielskim. Na tem polu Ministerstwo systematycznie i stale posuwa się naprzód. Rezultaty są bardzo widoczne. Kto zna stosunki nauczycielskie, może stale obserwować dodatnie wyniki pracy Ministerstwa w tej dziedzinie. Jednocześnie Ministerstwo troszczy się o pomnożenie sił nauczycielskich w szkolnictwie powszechnem; przedłożony nam preliminarz budżetowy obok przywrócenia stanu etatów ustalonych na bieżący rok budżetowy, a które uległy pewnej kompresji, przewiduje w nowym roku budżetowym nowe etaty, co łącznie podnosi liczbę etatów o 3.080. I one wprawdzie nie zaspakajają jeszcze w całości potrzeb bieżących co do liczby sił nauczycielskich w szkolnictwie powszechnem, obecne bowiem lata są latami znacznie wzmożonego przyrostu ilości dzieci w wieku szkolnym, przekraczają jednak to, co było dotychczas z roku na rok dla szkolnictwa powszechnego w tej dziedzinie robione. Nie jest to wprawdzie wystarczające, jak to zaznaczyłem, ale w każdym razie jest zapowiedzią na przyszłość i stwierdzeniem, że Ministerstwo w dziedzinie wydatków osobowych oszczędności robić nie zamierza.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Ta sama tendencja, co w stosunku do szkolnictwa powszechnego, daje się zauważyć również i w stosunku do szkolnictwa średniego i zawodowego. I tutaj także, jak z budżetu wynika, Ministerstwo w dalszym ciągu czuwać zamierza nie tylko nad wykształceniem nauczycieli, ale i nad utrzymaniem ich na należytym poziomie, przyczyniając się do pogłębiania wiedzy nauczycieli przez należyte postawienie ich dokształcania w różnej formie oraz przez ułatwianie wyjazdów na studia zagraniczne i urządzanie wycieczek zagranicę. Jednocześnie w wewnętrznem życiu szkolnictwa średniego widzimy energiczną akcję w kierunku należytej organizacji prac wizytatorskich, obok tego zaś działa instytucja instruktorów, która z pomocniczemi swojemi organami czuwa nad tem, żeby w każdej szkole nauczanie w odpowiedni sposób było postawione. Z uznaniem podkreślić należy, że szkoły średnie zaopatrywane są w pomoce naukowe, kompletowane według opracowywanych specjalnie planów. Wszystko to świadczy dodatnio o trosce Ministerstwa w kierunku podniesienia poziomu szkół średnich.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Szkolnictwo zawodowe powoli zdobywa sobie uznanie wśród społeczeństwa. Liczba osób, korzystających z różnego rodzaju kursów i szkół zawodowych, wynosi około 200.000. Wprawdzie szkolnictwo to nie rozwija się tak, jak tego potrzeby kraju wymagają, z jednej strony działa tu bowiem ujemnie brak środków, z drugiej zaś jeszcze pewna nieufność społeczeństwa do szkół zawodowych — jest jednak nadzieja, że stopniowo te trudności zostaną pokonane, a są znaki świadczące, że idziemy w kierunku dalszego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">To samo dałoby się powiedzieć i o oświacie pozaszkolnej. Systematycznie prowadzona planowa akcja Ministerstwa wyda z biegiem czasu pomyślne wyniki, które już dzisiaj zauważyć się dają, a z czasem zaważą na kulturze Polski.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">I w innych działach znajdziemy te same tendencje, wszędzie uderza nas planowa praca, planowa akcja. Widzimy, że wewnętrzna struktura szkolnictwa się ulepsza, że podnosi się również wewnętrzna struktura pracy Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wiele się mówi o szkołach wyższych i o nauce.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">I tu także znajdziemy poczynania Ministerstwa, które zasługują na baczną uwagę i przyczyniają się do postawienia na właściwym poziomie tego działu szkolnictwa. Przedewszystkiem w stosunku do ciała profesorskiego zerwano już z metodą wstrzymywania nowych nominacyj na wakujące katedry oraz przesunięć z profesorów nadzwyczajnych na profesorów zwyczajnych. Jako objaw wysoce dodatni podkreślić należy fakt, że dzięki pomocy Ministerstwa każda dobra praca znajdzie dzisiaj nakładcę, a gdyby o takiego było trudno, pomoc bezpośrednią lub pośrednią ze strony Ministerstwa do jej wydania. Minęły szczęśliwie te stosunki, z któremi spotykaliśmy się jeszcze przed niewielu laty, że prace wybitnych uczonych leżały spokojnie na półkach i nie mogły zupełnie liczyć na to, aby się w druku ukazały.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W związku z działem bibliotek, tak ściśle z nauką związanym, przypomnę, że niedawno byliśmy świadkami, wprawdzie nie we własnym gmachu, otwarcia Biblioteki Narodowej, zaopatrzonej bogato, mogącej ogromnie przyczynić się do rozwoju pracy naukowej. Ten fakt jest bardzo wymowny. W ten sposób cały szereg poczynań Ministerstwa, z których niektóre tylko podniosłem tutaj, świadczy o planowej, przemyślanej pracy, o wyraźnem dążeniu do stwarzania podstaw, na których w pomyślniejszych warunkach można będzie oprzeć wspaniały rozwój kultury i oświaty. Jednak, niestety, jest i druga strona medalu życia Ministerstwa, mianowicie tak zwana równowaga budżetowa, która środki, jakimi rozporządza Ministerstwo, zwęża często tak, że Ministerstwo w wielu wypadkach musi hamować rozpęd pracy. Tutaj przedewszystkiem musimy się zwrócić do sprawy niezmiernie ważnej, sprawy, która nie została należycie załatwiona w latach pomyślniejszych pod względem gospodarczym, a która teraz, jak z wielu stron słyszymy, jest wprost katastrofalną. Jest to sprawa budowy szkół powszechnych. Braki, pozostałe po latach poprzednich, i potrzeby obecnie narastające w dzisiejszych warunkach budżetowych nie mogą być zaspokojone. To też w budżecie znajdujemy zaledwie 1 milion złotych na pomoc dla ciał samorządowych, które winny się tą rzeczą zająć. Oczywiście milion ten nie rozwiązuje bynajmniej sprawy, nie rozwiąże się tej sprawy także i środkami samorządowemi. Sytuacja istotnie jest ciężka. Jeżeli się zważy, że przyrost dzieci, uczęszczających do szkół obecnie, wynosi 9% rocznie, a normalnie ogranicza się do 1½%, to widzimy, że w tej chwili nie tylko nie wychodzimy z tego trudnego położenia, lecz raczej brniemy coraz dalej. I dlatego musimy pamiętać, że poza ramami budżetów państwowych i samorządowych muszą się znaleźć środki na załatwienie tej sprawy. Mam nadzieję, że Ministerstwo łącznie z wysiłkami społeczeństwa i temu zadaniu w jakiś sposób podoła i odpowiednią drogę wyjścia znajdzie.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Ale nie tylko szkoły powszechne cierpią na brak budynków, ten sam brak dotyka i szkoły wyższe. Wiemy, że młodzież poprostu dusi się w audytoriach, że są wyższe zakłady naukowe, w których — gdyby wypadek się zdarzył, że słuchacze zapisani na dany kurs danego wydziału, zjawiliby się wszyscy równocześnie w audytorium, to chybaby ściany rozsadzili. Ciasnota panuje nie tylko na wydziałach humanistycznych, ale i w pracowniach przyrodniczych. Niestety w tej dziedzinie dzisiejsze warunki nie pozwalają na znaczniejszy postęp.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W związku ze sprawami budowlanemi chciałbym tutaj poruszyć jeszcze jedną sprawę, sprawę, której już tutaj dotknięto, a którą interesuje się całe społeczeństwo polskie, sprawę Biblioteki Jagiellońskiej. Tutaj musimy odwołać się do Rządu z prośbą, ażeby tę sprawę wziął gorąco do serca, aby wreszcie te zabytki, które się tam mieszczą, to bogactwo kultury naszej, znalazło właściwe pomieszczenie.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Podobnie, jak w dziedzinie budownictwa szkolnego, znajdujemy i w innych dziedzinach życia Ministerstwa pewne braki i luki, wywołane wskutek ciążącej nad nami konieczności utrzymania równowagi budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W szkolnictwie powszechnem i średniem dużą rolę gra sprawa ustawy sanacyjnej, która w swoim czasie obcięła wynagrodzenia nauczycielom i wskutek tego zmusiła ich do szukania zajęć dodatkowych, co bardzo często odrywa ich od natężonej pracy wychowawczej, bez której młodzież licznie napływająca do szkół obejść się nie może. Zniesienie ustawy sanacyjnej jest koniecznością palącą — i tutaj znowu pozwolę sobie szczególną na to zwrócić uwagę.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Znaną jest rzeczą dalej, że szkoły wyższe nie mają dostatecznego dopływu docentów na niektórych wydziałach. Ludzie uciekają od nauczania w szkołach wyższych często ze względu na niskie uposażenia profesorów, gdyż wolne zawody dają większy dochód, ale nawet ci, którzy się z tem nie liczą, którzy rozumieją, że nie dla tych uposażeń idą do szkolnictwa wyższego, w wielu wypadkach znajdują trudności w wykonywaniu swoich zadań, skutkiem niedostatecznego zaopatrzenia pracowni naukowych, skutkiem niemożności komunikowania się z zagranicą, czy to przez wyjazdy na zachód, czy też przez zaopatrzenie w należyty sposób bibliotek. Tu na specjalną uwagę zasługuje konieczność postawienia warunków pracy w szkołach wyższych tak, by zarówno profesorowie mogli podołać swoim zadaniom, jak też, aby narybek naukowy mógł kształcić się, rozwijać i przygotowywać do dalszych prac.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Jeszcze jedna sprawa z tej samej dziedziny. Jeżeli w tej chwili uważamy za rzecz niemożliwą, ze względu właśnie na tylokrotnie wspominane warunki budżetowe, podwyższenie wynagrodzeń profesorów, to przynajmniej w jednym kierunku powinniśmy iść, a mianowicie, aby nie sprawiać trudności często ze względów formalnych przy nominacjach profesorów nadzwyczajnych na profesorów zwyczajnych, o ile prace naukowe danego profesora do tego upoważniają. Istniejący obecnie w niektórych uniwersytetach podział na t. zw. katedry zwyczajne i nadzwyczajne, nie był przygotowany wszędzie w drodze jakiegoś przemyślanego planu, lecz w niektórych uczelniach powstał przypadkowo; mianowicie w pewnym momencie wskutek oszczędności budżetowych ustabilizowano charakter zwyczajnych i nadzwyczajnych według tego, czy w danym momencie na katedrze był profesor zwyczajny czy nadzwyczajny, a teraz w dalszym ciągu ten stan sprawia trudności przy przesuwaniu profesorów nadzwyczajnych do kategorii profesorów zwyczajnych, nawet na katedrach o zasadniczem znaczeniu, Ten stan rzeczy, nie opierając się, właściwie mówiąc, na żadnej ustawie, a nawet nie znajdując wyrazu w preliminarzu budżetowym, lecz poprostu na zbiegu okoliczności, utrudnia nominacje na profesorów zwyczajnych nieraz bardzo cennych sił naukowych, które zrażone tem postępowaniem, uważając je za ujmę w stosunku do siebie, skłonne są nawet do porzucania katedry.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">W zakresie dotacyj naukowych wyższych uczelni i zasiłków dla uczonych i instytucyj naukowych Sejm jeszcze zwęził i tak skąpe ramy budżetowe. Mianowicie, pozycje te zostały zniżone o 1.400.000 zł. Spotkało się to z protestami wyższych uczelni instytucyj naukowych. Widziałem niepokój, z jakim mówili o tych skreśleniach ci, którzy mieli w przyszłości operować temi obciętemi funduszami. Dziś wszystkie uczelnie są w długach, potrzebują koniecznego zaspokojenia swoich potrzeb na wydatki niezbędne, to też z prawdziwą radością trzeba powitać zgodę, wyrażoną przez Ministra Skarbu, przez Ministra Robót Publicznych i Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oraz stanowisko przychylne referenta tej sprawy w Senacie, co do przywrócenia przynajmniej częściowego tych pozycyj, a mianowicie powiększenia ich o sumę 600.000 zł. Wskazałem na niektóre ujemne strony preliminarza budżetowego Ministerstwa W. R. i O. P., hamujące bieg prac tego Ministerstwa, mimo to nie poddajemy się nastrojom pesymistycznym. Widzimy bowiem celową i systematyczną jego pracę, widzimy opracowywanie programów, widzimy przygotowywanie odpowiednich sił nauczycielskich, widzimy regulowanie studiów w wyższych szkołach, widzimy prace, które nam mówią, że w warunkach pomyślniejszych wejdziemy na właściwe tory i wyzyskamy ten kapitał, jaki Ministerstwo obecnie gromadzi.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">To samo, co w szkolnictwie, zauważyć się daje i w innych dziedzinach życia kulturalnego. Nie będę tu mówił o wynikach działalności szkół artystycznych, Znane są szerokiemu ogółowi, znane są i członkom tej Wysokiej Izby. Nie chciałbym jednak pominąć pewnych, specjalnie zasługujących na uwagę, wysiłków Ministerstwa w dziale sztuki.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wspomnę o popieraniu sztuki ludowej. Tu jednak muszę zwrócić uwagę na to, że sprawa sztuki ludowej i przemysłu ludowego traktowana jest nie tylko przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ale także i przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Uzgodnienie działalności tych dwu ministerstw bezwarunkowo przyczyniłoby się do rozwoju pracy w tym kierunku, a jest to rzeczą konieczną ze względu na to, że jesteśmy tym krajem, który jeszcze sztukę ludową zachował, i który może szczycić się nią wobec całego świata. Wyschnięcie tych źródeł sztuki ludowej przez niedostateczne czuwanie nad niemi, byłoby jedną z klęsk w naszym dorobku kulturalnym.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Skoro potrąciłem o współpracę dwóch ministerstw, to nie od rzeczy, sądzę, będzie przypomnieć, że wówczas, kiedy nauka wymaga tyle środków, najwłaściwiej byłoby skoncentrować opiekę nad nauką i kulturą w ręku jednego ciała. W tej chwili jest to rozproszone. Z jednej strony mamy Fundusz Kultury Narodowej, z drugiej strony wydział nauki w departamencie nauki i szkół wyższych. Wobec tego, że zamierzone jest opracowanie statutu Funduszu Kultury Narodowej, należałoby skorzystać z tego i wyraźnie określić stosunek tych dwóch ciał do siebie.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Nie dotykam tutaj bardzo wielu momentów, zasługujących na uwagę w pracach Ministerstwa, pewne uzupełnienia znajdują się w sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej, którego druk ma Wysoka Izba przed sobą. Inne odszukać można w znakomitem sprawozdaniu senatora dr. Dąmbskiego z roku zeszłego.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Czas przejść do omówienia w paru słowach cyfr, dotyczących preliminarza budżetowego Ministerstwa W. R. i O. P. Jeżeli odrzucimy monopole i przedsiębiorstwa, na Ministerstwo to przypada od szeregu lat mniej więcej 15% całości wydatków budżetowych. W preliminarzu budżetowym, który mamy przed sobą, utrzymała się ta norma, nawet może nieco się podwyższyła, wynosi bowiem 15,64% całości wydatków, bez monopoli i przedsiębiorstw. Byłby to objaw pomyślny, bo zapewniałby utrzymanie zaspokojenia potrzeb Ministerstwa w tych samych rozmiarach, co i w roku ubiegłym. W rzeczywistości rzecz się ma inaczej, bo suma ogólno-państwowych wydatków, preliminowana na r. 1931/32 nie utrzymała się na dawnym poziomie, a pozycja poborów urzędników i nauczycieli automatycznie wzrasta. Mimo to Ministerstwo nie ograniczyło ilości sił nauczycielskich, lecz nawet ją pomnożyło, zużytkowując na ten cel oszczędności, uzyskane z przerzucenia obowiązku dostarczania mieszkań dla nauczycieli na samorządy i ograniczając wydatki rzeczowo-administracyjne. Choć przy tym samym stosunku procentowym środki, jakimi rozporządzać będzie Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w roku przyszłym, są mniejsze, aniżeli w roku obecnym, to jednak, jak to już wskazałem w swoim referacie, prace nie tylko w żadnym dziale nie zamrą, lecz nawet na wielu polach rozwijać się mogą i postępować naprzód. Ministerstwo zdradza wyraźne tendencje do energicznej pracy. Warunki sprzyjające tej pracy osiągnąć zamierza Ministerstwo, jak powiedziałem, przez ograniczenie wydatków rzeczowo-administracyjnych i inwestycyjnych. Osobowe wydatki natomiast nie ulegną ograniczeniu. W ten sposób, mając zapewniony materiał ludzki, który ma spełniać wielkie zadania, ciążące na Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, szukać musi Ministerstwo poza budżetem dróg do zaspokojenia tych potrzeb rzeczowo-administracyjnych i inwestycyjnych, których w ramach budżetu zaspokoić nie może. Energia, jaką zdradza Ministerstwo Oświaty w swoich pracach, budzi w nas nadzieję, że temu zadaniu podoła.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Na zakończenie w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej stawiam wniosek następujący:</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wysoki Senat uchwalić raczy: Preliminarz budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przyjąć według brzmienia, uchwalonego przez Sejm, z następującemi zmianami: Wydatki zwyczajne. W dziale 3 (wydatki ogólne i oświata pozaszkolna) rozdział 2 § 3 — Podróże służbowe i przesiedlenia — kwotę 50.000 zł. zwiększyć o 20.000 zł. W dziale 3 (wydatki ogólne i oświata pozaszkolna) rozdział 2 § 10 — Pomoce naukowe — kwotę 50,000 zł zwiększyć o 50.000 zł. W dziale 3 (wydatki ogólne i oświata pozaszkolna) rozdział 2 § 11 — Zasiłki i stypendia — kwotę 877.000 zł zmniejszyć o 70.000 zł. W dziale 4 (szkolnictwo ogólno-kształcące) rozdział 3 § 3 — Podróże służbowe i przesiedlenia — kwotę 50.000 zł. zwiększyć o 50.000 zł, W dziale 6 (nauka i szkolnictwo wyższe) rozdział 1 § 10 — Dotacje naukowe — kwotę 3.000.000 zł, zwiększyć o 250.000 zł. W tymże dziale 6 rozdział 2, § 12 — Zasiłki dla uczonych i instytucyj naukowych — kwotę 1.897.000 zł. zwiększyć o 350.000 zł. Wydatki nadzwyczajne. W dziale 4 (Szkolnictwo ogólno-kształcące) rozdział 3, § 9 — Budowle — kwotę 200.000 złotych zmniejszyć o 50.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Wyjaśniam, że z pośród tych zwiększeń właściwem zwiększeniem jest 250.000 na dotacje naukowe i 350.000 na zasiłki dla uczonych i instytucyj naukowych, bowiem inne są tylko przesunięciami w uchwalonych przez Sejm pozycjach, spowodowanemi koniecznością rzeczową, a mają na celu zapewnienie normalnej pracy w odpowiednich działach,</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Otwieram dyskusję. Do głosu jest zapisany s. Rydzewski, udzielam mu głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#BronisławRydzewski">Wysoka Izbo Senatorska! Preliminarz budżetowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na rok 1931/32, złożony Izbie Senatorskiej, stoi pod znakiem bardzo daleko posuniętych oszczędności. Sejm dokonał szeregu skreśleń w preliminarzu, przedstawionym przez Ministerstwo i skreślenia te najbardziej dotknęły dział 6, to znaczy naukę i szkoły wyższe. Kredyty na dotacje naukowe szkół akademickich zostały zmniejszone o 600.000 zł. Komisja skarbowo-budżetowa Senatu, jak słyszeliśmy z ust referenta, p. senatora Ehrenkreutza, wnosi obecnie o podniesienie kredytów na dotacje naukowe szkół akademickich o 250.000 zł, kredytów na popieranie nauki o 350.000, razem w obu pozycjach o 600.000 zł. Zrealizowanie tego wniosku stało się możliwem tylko dlatego, że o taką samą sumę Komisja Skarbowo-Budżetowa zmniejsza kredyty Ministerstwa Robót Publicznych. Z tej wysokiej trybuny należy z uznaniem podnieść stanowisko p. Ministra Robót Publicznych, który zgodził się na to przesunięcie.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#BronisławRydzewski">Zwrócenie uwagi na potrzeby nauki i szkół wyższych przez Komisję Budżetową Senatu wydaje mi się niezwykle ważnym faktem. Pozwalam to sobie tłomaczyć jako symptom, że w społeczeństwie polskiem, a więc i w tych wysokich Izbach parlamentarnych, wzrasta zainteresowanie się sprawami nauki i szkół akademickich i poczucie wagi, jaką one mają we współczesnem życiu narodu. Utwierdza mnie w tem przekonaniu fakt drugi. Oto, jak wiemy z drukowanego sprawozdania komisji skarbowo-budżetowej, Klub Narodowy Izby senatorskiej zgłasza wniosek o dalsze podniesienie kredytów na te cele, a mianowicie o 350.000 złotych na dotacje naukowe i o 450.000 złotych na zasiłki dla uczonych i instytucyj naukowych, razem o 800.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(S. Głąbiński: Przywrócenie preliminarza sejmowego dawniejszego)</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#BronisławRydzewski">Otóż fakt ten jest dla mnie ogromnie, jak mówią, pocieszający a to dlatego, że właśnie z tej strony przed paru laty wyszła ta nieszczęsna redukcja katedr i etatów asystenckich, która tak boleśnie dotknęła życie uniwersyteckie. Wniosek Klubu Narodowego dowodzi, że wszyscy w tej wysokiej Izbie godzimy się z potrzebą otoczenia nauki i szkolnictwa wyższego opieką i troskliwością.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#BronisławRydzewski">Nasuwa mi się przytem jedna uwaga. Sumy, o których mowa, są do pewnego stopnia funduszem dyspozycyjnym Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a to dlatego, że składają się one zarówno z dotacji zwyczajnych jak i nadzwyczajnych. Ostatnie przekazywane są poszczególnym zakładom i instytucjom naukowym w miarę zgłaszanych potrzeb, ale także zależnie od uznania tych potrzeb przez Ministerstwo. Propozycję powiększenia tych sum pozwolę sobie tłomaczyć, jako dowód, że działalność p. Ministra W. R. i O. P. zyskuje w obozie wrogim dość duże uznanie. Jestem przekonany, że za wnioskami Klubu Narodowego głosowalibyśmy wszyscy, jak jesteśmy w tej Izbie, gdyby nie to, że stan gospodarczy państwa wymaga, niestety, najdalej posuniętych oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#BronisławRydzewski">Zarówno nauka, jak i szkoły akademickie w Polsce wymagają istotnie wielkiej troski i wzmożenia opieki i ze strony Rządu i ze strony całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#BronisławRydzewski">Dają się słyszeć słowa, a przynajmniej działo się to niedawno, że zbyt rozrzutnie, zbyt bogato, rozbudowaliśmy nasze szkolnictwo wyższe. Pomijam uniwersytety i szkoły techniczne starsze, które istniały przed wojną i których działalność złotemi zgłoskami zapisała się w kulturze naszego narodu. Czyż można sobie jednak wyobrazić bez szkół wyższych stolicę? Czyż można sobie wyobrazić bez uniwersytetu Wilno, miasto, co przed stu laty w murach swej wszechnicy umiało rozpalić tak wielki płomień twórczości i uczucia, że stał się on przez długie lata niewoli drogowskazem narodu? Czy można sobie wyobrazić bez uniwersytetu Poznań, stolicę Wielkopolski, która przecież pierwszym odruchem po uzyskaniu niepodległości o ten uniwersytet zawołała? A jeśli się patrzy na uniwersytety polskie, to uderza, z jak przedziwną logiką są one rozrzucone po Polsce, Każdy z nich znajduje się w innej dzielnicy, w dzielnicy o odmiennym temperamencie, odmiennych potrzebach, innych własnościach duchowych i każdy z nich wnosi do ogólnej skarbnicy kultury polskiej te swoiste odrębności, tak harmonijnie składające się na całość.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#BronisławRydzewski">Uniwersytety nasze rodziły się w osobliwych chwilach, jak żadne uniwersytety na świecie. Szły one tuż za żołnierzem polskim, a często tuż za swoim własnym studentem-żołnierzem w myśl nakazu dziejowego Polski: niesienia światła i kultury wraz z mocą państwową. Budowały się w warunkach najtrudniejszych i jeżeli dziś mamy w tych uczelniach pracownie, gdzie skupiają się rzesze młodzieży, gdzie kwitnie praca naukowa, to śmiem twierdzić, że jest to jednym z dowodów naszej pracy, zapału do niej i mocy organizacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#BronisławRydzewski">I niech mi wolno będzie stwierdzić z tej wysokiej Trybuny, że w tych trudnych i ciężkich warunkach profesura polska spełniła całkowicie włożone na nią obowiązki.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#BronisławRydzewski">Wielkim ciosem w rozwoju polskich szkół akademickich były redukcje katedr i etatów asystenckich, o których wspomniałem na początku mego przemówienia, i za wielką zasługę rządów pomajowych uznać trzeba, że blizny te stara się zagoić. Ministerstwo W. R. i O. P. zwiększa z roku na rok ilość etatów asystenckich, restytuuje skreślone przedtem katedry. Niepodobna jednak wszystkiego w szybkiem tempie załatwić.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#BronisławRydzewski">Stałą troską szkół akademickich jest zwiększająca się z roku na rok ilość studentów, Mury nasze są za ciasne, pomoce naukowe w pracowniach przyrodniczych i biblioteki w seminariach są niewystarczające, by uczelnie wyższe mogły obsłużyć te rzesze młodzieży, jakie się do ich progów zgłaszają. Warunki w niektórych pracowniach, zwłaszcza w pracowni chemicznej uniwersytetu warszawskiego każą zupełnie poważnie zastanowić się nad odpowiedzialnością za zdrowie pracującej tam młodzieży. To też z radością witamy wstawienie do obecnego preliminarza budżetowego projektu budowy gmachu chemicznego uniwersytetu warszawskiego i zwracamy się do p. Ministra z gorącą prośbą o przyśpieszenie tej budowy, Niektóre wydziały szkół akademickich, nie mogąc pomieścić wszystkich zgłaszających się maturzystów, wprowadziły szereg ograniczeń przy zapisach, jak konkursy matur, egzaminy konkursowe i t. p. Nie wydaje mi się, żeby te środki rozwiązywały zagadnienie, Jeśli się weźmie pod uwagę fakt zwiększania się stałego maturzystów, to sprawa przyjmowania ich do uczelni akademickich wymaga głębszego zastanowienia i wyszukania próby bardziej celowego jej uregulowania. Do tego wrócę jeszcze później.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#BronisławRydzewski">Dla młodzieży studiującej zaprowadzić należy wiele rygorów. Doświadczenie uczy, że najlepiej, najowocniej pracują te wydziały, których studia następują w pewnym porządku, gdzie obowiązuje kolejność studiów. Przytem tem lepiej, im rygory są surowsze. Odczuwa to Ministerstwo W. R. i O. P., które w przepisach o magisteriach przeszło od zasady wolnych studiów do zasady ujęcia ich w normy określone. I tutaj pozwolę sobie apelować do p. Ministra, ażeby przy decydowaniu o magisteriach, a rzecz ta jest obecnie w stanie rozpatrywania, uwagi te były wzięte pod uwagę. Idea wolnych studiów, może dobra w Niemczech, u nas, a przynajmniej w uniwersytecie wileńskim, wydała najfatalniejsze rezultaty. Trzeba przyznać, żeśmy wskutek tego wiele młodzieży zmarnowali. Trzeba też wyraźnie powiedzieć młodzieży, że przychodzi ona na uniwersytet po wiedzę, a nie po papierek, któryby umożliwił jej otrzymanie stanowiska. Szkoły akademickie są i powinne być warsztatami pracy naukowej i w żadnym razie nie mogą schodzić do roli kursów, uzupełniających maturę poto tylko, ażeby ktoś, kto je kończy, mógł otrzymać pewne stanowisko mniej lub więcej płatne. I tutaj nie potrafię znaleźć dostatecznie silnych słów, aby tego stanowiska bronić. Toteż młodzież pracującą należy popierać wszelkiemi siłami, ale z drugiej strony, młodzieży, która przychodzi na uniwersytet po wszystko, tylko nie po naukę, trzeba wobec przepełnienia szkół akademickich drogę zamknąć, I mam wrażenie, proszę Szanownych Panów, że sama młodzież reaguje na te rzeczy w tym właśnie kierunku. Utwierdza mnie w tem przekonaniu fakt ostatnich wyborów do zarządu ogólnej instytucji akademickiej w Wilnie, Bratniej Pomocy, gdzie zwyciężyła lista t. zw. kół naukowych, skupiających w sobie młodzież rozmaitych kierunków, nad listami t. zw. ideowemi.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#BronisławRydzewski">Narzeka się wiele na rozpolitykowanie naszej młodzieży akademickiej. Nie wyobrażam sobie, żeby zagadnienia, które nurtują całe społeczeństwo polskie, mogły być obce młodzieży. Przecież reaguje ona stokroć silniej, niż my. Daleki jestem od tego, żebym pochwalał wybryki studenterii, ale muszę powiedzieć, że dużą odpowiedzialność biorą na siebie ci, którzy ją do rozmaitych wystąpień popychają. Stoję blisko tej młodzieży, znam ją i twierdzę, że dusza jej jest czysta i piękna, i może niezbyt daleka od tej młodzieży wileńskiej filareckiej, która tak zaważyła na dziejach kultury polskiej. Nie pomylę się, jeśli powiem, że jeżeli były ubolewania godne wykroczenia młodzieży, to z tyłu był ktoś, kto może nie doradzał, ale wpływy wywierał. Czyż na dobro wychowania młodzieży można zapisać fakt zupełnie niesłusznej napaści na rektora uniwersytetu wileńskiego w prasie za to, że człowiek ten całą siłą dążył i dąży do tego, by nie dopuścić do jakichkolwiek zaburzeń na tym uniwersytecie?</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#BronisławRydzewski">Niemałą troską profesorów szkół akademickich jest myśl o tych, którzy z czasem mają ich zastąpić i objąć szczytną rolę nauczania w szkołach wyższych. Siłą rzeczy wzrok nasz zwraca się do najbliższych nam współpracowników, asystentów i adiunktów. Jak już wspomniałem Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w ostatnich czasach konsekwentnie dąży do powiększenia etatów asystenckich w miejsce ryczałtu asystenckiego. Nie poruszam tu sprawy poborów asystentów, adiunktów, docentów, jak również poborów profesorów, chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewne rzeczy drobne, ale dla asystentów wielce krzywdzące. Chodzi mi o to, aby pomocnicze siły naukowe szkół akademickich posiadały te uprawnienia, jakie mają tak im z fachu blizcy nauczyciele szkół średnich, a więc, aby zaliczano im łata, spędzona na asystenturze, do wysługi lat do emerytury, aby mieli możność awansowania i t. d.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#BronisławRydzewski">Troską głęboką o młodych pracowników naukowych przejęte są uchwały konferencyj rektorskich, oraz zjazdy naukowe. Żądają one zupełnie słusznie poprawy bytu młodych pracowników, dopomożenia materialnego w czasie studiów. Jest to najzupełniej słuszne, ale to nie wszystko i to nie rozwiąże sprawy. Pragnę podkreślić inny moment, naprawdę zastraszający. Jest to obniżenie w całem społeczeństwie zrozumienia potrzeby i wartości nauki, obniżenia kultu dla wiedzy, idealizmu naukowego. Za pokoleniem starszem idzie młodzież.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#BronisławRydzewski">Z rozwojem szkół akademickich wiąże się szkolnictwo średnie. Od profesorów szkół akademickich słyszy się zdanie, zresztą zadokumentowane na rozmaitych zjazdach, o niedostatecznem przygotowaniu maturzystów do studiów akademickich. Myślę, że takie ryczałtowe osądzanie młodzieży i szkół średnich, może nie jest słuszne, że są gimnazja dobre obok złych. Nie ulega jednak kwestii, że maturzyści mają duże braki wykształcenia, a dotyczą one głównie znajomości języków obcych, oraz konkretnych wiadomości z fizyki, chemii i matematyki. Pozatem, o czem już wspomniałem, brak tej młodzieży zamiłowania do nauki, brak idealizmu naukowego. Przyczyn niedociągnięć szkoły średniej trzeba się dopatrywać w braku dostatecznie wykwalifikowanego personelu nauczycielskiego oraz w metodzie nauczania.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#BronisławRydzewski">Ze zdobyciem niepodległości rozbudowaliśmy na wielką skalę szkolnictwo średnie. Licznym szkołom trzeba było dać nauczycieli, a nauczycieli wykwalifikowanych było bardzo mało, zwłaszcza w b. zaborze rosyjskim. W pierwszych latach uczył, kto chciał. Z biegiem czasu trzeba było to jakoś uporządkować. I tutaj, zdaniem mojem, Ministerstwo wyznań i Oświaty popełniło duży błąd, który, być może, był konieczny. Ministerstwo wprowadziło dla nauczycieli szkół średnich t. zw. egzaminy uproszczone, jako egzaminy kwalifikacyjne, oraz wydanie kwalifikacyj nauczycielskich bez żadnych egzaminów, na podstawie pracy w szkole. Zdaje mi się, że obecnie terminy tych przepisów się kończą i bardzo gorąco apelowałbym do p. Ministra, aby w tym względzie nie dał się powodować uczuciem i rozporządzeń tych nie przedłużał. Ci bowiem nauczyciele, którzy chcieli, mogli kwalifikacje uzyskać. Gwałtowną potrzebą nauczycieli tłomaczyć także należy chyba fakt, iż w nowych przepisach o studiach na wydziałach humanistycznych i matematyczno-przyrodniczych okres studiów dla nauczycieli szkół średnich jest krótszy od studiów rozmaitych innych specjalności.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#BronisławRydzewski">Nie wydają mi się również słuszne te uprawnienia nauczycielskie, jakie otrzymały niektóre wydziały techniczne. Nastawienie nauki w szkole technicznej jest inne, niż w uniwersytetach, a przeto i otrzymane wykształcenie nie odpowiada uniwersyteckiemu, które znowu najlepiej zadowala potrzeby nauczyciela szkół średnich. Nie należy również zapominać, że uniwersytety nasze dają z roku na rok coraz więcej wykwalifikowanych sił i że tym siłom zapewnić należy udział w pracy w szkolnictwie średniem. Ważną jest również rzeczą, aby program nauczania na wydziałach humanistycznych i matematyczno-przyrodniczych, wyrażony w zakresie magisteriów, tak był ułożony, by magister, przechodząc do szkolnictwa, mógł otrzymaną wiedzą wypełnić całkowicie etat nauczycielski.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#BronisławRydzewski">Podkreślić należy, że w ostatnich czasach, a zwłaszcza kiedy kierownictwo Ministerstwa objął p. Minister Czerwiński, Ministerstwo W. R. i O. P. zwraca coraz baczniejszą uwagę na dokształcanie nauczycieli szkół średnich. I tu pozwoliłbym sobie wypowiedzieć dezyderat, aby więź, zadzierzgnięta na ławie akademickiej przez nauczyciela, nie zrywała się z chwilą ukończenia uniwersytetu. Z gorącą prośbą zwróciłbym się do p. Ministra, ażeby w tej materii poczynił nauczycielstwu najdalsze możliwości. Kontakt nauczycielstwa z uniwersytetem jest niezbędny. Uczyć dobrze potrafi tylko ten, kto się sam kształci dalej, komu postępy wiedzy nie są obce i obojętne. Mamy przecież taki przepiękny przykład ze szkolnictwa średniego w Małopolsce przed wojną, ze szereg nauczycieli szkół średnich dostarczył badaczy pierwszorzędnej wartości, uzyskujących najwyższe odznaczenie — członkostwo polskiej Akademii Umiejętności. Apelowałbym również do p. Ministra, aby dokształcanie pedagogiczne nauczycieli, jakie obecnie odbywa się w Warszawie, zostało rozszerzone na inne miasta uniwersyteckie. Tyle co do wykształcenia nauczycieli szkół średnich.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#BronisławRydzewski">Druga przyczyna niedociągnięć szkoły średniej, jak wspomniałem, leży, mojem zdaniem, w metodzie nauczania. Kiedy się patrzy na to, co działo się na początku lat dwudziestych, otrzymuje się wrażenie, że decydującem w szkołach średnich było nie to, czego się uczeń nauczy, lecz to, w jaki sposób nauczyciel będzie go uczył. Jest to bardzo dobre wtedy, gdy ma się kadry doskonałych nauczycieli, gdy nauczyciel nie tylko umie dobrze uczyć, ale też sam wnosi nowe sposoby nauczania. Zdaje mi się również, że się nie pomylę, jeżeli powiem, że program szkoły jest zbyt szeroki. Ludzkość dąży do uproszczenia, dąży do nadania form życia jak najprostszych linij. Najdobitniej zaznacza się to w sztuce, tej najwrażliwszej dziedzinie pracy duchowej człowieka. To dążenie do prostoty nie jest obce młodzieży i może się stać punktem wyjścia dla nieporozumień między nią a starszem pokoleniem.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#BronisławRydzewski">Wracam jeszcze do sprawy ograniczeń przy przyjmowaniu maturzystów do szkół akademickich.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#BronisławRydzewski">Jedne wydziały, nie mogąc pomieścić zgłaszających się, stosują najrozmaitsze ograniczenia, inne, nie stosując tego i przyjmując wszystkich, są tak przepełnione, że zarówno nauczanie, jak egzaminowanie dalekie są od stanu pożądanego. I tutaj nasuwa się myśl, czy nie należy unormować tego, do czego doprowadziło samo życie, to znaczy stosowania niejako drugiej matury przez większość wydziałów. Powstaje przytem pytanie, dlaczego szkoła akademicka, która przyjmuje maturzystę, która ma go kształcić, nie ma przepisowo żadnego wpływu na ocenę jego przygotowania umysłowego. Sądzę, że potrzebie przesiania przychodzącej do szkół akademickich młodzieży należy nadać pewne formy, a to tembardziej, że ilość jej bezwątpienia wzrastać będzie z roku na rok, Nasuwa mi się idea stworzenia na uniwersytetach Kolegjów humanistycznych i matematyczno-przyrodniczych, któreby przygotowywały wychowanków szkoły średniej do studiów akademickich i dopuszczały do nich tylko jednostki o niezbędnym zasobie wiedzy i inteligencji. Przez taką selekcję szkoły akademickie zdobyły najcenniejsze jednostki i mogłyby brać pełną odpowiedzialność za tych, którym dają dyplomy. Ludzkość wzmaga się w poszukiwaniu nowych form bytowania. Widać to na każdym kroku. Myślę, że w tem dążeniu wszystkich narodów, zwycięży ten, który najlepiej i najprędzej znajdzie te drogi i potrafi się do nich przystosować. Należy przeto dać pokoleniom następnym materiał najlepszy i najlepiej przygotowany do tych trudnych zadań. Z chwilą powołania do życia takich Kolegjów matura utraci prawo dawania wyłącznego wstępu do szkół akademickich. Tego rodzaju reforma byłaby, o tyle pożądana, że usunęłaby ten powszechny bieg po drodze najmniejszego oporu do szkół średnich i potem akademickich, a równocześnie dałaby więcej młodzieży szkołom zawodowym.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#BronisławRydzewski">Proszę Panów, mówiąc o szkole średniej, nie mogę pominąć tych smutnych i przykrych zajść, jakie miały miejsce w Małopolsce Wschodniej i doprowadziły do zamknięcia ukraińskich szkół średnich, oraz tych zajść, jakie miały miejsce w gimnazjum białoruskiem w Wilnie, Pan Senator Horbaczewski użył wczoraj zdania: „nie zgasicie ducha żyjącego narodu”. Nie gasiła Polska, nie gasi i nie będzie gasić ducha narodów, Obce nam jest, Panie Senatorze Pant, hasło „ausrotten”. Może istotnie w dawnych czasach, kiedyśmy byli bardzo silni, popełniliśmy ten błąd, żeśmy z tej siły nie skorzystali i tych haseł nie zastosowali. Ale myślę, że ten błąd, jeżeli był, Ojczyzna nasza nam wybaczy, a wybaczy dlatego, żeśmy, właśnie nie stosując tych metod, jej płaszcz królewski z przepięknych nici utkali, ozdobiliśmy go największemi cennościami, nie zbrudziliśmy go nigdy krzywdą innego narodu.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#BronisławRydzewski">Może to w polityce zagranicznej jest rzeczą złą, źle się wyrażam: nie złą, ale mało praktyczną, ale jestem głęboko przekonany, że jest rzeczą wielką w sumieniu narodu i w sumieniu całej ludzkości.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#BronisławRydzewski">Proszę Szanownych Panów, nikt w całej Polsce, jak długa i szeroka, nie ma większego tytułu do zrozumienia wartości kształcenia siebie i swoich dzieci we własnym języku, jak my Polacy. Nikt bowiem za to tyle nie zapłacił. Dlatego mówię Wam: robicie źle, robicie źle dla siebie samych, bo nie wolno młodej i czystej duszy dziecka truć jadem nienawiści.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#BronisławRydzewski">Proszę Wysokiej Izby! dochodzę do szkolnictwa powszechnego. Nie będę się tutaj dłużej zastanawiał nad szkołami 7 klasowemi czy innemi. Uważam, że sprawa ta może nie jest jeszcze całkowicie skrystalizowana, chciałbym przeto tylko jedno podkreślić. Sądzę, że zadaniem szkolnictwa całego musi być, ażeby w tym stopniowym rozwoju nauczania od szkół najniższych do najwyższych plan ogólny prowadził do wyłowienia drogą naturalnej selekcji ludzi najzdolniejszych, największych talentów.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#BronisławRydzewski">Pominąłem w mojem przemówieniu rzecz niezwykle ważną i palącą, sprawę uposażenia personelu uczącego, pominąłem rozbudowę gmachów szkolnych i t. d. Jestem przekonany, że będę wyrazem nas wszystkich, jeżeli zwrócę się z prośbą do Pana Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i do Rządu, ażeby wśród wielu trosk, jakie mają, tę troskę najbliżej swego serca położyli.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#BronisławRydzewski">Ze szczerem zadowoleniem witamy rozbudowę Uniwersytetu Jagiellońskiego, tej najstarszej chwałą wieków pokrytej wszechnicy, d;a której serca nasze biją jak najgoręcej. Niechże w jej odnowionych murach posuwa się w dalszym ciągu zwycięski pochód nauki. Z kolei niech nadejdzie rozbudowa innych uczelni akademickich, przedewszystkiem uniwersytetu stołecznego, a potem tego, na rubieżach ziem polskich położonego, uniwersytetu Batorego i Piłsudskiego, tak wiele potrzebującego.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#BronisławRydzewski">Do omówienia w tym dziale jest tak wiele, bo przecież to są sprawy oświaty i nauki, a zwłaszcza nauki, która wymaga nieustającej opieki i nieustającej troski. Dalej idzie sztuka, ten przejaw genjusza narodowego. Nie chcę jednak trudzić Wysokiej Izby i zanim skończę, pragnąłbym poruszyć tylko jedną sprawę.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#BronisławRydzewski">Pana Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego spotykają zarzuty co do wpajania szkołom pewnego kierunku. Zarzuty są takie, jakoby Ministerstwo urabiało szkoły w myśl pewnych postulatów czy pewnych programów politycznych Rządu. Proszę Szanownych Panów, ja jestem przyrodnikiem i nauka moja uczy mnie rozumować prosto, Twierdzę, że Rząd, który za cel sobie stawia rozbudowę Państwa, wprowadzenie go na wielkie drogi rozwojowe, za obowiązek główny obywatela stawia pracę dla Państwa — jeżeli takich rzeczy młode pokolenie uczy, to robi dobrze.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#BronisławRydzewski">Przeglądając sprawozdania zjazdów rektorów, spotkałem dezyderat jednego z rektorów co do szkół średnich, żądający wprowadzenia w szkole studiowania życiorysów wielkich ludzi przez młodzież. Otóż mam wrażenie, że p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego poleca między innemi studiować ostatnie czasy Polski oraz życiorys pewnego męża, który jest największym z ludzi Polski, zwłaszcza w ostatnich czasach. I myślę, proszę Panów, że studiowanie życiorysu Piłsudskiego jest wielką lekcją, wspaniałą lekcją, jak należy życie swe całe dla dobra Ojczyzny poświęcać i jak należy dla niej pracować. Jestem przekonany, że to więcej przemówi do umysłu dziecka, niż studiowanie życiorysów największych, ale dalekich nam ludzi.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WładysławRaczkiewicz">Głos ma s. Nowak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#StanisławNowak">Wysoki Senacie! Dyskusja nad budżetem oświaty w ciałach parlamentarnych nasunąć powinna wszystkim obywatelom, kraj miłującym, poważne refleksje. Żyjemy w tej chwili w okresie najwyższego napięcia kryzysu szkolnego. Kryzys ten, oddawna przez nas przewidziany, o czem świadczą publikacje Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i publikacje Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych, zaciążył nad całością spraw publicznego wychowania i ze względów zrozumiałych pobudza inicjatywę społeczną, narazić w dziedzinie rozważania i zastanawiania się nad problemem rozwiązania tej piekącej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#StanisławNowak">Wzmożony przyrost młodzieży w wieku szkolnym spadł na nas jakby nawałnica i zastał nas nieprzygotowanymi. Nadaremnie wołaliśmy i przestrzegaliśmy całą opinię publiczną, wskazując na bliski termin, w którym nie zdążymy opanować tego, skądinąd bardzo pocieszającego zjawiska. Nadaremnie dzwoniliśmy na alarm. Opinia pozostała głucha, ślepa i niema, skierowując swoją uwagę na zainteresowania bardziej frapujące, bardziej zgiełkliwe, a ogniskujące się w zaułkach życia sekciarskiego i partyjnego. Czuwała nad tem tylko organizacja nauczycielska, tylko Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które wymownemi cyframi, wykresami, starało się obudzić ciekawość powszechną dla tej sprawy — lecz z żalem należy stwierdzić, że reakcja na te poczynania okazała się słaba i zamało realna.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#StanisławNowak">Rzecz zastanowienia godna, że ów największy skarb narodu, najlepszy zadatek przyszłości państwa, jego powodzenia gospodarczego, moralnego i kulturalnego, to jest oświata, nie potrafił wzniecić powszechnego zainteresowania i nie potrafił pobudzić ogółu do inicjatywy w takim stopniu, w jakim by się tego spodziewać należało. Przeciwnie, można obserwować, coprawda sporadyczne, dowody specjalnej uwagi, poświęconej szczególnie szkolnictwu powszechnemu, przez jednostki lub grupy zawodowe, lecz kierują się one niechęcią do typu wysoko zorganizowanej szkoły powszechnej i jej roli jako podstawy ustroju szkolnego.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#StanisławNowak">Pan Minister Oświaty, dr Czerwiński, podkreślił z naciskiem wobec delegacji Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego, że Rząd stoi na stanowisku dotychczasowej liczby lat 7 obowiązku szkolnego, a odrzuca kategorycznie wszelkie projekty schodzenia poniżej tych siedmiu lat. To kategoryczne oświadczenie może przekreśli nadzieje tych wszystkich, którzy wyzyskują obecne ciężkie położenie ekonomiczne państwa i szerzą kult ciemnoty, nie zdając sobie widocznie sprawy z tego, że propagowanie, utrzymywanie i tworzenie jedno — i dwuklasówek równa się najzupełniej zrealizowaniu owego kryzysu, pochodzącego z mroków duszy, który brzmi: „dołoj gramotnyje”.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#StanisławNowak">Wysoki Senacie! Wszyscy mamy na ustach hasła demokracji. Zdaje się, że niewielu wśród nas jest takich, którzyby nie stwierdzali tego faktu, iż żyjemy w czasach, w których słowo „demokracja” stało się hasłem dominującem nad wszystkiemi innemi. Jednakowoż stwierdzić należy, że interpretują to hasło najrozmaiciej najrozmaitsze grupy polityczne, społeczne, zawodowe, a niemal każda jednostka inaczej podchodzi do rozwiązywania nakazów demokracji. Wydaje mi się, że wśród sporów o najlepszy wyraz służby tej idei najwięcej głosów wszyscy oddadzą za tem, iż demokracja opierać się musi na jak najwyższym poziomie oświatowym, że pojęcia „demokracja” i „oświata” są jakgdyby sjamskiemi siostrami, nierozerwalnie ze sobą spojonemu.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#StanisławNowak">Obóz, do którego mam zaszczyt należeć, przeciwstawiając się zwyrodniałym formom demokracji, przez partie i partyjki polityczne wyprodukowanym, widzi przyszłość Polski w demokracji, opartej na wysokiem poczuciu obowiązków obywatelskich, które staną się udziałem społeczeństwa, wychowanego w szkołach państwowych o takim stopniu organizacyjnym, który pozwoli świadomość narodową i państwową uczynić narzędziem działania tak w życiu publicznem, jak i prywatnem. Z tego wynika, że postulat 7-klasowej szkoły powszechnej wynika z nakazu myśli państwowej, że jest to „politicum” w najszlachetniejszem tego słowa znaczeniu, któremu dali wyraz kiedyś Marszałek Piłsudski na Zjeździe Delegatów Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych, mówiąc: „Odradzać dusze ludzkie, zmienić człowieka, zrobić go lepszym, zrobić go wyższym, zrobić go potężniejszym i silniejszym, to jest zadanie wasze”. Tak mówił do nauczycielstwa.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#StanisławNowak">Z calem przekonaniem mogę stwierdzić, że w jednoklasówkach i dwuklasówkach, wobec braku odpowiednich izb szkolnych, przy przepełnieniu ich młodzieżą ponad wszelką miarę — znam takie przykłady, że jedna nauczycielka prowadzi dwie klasy o liczbie 300 dzieci, wśród fatalnych warunków higienicznych, których ofiarą pada młodzież i nauczycielstwo — wielkie sanatorium nauczycielskie, zbudowane przez Związek w Zakopanem, nie może pomieścić nadmiernej ilości chorych, dotkniętych gruźlicą, że w takich warunkach nie może być mowy o spełnieniu tego zadania przez ofiarne i patriotyczne nauczycielstwo.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#StanisławNowak">Największą troską budżetu oświatowego jest niewątpliwie sprawa realizacji powszechnego nauczania. Nie będę powtarzał cyfr, wielokrotnie już w debacie sejmowej cytowanych. Jest faktem, że wzrost ilości młodzieży przez 10 lat stanowić będzie główną przeszkodę na drodze normalnego rozwoju szkolnictwa. Brak etatów i brak budynków szkolnych, oto troska, koło której zogniskować się powinny wszystkie wysiłki Rządu, ciał ustawodawczych, samorządów i społeczeństwa. W ciężkiem przesileniu finansowem, trzeba obiektywnie przyznać, zdołał p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zwiększyć ilość etatów, co prawda, w sposób niewystarczający, nakładając na obarczonego i tak nadmiernem brzemieniem obowiązków nauczyciela jeszcze większe ciężary, ale w każdym razie powiększając stan posiadania w tym względzie.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bogucki.)</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#StanisławNowak">Natomiast bolesną jest dla nas wszystkich mała kwota na budownictwo szkolne, bo wynosi zaledwie 1.000.000 zł. Z poprzednich budżetów pozostała kwota 19.000.000 zł może być uruchomiona, jeżeli dzisiejszy budżet okaże się zrównoważony i aktywny. Ale to wszystko razem jest jeszcze kroplą w morzu kolosalnego zapotrzebowania, które sięga sumy 3 do 5 miliardów. Stąd logiczny wniosek, że należy zbudować plan zrealizowania tego gigantycznego zadania. Należy dążyć do utworzenia funduszu poza ramami normalnego budżetu. W ramach budżetu nie zdoła się zmieścić sumy, potrzebnej na ten cel. Jak długo sprawa ta będzie traktowana w granicach budżetu państwowego, tak długo demagogia będzie miała doskonałą sposobność do jątrzenia opinii publicznej przez wskazywanie na szczupłość tej rubryki, a trzeba przyznać, iż podkreślanie tej mikroskopijnej kwoty na budownictwo szkolne łatwo się przyjmuje w opinii publicznej i usposabia tylko niechętnie do dzisiejszych rządów.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#StanisławNowak">Ważniejszym jednak argumentem jest przypuszczenie, że owa kwota 20 milionów nie będzie zrealizowana wskutek kryzysu ekonomicznego, jaki przechodzi nasze Państwo. Dlatego też jedyne wyjście, które niewątpliwie przyjęłoby całe społeczeństwo z wielką ulgą, a nawet z uznaniem, a które umożliwiłoby stopniowe ujmowanie młodzieży w karby obowiązków szkolnych, dziś już w wielu miejscowościach dla braku miejsca odpędzonej od szkół w okresie wzmożonego przyrostu, w okresie najbliższych 10 lat, byłoby utworzenie odrębnego funduszu budownictwa szkolnego.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#StanisławNowak">Oczywiście, że zagadnienie dopływu odpowiednich kwot na ten fundusz musi być bardzo gruntownie rozważone przez Rząd i ciała ustawodawcze. Podstawę do skrystalizowania tego planu znajdujemy w studiach w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jakoteż w pracach komisyj, wyłonionych przez Związek polskiego nauczycielstwa szkół powszechnych. Znajdziecie je również, szanowni Państwo, w wydawnictwie Związku, a mianowicie w broszurze p. Stanisława Machowskiego, zatytułowanej: „O jutro szkoły polskiej” i w wyniku ankiety, urządzonej przez Związek, a opracowanej przez p. dr Tynelskiego w formie broszury, zatytułowanej „Budownictwo szkolne”.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#StanisławNowak">Przy rozważaniu budżetu oświatowego musimy łączyć troskę o rozwój szkolnictwa z troską o nierozerwalnie z losem szkolnictwa związaną osobą, to jest z troską o nauczyciela. Nie potrzebuję w tej Wysokiej Izbie powoływać się na pracę nauczycielstwa wogóle, a szkół powszechnych w szczególności. Na jego pracę w szkole i poza szkołą. Jest ona ogólnie znana. Nauczyciel polski z nakazu swego powołania, z nakazy swojej duszy nauczycielskiej, krocząc karnie po linii ideologii, nakreślonej mu przez własną organizację, jest dziś czynnikiem, obok wojska, najbardziej wysuniętym na front walki z ciemnotą i wrogiemi siłami, pragnącemi dotrzeć do duszy narodu z zarazą negacji i trucizną apaństwowości i antypaństwowości, a więc jest również żołnierzem, a nawet, jak gdzieś powiedziano — niemianowanym ministrem Rzeczypospolitej, reprezentantem myśli państwowej, jej stróżem i apostołem. Troska więc o jego los opłacać się winna Państwu sowicie. Los jego najściślej związany z warunkami, wśród których żyje, podniesie stopień jego aktywności, tak pożytecznej dla wzmożenia świadomości obywatelskiej w kierunku spełniania wszelkich świadczeń na rzecz Państwa, zarówno materialnych, jak i moralnych, jeśli będzie mógł spełniać swe obowiązki w atmosferze życzliwości swego środowiska. Wszystko to, co szkodzi mu w tej pracy, należy, wobec takiej ważnej roli, jaką nauczyciel ma do spełnienia, z całą bezwzględnością usunąć, umożliwić mu zbawienne oddziaływanie na środowisko.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#StanisławNowak">Zdarzają się jednak fakty, które może ze stanowiska budżetowego są zrozumiałe, ale które mogą się stać poważną przeszkodą w pracy obywatelskiej nauczyciela, jeśli nie nada się im formy takiej, któraby nie rzucała kości niezgody między gminę a nauczycielstwo. Nie sądzę, żeby tak, jak wieść niesie, były to celowe knowania jednostek, przeciwnych obecnym rządom, ale muszę domagać się wielkiego wysiłku od Rządu, aby ułatwił nauczycielstwu pracę tak ważną dla interesów państwowych. Myślę o skutkach, jakie wynikną z obowiązującego dekretu Pana Prezydenta, przerzucającego dodatki mieszkaniowe z Państwa na gminę. Jestem przekonany, że wysokie uznanie Rządu, a w szczególności p. Ministra Oświecenia Publicznego dla pracy nauczycielstwa może być dla nas gwarancją, iż trudne warunki pracy nauczycielskiej zostaną przez Rząd otoczone specjalną opieką.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Głos: No, no!)</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#StanisławNowak">Powtarzam, w tych ciężkich warunkach pracy, które są wynikiem kryzysu, zarówno gospodarczego, jak i szkolnego, nie wolno nam jednak stracić z oczu przewodniej myśli naszej racji stanu, iż: powszechna oświata, do której dążyć należy poprzez wysoko-zorganizowane szkolnictwo, jako podstawę systemu szkolnego, i okazanie w tej ciężkiej pracy pomocy nauczycielowi, jest nieodzownym obowiązkiem i celem zarazem ogólnopaństwowym i ogólnospołecznym, gdyż tylko wówczas zasada rzetelnej demokracji, spajającej nasze Państwo w jego pochodzie do mocarstwowej roli, zostanie wcielona w życie.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#StanisławNowak">W końcu pozwalam sobie na podstawie moich wywodów przedłożyć Wysokiej Izbie rezolucję, o której uchwalenie upraszam: „Senat wzywa Rząd, aby jak najrychlej przygotował projekt, zmierzający do utworzenia funduszu na wystawienie potrzebnej ilości budynków szkolnych, oraz mieszkań nauczycielskich”.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">(S. Bojko: To się wszędzie nie uda.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AntoniBogucki">Głos ma s. Roztworowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WojciechRostworowski">Wysoka Izbo! Działalność Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego obejmuje bodaj wszystkie najtrudniejsze, najdrażliwsze, a zarazem najbardziej podstawowe zagadnienia i problemy, które ma do rozwiązania Państwo w stosunku do obywateli. I zwykle przy dyskusji nad tym budżetem długim korowodem przesuwają się najsprzeczniejsze skargi i nawzajem wykluczające się zarzuty. Jeżeli to przewiduję i jeżeli to podkreślam, to nie dlatego, żebym a priori te zarzuty i skargi lekceważył, ale chcę podkreślić te wielkie trudności, jakie musi mieć do zwalczania p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i chcę podkreślić jeszcze jedno: samą trudność tych problemów.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#WojciechRostworowski">Nie chcę w tej mnogości i ważkości tych problemów zatonąć i dlatego, mówiąc o jednym odcinku, o odcinku wyznaniowym, będę szczegółowiej mówił tylko o stosunku kościoła katolickiego do Państwa. To nie znaczy, żeby się na tem skończyło i tem wyczerpywało zagadnienie wyznaniowe w Polsce. Mamy przecież około 10 milionów obywateli, należących do innych wyznań, i uregulowanie stosunku ich do Państwa i Państwa do nich jest wielkim problemem, który wymaga ustawowego uregulowania.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#WojciechRostworowski">Odnosi się to przedewszystkiem do prawosławnego kościoła autokefalicznego, którego stosunek do Państwa opiera się jak dotychczas, jak Panowie wiedzą, na zupełnie niewystarczających, nie obejmujących całości zagadnienia, przepisach tymczasowych z roku 1922. Klub, do którego mam zaszczyt należeć, wita z uznaniem wysiłki Rządu, idące w kierunku ustalenia na trwałych podstawach stosunku Państwa do kościoła prawosławnego i zorganizowania jego ustroju wewnętrznego. Zapowiedziane zwołanie soboru generalnego i powołanie do życia przedsoborowego zebrania, wymownie świadczy o stanowczej woli Rządu do stworzenia dla tego wyznania warunków zdrowego, normalnego życia. Podkreślam to tembardziej, proszę Panów, że dzieje się to w tej chwili, kiedy cerkiew rosyjską niszczy u podstaw prawodawstwo sowieckie. Trudno bodaj o plastyczniejszy obraz dwóch kultur, dwóch ideologij, graniczących ze sobą na przestrzeni wieków państw.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#WojciechRostworowski">Stosunek wyznań ewangelickich do Państwa, wyznań, które dały nam w historii tylu zasłużonych dla ojczyzny ludzi, jest dotychczas regulowany dawnemi ustawami i wymaga także, ażeby był poddany rewizji, uzgodniony z zainteresowanemi czynnikami i uregulowany ostatecznie przez Państwo.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#WojciechRostworowski">Tą drogą, drogą przewidzianą już w samej ustawie konstytucyjnej, rozwinięcia artykułów 110 do 116 Konstytucji, da się w mojem przekonaniu najpewniej utrzymać pokój religijny i wolność sumienia.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#WojciechRostworowski">O stosunku Państwa do kościoła katolickiego będę mówił obszerniej, gdyż ta dziedzina jest mi z natury rzeczy najbliżej znana. Jest ona dla mnie, jako dla człowieka związanego mocnemi uczuciowemi węzłami z kościołem katolickim, sprawą nie tylko państwowej troski, ale i sprawą głębokiej troski osobistej. Będę więc mówił o stosunku między Państwem a kościołem katolickim. Jeżeli chodzi, proszę Panów, o szeroką opinię publiczną, to w żadnej może dziedzinie nie panuje co do istoty tych stosunków taka lekkomyślna i głęboka ignorancja jak w tej właśnie. I dlatego na tym gruncie swobodniej niż na jakimkolwiek innym może się plenić i wybujać wszelka demagogia, wszelka niedorzeczność, wszelkie szkodnictwo. Panowie przecie wiedzą, że od pewnego czasu opinia publiczna jest stale utrzymywana w przekonaniu, że stoimy w Polsce w przededniu walki w Kościołem, że rządy pomajowe tylko czekają odpowiedniej chwili, żeby Konkordat zerwać i tę walkę rozpętać. Tego straszaka używano bardzo powszechnie podczas ostatnich wyborów i nie mogę nie stwierdzić, że to hasło doznawało dość znacznego powodzenia w pewnych okręgach naszego Państwa. Nad tym faktem niewątpliwym nie chcę się dłużej rozwodzić, ale ubolewam nad nim i jako obywatel Państwa i jako katolik, znajduję bowiem, że tym sposobem dzieje się szkoda i Kościołowi i Państwu.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#WojciechRostworowski">Iluż ludzi w Polsce zdaje sobie sprawę z tego, jak trudnem zagadnieniem jest stosunek Kościoła do Państwa. Wchodzą tu przecież w grę, spotykają się na każdym kroku, zazębiają się o siebie dwie wielkie organizacje. Czy ten wzajemny ich stosunek może wyczerpać, może całkowicie uregulować jakikolwiek, choćby najlepiej prawniczo skonstruowany, układ czy konkordat? Czy życie samo nie mówi, że gdzie działają dwie wielkie organizacje, tam dla ich harmonijnego współżycia nie wystarczą, nie mogą wystarczyć same artykuły i paragrafy? Tam trzeba niezbędnie wzajemnej lojalności i zaufania.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#WojciechRostworowski">I zapytuję Panów z Klubu Narodowego, czy Panowie tej atmosfery z całą świadomością, z całą bezwzględnością nie zamącają? Czy prasa Panów, agitacja Panów nie dąży systematycznie do tego, żeby stosunki między Kościołem a Państwem zaognić i zatruć? Czy Panowie w tej dziedzinie, która dotyka najgłębszych najczulszych strun duszy i sumienia ludzkiego, nie siejecie świadomie niepokoju i zamętu?</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(S. Głąbiński: Panowie to robią. S. Seyda: Powołujemy się na oficjalne oświadczenie biskupa, niech Panowie z tem dyskutują, a nie z nami.)</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#WojciechRostworowski">Panowie sobie zdajecie doskonale sprawę, czem dla szerokich mas społeczeństwa jest uczucie religijne, ale wiecie jednocześnie, że to uczucie nie zawsze jest połączone z głębszem uświadomieniem religijnem, niezawsze umie odróżniać rzeczy istotne od nieistotnych, prawdę od kłamstwa. I na tem stronnictwo Panów gra. Stwarzacie w tej dziedzinie atmosferę jakiegoś urojonego Kulturkampfu. Czy taka walka z Rządem jest potrzebna?</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(S. Głąbiński: Czy to jest rozprawa nad budżetem?)</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#WojciechRostworowski">To jest dyskusja ogólna nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i nad zagadnieniem wyznaniowem w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#WojciechRostworowski">Talentu wytwarzania tej niepożądanej w tej dziedzinie atmosfery nie mogę Panom odmówić. Aparat prasy Panów działa pod tym względem bez zarzutu. Najmniejszy nietakt, czy wybryk jakiegoś niższego funkcjonariusza państwowego, czy nauczyciela, jest w tej chwili ogłaszany w całej Polsce, jak długa i szeroka. Natomiast żaden fakt, żadna enuncjacja miarodajna, jeżeli tylko wyraża i podkreśla lojalne i przyjazne stanowisko Rządu do Kościoła, nie jest przez Panów przepuszczana.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#WojciechRostworowski">Stwierdzając to z tej Wysokiej Trybuny, nie popełniam żadnej polemicznej przesady, jest to tylko goła i smutna prawda.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#komentarz">(Głos: To najbardziej kłuje w oczy.)</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#WojciechRostworowski">Proszę Panów, jest wielkie stronnictwo w Polsce, do którego należy, tego nie przeczę, bardzo znaczna ilość katolików dobrej wiary, lecz które, w mojem przekonaniu, zagraża poważnie dobrym stosunkom między Kościołem a Państwem.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#WojciechRostworowski">Panowie słusznie mogą ode mnie żądać, abym, stawiając Panom tak ciężki zarzut, nie był gołosłowny. Otóż z tego materiału, jakim rozporządzam, wybiorę parę tylko przykładów, które uważam, i które może Wysoka Izba uzna również za rażące. Pan Prezydent Rzeczypospolitej ma nadać Jego Ekscelencji Księdzu Nuncjuszowi wysokie odznaczenie, Wielką Wstęgę Polonia Restituta. Prasa Panów, a przedewszystkiem „ABC”, puszcza w świat wiadomość, że Ksiądz Nuncjusz odmówił przyjęcia tego wysokiego odznaczenia. Nazajutrz po tej wiadomości Szef Protokułu Dyplomatycznego w imieniu Pana Prezydenta i z jego polecenia jedzie do pałacu nuncjatury, wręcza Wielką Wstęgę z odpowiedniem przemówieniem, na które w sposób bardzo serdeczny odpowiada Ksiądz Nuncjusz. Czy Panowie sądzą, że dziennik „ABC” i szereg innych dzienników prowincjonalnych, które tamtą wiadomość powtórzyły, poczuwały się do elementarnego obowiązku sprostowania jej, i nie tylko sprostowania, ale i usprawiedliwienia się, że ją wogóle umieściły? Nic podobnego! A czytelnicy pism tego typu konstruują sobie obraz stosunków, panujących między Kościołem a Państwem, na podstawie tego faktu.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Głos z ław Klubu Narodowego: Nie czyta Pan tych pism.)</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#WojciechRostworowski">Ja mówię o „ABC”, bo to czytałem, śledziłem, a „Gazeta Warszawska” — chcę być zupełnie bezstronnym — umieściła tylko częściowo sprostowanie. Ja tego czynu nie chcę kwalifikować, ja chciałbym tylko, żeby ten fakt był wiadomy szerokim masom i żeby te szerokie masy zrozumiały, kto jest zainteresowany w mąceniu dobrych stosunków między Kościołem a Państwem.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#WojciechRostworowski">W sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych jeden z mówców Stronnictwa Narodowego wyrażał ubolewanie, że nasze stosunki ze Stolicą Apostolską nie są dość troskliwie pielęgnowane, i że wskutek tego nasz interes państwowy doznał pewnego szwanku. Wypływałoby z tego oświadczenia, że Panom chodzi o dobre stosunki między Rządem a Stolicą Apostolską, że Panowie sobie zdają sprawę z wagi i ze znaczenia tych stosunków. Dlaczego w takim razie w prasie Panów były niezgodne z prawdą wiadomości o przebiegu audiencji naszego ambasadora p. Skrzyńskiego u Ojca Świętego, o jego odwołaniu, a były to wiadomości w chwili, dla Państwa i dla naszego stosunku ze Stolicą Apostolską istotnie trudnej, w związku z wypadkami w Małopolsce Wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#komentarz">(S. Głąbiński: Może my byśmy coś powiedzieli o prasie Panów?)</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#komentarz">(S. Roman: Prosimy!)</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#WojciechRostworowski">Przytoczyłem te parę faktów i przytoczyłem nie w formie zarzutów. Ale może Panowie mają istotnie jakieś dane do twierdzenia, że Kościołowi w Państwie grozi ze strony Rządu jakieś niebezpieczeństwo? Może Panowie macie istotnie nie tylko prawo, ale i obowiązek nawoływać do tego, co Panowie nazywają czynnością katolicką, spełnianiem obowiązku katolickiego?</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#WojciechRostworowski">Na to pytanie muszę odpowiedzieć — ale zanim odpowiem, pragnę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na jeden fakt nie podlegający wątpliwości. We wszystkich państwach wschodniej i środkowej Europy, powołanych do życia po wojnie, byliśmy świadkami ciężkich konfliktów między kościołem a państwem. Tak było w Czechosłowacji, widzimy to w Jugosławji i na Litwie. Jedynem państwem, w którem konfliktu między państwem i kościołem nie było, jest Polska. I pragnę tu stwierdzić w sposób najbardziej stanowczy, na miarodajnych podstawach oparty, że społeczeństwo katolickie ma to do zawdzięczenia przedewszystkiem konsekwentnemu stanowisku Marszałka Piłsudskiego, ujmującemu zagadnienie w szerokiej perspektywie. To jest nie tylko fakt historyczny, to jest także gwarancja na przyszłość, jaka za tym faktem przemawia, wbrew tezom Panów o grożących nam walkach religijnych w Polsce z powodu konfliktu między Kościołem a Państwem.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#WojciechRostworowski">Konkordat nasz z roku 1925 zawiera, jak Panowie wiedzą, dwa typy postanowień. Są tam w sprawach zasadniczych postanowienia ostateczne, i te są najlojalniej przez Rząd wykonywane, a jest też szereg postanowień co do spraw, które nie mogły być w chwili podpisywania Konkordatu rozwiązane, co do spraw materialnych — i te są właśnie przedmiotem rokowań między Komisją Papieską a Rządem. Był okres czasu, kiedy nasz episkopat żalił się słusznie, że te sprawy zalegały i nie posuwały się naprzód. Dzięki inicjatywie p. Premiera Sławka, jeszcze za czasu pierwszych jego rządów, sprawy te posunęły się znacznie naprzód — i dziś, według moich informacyj, atmosfera, w której pracuje Komisja Papieska z Rządem, jest w pełnem tego słowa znaczeniu przyjazna.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#WojciechRostworowski">Skoro na gruncie Konkordatu, na gruncie stosunku ze Stolicą Apostolską nie znajduję faktów, któreby świadczyły o wrogim stosunku Rządu do Kościoła, spróbuję ich szukać na terenie tego resortu, o którym dzisiaj mówimy.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#WojciechRostworowski">Panowie pamiętają przeszłoroczną debatę nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Senacie i Sejmie, Była ona szeroko powtarzana i omawiana w prasie. Podczas tej dyskusji padło z ust p. Ministra Czerwińskiego oświadczenie, które pozwolę sobie Panom przypomnieć, a chciałbym tą drogą przypomnieć je także szerszym masom naszego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#WojciechRostworowski">Oświadczenie to brzmiało, jak następuje: „Konstytucja nasza orzeka, że w zakładach, w których kształci się młodzież poniżej 18 lat życia, nauka religii jest obowiązkowa. Stoję na gruncie prawa i z tej zasady prawnej już sumienie pedagogiczne każę mi wyprowadzić wniosek, że i na innych lekcjach w szkole i wogóle w oddziaływaniu szkoły na młodzież nie powinno być niczego, co by zasadom głoszonym na lekcjach religii przeczyło, ażeby nie wychowywać młodzieży w duchowej anarchii”. A w dalszej debacie dodał jeszcze p. Minister: „Nie mam na swojem sumieniu ani jednego zarządzenia, ani jednej nominacji, któraby miała za skutek zmniejszenie, obniżenie szacunku lub powagi wychowania religijnego w Polsce, czy wogóle wpływu Kościoła Katolickiego na wychowanie religijne młodzieży katolickiej”.</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#WojciechRostworowski">Jeżeli Stronnictwo Narodowe troszczy się tak głęboko o wychowanie religijne młodzieży katolickiej w Państwie, dlaczego z takim zgrzytem gniewu przyjęło nominację księdza Żongołłowicza na Wiceministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego? Dlaczego starano się zdyskredytować jego osobę, negować jego wpływy, przemilczeć jego publiczne oświadczenia? Dlaczego puszczano w prasie wiadomość, że Stolica Apostolska zażądała jego ustąpienia, na jakiej podstawie mieli Panowie prawo twierdzić, że ksiądz katolicki, profesor prawa kanonicznego zgodził się przyjąć to wysokie i odpowiedzialne stanowisko na to, aby być parawanem wrogiej Kościołowi roboty?</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#WojciechRostworowski">Przecież ks. Minister Żongołłowicz dość jasno sformułował swoje stanowisko, kiedy powiedział publicznie: „Silne państwo musi być oparte na Kościele, z drugiej strony Kościół musi się opierać na Państwie. Ideologię tę nosiłem w sobie oddawna, bo walczyłem o silne państwo, o byt narodowy, przez całe swoje życie. Mam rękę na Departamencie Wyznań i Szkolnictwa, prócz tego kieruję sprawami oświaty pozaszkolnej. Podkreślić chcę, że ręce mam wolne i nikt mnie w poczynaniach nie krępuje. Między mną a Rządem niema rozbieżności”.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>