text_structure.xml 513 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu dr Kazimierz Świtalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzŚwitalski">Dnia 29 października 1934 r. otrzymałem przy piśmie p. Prezesa Rady Ministrów następujące zarządzenie p. Prezydenta Rzeczypospolitej:</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzŚwitalski">„Zarządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie zwołania Sejmu na sesję zwyczajną.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#KazimierzŚwitalski">Na podstawie art. 25 Konstytucji zwołuję Sejm do m. st. Warszawy na sesję zwyczajną od dnia 31 października 1934 r.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzŚwitalski">Warszawa, dnia 27 października 1934 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PrezesRadyMinistrów">Na podstawie powyższego zarządzenia zwołałem dzisiejsze posiedzenie z porządkiem dziennym, który został Panom Posłom rozesłany.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PrezesRadyMinistrów">Otwieram posiedzenie. Protokół 122 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 123 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PrezesRadyMinistrów">Jako sekretarze zasiadają pp. Borecki i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PrezesRadyMinistrów">Dnia 14 maja 1934 r. otrzymałem od p. Prezesa Rady Ministrów Janusza Jędrzejewicza pismo z zawiadomieniem o zwolnieniu go wraz z całym gabinetem z piastowanych urzędów.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PrezesRadyMinistrów">Dnia 16 maja r. b. otrzymałem od p. dr. Leona Kozłowskiego pismo z zawiadomieniem o mianowaniu go Prezesem Rady Ministrów, a na jego wniosek pp. Bronisława Pierackiego — Ministrem Spraw Wewnętrznych, Józefa Becka — Ministrem Spraw Zagranicznych, Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego — Ministrem Spraw Wojskowych, Władysława Mariana Zawadzkiego — Ministrem Skarbu, Czesława Michałowskiego — Ministrem Sprawiedliwości, Wacława Jędrzejewicza — Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Bronisława Nakoniecznikowa-Klukowskiego — Ministrem Rolnictwa i Reform Rolnych, Henryka Flojar-Rajchmana — Ministrem Przemysłu i Handlu, Michała Butkiewicza — Ministrem Komunikacji, Jerzego Paciorkowskiego — Ministrem Opieki Społecznej i Emila Kalińskiego — Ministrem Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PrezesRadyMinistrów">Dnia 18 czerwca r. b. otrzymałem od p. Prezesa Rady Ministrów pismo z zawiadomieniem o mianowaniu go Ministrem Spraw Wewnętrznych z pozostawieniem na urzędzie Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PrezesRadyMinistrów">Dnia 2 lipca r. b. otrzymałem od p. Prezesa Rady Ministrów pismo z zawiadomieniem o zwolnieniu go z urzędu Ministra Spraw Wewnętrznych, a p. Bronisława Nakoniecznikowa-Kłukowskiego z urzędu Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych oraz o mianowaniu pp. Mariana Zyndram-Kościałkowskiego Ministrem Spraw Wewnętrznych i Juliusza Poniatowskiego Ministrem Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PrezesRadyMinistrów">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem, po zamknięciu ostatniej sesji Sejmu w marcu r. b., pisma z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian projektów ustaw.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PrezesRadyMinistrów">Proszę p. Sekretarza o odczytanie ich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Sekretarz">O załatwianiu zatargów zbiorowych pomiędzy właścicielami nieruchomości miejskich a dozorcami domowymi w woj. poznańskiem, o umorzeniu pożyczek, udzielonych na odbudowę budynków zniszczonych lub uszkodzonych przez powódź w 1927 r., o zmianie ustawy z dn. 25 lutego 1932 r. w sprawie wykonania planów parcelacyjnych, w sprawie zmiany ustawy z dn. 24 marca 1933 r. o wypuszczeniu biletów skarbowych, o nadzorze nad hodowlą bydła, trzody chlewnej i owiec, w sprawie zmian w ustawie z dn. 9 marca 1932 r. o Funduszu Obrotowym Reformy Rolnej, w sprawie ulg w zakresie opłat stemplowych od pism, stwierdzających czynności prawne, związane z portami polskiego obszaru celnego, w sprawie przystąpienia Polski do konwencji o ochronie Kabli podmorskich, podpisanej w Paryżu wraz z artykułem dodatkowym i protokółem podpisania dnia 14 marca 1884 r. do deklaracji, podpisanej w Paryżu dn. 1 grudnia 1886 r. i dnia 23 marca 1887 r. za Niemcy oraz do protokołu zamknięcia, podpisanego w Paryżu dnia 7 lipca 1887 r., o zamianie niektórych gruntów państwowych, w sprawie opłat stemplowych od spółek, w sprawie przystąpienia Polski do międzynarodowej konwencji o bezpieczeństwie życia na morzu, podpisanej w Londynie dnia 31 maja 1929 r. wraz z załącznikami I i II oraz aktem końcowym międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie życia na morzu z 1929 r., o sprzedaży niektórych nieruchomości państwowych, o zmianie ustawy z dnia 6 lipca 1923 r. w przedmiocie honorowego, dożywotniego uposażenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, o obronie przeciwlotniczej i przeciwgazowej, o zniesieniu ustroju miejskiego w mieście Szereszowie, w pow. prużańskim, w woj. poleskiem, w sprawie zmiany ustawy z dnia 26 marca 1920 r. w przedmiocie urządzania loterii i założenia Polskiej Loterii Klasowej, o ochronie przyrody, o wykonaniu konwencyj z Austrią, dotyczących rozrachunków w zakresie dawnego austriackiego ubezpieczenia pensyjnego funkcjonariuszów i ubezpieczenia górników od wypadków, w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 15 lipca 1927 r. o izbach przemysłowo-handlowych, o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 czerwca 1927 r. o prawie przemysłowem, o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1927 r. o ubezpieczeniu pracowników umysłowych, o morskich opłatach portowych, o dodatkowym kredycie na r. 1933/34, o wynagrodzeniu za grunty wywłaszczone na rzecz gminy, o ułatwieniu spłaty zaległych składek i opłat na rzecz instytucyj ubezpieczeń społecznych, o izbach lekarskich, o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, w sprawie ratyfikacji: konwencji w sprawie niektórych zagadnień, dotyczących konfliktów ustaw w materii obywatelstwa oraz protokółu, dotyczącego wypadku bezpaństwowości, podpisanych w Hadze Dąbia 12 kwietnia 1930 r., konwencji o sposobie opodatkowania obcokrajowych pojazdów mechanicznych, podpisanej w Genewie dnia 30 marca 1931 r. wraz z protokółem dodatkowym i jednym załącznikiem, umowy między Polską a Niemcami, podpisanej w Berlinie dnia 14 lutego 1933 r. o zmianie przepisów wykonawczych, rozdział X konwencji między Niemcami a Polską i W. M. Gdańskiem w sprawie wolności tranzytu między Prusami Wschodniemi a resztą Niemiec z dnia 21 kwietnia 1921 r., porozumienia między Polską a Czechosłowacją w formie wymiany not z dnia 30 listopada i z dnia 13 grudnia 1933 r., o przedłużeniu prowizorycznego porozumienia handlowego między Polską a Czechosłowacją z dnia 6 października 1933 r., porozumienia handlowego prowizorycznego między Polską a Czechosłowacją, podpisanego w Pradze dnia 6 października 1933 r., protokółu między Polską a Szwecją, dotyczącego stosunków handlowych pomiędzy obydwoma krajami, podpisanego wraz z aneksami A i B w Warszawie dnia 21 października 1933 r., konwencji międzynarodowej o zwalczaniu fałszowania pieniędzy, podpisanej w Genewie dnia 20 kwietnia 1929 r. wraz z protokółem oraz protokółu fakultatywnego, podpisanego tegoż dnia w Genewie, układu dodatkowego do traktatu handlowego z dnia 30 grudnia 1922 r. pomiędzy Polską a unią celną belgijsko-luksemburską, podpisanego w Brukseli wraz z listami A i B dnia 10 czerwca 1933 r., umowy między Polską a Niemcami o przewozie więźniów między Prusami Wschodniemi i pozostałą częścią Niemiec przez Polskę i obszar Wolnego Miasta Gdańska, podpisanej wraz z dwoma załącznikami w Berlinie dnia 13 lutego 1933 r., protokółu dodatkowego do konwencji między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Re publik Rad z dnia 19 czerwca 1933 r. o spławie materiałów drzewnych na rzekach granicznych, podpisanego w Moskwie dnia 9 lipca 1933 r., konwencji berneńskiej o ochronie dzieł literackich i artystycznych z dnia 9 września 1886 r., przejrzanej w Berlinie dnia 13 listopada 1908 r. i w Rzymie dnia 2 czerwca 1928 r., porozumienia celnego pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Rad w formie wymiany not z dn. 18 września 1933 r. i 9 października 1933 r., międzynarodowej konwencji telekomunikacyjnej wraz z regulaminami: telegraficznym, telefonicznym, radjokomunikacyjnemi i odnośnemi załącznikami, podpisanej w Madrycie w grudniu 1932 r., konwencji między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Rad o spławie materiałów drzewnych na rzekach granicznych, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Warszawie dnia 19 czerwca 1933 r., porozumienia między Polską a Norwegią w formie wymiany not z dnia 21 marca 1933 r. o cleniu syropu i melasy, konwencji między Polską a Argentyną o odszkodowaniach za wypadki przy pracy, podpisanej w Buenos Aires dnia 17 marca 1932 r., porozumienia celnego między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką w formie wymiany not z dnia 14 października, 31 października, 15 listopada i 30 listopada 1933 r., układu między Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej a Jego Królewską Mością Królem Wielkiej Brytanii, Irlandii i Brytyjskich Dominjów Zamorskich, Cesarzem Indyj, dotyczącego traktowania komiwojażerów i ich próbek, podpisanego wraz z załącznikami I i II w Warszawie dnia 26 października 1933 r., umowy handlowej między Polską a Austrią, podpisanej w Wiedniu dnia 11 października 1933 r., wraz z aneksami A, B, C, D, E, F, protokółem końcowym, porozumieniem sanitarno-weterynaryjnem i dołączonym doń protokółem końcowym, konwencji weterynaryjnej między Polską a Estonią, podpisanej w Tallinie dn. 26 września 1933 r. wraz z protokółem końcowym i wzorami weterynaryjnych świadectw nr 1, 2, 3 i 4, protokółu, dotyczącego stosunków handlowych między Polską a Danią, podpisanego wraz z aneksami A i B w Kopenhadze dnia 10 stycznia 1934 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzŚwitalski">Dnia 2 listopada 1934 r. p. Prezes Rady Ministrów złożył Sejmowi 3 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, wydane na podstawie art. 44 ust. 6 Konstytucji i art. 1 lit. b) ustawy z dnia 17 marca 1932 r. o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (Dz. U. R. P. Nr 22, poz. 165) oraz 55 rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej, wydanych na podstawie art. 44 ust. 6 Konstytucji i ustawy z dnia 15 marca 1934 r. o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (Dz. U. R. P. Nr 28, poz. 221) — ogłoszonych w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej w numerach 32–96.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie tych rozporządzeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#Sekretarz">1) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 9 kwietnia 1934 r o przekazaniu zakresu działania Ministra Przemysłu i Handlu oraz wyższych urzędów górniczych, wynikającego z pruskiej „ustawy o bractwach górniczych”, Ministrowi Opieki Społecznej (Dz. U. R. P. Nr 33, poz. 300).</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#Sekretarz">2) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 kwietnia 1934 r. w sprawie projektu melioracji Polesia (Dz. U. R. P. Nr 36, poz. 324).</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#Sekretarz">3) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 12 czerwca 1934 r. w sprawie zmiany przepisów o organizacji i zakresie działania władz administracji ogólnej (Dz. U. R. P. Nr 80, poz. 743).</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#Sekretarz">1) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 kwietnia 1934 r. o zmianie moratorium mieszkaniowego dla bezrobotnych (Dz. U. R. P. Nr 32, poz. 287).</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#Sekretarz">2) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 czerwca 1934 r. w sprawie osób, zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu (Dz. U. R. P. Nr. 50, poz. 473).</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#Sekretarz">3) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 9 czerwca 1934 r. o prawie wyboru zaopatrzenia emerytalnego i o dodatku do uposażenia emerytalnego funkcjonariuszów państwowych i zawodowych wojskowych (Dz. U. R. P. Nr 51, poz. 474).</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#Sekretarz">4) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 9 czerwca 1934 r. w sprawie zaciągnięcia kredytu zagranicznego przez przedsiębiorstwo „Polskie Koleje Państwowe” (Dz. U. R. P. Nr 53, poz. 486).</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#Sekretarz">5) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 czerwca 1934 r. Kodeks Handlowy (Dz. U. R. P. Nr 57, poz. 502).</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#Sekretarz">6) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 czerwca 1934 r. Przepisy wprowadzające Kodeks Handlowy (Dz. U. R. P. Nr 57, poz. 503).</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#Sekretarz">7) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 12 czerwca 1934 r. o wierzytelnościach w walutach zagranicznych (Dz. U. R. P. Nr 59, poz. 509).</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#Sekretarz">8) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 12 czerwca 1934 r. o zamianie gruntów państwowych w powiecie bialskim, w województwie lubelskiem (Dz. U. R. P. Nr 80, poz. 744).</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#Sekretarz">9) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 marca 1928 r. o podatku od olejów mineralnych (Dz. U. R. P. Nr 85, poz. 764).</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#Sekretarz">10) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o odpowiedzialności solidarnej za naruszenie przepisów podatkowych (Dz. U. R. P. Nr 85, poz. 765).</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#Sekretarz">11) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. Prawo o postępowaniu wywłaszczeniowem (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 776).</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#Sekretarz">12) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o wywłaszczaniu na cele kolejowe (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 777).</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#Sekretarz">13) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o tymczasowych organach ustrojowych gminy m. st. Warszawy (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 778).</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#Sekretarz">14) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. w sprawie włączenia Drukarni Państwowych do przedsiębiorstwa państwowego „Polska Agencja Telegraficzna” (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 779).</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#Sekretarz">15) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o zniesieniu Państwowego Funduszu Kredytowego, Państwowego Funduszu Gospodarczego i Funduszu na przedterminową spłatę długowniczej (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 783).</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#Sekretarz">16) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. w sprawie przejęcia świadczeń niemieckiego ubezpieczenia społecznego przez polskie zakłady ubezpieczeń społecznych (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 781).</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#Sekretarz">17) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o wypuszczeniu państwowej renty wieczystej (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 782).</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#Sekretarz">18) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o wojskowej służbie pomocniczej (Dz. U. R. P, Nr 86, poz. 783).</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#Sekretarz">19) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. w sprawie zmiany granic okręgów sądów apelacyjnych w Krakowie, Lublinie i Lwowie, zniesienia Sądu Okręgowego w Sanoku i zmiany granic sądów okręgowych w Jaśle, Krakowie, Nowym Sączu, Przemyślu, Rzeszowie, Tarnowie i Wadowicach (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 784).</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#Sekretarz">20) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o zezwoleniu na sprzedaż niektórych nieruchomości fundacji „Zakłady Kórnickie” (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 785).</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#Sekretarz">21) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o zamianie, sprzedaży i bezpłatnem odstąpieniu niektórych gruntów państwowych (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 786).</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#Sekretarz">22) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. o zamianie i sprzedaży gruntów państwowych w Mościcach (Dz. U. R. P. Nr 86, poz. 787).</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#Sekretarz">23) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. Prawo upadłościowe (Dz. U. R. P, Nr 93, poz. 834).</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#Sekretarz">24) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolite, z dnia 24 października 1934 r. Przepisy wprowadzające prawo upadłościowe (Dz. U. R. P. Nr 93, poz. 835).</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#Sekretarz">25) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dn a 24 października 1934 r. Prawo o postępowaniu układowem (Dz. U. R. P. Nr 93, poz. 836).</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#Sekretarz">26) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. Przepisy o kosztach sądowych (Dz. U. R. P. Nr 93, poz. 837).</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#Sekretarz">27) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o ulgach w spłacie długów posiadaczy gospodarstw wiejskich oraz rolniczych przedsiębiorstw i instytucyj w bankach państwowych Oz. U. R. P Nr 94, poz. 839).</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#Sekretarz">28) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie zmiany ustawy z dnia 24 marca 1933 r. o ułatwieniach dla instytucyj kredytowych, przyznających dłużnikom ulgi w zakresie wierzytelności rolniczych (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 840).</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#Sekretarz">29) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 841).</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#Sekretarz">30) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o obniżeniu zadłużenia gospodarstw rolnych z tytułu należności Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 842).</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#Sekretarz">31) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o wynagrodzeniu za nieruchomości ziemskie przymusowo wykupywane na podstawie ustawy z dnia 28 grudnia 1925 r. o wykonaniu reformy rolnej lub przejęte na podstawie ustawy z dnia 17 grudnia 1920 r. o przejęciu na własność Państwa ziemi w niektórych powiatach Rzeczypospolitej (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 843).</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#Sekretarz">32) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 grudnia 1924 r. uzupełniającego rozporządzenie z dnia 14 maja 1924 r. o przerachowaniu zobowiązań prywatnoprawnych w stosunku do wierzytelności z pożyczek, udzielonych przez b. rosyjskie banki ziemskie oraz b. rosyjskie towarzystwa kredytowe wiejskie, których zarządy miały siedzibę prawną poza granicami Państwa Polskiego (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 844).</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#Sekretarz">33) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie zmiany ustawy z dnia 29 marca 1933 r. o ulgach w zakresie oprocentowania i terminów spłaty wierzytelności hipotecznych (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 845).</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#Sekretarz">34) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o poprawie gospodarki i finansów związków samorządowych (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 846),</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#Sekretarz">35) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o Związku Rewizyjnym Samorządu Terytorialnego (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 847).</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#Sekretarz">36) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o własności lokali (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 848).</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#Sekretarz">37) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o połączeniu Funduszu Bezrobocia z Funduszem Pracy (Dz. U. R, P. Nr 94, poz. 849).</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#Sekretarz">38) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o ustalaniu nazw miejscowości i o numeracji nieruchomości (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 850).</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#Sekretarz">39) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o niektórych przestępstwach przeciwko bezpieczeństwu Państwa (Dz. U. R. P. Nr 94, poz. 851).</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#Sekretarz">40) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. Prawo o sądach pracy (Dz. U. R. P. Nr. 95, poz. 854).</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#Sekretarz">41) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o zmianie ustawy z dnia 28 marca 1933 r. o ubezpieczeniu społecznem (Dz. U. R. P. Nr 95, poz. 855).</u>
          <u xml:id="u-6.45" who="#Sekretarz">42) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie zmiany ustawy z dnia 23 marca 1922 r. o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów Wojsk Polskich (Dz. U. R. P. Nr 95, poz. 856).</u>
          <u xml:id="u-6.46" who="#Sekretarz">43) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie zmiany ustawy z dnia 20 czerwca 1924 r. o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów Polskiej Marynarki Wojennej (Dz. U. R. P. Nr 95, poz. 857).</u>
          <u xml:id="u-6.47" who="#Sekretarz">44) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o osobistych świadczeniach wojennych (Dz. U. R. P. Nr 95, poz. 858).</u>
          <u xml:id="u-6.48" who="#Sekretarz">45) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o rzeczowych świadczeniach wojennych (Dz. U, R. P. Nr 95, poz. 859).</u>
          <u xml:id="u-6.49" who="#Sekretarz">46) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o komunalnych kasach oszczędności (Dz. U. R. P. Nr 95, poz. 860).</u>
          <u xml:id="u-6.50" who="#Sekretarz">47) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o sprzedaży, zamianie i bezpłatnem odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych oraz o ustanowieniu prawa budowy (Dz. U. R. P. Nr 95, poz. 861).</u>
          <u xml:id="u-6.51" who="#Sekretarz">48) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie zmiany przepisów o monopolu spirytusowym i o sprzedaży napojów alkoholowych (Dz. U. R. P. Nr 96, poz. 863).</u>
          <u xml:id="u-6.52" who="#Sekretarz">49) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r., o pośrednictwie ubezpieczeniowem (Dz. U. R. P. Nr 96, poz. 864).</u>
          <u xml:id="u-6.53" who="#Sekretarz">50) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o przerachowaniu niektórych należności (Dz. U. R. P. Nr 96, poz. 865).</u>
          <u xml:id="u-6.54" who="#Sekretarz">51) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie opodatkowania spadków i darowizn na obszarze górnośląskiej części województwa śląskiego (Dz. U. R. P. Nr 96, poz. 866).</u>
          <u xml:id="u-6.55" who="#Sekretarz">52) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o zmianie ustawy z dnia 25 listopada 1920 r. w przedmiocie przyznania obligacjom Towarzystwa Kredytowego Przemysłu Polskiego gwarancji skarbowej oraz uproszczonego ściągania należności rzeczonego Towarzystwa (Dz. U. R. P. Nr 96, poz. 867).</u>
          <u xml:id="u-6.56" who="#Sekretarz">53) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie zmiany ustaw z dnia 12 lutego 1931 r. o poborze 10% dodatku do niektórych podatków i opłat stemplowych oraz z dnia 22, października 1931 r. o kryzysowym dodatku do państwowego podatku dochodowego (Dz. U. R. P. Nr 96, poz. 868).</u>
          <u xml:id="u-6.57" who="#Sekretarz">54) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie rozrachunku pomiędzy Skarbem Państwa a gminą m, st. Warszawy (Dz. U. R. P. Nr 96, poz. 869).</u>
          <u xml:id="u-6.58" who="#Sekretarz">55) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. w sprawie zatwierdzenia niektórych umów polsko-gdańskich (Dz. U. R. P. Nr 96, poz. 870).</u>
          <u xml:id="u-6.59" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Nic nie było słychać. Bereza tam była?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#KazimierzŚwitalski">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem pismo z wnioskami o zezwolenie Sejmu na pociągnięcie następujących posłów do odpowiedzialności sądowej. Proszę p. Sekretarza o odczytanie:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#Sekretarz">Wniosek:</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#Sekretarz">oskarżyciela prywatnego Leona Kuma o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Stefana Sachy za czyn występny przewidziany w art. 255 i 256 k.k.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Wadowicach o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Szczepana Fidelusa za przestępstwo przewidziane w art. 264 § 1, 262 § 2 k.k. i § 486 ust. 1 i 2 austr. u. k.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Łucku o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności posła Edwarda Gąsiora za czyn występny przewidziany w art. 269 k. k.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Sanoku o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Jakuba Pawłowskiego za czyn występny przewidziany w art. 154 k. k. i 132 k. k.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Lublinie o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Konstantego Paca za przestępstwo przewidziane w art. 127 k. k.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Lublinie o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Konstantego Paca za czyn występny przewidziany w art. 127 k. k.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Cieszynie o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Tadeusza Regera za przestępstwo przewidziane w art. 125 § 2 k. k.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Samborze o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Mychajła Wachnjuka za czyn występny przewidziany w art. 170 k. k.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Warszawie o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Wojciecha Wojciechowskiego za przestępstwo przewidziane w art. 290 § 2 w związku z art. 293 k. k.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#Sekretarz">prokuratora sądu okręgowego w Lublinie o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Stanisława Wrony za czyny występne przewidziane w art. 127, 154 § 2 k. k.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#KazimierzŚwitalski">Wnioski te odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#KazimierzŚwitalski">P. Prezes Najwyższej Izby Kontroli przedłożył Sejmowi przy piśmie z dnia 19 października r. b. sprawozdanie Kontroli Państwowej z działalności za okres budżetowy 1933/34. Sprawozdanie to zostało rozesłane klubom poselskim.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#KazimierzŚwitalski">Usprawiedliwiają nieobecność w lutym i w marcu r. b. posłowie: Araszkiewicz, Biluchowski, Biłyński, ks. Błaszczyk, Błyskosz, Brodacki, Brokowski, Brzeziński, Byczyński, Choiński-Dzieduszycki, Chowaniec, Czukur, Marian Dąbrowski, Domaszewicz, Dratwa, Dyboski, Gąsior, Grunbaum, Hrywnak, Kakowski, Karpiński, Kawecki, Kopocz, Janusz Kozłowski, Lechnicki, Lewandowski, Łazarski, ks. Łosiński, Mackiewicz, Mochniej, Niedźwiecki, Osiński, Ponikowski, Rudziński, Saenger, Smoła, Stępowski, Zdzisław Stroński, Strojnowski, Surzyński, Tempka, Wachnjuk, Witkowski, Wojtowicz, Wróbel, Wyrzykowski, Ignacy Ziętek i Żuławski.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#KazimierzŚwitalski">Wysoka Izbo! W ciągu ostatnich miesięcy ubyli z pośród naszych szeregów ś. p. posłowie: Witold Kwinto, Franciszek Rogowski, Henryk Sachs, Roman Strojnowski i Michał Szyszko.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#KazimierzŚwitalski">Należeli do różnych klubów politycznych, z różnych pochodzili środowisk i byli tu przedstawicielami różnych ziem Rzeczypospolitej. A jednak łączyła ich i połączy w naszej pamięci jedna cecha wspólna: wszyscy oni ponad rozgwar, jakże często jałowych walk politycznych, wyżej stawiali codzienny, może szary, ale ofiarny wysiłek, którym dzień dzisiejszy i jutrzejszy Polski istotnie się buduje.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#KazimierzŚwitalski">Zarówno ś. p. poseł Kwinto, jak ś. p. poseł Sachs i ś. p. poseł Strojnowski od lat całych pracowali społecznie na terenie izby i organizacyj rolniczych, spółdzielczych i kredytowych na różnych szczeblach ich organizacyjnej hierarchii, aż do stanowisk kierowniczych.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#KazimierzŚwitalski">Ś. p. poseł Rogowski od czasów jeszcze Zarania i Staszycowskich Kółek Rolniczych dążył do podniesienia kultury materialnej i duchowej wsi polskiej, biorąc pozatem czynny udział w organizowaniu odporu przeciw najeźdźcy w walce o spolszczenie nauczania powszechnego i samorządu gminnego.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#KazimierzŚwitalski">Ś. p. poseł Szyszko był cenionym nauczycielem i pełnym entuzjazmu wychowawcą młodych pokoleń, a równocześnie był czynnym, częstokroć czołowym, pracownikiem na terenie organizacyj nauczycielskich, usiłującym i na tym terenie związać interesy świata pracy z dobrem Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#KazimierzŚwitalski">Na terenie parlamentarnym wyróżnili się czynnym udziałem w pracach Sejmu ś. p. poseł Strojnowski i ś. p. poseł Szyszko. Pierwszy z nich kilkakrotnie głos zabierał przy dyskusji nad preliminarzem Ministerstwa Rolnictwa. Występował jako sprawozdawca tej części budżetu w komisji i na plenum Izby. Był nie tylko wybitnym znawcą zagadnień rolniczych i czujnym obserwatorem zachodzących na świecie dzisiejszym zmian ekonomicznych, ale podkreślał równocześnie zawsze w swych wystąpieniach — zgodnie z całą swą działalnością — że inicjatywa społeczna i zespołowa praca danej grupy — to najistotniejszy środek na niedomagania dnia dzisiejszego.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#KazimierzŚwitalski">Ś. p. poseł Szyszko zabierał kilkakrotnie głos w dyskusjach nad budżetem Ministerstwa Oświaty i nad ustawami szkolnemi. Wnosił do naszych debat zarówno fachową znajomość przedmiotu jak i zapał, z którym bronił swych poglądów.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#KazimierzŚwitalski">Dnia 15 czerwca r. b. padł na posterunku generał brygady ś. p. Bronisław Pieracki, uczestnik przedwojennej pracy niepodległościowej, frontowy oficer Leg jonów Polskich, ciężko ranny w boju pod Jastkowem, — jeden z czołowych działaczy P. O. W. na terenie Małopolski wschodniej, obrońca Lwowa na eksponowanem stanowisku dowódcy odcinka, absolwent Wyższej Szkoły Wojennej, szef wydziału wojskowego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, II-gi zastępca szefa Sztabu Głównego, naprzód podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, a potem Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#KazimierzŚwitalski">Oto karta służby tego człowieka. Zwolennicy jego, czy przeciwnicy, muszą przed nim pochylić głowę.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#KazimierzŚwitalski">W wojskowej karcie kwalifikacyjnej ś. p. generała Pierackiego była wpisana krótko jego ocena: charakter prawy, w służbie energiczny, w bitwie bardzo odważny, w ogniu spokojny, o podwładnych troskliwy.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#KazimierzŚwitalski">Niech te zwięzłe słowa wystarczą dla uczczenia pamięci Bronisława Pierackiego jako człowieka i żołnierza.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#KazimierzŚwitalski">Izba nasza współpracowała z ś. p. Ministrem Spraw Wewnętrznych, który zrazu w charakterze podsekretarza stanu, a potem Ministra Spraw Wewnętrznych, zarówno na komisjach, jak i w tej sali wygłaszał swe myśli. Nie ukrywał nigdy przed Panami, że Jego najistotniejszym celem było wzmocnienie autorytetu Państwa wśród obywateli. Temu dążeniu był zawsze zarówno w swej pracy, jak w swych słowach niezmiennie wierny. Cieszyło go to, że w Polsce to zwiększenie powagi Państwa odbywa się drogą możliwie spokojnej i rozsądnej ewolucji, a nie, jak gdzieindziej w świecie, poprzez wstrząsy.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#KazimierzŚwitalski">Dążąc do tego celu, starał się z wielkim wysiłkiem myśli i z dużą przenikliwością dawać ścisłe określenia najbardziej ogólnych i zasadniczych linij, które jego zdaniem w polityce wewnętrznej powinny obowiązywać.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#KazimierzŚwitalski">Dochodził do tych sformułowań nie drogą wyciągania wniosków z jakiejś zgóry przyjętej doktryny, a na podstawie najcenniejszego materiału, jakim jest skrzętne zbieranie doświadczeń i sumienna obserwacja twardej logiki życia.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#KazimierzŚwitalski">Jak w każdej swej pracy, tak i na stanowisku Ministra Spraw Wewnętrznych, miał olbrzymie poczucie odpowiedzialności za to co robi. Zmuszało Go to do wydobywania ze siebie wysiłków ponad miarę.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#KazimierzŚwitalski">Ten ciężar odpowiedzialności czynił Go jakby mniej swobodnym w obcowaniu z ludźmi, gasił z jego oczu radość, sprawiał, że do ust Jego przywarł jakiś bolesny skurcz.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#KazimierzŚwitalski">Drugi to już raz niestety w czasie mego urzędowania muszę z tego miejsca mówić słowa, poświęcone pamięci tych, których z pośród nas nie zwykła śmierć, a mord wyrwał. Mord uknuty w tych samych potępieńczych związkach.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#KazimierzŚwitalski">Uderzono śmiertelnie w serca zarówno Tadeusza Hołówki jak i Bronisława Pierackiego za to, że one pragnieniem zgody biły. Musi to bicie serc dla harmonijnego współżycia wszystkich obywateli Państwa być coraz powszechniejsze, coraz to wyraźniejszym rytmem bijące, skoro garści szaleńców, chcącej żerować na nienawiści, strzela do głów myśl odwrócenia tego silnego prądu mordami.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#KazimierzŚwitalski">Jest jakaś ponura tragedia w tych opętanych głowach, które sądzą, że poprzez serca ludzkie swoim upiorom nienawiści na wiwat strzelają, gdy w istocie ich zbrodnicze strzały są salwą pogrzebową zarówno dla nich samych, jak i dla ich potępieńczych chimer.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#KazimierzŚwitalski">Ohyda, która wstrząsnęła na wieść o zabójstwie ś. p. Ministra Spraw Wewnętrznych wszystkimi obywatelami naszego Państwa, jest tem gorącem żelazem, wypalającemu jak sądzę, jad nienawiści, z którego mord wypełznął. Niechże do ciosu, który na sprawców zabójstwa z surowych rąk Sprawiedliwości spadnie, dołączy się kara dla opętanych najstraszniejsza: przekonanie, że ich czyn miał wręcz odwrotny skutek od tego, który wywołać chcieli, że zło jeszcze raz wbrew woli złych — dobro zrodziło, i że ś. p. Bronisław Pieracki swą śmiercią na posterunku ostatnią kartę w swym stanie służby dla Państwa sumiennie i skutecznie odrobił.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#KazimierzŚwitalski">Izba przez powstanie uczciła pamięć zmarłych posłów.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#KazimierzŚwitalski">Na podstawie art. 111 i w związku z art. 113 ordynacji wyborczej do Sejmu oraz na podstawie art. 2 regulaminu obrad proszę Sejm o stwierdzenie wygaśnięcia mandatów posłów: Witolda Kwinto, Bronisława Pierackiego, Franciszka Rogowskiego, Henryka Sachsa, Romana Strojnowskiego i Romana Szyszko — z powodu śmierci.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę sprzeciwu, stwierdzam, że Sejm uznał mandaty wyżej wymienionych posłów za wygasłe, o czem zawiadomię Państwową Komisję Wyborczą.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#KazimierzŚwitalski">Dnia 30 października r. b. otrzymałem od p. Edwarda Idzikowskiego pismo z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu poselskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#KazimierzŚwitalski">Na podstawie art. 111 w związku z art. 113 ordynacji wyborczej do Sejmu oraz na podstawie art. 2 regulaminu obrad proszę Sejm o stwierdzenie wygaśnięcia mandatu posła Edwarda Idzikowskiego z powodu zrzeczenia się mandatu.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#KazimierzŚwitalski">Nie słyszę sprzeciwu, stwierdzam zatem, że Sejm uznał mandat ten za wygasły, o czem zawiadomię Państwową Komisję Wyborczą.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#KazimierzŚwitalski">Do ślubowania zgłosił się p. Marian Chęciński.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JózefBorecki">„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MarianChęciński">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Pierwsze czytanie projektu ustawy skarbowej wraz z preliminarzem budżetowym na okres od 1 kwietnia 1935 r. do 31 marca 1936 r.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#KazimierzŚwitalski">Udzielam głosu Ministrowi Skarbu p. Zawadzkiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wysoka Izbo! Kiedy rok temu miałem zaszczyt przedstawić tej Wysokiej Izbie preliminarz budżetowy na rok bieżący, zwróciłem uwagę na bardzo doniosłą zmianę, która właśnie dokonywała się wówczas w linii rozwojowej naszej gospodarki i finansów. Mianowicie spadek dochodów, trwający od końca 1930 r., ustał był naówczas i powoli ustępował miejsca lekko zaznaczającej się zwyżce w stosunku do dochodów roku poprzedzającego. Analogiczne zjawisko można było zaobserwować i w innych dziedzinach. Wyraziłem wówczas zdanie, że doszliśmy do pewnej stabilizacji, na poziomie niestety bardzo niskim, stabilizacji jednak, która pozwala myśleć o stopniowej, acz bardzo powolnej, ale pewnej poprawie, zamiast tego, abyśmy mieli wyłącznie bronić się przed skutkami dalszego pogarszania sytuacji. Przebieg wypadków w ciągu roku, który upłynął od owego przemówienia, potwierdził całkowicie moje przypuszczenia. Dochody Państwa nie wykazały już zniżek w stosunku do roku poprzedniego. W szczególności podatki bezpośrednie dały za okres od 1. XI. do 31. X. włącznie 542 milionów wobec 518 milionów za 12 miesięcy poprzednich, podatki pośrednie — 174.220.000 wobec 155.226.000. Opłaty stemplowe dały wprawdzie sumę niższą — 94.238.000 wobec 97.920.000. Przypisać to należy znacznym ulgom, przyznanym w roku ostatnim w podatku spadkowym przy wszystkich tranzakcjach, związanych z układami oddłużeniowemi i innym. Bez tych ulg i tu zapewne mielibyśmy do zanotowania wzrost. Polepszenie daje się odczuć nie tylko w dziedzinie czysto skarbowej. Współczynnik produkcji przemysłowej wzrósł z 58,8 we wrześniu r. z. na 62,9 we wrześniu r. b., a w poszczególnych miesiącach był stale o kilka, a czasami kilkanaście punktów wyższy, niż w odpowiednich miesiącach poprzedniego roku.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Cena żyta, przeciętnie otrzymywana przez producenta, wynosiła w sierpniu i wrześniu r. ub. około 13, w roku bieżącym zaś ponad 14 zł. Wzrosły znacznie przewozy kolejowe zarówno osób, jak i towarów, a pomimo znacznych obniżek taryfowych, dochody brutto utrzymują się na lekko tylko zmniejszonym poziomie. Zatrudnienie wzrosło od 1 września r. ub. z 788 000 do 858.000 w roku bieżącym. Wybitną poprawę mamy też do zanotowania na rynku finansowym, o czem zresztą będę za chwilę mówił obszerniej. Niewątpliwie cyfry, które przytoczyłem, są jeszcze bardzo niskie w porównaniu z cyframi z przed lat kilku i oczywiście nikt nie powie, że sytuacja nasza jest zadawalająca — stwierdzam tylko, że od roku jest pewne polepszenie.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Jeżeli teraz przejdziemy od sytuacji wewnętrznej do międzynarodowej, to i tu stwierdzić możemy silne tendencje do stabilizacji i to w podwójnem znaczeniu. Po pierwsze wytyczne, kierujące polityką gospodarczą poszczególnych państw, lub nawet grup państw, nie wykazywały ostatnio tak silnych zmian, idących niekiedy do radykalnego odwrócenia kierunku, jak w okresie poprzednim. Mniejsza o to, jak będziemy oceniali takie zjawiska, jak autarchia, gospodarka planowa, dewaluacja jednostki pieniężnej, czy się ustosunkujemy do nich dodatnio, czy ujemnie: musimy stwierdzić, iż zjawiska te osiągnęły w krajach, które w tym kierunku poszły, dosyć określony zakres i że w tym zakresie nie zaszły w ciągu roku ostatniego, z jednym może wyjątkiem, zmiany poważniejsze i mogące zaciążyć na gospodarce światowej. Ta stabilizacja wspomnianych systemów i metod utrwala z jednej strony utrudnienia w międzynarodowym obrocie, z drugiej jednak usuwa te niespodzianki i nagłe wstrząsy, które zaskakiwały inne kraje, ściślej pewne grupy gospodarcze w tych innych krajach, przyczyniając im niespodziewane straty, albo czasem niespodziewane ułatwienia.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Powtóre widzimy i pewną stabilizację samych wielkości ekonomicznych w gospodarce światowej. A więc niema już tych gwałtownych ruchów zniżkowych cen, produkcji, obrotów handlowych, dochodów skarbowych, które w poprzednich okresach dezorientowały i dezorganizowały światowy rynek towarowy i finansowy. Przeciwnie, rok ostatni charakteryzuje pewien wzrost produkcji (z wyjątkiem rolnictwa, które wskazuje lekkie zmniejszenie), wzrost zatrudnienia, spadek bezrobocia, lekki wzrost handlu zagranicznego: co do cen, to dalekie są one oczywiście od stałości i wykazują wahania w rozmaitych kierunkach. Rozmiary tych wahań jednak są bez porównania mniejsze, niż w latach ubiegłych. Wreszcie sytuacja kredytowa i bankowa, aczkolwiek nie doznała całkowitego odprężenia po silnych wstrząsach, które przeszła w latach ubiegłych, daje dowody niewątpliwego uzdrowienia.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#MinisterSkarbupZawadzki">I tu znowu chciałbym podkreślić, że, mówiąc o pewnej stabilizacji gospodarki światowej, nie chcę powiedzieć, że sytuacja jest dobra, ani też nie twierdzę, że niespodzianki i wstrząsy są wykluczone, chociaż wydaje się pewnem, że gdyby nawet i były, to okażą się one słabszemi, a w każdym razie mniej groźnemi, niż poprzednie. Z drugiej strony droga, którą się doszło do tej stabilizacji, droga stosowania metod autarchii i gospodarki planowej, zmniejsza jej znaczenie, jako punktu wyjścia poprawy sytuacji ekonomicznej świata. Niema tu analogii do tego, cośmy stale obserwowali przy likwidacji cyklicznych kryzysów ubiegłego stulecia, kiedy stabilizacja przechodziła szybko w ożywienie, a to znowu w wysoką koniunkturę, osiągającą wyniki wyższe, niż w cyklu poprzednim. Działanie swobodnej gry interesów, która automatycznie dostosowywała sytuację jednego kraju do poprawy, osiągniętej w drugim, jest obecnie wysoce utrudnione, — to też w najlepszym razie należy się spodziewać stopniowego tylko i powolnego ożywiania się gospodarki światowej.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Reasumując powyższe uwagi i nawracając znowu do naszej sytuacji, wydaje się prawdopodobnem, że obecny poziom gospodarczy będzie w najbliższych latach podnosił się dosyć powoli i stopniowo. O ile niema podstaw przewidywać pogorszenia, o tyle trudno jest rozliczać na szybki powrót pomyślnej koniunktury.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Z tego stwierdzenia płyną ważne wnioski dla naszej polityki budżetowej. Najważniejszem jej zagadnieniem jest oczywiście sprawa deficytu, który widzimy w budżetach ostatnich lat. Do deficytu można się zasadniczo ustosunkować dwojako — albo, jeśli się go uważa za zjawisko przemijające — pokryć w ten, czy w inny sposób w granicach możliwości, — albo też, jeśli wykazuje cechy stałości — usunąć go przez zmniejszenie wydatków, lub też znalezienie nowych dochodów. W teorii mogą być tylko dwie alternatywy: praktyka, jak zwykle, jest bardziej skomplikowana. Po pierwsze, deficyt może wynikać częściowo z przyczyn stałych, po części zaś z przemijających; powtóre, dopiero doświadczenia późniejsze wykazują i wielkość deficytu i rozmiary wpływów, które go kształtowały; po trzecie, wprowadzenie oszczędności wymaga czasu i musi być dokonywane stopniowo, aby nie dezorganizować państwa. Rząd nasz od początku kryzysu stał na stanowisku, że deficyt musi być usunięty, a nie załatany — stanowisko to było szereg razy podkreślane przez kolejnych prezesów Rady Ministrów i Ministrów Skarbu; co więcej, nie tylko się o tem mówiło, ale bardzo stanowczo działało w tym kierunku — wydatki Państwa zostały obniżone z 2.993 milionów r. 1930/31 — do plus minus 2.150 milionów złotych w roku bieżącym, l. j. prawie o 850 milionów, czyli przeszło o 28%.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Proszę pomyśleć, co za olbrzymi wysiłek był potrzebny, aby dokonać tej redukcji wydatków, nie naruszając ani obronności Państwa, ani podstaw ładu wewnętrznego i wykonując punktualnie wszystkie uznane zobowiązania. Wysiłek ten, który trwa w dalszym ciągu, bo nieprawdą jest, jakoby powodzenie Pożyczki Narodowej zmniejszyło tendencje oszczędnościowe, nie mógł być dokonany odrazu: dla radykalnego usunięcia deficytu w okresie zmniejszających się dochodów, trzebaby było zmniejszać wydatki nie tylko o sumę ujawnionego deficytu, ale także o przypuszczalne przyszłe zmniejszenie dochodów w latach następnych, a wszyscy rozumieją, że jednorazowe obcięcie wydatków o blisko mil jard było niewykonalne. Zresztą omawiałem ten temat bardzo obszernie w roku ubiegłym, nie będę się więc nad nim rozwodził. Stwierdzam tylko, że Rząd równie stanowczo, jak i uprzednio, stoi na stanowisku całkowitego usunięcia deficytu, jest zaś w położeniu o tyle lepszem, niż w latach ubiegłych, że jeden z elementów deficytu — spadek dochodów, można uważać za zakończony. Pomimo to jednak uważamy, że konieczne jest dalsze komprymowanie wydatków do chwili, kiedy nie spadną one do poziomu wzrastających dochodów; że w ten sposób logicznie zakończymy wysiłek przywrócenia równowagi budżetowej, wysiłek, który nie był tylko cnotą z musu, ale systematycznem przeprowadzaniem przemyślanego planu. Na konieczność tej polityki kładłem nacisk w roku zeszłym, mówiąc podczas debaty budżetowej, że rozwiązanie naszych trudności możliwe jest tylko przez jednoczesne podniesienie dochodów i obniżenie wydatków. Stwierdzałem też, że program oszczędnościowy Rządu nie jest jeszcze przeprowadzony do końca. Dlatego też w roku zeszłym, aczkolwiek liczyliśmy się już z pewną poprawą sytuacji, preliminowaliśmy wydatki niższe, niż w roku poprzednim. Po tej drodze idziemy nadal.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wykonanie budżetu za rok bieżący odpowiada najściślej przyjętej wytycznej. Pozwolę sobie zanalizować bardzo krótko prowizoryczne wyniki tego wykonania za 7 miesięcy. Pomoże mi to też sprostować szereg nieporozumień i błędów, z któremi spotkałem się w prasie. Dochody za 7 miesięcy wyniosły 1.046.800.000 (bez Pożyczki Narodowej): stanowi to 53,4% preliminarza. W roku zeszłym dochody za 7 miesięcy stanowiły 56% wykonania całorocznego. Jeżeli przypuścić, że ten sam stosunek zostanie utrzymany, możemy liczyć, że osiągniemy w ciągu roku 95% preliminowanych dochodów, zbliżymy się więc znacznie bardziej, niż w któremkolwiek z ostatnich czterech lat do wysokości preliminowanej. Niedobór przypada głównie na cła, częściowo z powodu zmniejszania się wpływów celnych, ale przedewszystkiem naskutek wzrostu zwrotu ceł, które są już potrącane w zestawieniach. (Zwroty te wyniosły za 1 półrocze wprost rekordową sumę 31 milionów). O opłatach stemplowych już mówiłem na początku. Wreszcie, jak dotychczas, nie dopisały wpłaty przedsiębiorstw. Wpłaty monopolów pozostały na poziomie zeszłorocznym. Inne źródła dochodów wykazują tendencję zwyżkową.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wydatki za 7 miesięcy wyniosły 1.211.800.000 wobec 1.205.600.000 w roku zeszłym. Ale w tych wydatkach mieści się 29,4 miljona nieuniknionych, które w roku zeszłym nic zostały dokonane w ciągu 7 miesięcy, a przeniesione na drugie półrocze. Faktycznie więc wykonanie budżetu za te 7 miesięcy wykazuje zmniejszenie wydatków przynajmniej o 23 mil jony. Gdyby tylko ten stosunek miał być utrzymany, wynosiłoby to przynajmniej 36 milionów w stosunku rocznym; faktyczny jednak stosunek będzie korzystniejszy.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Jakże w świetle tych danych i uwag przedstawia się sytuacja budżetowa lat najbliższych?</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Więc przedewszystkiem: w jakim stopniu mogą być podniesione dochody budżetowe? Pewne podniesienie ich jest wysoce prawdopodobne, ponieważ sytuacja nie pogarsza się, ale polepsza. Niewątpliwie jednak może to być tylko niewielka zwyżka. Istotnie, przejdźmy różne źródła naszych dochodów. W podatkach można spodziewać się wzrostu dochodów po pierwsze dzięki naturalnemu rozwojowi stosunków. Jednak nawet w razie polepszenia sytuacji nasza struktura podatkowa utrzyma wzrost ten w dosyć skromnych granicach — podatki: gruntowy, od nieruchomości i danina majątkowa są dosyć sztywne, dochodowy ma za podstawę dochód z roku poprzedzającego, w przemysłowym zwyżka obrotów jest kompensowana przez zniżkę stawek. Bardziej liczyć można na to, że lepsza sytuacja gospodarcza spowoduje łatwiejszą ściągalność tych podatków. Inne podatki bezpośrednie i wszystkie pośrednie niewątpliwie silniej zareagują na zmianę koniunktury, ale w całokształcie naszego budżetu odgrywają one rolę drugorzędną w porównaniu z poprzedniemi. Silniejsze podniesienie dochodów z ceł byłoby możliwem tylko przy silnym wzroście obrotów międzynarodowych, na co, jak podkreśliłem, liczyć nie można. Wszystko to razem może przedstawiać zwyżkę kilkunastu, najwyżej kilkudziesięciu milionów w roku przyszłym, a nawet w roku następnym.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Dochody podatkowe mogłyby być podniesione też przez wprowadzenie nowych lub podniesienie istniejących podatków. Ta możliwość została wzięta pod uwagę przy układaniu preliminarza. Projektujemy, nawet już od 1 stycznia 1935 r., dodatkowy podatek od cukru, któryby się mieścił w dzisiejszej cenie, a dzięki zniżce, przeprowadzonej 2 miesiące temu, nie byłby wcale odczuty przez spożywców. Projektujemy też podniesienie 10%-wego dodatku do podatków bezpośrednich, wreszcie nowych kilka drobnych tytułów podatkowych. Razem wszystkie te projekty, nie włączając daniny szkolnej, która idzie na specjalny fundusz, mogą dać około 40 milionów.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wreszcie podniesienie dochodów możliwe będzie przez reformę podatkową, która jest opracowywana. Mam nadzieję, że jeszcze w ciągu sesji bieżącej będę miał możność przedstawić jej wytyczne. Pierwsze jej stadjum, reforma podatku gruntowego, przeprowadzane w myśl żądań samych rolników, sprowadzi się głównie do uporządkowania tego podatku. Co zaś do innych działów, reforma odegra rolę dopiero w przyszłych latach.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Drugie wielkie źródło dochodów Państwa, monopole, zostało bardzo starannie wyzyskane w ciągu lat ostatnich. Surowe oszczędności, reorganizacja i likwidowanie zapasów pozwoliły na uskutecznianie znacznych wpłat do Skarbu Państwa, pomimo zmniejszenia obrotów, które dopiero w r. bież, zatrzymały się. Sprzedaż artykułów monopolowych spadła od r. 1929/30 o 560 mil jonów, natomiast wpłata tylko o 260 milionów. O ile nastąpi poprawa sytuacji, spożycie artykułów monopolowych niewątpliwie wzrośnie, ale wówczas okażą się niezbędne nowe inwestycje, powiększenie zapasów i wogóle kapitałów obrotowych, co pochłonie w pierwszym okresie dużą część nadwyżki wpływów, pozwalając tylko na ograniczone powiększenie wpłaty do Skarbu Państwa. Sprawa podnoszenia dochodu w monopolach komplikuje się przez zmienne wymagania rynku i przyjęty całokształt systemu sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Nawiasem pragnę zaznaczyć, że kolportowane pogłoski, jakoby zamierzone były zmiany, odbierające inwalidom ich obecne uprawnienia w tej dziedzinie, są zgoła bezpodstawne.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Trzecie ewentualne źródło dochodów — przedsiębiorstwa państwowe — które zresztą nigdy bardzo wielkiej roli w budżecie nie odgrywało (maksymalna wpłata 200 milionów w r. 1927/28), w ostatnich budżetach nie wchodziło prawie w rachubę. Ta sytuacja stała się przedmiotem wielu zarzutów: obliczono, że dochód przedsiębiorstw państwowych w stosunku do zainwestowanego kapitału stanowi tylko znikomy odsetek. W związku z tem żądano takiej reorganizacji tych przedsiębiorstw, aby znacznie podniosły ten dochód, upatrując w tem niemal klucz do rozwiązania naszego zagadnienia budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Dyskusja ta wydaje mi się wielkiem nieporozumieniem. Przedsiębiorstwa państwowe nie są, ani nie mogą być korzystną lokatą kapitału — (gdybyśmy mieli kapitały do lokowania, moglibyśmy oczywiście bez fatygi uzyskać znacznie wyższy dochód) — ale pozostałą w związku z pewnemi państwowemi lub ogólnogospodarczemi potrzebami; dlatego też nie byłoby dziwne, gdyby stale dawały dochód znacznie niższy od przeciętnej stopy zysków. Wspomnę tu np. o zniżce cen nawozów, dokonanej w chwili podniesienia zapotrzebowania i o zniżce taryf kolejowych i pocztowych. Ale nawet w porównaniu z przedsiębiorstwami prywatnemi nie wyglądają one tak źle, jak utrzymują ich krytycy. Zestawienie wielkiego kapitału i małego dochodu może uderzyć wyobraźnię, ale możnaby przedsiębiorstwom państwowym przeciwstawić inne. Wystarczy zastanowić się, ile wielkich i rozporządzających znacznemi kapitałami przedsiębiorstw prywatnych, zarówno u nas, jak i w innych krajach, jest w tej chwili pod nadzorem, albo w stanie upadłości, czyli, że nie tylko nie dawały dochodu, ale nie pokrywały kosztów. Kryzys, który tak silnie dotknął prywatne przedsiębiorstwa, nie mógł oczywiście nie odbić się i na państwowych i całkowite wyrównanie szkód, które przyniósł, wymagać będzie jeszcze wielu wysiłków.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Przy krytykach zapomina się zupełnie o olbrzymim wysiłku oszczędnościowym, który już został dokonany i który nie ustaje. W pierwszem tylko półroczu roku bieżącego wydatki eksploatacyjne grupy przedsiębiorstw nieskomercjalizowanych zostały obniżone o 45 milionów. To też, aczkolwiek słusznem i koniecznem jest dążenie do podniesienia — w granicach, dających się pogodzić z interesem gospodarstwa społecznego — dochodów przedsiębiorstw państwowych, i tu znowu ważnych dla budżetu zwyżek nie znajdziemy.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#MinisterSkarbupZawadzki">W rezultacie przy polepszeniu koniunktury może liczyć na podniesienie dochodów o jakieś 50 do 100 milionów w roku przyszłym i o dalsze 50 milionów w roku 1936/37. Ponieważ deficyt tegoroczny wyniesie około 250 milionów, to gdybyśmy pozostawili bez zmiany wydatki — zupełne zrównoważenie budżetu mogłoby nastąpić w najlepszym razie dopiero za 3 lata, lub nawet później. Odsunięcie zaś na tak późny termin momentu zupełnego zrównoważenia budżetu obciążyłoby z jednej strony nadmiernie przyszłość wydatkami na pokrycie zaciągniętych zobowiązań, z drugiej zaś opóźniłoby rozpoczęcie gromadzenia rezerw, do którego, po zrównoważeniu budżetu, trzeba będzie przystąpić — byłoby więc to nieostrożnem.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wreszcie, ze względu na interes gospodarczy, na potrzebę odrodzenia siły nabywczej ludności, na dopływ kapitałów do przedsiębiorstw prywatnych, wskazanem jest ograniczyć ściąganie środków ze społeczeństwa na potrzeby budżetowe, co również silnie podkreślałem w roku zeszłym.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Tak więc zarówno względy prawidłowej polityki skarbowej, jak i wzgląd na rozwój gospodarki, która jest podstawą dochodów Skarbu, zmuszają nas do dalszej kompresji wydatków, czemu daje wyraz przedłożony Izbie preliminarz.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Preliminarz ten zamyka się po stronie dochodów sumą 1.983.743.700. Główne pozycje dochodów wynoszą:</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Podatki istniejące obecnie 984.126.000 wobec 982.273.000 w r. b.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Podatki nowe projektowane 40.650.000.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wpłaty monopolów 630.000,000 wobec 646.315.000 w r. b.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wpłaty przedsiębiorstw 67.371.000 wobec 60.123.630 w r. b.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wpłaty funduszów 12.879.000 wobec 18.300.000 w r. b.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Dochody administracyjne 248.717.000 wobec 254.362.000 w r. b. (bez Pożyczki Narodowej).</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Po stronie wydatków preliminarz przewiduje 2.132.861.600 zł, czyli o 51.690.990 zł mniej niż ustawa skarbowa na r. b. Zmniejszenie to dotyczy wszystkich resortów z wyjątkiem obrony narodowej, rent i wypłat z tytułu zobowiązań Państwa. W większości wypadków są to oszczędności definitywne — w jednym tylko, a mianowicie w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, część wydatków, skreślonych w budżecie, znajduje się w Funduszu Szkolnym, którego dochody mają być powiększone przez specjalną daninę, tworzoną jednak nie z opłat szkolnych, a rozłożoną na wszystkie klasy ludności i ustosunkowaną do wielkości zajmowanego mieszkania. Odpowiedni projekt z uzasadnieniem będzie Tanom złożony niebawem.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Główne grupy wydatków przedstawiają się jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Z zestawienia cyfr wydatków i dochodów wynika niedobór w sumie 149.117.900. Suma ta może ulec zmniejszeniu w razie znaczniejszej poprawy gospodarczej. W porównaniu z prowizorycznemi rachunkami za rok ubiegły jest to zmniejszenie deficytu o prawie 190 milionów, w porównaniu z prawdopodobnem wykonaniem tegorocznem o 100 milionów (jeżeli potrącić wpływy z Pożyczki Narodowej). Pokrycie niedoboru przewidujemy częściowo z rezerw skarbowych, które mało zostały naruszone przez rok ostatni, częściowo w drodze operacyj finansowych.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Z wydatków, które zostały obniżone, względnie skreślone w przyszłorocznym preliminarzu, zwrócę uwagę na wydatki inwestycyjne. Wydatki te, jak to również już w roku ubiegłym wywodziłem, nie mogą i nie powinny obciążać normalnego budżetu Państwa. Z drugiej strony są to wydatki bardzo potrzebne dla gospodarki i niewątpliwie przyczyniające się do podniesienia dochodu społecznego i dochodów skarbowych. Nie potrzebuję uzasadniać znaczenia budowy dróg, budownictwa mieszkaniowego, akcji parcelacyjnej, prac urbanistycznych, wreszcie akcji zatrudnienia bezrobotnych. Ale właśnie, ponieważ wydatki te podnoszą dochodowość wogóle, ponieważ często, o ile są celowo dokonane, stwarzają w wynikach swych bezpośrednio, czy pośrednio nowe źródła dochodu, mogą one być finansowane w drodze normalnych operacyj kredytowych i w granicach, w których za pomocą tych operacyj dadzą się środki uzyskać. Nasza organizacja finansowa ma już wyrobione formy dla przeprowadzenia takich operacyj — są to fundusze, jak Fundusz Inwestycyjny, Fundusz Pracy, Drogowy, Reformy Rolnej, Budowlany etc. Przy skoordynowaniu ich wysiłków i poddaniu jednolitemu kierownictwu finansowemu, zdobycie dosyć poważnych środków drogą kredytową jest rzeczą zupełnie realną.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Z tego co mówiłem wynika, że w naszych planach finansowych na rok przyszły liczymy na pomoc rynku finansowego:</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#MinisterSkarbupZawadzki">1) dla upłynnienia środków na pokrycie części deficytu — około 100 milionów,</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#MinisterSkarbupZawadzki">2) dla sfinansowania wydatków na cele inwestycyjne. To naprowadza nas na pytonie, jakie są możliwości naszego rynku finansowego. Poświęcę więc jeszcze słów parę zagadnieniom pieniężnym i kredytowym.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Mówić o stałości waluty polskiej wydaje się dzisiaj zbędnem.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#MinisterSkarbupZawadzki">W latach ubiegłych stwierdzaliśmy naszą mocną wolę i możność utrzymania stałości waluty — dzisiaj ta stałość jest faktem, który, jak się zdaje, całkowicie przeniknął do świadomości najgłębszych warstw. Zwrócę tylko uwagę na kilka aktów ustawodawczych z okresów pełnomocnictw, któreby bez tej stałości nie były możliwe i nie miały racji — mianowicie na dekret o zobowiązaniach w walutach obcych i na dekrety o oddłużeniu rolnictwa i samorządu.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Znaczenie dekretu walutowego polega na tem, że on dopiero istotnie wprowadza w Polsce polską walutę, jako naprawdę i ostatecznie miarodajny miernik wartości we wszystkich tranzakcjach wewnętrznych; nie zakazuje on transakcji w walutach obcych, bo byłoby to niepotrzebnem krępowaniem stosunków, ale postanawia, że tranzakcje takie mogą być zawsze uregulowane złotemi podług kursu dnia płatności. Dodatkowo dekret załatwia sprawę pewnych klauzul, które strony uznawały za stosowne wprowadzać do umów, i stwierdza, że nie może być, że tak powiem, prywatnych jednostek pieniężnych, a tylko uznane przez odnośne państwa. Wprowadzenie wszystkich przepisów dekretu byłoby bez stałości waluty ryzykownem, a ze względu na możliwe w takim wypadku tendencje do obejścia przepisów i bezskutecznem. Praktyka dowiodła natomiast, że dekret ukazał się w najwłaściwszym momencie, stanowa logiczne zakończenie i przypieczętowanie naturalnego procesu. Nowe tranzakcje w walutach obcych niemal zanikły, a stare stopniowo konwertowane są na złote. Musi to między innemi wpłynąć na ułatwienie Rządowi i instytucji emisyjnej celowego oddziaływania na rynek finansowy.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Sposób, przy którego pomocy projektujemy załatwić trudną sprawę oddłużenia, jest też, z finansowego punktu widzenia, odbiciem stałości waluty. Oddłużenie rolnictwa i samorządów, które stało się nieuniknione na skutek daleko posuniętego procesu deflacji, mogłoby być dokonane zasadniczo dwiema drogami — drogą dewaluacji pieniądza i drogą ulg dla dłużników. Nie krytykując polityki państw, które poszły drogą dewaluacji, co obok oddłużenia miało jeszcze i inne podstawy, chcę stwierdzić, że co się tyczy oddłużenia, metoda ta jest stanowczo gorsza: redukuje ona długi, niezależnie od chwili ich powstania i innych okoliczności, traktuje jednakowo dłużnika złego i dobrego, tego, który nie może, i tego, który nie chce płacić, wierzyciela-lichwiarza i tego, który ulokował na rozsądnych warunkach ciężko zapracowane oszczędności. U nas zwłaszcza metoda ta była niedopuszczalną, jeśli się zważy, że cały niemal przyrost oszczędności i kapitalizacji składa się z drobnych oszczędności, którym Państwo winno najstaranniejszą opiekę, a które właśnie na dewaluacji najbardziej by ucierpiały.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Ulgi dla dłużników, które przewidują rozporządzenia Pana Prezydenta z dn. 24 października r. b., są bardzo znaczne. Wprawdzie, redukcja kapitału dłużnego jest dopuszczalna tylko w kilku ściśle określonych wypadkach, ale rozterminowanie spłaty, obniżenie odsetek poniżej nawet tego, co można uważać za normalny poziom, możność skonwertowania na kredyt długoterminowy, bonifikaty i prawo zwalniania się papierami wartościowemi w razie spłat przedterminowych, stanowią bardzo znaczne ograniczenie praw wierzyciela. Oczywistą jest rzeczą, że takie ograniczenia dopuszczalne są tylko, jeżeli temu wierzycielowi można zapewnić stałość jednostki pieniężnej, w której jego wierzytelności zostaną wyrażone. Troska nasza odnosi się najbardziej do ochrony drobnych oszczędności, które stanowią coraz to większy odsetek wkładów, — stąd też nieco odmienne potraktowanie aparatu kredytowego od prywatnego wierzyciela.</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Stałość waluty naszej łączy się z bardzo mocną sytuacją Banku Polskiego. W ciągu ostatniego roku zapas złota nie tylko nie uległ zmniejszeniu, ale lekko wzrósł, zapas walut obcych pozostał wprawdzie bez zmian, ale zobowiązania zagraniczne Banku zmniejszyły się bardzo znacznie. Tę dobrą sytuację należy przypisać z jednej strony korzystnie kształtującemu się bilansowi handlowemu i płatniczemu, z drugiej — rozumnemu i ostrożnemu kierownictwu instytucji.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Obieg biletów Banku Polskiego wynosił na 1 listopada 1933 r. 1.030.517.000, na 1 listopada 1934 r. — 974.806.000, obieg bilonu 359.820.000 i 379.951.000. Obok tego pewną, chociaż może niesłusznie zamałą rolę w obiegu odgrywają bony funduszu inwestycyjnego i zapewne bilety skarbowe. Pomimo to całkowity obieg pieniężny jest trochę niższy, niż rok temu, co jest zresztą kompensowane wzrostem operacyj bezgotówkowych.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Aparat kredytowy doznał w roku ubiegłym wyraźnego wzmocnienia. Ogólna suma wkładów w bankach państwowych, P. K. O., bankach prywatnych i K. K. O. wzrosła z 2.213 milionów w dniu 1. X.1933 r. na 2.427 milionów w dniu 1 października 1934 r., pomimo, że zniżka dolara spowodowała pewne zmniejszenie nominału części tej sumy. Obok tego są dosyć znaczne wkłady w spółdzielniach i innych instytucjach, nie mających charakteru banków. Przyrost ten objął wszystkie grupy instytucyj kredytowych — najsilniejszym był w instytucjach państwowych, ale w mniejszym stopniu dał się odczuć również w bankach prywatnych i K. K. O. Większa część (2 3) tego przyrostu przypada na wkłady oszczędnościowe, co potwierdza zrobioną już uwagę o znaczeniu drobnych oszczędności w naszym procesie kapitalizacyjnym.</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Przechodząc do poszczególnych instytucyj, względnie ich grup, pozwolę sobie podnieść następujące momenty.</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Bank Gospodarstwa Krajowego wykazywał stały wzrost operacyj zbliżony rozmiarami do 1931 r. Ożywienie działalności B. G. K. dało się zaznaczyć na wszystkich odcinkach, poza jedynym działem kredytu emisyjnego. W miejsce kredytu emisyjnego, Bank stosował formę pożyczek gotówkowych amortyzacyjnych, na podstawie których może w każdej chwili nastąpić wznowienie działalności emisyjnej.</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Podstawą wzrostu operacyj własnych Banku stał się silny przypływ wkładów. (W ciągu 1934 r. — 41 milionów zł.) Przyrost ten umożliwił Bankowi podwyższenie kredytów w dziale handlowym przy równoczesnem obniżeniu redyskonta w Banku Polskim.</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Akcja kredytowo-budowlana Banku wykazuje równie wzmożone tempo. Rząd przeznaczył na ten cel w roku bieżącym kwotę bez porównania wyższą niż w roku ubiegłym, bo w sumie 38 milionów. Rezultaty, osiągnięte przez tę akcję, są bardzo poważne.</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Ogólna ilość izb budowanych, względnie już wykończonych w roku bieżącym, wyraża się liczbą 52.630, przyczem samo drobne budownictwo daje tu 39.616 izb. Są to cyfry nienotowane dotychczas w żadnym z lat ubiegłych, pomimo, iż kredyty, przeznaczone na ten cel, były kilka lat temu znacznie większe.</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Działalność B. G, K. w zakresie kredytów krótkoterminowych wykazuje nie mniejsze ożywienie, niż w dziedzinie pożyczek budowlanych. Ogólna suma krótkoterminowych kredytów zwiększyła się pod koniec września 1934 r. o 23 miliony zł (do 292 milj. zł). Podobnie i grupy kredytów średnio-i długoterminowych wykazują zwiększenie o 10 milionów złotych (do 127 milionów zł). Wzrost tych kredytów powstał w związku z pożyczkami komunalnemi.</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#MinisterSkarbupZawadzki">W końcu roku ubiegłego obniżył Bank stawki procentowe, zarówno płacone od wkładów, jak i pobierane od kredytów. Dzięki temu klijenci Banku uzyskali dalsze obniżenie kosztów pożyczek gotówkowych, wynoszące przeciętnie 1%, przyczem dla szeregu kredytów specjalnych stosuje Bank nadal oprocentowanie ulgowe.</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Przed Państwowym Bankiem Rolnym stają obecnie trudne zagadnienia udziału w akcji oddłużeniowej i związanem z nią finansowaniem akcji parcelacyjnej. To też rok cały 1933/34 był dla Państwowego Banku Rolnego rokiem nieefektownej, natomiast bardzo uciążliwej i rozległej wewnętrznej pracy przygotowawczej w związku z zakończeniem realizacji planów konwersyjnych w rolnictwie z lat poprzednich i nastawieniem aparatu bankowego na nową akcję oddłużeniową, ujętą w ostatnio ogłoszonych dekretach Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#MinisterSkarbupZawadzki">W kredycie długoterminowym dochodziła do tego duża praca, związana z przystosowaniem zabezpieczeń i ich form do nowych przepisów kodeksowych oraz z przejściem w kredycie melioracyjnym z pożyczek zbiorowych na indywidualne.</u>
          <u xml:id="u-13.55" who="#MinisterSkarbupZawadzki">W kredycie krótkoterminowym Bank wykonał pracę nad konwersją kredytów osadniczych i mleczarskich, szeroko współdziałał w zawieraniu układów dla przekazania ich do Banku Akceptacyjnego. Natomiast bieżącą działalność musiał Bank utrzymać w skromnych ramach roku przeszłego.</u>
          <u xml:id="u-13.56" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Ogólnie można powiedzieć, że Bank nastawił na tyle swą działalność na wykonanie ostatnich dekretów oddłużeniowych, że wykonanie to powinno nastąpić szybko, sprawnie i bez żadnych trudności dla Banku. Utworzenie Funduszu Oddłużenia odciąży Państwowy Bank Rolny od gorszych aktywów i ustali jego płynność na poziomie, umożliwiającym rozpoczęcie nowej normalnej akcji kredytowej.</u>
          <u xml:id="u-13.57" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Jak i w latach zeszłych, rozwijała się świetnie P. K. O. Jej wkłady oszczędnościowe wzrosły o 108 milionów zł od 1 listopada 1933 r. do 1 listopada 1934 r. pomimo, iż jej klijentela przyjęła bardzo żywy udział w subskrypcji Pożyczki Narodowej. Ilość książeczek; oszczędnościowych wzrosła o dalsze 278,000 i przekracza 1.400,000. Pozwoliło to P. K. O. na dosyć poważne lokaty, zarówno w papierach państwowych, jak i w finansowaniu akcji budowlanej, akcji odbudowy zniszczonych powodzią obszarów; obecnie bierze ona poważny udział w konwersji długów m. Warszawy. Pomimo to P. K. O. wykazuje wciąż bardzo wielką płynność i jej pogotowie kasowe było stale bardzo znaczne. Obecnie w opracowaniu jest projekt objęcia działalnością P. K. O. z zachowaniem właściwej tej instytucji ostrożności redyskonta dobrych krótkoterminowych weksli. W ten sposób P. K. O. przyczyniłaby się jeszcze znaczniej do ożywienia prywatnej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-13.58" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Sytuację bankowości prywatnej w Polsce w ciągu roku bieżącego scharakteryzować można, jako powolne przejście z okresu przystosowywania się do okresu stopniowej poprawy. Z zadowoleniem stwierdzam, że wyrażona w latach zeszłych przeze mnie opinia, że nasz aparat kredytowy potrafi zwycięsko wyjść z kryzysu — odpowiada rzeczywistości i znalazła potwierdzenie.</u>
          <u xml:id="u-13.59" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Aczkolwiek proces wzmacniania się bankowości prywatnej nie jest jeszcze definitywnie zakończony, to jednak pewne konkretne rezultaty zostały już osiągnięte.</u>
          <u xml:id="u-13.60" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Jako objaw dodatni, stwierdzić należy, że koszty handlowe w bankowości prywatnej uległy znacznej redukcji. Umożliwia jej to łatwiejsze przystosowanie się do zmienionych warunków. Tak więc w ciągu 9 miesięcy suma wydatków brutto spadła w porównaniu z rokiem 1933 o 28%, podczas gdy dochody brutto spadły w tymże okresie (głównie naskutek obniżenia procentu) tylko o niecałe 18%.</u>
          <u xml:id="u-13.61" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Stwierdzić również należy, jako objaw niewątpliwie dodatni, współudział niektórych grup kapitałów zagranicznych przy wzmacnianiu struktury banków prywatnych. Współudział ten w jednym zwłaszcza wypadku wyraził się, w zrozumiałym zresztą własnym interesie zaangażowanego kapitału, w redukcji wierzytelności celem stworzenia zdrowych warunków dla dalszego rozwoju instytucji.</u>
          <u xml:id="u-13.62" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wysiłki bankowości prywatnej znajdują zrozumienie i są dodatnio oceniane w społeczeństwie, czego dowodem jest powolny wzrost wkładów w bankach prywatnych. Wkłady te wraz z rachunkami bieżącemi z sumy 572.5miliona zł na 1 stycznia 1934 r. wzrosły do sumy 595.5 miliona zł na 1 października 1934 r., czyli o 23 miliony.</u>
          <u xml:id="u-13.63" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wspomniałem już o znacznym spadku wewnętrznych operacyj w walutach obcych. W bankach prywatnych spadek ten w okresie od stycznia 1933 r. do października 1934 r. wyniósł 53 do 54%, przeszło połowę, podczas gdy zakres operacyj banków prywatnych zmniejszył się w tym okresie zaledwie o 6%. Jest to objaw niewątpliwie bardzo pocieszający.</u>
          <u xml:id="u-13.64" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Sytuacja K. K. O uległa w ciągu roku sprawozdawczego poprawie. Stan wkładów oszczędnościowych w ciągu roku 1934 do dnia 1 października 1934 r. zwiększył się o 31,5 miliona zł do kwoty 567,6 miliona zł pomimo, iż w tym okresie nastąpiło przeliczenie wkładów dolarowych według bieżącego kursu dolara. Ogółem wkłady oszczędnościowe i lokaty wynosiły na dzień 1 października 1934 r. 639,1 miliona zł.</u>
          <u xml:id="u-13.65" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Operacje czynne K. K. O. zwiększyły się w ciągu 1934 r. nieznacznie, bo zaledwie o 5 milionów zł. Wzrosła natomiast płynność i pogotowie kasowe.</u>
          <u xml:id="u-13.66" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Ujemnym objawem jest znaczne zadłużenie związków samorządowych, które nie uległo zmniejszeniu. Stan ten powinien ulec radykalnej poprawie naskutek postanowień rozporządzenia Prezydenta Rzpltej o poprawie gospodarki i finansów związków samorządowych z dnia 24 października r. b. Przeprowadzona na mocy tego rozporządzenia regulacja zobowiązań samorządowych powinna poprawić wypłacalność samorządów wobec K. K. O.</u>
          <u xml:id="u-13.67" who="#MinisterSkarbupZawadzki">O roli i znaczeniu tych kas jako lokalnych instytucyj oszczędnościowych i kredytowych świadczyć może szybki wzrost ich działalności i wzrost wkładów oszczędnościowych, które od początku 1930 r. do 1 października 1934 r. wzrosły z 375,5 miliona zł do 567,6 miliona zł, t j. o 192,1 miliona zł, a liczba oszczędzających również wzrosła i na dzień 1 kwietnia 1934 r. osiągnęła cyfrę 1,200.000.</u>
          <u xml:id="u-13.68" who="#MinisterSkarbupZawadzki">To wielkie znaczenie, które posiadają, a jeszcze bardziej posiadać mogą kasy oszczędności, skłoniło Rząd do rewizji obowiązującego ustawodawstwa. Wynikiem tej rewizji był dekret o K. K. O. z dn. 24 października r. b. Myślą tego dekretu jest usprawnienie i skoordynowanie działalności kas komunalnych, wzmocnienie w nich elementu fachowego, wzmocnienie nadzoru, zmniejszenie wpływu organów samorządów na same operacje kas, natomiast skoordynowanie i powiązanie tych operacyj z całokształtem aparatu kredytowego, do czego ma służyć poddanie ich nadzorowi Ministra Skarbu. Tak przeprowadzona reforma uchroni kasy od wstrząsów, które dla części ich mogłyby spowodować oddłużenie, i pozwoli odegrać rolę, do której są powołane przez większą, niż dla. innych instytucyj łatwość dotarcia do drobnych ciułaczy: rolę scalania rozproszonych oszczędności, które w sumie potężnie mogą zaważyć na kapitalizacji i stosunkach kredytowych kraju.</u>
          <u xml:id="u-13.69" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Wreszcie w aparacie kredytowo-kapitalizacyjnym, jaki stanowi nasza sieć spółdzielczości kredytowe!, rok ostatni przyniósł oznaki poprawy: zahamowany został w znacznej mierze odpływ wkładów, a jednocześnie poprzez Bank Akceptacyjny spółdzielczość kredytowa uzyskała niezbędne środki upłynniające jej zamrożone aktywa rolnicze. Prace reorganizacyjne, będące w toku na podstawie znowelizowanej ustawy o spółdzielniach, wzmocnią kontrolę, ujednolicą sieć spółdzielczą i zapewnią niezbędną koordynację polityki spółdzielczej z wytycznemi polityki finansowej Rządu.</u>
          <u xml:id="u-13.70" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Rynek lokacyjny kształtował się w roku ubiegłym bez porównania pomyślniej, niż w latach zeszłych, co z jednej strony należy przypisać postępującemu intensywnie procesowi detezauryzacji, z drugiej — stałemu wzrostowi zaufania. Oczywiście Pożyczka Narodowa powodzenie swe zawdzięcza w pierwszym rzędzie głębokiemu poczuciu obywatelskiemu warstw, sądzę jednak, że bez innych sprzyjających okoliczności nie byłoby ono tak znaczne, a w każdym razie odbiłoby się na wycofywaniu kapitału z innych lokat. Przypomnę, że obawy w tym kierunku były bardzo silne rok temu. Rzeczywistość zadała im kłam: nie tylko, że Pożyczka Narodowa została zasubskrybowana w wysokości przekraczającej wszystkie oczekiwania, nie tylko, że wpłynęła nadspodziewanie dobrze (sumy niewpłacone dotychczas przez subskrybentów wynoszą zaledwie ułamek procentu), ale jednocześnie stwierdzamy i silny wzrost wkładów w instytucjach kredytowych i zapotrzebowanie na inne papiery lokacyjne. Wszystkie dobre papiery wykazały znaczne zwyżki kursów; a więc pożyczka konwersyjna z 51 we wrześniu 1933 r. na 66 w r. b., czyli o 29%, stabilizacyjna z 51 na 72, czyli o 42%. Zwyżkowały również listy zastawne wbrew głosom, które twierdziły, że obniżenie oprocentowania i przedłużenie terminów amortyzacji spowodują katastrofalny spadek. A więc dla przykładu: dawne 8%-owe, obecnie 4 1/2%-owe listy ziemskie podniosły się z 40,50 na 46,60, a więc o 20%, dawne 8%-owe, obecnie 5%-owe listy miejskie warszawskie z 43,60 na 61,80 t j. o 41%, listy zastawne Częstochowy — o 33%, Łodzi — również o 33%, Lublina — o 24% i t. d. Istniało też silne zapotrzebowanie na papier dla lokat krótkoterminowych Dobre weksle prywatne były łatwo dyskontowane po stopie dosyć niskiej i bardzo poszukiwane. Obieg biletów skarbowych wzmógł się znacznie, przechodząc z 119,3 miliona zł na 1 listopada 1933 r. na 200 milionów zł w dniu 1 listopada 1934 r. Jednocześnie, co jest ciekawe, zmniejszyło się redyskonto tych papierów w Banku Polskim z 48,4 miliona zł na 23,3 miliona zł (przejściowo było ono nawet niewiele ponad 4 miliony parę tygodni temu). Jest to najlepszym dowodem, że odpowiadają one zdrowej i silnie odczutej potrzebie rynku i wykazuje jak płonne były obawy, że spadną one w całości na Bank Polski, i insynuacje, że się w tym celu dokonywa zmiany statutu Banku (w marcu 1933 r.). Natomiast stajemy obecnie często wobec wręcz odwrotnej trudności, mianowicie wobec osiągnięcia maksymalnej granicy, ustawowo przewidzianej, nie możemy niekiedy zaspokoić zapotrzebowania na bony skarbowe. Dotychczas radziliśmy sobie, układając się z posiadaczami większych pakietów, niezadługo jednak podniesienie granicy wysunie się, jako życiowa konieczność.</u>
          <u xml:id="u-13.71" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Ciekawą jest rzeczą zestawienie ogólnego wysiłku, dokonanego przez rynek finansowy w roku ostatnim (od 1. X.1933 do 1. X.1934 r.).</u>
          <u xml:id="u-13.72" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Przedstawia się ono tak:</u>
          <u xml:id="u-13.73" who="#MinisterSkarbupZawadzki">3ą to więc sumy bardzo znaczne, do których dodać należy jeszcze czysto prywatne inwestycje, które sumy te pobudziły. Tak np. owe 38 milionów kredytów na cele budowlane uruchomiły jeszcze około 150 milionów prywatnych, ulokowanych w budownictwie przez właścicieli budowanych domów. Ale gdyby poprzestać na owej sumie 493 milionów i przypuścić, że połowa jej tylko zostanie obrócona w roku przyszłym na cele publiczne, mielibyśmy obok pokrycia tej części deficytu, której nie pokryjemy z rezerw (t. j. około 100 milionów zł), jeszcze około 146 milionów zł na cele wielkich inwestycyj gospodarczych. A przytem jeszcze wielkie sumy pozostałyby dla finansowania przedsięwzięć prywatnych, W szczególności możliwe będzie prawdopodobnie odtworzyć kredyt emisyjny, co z drugiej strony będzie ułatwione przez powyżej już omówioną zwyżkę kursów listów zastawnych. Teza o możliwości przewidzianych w naszym planie finansowym operacyj wydaje się więc dosyć mocno uzasadniona.</u>
          <u xml:id="u-13.74" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Zaznaczę, że w całym tym planie nie wziąłem zupełnie pod uwagę możliwości transakcji na rynku zagranicznym, aczkolwiek doświadczenia ostatnich lat dwóch wykazały, że operacje takie są możliwe. Zawsze gotowi jesteśmy i dajemy tego dowody, że umiemy lojalnie współpracować z obcym kapitałem, który szuka u nas uczciwego zatrudnienia. Nasza polityka walutowa i budżetowa są dodatnio oceniane zagranicą. To też nie jest wykluczone, że nadarzą się nam pewne kredytowe operacje zagraniczne; byłyby pożądanem ułatwieniem sytuacji, w planach naszych liczymy jednak wyłącznie na własne siły.</u>
          <u xml:id="u-13.75" who="#MinisterSkarbupZawadzki">O samej ustawie skarbowej mało mam do powiedzenia. Układ i redakcja artykułów uległy poważniejszym zmianom w związku z uwagami komisji techniki ustawodawczej Senatu. Merytorycznie zawiera ona przepisy roku poprzedniego. Układ preliminarza nie uległ zmianie.</u>
          <u xml:id="u-13.76" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Proszę Panów! Poraź trzeci przypada mi wielki, ale i ciężki zaszczyt przedstawić tej Izbie preliminarz budżetowy Państwa Polskiego. Nie było i nie jest mi danem przyjść do Panów z oświadczeniem, że trudności budżetowe Państwa już się skończyły, przedstawić projekt zużycia nadwyżek, zamiast rozważań o pokryciu deficytu. A jednak, kiedy przemierzam myślą drogę, którąśmy przebyli w ciągu kilku lat ostatnich, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zaszła bardzo zasadnicza zmiana. Dwa lata temu dyskutowano, czy deficyt zamknie się w sumie 345 milionów zł, jak ja twierdziłem, czy będzie 400, czy 600, czy nawet 800 milionów; nie widziano innego pokrycia deficytu, jak przerzucenie go na Bank Polski. Obecnie można dyskutować, czy deficyt będzie bliższy 100 czy 200 milionów, a najzawziętsi nawet krytycy nie podają w wątpliwość możności jego pokrycia. Solidarne wysiłki Rządu i społeczeństwa nie poszły na marne. Przez cały okres katastrofalnego spadku dochodów potrafiliśmy deficyty utrzymać w granicach możliwych do pokrycia. Z chwilą ustania spadku dochodów przystępujemy do systematycznego zmniejszania deficytu, W społeczeństwie, po pewnych wahaniach i tendencjach do odruchów paniki, znaleźliśmy zrozumienie i oparcie. Wysiłki przyniosły społeczeństwu wiele ciężarów i wyrzeczeń, ale przyniosły też szereg zupełnie wyraźnych i coraz lepiej docenianych przez wszystkich korzyści. Budujemy już obecnie na zupełnie zdrowych podstawach. Trudności nie są jeszcze usunięte, ale można powiedzieć, że w najważniejszym punkcie zostały przezwyciężone. My w wysiłku nie ustaniemy i jesteśmy pewni, że znajdziemy poparcie całej zdrowej części społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-13.77" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#RomanRybarski">P. Minister Skarbu w swojem przemówieniu dał wyraz optymizmowi. Otóż, niestety, jestem w tem położeniu,...</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jak zawsze.)</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#RomanRybarski">...iż muszę przypomnieć to, co było mówione dawniej i przypomnieć poprzedni optymizm p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#RomanRybarski">Dnia 7 września 1933 r. na posiedzeniu Komitetu Pożyczki Narodowej powiedział p. Minister: „Z badań i przygotowań, które są robione do budżetu przyszłorocznego, wynoszę głębokie przekonanie, że budżet da się zamknąć, jeżeli nie całkowitą równowagą, to w każdym razie deficytem nieznacznym. To znaczy, iż w budżecie na rok 1934/35 dotychczas za pół roku został pokryty deficyt pożyczką narodową w wysokości zgórą 151.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#RomanRybarski">To miał być ten „w każdym razie nieznaczny” deficyt budżetowy.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#RomanRybarski">Następnie p. Premier Kozłowski powiedział 1 sierpnia: „Mogę Panów zapewnić, że przeciętna wydatków nie osiągnie przeciętnej zeszłorocznej, innemi słowy obecną sytuację budżetową charakteryzuje stopniowa zniżka wydatków”. Otóż tej zniżki nie widzimy. Jeśli weźmiemy budżet na rok przyszły, a uwzględnimy wydatki pokryte daniną szkolną, ukrytą w funduszach bardzo dyskretnie, okazuje się, że w stosunku rocznym wypada więcej wydatków, aniżeli wyniosły rzeczywiste wydatki w pierwszem półroczu tego roku.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#RomanRybarski">Następnie p. Minister Skarbu powoływał się na poprawę wskaźnika produkcji przemysłowej. Istotnie poprawa nastąpiła wszędzie, ale z pośród dwunastu państw europejskich, które zestawiają wskaźniki produkcji przemysłowej, Polska ma wskaźnik najniższy, a w porównaniu z r. 1932 poprawa w Polsce jest słabsza, aniżeli w większości krajów europejskich. Gorzej niż w Polsce jest tylko w dwóch krajach, ale i tam wskaźnik produkcji przemysłowej jest wyższy. Jeśli robimy porównania, to musimy baczyć na to, by porównywać te rzeczy w skali międzynarodowej, wtedy ten optymistyczny obraz wypadnie cokolwiek inaczej.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#RomanRybarski">Powoływał się p. Minister Skarbu na wzrost dochodów i na tem opiera swoje nadzieje na przyszłość. Istotnie, w pierwszem półroczu r. 1934/35 daniny publiczne i monopole przyniosły 762,5 miliona, podczas gdy w pierwszem półroczu ubiegłego roku 757,8 miliona. Jest więc wzrost o kilka milionów. Ale przypatrzmy się cyfrom. Okazuje się, że ten wzrost wykazują podatki bezpośrednie tam, gdzie śruba fiskalna może działać. Inne grupy nie wykazują wzrostu.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#RomanRybarski">Zanalizujmy bliżej dochody z tych podatków bezpośrednich. Otóż co wzrosło bardzo wydatnie? W preliminarzu budżetowym na cały r. 193435 preliminowano dochód w podatkach bezpośrednich z odsetek za zwłokę, kar i grzywien na 16,5 miliona. W pierwszem półroczu tego roku ten dochód z kar i grzywien przyniósł 18,5 miliona, czyli dwa razy więcej niż wypada w stosunku półrocznym. Tu znajdujemy wytłumaczenie wzrostu dochodów z podatków bezpośrednich. Mamy sytuację zupełnie jasną. Czy na takim gruncie można budować?</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#RomanRybarski">Następnie p. Minister Skarbu proponuje szereg nowych podatków. Nie sumuje tych rzeczy razem, mówi osobno o podatkach w ogólnym budżecie, a osobno o daninie szkolnej. Otóż, jeżeli dodamy 18 milionów daniny szkolnej, która, jak oświadczył p. Minister Skarbu, ma być nowym podatkiem lokalowym, do 40 milionów nowych podatków lub zwyżek podatkowych, razem otrzymamy 58 milionów.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#RomanRybarski">Ale na tem nie koniec. Są jeszcze pewne zwyżki. Mianowicie dochód z podatku dochodowego w zeszłym roku był preliminowany na 170 milionów, obecnie zaś preliminuje się na 190 milionów.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Z czego?)</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#RomanRybarski">Otóż, na czem się to opiera? W zeszłym roku preliminowano w tej sumie 170 milionów, na właściwy podatek 155 milionów, a na dodatek kryzysowy 15 milionów, obecnie preliminuje się na właściwy podatek 162 miliony, a na dodatek kryzysowy 28 milionów, czyli że dodatek kryzysowy ma według tego preliminarza wzrosnąć z 15 na 28 milionów. Przecież ten dodatek kryzysowy pozostaje w pewnym stałym stosunku do samego podatku, bo jest dodatkiem do podatku.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(Minister Skarbu p. Zawadzki: W zeszłym roku był błąd.)</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#RomanRybarski">Dobrze, ale jeżeli inna podstawa była w zeszłym roku, to czy teraz jest inna, czy jest ta sama podstawa? Był błąd w zeszłym roku, no trudno, na to już nie poradzę, że był błąd, ale w każdym razie, jeśli dostrzeżono błąd, należało to wyjaśnić w preliminarzu budżetowym, a nie podawać cyfr, które robią wrażenie układania budżetu „na ura”, nie wstawiać co się podoba i koniec!</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#RomanRybarski">Ale czy to należy traktować jako rzeczywisty wzrost wpływu? Ja powiem inaczej: to należy traktować jako podwyżkę kontyngentu podatku dochodowego. P. Minister Skarbu oświadczył na komisji, że niema kontyngentów podatkowych, że urzędnicy nasi nie otrzymują cyfr kontyngentowych podatków, które mają ściągać. Powiedział tylko, że urzędnicy otrzymują pewne cyfry orientacyjne. Otóż przyjmuję to i powiadam: trzeba to traktować jako nowy dochód, jako podwyżkę orientacji urzędników podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(Wesołość na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#RomanRybarski">I istotnie przy dzisiejszej sytuacji gospodarczej, przy dzisiejszej dochodowości przedsiębiorstw to jest nowa podwyżka, czyli że tych nowych podwyżek jest razem na 80.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#RomanRybarski">Ale cofnijmy się wstecz. Zastanówmy się nad tem, jak od czasu, gdy rozpoczął się kryzys, powiększono ciężary publiczne w Polsce, to znaczy jakie wprowadzono nowe daniny, nowe opłaty, nowe podatki? Otóż rzecz się przedstawia tak. Od końca 1931 r. wprowadzono 10% dodatek do podatku gruntowego, dalej kryzysowy dodatek do podatku od nieruchomości, 10% dodatek do podatku przemysłowego, kryzysowy dodatek do podatku dochodowego, nadzwyczajny podatek od nie których zajęć zawodowych, podatek od uboju, podatek od kwasu węglowego, podatek od energii elektrycznej i podatek od cukru skrobiowego.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Minister Skarbu: Dopiero ma być wprowadzony.)</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#RomanRybarski">Słowem mógłbym to długo czytać, nie chcę nużyć, bo tych pozycyj jest ponad 40, razem z różnemi opłatami funduszów, a suma preliminowana, którą można w budżecie wykryć, daje to nowe roczne obciążenie w przyszłym budżecie w wysokości 226.404.000 zł. Jeżeli dodamy do tego ogólnie wzrost obciążeń, których nie można ściśle oddzielić, z podatku od zapałek, z podatku od lokali, ze zwyżki niektórych podatków konsumcyjnych, to otrzymamy 250 milionów zł nowych obciążeń publicznych z budżetu Państwa, 250 milionów zł, które ma się uchwalić! I tu nasuwa się pytanie, czy te wszystkie obciążenia pozostają w stosunku do siły gospodarczej społeczeństwa? Otóż ja twierdzę, że nie, bo i zwyżki stawek i inne dane wskazują na to, że udział Państwa w dochodzie społecznym wzrasta i że ciężary publiczne rosną kosztem gospodarstwa społecznego, zwłaszcza, gdy uwzględnimy powiększenie ciężarów publicznych, nałożone przez ustawę o ubezpieczeniach społecznych. Otóż Państwo korzysta coraz wydatniej z tego dochodu społecznego.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#RomanRybarski">Następnie Państwo korzysta coraz wydatniej z kredytów wewnętrznych. Mają być nowe operacje kredytowe. P. Minister Skarbu nakreślił optymistyczny obraz naszego rynku pieniężnego. Otóż jest rzeczą znaną p. Ministrowi Skarbu, że niejednokrotnie wzrost wkładów pieniężnych w różnych instytucjach kredytowych nie jest objawem postępującego naprzód życia gospodarczego i większej jego intensywności. Wkłady bardzo często rosną w okresie depresji gospodarczej. Natomiast Państwo, gdy apeluje do tego rynku wewnętrznego, gdy nakłada coraz to nowe ciężary, jaki stan stwarza? Możliwości odbudowy gospodarczej, które niewątpliwie istnieją, są paraliżowane przez współzawodnictwo Państwa jako dłużnika i przez Państwo jako tego, który nakłada podatki. To jest istota sytuacji w Polsce. Wymagania Skarbu stoją na drodze odbudowy gospodarczej i dlatego też, w mojem głębokiem przekonaniu, na tej drodze nie doprowadzi się do poprawy gospodarczej. Tu musi być obrana inna droga.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#RomanRybarski">Panowie pytają się jaka? Otóż odpowiem: w mojem i naszem głębokiem przekonaniu są możliwe bardzo daleko sięgające oszczędności. Oszczędności wszystkiego nie załatwią, ale oszczędności są możliwe. Nie twierdzę, ażeby nasz budżet nie zawierał wielkich oszczędności. Niektóre oszczędności poszły nawet zadaleko, np. w roku 1924 kiedy tak „rozdrapywano budżet”, na drogi, mosty i budowle wodne wydano 37 milionów, w r. 1925–45 milionów, w r. 1932/33 na drogi, mosty i budowle wodne wydano poza budowlami morskiemi, które nie wchodzą tu w zestawienie, jak i w latach poprzednich, 23 miliony. To znaczy, przedtem było 2% budżetu — teraz 1%. Jak oszczędność w tych wypadkach odbija się na stanie Państwa, to ostatnia powódź najlepiej tego dowiodła.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#RomanRybarski">O ile chodzi zaś o zaniedbanie budownictwa dróg, uważam to za coś więcej, niż za błąd z punktu widzenia wojskowego. Wiadomo każdemu dobrze jak ogromne wysiłki w budownictwie szosowem robi nasz sąsiad zachodni. My pod tym względem nie jesteśmy do tego przygotowani, nie dorównujemy temu wysiłkowi. Chyba to założenie, byśmy zawsze dorównywali tamtemu wysiłkowi naszego sąsiada zachodniego i byli odpowiednio przygotowani, każdy w tej Izbie uważa za słuszne? Są oszczędności, których nie można robić. A gdzie można robić oszczędności? Są pozycje, są wydatki na sumy dyspozycyjne. Mimo zmniejszenia budżetu o tak kolosalne sumy wydatki na fundusze dyspozycyjne są te same, przepraszam, prawie te same, bo jest 15.000 oszczędności na sumę 18.900.000 funduszów dyspozycyjnych. A czy by nie można ograniczyć kosztów reprezentacji Państwa? Czy w dzisiejszych czasach jest rzeczą najpilniejszą zajmować się organizowaniem i urządzaniem mieszkań reprezentacyjnych, także i w samorządzie warszawskim, który dziś jest organem wykonawczym Państwa?</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#RomanRybarski">Następnie można uzyskać wielkie oszczędności także i w wydatkach subwencyjnych. Niedawno zostało ujawnione, że jedna z organizacyj sanacyjnych, Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, otrzymała w r. 1932/33 subwencję na sumę 1.680.000.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: To konieczność państwowa!)</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#RomanRybarski">Tam z temi subwencjami nie wszystko było w porządku i władze niebardzo kontrolowały, bo nie zawsze subwencje podjęte wpisywano na czas do ksiąg. Ale o to mniejsza. Tylko trzeba ustalić jedno: akcja społeczna, oparta niemal wyłącznie na subwencjach skarbowych, jest demoralizująca. Instytucja społeczna może się zwracać o subwencje tylko na specjalne cele, ale musi sama pracować, sama zdobywać sobie fundusze, Państwo może tylko to uzupełniać. Ale jak tak olbrzymie sumy wydaje się na subwencje, wtedy nie wiadomo, czy to jest instytucja społeczna, czy to jest organ rozdzielczy dla subwencyj? A tu bardzo dużą oszczędność można przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#RomanRybarski">Następnie mówił też p. Minister o przedsiębiorstwach, wskazywał, że i w dziedzinie przedsiębiorstw nie tak wiele da się zrobić. Otóż jednak chciałbym się zapytać — dlaczego uporczywie preliminuje się dochód z przedsiębiorstw taki, jakiego one nie dały? W tym roku z przedsiębiorstw państwowych wpłynęło netto 8 milionów za pół roku, a tymczasem preliminuje się netto z tych przedsiębiorstw 55 milionów na rok przyszły. Po co to, a przecież nie pierwszy raz to się powtarza. Po co tego rodzaju preliminarz? Trzeba przedstawić rzeczywistość taką, jaką jest. P. Minister Skarbu oświadczył, że przedsiębiorstwa państwowe nie są, ani nie mogą być, korzystną lokatą kapitału. Zgoda. Ale w takim razie po co powiększa się zakres przedsiębiorczości państwowej; po co przejmuje się coraz nowe przedsiębiorstwa? Jeśli to z punktu widzenia dochodowego nie jest korzystną lokatą, — jakie względy tu wchodzą w rachubę?</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#RomanRybarski">A jak się ta rzecz przedstawia w praktyce, to możnaby barwny obraz nakreślić. Powołam się na ostatnie sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli, dotyczące Lasów Państwowych. Jak wiadomo, Lasy Państwowe przeszły na gospodarkę drewnianą. Otóż sprawozdanie to pisze tak: „Wyniki finansowe bilansu za r. 1932/33, zarówno jak i kontrola poszczególnych tartaków, wykazują, że tartacznictwo państwowe nie przyczynia się do korzystnej realizacji produkcji drzewnej, bo otrzymując surowiec dla przedsiębiorstwa po cenach zniżonych nie tylko w stosunku do osiąganych w sprzedaży prywatnej, lecz nawet i po cenach tak minimalnych, przy bezprocentowem zaangażowaniu w produkcji około 25 milionów złotych, wykazało straty w sumie 2.773.000, nie licząc kosztów amortyzacji w sumie 42.000 zł.”. I to się kontynuuje, to się rozszerza. Do czego my dojdziemy? Dojdziemy do upaństwowienia prywatnej wytwórczości. Nie wiem, czy wszyscy Panowie ten ideał wyznają, ale praktyka w zakresie przemysłu do tego zmierza. A jak wtedy będą wyglądały finanse skarbowe, to już jest inne pytanie.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#RomanRybarski">Niema dzisiaj prawie nikogo, ktoby twierdził, że można oprzeć budżet Państwa na przedsiębiorczości państwowej. Oczekuje się poprawy od wysiłku społeczeństwa. Wciąż się mówi od pewnego czasu, od czasu kryzysu, o odpowiedzialności społeczeństwa, o jego wysiłku. Otóż wypowiedział te słowa też p. poseł Sławek, mówiąc:„Nieraz zastanawiałem się nad tak charakterystycznem dla naszego życia zjawiskiem, jakim jest płynące ze wszystkich stron żądanie, aby Rząd przyszedł z pomocą to kupiectwu, to rzemiosłu, to znów rolnictwu i t. d. Potem powołał się na to, że przed wojną za czasów nawet rządów zaborczych tego nie było, i powiada: „Dlaczegóż więc dzisiaj rodzi się ta dziwna jakaś bezradność, powodująca ciągłe wołanie o pomoc, ta nieumiejętność ludzka odnajdywania własnym rozumem i własną inicjatywą, jeśli nie dróg naprawy sytuacji, to chociażby środków zaradczych, umożliwiających własne bytowanie?” Otóż ja uważam to pytanie za zbędne. Dla mnie odpowiedź jest jasna. Jeżeli Państwo ujęło wszystko w swoje ręce, to społeczeństwo musi być bezradne. Apelować do społeczeństwa można wtedy, gdy się zostawi pewne uprawnienia temu społeczeństwu, gdy mu się zabezpieczy jego sferę życia. Ale gdy wszystko jest pod nadzorem policyjnym, to nic dziwnego, że ci ludzie nie wykazują wielkiej przedsiębiorczości i oglądają się na Państwo. To jest zjawisko w dzisiejszych warunkach zupełnie naturalne, bo gdzie ci ludzie mają się udać, jak nie o pomoc do Państwa? A przecież tyle lat ich uczono, że wszystkie zagadnienia bez nich zostały rozwiązane przez dobroczynną politykę Państwa, więc może i niektórzy w to naprawdę uwierzyli.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#RomanRybarski">Ale nie jest słusznym, mojem zdaniem, pogląd, że wszyscy żądają pomocy od Państwa. Może to dotyczy elity rządzącej i jej klijenteli. Szerokie masy narodu nie chcą pomocy od Państwa. Szerokie masy narodu chcą, by im Państwo pozwoliło pracować w spokoju i pod ochroną prawa.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#RomanRybarski">Tego chce Naród. Naród chce, by sfera działalności państwowej, policyjnej i administracyjnej była ściśle odgraniczona, by te rzeczy nie były pomieszane tak, że nikt nie wie, czy jutro Państwo nie upaństwowi jego produkcji lub nie cofnie mu zwyczajnie jakiejś koncesji przemysłowej, nikt nie wie, co będzie jutro i nic dziwnego, że każdy czuje się bezradny, a społeczeństwo, podkreślam, chce ładu, spokoju i prawa.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#RomanRybarski">Te szerokie masy narodu tnie oczekują zbyt wiele od Państwa, ale nie chcą, by pewne grupy ludności, pewne partie, pewne wyznania, miały przywileje. Otóż np. rozwiązuje się, albo nie legalizuje stowarzyszeń byłych wojskowych polskich, a natomiast pod opieką władz istnieją żydowskie organizacje wojskowe, które urządzają parady po miastach i cieszą się jak największem poparciem. Ja nie wiem, czy nasze Państwo militarnie jest tak słabe, że potrzebuje aż tego żydowskiego wojska? Ja nie wiem,...</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego)</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#RomanRybarski">...jaki to ma cel i do czego te „trumpeldory” mają służyć i na czem polegać ma to przywilejowanie? Tak samo te masy polskiego narodu nie zrozumieją tego i z tem się nie pogodzą, by wychowawcami dzieci polskich byli Żydzi. Otóż powiedziałem, że szerokie masy narodu nie chcą przywilejów. Ale jak to istotnie niektórzy Panowie potwierdzili, przywileje bardzo często u nas dziś łączą się z systemem protekcji. Powiedział 8 maja p. poseł Prystor: „Niestety, system protekcyjny nazbyt się u nas rozpanoszył i osiągnął karykaturalne nieraz formy. Szary codzienny obywatel często uważa, że nie może dokonać żadnej czynności bez tego, by nie szukał jakiegoś poparcia. Znacznie gorsze są jeszcze protekcje -mówił dalej p. poseł Prystor — połączone z szantażem. A to niestety zdarza się bardzo często i trzeba to ze smutkiem stwierdzić, jest bardzo demoralizujące.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#komentarz">(Głos: Jeden kolega siedzi w więzieniu.)</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#RomanRybarski">Bardzo słusznie, ale tu nie chodzi o zwyczajną protekcję, bo wiadomo jakiego poparcia trzeba szukać, wchodzi tu poprostu w grę protekcjonizm partyjny lub bezpartyjny, jak kto woli go nazwać. O tem samem mówił i p. poseł Sławek, powiedział 20 października: „Zastosowanie w tej pracy metod partyjnych, polegających na popieraniu, protegowaniu przedewszystkiem ludzi, należących do organizacji, prowadzić musi do wypaczenia samej idei. Za dużo jest ludzi, którzy za swoją pracę chcieliby uzyskiwać jakąś zapłatę w formie orderu, posady, mandatu poselskiego, czy koncesji.</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#komentarz">(Głos: Słusznie, stwierdza Pan to sam, powinien Pan bić brawo)</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#RomanRybarski">Biję brawo i nawet dorzucam trochę szczegółów. Naprzykład z tego miejsca cytowałem okólnik wicewojewody łódzkiego do starostów, polecający im, ażeby z kas komunalnych, o których mówił p. Minister Skarbu, zrobić narzędzie rozszerzania wpływów BB i żeby te kasy obsadzać swoimi ludźmi. O tem, jak to nieraz było pod względem kasowym prowadzone, wiemy. Z tego miejsca przytaczałem fakt, że zredukowanym nauczycielom na Pomorzu stawiano warunek zapisania się do „Strzelca”, a posadę otrzymują zpowrotem. Tu przytaczam odezwę Leg jonu Młodych w Krakowie do nowowstępującej młodzieży, gdzie czytamy takie zdanie: „Czy wiesz, że członkowie Młodzieży Wszechpolskiej nie otrzymują posad?” To jest ten wpływ wychowawczy instytucji, którą b. premier Jędrzejewicz tak lubił i którą swoją opieką otaczał. Tak wysoki jest poziom wychowawczy, państwowy i moralny! Chciałoby się temu wszystkiemu przyklasnąć, ale nasuwają się słowa: daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia! Albowiem to wynika z istoty samego systemu. Potępienie tych rzeczy wyszło i z innej strony.</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#RomanRybarski">Muszę dorzucić i zacytować i obecnego p. Premiera Kozłowskiego, który, omawiając stosunki w świecie robotniczym, mówiąc o demagogii i posadach w uzyskiwaniu ludzi dla swych partyj i do swych związków, — to są jego własne wyrazy, przepraszam za ich drastyczną formę: „taki stan rzeczy prostytuuje robotnika i zmusza go nieraz do życia w poszczególnych związkach ideowo mu obcych tylko dlatego, że dany związek, dana branża uzyskała np. monopolistyczne stanowisko przy obsadzaniu wolnych miejsc pracy”. Słusznie, ale czy to dotyczy tylko stosunków robotniczych? Czy niema szeregu związków, które mają monopolistyczne stanowisko przy obsadzaniu stanowisk pracy? Czy ja nie mam byłych słuchaczy, którzy pracowali parę lat na seminariach i nawet politycznej działalności nie rozwijali, a teraz przychodzą do mnie ze skargami: Każą mi się zapisać do Strzelca, do Legionu Młodych, to dostanę posadę za 150 zł.</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#RomanRybarski">To jest na każdym kroku.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#RomanRybarski">Obecnie mamy do czynienia z takiem zjawiskiem w związku z tą właśnie „pomyślną” sytuacją gospodarczą kraju, że n. p. jednym z głównych dochodów adwokatów są kuratele, syndykostwa i nadzory sądowe. To jest dziś w znacznej mierze utrzymanie adwokatów, to jest praca adwokatów. Otóż te syndykostwa, nadzory sądowe i kuratele powinny być rozdawane w porozumieniu z wierzycielami. Przecież tu chodzi o ochronę interesów wierzycieli. A jak te rzeczy są rozdawane właśnie w tym roku? Otóż wydział handlowy Sądu Okręgowego w Warszawie od początku tego roku rozdał 68 tych syndykostw, kurateli i nadzorów sądowych. Z tego 47 otrzymali członkowie Koła Adwokatów Rzeczypospolitej Polskiej, sanacyjnego związku adwokatów, a 21 przyznano innym adwokatom, z tego 10-ciu się zrzekło, bo były takie rzeczy, które wymagały dopłaty od adwokatów. Czyli rezultat jest taki: z pośród członków t. zw. „Karpia”, których jest niespełna 200, 25% otrzymało te nadzory-kuratele, a z pośród wszystkich innych adwokatów otrzymało te nadzory 1%. Ja nie użyję wyrażenia p. premiera Kozłowskiego o tem prostytuowaniu się pracowników, lecz powiem jedno: nie zazdrościmy temu obozowi potęgi, opartej na takich fundamentach.</u>
          <u xml:id="u-15.44" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-15.45" who="#RomanRybarski">Otóż w tych warunkach, w tej atmosferze muszą się zjawiać tendencje i zjawiska zwyczajnych nadużyć i zwyczajnego łapownictwa. Już tu padło nazwisko p. Idzikowskiego. Nie będę o nim dużo mówił, chociaż był bardzo czynny w tym Sejmie,...</u>
          <u xml:id="u-15.46" who="#komentarz">(Różne okrzyki na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-15.47" who="#RomanRybarski">...przy cichej aprobacie panów z pierwszych ław rządowych, ale przypomnę jego jedną interwencję. Mianowicie, gdy była mowa o podatku przemysłowym w r. 1931, wówczas p. Idzikowski zabrał głos i oskarżał urzędników skarbowych, mianowicie powiedział: są urzędnicy skarbowi, którzy wam partyjnie służą, którzy z wami współdziałają; chowają się sprytnie za plecami komisyj szacunkowych i odwoławczych, niesłychanie trudno ich dosięgnąć, ale my wiemy, że tak jest i wcześniej czy później jednak zdemaskowanie ich nastąpi.</u>
          <u xml:id="u-15.48" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-15.49" who="#RomanRybarski">Istotnie p. Idzikowski, denuncjując urzędników skarbowych, pracował nad odpowiednim doborem personelu skarbowego. Czy tu chodziło p. Idzikowskiemu o tego czy innego urzędnika? Przecież wiadomo, że była zorganizowana akcja przekupywania urzędników skarbowych, że zbierano składki w rzemieślniczych organizacjach sanacyjnych na przekupywanie urzędników, na podarunki dla tych urzędników. Czy Panowie nie mieli swojego wywiadu, aby wcześniej o tem wiedzieć? Przecież wywiad w Polsce jest dobry, przestańcie nas trochę mniej śledzić, a śledźcie organizacje Wasze, ażeby wiedzieć, co się w nich dzieje. A czy tu chodzi tylko o pana Idzikowskiego, który był dygnitarzem Związku Izb Rzemieślniczych? A prezydent Izby łódzkiej, wiceprezes BB, kawaler złotego krzyża zasługi, który ukradł pieniądze Izby Rzemieślniczej, której był prezesem? A tych dwóch prezesów kieleckiej Izby Rzemieślniczej — jeden inkasował pieniądze za egzamin, drugiemu zabrakło w kasie 60,000 zł. A bank p. Namyśla w Poznaniu?</u>
          <u xml:id="u-15.50" who="#RomanRybarski">Tych spraw jest dużo. Ale istotnie, gdybym chciał powiedzieć i przytaczać te rzeczy wyłącznie dla celów partyjnych, powiedziałbym: używajcie takich ludzi w zdobywaniu opinii społecznej. Ja jednak wskażę na większe, szersze przyczyny tych nadużyć. Otóż przyczyną tych nadużyć i ich tłem jest, mojem zdaniem, wszechwładza administracji państwowej. Nie wypleni się nadużyć, jeżeli zakres działania każdego urzędnika nie będzie ograniczony przez prawo i nie będzie pozostawał pod kontrolą prawa. Wszystko zależy od jakiegoś małego urzędniczka. On może decydować o życiu i mieniu człowieka. Otóż nic dziwnego, że stwarzają się różne możliwości przy nędznem opłacaniu tych urzędników, że w drodze nielegalnej ludzie sobie byt umożliwiają. Ja to potępiam, ale twierdzę: bez praworządności w naszej administracji łapownictwo będzie coraz szersze kręgi zataczało. To musi być zmienione. Obywatel musi wiedzieć, co mu wolno, a czego mu nie wolno. Ale to, że urzędnikowi wszystko wolno, w praktyce sprowadza się do tego, że ten urzędnik zaczyna brać łapówki.</u>
          <u xml:id="u-15.51" who="#RomanRybarski">To jest stan prawny w Państwie i trzeba się nad tym stanem zastanowić. Ja nie wracam do rzeczy, które minęły, nie będę omawiał genezy obecnych rządów w Polsce, ale stwierdzam, że każdy rząd, który powstał w drodze zamachu, jeżeli ma głęboki instynkt samozachowawczy, dąży do tego, by utrwalić się w prawie, by swoją siłę przeobrazić w prawo. Dąży do tego, by jak najprędzej wrócić do prawa, by zostawić po sobie instytucje prawne, które go przetrwają, czyli, że utrwalając się, musi objawiać twórczość prawną.</u>
          <u xml:id="u-15.52" who="#RomanRybarski">A jak u nas przedstawia się ta twórczość prawna? Otóż, mojem zdaniem, prawem nie jest pełnomocnictwo, gdzie choć norma ogólna mówi tak, ale jeżeli minister lub urzędnik chce, to może być inaczej. Prawa ograniczają rządzących. Tylko te prawa są coś warte, które stwarzają stałe normy współżycia obywateli i których naruszenie może być dochodzone skutecznie w sądach. Ale prawa, które są właściwie pełnomocnictwem administracyjnem, trwałego porządku prawnego, ani spokoju prawnego nie przynoszą. A tymczasem jak się u nas traktuje prawo? Otóż rzecz znana z jednym z ostatnich dekretów. Toczył się spór pomiędzy niektóremi samorządami miejskiemi a Ministerstwem Skarbu o pobór dodatku do podatku kryzysowego i o udział w 10% dodatku do podatku dochodowego. Samorządy wygrały sprawę w Trybunale Administracyjnym i zdawałoby się, że sprawa jest załatwiona. Ale wychodzi dekret, który to reguluje. Można powiedzieć, że inna rzecz jest co do przyszłości, być może, że finanse Państwa wymagały skierowania tego dochodu w całości do kas państwowych, a nie do kas samorządowych. Ale postanowiono w dekrecie, że dotyczyć to ma skutków ustaw od 1926 r. i że decyzje, które już zapadły i mają sankcję sądową za sobą, mają być obecnie rewidowane — i to jest podkopywanie poczucia prawnego w społeczeństwie. Nie wiem, jaki jest tego cel i do czego to zmierza.</u>
          <u xml:id="u-15.53" who="#RomanRybarski">Następnie mógłbym zrozumieć jeszcze tę ostrą krytykę, którą Panowie stosowali do ustawodawstwa t. zw. przedmajowego. No trudno, zwycięzcy, upojeni triumfem, muszą i mogą poddać najostrzejszej nawet krytyce to prawo, które złamali. Nie dziwię się, że Panowie tego prawa nie szanowali, ale przynajmniej można było oczekiwać, że zaczniecie szanować prawa przez siebie uchwalone. Tymczasem istotnie Wasza krytyka czasami jest bardzo ostra, ale przyznają, zwraca się i do prawa, któreście bardzo niedawno sami uchwalili. Np. gdy tu była mowa o ustawie o ubezpieczeniu społecznem, to na nasze skromne wątpliwości odpowiadaliście z tupetem: Nie znacie się na rzeczy, to wszystko jest oparte na matematycznych obliczeniach, to jest wspaniała ustawa, to jest magna charta pracownika umysłowego i fizycznego w Polsce! A co Wy teraz po roku o tej ustawie mówicie? Rzeczywiście prokurator powinien niektóre wyrażenia konfiskować, bo to jest podrywanie powagi obowiązujących ustaw.</u>
          <u xml:id="u-15.54" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-15.55" who="#RomanRybarski">Ale to ostatecznie jest przyznanie się do błędu.</u>
          <u xml:id="u-15.56" who="#RomanRybarski">Ale jest i ustawodawstwo, co do którego Wy do żadnego błędu się nie przyznajecie. Bardzo ważne ustawodawstwo, bo samorządowe. Mianowicie w tem ustawodawstwie samorządowem, które jest wyłącznic Waszem dziełem, są przewidziane wybory. Zapewnialiście tutaj, gdy to było dyskutowane, że to prawo będzie ściśle przestrzegane i z całą lojalnością wprowadzone w życie. A co się stało z temi wyborami samorządowemi? Co się z niemi dzieje? Poco uchwalać prawo wyborcze ludności, a potem je unieważniać? Czy po to, żeby nie wyjść z wprawy na wypadek, gdy przyjdą wybory sejmowe?</u>
          <u xml:id="u-15.57" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-15.58" who="#RomanRybarski">Bo niby to na to wygląda. Takie ćwiczenia poprostu. Więc, co to jest?</u>
          <u xml:id="u-15.59" who="#RomanRybarski">A następnie? Następnie p. Premier — przepraszam, że znowu go cytuję — oświadczył w jednem ze swoich przemówień, omawiając wyniki wyborów samorządowych, że: „stoję na stanowisku, że w tych wypadkach, kiedy opozycja zwyciężyła, winna wziąć odpowiedzialność za zarząd miastem i wyciągnąć konsekwencje ze zwycięstwa wyborczego”. To było oświadczenie p. Premiera z 1 sierpnia r. b. A jakie konsekwencje wyciągnęły te organy, które są p. Premierowi podległe, z tych słów p. Premiera? Otóż w Poznaniu, widocznie z braku kwalifikacji, nie zatwierdzono na stanowisku prezydenta miasta p. Władysława Mieczkowskiego, b, prezesa Banku Polskiego i p. Cyryla Ratajskiego. Ci ludzie nie mają kwalifikacyj do zajmowania się takiemi funkcjami.</u>
          <u xml:id="u-15.60" who="#komentarz">(Wesołość na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-15.61" who="#RomanRybarski">A w Łodzi, o której p. Premier wyraźnie mówił, dotychczas jeszcze nie ukonstytuowała się rada miejska, ale narazie siedzi w więzieniu 3 radnych miejskich.</u>
          <u xml:id="u-15.62" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Czekają aż ich wypuszczą.)</u>
          <u xml:id="u-15.63" who="#RomanRybarski">A tak. Otóż, uwięziono ich dlatego, że stali na czele akcji wyborczej. A p. mecenasowi Kowalskiemu dotychczas nie dostarczono aktu oskarżenia. On nie wie za co siedzi.</u>
          <u xml:id="u-15.64" who="#RomanRybarski">W ten sposób wykonuje się zapowiedzi p. Premiera. Pod tym względem sytuacja wymaga gruntownej zmiany. Może niektóre rzeczy chcieliby Panowie czasem załagodzić, ale powiadam: tu zmiana drobna nie wystarcza. Tak samo jak w dziedzinie gospodarczej musi być gruntowna naprawa, a nie można poprzestać na tak zw. likwidacji przerostów, tak samo w dziedzinie moralno-politycznej nie można poprzestać na likwidacji wyrostków.</u>
          <u xml:id="u-15.65" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-15.66" who="#RomanRybarski">Tu trzeba sięgnąć głębiej.</u>
          <u xml:id="u-15.67" who="#RomanRybarski">Jest jeszcze jedna rzecz: obecny reżim zreorganizował bardzo gruntownie wymiar sprawiedliwości. Były dwie gruntowne organizacje sądownictwa. Jest nowy kodeks karny, dostosowany najzupełniej do potrzeb obecnego reżimu. I można było przypuszczać, że na tem już koniec, że wszystkie narzędzia represji ma ten reżim w swoim ręku. Ale okazją do bardzo zasadniczej zmiany w tym kierunku było zamordowanie ś. p. Bronisława Pierackiego. Wtedy na obóz narodowy rzucono pośrednio podejrzenie popełnienia tego zamachu i aresztowano około półtora tysiąca ludzi. P. Minister Sprawiedliwości w dniu 10 lipca b. r. stwierdził, że zbrodnię popełnił Ukrainiec, Albo więc przy tych aresztowaniach władze bezpieczeństwa nie wiedziały nawet z jakiego środowiska wyszła ta zbrodnia, co nie najlepiej świadczy o ich sprawności, albo skorzystano z tej okazji, z tej tragedii, aby załatwić porachunki partyjne, żeby złamać obóz narodowy. Są tylko te dwie ewentualności.</u>
          <u xml:id="u-15.68" who="#RomanRybarski">I równocześnie wprowadzono t. zw. miejsca odosobnienia. Twierdzono tutaj wielokrotnie jak to Polska doskonale sobie radzi bez miejsc odosobnienia. Jakoś Rząd obecny nie mógł sobie bez tego widocznie poradzić i wydał dekret, który mówi w art. 1:</u>
          <u xml:id="u-15.69" who="#RomanRybarski">„Osoby, których działalność lub postępowanie daje podstawę do przypuszczenia, że grozi z ich strony naruszenie bezpieczeństwa, spokoju lub porządku publicznego, mogą ulec przytrzymaniu i przymusowemu umieszczeniu w miejscach odosobnienia, nieprzeznaczonych dla osób skazanych lub aresztowanych z powodu przestępstw”.</u>
          <u xml:id="u-15.70" who="#RomanRybarski">A więc to rozporządzenie przewiduje izolację osób nie skazanych, nawet takich, którym nie zarzuca się określonego przestępstwa. Są w różnych krajach Europy obozy izolacyjne. O ile wiem, to traktowane są te rzeczy w ten sposób, że izolacja służy ściśle określonemu celowi. Odosabnia się tego, którego dany reżim, nie mogąc się inaczej przy władzy utrzymać, musi odosobnić. Ale równocześnie z wydaniem tego dekretu p. Premier dał komentarz do tego dekretu, który obozowi w Berezie Kartuskiej nadaje bardzo swoiste piętno. Mianowicie oświadczył p. Premier: „Miejsca odosobnienia — nie trzeba chyba tego ukrywać — będą miały regulamin bardzo ciężki i surowy i nie będą niczem innem jak tylko narzędziem surowej i karzącej ręki Państwa”.</u>
          <u xml:id="u-15.71" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-15.72" who="#RomanRybarski">A więc w stosunku do osób, które są tylko podejrzane, których nawet nie oskarżono o określone przestępstwo, stosuje się surowe kary wbrew zasadzie, z którą nasza cywilizacja się zrosła, bo my należymy do łacińskiej cywilizacji: nulla poena sine lege.</u>
          <u xml:id="u-15.73" who="#komentarz">(Huczne oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-15.74" who="#RomanRybarski">A na czem miały polegać te kary? Karano głodem, karano rujnowaniem zdrowia, karano strasznym brudem, znieważaniem godności osobistej, biciem przez policję ludzi osadzonych w tem więzieniu.</u>
          <u xml:id="u-15.75" who="#komentarz">(Głosy na prawicy i lewicy: Hańba!)</u>
          <u xml:id="u-15.76" who="#RomanRybarski">A wychodzącym z tego więzienia wysoki urzędnik oświadczał: Jesteście wypuszczeni, ale nie wolno się wam zajmować działalnością polityczną, jeżeli piśniecie chociaż słowo o tem, co się tutaj działo, znajdziecie się tu zpowrotem. Otóż wypuszczeni mówią, co się działo i tej groźby się nie przestraszyli. Łudzą się Panowie, jeżeli sądzą, że tych uwięzionych zdołają złamać, że zdołają temi środkami złamać obóz narodowy i jego siłę.</u>
          <u xml:id="u-15.77" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-15.78" who="#RomanRybarski">Nigdy i nigdzie takie metody nie zwyciężają. A jeżeli chodzi o te szerokie masy ludności, to wiem i wszyscy wiedzą, co one mówią. One rozumują bardzo prosto, one te wzmożone represje w stosunku do obozu narodowego łączą ze wzrostem świadomości żydowskiego zalewu.</u>
          <u xml:id="u-15.79" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-15.80" who="#RomanRybarski">One mówią: Wiadomo dlaczego ludzie siedzą. Ale to jest kapitał, z którego my korzystamy.</u>
          <u xml:id="u-15.81" who="#RomanRybarski">Otóż możecie Panowie stosować takie lub inne metody, takie lub inne narzędzia walki, ale jedno już dziś jest pewne: Wy nie zdobędziecie rządu dusz w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-15.82" who="#komentarz">(Huczne oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Róg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MichałRóg">Wysoka Izbo! W ostatnim czasie dużo się mówiło i pisało o tem, że Rząd stara się ulżyć t. zw. szaremu człowiekowi, że usiłuje postawić masy ludowe gospodarczo tak, żeby miały siłę kupna, bez czego nie jest do pomyślenia naprawa ogólnej naszej gospodarki. Niestety, w przedłożonym nam preliminarzu budżetowym nie widać troski o poprawienie doli tego szarego człowieka. Rząd spodziewa się wycisnąć w tym czasie kryzysowym ze społeczeństwa blisko dwa mil jardy, ściśle 1.983.743,700 zł. Czy śruba podatkowa, chociażby najsprawniej działająca, zdoła tego dokazać, bardzo w to wątpimy. Pan Minister Skarbu jest pod tym względem optymistą, ale my sądzimy, że to się nie uda. Jeżeli chodzi o wieś, to stwierdzam, że sytuacja nie tylko bezrolnych, ale nawet małorolnych i średniorolnych nie tylko się nie polepszyła, ale się stale pogarsza.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MichałRóg">Dziś jestem w tem dobrem położeniu, że mogę cytować nie głosy prasy naszej, ludowej, o których Panowie niejednokrotnie mówili, że przesadzają, że malują rzeczywistość zbyt czarno. Kilka dni temu główny organ rządowy, „Gazeta Polska” czytelnikom swoim przedstawiła taki obraz wsi polskiej: „Z chwilą, kiedy komornik stanie na progu chaty i zażąda naprzykład 40 zł, to jak pod dotknięciem możnej czarownicy wszystkie chłopskie skarby wpadają w inny wymiar, w nicość: jego prawdziwa krowa, która naprawdę daje mleko, zboże, które się zmienia w najwspanialszy chleb, prosięta i gęsi, chluba jego gospodarstwa, to wszystko staje się nagle nic niewarte, jeżeli chcieć zamienić to na pieniądze, na tę jedną rzecz nieosiągalną. Zapałki na wsi kupuje się na sztuki, bo nie każdy może sobie pozwolić odrazu na całe pudełko. Przynosi się do sklepu jajko, a dostaje 10–20 zapałek, zależnie od ceny jaj i dobrej woli sklepikarza”. Nie wspomina tylko „Gazeta Polska” o tej olbrzymiej ilości bezrolnych i małorolnych, którzy nie mają nawet co zanieść do sklepiku.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MichałRóg">Mówiąc o ściąganiu drobnych należności, „Gazeta Polska” pisze w sposób następujący: „Wystarczy, że sędzia, porządkując biurko, zauważy papierek dowodzący, że nie dopłacono do stempla, lub też, że ktoś winien jest za pyskówkę, gdzieindziej jechał furman bez latarni, lub może kłusem przez most — wystarczy to, by polecił ściąganie drobnej należności. Jedzie wtenczas sfora komorników, bez względu na odległość i bez względu na winę i wali koszta przejazdu i odbiera 80-groszową należność, doliczając kosztów 13 zł., 2-złotową należność, a kosztów 28 zł, należność 3-złotową przy kosztach 40 zł. Słowem orgie, orgie nonsensu, niesprawiedliwości i krzywdy, wołające o pomstę do nieba. I to się zdarza codziennie, to jest normalne. Po takiej egzekucji w każdem miejscu Polski codziennie podnosi się chór przekleństw i złorzeczeń, szerzy się nienawiść do każdego przedstawiciela władzy”.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MichałRóg">Dalej pisze „Gazeta Polska” o komornikach: „Przyjeżdżają ci panowie do chłopa, który żyje bez pieniędzy i tylko poza światem pieniędzy istnieć może. Każde nabywanie czegoś, czego sam nie produkuje, to karkołomne sięganie w tamten świat, w stratosferę”.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MichałRóg">Proszę Panów, muszę przyznać, że to jest napisane mocno i prawdziwie. O wiele słabsze rzeczy, drukowane w naszych pismach ludowych, są konfiskowane. A niema tu wcale przesady. Ten chór przekleństw i złorzeczeń rozlega się na wsi coraz głośniej i nienawiść do przedstawicieli władzy szerzy się coraz bardziej. Tak się szczęśliwie składa, proszę Panów, że redaktor naczelny „Gazety Polskiej” jest jednocześnie generalnym referentem budżetowym. Mamy nadzieję, że uda nam się przeto łatwiej namówić go do obniżenia odpowiednich pozycyj budżetowych, nakładających takie ciężary na wieś.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#MichałRóg">O tem, jak nieraz bezwzględnie i nielitościwie ściągane są podatki, mówił też b. premier p. poseł Prystor. Przytoczył dwa przykłady, jak powiedział, wzięte z życia. Jeden przykład następujący. Jest wdowa z dwojgiem dzieci, posiadająca półtora morga gruntu i jedną, jedyną krowę. Nie zapłaciła podatku. Przyjeżdża sekwestrator i zabiera jej tę jedyną krowę, podstawę egzystencji jej i jej dzieci. A drugi przykład podał p. premier Prystor, że rzemieślnikowi nie płacącemu podatków, sekwestrator zabiera maszynę, narzędzie jego pracy. I słusznie p. premier Prystor, mówiąc o tem i przytaczając te przykłady, nawoływał do szanowania grosza publicznego. Mówił, że ten grosz z takim trudem nieraz zdobywany, powinien być używany tylko dla dobra Państwa i ogółu obywateli, że należy nim gospodarzyć nie lekkomyślnie, nie wydawać na żadne inne cele, jak tylko cele państwowe. Niestety, rzeczywistość mówi, że ten głos był głosem wołającego na puszczy.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(P. Prystor: Nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#MichałRóg">P. premier Prystor dodał, że jest wielu amatorów na grosz publiczny, ale nie wolno ulegać naciskom. Czy od tego czasu, od tego wezwania p. premiera Prystora zmieniło się coś na lepsze? Czy te ręce, wyciągające się po grosz publiczny, po grosz, zbierany z podatków państwowych, nie wyciągają się nadal i czy nie otrzymują nadal tych pieniędzy państwowych, to p. premier Prystor zapewne lepiej od nas wie. My w to wątpimy. Przeciwnie, zdaje nam się, że tych organizacyj, tych osób, zgłaszających się o subwencję i otrzymujących subwencję, jest w Polsce coraz więcej. Wspominano tu już o organizacji, gdzie członkinie jej staczały z sobą homeryckie boje, i wspomniano o tem, że organizacja ta otrzymała w jednym roku półtora miliona złotych subwencji. Było o co walczyć. Ale czy takie rzeczy powinny być tolerowane? Zdaje się, że nie. Słusznie p. premier Prystor powiedział, że byłoby o wiele lepiej w Polsce, gdyby grosz publiczny był szanowany, i słusznie też napiętnował tych wszystkich lizusów i tych wszystkich nadskakiwaczy, którzy dla własnych osobistych korzyści nadużywają imienia Marszałka Piłsudskiego, inicjują na cudzy koszt różne uroczystości hołdownicze, stawianie pomników, sypanie kopca i t. d. Pan premier Prystor powiedział, że obywatele z tchórzostwa i lęku nie protestują przeciw tym pomysłom i radził, by takich szantażystów przepędzać kijem. Nam ludowcom ta rada się bardzo podobała, tylko, Panie Premierze, ta rada jest niewykonalna. Coby na to powiedziała policja, coby na to powiedziały władze? Już nie mówię o kiju, ale śmiałek, któryby protestował słowem, uznany byłby za niebezpiecznego antypaństwowca i odpowiednioby z nim postąpili. Dziwię się, P. Premierze, że Panu to uszło bezkarnie.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski na lewicy. P. St. Stroński: Nie całkiem uszło, bo nie został premierem.)</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#MichałRóg">Ktokolwiek z opozycji na Pańskiem miejscu miałby murowanych pięć lat.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#MichałRóg">Dobrze się też stało, że drugi były premier, p. prezes Sławek w mowie, wygłoszonej w Krakowie w marcu wśród konserwatystów, napiętnował tych wszystkich, którzy dla osobistych korzyści zgłaszają się do obozu rządzącego i radził, ażeby każdemu takiemu dać dwadzieścia groszy w zęby i kopnąć. Ta rada nam się bardzo podobała, ale szczególnie druga część, bo co do pierwszej części, toby trzeba wydać olbrzymie sumy pieniędzy, trzebaby całą czwartą brygadę obdarzyć po dwadzieścia groszy i kopnąć, bo tych zgłaszających się dlatego tylko, ażeby osobiste korzyści czerpać, są przecież rzesze wielkie. Ale dobrze, że te rzeczy się mówi.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#MichałRóg">Muszę też z przyjemnością stwierdzić, że w poglądach niektórych wybitnych przedstawicieli obozu rządzącego na znaczenie chłopów w Polsce i na ich obecne położenie dokonuje się powoli pewien przełom.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Wybory się zbliżają.)</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#MichałRóg">Gdyby słowom tych przedstawicieli obozu rządzącego zawsze odpowiadały czyny, to chłopi w Polsce mogliby patrzeć z otuchą w lepszą przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#MichałRóg">Pan Premier Kozłowski w mowie, wygłoszonej dnia 1 sierpnia, powiedział, że drobne i średnie rolnictwo w Polsce musi znaleźć odpowiednie warunki pracy. Przyznał zatem, że dotychczas niema tych warunków odpowiednich. Powiedział dalej, że ofiar, przeznaczonych na pomoc dla małego i drobnego rolnictwa, nie będzie uważał za zmarnowane, bo bez naprawy tych warsztatów rolnych nie jest do pomyślenia poprawa ogólnego stanu gospodarczego. Powiedział też pan Premier Kozłowski dosłownie: „Nie mogę jednak w jednej płaszczyźnie traktować wszystkich właścicieli gospodarstw rolnych. Większe warsztaty rolne, nadmiernie obciążone długami, nie są możliwe do wysanowania, natomiast małe i średnie, umiarkowanie zadłużone warsztaty rolne mogą być oddłużone i można im zapewnić egzystencję. Własność ziemska średnia i wielka, nie będąca w stanie wywiązać się z wszystkich zobowiązań, a która będzie uznana za nadmiernie zadłużoną, musi poddać się procesowi likwidacji. Pod temi słowami pana Premiera Kozłowskiego my ludowcy moglibyśmy się podpisać, jak to mówią, obu rękami. Mniej zadowolenia okazali z tej zapowiedzi konserwatyści z bloku rządowego. Poruszyli oni widocznie wszystkie dostępne im sprężyny, bo redagowanie dekretów oddłużeniowych, jak widać z czasu, szło ciężko. Dziś w tych dekretach oddłużeniowych konserwatyści nie widzą nic dla siebie bardzo niepokojącego.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#MichałRóg">Trzeba przyznać, że jakkolwiek dekrety oddłużeniowe nie dają drobnemu rolnictwu tego, czegośmy się spodziewali, to jednak przynoszą mu pewną ulgę. Niestety ulga ta jest całkowicie wyrównana przez wysokie podatki i różnice cen produktów rolnych i przemysłowych. Spychają też dekrety oddłużeniowe prawie cały ciężar na prywatnych wierzycieli, a Państwo na ten cel poświęca zaledwie 100 milionów zł i 350 milionów zł z Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej. O skreśleniu zaległych ciężarów podatkowych niema niestety mowy w dekretach.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#MichałRóg">Dekrety oddłużeniowe mają charakter ramowy i luzowy. Pozostawiają też szerokie pole dla swobody władz administracyjnych, a przedewszystkiem dla Ministra Skarbu, szerokie pole w wypełnieniu tych ram. Dużo zależeć będzie od treści rozporządzeń wykonawczych, które mogą zmieniać nawet zasadnicze tendencje dekretów. Dlatego tych rozporządzeń wykonawczych oczekujemy i pragnęlibyśmy, aby były jasne i wyraźne.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#MichałRóg">Niepokój konserwatystów, jak powiedziałem, był krótkotrwały. Groźna zapowiedź straciła w wykonaniu swoją grozę. Tak np. czytamy w dekrecie, że długi hipoteczne będą skonwertowane na 55 lat w 4%% listach zastawnych dla małej własności w 50%, dla średniej w 40%, dla wielkiej w 30% wartości szacunkowej poszczególnego majątku. Mamy tu zatem degresję niekorzystną dla wielkiej własności. Ale zaraz dalej powiedziano, że dla wielkich majątków Minister Skarbu może podwyższyć granicę konwersji do 50% szacunku, czyli zrównać pod tym względem wielką własność z małą.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Głos: Swobodne uznanie.)</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#MichałRóg">To też główny organ konserwatystów napisał po wyjściu dekretu, że mowa p. Premiera Kozłowskiego, wygłoszona dnia 31 października, była lepsza od mowy, wygłoszonej dnia 1 sierpnia.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#MichałRóg">P. Premier Kozłowski oczywiście zdaje sobie dobrze sprawę z tego, z czego wszyscy zdajemy sobie sprawę, że bez przywrócenia opłacalności gospodarstwom rolnym nie może być mowy o poprawie ogólnego położenia gospodarczego. W dążeniu do tego celu oddłużenie jest tylko jednym z czynników. Rolnictwo jest bardzo obdłużone, ale samo oddłużenie, aczkolwiek ważne, nie postawi warsztatów rolnych na nogi. Koniecznem jest przywrócenie opłacalności i p. Premier w przemówieniu swojem w dniu 1 sierpnia stwierdził konieczność zniżki cen towarów, nabywanych przez rolnika, i zwyżki cen produktów przez rolnika sprzedawanych. Powiedział: „Podniesienie cen produkcji rolniczej, to kwestia zwiększenia dochodu dwudziestoparomiljonowej ludności wiejskiej, zwiększenia jej siły nabywczej. „W pracach nad podniesieniem cen rolniczych — mówił dalej p. Premier Kozłowski „ważną jest nie tylko kwestia cen zboża, ale i kwestia cen artykułów hodowlanych i do podniesienia tych ostatnich cen przywiązuję dużą wagę, dotyczy to bowiem interesów drobnych rolników, jako głównych producentów artykułów hodowlanych, W rzeczywistości niestety niema ani tej zwyżki cen produktów rolnych, ani też zniżki cen produktów, nabywanych przez rolnika. Przyznaję, że nastąpiła pewna nieznaczna zniżka cen cukru, nafty, soli szarej, żelaza, taryf pocztowych,...</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#komentarz">(P. Prezes Rady Ministrów: Węgla.)</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#MichałRóg">...ale ta zniżka, P. Premierze, jest tak mała w porównaniu do cen produktów rolnych, że nie ma wielkiego znaczenia. Według danych statystycznych w porównaniu z rokiem 1928 ziemiopłody spadły w cenie o 75%, zwierzęta rzeźne o 63%, nabiał o 55%; tymczasem co się tyczy artykułów przemysłowych, te stosunkowo bardzo niewiele spadły w cenie. Albo tedy trzeba ceny produktów rolnych podnieść o 65%, albo gruntownie obniżyć ceny przemysłowe. Rozumiem, że obniżeniu cen artykułów przemysłowych wszelkiemi sposobami sprzeciwia się przemysł skartelizowany. Oświadczył to wprost p. Premier, mówiąc: „W dziedzinie cen artykułów skartelizowanych stwierdzić należy powolność lub nawet opór i fatalne opóźnienie w procesach przystosowania się elementów naszej struktury gospodarczej do nowej rzeczywistości życia”. I stwierdził p. Premier, że dopiero nacisk Rządu wymógł na przemysłowcach obniżenie cen pewnych produktów.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#MichałRóg">Z żalem musimy powiedzieć, że ten nacisk Rządu jest niedostateczny. Ceny kartelowe utrzymują się nadal na niezmiernie wysokim poziomie. Polityka karteli doprowadziła do pogłębienia przepaści między cenami produktów rolnych a wyrobów przemysłowych. Rząd ma w ręku dobry instrument, Panie Premierze, ale go nie chce używać, mianowicie ustawę kartelową. Użył jej tylko w stosunku do jednego kartelu, do kartelu cementowego i okazały się zaraz dobre skutki. Gdy ten kartel został rozwiązany, cena cementu spadła nadzwyczajnie. A jak działał ten kartel, to widać z następujących cyfr: Na ogólną ilość 15 fabryk, związanych w kartel cementowy, pracowało zaledwie 5 fabryk, pozostałe 10 było całkowicie bezczynne i pobierały t. zw. postojowe, t. j. premię za bezczynność. W roku 1932 całkowita produkcja przemysłu cementowego wyrażała się w zatrważająco niskiej cyfrze 390.000 ton, stanowiącej zaledwie 15% zdolności wytwórczej tego przemysłu. Ceny sprzedażne za tonę zostały tak wykalkulowane, aby dochód ze sprzedaży owych 390.000 ton wystarczał na pokrycie wydatków i zysków wszystkich 15 fabryk, wyobrażających łączną zdolność wyprodukowania 2.200.000 ton. Przecież to rzecz niesłychana, nieprawdopodobna, tego tolerować nie można. I rozwiązanie tego kartelu dało, jak powiedziałem, dobre skutki. Trzeba wziąć się i do innych karteli, Panie Premierze! Trzeba użyć tego instrumentu, jakim jest ustawa o kartelach.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#MichałRóg">Jaka jest dysproporcja między cenami płodów rolnych a cenami artykułów przemysłowych, to wykazują następujące urzędowe dane statystyczne. Te rzeczy wydają się czasem nudne, ale są niezmiernie ważne i warto się nad niemi zastanowić. Za 1 pług rolnik musiał oddać w r. 1927/28 100 kg. żyta, a w lutym b. r. aż 273 kg. żyta; za 10 kg. superfosfatu musiał rolnik oddać w r. 1927/28 20 kg. żyta, a w lutym b. r. 51 kg. żyta; za 10 garnków emaliowanych musiał rolnik oddać w r. 1927/28 51 kg. żyta, a w lutym b. r. aż 178 kg. żyta. To są urzędowe dane. Za 10 m. madapolanu, materiału na bieliznę, musiał rolnik oddać w r. 1927/28 53 kg. żyta, a w lutym r. b. 106 kg. żyta. Za 10 kg. soli w 1927/28 r. musiał rolnik oddać 8 kg. żyta, a w lutym r. b. 27 kg. żyta. Podobnie rzecz się przedstawia po przeliczeniu cen artykułów przemysłowych na kilogramy wieprza żywej wagi. Żeby Panów nie nudzić, tych cyfr nie przeczytam, kto jest ciekawy, niech zajrzy do urzędowego Małego Rocznika Statystycznego, przerażające cyfry!</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#MichałRóg">Akcja zamykania nożyc musi być prowadzona przez Rząd energicznie, bo to, co się dotychczas w tym kierunku dzieje, jest naprawdę bardzo mało. Muszą być też obniżone podatki.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#MichałRóg">Proszę Panów, te sprawy materialne są bardzo ważne, bo mieć co jeść i czem się okryć, móc wyżywić ze swojej, chociażby najcięższej pracy, siebie i rodzinę, to pragnienie, marzenie dziś olbrzymich mas głodującej i cierpiącej nędzę ludności wiejskiej. Ale może ważniejsze są jeszcze inne sprawy.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#MichałRóg">Oto chłopi chcą być traktowani w Polsce przez Rząd, przez władzę, przez policję jak ludzie, jak obywatele, a nie jak niewolnicy, mający tylko słuchać rozkazów i płacić podatki. Chłopi domagają się, by rządziła nimi nie samowola tego lub innego urzędnika, nie kaprys taki czy inny, ale ustawy, ustawy napisane jasno, o interpretacji zgóry wiadomej, stałej, żeby nie mógł każdy urzędnik ustaw interpretować, jak mu się podoba i jak mu w danej chwili wygodnie. W czasie wielkiej wojny w niektórych okolicach kraju chłopi cierpieli większą nędzę niż dziś, ale mieli wiarę w przyszłość. A dziś tę wiarę zabija się w nich na każdym prawie kroku. Mówiło się dużo i pisało, że lud wiejski będzie wychowywany i przygotowywany do życia społecznego, do życia obywatelskiego przez samorząd. Nie będę powtarzał tego, cośmy niejednokrotnie z tej trybuny mówili, do czego samorząd został w Polsce doprowadzony. Powiem tylko krótko, że administracja zrobiła sobie z niego parawan, za którym robi, co chce i jak chce, nie pytając się o wolę ludności. Były wybory samorządowe, wybory do gromad wiejskich, były wybory w Kongresówce, a niedawno w Małopolsce, w Poznańskiem i na Pomorzu. Decydującą w tych wyborach była wola nie gromad, lecz starostów. Żeby Panowie nie posądzali o stronniczą przesadę, odczytam ustęp z konserwatywnego „Czasu”, który pisze o tych wyborach, co następuje: „W myśl ustawy władze gromadzkie winny być obierane na podstawie swobodnej woli obywateli danego terytorium. Jeżeli niema swobodnej woli, to niema faktycznie wyborów. Będą nominaci starostów, a więc nie będzie samorządu. Odpowiedzialność za zarząd sprawami gromady przejdzie z bark obywateli na barki władzy administracyjnej. Zasadniczy cel, dla którego samorząd terytorialny istnieje, stworzyć myśl państwowo-twórczą, bez której żadne państwo rozwijać się nie może, ten oto zasadniczy cel nie może być osiągnięty. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że ten lub ów starosta chce mieć w radzie gromadzkiej posłusznych sobie osobników, zapominając o zasadniczych ideach, które tak pięknie są wyrażone w motywach do rządowego projektu ustawy z 1933 roku. Ale o to właśnie idzie, że w interesie Państwa leży nie to, do czego dążą starostowie, a co im ułatwia regulamin, lecz aby rady gromadzkie tworzyły się jako coś zupełnie innego, a mianowicie, aby rady gromadzkie tworzyły się i działały zupełnie samodzielnie. Nic to nie znaczy, że takie rady będą popełniały pewne błędy. Niechże je robią, bo tylko przez nabycie doświadczenia staną się elementem państwowo-twórczym, bo tylko wtedy samorząd osiągnie swój cel służenia Państwu”. Oto głos pisma konserwatywnego, sanacyjnego; chyba Panowie nie nazwiecie go demagogicznym i malującym zbyt czarno rzeczywistość. Nie będę tutaj wyszczególniał różnego rodzaju chwytów i sztuczek, do których uciekali się starostowie, żeby przeprowadzić na radnych swoich kandydatów. W wielu miejscowościach ogłaszano wybory w ostatniej chwili, w nocy wyborcy dowiadywali się,...</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#komentarz">(Głos: Nie dowiadywali się.)</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#MichałRóg">...kiedy Już za późno było zgłaszać listę kandydatów. W innych miejscowościach, gdzie nie było zwolenników obozu sanacyjnego i zgłoszono tylko Jedną listę, jak np. w pewnej wsi w powiecie krośnieńskim, to przewodniczący komisji skreślił nazwę: „Lista Stronnictwa Ludowego” i napisał: „Lista Bloku Bezpartyjnego”; albo, gdzieindziej: lista kompromisowa, bo dowodzili, że jak niema drugiej listy, to jest kompromisowa. Później ogłaszano w pismach, że w takiej a takiej wsi wybrano tylu z list kompromisowych, tylu i tylu przedstawicieli z Bloku Bezpartyjnego i t. d.</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#MichałRóg">I proszę Panów, olbrzymia ilość tych radnych, należących niby do Bloku Bezpartyjnego, ogłaszana następnie przez Polską Agencję Telegraficzną, miała świadczyć, że jest takie zwycięstwo tego Bloku, a w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Ja tem się nie martwię. Niech starostowie wprowadzają w błąd władze wyższe, niech wykazują swoją gorliwość. Nam to nic nie szkodzi, nasi ludzie będą działać w myśl naszych wskazówek i w myśl naszego programu, a że ich zamieszczają na rachunek Bloku Bezpartyjnego, trudno, na to nie mamy rady.</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#komentarz">(P. Burda: Pan jest taki poważny człowiek i tak się Pan pociesza.)</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#MichałRóg">Ale Pan jest niepoważny.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#MichałRóg">W dalszym ciągu na stanowiska w samorządzie odkomenderowuje się ludzi, przyzwyczajonych do wydawania rozkazów i do traktowania wszystkich obywateli jak rekrutów. Ludzie ci nie znoszą odmiennego zdania i faworyzują tylko tych, którzy stają na baczność i ślepo i bezkrytycznie głosują za tem, czego chce wojewoda, starosta, czy jego referenci; ludzie ci nie znają często środowiska, w którem działają. Znowu nie będę przytaczał przykładów. Stwierdzam z żalem, że w dalszym ciągu tak jest, a tymczasem przecież te skomplikowane sprawy zbiorowego życia nie zawsze dadzą się załatwić przez rozkaz i na komendę, w tych sprawach potrzebna jest inicjatywa obywatelska, ta inicjatywa, o której się tutaj właśnie mówiło, że jej brak i fatalne skutki stosowania tego systemu widzą wszyscy, nawet przedstawiciele obozu rządzącego, i stwierdzają i ubolewają, że jest inercja, brak inicjatywy wśród obywateli, brak poczucia odpowiedzialności, tchórzostwo, lęk, ślepe słuchanie rozkazów, nadskakiwanie referentom, starostom i wojewodom. I stwierdzają i ubolewają, że to jest choroba ogólna naszego życia społecznego, całego, nie tylko samorządowego.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#MichałRóg">Ale proszę Panów, samo ubolewanie nie zmieni tego, trzeba zmienić ten sposób, te metody nasyłania do samorządu ludzi, nie znających się na pracy społecznej, nie znających środowiska i słuchających właśnie tylko rozkazów. Są ludzie, którzy na rozkaz gotowi podjąć się wszystkiego, nawet tego, o czem nie mają żadnego pojęcia. W sprawozdaniach sądowych ze sprawy, gdzie oskarżony był porucznik o defraudację kilkudziesięciu tysięcy złotych, czytaliśmy, że tłumaczył się w sądzie, iż rozkazano mu kierować buchalter ją, a on nigdy w życiu z buchalterją nie miał do czynienia, pojęcia nie miał, ale musiał spełnić rozkaz. Proszę Panów, takie przykłady świadczą, że tylko na rozkazach wszystkiego opierać niepodobna.</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#MichałRóg">Najsmutniejszą i w skutkach ujemnych dla Państwa najdotkliwszą sprawą jest hamowanie rozwoju oświaty w Polsce. Nikt chyba mi nie zaprzeczy, że synowie chłopscy w ostatnich czasach mają niesłychanie utrudniony dostęp do wyższych szkół, a ostatnio nawet do szkół średnich. W bieżącym roku szkolnym opłaty w szkolnictwie średniem wynoszą od ucznia 220 zł, oprócz tego jest dopłata za egzamin wstępny i za egzamin dojrzałości. Wprawdzie przewidywane są zniżki i nawet całkowite zwolnienia od tej opłaty, ale przedewszystkiem dla dzieci urzędników i zawodowych wojskowych; my im tego nie zazdrościmy, ale stwierdzam, że dla chłopskich dzieci jest zamknięty dostęp do szkolnictwa średniego i wyższego. Ale co tu mówić o szkolnictwie średniem i wyższem, kiedy hamuje się i rozwój szkolnictwa powszechnego! Znowu, żeby nie mówić gołosłownie, przytoczę cyfry.</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#MichałRóg">W roku budżetowym 1929/30 wydatki na oświatę wynosiły w budżecie 458 milj. zł, w następnym roku zostały zmniejszone do 440 milj. zł. W roku 1931/32 znowu zmniejszono je do 357 milj. zł. W r. 1932/33 znowu obniżka do 322 milj. zł. W r. 1933/34 znowu obniżka do 318 milj. zł, a w roku bieżącym budżetowym już tylko 311.500.000 zł. Na przyszły rok budżetowy preliminuje się znowu mniej, bo 293 milj. zł. Czyni się to w czasie, kiedy według urzędowych obliczeń z r. 1932/33 było w Polsce poza szkołą dzieci 563.000, a obecnie liczba ta sięga, skromnie licząc, 700.000 dzieci, które z powodu braku szkół i nauczycieli nie mogą się uczyć. Jednocześnie setki wykwalifikowanych nauczycieli poszukują zajęcia, łażą w Sejmie, proszą posłów: możebyście wystarali się nam o jakie zajęcie. Dorosłych analfabetów jest podług urzędowych obliczeń w piętnastym roku niepodległości Polski 6 milionów. W bieżącym roku budżetowym preliminowano na oświatę, jak powiedziałem, sumę 311.058.000 zł. Na cztery miesiące wypada według preliminarza 103.852.000 zł. Tymczasem w pierwszych czterech miesiącach wydano zaledwie 97.690.000 zł. czyli o 6 milionów jeszcze mniej od sumy preliminowanej. Jeszcze i na tem robi się oszczędności. Jednocześnie słyszy się ciągle o projektach wprowadzenia opłat za naukę w szkołach powszechnych, o pomysłach skrócenia nauki w tych szkołach i t. p.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#MichałRóg">Jak się na te rzeczy patrzy, to naprawdę zdaje się, że podnoszą się z grobu dawne upiory: konserwatysta Popiel z Sejmu Galicyjskiego, który mówił: „Przymusowość szkoły z prawa naturalnego wywieść się nie da. Dzieje się gwałt prawom rodzicielskim. Społeczeństwo zbyt ubogie, aby się obyć tak długie lata bez pomocy swoich dzieci”. Hrabia Wodzicki tłumaczył: „Wydobywanie jednostek z pewnych warstw społecznych sprawia wiele złego w naszym kraju, bo zrywa wszelką tradycję”. Prof. Szujski radził zmniejszyć naukę w szkołach elementarnych z 6 lat do 4. bo to ulży pracy nauczycieli, a wystarczy do nabycia umiejętności czytania i pisania. „Napełniając głowę dziecka chłopskiego różnorodnemi wiadomościami, natchnęłoby się je tylko aspiracjami do szkół wyższych, pobudziłoby się je tylko do wspinania się po drabinie nauki. Ponieważ seminaria nauczycielskie dają nauczycielom ludowym zbyt wysokie wykształcenie, trzeba naprawić ten błąd i umiarkować ich aspiracje”. Hr. Grocholski wogóle domagał się uwolnienia Sejmu od obowiązku utrzymywania szkół publicznych i oddania ich staraniom prywatnym.</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#MichałRóg">Zdawałoby się, że to tak odległe czasy, że te upiory już nie powstaną. Tymczasem w Polsce niepodległej naprawdę zbliżamy się do tych czasów. A jednocześnie, kiedy hamuje się rozwój oświaty, kilka dni temu ukazał się dekret, ogłoszony w dzienniku urzędowym, zmieniający ustawę przeciwalkoholową i ułatwiający zakładanie szynków w Polsce. Każda stacja kolejowa zostanie zamieniona w szynk. Starania o koncesję na szynk są teraz ułatwione. To porównanie jednego z drugiem, jakże to wszystko wygląda!</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#komentarz">(Głos: Mocarstwowa Polska.)</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#MichałRóg">Jeżeli się hamuje rozwój oświaty, nie buduje się szkół, to trzeba budować więzienia. Podług urzędowych danych w r. 1932 było w Polsce więźniów 34.648. Z końcem r. 1933 już było za kratami 46.451 ludzi, a w r. b. jest przeszło 52.000 więźniów. Dotychczasowe więzienia. obliczane na 40.000 więźniów, okazują się przepełnione. Coraz więcej wtrąca się do więzienia ludzi, skazanych za sprawy polityczne. Domagamy się szerokiej amnestii politycznej. Masy ludowe jednomyślnie domagają się amnestii całkowitej dla wszystkich b. więźniów brzeskich i dla wszystkich chłopów, skazanych za sprawy polityczne.</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#MichałRóg">Muszę w tem miejscu powiedzieć parę słów o głośnem miejscu izolacyjnem, o Berezie Kartuskiej. Ludowcy, o ile wiemy, nie są tam dotychczas wysyłani. Główny kontyngent stanowią młodzi ludzie z rozwiązanego przez władze t. zw. obozu narodowych radykałów, z którymi to ludźmi mało co nas łączy, a bardzo dużo nas dzieli. Przedewszystkiem dzieli nas od nich to, że jesteśmy przeciwnikami wszelkiej dyktatury i wszelkiego bata i kija, bez względu na to, jak będzie się nazywał, czy sanacyjny, czy bolszewicki, czy nawet narodowy. Ale chociaż, jak powiedziałem, dzieli nas bardzo wiele rzeczy od tych ludzi, tem niemniej musimy tu założyć głos protestu przeciw jaskrawemu pogwałceniu Konstytucji, które zostało dokonane przez stworzenie obozu izolacyjnego. Metoda porywania ludzi, bicia ich, poniżania ich godności ludzkiej, trzymanie w obozie izolacyjnym, ta metoda nie może prowadzić do uzdrowienia stosunków w Polsce. Jeżeli są winowajcy, to postawić ich przed sądem w świetle dnia, dowieść im winy i osądzić podług prawa obowiązującego, ale nie porywać do obozów izolacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#MichałRóg">Szafowanie zarzutem antypaństwowości doprowadziło u nas już do absurdu. W wielu miejscowościach zwyczajny policjant za antypaństwowca uważa członka Stronnictwa Ludowego, każdego członka stronnictwa opozycyjnego, każdego człowieka, który sprowadza gazetę opozycyjną. I dlatego to słowo straciło już swoje istotne znaczenie. Ludzie nic sobie już z lego nie robią, że ktoś ich nazywa antypaństwowcami. Ubolewam nad tem, ale tak jest. Do tego doprowadziło szafowanie tym zarzutem niesłusznie.</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#MichałRóg">Mówiąc o bolączkach wsi, nie mogę nie wspomnieć o katastrofie tegorocznej powodzi, która — znowu powołuję się na dane urzędowe — pozostawiła 90.000 dorosłych i 50.000 dzieci bez sposobu do życia. Przeszło 60 osób utonęło w falach rzek. Uważam sobie za miły obowiązek stwierdzić tutaj ofiarne ratowanie powodzian przez oddziały wojskowe i przez harcerzy, jak również stwierdzić, że społeczeństwo nie było nieczułe na niedolę powodzian. Ale, jak to już zaznaczyliśmy w memoriale do p. Prezesa Rady Ministrów, nie można na barki społeczeństwa zrzucać likwidacji skutków tej powodzi, bo w dzisiejszym czasie kryzysowym społeczeństwo tego nie wytrzyma. Konieczna tu jest wielka celowa akcja państwowa. Z żalem też musimy stwierdzić, że w niektórych okolicach przy udzielaniu zapomóg dzieją się niewłaściwości. Starostowie nakazują zapisywać się do Bezpartyjnego Bloku tym, którzy chcą otrzymać zapomogi.</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#komentarz">(P. Długosz: Nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-17.47" who="#MichałRóg">Fakty były drukowane w naszych pismach. Niech Pan przeczyta „Zielony Sztandar”.</u>
          <u xml:id="u-17.48" who="#komentarz">(P. Długosz: Gdzie to było? Wrzawa na ławach B. B. Wicemarszałek Makowski dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-17.49" who="#MichałRóg">Proszę Panów...</u>
          <u xml:id="u-17.50" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Gdzie to było? Wicemarszałek Makowski dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-17.51" who="#MichałRóg">W tej sprawie osobne wnioski złożyliśmy i tam Panowie się przekonają.</u>
          <u xml:id="u-17.52" who="#komentarz">(P. Długosz: Głupstwa Pan gada. Głos na ławach Klubu Ludowego: O tem będziemy mówili w komisji.)</u>
          <u xml:id="u-17.53" who="#MichałRóg">Panie Pośle Długosz, czy Pan teraz zastępuje Idzikowskiego tutaj?</u>
          <u xml:id="u-17.54" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ludowego. Wesołość. P. Długosz: Pan jest dureń skończony, że Pan tak mówi. Głos na ławach B. B.: Panie Pośle, Pan był durniem nazwany. Panie Pośle, niech Pan zareaguje na to. Głos na ławach B. B.: Nieodpowiedzialny leader.)</u>
          <u xml:id="u-17.55" who="#MichałRóg">Pan mnie nie może obrazić.</u>
          <u xml:id="u-17.56" who="#komentarz">(Wicemarszałek Makowski dzwoni. P. Minister Spraw Wewnętrznych Kościałkowski: Niech Pan poda nazwisko starosty. Głos na ławach Klubu Ludowego: Starostowie robią to z przyzwyczajenia.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WacławMakowski">Proszę Panów o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#MichałRóg">Niejednokrotnie zapytywano nas i w prasie i ustnie, jakie jest stanowisko nasze wobec następujących faktów: mianowania ministrami dwóch byłych członków dawnego stronnictwa „Wyzwolenie”, częściowej amnestii dla niektórych b. więźniów brzeskich, niewysyłania ludowców do obozu izolacyjnego w Berezie Kartuskiej, głosów wybitnych publicystów z obozu rządowego, nawołujących do oparcia siły Państwa przedewszystkiem na chłopach. Fakty te zaczęły wywoływać zdziwienie i powiem nawet niepokój w pewnych sferach, w pewnych kołach przedewszystkiem obozu rządowego. Zaczęto snuć przypuszczenia, że fakty te są wynikiem jakichś umów i jakichś układów. Oświadczam, że tak nie jest. Najzupełniejszą słuszność miała „Gazeta Polska”, kiedy stwierdziła po ogłoszeniu amnestii dla części byłych więźniów brzeskich, że nie jest to wynik jakichkolwiek targów politycznych. Co do nominacji ministrów, to przypominam Panom, że w rządach pomajowych byli już ministrami dawni członkowie byłego „Wyzwolenia”, a mianowicie p. prof. Bartel i poseł Miedziński. Pan Minister Kościałkowski przestał być członkiem dawnego „Wyzwolenia”, o ile się nie mylę, jeszcze w roku 1925 przechodząc do ówczesnej Partii Pracy. Pan Minister Poniatowski później, ale w każdym razie jeszcze przed poprzednim Sejmem wystąpił z „Wyzwolenia” i z „Wyzwolenia” nie przyjął już mandatu do Sejmu. Niesłuszne są obawy pewnych kół, że obecnie będą mieli ludowcy wpływ w tych ministerstwach. Zresztą gdyby nawet przypuścić, że nominacja p. Ministra Poniatowskiego była gestem w stronę chłopów, to przecież nominacja p. Wiceministra Raczyńskiego była gestem w inną stronę. Postąpiono w myśl starego przysłowia: i ludowcom świecę i konserwatystom ogarek. Stwierdzam, że rozeszliśmy się już dawno i z p. Poniatowskim i z p. Kościałkowskim, Miłości między nami niema, ale nadal posiadają oni nasz szacunek. Ani my za pp. Ministrów Poniatowskiego i Kościałkowskiego, ani oni za nas żadnej odpowiedzialności nie ponoszą. Życzymy p. Ministrowi Poniatowskiemu, żeby mógł coś dobrego zrobić dla chłopów. Gdyby mu się udało choćby w najmniejszej mierze przyśpieszyć chwilę, w której wielkie majątki ziemskie rodzin magnackich, jak Radziwiłłów, Lubomirskich, Sapiehów, Branickich i innych przejdą w ręce chłopskie, to oddałby histeryczną, wielką usługę Państwu Polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#MichałRóg">Od p. Ministra Kościałkowskiego spodziewamy się, że przy jego kierownictwie Ministerstwem przynajmniej traktowanie chłopów przez władzę i przez policję jako obywateli drugiego, trzeciego czy dziesiątego rzędu się skończy.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#MichałRóg">Z zadowoleniem jeszcze stwierdzam, iż niektórzy czołowi publicyści rządowego obozu uświadomili sobie, że los drobnego rolnika jest kwest ją bytu i obrony Państwa, że byt zagrody włościańskiej jest fundamentem gospodarki polskiej i że w rzeczywistości osią struktury społecznej Polski jest chłop. Głosom tym przysłuchiwać się warto, może przypomni się niejednemu w ich obozie, o jakiej to Polsce marzyli, o jaką to Polskę walczyli ci, którzy za nią umierali.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#MichałRóg">Na zakończenie kilka słów o polityce zagranicznej. Nie wchodząc w osądzenie taktyki, zastosowanej przez p. Ministra Spraw Zagranicznych Polski na ostatniem zgromadzeniu Ligi Narodów, uważamy żądanie zniesienia postanowień traktatu o ochronie mniejszości narodowych z zastosowaniem do Polski za słuszne, gdyż traktat ten uważaliśmy zawsze za narzucony Polsce przemocą.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#MichałRóg">Jako przedstawiciele ludu wiejskiego, który tylko w pracy pokojowej ma możność rozwoju swojego życia gospodarczego i kulturalnego, uznajemy za celowe i słuszne starania o dobre stosunki sąsiedzkie z wszystkimi naszymi sąsiadami. Ale nie możemy i nie chcemy ukrywać, że jesteśmy zaniepokojeni stanem obecnych naszych stosunków ze sprzymierzoną z nami Francją, gdyż braterskie przymierze z Francją uważamy za kamień węgielny naszej polityki zagranicznej...</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Oklaski. Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#MichałRóg">...i za najlepszą gwarancję pokoju w Europie. Pragniemy też polepszenia naszych stosunków z Czechosłowacją i Rumunią. Wyrazić wreszcie musimy ubolewanie, że o polityce zagranicznej wcale nie jest informowany Sejm i naród na jej kierunek żadnego nie ma wpływu.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ludowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Żuławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#ZygmuntŻuławski">Wysoka Izbo! Dobiega już do końca okres budżetowy, który rozpoczęliśmy pod najlepszemi auspicjami proroków sanacyjnych. Przypominam sobie przemówienie referenta budżetowego p. posła Miedzińskiego, który zapowiadał, że wszystko idzie ku lepszemu, artykuły p. Prystora, który starał się wmówić w ludność, że osiągnięto już dno kryzysu, i piękne przepowiednie p. Zawadzkiego. Dziś, niespełna po roku, rzeczywistość zadała kłam tym wszystkim twierdzeniom. Nie to bowiem, co w tej chwili mówił p. Minister Zawadzki, ale to, co odczuwa ludność, miarodajne być musi dla oceny minionego okresu. A ludność odczuła ten rok jak ciężką zmorę. Zwiększyła się jej nędza w mieście i na wsi, zwiększyło się bezrobocie, zwiększył się również deficyt budżetowy Państwa. Mimo to, kiedy rozpocząć się ma nowy okres, cała historia zaczyna się od nowa. Nowy p. Premier na nowo w mowach, wygłaszanych z okazji poboru diet przez członków B. B. W. R.,</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Głos: I Pan pobiera.)</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#ZygmuntŻuławski">— do mnie p. Premier wtedy nie przychodzi — wypowiada słowa pełne podziwu i uznania dla dotychczasowej walki z kryzysem. Jedną z takich mów nazwano wielkim ewenementem w polityce polskiej. Najbliższy zaś pomocnik Rządu, prezes Bezpartyjnego Bloku Współpracy z nim, p. Walery Sławek, w mowie wygłoszonej w Katowicach, którą ja znowuż pozwolę sobie nazwać ewenementem, stara się odkryć przyczyny kryzysu. To part je polityczne winne — to one wywołały kryzys przez swe obietnice. „A biedny człowiek — powiada p. Sławek — myśli sobie: poczekam w takim razie, aż się stanie to, co mi obiecują. I oto ten moment oczekiwania, aż zrealizowane zostaną obietnice, zaczął nad nim dominować, zastępując jego własną zaradność”. Nie wiem, czy p. Sławek widział kiedy tych ludzi czekających, w jego mniemaniu, z założonemi rękami, czy widział te masy pchające się do biur pośrednictwa pracy po robotę i chleb. Czy to tak wyglądają ludzie, bezczynnie czekający na spełnienie obietnic, rzuconych im przez part je polityczne? Przecież ci ludzie wiedzą doskonale, że nie my rządzimy, nie socjaliści, nie ludowcy, nie endecy, wiedzą, że nie my możemy spełnić ich oczekiwania, rządzicie Panowie. Jeżeliby ten stan tak wyglądał, jak to skreślił p. Sławek, to byłoby to największe potępienie dla Was. Jeżeli kto rzucał obietnice, to chyba najwięcej rzucaliście Panowie. Nie zapomnieliście chyba o swych afiszach przedwyborczych i nieziszczonych nigdy obiecankach. Z okazji wyborów gminnych czytałem niedawno w prasie, bez jakiegokolwiek sprostowania, że jeden z dygnitarzy w jednej z robotniczych miejscowości oświadczył, że jeżeli wybory nie wypadną po myśli Rządu, to Fundusz Bezrobocia wstrzyma rozpoczęte roboty, względnie nie da na ich rozpoczęcie. Jeżeli ktoś stwarza złudne nadzieje, to jedynie Panowie i klub Panów.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#ZygmuntŻuławski">Ale tak sprawa nie stoi. To głębokie i trafne ujęcie przyczyn kryzysu przez p. Sławka nie jest niestety prawdziwe. Zarówno p. Sławek, jak Panowie i cały świat wiedzą doskonale, że przyczyny kryzysu tkwią głębiej i nie usunie ich ani analiza p. Sławka, ani reformy zapowiedziane przez p. Premiera. Te wszystkie dekrety obniżenia taryf przewozu i cen artykułów monopolowych i dekrety oddłużeniowe, to są wszystko w tej chwili śmieszne i małe środeczki, które nie będą miały żadnego wpływu na życie. Obniża się cenę soli, a równocześnie obniża się od trzynastu do trzydziestu kilku procent płace robotników salinarnych. I to się nazywa polityka przeciwkryzysowa. Czy nie robi to wrażenia człowieka, który wyszedł na mróz w podartej kapocie, a gdy zobaczył, że mu zimno w plecy, uciął rękaw, by załatać plecy — to znowu zmarzł w rękę. Możecie Panowie tę kapotę kapitalistyczną ciąć i łatać jak chcecie, nie będzie z niej nic.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#ZygmuntŻuławski">Zdaje mi się, że są chwile, w których pan Premier rozumie to bardzo dobrze. W pierwszej swojej mowie sierpniowej mimowoli może przyznał tę swoją bezradność i uderzył w ton rezygnacji. „Trzeba sobie uświadomić, — mówił — że czasy dawne nie wrócą, trzeba ustabilizować się na niższym poziomie życia”. Nie wiem, czy zastanawiał się pan Premier, mówiąc to, dlaczego przy rozwoju twórczych sił ludzkich i rozroście techniki przemysłowej naraz ludność ma obniżać swą stopę życiową. Dlaczego fakt, że można lepiej i łatwiej zrobić jakiś towar, zbudować dom, czy zrobić ubranie, ma spowodować zejście na niższy poziom życia? Ale to było rzucone tylko mimochodem, pan Premier jest człowiekiem z dużym tupetem, lubi koturny, lubi mówić o sobie: ja, mój rząd, moi ministrowie, zapominając, że mógłby mówić tak formalnie tylko p. Prezydent Rzeczypospolitej, faktycznie może pan Marszałek Piłsudski, nigdy zaś pan Premier Kozłowski. Nie on ma swoich ministrów i nie on ma swój rząd! Ale to tylko taka niewinna oznaka jego wielkiego tupetu.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#ZygmuntŻuławski">To też pan Premier, zapominając wnet o tej swojej bolesnej rezygnacji, w swojej drugiej mowie do kraju mówi już o możliwości podniesienia dobrobytu przez wewnętrzną kapitalizację. Już raz zwracałem na to uwagę, kiedy o tym samym środku mówił z tej trybuny pan referent Miedziński. Wewnętrzna kapitalizacja — mówi p. Kozłowski — spowoduje budowę nowych narzędzi pracy i nowych fabryk. Gdyby tak pan Premier zadał sobie trud i zajrzał do pierwszego lepszego wykazu statystycznego, to zobaczyłby, ile nasze fabryki mogą wyprodukować w porównaniu z tem, co dziś produkują, sam nie uwierzyłby w to, by ktokolwiek zechciał w tych warunkach budować nowe kopalnie i huty. Węgla możemy wyprodukować prawie trzy razy tyle, ile go produkujemy w tej chwili, żelaza prawie cztery razy tyle, cementu trzy razy tyle i t. d. Ta możność produkcji jest nieskończona. Jeżeli przemysł stoi, to nie dlatego, że nie ma środków produkcji, lecz dlatego, że nie ma konsumentów. Trzeba więc odbudować nie produkcję, lecz konsumenta. Trzeba podwyższyć płace i pensje, a nie wewnętrznie kapitalizować przez zwiększenie wyzysku. Po co więc wmawiać w ludzi, że jeżeli obniży im się płace, jeżeli zniesie się ochronę ich pracy, zniszczy się ich ubezpieczenia, to będzie im lepiej? Po co stwarzać te wszystkie nieprawdziwe nadzieje i złudy? Przecież to wewnętrzną kapitalizację propaguje się i popiera od szeregu lat. W okresie sanacji w ciągu czterech lat wzrosły oszczędności, a więc wewnętrzna kapitalizacja, z czterystu kilkudziesięciu milionów w r. 1929 na przeszło miliard w roku 1933, a jak się dowiaduję obecnie w tym roku osiągnęły już prawie półtora miliarda. W ciągu 4 lat oszczędności wzrosły prawie czterokrotnie. Czy wzrosła w tej samej mierze produkcja, czy wzrosło zatrudnienie? A czy p. Premier nie widzi, że naokoło nas są kraje, które się duszą od wewnętrznych kapitałów, a mimo to kryzys w nich jest taki sam, czy nawet większy, gdyż im większy stopień kapitalizacji, tem większy kryzys, większa nędza, większe bezrobocie? Po co więc łudzić naród, po co wmawiać weń, że jeżeli poniesie dziś ofiary, to osiągnie jutro poprawę?</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#ZygmuntŻuławski">Zastanawiałem się, po co? Po to, by uspokoić sumienia tych, którzy „kapitalizują wewnętrznie”, by dać im możność wiary, że uprawiany przez nich wyzysk ma wyższe ideowe cele, cele państwowe, że każdy bogacący się z wyzysku innych, w chwili, gdy wyzyskuje, niszczy egzystencje ludzkie, ściąga z nich skórę, to robi to dla Państwa, dla idei. Dla mnie frazesy o wewnętrznej kapitalizacji są tylko chęcią pokrycia coraz bardziej dzikiego dzisiaj egoizmu, chęcią pokrycia wzrastającej ciągle prywaty, która coraz bardziej zaczyna dochodzić do granic zwykłego łajdactwa — zarówno wobec ludzi, jak i wobec Państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#ZygmuntŻuławski">Pan prezes Sławek, patrząc na ten stan rzeczy, łamie ręce, boleje nad szerzącą się deprawacją i zgnilizną — grozi. Dopiero co odczytał pan poseł Rybarski ustępy, w których pan prezes Sławek skarży się na brak ideowości. Przypominam sobie, że rok temu niespełna mówiłem o tem samem. I kiedy wskazywałem na Waszą organizację i na Wasze ławy poselskie, twierdząc, że poza niewielu wyjątkami jedynym i najsilniejszym łącznikiem między Wami jest wspólny interes żłobu, krzyczeliście, a najmocniej i najgłośniej krzyczał poseł Idzikowski. Dziś zarzuty moje powtarza p. Sławek. Lecz kiedy ja mówiłem, popełniałem czyn antypaństwowy, kiedy mówił p. Sławek, powodowany był wielką troską o Państwo. Niestety p. Sławek zapomniał o jednej drobnej rzeczy, o drobnym szczególe historii. Kto to tych wszystkich bezideowych ludzi werbował do sanacji, kto to poszedł do konserwatystów i do Nieświeża? Czy p. Sławek nie wiedział, kim są ci konserwatyści, czy ich nie znał? Czytałem niedawno w sanacyjnym organie, „Ekspresie Porannym”, artykuł, który pluł w twarz polskiej arystokracji. Nie zareagowała nawet jednem słowem. Kulą u nogi nazwał ich „Ekspress Poranny”, która się wlecze za rządzącym obozem, wiecznie głodna i niesyta. Czy o tem, co wie dzisiaj „Ekspress Poranny”, p. Sławek nie wiedział w roku 1927? Wiedział i mimo to szedł do Nieświeża, nie żeby zdobyć zwolenników dla idei Piłsudskiego, lecz żeby zdobywać ich pomoc dla ufundowania swojej własnej władzy. Czy zadarmo udało mu się zdobyć tych ludzi wrogich Piłsudskiemu, niesytych i głodnych? Zdobył ich obietnicami. A dziś, gdy żądają zrealizowania tych obietnic, p. Sławek chce im dać 20 groszy w zęby i kopniaka. Czy to jest uczciwe wykonywanie zobowiązań? Nie wiem, zdaje mi się, że nie. Wiem jednak, że w momencie, w którym rozpoczęliście zjednywać i kaptować ludzi temi metodami, wszędzie, gdzie można ich było skaptować, wydaliście wyrok na siebie.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#ZygmuntŻuławski">A czy to tak było tylko z konserwatystami? Przed paru tygodniami czytałem, że wszyscy urzędnicy magistratu warszawskiego, którzy stali dotąd przy Narodowej Demokracji, przeszli naraz do Bezpartyjnego Bloku. Z dnia na dzień zmieniły się ich ideały, gdy tylko ustąpił prezydent, a przyszedł sanacyjny komisarz. Zostali przyjęci. A jak się postępuje z robotnikami? Chciałbym, żeby p. Minister Spraw Wewnętrznych spytał się o to p. wojewody Grażyńskiego, p. starosty Łęckiego z Chrzanowa, żeby zasięgnął informacji z DOK Kraków i innych, jak to postępuje się z robotnikami, którzy mają odwagę jawnie głosić swoje przekonania. Niedawno w Tarnowie przeniesiono wszystkich kolejarzy za to jedynie, że odważyli się kandydować do rady miejskiej na liście PPS. Cóż to jest za zbrodnia, co to za czyn antypaństwowy?</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#ZygmuntŻuławski">Niedawno w Krakowie widziałem sanacyjny pochód. Szła gromadka robotników, z których wielu znam od dziesiątków lat, znam ich przekonania, bo wyrośli przy nas. A kiedy wyszedłem później na miasto, spotykam jednego z nich, który mię wita i pyta: Towarzyszu pośle, powiedzcie, kiedy już raz skończą się te sakramenckie rządy! Roześmiałem się: Jakże się mają skończyć, kiedy je popieracie? Przecie dopieroście szli ze sztandarem i śpiewali na całe gardło. On powiada: Tak, śpiewałem, jeśli nie będę śpiewał, to nie będę jadł. Z rozpaczą, ze łzami w oczach to mówił. Co Panowie chcecie zrobić z tych ludzi, którzy pozostali najbardziej ideowi, najczystsi, najlepsi? Chcecie ich zdusić i złamać ich charaktery, a potem narzekacie na brak ideowości. Mam czasem wrażenie, że tępicie każdego człowieka idei dlatego, żeby nie mieć żywych wyrzutów sumienia, żeście Wy tej idei nie potrafili utrzymać. To Wy sami doprowadziliście do stanu, który Was dzisiaj przeraża. Chciałbym, żebyście również uświadomili sobie grozę następstw swej dotychczasowej działalności. To Wasze demoralizowanie, teroryzowanie i kupowanie ludzi ten stan spowodowało. A deprawacja ta zatacza coraz szersze kręgi, sięga wszędzie, sięga tu do tej Izby, do urzędów, do wojska. P. poseł Rybarski wymienił szereg wypadków nadużyć i kradzieży, to w magistratach, to ubezpieczalniach, w urzędach skarbowych, a nawet i w sądach. Korupcja sięgnęła do wojska, czego dawniej nie było. Mimo kontroli, mimo komisyj rewizyjnych i korpusów kontrolerów coraz więcej kradzieży, defraudacyj i coraz więcej złodziejstw. A nie są to rzeczy przypadkowe, oderwane od całości naszej polityki. Nie! Wiążą się one i wynikają z niej bezpośrednio. P. Rybarski zastanawiał się nad tem, dlaczego. Dlatego jest tak i będzie tak, dopóki panować będzie system protekcyjny, póki urzędnik będzie czuł, że ma za sobą przemożnego protektora, czy krewnego, który go zawsze w potrzebie obroni.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#ZygmuntŻuławski">Czytałem raz w „Słowie” wileńskiem, w polemice ze mną, że nieszczęściem każdego obozu rządowego jest to, że czepiają się go szumowiny. Ja to doskonale rozumiem. Myśmy nie rządzili, a i to wówczas, kiedy mieliśmy wpływy, to szumowiny czepiały się nas tak samo. Kiedy patrzę na obóz B. B. tu i poza Sejmem, widzę, ilu to z Panów czepiało się. nas, endeków i ludowców wówczas, w nadziei, że osiągną korzyści. Dziś czepiają się Was w większej jeszcze mierze, bo Wyście odpowiedzieli im ideowo. Wasza idea sanacji odpowiedziała im najbardziej.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#ZygmuntŻuławski">Dziś łamiecie nad tem ręce i plączecie. Chciałbym, abyście sobie jasno uświadomili: Kto kąkol sieje, ten kąkol zbiera. Może stać i jęczeć, że nie wyrosła pszenica, ale z tego zasiewu ona nie wyrośnie, będzie zawsze tylko kąkol i będą chwasty.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#ZygmuntŻuławski">A nie w mniejszym stopniu przyczynia się do tego protekcja. Rok temu zwracałem na to uwagę: Panowie szaleliście, kiedy mówiłem o nepotyzmie i protekcji, która idzie od samej góry. Groziliście mi niemal, naturalnie również z p. Idzikowskim na czele. I doczekałem się wielkiej dla siebie satysfakcji, że prawie to samo, co powiedziałem, w parę miesięcy później powtórzył p. Minister Prystor w swej mowie łabędziej. Kiedy zobaczył się u kresu swoich wpływów, wygłosił mowę, w której prosił: Zaprzestańcie protekcji, nie usuwajcie urzędników z ich posad, niech już pozostaną ci sami. Mówił słusznie. Nie zdziwiło mnie też co mówił, lecz to, że to on właśnie tak mówił. A któż to, jak nie ten sam pan Prystor, zwalczający dziś protekcję, wprowadził jako komisarzy rządowych dla usunięcia robotniczych zarządów w Kasach Chorych złodziej, podpalaczy i szpiegów austriackich? Czy wprowadził ich dla ich zasług, czy mimo ich zasług, z protekcji, dla celów walki politycznej? A któż to wprowadził wszystkich swoich przyjaciół i krewnych na intratne stanowiska?</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#komentarz">(Głos: Jak nie Żuławski.)</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#ZygmuntŻuławski">Czy mam wymienić znów p. Bakuna, p. Łopuszańskiego, p. Rożnowskiego, z których jeden ze zwykłego pracownika w firmie łódzkiej został dyrektorem monopolu tytoniowego, drugi z buchaltera komisji delimitacyjnej wiceministrem, prezesem Zakładu Ubezpieczeń? Nie musieli to być najlepsi ludzie, ci najwłaściwsi na właściwem miejscu, kiedy wraz z upadkiem p. Prystora i stratą jego wpływów musieli pójść, otrzymawszy grube odprawy. Czy to nie jest objaw protekcji?</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#ZygmuntŻuławski">A czy dziś jest lepiej? A czy w tej chwili jest lepiej? Wspominał pan kolega Rybarski o Związku Kobiet. Półtora miliona! Półtora miliona wydano, nie wiadomo na co, dla poparcia działalności tego związku. I proszę zestawić: 1.600.000 zł wzięły kłócące się baby,...</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#ZygmuntŻuławski">...a równocześnie w tym samym czasie odebrało się wdowom po górnikach salinarnych deputat węglowy, kobietom, które mają 6, 7, 8 zł renty miesięcznie. Państwo ze względów oszczędnościowych odebrało deputat węglowy, który może wynosić 2 czy 3 zł miesięcznie, dając Związkowi kobiet z tego samego Skarbu grube subwencje. I to jest równomierne traktowanie wszystkich obywateli kraju!</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#ZygmuntŻuławski">A drugi wypadek, nie wiem, czy prawdziwy. Przytoczę go jednak, gdyż odnośne pogłoski rozeszły się wszędzie w całem społeczeństwie i sądzę, że w interesie Państwa trzeba, ażeby z tej trybuny padło wyjaśnienie ze strony Rządu, że przeprowadzający Pożyczkę Narodową, pożyczkę ściąganą od najbiedniejszych ludzi, otrzymał 100.000 zł remuneracji. Nie wiem, czy to prawda, chciałbym jednak, żeby pan Minister powiedział publicznie, kto wziął i ile wziął.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#ZygmuntŻuławski">A wreszcie trzecia sprawa, która, sądzę, również powinna być wyjaśniona. Było we Lwowie Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych. Nie było prowadzone tak, jak powinno być prowadzone. Na czele stał też człowiek protegowany, który, mając kilkaset zł emerytury, pobierał prócz tego grubą pensję i tantiemy. Naraz zerwano z nim kontrakt, wypłacono mu kilkadziesiąt tysięcy odszkodowania i kolosalnym kosztem przeniesiono wydawnictwo ze Lwowa do Warszawy, wszystko dlatego jedynie, ażeby zrobić posadę dla człowieka, który oświadczył, że do Lwowa nie pójdzie, dla p. Wiceministra Pierackiego, który tę posadę zarezerwował dla siebie. Czy tego rodzaju rzeczy powinny być tolerowane?</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#ZygmuntŻuławski">A kiedy podnosimy przeciw temu głos, kiedy piętnujemy ten stan rzeczy, to spotykamy się z przeciwdziałaniem cenzury.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#ZygmuntŻuławski">Tyle razy tu z tej trybuny mówiłem o konfiskatach, tyle razy wykazywałem, co i jak się konfiskuje, że nie chcę więcej zajmować czasu temi rzeczami. Wolę przypomnieć i może to będzie bardziej przekonywujące, niż wszystko, co dotychczas w tej sprawie mówiono — słowa p. Marszałka Piłsudskiego wypowiedziane o konfiskacie. P. Marszałek Piłsudski powiedział raz i miał pełną rację, że Polska poty nie będzie wolną, póki ze słownika języka polskiego nie zniknie słowo „cenzor”. Nie zniknął — przeciwnie rozrósł się, stał się najczcigodniejszą postacią w kraju. Cenzurę mamy wszędzie: w prasie, na zgromadzeniach, w teatrze, nawet tu w tej Wysokiej Izbie. Cenzurą tępi się wolność myśli i ducha polskiego. A w ślad za cenzurą, jak złe widmo, idzie prowokator i szpicel, wciska się wszędzie: do fabryk, do biur, do kawiarni, nawet do domów prywatnych,...</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#komentarz">(Głos: Do szkół.)</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#ZygmuntŻuławski">...węszy, podsłuchuje, donosi, kłamie. Czy to jest ta wolność, o której Panowie marzyliście? Czy tak wyobrażaliście sobie ją w roku 1905 i roku 1914? Mimowoli przychodzą mi na myśl słowa wielkiego wieszcza, który po upadku powstania, patrząc na szalejącą reakcję w Europie, na zawiedzione nadzieje wolnościowe, pocieszał się, że wygrane powstanie w 1831 roku nie dałoby krajowi prawdziwej wolności. Pisał wówczas zrozpaczony Słowacki:</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#ZygmuntŻuławski">„Chcesz wiedzieć, jakim byłby nasz kraj odzyskany</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#ZygmuntŻuławski">W trzydziestym pierwszym roku, popatrz na Hiszpany,</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#ZygmuntŻuławski">Barceloną byłoby Wilno z Mickiewiczem”. A dalej:</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#ZygmuntŻuławski">„Z ludem byłoby gorzej jeszcze,</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#ZygmuntŻuławski">Przyszłoby do sikawek, jak w Puerta Sól, na starem mieście”.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#ZygmuntŻuławski">Pomylił się Słowacki, nie do sikawek przyszło, lecz do karabinów, do bomb łzawiących, do gazów, do Berezy Kartuskiej, do pacyfikacji, do Brześcia. Tak się uzewnętrzniła wolność.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#ZygmuntŻuławski">Panowie dziś likwidujecie ten smutny i przykry rozdział naszego życia. Mam wrażenie, że każą go Wam likwidować Wasze sumienia, że amnestią chcecie zmazać swą winę wobec tych ludzi niewinnie więzionych, niewinnie katowanych i niewinnie skazanych. Dobrze, ale trzeba to zrobić po męsku, odważnie, bez drobnych uszczypliwości i zemsty osobistej. Dokonajcie tego aktu sprawiedliwości w całej pełni i wobec wszystkich. Nie bójcie się w tej mierze jakichkolwiek zarzutów niekonsekwencji. Błądzić można. Nie jest to złe, że się błądzi, — złem jest, gdy się błędu nie chce naprawić, chociaż się go widzi.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#ZygmuntŻuławski">Wreszcie, czy Panowie nie jesteście przyzwyczajeni do ciągłych błędów? Pan Premier Kozłowski mówił wprawdzie o żelaznej konsekwencji, ale to tylko w słowach, w życiu postępujecie zupełnie inaczej. Weźcie przykład z dopiero co uchwalonej Konstytucji. Ile tu było radości, ile to fackelzugów z powodu dokonania tego podstępu, jak to się naród cieszył, chodził po kraju i śpiewał z radości, że wreszcie dostał nową Konstytucję!</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#komentarz">(Wesołość na ławach opozycji. Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#ZygmuntŻuławski">Wystarczyła wola jednego człowieka, i cała ta Konstytucja wzięła w łeb. Nie wiem, co się z nią stanie, nie wiem, jakie będą jej losy, wiem jednak, że w tej chwili zeszła cna na plan dalszy. I nie to mię dziwi, że jeden człowiek przeważył wszystko, i radość cieszącego się kraju i Waszą dumę z dokonanego wielkiego dzieła. Nie to mnie dziwi, jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Ale dziwi mię, że ten kraj, który się tak cieszył, nie uronił ani jednej łzy, że pozbawiono go tego szczęścia i nowego raju, który mu miała dać nowa Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S. i Stronnictwa Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#ZygmuntŻuławski">Jeżeli mówię o niekonsekwencji, to sądzę, że nie mniejszym jej dowodem jest to wszystko, co się stało z ustawą ubezpieczeniową. Wierzcie mi, że gdyby nie chodziło tu o sprawę tak poważną i dotyczącą tak głęboko losu tysięcy i setek tysięcy ludzi najbardziej biednych i pozostających w najgorszem położeniu, to śmiałbym się do rozpuku z tej całej komedii, jaka została odegrana. Pamiętam, jak Panowie sami w czasie wakacyjnym w klubie, bez współudziału innych klubów, obradowaliście wspólnie z Rządem nad tą nową ustawą. Protestowaliśmy przeciw temu; proklamowaliśmy nawet strajk demonstracyjny. Przeszliście nad tem wszystkiem do porządku dziennego; nie chcieliście się z nikim dzielić zasługą stworzenia tego nowego dzieła sprawiedliwości społecznej. Kiedyście Panowie przyszli na Sejm ze swym projektem, podnieśliśmy jaknajostrzejszy głos krytyki. Przemawiał z naszej strony p. Reger, p. Szczerkowski, przemawiałem ja i kończąc swoje przemówienie, oświadczyłem wyraźnie: za tę ustawę Panowie weźmiecie sami odpowiedzialność. W odpowiedzi spotkał mię ironiczny śmiech, a p. pos. Malinowski, zdaje mi się, odpowiedział z dumą: Weźmiemy. No i jakżeście wzięli? P. Hubicki scharakteryzował naszą krytykę w następujący sposób:</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#komentarz">(Głos: P. gen. Hubicki się mówi.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MinisterHubicki">„Nie wydaje mi się, żeby ta krytyka nosiła krztę dobrej woli. Wygląda ona raczej na demagogię, niż na argumenty”. W Gazecie Polskiej pojawił się specjalny wielki artykuł o podobnym tytule. Ciekawi mię tylko, czy to twierdzenie p. Hubickiego odnosiło się do mnie tylko, czy również do p. Premiera. Czy to tylko ja jestem demagogiem, czy demagogami jesteśmy obaj? Trzeba te fakty ustalić. Proszę Panów, a przecież moje ówczesne słowa były dalekie od tego, co mówił p. Premier Kozłowski, który schlastał tę ustawę jako szczyt niesprawiedliwości, fikcyjności, pogmatwania. Ale lepiej jeszcze napisał Kurierek Ilustrowany, organ pana posła Dąbrowskiego, również członka B. B. Powiada: I tak symboliczna tajemnicza ustawa przeszła w trzech czytaniach — nieprawdopodobne! Co za bałwan — czy coś podobnego — mógł rzucić tę ustawę na chybił trafił, bez jakiegokolwiek głębszego przygotowania?</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#MinisterHubicki">Naturalnie przypominacie sobie Panowie, że pan dr. Gosiewski referował ją i on na plenum składał podziękowanie „za pełną poświęcenia i fachowej wiedzy współpracę, w której posłowie z Bloku (łącznie naturalnie z panem Premierem Kozłowskim) mogli w wyczerpujący i dokładny sposób przepracować całą ustawę”. A teraz proszę porównać to z tem, co dziś mówi o tej ustawie pan Premier Kozłowski. Kiedy zrobiłem to, nie mogłem sobie zdać sprawy, co mogło skłonić pana Premiera do tego rodzaju samobiczowania się, do tego rodzaju biczowania swoich kolegów klubowych i swoich kolegów z ław ministerialnych. Co mu kazało zająć takie stanowisko, dokumentujące bezprzykładną niekonsekwencję B. B. W. R.? Dla nas jest jedno pewne: ustawa ubezpieczeniowa została zniszczona; zostały zniszczone wywalczone z trudem ubezpieczenia, ale nie przez p. Ministra Hubickiego i nie przez p. Premiera Kozłowskiego. Byłoby błędem i niesprawiedliwością tak twierdzić, zniszczenia dokonał pan Minister Prystor dla celów walki politycznej. Z chwilą, kiedy podciął autonomię zakładów ubezpieczeniowych, postawił krzyż na samem ubezpieczeniu; martwe — stały się absurdem niemożliwym do utrzymania w tej formie. My — klasa robotnicza — jakkolwiek krytycznie odnosiliśmy się do ustawy scaleniowej, nie damy się wciągnąć do walki z nią, do walki z ubezpieczeniami wogóle. Rozumiemy bowiem, że ubezpieczenia są wielkim dorobkiem klasy robotniczej i dlatego ani na chwilę nie ustaniemy w walce o ubezpieczenia sprawiedliwe, na dolegliwości losu, — w których sami ubezpieczeni mogliby rządzić się swą wolą.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#MinisterHubicki">Myślę, że za te wszystkie niekonsekwencje i łamańce ktoś winien ponieść odpowiedzialność. Tembardziej, że zawsze tyle o tej odpowiedzialności słyszałem w tym Sejmie. Pytałem wprawdzie kilka razy w prasie i tu z tej trybuny tych, którzy tak wiele o niej mówią, by mi wskazali, w jaki to sposób i przed kim ją ponoszą. Nie otrzymałem dotąd odpowiedzi. Dlatego dziś nie pytam już, lecz stwierdzam, że najbardziej nieodpowiedzialnym czynnikiem w Państwie jest sanacja, jest cały klub B. B. W. R., są rządy wyszłe z jej ramienia. Ministrowie knocą, robią takie czy inne głupstwa i potem spokojnie odchodzą. Jakąż ponoszą odpowiedzialność? Zostają dalej szanowanymi działaczami B. B. W. R., idą na takie czy inne synekury, są honorowani. W jakiż więc sposób ponoszą tę odpowiedzialność za swoje czyny?</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#MinisterHubicki">Proszę Panów, nie chciałbym, ażeby twierdzenie moje było gołosłownem, chcę je więc poprzeć dowodami.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#MinisterHubicki">Panowie, którzy tyle mówicie o swej odwadze i odpowiedzialności, boicie się nawet tej bezsilnej dziś opinii publicznej; uciekacie przed nią, kryjecie się za cenzurą. Lecz czy tylko w cenzurze przejawia się ten strach przed odpowiedzialnością? Proszę wziąć całe wybory gminne. Mówił o nich p. kolega Rybarski. Nie chcę wskazywać na fakty, oszustwa notorycznie znane. Czy cały ten akt wyborczy nie świadczy jaknajdokładniej o strachu Panów przed tą ludnością, przed jej wyrokiem, o ucieczce Panów przed tą ludnością? Zdobędziecie się raczej na oszustwa, na stosowanie małych niskich środków, które Wam wstyd przynoszą, których żaden z Was zosobna nie śmiałby się dopuścić, byle tylko uchylić się przed odpowiedzialnością i nie usłyszeć wyroku na siebie i przeciw sobie.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#MinisterHubicki">A Bereza Kartuska? Ja jestem, zapewniam Panów, bardzo zasadniczym przeciwnikiem zamachów, potępiam je jako głupstwo, jako bezcelową ofiarę, ale rozumiem, że zamachy są dziś rzeczą powszechną. Rządzący, zwłaszcza tak rządzący, jak dziś, muszą być na zamachy przygotowani. To Austria, to Polska, to Jugosławja — zamachy stały się zjawiskiem codziennem. Ale nie Bereza Kartuska uwolni Panów od nich. Popatrzcie na świat: Taki król szwedzki idzie sobie z laseczką w ręku, bez szpicli, nie boi się niczego, podobnie Massaryk, którego broni miłość całej ludności, król belgijski miał taką wolność, że mógł spaść z gór, ale ludności się nie bał.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#MinisterHubicki">A proszę popatrzeć na podróże choćby każdego dygnitarza sanacyjnego. Sfora szpiclów i policja i strach. A strach rodzi się zawsze ze złego sumienia, a on rodzi dalej złe czyny. Panowie pod wpływem tego niemęskiego strachu posunęliście się do złamania Konstytucji, do zastosowania aktów zemsty wobec ludzi, których się boicie, a którym nie możecie udowodnić winy. Proszę się zastanowić tylko: więc człowiek, który dopuścił się już czynu zbrodniczego, musi być karany według kodeksu, może mieć obrońcę, nie wolno mu dać kary innej, tylko taką, jaką przewiduje kodeks, nie wolno go dręczyć fizycznie. Tak jest z człowiekiem, który popełnił czyn karygodny. Ale człowieka, który nic nie popełnił, na którym ciąży tylko podejrzenie, że mógłby coś złego popełnić, można skazać bez sądu, bez wyroku, bez obrońcy, na czas nieokreślony i poddać pod tortury fizyczne!</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#MinisterHubicki">Ja nie byłem w Berezie Kartuskiej...</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#MinisterHubicki">...i wcale się tem nie martwię, ale uważam, że ukrywanie tego, co się tam dzieje, zwłaszcza w tych warunkach, gdy na czele tego obozu stoi p. wojewoda Kostek Biernacki, jest również ucieczką przed odpowiedzialnością. Pan Kostek Biernacki! Dlaczego on właśnie? Co ma wspólnego wojewoda z obozem izolacyjnym? P, Kostka Biernackiego postawiono tam dlatego, że ma już wyrobioną sławę jako człowiek bezwzględny i człowiek okrutny, o czem wie każdy z Panów, każdy kto służył w Legionach. Postawiono go tam jak straszaka. Mam czasem wrażenie, że ten Kostek Biernacki swoim sadyzmem i okrucieństwem staje się symbolem nie tylko rządów Panów, nie tylko rządów sanacji,...</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#MinisterHubicki">...ale symbolem całokształtu tych stosunków, jakie Panowie wprowadziliście w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#MinisterHubicki">A wreszcie, ażeby już skończyć z tą dziedziną,...</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Racja, racja!)</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#MinisterHubicki">...chcę wspomnieć jeszcze o jednem, o ostatnim dekrecie, którego ojcem jest też strach i nieodpowiedzialność, o dekrecie o tajemnicach państwowych. Co jest tajemnica, nie wiadomo. Dekret mówi, że tajemnicą państwową jest nawet to, co samo w sobie nie jest tajemnicą!</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Tak.)</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#MinisterHubicki">Nie wiem, czy stojąc tu na trybunie, nie popełnię Bóg wie jakich zbrodni, gdy mówię o nadużyciach w urzędach, o nadużyciach w wojsku, a z pewnością dopuściłbym się zbrodni, gdybym żądał wykrycia niewyśledzonych sprawców napadów, lub wyjaśnienia historii zaginięcia Zagórskiego. To wszystko mogą być tajemnice państwowe, trzeba więc jasno powiedzieć, co właściwie jest tą tajemnicą. I tu zdaje mi się dekret ten podyktowany jest jedynie chęcią uchronienia się przed ujawnieniem pewnych niewygodnych i niemiłych historyj.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#MinisterHubicki">A wreszcie, proszę Panów, również pewnego rodzaju ucieczką przed odpowiedzialnością jest postępowanie p. Ministra Spraw Zagranicznych. W roku ubiegłym nie mieliśmy ekspose zupełnie, mimo domagań się, mimo obietnicy, że ekspose będzie. P. Minister Spraw Zagranicznych nie wygłosił go wcale. A tymczasem w polityce zagranicznej dokonują się rzeczy, których nikt nie rozumie, po prasie zagranicznej obiegają coraz bardziej niepokojące pogłoski. Widzimy oziębienie się stosunków z Francją, która reaguje na to masowem wydalaniem polskich robotników. Widzimy kampanię przeciw Czechosłowacji, prowadzoną niewiadomo dlaczego i na co, a równocześnie widzimy zacieśnianie się stosunków przyjacielskich z Hitlerem.</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#komentarz">(P. Rybarski: Pan Wiślicki bojkotuje Hitlera, czego więc Pan chce!)</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#MinisterHubicki">Wreszcie ostatnie wystąpienie p. Ministra Spraw Zagranicznych w Genewie. Doskonale rozumiem odruch przeciw wszelkiemu wyjątkowemu traktowaniu, ale nie wdając się zupełnie w sprawę merytorycznej racji traktatów o ochronie mniejszości, rozumiem, że jakieby te racje były, to nie mogą w żaden sposób upoważniać polityki polskiej do podważenia traktatu, na którym opierał się byt Państwa.</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Słusznie. Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#MinisterHubicki">Mamy prawo żądać wyjaśnień. Żądamy nie łaski od p. Ministra Spraw Zagranicznych, który przecie jest naszym ministrem, a nie ministrem p. Kozłowskiego, który jest ministrem Państwa Polskiego, i jako taki ma obowiązek przyjść do nas i zdać nam sprawę. Jeżeli nie przychodzi, to zdaje mi się dlatego jedynie, że znowu boi się dyskusji, któraby na temat jego postępowania musiała się rozwinąć.</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#MinisterHubicki">Tak mniejwięcej wygląda polityka sanacyjna i takie są rezultaty tej polityki z ostatnich ośmiu lat. W miastach niezrównoważone budżety, gospodarka oparta o fikcje, wśród klasy robotniczej bezrobocie, rozpacz i nędza, ludność wiejska wynędzniała, w dodatku dotknięta powodzią w najstraszniejszy sposób, pozostawiona własnej opiece społeczeństwa. Szkolnictwo, ograniczone już, a rozchodzą się wieści o zamierzonem dalszem ograniczeniu go przez nowe opłaty. Skarb pusty i nowe projekty obciążeń. A pod względem moralnym: demoralizacja i deprawacja, którą stwierdzają nawet przedstawiciele stronnictwa rządzącego, wzrost przestępczości, przepełnione więzienia i wśród tego wszystkiego nowa elita społeczna, nie ta dawna rodowa, bawi się, żyje i hula. Nie chcę powtarzać tych wszystkich rozchodzących się opowieści po kraju, o tych nowych pohulankach, zabawach, pijatykach, grach w karty i hazardach, o których tu i ówdzie przemknie się tylko czasem skromnie do prasy jakaś głucha wiadomość. Nad tem wszystkiem zaś, u góry, stoi Rząd, zmieniający się, choć zawsze ten sam, ale zawsze bez kierunku, bez celu, bez konsekwencji, utrzymujący się u steru dzięki poparciu tego zlepka, jakim jest B. B. W. R., skłóconego, bez jakiejkolwiekbądź jednolitej orientacji, zlepka, którego rozbicie stało się tragicznem widowiskiem dla całego kraju. Dochodzą wieści o dziesiątkach spraw, które Panowie nawzajem przeciw sobie wytoczyli z zarzutami, zalegających w tej chwili w prezydjum klubu B. B. W. R.</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#komentarz">(Głos: Skąd Pan to wie?)</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#MinisterHubicki">Czy to więc jest ten wielki rezultat Waszej państwowotwórczej pracy, Panowie, w ciągu lat ośmiu, odpowiedzcie sobie sami. Coście Wy zdołali dać krajowi, Jako sanacja, w ciągu tych lat ośmiu, prócz ograniczenia wolności?</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#MinisterHubicki">Powołujecie się Panowie na swe minione zasługi, na historię, na r. 1905 i 1914, stwarzacie w tym celu nowe fałszywe legendy, piszecie nową historię. A chciałbym się zapytać, wielu to zpośród Panów, a roszczących sobie prawo do zasługi z tego tytułu, brało udział w tych walkach? A nawet ci, którzy brali udział, p. Sławek i p. Prystor, czy p. Malinowski, czy mogą o sobie powiedzieć, że to oni byli tymi, którzy najofiarniej ważyli swoje życie i krew? Czy wobec siedzących tam: Arcyszewskiego, Dobrowolskiego, Sledzińskiego, Kwapińskiego, Jagodzińskiego, macie prawo anektowania sobie tych zasług? Nie. Wasze drogi się rozeszły, ludzi, których wymieniłem, traktujecie dziś jako wrogów Państwa, sądzicie ich i skazujecie, więzicie, a ich zasługi bierzecie na siebie.</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#MinisterHubicki">A czyż inaczej było w roku 1914? Wierzcie mi Panowie — w przeciwieństwie do p. posła Miedzińskiego, który lekceważy krew innych, nie przelaną w mundurze legionowym, mam głęboki szacunek dla każdej ludzkiej ofiary. Wiem jak boli krew przelana na polu i jak w człowieku drży serce, kiedy stoi pod granatami. Ale kiedy patrzę na te ławy, nasuwa mi się pytanie, czy to ci, którzy stali w najpierwszych szeregach tej walki, zajmują dziś pierwsze szeregi w rządzeniu? Widzę wśród Was wielu żołnierzy frontowych, których znam — nie dla ich dzisiejszych wielkich godności czy wpływów, lecz dlatego, że odznaczyli się krzyczeniem i hałasowaniem, tę funkcję bowiem zostawiono im, wcale nie intratną i niebardzo chwalebną. Inni są cisi, są tak cisi, że ich nie znam nawet z nazwisk. Ale to nie oni zajmują pierwsze stanowiska w kraju, nie oni wysunęli się na stanowiska ministrów, wiceministrów, dyrektorów banków, przedstawicieli Izb ustawodawczych, nie, tam zasiedli przeważnie ludzie inni, wczorajsi relutoui, ci wszyscy, którzy poszli w tył w czasie wojny, aby swoje cenne osoby chronić na lepsze czasy Rzeczypospolitej. Wyszło to wszystko teraz z intendentur, z audytoriatów, z trenów, z kancelaryj sztabowych, z głównej kwatery i biur werbunkowych, ażeby zasiąść na pierwszych fotelach, na froncie i zluzować zmęczonych frontowców, którzy mogą odejść wtył do kiosków z tytoniem, do wind, czy gdzieindziej. Wre o to walka w związkach legionistów.</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan wtedy siedział u Austriaków.)</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#MinisterHubicki">Za wielką ironię losu uważam zjawisko, które może najlepiej charakteryzuje dzisiejsze polskie stosunki, że człowiek, który bronił legionów...</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To jest kłamstwo.)</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#MinisterHubicki">...przed oskarżeniem o zbrodnię zdrady stanu wobec Austrii, dziś jako antypaństwowy czynnik, wykluczony nawet z amnestii, skazany jest na wygnanie, człowiek zaś, który zasiadał w sądzie, który podjął się misji sądzenia tych legionistów o zdradę stanu, jest na Wysokiem stanowisku dygnitarza polskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: To kłamstwo, ja byłem wtedy pod sądem, wiem lepiej od Pana, Pan wtedy siedział w Austrii.)</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#MinisterHubicki">Czy siedział w sądzie p. generał Krzemieński?</u>
          <u xml:id="u-22.37" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan jest bydlakiem.)</u>
          <u xml:id="u-22.38" who="#MinisterHubicki">Czy siedział w sądzie pan generał Krzemieński?</u>
          <u xml:id="u-22.39" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Jego zasługą jest to, że ci ludzie żyją.)</u>
          <u xml:id="u-22.40" who="#MinisterHubicki">Tylko tyle powiedziałem, że siedział w sądzie i że podjął się misji sądzenia tych, których bronił Lieberman.</u>
          <u xml:id="u-22.41" who="#komentarz">(Głos: Niech pan odszczeka. P. Miedziński: Już nieraz odszczekiwał i jeszcze parę razy odszczeka. P. Kleszczyński: Cała mowa jest łajdacka.)</u>
          <u xml:id="u-22.42" who="#MinisterHubicki">Jako sanacja nie daliście Panowie krajowi nic. Nie potrafiliście rozwiązać ani jednego z problemów, przed których rozwiązaniem stały rządy poprzednie, o których rozwiązanie takie czy inne walczyły przedtem partie polityczne. Proszę popatrzeć: nie rozwiązana została kwestia Konstytucji, reformy administracji państwowej, zagadnienia gospodarcze, kwestia deficytu budżetowego, nędzy wsi i bezrobocia, sprawy ubezpieczeniowe, sprawa mniejszości narodowych. Nie rozwiązaliście nic, potrafiliście jedynie brutalnie zdusić walkę o rozwiązanie tych zagadnień. I dlatego w tej chwili zdaje mi się, że w interesie całego Państwa trzeba stwierdzić, że Panowie...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#KazimierzŚwitalski">Czas Pański upłynął. Pan Poseł będzie łaskaw kończyć.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dzięki Bogu.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#ZygmuntŻuławski">Zaraz kończę, trzeba stwierdzić, że Panowie nie macie prawa mówić o swoich zasługach, o swojej wielkiej miłości dla kraju, dla Państwa. To tylko puste słowa. Przypominam sobie jedno...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#ZygmuntŻuławski">Za dwie minuty, Panie Marszałku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#KazimierzŚwitalski">Mogę Panu udzielić dwóch minut, albo nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#ZygmuntŻuławski">Więc niech Pan Marszałek będzie łaskaw udzielić mi ich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę kończyć, Panie Pośle.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#ZygmuntŻuławski">Otóż przypominam słowa wielkiego patrioty belgijskiego, kardynała Mercier, który powiedział: Kto kocha swój kraj prawdziwie, ten nigdy nie splami go występkiem. Patrząc na Panów, mówiących o miłości dla kraju — a kraj to przecież ludność tego kraju — jak równocześnie tę ludność doprowadzacie do nędzy, jak niszczycie jej wolność, jak łamiecie ustawy, jak fałszujecie jej wolę, jak pacyfikujecie i izolujecie, mimowoli nasuwa mi się pytanie, czy ludzie dbali o kraj, o jego ludność, o państwo, mogliby je obarczać takiemi czynami? To wszystko, co mówicie o Państwie, to tylko frazesy. Wy jesteście najbardziej antypaństwową part ją w Polsce. Społeczeństwo musi zrozumieć wreszcie, że w tej chwili na czele Państwa stoi partia bez kierunku, bez odpowiedzialności i antypaństwowa.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#komentarz">(Huczne oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MinisterSkarbupZawadzki">Proszę Panów! Przed chwilą była rzucona tutaj niesprecyzowana pogłoska, jakoby kierownik akcji propagandy Pożyczki Narodowej otrzymał remunerację w sumie 100.000 zł. Stwierdzam, że jest to absolutną nieprawdą. P. Minister Starzyński, który tą akcją kierował, ani jednego grosza tytułem remuneracji za swoją pracę przy Pożyczce Narodowej nie otrzymał.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos: Odszczekać!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#KazimierzŚwitalski">Zarządzam przerwę do godz. 4.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 40 do godz. 16 min. 25.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#KazimierzŚwitalski">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Lewicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PLewicki">Wysoki Sejmie! Od pierwszego dnia wejścia przedstawicielstwa ukraińskiego do Sejmu, to jest od 1922 r. wskazywało ono na ciężkie położenie narodu ukraińskiego w granicach Państwa Polskiego pod względem politycznym, kulturalnym, oświatowym i gospodarczym i co roku, a więc od 12 lat już stwierdzamy, iż stan ten z roku na rok pogarsza się. W ciężkiej walce o naszą egzystencję narodową od czasu przyłączenia naszych ziem etnograficznych do Państwa Polskiego nie mieliśmy od rządu ani też od zorganizowanego społeczeństwa polskiego nie tylko żadnego poparcia naszych chociażby tylko kulturalnych i gospodarczych potrzeb, lecz przeciwnie, ograniczano lub wręcz uniemożliwiano zorganizowanym siłom ukraińskim prowadzenie konstruktywnej pracy nad podniesieniem kulturalnego i gospodarczego bytu naszego narodu. Trzymano się średniowiecznej zasady, iż łatwiej jest panować nad ludem ciemnym i biednym. Zasada ta zbankrutowała już dawniej, a historia uczyła nas nieraz i dzisiaj też wskazują na to zajścia na dalekim wschodzie, iż najniebezpieczniejszym przeciwnikiem tak państwa jak i całej cywilizacji jest właśnie ciemnota i nędza. Rok po roku ostrzegaliśmy rząd i społeczeństwo polskie przed skutkami tej polityki i chociaż straciliśmy już wiarę w skuteczność naszych wystąpień, czyniliśmy to dlatego, by mieć czyste sumienie, by dla nas i dla historii jasnem było, kto ponosi odpowiedzialność za taki stan stosunków polsko-ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PLewicki">Z końcem zeszłorocznej sesji, przy debacie generalnej nad budżetem w dniu 6 lutego r. b. miałem zaszczyt z tej trybuny w imieniu Klubu Ukraińskiego powiedzieć: „Sądzimy, że anomalia tych stosunków doszła do ostatniej granicy, że najwyższy czas położyć kres tej niwelacyjnej polityce wobec narodu ukraińskiego, jeżeli w całości nie chce się go rzucić w objęcia rozpaczy, i w polityce katastrof szukać rozwiązania stosunków ukraińsko-polskich”. Że czas już najwyższy, wykazały takie jaskrawe fakty ostatnich miesięcy, jak sabotaż i pacyfikacja w pow. uhnowskim, walka o mogiły poległych i pacyfikacja w pow. Samborskim, pacyfikacja, prowadzona w wielkim stylu na Wołyniu, tysiące aresztowań, setki procesów politycznych i Bereza Kartuska.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PLewicki">Nie dla przyjemności wywlekania na to forum bolączek naszych, nie dla żalenia się przed Panami, lecz dla stwierdzenia odpowiedzialności i winy za obecne stosunki polsko-ukraińskie, dla spełnienia naszego ciężkiego obowiązku narodowego Klub Ukraiński już w pierwszym dniu otwarcia Sejmu zabiera głos, by jeszcze raz chociażby w ogólnych zarysach przedstawić obecny stan stosunków naszych, wyciągnąć dla siebie i dać możność Wysokiemu Sejmowi wyciągnąć wypływające z tych stosunków wnioski.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PLewicki">Jeszcze za czasów Austrii w Galicji oraz w pierwszem dziesięcioleciu wskrzeszonej Polski, polska myśl polityczna, hołdując zasadzie „divide et impera”, szukała i wynajdywała w praktyce jakiś odłam społeczeństwa ukraińskiego, który wprzęgała do swego rydwanu politycznego, łudząc się nadzieją, iż w ten sposób zdemoralizuje społeczeństwo ukraińskie, wniesie chaos w jego życie zorganizowane, uczyni je mniej odpornem i osłabi jego walkę o samoistny byt narodowy. Wszystkie te próby, a było ich bardzo wiele, zawiodły.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PLewicki">W ostatnich latach polska myśl polityczna, nie rezygnując z prób dalszych, chwyciła się jeszcze drugiego planu. Zamiast podziału społeczeństwa ukraińskiego na kategorie dla siebie wygodne i niewygodne, postanowiła przeprowadzić podział terytorialny. Wypracowano najdokładniejszy plan, puszczono w ruch cały aparat administracyjny i policyjny. Pierwszy eksperyment w tym kierunku zrobił na Wołyniu p. wojewoda Józewski, stworzył t. zw. kordon sokalski, chciał go hermetycznie zamknąć, nie dopuścić na Wołyń wpływów z Galicji i porozwiązywał masowo kulturalno-oświatowe organizacje ukraińskie. Całą gehennę musiały przechodzić nasze organizacje, ażeby móc założyć spółdzielnię, całe życie społeczne chciał zamknąć pod jednym polsko-ukraińskim, regionalnie wyłącznie wołyńskim dachem. Skutki już się okazują i z dniem każdym bardziej będą się okazywać wręcz przeciwne od zamierzeń p. wojewody Józewskiego.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PLewicki">W pierwszych latach przyłączenia Wołynia do Polski tamtejsza ludność ukraińska, mało politycznie i kulturalnie uświadomiona, była dogodnym terenem dla agitacji bolszewickiej, która w różnych formach prowadziła tam szkodliwą robotę tak dla narodu ukraińskiego, jak i dla Państwa Polskiego. Jak tylko organizacje ukraińskie z Galicji — pomimo stawianych im przeszkód — poczęły wpływać na Wołyń, zakładać swe organiczne, konstruktywne, kulturalne i gospodarcze ośrodki, życie zaczęło się stabilizować, masy zrozumiały doniosłość pracy organicznej dla rozwoju swego narodu, stosunki zaczęły się normować, nastąpiło uspokojenie, prostej demagogii tak politycznej jak i socjalnej przeciwstawiono pracę realną, w której zaczęła uczestniczyć coraz szersza warstwa narodu ukraińskiego. Ze wzrostem tego ruchu administracja poczęła czynić coraz większe przeszkody, używając wszelkich środków, by masy odstraszyć od udziału w tej pracy.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PLewicki">Skutki tego są takie, iż p. wojewoda Józewski pozyskał sobie małe grono oddanych mu ludzi, o co w dzisiejszych kryzysowych czasach nie bardzo trudno, ale zato agitacja bolszewicka zyskuje z dniem każdym szerszą bazę dla swej działalności tak, iż potrzebną jest już zbiorowa odpowiedzialność i pacyfikacja, w której — jak zawsze — cierpią najwięcej niewinni ludzie, co w bardzo wielu wypadkach czyni się nie ze złej woli, lecz poprostu z nieświadomości. Coraz bardziej zaczyna szerzyć się akcja sabotażystów nacjonalistycznych, którzy, nie mając możności pracy konstruktywnej, imają się środków teroru.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#PLewicki">Czy polityka ta jest korzystna dla Państwa Polskiego, odpowiedzcie sobie na to Panowie sami. My stwierdzamy, iż polityka taka jest niekorzystna, szkodliwa dla narodu ukraińskiego. Polityce takiej będziemy się przeciwstawiać wszystkiemi dostępnemi dla nas środkami i dołożymy wszelkich starań, aby móc na Wołyniu, jak na wszystkich naszych terytoriach etnograficznych, pracować twórczo i konstruktywnie dla dobra naszego narodu w teraźniejszości i przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#PLewicki">Drugim terenem, na którym od lat kilku eksperymentuje polska myśl polityczna, są nasze zachodnie kresy narodowe. Jest to całe Polesie, na którem zwartą masą etnograficzną żyje około 750.000 Ukraińców, wschodnia część Chełmszczyzny, gdzie żyje 212.000 Ukraińców i na zachód od Sanu Łemkowszczyzna o liczbie 185.000 Ukraińców. Ziemie te przeznaczono na polską ekspansję narodową, na całkowitą denacjonalizację. Na Polesiu nie tylko niszczy się wszelkie przejawy życia narodowego, lecz nawet nie uznaje się istnienia narodu ukraińskiego, a szef administracji miejscowej ma „naukową odwagę twierdzić, iż na Polesiu niema wogóle Ukraińców, są tylko Poleszuki, prawosławni lub „tutejsi”. Na Chełmszczyźnie, w tej od wieków najbardziej uciśnionej krainie, gdzie ścierały się między sobą aż trzy narodowości — Moskale, Polacy i Ukraińcy i trzy cerkwie: prawosławna, rzymsko-i grecko-katolicka, nie tylko zamknięto i zburzono setki cerkwi prawosławnych, nie tylko zamknięto tam dosłownie wszystkie szkoły ukraińskie, ale w ostatnich czasach zabroniono tam nawet, również jak i na Polesiu, nauki religii wykładać w języku ukraińskim, a kazania w cerkwiach nakazano głosić w języku polskim.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#PLewicki">W ostatnim roku najwięcej energii poświęcono denacjonalizacji ludności ukraińskiej na Łemkowszczyźnie. Tam nie tylko rozwiązuje się masowo czytelnie „Proświty”, nie tylko wszelkiemi środkami popiera się moskalofilstwo, o czem dokładniej zaraz opowiem, nie tylko nie dopuszcza się legalnie wychodzących we Lwowie gazet, lecz nawet, ażeby formalnie i zewnętrznie oddzielić Łemkowszczyznę od wschodnio-galicyjskiego pnia macierzystego, z którym w ciągu stuleci żyła we wspólnym związku, oddzielono ją od sądowej apelacji we Lwowie i przydzielono ją do apelacji sądowej w Krakowie, by w ten sposób pozbawić ją możności używania języka macierzystego i w sądownictwie, prawa, zagwarantowanego jej i Konstytucją i ustawami językowemi z 1924 r. W tym celu postanowiono również wyłączyć Łemkowszczyznę pod względem religijnym ze związku diecezjalnego przemyskiego i stworzyć dla niej osobne biskupstwo, a jeżeli tego zamiaru nie wprowadzono dotychczas w czyn, to tylko dlatego, że jak długo nie merytoryczne lecz polityczne względy są powodem tego podziału, nie można znaleźć ani jednego uczciwego grecko-katolickiego kapłana, który wziąłby na siebie tę niezaszczytną rolę rozbijania organizacji cerkwi grecko-katolickiej i narodu ukraińskiego. Nie wiemy, czy i w tym wypadku skutek nie okaże się przeciwnym od zamierzonego. W historii nowożytnej nie mamy ani jednego wypadku denacjonalizacji narodu. Im większy ucisk, tem silniejsza reakcja. My jesteśmy pewni, że ludność nasza na tych obszarach zachowa w całej pełni swą świadomość narodową i poczucie swej jedności narodowej. Musicie się, Panowie, zastanowić, czy środki, jakich używa obecnie aparat państwowy, mogą osiągnąć zamierzony cel i czy Państwo wzmocni takiemi środkami swój autorytet i skonsoliduje oraz znormalizuje swe życie wewnętrzne.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#PLewicki">W ostatnich dwu latach ta sama polska myśl polityczna próbuje jeszcze eksperymentować na Huculszczyźnie i korzystając z nędzy okolic górskich, zwiększonej katastrofami, próbuje, czy nie udałoby się jeszcze oderwać jej od macierzystego pnia ukraińskiego i stworzyć jakieś odrębne plemię huculskie. Jest to mania kacyków miejscowych, pokazać, że i oni mają jakieś zasługi i przez sprowadzenie na pokaz kilku ciemnych Hucułów zasłużyć sobie na łaskę władz.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#PLewicki">Prócz tego „nowoczesnego” systemu jakim jest podział ukraińskiego terytorium etnograficznego, gdzie wprowadzono rozmaite systemy rządzenia i gdzie na poszczególnych terytoriach postawiono sobie inne do spełnienia cele, a to w zamiarze rozbicia jedności narodu ukraińskiego w granicach Państwa Polskiego, nie zaniechano też i starego systemu rozbijania jedności ukraińskiej wewnątrz samego społeczeństwa, przez stworzenie grup w samem społeczeństwie ukraińskiem.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#PLewicki">A ponieważ wobec wielkiej świadomości narodu ukraińskiego i organizacji jego sił narodowych tego już obecnie z widocznym nazewnątrz sukcesem przeprowadzić niepodobna, przeto chwycono się renegatów narodu ukraińskiego — moskalofilów. Przyznać należy, że bardzo mało jest w Polsce mężów stanu i polityków, którzy otwarcie do tego się przyznają. Część ich rzeczywiście nie wierzy w skuteczność takiej polityki, większa część wstydzi się, iż w swej polityce posługuje się takim partnerem. Popieranie jednakowoż moskalofilstwa jest faktem realnym, a w szczególności na Łemkowszczyźnie. Przytoczę kilka faktów. W ostatnim roku zamknięto w całej Galicji wschodniej, a w szczególności na Łemkowszczyźnie, bardzo wiele filij „Proświty”, a w tych samych miejscowościach nie tylko pozwolono, lecz nawet organy administracji publicznej jawnie agitowały za utworzeniem czytelni moskalofilskiej im. M. Kaczkowskiego. Niektórzy starostowie na Łemkowszczyźnie nie pozwalają spółdzielniom ukraińskim na urządzanie przedstawień amatorskich, z których dochód przeznaczony ma być na rzecz powodzian. W tej samej miejscowości pozwala starosta na przedstawienie amatorskie czytelni im. Kaczkowskiego, gdzie przedstawia się apologię bolszewizmu moskiewskiego, a na scenie drze się obrazy świętych chrześcijańskich. Nie chcę mówić o zarządzie wielkiego majątku fundacyjnego Narodny Dom we Lwowie. Skandaliczna sprawa ta często już poruszaną była nie tylko w prasie ukraińskiej, lecz także i w polskiej oraz w sądach. Gdyby sprawa ta dotyczyła jakiegokolwiek publicznego majątku polskiego, to i w dzisiejszych czasach byłaby już dawno zlikwidowaną. Chcę poruszyć tu tylko jedno zdarzenie, mające charakter komiczny. W ostatnim roku moskalofile obchodzili t. zw. święta talerhofskie. Na świętach tych maszerowali włościanie w wyszywanych koszulach ukraińskich, sprowadzeni do miejsc obchodu za zapłatą, z przypiętemi trójkolorowemi rosyjskiemi kokardami i pod trójkolorowemi rosyjskiemi sztandarami, przy współudziale przedstawicieli władz państwowych. To zestawienie wyszywanych koszul ukraińskich, trójkolorowych barw rosyjskich i udział państwowej władzy polskiej jest istotnie humorystyczne, gdy się zważy, że barwy trójkolorowe są wśród Ukraińców symbolem zdrady narodowej, zaś czyn legionowy Marszałka Piłsudskiego powstał w walce z trójkolorowym sztandarem rosyjskim. Mamy stosy materiałów, jak władze państwowe popierają na naszych terenach moskalofilstwo. Chcę tylko zaznaczyć, iż nawet odpowiedzialna za tę politykę osobistość stwierdziła bezcelowość akcji faworyzowania moskalofilstwa. My, Ukraińcy, patrzymy na tę akcję na dalszą metę spokojnie. Wiemy, iż to, co nie jest zdolne do życia, nie da się zgalwanizować i że życie przejdzie nad tym eksperymentem do porządku dziennego. Wątpimy jednak, czy kiedyś w krytycznym momencie wyjdzie na korzyść Państwu Polskiemu posługiwanie się elementem, który nie ma swych własnych ideałów życiowych, lecz służy dzisiaj jednemu panu, a jutro z takąż samą gotowością służyć będzie drugiemu.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#PLewicki">Przechodzę obecnie do omówienia polityki Rządu Polskiego w stosunku do narodu ukraińskiego, jako całości, i powtórnie stwierdzić muszę, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy od ubiegłej sesji Sejmu zadano naszemu życiu narodowemu kilka bardzo dotkliwych ciosów, wskutek czego stosunki polsko-ukraińskie doznały nowego, jeszcze silniejszego naprężenia.</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#PLewicki">Jedną z najważniejszych dziedzin życia narodowego była sprawa naszego szkolnictwa. Rok po roku przedstawialiśmy Wysokiemu Sejmowi i tu na plenum i w komisjach, jak nas z każdym rokiem pozbawiano naszych szkół ludowych, jak szkoły ukraińskie przemieniano na czysto polskie lub utrakwistyczne, jakim absurdem z punktu widzenia pedagogicznego jest utrakwizm, jak masowo przenoszono nauczycieli Ukraińców do centralnych i zachodnich województw Polski, a nam przeznaczano nauczycieli Polaków, często o bardzo niskich kwalifikacjach, którzy nie znali ani języka ukraińskiego, cni duszy dziecka ukraińskiego, jak fałszowano wyniki jedynego naszego sposobu walki o szkołę ukraińską — plebiscytu szkolnego, jak zamykano nasze szkoły średnie i jaka ciężka panuje atmosfera w tych szkołach, jak utrudniano zakładanie nowych i prowadzenie istniejących szkół prywatnych i oświatę pozaszkolną i jak nic dopuszczano młodzieży naszej do wyższych zakładów naukowych. Długie lata ani Sejm, ani Rząd nie zwracały uwagi na te wywody nasze, dopiero przed niespełna rokiem w Komisji Budżetowej przy dyskusji nad Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ówczesny prezes Rady Ministrów i równocześnie Minister Oświaty p. Jędrzejewicz po raz pierwszy stwierdził, że stosunki polsko-ukraińskie są owocem popełnionych dawniej przez obie strony omyłek i że dzisiaj byłby może czas na naprawę tych stosunków i na zaniechanie ostrej walki na terenach mieszanych, oraz, że polecił opracować cały kompleks pytań, związanych ze szkolnictwem ukraińskiem, by móc sine ira et studio obmyśleć, jakie zmiany możnaby w tej dziedzinie zrealizować. W oświadczeniu mojem z dnia 6 lutego r. b. przyjął Klub Ukraiński ten objaw dobrych chęci p. Premiera do wiadomości i wyraziliśmy nadzieję, że p. Minister, jako szef Rządu, odpowiedzialny za swe słowa wobec wszystkich, ma pełną moc zrealizowania całego kompleksu spraw, związanych ze szkolnictwem ukraińskiem, przyczem oświadczyliśmy, iż naród ukraiński jest już narodem o zupełnie wykończonych formach rozwoju narodowego i że może zadowolić się tylko takiemi zmianami, jakie potrzebne są dla jego życia narodowego w obecnym jego rozwoju. Niedługo po tem oświadczeniu p. minister Jędrzejewicz ustąpił ze stanowiska szefa Rządu i ze stanowiska Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a jego odpowiedzialność za słowa wypowiedziane wobec wszystkich znikła. Czekaliśmy długo na zrealizowanie zapowiedzi szefa Rządu i dopiero przed miesiącem pojawiło się oświadczenie obecnego p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w którem zapowiada kreowanie liceum rolniczego z ukraińskim językiem wykładowym dopiero z rokiem szkolnym 1935/36 w niewiadomem jeszcze miejscu. I do tego oświadczenia odnieśliśmy się pozytywnie, zainteresowane sfery rolnicze przy sposobności omawiania dalszego losu i kierunku mającego się kreować liceum rolniczego podziękowały p. Ministrowi za tę zapowiedź, uważając ją za pierwszy etap rozwiązania szeregu pytań, związanych ze szkolnictwem ukraińskiem. Jednakowoż u ogółu społeczeństwa ukraińskiego zrodziło się — bo musiało się zrodzić — uczucie zawodu, iż po zapowiedzi szefa Rządu Polskiego, podanej na tak kompetentnem forum, jak Komisja Budżetowa Sejmu, o zmianie całokształtu polityki Rządu Polskiego w sprawach szkolnictwa ukraińskiego, po całym roku wyczekiwania realizuje się tylko obietnicę założenia jednej średniej szkoły rolniczej i to jeszcze niepewnej co do miejsca. Całokształt szkolnictwa, jak zwężał się w ciągu całych lat, tak zwęża się i dzisiaj, a ludność ukraińska coraz więcej traci nadzieję i wiarę w możliwość zaspokojenia swych potrzeb w tym kierunku w granicach legalnej i konstruktywnej pracy.</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#PLewicki">Przykry, może najprzykrzejszy cios zadał Rząd Polski naszemu życiu narodowemu w ostatnich dniach na polu gospodarczem. Cios ten odczuł bardzo boleśnie cały naród ukraiński bez względu na to, na jakich terenach w granicach Państwa Polskiego żyje i bez względu na to, do jakiej partii politycznej należy. Mam na myśli list przewodniczącego Rady Spółdzielczej przy Ministerstwie Skarbu w Warszawie z dn. 16 października r. b. do Rewizyjnego Związku Spółdzielni Ukraińskich we Lwowie. Ciężką własną pracą przez przeszło 50 lat budowaliśmy nasze życie gospodarcze w spółdzielniach bez grosza subwencji, bez kredytu państwowego, łamiąc wszelkie wyjątkowe i niewiarygodne przeszkody, które stawiała nam nierozsądna administracja przedewszystkiem na Wołyniu. Swą mozolną pracą zdobył sobie nasz Związek Rewizyjny zasłużone uznanie nie tylko wśród swoich, lecz i obcych, a sam Rząd Polski stawiał nieraz naszą pracę spółdzielczą jako wzór naśladowania godny.</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#PLewicki">Organizacyjną i rewizyjną pracę spółdzielczą prowadził dotychczas jedyny nasz „Związek Rewizyjny” na całym obszarze Państwa i jednoczył w sobie wszystkie typy spółdzielczości. Na obszarze trzech województw południowo wschodnich odbudowano przedwojenną spółdzielczość ukraińską kredytową i zorganizowano nową, przedewszystkiem w kierunku przeróbki i zbytu płodów rolniczych. Na Wołyniu, Podlasiu i Polesiu przejęliśmy spółdzielczość ukraińską, zorganizowaną przez naszą centralę kijowską, której oddział podolski po przyłączeniu tych ziem do Polski przeniósł się do Krzemieńca i od 1921 r. dotychczas utworzyliśmy tam ponad 400 nowych spółdzielni ukraińskich. Na samym Wołyniu majątek własny spółdzielni naszej wynosi ponad milion złotych i ich obroty handlowe około 6.000.000 zł z przeciętnym zyskiem rocznym ponad 50.000 zł. Pracowaliśmy spokojnie do 1930 r., ilość naszych spółdzielni doszła do 3.000, ich roczne obroty handlowe do 150 miljonów zł, a w udzielaniu kredytu do 27 milionów zł rocznie. W r. 1930 wojewoda wołyński wypowiedział wojnę spółdzielczości naszej, stawiając jej wymagania prawne, jakich nie stosuje się nigdzie i wobec nikogo innego w całem Państwie. Bezprawnie opieczętowano nam ponad 100 spółdzielni. Pan wojewoda wołyński nie może zżyć się z tą rzeczywistością, że naród ukraiński w całej Polsce jest jeden i twierdzi, że nie dopuści ukraińskiego Lwowa na Wołyń i stworzy z nas nowy naród wołyński. Muszę zaznaczyć, że w łuckim oddziale naszego lwowskiego związku rewizyjnego nigdy nie było ani jednego Ukraińca galicyjskiego, że cała spółdzielczość nasza na Wołyniu znajduje się wyłącznie w rękach miejscowego społeczeństwa ukraińskiego. Lecz żaden argument rzeczowy nie pomaga. Nareszcie doszło do wyżej wspomnianego listu przewodniczącego Rady Spółdzielczej z zawiadomieniem, że jedyny nasz związek rewizyjny może być upoważniony do dalszego przeprowadzania rewizyj tylko pod tym warunkiem, jeśli w statucie swym ograniczy się tylko do trzech województw południowo-wschodnich i jeśli naród w tym częściowym terenie wyzbędzie się prawa rewizyj pewnych typów spółdzielczości ukraińskiej. Pozatem ma spółdzielczość nasza przejść pod hierarchię polską. Wiadomość ta wstrząsnęła umysły i serca nie tylko około 450.000 członków zorganizowanych w naszej spółdzielczości, za którymi stoją ich rodziny, a więc razem 2 miliony dusz, lecz całego narodu ukraińskiego w Polsce i poza jej granicami, gdyż w życiu narodu naszego spółdzielczy system organizacji gospodarstwa narodowego zajmuje najwybitniejsze miejsce, jest osią naszej społecznej myśli konstruktywnej, jest naszym półwiekowym dorobkiem, zdobytym wzorową i zbiorową pracą bez żadnych subwencyj i nawet prawie bez żadnych kredytów państwowych, a ten dorobek materialny naszego ruchu spółdzielczego jest jedyną realną podstawą dla rozwijania i zaspakajania potrzeb naszej kultury narodowej.</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#PLewicki">Wiadomość ta dotknęła cały nasz naród, tembardziej, iż właśnie na Łemkowszczyźnie, na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu, a więc na całym terenie, na którym ma być teraz odebrane prawo regulowania nawet naszego życia gospodarczego, nikt inny tylko właśnie spółdzielczość ukraińska ma najstarszą i najlepszą tradycję, a pozatem dlatego jeszcze, że i tym razem, po bolesnych wyjątkowo tylko wobec nas stosowanych interpretacjach prawnych przedewszystkiem na Wołyniu, przygotowuje się dla spółdzielczości naszej nowe zarządzenie, godzące znowu wyjątkowo tylko w ukraiński naród. Kiedy według ogłoszonych wiadomości spółdzielczość polska ma mieć nadal prawo organizacji i rewizji wśród wszystkich narodów w Polsce, nasz Związek Rewizyjny nie ma mieć tego prawa nawet wśród całego społeczeństwa ukraińskiego, wówczas, gdy takiego surowego ograniczenia nie nakłada się ani na żydowskie, ani na niemieckie związki rewizyjne. Ten sprzeczny z Konstytucją nowy cios, wymierzony wyłącznie w nas, jest tak rażący, że skonsolidował cały naród ukraiński i wszystkie cztery partie ukraińskie, które stoją na gruncie narodowym, a mianowicie: UNDO, USRP, USDP i Katolicka Partia UNO na swem posiedzeniu wspólnem dn. 23 października b. r. zaprotestowały przeciw tym żądaniom. Uważani za celowe i konieczne oświadczyć z tego miejsca, że jeśli odebranem nam będzie prawo tworzenia własnemi siłami i regulowania nawet naszego gospodarczego życia, to cios ten ugodzi w całą przyszłość stosunków polsko-ukraińskich. Nie tracimy jednak nadziei, że Rząd tę bardzo ważną dla nas sprawę jeszcze raz rozpatrzy.</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#PLewicki">W ostatnich miesiącach odbywały się na naszych ziemiach etnograficznych wybory do ciał samorządowych miejskich i gromadzkich. Ustawa samorządowa, która w rzeczywistości zniosła samorząd, a uczyniła z niego tylko instrument władzy administracyjnej, osłabiła znacznie zainteresowanie mas ludowych temi wyborami. I tak na Wołyniu, Polesiu i na Chełmszczyźnie wyborów do rad gminnych i gromadzkich prawie nie było. Regulamin wyborczy ustanowił tak krótkie terminy, dał tak szerokie możliwości nadużyć miejscowym władzom administracyjnym, iż 90% ludności już po wyborach dowiedziało się, że w jej gromadzie wybory się odbyły. W trzech województwach wschodnio-galicyjskich odbyły się przed kilku miesiącami wybory do rad miejskich, obecnie odbywają się wybory do rad wiejskich. Jak odbywały się wybory do rad miejskich, pozwolę sobie kilku słowami opisać przebieg wyborów do Rady Miejskiej we Lwowie. Miasto podzielono na 20 okręgów wyborczych, a okręgi te wykrojono tak, że 20% ludności ukraińskiej miasta Lwowa mogło wybrać najwyżej 10% mandatów. Ludność ukraińska zorganizowała się do wyborów, wybrała Komitet Wyborczy i poszczególne komitety okręgowe i w przepisanym terminie wniosła listy wyborcze. I tu aparat władzy administracyjnej puścił w ruch swe praktyki, znane nam dobrze jeszcze z czasów Badeniego, jednak w jeszcze ostrzejszych formach. Tysiące spokojnych obywateli budzono rozmyślnie w nocy między godz. 1 a 5 i wzywano ich do starostwa celem ustalenia autentyczności podpisów.</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-34.20" who="#PLewicki">Setki osób, wezwanych na tę samą godzinę tłoczyły się w wąskim korytarzu starostwa, czekając na swą kolejkę. Z jaką brutalnością odbywało się to ustalanie autentyczności podpisów, posłużyć może fakt, iż 75-letniemu starcowi, długoletniemu przywódcy narodu ukraińskiego, kazał młody urzędnik starostwa wstać z krzesła, które stało wolne i na którem usiadł i stojąc musiał czekać na swoją kolejkę. Aż po trzech najpoważniejszych obywateli wniosło listy wyborcze do lokali wyborczych, a mimo to w lokalu wyborczym jedna lista wyborcza znikła i przez dwa dni nie można było jej odnaleźć, dopiero po upływie tych dwóch dni, gdy do Lwowa powrócił pan wojewoda i rozkazał ją odszukać, lista ta w rzeczywistości znalazła się w przeciągu kilku minut. Mimo całej udręki, jaką przechodzili wyborcy podczas badania autentyczności podpisów, ludność ukraińska m. Lwowa poszła masowo do wyborów. Według naszych obliczeń stawiła się w ilości przeszło 90%. Wynikiem wyborów zaś jest mandat do rady miejskiej we Lwowie! Jeżeli tak przeprowadzono wybory we Lwowie, można wyobrazić sobie, co działo się po małych miasteczkach prowincjonalnych. Nie mamy jeszcze dokładnych dat z wyborów wiejskich, posiadamy jednak wiele faktów, iż w pewnych miejscowościach stosuje się metody wołyńskie. Naród ukraiński chciał w swej masie wysłać do samorządu terytorialnego ludzi najbardziej do tego uzdolnionych, znających dokładnie stosunki i potrzeby miejscowe, aby na terenie samorządu terytorialnego ścierały się poglądy i współzawodniczyli ze sobą wszyscy w walce o dobro ludności miejscowej. Czy oderwanie od tej pracy najpraktyczniejszego elementu, a wyznaczenie do niej wyłącznie ludzi miejscowego starosty jest z punktu widzenia dobra sprawy korzystne, musicie Panowie sami osądzić.</u>
          <u xml:id="u-34.21" who="#PLewicki">Przystąpię zkolei do omówienia naszego odcinka młodzieżowego. W ostatniem swem przemówieniu, które wygłosiłem w tej Wysokiej Izbie, dotknąłem też tej sprawy. Wskazałem wówczas na przyczyny aktów rozpaczy niektórych grup ukraińskich, w szczególności młodzieży, aktów, przyznaję, przynoszących bezwzględną szkodę zorganizowanemu życiu ukraińskiemu. Przyczyny te nie zmieniły się dotychczas, a naodwrót pogłębiły się, można powiedzieć nabrały jeszcze większej wyrazistości. Podzielę je na trzy grupy:</u>
          <u xml:id="u-34.22" who="#PLewicki">1) utrata wiary w możliwość walki legalnej,</u>
          <u xml:id="u-34.23" who="#PLewicki">2) socjalne momenty, w szczególności ostre bezrobocie inteligencji,</u>
          <u xml:id="u-34.24" who="#PLewicki">3) przenikanie prowokacji i konfidencjonalizmu w najrozmaitsze dziedziny życia społecznego, głównie zaś młodzieżowego. Co do pierwszej grupy przyczyn, a mianowicie do utraty wiary w możliwość walki legalnej, to jest ona prostą konsekwencją nastawienia państwowych władz miejscowych do ludności ukraińskiej i jej postulatów nawet wtedy, gdy ona walczy legalnie o swoje prawa w ramach ustaw państwowych. Np. wyzyskiwanie ustaw plebiscytowych przez ludność ukraińską wywołuje ze strony miejscowych władz administracji szkolnej i ogólnej taką mas; złośliwych i uciążliwych przeszkód, łamań własnych ustaw, lub ich obejście, iż wprost wydaje się niemożliwą wszelka legalna akcja. To też nie jest paradoksem twierdzenie, iż czynniki rządowe są na naszem terytorium temi drożdżami, które przyczyniają się do wzrostu fermentu rewolucyjnego. Albowiem nieodzownym warunkiem powstania takiego fermentu jest poderwanie zaufania w praworządność.</u>
          <u xml:id="u-34.25" who="#PLewicki">Nie zmieniły się też socjalne perspektywy naszego studenta, kończącego uniwersytet. Świadomość „człowieka niepotrzebnego” opanowuje tysiące młodzieży ukraińskiej. Nie chcę powtarzać zarzutów, podnoszonych już nieraz przez nas, co do przyjmowania młodzieży naszej na uniwersytet. Wiadome mi są wsie, gdzie siedzi bezczynnie kilkudziesięciu nieprzyjętych na uniwersytet studentów, lub niedokończonych czy relegowanych gimnazjalistów, a więc młodzieńców, tworzących kadry najbardziej zwichniętych ludzi. Społeczeństwo ukraińskie nie jest w stanie w dzisiejszych czasach dać im jakiegokolwiek zajęcia.</u>
          <u xml:id="u-34.26" who="#PLewicki">Z trzeciej grupy przyczyn rozpatrzę przedewszystkiem prowokację w szkołach średnich. To, że propagandowy referat OUN czy jego „dorost ma szkołę średnią za teren swej działalności, jest przez nas zwalczane bezwzględnie.</u>
          <u xml:id="u-34.27" who="#PLewicki">Nikt też z rozumnych ludzi nie może zrobić zarzutu czynnikom władzy państwowej, gdy walczą z konspiracją. Ale zarzut, jaki z tego miejsca podnieść muszę, jest inny i jest bardzo ciężki. Walka czynników rządowych z konspiracją na terenie szkolnictwa ukraińskiego jest walką z samą młodzieżą, jest pośrednim środkiem, umożliwiającym częściową likwidację tego szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-34.28" who="#PLewicki">W roku szkolnym 1933/34 usunięto około setki, a może i więcej uczniów ze szkół za nielegalną działalność. Kilkunastu ukarano mniej lub więcej długim aresztem (bywały wypadki, że ucznia np. z klasy V zasądzono na 9 lat więzienia), dwu szkołom prywatnym odebrano prawo publiczności, drugie państwowe seminarium z ukraińskim językiem nauczania inkorporowano do polskiego — wszystko to na skutek działalności konspiracji na terenie szkół średnich, lub za demonstracje młodzieży podczas świąt państwowych. Przyznaję, iż gdzie jest występek, tam musi być kara, że konspiracji i antypaństwowych demonstracyj władza tolerować nie może, ale zapytuję, dlaczego śledztwo aresztowanych uczniów przeciąga się całemi miesiącami, a nieraz latami całemi? Dlaczego władze szkolne robią bez wyjątku wszystkim aresztowanym trudności w ponownem przyjęciu do szkoły, chociaż śledztwo w większości wypadków aresztowań bywa umarzane? Dlaczego stosowany jest taki rygor za przewinienia dziecięce, do których podejść należy z kategoriami pedagogicznemi a nie policyjnemi? Przecież w większości wypadków przewinienia te niewielkie. Przyznam się, iż przy czytaniu biuletynów OUN, kolportowanych wśród naszej młodzieży, nie może mi nigdy zejść z pamięci fakt historyczny, iż przemówienia przewodniczącego frakcji bolszewickiej w Dumie rosyjskiej, Malinowskiego, który chociaż przyjaciel Lenina, był dawno, jak wiadomo, na usługach Ochrany, cenzurowane były przez moskiewskiego policmajstra i pod względem stylu t. zn. pod względem krzepkich wyrazów poprawiane na gorętsze... Przy lekturze ulotek OUN nie mogę opędzić się wrażeniu, że one są też przez prowokatorów poprawiane. W żadnym wypadku ten prymitywizm myślowy, patos bez sensu, robiona napuszoność stylu, wreszcie dziecinność w propagandzie elementów konspiracji w nielegalnej literaturze młodzieżowej nie zasługuje na takie traktowanie, na tak bezwzględny rygoryzm, jaki czynniki państwowe do nich przykładają. Jest to wina i kara niewspółmierna. Dlaczego nie dopuścić tutaj do głosu czynników pedagogicznych? Pozwalam sobie zadać pytanie właściwym Panom referentom Ministerium Oświaty, czy z takim samym bezwzględnym rygoryzmem jest traktowana konspiracja na terenie szkół polskich?</u>
          <u xml:id="u-34.29" who="#PLewicki">Wreszcie system konfidentów, który wprost przenika szkoły ukraińskie, jest najczarniejszą plamą na stronicach rozwoju czy upadku tych szkół. Nie wiem, jak u kogo, lecz u mnie wzdryga się dusza, gdy czytam protokóły, spisane przez nas z uczniami (cztery w jednem tylko gimnazjum), których starano się wciągnąć do służby konfidencjonalnej. Dlaczego ucznia, którego protokólarne zeznania przeczytała w tej Izbie p. posłanka M. Rudnicka, oddano do Berezy Kartuskiej? (Uczeń VI klasy gimnazjum czortkowskiego, Wojtowicz). Uczucie wstrętu wstrząsa mną wreszcie, gdy usłyszę twierdzenie najwybitniejszych obywateli ukraińskich pewne go miasteczka wschodnio-galicyjskiego, iż tym, który na jedne m święcie uczniowskiem zaintonował pieśń zakazaną, był uczeń podejrzany o usługi policyjne. Fakt ten, iż prawdopodobnie prowokator był inicjatorem tego wystąpienia, był mimo to fatalny w skutkach dla danego gimnazjum. Niema najniewinniejszego przejawu żyda szkolnego, by nie był on wiadomy policji państwowej za pośrednictwem uczniów konfidentów. Co więcej. Jest mi wiadomy fakt, iż pewna nauczycielka namawiała dzieci w szkole ludowej, by donosiły jej, który z kolegów lub koleżanek czyta „Dzwinoczok”, legalną gazetkę dla dzieci. Za te relacje płaciła 50 groszy, a nawet złotego.</u>
          <u xml:id="u-34.30" who="#PLewicki">Oto atmosfera, wśród której płynie życie szkoły ukraińskiej. Jest ona straszna swemi miazmatami rozkładu. Ale straszna nie tylko dla nas, dla naszej młodzieży. Jest to nie tylko kij, który bije nas, ale jak każdy kij, ma on drugi koniec. Tym drugim końcem jest rozkład praworządności wogóle, jest przyzwyczajenie organów władzy państwowej do używania środków, które wkońcu muszą i będą mieć wpływ rozkładający te organa. Wyczyn komendanta posterunku Kamionki — Stare Seło pow. Rawa Ruska, niejakiego Bielenia, jest klasycznym tego przykładem. On to namówił pewnego wieśniaka podłożyć na szynach ochronę śniegową i przy tej czynności zastrzelił go, relacjonując swym władzom przełożonym odkrycie przez siebie sabotażu ukraińskiego. Aresztowany, gdy władzom sabotaż ten wyda! się wielce podejrzanym, tłumaczył się w śledztwie, iż chciał w ten sposób wykazać służbową gorliwość, by awansować. Sąd okręgowy we Lwowie zasądził go za to morderstwo tylko na 11 miesięcy aresztu. Ile takich wyczynów nie zostało wykrytych, zostanie tajemnicą. Ale nie o to idzie. Idzie o atmosferę, wytworzoną już, która takie wyczyny umożliwia.</u>
          <u xml:id="u-34.31" who="#PLewicki">Spotykamy się z zarzutem, iż „nieszczerze” walczymy z konspiracją. Jest to nieprawdą. Walczymy tak, jak może walczyć społeczeństwo, które w tej walce może używać tylko środków ideowych. Tutaj mogę powołać się na komunikat Prezydjum UNDO i UPR z dnia 13. VII.1934, w którym zwróciliśmy uwagę społeczeństwa ukraińskiego, przedewszystkiem młodzieży ukraińskiej, na szkodliwość działalności OUN i potępiliśmy bezwzględnie tę działalność. Stanowisko nasze nie może wywoływać żadnych wątpliwości. Niestety starania nasze i przedstawienia odpowiednim czynnikom, iż walka z tą działalnością będzie tem skuteczniejsza, im więcej do wpływu na własną młodzież lub do osądzenia jej przewinień dopuszczone będzie społeczeństwo ukraińskie lub ukraińskie sfery pedagogiczne, były i są bezskuteczne. Nasze starania o przywrócenie do życia ukraińskiego „Piastu” były również bezskuteczne. A to przecież dałoby możność wyżycia się wrodzonemu temperamentowi młodzieńczemu. Pozwalam sobie bardzo wątpić, czy tylko środkami nacisku mechanicznego, jakie dotychczas Rząd polski stosował, można stosunki naprawić. Gdy w r. 1931 statystyka wykazuje 100 zasądzonych Ukraińców w procesach politycznych, ogółem na 195 lat, w r. 1932–103 na 169 lat, to już w r. 1933–86 obwinionych zasądzono na 232 lata, zaś w r. 1934 dotychczas zasądzono już 247 osób na 764 lat i 11 miesięcy. Czy można te represje nasilać usque ad absurdum?</u>
          <u xml:id="u-34.32" who="#PLewicki">P. Minister Sprawiedliwości oświadczył, iż ma pewne dowody, że zabójstwo ś. p. ministra Pierackiego popełnili teroryści ukraińscy. Musimy wierzyć, iż dowody te są bardzo poważne, skoro pan Minister uważał za możliwe jeszcze przed ukończeniem śledztwa i przed rozprawą sądową podać je do wiadomości publicznej. Liczne procesy terorystów ukraińskich każą nam wstrzymać się z naszym sądem aż do ukończenia śledztwa i przeprowadzenia rozprawy sądowej. Na każdej rozprawie ujawnia się wiele prowokacyj. W najważniejszych sprawach jak: zabójstwo ś. p. Hołówki, napad na pocztę w Gródku Jagiellońskim, usiłowany napad na urząd skarbowy w Nadwornej, do dnia dzisiejszego niewiadomo kto był motorem tych zbrodni. Jeżeli już wogóle potępiamy odpowiedzialność zbiorową za czyn karygodny jednostek, to tembardziej potępiać musimy odpowiedzialność zbiorową za czyny, jeżeli nie wiemy nawet kto, w jakim celu i przez kogo prowokowany czyn ten karygodny wykonał.</u>
          <u xml:id="u-34.33" who="#PLewicki">Dlatego też sumienie odnośnych czynników obciążyć musimy odpowiedzialnością za Berezę Kartuską, w której wśród najcięższych warunków trzyma się w obozie izolacyjnym ludzi nie tylko faktycznie niewinnych, lecz nawet nie wiedzieć czy współwinnych moralnie. Tworzenie obozów izolacyjnych jest sprzeczne z Konstytucją, sprzeczne ze wszystkiemi obowiązującemi ustawami, jest samowolą, łamaniem obowiązującego prawa, jest najcięższym aktem teroru, bo teroru władz rządowych, a zatem czynnika, który powinien stać na straży prawa i etyki społecznej. Nie mamy dokładnych wiadomości, co dzieje się w tej Berezie Kartuskiej, głuche wieści mówią o okrucieństwach, przewyższających Brześć Litewski. A najważniejsze, że Bereza Kartuska nie była czasowym doraźnym środkiem, ona istnieje dalej i w ostatnich dniach wywieziono tam nowych ludzi z powiatu jaworowskiego i ten środek wyjątkowy może przemienić się w miejsce stałe, gdzie wywiezieni mogą być nie tylko ludzie winni lub podejrzani o to, że mogą być szkodliwymi Państwu Polskiemu, ale, co się już nawet zdarzało, ludzie poprostu niewygodni miejscowemu staroście lub miejscowej policji. Przeciw temu sposobowi walki, w której największą ofiarę ponoszą Ukraińcy, musimy jak najusilniej protestować. Mamy nadzieję, iż ten protest nasz zgodny będzie z protestem całego cywilizowanego społeczeństwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-34.34" who="#PLewicki">Chcę poruszyć jeszcze jeden wypadek, którego ciężar gatunkowy ma wielkie znaczenie dla naszego życia narodowego w granicach Polski i który na ukształtowanie się stosunków ukraińsko-polskich musi mieć doniosły wpływ. Mam na myśli oświadczenie p. Ministra Spraw Zagranicznych Becka na ostatniej sesji Ligi Narodów w sprawie ochrony mniejszości narodowych przez Ligę Narodów. P. Minister Beck oświadczył się za generalizacją ochrony mniejszości narodowych przez wszystkie państwa, a przynajmniej narazie przez wszystkie państwa europejskie. Jak długo to nie nastąpi, zapowiedział, że Polska nie będzie brała udziału w rozpatrywaniu zażaleń mniejszości narodowych na terenie Ligi Narodów. Ponieważ p. Minister Beck i wszystkie państwa europejskie rozumieją, że taka generalizacja ochrony mniejszości narodowych w czasach obecnych nastąpić nie może, jest to więc jednostronne wypowiedzenie zawartych w Traktacie Wersalskim i w związanych z tym traktatem poszczególnych paktach zobowiązań, które Polska przyjęła na siebie wobec mocarstw zwycięskich, gdy państwa te w tych właśnie traktatach prawnie sankcjonowały powstanie i granice Państwa Polskiego. To oświadczenie p. Ministra Becka przyjęło społeczeństwo polskie z entuzjazmem jako nowy etap w dążeniach Polski do wielkomocarstwowego, państwowego stanowiska. My tego oświadczenia bez zastrzeżeń i to bardzo poważnych, przyjąć nie możemy. Konferencja pokojowa w latach 1918–1919, normując z gruntu nowe stosunki w Europie, w gruzy rozsypując stare państwa mocarstwowe i na tych gruzach tworząc nowe życie nowych dotąd uciemiężonych narodów, rozumiała dokładnie, że hasło prezydenta Wilsona o samostanowieniu narodów, za które prowadzono tak zawziętą walkę i za które na polu chwały poległo tylu ludzi, weszło w krew i kości ludzkości i że każdy naród ma prawo do swego własnego i samoistnego życia narodowego i państwowego. Konferencja pokojowa, prowadzona przez polityków, wychowanych w tradycjach przedwojennego systemu państw europejskich i owiana duchem zemsty nad wrogiem, który — jej zdaniem — wywołał wojnę i przelew tak obfity krwi najlepszych synów swoich ojczyzn, nie zdobyła się jeszcze na pełne urzeczywistnienie wielkiego hasła Wilsona i blisko 80 milionów ludności w Europie po Ural, a więc siła, przewyższająca znacznie najsilniejszy naród w Europie, pozostało bez urzeczywistnienia tego ideału. Ale nawet ci przedwojenni politycy rozumieli, że bez zaspokojenia naturalnych dążeń każdego narodu — jeżeli już nie do politycznego, to przynajmniej do narodowego samostanowienia nie może być pokoju w Europie i dlatego w swych traktatach pokojowych narzucili państwom, które w składzie swym mają dużą ilość innych narodowości — ochronę praw tych narodowości pod względem narodowym, religijnym i oświatowym i ochronę tych praw postawili pod sankcję Ligi Narodów. Naród ukraiński, największy naród w Europie, który nie ma swej państwowości, widząc zupełną bezsilność Ligi Narodów w spełnianiu swego istotnego obowiązku wobec mniejszości narodowych, bardzo rzadko korzystał z przysługującego mu prawa zażaleń do Ligi. Mimo to prawa tego zrzec się nie możemy. Prawo to przysługuje nam na gruncie faktycznego zobowiązania się Polski, na gruncie uroczystego zobowiązania się wszystkich państw, sygnujących traktaty pokojowe i należących do Ligi Narodów, a zabezpieczających nam w zasięgu międzynarodowym przynajmniej minimum tych praw, do których każdy naród ma przyrodzone boskie i ludzkie prawo. Nie naszą rzeczą i nie w naszej obecnie sile jest stać na straży tych zagwarantowanych nam praw. Ze swej strony oświadczamy, że aż do czasu zupełnej zmiany obecnych stosunków ukraińsko polskich, aż do czasu zupełnego zaspokojenia wszystkich potrzeb naszego życia narodowego w granicach Państwa Polskiego nie zrezygnujemy z przysługującego nam prawa wnoszenia zażaleń na forum międzynarodowe, P. Minister Beck w oświadczeniu swem powiedział, a na drugi dzień dopełniła i uwypukliła to uświadczenie urzędowa „Iskra”, iż mniejszości narodowe na podstawie Konstytucji, na podstawie istniejących w Polsce praw i na podstawie faktycznego stanu rzeczy cieszą się pełnią praw, jaka należy się każdej mniejszości narodowej. Przed chwilą wykazałem tę faktyczną pełnię praw, jaką naród ukraiński w rzeczywistości posiada w Polsce. Chcę tylko przypomnieć Panu Ministrowi, że Naród Polski w swych uroczystych ustawach sejmowych z 1922 r. uchwalił dla narodu ukraińskiego autonomię terytorialną i uniwersytet we Lwowie i że do dnia dzisiejszego ustaw tych w życie nie wprowadził.</u>
          <u xml:id="u-34.35" who="#PLewicki">Prasa zagraniczna podała, a w kraju z żadnej strony nie było zaprzeczenia, iż oświadczenie p. Ministra Becka wniesione było na posiedzeniu Ligi Narodów na podstawie porozumienia z Litwinowem, by wspólnie nie dopuścić do możliwych zażaleń na terenie Ligi Narodów w szczególności Ukraińców, żyjących w Polsce i na Radzieckiej Ukrainie. Byłoby to zatem potwierdzeniem faktu polsko-rosyjskiego porozumienia, zwróconego przeciw narodowi ukraińskiemu. Fakt ten byłby jeszcze jedną wielką pomyłką historyczną, która sprowadziła na Polskę tak wielkie nieszczęścia, która na przeciąg półtora stulecia pozbawiła Polaków ich państwowości narodowej i która prędzej czy później musiałaby nowoutworzonej Polsce przysporzyć nieobliczalnych w skutkach następstw politycznych.</u>
          <u xml:id="u-34.36" who="#PLewicki">Wysoki Sejmie! Żyjemy w czasach bardzo niepewnych. Nie wiemy, co za rok, dwa nastąpić może. Świat cały zbroi się od stóp do głowy i może rozpętać się burza, jakiej ludzkość jeszcze nie widziała i o której zwykły śmiertelnik pojęcia mieć nie może. Naród ukraiński, patrząc, co się dzieje na Ukrainie Radzieckiej, gdzie głodem wyniszcza się fizycznie dosłownie miliony ludności ukraińskiej, w swym ciężkim bólu przygotowany jest moralnie do tych wypadków i nie pożałuje swej krwi, by zrzucić z siebie znienawidzone jarzmo rosyjsko-sowieckie i zdobyć swą własną państwowość. Chcieliśmy i chcemy tutaj stać się Piemontem państwowej myśli ukraińskiej i nie zrzekając się nigdy ideału zupełnego samostanowienia całego narodu ukraińskiego, pracować twórczo i konstruktywnie, by dopomóc braciom naszym z Wielkiej Ukrainy zrzucić jak najprędzej to wrogie jarzmo. Sądziliśmy, iż w interesie narodu polskiego leży również sprawiedliwe unormowanie kwestii ukraińskiej, bez załatwienia której nie może być pokoju w Europie wschodniej. Jak wykazałem wyżej, polska myśl państwowa — przynajmniej w praktyce — tej wielkiej misji dziejowej, którą do spełnienia ma naród ukraiński, żyjący poza granicami Radzieckiej Ukrainy, nie rozumie. Łudzi się nadzieją, że może uda się jeszcze wynarodowić naród ukraiński i nasze tereny narodowe uczynić gruntem podatnym dla swej ekspansji narodowej. Ta wiwisekcja eksperymentalna na żywym organiźmie narodu ukraińskiego trwa już całych lat 15 i może przynieść nieobliczalne, przykre następstwa obu narodom. Oświadczamy jasno i wyraźnie, iż wydaną nam przez Panów eksperymentatorów walkę przyjmujemy. Walczyć będziemy w granicach legalnych, lecz bezkompromisowo o pełnię praw naszego życia narodowego, które budować chcemy własnemi siłami. I choć tak wielkie środki finansowe i fizyczne stoją do dyspozycji eksperymentatorów, pewni jesteśmy, iż walkę tę wygramy, ponieważ za nami stoi siła moralna całego narodu naszego, poczucie, iż walczymy o świętą i słuszną sprawę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Tempka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WładysławTempka">Wysoki Sejmie! Miałem zamiar rozpocząć na inny temat, jednakże stało się inaczej. Rzecz miała miejsce tutaj przed kilku godzinami, w każdej chwili można sprawdzić autentyczność wiadomości. Otóż gdy wchodziłem do gmachu sejmowego, zauważyłem przed Sejmem długi łańcuch aut rządowych: ministrów, wiceministrów i wysokich dygnitarzy i z ciekawością stwierdziłem marki tych aut. 4 buicki, 4 austro-dajmlery, 2 cadillaki, 2 chevrolety, 3 packardy, 1 fiat! Ta wstępna wiadomość niechaj świadczy o racjonalnej polityce sanacyjnego Rządu na polu popierania wytwórczości krajowej.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#WładysławTempka">Wysoki Sejmie! Z każdego zdania p. Ministra Skarbu tak samo, jak z każdego zdania p. Premiera, wygłoszonego przed kilku dniami, przebija bardzo daleko idący optymizm. Zdaje się, że wyrazem przekonań p. Ministra jak i p. Premiera jest to, że jakkolwiek są ciężkie czasy, to jednak jest lepiej. My jesteśmy całkiem innego zdania, Jeżelibyśmy bezstronnie chcieli się przypatrzeć naszej sytuacji gospodarczej, to trzeba stwierdzić, że bodaj czy nie poraź pierwszy zdarza się zaczynać debatę budżetową w warunkach tak ciężkich, jak chwila obecna.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#WładysławTempka">Zgór i z naciskiem podkreślam, że klub, który mam zaszczyt reprezentować, nie patrzy bynajmniej ponuro w przyszłość, przeciwnie, jesteśmy głęboko przekonani, że przy dobrej woli społeczeństwa, Sejmu i Rządu musi nadejść kres dzisiejszej nędzy Państwa i ludności. Oprócz ogólnoświatowych przyczyn przesilenia gospodarczego, za które nikogo nie można winić, są przyczyny, które leżą w granicach naszego Państwa. Przyczyny te łatwo można znaleźć. Rząd rządzi bez Sejmu. Za wszystko, co się w Państwie dzieje przez zgórą 8 lat, ani my, ani cała opozycja nie ponosi odpowiedzialności; za wszystko to mogą ponosić odpowiedzialność jedynie sanacyjne rządy, jako jedyni i znani sprawcy dzisiejszego stanu rzeczy. Możnaby conajwyżej mówić o odpowiedzialności społeczeństwa tylko o tyle, że społeczeństwo tak długo toleruje eksperymenty sanacyjne na żywem ciele naszego Państwa i ludności. Ale społeczeństwo wobec stosowanych metod jest bezsilne.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#WładysławTempka">Fakt, że rozpoczynamy ostatnią sesję tego Sejmu, którego nigdy nie uważaliśmy za prawowitego reprezentanta nieprzymuszonej woli społeczeństwa, napawa nas otuchą, że zbliża się kres sanacji. Ta świadomość każę nam wytężyć wolę i siły, aby kres przyśpieszyć.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#WładysławTempka">P. Premier Kozłowski uważa sytuację na odcinku budżetowym Skarbu Państwa za opanowaną. Według niego sytuacja budżetowa w najniższym stopniu nie zagraża walucie. Niedość na tem, p. Premier uważa, że naprawdę nasz budżet zwyczajny jest zrównoważony. Jak on to wszystko sobie wyobraża wobec zapowiedzianego deficytu w sumie 150 milionów, nie każdy potrafi zrozumieć. W każdym razie nawet nie wszyscy zwolennicy dzisiejszego kierunku rządzenia godzą się pod tym względem z p. Premierem.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#WładysławTempka">Cośkolwiek odmiennie od niego ocenia sytuację budżetową krakowski „Czas”. Rząd świeci złym przykładem, obywatelom każę zaciskać pasa, oszczędzać, odkładać, oszczędzać na kosztach produkcji, usprawniać administrację, spłacać długi, tworzyć rezerwy, a sam przykładem swoim zachęca do złej gospodarki, sam kredytem pokrywa deficyt i t. d.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#WładysławTempka">My też cokolwiek odmiennie od Rządu oceniamy sytuację budżetową. Dla nas przedłożony budżet jest widocznym znakiem, że Rząd nie zadał sobie szczerze trudu, aby zrównoważyć budżet, że Rząd nie chce oszczędzać tam, gdzie się oszczędzać da, że Rząd nie tylko w ubiegłym roku budżetowym, ale przez całych 8 lat niewiele robił i niewiele zrobił, aby przygotować równowagę budżetu, że Rząd lekko potraktował Państwo i społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#WładysławTempka">Nie podzielamy trosk pewnego odłamu sanacji, że przedłożony preliminarz jest złą przysługą dla Rządu, że może Rządowi zaszkodzić. Takie obawy pozostawiamy sanacji, my obawiamy się, że taki budżet, jaki nam przedłożono, jakie przedkładano w szeregu ubiegłych lat i na jakie się i nadal zanosi, wyrządzić muszą szkodę Państwu.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#WładysławTempka">Cóż z tego, że sytuacja budżetowa rzekomo nic zagraża walucie, jeżeli tej waluty w obiegu niema? Co ma z tego rolnik lub bezrobotny, który zapomniał, jak waluta wygląda, który za silną walutę nic kupić nie może, bo tej waluty niema?</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#WładysławTempka">Przy takiem optymistycznem pojmowaniu sytuacji trudno się dziwić, że powszechne jest pytanie: „Dlaczego jest tak źle, jeżeli jest tak dobrze”?</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#WładysławTempka">Przed rokiem wyrwano społeczeństwu 330 milionów zł na t. zw. dobrowolną pożyczkę narodową na pokrycie deficytu budżetu zwyczajnego. Dziś znowu przewiduje się pokrycie deficytu „z rezerw skarbowych, względnie w drodze operacyj finansowych”. Rezerwy skarbowe można śmiało pominąć, bo ich w ścisłem słowa znaczeniu niema. Pozostają jedynie operacje finansowe, polegające na coraz to większem i dokładniejszem ogołacaniu kredytu na cele państwowe, na pokrycie deficytu. W takich warunkach deflacja nigdy się nie skończy. Bez zasadniczego znaczenia jest kwestia, czy przewidywany deficyt budżetowy będzie wynosił X milionów, czy będzie większy, czy mniejszy; będzie w każdym razie grubo większy, niż się przewiduje, bo zasoby społeczeństwa pod rządami sanacji nie rosną.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#WładysławTempka">Decydującym dla scharakteryzowania naszego położenia gospodarczego po upływie 8 lat jest nie dający się zaprzeczyć fakt, że na pokrycie tego nieuchronnego deficytu budżetowego brakuje nam jakichkolwiek źródeł, któreby można uznać za normalne. Niezmiernie charakterystyczne dla oceny tendencyj sanacyjnych rządów w sprawie deficytu budżetowego są zamierzone oszczędności budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#WładysławTempka">Państwowe życie nad stan, rozpoczęte budżetem 3-miliardowym w latach 1929/30, znamienne idącem w setki milionów przekraczaniem budżetu, radosna twórczość, wyrażająca się budowaniem niepotrzebnych, a kosztownych budowli, nadmiernie wysokie pensje najwyższych dostojników państwowych, fundusze dyspozycyjne, deficytowe przedsiębiorstwa państwowe, przerost biurokracji, mania urządzania t. zw. świąt narodowych, świąt morza, powietrza, lasu, dożynków, zjazdów, cala wątpliwa akcja sanacyjnego, kosztownego a partyjnie prowadzonego W. F. i P. W. — wszystko to trwa już niestety zgórą 8 lat i stanowi dostatecznie silny dowód, że sanacyjne rządy w uporze swoim dążenia do omnipotentnego państwa są niepoprawne. Nikt zaprzeczyć nie może, że nie była to dobra gospodarka groszem publicznym, że rację miały t. zw. „głupie bubki”, jak je nazwał p. Minister Piłsudski, gdy nawoływały rządy do oszczędności, twierdząc, że Polskę nie stać na trzymiliardowy budżet.</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#WładysławTempka">Niejeden błąd byłby do darowania, gdybyśmy widzieli poprawę, gdyby widać było w sanacyjnych rządach dobrą wolę nawrócenia z błędnie obranej drogi. Tej dobrej woli powzięcia konsekwentnego planu uzdrowienia gospodarki trudno się dopatrzeć w poczynaniach obozu sanacyjnego. Społeczeństwo jest do tego stopnia wyczerpane, że trudno spodziewać się większych niż dotychczas dochodów, należało zatem dążyć do odzyskania równowagi budżetowej wyłącznie drogą redukcji wydatków, tą drogą, którą Rząd doradza społeczeństwu, ale którą sam nie idzie. Suma zredukowanych wydatków wynosi niespełna 33 miliony, dochody zaś zwiększono o przeszło 40 milionów.</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#WładysławTempka">W okresie powszechnego narzekania na przeciążenie podatkami zwiększono dochód z podatków bezpośrednich o 30 milionów, pośrednich o 13 milionów, z należytości egzekucyjnych o 1,500.000, z odsetek zwłoki, kar, grzywien i t p. o 1,500.000.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#WładysławTempka">Te zwiększone ciężary publiczne spodziewa się Rząd zrównoważyć przez rewizję ubezpieczeń społecznych i akcję oddłużenia samorządu i rolnictwa. Nie chcę w tej chwili przesądzać wyników odnośnych dekretów, ale podobne stawianie kwestii jest zaprzeczeniem celów akcji oddłużeniowej, względnie rewizji ubezpieczeń społecznych. Celem akcji oddłużeniowej nie jest poprawa strony dochodowej budżetu, lecz przywrócenie opłacalności warsztatom rolnym. Warsztaty rolne nie odczują korzyści z oddłużenia, jeżeli to, co zaoszczędzą na odsetkach, skreśleniach, lub rozłożeniu długów, zmuszone będą odprowadzić do kas skarbowych na pokrycie deficytu. Reforma ubezpieczeń społecznych również minie się z celem, jeżeli to, co się zaoszczędzi na ochłapach z redukcji ubezpieczeń, będzie musiało wpłynąć do kas skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#WładysławTempka">Wszystko, co Rząd robi na polu poprą wy położenia gospodarczego, to bardzo mało, nie mówiąc już o tem, że tak późno zaczęto się brać do tej pracy. Trudno spodziewać się, aby akcja oddłużeniowa, rozpoczęta na kilka dni przed zwołaniem sesji, mogła rychło wydać rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#WładysławTempka">Nam zdaje się, że do uzdrowienia gospodarki budżetowej nie dojdzie się drogą zwiększania ciężarów publicznych, ani drogą egzekucji odsetek za zwłokę, kar i grzywien, ani wogóle drogą przez sanacyjne rządy obraną. Jest natomiast szereg dziedzin gospodarki państwowej, które wołają o rewizję, gdzie osiągnąć można znaczne oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#WładysławTempka">Fundusze dyspozycyjne wynoszą zgórą 23 miliony, oprócz ukrytych. Rozumiemy zasadniczą ich potrzebę, lecz jest ona różna w różnych ministerstwach. Tam, gdzie potrzeba państwowa nie przemawia za ich koniecznością, powinno się je obniżyć, a nawet skreślić, gdyż położenie chwili wymaga najdalej idących oszczędności. Odnosi się to w każdym razie do funduszu dyspozycyjnego Ministrów Spraw Wewnętrznych, Zagranicznych, Oświaty, Skarbu i Sprawiedliwości, jakkolwiek dwa ostatnie fundusze są nieznaczne. Wewnętrzne położenie Państwa pod względem bezpieczeństwa przy potężnej armii policji państwowej i przeroście biurokracji zapewnia spokój i pozwala skreślić fundusz dyspozycyjny Ministra Spraw Wewnętrznych, a zwolnione sumy użyć na inne, produktywne cele. Mamy wszelką pewność, że sumy z tego funduszu nie zawsze używane są na potrzeby państwowe. Wszelkie subwencje na organizacje sanacyjne pokrywane są z funduszów dyspozycyjnych, z których swojego czasu pokrywano również koszta wyborcze stronnictwa sanacyjnego. Nie uważamy, aby organizacje sanacyjne były dla Państwa potrzebne; jeżeli chcą egzystować, niechaj nie sięgają do pieniędzy publicznych.</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#WładysławTempka">Z funduszów dyspozycyjnych nie potrzebują się ministrowie rozliczać. Gospodarka niemi jest ukryta przed kontrolą publiczną. Ostatni proces w Warszawie uchylił rąbek tajemnicy i wykazał, co już inni mówcy podnosili, a ja tylko powtarzam, że samej organizacji Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet dano w ciągu jednego roku 1,690.827 zł.</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#WładysławTempka">Nie uważamy również za nienaruszalny ze względów konieczności państwowej funduszu dyspozycyjnego Ministra Spraw Zagranicznych. W innych warunkach być może, ale nie dzisiaj, gdy jesteśmy państwem, w którem ustabilizował się deficyt budżetowy bez pokrycia. Na takie stawianie kwestii przez nas nie wpływa bynajmniej okoliczność, że nie podzielamy zdania pewnej części niekrytycznego społeczeństwa, jakoby p. Minister Beck odnosił zagranicą sukcesy.</u>
          <u xml:id="u-36.22" who="#WładysławTempka">Nic się nie mówi o ukrytym funduszu dyspozycyjnym Ministra Oświaty, który doniedawna jeszcze wynosił tyle, co fundusze dyspozycyjne Ministrów Spraw Wewnętrznych i Zagranicznych razem wzięte; dzisiaj wynosi on cokolwiek mniej, ale zawsze sięga jeszcze ponad 10 milionów. Fundusz ten powstaje z taks administracyjnych, pobieranych w państwowych szkołach średnich, z których 25% idzie na opędzanie rzeczowych wydatków szkolnych, jak światło, opał, woda, gaz, konserwacja gmachu, pomoc szkolna, resztę czyli 75% pobiera Ministerstwo. Według najostrożniejszych obliczeń kwota, przypadająca Ministerstwu z tytułu udziału w taksach administracyjnych szkół średnich, wynosi ponad 10 milionów i stanowi rzeczywiście ukryty fundusz dyspozycyjny, z którego dotychczas nikt się nie wyrachowywał. Na co ta suma idzie, z całą stanowczością powiedzieć nie można. Podobno częściowo na budowę szkół powszechnych, czemu nic zarzucić nie można, reszta ma iść rzekomo na finansowanie różnego rodzaju wydawnictw, jak Zrąb, Pion i t. p., na subwencje dla organizacyj „młodzieżowych”, oczywiście sanacyjnych, a jak swego czasu pisała prasa, a nie zaprzeczała władza, również na utrzymanie samochodów ministra, wiceministrów i kuratorów. Z tym funduszem należałoby skończyć, tem bardziej, że oprócz tego ukrytego funduszu ma Minister Oświaty fundusz budowy szkół powszechnych, fundusz opłat akademickich, fundusz szkół zawodowych i inne.</u>
          <u xml:id="u-36.23" who="#WładysławTempka">W dalszym ciągu chcielibyśmy wskazać Rządowi, że można i powinno się całkiem śmiało obniżyć pensje przedewszystkiem sobie samym i najwyższym i wysokim dostojnikom, bez żadnej szkody dla państwowych potrzeb. Operacja finansowa bieżącego roku na pensjach urzędniczych nie przyniosła oszczędności budżetowych, pokrzywdziła najbiedniejszych urzędników, a niepotrzebnie i nadmiernie podwyższyła pensje wysokim dygnitarzom.</u>
          <u xml:id="u-36.24" who="#WładysławTempka">Dalsze źródło oszczędności tkwi w rewizji polityki przedsiębiorstw i zakładów państwowych. Byłoby wielką omyłką sądzić, że w razie zlikwidowania tych przedsiębiorstw i zakładów państwowych, które do likwidacji się nadają, oszczędność Skarbu Państwa wyniosłaby tylko taką kwotę, jaką Skarb Państwa do tych przedsiębiorstw i zakładów dopłaca. W każdym razie suma tych dopłat wynosi ponad 8 milionów, a więc kwotę godną zastanowienia. W zlikwidowaniu deficytowych przedsiębiorstw państwowych tkwi znaczne źródło rozbudowy gospodarki społecznej, tańszej, lepszej od gospodarki państwowej, płacącej podatki, ponoszącej ciężary publiczne. W zlikwidowaniu deficytowych przedsiębiorstw państwowych tkwi źródło uruchomienia kredytu publicznego na cele gospodarki prywatnej, który dziś jest pochłaniany przez Skarb Państwa, przez przedsiębiorstwa publiczne, zakłady i fundusze, a jest nieomal niedostępny dla celów prywatnych. Przedsiębiorstwa państwowe pracują w daleko lepszych warunkach, niż prywatne, z których wyciska się podatki w sposób bezwzględny; mają łatwy kredyt, mniejsze ciężary, najróżniejsze ulgi, zamówienia państwowe. Gdy pożyczek nie mogą zwrócić, skreśla im się długi. Takiej konkurencji nie mogą wytrzymać przedsiębiorstwa prywatne.</u>
          <u xml:id="u-36.25" who="#WładysławTempka">Wbrew ogólnej opinii, że należy etatyzm ograniczyć, rozrasta się u nas etatyzm coraz więcej. Mimo rosnących trudności Państwo zagarnia coraz nowe dziedziny produkcji. Jest rzeczą zrozumiałą, że Państwo ma w ręku fabryki broni i amunicji, koleje, pocztę i telegraf, ale nie rozumie tego nikt, że Państwo wytwarza samochody, rowery, piłuje deski, obrabia kamienie, handluje książkami, drukami kupieckiemi i t. p. Do tej zupełnie niepotrzebnej działalności gospodarczej Państwa musimy spore sumy dopłacać.</u>
          <u xml:id="u-36.26" who="#WładysławTempka">W ostatnich czasach widzimy na Śląsku wyraźną tendencję do upaństwowienia przemysłu żelaznego. Dążenie do upaństwowienia tego działu przemysłu usprawiedliwia się walką z nadużyciami kapitału obcego. Doświadczenie ostatnich miesięcy uczy, że do Huty Pokój dopłaca Państwo miesięcznie kilkaset tysięcy zł, a mimo to Państwo sięga po dalsze przedsiębiorstwa, do których napewno będzie dopłacało. Przy tej sposobności daje się posady sanacyjnym ludziom i ludzi pracujących uzależnia się politycznie.</u>
          <u xml:id="u-36.27" who="#WładysławTempka">Najwyższy czas, aby z takimi eksperymentami skończyć.</u>
          <u xml:id="u-36.28" who="#WładysławTempka">Znaczne, a nawet najznaczniejsze źródło dochodu Skarbu Państwa leży w zupełnej zmianie całego dotychczasowego systemu rządzenia, który prowadzi wprawdzie do wszechmocnego stosunku do obywateli Państwa, stanowi jednak przeszkodę w rozwoju prawdziwie silnego państwa, opartego o mądre sojusze na zewnątrz, o silne gospodarcze podstawy, zadowolenie i zaufanie obywateli na wewnątrz. Pod tym względem panuje ustawiczne nieporozumienie między rzeczywistością a wyznawcami sanacyjnego kierunku rządzenia, którzy nie mogą, a raczej nie chcą zrozumieć, że Państwo omnipotentne wobec obywateli nie ma widoku powodzenia, zarówno pod względem gospodarczym, jak i politycznym, że państwo takie jest w rzeczywistości słabe i nie jest w stanie zapewnić szczęścia obywatelom. Przerost biurokracji, formalistyka, szał pisaniny, okólniki, instrukcje bez liku, często niezrozumiałe lub sprzeczne, to wszystko przyczynia się znacznie do wolnego tempa życia. Fiskalizm, posunięty do ostatnich granic, sprawia, że za wszystko musi się płacić, Państwo nic nie daje za darmo. Mimo rzekomej akcji usprawnienia administracji tok czynności urzędowych nieprawdopodobnie wolny, ociężały, nic można się doczekać końca. Sądownictwo nie jest bynajmniej wyjątkiem, nie świeci przykładem. Mirro nowej procedury cywilnej, sprawcy ciągną się beznadziejnie długo. Miesiącami, licznemi miesiącami czeka się na doręczenie wyroku, tygodnie upływają, zanim akt dostanie się z jednego pokoju do drugiego, przeraźliwa indolencja. W dodatku stosunek urzędnika do obywatela nie zawsze poprawny; często niestety zdarza się, że jest to stosunek przełożonego do podwładnego. Często, zbyt często zdaje się urzędnikowi, że jest władzą, a zapomina się, że urzędnik jest tylko sługą społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-36.29" who="#WładysławTempka">Te wszystkie przerosty biurokratyczne należy ukrócić, interes publiczny na tem znacznie zyska, jeżeli publiczność będzie lepiej i prędzej obsługiwana przez urzędy.</u>
          <u xml:id="u-36.30" who="#WładysławTempka">Należy już raz wyjść z tej gmatwaniny ustawą rozporządzeń, dekretów, ustawicznego referowania, nowelizowania, jakie daje się we znaki szczególnie za sanacyjnych rządów, gdyż wszystko to pociąga za sobą niepewność, nieznajomość przepisów i powoduje ogólny bałagan. Należy ukrócić powszechną dziś formalistykę. Obok wybujałego etatyzmu zawadza przerost biurokracji, uniemożliwia rozwój gospodarczy i przyczynia się do deficytu budżetu prywatnego, a co za tem idzie, państwowego.</u>
          <u xml:id="u-36.31" who="#WładysławTempka">Mając tak znaczne możliwości oszczędnościowe, sięga Rząd do takich dziedzin, które nam się wydają nienaruszalnemu Pomijam budżet wojska, który nie ulega redukcji, jest to całkiem zrozumiałe. Wydatki na rolnictwo i reformę rolną stanowią cokolwiek więcej, niż 1/2 część wydatków w latach 1929 do 1931 r. Z sumy wydatków 33 milj. przypada na popieranie produkcji rolnej jedynie 16 milj, a na akcję finansowo-rolną tylko 700,000. Kwoty stanowczo niewystarczające wobec klęski gospodarczej około 70% ludności rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-36.32" who="#WładysławTempka">Najbardziej drastycznie przedstawia się budżet oświaty. Dalsza obniżka wydatków o 18 milj, świadczy, że Rząd nie docenia niebezpieczeństwa analfabetyzmu. W takich warunkach rośnie ciemnota, 6 milionów analfabetów, około 20% całej ludności. Brak szkół i sił nauczycielskich odbiera 700.000 dzieci możność pobierania nauki szkolnej, która teoretycznie jest przymusowa, Z 458 milionów w 1930 r. przeznaczonych na wydatki połączone ze szkolnictwem, spadliśmy w r. 1935 na 293 milj. Różnica 165 milj. wyraża przerażające cofanie się, które należy wszelkiemi siłami zahamować. O tej stronie budżetu nie wspomniał p. Premier, a zdaje się bardzo delikatnie wspomniał p. Minister Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-36.33" who="#WładysławTempka">Pan Premier zwraca się wprawdzie z apelem do narodu o współpracę z Rządem, ale czyni to nie wobec przedstawicieli narodu, lecz wobec partii politycznej i sekretarzy B. B. W. R. Widocznie sam nie uważa tego Sejmu za reprezentanta społeczeństwa, jako że Sejm ten wyszedł z brzeskich wyborów.</u>
          <u xml:id="u-36.34" who="#WładysławTempka">Pan Premier nie wspomina nic o stronie moralnej naszego życia tak, jakby obok kwestyj finansowych i gospodarczych nie istniały takie zagadnienia, jak sprawiedliwość, polityka wewnętrzna, polityka zagraniczna, poziom moralny społeczeństwa. W ten sposób stara się obejść najważniejsze zagadnienia bieżąco, które obok cen cukru, węgla, „nożyc cen”, moratoriów i t. p. w najwyższym stopniu interesują znękane niedostatkiem i brakiem pracy społeczeństwo. Dlatego zagadnieniom tym pragnę również kilka chwil poświęcić.</u>
          <u xml:id="u-36.35" who="#WładysławTempka">Sprawiedliwość przechodzi u nas ciężki kryzys. Na tle polityki omnipotentnego państwa zaciera się różnica między prawem a bezprawiem. Prawo bywa bezprawne. W wielu wypadkach aresztowano ludzi, osadzano ich w więzieniach i znęcano się nad nimi, a działo się to na podstawie bezprawnego a pisanego prawa. Żaden prawnik nie potrafi z przekonaniem wytłumaczyć, że dekret o obozach koncentracyjnych jest zgodny z Konstytucją. Gdyby dekret ten miał nadal obowiązywać, musielibyśmy sobie powiedzieć, że Konstytucja została zawieszona, że nieprawdą jest, jakoby Rzeczpospolita Polska zapewniała na swoim obszarze zupełną ochronę życia i wolności wszystkich bez różnicy pochodzenia i narodowości, że nieprawdą jest, jakoby wszyscy obywatele byli równi wobec prawa, jakoby ograniczenia wolności osób, zwłaszcza rewizje osobiste i aresztowania dopuszczalne były tylko w wypadkach prawem przepisanych, jakoby nikt nie mógł być pozbawiony sądu, któremu z prawa podlega. Ten dekret zapożyczony z zaprzyjaźnionych Niemiec, państwa, gdzie popełnia się urzędowo masowe morderstwa jako środek walki politycznej, partyjnej, nie przyniósł zaszczytu naszemu Państwu. Wolelibyśmy stać w rzędzie tych państw, gdzie obozów izolacyjnych nie znają, a rządzą się prawem.</u>
          <u xml:id="u-36.36" who="#WładysławTempka">Jeżeli mowa o kryzysie sprawiedliwości, to trzeba sobie zdać sprawę, że sądy nasze zasadniczo są o tyle niezawisłe, o ile nie chodzi o sprawy o charakterze politycznym, lub do politycznego zbliżonym. W tych sprawach bywa ścisła współpraca sądu z władzami. Obsadzanie nadzorów sądowych odbywa się pod kątem popierania t. zw. własnych, t. j. sanacyjnych ludzi. Na wszystko możemy służyć przykładami.</u>
          <u xml:id="u-36.37" who="#WładysławTempka">Politykę wewnętrzną charakteryzują bardzo dosadnie wybory do rad miejskich w maju b. r. i wybory do rad gromadzkich obecnie. Wszędzie stronniczość, wszędzie tendencja do ograniczenia swobodnego wyrażania woli, w praktyce nazywa się to jednolita lista współpracy z Rządem. Ordynacja wyborcza, a w wyższym jeszcze stopniu regulamin wyborczy rozmyślnie tak są skonstruowane, aby ludność została jak najbardziej od akcji wyborczej odsunięta. Przepis regulaminu postanawia, że w następny dzień po ogłoszeniu wyborów należy zgłaszać listy kandydatów. Jest to oczywiście obliczone na uniemożliwienie ludności wzięcia czynnego udziału w wyborach. Publikacja wyborów odbywała się powszechnie przez wywieszenie odnośnego zawiadomienia na drzwiach urzędu gminnego lub mieszkania wójta, najczęściej w godzinach wieczornych lub nocnych. Trudno się dziwić, że wiadomość taka nie dostawała się do wyborców, wskutek czego nie było fizycznej możności tworzenia listy kandydatów i przechodziła bez wyborów jednolita lista współpracy z rządem, przygotowana zgóry przez starostwa. Tam, gdzie mimo to zdołano zgłosić listę kandydatów, zdarzało się, ż.e zaraz po zgłoszeniu listy aresztowano pełnomocnika listy opozycyjnej. Głosy obliczano przy drzwiach zamkniętych, pilnowanych przez policję, bez kontroli czynnika obywatelskiego, bez mężów zaufania i bez pełnomocników list opozycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-36.38" who="#WładysławTempka">Tak było wszędzie: w powiecie bialskim, żywieckim, w Moszczanicy, Pietrzykowicach, Kamesznicy, Radziechowach, Sporyszu, Zabłociu, Hacnowie, Trzebini. Tak było i w innych stronach.</u>
          <u xml:id="u-36.39" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-36.40" who="#WładysławTempka">Tego rodzaju postępowanie władz administracyjnych uniemożliwia społeczeństwu bezpośredni udział w sprawach publicznych, odsuwa je od życia publicznego, pociąga za sobą rozgoryczenie i zniechęcenie. Dziwnie wygląda takie postępowanie wobec apelu pana Premiera do narodu o współpracę z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-36.41" who="#WładysławTempka">Na tle takiej ustawicznej wałki administracji ze społeczeństwem cichnie i niknie walka z bezrobociem. To też, jak podaje Międzynarodowe Biuro Pracy, statystyka bezrobocia w miesiącach letnich bieżącego roku wykazuje w Polsce stosunki katastrofalne. W porównaniu z sierpniem 1933 r., w którym mieliśmy 215.000 bezrobotnych, w sierpniu 1934 liczono ich 295.000, a więc przyrost bezrobocia wyniósł 37,2%. W żadnem innem państwie nie zauważono takiego smutnego rekordu. Oczywiście cyfry te są o tyle nieścisłe, że nie obejmują bezrobotnych nierejestrowanych, których liczba jest wielokrotnie wyższa.</u>
          <u xml:id="u-36.42" who="#WładysławTempka">W dalszym ciągu i konsekwentnie dzieli się obywateli na dwie kategorie: pierwszej i drugiej klasy. Przydział pracy otrzymują tylko strzelcy, rezerwiści i inni zwolennicy Rządu. W tem miejscu chciałbym zwrócić uwagę, że art. 4 ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej powiada: „Z powodu powołania do czynnej służby wojskowej, jako też w czasie między chwilą powołania a chwilą odbycia tej służby, umowa o pracę nie może być przez pracodawcę wypowiedziana ani rozwiązana, o ile stosunek służbowy w chwili powołania trwał conajmniej 6 miesięcy”. Tymczasem jest na porządku dziennym, że pracownicy przedsiębiorstw państwowych, kolei, poczty i telegrafów po powrocie ze służby wojskowej nie zostają przyjęci do pracy. Jeżeli ta ustawa obowiązuje przedsiębiorstwa prywatne, to przedewszystkiem winna obowiązywać przedsiębiorstwa państwowe.</u>
          <u xml:id="u-36.43" who="#WładysławTempka">Znane jest powiedzenie, że chłop na wsi styka się najczęściej z trzema kategoriami osób: z policjantem, egzekutorem i nauczycielem. Zasadniczo tylko te osoby są łącznikiem między nim a Państwem, innych przedstawicieli Państwa nie widzi. Osoby te niezawsze korzystnie reprezentują Państwo. Szkoda wielka, że rządy sanacyjne nie potrafiły znaleźć wspólnego języka w rozmowie ze społeczeństwem, że nie potrafiły znaleźć sposobu zjednoczenia się z niem mocniej wobec widma zbliżającej się wojny.</u>
          <u xml:id="u-36.44" who="#WładysławTempka">Popularną jest u nas t. zw. mocarstwowa polityka. My wyobrażamy sobie jako mocarstwową taką politykę, która się opiera na współpracy i zaufaniu obywateli do rządu i rządu do obywateli. Obywatel ma prawo znać przynajmniej w grubszych zarysach cele i dążenia polityki zagranicznej swego państwa. Polityka zagraniczna naszego Państwa, obecnego Rządu jest jedną konspiracją przed społeczeństwem. Posunięć i celów naszego Rządu właściwie nikt nie zna. Coraz większa jest liczba obywateli, którzy z niepokojem patrzą na metody, sposoby i cele polskiej polityki zagranicznej. W ostatnim czasie nastąpiło zupełne jej przegrupowanie. Podarto stare sojusze, pozawierano nowe. Opuszczono szeregi tych państw, które za podstawę utrzymania równowagi i pokoju w Europie uważają Traktat Wersalski, a nawiązało się ścisłe stosunki z temi państwami, które Traktat Wersalski pragną obalić. Niema w Polsce człowieka, któryby nie pragnął poprawnych stosunków z Niemcami, ale od tych poprawnych stosunków do przejawów braterstwa polsko-niemieckiego, których jesteśmy świadkami, jest krok bardzo wielki. Zaniepokojeni jesteśmy w najwyższym stopniu naszą polityką względem Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-36.45" who="#WładysławTempka">Niezgodna jest ona z tradycją, sentymentami, a przedewszystkiem z interesami naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-36.46" who="#WładysławTempka">Nie jest tajemnicą, że Hitler, zawierając 10-letni rozejm z Polską, bynajmniej wyraźnie nie powiedział, że przez to rezygnuje z niemieckich postulatów wobec Śląska i Pomorza.</u>
          <u xml:id="u-36.47" who="#WładysławTempka">Ubolewamy głęboko nad kampanią antyfrancuską, prowadzoną z inspiracji sfer kierowniczych w pismach sanacyjnych, a za nieszczęście dla Państwa uważamy daleko idące nadwerężenie naszego sojuszu z Francją.</u>
          <u xml:id="u-36.48" who="#WładysławTempka">Z Czechosłowacją pragnęliśmy utrzymać poprawne i przyjazne stosunki, bo wspólne mamy interesy i wspólnego wroga. Nasza przyjaźń z Węgrami nie zrównoważy niepowodzeń naszej polityki wobec państw bałtyckich, przeciwnie powiększa tylko fatalne skutki naszej polityki niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-36.49" who="#WładysławTempka">Stwierdzamy, że nasze stosunki ze wschodnim sąsiadem w ostatnim czasie niepotrzebnie się oziębiły i mamy wrażenie, że znaleźliśmy się w Europie w odosobnieniu, na które sobie pozwolić nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-36.50" who="#WładysławTempka">W zupełności popieramy dążenie Rządu do uwolnienia się z hipoteki, ciążącej na naszem Państwie w postaci traktatu o ochronie mniejszości. Uważamy, że zaliczanie nas do jakichś państw drugiej kategorii niezgodne jest z naszą dumą narodową i z naszą rzeczywistą siłą i pozycją w Europie. Nie możemy jednak solidaryzować się z metodami, użytemi przez Ministra Spraw Zagranicznych na terenie Ligi Narodów, aby się z tej hipoteki uwolnić. Metody te, podważające same podstawy Traktatu Wersalskiego, entuzjastycznie witane były przez wszystkie państwa rewizjonistyczne z Niemcami na czele, a za to potępione zostały przez Anglię, Francję i Włochy, naturalnych naszych sprzymierzeńców, chociaż materialnie naszym dążeniom nie odmawiali słuszności. Zamówione w kraju demonstracje nie są w stanie zakryć klęski, którą poniosła polityka zagraniczna p. Ministra Becka. Nie chcemy takich stosunków z Niemcami, które mogą rozluźnić węzły, łączące nas z Francją. Żądamy wyjaśnień od Rządu. Społeczeństwo zawsze jest gotowe udzielić Rządowi poparcia w jego usiłowaniach, aby Państwu naszemu zapewniono w rodzinie państw takie stanowisko, jakie należy się nam z racji naszej przeszłości i teraźniejszości 32-milionowego państwa. Polityka zagraniczna Rządu musi być zgodna z wolą społeczeństwa. Całe społeczeństwo musi popierać politykę zagraniczną swojego rządu.</u>
          <u xml:id="u-36.51" who="#WładysławTempka">Na oczach Ligi Narodów prowadzą Niemcy zbrojenia, które przekraczają miarę zbrojeń w 1912 i 1913 reku, a które przygotowały wojnę światową.</u>
          <u xml:id="u-36.52" who="#WładysławTempka">Znany pisarz wojskowy francuski Rekouly pisze, co następuje: Nasz ambasador w Berlinie Andrzej Franciszek Poncet w tych dniach umyślnie przyjechał do Paryża, aby zwrócić uwagę swych przełożonych na niepokojącą gorączkowość zbrojeń niemieckich. Przedstawił on stan zbrojeń niemieckich w wyczerpującem, wszechstronnem sprawozdaniu. Niemcy przeprowadzają swe zbrojenia z taką szybkością, że na początku przyszłego roku będą w stanie rozpocząć wojnę. Wysiłek, czyniony przez Niemcy co do osobowego i materiałowego stanu armii, lotnictwa i gazów przekracza o wiele wysiłki ich w latach 1912 i 1913, poprzedzające wojnę światową. Tak wygląda prawda, którą trzeba krzyczeć, aby ją wszyscy Francuzi poznali, zamiast ją ukrywać przed nimi, jak to się czyniło dotychczas. Obok Reichswehry, oficjalnie liczącej 200.000 chłopa, a liczniejszej w rzeczywistości, Niemcy mają 150.000 ludzi w policji ochronnej, której połowa jest skoszarowana, oraz różne formacje wojskowe, wynoszące 1.200.000 chłopa. Te oddziały ochronne i szturmówki stanowią dziś prawdziwą armię. Codziennie otrzymują naukę wojskową, a wielka ich część jest skoszarowana. Dekretem z 15 listopada rząd zaopatrzył je w płaszcze połowę i mundury, zamiast brunatnych koszul i t. d.</u>
          <u xml:id="u-36.53" who="#WładysławTempka">Równocześnie są wiadomości ze sfer dyplomacji angielskiej, według których odrodzenie się siły militarnej Niemiec postępuje w błyskawicznem tempie. Wybitni publicyści angielscy, jak Sir Filip Gibbs i J. Slocombe, dokonawszy objazdów po Europie, stwierdzają, że niema mowy o utrzymaniu na dłuższą metę pokoju w Europie środkowej. Na całej linii istnieje stan pogotowia wojennego. Trzecia Rzesza przeszła do porządku dziennego nad klauzulami wojskowemi Traktatu Wersalskiego. Niemcy hitlerowskie ubóstwiają siłę militarną. W dobrze poinformowanych kołach obliczają, iż dzisiejsza Trzecia Rzesza rozporządza już conajmniej 600 samolotami wojskowemi, przyczem wchodzą tu w grę głównie samoloty bombowe, rozwijające chyżość ponad 350 km na godzinę.</u>
          <u xml:id="u-36.54" who="#WładysławTempka">Budżet lotniczy Trzeciej Rzeszy na rok 1934 wynosi 210 milionów marek. Jest to trzy razy więcej, niż w 1933 roku, a pięć razy więcej, niż wydatki na lotnictwo niemieckie w 1932 r. Trzecia Rzesza podzieloną została na okręgi lotnicze, a ministerstwo lotnictwa założyło urzędy lotnicze w 16 wielkich miastach. W ważnych punktach strategicznych powstały w Niemczech podziemne lotniska wojskowe, o czem milczy prasa niemiecka. Wejścia do podziemnych lotnisk są zamaskowane i niewidzialne z powietrza. Wewnątrz podziemi znaleźć może pomieszczenie do 200 samolotów bombowych.</u>
          <u xml:id="u-36.55" who="#WładysławTempka">Nie mamy powodu nie wierzyć francuskiemu sztabowi generalnemu, tak, jak nie mamy powodu wątpić w siłę naszej armii i w siłę odporną naszego społeczeństwa, ale musimy zmobilizować moralne siły społeczeństwa. A dziś społeczeństwo jest całkiem rozbite i przy dzisiejszym kursie niema nadziei jego zjednoczenia. Trzeba zmienić kurs, trzeba zacząć wszystkich sprawiedliwie traktować, równe obowiązki — równe prawa. Wypuścić z więzień ideowców, a otworzyć więzienia dla marnotrawców grosza publicznego, oszustów, łapowników i użytkowców Państwa, tych, o których pp. Sławek, Prystor i inni mówią, że nadużywają imienia swojego wodza z chęci zysku.</u>
          <u xml:id="u-36.56" who="#WładysławTempka">Nie wątpimy, że w obozie sanacyjnym są ludzie, którzy widzą, że niedobrze się dzieje, którzyby chcieli naprawy tego wszystkiego, co ostatnie lata popsuły, którzyby chcieli wyrównać przepaść dzielącą społeczeństwo. Do tych apelujemy, aby zdobyli się na odwagę, na własne zdanie, aby przestali bezkrytycznie i bałwochwalczo chwalić wszystko, co sanacyjne, aby przestali myśleć i pracować sanacyjnie, a zaczęli myśleć i pracować po polsku.</u>
          <u xml:id="u-36.57" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Faustyniak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JanFaustyniak">Wysoka Izbo! P. Prezes Rady Ministrów na parę dni przed zebraniem się Sejmu, na zgromadzeniu kierowników wojewódzkich organizacyj B. B. wygłosił mowę o położeniu gospodarczem i projekcie budżetu, który dziś omawiamy w Sejmie, Pan Premier patrzy na sytuację zgóry, od zielonego stolika, patrzy tedy optymistycznie. Twierdzi on, że Rząd zrobił wszystko, co mógł, że reszta należy do społeczeństwa. Pan Premier oczekuje współpracy społeczeństwa z Rządem. Piękne byłyby to tezy, godne uznania byłyby intencje szefa Rządu, gdyby za niemi stała rzeczywistość. Dobrzeby było, gdyby wszystko to, co pan Premier Kozłowski mówił do ludzi swego obozu partyjnego, było istotną realną prawdą. Czy tak jednak jest?</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#JanFaustyniak">Przemawiam jako poseł robotniczy, jako ten, który pracuje w dołach społeczeństwa, który bezpośrednio styka się z tem społeczeństwem, do którego swój apel o współpracy skierował pan Premier. Panie Premierze, oświadczam Panu, że najbliżsi Pańscy koledzy z Rady Ministrów, jak np. p. Minister Spraw Wewnętrznych, nie życzą sobie współpracy ze społeczeństwem. Zarówno p. Minister Spraw Wewnętrznych, jak i podwładne mu organa administracji wojewódzkiej i powiatowej znają wobec ludności jeden tylko język, któremu na imię „rozkaz”. Rada m. Poznania, wybrana na mocy nowej ustawy samorządowej, powołuje na prezydenta m. Poznania dr Mieczkowskiego, długoletniego naczelnego dyrektora Banku Polskiego. W odpowiedzi na legalny wybór rady miejskiej, która jest przedstawicielstwem społeczeństwa m. Poznania, pada od Ministra Spraw Wewnętrznych twarde veto: dr Mieczkowski nie będzie prezydentem Poznania, Rada miejska zbiera się powtórnie i wybiera prezydentem p. Cyryla Ratajskiego, ogólnie znanego w Polsce obywatela, który jest chlubą całego społeczeństwa polskiego w Wielkopolsce. Minister Spraw Wewnętrznych kładzie znowu swoje liberum veto, przekreśla wolę poznańskiej rady miejskiej po raz drugi, odrzuca wybór p. Cyryla Ratajskiego na prezydenta, a komisarzem m. Poznania z jego rozkazu, wbrew woli ludności tego miasta zostaje pułk. Więckowski. To samo miało miejsce w Gnieźnie z wyborem prezydenta miasta, tak było i w innych miastach Wielkopolski. A wybory gromadzkie w woj. poznańskiem, pomorskiem i w Małopolsce czyż nie dostarczają całej kopalni faktów i dowodów, że władze wobec ludności znają jedną tylko politykę, politykę rozkazu i ślepego posłuszeństwa? A tam, gdzie rozkaz nie znajduje posłuszeństwa, podrzędne władze nie cofają się przed czynieniem oszustw wyborczych.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#JanFaustyniak">P. Premier ładnie mówi do rad ja o współpracy ze społeczeństwem, tymczasem jego kolega Minister Kościałkowski swojemi zarządzeniami przekreśla współpracę Rządu z całemi grupami społeczeństwa, a starostowie, przeprowadzając wybory gromadzkie ściśle według rozkazu wojewódzkich wydziałów bezpieczeństwa, z ustawy samorządowej robią parodję prawa, a z wyborów gromadzkich karykaturę wolnych wyborów samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#JanFaustyniak">Żeby nie rzucać gołosłownych oskarżeń, przytoczę tylko kilka jaskrawych faktów z ostatnich wyborów samorządowych w naszej dzielnicy. W Komorowie, Wałdówku i Dębinach pow. Sępolno, Pomorze, ogłoszono wybory dopiero 17. X., kiedy data oficjalnego ogłoszenia wyborów była 16. X. między godz. 10 a 11. Zgłoszenie kandydatur miało nastąpić 17. X.34 r. o godz. 11 do 13. W ten sposób złamano § 11 regulaminu wyborczego, gdyż skrócono termin składania list kandydatur do 3 godzin, uniemożliwiając obywatelom składanie list.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(P.Tebinka: We wszystkich gminach składano listy wyborcze w dzień powszedni.)</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#JanFaustyniak">W Małej Cerkwicy pow. sępolińskiego wywiesił sołtys ogłoszenie o wyborach na swoim domu mieszkalnym w podwórzu, które jest otoczone wysokim murem. Brama, prowadząca na podwórze, w dniu wywieszenia ogłoszenia i następnego dnia była zamknięta tak, że o ogłoszeniu wyborów dowiedzieli się wyborcy dopiero po upływie terminu, przewidzianego do składania list. List kandydackich nie można tedy było złożyć.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#JanFaustyniak">Pluskowęsy, pow. Wąbrzeźno. Złożono przewodniczącemu gromadzkiej komisji wyborczej listę kandydatów Narodowej Partii Robotniczej z 24 podpisami wyborców. Przewodniczący, nauczyciel Rakowski z Kiełpina, wezwał ich do siebie celem stwierdzenia, czy podpisywali własnoręcznie listę kandydatów. Przybyłym oświadczono, że przybyli za późno, skreślono z nich 21 i listę unieważniono.</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#JanFaustyniak">Miszewo, pow. kartuski. Celem utworzenia listy kompromisowej przybyło 2 urzędników ze starostwa, względnie wydziału powiatowego z Kartuz, którzy wraz z sołtysem wezwali do siebie Fr. Płotkę z Miszewa i przedstawiwszy się mu jako gromadzka komisja wyborcza, domagali się złożenia listy kandydatów jeszcze przed ogłoszeniem wyborów. Gdy Płotka im oświadczył, że listę złoży po ogłoszeniu wyborów, zaczęli go namawiać, żeby innej listy, jak sanacyjnej, nie wystawiać. Tłumaczyli mu, że p. Marszałek Piłsudski był również robotnikiem, należał do Narodowej Partii Robotniczej, dzięki czemu został marszałkiem, wobec tego należy go popierać jako swego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#JanFaustyniak">Proszę Panów, jeżeli władze podrzędne Ministra Spraw Wewnętrznych, czy wojewody dla sfałszowania wyborów posuwały się tak daleko, że nadużywały imienia Marszałka Piłsudskiego, to pytam się, co robią ci urzędnicy, czy ci nauczyciele i policja, którzy jawnie tego dokonują.</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#JanFaustyniak">Żukowo, pow. kartuski. Do miejscowego działacza Narodowej Partii Robotniczej przybył posterunkowy Policji Państwowej Walczykowski namawiać Bielickiego, żeby nie składał przygotowanej listy Narodowej Partii Robotniczej, bo gromada Żukowa ma już przygotowaną listę, a jeżeli Bielicki będzie składaniem listy Narodowej Partii Robotniczej bałaganił, to go wsadzi do „kibitki”, t. j. kryminału.</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#JanFaustyniak">Niszczewice, pow. Inowrocław, Wielkopolska. Za namową wójta sporządzono jedną listę kompromisową. Przy składaniu listy okazało się, że urzędnik gospodarczy p. Ciemierski złożył również listę. Chociaż było już ciemno, przewodniczący komisji wyborczej nie chciał zapalić światła. Na drugi dzień okazało się, że nie chciano zapalić światła dlatego, że urzędnik gospodarczy p. Ciemierski złożył listę sanacyjną in blanco bez dostatecznej ilości podpisów, bez oświadczania kandydatów, gdyż dopiero na drugi dzień zbierano podpisy. Przeciw takiemu bezprawiu wniesiono protest wyborczy z podpisem 63 wyborców. Po złożeniu protestu wezwano wszystkich na posterunek policji państwowej. Komendant posterunku zaczął ludzi przekonywać, że protest będzie wysłany do Najwyższego Trybunału Administracyjnego i będzie kosztował 150 zł. Pozatem zawezwał 63 obywateli komisarz wyborczy gminy zbiorowej p. dr. Matuszewski, spisywano protokóły, odwoływano ludzi od pracy z cukrowni, którzy musieli iść po 5 do 8 km za to, że bronili prawa, danego im przez Państwo.</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#JanFaustyniak">W Wielkiem Czystem, pow. Chełmno, Pomorze, tekst protestu wyborczego: 16. X. Fr. Olszewski w myśl ogłoszenia przybył do lokalu komisji wyborczej o godz. 17 min. 30 do budynku szkolnego. Lokal był zamknięty, po dłuższem pukaniu otworzyła mu drzwi nauczycielka Kamila Guchówna z Wielkiego Czystego, która na zapytanie pełnomocnika listy oświadczyła, iż przewodniczący gromadzkiej komisji wyborczej wyszedł już i że w jego nieobecności ona go zastępuje. Na dowód wręczenia listy otrzymał pełnomocnik listy piśmienne potwierdzenie odbioru listy przez p. Kamilę Gluchównę. W kilka dni potem zakomunikowała owa nauczycielka za pośrednictwem dzieci, że listę zniszczyła, gdyż nie należała ona do gromadzkiej komisji wyborczej. 25. X. b. r. zostało ogłoszone, że wybory się nie odbędą, gdyż została tylko jedna lista B. B. W. R. Jeżeli nauczycielka, która w gminie ma uchodzić za wychowawczynię dzieci, za osobę, cieszącą się zaufaniem nie tylko dzieci, lecz i rodziców, w ten sposób postępuje, to pytam się panów Ministrów Oświaty i Spraw Wewnętrznych, czy taka osoba zasługuje na wiarę i zaufanie, by mogła jeszcze 24 godziny dłużej w tej szkole wykładać.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#komentarz">(Głos: A ja się pytam, czy tu jest miejsce na takie plotki.)</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#JanFaustyniak">Jeżeli dziecko 12, 13-letnie widzi, że jego nauczycielka w ten sposób postępuje, to nabierze przekonania, że i jemu wolno to czynić.</u>
          <u xml:id="u-38.14" who="#JanFaustyniak">Policji i politykującym nauczycielom sanacyjnym pomagali obszarnicy, którzy, jak hr. Łoś, grozili swoim robotnikom rolnym zwolnieniem z pracy i straszyli ich Berezą Kartuską.</u>
          <u xml:id="u-38.15" who="#JanFaustyniak">Niepodobna wyliczać wszystkich nadużyć wyborczych, gdyż na to trzebaby kilku godzin czasu.</u>
          <u xml:id="u-38.16" who="#JanFaustyniak">Jeszcze wspomnę o niezatwierdzeniu wybranych prezydentów niektórych miast u nas w Wielkopolsce. W Gnieźnie rada miejska zmuszona była aż czterokrotnie dokonywać wyboru prezydenta miasta. Pan Premier 1 sierpnia b. r. powiedział, że w wyborach do rad miejskich zwyciężyła większość prorządowa, a tylko w nielicznych miastach, jak Łódź, zwyciężyła opozycja; jest on zdania, że opozycja winna ponosić z tego konsekwencje. Rady miejskie w Poznaniu i w Gnieźnie poszły za radą p. Premiera i wybrały na prezydentów takich ludzi, którzy dawali gwarancję, że obowiązkom rządzenia sprostają. Miasto Gniezno dokonało czterokrotnego wyboru, prawników, ekonomistów, b. starostów, dr Henszel, adw. Perz, dyr. Mikołajczak, dr Piechaczyk, Żadnego z nich nie zatwierdzono. Obdarzono natomiast w ciągu kilku miesięcy miasto Gniezno aż, 3 komisarzami: naprzód dr Lauter, b. prezes sądu okręgowego, potem Julian Suski, obecny starosta w pow. gnieźnieńskim. Niedługo obu wymienionych komisarzy odwołano. Aż nareszcie zamianowano komisarzem miasta pułk. Wrzalińskiego. Ten pan ma wszystkie kwalifikacje! Jako emeryt pułkownik pobiera emeryturę około 600 zł. Pobory komisarycznego prezydenta wynoszą 700 zł. i wolne mieszkanie, opał i światło. Komisaryczny prezydent pułk. Wrzaliński sprowadził sobie do pomocy z Poznania emerytowanego radcę p. Podełkę, który pobiera skromną emeryturę coś około 1.200 zł. To się nazywa oszczędność w gospodarce publicznej. To jest ta wzorowa i rzetelna gospodarka, o której mówił p. Prezes Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-38.17" who="#JanFaustyniak">Młodzi ludzie, którzy ukończyli wyższe studia, posiadają potrzebne tytuły naukowe, chodzą jako bezrobotni, buntują się przeciw niezasłużonej krzywdzie społecznej, która jest udziałem ich życia. Władze pakują wielu z nich do osławionego obozu w Berezie Kartuskiej, aby ich uspokoić. Te drakońskie metody uspakajania nie odniosą skutków poty, póki ci młodzi nie znajdą możności ludzkiej egzystencji, dopóki będą świadkami takich faktów, że faworyci obozu rządzącego mają i emerytury i dodatkowe tłuste posady po dwie, a nawet trzy.</u>
          <u xml:id="u-38.18" who="#JanFaustyniak">Panie Ministrze Spraw Wewnętrznych, znamy Pana nie od dziś, znamy Pana z dawnych prac sejmowych, zapytujemy Pana, gdzie jest prawo, na podstawie którego zatwierdza Pan na prezydentów miast tylko takich obywateli, którzy się zaliczają do obozu sanacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-38.19" who="#komentarz">(Głos: Niema go na ławach rządowych.)</u>
          <u xml:id="u-38.20" who="#JanFaustyniak">Ja się o to bardzo mało troszczę.</u>
          <u xml:id="u-38.21" who="#JanFaustyniak">Panu Ministrowi wiadomo, że w naszej dzielnicy utarła się opinia, że kto się nie urodził w b. Kongresówce lub Galicji, ten niech się nie stara o posadę w Wielkopolsce i na Pomorzu, bo i tak jej nie dostanie.</u>
          <u xml:id="u-38.22" who="#JanFaustyniak">Robi się z samorządów schroniska dla emerytów, i to takich, którzy mają zaopatrzenie, którzy mogą spokojnie żyć. Tymczasem jest w Polsce dużo nędzy, są bezrobotni i głodni, co przyzna je w swej mowie sam p. Premier. Bezrobocie w Polsce według danych urzędowych wynosi około 300.000. Tak mówi statystyka urzędowa. Natomiast jeden z wybitniejszych statystyków polskich, Piekałkiewicz, oblicza, że w r. 1933 było w Polsce bez pracy 20,6% ludności, to samo twierdzi b. Minister Czechowicz, to samo wskazują statystyki Międzynarodowego Biura Pracy.</u>
          <u xml:id="u-38.23" who="#JanFaustyniak">Największe rozgoryczenie między bezrobotnymi wywołuje traktowanie tych nieszczęśliwców. Tam, gdzie sięga ręka wszechwładnej administracji, przyjmuje się do pracy tylko tych bezrobotnych, którzy należą do Strzelca, B. B. W. R., względnie Z. Z. Z.</u>
          <u xml:id="u-38.24" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-38.25" who="#JanFaustyniak">Wprost wierzyć się nie chce, ażeby takim biedakom, którzy nie mają 10 gr na sól, stawiano za warunek: Dostaniesz pracę, jak będziesz należał do Strzelca, B. B. W. R. lub Z. Z. Z. W Grudziądzu na tem tle doszło do awantur i bójek, ponieważ członkowie Z. Z. Z. wpuszczali do fabryki P. P. G. tylko tych, którzy mogli się wykazać legitymacjami wymienionych organizacyj.</u>
          <u xml:id="u-38.26" who="#JanFaustyniak">Jeszcze potworniejszą rzeczą jest zwalnianie ludzi z pracy dlatego tylko, że należą do organizacji zawodowej, jaką jest Z. Z. P. Przecież ta organizacja ma wielkie zasługi dla kraju, jest apolityczna, więc co skłania w Grudziądzu gospodarza miasta do zwalniania ludzi za to, że są członkami Z. Z. P.? Pozwalniano w Grudziądzu ludzi młodych, zdolnych, którzy pracują w zakładach miejskich po 6 do 12 lat, a na ich miejsce przyjęto na drugi dzień lub tego samego dnia nowych, którzy się wykazali legitymacjami wymienionych poprzednio organizacyj.</u>
          <u xml:id="u-38.27" who="#JanFaustyniak">Sekretariat Z. Z. P. w Bydgoszczy zwrócił się w tej sprawie dnia 14 września i 27 października r. b. z interwencją do pana wojewody pomorskiego. Rozumie się, że to nie odniesie skutku i do dnia dzisiejszego odpowiedzi niema.</u>
          <u xml:id="u-38.28" who="#JanFaustyniak">A czy się to dzieje tylko w Grudziądzu? A czy w pow. jarocińskim otrzyma kto posadę, kto nie należy do B. B. W. R, Przecież sekretariaty B, B. W. R. objęły funkcje pośrednictwa pracy. Na to były dowody, bo organizacje B. B. W. R. wysyłają okólniki, odbywają w starostwach konferencje i ze starostami uzgadniają, kogo pan starosta może w powiecie zatrudnić a kogo nie. Przeczytam Panom taki okólnik: „Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem Sekretariat Powiatowy w Jarocinie. L. dz. 10/34 S. P. Jarocin, dnia 2 sierpnia 1934 r. Prawem Naczelnem — Dobro Państwa. Okólnik Nr. 2. Organizacje, towarzystwa i wszelkie zrzeszenia, ubiegające się dla swych członków o pracę w oparciu o czynniki władzy administracji państwowej, czyniły to dotąd na terenie powiatu jarocińskiego w ten sposób, że interweniowały bezpośrednio u władz. Stan ten stwarzał chaos i uniemożliwiał racjonalny rozdział pracy, zwłaszcza, że niejednokrotnie towarzystwa, ubiegające się o pracę dla swych członków, nawzajem się zwalczały. Na podstawie porozumienia Prezydjum Rady Powiatowej B. B. W. R. powiatu jarocińskiego z Panem Starostą Powiatowym w Jarocinie, sprawa ta została unormowana w ten sposób, że z dniem 1 sierpnia b. r. wszelkie listy bezrobotnych poszczególnych organizacyj brane będą pod uwagę tylko wówczas, gdy złożone zostaną w Starostwie przez Sekretariat Powiatowy B. B, W. R. Sekcja Pracownicza B. B. W. R. będzie selekcję, przeprowadzała i zgłaszała poszczególnych ludzi do pracy tylko za jego zgodą i wolą”.</u>
          <u xml:id="u-38.29" who="#komentarz">(P. Burda: A co Pan ma przeciw temu okólnikowi?)</u>
          <u xml:id="u-38.30" who="#JanFaustyniak">Ja przeciw temu okólnikowi nic nie mam, tylko się pytam: Co Pan ciągle ma do odzywania się? Jeżeli to Pana boli, to niech Pan ten trzewik zzuje. Stwierdzam, że B. B. W. R. nie jest administracją państwową i nie jest pośrednictwem pracy. Ta organizacja jest organizacją polityczną, jak wszystkie inne, i to samo prawo przysługuje innym partiom.</u>
          <u xml:id="u-38.31" who="#komentarz">(P. Burda: To jest wzajemne ułatwianie sobie techniczne.)</u>
          <u xml:id="u-38.32" who="#JanFaustyniak">Jeżeli Panowie chcą dowodów, to Panom podam dowody. Gdy starostowie przygotowują listy, kiedy następuje praca w cukrowniach, kiedy wszyscy biedacy, którzy 7, 8, 10 miesięcy nie zarobili 10 groszy w powiecie, proszą o pracę przynajmniej na 14 dni, na 3 tygodnie, to starosta wystawia listę i posyła do dyrekcji cukrowni, wskazując, że pod warunkiem tego rozkazu będą przyjęci tacy a tacy, którzy wykażą się legitymacją strzelecką, B. B. W. R. lub Z. Z. Z. A potem pan Premier apeluje, żeby całe społeczeństwo było zgodne z Rządem, bo wtedy będzie dobry rząd, jeżeli będzie miał poparcie całego społeczeństwa. Zapytuję się p. Premiera: Panie Premierze, Pan ma pretensję, że ci ludzie będą przeklinali nie tylko Rząd, ale Polskę, ci ludzie głodni, którzy są 3 lata bez pracy, którzy spełniają lojalnie obowiązki względem Państwa, a którym, gdy proszą o chleb, to się im powiada, że są antypaństwowcami i pracy nie dostaną? Panowie źle wychowujecie obywateli Państwa. Gdy ich tak wychowywać będziecie, to wszystkie apele p. Premiera i Ministrów nic nie będą znaczyły, bo posłuchu w społeczeństwie nie znajdą. Ale przecież to się dzieje nie tylko w tych miejscowościach, które wymieniłem. Miejska Górka, Rawicz, Mogilno, Gniezno, wszystkie powiaty nadesłały ogromne materiały, że jeśli ktoś nie okaże legitymacji B. B. W. R. i Z. Z. Z. pracy nie dostaje. Prezydent komisaryczny w Poznaniu, którego, jak wiemy z prasy, najpierwszą czynnością było złożenie wizyty u pewnego posła w biurze Z. Z. Z., ogłosił, że we wszystkich przedsiębiorstwach miejskich tylko ci zostaną przyjęci do pracy, którzy wykażą się legitymacją Z. Z. Z. My Panom taki dokument pokażemy.</u>
          <u xml:id="u-38.33" who="#komentarz">(P. Burda: To zupełnie racjonalne i tak być powinno.)</u>
          <u xml:id="u-38.34" who="#JanFaustyniak">My też, jak się Pan będzie starał o pracę., to Pana wyrzucimy za drzwi, bo Pan jest prawomyślny.</u>
          <u xml:id="u-38.35" who="#JanFaustyniak">Czy Panowie myślą, że na Górnym Śląsku jest inaczej? Na Górnym Śląsku to rozgoryczenie jest jeszcze gorsze i muszę przyznać, że pomimo okólnika pana wojewody, który wydał oficjalnie do wszystkich starostw i urzędów komunalnych polecenie, aby zaprzestali tej selekcji, że na tem tle może dojść na Górnym Śląsku do wielkich burd i awantur, jakie zresztą miały już miejsce, stosunki się jakoś nie poprawiają. Urzędy pośrednictwa pracy, szczególnie w pow. rybnickim, przyjmują do pracy osoby dobrze sytuowane, ale tylko osoby, które należą do organizacyj monopolistycznych B. B. W. R. i Z. Z. Z.</u>
          <u xml:id="u-38.36" who="#JanFaustyniak">Komunalne urzędy pośrednictwa pracy na Górnym Śląsku współpracują z zarządami kopalń i hut: przyjmują takich tylko ludzi, których życzy sobie dana dyrekcja zakładu przemysłowego. Tak samo robotnicy, którzy wracają z turnusu, nie są przyjęci do pracy, ich miejsce zajęli już ci, którzy się legitymują należeniem do B. B. W. R. lub Z. Z. Z. Takie postępowanie urzędów pośrednictwa pracy jest niezgodne z obowiązującą na Górnym Śląsku ustawą o radach zakładowych, art. 74, 78 i 81. Szczególnie ten ostatni artykuł określa wyraźnie, że przyjmowanie pracowników nie może być uzależnione od przynależności politycznej lub związkowej.</u>
          <u xml:id="u-38.37" who="#JanFaustyniak">Niech Rząd wyda zarządzenie, by zwolniono w pierwszym rzędzie wszystkich emerytów, którzy mają możność egzystencji, poodbiera posady tym, którzy czerpią dochody z 2 lub więcej źródeł, zwolni mężatki, których mężowie mają pracę. Niech te panie wychowuje dzieci, a nie zabierają chleba ludziom młodym i zdolnym. Na ich miejsce niech przyj mą urzędy państwowe i samorządowe bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-38.38" who="#JanFaustyniak">Ciekawą jest rzeczą, jak gospodarowano kapitałami Funduszu Bezrobocia. W roku 1931 Fundusz Bezrobocia wypłacił zasiłków 101 milj. zł, zaś koszty administracyjne wynosiły 8,5 milj., czyli na każde 100 zł, wypłacone bezrobotnym, 8 zł wynosiły różne wydatki administracyjne. W r. 1933 bezrobotnym wypłacono zasiłków 26 milj., a wydatki administracyjne wynosiły 4.600.000 zł, czyli na każde 100 zł, wypłacone bezrobotnym, szło około 18 zł na różne koszta administracyjne. Tak kosztownej administracji nie prowadzi żadne przedsiębiorstwo prywatne. To też dziesięciolecie istnienia Funduszu Bezrobocia należy do żałosnych wspomnień, skoro tylko 12% bezrobotnych znajduje opiekę Funduszu, a 88% pozostawionych jest na łaskę losu.</u>
          <u xml:id="u-38.39" who="#JanFaustyniak">P. Premier powiedział, że jest dużo biedy, że są i głodni. Dlatego Rząd winien w pierwszym rzędzie zastanowić się nad całokształtem klęski bezrobocia, gdyż jest to sprawa pilniejsza od urządzania tak modnych uroczystości i obchodów.</u>
          <u xml:id="u-38.40" who="#JanFaustyniak">Przy uchwalaniu ustawy scaleniowej wskazywali moi koledzy, że ustawa ta nie wytrzyma próby życia, że biurokracja zniszczy instytucję, która ma jeszcze pozory ubezpieczenia. Większość sejmowa była przekonana, że stworzyła siódmy cud świata. Zaledwie nową ustawę wprowadzono w życie, już smutna rzeczywistość doprowadziła do tego, że po kilku miesiącach wydano w drodze dekretu nową ustawę ubezpieczeniową. Niech Rząd jednak nie ma złudzeń, że nowa ustawa spełni swoje zadanie. Dopóki nie przywrócicie Panowie samorządu instytucji ubezpieczeń społecznych, wszelkie reformy pójdą na marne. Biurokracja źle rządzi instytucją ubezpieczeń społecznych. Czy kontrakty, jakie ubezpieczalnia zawarła z lekarzami, wyszły na korzyść ubezpieczonym? Czy to nie jest szastanie grosza publicznego, jeżeli, jak podaje prasa, płaci się lekarzom tytułem odszkodowania za rozwiązanie umowy 14.000 do 30.000 zł? Jakie lekarstwa zapisuje się chorym, o tem lepiej nie mówić, gdyż to urąga wszelkim pojęciom normalnego lecznictwa.</u>
          <u xml:id="u-38.41" who="#JanFaustyniak">Nie wszystkich właścicieli ziemskich można podciągnąć pod jeden strychulec, ale w wielu bardzo wypadkach lekarzem we dworach dla służby folwarcznej jest dziedziczka lub pokojówka. W majątku Markowice, pow. Mogilno, wybuchła epidemia tyfusu brzusznego. W ciągu 12 dni zachorowały 42 osoby. Mimo cierpień, jakie przechodzili chorzy, właściciel majątku nie uważał za potrzebne wezwać pomocy lekarskiej i leczono chorych środkami domowemi, uważając ich za symulantów. Z tych 42 aż 7 osób zmarło. Dopiero, gdy się dowiedział o tem lekarz powiatowy z Mogilna, zarządził odwiezienie pozostałych 35 osób do szpitala. W pow. szubińskim spadł robotnik rolny z wozu na widły, przebijając sobie podbrzusze; obszarnik odmówił furmanki i po lekarza też nie posłał. Robotnik musiał iść 7 km pieszo i przy opatrunku u lekarza zmarł.</u>
          <u xml:id="u-38.42" who="#JanFaustyniak">To są, proszę Panów, owoce Waszych ubezpieczeń i Waszej ustawy, którą tak Wyście reklamowali. Robotnicy rolni, szczególnie w b. zaborze pruskim, będą Panom za to bardzo wdzięczni.</u>
          <u xml:id="u-38.43" who="#JanFaustyniak">Wysoka Izbo! Wracam do budżetu. Po pobraniu od społeczeństwa nadprogramowo 330 milj. zł, pod formą pożyczki narodowej na cele równowagi budżetowej i utrzymania stałości waluty, Rząd pomajowy pod nową firmą p. Premiera Kozłowskiego przychodzi do Sejmu z projektem znowu deficytowego budżetu. P. Minister Skarbu, objaśniając preliminarz, przyznaje się do deficytu 150 milj. zł, oczywiście deficytu teoretycznego, w praktyce bowiem, w wykonaniu niedobór okaże się znacznie wyższym, gdyż dochody skarbowe są, podobnie jak w latach ubiegłych, liczone w preliminarzu zbyt optymistycznie i nadto wysoko.</u>
          <u xml:id="u-38.44" who="#JanFaustyniak">Dzięki pożyczce narodowej bez troski gospodarowano dwa lata. Dziś reprezentanci tych, co dali pożyczkę narodową, mają prawo zapytać Rząd, a szczególniej p. Ministra Zawadzkiego: Co Rząd zrobił w ciągu łatwych dla niego ostatnich dwu lat, by przygotować i przeprowadzić oszczędności w budżecie państwowym, by zrównoważyć wydatki z dochodami? Jak wygląda rachunek Rządu z kapitału zaufania społeczeństwa, które pożyczkę narodową podpisało i wpłaciło? Przedłożony Sejmowi nowy preliminarz budżetowy jest odpowiedzią Rządu na to pytanie, jest przyznaniem się, że gospodarka skarbowo budżetowa Państwa nie została uporządkowana i przystosowana do sytuacji gospodarczej, że równowaga budżetowa nie została osiągnięta, a deficyt budżetowy, wynoszący już od 5 lat setki milionów złotych rocznie, uległ stabilizacji. Do takiej gospodarki reprezentanci społeczeństwa, które żyje w ciężkich warunkach, płaci nadmierne podatki, a ostatnio wpłaciło dużą jak na jego siły finansowe pożyczkę narodową, zaufania nie mają.</u>
          <u xml:id="u-38.45" who="#JanFaustyniak">Za złą gospodarkę budżetową atakuje Rząd nawet wierna mu grupa konserwatywna w swym organie krakowskim „Czas, a sekunduje jej „Ilustrowany Kurier Codzienny”.</u>
          <u xml:id="u-38.46" who="#JanFaustyniak">Rządy pomajowe nie chcą albo też nie umieją dostosować gospodarki państwowej do poziomu gospodarczego, na jakim pracuje i żyje społeczeństwo polskie. Tu tkwi zasadniczy spór między obozem rządowym a opozycją, która lepiej od Rządu zna położenie gospodarcze społeczeństwa. Twierdzimy, że dopóki w psychologii rządowej nie odbędzie się zasadniczy zwrot w ocenie sytuacji gospodarczej ludności, poty nie nastąpi poprawa w gospodarce budżetowej, a niedobór budżetowy będzie zjawiskiem stałem.</u>
          <u xml:id="u-38.47" who="#JanFaustyniak">By uzdrowić gospodarkę budżetową Państwa, trzeba zejść z wydatkami do poziomu dochodów za ostatnie dwa lata, t. j. poniżej 2 miliardów zł. Innego sposobu równowagi budżetowej nie widzimy, a metoda, stosowana przez p. Ministra Skarbu, podnoszenia corocznie podatków, stwarzania nowych opłat okazała się zawodną. Fiskalizm skarbowy do usunięcia niedoborów budżetowych bynajmniej nie doprowadził, a życiu gospodarczemu przynosi szkody, tamując jego rozwój, oraz podkopując w szerokich masach i tak już małą konsumcję opodatkowanych artykułów pierwszej potrzeby jak cukier, sól, nafta, tytoń i t. p.</u>
          <u xml:id="u-38.48" who="#JanFaustyniak">Wysoka Izbo! Na zakończenie mego przemówienia pragnę jeszcze kilka słów poświęcić polityce gospodarczej Rządu. Wybory do przyszłego Sejmu się zbliżają, pewnie dlatego znaczna część prasy prorządowej, która przecież nie może nie wiedzieć o prawdziwych nastrojach wśród społeczeństwa, głośno pisze o rzekomym zwrocie polityki rządowej na lewo. Coraz częstsze głosy z obozu rządowego domagają się nastawienia polityki gospodarczej na szarego człowieka. Temu pewnie należy przypisać wyczekiwane już dawno przez uczciwych ludzi ostre zarządzenia władz państwowych przeciw oszustwom wielkiego kapitału w takich ważnych przedsiębiorstwach przemysłowych jak Żyrardów, Wspólnota Interesów na Górnym Śląsku i Zarząd dóbr księcia Pszczyńskiego. Co do tych zarządzeń mamy tylko jedno do powiedzenia, że nastąpiły one o kilka lat za późno, że zbyt długo skandale żyrardowskie i górnośląskie były tolerowane przez władze, choć i posłowie opozycyjni w Sejmie na nie wskazywali i niemal cała prasa polska o nich pisała. Gromadne oszustwa względem społeczeństwa uprawiane są nadal w wielu skartelizowanych przemysłach. Czyż nie jest bowiem oszustwem to, co kartel drożdżowy uprawia względem ludności, obdzierając ją zapomocą monopolistycznie wysokich cen za artykuły drożdżowe? Zastosowane z dniem 1 listopada b. r. obniżki cen węgla, a niedawno obniżki ceny cukru, nafty, soli uważamy za niedostateczne. Gdzie jest obniżka cen żelaza, materiałów włókienniczych i innych? Rząd niestety ochrania w dalszym ciągu kartele, choć niedawny przykład wyroku sądu kartelowego wobec najbardziej zbójeckiego kartelu cementowego i skutki gospodarcze tego wyroku, wyrażające się w spadku cen cementu o 50% przy jednoczesnem podniesieniu się produkcji cementu niemal o 100%, wskazują drogę potrzeby bezwzględnej walki z kartelami. Długoletnia prokartelowa polityka rządów pomajowych drogo bardzo kosztowała samo Państwo, które jest jednym z największych odbiorców węgla, żelaza, materiałów ropnych, budowlanych, włókienniczych i innych. Ubogi Skarb Państwa, cierpiący na chorobę ustawicznych niedoborów budżetowych, nie stać na politykę robienia prezentów wielkiemu kapitałowi, gdy jednocześnie najuboższe warstwy społeczne żyją wśród ogromnego niedostatku, a często w wielkiej nędzy. O ile wcześniej możnaby przeprowadzić akcję oddłużenia drobnego rolnictwa, ileby można było zorganizować pożytecznych dla Państwa robót publicznych i zatrudnić wiele tysięcy bezrobotnych, słowem jak wydajnie możnaby podnieść stan gospodarczy szerokich warstw społecznych, gdyby rządy pomajowe miały odwagę rozwiązać kartele i opanować orgię monopolistycznych cen na artykuły skartelizowanego przemysłu! Tak często podkreślaną przez przemysłowców potrzebę organizacji kartelowej wielkiego przemysłu dla celów walutowo eksportowych można było załatwić i samo zagadnienie eksportu zagranicznego rozwiązać na drodze dopuszczenia wspólnych organizacyj przemysłowców pod kontrolą Państwa z wyłączeniem jednak zmowy kartelowej na rynku wewnętrznym. I dzisiaj, choć zbliżają się wybory sejmowe, choć wpływy grupy kapitalistyczno-konserwatywnej w Bezpartyjnym Bloku Współpracy z Rządem osłabły, Rząd waha się, stosuje połowiczne środki nacisku na kartele, cofa się przed wypowiedzeniem decydującej z niemi walki, snąć węzły małżeńskie sanacji z wielkim kapitałem, zawarte po słynnym zamachu majowym, wzmocnione wyborami sejmowemi w roku 1930, jeszcze są mocne. Widzą to miliony wyborców włościańskich i robotniczych, niechże się dowiedzą, że głoszone przez partię rządową hasło zwrotu Rządu na lewo, hasło nastawienia polityki państwowej na szarego człowieka nie ma za sobą istotnej treści ani w polityce gospodarczej, ani skarbowej ani społecznej Rządu obecnego i poprzednich.</u>
          <u xml:id="u-38.49" who="#JanFaustyniak">Nastawiony rzekomo na lewo Rząd, Rząd Premiera Kozłowskiego nie zawahał się w walce z polską opozycją sięgnąć po taki wyjątkowy, niekonstytucyjny środek, jak obóz izolacyjny w Berezie Kartuskiej i oddać ten obóz pod władzę osławionego komendanta więzienia brzeskiego z okresu wyborów 1930 r. Rząd w osobie Ministra Michałowskiego stwierdził, że ś. p. Minister Pieracki padł z rąk ukraińskich terorystów, a więc polskie społeczeństwo nie ma nic wspólnego z tem politycznem morderstwem. Wzorem rządów bolszewickich, Rząd polski stworzył obóz izolacyjny i zamyka w nim tysiące obywateli Polaków. Rząd znowu nie zawahał się naruszyć obowiązującej Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-38.50" who="#JanFaustyniak">Bereza Kartuska to nowy środek do całego arsenału już istniejących, mających zabezpieczyć władzę w Polsce tym, co ją wzięli w maju 1926 r. W Berezie siedzą zamknięci Polacy, a wola władzy administracyjnej może tam posłać każdego niemiłego Rządowi obywatela, może sparaliżować każdą działalność polityczną o charakterze opozycyjnym, nawet działalność legalną.</u>
          <u xml:id="u-38.51" who="#JanFaustyniak">Wysoka Izbo! Kończę moje wywody. Przedłożony budżet poddamy w Komisji Budżetowej krytycznej analizie. Dziś jednak możemy oświadczyć, że w polityce Rządu, w jego ustosunkowaniu się do społeczeństwa nie zaszło nic takiego, coby mogło zmienić nasze zapatrywanie na jego działalność. I dopóki Rząd nie zmieni kierunku działania, póki będą takie rzeczy, jak Bereza Kartuska, jak będzie się przeprowadzało takie wybory, jak w Poznańskiem i na Pomorzu, poty próżne będą nawoływania pana Premiera, że nie może być dobrego rządu bez poparcia całego społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Michałkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wysoki Sejmie! Żadnej próby rewizji pobudek działania i metod pracy nie należy traktować z lekceważeniem lub zgóry przyjętem założeniem, że dokonują tego ludzie lub grupy społeczne z przyczyn nieistotnych, a w pogoni za łatwością życia własnego.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#MieczysławMichałkiewicz">Idea solidaryzmu społecznego, głoszona wytrwale przez obóz rządzący, była długo przez niektóre obozy opozycyjne zwalczana. Dziś należy przyznać się do błędnego ujmowania tego zagadnienia. Zrobią to niewątpliwie i ludzie z obozu ludowego, tem więcej, że bez czynnego udziału ludu wiejskiego w harmonijnem budowaniu przyszłości nie będzie szczęścia na wsi, a jeśli nie będzie go na wsi, nie będzie go także i w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(P. Kornecki: Pan występuje jako ludowiec?)</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#MieczysławMichałkiewicz">Jestem ludowcem.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#komentarz">(P. Kornecki: Nie mam tego przekonania.)</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#MieczysławMichałkiewicz">Nawet front robotniczo-włościański, zwrot ku szaremu człowiekowi, czy ku obozowi pracy nie będzie w konsekwencji niczem innem, jak tylko uzgodnionem działaniem społeczno-gospodarczem zainteresowanych warstw. Inaczej zawsze przerodzi się w dyktaturę jednej warstwy czy klasy, a system taki nie będzie nigdy sprawiedliwy, chyba że bolszewicki ustrój stanie się ideałem i praktyką życia codziennego. Bankructwo haseł dotychczasowych obozów politycznych wynikło przeważnie z braku realnego programu społeczno-gospodarczego, z przerostu indywidualizmu w zbiorowych poczynaniach. Milczeniem zupełnie pominąć należy pychę i egoizm w działaniu pewnych typów politycznych, które zaciążyły nad masami ludowemi, znieprawiły życie polityczne i opóźniły ewolucję programu działania zbiorowego mas ludowych. Dlatego z uczciwem zadowoleniem podkreślam, że wśród myślących ludzi Stronnictwa Ludowego świadomość dotychczasowej jałowości tego obozu objawiać się zaczyna coraz częściej. Przekonać nas mogą o tem artykuły w pismach tego Stronnictwa, nawołujące: „Nadszedł czas, aby ustalić program gospodarczo-społeczny Stronnictwa Ludowego zgodnie z potrzebami chwili”, bo „ruch ludowy od szeregu lat poza negację i wołanie o opłacalność w rolnictwie się nie wysunął”.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#MieczysławMichałkiewicz">Ostatnio Rada Naczelna tego stronnictwa określiła nawet częściowo swój stosunek do życia gospodarczego, bo stwierdza w osobnej rezolucji, że „ruch ludowy nie może być jak dotąd jednostronnym ruchem politycznym, ale musi się stać także ruchem gospodarczym i kulturalnym”. Powiedzmy szczerze, że takie stanowisko nie jest różne od naszego stanowiska Chłopskiego Stronnictwa Rolniczego, a pokrywa się z temi zasadami, które Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem na swych zjazdach gospodarczych głosił, a co więcej, pokrywa się z dążeniami młodego pokolenia wsi, zupełnie inaczej ujmującego zagadnienia gospodarcze i kulturalne, a nawet polityczne. Stwierdzenie tego jest ważne. Często bowiem praktyczne działanie stronnictwa nie pokrywa się z rezolucjami i uchwałami, a posłowie często uciekają od twardej konsekwencji do najłatwiejszej negacji.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#MieczysławMichałkiewicz">Brak całego obozu ludowego w większości rządowej od przewrotu majowego począwszy stał się źródłem bardzo wielu przykrych konsekwencyj w życiu społeczno-gospodarczem wsi. Ten błąd nasz należy zawsze przypominać sobie, bo i dziś nie widzę możności rychłego uporządkowania sprawy chłopskiej bez wejścia obozu ludowego do współpracy z Rządem nad realnym programem odbudowy i rozbudowy życia wiejskiego.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#MieczysławMichałkiewicz">T. zw. zdrady w partii zdarzają się obecnie — nie chciałbym powiedzieć dzięki Bogu — ale coraz częściej. W każdym obozie, coś się przesuwa, odsuwa się cd starego, macierzystego pnia, dochodzi do odrębności albo też wpada wprost do rządowej większości. Nie wszystko w tych wydarzeniach jest zdradą, ucieczką, poszukiwaniem wygodniejszej dla siebie pozycji. Młodzi różnych obozów politycznych uciekają coraz częściej od swej macierzy. Nikt nie zdoła zahamować tego procesu. A kto stara się go ujarzmić, czyni krzywdę przyszłym pokoleniom polskim.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#MieczysławMichałkiewicz">Stanowisko, zajęte w dzisiejszej dyskusji przez reprezentanta Stronnictwa Ludowego posła Róga przekonywa nas o odmiennym niż dotąd przez nie traktowaniu zagadnień państwowych. Poruszył przedstawiciel tego obozu sprawę dekretu oddłużeniowego, podatków, sprawy szkolne, powodziowe, pomocy dla powodzian oraz wybory samorządowe. Około tych momentów toczyło się przemówienie posła Róga. Podkreślam zbieżność naszych przekonań i dążeń z jego wywodami, tem więcej, że w argumentacji opierał się poseł Róg na cytatach prorządowej „Gazety Polskiej”, przecież nie przejaskrawiającej zasadniczo położenia, zwłaszcza chłopów w Polsce czy rolnictwa wogóle. Dlatego ten ton jego przemówienia zmusił mię do uczynienia zastrzeżenia we wstępie, iż żadnej próby rewizji działania i metod pracy nie należy traktować z lekceważeniem lub zgóry przyjętem założeniem, że dokonują tego ludzie i pewne grupy społeczne nie z przyczyn istotnych, lecz w pogoni za łatwością życia własnego. O to posądzać także nie chcę i z pewnością nie będę tych, którzy z przemówieniem posła Róga się solidaryzują.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#MieczysławMichałkiewicz">W trosce o oświatę ludową jesteśmy zgodni, zdaje się, wszyscy w tej Izbie, bez względu na różnice w poglądach na inne sprawy. Rząd, któryby na ten cel sięgnął do radykalnych sposobów zaspokojenia potrzeb szkolnictwa, cieszyć się będzie poparciem całego społeczeństwa. Prasa i dyskusja około tego zagadnienia wskazała Rządowi źródła niewątpliwe zaspokojenia tych potrzeb, na które budżet nasz nie znajduje pokrycia.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#MieczysławMichałkiewicz">Poseł Róg i inni posłowie podkreślali pewne niedokładności przy akcji powodziowej. Mogą zdarzyć się i nadużycia względem tych najnieszczęśliwszych, jakimi są w tej chwili powodzianie. Nie chciałbym absolutnie twierdzić, że zarzuty te można uogólniać. Każde ludzkie działanie ma swoje błędy i przyjmuję zgóry, że błędy te mogą popełniać również starostowie i ludzie z obozu B. B. W. R. Byłoby jednak krzywdą dla szlachetnej inicjatywy całego społeczeństwa, krzywdą byłoby także i dla tych organizacji zawodowych, które przyczyniają się do ulżenia ciężkiej doli powodzian i krzywdą byłoby przedewszystkiem dla rozdzielcy tej pomocy, którym jest nasza władza administracyjna, gdybyśmy z poszczególnych wypadków kuć chcieli zarzut generalny pod adresem Rządu.</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#MieczysławMichałkiewicz">Kolejność faktów w naszem życiu państwowem sprawia, że obecnie w dyskusji generalnej nad budżetem o wojsku już nie mówi się inaczej, jak tylko pochlebnie. Wypadki nadużyć w organizacji wojskowej nie są zależne przecież od jakiegokolwiek reżimu i zawsze zdarzać się mogą. Na administrację jest mniej narzekań, nawet i policji nie oskarża się zbyt pochopnie, aczkolwiek niedomagania i nadużycia także wśród czynników administracji państwowej zachodzić zawsze będą.</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#MieczysławMichałkiewicz">Uwaga jednak całego społeczeństwa i uwaga przemawiających tu koncentruje się na resortach gospodarczych i to uważamy za naturalne.</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#MieczysławMichałkiewicz">Spółki anonimowe, akcyjne z wyraźnie nazywanym kapitałem obcym, kartele, przynoszące tylko słuszne i najsłuszniejsze w świecie narzekania szerokich mas konsumujących, krzywdzące w najwyższym stopniu życie i pracę rolnika, a Skarbowi nie przynoszące żadnej korzyści, oddawanie dużych korzyści w handlu zwyczajnym spekulantom — to jedna kategoria uzasadnionych ataków i pretensyj pod adresem Rządu.</u>
          <u xml:id="u-40.15" who="#MieczysławMichałkiewicz">Nadmiernie obciążone długami rolnictwo znalazło obecnie bardzo wydatną pomoc w dekretach oddłużeniowych Prezydenta Rzeczypospolitej. Szczerze trzeba tu w tem miejscu podkreślić, że wieś dekrety te przyjmie z prawdziwą radością. Pozostaje tylko kwestia opłacalności produkcji rolniczej, jako pierwszego warunku praktycznego stosowania dekretów oddłużeniowych. Pozostają jeszcze rozporządzenia wykonawcze, oraz sprawność i dobra wola czynników, wykonujących owe dekrety. Oto druga kategoria powszechnego uznania, płynącego od społeczeństwa, i troski zarazem, aby wartości dekretów nie obniżono.</u>
          <u xml:id="u-40.16" who="#MieczysławMichałkiewicz">Pozostaje specjalna dziedzina, która w roku bieżącym, podobnie jak w roku minionym, przedstawia najwięcej do życzenia t. j. Skarb Państwa. Skarb Państwa jest naszym interesem, interesem całego społeczeństwa. Stanowi jednostkę gospodarczą, jak każda firma, jest największym komponentem gospodarstwa społecznego. Drobni klijenci Skarbu Państwa są najlepszymi jego klientami, bo płacą, podczas gdy wielkie spółki akcyjne i wielki przemysł, a często także i wielka własność ziemska całemi latami nie płaci podatków, albo płaci tylko znikomą ich część, lub korzysta z dużych bonifikat. Drobny płatnik z tych bonifikat i ulg podatkowych nigdy nie korzystał.</u>
          <u xml:id="u-40.17" who="#MieczysławMichałkiewicz">Niema już chyba w Polsce ludzi takich, którzyby odmawiali obywateli od płacenia podatków. Jeżeliby byli, popularności nie zdobędą. Ale Skarb Państwa, który niczego swemu dłużnikowi darować nie może, ma niestety aż nazbyt wielu nieodpowiednich egzekutorów swych wierzytelności. Jeżeli mowa o ściąganiu podatków, to należy z naciskiem domagać się od Ministerstwa Skarbu i podległych mu władz, ażeby w tej dziedzinie praktyka jednak zmieniła się tak, jak wydatnie inne dziedziny administracji państwowej wykazały duży postęp ku lepszemu. Skarb jest przedmiotem nietyle ataków, ile słusznych, często uzasadnionych skarg właśnie najlepszych klientów, rekrutujących się z drobnego rolnictwa. Nie ściąganie podatków ze wsi, lecz forma, jaką stosują do chłopów niektórzy egzekutorzy, urąga nierzadko powadze przedstawiciela Skarbu tak dalece, że gdyby sam minister mógł być tak potraktowany, egzekutor nie wyszedłby cało z jego domu. Nie twierdzę, że jest to zjawisko nagminne i masowe, jednakowoż niewłaściwe traktowanie przez te czynniki obywatela, chociażby najprostszego i najnieporadniejszego, jakim jest często nieoświecony chłop, jest naprawdę burzeniem spokoju i ładu nie tylko w jego własnym domu, lecz także we wsi i w całym powiecie. Niema poszanowania dla rozporządzenia, określającego, co w gospodarstwie rolnem jest uchylone od egzekucji. Niema wyrozumienia dla podatnika chłopa, oddającego całą gotowiznę posiadaną na poczet podatku z prośbą o poczekanie kilka tygodni na resztę.</u>
          <u xml:id="u-40.18" who="#MieczysławMichałkiewicz">Oporny płatnik winien być traktowany rygorystycznie. Zabieranie zaś ostatniej chudoby, bezwzględne mnożenie kosztów egzekucyjnych, nie respektowanie stanu faktycznego podatnika pomnaża coprawda rubryki przychodu Skarbu, ale podważa byt Państwa urażaniem lojalności obywatela, pomniejszaniem sprawności gospodarczej rolnika, a często niszczeniem egzystencji warsztatu.</u>
          <u xml:id="u-40.19" who="#MieczysławMichałkiewicz">Tropienie tajnych gorzelni, plantacyj tytoniu i fabrykacji tego, z czego Skarb ma zastrzeżony dochód, jest słuszne. Zaglądanie w garnek chłopu, czy warzy buraki na syrop, nie mający nawet minimalnego procentu cukru, służący za omastę dla dzieci, ściganie palenia zboża na kawę dla domowego użytku jest w dzisiejszych czasach nazbyt wielką gorliwością akcyzy, a co więcej, mija się z prawem, bo ono tego nie zabrania, tak, jak nie może zabronić pieczenia chleba, zaprawiania marmelady, powideł, konfitur, wytwarzania w ograniczonej ilości wina owocowego lub miodu. W tych wypadkach organa Ministerstwa Skarbu przeciągają strunę i godzą w podstawy spokoju życia wiejskiego.</u>
          <u xml:id="u-40.20" who="#MieczysławMichałkiewicz">Nikt nie wątpi, że nigdy dotąd i nigdy w przyszłości bezwzględnie negatywny stosunek do życia nie stworzył i nie stworzy niczego, coby miało odrobinę wartości twórczej. Prawdą jest też, że niema pod słońcem organizmu, na którym baczna obserwacja nie mogłaby znaleźć błędów i wad. Kto tę metodę stosować zechce do życia tak bardzo skomplikowanego, jak życie państwa, choćby wykazywał istotne błędy i wady, myli się, gdy mniema, że w ten sposób uzdrawia stosunki i spieszy z pomocą społeczeństwu. Typowym przykładem, tak bardzo negatywnie stwierdzającym we wszystkich dziedzinach naszego życia tylko zło, jedynie zło, było przemówienie przedstawiciela Chadecji. Z tej krytyki nie może wyjść nic pozytywnego. Ta krytyka naprawdę obrzydza tylko życie, a sam krytyk dyskwalifikuje się jako człowiek realny, a bynajmniej ideałem przez to się nie staje. Zapobieganie złu, nędzy i bezrobociu, to przecież troska rzetelna i rządzących i nawet całej opozycji. Jak nie wolno przesadzać jednym w powolności dla protegowanych sobie bliskich czy miłych, tak też nie wolno przesadzać innym, krytykującym, w odmawianiu jakiejkolwiek wartości wszelkim poczynaniom rządowym. Troska o przyszłość wsi, o pracę dla bezrobotnych, o zajęcie dla inteligencji, usuwanie z dodatkowych posad tych, którzy posiadają już zaopatrzenie, oto podstawy dostateczne, aby ci, którym chodzi o dobro Polski, a nie o cele uboczne, spotkali się przy wspólnym stole narad i pracy. Zmaganie wszystkich przeciwności, rozumienie, że niejedna tylko Polska w tej chwili przeżywa kryzys we wszystkich dziedzinach życia, zapewnienie przyszłym pokoleniom bezpieczeństwa naszych granic łączą się także z troską o racjonalną politykę naszą zagraniczną, troską o dobrobyt materialny i rozwój kulturalny. To łączy nas wszystkich we własnym organizmie państwowym, a Państwo nasze z innemi państwami. Sądzę, że takie postępowanie najlepiej przysłużyć się może także wsi polskiej. Te wartości są wyższe, aniżeli kłótnia o władzę, która na długo jeszcze będzie musiała być w Polsce wolna od przygodnych nacisków niezsolidaryzowanych grup społecznych czy partyj politycznych.</u>
          <u xml:id="u-40.21" who="#MieczysławMichałkiewicz">Budżet wytrzyma tyle wydatków, ile będzie mogło dać społeczeństwo. Aby społeczeństwo dać mogło budżetowi dostateczną ilość pieniędzy, praca nad tem jest obowiązkiem wszystkich, gdyż i w razie zmiany rządu ci, którzy przyjdą, od społeczeństwa będą żądali świadczeń na rzecz całości Państwa.</u>
          <u xml:id="u-40.22" who="#MieczysławMichałkiewicz">Sądzę, że w dyskusji tegorocznej ton poważniejszej troski zapanował prawie całkowicie u reprezentantów wsi nie dla zadowolenia samych siebie, ale przedewszystkiem z świadomości, że zmienić należy metody pracy. Posłowie Stronnictwa Ludowego mogą przyczynić się do polepszenia doli wsi polskiej, jeżeli po męsku wyciągną konsekwencje może nie z przypadkowego dziś oświadczenia posła Róga.</u>
          <u xml:id="u-40.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WacławMakowski">Wpłynął wniosek p. posła Starzaka o zamknięcie listy mówców. Kto jest za tym wnioskiem, proszę wstać. Stoi większość. Wniosek przyjęty. Zapisani są do głosu jeszcze pp.: Ton, Franz, Ładyka, Lewin, Jeremicz, Rozenberg, ks. Szydelski, Stahl, Miedziński.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Ton.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#OzjaszAbrahamThon">Wysoka Izbo! Przyjemność pastwienia się nad wybujałym budżetem i wykpiwania jego nierealności pozostawiam chętnie takim ludziom, którzy się w tego rodzaju rozkoszach lubują. Ja raczej przyznaj ę się do „grzesznej” myśli, że wołałbym, ażeby Polska mogła mieć dwukrotnie i trzykrotnie większy budżet w stosunku do obecnie nam przedłożonego. Państwo o 33 milionach ludności, państwo o niewyczerpanych bogactwach naturalnych, państwo o nieograniczonych możliwościach gospodarczych powinno ostatecznie dojść do takiego stanu, aby faktycznie mogło sobie pozwolić na bardzo wielki, bardzo szeroki budżet, który zdoła użyźnić całe życie społeczne i dopomóc do dokonania tego zadania i osiągnięcia tego celu, który filozoficznie ujęto w formułkę „największa suma szczęścia dla największej liczby ludzi!” Niestety, niema tej możliwości, ale też niema się czego pastwić, należy tylko żałować, że budżet nie jest realny.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#OzjaszAbrahamThon">Krytyka musi uderzyć w ten słaby punkt, że nie tylko obiektywne warunki są winne, że budżet ten jest nierealny; nie tylko obiektywne warunki są winne, że nasza sytuacja gospodarcza przedstawia się znacznie gorzej, aniżeli powinno być. Albowiem więcej winni są ludzie, którzy swoim systemem, swojemi metodami rządzenia doprowadzają do uszczuplenia bogactwa państwowego i tem samem ukracają możliwości szerokiej działalności społecznej i cywilizacyjnej, jakie państwo wykonywać powinno.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów, może byłoby ciekawe przytoczyć teraz na samym początku jeden przykład, jak nie należy rządzić, jak czynnikom rządzącym, stojącym na czele Państwa, nie należy przemawiać i wskazywać drogi. Otóż onegdaj p. Premier przed mikrofonem, a nie, jakby należało, przed Sejmem, przemawiał i rzucił jakby od niechcenia, niby skromną, ale za to mądrą uwagę, że radzi wsi i chłopom, aby jak najmniej uprawiali roli, by w ten sposób doprowadzili do podniesienia ceny za produkty rolne. Sądzę, że p. Premier nie powinien był mówić o cenie, a raczej o głodzie Cena jest to tylko funkcja gospodarcza, ale głód boli. Nie wiem, gdybym może ja, broń Boże, był premierem, to raczej powiedziałbym, ażeby chłop uprawiał jak najwięcej roli, ażeby zaistniała jak największa obfitość i ażeby ludzie mogli się najeść do syta. Tu leży jednak jakiś sęk, coś, co daje dużo do myślenia i co napełnia troską, mianowicie idzie o preferowanie wsi nad miastem. Dobrze, zgoda. Polska jest państwem przeważnie agrarnem, należy więc tę wieś faktycznie wzmacniać, ale z drugiej strony jeżeli chcemy mocarstwowe stanowisko zająć i jeśli chcemy mieć te siedemset kilkadziesiąt milionów wprost przyznanych i ukrytych innych kilkadziesiąt czy kilkaset milionów na wojsko, to tego wieś nie da, takie kwoty przeważnie daje miasto. Wobec tego należałoby pamiętać o tem, żeby miasta tak nie postponować i nie traktować. Dlaczego właściwie miasto nie ma pozostać pod tą samą troskliwą opieką Rządu, jak wieś? Tak się jednak u nas dzieje, że miasto jest traktowane jakby pasierb państwa, a dopiero wtedy doznaje znacznej pieczołowitości, kiedy idzie nie o „dawanie”, tylko o „branie”. Kiedy idzie o podatek, to wtedy, oczywista, miasto odgrywa bardzo ważną rolę. Nie wiem, czy ta metoda nie zawiedzie i to w bardzo krótkim czasie, bo nareszcie to wyciskanie ma swoją granicę. Bo jak się już wszystko wyciśnie, to będzie koniec i już zupełnie nie będzie skąd brać. Jest łatwo brać wszystko, co się ma pod ręką, ale trzeba pomyśleć także o dniu jutrzejszym.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#OzjaszAbrahamThon">Nieraz sam siebie się pytam, jaki jest psychiczny podkład tego dziwnego nastawienia wobec miasta. Skąd się to wzięło, że rządy polskie okazują miastu niemal zawsze takie posępne oblicze? Mam wrażenie, że powodem takiego nastawienia jest to, co dzisiaj nietyle smacznie, ile bardzo poetycznie nazwano „zalew żydowski”. Ten zalew żydowski, zdaje się, nastraja wobec miasta trochę nieprzyjacielsko.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(P. Lewandowski: To emigrujcie z Polski.)</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#OzjaszAbrahamThon">Ależ p. Pośle, to Pan mnie chce pozbawić takiej rozkoszy, żebym Pańskiej twarzy nie widział, takiej inteligentnej twarzy? To jest taki zalew, w którym Żydzi toną. O tym zalewie mówca z obozu t. zw. narodowego nie pomyślał, może go nie widział, bo go nie chce widzieć. Ale my to czujemy. My widzimy, że nędza żydowską rośnie z dnia na dzień i że przybiera już teraz takie formy, taką ostrość, że dalej już nie pójdzie. Sądzę, że ci panowie, którzy siedzą na tych ławach, na ławach ministerialnych i są odpowiedzialni za losy Państwa, powinni ostatecznie pomyśleć o tem, że tak być nie może. Nie można poprostu skazać 3 milionów ludzi na zagładę. A tymczasem co się dzieje? Nasz Rząd natęża całą swoją inteligencję, — a ma jej naturalnie sporo — ażeby tylko ile możności odciąć coraz to inną gałąź gospodarczą i zarobkowania ludności żydowskiej. Myśli on, że wtedy dopiero niezmiernie mądrze rządzi i znajduje się w należytej formie, jeżeli mu się udaje szczęśliwie Żydom jeszcze jakąś gałąź odciąć, jeszcze gdzieś uszczuplić możliwości zarobkowania. Mam wrażenie, że to nie jest odpowiedni sposób.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów, bywa, że się instytucje społeczne żydowskie tak gnębi umyślnie i z całą premedytacją, ażeby je zniszczyć i doprowadzić do takiego stanu, w którym więcej istnieć nie mogą. Mam przed oczyma taki fakt: W Łańcucie istnieje szereg takich żydowskich kooperatyw, spółdzielczych banczków...</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#komentarz">(P. Burda: Panie, to są lichwiarskie banczki.)</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#OzjaszAbrahamThon">Jest tam starosta, który zamyka te banki, wynajduje na nich najróżnorodniejsze skazy i oczywiście w dodatku jeszcze zamyka do więzienia ludzi, trzymając ich tam miesiącami. Naturalnie, kiedy ma się władzę w ręku, to można wszystko zrobić. Uważam jednak, że nie należy przekraczać granicy swojej władzy i nie należy jej nadużywać. Albo bywa, że się wycofuje subsydja, które się dawało dotychczas. Mam na myśli znowu pewną instytucję, która nie jest gospodarczą, a tylko instytucją przygotowującą do gospodarczego życia, mianowicie szkołę zawodową. W Samborze jest szkoła handlowa, która otrzymywała pewne subsydja. Od 2 lat tego subsydjum się nie wypłaca i powiada się: przyłączcie się do szkoły polskiej, której subsydja się wypłaca. To nie znaczy nic innego jak, że się dusi, że się ją zmusza do samobójstwa. Chyba tak nie powinno być. Albo zmusza się nieraz instytucje gospodarcze żydowskie zupełnie bez żadnego powodu do łączenia się z podobną instytucją polską, by w ten sposób odebrać im wszelką samodzielność, wszelką możność swobodnego poruszania się. Znów jeden przykład tylko przytoczę. We wschodniej Małopolsce są spółdzielnie mleczarskie, bardzo dobrze prosperujące, kilkadziesiąt takich spółdzielni poprostu włączyło się w obręb polskich gospodarstw tego rodzaju.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#OzjaszAbrahamThon">Otóż taka jest sytuacja ogólna: niema od Rządu nic, coby zachęcało, niema żadnego wsparcia, któreby żywotnym, bardzo pożytecznym instytucjom, związkom społecznym pomogło do należytego rozwoju i wzrostu, a natomiast żelazna ręka spoczywa na tem wszystkiem dla przeszkadzania i niedopuszczania do krzepnięcia.</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#OzjaszAbrahamThon">Przechodzę do innej dziedziny. Mamy szkolnictwo hebrajskie. Szkolnictwo to samo się rozwija, żadnego niestety wsparcia, żadnych subsydjów od Rządu nie dostaje. Ale cóż, kiedy przychodzi kuratorium i powiada: przestań mieć ten charakter, jaki masz. A charakter jest hebrajski. Czyli przestań być szkolnictwem hebrajskiem. Tak np. kuratorium warszawskie nakazuje szkołom hebrajskim organizacji „Tarbut”, ażeby naukę prowadziły w języku polskim, a zaprowadziły osobne godziny nauki hebrajskiego, jako przedmiotu nadobowiązkowego. A to właśnie jest zdławieniem szkolnictwa hebrajskiego, którego istota polega na nauczaniu w języku narodowym, a do tego chyba mamy pełne prawo.</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#komentarz">(P. Kornecki: Była już matura hebrajska.)</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#OzjaszAbrahamThon">Była matura. Owszem matura hebrajska od kilku lat się odbywa, bo średnie szkolnictwo hebrajskie doskonale się rozwija. Ale przytoczyłem fakt, który świadczy o próbie gwałtownego wstrzymania tego rozwoju. Ten stan rzeczy: szykany z jednej strony, a zupełny brak poparcia z drugiej strony kłóci się ostro z tem wszystkiem, co p. minister Beck powiedział w Genewie. Pan Minister w Genewie powiedział, że on nie potrzebuje traktatu o mniejszościach, bo on mniejszości traktuje w domu zupełnie dobrze, tak, jakby traktat istniał. Gdy się do mnie wtedy zwrócił przedstawiciel ajencji Havasa z zapytaniem, co ja o tej deklaracji sądzę, powiedziałem w krótkich słowach. Jabym się chciał przedewszystkiem zastrzec, ażeby z tej sprawy nie robić afery żydowskiej. Myśmy nic nie stracili. Nic nie mieliśmy, więc nic nie straciliśmy. Jak mogę stracić to, czego nie mam? Nigdy poprawnego traktowania mniejszościowego nie mieliśmy. A jednak — i na to z naciskiem zwróciłem uwagę — myśmy nigdy ze skargą do Genewy nie poszli. Nie wiem, może to jest przesadna lojalność, czy to słuszne, czy niesłuszne, ale dopóki ja będę miał do czynienia z polityką żydowską w Polsce, nie wyniesiemy naszych spraw przed forum obce. Wolę tu, w Sejmie, albo w gabinecie ministra powiedzieć wszystko, co mam do powiedzenia i nie udawać się do Genewy. W domu będę walczył o swoje prawa do upadłego, ale do obcych po pomoc nie pójdę. Faktem jest, że żadna nasza krzywda nie poszła do Genewy. Myśmy nie poszli z żadną skargą. Myśmy próbowali rozwiązywać nasze zagadnienia inaczej, niż inne mniejszości. Ale proszę z naszej cnoty nie kręcić sznura na nas. Myśmy robili to, co jest może przesadnem poczuciem lojalności, ale z tego nie można wyciągać konkluzji, żeśmy dotąd krzywdy nie doznali. Twierdzę, że nam się raczej pod tym względem największa krzywda dzieje. Ja się upominam w obecności Sejmu, w obecności Rządu całego u p. Ministra, ażeby tę krzywdę naprawił. Jest konieczne, ażebyśmy także doznali tego samego traktowania, co inne narody.</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#OzjaszAbrahamThon">Teraz, wbrew mojemu zwyczajowi, przejdę do dziedziny, której zawsze unikałem w każdem publicznem wystąpieniu, czy w komisji zagranicznej, czy na plenum Sejmu, odkąd mam wielki zaszczyt należenia do tego Sejmu, a należę do tej Wysokiej Izby od pierwszej chwili jej istnienia. Nieraz miałem sposobność przemawiania, wytaczania różnych skarg i żalów, jednak zamsze wyłączałem politykę zagraniczną. To jest bardzo dobry, bardzo piękny, naśladowania godny przykład z zagranicy zachodniej, gdzie parlamenty stoją za swoimi ministrami zawsze murem wobec zagranicy. Zagranica nie powinna widzieć żadnych rozbitych jakichś partyj, ona ma widzieć tylko jednolite, złączone, zwarte państwo. Ja się też tego trzymałem i nieraz nawet z różnych stron, nawet z takich stron, które sobie przywłaszczają wprost patent narodowy, robiono mi wyrzuty z tego powodu, ale nie dałem się z tej drogi sprowadzić. Dziś natomiast uważam że popełniłbym grzech wobec Państwa, gdybym milczał. Muszę mówić o naszem dziwnem łączeniu się z dzisiejszemi Niemcami. Czy tylko jako Żyd tak mówię? Przyznaję zupełnie szczerze i otwarcie, że jako Żyda boli mię to bardzo. Gdyby wolno było zacytować niemieckie słowa, słowa Goetego: „Es tut mir in der Seele weh, dass ich dich in der Gesellschaft seh”. Nieprzyjemnie widzieć kogoś w towarzystwie Mefista. Więc przyznaję i nawet dalej o krok pójdę, chociaż natrafię w tym wypadku na sprzeciw, ale mam wrażenie, że mam rację. Otóż zdaje mnie się, że Rząd powinien się liczyć z tem, że ma 10% ludności żydowskiej. Czy jest z tego zadowolony, czy nie, to obojętne, ale faktem jest, że ma 3 miliony, czyli 10% ludności żydowskiej w swojem państwie. Z taką mniejszością należy się liczyć. Należy się liczyć z uczuciem, z sentymentem takiej mniejszości i powiedzieć sobie, że nie wolno się łączyć z zaciekłym wrogiem tej mniejszości. Czyli nie winno łączyć się z tym, którego imienia nie wolno w Polsce „wymieniać nadaremnie”. Pan prokurator gotówby skonfiskować mnie całego, gdybym wymienił to nazwisko.</u>
          <u xml:id="u-42.14" who="#komentarz">(P. Burda: Ale mów Pan.)</u>
          <u xml:id="u-42.15" who="#OzjaszAbrahamThon">Pan nie wie?</u>
          <u xml:id="u-42.16" who="#komentarz">(P. Burda: Nie wiem.)</u>
          <u xml:id="u-42.17" who="#OzjaszAbrahamThon">Co za niewinność! Stary człowiek, a taki niewinny. Proszę mi wierzyć jako uczciwemu człowiekowi, że teraz mówię z bólem nie tylko jako Żyd, ale jako obywatel Polski. Gdybym nie był Żydem, gdybym był rdzennym Polakiem, tobym nie mówił inaczej. Czy to jest dobra polityka? Proszę Panów, Polak ma przysłowie: „zdrowo i honorowo”. Nieraz człowiek jest skromniejszy, zadawala się tem „zdrowem” tylko; inny jest wrażliwszy, pragnie więcej honorowości. Proszę Panów, czy ta polityka jest zdrowa, czy ta polityka jest honorowa? Czy jest zdrowo teraz pokłócić się z całym światem dla takiego marnego związku, który chyba długo nie wytrzyma. Gzy Panowie nie widzicie, jak się tam chwyta za połę p. Surica, Żyda ambasadora, jak stopy mu całują, żeby tylko raczył ich spojrzeniem łaskawem obdarzyć. A co się stanie, jak p. Suric rzeczywiście raz zechce być łaskawy? To my w tej chwili będziemy poza nawias wyrzuceni, Myśmy Niemcy ratowali z samotności, z zupełnego osamotnienia. Nikt na całym obszarze Europy, Ameryki i Azji, nikt nie chciał mieć z tem państwem do czynienia. Każdy się odsuwa jak może najdalej, a my jedni mamy ich ratować? Dlaczego? Z jakiego obowiązku, z jakiego tytułu? Czy to moralne? Czy to polityczne? Czy to konieczne? Czy to nam coś przyniesie? Politycznie, Proszę Panów, rozumiem bardzo dobrze, że Francja dużo grzeszyła przeciw Polsce w niejednym wypadku i przyznaję, że byłem bardzo rad, gdy ze strony naszego urzędu spraw zagranicznych przyszedł jakiś sposób trochę ostrzejszego zareagowania na to. Państwo 33-milionowe nie może rzeczywiście dać się traktować tak, jak przyczepka do wielkiego państwa. Zupełnie słuszne to było. Trzeba było na to zareagować. Ale zareagować, to zupełnie co innego, jak odejść, jak przejść do innego obozu, do takiego obozu, w którym nic niema. Mamy dwa obozy na świecie. Jeden obóz całego świata kulturalnego i drugi, do którego mizdrzy się od czasu do czasu jakieś państewko niezadowolone. Czy my mamy być niezadowoleni, kiedy los postawił nas poprostu w najszczęśliwszej pozycji? Należymy do tego obozu, który w Europie rządzi, który na świecie prowadzi i który przewodzi, a mamy stąd odejść? Żydzi mówią o kimś, kto niepotrzebnie przysparza sobie kłopotów, że się kładzie „ze zdrową głową do chorego łóżka”. Mamy zdrową głowę i nie mamy nic lepszego do roboty, jak szukać najniebezpieczniejszego kąta na świecie i tam się mamy położyć? Uważam, że jest to bardzo niefortunna polityka i ona prowadzi do bardzo złych następstw, bo powrót do poprzedniego stanu staje się coraz bardziej utrudniony, a należy jak najprędzej wrócić do poprzedniego stanu. Musimy tam być, gdzie jest cywilizacja, musimy tam być, gdzie jest praworządność, musimy tam być, gdzie jest ludzkie panowanie, a nie tam, gdzie jest piekło na ziemi.</u>
          <u xml:id="u-42.18" who="#OzjaszAbrahamThon">Wiem bardzo dobrze, że nasz Rząd niebardzo przysłuchuje się temu, co w społeczeństwie się mówi. Jednak podaj ę do wiadomości Rządu, a może Wysoki Rząd mi uwierzy, że ta polityka, którą teraz uprawia, nie znajduje oddźwięku w społeczeństwie. Mówię o społeczeństwie całem, nie tylko o żydowskiem. Z drugiej strony wiem, że Rząd nie liczy się z tem, co mu się mówi, i obawiam się, że i nadal nie uwzględni tego ostrzeżenia, które tu z tej wysokiej trybuny stosuję do niego. Ale uważałem sobie za swój obowiązek zwrócenie, bez goryczy, ale z całą głęboką powagą uwagi na to, że się źle dzieje, bardzo źle.</u>
          <u xml:id="u-42.19" who="#OzjaszAbrahamThon">Proszę Panów, sądzę, że jest późno, ale nie zapóźno, że znajdziemy drogę powrotu. Pragnąłbym, aby to się stało jak najwcześniej. I wtedy zdaje mi się, jeżeli nie będzie „złego towarzystwa”, jeżeli nie będzie wpatrywania się w takie złe przykłady, to i wewnątrz Państwa niejedno naprawi się, co teraz wywołuje krytykę. Tej krytyce uważałem za święty obowiązek obywatelski dać wyraz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Franz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#EugeniuszFranz">Wysoki Sejmie! Już od dłuższego czasu Sejm zwoływany jest tylko raz do roku na jedną sesję i to zawsze pod koniec roku. Zwołanie Sejmu następuje przeważnie tylko w celu obradowania nad przedłożonym przez Rząd preliminarzem budżetowym. Z chwilą przyjęcia tego preliminarza kończy się również działalność Sejmu, Rząd go więcej nie fatyguje. Wobec tego posłowie tylko raz do roku mają możność przedstawienia w tej Wysokiej Izbie nagromadzonych w ciągu roku skarg, trosk i postulatów. Taki stan rzeczy nie jest pocieszający i przynosi niezadowolenie stronom: władzom rządowym, które zmuszone są wysłuchać naraz całej masy skarg i zażaleń, a niezadowoleni są także ci, których my tu reprezentujemy. Wprawdzie nie jest nam zabronione poza trybuną sejmową przedstawiać żale nasze i naszych wyborców u źródeł miarodajnych, z czego zapewne wszyscy korzystamy dość często. Ale jeszcze jest wielka różnica, czy my nasze postulaty wygłaszamy w tej Wysokiej Izbie, czy też tylko w cztery oczy temu lub innemu panu ministrowi. O tych interwencjach dowiadują się przeważnie tylko ci, w których interesie były one czynione.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#EugeniuszFranz">Jeszcze ś. p. Ministrowi Pierackiemu, nad którego śmiercią najbardziej ubolewamy i zbyteczne chyba jest podkreślenie, że z całą stanowczością potępiamy ohydną zbrodnię, popełnioną na nim, jeszcze p. ministrowi Pierackiemu wręczyliśmy przez przewodniczącego Centralnej Delegacji Niemców w Polsce, b. senatora Hassbacha, obszerny memoriał. Mieliśmy nadzieję, że u ś. p. Ministra Pierackiego, który odznaczał się charakterem szczerym i prostolinijnym, żale i postulaty nasze znajdą posłuch. Mamy nadzieję, że i obecny p. Minister Spraw Wewnętrznych zechce przychylnie rozpatrzyć wspomniany memoriał.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#EugeniuszFranz">Oprócz tego memoriału niemieccy posłowie wręczyli panom Ministrom Spraw Wewnętrznych, Skarbu, Pracy i p. Premierowi w poszczególnych wypadkach odnośne podania, na które jednak nie otrzymaliśmy dotychczas jeszcze odpowiedzi. Podania te dotyczą: stosunku władz administracyjnych do obywateli polskich narodowości niemieckiej, niesprawiedliwego traktowania Niemców w Polsce w sprawie osiedlenia, utrzymania posiadłości Niemców i podkopywania ich egzystencji, wyrządzania szkody interesom niemieckim przez publiczne organa samorządowe, masowych zwolnień z pracy niemieckich robotników i pracowników, sprawy paszportów i przepustek granicznych, spraw szkolnych i t. d.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#EugeniuszFranz">Co do polityki wewnętrznej powiem tylko krótko. Dobro Państwa zależy od form państwowego, społecznego i socjalnego układu. Nie jesteśmy tego zdania, że formy te zostały już znalezione w Polsce ku zadowoleniu jej obywateli. Życzymy sobie i Państwu, aby Rząd formy te, które służyć mają z jednej strony do samozachowania Państwa, a z drugiej strony również do współpostanowienia jego obywateli, znalazł jak najprędzej. Do tego należy przedewszystkiem konieczne rozwiązanie problemu bezrobocia. Uważamy zagadnienie to za jedno z najważniej szych, szczególnie dla górnośląskiej dzielnicy przemysłowej i dlatego wysuwamy je najpierw.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#EugeniuszFranz">Chyba słusznie możemy twierdzić, że wszystkie dotychczas w tym kierunku przedsięwzięte środki są niewystarczające. Jestem przekonany, że bezrobocie stanowi jedną z największych trosk naszego Rządu. Taksamo jednak jesteśmy przekonani, że rozwiązanie problemu bezrobocia niemożliwe będzie bez ofiar ze strony wszystkich jeszcze jako tako zarobkujących, szczególnie zaś bez ofiar tak zwanej „klasy posiadającej”. Oczekujemy zatem od Rządu nowych środków i mamy nadzieję, że przyczynią się one do polepszenia bytu wszystkich bezrobotnych bez różnicy narodowości. Niemiecki Klub Parlamentarny już dziś oświadcza swą gotowość popierania wszystkich poczynań Rządu w kierunku sprawiedliwego rozwiązania problemu bezrobocia w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#EugeniuszFranz">Już kilkakrotnie wskazywano w tej Wysokiej Izbie na istniejący nadal wadliwy i niesprawiedliwy system podatkowy. Wprawdzie p. Premier zapowiedział w swej mowie przez radjo różne reformy podatkowe, ale nie rozumiemy czemu Rząd jeszcze ciągle się waha z wprowadzeniem gruntownej zmiany całego systemu podatkowego. Nie chcemy krytykować obecnego systemu podatkowego z samej chęci do krytyki, ale jesteśmy przekonani, że zasadnicza reforma całkowitego systemu podatkowego byłaby możliwa, gdyby Rząd tylko chciał. A reforma taka przysłużyłaby się naszej schorzałej gospodarce. I w tym wypadku jesteśmy gotowi do poparcia Rządu.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#EugeniuszFranz">Uważałbym to za zaniedbanie mego obowiązku, gdybym przy tej okazji nie poruszył jednej sprawy, o której Rząd powinien wiedzieć. Na Górnym Śląsku cała opinia publiczne poruszona jest stosunkami, jakie panują w urzędzie skarbowym w Pszczynie. W interesie Państwa proszę Pana Ministra o zbadanie tych spraw. B. sekwestrator urzędu skarbowego w Pszczynie Tomasz Famuła, obecnie zamieszkały w Siemianowicach, oskarża urzędników wspomnianego urzędu referenta Borowskiego i asesora Stiebera o popełnianie największych przewinień. Twierdzi on jawnie, że wspomniani urzędnicy kazali mu kilkakrotnie ściągać podatki od osób, o których dokładnie wiedzieli, że podatki swe w całości zapłacili. Dalej urząd skarbowy w Pszczynie nakładał podatki na osoby o których śmierci przed kilkoma laty wszyscy dokładnie wiedzieli i których wdowy po raz drugi obłożone były podatkami. Famuła zarzuca referentowi Borowskiemu częste nadużycia przy licytacjach z tytułu zaległych podatków. Tak np. Famuła zmuszony był u pewnego dłużnika podatków sprzedać maszynę do pisania, oszacowaną na 80 zł. Famuła zwrócił Borowskiemu uwagę na to, że maszyna warta jest jeszcze conajmniej 150–200 zł, że jest zatem zbyt nisko oszacowana. Teraz Borowski zainteresował się tą maszyną i podesłał innego urzędnika jako kupca na licytację. Ponieważ tylko ten jedyny „kupiec” zjawił się w oznaczonej godzinie, więc Famuła nie chciał zacząć licytacji, Borowski go jednak do tego zmusił jeszcze przed przyjściem innych interesantów. Podesłany przez Borowskiego urzędnik kupił oczywiście maszynę. Po tej licytacji Famuła krytykował zachowanie się Borowskiego i inne zajścia w urzędzie skarbowym w Pszczynie i w krótkim czasie potem został zwolniony z posady.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#EugeniuszFranz">Asesorowi Stieberowi z urzędu skarbowego w Pszczynie Famuła zarzuca następujące przekroczenia. Jako członek komisji szacunkowej Stieber podobno dbał o to, by różne firmy szacowane były na znacznie niższy dochód i obrót, niż w rzeczywistości powinny były być szacowane. Tak n. p. jedna firma, której dochód roczny podobno wynosił 300.000 zł, naskutek interwencji Stiebera podobno została oszacowana tylko na 40.000 zł dochodu. Dalej Stieber podobno przeprowadzał licytacje, które nie były podawane do wiadomości publicznej i na które przybyły jako kupcy tylko osoby podesłane przez Stiebera. W innym wypadku Stieber podobno interesował się specjalnie jakimś aparatem rad j owym i chciał go kupić. Właściciel sklepu zwrócił Stieberowi uwagę na to, że aparat obłożony jest sekwestrem i że wobec tego nie można go nabyć, chyba tylko na licytacji. Wtedy Stieber podobno zerwał pieczęć sekwestracyjną i kupił aparat. Famuła twierdzi, że już przed 10 miesiącami kilkakrotnie zawiadamiał prokuratorię i inne instancje urzędowe o tych zajściach w urzędzie skarbowym w Pszczynie, lecz bez żadnego skutku. Nie wiem, czy twierdzenie Famuły polegają na prawdzie, chciałbym wierzyć, że nie. Albo twierdzenia jego są prawdziwe i wtedy ci dwaj oskarżeni przez niego urzędnicy skarbowi już dawno powinni byli być pociągnięci do odpowiedzialności, albo oskarżenia Famuły są fałszywe, w takim razie on sam powinien był być ukarany, choćby ze względu na autorytet urzędników państwowych. Poczuwam się do obowiązku zwrócić uwagę Pana Ministra Skarbu na tego rodzaju rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#EugeniuszFranz">Dla polityki walutowej Rządu jesteśmy pełni uznania. Jeżeli upadek waluty tak poważnych państw dla rynku światowego, jak Anglia i Ameryka, nie mógł nawet naruszyć stałości naszej waluty, to świadczy to o iście zręcznych środkach zaradczych, przedsięwziętych w tym kierunku przez Rząd. Mam nadzieję, że w razie ponownego zagrożenia naszej waluty Rząd uczyni wszystko, aby zapobiec zawczasu ewentualnemu jej spadkowi.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#EugeniuszFranz">Reforma ubezpieczenia społecznego sprawia Rządowi pewne trudności. Rozporządzenie o tak często omawianej zmianie ustawy o ubezpieczeniu społecznem już wyszło. Narazie jednak nie możemy jeszcze zająć w tej sprawie szczegółowego stanowiska, ponieważ musimy nową tę ustawę dopiero dokładnie poznać, ale już dziś oświadczam w imieniu Niemieckiego Klubu Parlamentarnego, że nigdy nie wyrazimy naszej zgody na taką zmianę ubezpieczenia społecznego, któraby była niekorzystna dla ubezpieczonych. Nie chcemy twierdzić, że ustawa o ubezpieczeniu społecznem z dnia 28 marca 1933 roku jest idealna. Wymaga ona reformy, już choćby z tego względu, że dotychczasowy system nierównomiernie rozkłada świadczenia socjalne na poszczególnych pracodawców. Może co do tego podam nową myśl, której nie uwzględniono jeszcze w tej reformie. Dotychczasowy system rozłożenia świadczeń nie odpowiada już wymogom czasu. Obecnie sprawa przedstawia się w ten sposób, że im więcej pracodawca zatrudnia robotników, tem więcej płaci na świadczenia socjalne, gdy tymczasem pracodawca, który zamiast siły ludzkiej posługuje się maszynami, nie płaci świadczeń socjalnych. Obecny system świadczeniowy nie uwzględnia tej okoliczności, że pracodawca, posługujący się przeważnie maszynami, często może mieć większy zysk i obrót, niż ten, który zatrudnia więcej robotników. Zatem rzec można, że obecny system świadczeniowy wynagradza poniekąd wyrugowanie człowieka przez maszynę. Podług mnie byłoby słuszniej, bo sprawiedliwiej, gdyby świadczenia socjalne były obliczane nie tylko według liczby zatrudnionych robotników i ich zarobku, lecz również od obrotu lub zysku danego przedsiębiorcy. Jeżeli system świadczeniowy ma być sprawiedliwy, to powinien objąć również i te przedsiębiorstwa, które zamiast siły ludzkiej używają siły mechanicznej częściowo lub przeważnie i z tego powodu prawie wcale nie są obciążone świadczeniami ubezpieczeniowemi. W ten sposób dałoby się może ulżyć innym, nienowoczesnym przedsiębiorstwom i samym ubezpieczonym.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#EugeniuszFranz">Polska nie jest krajem przemysłowym, lecz rolniczym, większą część ludności stanowią chłopi. A rolnikom dzieje się dziś u nas nie o wiele lepiej, niż bezrobotnym. A przecież dobro Państwa Polskiego zależy też od dobra i dobrobytu jego ludności wiejskiej. Dlatego dziwimy się, że Rząd tej okoliczności jeszcze w dalszym ciągu poświęca tak mało uwagi i okazuje ludności wiejskiej tak mało pomocy. Nie można przecież zaprzeczyć, że i w Polsce, jak w innych państwach agrarnych, ludność wiejska jest głównym filarem całej gospodarki krajowej.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#EugeniuszFranz">Chciałbym jeszcze wspomnieć o kryzysie gospodarczym. Widzimy w obniżeniu ceny węgla pierwszy krok ku polepszeniu. Ale tylko pierwszy krok. Jeszcze dużo będzie do zrobienia w celu zażegnania kryzysu, chociażby tylko częściowo. Mamy nadzieję, że po obniżeniu ceny węgla nastąpi i obniżka cen innych artykułów przemysłowych i zapoczątkuje się ożywienie gospodarki. Ale do tego konieczne jest dalej, by pieniądz staniał. Dziś płacimy jeszcze ciągle 9 do 10%, a nawet jeszcze więcej. Jeżeli się Rządowi nie uda w najbliższym czasie zredukować zbyt wysokich odsetek kredytowych, które rujnują nawet najlepiej postawione gospodarstwa, to wszelkie środki zaradcze, przedsięwzięte w celu podniesienia naszej gospodarki i tem samem w celu zażegnania kryzysu gospodarczego, będą chybione.</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#EugeniuszFranz">Porozumienie między Polską a Niemcami wywołało wśród Niemców w Polsce największe zadowolenie. Tem bardziej witamy tę politykę porozumiewawczą, że chodzi o nasz naród macierzysty. Mamy szczerą nadzieję, że tak energicznie zapoczątkowany przez Marszałka Piłsudskiego i kanclerza Hitlera kierunek tej polityki porozumiewawczej prowadzić będzie w dalszym swym rozwoju do stałych serdecznych stosunków między polskim a niemieckim narodem. Wszystkiemi siłami będziemy się starali przyczynić się do osiągnięcia tego celu, który w wysokiej mierze zabezpieczy pokój Europie. Dowodem zamieszania panującego w Europie jest fakt, że Francja tę politykę porozumiewawczą śledzi z największem niedowierzaniem. Rzeczpospolita Polska ma prawo i obowiązek przedsięwziąć wszystko to, co służy jej własnemu dobru i pokojowi. Im wyraźniej ten kierunek w polityce polskiej się uwydatni, tem mocniejsze będzie stanowisko Polski.</u>
          <u xml:id="u-44.13" who="#EugeniuszFranz">Życzylibyśmy sobie, by Polska znalazła się po stronie lub na czele tych państw, które odmówiły przyjęcia Rosji Sowieckiej do Ligi Narodów. Powody, które przytoczył przedstawiciel Szwajcarii przeciw przyjęciu Sowietów, uważamy za słuszne. Ale nie wątpimy, że Rząd i w przyszłości uczyni wszystko, by zwalczyć destrukcyjny dla Państwa wpływ bolszewizmu.</u>
          <u xml:id="u-44.14" who="#EugeniuszFranz">Jeszcze pozwolę sobie powiedzieć parę słów o zagadnieniu mniejszościowem, Nie będziemy dziś przytaczać naszych poszczególnych żalów, tylko ograniczę się do stwierdzenia, że pozostaje jeszcze dużo do zrobienia. Pan Minister Beck oświadczył w Genewie, że Polska zrzeka się wszelkiej współpracy z instancjami międzynarodowemi, o ile chodzi o kontrolę nad stosowaniem traktatu o ochronie mniejszości w Polsce. Nie będziemy badali strony prawnej tej kwestii, jak dalece takie jednostronne odrzucanie traktatu mniejszościowego wogóle jest możliwe. Jednakże pan Minister Beck oświadczył jednocześnie, że ta decyzja Rządu polskiego absolutnie nie jest skierowana przeciw interesem mniejszości. Obroną tych interesów są w dalszym ciągu ustawy zasadnicze Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-44.15" who="#EugeniuszFranz">Przyznawaliśmy zawsze, że art. 109 i 110 Konstytucji zawierają przykładne rozwiązanie zagadnienia mniejszościowego. Niestety brak jednak przepisów wykonawczych, a przedewszystkiem brak ducha do urzeczywistnienia ideologicznych przyrzeczeń Konstytucji. Mamy nadzieję, że duch ten będzie wskrzeszony. Gdyż lepsze, niż wszelki traktat międzynarodowy, jest rozwiązanie wewnętrzne. Bodajby pan Minister Spraw Zagranicznych i Rząd starali się o wewnętrzne rozwiązanie kwestii mniejszościowej z tą samą energią, z jaką dbają o politykę zagraniczną. Państwo, które pierwsze rozwiąże ten problem, będzie przykładem dla innych i ugruntuje sobie niezachwiane stanowisko nazewnątrz i wewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-44.16" who="#EugeniuszFranz">Nie chcę przedłużać dzisiejszej dyskusji i ograniczę się dlatego na tem, co dotychczas powiedziałem. W obradach w Komisji Budżetowej będziemy mieli jeszcze sposobność do zajęcia szczegółowego stanowiska do przedłożonego nam dziś preliminarza budżetowego i do wyłuszczania różnych rzeczy, które właściwie może już dziś należałoby przytoczyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Ładyka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#DmytroŁadyka">Wysoki Sejmie! W imieniu Klubu Ukr. Soc. Radykałów korzystam też z okazji generalnej debaty budżetowej, by omówić położenie narodu ukraińskiego we wszelkich dziedzinach życia jego skutkiem polityki obecnego Rządu polskiego, który prześciga jeszcze metody niszczenia życia ukraińskiego poprzednich rządów.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#DmytroŁadyka">Zmieniło się u nas dużo, ale na gorsze. Od 1919 roku, kiedy to siłą zbrojną zajęto ziemie nasze, rok rocznie pogarsza się położenie narodu ukraińskiego w granicach Rzeczypospolitej Polskiej pod każdym względem. Jednakowoż nie wystarczyłoby powołać się na przemówienia nasze, wygłaszane w ciągu sześciu lat z tej trybuny, gdyż niszczenie życia ukraińskiego odbywa się przy pomocy nowych sposobów i nowych form przy niezarzucaniu nawet form takich, które zastosowano w 1930 r.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#DmytroŁadyka">Nie zaprzestano tej t. zw. pacyfikacji z upływem 1930 r. Stosuje się ten sposób do dnia dzisiejszego, chociaż cały świat kulturalny potępił te pogromowe metody. Dowodem istnienia jeszcze w dniach dzisiejszych tej t. zw. pacyfikacji są powiaty: Sambor, Rawa Ruska, Rudki, Mościska, Zbaraż, a także i ziemie wołyńskie, gdzie stosowane są metody takie nagminnie bez najmniejszego powodu ku temu ze strony ludności ukraińskiej tylko dlatego, by nie dopuścić narodu ukraińskiego do dźwigania się własnemi siłami specjalnie na polu kulturalno-oświatowem i gospodarczem. Wystarczy czysto ekonomiczny strajk robotników rolnych, jak to było w pow. łuckim, ażeby na całe połacie kraju rzucić wielkie oddziały karne policji państwowej, które niszczą mienie niewinnej ludności i masowo biją mężczyzn, kobiety, a nawet dzieci. Bywają też wypadki, w których oddziały policyjne, przeznaczone do t. zw. pacyfikacji, zasilano osobami cywilnemi, a mianowicie członkami „Strzelca”, a nawet i oddziałami wojskowemu KOPu. Ludność z przerażeniem i nienawiścią patrzy na te niszczycielskie popisy oddziałów policyjnych, które takiem swem postępowaniem zaprzeczają elementarnej zasadzie, iż obowiązkiem policji jest ochrona życia, bezpieczeństwa i mienia obywateli.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#DmytroŁadyka">Spotykamy się też z wypadkami, że posterunkowi Policji Państwowej zabijają aresztowanych ludzi. Dnia 15 kwietnia r. b. zabito w Lubieniu Wielkim aresztowanego Teodora Martyniaka z pow. gródeckiego. Dnia 30 kwietnia b. r. zabito Iwana Zapawskiego ze wsi Mistkowice pow. Samborskiego. We wsi Strzyżyn pow. łuckiego zabito podczas t. zw. pacyfikacji rolnika Demczuka.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#DmytroŁadyka">Takie działanie organów bezpieczeństwa jest jaskrawem zaprzeczeniem pojęcia praworządności.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#DmytroŁadyka">Stwierdzamy z tej trybuny, że takie metody wasze, stosowane tylko do narodu ukraińskiego i białoruskiego, mają na celu to samo, do czego zdążają bolszewicy przez wygładzanie narodu ukraińskiego. Ich cel i wasz cel jeden i ten sam, a mianowicie fizyczne wyniszczenie narodu ukraińskiego, taktyka tylko inna narazie. Lecz kto wie, czy nie nastąpi po jakimś czasie zamiana tych sposobów, a może jedni od drugich nauczycie się stosowania takich sposobów, które jeszcze nie mają zastosowania ani tu, ani tam.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#DmytroŁadyka">Tak jest, wszystko na niebie i na ziemi wskazuje, że cała polityka teraźniejszych rządów, począwszy od maja 1926 r. ma za zadanie zniszczyć całe życie ukraińskie, zniszczyć Ukraińców. Przejęliście od Narodowej Demokracji program wobec narodu naszego, lecz nie zastosowaliście ich metod, a tylko swoje własne. Z jednej strony przekupstwem, z drugiej terorem zamierzacie wywołać rozkład zdrowego organizmu wielkiego narodu naszego.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#DmytroŁadyka">Klasycznym przykładem polityki teroru jest Bereza Kartuska. Dla kogo istnieją te polskie Sołowki? Nie może nikt zaprzeczyć, że ten t. zw. obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej jest tem samem dla Ukraińców w Polsce, czem są Sołowki dla Ukraińców naddnieprzańskich pod rządami imperialistycznej Moskwy.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#DmytroŁadyka">Obóz ten, to oczywiste pogwałcenie obowiązującej jeszcze Konstytucji polskiej z 17 marca 1921, to podeptanie obowiązującego obecnie kodeksu postępowania karnego i obowiązującego kodeksu karnego. Bereza, to objaw zwyrodnienia ludzkiego. Bo nie da się pomyśleć, by człowiek, to znaczy istota ludzka z rozumem, sercem i sumieniem, poszedł na coś podobnego, co się dzieje tam w tym obozie, o czem mówiło już kilku moich przedmówców. Bereza, to bezkontrolne porachunki rozwydrzonych najczarniejszych typów miejscowych z ludźmi, którzy chyba tyle są winni, że są synami narodu ukraińskiego, że nie zdradzali narodu swego, że nie wyrzekli się swej narodowości. Udowodnimy, że zabrano naszych ludzi do Berezy za to, że przyczynili się do rozkwitu na wsi czytelń „Proświty”, że razem z miejscową ludnością zajmowali się budową Domu Narodnego, że byli założycielami spółdzielni i pilnowali jej tak, iż nie dopuścili do rozkradzenia majątku tej spółdzielni, że celem ulżenia biednej ludności wiejskiej doprowadzili do założenia mleczarni i t. d. To są ich grzechy, za które pokutują w tem piekle kartuskiem.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#DmytroŁadyka">Żądamy zniesienia tego t. zw. obozu odosobnienia, tego skandalu XX wieku. Żądamy ogłoszenia spisu wszystkich osób, przebywających w Berezie. Domagamy się, by podano powody, dla których umieszczono osoby te w Berezie. Żądamy też zwolnienia wogóle wszystkich więźniów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#DmytroŁadyka">Pod kątem Berezy opanowuje się całe życie. Dowodem klasycznym są dopiero co przeprowadzone wybory do t. zw. rad gromadzkich. Co za cuda działy się przy tych wyborach, postaramy się kiedyindziej wykazać. Ale naprawdę wszelkie pojęcie ludzkie przechodzi, gdy przypatrzymy się, co robiła władza administracyjna wespół z mianowanymi przez siebie przewodniczącymi gromadzkich i gminnych komisyj wyborczych. Całe ich nastawienie zgóry było takie, by wynajdywać wszelkie sposoby łamania regulaminu wyborczego i wszelkich innych przepisów prawnych. Nie praworządne przeprowadzenie wyborów było ich celem, lecz dążenie do łamania prawa. I udało się im to wyśmienicie. Niema dziś jednostki, któraby wierzyła, że jest jakieś prawo, że można powoływać się na przepisy ustawowe. I może dobrze, że Rząd doprowadził całe społeczeństwo w Państwie Polskiem do takiego przekonania. Uczy się wszystkich, że nie prawem można się utrzymać na powierzchni życia. Przyszłość pokaże, czy dobre jest stanowisko Rządu, przekonywające nie tylko nasz naród, lecz także i całe społeczeństwo polskie, że Polska przestała być ostatecznie państwem praworządnem.</u>
          <u xml:id="u-46.12" who="#DmytroŁadyka">W każdej dziedzinie polityka Rządu dąży do uniemożliwienia pracy legalnej. Największą tragedia obecnego pokolenia młodego jest obok bezrobocia fala analfabetyzmu, która zalewa kraj. W tej chwili, kiedy Rząd zmniejsza budżet oświaty, kiedy setki tysięcy dzieci nie znajdą miejsca w szkołach państwowych, zdawałoby się, że władze zostawią wolna rękę inicjatywie prywatnej, że popierać będą wszelkie objawy organizacji samopomocy, a specjalnie w dziedzinie prywatnego nauczania. Jednakowoż rzecz się ma zupełnie inaczej Władze polskie zabraniają u nas nawet pojedyńczych prywatnych lekcyj.</u>
          <u xml:id="u-46.13" who="#DmytroŁadyka">Nie inaczej dzieje się na polu gospodarczem. Cała polityka Rządu prowadzona jest w interesie kapitalistów i wielkiej własności, ze szkodą dla ludności pracującej wsi i miast.</u>
          <u xml:id="u-46.14" who="#DmytroŁadyka">Wprawdzie mogłoby się wydawać, że dekrety t. zw. oddłużeniowe przychodzą z pomocą tej ludności, jednakowoż z drugiej strony niszczy się wieś karami administracyjnemi i kosztami egzekucyjnemu Zdawałoby się, że w obecnym kryzysie gospodarczym Rząd uszanuje twórczą inicjatywę społeczeństwa i nie będzie jej paraliżował, jednakże praktyka wskazuje na to, że Rząd celowo dąży do zniszczenia twórczej organizacji gospodarczej. Dowodem tego jest stanowisko obecnego Rządu wobec spółdzielczości. Uchwalona na wiosnę nowela do ustawy spółdzielczej wnosi w ten dział wolnej dotychczas gospodarczej samoorganizacji ludności element państwowego mieszania się w czysto wewnętrzne sprawy ruchu tego. A rozporządzenie wykonawcze do tej ustawy poszło jeszcze dalej po tej linii. Zdaje się, że smutne doświadczenia z dotychczasowej praktyki etatyzmu i interwencjonizmu powinnyby nauczyć czegoś rządzącą w państwie grupę. Punkty o zatwierdzaniu rewizorów przez Ministerstwo Skarbu, o przymusowem ograniczeniu terytorium działalności związków rewizyjnych, o zmuszaniu oddzielnych rodzajów kooperacji z urzędu do należenia do pewnych zgóry oznaczonych związków rewizyjnych, o przymusowem wciskaniu w organizm spółdzielczości takich, obcych spółdzielczości, elementów, jak izby rolnicze, to wszystko akty ograniczenia wolności obywatelskiej. Takie stanowisko gwałci zasadnicze prawa obywatelskie, które gwarantuje obywatelom Konstytucja. To jest naśladownictwo bezpośrednie metod hitlerowskich, a w dalszej linii metod bolszewickich i w skutkach swych doprowadzić musi do takich samych skutków: do zupełnego zaniku spółdzielczości, która jest dzieckiem demokratycznej wolności organizacji obywateli. Państwo, chociażby sami genjusze u steru jego się znaleźli, nie zastąpi inicjatywy i pracy milionów spółdzielczo zrzeszonych jednostek. Kto chce pogłębić ruinę gospodarstwa, ten niech rujnuje spółdzielczość. Pod opieką posterunkowego nie powstał jeszcze nigdzie, ani nie zakwitł choćby jeden sklep spółdzielczy, nie powstała ani jedna mleczarnia, ani „Reifeisenka”. Dziwny jest ten rozmach przeciw spółdzielczości, gdy równocześnie największe zło, którem są kapitalistyczne koncerny i kartele, cieszy się zupełną wolnością działania, mimo istniejącego na papierze ustawodawstwa kartelowego. Specjalnie zajęto się przy tej sposobności spółdzielczością ukraińską. Chociaż wszystkie czynniki polskie, a między niemi też urzędowe, jednym chórem przyznają, że Związek Rewizyjny Ukraińskich Kooperatyw we Lwowie, to instytucja bardzo solidna, a praca jego wzorowa, że spółdzielnie ukraińskie, członkowie tego związku, w przeważającej większości to same zdrowe jednostki gospodarcze, mimo to jemu jedynemu ze wszystkich związków rewizyjnych w Państwie ma się narzucić ograniczenie terytorium działalności jego do województw: lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego. Takie żądanie postawił Ukraińskiemu Związkowi Rewizyjnemu zamianowany przez władze przewodniczący Rady Spółdzielczej. Ten przewodniczący Rady Spółdzielczej w wykonaniu całej reorganizacji ruchu spółdzielczego pozwolił sobie rozciągnąć swoje prawo mianowania także na członków dyrekcji związków rewizyjnych. Protestujemy przeciw takiemu samowolnemu sposobowi interpretacji ustaw. Oświadczamy, że zdając sobie sprawę z tego pociągnięcia, do czego ono dąży, odwołamy się nie tylko do narodu naszego, lecz także do sumienia całego świata kulturalnego w obronie naszego prawa do budowania i rozwijania siłami własnemi naszego życia gospodarczego. Tego prawa nie zrzekniemy się nigdy, gdyż jest to jeden z zasadniczych punktów nowoczesnej europejskiej demokratycznej kultury i nie zniszczą go przemijające podmuchy szowinizmu i etatyzmu.</u>
          <u xml:id="u-46.15" who="#DmytroŁadyka">Nie dziwcie się więc Panowie, gdy skutkiem tego na terytorium naszem stosunki coraz bardziej się zaostrzają. Odpowiedzialność spadnie nie na nas, tylko na Was.</u>
          <u xml:id="u-46.16" who="#DmytroŁadyka">I przy takiej rzeczywistości p. Minister Spraw Zagranicznych oświadcza w Genewie, że w Polsce prawa mniejszości narodowych są dostatecznie chronione i że wobec tego traktat o ochronie mniejszości narodowych staje się zbytecznym. Stwierdzamy, że twierdzenie takie nie odpowiada stanowi faktycznemu. Chociaż wiemy, że przy obecnej koniunkturze międzynarodowej traktat o ochronie mniejszości narodowych niezawsze był respektowany, to właśnie wobec tej praktyki i rzeczywistości politycznej w Polsce naród ukraiński nigdy się nie zrzeknie międzynarodowej ochrony swoich praw w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-46.17" who="#DmytroŁadyka">Przedstawiciele demokracji polskiej w tym Sejmie zsolidaryzowali się ze stanowiskiem Ministra Spraw Zagranicznych, podnosząc tylko zastrzeżenia co do jego taktyki w tej sprawie. Takie stanowisko demokracji polskiej musi zachwiać wiarę w szczerość jej programu demokratycznego i uniemożliwia wspólną walkę przeciw dyktaturze faszystowskiej, W takim stanie rzeczy stanowisko nasze wobec Rządu i budżetu jest takie same, jak było w latach poprzednich. Nie możemy przyznać ani grosza takiemu Rządowi, którego celem jest zniszczenie całego życia narodu ukraińskiego. Rząd może się łudzić, że uda mu się to, ale my nie tylko nie wątpimy ani na chwilę, że żyć będziemy, lecz tem bardziej w tak zagrożonej sytuacji dla nas skupimy wszystkie nasze siły narodowe, by te czasy przetrwać i zahartować się do męskiego znoszenia każdego nieszczęścia, jakie nas w przyszłości jeszcze spotkać może. Ostateczne zwycięstwo prawdziwej demokracji przyjść musi, a z niem przyjdzie też wolność dla narodu ukraińskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Lewin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#AaronLewin">Wysoki Sejmie! Dzień dzisiejszy, w którym Sejm zaczyna zwyczajną swoją sesję doroczną i w którym odzywają się pierwsze głosy dyskusji budżetowej, stanowi dla ludności, aczkolwiek parlamentaryzm dziś dużo stracił ze swego dawnego uroku, ze swojej dawnej powagi, ważną datę, powiedziałbym nawet pewną atrakcję. Szary, przeciętny, jeden z milionów obywatel, uginający się ciągle pod brzemieniem niezliczonych trosk i kłopotów, dopatruje się w tem pewnej ulgi, skoro widzi, że znowu otwarta jest ta arena, na której przedstawiciele narodu mogą się wypowiedzieć o jego żalach i bólach, o jego cierpieniach i dolegliwościach, skoro widzi, że znowu otwarte jest to forum, na którem o nim się mówi, o nim się myśli, na którem się mówi i myśli o ciężkiej doli, którą przeżywa, o bardzo ciężkich chwilach, których dzisiaj ma aż zanadto. Dlatego też dyskusja budżetowa budzi żywą uwagę w społeczeństwie, które śledzi z zainteresowaniem jej przebieg i wsłuchuje się uważnie we wszystko, co się mówi i wspomina.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#AaronLewin">Zainaugurowana została dzisiejsza dyskusja przemówieniem p. Ministra Skarbu, a jeszcze przedtem, bo 31 minionego miesiąca, przemówieniem p. Premiera, które stanowiło poniekąd prolog do dzisiejszej dyskusji budżetowej. Z zadowoleniem należy stwierdzić, że w przemówieniach tych wysunięte zostały przedewszystkiem momenty natury gospodarczej. Frontem ku gospodarstwu społecznemu, oto hasło przez Rząd wysunięte i pod to hasło powinniśmy się też wszyscy zaciągnąć.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#AaronLewin">Jako objaw dodatni w naszej gospodarce państwowej podkreślona została trwałość naszej waluty i zdrowotność naszego pieniądza, a to całkiem słusznie. Pamiętamy jeszcze wszyscy dobrze czasy inflacji, pamiętamy tę niepewność jutra, która każdego trapiła. Dlatego więc dziś, skoro waluta nasza ustabilizowała się, skoro pieniądz nasz ma pełną zdrowotność, stanowi to niewątpliwie wielki plus w naszem życiu gospodarczem. Wszelkie próby walutowe byłyby tylko wiwisekcją na naszym organizmie gospodarczym, czego niewątpliwie unikać należy. Za utrzymanie tej zdrowotności naszej waluty należy się Rządowi niewątpliwie wdzięczność całego narodu.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#AaronLewin">Trudno atoli nie zwrócić uwagi na objaw niebardzo pocieszający w preliminarzu budżetowym, mianowicie, że zamyka się on deficytem, i to tak poważnym, 150 milj. wynoszącym. Twierdził wprawdzie w swem przemówieniu p. Premier, że deficyt ten został spowodowany nie bieżącemi wydatkami, lecz wydatkami inwestycyjnemi, które z reguły pokryte bywają z operacyj kredytowych. Ale sam fakt, że budżet nasz zamyka się deficytem tak znacznym, daje dużo powodu do myślenia, zwłaszcza, że niektóre pozycje w dziale dochodowym preliminarza budżetowego są dość wątpliwe. Tak np. preliminarz budżetowy w dziale dochodów wykazuje zwyżkę w podatkach bezpośrednich w wysokości 39 milj., 20 milj. z podatku dochodowego, a reszta z innych podatków. Można się domyślać, kogo ta podwyżka obciąży. Obciąży ona handel, przemysł, rzemiosło i wolne zawody. A wiemy dobrze, w jak katastrofalnych stosunkach dziś właśnie te grupy społeczne się znajdują. Wiemy, że tracą coraz więcej grunt pod nogami i prawie że się załamują. Wydostać więc od tych grup społecznych jeszcze 39 milj. znaczy, że należałoby jeszcze bardziej przykręcić, naciągnąć śrubę podatkową, która i bez tego jest już naciągnięta do maksymum wydajności. Czy to się uda, czy to można będzie osiągnąć, czy to zresztą jest celowe, to oczywiście jest bardzo wątpliwe. W każdym razie będzie rzeczą Komisji Budżetowej bardzo poważnie nad tem zagadnieniem się zastanowić.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#AaronLewin">Skoro jednak, Wysoki Sejmie, mowa o handlu, przemyśle i rzemiośle, które dla skrócenia można nazwać ogólnie ludnością miejską, to należy wspomnieć, że właśnie te warstwy społeczne zostały w ostatnim czasie mocno zaniepokojone; zostały one zaniepokojone dekretowem ustawodawstwem w zakresie oddłużenia rolnictwa Nie dlatego, aby warstwy te nie doceniały znaczenia rolnictwa w strukturze naszego Państwa. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że rolnictwo znajduje się dziś w bardzo smutnem położeniu i jest wskazane, ażeby Państwo przyszło mu z pomocą, Ale proszę Panów, rolnictwo nie stoi odosobnione, nie jest przedzielone jakąś barierą od innych warstw społecznych. Rolnictwo złączone i związane jest właśnie z handlem, przemysłem i rzemiosłem tysiącznemi spoidłami. Nasuwa się teraz pytanie: Jeżeli rolnik otrzymać ma tak znaczne ulgi w spłacie swych zobowiązań, które tyczą się przeważnie handlu, przemysłu i rzemiosła, czy nie jest to równoznaczne z zupełnem zatamowaniem cyrkulacji krwi gospodarcze, która przepływa przez te żyły, jakimi są właśnie handel, przemysł i rzemiosło? Sadzę, że Państwo powinno także otaczać swoją opieką handel, przemysł i rzemiosło i nie dopuścić do tego, aby właśnie te grupy społeczne wskutek zupełnego ubytku dopływu krwi gospodarczej ze strony rolnictwa się załamały i straciły w zupełności grunt pod nogami, Polska, coprawda, jest państwem agrarnem, spoczywającem na fundamencie rolniczym. Ale Polska nie jest domkiem parterowym. Polska, to gmach wielki i okazały, w którym wznoszą się różne piętra, a u szczytu którego stoi rząd, który administruje tym gmachem i nadzoruje wszystko, co w tym domu się dzieje. Cóż z tego, proszę Panów, że fundament będzie zabezpieczony, skoro górne piętra zaczną się chwiać, a nawet grozić będą zawaleniem?</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#AaronLewin">Słyszymy dzisiaj dosyć często, a nawet od strony autorytatywnej, że należałoby zasadniczo przeciwstawić się psychozie powojennej żądania pomocy dla każdego od Państwa; należy przeciwdziałać zwyczajowi zakorzenionemu w czasach powojennych, że każda grupa i warstwa społeczna odwołuje się do Państwa o pomoc i o opiekę; każdy powinien być samodzielny, samowystarczalny. Jest to, proszę Panów, piękny ideał i należałoby życzyć sobie, ażeby ten ideał jaknajprędzej się urzeczywistnił, ale stwierdzić trzeba, że w dzisiejszych czasach jeszcze dalecy jesteśmy od tego ideału. Nie jesteśmy ani samodzielni, ani samowystarczalni; każda jednostka jest na pomoc Państwa skazana, a zgoła już każda grupa i warstwa społeczna jako jednostka zbiorowa. W skomplikowanych naszych stosunkach gospodarczych nie można dopuścić do tego, ażeby każdy parł w innym kierunku, aby wszystkie wysiłki odrębnemi poruszały się drogami. Musi być ktoś, kto wysiłki te skoordynuje, ktoś kto je wspiera, kiedy są słabe, kto je wzmacnia, kiedy nie są wystarczalne.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#AaronLewin">Zresztą, proszę Panów, jeżeli mowa o opiece Państwa, to wszak Rząd sam dał dowód, że należy się zwracać do Państwa o pomoc i opiekę, dał dowód tym właśnie ostatnim dekretem o oddłużeniu rolnictwa. Nie można atoli robić tej roboty połowicznie, nie można jednych obywateli wspierać, a drugich zostawiać własnemu losowi.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#AaronLewin">Ponadto trzeba uwzględnić, że właśnie handel, przemysł i rzemiosło są temi zbiornikami, które przeważnie dostarczają Państwu soków żywotnych. One są temi rezerwuarami, z których Państwo czerpie całą swoją siłę walutową. Z wynoszących bowiem ogółem jakie pół miliarda złotych dochodów z podatków bezpośrednich wpłaca rolnictwo tytułem podatku gruntowego zaledwie 10%, resztę tych dochodów, a więc 90% przysparza Państwu handel, przemysł, rzemiosło i wolne zawody w formie podatku przemysłowego, dochodowego, od nieruchomości miejskich i innych mniejszych podatków, jak od kapitału, od rent, od energii elektrycznej i t. d. Państwo powinno tedy te zbiorniki szanować, powinno dbać o to, aby się nie uszkodziły i stanowczo nie dopuścić do ich zarysowania się, do ich pęknięcia.</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#AaronLewin">Wysoka Izbo! Śmiem twierdzić, że obowiązkiem Państwa jest również przyjść z pomocą ludności żydowskiej, która właśnie na swych barkach dźwigała i dźwiga lwią część ciężarów, nakładanych przez Państwo na ludność miejską. Czy dla Państwa może to być obojętne, że trzy miliony obywateli staczają się z każdym dniem głębiej w przepaść, że pod nogami grunt się im załamuje, że oddani są na pastwę głodu i nędzy?</u>
          <u xml:id="u-48.9" who="#AaronLewin">Nie chciałbym mówić o nędzy żydowskiej i znowu malować tu straszne obrazy niedoli i upadku, które na ulicy żydowskiej teraz się widzi, i które zresztą tu z tej Wysokiej Trybuny niejednokrotnie już były malowane, przedstawione. Przytoczyć chcę tylko jeden ciekawy moment, który dobre na to rzuca światło i który najlepiej nędzę żydowską charakteryzuje i uwypukla. Oto w ostatnich czasach została przez sfery gospodarcze żydowskie przeprowadzona statystyka o stosunkach wśród ludności żydowskiej panujących. Statystyka ta dała wprost zastraszające rezultaty. Okazuje się, że prawie 1/2 część społeczeństwa żydowskiego zależna jest od dobroczynności publicznej! Proszę uwzględnić, że trzecia część ludności żydowskiej, to milion obywateli, którzy nie są w stanie samodzielnie się wyżywić i utrzymać. Przytoczę tylko kilka cyfr z większych miast, a z tego będą Panowie mogli utworzyć sobie pojęcie o tem, co się dopiero dzieje w mniejszych miastach prowincjonalnych. W samej Warszawie korzysta ze wsparć 22,2% ludności żydowskiej, w Łodzi 32%, w Wilnie 23% i t. d. Czyż te cyfry nie mają strasznej swojej wymowy? Czyż one nie mówią wyraźnie, że nasze żale i nawoływania są uzasadnione i że najwyższy jest już czas, ażeby zostały wysłuchane?</u>
          <u xml:id="u-48.10" who="#AaronLewin">Musi się więc w interesie żywotnym całego społeczeństwa poważnie pomyśleć o tem, ażeby ludności żydowskiej dać możność zdrowego życia gospodarczego. Nie może z punktu widzenia państwowego być mowy o wyrugowaniu Żydów z pewnych gałęzi życia gospodarczego, bo oni wszędzie są pożyteczni. Wobec tego też domagamy się dopuszczenia ludności żydowskiej do stanowisk urzędniczych wszelkich dykasteryj. Dlatego domagamy się uruchomienia i przyznania z banków państwowych kredytów dla handlu, przemysłu i rzemiosła żydowskiego. Bo handel i przemysł żyje kredytem, otrzymawszy ten kredyt, zwróci go później Państwu wielokrotnie w formie zdrowych, życiem tryskających warsztatów pracy, które przyniosą korzyści nie tylko właścicielom, lecz także i Państwu.</u>
          <u xml:id="u-48.11" who="#AaronLewin">Musimy domagać się, aby wymiar ciężarów i danin państwowych był sprawiedliwy i nie polegał, jak dotychczas, na urojeniach i wymysłach. Niejednokrotnie z tej Wysokiej Trybuny na to wskazywaliśmy, ale niestety dotychczas stosunki na lepsze się nie zmieniły. Dopiero w ostatnim czasie byliśmy znowu świadkami, jak przyjechały do Warszawy delegacje z różnych miejscowości, przeważnie z Wołynia i dał się z nich słyszeć jeden głos rozpaczy nad ogromnemi wymiarami podatkowemi, nie będącemi w żadnym stosunku do rzeczywistości i które gotowe ich zupełnie zniszczyć i do kompletnej ruiny doprowadzić. Wiemy dobrze, że to intencjom władz centralnych w Warszawie nie odpowiada. Ale cóż z tego, kiedy te intencje na prowincji są mało respektowane i uwzględniane? A jakie są następstwa tego? Władze centralne są zasypywane później najrozmaitszemi rekursami, które z powodu swej mnogości nie mogą się ze względów technicznych doczekać załatwienia, a w międzyczasie kupiec pada i załamuje się. Tym stosunkom, proszę Panów, należy kres położyć i to tem bardziej, że z powodu nowej ordynacji podatkowej i zniesienia komisyj szacunkowych ludność wszelkiego wpływu na wymiar podatków i danin państwowych została pozbawiona.</u>
          <u xml:id="u-48.12" who="#AaronLewin">Gdy mówię o bolączkach i żalach ludności żydowskiej, czyż mogę nie wspomnieć o tej bolączce, o której ciągle i ciągle tutaj mówimy, a która dotychczas nie doczekała się usunięcia, mianowicie o przymusowym odpoczynku niedzielnym, który godzi nie tylko w nasze życie gospodarcze, ale także i w życie religijne, gdyż uniemożliwia nam święcenie soboty, co jest jednym z dogmatów naszej wiary i naszej tradycji. Jest istotnie najwyższy już czas, aby ta krzywda wreszcie została usunięta.</u>
          <u xml:id="u-48.13" who="#AaronLewin">Domagamy się państwowych subsydjów dla naszego szkolnictwa. Szkolnictwo nasze — mówię o szkolnictwie ortodoksyjnem, o naszych szkołach ludowo-religijnych, jak Jesode hasora Talmud Tora, Bajs Jaków i Jesziboty — które dotychczas było przez nas prowadzone z największym wysiłkiem, teraz jest poważnie zagrożone, gdyż przesilenie gospodarcze uniemożliwia wprost ludności żydowskiej zebrać fundusze, które są potrzebne na jego utrzymanie, pomijając już to, że i nowa ustawa szkolna pod tym względem wielkie i niepotrzebne robi trudności. Państwo powinno tedy, chylące się do upadku szkolnictwo nasze poprzeć i wydatnych subwencyj mu udzielić, aby uchronić je od ruiny.</u>
          <u xml:id="u-48.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-48.15" who="#AaronLewin">Wysoka Izbo! Skoro Żydzi domagają się opieki Państwa, skoro domagają się dopuszczenia ich do współpracy we wszystkich dziedzinach i gałęziach życia społecznego, mają oni pełne ku temu prawo. Prawo to wypływa nie tylko z Konstytucji naszej, gwarantującej wszystkim obywatelom równouprawnienie bez jakichkolwiek wyjątków i zastrzeżeń, ale wynika ono także z wzajemnego ustosunkowania się narodu polskiego i narodu żydowskiego w czasach przeszłych i teraźniejszych. O czasach przeszłych nie trzeba dużo mówić, wszak wszyscy znamy tę piękną i wspaniałą tradycję, tradycję współżycia polsko żydowskiego, które z jednej strony nacechowane było miłością Żydów do Polski, a z drugiej — szlachetną tolerancją polskiego narodu i pełnem zrozumieniem tegoż dla starszego brata Izraela, jak to Mickiewicz pięknie powiedział. Dzisiaj Żydzi z niemniejszą miłością lgną do Polski. Nie tylko Żydzi w Polsce, ale także Żydzi polscy po całym świecie rozproszeni, przywiązani są nierozerwalnemi węzłami do Polski i w ich sercach tli ogień miłości do Polski, który nigdy nie zagaśnie. Wszędzie, gdzie Żydzi polscy zagranicą przebywają, wszędzie, gdzie głos Żydów polskich zagranicą słychać, rozbrzmiewa zarazem nuta miru dla Polski i zachwytu dla tejże. Jest więc dla Polski istnym nakazem historycznym, aby tę piękną tradycję nadal kontynuować. Polska nigdy nie może i nie będzie się wzorowała na rasistach nowoczesnych, którzy odgrzebali dawno pogrzebane i zardzewiałe upiory średniowieczne, żeby jątrzyć jednych obywateli przeciw drugim i psuć harmonię współżycia wśród nich tylko dlatego, że obywatele ci są tego a inni innego pochodzenia, że ci są tej a inni innej wiary. Polska nigdy tą drogą nie pójdzie i zawsze kroczyć będzie po linii państw kulturalnych, które już dawno wymazały ze swego słownika politycznego słowo „antysemityzm”, jako pozostałość średniowieczną i państwa nowoczesnego niegodną. Polska zawsze będzie tem, czego się po niej spodziewamy, mianowicie państwem, w którem wszyscy obywatele czuć się będą dobrze i szczęśliwie.</u>
          <u xml:id="u-48.16" who="#AaronLewin">Dlatego mam też niepłonną nadzieję, że Rząd obecny, którego dewizą jest hasło, rzucone przez wielkiego Wodza Narodu Marszałka Józefa Piłsudskiego, hasło współpracy wszystkich dla Państwa i pracy Państwa dla wszystkich, także na odcinku polsko żydowskim piękne to hasło spełni, urzeczywistni i w czyn wprowadzi.</u>
          <u xml:id="u-48.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Jeremicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#FabijanJeremicz">Wysoki Sejmie! Z roku na rok my, jako przedstawiciele narodu białoruskiego, przychodzimy tu i podnosimy żale i bóle narodu białoruskiego. Niestety muszę stwierdzić, że wszystko idzie ku gorszemu, a nie ku lepszemu. Rok rocznie stwierdzamy tu z tej trybuny, że te lub inne instytucje białoruskie, które nadludzkim wysiłkiem narodu białoruskiego zostały stworzone, zlikwidowano. Ażeby nie być gołosłownym, przytoczę fakty. W zeszłym roku tu z tej trybuny sejmowej nazwaliśmy p. Ministra Jędrzejewicza likwidatorem szkolnictwa białoruskiego. Spotkałem się z zarzutem z tej strony Izby: Co chcecie? Przecież upaństwawiamy wam dwa gimnazja. Tymczasem okazało się, że upaństwowiono tylko poto, aby w ciągu roku już jedno zlikwidować. I tak z roku na rok życie białoruskie się likwiduje.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#FabijanJeremicz">Nie mamy do dnia dzisiejszego ani jednej białoruskiej szkoły powszechnej, było kilkanaście szkół utrakwistycznych. W tym roku kilka szkół utrakwistycznych zamieniono na szkoły polskie. Mamy jedno jedyne gimnazjum białoruskie, gimnazjum nowogródzkie, które zostało zlikwidowane. Pozwoli Wysoka Izba, że przedstawię w krótkim zarysie historię tego gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#FabijanJeremicz">Jak powiedziałem poprzednio, nowogródzkie gimnazjum nadludzkim wysiłkiem zbudowało całe społeczeństwo. Mało tego. W 1925 r. rzucono hasło budowy gmachu dla bursy białoruskiej. Samorzutnie społeczeństwo białoruskie, wspólnie inteligencja i chłopi a także i ucząca się młodzież własnemi siłami i rękami bez instrumentów rozkopali górę, gdzie miał powstać ten gmach, młodzież jeździła od wsi do wsi i zbierała po pudzie, po pół puda zboża i kartofli na tę bursę. Wtedy administracja, widząc ten wysiłek społeczeństwa białoruskiego, przychodzi jakoby z dobremi zamiarami, ażeby dopomóc w budowie tego gmachu. Dziś okazuje się, że prawdopodobnie przyszła z zamiarami jej sparaliżowania i zlikwidowania. P. starosta Hryniewiecki, a raczej pani starościna stanęła na czele budowy tego gmachu. Przyjeżdża p. Prezydent do Nowogródka spędza się ludność z całego województwa, żeby witać go, p. Prezydent kładzie kamień węgielny pod budowę tego gmachu, ofiaruje kilkaset złotych, w roku 1929/30 wprowadzono w budżecie 200.000 na ten gmach i do dnia dzisiejszego nie został on ukończony. W tym roku jednem pociągnięciem pióra zlikwidowano gimnazjum. Zapytuję, komu to jest potrzebne. To raz. A po drugie: czy pan wojewoda Świderski w Nowogródku, likwidując to gimnazjum, w którem chłop, przyjeżdżając na rynek, widzi także swoją cegiełkę opłaconą — a tam będą uczyły się dzieci osadników, urzędników i kupców żydowskich, bo tam dostępu do tego gimnazjum chłop białoruski mieć nie będzie — zapytuję: czy ten pan wojewoda Świderski zrobił państwową robotę? Uważam, że nie.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#FabijanJeremicz">Jeżeli tu mówiono o życiu na wsi i padły tu słowa, że już chłop nie jest w stanie kupić sobie pudełka zapałek, to opowiem więcej, że chłopi już dzisiaj nie kupują zapałek, bo nie mają za co, rano chodzi gospodyni do gospodyni i szuka ognia, który pozostał od wczorajszego dnia i tym ogniem roznieca ogień jedna od drugiej, bo nie jest w stanie kupić tych zapałek. A naprawdę zakrawa wprost na kpiny to, co Rząd zrobił. Bo niby, widząc tę nędzę, powiada: Uważamy, że zapałki dla kresów wschodnich są za drogie, więc postanowiliśmy zapałki sprzedawać nieco taniej, po 5 gr. za pudełko. Ale okazało się, że monopol zapałczany wydał wprawdzie mniejsze pudełka, ale w tem dużem pudełku za 10 gr. było 48–50 sztuk zapałek, a w tem mniejszem tylko 18. To się nazywa pomoc dla biednej ludności. Pytam się, poco było robić wydatki na te 5-groszowe pudełka.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#komentarz">(Głos na ławach ludowych: Tak się robi interesy na biedzie.)</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#FabijanJeremicz">Tam jest nędza i głód, tam wszystko pozabierali sekwestratorzy.</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#FabijanJeremicz">Przy sposobności chciałbym poruszyć jeszcze jedną rzecz. Co ma Rząd z tego, że powstały zarządy banków b. rosyjskich, włościańskiego, szlacheckiego i tulskiego. W bankach szlacheckim i tulskim chłop nie miał pożyczek, ale gdy kupił kilka hektarów ziemi, to ten dług, który tam był, teraz na chłopa został przelany. Te zarządy siedzą w Warszawie, na prowincji zdzierają z chłopów ostatnią koszulę i tu to zjadają. Państwo z tego nic nie ma, natomiast chłopów licytuje się i dziś doprowadzeni są oni do ruiny. Mojem zdaniem trzeba było, P. Premierze, jak Pan mówił, że ma być oddłużenie chłopów, te zarządy banków rozpędzić na cztery wiatry i darować chłopom te zadłużenia, bo od chłopów zabierał rząd rosyjski, zabierał Rząd Polski, zabierali od niego bolszewicy, przepadły w P. K. O. rosyjskiej wszystkie jego oszczędności, nikt im za to nic nie zwrócił. A co Państwu przyszło z tych panów Mejsztowiczów, którzy stoją na czele tych zarządów, którzy doprowadzają do ruiny społeczeństwo na naszych ziemiach? Należałoby położyć kres temu, jabym powiedział, bandytyzmowi, bo tam naliczono przedwojennych procentów od procentów i jeżeli ktoś był dłużny 100 zł, to teraz jest dłużny do 1.000 zł. Mogę p. Premierowi służyć przykładami i masą pod tym względem materiałów.</u>
          <u xml:id="u-50.7" who="#FabijanJeremicz">Jeżeli mówić o administracji, to administracja na naszych ziemiach jest niemiejscowa, a najwięcej jest urzędników z Galicji, którzy nie znają ani tradycji, ani zwyczajów narodu naszego i rozporządzają się w ten sposób, jak im Pan Bóg na duszę położy.</u>
          <u xml:id="u-50.8" who="#FabijanJeremicz">Teraz, jeżeli chodzi o wybory do samorządu, to wyborów żadnych nie było. Były tylko wszędzie nominacje. Jeżeli gdzieś były, to przeprowadzali je ludzie, nic wspólnego ze społeczeństwem naszem nie mający.</u>
          <u xml:id="u-50.9" who="#FabijanJeremicz">Słyszeliśmy tu, proszę Panów, o Berezie Kartuskiej. Na naszych ziemiach białoruskich od 1919 r. prawie aż do dnia dzisiejszego, bo chcę tu być w porządku, bo jednak teraz ustało masowe katowanie ludzi; dziś już niema tego, są sporadyczne wypadki, ale przynajmniej do r. 1929 była u nas na naszych ziemiach cała Bereza Kartu ka. Ale wtedy panowie z prawej strony Izby mówili, że ten eksperyment można robić na Białorusinach. I dziś mnie się przypomniał jeden frazes, mianowicie p. prof. Rybarskiego. P. prof. Rybarski powiedział: Zabili ś. p. Bronisława Pierackiego, Ministra Spraw Wewnętrznych, a policja nie wiedziała nic, kto, co i jak, lecz w tej chwili zaaresztowano młodzież radykalnego obozu narodowego. A ja przytoczę drugi fakt. Kiedy w Warszawie wyleciał w powietrze fort Cytadeli — sprawa Wieczorkiewicza i Bagińskiego — jednej nocy człowiek endecji generał Januszajtis, będący wojewodą nowogródzkim, aresztował 1084 ludzi w powiecie nowogródzkim i przeprowadził średniowieczną inkwizycję — i wtedy było wszystko dobrze. Tak samo, jak nie było to słuszne względem nas, tak i teraz nie jest słuszne względem Was. Ten kij ma dwa końce, bije teraz drugim końcem Was. Dziś w Berezie Kartuskiej Białorusinów niema, jest tylko większa część Polaków; coprawda, Białorusinów już tak zsanowali, że niema kogo brać do Berezy Kartuskiej, bo co trzeci przechodził już średniowieczną inkwizycję. Otóż uważam, proszę Panów, jak powiedziałem przedtem, że kij ma dwa końce. Najwyższy czas, ażeby w Polsce była praworządność. Jeżeli tej praworządności nie będzie, to dzisiaj dostaną jedni, a jutro drudzy.</u>
          <u xml:id="u-50.10" who="#FabijanJeremicz">Żądamy, Panie Premierze, jeszcze jednej rzeczy, któraby powinna leżeć na sumieniu i na honorze narodu polskiego — amnestii dla więźniów politycznych, tych, którzy się męczą w kazamatach, a po drugie, którzy pokutują, będąc na wolności, zwłaszcza wśród narodu białoruskiego, którzy dostali po półtora czy dwa lata więzienia, ale skutki są dla nich straszne według carskiego kodeksu karnego, a mianowicie jeżeli ktoś dostał choć rok więzienia ciężkiego, to był pozbawiony praw politycznych na całe życie. A dzisiaj setki tysięcy, a conajmniej dziesiątki tysięcy Białorusinów, którzy zostali zwolnieni, którzy odbyli już karę, którzy już odpokutowali i przeszli katusze średniowieczne, pokutuje nadal w ten sposób, że nie mogą zostać wybrani naprzykład sołtysami, bo byli karani ciężkiem więzieniem.</u>
          <u xml:id="u-50.11" who="#FabijanJeremicz">Teraz parę słów chciałbym poświęcić traktatowi o mniejszościach narodowych. Przysłuchiwałem się dzisiaj dyskusji w Sejmie, tej krytyce dość ostrej może, jak prawica z lewicą atakowały Rząd. Natomiast Polacy, tak prawica jak lewica, byli zgodni w jednej rzeczy, mianowicie, że pan Minister Beck w Genewie wypowiedział traktat o mniejszościach narodowych. Podchodzili tylko mówcy nieco odmiennie do tego problemu. Mianowicie endecja powiada: dobrze zrobili, że traktat c mniejszościach narodowych wypowiedzieli, bo nam był narzucony; Rząd dziś Żydów kokietuje, my robimy sobie z tego kapitał polityczny, bo mówimy: Bij żydów, ratuj Polskę. Stronnictwo chłopskie, prezes Róg powiada: Dobrze Rząd zrobił, bo traktat był nam narzucony. Przedstawiciel P. P. S. powiada, że w meritum sprawy nie wchodzi, ale... To „ale” właśnie jest podkopaniem fundamentu, bo Państwo Polskie powstało na tym traktacie. Natomiast nie znalazłem ani jednego mówcy, któryby powiedział: A co Rząd zrobił dla mniejszości narodowych, czy dla nich faktycznie stosuje się Konstytucję, czy dla nich stosuje się ustawy? Oświadczam, że nie. Prawda, inne państwa mają swoich murzynów, ale jednak i ci murzyni mają swoje szkoły. Powiedziałbym, że my biali murzyni Białorusini na 2 i pół miliona ludności nie mamy ani jednej szkoły.</u>
          <u xml:id="u-50.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bo Białorusini nie chcą mieć szkół.)</u>
          <u xml:id="u-50.13" who="#FabijanJeremicz">Jesteśmy gorzej traktowani niż murzyni. Brak tej ochrony mniejszości na forum międzynarodowem pogarsza jeszcze naszą sytuację, ale dzisiaj, kiedy niema do nas zastosowania Konstytucja, to ten traktat o mniejszościach narodowych nie zabezpieczał nas i nic nam nie dał. Można nie wykonywać traktatu i można nie stosować ustaw do swoich obywateli, można nie wykonywać Konstytucji, jednakże narodu tym sposobem nikt nie zniszczy. Myśmy żyli, żyjemy i żyć będziemy.</u>
          <u xml:id="u-50.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ukraińskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WacławMakowski">Udzielam głosu p. Rosenbergowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#ChilMordechajRozenberg">Przedstawiony nam preliminarz na r. 1935/36 w ogólnych sumach dochodów i wydatków niewiele odbiega od preliminarza z roku ubiegłego. Charakterystyczne momenty jego są następujące:</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#ChilMordechajRozenberg">1) wydatki na Ministerstwo Spraw Wojskowych, czyli wydatki na zbrojenia i przygotowania wojenne nie uległy zmianie;</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#ChilMordechajRozenberg">2) wydatki na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, obejmujące i wydatki na policję i szpicli, w stosunku do preliminarza roku ubiegłego wykazują wzrost o 2 milj. zł;</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#ChilMordechajRozenberg">3) wydatki na oświatę szkolną zostały zmniejszone o 18 milj. zł, czyli blisko o 6% w stosunku do roku ubiegłego;</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#ChilMordechajRozenberg">4) wydatki na opiekę społeczną zostały zmniejszone o 7 milj. zł, czyli o 11%;</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#ChilMordechajRozenberg">5) pozycja wydatków na żywienie ludności i pomoc poszkodowanym przez wypadki w roku bieżącym, w okresie powodzi, zostaje w resorcie Ministerstwa Opieki Społecznej zmniejszona z i tak już nikłej sumy 532.000 zł w roku ubiegłym do 402,000, czyli o przeszło 24%;</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#ChilMordechajRozenberg">6) Fundusz Pracy w okresie wzmożonego głodu, nędzy i bezrobocia zostaje zmniejszony z 112 milj. zł do 93 milj, czyli o 17%.</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#ChilMordechajRozenberg">Same te dane okazują dobitnie, w jakim kierunku idą zamierzenia Rządu, że preliminarz budżetowy bynajmniej nie ma na celu uwzględnienia „istotnych interesów świata pracy” — jak to nazwał p. Premier Kozłowski — a przeciwnie, że jest to budżet wybitnie wojenny, budżet przygotowań do wojny imperialistycznej.</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#ChilMordechajRozenberg">Sytuacja międzynarodowa posiada charakter przedednia światowej wojny imperialistycznej, zwłaszcza kontrrewolucyjnej wojny przeciw Z, S. R. R. Przeciwieństwa między państwami burżuazyjnemi wzrosły niepomiernie i grożą każdej chwili wybuchem nowej rzezi światowej (zabójstwo Dollfussa, zamach marsylski, obecnie plebiscyt w zagłębiu Saary i t. d,). Zbrojenia światowe rosną w niebywałem tempie i pochłaniają olbrzymie sumy budżetowe. Polska wydaje na cele zbrojeń przeszło jedną trzecią część swego budżetu Ostatnio wypadki w Genewie odsłoniły wyraźnie cele wojenne faszyzmu polskiego, Polska w sojuszu z Hitlerem, w porozumieniu conajmniej faktycznem z Japonią i pod osłoną imperializmu angielskiego prze do wojny z Z. S. R. R., nawet za cenę zerwania sojuszu z Francją i otwartego zatargu z Małą Ententą. Polska burżuazyjna, która „wyszła z Wersalu”, łączy się sojuszem z rewizjonistycznemi Niemcami, nawiązuje stosunki z rewizjonistycznemi Węgrami, występuje zaś przeciw Francji i Czechosłowacji, które bronią systemu wersalskiego. Polska faszystowska odrzuca Pakt Wschodni, proponowany przez Związek Radziecki, dający Polsce gwarancję przed napaścią wojenną na jej granice.</u>
          <u xml:id="u-52.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-52.10" who="#ChilMordechajRozenberg">Na terenie międzynarodowym Związek Radziecki jest jedynym konsekwentnym czynnikiem pokoju, który wykorzystuje przeciwieństwa państw imperialistycznych i popiera stanowisko tych państw, które w danej sytuacji nie są zainteresowane w rozpętaniu natychmiastowej wojny o nowy podział świata.</u>
          <u xml:id="u-52.11" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-52.12" who="#ChilMordechajRozenberg">Hulaj dusza faszystowska!</u>
          <u xml:id="u-52.13" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-52.14" who="#ChilMordechajRozenberg">Wystąpienia p. Ministra Spraw Zagranicznych przed Genewą i w Genewie zmierzały w gruncie rzeczy do uniemożliwienia Sowietom wejścia do Ligi Narodów, do udaremnienia pokojowych wysiłków, do sparaliżowania niezmordowanej akcji pokojowej Związku Radzieckiego. Antyfrancuska polityka Polski, to polityka sojuszu z Niemcami i wojny przeciw Z. S. R. R.</u>
          <u xml:id="u-52.15" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-52.16" who="#ChilMordechajRozenberg">Sprężyną działającą w polityce polskiej faszystowskiej jest dążenie do nowych zaborów...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#KazimierzŚwitalski">Przywołuję p. Posła po raz pierwszy do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#ChilMordechajRozenberg">... do wojny imperialistycznej o nowy podział świata, o zdobycie nowych terenów pod okupację polskiego imperializmu.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#ChilMordechajRozenberg">Preliminarz budżetowy jest właśnie dostosowany do tego, ażeby na te cele, oraz w związku z tem na utrzymanie potężnego aparatu faszystowskiego wycisnąć maksymum z szerokich mas robotniczych, chłopskich i pracującej inteligencji.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#ChilMordechajRozenberg">Przemówienie p. Premiera Kozłowskiego wygłoszone 31 ub. m. całkowicie potwierdza to nasze twierdzenie, „Gazeta Polska” z dnia 3 b. m. w artykule wstępnym nazywa przemówienie to „raportem z pola bitwy”. Tak jest! Jest to raport z pola bitwy o szukanie kapitalistycznego wyjścia z kryzysu, która trwa już 5 lat.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#ChilMordechajRozenberg">Kryzys ten, zaznaczyć należy, nie jest kryzysem specyficznie polskim. Istnieje on w wyższym lub niższym stopniu we wszystkich bez wyjątku krajach kapitalistycznych, gdy jednocześnie najwięksi nawet wrogowie klasowi przyznać muszą niebywałe wprost tempo rozwoju budownictwa socjalistycznego w jedynem państwie proletariackiem, w Z. S. R. R. Potężne sukcesy drugiej piatiletki, to sukcesy, które nie dadzą się zaprzeczyć. Są one wynikiem planowej gospodarki socjalistycznej, mającej na celu istotne interesy mas pracujących miast i wsi.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#ChilMordechajRozenberg">Planową gospodarkę przeprowadzić może wyłącznie tylko rząd robotników i chłopów. W przeciwieństwie do tego wszelkie próby w skali międzynarodowej naprawy gospodarki kapitalistycznej zawodzą, zawodzą, bo częściowy nawet wzrost produkcji kapitalistycznej osiągnięty bywa jedynie na podstawie obniżonego poziomu życiowego mas, jest tylko przejściem do swoistej depresji, która nie prowadzi do nowego rozkwitu ekonomicznego, a idzie w parze z ruiną poszczególnych gałęzi przemysłu, skurczeniem się masowego spożycia, z zaostrzonym kryzysem agrarnym, a przedewszystkiem ze stałem masowem bezrobociem, ze wzmożonym wyzyskiem klasy robotniczej i nędzą mas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#ChilMordechajRozenberg">W Polsce wyjątkowa ostrość kryzysu gospodarczego powoduje, że oznaki częściowego ożywienia i przejście do swoistej depresji są stosunkowo nikle. Wskaźnik produkcji, który w ubiegłym roku wyniósł przeciętnie 55 (przy 100 w roku 1928), podniósł się do 63,8 w czerwcu r. b., czyli o niecałe 9 punktów. Jednak już w ciągu drugiego kwartału r. b. obserwujemy powrotną tendencję zniżkową. Ta stosunkowo słaba poprawa w dziedzinie produkcji przemysłowej w r. 1933/34 osiągnięta została głównie drogą nowego zdecydowanego nacisku na klasę robotniczą, pracujące chłopstwo i pracującą inteligencję.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#ChilMordechajRozenberg">Mimo pewnego przejściowego wzrostu produkcji liczba zatrudnionych robotników nie wzrasta, lecz przeciwnie, zwiększają się szeregi bezrobotnych, których ilość łącznie z wsią wynosi dziś kilka milionów osób.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#ChilMordechajRozenberg">Poziom płac robotniczych nadal się obniża. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, jeżeli sumy wypłacone robotnikom w r. 1928 przyj mierny za 100, to w r. 1929 wynosiły one 110, a w r. 1933 zaledwie 44. W sierpniu 1933 zarobek tygodniowy robotników w wielkim i średnim przemyśle przetwórczym w Polsce wynosił dla 11% wszystkich zatrudnionych poniżej 10 zł tygodniowo, dla 27% 10–20 zł, dla 27% poniżej 30 zł tygodniowo, czyli 2/3 robotników zarabiało poniżej 100 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#ChilMordechajRozenberg">Płace urzędników państwowych obniżone zostały w stosunku do r. 1928 o 30 do 50%, oczywiście z wyjątkiem płac wyższych dygnitarzy państwowych, które wzrosły niekiedy dwukrotnie lub nawet więcej.</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#ChilMordechajRozenberg">Podobnie zostały obniżone płace robotników rolnych.</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#ChilMordechajRozenberg">Wartość wynagrodzenia ordynariuszy w Polsce, wyrażona w złotych, przyjąwszy rok 1928/29 za 100 wynosi w r. 1932/33 tylko 48 przy przeciętnym 12-godzinnym dniu pracy.</u>
          <u xml:id="u-54.11" who="#ChilMordechajRozenberg">Jeszcze tragiczniej przedstawia się położenie bezrobotnych. Tylko nieznaczny ich odsetek ma możność korzystania z uprawnionej pomocy dla bezrobotnych, przyczem pomoc ta jest tak „nadzwyczajna”, że wynosi zaledwie 38 gr dziennie na żywność i odzież.</u>
          <u xml:id="u-54.12" who="#ChilMordechajRozenberg">Zamachy na ubezpieczenia nie usta ją. Już w styczniu r b. w myśl żądań Lewjatana Rząd znacznie pogorszył stan ubezpieczeń społecznych dla klasy robotniczej. Lecz to nie zadowoliło jeszcze wilczych apetytów rekinów kapitalistycznych i ich organu wykonawczego, rządu faszystowskiego.</u>
          <u xml:id="u-54.13" who="#ChilMordechajRozenberg">Nowa reforma ubezpieczeń, której zadaniem jest zmniejszenie kręgu osób, podlegających obowiązkowi ubezpieczeń, przez wyłączenie z nich osób, zatrudnionych niestale oraz członków rodzin rzemieślniczych, nie jest, jak twierdzi p. Premier, „pierwszym krokiem na drodze uproszczenia organizacji ubezpieczeń”, lecz jest jedynie dalszym ciągiem konsekwentnie przeprowadzanej na danie Lewjatana całkowitej likwidacji ubezpieczeń społecznych wogóle.</u>
          <u xml:id="u-54.14" who="#ChilMordechajRozenberg">Przejdźmy zkolei do położenia szerokich mas chłopskich. Wszystkie dotychczasowe usiłowania Rządu w kierunku wybrnięcia z kryzysu rolnego spełzły na niczem.</u>
          <u xml:id="u-54.15" who="#ChilMordechajRozenberg">Pomimo pewnego nieznacznego wzrostu cen produktów rolnych położenie małorolnych i średniorolnych nie uległo zasadniczej zmianie. Wynika to stąd, że chociaż wskutek zmniejszenia się zbiorów ceny zboża podnoszą się nieco, drobni i średni chłopi nie mają z tego najmniejszej korzyści, gdyż zbiory ich nie pokrywają własnego spożycia, szczególnie biorąc pod uwagę olbrzymie przeludnienie wsi. Nadal gnębi chłopów ogromnie śruba podatkowa.</u>
          <u xml:id="u-54.16" who="#ChilMordechajRozenberg">W preliminarzu podatkowym na rok bieżący przewidziany jest dochód z podatku gruntowego w wysokości 60 milj. zł, czyli ten sam, co w roku ubiegłym, gdy zubożenie szerokich mas chłopskich małorolnych i średniorolnych jest tak wielkie, że osiągnięcie tych dochodów da się przeprowadzić jedynie przez „usprawnienie” faszystowskiego aparatu egzekucyjnego i wprowadzenie w życie nowoogłoszonej ordynacji podatkowej. Nowa ustawa o podatku gruntowym, która obowiązywać ma od 1 stycznia 1935 r., wyraźnie przesuwa ciężar podatku gruntowego na masy chłopskie, odciążając wielką własność. Działa już podatek od uboju bydła, podatek kościelny i t. d. Dotkliwie dają się we znaki podatki pośrednie, które podnoszą ceny niezbędnych artykułów, nabywanych przez chłopów. Dążność faszystowskiego rządu obszarniczo-przemysłowego do przerzucenia skutków kryzysu na szerokie masy pracujące miast i wsi natrafia na zdecydowany bojowy opór mas pracujących Polski, Ukrainy i Białorusi Zachodniej. Ruch strajkowy w Polsce od roku 1930 nieustannie rośnie i przybiera na sile, obejmując coraz większą ilość robotników oraz fabryk, staje się coraz bardziej grupowym.</u>
          <u xml:id="u-54.17" who="#ChilMordechajRozenberg">Strajki przekraczają granice jednej gałęzi produkcji, stają się coraz bardziej zażarte i długotrwałe (15-to tygodniowy strajk jedwabników w Łodzi i t. d.). Strajki ekonomiczne stają się nie tylko obronnemi, ale robotnicy strajkujący pod kierownictwem Lewicy Związkowej coraz częściej walczą zwycięsko o podwyżkę płac. Jednocześnie rozwijają się strajki solidarnościowe, podobnie wzrasta ilość strajków politycznych.</u>
          <u xml:id="u-54.18" who="#ChilMordechajRozenberg">Obok tego wzrasta również opór mas chłopskich przeciw uciskowi podatkowemu, czego wyrazem są coraz częstsze rozprawy sądowe o pobicie i wypędzenie sekwestratorów, o puszczenie „czerwonego koguta” do dworów obszarniczych i t. p. Wzrasta również walka mas pracujących Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej pomimo ugodowej polityki ich burżuazji względem panującego faszyzmu. Walka ta toczy się przeciw okupacyjnej polityce polskiego imperializmu, przeciw wynaradawianiu, o samookreślenie narodowe aż do oderwania.</u>
          <u xml:id="u-54.19" who="#ChilMordechajRozenberg">Z rozszerzeniem się frontu rewolucyjnego w całym kraju Rząd faszystowski dla utrzymania swej władzy stosuje coraz bardziej hitlerowskie metody teroru.</u>
          <u xml:id="u-54.20" who="#ChilMordechajRozenberg">Krwawe rozprawy z strajkującymi w Łodzi i Pabianicach, z bezrobotnymi w Lublinie, strzelanie w demonstracje robotniczo-chłopskie, ekspedycje karne przeciw głodującym chłopom, krwawe pacyfikacje mas ukraińskich i białoruskich, szubienice dla rewolucyjnych robotników...</u>
          <u xml:id="u-54.21" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B. IV. R.: Jakie szubienice?)</u>
          <u xml:id="u-54.22" who="#ChilMordechajRozenberg">Ostatnio był taki wypadek... i chłopów pod pozorem uprawiania przez nich szpiegostwa, dławienie prasy rewolucyjnej, rozgramianie organizacyj robotniczych i chłopskich, nasyłanie prowokatorów w rodzaju Sochackich i Żarskich...</u>
          <u xml:id="u-54.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B. W. R.: Sochacki i Żarski, to Pańscy koledzy.)</u>
          <u xml:id="u-54.24" who="#ChilMordechajRozenberg">To są Wasi ludzie, nasyłani do naszego obozu komunistycznego... zapowiedź upaństwowienia związków zawodowych, wprowadzenie na wzór hitlerowski faszystowskiego „frontu pracy”, dalsza militaryzacja mas pracujących (obozy pracy, dekret o pomocniczej służbie wojskowej i t. d.), masowe areszty, niesłychanie wysokie wyroki sądowe na działaczy robotniczych, obozy koncentracyjne, okropne warunki, w jakich zmuszeni są żyć i przebywać więźniowie polityczni, teror ekonomiczny w postaci wydalania z warsztatów pracy przodujących w walce robotników, czarne listy robotników, układane przez defenzywę dla fabrykantów — oto metody walki faszyzmu przeciw masom pracującym.</u>
          <u xml:id="u-54.25" who="#ChilMordechajRozenberg">Lecz wszystkie te metody nie zdołają złamać narastającej fali rewolucyjnej. Wybory samorządowe wyraźnie to wykazały. Nad dyktaturą faszystowską zawisła groźba, która zetrze Was z powierzchni tej ziemi.</u>
          <u xml:id="u-54.26" who="#ChilMordechajRozenberg">Dziś, gdy ta groźba rośnie, gdy robotnik w mieście łamie wznoszone przez ugodę przegrody do jednolitego frontu walki z faszyzmem i wyzyskiem kapitału, gdy porywa za sobą szerokie masy pracujące wsi, faszyzm usiłuje wbić klin między te dwa oddziały rewolucyjnego ironii. Robotnikom rabuje ubezpieczenia, za to chłopów karmi lewym frazesem o parcelacji obszarniczych majątków, ba, gada nawet o kolektywach. Jakiej ziemi? Ziemi za grube pieniądze, ziemi, co niesie długi i procenty. Jakie oddłużenie? Takie, co pozwala chłopu nie spłacać bratu czy siostrze, ale zmusza go, by płacił lichwiarskie procenty i długi bankowe.</u>
          <u xml:id="u-54.27" who="#ChilMordechajRozenberg">Dyktatura faszystowska masom pracującym nic innego dać nie może, prócz nowych ciężarów. W szerokich masach robotniczych, chłopskich i inteligencji pracującej coraz bardziej dojrzewa przekonanie, że od ustroju kapitalistycznego oprócz nędzy, głodu, poniewierki i zapędzania do krwawej wojny imperialistycznej w imię interesów obszarników i przemysłowców, niczego się spodziewać nie można. Coraz bardziej dojrzewa myśl, że jedynem wyjściem z tego ślepego zaułka, w jaki zapędził je ustrój kapitalistyczny, jest obalenie tego ustroju, walka o władzę robotniczo-chłopską. Stąd obserwujemy ów pęd szerokich mas robotniczych do tworzenia jednolitego frontu dla walki z faszyzmem.</u>
          <u xml:id="u-54.28" who="#ChilMordechajRozenberg">Mimo wyraźnego sabotażu tej akcji jednolitofrontowej przez wodzów P. P. S., Bund i t. d. i wysługiwania się w ten sposób Rządowi faszystowskiemu masy pracujące całego kraju podobnie, jak to czynią robotnicy Włoch, Francji, Austrii, Hiszpanii, staną do tej walki w jednolitym froncie: w obronie ofiar powstania zbrojnego w Hiszpanii, o wyrwanie wodza ruchu antyfaszystowskiego tow. Telmana z rąk siepaczy hitlerowskich, sprzymierzeńców polskiego faszyzmu, o uwolnienie więźniów politycznych i zniesienie obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej, przeciw faszyzacji związków zawodowych, likwidacji ubezpieczeń społecznych, o zupełne umorzenie długów chłopskich, o ziemię dla chłopów bez wykupu, o równouprawnienie mniejszości narodowych oraz samookreślenie dla Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej, o ogłoszenie i zerwanie tajnych umów Rządu polskiego z Niemcami i Japonią, o przystąpienie Polski do Paktu Wschodniego, gwarantującego nietykalność granic Polski, państw bałtyckich i Z. S. R. R., przeciwko hecy szowinistycznej antysemickiej, przeciw wojnie imperialistycznej w obronie Z. S. R. R., o Polską Republikę Rad.</u>
          <u xml:id="u-54.29" who="#ChilMordechajRozenberg">Wychodząc z tego założenia, odmawiamy Rządowi obecnemu prawa ściągania choćby grosza z szerokich mas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-54.30" who="#ChilMordechajRozenberg">W przededniu 17 rocznicy zwycięskiej rewolucji proletariackiej, która dała robotnikom fabryki, chłopom ziemię i wolność ujarzmionym narodom Związku Radzieckiego, budowniczym socjalizmu z trybuny faszystowskiego Sejmu przesyłamy nasze braterskie pozdrowienie.</u>
          <u xml:id="u-54.31" who="#komentarz">(Głos: Wesołych Świąt!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. ks. Szydelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#SzczepanSzydelski">Wysoki Sejmie! Rząd przedkłada preliminarz budżetowy na rok przyszły, który Sejm ma uchwalić w warunkach gospodarczo bardzo trudnych. Bo niezawodnie czas obecny jest dalszym ciągiem okresu kryzysowego. Wszystkie warstwy społeczne czują się obciążone. Jeżeli idzie o świadczenia podatkowe, czują ucisk, który właśnie połączony jest z ściąganiem podatków na cele państwowe, czy samorządowe, czy społeczne. Gdy się znajdujemy wśród kupców, spotykamy żale na rozmaite bankructwa, na złą koniunkturę, na małe obroty. Gdy wejdziemy między rzemieślników, tam może najbardziej odczuwa się brak pracy i niedolę, tak że warsztaty się chwieją, walczą bądź co bądź z ciężkim niedostatkiem. A może najbardziej dotknięta jest kryzysem gospodarczym klasa robotnicza dlatego, że bądź co bądź bezrobocie jest bardzo wielkie, a statystyka, wykazująca ilość bezrobotnych, nie może być uważana za dokładną, wiadomo bowiem, że statystyka podaj e tylko liczbę tych, którzy się zgłaszają do biur pośrednictwa pracy, ale nie jest wcale statystyką faktyczną bezrobotnych. Wiadomo, że dziś biura pośrednictwa tylko rzadko dają pracę, że wielu bezrobotnych dziś nawet się do tych biur nie zgłasza i z tego powodu także liczba bezrobotnych jest znacznie większa, aniżeli figuruje w wykazach statystycznych. Nadto także zarobki spadają. Następnie bardzo często robotnik nie może być zajęty przez cały tydzień, robi tylko 3, 4 dni w tygodniu, nawet i mniej i dlatego niezawodnie różne klasy społeczne słusznie żalą się na ten kryzys i na ciężkie czasy.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#SzczepanSzydelski">Prawda, że podobne położenie jest nie tylko w Polsce, podobne skargi dochodzą dziś z zagranicy; niejednokrotnie spotykałem się z ludźmi, którzy wracali z zagranicy i uważali położenie w Polsce nie za gorsze, nawet względnie za lepsze, niż zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#SzczepanSzydelski">Słyszeliśmy od Rządu, a także od niektórych mówców, którzy głos zabierali, o pewnych faktach, wskazujących na polepszenie się sytuacji. Mówiono także o wzroście oszczędności. Chociaż te fakty byłyby raczej dodatnie, to jednak polepszenie to jest tak nieznaczne, że się tego bezwarunkowo w szerokich kołach nie odczuwa, raczej ciągle się odczuwa niedostatek i rozmaite uciski.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#SzczepanSzydelski">Niezawodnie zupełnie słusznie Rząd zwraca specjalną uwagę na życie gospodarcze i stara się rozwijać politykę społeczno-gospodarczą, idącą specjalnie z pomocą warstwom szerokim, czyli swoją politykę ustawia frontem do t. zw. szarego człowieka. Uważam tę politykę za zupełnie słuszną i sprawiedliwą, wypływającą zresztą także ze wskazań socjologii chrześcijańskiej, albowiem specjalnie te klasy niższe, skazane na zarobek, żyjące z pracy rąk, potrzebują opieki czynników państwowych, aby łatwiej przetrzymały kryzys i mogły przeżyć te najcięższe czasy. Rozmaite sfery, rozmaite koła gospodarcze i społeczne zwracają się do Rządu z żądaniem pomocy. Uważam to za całkiem naturalny objaw, nie dlatego, abym nie rozumiał potrzeby i znaczenia inicjatywy prywatnej i nie dlatego, abym chciał przesuwać wszelkie starania o polepszenie gospodarki społecznej na czynniki rządowe, ale przecież musi się uważać Państwo i czynniki rządowe za powołane do tego, aby właśnie przy pomocy odpowiedniej polityki kierować życiem gospodarczem i ażeby właśnie czy to odpowiednią polityką kredytową, czy polityką podatkową, czy innemi zarządzeniami, środkami, które są do dyspozycji rządu, wpływać skutecznie na polepszenie i ożywienie życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#SzczepanSzydelski">Niezawodnie pewne poważne starania po stronie Rządu istnieją, po tej właśnie linii, która dąży do ożywienia i polepszenia sytuacji gospodarczej. Uważam, że zarówno troska, jaką zwraca Rząd w stronę podniesienia i ratowania rolnictwa, jakoteż tworzenie funduszu inwestycyjnego, oraz popieranie pewnych robót publicznych, czy to z funduszów państwowych, czy z Funduszu Pracy, czy przez wciąganie także kapitału prywatnego do ruchu budowlanego, niezawodnie wszystkie te środki prowadzą, z mniejszem lub większem powodzeniem do ożywienia naszego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#SzczepanSzydelski">O ileby szło o tę klasę biedną, o klasę robotniczą, chociaż w tych sprawach niezawodnie będzie możność wypowiedzenia się w dyskusji budżetowej na właściwem miejscu, pewne rzeczy poruszę już dziś, na pewne momenty ośmielę się już dziś zwrócić uwagę. Przedewszystkiem zdawać sobie trzeba sprawę z tego, że jednak bezrobocie jest wielkie, że tylko mała ilość robotników korzysta z ustawowych zasiłków bezrobocia, że jakkolwiek Rząd stara się obecnie o to, ażeby pewne fundusze, jakimi dysponuje, np. Fundusz Pracy, szły na ożywienie pracy i na zajęcie bezrobotnych, to jednak jest faktem niezaprzeczalnym, że tylko mała stosunkowo ilość bezrobotnych po miastach znalazła pracę i mogła pracę znaleźć; że jednak bardzo liczne szeregi pracowników, chociaż, szukali pracy przez biura pośrednictwa pracy, jednak tej pracy nie mogli znaleźć. I dlatego skoro dziś idziemy ku zimie, to niezawodnie także będą musiały czynniki rządowe zwrócić na to uwagę, ażeby fundusze, przeznaczone na pomoc doraźną dla warstw biedniejszych po miastach i po ośrodkach robotniczych, były nieco więcej zasilane, by można dopomóc ludziom do przetrzymania zimy.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#SzczepanSzydelski">Niezawodnie słusznie dziś Rząd skierował i własne posiadane zasoby i ofiarność publiczną na pomoc dla powodzian. O ile mi wiadomo, pomoc ta jest zorganizowana dosyć dobrze i sumiennie, oczywiście są może wyjątki, trafiają się może niesumienności po pewnych komitetach lokalnych, zależy to od sprawności i zdolności poszczególnych starostów, ale o ile mi wiadomo ta akcja ratunkowa dla powodzian jest energicznie prowadzona i dobrze zorganizowana. Ale jednocześnie nie można zapominać o tej biednej klasie po miastach, aby mogła przezimować i te ciężkie czasy przetrwać; musi być lepiej jeszcze ta pomoc zorganizowana. Miasta same uginają się pod ciężarem obowiązków społecznych i chociaż są powołane w pierwszym rzędzie do załatwiania tych zagadnień, związanych z nędzą społeczną, to jednak czynnik państwowy i fundusze państwowe, a specjalnie Fundusz Pracy, muszą być w tym kierunku nieco hojniejsze.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#SzczepanSzydelski">Zwrócę na drugą sprawę uwagę, na eksmisje biedaków. Wiadomo, że w tym roku sądy nasze stosowały ustawę o ochronie lokatorów bardzo wolno. Niezawodnie miały na względzie także ciężkie położenie niejednokrotnie właścicieli realności. Rozumiemy, że nie można całego ciężaru opieki społecznej przerzucać na jedną warstwę, jaką są właściciele realności, ale z drugiej strony wskutek tego, że sądy wyrzucały nawet bezrobotnych, wyrzucały nawet bardzo biedne rodziny, nieraz całe rodziny popadały wprost w katastrofę i były skazywane na niesłychanie tragiczne sytuacje, że nieraz rodziny całe znalazły się na ulicy i musiały matki razem z dziećmi szukać przytuliska, pomieszczenia chwilowego, a ojcowie tych rodzin szukali pomieszczenia w przytułkach dla mężczyzn. Sytuacja była niesłychanie bolesna i przykra. Otóż uważam, że ta sytuacja wymaga znowu silnej interwencji czynników państwowych i zdaje mi się, że jest tu także powołany Fundusz Pracy, żeby pomagać miastom w kierunku budowy przytulisk, a raczej mieszkań choćby najskromniejszych dla tych właśnie eksmitowanych biedaków. We Lwowie, zdaje mi się, w ostatnich dwóch latach włożono około 500.000 w urządzenia kąpielisk. Niezawodnie ta rzecz może się będzie rentowała i odpowiada interesom zdrowotnym miasta, ale uważam, że ze stanowiska polityki społecznej budowa mieszkań dla eksmitowanych jest bardziej palącą potrzebą i sądzę, że tutaj Fundusz Pracy powinien przyjść z pomocą miastom, ażeby właśnie tej nędzy mieszkaniowej, nieraz katastrofalnej, zapobiegać.</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#SzczepanSzydelski">O ile idzie o politykę spraw zagranicznych, niezawodnie ta polityka w ostatnich latach przyczyniła się do pewnego wzrostu znaczenia Polski na terenie międzynarodowym. Rozumiemy powody, dla których Rząd Polski stara się o utrzymanie przyjaznych sąsiedzkich stosunków z Rosją, chociaż Rosja prowadzi politykę, niesłychanie nietolerancyjną, prowadzi politykę bezbożniczą, że słusznie spotkała się z ostrą krytyką niektórych państw w Genewie. Ale mimo to rozumiemy pewne poważne racje, dla których Rząd Polski stara się o przyjazne stosunki sąsiedzkie z Rosją.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#SzczepanSzydelski">Niezawodnie olbrzymia część społeczeństwa przyjęła z zadowoleniem wystąpienie p. Ministra Spraw Zagranicznych na terenie międzynarodowym w Genewie w sprawie traktatu mniejszościowego, który jednostronnie Polskę obarczał pewnemi zobowiązaniami, jakie nie dotyczą innych państw. Jeżeli Polska nie miała mieć prawa mieszania się do stosunków mniejszościowych w Niemczech, ani w Rosji, to zupełnie słusznie mogła żądać, ażeby znowu inne państwa, właśnie nasi sąsiedzi nie mieli prawa mieszania się w nasze stosunki mniejszościowe. Dlatego to wystąpienie niezawodnie spotkało się z słusznem uznaniem wielkiej części naszego polskiego społeczeństwa. W pewnych kołach natomiast jest pewne zaniepokojenie, czy polityka naszego Rządu nie prowadzi do osłabienia sojuszu z Francją. Przyłączam się do uwag poprzednich mówców, którzy wyrazili przekonanie, że jednym z kamieni węgielnych gwarancji pokoju i bezpieczeństwa w Europie wogóle, a tembardziej w Europie wschodniej, jest sojusz Polski z Francją, że utrzymanie tego sojuszu jest dla nas koniecznością. Wierzę i przypuszczam, że Rząd sam doskonale to rozumie i że polityka Rządu idzie właśnie po tej linii, ażeby sojusz z Francją nie był naruszony, ale aby raczej był jeszcze wzmocniony.</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#SzczepanSzydelski">W polityce wewnętrznej, o ile należy poruszać ten temat już dzisiaj, pozwolę sobie na uwagę, że największe żale, największe skargi wywołuje polityka osobowa, personalna Rządu. Odbija się to zarówno na ludziach, którzy zajmują stanowiska odpowiedzialne i niezawsze są odpowiedni na odpowiednich stanowiskach, jak i na sprawności aparatu urzędniczego. Nie będę generalizował jednak tego, byłoby to bowiem pokrzywdzeniem wielu uczciwych urzędników, ale bardzo często ludzi odpowiednich się usuwa, przenosi się ich w stan nieczynny, ich się pensjonuje, a zajmują ich miejsca ludzie, którzy nie mają należytego przygotowania fachowego, ani potrzebnych kwalifikacyj, aby to stanowisko przynajmniej w tym samym stopniu, jeżeli nie lepiej, reprezentować. Uważam, że sprawiedliwość wobec wszystkich, że ocena wartości poszczególnych zasług, że właśnie uwzględnianie zasług prawdziwych leży na linii naszej siły wewnętrznej i uważam, że jednak polityka nasza wewnętrzna musi dbać o tę sprawiedliwość wobec wszystkich i popierać ludzi fachowo uzdolnionych, uczciwych, ażeby administracja państwowa była zawsze w rękach najlepszych, jaknajbardziej doświadczonych. Specjalnie dobór kandydatów na starostów winien być niesłychanie ostrożny, ażeby te stanowiska niesłychanie ważne w Państwie znalazły się zawsze w rękach jaknajbardziej właściwych.</u>
          <u xml:id="u-56.11" who="#SzczepanSzydelski">Druga rzecz, która także wywołuje skargi i żale uzasadnione, to obsadzanie rozmaitych stanowisk emerytami czy to wojskowymi, czy cywilnymi, chociaż jest dużo ludzi innych, zupełnie bezrobotnych i nieraz bez środków do życia. Usuwa się nieraz ludzi, którzy może mają pewne prawa słuszne do tego, aby byli uwzględniani i byli zajmowani, jeżeli jednak te stanowiska nadaje się ludziom, którzy skądinąd mają zabezpieczenie dla siebie, to społecznie także nie jest to w porządku.</u>
          <u xml:id="u-56.12" who="#SzczepanSzydelski">Następnie uważam, że powinna być poddana rewizji ustawa, czy ustawy uposażeniowe. W przeszłym roku w poprzedniej sesji sejmowej była mowa i dyskusja na ten temat, ośmieliłem się wówczas kilkakrotnie wyrazić zdanie, że ten system uposażeniowy ze stanowiska i ze względów moralno-społecznych domaga się rewizji. Doświadczenie jeszcze mię umacnia w tem przekonaniu, że ta sprawa jednak powinna być poddana rewizji nie ze względów budżetowych, lecz ze względów społeczno-moralnych.</u>
          <u xml:id="u-56.13" who="#SzczepanSzydelski">Jako poseł ze Lwowa mam obowiązek dotknąć sprawy, która Lwów bardzo obchodzi, a mianowicie ogołacania Lwowa z rozmaitych instytucyj natury gospodarczej, które we Lwowie stanęły w swoim czasie wysiłkiem i pracą społeczeństwa, a dziś jedna instytucja po drugiej jest zabierana, albo zwijana. Mam tu na myśli Dyrekcję Zakładu Pensyjnego t. zw. dziś ZUPU, Dyrekcję Zakładu Ubezpieczeń od Wypadków, akademię dublańską, która była w ostatnim czasie wydziałem politechniki lwowskiej, a wreszcie także wydawnictwo książek szkolnych. Wiadomo przecież, że Lwów był siedzibą Zakładu Pensyjnego, który budował wiele domów, miał aparat urzędniczy, składający się z szeregu urzędników; dziś to wszystko się zwija. W lutym mówił p. Minister Opieki Społecznej, iż dyrekcja musi być przeniesiona do Warszawy, gdyż wymagają tego względy państwowe, że jednak będzie we Lwowie utworzony osobny oddział, który zajmie mniej więcej tych samych i w tej samej ilości urzędników. Niestety w praktyce stało się zupełnie inaczej. Dyrekcję przeniesiono, oddziału jednak nie zorganizowano. Urzędników się zabiera i tem samem Lwów ubożeje. Taksamo jest mowa o przeniesieniu ze Lwowa Dyrekcji Zakładu Ubezpieczeń od Wypadków. I ten Zakład we Lwowie tyle lat był, dawał utrzymanie mnóstwu ludzi i znowu ta rzecz ma nam być zabrana ze szkodą miasta, z zubożeniem miasta. Akademia dublańska, jeżeli idzie o zakład o typie wyższym w zakresie leśnictwa, ma najlepsze warunki rozwoju. Wykazano to niedawno na jednem z zebrań w ratuszu lwowskim, że żaden inny zakład nie ma tak korzystnych warunków dla rozwoju wyższej szkoły leśniczej, jak właśnie Dublany, położone w okolicy, gdzie są lasy nizinne i górskie. Jest tam tradycja stara, zakład stary, a idzie także o prestiż Lwowa, o zakład, który społeczeństwo polskie kiedyś we Lwowie stworzyło, którego zabranie jest krzywdą moralną, zubożeniem Lwowa. Zabiera się dziś ze Lwowa Wydawnictwo książek szkolnych, które we Lwowie kilkadziesiąt lat istniało i bądźcobądź dawało znów zajęcie rozmaitym zakładom graficznym, robotnikom, drukarzom, przemysłowi drobniejszemu i introligatorom. To się wszystko teraz zabiera. Odnosimy się życzliwie do Warszawy. Kto jak kto, ale Lwów, który dawał dowody swej woli przynależenia do Polski, z pewnością nie zazdrości Warszawie jej stanu posiadania. Ale z drugiej strony Lwów jest tak ważnym ośrodkiem w życiu Polski, ma tak duże znaczenie polityczne i narodowe, że jest to krzywda dla Lwowa i może krzywda dla Polski, że to miasto się ogołaca z rozmaitych instytucyj. Gdyby nawet było konieczną rzeczą dla Państwa, żeby dyrekcja tego wydawnictwa była w Warszawie, to jednak może być tutaj w Warszawie dyrekcja, ale drukowanie książek niech będzie dalej we Lwowie, jak było dotąd. Analog ja podobnego stanu rzeczy istnieje już dzisiaj, gdyż jest wielkie wydawnictwo książek szkolnych, prowadzone przez Książnicę Atlas i dyrekcja tego przedsiębiorstwa na wielką skalę jest w Warszawie, a jednak cała robota jest właśnie we Lwowie, gdzie jest tańszy robotnik, gdzie są także ludzie, którzy chcą zarobić. I dlatego proszę Wysoki Rząd, specjalnie pana Premiera, ażeby jednak chciał wejść w to położenie Lwowa, w znaczenie Lwowa i nie dopuścić do zabrania Lwowu tej instytucji.</u>
          <u xml:id="u-56.14" who="#SzczepanSzydelski">P. prezes Klubu Ukraińskiego miał długą mowę, która była jednym ciągiem skarg, że się dzieje Ukraińcom, względnie Rusinom krzywda. Społeczeństwo polskie z Małopolski do tych skarg jest przyzwyczajone, ponieważ te skargi dawniej były i ciągle się powtarzały w Sejmie galicyjskim, a dzisiaj w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej. Przypominam, że jednak ze strony Rządu było z naciskiem nieraz powtarzane, że niema specjalnych praw dla ludności ruskiej czy ukraińskiej, że są do niej stosowane te same prawa, jak do Polaków, tylko domagamy się, żeby obowiązki, wynikające z obywatelstwa polskiego, także i to społeczeństwo w jednakowej mierze ponosiło. Nie wiem, czy to przypadek, czy inaczej to nazwać, że kiedy słyszeliśmy mowę prezesa Klubu Ukraińskiego, to w tej samej chwili toczył się we Lwowie proces o mord polityczny, popełniony przez organizację wojskową ukraińską w Żółkwi. Rozumiem dobrze, że Panowie się z tem nie solidaryzują, że Panowie, jak i starsze czynniki społeczeństwa ukraińskiego, tę politykę teroru potępiają, ale ta polityka istnieje i te terory nie są wyjątkiem, lecz są systemem. Przypominam, że na ulicach Lwowa był zabity dyrektor ukraińskiego gimnazjum, Ukrainiec, za to, że reprezentował politykę pewnego współżycia z społeczeństwem polskiem i pewnej lojalności wobec Państwa Polskiego. Skoro jednak bywały te wypadki częste i skoro ta polityka teroru uniemożliwia pokojowe współżycie jednej i drugiej ludności, to Rząd jest powołany i ma obowiązek prowadzić politykę odpowiednią, aby stać na straży pokoju i bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. I dlatego uważam, że te niejednokrotne skargi, podnoszone przez panów z Klubu Ukraińskiego, muszą mieć ten tylko skutek, że społeczeństwo polskie będzie się tem bardziej konsolidowało i będzie się starało wydobyć więcej energii, żeby stać na kresach w obronie prawa, polskości i współpraca społeczeństwa z Rządem polskim na kresach będzie zawsze szczera i zgodna.</u>
          <u xml:id="u-56.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Stahl.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#ZdzisławStahl">Wysoka Izbo! Po raz pierwszy z tego miejsca przemawiam nie jako przedstawiciel i członek Klubu Narodowego, ale przemawiam w tym samym niezmienionym charakterze jako działacz ruchu młodych i wyznawca zasad programowych Obozu Wielkiej Polski, a więc w imię tych samych zasad, dla których urzeczywistnienia wszedłem wraz z moimi przyjaciółmi do tej Wysokiej Izby. Dwie istotne idee tkwiły u podstaw naszego ruchu. Po pierwsze: wytworzenie form organizacyjnych i wytyczenie drogi dla działalności politycznej młodych pokoleń Polski Niepodległej, oraz powtóre: przebudowa ustroju politycznego, budowa nowoczesnego państwa narodowego. Obie te idee organicznie są z sobą związane. Tylko w nowym ustroju państwa znajdą młodsze pokolenia otwartą drogę do twórczości, tylko nowy ustrój wyzwoli świeże siły, powstałe w atmosferze odbudowanego państwa. Następujące po sobie pokolenia mieć muszą szacunek dla przeszłości i tradycji pełnej chwały, oraz zrozumienie dla wielkiego dorobku, który w życiu zastają, ale muszą również mieć dość siły i odpowiedzialności wobec przyszłości, by umieć odrzucić, odsunąć na bok spadek, o ile jest dziedzictwem rozstroju i rozproszkowania życia narodowego. Między patriotyzmem, siłami twórczemi i gotowością do pracy młodych pokoleń a przyszłością państwa nie może wznosić się ściana przekazywanych a nie twórczych sporów i konfliktów. Nie mogą one paczyć i rozkładać nowych dążeń i nowych prądów.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#ZdzisławStahl">Mało byłoby warte pokolenie, któreby ugięło się pod tym ciężarem, któreby nie umiało sobie z nim poradzić, któremuby cokolwiek mogło przeszkodzić w spełnieniu jego wielkiego zadania, polegającego na skupianiu i organizowaniu młodych sił do wspólnej pracy nad gruntowaniem i konsolidacją narodowego państwa.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#ZdzisławStahl">Konstytucja, przyjęta przez odbudowane Państwo Polskie, traktowana była od początku jako dzieło tymczasowe i oparte na wzorach zagranicznych ustrojów ubiegłego, XIX stulecia. Kilkanaście lat, które dzielą nas od chwili jej uchwalenia, dowiodło, że nie jest ona odpowiednią formą dla Państwa Polskiego. Dowiodło tego nasze własne doświadczenie wewnętrzne, a potwierdziły dzieje analogicznych ustrojów zagranicą. W ciągu minionego powojennego okresu forma ta okazała się również przestarzałą w większości państw europejskich, ostatnio upada ona we Francji, czyli w tym kraju, na którego ustroju kopjowana była nasza pierwsza Konstytucja. Doświadczenie okazało, że wielkie trudności gospodarcze i społeczne świata powojennego wymagają przedewszystkiem nowej i sprawnej organizacji politycznej narodów. W całej Europie wśród wszystkich państw ruchy narodowe podejmują doniosłe zadanie przebudowy ustroju i wszędzie ruchy te napotykają na opór starych formacyj politycznych, związanych z ustrojem liberalnej demokracji partyjnej XIX stulecia.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#ZdzisławStahl">I w Polsce młody ruch narodowy z pod znaku Obozu Wielkiej Polski był od początku ruchem reformy ustroju w duchu nowoczesnego państwa narodowego. Pozostaliśmy wierni tej idei i obecnie według naszego głębokiego przekonania te formy życia politycznego, które stoją na przeszkodzie zdrowemu i pożądanemu rozwojowi organizacji narodu, znajdują oparcie w obowiązującej dotąd ustawie konstytucyjnej. I dlatego ruch nasz, będąc z istoty swojej ruchem reformy ustroju, nie jest ruchem opozycyjnym ani ruchem prorządowym, lecz występuje przeciw całemu dzisiejszemu układowi sił politycznych, przeciw płaszczyźnie, na której toczy się walka, przeciw systemowi dążeń i przeciwstawień, reprezentowanemu w tej wysokiej Izbie, jako przeciw strukturze, będącej anachronizmem. Najważniejszem i najpilniejszem zadaniem obecnych ciał ustawodawczych jest likwidacja tego anachronizmu, otwarcie tamy dla przypływu nowych sił, jest przebudowa ustroju politycznego Polski na nowoczesne państwo narodowe. Tylko takie państwo zdoła sprostać wielkim i trudnym zadaniom, stawianym naszemu rozwojowi narodowemu przez współczesność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#KazimierzŚwitalski">Głos ma p. Miedziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#BogusławMiedziński">Wysoka Izbo! Słyszeliśmy przed chwilą głos bardzo ciekawy, o którym musimy powiedzieć, że przyjmując do wiadomości to, co tu było powiedziane, że nie jest on głosem, powiększającym kadry obozu prorządowego, nie spodziewając się z tego powodu dla naszej sytuacji w kraju i dla naszych prac, które i tak są prowadzone, żadnego wsparcia, jednak przyjmujemy ten głos z zadowoleniem. Dlaczego? Dlatego, że się odezwał głos, odbiegający od tej rutyny, od młócenia wiecznie tych samych przestarzałych rzeczy, głos, który niezależnie od tego, czy w nim się mieści akceptacja, czy nieakceptacja tego, co czyni i stara się czynić nasz obóz, świadczy, że przenika do tych, którzy są przyszłością narodu, do młodzieży, przekonanie, że trzeba wyjść z sytuacji, w której zastała nas odziedziczona przez nas, narzucona nam w dużej mierze struktura państwowa, jakąśmy zastali u zarania naszej wskrzeszonej istności państwowej. Każdy głos, każde staranie i każda myśl, która będzie chciała dociekać, czy z nami czy przeciw nam, dociekać, szukać i starać się skodyfikować prawdę nowoczesnego ustroju państwowego, każdy taki głos, każde takie wnikanie i staranie uważamy za pożyteczne.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#BogusławMiedziński">Przejdźmy teraz do dyskusji, od której zaczęło się dzisiejsze posiedzenie. Nie dziwię się zupełnie, że ekspose pana Ministra Skarbu prawie że nie było przedmiotem tej dyskusji. Oczywista rzecz, będzie na to miejsce w komisji, będzie na to miejsce przedewszystkiem po dokładnem zapoznaniu się wszystkich panów na piśmie z wynurzeniami pana Ministra Skarbu, będzie miejsce na przedyskutowanie tego, co było tam powiedziane, i tego, co było powiedziane przeciw.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli idzie o jedynego mówcę, który zajmował się w pierwszej części swego przemówienia budżetem, to jest posła Rybarskiego, nie będę dyskutował z szczegółami jego zarzutów przeciw wywodom p. Ministra Skarbu, zaznaczę tylko kilka uwag ogólniejszej natury. P. pos. Rybarski rzekł, że wymagania Skarbu stoją na drodze, na przeszkodzie do odbudowy życia gospodarczego. Niewątpliwie tak jest; gdyby wcale nie brać podatków, gdyby te wszystkie pieniądze zostały u tych, którzy je zarobili, gdyby poszły na rozbudowę, na rozmaite prace, fabryki, czy zostały złożone w bankach i stały się źródłem kredytu, niewątpliwie to byłoby lepiej. Ale wrócę do pierwszego zdania: gdyby dziś wcale nie brać podatków, to jednak coby się stało z temi ramami, które dla produkcji są ramami niezbędnemi, które daje Państwo? Istnieje aparat cały, który musi być opłacany. To rzeczywiście byłoby dobre, tylko jest wcale niemożliwe. Warunkiem sine kwa non życia gospodarczego w ustroju w którym żyjemy, jest istnienie aparatu państwowego, jest istnienie bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego. Wszystko to rzeczy, które kosztują, kosztować muszą i na nie muszą być brane podatki.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#BogusławMiedziński">A teraz jeszcze jedna uwaga. Cóż to się dzieje z temi pieniędzmi podatkowemi? Czy one rzeczywiście uciekają bezpowrotnie z życia gospodarczego? Proszę Panów, gdyby Skarb Państwa pobierał pieniądze cd obywateli w nadmiernej ilości i robił sobie z tego rezerwy, to zagadnienie by istniało, czy w ten sposób nie powstrzymuje rozbudowy życia gospodarczego. Ale proszę Panów, przecież Panowie wiedzą, jak to jest w rzeczywistości, szczególnie w ostatnich latach. Przecież te pieniądze wracają natychmiast do życia gospodarczego. Przecież one w kasach skarbowych zatrzymują się niesłychanie krótko i wracają natychmiast. W jakiej formie? Czy to w formie zakupów rządowych, a zatem zatrudnienia fabryk, przemysłu i t. d., czy to w formie płacenia pieniędzy urzędnikom, wojsku, policji, nauczycielom, którzy rzecz prosta jedzą, ubierają się i mieszkają i za to wszystko temi pieniędzmi płacą. I te pieniądze wracają nie gdzieindziej, jak do życia gospodarczego. Przecież to są właściwie sumy, przechodzące przez Skarb i obrót ich jest tak szybki i musi być tak szybki, skoro Skarb wydaje natychmiast wszystko to, co otrzymał, że właściwie biorąc tego zjawiska, by Skarb przez ściąganie podatków, stawał na drodze do odbudowy życia gospodarczego, nie można inaczej jak teoretycznie, nie mając dostatecznego uzasadnienia w praktyce, potraktować.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, p. Rybarski mówił, że te pieniądze są używane niewłaściwie. Mówił o subwencjach i jako przykład postawił subwencję dla Związku Obywatelskiej Pracy Kobiet. Zaznaczył to w tej formie, że ktoś, nieznający rzeczy, mógłby np. pomyśleć, że jest to polityczne subsydjum, dane na polityczne cele, bez kontroli, Związkowi Obywatelskiej Pracy Kobiet. Przypadkowo dostałem do ręki jedno sprawozdanie tego Związku, sprawozdanie opublikowane. Zajrzałem, na jakie cele rozchodzą się te pieniądze, to subsydjum, i widzę takie pozycje: świetlic dla dorosłych 296, świetlic dla dzieci 123, kursów samokształceniowych 43, bibliotek i czytelń 100, kursów oświatowych 678 i zawodowych 76, stacyj opieki nad matką i dzieckiem 15, „kropli mleka” 11, żłobków 213, przedszkoli 8, kolonij i półkolonij 78 i 130, pomocy doraźnej dla dzieci punktów 50 i t. d. Wszystko to są tego rodzaju pozycje. Więc zwróciłem uwagę, że to nie wygląda tak groźnie, że nie jest to subsydjum z tych pieniędzy podatniczych dla jakichś celów politycznych, że to idzie na te cele, na które Państwo łoży. Ministerstwa i urzędy nie mogą bezpośrednio zajmować się temi rzeczami nie tylko u nas. ale na całym świecie i nie tylko Związek Obywatelskiej Pracy Kobiet, ale i inne zrzeszenia społeczne mają charakter organizacyj rozdzielczych, przez które idą pieniądze państwowe na te, a nie na inne cele. Następnie ta opieka społeczna — jak zwróciłem się i zapytałem — przeprowadza kontrolę tych rachunków. To są sumy nie dawane na ślepo do dyspozycji takiemu lub innemu związkowi, tylko to są sumy dane do dyspozycji organizacji rozdzielczej, następnie kontrolowane i sprawdzane.</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#BogusławMiedziński">Słyszałem teraz od p. posła Rybarskiego, że tam były nadużycia, że coś było czy nie było księgowane. Są to rzeczy, których nie jestem w stanie w tej chwili zbadać, ale chciałbym zwrócić uwagę, że źródłem tych informacyj, o ile wiem, jest artykuł w jednem z pism opozycyjnych, które dla Wysokiej Izby nie może występować jako miarodajna podstawa. Będziemy mieli, jak sądzę, możność zbadania tej sprawy na komisji, a nie gdzieindziej, pewnie p. Minister Opieki Społecznej udzieli wyjaśnień, jaka była kontrola nad temi sumami. Jak wynika z rozmaitych momentów, przez Panów dziś wytaczanych, niema danych na to, ażeby twierdzić, że jeżeli tam były nadużycia, to nie będą ukarane, ale jeszcze nie wiemy, czy były przedewszystkiem. Więc ten przykład był rzucony w sposób, który mnie nie przeraził zupełnie, kiedy się przekonałem o co chodzi, nie na podstawie pewnego artykułu prasy partyjnej, lecz na podstawie źródłowych, nadających się do badania, danych.</u>
          <u xml:id="u-60.6" who="#BogusławMiedziński">O grożącem upaństwowieniu produkcji mówił tu jako o ogólnym zarzucie względem polityki Rządu p. poseł Rybarski. Nie będę rozwodził się nad tem. Ta dyskusja o etatyzmie albo nieetatyzmie prawdopodobnie jest wszystkim na pamięć znana. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że nie tylko w Polsce, ale i w innych państwach w dobie dzisiejszej mamy do czynienia z jednem zjawiskiem, powtarzającem się nieubłaganie, mianowicie z dążeniem wszystkich rządów do kontroli nad podziałem dochodu narodowego. Niema mowy o upaństwowieniu produkcji; jeżeli nam Panowie zarzut taki stawiacie, to powiem, że nie. Natomiast, jeżeli zapytacie, czy uważam, że Rząd powinien pozostawić bez kontroli kwestię zysku, gospodarczo usprawiedliwionej czy nieusprawiedliwionej ceny w produkcji tych przedmiotów szczególnie, które są częścią składową innych produkcyj, jeżeli Panowie zapytacie, czy jestem zwolennikiem kontroli państwowej nad podziałem dochodu narodowego, to powiem, że tak, że jesteśmy zwolennikami i nie jesteśmy w świecie nowoczesnym odosobnieni. Gdzież się podział ten argument o Ameryce, którą jeszcze przed kilku laty Panowie przytaczali jako najidealniejszy kraj, gdzie rząd nie wtrąca się do spraw produkcji, obrotów i t. d.? Co tam widzimy, czy nie to samo? Czy nie wyraźne położenie przez Rząd w tym wolnym, liberalnym kraju ręki na tem, czem jest produkcja i czem jest podział dochodu narodowego?</u>
          <u xml:id="u-60.7" who="#komentarz">(P. Rybarski: Jest odwrót.)</u>
          <u xml:id="u-60.8" who="#BogusławMiedziński">Dotychczas tego nie widzimy. Nie przesądzam, czy metody tam zastosowane, wobec których metody Rządu Polskiego są niesłychanie ostrożne i powściągliwsze, przyniosą rezultaty. Jestem daleki od entuzjazmu dla prezydenta Roosevelta, ale przytaczali Pawie to zjawisko, iż Rząd na tych rzeczach jednak kładzie rękę, a kontrola jest zjawiskiem nieodpartem, idącem jako zjawisko nowoczesnego państwa.</u>
          <u xml:id="u-60.9" who="#BogusławMiedziński">Przejdę już teraz od budżetu, jak wszyscy panowie, którzy od niego przechodzili, lub do niego wcale nie przystępowali. Była mowa, jako o rzeczach charakteryzujących stosunki, o protekcji, o przekupstwie, o kupowaniu ludzi. Przytaczane były okólniki, takie czy inne, starostów, postępki, takie czy inne, urzędników, odezwy, takie czy inne, młodzieńca z Leg jonu Młodych. Proszę Panów, czyśmy kiedykolwiek twierdzili, że głupcy są tylko w opozycji? Naprawdę są i nas, nic na to nie poradzimy. Są, i jeżeli słyszymy o takiem wystąpieniu, szczególnie miłem, jak to, gdy taki młodzieniec mówi, że wszechpolak nie dostanie posady, to to jest głupstwo; jesteśmy tego samego zdania, co p. prof. Rybarski, i ja, i p. pułk. Sławek, i my wszyscy. Powiadam, że te rzeczy są. A czy za czasów Panów urzędnicy byli ogromnie inteligentni, taktowni i zręczni? Obawiam się, że nie. Była mowa o urzędnikach, wicewojewodach, starostach, a wszyscy wiemy, co się wtedy działo. P. pos. Rybarski, pogłębiając zagadnienie, przechodził od sprawy sporadycznych wypadków do kwestii systemu. P. pos. Rybarski twierdził, że nie chodzi o to, czy ten lub ów zrobił to, ale że system, który my reprezentujemy, jest taki, przy którym to jest konieczne. Dziwnym zbiegiem okoliczności ten właśnie wywód p. posła Rybarskiego znajduje się w najbliższem sąsiedztwie w jego przemówieniu z jego podniesieniem sprawy p. Idzikowskiego i tu jego wywód znalazł najlepszą ilustrację. Taki pan w Waszym systemie siedziałby nadal na tych ławach, w naszym systemie siedzi w więzieniu.</u>
          <u xml:id="u-60.10" who="#komentarz">(Różne okrzyki na prawicy. P. Staniszkis: Wstyd. Głos na ławach B. B.: A Kucharski!)</u>
          <u xml:id="u-60.11" who="#BogusławMiedziński">W tej chwili zilustruję Panom tę rzecz ciekawą statystyką, udowadniającą, że rzeczy, które my mówimy jako charakterystykę naszego systemu, który wprowadzamy, odbywają się w rzeczywistości. Właśnie co do tego, że była mowa o nieodpowiedzialności i odpowiedzialności. W Sejmie pierwszym ilość żądań o wydanie posłów wynosiła 223 wnioski, bo niektóre były zbiorowe, a dotyczyły one posłów 290, uwzględniono 9; w Sejmie drugim pod przewodnictwem Marszałka Daszyńskiego władze sądowe żądały wydania posłów 61, uwzględniono 5; w czasie Sejmu obecnego zażądano wydania 38 posłów, 35 wniosków jest uwzględnionych, 3 oczekuje na załatwienie. To jeżeli chodzi o ten system.</u>
          <u xml:id="u-60.12" who="#komentarz">(Głos na ławach ludowych: Z pobudek politycznych.)</u>
          <u xml:id="u-60.13" who="#BogusławMiedziński">No, naturalnie, że to jest pociągnięcie par ekscellence polityczne. Uważamy to za rzecz polityczną, bo powiedzieliśmy tu, że skończyliśmy z nietykalnością poselską i będziemy wydawać swoich kolegów tak samo, jak innych. I to nie był pusty frazes, co Panowie mają udowodnione i nie dotyczyło to jednego wypadku.</u>
          <u xml:id="u-60.14" who="#komentarz">(Wrzawa. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-60.15" who="#BogusławMiedziński">A teraz, proszę Panów, przejdźmy dalej. Drugie pogłębienie p. Rybarskiego. P. Rybarski mówił, że prawo musi być postawione i dopiero, jeżeli prawo istnieje, to nie będzie tych zjawisk przestępczości, przekupstwa i t. d. Nie jestem pewny prawidłowości logicznej tego wywodu. Zdaje mi się, że tu nie zachodzi kwestia prawa. Mamy i obserwujemy najrozmaitsze ustroje. U nas na przestrzeni krótkiej historii naszego nowego Państwa widzieliśmy już różne ustroje. Widzieliśmy je gdzieindziej w Europie, czy w parlamentarnej Francji, czy w dyktatorskich Włoszech. Chociaż tu i tam jest prawo, tu jedno ma źródło, tam inne, tam się podoba, tu się nie podoba, ale pomimo tego prawa i tu i tam, i w tym systemie i w innym istnieje przestępczość. Co więcej, widzimy, że istnieje zasadnicze prawo, które wszyscy wyznają: dekalog, prawo Boże, najświętsze i najgroźniejsze dla każdego wierzącego człowieka, które mówi: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, czcij ojca twego i matkę twoją, ale jednak ludzie mordują np. ojca i matkę. To nie jest kwestia ustroju, ani systemu, to jest poprostu kwestia natury ludzkiej. I żeby prawo mówiło najsurowiej i groziło czy to, jak kodeks karny, sankcjami doczesnemi, czy jak dekalog, wiecznem potępieniem, to są ludzie, którzy zabijają i nie zabijają, są ludzie, którzy cudzołożą i którzy nie cudzołożą. Więc to nie jest wywód polityczny i dyskwalifikacja jakiegokolwiek systemu, to jest wywód, dotyczący momentu natury wychowawczej, przemiany natury ludzkiej i t. d. Ale co to ma wspólnego z kwest ją systemu parlamentarnego, czy nieparlamentarnego, tego dalibóg zrozumieć nie można.</u>
          <u xml:id="u-60.16" who="#BogusławMiedziński">Poza niektóremi „pogłębieniami”, o których mówiłem przykładowo, znajduję również pewne ułatwienie w argumentacji p. Rybarskiego. Powiedział p. Rybarski, że urzędnikowi wszystko wolno, więc zaczyna brać łapówki. No tak, naturalnie. Tylko, gdzie jest powiedziane, że wszystko wolno urzędnikowi? Kto to powiedział? Czy Panowie nie zauważyli, czy Panowie sami nie wymieniali przykładów o bardzo wysokich urzędnikach, którzy, kiedy próbowali brać łapówki, to poszli do więzienia? Czy to jest „wolno”? Może w jakimś innym ustroju, ale za taki ustrój, gdzie wszystko jest urzędnikowi wolno, my nie weźmiemy na siebie odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-60.17" who="#BogusławMiedziński">Sprawa systemu u p. Żuławskiego tak samo wygląda w sposób nieco swoisty. P. Żuławski udowadniał, że ludzie, którzy zajmują stanowisko aktywnie opozycyjne względem Rządu, są pozbawiani posad rządowych. Tak jest. I tak być powinno. To jest przecież kwestia nowoczesnego pojęcia państwa. Proszę Panów, jeden z bardzo lewicowych autorów angielskich, dawny socjalista, znany ze swych przekonań, nawet ze swych uwielbień dla komunizmu, powiedział bardzo niedawno o ustroju parlamentarnym, że ten ustrój parlamentarny, nawet tak swoisty, jak angielski, przypomina mu taką analogię, jakgdyby na statku, płynącym po Atlantyku, połowa załogi chciała płynąć do New Yorku, a druga połowa do Liverpoolu. I powiedział, że uważa to za nonsens, i nam się też tak zdaje, że to nonsens. Dopóki za ten statek, który znajduje się na Atlantyku, my bierzemy odpowiedzialność, to cała załoga będzie płynęła w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-60.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-60.19" who="#BogusławMiedziński">Rozczulał się p. pos. Żuławski nad tym swoim znajomym, który z niezwykle wysokich pobudek, dla posady, śpiewał pieśń, która mu się nie podobała. Jeśli jest takim ideowcem, niech nie śpiewa tego, nikt nie wymaga tego. Wymagamy, aby nie śpiewał wcale. Jeśli śpiewa Czerwony Sztandar, dlaczego chce służyć faszystowskiemu rządowi? Takie jest nowoczesne pojmowanie państwa: albo załoga płynie do New Yorku, albo do Liverpoolu.</u>
          <u xml:id="u-60.20" who="#komentarz">(Głos na ławach P.P.S.: A jak wojna, to Wy będziecie bronili?)</u>
          <u xml:id="u-60.21" who="#BogusławMiedziński">Pan myśli, że pół kompanii śpiewało Czerwony Sztandar, a pół co innego i się z sobą kłócili? Na wojnie słuchamy dowódcy, bo inaczej przegralibyśmy wojnę. Panowie byli wtedy tak uprzejmi, że też słuchali swojego dowódcy.</u>
          <u xml:id="u-60.22" who="#BogusławMiedziński">Teraz przejdę jeszcze do jednej rzeczy, znów politycznej zupełnie, mianowicie do bardzo interesujących wywodów p. posła Rybarskiego, dotyczących Berezy Kartuskiej. Zawsze niechętnie mówię o represjach, jestem tego zdania, że represje, to malum necessarium Ponieważ nie zajmuję żadnego stanowiska, któreby na mnie nakładało obowiązek zajmowania się represjami, to wołałbym o tych rzeczach nie mówić. Ale skoro p. poseł Rybarski tak nam przedstawił sprawę, że oto jest grupa ludzi, która jest łamana za swe przekonania, za idee narodowe i za ideologię, że my nie zdobędziemy rządu dusz w Polsce, bo oto takiemi brzydkiemi metodami pracujemy, że nie złamiemy obozu narodowego, to ja się pytam, kto ten obóz łamie i za co chcemy ten obóz łamać, kto chce go łamać, bo my napewno nie. Przyjrzyjmy się, co to za niewiniątka, baranki łagodne znajdują się w Berezie Kartuskiej. Mam co do tego pewne materiały, jeżeli chodzi o tych uwięzionych, czy, przepraszam, odosobnionych w Berezie Kartuskiej, za którymi się ujmuje p. poseł Rybarski. Wydają oni swe publikacje i z tych publikacyj możemy się dowiedzieć, czy rzeczywiście, jeżeli oni ulegli odosobnieniu, to tylko za ideę narodową, czy może za coś odmiennego, bardziej konkretnego, co nowe rzuci światło na te wzniosłe metody, za które cierpią. Otóż mam tu taki pakiecik „Nowej Sztafety”. Rzucam okiem: „O Berezie Kartuskiej”, artykuł, w którym czytamy na końcu taki pasus: Rząd obecny nie jest rządem polskim, lecz rządem zdrajców, zaprzedany Żydom i obcym,</u>
          <u xml:id="u-60.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Skandal.)</u>
          <u xml:id="u-60.24" who="#BogusławMiedziński">Bardzo dobrze. Drugi: „Szwagier Litwinowa Ministrem Spraw Wewnętrznych w Polsce”. Tak jest. I ci panowie wiedzą, że to jest kłamstwo wyssane z palca Dalej „Kunszt sanacji”, o którym się wspomina jako o rzeczach dawno znanych, bo w poprzednich numerach było opisywane szerzej, z imionami i nazwiskami, jak zamordowaliśmy Zaćwilichowskiego, otruliśmy Boernera. jak usiłowaliśmy, ale nie udał nam się zamach na Dreszera i jak zamordowaliśmy Pierackiego. Wydaje mi się więc, że to nie jest już ideologia narodowa, lecz coś trochę innego i nie sądzę, by p. Rybarski wziął na siebie za to odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-60.25" who="#komentarz">(P. Rybarski: Czy za to byli karani? Kiedy się to ukazało? Głos na ławach B. B.: Co Pan robi greka, Fan to codziennie czyta!)</u>
          <u xml:id="u-60.26" who="#BogusławMiedziński">W następnym numerze jest „Wykaz Żydów w Rządzie Najlepsi szlachcice, z dziada pradziada katoliki, cd Kozłowskiego, przez Paciorkowskiego, aż do Jędrzejewicza wszyscy są wymienieni jako Żydzi. A przez cały czas, w każdym numerze się pisze. co to jest Żyd, że to Jest ten czynnik, co działa na zgubę Polski. Mają Panowie dalej na tem tle artykulik o tem. że na czele Rządu w Polsce stoi Żyd, ba, nawet najspokojniej w świecie jest zrobiona cała historia, cała nowela, z najdrobniejszemi szczegółami, ażeby ją uczynić tembardziej przekonywującą, gdyż może ktoś pomyśleć, że jak on mówi z szczegółami, to chyba nie łże. I tak pana Leona Kozłowskiego, dobrego szlachcica z Miechowskiego, akurat wywodzi się bezpośrednio od Uszera Brunera. Jest napisane. „Żyd na czele Rządu”.</u>
          <u xml:id="u-60.27" who="#BogusławMiedziński">A dalej w tych numerach, zapakowanych takiemi szczegółami i takiemi łgarstwami, jest odezwa do policjantów i do kolegów oficerów, którym wskazuje się na to, że to Żydzi, chcąc zgubić Państwo, nami rządzą, i co wy na to? Czy Panowie przyjmują odpowiedzialność za te metody?</u>
          <u xml:id="u-60.28" who="#komentarz">(Głos: Nie za to siedzą.)</u>
          <u xml:id="u-60.29" who="#BogusławMiedziński">Jeszcze pozwolę sobie przytoczyć, żeby Panowie wiedzieli, jaki jest ton, jaki poziom nadzwyczajny tych rzeczy. Oto czytamy w artykuliku wstępnym lego pisma: „Niema rządu i prawa, niema prezydenta, jest tylko — tu jest taka łajdacka obelga, która mi przez usta nie przejdzie, „niema rządu, jest tylko banda Żydów i złodziej, niema sądów, są tylko lokaje i oprawcy. Każdy łajdacki czyn ludzi rządzących w Polsce jest czynem bezprawia, a czynem prawa jest walka z rządem. Urzędnik czy stupajka, katujący uczciwego Polaka, jest bandytą, człowiek, który tego banschutz zabija, jest narzędziem sprawiedliwości. Mamy obowiązek w imię sprawiedliwości tracić i tępić zbirów. Przeplata się to artykułem o delegacji Żydów u Ministra Spraw Wewnętrznych, dlatego tytuł: „Minister Kościałkowski otrzymał rozkaz”. Po tem wszystkiem, w tym sosie, w ten sposób przedstawiając, podając takie fakty, zełgane od a do z, tem się chce karmić oficerów i policjantów, czyli w ten sposób preparuje się służbę bezpieczeństwa wewnętrzną i zewnętrzną Państwa. Po tem wszystkiem Panowie powiadacie, że nie są oni na miejscu w Berezie Kartuskiej!</u>
          <u xml:id="u-60.30" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnicowa Narodowego: Ale to było później wydane. P. Rybarski: Kto to wydał? Przybyszewski i Bartyzel. P. Stypułkowski: Ale to było później. Wrzawa na ławach Kluba Narodowego).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle Stypułkowski, przywołuję Pana do porządku z zapisaniem do protokółu. Proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#BogusławMiedziński">Panowie to widać nieuważnie czytali. W każdym numerze jest powiedziane, że pisze to i wydaje Obóz Narodowo-Radykalny. Czy Panowie wiecie, kto to jest, czynie? Jest powiedziane, kto, kiedy i jak.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#komentarz">(Wrzawa i przerywania na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#KazimierzŚwitalski">Panie Pośle Rybarski, wzywa Pana do porządku. Pana posła Staniszkisa przywołuję do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#BogusławMiedziński">Jeśli chodzi Panom o daty, to rok temu, a więc jeszcze przed Berezą Kartuską czytałem ulotkę tego samego Obozu Narodowo-Radykalnego. rozpowszechnianą na całem Pomorzu, gdzie szczegółowo rozpisywali się, jak Zaćwilichowskiego zamordował Beck, a ja otrułem ministra Boernera. Jeżeli Panowie wyobrażacie sobie, że takie łajdactwa można robić bezkarnie i jeszcze będzie się je zachwalać, to się Panowie mylicie Żaden rząd odpowiedzialny za państwo i mający poczucie odpowiedzialności swojej pracy dla państwa, nie będzie i na ma prawa tolerować takich rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#BogusławMiedziński">Jeszcze na końcu muszę zacytować Panom jedną rzecz, z którą doskonale się zgadzam. W tym samym numerze, gdzie jest odezwa do policjantów, grożąca im rozrachunkiem niezadługo, jeśli będą tych „zdrajców i siepaczy” w Rządzie słuchać, i to, że na czele Rządu stoi Żyd, jest to wezwanie do narodu, żeby podnieść nastrój partyjny. Na końcu jest powiedziane: „Teraz już rozumiemy i Berezę i rozwiązanie 0. N. R. i zamknięcie „Sztafety”. Tak jest! I my teraz to rozumiemy.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#BogusławMiedziński">Jeszcze jest rzecz następująca: Ci panowie dalej piszą, — i to mi się jeszcze podoba stosunkowo — że oni płakać i narzekać nie będą, a tylko p. Rybarski proklamował, że są to niewinne baranki, które za patriotyzm siedzą i cierpią. Nie mówcie Panowie, że jest to łamanie obozu narodowego, bo to jest tylko łamanie anarchii.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, co do polityki wewnętrznej chciałem stwierdzić, na czem opierają się te rzeczy, które Panowie uważają za niesłychane postępowanie z niewinnemi gołąbkami, i chciałem oświadczyć, że nie możemy mieć pretensji do Rządu za odosobnienie tego rodzaju typów, lakierni metodami pracujących.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#BogusławMiedziński">Była tutaj poruszona również w czasie dyskusji mimochodem sprawa polityki zagranicznej. Mianowicie sprawę polityki zagranicznej poruszył p. Róg, który naogół zgodził się z ogólną polityką zagraniczną Rządu, podkreślając, że uważa za trafne dążenie do zgodnych i pokojowych stosunków z sąsiadami, zaakceptował również znany wszystkim krok Rządu w sprawie traktatów mniejszościowych, zaniepokoił się tylko o sojusz z Francją. Również i p. Żuławski wrócił do tych rzeczy, mówiąc o rozluźnieniu i niepokoju o sojusz z Francją, zaznaczając również niepokój o zacieśniające się węzły przyjaźni z Hitlerem i również nie podnosząc żadnych merytorycznych zarzutów przeciw znanemu krokowi Rządu w sprawie traktatu mniejszościowego, uznał jednak, że jest to rzecz niebezpieczna, albowiem na Traktacie Wersalskim opiera się byt Państwa. Co do tej wagi ł zagrożenia bytu Państwa w związku z postąpieniem Rządu w Genewie, nie sądzę, aby tak strasznych rzeczy należało się dopatrywać w postępku Rządu i w deklaracji, którą pozwolę sobie Panom przypomnieć. Brzmiała ona w sposób następujący: „Do czasu wprowadzenia w życie powszechnego, jednolitego systemu międzynarodowej ochrony praw mniejszości, Rząd Polski nie będzie współpracował z organami międzynarodowemi w zakresie kontroli nad stosowaniem przez Polskę zasady słusznego i równego traktowania mniejszości”. Sądzę, że Traktat Wersalski tą deklaracją podważony nie został, tego przekonania żaden z Panów nie ma, nie jest to rzecz groźna ani dla bytu Państwa Polskiego, ani pokoju międzynarodowego napewno. Co do opinii o Traktacie Wersalskim jako podwalinie bytu Państwa Polskiego, to pozwolę sobie zaznaczyć, że stronnictwo p. posła Żuławskiego zawsze było w tej sprawie odmiennego zupełnie zdania. Dość zajrzeć do dawnych numerów „Robotnika”, do dawnych numerów Diariusza Sejmowego, przemówień posłów Daszyńskiego i Niedziałkowskiego, aby znaleźć wyraz oburzenia tych panów na innych posłów tej Izby, którzy w swoim czasie to stanowisko reprezentowali. Co do tego zagrożonego bytu Państwa, to jeden p. pos. Żuławski to stanowisko zajął, ale za to był w rozbieżności z dotychczasowem stanowiskiem całego swego stronnictwa.</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#BogusławMiedziński">Ale pomówmy o samej rzeczy. Zdaje nam się i jesteśmy tego zdania, że stanowisko p. Ministra Spraw Zagranicznych w Genewie ostatnio, które zostało sformułowane w tej maksymie, że Polska nie nadaje się na teren dla eksperymentowania niedojrzałego systemu i tym terenem nie będzie, nie znalazło potępienia i nie znajduje go w tej Izbie przeciwnie znalazło powszechne zrozumienie. Następnie stwierdzam, że nie jest dla mnie zrozumiałe, dlaczego Panowie widzieli jakąś tajemniczość w polityce p. Ministra Becka, bo jeśli chodzi chociażby o tę sprawę, to nie mówiąc o szeregu wynurzeń i oficjalnych enuncjacyj, mieliśmy w Gazecie Polskiej, którą. jak się dowiaduję z przemówień, Panowie zaszczycacie swoją uwagą, mieliście Panowie eksplikację tych kroków, eksplikację taktyki i motywów, któremi kierował się Rząd w tej sprawie. Nie sądzę więc, ażeby można było powiedzieć, że istnieje jakieś chowanie przed narodem polityki, jakaś tajemniczość, a szczególnie uciekanie przed odpowiedzialnością.</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#BogusławMiedziński">Nie mówiąc dłużej o tej sprawie mniejszości, która jest jednak sprawą powszechnie uznaną, chciałbym powiedzieć parę słów o tym niepokoju co do naszych stosunków z Francją. Rozumiem doskonale ten niepokój dlatego, że istotnie sojusz z Francją jest rzeczą, która się tradycyjnie zrosła już z polskim sposobem myślenia politycznego o polityce międzynarodowej. Ten sojusz ma swoje tradycje i swoją popularność, I niczego nie pragnąłbym bardziej, jak tego, żeby o tem pamiętano nie tylko u nas, ale i wszędzie. Nie trzeba jednak, proszę Panów, informować się o polskiej polityce zagranicznej z prasy obcej, choćby sojuszniczego państwa. To do niczego dobrego nie doprowadzi, dlatego, że wszystko to coby Panowie znaleźli tam, a czego Panowie nie znaleźli w oficjalnych enuncjacjach rządowych, jest poprostu nieprawdą, jest plotką. Niestety tak się składa, że nie tylko w życiu prywatnem, ale i w życiu międzynarodowem plotka robi swoje i jest bardzo szkodliwa. Dlatego lepiejby było o tych stosunkach informować się u miarodajnych przedstawicieli opinii czy Polski, czy Francji, a nie koniecznie szukać informacyj po różnych organach prasy.</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#BogusławMiedziński">Skoro już o tej rzeczy tutaj mowa — wołałbym jej nie poruszać — ale jeżeli o to chodzi, to prasa polska wykazała słusznie i trafnie powściągliwość, nie podejmując zbyt daleko idącej dyskusji, a nawet nie powtarzając szeregu głosów prasy francuskiej o polityce polskiej. Powołam się na jeden z organów opozycji, na jedno z pism, bliskich Klubowi Narodowemu, w którem przeczytałem przed szeregiem tygodni zwrot taki, że to, co piszą pewne organa prasy francuskiej w ostatnich czasach o polityce polskiej, mogłoby najzagorzalszego frankofila zrazić do sojuszu z Francją. Jak powiadam, wolę się tą sprawą nie zajmować i nie doszukiwać się, czy polityczne, czy niepolityczne powody i motywy stoją za takiem stanowiskiem niektórych organów prasy francuskiej. Wrócę do mojej tezy, że należy sytuację oceniać według zdania odpowiedzialnych polityków. We wszystkich pociągnięciach polityki polskiej w ostatnich czasach było wyraźnie zadeklarowane, że nie zmieniają one w niczem istniejących traktatów i naszych zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli chodzi o to, co poruszył p. pos. Żuławski, o stosunki z Niemcami, to i ze strony Polski było wyraźnie, niedwuznacznie powiedziane, że nie zmienia ten fakt żadnego przecinka w naszym sojuszu z Francją i jeżeliby chcieli Panowie sobie przypomnieć, to również i miarodajne głosy francuskie oświadczyły, że nie mogą mieć i nie mają pretensji do Polski o to, że po sąsiedzku unormowała swoje stosunki z Rzeszą Niemiecką. 1 stwierdzam, że tu znowu trzeba, szczególniej, gdy się mówi o polityce zagranicznej, używać ściślejszej terminologii, niż to p. poseł Żuławski robił. Albowiem co innego jest normalizacja stosunków sąsiedzkich, a co innego przyjaźń; i pakt o nieagresji jest bardzo daleki od takich sformułowań, jakich używa p. poseł Żuławski, mianowicie o zacieśnieniu węzłów przyjaźni z Hitlerem. Język używany w polityce międzynarodowej koniecznie wy maga ścisłości, a nie przesady wiecowej. Proszę Panów, jeżeli chodzi o wyjaśnienia ze strony Francji, proszę mi wierzyć, że daleko lepiej niektórzy bardzo poważni mężowie stanu Francji określili to, co jest niedobre między Polską a Francją w tej chwili, lepiej niż my sami może potrafimy. Jeżeli nie będziemy sięgać do takiej czy innej prasy, jeżeli sięgniemy np. do oświadczenia człowieka, w tej chwili bardziej jeszcze miarodajnego niż przed kilku tygodniami, gdy to pisał, do oświadczenia p. Henri Lemery, ministra sprawiedliwości w obecnym rządzie Doumerguea, to zobaczymy tam takie ujęcie niezmiernie ciekawe: „Gdy się posiada sojuszników, pierwszym obowiązkiem jest podtrzymywanie ich na tych właśnie terenach, gdzie ich główne interesy wchodzą w grę. Co do Polski, Francja powinna była wszystko zrobić, by poprzeć jej słuszne żądania w sprawach mniejszościowych, Patronując paktowi wschodniemu, Francja uznała projekt sowiecki za swój własny i chciała pogwałcić wolę państwa zaprzyjaźnionego. Tymczasem jedynie polski punkt widzenia powinien był orientować Francję w sprawach wschodnio-europejskich. Ten błąd taktyczny Francji nie jest pierwszy. Francja nie przyjęła co do Polski postawy, któraby odpowiadała wielkiej wspólnej tradycji. Zbyt często Francja zachowywała się jak opiekunka daleka i nieomylna. Podczas obrad konferencji rozbrojeniowej Minister Zaleski otrzymał zapewnienie od francuskiego ministerstwa spraw zagranicznych, że Francja nie wysunie w Genewie żadnych projektów bez porozumienia się z Warszawą. Zdarzyło się, że Francja wysunęła swój projekt bez tego porozumienia. Podczas rokowań w sprawie paktu czterech Francja przypomniała sobie o Polsce dopiero po zawarciu porozumienia z Włochami. Te metody są godne pożałowania. Mieliśmy nadzieję, że rząd Doumerguea położy im koniec i że podróż ministra Bartou do Warszawy rozpocznie nową erę. Czyżbyśmy mieli się mylić? Czyżbyśmy mieli porzucić pewnego i silnego sojusznika, jakim jest Polska”?</u>
          <u xml:id="u-64.10" who="#BogusławMiedziński">Nie cytuję dalej, choć tam jest wiele komplementów pod adresem Polski, ale muszę powiedzieć, że to mówi francuski mąż stanu, obecny minister sprawiedliwości. To jest dla mnie bardziej miarodajne, niż to, co wyczytuję w niektórych organach prasy. To jest, proszę Panów głos, do którego trzeba przywiązywać wagę. Są rzeczy, z których nie jesteśmy radzi i które nas niepokoją. Czy jednak po naszej stronie jest w tej sprawie wina? Czy naprawdę z naszej strony są porobione błędy? Proszę Panów, mam istotnie pewne wątpliwości co do tego, gdyż w naszem stanowisku jedno jest pewne, że polityka polska jest i musi być wierna swoim sojuszom i przyjaźniom, ale że to będzie zawsze polityka pokojowa, a nie „przedpokojowa”.</u>
          <u xml:id="u-64.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-64.12" who="#BogusławMiedziński">Jeżeliby się ktoś czego innego po panu Ministrze Becku spodziewał, ten może być zawiedziony. Zrobię tu uwagę, że nic jest to bynajmniej stanowisko prestiżowe. Prestiż, jak powiedział pewien wybitny myśliciel, to jest słowo wyjęte z dewizy herbowej szatana. Dużo nieszczęść w stosunkach między ludźmi i między narodami działo się przez prestiż i dlatego z całą stanowczością muszę stwierdzić, że dlatego uważam politykę Rządu Rzeczypospolitej za prawidłową, że w każdym wypadku zarysowania się rozbieżności poglądów między rządem polskim a francuskim, były to zawsze tylko kwest je ścisłe i rzeczowo umotywowane i wagę tych motywów rozumie cały szereg wybitnych mężów stanu Francji. A zatem niepokój, który tu był wyrażany o nasze dobre stosunki z Francją i innymi sojusznikami, to jest wspólna rzecz nas wszystkich, niema między nami co do tego różnicy. Pozwalam sobie tylko stwierdzić, że nie widzimy i nie możemy się dopatrzeć błędu z naszej strony w tej sprawie. Tyle uwag co do polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-64.13" who="#BogusławMiedziński">Teraz wracam do wewnętrznej w związku z przemówieniem pana posła Żuławskiego.</u>
          <u xml:id="u-64.14" who="#BogusławMiedziński">Było tam dużo bardzo o ubezpieczeniach. To jest zagadnienie rzeczywiście, będące od dłuższego czasu zmorą dla każdego, kto o niem zaczął myśleć i zaczął je badać. Muszę powiedzieć tym panom, którzy tak często mówią, co jest voks populi i opinia narodu i szerokich mas, a ze swoich obserwacyj sądzę, że nie jestem odosobniony, iż w sprawie ubezpieczeń społecznych naród dzieli się na dwie części: jedna, to ci niezadowoleni, a druga bardzo mała, składająca się wyłącznie z pracowników ubezpieczeń, która jest bardzo zadowolona i uważa, że wszystko jest w porządku. Jestem daleki w tej chwili od tego, żebym podzielał opinię przemysłowców, kapitalistów, ale pomówcie z robotnikiem, z zecerem, z własną służącą i zapytajcie, co oni powiedzą o ubezpieczeniach, o niewspółmierności tego, co płacą ze świadczeniami, jakie otrzymują z niesłychaną trudnością i torturą, kiedy trzeba po te świadczenia sięgnąć. Ale to jest rzecz, nadająca się do omówienia gdzieindziej. Twierdzę, że opinia szerokich mas jest zdumiewająco jednolita co do ubezpieczeń, i to i kapitalistów i ludzi pracy.</u>
          <u xml:id="u-64.15" who="#BogusławMiedziński">Panowie mieli do nas pretensję o to. że my w tej sprawie zmieniamy stanowisko. Tak jest. Pozwolę sobie stwierdzić, że to jest drogocenne novum, które obóz nasz wnosi do życia publicznego. Tak jak wbrew pewnym obyczajom w Polsce wcale nie boimy się, że jak wydamy naszego kolegę posła sądom, jeżeli posiedzi nawet w więzieniu, jeżeli pójdzie do więzienia wyższy urzędnik, przyznający się do naszego obozu, wcale nie boimy się, że potem p. Żuławski będzie miał bardzo łatwą możność wytknięcia nam tego z trybuny i będzie nam tem dokuczał. My to zniesiemy, mamy odwagę to zrobić i nie boimy się, że Panowie będą nam wytykali, bo interes publiczny jest ważniejszy. Tę samą odwagę mamy w sprawie tak skomplikowanej, która przechodzi tę samą gehennę na całym świecie. Niech Panowie przeczytają, co pisze się o stanie ubezpieczeń społecznych we Francji, wszędzie ta rzecz jest bolączką. Nie wypieramy się, że taki czy inny krok z naszej strony okazał się po doświadczeniu błędnym i będziemy starali się go poprawić, nie bojąc się tego, że znów p. poseł Żuławski będzie miał w swojem przemówieniu ustęp bardzo złośliwej i dowcipnej krytyki, Mamy odwagę, jeżeli uczyniliśmy jaki błąd, stanąć pod pręgierzem i powiedzieć, że oto wczoraj zrobiliśmy błąd i dziś chcemy go naprawić. Nie boimy się tego.</u>
          <u xml:id="u-64.16" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, teraz dalej. U p. posła Żuławskiego mieliśmy twierdzenie, że jest więcej nadużyć. Twierdzenie nie sprawdzone, bo dowody, które były przytoczone, bądź są dowodami na to, że jest coraz więcej kar za nadużycia, bądź też były to dowody całkiem osobliwego gatunku, jak powiedzenie po tym wysiłku, który był zrobiony przez społeczeństwo dla ratowania budżetu i równowagi, po pożyczce narodowej, powiedzenie spokojne, jakoby kierownik tej akcji wziął 100.000 zł remuneracji.</u>
          <u xml:id="u-64.17" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: W formie zapytania.)</u>
          <u xml:id="u-64.18" who="#BogusławMiedziński">To tak było powiedziane: ja się Pana Ministra pytam, ale to rzecz powszechnie znana.</u>
          <u xml:id="u-64.19" who="#BogusławMiedziński">Jeżeli jabym z tej trybuny zapytał p. Żuławskiego, że jest rzeczą powszechnie znaną, że on bierze z poza granic Państwa 10.000 zł za każde swoje przemówienie, ale ja się tylko pytam, ciekaw jestem, czyby się nie zerwał z ławy i nie był oburzony takiem pytaniem.</u>
          <u xml:id="u-64.20" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nie. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-64.21" who="#BogusławMiedziński">Panom przychodzi to z niesłychaną łatwością. Powiedzenie takiej rzeczy, wydrukowanie jej, częstokroć bez przytoczenia sprostowania, to jest w praktyce Panów chleb z masłem, 1 co więcej, mam nieodparte przekonanie, że jeśli p. Żuławski w tej sali, wiedząc, że w każdej chwili spotka się z sprostowaniem i zaprzeczeniem, zaryzykował to twierdzenie, to on napewno na swoich wiecach obracał tym argumentem 20.000 razy. A zresztą to Panom tak łatwo przychodzi. Był p. Żuławski w tej chwili na sali, kiedy wszedł pan Minister Skarbu na trybunę i powiedział, że to, co on powiedział, jest nieprawdą i widziałem, że jednak to na nim nie zrobiło najmniejszego wrażenia, a przecież było w tej chwili powiedziane, że jest kłamcą i oszczercą. O ciurach mówił p. Żuławski i był łaskaw stwierdzić, że on mówił to samo, co pan premier Prystor, ale dodał odrazu insynuację szczególną, że Prystor to powiedział, co on myślał, dopiero wtedy, jak jego wpływy zostały złamane. Skąd to p. Żuławski wziął, że wpływy pana Aleksandra Prystora zostały złamane? Bo my o tem nic nie wiemy. Myli się p. pos. Żuławski, mówiąc, że to jest to samo, jak on mówił, czy jak Prystor mówił; jak on to mówił, nic się nie zmieniło, ale jak Prystor powiedział, to są tego konsekwencje. Na tem tle złamanie wpływów wygląda bardzo oryginalnie.</u>
          <u xml:id="u-64.22" who="#BogusławMiedziński">Mieliśmy dalsze jeszcze wynurzenia bardzo ciekawe dla psychiki tego, co się tu niejednokrotnie mówi. Wymieniano nam tu, kto rządził, i usłyszeliśmy, że rządzą na pierwszem miejscu wpływowcy, intendenci, taboryci, artylerzyści, piechota, ułani. Pan Premier ma charakter wesoły, ogromnie się z tego śmiał, wie on, i Kozłowski wie, i Flojar Rajchman wie, i Jędrzejewicz wie, i Kościałkowski wie, i Kaliński wie, i Beck wie, że nie byli ani taborytami, ani intendentami, ale mylą się traktując to wesoło, bo szerokie masy tego nie wiedzą i gotowe są uwierzyć w to, co się za pośrednictwem trybuny mówi i dlatego to jest podła metoda.</u>
          <u xml:id="u-64.23" who="#BogusławMiedziński">Dano nam jednak przykłady. P. pos. Żuławski nie mówił gołosłownie. Jakie były przykłady? Oto, że myśmy doprowadzili do tego, że przewodzą nam tu sędziowie zaborczy, którzy nas sądzili wtedy, kiedy myśmy się bili. Wymienił Krzemieńskiego. Rozpatrzmy ten przykład. Otóż p. Krzemieński za swoje stanowisko w sprawie przysięgi został przez Beselera wydalony z Warszawy, był wówczas legionowym audytorem, i wcielony do armii austriackiej. Na rozkaz gen. Śmigłego, który zastępował wówczas Komendanta Piłsudskiego, przeniósł się do Polskiego Korpusu Posiłkowego w Przemyślu, gdzie zapowiadały się wypadki polityczne wśród wojska, które znalazły i musiały znaleźć swój finał przed sądem wojennym. O tym to sądzie mówił p. pos. Żuławski. Tam istotnie zasiadał p. Krzemieński w składzie sądu, który rozpatrywał sprawę o zdradę stanu oficerów i podoficerów I pułku ułanów, wśród których znalazł się dzisiejszy poseł Kleszczyński i rodzony brat posła Żuławskiego porucznik Janusz Żuławski. Dlatego twierdzę, że p. pos. Żuławski wiedział dobrze jak było, gdy mówił o sędzi zaborczym Krzemieńskim, wiedział, że ten sędzia uniewinnił oskarżonych wbrew swej przysiędze na wierność monarchii austriackiej, a przez wierność dla Polski, dla nas. Uniewinnił. A potem rzucono na tego człowieka insynuację, że on siedział w sądzie zaborczym i was sądził. Czem to Panowie nazwą?</u>
          <u xml:id="u-64.24" who="#komentarz">(Głos: Szubrawstwem.)</u>
          <u xml:id="u-64.25" who="#BogusławMiedziński">Proszę Panów, po tym wypadku p. Krzemieński, dzisiejszy generał, był internowany w Przemyślu. I nie potrzebuję szukać daleko. Ja byłem sam w czasie mej służby leg jonowej pod sądem połowy m w I dywizji kawalerii austriackiej. Zasłużyłem, mniejsza o to. Długi czas po froncie nie mogli mnie Austriacy złapać, a potem zrobiło się tak szczęśliwie, że ponieważ I brygada wyszła z tego korpusu, w którym była, ten sąd w tej dywizji nie miał nademną prawa, musieli mnie oddać do ścigania sądom legionowym. Generał Krzemieński dostał rozkaz, żeby mnie złapać i oddać pod sąd połowy, to ja wtedy byłem spokojny i aż do r. 1919, do listopada mogłem sobie urzędować za okupacji austriackiej i za okupacji niemieckiej i wiedziałem, że jak Krzemieński mnie ściga, to mi włos z głowy nie spadnie. Oto jest wartość przykładu, którym ilustruje p. pos. Żuławski swe wywody.</u>
          <u xml:id="u-64.26" who="#komentarz">(Głos: A Lieberman?)</u>
          <u xml:id="u-64.27" who="#BogusławMiedziński">A Pan chce o tem? Bardzo chętnie. Panowie przeciwstawiają Liebermana Krzemieńskiemu. Ależ bardzo chętnie Panom powiem. P. pos. Lieberman, jako adwokat i jako członek parlamentu austriackiego, absolutnie niczem nie ryzykował, stając jako obrońca w obronie Góreckiego i innych. Jako adwokatowi. a szczególnie jako posłowi do parlamentu austriackiego nie groziło mu napewno nic. Natomiast sędzia audytor, obywatel austriacki, zaprzysiężony, który wydał wbrew prawdzie wyrok uniewinniający oskarżonego o zdradę stanu w Przemyślu, narażał się bardzo. A zresztą, co tu dużo gadać. Wogóle za dawnych czasów, tych, o których wspominaliśmy tutaj, to takiemu panu z armii austriackiej mówiło się: Kusz dziadu, poszedł do taboru, trepie austriacki!</u>
          <u xml:id="u-64.28" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-64.29" who="#BogusławMiedziński">Panowie byli łaskawi nauczać nas tu o odpowiedzialności; to wogóle rzecz niezmiernie ciekawa i niezrozumiała dla mnie, jak człowiek, który w ciągu kilkunastu minut mógł tu powiedzieć o tych 100.000 zł remuneracji za pożyczkę narodową i o Krzemieńskiem, potem mógł nam zacząć mówić o odpowiedzialności za swe słowa i czyny. Panowie mają dwa takie stanowiska, albo nas oskarżacie, że ponosimy odpowiedzialność za wszystko, co uczynimy, albo znowu, niewiadomo dlaczego, robicie sobie sport z udowadniania, że jesteśmy nieodpowiedzialni. Nic nas to nie obchodzi. Obchodzi nas nasze własne sumienie, w którem istotnie czujemy się odpowiedzialnymi za to, co w miarę sił naszych czynimy dla dobra, w naszem pojęciu, kraju i Państwa. I jak dotąd lej odpowiedzialności się nie lękamy.</u>
          <u xml:id="u-64.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu B. B. W. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#KazimierzŚwitalski">Do głosu nikt już nie jest zapisany, dyskusja wyczerpana. Ustawę skarbową i projekt preliminarza budżetowego odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#KazimierzŚwitalski">Mam zamiar zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków nagłych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#JózefBorecki">Wniosek nagły posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego w sprawie masowych nadużyć przy wyborach co rad gromadzkich w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#JózefBorecki">Wniosek nagły posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego o niesłusznem stosowaniu podatku dochodowego względem drobnych rolników.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#JózefBorecki">Wniosek nagły posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego o grożącem niebezpieczeństwie szkolnictwu powszechnemu przez projektowane zamierzenia Rządu wprowadzenia opłat za naukę w szkołach powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#JózefBorecki">Wniosek nagły posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów:</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#JózefBorecki">1) w sprawie miejsca odosobnienia (obozu izolacyjnego) w Berezie Kartuskiej;</u>
          <u xml:id="u-66.5" who="#JózefBorecki">2) w sprawie więzienia Ś-to Krzyskiego.</u>
          <u xml:id="u-66.6" who="#JózefBorecki">Wniosek nagły posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie zamierzonych opłat za szkołę powszechną, przeciw nowemu podatkowi szkolnemu i w sprawie katastrofalnego położenia szkolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#KazimierzŚwitalski">Nagłość tych wniosków bodzie motywowana na jednem z najbliższych posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów z Klubu Narodowego w sprawie uchylenia rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 czerwca 1934 r. w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu (Dz. U. R. P. Nr. 50, poz. 473) — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji i tow. w sprawie uchylenia rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 czerwca 1934 r. (Dz. U. R, P. Nr. 50, poz. 472) w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu publicznemu, spokojowi i porządkowi publicznemu — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji i tow. w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. (Dz. U. R. P. Nr. 86, poz. 783) o wojskowej służbie pomocniczej — do Komisji Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego o uchylenie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 czerwca 1934 r. w sprawie osób zagrażających bezpieczeństwu, spokojowi i porządkowi publicznemu (Dz. U. R. P. Nr 50, poz. 473) — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w przedmiocie ogłoszenia pełnego wykazu osób internowanych w izolacyjnym obozie w Berezie Kartuskiej — do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie uchylenia rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1934 r. (Dz. U. R. P. Nr. 86, poz. 784) tylko odnośnie zwinięcia sądu okręgowego w Sanoku — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów z Klubu Narodowego w sprawie rewizji, przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli w Banku Gospodarstwa Krajowego — do Komisji Budżetowej — Wniosek posłów z Klubu Narodowego w sprawie kosztów emisji 6% pożyczki wewnętrznej, a w szczególności wysokich nagród pieniężnych, wypłaconych z wpływów tej pożyczki jej organizatorom — do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-68.7" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie amnestii powszechnej — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-68.8" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w przedmiocie projektu ustawy o amnestii politycznej — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-68.9" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie zwolnienia od podatków powodzian — do Komisji Skarbowe.</u>
          <u xml:id="u-68.10" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawne nadużyć przy wyborach gromadzkich — do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-68.11" who="#JózefBorecki">Wniosek posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie pomocy dla bezrobotnych — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#KazimierzŚwitalski">Proszę o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niesłychanego zachowania się policji państwowej wobec tłumu zebranego na uroczystości pod Jasną Górą dnia 30 września 1934 r.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Narodowego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie znęcania się nad osobami, uwięzionymi na mocy rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 czerwca 1934 r. w „miejscu odosobnienia” w Berezie Kartuskiej, w czasie od czerwca do października 1934 roku.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Narodowego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie nadużycia aresztu śledczego wobec działaczy narodowych w Łodzi.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Narodowego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie wychowywania dzieci katolickich przez nauczycieli Żydów, Interpelacja posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego do p. Ministra Komunikacji w sprawie odszkodowania za wywłaszczone pod linię kolejową Gozdów-Wojsławice grunta.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć starosty i wicestarosty w Tarnowie przy rozdziale żywności powodzianom.</u>
          <u xml:id="u-70.5" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w przedmiocie wykonania ustawy o wykupie gruntów dzierżawionych przez drobnych dzierżawców rolnych.</u>
          <u xml:id="u-70.6" who="#JózefBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niezgodnego z prawem postępowania administracji i policji państwowej w dniu 3 czerwca 1934 r. we wsi Rajkowy, pow. tczewskiego, gdzie zgromadzoną we wsi na zabawę publiczność bito, nie dając możności rozejścia się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#KazimierzŚwitalski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#KazimierzŚwitalski">O terminie następnego posiedzenia Panowie dostaną zawiadomienie pisemne, Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 23.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>