text_structure.xml 94 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#KazimierzModzelewski">Otwieram posiedzenie Komisji Stosunków Gospodarczych z Zagranicą. Witam posłów, witam wszystkich przybyłych na nasze obrady.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#KazimierzModzelewski">Chcielibyśmy dziś na naszym spotkaniu omówić podstawowe zagadnienia polsko-niemieckiej współpracy gospodarczej. Prosiłbym, ażeby - jeżeli państwo zgodzą się na taką procedurę - w tej sprawie wypowiedział się najpierw podsekretarz stanu w Ministerstwie Współpracy z Zagranicą pan Jan Chaładaj, następnie prosiłbym o zabranie głosu radcę J. Olszyńskiego, a później przeprowadzimy dyskusję. Czy taki tryb postępowania państwu odpowiada? Jeżeli nie ma sprzeciwu, proszę pana ministra J. Chaładaja o wprowadzenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JanChaładaj">Chciałbym na początek wyrazić wielką satysfakcję, że Komisja zechciała się zająć tak istotnym dla stosunków handlowych Polski problemem. Wymaga on rzeczywiście stałego monitoringu i wielkiej uwagi nie tylko ze strony administracji państwowej, ale także ze strony wszystkich sił politycznych. Stosunki gospodarcze z Niemcami mają decydujące znaczenie nie tylko dla powodzenia naszego handlu zagranicznego, ale gospodarki w ogóle.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#JanChaładaj">Przepraszam za nieobecność kierownika resortu, pana ministra Janusza Kaczurby, który jest obecnie na posiedzeniu Rady Ministrów. Państwo pozwolą, że przedstawię osoby, które towarzyszą mi na dzisiejszym posiedzeniu. Przede wszystkim jest to wymieniony już pan Józef Olszyński, szef Biura Radcy Handlowego w Kolonii, pan Tadeusz Lisek - dyrektor Departamentu Stosunków Dwustronnych Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, którzy będą służyli państwu wszelkimi informacjami.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#JanChaładaj">Przedstawiliśmy państwu materiał dotyczący podstawowych zagadnień polsko-niemieckiej współpracy gospodarczej, tak więc tytułem wprowadzenia pozwolę sobie zaakcentować kilka najważniejszych dla nas spraw.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#JanChaładaj">Niemcy pozostają dla nas najważniejszym partnerem handlowym i sądzę, że ten stan rzeczy utrzyma się jeszcze przez wiele lat. Udział tego państwa w handlu zagranicznym Polski kształtuje się około 30%, licząc eksport i import razem. Sądzimy też, że ta właśnie wielkość - według zgodnych ocen Instytutu Koniunktur i Cen Handlu Zagranicznego, Szkoły Głównej Handlowej, jak również Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą - utrzyma się do roku 2000.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#JanChaładaj">W 1995 roku na rynku niemieckim zrealizowanych było ponad 38% naszego eksportu i ponad 27% importu. Natomiast udział Polski w obrotach Republiki Federalnej Niemiec, co trzeba powiedzieć z żalem, stanowi zaledwie 1,7%. Nie muszę podkreślać, że jest to dość niebezpieczna różnica, która sprawia, że każde wahnięcie koniunktury na rynku niemieckim ma ogromny wpływ na cały nasz handel zagraniczny. Natomiast likwidacja prawie 2% naszego eksportu, nie stanowi żadnego zagrożenia dla niemieckiej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#JanChaładaj">W tej sytuacji powinniśmy myśleć o wzmocnieniu innych dróg naszego handlu zagranicznego, regulując nieco tę nomenklaturę handlową. Zakładając, że 30% obrotu z Niemcami stanowi integralną część 70% naszych obrotów z Unią Europejską, gdzie koniunktury i dekoniunktury są w miarę jednakowe, jest to dość duże zagrożenie, zważywszy, że przeżyliśmy już uprzednie dekoniunktury; przypomnę niektóre praktyki protekcjonistyczne, jak gwałtowne choroby bydła i inne, które natychmiast są odczuwalne na naszym rynku, w naszej gospodarce.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#JanChaładaj">Jednym z elementów, na które należy zwrócić szczególną uwagę, jest pogłębiający się negatywny wynik bilansu handlowego Polski w obrocie z Niemcami. Eksport spadł o 2,3% i w roku bieżącym prawdopodobnie będzie to ok. 3%, ale gwałtownie rośnie import - o ok. 30%.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#JanChaładaj">Nie jest to zagrożenie samo w sobie, dlatego że nie można tego zagadnienia rozpatrywać w skali jednego roku. Tego typu różnice należy oceniać w dłuższych okresach. I tak jest to niewątpliwie konsekwencją zwiększonych inwestycji, nie tylko niemieckich, ale i w ogóle zachodnich w Polsce, co powoduje wzrost zakupów inwestycyjnych w tamtej strefie, przeważnie w Niemczech. A to już determinuje tę różnicę w bilansie handlowym, powodując dalsze skutki w latach następnych.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#JanChaładaj">Jest też naturalne, że inwestycja nie przynosi od razu oczekiwanych efektów i nie równoważy natychmiast poniesionych na nią wydatków. Oczywiście przyczyną negatywnego bilansu w handlu zagranicznym jest również niedostosowanie się całkiem polskiej gospodarki, jeśli chodzi o jakość eksportowych towarów, do wymagań rynków zachodnioeuropejskich, w tym niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#JanChaładaj">Bardzo wiele gałęzi naszego przemysłu osiągnęło już standardy wymagane na świecie, ale też jest wiele takich, które - mówiąc łagodnie - ulegają konkurencji, której towary są tańsze i bardziej elastyczne, jeśli chodzi o reagowanie na nowe tendencje, niż towary polskie.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#JanChaładaj">Najbardziej pozytywnym zjawiskiem w wymianie handlowej z Niemcami jest zmiana struktury towarowej. Z wyraźnie dużą dynamiką odchodzimy od eksportu surowców i pół-produktów na rzecz eksportu wyrobów bardziej i wysoko przetworzonych.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#JanChaładaj">W ciągu ostatniego roku z 32% proporcje te zmniejszyły się do 28%, jeśli chodzi o towary nie przetworzone w naszym eksporcie, co świadczy bardzo dobrze o dynamice rozwoju naszej gospodarki. Myślę, że jeżeli ten trend utrzymamy, to w ciągu najbliższych lat szybciej niż przewidywaliśmy, a więc jeszcze przed przystąpieniem do Unii Europejskiej, będziemy gotowi do konfrontacji z gospodarką państw rozwiniętych, bez taryf ulgowych.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#JanChaładaj">Udział wyrobów wysoko przetworzonych w naszym eksporcie w ostatnim roku wzrósł z 61,5% do 69%. Myślę, że zmiany tej struktury powinny nadal następować przy jednoczesnym wzroście konkurencyjności naszych wyrobów.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#JanChaładaj">Bardzo pozytywną sprawą w naszych wzajemnych stosunkach jest decentralizacja naszej współpracy. Rozwija się zwłaszcza bardzo dynamicznie współpraca przygraniczna i regionalna. Powstało blisko 2 tys. polsko-niemieckich przedsiębiorstw, instytucji, fundacji. Na granicach naszego kraju otwarto 11 nowych przejść granicznych i rozbudowuje się i modernizuje stare.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#JanChaładaj">Powstało także wiele inicjatyw samorządowych, z których najbardziej spektakularnie działa Polsko-Niemieckie Towarzystwo Wspierania Gospodarki z siedzibą w Gorzowie. Jest ono utrzymywane przez 3 lata przez rządy Polski i Niemiec, natomiast po trzech latach zacznie ono samofinansować się.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#JanChaładaj">Wydaje nam się też, że początek funkcjonowania euroregionów jest bardzo dobry, a nawet wzorowy. Funkcjonują już cztery takie euroregiony: Nysa, Szprewa-Nysa-Bóbr, Pro Europa Viadrina, Pomerania. Są to przykłady bardzo ciekawych inicjatyw, zasługujących na szczególną uwagę, ponieważ nie da się prowadzić i realizować polityki gospodarczej przez zaangażowanie wyłącznie władz centralnych. Trzeba też przyznać, że przy wzroście samorządności w naszym kraju, napotyka to na wiele przeszkód. Natomiast dogadywali się ze sobą partnerzy przez granicę, na szczeblu lokalnym i współpraca ta przynosi już wymierne efekty. Bardzo istotną sprawą dla naszej wymiany handlowej jest tzw. nieewidencjonowana wymiana przygraniczna, która stała się motorem rozwoju tych terenów. Ma także pozytywny wpływ na wysokość bilansu handlowego, przyczyniając się w znacznym stopniu do zmniejszenia naszego deficytu w wymianie z Niemcami. Szacuje się, że ze strony niemieckiej, wpływa do Polski ok. 3,5 mld DEM, jako efekty wydatków obywateli tego państwa w Polsce. Jednocześnie od 1 do 1,5 mld DEM wydawali Polacy po stronie niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#JanChaładaj">Oczywiście, nie można z wymiany przygranicznej, szczególnie tej bazarowej, czynić trwałego instrumentu handlowego. Liczymy się też z tym, że wraz z likwidacją różnic cenowych, różnic potencjału gospodarczego, będzie znikać gotowość do robienia zakupów po drugiej stronie granicy. Traktujemy więc to jako element szczególny, dobry na okres przejściowy we wzajemnych stosunkach gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#JanChaładaj">Dużą sprawą w rozwoju wzajemnych stosunków było także wsparcie nas przez fundusze PHARE, w wysokości 150 mln ECU (prawie 300 mln DEM), dzięki którym poprawiliśmy znacznie naszą infrastrukturę graniczną z Niemcami.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#JanChaładaj">Oczywiście cały czas występuje problem, na jak długo poprawiliśmy tę infrastrukturę, czy będzie stanowić ona trwały element naszego współżycia, zwłaszcza że granica w perspektywie, ma się przesunąć bardziej na wschód. Próbujemy teraz namówić naszych partnerów na inwestycje w innych regionach Polski, przede wszystkim bliżej wschodniej granicy, jak też zainwestowanie w przejścia na tej granicy. Blisko 70% ruchu ciężarowego na granicy wschodniej stanowią przecież samochody Unii Europejskiej, w tym w większości samochody niemieckie. Oczekujemy więc od partnerów niemieckich współodpowiedzialności za naszą wschodnią granicę.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#JanChaładaj">Rynek niemiecki jest największym importerem usług budowlanych i budowlano-montażowych. Obecnie zatrudniamy tam 20 tys. osób średnio miesięcznie. Po bardzo dynamicznym wzroście, w latach 1992–1993, zatrudnienia i liczbach dochodzących prawie do 40 tys., a realizacji nawet do 50 tys. osób i objęciu tej sfery działalnością reglamentacyjną, liczba ta spadła do 20 tys. osobomiesięcy rocznie. Przy autentycznych argumentach rządu niemieckiego nie podejrzewamy, aby do momentu wstąpienia do struktur europejskich można było zwiększyć tę liczbę. Co najwyżej mogą to być drobne korekty, tym bardziej napotykamy tam na zobowiązania niemieckie w stosunku do państw Unii Europejskiej, które eliminują nas w sposób naturalny.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#JanChaładaj">Nie znaczy to, że zatrudnienie tych 20 tys. osób realizujemy w sposób bezkolizyjny. Mamy bardzo dużo problemów ze stroną niemiecką. Nie są to problemy natury globalnej, ale na wszystkich spotkaniach z państwem przekazujemy bardzo krytyczne uwagi dotyczące bardzo protekcjonistycznego traktowania tej sfery współpracy. Przejawia się ona w stosowaniu nienaturalnych żądań w stosunku do strony polskiej. Certyfikat zawodowy dla ślusarza wymaga praktycznie takich samych zabiegów jak nostryfikacja dyplomu lekarza.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#JanChaładaj">Walczymy z argumentem strony niemieckiej, która podaje, że jest to ochrona ich własnego rynku pracy.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#JanChaładaj">Pokazujemy np., że w przypadku zgłoszenia zapotrzebowania na określonych fachowców przez polską firmę w Arbeitsamtach niemieckich, nie dotyczy to problemu bezrobocia w RFN. Wiadomo bowiem, że nie ma takich fachowców, a nasi są wysoko wykwalifikowanymi pracownikami i uzupełniają lukę na niemieckim rynku pracy, a nie zajmują miejsca robotnikom niemieckim.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#JanChaładaj">Takie obawy były kierowane szczególnie ze wschodnich landów. Sądzę, że udało mi się wytłumaczyć tę kwestię premierom obu państw, że ta sfera działalności powinna ulec złagodzeniu ze strony niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#JanChaładaj">Takich posunięć protekcjonistycznych jest bardzo wiele. Na przykład Berlin, największa budowa współczesnej Europy, jest zamykana okresowo dla polskich przedsiębiorstw pod pozorem prawdziwych zobowiązań. Staramy się również „wytykać” tego typu próby, ponieważ jest bardzo istotna sfera, jeśli chodzi o tzw. czysty przychód. Udowadniamy, że na każde miejsce zwolnione przez wyrugowane przedsiębiorstwo polskie lub grupy Polaków, wchodzą wcale nie niemieckie, lecz inne przedsiębiorstwa europejskie, np. portugalskie albo tzw. szara strefa, czyli robotnicy tureccy i jugosłowiańscy.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#JanChaładaj">Argument, że zabieramy pracę Niemcom, najczęściej nie pokrywa się z prawdą.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#JanChaładaj">Bardzo istotną i drażliwą dla naszego budownictwa sprawą, jest sprzedawanie tego, co mamy najbardziej taniego i najlepszego, czyli usług konserwatorskich. Niestety, napotykamy tu na barierę ilościową. Możemy zatrudniać tam tylko 500 pracowników. Myślę, że zapotrzebowanie byłoby na dziesięciokrotnie większą liczbę. Negocjujemy, aby w ramach tego przedziału zwiększyć kwotę limitu do minimum tysiąca osób, co pozwoliłoby agregować większą liczbę marek niemieckich na tamtym rynku.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#JanChaładaj">Inną istotną sprawą jest fakt, że Niemcy oprócz tego, że są naszym partnerem handlowym, są także drugim, po Stanach Zjednoczonych, naszym partnerem inwestycyjnym. Można powiedzieć, biorąc pod uwagę wielkość tych inwestycji, że Niemcy są naszym partnerem strategicznym. Nie liczę tu korporacji międzynarodowych, ponieważ ich proweniencja i przynależność jest bardzo trudna do określenia, chociaż np. trudno Pepsi-Colę zaliczyć do kapitału międzynarodowego, gdy wszyscy wiedzą, że jest to kapitał australijski itd.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#JanChaładaj">Niemcy zaangażowali na polskim rynku ponad 1 mld DEM. Istotne, że w ostatnich dwóch latach nastąpił prawie dwukrotny wzrost dynamiki, jeśli chodzi o inwestycje w Polsce. Na 485 zarejestrowanych przez Państwową Agencję Inwestycji Zagranicznych (PAIZ), zagranicznych inwestorów, którzy inwestują powyżej 1 mln USD, 95 - to przedsiębiorcy niemieccy.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#JanChaładaj">Są to tak duże przedsiębiorstwa jak Henkel, Siemens, Commerzbank. Stanowią oni prawie 1/4 całego potencjału dużych firm inwestujących na terenie Polski. Pozostałą część stanowi prawie 5 tys. małych i średnich firm. Można śmiało założyć, że niemieccy inwestorzy są inwestorami strategicznymi w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#JanChaładaj">W samych Niemczech istnieje pewna bariera, która sprawia, że atmosfera dotycząca inwestowania w Polsce nie jest najlepsza. Sam przeżyłem tego rodzaju sytuację. Jest tam presja na inwestowanie we wschodnie landy. Jest ona odczuwalna nie tylko na poziomie rządowym, ale przekłada się to w praktyce na doradztwo bankowe, na firmy konsultingowe, które z lubością obrzydzają potencjalnym inwestorom inwestowanie na wschód od Odry, natomiast skłania do aktywnych inwestycji na terenach nowych landów niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#JanChaładaj">Nasz handel i polsko-niemieckie stosunki gospodarcze ogranicza przede wszystkim niska konkurencyjność polskich towarów. Zakładamy, że ona się poprawia i nadal będzie się poprawiać, jest to więc przeszkoda przejściowa, czasowa.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#JanChaładaj">Nadal też, mimo optymistycznych relacji o przejściach granicznych, ciągle jeszcze mamy słabą drożność przejść granicznych. Oczywiście, zdarzają się tu także sytuacje paradoksalne. Niedawno otwieraliśmy przejście graniczne w okolicach Zgorzelca, w Ludwigsdorfie, nowoczesne, wyposażone we wszystkie urządzenia, łącznie z kontrolą techniczną. Stało ono puste, natomiast wszystkie ciężarówki pchały się przez małe przejście w Dawidowie, bojąc się kontroli technicznej.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#JanChaładaj">Tak więc przejście o ogromnej przepustowości ma stosunkowo małe wykorzystanie, bo wszyscy liczą, że łatwiej się przemknąć z kontrabandą przez przejścia małe, nie wyposażone w odpowiednie urządzenia techniczne. Ale to już jest problem raczej natury dyscyplinarno-kryminalnej, a nie gospodarczej w skali makro.</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#JanChaładaj">Myślimy także o usprawnieniu samej procedury celnej, nie tylko przejść granicznych. Bardzo często spotykamy się z zachowaniem w tej sferze, powodującym ciągłe napięcie, że przypomnę sprawę dotyczącą karnetów TIR. Przewoźnicy niemieccy bardzo solidarnie walczą o swoje interesy. Nie mogą znieść polskiej aktywności w tej sferze. Polska bowiem, chociaż stosunkowo niedawno weszła do grona przewoźników transportu międzynarodowego, dosyć gwałtownie zaczęła rozwijać tę sferę działalności.</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#JanChaładaj">Polscy biznesmeni, niekiedy właściciele pojedynczego środka transportu, są bardzo aktywni, elastyczni, zdolni do dużych nakładów, do dużych upustów cenowych, co niezbyt odpowiada bardzo sztywnym instytucjom przewozowym w Niemczech. Co pewien czas więc stawia się nas „pod ścianę”. Wybierają kilka pierwszych z brzegu przykładów przekroczeń granicznych i okazuje się, że odbiera nam się karnety TIR.</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#JanChaładaj">W praktyce powoduje to wydłużenie kolejek na granicach o kilkanaście ładnych kilometrów. Powoduje to również zamrożenie ogromnej ilości pieniędzy w opłatach granicznych, które praktycznie trzeba było regulować gotówką na granicy i inne tego typu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#JanChaładaj">Oczywiście praktyki protekcjonistyczne, które Niemcy uprawiają, dotyczą całej Unii Europejskiej. Często są one tylko wyrazicielem woli całej Unii Europejskiej, jako państwo graniczne z Polską. Są to procesy antydumpingowe. Firmy niemieckie nie mogą znieść, że polskie palety przez wiele lat były właściwie pierwszym motorem naszego eksportu do Niemiec, bo dobrze się sprzedawały. Podejmowały one też próby procesów antydumpingowych, dotyczących np. cementu itd.</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#JanChaładaj">Naszym handicapem jest to, że praca w Polsce, co jest bardzo istotnym elementem, jest średnio od 10 do 16 razy tańsza niż praca w Niemczech. Dopóki ta różnica się utrzymuje, jesteśmy konkurencyjni na tym rynku. Ceny pracy wyrażone w cenach tych produktów, które wymieniłem, wywołują duże rozdrażnienie po drugiej stronie granicy.</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#JanChaładaj">Obserwujemy również utrzymywanie różnic w warunkach zatrudnienia Polaków w Niemczech w stosunku do zatrudnienia pracowników z Unii Europejskiej. Podnosimy ten problem na każdym kroku, uważamy bowiem, że mimo iż nie jesteśmy członkami Unii Europejskiej, z punktu widzenia biznesowego, humanitarnego, a także socjalnego, robotnicy polscy niczym się nie różnią, a często przewyższają fachowością kadry, którymi dysponuje Unia Europejska.</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#JanChaładaj">W związku z tym domagamy się równych szans, zmniejszenia opłat za rejestrowanie pracowników, zmniejszenia opłat za stosowanie procedur egzaminacyjnych przy potwierdzeniu uprawnień zawodowych oraz uproszczenia tych procedur, prawa do pracy dla rodzin pracowników zatrudnionych itp.</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#JanChaładaj">Wszystko to są właściwie problemy, które znamy od lat i które poruszamy, m.in. pan minister J. Olszyński porusza je niemal na wszystkich dostępnych forach, formalnych i nieformalnych.</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#JanChaładaj">Ciągle nie rozwiązaną sprawą jest także wzajemne uznawanie certyfikatów. W tej sprawie toczą się negocjacje z Unią Europejską i sądzę, że w 1998 roku nastąpi ostateczna regulacja tej kwestii, ponieważ to również podraża koszty i eksportu i importu. Procedury akceptacyjne nabijają kiesę różnym instytutom, które oczywiście są wspaniałe i niezbędne, ale sam proces, niestety, podrażają i utrudniają go, co powoduje, że potencjalny eksporter niemiecki często wybiera sobie łatwiej dostępny towar z Czech, z Węgier, aby dość pryncypialnie przestrzeganych przez Polaków procedur tego typu unikać.</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#JanChaładaj">Mamy ustabilizowaną sytuację w dziedzinie traktatowej, mamy podpisane umowy międzyrządowe, dwustronne i wielostronne. Oczywiście obok Układu europejskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#JanChaładaj">Jeśli pominąć kwestię certyfikacji, która jeszcze nie jest uregulowana, jak wspomniałem, polskie towary na rynku niemieckim nie są dyskryminowane, decyduje wyłącznie prawo rynku. Jeżeli cena i towar są akceptowane to praktycznie nie spotykamy się z problemami takiego ostracyzmu ze strony niemieckich importerów, jak zdarzało się to w latach minionych.</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#JanChaładaj">Mamy też bardzo dużo problemów wynikających z braku koordynacji. Mówiłem tu o współpracy regionalnej, którą trzeba ciągle monitorować i korygować, ponieważ zdarzają się tak dziwne dysproporcje jak np. ta w sprawie spływu kruszywa rzeką Odrą. Chodzi tu szczególnie o infrastrukturę. Polscy przewoźnicy szybko sprywatyzowali się na tej drodze wodnej, są bardzo aktywni, przewożą gros towarów tą drogą transportową. Natychmiast jednak po stronie niemieckiej zaczęły powstawać nawet paralelne porty, bez koordynacji ze stroną polską. Bywa tak, że planach po stronie polskiej istnieje bardzo duża baza parkowa czy nawet port, a taki sam powstaje po drugiej stronie Odry, jako element konkurencji. Tymczasem mógłby to być element współpracy przy skoordynowaniu wysiłków.</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#JanChaładaj">Z tych właśnie względów widzimy potrzebę stałego monitorowania i permanentnego kontaktowania się z władzami landowymi po stronie niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#JanChaładaj">Chciałbym się jeszcze raz odnieść do problemu naszego negatywnego bilansu handlowego. Otóż wraz ze wzrostem inwestycji niemieckich gros polskiego importu stanowi import zaopatrzeniowy, przeznaczony na rozwój produkcji eksportowej w Polsce. Nie jesteśmy w stanie jeszcze sami wyprodukować w Polsce surowców czy półprefabrykatów do produkcji eksportowej we wszystkich dziedzinach, w związku z tym wspomagamy się importem.</u>
          <u xml:id="u-2.48" who="#JanChaładaj">Chciałbym też zwrócić uwagę państwa, że ten import z Niemiec często jest motorem reeksportu, czyli produkcji w Polsce wyrobów finalnych i eksportowania jej do Niemiec. Dotyczy to zresztą nie tylko tego państwa. Reeksportujemy również do krajów trzecich.</u>
          <u xml:id="u-2.49" who="#JanChaładaj">Dzięki m.in. niskiej cenie pracy, stajemy się potentatem w pewnych dziedzinach. Jesteśmy też konkurencyjni w stosunku do gospodarki niemieckiej, do produkcji niemieckiej na rynkach wschodnich w takich dziedzinach jak galanteria budowlana, okna, drzwi, stolarka budowlana, profile aluminiowe, profile szklane, szyby zespolone itd., itd.</u>
          <u xml:id="u-2.50" who="#JanChaładaj">Obserwuję to już po rynkach Ukrainy, Rosji, Białorusi, a także dalszych byłych republik Związku Radzieckiego. Decyduje o tym niższa cena, lepsze warunki dostawy, przy tym samym poziomie jakościowym oraz wzornictwa.</u>
          <u xml:id="u-2.51" who="#JanChaładaj">Z punktu widzenia politycznego, Niemcy są jednym z najbardziej zdeterminowanych państw świata, jeśli chodzi o poparcie naszych aspiracji europejskich. Jest to wyrażane na wszystkich szczeblach władzy. Odczuwamy to - w sensie pozytywnym - na forum Komisji Europejskiej, na forum Parlamentu Europejskiego, jak również występując na różnych forach w związku z naszymi aspiracjami do NATO.</u>
          <u xml:id="u-2.52" who="#JanChaładaj">Ta polityka praktycznie nie podlega koniunkturom. Może jedynie niewielkim wahnięciom, natomiast jest to stały, bardzo istotny element realizacji naszych aspiracji politycznych i gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-2.53" who="#JanChaładaj">Jeśli państwo pamiętają, kilka lat temu obawialiśmy się, że Niemcy mogą stać się główną przeszkodą, jeśli chodzi o nasze wejście do Europy, obawiając się konkurencji 40-milionowego rynku polskiego, który przez swoją nieobliczalność może popsuć interesy. Dlatego sądzę, że dziś ta niemiecka determinacja jest godna podkreślenia.</u>
          <u xml:id="u-2.54" who="#JanChaładaj">Oczywiście - jak to zwykle bywa - polityka makro nie zawsze odpowiada polityce realizacyjnej na szczeblach wykonawczych. Jednak prowadząc stały monitoring i stałą pracę - nazwijmy to - wychowawczą i informacyjną, te przeszkody na szczeblach wykonawczych staramy się praktycznie likwidować.</u>
          <u xml:id="u-2.55" who="#JanChaładaj">Najpilniejszą sprawą jest dalsze przesuwanie ze szczebla centralnego na szczebel regionalny ciężarów realizacji tej współpracy, a także podniesienie aktywności strony niemieckiej, w sposób delikatny, bliżej naszej granicy wschodniej. Zorganizowaliśmy już kilka misji gospodarczych na wschodnie tereny Polski.</u>
          <u xml:id="u-2.56" who="#JanChaładaj">Uważamy, że nie da się koncentrować inwestycji niemieckich tylko na byłych ziemiach III Rzeszy. Niemiecki kapitał ciągnie do nich w sposób naturalny, nie tylko dlatego, że są to ziemie niegdyś niemieckie, ale po prostu dlatego, że są to ziemie o wiele bardziej cywilizowane. Nie trzeba tam budować infrastruktury komunalnej, nie trzeba wielu innych rzeczy niezbędnych do działalności inwestycyjnej, których nie ma na naszych ziemiach wschodnich. Dlatego kapitał wkracza tam o wiele chętniej.</u>
          <u xml:id="u-2.57" who="#JanChaładaj">Tereny wschodnie jednak dysponują tak ogromnymi zasobami produkcji rolnej i produkcji naturalnej, że sądzę, iż jest tylko kwestią czasu przesunięcie tego nieco duszącego się we własnym sosie kapitału na Wschód, co jest naszym celem. Dziękuję, jeżeli będą pytania, jestem do państwa dyspozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#KazimierzModzelewski">Bardzo przepraszam, ale sprawy ważne każą mi opuścić to spotkanie, dlatego przekazuję przewodnictwo obrad w ręce mojego kolegi, przewodniczącego posła Andrzeja Malinowskiego. Przedtem jednak chciałbym przedstawić kilka uwag.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#KazimierzModzelewski">Nie tyle niepokoi nas spadek eksportu, bo jest niewielki, co zwiększenie importu z Niemiec aż o 25%. Jest to już poważna sprawa. Uważam, że należy nad tym popracować.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#KazimierzModzelewski">Moim zdaniem, zbyt małe jest również zaangażowanie kapitałowe Niemców. Jest to około 3 mld DEM, podczas gdy jedna firma koreańska Daewoo również zainwestowała w Polsce 3 mld, ale USD. Jest to nieporównywalne. Biorąc pod uwagę bliskość Niemców można myśleć, że jest to jakaś niechęć do inwestowania w Polsce, zważywszy, jak ogromny jest potencjał gospodarczy całych Niemiec. Uważam, że nad tym również trzeba pracować.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#KazimierzModzelewski">Trzecia sprawa - trudniejsza. Otóż chciałbym, aby któregoś dnia rząd polski dogadał się z rządem niemieckim w sprawie wzajemnego uznawania dyplomów. Jeżeli my uznajemy dyplomy szkół niemieckich, dlaczego nasze dyplomy muszą być tam potwierdzane? Zwłaszcza że w Polsce działa 4900 firm niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#KazimierzModzelewski">Nie podaję państwu natomiast, ile osób pracuje w tych firmach. Skądinąd wiadomo, że wielu pracowników jest tam zatrudnionych na czarno. My płacimy w Niemczech od każdego zatrudnionego od 1200 do 2000 DEM, podczas gdy od firm niemieckich w Polsce nie żądamy ani pół marki. Uważam, że coś jest nie w porządku.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#KazimierzModzelewski">Mamy dobre stosunki z Republiką Federalną Niemiec, ale sprawy finansowe też powinny być regulowane w sposób ogólnie przyjęty w myśl znanego powiedzenia: „kochajmy się jak bracia...”. Nie można odchodzić od tych zasad, bo tworzy się sytuacje patologiczne i cierpi na tym polska gospodarka.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#KazimierzModzelewski">Dlatego bardzo chciałbym, aby Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą i Ministerstwo Spraw Zagranicznych zainteresowało się tym tematem. I to na poważnie. Zbyt długo już na ten temat rozmawiamy i nic się tu nie dzieje, nadal jest, jak było. U nas Niemcy mają prawo się poruszać po całej Polsce i nie mają żadnych przeszkód, i tak powinno być, ale my powinniśmy mieć takie możliwości również, na zasadach wzajemności. Należy się więc zająć poważnie rzetelną współpracą z naszym najbliższym sąsiadem, z którym mamy - i chcemy mieć nadal - największe obroty handlowe. Oddaję głos panu radcy J. Olszyńskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JózefOlszyński">Dziękuję za zaproszenie. Myślę, że jest to dobry zwyczaj w parlamencie polskim, aby przedstawiciele ambasady mieli również okazję zaprezentować swoje stanowisko w sprawach dotyczących współpracy gospodarczej z danym krajem. Taki kontakt uważam za bardzo istotny.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JózefOlszyński">Pan minister Chaładaj dokonał właściwie przeglądu stosunków bilateralnych Polska-Niemcy. Zgadzam się w pełni z zawartymi tam liczbami i ocenami dotyczącymi stosunków gospodarczych. Uważam jednak, że moja funkcja pozwala mi zająć się nieco dokładniej paroma wątkami podzielę się więc z państwem refleksjami i doświadczeniami płynącymi z mojej pracy w Niemczech. Być może też wzbudzą one wśród państwa dyskusję. Pierwszy wątek to najnowsze trendy w wymianie handlowej Polska-Niemcy. Drugi - to tzw. słynne asymetrie w naszych stosunkach bilateralnych, a trzeci wątek - to kwestia zatrudnienia polskich pracowników w Niemczech na podstawie umowy o dzieło.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#JózefOlszyński">Najnowsze trendy w wymianie handlowej to fakt, że w tym roku mamy wyraźny spadek polskiego eksportu do Niemiec. Wprawdzie niewielki, ale wyraźny i wszystko wskazuje na to, że ten trend się utrzyma. Po 6 latach stałego wzrostu eksportu na rynek niemiecki, po raz pierwszy w tym roku mamy spadek o 2% oraz relatywnie duży przyrost niemieckiego eksportu do Polski, czyli polskiego importu z Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#JózefOlszyński">Moje doświadczenie mówi, że o ile z importem, a więc rosnącym eksportem niemieckim do Polski nie ma żadnych problemów, a wręcz jest to nadzieja na przyszły wzrost naszego eksportu do Niemiec i innych państw, bo dominują w nim maszyny i urządzenia oraz technologie, niewątpliwie problemem będzie uruchomienie bodźców eksportowych, przynajmniej na tyle, aby polski eksport nie spadał, a następnie aby mógł odzyskać dynamikę. W tym momencie dochodzimy do pytania, co jest przyczyną spadku polskiego eksportu do Niemiec?</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#JózefOlszyński">Pomijając szczegółowe analizy, można wymienić dwie przyczyny podstawowe. Jedną z nich jest spadek opłacalności eksportu ze względu na rewaluację złotówki, stałą i w tym roku również występującą. Drugi powód - to spadek koniunktury w Niemczech, który odczuwamy już od zeszłego roku. Trwał on do III kwartału tego roku.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#JózefOlszyński">Ta ostatnia ocena relatywizuje się biorąc pod uwagę fakt, że nasi sąsiedzi, tzn. Czesi, Węgrzy, Słowacy, a więc także nasi najbliżsi konkurenci na rynku niemieckim, notują wzrost swojego eksportu do Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#JózefOlszyński">Skłania do do refleksji, że być może przyczyną przesądzającą jest to, co zostało już na tej sali nazwane spadkiem konkurencyjności polskiego eksportu na rynku niemieckim.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#JózefOlszyński">Ta sytuacja ma oczywiście, jak każdy medal, dwie strony. O ile niewątpliwie musimy zmierzać do tego, żeby zrobić wszystko, aby polski eksport do Niemiec nie spadał, a wzrastał, to równocześnie sytuacja ta pokazuje, że w roku 1996 wyraźnie następuje tzw. oczyszczenie strukturalne polskiego eksportu. A jest to zjawisko pozytywne, mamy bowiem do czynienia z bardzo znaczącym spadkiem eksportu wyrobów mało przetworzonych, na których sprzedaży, tak naprawdę, nie bardzo nam zależy.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#JózefOlszyński">Podam tylko kilka przykładów konkretnych produktów. Otóż w 1996 r. spadł eksport do Niemiec takich produktów jak drewno - zarówno okrągłe, jak i tarcica - o 60%, wyroby hutnicze walcowane i ciągnione - 57%, węgiel - 61%, cement - 71%, surówka i złom - 80%, tkaniny - 83% itd.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#JózefOlszyński">Są to ogromne spadki w poszczególnych pozycjach, w których wartość dodana, wartość włożonej tam pracy ludzkiej, jest minimalna, natomiast zadziwiająco mamy wręcz do czynienia z wysoką dynamiką wzrostu w produktach, o których nie myślelibyśmy nawet, że jesteśmy konkurencyjni, gdybyśmy sami nie zobaczyli tego w statystykach.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#JózefOlszyński">W 1996 r. np. wzrost eksportu obrabiarek do Niemiec wyniósł 60%, maszyn biurowych o 50%, urządzeń transportowych - 30%, wyrobów elektrotechnicznych - 14%, samochodów - 10%, kosmetyków 17 razy, a więc 1700%.To wszystko pokazuje bardzo wyraźnie trendy w „oczyszczaniu” struktury polskiego eksportu i myślę, że jest to dobra prognoza na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#JózefOlszyński">Gdyby udało się połączyć z jednej strony wzrost konkurencyjności, który pozwoliłby na utrzymanie dynamiki wzrostu eksportu i równocześnie zachowanie tej coraz bardziej korzystnej struktury, myślę, że moglibyśmy być z tego zadowoleni.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#JózefOlszyński">I jeszcze jedna nowa tendencja, która jest pewnym momento mori dla polskich eksporterów na rynku niemieckim. Otóż mamy do czynienia ze spadkiem przerobu uszlachetniającego. Ta pozycja w polskim eksporcie jest ogromna. Jest to ponad 2,3 mld DEM w postaci przerobu uszlachetniającego, przede wszystkim tekstylia. Szacunki mówią o tym, a w tym roku to są już właściwie fakty, chociaż jeszcze o niewielkim znaczeniu, że w przyszłości przerób uszlachetniający zostanie przesunięty dalej na wschód. Do południowych republik byłego Związku Radzieckiego. Przede wszystkim na Ukrainę i dalej na wschód.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#JózefOlszyński">Oznacza to, że w ciągu następnych 5–10 lat, z polskiego eksportu wypadnie taka pozycja jak przerób uszlachetniający, rzędu 10% eksportu, czyli około 2,5 mld DEM. I to jest ogromne wyzwanie przed naszymi eksporterami w tej branży.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#JózefOlszyński">W naszej placówce w Berlinie próbujemy przynajmniej z naszymi eksporterami dyskutować, przekonując ich o tym, że obecnie potrzebna jest zmasowana promocja polskich produktów na rynku niemieckim, z własnymi nazwami, z własnymi markami, a nie ograniczanie się do szycia z powierzonych materiałów.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#JózefOlszyński">Jest nadzieja, że polscy eksporterzy ten proces zrozumieją, że zobaczą, że naprawdę jest to duże ryzyko i że ten proces ulegnie pozytywnym zmianom. Na szczęście nie jest on zbyt gwałtowny i być może zostanie nieco odsunięty w czasie.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#JózefOlszyński">Jest na to szansa, ponieważ polskie kolekcje markowe są dobrze przyjmowane. Natomiast potrzeba niewątpliwie do tego ogromnego wysiłku - wspomożenia tego wysiłku przez państwo, na przykład poprzez promocje polskiej gospodarki, tych wysiłków polskich eksporterów, którzy muszą znaleźć inną niszę rynkową niż ta, którą wypełniają obecnie.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#JózefOlszyński">Drugi wątek - to kwestia asymetrii w naszych stosunkach gospodarczych. Chciałbym podkreślić, że w naszych poglądach pokutuje jeszcze dużo stereotypów i uprzedzeń, a także nieporozumień. Istnieją z całą pewnością asymetrie całkiem naturalne i są symetrie, które są uzasadnione rozwiązaniami instytucjonalnymi w poszczególnych krajach, które już są mniej naturalne.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#JózefOlszyński">Do naturalnych asymetrii należy relacja udziału polskiego eksportu w globalnym imporcie Niemiec i udział importu Niemiec w globalnym udziale polskiego importu. Otóż ich udział sięga u nas 30%, podczas gdy nasz udział zaledwie 2%. Oznacza to 17-krotne przebicie.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#JózefOlszyński">Trzeba przy tym wziąć pod uwagę jeden fakt, że nasz poziom eksportu, rzędu 25–30 mld USD w skali rocznej oraz eksportu niemieckiego, który wynosi 750 mld DEM, oznacza, że ta relacja jest nawet większa, a w przeliczeniu na głowę mieszkańca - jeszcze większa. To jest ponad 20-krotna różnica.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#JózefOlszyński">Niemcy są eksporterem światowym nr 2 po Stanach Zjednoczonych. Ich poziom eksportu jest bardzo dużo większy od naszego, ta relacja jest naturalna. Tak to po prostu oceniam.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#JózefOlszyński">To samo można powiedzieć o wielkości produktu narodowego brutto na głowę mieszkańca, gdzie relacja jest dziesięciokrotnie wyższa w stosunku Polska-Niemcy, itd.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#JózefOlszyński">Ta asymetria jest więc, jak uważam, zupełnie naturalna. Nikomu też - jak mi się wydaje - ona nie zagraża.</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#JózefOlszyński">Jeżeli weźmiemy kraje ościenne Republiki Federalnej Niemiec, wszystkie one mają tę relację również na korzyść Niemiec, bo Niemcy są największym krajem w Europie Środkowej. Nawet jeśli chodzi o Austrię, udział Niemiec w jej handlu zagranicznym wynosi 40–50% To samo dotyczy Holandii, Danii, Belgii i naturalnie Francji, chociaż ta relacja jest trochę inna.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#JózefOlszyński">Myślę, że z naszego, polskiego punktu widzenia, istotny jest fakt próby utrzymania dynamiki eksportu, po to, aby zwiększyć nasz udział na rynkach niemieckich. Istnieją realne szanse, aby z etapu obecnych 2%, być może w perspektywie kilku lat, było możliwe podwojenie tego udziału i wzrost do 4%. Wtedy nasza relacja będzie relacją naturalną, taką, jaka dziś istnieje pomiędzy Niemcami a Francją. Asymetria pozostanie wtedy już zupełnie czymś naturalnym. Bardziej naturalnym niż - być może - nawet dziś.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#JózefOlszyński">Często przyjemnie jest nawet słyszeć z ust polityków i świata gospodarczego Niemiec, że jesteśmy młodym partnerem na wschodzie Niemiec, ale wyprzedzamy Rosję, Chiny i wszystkie inne kraje, duże kraje, ponieważ nasz rynek liczy się dla Niemiec bardzo poważnie.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#JózefOlszyński">Jeżeli chodzi o asymetrię jakościową w samej wymianie handlowej, to jest bardziej groźna. Ona się nie da zmienić z dnia na dzień. Eksportujemy jednak więcej produktów mniej przetworzonych niż Niemcy do nas. Niemcy dominują w naszym imporcie w produktach o wysoko zaawansowanej technologii. Aby umożliwić zwiększenie dynamiki naszego eksportu, potrzeba nowych strumieni eksportu produktów wysoko przetworzonych. Ta teza jest oczywista i nie trzeba jej rozwijać.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#JózefOlszyński">Gdybyśmy spojrzeli jeszcze na asymetrię w innych dziedzinach, np. w inwestycjach. Według PAIZ, Niemcy zainwestowały w Polsce 2 mld USD, a według niemieckich danych - 3 mld DEM. Również polskie firmy zainwestowały w Niemczech około 0,5 mld DEM. I ta relacja wynosi jak jeden do trzech lub jeden do pięciu, a więc jest znacznie mniejsza dysproporcja niż w wymianie handlowej.</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#JózefOlszyński">Można z tego wyciągnąć wniosek, że polskie firmy na rynku niemieckim radzą sobie zupełnie przyzwoicie. Inwestują na tym rynku i - jak sądzę - przygotowują się powoli do naprawdę efektywnego działania.</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#JózefOlszyński">Jeżeli chodzi o stosunki finansowo-kredytowe, trzeba pamiętać, że globalnie, Niemcy to nasz największy wierzyciel, że był zawsze naszym największym wierzycielem i jeszcze długo nim będzie. W tej sytuacji należy też pamiętać, że właśnie Niemcy dotknęło w stopniu najwyższym umorzenie polskich długów. Musimy mieć tę świadomość w formułowanych ocenach.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#JózefOlszyński">Jest jeszcze tzw. asymetria instytucjonalna, z którą administracja gospodarcza ma na co dzień do czynienia i będzie jeszcze mieć jakiś czas. Sprowadza się ona do tego, że zakładanie, sposób działania i pozycja firm - o czym pan przewodniczący również wspominał - niemieckich w Polsce jest łatwiejsza niż na odwrót. Jest to paradoksalny układ.</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#JózefOlszyński">Kiedy dyskutowano w układzie stowarzyszeniowym o tym, jak doprowadzić do swobody zakładania firm w poszczególnych grupach krajów Europy Środkowo-Wschodniej i krajów Unii Europejskiej, wtedy wydawało się, że cały problem sprowadza się do tego, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej, bo to przecież nie tylko Polski dotyczyło, muszą stworzyć warunki do swobody działania gospodarczego firm z krajów Unii Europejskiej. Odwrotnie natomiast uważano, że jest ona automatycznie zagwarantowana.</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#JózefOlszyński">W nowej fazie działania okazało się, że to niedokładnie tak wygląda, że nasze firmy, nie tylko zresztą w Niemczech, napotykają na bariery instytucjonalne.</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#JózefOlszyński">Podam jeden drobny przykład. Zarówno w Niemczech, jak i w Polsce, aby założyć firmę, pierwszy krok jest taki sam. Trzeba iść do notariusza, podpisać umowę spółki i firma jest założona. Tu nie różnimy się w rozwiązaniach. Ale potem dochodzi do rejestracji na przykład tej firmy w Polsce, gdzie sąd rejestrowy automatycznie rejestruje firmę, jeżeli są spełnione warunki formalne.</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#JózefOlszyński">W Niemczech natomiast, aby zarejestrować firmę, trzeba uzyskać pozytywne opinie Izby Przemysłowo-Handlowej lub Izby Rzemieślniczej, które mają prawo wydać opinie zarówno pozytywną, jak i negatywną. Spotykamy się więc z takimi przypadkami, że izby odmawiają rejestracji, obawiając się konkurencji. Uważają, że na danym terenie nie potrzeba więcej firm, które zajmowałyby się np. eksportem samochodów czy jakąkolwiek inną działalnością.</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#JózefOlszyński">Jest to różnica dotycząca rozwiązań instytucjonalnych, dla nas niejednokrotnie mniej korzystna. Nie możemy jednak prezentować tu jakichś drastycznych opinii, ponieważ jest to wewnętrzne rozwiązanie Republiki Federalnej Niemiec. Dotyczy ono nie tylko firm polskich, ale wszystkich innych firm ze wszystkich krajów. I w tym sensie nie można mówić, że jest ono dyskryminujące.</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#JózefOlszyński">W takich przypadkach odpowiedź partnera niemieckiego najczęściej brzmi: samorząd gospodarczy z określoną rolą do spełnienia, i uważamy, że również w Polsce samorządowi może być przypisana taka rola. A więc być może właśnie w tym kierunku trzeba szukać rozwiązań. W ten sposób cały czas utrzymuje się ten sam poziom dyskusji. My traktujemy to jako swoiste samoograniczenie i dyskryminację, ale z drugiej strony musimy przyznać rację partnerowi, który ma swoje własne rozwiązania, uświęcone tradycją i trudno im się z tymi rozwiązaniami pożegnać.</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#JózefOlszyński">Sądzę, że ministrowie gospodarki obu krajów będą mieli sporo tematów do rozmowy. Chodzi o to, żeby warunki nie tyle zrównać, co przynajmniej nieco zbliżyć.</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#JózefOlszyński">Ostatni wątek - realizacji umów o dzieło w Niemczech, czyli realizacja umowy międzynarodowej dotyczącej zatrudnienia pracowników w ramach umów o dzieło.</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#JózefOlszyński">Muszę powiedzieć, że mam tu dobre i złe wiadomości. Z pewnością faktem pozytywnym jest, że po niemal dwuletniej przerwie w rozmowach na ten temat, w bardzo trudnej dyskusji, rok 1996 stał się swoistym przełomem.</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#JózefOlszyński">W 1996 r. odbyły się trzy spotkania grupy roboczej, w ramach której osiągnięto wiele niewielkich, ale jednak, posunięć idących do przodu, ułatwiających polskim przedsiębiorstwom pracę w ramach umów o dzieło.</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#JózefOlszyński">Wszystkie te zjawiska, o których mówił wcześniej pan przewodniczący, a więc o nieuznawaniu dyplomów, uprawnień rzemieślniczych, to wszystko są fakty, z którymi w przyszłości z pewnością uporamy się i o których można już dziś dyskutować i próbować je rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#JózefOlszyński">Niektóre zresztą są już prawie rozwiązane, np. uznawanie dyplomów uczelni wyższych. Umowa o ekwiwalencji jest gotowa, czeka na podpis. Sprawę prowadzą ministerstwa spraw zagranicznych obu krajów wraz z ministerstwami oświaty, i można mieć nadzieję, że już wkrótce problem wykształcenia wyższego zostanie rozwiązany.</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#JózefOlszyński">Jest jeszcze problem uprawnień rzemieślniczych. Jak słusznie zauważył pan minister J. Chaładaj, że łatwiej jest uzyskać uznanie dyplomu lekarza niż murarza. To prawda. I tu znowu wracamy do niemieckiego rozwiązania, jakim jest Izba Handlowo-Rzemieślnicza, która niekoniecznie ma interes w tym, żeby polskich majstrów z odpowiednim wykształceniem uznać.</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#JózefOlszyński">Jest ogromnym wyzwaniem, jak sądzę, dla samorządu gospodarczego, bo nie jest to sprawa dla administracji państwowej, uregulowanie tych spraw. Przynajmniej partner niemiecki wyraźnie na to wskazuje. Ilekroć próbujemy ten problem stawiać, odsyła nas do organów samorządu gospodarczego, w tym przypadku izb rzemieślniczych.</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#JózefOlszyński">Wynika to z systemu kształcenia zawodowego, który w Niemczech jest tak skonstruowany, że dominującą rolę mają izby rzemieślnicze. Jest to tzw. system dualny. Jeżeli tak, to oni żądają od izb rzemieślniczych obydwu krajów dogadania się tej sprawie. System kształcenia jest podobny i nic nie stoi na przeszkodzie, aby uznać wzajemne dyplomy, ale muszą to załatwić między sobą izby rzemieślnicze.</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#JózefOlszyński">Obecnie problem polega na tym, że nasze firmy pracujące w Niemczech są bez przerwy przepytywane, uprawnienia są sprawdzane, natomiast u nas, robotnicy pracujący w Polsce nie doznają takich „przyjemności”. Nikt ich o dyplomy nie pyta.</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#JózefOlszyński">Jeśli chodzi o uregulowanie tych problemów, mogę postawić znak zapytania przed tymi osobami, które u nas w kraju są za te dziedziny odpowiedzialne.</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#JózefOlszyński">Druga sprawa i pozytywna wiadomość to fakt, że weszła w życie nowa ustawa, która reguluje zatrudnienie przedsiębiorstw z Unii Europejskiej na rynku niemieckim.</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#JózefOlszyński">Dotychczas było tak, że polskie - i nie tylko - firmy, które realizują umowy o dzieło, mające odpowiednie umowy, musiały spełniać określone warunki, takie jak zapewnienie swoim pracownikom płacy minimalnej w Niemczech itd. Nie dotyczyła ta regulacja natomiast przedsiębiorców z Unii Europejskiej; Portugalczyków, Irlandczyków i innych, którzy bardzo skutecznie z nami konkurowali.</u>
          <u xml:id="u-4.50" who="#JózefOlszyński">Tak więc, po kilku próbach i po wielu problemach z tym związanych udało się na rynku niemieckim wprowadzić regulację, o której mówię i dziś przedsiębiorstwa z Unii Europejskiej, wbrew duchowi panującemu w Unii Europejskiej, na mocy jednostronnej niemieckiej decyzji, muszą również płacić swoim pracownikom płace minimalne. Oznacza to pewne osłabienie konkurencyjnego nacisku w stosunku do naszych firm. W tym momencie, relatywnie, nasza sytuacja ulega poprawie. I tym optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć swoje krótkie wystąpienie. Jestem do państwa dyspozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejMalinowski">Nie było ono wcale krótkie i nawet obawiałem się, że będziemy mieli do czynienia z kolejną asymetrią, ale tym razem pozytywną, pogłębiającą. Czy są pytania do panów ministrów?</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#AndrzejMalinowski">Może zacznę, ponieważ mimo wszystko mam pytanie. Polscy eksporterzy dosyć powszechnie skarżą się na funkcjonowanie różnego rodzaju barier pozataryfowych. Jak panowie oceniacie wpływ tych barier pozataryfowych na nasze możliwości eksportowe? Jeżeli jest on - waszym zdaniem - istotny, to jakie działania są podejmowane przez rząd lub może przez naszych przedstawicieli na rynku niemieckim, aby te negatywne skutki zlikwidować?</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#AndrzejMalinowski">Jestem pod wrażeniem jednego z naszych spotkań, które miało miejsce we wrześniu w Berlinie, kiedy przedstawiciel niemieckiego ministerstwa gospodarki bardzo ostro zareagował na informację, że polski parlament szykuje się do prac nad czterema ustawami chroniącymi polski rynek. Mimo że są to regulacje wymagane przez Światową Organizację Handlu. Próbował to zresztą potępić w sposób jednoznaczny.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#AndrzejMalinowski">Nad atmosferą tego spotkania zaciążyła próba jakby przerzucania całej odpowiedzialności za to, co się dzieje we wzajemnych stosunkach dwustronnych między Polską i polskimi przedsiębiorstwami a niemieckimi partnerami, właśnie na działania Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#AndrzejMalinowski">Drugie pytanie - to kwestia związana z szeroko pojętym marketingiem. Nam się zarzucało wielokrotnie, że problemy z naszym eksportem nie tylko na rynku niemieckim, ale w ogóle zachodnioeuropejskim wynikają z naszych problemów z szeroko pojętej działalności marketingowej. Proszę o ocenę, ponieważ w przedstawionym nam materiale zwrócono uwagę na pewien element marketingu, jakim jest promocja, i to przede wszystkim ta generalna. Nie tu natomiast nic na temat innych obszarów działań marketingowych, kwestii oceny bezpośrednich kanałów zbytu itd.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#AndrzejMalinowski">Chciałbym również usłyszeć bardzo krótką ocenę w tej kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JózefOlszyński">Jeśli chodzi o bariery pozataryfowe, to ocena ilościowa dotycząca wpływu tych barier na nasz eksport do Niemiec jest - moim zdaniem - niemożliwa. Byłby to szacunek na podstawie rozważań, co by było, gdyby było. Można tylko intuicyjnie próbować wyrobić sobie pogląd na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JózefOlszyński">W moim odczuciu, globalnie rzecz biorąc, nie odgrywa to istotnej roli. Z punktu widzenia globalnego, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że polscy przedsiębiorcy eksportują do Niemiec towary za około 14 mld DEM, to ograniczenia tego typu dotyczą kilku, może kilkunastu procent. W sumie nie jest to dużo.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#JózefOlszyński">W historii ostatnich paru lat używanie tego mechanizmu, ochrony rynku poprzez różne bariery, również falowało, w zależności od stanu koniunktury w samych Niemczech oraz od politycznego przekonania, na ile należy wykorzystać ten instrument. Ale globalnie jest to udział niewielki.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#JózefOlszyński">Przy okazji dodam, że właściwie cła i kontyngenty w sektorze przemysłowym nie odgrywają żadnej roli. Praktycznie my, z naszego punktu widzenia, mamy wolną strefę handlu z Unią Europejską, a więc także z Niemcami. A więc to przestało być barierą.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#JózefOlszyński">Instrumentem ochrony rynku praktycznie zostają wyłącznie bariery pozataryfowe, takie jak przepisy fitosanitarne, normy techniczne, certyfikaty i inne tego rodzaju instrumenty, przepisy, jeżeli chodzi o transport oraz najróżniejsze wewnętrzne uregulowania.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#JózefOlszyński">Od czasu do czasu spotykamy się z zastosowaniem, czasami nawet drastycznym, takiego środka. Np. moment, kiedy PolskŁ uznano za kraj, gdzie istnieje pryszczyca, co było niezgodne z prawdą, a co sprawiło, że przez jakiś czas nie można było eksportować polskiego mięsa.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#JózefOlszyński">Takim przykładem może być także korzystanie z ceł antydumpingowych, a także inne przepisy fitosanitarne, które mogą być zastosowane po to, aby ograniczyć taki czy inny rodzaj eksportu.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#JózefOlszyński">Trudność w ocenie, na ile ten środek jest rzeczywistą barierą czy też na ile jest on uprawniony, istnieje również, ponieważ uzasadnienie stosowania tego typu barier jest zawsze uzasadnieniem z punktu widzenia interesu gospodarki niemieckiej. Brzmi on np. tak, że jeżeli jest w jakimś kraju choroba wściekłych krów - np. w Anglii - i jeżeli do Polski zaimportowano tego typu mięso, to powinno się namówić Polaków, żeby ograniczyć eksport polskiego młodego bydła np. na rynek niemiecki. To zresztą jest ostatni przykład dotyczący prowadzonych przez nas w tej chwili rozmów, bowiem z punktu widzenia konsumenta jest to wysoko uzasadnione i zyskujące akceptację społeczną.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#JózefOlszyński">To samo dotyczy takich przypadków jak np. ten, że eksport roślinny spotyka się z barierą, ponieważ stwierdza się, że sadzonki wyhodowane w Polsce mają np. jakąś określoną chorobę.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#JózefOlszyński">Rozpoznanie, na ile jest to udokumentowane i uprawnione ochroną wewnętrzną rynku niemieckiego, a na ile zostało to zastosowane jako bariera, jest wręcz niemożliwe. Nie przeceniałbym natomiast działań w tym względzie.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#JózefOlszyński">Jeśli chodzi o kanały dystrybucji uważam, że polscy eksporterzy wyglądają całkiem nieźle na rynku niemieckim. Mają rozbudowaną sieć zbytu na rynku niemieckim. We wszystkich branżach właściwie istnieją spółki mieszane, polsko-niemieckie, które realizują polski eksport na rynek niemiecki.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#JózefOlszyński">Oprócz tego istnieje oczywiście eksport bezpośredni, który stanowi ok. 50% całego eksportu na ten rynek. Oznacza to, że towary trafiają z Polski do Niemiec i niemieckiego odbiorcy bez pośrednictwa jakiejkolwiek organizacji zbytu. Zapewnia to w miarę sprawną obsługę, jeżeli chodzi o polski eksport na rynku niemieckim.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#JózefOlszyński">W tym momencie wrócę do tego wątku, o którym już mówiłem. Otóż często jeszcze polskim eksporterom - tak naprawdę - brakuje przekonania, jak również przymusu ekonomicznego, aby prowadzić bardziej zdecydowanie kampanię promocyjną swoich własnych produktów, pod swoją własną nazwą.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#JózefOlszyński">Dlaczego mówię o braku przymusu ekonomicznego? Ponieważ dynamicznie rozwijający się rynek wewnętrzny, możliwości zbytu na rynku wewnętrznym, powodują, że nacisk na eksport trochę spada. Przynajmniej w niektórych branżach.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#JózefOlszyński">Drugi powód - to liczenie się z tym, że kosztuje to ogromne pieniądze. Nie wszystkich - niestety - albo bardzo niewielu z polskich eksporterów na to stać, żeby promować własną markę, własną firmę, żeby zacząć samemu sprzedawać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanChaładaj">Drugą część pytania pana przewodniczącego rozumiem jako odpowiedź na pytanie, kiedy w Niemczech polskie będzie znaczyło doskonałe, a więc jak prowadzić działalność marketingową, żeby do takiego stanu doprowadzić. Ponieważ wielokrotnie wspólnie z panem przewodniczącym uczestniczymy w kontaktach polsko-niemieckich, widzimy, jaka jest różnica w pojmowaniu wyrobu niemieckiego w Polsce i pojmowaniu wyrobu polskiego w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JanChaładaj">Jest to sprawa wynikająca z kilku aspektów. Oczywiście jesteśmy krajem dużo biedniejszym, w związku z czym ta część, która pozostaje na promocję Polski w ogóle i promocji polskich wyrobów, jest minimalna. Walcząc z konkurencją obniżamy koszty, obcinając często te wydatki, które wydają się naszym producentom nie tak bardzo istotne. Zbija to cenę, co może zapewnić im przyszły byt.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JanChaładaj">Poza tym jesteśmy w okresie pierwszym, gdy zdobywamy rynek, a w tym czasie naj-ważniejszy jest sam ruch, a niekoniecznie określony cel. Oddajemy się pod dyktat importerów niemieckich i sprzedajemy swój trade mark nawet tak znaczących firm jak Zelmer czy inne, które mają świetną sytuację na rynku, występują pod nazwą firmy francuskiej Moulinex czy innych firm konkurencyjnych dla siebie na polskim rynku. Po prostu dlatego, że promocja wymaga ewidentnych nakładów.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#JanChaładaj">Sytuacja ta wynika m.in. z tego, że polski system promocji jest rozbity. Sądzę, że pod rządami ministra gospodarki będzie można doprowadzić do stworzenia jednej agencji promującej Polskę, kumulującej środki na ten cel. W tej chwili działa kilka takich instytucji, natomiast nie ma żadnej koordynacji. Wszyscy działają równolegle. MSZ prowadzi własną działalność promocyjną, MWGzZ prowadzi własną, PAIZ także własną, a izba gospodarcza własną.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#JanChaładaj">Rejonowe izby gospodarcze, zwłaszcza w regionach przygranicznych, prowadzą już całkowicie własną politykę promocyjną i politykę marketingową. Z tego punktu widzenia zgadzam się z ukrytą myślą pana przewodniczącego, że te działania bardzo rozdrobnione, są po prostu nieskuteczne.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#JanChaładaj">Sądzę, że zadaniem nowego ministra gospodarki, oprócz koncentracji merytorycznych, ponieważ wreszcie polityka handlowa i przemysłowa będą w jednym ręku, musi nastąpić również koncentracja działalności promocyjnej. Wymaga to jednak wsparcia wszystkich czynników państwa. Promocja Polski odbywa się poprzez funkcjonowanie każdego urzędu i każdego urzędnika. Tymczasem u nas sytuacja jest po prostu chora.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#JanChaładaj">Jeżeli radca handlowy w Niemczech zainteresuje się losem jakiegokolwiek przedsiębiorstwa, od razu jest podejrzewany, że ma tam działkę. Jeżeli minister spróbuje pomóc w jakiejś jednostkowej sprawie, natychmiast jest podejrzewany, że jest tam na liście płac. Jeżeli jakiś poseł zadzwoni do mnie w jakiejś sprawie, to od razu szuka się paraleli, „gdzie on bierze” - mówiąc zwyczajnie.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#JanChaładaj">Natomiast gdy do mnie dzwoni ambasador N. Rey w sprawie jakiegoś marginalnego przedsiębiorstwa, które przegrało jakiś przetarg, czyli zupełnie demokratyczną strukturę, i stać go na to, żeby oficjalnie wysłać pismo w tej sprawie, ministrowie państw Unii Europejskiej interweniują w sprawach jakichś przedsiębiorstw grożąc niemal zerwaniem Układu europejskiego, to myślę, że u nas jest głębszy problem.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#JanChaładaj">Otóż marketing na miarę naszych możliwości finansowych jest niedoskonały, oparty na bardzo standardowych formach działania, a są to wystawy, które się już wszystkim przejadły, bo właściwie każdy powiat organizuje w Niemczech własne wystawy przemysłowo-handlowe i trudno się tu przebić, bo wymaga to szerokich środków działania. Tymczasem potrzeba przede wszystkim odważnego wsparcia polskich producentów, którzy występują tam z własnymi znakami towarowymi, akcentując, że to jest polskie.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#JanChaładaj">To wszystko wymaga systemowego działania i wsparcia finansowego przynajmniej w sferze promocji. Myślę, że wymaga także działalności osobistej naszych przedstawicieli i pozbycia się pewnego rodzaju hipokryzji z naszej strony, bo od stwierdzenia, czy ktoś jest w coś zaangażowany, są odpowiednie służby, natomiast my wszyscy powinniśmy wziąć na siebie tę promocję bezpośrednią. Niektórzy z tego grona uprawiają ją już w sposób skuteczny i myślę, że nie wolno się bać pomagać pojedynczemu producentowi, pojedynczej grupie przedsiębiorstw czy też nawet jakiejś branży. Trzeba się umieć odciąć od tej hipokryzji, która nie pozwala nam na zajmowanie się sprawami, które są naszym interesem.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#JanChaładaj">Sądzę też, że nikogo z polityków niemieckich nie wstydzi interweniowanie w dobrej sprawie, i tak samo dotyczy to kapitału amerykańskiego. Powinno też dotyczyć naszych służb dyplomatycznych, które powinny agresywnie reagować na obniżenie wartości naszej gospodarki, lansowania hasła „polnische wirtschaft”, czy wielu innych negatywnych spraw. Rozumiem to jako szeroko pojęty marketing.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#JanChaładaj">Jest jeszcze jedna sprawa. Chodzi mi o licencjowanie zawodowe. Narzekamy, że polski murarz musi zdobywać w Niemczech licencję, ale jest to rzeczywiście uregulowanie wewnątrzniemieckie. Tam praktycznie każda grupa zawodowa musi uzyskać licencję.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#JanChaładaj">Oczywiście procedura jest zbiurokratyzowana strasznie, ale podnosi ona rangę każdego zawodu bardzo wysoko. U nas odwrotnie, mamy do czynienia z deprecjacją, zwłaszcza niektórych zawodów rzemieślniczych. Wydaje mi się, że to wymaga regulacji.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#JanChaładaj">Ponadto taka procedura zmusza do spełnienia pewnych wymagań, podnosi poprzeczkę zawodową. Aby zostać młodszym kucharzem w Niemczech trzeba mieć wykształcenie zawodowe, praktykę potwierdzoną wieloma zaświadczeniami.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#JanChaładaj">W porównaniu do naszej liberalizacji tej sfery, wydaje się to bardzo uciążliwe i we wzajemnych stosunkach ma wydźwięk negatywny, ale nie jest to zły obyczaj; fakt, że brakuje u nas większego szacunku dla umiejętności zawodowych jest szkodą dla jakości naszego życia. Wydaje mi się, że warto popatrzeć na ten problem także z tej strony. Chodzi szczególnie o zawody wymagające nie tylko wysokiego poziomu moralnego, ale także wysokiej wiedzy fachowej, które powinny być licencjonowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#AndrzejMalinowski">Kto z państwa jeszcze chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanPrajzner">Chciałbym wrócić do sprawy promocji targów hanowerskich, których uczestnikiem jestem od 6 lat. Nie chciałbym tu tworzyć lobbingu dla tych targów, które i tak mają opinię najlepszych w Europie, a nawet na świecie jako najlepiej zorganizowane, z największą liczbą uczestników i powierzchni wystawienniczej itd.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#JanPrajzner">Od 6 lat stwierdzam, że coraz gorzej jest z prezentacją naszych firm na tych targach i prezentacją naszego kraju. W tym roku zgłosiły się do nas dwie telewizje niemieckie, chcąc nakręcić film o udziale firm z krajów Europy Środkowo-Wschodniej i przyznam się ze wstydem, że jeśli chodziło o Polskę, to był to tylko Elektrim zajmujący 500 m2, był Centrozap z bardzo skromną ekspozycją i małe firmy, tak że praktycznie nie można było poświęcić temu odrębnego filmu. A byli gotowi to zrobić.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#JanPrajzner">Oczywiście zostały pokazane nasze firmy, obok Białorusi i innych państw. Myślę, że ta sprawa wymaga pilnego działania ze strony naszych przedsiębiorstw. Jest to również apel do Krajowej Izby Gospodarczej, Trzy lata temu sam byłem świadkiem, kiedy Krajowa Izba Gospodarcza i Polska Agencja Inwestycji Zagranicznych prowadziły szeroką reklamę.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#JanPrajzner">Prowadziły to w sposób dobrze zorganizowany, były odpowiednie materiały, w tym roku nie było nic i nikogo. Znalazło to swoje odbicie zarówno w naszej prasie krajowej, jak i prasie lokalnej. Gazeta Śląska napisała na ten temat duży artykuł, zauważyła to Rzeczpospolita.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#JanPrajzner">Myślę, że to jest najlepsza okazja do promocji. Są to targi nie tylko dotyczące rynku niemieckiego, ale przede wszystkim mają one charakter międzynarodowy. Dla nas, dla Elektrimu jest to znakomita okazja, ponieważ np. wszyscy dystrybutorzy silników czy też innych wyrobów są na miejscu i łatwo jest zrobić spotkanie.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#JanPrajzner">Jest to także znakomita promocja i można wykorzystać miejscowe środki masowego przekazu - prawie za darmo - ażeby zaprezentowały firmę, zaprezentowały nasz kraj.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#JanPrajzner">Jeszcze 3 lata temu były na tych targach delegacje rządowe wysokiego szczebla, w tym. roku nie było nikogo. Oczywiście poza panem J. Olszyńskim.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#JanPrajzner">Chciałbym też dla przykładu powiedzieć, jak firmy niemieckie, mimo że nasze Targi Poznańskie technicznie tracą swoje znaczenie, to jednak firmy niemieckie w dalszym ciągu aktywnie w tych targach uczestniczą. Natomiast nasze spadają. A jest to największa impreza na świecie. Dlatego też zachęcam państwa, bo uważam, że te pieniądze nie są wyrzucane. Na pewno też lepiej uczestniczyć w targach w Hanowerze aniżeli w Casablance czy Kairze, chociaż nie wykluczam, że interesy firm są różne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AntoniKobielusz">Mam kilka uwag natury ogólnej. Wydaje mi się, że trzeba to powiedzieć. Niemcy są naszym partnerem numer jeden i to z wielu powodów, nie tylko ze względu na wysokość obrotu gospodarczego, a potwierdzają to chociażby wyniki pierwszego półrocza, ale ta współpraca - jak myślę - jest szansą dla naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#AntoniKobielusz">Sprowadzane z tamtego kraju technologie, konkretne maszyny, stanowią szansę dla naszych producentów. Tak więc nie przejmowałbym się tak bardzo tym, że w tej chwili jest tak głęboka nierównowaga między eksportem a importem, pod warunkiem, że dokonamy rzeczywiście głębokiej analizy, w jakim stopniu jest to import zaopatrzeniowy.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#AntoniKobielusz">Chodzi przy tym nie tylko o produkt zaopatrzeniowy prostej produkcji, ale o to, na ile wyroby, które sprowadzamy, wprowadzają nowoczesność do naszej gospodarki, a także jak dalej przebiega kwestia naszego eksportu do innych krajów w wyniku importu z Niemiec?</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#AntoniKobielusz">Wydaje mi się, że to tylko pełna znajomość tych procesów z naszej strony pozwala zachować się racjonalnie. Sytuacja jest taka, że rząd w zasadzie może prowadzić działalność promocyjną szeroko rozumianą, a my, parlamentarzyści powinniśmy po dzisiejszej dyskusji oczekiwać analizy takich działań. Przypuszczam, że Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą ma pogłębione refleksje, z których może np. wynikać, jakie powinny być wzorcowe rozwiązania systemowe.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#AntoniKobielusz">Chciałbym wyraźnie podkreślić, że jeżeli jest to partner numer jeden i Unii Europejskiej, i nasz, wydaje mi się, że jakość współpracy powinna być wzorcowo rozpracowana.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#AntoniKobielusz">Jesteśmy cały czas w fazie transformacji. Myślę, że dla konkretnej współpracy gospodarczej reforma centrum, która obecnie się u nas dokonuje, jest tylko jednym z elementów, warunkujących skuteczność naszego działania na przyszłość. Ale to niczego nie załatwia.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#AntoniKobielusz">Podobnie nasza dzisiejsza dyskusja dyskusja niczego nie załatwi. Natomiast rzeczywiście przypuszczam, że od nowego roku, już w Ministerstwie Gospodarki powstanie takie myślenie, które powinno zaowocować konkretnymi propozycjami, z którymi rząd przyjdzie do parlamentu. Jeżeli okaże się, że są niezbędne jeszcze jakieś regulacje, to trzeba będzie je wprowadzić. Cały czas zresztą dzieje się to w jakimś stopniu.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#AntoniKobielusz">Natomiast dalsza kwestia, to jednak jest właśnie analiza i wyciąganie wniosków. Sądzę, że naprawdę nie chodzi o informację, czy ktoś zatrudnia dwie osoby na czarno, czy też nie i czy to jest donoszenie itd. My w ogóle nie powinniśmy się tym zajmować. Natomiast powinniśmy się zajmować rzeczywistymi procesami, które zachodzą przy tej współpracy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#AntoniKobielusz">Sprawa następna - jest to kwestia promocji. Rzeczywiście, sam eksporter i importer musi wykreować swoją firmę, swój towar itd. Natomiast wydaje mi się, że mimo tych niewysokich środków, zresztą co roku mówimy o tym, że na promocję eksportu jest za mało środków, ale czy one są racjonalnie dysponowane i czy jest to rzeczywiście nowoczesna promocja?</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#AntoniKobielusz">Podam inny przykład. Dwa lata temu otrzymaliśmy informację dotyczącą współpracy ze Wschodem, w której było powiedziane, że wydano broszurkę. Nie wiadomo, w jakim zakresie była ona wykorzystana i czy w ogóle ma sens jej publikacja, bowiem z treści nie wynikało, aby była szczególnie pożyteczna. Tak więc promocja powinna być rzeczywiście prowadzona na odpowiednim poziomie, tak jak to robią inne państwa, a zakres może być mniejszy, biorąc pod uwagę o wiele mniejsze środki. Nie może być to natomiast tradycyjne działanie.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#AntoniKobielusz">Sprawa ostatnia - w naszym budżecie na rok przyszły założono m.in., że wzrost gospodarczy Polski, wzrost produktu krajowego brutto, będzie się zasadzał na wzroście popytu wewnętrznego. To wynika m.in. z tego, że w tym roku będziemy mieć z Niemcami mniejsze obroty, ponieważ w samych Niemczech zachodzą pewne zjawiska, bo nie chcę mówić o recesji. A to, co zachodzi w Niemczech, od razu rzutuje na wysokość naszych obrotów. Stąd wydaje mi się, że to przemieszczenie strategiczne i oparcie naszego wzrostu na popycie wewnętrznym jest sprawą bardzo istotną. Myślę też, że aspekt współpracy gospodarczej z Niemcami związany z wprowadzaniem nowoczesnych technologii do naszej gospodarki jest sprawą kluczową. Z tych względów będę prosił ewentualnie o informację ze strony ministerstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">W przeciwieństwie do kolegi, mam dwie refleksje dotyczące spraw szczegółowych.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Pierwsza dotyczy przerobu uszlachetniającego. Rzeczywiście przenosi się na Wschód, ponieważ na Wschodzie jest jeszcze taniej niż u nas. Jest to rzecz naturalna i nie jesteśmy w stanie tego opanować. Sądzę zresztą, że nie zależałoby nam, aby ta robocizna była u nas tania. My na razie na tym zarabiamy, ale trzeba pamiętać, że dążymy chyba do trochę innych standardów i mamy nadzieję, że przestaniemy być tylko zagłębiem bardzo taniej siły roboczej.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Mówię o tym, ponieważ padło tu takie zdanie, że potrzebna jest promocja własnych wyrobów. Zgadzam się z tym absolutnie. Chciałabym tylko przypomnieć, że ten eksport uszlachetniający nie jest wymysłem lat dziewięćdziesiątych, ale to zjawisko ma co najmniej 20 lat, jeśli nie więcej. Swego czasu np. w przemyśle konfekcyjnym czy dziewiarskim niektóre przedsiębiorstwa były motorem postępu i jakiegoś standardu i już wtedy mówiliśmy o tym, że trzeba promować własne wyroby itd. Ale przez minione kilkadziesiąt lat nie udało się to.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Sprawa jest bardzo prosta. Jeśli chodzi o przerób uszlachetniający, mogą to być również duże przedsiębiorstwa, bo technologia wytwarzania odpowiada kształtem wielkości naszych firm. Z własnymi markami, z własnymi wyrobami nie wchodzimy na obce rynki, bo tam tych marek jeszcze sobie nie wyrobiliśmy.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Mówię o tym, ponieważ jest jeszcze ścieżka, która przynosi dość duże efekty i myślę, że warto by o tym pamiętać, patrząc całościowo na to zagadnienie. Otóż w momencie, kiedy inny, np. niemiecki kapitał zainwestuje w takie przedsiębiorstwo, czy wręcz je kupi, okazuje się, że jest to przedsiębiorstwo, które rzeczywiście ma markę. Za swoją także marką, częściowo polską, wchodzi na inne rynki. Jest to więc droga, której również nie należy tracić z oczu. Jest to bowiem bardzo korzystne pod każdym względem, ponieważ ten kapitał niejednokrotnie przynosi ze sobą licencje, nawet o znaczeniu światowym. Mówię tu np. o klasycznej kolekcji Pabia Moden, gdzie kapitał niemiecki przyszedł wraz z licencją Pierre Cardina i szyje na rynek niemiecki, a także na całą Europę.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#IwonaŚledzińskaKatarasińska">Druga szczegółowa sprawa - koncentracja działalności promocyjnej. Generalnie zgadzam się z tym pomysłem. Chciałabym się jednak upewnić, że nie jest to próba odebrania działalności promocyjnej gminom, miastom i w ogóle organom samorządowym. Współpraca przygraniczna bowiem dowodzi, że tam gdzie samorządy zaczynają ze sobą współpracować, jest bardzo dobra działalność promocyjna. Tak samo współpraca miast jest znakomitą działalnością promocyjną. Abyśmy więc, koncentrując działania, nie wylali dziecka z kąpielą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ZbigniewGulan">O problemach budownictwa szeroko rozumianego, o barierach w eksporcie chciałbym powiedzieć dwa słowa. Pozwolę sobie na pewną refleksję, że w zakresie eksportu do Niemiec jest wiele schematów, szczególnie jeśli chodzi o bariery. Mówimy od lat - i powiedziałbym - że o pewnych sprawach niewzruszenie dyskutujemy z Niemcami, chociaż regulacje, które Niemcy mają, są w większości przypadków wspólne dla całej Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#ZbigniewGulan">W dyskusjach często pojawia się głos Niemców, którzy mówią: pokażcie mi któreś z państw Unii, które w lepszy sposób traktuje eksport z Polski. I tu brakuje nam rzeczywiście argumentów.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#ZbigniewGulan">Jako praktyk chciałbym powiedzieć, że nauczyliśmy się żyć z tymi ograniczeniami. Mnie bardziej uderza fakt, że na rynku polskim jestem w gorszej sytuacji i gorzej traktowany niż często właśnie w eksporcie.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#ZbigniewGulan">Nauczyliśmy się żyć z tym, że inwestor publiczny nigdy nie da zamówienia bezpośrednio polskiej firmie. Nie dotyczy to tylko nas, ale także każdego europejskiego kraju. Preferencje mają firmy niemieckie. Natomiast zupełnie nie odpowiada mi rola pariasa w Polsce, na polskim rynku.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#ZbigniewGulan">Jeżeli zaś mówimy o promocji, pozwolę sobie na bulwersujące stwierdzenie, że władze polskie często uprawiają promocję, ale firm obcych. Obce koncerny, które pojawiają się na rynku nie tylko startują i wygrywają z powodzeniem przetargi publiczne, ale często jeszcze dostają od polskich władz glejty w postaci listów i pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#ZbigniewGulan">Jeżeli my nie będziemy wprowadzać dobrze rozumianego protekcjonizmu na rynku polskim, to nas nie będą szanować także obcy. I nic nie pomoże promocja za granicą. Do promocji potrzebny jest pieniądz, pieniądz i jeszcze raz pieniądz. Jeżeli firma w Polsce będzie go zarabiała, to będzie miała również na promocję w eksporcie.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#ZbigniewGulan">Chciałbym wspomnieć tu o jeszcze jednym uregulowaniu w zakresie prawa celnego. Dotyczy ono eksportu instalacji przemysłowych. Otóż przepisy celne mówią, że import kompletacyjny może być dokonany tylko na odprawę czasową. Jeżeli sprowadzającym te urządzenia jest eksporter całej instalacji, to proszę zwrócić uwagę, że mamy do czynienia z kompletnym obiektem, na realizację którego składa się 20 poddostawców czy podwykonawców.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#ZbigniewGulan">Wynika z tego, że ten eksporter musi pośredniczyć w uciążliwym często imporcie zaopatrzeniowym dla każdego z tych podwykonawców, ażeby ten import kompletacyjny mógł być odprawiany bez dużych nakładów finansowych.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#ZbigniewGulan">Mało tego, jeżeli ktoś bezpośrednio zainwestował w import z tych podwykonawców, ażeby sprowadzić niezbędne materiały, okaże się, że on nigdy nie odzyska tego cła, ponieważ nie występuje jako eksporter.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#ZbigniewGulan">Jest to duża praktyczna wada. Nie potrafię ocenić rozmiarów tego zjawiska, niemniej eksporterzy tych urządzeń mają do czynienia z tym problemem na co dzień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanChaładaj">Chciałbym się odnieść do tej ostatniej sprawy, bo rzeczywiście można mieć pretensje, że z jednej strony domagamy się protekcjonizmu i ochrony polskiego rynku, a z drugiej strony uciążliwe są dla nas przepisy, które ten rynek chronią.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JanChaładaj">Kompletacja w przypadku uczciwej firmy, jaką jest Elektrim, odbywa się zapewne lege artis i wszystko jest w porządku. Ale ten przepis ogranicza spekulacje importowanymi towarami w sytuacji, kiedy mogą być one zastąpione przez towary polskie. Utrudnienia w sferze importu są, ale chyba ułatwiają one potem eksport.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JanChaładaj">Zasadą jest, że można importować półprodukty, które potem idą rzeczywiście na eksport. Taka jest polityka państwa i tego wymaga racja stanu. Natomiast fakt, że wymaga to o wiele więcej trudu przy logistyce kompletowania inwestycji, to nie jest argument.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#JanChaładaj">Celem ustawodawcy było także stosowanie i rozwijanie - o ile to możliwe - polskich rozwiązań i polskich części, nawet gdy łatwiej jest zaimportować.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#JanChaładaj">Wiem, że sprawia to dużo trudności, ale wszystkie obostrzenia i wszystkie formy prohibicji zazwyczaj są uciążliwe.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#JanChaładaj">Zgadzam się ze wszystkim, co powiedziała pani I. Śledzińska-Katarasińska, że są to przejściowe formy i że wiadomo, że nie zawsze będziemy żyć z pracy nakładczej, ale chciałbym zwrócić uwagę na pewną zmianę jakościową w tej sferze. Nie dlatego przecież przestano mam dawać prace nakładcze, że podrożała praca. Po prostu my sami usamodzielniliśmy się i zmieniliśmy technologie na zachodnie w tych zakładach, przejęliśmy produkcję materiałów w przemyśle lekkim, który jest już konkurencyjny i eksportuje te materiały, i sami jesteśmy eksporterami.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#JanChaładaj">Generalnie rzecz biorąc nastąpiła pewna bardzo istotna zmiana, a mianowicie kilka molochów, które dokonywało tych prac nakładczych, rozbiło się na kilkaset tysięcy małych, często jednoosobowych, często rodzinnych firm, które są już dziś gotowe do produkcji kompletacyjnej. Także tu więc nastąpiła zmiana jakościowa, jeśli wziąć pod uwagę, że wszystko zaczynało się od walizki.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#JanChaładaj">Jest natomiast naturalne, że tę najgorszą istotę przejmuje kto inny. Kraje, w których siła robocza jest jeszcze tańsza. W naszym przypadku są to państwa powstałe z dawnego ZSRR. Jest to proces naturalny.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#JanChaładaj">Jeśli chodzi o preferencje dla kapitału polskiego, to zwracam uwagę, że nie mamy jeszcze kapitału polskiego w takiej ilości, abyśmy mogli do końca preferować go. Trzeba go najpierw skumulować. Dlatego w ciągu najbliższych lat będziemy preferować tych, którzy naszą gospodarkę zasilą w kapitał. Elektrim jest tu przypadkiem jednostkowym, bo jest przedsiębiorstwem, które już samo generuje kapitał. Ale to jeszcze nie oznacza, że trzeba zmienić zasady.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#JanChaładaj">Odcinam się przy okazji od wszelkich marginalnych działań, od korupcji, które mają miejsce i o których wcześniej mówiłem, bo w tych sprawach muszą być równe szanse. Oczywiście zachowując życzliwe spojrzenie na to, co jest dobre dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#JanChaładaj">Są też przykłady, i tu zgadzam się z panem z Elektrimu, że czasem preferuje się rzeczywiście obcy kapitał, w ramach swoistej polityki. Chodzi bowiem o to, aby inwestorów zachęcać, a nie zrażać, także pokazując dobre przykłady. Takim przykładem jest z pewnością przemysł chemiczny w zakresie proszków do prania itd.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#JanChaładaj">Oczywiście nie mam nic przeciwko regionalnym inicjatywom, także promocyjnym. Chciałem tylko pokazać, jak się rozbija fundusze na promocję. Chodzi o myślenie globalne i działanie lokalne, ale aby w tym wszystkim był jeszcze element koordynacji, co pozwala wykorzystać środki w sposób bardziej aktywny.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#JanChaładaj">Dziś na szczeblu centralnym promocję uprawia 5 jednostek. Ale te działania nie są skoordynowane. Dlatego do Rady Ministrów został złożony projekt powstania Agencji Promocji Eksportu, która ma powstać ze środków budżetowych Ministerstwa Gospodarki, przeznaczonych na promocję, z PAIZ-u, przy merytorycznym wsparciu organizacji samorządowej, jaką jest Krajowa Izba Gospodarcza.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#JanChaładaj">Będzie to ścieżka, na której bez utraty podmiotowości będzie można spróbować wesprzeć także działania regionalne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#ZbigniewGulan">Pozwolę sobie na jedną uwagę. Panie ministrze, nie chodzi o wsparcie kapitału polskiego. Jestem zwolennikiem inwestowania także przez obcy kapitał. Ale chodzi mi o to, żeby naszymi wykonawcami generalnymi naszych obiektów publicznych nie były wyłącznie Hochtif czy Ilbau. Tylko żeby to był Exbud, Budimex, Elektrim i inne polskie przedsiębiorstwa, tak jak to się dzieje na przetargach zagranicznych. I o taką ochronę interesów polskich mi chodzi.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#ZbigniewGulan">Firma zagraniczne mogą współuczestniczyć w tym, mogą dostarczać technologie, ale nie powinny być generalnymi wykonawcami. W tej sprawie reprezentuję zdanie, które wielokrotnie wyrażała Krajowa Izba Budownictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AndrzejMalinowski">Sądzę, że nie jest to kwestia pewnych zabiegów administracyjnych, bo one są zachowane. Urząd Zamówień Publicznych, który w jakiś sposób reguluje politykę przetargową, wy-raźnie zobowiązuje wszystkie instytucje, które przynajmniej że środków budżetowych organizują przetargi, do tego, aby w układzie pro-centowym czy też punktowym, który jest zawsze warunkiem określonego przetargu, były preferowane firmy polskie.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#AndrzejMalinowski">Niestety, wielokrotnie się tak zdarza, że wszystkie pozostałe warunki, które są tam uwzględnione, przewyższają warunki, na jakie stać te firmy. I na to trzeba zwrócić uwagę. My nie możemy sobie dziś pozwolić na to, aby tylko stawiać na te rozwiązania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#StanisławCzajczyński">Mam tylko jedno pytanie. Panie ministrze, przedstawił pan dosyć ciekawy wywód, jeśli chodzi o promocję i o wejście kapitału zagranicznego na rynki polskie, a także na temat wsparcia, jakiego udziela rząd. Proszę natomiast powiedzieć, w jaki sposób rząd wspiera polskich eksporterów? Jakich argumentów używa się w Radzie Ministrów, gdy jest mowa o tych wszystkich polskich przedsiębiorstwach, które produkują na magazyn, ponieważ nie mają możliwości eksportowych właśnie ze względu na te dwa aspekty w stosunkach z Niemcami, o których mówił pan minister J. Olszyński - koniunktura i opłacalność eksportu.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#StanisławCzajczyński">Wiadomo, że opłacalność to koszty. Nie chciałbym rozwijać tu tego tematu, nie chcę też manipulować przy złotówce i kursie dolara. Wiadomo, że pociągają one za sobą określone skutki także w skali globalnej. Ale są także inne czynniki kosztowe jak paliwo czy ZUS. W jaki sposób panowie mówicie o tych sprawach w Radzie Ministrów, uwzględniając także potrzeby eksporterów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanChaładaj">Instrumentów wspierających eksport jest dużo i zarazem mało. Głównym instrumentem właściwym jest podatek, który w przypadku eksporterów jest zerowy, choć w przypadku Unii Europejskiej, gdzie nastąpiła pełna liberalizacja, ale stopniowa, aż do roku 2000, niedługo dopiero ten pułap się wyrówna.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JanChaładaj">Drugim instrumentem jest rozporządzenie prezesa Rady Ministrów, który pozwala na zwrot części kosztów eksporterom, po dokonaniu eksportu z części podatku. Jest to jednak właściwie przepis niefunkcjonujący ze względu na to, że oferowany jest w systemie gwarancji eksportowych, który praktycznie nie istnieje. Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych - KUKE - zajmuje się wyłącznie ubezpieczeniem kredytów, a nie udzielaniem gwarancji.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#JanChaładaj">Dziś, w punkcie 14 posiedzenia Rady Ministrów rozpatrywany będzie system gwarancji eksportowych i sądzę, że potem będę mógł odpowiedzieć panu posłowi bardziej szczegółowo. Ma bowiem nastąpić koncentracja kapitałowa PFG, którym zawiaduje Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, Międzynarodowej Korporacji Gwarancyjnej oraz KUKE wraz z utworzeniem specjalnej podkomisji ds. gwarancji.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#JanChaładaj">Myślę, że ten przepis, zwracający część podatku eksporterom, będzie również symulujący.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#JanChaładaj">Mówiliśmy dziś o pewnych instrumentach, które w tej chwili funkcjonują parametrycznie, jak np. kurs dolara i rewaluacja złotówki. W innych krajach jest on przedmiotem manipulacji w celu ożywienia koniunktury eksportowej. Udało nam się nie korzystać z tego. Jest to bowiem system naczyń połączonych. Każda manipulacja kursem złotówki powoduje zachwianie rynku wewnętrznego, który u nas jest niebagatelny. Jest to również niebagatelna suma naszego dochodu narodowego.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#JanChaładaj">Jeśli chodzi o przyrosty w wymianie handlowej Czech i Węgier z Niemcami, są powodowane państwową regulacją kursu walutowego i jego stabilizowaniem na siłę przez te kraje, co wszyscy wiemy z autopsji.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#JanChaładaj">Oprócz działalności promocyjnej, ekonomicznej w dwóch aspektach, czyli gwarancje i ubezpieczenia kredytów eksportowych i rozwoju systemu bankowego, co już się dzieje, następuje stopniowe ożywienie w tej sferze. Powstają alternatywne banki za granicą i oddziały, co ułatwia eksporterom rozliczenia międzynarodowe nie tylko z Zachodem, ale i ze Wschodem. Sądzę, że ten proces, o ile będzie kontynuowany i zyska aprobatę rządu, poprawi koniunkturę dla eksporterów. Więcej w tej sprawie nie wiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StanisławCzajczyński">Prosiłbym pana ministra o jeszcze jedną informację. Podczas omawiania budżetu na 1997 r. Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą zadałem już pytanie, na które wtedy nikt nie umiał mi odpowiedzieć. Dziś ponawiam to pytanie, a mianowicie gdzie przebiega granica bezpieczeństwa państwa w rozwarciu pomiędzy importem a eksportem i jaka jest graniczna wysokość deficytu?</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#StanisławCzajczyński">Jeżeli nie jest pan w stanie odpowiedzieć mi dziś na pytanie, bardzo proszę o odpowiedź na piśmie. Jakie są kryteria oceny takiego momentu?</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#StanisławCzajczyński">Na koniec uważam, że uzyskaliśmy wyczerpującą informację na temat współpracy gospodarczej między Polską i Niemcami. Stawiam wniosek o przyjęcie tej informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JarosławKurzawa">Sądzę, że na to, co powiem, trudno dać odpowiedź. Chciałbym nawiązać do sytuacji, w której nastąpiłby wzrost środków ma promocję, o co walczymy.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JarosławKurzawa">Otóż nie potrafię zrozumieć pewnych działań, które nie muszą właściwie wykorzystywać środków finansowych na promocję, ponieważ one same w sobie są promocją. Chodzi mi o taką inwestycję jak nasza dyplomatyczna placówka w Berlinie. Dla mnie jest zupełnie niezrozumiałe, że w momencie gdy mamy możliwość promocji polskich firm, posiłkujemy się firmami zagranicznymi.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JarosławKurzawa">Skierowałem to pytanie do pana ministra D. Rosatiego, ale nie dostałem informacji na ten temat. Na ile działania dotyczące przebudowy naszej placówki w Berlinie będą adresowane do polskich wykonawców, którzy automatycznie promują polską firmę, polską nazwę i polskie roboty. Sądzę, że w działaniach poszczególnych resortów brakuje współpracy.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JarosławKurzawa">Kwestia wydzierżawienia tej placówki ciągnęła się 40 lat, co było związane, zgodnie z interpretacją MSZ, z brakiem środków i niechęcią banków do inwestowania swoich kapitałów, które niejednokrotnie nie są w depozytach poza granicami kraju. Muszę powiedzieć, że rozmawiałem z paroma prezesami banków znaczących w Polsce i wiem, że takich rozmów nie było, a więc nie wykorzystujemy do końca naszych rezerw, które moglibyśmy zainwestować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejMalinowski">Sądzę, że ponieważ Wysoka Komisja zdecydowała, że za placówki ekonomiczno-handlowe poza granicami kraju odpowiada minister gospodarki, to będzie jeszcze czas, aby po 1 stycznia 1997 roku wrócić do tej części, ponieważ akurat dotyczy to także polskiej placówki ekonomiczno-handlowej w Berlinie. Czy są jeszcze pytania, uwagi, komentarze?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanChaładaj">Jeżeli państwo pozwolą podam - chociaż wstępne -ostatnie dane dotyczące współpracy polsko-niemieckiej. Otóż nasze obroty handlowe wyniosły 18,5 mld USD, inwestycje niemieckie w Polsce wzrosły z 400 mln USD do 750 mln USD (wstępne dane), inwestycje polskie w Niemczech - około 350 mld USD. Jest więc lepiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#RyszardBorek">Chciałbym zaproponować, aby przy następnych tego typu spotkaniach pomyśleć o aspekcie, który dziś został zapomniany, a mianowicie o roli Polski jako pewnego pomostu, co znalazło się w programie rządowym, ale w praktyce nie zostało rozwinięte.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#RyszardBorek">Wydaje mi się, że szczególnie duża rola przypadałaby właśnie Niemcom i Polsce w odniesieniu do kierunku wschodniego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejMalinowski">Rozumiem, że pan adresuje ten postulat przede wszystkim do strony rządowej. Dzisiejsze posiedzenie Komisji, poświęcone podstawowym zagadnieniom polsko-niemieckiej współpracy gospodarczej, było posiedzeniem typowym, związanym z funkcjami Sejmu. Chcielibyśmy dokonać przede wszystkim przeglądu tych stosunków.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#AndrzejMalinowski">Uważam ten postulat za słuszny i uprzejmie proszę, aby pan skierował go do kolegów, którzy byli autorami materiału przygotowanego na dzisiejsze posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#AndrzejMalinowski">Ponieważ padł wniosek o przyjęcie informacji do akceptującej wiadomości, chciałem zapytać, czy możemy na zasadzie consensusu przyjąć tę informację do akceptującej wiadomości?</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#AndrzejMalinowski">Możemy, a zatem dziękuję serdecznie panom ministrom, zaproszonym gościom i posłom za udział w obradach.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#AndrzejMalinowski">Na tym zamykam dzisiejsze posiedzenie Komisji Stosunków Gospodarczych z Zagranicą.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>