text_structure.xml 206 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 16 min. 21.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#PrezesNajwyższegoTrybunałuAdministracyjnego">Przewodniczący Marszałek Sejmu dr. Kazimierz Świtalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Otwieram posiedzenie. Protokół 139 posiedzenia uważam z a przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 140 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Borecki i Skrypnik. Listę mówców prowadzi p. Borecki.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Chrystowski, Fichna, Franz, Grossmannówna, Kopocz, Lewin, Marczyńska, Zdzisław Stroński i Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Udzieliłem urlopu posłance Grossmannównie na 2 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzŚwitalski">Prosi Izbę o udzielenie urlopu na 13 dni poseł Kozubski. Nie słyszę sprzeciwu, uważam zatem, że Izba zgodziła się na udzielenie tego urlopu.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#KazimierzŚwitalski">P. Wacław Rożek, wybrany posłem w okręgu wyborczym nr 21 Będzin z listy nr 23 „Jedność Robotniczo-Chłopska”, nie uczestniczy w posiedzeniach Sejmu od 123 posiedzenia, odbytego dnia 13 marca 1934 r. Wobec tego, że p. Wacław Rożek nie uczestniczył bez usprawiedliwienia w 15 zkolei posiedzeniach Sejmu, na podstawie art. 111 w związku z art. 113 ordynacji wyborczej do Sejmu oraz w myśl art. 2 regulaminu obrad proszę Sejm o stwierdzenie wygaśnięcia mandatu tego posła.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę sprzeciwu, stwierdzam zatem, że Sejm uznał mandat posła Rożka za wygasły, o czem zawiadomię Państwową Komisję Wyborczą.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy druki nr 1113 i 1137).</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Paschałski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#FranciszekJulianPaschalski">Wysoka Izbo! Rządowy projekt ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy w zestawieniu z projektami podobnych ustaw, wnoszonemi przez Rząd w latach ubiegłych 1933 i 1934, nie zawiera nic nowego. Można powiedzieć, że jest dosłownem powtórzeniem projektów, przez Wysoką Izbę dwukrotnie uchwalanych. Jedyne ograniczenie dotyczy czasu działania pełnomocnictw, a to w związku z zaawansowaniem prac nad projektem nowej ustawy konstytucyjnej, która w razie wejścia jej w życie przed zwołaniem Sejmu na sesję zwyczajną, jak to czytamy w uzasadnieniu projektu, spowodowałaby wygaśnięcie pełnomocnictw.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#FranciszekJulianPaschalski">Przedstawiciele stronnictw opozycyjnych na posiedzeniu komisji zarzucali zarówno uzasadnieniu rządowemu, jak i mojemu referatowi nadmierną zwięzłość. Zarzut ten wydaje mi się niesłusznym.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#FranciszekJulianPaschalski">Problemat zawarty w tym projekcie był już dwukrotnie, zarówno na Komisji Prawniczej, jak i na Wysokim Sejmie, omawiany. Uzasadnienie dzisiejsze jest tylko uzupełnieniem uzasadnień, zgłoszonych przez Rząd w latach 1933, 1934, a częściowo nawet i 1932.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#FranciszekJulianPaschalski">W roku ubiegłym p. Podoski, referując Wysokiej Izbie identyczny projekt, powołał się na fakt, że w ostatnim czasie rządy państw o klasycznym ustroju parlamentarnym otrzymały pełnomocnictwa od swych parlamentów; co więcej, nawet parlament Stanów Zjednoczonych, a więc państwa, które w swym ustroju i w praktyce życia państwowego przestrzegało pilnie klasycznej doktryny Monteskjusza, udzielił swemu rządowi pełnomocnictw daleko idących.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#FranciszekJulianPaschalski">Zdaje mi się, że zarówno sytuacja gospodarcza, jak i przeobrażenia polityczne, czy też ustrojowe, które miały miejsce lub też dokonywają się obecnie w innych państwach, nie zmniejszają konieczności wyposażenia Rządu w upoważnienia najdalej idące.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#FranciszekJulianPaschalski">Komisja Prawnicza nie uznała również za słuszne zarzutów, podniesionych przez przedstawicieli stronnictw opozycyjnych, a dotyczących niezgodności pełnomocnictw z art. 44 obowiązującej ustawy konstytucyjnej, a nawet z art. 41 projektu przyszłej Konstytucji; projekt bowiem uchwalanych przez nas pełnomocnictw zupełnie wyraźnie zakreśla zarówno czas, jak i zakres pełnomocnictw, udzielanych przez nas Rządowi, honorując zastrzeżenie, zawarte w art. 44 ustawy konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#FranciszekJulianPaschalski">Zarzut antykonstytucyjności pełnomocnictw, podniesiony na komisji, wydaje się tem bardziej niesłuszny, że, jak miałem to już zaszczyt raz zaznaczyć, prezydent Stanów Zjednoczonych w zarządzeniach swych z roku 1933, idących bardzo daleko w kierunku przeobrażeń społecznych, opierał się na dekrecie z r. 1917, dotyczącym handlu z wrogiem, a więc na dekrecie z czasów wojny. Konstytucja austrjacka z 1934 r. została ogłoszona na podstawie ustawy z dn. 24 lipca 1917 r., której tytuł brzmiał „Ustawa, mocą której rząd z powodu stosunków nadzwyczajnych, wywołanych stanem wojennym, otrzymuje upoważnienie do wydania zarządzeń koniecznych w dziedzinie gospodarczej”. Jak widzimy, podstawę prawną rozporządzenia o nowym ustroju republiki austrjackiej stanowi ustawa cesarskiej jeszcze Austrji, wydana w czasie wojny światowej, wywołana koniecznościami wojennemi. W Niemczech w okresie, poprzedzającym zwycięstwo prądu narodowo-socjalistycznego, wydano szereg ustaw, sięgających wgłąb struktury społecznej, opierając się na art. 48 konstytucji wejmarskiej o wydawaniu zarządzeń koniecznych, aczkolwiek artykuł ten przewidywał podobne konieczności tylko w razie zagrożenia bezpieczeństwa i porządku publicznego. Ograniczając się obecnie do zagadnień formalnych, nie uważam za potrzebne wskazywać na przeobrażenia ustroju Rzeszy Niemieckiej, zawarte w ustawach z dn. 24 marca 1933 r. oraz z lutego 1934 r., aczkolwiek, rozważając zagadnienie pełnomocnictw, udzielanych Rządowi, należałoby chyba i te ustawy mieć na widoku.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#FranciszekJulianPaschalski">Nie widzę tedy możliwości podnoszenia przeciw projektowi ustawy o pełnomocnictwach żadnych zarzutów formalnych, Przechodząc od zagadnienia formalnego do istoty rzeczy, należy stwierdzić; że zawiera się ona w pytaniu, czy Sejm, ściśle mówiąc, jego większość posiada do Rządu należyte zaufanie. Stopniem zaufania określa się zakres pełnomocnictw. O tym stosunku mówiłem 2 lata temu, co następuje: „Nasi przeciwnicy nie chcą zrozumieć głębokiej różnicy, nie tyle formalnej, ile w treści, jaka zachodzi między rządami dawniejszemi a dzisiejszemi. Rząd dzisiejszy nie jest rządem, który wychodzi z jakiegokolwiek politycznego czy grupowego, nawet w łonie jednego obozu, przetargu, Ministrowie nie są członkami zarządu spółki, zwanej większością rządową. Stosunek nasz do szefów rządu jest stosunkiem do naszych moralnych wodzów, posiadających nasz całkowity kredyt, nawet bez pisanych pełnomocnictw. Pełnomocnictwa są tylko formalnym wykładnikiem treści moralnej tego stosunku”. Od tego czasu nic się nie zmieniło.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#FranciszekJulianPaschalski">Z tych też względów jako referent Komisji Prawniczej wnoszę o przyjęcie tego projektu ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Rzeczywiście jest tak, jak p. referent przed chwilą się wyraził. Nic nowego nie zaszło w stanowisku Rządu. W charakterze pełnomocnictw, o jakie zabiega, i w sytuacji wewnętrznej nie zaszło nic takiego, coby powodowało zdaniem Rządu zmniejszenie lub powiększenie tych pełnomocnictw. W ocenie tej sytuacji jesteśmy zupełnie zgodni. Ale przyzna mi p. referent, że zaszły dwie nowe okoliczności, a mianowicie: Pierwszą jest ta, że pełnomocnictwa należy i można już badać z punktu widzenia owoców, jakie przyniosły i praktycznych celów, jakie osiągnęły. To jedno. A następnie nie można spuścić z uwagi, uchwalając podobne pełnomocnictwa, stosunków w Państwie, programu, który w bieżącej sesji nam Rząd usiłował przedstawić, a który chce prawdopodobnie zapomocą pełnomocnictw nadal w Państwie przeprowadzać, dalej sytuacji, jaka się ostatnio, nawet w ostatnich dniach, zarysowała w Europie. Otóż przemiany te oraz sytuacja wewnętrzna, te doświadczenia, nietylko nasze, ale i innych państw bezwątpienia wprowadzają coś nowego. Tę nowość trzeba przynajmniej omówić. Trzeba zdać sobie sprawę, czy rzeczywiście służymy Państwu naszemu, czy oddajemy usługę Rządowi, przyznając mu na czas, jaki sobie życzy, powyższe pełnomocnictwa.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#SewerynCzetwertyński">A więc po pierwsze, pod względem czysto praktycznym techniki ustawodawczej co Rząd, co aparat rządzący osiągnął zapomocą pełnomocnictw. Zdaje mi się, że pod tym względem u nas i gdzieindziej nie doszło się do przekonania, by rezultaty były takie, jakie osiągnąć zamierzano. Chcę prze de wszy sitkiem rozwiać jedną iluzję. Mianowicie bardzo wielu członków Wysokiej Izby, bardzo wiele osób z naszego społeczeństwa wyobraża sobie, że to, co my robimy tutaj, przechodzi mechanicznie na Rząd, czyli, że prace ustawodawcze on spełnia. Tymczasem tak wcale nie jest. Te nasze czynności, bynajmniej nie przechodzą na Rząd, tylko na urząd podległy Rządowi. Rząd, nie będę tego uzasadniał, nie ma czasu przerabiać tej roboty, którą my w przeciągu tygodni i miesięcy załatwiamy w Izbach ustawodawczych. Jest wykluczone, by Rząd wykonał robotę, którą Izby ustawodawcze mają za obowiązek wypełnić. Jak mówiłem, nasze czynności przechodzą na urząd, powiększając jego czynności. Stawia to urzędom większe wymagania, a śmiem twierdzić, że wymagania te są niewykonalne. Dlaczego już nie według litery prawa, ale z praktyki pracy ustawodawczej okazuje się, że ustawy, które są wywołane z inicjatywy Rządu, następnie przygotowywane przez urzędy, a które później przechodzą do izb ustawodawczych — wychodzą w formie najpełniejszej? Dlatego, że pracują nad niemi trzy czynniki: czynnik ściśle urzędowy, grupujący, uzasadniający i porównywujący materjał z materjałami w innych krajach, w innych okolicznościach zebranemi. Przechodzi to przez czynnik drugi, którego nosicielem jest wszędzie izba ustawodawcza — to jest porównanie z praktyką i doświadczeniem życia, z dokładnem zaznajomieniem się, jakie są te istotne potrzeby, które życie, dziś te, jutro tamte, pojutrze jeszcze inne, wprowadza na porządek dzienny. Doświadczenie wykazuje, że wszystko jedno, czy parlamenty dobrze pracują, czy źle, partyjnie, czy niepartyjnie, zawsze owoc ostateczny ich pracy ustawodawczej był lepszy od niedojrzałego owocu, przygotowanego jedynie przez jeden czynnik. Przedewszystkiem zauważyć należy, że przy tej współpracy wychodzi zazwyczaj to, czego chce życie. Czy ono będzie wyrażone przez większość, czy skrytykowane przez mniejszość, w każdym razie przechodzi przez wymogi życia i stosunków w nim panujących. A najlepszy urząd, najlepiej do te go przygotowany, najlepiej zawodowo wykształcony, zawodowo układający tekst — bo jak to niedawno napisał Barthelemy, że aby ułożyć dobry tekst, trzeba być zawodowcem — ów z połączenia tych wszystkich materjałów wyciąga nie to, czego życie potrzebuje, ale to, co mu nakazuje minister. Cała logika tkwiąca w postępowaniu urzędu, cała treść postępowania urzędu zasadza się na znalezieniu argumentów na poparcie tego, co sobie rząd czy dany minister życzy. Dlatego, żeby prawo było życiowe i zupełne, żeby w niem nie było braków, musi ono być uzupełnione przez oświetlenie potrzeb życia, czego dokonują izby ustawodawcze.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów! Mamy dekrety, ciągnące się od rządu prof. Bartla. I rząd prof. Bartla przedstawił w Sejmie projekt pełnomocnictw dla wydawania dekretów, zrobił to później rząd p. premjera Prystora. Kiedy porównamy projekt dzisiejszych pełnomocnictw, które zresztą od 3 lat pojawiają się w tej Izbie, to uderza nas, że tamte świadczyły, iż Rząd wie, co chce przez pełnomocnictwa osiągnąć, jakie są sprawy, których Sejm w swej sesji nie mógł załatwić, jakie są potrzeby, dlaczego on pewne ramy chce ograniczyć, a w innych rzeczach te raimy przekroczyć. Dowodzi to, że Rząd sobie wówczas doskonale zdawał sprawę, że są pilne potrzeby, które muszą być w okresie zawieszenia prac Sejmu załatwione. I wyraźnie nam mówił: Proszę nam dać pełnomocnictwa, bo to są rzeczy niecierpiące zwłoki, które trzeba jaknajprędzej załatwić. Rząd wówczas, pochodzący i złożony z tych samych mniej więcej ludzi, co i obecnie, nie kryl się ze swemi zamiarami, otwarcie i szczerze mówił: Pełnomocnictwa są nam potrzebne dla dokonania tej czynności, a nie innej. Poza paragrafami Konstytucji, które w obecnym projekcie są powtórzone, były w projekcie pełnomocnictw udzielanych p. Bartlowi, jak i p. premje owi Prystorowi wykluczone rozmaite ustawy, np. językowe, ustawa o prawie małżeńskiem. Było ściśle powiedziane: Rząd nie chce tej sprawy poza Sejmem załatwiać. Obecnie zaś o tem wszystkiem jest głucho i daruje mi p. referent — dlatego, że jest głucho, to ja choćbym był największym zwolennikiem Rządu, nie mogę na tę pustkę, na to przemilczenie wyrazić swej zgody, zadowolenia, uznania i siwego zaufania do Rządu. To się nie mieści w mojem pojmowaniu obowiązków członka tej Izby. Mogę udzielić pełnomocnictw, gdy wiem, o co chodzi, kiedy mogę stwierdzić, że to są rzeczy potrzebne, konieczne.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, u nas przecież istnieje powszechne niezadowolenie z dekretów, dlatego, że zostały one chaotycznie sporządzone, na kolanie, poprawiane kilkakrotnie przez okólniki, regulaminy i wyjaśnienia, a daruje mi Wysoka Izba — nie mogę uznać wyjaśnień i okólników, jako równoznacznych z paragrafami ustawy. Z tego punktu widzenia musimy powiedzieć, że doświadczenia trzyletnie z dekretami nie upoważniają Izby do orzeczenia, że zrobiliśmy dobrą robotę, że osiągnęliśmy dobre rezultaty. Przeciwnie, doświadczenia te nie upoważniają nas w interesie kraju do powtórzenia tych pełnomocnictw obecnie.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#SewerynCzetwertyński">Zresztą niema się z ozem kryć! Te same doświadczenia miały inne państwa. W ostatnich numerach wydawnictwa, które znajduje się w bibljotece sejmowej: „Revue Legislative”, pewien profesor uniwersytetu francuskiego, a drugi docent tegoż uniwersytetu, niezwiązani z partyjną grą parlamentu francuskiego, wykazują, że ten stary biurokratyczny aparat, jaki posiada Francja, umiejący o wiele lepiej pracować od naszego młodego aparatu, popełniał szereg omyłek. Przeczytałem tam np. skonstatowanie, że na zasadzie pełnomocnictw, udzielonych prezesowi rady ministrów Doumergue'owi, został wydany, zdawałoby się, bardzo prosty dekret o pensjach wojskowych. I ten dekret, wydany 4 kwietnia, uzupełniony był 10 maja, następnie uzupełniony — nie pamiętam dobrze — ale w czerwcu, zmieniony w sierpniu, a we wrześniu powrócono do tekstu z 4 kwietnia. Tak powoli, po upływie pół roku życie, wykazując rozmaite błędy i omyłki, popełnione w tym dekrecie, zmusiło zapomocą najrozmaitszych dodatków nowy tekst uzupełnić. Musiało życie naprawić to, co gdyby dekrety przeszły przez izbę ustawodawczą, wprowadziłaby ona odrazu do dekretu w formie tekstu gotowej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#SewerynCzetwertyński">Całą różnicę między nadzieją, z jaką witało społeczeństwo francuskie premjera Doumergue'a, gdy obejmował rządy, i pewną deziluzją, jaka towarzyszyła jego odejściu od władzy, stanowi nie co innego, jak tylko to, że nie mogło ono pogodzić się z tem, że tak doświadczony i tak znający swoje społeczeństwo człowiek, jak prezydent Doumergue, na chwilę utożsamił pracę biurokratyczną z pracą parlamentarną, że jedną i drugą uznał za pracę publiczną. I w tem tkwił błąd.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#SewerynCzetwertyński">Niewątpliwie każdy urzędnik i każdy urząd spełnia swoją część — ale tylko cząstkę — tej ogólnej roboty, którą można nazwać publiczną pracą, wypływającą z publicznego obowiązku. Ta część, która się mieści w biurokratycznej pracy, która musi być przez biurokratyczny czynnik załatwiona, nigdy nie dorasta do wartości tej pracy publicznej, którą spełniają razem i urząd, i rząd, i przedstawicielstwo narodowe. Chciano podnieść wartość tej pracy do wartości pracy publicznej jako takiej, a nie rozumiano, że nie można stawiać jej tak wysokich wymagań, że tu, musi jako wytyczna tej pracy stać na straży poczucie obowiązku, solidarności społecznej, poczucie moralne, a tam tylko gorliwość urzędnika. Doprowadziło to do tego, że jak Doumergue odchodził od władzy, w opinji publicznej francuskiej panowało przekonanie, że nie podołał on swemu zadaniu, że nie zrozumiał tej wielkiej różnicy między robotą czysto fachową, zawodową urzędniczą, wszystko jedno w jakich warunkach dokonaną, a robotą, którą solidarnie — chociaż nie w jednej izbie — wykonują powołane do tego celu izby ustawodawcze.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, dla przyczyn, które przedstawiłem, w Czechosłowacji, gdzie jak Panowie wiedzą, nietylko istnieje demokratyczne prawodawstwo, ale gdzie demokratyczne zasady są bardzo silne, bynajmniej nie dlatego, aby uczynić tym demokratycznym zasadom zadość, ale dla osiągnięcia dobrych rezultatów w ustawodawstwie, wydelegowano przy uchwalaniu pełnomocnictw delegację parlamentarną. Wydelegowano 24 członków parlamentu czeskosłowackiego, którzy spełniają rolę małego parlamentu, a przez który przechodzą wszystkie ustawy, mające być wydane w formie dekretów prezydenta rzeczypospolitej. Dekrety prezydenta Rzeczypospolitej Czeskosłowackiej są ujęte w ten sam sposób, jak nasze. Prawa i pełnomocnictwa, które otrzymał, są tak samo szerokie, ale jest tylko ta różnica, że przechodzą przez jeden organ, który nazywają niezbędnym, to jest przez delegację parlamentu, przez 24 osoby, które starają się wszelkim wychodzącym dekretom i ustawom dodać to, co im brak — oświetlenie z punktu widzenia rzeczywistych potrzeb kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#SewerynCzetwertyński">Znawcy i specjaliści w dziedzinie pracy ustawodawczej przyznają ustawodawstwu czeskosłowackiemu i dekretom czeskosłowackim wyższość nad dekretami belgijskiemu i francuskiemi, przyznają, że przez to uzupełnienie systemu pracy dekrety wychodzą w lepszej formie i wydają lepsze owoce dla państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#SewerynCzetwertyński">Nasza praktyka dekretowa bezwarunkowo stwierdza, że dekrety, które w przeciągu ostatnich lat się pojawiły, nie odpowiadały pokładanym w nich nadziejom, nie zapobiegły wielu złym sytuacjom gospodarczym, nie przewidziany w swoich zarządzeniach wielu rzeczy, które nastąpiły, nie potrafiły przewidzieć trudności finansowych i gospodarczych i przez to im nie zapobiegły.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#SewerynCzetwertyński">Panowie prawdopodobnie zauważyli przy większości ustaw, które wpłynęły w tym roku do Sejmu, że uzasadnienie zawsze zaczyna się od słów: okazuje się, okazało się. Okazało się, że jest brak bilonu, okazało się, że nie nastąpiła spodziewana poprawa, okazało się, że dochód społeczny zmalał. Co to znaczy? To znaczy, że te sytuacje, które nadeszły, nie były przez Rząd przewidziane i w ustawodawstwie dekretowem nie zapobieżono temu, co się później okazało.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego i dla mnie i dla mojego klubu „okazuje się”, że dekrety przynajmniej w tej formie, w jakiej wydawane były dotychczas, nie spełniają swego zadania.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#SewerynCzetwertyński">Przypominano tutaj kilkakrotnie, że większość dekretów była wydawana przed samem zwołaniem Sejmu, że długie miesiące dekrety nie były wcale wydawane, czyli że i w praktyce i w teorji nie odpowiadały wcale założeniom i nadziejom, jakie Rząd i większość Izby w nich pokładały.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#SewerynCzetwertyński">Z tych względów czysto praktycznych — pomijam tutaj względy zaufania, czy niezaufania — uważamy, że właśnie obecnie powinien był Rząd w tym roku wykazać, czy forma dekretowania będzie szczupła, czy obejmie niektóre działy, czy będzie prowadzona w innym kierunku niż dotychczas, i jakie wydały one owoce, bo my o nich nie wiemy, a uważam, że i w opinji publicznej niema śladu, żeby jakikolwiek dekret rzeczywiście zaspokoił pewną próżnię, pewne życzenia. Spodziewaliśmy się, że Rząd albo p. referent wykażą, że pomimo wszystko trzeba je wprowadzić i że będą one wprowadzone w inny sposób, bardziej kojący sytuację. P. referent Paschalski na Komisji Prawniczej, gdyśmy parę uwag uczynili co do formy dekretów, co do braku treści, która każe się domyślać, że ta treść niedomówioną przykrywa inne sprawy, powiedział wyraźnie: Poco to mówicie? Głosujecie przeciw, bo nie macie zaufania do Rządu i to nam wszystkim wystarcza.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#SewerynCzetwertyński">To, co przed chwilą powiedziałem, miało na celu wyjaśnienie, że względy czysto praktyczne, doświadczenia państw obcych i nasze własne każą nam przestrzec przed dekretowaniem w dalszym ciągu jako przed ustawodawstwem niebezpiecznem, chaotycznem i niewypełmiającem swego zadania. Ale jeśli jest mowa o zaufaniu, jeżeli żywione zaufanie uzna je p. referent jako główny motyw, dla którego większość tej Izby Rządowi te pełnomocnictwa udziela, to ja pozwolę sobie zapytać się większości: na zasadzie jakiego programu i jakiemu rządowi jest udzielane to zaufanie? Bo jesteśmy obecnie w sytuacji dość dziwnej, niejasnej. Rozumiałbym, gdyby większość tej Wysokiej Izby uchwaliła pełnomocnictwa jednemu ministrowi, drugiemu, czy trzeciemu. Przecież w obecnym czasie mamy Rząd niejednolity; pewna część Bloku zupełnie niedwuznacznie zwalcza niektórych członków obecnego Rządu, inna część popiera tychże samych członków. Różnice prawdopodobnie wypływają z programowych założeń tych lub innych członków Rządu. To trzeba przecież odróżniać — ustosunkowanie się jednych i drugich jest rozmaite: tych, których jedna część większości uznaj e za dobrych i program ich za słuszny, inna część uważa za niedobrych i to, co wykonać mają, za nieodpowiednie dla kraju czy dla danego resortu. Więc jakże te trudności rozdzielić? Dla nas zadanie jest jeszcze trudniejsze. Niech Panowie będą łaskawi zważyć, że te powody są słuszne. Istnieją i inne słuszne powody. Nie słyszeliśmy podczas tej sesji słów, wypowiedzianych czy to przez p. Premjera, czy przez niektórych członków Rządu, które możnaby powiązać w logiczną całość programu rządowego i politycznego, i gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#SewerynCzetwertyński">Muszę powiedzieć, że wygląda tak, jakbyśmy zamienili role: na początku sesji tego Sejmu opozycyjne stronnictwa składały deklaracje, nietyle argumentowaliśmy, nietyle uzasadnialiśmy, ile składaliśmy nasze deklaracje, motywując nasze stanowisko tem, że nie mamy zaufania do Rządu. A teraz role się zmieniły: my argumentujemy, my uzasadniamy, my tłumaczymy, a Rząd składa deklaracje. Każdy minister poszczególnie nie uzasadnia, tylko deklaruje. Przecież nie można nazwać przemówienia p. Premjera w Senacie i przemówienia p. Premjera przez radio sformułowanym programem Rządu — to jest deklaracja. P. Premjer powiedział, że Rząd się zwróci do wsi, że weźmie pod uwagę szarego człowieka. To są rzeczy sympatyczne, ale to są rzeczy deklaracyjne. Jak mamy ustosunkować się do tego wstępu z tej deklaracji, jaki z tego wypływa program? Weźmy deklarację p. Ministra Paciorkowskiego. P. Minister Paciorkowski zadeklamował nam w również sympatycznej formie słuszne uwagi. Z jednej strony mówił o potrzebie ubezpieczeń i z drugiej o szkodnictwie dotychczasowych ubezpieczeń dla całej sytuacji gospodarczej Państwa. Jedno jest prawdziwe i drugie jest prawdziwe. Ale przecież sprawą Rządu jest znaleźć drogę pośrednią, zaprowadzić to, co jest pożyteczne, a nie przynosi szkody i co powinno być wprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#SewerynCzetwertyński">P. Minister Kościałkowski ostatnio wydał okólnik, który nawet zrobił sensację. Wszyscy, którzy znamy p. Ministra Kościałkowskiego z dawniejszych czasów, wiemy, że to odpowiada jego wewnętrznym poglądom. Ale jeżeli ktoś jest ministrem spraw wewnętrznych, to pouczanie podwładnych mu urzędników jest wystarczającą działalnością, jeżeli się tylko poucza, iż mają być grzeczni dla obywateli, iż mają z każdym obywatelem rozmawiać i każdego traktować w równy sposób, jak równy z równym. Przeciwnie, w tem, co zaszło, muszą być stwierdzone nadużycia, muszą być potępione nadużycia. Całe działanie władz, które przekracza ustawy, których postępowanie nie zgadza się z uchwalonemi przez Izbę ustawami, czy przez prawo ustalonemi przepisami, powinno było być napiętnowane; winno być powiedziane, że nadal tego nie będzie, a ci, którzy się tego czynu dopuścili, powinni być ukarani. To byłoby rządzenie rządów silnej ręki. Ale składanie deklaracyj pokolei przez wszystkich ministrów nie jest nawet jakąkolwiek formą rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#SewerynCzetwertyński">A wreszcie ten resort, który nas najbardziej w obecnej chwili zajmuje, to jest Ministerstwo Skarbu. Czyż możliwem jest, aby w obecnej chwili, kiedy wiadomo z ust samego p. Ministra, że zwyczajne dochody nie wystarczają na pokrycie zwyczajnych rozchodów, kiedy wiadomo, że dochody społeczne maleją, źródła zarobkowania się zmniejszają, aby p. Minister nie miał nic innego do powiedzenia, jak zaprosić płatników do zgodnego współżycia z komornikami, egzekutorami i innymi urzędnikami skarbowymi. Ani słowa nie powiedział, nie zanalizował, dlaczego dochody maleją, dlaczego zarobki maleją, jaki jest jego pogląd na ten groźny objaw, gdzie on upatruje źródło tej krzywej, z roku na rok coraz bardziej w dół schodzącej? Jakżeż? Minister Skarbu w danej chwili nic w tej mierze nie potrafił powiedzieć zatrwożonej i zaniepokojonej opinii publicznej, ponad to, że jest pożądanem, aby żyła w zgodzie z tymi, z którymi ludzkość od tysiąca lat nie umiała się zżyć. Wszak za rzymskich czasów było już wiadome, że płatnik z egzekutorem był zawsze w niezgodzie, chociaż podatki były w bardziej prymitywnej formie, jak obecnie. Przeszło tyle lat, a obecnie p. Minister Skarbu deklamuje: jaki płatnik, taki egzekutor, jaki egzekutor, taki płatnik. Przecież to nie jest rzeczą, którą byśmy uznawali chociaż jako cząstkowy program kierownika takiej ważnej placówki, jak Ministerstwo Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#SewerynCzetwertyński">Musieli Panowie zauważyć, że nasz klub, szczególnie w obecnej sesji, przy każdej sprawie, czy budżetowej, czy innej zabierał jaknajczęściej głos, byłby zabierał jeszcze częściej, gdyby techniczne przeszkody, zaprowadzone przez prezydujących komisyj, nie stały temu na przeszkodzie. Uzasadnialiśmy, tłumaczyliśmy, aby wlać w tę pustkę, jaka jest obecnie, w ten brak treści, przynajmniej jakąś treść. Wyobrażamy sobie, że jeżeli wlejemy nawet treść opozycyjną, jeżeli powiemy opinji publicznej, co można by wprowadzić, uchwalić i zarządzić, co wogóle — naszem zdaniem — powinno być, to się opinja publiczna domyśli, czego w ustawie niema, czego w zarządzeniach Rządu brakuje i w ten sposób przynajmniej sobie zda sprawę, co mogłoby być i kiedy to powinnoby nastąpić. Myśmy zyskali bardzo wiele, albowiem przez to nietyle dyskusja rządowa, nietyle przemówienia rządowe, czy tej większości, ale nasze były interesujące. Tam była pustka, a w naszych była treść. Przynajmniej uświadomiono sobie w szerokich kołach choć część tego, co się w Polsce dzieje, jakie są braki, omyłki i niedopatrzenia, jak bardzo prace Rządu i większości są pracami z dnia na dzień i kierowane tem, co jutro przyniesie.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#SewerynCzetwertyński">W tym stanie rzeczy, który uważamy za zastraszający, a który musi być skutecznie przełamany, musimy sobie postawić przy uchwalaniu pełnomocnictw trzy pytania, na które musimy kategorycznie odpowiedzieć. Pytania te są następujące: na co udzielamy pełnomocnictw, komu ich udzielamy i wreszcie, w jakich warunkach mamy je udzielać?</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż w jednej z ostatnich rozpraw w Sejmie o porozumieniu handlowem z Niemcami otworzyły się i mnie i klubowi naszemu oczy na rzeczy zastraszające. Niewątpliwie świat sobie zdaje sprawę z tego, że ostatnie zarządzenia Niemiec wytworzyły sytuację nietyle zastraszającą przez szybkość, z jaką ona nastąpiła, ale przez logikę wypadków, przez logikę, która do tej sytuacji doprowadziła. A jeżeli sytuacja jest stworzona nie tak z dnia na dzień przypadkowo, ale wytworzyły ją sytuacje poprzednie, to możemy twierdzić, że następne sytuacje z tego samego źródła wypadków wypływać będą i te same czynniki niemi będą kierować. Z tem musimy się liczyć! Musimy pamiętać, że nasz zachodni sąsiad jest w sytuacji wyjątkowo dla siebie korzystnej. Takie jest jego położenie w Europie, takie jest jego położenie wewnętrzne i zewnętrzne, że jest w stanie stwarzać sytuację dla siebie pomyślną i nadawać kierunek wypadkom politycznym. Nie będę analizował, w czem się ta siła mieści. Bezwątpienia tkwi ona w sile narodowej, w samopoczuciu narodowem współczesnych Niemiec. Tam, gdzie ruch narodowy można utożsamić z pragnieniem odwetu, ze zrzuceniem kajdan, z odrzuceniem upokorzenia, doznanego od Traktatu Wersalskiego, to możemy i musimy sobie zdać sprawę, że dlatego siła polityczna jest tam wielką, że jest poparta powszechnie i że taką siłą powszechną nie rozporządzają inne państwa. Dlatego Niemcy dyktują, a inne państwa do tego dyktatu, chcąc czy nie chcąc, stosują się.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#SewerynCzetwertyński">To, co w związku z tą sytuacją dzieje się w naszem Państwie, to, co tylko w niewielkim fragmencie zostało zobrazowane Panom przed paroma dniami, stosunek, jaki się wyraził do tych faktów ze strony większości Izby, zmusza nas do oświadczenia, że gdyby Rząd, świadom sytuacji, powyżej opisanej, świadom trudności, jakie nadchodzą, świadom tych istotnych, zaręczam istotnych niebezpieczeństw, jakie się zarysowują, przyszedł do tej Izby i powiedział: Proszę Panów uchwalić mi pełnomocnictwa, aby w imieniu całego narodu zadokumentować niepodzielność ziem polskich albo nienaruszalność naszych granic, gdyby zażądał od nas pełnomocnictw, aby utrudnić działanie wewnątrz kraju niemieckich organizacyj i niemieckich agentów, ażeby nie pozwolić na agitację niebezpieczną i szkodliwą pod przykrywką: Heil Hitler, Heil Piłsudski, przeciw całości naszych ziem…</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Protesty na ławach klubu B. B. Oklaski na ławach klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#SewerynCzetwertyński">...to nie zważając, jaki jest rząd, czy popieramy go, czy nie, udzielilibyśmy najszerszych pełnomocnictw dlatego, iż w tym wypadku są one potrzebne. Dlatego, że trzeba otworzyć oczy, dlatego, że istnieje istotne niebezpieczeństwo, a w chwilach niebezpieczeństwa musi Rząd zachowywać się nietylko jako rząd, ale jako wykładnik uczuć, sił i celów narodowych polskich. Ale, jeżeli dostrzegamy, że ta rzeczywista rzeczywistość polska i nietylko w dziedzinie politycznej, ale i gospodarczej nie przedstawia się jasno i wyraźnie, ani Rządowi, ani większości tej Izby, jeżeli nie wiadomo, dla jakich powodów chce się rzeczywistość polską zamazać, nie wyciąga się z niej słusznych wniosków, a przeciwnie mówi się i działa się jakby tych trudności, kłopotów, ciężarów nie było, to nie możemy w pełnej świadomości powiedzieć: wiemy o co chodzi, uchwalamy temu Rządowi, który wie, o co chodzi, który doskonale z daje sobie sprawę z tego, czego w najbliższej chwili Państwo potrzebuje, co dla jego polityki zewnętrznej jest potrzebne, co dla jego uspokojenia wewnętrznego potrzeba, co dla rozwoju gospodarczego jest niezbędne. Nie możemy wobec tych faktów, stwierdzając, że tej prawdzie nie chce Rząd spojrzeć w oczy, a tylko się po niej prześlizguje, udzielić pełnomocnictw.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Trzeba było odrazu to powiedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#SewerynCzetwertyński">Weźmy chociażby jedno. Wiemy, że ludzie żywią i każdy ma prawo mieć swoje przekonania i w myśl tych swoich przekonań działać, ale nie rozumiem, dlaczego w tej chwili, gdy sprawa pełnomocnictw znowu zjawia się na porządku dziennym, nie jest wyłączone z ustawy o pełnomocnictwach prawo małżeńskie. Dlaczego było ono wykluczone przy pełnomocnictwach p. profesora Bartla i p. Prystora? Sądzę, że dlatego, iż uznano, że sprawa ta jest drażliwa, że wszystko, co w niej było mówione, niepokoiło i poruszało sumienia może nie wszystkich, ale znacznej większości społeczeństwa. Dlatego usunięto tę sprawę. W tem był rozum. Usunięto ją, ażeby ludzie się nie niepokoili, ażeby wiedzieli, że sprawa ta bez dyskusji publicznej na forum Sejmu wprowadzona nie będzie. Dlaczego niema wzmianki o tej sprawie w tegorocznych pełnomocnictwach? Dlaczego nie jest ona zastrzeżona? To jest brak, mojem zdaniem, rozumu politycznego. Wprowadza się ciemnię zamiast jasności. Nie mówi się tego, co się chce rzeczywiście i co trzeba przeprowadzić, a mówi się ogólnie, stwarzając w ten sposób niepotrzebne niepokoje, nieporozumienia i obawy. Szkodzi to Państwu, ale szkodzi i samemu Rządowi. Pełnomocnictwa i dekrety nie wydały dodatnich rezultatów, przeciwnie pozwoliły wkroczyć Rządowi na drogę niebezpiecznej i niewłaściwej formy prawno-ustawodawczej, która mija się z celem i wprowadza chaos ustawodawczy, zamiast racjonalnej kuźni rządzenia i mądrej a sprawiedliwej kuźni praw i ustaw, albowiem oddala nas od wyrażonego ongi przez Monteskjusza życzenia, że kiedyś w przyszłości nikt nie będzie panował, a tylko będzie panowało prawo, prawo w sercach i umysłach.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#SewerynCzetwertyński">W tym stanie rzeczy, kiedy się od tego ideału, może w zupełności niedościgłego, oddalamy, kiedy stwierdzamy, że przeciwnie, każdy starosta, każdy naczelnik urzędu Bierze przykład z góry i chce być również dyktatorem prawa, a nie jego wykonawcą i również działać i rządzić według swego upodobania i według swego swoistego pojmowania prawa, kiedy następnie widzimy, że urząd zastępuje Rząd, kiedy panuje biurokracja, silniejsza od samego Rządu, na którą ma on coraz mniejszy wpływ i coraz słabiej nią kieruje, która coraz bardziej wyłamuje się z pod kierunku, jaki ten czy drugi minister chce jej nadać, jest zupełnie zrozumiałem, że pełnomocnictw tak szerokich i bezgranicznych udzielić Rządowi nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#SewerynCzetwertyński">Zgłaszam na ręce p. Marszałka w imieniu Klubu Narodowego poprawkę o wyłączenie z zakresu pełnomocnictw prawa małżeńskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Klub mój wypowiada się oczywiście przeciw ustawie o pełnomocnictwach. Względy, któremi kieruje się mój klub, są rozmaite. Jest szereg względów, o których będę mówił. Uważamy bowiem, że ta sprawa nie jest tak prosta, nie jest ta nieskomplikowana, jak mówił szanowny pan referent na komisji i dlatego ograniczył się tam zaledwie do paru słów; tak samo i dziś w swym referacie ograniczył się zaledwie do kilku słów. Sprawa jest poważna i wcale nie jest tak nieskomplikowana, jak p. referent to przedstawił.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#KazimierzCzapiński">Pierwszy wzgląd, dla którego nie możemy głosować za ustawą, jest ten, że nie mamy zaufania dla tego Rządu i nie możemy udzielić mu pełnomocnictw. A nie mamy zaufania dla zupełnie prostych przyczyn; przedewszystkiem dla tych, że pod względem klasowym dzisiejszy Rząd, dzisiejszy reżim staje się coraz bardziej rządem i reżimem klas posiadających; to widać w całem ustawodawstwie, we wszystkich niemal przedłożeniach, we wszystkich niemal projektach ustaw i w ustawach. I dlatego także my, nie solidaryzując się z tą klasową polityką rządową i nie solidaryzując się z danym kierunkiem polityki, nie możemy mieć zaufania na tyle, żeby aż głosować za pełnomocnictwami.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#KazimierzCzapiński">Czy naprzykład polityka zagraniczna, polityka prohitlerowska, która odepchnęła od Polski niemal wszystkich naturalnych jej przyjaciół, jak Francję, Sowiety, Czechosłowację i państwa bałtyckie, czy ten kierunek polityki może nas skłonić do tego, ażebyśmy mogli prosić ten Rząd, by rządził bez Sejmu? Oczywista rzecz, nie. To samo w dziedzinie polityki wewnętrznej. Jeżeli weźmiemy naprzykład politykę socjalną, robotniczą, to przecież widzimy, że ten Rząd coraz bardziej wszystkie trudności i wydatki obecnego kryzysowego momentu składa na barki klasy robotniczej. Wystarczy wziąć ustawy ubezpieczeniowe, wystarczy wziąć to, co mówił z tego wysokiego miejsca p. Premjer Kozłowski, ażeby zrozumieć, że te zapowiedzi pomniejszania świadczeń ubezpieczeniowych sprowadzają się w gruncie rzeczy do tego, żeby coraz więcej ciężarów zwalało się na barki, bezrobotnych zresztą bardzo często, robotników, ażeby coraz bardziej ulżyć czy to budżetowi państwowemu, czy też klasom posiadającym.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli weźmiemy politykę chłopską, to chociaż się teraz wciąż mówi „twarzą do wsi”, chociaż zapowiada się przesunięcia w dochodzie społecznym rzekomo na rzecz wsi, wystarczy jednak wziąć to, co się robi, chociażby ustawę szarwarkową, a nie to, co się mówi, żeby zrozumieć, jaka jest pod tym względem fizjonomja socjalna Rządu.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#KazimierzCzapiński">Albo weźmy dziedzinę polityki gospodarczej. Wszak nawet przedstawiciele obecnego Rządu, nawet przedstawiciele poszczególnych skrzydeł, wchodzących w skład obecnej większości rządowej, stwierdzają, że żadnej wyraźnej polityki gospodarczej niema w Polsce. Jest naogół linja deflacyjna, a i ta jest niezupełnie pewna, ale pozatem, jeżeli postaramy się znaleźć jakąkolwiek wytyczną, to jest chyba tylko ta wytyczna, że coraz więcej ciężarów spada na proletariat miejski i na chłopa małorolnego.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli taka jest fizjonomja polityki wewnętrznej Rządu, jeżeli taki jest kierunek polityki zagranicznej, to w jakiż sposób moje stronnictwo, reprezentujące przedewszystkiem interesy proletarjatu i warstw pracujących wogóle, mogłoby obdarzyć taki Rząd pełnomocnictwami, które właśnie omawiamy? I to jest właśnie ten pierwszy wzgląd, brak zaufania, dla którego nie możemy głosować za tą ustawą.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#KazimierzCzapiński">Ale są także względy inne, względy ustrojowe. To nie przypadek, że w Polsce coraz bardziej ustrój faktyczny, a stopniowo i ustrój prawny przesuwa się w kierunku coraz większych uprawnień Rządu; coraz mniej praw dla ludu, coraz mniej praw dla Sejmu, ale coraz więcej praw dla Rządu. Oczywiście, nie doszliśmy jeszcze do tego, co np. hitlerowskie Niemcy, gdzie ustawa o pełnomocnictwach z 24 marca 1933 r., ustawa t. zw. „o ulżeniu nędzy ludu i państwa” — bardzo ładna nazwa — daje rządowi pełne pełnomocnictwa w tak daleko idącym zakresie, że nawet wolno rządowi wydawać ustawy — powiada ta ustawa — wbrew konstytucji, nawet ustawy niezgodne z brzmieniem konstytucji. Tak daleko jeszcze nie zaszliśmy. Jest w Niemczech inna, jeszcze piękniejsza ustawa, z dnia 20 stycznia 1934 r. i w tej ustawie powiedziano, że upoważnia się rząd nawet do zmiany konstytucji. Nawet i konstytucję może dowolnie zmienić rząd.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#KazimierzCzapiński">Otóż tak daleko, przyznaję to lojalnie, wypowiadam zgodnie z prawdą — jeszcześmy nie zawędrowali. Ale dawno już odeszliśmy od stanowiska demokracji. Stanowisko demokracji jest takie, że rząd, jak powiada prof. Kelsen, jeden z najznakomitszych dzisiejszych prawników w zakresie prawa państwowego, jest to komisja wykonawcza dla większości parlamentarnej. I więcej nic. I nawet jeżeliby dodać do tego, jak czyni pewien profesor Sorbony, że ta funkcja wykonawcza powinna być interpretowana szeroko, bo rząd przecież przygotowuje także projekty ustaw, to i w takim razie mu simy przyznać, że rząd jest emanacją większości sejmowej, a nie tak, jak u nas, większość sejmowa jest emanacją rządu i wobec tego rząd jest komisją wykonawczą większości. Tem się tłumaczy, że w konstytucjach demokratycznych, nawet ostatniej doby, zagadnienie dekretów z mocą ustawy, zagadnienie upoważnień jest traktowane bardzo ostrożnie. W konstytucji hiszpańskiej z 1931 r. dopuszczone są pełnomocnictwa, ale jako rzecz zgoła wyjątkowa, jako rzecz zgoła tymczasowa, a przedewszystkiem w tym wypadku. jeżeli sejm nie obraduje i jeżeli 2/3 stałej delegacji parlamentarnej, proporcjonalnie wybranej, wypowiadają się za tem. W ten sposób widzimy, że nowoczesna demokracja, aczkolwiek nie odrzuca w czambuł, nie odrzuca całkowicie, a limine, od progu wszelkiej idei upoważnień, to jednak traktuje tę rzecz jako zgoła wyjątkową. I przedewszystkiem w dwóch wypadkach tylko uznaje możność przyznawania takich pełnomocnictw: po pierwsze, zakres musi być ograniczony, określony, stosunkowo wąski, wiadomo w jakim celu udziela się pełnomocnictw, a po drugie udziela się ich w warunkach demokratycznych, w warunkach politycznych, ustalonych o tyle, iż wiadomo, że rząd lojalnie liczy się ze społeczeństwem, z tą większością, z której wyszedł, i odpowiednio postępuje. I dlatego, jeżeli weźmiemy nowoczesne państwa demokratyczne, nie koniecznie już Hiszpanję, ale te znane państwa demokratyczne, jak Francję, Belgję, Czechosłowację, to wszędzie widzimy to samo: jeżeli zdarza się wypadek udzielenia pełnomocnictw, to zawsze na czas stosunkowo krótki, zawsze dla celów zupełnie określonych i zawsze oczywiście w warunkach normalnego parlamentaryzmu. Weźmy przykład. Jeżeli weźmiemy znane dekrety rządu Doumergue'a, to w upoważnieniu, które zostało udzielone 28 lutego 1934 r., czytamy, że to upoważnienie opiewa tylko do 30 czerwca tegoż roku i obowiązuje tylko w zakresie spraw czysto finansowych, tylko w tym celu, ażeby stworzyć l'equilibre de budget, równowagę budżetu, udzielono tych pełnomocnictw. Ale i te pełnomocnictwa, tak jak były wykonywane, powiadają komentatorzy, np. p. Heilbroner w jednym z ostatnich zeszytów „Revue parlamentaire” powiada, że te wszystkie dekrety Doumergue'a odznaczają się tą cechą, że są źle sformułowane, bo są to rzeczy na kolanie robione, są to rzeczy biurokratyczne, médiocrité, a więc przeciętność, słabość ustawodawcza odznacza te dekrety Doumergue'a.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy Belgję. Tam też zdarzały się upoważnienia. Oto np. „Moniteur” belgijski z dnia 1 sierpnia 1934 r. ogłasza ustawę o upoważnieniach, ale zaraz art. 1 powiada, że cel tych upoważnień, udzielonych oczywista na określony czas, jest tylko jeden, mianowicie: redressement économique et financier, to znaczy odbudowa, podniesienie kraju ekonomiczne i finansowe. Tylko w tych wąskich celach gospodarczych są udzielone pełnomocnictwa mimo zupełnej harmonji rządu belgijskiego z swoją większością.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy trzeci przykład, Czechosłowację.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#KazimierzCzapiński">W Czechosłowacji udzielono upoważnień w dniu 9 czerwca 1933 r., ale i tam zastrzeżono wyraźnie w art. 1, że upoważnienia dotyczą tylko niektórych spraw gospodarczych, jak naprzykład ceł i równowagi w gospodarce państwowej itp.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#KazimierzCzapiński">Tak się dzieje w nowoczesnych państwach demokratycznych, we Francji, Belgji, Czechosłowacji, a jeszcze w wyższym stopniu to jest podkreślone w konstytucji hiszpańskiej. A jak jest u nas? U nas jest niewątpliwie tendencja do tego, aby coraz mniej głosu miał lud, aby coraz mniej głosu miał Sejm i aby coraz większą pełnię praw ustawodawczych posiadał Rząd.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli weźmiemy dzieje polskich pełnomocnictw, to zobaczymy rzecz ciekawą. Po raz pierwszy, o ile się nie mylę, były udzielone pełnomocnictwa w 1924 roku. W roku 1924 udzielono pewnych upoważnień, ale z wielką i skrupulatną ostrożnością. Jeżeli weźmiemy Dziennik Ustaw z tamtego roku, to przekonamy się, że zgóry określono, w jakich sprawach i dlaczego są udzielone pełnomocnictwa. Dwukrotnie dla pewnych wymienionych i ściśle określonych celów gospodarczych zostały te upoważnienia udzielone. Nieco już inaczej jest w roku 1926. Po przewrocie majowym 2 sierpnia, w tym samym dniu, kiedy w Dzienniku Ustaw ogłoszono nową zmienioną Konstytucję polską, gdzie ogłoszono zmianę art. 44 Konstytucji, która rozszerza prawo dekretowania Prezydenta Rzeczypospolitej, w tym samym numerze czytamy ustawę o upoważnieniach, ustawę już znacznie szerszą, ale jednak ta ustawa wymienia, czego te upoważnienia dotyczą i wymienia także, czego te upoważnienia nie dotyczą i tyczyć nie mogą, Nie mogą, powiada ta ustawa z 1926 r., dotyczyć nowych podatków, ordynacji wyborczej, ustaw językowych, ustaw szkolnych i t. d. Zaczyna się więc nowa era. Ale jeszcze w najbliższych latach, nawet w roku 1932 ustawa o upoważnieniach wylicza sprawy, których mają dotyczyć upoważnienia i wylicza te sprawy, których upoważnienia nie dotyczą. A więc nie dotyczy ustawa o upoważnieniach z roku 1932 znów pożyczek, podatków, nowych monopolów, ordynacji wyborczej, ustaw szkolnych, ustroju samorządowego i t. d. Ale to już ostatni rok enumeracji, ostatni rok wyliczenia. W 1933 roku Rząd coraz więcej żąda i otrzymuje naturalnie od posłusznej większości pełnię upoważnień. To samo mamy w roku 1934, pełnia upoważnień z wyjątkiem Konstytucji. I teraz w 1935 roku mamy pełnię upoważnień oprócz Konstytucji. W ten sposób ewolucja polska idzie w tym kierunku, ażeby coraz więcej przerzucać na Rząd, ażeby na okres mniejwięcej ośmiu miesięcy w roku Sejm, lud zupełnie nie brał żadnego, nawet w postaci krytyki, udziału w aktach ustawodawczych, aby całkowicie i wyłącznie ta rzecz należała do Rządu. Taka jest ewolucja polska. Jasną jest rzeczą z tego wszystkiego, co tu mówiłem, że nasza ewolucja idzie w kierunku pełni praw rządowych i jeżeli weźmiemy nową Konstytucję, tę opracowaną przez B. B., to zobaczymy, że ona idzie też w tym kierunku. W art. 42 rozszerza ona ogromnie prawa dekretowania i nawet to samo w art. 41. I w ten sposób widzimy ewolucję zupełnie logiczną od demokracji, od ludu, od Sejmu do Rządu, do pełnomocnictw, do dyktatury rządowej. Taka jest sytuacja ustrojowa.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#KazimierzCzapiński">Stojąc atoli na stanowisku demokratycznem, my z tą ewolucją się nie godzimy, my stoimy na stanowisku praw ludu i to jest ten drugi wielki wzgląd, obok braku zaufania do dzisiejszego Rządu, to jest drugi wielki wzgląd dla którego za upoważnieniami głosować nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#KazimierzCzapiński">Ale to jeszcze nie wszystko, proszę Wysokiej Izby, są jeszcze niektóre ciekawe względy uboczne.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#KazimierzCzapiński">Spojrzyjmy na dzisiejsze ustawodawstwo sejmowe, a nawet może i dekretowe, przekonamy się, że dzisiejsze ustawy są to przedewszystkiem ustawy ramowe, same przez się mają one charakter upoważnień, tak, że nawet w tych wypadkach, gdzie Sejm istotnie bierze udział w akcie ustawodawczym, to przecież nie daje on pełnej ustawy, nie daje ustawy konkretnej, tylko w ogromnej większości wypadków daje ustawy upoważniające. Więc to nawet nie jest właściwe ustawodawstwo. Doszliśmy w końcu do takiej perfekcji, że nawet ta nasza Konstytucja bebekowa jest w gruncie rzeczy konstytucją upoważniającą, bo przecież artykuł o Senacie nie jest pełny, bo wiadomo, że trzecia część będzie mianowana przez Prezydenta, ale dwie trzecie jak będzie nominowane, to dopiero określi ustawa. Tak, że nawet nowa Konstytucja ma charakter pewnych upoważnień. Widzimy więc, że abstrahując od tych 8-miesięcznych upoważnień, nawet te ustawy, które są uchwalane w ciągu tych nieszczęsnych i skróconych 4 miesięcy, w gruncie rzeczy mają charakter pełnomocnictw. I dlatego uważamy, że umotywowanie, które widzimy w przedłożonym nam projekcie, jest nieszczere, bo prawdziwe motywy są zupełnie inne, nie te, które są w tym karteluszku urzędowym wydrukowane pod tekstem projektu. Tam jest powiedziane, że przedewszystkiem dla spraw gospodarczych. Otóż dotychczasowe dzieje upoważnień wcale nie wskazują, ażeby to dla spraw gospodarczych akurat te upoważnienia były wykorzystywane, dla spraw gospodarczych jaknajmniej były wykorzystywane, a zupełnie dla czego innego. Cała procedura upoważnień jest do pewnego stopnia sztuczna, nie wymagana zupełnie przez realny bieg rzeczy. Przecież wiemy, że przez całe lato żadnych dekretów niema, dopiero w ostatnich paru tygodniach przed zwyczajną sesją sejmową sypie się jak grad szereg dekretów, oczywiście takich, co do których jest dogodne dla Rządu, żeby przeszły w formie upoważnień, żeby nie obciążały zanadto sumienia politycznego rządzącej większości sejmowej.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#KazimierzCzapiński">To są podstawowe względy, dla których moje stronnictwo wypowiada się kategorycznie przeciw tym wszystkim upoważnieniom.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#KazimierzCzapiński">Pocóż właściwie są one brane, pocóż żąda się tych upoważnień? No, rozumiem tę tendencję ustrojową, O której mówiłem, ale to nietylko dlatego przychodzi się do Wysokiej Izby z żądaniem pełnomocnictw, nietylko dlatego, że to jest ogólna koncepcja dyktatorska Rządu, ale także i dla czego innego, dlatego, że istotnie Rząd chce mieć jaknajmniej wspólnego, jaknajmniej kontaktu z Sejmem. Ten Sejm, choć jest posłuszny zupełnie i ściśle wobec Rządu, bo większość tego Sejmu jest emanacją tego Rządu, a nie Rząd, jak normalnie bywa, emanacją większości, to jednak w tym Sejmie rozlegają się głosy krytyki, a powtóre, przecież posłowie z B. B. muszą wziąć przy procedurze sejmowej odpowiedzialność za to, co się uchwala. Daleko jest prościej przy upoważnieniach. Jakiś nowy podatek, jakaś nowa ustawa szarwarkowa, nowa pożyczka taka czy inna, jakieś nowe skasowanie ubezpieczeń, jakieś inne kroki mogą pójść zupełnie gładko via dekrety, nie angażując zupełnie czcigodnych panów posłów z B. B., stanowiących większość tej Izby. Uniknięcie odpowiedzialności, uniknięcie krytyki, oto przedewszystkiem cel ustawy o pełnomocnictwach.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#KazimierzCzapiński">I jakże może być inaczej? Przecież polska rzeczywistość, nie mówię ta prawna, obywatelska, ale polska rzeczywistość gospodarcza, polska rzeczywistość socjalna jest przecież straszliwa. I mówię to nietylko ja, socjalista i opozycjonista, ale to mówią ci, którzy z tych czy innych względów mówią szczerze, to mówi i urząd, czyli czynnik rządowy, że liczba zarejestrowanych bezrobotnych rośnie jak lawina, osiągając 520.000, aczkolwiek Minister Floyar-Rajchman był łaskaw na Komisji Budżetowej powiedzieć, że kryzys jakby złagodniał, że w niektórych dziedzinach przychodzi sytuacja do poziomu przedkryzysowego. A weźmy wieś. P. Minister Poniatowski z tego miejsca rozdarł tę kurtynę, która jakby zakrywała przed naszemi oczami wieś, chociaż faktycznie nie zakrywała, ale było nieprzyjęte w sferach rządowych o tem mówić, powiedział, że wieś spadła najniżej, że właściwie Rząd nie ma planu uzdrowienia tej wsi. Cóż robić? Polityka celna, polityka interwencyjna, polityka inwestycyjna, to wszystko się plącze i żadnego konkretnego, określonego programu niema, a wieś przecież głoduje w sposób straszliwy. Proszę wziąć dokumenty, proszę wziąć książkę piłsudczyka Jalu Kurka, który niedawno tak pięknie w „Światowidzie” opisywał rodzinne strony Pana Marszałka Piłsudskiego, proszę przeczytać, co pisze o wsi podhalańskiej, jak dzieci puchną z głodu, jak dorosła ludność żyje nierzadko odwarem z kory. To pisze piłsudczyk, człowiek nie z naszego, lecz z Waszego obozu. Oto przed kilku dniami wyszła niewielka broszura p. Michałowskiego, który z ramienia Instytutu Badania Konjunktur zbadał powiat rzeszowski, jak tam chłopi żyją i w drodze spokojnego zupełnie badania przyszedł do rezultatów takich, że wieś znajduje się w położeniu wprost nieprawdopodobnem. Ciężar naprzykład podatku gruntowego, oblicza p. Michałowski, wzrósł o 300%, jeżeli ten podatek jest wyrażony w bydle czy w zbożu. Ale tego mało. Jak wygląda, powiada p. Michałowski, stan pracy na wsi? Po wiada, że przeludnienie wsi jest tak straszliwe, że właściwie z jednego powiatu rzeszowskiego powinno wyemigrować około 20.000 ludzi ze wsi dlatego, że nie mają warsztatu pracy.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#KazimierzCzapiński">A może lepiej jest ze stanem szkolnictwa? Zapewniano nas niedawno, że dochodzimy do 100% objęcia dzieci szkołą, Teraz jest 64%, przed paru laty było 69%, czyli w ostatnich paru latach ta cyfra spadła. Jak więc wygląda ta rzecz w jednym z najbardziej kulturalnych powiatów w Małopolsce, jak w powiecie rzeszowskim? P. Michałowski powiada wyraźnie, że zapisanych jest do szkoły nominalnie 72%, ale niema mowy, by dzieci chodziły w takim procencie do szkoły, bo nie mają w co się ubrać, nie mają obuwia, a w gruncie rzeczy poprawy prawie żadnej niema w porównaniu z okresem przed niepodległością, bo przecież procent szkólmy w r. 1931 dla tego powiatu rzeszowskiego wynosił 64% i jeżeli te 64% podniosło się do 72%, a p. Michałowski powiada, że niema faktycznie 72%, tylko znacznie mniej, to zachodzi pytanie, jak wygląda tem cały dział pracy państwowej, a o tem tyle się mówi, jak wyglądają te wielkie zasługi kulturalne naszego Rządu, o których tyle się mówi.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#KazimierzCzapiński">Otóż skonfrontować się z taką rzeczywistością i z temi głosami krytyki i z tem wszystkiem jest trudno. I tym strachem przed odpowiedzialnością i tą bojaźnią krytyki tłumaczą się również upoważnienia, które są nam tu przedłożone. Daleko łatwiej się irytować, daleko łatwiej atakować, grozić, straszyć, wymyślać na opozycjonistów, tak jak to uczyniła wczoraj „Gazeta Polska”, która piórem, zdaje się, bardzo miarodajnem napisała artykuł wstępny, grożąc opozycjonistom, że pójdą w nicość, nie cofając się przed tak karczemnemi słowami, jak „głupiec”, „w pysk”. Nie wiem, czego jest więcej w tym artykule, czy chęci zastraszenia kogoś, czy poprostu pewnej irytacji z powodu bezradności.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#KazimierzCzapiński">Nie będę w to wchodził.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#KazimierzCzapiński">Ale teraz sytuacja jest jasna, nie będziemy głosowali za ustawą o upoważnieniach po pierwsze dlatego, że nie mamy zaufania do tego Rządu i dla jego fizjonomji klasowej, po drugie bo widzimy w tych upoważnieniach wyraźną tendencję ustrojową, zmierzającą do jaknajwiększego zniszczenia wszelkich praw demokratycznych w Polsce, po trzecie dlatego, iż uważamy, że nawet dziś ustawy mają charakter ramowy, po czwarte dlatego, że widzimy w tej ustawie o upoważnieniach próbę ucieczki przed odpowiedzialnością i krytyką.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#KazimierzCzapiński">Głosować będziemy przeciw ustawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SerhijChrucki">Właściwie nie byłoby sensu zabierać głosu w dyskusji w sprawie udzielenia Rządowi pełnomocnictw ustawodawczych, gdyby nie ta okoliczność, że tym razem w związku ze zmianą Konstytucji Rząd może w drodze dekretu wprowadzić nową ordynację wyborczą do Sejmu i Senatu. Samo uchwalenie pełnomocnictw Rządowi stało się tylko formalnością, gdyż od roku 1930 cała pełnia władzy ustawodawczej przeszła od parlamentu do Rządu. Z inicjatywy większości prorządowej w Sejmie nie powstała prawie żadna ustawa, a już oczywiście nie mogła zapaść żadna uchwała w Sejmie i Senacie wbrew woli Rządu. Nietylko więc inicjatorem, lecz jedynym autorem wszystkich ustaw, przez ciała ustawodawcze uchwalonych, był Rząd. Ale, co bardzo jest charakterystyczne dla obecnego reżimu, ilość ustaw, wydanych w drodze dekretów, bez porównania jest większa, niż ilość ustaw, które Rząd przeprowadzał przez parlament. Rząd, chociaż ma w Sejmie większość, nigdy nie zwoływał Sejmu na sesję nadzwyczajną i woli wydawać dekrety, niż ustawy w drodze normalnej. Przyczyny tego zjawiska trzeba szukać w zasadniczej tendencji obecnego reżimu, a jest nią zasada wszechwładzy rządu. Ta zasada od samego początku rządów pomajowych stale i konsekwentnie się realizuje. Pierwotnie znalazła ona swój wyraz w formułce walki z sejmowładztwem, później przybrała formę walki z partyjnictwem. Obecnie w nowej Konstytucji ma ona znaleźć swe ukoronowanie, robiąc rząd wszechwładnym w Państwie i odpowiednio do tego pozbawiając społeczeństwo jego praw politycznych. Cóż z tego, że nowa Konstytucja formalnie jest jeszcze nieuchwalona? Jej zasady już od dłuższego czasu realizuje się w praktyce rządowej. A jedną z tych zasad jest właśnie przekazanie władzy ustawodawczej Rządowi oraz w związku z tem ograniczenie prac Sejmu do krótkich sesyj zwyczajnych. Tu więc trzeba szukać przyczyny, dlaczego co roku Sejm, kończąc sesję budżetową, uchwalał Rządowi pełnomocnictwa ustawodawcze.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#SerhijChrucki">Jednak w tym roku uchwalenie pełnomocnictw dla Rządu nabiera specyficznego i bardzo doniosłego charakteru, ponieważ prawdopodobne jest, że Rząd, licząc się z daleko zaawansowaną sprawą zmiany Konstytucji, i zgodnie z zasadniczą linją swojej polityki, może i to nawet w drodze dekretu ustalić nową ordynację wyborczą do Sejmu i Senatu, a conajmniej będzie rozważał tę sprawę oraz zadecyduje o niej.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#SerhijChrucki">Sprawa ordynacji wyborczej dla nas reprezentantów narodu ukraińskiego nie jest obojętna, ponieważ nowa ordynacja wyborcza może być tego rodzaju, że pozbawi nasz naród prawdziwego przedstawicielstwa w ciałach ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(P. Burda: Nie bój się Pan tego.)</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#SerhijChrucki">Mamy wyraźne zapowiedzi tego, że przy nowej Konstytucji i nowej ordynacji wyborczej winny zniknąć z życia publicznego partje polityczne. Pisała nieraz o tem prorządowa „Gazeta Polska”, a jeszcze wyraźniej mówi o tem tak samo skreślenie zasady proporcjonalności w nowej Konstytucji, jakoteż jego motywacja. Nowa ordynacja wyborcza wprowadzi prawdopodobnie głosowanie na osoby, ale daleko ważniejsze będzie to, jaką rolę odgrywać będzie w wyborach Rząd. Wiadomo, jaka była rola administracji we wszystkich dotychczasowych wyborach, zarówno do ciał ustawodawczych, jak i do organów samorządowych; istnieje obawa, że w nowej ordynacji i w praktyce wyborczej stanie się ona jeszcze bardziej decydująca. Szczególniej społeczeństwu ukraińskiemu grozi niebezpieczeństwo, że czynniki rządowe aż nadto będą wpływały na wybory, ustalając zgóry nietylko ilość posłów ukraińskich, lecz i osoby kandydatów.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(P. Burda: Sprawuj się Pan dobrze, to Pana postawię.)</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#SerhijChrucki">Każdy bowiem dotychczasowy Rząd stał na stanowisku, że może porozumieć się z narodem ukraińskim bezpośrednio, jak się wyrażano, ponad głowami jego prawnych politycznych reprezentantów. Z drugiej strony za obecnego reżimu politycznego już dwukrotnie zrobione zostały próby posługiwania się w charakterze posłów ukraińskich osobami, którym społeczeństwo ukraińskie odmawia prawa nazywania siebie przedstawicielami narodu ukraińskiego. W ostatnich czasach szczególnie często tu w Sejmie, jakoteż w Senacie posługiwano się temi osobami, tak, że wyglądało to na swego rodzaju zapowiedź, że w przyszłości Rząd w wyższym jeszcze stopniu zamierza korzystać z tej drażniącej metody. Zresztą mieliśmy aż nadto szczerą enuncjację w Senacie obecnego p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który wystąpił w dziwnej roli jedynego interpretatora woli narodu ukraińskiego i już zgóry prorokuje, kto ma w przyszłości reprezentować naród ukraiński w parlamencie polskim. Z tych powodów nasza obawa, że nowa ordynacja wyborcza może pozbawić nas możności wybrania swych prawdziwych reprezentantów, nie jest bezpodstawną. To też uważamy za swój obowiązek przestrzec czynniki, które będą ustalały nową ordynację wyborczą.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#SerhijChrucki">Tu pragniemy podkreślić, jaka głęboka różnica zachodzi między tem, czem byłaby dla społeczeństwa polskiego uzurpacja przez Rząd jego praw wyborczych, a tem co stanowiłaby ona dla narodu ukraińskiego. Dla społeczeństwa polskiego skoncentrowanie praw i władzy politycznej w ręku Rządu będzie tylko nową formą ustrojową. Jeżeliby nowa ordynacja wyborcza spotęgowała rolę czynników rządowych w wyborach, to te czynniki rządowe są polskie z krwi i natury i w imię Państwa Polskiego działać będą. Jeżeli samo społeczeństwo polskie przytem i utraci na mocy nowej ordynacji wyborczej pewne prawa polityczne, to jednak przejdą one na inny czynnik, również polski. Co innego przedstawia ta sprawa w odniesieniu do narodu ukraińskiego. Rząd Polski nie może z natury rzeczy występować w roli wyraziciela politycznej woli narodu ukraińskiego, zakusy zaś Rządu w tym kierunku byłyby tak nienaturalną rzeczą, że udowadniać tego chyba nie potrzeba. Gdyby jednak czynniki rządowe posunęły się w swej polityce eksperymentów tak daleko, że na siebie Rząd przyjąłby faktyczny wybór osób, któreby miały reprezentować naród ukraiński, to taki czyn byłby odczuty przez całe społeczeństwo ukraińskie bez różnicy przekonań politycznych nietylko jako zamach na jego zasadnicze prawa polityczno-narodowe, lecz i jako obraza jego godności narodowej. Nie będzie żadną z naszej strony przesadą, gdy oświadczymy, że raczej wcięlibyśmy całkowite pozbawienie nas politycznego przedstawicielstwa w parlamencie polskim, niż to, żeby nasz naród miały reprezentować osoby, przez administrację wybrane, a których nasza opinja społeczno-narodowa nie mogłaby uznać za przedstawicieli narodu. Pozatem takie skonstruowanie przedstawicielstwa ukraińskiego z inicjatywy i woli administracji w swej konsekwencji uderzyłoby w całe nasze legalne życie polityczne i mogłoby zepchnąć je w podziemie, bo przecież podobne mechaniczne środki nigdy nie mogą całkowicie zatamować życia i rozwoju narodu, świadomego swych praw polityczno-narodowych.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#SerhijChrucki">Nie wiemy, czy Rząd pójdzie po tej drodze dalszego zagmatwania stosunków polsko-ukraińskich, nie wiemy, jak Rząd i obóz prorządowy skonstruuje nową ordynację wyborczą. W każdym razie uważaliśmy za swój obowiązek podnieść nasz głos w tej sprawie, bo według naszego głębokiego przekonania wprowadzenie takiej ordynacji wyborczej, któraby nie uwzględniała praw i aspiracyj politycznych narodu ukraińskiego, zaciążyłoby na stosunkach między obydwoma narodami, żadnemu z nich nie przynosząc korzyści, a tylko wielką szkodę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Czernicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#TomaszJanCzernicki">Wysoki Sejmie! Stronnictwo Ludowe będzie głosowało przeciw pełnomocnictwom ustawodawczym, dlatego że nie ma zaufania do obecnego systemu rządzenia i do Rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#TomaszJanCzernicki">Według art. 2 Konstytucji obowiązującej władza zwierzchnia Rzeczypospolitej należy do narodu. Panowie tę wielką podstawę bytu naszego Kraju chcą zniszczyć, usunąć lud od władzy ustawodawczej i oddać ją w ręce biurokracji, która pod firmą Prezydenta będzie tworzyła obowiązujące normy. Z władzy wykonawczej uczyniono jednolite i niepodzielne bożyszcze, które nie służy Narodowi i Państwu, lecz usiłuje nadrzędnie i bez odpowiedzialności niem rządzić. Ten stan faktyczny jest sformułowany w artykule 15 sanacyjnej Konstytucji: „Prezydent Rzeczypospolitej za swoje akty urzędowe nie jest odpowiedzialny”.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#TomaszJanCzernicki">Obecny system rządzenia powoduje, że silnym i możnym jest coraz lepiej, a szarym i słabym obywatelom coraz gorzej. Pensje wyższej biurokracji zwiększono, płace za pracę w naszym kraju są coraz lichsze. Wynagrodzenie za olbrzymią pracę szerokich mas ludu wiejskiego sprowadzono do pańszczyźnianego wyzysku, a nieopłacalność pracy na roli, jak zmora dusi życie naszej wsi.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#TomaszJanCzernicki">Przez znane wybory usunięto obywatela od wpływu na samorząd i obecnie w tej dziedzinie rządzi sam Rząd. Usunięto wpływ profesorów na samorząd uniwersytecki i zastąpiono go wolą biurokracji. Wpływ wolnych zawodów na ich korporacyjne organizacje uszczuplono. Podważono w sposób gruntowny niezawisłość sądów przez dwukrotne zniesienie nieusuwalności sędziów. Wskutek brzeskich wyborów i nadużyć wyborczych, których Sąd Najwyższy nie może wysądzić w ciągu 5 lat, zmniejszył się do zera wpływ ludu w izbach ustawodawczych. Wpływ chłopów i robotników zastąpiono nadmiernem znaczeniem plutokracji, a zwłaszcza konserwatystów. Oni dzisiaj decydują o posunięciach Rządu i oni nam narzucają nowy możnowładczy ustrój Państwa. W czasie niewoli u trzech niepodzielnych i nadrzędnych pomazańców boskich robotnik, chłop i demokrata polski szedł w bój o swoją wolną Ojczyznę, a konserwatyści i możni szli na ugodę i pod pomnik Katarzyny. Legjoniści prawdziwi, a nie rządowi, bojowcy z P. P. S. i peowiacy, ci nasi bracia, którzy bohatersko walczyli zbrojnie o Polskę, byli przede wszystkiem działaczami polskiej demokracji i pochodzili ze świata pracy. W maju 1926 r. demokracja polska z Marszałkiem Piłsudskim na czele walczyła zbrojnie o naprawę ustroju Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#TomaszJanCzernicki">Obecnie w ciągu lat 9 na konwentyklach, herbatkach i polowaniach dokonano takiej bezkrwawej rewolucji, że świat pracy od decyzji o naprawie ustroju usunięto, a nowe normy ustrojowe, pełne przywilejów dla silnych i cięgów dla słabych narzucają krajowi konserwatyści, kataryniarze.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#TomaszJanCzernicki">Przez udzielenie pełnomocnictw obóz rządowy chce pogwałcić art. 3 Konstytucji: „Niema ustawy bez zgody Sejmu”. Panowie pragną, żeby większość ustaw weszła w życie z woli biurokracji i bez zgody Sejmu, a przecież o zgodę jest łatwo. Na Komisji Prawniczej p. referent Paschalski twierdził, że pełnomocnictwa są potrzebne ze względu na pośpiech ustawodawczy i że przeprowadzenie ustaw przez Sejm można porównać do tego, jakby ktoś chciał jechać do Paryża rozstawnemi końmi. Panowie na tempo prac obecnego Sejmu nie mają podstaw narzekać. Niech Panowie sobie przypomną, w jakiem tempie zawrotnem uchwala się budżet, jak w tempie kawaleryjskiego ataku uchwaliliście zasadnicze ustawy naszego kraju w dniu 26 stycznia 1934 r. Nie chodzi tu o pośpiech, lecz o nielojalny stosunek Rządu do przedstawicielstwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#TomaszJanCzernicki">Normalnie w latach ubiegłych Rząd wykorzystywał pełnomocnictwa ustawodawcze dopiero przed samem otwarciem nowej sesji Sejmu. W r. 1934 w dniu 30 października wydano aż 2 Dzienniki Ustaw nr 96 i 97 z olbrzymią ilością rozporządzeń, a przecież Rząd winien był z temi pracami ustawodawczemi kilka dni poczekać i uzyskać dla nich zgodę Sejmu, o co, jak nadmieniłem, obecnie jest bardzo łatwo.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#TomaszJanCzernicki">Niema równowagi w naszym kraju, bo niema równowagi władz. W pierwszych latach naszej niepodległości cierpieliśmy na przerost władzy ustawodawczej, na sejmowładztwo i było źle. Obecnie cierpimy bardzo na przerost władzy wykonawczej i jest jeszcze gorzej. Przerost władzy wykonawczej robi wrażenie takiego organizmu ludzkiego, który ręce ma tak długie, że wloką się po ziemi. Władza wykonawcza chce być wszystkiem w kraju. Usiłuje mieć nadmierny wpływ na sądownictwo, i coraz więcej wymiar sprawiedliwości bierze bezpośrednio w swoje ręce. Koroną tych tendencyj jest Bereza Kartuska. Na wsi nakazy karne władz administracyjnych są stokrotnie częstsze i dokuczliwsze, niż wyroki sądowe. Jeśli chodzi o szerokie masy ludowe, to w stosunku do nich wymiar sprawiedliwości w trzech czwartych przeszedł w ręce biurokracji. Sąd został od wymiaru sprawiedliwości ludu znakomicie odsunięty. Coraz więcej administracja przeistacza się w organ wymiaru sprawiedliwości, przyczem cechą charakterystyczną naszej biurokracji jest bezapelacyjność, bezwzględność i zarozumiałość. „Osoby, których działalność lub postępowanie daje podstawę do przypuszczenia, że grozi z ich strony naruszenie bezpieczeństwa,” bywają bez wyroku sądowego izolowane i poddane udręczeniom fizycznym w Berezie.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#TomaszJanCzernicki">W żądaniu pełnomocnictw i w innych poczynaniach Rządu dopatrujemy się dążenia władzy wykonawczej do nadmiernego znaczenia w kraju i do opanowania pełni władzy. Sejm w obecnym składzie sił stracił w dużym stopniu swe znaczenie jako źródła prawa, a źródło to obficie wytrysło w pałacu Rady Ministrów. Zainteresowanie się społeczeństwa Sejmem zmalało, bo inicjatywa i wola ustawodawcza została przez władzę wykonawczą wydarta z rąk parlamentu. Zegarek wtedy dobrze działa, gdy każdy trybik wykonywa wyłącznie swą właściwą pracę. Gdyby Rząd należycie spełniał wyłącznie swe właściwe funkcje władzy wykonawczej, władzy, która ma obecnie tak olbrzymie i skomplikowane zadania, to przyczyniłby się do równowagi w Państwie i zdobyłby ogólne uznanie i poparcie. Dążenie zaś Rządu do zagarnięcia władzy sądowej i ustawodawczej jest nieszczęściem dla kraju i temu należy jaknajprędziej położyć tamę.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#TomaszJanCzernicki">W artykule 26 projektu hrabskiej Konstytucji Panowie postanawiają: „Sejm sprawuje funkcje ustawodawcze i kontrolę nad działalnością Rządu”. W tymże artykule Panowie stanowią: „Funkcje rządzenia Państwem nie należą do Sejmu”. Na takie stanowisko zupełnie się godzimy i konsekwentnie żądamy dla dobra kraju, aby funkcje ustawodawcze nie należały do Rządu. Niech Rząd zajmie się nie ustawodawstwem i sądzeniem, bo to lepiej uczynią inne specjalne władze, powołane do tego przez Konstytucję, a niech całą swoją energję skieruje w tych ciężkich dla ludzkości czasach dla dobra kraju w rozległej i nader trudnej dziedzinie władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#TomaszJanCzernicki">Rząd, który zrozumie, że bez udziału chłopów nie można Polski budować, ani Polską rządzić, znajdzie nasze zaufanie i potężne poparcie chłopskie.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Ludowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Faustyniak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanFaustyniak">Wysoka Izbo! Tak się już ułożyły stosunki w Polsce pomajowej, że w końcu sesji budżetowej Sejm na żądanie Rządu uchwala niemal nieograniczone pełnomocnictwa dla Rady Ministrów do wydawania dekretów w formie rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej. Potrzebę pełnomocnictw motywuje w tym roku Rząd sytuacją gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JanFaustyniak">Posłowie narodowo-robotniczy nigdy nie oddali swych głosów za pełnomocnictwami dla rządów pomajowych, gdyż do żadnego z nich nie mieli zaufania. Nie przedstawia dla nas wyjątku i Rząd Premjera Kozłowskiego, który tylekrotnie już zapowiadał zniszczenie ubezpieczeń społecznych, a który, uzyskawszy pełnomocnictwa, niewątpliwie jeszcze bardziej pogorszy bardzo zły stan obecny w dziedzinie ubezpieczeń. Robotnicy polscy pragną przedewszystkiem pracy. Rząd pracy im nie zapewnił, natomiast prawa społeczne robotników coraz bardziej ogranicza, a dzieje się to także często za pośrednictwem dekretów Prezydenta, wydawanych na podstawie ustawy o pełnomocnictwach dla Rządu. Świat pracy przestał wierzyć w zapewnienia i obiecanki Rządu: Fundusz Pracy nie przyniósł spodziewanej zmiany w nasileniu bezrobocia, zamierzone na małą skalę inwestycje publiczne także nie dadzą zatrudnienia setkom tysięcy bezrobotnych, ustawa szarwarkowa, wprowadzająca przymus pracy na wsi, jeszcze zwiększy bezrobocie. Nie spodziewamy się więc, by ewentualne dekrety Rządu, obejmujące dziedzinę gospodarczą, coś zmienić mogły na lepsze, bądź w dziedzinie zatrudnienia, bądź w dziedzinie socjalnej.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JanFaustyniak">Jeżeli chodzi o dziedzinę czysto polityczną, to choć z doświadczenia wiemy, jak bardzo uderzają w demokrację ustawy uchwalone przez większość w Sejmie, choćby naprzykład wymienić ustawę o tymczasowym ustroju samorządu terytorjalnego, to równocześnie widzimy, że dekrety rządowe potrafią stwarzać prawa wyjątkowe jeszcze gorsze, jak np. dekret o stowarzyszeniach, dekret o obozach izolacyjnych i t. p.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#JanFaustyniak">Oświadczam, że w każdym razie nie możemy się zgodzić, by Rząd sam bez ustawy sejmowej, bez wypowiedzenia się opinji publicznej mógł w drodze dekretów zmieniać ustawy polityczne tak zasadnicze, jak np. ordynacja wyborcza do Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#JanFaustyniak">Z tych wszystkich względów głosować będziemy przeciwko ustawie o udzieleniu pełnomocnictw dla Rządu.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Narodowej Partji Robotniczej.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Matczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MychajłoMatczak">Wysoka Izbo! Już od kilku lat corocznie Rząd przychodzi do Sejmu z żądaniem pełnomocnictw, któreby dawały mu prawo wydawania wszelkich ustaw w czasie, kiedy sesja Izb ustawodawczych jest zamknięta. Pełnomocnictwa te rok rocznie rozszerzają kompetencję ustawodawcze Rządu. Całość władzy w rękach Rządu, oto jedyny cel pełnomocnictw. A jedynym realnym skutkiem tych pełnomocnictw, udzielanych Rządowi dotychczas, jest tylko wielka ilość ustaw i rozporządzeń wszelkiego rodzaju. W tych jednak wydawanych przez Rząd na podstawie pełnomocnictw rozporządzeniach brak nowej oryginalnej myśli przewodniej. Nie widzimy realizacji jakiegoś jednolitego planu przebudowy życia. Te wszystkie sprawy, które dotychczas załatwiano przez wydawane na podstawie pełnomocnictw rozporządzenia, zupełnie nie usprawiedliwiają tych nadzwyczajnych pełnomocnictw.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#MychajłoMatczak">Już sam fakt, że wydawane na podstawie pełnomocnictw dekrety zjawiają się zwykle pośpiesznie, bezpośrednio przed nową sesją Izb ustawodawczych, że aż nadto często nie wytrzymują nawet pierwszej próby życiowej, że wymagają bezpośrednio po wydaniu, nawet przed wejściem w życie, nowelizacji, świadczy wybitnie o tem, że po te nadzwyczajne pełnomocnictwa przychodzi Rząd rok rocznie raczej dla tradycji, bez rzeczywistej potrzeby, bez szerszego planu przebudowy obowiązującego w Państwie ustawodawstwa. Wydawane na podstawie pełnomocnictw dekrety stwarzają tylko chaos w ustawodawstwie i powodują niepewność stanu prawnego.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#MychajłoMatczak">Klasycznym tego chaosu przykładem są eksperymenty, jakich w ostatnich czasach dokonuje się w ustawodawstwie ubezpieczeń społecznych. A równocześnie cały szereg dziedzin życia czeka bezskutecznie ustawodawczego uporządkowania. Dla przykładu wspomnę o reformie ustawodawstwa podatkowego, czy też o ustawodawstwie w sprawie szkolnictwa dla mniejszości narodowych. Chociaż od kilku lat w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego stale słyszymy zapowiedzi, że sprawa jest w przygotowaniu, nie można doczekać się likwidacji ustawodawstwa Grabskiego w tej materji.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#MychajłoMatczak">Gdy w innych krajach rządy wymagają i otrzymują od parlamentów nadzwyczajne pełnomocnictwa, to rządy te korzystają z owych pełnomocnictw dla przeprowadzenia rzeczywiście zasadniczych reform, w pierwszym rzędzie reform gospodarczych. Nie ulega wątpliwości, że żyjemy w czasach przełomowych dla obecnego ustroju społecznego. Ustrój kapitalistyczny nie może utrzymać się w dotychczasowych swych formach. Wszystkie rządy, które otrzymują nadzwyczajne pełnomocnictwa ustawodawcze, korzystają z nich dla przeprowadzenia prób zasadniczych zmian obecnego ustroju gospodarczego, obojętne w jakim kierunku. Rząd polski nie przeprowadza żadnego planu, któryby był taką śmiałą próbą wyjścia z obecnej beznadziejnej sytuacji gospodarczej Państwa.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#MychajłoMatczak">Ogłoszone ostatnio dekrety oddłużeniowe dla rolnictwa także nie mają charakteru zasadniczej reformy. Całe dotychczasowe ustawodawstwo dekretowe nie przyniosło żadnej zasadniczej poprawy w krytycznem położeniu ludności wiejskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#MychajłoMatczak">Z ustawodawstwem robotniczem jest jeszcze gorzej. Bezrobocie stale się zwiększa. Położenie gospodarcze klasy robotniczej pogarsza się z każdym dniem. A Rząd chociaż ma większość w Izbach ustawodawczych, chociaż otrzymuje nieograniczone pełnomocnictwa na czas, kiedy Izby ustawodawcze nie odbywają sesji, nie podejmuje nic, coby mogło przynieść decydującą i trwałą zmianę na lepsze w obecnem położeniu proletarjatu. Cała gospodarczo-społeczna polityka Rządu jest pod wpływem klasy kapitalistycznej, a polityka kulturalna pozostaje pod przemożnym wpływem katolickiego klerykalizmu.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#MychajłoMatczak">W takiej sytuacji klasa pracująca, chłopi i robotnicy zdają sobie sprawę z tego, że Rząd i na przyszłość skorzysta z pełnomocnictw tylko dla obrony obecnych stosunków społecznych i gospodarczych, a nie dla ich naprawy w interesie ludności pracującej. O ile będą zmiany przeprowadzane, to tylko na gorsze.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#MychajłoMatczak">Wobec ludności ukraińskiej Rząd korzysta z pełnomocnictw tylko w tym kierunku, ażeby pogorszyć położenie narodu ukraińskiego w Polsce we wszystkich dziedzinach jego życia. Już w dyskusji nad budżetem zarówno w Sejmie, jak i w Senacie dokładnie omówiono stosunek obecnego Rządu do całości życia narodu ukraińskiego w Polsce. Ale podczas całej obecnej sesji nie usłyszeliśmy ani jednego słowa o tem, że Rząd jako całość liczy się z potrzebami ludności ukraińskiej w Polsce, że starać się będzie zaspokoić słuszne żądania tej ludności, że będzie respektował dotychczasowe prawa i wyniki twórczej pracy ludności ukraińskiej. Przeciwnie, w odpowiedzi na przedstawianie tych stosunków, jakie obecnie panują na ziemiach zamieszkanych przez ludność ukraińską w Polsce, usłyszeliśmy raczej tylko pewnego rodzaju groźbę. Zdaje się, że Rząd obecny nie chce już nawet dopuszczać krytyki rzeczowej w Izbach ustawodawczych, przeciwnie, wymaga, ażeby dziękowano mu za tę politykę niszczenia wszelkiej samodzielnej, niezależnej organizacji życia narodu ukraińskiego w Polsce i nawet ażeby wbrew rzeczywistemu przekonaniu posłowie i senatorowie ukraińscy tę politykę chwalili.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#MychajłoMatczak">Wobec tej polityki Rządu obecnego znikają już wszelkie złudzenia nawet u tych Ukraińców, którzy byli przekonani, że zrzekając się samodzielnego organizowania ukraińskiego życia narodowego, że idąc z niesłychanem samozaparciem się na niczem nie uwarunkowaną, szczerą współpracę z obozem rządowym, że stając bez zastrzeżeń na stanowisku polityczno-państwowych koncepcyj tego obozu, będą mogli w ramach tego obozu i w zgodzie z jego racją państwową prowadzić swoją pracę narodową.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#MychajłoMatczak">W tych warunkach udzielenie pełnomocnictw Rządowi jest dla nas niemożliwością, albowiem udzielenie pełnomocnictw byłoby dobitnem podkreśleniem zaufania do tego Rządu. Ukraiński chłop i robotnik tego zaufania nie mają i dlatego będziemy głosowali przeciw ustawie o udzieleniu Rządowi pełnomocnictw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Gruszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#FranciszekGruszczyński">Wysoka Izbo! W imieniu Klubu Chrześcijańskiej Demokracji mam zaszczyt złożyć następującą deklarację:</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#FranciszekGruszczyński">Zwyczajem, ustalonym już przez rządy pomajowe, przed zamknięciem zwykle krótkotrwałej sesji budżetowej przedkłada się Sejmowi projekt ustawy o pełnomocnictwach dla Rządu do wydawania rozporządzeń, czyli dekretów z mocą ustawy. Projekt przewiduje nieograniczone niemal uprawnienia Rządu do wydawania aktów ustawodawczych; z wyjątkiem bowiem zmiany Konstytucji całe życie polityczne i gospodarcze może być poddane jednostronnej regulacji przez władzę wykonawczą, a społeczeństwo, reprezentowane w ciałach ustawodawczych, pozbawione zostaje wszelkiego wpływu na bieg życia politycznego i gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#FranciszekGruszczyński">Pełnomocnictwa mają służyć Rządowi do realizacji programu i związanych z tem prac nad uzdrowieniem sytuacji gospodarczej, jak to czytamy w uzasadnieniu. Nie widzimy jednak, ażeby Rząd posiadał skuteczny i dostosowany do potrzeb obecnych program walki z szalejącym kryzysem gospodarczym, a zwłaszcza z wzrastającem bezrobociem w miastach i potęgującą się nędzą wsi. A i bezstronna nawet krytyka dekretów wydanych przez Rząd w okresie od kwietnia roku ubiegłego do stycznia roku bieżącego, doprowadza do wniosku, że każda niemal sprawa uregulowana przez Rząd nie należy do tych, któreby nie mogły być załatwione normalną drogą, t. j. przez ciała ustawodawcze, a z drugiej strony, że inicjatywa Rządu w sprawie ożywienia i podniesienia życia gospodarczego zupełnie prawie nie zaznaczyła się w wydawanych dekretach, poza może dekretami o oddłużeniu rolnictwa, które zresztą objęły tylko stosunkowo nieznaczną część ludności rolniczej i do poprawy sytuacji olbrzymiej masy społeczeństwa wiejskiego tylko w bardzo małym stopniu się przyczyniły.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#FranciszekGruszczyński">Jest charakterystyczne przytem, że wśród tej masy dekretów znajdują się też dekrety polityczne, między innemi słynny dekret z dnia 17 czerwca r. ub. o miejscach odosobnienia, a utworzenie na podstawie tego dekretu obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej odbiło się głośnem echem wśród społeczeństwa, budząc oburzenie z powodu podeptania podstawowych praw obywatelskich, oraz grozę zpowodu okrutnych metod postępowania z osadzonymi w obozie.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#FranciszekGruszczyński">Nie mamy w tych warunkach zaufania do polityki obecnych rządów i nie możemy ponosić za nią odpowiedzialności; wypowiadamy się przeciw ustawie o pełnomocnictwach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WacławMakowski">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Głos ma referent p. Paschalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#FranciszekJulianPaschalski">Wysoka Izbo! Przedewszystkiem jako referent Komisji Prawniczej chcę stwierdzić, że tym razem, wbrew praktyce lat ubiegłych, przedstawiciele stronnictw opozycyjnych zaoszczędzili nam na plenum Sejmu wywodów prawniczych. Jeżeli lat temu dwa — o ile sobie przypominam — p. prof. Winiarski przekonywał Wysoką Izbę, że uchwalenie projektu ustawy o pełnomocnictwach byłoby wyraźnie antykonstytucyjne, a w roku ubiegłym p. poseł Czapliński, powołując się na pracę p. hr. Mycielskiego, któremu tytułu nie oszczędził nawet w stenogramie, również ten wywód prowadził, to na szczęście w roku bieżącym zagadnienia formalne nie były już podnoszone. Wydaje mi się, że zupełnie słusznie. Po praktyce interpretacyjnej, która miała miejsce w całym szeregu państw Europy środkowej, twierdzenie, że nasza interpretacja art. 44 jest niesłuszna, byłoby conajmniej bardzo ryzykownem. I dlatego też już w chwili obecnej zwalnia mnie stanowisko posłów przedstawicieli stronnictw opozycyjnych od dalszych wywodów, czy też dalszych uzupełnień prawniczych.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#FranciszekJulianPaschalski">Jednio chciałbym podkreślić: była to chwila, był to tylko moment w przemówieniu p. posła Czaplińskiego, kiedy w gruncie rzeczy atak prawniczy został poprowadzony bardzo daleko, nieomal że na nowelę z dnia 2 sierpnia 1926 r., nowelę, która, jak wiadomo, była bezpośrednim wynikiem walk pomajowych. Na ten atak nie widzę żadnej potrzeby odpowiadać w dobie obecnej.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#FranciszekJulianPaschalski">Należy jednak przejść do samego meritum zagadnienia i podnoszonych zarzutów. Zgóry oświadczam, że odpowiedzieć na wszystkie zarzuty będzie rzeczą najzupełniej niemożliwą. Trzeba byłoby objąć chwilami referat ogólny budżetu, w innych wypadkach referat generalny projektu Komisji Konstytucyjnej; odpowiem tedy tylko na pewne punkty, które wydają mi się zasadnicze.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#FranciszekJulianPaschalski">A teraz drobna na marginesie dyskusji uwaga. Za każdym razem, kiedy Rząd wnosi projekt ustawy o pełnomocnictwach dla P. Prezydenta, powinni posłowie Bloku Rządowi składać specjalne podziękowanie. Jeżeli bowiem jest dzień w Sejmie, kiedy nie mówi się o nas jako o quantite negligeable, kiedy nie mówi się o nas „jako o posłusznej większości” w przemówieniach posłów opozycji, jest to właśnie dzień dyskusji, dotyczącej nadzwyczajnych upoważnień dla Rządu. Wynika to choćby z przemówienia p. marszałka Czetwertyńskiego. Okazuje się, że praca Wysokiej Izby, nawet z tą większością, jaka jest, z tą większością — według określenia p. posła Czapińskiego „Rządowi posłuszną” wydaje swoje, i to bardzo duże rezultaty. Co więcej, p. marszałek Czetwertyński w jednym z fragmentów swego przemówienia zdążył wśród nas dostrzec zupełnie zasadnicze różnice polityczne. Okazało się, że jedna część posłów obdarza zaufaniem pewnych ministrów, druga część posłów — ministrów innych, a w myśl p. Czetwertyńskiego jeszcze chwila, a dla Rządu zaistnieje obawa votum nieufności.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#FranciszekJulianPaschalski">Gdzież tedy pojęcie posłusznej większości, którem Panowie tak często operujecie? Podkreśliłem ten moment, gdyż wszystko, co było tu dzisiaj powiedziane, było w gruncie rzeczy albo niezupełnie szczere, albo też ustalało rolę, jaką Blok w pracach ustawodawczych odgrywa. I to możemy sobie niewątpliwie z przyjemnością zapamiętać.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#FranciszekJulianPaschalski">A teraz zagadnienie „pracy w Sejmie”. Panowie twierdzą, że praca w Sejmie jest niezbędna, jest pracą rzeczową i dlatego też nie należy Rządowi udzielać tak daleko idących pełnomocnictw. Parę dni temu miałem obrazek tej rzeczowej pracy, obrazek niesłychanie charakterystyczny. Sprawa dotyczyła podatku od cukru skrobiowego. Przyznaję się, że wogóle po raz pierwszy o cukrze skrobiowym się dowiedziałem i nigdy nie przypuszczałem, że zagadnienie jest tak kapitalnej wagi, jak to się wkrótce okazało. Jeden z kolegów posłów, człowiek niewątpliwie skądinąd najzupełniej spokojny, o zupełnie przyjemnej powierzchowności, wygłosił przemówienie, które trwało przynajmniej minut 20. Zaczęło się od cukru skrobiowego, a skończyło się na zagadnieniu złamania Konstytucji. Wysoka Izbo, doprawdy nie przypuszczałem ani na jedną chwilę, pozostając na sali, że problemat jest tak dużej doniosłości i że cukier skrobiowy może mówcę zaprowadzić aż do Konstytucji. To jest przyczynek do tak zwanej rzeczowej w Sejmie dyskusji, przyczynek do niezbędności pracy Sejmu w naświetleniu praktycznem, jakie poszczególni panowie koledzy z opozycji nam dają.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#FranciszekJulianPaschalski">Proszę Panów, różnica pomiędzy pracą naszą a pracą Panów z opozycji polega na jednem: my załatwiamy, czy też może tylko współpracujemy przy załatwianiu twardych konieczności państwowych. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że każdy nowouchwalony podatek jest uderzeniem w popularność tych, którzy go uchwalają, a my go pomimo to uchwalamy.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#FranciszekJulianPaschalski">Dla stronnictw opozycyjnych w chwili bieżącej praca Sejmu jest w gruncie rzeczy demagogiczną trybuną przedwyborczą. Rzecz jest najzupełniej zrozumiała, że opozycji ta permanentna trybuna przedwyborcza jest potrzebna.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Niezawsze jest się przed wyborami.)</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#FranciszekJulianPaschalski">Panowie pracujecie w ten sam sposób od lat 4. Twierdzę, że stronnictwa opozycyjne przez cały czas Sejmu prowadzą tylko przedwyborczą agitację.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Oszustw przedwyborczych u nas niema. Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#FranciszekJulianPaschalski">Jeżeli Panowie twierdzicie, że wszędzie na świecie jest tak, to wszędzie musi być koniec końców źle, ponieważ cały aparat pracy publicznej nie może być nastawiony na demagogję.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(P. Piotrowski: O demagogji Pana można mówić.)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#FranciszekJulianPaschalski">Nie wiem, na czem moja demagog ja polega.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#FranciszekJulianPaschalski">P. marszałek Czetwertyński postawił nam zarzut następujący: poco uchwalać dekrety, skoro dekrety nie załatwiły całego szeregu zagadnień, kiedy w uzasadnieniach projektów ustaw czytamy, że tego nie przewidzieliśmy, tamtego nie potrafiliśmy przewidzieć. Określmy rzecz krótko. Dekrety nie załatwiły sprawy wszechświatowego kryzysu. I twierdzę, że załatwić nie mogły.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#komentarz">(P. Rymar: A polski załatwiły?)</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#FranciszekJulianPaschalski">Nie myślę, ażeby w Polsce dało się uniknąć refleksów światowych.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#FranciszekJulianPaschalski">Ale przechodzę do punktu, który był nieomal że punktem centralnym. W pewnej chwili p. marszałek Czetwertyński powiedział: przecież należy dążyć do tego, żeby w Polsce zapanowało prawo. A ja się pytam: jakie prawo? Czy prawo wprowadzane na gruncie magistratu m. Łodzi? Jakie prawo? Wyobraźmy sobie na jedną chwilę, na jedną sekundę, niech się Panom przyśni ten rozkoszny sen, że nas tutaj niema, tylko jesteście Panowie z prawicy, jest p. Czapiński i jego zwolennicy i proszę postawić sobie pytanie, jak się rozstrzygnie zagadnienie prawa? Gdyby nie było nas tutaj, a bylibyśmy tylko poza murami tego Sejmu, to z początku zgodnie lokowalibyście nas przynajmniej po więzieniach i obozach koncentracyjnych — o to jestem spokojny. Ale to jest dopiero pierwsza część państwowo twórczej pracy. A druga część? O drugiej części mieliby decydować moi dawni przyjaciele z lewicy, no i zwolennicy uchwał łódzkich — łącznie. Czy w takim zespole można uchwalać istotne prawo?</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Oklaski w centrum. Wrzawa na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#FranciszekJulianPaschalski">Czy to, co Panowie czynicie w Łodzi, ma cokolwiek z prawem wspólnego?</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#FranciszekJulianPaschalski">Na nieszczęście, to jest tylko stara, potworna, przedhitlerowska, bo w r. 1905 na gruncie warszawskim dla celów też przedwyborczych wymyślona demagogja; twierdzimy pozatem, że formy podobnych uchwał są poniżeniem imienia polskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#komentarz">(Oklaski. Głos na lewicy: A Brześć, a Bereza Kartuska, to jest co innego?)</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#FranciszekJulianPaschalski">Dlaczego Pan, Panie Kolego, w tej chwili nie przesiądzie się na tamtą stronę? Pan chce widocznie do innych więźniów obozów dorzucić dla równowagi Żydów? Służę Panu. Ja tej recepty generalnie nie jestem w stanie zastosować.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#FranciszekJulianPaschalski">Proszę Panów, a teraz jeszcze jedno z prawej strony podpowiedzenie. Muszę powiedzieć, że ja się mogę z p. marszałkiem Czetwertyńskim w całym szeregu punktów nie zgadzać, jednak zazwyczaj go rozumiem; ale był jeden punkt jego przemówienia, którego zrozumieć nie byłem w stanie. Może Panowie sami, gdyby się zastanowili głębiej, podzieliliby moje zapatrywanie. Twierdzić bowiem, że pełnomocnictwa byłyby udzielone, gdyby Rząd przed Sejm przyszedł i oświadczył, że chce manifestować prawo do niepodzielności ziem polskich, jest czemś nieprawdopodobnem.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B: Skandaliczne!)</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#FranciszekJulianPaschalski">Rząd niemiecki zna Józefa Piłsudskiego nietylko jako Pierwszego Marszałka Polski, poznał Go jako więźnia Magdeburskiej twierdzy. To jedno nazwisko znaczy więcej,...</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#FranciszekJulianPaschalski">...aniżeli podobne, jakże spóźnione niepotrzebne deklaracje.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#FranciszekJulianPaschalski">Proszę Panów, w tej chwili chcę przejść do zagadnień, podniesionych przez p. posła Czapińskiego i p. posła Czernickiego. Zagadnienia przez nich poruszone niewiele odbiegają od siebie. P. Czernicki postawił zasadę, że rząd musi się opierać na chłopie i robotniku, że musi posiadać chłopa i robotnika zaufanie. Ja mam wrażenie, że Panowie w gruncie rzeczy wyważają otwarte drzwi. Tylko jest pomiędzy nami jedno nieporozumienie. P. Czapiński w pewnej chwili prowadzi równanie: Sejm = lud. Twierdzę, że jest to równanie najzupełniej niesłuszne. Twierdzenie: Sejm = lud w dzisiejszem jego ukształtowaniu jest w gruncie rzeczy najdoskonalszą, nic wspólnego z realnością życia niemającą fikcją. Jest rzeczą charakterystyczną, że nie kto inny, jak były socjalista, a później premjer republikańskiej Francji, Jerzy Clemenceau, Tygrys Wielkiej Wojny, rozważając zagadnienie rządów demokratycznych, mówi: rządy demokratyczne, lud, to wszystko jest fikcja. Rządy demokratyczne są to zmieniające się rządy oligarchij poselskich.</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#komentarz">(Clemenceau do Bloku Bezpartyjnego nie należał)</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#FranciszekJulianPaschalski">Panowie mówicie, że my przesuwamy siłę i przewagę władzy na rzecz rządu. Na rzecz rządu równowagę władzy przesuwa życie. Ono rozwiązuje problematy i rozwiązuje je wbrew temu, czy mybyśmy tego chcieli, czy mybyśmy tego nie chcieli. Niema najmniejszej wątpliwości, że ci, którzy w pierwszym rzędzie zarówno przed P. Prezydentem Rzeczypospolitej jak i przed swoim wodzem, a wreszcie przed wielką panią — historją — odpowiedzialność za losy Państwa ponoszą, to jest efektywnie urzędujący Rząd. Nie zrzekając się bynajmniej prawa kontroli, nie zrzekając się jakichkolwiek uprawnień, muszę powiedzieć, że gdybym choćby tylko z dzisiejszej dyskusji wyciągał konsekwentne wnioski, wnioski z tej sytuacji zewnętrznej, o której p. marszałek Czetwertyński mówił, to musiałbym stać na tem stanowisku, na którem stoję, że najdalej idące uprawnienia B. B. dla Rządu są konieczne.</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Odwrotnie, jest niebezpieczeństwem.)</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#FranciszekJulianPaschalski">A teraz powracam po raz drugi do tego, o czem już mówiłem uprzednio. Proszę Panów, Rząd dla nas to nie jest tylko rząd, podobnie jak w gruncie rzeczy, w istocie rzeczy my napewno nie jesteśmy partją w normalnem słowa znaczeniu. Nie jesteśmy part ją, ponieważ podporządkowujemy się karnie szefowi konstytucyjnej ekipy, jak to w mojem ostatniem określiłem przemówieniu. To jest rozwiązanie problematu naszego stosunku do Rządu: do jednego z głównych czynników naszego moralnego kierownictwa. Pomiędzy Rządem a Blokiem nie może być rozbieżności: w zakresie, w którym te rozbieżności mogłyby istnieć, w kwestji Konstytucji, w której Blok ma wyłączność decyzji, Rząd nie zabiera głosu, nam jako czynnikowi społecznemu decyzję oddając. Takim jest stosunek istotny, stosunek dnia dzisiejszego, stosunek, który może się nie powtórzyć już nigdy, ponieważ praca, do której Blok został powołany, lada dzień dobiegnie już końca.</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#FranciszekJulianPaschalski">A wreszcie kwestja unikania krytyki, kwestja unikania odpowiedzialności. W tem samem przemówieniu, w którem p. pos. Czapiński postawił dwa kapitalne zarzuty, p. pos. Czapiński powołał się na artykuł „Gazety Polskiej”. Pomijam jego styl, styl może się komuś podobać, lub też może być dla kogoś nieprzyjemnym. Ale w tym stylu jest wola, w tym stylu jest decyzja i decyzja jest w tym artykule…</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.39" who="#FranciszekJulianPaschalski">Tak jest, Panowie, decyzja jest w tym artykule. Proszę Panów, czy ludzie, którzy się boją odpowiedzialności, tak mówią…</u>
          <u xml:id="u-19.40" who="#komentarz">(Głos: Czyja decyzja, czynnika niedecydującego?)</u>
          <u xml:id="u-19.41" who="#FranciszekJulianPaschalski">...tak mówią, czy tak piszą? Myślę, że nie. Jeśli ktoś pisze tak, takim stylem, to dowodzi, że skłonny jest do wyciągania konsekwencji. Nie mówmy o unikaniu odpowiedzialności. Uniknąć odpowiedzialności obóz pomajowy nie mógłby, a pozatem obóz pomajowy nie chce. W mojem przekonaniu jest wielkim zaszczytem należeć do tego obozu, z całą świadomością skutków tej przynależności i z poczuciem pełnej odpowiedzialności przed historją.</u>
          <u xml:id="u-19.42" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 1 jest poprawka p. Czetwertyńskiego. Proszę p. Sekretarza o odczytanie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#StepanSkrypnyk">W artykule 1 dodać na końcu następujące wyrazy: „oraz z wyjątkiem ustawodawstwa, dotyczącego prawa małżeńskiego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 1 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#KazimierzŚwitalski">Do art. 2 i 3 niema żadnych poprawek, artykuły te przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przechodzimy do głosowania nad całością ustawy. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o sprzedaży, zamianie i bezpłatnem odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych (druki nr 1080 i 1146).</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Moczulski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JózefMoczulski">Wysoki Sejmie! Przedłożenie rządowe, dotyczące sprzedaży, zamiany i bezpłatnego odstąpienia niektórych nieruchomości państwowych — druk nr 1080 — i sprawozdanie Komisji Skarbowej — druk nr 1146 — mówi o nieruchomościach, znajdujących się w zarządzie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Skarbu i przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#JózefMoczulski">Art. 1 obejmuje 6 nieruchomości, z których 3 większe są to nieruchomości położone w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#JózefMoczulski">W punkcie a) chodzi o sprzedaż Zrzeszeniu Organizacyj Oświatowo-Kulturalnych w Warszawie parceli obejmującej 44 arów 97,02 m2 za sumę 49.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#JózefMoczulski">Punkt b) mówi o sprzedaży placu organizacji społecznej „Nasz Dom”, która plac ten wydzierżawiła w r. 1927 i wystawiła na nim szereg budynków. Instytucja ta prosi o sprzedaż całego tego placu, wynoszącego 1 ha 77 a 28,78 m2 za cenę 23.475 zł.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#JózefMoczulski">Punkt c) dotyczy sprzedaży towarzystwu „Ratujmy niemowlęta” parceli o powierzchni 9,766 m2 za cenę 9.766 zł. Komisja Skarbowa uchwaliła sprzedaż tych nieruchomości po cenach, podanych w przedłożeniu rządowem.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#JózefMoczulski">Trzy następne nieruchomości są położone poza Warszawą, są one bardzo małe i nie wymagają bliższego uzasadnienia. Jedna z nich obejmuje stosunkowo niewielki obszar wartości 1.723, druga, również dość mała, wartości 35.000 zł, trzecia wartości 4.660 zł. Bliżej uzasadniać sprzedaży tych nieruchomości nie potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#JózefMoczulski">Punkt 2 art. 1 mówi o nieruchomościach, pozostających w zarządzie Ministra Skarbu. Nieruchomości, oznaczone w punktach a, b i c, są to spadki bezdziedziczne, ogólna ich wartość jest 26.017 zł. Komisja przyszła do wniosku, że sprzedaż tych nieruchomości jest uzasadniona i bliżej wyjaśniać tego nie trzeba.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#JózefMoczulski">Punkt 3 art. 1 dotyczy nieruchomości, pozostających w zarządzie przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe. Punkty a, b i c nie wymagają bliższego uzasadnienia, gdyż są to bardzo drobne nieruchomości, dość powiedzieć, że jedna z nich zajmuje 3 m2. Komisja przychyliła się do ich sprzedaży i bliżej nie będę tego uzasadniał.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#JózefMoczulski">Punkt d) dotyczy większego obszaru 20.000 m2 w gm. Szarkowszczyzna przy stacji kolejowej tejże nazwy, to jest sprzedaży nieruchomości wraz z budynkami i urządzeniami fabrycznemi, mianowicie urządzenie cegielni i piec Hoffmanowski. Komisja postanowiła ten punkt skreślić i pozostawić tę nieruchomość narazie w tym stanie, w jakim jest.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#JózefMoczulski">Punkty e), f), g), h) nie wymagają bliższego uzasadnienia, są to drobne stosunkowo nieruchomości, których sprzedaż jest uzasadniona i komisja całkowicie przychyliła się do projektu sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#JózefMoczulski">Pod punktem i) jest większa nieruchomość, należąca do kolei, położona w Warszawie, obejmująca 14.191,83 m2. Chodzi o sprzedaż tej nieruchomości na cele oświatowe, a mianowicie pod szkołę powszechną, której niema w tym punkcie, za sumę 56.764 zł.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#JózefMoczulski">Art. 2 ustawy mówi o zamianie nieruchomości. Punkt 1 obejmuje sprawę zamiany nieruchomości w Krakowie. Mianowicie do Zgromadzenia PP. Franciszkanek w Krakowie należy nieruchomość o powierzchni 9.955 m2, wrzynająca się w Ogród Botaniczny miasta Krakowa. Ponieważ dla celów oświatowych i naukowych jest konieczną wymiana tej nieruchomości na inną nieruchomość, Skarb Państwa daje wzamian za te 9.955 m2 swą nieruchomość położoną gdzieindziej, wprawdzie w bardziej dogodnem miejscu, ale mniejszą, wynoszącą 3516 m2. Cena jednej i drugiej jest w przybliżeniu taka sama, bo wynosząca prawie miljona złotych. Komisja całkowicie się przychyliła do tego punktu bez zmiany i orzekła o przyjęciu zamiany tych dwóch nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#JózefMoczulski">Punkt 2 mówi o zamianie nieruchomości w Inowrocławiu. Mianowicie w użytkowaniu 4 pułku artylerji lekkiej jest plac, należący do Skarbu Państwa, mierzący 20.965 m2, wartości 29965 zł. Chodzi tu o zamianę na plac miejski większej nieco wartości, a prawie tej samej wielkości, 28.965 m9, ale wygodniej położony dla wspomnianego pułku, wartości 34.758 zł. Co do tego, również komisja nie ma żadnych zastrzeżeń i postanowiła przyjąć ten punkt bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#JózefMoczulski">Punkt 3. Chodzi o zamianę placów, będących w posiadaniu Polskich Kolei Państwowych i oznaczonych pod punktami a), b), c), d), e), f). Są to drobne parcele, należące do kolei państwowych, które trzeba w różnych miastach lub miejscowościach zamienić albo ze Skarbem Państwa, albo z prywatnymi właścicielami w celu uregulowania stanu posiadania. Co do tych wszystkich punktów również komisja nie ma żadnych zastrzeżeń.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#JózefMoczulski">Art. 3 ustawy mówi o bezpłatnem odstąpieniu nieruchomości, będących w zarządzie Ministra Spraw Wewnętrznych, na cele Towarzystwa Instytutu Radowego im. Marji Skłodowskiej-Curie. Ten Instytut już jest zbudowany, prowadzi swoje agendy i potrzebuje na rozszerzenie swych zabudowań pasa o szerokości 13 m z jednej strony, a z drugiej strony pasa o szerokości 5 m, co razem wynosi 2915 m2. Wobec znanej działalności naukowej tego Instytutu komisja całkowicie przychyliła się, aby te dwa pasy gruntu, t. j. całą powierzchnię wymienioną odstąpić temu Instytutowi bezpłatnie.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#JózefMoczulski">Pod punktem b) chodzi o bezpłatne odstąpienie nie gminie, jak tu powiedziano (dawniej była gmina, a dziś jest gromada), lecz gromadzie Łużna w pow. gorlickim nieruchomości i budynku, który gmina swoim kosztem odbudowała. Również co do tego punktu niema zastrzeżeń i komisja postanowiła je odstąpić.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#JózefMoczulski">Punkt 2 art. 3 Ministerstwo Komunikacji zdjęło z porządku dziennego i pod obrady ten punkt nie przyszedł, wobec czego komisja go skreśliła.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#JózefMoczulski">Do druku nr 1080 wprowadzono poprawki, które są oznaczone w sprawozdaniu Komisji Skarbowej w druku nr 1146.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#JózefMoczulski">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie ustawy z poprawkami Komisji Skarbowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#KazimierzŚwitalski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#KazimierzŚwitalski">Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o sprzedaży, zamianie i bezpłatnem odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych (druki nr 1095 i 1151).</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Moczulski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JózefMoczulski">Komisja Skarbowa w dniu 16 marca roku bieżącego rozpatrzyła przedłożenie rządowe o sprzedaży, zamianie i bezpłatnem odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych, druk 1095 i sprawozdanie Komisji Skarbowej druk 1151.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#JózefMoczulski">Ustawa dotyczy własności Skarbu Państwa, a ściśle mówiąc monopolów, należących do Skarbu Państwa. A więc Państwowy Monopol Spirytusowy, Państwowy Monopol Tytoniowy oraz Państwowy Monopol Solny, posiadają szereg nieruchomości, mianowicie 35 nieruchomości, bądź to odziedziczonych po władzach zaborczych, bądź też są to objekty gospodarcze, które zostały nabyte z licytacji, lub też w drodze egzekucji z tytułu kaucyj, które były na tych nieruchomościach zapisywane przez poszczególne monopole. Wszystkie te nieruchomości należy zlikwidować, gdyż nie są one do ogólnych celów monopolów państwowych potrzebne, przeciwnie, niektóre z nich obciążają je bądź to kosztownym zarządem, bądź wymagają remontu i dozoru. Szereg tych nieruchomości zatrzymuje dość znaczne kapitały, które mogłyby przynieść znacznie poważniejszy dochód. Poszczególne rozpatrywanie tych nieruchomości nie byłoby celowe.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#JózefMoczulski">Komisja Skarbowa jako dodatek w druku swoim poleciła podać spis budynków, stan placów wszystkich tych nieruchomości, które w samym projekcie ustawy nie były podane, tak, że Wysoki Sejm ma możność zapoznania się z całokształtem tych wszystkich nieruchomości, których jest, jak powiedziałem, 35, w samym tylko Toruniu 9.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#JózefMoczulski">Zatem co do art. 1, to są tylko te poprawki, które są wprowadzone w druku Komisji Skarbowej, mianowicie w p. 1 wstawiony jest obszar sprzedającego się objektu, to samo i w punkcie 22.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#JózefMoczulski">Następnie Komisja Skarbowa przyszła z wnioskiem, że art. 2 przemianować należy na art. 4 i do tego artykułu dodać następujący dodatek: Minister Skarbu powoła komisje dla dokonania oszacowania i ustalenia cen sprzedażnych nieruchomości przeznaczonych do zbycia. Art. 3 zamienić na art. 2; art. 2 powiada o bezpłatnem odstąpieniu nieruchomości, wynoszącej 122 m2, w Wieliczce na cele rozszerzenia ulicy. Zamiast art. 4 podać art. 3 w zmienionej formie, któryby brzmiał, jak to druk obejmuje: „Zezwala się na przenoszenie własności nieruchomości, należących do przedsiębiorstw Państwowego Monopolu Spirytusowego, Polskiego Monopolu Tytoniowego lub Skarbu Państwa, pomiędzy polszczególnemi z tych przedsiębiorstw lub pomiędzy temi przedsiębiorstwami a Skarbem Państwa na warunkach, ustalonych przez Ministra Skarbu”. Art. 3 byłby art. 4 z dodatkiem, o którym już mówiłem. Następnie w miejsce art. 5 wstawia się nowy art. 5, który będzie opiewał: „Sprzedaż nieruchomości może nastąpić za cenę nie niższą od wartości sprzedażnej, ustalonej przez komisje”. Art. 5 przychodzi jako 6, art. 6 jako 7.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#JózefMoczulski">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie niniejszej ustawy w brzmieniu rządowem z poprawkami, które wprowadziła Komisja Skarbowa (druk nr 1151).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany, niema żadnych poprawek. Głosujemy nad całością ustawy. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przechodzimy do trzeciego czytania. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przechodzimy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Reform Rolnych o rządowym projekcie ustawy w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 marca 1932 r. o wykupie gruntów, podlegających ustawie w przedmiocie ochrony drobnych dzierżawców rolnych (druki nr 1103 i 1131).</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Jakowicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#ZygmuntJakowicki">Wysoka Izbo! Ustawa, którą mam zaszczyt referować, jest nowelą do ustawy z dnia 18 marca 1932 r. o wykupie gruntów, podlegających ustawie o ochronie drobnych dzierżawców rolnych. Poprzednio ustawa ta była nowelizowana rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 21 października 1932 r. i ustawą z dnia 28 marca 1933 r. Zamyka ona cykl ustawodawstwa, dotyczącego ochrony dzierżawców rolnych, rozpoczętego ustawą z dnia 3 lipca 1919 r., niejednokrotnie zmienianego i uzupełnianego, a ostatnio przedłużającego ochronę dzierżawców do 1 października 1938 r. rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej również z 21 października 1932 roku.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#ZygmuntJakowicki">Niewątpliwie istnienie specjalnie chronionych dzierżawców rolnych, będące koniecznością w warunkach pierwszych lat odbudowy naszego bytu niepodległego, nie jest zjawiskiem normalnem i jest rzeczą słuszną w interesie zarówno dzierżawców, jak i właścicieli ziemskich, jak wreszcie w interesie ułożenia się normalnych warunków użytkowania ziemi w przyszłości, aby stan ten był w najkrótszym czasie zlikwidowany i to w sposób jedynie sprawiedliwy, przez przejście ziemi dzierżawnej na własność dzierżawców chronionych ustawami. Niestety pierwsza ustawa wywłaszczeniowa wyszła w roku 1932, a więc w dobie kryzysu, w okresie stale malejących cen ziemi, wobec czego normy wykupowe, mimo pozostawionego w ustawie luzu w formie bonifikaty 25% od cen przeciętnych z lat poprzednich i t. p., okazały się nieodpowiedniemi i spowodowały zahamowanie wykonania ustaw. Dotychczas przewłaszczono zaledwie 149 ha, co stanowi zaledwie drobny ułamek procentu ogółu chronionych dzierżaw. Nawiasem zaznaczę, że dokładnej statystyki chronionych dzierżaw brak; w dyskusji sejmowej podawano przybliżoną liczbę 100.000 dzierżawców.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#ZygmuntJakowicki">Zreorganizowanie sposobu obliczenia cen wykupowych i dostosowanie ich do obecnych warunków jest najważniejszym celem noweli, którą mam zaszczyt Wysokiej Izbie referować. Obliczenie teraz polegało na zastosowaniu tabeli cen, ustalonych przez Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych przy parcelacji rządowej. W miarę znaczniejszych wahań cen normy te mogą być zmieniane rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych i w ten sposób jest zapewniona ich aktualność. Na Komisji Reform Rolnych pan Minister oświadczył, że normy te na chwilę obecną będą zbliżone do zawartych w zarządzeniu pana Ministra z dnia 20 grudnia 1934 r., ogłoszonem w nr 9 Monitora Polskiego r. b. Normy te są niższe od uzyskiwanych obecnie cen za ziemię i są dla nabywców dogodne. Gdyby praktyka wykazała, że dla poszczególnych okręgów lub klas gruntu normy te okazały się zbyt wygórowanemi i nie odpowiadały dochodowości ziemi, nie wątpimy, że pan Minister, regulując to zjawisko o zasięgu większym, niż tylko wykup gruntów dzierżawionych, bo dotyczącym całej parcelacji rządowej, wprowadzi potrzebne zmiany w trybie nowego swego rozporządzenia.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#ZygmuntJakowicki">Nie uważamy za słuszne regulowanie rzekomo zbyt wysokich cen w inny sposób, np. w sposób proponowany przez p. Świątkowskiego w zgłoszonej przez niego poprawce, wprowadzającej procentowe obniżki w zależności od czasu trwania dzierżawy. W razie gdyby normy, ustalone w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych, okazały się zbyt wysokiemi, zastosowanie tych obniżek nie rozstrzygnęłoby sprawy dla innych kategoryj nabywców gruntów; jeżeli normy te są realne, obniżki nie są potrzebne i będą stanowiły niesłuszne uszczuplenie praw właściciela gruntu. Wniosek p. Świątkowskiego ma pozory uzasadnienia wskutek powołania się wnioskodawcy na analogiczne przepisy ustawy z dnia 28 marca 1933 r. o wykupie gruntów, zajętych pod budynki. Są to jednak tylko pozory, gdyż jest rzeczą oczywistą, że inny charakter ma dzierżawa użytków rolnych, a inny dzierżawa placu pod budowę, stanowiąca bądź ukrytą formę aljenacji tego placu, bądź w najlepszym razie długoletnią dzierżawę, przy której inwestycje, poczynione przez dzierżawcę, z reguły wielokrotnie przewyższają wartość placu. Te różne formy dzierżawy nie mogą być traktowane w ten sam sposób i to, co może być słuszne i sprawiedliwe przy likwidacji jednej formy dzierżawy, nie będzie na miejscu przy drugiej formie.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#ZygmuntJakowicki">Inne uzupełnienia, przyjęte przez komisję według brzmienia projektu rządowego, mają znaczenie mniej zasadnicze. Do tych uzupełnień komisja dodała jeszcze jedno, mianowicie rozszerzyła prawo korzystania z dobrodziejstwa ustawy z dnia 18 marca 1932 r. na tych drobnych dzierżawców, którzy wydzierżawili grunta po dniu 18 lipca 1919 r., a przed 28 sierpnia 1924 r., gdyż według orzecznictwa Sądu Najwyższego ta kategorja dzierżawców na obszarze b. zaboru rosyjskiego i austrjackiego nie korzysta z ochrony. Ponieważ tendencją ustawodawcy było zawsze objęcie prawem wykupu wszystkich drobnych dzierżawców z przed 28 sierpnia 1924 r. jednolicie dla całego obszaru Rzeczypospolitej, czemu między innemi dał wyraz w swym referacie referent sejmowy ustawy z dnia 18 marca 1932 r., obecna poprawka wprowadza w tej sprawie potrzebną autentyczną interpretację odnośnych przepisów.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#ZygmuntJakowicki">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie ustawy w brzmieniu, proponowanem przez komisję w druku nr 1131.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Ignasiakówna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JaninaIgnasiak">Rządowy projekt ustawy o wykupie gruntów drobnych dzierżawców rolnych jest jednym z tych punktów programu Rządu, który jakoby zmierza do przyjścia z pomocą wsi. Tej polityce rządowej patronuje p. Minister Poniatowski, mile widziany zarówno przez posła Stronnictwa Ludowego p. Malinowskiego, jak i obszarnika ks. Czetwertyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JaninaIgnasiak">Przyjrzyjmy się bliżej temu projektowi. Ma on dać drobnym dzierżawcom, pracującym nieraz na danym kawałku gruntu z pokolenia na pokolenie w ciągu dwustu a nawet trzystu lat, jak to ustalono np. w pow. biłgorajskim we wsi Góra, i opłacającym przez cały ten czas haracz obszarnikowi w formie opłaty dzierżawnej — prawo wykupu, prawo do tej ziemi w formie własności.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JaninaIgnasiak">Ale skąd chłop ma wziąć fundusze czy kredyt na kupno tej ziemi? Wiemy przecież, jaka nędza panuje na wsi. Czy z tych oszczędności, uzyskanych przez rozćwiartowanie zapałki, lub przez kilkorazowe gotowanie kartofli w tej samej wodzie solonej, albo też spożywanie przez powodzian chleba z otrąb, które otrzymują dla bydła? Więc za co ma nabyć te grunta? Wiemy przecież, że w Polsce blisko 6 miljonów ludności wiejskiej, czyli około 30% ludności, zatrudnionej w rolnictwie, bytuje na gospodarstwach o obszarze do 2 ha, a drugie tyle — do 5 ha. Chłop małorolny i średniorolny ziemi potrzebuje i z tych karłowatych gospodarstw nie jest w stanie w żaden sposób dokupić nowego gruntu. Raczej przeciwnie. Może on ledwie nędznie wyżywić się na tej roli, a liczne i uciążliwe podatki, ciągłe dokuczanie mu i nękanie go przez sekwestratorów i dłużników powodują, że zmuszony jest po kawałku sprzedawać swój grunt. Ustawa ta, jak zresztą i wszystkie ustawy faszystowskie, nic biednemu chłopu i robotnikowi nie daje i nie da. Jest to jedynie kiełbaska wyborcza,...</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Głos: Pani nie rozumie, co Pani czyta.)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#JaninaIgnasiak">...która ma na celu tworzenie złudzeń, że Rząd troszczy się choć cokolwiek o chłopów biednych i bezrolnych. Pozatem ma to na celu powstrzymanie niezadowolenia coraz bardziej wzrastającego na wsi.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#JaninaIgnasiak">Podobnie w latach 1919–1924, w latach ogromnego wzburzenia mas, w latach rewolucji…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Panią do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JaninaIgnasiak">…łudzono chłopów reformą rolną, która była niczem innem, jak wolną sprzedażą ziemi, umożliwieniem kułakom powiększenia swych posiadłości,...</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Głos: Lepsze są kołchozy?)</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#JaninaIgnasiak">...a obszarnikom zdobycia gotówki na hultajstwa i różne luksusy. Obecna ustawa również idzie po linji interesów kułackich, bo obecnie na wsi tylko kułak może dokupić grunta i zdobyć sobie kredyt. Rozumiemy dobrze stanowisko posła ze Stronnictwa Ludowego p. Malinowskiego, który jako faktyczny przedstawiciel kułaków na komisji sejmowej prowadził targ o cenę wykupu gruntu dzierżawionego, ale czem wytłumaczyć stanowisko p. Świątkowskiego z PPS, który zajmuje takie samo stanowisko? Wszak przywódcy P. P. S. nieraz operują hasłem wywłaszczenia obszarników i kapitalistów. Czy ci dzierżawcy ze wsi Góra, harujący z dziada pradziada w ciągu dwustu — trzystu lat na swych działkach dzierżawnych, nie mają już prawa do tej ziemi bez wykupu? Czem więc wytłumaczyć sobie stanowisko zajęte przez przedstawiciela P.P.S.? Czy tem, że u przywódców P. P. S. głoszone hasła stoją nieraz w kolizji z ich codzienną praktyką?</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#JaninaIgnasiak">A jednak istnieje w Polsce, tak samo, jak na całym świecie, jeden obóz, obóz komunistyczny…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Panią po raz drugi do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JaninaIgnasiak">...który to, co głosi, realizuje lub konsekwentnie zmierza do realizacji głoszonych haseł. Jednym z pierwszych czynów komunistów po dojściu ich do władzy w ZSRR było wydanie dekretu rządu robotniczo-chłopskiego o wywłaszczeniu kapitalistów i obszarników…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#KazimierzŚwitalski">Po raz trzeci przywołuję Panią do rzeczy. Odbieram Pani głos. Proszę zejść z trybuny.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Świątkowski.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#KazimierzŚwitalski">P, Świątkowski: Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy w przedmiocie wykupu drobnych dzierżaw rolnych jest próbą już trzeciej nowelizacji ustawy wykupowej. Rząd wciąż, jak zwykle, nowelizuje, zmienia swój pogląd i stanowisko w sprawie wykupu, ale to nie daje żadnych pozytywnych rezultatów. Okazuje się bowiem, że dotychczas zgłoszono zaledwie 416 ha gruntów dzierżawionych, a więc głoszone chłopom rzekome wielkie dobrodziejstwo w postaci ustawy wykupowej okazało się fikcją.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#KazimierzŚwitalski">A dlaczego drobni dzierżawcy nie chcą wykupu, dlaczego się go boją? Dlatego, że opiera się on na zasadzie odszkodowania według ceny rynkowej. Drobni dzierżawcy nie chcą się stać ofiarami kapitalistycznej reformy rolnej, jak setki tysięcy kolonistów, parcelantów, osadników, uwłaszczonych b. wieczystych dzierżawców, którzy z powodu nadmiernego „dobrodziejstwa” rządu sanacyjnego są tak dziś obciążeni w związku z niezapłaconą resztą spekulacyjnej ceny wykupu, że grunt nieraz dwukrotnie, a nawet trzykrotnie przewyższa dzisiejszą wartość ich gospodarstwa rolnego. Zagadnieniem drobnych dzierżawców rolnych zajmowały się poprzednie Sejmy, stojąc na stanowisku uwłaszczenia drobnych dzierżawców, a więc nie wykupu za cenę rynkową, a nawet urzędową, stosowaną przy parcelacji gruntów państwowych. W r. 1924 przy uchwaleniu ustawy z 31 lipca o ochronie drobnych dzierżawców Sejm powziął uchwałę, wzywającą Rząd do przedłożenia ustawy o uwłaszczeniu drobnych dzierżawców, wzywając równocześnie Rząd do zebrania materjału statystycznego o drobnych dzierżawcach. 28 stycznia 1925 r. p. Sanojca i koledzy jego z ówczesnego klubu Wyzwolenie zgłosili projekt, który mówi o uwłaszczeniu drobnych dzierżawców (druk nr 1683). W r. 1930 w sprawozdaniu Komisji Reform Rolnych w sprawie wniosków PPS i innych o zmianie ustawy o ochronie drobnych dzierżawców, druk nr 671, znowu Sejm wezwał Rząd do przedłożenia ustawy o uwłaszczeniu drobnych dzierżawców rolnych.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#KazimierzŚwitalski">A tymczasem Rząd obecny wbrew zapowiedzi poprzednich Sejmów „obdarzył” dzierżawców wykupem. Nic nie zmieni obecnie proponowana nowela: zamiast ceny rynkowej, dzierżawca ma płacić za ziemię wygórowaną cenę, stosowaną przy parcelacji gruntów państwowych. P. Malinowski, który miał przed sobą „Monitor” z dzisiaj stosowanemi cenami ziemi przy sprzedaży gruntów państwowych, wykazał, że cena ta jest wygórowana i niemożliwa do stosowania, jeśli chodzi o drobnych dzierżawców rolnych.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#KazimierzŚwitalski">Nasze stanowisko zawsze było jednakowe: staliśmy i stoimy na stanowisku reformy rolnej bez odszkodowania. A jeśli zgłaszamy różne wnioski i poprawki w kierunku zmniejszenia ceny, to tylko dlatego, że narazie nie mamy większości w Sejmie za naszem stanowiskiem, chcemy więc choć w części ulżyć niedoli nabywców gruntów z parcelacji czy wykupu. W reformie rolnej bez odszkodowania widzimy jedną z dróg zmniejszenia nędzy na wsi. Drogą reformy rolnej bez odszkodowania poszły Rosja, Łotwa, Litwa i Estonja, a częściowo i Rumunja, płacąc od 0 do 5% ceny, oraz Czechosłowacja, płacąc 10% ceny ziemi. Dlaczego tylko Polska ma być rajem dla obszarników?</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#KazimierzŚwitalski">Do projektu rządowego włączona została w formie poprawki treść wniosku Z. P. P. S., o zmianie ustawy o ochronie drobnych dzierżawców rolnych, druk nr 846. Niestety, zrobione to zostało w sposób niezadowalający i technicznie niewłaściwy. Nam chodziło o odpowiednie wyjaśnienie ustawy o ochronie drobnych dzierżawców rolnych, co automatycznie musiałoby poprawić sytuację zakwestionowanych dzierżawców przy wykupie. Tymczasem treść naszego wniosku została wprowadzona do ustawy wykup owej, co może wywołać wątpliwość, czy i ustawa o ochronie drobnych dzierżawców ulega przez to odpowiedniemu sprecyzowaniu i wyjaśnieniu. Byłbym bardzo rad, gdyby p. referent uspokoił mój niepokój pod tym względem i wyjaśnił, że oznacza to automatycznie niejako i odpowiednie sprecyzowanie zakresu ochrony.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#KazimierzŚwitalski">Dalej uważam za konieczne popierać naszą poprawkę, idącą w kierunku zastosowania dalszych ulg w cenie kupna dla długoletnich dzierżawców, a mianowicie — wzorem ustawy o wykupie placów, dzierżawionych pod budynki w miastach — zastosowania opustu 1% z ceny za każdy rok posiadania przez dzierżawcę gruntu aż do 75% opustu dla dzierżawców, posiadających dzierżawy lat 75 i dłużej. Słusznem jest, by ci, którzy dłużej grunt dzierżawiony użytkują, związali się z nim, a więc pobudowali i zagospodarowali, mieli większe ulgi. P. Minister Poniatowski nie miał racji, sprzeciwiając się tej poprawce. Wbrew zdaniu jego, opust w cenie nie komplikuje i nie utrudni postępowania wykupowego, skoro tych obaw nie było i niema przy wykupie dzierżaw placów w miastach.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#KazimierzŚwitalski">„Wasz wykup nie pociągnie mas drobnych dzierżawców, którzy żądają jedynie słusznej i realnej socjalistycznej reformy rolnej bez odszkodowania. Muszę dodać, że jeśli się twierdzi, że w miastach jest inna sytuacja, bo tam mamy do czynienia rzekomo z dzierżawami, które były ukrytą formą sprzedaży, to stanowisko to jest niesłuszne, ponieważ wieloletni drobni dzierżawcy rolni są na tych gruntach czy obok pobudowani i są tak silnie związani ze swoją gospodarką, że można uważać jakgdyby w pewnym stopniu reprezentowali już tytuł własności. Bo co można powiedzieć o takich drobnych dzierżawcach rolnych, jak np. w Poraju, pow. biłgorajski, w którym jest 600 drobnych dzierżawców, którzy z dziada pradziada od lat kilkuset dzierżawią te grunty, są na nich zagospodarowani i zabudowani.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#KazimierzŚwitalski">Najlepiej powiedzcie Panowie otwarcie i wyraźnie, że nie chcecie dać drobnym dzierżawcom ulg przy wykupie nawet w tym stopniu, w jakim korzystają z nich dzierżawcy placów w miastach, bo ci mogli otrzymać ulgi do 50% ceny wykupu, natomiast drobni dzierżawcy rolni, choć chronieni od tylu lat przez ustawę, jednak według projektu Panów tych ulg otrzymać nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#KazimierzŚwitalski">W tym stanie rzeczy uważam, że nowela dzisiaj wprowadzona nie zmieni nic sytuacji wykupowej, że w dalszym ciągu dzierżawcy nie będą się garnęli do wykupywania gruntów i że ta akcja nie będzie czynnikiem, któryby zlikwidował sprawę drobnych dzierżawców rolnych. Wykup przez Panów proponowany nie pociągnie mas drobnych dzierżawców, którzy stoją na stanowisku, że tylko reforma rolna bez wykupu może dać prawdziwą ulgę ludności wiejskiej w dzisiejszych czasach kryzysu i powszechnej nędzy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#StanisławCar">Głos ma jeszcze sprawozdawca p. Jakowicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#ZygmuntJakowicki">Wysoka Izbo! Trudno mi dyskutować z moimi przedmówcami, z których jeden stoi na gruncie reformy rolnej bez odszkodowania, na którem to stanowisku większość Izby nie staje, a drugi z panów przedmówców stoi na tem stanowisku, że cała ziemia musi przejść na własność Z. S. R. R. i chłopi wogóle nie mają nic z tej ziemi mieć. Chciałem tylko odpowiedzieć na zapytanie p. posła Świątkowskiego co do tego, jak rozumiem sprawę tej poprawki do artykułu 1 ustawy z dnia 18 marca 1932 r. Otóż niewątpliwie ta poprawka nie rozszerza ochrony na przytoczone tutaj kategorje dzierżawców, natomiast ci dzierżawcy przez sam fakt zgłoszenia chęci wykupu korzystają ze wszystkich praw do wykupu, a tem samem pośrednio uzyskują pełne prawo do ochrony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#StanisławCar">Dyskusja jest wyczerpana, przystępujemy do głosowania. Do art. 1 jest poprawka p. Świątkowskiego zgłoszona jako wniosek mniejszości. Proszę p. Sekretarza o odczytanie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#StepanSkrypnyk">Do art. 1 p. 2 (dawny p. 1). W art. 2 ust. 2 dodać na końcu zdanie następujące: „Cena wykupu ulega zmniejszeniu o tyle setnych części, ile lat upłynęło od chwili objęcia w posiadanie działki, ulegającej wykupowi przez drobnego dzierżawcę, względnie poddzierżawcę; zmniejszenie to nie może jednak przekraczać 75 setnych części wartości gruntu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#StanisławCar">Kto jest za poprawką p. Świątkowskiego, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 1 przechodzi w brzmieniu zaproponowanem przez komisję.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#StanisławCar">Do art. 2, 3 i 4 niema żadnych poprawek. Artykuły te przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#StanisławCar">Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Kto jest za ustawą w brzmieniu komisyjnem, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu została uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#StanisławCar">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#StanisławCar">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy o zmianie moratorjum mieszkaniowego dla bezrobotnych (druki nr 1101 i 1135).</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#StanisławCar">Głos ma sprawozdawca p. Jeszke.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WitoldJeszke">Wysoka Izbo! Niniejsze przedłożenie nie dotyczy całokształtu spraw, załatwianych przez ustawę o ochronie lokatorów, i nie daje wobec tego okazji do rozwiązania tego tak ważnego dla naszego życia gospodarczego problemu. Wiadomem jest jednak, iż ze strony zainteresowanych, tak lokatorów jak i właścicieli nieruchomości, odzywają się coraz częściej głosy, iż ustawa o ochronie lokatorów winna ulec nowelizacji w myśl nowych wymogów naszego życia gospodarczego. Przedłożenie to także nie dotyczy całokształtu zagadnienia mieszkaniowego dla bezrobotnych, jakkolwiek właśnie ten problem wysuwa się na czoło przy ewentualnej nowelizacji. W momencie, kiedy ustanawiano przepisy, dotyczące ochrony lokatorów bezrobotnych, zdawało się, że nie będzie to zbyt wielki ciężar, nie przesunie w tak wysokim stopniu ochrony społecznej w tej dziedzinie na właścicieli domów, jak to się w ostatnich czasach stało. Właściciele domów, którzy ostatnio na swoim zjeździe w dniu 17 b. m. te problemy rozważali, absolutnie nie stoją na stanowisku, że bezrobotni nie mają być specjalnie chronieni. Przeciwnie, tę ochronę chcą sami dawać, zwracają się jedynie przeciw t. zw. bezrobotnym aspołecznym i przeciw zbyt daleko idącemu rozszerzaniu pojęcia „bezrobotnego”, szczególnie w tych wypadkach, kiedy bezrobotny, nieposiadający pracy, ma jednakowoż inne źródło dochodu, umożliwiające opłacanie mieszkania. Otóż i tego problemu tutaj rozważać nie możemy, bo przekracza to granice przedłożenia, chodzi jedynie o drobną rzecz, która oczywiście w całokształcie tych zagadnień odgrywa rolę ważną, a w tej chwili musi być rozstrzygnięta na odcinku jaknajciaśniejszym, t. zn. przedłużenia ustawowego moratorjum, czyli niemożności wykonywania eksmisji w myśl art. 23 ustawy o ochronie lokatorów, na okres letni. Jak dotychczas, w ostatnich trzech latach ten czasokres ustawowej ochrony dla bezrobotnych, zamieszkujących jedno lub dwupokojowe mieszkania, stale był przedłużany. Trzeba zważyć, że o ileby ustawa ta nie zaczęła działać od 1 kwietnia, a właśnie z dniem 31 marca kończy się działalność poprzedniej ustawy, to byłaby dopuszczalna eksmisja tych bezrobotnych, przeciw którym wyroki zapadły. Ile jest tych wyroków w całem Państwie, trudno stwierdzić. Będzie ich kilkadziesiąt tysięcy, jeżeli w samej Warszawie liczy się takich wyroków na jakieś 18 tysięcy. Nie ulega wątpliwości, że do eksmisji tych bezrobotnych dopuścić nie można, dlatego przedłużenie czasokresu ochrony prawnej, proponowane w niniejszej ustawie, do dnia 31 października 1935 r. jest rzeczą konieczną. Chciałem podkreślić, że nie uważamy tego wyjścia za chęć załatwiania sprawy w drodze najmniejszego oporu, tylko bez jednoczesnego załatwienia całokształtu zagadnień wiążących się z kwest ją ochrony lokatorów, szczególnie bezrobotnych, innego wyjścia teraz niema. Dlatego zgodnie z wnioskiem komisji proszę o przyjęcie projektu ustawy w myśl druku nr 1101.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#WitoldJeszke">Nadmieniam w końcu, że na komisji przedstawiciel Klubu Narodowego zgłosił rezolucję tej treści, aby ciężary, które ponoszą dzisiaj właściciele nieruchomości z powodu niepłacenia czynszu przez bezrobotnych, przerzucić na Państwo. Otóż większość komisji wypowiedziała się przeciw tej rezolucji, naprzód z tego powodu, że przerzucenie całego ciężaru na Państwo nie jest załatwieniem sprawy, tem więcej, że należałoby tego rodzaju projekt rozważyć przy obradach budżetowych, a po drugie ponieważ istniejące ustawodawstwo, szczególnie ustawa o opiece społecznej z 1923 r. przewiduje, że gminy są zobowiązane do opieki społecznej w związku z dostarczaniem mieszkań. Zdajemy sobie sprawę, że jest to przepis teoretyczny, ale tak długo, dopóki on obowiązuje, taka rezolucja nie mogłaby wyczerpać sprawy, nie załatwiając tego obowiązku, który ustawa o opiece społecznej nakłada na gminy.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#WitoldJeszke">W tym stanie rzeczy proszę o przyjęcie projektu rządowego ustawy bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Osada.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#MikołajOsada">Wysoki Sejmie! Na wstępie chciałby zaznaczyć, że i ja osobiście i klub, którego jestem członkiem, oraz organizacja gospodarcza, którą mam zaszczyt reprezentować — zgadzamy się z uzasadnieniem projektu rządowego, że masowe wykonanie eksmisyj z małych mieszkań stanowiłoby klęskę społeczną. P. Minister Sieczkowski był łaskaw poinformować, nas na Komisji Prawniczej, iż w samej Warszawie zapadło 18.000 wyroków eksmisyjnych, których masowe wykonanie mogłoby wywołać nieobliczalne i groźne skutki. Ja śmiem dodać, że cyfra 18.000 bynajmniej nie da je pełnego obrazu położenia. Wszakże wiemy dobrze, iż w większości wypadków właściciele domów wogóle rezygnują z pomocy sądów, wiedząc zgóry, że poza wyrokiem, który będzie niewykonalny a zatem bezwartościowy, nie uzyskają nic, ale zato narażą się na ponoszenie poważnych kosztów. Otóż twierdzę, że klęska ma znacznie większe rozmiary, aniżeli te, które widzi p. Minister Sprawiedliwości przez okulary statystyki zapadłych wyroków.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#MikołajOsada">Ale zgadzając się w diagnozie, można nie zgadzać się w ocenie środków, które mają zmierzać do zapobieżenia klęsce. Te 18.000 wyroków eksmisyjnych nie zapadły w jednym dniu ani w jednym miesiącu. Klęska jest dawna, rana ropieje od szeregu lat; i cóż w Polsce zrobiono, aby zapobiec bezdomności bezrobotnych? Nic. Rząd polski poszedł po linji najmniejszego oporu, najmniejszego wysiłku finansowego i, niestety, najmniejszego wysiłku myślowego. Od szeregu lat przerzuca się olbrzymi ciężar opieki społecznej na barki jednej warstwy ba, nawet nie warstwy, ale jednostek wskazanych przez przypadek. Poza niesprawiedliwością samej koncepcji przerzucania obowiązków opieki społecznej na jednostki, mamy do czynienia z niesprawiedliwością, spowodowaną przez inne czynniki. Wszak wiadomo powszechnie, że podczas, gdy na samym Śląsku mieszka 24% ogólnej liczby rejestrowanych bezrobotnych, są województwa, w których liczba bezrobotnych nie przekracza 5% ogólnej ich liczby. Już zatem z tego tytułu własność nieruchoma miejska jest obłożona tym niesprawiedliwym ciężarem bardzo nierównomiernie. Ale idźmy dalej. Powszechnie wiadomo, że bezrobotni nie mieszkają w wielkich domach śródmieścia, tylko w dzielnicach robotniczych. Ale bywa przytem — inaczej nawet być nie może — że w jednym domu mieszkają sami bezrobotni, a w drugim jest tylko pewien większy lub mniejszy procent.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#MikołajOsada">Kiedy na komisji oceniałem ze strony prawnej istniejącą ustawę oraz dyskutowany obecnie projekt i oświadczyłem, iż uważam go za niezgodny z Konstytucją obecną i projektowaną, bo stanowi on wywłaszczenie bez odszkodowania, przedstawiciel lewej strony tej Izby odezwał się, iż jest to ocena nieścisła. Niestety, ja muszę pójść dalej i oświadczyć, że dyskutowany dziś projekt jest czemś znacznie więcej, niż wywłaszczeniem bez odszkodowania. Wywłaszczenie odbiera własność, ale nie nakłada dalszych ciężarów. Tymczasem projekt rządowy sprowadza własność do czczego tytułu, do iluzorycznego wpisu w księdze gruntowej, ale pozatem nakłada dalsze niesłychane ciężary. Chciałbym, ażeby w Polsce nareszcie zrozumiano, że obowiązek dostarczenia darmowego mieszkania, to nie jest tylko odebranie rentowności danemu objektowi. Dać mieszkanie — to znaczy płacić. Tylko mały ułamek komornego stanowi rentę domową. Bo być właścicielem domu, to znaczy ten dom utrzymać w porządku, a zatem trzeba utrzymać i opłacić dozorcę, trzeba dom zaopatrzyć w wodę, usuwać nieczystości i śmieci, oświetlić korytarze i klatki schodowe, opłacić kominiarza, ubezpieczyć dom od ognia i wykonywać remonty, nieraz nakazywane wyłącznie ze względów estetycznych, a to wszystko pod grozą wysokich grzywien, a nawet więzienia. Niezależnie od tego trzeba płacić od komornego, którego pobrać nie wolno, podatki państwowe i komunalne. Myślę, że każdy nieuprzedzony człowiek zgodzi się ze mną, że to jest więcej niż wywłaszczenie: to jest nakładanie na obywatela ciężkich kar za to, że ośmielił się dom posiadać.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#MikołajOsada">Kiedy przed czterema laty miałem zaszczyt przemawiać w tej Izbie w tej samej sprawie, przytoczyłem szereg drastycznych przykładów, dowodzących, jak moratorjum mieszkaniowe rujnowało właścicieli domów. Były tam np. wypadki zlicytowania przez władze miejskie ruchomości właścicieli domów za należność za wodę, dostarczoną lokatorom niepłacącym komornego, podczas, gdy komorne od lokatorów płacących było zabierane w całości przez sekwestratora na podatki i t. p. Dziś już nie będę Wysokiego Sejmu nużył, nie będę faktów przytaczał, chociaż w rzeczywistości, dziś, po czterech latach jest stokroć gorzej, niż było w roku 1931, i mógłbym całemi dniami mówić o faktach wstrząsających, o tragedjach krwawych, o samobójstwach i podpalaniach własnego mienia. Nie będę o tem mówił, bo widzę bezcelowość mówienia. W r. 1931 Klub B. B. W. R. uchwalił w Senacie rezolucję, wzywającą Rząd, aby nie pobierał podatków w wypadkach, gdy właściciel nie otrzymuje od bezrobotnych komornego, a ponadto aby postarał się o to, aby gminy w podobnych wypadkach nie pobierały opłat za wodę, kanały, oświetlenie schodów, czyszczenie jezdni i t. p. I cóż się stało? Rząd zignorował tę rezolucję. Jedynym jej skutkiem było ukazanie się okólnika Ministerstwa Skarbu, polecającego, by urzędy skarbowe w wypadkach, gdy straty na komornem z danego roku wynoszą więcej niż 20% komornego rocznego, nie pobierały podatku od nie wpływającego komornego. Ale cóż? Lekarstwo okazało się gorsze od choroby. Urzędy Skarbowe z reguły żądały jako dowodu niewypłacalności lokatorów poświadczeń komornika sądowego, iż właściciel domu usiłował ściągnąć komorne, ale egzekucja była bezskuteczna. Oczywiście koszty procesu i egzekucji są kilkakrotnie większe od opustu podatkowego, któryby można uzyskać. Nic też dziwnego, że większość właścicieli domów zrezygnowała z owego rzekomego dobrodziejstwa i nawet nie wnosi podań o odpisanie podatku. Jeżeli tedy Rząd zignorował rezolucję własnej większości w Senacie, to ja przecież nie mogę mieć złudzeń, jakoby największa, najgroźniejsza nawet litanja tragicznych wypadków mogła odnieść jakikolwiek skutek.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#MikołajOsada">Warto jeszcze przyjrzeć się, w kogo bije ta niszcząca, niesprawiedliwa, antykonstytucyjna ustawa? Istnieje statystyka zawodów właścicieli nieruchomości w dzielnicach robotniczych naszego największego ośrodka przemysłowego. Cóż się okazuje? Oto właścicielami domów są w 34% rzemieślnicy, w 31,5% robotnicy, w 12% drobni kupcy, w 4,5% niżsi funkcjonariusze państwowi. W tych oto ludzi bije niesprawiedliwa ustawa. Tak wygląda w praktyce ów front na „szarego człowieka”, o którym tyle dziś mówi Rząd i jego Blok, o którym tyle pisze prorządowa prasa wszystkich odcieni. A jak wyglądają te domy robotnicze? Istnieje ankieta, przeprowadzona w tym kierunku nie przez jakichś opozycjonistów, ale przez organizacje współpracujące z Rządem. Komisje, złożone z 7 rzemieślników budowlanych, oglądały szczegółowo każdy dom i spisywały protokół co do niezbędnego remontu. I co się okazało? Oto aby te domy uchronić od ruiny, trzeba na remont domów drewnianych zużyć 134% do 75% rocznego komornego, remont domów murowanych pochłonąłby od 124% do 684% rocznego komornego. Znaczy to, że domy, nieremontowane od szeregu lat dla braku dochodów, doszły do kresu wytrzymałości i jeżeli nadal wobec własności nieruchomej miejskiej będzie stosowana dotychczasowa polityka, te domy muszą runąć. A nowych nie wniesie ani Państwo, które ma co roku kilkaset miljonów deficytu budżetowego, ani samorządy, niemogące również związać końca z końcem. Przedłużając bezmyślnie z roku na rok moratorjum mieszkaniowe, gotuje Rząd masom robotniczym i bezrobotnym straszną i nieobliczalną w skutkach rzecz: zawalenie się w najbliższych latach całych dzielnic robotniczych i zupełną bezdomność.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#MikołajOsada">Otóż my, bolejąc mocno nad losem tych, którzy bez własnej winy nie mogą znaleźć pracy, chcielibyśmy naprawdę dać im dach nad głową, któryby nie groził każdej chwili zawaleniem. Przed 4 laty przedstawiciele Klubu Narodowego, przemawiając w tej samej sprawie, przedstawiali, jak sprawę dachu nad głową dla bezrobotnych rozwiązano w innych państwach. Sądziliśmy, że Rząd zechce sprawdzić nasze informacje i wejdzie na drogę jakiegoś racjonalnego załatwienia tej sprawy. Nic podobnego się nie stało. Wobec tego uważam wskazywanie na przykłady innych państw za bezcelowe. Stwierdzam tylko, że niema poza Polską państwa w Europie, któreby ten ciężar przerzuciło bez ekwiwalentu na właścicieli domów. W Belgji, Bułgarji, Danji, Finlandji, Grecji, Holandji, Jugosławji, Norwegji, Rumunji, Szwecji, Szwajcarji, Turcji i Włoszech dawno zerwano z polityką przymusowych, wyjątkowych ustaw w dziedzinie mieszkaniowej. Inne państwa mają szczątki ustawodawstwa przymusowego w tej dziedzinie, ale nigdzie poza Polską nie zepchnięto ciężaru dostarczenia mieszkań bezrobotnym na właścicieli domów. Formy pomocy bezrobotnym w celu dostarczenia im mieszkań oczywiście są różne: płaci państwo, samorządy, instytucje półurzędowe, ale wszędzie utrzymana jest zasada, że za mieszkanie trzeba płacić. Tylko Polska stanowi wyjątek. Nie sądzę, aby to odosobnienie przynosiło Polsce zaszczyt.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#MikołajOsada">Do takiej polityki gospodarczej Klub Narodowy nie może przyłożyć ręki. Będziemy głosowali przeciw ustawie, uważając ją za niezgodną z Konstytucją, niesprawiedliwą i w dodatku niecelową, musi ona bowiem spowodować zawalenie się dzielnic robotniczych i postawić Państwo przed groźnem zagadnieniem bezdomności.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#MikołajOsada">Natomiast uważam, że jedynem wyjściem, mogącem ochronić domy od ruiny i zabezpieczyć bezrobotnym dach nad głową, jest przyjęć cie zasady, że mieszkanie ma być opłacane. Gdy bezrobotni sami tego zrobić nie mogą, trzeba to zrobić za nich, trzeba właścicielom domów dać godziwe odszkodowanie. W jakiej formie to należy zrobić, nad tem można dyskutować. Można płacić gotówką, można płacić bonami, które byłyby środkiem płatniczym przy płaceniu podatków. Sposobów wypróbowanych w całym święcie jest sporo, można wybrać taki, któryby się nadawał do naszych stosunków. Jednej tylko rzeczy nie wolno: nie wolno tej sprawy tak załatwić, jak nam to dziś Rząd i jego Blok proponuje.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#MikołajOsada">Zgłaszam zatem projekt rezolucji: Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm wzywa Rząd do wniesienia projektu ustawy, przewidującej opłacanie komornego za bezrobotnych z funduszów publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Pawlak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WojciechPawlak">Wysoki Sejmie! Moratorjum mieszkaniowe dla bezrobotnych, zajmujących jedno i dwupokojowe mieszkania, w obecnej chwili należy do najważniejszych zagadnień w życiu codziennem. Ta też doceniając potrzebę nieodzownego środka prawnego, jakim jest projekt ustawy, nad którym debatujemy, imieniem Klubu Parlamentarnego N. P. R. mam zaszczyt oświadczyć, że głosować będziemy za projektem ustawy o zmianie moratorjum mieszkaniowego dla bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#WojciechPawlak">W związku z powyższą sprawą mam jednak kilka uwag, któremi z Wysoką Izbą pragnę się podzielić:</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#WojciechPawlak">Ubiegłego roku rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 kwietnia 1934 r. takie samo moratorjum dla bezrobotnych ustalono również na dzień 31 października 1934 r., a mimo istniejącego środka prawnego eksmitowano bezrobotnych z mieszkań jedno i dwupokojowych, przeważnie z jednopokojowych mieszkań.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#WojciechPawlak">Nie chcąc być gołosłownym, przytoczę jaskrawy obraz wyeksmitowania bezrobotnych w mieście Brodnicy nad Drwęcą na Pomorzu, którego byłem świadkiem w miesiącach letnich ubiegłego roku.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#WojciechPawlak">Na miejscu stwierdziłem u sekretarza miejskiego, że wyeksmitowano 30 rodzin, a dalsze 30 rodzin będzie wyeksmitowanych za miesiąc lub dwa. Stwierdziłem również, że część wyeksmitowanych obozowała w lesie miejskim, a ich skromne sprzęty domowe spakowano do ciasnej szopy drewnianej przy dworcu. A przecież i ubiegłego roku istniało wyżej przytoczone rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a nawet na wypadek braku takiego, to na Pomorzu i w Wielkopolsce istnieje i jeszcze obowiązuje okólnik b. pruskiego ministra sprawiedliwości z dnia 10 maja 1918 r., na podstawie którego władze cywilne są zobowiązane udzielać dachu nad głową wszystkim wyeksmitowanym rodzinom, które schronienia dla siebie nie mogą znaleźć. Przedewszystkiem jednak magistraty winny poczuwać się do spełnienia swych obowiązków względem rodzin bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#WojciechPawlak">Uważam za swój obowiązek wskazać powód tej bezwzględnej eksmisji. Powodem było to, że bezrobotny otrzymuje pracę przy pracach doraźnych, przy których zatrudnia się go trzy dni w tygodniu, a dziennie po trzy godziny i w tym czasie zarabia 4–5 zł tygodniowo, w ciągu 2–3 miesięcy, poczem źródło dochodu — o ile te kilka złotych dochodem nazwać można — kończy się dla niego z kretesem, a następnie przez kilkanaście miesięcy jest pozostawiony własnemu losowi.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#WojciechPawlak">Takie doraźne zatrudnianie bezrobotnych przy pracach doraźnych najzupełniej jednak wystarczy właścicielowi kamienicy, by móc żądać od danego robotnika opłaty komornego i to nietylko bieżącego, ale nawet stopniowej opłaty zaległego Komornego. Rzecz aż nadto jasna, że przy zarobku 4–5 zł tygodniowo, co uczyni w miesiącu, w którym pracuje, 16–20 złotych, nie jest on w stanie uiścić nawet bieżącego czynszu, co oczywiście powoduje wyrzucenie go na bruk wraz z rodziną z zajmowanego mieszkania. Jak Panowie widzą, moratorjum mieszkaniowe samo jeszcze nie zabezpiecza sprawy mieszkań bezrobotnych dostatecznie. Dlatego zwracam się do p. Ministra Opieki Społecznej, by osobnem zarządzeniem sprawę tę wreszcie uregulował i położył kres swawoli niektórych właścicieli kamienic i w zarządzeniu swem ustalił, że pracujących przy pracach doraźnych, przedewszystkiem zatrudnionych niestale, nie można uważać za posiadających pracę i stale zarobkujących, wobec czego moratorjum mieszkaniowe winno mieć zastosowanie także i w czasie zatrudnienia tego rodzaju bezrobotnych przy pracach doraźnych.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#WojciechPawlak">P. poseł Osada na Komisji Prawniczej zgłosił rezolucję, w której domaga się, by Rząd przejął na siebie opłatę komornego za bezrobotnych z Funduszu Pracy lub też w inny sposób właścicielom kamienic powetował z tego tytułu powstałe straty. Zasada, ujęta w rezolucji p. Osady, napozór wydaje się słuszną, jednak głosować za nią nie mogę, a to dlatego, że pieniądze z Funduszu Pracy są przeznaczone na zasiłki dla bezrobotnych i na inne roboty, a następnie dlatego, że nie widzę potrzeby, by ulgi miały być stosowane do wszystkich właścicieli realności bez wyjątku, nawet do tych, którzy posiadają po kilka okazałych dobrze się rentujących kamienic, a w nich jedną, może dwie rodziny bezrobotne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. ks. Szydelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#SzczepanSzydelski">Wysoka Izbo! Zdaje się, że olbrzymia większość tej Izby rozumie doskonale konieczność moratorjum mieszkaniowego dla bezrobotnych i dlatego głosowanie za wnioskiem referenta jest w pełni zrozumiałe. Jednak wniosek jak i sprawa ta wogóle dotyka jednego z zagadnień najcięższych i społecznie niezmiernie ważnych. Dlatego dyskusja musiała się rozwijać i ja też ośmielam się kilka słów dorzucić.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#SzczepanSzydelski">Pierwszy z moich przedmówców dotknął problemu mieszkaniowego w związku z bezrobotnymi ze strony właścicieli realności. Przyznaję, że wiele skarg, podnoszonych w tym kierunku, jest słusznych i wiem, że jest niesprawiedliwością społeczną przerzucić ten ciężar na jedną warstwę właścicieli. Wiem, że niektórzy właściciele, którzy mają to szczęście czy nieszczęście, że mają małe lokale, wynajęte ludziom pracy, przeżywają nieraz tragiczne chwile i nie mając nic z kamienic, muszą ponosić ciężary z tego tylko tytułu, że są właścicielami. Uważam, że jedną z największych krzywd było to, że właściciele mieli obowiązek ponosić ciężary i płacić podatki od mieszkań, z których nie mieli żadnego dochodu. Było to niszczenie substancji właścicieli. Dlatego niektórzy właściciele są faktycznie ofiarami, przeżywającemi chwile osobiście tragiczne.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#SzczepanSzydelski">Przyłączam się do wniosku postawionego przez p. Osadę głównie z tego względu, że chciałbym, aby Rząd zajął się tym problemem i wystąpił z pewnemi wnioskami do tego projektu ustawy.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#SzczepanSzydelski">Z drugiej zaś strony muszę dotknąć tego problemu od strony społecznej i tragedji, którą przeżywają ludzie, skazani przez los na bezrobocie i ciężkie warunki życiowe. Informowano mnie ze strony władz miejskich we Lwowie, że w r. 1934 mimo, że to samo prawo, dekretem nawet ogłoszone, a względnie przez Wysoką Izbę uchwalone, o moratorjum w miesiącach letnich obowiązywało — we Lwowie od kwietnia do końca października miała faktycznie miejsce eksmisja około 3000 rodzin. Rozumie się, że są to rodziny biedne. Sam się z niemi stykałem i moje interwencje w sądach pozostały bez skutku. Sądy dają eksmisje i komornik przeprowadza te eksmisje. Znane mi są wypadki, że rodziny absolutnie nie miały się gdzie podziać, a niektóre z nich szukały mieszkania w ziemiankach na peryferjach miasta. Inne rodziny były rozbijane, to jest matka z dziećmi szła do przytuliska, oddzielnie, a ojciec z synem do innego przytuliska. Dzieci rozrzucano po wsiach nieraz o kilka mil. Faktycznie niesłychane tragedje przechodziły te rodziny bezrobotnych. Nieraz przy moich interwencjach w sądach spotykałem się z opinją, że sądy kierują się stanowiskiem i wyrokami, jakie zapadły w Sądzie Najwyższym. Ogromnie ciasno traktowano to zagadnienie bezrobotnych i pojęcie bezrobotnych. Niezawodnie, że wśród tych 3000 rodzin wyeksmitowanych we Lwowie były takie, które nie podpadały pod ścisłe określenie bezrobotnych według ustawy o Funduszu Bezrobocia. Ale nawet tacy, którzy byli bezrobotni w rozumieniu ustawy o Funduszu Bezrobocia, byli także wyeksmitowani. Uważam, że praktyka sądowa, wyrokowanie i zasądzanie eksmisji przez sąd powinno być oględnie stosowane. Dzisiaj nie jest winą człowieka, że jest biedny i nie płaci czynszu. Nieraz rodziny skądinąd uczciwe, rzetelne i trzeźwe nie są w stanie płacić komornego, są eksmitowane i niema dla nich przytuliska, gdzieby mogły znaleźć przyjęcie. Są takie wypadki, że tragedja uderza nietylko w rodziców, ale także i w dzieci.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#SzczepanSzydelski">Ten problem jednak należy rozpatrywać od strony miast, bo ich głównie ta kwestja dotyczy i to w sposób bardzo ostry. Miasta mają bardzo dużo ludności bezrobotnej i dziś wedle ustawy miałyby one dostarczać tym bezrobotnym pomieszczeń. A tego miasta w dzisiejszych warunkach spełnić nie mogą. Miasta nie mają na ten cel funduszów — które zresztą muskałyby być znaczne, — ażeby można zaradzić, chociażby przez budowę odpowiednich przytulisk dla tych biedaków. Rzecz dziwna, że Fundusz Pracy, który dawał na rozmaite cele dla zatrudnienia bezrobotnych, nigdy jednak nie skierowywał funduszów na budowę baraków dla bezdomnych, ażeby z jednej strony przez tę budowę dać pracę bezrobotnym, a z drugiej strony także dostarczyć mieszkań tym właśnie, najbardziej nieszczęśliwym. Fundusz Pracy uważa, że te rzeczy należą do miast, że jest obowiązkiem samorządów bezrobotnemu, eksmitowanemu na bruk, dać pomieszczenie. Tymczasem miasta nie były w stanie tych mieszkań dawać i dlatego właśnie eksmitowane rodziny przechodziły istne piekło, niesłychanie ostrą tragedję. Otóż uważałbym, żeby miasta, które właśnie odczuwają gwałtowną potrzebę pomieszczeń dla siebie, t. zn. dla tych bezrobotnych i eksmitowanych, mogły jednak liczyć na pomoc Funduszu Bezrobocia w kierunku wznoszenia mieszkań barakowych. Na zjeździe delegatów miast, jaki się odbędzie w Warszawie w pierw szych dniach kwietnia, będzie osobny referat poświęcony kwestji nędzy mieszkaniowej po miastach i pomocy dla miast w tym kierunku. Wiadomo, że dziś miasta są w bardzo ciężkiej sytuacji. Jest w ciężkiem położeniu i Skarb Państwa, ale nie w lepszem położeniu znajduje się także skarb miast i samorządów.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#SzczepanSzydelski">Dlatego uważam, że tutaj żądanie nasze musi iść w dwóch kierunkach: z jednej strony do Ministerstwa Sprawiedliwości, żeby w formie pewnych rozporządzeń dało nowe dyrektywy sądom, aby jednak traktować tych bezrobotnych nieco szerzej, niezbyt ciasno, aby nie powodować tragedyj rodzinnych, ażeby więcej traktować ich indywidualnie, żeby wchodzić z jednej strony w dokładniejszą ocenę warunków życiowych właściciela, a tak samo warunków życiowych tego, który ma być eksmitowany. Z drugiej strony musi iść życzenie w kierunku Funduszu Pracy, aby na swój karb przejął także fundusze, które ma się dostarczać dla miast na budowę schronisk dla bezrobotnych eksmitowanych. Uważam, że jedno i drugie jest konieczne i dlatego z tego miejsca zwracam się z apelem odpowiednim do Ministerstwa Sprawiedliwości i Funduszu Pracy. To są rzeczy słuszne, dlatego poruszałem je na Komisji Budżetowej przy budżetach Ministerstwa Opieki Społecznej i Ministerstwa Sprawiedliwości. Pozatem interwenjowałem w tej sprawie u Wiceministra Sprawiedliwości. Tu jeszcze raz powtarzam, ażeby w interesie tych biedaków były oględne sądy i tak samo, żeby Fundusz Pracy na ten problem zwrócił uwagę.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#SzczepanSzydelski">Tu jeszcze podniesiono, że dziś właściciele nieraz żądają, ażeby lokatorzy składali czynsz półroczny, nieraz całoroczny, co niesłychanie utrudnia znalezienie mieszkania dla człowieka, który temi sumami nie może dysponować.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#SzczepanSzydelski">We Lwowie, w mieszkaniach kolejowych, budowanych z funduszu emerytur kolejowych, świeżo zapadł wyrok, zasądzający lokatorów na eksmisję dlatego tylko, że Ministerstwo Komunikacji te mieszkania, które jednak były mieszkaniami właściwie czynszowemi, a nie służbowemi, nie urzędowemi, chciało zabrać jako mieszkania służbowe dla urzędników w służbie czynnej. Rozumiem doskonale, że Ministerstwo musi się troszczyć o urzędników w służbie czynnej, ale z drugiej strony i te mieszkania w domach, które z funduszu emerytalnego były stawiane w charakterze domów czynszowych, powinny być chronione ustawą o ochronie lokatorów. I zdaje mi się, że wyrok sądowy, skazujący na eksmisję, może zanadto ciasno interpretował pojęcie mieszkania służbowego i w tym wypadku według mego zdania niesłusznie tych starych emerytów z mieszkań, budowanych z funduszu emerytalnego, wyrzuca się.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#SzczepanSzydelski">Dlatego uważam, że ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości jak i ze strony Funduszu Pracy i Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, który tym funduszem rozporządza, powinny być dane dyrektywy, ażeby wziąć pod opiekę tych ludzi, którzy wskutek tragicznej dziś sytuacji gospodarczej wyrzucani są na bruk. Dlatego te rzeczy tutaj podniosłem. Oczywiście, za wnioskiem jednego z przedmówców również się oświadczam, z tego powodu, by Rząd wogóle przyszedł w tej sprawie z pewnym projektem ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Częścik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#MarianCzęścik">Wysoki Sejmie! Rządowy projekt ustawy o moratorium mieszkaniowem dla bezrobotnych, którego celem jest ludziom pozbawionym pracy zapewnić dach nad głową, w warunkach obecnych nie może nasuwać specjalnych zastrzeżeń. Na jedną rzecz przy tej okazji chciałbym zwrócić uwagę. Istnieje obawa, ażeby w przyszłości, może już niedalekiej, nie wypadło rozszerzać zasięgu tej prolongacyjnej ustawy na inne kategorje lokatorów.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#MarianCzęścik">Stan wypłacalności komornego na terenie miasta Warszawy wygląda np. według opinji sfer miarodajnych tak, że: przy lokalach drobnych, jedno i dwuizbowych wypłacalność sięga do 20%, przy lokalach większych trzyizbowych i wzwyż do 80%, przy lokalach przemysłowych od 40% do 50%, przy lokalach handlowych do 90%.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#MarianCzęścik">Dwie są przyczyny zaległości w płaceniu komornego: 1) ogólna konjunktura gospodarcza kraju i 2) wysokie stawki czynszowe. Przyczyny pierwszej usunąć się nie da drogą rozporządzenia czy ustawy. Przyczynę drugą usunąć można i usunąć trzeba.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#MarianCzęścik">Wysokość komornego, usankcjonowana w ustawie o ochronie lokatorów, była bazowana na stawkach z roku 1914, a nie trzeba zapominać, że był to rok pod względem gospodarczym bardzo pomyślny, bo nietylko obrodziły pola, ale w przededniu światowej wojny zapanowało niezwykle silne ożywienie w przemyśle, handlu i wogóle we wszelkich innych dziedzinach życia gospodarczego państw i narodów. Ten okres pomyślnej konjunktury odbił się korzystnie i na interesach właścicieli domów, co się wyraziło w powszechnej niemal podwyżce komornego. To było zrozumiałe, bo gdy się dzieje dobrze jednemu, musi i powinno dziać się dobrze drugiemu. I w Polsce niepodległej był okres dobrej konjunktury, to znaczy w latach 1926–1928. Ale nastał kryzys. Jego konsekwencją były redukcje ludzi, redukcje budżetów, redukcje płac i zarobków, redukcje cen na płody rolne i artykuły przemysłowe, jedno tylko czego nie naruszano — to wysokość komornego. W Warszawie przeciętnie co 8-y sklep, co 3-ci lokator i co drugi warsztat rzemieślniczy zalega z opłatą komornego. Przy wszelkich płatnościach czynnik przymusu niepoślednią odgrywa rolę. Jeżeli osłabiony gospodarczo obywatel te lub inne świadczenia płaci pod przymusem, to tylko pod przymusem nie płaci należności za komorne. A jeżeli płatniczość na tym odcinku pozostawia tak wiele do życzenia, to jest to dowodem, że muszą istnieć specjalne poważne przyczyny, które te zaległości powodują. Nie znajdzie się bowiem ani jednego człowieka w Warszawie, Lwowie, czy Krakowie, któryby eksmisję i biwakowanie z meblami w bramie lub podwórzu domu uważał za rzecz specjalnie przyjemną.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#MarianCzęścik">Polityka ekonomiczna kraju jest przez Rząd — jakby się zdawało — prowadzona po linji przystosowywania się do konjunktury, a hasło równania ku dołowi ma być tej polityki zewnętrznym wyrazem. To równanie, choć w tempie bardzo powolnem. jednak się odbywa. Ale na płaszczyźnie tego równania cen są liczne garby i wyrosty, wśród których sprawa komornego zajmuje niepoślednie miejsce.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#MarianCzęścik">Argumentem, któryby za utrzymaniem wysokich stawek komornego przemawiał, mogą być względy fiskalne. Większe komorne — większe stawki podatkowe. Ze strony fiskalnej argument ten może być uznany za słuszny. Jeżeli zaś jednak chodzi o względy społeczne i gospodarcze kraju, rzecz nabiera innego znaczenia, wszak 18 tys. wyroków eksmisyjnych w Warszawie stanowi dość poważny temat do rozważań.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#MarianCzęścik">Ustawa, nad którą obradujemy, obejmuje tych, którzy dziś już płacić nie mogą. Należy się jednak liczyć z tem, że szeregi niemogących płacić przy stale pogarszającej się konjunkturze gospodarczej w kraju, nie będą malały, lecz rosły. I albo będziemy świadkami generalnego opróżniania domów, lub też — o czem na wstępie wspomniałem — wypadnie zasięg ustawy o moratorjum rozszerzać. Dostosowanie stawek komornianych do zmienionych dziś warunków koniunkturalnych może tym ewentualnościom zapobiec.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#MarianCzęścik">Jedna jeszcze w związku z obecnie omawianą przez nas ustawą nasuwa się uwaga: czy słuszne jest nałożenie obowiązku zapewnienia dachu nad głową bezrobotnym jedynie i wyłącznie na właścicieli nieruchomości, a to tem bardziej, że na przedmieściach szczególnie całe niekiedy domy są przez bezrobotnych zamieszkane, co drobnych posiadaczy posesyj w szczególnie trudnej stawia sytuacji. Ciężar ten, zdaniem mojem, należałoby rozdzielić między właściciela domu, samorząd i Państwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Feller.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#JanFeller">Wysoki Sejmie! Rządowy projekt ustawy o moratorjum mieszkaniowem nie zadowala naszego Klubu, ponieważ nie obejmuje wszystkich bezrobotnych, a tylko tych, którzy mają karty bezrobocze, a takich szczęśliwców w danym wypadku jest bardzo mało. Większa część jest tych, którzy kart bezrobocia nie mają, ci podlegają eksmisji i są bezwzględnie wyrzucani przez naszą rodzimą endecję ze swych lokali. Ministerstwo Sprawiedliwości ma w tej sprawie dużo do powiedzenia, ażeby sądy inaczej traktowały tych wszystkich bezrobotnych, którzy są pozbawieni pracy i nie mogą płacić komornego. A przecież są i takie wypadki, iż robotnicy pracują tylko 2 dni w tygodniu, co często się zdarza, przeważnie na terenie dużych miast, ponieważ jest tam więcej robotników zatrudnionych i pracę normuje się w ten sposób, iż pracuje większa ilość robotników, ale mają oni skrócony czas. Tu Rząd powinien też wpłynąć, ażeby te sprawy były sprawiedliwie osądzane przez sądy, kiedy chodzi o eksmisję takiego bezrobotnego.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#JanFeller">W swoim czasie nasz klub zgłosił wniosek o obniżenie podstawowego komornego, Rząd jednak i większość sejmowa nie przychyliły się do tego wniosku, szły na rękę naszej rodzimej endecji, ażeby jej krzywda się nie działa.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#JanFeller">Chcę zwrócić uwagę na jedną sprawę. Nasi kamiecznicy, czy to drobni, czy to więksi nie chcą przyjąć w tym kryzysie ustrojowym żadnego udziału. Robotnik i chłop może brać bezwzględnie udział w tym kryzysie ustrojowym, ale kamienicznik pod żadnym względem nie — chce, aby komorne było opłacane, chce, aby za mieszkania robotnicze płacił Fundusz Pracy. Fundusz Pracy nie po to jest stworzony, ażeby płacił kamienicznikom i on powinien być tylko na to używany, na co jest przeznaczony.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#JanFeller">Jeszcze jedna sprawa. Przypomnijmy sobie czasy przedwojenne naszych kamieniczników, kiedy rok rocznie budowali domy nie za swoje pieniądze, tylko za ciągnione z lokali ogromne czynsze. To się odbiło najwięcej, ponieważ jest obecnie przeliczone komorne. Jest ono za wysokie i robotnik nie może płacić. Gdyby komorne było niższe, to robotnik, który jest zatrudniony dwa, trzy dni, mógłby się zdobyć na zapłacenie go, bo nikt nie chciałby podlegać eksmisji i Rząd miałby podatki. Dzisiaj komorne jest wysokie i robotnik nie może płacić. A przecież nikt nie chciałby iść do Polusa i na Annopol. Proszę iść tam i zobaczyć co się dzieje. To jest okropne, żeby w XX wieku po 20 nieraz osób mieszkało na 3–4 metr.2 Napewno żaden bezrobotny nie chciałby tam mieszkać, gdyby do tego nie był zmuszony, tylkoby chciał opłacać komorne, gdyby miał z czego. Rząd jest bezwzględny, kamienicznik jest bezwzględny, sąd jest bezwzględny, wszystko robią, ażeby wydalać robotnika, tego robotnika, który krew przelewał za niepodległość Polski, który poniekąd jest poniewierany i doprowadzony do tego stopnia, iż jest parjasem i poprostu z nędzy i głodu dzieci mu umierają. Często mówi się, że jeżeli jest zdrowe ciało, to jest i zdrowy duch, ale pomiędzy robotnikami niema zdrowego ciała, a ten kryzys, który stworzył panujący obecnie w świecie system, doprowadził także do tego, że niema zdrowego ducha, ponieważ niema zdrowego ciała.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#JanFeller">Panowie musicie zwrócić na to uwagę, ponieważ jesteście większością. Uchwalajcie takie ustawy, aby ten obywatel w większości był z nich zadowolony i czuł się w Polsce obywatelem.</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#JanFeller">Na zakończenie chcę powiedzieć, że chociaż ta ustawa nas nie zadowala, jednakowoż będziemy za nią głosować.</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Sommerstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo! Sprawa została tak wszechstronnie oświetlona, że nie wiele uwag mam do dodania. Chcę jednak podkreślić, że problem mieszkaniowy, który od szeregu lat nie doczekał się załatwienia, zmienił swoje oblicze. Dawniej chodziło o to, że ludzie nie mogli dostać mieszkania, ci, którzy wogóle jeszcze mieszkania nie mieli, dziś chodzi o to, że nędza wyrzuca tysiące ludzi z ich mieszkań i nie mają dachu nad głową. Problem ten jest tak głęboki, tak zasadniczy, że nie można pominąć tej sposobności, ażeby kilku uwag nie dorzucić, ażeby nie powiedzieć, iż nie może on być traktowany wyłącznie z punktu widzenia antytezy interesów właściciela i lokatora, ale że stanowi poważne zagadnienie społeczne, którem się muszą zająć wszystkie te czynniki, których obowiązkiem jest czuwać nad należytem rozwiązaniem zagadnień społecznych w Państwie i społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#EmilSommerstein">Jest rzeczą słuszną, że ciężar nie może być przerzucony na jedną warstwę, a w szczególności na właścicieli tych domów, w których są małe mieszkania, bo i ci ludzie często nie mają żadnych innych źródeł dochodów, a muszą jeszcze opłacać podatek od komornego, którego nie ściągają. Tu ma głos p. Minister Skarbu, ażeby przynajmniej w tym kierunku należycie uświadomił podległe mu organa, iż nie można ściągać podatków w tych domach, w których lokatorzy są zwolnieni od płacenia komornego w myśl tej ustawy, którą dziś uchwalamy. To jest postulat prymitywnej sprawiedliwości. Ale z drugiej strony te czynniki muszą pomyśleć o tem, co ma się stać z tymi bezzarobkowymi, którzy nie są chronieni tą ustawą? Jest przecież olbrzymia rzesza ludzi, którzy nie są rejestrowanymi bezrobotnymi i nie mogą dostać tej kartki, która im daje glejt na dalsze mieszkanie bez płacenia komornego, są majstrowie, rzemieślnicy, są drobni kupcy, jest inteligencja zawodowa, która dziś także jest na skraju nędzy i nie może opłacać komornego. Oni wszyscy nie korzystają z tego przywileju przedłożonego projektu ustawy. Ale i to są obywatele i to są ludzie, którym trzeba zapewnić to minimum w ich ciężkiej, beznadziejnej sytuacji, jakiem jest dach nad głową, choćby w jakimś baraku. O tem czynniki, które są do tego powołane, nie myślą.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#EmilSommerstein">Chcę zacytować wypadek następujący. Gdy w lecie ubiegłego roku było poważne grono eksmitowanych rodzin we Lwowie, wraz z posłem ks. Szydelskim zwróciliśmy się do władz kolejowych, aby odstąpiły kilka wagonów kolejowych, które od szeregu lat spoczywały snem błogim i nie były używane dla celów kolejowych, — wtedy powiedziano nam, że trzeba za te wagony zapłacić. Nawet nie wystarczała gwarancja czynnika społecznego, jakim jest organizacja lokatorów, względnie nawet gwarancja miasta, że sukcesywnie w drobnych ratach będzie to relutum za te wagony spłacone. Tych wagonów nie otrzymaliśmy, pomimo to, że w tych wagonach można było pomieścić kilkanaście rodzin eksmitowanych, kilkadziesiąt osób znalazłoby dach nad głową. To wskazuje jaskrawo na to, że powołane czynniki nie czuwają nad należytem rozwiązaniem omawianego tutaj zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#EmilSommerstein">Z tych wielu miljonów, które ma Fundusz Pracy, trzebaby choć małą część poświęcić na budowę baraków dla eksmitowanych. Wiemy doskonale, że budżety miejskie nie wystarczają, że budżety miejskie mają dziury, których załatać nie można, ale musi być pewna hierarchia celów i w budżetach miejskich i specjalnie także w Funduszu Pracy. Moglibyśmy wskazać wiele takich poczynań Funduszu Pracy, które realizują zagadnienia o wiele mniej ważne, usuwają bolączki o wiele mniej dotkliwe, niż ta, o której w tym momencie mówimy.</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#EmilSommerstein">Przy okazji uchwalania tego projektu musi się odezwać z tej wysokiej trybuny głos do tych wszystkich odpowiedzialnych czynników — do Państwa i samorządu, do Funduszu Pracy, do zainteresowanych ministerstw, a w szczególności do Ministerstwa Komunikacji, ażeby w miarę środków zapewnić dach nad głową tym olbrzymim i z dnia na dzień wzrastającym rzeszom obywateli, którzy nie ze swojej winy, ale z powodu nędzy nie mogą opłacać komornego i muszą opuścić swoje mieszkanie, gdyż nie korzystają z przywilejów przedłożonej ustawy. Jeżeli ustawa o ochronie lokatorów w art. 11 przewiduje, że nędza wyjątkowa usuwa wypowiedzenie, to należy powiedzieć, że dziś ta nędza przestała być wyjątkiem, ona stała się „przywilejem” szerokich warstw ludności, a w szczególności inteligencji zawodowej, i dlatego wzywamy odpowiednie czynniki, aby czuwały nad załatwieniem tego zagadnienia i aby jaknajszybciej w miarę możności problem ten uregulowały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#StanisławCar">Głos ma p. Rosenberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#ChilMordechajRozenberg">Ustawa o zmiania moratorium mieszkaniowego dla bezrobotnych ma na celu według uzasadnienia Rządu „zapobiegnięcie masowym eksmisjom z mieszkań małych, których najemcą jest ludność najuboższa, na okres letni”. Ma to wywołać wrażenie, że Rząd istotnie troszczy się o tych najuboższych, że chce im zapewnić dach nad głową, lecz w rzeczywistości wygląda to zgoła inaczej. Wiadomo wszystkim, że mimo, iż formalnie istnieje zakaz eksmisji z mieszkań małych, to jednak codziennie dokonują się liczne eksmisje. Ustawa ta wzorowana jest na zeszłorocznej i podobnie, jak tamta, nie zdoła zapobiec masowym eksmisjom.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#ChilMordechajRozenberg">Według danych statystycznych działu opieki społecznej magistratu m. Warszawy w czerwcu r. ub. eksmitowano w Warszawie 315 rodzin. A we Lwowie od 1 kwietnia r. ub. do listopada, a więc w ciągu 7 miesięcy wyeksmitowano przeszło 3.000 rodzin.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A ile w Rosji jest bezprizornych?)</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#ChilMordechajRozenberg">W Rosji niema bezdomnych, gdyż tam rząd wydaje olbrzymie sumy na budowę mieszkań. Podane wyżej cyfry świadczą już dobitnie o tem, jak daleką jest ustawa ta od złagodzenia chociażby palącej sprawy bezdomności w Polsce. W Warszawie na 1 stycznia r. b. mieliśmy według urzędowych danych 21.000 bezdomnych.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#ChilMordechajRozenberg">W przeprowadzaniu eksmisji celują nietylko kamienicznicy prywatni, ale i komisaryczny magistrat m. Warszawy, który w maju r. ub. wyeksmitował szereg rodzin z wybudowanych przez miasto domów dla bezdomnych na Grochowie przy ulicy Podskarbińskiej. Bezdomność wzrasta z roku na rok, mimo, że ilość wolnych mieszkań również stale wzrasta.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#ChilMordechajRozenberg">Z pod ustawy o ochronie lokatorów wyjęci są wszyscy ci bezrobotni, którzy nie mogą dostać legitymacji z Państwowego Urzędu Pośrednictwa Pracy. Ustawa nie chroni również całej masy zubożałych warstw drobnomieszczańskich: rzemieślników, chałupników i groszowych handlarzy ulicznych, których los jest taki, że z zarobków swych umrzeć nie mogą, a żyć nie są w stanie.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#komentarz">(P. Burda: Mów Pan jak proletarjusz, a nie jak kamieniczmik.)</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#ChilMordechajRozenberg">Rząd nie myśli również wcale o obniżeniu komornego, mimo, że zarobki robotników i pracowników spadły do połowy.</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#ChilMordechajRozenberg">Nie odważy się Rząd faszystowski dobrać się do zdzierstw kamieniczników. Na tym gruncie Rząd znajdzie zgodne poparcie zarówno p. Pepłowskiej, przedstawicielki kamieniczników chrześcijańskich, jak i rabinów Lewina i Thona. Łączy ich tu wspólny interes klasowy a wobec biednych lokatorów nie omieszkają siać wzajemnej nienawiści między lokatorami żydowskimi a polskimi, by rozbić wspólną ich walkę przeciwko eksmisjom, o obniżkę komornego i t. d.</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#ChilMordechajRozenberg">A rząd faszystowski? Ta władza wykonawcza kapitału prześladuje komitety domowe, stanowiące jedyną formę organizacji obrony przeciw zachłannościom kamieniczników, którzy w imię „miłości bliźniego” przy udziale komornika i policji wyrzucają na bruk lokatora wraz z całą rodziną jego i małemi dziećmi. Czyni to zarówno żydowski kamienicznik w stosunku do żydowskiego biedaka, jak i chrześcijański kamienicznik do polskiego biedaka.</u>
          <u xml:id="u-54.11" who="#ChilMordechajRozenberg">Ale podczas gdy za udział w komitecie domowym grozi kara conajmniej kilkumiesięcznego więzienia, to dla kamieniczników za przestępstwa znacznie poważniejsze stosuje się środki o wiele łagodniejsze. Dość wspomnieć o kamieniczniku Górskim Józefie Edwardzie, zamieszkałym przy ulicy Libawskiej 10, który we wrześniu r. ub. zabił 21-letnią Sikorską Stanisławę, broniącą się przed eksmisją. Po kilku dniach został on zwolniony z więzienia po złożeniu kaucji 300 zł.</u>
          <u xml:id="u-54.12" who="#ChilMordechajRozenberg">I tutaj przy sprawach eksmisji i komornianych sprawdza się zdanie nasze, że rząd faszystowski Piłsudskiego-Kozłowskiego nie jest bynajmniej rządem ponadklasowym, traktującym narowili wszystkich: kamieniczników i biednych lokatorów, fabrykantów i robotników — jak to pragną przedstawić wobec mas kler wszelkich wyznań, prasa burżyazyjna i im podobni. Szerokie warstwy biedoty miejskiej, nękane przez trwający kryzys gospodarki kapitalistycznej, przez ucisk podatkowy, nie mając częstokroć na kawałek chleba dla wyżywienia siebie i swych dzieci, uświadamiają sobie coraz bardziej, że ich drogi wyjścia z nędzy i utrzymania dachu nad głową leżą na linji walki tej klasy robotniczej, która, walcząc przeciwko nowej rzezi wojennej, w obronie Związku Radzieckiego, walczy razem o wyzwolenie…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Pana Posła do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#ChilMordechajRozenberg">... walczy zarazem o wyzwolenie...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Pana Posła po raz drugi do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#ChilMordechajRozenberg">...wszystkich wyzyskiwanych i uciskanych…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję Pana Posła po raz trzeci do rzeczy i odbieram Panu głos.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt więcej nie jest zapisany do głosu. Przystępujemy do głosowania. Niema żadnych poprawek, będziemy głosowali nad całością ustawy. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania rezolucji. Proszę p. Sekretarza o odczytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#StepanSkrypnyk">„Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm wzywa Rząd do wniesienia projektu ustawy, przewidującej opłacanie komornego za bezrobotnych z funduszów publicznych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#KazimierzŚwitalski">Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Mniejszość, rezolucja upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czeskosłowacką, podpisanej w Pradze dnia 10 lutego 1934 r. (druki nr 1112 i 1158).</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca ma głos p. Surzyński. Proszę Pana Posła o zreferowanie łącznie punktu 7: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu dodatkowego do konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czeskosłowacką z dnia 10 lutego 1934 r., podpisanego w Warszawie dnia 8 lutego 1935 r. (druki nr 1130 i 1159).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#LeonSurzyński">Wysoka Izbo! W rzędzie naszych sąsiadów doniedawna Czechosłowacja była odbiorcą naszych produktów rolniczych i surowców przemysłowych. W miarę jednak kryzysu rozpoczęła Czechosłowacja politykę ochrony własnego rolnictwa, wskutek czego stosunki handlowe między Polską a Czechosłowacją znacznie się pogorszyły. Dwie cyfry zilustrują to zagadnienie: kiedy w r. 1931 przywóz wyrażał się cyfrą 100 miljonów zł, to w r. 1934 wyrażał się cyfrą 32 miljonów zł; wywóz w r. 1931 wyrażał się cyfrą 144 miljonów, a w r. 1934 — 51 milionów zł. W związku z tem i stosunki handlowe się pogorszyły, a ponadto ponieważ Rzeczpospolita Polska wprowadziła nową taryfę celną, okazała się konieczność zmienienia dotychczasowej umowy handlowej. Negocjacje rozpoczęte między Warszawą a Pragą doprowadziły do nowej konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Czechosłowacją z dnia 10 lutego 1934 r. W tej nowej umowie handlowej dała Czechosłowacja Polsce cały szereg ustępstw przeważnie na produkty rolnicze. My ze swej strony daliśmy szereg ustępstw celnych na artykuły przemysłowe, które Czechosłowacja od lat nam dostarcza i które się na rynku polskim zaprowadziły.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#LeonSurzyński">Równocześnie z tą umową — konwencją handlową — podpisaliśmy z Czechosłowacją konwencję weterynaryjną w miejsce dawnej, obowiązującej od 1925 r. Ta nowa konwencja weterynaryjna jest w stosunku do dawnej więcej szczegółowa, więcej liberalna. Jeśli idzie o warunki przywozu, to stanęła ona na stanowisku niewymagania obustronnego weterynaryjnego zezwolenia dla zwierząt, mięsa i przetworów mięsnych. A jeśli idzie o tranzyt — a rynek ten jest dla Polski bardzo ważny, — to zawiera cały szereg bardzo liberalnych postanowień.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#LeonSurzyński">Komisja Spraw Zagranicznych rozpatrywała na swojem ostatniem posiedzeniu te konwencje i na podstawie jednomyślnej uchwały komisji zwracam się do Wysokiej Izby z prośbą o uchwalenie rządowego projektu tej ustawy w brzmieniu rządowem, podanem w druku nr 1112.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#LeonSurzyński">Łącznie z tem zwracam się w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych o uchwalenie protokółu dodatkowego do tej konwencji, podpisanego w roku bieżącym 8 lutego, w którym to protokóle postanowiono przedłużyć wzajemne terminy zniżkowe, które wygasły dn. 31 grudnia 1934 r., do 30 czerwca 1935 r. Komisja Spraw Zagranicznych również jednomyślną uchwałą zwraca się do Wysokiej Izby o uchwalenie rządowego projektu w sprawie ratyfikowania tego protokółu dodatkowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania projektu ustawy w punkcie 6 porządku dziennego. Kto jest za przyjęciem ustawy w całości, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania projektu ustawy w punkcie 7 porządku dziennego. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 9: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji konsularnej między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Bułgarji, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Sofji dnia 22 grudnia 1934 roku (druki nr 1134 i 1160).</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawczym p. Wolska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#LudwikaWolska">Wysoka Izbo! Projekt ustawy, który mam zaszczyt referować, dotyczy konwencji konsularnej między Rzecząpospolitą Polską a królestwem Bułgarji. Pierwsze 2 działy tej konwencji, dotyczące „Organizacji Konsularnej” i „Przywilejów Konsularnych” są analogiczne w treści jak i w formie do podobnych postanowień wszystkich konwencyj konsularnych, zawieranych między poszczególnemi państwami.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#LudwikaWolska">W dziale „Czynności Konsularne” również bez zmian pozostały artykuły, dotyczące obowiązku władz miejscowych do udzielania konsulom informacyj, żądanych przez nich w konkretnych sprawach ich obywateli oraz dostarczania wypisów z rejestrów metrykalnych, prawa konsulów do wydawania pasportów i wiz, sporządzania w granicach własnego prawodawstwa aktów urodzenia i zejścia obywateli państwa wysyłającego, oraz do wykonywania czynności legalizacyjnych, notarjalnych i t. d. Przepisy te nie odbiegają zresztą od podobnych przepisów w innych konwencjach konsularnych.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#LudwikaWolska">Jedno nie jest uregulowane w tej konwencji, mianowicie sprawy w dziedzinie spadkowej. Pozostaje to w związku z tem, że stan prac kodyfikacyjnych w dziedzinie bułgarskiego prawa spadkowego nie zezwala narazie na szczegółowe unormowanie tej sprawy i z tego powodu nie może być ta sprawa tak uregulowana w tej konwencji, jakby na to pozwalał stan ustawodawstwa polskiego. Wobec tego w konwencji tej są 4 artykuły, które ustalają równouprawnienie obywateli drugiej strony w sprawach spadkowych z własnymi obywatelami oraz zawierają zapewnienie, że podatki i opłaty nie będą przy spadkach pozostałych po obywatelach drugiej strony ani inne, ani wyższe niż opłaty, jakie są pobierane przy spadkach, pozostałych po własnych obywatelach. W związku z tem jest dołączony do konwencji protokół umowy spadkowej w momencie, kiedy na to pozwoli ustawodawstwo królestwa Bułgarji. I wtedy ta nowa umowa zastąpi z samego prawa odpowiedni artykuł omawianej dziś konwencji, bez potrzeby jej nowelizacji.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#LudwikaWolska">Inne artykuły, dotyczące prawa Polski, są podobne, jak w konwencjach zawieranych przez Polskę z innemi państwami.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#LudwikaWolska">Komisja postanowiła przedłożyć Wysokiej Izbie wniosek uchwalenia ratyfikacji tej konwencji konsularnej według druku nr 1134.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem ustawy w brzmieniu rządowem, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 10: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do uchwalonego przez Sejm w dniu 8 marca 1935 r. projektu ustawy o majątkach, pozostałych po b. ziemstwach i innych b. zrzeszeniach publiczno-prawnych (druki nr 981, 1077 i 1155).</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Terlikowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#KonstantyTerlikowski">Do projektu ustawy o majątkach, pozostałych po b. ziemstwach i innych b. zrzeszeniach publiczno-prawnych, uchwalonego przez Sejm w dniu 8 marca 1935 r. Senat zaproponował kilka zmian, z tych jedną merytoryczną, inne natury redakcyjnej, względnie wyjaśniającej przepisy ustawy. Komisja Prawnicza wszystkie te zmiany uchwaliła i w imieniu komisji mam zaszczyt prosić o przyjęcie tych zmian.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. O ile nie usłyszę sprzeciwu, będę głosował wszystkie zmiany en bloc. Sprzeciwu nie słyszę. Kto jest przeciwko przyjęciu zmian Senatu, zechce wstać. Stoi mniejszość, zmiany te zostały przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 11 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do uchwalonego przez Sejm w dniu 25 stycznia 1935 r. projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 29 marca 1926 r. o prawie autorskiem (druki nr 980, 1021 i 1119).</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#KazimierzŚwitalski">Jako sprawozdawca głos ma p. Rubel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#LudwikRubel">Wysoka Izbo! Do ustawy o nowelizacji prawa autorskiego Senat proponuje dwie zmiany, z których właściwie jedna jest skreśleniem artykułu, a druga nadaje artykułowi 501 następujące brzmienie: „Zezwolenie twórcy na przeniesienie jego utworu na instrumenty mechaniczne lub na film kinematograficzny nie obejmuje uprawnienia do publicznego wykonywania dzieła za zapłatą lub dla jakiejkolwiek korzyści materjalnej, jeżeli nie jest to umową zastrzeżone”. Proponuje natomiast skreślić art. 50¹, który brzmi: „Jeżeli twórca zezwala na przeniesienie swego utworu na instrumenty mechaniczne, to w braku umowy odmiennej uważa się, że zezwolenie nie obejmuje uprawnienia do publicznego wykonywania dzieła za zapłatą lub dla jakiejkolwiek korzyści materjalnej”. Komisja Prawnicza Sejmu jednomyślnie postanowiła odrzucić zmiany Senatu, aczkolwiek nie jest to skierowane przeciw prawu autorskiemu, przeciw autorom jako takim, jak to starano się wmówić w opinję publiczną. Mogłyby być tutaj wątpliwości powiedzmy takiej natury, czy istotnie autor nie ma dwóch praw, jednego prawa, które następuje przy nagraniu na film w stosunku do wytwórcy, i drugiego prawa — przy wyświetlaniu. Jednakowoż to, co uczynił Senat, jest gospodarczo, naszem zdaniem, szkodliwe, albowiem nie broni autora w stosunku do wytwórcy, tylko stwarza możliwość pretensji autora do tysięcy kinematografów na całym obszarze ziem polskich. A ponieważ ustawa daje środki zabezpieczające, daje mu możność powstrzymania przedstawienia, o ile uważa, że jest zagrożone prawo autorskie, powstawałby chaos gospodarczy, przed którym musielibyśmy chronić nasze stosunki. Pośrednik — Związek Kompozytorów — mógłby w każdym wypadku występować nie imieniem jednego autora, ale i imieniem współautorów, a takich współautorów może być kilkudziesięciu. Wskutek tego mogłoby dojść do nadużyć i do zahamowania normalnego biegu gospodarczego, mogłoby dojść do stanu niepewności prawnej.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#LudwikRubel">Z tych przyczyn komisja prosi Wysoki Sejm o odrzucenie zmian Senatu, przyczem prosi o odrzucenie obydwu zmian jako organicznie związanych ze sobą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosować nad wszystkiemi poprawkami Senatu en bloc. Kto jest za odrzuceniem zmian Senatu, zechce wstać. Jest kwalifikowana większość, a zatem zmiany Senatu zostały odrzucone.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 13 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o dodatkowych kredytach na rok 1932/33 (druki nr 1096 i 1127).</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma sprawozdawca p. Tebinka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#ZygmuntTebinka">Wysoka Izbo! Rząd zwraca się do Sejmu o zatwierdzenie dokonanych zwiększonych wydatków zwyczajnych, a ustalonych w budżecie Państwa na rok 1932/33, mianowicie: a) w administracji o łączną kwotę 3.882.231 zł, suma ta znajduje pokrycie w kwocie 206.627.775 zł oszczędności w stosunku do sumy wydatków preliminowanych, b) w przedsiębiorstwach państwowych i monopolach o kwotę 2.860.008 zł. Suma ta mieści się w ogólnych sumach rozchodów, preliminowanych dla danych przedsiębiorstw, względnie monopoli.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#ZygmuntTebinka">Przedłożenie to, opracowane przez Ministerstwo Skarbu w lutym 1934 r., jest w tej chwili przedmiotem naszych obrad. Bardzo obszerne i wyczerpujące uzasadnienie rządowe do projektu oraz brak jakichkolwiek wątpliwości na komisji uwalnia mnie od szczegółowego uzasadnienia poszczególnych przekroczeń. Stwierdzam, że wszystkie te zwiększenia wydatków były konieczne i należą do wydatków ustawowych. Wysokość ich trudna była zgóry do ścisłego określenia. O konieczności ich zalegalizowania przez Sejm mówi wniosek Najwyższej Izby Kontroli i dlatego proszę o przyjęcie przedłożenia rządowego łącznie ze stylistycznemu poprawkami komisji.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#ZygmuntTebinka">Pan Marszałek pozwoli, że przejdę do punktu następnego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o dodatkowych kredytach na rok 1933/34 (druki nr 1097 i 1128).</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#ZygmuntTebinka">Ustawa przewiduje w grupie A — Administracja — zwiększenie wydatków o kwotę 8.066.411 zł. Pokrycie tej kwoty znajduje się w sumie 251.605.694 zł oszczędności w stosunku do wydatków preliminowanych.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#ZygmuntTebinka">Prócz tego w art. 3 projektu w dziale Przedsiębiorstwo „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” projektuje się zwiększenie wydatków na sumę 75.000 zł, a w dziale Fundusz Drogowy o 1.037.420 zł. Stwierdzam, że wszystkie te zwiększone wydatki były konieczne i proszę o przyjęcie przedłożenia rządowego w myśl wniosku Komisji Budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do głosowania nad projektem ustawy, zawartym w punkcie 13 porządku dziennego. Żadnych poprawek nie zgłoszono. Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#KazimierzŚwitalski">Kto z Panów jest za przyjęciem tej ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została przyjęta w drugiem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-71.3" who="#KazimierzŚwitalski">Przechodzimy do głosowania nad projektem ustawy, zawartym w punkcie 14 porządku dziennego. Żadnych poprawek nie zgłoszono. Głosować będziemy nad całością ustawy.</u>
          <u xml:id="u-71.4" who="#KazimierzŚwitalski">Kto z Panów jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Sejm w drugiem czytaniu ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-71.5" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-71.6" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zaniknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie gwałtów policji wobec legalnego zebrania zawodowego w Łucku.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów do pp. Ministrów Opieki Społecznej i Rolnictwa w sprawie bezprawnych praktyk w Dyrekcji Tartaku Państwowego w Bydgoszczy.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#StepanSkrypnyk">Interpelacja Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie stanowiska władz politycznych w woj. pomorskiem wobec zebrań polskich z jednej strony a niemieckich z drugiej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-73.1" who="#KazimierzŚwitalski">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym: trzy pozostałe punkty porządku dziennego, które nie zostały dziś wyczerpane, mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-73.2" who="#KazimierzŚwitalski">1. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji umowy handlowej między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanji i Północnej Irlandji, podpisanej w Londynie dnia 27 lutego 1935 r.</u>
          <u xml:id="u-73.3" who="#KazimierzŚwitalski">2. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy o Inwalidzkim Sądzie Administracyjnym.</u>
          <u xml:id="u-73.4" who="#KazimierzŚwitalski">3. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o zamknięciu rachunków państwowych za okres od 1 kwietnia 1932 r. do 31 marca 1933 r.</u>
          <u xml:id="u-73.5" who="#KazimierzŚwitalski">Oprócz tego:</u>
          <u xml:id="u-73.6" who="#KazimierzŚwitalski">4. Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do uchwalonego przez Sejm w dniu 26 stycznia 1934 r. projektu ustawy konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-73.7" who="#KazimierzŚwitalski">5. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do uchwalonego przez Sejm w dniu 14 lutego 1935 r. projektu ustawy skarbowej i preliminarza budżetowego na okres od 1 kwietnia 1935 r. do 31 marca 1936 r.</u>
          <u xml:id="u-73.8" who="#KazimierzŚwitalski">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał porządek dzienny za przyjęty. Nie słyszę sprzeciwu — porządek dzienny przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-73.9" who="#KazimierzŚwitalski">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-73.10" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 46.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>