text_structure.xml 115 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Otwieram posiedzenie Komisji Kultury i Środków Przekazu. Bardzo serdecznie witam naszych gości – z panem ministrem Piotrem Żuchowskim z MKiDN. Witam głównych bohaterów tego spotkania, czyli dyrektorów teatrów operowych w Polsce, z nowym dyrektorem Opery Narodowej – panem Waldemarem Dąbrowskim. Proszę wybaczyć, że nie będę wymieniała nazwisk państwa dyrektorów, ale Opera Narodowa zobowiązuje i dlatego pozwoliłam sobie wymienić pana dyrektora z nazwiska.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Na podstawie listy obecności stwierdzam kworum, a więc możemy przystąpić do obrad. Porządek dzienny obejmuje jeden punkt: teatry operowe w Polsce – zasady funkcjonowania, działalność merytoryczna oraz sytuacja materialna pracowników teatrów. Czy ktoś z państwa posłów ma jakieś uwagi do porządku posiedzenia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JerzyWenderlich">Może trochę zburzę to, co miało tutaj brzmieć dość konstruktywnie, ale chciałbym prosić panią przewodniczącą o zwołanie w możliwie najbliższym czasie posiedzenia w sprawie doniesień o wywieraniu wpływu przez Przewodniczącego KRRiT na radę nadzorczą Polskiego Radia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Przepraszam, czy mogę coś zaproponować?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JerzyWenderlich">Tak, proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Właśnie po to, byśmy nie burzyli toku posiedzenia, mam dla pana posła konstruktywną propozycję. Proponuję, by pan poseł zgłosił wniosek o wprowadzenie do porządku punktu: sprawy różne. W punkcie: sprawy różne pan poseł przedstawi uzasadnienie. Komisja będzie mogła głosować nad takim wnioskiem. Jest to bardziej zgodne z regulaminem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JerzyWenderlich">Jest to bardzo oczywista procedura i tak to zróbmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dobrze. W takim razie przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Kto z pań i panów posłów jest za rozszerzeniem porządku dziennego o punkt: sprawy różne? (14)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Kto jest przeciw? Nie widzę. (0)</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Kto się wstrzymał? (1)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dopisujemy do porządku dziennego drugi punkt: sprawy rożne. Przejdziemy do niego wtedy, gdy już omówimy pierwszy, główny punkt.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Bardzo proszę pana ministra Piotra Żuchowskiego i ewentualnie jego współpracowników o wprowadzenie do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PiotrŻuchowski">Pani przewodnicząca, Wysoka Komisjo, szanowni państwo, MKiDN przygotowało materiał, który próbuje nazwać temat teatrów operowych w Polsce. Oczywiście można dyskutować o tym, czy jest to pełne i w miarę wyczerpujące nazwanie problemu. Ja nawet uważałbym, że nie jest takie do końca, ale zapewne ten materiał jest przyczynkiem do dyskusji, rozważań nad częścią funkcjonowania instytucjonalnej kultury polskiej.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PiotrŻuchowski">Ze względu na charakter teatrów operowych, ze względu na szczególną w nich trudność w zakresie kreacji artystycznej, jest to część instytucji kultury bardzo trudnych do prowadzenia. Korzystając z okazji, chciałbym umiejscowić teatry operowe w całej przestrzeni polskich instytucji i to kwotowo, gdyż często daje to wyobrażenie o tym, jak rzeczywiście to wygląda w przestrzeni sieci instytucji w całym kraju. Chciałbym przypomnieć, że w 2006 roku w całej Rzeczypospolitej na instytucje kultury wydano kwotę 5 mld 353 mln zł. To trochę zaprzecza temu, że mało jest pieniędzy na kulturę. Nie, szanowni państwo, nie jest mało. By pokazać, jak to wygląda pod względem organów założycielskich instytucji kultury, przypomnę fakt, że w tej kwocie 5 mld 353 mln zł kwota 4 mld 239 mln zł przypada na instytucje prowadzone przez samorząd, czyli instytucje samorządowe. Kwota 1 mld 114 mln zł przypada na instytucje finansowane z budżetu państwa, jako prowadzone lub współprowadzone przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Relacja 1:4 pokazuje, że dzisiaj w Rzeczypospolitej ciężar, mecenat nad instytucjami kultury zdecydowanie przeniósł się na stronę samorządów. To samorządy są podstawowym partnerem do rozmowy o tym, jak dzisiaj ma wyglądać kultura w Polsce – w sensie publicznym, instytucjonalnym. Oczywiście najsilniejsze są mecenaty samorządów województw. Tam są ulokowane najważniejsze instytucje. Potem są prezydenci dużych miast itd.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PiotrŻuchowski">Gdybyśmy, dzieląc te pieniądze, próbowali określić, jak wygląda dystrybucja tego pieniądza, to okazałoby się, że największy kwotowo udział mają domy kultury. Jest to kwota ponad 1 mld zł. W Polsce funkcjonuje ponad 2 tysiące domów kultury, różnych świetlic i placówek kulturalnych. To tam występuje największe rozdrobnienie. Kolejna pod względem wielkości kwota przypada na biblioteki.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PiotrŻuchowski">W tych wszystkich wielkich pieniądzach znakomitą część (w wypadku budżetu państwa jest to 13%, w wypadku budżetu samorządów – 14%) stanowią teatry, w tym teatry operowe. Myślę, że to jest absolutnie wystarczające schematyczne wprowadzenie w całą strukturę. Pani dyrektor Raczyńska przytoczy pewne liczby i pokaże, jak to wygląda, chociaż z przekorą powiem, że często te liczby świadczą o tym, że we wszystkich instytucjach są to bardzo porównywalne proporcje w sensie finansowania tych instytucji, w sensie dotacji samorządowych, dotacji ministerialnych, w sensie możliwości przychodów – najczęściej ze sprzedaży biletów.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PiotrŻuchowski">Wiemy, że istotą tych instytucji jest po prostu konkretna kreacja artystyczna i dzisiaj naprawdę zasadniczym problemem jest to, jak szukać miary, by pieniądz publiczny był wydawany tak, by widz, uczestnik tego życia, miał absolutne przekonanie, że w sensie kreacji, w sensie jakości, w sensie tego, co doświadcza jako widz, jest rzeczywiście maksimum tego, co można osiągnąć. Jestem całkowicie przekonany o tym, że ze względu na tradycję i funkcjonowanie Polska może się stać krajem w Europie, gdzie opera, teatry operowe będą miały należyte miejsce także właśnie w sensie jakości kreacji artystycznej. Dziękuję bardzo. Bardzo proszę o zabranie głosu panią dyrektor Raczyńską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Przedstawiony wcześniej państwu materiał został opracowany przez Instytut Badań Strukturalnych na podstawie danych zebranych przez MKiDN we współpracy z marszałkami województw, którzy zostali poproszeni o udostępnienie nam takich danych. Niestety, ten Instytut jako instytucja, która niekoniecznie zna specyfikę naszych instytucji kultury, zaproponował pewne uogólnienia, które przytoczyliśmy w materiale, a które nie zawsze zgadzają się z naszą oceną. W związku z tym podczas prezentacji sprostuję pewne uogólnione dane, by państwo czuli się usatysfakcjonowani tym, że MKiDN panuje nad swoimi informacjami.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Na samym początku będziemy chcieli uświadomić państwu fakt, że w 2005 roku zostały podpisane z samorządami umowy o współprowadzeniu instytucji. Minister stał się współorganizatorem dla 27 instytucji – nie tylko operowych. 39 innych instytucji to instytucje państwowe, które w środowisku umownie nazywane są instytucjami narodowymi. W prezentowanym materiale będę starała się podkreślać fakt, że nie używamy określenia „instytucja narodowa”. Zgodnie z podstawami prawnymi instytucje dzielimy na: samorządowe, państwowe i współprowadzone. Dla ponad 13 tysięcy pozostałych instytucji kultury organizatorami są samorządy.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Jest bardzo wiele podstaw prawnych, które warunkują funkcjonowanie instytucji, nadzorowanych przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Będzie nas interesowała jedynie ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Chciałabym podkreślić, że dyrektorzy wszystkich instytucji, które otrzymują środki na działalność zarówno od Ministra, jak i od samorządów, podejmują samodzielne decyzje i samodzielnie gospodarują środkami, które otrzymują od swoich organizatorów w dotacji podmiotowej. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego dysponuje środkami z budżetu państwa oraz z celowego Funduszu Promocji Twórczości, na który składają się wpłaty od wydawców, wydających dzieła autorów, których prawa autorskie już wygasły. Są to niewielkie kwoty – około 600 tys. zł rocznie. Te kwoty nie są przeznaczone na wspieranie teatrów operowych. Minister dysponuje również Funduszem Promocji Kultury, który pochodzi z dopłat do gier liczbowych i loterii pieniężnych, stanowiących monopol państwa. To są już dużo większe kwoty. W 2009 roku przewidywana jest kwota około 150 mln zł. Oczywiście, to może się zmienić. To są pieniądze, które przeznaczone są na wspieranie instytucji kultury, w tym teatrów operowych.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Kolejny slajd pokazuje podział według klasyfikacji budżetowej. Jak państwo widzą, w stosunku do 2006 roku utrzymuje to się mniej więcej na tym samym poziomie. Pokazuje to pierwszy słupek wykresu.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Chciałabym pokazać państwu mapę instytucji współprowadzonych i państwowych. Chodzi o to, by pokazać, że minister kultury i dziedzictwa narodowego czuje się współodpowiedzialny za instytucje właściwe w każdym województwie. Oczywiście najwięcej takich instytucji jest w woj. mazowieckim i woj. małopolskim. W woj. mazowieckim wynika to głównie z tego, że na terenie Warszawy i województwa jest najwięcej takich instytucji, które nie prowadzą typowej działalności kulturalnej. Są to takie instytucje jak np. Instytut Książki, Narodowy Instytut im. Fryderyka Chopina, Narodowe Centrum Kultury. Są to instytucje, które wspierają politykę kulturalną ministra i są bardzo ważnym narzędziem tej polityki.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Możemy państwu pokazać, jak w poszczególnych województwach wygląda rozkład instytucji współprowadzonych i państwowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Przepraszam bardzo, pani dyrektor, ale mamy gości – dyrektorów teatrów operowych. Może po raz pierwszy od długiego czasu chcemy trochę porozmawiać o teatrach operowych. Rozumiem, że z tą poglądową prezentacją ministerstwo wystąpi wtedy, gdy np. będziemy rozmawiać o budżecie. Poza tym część posłów dość dobrze orientuje się w tej tematyce. Byłabym bardzo zobowiązana, gdyby pani dyrektor zechciała przejść w prezentacji bliżej teatrów operowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Oczywiście, pani przewodnicząca. Przechodzę już do następnego slajdu, prezentującego układ przestrzenny teatrów operowych. Pokazuje udział teatrów operowych samorządowych, współprowadzonych i państwowych. Zielonym kolorem zaznaczono instytucje samorządowe – Opera na Zamku w Szczecinie, Państwowa Opera Bałtycka w Gdańsku, Warszawska Opera Kameralna, Teatr Wielki w Łodzi. Właściwie nie muszę wymieniać tych instytucji, gdyż rzeczywiście są to rzeczy oczywiste. Teatr Wielki – Opera Narodowa to jedyna instytucja państwowa i jest wpisana do rejestru ministra. Instytucje samorządowe wpisane są do rejestru jednostek samorządu terytorialnego.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Jeśli chodzi o współprowadzone instytucje samorządowe, to chciałabym podkreślić, że bez względu na to, w czyim są rejestrze, zgodnie z prawem pozostają samorządowymi instytucjami kultury. Chciałabym podkreślić ten fakt, ponieważ w tej chwili minister podejmuje działania, które zmierzają w kierunku zawarcia aneksów do umów o współprowadzeniu. Te działania mają na celu wzmocnienie odpowiedzialności samorządów za instytucje, które pozostają samorządowe, chociaż są współprowadzone. Wyraźnie jest zapisane, że rejestry się zmieniają. Dotyczy to również teatrów operowych. Aby wzmocnić odpowiedzialność samorządów za te instytucje, pan minister w aneksach wyraźnie chce zapisać, że nie ma procentowego udziału ministerstwa we współprowadzeniu. Jest kwotowe współprowadzenie, czyli Minister określa kwotę, której nie chce zwiększać, natomiast otwiera tym instytucjom (także teatrom operowym) możliwości składania wniosków o dotacje celowe bez konieczności aneksowania umów. Dyrektorzy teatrów będą mogli składać do nas projekty bezpośrednio (poza programami operacyjnymi) i będą mogli składać wnioski o zwiększenie dotacji na działania celowe. Podkreślam to, ponieważ samorządy nie mogą składać wniosków do programu „Mecenat”, gdyż podpisały umowę o współprowadzenie teatrów. W związku z tym dyrektorzy tych teatrów mogą składać wnioski do ministra z prośbą o wspieranie poszczególnych zadań.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">W tej chwili pokazuję podstawy prawne działalności teatrów operowych. Chciałabym zwrócić uwagę na statut, który określa cel działania tej instytucji. Pokazuje to, po co ta instytucja została powołana i czemu ma służyć, tzn. prowadzeniu określonej działalności, która jest skierowana do widzów i słuchaczy. W wykresie (ściągniętym z GUS) chcieliśmy pokazać, że dla nas niepokojące jest to, że widzowie i słuchacze nie uczestniczą w wydarzeniach organizowanych np. przez teatry operowe w takim procencie, w jakim chcielibyśmy. Wprawdzie wzrasta liczba przedsięwzięć artystycznych, ale w dalszym ciągu nie ma wystarczająco dużego zainteresowana ze strony widzów.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Kolejny slajd prezentuje bardzo szczegółowe informacje na temat wydatków jednostek samorządu terytorialnego. Chciałabym jedynie zwrócić uwagę na woj. kujawsko-pomorskie. Nie będziemy się zatrzymywać przy tych wydatkach. Rozumiem, że zaraz przejdziemy do teatrów.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">W tej chwili pokazujemy, jak rozkłada się zainteresowanie publiczności tymi wydarzeniami w poszczególnych województwach. Średnio uczestniczenie publiczności maleje.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Prezentowany teraz slajd pokazuje działalność w poszczególnych teatrach. Oczywiście, zaczynamy od naszej najważniejszej instytucji. Chociaż w 2007 roku widzimy wyraźny wzrost przedsięwzięć – obcych, własnych, premier, to jednak proszę pamiętać o tym, że w tym teatrze odbywało się bardzo dużo koncertów – szczególnie w salach redutowych, które bardzo powiększają tę statystykę. Podobnie jest w wypadku premier, które również obejmują wydarzenia koncertowe, a także wznowienia.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Kolejny slajd pokazuje średnią liczbę przedsięwzięć w teatrach operowych współprowadzonych. Od 2004 roku do 2006 roku maleje liczba przedsięwzięć własnych. Mamy tutaj szczegóły pokazujące, że Opery i Filharmonii Podlaskiej jednak nie możemy traktować tak, jak inne teatry operowe, ponieważ de facto nie jest to instytucja operowa. Właściwie nadal funkcjonuje jako filharmonia i wszystkie przedsięwzięcia (zaznaczone kolorem czerwonym) wskazują, że są to właśnie koncerty premierowe, realizowane również jako działania edukacyjne.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">W tej chwili nie będę mówiła o podstawach działania ministra, o tym, że wspiera te instytucje zarówno poprzez program „Mecenat”, jak i współprowadzenie. Nie będę wdawać się w szczegóły, ale chciałabym wskazać tezę, jaką chcieliśmy przedstawić podczas tej prezentacji. Chodzi o koszty własne teatrów operowych, o strukturę dochodów i kosztów. Ta struktura zmienia się – bardzo niewiele w wypadku państwowych instytucji artystycznych. Jeśli chodzi o instytucje współprowadzone, to ta zmiana dotyczy głównie procentowego zwiększenia dotacji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w stosunku do dotacji samorządów oraz zmniejszenia sprzedaży dóbr i usług. Wskazuje to porównanie dwóch prezentowanych teraz wykresów.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Od razu chciałabym przejść do teatrów operowych. Prezentowane w tej chwili zestawienie jest bardziej czytelne. W wypadku teatrów operowych obserwujemy pozytywne zjawisko zwiększenia sprzedaży dóbr i usług – 19% w stosunku do 17% – w 2005 roku. Oczywiście dotacja Ministerstwa zwiększyła się.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Nie będę mówić o instytucjach państwowych, chociaż chciałam pokazać, że jest tu wzrost kosztów ogółem i nie rośnie działalność. Najbardziej zależy nam na tym, żeby przy zwiększonych dotacjach otrzymywać w zamian ofertę artystyczną, co jest bardzo trudne wobec obecnej sytuacji płacowej.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Struktura zatrudnienia w teatrach operowych w 2007 roku w stosunku do 2006 roku zmienia się niewiele. Utrzymany jest mniej więcej ten sam stan zatrudnienia. Procentowo są to bardzo nieduże zmiany, które za chwilę zostaną pokazane na tabeli, gdzie jest to zestawione. W Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w 2006 roku było ogółem ponad 1000 pracowników. W 2007 roku był niewielki spadek, w tej chwili znowu mamy około 1000 osób zatrudnionych w tej instytucji.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Jeśli chodzi o instytucje współprowadzone, stan zatrudnienia utrzymuje się mniej więcej na takim samym poziomie. Różnica wynosi zaledwie około 10 osób. Oczywiście, patrzymy na średnią, a nie na sumę wszystkich zatrudnionych pracowników. Kolejna tabela pokazuje to bardziej szczegółowo.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">W tej chwili przechodzimy do średniego wynagrodzenia w teatrach operowych. Oczywiście, porównujemy te 3 kategorie instytucji. W 2006 roku w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej średnia wynagrodzenia pracowników merytorycznych wyniosła powyżej 4 tys. zł, we współprowadzonych – prawie 2,6 tys. zł, w instytucjach samorządowych – niecałe 2 tys. zł. W 2007 roku oczywiście jest już wzrost i według naszej wiedzy, co na pewno potwierdzą panowie dyrektorzy, w 2008 roku samorządy i organizatorzy podjęli decyzję o zwiększeniu budżetów tych instytucji właśnie na wynagrodzenia.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Kolejne wykresy pokazują średnie wynagrodzenie w teatrach operowych w 2007 roku. Są tutaj porównywani pracownicy administracyjni z pracownikami technicznymi, pracownikami merytorycznymi, z pracownikami na stanowiskach kierowniczych. Te wykresy pokazują, że są niewielkie zmiany w tej strukturze. Jeśli chodzi o pracowników administracyjnych, to oczywiście jest wzrost w instytucjach współprowadzonych. Jeśli chodzi o pracowników technicznych, to jest to spadek w instytucjach samorządowych. W tej chwili prezentujemy bardzo konkretne dane, dotyczące poszczególnych instytucji. Powtarzam, że zebraliśmy je od organizatorów i są to dane, które podają nam organizatorzy. Wszyscy mamy wiedzę, że są to wynagrodzenia, które wynikają z podpisanej umowy o pracę, więc nie do końca pokazują rzeczywistość. Jednak zebrane dane można jakoś porównać i stąd próba pokazania państwu tego w prezentowanej tabeli.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Ciągle dzielimy grupy pracownicze w tych instytucjach w taki sposób, żeby zobaczyć różnice. Dla nas interesujący są pracownicy merytoryczni – również pracownicy techniczni. W tej chwili pokazujemy instytucje współprowadzone i instytucje samorządowe. To jest rok 2007.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Za chwilę pokażemy tabelę, która wskazuje pewne tendencje, pozwalające na wyciągnięcie wniosków. Prezentowana tabela właściwie podsumowuje zestawienia, które pokazałam państwu wcześniej. Zostały opracowane przez Instytut Badań Społecznych. Chciałabym jedynie zwrócić uwagę na relatywne zmiany. Pokazane są lata: 2004, 2005, 2006 i 2007. W poszczególnych latach pokazujemy instytucje współprowadzone i instytucje samorządowe. Chciałabym zwrócić uwagę na ostatnią tabelę „Relatywny wzrost w procentach” i pokazać zatrudnienie pracowników oraz przeciętne zarobki. Od 2004 do 2007 roku w instytucjach współprowadzonych wzrost procentowy pracowników merytorycznych wynosił 11%, w instytucjach samorządowych – 9%. W instytucjach współprowadzonych na stanowiskach administracyjnych obserwujemy wzrost 70%, a w instytucjach samorządowych – 19%. Odnotowujemy spadek pracowników technicznych w instytucjach samorządowych, który za chwilę skutkuje wzrostem średniego wynagrodzenia.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Te zestawienia są najbardziej interesujące, gdyż pokazują, że bardziej dynamiczny, stosunkowo bardziej odczuwalny jest wzrost zatrudnienia w instytucjach współprowadzonych niż w instytucjach samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Wnioski chciałabym bardziej uogólnić, gdyż nie chcę zabierać czasu. Wniosek jest prosty. Pan minister podjął decyzję o tym, że nie będzie zwiększał wysokości kwot przeznaczanych na współprowadzenie instytucji, gdyż chciałby dawać pieniądze na konkretne projekty. Podjął także decyzje, że od przyszłego roku te instytucje nie będą mogły składać wniosków do programów operacyjnych ani do programu „Mecenat”. Będą musiały przedstawiać swoje projekty, które będą analizowane zarówno pod względem możliwości ich finansowania przez MKiDN, jak i pod względem wartości merytorycznej.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Ostatni slajd z zestawieniem kwot pokazuje, że zmienia się dynamika decyzji, które są podejmowane. W wypadku instytucji państwowych jest większa liczba decyzji na większą kwotę. W instytucjach samorządowych zmniejsza się kwota, ale zwiększa się liczba rozpatrywanych wniosków. Podana jest jeszcze informacja o tym, w jakich województwach przyznane są największe kwoty. Sądzę, że te informacje są a propos, ale może niekoniecznie.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">W naszych kwalifikacjach budżetowych teatry operowe są w tej samej grupie co teatry dramatyczne. W programach operacyjnych jako instytucje otrzymują zaledwie 2%, filharmonie – 1%. Gros środków przeznaczane jest na wspieranie działalności fundacji, stowarzyszeń.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#BarbaraRaczyńskaPogorzelska">Wszystkich organizatorów, czyli samorządy, teatry samorządowe zachęcałabym do programu „Mecenat”. Nadal jest to utrzymywane jako mocne wsparcie organizatorów samorządowych tych instytucji, które przeszły do samorządów w 1999 roku. 22% tych środków przeznaczane jest na teatry. Podkreślam, że w tej samej grupie są teatry dramatyczne. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dziękuję bardzo, pani dyrektor. Sądzę, że Komisja z ogromną przyjemnością pozna cały materiał, ale doszłam do wniosku, że dzisiaj może nam zabraknąć czasu na główny temat spotkania i dlatego pozwoliłam sobie na tę uwagę. Myślę, że będziemy chcieli bardzo szczegółowo poznać ten materiał przy kwestiach budżetowych na przyszły rok, przy omawianiu zmian w sposobie dofinansowywania przez Ministra, o czym wspominała pani dyrektor.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Myślę, że dyskusja będzie bardzo gorąca, ponieważ dotychczasowy stan był następujący. Mogę powiedzieć, że jest tu pewnego rodzaju niesprawiedliwość dziejowa. W wypadku Opery Narodowej nikt chyba nie kwestionuje środków przekazywanych na jej prowadzenie. O wiele lepiej działo się w operach współprowadzonych, a z ogromnymi trudnościami borykały się opery prowadzone wyłącznie przez samorządy. Rozumiem, że przez te nowe zasady minister próbuje trochę wyrównać te szanse. Gdybyśmy ograniczyli się tylko do takiego stwierdzenia, to nasze posiedzenie w gruncie rzeczy nie miałoby żadnego większego sensu, bo to są oczywistości.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Chciałabym – myślę, że również nasi goście – abyśmy porozmawiali o zdiagnozowaniu, o tym, czy nas stać na prowadzenie 11 teatrów operowych, które są „arystokracją” w działalności kulturalnej, także dlatego, że ich funkcjonowanie jest po prostu najdroższe – samo funkcjonowanie teatru, wystawienie spektaklu itd. Jeżeli mamy takie ambicje, to bardzo dobrze, ale trzeba się zastanowić nad tym, jak im sprostać. W zdecydowany sposób obniża się poziom merytoryczny tych teatrów. Tak się dzieje, ponieważ tych pieniędzy z trudem wystarcza na „załatanie” najprostszych dziur oraz na wynagrodzenia, co bez przerwy wywołuje konflikt związków zawodowych z dyrekcją. Mamy takie instytucje bardzo licznie reprezentowane także w instytucjach artystycznych. Oczywiście, odbywa się to kosztem liczby premier czy też ich jakości itd.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Chyba powinniśmy rozmawiać o tym, jak sprawić, by opera polska wróciła do dawnego blasku, a wydaje mi się, że bez pieniędzy jest to raczej bardzo trudne. Być może będziemy mówili o innym systemie zatrudniania, o kontraktach, o odchodzeniu od takiego stabilnego etatowego systemu zatrudniania. Nie chcę wyręczać pań i panów dyrektorów. Myślę, że o tym wszystkim powinniśmy porozmawiać. W pierwszej kolejności bardzo proszę o zabranie głosu naszych gości. Sądzę, że potem do tej dyskusji będą próbowali się także włączyć posłowie. Czekam na zgłoszenia. Bardzo proszę o przedstawianie się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StefanSutkowski">Stefan Sutkowski – dyrektor naczelny i artystyczny Warszawskiej Opery Kameralnej.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#StefanSutkowski">Pani przewodnicząca, państwo posłowie, szanowne koleżanki i koledzy, moje doświadczenia są doświadczeniami długiego prowadzenia jednej placówki i myślę, że widocznego rozwoju tej placówki. Od początku, w swoim założeniu ta placówka miała to, co dawniej obowiązywało wszystkie teatry, a co w Polsce i na świecie stopniowo się zmienia. Są dwa rodzaje teatrów: teatr repertuarowy albo teatr stagione. Teatr repertuarowy posiada repertuar, co wynika z samej nazwy. Na przykład nasz, gromadzony od lat, repertuar obejmuje wszystkich wykonawców, a więc solistów, zespół pantomimy, orkiestry, zespół instrumentów dawnych. Obejmuje również bibliotekę nutową i gramy tylko z własnych nut, co niesłychanie obniża koszty. Wypożyczanie nut, które z reguły przychodzą z zagranicy, jest strasznie kosztowne. Poza tym trochę to dezorganizuje pracę, gdy się ich na czas nie dostanie.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#StefanSutkowski">Nasz repertuar obejmuje 400 lat istnienia opery, to w zespole muszą być osoby wyspecjalizowane w poszczególnych rodzajach muzyki – od wczesnego baroku, późnego baroku, poprzez klasycyzm, romantyzm do współczesności. Posiadanie takiego zespołu i takiego repertuaru stwarza szansę ciągłego wznawiania i prezentowania tego repertuaru – przede wszystkim w naszym teatrze, ale nie tylko. Są np. zapotrzebowania zagraniczne. Chcę podkreślić, że są one realizowane na wyłączny koszt zapraszającego. Jeśli ktoś chce, żeby Warszawska Opera Kameralna wyjechała nawet do Japonii, to najpierw musi zapłacić za zrobienie dekoracji, bo tam gramy w teatrach, gdzie Teatr Wielki jest średnim. Są troszkę mniejsze, ale o znakomitej akustyce. Robimy te dekoracje, są one naszą własnością. Płacą za nie zapraszający. Gdy wyjeżdżamy, to zabieramy te dekoracje na ich koszt.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#StefanSutkowski">Myślę, że takie prezentacje są istotne. W tym roku wyjeżdżamy po raz ósmy z „Weselem Figara”, które będzie grane w 18 przedstawieniach. Po raz pierwszy, poza Mozartem, pojawi się Rossini. Na prośbę będą tylko 3 przedstawienia „Cyrulika Sewilskiego”, potem będzie „Czarodziejski flet”. Jak państwo widzą, jest to duża prezentacja dla olbrzymich sal i dla świetnej publiczności.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#StefanSutkowski">Wrócimy do naszego krajowego działania. Część repertuaru mamy zorganizowaną w formie festiwali. To publiczność lubi. Odbył się już 18 Festiwal Mozartowski. Odbywa się co roku, w pełnym wydaniu operowym. Przez 6 tygodni w naszym teatrze są co najmniej 42 przedstawienia operowe. Niezależnie od tego jest około trzydziestu kilku koncertów, które realizujemy w salach zabytkowych – w Sali Wielkiej Zamku Królewskiego w Warszawie lub oratoryjnie w kościołach. Dlaczego o tym mówię? U nas pracownicy merytoryczni, czyli artyści, na 340 osób stanowią 240 osób, a płace są śmieszne w porównaniu z jakością tych artystów. To są artyści, którzy śpiewają w największych teatrach Europy i świata. Jakie jest u nas dla nich zajęcie? Oczywiście pracują, biorąc terminy wolne od wszelkich innych występów, aby przygotować się znakomicie i przedstawić. Na przykład od początku września pracujemy nad „Juliuszem Cezarem” Georga Friedricha Haendla. Premiera będzie 18 października, potem są przedstawienia do początku listopada. Pracuje nad tym cała grupa znakomitych artystów – dwa razy dziennie, by to dobrze przygotować.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#StefanSutkowski">Podaję to w formie przykładów, gdyż właściwie dotyczy to całego repertuaru. To jest teatr repertuarowy i oczywiście problemem są wynagrodzenia. Zróżnicowanie wynagrodzeń artystów nie jest u nas duże. Najniższe wynagrodzenia są już zupełnie małe, a te największe wcale nie są wysokie. Nikt nie protestuje, bo wie, że jest taka sytuacja. Od lat wszystkich informuję o tym, że w tej sytuacji stanowimy rodzinę, grupę, która chce to robić w ten sposób i nie mam żadnych problemów. Problem jest taki, że ja się źle czuję z tego powodu, że tak mało płacimy naszym artystom. Wszyscy są dobrzy, bardzo dobrzy, ale jest grupa znakomitych artystów, która gdzie indziej za podobne pieniądze w ogóle nie chciałaby czegokolwiek robić. Dlaczego to robią? Jest to teatr repertuarowy, w którym mogą liczyć na znakomite przygotowanie, znakomite wykonania i na publiczność, która wykupuje bilety już w momencie ogłoszenia w Internecie. Te bilety nie są bardzo drogie, bo nie mogą być bardzo drogie, ale wcale nie są tanie.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#StefanSutkowski">Może być drugi rodzaj teatru – stagione, gdzie jest orkiestra, czasami orkiestra i chór, a czasami jeszcze balet. Zaprasza się solistów, przygotowuje się program, robi się ileś prób, daje się ileś przedstawień i najczęściej do tego się nie wraca – przynajmniej w tym samym składzie i w tej samej realizacji.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#StefanSutkowski">Myślę, że w tych wszystkich wykresach, porównaniach mówiło się o liczbach. Jednak są różnice między tymi liczbami – różnice jakościowe, a o tym w ogóle się nie mówiło. W tej biedzie prowadzącym często trudno się podpisać pod jakością.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#StefanSutkowski">U nas premiera to jest premiera. Od początku przygotowuje się dzieło. Jeśli wraca się do niego nawet po paru latach, to nie ogłasza się, że to jest premiera. Jest to wznowienie, jest to nasza wewnętrzna sprawa i nikomu się za to specjalnie nie płaci. Koncert to jest koncert i nie można wciąż podawać, że są premiery.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#StefanSutkowski">Mogę dodać, że przed kilkoma latami prowadzono z nami rozmowy o współprowadzeniu, ale skończyło się na rozmowach. Może i dobrze. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JerzySnakowski">Jerzy Snakowski, jestem zastępcą dyrektora Państwowej Opery Bałtyckiej w Gdańsku.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#JerzySnakowski">Podobnie jak pan dyrektor prezentuję ten sam typ instytucji, czyli operę samorządową, przy czym nasz budżet jest znacznie niższy. Mamy taki budżet, jaki chyba powinna mieć opera kameralna. Jest to kwota 11 mln zł. Jesteśmy instytucją, która w bardzo marginalny sposób korzysta z tego, co oferuje ministerstwo i nie dlatego, że nie chcemy. Po prostu mamy problemy z tym, by te pieniądze otrzymać z ministerstwa. Możemy je otrzymać z ministerstwa w dwojaki sposób: z programu „Mecenat” i z programów operacyjnych. Oczywiście występujemy z wnioskami, korzystamy z każdej okazji, by otrzymać te pieniądze, ale jest ich coraz mniej. Niejasne są kryteria przyznawania tych pieniędzy. Najczęściej otrzymuje się 1/5 kwoty, o którą się występuje, a w tym roku – 1/12. Potem idziemy z prośbą do marszałka, by dołożył, marszałek rozkłada ręce, a radni sejmiku mówią: znajdźcie sobie sponsora. Tym sponsorem najczęściej okazuje się samorząd miejski, który nie musi dawać, ale daje. Radni, zwłaszcza nowo wybrani, często mówią o sponsorach, gdyż wydaje się im, że sponsor załatwi wszystko.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#JerzySnakowski">Niestety, sponsor, to jest mit – przynajmniej w Gdańsku. Myślę, że tak jest również w innych miastach w Polsce, które nie są Warszawą. Mam 2 poważnych partnerów, z którymi mogę rozmawiać o jakichś większych kwotach. To jest „Lotos” i „Hestia”. Jeśli chodzi o banki, to jestem tam w stanie wyprosić żenujące kwoty. Czasami jest mi szkoda czasu, by chodzić, przesiadywać i za kilkanaście tysięcy złotych dawać sponsorowi wielką akcję promocyjną. Zawsze jestem odsyłany do centrali warszawskiej. Właściwie mógłbym funkcjonować w Warszawie jako filia Opery Bałtyckiej i tutaj chodzić po bankach i prosić o środki.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#JerzySnakowski">W raporcie jesteśmy trochę ganieni za to, że pozyskujemy bardzo mało środków z funduszy europejskich. Nie korzystamy z nich nie dlatego, że nie chcemy, lecz dlatego, że jest pewien problem. Aby wejść w jakiś poważny międzynarodowy projekt, trzeba ten projekt przygotowywać minimum na 2–3 lata do przodu. Niestety, aby móc wejść w projekt, trzeba mieć zagwarantowane środki finansowe. 3 lata wcześniej marszałek nie zagwarantuje mi tego, że za 3 lata da mi jakiekolwiek pieniądze, bo nie ma ustanowionego budżetu. Na razie to chyba tyle.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Ponieważ odezwały się już 2 teatry czysto samorządowe, to prosiłabym o jakiś głos teatru współprowadzonego. Nie wyobrażałam sobie także tego, że każdy z państwa opowie nam historię swojej działalności, chociaż jest to ciekawe, ale być może nie do końca.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Z wypowiedzi pana dyrektora „wyłuskałabym” jeden, jedyny problem. Jeśli teatr operowy formalnie podlega urzędowi marszałkowskiemu, a ma siedzibę w stolicy regionu, to nie jest żadna łaska, że miasto – stolica regionu próbuje dofinansować w jakiś sposób jako nadzwyczajny sponsor.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Ja szukam tutaj rozwiązań instytucjonalnych, które pomogłyby istnieć w Polsce 11 teatrom operowym. Chcę powiedzieć, że to jednak jest niewiarygodna rozrzutność. Przepraszam, być może narażę się tym stwierdzeniem. Nie mówimy tutaj o jednej rzeczy – o frekwencji, o potrzebach itd. Gdybyśmy zaczęli „zderzać” tego typu dane, to byśmy się dowiedzieli, że przy premierze to jest świetnie, a potem różnie bywa. Chciałabym, abyśmy z tej dyskusji wyszli z jakimiś wnioskami na przyszłość, dotyczącymi tego, co wymaga ustawowych bądź organizacyjno-modelowych zmian, bo inaczej to sobie porozmawiamy, ponarzekamy…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JerzySnakowski">Myślę, że żaden z panów dyrektorów nie powie, że 11 teatrów operowych to jest dużo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Nie wiem, czy za dużo, ja tylko nie wiem, czy nas na to stać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JerzySnakowski">Czasami w naszych rozmowach pojawia się taki wątek – czy jest sens, by w jednym mieście istniała orkiestra operowa i filharmoniczna. Na przykład jedna daje 4 koncerty w miesiącu, a druga gra 15 spektakli w miesiącu. Czasami rozmawia się z władzami o tym, czy nie połączyć pewnych instytucji. Może to jest pewien trop.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#SławomirPietras">Pani przewodnicząca, panie ministrze, państwo posłowie, chcę wyrazić wdzięczność za to, że Komisja Kultury i Środków Przekazu wyciągnęła do nas rękę i jedyny punkt dzisiejszego posiedzenia poświęciła teatrom operowym.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#SławomirPietras">Chciałbym być jak najbardziej powściągliwy w ocenie przedstawionego materiału. Dostaliśmy go 2 dni temu. My do siebie dzwonimy, mimo że konkurujemy ze sobą. Nie oceniamy dobrze tego materiału, bo z niego nic nie wynika. Kieruję Teatrem Wielkim im. S. Moniuszki w Poznaniu, który nie dostaje żadnych grantów, związanych z tym, o co prosimy. Teraz po moim wystąpieniu pewnie już nigdy nic nie dostanę, ale zachęcony przez panią przewodniczącą chciałbym przestawić tę rozmowę na inne tory. Moi wspaniali dwaj przedmówcy, a zwłaszcza pan dyrektor Sutkowski, który dla nas jest postacią pomnikową, bo kieruje teatrem operowym dłużej niż my żyjemy i kieruje świetnie, poszedł „za ciosem” tego materiału, prezentującego tabelki, z których dla nas nic nie wynika – poza tym, że wczoraj pan dyrektor Bogusław Nowak z Krakowa powiedział: słuchaj, jak ja ci zazdroszczę, bo zobaczyłem w tabelce, że ty dostałeś więcej ode mnie. Pan dyrektor Nowak dzisiaj jest nieobecny i prosił, bym go usprawiedliwił, bo musi być na budowie w Krakowie w związku z jakąś ważną wizytą.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#SławomirPietras">Pani przewodnicząca, dzisiaj chcemy rozmawiać o czymś innym. Chcemy rozmawiać o tym, dlaczego jest nam tak niedobrze i dlaczego opera polska jest w złej kondycji. Mam nadzieję, że zostawimy to tylko w tych murach, ale mówmy o tym prawdę.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#SławomirPietras">Kwestia współprowadzenia. Siedzę naprzeciwko ministra Dąbrowskiego, który „za karę” znów został dyrektorem teatru operowego. Nie mogę się powstrzymać od przypomnienia, że to dzięki niemu mamy współprowadzenie, ale resort nie kontynuuje tego procesu. To nie jest uwaga pod adresem kierownictwa resortu. Merytoryczna grupa pracowników resortu widocznie nie miała (może miała wolę) siły przekonywania, że minister podjął decyzję, iż nie da więcej pieniędzy na współprowadzenie, a to była rzucona nam „lina” i myśmy to poczuli. Mówię to we własnym imieniu, bo tak było w Poznaniu. Poczuliśmy tę pomoc, która już została „wtopiona” w całość zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#SławomirPietras">Jest wiele tematów i mam nadzieję, że każdy z kolegów, który zabierze po mnie głos, dołoży coś do tego, co ja chcę powiedzieć. Nam jest źle w samorządach. Nie nam – dyrektorom, nam jest źle jako instytucji, jaką jest opera. W tak dużym gronie aż się boję to powiedzieć – widzę wzrok pani przewodniczącej, która o operze zdaje się wie coś więcej niż zwykle wiedzą przewodniczący, ale mam prawo powiedzieć, że jest nas w Polsce za dużo. Polskimi teatrami operowymi kieruję 39 lat i chciałbym, aby w Polsce było 100 teatrów operowych, ale patrząc realnie na sytuację, dochodzę do wniosku, że jest nas za dużo. Nie mówię tego po to, by ktokolwiek wywnioskował, że trzeba to skracać. Jednak trzeba coś z tym robić, bo jest niemal 11 instytucji co roku umierających i odradzających się dzięki nieludzkiemu zapałowi do pracy większości zespołów. Czasem również dzięki nam – liderom operatywności. Okazało się, że w Poznaniu od 100 lat jestem najdłużej urzędującym dyrektorem. Proszę sobie wyobrazić, że na tle płacowym tak skonfliktowałem się z załogą, że za chwilę oni mnie wyrzucą. Patrzę na państwa pożegnalnym wzrokiem. Oni mnie muszą wyrzucić, bo po prostu muszą odreagować. Chciałbym, aby w materiale ministerstwa nie było tabelek, lecz to, że po 10-letniej szkole baletowej tancerka zarabia 1100 zł. Ja nie mogę jej tego zwiększyć dodatkowymi spektaklami, bo ona jeszcze nie umie tego repertuaru. Dyrektor Dąbrowski może poświadczyć to, że tancerka musi wchodzić w ten repertuar 2 lata. Ile potem u mnie dostanie? 1300 zł. Namówiony przez marszałka tłumaczę załodze, że co roku daję 10% podwyżki. Powiem jeszcze o tym, ile zarabiają inni. Pierwszy tenor – 1560 zł i ma z tego 50%, jeśli mu daję przedstawienie, ale mogę mu dać 3–4 przedstawienia. W teatrze najwięcej zarabiają epizodyści – może nie kwotowo, ale pod względem ilości zajęć, zaś gwiazda zawsze jest związana z typem repertuaru. Tłumaczę, że od 4 lat zwiększam statystycznie wynagrodzenie o 10% rocznie, a związkowcy zaraz mi wyliczyli, że ci, którzy 3 lata temu zarabiali 1050 zł, teraz zarabiają 1250 zł, 1300 zł. Ludzie nie czują tego „w kieszeniach”.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#SławomirPietras">Chodzi o zupełnie inną filozofię, o której zaraz powiem, wracając do tego, dlaczego jest nam źle w samorządach. Samorządy składają się przede wszystkim z radnych, którzy nie mieszkają w miastach, w których mamy siedziby tych teatrów. To są przedstawiciele regionu. U mnie w Poznaniu 2 radnych chodzi do opery – jeden był 2 razy, a jedna radna, ta, która mnie od pół roku atakuje, była tylko raz. Słucham?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Musiała to strasznie przeżyć, ten raz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#SławomirPietras">Na przykład krzyczy, że trzeba młodego menedżera, a ja robię wszystko, żeby się jeszcze dobrze prezentować.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#SławomirPietras">Dlaczego jest nam źle w samorządach? W samorządach problemy kultury, a już opery w szczególności, nigdy nie będą priorytetem, bo samorządy naprawdę mają na co wydawać pieniądze. Jeśli już wydają na kulturę, to naprawdę przychylny mojemu teatrowi marszałek mówi: proszę pana, ja jednak muszę się kierować parytetem jakiejś proporcjonalności. Zawsze opera przegrywa w proporcjonalności. Przytoczę przykład łódzki z czasów, gdy ja tam byłem. Połowę zatrudnienia ludzi w kulturze w regionie stanowili pracownicy opery. Resztę stanowili pracownicy teatrów, domów kultury itd. Wówczas jeszcze zatrudniało się dużo osób. Jeśli w Teatrze Wielkim w Warszawie było ponad 1000 pracowników, to u nas w Łodzi było 800. Teraz zatrudnienie wynosi u mnie tylko 482 osoby – łącznie ze mną i pracownicy droczą się ze mną. W innych teatrach koledzy mają już prawie o połowę mniejsze zatrudnienie. Dlaczego? Ratują te zespoły odchudzaniem etatowym, by coś ludziom płacić za ich ciężką pracę.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#SławomirPietras">Sytuacja jest dramatyczna i wszyscy się do niej przyzwyczaili. Widzę, że już nawet niektórzy moi koledzy przyzwyczaili się do tego i cierpią to wszystko, a ja postanowiłem to dzisiaj dokładnie wyewokować, ponieważ grozi mi zakończenie działalności zawodowej. Chciałbym po sobie coś pozostawić. Chcę pozostawić po sobie takie przesłanie: tak dalej nie może być z tymi teatrami – także w sensie repertuarowym. W owych 11 teatrach operowych gramy za dużo. Na przykład mój teatr ma 40 oper i 16 baletów. Uważam to za kolosalny dorobek, ale ten dorobek obrócił się przeciwko mnie, bo załoga krzyczy: po co nas zmuszasz do takiej pracy, mało płacisz, każesz grać dużo oper, my ledwie je wszystkie po kolei pamiętamy, a utrzymujesz 70-procentową frekwencję. Koledzy chyba nie będą tak odważni, by przyznawać się do frekwencji. Znam takiego dyrektora, który już nie jest dyrektorem teatru, a który mówił, że ma średnioroczną frekwencję – 109. Chciałbym zobaczyć, jak to jest z tą 109% frekwencją. Co to jest? Czy na każdy spektakl dochodzi 9 nieboszczyków? 70% przy 40 operach to dużo. Jeśli chcę mieć „Wieczór Szymanowskiego”. „Diabły z Loudon” Pendereckiego i hity operowe, to jest dobrze, jeżeli łącznie daje to rocznie 70%. Problem polega na czymś innym. Patrzę na dyrektora Serafina, który wręczył mi piękny folderek. Jego teatr gra tylko 12 spektakli, a zdarza mu się grać mniej. Ja go nie krytykuję, ja stoję za nim „murem”, bo on grałby nawet dwa razy dziennie. Organizuje objazdy, bo to mu się opłaca ekonomicznie.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#SławomirPietras">Nie wiem, czy to powiedział minister Dąbrowski, czy to już minister Zdrojewski mówił, że niezbędny jest powrót do zespołu operowego, który jeździ po całym kraju, bo los polskiej kultury narodowej widzi w wydarzeniach – wielkich i mniej wielkich, a nie w codzienności. Jest to cyniczne stwierdzenie, bo ta codzienność buduje kwalifikacje artystyczne. Jednak przyjazd Opery Śląskiej do takiej miejscowości, jak Częstochowa, gdzie nie ma opery, jak Jasło czy Sanok itd., jest tam wielkim wydarzeniem. Czy państwo myślą, że my wtedy gorzej gramy? Nieprawda, na wyjeździe gramy lepiej, bo my się boimy tej publiczności. Swoi czasem dadzą nam kredyt zaufania. W Sanoku, Jaśle, Częstochowie tego nie ma, trzeba bardzo dobrze zagrać. Do tego niewątpliwie trzeba wrócić, ale oby nikt mnie opacznie nie cytował, że proponowałem likwidację teatrów operowych. Nie, tego nie proponuję.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#SławomirPietras">By nie kończyć tego żadną konkluzją, powiem tylko, że w takiej sytuacji ekonomicznej i strukturze, w jakiej działamy, nie sposób myśleć o jakimkolwiek rozwoju tej sztuki w Polsce, a podtrzymywanie jest cofaniem się, bo tak się dzieje, ale tego dobrze nie widać. W Poznaniu będzie to widać, gdy mnie wyrzucą. Przyjdzie następny dyrektor, który może będzie lepszy ode mnie, czego szczerze mu życzę, bo kocham ten teatr, w którym w ogóle się wychowałem. Jednak moje doświadczenie mówi mi, że w kilku poprzednich teatrach, w których dyrektorowałem, zawsze było gorzej, jak odszedłem. Powiedziałbym, że to jest mój taki egoistyczny interes, ale oczywiście tym się nie kieruję.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#SławomirPietras">Czy przy takiej polityce, jaką uprawiamy, mamy w Polsce tych widzów? Widzów mamy tylko wtedy, gdy Serafin się ruszy. Ja też jeżdżę, ale tylko na terenie Wielkopolski – np. do Piły, gdzie są owacje na stojąco, do Kalisza, gdzie gramy razem z kaliską orkiestrą itd. Serafin ma lepszą sytuację, bo ma lepszą tradycję. Ma transport, kiedyś widziałem, jak przejeżdżał autobus jeszcze z 1945 roku. Poza tym Śląsk ich oczekuje. Powtarzam – przyjazd opery do mniejszego miasta niż jej siedziba jest wydarzeniem i nam nie wolno lekceważyć tych wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#SławomirPietras">Oczekiwałem od MKiDN takiego materiału, a nie jakichś tabelek. Niech będzie mi policzone to, że ta moja prowokacja nie jest atakiem na kogokolwiek, lecz jakąś propozycją wyjścia z sytuacji. Pani dyrektor, jednak te 4 teatry operowe wypadałoby czasem odwiedzić i porozmawiać z nami o tych sprawach.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#SławomirPietras">Komisja Kultury i Środków Przekazu nie będzie co miesiąc lub co sezon poświęcać nam czasu, więc proszę wszystkich posłów o życzliwość. Do kolegów apeluję o to, abyśmy dzisiaj wszystko powiedzieli, bo coś zawsze zostanie. Niczego nie ukrywajmy. Nasz nestor, pan dyrektor Sutkowski, mówi, że były rozmowy o współprowadzeniu i na tym się skończyło. Tak nie jest lepiej, panie dyrektorze. Wolałbym, by się skończyło na współprowadzeniu. Dostałby pan kilka milionów dla artystów, którzy zarabiają tak, jak wszyscy w Polsce, czyli bardzo źle.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dziękuję bardzo, panie dyrektorze. Całkowicie zgodziłabym się z panem dyrektorem – poza jednym. Nie lubię, jak komuś jest niedobrze w samorządach. Wiem, że bywa różnie, ale taki przyjęliśmy model i raczej trzeba by wychowywać samorządy i marszałków. Dlaczego minister ma być dużo lepszy od marszałka, który rozumie, czym jest dla niego dobry teatr operowy? Z całą resztą się zgadzam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MarekSzyjko">Właściwe w całości mógłbym się podpisać pod diagnozą pana dyrektora Pietrasa. Nic dodać, nic ująć. Powiem jedynie, że w Łodzi ta sytuacja jest jeszcze gorsza, bo średnia zarobków jest znacznie poniżej średniej, podanej w zestawieniu Ministerstwa. Jednak mamy nadzieję na zmianę.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#MarekSzyjko">Myślę, że byłoby dobrze gdyby dzisiaj udało nam się wyjść przynajmniej z myślami o możliwościach powolnej zmiany tej sytuacji. Jeśli będzie tak dalej, to obawiam się, że ziści się ten scenariusz i złe perspektywy.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#MarekSzyjko">Obserwując przez ostatnie lata z różnych poziomów funkcjonowania teatrów muzycznych i dużych instytucji kultury w Polsce (od czasów teatru „Roma”, przez Operę Narodową i Teatr Wielki w Łodzi), mam wrażenie, że źródło problemów tkwi nie w organizatorze, nie w instytucji, lecz na styku. W moim przekonaniu jest to brak wypracowania przez lata funkcjonowania w już normalnym otoczeniu ekonomicznym reguł. Brak jest reguł i procedur.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#MarekSzyjko">Choć trwało to dość długo i było dość nerwowe, od 15 lipca mam przyjemność mieć kontrakt menedżerski – nie pracowniczy. Z mojej wiedzy wynika, że w instytucjach kultury w Polsce jest to pierwszy kontrakt jako umowa cywilnoprawna. W tej umowie mam zapisane wszystko na okres, który obejmuje kontrakt – łącznie z prawdopodobną dotacją. To jest bardzo ważna rzecz, o której mówił pan dyrektor z Gdańska. Wiem, na jaką dotację mogę liczyć za rok, za 2 lata. Są to pewne minima, ale nie jest tak, że organizator nie może tego określić. Jeśli budżet opery wynosi 10 czy 15 mln zł, to organizator jest w stanie projekcyjnie pokazać tę pozycję na najbliższe 2–3 lata. Właściwie może to zrobić również Minister w stosunku do swoich instytucji, bo wiadomo, że budżet zmieni się o 5%, o 3%, nawet wówczas, gdy dotrze do nas to „tsunami” ekonomiczne. To są rzeczy do zaprojektowania i można to zrobić.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#MarekSzyjko">Jest zaprojektowana liczba spektakli, premier, zaprojektowany jest stosunek przychodów do kosztów. To wszystko jest rozpisane w kontrakcie. Co to daje stronom? To jakby cywilizuje nasze relacje. Nie dochodzi do sytuacji, w której nagle z różnych powodów zmienia się dyrektora instytucji. Nie wymaga się rzeczy, o których miło się rozmawiało przed podjęciem pracy. Wszystko jest zapisane. To również ułatwia poruszanie się wewnątrz instytucji – wobec związków zawodowych, których w tej chwili mam 7, wobec rady pracowniczej, grup artystycznych. W zasadzie wiemy, jaki jest punkt wyjścia, do czego dążymy, jaki jest fundament, na którym budujemy.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#MarekSzyjko">Jeśli mogę, to namawiałbym do zrobienia tego pierwszego kroku, tzn. do określenia dla nas reguł, które jest w stanie określić organizator. To jest rzecz, która może nam tylko pomóc. Ustawa określa to w sposób bardzo ogólny. Weźmy np. kwestię powołania i odwołania dyrektora. W ustawie są określone warunki, kiedy to odwołanie może być skuteczne bez żadnych konsekwencji. To wszystko jest jednak zbyt niedookreślone i wiemy, że w praktyce wygląda to różnie. To jest jeden z elementów, który mógłby zaradzić tej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#MarekSzyjko">Nie będę ukrywał, że mówi przeze mnie jakaś prywata, ale na drugim czy trzecim slajdzie materiału pana ministra przeczytałem, że 19 największych instytucji kultury zostało objętych współfinansowaniem. Teatr Wielki w Łodzi jest drugą (po Teatrze Wielkim w Warszawie) pod względem wielkości instytucją i nie został objęty współfinansowaniem. Oczywiście, to nie jest wołanie o to, że za tydzień, dwa tygodnie czy za miesiąc to powinno się stać, choć chciałbym bardzo. Jednak być może warto ponownie spojrzeć na mechanizm tego współfinansowania – przez pryzmat takich instytucji jak moja. Może organizator potrzebuje czasu, by pokazać pewien program, pewne dążenia. Chodzi o pewien mechanizm. Proszę, by koledzy źle nie odebrali tego, o czym mówię. Można sobie wyobrazić, że instytucja współfinansowana (wpisana w ten mechanizm chyba w 2005 roku) nagle po 3–4 latach okazuje się instytucją, w której coś odbiega od oczekiwanych standardów. Jakich standardów? Nie mamy mierników, określeń. Inna instytucja dochodzi do tych standardów. Mamy nadzieję, że przy wspólnej pomocy za rok, dwa lata stanie się taką instytucją Teatr Wielki w Łodzi. Co zrobić, by to, co zostało zapisane w 2005 roku, obowiązywało bez względu na to, co byśmy robili?</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#MarekSzyjko">Wydaje mi się, że przy połączeniu tego typu działań, przy otwartości resortu ustalenie reguł między organizatorem i zarządcą instytucji może wyrwać nas z tej „magmy”, którą opisywał pan dyrektor Pietras. Od 1989 roku poruszamy się w tej „magmie” zależności: organizator – środowisko – instytucja. Chodzi o to, by było więcej procedury, instytucjonalizowania w zarządzie, a mniej różnych ocen i opinii. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dziękuję bardzo, panie dyrektorze. Chciałabym podkreślić ów kontrakt, o którym mówił pan dyrektor Szyjko. Miło słyszeć, że coś udało się także w moim mieście. Mam nadzieję, że Teatr Wielki w Łodzi pomału zacznie wracać do formy, bo ostatnio różnie bywało. To oznacza, że samorząd nie jest złem w ogóle, lecz trzeba się umieć jakoś z nim porozumieć. Nie robiłabym sobie specjalnych nadziei, związanych z współprowadzeniem. Jednak to kierownictwo resortu powtarza o odchodzeniu od tej formy, co jest pochodną, konsekwencją tego, że coraz większe środki są przekazywane w gestię samorządów. Chodzi o to, by to współprowadzenie nie rozleniwiało samorządów, aby nie było tak, o czym mówił pan dyrektor Pietras. Jeśli radny może nigdy w życiu nie był w operze, to w ogóle po co ma o nią dbać. To ma być innego typu mechanizm, ale to nie znaczy, że po dzisiejszej debacie pan minister nie przeniesie tych uwag wyżej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WaldemarDąbrowski">Pani przewodnicząca, panie ministrze, panie i panowie, ja również przyłączam się do wyrażonych przez dyrektora Pietrasa podziękowań za fakt podjęcia tej rozmowy przez Komisję Kultury i Środków Przekazu. Wydaje mi się, że jest to rozmowa fundamentalna i wymaga ona poważnego namysłu nad tym, jak ją prowadzić, bo to jest rozmowa ludzi opery, ludzi sztuki z władzami. Jest to rozmowa ze społeczeństwem, z ludźmi decyzji konkretnych w kraju, w którym opera nie jest w sposób naturalny przynależna kulturze jego obywateli.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WaldemarDąbrowski">Reprezentujemy dziedzinę elitarną, pewien arystokratyzm w obrębie świata sztuki, który z natury rzeczy otoczony jest barierą psychologiczną. Jest to szalenie trudno dostępna dziedzina – zwłaszcza dla ludzi do tego nieprzygotowanych, a do tego dzisiaj uwodzonych na co dzień popularną formą rozrywki. Polacy dzisiaj pracują ciężej niż kiedykolwiek w przeszłości, lepiej zarabiają, ale równocześnie poprzez ten fakt wykazują skłonności do pewnej łatwości w kontakcie z tym, co się nazywa kulturą.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#WaldemarDąbrowski">Ja akurat się cieszę, że pan minister Żuchowski zaczął od perspektywy ogólniejszej natury, dotyczącej kultury. Aby nie było tak miło, to powiem, że mnie kwota 5 mld zł nic nie mówi. Długo się nad tym zastanawiałem, w 2004 roku pisałem przecież tę strategię rozwoju i jedyną kwotą, która nam coś powie o poziomie finansowania kultury polskiej, to jest kwota na „głowę” mieszkańca w ramach popierania jego aspiracji kulturowych. To jest jedyne kryterium. W 2004 roku było to w Polsce 22 euro, a 196 euro w Danii. Słowacja, Węgry, wszystkie kraje dookoła, miały więcej. Dzisiaj z całą pewnością jest więcej niż 24 euro, bo kolejni ministrowie (łącznie ze mną) i oczywiście przy udziale Komisji powiększali ten budżet, ale z całą pewnością jest to wciąż znacznie mniej niż gdzie indziej.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WaldemarDąbrowski">Rozmawiamy, zadając sobie pytanie: czym jest ta opera w przestrzeni mizernego finansowania przez państwo i samorządy aspiracji kulturalnych Polaków? Czy traktujemy ją jako pole wielkiego ideowego sporu: myśli, emocji, najrozmaitszych talentów? Przecież opera jest syntezą wszelkich jakości, które rodzą się w ludziach talentu artystycznego. Czy opera jako zwornik życia kulturalnego miasta, regionu, kraju, czy opera jako dobro i perła w koronie kultury, sumująca pewien stan kultury w określonej przestrzeni, czy też opera jako kłopot, jako zło konieczne, z którym marszałek, samorząd, społeczeństwo lokalne musi sobie jakoś radzić, bo nie wypada zamknąć?</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#WaldemarDąbrowski">Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest fundamentalna. Gdzie, na jakiej „półce” w hierarchii europejskiej kładziemy swoje aspiracje? Czy kładziemy na „półce” z Białorusią (tego bym nie zaryzykował), czy też może na paryskiej, londyńskiej czy niemieckiej?</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#WaldemarDąbrowski">Mówi się, że 11 oper w Polsce to za dużo. To jest o wiele za mało. Jedna, jeszcze nieegzystująca, opera jest po prawej stronie Wisły. To jest 1/3 kraju, która nie ma ani jednego teatru operowego, zaledwie kilka teatrów dramatycznych, zaledwie kilka filii szkół artystycznych. Powołanie Opery Podlaskiej jest przecież odpowiedzią na wyzwanie kulturowe, wobec którego staje każdy kolejny minister, każdy Sejm i światła część społeczeństwa polskiego. Wciąż mamy kompletną dysproporcję i dysharmonię w relacjach nasycenia infrastrukturą i wartościami kultury. Opera jest na szczycie tego wszystkiego.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#WaldemarDąbrowski">Opera nie jest gmachem i nie jest zespołem, lecz miejscem dojrzewania pewnych procesów: kształcenia, pasji, talentu, wysiłku na rzecz osiągnięcia pewnych jakości. Jako pierwszy dyskutant pan dyrektor Sutkowski użył pojęcia „jakość”. Jeżeli w przedstawieniu operowym nie ma jakości, to jej w ogóle nie ma.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#WaldemarDąbrowski">Zacznijmy zatem od tego, że sens sztuki operowej zapisany jest w partyturze. Jeśli mówimy o historycznym wymiarze sztuki operowej, to na ogół są dzieła geniuszy i z nimi mierzą się ludzie współczesnej sztuki. Dzisiaj mamy bardzo poważny i głęboki kryzys polskiej sztuki wokalnej – mimo sukcesów, o których mówił pan dyrektor – polskiej dyrygentury. Jest kolosalna przepaść między wielkimi mistrzami pokolenia dzisiejszych 80-latków a młodymi talentami, których kilka pojawiło się. Właściwie mamy też do czynienia z pewnym (chociaż tu jest najlepiej) sporem w dziedzinie koncepcji inscenizacyjnych i nie mamy tutaj nadmiaru wielkich talentów. 11 oper to zaledwie baza w pewnej sytuacji. Naprawdę przestraszyłem się, gdy pani przewodnicząca powiedziała, że mamy ich za dużo.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#WaldemarDąbrowski">Jestem krytycznie ustosunkowany do przedstawionego materiału, ale teraz lepiej zrozumiałem, że przygotowywało go nie MKiDN, tylko jakiś technokratyczny instytut. Zawarta tam statystyka jest dosyć ciekawa, ale właściwie jest ona nie do tej rozmowy. W tej statystyce chciałbym widzieć repertuar, sposób potraktowania materii repertuarowej, liczbę śpiewaków zagranicznych z najwyższej i najniższej „półki”. Chciałbym zobaczyć, w jaki sposób operujemy w przestrzeni międzynarodowej. Chciałbym zobaczyć operę polską w odniesieniu do opery europejskiej, w odniesieniu do wiodących krajów pod względem kultury muzycznej i w odniesieniu do tych, z którymi się o coś spieramy. Przecież my przegrywamy z Czechami i Węgrami w sposób dramatyczny. W repertuarze opery paryskiej są 3 tytuły czeskie. Dzięki Bogu po latach sporu o to za chwilę będzie „Król Roger”. Sukcesy w świecie artystów węgierskich, śpiewaków słowackich czy bułgarskich są nieporównywalne do naszych. Jeśli spojrzymy na to dokładniej, to zorientujemy się, że tak naprawdę wielkiej prawdziwej kariery nie zrobił jeszcze nikt – może poza Beczałą, ale też nie jest to kariera pomnikowa. Taką karierę robili wyłącznie artyści, którzy bezpośrednio po szkole wyjeżdżali do prowincjonalnych teatrów niemieckich czy austriackich. Tam dostawali pewien szlif i czasami wracają – jako ukształtowane postaci, jak np. Dobber, Beczała, Kwiecień itd.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#WaldemarDąbrowski">Panie i panowie posłowie, to jest poważny przyczynek do refleksji na temat sposobu zarządzania talentem narodowym w Polsce. Nie jest możliwe, by w 40-milionowym narodzie nie rodziły się wielkie talenty muzyczne, dyrygenckie, wokalne. Jeśli dzisiaj jesteśmy z czegoś dumni, to z Kubicy, z Radwańskiej, ze Smolarka. Smolarek – produkt szkoły futbolowej holenderskiej, Radwańska – szkoły tenisowej niemieckiej, Kubica – kultury automobilizmu włoskiego. Gdyby w odpowiednim momencie rodzice nie wywieźli tych dzieciaków, to nie byłoby Kubicy, Smolarka i Radwańskiej. Nie byłoby Dobbera, Beczały, Kwietnia. Nie mówię, że jest to przykład stuprocentowy, ale to pokazuje pewien strukturalny kryzys w dziedzinie kształcenia artystycznego. Jest potężna luka pomiędzy szkołami a sceną operową. Próbowaliśmy podejmować różne działania w tej sprawie, ale nigdy skutecznie, ponieważ nie było zrozumienia dla rangi tej sprawy tam, gdzie ono powinno być.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#WaldemarDąbrowski">Nie oskarżam marszałków, nie oskarżam samorządów, ale całkowicie zgadzam się z Pietrasem. Presja zadań bezpośrednich, jakie mają, jest tak wielka, a równocześnie tak wielka jest agresja opinii publicznej w stosunku do nich, gdy wykonują te zadania, że nie mogą potraktować opery w taki sposób, jak traktuje ją Wiedeń, Paryż czy Londyn. Muszą ją potraktować w odpowiedniej hierarchii do procesu społeczno-politycznego, który się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#WaldemarDąbrowski">Z ministrem Zdrojewskim się zgadzam w dziewięćdziesięciu paru procentach co do pewnych zagadnień, ale tutaj mam inne zdanie. Uważam, że tu jest właśnie miejsce na interwencję ministra, ponieważ jest odpowiedzią na straszliwe błędy ustawy samorządowej, która zdegradowała instytucje kultury, w tym opery. Z instytucji odgrywających zasadniczą rolę w regionach stały się instytucjami, będącymi piątym kołem u wozu.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#WaldemarDąbrowski">Stale pojawia się sprawa współprowadzenia. Pan dyrektor Sutkowski ma do mnie pretensję, chociaż nie sformułował tego precyzyjnie. Prawda była taka. To jest związane z Łodzią. Jedna niedzielna popołudniowa herbatka u premiera Belki, gdzie mu wyjaśniłem, jaki powstał straszny kryzys na skutek błędów reformy samorządowej. Dam państwu skrajny przykład. Ludzie z doktoratami, z wielką wiedzą, obiekt rangi Wawelu – Zamek Piastów Śląskich w Brzegu Dolnym, jedyne świadectwo polskości Śląska w tym wymiarze, w tej skali. Powtarzam, pracownicy z doktoratami zarabiali miesięcznie po 1000–1200 zł. Za każdym razem w Sejmie było larum i walka o to, żeby zwiększyć budżet, a Zamek był na prawach instytucji prowadzonej przez powiat ziemski, który w ogóle nie miał żadnej zdolności mierzenia się z obowiązkiem, jaki wynikał z tego faktu. Nieprawdą jest to, co potem mówili różni ludzie. Przeanalizowałem sytuację we wszystkich województwach. W ramach skromnej wtedy kwoty 50 mln zł, ale jednak dużej, w uzgodnieniu z marszałkami, z elitami tych województw decydowaliśmy o tym, którą z tych instytucji uczynić instytucją współprowadzoną. To miał być pierwszy krok, bo wcale nie ma oddziaływania Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rzeczywistość kultury polskiej. Ja z kolei nie mam wiary w te wszystkie konkursy i przetargi, bo na pewnym poziomie potrzebny jest inny typ zastanowienia niż wyniki sportowe. Broń Boże, nie oskarżam ministerstwa, ale ma ono różne komisje, które siadają, patrzą, obiektywizują sytuację w odniesieniu do jednego, konkretnego przedsięwzięcia, a to trzeba zobaczyć w perspektywie procesu w obrębie instytucji, w obrębie miasta, regionu, kultury polskiej.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#WaldemarDąbrowski">Może umówmy się na roboczą rozmowę w ministerstwie, by nie fatygować wszystkich. Pani dyrektor, jeśli się mówi, że współprowadzenie „może zaowocować brakiem aktywności w pozyskiwaniu środków zewnętrznych”, to coś takiego może napisać jedynie ktoś, kto w ogóle nic nie rozumie, nie wie, jaka jest potencjalna skala pozyskiwania środków zewnętrznych od sponsorów. Sponsoring kompletnie się załamał. Sponsoring polski jest nieadekwatny do kosztów opery. Co najwyżej może pokryć koszty kwiatów na bankiecie i ewentualnie jakieś tanie wino, natomiast w żadnym wypadku nie może być częścią strukturalną kosztów przedsięwzięcia operowego – nawet w Operze Kameralnej. Taka jest prawda.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#WaldemarDąbrowski">Mówi się, że współprowadzenie uniemożliwia sięganie po środki unijne. Jest dokładnie odwrotnie. Ktoś, kto jest partnerem ministra i ma dodatkowe środki, ma szansę na pokrycie wkładu własnego w bezpośrednim żywym kontakcie – bez całej operacji biurokratycznej, więc nie ma o czym gadać.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#WaldemarDąbrowski">Jeśli ktoś pisze, że w teatrze operowym jest konflikt między słowem i muzyką, to nigdy nie powinien tego mówić dyrektorom oper, bo my tu widzimy najpełniejszą harmonię. W tym wypadku słowo jest częścią muzyki. Przepraszam, ale to jest fragment tego, o czym mówię: brak zrozumienia tam, gdzie trzeba, na poziomie powyżej doraźności sytuacji bieżących.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#WaldemarDąbrowski">Jeżeli ktoś pisze, że dramaturgia, dramat literacki łatwiej i szybciej docierają do percepcji, to nigdy nie powinien tego mówić do dyrektorów oper. To jest kompletne nieporozumienie. Zrozumiałem to, gdy dowiedziałem się, gdzie to wszystko powstało.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#WaldemarDąbrowski">Sprawa jest niezwykle poważna i wymaga nie tylko zastanowienia się. Uważam, że wymaga bardzo ścisłego współdziałania jakiegoś zespołu ludzi, którzy będą o tym myśleć. W tej chwili nie mówię o Operze Narodowej, która jest miejscem uprzywilejowanym, chociaż od 3 dni pobieram przyspieszony kurs rozpoznawania rzeczywistości tego teatru po 6 latach mojej tam nieobecności. Nie będę tego komentował. Wiem tylko, że także w uprzywilejowanej instytucji jest sytuacja głębokiego kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#WaldemarDąbrowski">Kim chcemy być w tej zjednoczonej, prawdziwej Europie? Czy mamy aspirować do poziomu drugorzędności, mając w sobie taki potencjał kulturowy? Dlaczego utalentowany Polak, tylko wyjeżdżając z kraju (śladem Chopina), może zrobić karierę w sytuacji, gdy już nie jesteśmy biednym państwem? Może coś niewłaściwego jest w tej hierarchii, w myśleniu o sprawach. Budujemy relacje z wybitnymi artystami ze świata po to, by ich zapoznać z polskim repertuarem. Kto z nich śpiewał po polsku i kiedy? Kto z tych najwybitniejszych wykonał arie Moniuszki w taki sposób, by Moniuszką zainteresował się ktoś inny? Teraz świat zainteresował się Szymanowskim. To są nasze zadania. To jest spór dla dyrektorów oper, a nie jakieś opowieści, które sytuują to na marginesie życia kulturalnego, a nie w jego centrum i na szczytach.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#WaldemarDąbrowski">Chciałbym jeszcze powiedzieć, że operę trzeba także postrzegać jako wielkie źródło edukacji, edukacji we wszystkich wymiarach rozwoju osobowości młodego człowieka – jego wiedzy, wrażliwości, także wrażliwości patriotycznej. To jest dla mnie „Patriotyzm jutra”, a nie te wszystkie drewniane miecze, przy zachowaniu szacunku dla tych, którzy się tym bawią. Niech się bawią, ale pieniądze powinny pójść na programy edukacyjne w operach, które mają akurat szczególną zdolność zbierania tych wszystkich sensów wpisanych w dzieła, wynikających z ludzi uprzywilejowanych przez pana Boga, czyli z wybitnie utalentowanych artystów. To jest wiara, którą ja wyznaję.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#WaldemarDąbrowski">Proponuję zastanowić się nad tym, jak uczynić z instytucji operowych wielkie akademie edukacji społecznej w możliwie szerokim kręgu – także z udziałem mediów publicznych, pani przewodnicząca. Możemy się śmiać dzisiaj, ale serio pomyślmy o jutrze. Jest to dla mnie kolosalne zadanie.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#WaldemarDąbrowski">Kończąc, tylko jedno słowo. Proszę nie patrzeć na te statystyki, bo ci, co je robili, nie wytropili pewnych sensów. Gmach Opery Narodowej jest największym gmachem teatralnym świata. Pan dyrektor Sutkowski mówił o liczbie miejsc na widowni, ale nie o gmachu, który sam w sobie jest wartością kultury. Jest świadectwem pewnej świetności, na którą stać Polaków i Polskę. Gdybyśmy nawet nie zagrali ani jednego spektaklu, nie zabrzmiałaby tam ani jedna nuta, to na jego utrzymanie potrzebne jest 30% dotacji ministerialnej. Trzeba sprzątnąć, ogrzać i zadbać o 100 tys. m2 i 500 tys. m3. To drastycznie zmniejsza realny budżet Opery na to, co jest jej podstawową misją.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#WaldemarDąbrowski">Popatrzmy na to, jakie są relacje pomiędzy operą warszawską, wiedeńską, paryską, nowojorską. Popatrzmy, jaka jest relacja między operą poznańską a Magdeburgiem, czy Hamburgiem. Popatrzmy na to w skali europejskiej i ustalmy sobie aspiracje na poziomie europejskim, rozumiejąc Europę jako źródło antycznych wartości, a nie doraźnych sporów.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#WaldemarDąbrowski">Odwróciłem się i przypadkowo zobaczyłem portret prof. Geremka. Wzruszyłem się. To najwdzięczniejszy widz Opery w czasie mojej tam ponadczteroletniej dyrekcji. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#StefanSutkowski">Przepraszam bardzo, czy można by powiedzieć dwa słowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Na pewno, ale za sekundę, panie dyrektorze. Dokonałam strasznie ciężkiej pracy umysłowej i by osłodzić gorycz pana dyrektora, chcę powiedzieć, że wyszło mi, iż mamy już 40 euro „na głowę”. Myślę, że się nie pomyliłam.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Druga kwestia. Według mnie, po to mamy Operę Narodową, by może zainicjowała, zorganizowała debatę, o której mówił pan dyrektor. Zaręczam, że Komisja (pewnie w pełnym składzie) bardzo chętnie stawi się na tego typu spotkanie. Pomyślałam, że to też jest obowiązek sceny narodowej. Dziękuję. Proszę – pan dyrektor Sutkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#StefanSutkowski">Chciałbym poprosić pana dyrektora tylko o jedno. Proszę coś zrobić w tym teatrze z akustyką, gdyż jest tragiczna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JerzyFedorowicz">Niestety, to jest moje cierpienie z wczoraj. Jestem wiceprzewodniczącym Komisji i od początku wolnej Polski jestem dyrektorem teatru. Skończyłem wszystkie możliwe kursy, na które mnie wysyłali. Na każde pytanie o to, jaka jest różnica między polską sztuką i jej produkcją, odpowiadałem, że różnica w kosztach jest tylko taka, że muszę sprzedać 20 biletów, by kupić żarówkę do reflektora, a na Zachodzie można kupić tę samą żarówkę za 1 sprzedany bilet.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JerzyFedorowicz">Jeśli naprawdę ma być jakiś sens z tego spotkania, oprócz tego, o czym mówimy, to nowym dyrektorom przypominam, że mówimy to od 1989 roku. Sławek był szefem stowarzyszenia, którego byłem współzałożycielem. W ogóle nic się nie zmieniło. Po prostu musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy was stać na prowadzenie teatru operowego za te pieniądze, jakie dostajecie? Przez lata byłem nauczycielem akademickim w konserwatorium i otrzymałem propozycję prowadzenia opery w Krakowie. W sposób naturalny ktoś do mnie się zwraca jako do menedżera. Mówię, że za te pieniądze, jakie oferują Nowakowi, absolutnie nie zgadzam się na poprowadzenie opery na poziomie. Nie ma też żadnej rozmowy z artystami, których uczyłem, którzy zarabiają pieniądze na Zachodzie, a tutaj grają za marne grosiki dlatego, że znają kolegę Dąbrowskiego, Pietrasa, Serafina czy Sutkowskiego. W mojej obecności artystka, uczennica pana profesora, dorabiała sobie w Wiedniu.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JerzyFedorowicz">Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, muszę powiedzieć, że jesteśmy krajem, który ma ponad 500 mld dolarów długu i ten dług musi być spłacany. Nie jesteśmy żadnym bogatym i wspaniałym krajem. Od Sławka i od pana dyrektora dostałem ceny biletów do opery. Kategoria cenowa B, czyli najdroższy bilet na parterze – 45 zł, a w loży środkowej – 80 zł. Muszę powiedzieć, że jest to cena, która nie ma żadnego porównania z ceną biletu w jakiejkolwiek operze na Zachodzie, która wynosi około 100 euro. Bardzo dobrze znam działalność pana Dąbrowskiego, Pietrasa, bo od lat jesteśmy przyjaciółmi. Jednak muszę powiedzieć, że w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie mam droższe bilety niż ty, Sławek. To mnie poraża.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#JerzyFedorowicz">Przyjmuję wszystkie przedstawione informacje. Kwestia dotacji czy współprowadzenia nie jest priorytetową sprawą tej koalicji, tego rządu. My raczej jesteśmy za tym, żeby oddawać władzę jak najbardziej na dół, czyli do samorządów. Nie chcę tego powtarzać, ale oczywiście wszystko zależy od ludzi, którzy tymi samorządami zawiadują.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#JerzyFedorowicz">Mówimy o operze paryskiej, o operze wiedeńskiej, ale przepraszam, czy mówimy też o operze w Lyonie, o operze w Marsylii? Czy myślimy o operze w Linzu, czy myślimy o operze w Grazu? To są miasta wielkości Krakowa. Inaczej będziemy rozmawiać o Niemczech, gdzie jest to wspierane na innych zasadach.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#JerzyFedorowicz">Jeśli konkluzją tej rozmowy ma być jakiś raport dotyczący teatrów operowych, to powiedzmy: nas nie stać na operę z prawdziwego zdarzenia – poza może dwiema czy trzema scenami. Może samorząd udowodni, że nas na to stać. Bardzo bym chciał, by w Krakowie do nowej opery, której w pewnym sensie jestem współtwórcą, przychodzili widzowie, ale czy wypełnimy widownię na 700 osób – w Krakowie, gdzie w ubiegłym roku było 9 milionów turystów? Czy wypełnimy tę widownię, jeśli nie będziemy mieć odpowiednich ludzi, którzy na tej scenie będą śpiewać i grać? Jeśli ich nie będzie, to zachodni turysta przyjdzie na piwo.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#JerzyFedorowicz">Pomagałem w konsultacjach w sprawie Opery Bałtyckiej. Jaki jest budżet pańskiego teatru? 15 mln zł?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JerzySnakowski">W tym roku 11 mln zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JerzyFedorowicz">11 mln zł przy 400 pracownikach?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JerzySnakowski">Nie, mamy 230 pracowników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JerzyFedorowicz">Odpowiedzmy sobie na pytanie: jaka ma być przyszłość? Może się okazać, że musimy walczyć o to, o co nie możemy zawalczyć od początku nowej Polski, czyli o nową ustawę, dotyczącą instytucji artystycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dziękuję bardzo. Ulegam prośbie pana dyrektora i ze względu na pierwszą wizytę po pewnej przerwie udzielam panu głosu w trybie ad vocem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WaldemarDąbrowski">Poseł Fedorowicz pogłębił moją smutną refleksję na temat stanu rzeczy w Krakowie. Jeśli Gdańsk ma odwagę zbudować filharmonię na 1100 osób, a ty się boisz, że w Krakowie nie zostanie zapełnione 700 miejsc, to coś jest nie tak.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#WaldemarDąbrowski">Po drugie – mówisz: 100 zł bilet polski a 300 zł (100 euro) we Francji. Nie należy stosować relacji: cena biletu i ilość żarówek, lecz wziąć pod uwagę relację ceny biletu do budżetu rodzin polskich, jakim mogą dysponować na ten cel. Kogo wyeliminujesz, jeśli podniesiesz cenę biletu o 20 czy 30 zł?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JerzyFedorowicz">Przepraszam, ja nie prowadzę takiej tezy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WaldemarDąbrowski">Przepraszam, jeśli źle zrozumiałem.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#WaldemarDąbrowski">Pytanie: czy nas stać? W tej Warszawie, tak boleśnie doświadczonej, gdzie dookoła leżało morze gruzów, gdyby tak rozważano sprawy rangi najwyższej, to my i przyszłe pokolenia nie cieszylibyśmy się budynkiem Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Wtedy absolutnie Warszawy i Polski nie było na to stać i na tym polega sprawa ludzi pewnej wizji i odwagi moralnej, by podejmować takie decyzje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#TadeuszSerafin">Pani przewodnicząca, panie ministrze, szanowna Komisjo, jestem dyrektorem Opery Śląskiej w Bytomiu, która nazywa się matką polskich oper. Powstała pierwsza po wojnie i z niej wywodzą się tak znakomite nazwiska, jak Ochman, Paprocki, Szczepańska, Szostek-Radkowa. Jeszcze długo można by wymieniać te nazwiska.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#TadeuszSerafin">Swoją wypowiedź chciałbym podzielić na 3 części. Po pierwsze – wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że już od dłuższego czasu (od kilkunastu lat) opera polska jest na pewnym zakręcie. Każdy sobie radzi, jak może. Chciałbym podać przykład tego, jak my sobie radzimy na Śląsku. Jesteśmy pasjonatami tego gatunku – przynajmniej ci, którzy pracują w teatrze. Jeśli nie będziemy mogli pracować na powierzchni, to zjedziemy do kopalni. Już całkiem serio chciałbym powiedzieć, że w ciągu 20 lat (tak długo mam zaszczyt kierować) Opera Śląska „odchudziła” swój stan osobowy z 400 do 170 pracowników. Kiedyś mieliśmy 5–6 premier, w tej chwili możemy zrobić najwyżej 2–3 premiery – na pewnym poziomie. Jak sobie radzimy? Po prostu jeździmy, ponieważ w statucie mamy wpisany obowiązek jeżdżenia po kraju i za granicę. Około 1/3 przedstawień gramy w siedzibie – w Bytomiu, 1/3 – w kraju i 1/3 – za granicą. Granie za granicą trochę nas wspomaga finansowo, ale spada euro itd., i to przestaje się opłacać. Dochodzimy do wniosku, że jest coraz trudniej. Z dumą mogę powiedzieć, że występujemy w filharmonii berlińskiej, monachijskiej. W styczniu będziemy występować, po raz szósty grając nasze nieśmiertelne „Nabucco”. Wydaje mi się, że na pewnym poziomie reprezentujemy kulturę polską i kulturę śląską. Staramy się dobierać naprawdę znakomity skład solistów i orkiestry oraz chóru.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#TadeuszSerafin">Mamy 226 spektakli w roku – połowę o przekroju rozrywkowym, operetkowo-musicalowym. W tej chwili wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom publiczności i dajemy również koncerty symfoniczne, koncerty operetkowe, gale Verdiowskie. Mamy bardzo bogaty, urozmaicony repertuar i staramy się z tym dotrzeć do widza.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#TadeuszSerafin">Oczywiście, pieniędzy zawsze jest za mało, a załogi i związki naciskają. Kierownictwo artystyczne zawsze jest pod pewną presją. Poza samym wyciąganiem ręki po pieniądze widzę również inne możliwości.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#TadeuszSerafin">Wydaje mi się, że jest kilka rzeczy, w których szanowna Komisja, Sejm może nam pomóc. Jest kilka rzeczy nienormalnych, takich jak np. doba pracownicza, która w żaden sposób nie przystaje do teatru operowego, muzycznego. To jest nonsens, który można by poruszyć. Być może w państwa kompetencjach jest to, by poruszyć ten problem. To jest jakiś nonsens prawny, dotyczący naszego życia artystycznego. Myślę, że wyrażam opinię wszystkich kolegów w tej sprawie. „Uwiera” nas także problem harmonogramu czasu pracy, ale jest to zgodne z pewnymi zasadami. Nie będę już wspominał o słynnej ustawie emerytalnej, która za chwilę pozwoli tańczyć 60–, 65-letnim solistkom i występować 60–65-letnim solistom-wokalistom.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#TadeuszSerafin">Jeżeli państwo mogliby nam pomóc w tej płaszczyźnie, to serdecznie o to proszę. Pana ministra, ministerstwo proszę o to, by może trochę łaskawiej spojrzeli na instytucje niewspółprowadzone w zakresie naszych projektów celowych. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#ArkadiuszRybicki">Dziękuję państwu. Czuję się bardzo związany z operą i z muzyką operową. Moja córka jest śpiewaczką operową – chociaż w Niemczech. Gdy jestem w Gdańsku, bo tam mieszkam, to przynajmniej godzinę dziennie słucham opery. W kuchni mam wielki ekran, stale nastawiony na kanał „Mezzo”, a po całym mieszkaniu „walają się” płyty z muzyką operową.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#ArkadiuszRybicki">Bardzo mi zależy na operze, na tym, by – jak mówił minister Dąbrowski – polska opera była operą europejską, ale do tego potrzebna jest refleksja środowisk związanych z operą. A tej refleksji w ogóle nie widzę. Widzę „zdartą płytę”, która posuwa się w tym samym tempie i co roku słyszy się to samo. Można by wziąć nagranie sprzed kilku lat i usłyszeć, że to samo było mówione. To, co państwo mówią, to jest ta „zdarta płyta”, a zmienia się otoczenie, m.in. pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#ArkadiuszRybicki">Najwięcej mówiliśmy o pieniądzach, a to jest rzecz, która się najbardziej zmieniła. Polska przeżywa swoisty plan Marshalla. Proszę zobaczyć, że we wszystkich tabelkach mamy naprawdę bardzo dużo pieniędzy – coraz więcej każdego roku. Widać to w budżecie MKiDN, w budżetach samorządów. Mogą to państwo sprawdzić. Widać to również w budżetach oper. Kiedyś miały budżet w wysokości 5 mln zł, teraz mają po 11 mln zł, a więc sprawa nie jest w pieniądzach. Gdyby prawdziwa była teza, że im więcej pieniędzy, tym szybciej polska opera biegnie do Europy, to już byłaby w tej Europie, bo pieniędzy mamy zdecydowanie więcej. Niewłaściwe jest oskarżanie samorządów o to, że dają za mało pieniędzy, bo rząd daje 13% a samorządy – 12% – z budżetu na teatry, w tym operowe. Na teatry, w tym teatry operowe, idzie w Polsce 600 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#ArkadiuszRybicki">Teatry operowe zatrudniają 4000 osób, przy czym 1000 osób zatrudnia Teatr Wielki – Opera Narodowa. Czy za 600 mln zł, za część, która przypada na teatry operowe i w gronie 4000 pracowników nie można dojść do Europy, nie można stworzyć europejskiego poziomu operowego? Wydaje mi się, że zabrakło tutaj autorefleksji, bo co to za autorefleksja, która oskarża wszystkich: brak pieniędzy, niedobre samorządy, niedobre współprowadzenie, niedobrzy radni z prowincji, rząd niedobry, technokraci, szkoły, system, brak regulacji i zasad prawnych, nonsensy prawne, ustawa emerytalna. Wymieniłem winnych, których państwo wymienili, ale wymienili ich państwo znacznie więcej. Nie ma tylko jednego winnego – a może my jesteśmy winni?</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#ArkadiuszRybicki">Wydaje mi się, że ta dyskusja byłaby konstruktywna, gdyby nie była powtarzaniem tej samej „płyty”, bo to nic nie da, od tego nie przybędzie pieniędzy. Byłaby konstruktywna, gdyby była refleksją nad tym, jakie wady mają opery, co w dzisiejszych warunkach możemy zrobić – z tym budżetem i z 4000 osób. Brakuje mi takiej refleksji i państwo nie ułatwiają nam tego zadania. Wy się znacie na operze, ale powtarzam, że dzisiaj zmienia się otoczenie. Dzisiaj można słuchać opery, być miłośnikiem opery, nie wychodząc z własnej kuchni. Ja wiem, że to nie to samo, ale te urządzenia są coraz doskonalsze, transmisje są coraz doskonalsze, więc to jest konkurencja dla opery i trzeba to jakoś zauważyć.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#ArkadiuszRybicki">Artyści dali się bezwarunkowo zaangażować w kampanię na rzecz abonamentu, a telewizja publiczna, która ma 2,4 mld zł budżetu, czyli połowę polskiego budżetu na kulturę, na muzykę operową daje bardzo mało. Państwo powinni podnieść głos nie w sprawie zwiększenia i utrzymania abonamentu, ale na rzecz tego, by z tych 2,4 mld zł szło na operę choćby 100 mln zł, aby opera polska była w „Mezzo” i w innych telewizjach, w Telewizji Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#ArkadiuszRybicki">Myślę, że naprawdę mamy niemało możliwości. To nie jest problem pieniędzy. To jest problem braku refleksji. Nie mówię, że rząd nie ponosi części winy, ale tutaj znacznie bardziej byłaby konstruktywna autorefleksja niż oskarżanie wszystkich, bo wyjdziemy z tym samym, z czym tutaj weszliśmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JerzyWenderlich">Szanowni państwo, gdybyśmy na sejmowej sali mieli zabierać się do doradzania w tym, jak się tworzy operę, jak się robi operę, to po pierwsze – byłby to szczyt bezczelności i oczywiście jakiś straszny nonsens.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#JerzyWenderlich">Myślę, że sensu tego spotkania trzeba szukać w rozmowie o tym, jak stworzyć warunki do tego, żeby to, czym państwo dysponują w kategorii potencjału artystycznego, rzeczywiście mogło być w pełni wykorzystane.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#JerzyWenderlich">Rzeczywiście, bardzo parłem do tego, by mogło się odbyć to spotkanie, dotyczące kondycji teatrów operowych. Ono miało się odbyć jeszcze przed wakacjami, ale dobrze, że odbywa się dzisiaj. Źle by się stało, gdyby skończyło się na ponarzekaniu, na powiedzeniu, że jest to sytuacja patowa i bez wyjścia i gdybyśmy rozstali się w takiej seminaryjnej atmosferze, z której wynikałoby niewiele więcej ponad to, że powiedzieliśmy sobie, że jest źle.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#JerzyWenderlich">Myślę, że rzecz również nie w tym, byśmy próbowali „wyciskać tę małą cytrynę” środków finansowych i przeprowadzili taką licytację, jak panowie dyrektorzy, którzy się licytowali, u kogo są niższe zarobki, kto ma prawo do większych łez i zastanawiania się nad tą większą krzywdą. Jeśli w jakimś teatrze – przy tych niskich wynagrodzeniach dla pracowników merytorycznych, czyli twórców – będzie 200 czy 300 zł więcej, to naprawdę wcale nie stanowi to o jakiejś kondycji czy lepszym samopoczuciu tych pracowników.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#JerzyWenderlich">Myślę, że spadek widzów, o którym mówili panowie, płynie również z tego niedostatku środków. Gdy są małe środki, to bierze się je na rzeczy najbardziej ważne, a przecież w dzisiejszym świecie zainteresowanie widzów to również PR, promocja, a na to już rzeczywiście nie wystarcza.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#JerzyWenderlich">Gdy panowie mówią o kryzysie, to ja bym powiedział, że jest to rzeczywiście kryzys struktury, może nie struktury. Gdyby to nazwać bardziej obrazowo i sprawiedliwie, to jest to kryzys dbania o strukturę operową.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#JerzyWenderlich">Przechodząc do konkluzji, powtarzam, że byłoby źle, gdybyśmy rozstali się w takim seminaryjnym, minorowym, smutnym nastroju ponarzekania. Dałbym już spokój analizie, egzegezie tego materiału, co czynili panowie dyrektorzy. Minister Dąbrowski też „znęcał się” nad poszczególnymi zwrotami. Proszę państwa, ten materiał nie mógł być inny. Gdyby miał być taki, na jaki wszyscy czekamy, to oznaczałoby, że jest koncepcja, że są środki na zbudowanie warunków do lepszego funkcjonowania teatrów operowych. Materiał jest taki, jaki jest. Jest to trochę zarysowanie tego stanu i aż strach powiedzieć, co więcej może nas czekać. Dzisiaj nie ma warunków na to, by nas czekało więcej.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#JerzyWenderlich">Myślę, że pan minister Waldemar Dąbrowski zrobił bardzo dobry krok do przodu, który był początkiem jakiejś filozofii lepszego, innego myślenia o teatrze. Pan minister Dąbrowski wymyślił tę formułę współprowadzenia teatrów operowych. To był dobry krok w kierunku zdrowego myślenia o tym, jak poprawić warunki, strukturę, dbałość o operę.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#JerzyWenderlich">Oczywiście, nie będzie tu żadnej tonacji pretensji do pana ministra Żuchowskiego, ale myślę, że dobrym sprawdzianem tego, że myślimy o operze dobrze, byłoby to, gdyby pan minister mógł przedstawić, mógł powiedzieć: ten krok, wprowadzony przez ministra Dąbrowskiego, jakoś wydłużamy, mamy pomysł na to, by to współprowadzenie rozszerzyć, by wymoderować w jakimś lepszym kierunku. Tymczasem z niepokojem usłyszałem, że pan minister (czy pani dyrektor) mówił o tym, iż w tej chwili już nie będą zwiększane środki na współprowadzenie, gdyż teatry, które pozostały w gestii samorządów muszą mieć lepsze warunki.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#JerzyWenderlich">Konkluzja i wniosek formalny. Uważam, że powinniśmy przygotować jakiś dezyderat do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, by w jakimś czasie (bez określenia, czy to ma być miesiąc, czy dwa) ministerstwo przygotowało jakiś pomysł na znalezienie sposobu wyprowadzenia teatrów operowych z takiego „kręcenia się w kółko” w tym dramatycznym „tyglu”. Chodzi o zbudowanie jakiejś zdrowej formuły, czy też lepszej filozofii myślenia o teatrze operowym.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#JerzyWenderlich">Ja również nie prowadziłbym rozmowy o tym, czy 11 teatrów operowych to dużo czy mało. W końcu jest to 40-milionowy kraj, więc już nie mówmy, że tych teatrów powinno być mniej.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#JerzyWenderlich">Składam wniosek o to, byśmy na posiedzeniu prezydium Komisji przygotowali dezyderat do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z prośbą o określenie jakichś warunków do lepszego funkcjonowania teatrów operowych i przedstawienia takiego materiału w jakimś przewidywalnym 2–3-miesięcznym terminie.</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#JerzyWenderlich">Oprócz wniosku formalnego w sprawie dezyderatu do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego o przedstawienie nowej formuły swojego myślenia o teatrze operowym chciałbym jeszcze poruszyć sprawę jednostkową. Dyrektor Pietras, wszyscy dyrektorzy teatrów operowych bezpośrednio stają naprzeciwko swoich pracowników, którzy czynią dyrektorów odpowiedzialnymi za niski standard życia pracowników. Myślę, że dyrektora Pietrasa i wszystkich dyrektorów nie można zostawić sam na sam z jakąś „gilotyną”, którą codziennie związki zawodowe podkładają kierownikom tych placówek. Wówczas w tych teatrach nie będzie myślenia artystycznego, myślenia jakościowego – jak mówi dyrektor Sutkowski, lecz będzie to czysta „lepperiada”. Myślę, że ministerstwo powinno brać jakąś odpowiedzialność za tę ochędożność funkcjonowania teatrów operowych. Rzesze pracowników teatrów operowych również powinny mieć jakąś świadomość, że to nie jest wina gremiów kierowniczych, lecz po prostu sytuacji, której rozwiązanie trzeba znaleźć. Stąd pomysł na ten dezyderat i nieprzerywanie tej debaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dziękuję bardzo. Na zakończenie chciałabym bronić tego materiału. Był taki, jaki był temat, a temat jest autorstwa pana posła, więc jednak chcę powiedzieć, że ministerstwo odpowiedziało na ten temat. To nie miały być rozważania: ratujemy operę. Oczywiście, zgadzam się, prezydium się zastanowi i być może wypracujemy jakąś formułę dezyderatu. Chciałabym ponowić prośbę do dyrektora Dąbrowskiego, bo dla mnie właśnie Opera Narodowa jest miejscem do przeprowadzenia – być może o innej randze i wadze – debaty o miejscu polskiego teatru operowego w Europie i w Polsce – w duchu, w jakim pan występował. Może wtedy zobaczymy, gdzie te gwiazdy śpiewają i dyrygują, jak to jest.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Ja nie twierdzę, że 11 teatrów operowych na 38–40-milionowy naród to jest za dużo. Ja tylko twierdzę, że w tej chwili takich teatrów, na jakie jest nas stać, jest za dużo. Uważam, że czasem lepiej jest wydać więcej pieniędzy gdzieś w 5 miejscach i naprawdę coś zrobić, niż „dziamdziać” te pieniądze na te 11 teatrów. Przepraszam za to mało eleganckie słowo.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Taka dyskusja, taka debata zapewne by się nam przydała – także z przedstawicielami świata muzycznego. Będziemy wtedy mogli mówić o tym, czy i jak kształcimy, kogo kształcimy. Może jest inna droga, bo powstają zupełnie inne typy kształcenia wielkich twórców na świecie. Penderecki coś próbuje, w innych branżach też coś się dzieje. Być może o tym wszystkim powinniśmy rozmawiać.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Pan poseł Dziedziczak byłby ostatnim dyskutantem. Na zakończenie oddam głos panu ministrowi. Potem mamy punkt: sprawy różne. Proszę, panie pośle.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JanDziedziczak">Serdecznie dziękuję pani przewodniczącej. Szanowni państwo, chciałbym wyrazić ogromną radość z racji tego, że odbyło się takie posiedzenie, że państwo do nas przyszli.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#JanDziedziczak">Chciałbym gorąco poprzeć wyrażone tutaj pomysły, tzn. pomysł szerokiej konferencji. To jest bardzo dobry pomysł i jak najbardziej go popieramy.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#JanDziedziczak">Bardzo dobra jest też koncepcja dezyderatu, ponieważ troska Komisji też jest elementem realizowania interesu narodowego. Po prostu mamy obowiązek interesować się tym, co dzieje się z państwowymi instytucjami.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#JanDziedziczak">Dwa zdania polemiki z głosami parlamentarzystów. Pan poseł Fedorowicz mówił o relatywnie niskich cenach biletów na tle Europy. To jest prawda. Jeśli jednak spojrzymy na proporcjonalność dochodów rodzin w Polsce w stosunku do cen biletów, to już nie jest tak kolorowo. Znam młode małżeństwo nauczycieli z trójką dzieci. By przy pensji nauczyciela wyjść do opery pięcioosobową rodziną, to sytuacja robi się już naprawdę bardzo dramatyczna. Jaki jest wniosek? Konieczna jest pomoc państwa czy samorządów dla instytucji operowych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#JanDziedziczak">Jedno zdanie do wypowiedzi pana posła Rybickiego. Jeśli chodzi o kwestię abonamentu, to chciałbym zwrócić uwagę na to, że według projektów MKiDN abonament zostanie zniesiony i zastąpiony Funduszem Zadań Publicznych. Co to oznacza? To, co do tej pory było pokrywane z abonamentu, będzie pokrywane z budżetu państwa. Nie oszukujmy się – będzie to pokrywane z budżetu państwa, do tej pory przeznaczonego na kulturę. Bez odpowiedzi pozostawiam pytanie: jaki to może mieć wpływ na państwa placówki? Do tej pory był abonament z zewnątrz, teraz pieniądze z funduszu, które do tej pory szły na kulturę. To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. Bardzo dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Panie pośle, rozumiem, ale proszę mówić prawdę. Różnica będzie taka, że w tej chwili abonament wpadał do „worka bez dna” i do jakiejś „czarnej dziury”, a teraz będzie wiadomo: masz fundusz zadań publicznych i masz dawać przedstawienia operowe, koncerty, spektakle teatralne itd. Taka jest różnica.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JanDziedziczak">Nie polemizuję z rozdzielaniem pieniędzy, ale z likwidacją abonamentu. Fundusz zadań publicznych będzie z pieniędzy budżetowych, prawda?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">To jest temat innej debaty. Pan minister ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PiotrŻuchowski">Szanowni państwo, z wielu względów bardzo się cieszę, że mogę dzisiaj brać udział w tej dyskusji i jej się przysłuchiwać.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PiotrŻuchowski">Poruszono bardzo wiele wątków, co potwierdza starą zasadę, że o kulturze nie można mówić w sposób wybiórczy. Aby nazwać procesy, które dotyczą kultury, trzeba mieć całkowite wyobrażenie sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#PiotrŻuchowski">Pozwolą państwo, że zwrócę uwagę na pewne rzeczy. W sposób historyczny i konstytucyjny w Rzeczypospolitej zaszły dość poważne zmiany i chcę zwrócić na to uwagę przede wszystkim jako były samorządowiec, były wicemarszałek województwa i do tego przewodniczący Komisji Kultury Związku Województw.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#PiotrŻuchowski">Szkoda, że powoli wracamy do problemów, które zdawało mi się, że dość mocno je rozwiązaliśmy. Pamiętam czas, gdy przyjaciel wielu z nas – Olgierd Łukaszewicz – jako szef Związku Artystów Scen Polskich jeździł po samorządach i z dobrą wiarą próbował zainicjować rzecz niesłychanie istotną, absolutnie kluczową do rozwiązania problemów polskiej kultury. Namawiał do dialogu pomiędzy artystami zgromadzonymi w instytucjach kultury a władzą samorządową.</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#PiotrŻuchowski">Uważam, że do stworzenia czegokolwiek w polskiej kulturze, do tworzenia tej kultury w sposób realny, niezbędna jest odpowiedzialna, właściwa rozmowa pomiędzy samorządowcami a artystami. Dzisiaj, niestety, widzę, że cały czas jesteśmy bardzo daleko w tej rozmowie.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#PiotrŻuchowski">Szanowni państwo, autonomia samorządów jest bardzo duża. Dzisiaj minister kultury i dziedzictwa narodowego musi sobie zadawać bardzo poważne pytanie: jak pomóc samorządom w zakresie organizowania kultury, jak współpracować z samorządami w zakresie organizowania kultury, by to było skuteczne i rzeczywiście wpływało na kulturę? Mógłbym ten temat bardzo mocno rozwijać, ale niestety jest tak, że w wyobrażeniu wielu instytucji kultury minister jest tylko tym podmiotem, który przekazuje pieniądze. To nie jest tak, ale nie chcę rozwijać tego tematu.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#PiotrŻuchowski">Uważam, że dojrzał czas do podstawowej rzeczy. Aby cokolwiek przewartościować, to po prostu trzeba postawić aktualną, bardzo obiektywną diagnozę kultury polskiej. Mógłbym państwu bardzo wiele powiedzieć na temat tego, jak bardzo finansowanie kultury polskiej różni się w 16 samorządach. Podam bardzo prosty, nieskomplikowany przykład. Jako przewodniczący Komisji Kultury Związku Województw przeprowadziłem ankietę finansowania instytucji kultury w 2005 roku. Prosty przykład. Sprawdziłem, jak wartości realnego, kreatywnego budżetu samorządów wojewódzkich, czyli dochód z PIT, CIT i subwencji wyrównawczej, mają się do wydatków na funkcjonowanie instytucji kultury, generalnie kultury. Szanowni państwo, samorząd województwa mazowieckiego, marszałek Struzik, wydawał wtedy 120 mln zł na wszystkie swoje instytucje, ale to było 7% w tych trzech relacjach: PIT, CIT i subwencja wyrównawcza. Nie miał subwencji wyrównawczej, bo on oddawał, gdyż miał za dużo. Moje woj. warmińsko-mazurskie wydawało wtedy 32 mln zł na instytucje kultury, ale dla mnie było to wtedy 28% realnego pieniądza do zarządzania. Dzisiaj samorząd woj. mazowieckiego wyda około 250 mln zł – tak ostatnio powiedział mi Struzik, czyli w ciągu 4 lat podwoił swoje wydatki na kulturę. Jego na to stać. Nie stać na to woj. świętokrzyskiego, podlaskiego, warmińsko-mazurskiego itd.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#PiotrŻuchowski">Głęboko wierzę w to, że przygotowywany w MKiDN raport nazwie też geografię kultury polskiej w Rzeczypospolitej. Inaczej mówimy o kulturze w naszej stolicy i tak powinno być, ale inaczej mówimy o kulturze w Białymstoku, w Krakowie, a inaczej w Kielcach. To są różne możliwości.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#PiotrŻuchowski">Szanowni państwo, chciałbym wrócić do tego materiału, bo w jakiś sposób czuję się odpowiedzialny. Jak powiedziałem na wstępie, nie jestem z tym materiałem związany w jakiś szczególnie emocjonalny sposób. Uważam, że jest potrzeba rzeczywiście bardzo szczerej rozmowy na temat tego, jak w Polsce są wydatkowane pieniądze publiczne na kulturę.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#PiotrŻuchowski">Dziękuję za głos posła Rybickiego, który zabrzmiał bardzo ostro i w sposób bezpośredni, ale uważam, że nazwał wiele bardzo ważnych problemów. My nie zastanawiamy się nad tym, jak najlepiej wydać pieniądze na kulturę. Bardzo często po prostu mówimy tylko o tym, że tych pieniędzy jest za mało.</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#PiotrŻuchowski">Może to będzie bardzo „na skróty”, ale porównałem budżet miasta Berlina na kulturę z budżetem miasta Warszawy. Gdyby wziąć pod uwagę proporcję liczby mieszkańców Berlina i Warszawy, to by się okazało, że to wcale nie jest wielka różnica. Jeśli do tego dołożyłbym jeszcze instytucje prowadzone przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które są w Warszawie, to okazałoby się, że nie jest tak, jak czasami próbujemy nazwać pewne rzeczy. Jednak nie chcę wywoływać tematów, gdyż trzeba je nazywać z dużą głębią.</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#PiotrŻuchowski">Konkludując, chciałbym powiedzieć, że jestem przekonany o potrzebie zdiagnozowania kultury polskiej w przestrzeni geograficznej, zdiagnozowania wydatkowania pieniądza publicznego, udziału obywateli w kulturze, o czym mówił minister Dąbrowski. Szanowni państwo, jestem absolutnie przekonany, że możemy się „zadyskutować”. Gdy popatrzę na parametry czynnego udziału obywatela polskiego w kulturze, to okazuje się, że jesteśmy na szarym końcu w UE, i to jest prawda o kulturze. Po prostu jesteśmy na szarym końcu.</u>
          <u xml:id="u-46.12" who="#PiotrŻuchowski">2 lub 3 tygodnie temu miałem przyjemność wręczać złotą „Glorię Artis” osobie absolutnie zasłużonej w dziedzinie opery – pani prof. Helenie Łazarskiej, która zna opery całej Europy i zna kulturę całej Europy, bo pracuje w Europie. Zapytałem ją o to, dlaczego w Polsce tak się dzieje. Nie powiem państwu dlaczego, bo to była bardzo smutna odpowiedź i myślę, że bardzo szczera. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Dziękuję. Zamykam ten punkt posiedzenia. Dziękujemy bardzo naszym gościom. Posłom przypominam, że do porządku mamy wprowadzony punkt: sprawy różne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JerzyWenderlich">Pani przewodnicząca, szanowni państwo, chciałbym jedynie poinformować Wysoką Komisję o mojej prośbie, jaką dzisiaj na posiedzeniu prezydium złożyłem na ręce pani przewodniczącej Śledzińskiej-Katarasińskiej.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#JerzyWenderlich">Poprosiłem o zwołanie posiedzenia Komisji w sprawie doniesień o wywieraniu nacisku przez członków czy przewodniczącego KRRiT na radę nadzorczą Polskiego Radia. Uważam, że te kwestie absolutnie trzeba wyjaśnić. To nie może zakończyć się na doniesieniach prasowych, których nie będziemy chcieli zweryfikować. Z taką prośbą zwróciłem się do pani przewodniczącej. Prezydium uwzględniło tę moją prośbę i zgodnie z moją prośbą i wnioskiem po głosowaniu prezydium pani przewodnicząca postanowiła zwołać takie posiedzenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#JanDziedziczak">Szanowna pani przewodnicząca, chcielibyśmy rozszerzyć proponowany program posiedzenia o kwestie, o których donosi prasa. Chodzi o naciski przedstawiciela Ministerstwa Skarbu Państwa na jednego z członków rady nadzorczej Polskiego Radia. Według doniesień prasowych do członka rady nadzorczej Polskiego Radia – pana Bogusława Kiernickiego – dzwonił dyrektor Departamentu Nadzoru Właścicielskiego i Prywatyzacji w resorcie państwa – pan Jacek Goszczyński.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#JanDziedziczak">Myślę, że każdy z nas zna sprawę. Jest to bardzo istotna kwestia i bardzo prosimy o to, by w programie posiedzenia znalazł się również ten wątek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Panie pośle, na posiedzeniach Komisji posłowie dyskutują dowolnie. Posiedzenia nie zwołujemy w celu analizowania notatek prasowych.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Chcę powiedzieć, że rzeczywiście prezydium przychyliło się do prośby pana posła Wenderlicha, ale temat tego posiedzenia brzmi: opinia KRRiT o sytuacji w Polskim Radiu. Nie wnikam i nie ingeruję w to, czy będą to wypowiedzi na podstawie notatek prasowych, czy też innych materiałów lub innych doniesień. W systemie medialnym KRRiT jest jedynym organem, który tak naprawdę odpowiada za cokolwiek przed parlamentem. W tej sytuacji zaproponowaliśmy takie posiedzenie Komisji, które odbędzie się w przyszłym tygodniu. To jest decyzja, która jest w gestii prezydium. Na posiedzeniu prezydium nie było państwa koleżanki, pani przewodniczącej Kruk, ale ja na to nie mam żadnego wpływu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#AndrzejWalkowiak">Dziękuję bardzo, pani przewodnicząca. Czy dobrze zrozumiałem? Temat tego posiedzenia brzmi: sytuacja w Polskim Radio. Tak?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Nie, temat brzmi: opinia KRRiT o sytuacji w Polskim Radio.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#AndrzejWalkowiak">Zatem będzie również omawiana sytuacja ekonomiczna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Jest to opinia KRRiT. Co nam zechce KRRiT powiedzieć, to przyjmiemy do akceptującej wiadomości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#AndrzejWalkowiak">W taki razie mam sugestię, prośbę, wniosek o rozszerzenie tej opinii o sytuację w radiofonii regionalnej. Mamy do czynienia z lawinowym spadkiem abonamentu, sytuacja ekonomiczna w PR stale się pogarsza. Zapewne wszyscy członkowie Komisji dostali ostatnio informację od prezesa ogólnopolskiego PR, ale wiemy, że w sensie ekonomicznym najsłabszym ogniwem w radiofonii publicznej jest radiofonia regionalna. Tam sytuacja staje się dramatyczna. Byłoby dobrze, gdybyśmy monitorowali tę sytuację i dowiedzieli się, jak to wygląda w spółkach regionalnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Panie pośle, na posiedzenie będzie zaproszona KRRiT. Nie będą zaproszone zarządy, spółki. Mieliśmy już 4 posiedzenia na temat sytuacji w PR. Można zadać pytanie i rozumiem, że KRRiT odpowie. Nie będę ograniczała debaty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#AndrzejWalkowiak">Moją intencją jest to, by KRRiT została „zadaniowana”, by się przygotowała do tematu również radiofonii regionalnej. Tylko o to mi chodziło.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PiotrBabinetz">Pani przewodnicząca, ja chcę tylko zaapelować. Jeżeli na podstawie różnych doniesień prasowych mamy badać kwestię ewentualnych nacisków na radę nadzorczą PR, to róbmy to nie wybiórczo, lecz rzetelnie i uzgodnijmy też tę sprawę, którą poruszył pan poseł Jan Dziedziczak. By można było omówić tę sprawę, to myślę, że warto by zaprosić wiceministra skarbu i jednak zadać mu pytanie, które nasuwa się po lekturze doniesień prasowych. Jeżeli mamy badać, to badajmy nie wybiórczo, a rzetelnie. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Ja tylko powiem, że właściwie nie mamy zamiaru badać. Chyba ciągle się nie rozumiemy. Nie jesteśmy komisją śledczą. Chcemy poznać opinię KRRiT. Zobaczymy, co KRRiT ma do powiedzenia, a w dyskusji i poprzez pytania być może będziemy to precyzować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#JanDziedziczak">Czy byłaby możliwość zaproszenia przedstawiciela walnego zgromadzenia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">To wszystko było ustalone dzisiaj o godz. 10.00 podczas posiedzenia prezydium.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#JerzyWenderlich">Szanowni państwo, przecież siedzą tu panowie dziennikarze z PiS i myślę, że nie ma powodu, by każdy wyciągał to, co jest mu wygodne. Potraktujmy rzecz w kategoriach standardów funkcjonowania mediów publicznych. Czytają panowie i myślę, że nie będziecie bronić (jeśli to się potwierdzi) tych cenzorskich zaleceń pana dyrektora Sobali. Myślę, że nie będziecie bronić wielu innych rzeczy. Panowie mówią np. o abonamencie. Nie chcę teraz rozpoczynać tej debaty. Powiemy sobie o tym później. Myślę, że już pan poseł Walkowiak sprawdził, jak strasznie spada słuchalność rozgłośni regionalnych. Gdy o tym mówiłem wcześniej, to pan poseł mi nie wierzył. Czy jest to przez spadek abonamentu? Na razie nie obowiązuje prawnie ten spadek abonamentu, abonament powinien być płacony. Jeśli przez upolitycznienie mediów publicznych jest taka niska słuchalność, to trzeba poszukać przyczyn.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#AndrzejWalkowiak">Panie przewodniczący, czy ktoś powiedział, że my nie chcemy wyjaśniać? Mówiliśmy tylko o rozszerzeniu tematu – w imię cenzury czy obiektywizmu? To po pierwsze.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#AndrzejWalkowiak">Po drugie – nie ma takich badań stwierdzających spadek słuchalności z powodów politycznych, upolitycznienia. Przecież to jest nonsens.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Zamykam posiedzenie, ponieważ przed chwilą dowiedziałam się, że czekająca inna komisja jest bardzo niezadowolona i nie bierze pod uwagę tego, że poprzez bałagan w sekretariacie posiedzeń Sejmu byliśmy zmuszeni przesunąć posiedzenie Komisji o 1,5 godziny.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>