text_structure.xml 161 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 25 po pół.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Stanisław Grabski, Minister Przemysłu i Handlu Stanisław Osiecki, Minister Robót Publicznych Jędrzej Moraczewski, Kierownik Ministerstwa Reform Rolnych Józef Radwan.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Karol Olpiński, w Ministerstwie Sprawiedliwości Julian Siennicki, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Kajetan Morawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Protokół 264 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 265 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Od p. Ministra Skarbu otrzymałem pisma z zawiadomieniem o wycofaniu projektów ustaw: o popieraniu organizacji rolniczych i kultury rolniczej (druk nr 1328) oraz o środkach ograniczenia wydatków Państwa i innych związków prawno-publicznych (druk nr 2098).</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem wniosek sądu okręgowego karnego w Krakowie o uzyskanie zezwolenia Sejmu na ściganie posła Mariana Dąbrowskiego za występki z §§ 487, 488, 489, 491 i 496 u. k. Wniosek ten odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Posłowie: Badzian, Cieluch, Dolanowicz. Eisenstein, Kwiatkowski, Melnyk, Targowski, Trepka i Wartalski usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MaciejRataj">Udzieliłem urlopów posłom: Batorowi na 1 dzień, Roguli na 5 dni, Gościckiemu na 7 dni. Proszę Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Krężel na 9 dni, Bryl, Dziduch, Fiderkiewicz, St. Heilman. Jeremicz, Miotła, Rosumek, A. Wasyńczuk i Wojewódzki na 2 tygodnie, Jedynak — na 1 miesiąc z powodu choroby. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba się zgadza.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MaciejRataj">Do ślubowania zgłosił się p. Sobolewski. Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#KazimierzPużak">Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MaciejRataj">P. Poseł odpowiada: „ślubuję”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzySobolewski">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MaciejRataj">Ślubowanie dokonane.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt pierwszy: trzeci czytanie projektu ustawy o cudzoziemcach (druki nr 2017 i 1699 oraz odbitka Roneo nr 239).</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Insler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AbrahamInsler">Wysoki Sejmie! Ustawa o cudzoziemcach może być rzeczą konieczną, albowiem pożądane jest, żeby w sposób legalny, ustawowy i praworządny uregulowane zostały stosunki cudzoziemców, przebywających na obszarze Państwa Polskiego lub przybywających do Państwa. W warunkach, w jakich ten projekt ustawy nam jest przedłożony, zdaje mi się jednak, ustawa ta przedwczesną. Jest to pierwszy zarzut, jaki przeciw tej ustawie muszę podnieść. Wysoki Sejm przypomni sobie, jak z tej trybuny poprzedni Minister Spraw Wewnętrznych p. Ratajski mówił o ustawodawczych pracach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i wspominał wtedy o szeregu projektów, które Ministerstwo przygotowuje celem wykonania zapowiedzi konstytucyjnych: p. Minister powołał się wówczas na ustawę o ochronie granic, która ma charakter wybitnie policyjny, na ustawę o stanie wyjątkowym i na tę ustawę o cudzoziemcach. W dziwnie symboliczny sposób oświetla to działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na polu ustawodawczego przygotowania wykonania zapowiedzi konstytucyjnych. Najmniej, a właściwie nic nie działa się w kierunku przeprowadzenia szeregu koniecznych ustaw, mających na celu wykonanie zapowiedzi konstytucyjnych, co do swobód obywatelskich, a skrzętnie pracuje się na polu ustawowego ograniczenia swobód wogóle.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#AbrahamInsler">W niniejszym projekcie, w szczególności jednej rzeczy nie chce się zobaczyć. Jeżeli idzie o ruch obcych w Polsce, projekt niniejszy przeoczą fakt, że Polska jest krajem nie imigracyjnym, lecz emigracyjnym, że wszelkie ograniczenia i szykany stosowane do obywateli obcych w Polsce, z nawiązką mogą być oddane naszym obywatelom, przebywającym za granicą, lub przybywającym za granicę. Przy ułożeniu ustawy o cudzoziemcach w Polsce, przedewszystkiem należy baczyć na te okoliczność. Musimy zdać sobie sprawę z roli, jaka każde państwo odgrywa wśród ludów cywilizowanych, z roli Polski wśród innych państw europejskich i państw kulturalnych, musimy się liczyć z faktycznym stanem rzeczy, ażeby z ograniczeń i szykan, stosowanych do obywateli obcych w Polsce, nie powstały w drodze retorsji szykany i nadużycia względem obywateli polskich za granicą. Nie wiem, czy Wysokiemu Sejmowi znane są fakty o traktowaniu obywateli polskich przez placówki zagraniczne w Polsce, przez placówki zagraniczne za granicą. Z faktów tych wynika, że obywatele nasi są traktowani o wiele gorzej od obywateli państw innych, a skargi i wszelkie przedstawienia u odpowiednich czynników i odpowiednich placówek za granicą, spotykają się zawsze z odpowiedzią, że jest to odpowiedź w drodze wzajemności na sposób traktowania przez nas obywateli tych państw. Nie powinno się dziać nic z naszej strony, coby narażało naszych obywateli na złe traktowanie za granicą. Jest to, że tak powiem, kąt widzenia egoistyczny. Ale wchodzi tu w rachubę także kat widzenia ogólny. Ustawa niniejsza jest zbudowana tak. że wszystko prawie zależy od swobodnego uznania władzy, od wolnej woli urzędnika, jednem słowem, losy cudzoziemców w kraju będą uzależnione od samowoli, a często od swawol: najniższych organów administracyjnych. Doświadczenia poczynione z innemi ustawami uczą nas, że jest to najniebezpieczniejsza droga, droga, jaką nam iść nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#AbrahamInsler">Z tego powodu ustawa posiada braki, których w formie poprawek na plenum uzupełnić i naprawić nie można. Ustawa wychodzi z założenia konieczności uregulowania sprawy pobytu i przyjazdu cudzoziemców i to uregulowania w ten sposób, ażeby Państwo mogło dać sobie radę z niewygodnymi cudzoziemcami, którzy do Państwa przybywają albo w Państwie przebywają: punkt widzenia zupełnie słuszny. Ale chcąc regulować sprawę pod kątem widzenia ochrony przed niewygodnymi cudzoziemcami, nie można, budować ustawy w formie, w jakiej to się stało z ograniczeniami dla wszystkich bez wyjątku cudzoziemców, którzy do Państwa mogą przybyć.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#AbrahamInsler">Jeżeli wolno mi porównać tę sprawę ze sprawą z dziedziny innej, to w jednym punkcie rzeczy spotykają się i są do siebie podobne. W dziedzinie gospodarczej poprzedni Premier i Minister Skarbu wniósł system reglamentacji przywozu do Polski pod kątem widzenia protekcjonizmu wobec rodzimej produkcji. Uczynił to w interesie naszego bilansu handlowego. Droga ta, ażebyśmy jak najwięcej wywozili za granicę, a jak najmniej przywozili z zagranicy — nie mówię tu o przesłankach gospodarczych — mogła być pod pewnym względem drogą rozumnie pomyślaną, ale o tyle okazała ona [nieczytelne], że nie dojrzano faktu, iż jesteśmy zależni nie tylko od siebie, ale także od państw ościennych i od świata i że nie możemy stosunków ze światem regulować tylko pod kątem widzenia własnych interesów! Jeżeli coś uchwalimy, to nie musi się na to zgodzić, a nie zawsze się zgodzi obcy. To samo i z tą ustawą. Możemy sprawę cudzoziemców, którzy do nas przybywają, uregulować w sposób dowolny, ale nie możemy zmusić zagranicy, aby traktowała naszych obywateli w sposób lepszy, niż my ich obywateli traktujemy. Ustawa ta musi prowadzić do pogorszenia sytuacji naszych obywateli za granicą, dlatego konieczne jest poprawienie jej w szeregu punktów i w różnych kierunkach.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#AbrahamInsler">Przedewszystkiem potrzebna jest jedna generalna poprawka, mianowicie owianie ustawy innym duchem, duchem legalnego uzasadnienia i legalnego przeprowadzenia wszelkich w ustawie przewidzianych zarządzeń.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#AbrahamInsler">Daleka granica swobodnej oceny władz przyjęta za podstawę w tej ustawie, granica, która w praktyce może być poprostu samowolą władz administracyjnych, to rzecz dla nas interesująca i ważna jeszcze z innego powodu: pod kategorię cudzoziemców ustawa ta podciąga wszystkich, którzy nie są w stanie przedstawić dowodu obywatelstwa polskiego, a wiemy, że w granicach Państwa Polskiego, dzięki specyficznej interpretacji odpowiednich traktatów i ustaw o obywatelstwie polskiem, żyje dziś kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, posiadających wszelkie warunki i wymogi nabycia obywatelstwa polskiego, którym jednak nie tylko się odmawia obywatelstwa, lecz odmawia się wydania odpowiednich dokumentów osobistych, tak. że znajdują się w stanie niepewności pod względem swej egzystencji prawnej w Państwie. Jeżeli dotąd traktowanie tych bezpaństwowych obywateli odbywało się na podstawie różnych zarządzeń administracyjnych, które mogły być dziś takie, a jutro inne, gdyż rozporządzenie mógł Minister zmienić, to obecnie przez tę ustawę, pod którą podciąga się cała tę kategorię bezpaństwowych obywateli, stworzyłoby się ustawową podstawę pod chaos administracyjny, którego ofiarą padną ci mieszkańcy Państwa Polskiego. A jest to wysoce niebezpieczne!</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#AbrahamInsler">Proszę Wysokiego Sejmu, po długiej dyskusji i po długich tarciach udało się komisji skreślić postanowienie, które przewidywał projekt, udało się mianowicie skreśli postanowienie, że zaskarżenie zarządzenia władz administracyjnych przed Trybunałem Administracyjnym nie przysługuje t. zw. bezpaństwowym obywatelom. Chcę tu stwierdzić, że pierwotny projekt rządowy stał na stanowisku odmówienia cudzoziemcom, w razie orzeczenia wydanego przeciw nim przez władze administracyjne, możności ochrony i obrony, możności zaskarżenia zarządzenia administracyjnego przed Trybunałem Administracyjnym. Rząd wychodził z założenia, że cudzoziemcy, w szczególności także bezpaństwowi obywatele, nie powinni mieć możności badania legalności zarządzeń władz administracyjnych. W tej stylizacji zupełnie wyraźnie przebijała się tendencja wydania cudzoziemców, w szczególności także owych bezpaństwowych obywateli w zupełności na łup czystej samowoli administracyjnej. Na nasz zarzut w tym kierunku odpowiedział nam przedstawiciel Rządu, że jest to rzecz konieczna, albowiem Rząd musi czasem sam swoje decyzje, co do cudzoziemców odwoływać, jeżeli zostały wydane w sposób pośpieszny i wobec cudzoziemca Rząd nie może być krępowany.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#AbrahamInsler">Chcę zacytować przykład dla charakterystyki tego poglądu i uzgodnienia obaw, jakie my wiążemy z tym projektem i wyjaśnienia, dlaczego przeciw niemu występujemy. Oświadczył nam przedstawiciel Rządu, że w pewnym wypadku przedstawiciel konsularny Polski za granicą wydał pozwolenie dla kilkuset Chińczyków na przyjazd do Polski. Kiedy przyjechali do Polski, zrozumiano dopiero, że jest to jakieś niebezpieczeństwo, iż po całym Państwie kręcić się będą Chińczycy dla celów ewentualnie nielegalnego handlu, albo może nawet dla celów politycznych i wtedy Ministerstwo zniosło pozwolenie, wydane przez konsulat w Chinach i wszystkich tych Chińczyków wydalono z granic Państwa Polskiego. Nie przeczę, że ten pobyt Chińczyków mógł być niewygodny, ale uważam, że stojąc na stanowisku prawa, ustawy i praworządności. Państwo musi ponieść konsekwencję błędu, popełnionego przez swego urzędnika, upoważnionego i upełnomocnionego za granicą, i nie mogło i nie może dopuszczać, ażeby ludzie, którzy na podstawie dokumentu, podpisanego przez przedstawiciela Rządu za granica, w zaufaniu do kraju przybyli, zostali bez pardonu z kraju wydaleni. Podstawami zaufania w porządek prawny i prawo nie wolno wstrząsać także wówczas gdy idzie o cudzoziemców, Rząd może pociągać, takich urzędników do odpowiedzialności, ale słowo ich musi być respektowane, jeżeli Państwo Polskie ma mieć respekt za granica.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#AbrahamInsler">Dlatego jest rzeczą konieczną aby ta ustawa me otwierała drogi do tego rodzaju samowoli władz administracyjnych, aby regulując ustawowo daną materie, oparta się na podstawach pewnych, takich, któreby były zależne od postanowień i od woli ciał prawodawczych, od woli Sejmu i Senatu, a nie od woli czynników administracyjnych, którym niezawsze można przypisać pełne zrozumienie sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#AbrahamInsler">W sprawach bezpaństwowych obywateli. Wysoki Sejmie, zrobiono nam wreszcie ustępstwo, mianowicie Rząd przewidział w art. 20, że Minister Spraw Wewnętrznych w razie, gdy ktoś nie może uzyskać przewidzianego w art. 1 dowodu osobistego, bądź dlatego, że nie jest obywatelem Państwa Polskiego. bądź dlatego, że nie jest obywatelem żadnego innego państwa, będzie mógł wydawać tymczasowe dowody osobiste. Będzie mógł, ale nie będzie musiał! Znowu stawia się tę sprawę w formie zupełnie otwartej i nie wiadomo czy nie wytworzy to chaosu i niepewności prawnej dla kilkuset tysięcy mieszkańców Państwa Polskiego. Ale co najważniejsze, przez przyjęcie projektu niniejszego, przez przyjęcie go nawet tym koncedowanym art. 20 powstaną dla bezpaństwowych obywateli niebezpieczeństwa płynące z art. 14 niniejszego projektu. Nie będę mówił o innych artykułach. Na podstawie art. 14 Rada Ministrów może zarządzić intemowanie, konfinowanie cudzoziemców pod pewnemi warunkami. Rozumiem, że jeżeli będzie chodziło o intemowanie i konfinowanie cudzoziemców rzeczywistych, t. zn. ludzi, którzy mają obywatelstwo obcych państw, to nastąpił to tylko w wypadkach koniecznych i wtedy ten obywatel obcego państwa ma możność bronienia się przeciw ewentualnym nadużyciom i szykanom w formie odwołania się do opieki państwa macierzystego. W takim razie nasza władza administracyjna będzie się liczyła z możnością interweniowania danego państwa, którego obywatel znajduje się w granicach Polski. Ale ludzie, którzy nie mają obywatelstwa państw innych, którzy przebywają od dziada pradziada na obszarze Państwa Polskiego, a którzy przez wykładnie prawa pozbawieni są obywatelstwa polskiego, a czekają na sprawę uregulowania obywatelstwa, nie będą mieli ochrony Państwa Polskiego, bo nie są obywatelami Państwa Polskiego. nie będą też mieli ochrony państw obcych, bo do żadnego państwa nie należą, ci ludzie w myśl projektowanego art. 14, będą mogli być intemowani konfinowani, bo choć nie są obcymi, są za takich uważani!</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#AbrahamInsler">Dla tych wszystkich powodów i dla szeregu innych powodów, o których nie będą w tej chwili mówił, aby nie przedłużać dyskusji, wnoszę o ponowne odesłanie tego projektu do Komisji Administracyjnej celem powtórnego rozpatrzenia go, celem uwzględnienia szeregu postulatów i naprawienia usterek, ażeby w poprawionej i dojrzałej formie wrócił do Wysokiej Izby do uchwalenia. Wnoszę zatem formalnie o odesłanie tego projektu do Komisji Administracyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MaciejRataj">Od kilku klubów poselskich wpłynął wniosek o odroczenie rozprawy nad tym punktem do następnego posiedzenia, ażeby mogło nastąpić uzgodnienie niektórych poprawek. Milczenie Panów uważam za zgodę.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Oświatowej o projekcie ustawy o stosunkach służbowych nauczycieli (druki nr 2112 i 1374). Rozprawa; nad art. 1 została wyczerpana. Do art. 2 i 3 nikt się nie zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#MaciejRataj">Zwracam uwagę, że obecnie jest rozprawa szczegółowa i będę przestrzegał tego bardzo pilnie i energicznie, aby nie powtarzała się rozprawa ogólna przy każdym artykule.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#MaciejRataj">Do art. 4 głos map. Federbusch.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SzymonFederbusch">Wysoka Izbo! Ustęp trzeci art. 4 zawiera przepis, że nie mogą być mianowane nauczycielami osoby, karane za działalność na szkodę państwa, za przestępstwa, popełnione z chęci zysku lub przeciw obyczajności publicznej. Intencją tego postanowienia jest, że wychowawcą młodzieży, który wiernie służyć powinien Rzeczypospolitej Polskiej i w tym duchu także wychowywać dziatwę szkolną, nie może być człowiek, który sam działał na szkodę Państwa polskiego. lak samo człowiek, który popełnił przestępstwa przeciw obyczajności publicznej, nie może wychowywać dzieci na szlachetnych ludzi i dobrych obywateli. Jest jednak jeszcze jedna kategoria, która w jeszcze większej mierze nie zasługuje, nie nadaje się do działalności wychowawczej, a o której ustawą nasza nie wspomina. Mam na myśli tych nauczycieli, którzy sieją hasła nienawiści narodowościowej i wyznaniowej w szkole i społeczeństwie. Wprawdzie w art. 28 jest powiedziane, że nauczyciel ma sobie zjednywać zaufanie rodziców młodzieży szkolnej bez względu na stanowisko społeczne i przynależność wyznaniową i narodowościową, artykuł niniejszy jednak traktuje osoby uchybiające temu obowiązkowi inaczej niż osoby popełniające przestępstwa wy liczebne w tym artykule. Albowiem podczas gdy osoba działająca na szkodę Państwa lub występująca przeciw obyczajności publicznej nie może być mianowana nauczycielem, to działalność antykonstytucyjna i antypaństwowa, jaką jest szerzenie nienawiści narodowościowej i wyznaniowej, nie stanowi według art. 4 przeszkody dla mianowania tej osoby nauczycielem i taki człowiek nadaje się według ustawy na wychowawcę w szkołach państwowych. Zbytecznem byłoby rozwodzić się szeroko jak z punktu widzenia pedagogicznego szowinizm w szkole, który wpaja jad nienawiści w młode dusze dziatwy szkolnej, jest szkodliwy nie tylko dla wychowania ogólnego, lecz także narodowego. Są tylko dwie drogi. Tertius non datur. Albo nauczyciel wychowuje dziatwę na zasadach etycznych ogólno-ludzkich, to znaczy na dobrych obywateli odnoszących się z szacunkiem do każdego współobywatela, bo tylko takie dziecko, które uszanuje skarby duchowe innych narodów może także pokochać własny naród i własna kulturę; albo wpaja się jad nienawiści, jad antagonizmu rasowego w młode umysły młodzieży ii tem zatruwa się wogóle młodzież szkolną, albowiem nieszlachetny człowiek nie może też być wiernym synem swej ojczyzny i dobrym członkiem swego narodu. A chyba z punktu widzenia państwowego jest rzeczą nie do pomyślenia, żeby nauczyciel szkół państwowych, utrzymywanych z podatków wszystkich obywateli bez różnicy, szerzył nienawiść narodową jednej części ludności przeciw drugiej? Jeżeli dążyć mamy, jak się wyraził p. Minister Oświaty w swoim czasie, żeby szkoła państwowa stała się podwaliną pod budowę nowej Polski, która przyciągnąć ma wszelkie narodowości i wyznania do wspólnej pracy dookoła dobra Państwa, to zgóry wykluczeni być muszą z działalności wychowawczej wszyscy ci, którzy są rozsadnikami antagonizmu narodowościowego i wyznaniowego w społeczeństwie. Że żądanie to nie ma tylko znaczenia teoretycznego, lecz owca się na smutnem doświadczeniu dotychczasowem, to już wykazali moi przedmówcy w ogólnej dyskusji. Wykazali oni faktami, że niektórzy nauczyciele w szkołach państwowych uprawiają jawnie i bezkarnie hecę antysemicką.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#SzymonFederbusch">Szerzyciele nienawiści tej mają zadanie ułatwione, gdyż mogą sobie dobrać podręczniki szkolne zawierające oszczerstwa najgorszego rodzaju przeciw żydostwu jak „Etyka” ks. Kalinowskiego i geografia Radlińskiego. Prócz tych, wspomnianych już przez moich przedmówców, jest jeszcze wiele podręczników takich jak: „Geografia Polski” Lubicza-Majewskiego, „Podręcznik do nauki o Polsce” Gruszeckiej-Nitschowej, „Nauka o Polsce Współczesnej” Sawickiego — Witkowskiej. Podręczniki te, pomimo że nawołują jawnie do bojkotu Żydów, jako żywiołu demoralizującego i szkodliwego dla Państwa, dopuszczone są przez Ministerstwo Oświaty do użytku szkolnego, a niektóre nawet są wprost zalecane przez Ministra Oświaty, jak np. „Etyka” ks. Kalinowskiego, która się znajduje w oficjalnym spisie książek szkolnych wydanym przez Ministerstwo Oświaty. Postanowienie to jest potrzebne nie tylko dla niższych organów szkolnych lecz także dla najwyższej władzy szkolnej w Państwie dla samego Pana Ministra Oświaty. Otóż w Łodzi rozdzielono z okazji rocznicy Bolesława Chrobrego między młodzież szkolną broszurę p. t. „Spuścizna Bolesława Chrobrego”. W broszurze tej znajduje się ustęp zawierający insynuacje i napaści na Żydów. Przytem autor korzysta ze sposobności, do fałszywego stwierdzenia, nie mającego zresztą nic wspólnego z tematem broszury, że największa dość agitatorów komunistycznych i wrogów Polski znajduje się wśród Żydów. Na interpelacje Koła Żydowskiego do p. Ministra Oświaty, p. Minister odpowie dział, że nie jest zadaniem Ministerstwa Oświaty, aby zabraniało szerzenia faktów ogólnie znanych. A więc to. że Żydzi są wrogami Państwa i że najwięcej agitatorów komunistycznych jest wśród Żydów, to jest dla p. Ministra faktem ogólnie znanym fi nadaje się, według jego zdania. do rozpowszechniania wśród młodzieży szkolnej?</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#SzymonFederbusch">P. Minister Oświaty, obojętne z którego obozu politycznego pochodzi, jest zwierzchnikiem szkolnictwa państwowego, tego szkolnictwa do którego ma prawo, a nawet obowiązek uczęszczać także dziecko żydowskie. Nasza ustawa ma umożliwić dziecku żydowskiemu pobieranie nauki w tej szkole i być taką aby to dziecko nie znajdowało się tam w atmosferze przesyconej pogarda i nienawiścią do swego narodu. I tem, że p. Minister dopuszcza i usprawiedliwia wybryki antysemickie w szkole państwowej, tem samem uniemożliwia dziecku żydowskiemu pobieranie nauki w tej szkole i ta szkolą staje się dla niego miejscem podeptania najświętszych uczuć narodowych i godności narodowej dziecka żydowskiego. Dziecko żydowskie w szkole tej, pierwszej instytucji państwowej, z którą się styka obywatel, musi odczuć skutki hecy antyżydowskiej. I szkołą taka ma być wychowawczynią dobrych obywateli wobec Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#SzymonFederbusch">P. Minister Oświaty oświadczył w Senacie, że jest za równem traktowaniem wszystkich dzieci w sokołach państwowych bez równicy wyznania i narodowości. Jest to możliwe tylko wówczas, jeżeli wieliminowani będą wszyscy ci z działalności wychowawczej, którzy szerzą nienawiść wyznaniową i narodowościową w szkole.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#SzymonFederbusch">Nie jestem za ograniczaniem praw obywatelskich nauczycieli. Jestem za tem, że nauczyciel ma być obywatelem o pełnych prawach. Ale to nie jest chyba ograniczeniem praw obywatelskich, jeżeli zakażę się szerzenia działalności antykonstytucyjnej i antypaństwowej, jaką jest szerzenie nienawiści narodowościowej w wyznaniowej w szkole.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#SzymonFederbusch">Z tych powodów proszę Wysoką Izbę o przyjęcie poprawki następującej: w art. 4 ustęp 3 po słowie: „Państwa” wstawić słowa „za szerzenie nienawiść! narodowej lub wyznaniowej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Langer.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Lewin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AaronLewin">Wysoki Sejmie! Do art. 4 ustawy, którą rozpatrujemy, zgłosiłem na Komisji Oświatowej poprawkę w formie wniosku mniejszości, którą pozwolę sobie teraz bliżej uzasadnić.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pluciński.)</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#AaronLewin">Artykuł ten traktuje o nauczycielach religii, których wyróżnia od innych kategorii nauczycieli, czyli od nauczycieli przedmiotów świeckich. Podczas gdy nominacja nauczyciela przedmiotu świeckiego należy wyłącznie do kompetencji władz szkolnych, to nominacja nauczyciela religii w myśl postanowienia tego artykułu uzależniona jest także od zezwolenia władz duchownych i ich aprobaty. Jest to zasada zupełnie słuszna, gdyż gruntowna różnica zachodzi miedzy nauczycielem przedmiotu świeckiego a nauczycielem religii. Nauczyciel świecki uczy swego przedmiotu, jego zadaniem jest zaznajomić dziecko z treścią przedmiotu, którego uczy i na tem działalność jego się kończy. Nauczyciel religii natomiast ma nie tylko zaznajomić dzieci z zasadami religii, lecz musi się starać także, aby zasady te w umysł dziecka wpajać i wszczepiać, musi dbać o to, aby dziecko temi zasadami się przejęło i przyzwyczaiło się w życiu praktycznem je zastosować. Dlatego też nauczyciel religii powinien nie tylko mieć wiadomości teoretyczne, musi nie tylko mieć odpowiednie wykształcenie fachowe i wyszkolenie zawodowe, lecz musi także odznaczać się odpowiedniem życiem religijnem, musi celować w nienagannym trybie życia, ażeby dziecko mogło na nim się wzorować. To jest konditio sine kwa non dla każdego nauczyciela religii. Nie może nigdy być dobrym nauczycielem religii człowiek, który sam nie jest religijny, który sam nie przestrzega tych zasad religijnych, których uczył. Bo jeżeli człowiek taki uczy religii, to nie tylko, że niema się z tej nauki żadnej korzyści ale ta nauka jest szkodliwą i działa deprawująco na dzieci, gdyż przyzwyczaja je do fałszu i obłudy. Wobec tego jest słuszną rzeczą, żeby przy nominacji nauczycieli religii decydowały nie tylko władze szkolne, dla których miarodajnem jest wyszkolenie zawodowe i kwalifikacje fachowe, lecz ażeby przychodziły także do głosu władze wyznaniowe, które właśnie mają orzec, czy dane osoby pod względem religijnym, pod względem moralnym, bo religijność i moralność to są pojęcia, które zwykle się pokrywają, odpowiadają, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#AaronLewin">Niestety pierwotny projekt rządowy pod tym względem okazał się jednostronny. Uważając za rzecz słuszną przyznanie władzom duchowny wpływu przy obsadzaniu posad nauczycieli religii, zastrzegł on wpływ ten wyłącznie dla władz wyznań chrześcijańskich, z czego wynikało a kontrario, że władze duchowne innych wyznań tego wpływu nie mają. To, proszę Wysokiego Sejmu, wywołało wśród nas Żydów wielkie rozgoryczenie. My Żydzi, muszę to z bólem stwierdzić, zrobiliśmy na narzuconych nam przez władze szkolne nauczycielach religii smutne doświadczenie. Nie należy to wcale do wyjątków, że nauki religii żydowskiej uczą ludzie niereligijni, powiedziałbym wprost antyreligijni, którzy w swojem życiu o religii nic nie wiedzą i nie chcą wiedzieć, którzy nieraz nawet swojem zachowaniem się wywołują zgorszenie w miejscowościach, w których uczą. Tak, proszę Panów, u nas pod tym względem dzieją się rzeczy, które u innych wyznań byłyby nie do pomyślenia. Czy byłoby do pomyślenia w jakimkolwiek wyznaniu, aby nauki religii uczył człowiek, który jawnie tę religię przekracza, gwałci i znieważa? A u nas takie rzeczy się dzieją. W ostatnich czasach zaszedł nawet wypadek, dosyć oryginalny, że w pewnej miejscowości powierzono naukę religii żydowskiej nauczycielce chrześcijance. Działo się to w Mordach w powiecie siedleckim.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk.)</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#AaronLewin">Oczywiście, o ileby ten precedens mówiąc nawiasem tragikomiczny — się utrzymał, powstałoby wiele posad dla nauczycieli nieżydowskich, które dotychczas chcąc nie chcąc musiały być obsadzane przez Żydów. Bo, chyba na nauczycieli religii żydowskiej musiało się Żydów mianować! Teraz widocznie i ta zasada zaczyna się chwiać.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(P. ks. Ilków: To najnowszy system Grabskiego)</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#AaronLewin">Nic dziwnego, że projekt rządowy wywołał silne protesty miarodajnych czynników żydowskich, które z całą energią przeciw temu występowały. Najpoważniejsze gminy w kraju w memoriałach do p. Marszałka Sejmu i do Komisji Oświatowej wystosowanych, przeciwko temu się zastrzegały, wskazując na wielką krzywdę, którą projekt ten, o ile stanie się ustawą, ludności żydowskiej wyrządzi. Szczególniej w Małopolsce nie można było tego zrozumieć, bo tam w myśl obowiązujących dotychczas jeszcze ustaw austriackich, gminy żydowskie wpływ taki przy obsadzaniu posad nauczycieli religii miały. Powiada bowiem art. 5 ustawy austriackiej z dnia 25 maja 1886 r. (Dz. Ustaw Państw, nr 48 Zbiór Piwockiego Tom III str. 266 i 267), że nauczycielami religii można ustanawiać tylko tych, którzy uznani zostaną za uzdolnionych do tego przez właściwe władze wyznaniowe. Czyżby więc w wolnej Polsce miało się to zmienić i zresztą dlaczego i cui bono?</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#AaronLewin">Muszę stwierdzić, że Komisja Oświatowa, na której sprawy tej broniłem, zgodnie z opinią p. Ministra Oświaty przyznała temu stanowisku rację i zgodziła się na to, aby z projektu ustawy skreślić słowa „wyznań chrześcijańskich, tak, że ustawa mówi już o nauczycielach religii wogóle, a nie tylko o nauczycielach religii wyznań chrześcijańskich. Komisja jednakże sprawę tę tylko połowicznie załatwia i godząc się na skreślenie słów „wyznań chrześcijańskich”, zostawiła końcowy zwrot tego ustępu, przez co znów całe postanowienie to, o ile ono ma się odnieść do innych wyznań, staje się iluzorycznem, a w każdym razie w wysokim stopniu wątpliwem. Artykuł ten bowiem mówi: „Nauczyciele religii poza warunkami, wskazanemi wyżej w ustępie poprzednim, posiadać powinni zezwolenie swej władzy duchownej, o ile wymagają tego właściwe przepisy kościelne. Powstaje teraz kwestia, czy pod terminem „przepisy kościelne” należy rozumieć także przepisy innych wyznań, bo w mowie potocznej zwykle termin przepisów kościelnych odnosi się do przepisów kościoła katolickiego i ponadto powstaje wątpliwość, jeśli to się ma odnosić do innych wyznań, a w szczególności do wyznania żydowskiego, czy przepisy wyznania tego wymagają, względnie jakie przepisy mają tego wymagać i kto jest kompetentny orzec, czy przepisy wymagają tego czy nie. Ponieważ ustawa winna przedewszystkiem być jasna i jak najmniej dać powodów do dowodnej interpretacji, która później bardzo często przechodzi w swawolną, proponowałem na Komisji Oświatowej ażeby artykułowi temu nadać następujące brzmienie: „Nauczyciele religii. prawnie uznanych wyznań poza warunkami wskazanemi wyżej w ustępie poprzednim, posiadać winni zezwolenie swej władzy duchownej”.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#AaronLewin">Stylizacja ta nie zawiera Istotnie w sobie nic nowego, tylko wyraża jasno i niedwuznacznie myśl, którą Komisja Oświatowa zgodnie, jak już zaznaczyłem, z opinią p. Ministra uznała za słuszną; Komisja jednakże poprawkę tę odrzuciła. Apeluję więc do Wysokiej Izby, aby poprawkę tę, którą na komisji w formie wniosku mniejszości zgłosiłem, i która, idzie w zupełności po wytycznej przez komisje zakreślonej, lecz wyraża ją tylko jasno i w sposób dowolną interpretacje wykluczający, zechciała uchwalić.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#AaronLewin">Wysoka Izbo! Mówiąc o nauczycielach religii żydowskiej, chciałbym przy tej sposobności poruszyć jeszcze dwie kwestie, które już ongiś eks re dyskusji budżetowej w tej Wysokiej Izbie poruszyłem i które dotychczas nie doczekały się załatwienia. Mianowicie kwestię kwalifikacji nauczycieli religii i planu nauczania religii.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#AaronLewin">Co się tyczy kwestii pierwszej, to chodzi tu o wykonanie ustawy z 26 września 1920 r. która normując kwalifikację nauczycieli publicznych, zapowiedziała w art. 2, że co do nauczycieli religii nastąpi to w drodze osobnego rozporządzenia. O ile jednak chodzi o nauczycieli religii żydowskiej, to dotychczas to nie nastąpiło. A brak ten, proszę Panów, pociąga za sobą ujemne następstwa. Przedewszystkiem otwiera pole do różnych nieprawidłowości przy obsadzaniu posad nauczycieli religii żydowskiej, gdyż władze szkolne, nie krepowane żadnemi przepisami ustawowemi, obsadzają często posady te wedle dowolnego i niezawsze słusznego uznania, nie kierując się przy tem zawsze dobrem dziatwy i jej postępem. A jeżeli mogły pod względem nauki religii żydowskiej wytworzyć się takie ubolewania godne stosunki, jak przytoczyłem, należy to w niemałej mierze tej okoliczności przypisać. Ponadto pociąga to także za sobą materialna szkodę i dla samych nauczycieli, gdyż z powodu braku ustawowych norm kwalifikacyjnych, nauczyciele religii żydowskiej nie mogą przechodzić do wyższych stopni płac, które zależne są od pełnej kwalifikacji i przez to ponoszą nieraz znaczne materialne straty. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego poszło nawet pod tym względem tak daleko, że reskryptem z dnia 29 września 1923 r. nr 1744 oznajmiło, że dopóki osobnemi rozporządzeniami nie zostaną ustalone i prawidłowo ogłoszone przepisy, odnoszące się do kwalifikacji zawodowych nauczycieli religii rozmaitych wyznań, nie należy przyjmować podań o uznanie kwalifikacji lub wydawanie dyplomów tym nauczycielom. Co więc właściwie ci biedni nauczyciele religii żydowskiej mają robić, ażeby dostać wyższy stopień płacy, który im się należy, i który nieraz w ich budżecie odgrywa bardzo znaczną rolę? Rozumiem bardzo dobrze, że rozwiązanie tej kwestii ze względu na dane stosunki, na brak odpowiednich zakładów naukowych, któreby dogodziły wszystkim kierunkom w żydostwie nurtującym, przedstawia pewne trudności. Zdaje mi się jednak, że dobrem wyjściem z tej sytuacji, byłoby ustanowienie państwowych komisji egzaminacyjnych dla nauczycieli religii przy każdem kuratorium okręgu szkolnego, przy współudziale fachowców, jak rabinów, przedstawicieli gmin, pedagogów i t. p. Komisje te miałyby po ściśle przeprowadzonym egzaminie orzec, czy kandydat posiada pełne kwalifikacje, czy nie. Świadectwa przez te komisje wydane miałyby być równorzędne z dyplomem nauczycielskim i zapewnić te same, co tamten korzyści.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#AaronLewin">W tym duchu pozwolę sobie też Wysokiej Izbie odpowiednią rezolucję przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#AaronLewin">Drugą kwestią również bardzo ważna i doniosłą jest brak planu nauki religii. Dotychczas niema ustalonego planu nauki religii żydowskiej, któryby obowiązywał na całym obszarze Rzeczypospolitej. W następstwie tego każdy nauczyciel uczy jak mu się podoba, jeden mniej, drugi więcej co wywołuje tylko chaos i zamieszanie i jest ze szkoda dla nauki przedmiotu. Nawet same władze szkolne są nieraz z tego powodu w kłopocie i nie wiedzą, co właściwie należy do nauki religii, a co nie należy. Tak np. przed kilku miesiącami kuratorium okręgu szkolnego lwowskiego wydało rozporządzenie, że nie wolno nauczycielom religii w szkołach publicznych uczyć języka hebrajskiego. Rozporządzenie to utrzymane jest nawet w bardzo ostrym tonie, bo wzywa wszystkich dyrektorów, aby nauczycieli, którzy do tego się nie zastosują, pociągani są do odpowiedzialności. A tymczasem są bardzo poważne głosy, że nauka języka hebrajskiego należy do nauki religii i stanowi nawet integralną jej cześć. Ciekawą jest rzeczą, że w kilka dni po tym okólniku wydało kuratorium dodatkową opinie, w której wyjaśnia, że modlitw można uczyć w języku hebrajskim. Tu więc dochodzi się do pewnego dziwoląga, bo jakże można uczyć modlitw w języku hebrajskim bez wszelkiej znajomości tego języka? Czy można sobie wyobrazić, aby ktoś uczył jakiegoś autora łacińskiego, czy greckiego bez znajomości języka łacińskiego, lub greckiego?</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#AaronLewin">Tym stosunkom należy kres położyć. W tym celu należy jak najrychlej zwołać ankietę, złożoną z fachowców, jak rabinów, przedstawicieli gmin żydowskich, i pedagogów, którzyby opracowali jednolity plan nauki dla całego obszaru Rzeczypospolitej. Taką rezolucję Wysokiej Izbie swego czasu przedłożyłem. Ale ona widocznie gdzieś ugrzęzła i to na wieki. Wobec tego pozwolę sobie teraz rezolucję tę w drugim nakładzie Wysokiej Izbie przedłożyć.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#AaronLewin">A na zakończenie jeszcze jedna uwaga. My, Żydzi ortodoksyjni, nauką religii żydowskiej w szkołach publicznych jeszcze się nie zadawalamy. Dla nas, którzy stoimy ściśle na gruncie religii i wiary, dla których religia i połączone z nią obowiązki stanowią najwyższe duchowe dobro, które po przodkach naszych odziedziczyliśmy, stanowczo nie wystarcza nauka religii w szkołach publicznych, jeżeli się tak można wyrazić — łyżeczkami od kawy lub w drobnych pigułkach udzielana. Naszem dążeniem i staraniem jest, ażeby dzieci nasze nauką religii żydowskiej, a pod nauką religii rozumiemy przedewszystkiem ścisłą znajomość rozgałęzionego zakonu naszego, jego praw i przepisów, jego prawideł, przykazań i przestróg, całkiem się przejęły i gruntownie z nią się zaznajomiły. Temu celowi służą szkoły ludowe wyznaniowe chedery, które w calem Państwie największemi ofiarami utrzymujemy i które przy zupełnem zastosowaniu się pod względem nauk świeckich do potrzeb i wymagań szkolnictwa ludowego i powszechnego dają dzieciom naszym to, co według naszych pojęć i tradycji jedynie zapewnić może człowiekowi równowagę i podporę w tych ciężkich trosk i kłopotów pełnych czasach, które przeżywamy, mianowicie wiarę w Boga, ufność w jego sprawiedliwą Opatrzność, a z nią także i nadzieję w przyszłość lepszą i szczęśliwszą. Temu celowi służą też zawsze nasze usiłowania, które wśród ludności żydowskiej rozwijamy i które — niestety tu w ostatnich czasach nie cieszą się ze strony obecnego Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego tą życzliwością i tem zrozumieniem, na jakie zasługują. Niemniej jednak zdajemy sobie sprawę z całej doniosłością jaką nauka religii w szkołach publicznych udzielana, ma dla dzieci, które do tych szkół uczęszczają i dlatego z całym naciskiem domagamy się i domagać się musimy, aby nauka ta była udzielana w formie odpowiedniej i przez ludzi odpowiednich.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#AaronLewin">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie następujących rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#AaronLewin">1. „Sejm wzywa Rząd, a w szczególności p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznych, aby w wykonaniu art. 2 ustawy z dn. 26 września 1922 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 90 poz. 828) powołał w przeciągu 3 miesięcy do życia przy kuratorium każdego okręgu szkolnego państwową komisję egzaminacyjną, złożoną z fachowców, jak rabinów, przedstawicieli gmin żydowskich i pedagogów, dla kwalifikowania nauczyciel religii żydowskiej w szkołach publicznych.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#AaronLewin">2. Sejm wzywa Rząd, a w szczególności p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aby w przeciągu 3 miesięcy zwołał ankietę, złożoną z fachowców, jak rabinów, przedstawicieli gmin wyznaniowych, uczonych żydowskich i pedagogów, dla wypracowania jednolitego planu nauki religii żydowskiej w szkołach publicznych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#SerhijChrucki">Art. 4 mówi o warunkach, którym powinien odpowiadać obywatel, ażeby mógł być mianowany nauczycielem. Warunki te są moralne, intelektualne i fizyczne. Myśl słuszna, ale czy ustawodawca ograniczył się do tego jednego? Nie. Obecny artykuł jest tak sformułowany, że wprowadza nowe momenty, natchnione chęcią niedopuszczenia na posady nauczycielskie obywateli niepolskiej narodowości. Przedewszystkiem, mówiąc o moralnych warunkach, art. 4 powiada: „Nauczycielem może być mianowany obywatel polski o nieskazitelnej przeszłości, posiadający zdolność do działań prawnych” — to w formie pozytywnej. A dalej w ustępie 3 tegoż artykułu ta sama myśl o moralnych warunkach wyrażona jest jeszcze w formie negatywnej: „Nie mogą być mianowane osoby, karane sądownie za działalność na szkodę Państwa, za przestępstwa, popełnione z chęci zysku lub przeciw obyczajności publicznej”. Nadmienię jeszcze, iż w innych artykułach tej ustawy można znaleźć wiele sankcji, które stwierdzają konieczność posiadania pewnych moralnych warunków przez osobę, któraby chciała objąć posadę nauczyciela. A więc konsekwencje: pleonazm co do tej zasady o moralnych warunkach. Skoro w ustawie tak wszechstronnie zagwarantowana została konieczność posiadania przez nauczycieli moralnych warunków, to bardzo dziwnie wygląda pleonazm jeszcze i w pierwszem sformułowaniu, gdzie w formie pozytywnej mówi się o tem, jakie warunki moralne powinien posiadać kandydat na nauczyciela: „Nauczycielem może być mianowany obywatel polski o nieskazitelnej przeszłości., posiadający zdolność do działań prawnych”. Pleonazm w pleonazmie. Pleonazmu wogóle nie uważa się za coś dodatniego, a w ustawodawstwie jest on szkodliwy, bo język prawa jest to język ścisły i lakoniczny. Skoro wiec w ustawie są pleonastyczne wyrażenia, to późniejszy interpretator może wkładać w nie całkiem inne znaczenie, jakąś nową myśl, słowem może nie uważać tego lub innego wyrażenia za pleonastyczne. A więc i w słowa „o nieskazitelnej przeszłości”, jeżeli obecnie słowa te są pleonazmem, późniejszy interpretator będzie wkładał całkiem nową treść, a przynajmniej może wkładać. Na podstawie tej formułki „obywatel polski o nieskazitelnej przyszłości”, później każdy obywatel, nawet ten, który posiada zdolność do działań prawnych, może być niedopuszczony do pełnienia obowiązków nauczycielskich. Skoro się zechce nie przyjąć kogoś na służbę, to choć człowiek ten nie będzie pozbawiony zdolności do działań prawnych, jednak skoro w ustawie mówi się, że on mimo to powinien być jeszcze człowiekiem o nieskazitelnej przeszłości, rozpocznie się badanie jego przeszłości i w rezultacie ten człowiek, nie pozbawiony zdolności do działań prywatnych, nie będzie przyjęty do służby.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#SerhijChrucki">To badanie przeszłości będzie źródłem najrozmaitszych szykan wobec, oczywista rzecz, obywateli niepolskiej narodowości. Tu otwiera się szerokie pole dla załatwienia, powiedzmy, politycznych porachunków. Poprzednia działalność polityczna kandydata może dać powód do. zakwestionowania jego nieskazitelnej przeszłości. Ja nie rozumiem, jak można mówić o przeszłości w takich warunkach, w jakich znajduje się obecnie Polska. Te słowa „o nieskazitelnej przeszłości” jeszcze mogłyby być nieszkodliwe w państwie, które ma wiekową nieprzerwaną historię, ale w polskich warunkach lepiej rzucić zasłonę na przeszłość. Bo przeszłość każdego obywatela, nawet prawowiernego i rdzennego Polaka, jest i może być kwalifikowana różnie. Byłem niejednokrotnie tu w Sejmie świadkiem, jak panowie Polacy wzajemnie wyrzucali sobie tę przeszłość. Najczęściej z lewej strony Izby padały słowa o wiernem służalstwie prawicy względem monarchów zaborczych. A niedawno w Senacie Marszałek Trąmpczyński osądzał przeszłość członków lewej strony Izby. A takie procesy, jak proces Lednickiego kontra Wasilewski, czy nie są nader wymowne pod tym względem? Więc lepiej w obecnych warunkach o przeszłości nie mówić, bo przeszłość każdego Polaka może być kwalifikowana jako przeszłość, która nie jest nieskazitelna.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#SerhijChrucki">Jeszcze więcej, szykan może być przy interpretacji tego artykułu z powodu wyrazów „o nieskazitelnej przeszłości”, jeżeli weźmie się pod uwagę względy natury narodowościowej. Żaden bowiem. Ukrainiec w oczach Polaka patrioty nie posiada nieskazitelnej przeszłości już z tego samego tytułu, że jest on Ukraińcem. Nauczyciel narodowości ukraińskiej z Galicji Wschodniej, starający się o posadę nauczyciela może być posądzony o to, że brał udział w zbrojnej walce przeciw Polsce. A więc nie będzie to człowiek o nieskazitelnej przeszłości z punktu widzenia polskiego patrioty, szczególniej o szowinistycznych poglądach. Nauczyciel Ukrainiec z Wołynia lub Polesia zawsze może być posądzony o rusyfikatorstwo, skoro przed wojną pełnił służbę nauczyciela, i znowu odmówi się temu nauczycielowi przyznania nieskazitelnej przeszłości. Jeżeli weźmiemy pod uwagę pochodzenie historyczne, te warunki, w których powstała Polska obecna, to powtarzam, że lepiej byłoby nie ruszać przeszłości, przeciwnie, rzucić na nią gęstą zasłonę. Z tych motywów sądzę, byłoby warto, mądrze i dobrze skreślić w ustawie słowa: „o nieskazitelnej przeszłości”, bo nie tylko są one pewnym pleonazmem, ale kryją w sobie źródło rozmaitych szykan, zwłaszcza względem obywateli niepolskiej narodowości.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#SerhijChrucki">Drugim także szkodliwym, a w najlepszym wypadku też pleonastycznym zwrotem, jest ustęp: „oraz włada poprawnie językiem polskim w słowie i piśmie”. Tu już rzecz idzie o kwalifikacje intelektualne. To wymaganie znajomości, języka polskiego już mieści się w tem miejscu artykułu, gdzie jest mowa o kwalifikacjach zawodowych nauczycielstwa Przecież dla każdego jest jasne, że tylko ten nauczyciel będzie uznany za posiadającego odpowiednie kwalifikacje zawodowe, który wykaże się znajomością języka polskiego, przyczem i posiadanie kwalifikacji zawodowych nie koniecznie zawsze wymaga znajomości języka polskiego, naprzykład, może sprawować swoje obowiązki i to dobrze, bez znajomości języka polskiego, nauczyciel obcych języków. Dla nauczyciela obcych języków w gimnazjum zupełnie nie jest potrzebna znajomość języka polskiego, przeciwnie, czasem lepiej bywa, jeżeli nauczyciel obcych języków nie zna języka polskiego. Nawet rządy carskie, nie demokratyczne, nie republikańskie, nie bały się tego, że nauczycielem obcych języków gimnazjum, czy innego średniego zakładu naukowego, była osoba nie znająca języka rosyjskiego. Najlepszy nauczyciel obcego języka powinien lekcjo prowadzić tylko w tym obcym języku. Pocóż mu znajomość języka polskiego? Nawet carski rząd; nie wymagał tego, co obecnie robi ustawa republikańskich rządów, że od każdego, czy to mu jest potrzebne, czy nie, wymaga znajomości języka polskiego.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#SerhijChrucki">Ale nie dość na tem. Możebym nie protestował, gdyby rzecz szła o kwalifikacje zawodowe i tam było powiedziane, że nauczyciel powinien władać językiem polskim. Ale tu to władanie językiem polskim w słowie i piśmie wyodrębnia się jako jeszcze czwarty moment i podkreślanie znajomości języka polskiego w tem właśnie miejscu jest bardzo znamienne. W tem podkreśleniu kryje się znowu źródło pewnych szykan. Jeżeliby nawet ten ustęp czwarty „włada poprawnie językiem polskim w słowie i piśmie” uważać za pleonazm, to dziwnem wydaje się to powtórzenie. Można byłoby wówczas posądzać Komisję Oświatową o nieumiejętność pisania ustaw. Ale nie sądzę, aby to było proste powtórzenie, któreby świadczyło tylko o nieumiejętności pisania ustaw. Tak nie jest. Tu kryje się, jak zwykle, podstęp w ustawie, tak charakterystyczny wogóle dla działalności Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, szczególniej od czasu, kiedy tę wysoką posadę piastuje p. Stanisław Grabski.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos: To nie jego ustawa, to ustawa Miklaszewskiego.)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#SerhijChrucki">On zawsze lubił w ustawach jakiś podstęp w tej czy innej formie umieszczać. Rzecz oczywista, że ten ustęp art. 4, wymagający stwierdzenia znajomości języka polskiego, nigdy nie będzie stosowany względem Polaków, a więc tylko nie Polacy będą podlegać temu powtórnemu, już drugiemu egzaminowi, bo nie tylko dla uzyskania kwalifikacji zawodowych winni się wykazać znajomością języka polskiego, ale później, dodatkowo, już posiadając te kwalifikacje zawodowe, powinni jeszcze po raz drugi udowodnić, że władają poprawnie językiem polskim w słowie i piśmie.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#SerhijChrucki">Przed kim będzie nauczyciel składał ten powtórny egzamin znajomości języka polskiego? Ustawa o tem nic nie mówi. Nie mówi także, czy nauczyciel może reagować na wynik tego stwierdzenia. Inspektor powie: Tak, Pan masz kwalifikacje zawodowe i nie jest Pan pozbawiony zdolności do działań prawnych, jednak Pan nie włada poprawnie językiem polskim i koniec. I ten nauczyciel już nie uzyska posady i nie ma do kogo zwrócić się ze skargą. Nikt go nie obroni. A więc wszyscy kandydaci na posady nauczycielskie niepolskiej narodowości, na podstawie tego ustępu 4 art. 4, skazani są na łaskę i niełaskę pierwszego lepszego inspektora. Od niego będzie zależało, czy przyjmą tego kandydata na posadę czy nie. Tutaj mutatis mutandis dopatruję się tego słynnego rosyjskiego paragrafu 3, kiedy zwalniano urzędnika bez podania żadnego motywu. Tutaj już nie przyjmuje się nauczycieli niepolskiej narodowości, bez podania motywów, na posadę, już we wstępnem stadjum, przy zgłoszeniu się na posadę.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#SerhijChrucki">I te wyrazy: „Włada poprawnie językiem polskim w słowie i piśmie” — twierdzę, -będą tylko źródłem szykan względem nauczycieli niepolskiej narodowości.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#SerhijChrucki">Bardzo znamienne jest pod tym względem przemówienie p. Utty z Klubu Niemieckiego, który całe swoje przemówienie w ogólnej dyskusji poświęcił właśnie temu ustępowi art. 4. Jest to rzecz znamienna: każdy nie Polak, nauczony kilkoletniem doświadczeniem, wie, że ustawy polskie są tak pisane, aby później stały się źródłem ograniczeń nie Polaków. Dlatego tak zaatakował te słowa p. Utta, wnosząc o skreślenie tych wyrazów. Nie mniej od niego, a nawet w większym stopniu odczuwając na sobie właśnie te prześladowania narodowościowe, bo naszych nauczycieli tylko z tego tytułu, że są Ukraińcami, nie przyjmuje się na posady, albo przenosi się ze szkół rodzimych na tereny etnograficznie polskie, my tak samo obawiamy się skutków tego, artykułu i dlatego podtrzymujemy poprawkę p. Utty do art. 4 oraz wnosimy o skreślenie słów: „o nieskazitelnej przeszłości”, albowiem w tych słowach widzimy drugie źródło szykan nie Polaków, które to źródło, szczególnie, dopóki działalność Ministerstwa będzie miała taki charakter, jak dotychczas, będzie bardzo obfite w prześladowania i szykany względem kandydatów na posady nauczycielskie niepolskiej narodowości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Zygmunt Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#ZPiotrowski">Wysoki Sejmie! Art. 4 jest bardzo doniosły, ma znaczenie zasadnicze. Myślę tu o ustępie drugim tego artykułu, który mówi: „Nauczyciele religii poza warunkami, wskazanemi wyżej w ustępie poprzednim, posiadać powinni zezwolenie swej władzy duchownej, o ile wymagają tego właściwe przepisy kościelne”.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#ZPiotrowski">Już podczas wielkiej debaty nad konkordatem między Rzymem a Polską, podnosiliśmy szkodliwość tej zasady, która w konkordacie, niestety, została wprowadzona i przez Wysoki Sejm ratyfikowana. Art. 13 konkordatu powiada, że w dziedzinie religii, wiary, nauczanie oddaje się władzy duchowieństwa i że nauczyciel chcący wykładać religie, musi mieć specjalne zezwolenie wyższej swojej władzy duchownej, bez tego zezwolenia nie wolno wykładać nauki religii, a także ci nauczyciele są tylko zależni od władzy kościelnej. Gdyśmy podnieśli z tej trybuny sprzeciw, wskazując na historię, która udowodniła, zwłaszcza w wieku XVIII, jak zgubny wpływ wywierał kler w dziedzinie kultury i oświaty, kiedyśmy wskazywali, że w dziedzinie oświecenia i szkolnictwa musi być tak samo, jak i w innych dziedzinach, jedna odpowiedzialna władza państwowa, kiedyśmy mówili, że nie wolno doprowadzać do wyodrębniania, do stwarzania władzy niezależnej od władz państwowych, wtenczas panowie z prawicy, a tak samo i twórca konkordatu, obecny p. Minister Oświecenia Publicznego, uspakajali nas, że idzie tu przecież jedynie o dziedzinę wiary i religii, że w tej właśnie dziedzinie trzeba zachować dla kościoła, dla duchowieństwa zupełnie niezależną, niekrępowaną swobodę i zapewniali, że nie idzie o zławianie nauczycieli religii poza ramy odpowiedzialności władz świeckich. Wskazywaliśmy, że idzie tu nie tylko o dziedzinę wiary i religii, lecz o rzecz inną, o istotę wychowania, o istotę nauczania, o cały system i ducha, jakim ta szkoła ma być przepojona. Powoływaliśmy się na argumenty, i to nie takie, o jakich panowie z prawicy, upraszczając sobie zadanie, mówią, że to są argumenty masonów, argumenty tych, którzy obrali sobie za -cel w życiu walkę z religią, ale wskazywaliśmy na argumenty ludzi, którzy należą wszak do obozu prawicowego, do wybitnych konserwatystów, a nawet są członkami Narodowej! Demokracji.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(P. Skrzypa: Ale P.P.S. również należy do prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#ZPiotrowski">Wskazywaliśmy, że takie autorytety, jak prof. Bobrzyński, prof. Smoleński podnosili w swoich dziełach ten zgubny wpływ kleru od drugiej połowy XVII stulecia i do końca XVIII. Głosy nasze, niestety, większości nie przekonały; konkordat został uchwalony, a razem z nim art. 13. Została wprowadzona zasada wyodrębnienia władzy szkolnej i oddania wielkiej dziedziny wychowania władzom nieodpowiedzialnym przed żadną instytucją państwową; oddana została ta dziedzina klerowi rzymsko-katolickiemu, który jest zależny od episkopatu, a później od Papieża.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#ZPiotrowski">Dlaczego ja to przypominam? Bo w artykule 4 ustawy o stosunkach służbowych nauczycieli, została podkreślona ta zasada w ustępie 2, gdzie właśnie nauczyciel religii poza innemi jeszcze warunkami, jakie każdy nauczyciel musi posiadać, chcąc otrzymać zezwolenie nauczania, będzie musiał otrzymać także i zezwolenie swej władzy duchownej. W art. 4 więc popieramy zgłoszoną poprawkę, ażeby ustęp 2 wykreślić, żeby nie powtarzać w tej ustawie tej zgubnej zasady, która została niestety w konkordacie wprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#ZPiotrowski">W dyskusji nad konkordatem mówiliśmy o historycznych momentach, o czasach jeszcze dawnej niepodległej Rzeczypospolitej, a życie, życie ostatnich lat, ostatnich miesięcy, każdy dzień przynosi potwierdzenie, że wielkie niebezpieczeństwo zagraża kulturze narodowej i wychowaniu narodowemu, właśnie od kleru wojującego. Dokumentów i argumentów możnaby przytoczyć bez liku, bo gdzie się tylko obejrzeć, wszędzie jest tendencja, ażeby szkołę sprowadzić na podwórko klerykalne, aby tę szkołę przepoić duchem kleru i aby nauczyciela zrobić podległym służką plebanii, księdza proboszcza lub księdza prefekta. Życie nam to mówi i codziennie daje nam nowe przykłady. Mam tu przed sobą książeczkę pod tytułem: „Walka o niezawisłość szkoły”, napisaną przez Józefa Bałabana, który na podstawie dokumentów stwierdzonych, dokumentów z ostatnich miesięcy bodaj, omawiając stosunek duchowieństwa do szkoły i nauczycielstwa, podaje pewne rzeczy i te przykłady są tak krzyczące, że bardzobym polecał wielu panom, którzy na poprzednie wywody byli głusi lub uważali, że są brane z jakiegoś dawnego lamusa, żeby przejrzeli te argumenty. Są tam przykłady takie, że ksiądz proboszcz nie za jakieś wysterowanie nauczyciela przeciw religii, lub wierze, ale za to, że nauczyciel chciał być obywatelem, że postępował w myśl poleceń swojej władzy cywilnej szkolnej, za to, że chciał być wychowawcą obywatelem, mającym swoje zdanie o zagadnieniach politycznych i społecznych, za to ten ksiądz go szykanował, doprowadzał do ruiny, do przenoszenia i t. d. Są dziesiątki przykładów w tej właśnie książeczce zawartych ze wszystkich dzielnic Polski.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#ZPiotrowski">Najjaśkrawszym, najcharakterystyczniejszym przykładem, że wola księdza miała zapanować nie tylko nad poszczególnym nauczycielem, ale nad całem gronem nauczycieli, jest przykład z wiosny ubiegłego roku w Małkini w Płockiem, gdzie ks. Jan Kapel doprowadził wprost do buntu ludności kilku wsi przeciw temu, że nie tylko kierownik, ale grono kilkunastu nauczycieli i nauczycielek w tej szkole 7 klasowej nie tylko nie uległo woli i nakazowi ks. Kapela, ale jego demoralizujący wpływ na młodzież chciały drogą urzędową sparaliżować. Ks. Kapel znalazł się później w walce z księdzem proboszczem, a nawet z dziekanatem i dalej prowadził przez miesiące całe walkę z nauczycielstwem, zakończoną dopiero po rozruchach, po sprowadzaniu policji i t. d. tem, że nareszcie wyższe władze duchowne przeniosły go z tej miejscowości do innej, chociaż wyrządził nie przez to, że upierał się przez kilka tygodni, ale przez ten demoralizujący wpływ na okolicę, niepowetowane straty, które będą się odbijały w psychice dzieci może przez całe życie.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(Głos: Przecież uczył tańczyć dziewczynki chimmy i one stepa.)</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#ZPiotrowski">Tak jest. Ks. Kapel za to zapałał wielką nienawiścią i dlatego wystąpił do walki przeciw nauczycielstwu, ponieważ kierownik szkoły drogą służbową zwrócił uwagę, że nie można pod pretekstem sodalicji mariańskiej, lub innych stowarzyszeń religijnych sprowadzać nieletnie dziewczęta na plebanię i tam uprawiać orgie z niemi. To zostało protokolarnie stwierdzone, a dokumenta przesłane Ministerstwu, to nie są bynajmniej rzeczy z fantazji wysnute. Przecież nauczyciele nie zostali za te zarzuty pociągnięci do odpowiedzialności, przeciwnie pełnią w dalszym ciągu swoje obowiązki w szkole, a ks. Kapel po kilku miesiącach walki Wreszcie został przeniesiony.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Różne głosy)</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#ZPiotrowski">Ani śmiechem, ani żartem tych rzeczy bolesnych, bo dotyczących istoty naszego systemu wychowania, zależności systemu wychowania i szkoły od tego, czy owego niepoczytalnego prefekta, nie można zbywać. To są rzeczy bardzo bolesne i przy tej okazji jeszcze raz trzeba poruszyć to. że dziedzina wychowania pokolenia obywateli polskich musi być oddana odpowiedzialnej władzy państwowej, a nie wolno oddawać jej władzy, która ma zupełnie inne cele wychowania i która jest niezależna od władzy świeckiej, państwowej. Dlatego te rzeczy, wyjęte z tego wielkiego bukietu niewoniejących wcale kwiatuszków, przytacza ta książka p. Bałabana, a życie nam daje codziennie potwierdzenie tych faktów.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#ZPiotrowski">Czy Panowie chcą, ażebym mnożył przykłady z ostatnich tygodni? Kolega mój, Smulikawski, zgłosił interpelację w sprawie prefekta ks. Szukalskiego w Inowrocławiu. Nie będę o tych rzeczach mówił, bo to są rzeczy tak pornograficzne, że nie nadają się do powtórzenia z tej trybuny. Jednak te rzeczy zostały stwierdzone i dokumenty oddane do dyspozycji. O ile mi wiadomo, Ministerstwo zaczęło badać te sprawy już od szeregu tygodni, ale ks. prefekt Szukalski w dalszym ciągu kształcił w Inowrocławiu dziewczęta 16 letnie...</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Głos: Uczy całować.)</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#ZPiotrowski">... tak jest, uczy całować i jeszcze innych rzeczy, zakazując pod rozmaitemi zaklęciami, aby uczennice nie mówiły kierowniczce szkoły. To się dzieje pod pretekstem nauki religii, do której nie ma dostępu urzędnik p. Ministra, bo to jest dziedzina zupełnie wyodrębniona z pod wpływów Ministerstwa. I p. Minister, twórca konkordatu, może dziś patrzeć na to dzieło, które stworzył w art. 13, bo ta wielka dziedzina z pod jego wpływów zupełniej została usunięta.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#ZPiotrowski">Albo inny przykład. Oto w ostatnim tygodniu odbył się zjazd duchowieństwa w Komży pod przewodnictwem ks. biskupa Jałbrzykowskiego. I na tym zjeździe rozważano, których to nauczycieli należy usunąć. Więc nie minister, nie kurator, nie inspektor, ale zjazd duchowieństwa dziekanatu będzie rozważał, kto nadaje się, a kto nie nadaje się do pełnienia roli wychowawcy. A jakie zarzuty konkretne postawiono na tym zjeździe pod protektoratem ks. biskupa Jałbrzykowskiego? Otóż jednemu nauczycielowi powiedziano, że należy do stronnictwa Wyzwolenie, a drugiemu, że ma ślub cywilny, więc nie mogą spełniać ani jeden, ani drugi obowiązków wychowawców. Naturalnie, jeżeli będzie miał patent przynależności do Zw. Lud. Narod., albo chrześcijańskiego stronnictwa to będzie awansował i będzie dobrze widziany. Tak się pojmuje równość obywatelską, zagwarantowaną w Konstytucji w dziedzinie wychowania.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(Różne głosy na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#ZPiotrowski">O katolikach i niekatolikach moglibyśmy dużo pomówić, nawet w obozie Pana, Panie Kolego Kornecki, którzy niby są katolikami i nie są już obecnie, choć zajmują bardzo wysokie stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ministrów. Głos na prawicy: Ale nie uczą religii.)</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#ZPiotrowski">Dlatego lepiej nie poruszajmy tego delikatnego tematu, bo moglibyśmy idąc w las wejść w gąszcz; bo nawet u Panów, którzy macie patent na najlepszych Polaków i katolików, zmienia się wiarę ojców dla pewnych osobistych powodów. My tych rzeczy nie poruszamy, więc i Pan niech będzie na tyle dyskretny, żeby swoich kolegów nie dyskredytować.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#ZPiotrowski">Dawno już zerwano z zasadą, że nauczyciel ma być, jak powiedziałem, na podwórku klerykalnem, że ma być bez przekonań politycznych, religijnych, czy społecznych. Ona była złą już w XVII, XVIII stuleciu, tak złą, że doprowadziła do straszliwej ciemnoty, która dziś jeszcze przejawia się tam, gdzie Wy, Panowie, panujecie, w tych najrozmaitszych czarach w Wieliszewie i innych, gdzie właśnie wychowawcą był tylko ksiądz proboszcz; bo nauczyciel nie mógł tam dotrzeć. Jako przejaw tego panowania czarów i znachorstwa mamy fakty, które w ostatnich dniach mogliśmy obserwować. To są skutki, a zarazem memento, że trzeba zerwać z tą zasada, którą Panowie głosicie i głosiliście przez długi szereg lat.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#ZPiotrowski">Ale nie tylko zjazd duchowieństwa w Łomży orzeka, kogo księża uważają za odpowiedniego do piastowania zaszczytnego stanowiska wychowawcy i nauczyciela. Przytoczę Panom przykład, z przed miesiąca, gdzie już w grę wchodzą nie księża proboszczowie, o których mógłby ktoś powiedzieć, że są nieodpowiedzialni, bo to nie jest wysoki stopień w hierarchii, że nawet biskup nie jest miarodajnym i nie jest wyrazem tego, co wysoka hierarchia kościelna myśli o tem, jakie ma prawa wdzierania się do skarbnicy kultury i wychowania. Ale przed samemi świętami Bożego Narodzenia ujawniono, że najwyższa hierarchia rzymsko-katolicka w jednej z dzielnic Polski, wdarła się tak do dziedziny kultury, że wydała tajny nakaz, żeby księża prefekci nie dopuszczali do urządzania przez młodzież gimnazjalną akademii ku czci jednego z największych pisarzy doby obecnej. Mówię o tajnym nakazie poznańskiej kurii biskupiej, wydanym do wszystkich prefektów w obrębie djecezji poznańsko-gnieźnieńskiej, ażeby wpływano na kierowników szkół średnich, żeby wstrzymywać młodzież od urządzania akademii ku czci Stefana Żeromskiego. Proszę Panów, to jest jeden z dalszych przejawów systematycznej, planowej kampanii, prowadzonej przez kler rzymsko-katolicki, właśnie w dziedzinie kultury narodowej. Nie będę przecież mówił tu, kim był Stefan Żeromski. Wyraz najwyższego uznania, czci dla jego działalności, złożył naród cały, złożył Rząd przez udział w pogrzebie, przez wielką, wspaniałą mowę Ministra Oświaty te rzeczy są znane i nie tu jest miejsce, żeby mówić o wielkich zasługach Stefana Żeromskiego dla kultury narodowej. Ale cóż to obchodzi kurię biskupią w Poznaniu? Ona wydaje tajne nakazy wbrew woli narodu, wbrew wyraźnym postąpieniom Rządu przeciw Prezydentowi, który wziął przecież osobiście udział, w pogrzebie, daje kuria biskupia nakaz, aby prefekci paraliżowali urządzanie uroczystych akademii ku czci Żeromskiego. I to nie jest odosobniony przykład księdza z jakiejś Małkini, o którym przed chwilą powiedziałem, nie gdzieś w zapadłem Polesiu, czy w zakątku na Górnym Śląsku, ale to najwyższa hierarchia kościelna rzymsko-katolicka przez swoje postępowanie podkreśla, że chce mieć głos decydujący w dziedzinie, jak powiedziałem i wychowania i pielęgnowania młodego pokolenia Polski.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#ZPiotrowski">Te fakty stwierdzają jeszcze raz słuszność argumentów, któreśmy tu przytaczali z okazji konkordatu, że nie wolno dziedziny wychowania i kształcenia nowych charakterów oddawać władzy wyodrębnionej, przed Państwem nieodpowiedzialnej, władzy, która ma zupełnie inne cele, nie mające w wielu wypadkach nic wspólnego z tem, co się nazywa wychowaniem narodowem. W myśl tego, proszę Partów, przychylam się do poprawki; zgłoszonej do art. 4, ażeby ustęp 2, który wyciska to piętno, jeszcze raz podkreślając to, co zostało, zawarte w konkordacie, wykreślić, ażeby osłabić to ostrze, może nie formalnie, ale, ażeby w ten sposób Sejm, mając to bolesne doświadczenie w dziedzinie wychowalnia przez księży prefektów, przez kościół rzymsko katolicki, nie tylko przez kościół katolicki, ale każdy kościół...</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#komentarz">(P. Lewin: Każdy, nie)</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#ZPiotrowski">...kolega Lewin będzie bronił swojej religii i swoich wpływów, na wychowanie młodzieży żydowskiej. Ja zaś uważam, że w tym wypadku będę także wyrazicielem opinii tych wielkich rzesz uświadomionych robotników żydowskich, którzy będą chcieli wyjść z pod władzy chederu i tych wszystkich, którzy tam, jako nauczyciele religii mojżeszowej, wtłaczają zatęchłe formułki w umysły obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Podobnie i w innych religiach zostaje także pastorom, czy popom szerokie pole do popisu.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#ZPiotrowski">Tu nie idzie o wymierzenie ostrza specjalnie w jednym kierunku, ale idzie o wielką zasadę, ażeby nauka i wychowanie młodzieży było, podporządkowane władzom cywilnym państwowym, ażeby usunąć wreszcie nieodpowiedzialną władzę kleru, która jest zupełnie niezależna od władzy cywilnej Państwa i ażeby w wychowaniu narodowem iść w ślady wielkich wskazań Komisji Edukacyjnej, a wtedy dopiero będzie młode pokolenie wychowane w duchu wielkich zasad narodowego wykształcenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Skrzypa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PSkrzypa">Proszę Panów. Art. 4 niniejszej ustawy, naszem zdaniem, jest jak gdyby tem sitem, przez które ministerstwo chce przesiać nauczycielstwo w tym celu, ażeby świeży promień myśli nie przedarł się do tej ciemnoty, jaka od kilku lat panuje w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Nie jest wypadkiem, że mówi się, iż nauczycielem może być mianowany obywatel polski! o nieskazitelnej przeszłości. Nie jest to wypadkiem i już moi przedmówcy zwrócili uwagę, że ostrze tego przepisu zwrócone jest przeciw mniejszościom narodowym, przeciw nie Polakom, a ja pozwolę sobie uzupełnić to, dodając, że ta nieskazitelność jeszcze w większej mierze jest zwrócona przeciw osobom, które Inaczej myślą, niż Rząd, prowadzący tę lub inną politykę, bo pod tym względem każdego postępowego nauczyciela, każdego, kto nie podziela myśli p. Ministra Grabskiego, lub jego następców, można będzie usunąć w każdej chwili na podstawie art. 4. Nie wolno będzie więc nauczycielowi mieć innych przekonań polityczno-społecznych, niż uznanych przez oficjalny kurs polityki urzędowej, polityki reakcyjnej w dziedzinie oświecenia publicznego. Art. 4 w drugim ustępie zawiera także przepis dotyczący mianowania nauczycieli religij. Dziwnem jest tylko, że P. P. S. występuje przeciw zasadom, zawartym w tym ustępie, wtenczas, kiedy oficjalnym referentem ustawy jest również członek P. P. S„. p. poseł Smulikowski. Dziwnem jest, że jeden członek partii podtrzymuje ustawę, a drugi! członek tej samej partii zwalcza ją.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(P. Z. Piotrowski: Pan nie rozumie folii sprawozdawcy.)</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PSkrzypa">Rozumiem. Przytoczone przykłady o nienormalnem zachowaniu się duchowieństwa, o pornograficznym wpływie jego na młodzież, na naszą przyszłość, na dzieci, poseł Piotrowski należycie zilustrował faktami. Do tego mogę dodać wiele jeszcze innych przykładów, również pornograficznych, niemoralnych, szkodzących moralności dzieci, przeważnie chłopskich i robotniczych. Ten ustęp jednakże świadczy, że część oświaty w Polsce jest powierzona ludziom nieodpowiednim, dla których dostęp do szkół winien być zakazany. Podobni nauczyciele nie mogą nawet patrzeć na dzieci, przeważnie chłopskie i robotnicze, a nie tylko je uczyć, wychowując je w duchu pornografii.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PSkrzypa">Ustęp 3 art. 4 mówił: „Nie mogą być mianowane osoby, karane sądownie za działalność na szkodę Państwa, za przestępstwa, popełnione z chęci zysku, lub przeciw obyczajności publicznej”. Ten ustęp również zawiera w sobie myśl, której autorzy nie chcieli wyjaskrawiać, myśl, skierowaną przedewszystkiem przeciwko tym jednostkom z pośród nauczycieli, które są odmiennego zdania, jak p. Minister, jak duchowieństwo, jak jego przełożeni. Bo, proszę Panów, słowa, że nie może być mianowana osoba, która sądownie była karana za działalność na szkodę Państwa, zawierają w sobie myśl, że dość, ażeby ksiądz, policjant, lub prowokator na pewną osobę zrobił doniesienie władzy przełożonej, lub sądowej, ażeby takiego nauczyciela można było oddać pod sąd i w ten sposób wyrzucić go. jako osobę szkodliwą dla Państwa. Te słowa świadczą dobitnie, że art. 4 obejmuje wszystkie strony, które się chce zakneblować, aby żadna świeża myśl i żaden człowiek inaczej myślący, niż nakazuje oficjalna reakcyjna polityka p. Ministra i całego Rządu, nie dostał się na pole oświaty i w ten sposób, aby pupilowie p. Ministra i Rządu mogli prowadzić naukę w tym celu, by dzieci w przeważnej części chłopów i robotników nie oświecać, ale zaciemniać.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PSkrzypa">Przeto w myśl swoich wywodów zgłaszam następujące poprawki do art. 4: po słowach: „nauczycielem może być mianowany obywatel polski” wstawić słowa: „bez względu na narodowość, wyznanie i przekonanie polityczne”. Skreślić słowa: „o nieskazitelnej przeszłości”. Ustęp drugi tego artykułu, tyczący się szczególnej zależności nauczycieli religii od władzy t. zw. duchownej — skreślić. W ustępie trzecim skreślić słowa: „za działalność na szkodę Państwa”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanKornecki">Wysokie Sejmie! Art. 4 jest bodaj najważniejszym artykułem ustawy, nad którą obradujemy, albowiem istotnie zawiera postanowienia, które muszą być punktem wyjścia dla Państwa i dla władz; jeżeli chodzi o stronę wychowania, o kierowników wychowania dzieci. Chodzi o to, kto może być nauczycielem. Pierwsze dwa ustępy mówią o tem w formie pozytywnej, trzeci w negatywnej. Dyskusja, która się toczyła nad tym artykułem, zawierała szereg ciekawych momentów. Przeciwnicy moi różnie zapatrują się na tekst tego artykułu, krytykują go i stawiają wnioski o skreślenie. Chciałbym się temi wywodami pokrótce zająć.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JanKornecki">P. Chruckiemu nie dogadza, że art. 4 mówi, że nauczycielem może być mianowany tylko człowiek o nieskazitelnej przeszłości. Mówcy ostatniemu, z frakcji komunistycznej, uśmiecha się myśl, że nauczycielem może być także zbrodniarz, skoro broni tego postanowienia, które wzbrania mianowania na stanowisko nauczyciela człowieka karanego sądownie za działalność na szkodę Państwa. My jako stronnictwo państwowe, chcąc to Państwo utrzymać, uważamy działanie na szkodę Państwa za zbrodnie i z naszego punktu widzenia człowiek, który jest zbrodniarzem, nie może być nauczycielem.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JanKornecki">Widzimy szereg zarzutów natury bardzo rozmaitej, które dowodzą jednego, że wogóle jest rozbieżność w pojęciu, kto może i powinien być nauczycielem. Zdaniem naszem, w Polsce, w szkole publicznej utrzymywanej przez Państwo, która ma wychowywać obywateli dla Rzeczypospolitej, może być nauczycielem tylko obywatel Rzeczypospolitej. Niema tu mowy o tem, że ima być narodowości polskiej czy ruskiej, w pojęciu obywatela Rzeczypospolitej mieszczą się wszystkie narodowości, które zamieszkują Rzeczpospolitą i posiadają uprawnienia obywatelskie. Nie mogę jednak zrozumieć wywodów kol. Chruckiego jako pedagoga, który przeciwny jest temu, żeby było wyraźnie powiedziane, iż ten kto ma być nauczycielem, komu ma się powierzyć tak wysoki urząd wychowywania naszych młodych pokoleń, tego najdroższego skarbu jaki naród posiada, powinien być o nieskazitelnej przeszłości. P. Chrucki uważa, że to jest nieporozumienie i w sprzeczności z dalszem postanowieniem; człowiek o nieskazitelnej przeszłości, według kolegi Chruckiego, ma być tem samem, co posiadający zdolność do działań prawnych. My uważamy, że nie każdy człowiek, który ma zdolność do działań prawnych, może być nauczycielem.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JanKornecki">Przecież zdolność do działań prawnych może być odebrana przez sąd,...</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(P. Chrucki: Dopóki nić jest odebrana, ma prawo.)</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JanKornecki">... są takie przestępstwa, które do sądu nie przychodzą, a które jednak wielkim ciężarem obciążają sumienie i są ludzie, którzy bardzo sprytnie potrafili się od ręki sprawiedliwości uchylić, czyż w takim razie tych ludzi, których prawo doścignąć nie mogło, a o których wiadome jest władzom, że niejedno mają na sumieniu w przeszłości, czyż więc tacy, choć zdolności do działań prawnych nie utracili, mogą być nauczycielami ze stanowiska p. Chruckiego? Zdaje mi się, że obywatele, których reprezentuje, napewno nie życzą sobie, aby ludziom, którzy posiadają jeszcze zdolność do działań prawnych, dlatego tylko, że ich ręka sprawiedliwości nie dościgła, oddawać wychowanie swoich dzieci. Nie rozumiem wprost tych zarzutów przedstawiciela klubu, który także przecież stoi na stanowisku swojej narodowości i pragnie dla swego narodu jak najlepszej przyszłości. Sądzę, że tylko uczciwym, nieposzlakowanym ludziom o nieskazitelnej przeszłości wychowanie naszych dzieci powierzać możemy.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(P. Skrzypa: A takim jest każdy, którego ręka sprawiedliwości nie dosięgła.)</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JanKornecki">To znaczy, że zbrodniarz, który uciekł i którego sąd nie dosięgnął, także może być nauczycielem wedle p. Kolegi? Jesteśmy zdania, że nauczycielem może być tylko człowiek o naprawdę nieskazitelnej przeszłości. I dlatego domagać się musimy od władz, ażeby mianując nauczycieli, pilnie baczyły, kogo na urząd ten popierają.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JanKornecki">Również ważny jest ustęp drugi, atakowany przez kilku moich przedmówców, mojem zdaniem niesłusznie. Bo cóż mówi ustęp drugi? Ustęp drugi mówi o nauczycielach religii. Wszakże i Konstytucja nasza i dotychczasowe ustawodawstwo szkolne przewiduje i w programach szkolnych państwowych, przygotowujących na obywateli, jest przewidziane, że nauka religii ma być obowiązkowa. Nie jest powiedziane, że tylko religia katolicka ma być obowiązkowa. Wszystkie religie uznane w Rzeczypospolitej mają te same uprawnienia. Państwo i Sejm Konstytucyjny, uchwalając Konstytucję, chciały w imieniu narodu, w imieniu wszystkich obywateli, ażeby obywatele polscy byli wychowani nie tylko w duchu narodowym, ale także w duchu religijnym. Nauka religii jest u nas obowiązkowa i nic dziwnego, wobec tego, że znalazło się takie postanowienie w art. 4, które powiadają, że nauczyciele religii poza warunkami ogólnemi, które są wymagane od każdego nauczyciela, muszą mieć jeszcze kwalifikacje do nauczania religii.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#JanKornecki">A któż może te kwalifikacje określić? Autorytetem w zakresie kwalifikacji dla nauczyciela religii może być tylko władza kościelna danego wyznania, a więc słusznem jest, zdaniem naszem, że Państwo, władza, mianująca nauczyciela, musi przecież zbadać czy dany człowiek posiada te kwalifikacje, musi stwierdzić to ktoś, kto jest do tego upoważniony i kompetentny do stwierdzenia. Dlatego zupełnie nie rozumiem! wywodów kolegi Piotrowskiego, który mówił, że w tym punkcie właśnie ustawa oddaje wychowanie pod wpływ przemożny takiego, czy innego kościoła w Polsce istniejącego. My przecież wiemy i z brzmienia tej ustawy wynika, że przełożonym nauczyciela jest władza szkolna, że przed władzą szkolną nauczyciel jest odpowiedzialny. A ustawa w czołowym artykule powiada, że nauczyciel religii. ten nauczyciel, który w duchu danej religii i zgodnie z daną religią ma dzieci nauczyć religii, musi mieć zaświadczenie władzy kościelnej, która kwalifikacji udziela i sądzę, że nieodpowiednia była pora, ażeby rozprawiać się z konkordatem i twórcą konkordatu, ażeby rozprawiać się z duchowieństwem. Przecież księża są także ludźmi i między nimi mogą być ludzie szlachetni i mniej szlachetni i nawet ludzie przestępni. Przecież chodzi o zupełnie inną rzecz, o dużą rzecz, mianowicie e naukę religii w szkole. Uważam, że istotnie religii katolickiej powinien uczyć katolik, religii żydowskiej żyd, a ewangelickiej — ewangelik i t. d., a to, czy jest do tego uprawnionym, może stwierdzić tylko władza odpowiedniego kościoła.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Głos: A jak bezwyznaniowi)?</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(Drugi głos: W Polsce niema bezwyznaniowych).</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#JanKornecki">Sądzę, że brzmienie ustępu drugiego całkowicie zadowolić powinno p. Lewina, który domaga się wprowadzenia poprawki. Właśnie komisja od wpływem tych motywów, które tu przytoczyłem, zmieniła pierwotny projekt rządowy i z tego względu oświadczam się przeciw tej poprawce, za tekstem komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#LudwikGdyk">Dyskusja nad art. 4 wyczerpana. Do art. 5 głos ma p. Skrzypa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PSkrzypa">Art. 5 mówi: „Osoba, przeciw której foczy się postępowanie kar no-są do we, postępowanie o upadłość, lub o ubezwłasnowolnienie, nie może być mianowana nauczycielem, dopóki trwa postępowanie.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PSkrzypa">Do tego artykułu zgłaszamy poprawkę: „Wyłuszczona powyżej zasada nie tyczy się osób, oskarżonych o t. zw. przestępstwa polityczne”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#LudwikGdyk">Dyskusja nad! art. 5 wyczerpana. Do art. 6 nikt głosu nie żąda. Do art. 7 głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#SerhijChrucki">Art. 7 mówił, że „do przyjęcia do służby nauczycielskiej potrzeba zezwolenia Ministra”, a nie władzy I czy II instancji, jeżeli kandydat ukończył 40 lat życia i bezpośrednio przedtem nie pracował w szkolnictwie, lub nie pozostawał w służbie państwowej.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#SerhijChrucki">Intencją tego artykułu pierwotnie była myśl Komisji Oświatowej, że nie jest pożądanem, ażeby był ułatwiony dostęp do służby nauczycielskiej osobom, które ukończyły już lat 40, a przedtem nie miały nic wspólnego z nauczycielstwem i wogóle szkolnictwem. W zasadzie myśl słuszna, ale dalej był zrobiony wyjątek dla tych, którzy bezpośrednio znajdowali się na służbie państwowej. Więc fakt znajdowania się na służbie państwowej niejako był kwalifikowany jako pewne doświadczenie pedagogiczne. Ta myśl jest dziwna. Dlaczego prosty obywatel, zwyczajny śmiertelnik, jeżeli do 40 lat życia nie pracował w szkolnictwie, może wstąpić na służbę nauczycielską jedynie za zezwoleniem Ministra Oświecenia Publicznego, obywatel zaś mający 40 lat i który w 39 roku życia wstąpił na służbę państwową, chociażby w charakterze policjanta, tem samem nabywa już pewne kwalifikacje pedagogiczne, w każdym razie takie, które mu pozwalają wejść na służbę nauczyciela bez zezwolenia Ministra, tylko na podstawie decyzji władzy I lub II instancji?</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#SerhijChrucki">Nie rozumiem, dlaczego przebywanie dłuższe czy krótsze na służbie państwowej ma dawać pewne przywileje, większe prawa od tych, jakie ma każdy zwykły obywatel. Słuszna jest ze względów pedagogicznych tylko ta myśl, że jeżeli do 40 lat obywatel nie zajmował się nauczycielstwem, to rzeczywiście już jako człowiekowi o pewnym wyrobionym charakterze, po 40 latach życia trudno będzie należycie spełniać swoje nauczycielskie obowiązki. Ta myśl byłaby słuszna. Ale wyjątków żadnych nie trzeba dla nikogo robić, bo wogóle Konstytucja Państwa Polskiego nie uznaje żadnych wyjątków. Dlaczego się stwarza przywileje dla tych obywateli, którzy się znajdują na służbie państwowej, nie mówiąc nawet w jakim charakterze, czy wywiadowcy policyjnego, czy ajenta tajnej policji?</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#SerhijChrucki">W myśl tego co powiedziałem zgłaszam poprawkę, która wprowadza rzeczywiste równouprawnienie, mianowicie według mojej propozycji ten artykuł miałby brzmieć: „Zezwolenie Ministra potrzebne jest do przyjęcia do służby nauczycielskiej, jeżeli kandydat ukończył 40 lat życia i przedtem nie pracował w szkolnictwie”.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#SerhijChrucki">Ale sądzę, że w tej formie zgłoszona poprawka nie będzie przyjęta, więc zgłaszam drugą ewentualną, zgadzając się już nawet na to, aby pewien przywilej był udzielony osobom, które bezpośrednio przed uzyskaniem posady nauczycielskiej piastowały ten lub inny urząd państwowy. Ale wówczas chciałbym, aby redakcja obecna art. 7 odpowiadała tym intencjom, które zaznaczyłem na wstępie, mianowicie żeby było powiedziane, że „zezwolenie Ministra do przyjęcia do służby nauczycielskiej jest potrzebne, jeżeli kandydat ukończył już 40 lat życia i przedtem nie pracował w szkolnictwie, lub bezpośrednio nie pozostawał w służbie państwowej”, innemi słowy chciałbym, aby wyraz „bezpośrednio” znalazł się na właściwem miejscu, bo obecna redakcja art. 7 jest wprost absurdalna. Dwa przykłady uwypuklą przed oczyma panów absurdalność tej redakcji. Przypuśćmy, że bezpośrednio przedtem byłem na państwowej służbie, choćbym pełnił funkcje policjanta, to jeżeli mam 40 lat życia ukończonych, mogę być przyjęty do służby nauczycielskiej bez zezwolenia Ministra. Ale jeżeli od 20 do 35, 38, 39 lat to znaczy w przeciągu 19. 18, 15 lat pracowałem w zawodzie nauczycielskim, a następnie na jeden, dwa lub trzy lata przerwałem tę służbę, to mogę być przyjęty na nauczyciela tylko za zezwoleniem Ministra. Jaka tu jest współmierność? Czyż to nie absurd? 19 lat pracowałem w zawodzie nauczycielskim i nie mogę być przyjęty z powrotem inaczej, jak tylko za zezwoleniem Ministra! Pół raku, rok byłem policjantem ii jestem przyjęty bez zezwolenia Ministra na podstawie decyzji władz I łub II instancji. Czyż to nie absurd?!</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#SerhijChrucki">Drugi argument a contrario. Jeżeli ukończyłem 40 lat życia i bezpośrednio przedtem pracowałem w szkolnictwie, to ustawa mówi, że wtenczas nie potrzebuję zezwolenia Ministra, to znaczy potrzeba zezwolenia tylko władz I i II instancji. Ale skoro bezpośrednio przed ukończeniem 40 lat pracowałem w szkolnictwie, to jakie pozwolenia są mi potrzebne? Proszę zwrócić uwagę na drugi argument. Ustawa dzięki temu, że słowo „bezpośrednio” umieszczono nie na miejscu, jest poprostu absurdalną. I dlatego słowo „bezpośrednio” — to byłaby moja skromna, bardzo skromna poprawka, trzeba przenieść na właściwe miejsce. Wówczas artykuł opiewałby: Jeśli kandydat ukończył 40 lat życia i przedtem nie pracował w szkolnictwie lub bezpośrednio nie pozostawał w służbie państwowej, nie potrzeba zezwolenia Ministra na przyjęcie go do służby. To będzie sens, to będzie prawdziwa redakcja tej intencji, którą miała Komisja Oświatowa, obecnie zaś to jest absurd.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#SerhijChrucki">Teraz przechodzę do drugiego punktu tego artykułu: Do przyjęcia do służby nauczycielskiej potrzeba zezwolenia Ministra, jeżeli kandydat był karany sądownie lub wydalony ze służby państwowej. Znów widzę tu nierównomierność w traktowaniu obywateli. Do zwyczajnego obywatela mówi się: jeżeli byłeś karany sądownie choćby za jakieś małe przekroczenie, choćby aresztem na jeden, czy dwa dni, to nie możesz być przyjęty na służbę nauczycielską bez zezwolenia ministra, a urzędnikowi mówi się, że tylko jeżeli był wydalony ze służby, to znaczy, jeżeli rzeczywiście popełnił jakieś przestępstwo, tylko wówczas trzeba zezwolenia ministra. Czy to jest równe traktowanie obywateli piastujących i nie piastujących urzędów państwowych? Znów widzimy pewne przywileje dla urzędników państwowych, i wogóle odnosi się wrażenie nie tylko z budżetu Państwa Polskiego za iks lat, ale i z tego ustępu ustawy, że Polska jest państwem urzędników, bo i wszystkie pieniądze idą na tych urzędników, i ustawy stwarzają na każdem miejscu różne przywileje dla nich i nie jednakowo traktuje się urzędników i prostych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(Ks. p. Ilków: Biurokracja.)</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#SerhijChrucki">Jabym nic więcej nie pragnął jak tylko, żeby równo traktowano każdego obywatela bez względu na to, czy on pełni obowiązki funkcjonariusza państwowego, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#SerhijChrucki">Dlatego byłoby wskazane powiedzieć, że jeżeli obywatel był karany sądownie i wyrok sądowy pozbawił go prawa piastowania urzędu państwowego, wówczas taki obywatel może być przyjęty jako nauczyciel tylko za zezwoleniem ministra. Wtenczas to będzie odpowiadało drugiej części tego ustępu pod lit. b): urzędnik państwowy wydalony ze służby państwowej. Wydalony bowiem ze służby państwowej, to obywatel pozbawiony możności piastowania urzędu państwowego. Chciałbym, aby jedna była zasada stosowana tak samo do zwyczajnego obywatela jak i wobec urzędnika, żeby wyrazy „był karany sądownie lub” były zastąpione innemi wyrazami, a mianowicie: „był skazany prawomocnym wyrokiem sądu karnego, pozbawiającym go zdolności do piastowania urzędu publicznego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Skrzypa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PSkrzypa">Art. 7 ma brzmienie następujące: „Do przyjęcia do służby nauczycielskiej potrzeba zezwolenia Ministra, jeżeli kandydat: ukończył już lat 40 życia i bezpośrednio przedtem nie pracował w szkolnictwie, lub nie pozostawał w służbie państwowej, b) był karany sądownie lub wydalony ze służby państwowej”.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PSkrzypa">Już poprzedni przedmówca zrobił analizę ustępu b). Ja zwrócę uwagę na jeden moment, którego również dotyczy ten ustęp. Poseł Kornecki zarzucił mi, że dążę do tego, ażeby nauczycielami byli zbrodniarze. P. Kornecki zupełnie nie zrozumiał tego, co proponuję, jeżeli w ten sposób to komentuje.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PSkrzypa">Mnie chodzi o t. zw. przestępców politycznych. Dziś każda osoba, która zmierza do poprawienia bytu mas pracujących, uważana jest przez obecne rządy za przestępcę politycznego. Widzimy, że rządy, które od początku wskrzeszenia Państwa Polskiego rządzą, rządy rekrutujące się z klas posiadających, doprowadziły Państwo Polskie, t. zn. większość jego obywateli — chłopów i robotników — do zupełnego ubóstwa, do ruiny finansowo-gospodarczej. Naszem zdaniem każdy osobnik, który działa w tym kierunku, że zuboża masy pracujące, jest już przestępcą, nie może być tolerowany. Jeżeli dziś osoby, które nie solidaryzują się z obecnym kursem polityki oficjalnej, traktuje się jako przestępców politycznych, to tylko z tego powodu, że zmierzają ku temu, aby lud pracujący nie był rujnowany przez kierowników obecnego i przyszłych rządów. Dlatego pojęcie „przestępca polityczny” jest nieokreślone, a w rękach klasy burżuazyjnej jest skierowane przeciw masie pracującej, przeciw jej przewodnikom.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PSkrzypa">Ażeby ostrze tego ustępu w art. 7 stępić, proponujemy poprawkę, żeby po słowach: „był karany sądownie lub wydalony ze służby państwowej” dodać: „wyjąwszy wypadki”, kiedy przyczyną tych represji były przekonania polityczno-społeczne nauczyciela”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Zygmunt Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#ZygmuntPiotrowski">W art. 7 w ustęp. 2 b) powiedziano: „był karany sądownie lub wydalony ze służby państwowej”. Ponieważ w art. 4 w ust. 3 już raz powiedziano, że nauczycielem może być mianowany obywatel polski pod tym warunkiem, a w art. 3 już powiedziano, że nie mogą być mianowane osoby karane sądownie za działalność na szkodę Państwa i t.d. tu niepotrzebnie się to powtarza i dlatego wnoszę poprawkę do art. 7, ażeby w ustępie b) skreślić słowa: „był karany sądownie lub”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#LudwikGdyk">Rozprawa nad art. 7 wyczerpana. Do art. 8 głos ma p. Prószyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PPrószyński">Wysoki Sejmie! Przy art. 8 zwracam uwagę, że projekt ustawy nie traktuje jednolicie kierowników poszczególnych szkół, a nauczycielstwa. Mianowicie kierownicy szkół średnich mający studia uniwersyteckie, dostają tytuł dyrektorów, tymczasem ma być jeden tytuł nauczyciela, bez względu na wykształcenie. Pod tym względem jest stan inny, niż dotychczas, mianowicie odbiera się tytuł profesora, istniejący w dwóch dzielnicach. Sprawa ma się tak, że według ustawy akademickiej zostawiono tytuł profesora tylko profesorom uniwersytetu. Profesorowie uniwersytetu kończą szkołę średnią i uniwersytet, te same zupełnie studia szkolne mają mieć profesorowie szkół średnich — w zasadzie przynajmniej, a różnią się tylko egzaminem, tu habilitacyjnym, a tam egzaminem dla szkół średnich. Ponieważ rodzaj studiów, rodzaj zajęcia, ilość lat wykształcenia, mianowicie 8 lat gimnazjum i 4 uniwersytetu, różni się od, wykształcenia średniego seminaryjnego — cztery lata, względnie pięć, zatem ta rzecz przemawia za utrzymaniem tytułu profesora, powtarzam, istniejącego już w dwóch dzielnicach. Ten tytuł profesora należałoby przyznać wszystkim, którzy ukończyli wykształcenie uniwersyteckie, bez względu na to, w jakiej szkole uczą. Dziś przy ogromnym nadmiarze młodzieży akademickiej, której jest trzydzieści kilka tysięcy, bardzo wielu ludzi z wykształceniem uniwersyteckiem pójdzie pewno do szkół powszechnych na nauczycieli. Jest korzystne, żeby także ci nauczyciele, którzy teraz w szkołach powszechnych uczą, zyskiwali studia uniwersyteckie, jak o to niejedna jednostka się stara, a tytuł będzie jedną z pobudek. Jeżeli chciano może dlatego te tytuły i odróżnienia znieść, ażeby wszędzie bez wyjątku w potocznem życiu nazywano nauczycieli profesorami, zarówno nauczycieli szkół wyższych jak i najniższych, to to inna kwestia, to kwestia towarzyskiego używania słowa, to nas nic nie obchodzi, tu chodzi o odróżnienie ustawowe, odróżnienie pi zapisowe i pod tym względem trzeba wprowadzić różnice.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PPrószyński">Taki sposób niwelowania nie ku górze, lecz ku dołowi, mianowicie odbierania tytułów wyższych i sprowadzania do najniższego, jednego poziomu, nie jest korzystny, jest wpływem powiewów wschodnich, które w roku 1918 i 1919 na nas niekorzystnie działały. Wtedy też jednakowe pensje dawano urzędnikom, bez względu na to, jakie funkcje spełniali. Zniesiono tytuł urzędników w niektórych działach w odróżnieniu od podurzędników, lub — robotników; np. w kolejnictwie i dano jeden tytuł „kolejowców”. Także poznoszono tytuły. Tymczasem tytuły przywrócono w innych dykasteriach. Gdyby w szkolnictwie nie było tytułu profesora w szkołach, możnaby jeszcze o tem dyskutować, ponieważ jednak te różnice są, byłoby dziwne nieutrzymanie tego tytułu. Kwestia tytułów nie jest jedynym bodźcem, ale obok pensji i innych rzeczy będzie pobudzała do kończenia szkół wyższych.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PPrószyński">Nadto chodzi o inny ważny wzgląd. Normalne będą te szkoły średnie, które będą miały ludzi z wykształceniem uniwersyteckiem jako nauczycieli. Obecnie stan pod tym względem jest zły, profesorów z uniwersyteckiem wykształceniem jest mało i to odbija się fatalnie na wykształceniu młodzieży. W ciągu krótkiego czasu, wobec wstępowania wielu ludzi do uniwersytetów powinniśmy wytworzyć nauczycieli z wyższem wykształceniem i wówczas zewnętrznie już poprostu skład grona nauczycieli szkoły średniej będzie mógł dać pojęcie, czy szkoła średnia jest na poziomie odpowiednim: o ile w szkole średniej większość profesorów będzie miała tytuł profesorów, z wyjątkiem tych, którzy niedawno wstąpili, a więc są w stadjum egzaminów, będzie odrazu wiadome, że ta szkoła średnia jest szkołą normalną.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PPrószyński">A więc proponuję, ażeby wstawić w art. 8 po przedostatnim ustępie ustęp następujący: „Nauczyciele, mający ukończone studia akademickie, otrzymują przy ustaleniu tytuł profesora”. Powtarzam, że to się odnosi do wszystkich bez wyjątku szkół.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PPrószyński">Ten punkt zarazem będzie się odnosił do art. 39, gdzie wstawi się w spisie tytułów słowo „profesor”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#SerhijChrucki">Chciałbym, aby art. 8 miał takie brzmienie, jak przy drugiem czytaniu w Komisji Oświatowej, więc żądanie moje jest bardzo skromne. A jak wyglądał ten artykuł w drugiem czytaniu komisji, zanim przysłał do nas swoje dezyderaty p. minister St. Grabski? Tamten art. 8 różni się od obecnego brzmienia w dwóch rzeczach. Przedewszystkiem od nauczycieli, którzy będą ustalani w zawodzie, wymagał nie 3 lat nieprzerwanej pracy nauczycielskiej, lecz tylko 2 lat, o tym przedmiocie chciałem powiedzieć parę słów. Byłem kiedyś młodym nauczycielem i pamiętam dobrze ten stan ciągłego zdenerwowania, kiedy nie wiedziałem, czy jestem dobrym nauczycielem, czy nie. Nie chodziło mi o ustalenie w służbie, bo byłem już ustalony, odrazu mianowany byłem na stałą posadę, tylko o to, że nic wiedziałem, czy nadaję się do tej pracy, czy nic; pamiętam, że to mnie wprowadzało wciąż w ten stan zdenerwowania. Obecna ustawa nie przyjmuje pod uwagę psychologicznego nastroju takiego młodego nauczyciela, który i tak jest napastowany przez najrozmaitsze uczucia. Ustawa przeciwnie, wprowadza takie momenty, które każdego nauczyciela niejako stawiają pod mlecz Damoklesa, bo oto spędza on najpierw trzy lata pracy nieprzerwanej w swoim zawodzie, a potem przychodzi władza i gdy wyda ogólną ocenę niezadowalającą, nauczyciel w myśl jednego z artykułów tej ustawy raz na zawsze jest wykluczony ze służby i jego zawodowe wykształcenie i te trzy lata służby — wszystko idzie na darmo.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#SerhijChrucki">Ale jest słuszna myśl, że nie wszystkich można do zawodu nauczycielskiego dopuszczać. Jeżeli nauczyciel objawia absolutną nieumiejętność w swoim zawodzie, to trzeba rzeczywiście ten przepis stosować, ale taka nieumiejętność to jest rzecz względna. Pamiętam z własnej praktyki, że przez pierwszych parę lat byłem najgorszym nauczycielem, a później mówiono, że jestem dobrym nauczycielem — nie będę się chwalił. Ale gdyby do mnie wówczas zastosowano obecny art. 8, toby mnie wylano. Lepiej to przesianie zrobić jeszcze wtenczas, kiedy kandydaci kształcą się w szkołach zawodowych. Tam trzeba pilnie śledzić, czy człowiek nadaje się do piastowania godności nauczycielskiej czy nie, ale jeżeli szkoła już go dopuściła, jeżeli uznała, że ma pewne kwalifikacje, a tylko ma jeszcze odbyć praktykę bezpośrednio na służbie, to trzeba, żeby ta próba jak najkrócej trwała, żeby człowiekowi jak najprędzej powiedzieć, czy jest zdolny czy nie. I dlatego dwa lata nieprzerwanej pracy, dwa lata tego podrażnienia dla młodego nauczyciela będzie wystarczające. Na co go trzymać pod tym mieczem Damoklesa aż trzy lata? Ale to jest mniejsza poprawka.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#SerhijChrucki">Druga rzecz w tym art. 8 więcej mnie obchodzi. Mianowicie w pierwotnem brzmieniu było powiedziane, że z pracy w szkołach prywatnych, mających pełne lub niepełne prawa, uwzględnia się w szkole państwowej tylko te lata, w których nauczyciel uczył przynajmniej po 14 godzin w tygodniu. Rządowe brzmienie tego artykułu było takie, że z pracy w szkołach prywatnych bez względu na to jak długoby ta praca trwała, choćby 10, 15 czy 20 lat, uwzględnione będą do ustalenia tylko 2 lata. Na Komisji Oświatowej przedstawiciel Rządu myśląc, że nie rozumiem tego artykułu, powiedział, że tu nie chodzi o zaliczenie tych lat na etat, ze względu na pensję, czy na pobory, lecz tylko o ustalenie. Otóż w szkołach państwowych trzeba nauczyciela mieć pod obserwacją 3 lata. Natomiast nauczyciela zatrudnionego w prywatnej szkole trzeba obserwować 10 lat i te 10 lat będą się liczyły jako 2 lata, poczem trzeci rok musi on koniecznie być w państwowej szkole, wówczas tylko będzie ustalony. Z tego wynika, że tylko obserwacja nauczyciela zatrudnionego w szkole państwowej umożliwia krótszy sposób postępowania. Ja się zapytuję, czy rzecz nie ma się odwrotnie, czy nie więcej są nadzorowani nauczyciele w szkołach prywatnych? Z praktyki widzimy, że prywatnym szkołom stawia się takie wymogi, jakich nawet nigdy nie stawia się nawet szkołom państwowym. To wiemy doskonale. Tu żadnych uwzględnień co do kwalifikacji, być nie może. Jeżeli prywatne gimnazjum ukraińskie czy białoruskie chce otrzymać koncesję, to konieczne jest, aby wszyscy mieli wykształcenie wyższe, pełne kwalifikacje i tu się nie stosuje żadnych takich ulg, jakie tak szeroko daje się nauczycielom polskiej narodowości w polskich szkołach państwowych, a nie tylko w prywatnych. Twierdzę więc, że obecnie nauczyciel w szkołach prywatnych, a szczególniej mniejszościowych jest pod najściślejszym nadzorem władz administracji szkolnej. To jedno.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#SerhijChrucki">Drugi moment: czy sam założyciel czy przedsiębiorca, ten człowiek, który utrzymuje prywatną szkołę, nie stara się o dobór dobrych nauczycieli? Ten moment nie jest uwzględniony. Dalej czy zespół nauczycieli szkól prywatnych nie stara się, ażeby szkoły uzyskały pełnie praw? A wiec podkreślam, że właśnie w prywatnych szkołach bez praw, lub tych, które mają niepełne prawa, jest większy nadzór nad nauczycielstwem, większe wymagania już samych ludzi zainteresowanych w tej szkole, niż to widzimy co do nauczycieli w szkołach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#SerhijChrucki">A nareszcie jeszcze jeden moment. Czy nie lepiej byłoby, ażeby praktykę nauczycielska odbywali młodzi nauczyciele w szkołach prywatnych? Wówczas przychodziliby do państwowych szkól już nie tylko z teoretycznem wykształceniem, ale odbyliby pewną próbę praktyczną. Ale na to, żeby nauczycielstwo nasze odbywało praktykę w szkołach prywatnych, trzeba, żeby ono, pracując w prywatnem szkolnictwie, było nie gorzej traktowane, niż ci koledzy, którzy rozpoczynają swoją służbę nauczycielską w szkołach państwowych. Tymczasem ustawa ta idzie w innym kierunku i tworzy znów przywilej dla tych młodych nauczycieli, którzy rozpoczynają swoją służbę w szkołach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#SerhijChrucki">W myśl tych zasad wnoszę, ażeby przywrócić ten tekst art. 8, który był uchwalony w drugiem czytaniu w Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#SerhijChrucki">W końcu zwracam jeszcze uwagę na jeden moment. Jest to drobnostka, ale świadczy ona jak to niebezpiecznie w trzeciem czytaniu przywracać tekst, który był ostro atakowany przez cały rok w Komisji Oświatowej. Bo pamiętam, że gdyśmy obradowali w Komisji Oświatowej nad art 8, nie kto inny jak poseł Kujawski zwrócił uwagę, że jedno wyrażenie jest niebardzo trafne, a mianowicie w ustępie obecnie trzecim czy czwartym drugie zdanie opiewa: „W wypadkach zasługujących na uwzględnienie Minister może wliczyć i trzeci rok pracy w tych szkołach”. Wiec ustawa mówi: „W wypadkach zasługujących na uwzględnienie Minister może”. Ale jeżeli zachodzi wypadek, który zasługuje na uwzględnienie, to Minister już nie „może”, lecz „winien”. Jasna rzecz. Ale kiedy się rzecz robi na kolanie, pośpiesznie i w trzecim czytaniu przywraca się to, co w drugiem czytaniu zostało przerobione i przeredagowane, to nic dziwnego, że do ustawy takiej choćby drobne absurdy się wkradają. To nowy absurd z szeregu tych, które już wykazałem i które dalej w dyskusji wykażę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Zygmunt Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#ZPiotrowski">Do art. 8 zgłosił poprawkę p. Prószyński, który domaga się dodania w ustępie przedostatnim żeby tytuł profesora mieli wszyscy nauczyciele, którzy skończyli uniwersytet. Bardzo się dziwię, że p. Prószyński, w obecnym czasie niema innego większego zmartwienia, jak walczyć i staczać homeryckie boje o tytuł profesora dla nauczycieli szkół średnich. Uważam, że nazwa nauczyciela jest bardzo zaszczytna. Zawód wychowania młodzieży nadaje temu tytułowi „nauczyciel” charakter wysoce zaszczytny. Dziś mówić o przywróceniu tytułu „profesora” jest conajmniej anachronizmem, rzeczą przestarzała. Kiedy się to wysuwa i domaga, ażeby te tytuły rozdawać? Wtenczas, kiedy polityka panów Prószyńskich zdąża do tego, ażeby tym właśnie przyszłym profesorom obcinać płace i stosować redukcje w szeregach nauczycieli. Zamiast pomyśleć o tem, ażeby im dać należyte wyposażenie, ażeby ten nauczyciel był opłacany należycie, aby nie uganiał za lekcjami i godzinami w szkołach prywatnych, p. Prószyński występuje z takim plasterkiem i z wielkim tytułem dla tych rzesz, które dzisiaj w całym kraju protestują gorąco przeciw tym sposobom i metodom, zastosowanym do nich zwłaszcza w ostatnich czasach. Dlatego też wydaje się to więcej niż dziwne i sądzę, że rzesze nauczycieli gimnazjalnych nie bardzo będą wdzięczne p. Prószyńskiemu, że zamiast utrzymania bodaj dotychczasowych płac, bo nie mówię o podwyższeniu, zamiast uchylenia redukcji, które wiszą nad głowami tysięcy nauczycieli gimnazjalnych, p. Prószyński przychodzi na trybunę, ubiera się w szaty Katona i powiada: Panowie, będziecie redukowani, płace Wasze będą obniżone, ale będziecie się za to nazywali profesorami zamiast nauczycielami szkół średnich. Przypuszczam, że stanowiska p. Prószyńskiego nie podziela klub jego i że jest to indywidualne jego stanowisko, bo przypominam sobie dyskusję w komisji, gdzie kolega klubowy p. Prószyńskiego krótko i jasno powiedział, że profesor może być tylko uniwersytecki, bo on tylko uczy młodzież, a nie wychowuje. W średnich szkołach ten, kto uczy i wychowuje, powinien być nauczycielem, tak, jak w szkole powszechnej. Tak powiedział najbliższy kolega klubowy p. Prószyńskiego, profesor uniwersytetu. P. Prószyński o tem nie chce pamiętać i wbrew opinii swoich kolegów występuje tu z poprawką bardzo efektowna na zewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#ZPiotrowski">Jeszcze dziwniejszem mi się wydaje stanowisko pewnych stronnictw włościańskich, które w ostatnich czasach kruszą kopje o to, ażeby tytuł profesorski przywrócić, tale jakby najbardziej piekącą kwestią dla włościaństwa było to, czy nauczyciel w szkole będzie się nazywał nauczycielem, czy profesorem. Są panowie, którzy przeprowadzali na konferencjach i posiedzeniach różnych Stowarzyszeń zawodowych nauczycieli szkół średnich właśnie to, ażeby koniecznie, na osłodę chyba obciętych pensji i redukcji, dać tytuł profesora.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#komentarz">(P, Skrzypa: Jakie to stronnictwo?)</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#ZPiotrowski">Naturalnie, ze nie stronnictwo „Wyzwolenie”, ale stronnictwo centrowe, niektórzy panowie z „Piasta”.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(Głos: Tam są sami nauczyciele.)</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#ZPiotrowski">Ładne stronnictwo włościańskie, jeżeli z samych profesorów się składa!</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#ZPiotrowski">Uważamy, że kwestia tytułu profesorskiego nie jest najważniejszą w dzisiejszej dobie. Tysiączne rzesze nauczycieli szkół średnich domagają się odpowiedniego uposażenia, zniesienia mechanicznej redukcji, domagają się, ażeby im nie dodawano nowych obowiązków ze szkodą dotychczasowych. Wypowiadam się więc przeciw temu i z zasadniczych względów, że to jest anachronizm i powrót do dawnych, zamierzchłych galicyjskich czasów, kiedy każdy był profesorem, i dlatego, aby zedrzeć nareszcie zasłonę z oczu, że w dzisiejszych czasach idzie o kwestie żywotniejszą i istotne, a nie o tytuły, które zniknęły w Konstytucji, jak hrabiowskie i inne. Rozumieją to nauczyciele szkół średnich i poważny odłam nauczycieli zorganizowanych w Związku Nauczycieli Szkół Średnich, wypowiedział się, że oni z dumą nazywają się i chcą się nazywać nauczycielami, a nie profesorami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Zygmunt Nowicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#ZNowicki">Pan Prószyński rzeczywiście jest pod wpływem dawnych stosunków austriackich i być może rosyjskich.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Głos: Tam nie było profesorów.)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#ZNowicki">Zaraz przejdę do tych tytułów.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#ZNowicki">Przemówienie p. Prószyńskiego jest echem niewoli, w jakiej żyliśmy i wyrazem tęsknoty do stosunków biurokratycznych.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#komentarz">(P. Skrzypa: A dziś ich niema, Kolego?)</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#ZNowicki">Kol. Prószyński chciałby wprowadzić na nowo te same tytuły, te same urzędy, jakie kiedyś istniały w b. Austrii w Rosji.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(P. Prószyński: Jest w Polsce tytuł profesora uniwersyteckiego. Głos: Ale Pan chce rozszerzyć to.)</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#ZNowicki">Otóż p. Prószyński chce to rozszerzyć, przypomina sobie, oczywiście w duszy te błogie stosunki, kiedy tych tytułów było w bród w Austrii wśród nauczycielstwa. Nauczyciel szkoły średniej w b. Austrii miał szereg tytułów, a więc najpierw, jako nauczyciel początkujący, miał tytuł aspiranta, potem był suplentem, wreszcie dostawał tytuł profesora i miał prawo do trzech gwiazdek. Później dostawał tytuł radcy i nosił złoty kołnierz.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(P. Putek: To już wtedy, gdy zidiociał.)</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#ZNowicki">Tak jest. Później dostawał tytuł profesora inspektora i objeżdżał, wizytował szkoły średnie.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#komentarz">(Głos: Później umarł.)</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#ZNowicki">W Rosji carskiej mieliśmy jeszcze więcej tytułów. Nauczyciel w t. zw. szkołach miejskich, gorodskiej, zaczynał od tytułu „kolleżskij sekretar”.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#komentarz">(Głos: To ranga, a tytuł był — nauczyciel.)</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#ZNowicki">Ale miał tę rangę. Potem następował tytuł „titularnyj sowietnik”. A w szkolnictwie średniem, w gimnazjach, rozpoczynał od tytułu „koleżskij asesor”,. potem „nadwornyj sowietnik”, potem awansował wyżej, dostawał „koleżskij sowietnik” i jeszcze wyżej zostawał — „statskim sowietnikom”. Oczywiście wszyscy oni byli profesorami: „błagarodje”, „wysokobłagorodje” i t. d„ to co w Austrii odpowiada podradcy, radcy, nadradcy i t. d., to w Rosji „błagorodje”, „wysokobłagorodje”, „wysokorodje” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#komentarz">(Głos: A pan Nowicki, który tytuł nosił? Inny głos: „Wysokorodje”.)</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#ZNowicki">Pan Nowicki zawsze tylko jeden tytuł nosił, tytuł nauczyciela, z którego się szczycił i był dumny.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#ZNowicki">Uważam, że byłoby upokarzającem dla nauczyciela w Polsce demokratycznej, w Polsce odrodzonej, przypuszczenie p. Prószyńskiego, że wtedy dopiero będzie dla niego zachętą do pracy, jeżeli przyświecać mu będzie nadzieja tytułu profesora. Nie, to dla niego nie będzie zachęta, to będzie dlań obelgą, jeżeli takiemi tytułami mamy nauczycieli pociągnąć dopiero do ich zawodu. Nauczyciel jest nauczycielem i nie potrzebuje żadnych tytułów, żadnych błyskotek, żadnych złotych kołnierzy, on pracuje w swoim zawodzie, ponieważ jest nauczycielem, pracuje ideowo, nie dla rangi, nie dla tytułów, nie dla różnych orderów i t. p. Tytuły tego rodzaju najpierw dzielą nauczycielstwo na szereg kategorii, a powtóre, biją w zasadę szkoły jednolitej. Jeżeli dążymy do zorganizowania szkolnictwa jednolitego, w któremby szkolnictwo powszechne było związane ze szkolnictwem średniem i wyższem, ponieważ ma być jedno szkolnictwo, powinien być jeden tytuł dla tych, którzy w tem szkolnictwie pracują, to znaczy dla nauczycieli. Wystarczy ten tytuł, z którego każdy nauczyciel powinien być dumny, tytuł nauczyciela.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#ZNowicki">Dlatego też przemawiam przeciw poprawce kol. Prószyńskiego, która, gdyby została uchwalona, w co nie wierzę, ośmieszyłaby tylko stan nauczycielski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#LudwikGdyk">Dyskusja nad art. 8 wyczerpana. W czasie dyskusji wpłynęły dwie poprawki ks. p. Ilkowa: do art. 4, ażeby skreślić słowa: „o nieskazitelnej przeszłości”, i do art. 7, ażeby skreślić słowa: „był karany sądownie lub”. Do art. 9 nikt się do głosu nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#LudwikGdyk">Do art. 10 głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#SerhijChrucki">Art. 10 mówi: „Prawa nabyte w służbie państwowej na podstawie art. 8 nie przysługują zasadniczo nauczycielowi stałemu, który ustąpił ze służby państwowej i ponownie do niej wraca”. Już zaatakowałem ten art. 10 w mojem przemówieniu do art. 1. Teraz tylko jeden moment podniosę.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#SerhijChrucki">Jaki jest sens art. 10? On mówi o prawach na podstawie art. 8, a art. 8 mówi o ustaleniu w zawodzie, co jest niczem innem, jak stwierdzeniem, że pewien nauczyciel posiada nie tylko kwalifikacje teoretyczne, lecz i praktyczną umiejętność kształcenia i wychowywania dziatwy szkolnej. I oto, kiedy sobie uprzytomnimy, co to znaczy „prawa nabyte” w rozumieniu art. 8, wówczas uwidocznia się najlepiej bezsensowność art. 10. Bo co on mówi? Jeżeli przypuśćmy już raz byłem uznany za doświadczonego pedagoga w rozumieniu art. 8, t. j. nie tylko za nauczyciela, posiadającego teoretyczne wykształcenie, ale i za takiego, który nabył już rutynę, odbył praktykę, to jakże później można będzie powiedzieć i to a priori, bez ponownego stwierdzenia, że wskutek! tylko samego faktu przerwania służby już wszystko straciłem: i teoretyczne kwalifikacje zawodowe i tę praktyczną umiejętność i tylko dlatego, że przerwałem służbę nauczycielską, już mi nie przysługuje prawo z art. 8, t. j. nie będę już uważany za doświadczonego pedagoga. Co może być więcej absurdalnego. Jednak w ustawie taki absurd znalazł się, a to z tego powodu, że ustawy polskie pisze się zawsze z obawą, że tę lub inną ustawę może wyzyskać jakiś nauczyciel niepolskiej narodowości; mieszkający pod Łuckiem czy Stanisławowem.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#SerhijChrucki">Wszystkim Panom wiadomo, że wskutek wojny, którą prowadzili Ukraińcy z Polską w obronie swego państwa, Zachodniej Ukrainy, służba szeregu nauczycieli ukraińskich w tym okresie była przerwana. Prawda, niektórym z tych nauczycieli potem, na podstawie orzeczeń i wyroków komisji weryfikacyjnej, lata służby przed przerwa były zaliczone, lecz inni tego nie mieli. Mnie nie chodzi w danym wypadku o to, aby stwierdzić. jakich nauczycieli było Więcej, tych szczęśliwych czy tych nieszczęśliwych, lecz chodzi mi o samą zasadę. A zasada ta jest absurdem, podyktowanym tylko nienawiścią narodowościową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Skrzypa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PSkrzypa">Do art. 10, który brzmi: „Prawa nabyte w służbie państwowej na podstawie art. 8 nie przysługują zasadniczo nauczycielowi stałemu, który ustąpił ze służby państwowej i ponownie do niej wraca. Jednakże Minister może mu je przywrócić, zależnie od przyczyn, dla których nauczyciel wystąpił ze służby i od sposobu, w jaki to uczynił,” — proponujemy następujące poprawki: Po pierwsze skreślić słowo „nie” po słowach „na podstawie art. 8” i skreślić ostatnie zdanie tego artykułu, poczynając od słowa „Jednakże” aż do końca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#JanKornecki">Wysoki Sejmie! Musze wyjaśnić motywy, dla których komisja taki właśnie tekst przyjęła i znowu zaznaczyć, że to jest nieporozumienie, jeżeli p. Chrucki stale widzi w pewnych projektach ustaw tendencję Rządu, czy stronnictw polskich, żeby krzywdzić narodowości.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#JanKornecki">O co chodzi w tym artykule? Chodzi o to, żeby nauczyciel, który nabył stałe prawa, który zatem ustabilizował się w służbie, rozumiał i pamiętał o tem, że to jest wielka rzecz uczyć, to jest zaszczytny urząd, którego nie można zmieniać, kiedy się komu żywnie podoba, a potem wrócić. Tak fluktuacja nauczycieli jest bardzo duża i bardzo wielu ludzi ustępuje z zawodu na to, żeby spróbować, a może lepiej będzie na poczcie, a może lepiej na kolei, powącha tu lub owdzie,...</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#komentarz">(Głos: Sklepiki zakładają.)</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#JanKornecki">... albo sobie sklepik założyć, a potem, po dwóch latach przekonywa się, że jednakże lepiej być nauczycielem i wraca. P. kolega Chrucki chce, żeby oni mimo to, iż bagatelizowali swoje posłannictwo nauczycielskie, gdy wrócą mieli wszystkie prawa, jakie posiadaliby z tytułu ustalenia się. Masz, bracie kwalifikacje i praktykę, nie potrzebujesz nabywać nowej praktyki; masz prawo nieusuwalności z posady.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#komentarz">(P. Chrucki: Umiejętności przez to nie stracił)</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#JanKornecki">Umiejętności nie stracił, ale stracił prawo, które nabył swoją pracą jako nauczyciel przez długie lata i które to prawo każdy człowiek powinien szanować i nie powinien obniżać zawodu przez przerzucanie się do takiego lub innego czasowego zajęcia.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#JanKornecki">Drugie zdanie jest wstawione w tym celu, ażeby w wypadku, kiedy ustąpienie nauczyciela z zawodu nauczycielskiego nastąpiło z przyczyn poważnych, Minister miał prawo uwzględnić te przyczyny i przywrócić mu wszystkie prawa, jakie ów nauczyciel nabył z tytułu poprzednich uprawnień na zasadzie art. 8. Jeżeli zdarzy się wypadek, że np. nauczycielka wyjdzie za mąż, 10 lat jest mężatką, zrezygnowała z posady, bo chciała się zająć gospodarstwem i wychowaniem swoich dzieci, a potem umarł jej mąż i musi zarabiać na utrzymanie swoje i swoich dzieci, to wtedy, może się zgłosić do szkolnictwa i wtedy Minister może pozwolić, ażeby prawa nabyte poprzednio były jej przywrócone. Więc sądzę, że ustawa nie krzywdzi nauczycielstwa takiej lub innej narodowości, lecz ma ten cel, ażeby nie wprowadzać demoralizacji w szkolnictwie, 5 ażeby nauczyciel pamiętał, że jeżeli został nauczycielem z powołania, to powinien tam siedzieć, „a jeżeli przyszedł do zawodu nauczycielskiego przypadkiem, to lepiej, ażeby doń nie wracał”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#LudwikGdyk">Dyskusja nad art. 10 wyczerpana. Do art. 11 głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#SerhijChrucki">Prawowierne nauczycielstwo polskie, bo Towarzystwo Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych, dążąc do tego, ażeby mianowanie na stanowiska dyrektorów i kierowników szkół odbywało się rzeczywiście drogą konkursu, w swoim projekcie wnosiło, ażeby konkursu na opróżnione stanowiska dyrektorów i kierowników szkół odbywały się jak najprędzej, t. j. do dni 15, a nie 30, jak opiewa ustawa w obecnym brzmieniu. Ten sam pogląd prawowiernego nauczycielstwa polskiego podzieliła Komisja Oświatowa, kiedy uchwalała ustawę w drugiem czytaniu. Jeżeli obecnie mamy, nie 15, a 30 dni. to stało się to na rozkaz p. Ministra St. Grabskiego przy trzeciem czytaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Skrzypa.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny)</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#LudwikGdyk">Dyskusja nad art. 11 wyczerpana. Do art. 12, 13, 14 nikt się nie z głosił.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#LudwikGdyk">Do art. 15 głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#SerhijChrucki">Art. 15 mówi prawie o tej samej materii co art, 10. Jeżeli art. 10 postanawia, że nauczycielowi z powodu przerwania służby mogą być odebrane nawet jego pretensje do-posiadania umiejętności teoretycznej i praktycznej, to art. 15 mówi, że każdemu nauczycielowi mogą być odliczone lata służby w nieokreślonej ilości z powodu samego faktu przerwania służby. W art. 81, gdzie jest mowa o karach, przewidziano jako jedną z najsurowszych kar odliczenie służby nauczycielowi od jednego roku do trzech. Więc art. karny ustawy więcej ponad 3 lata nie odlicza lat służby. Ale okazuje się, że ustawa ta ma karne artykuły jeszcze przed art. 81 i art. 15 jest właściwie artykułem karnym co do swej treści, bo on mówi o t-em, że nauczycielowi, który przerwał swoją służbę, bez innych powodów, czas spędzony w służbie nauczycielskiej przed przerwa może być albo nie być zaliczony i to w nieograniczonej ilości. Za co karać? Za samo ustąpienie — przecież w tem jeszcze niema nic złego. Jeżeli np. przerwałem służbę i później zgłosiłem się na posadę nauczyciela, to władzy wolno mnie przyjąć lub nie przyjąć. Jeżeli! jednak ona przyjmuje z powrotem, to znaczy stwierdza, że człowiek ten. jak opiewa art. 4, posiada i fizyczne i moralne i intelektualne warunki, niezbędne dla pełnienia zawodu i nie podczas przerwy w służbie nie popełnił takiego, za co miałby być ukarany. Sam fakt przyjęcia z powrotem na służbę musi: pociągać logiczne konsekwencje. Nie można jednocześnie przyjmując nauczyciela karać go za to, że przedtem przerwał służbę.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#SerhijChrucki">Jeżelibyśmy nawet wzięli najgorszy wypadek, że nauczyciel musiał przerwać służbę, to znaczy został wydalony, to wówczas Minister może na zasadzie art. 7 przyjąć go, a zatem Minister może zastosować względem tego nauczyciela amnestie. A skoro amnestia zostanie zastosowana, to jakże można jedną ręką dając amnestię, drugą ręką go karać, odliczając mu lata służby i to nie tak, jak mówi art. 81, od jednego do trzech lat, ale do nieskończoności.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#SerhijChrucki">Biorę jeszcze jeden wypadek: byłem nauczycielem, przerwałem służbę, bo wstąpiłem na inną służbę państwowa et jednak na zasadzie art. 15 będę ukarany. Czy mogę być ukarany li znów wedle Widzimisię p. Ministra, choćbym był w czasie przerwy urzędnikiem państwowym.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#SerhijChrucki">I tu widzę logiczną sprzeczność z art. 7, gdzie służba państwowa daje przywilej, jakich nie posiada zwykły obywatel. Jakże można jednocześnie w art. 7 nadawać z samego faktu piastowania urzędu publicznego pewne przywileje, a później w art. 15 zupełnie zapomnieć o tej zasadzie, stosować na podstawie art. 15 kary, nawet Względem tego nauczycielu, który przerwał swą nauczycielską służbę dlatego, żeby wstąpić na inne państwowe stanowisko?</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#SerhijChrucki">P. Kornecki, polemizując ze mną, mówił, że karze się za to, iż nauczyciel zmienił zawód. Ale czasami jest bardzo korzystne, aby na jakiś czas nauczyciel odszedł od swojej bezpośredniej służby. Wiadomą jest rzeczą, że nawet ustawa rosyjska, która przewidywała, że dla wysługi pełnej emerytury urzędnik państwowy ma mieć 30 i 35 lat służby, w stosunku do nauczycielstwa tę ilość lat ograniczała do 25, a nawet do 20. To znaczy, że służba w zawodzie nauczycielskim była poczytywana za tak trudną, tak wyczerpującą nerwy i umysł, że 25 lat pracy nauczycielskiej dorównywało 35 latom służby w innym urzędzie państwowym. I to była teza mądra, podyktowana wyczuciem życia. Jeżeli rzeczywiście służba w zawodzie nauczycielskim — a każdy nauczyciel, który pracował bezpośrednio w tym zawodzie, może to stwierdzić — jest tak wyczerpującą nerwowo, tak rujnującą fizycznie, moralnie i umysłowo siły człowieka, to nawet potrzebne i wskazane jest, żeby czasami ten człowiek mógł odpocząć, bo kto się obraca w sferach nauczycielskich, ten stwierdzi, że jakby nauczyciel wysoko nie cenił swojego zawodu, jeżeli on jednak będzie rok po roku w ciągu 15 lat wciąż chodził na lekcje, to w końcu jakby nie miłował swojego zawodu, może mu on obrzydnąć. I właśnie dlatego, ażeby go znowu zapalić do pracy pedagogicznej, wskazana jest czasami taka przerwa. Po niej w nauczycielu znowu powołanie z nieprzepartą siłą przemówi! i wówczas powróci on do tej służby. Ale będąc przyjęty przez władze, nie może być karany za to, że odpoczął, że z nowemi siłami, z nowym zapałem wziął się do tego zawodu, który zawsze miłował nad życie i aby lepiej go spełniać, na chwilę odszedł, aby zaczerpnąć tchu.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#SerhijChrucki">Widzę, że w Komisji Oświatowej jeżeli są pedagogowie, to bardzo młodzi, którzy nie mają jeszcze doświadczenia życiowe i praktyki, i dlatego oni tak gorliwie, a może niezupełnie mądrze, stając w obronie powołaniu nauczycielskiego, wprowadzili takie niezrozumiałe ograniczenia i kary, jakie są przewidziane w art. 10 i 15.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#LudwikGdyk">Rozprawa nad art. 15 wyczerpana. W czasie dyskusji zgłosił poprawkę do art. 9 p. Skrzypa, mianowicie, ażeby w art. 9 skreślić zdanie następujące: „W razie, gdyby nauczyciel miał przerwy, trwające w sumie więcej niż dwa miesiące, to przedłuża się okres trzyletni o czas przerwy, przewyższający dwa miesiące”.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#LudwikGdyk">Do art. 16 nikt się nie zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#LudwikGdyk">Do artykułów 17, 18 i 19 głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#SerhijChrucki">Proszę Panów, ponieważ do art. 17 i 18 są tylko poprawki redukcyjne, więc nie będę ich motywował.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#SerhijChrucki">W art. 19 mówi się, że nauczyciel datę przejrzenia swego arkusza kwalifikacyjnego musi odnotować w arkuszu, a ja sądzę, że to jest drobnostka, która zupełnie na to nie zasługuje i wnoszę o skreślenie tego zdania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#LudwikGdyk">Do art 20, 21 nikt silę nie zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#LudwikGdyk">Do art. 22 głos ma p. Prószyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PPrószyński">W art. 22 jest mowa o tem, że nauczyciel, który dostaje „niezadowalającą” ocenę, ma prawo odwołać się do komisji złożonej z 3 ludzi; mianowicie: inspektora, wizytatora i nauczyciela i ci razem, lub oddzielnie, mogą po komisyjnej wizytacji ocenić go jeszcze raz lub też oprzeć się przy ocenie na podstawie dotychczasowych spostrzeżeń. Zamiast tych słów „po komisyjnej wizytacji” proponuje wstawić słowa: „po zarządzonej przez komisje wizytacji”, gdyż z obecnego tekstu mogłoby wynikać, że oni wszyscy trzej razem muszą jechać, a nieraz skupienie tych trzech ludzi razem: wizytatora, inspektora i nauczyciela byłoby bardzo trudne. Jeżeli będzie powiedziane „po zarządzonej przez komisję wizytacji”, to znaczy, że mogą razem jechać wszyscy trzej, albo jeden z nich, albo mogą wydelegować kogoś, całkiem innego człowieka, którego uważają za wiarogodnego. Wprawdzie jest powiedziane w tekście, że mogą się oprzeć na podstawie dotychczasowych spostrzeżeń, ale nieraz może być korzystniej i pożyteczniej, żeby taką komisja była na miejscu. Co do sprawy tytułu profesora, to mówiono tu bajki o austriackich i rosyjskich tytułach. Otóż stwierdzam, że tytuł profesora jest w Polsce, na podstawić ustawy o szkołach akademickich i mówiłem o tem na podstawie stosunków polskich, nie austriackich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#SerhijChrucki">Komisje kwalifikacyjne, do których ma się odwołać nauczyciel, otrzymawszy ocenę niezadawalającą, nie są jednakowo zbudowane dla nauczycieli szkolnictwa powszechnego i nauczycieli średnich szkół. Oto mielibyśmy komisje kwalifikacyjne dla nauczycieli szkół średnich, do których wejdą nauczyciele, dyrektorowie szkół 4 wizytatorzy. Więc szkolna władza administracyjna będzie tylko w liczbie jednego wizytatora, natomiast dwaj członkowie tej komisji kwalifikacyjnej to są pedagogowie: nauczyciel średniej szkoły, plus dyrektor, który zawsze jest jednak nauczycielem. Taki wygląd ma komisja kwalifikacyjna dla nauczycielstwa szkół średnich.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#SerhijChrucki">A dla nauczycieli szkół powszechnych skład komisji jest nieco odmienny, bo wchodzi do niej nauczyciel szkoły powszechnej, powołany z pośród delegatów z wyboru do rad szkolnych, następnie inspektor szkolny i wreszcie wizytator szkolny, a więc dwaj przedstawiciele administracji szkolnej: inspektor szkolny i wizytator szkolny, a nauczycielstwo ma tylko jednego przedstawiciela w osobie nauczyciela. Proszę sobie wyobrazić, czy ten nauczyciel będzie miał cywilną odwagę przeciwstawienia się swojem zdaniem i decyzją tym dwóm przedstawicielom administracji szkolnej? Napewno nie. I dlatego, jeżeli stwarzamy komisję kwalifikacyjną dla nauczycielstwa powszechnego w i takim składzie, to lepiej nie łudzić nauczycielstwa powszechnego szkolnictwa jakimiś nadziejami, lepiej nie stwarzać tych komisji. Jeżeli rzeczywiście chce się obronić nauczycielstwo, to trzeba, żeby w tych komisjach kwalifikacyjnych jednakowo było traktowane nauczycielstwo szkół powszechnych, jak i nauczycielstwo szkół średnich. A więc trzeba, ażeby w skład komisji kwalifikacyjnych dla nauczycielstwa szkól powszechnych też wchodziło 2 przedstawicieli samego nauczycielstwa i jeden tylko przedstawiciel administracji szkolnej. W myśl tej zasady wnoszę odpowiednią rezolucję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#LudwikGdyk">Do art. 22 dyskusja wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#LudwikGdyk">Do art. 23 głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#SerhijChrucki">Ant. 23 mówi o ogólnej ocenie pracy nauczyciela, który ma być uznany za odpowiedniego i ustalony w swoim zawodzie. Otóż artykuł ten przewiduje skrupulatną ocenę pilności i sumienności, uzdolnienia, wykształcenia zawodowego i pracy nad własnem wykształceniem, metody i wyników pracy wychowawczej i nauczycielskiej, stosunku do dzieci szkolnych i ich rodziców. Uważam, że pilności i sumienności nikt nie może stwierdzić, bo kto może zajrzeć do cudzej duszy? To jedno. Po drugie, uzdolnienie, wykształcenie zawodowe stwierdzić można, metodę, wyniki także, jak również stosunek do dzieci, ale pilności, sumienności i pracy nad własnem wykształceniem żaden wizytator, chociażby należał do Chrześcijańskiej Demokracji, nigdy nie potrafi sprawdzić, chyba będzie jasnowidzącym. Dlatego wnoszę, o skreślenie tych rzeczy, które są niewykonalne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Skrzypa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PSkrzypa">Do art. 23 Komunistyczna Frakcja Poselska wnosi poprawkę o skreślenie ostatniego zdania, które brzmi: „Stosownie doi okoliczności mogą być wzięte pod rozwagę także i inne momenty, uwydatniające szczególne zdolności, wady, zasługi, przyczyniające się do charakterystyki nauczyciela pod względem służbowym”.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#PSkrzypa">Zdanie to nic konkretnego właściwie nie mówi, przez co wzbudza silne i uzasadnione podejrzenia, że służyć ma za podstawę do forytowania tych nauczycieli, którzy wykażą się szczególną gorliwością nie w rzeczowej pracy nauczycielskiej, ale w schlebianiu zachciankom reakcyjnej zwierzchności, oraz do prześladowania nauczycieli, którzy będą mieli odwagę przeciwstawienia się tym zachciankom i nie będą kryli się ze swemi robotniczo chłopskiemi przekonaniami i sympatiami. Przeto wnoszę poprawkę o skreślenie ostatniego ustępu art. 23.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#LudwikGdyk">Dyskusja nad art. 23 wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#LudwikGdyk">Do art. 24, 25 i 26 nikt się nie zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#LudwikGdyk">Przechodzimy do rozdziału V. Do art. 27 też się nikt nie zgłosił. Do art. 28 głos ma p. Wygodzki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PWygodzki">Wysoki Sejmie! Art. 28 ustawy niniejszej odpowiada art. 27 ustawy w brzmieniu rządowem. Drugi ustęp tego artykułu brzmi tak: „W szczególności nie wolno nauczycielowi podejmować wystąpień publicznych, podniecających nienawiści wyznaniowe, narodowe, społeczne i partyjno-polityczne”. Chodzi tu o sprawę bardzo doniosłą, o zakaz podżegania, podjudzania jednej części ludności Państwa przeciwko drugiej. Nauczyciel ma bardzo znaczny wpływ w szerszych kołach społeczeństwa, ale ma jeszcze większy wpływ i poważniejszy na młodzież szkolną, na tę czułą i wrażliwą duszę dziecięcą, w której może rozwinąć uczucie miłości bliźniego, oraz inne szlachetne uczucia, ale może też zatruwać tę duszę jadem fanatyzmu, nienawiści wyznaniowej, oraz narodowościowej. Władza państwowa, dla której najważniejszą troską jest troska o bezpieczeństwo obywateli, nie może odnosić się obojętnie do tego kierunku działalności nauczycielskiej i do wpływu nauczyciela na młodzież szkolną. I dlatego też musi być jasny, ścisły zakaz podjudzania jednej części ludności Państwa przeciw drugiej.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#PWygodzki">Nie można ograniczyć się, jak to robi ustawa niniejsza, do formy pozytywnej; nie mówi się o tem, bo chodzi o czyn, którego się dopuścić nie można. Jeżeli chodzi o czyn, którego się dopuścić nauczycielowi nie wolno, to trzeba ten zakaz wyrazić w formie negatywnej.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#PWygodzki">Natomiast aft. 28 tej ustawy stara się wyrazić to samo w formie pozytywnej, a nie mówi o tem, czego nauczyciel dopuścić się nie może, lecz o tem, co nauczyciel musi robić, by jego wpływ nie stał się szkodliwym dla młodzieży. Proszę Panów, w tej retorycznej wodzie utonął zupełnie zakaz jasny a ścisły, który zawiera artykuł tylko co przezemnie przeczytany, bo przerabia zakaz, który z natury jest negatywny, na formę pozytywną. Główny zakaz stał się bardzo blady, bardzo mało wyraźny.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#PWygodzki">I dlatego też, jeżeli my takie zakazy będziemy wyrażać w formie pozytywnej, to trzeba nam zacząć przedewszystkiem od 10 przykazań, a nie myślę, żeby taka forma przyczyniła się do wyświetlenia, do ścisłości i jasności tych przykazań. To samo będzie z naszym artykułem. Artykuł ten w drugim ustępie pierwotnego projektu zupełnie dobrze wyraża to, o czem mowa, lecz z wyjątkiem słów końcowych t. j.: „społeczne i partyjno-polityczne”. Proszę Panów, nauczycieli jest jednocześnie obywatelem Państwa, któremu Konstytucja narówni ze wszystkimi obywatelami gwarantuję jego prawa publiczne i krępować jego działalności politycznej ani społecznej nie mamy prawa. Wtrącać się do tej dziedziny nie mamy prawa. I dlatego też ostatnie końcowe słowa: „społeczne ii partyjno-polityczne muszą być skreślone. A w takim razie cały ustęp nieco przeredagowany otrzymuje następujące brzmienie: „W szczególności nie wolno nauczycielowi podejmować wystąpień publicznych, podniecających nienawiści wyznaniowe i narodowe”. Tu jest, proszę Panów, zakaz ścisły i jasny, którym się nie krępuje prawa publicznego nauczyciela”.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#PWygodzki">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Greiss.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#BronisławGreiss">Art. 28 określa ściśle obywatelskie prawa nauczycielstwa, jednak w drugiej części, tego artykułu ustęp: „W szczególności nauczyciel powinien calem swem postępowaniem w życiu publicznem jednać sobie szacunek i zaufanie rodzin młodzieży szkolnej i t. d.” — jest tak elastyczny, że mógłby wywołać wielki rozdźwięk między władzami szkolnemi a nauczycielstwem. Wskutek tego na Komisji! Oświatowej postawiłem wniosek, niestety, należycie niezrozumiany, który wyraża drugą część tego art. 28, jak następuje: „W szczególności winien nauczyciel dążyć do utrzymania Stałej łączności i zgodnego stosunku z rodzicami uczniów swej szkoły bez względu na ich wyznanie, narodowość, społeczne stanowisko i partyjno-polityczną przynależność”. Różnica jest w samem określeniu tylko. Dotychczasowe brzmienie przedłożenia komisyjnego powiada, że nauczyciel winien dążyć do utrzymania stosunków, że winien sobie jednać szacunek i zaufanie rodziców swoich uczniów, z góry przesądza, co om powinien robić. A przecież trudno wymagać, ażeby wszyscy nauczyciele byli takich samych poglądów i zasad. Może przyjść nauczyciel, z dobremi zasadami, który będzie starał się w myśl tych zasad zjednywać sobie rodziców, tymczasem okaże się, że rodzice są innych zasad i poglądów. To może wywołać wojnę między rodzicami, nauczycielami i władzami szkolnemi przez to, że z góry tym artykułem przesądza się niejako stanowisko nauczyciela, mówiąc, że on winien jednać sobie szacunek i zaufanie rodziców swoich uczniów.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#BronisławGreiss">Natomiast, gdy określimy zgodnie z moją poprawką, że nauczyciel powinien dążyć do utrzymywania zgodnych stosunków z rodzicami, to jest to umożliwieniem jego stanowiska na każdym posterunku, na którym będzie pracował, i to jest dla nauczycielstwa do osiągnięcia bez narażenia nauczycielstwa, rodziców i władz szkolnych na konflikty.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#BronisławGreiss">Podtrzymuję moją poprawkę i proszę Wysoką Izbę o jej uchwalenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#LudwikGdyk">Do art. 28 i 29 łącznie głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#SerhijChrucki">Art. 28 mówi, że „W wykonaniu praw obywatelskich nauczyciel winien kierować się zawsze względami na szczególne obowiązki, jakie nakłada nań piastowanie publicznego urzędu, a przedewszystkiem stanowisko wychowawcy”. Ta sama myśl powtórzona jest i w drugim ustępie, który jednak dla mnie ma bardzo dziwne brzmienie:</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#SerhijChrucki">„W szczególności nauczyciel winien calem swem postępowaniem w życiu publicznem jednać sobie szacunek i zaufanie rodzin -młodzieży szkolnej bez różnicy społecznego ich stanowiska, narodowości; wyznania i -poglądów politycznych”.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#SerhijChrucki">Otóż przedewszystkiem ust. 2 już ogranicza poniekąd myśl I ustępu art. 28, bo w tym ust. 2 mówi się o stanowisku nauczyciela jako wychowawcy młodzieży, tymczasem podczas dyskusji w komisji nauczyciel zawsze był kwalifikowany nie jako ścisły wychowawca młodzieży, ale jako wychowawca i społeczeństwa, a więc w ust. 1 pojęcie wychowawcy jest właściwie w tem szerszem znaczeniu i ust. 2 tego artykułu jest niepotrzebny, gdyż ogranicza to -pojęcie wychowawcy społeczeństwa do wychowawcy tylko młodzieży szkolnej.</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#SerhijChrucki">Następnie. Pierwszy ustęp art. 28 mówi, że w calem swojem postępowaniu, to znaczy i w życiu publicznem i na urzędzie szkolnym, nauczyciel powinien zjednywać sobie zaufanie i szacunek. Drugi zaś ustęp tego artykułu mówi tylko o postępowaniu nauczyciela w życiu publicznem i już nie mówi nic o postępowaniu jego na służbowem stanowisku. Więc ustęp drugi niepotrzebnie ogranicza myśl dobrze wypowiedzianą i zredagowaną w pierwszym ustępie. Z tego też względu ustęp drugi tego artykułu jest zupełnie zbędny, dlatego wnoszę o jego skreślenie.</u>
          <u xml:id="u-61.4" who="#SerhijChrucki">Jeżeli jednak chcianoby ten ustęp utrzymać, to musi się sprostować niektóre absurdalne rzeczy. Za taki absurd uważam wyrazy „w szczególności”. Stwierdziłem przedtem, że ustęp pierwszy i drugi są wyrazem tej samej myśli, coprawda trochę ograniczonej w ustępie drugim, ale mniej więcej jedna myśl wyraża się w pierwszym i drugim ustępie. Jak można w takim razie wstawiać na początku ust. 2 wyrazy „w szczególności”? Przecież szczegół jest częścią całości, a obecny ustęp pierwszy jest całością, wyrażoną pewnemi słowami, a drugi ustęp jest tą samą całością, wyrażoną w inny sposób. Jeżeli tak, to skąd się bierze ten wyraz „w szczególności”? Logicznie biorąc jest on absurdem. Dlatego wnoszę, że jeżeli już ma się utrzymać ten ustęp drugi, żeby w nim skreślić słowo „w szczególności”, jako absurdalne logicznie, oraz słowa: „w życiu publicznem”, jako ograniczające postępowanie -nauczyciela niepotrzebnie, bo nie tylko w życiu publicznem. ale i w swojem zachowaniu się na urzędzie i w życiu codziennem nauczyciel winien wzbudzać do siebie zaufanie. Swojej poprawki do art. 28 nie motywuję, ponieważ ona ma znaczenie mniejsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#LudwikGdyk">Do art. 29 głos ma p. Skrzypa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#PSkrzypa">W art. 28 ustęp trzeci brzmi: „Przy wykonywaniu przysługującego mu prawa publicznego omawiania spraw szkolnictwa i zarządzeń władz szkolnych nauczyciel obowiązany jest przestrzegać, by omawianie było ściśle rzeczowe, a forma jego nie uwłaczała powadze władz szkolnych”.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#PSkrzypa">Ustęp ten zmierzą do odebrania prawa obywatelskiego, które polega w każdej mieszczańskiej demokracji na swobodnej krytyce władz, ich zarządzeń oraz spraw danego zawodu. W art. 27, o którego skreślenie przed chwilą wnosiliśmy, każecie Panowie nauczycielowi dbać według najlepszej woli i wiedzy o dobro sprawy publicznej, a zaraz w -następnym art. 28, który teraz omawiamy, usiłujecie zastraszyć nauczyciela, odstręczyć go o-d publicznego wdawania się w ocenę postępowania zwierzchności, zrobić z ni-ego powolnego manekina w ręku dyrektorów, wizytatorów, kuratorów z Ministerstwa Oświaty. Przez to ustęp ten przyniesie tylko szkodę i dlatego wnosimy o jego skreślenie.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#PSkrzypa">Do art. 29 wnosimy poprawkę o skreślenie słów: „a gdyby mimo to otrzymał ponownie to samo zlecenie — wykonać je”. Zdanie to i zapowiedziana w niem procedura niweczy poprostu uprawnienia, jakie ustawa niby to daje nauczycielom w poprzedniem zdaniu tego artykułu, które brzmi: „Jeżeli zlecenie służbowe jest w przekonaniu nauczyciela przeciwne dobru, służby, albo dobru publicznemu w szczególności, albo też zawiera znamiona pomyłki co do faktu lub co do prawa, nauczyciel powinien wyjawić swoje spostrzeżenie władzy bezpośrednio przełożonej”.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#PSkrzypa">Proszę Panów, art. 29, o którym mowa, zmierza ku temu, aby można w ten sposób nie dać możności nauczycielowi wypowiadania tego, co myśli. My komuniści, nie zgadzamy się z tym artykułem i -proponujemy następującą poprawkę: skreślić w art. 29 w ust. 2 słowa: „a gdyby mimo to otrzymał ponownie to samo zlecenie — wykonać je”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#LudwikGdyk">Rozprawa nad art. 29 wyczerpana. Zgłoszono następujące poprawki:</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#LudwikGdyk">Do art. 11 p. Greiss proponuje w ust. 3. zaczynającym się od słów „posad i stanowisk i t. d.”, po słowach „nadawać” dodać słowa „na stałe”.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#LudwikGdyk">Do art. 27 p. Skrzypa wnosi o jego skreślenie.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#LudwikGdyk">P. Lewin wnosi o utrzymanie art. 27 w brzmieniu projektu rządowego.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#LudwikGdyk">Do art. 30 nikt głosu nie żąda.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#LudwikGdyk">Do art. 31 i 32 głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#SerhijChrucki">Art. 31 mówi o obowiązku nauczyciela zachowania w ścisłej tajemnicy wszystkich spraw, o których powziął wiadomość dzięki swemu stanowisku służbowemu, lub dowiedział się przy wykonywaniu swoich obowiązków służbowych, o ile te sprawy wyraźnie uznano za poufne, lub gdy utrzymania ich tajemnicy wymaga dobro publiczne, inne względy służbowe, albo interes uczniów lub ich rodziców.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#SerhijChrucki">Stwierdzam, iż tutaj jest pleonazm; wystarczyłoby powiedzieć: o ile sprawę uznano wyraźnie za poufną, a resztę skreślić. Ale co jest bardzo ciekawe, że obowiązek zachowania tajemnicy, jak głosi ustęp drugi, dotyczy nauczyciela nie tylko będącego na służbie czynnej, ale i będącego na emeryturze i gdyby nawet był rozwiązany stosunek służbowy z jakiegokolwiek powodu. Jest to dziwne zarządzenie i dziwne wymaganie. Skoro nauczyciel jest na emeryturze, dlaczego nie może poruszyć niektórych rzeczy, oczywiście nie rzeczy natury personalnej, ale takich, które zasługują na to, by były poruszone w tej lub innej formie publicznie, ustnie, czy pisemnie? Ten obwiązek zachowania tajemnicy jest już za daleko posunięty i naprawdę uniemożliwia nauczycielowi doświadczonemu, staremu, który na emeryturze znajduje się nawet kilka lat, nawet w imię dobra służby udzielenie pewnych spostrzeżeń, albo naprzykład napisanie wspomnień, pamiętników ze swej działalności. Pamiętam, że kiedy sam byłem młodym nauczycielem, to czytanie takich memuarów czy spostrzeżeń starych nauczycieli było dla mnie nawet bardzo korzystne, wiele się z tego nauczyłem. Jednak tu tajemnica rozciąga się zbyt daleko i nie wyszczególnia się, jakie sprawy powinny być zachowane w tajemnicy. Przecież wszystko jedno, tego nauczyciela, gdyby chciał opublikować swoje wspomnienia, będzie obowiązywała ogólna cenzura, niektórych rzeczy nie wolno mu będzie opublikować, on sam wreszcie głupstw nie będzie ogłaszał. A artykuł ten tak zredagowany zabrania nauczycielowi poruszać rzeczy, o których się dowiedział, pełniąc służbę czynną. To co do art. 31.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#SerhijChrucki">Art. 32 dotyczy zupełnie innej materii. Mówi on o tem, jak powinien się zachowywać nauczyciel w stosunku do swoich władz przełożonych. I tu widzimy znów pleonazm, znów jest powtórzenie: „Nauczyciel obowiązany jest unikać wszystkiego, co mogłoby obniżyć godność i zaufanie, którego stanowisko nauczycielskie wymaga”. Ta sama myśl była przedmiotem specjalnego art. 28 i po co ją powtarzać tu już tak w ogonku, na końcu ustępu, który dotyczy zupełnie innej materii? Przez to ta myśl nie tylko nie zyskuje na wyrazistości, ale przeciwnie traci. Wogóle nie jest dodatnią cechą ustawy ciągłe powtarzanie. Widać, że pedagogowie, członkowie Komisji Oświatowej tę zasadę pedagogiczną, którą stosują względem uczniów, zmuszając ich do powtarzania, zastosowali zupełnie niepotrzebnie do samej ustawy. Ona na każdem miejscu powtarza te same myśli, szczególnie, gdy chodzi o obowiązki nauczyciela; o prawach nie tak szeroko się mówi.</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#SerhijChrucki">W tym art. 32 szczególną uwagę powinniśmy zwrócić na ust. 3, który opiewa: „Nie wolno nauczycielowi wchodzić w związki łub zmowy, które mogą zakłócić należyty bieg zarządu państwowego, lub normalnego spełniania obowiązków nauczycielskich”. Związków i zmów przeciwpaństwowych i tak nie dopuszcza ustawodawstwo karne. Pozatem mamy znów określenie w ust. 1 art. 28, który mówi o tem, jak się powinien zachowywać nauczyciel w życiu publicznem. Są inne postanowienia w niniejszej ustawie tej samej treści, a więc nowy jeszcze punkt w art. 32, w którym w tak nieokreślonej, niewyraźnej formie mówi się o tem, że nie wolno nauczycielowi wchodzić w związki, nasuwa pewne podejrzenia i obawiamy się, że będzie on nadużywany w znaczeniu partyjno-politycznem i w walce z organizacjami nauczycielskiemi. Dlatego wnosimy o skreślenie tego całego ustępu pod liczba 3.</u>
          <u xml:id="u-65.4" who="#SerhijChrucki">Tak samo wnosimy o skreślenie całego ustępu pod liczbą 4, który mówi: „Bez zezwolenia władzy; przełożonej nie wolno nauczycielowi należeć do żadnych związków zagranicznych”. Przecież to byłby zaszczyt dla polskiego nauczyciela, żeby był zaliczony do jakiegoś związku zawodowego zagranicą. W innych państwach europejskich, rzeczywiście praworządnych, które nie tylko w słowach mówią o swojej kulturze, jak to w Polsce się robi, jest dążenie właśnie do tego, ażeby wszelkie organizacje zawodowe poszerzyć i nie odgradzać ich murem chińskim. A u nas uchwala się ustawę o cudzoziemcach, gdzie się zabrania każdemu wjazdu, stwarza się przymus paszportowy i zabrania się nauczycielom wstępowania do związków nauczycielskich zagranicą. Stwarzając takie ustawy, jednocześnie mówi się górnie ł samochwalnie o spełnianiu misji kulturalnej, że kulturę szerzycie na dzikich polach ukraińskich, a potem piszecie takie ustawy, ł to jest kultura! Wprost śmieszna rzecz. Ale zawsze szydło z worka wylezie, tak samo i Wasza misja kulturalna, Wasze posłannictwo! kulturalne przybiera formy bardzo wyraźne w Waszem ustawodawstwie. i jednym z takich momentów, który demaskuje Waszą misję posłanniczą, jest punkt 4 art. 32.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Zygmunt Nowicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#ZNowicki">Drugi ustęp art. 32 brzmi, jak następuje: „Nie wolno nauczycielowi oddawać się takiemu zajęciu ubocznemu, które mogłoby przeszkadzać mu w bezstronnem spełnianiu powinności nauczycielskich”. Ten wyraz „bezstronnem” jest zupełnie niepotrzebny. Wystarczy, jeżeli będzie powiedziane: „Nie wolno nauczycielowi oddawać się takiemu zajęciu ubocznemu, które mogłoby przeszkadzać mu w spełnianiu powinności nauczycielskich”.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#ZNowicki">Oczywiście, jeżeli nauczyciel jednocześnie jest organistą, czy dzwonnikiem przy kościele, to pewnie, że to zajęcie przeszkadza mu wogóle w pracy, a w każdym razie nauczyciel nie powinien być jednocześnie zakrystianem, lub organistą, czy dzwonnikiem, jak to bywa w niektórych szkołach w Poznańskiem i na Śląsku, albo też nie powinien zajmować się innemi zajęciami, rzemiosłami, czy handlem, ponieważ musiałby pracować w tych samych godzinach, kiedy powinien być w szkole.</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#ZNowicki">To jest zrozumiałe. Ale co ma znaczyć wyrażenie „bezstronne spełnianie obowiązków”? To wyrażenie ma znaczenie polityczne, znaczenie partyjne, to znaczy, że handlować wolno, być dzwonnikiem wolno, organistą wolno, być rzemieślnikiem jednocześnie wolno, tylko dajmy na to być współpracownikiem jakiegoś pisma partyjnego, albo funkcjonariuszem w biurze partyjnem w godzinach pozaszkolnych, tego już nie wolno, bo to zajęcie wpływa rzekomo na stronne spełnianie powinności nauczycielskich. Oczywiście w tym wyrazie ukrywa się ta myśl partyjna, myśl polityczna, dla tego też stawiam wniosek o skreślenie wyrazu „bezstronnem”.</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#ZNowicki">Następnie w trzecim punkcie tego samego artykułu nie wolno nauczycielowi wchodzić w związki lub zmowy, które mogą zakłócić należyty bieg zarządu państwowego, lub normalnego spełniania obowiązków nauczycielskich. Wystarczy, jeżeli będzie powiedziane „nie wolno nauczycielowi wchodzić w zmowy, zakłócające bieg zarządu państwowego lub normalnego spełniania obowiązków nauczycielskich”. Nauczyciele mogą oczywiście zawierać związki, będąc w związku zawodowym, więc wyraz „zmowy” najzupełniej wystarczy, a jeżeli oprócz tego wyrazu mamy wyraz związki, to kiedyś może przyjść moment, że jakiemuś ministrowi uprzykrzy się jakiś związek zawodowy nauczycielski i może podciągnąć go pod ten przepis i powiedzieć, że należenie do tego związku przeszkadza w należytem spełnianiu obowiązków nauczycielskich i wobec tego nie wolno należeć do związku nauczycielskiego. To się może zdarzyć, jeżeli minister będzie chciał utrącić dany związek, a popierać np. jakiś inny. Otóż, żeby nie było tych wątpliwości, wyraz „związki” powinien być skreślony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#LudwikGdyk">Dalszy ciąg rozprawy odkładamy do następnego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#LudwikGdyk">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Dubrownika i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie pobicia mieszkańców wsi Nowoprucy, gminy i pow. lidzkiego przez żołnierzy oddziału lotniczego w Lidzie.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Wędziagolskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Sprawiedliwości. w sprawie mającego nastąpić przeniesienia siedziby sądu pokoju w Wornianach pow. wileńsko-trockiego do Ostrowca tegoż powiatu.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Hartglasa i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie praktyk antyżydowskich w sądzie pokoju w Brzezinach Łódzkich.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Hartglasa i tow. z Kola Żydowskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie wydalania urzędników Żydów.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Sochy i tow. z klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Kolei w sprawie odszkodowania dla gminy Stróża pow. niskiego za szkody pożarowe, wyrządzone w lesie gminnym.</u>
          <u xml:id="u-68.7" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Z. Nowickiego i tow. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie naruszenia zasad praworządności i Konstytucji przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Stanisława Grabskiego z powodu przekazania funkcji ministerialnych p. Rymarowi.</u>
          <u xml:id="u-68.8" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Nazaruka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie naruszenia art. 99 ustawy konstytucyjnej z dnia 17 marca 1921 r. przez magistrat m. Włodzimierza.</u>
          <u xml:id="u-68.9" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Nazaruka i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia Andrzeja Sołdaka i starych Myhasów przez policjantów nr 1105 i 226 z posterunku Promów, pow. włodzimierskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.10" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Krempy ii tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niesprawiedliwie nałożonej przez urząd skarbowy w Miechowie grzywny w kwocie zł 110 na Józefa Dukilowskiego z gm. Iwanowice za rzekomą sprzedaż alkoholu.</u>
          <u xml:id="u-68.11" who="#LudwikGdyk">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Poselskiej i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie ekscesów antysemickich we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-68.12" who="#LudwikGdyk">Interpelacja posłów z Komunistycznej Frakcji Związku Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć inspektora samorządu gminnego Szerszonowicza w Biłgoraju.</u>
          <u xml:id="u-68.13" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Berka i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niesłusznie nałożonego podatku dochodowego przez urząd skarbowy w Nowym Targu na Jakuba Petrykowicza ze Szlachtowej, pow. nowotarskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.14" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Pławskiego i tow. z Z. P. P. S. do p. Ministra Skarbu w sprawie opieszałości w wymiarze należnej emerytury wdowiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#LudwikGdyk">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#LudwikGdyk">Nadeszły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#LudwikGdyk">Wniosek p. Stańczyka i tow. z Z. P. P. S. w sprawie uregulowania łożyska rzeki Brynicy w obrębie gminy Bobrowniki pow. będzińskiego oraz zaopatrzenia ludności wiosek w obrębie tej gminy w wodę do picia — odsyłam do komisji Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-69.3" who="#LudwikGdyk">Wniosek p. Sochy i tow. z klubu poselskiego Związku Chłopskiego w sprawie budynku sądowego w Rudniku — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-69.4" who="#LudwikGdyk">Wniosek p. Sochy i tow. z klubu poselskiego Związku Chłopskiego w sprawie krwawych zajść w Jastkowicach, pow. tarnobrzeskiego podczas świąt Bożego Narodzenia — odsyłani do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-69.5" who="#LudwikGdyk">Następne posiedzenie proponuję odbyć 15 stycznia o godzinie 3 popołudniu z tym samym porządkiem dziennym, t. j. trzecie czytanie projektu ustawy o cudzoziemcach i dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Oświatowej o projekcie ustawy o stosunkach służbowych nauczycieli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#FranciszekKapeliński">Proponuję uzupełnić porządek dzienny sprawozdaniem Komisji Komunikacyjnej o wniosku w sprawie zbadania nadużyć w radomskiej dyrekcji kolei (druk nr 1673).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#LudwikGdyk">Jeśli nikt nie zaprotestuje, umieszczę tę sprawę jako trzeci punkt porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#LudwikGdyk">Nie słyszę protestu, w sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#LudwikGdyk">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-71.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min. 20 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>